antidatum wydanie 10, kwiecien 2015

85
W WYDANIU MIĘDZY INNYMI Wiosna Korn - galeria zegarków Cerkiew wędrowna Wisła - świąteczna wycieczka Ceramika manufaktury w Tomaszowie Lubelskim Armenia - jak u Mamy Biała Dama WYDANIE CZWARTE 2015 I WWW.ANTIDATUM.COM

Upload: lariat

Post on 21-Jul-2016

216 views

Category:

Documents


1 download

DESCRIPTION

Lubelski Slow Life

TRANSCRIPT

Page 1: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

W WYDANIU MIĘDZY INNYMI

Wiosna Korn - galeria zegarków Cerkiew wędrowna Wisła - świąteczna wycieczka Ceramika manufaktury w Tomaszowie Lubelskim Armenia - jak u MamyBiała Dama

WYDANIe CZWArTe 2015 I WWW.ANTIDATUM.CoM

Page 2: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

redakcja: łucja frejlich-STruG, andrzej frejlich

dział reklamy:Tel. 81 532 87 39

foToGrafie:łucja frejlich-STruG, andrzej frejlich jakuB kaznoWSki

Skład i Grafika: lariaT™ STudio Graficzne, WWW.lariaT.pl ul. okopoWa 10/4, luBlin, Tel. 516 979 240

maGazyn BezpłaTny porTalu anTidaTum.com, Sprzedaż całości luB fraGmenTóW jeST niedozWolona i STanoWi naruSzenie przepiSóW praWa i Grozi odpoWiedzialnością praWną. WSzelkie praWa zaSTrzeżone dla ich Właścicieli. WykorzySTanie maTeriałóW z niniejSzej puBlikacji możliWe jeST Wyłącznie za zGodą redakcji z poWołaniem Się na źródło Treści.© 2014 anTidaTum

WYDANIe CZWArTe 2015 I WWW.ANTIDATUM.CoM

Page 3: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

3

niewielu z nas może pozwolić sobie dzisiaj na luksus niespiesznego życia. nieustannie gdzieś biegniemy zaabsorbowani aktualnymi problemami. W natłoku codziennych spraw nie zauważymy, jak wiele rzeczy nam umyka, bezpowrotnie ginie w otchłani upływającego czasu.

na przekór panującym tendencjom proponujemy państwu udać się w niespieszną podróż. podróż z lublinem w tle, chociaż zasięgiem tematycznym wykraczającą dalece poza zwykłe zwiedzanie miasta. chcemy, aby smakowanie lublina stało się pretekstem do głębszej refleksji nad kulturą, sztuką i stylem życia.

W antidatum postaramy się na chwilę zatrzymać czas. W kadrach fotografii i tekstach będących próbą uchwycenia ulotnych chwil oraz nietuzinkowych wydarzeń – tych współczesnych i minionych. podejmiemy próbę wydobycia spod warstwy kurzu zapomnianych historii i miejsc, które nie przetrwały próby czasu. pochylimy się nad dziełami sztuki, zarówno tymi docenionymi jak i ukrytymi gdzieś, zepchniętymi na margines świadomości. zwrócimy uwagę na pełne kunsztu dzieła ludzkiej wyobraźni, którym często trudno przedrzeć się przez gęstą warstwę otaczających nas informacji.

mamy świadomość tego, że czas i jego percepcja są zjawiskami subiektywnymi. dlatego na łamach naszego pisma pojawią się teksty pisane z perspektywy przedstawicieli dwóch kolejnych pokoleń. ich autorzy postrzegają świat inaczej, ogniskują swoją uwagę na innych zjawiskach, poświęcają swój czas odmiennym aktywnościom i zainteresowaniom. To, co ich łączy, to filozofia życiowa, która nakazuje doceniać szczegóły, cieszyć się pięknem i odnajdować je w rozmaitych zaułkach lublina, rzecz jasna - niespiesznie.

andrzejhistoryk sztuki, bizantynista. mieszka w lublinie od dawna i kocha to miasto jak swoje. fascynuje go dobre rzemiosło w każdym jego aspekcie. docenia przede wszystkim kunszt zegarmistrzów, ale czary krawców, jubilerów, a nawet repuserów też stara się zgłębić. nie poprzestaje na podziwianiu. To on rozmontuje zegarek lub radio po to, by zrozumieć, „jak to działa”. lubi przyrodę i dobre, czyste buty.

łucjacórka andrzeja. zawodowo poszła w ślady rodziców, choć na drodze wykształcenia zahaczyła jeszcze o ogrody. urodziła się w lublinie i nigdy nim nie znudziła. po ojcu odziedziczyła zamiłowanie do detali i tradycji, ale patrzy na nie oczami młodszego pokolenia. pociągają ją zapomniane miejsca, dobre książki i kuchnia „nie na skróty”.

redakcja

Page 4: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

edytorial

Page 5: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

5

Tegoroczna wiosna wielokrotnie nas zwodziła. po ciepłych, zapo-wiadających już lato dniach, z powrotem uraczyła śniegiem, który nikomu nie umilił raczej świątecznego wypoczynku. Tą zmienność świetnie obrazował już pierwszy dzień wiosny. z kwietniowych nie-aktualności dowiecie się, że zupełnie podobnie było dziewięćdzie-siąt lat temu.

jeżeli wybraliście się gdzieś w wiosennych butach i płaszczu, a wiosna jeszcze nie dorosła do Waszych oczekiwań, po powro-cie zróbcie koniecznie rozgrzewającą i pikantną zupę z pietruszki, gruszki i gorgonzoli. jeśli jednak macie daleko do domu, a kiszki marsza grają, równie skutecznie rozgrzejecie ciało i duszę w nowej armeńskiej restauracji przy ulicy narutowicza.

Gdy już opuści Was wiosenne osłabienie i poczujecie ducha przy-gody, wybierzcie się wraz z antidatum, choćby wirtualnie, do nasze-go skansenu, nad Wisłę i do Tomaszowa lubelskiego. W każdym z tych miejsc na swój sposób przeniesiecie się w czasie. a skoro już o czasie mowa, podpowiadamy Wam, gdzie można kupić pre-zent na komunię, rocznice, urodziny, cudze lub nawet własne. pre-zent zawsze trafiony i właśnie z czasem związany.

zapraszamy!

łucja frejlich-Strug

Page 6: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

Wiosna

Page 7: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

7

Page 8: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

pierWSzy (druGi) dzień WioSny

Page 9: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

9

To już pół roku minęło od czasu, gdy ostatniego dnia lata prowa-dziłem państwa ulubioną trasą moich pieszych wędrówek. przyszła wiosna, dlaczego więc nie powtórzyć wycieczki z aparatem jako notatnikiem. przyjechałem na wieś w piątek wieczorem. Sobota była pierwszym dniem wiosny. pogoda piękna, słoneczna, kilkana-ście stopni ciepła. Wyjść od razu rano, czy może trochę później? może najpierw pogrzebię trochę w ogródku. po jesieni pozostało kilka niedokonanych grządek. Spora część trawy nie wygrabiona ze starych liści. postanowiłem najpierw nadrobić zaległości. i tak minął cały niemal dzień. pomyślałem, że jeśli wyjdę w niedzielę rano, to przecież nikt nie zauważy, że to drugi, a nie pierwszy dzień wiosny. przed wieczorem zdążyłem jeszcze wpstryknąć krokusy, które były w pełni kwitnienia, jedną z pierwszych stokrotek, jaka pojawiła się na trawniku i zachodzące słońce. nic nie zapowiadało zmiany pogody, noc też była wygwieżdżona.

