faktotum - charles bukowski

Post on 09-Aug-2015

380 Views

Category:

Documents

2 Downloads

Preview:

Click to see full reader

TRANSCRIPT

CHARLES BUKOWSKIFAKTOTUMPrzeoy Jan Krzysztof KelusNOIR SUR BLANCTytu oryginau: Factotum Copyright 1975 by Charles Bukowski For the Polish edition Copyright 1998 Noir sur Blanc, Szwajcaria All rights reserved Copyright For the Polish translation by Jan Krzysztof Kelus ISBN 83 - 86743 - 07 - 7Johnowi i Barbarze MartinPowieciopisarz nie tskni za widokiem lwa jedzcego traw. Wie on bowiem, i jeden i ten sam Bg stworzy wilka i jagni, po czym umiechn si, widzc, e to byo dobre. Andr Gide1 Przyjechaem do Nowego Orleanu o 5 rano. Padao. Posiedziaem troch na dworcu autobusowym, ale ludzie dziaali na mnie tak przygnbiajco, e wziem walizk, wyszedem na deszcz i ruszyem przed siebie. Nie wiedziaem, gdzie s domy z pokojami do wynajcia, gdzie jest dzielnica ubogich. Moja tekturowa walizka zupenie si ju rozlatywaa. Swego czasu bya czarna, ale jej czarne obicie zaczo si uszczy, odsaniajc t tektur. Prbowaem kiedy temu zaradzi i posmarowaem te te aty czarn past do butw. I gdy wdrowaem teraz w tym deszczu, pasta zacza si rozpuszcza, a ja nie zauwayem tego i przekadajc walizk z rki do rki, na obu nogawkach porobiem sobie czarne smugi. No i dobra. W kadym razie byo to jakie nowe miasto. Moe mi si powiedzie. Deszcz przesta pada i wyszo soce. Byem w dzielnicy czarnych. Szedem wolno przed siebie. - Hej! Biay menelu! Postawiem walizk na ziemi. Na schodkach ganku siedziaa wysoka mulatka i machaa w powietrzu nogami. Bya cakiem w porzdku. - Sie masz, biay menelu! Nie odezwaem si ani sowem. Staem po prostu i patrzyem na ni. - Miaby ochot na dup, biay menelu? Robia sobie ze mnie pomiewisko. Zaoya udo na udo i wierzgaa stopami w powietrzu. Miaa adne nogi, buciki na wysokich obcasach, wierzgaa tymi nogami i miaa si. Podniosem walizk i ruszyem drk w jej stron. Idc pod grk, zauwayem, e w oknie, na lewo ode mnie, odsuna si nieznacznie firanka. Zobaczyem twarz jakiego czarnego mczyzny. Wyglda jak Jersey Joe Walcott. Zawrciem wic, zszedem w d na chodnik, a gdy oddalaem si ulic, dugo jeszcze syszaem za sob jej miech. 2 Pokj znajdowa si na pierwszym pitrze, naprzeciw baru. Bar nazywa si Cafe pod Trapem. Z pokoju, przez otwarte drzwi baru, wida byo jego wntrze. I twarze siedzcych tam ludzi. Niektre prostackie, niektre interesujce. Spdzaem noce nie wychodzc z tej mojej klitki, piem wino, przygldaem si twarzom w barze i powoli spukiwaem si z pienidzy. W dzie odbywaem dugie, powolne spacery. Przesiadywaem godzinami gapic si na gobie. Jadem tylko jeden posiek dziennie, eby na duej starczyo mi pienidzy. Znalazem jak kafejk, brudn co prawda i prowadzon przez brudnego waciciela, ale zato mona byo w niej zje solidne niadanie - kasz, placki, kiebas - prawie za darmo. 3 Pewnego dnia wyszedem na ulic i jak zwykle ruszyem przed siebie. Czuem si szczliwy, rozluniony. Soce byo dokadnie takie jak trzeba. Dobrotliwe. I wielki spokj w powietrzu. W poowie drogi midzy przecznicami zobaczyem czowieka stojcego przed wejciem do jakiego zakadu. Przeszedem obok niego. - Hej, KOLEGO! Zatrzymaem si. - Szukasz jakiej roboty? Zawrciem i podszedem do miejsca, gdzie sta. Zerknem mu przez rami. Z tyu, za jego plecami, wida byo wielkie, mroczne pomieszczenie. Znajdowa si w nim dugi st, a po obu jego stronach stali jacy ludzie. Mczyni i kobiety. W rkach mieli motki i tukli tymi motkami lece przed nimi przedmioty. W panujcym mroku ledwie byy one widoczne, ale wyglday na muszle skorupiakw. I mierdziay jak muszle. Odwrciem si i ruszyem dalej ulic. Przypomniaem sobie, jak mj ojciec kadego wieczora wraca do domu i opowiada matce o swojej robocie. Te opowieci zaczynay si, gdy tylko przestpi prg, cigny przy obiedzie, a koczyy w sypialni, z ktrej krzycza: Ga wiato!. O 8 wieczorem - aby mc odpocz i w peni si przystpi nazajutrz do roboty. Nie byo adnych innych tematw. Tylko praca. Troch dalej, na rogu, zaczepi mnie jaki inny czowiek. - Suchaj, przyjacielu... - zacz. - O co chodzi? - spytaem. - Suchaj, jestem weteranem pierwszej wojny wiatowej. Naraaem ycie walczc za ten kraj, a teraz nikt nie chce mnie zatrudni, nikt nie chce da mi roboty. Nie doceniaj moich zasug. Jestem godny. Udziel mi jakiego wsparcia... - Kiedy ja nie pracuj. - Nie pracujesz? - No wanie. Zostawiem go za sob. Przeszedem na drug stron ulicy. - Kamiesz! - krzykn za mn. - Pracujesz! Na pewno masz prac! Po kilku dniach rzeczywicie ju jakiej szukaem.4 Czowiek za biurkiem nosi aparat suchowy i drut zbiega mu wzdu policzka do kieszeni koszuli, gdzie schowan mia bateri. Biuro byo ciemne, przyzwoicie urzdzone. Mczyzna mia na sobie brzowy, podniszczony garnitur, pogniecion bia koszul i wystrzpiony na brzegach krawat. Nazywa si Heathercliff. Ogoszenie znalazem w lokalnej gazecie. Adres w pobliu miejsca, gdzie wynajmowaem pokj. Potrzebny ambitny mody czowiek, majcy na widoku wasn przyszo. Praktyka zawodowa niekonieczna. Pocztkowo w dziale wysykowym z moliwoci awansu. Czekaem przed drzwiami wraz z picioma czy szecioma modymi ludmi, z ktrych kady prbowa wyglda na ambitnego. Wypenilimy uprzednio kwestionariusze i teraz pozostawao nam tylko czeka. Ja miaem wej jako ostatni. - Panie Chinaski... Dlaczego porzuci pan prac na kolei? - No c... Nie widziaem tam dla siebie adnej przyszoci. - Czemu? S tam dobre zwizki zawodowe, opieka zdrowotna, emerytury. - W moim wieku emerytur mona traktowa jako nadmiar szczcia. - Dlaczego przyjecha pan do Nowego Orleanu? - Miaem zbyt wielu przyjaci w Los Angeles. I miaem poczucie, e ci przyjaciele utrudniaj mi zrobienie kariery. Chciaem pojecha tam, gdzie bd mg si na tym skoncentrowa. Bez utrudnie z niczyjej strony. - Skd moemy mie pewno, e u nas zagrzeje pan miejsce na duej? - Rzeczywicie. Nie mog da takiej gwarancji. - A to czemu? - Wasza oferta stwierdza, e ma to by praca dla ambitnego czowieka, majcego na widoku wasn przyszo. Jeli okae si, e tak nie jest, to bd musia odej. - Dlaczego si pan nie ogoli? Przegra pan jaki zakad? - Jeszcze nie. - Jeszcze nie? - Zaoyem si z wacicielem domu, e zadomowi si w jakiej pracy w cigu jednego dnia. Nawet z t brod. - Dobrze. Gdybymy zdecydowali si pana przyj, zawiadomimy pana. - Nie mam telefonu.- W porzdku, panie Chinaski. Wyszedem stamtd i wrciem do swojego pokoju. Przemierzyem brudny korytarz i wziem gorc kpiel w azience. Ubraem si, wyszedem na miasto i kupiem butelk wina. A potem wrciem do siebie i usadowiem si przy oknie. Piem wino, przygldajc si ludziom w barze, przygldajc si przechodniom. Piem powoli i znowu zaczem rozmyla nad tym, eby wykombinowa jaki rewolwer i zaatwi to szybko, bez zbdnych sw i rozmyla. Kwestia odwagi. Trzeba do tego chopa z jajami. Zastanawiaem si nad wasn odwag. I nad wasnymi jajami. Dopiem butelk, pooyem si do ka i zasnem. O 4 nad ranem obudzio mnie stukanie do drzwi. By to dorczyciel z Western Union, Otworzyem telegram: PANIE H. CHINASKI! PROSZ ZGOSI SI DO PRACY JUTRO O 8 RANO, R. M. HEATHERCLIFF CO. 5 By to dom wysykowy. Stalimy przy stole do pakowania i sprawdzalimy, czy liczba egzemplarzy zgadza si z faktur. Potem naleao podpisa faktur, odoy na bok czasopisma do rozwiezienia ciarwk po miecie, a reszt zapakowa do wysyki gdzie dalej. Praca bya atwa i nudna, ale pakowacze wykonywali j w stanie cigego podenerwowania. Okropnie si t robot przejmowali. Towarzystwo byo mieszane: modzi mczyni, mode kobiety, a w dodatku wygldao na to, e nikt nie peni tam roli nadzorcy. Po kilku godzinach dwie spord kobiet wday si w jaki spr. Chodzio o te pimida. Pakowalimy wanie komiksy i po drugiej stronie stou co im si tam nie zgadzao. Spr narasta i obie kobiety wpady w furi. - Suchajcie - powiedziaem - przecie tych pimide nie warto nawet czyta. A co dopiero si o nie kci. - No jasne! - odpara jedna z kobiet. - Wiemy, e gardzisz t prac. Uwaasz, e jeste ponad to. - Ponad to? - Tak. Taki masz do tego stosunek. Mylisz, e tego nie zauwayymy? W ten to sposb udzielono mi pierwszej lekcji na temat tego, e nie wystarczy po prostu robi swoj robot; trzeba j wykonywa z zainteresowaniem, a nawet z pasj. Przepracowaem tam trzy czy cztery dni, po czym w pitek dostalimy tygodniwk, obliczon wedle stawki godzinowej. Dali nam te koperty, w ktrych znajdoway si zielone banknoty i skrupulatnie odliczona drobnymi reszta. ywa gotwka, adnych czekw.Tu przed fajrantem, troch wczeniej ni zwykle, zjecha z miasta kierowca ciarwki. Usiad na stercie czasopism i zapali papierosa. - Wiesz, Harry - zwrci si do ktrego z pakowaczy - dostaem dzi podwyk. Podnieli mi o dwa dolary. Wracajc z pracy, zatrzymaem si, by kupi butelk wina, poszedem do siebie na gr, napiem si, po czym zszedem na d i zadzwoniem do swojej firmy. Przez duszy czas nikt nie odbiera. W kocu odezwa si pan Heathercliff. Cigle jeszcze tam by. - Pan Heathercliff? - Tak, sucham? - Mwi Chinaski. - Sucham, panie Chinaski? - Chc dwa dolary podwyki. - Co takiego? - No wanie. Kierowca dosta podwyk. - Ale on przepracowa u nas dwa lata! - Potrzebuj podwyki. - Pacimy panu obecnie siedemnacie dolarw tygodniowo, a pan chce dosta dziewitnacie? - Dokadnie. Dostan czy nie? - Nie. Nie moemy sobie na to pozwoli. - A wic skadam wymwienie. - Odwiesiem suchawk. 6 W poniedziaek miaem kaca. Zgoliem brod i udaem si pod wskazany w jakim ogoszeniu adres. Siedziaem naprzeciwko naczelnego redaktora, mczyzny, ktry nie mia na sobie marynarki, oczy mia podkrone i wyglda tak, jakby nie spa przez tydzie. Wntrze byo ciemne i zimne. Zecernia jednej z dwch wychodzcych w miecie gazet, tej mniejszej. Za biurkami siedzieli mczyni, ktrzy w wietle biurowych lamp skadali numer. - Dwanacie dolarw tygodniowo - powiedzia. - W porzdku - zgodziem si. - Reflektuj. Pracowaem z maym, grubym czowieczkiem, ktrego wydatny bandzioch mia jaki niezdrowy wygld. Nosi staromodny zegarek kieszonkowy na zotej dewizce, kamizelk, zielony przeciwsoneczny parasol, mia grube wargi i nalan, wiecznie ponur twarz. Jej rysy nie wyraay niczego konkretnego, ani zainteresowa, ani charakteru; twarz wygldaa tak,jakby zostaa zoona w kilkoro, a potem rozprasowana jak kawaek tektury. Chodzi w butach z szerokimi noskami, u tyto i strzyka lin do spluwaczki stojcej u jego stp. - Pan Belger bardzo si napracowa, eby postawi na nogi t gazet - powiedzia o mczynie, ktry tak bardzo potrzebowa snu. - To dobry czowiek. Bylimy na prostej drodze do bankructwa, zanim si tu zjawi. Spojrza na mnie. - Zwykle dawali t prac jakiemu chopakowi z koledu - zauway. Ropucha, pomylaem. Ot z kim mam przyjemno. - Chodzi mi o to - cign dalej - e zwykle daje si t prac studentowi. Moe tu sobie lcze nad ksikami i czeka, a go zawoaj. Jeste studentem? - Nie. - Zwykle daje si t prac studentowi. Powlokem si do pokoju, ktry mia by moim stanowiskiem pracy. Wypeniay go cae rzdy metalowych szuflad, a w tych szufladach znajdoway si wygrawerowane w cynku formy uyte ju kiedy do druku reklamowych ogosze. Z wielu z nich wci na nowo korzystano. Byo tam rwnie wiele gotowych form z nazwami firm i ich logo. Grubas woa: Chinaski!, a ja szedem dowiedzie si, jakie ogoszenie i jaka czcionka jest mu potrzebna. Czsto wysyano mnie do konkurencyjnej gazety, ebym wypoyczy zestawy, ktrych nam brakowao. Oni z kolei poyczali nasze. Byy to mie spacery, gdy w jakiej bocznej uliczce wypatrzyem miejsce, gdzie za pitaka mona byo wypi szklank piwa. Grubas zbyt czsto mnie nie woa i ta knajpa z piwem staa si moj ulubion met. Grubasowi zaczo mnie brakowa. Z pocztku rzuca mi tylko krzywe spojrzenia. Ale wreszcie pewnego dnia spyta: - Gdzie bye? - Wyskoczyem na piwo. - To jest praca dla studenta. - Nie jestem studentem. - Musz ci zwolni. Potrzebny mi jest kto, kto bdzie tu stale, na kade zawoanie. Grubas zaprowadzi mnie do Belgera, ktry wyglda na tak samo zmczonego jak zawsze. - To jest praca dla studenta, panie Belger. Obawiam si, e ten czowiek do tego si nie nadaje. Potrzebny nam jest student. - Dobrze - odpar Belger. Grubas zmy si bezszelestnie. - Ile jestemy panu winni? - spyta Belger.