aby rozpocząć lekturę, kliknij na taki przycisk , który da ...biblioteka.kijowski.pl/huelle...

42
Aby rozpocząć lekturę, kliknij na taki przycisk , który da ci pełny dostęp do spisu treści książki. Jeśli chcesz połączyć się z Portem Wydawniczym LITERATURA.NET.PL kliknij na logo poniżej.

Upload: phungtuyen

Post on 28-Feb-2019

217 views

Category:

Documents


0 download

TRANSCRIPT

Page 1: Aby rozpocząć lekturę, kliknij na taki przycisk , który da ...biblioteka.kijowski.pl/huelle pawel/wiersze.pdf · Ale tam jest już miasto właściwie niemieckie, Czerwone skosy

Aby rozpocząć lekturę,

kliknij na taki przycisk ,

który da ci pełny dostęp do spisu treści książki.

Jeśli chcesz połączyć się z Portem WydawniczymLITERATURA.NET.PL

kliknij na logo poniżej.

Page 2: Aby rozpocząć lekturę, kliknij na taki przycisk , który da ...biblioteka.kijowski.pl/huelle pawel/wiersze.pdf · Ale tam jest już miasto właściwie niemieckie, Czerwone skosy

2

Paweł Huelle

WIERSZE

Page 3: Aby rozpocząć lekturę, kliknij na taki przycisk , który da ...biblioteka.kijowski.pl/huelle pawel/wiersze.pdf · Ale tam jest już miasto właściwie niemieckie, Czerwone skosy

3

Tower Press 2000

Copyright by Tower Press, Gdańsk 2000

Page 4: Aby rozpocząć lekturę, kliknij na taki przycisk , który da ...biblioteka.kijowski.pl/huelle pawel/wiersze.pdf · Ale tam jest już miasto właściwie niemieckie, Czerwone skosy

4

Bursztyn, wapno...

Znakiem już nie białym, zakurzone i szare,Którego odprysk rozciera na spoconej ręce,Zmieszane ze śliną, puszczające pęcherze,Zaprawione wilgocią dłoni i języka –Jest wapno dziwnym dlań fantomemTamtego domu, gdzie otwarte bramySą na południu kraju, pośrodku GalicjiImion tak mrocznych jak Babka i Dziadek.

Tam chciałby umknąć w chorobę dzieciństwa:W przeczysty akt poznania: W odgłosy wieczoru,Zapach ziemi po deszczu, w rozmowę,W odległy stuk pociągów, w pierwszyWytrysk nasienia gwałtowny jak burza,W kwitnący pas irysów na krańcach posesji,W huk deszczu sierpniowy, albo oddechSchylonej cicho matki nad błękitem kołdry.

Wskrzesić te chwile – wie że niemożliwe,Ani ocalić. Jakimże sposobem? TrzymaWięc jasny żleb bursztynu w dłoniZamiast okruchu wapna: Popękane ściany,Okna bez szyb i wywalone bramy do ogrodu –Oto co widzi teraz w gąszczu chwastówOplątujących potrzaskane belkiStarego szybu. Strudzeni wiertaczeNie odebrawszy ostatniej zapłatyOdeszli milknąc. On widzi ich twarzeZbrązowiałe od słońca i zapachu nafty,Lecz nie wie gdzie są, gdzie ich szukać może,Przez jakie portale przeszli. Śmierci,Która muskając ich metamorfoząPrzemieni w życie nowe? Czyli teżRozpaczy i zupełnego kresu: TamZamiast łąki czarna jama ziemiOtwiera szczelinę bezszelestnym skurczem.

Page 5: Aby rozpocząć lekturę, kliknij na taki przycisk , który da ...biblioteka.kijowski.pl/huelle pawel/wiersze.pdf · Ale tam jest już miasto właściwie niemieckie, Czerwone skosy

5

Bursztyn podniósł spod buta. Wapno palcem zdrapałZe ściany willi (w Zoppot), w której nikt nie mieszka,Bo jeszcze nie lato. Jeszcze zimne wiatryTargają mu włosy. I czego chce więcej?„To jest zwyczajne życie”. Tak mówią do niego.

Page 6: Aby rozpocząć lekturę, kliknij na taki przycisk , który da ...biblioteka.kijowski.pl/huelle pawel/wiersze.pdf · Ale tam jest już miasto właściwie niemieckie, Czerwone skosy

6

Elegia

Kiedy w pniach sosen zamilkną kornikiOn jest przy tobie, w chłodzie października,Tam, gdzie zardzały promień ślizga się do środka,Badając ścieśnione lata jak źdźbła zeschłej trawy.

Nie ma psów przy nim, trąbek i szczekania lisa,Zgniłej czerwieni sukna, ciemność alei,Z pajęczyn pleśni, z oparów wilgociWysnuwa mu twą postać słony wiatr zatoki.

Nic się nie dzieje. Ojciec pośród żywychMówi o cenach zboża, koniecznej naprawie,(Duch strzaskał szyby gdy szalała burza)Trzeba więc wstawić deskę do starej pergoli.

Później coś o nadziei: Kobiety na blechuJuż naciągają płótno, nad nimi żurawie,Po drzewach biegnie dźwięk spiżowych dzwonów,Daleko stuka werbel kół lokomotywy.

Wszystko przecież zmyślone, bo nie było KarpatAni tamtego domu z szerokim tarasem:Ojczyzna legła płotem w zakręcie ulicy,Dokąd biegł oglądać zblakły szyld niemiecki.

