aedem grom/ cena pojedyŃcz. egzempl.8 gros wydanie de · t dnrno, jak dokonano zbrodni, kto -v...

8
'Aedem Wydanie DE CENA POJEDYŃCZ. EGZEMPL.8 GROS W NIEDZIELĘ dziennik ilustrowany dla wszystkich O WSZYSTKIEM. WIADOMOŚCI ZE ŚWIATA 'SENSACYJNE POWIEŚCI. rok iii . grom/ PONIEDZIAŁEK, 18 CZERWCA 1934 NR. 165 kB Rozprawa M ,«™ śp. Garncarzówny Niesamowite piano zbro^niarzg Kraków, 17. czerwca. -yy poniedz:aiek, 18. bm. na dużej sali ładu okręgowego karnego w Krakowie r&ZDOCZöie się rozprawa przeciwko mor- ’•corn z "i. Potockiego. R oz-prawa ta będzie niewątpliwie jed- - najsensacyjniejszych procesów, ja- r:e“c ,dbyty s-e w ciągu ostatnich kilkuna- w sącach polskich. Proces ten pod- 'i-enie się do nędu spraw, któ;e wyra- na podłożu psychozy .powojennej. Zbrodni nie dokonali ludzie, na których młach przestępstwo wycisnęło już swo- e mętno- A jednak w drobiazgowo obmy- ianvm planie przeszli bandytów o naj- v>kszej praktyce i doświadczeniu. Sa fakty, znane już z dochodzeń, świad- ce o tem, iż zbrodniarze w uplanowa- i zbrodni wykazali wynalazcze wprost P° odkryciu zbrodni znalazły się „ieiscu organa śledcze, przystąpiono zczegółowego badania pozostawionych morderców śladów. Znaleziono sta- rękawiczkę zamszową, nowy kapelusz ’ „ ; ..v v z zieloną wstążką f z monogra- jjn s. S.‘‘ oraz liczne ślady linij papi- ;m JL na poszczególnych przedmiotach, s rawcy podrzucili te rzeczy uniyśh w tych kierunkach narzucić pro- ;c’, DdL-e śledztwa. Ale jeśli już wspom* S o wszelkich ostrożnosciach, przed. .„tych przez morderców — to każdy :W ł ń dlaczego sprawcy nie zabezpie- TH sie od pozostawienia znaków dakty- 'W % r a ‘w cy przewidzieli na zimno! , * papilarne znalezione na miejscu : , porównane ze znakami zbrodnia- zgadzały się. , . zgadzały się znaki te ze znakami Niissenfelda, czy też nieboszczki lirzów ny. A zbrodniarze już się „oii do winy, już potwierdzili, iż byli ko w 6 trójkę: Schenkirzyk, Bobrzecki doniec. w pewnej fazje dochodzeń b y t dnrno, jak dokonano zbrodni, kto -V nieszczęsną ofiarę, kto ułożył pian f nevvna lukę stwarzał ciągle fakt zna* il° •. tvch znaków papilarnych. Kto z o- :T .e ***3 rzeckl, brat mordercy, Władysława. A za tem czwarty sprawca zbrodni. Tymcza sem nowa zagadka. Tragicznego dnia w krytycznym czasie wiele ludzi widziało Stanisława Bobrzec- kiego, siedzącego w kiosku na rogu ul. Szpitalnej i Małego Rypku." I w tym sa mym czasie odbicie jego spoconych rąk znalazło się w mieszkaniu dr-a Niissenfel- da. Wypadek był niezmiernie ciekawy pod względem kryminalnym i nienotowany do tychczas w dziejach kryminalistyki. Mogły te znaki być pozostawione przed zbrodnią, lub po zbrodni, lecz nie znale ziono żadnych podstaw do twierdzenia, by Bobrzecki Stanisław kiedykolwiek był w mieszkaniu dra Niissenfelda. Frapującą zagadkę wyjaśnił dopiero po dłuższych przesłuchaniach Doniec. Oto naj bardziej przewidującym z całej szajki zbrodniarzy był Schenkirzyk. On to po myślał wszystko w drobnych szczegó łach, co ustrzec mogło przed odkryciem śladów. Nić zapomniał o zmyleniu policji fałszywemi znakami daktyloskopijneini i z odpowiednich odlewów sporządził pia- stelinowe palce Stanisława Bobrzeckie- go. Kiedy Garncarzówną nie dawała jąż znaków życia, kiedy ciało jej przestały przebiegać przedśmiertne konwulsje drga nia, z zimnym wyrachowanym spokojem Schenkirzyk zacierał rękawiczka zamszo wą wszystkie ślady palców pozostawione przez Dońca, robiąc plastelinowym mode lem ręki Stanisława Bobrzeckiego znaki na rozmaitych przedmiotach. _ Choć nierutynowany, zbrodniarz Schen kirzyk okazał tu sprawność bandyty, prześcigającą wszystko, cokolwiek kry minalistyka w tej dziedzinie zna. I gdyby nie Doniec, poprostu pospoli ty złodziej, który nie zastanawiał się ni gdy nad tern co robi, sprawa możeby się nie wydała po dzień dzisiejszy. Schenki rzyk zakazał używać pieniędzy, przynaj mniej narazie, by cała sprawa ucichła. Zdradził ich Doniec i kradzieżą swoją (bo okradł towarzyszów) doprowadził do u- jęcia całej szajki bandyckiej, a w dal szym ciągu do odebrania całej prawie gotówki i kosztowności, tak, że sprawcy Na liniach lotniczych Berlin — Frankfurt n. M. Kolonia — Hamburg — Berlin kursują samoloty (rycina) z szybkością 300 kin. na godzinę. W 50 minutach z Berlina do Hamburga, w dalszych 75 min. do Kolonii, w 35 min. z Kolonii do Frankfurtu n. M., a z Frankfurtu n. M. do Berlina w 85 minutach. Są to najszybsze samoloty komunikacyjne. Zjazd Polaków z zagranicy w Kfirahowie fł r a k ó w ,. 17 czerwca. 10 sierpnia 'b. r. odbędzie się w Krakowie wielki zjazd Polaków z zagranicy, posiadają cy doniosłe ogólne państwowe znaczenie. Do starożytnej, historycznej stolicy ..starego kra ju“ zawitają delegaći 8-u mil jonów Polaków, zamieszkałych w 20 krajach kuli ziemskiej. Najmilsi i najbardziej uczuciom naszym bli scy goście zagraniczni wezmą przed przyby ciem do Krakowa udział w 4-o dniowych ob radach kongresu, zwołanego do Warszawy przez Radę Organizacyjną Polaków z zagra nicy, pozostającą pod przewodnictwem marsz. Władysława Raczkiewicza. Równocześnie od- będizie się wielki Zlot Młodzieży Polskiej z zagranicy, w którym weźmie udział przeszło 5.000 przedstawicieli młodego pokolenia emi gracyjnego, przeważnie nie znającego dotąd ojczyzny. Młodzież ta, po pobycie w Krako wi Hztwo poszło dalej. Znaleziono- wre- tej ohydnej zbrodni staną w poniedziałek łowicka, z którego znakami maż- nrzod sadem iuż ber łunów. a w oczeki- :iu "porównać znaki znalezione na ejscu zbrodni. Był to Stanisław Bob- przed sądem już bez łupów, a w oczeki waniu nad sobą i swym czynem wymia ru sprawiedliwości. KreszBy wypadek no kolejce w PioIrBfowie Piotrków, 17. czerwca. i wątpliwe jest, czy uda się go utrzymać rwr-daj. znów się wydarzył na kolej- przy życiu. (bp) r K. Rudzki w Piotrkowie strasz- ----------------------------------------------------------- _ n T.T«nr1&ł/ DnrloTOC n r7 ir- Nieformalne!« w funiodi Kornkkiej W a r s z a w a, 17 czerwca. W dn. 14 i 15 bm. odbyły się w Warsza wie posiedzenia kuratorium Fundacji Kórnic kiej. Zebraniom przewodniczył wiceprezes ku ratorium, b. wiceminister rolnictwa W. Leś niewski. Po wysłuchaniu wyjaśnień hr. Bilińskiego, zatwierdzono preliminarz na rok 1934, stwłer- wie, rozdzieli się następnie na- grupy i będzie zwiedzać miasta i ziemie polskie w ciągu mie sięcy sierpnia i września. Zjazd ten łącznie ze Zlotem młodzieży dzie owocnem w skutki zacieśnieniem więzów braterskiej jedności pomiędzy społeczeństwem w kraju i zagranicą, położy podwalinę do pla nowej i zorganizowanej pracy dla państwa i niewątpliwie w tysiącach serc zaszczepi wspa niałą dumę z świadomości przynależenia do wspólnego pnia narodu. polskiego. W cielu należytego powitania i przyjęcia drogich gości, w Krakowie zawiązany zosta nie z inicjatywy zarządu m. Krakowa komi tet obywatelski. Pierwsze organizacyjne jego posiedzenia, z udziałem przedstawicieli wszy stkich warstw społeczeństwa krakowskiego, odbędzie się w poniedziałek 18 b. m. o godz. 18-tej w sali portretowej Ratusza. dzono poprawę stanu finansowego Fundacji 1 udzielono absolutorium zarządowi. Szczegóło we sprawozdanie z działalności zarządu bę dzie ogłoszone drukiem. Tak samo ma być opublikowane w streszczeniu niezmiernie inte resujące sprawozdanie komisji rewizyjnej, któ ra wykryła wiele nienormalności w prowa dzeniu agend Fundacji, zwłaszcza w latach ubiegłych wskazała drogi naprawy. Podczas obecnych narad stwierdzono, że wskazówki komisji rewizyjnej, której przewodniczył dr. Skowroński, w wielu punktach zostały już wykonane. swCj grozie wypadek. Podczas przy kolejki, naładowanej betonowemi ' U . w agi 800 kilogramów, wykoleił ^den z wagonów, który przewrócił • do rowu. Siedzący na wykolejonym wózku ro łtnik wyskoczył tak nieszczęśliwie, że d, na szyny tuż pod koła jadących Epilog Krwawe! zbrodni z przed 10 laty o lO la t a c h w ie z ie n ia n o w o ln o ś ć Piotrków, 17. czerwca. Przed dziesięciu laty we wsi Pieńki , Sikorskie pod Piotrkowem rozegrał się ,/ków, które lkakrotme przejechały ^ w a w y dramat małżeński. We wsi tej nim miażdżąc mu dosłownie obydwie żyła znana piękność Janina Tomczyko- ?! i rafliac 8° ciężko w głowę, . ---------------------------------- " ’" ''’(in ii i t u szego Józefa Tomczyka Żyjąc z mężem jak pies z kotem, Tom wa, która wyszła zamąż z materialnego GFarę nieszczęśliwego wypadku od* wyrachowama^za^znacznie od siebie star ganie nieprzytomnym do Zdradliwa małżonka za namową pa robka postanowiła zgładzić męża, a na stępnie wstąpić jako wdowa w związek małżeński z Opalczewskim. Aby zrealizować ten zbrodniczy plan, zaangażowali sobie do pomocy niejakiego Antoniego Wiśniewskiego i Aleksandra Kwietniewskiego. W nocy 25 stycznia 1925 roku Józef Tomczyk padł od kuli rę kę i wszyscy sprawcy zbrodni zostali u- jęcl. Przyznali się oni do winy i ujawnili pobudki. Zbrodniarze zostali skazani po 15 lat ciężkiego więzienia. Po odbyciu 2 trzecich kary zbrodnia rze. którzy sprawowali się w więzieniu nienagannie wnieśli podanie o darowanie reszty kary. P. Prezydent Rzplitej daro wał im resztę nieodcierpianej kary i cała ‘ala św . Trójcy, gdzie dokonano am- szykowa przyjęła na służbę dorodnego wolwerowej w nader tajemniczych oko- czwórka znalazła się na wolności, posta- tacF obydwóch nóg. Stan ofiary nie- parobka Stanisława OpTczews’ Pgo, z Ucznościach. Śledztwo rozwiązało zagad- nawiając rozpocząć solidne życie. (bp). zęśFwCf»0 *yf>adku jest bardzo ciężki którym nawiązała bliższe stosunki.

Upload: others

Post on 07-Oct-2020

3 views

Category:

Documents


0 download

TRANSCRIPT

Page 1: Aedem grom/ CENA POJEDYŃCZ. EGZEMPL.8 GROS Wydanie DE · t dnrno, jak dokonano zbrodni, kto -V nieszczęsną ofiarę, kto ułożył pian f nevvna lukę stwarzał ciągle fakt zna*

'AedemWydanie DE

CENA POJEDYŃCZ. EGZEMPL.8 GROSW NIEDZIELĘ

d z i e n n i k ilustrowany dla wszystkichO WSZYSTKIEM.

WIADOMOŚCI ZE ŚWIATA 'SENSACYJNE POWIEŚCI.

rok iii.

grom /PONIEDZIAŁEK, 18 CZERWCA 1934 NR. 165

k B

R o zp r a w a M ,« ™ śp . G arn ca rzó w n yNiesamowite piano zbro^niarzg

Kraków, 17. czerwca.-yy poniedz:aiek, 18. bm. na dużej sali

ładu okręgow ego karnego w Krakowie r&ZDOCZöie się rozprawa przeciwko mor-

’•corn z "i. Potockiego.R oz-prawa ta będzie niewątpliwie jed-

- najsensacyjniejszych procesów, ja- r:e“c ,dbyty s-e w ciągu ostatnich kilkuna-

w sącach polskich. Proces ten pod- 'i-enie się do nędu spraw, któ;e wyra-

na podłożu psychozy .powojennej. Zbrodni nie dokonali ludzie, na których

młach przestępstwo wycisnęło już swo- e mętno- A jednak w drobiazgowo obmy- i a n v m planie przeszli bandytów o naj- v > k s z e j praktyce i doświadczeniu.

Sa fakty, znane już z dochodzeń, świad- ce o tem, iż zbrodniarze w uplanowa-

i zbrodni wykazali wynalazcze wprost

P° odkryciu zbrodni znalazły się „ ie is c u organa śledcze, przystąpiono zczegółow ego badania pozostawionych

morderców śladów. Znaleziono sta- rękaw iczkę zamszową, nowy kapelusz

’ „ ; . . v v z zieloną wstążką f z monogra- jjn s . S.‘‘ oraz liczne ślady linij papi- ;m JL na poszczególnych przedmiotach, s raw cy podrzucili te rzeczy uniyśh

w t y c h kierunkach narzucić pro- ;c’, DdL-e śledztwa. Ale jeśli już wspom* S o wszelkich ostrożnosciach, przed.

. „ t y c h p r z e z m o rd e rc ó w — to k a ż d y :W łń d la c z e g o s p r a w c y n ie z a b e z p ie - TH s i e o d p o z o s ta w ie n ia z n a k ó w d a k ty -

' W % r a ‘w c y p rz e w id z ie li n a z im no! , * p a p i l a r n e z n a le z io n e n a m ie jscu : , • p o r ó w n a n e ze z n a k a m i z b ro d n ia -

z g a d z a ł y s ię . , .z g a d z a ł y się z n a k i te z e z n a k a m i

■ N iis s e n f e ld a , c z y te ż n ie b o sz c z k i l i r z ó w n y . A z b ro d n ia rz e ju ż s ię

„ o i i d o w in y , ju ż p o tw ie rd z il i , iż b y li ko w 6 trójkę: Schenkirzyk, Bobrzecki

doniec. w pewnej fazje dochodzeń b y t dnrno, jak dokonano zbrodni, kto

-V nieszczęsną ofiarę, kto ułożył pian f n e v v n a lukę stwarzał ciągle fakt zna* il° •. tvch znaków papilarnych. Kto z o-: T . e * * * 3

rzeckl, brat mordercy, Władysława. A za­tem czwarty sprawca zbrodni. Tymcza­sem nowa zagadka.

Tragicznego dnia w krytycznym czasie wiele ludzi widziało Stanisława Bobrzec- kiego, siedzącego w kiosku na rogu ul. Szpitalnej i Małego Rypku." I w tym sa­mym czasie odbicie jego spoconych rąk znalazło się w mieszkaniu dr-a Niissenfel- da. Wypadek był niezmiernie ciekawy pod względem kryminalnym i nienotowany do­tychczas w dziejach kryminalistyki.

Mogły te znaki być pozostawione przed zbrodnią, lub po zbrodni, lecz nie znale­ziono żadnych podstaw do twierdzenia, by Bobrzecki Stanisław kiedykolwiek był w mieszkaniu dra Niissenfelda.

Frapującą zagadkę wyjaśnił dopiero po dłuższych przesłuchaniach Doniec. Oto naj­bardziej przewidującym z całej szajki zbrodniarzy był Schenkirzyk. On to po­myślał wszystko w drobnych szczegó­łach, co ustrzec mogło przed odkryciem śladów. Nić zapomniał o zmyleniu policji fałszywemi znakami daktyloskopijneini i z odpowiednich odlewów sporządził pia- stelinowe palce Stanisława Bobrzeckie- go.

Kiedy Garncarzówną nie dawała jąż znaków życia, kiedy ciało jej przestały przebiegać przedśmiertne konwulsje drga­nia, z zimnym wyrachowanym spokojem Schenkirzyk zacierał rękawiczka zamszo­wą wszystkie ślady palców pozostawione przez Dońca, robiąc plastelinowym mode­lem ręki Stanisława Bobrzeckiego znaki na rozmaitych przedmiotach.

_ Choć nierutynowany, zbrodniarz Schen­kirzyk okazał tu sprawność bandyty, prześcigającą wszystko, cokolwiek kry­minalistyka w tej dziedzinie zna.

I gdyby nie Doniec, poprostu pospoli­ty złodziej, który nie zastanawiał się ni­gdy nad tern co robi, sprawa możeby się nie wydała po dzień dzisiejszy. Schenki­rzyk zakazał używać pieniędzy, przynaj­mniej narazie, by cała sprawa ucichła. Zdradził ich Doniec i kradzieżą swoją (bo okradł towarzyszów) doprowadził do u- jęcia całej szajki bandyckiej, a w dal­szym ciągu do odebrania całej prawie gotówki i kosztowności, tak, że sprawcy

Na liniach lotniczych Berlin — Frankfurt n. M. Kolonia — Hamburg — Berlin kursują samoloty (rycina) z szybkością 300 kin. na godzinę. W 50 minutach z Berlina do Hamburga, w dalszych 75 min. do Kolonii, w 35 min. z Kolonii do Frankfurtu n. M., a z Frankfurtu n. M. do Berlina w 85 minutach. Są to

najszybsze samoloty komunikacyjne.

Zjazd Polaków z zagranicyw K f ir a h o w ie

fł r a k ó w ,. 17 czerwca.10 sierpnia 'b. r. odbędzie się w Krakowie

wielki zjazd Polaków z zagranicy, posiadają­cy doniosłe ogólne państw ow e znaczenie. Do starożytnej, historycznej stolicy ..starego kra­ju“ zaw ita ją delegaći 8-u mil jonów Polaków , zam ieszkałych w 20 krajach kuli ziemskiej. Najmilsi i najbardziej uczuciom naszym bli­scy goście zagraniczni w ezm ą przed p rzyby­ciem do K rakow a udział w 4-o dniowych ob­radach kongresu, zw ołanego do W arszaw y przez Radę O rganizacyjną Polaków z zag ra ­nicy, pozostającą pod przew odnictw em m arsz. W ładysław a Raczkiew icza. Równocześnie od- będizie się w ielki Zlot M łodzieży Polskiej z zagranicy, w k tórym weźmie udział p rzeszło 5.000 przedstaw icieli młodego pokolenia emi­gracyjnego, przew ażnie nie znającego dotąd ojczyzny. M łodzież ta , po pobycie w Krako­

wi Hztwo poszło dalej. Znaleziono- wre- tej ohydnej zbrodni staną w poniedziałek łowicka, z którego znakami maż- nrzod sadem iuż ber łunów. a w oczeki-

:iu "porównać znaki znalezione na ejscu zbrodni. Był to Stanisław Bob-

przed sądem już bez łupów, a w oczeki­waniu nad sobą i swym czynem wymia­ru sprawiedliwości.