- Za pi dni. - W porzdku. Prosz zanie to na d do rachunkowoci. - Niech pan posucha, panie Belger. Ten stary pierdoa jest odraajcy. Belger westchn. - Jezu Chryste! Czy ja o tym nie wiem? Zszedem na d do kasy. 7 Cigle bylimy w Luizjanie. Czekaa nas jeszcze duga jazda pocigiem przez Teksas. Dali nam jedzenie w puszkach, ale nie dali nam otwieraczy. Poukadaem swoje puszki na pododze i wycignem si na drewnianej awce. Pozostali mczyni zasiedli razem w przedniej czci wagonu, miali si i gadali. Zamknem oczy. Po jakich dziesiciu minutach poczuem, e ze szczelin pomidzy deszczukami oparcia wydobywa si kurz. By to jaki bardzo stary, trumienny kurz, ktry cuchn mierci - czym, co byo ju od dawna umare. Przenika do moich nozdrzy, osiada na brwiach, prbowa mi si wcisn do ust. I wtedy usyszaem odgos przypominajcy dyszenie. Poprzez szpary zobaczyem czowieka przykucnitego za oparciem siedzenia, ktry prosto w twarz wydmuchiwa mi zalegajcy w tych szparach kurz. Usiadem, a wtedy tamten wygramoli si zza mojej awki i pobieg na przd wagonu. Wytarem twarz i wpatrywaem si w niego. Niewiarygodne! - Jak tu przyjdzie, to mi, chopaki, pomoecie - usyszaem, jak mwi do nich. Musita obieca, e nie zostawicie mnie samego. Caa banda gapia si teraz na mnie. Pooyem si z powrotem na awce. Syszaem wyranie ich gosy. - Co z nim jest nie tak. Za kogo on si ma? Nie odzywa si do nikogo. Cay czas trzyma si na osobnoci. - Poczekajta, a zaczniemy robi na tych torach. Wtedy go, skurwysyna, dorwiemy. - Mylisz, e mu dasz rad? Na moje oko to jaki pomyleniec. - Jak ja mu nie dam rady, to kto inny. Zmiknie mu rura, zanim skoczymy t robot. Po pewnym czasie poszedem na przd wagonu, eby napi si wody. Gdy podszedem do nich, przestali ze sob rozmawia. Piem wod z kubka, a oni przygldali mi si w milczeniu. A potem, kiedy si odwrciem i odszedem na swoje miejsce, zaczli znowu gawdzi. Pocig zatrzymywa si wiele razy, w nocy i za dnia. Na kadym postoju, gdy wpobliu wida byo odrobin zieleni i jakie miasteczko, jeden lub dwch ludzi wyskakiwao z wagonu. - Hej, do diaba! Gdzie si podziali Collins i Martinez? Brygadzista wyciga tabliczk z przypit kartk i skrela ich z listy. Przeszed na ty wagonu i podszed do mnie. - Jak si nazywasz? - Chinaski. - Zostajesz z nami? - Zaley mi na tej robocie. - No i dobra. - Odszed i zostawi mnie samego. W El Passo zjawi si brygadzista i powiedzia nam, e si przesiadamy. Dali nam kwity na jeden nocleg w pobliskim hotelu i bony na jedzenie w miejscowym bufecie. A take instrukcje, jak, kiedy i gdzie mamy zaadowa si przed poudniem na nastpny pocig. Czekaem przed barem, dopki tamci nie skocz je, a gdy wyszli wreszcie, dubic w zbach i rozmawiajc, ruszyem do rodka. - Damy temu sukinsynowi w srak. - Czowieku, jak ja nienawidz tego skurwysyna! Wszedem i zamwiem siekany stek z cebul i fasol. Brakowao masa do chleba, ale kawa bya dobra. Kiedy wyszedem, ju ich nie byo. Chodnikiem zblia si do mnie jaki wczga. Daem mu swj kwit na nocleg w hotelu. Tej nocy spaem na awce w parku. Wydawao mi si, e tak bdzie bezpieczniej. Byem zmczony i twardo parkowej awki zupenie mi nie przeszkadzaa. Usnem. Po pewnym czasie obudzio mnie co, co przypominao ryk. Nie miaem pojcia, e aligatory potrafi rycze. Cho, dokadniej rzecz biorc, byo to kilka rzeczy naraz: ryk, gniewne sapanie i syczenie. A take dwik kapicych szczk. Porodku sadzawki sta pijany marynarz i trzyma za ogon aligatora. Stworzenie prbowao zwin si w pak i dosign przeladowc, ale miao z tym trudnoci. Jego szczki byy przeraajce, ale porusza nimi powoli i niezdarnie. Opodal sta jaki inny marynarz i moda dziewczyna. Przygldali si i miali. A potem on j pocaowa i odeszli razem, zostawiajc tego drugiego, ktry nadal walczy z aligatorem... A potem obudzio mnie soce. Koszul miaem tak gorc, e niemal parzya. Marynarz znikn. Aligator rwnie. Na awce, na wschd ode mnie, siedziaa dziewczyna idwaj modzi mczyni. Najwyraniej oni te przespali t noc w parku. Jeden z mczyzn wsta z awki. - Mickey - powiedziaa dziewczyna - ty masz suchostoja! Zaczli si mia. - Ile mamy pienidzy? Poszperali w kieszeniach. Mieli pi centw. - No i co teraz bdziemy robi? - Nie wiem. Chodmy si przej. Patrzyem, jak odchodz. Z parku do miasta. 8 Pocig zatrzyma si w Los Angeles, gdzie mielimy mie dwu - lub trzydniow przerw w podry. Znowu rozdano nam bony na noclegi i posiki. Te na hotel oddaem pierwszemu spotkanemu wczdze. Powdrowaem przed siebie szukajc baru, w ktrym mgbym zuytkowa swe bony ywnociowe, i nagle zobaczyem, e tu przede mn idzie dwch mczyzn z tej grupy, z ktr przyjechaem z Nowego Orleanu. Przypieszyem i po chwili zrwnaem si z nimi. - Jak leci, koledzy? - spytaem. - Och! Wszystko w porzdku. Jak najbardziej! - Na pewno? A moe co wam przeszkadza? - Nie, nie. Wszystko jest jak trzeba. Wyprzedziem ich i znalazem ten bar. Mieli tam piwo, mogem wic na nie wymieni swoje bony ywnociowe. Caa torowa brygada tam si zebraa. A kiedy skoczyy si bony, zostao mi jeszcze akurat tyle drobnych, e mogem wrci tramwajem do domu rodzicw. 9 Matka krzykna, gdy tylko uchylia drzwi: - Synu! Czy to ty, synu? - Potrzebuj si przespa. - Twoje ko zawsze na ciebie czeka. Poszedem do swojej sypialni, rozebraem si i wgramoliem do ka. O 6 wieczorem obudzia mnie matka. - Ojciec wrci. Wstaem i zaczem si ubiera. Kiedy wszedem do pokoju, obiad sta ju na stole. Mj ojciec by potnym mczyzn, wyszym ode mnie, o piwnych oczach. Mojebyy zielone. Mia za duy nos, ale najbardziej uwag zwracay jego uszy. Wyglday tak, jakby chciay oderwa si od gowy i poszybowa w powietrze. - Suchaj - powiedzia - jeli masz zamiar tu zosta, to bdziesz musia paci za mieszkanie, wikt i opierunek. Jak znajdziesz jak robot, to bdziemy dotd potrca ci z pensji, a si wypacisz. Jedlimy w milczeniu. 10 Matka znalaza wanie jak robot i nazajutrz miaa zacz pracowa. W ten sposb miaem dom dla siebie. Po niadaniu i po tym jak rodzice wyszli do swoich zaj, rozebraem si i wrciem do ka. Zwaliem konia, a potem w starym zeszycie szkolnym odnotowywaem czasy przelatujcych nad domem samolotw. Zapiski ozdobiem spronymi rysunkami. Wiedziaem, e ojciec policzy mi sono za mieszkanie, wikt i opierunek, a jednoczenie, robic rozliczenie podatkowe, nie omieszka umieci mnie na licie osb bdcych na jego utrzymaniu. Ale chci znalezienia pracy i tak nie mogem z siebie wykrzesa. Kiedy relaksowaem si w ku, znw pojawio si to dziwne odczucie w gowie. Zupenie jakbym mia czaszk z waty albo jakby bya balonikiem wypenionym powietrzem. Czuem po prostu pust przestrze wewntrz czaszki. Nie byem w stanie tego zrozumie. Ale wkrtce przesiaem si nad tym zastanawia. Byo mi mikko, wygodnie, a to w gowie nie byo w kocu takie straszne. Nie bolao. Suchaem muzyki symfonicznej i paliem papierosy ojca. Wstaem i przeszedem do frontowego pokoju. W domu po przeciwnej stronie ulicy zobaczyem mod matk. Miaa na sobie krtk, obcis brzow sukienk. Siedziaa na schodach przed domem, dokadnie naprzeciwko. Bez trudu mogem zajrze jej pod sukienk. Podgldaem j zza firanki frontowego okna i zagldajc jej pod sukienk podnieciem si. W kocu znowu zwaliem konia. Wykpaem si, ubraem, posiedziaem troch, wypaliem jeszcze kilka papierosw, a okoo 5 po poudniu wyszedem z domu na dug przechadzk i spacerowaem prawie godzin. Kiedy wrciem, oboje rodzice byli ju w domu, a obiad prawie gotowy. Poszedem do swojej sypialni i czekaem, a mnie zawoaj. Zawoali mnie. Zasiadem do stou. - No i jak tam? - zagadn ojciec. - Znalaze jak robot? - Nie. - Posuchaj... Jeli kto chce znale prac, to j znajdzie.- Moe i tak. - Trudno mi uwierzy, e jeste moim synem. Nie masz odrobiny ambicji, nie masz w sobie biglu, energii. Jak ty, do diaba, zamierzasz da sobie rad w yciu? Woy do ust kilka ziaren fasoli i mwi dalej: - Co ma znaczy ten dym papierosowy? Fu! Musiaem pootwiera wszystkie okna. W domu byo szaro od dymu! 11 Nastpnego dnia po ich wyjciu wrciem na troch do ka. Potem wstaem, przeszedem do frontowego pokoju i wyjrzaem zza firanki. Ta moda matka znowu siedziaa na schodkach po przeciwnej stronie ulicy. Miaa na sobie jak inn sukienk, w ktrej wydaa mi si jeszcze bardziej pontna. Patrzyem na ni przez dugi czas. A potem powoli, bez popiechu si onanizowaem. Wziem kpiel, woyem ubranie. W kuchni znalazem troch pustych butelek, ktre sprzedaem w sklepie spoywczym. Znalazem bar przy naszej ulicy i zamwiem piwo beczkowe. Bya tam caa masa pijaczkw. Wrzucali monety do szafy grajcej, rozmawiali gono, artowali. Co jaki czas pojawiao si przede mn kolejne piwo. Kto stawia, a ja piem. Zaczem rozmawia z ludmi. Po pewnym czasie wyjrzaem na dwr. Byt wieczr, prawie ciemno. Piwa nadal skd si zjawiay. Gruba kobieta, do ktrej nalea bar, i jej chopak byli przyjani. Raz tylko wyszedem, eby si z kim bi. Ale nie bya to udana bjka. Obaj bylimy zbyt pijani, a w asfaltowej nawierzchni parkingu byy wielkie dziury i ledwo moglimy utrzyma rwnowag. Dalimy spokj... W jaki czas potem obudziem si w obitej tapicerk, czerwonej loy na tyach baru. Wstaem i rozejrzaem si dokoa. Wszyscy ju sobie poszli. Zegar wskazywa 3.15. Nacisnem klamk w drzwiach. Byy zamknite. Wszedem za bar, wziem sobie butelk piwa, otwarem j, wrciem na sal i usiadem. Potem przyniosem jeszcze cygaro i torebk frytek. Skoczyem piwo, wstaem, znalazem butelk wdki i drug szkockiej whisky, po czym usiadem z powrotem. Mieszaem te alkohole z wod, paliem cygara, przegryzaem suszon woowin, frytkami i jajkami na twardo. Piem do 5 rano. Potem posprztaem bar, odoyem wszystko na miejsce, podszedem do drzwi i wydostaem si na zewntrz. Wychodzc spostrzegem nadjedajcy wz policyjny. Szedem chodnikiem, a oni jechali powoli za mn.Za najblisz przecznic zrwnali si ze mn i stanli przy krawniku. Jeden z funkcjonariuszy wychyli gow z samochodu. - Hej, kolego! Zawiecili mi w oczy. - Co robisz o tej porze? - Id do domu. - Mieszkasz tu w pobliu? - Tak. - Gdzie? - Longwood Avenue 2122. - Wyszede przed chwil z tamtego baru. Co tam robie? - Jestem strem. - Kto jest wacicielem? - Pani, ktra nazywa si Jewel. - Wsiadaj. Wsiadem. - Poka nam, gdzie mieszkasz. Odwieli mnie do domu. - Dobra. Wysiadaj i zadzwo.. Poszedem pod grk podjazdem, wszedem na ganek i nacisnem dzwonek. Nikt nie otwiera. Zadzwoniem ponownie, kilka razy z rzdu. Wreszcie uchyliy si drzwi. Matka i ojciec stali w progu w piamach i szlafrokach. - Jeste pijany! - wrzasn ojciec. - Owszem. - Skd wzie na wdk? Przecie nie masz adnych pienidzy! - Znajd sobie jak robot. - Jeste pijany! Pijany! Mj SYN jest PIJAKIEM! NIKCZEMNYM PODYM PIJAKIEM! Na gowie ojca sterczay idiotyczne kpki wosw. Brwi mia wciekle nastroszone, a twarz obrzk i zaczerwienion od snu. - Co si takiego stao? Zamordowaem kogo, czy co? - Wszystkiego mona si po tobie spodziewa! - ...uuch... O, kurde!Wzio mnie tak nagle, e zwymiotowaem na ten ich perski dywan z Drzewem ycia. Matka krzykna. Ojciec rzuci si ku mnie. - Wiesz, co robi z psem, ktry nasra na dywan? - Wiem. Chwyci mnie za kark i zacz przygina mi gow do podogi. Szamotaem si zgity wp. Prbowa powali mnie na kolana. - Zaraz ci poka... - Nie rb mi.... - nie skoczyem. Dotykaem ju niemal do tego twarz. - Poka ci, co robi z psem, ktry... Poderwaem si z podogi, wyprowadzajc cios z dou, znad samej ziemi. Trafiem w punkt. Odrzucio go do tyu. Cofa si zataczajc przez cay pokj, a usiad na tapczanie. Ruszyem za nim. - Wstawaj! Nie ruszy si z miejsca. Usyszaem gos matki: - Uderzye Wasnego Ojca! Podniose Rk na Ojca! Nie przestajc krzycze, rozoraa mi paznokciami policzek. - Wstawaj! - powtrzyem, nachylajc si nad nim. - Uderzye Wasnego Ojca! Znowu poczuem jej paznokcie. Obrciem gow, by na ni spojrze - i wwczas obrobia mj drugi policzek. Krew ciekaa mi z szyi, plamic koszul, spodnie, buty i ten dywan. Opucia rce i wpatrywaa si we mnie, stojc jak wryta. - Skoczya? Nie odpowiedziaa. Powdrowaem do swej sypialni, mylc po drodze o tym, e chyba trzeba bdzie znale sobie jak robot. 