Wstałem wcześnie, nastawiłem wodę na kawę i wyjrzałem przez okno. Totalne zaskoczenie – w powietrzu wirują pojedyncze dro-binki śniegu, a na termometrze temperatura bliska zera. Gdy po pół godzinie wychodziłem, śnieg już się rozkręcał. jeszcze szyb-

Pierwszy (drugi) dzień wiosny

Page 10: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

ko topniał, bo ziemia była nagrzana kilkudniowym słońcem, ale na liściach i suchej trawie było go coraz więcej. Gdy po dwóch go-dzinach wracałem, wszędzie było już biało. nawet misiek, pies są-siadki miał zafrasowaną minę tą niespodziewaną zmianą aury. Tak oto zmienna marcowa pogoda obnażyła planowane przeze mnie fałszerstwo. ale jakie to ma znaczenie, w końcu pierwszy dzień wiosny to tylko data w kalendarzu.

andrzej frejlich

pierWSzy (druGi) dzień WioSny

Page 11: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

11

Page 12: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015
Page 13: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

13

Page 14: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

KornGaleria Zegarków

Page 15: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

15

Page 16: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

pisząc kolejne teksty o zegar-kach mam świadomość, że mój dobór tematów nie musi odpo-wiadać wszystkim potencjalnym czytelnikom. nie tylko prezentu-ję kolejne egzemplarze z mo-jego zbioru, ale także własne preferencje co do stylu i formy. Bo przecież zegarek to nie tyl-ko użyteczny instrument pomia-

rowy, ale również podstawowy element męskiej biżuterii. nie-którzy – rygorystyczni puryści, twierdzą, że jedyny- poza ob-rączką- który przystoi mężczyź-nie. Współcześni panowie nie mają oporów przed obwiesza-niem się wszelkimi możliwymi błyskotkami, ale zegarek wciąż pozostaje wśród tych świecide-

KORN Galeria Zegarków

Page 17: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

17

łek najważniejszy.

Stare klasyczne zegarki nosi się rzadziej, najczęściej kupujemy je sami w sklepie, albo dostajemy w prezencie na szczególne okazje. Gdzie więc kupować?, dla siebie, albo na prezent.od dawna chodził mi po głowie pomysł, aby na ten temat napi-sać. Gdybym chciał opisać wszystkie potencjalne miejsca zaku-pu w lublinie musiałbym ograniczyć się do sporządzenia listy, co najwyżej z podziałem na pewne kategorie i asortyment. ponieważ sam współczesnych zegarków nie kupuję, chciałem obgadać te-mat z kimś lepiej zorientowanym. moim doradcą i mentorem jest pan jacek Smoliński, którego poznałem w początkach mojej zbie-rackiej pasji. nie tylko dzielił się ze mną fachową wiedzą, podrzu-cał specjalistyczną literaturę, ale też ustrzegł od wielu banalnych

Page 18: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

korn- Galeria zeGarkóW

pomyłek, gdy nad chłodnym i rzeczowym osądem brały górę emo-cje i wychodziła ignorancja niedouczonego pasjonata. Szczególnie cenna była znajomość rynku zegarków – pan jacek ma kilkanaście lat dłuższy staż w tej dziedzinie ode mnie. Tak też było tym razem. zasugerował mi wybór sprzedawcy, do którego trafić może niemal każdy zainteresowany zakupem zegarka, ale też takiego, który fa-chowo i rzetelnie będzie mógł nam pomóc w dokonaniu wyboru. padła nazwa sklepu korn, który mieści się w c. h. e. leclerc, przy ul. Tomasza zana 19. Sklep oczywiście znałem, ale nie jako klient.

kilka dyskretnych wizyt na początek, a potem rozmowy z perso-

Page 19: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

19

nelem i właścicielem przekona-ły mnie, że mam do czynienia z zespołem ludzi, dla których zegarek nie jest tylko zwykłym towarem, a klient ma dla nich wartość nie tylko wtedy, gdy wejdzie i z miejsca coś kupi. o relacjach z klientem może za chwilę, a teraz kilka podstawo-wych informacji.Właścicielem sklepu korn

Galeria zegarków jest powsta-ła w 1992 roku w lublinie firma jubilerska korn S.c. Salon jubi-lerski, który mieści się w starej części leclerc-a ma dużo dłuż-szą tradycję. jest tam bodajże od początku istnienia centrum handlowego. połączenie bran-ży jubilerskiej i zegarkowej jest chyba najbardziej naturalnym mariażem.

Page 20: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

korn- Galeria zeGarkóW

korn ma w stałej ofercie ponad 20 marek, zarówno szwajcar-skich, jak i japońskich, a także liczne marki modowe. Wybór jest imponujący, jeśli uświadomimy sobie, że w ciągłej ofer-cie jest bez mała 1300 egzemplarzy. do tego dodać należy jeszcze wszelkiego rodzaju akcesoria - paski i baterie to pod-stawowe z nich. Tu dobierzemy i zamocujemy nowy pasek, także renomowanych producentów, wymienimy baterię w ze-garku kwarcowym. możemy również zakupić rotomat, który podtrzyma chód naszego zegarka automatycznego, wtedy, gdy nie nosimy go na nadgarstku.Wśród dostępnych w salonie marek wypada najpierw wymie-nić te najbardziej tradycyjne i uznane: longines, Tissot, atlan-tic, certina, doxa, roamer i nowsze, ale szczególnie doce-niane: maurice lacroix – wyróżnia się ilością mechanizmów skonstruowanych we własnej manufakturze, frederique con-stant – zadziwia bogactwem rozwiązań wzorniczych z wy-raźnym ukłonem w stronę klasyki. ingersoll – marka o XiX--wiecznej metryce, ale reaktywowana całkiem niedawno. od razu weszła na rynek z całą paletą modeli o szerokiej rozpię-tości funkcji i mnogości komplikacji, także wzorniczo bardzo zróżnicowanych. z marek japońskich dostępne są: Seiko, citizen, Timex, casio. Wśród marek modowych wypada wy-mienić: michale kors, emporio armani, calvin klein, dkny, diesel, fossil, esprit. znajdziecie tu państwo tak lubiany ice Watch i wysmakowanego w swym minimalistycznym skandy-nawskim wzornictwie denish design. jeśli i to nie zaspokoi

Page 21: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

21

Page 22: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

Waszych oczekiwań, personel sprowadzi oczekiwany model na za-mówienie, oczywiście z oferty marek, z którymi firma współpracuje. Tak, jak ilość modeli i egzemplarzy jest imponująca, podobnie jest z rozpiętością cen. możemy nabyć zegarek już za ok. 100 złotych, ale i egzemplarze ekskluzywne, ze skomplikowanymi mechanizma-mi, czy w złotych kopertach. zdecydowałem się w pierwszej kolejności zaprezentować salon korn nie tylko dlatego, że ma wyjątkowo bogatą ofertę. Są w lu-blinie sprzedawcy, którzy zaoferują nam bardziej prestiżowe marki. korn z pewnością ujmuje podejściem do klienta. jak wspomniałem, personel ma wyjątkowo kompetentny. pracownicy ciągle doskona-lą swą wiedzę, uczestniczą w szkoleniach organizowanych przez

korn- Galeria zeGarkóW

Page 23: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

23

poszczególne marki. potrafią doradzić nam w trudnych wyborach. W końcu zegarek to nie produkt pierwszej potrzeby, nie kupuję się go raz w tygodniu. również ze względu na potencjalne koszty za-kupu, ważna jest atmosfera, w jakiej się go dokonuje. Tu nie każą nam stać przy ladzie i czekać na swoją kolej. za ladą jest stolik, kanapa i fotele. możemy usiąść, pooglądać w skupieniu i porozma-wiać. W takich warunkach dokonuje się z pewnością trafniejszych i bardziej świadomych wyborów. To wszystko razem wzięte powo-duje, że klienci bardzo często wracają, po drugi zegarek, po zega-rek dla żony, dla chrześniaka na komunie. ale przychodzą też po-rozmawiać, bo złapali zegarkowego bakcyla, albo usłyszeli, że ich ulubiona marka wypuściła nowy model. przychodzą też pochwalić się tym, co kupili gdzie indziej. Tego typu relacje możliwe są tylko tam, gdzie klient jest bardziej oczekiwanym gościem, niż nabywcą, który pozwoli wygenerować kolejne zyski.

andrzej frejlich

Page 24: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015
Page 25: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

