borges jorge luis - kabała

10
JORGE LUIS BORGES KABAŁA Panie, Panowie! Różne i czasem przeciwstawnie doktryny, które noszą nazwę ka- bały, wywodzą się z pojęcia całkiem obcego naszej zachodniej mentalności, świętej księgi. Rzec by można, że mamy już pewną analogiczną ideę: utworu klasycznego. Sądzę, że łatwo mi będzie udowodnić z pomocą Oswalda Spenglecra i jego książki Der Unter- gang des Abenlandes (Dekadencja Zachodu), że obie te idee są odmienne. Weźmy wyraz klasyczny. Cóż on znaczy etymologicznie? Kla- syczny ma swoją etymologię w classis: „fregata", „oddział". Dzieło klasyczne jest dziełem uporządkowanym, takim, jakie powinno być wszystko na pokładzie; shipshape, jak to mówi się po angiel- sku. Oprócz tego sensu, względnie sikmomnego, dzieło klasyczne jest wybitne w swoim rodzaju. Toteż mówimy, że Quijote, Boska komedia, Faust są dziełami klasycznymi. Choć kult tych książek doprowadzono do przesady, pojęcie jest inne. Grecy uważali za dzieła klasyczne Iliadę i Odyseę; Aleksan- der, według relacji Plutarcha, miał zawsze pod poduszką Iliadą i miecz, dwa symbole swojego losu wojownika. Jednakże, żadne- mu Grekowi nie wpadło do głowy, żeby Iliada była doskonała w każdym słowie. W Aleksandrii zgromadzili się bibliotekarze, by prowadzić studia nad Iliadą i w ich trakcie wynaleźli tak niezbęd- ne (a teiraz, czasami niestety zapomniane) znaki interpunkcyjne. Iliada była znakomitą książką; uważano ją za szczyt poezji, ale nie sądzono, że każde słowo, każdy heksametr muszą być od razu podziwiane. Wiązało się to z odmiennym pojmowaniem dzieła. Horacy powiedział: „Czasami wspaniały Homer usypia." Nikt nie powiedziałby, że czasami wspaniały Duch Święty usypia. Pomimo muzy (pojęcie muzy jest dosyć mgliste), pewien tłu- macz angielski wierzył, że gdy Homer mówi: „Gniewny człowiek 114

Upload: sardanapal-ben-esarhaddon

Post on 11-Aug-2015

30 views

Category:

Documents


3 download

TRANSCRIPT

Page 1: Borges Jorge Luis - Kabała

JORGE LUIS BORGES

KABAŁA

Panie, Panowie!

Różne i czasem przeciwstawnie doktryny, które noszą nazwę ka-bały, wywodzą się z pojęcia całkiem obcego naszej zachodniejmentalności, świętej księgi. Rzec by można, że mamy już pewnąanalogiczną ideę: utworu klasycznego. Sądzę, że łatwo mi będzieudowodnić z pomocą Oswalda Spenglecra i jego książki Der Unter-gang des Abenlandes (Dekadencja Zachodu), że obie te idee sąodmienne.

Weźmy wyraz klasyczny. Cóż on znaczy etymologicznie? Kla-syczny ma swoją etymologię w classis: „fregata", „oddział". Dziełoklasyczne jest dziełem uporządkowanym, takim, jakie powinnobyć wszystko na pokładzie; shipshape, jak to mówi się po angiel-sku. Oprócz tego sensu, względnie sikmomnego, dzieło klasycznejest wybitne w swoim rodzaju. Toteż mówimy, że Quijote, Boskakomedia, Faust są dziełami klasycznymi.