12 Nastpnego ranka zostaem w moim pokoju, dopki oboje nie wyszli. Potem wziem gazet i odszukaem stron z rubryk Pracownicy poszukiwani. Twarz miaem obola i nadal mnie mulio. Zakreliem jakie oferty, ogoliem si - na tyle, na ile si dao - poknem kilka aspiryn, ubraem si i ruszyem piechot w kierunku Bulwaru. Co chwila podnosiem do z odgitym do gry kciukiem. Samochody mijay mnie i jechay dalej. Wreszcie ktry si zatrzyma. Wsiadem. - Hank! To by mj stary znajomy; Timmy Hunter. Chodzilimy kiedy razem do koledu.- Co tu robisz, Hank? - Szukam pracy. - A ja studiuj na Uniwersytecie Poudniowej Kalifornii. Co si stao z twoj twarz? - Kobieta mi j zaatwia. Paznokciami. - Serio? - Taa. Suchaj Timmy, musz si czego napi. Kolega zaparkowa przy najbliszym barze. Weszlimy i zamwilimy dwie butelki piwa. - Jakiej szukasz pracy? - Pomoc sklepowa, pakowacz, dozorca. - Suchaj, mam w domu troch forsy. Znam dobry bar w Inglewood. Moglibymy tam podskoczy. Mieszka z matk. Gdy tylko weszlimy, starsza pani uniosa gow znad gazety. - Hank! Pamitaj, eby nie upi Timmy'ego. - Dzie dobry. Jak si pani miewa, pani Hunter? - Zeszym razem wasza wsplna wyprawa na miasto skoczya si w areszcie. Timmy zanis swoje ksiki do sypialni, wyszed stamtd i powiedzia: - Idziemy. By tam hawajski wystrj i cisk. Jaki mczyzna mwi przez telefon: - Musicie przysa kogo po ciarwk. Jestem zbyt pijany. by usi za kierownic. Tak, tak. Wiem, e straciem t zasran prac. Przyjedcie po wz! Timmy stawia. Pilimy rwno. Dobrze si z nim rozmawiao. Jaka moda blondynka zerkaa na mnie i pokazywaa mi nogi. Timmy gada bez przerwy. Opowiada o naszym koledu: o tym, jak trzymalimy butelki z winem w naszej szafce; o Popoffie i jego drewnianych rewolwerach; o Popoffie i jego prawdziwych rewolwerach; o tym, jak na jeziorku w Westlake Park przestrzelilimy dno odzi i ta pod nami zatona; o studenckim strajku w sali gimnastycznej... Pilimy dalej. Kolejk za kolejk. Moda blondynka wysza z kim innym. Z szafy grajcej leciaa muzyczka. Timmy gada bezustannie, a na dworze robio si ciemno. W kocu bylimy w takim stanie, e odmwili nam podawania alkoholu, ruszylimy wic ulic, rozgldajc si za jakim innym barem. Bya 10 wieczr, jezdnie pene samochodw, a my z trudnoci trzymalimy si na nogach. - Spjrz, Timmy! Moemy tu odpocz. To ja wypatrzyem ten dom pogrzebowy. Utrzymany by w stylu kolonialnejrezydencji, owietlony wiatami reflektorw, a na jego ganek prowadziy szerokie biae schody. Udao nam si z Timmym dobrn mniej wicej do poowy ich wysokoci. A potem mogem dla niego zrobi tylko tyle, by delikatnie uoy go na jednym ze stopni. Rozprostowaem mu nogi, a rce uoyem rwniutko wzdu ciaa, po czym sam przybraem tak sam pozycj o stopie niej. 13 Obudziem si w jakim nieznanym pomieszczeniu. Byem sam. witao wanie i byo mi zimno. Miaem na sobie sam koszul. Prbowaem zebra myli. Wstaem z twardej pryczy, podszedem do okna i zobaczyem, e jest zakratowane. Za krat szumia Pacyfik. (Jakim sposobem znalazem si w Malibu.) Po godzinie nadszed stranik, omoczc metalowymi miskami i tacami. Wsun mi niadanie do celi. Usiadem i zaczem je, suchajc oceanu. Trzy kwadranse pniej wyprowadzono mnie na zewntrz. Staa tam grupa mczyzn. Tworzyli dugi acuch, jeden by przykuy do drugiego. Poszedem na koniec i wycignem przed siebie rce. Stranik powiedzia: - Ty sta osobno. Dostaem wasn par kajdanek. Dwch policjantw wsadzio mnie do radiowozu i odjechalimy. Zawieli mnie do Culver City i zaparkowali wz na tyach sdu. Jeden z policjantw wysiad ze mn. Podeszlimy do tylnego wejcia i usiedlimy w pierwszym rzdzie na sali sdowej. Gliniarz zdj mi kajdanki. Szukaem wzrokiem Timmy'ego, ale nigdzie go nie dostrzegem. Jak zwykle dugo czekao si na sdziego. Moja sprawa miaa si odby jako druga z kolei. - Oskarony o pijastwo w miejscu publicznym i zakcenie ruchu drogowego. Dziesi dni albo trzydzieci dolarw. Przyznaem si do winy, chocia nie miaem pojcia, dlaczego przyczepili si do mnie o jakie zablokowanie ruchu. Policjant sprowadzi mnie po schodach na d i wpuci na tylne siedzenie radiowozu. - Tanio si z tego wykrcie - mrukn. - Zablokowalicie obaj ruch na odcinku mili. By to najwikszy korek w historii Miasta Inglewood. Po czym zawieli mnie do wizienia okrgowego w Los Angeles.14 Pnym wieczorem zjawi si ojciec z trzydziestoma dolarami. Gdy wychodzilimy, oczy mia wilgotne od ez. - Przyniose hab twojej matce i mnie - narzeka. Zdaje si, e oboje znali jednego z policjantw, ktry spyta go: Panie Chinaski, co tutaj robi paski syn?. - C to by dla mnie za wstyd! Pomyle tylko: mj wasny syn w wizieniu! Podeszlimy do jego samochodu. Wsiedlimy, ojciec uruchomi silnik i ruszy. Cigle jeszcze paka. - Dosy si najadem wstydu przez to, e nie chciae broni swej ojczyzny. - Lekarz, od czubkw orzek, ze jesieni niezdolny do suby. - Mj synu! Gdyby nie pierwsza wojna wiatowa, to nigdy nie spotkabym twojej matki i w ogle nie przyszedby na wiat. - Masz papierosa? - A teraz wyldowae w kryminale. Wiesz, e czym takim moesz wykoczy sw matk? Mijalimy jakie tanie knajpki na dolnym Broadwayu. - Chod, zatrzymamy si i walniemy sobie po kielichu - zaproponowaem. - Co takiego? Masz czelno myle o piciu tu po tym, gdy wyszede z wizienia za opilstwo? - Wtedy wanie czowiek najbardziej potrzebuje si napi. - Nie wa si powiedzie matce, e miae ochot pi natychmiast po wyjciu z wizienia. - Przydaaby mi si te jaka dupa. - Co? - Mwi, e jaka dupa te by mi si przydaa. Omal nie przejecha czerwonych wiate. Jechalimy dalej w milczeniu. - propos - odezwa si wreszcie. - Przyjmij askawie do wiadomoci, e ta grzywna zostanie ci doliczona do rachunku za mieszkanie, wikt i opierunek. 15 Znalazem robot w magazynie z czciami samochodowymi, tu obok Flower Street. Kierownik, wysoki szpetny mczyzna, by beznadziejnym kutasem. Ilekro zdarzyo mu si wydyma on, nie omieszka mi o tym opowiedzie.- Zeszej nocy wyruchaem moj star. Przygotuj najpierw wysyk dla Williams Brothers. - Nie mamy kryz K - 3 na magazynie. - Zaznacz im, e dostan w pniejszym terminie. Przybiem odpowiedni stempel na licie wysykowej i fakturze. - Zeszej nocy wyruchaem moj star. Owinem tam wysyk do Williams Brothers, opatrzyem j nalepk, zwayem paczk i nalepiem na niej odpowiednia, ilo znaczkw. - Niele byo. Mia rudawe wsy, rudawe wosy i by beznadziejnym kutasem. - Tak jej wygodziem, a si na koniec zeszczaa. 16 Rachunek za mieszkanie, wikt, pralni i ca reszt zdy do lego czasu tak urosn, e potrzebowaem kilku wypat, by go uregulowa. Doczekaem do tego momentu i zaraz po tym si wyprowadziem. Przy takich stawkach mieszkanie u rodzicw byo nie na moj kiesze. Znalazem dom z umeblowanymi pokojami w pobliu mojej pracy. Przeprowadzka nie bya uciliwa. Cay mj dobytek mieci si w poowie walizki. Wacicielka nazywaa si Strader, ale mwio si do niej Mamuka. Miaa ufarbowane na rudo wosy, dobr figur, mas zotych zbw i podstarzaego przyjaciela. Pierwszego ranka, gdy tylko si wprowadziem, zawoaa mnie do kuchni i powiedziaa, e jeli pjd na zaplecze i nakarmi kurczaki, to postawi mi whisky. Nakarmiem je, a potem siedziaem w kuchni, pijc z Mamuk i jej przyjacielem Alem. W rezultacie spniem si godzin do pracy. Nastpnego dnia, pnym wieczorem, kto zapuka do drzwi. W progu stana gruba kobieta po czterdziestce. Z butelk wina. - Mieszkam na tym samym pitrze. Na imi mam Martha. Sysz, e cay czas leci u ciebie taka dobra muzyka. Pomylaam, e moe zechciaby si ze mn napi. Martha wesza do rodka. Miaa na sobie lun zielon kieck i po kilku kieliszkach zacza kokietowa mnie nogami. - Popatrz, jakie zgrabne. - Jestem maniakiem na punkcie ng.- No to popatrz wyej. Nogi miaa biae, grube, sflaczae, pokryte siatk nabrzmiaych purpurowych y. Zacza mi opowiada o sobie. Bya kurw. Od czasu do czasu dorabiaa w barach, ale gwnym jej rdem utrzymania by waciciel supersamu. - Daje mi pienidze. Id sobie do jego sklepu i bior to, co zechc. Sprzedawcy udaj, e nie widz. Powiedzia im, eby zostawili mnie w spokoju. Zaley mu na tym, eby jego ona nie dowiedziaa si, e lepiej mu daj dupy ni ona. Martha wstaa i nastawia radio. Bardzo gono. - Jestem wietn tancerk - powiedziaa. - Zobacz, jak tacz. Zacza robi piruety, powiewajc tym swoim zielonym namiotem i wierzgajc nogami. Rajcowne to specjalnie nie byo. Potaczya tak chwil, po czym zadara kieck do samej talii i krcia tykiem tu przed moj twarz. Majtki miaa rowe, z du dziur na prawym poladku. Potem zrzucia kieck i zostaa w samych majtkach. Na chwil zreszt, bo wkrtce leay ju na pododze, obok sukienki, a ona odwrcia si frontem do mnie i robia numer z dymaniem w powietrzu. Obwisy, trzscy si brzuch dynda jej tak nisko, e zakrywa niemal trjkt wosw nad pizd. Razem z potem spywa z niej makija. Jej renice nagle zwziy si. Siedziaem na brzegu ka i zanim zdyem si poruszy, daa susa i przywara do mnie. Przycisna szeroko rozchylone usta do moich warg. Miay smak plwociny, cebuli, stchego wina i - to ju sobie wyobraziem - spermy czterystu mczyzn. Wepchna mi do ust tusty, ociekajcy lin jzyk. Stumiem odruch wymiotny i odepchnem j od siebie. Upada na kolana, rozpia mi suwak w rozporku i w sekund pniej mj mikki fiut znalaz si w jej ustach. Zacza go ssa i obciga, poruszajc rytmicznie gow. W jej krtkich siwiejcych wosach tkwia maa ta wsteczka. Na karku i policzkach miaa brodawki i due brzowe pieprzyki. Czonek mi si unis; jkna i wpia w niego zby. Zawyem, zapaem j za wosy i strzsnem z siebie. Obolay i przeraony, umknem na rodek pokoju. Z radia leciaa symfonia Mahlera. I znowu, zanim zdyem wykona jakikolwiek ruch, znalaza si przede mn na kolanach i ponownie mnie dopada. Zapaa mnie obiema domi za jaja, bezlitonie cisna, jej usta rozwary si i ju go miaa: trzsc zapamitale gow zacza go obrabia. Kapna zbami tak, e omal nie przegryza mi fiuta na p, po czym gwatownym szarpniciem za jaja powalia mnie na podog. Mlaszczce dwiki wypeniy pokj. Z radia nadal pyna muzyka Mahlera. Miaem wraenie, e poera mnie jakie bezlitosne zwierz.Kutas mi stan, cay zalany plwocin i krwi - i dopiero ten widok doprowadzi j do szau. Czuem si jak poerany ywcem. Jeli si spuszcz, to nigdy sobie tego nie daruj - pomylaem zdesperowany. Sprbowaem szarpn j za wosy, ale ponownie zapaa mnie za jaja i niemiosiernie cisna. Zacisna zby jak kleszcze w poowie dugoci mojego czonka, jakby miaa zamiar przegry go na p. Wrzasnem, puciem jej wosy, opadem na wznak, a ona obrabiaa mnie dalej bez