25

Cerkiew wędrowna

Page 26: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

Cerkiew wędrowna. Świątynia Greckokatolickiej Parafii w Lublinie

W dniu, w którym piszę ten tekst, kościoły wschodnie świętują Wielkanoc. na terenie lublina i lubelszczyzny wyznawcy dwóch obrządków, Grekokatolicy i prawosławni spieszą do swych świątyń by czcić zmartwychwstanie pańskie. Wszyscy w lublinie wiemy, gdzie modlą się wyznawcy prawosławia. zabytkową cerkiew na podzamczu identyfikujemy bez trudu, nawet jeśli nie byliśmy we-wnątrz, to jej bryła doskonale utrwaliła się już w krajobrazie miasta. Budowla stoi tu już kilka stuleci. ale gdzie modlą się Grekokatolicy? z odpowiedzią na to pytanie niejeden z nas miałby problem. Wyznawców przybywa, głównie za sprawą studiującej w lublinie

młodzieży z ukrainy. do nie-dawna parafia Greckokatolicka w lublinie nie posiadała jednak własnej czynnej cerkwi. liturgię sprawowano gościnnie w ko-ściele p. w. św. jozafata przy ul. zielonej. kilkanaście lat temu sytuacja się zmieniła.jadąc w kierunku Warszawy, na drugiej Górce Sławinkowskiej, po lewej stronie widzimy rozle-

głe tereny muzeum Wsi lubel-skiej, potocznie zwane „skan-senem”. u podnóża jednego ze wzgórz, tuż za ogrodzeniem widać zwartą, wysmukłą bry-łę drewnianej świątyni, nakrytą trzema kopułami. Wygląda jak jeden z obiektów zespołu mu-zealnych budowli, reprezentują-cych budownictwo różnych re-gionów obszaru lubelszczyzny.

Page 27: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

27

i rzeczywiście jest to jeden z eksponatów muzealnych, ale nie tylko. To jednocześnie parafialna świątynia wspólnoty greckokatolickiej lublina, której przewodniczy proboszcz ks. Stefan Batruch.Teoretycznie cerkiew powinna być usytuowana w sektorze regionu roztocze, który reprezentowany jest w muzeum przez liczną grupę budownictwa wiejskiego. Translokowano ją bowiem ze wsi Tarno-szyn, położonej w okolicach Tomaszowa lubelskiego, przy obec-nej granicy polsko-ukraińskiej. niemniej jednak, pomysł aby nadać jej podwójną funkcję, i muzealną i kultową – świątyni parafialnej, wymagał wyłamania się z tej zasady przyjętej celem prezentacji architektury regionów kulturowych, składających się na obszar Wy-

Page 28: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

żyny lubelskiej. cerkiew ulokowano w miejscu doskonale ekspono-wanym, a jednocześnie dostępnym niezależnie od układu komuni-kacyjnego samego muzeum. Warto podkreślić, że takie rozwiązanie, gdy obiekt sakralny zostaje uratowany dzięki przeniesieniu go do muzeum i nadaniu mu sta-tusu eksponatu, a jednocześnie ożywa jako miejsce modlitwy, nie jest praktyką częstą. jest jednak rozwiązaniem najbardziej pożą-danym, gdyż w nowym miejscu w pełni przywracamy mu pierwot-ną funkcję, która pierwotnie warunkowała jego powstanie i czasami wielowiekową egzystencję. Tak też jest w tym przypadku. cerkiew otwarta jest dla zwiedzających, którzy mogą zwiedzać autentyczną

cerkieW WędroWna

Page 29: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

29

świątynię wraz z jej funkcjonalnym – liturgicznym wyposażeniem. Wspólnota parafialna zaś ma swą świątynię – miejsce modlitwy i sprawowania liturgii.cerkiew jest budowlą drewnianą, trójdzielną, składa się z prezbi-terium, nawy, babińca. przy prezbiterium od północy i południa usytuowane są dwie zakrystie. długość budowli to ok. 18,5 metra, a wrażenie wysmukłości nadają trzy kopuły, usytuowane nad każ-dą z części, przy czym jedynie kopuła nawy jest rzeczywista, na-tomiast dwie pozostałe, nad prezbiterium i babińcem, są kopułami pozornymi. jedynie ich baniaste hełmy czytelne są na zewnątrz i mają znaczenie kompozycyjne i symboliczne, ale nie konstrukcyj-ne.

Page 30: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015
Page 31: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

31

historia naszej cerkwi jest niesłychanie boga-ta i wręcz dramatyczna. można by ją nazwać ko-ściołem „wędrującym”. zbudowano ją w 1759 roku w miasteczku uhrynów koło Sokala jako greckoka-tolicką świątynię dla parafii św. mikołaja cudotwór-cy. Gdy w 1900 roku parafianie wznieśli nową, mu-rowaną świątynię, dawną drewnianą nabyła parafia greckokatolicka w ulhówku z przeznaczeniem na cerkiew filialną we wsi Tarnoszyn. Tu przeniesiono ją w latach 1903-04 i uroczyście konsekrowano w 1906 roku. przeznaczoną sobie funkcję pełniła do 1947 roku. akcja Wisła i przesiedlenie większo-ści rdzennych mieszkańców przez władze komuni-styczne pozbawiły świątynię większości wyznaw-ców. W latach 1947 – 1960 pełniła funkcję kościoła parafii katolickiej. Gdy z kolei ci wznieśli nowy mu-rowany kościół, dawna cerkiew została opuszczo-na i zaczęła popadać w ruinę. zdewastowana, kilkukrotnie podpalana, ostała się jako wypruty ze wszelkich elementów liturgicznego wyposażenia, architektoniczny destrukt. po trzydziestu latach ob-umierania nabyła ją parafia Greckokatolicka w lu-blinie, w 1994 r. przeniesiono ja na teren Skansenu. pomimo przeciwności losu i kolejnych translokacji, zadziwiająco dobrze zachowały się oryginalne ele-

Page 32: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

menty konstrukcji. W latach 1997–98, po gruntownych badaniach i konserwacji dokonano ponownego montażu bryły architektonicz-nej. Stało się to możliwe dzięki zgodnej współpracy parafii i mu-zeum, wsparciu finansowemu ministerstwa kultury i Sztuki, licznych fundacji, współdziałaniu muzealników, historyków sztuki i sporego grona konserwatorów z polski i ukrainy – głównie ze lwowa. ale tak naprawdę o ostatecznym sukcesie zadecydowały upór i determina-cja ks. Stefana Batrucha.Trudnym wyzwaniem był wybór elementów wyposażenia. pierwot-ne nie zachowało się, uwzględnić też trzeba było podwójną funkcję obiektu w nowym miejscu – kultową i ekspozycyjną. dylemat, czy sięgnąć po wyposażenie liturgiczne pochodzące z innych, nie ist-niejących już cerkwi, czy oprzeć się na kopiach, które dawałyby wyobrażenie o jej wystroju z okresu 20-lecia międzywojennego nie było dylematem łatwym. każde potencjalne rozwiązanie było kom-promisem. W przeciwieństwie do dobrze zachowanej architektu-ry, stan polichromii wnętrza nie pozwalał na odtworzenie programu jakichkolwiek kompozycji. najwięcej uwagi poświęcono ikonosta-sowi, to najważniejszy element wyposażenia liturgicznego każdej cerkwi i artystyczna dominanta we wnętrzu. pierwotny ikonostas z Tarnoszyna zachował się jedynie szczątkowo, i chociaż był cha-rakterystyczny dla terenów polski wschodniej XiX wieku – z dużymi przezroczami nad partią wrót królewskich i diakońskich - w literatu-rze ten typ nazywany jest niekiedy hrubieszowsko-tomaszowskim, ze względu na wartość artystyczną oryginalnej architektury i cele muzealne, nie zdecydowano się na rekonstruowaną kopię. Sądzę,