Choć kult tych książek doprowadzono do przesady, pojęcie jestinne. Grecy uważali za dzieła klasyczne Iliadę i Odyseę; Aleksan-der, według relacji Plutarcha, miał zawsze pod poduszką Iliadąi miecz, dwa symbole swojego losu wojownika. Jednakże, żadne-mu Grekowi nie wpadło do głowy, żeby Iliada była doskonaław każdym słowie. W Aleksandrii zgromadzili się bibliotekarze, byprowadzić studia nad Iliadą i w ich trakcie wynaleźli tak niezbęd-ne (a teiraz, czasami niestety zapomniane) znaki interpunkcyjne.Iliada była znakomitą książką; uważano ją za szczyt poezji, alenie sądzono, że każde słowo, każdy heksametr muszą być od razupodziwiane. Wiązało się to z odmiennym pojmowaniem dzieła.

Horacy powiedział: „Czasami wspaniały Homer usypia." Niktnie powiedziałby, że czasami wspaniały Duch Święty usypia.

Pomimo muzy (pojęcie muzy jest dosyć mgliste), pewien tłu-macz angielski wierzył, że gdy Homer mówi: „Gniewny człowiek

114

Page 2: Borges Jorge Luis - Kabała

oto mój temat'' („An angry man this is my subject"), nie patrzyłna książką jak na coś godnego podziwu w każdym słowie, uważałją za zmienną i studiował z punktu widzenia historycznego. Stu-diowano i nadal studiuje się takie dzieła właśnie w ten sposób;umieszcza się je w danym kontekście. Rozumienie Pisima Świętego-jest całkiem inne.

Obecnie uważamy, że książka jest instrumentem do udowodnie-nia obrony, zwalczania, uwydatnienia lub udokumentowania ja-kiejś doktryny. W Starożytności zaś, książka była środkiem za-stępczym wypowiedzi ustnej: i tylko w tej roli ją widziano. Przy-pomnijmy fragment z Platona, który mówi, że książki są jak po-sągi; podobne żywym istotom, lecz gdy je o coś zapytać nie umie-ją odpowiedzieć.

By zapobiec tej trudności wymyślił dialogi rozpatrujące wszyst-kie możliwości danego tematu.

Posiadamy też list, bardzo piękny i ciekawy, wysłany przezAleksandra Macedońskiego do Arystotelesa, tak twierdzi przynaj-mniej Plutarch. Ten skończył właśnie publikację swojej „Metafi-zyki"; to znaczy polecił wykonać liczne kopie. Aleksander ocen-zurował je mówiąc, że teraiz wszyscy będą mogli znać to, co-wcześniej dostępne było tylko wybrańcom. Arystoteles odpowiadamu, broniąc się bez wątpienia szczerze: „Mój traktat wydanoi właściwie go nie wydano". Nie uważano, że książka wyczerpujecałkowicie temat, miano ją za coś w rodzaju przewodnika dla wy-jaśnień ustnych.

Heraklit i Platon krytykowali z różnych punktów widzenia dzie-ło Homera. Jego książki były szanowane, ale nie uważano je zaświęte. Takie pojęcie jest charakterystyczne dla Wschodu.

Pitagoras nie zostawił po sobie ani jednej zapisanej linijki.Przypuszcza się, że nie chciał uzależnić się od tekstu. Pragnął byjego myśl żyła i rozrastała się w umysłach uczniów, gdy on umrze.Stąd pochodzi owo magister dixit zawsze źle używane. Magisterdixit nie znaczy nauczyciel powiedział i dyskusja skończona. Pe-wien Pitagorejczyk głosił doktrynę, która pewnie nie należała dotradycji Pitagorasa, na przykład doktrynę czasu cyklicznego. Gdysłuchacze przerwali mu: „to nie należy do tradycji", powiedział:magister dixit co pozwalało mu nowatorsko traktować temat. Pi-tagoras twierdził, że książki zniewalają, lub mówiąc inaczej sło-wami Pisma, litera zabija a duch ożywia.