cienia litoci. Byem pewien, e odgosy obcigania druta docieraj do najdalszych pokoi. - PU MNIE! - zawyem. Uparcie, w jakim nieludzkim zapamitaniu, robia dalej swoje. Zaczem si spuszcza. Przypominao to wysysanie wntrznoci ze zapanego w potrzask wa. Jej zapamitanie miao w sobie co z szalestwa: sperma gulgotaa jej w gardle, a ona ssaa nadal. - Martha, przesta! Ju koniec! Nie przestaa. Zupenie jakby zamienia si w jeden wielki, nienasycony otwr gbowy. Dalej ssaa i obrabiaa go w t i z powrotem. Raz za razem, raz za razem. - PU MNIE! - wrzasnem powtrnie... Tym razem poszo jej tak, jak roztopione lody przez somk. Opadem bez si, a ona wstaa i zacza si ubiera. Syszaem, jak podpiewuje: Gdy mi kochanka z New Yorku mwi dobranoc, dobranoc, za oknem ju wczesny jest ranek. Dobranoc, kochanie, dobranoc, duej mi zosta nie ka, dobranoc, kochanie, dobranoc, z roboty wraca mleczarz... Z trudem podniosem si z podogi i kurczowo 'zaciskajc donie na kroczu, zaczem szuka portfela. Wyjem z niego 5$ i wrczyem jej banknot. Wzia go, wsadzia za dekolt, jeszcze raz figlarnym gestem zapaa mnie za jaja, ucisna... pucia i tanecznym krokiem wysza z pokoju.17 Pracowaem tak dugo, a udao mi si odoy na przejazd dalekobienym autobusem, plus par dolarw na kilka pierwszych dni w nowym miejscu. Rzuciem robot, wyjem atlas Stanw Zjednoczonych i zaczem go przeglda. Zdecydowaem si na Miasto Nowy Jork. W walizce, ktr zabraem do autobusu, miaem pi butelek wdki (po 0,473 litra kada). Ilekro kto przysiada si do mnie i prbowa wcign mnie w rozmow, wyjmowaem flaszk i pocigaem z niej tgiego yka. Dojechaem na miejsce. Dworzec autobusowy w Nowym Jorku znajdowa si w pobliu Times Square. Wyszedem ze sw star walizk na ulic. By wieczr. Z metra wysypyway si roje ludzi. Ludzkie postacie o nierozrnialnych twarzach, optane zbiorowym szalestwem, jak chmary insektw, pdziy obok mnie, wprost na mnie i wok mnie z niezwyk wprost intensywnoci. Wiroway, potrcay si nawzajem i wydaway z siebie jakie potworne dwiki. Zatrzymaem si w bramie i dopiem ostatni flaszk. A potem ruszyem przed siebie i szedem tak, popychany, potrcany okciami - a do chwili, gdy przy Trzeciej Alei zobaczyem wywieszk: Pokoje do wynajcia. Szefow bya stara ydwka. - Potrzebny mi jest jaki kt - oznajmiem jej. - Potrzebny ci jest przyzwoity garnitur, chopcze. - Jestem spukany. - Mam dla ciebie bardzo dobry garnitur, niemal za bezcen. Mj m prowadzi zakad krawiecki po drugiej stronie ulicy. Chod ze mn. Zapaciem za pokj, zaniosem walizk na gr i poszedem z ni na t drug stron ulicy. - Hermanie! Poka temu chopcu garnitur. - Och, to pikna rzecz! Herman wyj go z szafy. By ciemnoniebieski, lekko podniszczony. - Chyba jest za may. - Nie! Bdzie jak na miar. Wyszed zza kontuaru. - Prosz. Przymierz marynark. - Pomg mi j woy. - Widzisz? Ley jak ula... Chcesz przymierzy spodnie? - Przyoy mi je z przodu do talii, pokazujc, e maj dobrdugo. - Wygldaj w porzdku. - Dziesi dolarw - Jestem spukany. - Siedem. Daem mu te siedem dolarw i zaniosem ubranie do swego pokoju na grze. Wyskoczyem na d po butelk wina, a gdy wrciem, przekrciem klucz w drzwiach i rozebraem si, liczc na to, e po kilku nie przespanych nocach, bd mg wreszcie przyzwoicie odpocz. Pooyem si do ka, otworzyem butelk, zbiem poduszk w twardy kb, zrobiem sobie z niej podprk pod plecy, oparem si i gboko odetchnem. Siedziaem w ciemnoci patrzc w okno. Nareszcie sam, po raz pierwszy od piciu dni. Byem czowiekiem, ktremu wietnie suy samotno. Rozkwitaem dziki niej, a jej brak by dla mnie czym tak uciliwym, jak dla innych brak wody czy poywienia. Kady dzie, w ktrym nie byo mi dane jej zazna, osabia mnie. Nie traktowaem tego jako powd do dumy; raczej jako form uzalenienia. Panujca w pokoju ciemno bya dla mnie jak soneczny blask. Wypiem yk wina. Nagle pokj napeni si wiatem. Usyszaem turkot i huk. Tory przechodziy dokadnie na poziomie mojego okna. By to nadziemny odcinek metra i pocig wanie si zatrzyma. Za oknem zobaczyem rzd nowojorskich twarzy. Wpatrywaem si w nie, a one wpatryway si we mnie. Pocig posta chwil, po czym odjecha. Wrcia ciemno. Ale po chwili pokj znowu zalaa fala wiata. I znowu zobaczyem te twarze. Bya to istna wizja pieka, ktra raz po raz si pojawiaa. Kady kolejny pocig przywozi adunek twarzy jeszcze obrzydliwszych, bardziej zdemenciaych i okrutnych ni poprzedni. Piem wino. Trwao to nadal: ciemno, potem wiato; wiato, potem ciemno. Skoczyem butelk i poszedem po nastpn. Wrciem, rozebraem si i pooyem na ku. Twarze pojawiay si i znikay bez ustanku. Pomylaem, e mam halucynacje. Nawiedzay mnie setki diabelskich zjaw, ktrych sam Ksi Piekie nie byby w stanie tolerowa. Piem dalej. Wreszcie wstaem i wycignem z szafy swj nowy garnitur. Wcisnem na siebie marynark. Bya strasznie opita, jakby mniejsza ni wtedy, gdy przymierzaem j w sklepie. Nagle rozleg si trzask prujcego si materiau. Marynarka pka na p: rozlaza si wzdu caych plecw. Zdjem z siebie jej szcztki, pocieszajc si tym, e pozostay mi jeszcze spodnie. Z trudem wepchnem w nie nogi. Zamiast suwaka miay guziki przy rozporku i gdy usiowaem je dopi, , puciy szwy na siedzeniu. Signem rk do tyu i poczuem podpalcami gacie. 18 Przez cztery czy pi dni poaziem sobie po miecie. Potem wdaem si w dwudniowe pijastwo. Zrezygnowaem z tego pokoju przy metrze i przeniosem si do Greenwich Village. Pewnego dnia wyczytaem w rubryce redagowanej przez Waltera Winchella, e wszystko, co wyszo spod pira O. Henry'ego, zostao przez niego napisane w pewnym synnym barze, odwiedzanym nagminnie przez pisarzy. Znalazem t knajp i wszedem do rodka. Sam nie wiedziaem, czego tam szukam. Byo poudnie. Wbrew zapewnieniom Winchella okazao si, e jestem tam jedynym gociem. Znalazem si sam na sam z wielkim lustrem, barem i barmanem. - Przykro mi, szanowny panie, ale nie moemy pana obsuy. Staem jak skamieniay, nie potrafic zdoby si na adn reakcj. Czekaem na jakie wyjanienie. - Jest pan nietrzewy. Byem pewnie mocno skacowany, ale od dwunastu godzin nie wypiem ani kieliszka. Wymamrotaem co na temat O. Henry'ego i poszedem sobie. 19 Wygldao to jak od dawna nieczynny sklep. W oknie wisiaa wywieszka: Poszukujemy pracownika. Wszedem do rodka. Mczyzna z rzadkim wsikiem umiechn si do mnie. - Prosz usi. Poda mi piro i kwestionariusz. Wypeniem go. - Co to znaczy? Skoczy pan koled? - No... niezupenie. - Zajmujemy si reklam. - Ach, tak. - Nie interesuje to pana? - No c, wie pan, malowaem i nadal maluj. Waciwie to jesieni malarzem, tylko skoczyy mi si pienidze. Nie mog sprzeda tych moich knotw. - Duo nam tego przynosz. - Mnie si one te nie podobaj. - Nie zaamuj si, czowieku. Moe bdziesz sawny po mierci. Nastpnie poinformowa mnie, e oferowane zajcie wykonuje si w nocy,przynajmniej na pocztku, co nie znaczy, e nie istniej moliwoci awansu. Trzeba si tylko solidnie przyoy. Zapewniem go, e lubi nocn robot. Zatrudni mnie. Miaem zacz od pracy w metrze. 20 Czekao na mnie dwch starszych facetw. Spotkaem si z nimi w tunelu metra, w wielokondygnacyjnej zajezdni, do ktrej odstawiano wagony. Dostaem narcze kartonowych tablic reklamowych, a do tego jeszcze jaki may metalowy instrument, przypominajcy otwieracz do konserw. Wszyscy trzej wdrapalimy si do pierwszego ze stojcych nad nami wagonw. - Patrz na mnie - powiedzia jeden z tych starszych goci. Wskoczy na zakurzone siedzenia i zacz i wzdu wagonu, zrywajc stare tablice tym swoim otwieraczem do konserw. A wic std si te rzeczy bior, pomylaem. Ludzie je tam przyczepiaj. Kad tablic przytrzymyway dwie metalowe listwy, ktre trzeba byo podway, by zawiesi now. Zaciskay si ciasno jak spryny, byy wygite i wyprofilowane do cian. Dali mi sprbowa, jak sobie z tym radz. Metalowe paski okazay si oporne na moje wysiki: nie ustpoway, nie chciay si odgina. Ich ostre krawdzie kaleczyy mi rce. Zaczem krwawi. Na miejsce po kadej zdjtej tablicy czekaa nowa tablica. I tak bez koca. - W Nowym Jorku peno jest tego zielonego robactwa - odezwa si po chwili jeden z tych starszych goci. - Naprawd? - Taa. wiey tu jeste? - Uhm. - I nie wiesz, e nowojorskie ludzie maj zielone robaki? Kady jeden je ma. - Nie. - Taa. Wczoraj w nocy jedna kobita chciaa si ze mn rucha. A jej na to: Nie, kiciu! Nic z tego. - Naprawd? - Taa. Powiedziaem, e jak ju, to owszem, ale niech mi wybuli pi dolcw. Wystrzyka czowiek z jajec ten towar, a potem musi zje micha za pitk, eby se now porcj odoy.- No i co? Daa ci te pi dolcw? - Nie. Chciaa mi da puszk zupy pieczarkowej. Obrobilimy do koca ten wagon. Obaj starsi kolesie wygramolili si tylnym wyjciem i ruszyli do nastpnego wagonu, ktry sta na tym samym torze jakie pitnacie metrw dalej. Tor wisia na wysokoci trzech piter nad ziemi i nie byo tam adnych udogodnie do chodzenia, tylko podkady. Spostrzegem, e przerwy pomidzy nimi s wystarczajco due, by ciao ludzkie mogo si przez nie przelizgn i run w d, na ziemi. Wygramoliem si z wagonu i powolutku zaczem stpa z podkadu na podkad. Obie rce miaem zajte: w jednej trzymaem otwieracz do konserw, a plik kartonowych tablic w drugiej. Nadjecha wanie pocig z pasaerami i w jego wiatach widziaem niele drog. Zaraz jednak odjecha i wok mnie zrobio si kompletnie ciemno. Nie wida byo ani podkadw, ani przerw midzy nimi. Znieruchomiaem. Dwaj starsi kolesie woali z nastpnego wagonu: - Ruszaj si! Szybciej! Mamy jeszcze kup roboty! - Poczekajcie! Nic nie widz! - Nie bdziemy tu siedzie do rana! Wzrok zacz mi si przyzwyczaja do ciemnoci. Pomau, krok po kroku, ruszyem do przodu. Gdy dotarem wreszcie do tego nastpnego wagonu, pooyem tablice na pododze i usiadem. Nogi miaem kompletnie mikkie. - Co ci si stao? - Nie wiem. - O co chodzi? - Przecie tu si mona zabi. - Nikt dotd nie zlecia. - Ja tam czuem, e mog zlecie. - Eee, to tylko nerwy. - Wiem. Ktrdy mog std wyj? - Tam s schody. Ale eby si do nich dosta, trzeba przej przez kup torw. Musisz uwaa na pocigi. - Dobra. - I nie wle przypadkiem na trzeci szyn. - Co to takiego?- Przewd trakcyjny. Zota szyna. Jest zotego koloru. Wyranie j wida. Zlazem z wagonu i ruszyem w poprzek torowisk, ostronie stpajc nad szynami. Dwaj starsi kolesie patrzyli, jak si oddalam. Naprawd bya tam zota szyna. Przeszedem nad ni unoszc nogi bardzo wysoko. A potem pomknem po tych schodach na zamanie karku, niemal z nich spadajc. Po drugiej stronie ulicy by jaki bar. 21 Zmiana w fabryce psich krakersw trwaa od 16.30 do pierwszej po pnocy. Wydano mi brudny biay fartuch i grube brezentowe rkawice, cae poprzepalane, z dziurami, przez ktre wyaziy palce. Instrukcji udzieli mi bezzbny kobold z bielmem na lewym oku. Bielmo mia biao - zielone, pokryte pajczyn bkitnych nitek. Przepracowa w tej robocie dziewitnacie lat. Zajem swoje stanowisko. Rozleg si gwizdek i maszyneria posza w ruch. Zaczy napywa psie krakersy. Ciasto, ugniecione w formy, wypeniao cikie gofrownice o eliwnych rantach. Chwyciem pierwsz z nich i wsunem do stojcego za mn piekarnika. Zanim zdyem si odwrci, podjechaa ju nastpna. Nie byo sposobu, by je przyhamowa. Nieruchomiay tylko wtedy, gdy co nawalio w maszynerii. Ale usterki byy rzadkie, a jeli ju si zdarzyy, to Kobold potrafi byskawicznie je naprawi. Pomienie z piekarnika strzelay na pi metrw w gr. We wntrzu pieca tkwia konstrukcja przypominajca diabelski myn. Na kadym z rusztw miecio si dwanacie gofrownic. Gdy piecowy (czyli ja) wypeni kolejny z nich, nadeptywa nog na dwigni, koo robio cz obrotu, zapeniony ruszt przesuwa si o oczko w gr, a na dole pojawia si nowy. Pusty. Gofrownice byy cikie. Wystarczyo dwign jedn, by poczu bl mini i zmczenie. Gdyby od pocztku czowiek myla o tym, e przez bite osiem godzin bdzie musia dwign ich setki, to od razu by si zaama. Zielone krakersy, czerwone krakersy, te krakersy, brzowe krakersy, purpurowe krakersy, niebieskie krakersy, witaminowe krakersy, krakersy z warzywami. Przy takich pracach ludzie czuj zmczenie. Nawet wicej. Dowiadczaj czego, co przekracza granice zmczenia. Wygaduj jakie szalone, byskotliwe rzeczy. Bez zastanowienia i opamitania zaczynaem nagle kl, gawdzi, opowiada kaway, piewa. Na dnie pieka bulgocze miech. Potrafiem rozmieszy wszystkich. Nawet Kobolda.Przepracowaem tam kilka tygodni. Kadego popoudnia przychodziem do pracy pijany. Nic si z tego powodu nie dziao: trudno byo o chtnych do tej roboty. Wystarczyo zreszt godzin posta przy piecu, eby wytrzewie. Na doniach miaem odciski i bble od poparze. Kadego ranka przesiadywaem obolay w swoim pokoju, nakuwajc sobie bble wysterylizowan nad pomieniem zapaki szpilk. Ktrej nocy przyszedem do roboty bardziej pijany ni zwykle. Odmwiem odbicia karty. - To byoby na tyle - owiadczyem. Kobold wpad w panik. - Jak my sobie bez ciebie poradzimy, Chinaski? - No wanie. - Zosta jeszcze jedn noc. Zrb to dla nas! Wsadziem mu gow w zgicie ramienia, zacisnem chwyt i patrzyem, jak do uszu napywa mu krew. - Ty may skurwysynku - . powiedziaem. I daem mu spokj. 