cerkieW WędroWna

Page 33: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

33

Page 34: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

że słuszną decyzją było przeniesienie do wnętrza zachowanego w przeważającej większości oryginalnie ikonostasu z Teniatysk. To miejscowość położona zaledwie kilkanaście kilometrów od Tarno-szyna. Ten ikonostas reprezentuje formę tradycyjną, bardziej archa-iczną. po podjęciu decyzji, która była o tyle łatwiejsza, że wytypo-wany ikonostas znajdował się w zbiorach muzeum Wsi lubelskiej. pozostał jedynie problem techniczny – jak wpasować go w nowe wnętrze. patrząc na efekt końcowy, mniej zorientowany zwiedzają-cy nie dostrzeże chyba jego obcego pochodzenia. elementy rucho-mego wyposażenie z Tarnoszyna, nieliczne zresztą, pieczołowicie zakonserwowane, wróciły na swoje pierwotne miejsce. pozostałe pochodzą z niebędących już w kulcie innych cerkwi. Widoczna już dzisiaj całość tworzy jednolity estetycznie i stylistycznie zespół.ikonostas, historia jego rozwoju, liturgiczna funkcja i program tre-ściowy, to temat bogaty i frapujący. zasługuje na osobne potrakto-wanie, dlatego zostawiam go na odrębny tekst. W tym miejscu zachęcam do wycieczki do skansenu i wizyty także w cerkwi. a może wybierzecie państwo w dzień i godzinę spra-wowania nabożeństw. dopiero uczestnicząc w liturgii, przynajmniej biernie, zrozumiemy w pełni, na czym polega fenomen świątyni – w tym wypadku obrządku wschodniego. Słowa i gesty celebran-sów, śpiewy cerkiewne, język, zestrojone z architektura, tworzą nie-rozerwalną jedność.aby zachęcić do takiej wyprawy – sezon w skansenie już się za-czął – zamieszczamy kilka zdjęć autorstwa pana piotra maciuka. a ponieważ wiosnę w tym roku mamy niesłychanie dynamiczną, to

cerkieW WędroWna

Page 35: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

35

andrzej frejlich

i cerkiew w zimowej szacie będzie na miejscu.

Page 36: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

Wisłaświąteczna wycieczka

Page 37: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

37

Wisłaświąteczna wycieczka

Page 38: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

jak wielu z nas, planując świąteczny wyjazd obiecywałem sobie więcej niż zwykle czasu na spokojny spacer, a może nawet dłuższą wycieczkę. niestety pogoda zweryfikowała te plany. Było nie tylko zimno, co w pieszych wędrówkach nie jest najgorsze, ale praw-dziwa karuzela meteorologiczna z naprzemiennie padającym desz-czem, deszczem ze śniegiem, a nawet gradem, mogła zniechęcić nawet najtwardszego piechura. chwilowe przebłyski słońca i dziu-ry w zachmurzonym niebie dawały nadzieję, że może przynajmniej godzinę bez większych zawirowań pogodowych da się z tego wy-

Małopolski Przełom Wisły - świąteczna wycieczka na przekór pogodzie

Page 39: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

39

kroić. i udało się! W niedzielę Wielkanocną, tuż przed zachodem słońca, kiedy proporcje pomiędzy ilością chmur i błękitnego nieba wydawały się najbardziej korzystne, szybko wsiedliśmy do samo-chodu i w drogę! dystans był niewielki, bo zaledwie kilka kilome-trów. W dzieciństwie tą odległość pokonywałem z moimi braćmi na piechotę, najczęściej o świcie, albo i przed. To była droga na ryby, z wędkami i innymi przydatnymi bambetlami. ciągnęły nas starorzecza Wisły. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że jest to obszar małopolskiego przełomu Wisły, podobno jedyny w dzisiejszej euro-pie naturalny bieg dużej rzeki. Było to po prostu najbliższe miejsce nad „wielką wodą”. Gnała nas tam nie potrzeba podziwiania nie-mal dziewiczej natury – jej piękno pewnie już wtedy dostrzegałem,

Page 40: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

WiSła - śWiąTeczna Wycieczka

nie pamiętam, ale poszukiwanie emocji wędkarskich. Trofea prawie nigdy nie dorastały do wcześniejszych oczekiwań.oto kilka impresji utrwalonych okiem obiektywu w trak-cie godzinnej wędrówki wzdłuż koryta starorzecza w jednym z najbardziej lubianych przeze mnie miejsc. lokalizacji nie zdradzam – czysty egoizm nakazuje mi zachować ją tylko dla siebie.małopolski przełom Wisły to obszar niezbyt rozległy. rozciąga się w dolinie rzeki pomiędzy zawichostem i puławami. jest przykładem na to, że zapóźnienie cywilizacyjne czasami wychodzi na dobre, zwłaszcza przyrodzie, a w konsekwencji także i człowiekowi. pod-czas gdy większość dużych europejskich rzek płynie w uregulowanych korytach, a czasami wręcz wybeto-nowanych kanałach, nasza niedoinwestowana Wisła meandruje sobie spokojnie. na tym odcinku przebija się przez pas wzniesień, z reguły podmywając jeden z wysokich brzegów. W takich miejscach ich strome krawędzie odsłaniają swoje wnętrze – warstwy mięk-kich skał wapiennych i opok. To ślad prehistorii tych terenów, morza, na dnie którego nagromadziły się szczątki obumarłych organizmów. Stąd na każdym kroku, czy to na klifowych urwiskach, czy w licznych kamieniołomach zlokalizowanych wzdłuż biegu Wisły,

Page 41: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

41

Page 42: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

co chwile odkrywamy skamieniałe muszle, odciski, czy tajemnicze dla laika kształty organizmów, które wyginęły przed milionami lat. jeśli nurt rzeki napiera na jeden z brzegów, zwykle na drugim z nich rozcią-gają się płaskie doliny terenów zalewowych porośnię-te wikliną, krzewami i drzewami charakterystycznymi dla terenów podmokłych. równolegle do nurtu two-rzy się sieć starorzeczy, a w głównym biegu liczne piaszczyste łachy i wyspy porośnięte bujną roślinno-ścią. rzekę i dno doliny można obserwować dość swobodnie z obu jej brzegów, nie są one ani zbyt gęsto zalesione, ani porośnięte wyniosłymi drzewa-mi. To daje możliwość niezakłóconej obserwacji za-równo przeciwległego brzegu, jak i samej Wisły z jej licznymi rozlewiskami, łagodnie wijącym się nurtem. Gdy zapuścimy się nad jej dzikie brzegi, możemy zaobserwować wiele gatunków zwierząt, zwłaszcza ptaków, nie spotykanych już w polsce w innych miej-scach – pod warunkiem, że rozróżniamy mewę od rybitwy, nie wspominając o bardziej zaawansowanej wiedzy ornitologicznej. równie bogata jest też szata roślinna. na wystawionych w kierunku południowym i zachodnim zboczach doliny rośnie wiele ciepło-lubnych gatunków. przyciągają nas w te miejsca nie tylko krajobrazy i przyroda. dolina Wisły jest równie

