bezpłatny miesięcznik issn 1998–5963 luty 2010 nr 2 (41...

16
Wywieźli śnieg Właściciele miasteckich rm zdecydowali o pomocy miastu podczas wywożeniu śniegu z newralgicznych punktów miasta. I to całkiem za darmo. – Akcja miała na celu ochronę miasta przed zalaniem, kiedy przyjdą roztopy – mówi burmistrz Roman Ramion. STRONA 3 PRZEDE WSZYSTKIM INWESTYCJE Takiego budżetu Miastko jeszcze nie miało. Na inwestycje gmina wyda ponad 23 miliony złotych! Około 14 milionów kosztować będzie budowa kanalizacji na dużym obszarze gminy. Na snansowanie najważniejszych tegorocznych inwestycji pozyskano pieniądze unijne. STRONA 4-5 REKLAMA 125NM2A REKLAMA 115NM6A Biuro Rachunkowe 77-200 Miastko, ul. Generała Wybickiego 30 telefon 059 857 87 25, faks 059 857 87 26 tel. kom. 0 604 526 877 Dariusz Bartosik DEMA Zajmujemy się: prowadzeniem ksiąg przychodówi rozchodów, ewidencji ryczałtu i ksiąg handlowych rozliczaniem podatków VAT, PIT, CIT ubezpieczeniem społecznym kadrami rejestracją nowych firm innymi projektami wg życzeń klientów w ramach prowadzonej działalności ISSN 1998–5963 luty 2010 nr 2 (41) nakład 3000 egzemplarzy bezpłatny miesięcznik REKLAMA 234PK3A Uratowali ryby Ostatnie tygodnie mrozu skuły jeziora grubą warstwą lodu. Grupa wędkarzy z koła „Karaś” w Miastku postanowiła ratować przed uduszeniem ryby z jeziora Średniego w Wołczy Małej. Inicjatorem i koordynatorem akcji jest radny Ryszard Mieczkowski. STRONA 6 Uwaga na kominy Każdego roku miasteccy strażacy kilkanaście razy wyjeżdżają do pożarów sadz płonących w kominach budynków, których powodem jest najczęściej niewłaściwa eksploatacja urządzeń i instalacji grzewczych. Tymczasem dbanie o ich stan jest obowiązkiem właściciela lub najemcy budynku. STRONA 9

Upload: lydung

Post on 28-Feb-2019

213 views

Category:

Documents


0 download

TRANSCRIPT

Wywieźli śniegWłaściciele miasteckich fi rm zdecydowali o pomocy miastu podczas wywożeniu śniegu z newralgicznych punktów miasta. I to całkiem za darmo.

– Akcja miała na celu ochronę miasta przed zalaniem, kiedy przyjdą roztopy

– mówi burmistrz Roman Ramion. STRONA 3

PRZEDE WSZYSTKIM INWESTYCJE Takiego budżetu Miastko jeszcze nie miało. Na inwestycje gmina wyda ponad 23 miliony złotych! Około 14 milionów kosztować będzie budowa kanalizacji na dużym obszarze gminy. Na sfi nansowanie najważniejszych tegorocznych inwestycji pozyskano pieniądze unijne.

STRONA 4-5

R E K L A M A 1 2 5 N M 2 A

R E K L A M A 1 1 5 N M 6 A

Biuro Rachunkowe 77-200 Miastko, ul. Generała Wybickiego 30telefon 059 857 87 25, faks 059 857 87 26tel. kom. 0 604 526 877

Dariusz BartosikDEMA

Zajmujemy się:

• prowadzeniem ksiąg przychodówi rozchodów, ewidencji ryczałtu i ksiąg handlowych

• rozliczaniem podatków VAT, PIT, CIT• ubezpieczeniem społecznym• kadrami• rejestracją nowych firm• innymi projektami wg życzeń klientów w ramach

prowadzonej działalności

I S S N 1 9 9 8 – 5 9 6 3 l u t y 2 0 1 0 n r 2 ( 4 1 ) n a k ł a d 3 0 0 0 e g z e m p l a r z y

b e z p ł a t n y m i e s i ę c z n i k

R E K L A M A 2 3 4 P K 3 A

Uratowali ryby Ostatnie tygodnie mrozu skuły jeziora grubą warstwą lodu. Grupa wędkarzy z koła „Karaś” w Miastku postanowiła ratować przed uduszeniem ryby z jeziora Średniego w Wołczy Małej. Inicjatorem i koordynatorem akcji jest radny Ryszard Mieczkowski. STRONA 6

Uwaga na kominyKażdego roku miasteccy strażacy kilkanaście razy wyjeżdżają do pożarów sadz płonących w kominach budynków, których powodem jest najczęściej niewłaściwa eksploatacja urządzeń i instalacji grzewczych. Tymczasem dbanie o ich stan jest obowiązkiem właściciela lub najemcy budynku. STRONA 9

NR 2 (41) • LUTY 20102 Puls miasta

Wydawca:

Redaktor naczelny:Redaktor prowadzący:

Redakcja:

Sprzedaż reklam:

Kolportaż:

Druk:

AG Mediaul. Braci Gierymskic łupsktel ae-mail: [email protected]

Arkadiusz Gryko

tele-mail: [email protected] redakcjiAleksandra Christyniuk

Roma Linke

tele-mail: [email protected] działu sprzedażyRyszard Kamała

telspecjalista ds. kolportażuArtur Sobolewskie-mail: [email protected]

Bartosz Soińskikierownik studia [email protected] Oddział Poligrafiaul. Połęż dańsk

Za treść reklam Wydawca nie odpowiada. Redakcja nie zwraca tekstów nie zamówionych.W przypadku ich wykorzystania zastrzega sobie też prawo do ich skracania i redagowania.

Promocja: tele-mail: [email protected] Agencji Reklamowej AG MediaAnna Pruszak

Projekt graficzny:

Być prezydentem – to niewątpliwy zaszczyt, miejsce zagwarantowane w podręcznikach historii i władza, co prawda dość mocno ograniczona w naszym systemie politycznym, ale jednak dająca realny wpływ na sprawy kraju. Niewielu jest polityków, którzy zre-zygnowaliby z możliwości przeprowadzki do Pałacu Namiestn ikowsk iego. Donald Tusk jednak zre-zygnował. Zrezygnował chociaż wszystko wska-zywało, że to on będzie nową głową państwa. Nie dziwi, gdy z wyścigu wycofuje się polityczny outsider czy osoba bez szans na zwycięstwo. Zaskakuje, gdy robi to faworyt i to taki jak

Donald Tusk, który już raz pokazał, że prezydenckie ambicje nie są mu obce. Cóż więc zdarzyło się takiego, że postanowił wycofać się z wyścigu do pałacu na Krakowskim Przedmieściu? Złośliwi powiedzą, że bał się tego, co przyniesie ze sobą afera hazardowa. Dziś jesteśmy już po przesłu-chaniu premiera przez śledczych, wiemy, że pre-mier w związku z tą aferą nie ma się czego obawiać. Podczas odpowiedzi na pytania posłów pokazał, że nie ma nic do ukrycia, a to co mówi, w żadnym wypadku nie rzuca choćby najmniejszego cienia na jego postępowanie.

Prawdziwym powo-dem rezygnacji z prezy-denckich planów Donalda Tuska są ostatnie dwa lata, dwa lata rządzenia. Czas, w którym lider Platformy Obywatelskiej przekonał się, gdzie znaj-duje się władza. Władza, która daje możliwość głębokiej przebudowy i modernizacji kraju. A to jest teraz najważniejsze. Już w dzień po ogłoszeniu

swojej decyzji premier przedstawił założenia planu konsolidacji fi nansów publicznych. Niedługo Unia Europejska będzie tworzyła swoją strategię gospodarczą, decyzja szefa naszego rządu potwierdza sta-bilność polskich władz i wzmacnia naszą pozycję negocjacyjną. To tylko niektóre sprawy jakie stoją przed nami, by Polska nadal była zieloną wyspą wzrostu gospodar-czego na mapie Europy. Donald Tusk podejmując decyzję o wycofaniu się z wyścigu postąpił odpowiedzialnie i dale-kowzrocznie. Decyzja ta wynika z poczucia odpo-wiedzialności za przy-szłość Polski. Pokazuje też, czym polityk różni się od męża stanu.

Donald Tusk udowod-nił, że nie interesują go osobiste korzyści, jakie wiążą się z pięcioletnią kadencją prezydencką. Jasno, jak jeszcze żaden polski polityk w ostatnich latach, pokazał, że od zaszczytów ważniejsza jest dla niego praca,

praca dla Polski. Silny szef rządu, silny rząd to także silna Polska. Polska coraz nowocześniejsza, z którą liczą się w Europie. Zachowanie Donalda Tuska jest zachowaniem na miarę męża stanu. Lider Platformy pokazał, że ważniejsze dla niego jest działanie, niż piasto-wanie nawet najważniej-szych urzędów. Prezydent, chociaż jest głową pań-stwa, ma znacznie mniej-sze możliwości wpływu na kierunki rozwoju kraju. Prawdziwa władza ulokowana jest w rękach premiera i większości parlamentarnej. To stam-tąd można zmieniać kraj. Prezydent może w poro-zumieniu z szefem rządu mianować ambasadorów, awansować na stopnie generalskie, wręczać odznaczenia, powoływać swoich przedstawicieli do różnych konstytucyj-nych ciał. Oczywiście ma także prawo weta oraz inicjatywy ustawodaw-czej, ale to nieporówny-walnie mało w zderzeniu z kompetencjami szefa rządu.

Decyzja premiera nie oznacza, że Platforma Obywatelska nie będzie miała swojego kandy-data na prezydenta. W naszej partii jest wiele osób, które mogą podjąć się wyzwania, jakim jest start w tych wyborach. Każda z nich cieszy się większym zaufaniem niż Lech Kaczyński. Na pewno na czele tej stawki znajdują się mar-szałek Sejmu – Bronisław Komorowski i minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Obaj są bardzo doświad-czonymi politykami i z powodzeniem mogliby pełnić najwyższy urząd w Państwie. Każdy z nich cieszy się również dużym zaufaniem społecznym. Wierzę więc, że to nasz kandydat będzie nowym prezydentem, który pomoże rządowi w prze-prowadzaniu trudnych, ale koniecznych reform. Czas już skończyć z rzu-caniem rządowi kłód pod nogi, tak jak to czyni pre-zydent Lech Kaczyński..

Zbigniew Konwiński Poseł na Sejm RP

Felieton parlamentarzysty

Rządzić, by zmieniać kraj

M i a s t e c k i e S t o w a r z y s z e n i e Oświatowe działające przy Zespole Szkół Ogólnokszta łcących zorganizowało w M i e j s k o - G m i n n y m

Ośrodku Kultury specjalny koncert charytatywny „Dla Marzeny”, z którego dochód miał być prze-znaczony na leczenie nastolatki. Akcja

spotkała się z dużym z a i nt er esowa n iem, cała sala kinowa wypełniona była niemal po brzegi. Na scenie prezentowali się koledzy i koleżanki Marzeny, gimnazjali-ści, uczniowie liceum oraz wychowankowie PMDK. Odbywała się też kwesta pieniężna, sprzedawane były ciasta. Do puszek mieszkańcy wrzucili dokładnie 1604 zło-tych i 68 groszy.

– Cieszymy się, że choć w taki sposób możemy jej pomóc

– mówią przyjaciele Marzeny. Koncert charytatywny to tylko jeden z kilku punktów akcji mającej na celu pomoc Marzenie.