22 Po przyjedzie do Filadelfii znalazem jaki pokj i zapaciem z gry tygodniowy czynsz. Najbliszy bar mia z pidziesit lat. Na sali czuo si sczcy si spod podogi pwieczny smrd uryny, gwien i rzygowin, ktrym przesiky pooone poniej toalety. Bya 16.30. Na rodku baru bio si dwch goci. Ten na prawo ode mnie zdy mi powiedzie, e na imi ma Danny. Ten na lewo, e na imi ma Jim. Danny trzyma w wargach tlcego si peta. Pusta butelka po piwie zatoczya uk w powietrzu, ocierajc si niemal o jego nochal i papieros. Nie odwrci si ani nie spojrza za siebie. Strzsn popi do popielniczki i powiedzia: - O mao e mnie nie trafi, skurwielu! Jeszcze jeden taki numer i bdziesz si musia lutowa. Brakowao miejsc. Na sali byy rwnie kobiety: kilka gospody domowych, grubych i troszk przygupich, oraz dwie czy trzy panienki, ktre znalazy si chwilowo w trudnych warunkach yciowych. Gdy siedziaem tam, jedna z dziewczyn wstaa od stolika i wysza z jakim facetem. Nie mino pi minut, a ju bya z powrotem. - Jak ty to robisz, Helen?Rozemiaa si. Kto nastpny poderwa si z miejsca, by j zdegustowa. - Musi mie jaki supersposb! Ja te si chc zaapa. Wyszli oboje. Helen wrcia po piciu minutach. - Ma chyba pomp ssc zamiast psiochy! - Musz to na sobie wyprbowa - odezwa si jaki starszy facet siedzcy na kocu baru. - Dawno ju mi nie stawa. Chyba odkd Teddy Roosevelt kopn w kalendarz. Helen zaatwia si z nim w dziesi minut. - Mam ochot przegry co przyzwoitego - obwieci jaki tucioch. - Kto skoczy dla mnie po kanapk? Powiedziaem mu, e mog skoczy. - Buk z plasterkiem pieczeni woowej i co tam maj na wierzch. - Wrczy mi pienidze. - Reszta dla ciebie. Poszedem poszuka jakiego miejsca, gdzie daj kanapki. Dziwaczny staruch z wielkim brzuchem przydrepta przyj zamwienie. - Buka z plasterkiem pieczeni woowej i dodatkami. I piwo, zanim pan j zrobi. Wypiem piwo, wrciem do baru z kanapk dla grubasa i usiadem na jakim innym miejscu. Zjawia si przede mn szklaneczka whisky. Wypiem do dna. Zjawia si nastpna. Wypiem do dna. Z szafy grajcej leciaa pyta za pyt. Z drugiego koca baru przywdrowa do mnie facet. Na oko mg mie ze dwadziecia cztery lata. - Potrzebuje, eby mi ko umy aluzje. - Pewnie by im si to przydao. - Czym si zajmujesz? - Dwiema rzeczami naraz. Siedz i pij. - A co by powiedzia na te aluzje? - Pi dolcw. - Jeste zakontraktowany. Nazywali go tu May Bill. May Bill by mem wacicielki. Wacicielka miaa czterdzieci pi lat. Przynis mi dwa wiadra, troch myda, jakie gbki i szmaty. - Drinki masz za friko - powiedzia nocny barman Tommy. - Dopki nie skoczysz. - Polej mi ma whisky, Tommy.Marudna to bya robota: kurz zapiek si, tworzc trudn do odskrobania warstw brudu. Kilka razy pokaleczyem sobie rce o krawdzie metalowych listew. Skaleczenia pieky w mydlinach. - Polej mi ma whisky, Tommy. Skoczyem aluzje w jednym oknie i zawiesiem je z powrotem. Bywalcy baru odwrcili si, by spojrze na rezultat mej pracy. - Piknie! - Knajpa od razu na tym zyskaa. - Podnios teraz pewnie cen drinkw. - Polej mi ma whisky, Tommy - zwrciem si do barmana. Zdjem nastpne aluzje i rozmontowaem listwy. Zagraem z Jimem w elektryczny bilard, skasowaem go na dwadziecia pi centw, wylaem brudy z kubw do kibla i napeniem je czyst wod. Z drugimi aluzjami szo mi wolniej. Jeszcze bardziej pokaleczyem sobie donie. Wygldao na to, e przez ostatnich dziesi lat te aluzje nie byy ani razu umyte. Wygraem w bilard nastpne wier dolara, po czym May Bill zacz wrzeszcze, ebym wraca do roboty. Helen przechodzia obok mnie, zmierzajc do damskiego sracza. - Helen! Jak si obrobi, bd mia dla ciebie pi dolarw. Wystarczy? - Jasne. Ale co z tego? Po takiej robocie i tak ci nie stanie. - Ju ja si postaram, eby mi stan. - Znajd ci, jak bd zamykali. Jeli do tego czasu nie padniesz, to dam ci za darmo. - Bd sta twardo, kiciu. Helen posza do sracza. - Polej mi ma whisky. Tommy! - Hola, hola - zaprotestowa May Bill. - Przybastuj, facet, bo si do rana nie wyrobisz. - Billy! Jeli nie skocz przed zamkniciem, to pi dolarw zostaje u ciebie. - Niech bdzie. Wszyscy syszeli, jaka jest umowa? - Syszelimy, Billy. Ale ty jeste, kurde, ya. - Dobra, Tommy. Nalej mi strzemiennego. Barman poda mi szklaneczk. Wypiem i zabraem si do roboty. Teraz ju naprawd tyraem jak w. Po ilu tam kolejkach whisky miaem to wreszcie zaatwione: trzy zestawy lnicych aluzji wisiay nad oknami.- W porzdku, Billy. Czas paci. - Przecie jeszcze nie skoczye. - Jak to? - Zostay trzy okna w pokoju na zapleczu. - Gdzie? - Na zapleczu. W salce bankietowej. May Bill pokaza mi ten pokj. Rzeczywicie byy w nim trzy okna z trzema aluzjami. - Suchaj, Billy... Zapa mi poow i bdziemy kwita. - Nie. Masz umy wszystkie. Inaczej nie ma wypaty. Zabraem kuby, wylaem brudn wod, nalaem czystej, rozmieszaem mydo i zdjem pierwsze aluzje. Powycigaem listwy, poukadaem je na stole i bezmylnie si na nie gapiem. Jim, idc do sracza, przystan na chwil. - O co chodzi? - Mam dosy. Nie obrobi ju ani jednej listwy. Jim wyszed ze sracza, poszed do baru po swoje piwo, wrci i zabra si do czyszczenia aluzji. - Daj spokj, Jim. Teraz ja poszedem do baru po kolejn whisky. Kiedy wrciem, jedna z dziewczyn zdejmowaa aluzje z nastpnego okna. - Uwaaj, eby si nie skaleczya - ostrzegem j. Po paru minutach na zapleczu byo ju kilka osb. Przysza nawet Helen. Ludzie gawdzili ze sob, artowali - i wszyscy pracowali nad aluzjami. Wkrtce prawie cay bar zebra si na zapleczu. Wyspiem jeszcze dwie whisky. Wkrtce aluzje byy gotowe i odwieszone na miejsce. Nie zajo to nawet tak duo czasu. Lniy czystoci. Na zaplecze wszed May Bill. - Nie taka bya umowa. Nie pac. - Robota jest skoczona. - Ale nie ty j skoczye. - Szefie, nie bd takim gwnozjadem - odezwa si kto. Billy pogrzeba w kieszeni i wrczy mi 5$. Przeszlimy do baru. - Polej wszystkim po kielichu, Tommy! - Pooyem 5$ na kontuarze. - I dla mnie jednego.Barman obszed wszystkich, nalewajc drinki. Wypiem swoj dol. Tommy zwin lece przede mn pienidze. - Jeste nam winien trzy dolary i pitnacie centw. - Wpisz mi na krech. - W porzdku. Jak masz na nazwisko? - Chinaski. - Znasz kawa o tym, jak Polaczek idzie do wychodka? - Znam. Potem, a do zamknicia, kto mi stawia. Po ostatniej kolejce rozejrzaem si dokoa. Helen zdya ju wyj. Perfidnie mnie oszukaa. Jak to dziwka, pomylaem. Baa si dugiego, ostrego dymania... Wstaem i ruszyem piechot do domu, w ktrym wynajmowaem pokj. Ksiyc wieci jasno. W pewnym momencie wydao mi si, e kto za mn idzie. Obejrzaem si za siebie. Byem zupenie sam. Zmylio mnie echo moich wasnych krokw. To one tak dudniy na pustej ulicy. 23 Saint Louis przywitao mnie chodem - w kadej chwili mg zacz pada nieg mnie za udao si znale wolny pokj w miym, czystym domu, na pierwszym pitrze, od podwrka. By wczesny wieczr, a poniewa znowu dopada mnie depresja, poszedem od razu do ka i jako udao mi si zasn. Rano obudzio mnie okropne zimno. Trzsem si jak paralityk. Wstaem i zobaczyem, e jedno z okien jest otwarte. Zamknem je, wrciem do ka i ju wtedy, gdy prbowaem zasn, poczuem mdoci. Obudziem si po godzinie - i tym razem wzio mnie na dobre: ledwie zdyem wsta, woy co na siebie i dobiec do azienki. Zwymiotowaem, wrciem do pokoju, rozebraem si i wlazem do ka. Po chwili usyszaem pukanie do drzwi. Nie zareagowaem. Pukanie si powtrzyo. - Kto tam? - spytaem. - le si pan czuje? - Nie, nic mi nie jest. - Moemy wej? - Wejdcie. Do pokoju weszy dwie dziewczyny. Jedna troch przygruba, ale za to wypucowana, lnica czystoci, w sukience w rowe kwiaty. Mia, sympatyczna twarz. Druga, cinita wtalii szerokim pasem, podkrelajcym jej wspania figur, miaa dugie ciemne wosy, liczny nos, szpilki, cudowne nogi i bia bluzk z gbokim dekoltem. A take ciemnopiwne, bardzo ciemnopiwne oczy, ktre wpatryway si we mnie z rozbawieniem, z wielkim rozbawieniem. - Na imi mam Gertruda - powiedziaa. - A to moja koleanka Hilda. Koleank sta byo jedynie na to, by si zarumieni, natomiast Gertruda ruszya miao przez pokj w stron mojego ka. - Syszaymy, co robie w azience. Jeste chory? - Tak. Ale to nic powanego. Na pewno! Spaem po prostu przy otwartym oknie. - Pani Downing, nasza gospodyni, przygotowuje dla ciebie jak zup. - Nie, nie trzeba. - Dobrze ci to zrobi. Gertruda podesza jeszcze bliej. Zatrzymaa si tu przy moim ku. Hilda staa tam gdzie przedtem, rowa, wypucowana i zarumieniona. Gertruda obracaa si na swych bardzo wysokich szpilkach raz do mnie, raz do niej. - Niedawno tu przybye? - Niedawno. - Nie suysz w wojsku? - Nie. - A co robisz? - Nic. - Nigdzie nie pracujesz? - Nie. - No tak - powiedziaa Gertruda, zwracajc si do Hildy. - Popatrz na jego rce. Ma przepikne donie. Wida, e nigdy nie pracowa. Do drzwi zapukaa gospodyni, pani Downing. Bya zwalista, tga i mia. Pomylaem, e pewnie umar jej m. I e jest pobona, Niosa wielk misk woowego rosou, trzymaa j wysoko przed sob, a ja widziaem, jak z miski wydobywa si para. Zamienilimy kilka uprzejmych sw. Tak, jej m ju nie yje, ona jest bardzo pobona, a do rosou mam krakersy oraz pieprz i sl. - Dzikuj pani. Gospodyni spojrzaa na dziewczyny. - My ju sobie teraz pjdziemy. Mam nadziej, e wkrtce pan wydobrzeje. I mam rwnie nadziej, e dziewczta zbytnio pana nie wymczyy.- Ale skd! - Umiechnem si, nie podnoszc nosa znad rosou. Sprawio jej to wyran przyjemno. - Chodcie, moje drogie! Pani Downing nie zamkna za sob drzwi. Hilda jeszcze raz si zarumienia, zdobya si na niedostrzegalny niemal umiech i wysza. W pokoju zostaa tylko Gertruda. Przygldaa si, jak zajadam ros. - Smaczny? - Chciabym wam wszystkim podzikowa. Co w tym byo... naprawd niezwykego. - Pjd ju sobie. Odwrcia si i ruszya w stron drzwi. Sza bardzo powoli, a jej poladki poruszay si pod obcis czarn spdniczk. Nogi miaa w kolorze zota. Zatrzymaa si w progu, obrcia na picie i jeszcze raz poczuem na sobie spojrzenie jej ciemnych oczu. Patrzyem na ni jak urzeczony. Wytrzymaa mj wzrok, a do momentu, gdy spostrzega, jak na ni reaguj. Wwczas potrzsna gow i rozemiaa si. Szyj miaa przeliczn. I te niesamowicie ciemne wosy. Odesza korytarzem. Drzwi do mojego pokoju pozostawia uchylone. Doprawiem ros sol i pieprzem, pokruszyem do niego krakersy, po czym, za pomoc yki, zaaplikowaem sobie to lekarstwo. 