WiSła - śWiąTeczna Wycieczka

Page 43: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

43

co chwile odkrywamy skamieniałe muszle, odciski, czy tajemnicze dla laika kształty organizmów, które wyginęły przed milionami lat. jeśli nurt rzeki napiera na jeden z brzegów, zwykle na drugim z nich rozcią-gają się płaskie doliny terenów zalewowych porośnię-te wikliną, krzewami i drzewami charakterystycznymi dla terenów podmokłych. równolegle do nurtu two-rzy się sieć starorzeczy, a w głównym biegu liczne piaszczyste łachy i wyspy porośnięte bujną roślinno-ścią. rzekę i dno doliny można obserwować dość swobodnie z obu jej brzegów, nie są one ani zbyt gęsto zalesione, ani porośnięte wyniosłymi drzewa-mi. To daje możliwość niezakłóconej obserwacji za-równo przeciwległego brzegu, jak i samej Wisły z jej licznymi rozlewiskami, łagodnie wijącym się nurtem. Gdy zapuścimy się nad jej dzikie brzegi, możemy zaobserwować wiele gatunków zwierząt, zwłaszcza ptaków, nie spotykanych już w polsce w innych miej-scach – pod warunkiem, że rozróżniamy mewę od rybitwy, nie wspominając o bardziej zaawansowanej wiedzy ornitologicznej. równie bogata jest też szata roślinna. na wystawionych w kierunku południowym i zachodnim zboczach doliny rośnie wiele ciepło-lubnych gatunków. przyciągają nas w te miejsca nie tylko krajobrazy i przyroda. dolina Wisły jest równie

bogata w wytwory kultury. dzieła architektury sprzed kilku stuleci, jak i ludowe budownictwo regionu, ba-zujące na lokalnym budulcu, drewnie i kamieniu wa-piennym, świetnie wpisuje się w krajobraz, tworząc z przyrodą doskonałą harmonię.jest jednak pewna dysproporcja w krajoznawczym i turystycznym poznaniu tych terenów. Wszyscy cią-gną do kazimierza nad Wisłą i janowca. miejsco-wości te i ich okolice przeżywają obecnie wielki bum turystyczny. na obszarze przełomu Wisły jest wiele równie pięknych i atrakcyjnych miejsc, a może jesz-cze bardziej interesujących. zwłaszcza dla tych, któ-rzy nie koniecznie wybierają się w ten zakątek pol-ski po to, aby spotkać tu pół stolicy. faktem jest, że sam kazimierz i jego okolice są wyjątkowo piękne, ale podczas pieszych wędrówek, zanim spotkamy pierwsze zwierzę, najpierw natkniemy się na dziesię-ciu Warszawiaków. dlatego może warto zejść z utar-tych szlaków, odpuścić miejsca modne. na „lubel-skim” brzegu pomyszkujmy w okolicach piotrawina i józefowa. Warto też przejechać na drugą stronę Wisły, która jest jeszcze prawie zupełnie nieodkry-ta. Większych miejscowości tu niewiele, ale już sam Solec nad Wisłą zaspokoi nasze oczekiwania, obda-rzając senną atmosferą, powolnym rytmem i widoka-

Page 44: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

WiSła - śWiąTeczna Wycieczka

mi na rozległe łąki z wysokości miejskiej skarpy. dalej na południe aż do drogi do annopola, w dolinie Wisły leżą tylko niewielkie wioski, niektóre jakby zapomniane. długimi odcinkami tereny te są niemal niezasiedlone. To prawdziwy raj dla miłośników natury i turystów nie-przetartego szlaku.moja Wielkanocna wycieczka nie była próbą szukania miejsc nowych. znam je od dzieciństwa. Siadywałem na wale wiślanym, godzinami obserwując rzekę i od-bijający się w jej lustrze józefów po drugiej stronie. rolników przewożących na tamten brzeg stada krów, promy objuczone kopiastymi wozami z sianem i sno-pami zboża i od czasu do czasu płynące w górę lub w dół barki. Gdy miałem 12-14 lat sam podejmowałem pierwsze wyprawy na drugą stronę i dalej pieszo aż do piotrawina.Wspominałem już też wyprawy wędkarskie. najprzy-jemniejsze było pływanie pożyczoną łodzią na pych po rozlewiskach i starorzeczach. a w całkiem doro-słym już życiu przyszła kolej na odkrycia natury, dzie-wiczych i dzikich krajobrazów. Gdy na świat przyszły córki i trochę podrosły, im także trzeba było to wszyst-ko pokazać. Tak jest do dzisiaj. zawsze znajduje się powód aby tu wracać. i choć najczęściej są to wciąż powroty w znane od dawna miejsca, to nie sposób się nudzić. nurt Wisły wprowadza nieustanne zmiany. jed-

ne wyspy znikają, w innych miejscach powstają nowe, wioski się modernizują, ale tereny zalewowe ponownie dziczeją, bo coraz mniej na nich upraw. nikt już prawie nie kosi nadrzecznych łąk. pojawiło się więcej niż przed laty dużej zwierzyny – saren i jeleni, dzików. mieszkańcom lublina i lubelszczyzny, którzy jeszcze nie odkryli tych terenów dla siebie, gorąco je polecam. To wyprawa na jeden dzień, nawet na kilka godzin. Tych, którzy wydeptali ścieżkę do kazimierza zachę-cam do małej odmiany, może józefów, albo położony na drugim brzegu od piotrawina Solec nad Wisłą. Skoro „królowa polskich rzek” na obszarze małopol-skiego przełomu jest niemal jedynym w europie relik-tem dużej rzeki o naturalny, nieuregulowanym korycie, posiada takie walory krajobrazowe i bogactwo flory oraz fauny włączone do sieci natura 2000, poznawaj-my ją pierwsi. zanim przyjadą tu inni i odkryją coś, co od dawna mieliśmy tuż przed nosem.

andrzej frejlich

Page 45: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

45

ne wyspy znikają, w innych miejscach powstają nowe, wioski się modernizują, ale tereny zalewowe ponownie dziczeją, bo coraz mniej na nich upraw. nikt już prawie nie kosi nadrzecznych łąk. pojawiło się więcej niż przed laty dużej zwierzyny – saren i jeleni, dzików. mieszkańcom lublina i lubelszczyzny, którzy jeszcze nie odkryli tych terenów dla siebie, gorąco je polecam. To wyprawa na jeden dzień, nawet na kilka godzin. Tych, którzy wydeptali ścieżkę do kazimierza zachę-cam do małej odmiany, może józefów, albo położony na drugim brzegu od piotrawina Solec nad Wisłą. Skoro „królowa polskich rzek” na obszarze małopol-skiego przełomu jest niemal jedynym w europie relik-tem dużej rzeki o naturalny, nieuregulowanym korycie, posiada takie walory krajobrazowe i bogactwo flory oraz fauny włączone do sieci natura 2000, poznawaj-my ją pierwsi. zanim przyjadą tu inni i odkryją coś, co od dawna mieliśmy tuż przed nosem.

andrzej frejlich

Page 46: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

Ceramikamanufaktury

w Tomaszowie Lubelskim

Page 47: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

47

Ceramikamanufaktury

w Tomaszowie Lubelskim

Page 48: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

Ceramika manufaktury w Tomaszowie Lubelskim

dawna ceramika to wdzięczny przedmiot kolekcjonerstwa, ale też przykład bogatych tradycji przemysłowych i artystycznych. Tak-że i lubelszczyzna może pochwalić się dokonaniami na tym polu. Wprawdzie produkcję manufaktur Tomaszowa, zwierzyńca, lubar-towa traktować można niemal jako wydarzenia epizodyczne, bo żywot tych wytwórni trwał niewiele dłużej niż kilkadziesiąt lat, ale poziom artystyczny porównywalny z wyrobami korca i Baranówki, zasługuje na utrwalenie w świadomości nie tylko znawców, ale i ludzi ogólnie zainteresowanych kulturą materialną i artystyczną na-szego regionu w przeszłości.dziś wyroby Tomaszowa oglądać można zaledwie w kilku muze-ach: w lublinie, Tomaszowie, mn w Warszawie, mn w krakowie oraz nieliczne egzemplarze w kolekcjach prywatnych.

manufaktura w Tomaszowie lubelskim założona została w 1794 roku z inicjatywy aleksandra augusta zamoyskiego. zainspirował go do tego działania przykład wuja – józefa czartoryskiego, który był właścicielem korca. roztocze, a wraz z nim i Tomaszów leża-ły w granicach zaboru austriackiego. Władze w Wiedniu popierały rozwój przemysłu krajowego. Tak więc wola inicjatora i polityka go-spodarcza austrii sprzyjały pomyślnemu rozwojowi tej inicjatywy. podstawową trudność stanowił brak lokalnego surowca niezbęd-

Page 49: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

49

nego do produkcji fajansu i porcelany. odpowiednie glinki spro-wadzano z Wołunia, z odległych o ok. 50 kilometrów połyńca i ka-mionki Wołoskiej.