KreszBy wypadek no kolejcew PioIrBfowie

Piotrków, 17. czerwca. i wątpliwe jest, czy uda się go utrzymać rw r-daj. znów się wydarzył na kolej- przy życiu. (bp)r K. Rudzki w Piotrkowie strasz- -----------------------------------------------------------

_ — n T.T«nr1&ł/ DnrloTOC n r7 ir-

Nieformalne!« w funiodi Kornkkiej

W a r s z a w a, 17 czerw ca.W dn. 14 i 15 bm. odbyły się w W arsza­

w ie posiedzenia kuratorium Fundacji K órnic­kiej. Zebraniom przew odniczył w iceprezes ku­ratorium , b. w icem inister rolnictw a W. Leś­niewski.

P o w ysłuchaniu w yjaśnień hr. Bilińskiego, zatw ierdzono prelim inarz na rok 1934, stw łer-

wie, rozdzieli się następnie na- grupy i będzie zw iedzać m iasta i ziemie polskie w ciągu mie­sięcy sierpnia i w rześnia.

Z jazd ten łącznie ze Zlotem m łodzieży bę­dzie owocnem w skutki zacieśnieniem w ięzów braterskiej jedności pom iędzy społeczeństw em w k raju i zagranicą, położy podw alinę do pla­nowej i zorganizow anej p racy dla państw a i niewątpliw ie w tysiącach serc zaszczepi w spa­niałą dumę z świadom ości przynależenia do wspólnego pnia n a ro d u . polskiego.

W cielu należytego pow itania i p rzy jęc ia drogich gości, w K rakow ie zaw iązany zosta­nie z inicjatyw y zarządu m. K rakow a komi­te t obyw atelski. P ierw sze organizacyjne jego posiedzenia, z udziałem przedstaw icieli w szy­stkich w a rs tw społeczeństw a krakow skiego, odbędzie się w poniedziałek 18 b. m. o godz. 18-tej w sali portretow ej R atusza.

dzono popraw ę stanu finansowego Fundacji 1 udzielono absolutorium zarządow i. Szczegóło­w e spraw ozdanie z działalności zarządu bę­dzie ogłoszone drukiem . Tak sam o ma być opublikowane w streszczeniu niezmiernie inte­resujące spraw ozdanie komisji rew izyjnej, k tó ­ra w y kry ła w iele nienormalności w p ro w a­dzeniu agend Fundacji, zw łaszcza w latach ubiegłych w skazała drogi napraw y. Podczas obecnych narad stw ierdzono, że w skazów ki komisji rew izyjnej, której przew odniczył dr. Skow roński, w wielu punktach zostały już w ykonane.

swCj grozie wypadek. Podczas przy kolejki, naładowanej betonowemi

' U . w agi 800 kilogramów, wykoleił ^ d en z wagonów, który przewrócił

• do rowu.S ied zący na wykolejonym wózku ro

łtnik w y s k o c z y ł tak nieszczęśliwie, że d, na szyny tuż pod koła jadących

Epilog Krwawe! zbrodni z przed 10 latyI » o l O l a t a c h w i e z i e n i a n o w o l n o ś ć

Piotrków, 17. czerwca. Przed dziesięciu laty we wsi Pieńki

, Sikorskie pod Piotrkowem rozegrał się ,/ków, które lkakrotme przejechały ^ w a w y dramat małżeński. We wsi tej nim miażdżąc mu dosłownie obydwie żyła znana piękność Janina Tomczyko-

?! i rafliac 8° ciężko w głowę,“ . ----------------------------------" ’" • ' ' ’ ( in ii i tu

szego Józefa TomczykaŻyjąc z mężem jak pies z kotem, Tom

wa, która wyszła zamąż z materialnego GFarę nieszczęśliwego wypadku od* wyrachowama^za^znacznie od siebie star­

ganie nieprzytomnym do

Zdradliwa małżonka za namową pa­robka postanowiła zgładzić męża, a na­stępnie wstąpić jako wdowa w związek małżeński z Opalczewskim.

Aby zrealizować ten zbrodniczy plan, zaangażowali sobie do pomocy niejakiego Antoniego Wiśniewskiego i Aleksandra Kwietniewskiego. W nocy 25 stycznia 1925 roku Józef Tomczyk padł od kuli rę­

kę i wszyscy sprawcy zbrodni zostali u- jęcl. Przyznali się oni do winy i ujawnili pobudki. Zbrodniarze zostali skazani po 15 lat ciężkiego więzienia.

Po odbyciu 2 trzecich kary zbrodnia­rze. którzy sprawowali się w więzieniu nienagannie wnieśli podanie o darowanie reszty kary. P. Prezydent Rzplitej daro­wał im resztę nieodcierpianej kary i cała

‘ala ś w . Trójcy, gdzie dokonano am- szykowa przyjęła na służbę dorodnego wolwerowej w nader tajemniczych oko- czwórka znalazła się na wolności, posta- tacF obydwóch nóg. Stan ofiary nie- parobka Stanisława OpTczews’ Pgo, z Ucznościach. Śledztwo rozwiązało zagad- nawiając rozpocząć solidne życie. (bp). zęśFwCf»0 *yf>a dku jest bardzo ciężki którym nawiązała bliższe stosunki.

Page 2: Aedem grom/ CENA POJEDYŃCZ. EGZEMPL.8 GROS Wydanie DE · t dnrno, jak dokonano zbrodni, kto -V nieszczęsną ofiarę, kto ułożył pian f nevvna lukę stwarzał ciągle fakt zna*

C ‘tr. 2. . S I E D E M G R O S Z Y " Nr. 165 — 18. 6. 34»

Uroczystość poświęcenia sztandaru i 10-lecie istnienia “ T I Ä ""1p la c Ó T w&i X w . Mmiierczmj^ów w J to w e i W si

Mieszkańcy Nowej Wsi byli ub. nie­dzieli świadkami imponującej uroczystości tamtejszego koła Związku Hallerczyków, w której wzięli udział nietyfko Hallerczy­cy z całego Górnego Śląska, ale także wszystkie organizacje półwojskowe i na­rodowo - społeczne. Wobec tego, źe ge­nerał Haller bawi obecnie w Stanach Zjednoczonych, przysłał na uroczystość swego zastępcę w osobie płk. Modelskle- go, wiceprezesa Związku Hallerczyków z Warszawy. Koło Związku Hallerczyków z Nowej Wsi obchodziło w ub. niedzielę uroczystość poświęcenia sztandaru i 10' lecia swego istnienia. Protektorat nad tą

Poniedz. D ziś: M arła 1 Maro.

18C zerw iec

1934

Ju tro : G erw az.. P r o tW schód słońca: g. 3 m. 36 Zachód: g. 20 nu 23 Długość dnia: g. 16 m. 49

M x o n i & a ' J t q s i t aRedakcja i adm inistracja: ulica Sobieskiego 1 1 , —

Katowice, tel. 3 4 9 -8 1 .

REPERTUAR KIN:KATOWICE. Capitol: „Odwieczni w o c o w ie" ł „Me-

iroczesny bohater". Casino: „Nocny lo t" . Colosseam: „Zdobyw cy". Palace: „Quick“ . R lalio: „Legion Stnler- oi". Union: „W ielka grzesznica" i „Na Sybir". Dębina: „W ęgierska milo§5" i „B anita".

KPÖL. HUTA. C olosseam : „Przed m itttf»“ I „Ro­cam bole". Apollo: „Sprysna dziew czyna" l „Dwa obli­cza".

SZOPIENICE. Helios: „Raj p»tHotk6w" 1 „SzybL. 23".

RYBNIK. P a lae : „CWcago M in g e t " . Apollo: ,C t t*iualfń".

RADJO.WTOREK, 19 CZERWCA 1*34 R.

Katowice. 6,30 „Kiedy ran-ne w stała zorze*.Płyty. 6 .» Gimnastyka. 6.55 P ły ty . 7.10 P ły ty . 7.20 Chwilka .pań tormi. 11,57 Sygnał czasu. 12,03 W iado­mości meteorologiczne. 12,10 P ły ty . 13,05 Aadycla dla (Mcci młodszych. 13.20 Zespól salonowy. 14.15 Ceduła Giełdy w Katowicach. 16.00 P ły ty . 16.30 Recital Stani- slßwa Krtrzera tbas). 17,00 Skrgynka P. K. O. 17,13 Koncert sołhdów. 18.00 „Pozsajcie Poznań". 18.15 Mu­zyka lekka. 1.8.50 Kronika harcerska. 19.30 P ły ty . 10,50 Wiadomości sportow e. 20,12 „Dziewczyna z flRilkałni" — operetka w 3-oh aktach J. H ellm eibergera (W -* a). 22,20 „Tam gdzie się drukuje nasz pieniądz papiero­w y" (reportaż z Polskiej W ytwórni Papierów W arto- solowych). 22,35 M uzyka taneczna.Wtorek, 19 czerwcu.

— PO TĘPIEN IE MORDU WARSZAW ­SKIEGO. Do liczby organizacyj, k tóre nade­s ł a ł / nam p ro test z pow odu zam ordow ania śp. m inistra P ierackiego dochodzi: C tn tr. Zw iązek Z aw odow y Prapow n. Kolejowych.

— ZGON ŚP . PŁK. SKORUPSKIEGO- D o ­w iadujem y się, że w O strołęce zm arł śp. pułk. W ładysław Skorupski, b. naczelnik w ięzienia w Katowicach, o sierocając żonę i dw ie córki. Sp. pik. Skorupski zosta ł, jak w iadomo, prze­niesiony z K atowic do O strołęki i tam zam ie­szkiw ał rów nież z rodziną po przejściu na em e­ry tu rę . W Katowicach i na Śląsku Z-marły po­zostaw ił liczne koła znajom ych i przyjació ł, k tó rych zasm uciła w ieść o jego przedw czesnej śm ierci.

— OKRADLI BIEDNEGO GÓRNIKA. Wnocy z 16 na 17 bm. w łam ał się nieznanyspraw ca do chlewika górnika Ignacego Kra* kow czyka w Radlinie i skrad ł 9 królików. (?)

— SUROW E KARY ZA HANDEL ETEREM-W ydział zam iejscow y Sądu O kręgow ego w Rybniku, za przem yt i handel przem yconym eterem skazał: Sm oiorzow a ńa 6 miesięcywięzienia, a Kożucha ze S krzyszow ie na 1 m iesiąc w ięzienia, (r)

— PRYM ICJE W RADZIONKOWIE- W e w torek , 19 bm. będzie obchodził sw e prym icje w ychow anek Zakładu 0 . O, O blatów w Lu­blińcu ks. Antoni Leszczyk, k tó ry p ierw szą msaę św . odpraw i w kościele parałjalrrym w Radzionkowie, (Pi)

— WYCIECZKA SM P. DO ŚW IERKLAfl-CA. Dnia 27 bm. zarząd okręgu katow ickiego SM P. urządza w spólną w ycieczkę da Św ier- klańca dla w szystkich SM P. okręgu katow ic­kiego, na k tórą uprzejm ie zaprasza się w szyst­kich druhów oraz sym patyków . Zbiórka o go­dzinie 6 rano na Rynku w K atow icach, a w y ­jazd o godz. 6.30 na row erach.

— WŁAMANIA. W nocy na 16 bm- niezna­ni osobnicy włamali się do składu piekarskie­go Jadw igi Lancmanoweti w Św iętochłow i­cach, p rzy ul. Bytom skiej 21, gdzie skradli 160 zł. gotówki. Po dokonaniu kradzieży osobnicy oddalili się w nieznanym kierunku. Nieznani osobnicy w łamali się do restauracji Drwina Kusza w Kostuchnie, w po w. Pszczyńskim , gdzie skradli m. in. 16 butelek wódki, (ok)

— ZAKŁAD UBEZPIECZENIA OD WY­PADKÓW , O ddział w Król. Hucie zaw iadam ia, źe na terenie G órnego ś lą sk a powierzonoOgólno-M iejscowyin Kasom C horych raz sprze­daż form ularzy „doniesienie o w ypadku“ po 4 grosze za egzem plarz. S tanow i to znaczne ułatw ienie, szczególnie dla drobnych p rzed ­siębiorstw , k tóre dotąd w każdym w ypadku zm uszone by ły ubiegać się o form ularze w Oddziale Zakładu w Król. Hucie,

uroczystością raczył objąć generał Józef Haller.

Już rano o godz. 6 odbyta się po uli­cach Nowej Wsi pobudka, poczem na boi­sku przy Seminarium Żeńskiem przyjmo­wano gości, przedstawicieli pokrewnych organizacyj oraz młodzieży harcerskiej. Na placu ustawiły się w czworoboku kom­panie honorowe Związku Hallerczyków w błękitnych mundurach, oraz Zw. Powstań­ców i b. Żołnierzy, delegatki Kat. Zw. Po­lek. Związku Podoi. Rez., oddział harce­rzy ze sztandarami. Po złożeniu raportu przez głównego komendanta Zw. Haller­czyków, p. Kiełbasę, płk. Modeiskiemu. który przy dźwiękach orkiestry przeszedł przed frontem oddziałów, uformował się p-Hthód, który ruszył ko kościoła paraijal- nego gdzie frs Pawlak odprawił uroczy stc nabożeństwo j dokonał uroczystego aktu noś* cienia sztandaru W czasie na­bożeństwa śpiewał chór To w. Śpiewu „Lutnia“ z Nowej Wsi, który również brał udział w całej uroczystości. Po nabożeń­stwie ruszył pochód pod pomnik Powstań­ca w Wirku, gdzie płk. Modelski złożył przy dźwiękach hymnu narodowego w ie­niec, składając hołd poległym bohaterom w obronie Ojczyzny. Pamięć zmarłych uczcili w szyscy obecni przez 2 minutowe milczenie.

Skolei udano się na plac targowy, gdzie

imieniem ojców chrzestnych Wręczył u- rzędnik gminy p, Wrzeciono z Nowej Wsi, nowo poświęcony sztandar p. płk, Modeiskiemu, który, wygłosiwszy pło­mienne przemówienie, wskazując na za­sługi Ludu Śląskiego około przyłączenia Górnego Śląska do Polski, oraz na idea­ły, które przyświecają żołnierzom b. Ar- mji Hallera, wręczył sztandar prezesowi Chorągwi Śląskiej Zw. Hallerczyków p Gawrychowi, który wręczył sztandar chorążemu koła nowowiejskiego. Drugi wieniec ku uczczeniu poległych w obro­nie granic Rzplitej złożono pod pomni­kiem w Nowej Wsi.

Następnie na sali p, Białdygi odbyło się wbijanie do sztandaru gwoździ pa­miątkowych i wpisywanie się do Księgi Pamiątkowej, co odbywało się w czasie obiadu żołnierskiego, który minął w bar­dzo miłym nastroju. W końcu uroczysto­ści udekorowano mieczami Hallerowskie- mi sztandar „Sokoła“ nowowiejskiego o- raz pp. Żyda, Kosta, Kozidlocha, Stehra, Jałowieckiego, Suchodolskiego, Strzelczy­ka, Wrzecionę i Heję. Źe uroczystość ta wypadła tak uroczyście, jest to zasługą jej organizatorów, a mianowicie prezesa koła nowowiejskiego Zw. Hallerczyków, p. Wituny i sekretarza p. Kostyry, któ­rym w pracy pomagał radca p. Robin­son. (s)

tematem_ W ub. piątek odbyło się w Katowicach

wielkie zebranie przedstawicieli cechów rze­mieślniczych W oj. Ś!., na którem omawiano spraw ę przekształcenia cechów w myśl posta­nowień polskiego praw a przem ysłowego.

Na zebraniu tern, po zagajeniu przez p. Sa- dtowskiego, pow ołano jednogłośnie na prze­wodniczącego p. Piotra Łyszczaka, który po powitaniu przedstawicieli władz z p. radcą L. Juzwą na czele, powołał do prezydjum w szyst­kich prezesów zw iązków cechowych i posłów rzemieślniczych, poczem kolejno wygłosili re­feraty : p. Br. Szmigielski — o nowelizacjipraw ą przem ysłowego, p. A. Sadtowski — o cechach przym usow ych i wolnych oraz p, R, Szw encner — ó statu tach cechowych, w dys­kusji zabierali głos pp.: Kulawik, Marco!, P o ­tyka, Pałczyński, Guttwein, Dyiia, Szatan, Kur-

gierz, Jankowiak, Pytlik, Lotter, Miczka, So- ota, Kotala i jako ostatni m ów ca p. Br. Szmi­

gielski.W dyskusji tej jedna część mów ców w y­

powiedziała się za utrzymaniem cechów przy­m usowych, a d ruga za tworzeniem cechów wolnych.

Zwolennicy cechów przym usow ych podno­sili, źe w razie utworzenia cechów wolnych, zmniejszy się liczba członków oraz dochód kas cechowych ze składek, w skutek czego cechy z biegiem czasu zupełnie podupadną.

rzcmlsślnitóówN atom iast zwolennicy cechów wolnych,

stawiali za przykład zaw ód rzeźnicki, który, będąc najlepiej zorganizowanym ze w szyst­kich zaw odów rzemieślniczych na Śląsku, po­siada wyłącznie cechy wolne. Ponadto zwo­lennicy cechów wolnych podnosili słusznie, że do cechu w olnego można przyjm ow ać tylko wykwalifikowanych rzemieślników, względnie takich, których cech w olny uw aża za stosowne przyjąć, a ponadto, że cech wolny może sto ­sow ać względem sw ych członków różne ry­gory, m. in. w dziedzinie cen i, że, jeżeli cech wolny będzie należycie spełniał sw e zadania, a nadew szystko, jeżeli będzie daw ał pomoc i 'piekę swym członkom, to niewątpliwie będzie

liczył dużo członków,jed en tz przeciwników cechów przym uso­

wych zarzucił zwolennikom tychże, że chodzi im przedew szystkiem o członków i składki, by członkowie zarządów mogli pobierać wyższe odszkodow ania za spełnianie sw ych funkcyj cechmistrzów, sekretarzy i skarbników. Z a­rzut ten był dość złośliwy, to też wywołał on w śród wielu obecnych oburzenie.

Ostatecznie wypowiedziano się w tym kie­runku, by każdy cech indywidualnie zadecy­dował a tem, czy na ten krótki okres czasu opłaca się podtrzym ać cechy przym usowe, czy też nie.