24 Znalazem prac w dziale wysykowym sklepu z damsk konfekcj. Nawet w czasie drugiej wojny wiatowej, kiedy rzekomo istnia niedobr siy roboczej, na kade wolne miejsce zgaszao si czterech lub piciu kandydatw. (Przynajmniej tak byo w przypadku prac nie wymagajcych specjalnych kwalifikacji.) Czekalimy. Kady trzyma w rku wypeniony uprzednio kwestionariusz. Urodzony? Kawaler? onaty? Stosunek do suby wojskowej? Jaka kategoria? Poprzednia praca? Poprzednie prace? Powody zwolnienia? Zdyem wypeni tyle kwestionariuszy, e ju dawno nauczyem si waciwych odpowiedzi na pami. A poniewa wstaem z ka do pno, miaem by wezwany jako ostatni. Rozmow kwalifikacyjn przeprowadza ze mn ysy mczyzna. Nad uszami sterczay mu dziwaczne kpki wosw. - Sucham pana? - zacz, patrzc na mnie sponad trzymanego w rku formularza. - Jestem pisarzem, ktry chwilowo cierpi na brak inspiracji. - O! Pisarzem? - Tak.- Jest pan tego pewien? - Nie. Nie jestem. - A co pan pisze? - Gwnie opowiadania. Obecnie pracuj nad powieci. Jestem mniej wicej w poowie. - O! W poowie powieci? - Tak. - A jaki ona ma tytu? - Ciekncy kran mego zego losu. - Podoba mi si. A o czym to jest? - O wszystkim. - O wszystkim? Chce pan powiedzie, e rwnie o raku? - Oczywicie. - A o mojej onie? - Ona te tam wystpuje. - Nie do wiary! A dlaczego chce pan pracowa w sklepie z damsk odzie? - Zawsze lubiem damy odziane w damsk odzie. - Ma pan kategori 4 - F? - Tak. - Prosz pokaza mi kart powoania. Pokazaem mu kart. Rzuci na ni okiem i zaraz mi j odda. - Jest pan przyjty - powiedzia. 25 Pracowao si na dole, w piwnicy. ciany byy pomalowano na to. Pakowalimy damsk odzie w kartonowe puda o dugoci metra i szerokoci trzydziestu, czterdziestu centymetrw. Wymagao to pewnej umiejtnoci, gdy kad sukni trzeba byo zoy tak, aby si w pudle nie pogniota. Zapobiec temu miay kartonowe podkadki, wypenianie pustej przestrzeni lignin, a take dokadne instrukcje, jak mamy to robi. Przy wysykach za miasto, korzystano z usug Poczty Federalnej. Kady z nas mia wasn wag i stempel opaty pocztowej. Kierownik dziau wysykowego nazywa si Larabee. Jego zastpca nazywa si Klein. Pierwszy by szefem, drugi prbowa go wygry. Klein by ydem, waciciele sklepu byli rwnie ydami i Larabee czu si zagroony. Ktnie i awantury trway od rana do wieczora.Tak jest, do wieczora - a to dlatego, e prawdziw zmor tych wojennych czasw byy nadgodziny. Ci u steru zawsze woleli przyj mniej osb i zadrcza je nadgodzinami, ni zatrudni wiksz zaog, tak aby kady mg mniej pracowa. Oferowae szefowi osiem godzin, a jemu zawsze byo mao. A ju na pewno do gowy mu nie przyszo, by odesa ci do domu po szeciu, powiedzmy, godzinach. Miaby wtedy czas na mylenie. 26 Tak si jako dziwnie skadao, e ilekro wychodziem z mego pokoju na korytarz, staa tam Gertruda. Wspaniaa bya. Emanowaa czystym, skondensowanym seksem, prowokowaa a do blu - i wiedziaa, e to robi, graa tym, dawkowaa kropla po kropli, przyzwalajc askawie, ebym troch pocierpia. Najwyraniej sprawiao jej to rado. A ja znowu tak strasznie z tego powodu nie cierpiaem. Spokojnie moga mnie przecie odstawi na boczny tor i nie pozwoli mi - nawet z dala, w przelocie - tym si ekscytowa. Jak wikszo mczyzn, ktrzy znaleliby si na moim miejscu, wiedziaem doskonale, e nie dostan od niej nic - e nie bdzie intymnych rozmw, ekscytujcych jazd kolejk grsk w lunaparku, dugich spacerw w niedzielne popoudnia - pki nie zo jej pewnych dziwacznych obietnic. - Niesamowity z ciebie facet. Duo czasu spdzasz samotnie, prawda? - Owszem. - Co si zego zdarzyo? - Byem ju chory na dugo przedtem, nim mnie poznaa. - A teraz te jeste? - Nie. - No to co si stao? - Nie lubi ludzi. - Mylisz, e to jest w porzdku? - Pewnie nie. - A zaprosisz mnie ktrego wieczoru do kina? - Moe. Gertruda chwiaa si przede mn. Balansowaa na wysokich szpilkach. Zrobia krok do przodu i poczuem nagle, e jakie fragmenty jej ciaa mnie dotykaj. Nie byem w stanie wykrzesa z siebie adnej reakcji. Dzieli nas dystans nie do przekroczenia. Miaem wraenie, jakby ta kobieta prbowaa rozmawia z kim nieobecnym, z kim, kogo ju od dawna nie ma wrd ywych. Jej wzrok zdawa si przenika przeze mnie jak przez powietrze. Niepotrafiem nawiza z ni kontaktu. Ale nie czuem z tego powodu wstydu; raczej zaenowanie i bezradno. - Chod ze mn. - Co takiego? - Chc ci pokaza moj sypialni. Poszedem za ni korytarzem. Otworzya drzwi do swej sypialni, wesza pierwsza i zaprosia mnie do rodka. By to bardzo kobiecy pokj. Na wielkim ku wylegiway si pluszowe zwierztka. Moja wizyta najwyraniej je zaskoczya: yrafy, misie, lwy i psy gapiy si na mnie ze zdumieniem. W powietrzu unosi si zapach perfum. Wszystko byo schludne, czyciutkie, mikkie i wygodne. Gertruda podesza bardzo blisko. Stana tu obok mnie. - Podoba ci si moja sypialnia? - Owszem. Cakiem przyjemna. - Tylko nie wygadaj si przed pani Downing, e ci tu zaprosiam. Byaby zgorszona. - Nic jej nie powiem. Gertruda staa nieruchomo i milczaa. - Musz ju i - powiedziaem wreszcie. Po czym podszedem do drzwi, otwarem je, zamknem za sob i wrciem do swego pokoju. 27 Po utracie kilku maszyn do pisania zastawionych w lombardach zrezygnowaem z pomysu, by takow posiada. Drukowaem po prostu swe opowiadania rcznie i w takiej szacie graficznej wysyaem je redakcjom. Robiem to za pomoc pira. Wkrtce sztuk tego rczno - druku opanowaem do perfekcji. Doszedem do takiej wprawy, e imitowanie czcionki maszynowej szo mi szybciej ni normalne pisanie. A pisaem sporo: trzy lub cztery opowiadania tygodniowo. Stale co wysyaem poczt. Wyobraaem sobie, jak redaktorzy Atlantic Monthly i Harper's Magazine mwi do siebie: O rany, znowu co przyszo od tego czubka... Pewnego wieczora zaprosiem Gertrud do baru. Usiedlimy przy stole obok siebie i zamwilimy piwo. Na dworze pada nieg, a ja czuem si troch lepiej ni zwykle. Przy piwie mona byo sobie pogada. Upyna godzina albo co koo tego. Zaczem wpatrywa si w jej oczy, a ona w moje. O dobrego chopa trudno, takie czasy - obwiecia szafa grajca. Gertruda poruszaa ciaem i gow w takt muzyki, wpatrzona we mnie i zasuchana. - Masz bardzo dziwn twarz - powiedziaa. - Wcale nie jeste taki brzydki. - Spedytor. Czwarty w hierarchii subowej, starajcy si o awans - odparem.- Bye kiedy zakochany? - Mio jest dla prawdziwych ludzi. - Wygldasz na... prawdziwego. - Prawdziwych to ja nie lubi. - Nie lubisz? - Nie znosz. Wypilimy jeszcze troch, prawie ju nie rozmawiajc. nieg pada nadal. Gertruda odwrcia gow i przygldaa si stoczonym przy barze ludziom. Po chwili ponownie na mnie spojrzaa. - Ale przystojny, prawda? - Kto taki? - Widzisz tego onierza? Siedzi sam, taki wyprostowany. I ma tyle medali. - Zbieraj si, idziemy std. - Przecie jest jeszcze wczenie. - Jak chcesz, to moesz zosta. - Nie. Chc pj z tob. - Moesz i, moesz nie i. Wszystko mi jedno. - To przez tego onierza? Przez niego tak si wcieke? - Gwno mnie to obchodzi! - Wiem, e to przez niego. - Rb, co chcesz. Ja ju id. Wstaem od stou, zostawiem napiwek i ruszyem do wyjcia. Syszaem, e Gertruda idzie za mn. Wyszedem na zanieon ulic i powdrowaem przed siebie. Po chwili zrwnaa si ze mn. - Nawet nie wzie takswki! - narzekaa. - Mam i w szpilkach po takim niegu? Nie odpowiedziaem. Przeszlimy cztery czy pi przecznic dzielcych nas od domu pani Downing. Kiedy wchodziem po schodach, Gertruda cigle jeszcze sza obok mnie. Dopiero na korytarzu j wyprzedziem. Poszedem prosto do mojego pokoju, otworzyem drzwi, zamknem je za sob, rozebraem si i pooyem do ka. A potem usyszaem, jak rzucia czym o cian swej sypialni. 28 Nadal drukowaem rcznie swoje opowiadania. Wikszo z nich wysyaem teraz Clay'owi Gladmore'owi, redaktorowi nowojorskiego pisma literackiego Frontfire, ktre wysoko sobie ceniem. Pacili tylko 25$ za opowiadanie, ale za to Gladmore odkry WilliamaSaroyana i wielu innych. By take kumplem Sherwooda Andersona. Spor cz moich rzeczy odsya mi, opatrujc je notkami uzasadniajcymi odmow. Nie byy one na og zbyt dugie, ale brzmiay sympatycznie i dodaway otuchy. Redakcje wikszych pism literackich uyway do tego celu gotowych druczkw; Gladmore take z nich czasem korzysta, ale nawet te jego druczki zdaway si mie odrobin ciepa: Przykro nam, e jest to odpowied odmowna, niestety jednak... Tak wic cigle przysparzaem Gladmore'owi zaj, wysyajc mu cztery do piciu opowiada tygodniowo. A na razie nadal robiem w interesie z damsk konfekcj, w tej piwnicy na dole. Kleinowi nie udao si jeszcze wygry Larabee'ego; Coxowi - trzeciemu w hierarchii spedytorowi - byo wszystko jedno, kto kogo wygryzie, byle tylko mg co dwadziecia pi minut urwa si i sztachn par razy papierosem na klatce schodowej. Nadgodziny stay si rutyn. Po fajrancie piem coraz wicej i wicej. Omiogodzinny dzie pracy by ju tylko wspomnieniem: idc rano do roboty, mogo by pewien, e spdzisz tam przynajmniej jedenacie godzin. Dotyczyo to rwnie sobl, ktre niegdy o poow krtsze - stay si normalnym dniem roboczym. Wojna wci trwaa, ale damy kupoway takie iloci ciuchw, jakby je diabe opta... Byem wanie po takim dwunastogodzinnym dniu pracy. Miaem ju na sobie palto, wydostaem si z piwnicy na parter, zapaliem papierosa i poszedem ju korytarzem do wyjcia, kiedy usyszaem gos szefa: - Chinaski! - Co takiego? - Pozwl pan tutaj. Szef siedzia w gabinecie i pali dugie, kosztowne cygaro. Wyglda na w peni wypocztego. - To mj przyjaciel, Carson Gentry. Znajomy szefa take pali dugie, kosztowne cygaro. - Pan Gentry jest rwnie literatem. To jego pasja. Gdy usysza ode mnie, e mamy tu jakiego pisarza, zapragn pana pozna. Nie ma pan nic przeciwko temu, prawda? - Nie. Nie mam. Siedzieli, patrzyli na mnie i palili te swoje cygara. Upyno kilka minut. Zacigali si dymem, wydmuchiwali dym i dalej na mnie patrzyli. - Pozwolicie panowie, e sobie ju pjd? - spytaem. - Ale oczywicie - odpowiedzia mj szef.29 Z pracy wracaem zawsze piechot. Od domu, w ktrym wynajmowaem pokj, dzielio mnie sze czy siedem przecznic. Wszystkie drzewa wzdu ulic wyglday tak samo: mae, pokurczone, bezlistne, pywe od mrozu. Podobay mi si. Szedem przed siebie, a nade mn wieci zimny ksiyc. Ta scena w biurze jako nie dawaa mi spokoju. Przypominaem sobie te ich cygara, wykwintne garnitury. Mylaem o duych porcjach stekw, jazdach dugimi krtymi alejami wiodcymi do piknych domostw. Beztroskie ycie. Podre do Europy. Pikne kobiety... Czy oni s ode mnie a o tyle mdrzejsi? Jedyne, co nas rni, to pienidze i pragnienie ich gromadzenia. Ja te si tego naucz. Zaczn odkada kady grosz. Wpadn na jaki pomys, zacign poyczk. Najm kogo trzeba, wylej kogo zechc. Whisky bd trzyma w szufladzie biurka, a moja ona bdzie miaa biust XXL, i tak dup, e gazeciarz na rogu spuci si w spodnie, gdy zobaczy, jak potrafi ni krci. Nieraz j zdradz, u ona uda, e nic o tym nie wie, aby tylko y sobie w moim domu i korzysta z mojego bogactwa. Mczyzn bd wyrzuca z pracy tylko po to, by zobaczy ich przeraone twarze. Kobietom te nie przepuszcz: bd wyrzuca takie, ktre nie zasuyy na to, by zosta wyrzucone. Oto czego czowiek najbardziej potrzebowa: nadziei! To jej brak tak potrafi czowieka zdoowa. Wemy choby tamte dni w Nowym Orleanie, kiedy zdarzao mi si y tygodniami na dwch piciocentowych batonikach dziennie, eby tylko mie czas na pisanie. I co z tego? Przymieranie godem nie podnioso sztuki na wyyny. Raczej obniyo jej