zamoyski nie tylko wzorował się na swym wuju, ale i podkupił dyrek-tora jego fabryki w korcu – franciszka mezera, który objął zarząd manufaktury w Tomaszowie. zamoyski darował tereny pod wytwór-nię, sfinansował wzniesienie zabudowań manufaktury. inicjatywa rozwijała się pomyślnie. mezer miał bardzo dobrze opanowaną technikę produkcji fajansu i kamionki i w pierwszym okresie dzia-łalności nie wytwarzał jeszcze porcelany. faktycznie zakład prowa-

Page 50: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

Spinki - Węzałki

dzili brat franciszka michał mezer oraz szwagier Tadeusz ziaiński. rozszerzenie asortymentu o wypał porcelany datuje się od 1806, zapewne po o przeszkoleniu pracowników i zapewnieniu źródeł do-stawy odpowiedniej glinki. od tego momentu rozpoczął się okres prosperity zakładu. liczba pracowników wzrosła do ok. 50. Wyroby sprzedawano nie tylko w jarosławiu, Tarnowie, lwowie, ale wysyła-no też na Węgry i Wołoszczyznę. otwarto też własny skład w War-szawie. dalszemu rozwojowi nie sprzyjały jednak zmiany politycz-ne. po powstaniu księstwa Warszawskiego, w 1809 roku Tomaszów przyłączono do niego. złoża glinek zostały po austriackiej stronie granicy. obłożenie materiału cłem spowodowało wzrost kosztów produkcji. Także główne rynki zbytu znalazły się za granicą. au-

Page 51: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

51

stria broniąc się przed konkurencją również na gotowe wyroby ce-ramiczne nałożyła wysokie cła importowe. natomiast królestwo polskie pozostawiło cła na obce towary na bardzo niskim poziomie. Taka sytuacja spowodowała pogarszanie się kondycji manufaktury. kierownictwo przedsiębiorstwa obejmuje syn franciszka mezera – karol. zabiega o korzystne warunki dla zbytu wyrobów na terenie królestwa, poszukuje nowych źródeł pozyskania glinek. znajduje je w łagowie na kielecczyźnie, ale nie uzyskuje zgody rządu na ich wydobycie. mimo licznych przeciwności i ograniczenia produkcji, wyroby mezera znajdują uznanie – na wystawie w Warszawie w 1821 r. wyroby Tomaszowa uzyskują trzy złote medale. To jednak nie zmienia kondycji przedsiębiorstwa. hieronim łopaciński sięga-

Page 52: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

jąc do zestawień statystycznych województwa lubelskiego odno-towuje drastyczny spadek wielkości produkcji. działalność manu-faktury wygasa ok. 1827 roku. W latach 40-tych podjęto nieudaną próbę jej reaktywacji, a ostatecznie zlikwidowano w 1846 roku.

pomimo poziomu porównywalnego z innymi wytwórniami, manu-faktura nie utrzymała się na rynku. powodem były okoliczności po-lityczne i niefortunne położenie, które odcięło ją zarówno od źródeł surowca, jak i większości ryków zbytu gotowych wyrobów.

krótki okres działalności i znikoma ilość zachowanych do dzisiaj eg-zemplarzy są powodem bardzo wysokiej wartości kolekcjonerskiej wyrobów Tomaszowa. poza wymienionymi zbiorami muzealnymi trudno znaleźć je w antykwariatach, domach aukcyjnych czy na tar-gach kolekcjonerskich. zachowane wyroby najłatwiej rozpoznamy po sygnaturach. Są to: herb zamoyskich – jelita w uproszczonej formie trzech krzyżujących się kresek; nazwa wytwórni Tomaszów, albo samodzielna, albo w kombinacji z nazwiskiem dyrektora – me-zer. Występują też daty roczne. czasami pojawiają się sygnatury malarzy w postaci inicjałów. Sygnatury są albo wyciskane, albo malowane przy użyciu zmiennych kolorów: czerń, czerwień, brąz, złoto.przeważającą część produkcji stanowiły fajanse w typie delikat-nym. To za nie przyznano mezerowi złote medale na wystawie w Warszawie. mimo dominacji korca i Baranówki, cechują je własne

ceramika manufakTury W TomaSzoWie luBelSkim

Page 53: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

53

Page 54: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

rozwiązania stylistyczne. W malaturach pojawia-ją się motywy patriotyczne, co możemy zauwa-żyć na ciekawym kuflu z muzeum lubelskiego z przedstawieniem dwóch kosynierów stojących przed namiotem.Bardziej wyrafinowane i technicznie i artystycz-nie są wyroby porcelanowe, produkowane w nie-wielkiej ilości. Wśród nich dominują filiżanki, albo pochodzące z serwisów kawowych, albo też tzw. „solitery”, czyli zestawy dla jednej osoby. porce-lana jest delikatna, a w kształtach dominują dwie formy, proste kubeczki bez uchwytu, lub filiżanki z jednym uchem, które płynnie łączy się z czarką, tworząc integralną formę. W dekoracji przewa-żają miniaturowe portrety sławnych ludzi, wyko-nane techniką „en grisaille”. Sądząc po repertu-arze układały się one w serie, np. królów polski, bohaterów narodowych. zachowały się filiżanki z wizerunkami kazimierza Wielkiego, zygmunta Starego, hetmanów: Stefana czarnieckiego, ka-rola chodkiewicza. z innych znanych postaci są: napoleon, adam czartoryski, Stanisław zamoy-ski, Stanisław jabłonkowski. mamy też scenki rodzajowe utrzymane w klimacie sentymental-nego malarstwa schyłku XViii wieku. na pod-stawkach filiżanek najczęściej występują herby

ceramika manufakTury W TomaSzoWie luBelSkim

Page 55: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

55

rozwiązania stylistyczne. W malaturach pojawia-ją się motywy patriotyczne, co możemy zauwa-żyć na ciekawym kuflu z muzeum lubelskiego z przedstawieniem dwóch kosynierów stojących przed namiotem.Bardziej wyrafinowane i technicznie i artystycz-nie są wyroby porcelanowe, produkowane w nie-wielkiej ilości. Wśród nich dominują filiżanki, albo pochodzące z serwisów kawowych, albo też tzw. „solitery”, czyli zestawy dla jednej osoby. porce-lana jest delikatna, a w kształtach dominują dwie formy, proste kubeczki bez uchwytu, lub filiżanki z jednym uchem, które płynnie łączy się z czarką, tworząc integralną formę. W dekoracji przewa-żają miniaturowe portrety sławnych ludzi, wyko-nane techniką „en grisaille”. Sądząc po repertu-arze układały się one w serie, np. królów polski, bohaterów narodowych. zachowały się filiżanki z wizerunkami kazimierza Wielkiego, zygmunta Starego, hetmanów: Stefana czarnieckiego, ka-rola chodkiewicza. z innych znanych postaci są: napoleon, adam czartoryski, Stanisław zamoy-ski, Stanisław jabłonkowski. mamy też scenki rodzajowe utrzymane w klimacie sentymental-nego malarstwa schyłku XViii wieku. na pod-stawkach filiżanek najczęściej występują herby

portretowanych osób, lub bardziej rozbudowane, dekoracyjnie ujęte napisy objaśniające miniatury umieszczone na czarkach. dopełnieniem efek-tów kolorystycznych były subtelne złocenia.

przypuszczać można, że zamoyski nie tylko za-inicjował i sfinansował powstanie manufaktury, ale i jego zbiory artystyczne mogły być również niewyczerpanym źródłem pierwowzorów minia-tur portretowych.

na tych przykładach możemy mówić wręcz o istnieniu w polskiej ceramice stylu narodowego, który odróżniał ją od kosmopolitycznych rozwią-zań artystycznych, dominujących w wytwórniach europejskichmimo znikomej ilości zachowanych wytworów, manufaktura w Tomaszowie była wytwórnią nie-słychanie ważną. Głownie za sprawą swego dyrektora franciszka mezera. To on był twórcą polskiej porcelany. Swoje zawodowe ambicje najpierw realizował w korcu, a potem w Toma-szowie. inni członkowie jego rodziny także zwią-zali swe losy z zamoyskim i Tomaszowem.przełom XViii i XiX wieku – pionierski okres w hi-storii porcelany w polsce, to w istotnej części tak-