Spengler zaznacza w jednym z rozdziałów Der Untergang des-

** 125

Page 3: Borges Jorge Luis - Kabała

Abenlandes poświęconym kulturze magicznej, że prototypem księ-gi magicznej jest Koran. Dla ulemów, dla doktorów prawa mu-zułmańskiego, nie jest on dziełem jaik inne. To dzieło (niewiary-godne to lecz prawdziwe) wcześniejsze od języka arabskiego: niemożna go rozpatrywać ani z punktu widzenia historycznego anifilologicznego, bo jest starsze niż Arabowie, niż język, w którymgo napisano, starsze niż świat. Nie przyjmuje się nawet, że Koranjesit dziełem boskim: jest on czymś głębszym i bardziej tajemni-czym. Dla ortodoksyjnych Muzułmanów Koran jest przymiotemBoga, jak.Jego gniew czy Jego sprawiedliwość. Sam Koran mówio tajemniczej księdze, matce ksdęgi, będącej niebiańskim pierwo-wzorem Koranu, którą w niebie cizczą aniołowie.

Takie jest pojmowanie świętej księgi, całkiem odmienne od ro-zumienia książki klasycznej. W świętej księdze, święte są nie tyl-ko słowa, lecz także litery, z których się składają. W ten właśniesposób kabaliści studiują Pismo. Podejrzewam, że modus operandikabalistów wypływał z chęci wcielenia idei gmostycznych do mis-tyki żydowskiej, aby usprawiedliwić przed Pismem ortodoksję.W każdym razie możemy powierzchownie zauważyć (właściwie niemam prawa o tym mówić) jaki jest, lub jaki był modus operandikabalistów, którzy zaczęli stosować swą dziwną naukę na połud-niu Francji, na północy Hiszpanii, w Katalonii, potem we Wło-szech, w Niemczech i w innych krajach. Przybyli też do Izraela,choć nie stamtąd się wywodzili: byli raczej spadkobiercami gno-stytów i katarów.

Ideę mają następującą: Pięcioksiąg, Tora jest księgą świętą. Nie-skończona inteligencja zezwoliła, by praca ludzka stworzyła księ-gę. Duch Święty zgodził się być literaturą, co jest tak trudne dozrozumienia jak fakt, że Bóg zgodził się zositać człowiekiem. Leczw tym wypadku chodzi o rzecz głębszą: Duch Święty stał się li-teraturą i napisał książkę gdzie nie może być nic przypadkowego.A w każdym ludzkim dziele jest coś przypadkowego.

Znany jest powszechnie zabobonny szacunek, jakim otacza sięQuijote, Macbetha, Pieśń o Rolandzie czy inne książki, ogólnierzecz biorąc po jednej w każdym kraju oprócz Flrancji, której li-teratura jest tak bogata, że przyjmuje się przynajmniej dwie tra-dycje klasyczne, nie będę jednak ich omawiał.

Więc taik: gdyby badaczowi Cervantesa zdarzyło się powiedziećże Quijote zaczyna się dwoma słowami jednosylabowymi, zakoń-czonymi na n: (en i un), a dalej wyraz pięcioliterowy (lugar), po-

116

Page 4: Borges Jorge Luis - Kabała

tem dwa o dwóch literach (de la) i jeden o sześciu (Mancha), i gdy-by wyciągnął z tego wnioski, niechybnie wzięto by go za niespeł-na roziumiu. Biblia była w ten właśnie sposób studiowana.

Mówi się na przykład że zaczyna się literaturą bet, inicjał Bre-sh.it. Dlaczego zaczyna się od bet? Ponieważ początkowa litera,po hebrajsku, musi wyrażać to samo co b — początek benedición(błogosławieństwo) — po hiszpańsku, a tekst nie może zaczynaćsię literą odpowiadającą na przykład jakiemuś przekleństwu, mu-siała zacząć się od błogosławieństwa. Bet hebrajska inicjał („brajd",co znaczy błogosławieństwo.