Wielki z|azd Iowarzysiw ŚpiewaczychO i c r ^ g u r a i l f o A o f f S h i e ^ o

W ub. niedzielę odbył się w Mikoło­wie XII Zjazd Śpiewaczy Okręgu Miko- łowskiego, w którym wzięło udział 12 chórów z około 600 śpiewakami Podczas nabożeństwa w miejscowym kościele pa­rafialnym śpiewał chór męski „Lutnia*1 z Mikołowa, pod batutą dyrygenta Fr. Stu- ska z Jaśkowie. Po nabożeństwie udano się pochodem ulicami miasta na salę „Ho­telu Polskiego“, gdzie odbyła się akade­mia ku czci tragicznie zmarłego ministra Bronisława Pierackiego.

Skolei udano się na rynek, gdzie na­

stąpiło oficjalne otwarcie zjazdu. Połącze­nie chóry wykonały kilka pieśni pod ba­tutą dyrygenta okręgowego, p. Tlatlika z Orzesza. Po przerwie obiadowej odbyły się na sali „Hotelu Polskiego“ popisy po­szczególnych chórów.

Wynik konkursu był następujący: Chó­ry męskie: „Lutnia1* Mikołów (dyrygent Stusek) 26 p., „Chopin“ Łaziska Górne (dyrygent Gregerackl) 23 i % p„ Chóry mieszane: „Echo“ Łaziska Górne (dyry­gent Stańczyk) 23 p., „Harmonia“ Miko­łów (dyr. Krawczyk) 22 i % pkt.

Wyłowili zwłok: kobiely z stawuStraszne odkrycie rybaków Tarnowskleml G&raml

W ub. sobotę po poi. łowiący ryby w Stawie pod Tarn. Górami Ludwik Trzę- slóch i Emil Gnot z Radzionkowa zauwa­

żyli w wodzie zwłoki młodej kobiety,które Wydobyli z trudem na ląd. Po za­wiadomieniu policji okazało się że denat-

Dyr. Kolei Państw, w Katowicach ko­munikuje: Przeprowadzenie specjalnego pociągu ze zwłokami śp. Ministra Pierac kiego z Warszawy do Nowego Sącza przez Częstochowę, Ząbkowice, Kraków odbędzie się dnia 18 czerwca br. Odjazd pociągu z Warszawy nastąpi o godz. U Ząbkowice przyj. 18,36, odj. 18,46, Szcza­kowa przyj. 19,02, odjazd 19,12, Kraków przyj. 20.30. odj. 20.43, Nowy Sącz przy­jazd dnia 19 czerwca 0,23.

Delegacje, udające się grupami lub spe- cjalnemi pociągami na pogrzeb śp. Mini­stra do Warszawy względnie do Nowego Sącza lub też do którejkolwiek stacji, le­żącej na trasie biegu pociągu, korzystają z 80 proc. ulgi przejazdowej na podsta­wie zgłoszeń organizacyj lub urzędów.

Opłata za ulgowy przejazd będzie po­bierana przy wykupieniu ulgowych bile­tów na stacji pierwotnego wyjazdu odra­za za przejazd w obie strony.

Ważność biletów ograniczona. Czas od 17 do 20 czerwca 1934 r. włącznie-

Zakazane zebranie ligi Katolickie!

Na skutek zarządzenia Dyrekcji Policji w Król. Hucie zapowiedziane na niedzielę w Pol­skim Domu Ludowym w Król. Hucie zebranie protestacyjne Ligi Katolickiej w sprawie bez­bożnicze] akcji kier. szkoły 17 w Król. Hucie, p. Baryckiej-Zajchowskiej, w ostatniej chwili zostało odw ołane. Jako przyczynę wvdania pow yższego zarządzenia podano możliwość zakłócenia spokoju publicznego.

Do spraw y tej jeszcze powrócimy.

Aresztowanie „fabrykanftl u lo tn o « “ w Czeladzi

Policja czeladzka w padła na ślad „fabry­kacji anio łków “. „Fabrykantką". k tó rą aresz­tow ano, jest akuszerka G., zam. przy ulicy W ęgroda. A kuszerka G., proceder swój, który przynosił jej dobre dochody upraw iała od dłuższego czasu, niezaw sze z dobrym skut­kiem, to też konsekw encję m ściły się na jel ofiarach. Śledztwo w tej spraw ie trw a, to też szczegóły do czasu, trzym ane są w tajemnicy.

Z a & l ę & i o w s & aS o sn o w i* , 3-1°Redakcja I adm inistracja:

Maja 5.KINA W ZAGŁĘBIU:

SOSNOWIEC. Zagłębie: ..T a ili»“ . Pałac*: „TaJe"* ne noce" I „Romans sek reta rk i" . Eden: „Bokser I 4*'ma".

DĄBROWĄ. Ars: „KoMety woła bruta«". Balks-’„Zemsta doktora Eu-M toctm ", „Na scenie" I „Chdc ku­bańskich kozaków ".

Czeladź. Czary: „Król cyganów" i „W deete dra­paczy chmur".

ZAWIERCIE. Stella: „Niepotrzebna",

— REDUKCJE W OLKUSKIEM. SejmikOlkuski zwolnił 150 robotników , zatrudnio­nych p rzy robotach publicznych.

— NAGŁY ZGON. M arja Sochacka, która z Żarek p rzyby ła do krew nych na Saturnie,zasłabła nagle i zm arła . L ekarz stwierdza anew ryzm serca.

— DO MIESZKANIA P . JERZEGO W OJ­CIECHOW SKIEGO W Dąbrowie (Okrzei 3b dokonano włamania- S praw cy skradli garde­robę, w artości 300 zł.

— CHOROBA NERW OW A — POWODEMSAM OBÓJSTW A. 56-letni Jan Orman z Wartypod Zawierciem , k tó ry od dłuższego czasu cierpiał na silny rozstró j nerw ow y, popelnJ sam obójstw o, w ieszając się. Nieszczęśliwy od daw na zapow iadał sam obójstw o.

ka, która popełniła samobójstwo, jest iden­tyczną z 26-letnlą Elżbieta Kaliczyńską z Suchej Góry, pow. Tam. Góry.

Jak ustalono, śp. K była umysłowo chorą i już na długo przed popełnieniem samobójstwa groziła w domu, że odbie­rze sobie życie. Pogróżek jej jednak nikt z domowniitów nie brał na serjo. Zwłoki odstawiono do kostnicy. W

12-lelRi morderca ucznia szkolnegof tw a szn e o b j a w y z d z ic z e n ia m ł o d z i e ż y w J iie le c b ie m

wieziony został do szpitala, gdzie zmarłMłodocianego mordercę aresztowano,

Wypadek ten, zwłaszcza ze względu u uczestników bójki, wywołał w okolicy gromne przygnębienie.

Z Kielc donoszą, że w e wsi Budki, pow. Konecki, miał miejsce straszny wy­padek, zakończony śmiercią. Między ucz­niami szkoły powszechnej 12 letnim Ma­rianem Rytersklm 1 kolegą jego, Ryter-

skim Tadeuszem wynikła bójka przed gma­chem szkolnym.

W pewnej chwili Marjan R. wydobył z zanadrza nóż i wbił go w kręgosłup przeciwnika.

Tadeusz R„ śmiertelnie ranny, Prze-

Page 3: Aedem grom/ CENA POJEDYŃCZ. EGZEMPL.8 GROS Wydanie DE · t dnrno, jak dokonano zbrodni, kto -V nieszczęsną ofiarę, kto ułożył pian f nevvna lukę stwarzał ciągle fakt zna*

N r. 165 — 18. 6. 34. ,S I E D E M G R O S Z Y " 9 tr. 1

Rozpaczliwy krok niedoszłego sludeniap o s ta l pomieszania zmysłów i podpalił zagrodę matki

W dow a Ludwika Bytwlnowa, chalnp- n i c z k a z PotJbucza, pow. Rybnik, miała syna Henryka, który z niezależnych od niego przyczyn musiał przerwać studja 1 w z wiązku z tem w ostatnim czasie zdra­dzał objawy pomieszania zmysłów.

W r e s z c i e w dn iu 15 bm. po poi. Henryk By tw in podpatil stodołę matki, wskutek

czego zniszczony został doszczętnie dom mieszkalny, stodoła I część inwentarza.

Po dokonaniu tego czynu sprawca zbiegł w kierunku Jastrzębia i mimo na­tychmiastowego pościgu nie zdołano go ująć. Rysopis sprawcy: liczy 19 lat, 168

cm. wysoki, szczupła budowa ciała, wy­gląd inteligentny, czarna marynarka, krótkie siwe spodnie, zielona cyklistów- ka, czarne półbuciki. Ktokolwiek miałby wiedzieć o obecnem jego miejscu Pobytu, winien o tem zgłosić posterunkowi policji.

Germanizacja pow . Tarnegórskiego przez prase niemiecką

ostatnim czasie na terenie powiatu T ar- ' n o e ó r s k i e g o kolportuje się w niezwykłych ilo ­

ściach dzienniki i pisma niemieckie, wycho- i dz a c e nietylko na terenie G órnego Śląska, ale

rów nież poza kordonem. W ydaw nictw a nie­m i e c k i e niemal w każdej wiosce tw orzą agen­tury k tóre rozpow szechniają różne „Anfbra- rhJV „O stfron ty“, „M orgenposty“ oraz w yda­w ane w Polsce „Katowicerki“ i „Kuriery“. A genci niem ieccy dostarczają gazety w dużych i l o ś c i a c h bezpłatnie do domu, i często znajdują sta łych prenum eratorów , którzy z chęci przy­p o d o b a n i a się swoim niemieckim pracodaw ­com gaze ty niemieckie abonują. Należy bo­wiem zaznaczyć, że w łasność ziemska w po­w iecie T arnogórskim należy przeważnie do k w ita lis tó w niemieckich, a zw łaszcza do ro­dzin D onnersm arków , którzy na naczelnych s tanow iskach w w arsztatach pracy mają s w o i c h zaufanych Niemców, wywierających w pływ na podw ładnych im pracow ników pol-

S z c z e g ó ln ie pism a niemieckie kolportowane , w T am ow icach , Strzybnicy, Piasecznej, Bo- r u s z o w c u , P n io w c u , Rybnej, Reptach No­w ych- ^

kaprawa sytuacji fr f iu c ie „-Cauri*“

H u ta „L aury" o trzym ała w ostatnich dniach

lljęcie mordercy śp. post KoralsKiegoSłód zm u sił go do opuszczenia k ry jó w k i

przez kilkadziesiąt godzin, zaszyty w gąszczu leśnym.

W nocy Staroń, chcąc zaopatrzyć się w żywność, opuścił las i wpadł wprost w ramiona czuwającej policji, która urzą­dziła na niego pułapkę. Bandytę osadzo­no w więzieniu.

Ubiegłej nocy policja, prowadząca po­ścig za mordercą posterunkowego ś. P. Koralskiego, z posterunku w Wysokiej, w zawierckiem, zdołała ująć mordercę Sta­rania .

Po dokonanem zabójstwie zbiegł on w okoliczne lasy, gdzie ukrywał się

Sztandar wywieszony przez legion Młodychs k o n f i s ft o m a n y z o s t a ł m i f ły d u łto m a c łk pm «* p o t i d e

W tych dniach z okazji pewnej uro­czystości w Rydułtowach wywiesił tam­tejszy oddział sanacyjnego Legjonu Mło­dych zamiast sztandaru o barwach naro­dowych, sztandar z białym orłem na czer- wonem tle (godło Prezydenta R. P.).

Sztandarem tym zainteresowała się bli­żej policja, która go skonfiskowała. Dziw­

ne, że nowoupieczeni młodzi „legjoniści1' rydułtowscy do tej pory nie znają jeszcze przepisów, dotyczących wywieszania sztandarów narodowych i nie wiedzą, że sztandar z orłem stanowi godło Prezyden­ta R. P. Wywieszanie podobnych sztan­darów w myśl przepisów jest karalne, na co zwrócić należy specjalnie uwagę.

Inna pożarów w pow. Pszczyńskim

większe zam ów ienia na w y ro b y ocynkow ane,p rzezn aczo n e w głów nej m ierze n a eksnort. P o n i e w a ż zam ów ienia te, m uszą być w ykona­ne w k ró tk im czasie, okazała się po trzeba uru- -h o m ien ia dalszego kotła dla ocynkow ania. Z , , p rz y c z y n y zostan ie p rzy ję tych 72 robotni­ków k tó ry c h m iejscow y M iejski U rząd P o ­ś r e d n i c t w a P ra c y już zapośredniczył. Uritcho- m > nie tego now ego kotła dla ocynkow ania iiiictaoi z początk iem przyszłego tygodnia.

W zw iązku e polepszeniem się koniunktury o d d z ia le ocynkow ni huty ..Laura“ krążą w

S iem ianow icach uporczyw e pogłoski, że w n ,rh liż5 zym czasie m a zostać uruchom iony w .Z ,. .L au ry" Jeden w ysoki piec o raz Stalow­nia * F a k te m j e s t że w ub. tygodniu baw iła w l “ ’. ..L au ry “ kom isja, k tó ra p rzeprow adziła 1 .r a c j ę oddziałów , pośw ięcając najw ięcejiwa«:i statow nL

J a k się z w iarogodnogo źródła dow iadnje- u ruchom ieniu w ysokiego pieca i s ta lo w

c7 ’ bu c ie „L au ry " , w najbliższym czasie, ze “7„ ie d'U na w ie lk ie koszta reparacy j, tych -xM ziałów, niem a m ow y. (mk)

Onegdaj wybuchło kilka pożarów na trenie powiatu Pszczyńskiego. Zniszczo­nych zostało kilka budynków mieszkal­nych.

W dniu 13 bm. wybuchł pożar w zabu­dowaniach Jana Kuczery w Golasowicach, na skutek czego uległa zniszczeniu cała

stodoła, oraz dach domu mieszkalnego. Zniszczonych zostało pozatem kilka ma­szyn rolniczych. Powstała szkoda wynosi 3000 zł.

W dniu 14 bm. w godz. rannych w y­buchł pożar w domu mieszkalnym Jana Długajczyka oraz Pawła Śmlłowskiego w

Lędzinach, na skutek czego zniszczeniu uległ cały dom mieszkalny. Szkoda wy­nosi około 9000 zł. Pożar powstał od w y­padających z komina iskier.

W tym samym dniu powstał pożar w domu mieszkalnym, krytym słomą, rolni­ka Franciszka Bołdysa w Międzyrzeczu, na skutek czego spalił się cały dach domu oraz przyległe zabudowania. Szkoda wy­nosi 3000 zł. W domu mieszkalnym, będą­cym własnością Emanuela Musiała w Kró- lówce, powstał pożar, przyczem zniszcze­niu uległ cały budynek oraz przyległe za­budowania. Powstała szokda wynosi 5000 zł. Powodu powstania pożaru nie ustalo­no.

W dniu 13 bm. spłonął stóg słomy, wła­sności Karola Gwiżdżą w Lędzinach, przy­czem zniszczeniu uległo około 15 ton sło­my. Pożar wznieciły bawiące się obok dzieci.

W dniu 14 bm. zapalił się las, położony na terenie gmin Murcki oraz Wesoła, w powiecie Pszczyńskim, wskutek czego ule­gło zniszczeniu około 4000 m2 lasu 12-let- niego. (ok)

W ubiegły piątek wybuchł z przyczyn dotychczas nieustalonych pożar w muro­wanym domu mieszkalnym, krytym sło­mą, własności Teodora Gładysza. Mimo usilnej akcji ratunkowej budynek spłonął doszczętnie. Jak się okazuje, ocalał jed­nak cały żyw y i martwy inwentarz loka­torów, mieszkających w powyższym do­mu. Jana Galisza i wdowy Marji Gajdo- weL Dochodzenia, w celu ustalenia przy­czyny pożaru, w toku. (R)

Plaga żebractwa w Tarn. GarachJak każde praw ie większe miasto na Ślą­

sku, tak też i Tarnow skie Góry nawiedza fa­langa żebraków pozamiejscowych, szczególnie w dnie targow e i w piątki. Drzwi się prawie nie zam ykają, gdy nadejdzie piątek. Przycho­dzą różne typy i faktycznie potrzebujący i nie- roby-pijaki. Kiedy w ostatni piątek jeden z takich przybyszów zjawił się w pewnym skle­pie (z kapeluszem na głowie i bezczelnie się odzyw ając, „dejcie mi co zeżryć“), aroganckie jego zachowanie zniechęciło właściciela do da­nia mu jałmużny. Ponieważ zaś „jechało“ od niego na 5 metrów, otrzym ał 2 grosze tylko. W ychodząc, rzucił pieniądzem o ziemię, wrze­szcząc najrozm aitsze obelgi.

Podwójne »podatkowanie na G. SląsKuK onw encja p o lsk o -n iem ieck a p rzesia ła obowicĘz^wiić

Wydział skarbowy Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego podaje do wiadomości:

Protokół polsko - niemiecki z dnia 21 marca 1923 r. o zapobieżeniu podwójnemu opodatkowaniu — na skutek wypowiedze­nia przestaje obowiązywać z dniem 2O go maja 1934 r.

W związku z tem, tracą z dniem tym moc obowiązującą okólniki ministerstwa Skarbu z dnia 27 III. 1923 r. Nr. D. P. 933/23, oraz z dnia 31 III. 1925 r. Nr. D.

P. O. 1266/V/25. Wypowiedzenie na wstę­pie powołanego protokułu ma ten skutek, że osoby fizyczne, mające na obszarze Rzeczypospolitej miejsce zamieszkania lub przebywające na tym obszarze dłużej niż rok, oraz osoby prawne, których za­rząd znajduje się na obszarze Rzeczypo­spolitej, obowiązane do wymiaru podatku dochodowego na rok 1935 zeznać do­chód, osiągnięty w Niemczech ze wszyst­kich źródeł, wymienionych w art. 1 pkt. 2

lit. a — do ustawy o państw, podatku do­chodowym (Dz. U. R. P. z roku 1925 Nr. 58, poz. 411).

Śłużbodawcy, zatrudniający osoby za­mieszkałe w Niemczech, obowiązani są tym osobom potrącać podatek dochodo­wy, przypadający od uposażeń, emerytur i wynagrodzeń za miesiąc maj 1934 r. i następne miesiące (bez względu na datę wpłaty) oraz wpłacać go do kasy właści­wego urzędu skarbowego.

TU W YCM C!

H u m e t

IN T E n i e SKŁAMAŁ.YVię napisałeś książ-

Indiach. Ależ mój orzecieź ty nigdy

„ n i e byłeś.Q & t z tego- N ikt nie

i z z S E% w piekle.

D O B R Y p i e s .Q dytby nie ten pies

r s Ä ' ^_ ja k ie m sposobem , ;y p r z y n o s i ci sk ąd Je-

Njje ale sprzedałam . ttfż 7 razy i z a kaź- ’m r a z e m w raca ł do

nie.

W SADZIE.TaV sie fatalnie złoży-

i . sędzia i trzech j’ec try ch św iadków m a-

"_ j a k się p a c nazy-

aJ„ to drugi św iadek: T eofil Bak.S ęd z ia do B aka:_ j a nie pana pyta-

W te d y odzyw a się zeci św iadek:_ Ą czy ja co mó­

w ię? !

— 380 —

siebie, chcąc się ratować. Daremnie jednak. Nie znalazł oparcia.

Zaczął spadać w głąb. Klapa zamknęła się znowu. Miejsce, na którem dopiero co stał, było puste.

Złoczyńca nasłuchiwał przez kilka sekund. P o ­tem, gdy z głębi nie dobył się żaden głos, wysuną' się na palcach z izby, uśmiechając się z zadowolę nięm.

