budownictwo nr 1 (30) dolnoŚlĄskie kwiecień 2019€¦ · dolnośląska okręgowa izba...
TRANSCRIPT
Czasopismo Dolnośląskiej Okręgowej Izby Inżynierów Budownictwa
BUDOWNICTWODOLNOŚLĄSKIE
nr 1 (30)
ISSN 2083-4136kwiecień 2019
Fot.
Arch
iwum
DO
IIB
IV Konferencja Programowa delegatówna Zjazd DOIIB
Kalendarium styczeń – kwiecień 2019
V Mistrzostwa DOIIB w Narciarstwie Alpejskim w Zieleńcu
Zakończenie jesiennej sesji egzaminacyjnej na uprawnienia budowlane
Wrocławskie kamienice czynszowe
Przebudowa ulic wokół Centrum HandlowegoWraclaviaRozmowa z mgr inż. Robertem Kuroniem
Nowy budynek V Liceum Ogólnokształcącego we WrocławiuRozmowa z mgr inż. Dariuszem Kowalskim i z mgr inż. Mirosławem
Antonikiem
Rudolf ModrzejewskiCzarodziej wiszących mostów
Pierwsze żelbetowe budowle we Wrocławiu
Architektura XX wieku do II wojny światowejGłówne tendencje
Stawy MilickiePtasi raj na Dolnym Śląsku
Spis treści3
45
18
WydawcaDolnośląska Okręgowa Izba
Inżynierów Budownictwa
50-114 Wrocław, ul. Odrzańska 22
tel. 71 337 62 30, faks 71 337 62 40
www.dos.piib.org.pl,
Rada ProgramowaPrzewodniczący:
Janusz Szczepański
Członkowie:
Eugeniusz Hotała
Andrzej Pawłowski
Agnieszka Środek
RedakcjaRedaktor naczelna:
Agnieszka Środek
Redaktor prowadzący:
Szymon Maraszewski
DrukDrukarnia JAKS
50-514 Wrocław, ul. Bogedaina 8
www. jaks.net.pl, [email protected]
nakład 600 egz.
OkładkaMiędzynarodowe Forum Muzykiim. Witolda Lutosławskiego we WrocławiuFot. Mariusz Wiszczuk
7
16
14
128
22
25
Budownictwo Dolnośląskie nr 1/2019 (30) 3samorząd zawodowy
IV KONFERENCJA PROGRAMOWA DELEGATÓWNA ZJAZD DOLNOŚLĄSKIEJ OKRĘGOWEJ IZBYINŻYNIERÓW BUDOWNICTWA
Konferencje programowe stały się jużtradycją w Dolnośląskiej OkręgowejIzbie Inżynierów Budownictwa. Pierw-sza odbyła się w 2014 roku i byłaodpowiedzią na jeden z wniosków zjaz-dowych, w którym postulowano umożli-wienie delegatom spotkań i wymianypoglądów pomiędzy kolejnymi zjaz-dami. Ożywione dyskusje i „pozytywnyferment”, który wśród delegatów naZjazd DOIIB wywołała konferencjasprawiły, że postanowiono spotykać sięczęściej, by w swobodnej atmosferzei bez presji czasu, ograniczającej możli-wość poszerzonych wypowiedzi, roz-mawiać o sprawach nurtujących nasześrodowisko zawodowe.
Czwarta Konferencja Programowa,pierwsze spotkanie delegatów kadencji2018–22, odbyła się 12 stycznia 2019roku w Hotelu Novotel & IBIS weWrocławiu. Uczestniczyło w niej 72 de-legatów na Zjazd DOIIB, którzy skupilisię na trzech tematach – sytuacji le-gislacyjnej związanej z projektamiustaw o zawodzie inżyniera budow-nictwa i architekta, etyce zawodowejinżyniera budownictwa i poprawieskuteczności działania naszegosamorządu zawodowego.