Isitnieje inna okoliczność, bardzo ciekawa, która miała wpływna kabałę; Bóg, dla którego słowa były narzędziem pracy (wedługtego co mówi wielki pisanz Saavedra Fajardo), stworzył świat przypomocy słów; powiedział Bóg, niechaj stanie się światłość i stałasię światłość. Stąd można wywnioskować, że świat był stworzonysłowem „ ś w i a t ł o ś ć", lub tonem jakim Bóg wypowiedział sło-wo „ś w i a t ł o ś ć". Jeśli wypowiedziałby inne słowo, innym to-nem nie powstałaby światłość, lecz coś innego.

Dochodzimy te*raz do czegoś tak niewiarygodnego jak to wszy-stko co powiedziałem dotychczas. Do czegoś, co może szokowaćnaszą zachodnią mentalność (moją także), lecz moją powinnościąjest poruszyć ten temat. Gdy myślimy o słowach, myślimy histo-rycznie, że były one na początku dźwiękiem, a później stały sięliterami. Natomiast w kabale (znaczy przyjadę, tradycja) uważasię, że liteiry były wcześniejsze, że były narzędziem Boga; a niesłowami znaczonymi przez litery. To tak, jakby myślało się, żepismo, wbrew doświadczeniu było wcześniejsze niż brzmieniesłów. W takim wypadku nic nie jest przypadkowe w Piśmie;wszystlko musi być określone. Na przykład ilość liter w każdymwersecie.

Następnie szuka się podobieństwa między literami. Traktuje sięPismo, jak pismo z szyfrem, kryptograficzne i tworzy się liczneprawa aby go odczytać. Można wziąć każdą literę Pisma, przeko-nać się, że ta litera jest początkiem innego słowa i odczytać zna-czenie tego słowa. I tak dla każdej litery tekstu.

Można też ułożyć dwa alfabety: jeden, powiedzmy, od a do I,drugi od m do z lub pirzyjąć dla nich litery hebrajskie; uważa się,że litery od góry odpowiadają tym od dołu. I odczytać tekst (byużyć greckiego słowa ) boustrophedón: to znaczy z prawej do le-wej, z lewej do prawej i znów z prawej do lewej strony. Można

117.

Page 5: Borges Jorge Luis - Kabała

też przypisać literom wartości liczbowe. Wszystko to tworzy sy-stem kryptograficzny a czynniki są godne uwagi ponieważ byłyprzewidziane przez Boską inteligencję, która jest nieskończona.I w ten sposób dochodzi się, poprzez tę kryptografię, poprzez tępracę przypominającą Złotego Skarabeusza Poe, do Doktryny.

Podejrzewam, że doktryna poprzedziła modus operandi. Podej-rzewam, że dzieje się z kabałą to, co dzieje się z filozofią Spinozy:porządek geometryczny był późniejsizy.

Interesujący modus operandi kabalistów jest oparty na logicz-nej przesłance: Pismo jest tekstem doskonałym a w tekście dosko-nałymi nic nie może być dziełem przypadku.

Nie ma tekstów doskonałych, w każdym razie tekscty ludzkie niesą takimi. W prozie zważa się bardziej na znaczenie słów; w wier-szu na dźwięk. Dzieło stworzone przez nieskończoną inteligencję,dzieło stworzone przez Ducha Świętego nie może być czymś sła-bym, niespójnym. Wszystko jest nieuchronne. Z tej nieuchronnościkabaliści zbudowali swój system.

Jeśli Pismo Święte nie jest pismem wiecznym, to czym różnisię od tylu ludzkich dzieł, to czym różni się Księga Królów odksiążki historycznej, a czym Pieśń nad Pieśniami od wiersza? Na-leży przyjąć, że wszystkie posiadają niezliczoną wymowę. EscotoErigena powiedział, że Biblia ma tak nieskończoną ilość barw, jakmieniące się upierzenie królewskiego pawia.