ROZDZIAŁ XLVII.W STRĘTNY SPISEK.

Praw ie od pół godziny rozmawiała już Olga z biednym szaleńcem.

N ieszczęśliw y m łodzieniec wzbudzał w niej ser­deczną litość. B y ł taki w dzięczny za każde dobrot­liw e i ujrzejme słow o, z jakiem się zwróciła do niego.

Opowiadał jej o sw ych zmarłych rodzicach, o beznadziejnie smutnej młodości i szyderstwach, na jakie był narażony ze strony m łodzieży w e w si.

— Tutaj jest dobrze! — m ówił. — Piękny ogród, dużo kwiatów, niema złych dzieci, jest za to piękna, dobra pani.

O czy jego zab łysły przy ostatnich słowach. Zadrżał też, gdy Olga przeciągnęła mu sw ą białą, miękką ręką po włosach.

Tak dobrze nie było mu jeszcze nigdy w życiu!ifylko wicehrabia nie lubił Emila.

Pan nie jest dobrym człow iekiem ! Pan chce wyrzucić biednego Emila na ulicę! — wyjąkał. — O, on nie jest dobry«,

— 377 —

W yznanie Janusza napełniło kamorystę wiel- kiem zadowoleniem. O czy jego zabłysły radością pod spuszczonemi powiekami. To doskonale, nikt w ięc nie w iedział o obecności hrabiego w Genui, nie znano i w hotelu jego nazwiska!

Nareszcie dorożka zatrzym ała się w uliczce jeszcze brudniejszej i nieprzyjemniejszej od tych, które Janusz widział dotychczas. Z otwartych bram domów, podobnych do ciemnych czeluści, dobyw ały się wstrętne, ciężkie wonie.

Nie panował tam ów barwny, ży w y ruch, któ­ryby św iadczył o pulsującem życiu i który innym ubogim uliczkom dodawał pewnego uroku. W szy st­ko było szare i martwe. Nędza była tutaj w idocz­nie w szechw ładną panią.

Niemiłe wrażenie potęgował jeszcze zapadają­cy właśnie mrok.

Janusza przebiegł dreszcz, gdy się rozejrzał po tej okropnej wprost ulicy. Ileż musiała przecier­pieć jego ukochana, będąc zmuszoną ży ć wśród te­go strasznego otoczenia!

Mario przystanął w reszcie przed jednym z do­mów.

— To tutaj! — szepnął tajemniczo. — A teraz niech pan posłucha! Lepiej będzie, gdy nas nie ujrzą razem wchodzących do domu. Ja wyprzedzę pa­na tedy i będę pana oczekiw ał w bramie- oficyny. Stamtąd jest tylko kilka kroków do pokoju pani.

Janusz zgadzał się na w szystko.P rzeszed łszy długą sień domu i pełne prze­

różnych śmieci i odna^k^w podwórze, spotkał się w niskiej bramie domu z Mariom.

Page 4: Aedem grom/ CENA POJEDYŃCZ. EGZEMPL.8 GROS Wydanie DE · t dnrno, jak dokonano zbrodni, kto -V nieszczęsną ofiarę, kto ułożył pian f nevvna lukę stwarzał ciągle fakt zna*

Str. 4 „ S I E D E M G R O S Z Y * Nr. 165 — 18. 6. 34-

Warszawa po zbrodniW podziemiach kościoła św. Krzyża

Z Warszawy donoszą:W stolicy panuje skupiony nastrój.

Urzędnicy i policja założyła na znak żało­by opaski. Po udaremnieniu demonstra- cyj, urządzanych przez młodzież sanacyj­ną bezpośrednio po zamachu i karconych ostro przez policję, do żadnych poważ­nych starć nie doszło. Władze policyjne zakazały wszelkie demonstracje, zapew­niając, że te będą z całą surowością likwidowane. O godz. 12 w południe na placu Piłsudskiego odbyła się manifesta­cja ku czci zmarłego ministra śp. Pierac- kiego. Do zgromadzonych tłumów prze­mówił gen. Górecki. Po scharakteryzo­waniu sylwetki zmarłego zapewnił on ze­branych, że rząd zwalczać będzie wszel­kie wystąpienia bojówek z jakiejkolwiek strony by -one pochodziły. Jest to po­średnia odpowiedź na smutne i potępienia godne wystąpienia młodzieży sanacyjnej. Po przemówieniu zarządzono 2-młnuto- trą przerwę, poczem uformował się po-

chód organizacyj rządowych i sanacyj­nych, który przeszedł śródmieściem.

Podziemia kościoła św. Krzyża, gdzie wystawiono zwłoki zmarłego, przez cały dzień były otwarte dla publiczności, która chciała zobaczyć leżącego w otwartej trumnie ministra. Ciało zmarłego spo­

częło na wysokim katafalku, obitym pur purą, wśród mnóstwa kwiatów, zieleni i wieńców. Cały kościół jest przybrany kirem. U progu podziemi pełni straż policja w hełmach i w pełnym rynsztun­ku, oraz Korpus Ochrony Pogranicza. U stóp katafalku złożono czapkę generalską.

iKRAJYI Z EWIATA

Trocki została we FrancjiMiejsce jego pobytu bedzie trzymam w tajemnicy

Z Paryża donoszą:K w estia pobytu Trockiego we Francji zo­

sta ła dełiti’tyw nie załatw iona przez rząd fran­cuski w ten sposób, łe w ładze francuskie u- dzielhy Trockiemu zezw olena pa pobyt we Francji, zastrzegając sobie p ra iro wyboru miejscowości, w które) Trocki zamieszka. M iejscowość ta jest położona na południu

Francji. Nazwa jej trzym ana jest w tajem n'- cy w obaw ie przed ewentualnym zamachem na życie Trockiego. Udzielone Trockiemu ze­zwolenie na pobyt, w ażne jest aż do odw oła­nia. Trocki podpisał zobow iązanie o całko wi­łem pow strzym aniu sie (W działalności poli­tyczne!. a m. in. od akcji na rzecz utw orze-ida 4-ej M iędzynarodówki.

Aresztowania w Zagłębiu D ibroukiem

S o s n o w i e c , 17. 6. .__W czoraj w celu zapewnienia porządku i

spokoju publicznego zatrzym ano na terenie Zagłębia kilkanaście osób z pośród miejsco­w ych działaczy ugrupow ań, prow adzących w ostatnim czasie ujem ną ze stanow iska pań­stw ow ego działalność polityczną.

Huragan nad Nowym OrleanemZ Nowego Jorku donoszą:Nad Nowym O rleanem szaleje huragan o

niebyw ałej sile. Szybkość w iatru sięga 120 kim. na godzinę. S tra ty m aterialne już obec­nie sięgają olbrzymich rozm iarów. Plantacje trzciny cukrow ej w wielu miejscowościach zo­sta ły zupełnie zniszczone. H uragan trw a w dalszym ciągu. Istnieje obaw a, iż siła jego zam iast zm niejszać się, wzrośnie leszcze b a r­dziej. M ieszkańcy w miastach i miasteczkach barykadu ją okna i drzw i i podpierają ściany.

z drożyzną owocówZ W arszaw y donoszą:C entrale ruchu spółdzielczego i poszczegól­

ne spółdzielnie rolniczo-handlow e orae spo­żyw ców przystąp iły do organizow ania na w iększą skalę handlu owocami, om ijając przy­godnych pośredników i zaw ierając tranzakcje bezpośrednio z producentam i.

Spółdzielnie zm ierzają do wyelim inowania łańcuszkow ego pośrednictw a w handlu ow oca­mi w Polsce j obniżenia cen ow oców, co w zm ogłoby konsum eję ow oców w kraju bez uszczerbku dla producentów t. j. ogrodników. Następnie akcja ta ma być rozszerzona na han­del owocami importo-wanemi z zagranicy.

Wojitttwe wyszltoleiic łtełlcl w SowietachKobiece bataliony piecboiy i oflätialy Karabinów maszynowych

broni lekkiej lecz używ ane także do obsługi karabinów m aszynowych. W pierw szym rzę­dzie przystąpi się do tw orzenia batalionów kobiet na Dalekim W schodzie. W czasie u ro­czystości w ojskow ej odbytej niedawno w Cha- barow sku, oddziały kobiet m aszerow ały w mundurach i hełm ach stalow ych. Oficerowie w batalionach kobiet zastąpieni mają być w przyszłości rów nież przez kobiety, których w iększa liczba kształci się już w szkołach oficerskich.

Z Berlina donoszą:„B erliner T ageb latt“ donosi o pow staniu

w Moskwie urzędu dla spraw w ojskow ego w yszkolenia kobiet. Urząd ten podlegać b ę ­dzie kom isariatow i w ojny i przydzielać będzie bataliony kobiet odnośnym garnizonom armii czerw onej Dziennik donosi ponadto, i i w naj­bliższych dniach przydzielone zostaną do sz ta­bu głównego armii czerw onej kobiety, jako referentki w ojskow ego wyszkolenia kobiet. Kobiety zapoznane będą nietylko z użyciem

Ustąpienie amlmaiiera HfeniiecKlego w MosuwieW edług doniesień z kół m iarodajnych am ­

basador niemiecki w Moskwie von Nadolny zgłosił przed paru dniami prośbę o dymisję. Dymisja została przyjęta. Am basador Nadolny został przeniesiony w stan rozporządzalności. Ustąpienie Nadolnego było dotychczas trzy­m ane w tajem nicy. Am basador ustępuje ze służby dyplom atycznej w obec zasadniczej róż­nicy zdań ze swym rządem w sprawie polityki wschodniej. Nadolny uchodzi za jednego z

najwybitniejszych dyplom atów niemieckich i jego dobrow olna dym isja w ywołała tern więk­sze wrażenie, że jest to pierwszy dyplom ata niemiecki, który ustępuje z powodu niezgo­dności poglądów z reżimem hitlerowskim.

#Amnestia polityczna

w CzechosłowacjiZ P ragi donoszą:Rząd czechosłowacki uchwalił am­

nestię dla przestępców politycznych. Anr

— Lotnik francuski Coupet dokonał lotów próbnych na ciężkim samolocie bombowym z® starym silnikiem „Gnome Rhone“. W zn'ösl on się na w ysokość 7.200 m etrów z obciążeniem 5.000 kg., co stanow i now y rekord.

— W ładze estońskie w Tallinie skazały w trybie adm inistracyjnym na dw a miesiące więzienia 1 na w ydalenie z granic Estonji an­gielskiego dziennikarza, korespondenta dz'en- nika „Daily E xpress", »skarżonego o rozpo­wszechnienie niepraw dziw ych wiadomości, do­tyczących Estonji.

— Z Szanghaju donoszą o zamordowaniu znanego chińskiego dziennikarza komunisty Czen-Fan-Cze. 8 nieznanych osobników wtar­gnęło do m leszkanl- dygnitarza, położonego na terenie koncesji .rancuskiej I dało kilkana­ście strza łów do niego I do żony, kładąc obo­je trupem na miejscu. Po dokonaniu morder­s tw a spraw cy zbiegli w nieznanym kierunku.

— Sejm sty ry jsk i postanow ił usunąć ze służby czynnej w szystkich nauczycieli, kara­nych za propagandę antypaństw ow ą lub bez­w yznaniow ych.

Zamach bombowy na dworzec w Kłajpedzie

K r ó l e w i e c , 7. 6.Na dworzec tow arow y w Kłajpedzie zamie­

rzano dokonać zamachu bombowego, który jednak nie powiódł się. Jeden z robotników znalazł na dw orcu bombę długości około 30 ctm. kształtu podłużnego, zakończoną z jednej strony śmigłem, a z drugiej lontem. Lont był prawie cały zwęglony. Przew ody telefoniczne łączące dworzec z miastem, były przecięte. Policja aresztow ała 2 osoby. Zamachowi przypisują znaczenie polityczne.

nestia ta, ogólnie biorąc, obejmuje wszyst­kie wykroczenia przeciw ustawie o o" chronie republiki, popełnione przed 1 sty­cznia 1934 r.; ponieważ chodzi tu tylko o wykroczenia, więc zakres amnestii jest bardzo skromny: obejmuje ona również kary pieniężne.

Laboratorium b o m b o w e O, U. N.Jaß pafiefa wpadła na trap wpwwoźawzów

Z K rakow a donoszą:Wykrycie laboratorium bombowego i

składu broni i bibuły propagandowej U, O. N. w Krakowie było dla mieszkańców wielka, niespodzianką. Szczególna niespo­dzianką było to dla mieszkańców Demb* nik, gdzie mieściło się to laboratorium

Osobnicy, aby ukryć ten ruch przed mie­szkańcami, starali się być w jaknajlepszej komitywie z ludnością i zdobyć sobie za­ufanie wśród nich.

Wywrotowców osadzono w więzieniu ś w . Michała, pod specjlaną strażą. Na ślad przygotowań wywrotowych w Krakowie

trafiono w ten sposób, że szukano centrali działalności O. U. N. na terenie Małopol­ski Wschodniej i wszystko w sk a z y w a ło źe między Krakowem i Lwowem odbywa­ją sie przejazdy O. U. N.. w ie c rozpoczę­to obserwacje w K ra k o w i- t-*---» dopro­wadziły do wykrycia całej konspiracji.

— - 378 —

O ficyny te m iały tylko dwa piętra i w yglądały tak, jakby lada chwila m iały runąć. Okna b y ły po części porozbijane, po części pokryte odw iecz­

nym brudem. Nigdzie ani śladu firanek. Dom cały robił wogóle wrażenie niezamieszkałego.

Dotychczas nie spotkali po drodze ani jednego człow ieka. W tej chwili rozległ się jednak zachry­pły śmiech i śpiew , a rów nocześnie dały się s ły szeć na schodach jakieś ciężkie kroki.

Cessare ujął Janusza za rękę i odciągnął go w zagłębienie pod schodami, gdzie nie można ich było dostrzec w ciemnej zresztą zupełnie sieni.

— B ydlę! — rzekł cicho, wskazując na tęgą po­stać pijaka, który zataczając się. skierow ał się w stronę dziedzińca. — Jakie szczęście, że sobie po­szedł! To mąż mej pani, znany ze sw ego okrucień­stw a. Tak, teraz chodźmy! On już dzisiaj nie w ró­ci. Droga do więzienia pani hrabiny jest wolna!

Janusz postępował za sw ym przewodnikiem z bijącem sercem . Za parę sekund ujrzy w ięc Już Olgę.

Cessare prowadził go ku tylnej części ciem nego kurytarza i zapukał do drzwi, których Janusz nie mógł zauw ażyć z powodu panujących tam ciem­ności.

Otworzono im natychmiast. W słabem św ietle lampy, które padało z sąsiedniej izby, zauw ażył Janusz zarysy młodej, kobiecej postaci.

Nie była to jednak Olga. Gdy w szedł za nią z Cessarem, który zamienił z ową kobietą kilka słów w neapelitańskim dialekcie, przekonał się. że jesi to młoda, skromnie, ale czysto ubarana j bardzo piękna dziewczyna z ludu

TU W Y C 1A C !

— 379 —

Izba, do której weszli, była wąska, mała, brud­na i pełna rozmaitych rupieci. W głębi, na barłogu, leżał na póły rozebrany, potężny jakiś drab, wi­docznie pijany i chrapał z całych sił.

Widok tej izby nie budził wcale zaufania. Co to byli za ludzie? Przecież Cessare wspomniał mu. że Olga trzymana jest w najzupełniejszem odosob­nieniu!

Kamorysta zw rócił się tym czasem ku drzwiom w głębi izby. Ponieważ był odw rócony tyłem do Janusza, ten nie zauw ażył, że Mario pobladł bardzo i z trudem starał się ukryć wzburzenie.

— Proszę niech pan idzie za mną! — rzekł, otwierając drzwi.

Przeszli znowu krótki, ciemny kurytarz I sta­nęli na progu dużej izby, która mogła być w ięzie­niem Olgi. Nie było w niej prawie żadnych mebli. W jednym kącie stał złamany stół. obok niego w y ­platane krzesło, w drugim kącie szafa. Okna by ły zakratowane i pełne brudu.

Janusz, nie wiedząc poco go Mario wprowadził do tej izby. zw rócił nań pvtaiace spojrzenie.

Ledw ie jednak postami kilka kroków w głąb izby, zauw ażył w oczach sw ego przeciwnika jakiś dziwny, ponury błysk; zwrócił też jego uwagę zło­śliw y wyraz jego oblicza.

Chciał się szybko cofnąć.B yło już jednak zapóźno.Ledw ie mu przeleciała przez g łov \\ , vśt, że się

dostał w pułapkę, gdy nagle podłoga usunęła się mu z pod nóg.

Pod ciężarem jego otw orzyła się klapa, umieszczona w podłodze. W yciągnął ręce przed

Hum otSŁUSZNA PRETENSJA.

Bankiera X zaczepia na ulicy włóczęga.

— Poznaję pana... pan jest bankierem X Powi­nien mi pan dać in to pieniędzy, bo przez Pa" na straciłem ostatni grosz.

Bankier po nlebardzo uczciwej spekulacji prze­prow adzonej niedawno odbiera niejedna taką re­klam acje. Czuj? się nie­swojo. W yciąga portfel i hojnie obdarza domnie­manego klienta, nie mo­że się pow strzym ać Jed­nak od pytania:

— Graliście na gieł­dzie? Mieliście moje ak­cje?

— Ale skąd — brzmi odpowiedź — ja tylko założyłem się z iedaym o ostatnie 2 złote, ż® pański bank «robi teraz dajtę i przegrałem .

W PENSJONACIE.— W sąsiednim oerr

sjonacle sześć złotych Iz'ennie a u oam "'mcm. takaż lest różnica"

— No dwa złote.W TEATRZE.

Ona: — Ten iroszwiatów dla suflera-On: - Za co?Ona: - Był jedynym,

którego słyszeliśmy *c scen®,

Page 5: Aedem grom/ CENA POJEDYŃCZ. EGZEMPL.8 GROS Wydanie DE · t dnrno, jak dokonano zbrodni, kto -V nieszczęsną ofiarę, kto ułożył pian f nevvna lukę stwarzał ciągle fakt zna*

140)

M ożesz mi w szystko pow iedzieć,jan ie paziu. P o co chodziłeś do Xdrjanny V alm ont?

_ _ N iech panu w ystarczy odpo­wiedź : to m oja tajem nica! N ie staraj

kię p an w ięcej dow iedzieć, bo się nic >detnnie nie dow iesz 1

p a ź skinął głow ą czarnej masce ch cia ł odejść.

Jeszcze słówko, panie paziu! —zekł zam askow any stłum ionym gło- ;em- — Czy król już wyjechał w po-l ró ż ?

Zdaje mi się, że w iesz pan osm lep iej, n iż my u dworu! — odpo­w ied z ia ł paź. — N ie ! Jego królewska tiość je st jeszcze w W ersalu! Pozw ól łan jednak, że i ja panu zadam pyta- i ie ; Szam belan po ostatniem poszuki­waniu Pana w yraził się, że pańskie wystąpienia są skierowane przeciw c i ę c i u Beaufort. Czy to prawda?

T ak panie paziu! T o co innego, w takim razie

rzym a pan stronę mojej wysokiej d ostojn ej pani.

Jeżeli pan był na w yspie u\d r ja n n y V alm ont, panie paziu, w akim razie chciej to, czegoś się tam dowiedział, zachow ać w tajem nicy łrzed k sięciem Beaufort.