Niestety, 17-latka nie mogła uczestni-czyć bezpośrednio w koncercie chary-tatywnym. Tak się złożyło, że musiała tego dnia udać się z mamą na kolejną

chemię do Gdańska. Informacje o jego przebiegu dotarły jednak szybko do niej.

– Dziękuję wszystkim za wspaniały koncert i okazaną pomoc

– mówiła wzruszona. Choroba dziew-

czyny wymaga specja-listycznego leczenia w Akademii Medycznej w Gdańsku. Marzena dzieli aktualnie czas pomiędzy kliniką, a domem. Ma naucza-nie indywidualne, a nauczyciele odwie-dzają ją zarówno w domu w Miastku, jak i w szpitalu Gdańsku.

– Jeśli czuję się dobrze po podaniu chemii to nauczyciele odwiedzają mnie również na oddziale, podobnie jak inne osoby, które się tam znajdują. Wszystko po to, aby nie mieć później zaległości w nauce. Zajęcia wyglą-dają podobnie jak w szkole. Tak samo

muszę się dużo uczyć i pisać sprawdziany. Na żadne ulgi nie mam co liczyć – mówi z uśmie-chem licealistka.

Bardzo dużą część budżetu rodziny pochłaniają dojazdy do Akademii w Gdańsku oraz zakup specjalnych leków do walki z chorobą.

– Do Gdańska jeź-dzimy średnio 4-6 razy w miesiącu na dwa dni. Sporo kosztują nas dojazdy w jedną i drugą stronę oraz same leki, które moja córka musi koniecznie zażywać. Środki pie-niężne przeznaczane na leczenie mojej córki wahają się w granicach od 700 do 1500 zł miesięcznie. Niekiedy kwota ta dochodzi nawet do 2 tys. zł – opowiada mama Marzeny. – Tak się złożyło, że aktual-nie nie mamy pracy. Jest nam ciężko.

Mateusz Zarychta

17-letnia Marzena Jeż z Miastka od dwóch lat zmaga się z nowo-tworem tkanek miękkich. Jej rodzicom już brakuje pieniędzy na bardzo kosztowne leczenie. Z pomocą ruszyli ofi arnie jej kole-dzy i koleżanki oraz mieszkańcy miasta.

Akcja charytatywna na rzecz chorej nastolatki

Wszyscy możemy pomóc Marzenie

Pierwsza forma pomocy to przekazanie 1% podatku. W formularzu PIT za 2009 rok w odpowiedniej rubryce należy wpisać:Nazwa OPP: Fundacja Dzieciom „Zdążyć z Pomocą”Numer KRS: 0000037904Informacje uzupełniające: „Marzena Jeż – 1% podatku”Można też wpłacać pieniądze na konto Fundacji Dzieciom „Zdążyć z Pomocą”,ul. Łomiańska 5, 01-685 WarszawaBank PeKaO S.A. Oddział I w Warszawienr konta: 41 1240 1037 1111 0010 1321 9362z dopiskiem: darowizna na rzecz Marzeny Jeż

JAK MOŻNA POMÓC

Fot.

Mat

eusz

Zar

ycht

a

Marzena od dwóch lat dzielnie walczy z ciężką chorobą, której leczenie jest bardzo drogie.

Chór parafi i pw. NMP Wspomożenia Wiernych w Miastku ma już 10 lat! Rocznicę uczczono pięknym tortem i… kolejnymi godzinami żmudnych ćwiczeń, jak przystało na prawdziwych artystów. Mimo upływu czasu chórzyści mają tyle samo zapału co w roku 2000 i zapowiadają, że starczy im go jeszcze na co najmniej 10 lat. Więcej o historii i działalności chóru w marcowym wydaniu „Naszego Miastka”. mark

JUBILEUSZ CHÓRU „PETRUS”

NR 2 (41) • LUTY 2010 3Puls miasta

Odzew fi rm na apel burmistrza był natych-miastowy. W akcji brało udział kilkadziesiąt osób. Byli to nie tylko pracow-nicy poszczególnych fi rm, którzy obsługiwali sprzęt, ale również pra-cownicy Zarządu Mienia Komunalnego, którzy cały czas pomagali przy uprzątnięciu śniegu. Nad bezpieczeństwem czuwała Straż Miejska.

– Postanowiłem pomóc miastu i włączyć się do akcji, bo warunki były fatalne i ludziom trudno chodziło się po ulicach – mówi Zbigniew Bdzikot, który prowadzi fi rmę zajmującą się usługami transporto-wymi i wykonawstwem drogowym. – Do dyspo-zycji dałem samochód ciężarowy, oferowałem również koparkę, ale jej nie chcieli. Jeden z moich pracowników przepracował łącznie osiem godzin, przez dwa kolejne popołudnia po cztery godziny.

– Moja fi rma współpracuje z mia-stem, zajmujemy się odśnieżaniem dróg gminnych. Burmistrz prosił o pomoc, więc dlaczego miałem się nie zgodzić – mówi Andrzej

Monasterski, właściciel fi rmy „Anmeks”. – W akcji brała udział jedna moja ładowarka i samo-chód ciężarowy, więc przez dwa popołudnia zaangażowanych w pracę było moich dwóch pracowników. Kilka lat temu braliśmy udział w podobnej akcji, ale wtedy miasto płaciło. Tym razem pomagaliśmy bezinteresownie.

Dzięki uprzejmości fi rmy Dajar, do której należy teren, śnieg wywieziony został na stary stadion przy ul. Koszalińskiej. Podczas dwudniowej akcji udało się wywieźć go m.in. z okolic dwóch miastec-kich rond, a także a także z chodników przy ulicach – Koszalińskiej, D w o r c o w e j , Armii Krajowej i skrzyżowań ulic

– Maczka – Sikorskiego i Fabrycznej z Wybickiego. Łącznie wywieziono ponad 150 wywrotek śniegu, czyli prawie tysiąc ton śniegu.

Przed akcją wielu kierowców narzekało na hałdy śniegu, które w wielu miejscach ograniczały widoczność i stwarzały zagrożenie

dla bezpieczeństwa w ruchu drogowych. Po wywózce śniegu nie tylko poprawiła się widoczność na drogach, ale również udało się uchronić miasto przed lokalnymi podtopie-niami. Nie powtórzyła się więc sytuacja z odwilży, jaka miała miejsce w połowie lutego, gdy w wielu miejscach tworzyły się kałuże, a studzienki zakryte śniegiem nie chciały przyjmować wody z ulic.

– Cieszy mnie, że odzew przedsiębiorców był tak pozytywny. Dzięki ich pomocy sytu-acja śniegowa w mieście została opanowana

– mówi burmistrz Roman Ramion. – Problemy mogą się pojawić w przypadku nagłego załamania pogody, czy gwałtownych roztopów. Studzienki na bieżąco są czyszczone i udrażniane. Zakład Wodociągów i Kanalizacji oraz Zarząd Mienia Komunalnego dbają, by woda spływała tam, gdzie powinna. Będziemy reagować na sygnały o lokalnych podtopieniach, które mogą się zdarzyć. Ale na razie ich nie ma.

Warto dodać, że ostatnio ze śniegiem na miejskich drogach i chodnikach oprócz lokal-nych przedsiębiorców, pracowników interwen-cyjnych Zarządu Mienia Komunalnego, walczyli również sami miesz-kańcy oraz bezdomni. Na prośbę burmistrza udało się zorganizować kilkuosobową brygadę, która dobrowolnie usu-wała śnieg m.in. z drogi dojazdowej do Miejsko–Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej i pobliskiego przedszkola.

mat, karo

Właściciele miasteckich fi rm zdecydowali o pomocy miastu podczas wywożeniu śniegu z new-ralgicznych punktów miasta. I to całkiem za darmo. – Akcja miała na celu ochronę miasta przed zalaniem, kiedy przyjdą roztopy – mówi burmistrz Roman Ramion.

Przedsiębiorcy pomogli miastu uporać się ze skutkami zimy

Wspólnie wywieźli śnieg z miasta

R E K L A M A 8 3 5 N M 3 A

Wywóz śniegu z okolic ronda im. doktora Czesława Dąbrowskiego.

Podczas akcji śnieg został wywieziony między innymi z ulicy Armii Krajowej.

Fot.

Mat

eusz

Zar

ycht

a

Fot.

Mat

eusz

Zar

ycht

a

NR 2 (41) • LUTY 20104 Raport

Zgodnie z projektem dochody gminy w tym roku wyniosą blisko 54 miliony złotych, a wydatki ponad 66 milio-nów. Defi cyt pokryty zostanie między innymi poprzez kredyt, jaki gmina zaciągnie w wysokości 12 mln zł.

W głosowaniu nad budżetem udział wzięło osiemnastu spośród dwudziestu jeden rad-nych - piętnastu głoso-wało za jego przyjęciem, troje wstrzymało się od głosu.

- Radni skupieni w Klubie Samorządność głosowali za budżetem, który jest wynikiem wie-lomiesięcznej pracy Rady Miejskiej i burmistrza

- mówi Tomasz Borowski,

przewodniczący klubu.- Wiele zadań, jakie się w nim znalazły, zostały przeniesione z ubiegłego roku, choćby z tego powodu, że nie było na nie dofi nansowania, bo nie odbywały się odpowiednie kon-kursy na te zadania. Rozstrzygnięte zostały dopiero pod koniec ubiegłego roku, więc automatycznie reali-zacja zadań została przeniesiona na ten rok. Generalnie budżet mi się podoba, bo jest proinwestycyjny i w dużej mierze pozwoli na zrealizowanie zale-głości cywilizacyjnych, jak budowa kanalizacji na olbrzymim obszarze gminy. Zakopiemy w

ziemię miliony złotych, których tak na prawdę nie będzie widać, jed-nak wykonanie tego zadania da przyszłej Radzie Miejskiej możliwość realizacji innych, bardzo waż-nych zadań. Szkoda, że gmina nie ma pie-niędzy, by rozpocząć budowanie mieszkań komunalnych i socjal-nych, bo tych, które powstają, jest za mało. A jeśli chodzi o kredyt, jaki gmina zamierza zaciągnąć, to rzeczy-wiście zadłużamy się na poważne kwoty, ale warto pamiętać o tym, że po wykonaniu zadań one do nas w znacznej mierze wrócą. Bierzemy kredyt na całą wartość zadania, by je sfi nansować, a po jego wykonaniu, na podstawie umów z marszałkiem woje-wództwa pomorskiego, odzyskamy około osiemdziesięciu pro-cent wydanej sumy. Tym samym stopień

zadłużenia zmniejszy się znacznie w ciągu maksymalnie trzech lat. A jeśli spadnie zadłużenie gminy, będzie można realizo-wać kolejne zadania, których do wykonania mamy w gminie bardzo dużo.

Jan Ponulak wstrzymał się od głosu,

bo jego zdaniem w tegorocznym budżecie nie będą realizowane podstawowe zadanie gminy, jakim jest budownictwo komu-nalne. – Tymczasem w Miastku istnieją ogromne potrzeby w tym zakresie – twier-dzi radny. – Zadaniem miasta jest pomoc tym,

którzy z różnych wzglę-dów muszą pozbywać się swoich lokali lub w przypadkach losowych je opuścić. Ale budowa mieszkań komunalnych ma również znaczenie dla rozwoju miasta

– to także egzystencja fi rm budowlanych i rynek pracy. Młodym ludziom trzeba stwarzać warunki do kupienia mieszkania po preferencyjnych cenach. W ten sposób możemy ich zatrzymać, by w Miastku mogli żyć aktywnie i pracować.