Według innej opinii istnieją cztery znaczenia Pisma. Ten systemmożna przedstawić w następujący sposób: na początku jest Istotapodobna do Boga Spinozy, tyle że Bóg Spinozy jesrt ogromnie bo-gaty, natomiast En soph stałby się dla nas ogromnie biedny. Cho-dzi tu o Istotę szczególną i o tej Istocie nie możemy powiedzieć,że istnieje, więc gdy powiemy że istnieje, to przecież istnieją teżgwiazdy, ludzie, mrówki. W jaki sposób może ona należeć do tegosamego gatunku? Nie, ta niezwykła Istota nie istnieje. Nie mo-żemy też powiedzieć, że myśli ponieważ myślenie jest procesemlogicznym i zachodzi pomiędzy przesłanką a wnioskiem. Też niemożemy powiedzieć, że potrzebuje ponieważ potrzeba jakiejś rze-czy jest to uczucie, że nam jej brakuje. Także nie działa. En sophnie działa, ponieważ działając należy wyznaczyć sobie jakiś celi dojść do niego. W dodatku jeśli En soph jest nieskończony (nie-którzy kabaliści porównują go z morzeni, symbolem nieskończo-ności) to nie potrzebuje innych rzeczy. I jakąż inną rzecz mógłbystworzyć jeśli nie drugą Istotę, równie nieskończoną, która by się

118

Page 6: Borges Jorge Luis - Kabała

z nim łączyła. Gdy już na nieszczęście niezbędne jest stworzenieświata, ma od tego dziesięć emanacji, Sephiroth, które wyłaniająsię z Niego ale nie są późniejsze niż On.

Pojęcie Istoty wiecznej, która zawsze miała te dziesięć emanacjijest trudne do zrozumienia. Wypływają one jedna z drugiej. Teikstmówi nam, że odpowiadają palcom ręki. Pierwsiza emanacja na-zywa się Korona i podobna jest do promieni światła, które po-wstaje z En soph, promień światła nie osłabiający tej nieskończo-nej Istoty, której nie można osłabić. Z Korony wyłania się innaemanacja, z tej kuna, z tej znów następna i tak aż do dziesięciu.Każda emanacja jest trójdzielna. Jedna z tych trzech części służydo łączności z Istotą Wyżsizą; centralna jest najważniejsza; a ostat-nia spaja z niższą emanacja. Te dziesięć emanacji tworzą człowie-ka, nazywa się on Adam Kadmon, Człowiek Archetyp. Ten czło-wiek znajduje się w niebie a my jesteśmy jego odbiciem. Czło-wiek ten z dziesięcioma emanacjami wytwarza świat pierwszy,drugi, aż do czterech. Trzeci to nasz świat materialny, a czwartyto świat piekielny. Są one zjednoczone w Adamie Kadmon, któryzawiera człowieka i jego mikrokosmos: wszystko co go otacza.

Nie chodzi o esfcponat muzeum historii filozofii; sądzę, ze tensystem ma swoje zastosowanie, może pomóc nam w rozważaniachi zraziumieniu świata. Gnostycy o wiele stuleci poprzedzali kaba-listów; mają podobny system proponujący Boga nieokreślonego.Z tego Boga, który nazywa się Pieroma (Pełnia), promieniuje innyBóg (opieram się na przewrotnej weirsji Ireneusza) ten Bóg wy-twarza inną emanację a ta z kolei inną i każda z nich tworzyniebo (istnieje cała wieża emanacji). Doszliśmy do liczby trzystasześćdziesiąt pięć, jak widać astrologia też ma w tym swój udział.W ostatniej emanacji, tej, w której część Boskości dąży do zera,spotykamy Boga zwanego Jehową, który stworzył ten świat. Dla-czego stworzył taki świat pełen błędów, pełen okropności, pełengrzechów, pełen cierpienia, pełen poczucia winy, pełen mordeiristw?Bo Boskość zmniejszyła się i dochodząc do Jehowy stworzyła tenułomny świat.