Czółno zepchnięte w wodę, obca mowa chłopów,Diabeł niosący kamień, ostry wrzask perkozaW szaleństwie lata, obleczone kurzem,Żłobiły pamięć kaszubskiej piosenki.

Teraz, wsparty o drzewo, śledzi myśl obłoków,Liczy miedziane grodzie, ich lśniące kadłuby,Wie, że nad miastem nie ujrzy aniołaAni mężczyzny konno, w krysztale powietrza.

Jamę wykrotu i ukryte studniePrzenosi tutaj, gdzie pochyła ścieżkaBiegnie ze wzgórza, wolno opadającNa niewidzialne okna i blaszki paproci.

Page 7: Aby rozpocząć lekturę, kliknij na taki przycisk , który da ...biblioteka.kijowski.pl/huelle pawel/wiersze.pdf · Ale tam jest już miasto właściwie niemieckie, Czerwone skosy

7

Więc nie muzyka, nie eksplozja gwiazdyBędą mu zamykały obrót sfer niebieskichW czas, kiedy płomień trawi czerwień liściI wypala jęzorem czeluść korytarzy.

To drewna potrzask, czułości twej zdradaZamknięta w obręcz posępnej wilgociToczy go jak choroba. Tysiące mil przejdzieW koronie milczenia, do krwi gryząc ustaTam, gdzie zardzały promień ślizga się do środka,Tam, gdzie w pniach sosen ustaje drążenieI czas planety zdaje się umieraćZ gałęzią świerku powleczoną szronem.

Page 8: Aby rozpocząć lekturę, kliknij na taki przycisk , który da ...biblioteka.kijowski.pl/huelle pawel/wiersze.pdf · Ale tam jest już miasto właściwie niemieckie, Czerwone skosy

8

***

Po takich epokach zostają wywalone bramyI puste oczodoły okien, nic więcej, doprawdy,Szczególnie na dworcach widzę dziadka KarolaW kraciastej marynarce z pękatą walizką,Obok zawszonej chłopki, na łąkach modlitwySłychać tych co zbawieni. Nie widać Chrystusa,A jednak wierzą. Pociągi ze Wschodu na ZachódPrzenoszą nowinę, a ojciec w nasieniu nosi mój zalążekI pije wódkę z rosyjskim lejtnantem,Zanim wyruszy dalej, na jałową ziemię.

Page 9: Aby rozpocząć lekturę, kliknij na taki przycisk , który da ...biblioteka.kijowski.pl/huelle pawel/wiersze.pdf · Ale tam jest już miasto właściwie niemieckie, Czerwone skosy

9

***

W jego snach tunele przejść podziemnychPrzypominają kościoły, puste hale fabryczneSą geometryczną wizją pałaców, linie autostradBiegną do wnętrza gór, pamięta, co przed śmierciąMówiła jego babka – chodziłam, chodziłam,Po obcym domu, jedne drzwi prowadziły doDrugich a potem następne i tak ciągle,Zanim nie obudził mnie lekarz.

Któregoś razu przeżył to samo w szkole:Długie korytarze znikły, nie miały końcaOkna i drzwi do klas, żadnej przy tymMuzyki czy podejrzanych głosów.

Przebudzony udziela dziwnych odpowiedzi,Na przykład: Jestem w Zamku Świętego Anioła,Albo: Zielone jabłuszko toczy się słyszącŚwiatło, później widzi jego drgające cząsteczki,Daleko, daleko, w samym końcu rękawa.

Page 10: Aby rozpocząć lekturę, kliknij na taki przycisk , który da ...biblioteka.kijowski.pl/huelle pawel/wiersze.pdf · Ale tam jest już miasto właściwie niemieckie, Czerwone skosy

10

***

Chłopiec tańczący reggae o świcie na plaży,Mężczyzna, z którym sypiałaś, ten sam,Który bawił Cię opowiadaniem anegdotO pewnej damie z południa albo o samochodowejPrzejażdżce Romana Sanguszki, księcia,Ten sam, dziesięć lat później, przerażonyCzerwienią dywanu, owalem secesyjnych stiuków,Fryzem rzeźbionej poręczy fotela i każdymDetalem pokoju z oknem od strony zatoki,Ten sam mężczyzna pijący wódkęW hotelowym pokoju, wykrzykującyBłazeństwa w dziesięciu językach,Przeklina teraz jasną zieleń liści,Wezbrane wody rzeki i biel czystej kartki,Po której biegnie mrówka faraona.

Tymczasem deszcz zmywa ślady Twoich stóp na piaskuI jak co roku przed świętami zapach wilgotnego drzewaMiesza się z cynamonem, imbirem, muszkatem.

Page 11: Aby rozpocząć lekturę, kliknij na taki przycisk , który da ...biblioteka.kijowski.pl/huelle pawel/wiersze.pdf · Ale tam jest już miasto właściwie niemieckie, Czerwone skosy

11

***

Jak niewiele trzeba nam było snu, pamiętasz,Aby objawił się duch: Musnąć palcami ciało,Strzepnąć słupek popiołu nagle z papierosaI zaraz grała rytmiczna muzyka –Zimą w małym pokoju pomiędzy szybami,Latem na czubkach sosen, któreśmyOglądali z głowami w trawie, obserwując niebo:

„Biegnie chłopiec doliną w jasnym tyglu słońca,Gdzie w stronę Oliwy płynie kręta rzeka,Zieloną wyspą Opactwa Cystersów,Skąd widać wieże i linie zatoki”.