Konferencję rozpoczęło wystąpienieDanuty Paginowskiej (przewodniczącaZespołu Prawno-RegulaminowegoDOIIB i członek Komisji Prawno-Regu-laminowej KR PIIB), która przedstawiłasytuację prawną związaną z projektamiustaw o zawodzie inżyniera budown-ictwa i architekta. W dyskusji, któranastąpiła po wystąpieniu było wieległosów mówiących o korzyściach jakiemoże przynieść „dobra” ustawao zawodzie inżyniera budownictwa.
„Dobra” czyli taka w której będzie jed-noznaczna definicja naszego zawodu,eksponująca rolę inżynierów w kształ-towaniu otoczenia i ich wielkąodpowiedzialność. Mówiono o ko-nieczności przyjęcia skutecznej strate-gii w postępowaniu legislacyjnym. Pod-kreślano rolę mediów społecznoś-ciowych w informowaniu o postępieprac legislacyjnych i możliwościwywierania przy ich pomocy presji naustawodawcę.
Piotr Zwoździak (członek KomisjiEtyki przy Krajowej Radzie PIIB)wygłosił referat: „Po co nam etyka?Idea powołania Komisji Etyki i dotych-czasowe działania Krajowej KomisjiEtyki”. W dyskusji, którą wywołał referatzwracano uwagę na wpływ etycznychzachowań na odbiór społeczny zawoduinżyniera budownictwa. Zwróconotakże uwagę na to, że działaniometycznym należy „pomagać” stano-wiąc jednoznaczne przepisy i zapew-
niając godziwe wynagrodzenie zaprace inżynierskie.
Część konferencji poświęconąpoprawie skuteczności działaniasamorządu zawodowego inżynierówbudownictwa i jego odbioru wśródczłonków DOIIB prowadzili JanuszSzczepański (przewodniczący RadyDOIIB), Marek Kaliński (zastępca prze-wodniczącego Rady DOIIB) i RafałZarzycki (zastępca przewodniczącegoRady DOIIB). Skoncentrowali się natakich tematach jak: strategia, planyi pomysły na działania izby, ocena poli-tyki i działania izb, rozwój działalnościObwodowych Zespołów Członkow-skich DOIIB oraz wycena pracyinżyniera. W czasie dyskusji mówionodużo o roli mediw społecznościowychw usprawnieniu komunikacji ze wszyst-kimi członkami izby, zgłaszano międzyinnymi propozycje zmian na stronieinternetowej DOIIB, usprawniającychtę komunikację. Zwrócono uwagę na
Janusz Szczepański, przewodniczący Rady DOIIB
Fot.
A. Ś
rode
k
8 stycznia – udział przedstawiciela DOIIB (Anna Ficner) w walnym zgromadzeniu Czeskiej Izby Inżynierów Budownictwa ČKAIT okręgu Hradec Kralove
12 stycznia – IV Konferencja Programowa Delegatów na Zjazd DOIIB (Wrocław)
15 stycznia – uroczystość wręczenia decyzji o nadaniu uprawnień budowlanych (Wrocław)
17 stycznia – udział przedstawiciela Prezydium Rady DOIIB (Andrzej Pawłowski) w 27 Bawarskich Dniach Inżynierskich (Monachium)
31 stycznia – posiedzenie Prezydium Okręgowej Rady DOIIB
13 lutego – wycieczka techniczno-szkoleniowa dla członków DOIIB na Międzynarodowe Targi Budownictwa i Architektury BUDMA(Poznań)
15–16 lutego – spotkanie szkoleniowo-integracyjne członków DOIIB z powiatów kamiennogórskiego i wałbrzyskiego zorganizowane przez OZC Kamienna Góra, Wałbrzych i Wałbrzych-grodzki (Jugowice)
21 lutego – posiedzenie Okręgowej Rady DOIIB22 lutego – szkolenie dla członków DOIIB: „Ustawa
o szczególnych zasadach przygotowania i realizacji inwestycji w zakresie dróg publicznych (SPECUSTAWA) jako podstawa prawna regulująca inwestycje drogowe” oraz „Kontrole okresowe stanu technicznego obiektów budowlanych w świetle prawa budowlanego” (Legnica)
22 lutego – seminarium dla członków DOIIB z cyklu
AKADEMIA INŻYNIERA: „Budownictwo o niemal zerowym zapotrzebowaniu na ciepło – budynki pasywne” (Wrocław)
1 marca – seminarium dla członków DOIIB z cyklu AKADEMIA INŻYNIERA: „Korzystanie z wód w świetle nowego prawa wodnego” (Wrocław)
6 marca – szkolenie dla członków DOIIB: „Ustawa o szczególnych zasadach przygotowania i realizacji inwestycji w zakresie dróg publicznych (SPECUSTAWA) jako podstawa prawna regulująca inwestycje drogowe” oraz „Kontrole okresowe stanu technicznego obiektów budowlanych w świetle prawa budowlanego” (Wrocław).