Ten sam mechanizm odnajdujemy w dziesięciu Sephirothi w czterech światach, które tworzą. Te dziesięć emanacji, w mia-rę jak oddalają się od En soph, tego co nieograniczone, co tajem-nicze — jak to mówią w swoim metaforycznym języku kaba-liści —• tracą siły i tak zbliżają się do tej, która stwarza świat,w którym żyjemy my, tak pełni błędów, tak narażeni na niesaczę-

119

Page 7: Borges Jorge Luis - Kabała

ścia, tak krótko znający szczęście. Nie jest to absurdalna idea, bomamy do czynienia z wiecznym problemem, problemem zła, wspa-niale ujętym w Księdze Hioba, według Froude'a jest to najwięk-sze dzieło całej literatury.

Niech państwo sobie przypomną historię Hioba. Człowieka spra-wiedliwego, prześladowanego, człowieka, który chce wytłumaczyćsię przed Bogiem, człowieka skazanego przez przyjaciół, człowie-ka, który uważa się za usprawiedliwionego i w końcu Bóg prze-mawia do niego z trąby powietrznej. Mówi mu, że On jest ponadwszystkimi wartościami ludzkimi. Podaje ciekawe przykłady sło-nia, wieloryba, mówi, że On ich stworzył. Musimy odczuwać, za-uważa Max Birod, że słoń, Behemot („zwierzęta") jest tak ogrom-ny, że występuje w liczbie mnogiej, a Leviatdn może być dwomapotworami, wielorybem lub krokodylem. Mówi, że on jest takniepojęty jak te potwory i nie może być zrozumiany przez ludzi.

Na to samo wpada Spinoza, kiedy twierdzi, że dając cechy ludz-kie Bogu, to tak jakby trójkąt powiedział, że Bóg jest z naturytrójkątny. Powiedzieć, że Bóg jest sprawiedliwy, miłosierny jesttak antiropomorficzne jak twierdzenie, że Bóg ma twarz, oczy alboręce.

Bo mamy jeidną Boskość najwyższą i inne, niższe ernanacje.Bmanaeje, to słowo najbardziej odpowiednie by oczyścić Bogaz winy; aby nie król, jak powiedział Schopenhauer, był winnylectz jego ministrowie, i żeby emanacje tworzyły ten świat.

Próbowano bronić zło. Na początek obrona klasyczna teologów,według której zło jest negacją i mówić „zło" to znaczy po prostumówić brak dobra; co dla każdego wrażliwego człowieka jest bez-sprzecznie fałszywe. Jakikolwiek ból fizyczny odczuwamy tak sa-mo lub nawet bardziej niż jakąkolwiek przyjemność. Nieszczęścienie jest brakiem szczęścia, jest czymś namacalnym, gdy jesteśmynieszczęśliwi odczuwamy to jako nieszczęście.

Istnieje inny argument bardzo wyfkwinitny, ale też bardzo błęd-ny, Leibniza, na obronę istnienia zła. Wyobraźmy sobie dwie bi-blioteki. Pierwsza składa się z tysiąca egzemplarzy Eneidy uwa-żanej za dzieło doskonałe. Ta druga zawiera tysiąc pozycji różnejwartości, między innymi Eneidę. Która z nich jesit cenniejsza?Oczywiście druga: Leibniz wnioskuje, że zło jest niezbędne dlaurozmaicenia świata.

Następny przykład jaki zwykło się przytaczać pochodzi z obra-zu, pięknego obrazu przypuśćmy Rembrandta. Na płótnie znajdują

120

Page 8: Borges Jorge Luis - Kabała

się ciemne miejsca, które są odpowiednikami zła. Leibniz wydajesię zapomnieć, kiedy bierze przykład obrazów czy książek, że od-mienna to rzecz istnienie złych książek w bibliotece a bycie nimi.Jeśli my jesteśmy jedną z tych książek, będziemy skazani napiekło.