Ale tam jest już miasto właściwie niemieckie,Czerwone skosy dachów, drewno przybudówekI wyblakła w pyle żółć miodowych tynków,W których dziesięcioletni zapisał to wszystko,Także zapach jesieni, kiedy zgniłe liścieWiatr pędził z cmentarza na moją ulicę,W niekształtnym języku gotyckiej litery,Skąd tylko skok był na przedmieście Langfuhr.

Page 12: Aby rozpocząć lekturę, kliknij na taki przycisk , który da ...biblioteka.kijowski.pl/huelle pawel/wiersze.pdf · Ale tam jest już miasto właściwie niemieckie, Czerwone skosy

12

Król-Duch

Wyżej chłopięta, wyżej me dzieciny,Pucate cherubinki, różowe bobasy,Czekają na was łączki, ruczaje, doliny,Koniki złociste, jedwab i atłasy.

Gdy już będziecie – bladawe aniołkiRączęta składać i mówić paciorek,Ja powykręcam wasze kruche rączkiI cisnę jak kocięta w przepaścisty worek.

Potem będę wyrywać niewinne członeczki,Wszystkie was pożrę, a wreszcie przetrawię,Aż zrozumieją stroskane mateczki,Co z Panem Bogiem jest zaczynać sprawę.

Page 13: Aby rozpocząć lekturę, kliknij na taki przycisk , który da ...biblioteka.kijowski.pl/huelle pawel/wiersze.pdf · Ale tam jest już miasto właściwie niemieckie, Czerwone skosy

13

***

Tego roku nie byliśmy nad Atlantykiem,Zapach ryb, chrzęst muszli – to wszystkoPozostało na dnie szuflady obok cygar,Skrawka papieru i miedzianej blaszki...

Page 14: Aby rozpocząć lekturę, kliknij na taki przycisk , który da ...biblioteka.kijowski.pl/huelle pawel/wiersze.pdf · Ale tam jest już miasto właściwie niemieckie, Czerwone skosy

14

***

Jeśli naprawdę chcesz odpocząć,Wybieraj deszcz zamiast komunikatów,A moje dłonie wybierzZamiast kawałka czegoś dla czegoś i po coś.

Choć nie ma za oknem Sorakte– Spójrz, małe wzgórze i właśnieTeraz okryte pierwszym śniegiem.

Zapal papierosa, pomyśl, ileDachów na starym mieściePrzysypał ranny wiatr.

Page 15: Aby rozpocząć lekturę, kliknij na taki przycisk , który da ...biblioteka.kijowski.pl/huelle pawel/wiersze.pdf · Ale tam jest już miasto właściwie niemieckie, Czerwone skosy

15

***

„My, Austriacy, mamy w sobie tę lekkośćWiedeńskich poranków. Ponury BeethovenTo tylko chwila w naszej biografii, są przecieżBałkańskie tańce, kawa po turecku,Blichtr polskich panów, węgierska żywotnośćI długie treny hrabianek z Galicji,Kiedy przechodzą Prater, myśląc o Cesarzu...”

Page 16: Aby rozpocząć lekturę, kliknij na taki przycisk , który da ...biblioteka.kijowski.pl/huelle pawel/wiersze.pdf · Ale tam jest już miasto właściwie niemieckie, Czerwone skosy

16

***

Ojciec nie lubi kłamstwa, przekleństw, alkoholu,– Bądź czysty – mówi – tylko to nam zostaje,Nawet jeśli nie wiara w Boga, synu,Są momenty, kiedy światło przestaje byćZwyczajnym blaskiem, miłość pożądaniem –Są takie momenty w życiu każdego człowieka.

Page 17: Aby rozpocząć lekturę, kliknij na taki przycisk , który da ...biblioteka.kijowski.pl/huelle pawel/wiersze.pdf · Ale tam jest już miasto właściwie niemieckie, Czerwone skosy

17

***

Nie przywiązuj się do niczego – mówi dziadek –Bo to zwiększa cierpienie: rzeczy, miasta, ludzieOdchodzą w przeszłość, będziesz kochał pustkę,A taka straszna miłość niegodna człowieka.

Page 18: Aby rozpocząć lekturę, kliknij na taki przycisk , który da ...biblioteka.kijowski.pl/huelle pawel/wiersze.pdf · Ale tam jest już miasto właściwie niemieckie, Czerwone skosy

18

***

Niedobrze jest być wygnańcem – mówi matka –Obce dłonie podają szklankę herbatyI wszystko niezrozumiałe jest, nawet BógTroszczy się mniej o ciebie,A każde łóżko pachnie innym człowiekiem.

Page 19: Aby rozpocząć lekturę, kliknij na taki przycisk , który da ...biblioteka.kijowski.pl/huelle pawel/wiersze.pdf · Ale tam jest już miasto właściwie niemieckie, Czerwone skosy

19

Księdzu Markowi Wittbrotowi

Co mogłem opowiedzieć?Historię wiecznie nieobecnych mężczyzn,Przegranych wojen, poronień w podróży,Domów, które zmieniały właścicieliJak epoka krój sukien albo kapelusza.

I zawsze tak samo: Tu nawet kobietyPodlegały cichemu prawu: O miłości mówi sięSzeptem, albo milczy, żeby nie kusić losu.