Wśród kolejnych przyczyn, które zdecy-dowały o wstrzymaniu się od głosu, Ponulak wskazuje ogromne opóźnienie w moderni-zacji ulicy Konstytucji 3 Maja.

- To prawda, że kło-

poty sprawił niesolidny wykonawca projektu, ale moim zdaniem trzeba było trzy lata temu rozwiązać z nim umowę i przystąpić do działania - argu-mentuje. - Przecież to jedna z podstawo-wych ulic dla miasta. Zaniedbana wymaga n a t y c h m i a s t o w e j modernizacji.

Jego zastrzeżenia wzbudziło również nierealizowanie doży-wiania dzieci w szko-łach. Jak argumentuje, dochody wielu rodzin dramatycznie spadły, zmniejszono także dotację państwa, więc w tej sytuacji miasto powinno wyłożyć pewną kwotę, by zapewnić dzieciom posiłek.

- Niepokoi mnie także nadmierne

Takiego budżetu Miastko jeszcze nie miało. Na inwestycje gmina wyda ponad 23 miliony złotych! Nikt z radnych nie zagłosował przeciwko budżetowi, ale to nie znaczy, że nie mieli do niego zastrzeżeń.

Budżet Gminy Miastko 2010 rok

Przede wszystkim inwestycje

R E K L A M A 4 8 4 N M 4 A

Roman Ramionburmistrz MiastkaTo najbardziej proinwestycyjny budżet w historii funkcjonowania miasteckiego samorządu po 1990 roku. Jeszcze nigdy nie było zaplanowanych tak dużych pieniędzy na inwestycje i tak ważnych inwestycji. Cieszę się,

że w znacznej części są dofi nansowane ze środków unijnych, jak kanalizacje, park, boisko w Dretyniu czy Brama Kaszubskiego Pierścienia. Kredyt w wysokości 12 milionów mnie nie martwi. Od dłuższego czasu przy-gotowywaliśmy się do przyjęcia dużych kwot unijnych i wiedzieliśmy, że trzeba będzie projekty wspomagać wkładem własnym gminy. Celowo nie zadłużaliśmy się przez poprzednie lata, by w roku 2009 i tym roku wykorzystać maksymalną ilość pieniędzy z Unii. To była decyzja zaplanowana i przemyślana, a nie doraźnie wywołana zaistniałą sytuacją. Jeśli chodzi o podatki, to zdecydowałem, by ich nie podnosić po rozmowach i sugestiach przedsiębiorców, którzy wskazywali na pro-blemy z prowadzeniem działalności w czasie kryzysu. Przy braku możliwości pozyskania kolejnych inwesto-rów zewnętrznych postanowiłem zadbać o tych, którzy już w gminie działają i dają pracę. Uważałem, że jest to pomoc przedsiębiorcom w sposób jednakowy i spra-wiedliwy. To prawda, że w tegorocznym budżecie nie pieniędzy na budownictwo komunalne, ale wcześniej na te inwestycje przeznaczyliśmy spore kwoty. Przypomnę, że mieszkania komunalne zostały oddane w budynkach przy ulicach Chrobrego i Mickiewicza. W tym roku większość wydatków skupiły główne inwestycje.

DECYZJA BYŁA ZAPLANOWANA

1. Budowa kompleksu sportowo-rekreacyjnegow Dretyniu - 550 tys. zł

KULTURA FIZYCZNA I SPORT

Modernizacja parku miejskiego w Miastku kosztować będzie 2,6 mln. zł.

1. Przebudowa ul. Konopnickiej - 900 tys. zł 2. Opracowanie projektu i modernizacja ul. Górnej

- 700 tys. zł 3. Budowa drogi na osiedlu „Ceglane” - 450 tys. zł 4. Przebudowa drogi wewnętrznej w Trzcinnie - 180 tys. zł 5. Opracowanie dokumentacji projektowej ulic: Śląska, Sadowa i Wiśniowa - 120 tys. zł 6. Opracowanie dokumentacji projektowej przebudowy ul. Konstytucji 3-go Maja - 50 tys. zł 7. Opracowanie dokumentacji projektowej budowy

TRANSPORT I ŁĄCZNOŚĆ

Fot.

APR-

SAS

NR 2 (41) • LUTY 2010 5Raport

zadłużenie miasta. Polityka kredytowa moim zdaniem nie jest przejrzysta – twierdzi Jan Ponulak. - Z jednej strony zamraża się wpływy z podatków na poziomie z poprzed-niego roku, a drugiej zaciąga kredyt w wysokości dwunastu milionów. To duża suma dla naszego miasta, tym bardziej, że planowane dochody będą mniejsze i nie będą pokrywały zobo-wiązań wobec banków. Zastanawiam się rów-nież nad koniecznością niektórych inwestycji. Czy dzisiaj potrzebny jest nam nowy park przy ratuszu za dwa i pół miliona złotych, a nie modernizacja, czy Brama Kaszubskiego Pierścienia? Można podejmować podobne działania, gdy w mie-ście załatwione są naj-ważniejsze sprawy. A u nas tak nie jest. Myślę, że podczas planowania inwestycji powinny być brane pod uwagę inne priorytety – widziane z punktu widzenia potrzeb człowieka

- mieszkańca. Ten rok wyborczy ma być obiecujący, ponieważ z unijnej kasy dosta-niemy sporo pieniędzy, ale ocenimy go po faktach, a z tym różnie bywało. Moim i miesz-kańców zdaniem wię-cej pieniędzy powinno się przeznaczyć na inwestycje skierowane bardziej do ludzi i dla ludzi. Chodzi o zacho-wanie odpowiednich proporcji.

- Sześciu radnych skupionych w klubie radnych Platformy Obywatelskiej, któ-rego jestem członkiem, głosowało za przy-jęciem budżetu. Nie znaczy to jednak, że nie mieliśmy uwag kry-tycznych - mówi z kolei Ryszard Mieczkowski.

- Głosowaliśmy za, ponieważ tak należało postąpić, bo jest to budżet bardzo proin-westycyjny. Martwić może jednak tak duży defi cyt, na pokrycie którego zaciągnięty zostanie dwunasto-milionowy kredyt.

Burmistrz w roku przedwyborczym nie odważył się podnieść podatków, co naszym zdaniem było błędem. Byliśmy za niewielkimi podwyżkami, które przyniosłyby pewne kwoty do miejskiej kasy. A tak może się okazać, że w przyszłym roku podatki trzeba będzie podnieść znacznie bar-dziej, by zdobyć pienią-dze na spłatę kredytu. Poza tym kredyt nie rozwiązuje problemu, sam jest ukrytym podatkiem. Podczas sesji pytaliśmy burmi-strza, czy zamrożenie podatków nie było tanim chwytem propa-gandowym obliczonym na przypuszczalny sukces wyborczy i czy jego konsekwencją nie będzie zapłacenie przez mieszkańców większych podatków w roku 2011.

Jak podkreśla Mieczkowski, społe-czeństwo ma okre-ślone oczekiwania wobec samorządu, ale jego zdaniem sprawę trzeba postawić jasno

- chcecie mieć inwesty-cje, to trzeba podnieść podatki. Podwyżki rzędu 2-3 procent nie byłyby drastyczne, a przyniosłyby okre-

ślone wpływy. - Zdaję sobie sprawę,

że wyższe podatki mogą być kłopotliwe dla mieszkańców, ale w razie kłopotów można wystąpić do burmistrza, który ma możliwość rozłożenia ich na raty czy nawet umorzenia - tłumaczy.

Kolejnym ważnym zastrzeżeniem doty-czącym budżetu w opinii radnych z klubu PO jest brak w nim rozwoju budownictwa komunalnego i socjal-nego. A lokale te przy-dałyby się choćby w celu uporządkowania gospodarki mieszka-niowej w mieście.

- Wiele nieruchomo-ści przejęły na przy-kład wspólnoty miesz-kaniowe. W niektórych budynkach jedna czy dwie rodziny nie wyku-piły mieszkania, a co za tym idzie nie można tego budynku zdjąć z garnuszka gminy. Co więcej, często właśnie ci lokatorzy nie płacą czynszu. W takim przypadku należałoby tych najemców prze-siedlać do mieszkań socjalnych, by sprawy uporządkować - wyja-śnia Mieczkowski.

Radny przypomina również propozycję

starostwa bytowskiego, które półtora roku temu złożyło miastu ofertę przejęcia jed-nego z budynków przy szpitalu, który mógłby być adaptowany na mieszkania komunalne.

- Jednak w tym kie-runku nic się nie robi

- podkreśla.Roma Linke, mat

1. Budowa 45 km kanalizacji sanitarnej dla aglomeracji Miastko: II etap Biała - Świerzenko - Świerzno - Kawcze - Malęcino - Kamnica i III etap Słosinko - Miłocice - Wołcza Mała - 10,5 mln zł2. Budowa kanalizacji sanitarnej w Trzcinnie oraz kanalizacji sanitarnej Tursko-Dretyń - 3,95 mln zł3. Modernizacja parku miejskiego w Miastku - 2,6 mln zł4. Budowa oświetlenia dróg gminnych - 150 tys. zł5. Opracowanie dokumentacji projektowej kanalizacji sanitarnej dla „zlewni Wałdowo”

- 50 tys. zł

GOSPODARKA KOMUNALNA I OCHRONA ŚRODOWISKA

1. Zintegrowany System Informacji Turystycznej. Budowa „Centrum Informacji Turystycznej

- Brama Kaszubskiego Pierścienia” wraz z kampanią promocyjną

- 1,25 mln zł

TURYSTYKA

Najważniejszą tegoroczną inwestycją w gminie Miastko będzie budowa kanalizacji.

Wizualizacja fragmentu „Centrum Informacji Turystycznej - Brama Kaszubskiego Pierścienia”.

R E K L A M A 1 2 4 N M 2 A

R E K L A M A 1 8 9 N M 7 A

Fot.

Foto

lia.p

l

Fot.