- N ie obawiaj się pan! — zapeW- ił p aź. — O dem nie i od mojej dostoj­

nej p a n i nikt się nic nie dowie.L e o n ukłonił czarnej masce i zwró­

cił s ię do L uw ru, gdzie na wielkiem lodw órzu stał jego koń, aa którym niał w ró c ić do W ersalu.

N a dw orze nie m ów iono po cichu y n iczem w ięcej, jak o nagłym kapry- ie k ró la , który postanow ił odw iedzić im o tn y zam ek leśny * za ogrom ną "su- j zak u p ion y od księcia Beaufort. Du w szy stk ich oprócz księcia Beau- ",rt i P om padour było to tajemnicą, kąd m yśl podobna m ogła przyjść

r<̂ Pa n ow ie dw orscy łam ali sobie gło- a panie przypuszczały półgłosem

,e ’k r ó l ma zam iar tam odbyć jakąś "adzwyczai tajem niczą schadzkę.

N a jw ięk sza część dworzan nie zna- i w c a le zam ku Sarbonne. W iedziano wlko, że był posiadłością księcia ieau fort. Najbardziej jednak uderzają- ą ok o liczn o ścią było to, że król przy- o to w y w a ł s ię jak do jakieś piel­

grzymki, że ze szczególną przyjemno- :ią m ó w ił o tej podróży i że oprócz au fan e g o kamerdynera Bineta nie rał W drogę n ikogo w ięcej. N ie chciał •by m u w zam ku Sarbonne przeszka- zano i żeby g o obserwowano.

M a r g r a b in a Pom padour znała po- ód te j p od róży i podsycała zapóźno Dzbudzoną m iło ść króla do umarłej, liała w tern sw o je widoki.

W ied zia ła , że na księciu Beaufort iażyła w ielka wina, spodziewała się item , że pow oli to uczucie w zglę- ;.m zm arłej Serafiny i jej syna posłu- y :e ; za środek usunięcia Beauforta, tory k ró low i przedm iot tej m iłości yd a rł, a ow oc jej całą nienawiścią p0 tę g ą swą prześladował.

D o t y c h c z a s jednak niepodobna by- ’o je szcze m yśleć o osiągnięciu celu.

N r ó l zdawał się nie m ieć do brata erafiny żadnej urazy. K siążę Beau- ort b y ł tak w pływ ow ym i potężnym , ak daw niej, a margrabina doprowa­dzić d o tego nie mogła, żeby został on '.yłączony z poufnego kółka królew-

^Źe^król nie chciał w z iąć ze sobą ^ d n e g ° z Pan ów dworskich, a zatem ikże księc ia , by ło t o dziełem margra­biny k tóra zręczn ie umiała trafić w tlclancholiczne u sposob ien ie Ludwika, '-’miała mu poddać myśl, że to uspo- "jjeńie. jakie pragnie znaleźć w zam- ■u S arb on n e , znajdzie ty lko wtedy, M y sa m jeden zw iedzi jego kom naty

w s z y s t k i e te miejsca, k t ó r e dla niego t y *ię n ieza U rtem w spom nieniem .

Król w ysoko oceniając tę delikatną troskliw ość margrabiny o jego wraże­nia i uczucia, postanowił natychm iast pójść za jej radą.

W skutek stanow czego zarządzenia króla w starym zamku Sarbonne, któ­ry przeszedł w jego ręce, nic się nie zm ieniło.

Znajdująca się w zamku służba, zło­żona ze starej rządczyni, leśn iczego i kilku strzelców na wyraźne żądanie króla pozostawiona została w obo­wiązkach. Stare zaś pamiątki z owych dawno ubiegłych czasów, zostające w posiadaniu królewskiem , monarcha po­stanow ił zabrać ze sobą.

Sarbonne m iało być m iejscem je­go wspom nień o przeminionych chw i­lach szczęścia 1

Jest to rzeczyw iście dziwnem, że król Ludwik X V , monarcha, żyjący tylko użyciem , rozkoszą i rozrywkami, miał w swem usposobieniu pewną stronę melancholijną. M iłość dla Se­rafiny miała dlań pewną niew ygasłą aureolę, a ów czas, w którym w ciągu dni niewielu używ ał rozkoszy tej pier­wszej m iłości, był najpiękniejszy w je­go urozm aiconem życiu — rzucał na nie czar wspom nienia i ten tęskny urok, jaki ma w sobie prawie każda m iłość nieszczęśliwa.

M iłość Ludwika do Serafiny była nieszczęśliw ą. W szystkie jego póź­niejsze skłonności, w których wir był porwany, nie miały tego czaru, gdyż w szystkie były wysłuchane i znajdo­wały zaspokojenie aż do przesytu.

T o w łaśnie otaczało tę pierwszą m iłość owym cudownym nimbem. Obraz Serafiny w tym czasie jeszcze tow arzyszył królowi j jedynem jego życzeniem , jego m odlitwą było, ujrzeć jeszcze, choć raz w życiu ją i sw ego syna.

Margrabina, która co do M arcele­go Sarbonne nie miała jeszcze stanow­czych wiadom ości, posłała sw ego za­ufanego pazia, ażeby ponow nie spró­bował dowiedzieć się czegoś o losach królew skiego syna.

N ie wiedziano jeszcze napewno, czy Marceli Sarbonne poniósł śmierć wraz z muszkieterem . Jeżeli zmarła księżna Roubim ont, która utrzym ywa­ła, że Marceli Sarbonne nie zginął, miała słuszność, w takim razie margra­bina mogła się jeszcze spodziew ać w walce z księciem Beaufort odnieść św ietne i stanowcze zw ycięstw o.

Było późno, gdy paź Leon powró­cił do W ersalu i udał się natychmiast na pokoje swojej pani.

Gdy Leon w szedł, margrabina w łaś­nie odprawiła swoje damy, tylko jej pokojówka i inny paź znajdowali się jeszcze w pokoju.

— W róciłeś już z Paryża, L eonie ? — zapytała margrabina.

— W tej chwili przybyłem do zam­ku, pani margrabino! — odpowiedział Leon, na którego jego kolega patrzył z łatwą do poznania zazdrością.

— Czy mi przynosisz poufną w ia­domość, czy też twa próba była bez­skuteczną?

— Mam tajemną i ważną wiado­mość, pani margrabino! — odpow ie­dział Leon, przyklęknąwszy.

Margrabina skinieniem dała poko­jowej i drugiemu paziowi rozkaz od­dalenia się z pokoju.

— W stań L eo n ie ! — rzekła pozo­staw szy sam na. sam z paziem. — B y­łeś znowu na wyspie Javclle ?

— Tam tylko, pani m argrabino!— I zastałeś Adrjannę Valmont ?— Otrzymałem od niej zarówno

ważną jak tajemniczą w iadom ość! — raportował paź. — Ma do mnie zaufa­nie ! Nikt prócz mnie niczego się nie d ow iedział! A i ja musiałem jej przy- siądz, że nie nadużyję jej zaufania. L ę­ka się ciągle księcia Beaufort.

— Nie mam jej tego za z łe ! Zna księcia! W ie, jak dalece Marceli Sar­

bonne m usi się go obawiać, to najle­piej i dlatego słusznie czyni, że jest ostrożn a!

— U dało mi się pozyskać jej zau­fanie ! — m ówił paź dalej. — M yślała ona także, że Marceli Sarbonne mu­siał zginąć jednocześnie z m uszkiete­rem, ale wie, że żyje.

— Zatem Marceli Sarbonne żyje?— Adrjanna Valm ont otrzym ała od

niego list, pani margrabino. W liście pisze, żeby nie rozpaczała, lecz czeka­ła cierpliwie, gdyż Marceli żyje i wró­ci do n ie j!

— A gdzież się znajduje?— T eg o panna Adrjanna nie po­

wiedziała mi, pani m argrabino! W y­starczyła mi na teraz ważna wiado­m ość, że Marceli Sarbonne żyje, że wróci i że doniesienie o tern w yszło od niego sam ego.

— Czy Adrjanna mówiła, że go już widziała?

— N ie widziała go jeszcze, pani margrabino, ale spodziewa się codzień jego powrotu!

— K tóż jej doręczył ten list?— Jakiś obcy, nieznajomy.— W ażnem jest rzeczyw iście to,

czegośm y się dowiedzieli, Leonie, bo rozstrzygnięta jest przez przez to sta­nowcza kw estia: Marceli Sarbonne żyje! Idzie mi teraz o to, żebym się z nim skom unikować mogła. Mam w tern pewne zamiary i cele.

— B yć m oże, że panna Adrjanna wie o tern, gdzie się znajduje! — rzekł paź. — Mnie jednak tego nie chciała pow iedzieć i utrzym ywała, że nie wie. **

— Zależy mi bardzo na tern, L eo­nie, żebym się dowiedziała o miejscu jego p ob ytu ! Czy byłeś w pałacu Ro- hanów?

— D o usług pani margrabiny. Przed udaniem się na wyspę.

— Czy zastałeś i w idziałeś marki­za?

— Pan marchese nie był w pałacu R ohanów ! — odpowiedział Leon. — Dowiedziałem się o tern od pazia jego królewskiej w ysokości Delfina. Paź miał polecenie zaprosić markiza do W ersalu.

— I m usiał powrócić, nie załatw iw ­szy zlecenia?

■— Pozostał, ażeby zaczekać na po­wrót markiza.

— Gdzie był marchese?— Dow iedziałem się od starej że-

braczki, która siedzi niedaleko pałacu czegoś szczególnego. O powiadają w Paryżu, że przed niejakim czasem pan marchese podczas w ycieczki za miasto widział w bliskości Bastylji damę w białej, pow łóczystej sukni, która na drodze upadła z osłabienia.

— Słyszałam już o tern.— Czy w ów czas marchese nie zdo­

łał trafić w to miejsce, gdzie upadła, czy też dama podniosła się i znikła szybko, tego nikt nie w ie, powiadają tylko, że od tego czasu kilka razy w i­dziano pana markiza w bliskości Ba­stylji. Zapewne szuka śladu tej damy w białej sukni.

— Czy ją spostrzeżono później?— Stara żebraczka m ówi, że to

musiało być widm o Bastylji.— W ięc znów zaczynają powtarzać

tę legendę?— W idm o Bastylji widywane było

niekiedy także poza murami, mówiła stara żebraczka, daremny jednak trud śledzić je, bo go nikt nie znajdzie, je­żeli ono nie chce.

— M archese musiał w idzieć jakąś damę, a przesąd ludowy robi z tego nadziemna istotę! — uśmiechnęła się margrabina.

— Syn starej żebraczki jest jednym z młodszych inwalidów Bastylji, pani m argrabino! — m ów ił Leon dalej. — Dowiedziała się ona od niego, że wid­mo Bastylji istnieje rzeczywiście. Od

dość dawnego czasu nie w idywano go już w ca le ! A le białe zjawisko, które ukazało się na drodze, ma być rzeczy­w iście widm em Bastylji!

— Słyszałam o tern także! — rze­kła margrabina. — Powiadają, że w id­mem jest duch pani Richem ont, wdo­w y po dawniejszym kom endancie Ba­stylji, ale rozumie się, że to są bajki.

— O powiedziałem to tylko, co mi m ówiono, pani margrabino.

— Dobrześ się sprawił, L eonie, ju­tro pow ezm ę dalsze postanowienie, a teraz pragnę pozostać sama.

Leon ukląkł i poniósł do ust szatę margrabiny, której był z całem mło- dzieńczem m arzycielstw em oddany, następnie powstał i wyszedł.

P ozostaw szy sama, margrabina w chwilowej pogrążyła się zadumie.

— Marceli Sarbonne ż y je ! — m ó­wiła do siebie. — Gdyby mi się udało, w ynaleźć go i posłać do zamku Sar­bonne. M usiałoby to w yw rzeć w iel­kie, wstrząsające i płodne w następ­stwa wrażenie, gdyby król znalazł sw e­go syna, którego stracił i którego uwa­ża za um arłego w miejscu, w którem poznał Serafinę i które jedzie zw iedzić pociągany siłą wspom nienia o niej. Zw ycięstw o moje byłoby pewne. Sprzymierzona z Marcelim Sarbonne, który nienawidzi Beauforta jako swo­jego dręczyciela, zw yciężyłabym nie­wątpliwie, człow iek ten z tygrysiem sercem i szatańskiem spojrzeniem zo­stałby pokonany i strącony.

Po krótkiej jeszcze chwili zadumy, margrabina silnym głosem dodała:

— Musi mi się udać!... Adrjanna V alm ont w ie zapewne, gdzie on bawi, w ięc d obrze! Ja sama z nią się rozm ó­w ię i dowiem się, gdzie mam szukać M arcelego, ażeby przyprowadzić w ob­jęcia jego ojca.

CVII.N A P A D M O R D ER C ZY

Marceli Sarbonne, marchese Spar- tim ento, w ieczorem tego dnia, kiedy murzyn znajdował się w zamku Beau­forta u wicehrabiego, powrócił późno z przechadzki do pałacu Rohanów.

Lubił być sam otnym i zam kniętym w sobie. Chociaż tajem nicy swojej nie taił przed nienawistnym księciem i je g o narzędziem, jednak widocznie nia miał zamiaru w yjaw ić jej przed innymi.

Marceli z żelazną wolą dążył do wykonania sw oich planów, odkąd mu się udało posiąść skarby Greka, które­go był prawnym spadkobiercą. D ługi szereg walk, cierpień i niebezpie­czeństw przebyć musiał, nim tego do­konał nareszcie. Odwadze swojej i dzielności jedynie zaw dzięczał tytuł i nazwisko, które mu nadała rzeczpo­spolita genueńska, odwadze swej i dzielności tylko był w inien, że ze w szystkich niebezpieczeństw , w ja­kich się znajdował, w ychodził dotąd szczęśliw ie.

Teraz cel swój osiągnął. Rozstrzy­gnięcie stanow cze zbliżało się. Potrze­ba było tylko stoczyć walkę ostateczną z nienaw istnym księciem nieubłaga­nym, śm iertelnym wrogiem .

— On albo ja ! — m ów ił do siebie Marceli, pow róciw szy do sw ego mie­szkania i rzuciw szy płaszcz i kapelusz. — W ie teraz, kto jestem , w ie kto sta­nął przed nim i kto wyzyw a g o do walki! On albo ja! Jeden z nas tylko z tego ostatecznego starcia m oże wyjść zw ycięsk o! Mam pom ścić na nim zbrodnię, popełnioną względem mojej biednej, szlachetnej m atki! Umierającemu Aba K oronosowi przy­siągłem straszny odwet za niego i za jego d zieck o ! O tern, co mnie uczynił niegodziw iec, w olnoby mi było zapom­nieć! Moja zemsta osobista niech bę­dzie ostatnią! A le szereg jego zbrodni jest zbyt długi, miara jego się przebra­ła. (Clag dalszy nastąpi).

Page 6: Aedem grom/ CENA POJEDYŃCZ. EGZEMPL.8 GROS Wydanie DE · t dnrno, jak dokonano zbrodni, kto -V nieszczęsną ofiarę, kto ułożył pian f nevvna lukę stwarzał ciągle fakt zna*

Wlochy-Pol§ka 69:51 Sport na Śląska

zaszczytny wynik Polaków w lekkie; atletyce. Nowak ustala nawy rekord Polskiw skoku wdał

We Florencji odbył się wczoraj czwar­ty z rzędu międzypaństwowy mecz w lekkiej atletyce pomiędzy Włochami i Polską, który zakończył się zaszczytną przegraną w stosunku 69:51. Skład Pol­ski, jak wiadomo, nie był zestawiony z najlepszych zawodników, przyczem np. Mikrut, który z pewnością uzyskałby pierwsze miejsce wskutek nieporozumie­nia wogóle nie mógł wyjechać. Uzyska­no szereg pierwszorzędnych wyników, przyczem Nowak w skoku w dal wyni­kiem 7,38 mtr. ustalił n o w y rekord Pol­ski.

Wyniki są następujące:100 mtr.: Diblas 10,8, 2) Toetti, 3) Tro­

janowski.400 mtr.: Bolaglini 50 sek„ 2) Binia-

kowski 50,3 sek., 3) Ferrari.1500 mtr.: 1) Beccali 3,57 min., 2) C er

rat! 3,58, 3) Sidorowicz.5 k lm .: 1) Kusociński 15,09, 2) Li tli

15,18, 3) Fiałka 15.21.Sztafeta olimpijska; Włochy 3,19, 2)

Polska 3,27 min. sielski 15,6, 3) ValL

400 mtr. płotki: Facceli 55,2 sek., 2) 110 płotki: Calbani 15,3 sek., 2) Nowo-

Kostrzewski 56,9, 3) Ridi.Skok w d a ł. 1) Nowak 7,38 mtr. Nowy

rekord Polski. 2) Maffei 7,20 i Tabai 7 ,20 . Skok w z w y ż : 1) Dotti 1,81 mtr. Chmiel. Trójskok: Luckhaus 14,18 mtr., 2) Yug-

Pławczyk i Keli po 1,80 mtr. nini 14,10 mtr.

K u la : Heljasz 15,27, 2) Bona,ni 14 m„ 3) Siedlecki.

Oszczep: Spassali 57,59 mtr., 2) T ur czyk 56,19. 3) Pławczyk 54,62 mtr.

Dysk: Oberwerger 44,89, 2) Bonani 44,82, 3) Heljasz 42,88 mtr.

Zaszczytny wynik piłkarzy krakewsklckw W r o d c B V P i c i

W ro cłea w — M r o k ó w 1:1 (0:11Gościna reprezentacji krakow skich piłkarzy

w W rocław iu w yw ołała olbrzym ie zaintereso­wanie. podobne do wielkich m iędzypaństwo­w ych spotkań piłkarskich.

Polska drużyna pod względem technicznym była lepsza, natom iast w ykazała szereg sła­bych punktów w ataku. Jedyną bram kę dla K rakow a zdobył środkow y pomocnik K otlw - czyk II.

Po przerw ie Polacy przew ażają ; ląda chw ila zanosi się na podw yższenie wyniku.

Atak g ra teraiz lepiej, lecz kapituluje przed tw ardo grającą obroną niemiecką. Doskonale broni rów nież ich bram karz a Polski bynaj­mniej ntozam mu nie ustępuje. Zdawało się już, że P o la c y mecz w ygrają, kiedy w osta t­niej p raw ie minucie pada w yrów nująca bram ­ka. Niemcy uzyskują aż 5 kornerów pod rząd

| | 0 !i z ostatniego Heinzel g łó w k ą zdobyw a bram­kę.

M ecz s ta ł na wysokim poziomie sportow ym a gra Polaków podobała się ogólnie.

w LidzePafislwewe)

„Cracovla“ — „Warszawiaa&a" 4:0 - (3:0)

Sensacyjna porażka „GarbarniHr«nB<ows98iei w M cstow lcffliili

Pogoń — Garbarnia 3:0 (0.0)Craoovra w ystąp iła bez M ysiaka, Jednak z

no won aby tym i graczam i a mianowicie: Cebu- laikiem w pom ocy i graczem z opaw skiego klubu — Stępm ckim w środku napadu. Debiut obu graczy w „C racovii“ w ypadł pomyślnie.

„W arszaw ianka“ bez Zw ierza grała nao- góf bardzo ambitnie, lecz zagrała swój naj­słabszy mecz od istnienia Ligi w Kraików i e.