Nie wszyscy doznają takiej ekstazy — nie wiem czy ktoś takiistniał — jak Kietrkegaard, który powiedział, że jeśli w piekleznajdowałaby się jedyna dusza potrzebna do urozmaicenia światai jeśli ta dusza byłaby jego, śpiewałaby z głębi tych piekieł chwa-łę Wszechmogącemu.

Nie wiem czy możliwa jest taka postawa, nie wiem czy po kil-ku minutach piekła Kierkegaatrd wciąż myślałby tak samo. Aleidea, jak pańsitwo widzą, odnosi się do podstawowego problemu,do istnienia zła, który gnostycy i kabaliści rozwiązują w ten samsposób.

Rozwiązują go mówiąc, że świat jest dziełem Boskości niedosko-nałej, której część dąży do zera. To znaczy takiego Boga, którynie jestt tym Bogiem. Jakiegoś Boga, który jest odległym potom-kiem Boiga. Nie wiem czy nasz umysł może operować słowami takobszernymi i abstrakcyjnymi jak Bóg, Boskość, doktryna ginosty-ków dotycząca trzystu sześćdziesięciu pięciu emanacji. Jednak mo-żemy przyjąć pojęcie boskości niedoskonałej, boskości, która musinaszpikować tan świat wrogim materiałem. Dosizlibyśmy w tensposób do Bernarda Shawa, który powiedział: „Goci is in the mak-ing" (Bóg się tworzy). Bóg jest czyimś, co nie należy do przeszłościi być może nie należy do teraźniejszości; jest wiecznością. Bógjest czyimś, co może być przyszłością: jeśli jesteśmy wielkoduszni,nawet gdy jesteśmy inteligentni, gdy jesteśmy światli, będziemypomagać w tworzeniu się Boga.

W Niegasnącym ogniu, Wellsa temat i główny bohater są inspi-rowane Księgą Hioba. Poddany anestezji, bohater śni, że wcho-dzi do jakiegoś laboratorium. Ubogie wyposażenie i stary czło-wiek zajęty pracą. Ten stary człowiek to Bóg; jest trochę nieza-dowolony. „Robią co mogę, mówi do niego, ale w rzeczywistościmuszę zmagać się z bardzo trudnym tworzywem." Zło byłoby dlaBoga materiałem uciążliwym a dobro byłoby łaskawością. Leczna dłuższą metę dobru przeznaczone jest zwycięstwo, więc w koń-cu zwycięża. Nie wiem czy wierzymy w postęp; myślę, że tak,przynajmniej w formie spiralnej Goethego; idziemy do przodui zawracamy, ale w sumie stajemy się coraz doskonalsi. Jak mo-

121

Page 9: Borges Jorge Luis - Kabała

żerny tak mówić w obecnym czasie okrucieństw? Dzisiaj bierzesię do niewoli i wysyła do więzień a nawet do obozów koncentra-cyjnych; niemniej jednak przeważnie tylko więzi się nieprzyja-ciół. A w czasach Aleksandra Macedońskiego wydawało się cał-kiem naturalne żeby zwycięskie wojsko zabiło wszystkich zwy-ciężonych i żeby pokonane miasto zostało zrównane z ziemią. Byćmoże intelektualnie także się ulepszamy. Dowodem niech będzieten skromny fakt, że interesuje nas to co myśleli kabaliści. Mamyotwarty umysł i jesteśmy gotowi studiować nie tylko mądrośćinnych, ale też głupotę czy przesądy. Kabała nie jest obiektemmuzealnym, ale czyimś w rodzaju metafory myśli.