Arch

iwum

UM

NR 2 (41) • LUTY 20106 Puls gminy

R E K L A M A 6 2 2 N M 4 A

Komendant odwołany

Podinspektor Marek Mazur, dotychczasowy komendant Komisariatu Policji w Miastku, został odwołany ze stanowiska. Jego obowiązki przejął dotychczasowy zastępca

komendanta – aspirant sztabowy Artur Pieszak. - Głównym powodem odwołania komendanta ze stanowiska były niesa-tysfakcjonujące wyniki, jakie osiągnął komisariat w 2009 roku. Nie było także gwarancji, że zrealizowane zostaną priorytety, które komenda postawiła sobie na lata 2010–2012 – mówi st. sierż. Michał Gawroński, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Bytowie.Marek Mazur w policji przepracował 26 lat w tym 12 lat na stanowisku komendanta. Teraz pozostaje do dyspozycji komendanta powiatowego. mat

Pomogą wypełnić PIT Do końca kwietnia trzeba rozliczyć się z urzędem skarbowym, a dla wielu osób wypelnienie druków PIT to droga przez mękę. Urząd Miejski proponuje mieszkańcom bezpłatne porady - wystarczy zgłosić się do pokoju nr 10. Urzędnicy pomogą wyliczyć odpowiednie przychody i dochody oraz uzupełnić poszczególne pola i rubryki. mat

Spłonął volkswagenNa polnej drodze w okolicach Węgorzynka spłonął samochód marki Volkswagen. Auto zapaliło się od niedo-gaszonego papierosa. Jak ustalili policjanci, samochodem kierował kompletnie pijany mężczyzna, w wydychanym powietrzu miał 2,5 promila alkoholu. Mieszkaniec Węgorzynka stracił panowanie nad kierownicą i wjechał w śnieżną zaspę, porzucając jednocześnie auto. Wtedy doszło do pożaru. Co ciekawe, właścicielem auta nie był sprawca, tylko... jego znajomy.

mat

W SKRÓCIE

W n i e u ż y t k o w e j części Ośrodka Sportu i Rekre-

acji powstało pięć nowych mieszkań komunalnych o powierzchni od 45 do 69 metrów kwadrato-wych. Dodatkowo wyko-nana została zewnętrzna klatka schodowa. Ada-ptacja pomieszczeń kosz-towała gminę blisko pół miliona złotych.Władze samorządowe zorganizowały już spotka-nie z lokatorami budyn-ków przeznaczonych do

wyburzenia. – Cztery z pięciu rodzin bo obejrzeniu mieszkań zade-klarowały swoje przejście choćby od zaraz – powie-dział Roman Ramion, bur-mistrz Miastka.Do nowych mieszkań mają wprowadzić się m.in. mieszkańcy, którzy aktualnie zamieszkują kamienicę z czerwonej cegły przy ul. Bolesława Chrobrego. Budynek ten przeznaczony jest do rozbiórki.

mat

Nowe mieszkania komunalne w Miastku

Lokum choćby od zaraz

Fot.

Mat

eusz

Zar

ycht

a

Gruba warstwa lodu pokrywająca jeziora powoduje znaczne zmniejszenie ilości tlenu rozpuszczonego w wodzie, co może być przyczyną duszenia się ryb. Najgorsza sytuacja panuje w jezio-rze w Wołczy Małej. Inicjatorem i koordy-natorem akcji mającej na celu ratowanie ryb jest radny Ryszard Mieczkowski.

– Jestem wędkarzem od ponad 40 lat, a obec-nie w kole wędkarskim pełnię rolę przewod-niczącego komisji rewizyjnej. Jezioro Średnie jest moim ulubionym w okolicy, więc postanowiłem coś zrobić, by ratować ryby

– mówi Mieczkowski. – Jezioro dzierżawi obecnie Polski Związek Wędkarski, a w jego wodach żyją piękne liny, które dobrze się czują w płytkich jeziorach i szu-warach. Nie mogliśmy pozwolić, by wody skute lodem, którego grubość wynosiła ponad 25 cen-tymetrów, stanowiły dla nich zagrożenie. Trzeba było działać.

– Jezioro w Wołczy Małej jest płytkie i w takich warun-kach występuje tak zwana. „przyducha”.

Zaobserwowaliśmy, że wiele ryb podpływa do jedynego naturalnego otworu, tuż przy stru-mieniu, aby zaczerpnąć tlenu – dodaje Jerzy Lubieński, prezes koła wędkarskiego PZW

„Karaś” w Miastku. Ponieważ większość

pięknych linów była wyczerpana, stanowiły łatwy łup dla pseudo wędkarzy i kłusowni-ków, którzy bezlitośnie wyławiali je z wody podbierakami.

– Nie mogliśmy na to pozwolić, więc pod-jęliśmy odpowiednie działania. Płoszyliśmy kłusowników, łapali-śmy ich, wzywaliśmy policję – relacjonuje Mieczkowski. – Ryby w szczególnie złej formie postanowiliśmy rato-wać i przetransportować do pobliskiego jeziora w Wołczy Wielkiej, które jest głębsze i nie stwarza zagrożenia przyduchą. Mieliśmy przygotowane beczki z wodą i samochody, na drugim jeziorze wyku-liśmy przeręble. Akcja przebiegała wyjątkowo sprawnie, dzięki czemu udało się uratować kilkanaście pięknych okazów.

Wędkarze wraz z członkami społecznej

straży rybackiej wykuli w lodzie na jeziorze Średnim przeręble, które pozwoliły na większe natlenienie wody. Ponieważ dni były mroźne, konieczne okazało się oczyszcza-nie przerębli nawet dwa razy dziennie.

– Początkowo wieczorami obserwo-waliśmy liny, które licznie podpływały do przerębli, ale po kilku dniach przestały się pojawiać. A to znaczyło, że tlenu miały wystar-czającą ilość – opisuje Mieczkowski.

Dzięki interwencji

wędkarzy udało się uniknąć sytuacji sprzed 20 lat, gdy z powodu przyduchy ryby ginęły w jeziorze masowo.

– Tym razem zrobili-śmy dobrą robotę i ura-towaliśmy jezioro – pod-sumowuje Mieczkowski.

Akcję wędkarze

będą prowadzić do czasu ustąpienia lodu z akwenu. Zaangażowanych jest w nią kilkanaście osób, podzieleni na grupy peł-nią codzienne dyżury. Także w nocy, by mieć oko na kłusowników.

karo, mat

Ostatnie tygodnie mrozu skuły jeziora grubą warstwą lodu. Grupa wędkarzy z koła „Karaś” w Miastku postanowiła ratować przed uduszeniem ryby z jeziora Średniego w Wołczy Małej.

Akcja miasteckich wędkarzy

Uratowali ryby przed uduszeniem

Zanim w jeziorze wykute zostały przeręble, przy tym strumieniu liny próbo-wały zaczerpnąć powietrza – mówi Jerzy Lubieński (drugi z lewej), prezes koła wędkarskiego PZW „Karaś” w Miastku. Wraz z wędkarzami często przychodził nad jezioro, by sprawdzać stan ryb.

Lin jest rybą słodkowodną z rodziny kar-piowatych. Ciało pokryte drobnymi łuskami jest zwarte i mocno zbudowane o szerokim trzo-nie ogonowym. Osiąga maksymalnie długość 70 cm i wagę 6 kg.

LIN JAK SIĘ PATRZY

R E K L A M A 9 2 6 N M 1 A

NR 2 (41) • LUTY 2010 7Reklama 9 1 4 N M 2 A

NR 2 (41) • LUTY 2010

N a j w i ę k s z y m zainteresowaniem w pierwszym tygodniu ferii cieszył się pro-gram przygotowany przez Ośrodek Sportu i Rekreacji, który pro-ponował między innymi rozgrywki zespołowe w piłkę nożną i koszykową, lodowisko oraz kulig. Do każdej dyscypliny zgło-siło się po kilka drużyn, zarówno chłopców, jak i dziewcząt. Prawdziwą furorę robiły jednak dwa lodowiska usytuowane przy ośrodku.

– Dziennie przewija się nawet czterysta osób

– liczy Lech Warsiński, dyrektor OSiR–u.

Co ważne, OSiR

prowadzi bezpłatną wypożyczalnię łyżew w rozmiarach od 36 do 42, od kilku dni posiada także rozmiary dla małych dzieci.

W środę, 17 lutego, odbył się długo oczeki-wany przez wszystkich kulig. We wspólnej prze-jażdżce po Klaryszewie uczestniczyło blisko sto osób. Ponowny kulig, tym razem z pieczeniem kiełbasek, zaplanowano na 24 lutego.

Feryjne propozycje przygotował również M i e j s k o – G m i n n y Ośrodek Kultury. Dzieci mogły liczyć na konkurs śpiewu, zajęcia pla-styczne, pokazy fi lmów

animowanych oraz na spektakle teatralne. W dniu, gdy odwiedziliśmy dom kultury, w zajęciach plastycznych uczestni-czyło około 15 osób.

– W tym roku zajęcia przebiegają pod hasłem

„Ferie z mistrzami”. Dzieci i młodzież kopiują znane obrazy malarzy, takich jak Makowski, Munk czy Wyspiański

– mówi Marzanna Kowalczyk, instruktor plastyki w MGOK.

– Najbardziej lubię malować postacie i portrety – mówi Arek Wodnicki, który należy do grupy zaawansowa-nej. – Malowaniem zaj-muję się od drugiej klasy szkoły podstawowej, czyli od siedmiu lat. W zajęciach plastycznych uczestniczę nie tylko w czasie ferii, ale również w trakcie roku szkolnego. To moje hobby.

– Narysowałam szewca, który szyje buty. Na zajęcia przychodzę razem z siostrą. Fajnie tutaj jest – zapewnia 7–letnia Weronika Majewska.

– Dzisiaj rysuję pana, który pali fajkę. Nie ma on szalika tylko kape-lusz, bo słoneczko świeci

– dodaje siedmioletni Patryk Turowski.

Prowadząca zajęcia daje wszystkim pełną swobodę rysowania.

– Staram się nie inge-rować w prace uczestni-ków, są tylko delikatne podpowiedzi i uwagi z mojej strony – wyjaśnia Kowalczyk.

Kolejnymi zajęciami, które odbywały się codziennie w MGOK, były próby do mini–listy przebojów, której fi nał

zaplanowano na 25 lutego. Podczas zajęć dzieci i młodzież śpie-wają swoje ulubione przeboje, ćwicząc jedno-cześnie swój głos i ruchy artystyczne na scenie.

– Jeśli chodzi o mini–listę przebojów to zainteresowanie po pierwszych dniach było niewielkie. Większe jest za to w świetlicach wiej-skich i to pod kątem tych właśnie świetlic chcemy ją robić – mówi Janusz Gawroński, dyrektor M i e j s k o – G m i n n e g o Ośrodka Kultury w Miastku. – Sporym powodzeniem cieszą się natomiast feryjne seanse fi lmowe, dużo dzieci było na fi l-mie „Sezon na misia 2”– dodaje.

Drugi rok z rzędu także dzieci spoza Miastka mogły brać czynny udział w feriach zimowych. W świetli-cach wiejskich przygo-towano bogaty program dla najmłodszych mieszkańców, były zajęcia sportowe, pla-styczne, muzyczne czy też wspólny kulig i ogni-sko. – Zainteresowanie naszym programem na wioskach było różne. Frekwencja udziału w poszczególnych zaję-ciach również zależała od dnia. Gdy organizo-wana była jakaś zabawa, to nagle sala się zapeł-

niała. Wtedy jeden przyciągał drugiego

– dodaje Gawroński.Na zajęcia w

Bibliotece Publicznej w Miastku dziennie przy-chodziło kilkunastu, głównie najmłodszych miastczan.

– Fajnie jest w bibliotece. Można tutaj na przykład pograć na komputerze – mówi 9–letni Kuba. – Drugi raz tutaj jestem. Bardzo mi się podoba.

– A ja dekorowałem salę na bal – dodaje 6–letni Sebastian.

W poniedziałek trzeba iść do szkoły...

Mateusz Zarychta

8 Puls miasta

R E K L A M A 1 4 2 N M 3 A

R E K L A M A 9 1 8 N M 1 A

Zimowe ferie nieubłaganie się kończą. Jak wynika z naszego rekonesansu, najmłodsi miastcza-nie nie mogli narzekać na nudę. Odpowiednie instytucje przygo-towały dla nich wiele atrakcji, wśród których każdy mógł wybrać coś dla siebie.

Pierwszy tydzień ferii za nami

Zima bez telewizora

Śnieg w tym roku dopisał, więc największą atrakcją były kuligi.

Fot.