Mnie ocaliła Babka Maria: Godzinami opowiadałaJak piękne były ogrody, jaka uroda drzew...Inni gonili na sportowe wiece,Kupowali telewizory, grali w toto-lotka.

Zapomnieć. Odrzucić. Ojciec nad miarką wódkiUpiera się przy widmach, bije pięściami w skronie,To musi mieć swoje granice – woła,A matka jest umęczona. Nie wie co robić. Płacze.

Potem wnoszono meble i wynoszono,Starzy ludzie umierali coraz częściej,Dzieci bez adresu grały szkiełkiem w klasy,Asfalt zastąpił bruki. Ktoś mówił o BoguAle nie zawsze z największym uznaniem...

Trzaskały drzwi. Zawsze w tej samej bramie.

Page 20: Aby rozpocząć lekturę, kliknij na taki przycisk , który da ...biblioteka.kijowski.pl/huelle pawel/wiersze.pdf · Ale tam jest już miasto właściwie niemieckie, Czerwone skosy

20

***

W Dolinie Abrahama spotykałem drwali,Rzęziła mechaniczna piła, stukały siekiery,Sosna padała obok dębu, na koniec olszynaW strużkach tytoniowego dymu spłynęła w zarośla.

Błękitne ich bluzy, kraciaste koszuleMigały w gęstwinie liści, nachylali głowy,Potem zaległa cisza, jedli chleb, pili wódkę,W chłodnym powietrzu września, całkiem niewidzialni.

Page 21: Aby rozpocząć lekturę, kliknij na taki przycisk , który da ...biblioteka.kijowski.pl/huelle pawel/wiersze.pdf · Ale tam jest już miasto właściwie niemieckie, Czerwone skosy

21

***

Ruda kita wiewiórki, ten skaczący płomieńZ drzewa na drzewo jest tylko zachwytemPatrzącej nań dziewczynki, która jeszcze nie wie,Jak odróżnić liść grabu od liścia kasztanaI pewnie znowu spóźni się do szkoły.

Page 22: Aby rozpocząć lekturę, kliknij na taki przycisk , który da ...biblioteka.kijowski.pl/huelle pawel/wiersze.pdf · Ale tam jest już miasto właściwie niemieckie, Czerwone skosy

22

***

Lubię okręty z orzecha puszczane przez dzieciW brudnej wodzie kałuży, szczególnie gdy słońceWychodzi zza chmur, tafla jest brązowa,I wiatr niesie je prędko do drugiego brzegu.

Page 23: Aby rozpocząć lekturę, kliknij na taki przycisk , który da ...biblioteka.kijowski.pl/huelle pawel/wiersze.pdf · Ale tam jest już miasto właściwie niemieckie, Czerwone skosy

23

***

Także stół, lampa i krzesło i zmięta koszulaNależą do tego świata. O tamtym myśli niewieleStojąc chwilami przy oknie: Dlaczego samochodyPrzypominają mu rzekę, dlaczego światła bistraKojarzy z jazdą pociągiem i dlaczegoBoi się pustych korytarzy, zapachu świecI białej kartki papieru leżącej na stole?

Page 24: Aby rozpocząć lekturę, kliknij na taki przycisk , który da ...biblioteka.kijowski.pl/huelle pawel/wiersze.pdf · Ale tam jest już miasto właściwie niemieckie, Czerwone skosy

24

To

Być może jest za nami, idzie z tyłu,Podąża krok w krok i słychać to niczymKobiece obcasy, w pustej uliczce,Wieczorem.

Może gdzieś powyżej, ale wtedy jestNiewidzialne i tylko niektórzy mogąUjrzeć czasami światło.

Wówczas piszą traktaty albo milczą do śmierciZ przerażenia. Niezwykłe muszą być takie chwile,Niewyobrażalne wprost.

Dawniej byli tacy, którzy przez całe życieBadali sprawę, tracili młodość, wzrok, majątek,Ale też nie wiedzieli.

Od takich pytań można zwyczajnie oszaleć:Jedyna pewność, to ta, że nie ma żadnejPociechy ani odpowiedzi.

Page 25: Aby rozpocząć lekturę, kliknij na taki przycisk , który da ...biblioteka.kijowski.pl/huelle pawel/wiersze.pdf · Ale tam jest już miasto właściwie niemieckie, Czerwone skosy

25

Opactwo Cystersów – Oliwa

Żółte oczy clocharda śledziły uważnieSchyloną postać, mógł być świt zarannyAlbo zmierzchania pora, zgiełk obcego miastaWkradał się w szelest kropel, wabiąc z odległościSzare ławy kamienne i półkola kładek,Które mijał powoli ponad taflą wody.

Długie łodzie patyków przybiły do brzeguI fala brudnej wody kołysała tratwę:Podobni groźnym bogom, w skóry obleczeni,Nieśli na krzywych rogach krew, ogień i wojnę,Tam, gdzie pogodne wzgórza i wieże katedryOdbija zieleń stawu w kształcie jego twarzy.

Mrówka toczyła kamień. Przed szaleństwem mieczaWyniósł ją prędki strumień i cisnąwszy w błotoDalej spływał do morza, męski but ze skóryStał się narzędziem losu, wyspą ocalenia,Mógł być brata z Brzeźnicy, z La Ferte, z Morimond,Przybyłego tu w sprawach sztuki sadowniczejZeszłego jeszcze lata, w czas obfitych zbiorów.