Page 56: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

że historia manufaktury fajansu i porcelany w Tomaszowie.

dziękuję muzeum lubelskiemu w lublinie za udostępnienie foto-grafii wytworów manufaktury tomaszowskiej, znajdujących się na ekspozycji. odsyłam też na wystawę stałą, gdzie na żywo można obejrzeć nieliczne już dziś przykłady ceramiki z Tomaszowa.

andrzej frejlich

ceramika manufakTury W TomaSzoWie luBelSkim

Page 57: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

57

Page 58: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015
Page 59: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

59

Page 60: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

Armenia jak u Mamy

Page 61: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

61

Armenia jak u Mamy

Page 62: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

Armenia - jak u Mamyczy Wam też czasami marzy się, by bez zapowiedzi, prosto z ulicy wstąpić do mamy lub Babci na obiad i zaczerpnąć nie tylko od-żywczej kuchni, ale i ciepłej domowej atmosfery? jednak kto po-wiedział, że musi to być Wasza mama lub Babcia? na ulicy naruto-wicza powstało ostatnio miejsce, gdzie każdy znajdzie to wszystko: domowe ciepło, swobodę i pyszne jedzenie, urozmaicone o nutę orientu.

W armenii najważniejszy jest smak potraw i domowy klimat. pole-camy Wam usadowić się w pobliżu baru, co daje możliwość ga-wędzenia z właścicielami i obsługą, a to właśnie ludzie tworzą at-mosferę. od progu wita nas któraś z uśmiechniętych kelnerek, a oczekiwanie na zamówienie skraca się tu klientom miłą rozmową. przejdźmy jednak do meritum, czyli do wspomnianego zamówienia. karta jest niewielka, co pozwala pani Gajane, właścicielce i jedy-nej kucharce przygotowywać wszystkie potrawy na bieżąco. menu skomponowane jest z dań tradycyjnej kuchni ormiańskiej, takich ja-kie gospodarze przygotowują dla siebie, swoich dzieci i wnuków. Wśród przystawek prym wiodą chaczapuri przyrządzane z uży-ciem długo dojrzewającego sera własnej roboty oraz tolma, czyli

Page 63: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

63

Page 64: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015
Page 65: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

65

gołąbki w liściach winogron z wołowiną i ryżem. Smakosze zup z pewnością też znajdą coś dla siebie, przy czym każda z nich bę-dzie odkryciem, bo w niczym nie przypominają tradycyjnych zup przyrządzanych w polskich domach. kuchnia ormiańska opiera się na mięsie, ale nawet roślinożercy znajdą w armenii coś atrakcyjnego. Bardzo polecamy sałatkę or-miańską, która składa się z grillowanych warzyw przyprawionych tradycyjnymi ziołami. jej smak jest nieporównywalny z niczym, co do tej pory jedliśmy, a porcje bardzo hojne. Sałatka w towarzy-stwie domowego makaronu smażonego na maśle i przyprawione-go sowicie kolendrą tworzy pełnoprawne danie. mięsożercy znajdą tu natomiast raj na ziemi. Trudno jest wybrać pomiędzy daniami

Page 66: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

z udziałem różnych rodzajów mięsa, ryżu, ziemniaków i warzyw a tradycyjnym ormiańskim kebabem, który ani trochę nie jest po-dobny do smętnych ochłapów z budki. haszlama cielęca to duży kawałek cielęciny duszony tak, że jest bardzo delikatny i pełen smaku i (ten frazes pasuje tu doskonale) po prostu rozpływa się w ustach, podawany z ziemniakami w aromatycznym warzywnym sosie przypominającym gęstą zupę, który chce się wyjeść łyżką do ostatka. niestety po daniach głównych niewiele pozostaje w brzuchu miejsca na desery, ale z pewnością warto spróbować charakterystycznych bliskowschodnich słodyczy. punktem obo-wiązkowym jest z pewnością gęsta i aromatyczna, przyprawiona kardamonem i cynamonem kawa parzona, a raczej gotowana w tygielku, który nota bene pochodzi z lubelskiego targu staroci. Warto zauważyć, że właściciele są bardzo autentyczni w tym, co robią, nie idą za powszechnymi gustami, co często bywa drogą do nikąd. Bardzo cieszymy się, że nie rezygnują z kontrowersyjnych smaków, jak choćby dodatku świeżej kolendry, którą jedni kocha-ją, a inni nienawidzą. Biorąc pod uwagę radość i entuzjazm, z ja-kim tworzona jest armenia, nie możemy doczekać się powstającej restauracji córki jej właścicieli. już wkrótce zaprezentujemy Wam relację z otwarcia nowego lokalu przy ulicy Bernardyńskiej.

armenia - jak u mamay

artur Strug

łucja frejlich-Strug

Page 67: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

67

Page 68: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015
Page 69: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

69

Page 70: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

Biała daMa

Page 71: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

71

Page 72: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

jednym tytuł skojarzy się z legendarnymi zjawami, a innym z niele-galnym środkiem odurzającym. nie chodzi jednak ani o jedno, ani o drugie. mowa bowiem o najbardziej marginalizowanym warzywie w polskiej kuchni. mowa o pietruszce. jej czupryna jest powszechnie lubiana i szanowana, natomiast wszystko, co poniżej traktowane wręcz z pewną dozą obrzydzenia. zazwyczaj dodajemy ją do roso-łu, by po kilku godzinach wygotowane i wyzute ze smaku „truchełko” wyrzucić z niesmakiem do kosza na śmieci lub na kompostownik. nasza bohaterka praktycznie nigdy nie gra pierwszych skrzypiec, ma nawet wielu wrogów. Tymczasem rozebrana jest piękna i nie-zwykle fotogeniczna, a we właściwym towarzystwie po prostu roz-kwita. jak się przekonałam, większości warzyw najbardziej służy pieczenie. podobnie jest z pietruszką. leciutko obgotowana i upie-czona w chrupiącej skorupce jest hitem zimowych miesięcy. naj-bardziej pasują do niej pikantne sery (lub płatki drożdżowe), słodka gruszka i kremowe orzechy.

Biała dama

Page 73: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

73

dzisiaj zaprezentuję Wam przepis będący kompilacją tych składni-ków. Warto włożyć trochę wysiłku w polubienie pietruszki. podobnie, jak inne warzywa korzeniowe, powinna być filarem zimowej diety w naszym regionie. jest łatwa w przechowywaniu i uprawie. ponad-to ma silne właściwości oczyszczające organizm, zwłaszcza układ moczowy. kremowa zupa przygotowana na bazie korzeni pietrusz-ki będzie świetnym rozgrzewającym daniem na jeszcze chłodne dni i pozwoli przetrwać czas pozostały do pierwszych prawdziwych (!) nowalijek. nie dajcie się zwieść plastikowej sałacie, nasączonym chemią rzodkiewkom i ziemniaczanym w smaku pomidorom. po-stawcie na prawdziwe bogactwo smaku. przygotujcie zupę z pie-truszki, gruszki i gorgonzoli!

Page 74: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

Krem z pietruszki, gruszki i gorgonzoli• kilogram korzeni pietruszki• 3 dojrzałe, soczyste i słodkie gruszki• 50-100 gram gorgonzoli• 2-3 szklanki mleka roślinnego lub krowiego• 2 łyżeczki suszonego tymianku• 2-3 łyżki oleju rzepakowego• prażony słonecznik i siemię lniane lub orzechy włoskie• sól i pieprz

obieram pietruszki, kroję je w plastry i podsmażam na rozgrzanym oleju w garnku o grubym dnie lub na patelni. daję im czas, aby się porządnie zrumieniły. pod koniec smażenia dodaję do nich dwie obrane i pokrojone gruszki oraz tymianek. zalewam warzywa wodą, tak aby je przykryła i gotuję przez około 15 minut do miękkości. do-daję mleko i zagotowuję. Tak przygotowaną zupę dosmaczam solą i pieprzem, dodaję do niej połowę gorgonzoli i miksuję na gładki krem. W razie potrzeby zakwaszam go odrobiną soku z cytryny lub octu balsamicznego. Wylewam krem na talerz lub do miski i dodaję kilka kawałków gruszki oraz pożądaną ilość sera. całość posypuję prażonymi ziarnami lub orzechami włoskimi.orzechy to dość oczywiste towarzystwo dla gruszki i gorgonzo-li, ale koniecznie spróbujcie też siemienia i słonecznika. posypana nimi zupa jest przepyszna i zyskuje ciekawą teksturę.