Mat

eusz

Zar

ycht

a

Bal maskowy w Bibliotece Publicznej.

Weronika Majewska i Patryk Turowski z własno-ręcznie wykonanymi rysunkami.

Fot.

Mat

eusz

Zar

ycht

a

Fot.

Mat

eusz

Zar

ycht

a

NR 2 (41) • LUTY 2010 9Puls miasta

- Obowiązku tego nie można lekceważyć, bo zły stan urządzeń grzew-czych bywa przyczyną wypadków zagrażają-cych zdrowiu, a nawet życiu - mówi Roman Ostrowski, dowódca Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej w Miastku.

- Dlatego trzeba ściśle przestrzegać zasad dotyczących terminów czyszczenia i przeglądu instalacji. Należy rów-nież zwrócić uwagę na to, czym palimy w piecach. Niedopuszczalne jest na przykład używanie do tego odpadów plastiko-wych, co nie tylko powo-

duje zanieczyszczenie środowiska, ale również ma wpływ na osadzanie się sadzy w kominie.

W lokalach komunal-nych kontrole przewo-dów zleca administrator budynku. W pozostałych przypadkach właściciele lub najemcy nierucho-mości mają obowiązek zadbać o to sami.

- Z tym jednak jest bardzo różnie. O ile admi-nistratorzy budynków jeszcze jakoś obowiązku pilnują, to indywidualni mieszkańcy niekiedy nawet nie pozwalają na czyszczenie - twierdzi Bernard Myszka, mistrz

kominiarski z Miastka. - Tymczasem jeśli palimy w piecu paliwem stałym, jak koks, węgiel czy drzewo, kominy powinny być czyszczone cztery razy w roku. Drewno przy tym powinno być co najmniej dwuletnie. Młodsze zawiera więcej wody, więc podczas spa-lania tworzą się opary wody i powstaje sadza smolista. Jeśli palimy gazem lub olejem, czy-ścić kominy trzeba dwa razy do roku. Z kolei raz do roku powinien być dokonywany przegląd stanu technicznego przewodów kominowych.

Czyszczenie komina z wybraniem sadzy, czyszczeniem łącznika z

pieca do komina i spraw-dzeniem, czy jest ciąg w piecu, to koszt około 30 złotych. Z kolei przegląd kominów polega na prze-czyszczeniu przewodów, sprawdzeniu czy nie ma pęknięć i czy kratki mają ciąg. Jeśli nie ma pęknięć i stan przewodów nie zagraża bezpieczeństwu, kominiarz wydaje odpo-wiedni protokół. Usługa taka kosztuje około dwustu złotych.

Jak się okazuje, prze-wody kominowe mogą sprawiać wiele kłopotów.

- W starym budownic-twie zdarza się, że spoiny między grodziami prze-wodów kominowych są wykruszone i wtedy dym może się przedostawać z

przewodu dymowego do przewodu wentylacyj-nego. Wtedy dla bezpie-czeństwa należy zainsta-lować wsad kominowy na całej długości - wyjaśnia Bernard Myszka.

Niestety, nie wszy-scy użytkownicy pieców pamiętają o konieczności przeglądów i czyszcze-niu kominów. Najczęściej wzywają kominiarza, gdy już dojdzie do zapalenia sadzy w kominie.

- Gdy straż pożarna wydaje zakaz użyt-kowania przewodu kominowego, trzeba mieć opinię kominia-rza, czy dany przewód może być użytkowany

- mówi Myszka. - Jeśli kominiarz stwierdzi, że jest zagrożenie, trzeba komin wyczyścić lub zainstalować nowy wsad kominowy kwa-soodporny. Zdarza się, że niektórzy zakrywają kratki wentylacyjne, by im wiatr nie nawiewał do mieszkania. Nie wolno tego robić!

W czasie sezonu grzewczego częściej zdarzają się przypadku zatrucia tlenkiem węgla, czyli czadem. Jest bardzo niebezpieczny, bo człowiek nie jest w

stanie go wyczuć. Czad jest gazem bezwonnym, bezbarwnym i pozba-wionym smaku. Tlenek węgla może zabić, bo blokuje dostęp tlenu do organizmu, powodując przy długotrwałym narażeniu na jego działanie śmierć przez uduszenie. Człowiek

z objawami zatrucia czadem powinien zostać jak najszybciej wynie-siony z zaczadzonego pomieszczenia i musi mieć szybko podany tlen. Przed czadem można się jednak uchronić poprzez zainstalowanie odpo-wiednich czujników.

karo, man

Strażacy ostrzegają – z czadem nie ma żartów

Ogrzewanie nie zawsze bezpieczneKażdego roku miasteccy strażacy kilkanaście razy wyjeżdżają do pożarów sadz płonących w komi-nach budynków, których powo-dem jest najczęściej niewłaściwa eksploatacja urządzeń i instalacji grzewczych. Tymczasem dbanie o ich stan jest obowiązkiem właści-ciela lub najemcy budynku. Z tym jednak bywa różnie.

Już po raz jedena-sty Stowarzyszenie Obrońców Zwierząt

„Arka” organizuje akcję dotyczącą sterylizacji zwierząt. W marcu wete-rynarze przeprowadzać będą zabiegi po promo-cyjnej cenie.

- Podstawowym celem akcji jest ograniczenie populacji bezdomnych zwierząt, choć sprawa dotyczy naszych domo-wych pupili - mówi Łukasz Kisielewski, w e t e - rynarz z

Miastka. - Ponieważ to niemożliwe, by każdy z rodzących się kotów i psów znalazł swego wła-ściciela, więc wiele z nich powiększy szeregi bez-domnych zwierząt, które rozmnażają się w sposób niekontrolowany. Wbrew powszechnym poglądom, że sterylizacja szkodzi zwierzętom, przynosi ona korzyści zdrowotne

- zapobiega p r z y -

p a d -

kowym ciążom i śmier-telnym chorobom, chroni przed chorobami nowo-tworowymi, zapobiega ciążom urojonym u suk, poprawia stan psy-chiczny zwierząt. Podsu-mowując, nie należy oba-wiać się kastracji psów i kotów, bo nie tylko nie pogarsza ich stanu psy-chicznego, a wręcz prze-ciwnie korzystanie odbija się na ich zachowaniu.Cena zabiegu uzależ-

niona jest od wielko-ści zwierzę-cia - mniej zapłacimy za

kastrację niewielkiego yorka, więcej za zabieg doga. Maksymalna cena kastracji w czasie akcji to: suka 200 zł, pies 120 zł kotka 100 zł, kocur 60 zł. Co ważne, w cenę zabiegu wliczona jest antybiotykoterapia i zdjęcie szwów, na które należy się zgłosić 10 dni po zabiegu. Przed zabie-giem wskazana jest bez-płatna wizyta w celu zakwalifi kowania zwie-rzęcia do sterylizacji. W Miastku do akcji przy-stąpił Gabinet Weteryna-ryjny „Saba”.

karo

Marcowa akcja Fundacji „Arka”

Zadbaj o zdrowie swego pupila troska o zdrowie zwie-rząt towarzyszących, psów i kotów zwrócenie uwagi na odpowiedzialną opiekę, kontrolę narodzin zwie-rząt towarzyszących zmniejszenie liczby zwierząt bezdom-nych trafi ających do schronisk zmniejszenie kosztów ponoszonych przez społeczeństwo na bez-domne zwierzęta przekazanie pełnej informacji na temat zabiegu kastracji, jego zalet i wad

CELE AKCJI

Mit - każda suka czy kotka musi choć raz urodzić młode Fakt - młode wcale nie są im potrzebne dla zdrowia i szczęścia. Mit - kastracja jest niebezpieczna i powoduje choroby. Fakt - kastracja jest zabiegiem prostym i chroni przed wieloma śmiertelnymi chorobami. Mit - szczenięta czy kocięta łatwo znajdują domy. Fakt - tysiące niechcianych zwierząt corocznie jest porzucanych, uśmiercanych.

MITY I FAKTY

dotyc y as yc do owych pupili - mówi Łukasz Kisielewski, w e t e - rynarz z

apob egap r z y -

p a d -

s ę a c ac oCena zabiegu

niona od ści cia zapła

Głównym źródłem zatruć w budynkach mieszkalnych jest niesprawność przewodów kominowych: wentyla-cyjnych, spalinowych i dymowych. Wadliwe działanie wspomnianych przewodów może wynikać z ich nieszczelności, braku konserwacji, w tym czyszczenia, wad konstrukcyjnych, niedostosowania istniejącego systemu wentylacji do standardów szczelności stoso-wanych okien i drzwi, w związku z wymianą starych okien i drzwi na nowe. Powyższe może prowadzić do niedrożności przewodów, braku ciągu, a nawet do powstawania zjawiska ciągu wstecznego, polegającego na tym, że dym zamiast wydostawać się przewodem kominowym na zewnątrz, cofa się z powrotem do pomieszczenia.

PRZYCZYNY ZACZADZEŃ

Fot.

APR-

SAS

Właściciele prywatnych budynków sami muszą zadbać o czyszczenie kominów.

R E K L A M A 1 2 1 N M 1 A

R E K L A M A 9 1 3 N M 1 A

NR 2 (41) • LUTY 201010 Puls miasta

P r z y p o m n i j m y . Od 1 listopada 2009 r. warunkiem otrzy-mania świadczeń było świadectwo lekarskie potwierdzające, że od 10 tygodnia ciąży była pod

opieką medyczną i do porodu odwiedziła leka-rza co najmniej trzy razy. Ponieważ okazało się, że w wielu przypadkach warunek ten był trudny do spełnienia i wiele

kobiet nie otrzymało należnych im świad-czeń z tytułu urodzenia dziecka, rząd na razie z niego zrezygnował.

- Przepis, by kobieta w ciąży była pod stałą opieką ginekologa lub położnej najpóźniej od 10 tygodnia ciąży, nie zostanie wycofany, a jedynie zawieszony na dwa lata od momentu wejścia w życie znoweli-zowanej ustawy o świad-czeniach rodzinnych

- wyjaśnia Piotr Olechnorzecznik prasowy Ministerstwa Zdrowia.

- Resorty zdrowia i pracy planują kampa-nię informacyjną w mediach i instytucjach

pożytku publicznego, by przygotować kobiety do zmian w przepisach, a jednocześnie przypo-mnieć, jak ważne dla zdrowia matki i dziecka są wczesne i częste badania lekarskie w okresie ciąży.

Co ważne, zmiana zasad oznacza, że becikowe i dodatek do zasiłku rodzinnego dostaną również kobiety, którym po 1 listopada 2009 r. odmó-wiono jego wypłaty, bo nie potrafi ły udowodnić, że przebywały pod stałą opieką lekarza od 10 tygodnia ciąży. Po wejściu w życie nowych przepisów będą miały prawo ponownie ubiegać się o wypłatę pieniędzy w urzędach gmin i ośrodkach pomocy społecznej.

Warto jednak pamiętać, że nowe przepisy jeszcze nie obowiązują. Wejdą w życie dopiero po nowe-lizacji ustawy o świad-czeniach rodzinnych. Aby poznać aktualnie obowiązujące, warto przed dopełnieniem formalności skontakto-wać się z pracownikami MGOPS w Miastku.

Roma Linke

Ważna wiadomość dla młodych matek i kobiet w ciąży. Do końca 2011 roku każda kobieta, która przedstawi zaświadczenie lekar-skie o przeprowadzeniu przez lekarza ginekologa lub położną co najmniej jednego badania w czasie ciąży otrzyma dodatek z tytułu urodzenia dziecka lub zapomogę. Takie rozwiązanie przyjęła Rada Ministrów.