W 30 min. „Gracov ia“ g rała bardzo do­brze, a przedew szystk iem skutecznie. Mal­czyk, C iszew ski i M alczyk, ustalają w ynik do przerw y.

P o przerw ie „W arszaw ianka“ ma o wiele więcej z gry, lecz jej słabo dysponow any strzało w o atak nile potrafił w ykorzystać kilku łatw ych nozycyj. W 27 min. Stępnlcki po pięk­nej kombinacji p raw ie całeigo atakiu ustala w ynik dnia.„LEGJA“ WARSZAWA — WARTA POZNAŃ

2:1 (1:1)Nięspędziewane zw ycięstw o Legii. Bramki

zdobyli C zerniak i N aw rot, dla pokonanych — Kryskiewicz.

Jedynem poważniejszem spotkaniem na Śląsku był powyższy mecz, rozegrany na boi­sku „Pogoni“ w Katowicach, który zakończył się niespodziewanem zwycięstwem gospodarzy w stosunku 3:0.

„G arbarnia" przysłała do Katowic mocno osłabiony skład, w którym grało tylko 5 gra­czy pierwszej drużyny. Taki zlepek drużyny musiał przegrać. „G arbarnia“ dopuściła się karygodnego lekceważenia publiczności kato­wickiej i niewątpliwie „Pogoń“ zażali się na nią przed władzami związkowemi.

„G arbarnia“ mimo tak pow ażnego osłabie­nia grała bardzo dobrze. Pozatem graczy krakowskich cechowała ambicja, lepszy sto- ping piłki i start. Zespołowo i w skuteczności Pogoń natom iast była lepsza. U gości jedy­nie na wysokości zadania stanęła obrona, w pierwszej połowie dobrym był atak. Słabo natom iast grał Krzywacz jako środkowy po­mocnik.

Pogoń w zrozumieniu w ażności spotkania zmobilizowała swoje najlepsze siły. Nie mając nic do stracenia, stara ła się uzyskać możliwie

jaknajbardziej honorowy wynik. Nie wierzono w eweńtl. w ygraną, tym czasem Garbarnia mo­gła wyjechać z Katowic w znacznie większą porcją bramek. W pierwszej połowie u Po­goni bardzo słabo grała pomoc, zaś w napa­dzie lewa strona. Kruk praw ie wcale nie do­chodził do głosu, a tró jka środkowa grała za bardzo defenzywnie. Bardzo dobrymi byli bram karz Urban, oraz obrońcy Pogoni Mazur i Leszok.

W pierwszej połowie gra więcej Garbarnia, jednak atak zdradzał pod bram ką inklinację do wysokich strzałów. Pogoń swe mi lotnemi zagraniami była natom iast dużo niebezpiecz­niejsza.

Po przerwie Pogoń, grając pewniej, już w 6 min. prowadzi 2 :0 ze strzałów lewoskrzydło- wego Gawliczki II. Najładniejszą bram kę dnia strzela Czajor z pięknego podania Gawliczka. W tym okresie gry wyróżniła się cala drużyna Pogoni a przedewszystkiem obrona, prawo- skrzydtowy Kruk i Czajor.

W idzów około 500. Sędzia p. Knauer bar­dzo dobry.

„POGOŃ" LWÓW — LKS. ŁÓDŹ 1:2 (0:1)ŁKS. zagrał nadspodziewanie dobrze, zaś

Pogoń bardzo słabo w Iinji napadu. Bramki dla ŁKS. zdobyli łieribstreich i Król. Dla Po­goni — KróL S p o r t w Z a g ł ę b i u D a b r o w s k łe m

TABELA LIGI PA ŃSTW OW EJ.Gier P k t. St. bram .

Rurch 7 13: 1 37:11Wis-la 8 10: 6 18:10Ł. K. S. 8 10: 6 13:12C racovia 8 10: 6 16:14G arbarnia 7 9: 5 17:10Połonju 9 9: 9 9:10Pogoń 7 8: 6 12:10L eg ja 8 7: 9 8:10W arta 8 6:10 18:15Strzelec 9 5:13 10: 8W arszaw ianka 8 5: 9 7:24Podgórze 9 4:12 8:29

„ te ils“ Psznati mistrzem oBręgewym * piłce nożnejDecydujące spotkanie o m istrzostwo okręgu

poznańskiego w piłce nożnej pomiędzy Legją a H. C. P. zgromadziło z góry 5.000 widzów, którzy z zainteresowaniem śledzili przebieg tego ciekawego spotkania. Gra była równa, przyczem w polu lepsza była drużyna H. C. P., której atak zawodził pod bram ką. Legja zdo­byw a 2 bramki przez dobrze dysponow anego Genslera i Augustyniaka. Pod koniec meczu udaje się Legji zdobyć z rogu 3-cią bramkę, a krótko potem 4-tą. Legja, zw yciężając H, C. P . 4:0, zdobyła siódme z rzędu mistrzostwo okręgu Poznań i będzie walczyć o wejście do LigL

©Piękny wynik Welsówny

w WrocławiaW ramach m iędzynarodow ych zawodów

lekko-atietyczinych w W rocław iu, W e:sów na uzyskała pierw sze m iejsce w dysku wynikiem 39:07 mtr,

W czoraj w Zagłębiu odbyły się ostatn ie d w a mecze z cyklu rozgryw ek o m istrzostw o kL A, k tóre ostatecznie zadecydow ały o ostatniem miejscu w tabeli. O I miejsce bo­w iem rozegra się w alka pom iędzy C. K. S„ a Unją, bo chociaż C. K. S. zdobył faktycznie m istrzostw o, m ając o 10 pręt. w ięcej od Unii, to jednak na skutek uniew ażnenia jesiennej rumdy przez P . Z. P . N., C. K. S. zm uszony będzie rozegrać trzeci mecz z Unją.

BRYNICA — UNJA 1:11 (1:5)K atastrofalna porażka czeladzkiej Brynicy

w Sosnowcu, k tó ra klęskę sw ą ma do zaw ­dzięczenia w yłącznie bram karzow i Łachowi. M ecz przegrał w łaściw ie bram karz, puszcza­jąc kaiżdą piłkę. Daleki z 20 mtr. strza ł Łach ■puszcza niespodziewanie, co deprym uje dru­żynę. W ciągu kw adransa Unia prow adziła julż 3:0. S łaba gra bram karza fatalni© oddzia­ływ a na całą druiżynę, to też inicjatyw ę cał­kow icie przejm ują gospodarze, pokazując grę koncertow ą.

P o przerw ie B rynica broni się rozpaczli­wie, jednak bram karz pudiuije nadal, puszcza­jąc sześć goali. P rzez kilka minut przed koń­cem B rynica zabłysła, przeprow adzając kilka w iększych ataków . Nie zm ienia to jednak w y­niku.

T ak w ysoka porażka B rynicy jest nieza­służona. Bramki zdobyli Słota 3, Nowak 3, Kub zda 1, Gwóźdź 3 i Dudek 1. Sędzia p. G rajcar z Częstochow y miał ła tw e zadanie, jednak jeszcze raz w ykazał nieznajomość przepisów gry.

SOLVAY — SARMACJA 3:1 (2:0) CZARNI - ŚWIT 10:0

BRYGADA — MAKABI 2:1 (1:1)C. K. S. — R. K. S. 4:1

Ż. K. S. — BRYNICA 2:3 ZAGŁĘBIE — NAPRZÓD (SZOPIENICE)

7:2SPRAWA WYBORU ZARZĄDU PODOKRĘGU

W edług oświadczenia p. Jakóba Lichten­sztajna. przedstawiciela będzińskiego Hakoa-

hu, trzy kluby, a mianowicie Unja, Hakoah oraz Zagłębianka doszły do porozumienia w sprawie w yboru przyszłego zarządu Podokrę- gu i utworzyły w tym celu specjalny blok. W edług projektu zblokowanych klubów preze­sem Podokręgu zostałby w ybrany p. Bluszcz, dotychczasow y sekretarz Podokręgu. W ynu­rzenia p. Lichtensztajna stanow ią praw dziw ą sensację, choćby z tego względu, że p. Bluszcz był zdecydowanym przeciwnikiem unieważnie­nia jesiennych m istrzostw kl. A. W yraz sw e­mu stanow isku dał, podając się z całym za­rządem do dymisji. P. Bluszcz znany jest jako w ytraw ny działacz sportow y, ceniony w śród szerokich kół sportow ych Zagłębia i trudno uwierzyć, ażeby tak szybko mógł zmienić swój zasadniczy pogląd i zdanie na zagadnienie roz­gryw ek mistrzowskich i w ystaw iać na szwank swój autorytet. Z drugiej strony oświadcze­nie p. Lichtensztajna jest tak wyraźne, że tru­dno wątpić w praw dziw ość tegoż. P. Lichten- sztajń ośw iadcza również, że blok zabiega i ma zapewnione poparcie kilku klubów żydowskich. Przed terminem w alnego zebrania Hakoah w imieniu „bloku“ urządza zebranie informacyjne klubów zaproszonych, celem zyskania sprzy­mierzeńców dla celów i projektów bloku.

OSTATNIE NIESPODZIANKI W MISTRZO­STW ACH PIŁKARSKICH ŚLĄSKA.

Czarni Ghropa-ozów — Śląsk Świętochło- fu w ice 3:7 (1:3). Śląsk zagrał swój najlepszy' F m ecz w sezonie i p rzew ażał nad Chroipaczo^y w em o całą klasę. W yróżnił się przedew szyst-^ą kiern św ietnie strzałow e dysponow any napad.

KOSZARAWA ŻYWIEC — NAPRZÓD ;rj LIPINY 2:2 (0:2).

Sensacyjny wynik uzyskała drużyna „Ko- szaraw y“ nad mistrzem Śląska. Do przerwy luI gra toczyła się pod stałą przew agą „Naprzo- ^ du“ i w 20 minucie Piec uzyskuje prowadzę- nie. Krótko przed przerw ą Kania podwyższa iią wynik o jedną bramkę przez rzut karny. Po przerwie więcej z gry mają gospodarze i wy­rów nują przez Ostrowskiego. Pod koniec me- tl;< czu „K oszaraw a" ma okazję do uzyskania o1 zw ycięstwa z karnego, który jednak Wysocki Q obronił. Sędziował dobrze p. Posner.B. B. S. V. BIELSKO — „ORZEŁ“ W EŁN O - 0

WIEC 4:1 (4:0).„Orzeł" zareprezentow ał się w Bielsku jako ,pc

najsłabszy zespół, widziany z pośród wszyst- ^ kich drużyn Ligi śląskiej. Do przerwy gra się przedstaw iała jako trening na jedną bramkę. £a, V/ krótkim czasie B. B. S. V. uzyskał cztery Zra bramki przez Rolnika, W agnera, Rzymsa I -)|7 Skola. Po przerwie udało się uzyskać „Orlo- \Q{ wi" honorow ą bramkę przez Kopego. ga(„06“ KATOWICE — K. S. „DĄB“ 0:1 (0:0). lic;

Przy znacznem zaniteresowaniu publiczno- Ló ści odbyły się w niedzielę na boisku „06" Ka- ścj, towice powyższe zawody o mistrzostwo Ślą- cat sklej Ligi, które zakończyły się zwycięstwem „Dębu", choć wynik mógł brzmieć odwrotnie, spi Do przerwy gra była wyrównana. Chociaż $yr obie drużyny mają okazje do strzelania bramki, Var to jednak linje napadu zaw odzą. Po przerwie p0. gospodarze m ają więcej z gry. Nie przeszka­dza to drużynie Dębu uzyskać w 10 minucie jedyną bram kę przez Hermana, który wykorzy- :;C5 stał błąd obrony. „06“ stale gości pod bram- ob; ką Dębu, jednak napad nie jest w stanie zdo- szl być się na strzał. O statni kw adrans meczu obfitował jeszcze w liczne ciekawe sytuacje (p podbram kowe, jednak w ynik zostaje niezmie- czj niony. W drużynie „D ębu“ wyróżnili się Pa- się włowski w bram ce w raz z obroną, Dytko i Ly Moczko w pomocy oraz Sołtysik w linji na- wij padu. U gospodarzy znać popraw ę formy. jed Błaszczyk bronił dobrze w raz z obroną. Men- ją, zel i Błaszczyk byli najlepszą częścią druży- roi ny. Pomoc zamało grata z atakiem. Naj­słabszą częścią gospodarzy, jak zwykle, był $y atak. Gra bardzo miękka, gracze do piłki źle pjfl się ustaw iają, a przedewszystkiem zapominają o strzale. Stosunkowo najlepszy był środka- tjrt wy Szymonowicz oraz Jakutek. Sędziował h zj dobrze p. Richter.

KS. „24" Szopienice — KS. „22" Mała Dą- sta brów ka 8:3 (4:1). Ze w zględu na wykluczenie dy z m istrzostw Małej D ąbrów ki za zajścia na. wc boisku podczas meczu z „Iskrą“ i zamknięcia \ boiska na 2 miesiące, pow yższy mecz iak®ISp tow arzyski odibył się na boisku w Szapieni- v, j, each, gdzie miejscowi ław o rozgromili bez jdo ambicji grających gości at:

KS. W awel Nowa W ieś — KS. „07" Sio- wa mianowice 4:0 (1:0). Spotkanie to w a rz y sk ie tal pod stałą przew agą miejscowych, dla których Os bram ki strzelił Llipich 2, Hajo.k ; Rzepuś po ł- Ihn

KS. Diana K atow ice — KS. Ligocianka 2:2 hu ( l :2 ) . Meoz o m istrzostw o toczył się w pod-jny nieconej atm osferze. Pod koniec publiczność j w targnęła na boisko. Poleją musiała Inter- & wenjow ać. Bram ki dla Diany zdobył Hammer, nii dli a gości — Neuman.

KS. Polonia Nowa W ieś — KS. Śląsk I b. Św iętochłow ice 6:1 (1:0). Pow yższe zawody odbyły się pod sta łą przew agą zwycięzców, dla których bram ki zdobył Kotas 3, Mucha* Ląc Polak i Niemiec po 1. I

KS. Isk ra Siem ianow ice m istrzem klasy A. j Os „Iskra“ siem ianowicka stoczyła wczoraj swój kle decydujący mecz o m istrzostw o klasy A., W .dy swojej grupie pokonując po zaciętej walce jla K. S. Roździeń-Szo plen ice 3:2 (1:0). Bramki Wi zdobyli Led woń 2 i Paw łow ski 1. Ostatni mecz

mi( S '

W)na

rozegra „Iskra" z „Jednością“, lecz nie m l 1m i kara

Zahoticzcnic KursalKierowBiKów sporlowjr’ch slraźy pożarnych

15 hm. zakończony został w Okręg. O środ­ku W. F. w K atow icach kurs kierowników sportow ych s traży pożarnych. Uczniowie re­k ru tu ją się a s Zw. S traży W ojew ództw a Ślą­skiego i K rakowskiego razem 18. Kurs ukoń­czyli w szyscy.

Na zakończenie kursu odibył się egzamin prak tyczny i teoretyczny pod przew odnic­twem kom endanta O środka por. K asprzyka, k tó ry żegnając kuirsistów życzył im w g o rą­cych słowach dalszej owocnej pracy w rozw o­ju sportow ym w sw ych zw iązkach.

on jtnż w pływ u na zdobycie mistrzostwa. .KS. S trzelec W ielk. H ajduki — Zgoda Biel-

szo w k e 1:3 (1:1). Mimo zaciętej obrony _„S trzelców “, Zgoda zdołała odnieść z a służ o- j •ne zw ycięstw o.

Gwiazda L arysz — „Concordia“ Kmitów ■ rez. 7:2 (4:2). '

KS. Pow staniec B rzezinka — Unja Koszto- Q w y 2:1 ( l : l ) . P rzez pow yższe zwycięstwo 1 „Pow stańcy" zdobyli m istrzostw o B. ligi, grtt- ; ipy I. Bramki dla zw yc. zdobyli — W arm us i ; w Polka. Dla pokonanych — Zając. w

KS. Pszczyna — TS. „20" Bogucice H -z ; P (4:2). Sklejona z w ycieczkow iczów druży ni n. bogucioka poniosła srom otną porażkę z B kia- i sowym zespołem.

„U rzędnicy Skarboferm u" Król. Huta — ^Pocztow y P. W. Król. Huta 7:4 (2:2). BraoW n dla ..Skarboferm u" zdobyli Jurczyk 3, Nocon 2, W ons i Szafranek.

„HAKOAH" BIELSKO — BIAŁA LIPNIK 4:0 (1:0).

B . K . S . BIELSKO — D . F . C . ST U R M BIELSKO 3:1 (2 :1).

WISŁA KRAKÓW — REPREZENTACJA v RYBNIKA 5:2 (2:2) i

A. K. S. KRÓL. HUTA — K. S. CHORZÓW 3:3 (1:1).

K. S. STADJON KRÓL. HUTA — POLICYJNY K. S. 3:2 (2:2).

Page 7: Aedem grom/ CENA POJEDYŃCZ. EGZEMPL.8 GROS Wydanie DE · t dnrno, jak dokonano zbrodni, kto -V nieszczęsną ofiarę, kto ułożył pian f nevvna lukę stwarzał ciągle fakt zna*

N r. 165 — 18. 6. 34. . S I E D E M G R O S Z Y " Str. 1

BSia z w f d ę w n B aeraB e f i C a m e r a

P o utracie tytułu m istrza św iata przez P r i­mo C arnerę w spo tk an iu . z Maxem Baerem , okazało się, że olbrzym włoski odniósł pow aż­ne uszkodzenia. W piątej rundzie B aer złam ał C arnerze kość nosową. Ponadto C am era ma kłam anych kilka żeber. Zdjęcie roontgenow- skie ma pozatem w ykazać, czy rów nież pra­wa dłoń nie została złam ana.

Swielne zwycięstwo bokserówPolicyjnego O , nad Warte poznańska

Sdlicyfny Ji. 'ś. — W a rta■r>. XV sobotę w Katowicach w sali „Pow stań- szem starciu wywołują spodziewany skutek, wych. Piłat, pew ny zwycięstwa, czekał stale

"ów" mecz bokserski, rozegrany pomiędzy W ytrzym ałość Karpińskiego była zadziwiającą, na moment zadania decydującego ciosu, pod-lo. ru ty n o w y m mistrzem Polski w boksie W artą a podkreślić należy jego bohaterską podstaw ę czas gdy Wrazidło, walcząc taktycznie o klasę

: p o licy jn y m K. S. (m istrzem ś ląsk a), zakon- aż do końca walki. Makosz odniósł wysokie lepiej, zbierał ustawicznie punkty, a dopingo-A. żył siG w spaniałym sukcesem dziarsko w al- zw ycięstwo na punkty. wany przez widownię, w ostatniem starciu ata-

^ T ła c y c h policjant w (w stosunku 10:6), któ- W aga półciężka: Szymura — Urgacz. Obaj kowal naw et poznańczyka. Ogłoszony wyniką -ZV św ietn ie nastaw ieni przez sekundanta J. zawodnicy walczyli bardzo słabo, a o zwyeię- remisowy publiczność przyjęła długiemi okias-

V ie c z o r k a , (z w yjątkiem mało rutynow anego stw ie Sz. zadecydow ała w ostatniem kole je- kami.J r e a c z a ) , w yw iązali się z zadania bez zarzu- dynie lepsza rutyna. Urgacz dwukrotnie po- Podkreślić należy przedewszystkiem wzo-L 8 W ypełniona do ostatniego miejsca w idow- szedł na deski, lecz w skutek nieprzepisowego rowe zachowanie się publiczności, która po . . .

io- ocen iła należycie zwycięzców i czasami zachow ania się Sz., sędzia nie mógł rozpocząć tak udalym wieczorze, z pewnością opuszczała °raz Obtuiowicz (2). Dla Podgórna jedynyy y , ur a g a n o w e oklaski, jakie otrzymali poszczę- liczenia, bo może Sz. byłby w ygrał przez k . ó ., salę zadowolona. punkt zdobył Hodur Sędzia p. bchimke z•o- -jQini zaw odnicy, w szczególności w yjątkow o a tak to tylko na punkty. Sędziowali na punkty pp. Suszczyński Bielska. W idzów okojo 1.500,:e- }ru rze w alczący Cichy oraz W razidło, św iad- W aga ciężka: Piłat — W razidło. Spotka- (Poznań), W ende (K atow ice), w ringu p. Ka- j g j,zaCza najw ym ow niej, że w boksie Śląsk kroczy nie powyższe należało do najbardziej cieką- raś.P o 'nów pom yślniejszem i drogami.