Przysiadał w cieniu wiązu. Aleje bukszpanuWiodły na pokuszenie pięć anielskich zmysłów,Mnisi wzruszali ziemię, dżdżownice pod spodemCzuły ich krew gorącą – stojąc umieraliWsparci o trzonki szpadli, rydle i motyki,Za jednym sztychem śmierci, ale nie od staliWykutej w zimnych fiordach północnej Norwegii.

Brązowy lak pieczęci zastygał zuchwaleW spojrzeniu opata, do Miasta posłaniecRuszył jeszcze przed świtem, gdzie dymiących mrowiskZnaczą się żywe strupy na przesiekach puszczy,I na południe wola wzrok wędrowca gwiazdaPrzez gór posępnych mroczne krajobrazy, tamGdzie prawdziwe życie rodzi się chrześcijaństwa,Rozkwita gałąź wiary, źródło stu ogrodów.

Page 26: Aby rozpocząć lekturę, kliknij na taki przycisk , który da ...biblioteka.kijowski.pl/huelle pawel/wiersze.pdf · Ale tam jest już miasto właściwie niemieckie, Czerwone skosy

26

Teraz w cieniu spichlerza kluczyła procesja,Onej szkielet przewodził z osinowym kołem,Idąc tłukli powietrze, w odblasku pochodniTańczył między ogniami stary mąż brodaty,Zagrały dzwony, w stuk dwustu kołatekWplątał się głos chrapliwy martwego przybysza:Jako wygnani będą z krańców wszelkiej ziemi,Jad smoczy wino ich, trucizna żmij okrutna!

Chłód drążył powietrze. Ciężko kute kratyWygnały wzrok clocharda i muszla ślimakaZamknięta w bryłce lodu, za bramą z żelazaŚwieciła nam jak gwiazda kryształem spiraliNa wszystkie świata strony. Zgiełk obcego miastaMieszał się z hukiem morza, nastał czas odwrotu,Ścieśniały się wiązania, zwarły szczeliny,Aż zamknął wszystko w cegle szary mur opactwa.

Page 27: Aby rozpocząć lekturę, kliknij na taki przycisk , który da ...biblioteka.kijowski.pl/huelle pawel/wiersze.pdf · Ale tam jest już miasto właściwie niemieckie, Czerwone skosy

27

Moja Ojczyzna

W gorączce przemierzałem konno trzydzieści wiorst dziennie,Wierzchowiec pokrywał się pianą, chrapami dotykając ziemi,Tłukłem go jeszcze harapem, w boki wbijałem ostrogiI chłopskie pogrzeby przeskakiwałem jak rzeki mocnym

szarpnięciem strzemienia,Nie mając przy sobie szabli, pistoletu, strzelby.

We śnie przychodziła do mnie obrazem attyckiej kolumnyStrzaskanej uderzeniem piorunu, jej marmurowy pilasterLeżał u stóp rozwalony w małe bryłki kamienne,A ja krzyczałem budząc się w mokrej od potu pościeli

Nie pozwalam!

Kiedy Ojciec Pafnucy sprowadził do domu trzech medyków,Kazałem psy spuścić z łańcucha i hajduk Wasylko nabijał strzelbę,I nawet gdyby Pan Bóg sam przyszedł wtedy do mnie –Wygnałbym precz lub zażądał sprawy przed trybunałem historii.

Wreszcie umarłem, sądzili w okolicy, że od postradania zmysłów,Biegałem wyjąc po pokojach w bieliźnie i z puginałem w dłoni,Tymczasem ujrzałem ją na kształt wioskowej dziewczyny,Tej, co ją gwałcili Moskale rok temu obok krzyża, tu, na rozstaju

dróg,

I krew uderzyła mi do głowy.

Page 28: Aby rozpocząć lekturę, kliknij na taki przycisk , który da ...biblioteka.kijowski.pl/huelle pawel/wiersze.pdf · Ale tam jest już miasto właściwie niemieckie, Czerwone skosy

28

Metafizyka

Niosąc wiatr w twoich włosachPrzychodzi do mnie: Zimny, obojętny,Widzę go właśnie, jak odszedł od stołu,Na którym zostawił popiół z cygarniczkiI rozrzucone w nieładzie papieryObok porcelanowej figurki tancerki:

„Nie ma żadnej ojczyzny. I boli aż nadtoŻeby zrozumieć to słowo – zatrata,Bardziej niźli smagnięcie nahajem w policzekAlbo bagnetu sztych w czasie potyczki.

Wiodę ją czasem pamiętnej jesieniPoprzez aleje parku, przez marmur posągówPoustawianych tutaj monarszym kaprysem,W których odbija suknie barwą rdzawej miedzi.

Dwór nader wymyślny, król był krótkowidzemI aby podziwiać pląsy francuskiej kokoty,Na samą scenę przysunąwszy fotel,Dłonią bił brawo o dłoń, w atłas spowity.

Teraz, kiedy z nią idę w rzece zeschłych liściCzaszkę tamtego, odartą z perukiCzerw toczy i zamilkły brawaW ostatnim krzyku zabranych prowincji.”

Pytaj, czy go ocali zeschły strup pamięci,Kiedy odchodzi z białą warstwą pudruNa obu policzkach, czy go nie zniechęciKonterfekt własny na konopnym sznurze,Który plebs, dotąd pokorny, zawiesiwszy wołaJego imieniem: In effigie Szczęsny.