7 marca – posiedzenie Prezydium i Rady DOIIB8 marca – szkolenie dla członków DOIIB: „Ustawa
o szczególnych zasadach przygotowaniai realizacji inwestycji w zakresie dróg publicznych (SPECUSTAWA) jako podstawa prawna regulująca inwestycje drogowe” oraz „Kontrole okresowe stanu technicznego obiektów budowlanych w świetle prawa budowlanego” (Jelenia Góra)
16 marca – V Mistrzostwa Inżynierów Dolnego Śląska w Narciarstwie Alpejskim (Zieleniec)
21 marca – szkolenie dla członków DOIIB: „Ustawa o szczególnych zasadach przygotowania i realizacji inwestycji w zakresie dróg publicznych (SPECUSTAWA) jako podstawa prawna regulująca inwestycje
4aktualności
Budownictwo Dolnośląskie nr 1/2019 (30)
INFORMACJE O INNYCH PRZYGOTOWYWANYCH KONFERENCJACH I SZKOLENIACH SĄ PODAWANE NA STRONIE INTERNETOWEJ DOIIB (www.dos.piib.org.pl)
Kalendarium styczeń – kwiecień 2019
potrzebę „zaopiekowania się” młodymiinżynierami, nowymi członkami izby.Padła propozycja organizowania dlanich specjalnych szkoleń dotyczącychetyki zawodowej, odpowiedzialnościosób wykonujących samodzielnefunkcje w budownictwie oraz zasaddziałania DOIIB. Znaczna częśćdyskusji była poświęcona wycenie prac
inżynierskich. Zobligowano władze izbydo zajęcia się tą sprawą. Mówionotakże o roli jaką mogą odegrać Ob-wodowe Zespoły Członkowskie w za-pobieganiu stosowania cen dumpin-gowych na ich terenie.
Konferencję zakończył przewod-niczący Rady DOIIB JanuszSzczepański, który podsumował
dyskusje i zapowiedział uwzględnieniew pracach Rady DOIIB zgłoszonychpostulatów.
Można pozwolić sobie na stwierdze-nie, że konferencja zakończyła sięsukcesem. Świadczy o tym zaan-gażowanie uczestników, którzy zgłosiliwiele konstruktywnych wniosków.
Agnieszka Środek
Budownictwo Dolnośląskie nr 1/2019 (30) 5aktualności
drogowe” oraz „Kontrole okresowe stanu technicznego obiektów budowlanych w świetle prawa budowlanego” (Bardo Śląskie)
22 marca – szkolenie dla członków DOIIB: „Ustawa o szczególnych zasadach przygotowania i realizacji inwestycji w zakresie dróg publicznych (SPECUSTAWA) jako podstawa prawna regulująca inwestycje drogowe” oraz „Kontrole okresowe stanu technicznego obiektów budowlanych w świetle prawa budowlanego” (Wałbrzych)
6 kwietnia – XVIII Okręgowy Zjazd DOIIB (Wrocław)11 kwietnia – szkolenie dla członków DOIIB: „Ustawa
o szczególnych zasadach przygotowania i realizacji inwestycji w zakresie dróg publicznych (SPECUSTAWA) jako podstawa prawna regulująca inwestycje drogowe” oraz „Kontrole okresowe stanu
technicznego obiektów budowlanych w świetle prawa budowlanego” (Głogów)
12 kwietnia – szkolenie dla członków DOIIB: „Ustawa o szczególnych zasadach przygotowania i realizacji inwestycji w zakresie dróg publicznych (SPECUSTAWA) jako podstawa prawna regulująca inwestycje drogowe” oraz „Kontrole okresowe stanu technicznego obiektów budowlanych w świetle prawa budowlanego” (Bolesławiec).