Rząd zmienił zasady przyznania becikowego i dodatku z tytułu urodzenia dziecka

Becikowe i dodatek znowu inaczej

Te pieniądze i tak trzeba będzie oddać. Lepiej, aby zamiast

do państwowego worka, trafi ły do organizacji pozarządowych, które zrobią z nich dobry uży-tek. Do wyboru jest kilka tysięcy fundacji czy stowarzyszeń. Warto właśnie im oddać jeden procent naszego podatku, bo w ten sposób sami zdecydujemy, na co zostanie wydany. Inaczej trafi do wspólnego worka budżetowego i to politycy

zdecydują, jak i na co je podzielić. Nie zapominając o orga-nizacjach ogólnopolskich, takich jak Związek Har-cerstwa Polskiego, Towa-rzystwo Przyjaciół Zwie-rząt lub na przykład fundacjach Anny Dymnej czy Ewy Błaszczyk, warto rozejrzeć się wokół siebie i wybrać te, które dzia-łają na rzecz środowiska lokalnego. Ale uwaga! Jednego procenta podatku nie możemy wydać na każdą

f u n d a c j ę czy stowarzy-szenie, ale wyłącz-nie na te, które mają sta-tus organizacji pożytku publicznego. Aby zna-leźć ich wykaz, najlepiej skorzystać z wyszuki-warki podmiotów Krajo-wego Rejestru Sądowego, która znajduje się na stronie internetowej http://krs.ms.gov.pl lub skorzystać z wykazu zawartego na stronie www.mpips.gov.pl/bipW wykazie znajduje się

tylko jedna organizacja z Miastka – Miasteckie Stowarzyszenie Oświa-towe. Ale nie oznacza to, że jest ona jedynym stowarzyszeniem, które można wspomóc. Jeśli zainteresuje nas działal-ność jakiejś organizacji czy instytucji, najlepiej zapytać jej członków lub pracowników, czy ma ona

status orga-nizacji pożytku

publicznego i czy możemy na jej rzecz prze-kazać nasz jeden procent. Wesprzeć możemy tylko jedną organizację. Nie możemy na przykład podzielić jednego pro-centa na pół i przeka-zać na rzecz dwóch organizacji.Obliczenie, ile pieniędzy możemy przekazać orga-nizacji nie jest trudne. Wystarczy kwotę podatku, jaki mamy zapłacić fi sku-

sowi, podzielić przez sto i otrzymaną w ten sposób liczbę należy wpisać w odpowiedni formularz. Pieniędzy nie musimy wpłacać sami, zrobi to za nas urząd skarbowy. Naszym zadaniem będzie tylko prawidłowo wypeł-nić trzy pola w formula-rzu PIT (PIT-36, PIT-36L, PIT-37, PIT-28, PIT-38)

– podać trzeba nazwę

organizacji, numer KRS i przekazywaną kwotę. Pieniądze na konto wybranej organizacji przekaże urząd skar-bowy w lipcu lub w sierp-niu roku podatkowego, w którym jest składane zeznanie podatkowe. Z wyliczonej kwoty potrą-cone zostaną koszty przelewu.

karo

Jeden procent dla organizacji pożytku publicznego

Lepiej pomóc niż oddać

1% podatku dochodowego mogą przekazać organizacjom: podatnicy podatku dochodowego od osób fi zycznych (w tym m.in. podatnicy uzyskujący dochody z odpłat-nego zbycia papierów wartościowych); podatnicy opodatkowani ryczałtem od przychodów ewidencjonowanych; podatnicy prowadzący jednoosobową działalność gospodarczą i korzystający z liniowej, 19-procentowej stawki podatku. 1% mogą przekazać również emeryci, pod warunkiem jednak, że samodzielnie wypełnią PIT-37 i zrezygnują z pomocy ZUS w tym zakresie. Podobna zasada dotyczy osób, które są rozliczane przez pracodawcę.

KTO MOŻE ODDAĆ

Według szacunków Ministerstwa Finansów w ubiegłym roku liczba osób przekazujących 1% zwiększyła się w stosunku do roku 2008 o ponad dwa miliony osób. W ubiegłym roku aż 7.324.953 podatników zdecydowało się przekazać 1% swojego podatku na rzecz organizacji pożytku publicznego, w roku 2008 5.134.675 osób. Kwota wnioskowana do przekazania na rzecz OPP rów-nież osiągnęła niespotykana dotąd skalę i wynosi 397 923 000 zł. W roku 2008 było to 271 mln zł, czyli o prawie 127 mln zł mniej.

MINISTERSTWO POLICZYŁO

W opinii ekspertów z dziedziny ginekologii i położnictwa, pediatrii oraz genetyki, okres do 10 tygodnia ciąży jest najważniejszy dla rozwoju zarodka i płodu. Od 17 dnia do 7 tygodnia – powstaje większość narządów i tkanek. W tym okresie zarodek jest najbardziej podatny na działanie czynników szkodliwych, które mogą powodować powstanie wad wrodzonych lub znaczne uszkodzenie zarodka i jego śmierć. W pierwszym okresie ciąży można też wykryć infekcje w organizmie matki, jak cytomegalia czy toksoplazmoza. Wczesne i częste wizyty ciężarnej u ginekologa lub położnej przyczyniają się do zwiększenia świadomości zdrowotnej kobiet, pozwalają na prawidłowy monitoring ciąży i na szybkie podjęcie działań profi lak-tycznych bądź leczniczych w przypadkach występowania powikłań lub zagrożeń we wczesnym okresie ciąży. W konsekwencji ograniczają liczbę zgonów okołoporo-dowych, wad wrodzonych, noworodków urodzonych z niską masą oraz zmniejszają odsetek wcześniactwa.

MINISTERSTWO ZDROWIA RADZI

NR 2 (41) • LUTY 2010 11Puls miasta

R E K L A M A 1 1 6 N M 3 A

Na co dzień pil-nują naszego bezpieczeństwa

i porządku publicz-nego, łapią przestęp-ców czy biorą udział w akcjach ratunkowych. Od czasu do czasu spotykają się rów-nież towarzysko, aby pograć sobie chodźmy w piłkę. W hali widowi-skowo-sportowej Gim-nazjum im. Jana Pawła II w Miastku odbył się IV Halowy Turniej Piłki Nożnej o Puchar

Naczelnika Wydziału Konwojowego KW Poli-cji w Gdańsku i Burmi-strza Miastka.W zawodach wzięło udział siedem drużyn policyjnych z Miastka, Bytowa, Słupska i Gdań-ska. Po kilkugodzinnej rywalizacji zwyciężyli policjanci z Zespołu Organizacji Służby Wydziału Konwojo-wego KWP w Gdań-sku, którzy w fi nale 1:0 pokonali kolegów z Komendy Powiatowej

Policji w Bytowie. Zwy-cięską bramkę zdo-był Tadeusz Kluziak Reprezentacja Komisa-riatu Policji w Miastku zajęła w turnieju czwarte miejsce. W meczu o trzecią pozycję miastczanie przegrali w rzutach karnych z Komi-sariatem Policji III w Gdańsku-Wrzeszczu.Piąte miejsce ex equo zajęli KWP Gdańsk i Referat Konwojowy Gdańsk, szóste Refe-rat I Słupsk, a siódme

walkowerem Refe-rat Ochronny w Gdań-sku. Najlepsze zespoły otrzymały pamiątkowe puchary oraz dyplomy.Uhonorowano również najlepszych zawodników tych zawodów. Robert Fiorek z Gdańska oka-zał się najskuteczniej-szym piłkarzem tego turnieju, natomiast Kamil Janta-Lipiński z Miastka bronił najle-piej z pośród wszyst-kich bramkarzy.

mat

Halowy turniej mundurowych

Policjanci grali w nogę

Fot.

Mat

eusz

Zar

ycht

a

- Świetlica socjo-terapeutyczna będzie przeznaczona dla dzieci z trudnych rodzin. Będą mogły w niej odrobić lekcje i uczestniczyć w różnych zajęciach, na przykład kółka teatral-nego lub plastycznego

– mówi Janusz Gawroński, dyrektor Miejsko-Gminnego Ośrodka Kultury.

Do tej pory w p o m i e s z c z e n i a c h wymienione zostały okna i zakupiony został materiał do remontu wewnątrz budynku, m.in. płyty gipsowe na ściany, parkiet, drzwi oraz wyposażenie łazienek.

Według planów w świetlicy będą znajdo-wały się dwie małe sale przeznaczone do prowa-

dzenia zajęć z dziećmi oraz rozmów z pedago-giem. W głównej części obiektu ulokowana będzie scena i około 50 miejsc siedzących wraz ze stolikami. Właśnie na niej będą mogły odby-wać się przedstawienia kameralne, które dotąd gromadziły w sali kino-wej w siedzibie MGOK raptem kilkadziesiąt osób. W budynku nie zabraknie również pomieszczeń biurowych dla osób prowadzących zajęcia, a także aneksu kuchennego i łazienek.

- Do nowych pomieszczeń chcemy przenieść cały arty-styczny ruch amatorski. Tam będziemy mieli dużo miejsca do tego. Aktualnie w siedzibie przy ulicy Kazimierza Wielkiego nie mamy

dobrych warunków, chcemy zostawić w niej tylko kino i biura

– dodaje Gawroński.Ponad 40 tys. zł na

powstanie świetlicy prze-kazała Komisja Miejsko-Gminna Komisja ds. Rozwiązywania P r o b l e m ó w Alkoholowych. Teraz Janusz Gawroński pisze program skierowany do lokalnej Grupy Działania

„Wrzeciono”, by zdobyć pieniądze na powstanie centrum szkoleń i świe-tlicę. Liczy na 25 tys. zł, więc dotacja z wkładem własnym wyniesie ponad 30 tys. zł. Dodatkowo Komisja przekazała kolejne 28 tys. zł, które mają być przeznaczone na powstanie części gospodarczej.

Po otwarciu aneksu socjalnego w świetlicy

będzie można prowadzić pierwsze zajęcia. W dal-szej kolejności wykoń-czone zostaną dwa

pomieszczenia świetlicy do zajęć cichych. - Jeśli wszystko pójdzie zgod-nie z planem, całość

inwestycji zakończymy do końca roku – dodaje Gawroński.

Mateusz Zarychta

W dawnym budynku Młodzieżowego Domu Kultury przy ul. Bolesława Chrobrego powstaje świetlica socjoterapeu-tyczna i centrum szkolenia ani-matorów kultury. Przedsięwzięcie realizują wspólnie Miejsko-Gminny Ośrodek Kultury w Miastku oraz Miejsko-Gminna Komisja ds. Rozwiązywania Problemów Alkoholowych.

Nowy projekt Miejsko-Gminnego Ośrodka Kultury

W świetlicy i na scenie

Świetlica socjoterapeutyczna i centrum szkolenia animatorów kultury powstanie w dawnym budynku Młodzieżowego Domu Kultury przy ul. Bolesława Chrobrego.

Fot.