Page 29: Aby rozpocząć lekturę, kliknij na taki przycisk , który da ...biblioteka.kijowski.pl/huelle pawel/wiersze.pdf · Ale tam jest już miasto właściwie niemieckie, Czerwone skosy

29

Artur S. albo ulica Polanki

Kończy się miasto i wysokie trawy rosną wyżej płotu,Stare kobiety w ogrodach suszą wypraną bieliznę,Dawno zmarli mężczyźni w zrujnowanych dworachWciąż myślą o przegranej wojnie, chodzą po pokojach,Więc tak wygląda nicość – myślisz – jakbyś zeszłej zimyKiedy opadły liście widział ze wzgórza zatokęI światła cudzoziemskich parowców obojętne na wszystkoNapawały cię smutkiem i nieokreśloną tęsknotą,Tymczasem znów jest lato i fruwające mrówkiLądują na stole obok dzbanka z kawą,Kiedy zapach żywicy, kiedy biel obrusu i złotyPasek wokół filiżanki nie obchodzą cię wcalePodobnie jak córki sąsiadów hałasujące w ogrodzieZ bolesną żądzą życia, z umiłowaniem wzrostuKipiącym w żyłach, w ich bursztynowych łonach,Więc jednak wybieram smutek – myślisz –Z jego kruchością konieczną, z chłodem morza,Którego nie opisze gładkie wnętrze muszliPrzywiezionej z Królewca, ani nie wyrazi uściskDziewicy żony matki kochanki czy prababkiW moim pustym pokoju przy tej przeklętej ulicy,Kiedy wiatr porusza przezroczyste firanki,I strach, bo tak już to będzie trwało aż do końca świataI nic, nic się zmieni, a później tak samo...

Page 30: Aby rozpocząć lekturę, kliknij na taki przycisk , który da ...biblioteka.kijowski.pl/huelle pawel/wiersze.pdf · Ale tam jest już miasto właściwie niemieckie, Czerwone skosy

30

Johan W.G.

Ubolewam, doprawdy, nad słabościami filologii –Cóż bardziej niewłaściwego, od dociekańCzy Faust umarł istotnie na stokach Schwarzwaldu,Albo gdzie pierwej studiował – w Krakowie czy Heildelbergu?

Prawdopodobnie nie napisał HollenzwangAni też bywał na cesarskim dworze.Strawiłem nad tym wiele dni i nocy –Pozostał ból oczu i ogarki świec.

Jak on, zmierzałem do kresu wszelkiej sztukiWabiony nadzieją i dane mi było truchleć ze zgrozy:Jeśli jest mądrość, to w ograniczeniu pytań,Po tym poznaje się bowiem mistrza od młodzieńca.

Nie powiedziałem też, ile ukrywa się w rytmie,Z którego powstaje duch, roztropniej było jednakZająć się słońcem Grecji, traktatem o barwachI rozważaniem o harmonii bytu.

Page 31: Aby rozpocząć lekturę, kliknij na taki przycisk , który da ...biblioteka.kijowski.pl/huelle pawel/wiersze.pdf · Ale tam jest już miasto właściwie niemieckie, Czerwone skosy

31

Fryderyk H.

Szaleństwem – mówili – jest dowodzićPrawd ponad miarę ludzkiego rozumu:Przekonywałem stolarza, że kropla na szybieMieści w sobie ocean, a ziarno żytaZawiera pełną chwałę Najwyższego.

Czasem Piękno, Miłość i PrawdaObejmowały mnie nagle – wtedy skrzydłaTłumiły stukot młotka i zastygałemW bezruchu, żeby nie uronić Słowa.

Popatrz – krzyczała jego kobieta – znowuTen raróg stoi jak drewniany słup!Więc wybiegałem z warsztatu zapisać,Co powiedziały tamte głosy.

W 1812, kiedy Tybingę zasypał śnieg,Trzymałem w dłoni zamarzniętą mrówkęI po raz pierwszy od lat mogłem płakaćWiedząc już, że nigdy nie ujrzę Aten.

Wolność – mówiłem do ZimmeraJest sprawą kształtu powstającego z chaosu,A potem wolno, uśmiechając się, strugałem deskęRównymi pociągnięciami hebla, w zupełnym milczeniu.

Page 32: Aby rozpocząć lekturę, kliknij na taki przycisk , który da ...biblioteka.kijowski.pl/huelle pawel/wiersze.pdf · Ale tam jest już miasto właściwie niemieckie, Czerwone skosy

32

Caspar David F.

Kto jest ten drugi nad brzegiem morzaW długiej opończy i staroniemieckim birecie,Ten, stojący obok mnie w Sudetach –Nigdy nie mogłem zapamiętać jego twarzy.

Pytałem, czemu świt tak jest podobny do zmierzchuA jodły przy poświacie są jeszcze ciemniejsze,Skąd w nim zamiłowanie do skalnych rozpadlin,Ruin kościołów i opustoszałych cmentarzy?

Raz, spotkałem go w lesie, kiedy oglądałRude korony drzew, cisza była tak wielka,Że słyszałem komiki w mrocznych korytarzach –Nagle mi zniknął i wtedy zobaczyłem strumień.

Tamtej nocy w pełni księżycaStaliśmy obaj na przełęczyI omal nie runąłem w dółNa widok – w miejsce dwóch – jednego cienia.

Później, latami przyszło wspinać się na górę,Która nie miała nazwy w jakimkolwiek z języków,Mijać po drodze zamglone krajobrazy,Aż oślepiło mnie promieniejące światło krzyża.