loty. Okazao si, e korzenie ludzkiej duszy tkwi w odku. Po befsztyku z poldwicy i plitrze whisky czowiek pisze o niebo lepiej ni po jakim sodkim paskudztwie za pitaka. Mit o godujcym artycie okaza si bzdur. A gdy wreszcie do ciebie dotaro, e wszystko razem jest gwno warte, stae si na tyle mdry, by zacz yowa i gnoi bliniego swego. Zbuduj teraz swoje imperium na stosach wdeptanych w ziemi cia i zamanych karier bezbronnych dzieci, kobiet i mczyzn! Poka im, kto tu kogo pierdoli! Ju ja im poka! Dotarem do domu, w ktrym mieszkaem. Wszedem po schodach, otworzyem drzwi mojego pokoju i zapaliem wiato. Pani Downing wsuna mi pod drzwi poczt: na pododze leaa dua brzowa koperta z przesyk od Gladmore'a. Podniosem j; bya cika, pena nie przyjtych do druku rkopisw. Usiadem i wyjem z niej list. Szanowny Panie Chinaski!Odsyamy cztery opowiadania. Zostawiamy sobie natomiast pite, noszce tytu: Moja spitapiwem dusza ma w sobie wicej smutku ni wszystkie umare choinki wiata. Od duszego czasu z uwag ledzimy paskie prby i jestemy nadzwyczaj szczliwi, e moemy przyj do druku Pana utwr. Z wyrazami szacunku Clay Gladmore Wstaem z krzesa, nadal ciskajc w rku zawiadomienie o przyjciu do druku mojego opowiadania. PIERWSZE W MOIM YCIU. Z Frontfire najbardziej liczcego si magazynu literackiego Ameryki. Nigdy jeszcze wiat nie wyda mi si taki wspaniay, tak peen obietnic. Zrobiem kilka krokw, usiadem na ku i jeszcze raz to przeczytaem. Studiowaem kady zawijas w skrelonym rk Gladmore'a podpisie. Wstaem, podszedem do szafy i przyszpiliem do niej list. Nastpnie zrzuciem z siebie ubranie, zgasiem wiato i pooyem si do ka. Bezskutecznie prbowaem zasn. Musiaem wsta, zapali wiato, podej do szafy i przeczyta to jeszcze raz: Drogi Panie Chinaski... 30 Czsto spotykaem na korytarzu Gertrud. Rozmawialimy ze sob, ale na miasto ponownie ju jej nie zaprosiem. Stawaa bardzo blisko, delikatnie koyszc si na swych bardzo wysokich obcasach, co pewien czas tracc rwnowag, zupenie jak pijana. Pewnego niedzielnego ranka natknem si na ni na trawniku przed domem. Bya tam rwnie Hilda. Dziewczyny lepiy nieki; wesoe i rozwrzeszczane, zaczy nimi we mnie rzuca. Tam, gdzie dotd mieszkaem, nigdy nie byo nienych zim, pocztkowo wic szo mi marnie, wkrtce jednak odkryem, jak naley ugnie pigu, by daleko ni cisn. Gertruda wpada w uniesienie, krzyczaa. Bya liczna. Poraajco pikna. Istne wyadowanie elektryczne. Przez chwil miaem ochot przeci dzielcy nas trawnik i dobra si do niej. Ale zaraz zrezygnowaem i odszedem ulic, a koo mojej gowy przelatyway ze wistem piguy. Dziesitki tysicy modych mczyzn walczyo w Europie, w Chinach i na wyspach Pacyfiku. Kiedy wrc z wojny, ta dziewczyna znajdzie sobie ktrego z nich. Nie bdzie miaa z tym problemu. Nie z takim ciaem. Nie z takimi oczami. Nawet Hilda nie powinna mie z tym trudnoci.Zaczo mi chodzi po gowie, e chyba ju czas opuci Saint Louis. Postanowiem wrci do Los Angeles. A tymczasem dalej drukowaem rcznie sterty opowiada, upijaem si, suchaem Pitej Beethovena, Drugiej Brahmsa... Pewnego szczeglnego wieczoru, wracajc z pracy, wpadem do pobliskiego baru. Usiadem, wypiem z pi lub sze piw, wstaem i wyszedem na ulice. Do domu pani Downing miaem ju blisko, wystarczyo min jedn przecznic. Idc korytarzem, zobaczyem, e drzwi do pokoju Gertrudy s otwarte. - Henry... - Cze! - Stanem w progu, spojrzaem na ni. - Gertrudo... Wyjedam std. Zoyem dzi wymwienie. - Och, jaka szkoda! - Wszyscy bylicie dla mnie bardzo yczliwi. - Suchaj... Zanim wyjedziesz, chciaabym, eby pozna mojego chopca. - Twojego chopca? - Tak. Wanie si tu wprowadzi. Mieszka przy tym samym korytarzu. Poprowadzia mnie do jakiego pokoju i zapukaa. Stanem za ni. Drzwi si otworzyy. Zobaczyem spodnie w szaro - biae prki, koszul z dugimi rkawami w krat, krawat. Rzadki wsik. Nieobecne oczy. I ledwie widoczn niteczk smarkw, ktra wyciekaa mu z nosa, tworzc na kocu ma, lnic kropelk. Kropelka spyna w d, osiada na wsach, zbieraa si, eby kapn, ale na razie tkwia na nich jeszcze i odbijaa wiato. - Joey! Chciaam ci przedstawi Henry'ego. Ucisnlimy sobie donie. Gertruda wesza do rodka. Drzwi si zamkny. Wrciem do swego pokoju i zaczem zbiera rzeczy. Lubiem pakowanie walizki. Zawsze by to dla mnie dobry czas. 31 Po powrocie do Los Angeles znalazem tani hotel, tu obok Hoover Street, zamknem si w pokoju i zaczem pi. Piem, nie wychodzc nawet z ka, przez jakie trzy czy cztery dni. Nie mogem si przemc, by wzi do rki gazet z ofertami. Sama myl o tym, e znowu znajd si naprzeciw jakiego siedzcego za biurkiem faceta i bd mu musia opowiada, jak mi zaley na pracy, jakie mam nadzwyczajne kwalifikacje, bya dla mnie nie do zniesienia. Powiem szczerze: byem przeraony yciem, tym wszystkim, co czowiek zmuszony jest robi, tylko po to, by mie na jak straw, kt i odzienie. Dlatego wanie nie wstawaem z ka i piem. Kiedy pijesz, to wiat nadal gdzie tam sobie istnieje, aleprzynajmniej na chwil zdejmuje ci nog z garda. Ktrego wieczoru wstaem w kocu z wyrka, ubraem si i wyszedem na miasto. Zanioso mnie na Alvarado Street. Szedem dalej przed siebie, dopki nie natrafiem na jak knajpk. Wygldaa zachcajco. W rodku by tok, ale przy barku znalazem jeszcze ostatnie wolne miejsce. Usiadem i na pocztek zamwiem szkock z wod sodow. Na ssiednim stoku, po prawej, siedziaa ciemnawa blondynka. Zdya si troch zanadto rozty, policzki i szyj miaa ju niele sflaczae - najwyraniej bya alkoholiczk ale jej rysy zachoway nieco przejrzaego pikna, a ciao nadal wygldao jdrnie i modo. Rzeczywicie, figur miaa jeszcze cakiem niez. I cudownie dugie nogi. Odczekaem, a skoczy swego drinka, po czym spytaem, czy ma ochot na nastpnego. Powiedziaa, e owszem. Zamwiem kolejk. - Ale banda pieprzonych gupkw! - zauwaya. - Jak wszdzie. Cho tu jest ich wyjtkowo wielu - przyznaem. Postawiem jeszcze trzy czy cztery kolejki. Pilimy, nie odzywajc si do siebie. Wreszcie powiedziaem: - To byoby na tyle. Jestem spukany. - Mwisz serio? - Tak. - Masz jak chat? - Wynajty apartament. Jeszcze na dwie czy trzy doby. - I naprawd nie masz ju forsy? Ani niczego do picia? - Nie mam. - To cho ze mn. Wyszedem za ni z baru. Przy okazji zauwayem, e ma bardzo zgrabny tyek. Zaprowadzia mnie do najbliszego sklepu monopolowego i poprosia o dwie plitrwki Grandada, sze piw, dwie paczki papierosw, frytki, paczuszk mieszanych orzeszkw, alka - seltzer i jakie dobre cygaro. Sprzedawca podliczy rachunek. - Zapaci za to pan Wilbur Oxnard. Prosz wpisa to na jego konto - powiedziaa. - Chwileczk. Musz do niego zadzwoni. Sprzedawca wybra numer, zamieni z kim kilka sw, po czym odwiesi suchawk. - W porzdku - oznajmi. Pomogem jej zebra pakunki. Wyszlimy ze sklepu. - Gdzie lecimy z tym towarem? - spytaem. - Do ciebie. Masz jaki wz?Zaprowadziem j do swego samochodu. By to grat, ktry wypatrzyem w jakim autokomisie w Compton i kupiem za trzydzieci pi dolarw. Mia poamane resory, cieknc chodnic, ale jedzi. Przyjechalimy do mnie. Zaniosem alkohol do lodwki, nalaem dwie lufy, przyniosem je, usiadem na krzele i zapaliem cygaro. Usadowia si na kanapie, naprzeciw mnie, z nog zaoon na nog. Teraz dopiero zauwayem, e ma zielone kolczyki. - Ale szpan! - prychna. - Co takiego? - Zadajesz szpanu. Mylisz, e jeste wielkie panisko? - Skd! - Jak to nie. Wida to po twoim zachowaniu. Ale i tak mi si podobasz. Od pocztku mi si spodobae. - Podcignij troch wyej kieck. - Lubisz adne nogi? - Taa. Podcignij troch wyej kieck. Zrobia to. - O rany boskie! Wyej, jeszcze wyej! - Suchaj, nie jeste chyba jaki odchyleniec, co? Dziewczyny boj si tu takiego jednego zboka. Podrywa je, zabiera na chat, kae si rozebra i wycina im na ciele krzywki scyzorykiem. - To nie ja. - S jeszcze tacy, co najpierw ci zern, a pniej pokroj na kawaeczki. A potem ludzie znajd kawaek twojej sraki w zapchanej rurze ciekowej w Playa Del Ray, a lewy cycek w koszu na mieci gdzie pod Oceanside. - Dawno ju tego nie robi. Lata cae. Podcignij wyej kieck. Nagym ruchem podcigna do gry spdniczk. Byo to jak radosne preludium, jedna z tych chwil, w ktrej soce objawia swj prawdziwy sens. Podszedem do tapczanu, usiadem obok niej i pocaowaem j. A potem wstaem, nalaem nam po jednym i zapaem w radiu stacj KFAC. Trafilimy na co Debussy'ego. Sam pocztek utworu. - Lubisz tak muzyk? - zdziwia si. W rodku nocy, kiedy gawdzilimy w najlepsze, spadem z kanapy. Leaem na pododze i gapiem si w gr na jej pikne nogi. - Kochanie - wymamrotaem - jestem geniuszem. I pomyle, e nik oprcz mnie otym nie wie! Spojrzaa na mnie z gry. - Wstawaj z podogi, ty gupku pieprzony! Nie widzisz, e mam pusty kieliszek? Przyniosem jej drinka, po czym zwinem si w kbek obok niej na kanapie. Czuem, e zrobiem z siebie idiot. Potem poszlimy do ka. wiata byy pogaszone, wlazem na ni po ciemku, raz czy dwa razy popchnem do oporu i znieruchomiaem. - Suchaj, jak ty masz waciwie na imi? - A czy to, do cholery, nie wszystko jedno? - spytaa. 32 Na imi miaa Laura. Bya druga po poudniu, a ja szedem za ni drk na tyach sklepu meblowego przy Alvarado Street. Miaem ze sob swoj walizk. W gbi sta duy jednopitrowy dom, drewniany i stary, pokryty warstw biaej uszczcej si farby. - Nie podchod do samych drzwi - powiedziaa. - On ma na ppitrze lustro. Widzi w nim, kto stoi przed progiem. Odstpiem na prawo, ukryem si i czekaem. Laura staa w progu i naciskaa dzwonek. - Lepiej niech zobaczy tylko mnie. Jak odezwie si brzczyk, otworz drzwi i wejdziesz za mn. Odezwa si, Laura popchna drzwi. Wszedem za ni, lecz zanim ruszyem dalej, pozostawiem walizk u podna schodw. Wilbur Oxnard sta na samej grze; Laura popdzia, by si z nim przywita. Wilbur by starszym, siwowosym facetem i nie mia jednej rki. A do ramienia. - abciu! Jak to dobrze, e si zjawia! - Obj j jedynym ramieniem i pocaowa. Po chwili rozczyli si i dopiero wtedy mnie zobaczy. - Co to za jeden? - Och, Willi! Chciaam, eby pozna mojego koleg. - Cze! - powiedziaem na przywitanie. Nie odezwa si. - Wilbur Oxnard, Henry Chinaski - przedstawia nas sobie Laura. - Mio mi ci pozna, Wilbur - brnem dalej. Nadal nie odpowiada. W kocu burkn: - Dobra, Chod na gr. Wszedem na schody i ruszyem za Wilburem i Laur przez frontowy pokj. Napododzewszdzieponiewieraysimonety:piciocentwki,dziesiciocentwki,wiedolarwki, pdolarwki. Na samym rodku stay organy elektryczne. Poszedem za nimi do kuchni. Usiedlimy przy stole w kciku jadalnym, gdzie siedziay ju jakie dwie kobiety. Laura dokonaa prezentacji: - Henry, to jest Grace, a to Jerry. Dziewczyny, poznajcie mojego koleg. Henry Chinaski. - Sie masz - powiedziaa Grace. - Jak leci? - spytaa Jerry. - Mio mi panie pozna. Tankowali whisky. Z piwem, w charakterze popychacza. Na rodku stou staa miska z czarnymi i zielonymi oliwkami, strczkami chili i modymi pdami selera. Signem po strczek chili. - Czstuj si - mrukn Wilbur, gestem rki wskazujc butelk. - Tu jest samoobsuga. Piwo ju wczeniej przede mn postawi. Nalaem sobie lufk. - Czym si zajmujesz? - spyta gospodarz. - Henry jest pisarzem - oznajmia Laura. - Drukuj go w miesicznikach. Wilbur zwrci si w moj stron. - Naprawd jeste pisarzem? - Czasami. - Potrzebuj kogo, kto ma dobre piro. Dobry jeste? - Kady pisarz uwaa si za dobrego. - Szukam kogo, kto napisaby dla mnie libretto. Skomponowaem oper Imperator San Francisco. Wiesz, e by kiedy facet, ktry chcia zosta imperatorem tego miasta? - Nie. Nic o tym nie syszaem. - To bardzo ciekawa historia. Mam ksik o nim. Dam ci do przeczytania. - Fajnie. Siedzielimy