Soori wWISŁA — PODGÓRZE 5:1 (2 :0).

Zasłużone zwycięstwo Wisły, mającej przez cały czas przew agę. Bramki dla zwycięzców strzelili Sołtysik, Reyman i Łyko (po jednej),

D ziw ne iest jednak stanow isko prasy nie- le- s e r k ie i . k tóra ńadal bojkotuje polskie kluby tia b o k s e r s k i e . A więc „K atow icerka" jak i :ki ń h e rsc h l. K urie r ', nie wspomniały słowem o

l a i a c y m odbyć się meczu. Spekulowanie na 0* t0 ż e bez reklam y prasy niemieckiej mecz

> ź e id z ie bez w rażenia, spaliło na panewce, bo ko sportow o w y ro b i:na publiczność nasza staw i- it- |a s je tłum nie.>ię O b e sz ło się bez reklamy prasy niemieckie).

Mistrzostwa tenisowe Polskiiaa leorafeacSa w

Z&müy »I?waefcie w Katowicach dla młofliiciy siKotoci

14 bm. na zakończenie 4-tyg. w stępnego kursu pływ ackiego dla m łodzieży szkolnej, k tó ry przeprow adził O kręg. Ośrodek W. F. w K atow icach, odbyły się zaw ody pływ ackie w basenie w kry te j pływ alni łaźni miejskiej w Katowicach.

W zaw odach tych w zięło udział 40 chłop­ców. W yniki uzyskane p rzedstaw iają się na-

D o b ieg a ją cy do koń ca m ecz te n iso w y między T ło czy ń sk im i T a r ło w sk im . T tcr0 m is trzo s tw o P o lsk i p rzy n ió s ł n astęp u- czy ń sk i po dw u-Ietniej p rzerw ie zd o b y ł

?• Z a rz ą d Policyjnego K. S. bynajmniej się nie jąCe rezu lta ty . W grze p ojed yn czej pań zn ow u m istrzo s tw o P o lsk i, bijać rew ela -zraził tern zlekceważeniem sportu polskiego J ęd rze jew sk a ła tw o pokonuje V olkm e* cy jn eg o zaw od n ik a k ra k o w sk ieg o w 3 se - stępująco: . . n w

Ä H ü ü Ä i T Ä «ladto V . ^ n ., . , ,: 1 iz o piej zgran i, biją, parę P a w ło w s k i 1 S p y - stw o , b ijąc parę B o d o w sk a 1 T ło c z y ń sk i ^ek

chała 6:4 i 6 :2 . 7:5 6:3 . W p on ied zia łek o g o d z . 4-ej od* śkoki: 1) Ogierman Jerzy. 2) Kostecki Sta-W fin a łow ej r o z g r y w c e o m istrzo stw o b ęd zie s ię finał g ry podw ójnej p an ów . nistaw.

P o lsk i w g rze p an ów od b y ł s ię finał po- N urkow anie: 1) Janeczko. 2) Melek Jerzy .

i), irv inego będzie wicemistrz Polski I. K. B. O 1) .¾ w którego składzie ujrzymy chlubę pię- a- ściaratw a polskiego: Chmielewskiego i Garn-

m o rg a n iz a c ja sobotniego meczu — bardzo ie. sn ra w n a . Mecz poprzedzony był powitaniem a i <vm ontycznych poznańczyków przez p. kotm- d, U rbańczyka. Ze strony W arty w ystę-ie p0w ał naczelnik Suszczyński. a- M e c z poprzedziła w alka w stępna dwóch ie -a iv c h bokserów Fuelbiera i G anca (obaj nie y. razem 16 la t). Mimo młodego wiekun* obal w ykazali już pierwszorzędne walory o- C volv bokserskiej.IU V / w adze m uszej spotkali się Sobkowiak je (p) i Paw lica (K at.) . W alka miejscami nic e- czysta,

Zawody lekhoaflelyczne w SzopienicachJ U l i s t r z a s t i w a M a s y p a ń . i p o ia© s* > o & e ę & u ś l$ Ę S & § e $ a

Tegoroczne walki lekkoatletyczne o mi- . strzostw o okręgow e pań i panów przeprow a-P o pier w szem kole poznanczyk staje dMMW „ a -boisk-u K. S. Roździeń-Szopienice.

ł- sje ag resyw n ie jszy i w drugiej runozie zyskuje -pak pod względem przygotow ania, jak i sa- ł w yraźn iejszą przew agę. _ S tary rutym sta P a- m e g 0 przeprow adzenia zaw odów było dużo

i-w lica s taw ia w . ^ t n i q ^ d z l e w szystko ńa braków , które należałoby w przyszłości usu­nąć. P r zed ew sz y st k ie-rn brak było minutowego pj-ogra-m«.. k tó ry tw orzono dopiero na boisku. Dalej S. 0 . Z. L. A. stanow czo ptfbiera za w y­sokie op ła ty tyt. startow ego, wzamian nie da­jąc zawodnikom nic, ani dyplomu, ani żetonu. W latach ubiegłych startow ego wćai-e n-ie po­bierano 3 zw iązek zaw sze zdobyw ał się na pam iątkow e nagrody.

Techniczna strona zaw odów szw ankow ała przedew szystkłem w tern, że bieżnia w Szo-

ellna kartę i dzięki doskonałemu finiszowi zdołał w alkę w yrów nać. W ynik słusznie nie*-

L r°z s trvVaga? kogucia: Sipiński 11 — Nowakow- d . . . ju t w pierwszem kole mógł katow icza- • J „ 0 dnieść zw ycięstw o przez k. o. nad prze-

tiw nikiem , który byt zupełnie oszołomiony. W drnffiem starciu Sipiński przychodzi niespo­d z ie w a n ie do s ie t:e , lecz i ta runda kończy się

plusem N owakow skiego. W ostatniem starciu N-, w yczerpany, trzym a się stale na , S . . . . . . .r t-J łan s tak, ż e runda ta kończy się rem iso- pi en i each jest czter-otorowa. nieprzepisowa do Ji® Zwycięży! r.a punkty Nowakowski. klasyfikow ania 6 zaw odników . Prze pro w adza-

tx / a p-a piórkow a: W olniakowski II — Cichy, no zaw ody w edług wJemiych pom ysłów , me e yy.a nie tych dw u zaw odników było atrakcją p rzestrzegając ogólnie obow iązujących przepi- w rz o ru . Zaw odnik W arty, jako „piórkowiec", sów sport. Ztąd b. w iele zaw odników i zaw od- I lc ,.nr)ale rozw inięty, od sam ego początku ni-czek zostało pokrzyw dzonych. Nikt ich bo-

»tlV uie zaciekle i w pierwszem kole miał prze- w iem nie informował, że -w przedbicgach o Dopiero w drugiej rundzie C. zmienia w ejściu do finału decyduje czas, a nie iniej-

h l t v k e kontruje skutecznie i w yrównuje, see. Tylko w tajem niczeni wiedzieli o tern i O sta tn ia runda porusza całą widownię. Cichy stąd duże niespodzianki w śród typow anych

1! f in is z u j e przy rozpaczliw ej obronie W . i w śród faw orytów .2 hu raganu oklasków został ogłoszony zasłużo- Najbardziej k rzyw dzące było^ przeprow a-

Kruczek K. S. Roździeń-Szopienice. 6 ) Musioł Bieg 100 mtr. panów : 1. Konieczny Józef,„Pogoń" Katowice. Stadjon Król. Huta, 12 sek. 2. Bartoszek T a-

pc-hnlęcłe kulą panie: ]) N-owakówiia „Sta- deuśz, Strzała Sosnowiec. 3. Kostka Stani- d-jon" Król. Huta, 2) 8.36 m„ 2) W eissów na sław, K. S. R.-Szopienice. 4. Daniclok Edward, „Sf>k61“ Ruda 7.93 m. 3) M alczykówna „Po- Pogoń Katowice. 5. Szotka Emil, K. S. Roz- goń“ Katowice 7,89 m. 4 ) Szym czaków na dzien-Szopieriice.„S trzelec“ Bielsko 7.855 m. 5) N itschówna g » .P, °^'<> » x S Iu lr i„Pogoń“ K atow ice 7.63 m., 6) Jastrzębska Stadjon Król. Huta 25,3 sek. 2. W eber 1-.,„Pogoń" K atow ice 7.33 _m.

Skok w zw yż panow ie: 1) Danielak ..Po­goń“ Katowice 1,66 m. 2) W eintraub ,.M,akka- b i“ Bielsko 1.66 m. 3) Rak „Sokół“ K ryw ałd 1.61 m. 4) Nalewajiko „Pogoń“ K-ce 1.61 m. 5) Zdeiber „Sokół“ K ryw adł 1,61 m. 6 ) Sro- ko-cz „Sokół“ Katowice I 1.61 m.

Bieg 1500 m. n ano w ie: 1) W tlhn „Pogoń“ K-ce 4:23,6 min. 2) Lukoszek „Stadion“ Król. Huta. 3) Skubała „Stadjon" Król. Huta. 4) B erger „Pogoń“ K-ce.

Pchnięcie kitla panow ie: 1) Jastrzębski„Sokół“ I K-ce 12,03 m. 2) Nowiński „B ryga­da“ C zęstochow a 11,37 m. 3) Czekała „Na­p rzód“ Ltpiny 11.15 m. 4) Kto sek Roździeń- Sziópienice 10.99 m. 5) Jeglorz „Sokół“ Kry- Wałd 10,96 m. 6 ) K arw at „Sokół“ K rywałd 10,93 m.

B"eg 800 m. panie; 1) S tro jnow ska „Sokół ' 1

Stadjon Król. Huta. 3. W iśniewski Alfred, Pogoń Katowice. 4. Szczepanik Hubert, Po­goń Katowice. 5. Danietok Edward, Pogoń Katowice. 6 . Musioł Józef, Pogoń Katowice.

Bieg 800 mtr. panów : 1. Jaworek Teodor,B rygada Częstochowa 2,04,9 min. 2. Wilim Franciszek, Pogoń Katowice. 3. Cieślik Alojzy, Pogoń Katowice. 1. Szewczyk Tadeusz, Vic­toria Częstochowa. 5. Halemba Henryk, S ta­djon Król. Huta.

Bieg 1.500 mtr. panów : 1. Wilim Franc.,Pogoń Katowice 4,23,8 min. 2. Łukaszek G., Stadjon Król. Huta. 3. Skubała Bolesław, Stadjon Król. Huta, 4. Kacold Herbert, Stadjon Król. Huta. 5. Berger Jerzy, Pogoń Katowice.

Bieg 400 m tr. panów : 1. Musioł Józef, Po-

§oń Katowice 1,05,5 min. 2. Wilczok Jan, tadjon Król. Huta. 3. W iśniewski Alfred,

Pogoń Katowice. 4. Stawiński Hubert, Pogoń Katowice. 5. Szczepański, Pogoń Katowice.

nym ’zw ycięzcą n a punkty. dzenie biegu na 400 m. panów. Do przedibic-VVaga lekka: W olniakowski I — M atusz- K(ęw n ;e losowano, tylko mianowano zaw odni-

czv k P oczątkow o zdaw ało się, że katow icza- ^ w - NaHeiosi w tei konkurencji byli w pierw-r, Inin o rz e g ra tę w alkę sromotnie, otrzym ując szvm p rż,edlbieOT. Żaden z nich nie zajął miej-

m nóstw o precyzyjnych ciosów w dolne partje sca w fina,le (K raw czyk Stadjon, Cieślik i). (se rc e )- W drugiej rundzie trzym a się M. Musioł Pogoń) chociaż nie ulega wątpliwości, y h w r a ź n i e na dystans. _ W ostatniej rundzie M. ż . zw ycięzców bezapelacyjnie pobiją.

; r - W g S S w szechstronniejszy i s tro n ,

i m ęcej^ §rednia: Karpiński — Makosz. W al- Bieg 110 m. płotki panów : C ztery przed-Z t o c z y ł a się od sam ego początku pod w y- biegi: 1) K arw at „Sokół“ K ryw ałd 18,3 s. 2)

I r f tn a przew agą M akosza. Jego potężne „bom - R ak „Sokół“ K rywałd, 3) W ilczek „Stadjon. 61 ik „ P i i w podbródek K. jednak tylko w pierw- j(ról. Huta. 4) Lab za „Sokół" K ryw ałd , 5) pienioe.

■ I 'V m u nubiummnwiP i imniiTTniFT iii iniinriinmyirn 'r~.7iWEr i"1 pn - - - -

Czeladź 3:03,— min., 2) Gedlżar.ka „Pogoń“ q, Dutkiewicz, Sokół Czeladź.K-ce. 3) M oczk07/na „Pogoń“ Kce. 4) Dudzi- 4X 100 m tr. panów : 1. K. S. Stadjon Król. ków na „Pogoń“ K-ce. H uta 47,8 sek. 2. K. S. Pogoń l Katowice. 3.

Rzut dyskiem panow ie: 1) Jastrzębsk i „So- K. S. Roździeń-Szopienice. 4. Sokół Krywałd. kól" I K-ce 36.59 m. 2) Nowiński „B rygada“ 5. Pogoń Ił Katowice.34,15 m. 3) Kiosek R oździeń-Szapieniee 33,60 m. 4) Żemła I Roździeń-Szopienice 33,27 m. 5) Żemła IT Roździeń-Szopienice 32,89 m. 6 ) Czekała „N aprzód“ Lipi-ny 32,43 m.

Bieg 5000 m. panow ie: 1) Milek „N aprzód“ LiiPiny 16:36,— min. 2) G ałuszka „B rygada“ Częstochow a, 3) P rzyby ła „Stadion" Król. Huta, 4) Parzniew ski „S trzała“ Sosnowiec. 31

$MP. Dziedzice mlsirzem B® © Ł A C W M ßk HB BE K M K P 8oftr. Bieisiiicgo m u m y u m t Mieszltańcy ätewizgranii cieszą się na przynęcie polskie* ekipy

O n e s d a j odbyły się w Dziedzicach finalo- 0 d z n a n e g 0 sportow ca m ajora EtscJieita

w k o s z y k ó w c e : siatków ce Z aintoiesow anie Akwizgran, k tóry już dziesięciokrotnie był i I pub licz iuośei zaw odam i d o ść wielkie. Obce- wjdownia m iędzynar. konkursów hippicznych, i I nv rh około 500 osob. przygotow uje się do najw iększych niemieckich przyjm ie jaknajbardziej gościnnie polskich of i-

1 n -hvdw ie konkurencje rozstrzygnę.i na sw ą 7aw od^w jeździeckich (23. 6 . — 1. 7.) Popu- cerów , W Akwizgranie będą oni św iadkam it0 * i- — aa naw et za- tego, jak cała ludność Nadrenii in teresują kon-

Z reguły bowiem ilość wi-' I kor?y*-ć D ziedziczam e. W siatków ce jak l ko . tego spotkania przew yższa naw et za- ....

p rzeciw nika - .0 (lo .5 , 15.o). uośc .e grali s[ stopnia eeetlY miasta m iędzynarodow ego z po-

vV koszyków ce po naogół ciekawej walce eży la d rożyna gospodarzy, dzięki słabej oibrony gości. W przeciw ieństw ie do te-

nh rona gospodarzy przew yższała swych20. U . . . 1 - /. -• „U: A

w o du bliskości granicy belgijskiej i holender­skiej. Ten w esoły ludek, najchętniej zaprosił­by za pośrednictw em sw ego zw iązku jeździec- kiego „A kw izgran-Laurensberg“ cały św iat na sw e zawody hippiczne. Polacy nad Renem!

» $55 85? 1, % Ä « M W 1» . » » «Ä»»In '1 d eb rze zag ra ły ataki. Na wyróżnienie z x>"ród K0Ści zasługują bracia D rożdżowie zKamienicy-

n m ż y m y w ystąp iły w następujących skla- . V . K am ienica — bracia Drożdż, Trojak, n ; Marek. Dziedzice — Sleziak. K tiiński, ści:7ial% riik . Czaja Janik Zawody prow adził ku będzie to po warszawsKicn zaw oaacn naj.oar-Ągótoemsi zadow oleniu M ańdok Antoni. dziej in teresująca wałka. Trening ostatnich ty-

zgran, a z nim całe Niemcy bardzo tego ża­łują. Tern w iększą więc radość sprawia przy­jęcie zaproszenia przez „G rndziadcczyków ".

W dziesiątym turnieju jeździeckim i Akwi­zgranu będą tedy startow ały trzy narodowo-

Polska, W łochy i Niemcy. Niewątpliwie

4X 400 m tr. panów : 1. Pogoń I. Katowice3,49 min. 2 . Stadjon 1. Król. Huta. 3. K. S. Roździeń-Szopienice. 4. Sokół Czeladź. 5. Sta­djon II Król. Huta. 6 . Pogoń lii Katowice.

Skok w dał panów : 1. Bartoszek, StrzałaSosnowiec 6,09 mtr. 2. Konieczny, Stadjon Król. Huta. 3. Kostka, K. S. Roździeń-Szopic- nice. 4. Rak, Sokół Krywałd. 5. Danietok,

Nowak „S tadion“ Król. Huta, 6 ) Nowak Roź- Pogoń Katowice. 6 . W ieczorek, Sokół Kato-dzień-Szopienice. wice.

Bieg 400 m. panow ie: 1) Żemła Roździeń- Skok o tyczce: 1. Dziuba, Sokół Ruda.Szopienice 55,— s. 2) Jonik „Stadion" Król. 3,20 mtr. 2. Kołodziej, Sokół Czeladź. 3. Kar-Huta, 3) Szczepański „Pogoń“ K-ce. 4) Gie- w ot, Sokół Krywałd. 4. Łukaszek, Sokół Kry.śiik „Pogoń" K-ce. 5) Sw oboda Roździeń-Szo- wałd. 5. Tore, K. S. 06 Katowice. 6 . Labza,

Sokół Krywałd.Rzut oszczepem panów : 1. W ieczorek, So­

kół Katowice 45,47 mtr. 2. Kodernia, S. M. P. Katowice. 3. Glania, Krywałd. 4. Czekała, Lipiny. 5. Opiera, Pogoń Katowice. 6 . Cierp­ka, K. S. 06 Katowice.