Page 33: Aby rozpocząć lekturę, kliknij na taki przycisk , który da ...biblioteka.kijowski.pl/huelle pawel/wiersze.pdf · Ale tam jest już miasto właściwie niemieckie, Czerwone skosy

33

Georg Wilhelm Friedrich H.

Mówiliście – kiedy umiera człowiek, Bóg tego chceI nie należy podnosić gniewu przeciw Jego woli,Bo jest to nielogiczne. Pytałem dalej –Co sądzić, jeśli umiera cały naród i tylko niektórzyZ was odpowiadali prawidłowo. Inni kryli głowyW ramionach, udawali, że coś notują, alboPatrzyli przez okno na stuletnią sosnę,Która wzrastała w cieniu uniwersytetu.

Zostańmy więc przy drzewie. Dziesiątki lat potężniało,Pracowały w nim ziemia, deszcz, słońce i wiatry,Nie jest przypadkiem, iż siekiera drwalaDosięgnie go teraz i przemieni w drewno,Z którego zrobią stół albo klepki parkietu,Trociny ciskając w worek, a wióry do pieca.

Czymże jest duch kształtujący narody,Jeśli nie ową siłą, która w ręku drwala,W stolarza dłoni lub w dłucie artystyZ tej samej sosny wydobywa kształty?

Jeśli mój język spuchnięty w gorączceOdmawia mi posłuszeństwa i jeśliTe słowa do was piszę rażony cholerą,Uczniowie moi, nie jest to bezrozumne.

Tak. Miałem dosyć czasuŻeby raz jeszcze o wszystkim pomyśleć.

Page 34: Aby rozpocząć lekturę, kliknij na taki przycisk , który da ...biblioteka.kijowski.pl/huelle pawel/wiersze.pdf · Ale tam jest już miasto właściwie niemieckie, Czerwone skosy

34

Henryk H.

Nie wierzyłem, że w tańczącym pudlu,Z którego śmieje się uliczna gawiedź,Siedzi ukryty diabeł, nie przypuszczałemNawet, aby dobrotliwy piekarzStać się miał bohaterem historii,Podobnie listonosz, rzeźnik, akuszerka,Jakich pamiętam z ulicy dzieciństwaObok hilfs – policjanta i tajnego radcy.

Przyszłość narodu ujrzałem weWrzasku Nibelungów, w kopulacjiKarła z ropuchą, we śnie o robakachŚwiętego Jana tysiącami spływającymi z gór,Kiedy rozwinął się pąk i kwiat wytryska.

W listach z Poznania, Paryża, Londynu,Szydziłem z Prusaków i hanowerskich szlachciców,Zamiast pakować kufry, zamiast przynaglać dyliżans,Gdy czas syntezy kładł swój cień na drodze.

Spisałem też relację z gry PaganiniegoDla pewnej damy spotkanej w hotelu:Ja – Żyd wychrzczony, prawnik z wykształcenia,Który lubiłem zbierać pieśni mego ludu.

Page 35: Aby rozpocząć lekturę, kliknij na taki przycisk , który da ...biblioteka.kijowski.pl/huelle pawel/wiersze.pdf · Ale tam jest już miasto właściwie niemieckie, Czerwone skosy

35

James J.

Zapach browaru: Parujące wysłodki wywożone o świciePrzez bramę zaprzęgiem perszeronów. To człap człap po brukuKiedy budzi się rzeka i dzwony nad LiffeyWzywają na kolejne nabożeństwo ku czci ku pamięciBojowników o słuszną sprawę. Te rozmowy w pubachO zerżniętej dziewicy która jest ojczyznąI dawno nie miała okresu. Albo zepsute zęby spowiednikaJak zapach zgniłych glonów, ten odór wiecznościTam przy Martello Tower i cichy szelest krabaNa kamiennej plaży tylko dla mężczyzn. Wyścigi. Wychodki.Przedwcześnie pomarszczona skóra kobiet, ich woalkiTransparentujące na wietrze transparentne hasła odrodzeniaPrzez cuda Matki Boskiej. I puszki dzyń dzyń po mszyZamiast elektrycznego tramwaju koło biblioteki,A potem wychodzić z burdelu i zapinać spodnie:Jakże ja miałem tego nie wyrzygaćCzystym strumieniem mojej świadomości?

Page 36: Aby rozpocząć lekturę, kliknij na taki przycisk , który da ...biblioteka.kijowski.pl/huelle pawel/wiersze.pdf · Ale tam jest już miasto właściwie niemieckie, Czerwone skosy

36

Nur fűr Jude

Tak podobne do naszych snów a jednakNiepodobne do niczego słupki kurzu wciąż opadająceWydarte z ciemności nagłym promieniem światłaZałamanego w witrażu szybie mieszkaniaSoczewce okularu oknie pociągu te milionyWirujących drobin które chwytamyJednym jedynym spojrzeniem szybszymNiż myśl o nie istniejących duszachCzym są te słupki gdy w rozpaczyZamiast słuchać szelestu światła zamiastSzukać słów modlitwy zamiast uciekaćPatrzymy porażeni ich metamorfoząNieuleczalną która tak zdumiewaCzym są te słupki tak podobneDo naszych snów a jednak niepodobneDo niczego?

Page 37: Aby rozpocząć lekturę, kliknij na taki przycisk , który da ...biblioteka.kijowski.pl/huelle pawel/wiersze.pdf · Ale tam jest już miasto właściwie niemieckie, Czerwone skosy

37

Pieśń nad pieśniami

Jak piękna jesteś przyjaciółko mojaW miasteczku, którego nikt już nie pamięta,Nad rzeką, która dawno wyschła.