Chciałbym opowiedzieć teraz jedną z ciekawszych legend kaba-ły. Tę o Golemie, która zainspirowała znaną powieść Meysrinka,i która dostarczyła mi tematu wiersza. Bóg bierze bryłę ziemi(Adam, znaczy czerwona ziemia) tchnie w nią życie i twoirzy Ada-ma, który dla kabalMów jest pierwszym Goleniem. Został stwo-rzony boskim słowem, tchnieniem życia; i jak to w kabale jestpowiedziane imię Bóg jest całym Pięcioksiągiem, pod warunkiem,ze litery zostaną pomieszane. Toteż gdyby ktoś miał na imię Deuslub gdyby doitarł do Tetragramatonu — liczby cizterech literDeus — i umiał wymówić je poprawnie, mógłby stworzyć świat,mógłby też stworzyć Goleima, człowieka.

Legendy o Golemde zostały wspaniale wykorzystane przez Ger-sihoma Scholema w książce Symbolika kabały, którą właśnie skoń-czyłem czytać. Wydaje mi się, że jest to najdoskonalsza książkadotycząca tematu, ponieważ sprawdziłem, że jest prawie niepo-trzebne szukanie źródeł oryginalnych. Przeczytałem, też pięknei sądzę udane tłumaczenie (oczywiście nde znam hebrajskiego) Se-fer Ietzira lufo Księgi Genezy, którego dokonał Leon Dtujovne.Przeczytałem wersję Zohar lufo Księgę Wspaniałości. Leoz te książ-ki nie zostały napisane w celu nauczenia kabały, ale by podsunąćspostrzeżenia; żeby badacz kabały mógł je przeczytać i poczuć siębogatszy o zawartą w nich treść. Nde mówią całej prawdy, jakpublikowane i nie publikowane traktaty Arystotelesa.

Wróćmy do Golenia. Przypuszcza się, że jeśli jakiś rabin nauczysię lub odkryje utajone imię Boga i wymówi je nad postacią ludz-ką ulepioną z gliny, ta ożyje. W jednej z wersji legendy pisze sięna czole Golenia słowo EMET co znaczy prawda. Golem rośnie.Przychodzi taki moment, ze jego pan nie może go dosięgnąć. Pro-si go wiięc, żeby mu zasznurował buty. Golem schyla się a rabin

122

Page 10: Borges Jorge Luis - Kabała

dimueha i udaje mu się zmazać aleph czyli pierwszą literę EMET.Zostaje MET — śmierć. Golem zamienia się w proch.

W innej legendzie, rabin ozy rabini, magowiie, tworzą Goleniai odsyłają go do innego mistrza, który zdolny jest uformować goostatecznie lecz uważa to za próżność. Rabin przemawia do niegoa Golem nie odpowiada, ponieważ nie dano mu zdolności mówie-nia i rozumienia. Rabbi orzeka: „Jesteś dziełem magów; obróć sięw proch!" Golem upada rozsypując się.

Na zakończenie jeszcze jedna legenda opowiedziana przez Scho-lesna. Kilku uczniom (jeden człowiek nie może studiować i rozu-mieć Księgi Genezy), udaje sdę stworzyć Goleima. Ten rodzi się zesztyletem w ręku i prosi twórców, żeby go zabili „bo gdy będążyl, wielbić mnie bądą jak bożka". Dla Izraela jak i dla prote-stantyzmu bałwochwalstwo jest jednym z najcięższych grzechów.Zabijają Golema.

Przytoczyłem parę legend, ale chcę wrócić do pierwszego pro-blemu, do tej doktryny, która wydaje mi się godna uwagi. W każ-dym z nas zamknięta jest cząstka boskości. Ten świat, oczywiście,nie może być dziełem Boga wszechmogącego i sprawiedliwego,lecz zależy od nas. Taka jest nauka, jaką pozostawia nam kabała,będąca czymś więcej niż ciekawostką studiowaną przez hisitory-ków i filologów. Jak wielki poemat Hugo Ce que dit la bouched'ombre, kabała nauczyła doktryny zwanej przez Greków apoka-tdstasis, według której wszystkie stworzenia, nawet Kain i Sza-tan, po długich wędrówkach znów złączą się z boskością, z którejongiś się wynurzyli.

Przełożył

Enrique Porcel Ortega