25 kwietnia – posiedzenie Prezydium Okręgowej Rady DOIIB
23 maja – posiedzenie Okręgowej Rady DOIIB6 czerwca – posiedzenie Prezydium Okręgowej Rady
DOIIB28–29 czerwca – XVIII Krajowy Zjazd PIIB (Warszawa)4–5 października – Forum Inżynierskie DOIIB
(Polanica Zdrój)
V MISTRZOSTWA DOLNOŚLĄSKIEJ OKRĘGOWEJIZBY INŻYNIERÓW BUDOWNICTWA W NARCIARSTWIE ALPEJSKIM W ZIELEŃCU
16 marca 2019 roku, w Zieleńcu nastoku przy wyciągu W5, odbyły mis-trzostwa DOIIB w narciarstwie alpejskim.Do zawodów zgłosiło się 73 uczestnikówz Dolnośląskiej Okręgowej IzbyInżynierów Budownictwa oraz gościn-nie 2 uczestników z Opolskiej Okrę-gowej Izby Inżynierów Budownictwa.Ostatecznie, na starcie stanęło72 zawodników, którzy rywalizowaliw 9 kategoriach wiekowych. Długośćtrasy zjazdowej wynosiła 290 m przyróżnicy poziomów 86 m. Poziomzawodów można ocenić jako bardzowysoki. Klasyfikowane były dwa prze-jazdy. Nie wszyscy, którzy stanęli nastarcie ukończyli obydwa przejazdy, alenie wynik był najważniejszy tylko dobrazabawa. Do klasyfikacji brano poduwagę lepszy czas z obu przejazdów.
Wyniki zawodów zamieszczamyponiżej.
GRUPA A – DZIECI (do 8 lat)1. Dawid Głowacki 43.10 sek.2. Hanna Lesiczka 44.85 sek.3. Lena Lewowska 59.61 sek.4. Stanisław Lewowski 1:35.83 sek.5. Liliana Lesiczka 1:44.03 sek.
GRUPA B – DZIECI (9–14 lat)1. Jan Nowacki 32.48 sek.2. Mateusz Broda 32.58 sek.3. Natalia Dokurno 34.82 sek.4. Iga Kawczak 35.23 sek.5. Marcin Kozicki 55,82 sek.
GRUPA C – MŁODZIEŻ (15–25 lat)1. Paweł Leńczyk 29.51 sek.2. Małgorzata Zielińska 31.11 sek.
3. Michał Broda 37.98 sek.
GRUPA D – KOBIETY (26–40 lat)1. Dominika Macalik 28.72 sek.2. Izabela Juchniewicz-Kasprzyk
33.18 sek.3. Karolina Lesiczka 35.32 sek.4. Aleksandra Lewowska 35.78 sek.5. Karolina Nowacka 49.33 sek.6. Dominika Pawłowska 1:36.65 sek.
GRUPA E – KOBIETY (41–60 lat)1. Ewa Zielińska 33.86 sek.2. Barbara Rajca 36.89 sek.3. Renata Pyka 41.54 sek.4. Beata Kozicka 47.39 sek.5. Grażyna Koszla 48.93 sek.
GRUPA F – KOBIETY (powyżej 61 lat)1. Katarzyna Mruk 38.02 sek.