Wiatr przeniósł zapach twoich włosówI brzoskwiniowy puszek skóryChłopcy roztarli w gniewie i goryczy.

Cedrowe belki domów, stropy cyprysoweNie były dla mnie – raczej śniedź mosiądzuI lichy płomień nie gasnącej świecy.On jest pasterzem wypalonych pastwisk.W jego domu osty i gniazda jaszczurek.

Page 38: Aby rozpocząć lekturę, kliknij na taki przycisk , który da ...biblioteka.kijowski.pl/huelle pawel/wiersze.pdf · Ale tam jest już miasto właściwie niemieckie, Czerwone skosy

38

Nauzykaa

Ten chłopiec, ten mężczyznaPrzeżarty solą. Cuchnący iłem i rybami,Ten sam przychodził do mnie kiedy gaszono światłaI zasypiała czujna straż w pałacu.

Mógł być następcą tronu. Moim mężem,Kochankiem matki lub zabójcą ojca:W jego nasieniu gorący żar wojnyUsprawiedliwiał każde rozwiązanie.

Czym była szorstkość jego dłoniTego nie powie żaden ajod, tegoNie wyśpiewa najsłodszy nawet hymen:Rozkosz twarda jak pocisk. MigotliwyBłysk lampy w mrocznym namiocie Persefony.

Odpłynął. Jego wzorzysty peplosTulę do łona. Jego prześcieradłaRozpinam na kształt skrzydeł i dotykam ustami.

Jak zimne są takie noce nie wiedzą nawet żeglarze,Jaki okrutny kunszt nie rozumieją bogowie.

Page 39: Aby rozpocząć lekturę, kliknij na taki przycisk , który da ...biblioteka.kijowski.pl/huelle pawel/wiersze.pdf · Ale tam jest już miasto właściwie niemieckie, Czerwone skosy

39

Pokoje

Każde drzwi budzą zdumienieŻe to nie tutaj. Dopiero nad ranemKiedy dopija butelkę wina i słyszyKlaskanie bosych stóp po parkiecieDopiero kiedy widzi krzesło i koszulęKtórą powiesił parę lat temuW lipcu albo sierpniu na tej samejPoręczy, dopiero wówczasOdprawi tę kobietę na zawszeZe swoich snów. Kiedy zobaczyWłosy w barwie jasnej miedziPo tamtej stronie. Po tej widziNiewiele: Pokoje, puste pokoje

Page 40: Aby rozpocząć lekturę, kliknij na taki przycisk , który da ...biblioteka.kijowski.pl/huelle pawel/wiersze.pdf · Ale tam jest już miasto właściwie niemieckie, Czerwone skosy

40

Lato

Leżeliśmy pod dębemAle tylko mucha brzęczałaW wysokiej po kolana trawie.

Przez kopułę liści, w samo południeWpadało światło. Ale żadnych znakówAni objawień.

Duchy, jeśli tańczyły, to w nas:Dłoń obok dłoni. Splecione wargiI języki.

Zamiast fujarek, korowodów, wstążek,Hucząca jak lato muzyka krwi.

Każdej modlitwy byłoby za mało.

Page 41: Aby rozpocząć lekturę, kliknij na taki przycisk , który da ...biblioteka.kijowski.pl/huelle pawel/wiersze.pdf · Ale tam jest już miasto właściwie niemieckie, Czerwone skosy

41

Magdalena

to był dom w Heliopolis całowałem twoje palcena których pierścienie pył pszeniczny z oliwą zapach nardui jeszcze twarz posługaczki zapalającej miedzianą lampęna papirusie zapisane twoje grzeszne imię

potem w cieniu bazyliki mniszki jak stalle z woskuuwodziły mój wzrok czułem muzykę wieków i złote Bizancjumgrało na twój obojczyk polifonię tak czystąże zawstydzony odjechałem dalej pod skrzydłem gołębicy

w chłopskiej oberży nocą kupiłem twoje ciałoza kwartę wina kurwy rzezimieszki złodzieje handlarze relikwiamiżądali więcej ale powiedziałem że przybywam z dalekai grałem z nimi w kości byłem lepszym oszustemw nagrodę zapach siana pomiędzy coitus gdakanie kuri jeszcze piwo które wniosła po drabinie karczmarka

nie pamiętam następnych wcieleń były jak odsłonywstydliwych rozkoszy chłopca młodzieńca mężczyznyna wydmach gdzieś koło Ausaras niedaleko Sambiiujrzałem cię po raz ostatni w chłodnej zieleni morzagdzie powiedziałaś dusza nie istnieje chociaż modlitwyszepty gusła i zaklęcia są nam potrzebne do zbawienia ciała

Page 42: Aby rozpocząć lekturę, kliknij na taki przycisk , który da ...biblioteka.kijowski.pl/huelle pawel/wiersze.pdf · Ale tam jest już miasto właściwie niemieckie, Czerwone skosy

42

***

nagle na wapnie muru czerń plamy twoich włosówa może tylko sadza z parowozuzmyliła wzrok myślałem o Galicjimoich prababek i kolejach sto lat temuktórymi nigdy nie jeździłaś myślałem że strugi deszczuzałomy cegieł wilgotne smugi twoich wargcałują tamten ślad w ciemnościnieznajomego domuna przejeździetorów