Mat

eusz

Zar

ycht

a

Zakupili nowoczesną tablicę

Ośrodek Sportu i Rekreacji w Miastku wzbogacił się o nową, profesjonalną tablicę wyników. Dzięki róż-norodnym funkcjom może m.in. wyświetlać słownie nazwy drużyn, pokazywać liczbę fauli dokonanych przez poszczególnych zawodników, stan setów, czy też odmierzać czas 24 sekund na dwóch dodatkowych zegarach zamontowanych nad koszami. – Tablica kosztowała 16 tysięcy złotych. Sfi nansowana została ze środków gminnych – informuje Lech Warsiński, dyrektor OsiR-u.

mat

W SKRÓCIE

NR 2 (41) • LUTY 201012 Rozmowa

- Czy ogląda pan seriale policyjne i porównuje pracę policjantów w fi l-mach ze słupską rzeczywistością?

- Niespecjalnie kuszą mnie te fi lmy, ale cza-sami zdarza mi obejrzeć jakiś odcinek. Zwłaszcza w tych zagranicznych praca policjantów wygląda wręcz kosmicz-nie. Te wszystkie laboratoria, komputery i błyskawiczne analizy rzeczywiście mogą robić wrażenie. Tylko proszę zwrócić uwagę, że w serialu wszystko rozgrywa się w jednym odcinku w ciągu 45 minut, czy maksymalnie jednej godziny. I do jednego z d a r z e n i a k ierowane są właściwie w s z y s t k i e siły.

- A u nas tak nie można?

- Można. I tak też się dzieje, gdy mamy do czy-nienia z jakimś poważniejszym zdarzeniem, na przykład z zabój-stwem. Ale w rze-czywistości wygląda to nieco inaczej niż w serialu. Oczywiście, można na szybko zrobić badania krwi, śladów d a k t y l o s k o p i j n y c h , traseologicznych (bada się przede wszystkim ślady przemieszczania się człowieka - zarówno pieszo, jak i za pomocą środków transportu

– dop. red.) i innych. Trzeba je znaleźć, zebrać, zabezpieczyć i porównać. Czasem też trzeba ścią-gnąć jakiegoś eksperta. Rozwiązanie konkretnej sprawy wymaga po pro-stu czasu. U nas na przy-

kład, żeby zbadać ślady DNA trzeba wysyłać badania do laboratorium policyjnego w Gdańsku. Do tego pamiętajmy, że w Polsce AFIS, czyli Automatyczny System Identyfi kacji Daktyloskopijnej działa na dobre od kilku lat. I każdego dnia baza danych powiększa się o odciski palców kolej-nych osób. To się ciągle rozwija, ale funkcjonuje i przynosi sukcesy. Na przykład dzięki temu systemowi sprawcę włamań w Słupsku zatrzymano po jakimś czasie w Krakowie, na niepozornym włamaniu do kiosku.

Tamtejsi funkcjo-nariusze sprawdzili odciski palców i okazało się, że gość jest u nas poszukiwany.

- Wasza praca opiera się na konkret-nych procedurach, odpowiednich sposo-bach postępowania, zabezpieczania śladów. Tak, aby nie mogły być podważone na przy-kład podczas procesu metody waszej pracy.

- Wszelkie ślady na miejscu zdarzenia muszą

być odpowiednio zabez-pieczone pod względem kryminalistycznym, ale i procesowym. Materiały zabezpieczone przez technika trafi ają do dochodzeniowca i to on dalej zajmuje się sprawą. Oczywiście, w trakcie śledztwa też ze sobą współpracujemy, bo mogą pojawić się nowe dowody czy podejrzani. Czasem trzeba wrócić na miejsce i szukać dal-szych śladów. A potem okazuje się, że odcisk palca zabezpieczony na fragmencie butelki znalezionej na miejscu przestępstwa, pasuje do podejrzanego, którego wytypował dochodze-niowiec. I mamy sukces. Zawsze trzeba szukać i zabezpieczyć jak naj-więcej śladów. Im więcej ich będzie, tym łatwiej potem ustalić sprawcę.

- Czy seriale przestawiające pracę policji mogą dawać wskazówki potencjal-nym przestępcom?

- Niestety tak. Jak się ogląda te fi lmy, zarówno polskie, jak i zagraniczne, to czasem człowiek łapie się za głowę ze zdziwienia, że w ogóle

to pokazują. Przecież w niektórych przy-padkach to są wręcz gotowe scenariusze

dla przestępców. Oni przecież też oglądają telewizję i przy takich

okazjach dostają prze-pisy na to, jak zrobić

włamanie czy napad lub jak utrudnić pracę

policji. To, niestety, dotyczy nie tylko

seriali, ale rów-nież i dzien-n i k a r s k i c h relacji poka-zywanych w

różnych progra-mach informacyjnych.

- Najtrudniejsze chwile w pracy t e c h n i k a kryminalistycznego?

- Chyba wszystkie te, gdzie mamy do czynienia ze śmiercią człowieka. Zwłaszcza dzieci, a czasem nawet noworod-ków. A zwłoki też trzeba zabezpieczyć czy zebrać z nich ślady. Każdy prze-żywa to na swój sposób. W swojej karierze też miałem takie momenty, że trudno mi było pójść na sekcję. Najgorsze chwile przeżyłem, gdy przyszło mi uczestniczyć w sekcji zwłok dwóch

mężczyzn poparzonych w wybuchu gazu. To było nagłe wezwanie, a w tym dniu miałem akurat pogrzeb znajomej osoby, która była mi bliska. Poszedłem na sekcję tuż przed pogrzebem i to było chyba zbyt wiele. Na pogrzebie nie wytrzy-małem. To było zbyt emocjonalne przeżycie i zupełnie się rozkleiłem.

- Pracuje pan w branży już 20 lat. Jak bardzo zmieniła się technika krymina-listyczna przez ten czas?

- Metody od lat są takie same, albo bardzo podobne. Zmieniają się tylko środki, którymi pracują technicy. Na przykład nie stosuje się już gipsu do zbierania śladów obuwia. Ale nadal trzeba czymś ten odcisk wylać, żeby zebrać ślad. To samo z odciskami palców. Pędzle do ich wykrywania kiedyś były z włókna szklanego czy włosia bobrowego, a teraz są np. z puchu marabuta. Takim sprzę-tem pracuje się wygod-niej, szybciej i dokładniej. To zupełnie tak samo jak budowlańcy, którzy używają teraz zupełnie innych materiałów niż 20 lat temu. Przez lata

zmieniła się także specy-fi ka przestępstw, choćby włamań. Kilkanaście lat temu mieliśmy na przykład przed świę-tami prawdziwe plagi włamań do wiejskich sklepów. Można było nawet przewidzieć, że sklep w Bierkowie, czy w jakimś Grąsinie zostanie obrobiony. Te włamania były tak oczywiste, że teraz wydaje się to nawet śmieszne. Oczywiście, w tych przypadkach naj-częściej od razu było wia-domo, gdzie i u kogo tego skradzionego towaru szukać. A teraz dla kon-trastu przykład z czasów współczesnych. Na jed-nym z nowo wybudowa-nych osiedli w Słupsku mieszkańcy zaczęli zgłaszać, że z mieszkań znikają im różne rzeczy. Najczęściej drobne, ale wartościowe przedmioty. Przy tym nigdzie nie był żadnych śladów włama-nia. Doszło do tego, że podejrzenia padały na żony, mężów, dzieci, a nawet odwiedzających ich znajomych. Policjanci zauważyli, że okradane są tylko te mieszkania, w których nowi lokatorzy nie wymienili zamków, gdy się wprowadzali. Śledztwo wykazało, że sprawcy tych kradzieży

są powiązani z ekipą budowlaną, która pra-cowała na osiedlu. Po prostu dorobili sobie klucze, a potem pod nieobecność właścicieli wchodzili do mieszkań jak do siebie.

- Przestępcy też jednak czasu nie marnują...

- To prawda. Zdarzają się jednak i tacy, którzy zachowują się jakby ciągle żyli w XIX wieku. Na przykład facet włamując się do kiosku gołymi rękoma wyjmuje szybę zostawiając na niej wyraźne odciski nie tylko palców, ale i całych

dłoni. Jakby nigdy nie słyszał o rękawiczkach. A przecież dziś chyba każde dziecko wie już o liniach papilarnych czy śladach DNA. Z drugiej strony mieliśmy nie-dawno takie włamanie, gdzie został dokładnie splądrowany duży trzy-piętrowy dom. Sprawcy nie zostawili tam nawet fragmentu odcisku palca. Trudno było znaleźć nawet odciski rękawiczek, bo takie też zabezpieczamy.

- Dziękuję za rozmowę.

RozmawiałMariusz Nowicki

- CSI: Kryminalne Zagadki Las Vegas, Miami, Nowego Jorku, Dowody zbrodni, Kości, Agenci NCIS – te seriale amerykańskie, opowiadające o pracy policji i wykrywaniu zbrodni, cieszą się bardzo dużą popularnością. Specjalne grupy policjantów, technicy kryminalistyczni pra-cują tu na supernowoczesnym sprzęcie, skomplikowane wyniki w laboratoriach otrzymuje się w ciągu kilku minut.

Rozmowa z Miłoszem Oświecińskim, kierownikiem referatu techniki kryminalistycznej w Komendzie Miejskiej Policji w Słupsku

CSI, czyli kryminalne zagadki

daktyloskopia – technika zajmująca się badaniami porównawczymi linii papilarnychmechanoskopia – bada ślady pozostawione przez narzędzia użyte przez przestępcęgrafologia – bada autentyczność pisma i ustala lub wyklucza tożsamość jego autorafonoskopia – bada autentyczność nagrania, pozwala na ustalenie rozmówcy na podstawie analizy mowy.traseologia - zajmuje się ustalaniem osoby, pojazdu lub zwierzęcia na podstawie śladów przemieszczania się pozostawionych na miejscu zdarzeniaosmologia – badanie śladów zapachowych. Wykorzystuje się do tego specjalnie szkolone psy balistyka – ustala m.in. rodzaj broni i amunicji użytej na miejscu przestępstwa, tor pocisku, odległość strzału.badanie mikrośladów – zajmuje się najmniejszymi materialnymi śladami związanymi bezpośrednio lub pośrednio ze sprawcą - np. tkaniny, włókna, odpryski lakier samochodowego, krople smaru czy oleju.

SŁOWNICZEK

Pędzel z puchu marabuta służy do wykrywania odcisków palców.

Fot.

Mar

iusz

Now

icki

NR 2 (41) • LUTY 2010 13Reklama

NR 2 (41) • LUTY 201014 Kultura

Warto przyjechać do Słupska, by w Nowym Teatrze obejrzeć kolejną premierę. „Edith i Marlene” to sztuka o przyjaźni dwóch wielkich pieśniarek, która przetrwała do śmierci Edith Piaf.

W ę g i e r s k a d r a m a t o p i s a r k a Eva Pataki w swoim scenariuszu „Edith i Marlene” nakreśliła w dużym skrócie niebanalną historię kariery „paryskiego Wróbelka” i roli, jaką odegrała w niej Marlene Dietrich. Na podstawie tego scenariusza sztukę wystawiano w Poznaniu, Elblągu, zre-alizowała go telewizja. Tematu podjął się również Nowy Teatr w Słupsku. Zaprosił do współpracy Andrzeja Ozgę. Reżyser już po raz drugi pracował nad tą sztuką. Cztery lata temu wyreży-serował ją w elbląskim teatrze, gdzie grana jest do dziś. Aktorki odtwarza-jące główne role w słupskim spektaklu również grają u nas gościnnie. Monika Węgiel, młoda aktorka warszawskiego Teatru Współczesnego, laureatka Ogólnopolskiego Przeglądu Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu, wciela się w rolę Piaf. Marlene gra Beata Olga Kowalska, wrocławianka, „wolny strzelec” (odtwarza tę rolę również w elbląskim przedstawieniu). Ważnym elementem w spektaklu, który jest takim małym koncertem, odgrywają muzycy. Fortepian, kontrabas, akordeon, trąbka, perkusja i saksofon składają się na zespół akompaniujący śpiewającym aktorką. A piosenki, przede wszystkim Edith Piaf, to podstawa przedstawienia. One splatają całość opowieści, puentują poszczególne sceny.