Rzut m łotem : 1. Jaglorz, Krywałd 24,17mtr. 2. Torć, K. S. 06 Katowice. 3. Pardti-biński, Krywałd. 4. Grudniok. Roźdz.-Szop.5. Karwot, Krywałd. 6 . Błeszyński, Pogoń Ka­towice.

I. klasa B. pań:Bieg 60 mtr. pań : 1. Segno, Czeladź 8,5

sek. 2. M uszanka, Czeladź. 3. Biskupówna, Pogoń. 4. Bednarczykówna, Pogoń. 5. Ró­życzka, Stadjon. 6 . M alczykówna, Pogoń.

Bieg 100 m tr. pań : 1. Segno, Czeladź 14.2 sek. 2. Biskupówna, Pogoń. 3. Kieroninówna, Pogoń. 04. M alczykówna. 5. Jastrzębska, P o ­goń. 6 . Poliszewska, Sosnowiec.

Klasa B . pań:Bieg 80 mtr. pań : 1. M alczykówna, Po-

;oń 15,8 sek. 2, Jastrzębska. Pogoń. 3. Bc- Inarczykówna, Pogoń. 4. Fickówna, Stadjon.

4X 100 m tr.: 1. Pogoń 1 Katowice 58,7sek. 2. Sokół Czeladź. 3. Stadjon 1 Król. Hu­ta. 4. Strzelec Bielsko. 5. Stadjon 11 Król. Huta. 6 . Pogoń 11 Katowice.

Skok w dał z miejsca: 1. Kieraninówna,Pogoń Katowice 2,24 mtr.

Skok w dał z rozbiegiem: 1 . Heinówna,Strzelec Bielsko 1 " 1 mtr.

Rzut dyskiem: 1. Nitschówna, Pogoń Ka­towice 26,65 mtr.

godni w W arszaw ie i Sopotach doprowadzi! elastyczność koni i rutynę jeźdźców do naj­w yższego poziomu.

Akwizgran, rezydencja Karola W ielkiego,

do 50.000-W zakończeniu swej notatki mjr. Etscheit

pisze:M ieszkańcy Akwizgranu w itają G rudziądz-

ezyków 1 Są gotow i przyjąć z całego serca swoich kochanych gości z bliskiego Wschodu Europy, pomni ich w yczynów sportow ych praż jako przedstaw icieli narodu ieźdźców naj-

iziccie starow ali w Akwizgranie a d m u l t o s a n n o s !

No. n o . . . Jak to się w szystko zm rn ia , ja k za dotknięciem różdżki czarodz ie jsk ie j. . . Czy aby tylko na długo i czy nie byłoby nieuza- sadnionem niczem w przeszłości m arzyciel- stw em budow ać coś na te rn ? . . .

Page 8: Aedem grom/ CENA POJEDYŃCZ. EGZEMPL.8 GROS Wydanie DE · t dnrno, jak dokonano zbrodni, kto -V nieszczęsną ofiarę, kto ułożył pian f nevvna lukę stwarzał ciągle fakt zna*

S tr . 8 „ S I E D E M G R O S Z Y "

Sokół a sport lekkoatletycznyZ kół ,,Sokola** coraz częściej słychać na­

rzekania na czarną niew dzięczność sportow ­ców , k tó rzy w ystępują w barw ach tego czy innego kluhu sportow ego. W stosunku zaś do polskich klubów sportow ych. Sokoli żyw ią żal, że kluby te „kaperują“ Sokołów do sw ego grona i zbierają ławry w ypracow ane przez spor t o w c ów -sokołów.

Jes t faktem , że w szyscy wyi>Itrale]sl s p o r łow cy w ychow ali się w szeregach Sokola 1 praw dopodobnie w tow arzystw ach „Sokola“ w ychow a się jeszcze diużo sportow ców , k tórzy później przejdą do klubów sportow ych i znani będą w Polsce, jako „asy" sportu polskiego, na k tórych w zorow ać będą się m asy m łodzie­ży , upraw iające sport i w ychow anie fizyczne. Taki proces odbyw a się już od szeregu la t i dziw ić się w łaściw ie należy, dlaczego istnieje p rzepaść m iedzy klubam i sportow em l, a tow a­rzystw am i Sokola i dlaczego panuje pom iędzy niemi nieagoda. W szak obie strony winne ze sobą w spółpracow ać, w zgl. Zw. Sokołów po­w inien przeprow adzić reorganizację w swoich szeregach, b y zaspokoić po trzeby swoich członków , by do klubów sportow ych nie p rze ­chodzili.

Bo to są bajk i Jeż eil k toś tw terdzL te —Adamczak, Klub, Chmiel, iMiller, B rem er czy inny sokół opuścił szeregi Zw. Sokołów dlate­go, że został p rzez działaczy klubów sporto­w ych „skaperow ar.y“. P ow ody zm iany barw , tkw ią bow iem gdzieindziej, a zrozum ie je ty l­ko ten , k tó ry sarn by ł kiedyś czynnym spor­towcem

P raw d ziw y sportow iec bardzo szybko za­pomina o barw ach klubow ych, bo głów nym ce­lem jego jest upraw ianie sportu. N ajchętniej należałby do 10-ciu klubów czy tow arzystw rów nocześnie, b y mieć m ożność upraw iania spórtu codziennie, a udziału w zaw odach w każdą niedzielę i św ięto. P iszący ten artykuł należał u. p. rów nocześnie do trzech klubów katow ickich by upraw iać sport piłki nożnej. N ależałby jeszcze do 10-ciu innych, bo się okazało, że kluby te nie zaspakajały jego po­trzeb sportow ych, b y ły m ato żyw otne i zaw o­dów nie urządzały . Obojętnem by ło dla mnie, czy w ystępuję w barw ach „Pogoni“, „D jany“, czy też „Kolejowego KS.“

Podobnie sp raw a p rzedstaw ia się z Sokoła­mi, przechodzącym i do klubów sportow ych. W Sokole odbyw ają się zaw ody bardzo rz a d ­ko, czasam i tylko raz na rok. Nie m oże to za- w odolić żadnego sportow ca i dlatego szuka organizacji, gdzie zaw ody odbyw ają się czę­ściej. W takiej organizacji m a bowiem nadzie­ję, że kiedyś w ybije się na czoło sportow ców .

O dy bow iem będzie siedział w fakiejść organi­zacji, k tó ra zaw odów nie ur.ządza, w ów czas jego kwalifikacje nie będą nikomu znane.

W yjście z takiej sy tuacji dla Zw. Sokołów by łoby bardzo p roste . Albo „Sokół“ ograniczy się do sw ojej roli w ychow aw czej, będzie szko­lił m łodzież na zdrow ych i silnych obyw ateli, nie oglądając się jtiż na to, b y się wynikami sw ojej p racy popisyw ać i spełn iać dodatkow o rolę propagandow ą w społeczeństw ie polskiem albo też zorganizuje ze swoich najlepszych członków specjalne gniazdo, najm ujące się w yłącznie sportem łekko-atletycznym , organi­zując w każdą niedzielę i św ięto im prezy lek- ko-atletyczne.

U rządzanie im prez sportow ych je s t jednak rzeczą bardzo kosztow ną, a dla Zw. Sokołów stanow iłoby inow ację w jego dotychczaso­

w ym program ie. W prow adziłoby to do szere­gów „Sokoła“ i pew nego rodzaju zam ieszanie, bo przecież jest różnica w ielka m iędzy m aso- wem upraw ianiem w ychow ania fizycznego, a ustalaniem w yników m istrzostw okręgow ych 1 państw ow ych oraz rekordow ych. Inaczej p ra­cow ać trzeba i tu i tam.

Lepszą by łaby ro la „Sokoła“ , gdyby ogra­niczał się do roli szkolenia fizycznego swoich członków i w spółpracow ał z polskiemi kluba­mi sportoweml- Dałoby się rów nież przepro ­w adzić, że członkow ie polskich klubów spor­tow ych pozostaw aliby w Sokole, gdzie prze­cież prócz sportu lekko-atletycznego ćw iczy się gim nastykę, a co w ażniejsze kształci się ducha. Sokoli-sportow cy winni rów nież w y stę ­pow ać w barw ach sokolich w ew nętrznych na zaw odach lekko-atletycznych Sokoła, (n)

Zawody lekkoatletyczneP o lo łfó w M zcagraamicu

fiiiBsssfycznc mlslrzosiwa ś wiała pati

w BudapeszcieN a m istrzostwach św iata w gimnastyce,

rozegranych w Budapeszcie, startow ały rów­nież zawodniczki polskie, zajm ując zaszczytne trzecie miejsce, jeszcze bardziej w yróżniają­cym się byt wynik klasyfikacji indywidualne], w której Krakowianka Skirlińska z Sokola za­jęła trzecie miejsce na 40 startujących zaw od­niczek, ustępując zaledwie o 1,63 pkt. mistrzy­ni św iata, którą została Czeszka W iekanowa. W icemistrzyni św iata W ęgierka Kelacsai po­konała Polkę zaledwie o 0,93 pkt. Czwarte miejsce zajęła W ęgierka Kalla 58,09 pkt.

Pozostałe Polki znalazły się na dalszych miejscach, a mianowicie Paw łow ska z Prusz­kow a zajęła miejsce 17-te, a Dylew ska z Kra­kowa miejsce 16-te,

W Chicago odby ły się w ielkie zaw ody lek­koatle tyczne polaków am erykańskich celem u- stallenia reprezentacji na Igrzyska polaków z zagran icy w W arszaw ie. Udział w zaw odach wzięli najlepsi zaw odnicy i zaw odniczki z ca­łej Ameryki; Ze w zględu na silny w ia tr i nie­pom yślne w arunki, osiągnięto wyniki słabsze niż przypuszczano.

100 m i 1) B aca w czasie 11,4, 200 m. 1) B aca — 23,4 sek„ 400 m. — 1) R ytkow icz — 54,1 sek., 800 m. — 1) P iaski — 2:13,6, 1500 m. — 1) Szelońśki — 4:29,1, 5000 m. — 1) M ariń- ski — 17:19,8, 1.10 m. pirzez płotki — 1) Pod­górny — 20,6 sek., skoki w zw yż — 1) Bppel 5 stóp 8 cali (około 1,80 mO, skok o tyczce — 1) Divisa — 13 stóp, 7 i pó ł cali (około 4,15 m.), skok w dal — 1) Rochmiński 19 stóp, 10 i trz y czw arte cala (około 6 m etrów ), rzu t kulą — 1) P ode lak 43 stopy, 2 ca łe (około

JiKecz boßscTsfoiJEódź — W r o c la w S:SW piątek wieczorem rozegrany został we

W rocławiu międzynarodowy mecz bokserski Łódź —■ W rocław, zakończony wynikiem re­misowym 8:8.

W w adze muszej Paw lak zremisował ze Stenzlem (W rocław ), w w adze koguciej Bicer (Łódź) przegrał z W inerem, w piórkowej W oźniakiewicz zrem isował z Bitznerem (W roc­ław ).

Zamiast w agi lekkiej odbyły się dw a spot­kania w w adze półśredniej, w których T aborek pokonał Schwarza, a Banasiak w ygrał wysoko na punkty z N aschwitzem.

W w adze średniej Chmielewski odniósł zw ycięstwo zdecydowanie na punkty nad Ke- ruke. W w adze półciężkiej Kreis zwyciężył Kłodasa. W w adze ciężkiej Kozubek (W roc­ław ) w ygrał przez techniczny k. o. z Kren- zem.

Boisko było ozdobione flagami polskiem! i niemieckiemi. Przed zawodami odegrano hym­ny narodowe obu państw ,

14,50), rzu t dyskom — 1) P o d d a ł: 102 stopy 2 całe (około 34 m.), rzu t oszczepem — 1) Gbudzikiewicz 174 stopy 11 calii (około 58 m).

W konkurencjach 'kobiecych wyniki by ły następu jące:

100 m. Śliw ów na KŁ2 sek., 200 m. P rz y ­bylska Róża 28,4 sek., rzu t dyskiem Górna 101 stóp 1.1 i trzy czw arte cala (o.k. 34 m.), rzut oszczepem Św ierkosów na 91 stóp 9 cali (ok. 30 m.), rzu t kulą P rzyby lska 30 stóp 9 cali (ok. 10 m), skok w zw yż Miilońska 4 stopy 6 cali (około 1,35 m), skok w dał Śliwa 15 stóp 9 cali (około 5 m etrów ).

W najbliższych dniach odbędą się drugie zaw ody eliminacyjne w N owym Jorku, Skład reprezentacji am erykańskiej Polonii na Igrzy­ska w W arszaw ie ustalony zostan ie w poło­w ie przyszłego tygodnia.

Zaw ody te będą nosiły ty tu ł meczu sie­dmiu narodów, a wezm ą w nich udział dołow i zawodnicy europejscy. P rasa niemiecka rekla­mując powyższe zaw ody, podkreśla, iż naj­w iększą ozdobą program u będą w ystępy pol­skich m istrzów olimpijskich Kusocińskiego, W alasiewiczównej oraz Czechosłowaka Doudy. Poiadto z wielkiem zainteresowaniem oczekuje się w ystępu Pław czyka i Heljasza.

Przeciwnikiem tego ostatniego będzie zna­ny Czechosłowak Douda. Ponadto startuje znany sprinter holenderski Berger, oraz w płotkach Holender Kaan. W ęgry wysyłają średniodystansow ca Szabo i sprinterów Peisca oraz Sira. Douda startow ać będzie w pchnię­ciu kufą i w rzucie dyskiem.

Najliczniej będą reprezentow ane Niemcy, których drużyna składać się będzie z następu­jących zaw odników : Sievert, Gyring, Boetther, Mertens, Boernhefft, W eimann, Metzner, Geb­hardt i Ctoeck. Organizatorzy czynią stara­nia, aby doprowadzić do skutku w ystęp Becca- liego, który zmierzyłby się z W ęgrem Szabo i Szwedem Ny,

Piwonimi ż a rn a m ileifKoalieiycznemi w Berlinie

Polska lekkoatletyka ma obecnie okazję do rewanżu na wielkich międzynarodowych zaw o­dach, organizowanych w dniu 1 lipca przez S. C. Charlottenburg i S. V. Allianz.

Przygody bezrobotnego Froncka

WSTĄP PO LOS DO 30 LOTERJI NAMĘKSTA WYGRANA naGÓrn.-SlOSlai v?9.10TERJI

0 łwygrał BEZROBOTNY

»szczęśliwej? i popularnejKOLEKTURZE •unimi i Summen «if»*400 luti l:eu«ł li Ul U. 29 U0 • nun«« U1Ł 108ZUSUIUA

iUS’Z/ÄRZ'Ä

Oddział S ie m ia n ó w c e , ul. Bytomska 3 . Większe wygrane padają stale

u i f i e » i e z a j $ z a l e ź a

Dlaczego MlKrui nie pojechał do Wioch

W skład drużyny lekkoatletycznej, która pojechała na mecz z Italją, nie wyszedł za­wodnik pomorski Mikrut, który nie stawił się na punkt zborny do Katowic w środę wieczo­rem. Obecnie dowiadujem y się, że Mikrut, zam iast do Katowic, pojechał do Zebrzydo­wic na granicę czechosłowacką i tam, nie orjentując się w rozkładzie pociągów, nie

spotkał się z drużyną. Winę ponosi tutaj jego klub, który źle go poinformował o dyrekty­w ach Pol. Zw. Lekkoatletycznego.

P e n orski O. Z. L. A. nadesłał W piątek de-

Peszę do Katowic na adres nieistniejącego KS. 'olonia, w której prosi, by „zabłąkanego" Mi-

k ruta odszukano w Katowicach i odesłano do domu. Depeszę odebrała nasza redakcja.

Drobne wiadomości sportowe— O becnie baw i w W arszaw ie słynna nar­

ciarka zakopiańska, B ronisław a Staszel-Polan- kow a, k tó ra odbyw ała na row erze wycieczkę dokoła Polski. Polankow a w yjechała w koń­cu kw ietn ia z Zakopanego i przebyła już około 1500 kim., zw iedzając Śląsk Cieszyński, Śląsk G órny, Częstochow ę, Kalisz, Poznań. Toruń, W ybrzeże M arskie i Płock, Po kilkudniowym odpoczynku w W arszaw ie, w poniedziałek Po­lankow a udaje się w dalszą drogę przez Wil­no, wzdluig gran icy sow ieckiej, do Lwowa i Stanisław ow a, potem do Worocihty, wreszcie w zdłuż K arpat do Zakopanego. Polankową czeka jeszcze około 2.500 kim. trasy .

— Znakom ita sportsm enka. Walasiewi* czówna., k tóra w róciła w tych dniach z Ame­ryki do W arszaw y, w eźm ie udział w Igrzy­skach Sportow ych Polaków z Zagranicy. — Igrzyska te, zorganizow ane przez Radę Orga­nizacyjną Polaków z Zagranicy, odbędą się w W arszaw ie w dniach od 1 do 8 sierpnia br. P . W alasiew iczów na jest rów nież delegatką na II Zjazd Polaków z Zagranicy.

— 25 ihm-, zaczynają się w Wimibledonie tradycy jne zaw ody tenisow e, uw ażane za nie­oficjalne m istrzostw a św iata. Tego roku na starc ie znajdzie się 24 narodów . W grze poje* dyńczej panów s ta rtu je 118 zawodników, w grze pań 86 zaw odniczek. W śród najwybit­niejszych „asów “ w ym ienić w ypada: v. Cram- ma, Menzla, C raw forda (obrońca tytułu), Austi na, Boussusa. Z Am eryki sta rtu ją StoeHen, Shields, W ood; z A ustralji G rath, 0-uist, Hop- man, Turnbull; z Anglji Lee, H ughes; z Fran­cji M erlin, B ernard, Brugnon. N iemcy w ysyła­ją ponadto D enkera, K leinschrotba i Henkla, natom iast w konkurencji pań C illyA ussem i Horn.

— Mecz lekkoatletyczny akadem ików KP lonia — Oslo zakończył się zw ycięstw em Ki- Eonji 58 do 52. N ajlepszym zaw odnikiem był S tew ert, k tóry osiągną! trzy zw ycięstw a w kuli 15.53 m., w dysku 47.47 m. i w oszczepie 56.65 m-

C&ios&eniaKUPIĘ plac budow lany w miejscowości, gdzie m ożną w ybudow ać dom ze składem , O ferty do „Siedmiu G roszy“ pod nr. 2723d.

ooo)

o,c

Hamys z Luckiem — Mbuzięta, każdy o figlach pam ięta.

Froncek oczom sw ym nłe w ierzy : co to za kasetka leży?

— D roga pani gospodyniI Co tu może być w te j sk rzyni?

IW arto zajrzeć do te) „klsty** —Skarb w nie] z góry — oczyw isty.

(C ag daiszn nastaoi)

Miesięczna prenumerata „7 G R O S Z Y “ wynosi zł. 2,31 W kraju z przesyłką pocztową , . . . , , 2,31Przy zamówieniu w urzędzie pocztowym „ „ 2,41 110 PIO. “

Diukiem i nakładem Zakładów Graficznych i Wydawniczych „Polonią S, A. w Katowicach. — Redaktor, odpowiedzialny. ^ t a n i g ł ą # K o g a ) .

c e m w i K o a t i i s z e w

Nr. 501.746 ” 1 pole * *67 ** 1Ogł. i ro b n t 20 gr. z» l ł o«