przez chwil, popijajc w milczeniu. Przygldaem si trjce dziewczyn. Byy mniej wicej w tym samym wieku - gdzie okoo trzydziestu piciu lat - atrakcyjne, bardzo seksowne i wiadome, e tak si je odbiera. - Jak ci si podobaj te zasony? - spyta Wilbur. - Dziewczyny specjalnie je dla mnie zrobiy. One s bardzo utalentowane. Przyjrzaem si zasonom. Napakane na nich byy olbrzymie czerwone truskawy z szypukami i kropelkami rosy na szypukach. Istny wymiot. - Bardzo adne - stwierdziem.Wilbur poda nastpne piwa. Kady z nas nala sobie kolejn porcj whisky. - Nie przejmuj si, e wida dno - zakomunikowa gospodarz. - Jak skoczymy t flaszk, to wyjmiemy nastpn. - Dzikuj, Wilbur. Spojrza na mnie. - Rka mi sztywnieje. - Unis j i porusza palcami. - Prawie ju nie mog ni rusza. Pewnie niedugo umr. Lekarze nie mog odkry, co mi dolega. Dziewczyny myl, e si wygupiam, i jak im mwi o mojej chorobie, to sobie ze mnie artuj. - Ja nie myl, e si wygupiasz - zapewniem go. - Wierz ci. Wypilimy par kolejek. - Podobasz mi si - powiedzia Wilbur. - Wygldasz na faceta, ktry by tu i tam, swoje w yciu widzia. Wygldasz na faceta z klas. Wikszo ludzi nie ma w sobie czego takiego. A ty to masz. - Na klasie to ja si akurat nie znam. Ale rzeczywicie bywaem tu i tam. - Przejdmy do tamtego pokoju. Chc ci zagra kilka fragmentw z mojej opery. - wietnie. Otworzylimy nastpn flaszk, zabralimy ze sob par piw i przeszlimy do ssiedniego pokoju. - Wilbur, chcesz, ebym ci ugotowaa jak zupk? - spytaa Grace. - Jak mona je zupk, grajc na organach? - odpar. Wszyscy wybuchnlimy miechem. Fajny by ten Wilbur, wszyscy go tu lubili. - Jak si schla, zaczyna rozrzuca pienidze po pododze - szepna mi na ucho Laura. - Wyzywa nas od ostatnich i ciska w nas moniakami. Mwi, e tyle jestemy warte. Potrafi by bardzo wredny. Wilbur wsta i poszed do swojej sypialni. Gdy wrci po chwili, na gowie mia eglarsk czapeczk - tak jak nosz kapitanowie jachtw. Zasiad przy klawiaturze i zacz sw jedyn rk i niewadnymi palcami gra na organach. Bardzo gony by ten jego instrument. Siedzielimy, popijajc i suchajc jego gry. Kiedy skoczy, nagrodziem go oklaskami. Wilbur obrci si na stoku w moj stron. - Wiesz, par dni temu byy u mnie dziewczyny, zrobio si pno i nagle sycha krzyk: NALOT! eby widzia, jak one wiay: jedna goa, druga w samych majtkach, trzecia w biustonoszu. Wszystkie poleciay schowa si do garau. Ale jaja! Siedziaem na pitrze, a one pojedynczo, jedna po drugiej, z powrotem si tu przemykay. Z garau!Naprawd byo to zabawne. - Kto je nastraszy policj? - spytaem. - A jak mylisz, kto? Ja. Wsta, przeszed do sypialni i zacz si rozbiera. Przez otwarte drzwi wida byo, jak siedzi na skraju ka, w gatkach i podkoszulku. Laura wesza do jego pokoju, przysiada obok niego na ku i go pocaowaa. Zaraz potem wysza, przepuszczajc w drzwiach Jerry i Grace. Zbliya si do balustrady i wskazaa palcem na podne schodw. Zszedem na d po swoj walizk. 33 Nazajutrz, gdy tylko si obudzilimy, Laura zacza mi opowiada o Wilburze. Bya 9.30 rano, w domu panowaa cisza. - Facet jest milionerem - zacza. - Nie daj si zwie wygldem tego starego domu. Odziedziczy fortun po dziadku i ojcu. Obaj wykupili tu dookoa mas gruntw. Grace jest jego dziewczyn, ale daje mu niele popali. I susznie, bo to kawa skpego sukinsyna. Lubi opiekowa si dziewczynami poznanymi w knajpach, takimi, co nie maj gdzie spa. Oferuje im arcie i wyro. Nic wicej. adnych pienidzy. No i daje si napi, ale tylko wtedy, kiedy sam pije. A i tak Jerry potrafia wyrwa od niego troch grosza. Ktrej nocy napali si na ni, zacz j gania dookoa stou, a ona powiedziaa mu twardo: Nie, nie, nie! Nic z tego. Chyba e bdziesz mi paci pidziesit dolcw miesicznie. Do koca ycia. W kocu podpisa jej jaki wistek i wiesz, co si okazao? Sd uzna, e to jest wane. Musi jej teraz buli pidziesit dolcw, miesic w miesic. A w dodatku tak to zostao sformuowane, e po jego mierci spadkobiercy dalej bd musieli jej paci. - Niele - zauwayem. - Ale i tak jego dziewczyn numer jeden jest Grace. - A ty? - Ja to tylko tak... z doskoku. Od niedawna. - To dobrze. Bo mi si podobasz. - Naprawd? - eby wiedziaa. - Suchaj teraz: jeli rano wyjdzie z sypialni w tej swojej eglarskiej... no wiesz, w tej kapitaskiej czapce, to znaczy, e wyruszamy na morze. Doktor kaza mu kupi jacht. Dla zdrowia. - Duy jest ten jacht?- No pewnie. Suchaj, czy to ty wczoraj pozbierae te wszystkie monety z podogi? - Tak. - To niedobrze. Lepiej wzi cz, a cz zostawi. - Chyba masz racj. Powinienem troch ich z powrotem podrzuci? - Jak bdziesz mia okazj. Zaczem wanie wyazi z ka, eby si ubra, gdy do sypialni wpada Jerry. - Stoi przed lustrem, przymierza czapk i ustawia j pod waciwym ktem. Jedziemy na jacht! - W porzdku, Jerry - powiedziaa Laura. Oboje zaczlimy si ubiera. Zdylimy na czas. Wilbur nie odzywa si do nikogo. Mczy go kac. Zeszlimy za nim po schodach do garau, w ktrym sta niewiarygodnie stary samochd. Tak archaiczny, e tylne siedzenie zainstalowane mia w kufrze baganika. Grace i Jerry usiady z przodu obok kierowcy, a ja z Laur z tyu, w tej dostawce. Wilbur wyjecha na wstecznym do koca podjazdu, zawrci, skrci na poudnie w Alvarado - i za chwil bylimy ju w drodze do San Pedro. - Widziae, co za skurwysyn? Ma kaca i nie pije. A jak sam nie pije, to nikomu nie daje pi. Uwaaj, eby nie podpa - instruowaa mnie Laura. - Cholera jasna! Musz si czego napi. - Wszyscy si przez niego mczymy - odpara. Wyja z torebki p litra, odkrcia nakrtk i podaa mi flaszk. - Cay czas sprawdza, co robimy. Widzi nas we wstecznym lusterku. Poczekaj, a spojrzy, i gdy tylko zacznie patrzy na drog, pocignij sobie z gwinta. Utkwiem wzrok we wstecznym lusterku i po chwili zobaczyem w nim oczy Wilbura. Wyranie nas pilnowa. W sekund potem patrzy ju na drog. Walnem sobie yka i od razu poczuem si lepiej. Podaem flaszk Laurze. Teraz ona czekaa, a w lusterku pojawi si jego oczy. Pojawiy si. Znikny. Laura pocigna yk. Coraz przyjemniej nam si jechao. Zanim dotarlimy do San Pedro, butelka bya ju pusta. Laura wyja z torebki gum do ucia, ja zapaliem cygaro i wysiedlimy z wozu. Gdy pomagaem Laurze wygramoli si z kufra, spdniczka podjechaa jej do gry i nagle zobaczyem dugie nogi w nylonach, kolana, szczupe kostki. Wzio mnie tak, e musiaem odwrci wzrok i popatrzy w stron wody. Jacht nazywa si Oxwill. Na caej przystani nie byo wikszego jachtu. Podwioza nas do niego maa motorwka. Weszlimy na pokad. Wilbur pomacha rk swoim kolegom eglarzom i jakim szczurom portowym, po czym spojrza na mnie. - Jak si czujesz? - spyta.- Wspaniale, Wilbur! Wspaniale... jak imperator. - Chod! Poka ci co. Przeszlimy na ty odzi. Wilbur schyli si, szarpn za jaki piercie i odsun pokryw luku. Spojrzaem w d: byy tam dwa silniki. - Chc ci pokaza, jak si uruchamia silnik pomocniczy, na wypadek gdyby co nawalio. To nic trudnego. Potrafi to robi jedn rk. Staem znudzony i patrzyem, jak Wilbur szarpie za link. Skinem gow, zapewniem go, e zrozumiaem o co chodzi, ale okazao si, e na tym nie koniec: musia mnie jeszcze nauczy podnoszenia kotwicy i odcumowywania od nabrzea. I to akurat wtedy, gdy jedyn rzecz, jakiej potrzebowaem, bya nastpna porcja alkoholu. Wreszcie, po caej tej krztaninie, wyruszylimy w drog. Wilbur, w kapitaskiej czapce na gowie, sta za sterem, oblegany przez trjk dziewczt. - Och, Willie! Pozwl mi posterowa! - Willi! Mnie pozwl! Ja tam nie prosiem, eby mi pozwoli. Wcale nie miaem ochoty sterowa. Zszedem z Laur na d. Wntrze przypominao luksusowy apartament hotelowy z kojami zamiast ek. Zanioso nas prosto do lodwki. Bya pena jedzenia i trunkw. Staa tam rwnie napoczta butelka whisky: trzy czwarte litra. T wanie wycignlimy ze rodka. Przyrzdziem porcyjk z wod mineraln. Wypilimy po jednym. Takie ycie wydao mi si cakiem znone. Laura nastawia patefon i wysuchalimy czego, co nazywao si Odwrt Napoleona. Spojrzaem na ni. Radosna, umiechnita, naprawd adnie wygldaa. Pochyliem si ku niej, pocaowaem j, moja do zacza wdrowa w gr po jej udzie - i wtedy usyszaem, e nagle zgas silnik. Odwrciem si. Na wiodcych w d schodkach pojawi si Wilbur. - Wracamy do portu! - rzuci krtko. W tej kapitaskiej czapce wyglda cakiem gronie. - Po co? - spytaa Laura. - Ona znowu wpada w t swoj chandr. Boj si, e wyskoczy za burt. Nie odzywa si do mnie. Siedzi nieruchomo i patrzy przed siebie. Boj si, e w kadej chwili moe rzuci si do oceanu. A przecie ona nie umie pywa. - Posuchaj, Wilbur - powiedziaa Laura. - Daj jej po prostu dziesi dolcw. Poleciay jej oczka w poczochach. - Nie, wracamy. A poza tym... dlaczego wy tu pijecie? Wilbur wszed po schodkach na gr, znowu zaterkota silnik, jacht zatoczy uk izaczlimy wraca do San Pedro. - Za kadym razem, gdy mamy pyn do Cataliny, jest to samo. Grace wpada w chandr, siada i gapi si w ocean. Z chustk zawizan wok gowy. W ten sposb naciga go na rne rzeczy. Ale za burt w yciu by nie wyskoczya. Boi si wody. - No c - westchnem. - Wypijmy jeszcze par kolejek. Jak pomyl o tym, e mam pisa wierszyki do tej opery Wilbura, to mi si y odechciewa. - No pewnie. T flaszk moemy dopi - przytakna Laura. - I tak ju mu podpadlimy. Jerry zesza na d i przyczya si do nas. - Grace nie moe sobie darowa, e to ja wycigam od niego te pidziesit dolcw miesicznie. Przecie, cholera, za fryko tego nie bior. Ledwie ona gdzie wyjdzie, a ten stary skurwiel od razu na mnie wazi i zaczyna mnie dyma. Nigdy nie ma do. Boi si, e umrze, i dlatego chce jeszcze odwali tyle numerw, ile si da. Wypia kielonka i nalaa sobie nastpnego. - Niepotrzebnie odeszam z dziau kadr u Searsa Roebucka. Tam mi dopiero byo dobrze. Wypilimy wszyscy za tamte dobre czasy. 34 Zanim jacht przybi do nabrzea, przyczya si do nas rwnie Grace. Gow nadal miaa owinit chustk i nie braa udziau w rozmowie, tylko pi. Wszyscy pilimy. Take wtedy, gdy po schodkach zszed Wilbur. Sta przez chwil i w milczeniu nam si przyglda. - Zaraz wracam - warkn. Byo wczesne popoudnie. Pilimy dalej, eby skrci oczekiwanie. Dziewczyny zaczy si spiera, jak naley manipulowa Wilburem. Upatrzyem sobie jedn z koi, wlazem do niej i usnem. Gdy si obudziem, z wieczora po trochu robia si noc i byo zimno. - Gdzie jest Wilbur? - spytaem. - On tu nie wrci - powiedziaa Jerry. - Jest wcieky. - Wrci, wrci - mrukna Laura. - Nie zostawi tu swojej Grace. - Gwno mnie on obchodzi - owiadczya Grace. - Moe sobie nie wraca. Jedzenia i picia mamy tyle, e starczyoby dla caej egipskiej armii na miesic. A wic tak: miaem spdzi noc na najwikszym w porcie jachcie z trzema kobietami. Najgorzej, e by taki cholerny zib. To od tej wody tak cigno. Wylazem z koi, wypiemco na rozgrzewk i wpezem do niej z powrotem. - O Jezu, jak zimno! - poskarya si Jerry. - Pozwl mi wej do ciebie i troch si ogrza. Zrzucia pantofle i wskoczya na moje legowisko. Laura i Grace, obie pijane, zawzicie o czym dyskutoway. Jerry bya maa, okrga, nawet bardzo okrga, z takich, co to kady chciaby si przytuli. Przywara do mnie caym ciaem. - Jezu, jak zimno! Obejmij mnie. - Daj spokj! Laura... - A co jej, kurwa, ubdzie? - No wiesz... moe j to wkurzy. - Nic j nie wkurzy. Przecie jestemy przyjacikami. Zaraz si przekonasz. - Jerry usiada na koi. - Laura! - Co takiego? - Suchaj, chc si troch pogrza. W porzdku? - W porzdku - odpara Laura. Jerry z powrotem wlizgna si pod przykrycie. - Widzisz! Nie ma adnych pretensji. - No dobra - powiedziaem. Wziem j za dup, przygarnem do siebie i pocaowaem. - Tylko nie posuwajcie si za daleko - ode

top related