Monika Węgiel znakomicie pora-dziła sobie z wykonaniem kilkunastu najbardziej znanych utworów Piaf. Jej mocny, czysty głos i łatwość, z jaką śpie-wała piosenki, jakby nigdy nie robiła

nic innego, publiczność nagradzała gromkimi brawami. W przejściach pomiędzy tekstem mówionym a śpiewa-nym nie było żadnych niepotrzebnych przerw. Równie dobrze wypadły utwory Dietrich w wyko-naniu Beaty Kowalskiej, swoją drogą również laureatki wrocławskiego Przeglądu Piosenki Aktorskiej. Artystka świetnie oddała postać

„Błękitnego Anioła”. Pełną dystynkcji, elegancką, z nieodłącznym papiero-sem w metrowej lufce i tajemniczym półuśmie-chem na twarzy. Taka córka pruskiego ofi cera. Dla kontrastu niewysoka, arogancka, nieszczęśliwa

Edith. I tak, jak świetnie Monika Węgiel zaśpiewała jej piosenki, tak z samą postacią – moim zdaniem – nieco przesadziła. Przerysowała ją, zbliżając bardziej do karykatury niż prawdziwej postaci.

Spektakl ma kilka ciekawych scen, m.in. rozmowę Edith i Marlene na scenie w Ameryce, kiedy gwiazdy próbują wzajemnie sobie „dokopać”.

Marlene wypy-tuje Edith o jej zainteresowania, ulubione książki, rodzinę. Dotyka słabych punktów

„Wróbelka”. Ale ten nie pozostaje jej dłużny i daje krótkie, kąśliwe odpo-wiedzi. Za każdym razem z głośnych łoskotem mikrofon, do którego mówią artystki jedzie w górę – gdy mówi Marlene – i spada w dół, gdy przy głosie jest Piaf.

Interesującym wybiegiem jest usa-dowienie muzyków na scenie za prze-zroczystym parawanem. Specjalnie ich nie widać, ale ich obecność jest wyraźnie zaznaczona.

Spektakl trwa prawie dwie godziny z przerwą, ale nie dłuży się ani przez chwilę. Miłośnikom utworów Edith Piaf szczególnie polecam, ale pozo-stałym osobom również. Spektakl jest bowiem wzruszającą opowieścią nie tylko o nieszczęśliwym życiu Edith, ale też, a właściwie przede wszystkim o przyjaźni, jaka łączyła ją z Marlene.

Najbliższe spektakle – 26,27,28 i 29 marca.

Joanna Jusianiec

Zaproszenie do Nowego Teatru w Słupsku

Dwa w jednym, czyli Edith i Marlene

Spektakl trwa prawie dwie godziny z przerwą, ale nie dłuży się ani przez chwilę

Widać było, że Monika Węgiel dobrze czuła się w repertuarze Edith Piaf.

Beata Olga Kowalska rolę Marlene Dietrich odgrywa już... czwarty rok. Wciela się w tę postać na deskach elbląskiego teatru od 2006 r.

Edith miała szczęście do ludzi. Wszyscy starali się jej pomóc Raymond Asso, który uczynił z niej gwiazdę nie opuścił jej do śmierci.

Fot.

AR

P-SA

S

Fot.

AR

P-SA

S

Fot.

AR

P-SA

S

NR 2 (41) • LUTY 2010 15Rozmowa

złotą biżuterię Swarovskiego, która jest ostatnio bardzo modna. Czy, po przygodzie z torebką, okrzykniętą podróbką Chanel, którą kupiła pani podczas zagranicznej podróży, zwraca pani baczniejszą uwagę na markowe ubrania czy dodatki?

- Rzadko noszę biżuterię, ten kom-plet to prezent, sama pewnie bym sobie takiego nie kupiła. Co do mody, to mam preferencje klasyczne, lubię też styl sportowy. Nie patrzę na markę, gdy kupuję ubrania. Kieruję się własnym gustem i wygodą. A historia z torebką została rozdmuchana i urosła wręcz do narodowej sensacji. Po prostu pod-czas zagranicznej podróży zepsuła się torebka i kupiłam nową. Spodobała mi się i cała historia. Raczej śmieszna niż sensacyjna.

- Skoro mówimy o kobietach, kobiecości, proszę powiedzieć, jak ocenia pani zachowanie słynnego agenta Tomka z CBA, który ocza-rował posłankę Sawicką z PO i Weronikę Marczuk-Pazurę. Skutki dla tych pań są przykre, zajmuje się nimi prokuratura. Czy słynny agent nie grał tu uczuciami kobiet?

- Myślę, że nie trzeba być agentem Tomkiem, aby uwieść kobietę. Czasem wystarczy tylko to, że kobieta chce być uwiedziona, czeka na to. Tu jednak w grę wchodzi złamanie prawa, korupcja i obarczanie winą funkcjonariusza CBA, który wykonywał swoje zadania. Te panie przyjęły taką linię obrony.

- Ostatnio nie widać pani w Słupsku. A sporo się tu dzieje. Dawno nie zabierała pani głosu w sprawach dotyczących mieszkańców.

- To nieprawda. Zabieram głos w wielu sprawach, Między innymi na temat restrukturyzacji słupskiego szpitala i likwidacji oddziału I i III

wewnętrznego oraz oddziału zakaź-nego. Uważam, że decyzja dyrektora szpitala o zmniejszeniu liczby łóżek internistycznych godzi w bezpie-czeństwo pacjentów regionu. Jest nieprzemyślana i szkodliwa. Wcześniej wielokrotnie stawałam w obronie tych oddziałów, walczyłam, by w naszym szpitalu mogły być przeprowadzane niektóre specjalistyczne zabiegi onkologiczne dla kobiet. Niestety, nadal mieszkanki regionu jeżdżą do Trójmiasta i tam czekają w kolejkach. Na bieżąco śledzę to, co się dzieje w mieście i wypowiadam się w tej spra-wie, albo interweniuję.

- Wybory samorządowe dopiero za rok, ruszyła już jednak giełda nazwisk z kandydatami na prezy-denta miasta. Mówi się o tym, że PO i PiS mogłyby wystawić wspólnego kandydata, który w końcu odbiłby ratusz z rąk lewicy. Czy to możliwe?

- Słupsk to wyjątkowe miasto, tu zawsze rządziła – najpierw komuna, później lewica. Ostatnia kadencja pokazała, że prawica może mieć większość w Radzie Miasta i myślę, że przyszedł już czas na zmianę na naj-wyższym stołku w mieście. Potrzebny jest na tym stanowisku ktoś, kto prze-rwie pewien układ. Myślę, że miesz-kańcy także widzą swoiste zmęczenie

„materiału” – prezydenta Macieja Kobylińskiego. Miasto potrzebuje kogoś, kto tchnie je na nowe tory, będzie miał nowoczesne spojrzenie, wyznaczy nowe kierunki. Przyszedł czas na ludzi młodych, także po to, by Słupsk stracił etykietę miasta spokojnej starości – jak jest kąśliwie nazywane. Czy będzie to wspólny kandydat prawicy? Zobaczymy już niedługo.

Aleksandra Christyniuk

- Niedawno miała pani wypadek samochodowy. Wyglądało groźnie. Jak się pani czuje?

- Wypadek był rzeczywiście niebez-pieczny, nie tylko ja ucierpiałam, ale także inne osoby. Na szczęście nie były to mocne obrażenia. Mogę powiedzieć, że w tym pechu miałam sporo szczę-ścia, bo skończyło się na skomplikowa-nym złamaniu prawej ręki. Trafi łam jednak na wspaniałych lekarzy i personel medyczny, którzy zajęli się mną bardzo dobrze. Chciałabym im za to bardzo podziękować. Dziękuję też osobom, ktre życzyły mi szybkiego powrotu do zdrowia. Złamanie było o tyle uciążliwe, że konieczna jest długa rehabilitacja.

- O wypadku było głośno w mediach, były zdjęcia, teksty w prasie kolorowej.

- To prawda, pojawiło się dużo nieprawdziwych informacji. Pisano, że trafi łam do Wojskowego Instytutu Medycznego, bo jestem posłanką, tymczasem odwieziono mnie tam, ponieważ ten szpital pełnił wówczas ostry dyżur. Natychmiast mnie tam zoperowano. Pobyt w szpitalu wspo-minam niemiło, bo byłam osaczona przez pseudodziennikarzy, którzy nie potrafi li uszanować mojego cierpienia. Dzień i noc czekali na okazję, by zrobić zdjęcia, nawet, gdy leżałam cierpiąca w łóżku. Z tego powodu skróciłam pobyt w szpitalu i wcześniej wróciłam do Słupska. Rozumiem, że ten zawód rządzi się swoimi prawami, ale jak w każdym - są granice przyzwoitości. W tym przypadku je przekroczono.

- Wielokrotnie mówiła pani także o przyjaźni z prezesem Jarosławem Kaczyńskim. Pojawiały się stwier-dzenia – oczarowanie, sugerowano, że z pani strony to głębsze uczu-cie. Kim dla pani dziś jest prezes Kaczyński?

- Był i jest nadal moim przyjacielem, jednym z kilku, na których zawsze mogę liczyć. Znam go od wielu lat, nigdy mnie nie zawiódł. To wyjątkowy człowiek, charyzmatyczny polityk, strateg. A przy tym mężczyzna, który ma w sobie bardzo dużo ciepła, ludzkiej serdeczności.

- Mówi pani o przyjaźni, ale jest ważniejsze od niej uczucie, miłość. Jest pani osobą samotną, czy to pani świadomy wybór, czy też życie przyniosło takie rozwiązanie?

- To jest mój świadomy wybór, tak jak staram się świadomie kierować całym moim życiem. Nie jest jednak tak, że skoro jestem sama, to czuję się samotna. Samotnym można być w związku, wśród najbliższych. Małżeństwo, zwią-zek nie jest receptą na szczęście. To kwestia osobowości, charakteru. Nie jestem sama, mam mamę, brata, którą się opiekuję i z którą mieszkam, grupę przyjaciół, swoje pasje. Wreszcie pracę, w której się realizuję i która bardzo mocno absorbuje mój czas. Pewnie też dlatego, że nie mam rodziny mogę na działalność polityczną poświęcić wię-cej czasu niż niektóre moje koleżanki.

- Widziałam kiedyś u pani piękną

Jolanta Szczypińska opowiada o przyjaźni, samotności i kobietach, które chcą być uwodzone

Sama nie znaczy samotnaRozmowa z Jolantą Szczypińskąposłanką na Sejm z Prawa i Sprawiedliwości

Fot.

APR

-SA

S

NR 2 (41) • LUTY 201016 Reklama

R E K L A M A 9 2 7 N M 1 AR E K L A M A 6 0 2 N M 4 A

R E K L A M A 3 1 6 N M 4 AR E K L A M A 7 1 1 N M 2 A