łucja frejlich-Strug

Biała dama

Page 75: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

75

Page 76: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

Biała dama

Page 77: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

77

Page 78: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

(n i e)a k t u a l n o śc i

przed ii Wojną światową szycie ubrań u krawca lub krawcowej było powszechnym sposobem kompletowania garderoby. W czasach prl samodzielne lub zlecone szycie było odskocznią od wszech-obecnej szarzyzny i bylejakości. kiedy wszystkie tak pożądane go-towe ubrania „światowych” marek stały się osiągalne, zapanował szał na dostępne ubrania zgodne z najnowszymi trendami, a w XXi wiek większość społeczeństwa weszła ubrana w najnowsze kolek-cje zadomowiających się na polskim rynku modnych sieciówek. W momencie, gdy dostrzegalne stało się, iż ludzie zaczynają wyglą-dać identycznie, niektórzy powrócili do samodzielnego lub zleco-nego szycia ubrań nie tylko na większe okazje. każdy, kto tak jak ja z radością oddał się tej „modzie” wie, że wcale nie tak łatwo jest stacjonarnie kupić wymarzone tkaniny, ponieważ przez lata liczba sklepów i jakość oferowanych przez nie produktów znacznie spa-dła. znacznie większy wybór oferuje nam internet, ale chyba nie-wiele jest rodzajów produktów tak mało fotogenicznych jak tkaniny. z tych właśnie powodów poczułam ukłucie zazdrości, gdy prze-czytałam reklamę zamieszczoną w Głosie lubelskim z 22 marca 1925 roku:

Page 79: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

79

na raTy!krak.-przedm. n°46

maGazyn BłaWaTnyTadeuSz kozicki

poleca po cenach konkurencyjnychna raty jak za gotówkę w wielkim wyborze towary bławatne:

jedwabie obicia meblowe sukna płaszczoweaksamity wełny kostjumowe damasse

rypsy gabardiny białe towarykapy pluszowe kamgarny zefiry kraj. i zagr.firanki tiulowe popeliny i.t.d. i.t.d.

-ceny konkurencyjne-

Page 80: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

Sądzę, że wszystkie szyjące osoby życzyły by sobie tak dobrze zaopatrzonego sklepu bławatnego w dzisiejszym lublinie.jeżeli kupiliście już tkaniny, a brakuje Wam jeszcze trykotów, czyli dzianin, możecie skorzystać z oferty warszawskiej firmy:

Wytwórnia wykwintnych trykotaży„TrykoT polSki”

h. żółToWSki, Warszawa ul. poznańska n°1 tel. 295-61Swetry, ubranka dziecinne, sukieneczki, kostiumy.ceny konkurencyjne. dogodne warunki kredytowe.

poszukiwani zdolni przedstawiciele.

(nie)akTualności

Page 81: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

81

kiedy już skompletuje się wiosenną garderobę, za gotówkę, czy to na kredyt, chciałoby się ją przywdziać jak najprędzej, a tymcza-sem pogoda dziewięćdziesiąt lat temu była równie niezdecydowa-na, jak dzisiaj. W wydaniu z 23 marca czytamy: „mrozy ubiegłego tygodnia, dochodzące nawet do 12°c poniżej zera, rozwiały osta-tecznie błogie nadzieje co do przedwczesności wiosny, gorzej bo wysunęły obawy by wiosna nie zechciała się mocno spóźnić, wy-rządzając szereg dotkliwych psot przedewszystkiem rolnikom. na szczęście dzień wczorajszy ubiegł pod znakiem silnych operacyj słonecznych, usuwających resztki zwałów śniegowych i lodowych pęt z powierzchni stawów i strumyków, obawy te częściowo rozpro-szył. nie wierzymy jednak i tegorocznej wiośnie. jaka zima, taka i jej spadkobierczyni: kapryśna iście… po kobiecemu.” uważam, że taki opis świetnie pasuje i do tegorocznej wiosny, która niedługo po kilkunastostopniowych „upałach” uraczyła nas powtórnym przed-wiośniem. pozostaje mi życzyć nam wszystkich coraz silniejszych operacyj słonecznych.

Wiem, że lubicie doniesienia o nieszczęściach, które spotkały sza-rych mieszkańców lublina opisane ze szczegółami i koniecznie z podaniem wszystkich możliwych danych osobowych. W tym mie-siącu mam dla Was historię pewnej młodej damy: „Wczoraj o godzi-nie 10-ej rano na Stację pogotowia ratunkowego przybyła niejaka rózia Brewkiel lat 19, prosząc o udzielenie pomocy lekarskiej. jak się okazało, rózię jakiś zły piesek ugryzł w nogę, w niedyskretne

Page 82: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

miejsce.” zapewne zastanawiacie się, jakież to niedyskretne miej-sce autor miał na myśli? otóż „lekarz pogotowia stwierdził trzy rany kąsane w okolicach kolana prawej nogi”. poszkodowanej udzie-lono opatrunku i odesłano do domu.jak już kolejny raz mogliśmy stwierdzić, ochrona danych osobo-wych i prywatności praktycznie nie istniała w okresie międzywojen-nym. najwyraźniej przekazywanie danych pacjentów wraz z pikant-nymi szczegółami było powszechną praktyką wśród pracowników służby zdrowia. nie tylko oni jednak zarabiali na przekazywaniu tego rodzaju informacji. W Głosie lubelskim z 24 marca znalazłam następujący anons:

zarobek pobocznydla inteligentów, kupców, Bankowców etc.

poważna instytucja wywiadowcza (informacyjna) o zdol-ności kredytowej (płatniczej) firm i obywateli poszukuje

we wszystkich miastach i osadach rzeczpospolitej zdol-nych, obrotnych, dobrze ustosunkowanych koresponden-tów informatorów, doskonale znających swoje miasto(…).

zarobek dobry.Spieszne oferty z życiorysem uprasza się przesy-łać do Biura ogłoszeń Teofil pietraszek, Warsza-

wa, marszałkowska 115 pod „dobry zarobek”.

(nie)akTualności

Page 83: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

83

Wyraźnie widać, że gazety codzienne stawiały na drobne ogłosze-nia będące jednym ze sposobów komunikacji pomiędzy mieszkań-cami. niektóre z anonsów rozbrajają dziwnym dla współczesnego odbiorcy doborem słów lub zaskakującym zestawieniem przedmio-tów wystawianych na sprzedaż. Tak jest w przypadku ogłoszenia z 31 marca, które brzmi: „okazyjnie do sprzedania suknia szyfonowa modna, lakierki mało używane n°37, kostjum letni i żywa palma sa-lonowa. namiestnikowska 47”.

W artykule pod obiecującym tytułem „pożądana inowacja” może-my przeczytać o nowych formach reklamy stosowanych przez lu-belskie kino-teatry: „olbrzymi postęp w reklamowaniu daje się w ostatnich czasach wyraźnie spostrzec w naszem mieście. poza

Page 84: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

reklamami śmigłowemi, świetlnemi, wystawowemi, na szczególną uwagę zasługują wiodące prym w tym względzie reklamy kinwe, najefektowniej urządzone przez kino-teatr „corso”. oto od kilku dni przy wejściu z placu litewskiego do „corso” widnieje na gmachu hotelu europejskiego poza używanym już sposobem reklamowa-nia obrazu, różnokolorowy elektryczny wiatraczek czteroramienny.” Brak mi słów na taką innowację.

(nie)akTualności

Page 85: Antidatum wydanie 10,  kwiecien 2015

85