Budownictwo Dolnośląskie nr 1/2019 (30)6aktualności
2. Urszula Mazij 45.32 sek.3. Teresa Pawłowska 53.95 sek.4. Hanna Jaśkiewicz 1:25.72 sek.
GRUPA G – MĘŻCZYŹNI (26–45 lat)1. Maciej Lesiczka 28.66 sek.2. Grzegorz Lewowski 29.92 sek.3. Dariusz Głowacki 30.00 sek.4. Rafał Kawczak 31.31 sek.5. Tomasz Nowacki 31.53 sek.6. Paweł Zwoździak 37.40 sek.7. Tomasz Stojewski 40.43 sek.8. Ireneusz Dokurno 40.47 sek.9. Piotr Kozicki 41.38 sek.
10. Bartosz Pender 41.86 sek.
GRUPA H – MĘŻCZYŹNI (46–64 lat)1. Maciej Ostrowski 28.57 sek.2. Andrzej Danilecki 30.34 sek.3. Rafał Zieliński 31.23 sek.4. Andrzej Cieślik 31.38 sek.5. Rafał Łannik 31.72 sek.6. Jan Podwórny 32.17 sek.7. Krzysztof Pyka 32.71 sek.8. Piotr Rajca 33.05 sek.9. Władysław Juchniewicz 33.67 sek.10. Marek Makarecki 34.09 sek.11. Jarosław Broda 34.28 sek.
12. Andrzej Mruk 34.42 sek.13. Adam Leńczyk 34.79 sek.14. Leszek Nawrot 37.01 sek.15. Andrzej Czemplik 38.74 sek.16. Ryszard Zeljas 39.45 sek.17. Jacek Peszyński 41.32 sek.18. Artur Koszla 48.96 sek.
GRUPA I – MĘŻCZYŹNI (powyżej 64 lat)
1. Jacek Lesiczka 33.28 sek.2. Zbigniew Mazij 34.50 sek.3. Eugeniusz Puterko 34.75 sek.4. Marian Albaum 37.70 sek.5. Aleksander Tonkowicz 38.72 sek.6. Stanisław Jeleński 40.29 sek.7. Andrzej Pawłowski 40.66 sek.8. Piotr Zwoździak 42.33 sek.9. Jan Borodziewicz 43.10 sek.10. Ryszard Ziemiński 43.79 sek.
Pogoda dopisała, było słoneczniei ciepło. Wszyscy uczestnicy zawodówwyjeżdżali w wyśmienitych humorachi bardzo zadowoleni z udziału w imprezie.Profesjonalna obsługa zawodów przy-czyniła się do sprawnego i bezpiecznegoich przeprowadzenia. Relację filmowąz zawodów można obejrzeć na stronieDOIIB w zakładce TV DOIIB.
MK, AŚ
Zieleniec, 16 marca 2019
Fot.
M. K
aliń
ski
POŻEGNALIŚMY KOLEGĘ RAINERA BULLĘ
Ze smutkiem zawiadamiamy, że w 21 lutego 2019 roku zmarł nasz Kolega Rainer Bulla. Miał 78 lat.
Absolwent Wydziału Inżynierii Środowiska Politechniki Wrocławskiej szczycił się ponad 50 letnim stażem pracyzawodowej. Był również aktywnym działaczem samorządu zawodowego inżynierów budownictwa. Od 2010 byłczłonkiem Rady Dolnośląskiej Okręgowej Izby Inżynierów Budownictwa, a od 2014 roku pełnił funkcję zastępcy
przewodniczącego Rady DOIIB. Był pomysłodawcą i organizatorem Festiwalu Budownictwa DOIIB, wpisanego w obchody Europejskiej Stolicy
Kultury Wrocław 2016. W roku w 2017 organizował obchody XV-lecia DOIIB, a w roku 2018 cykl wydarzeńintegracyjnych w ramach obchodów Europejskiego Roku Inżyniera Budownictwa.
Był powszechnie lubianym, prawym i mądrym człowiekiem.Będzie nam go bardzo brakowało. Cześć Jego pamięci!
Budownictwo Dolnośląskie nr 1/2019 (30) 7aktualności
15 stycznia 2019 roku w SILVER CON-FERENCE CENTER we Wrocławiuodbyła się uroczystość wręczeniauprawnień budowlanych, nadanychw sesji jesiennej 2018 roku przez Okrę-gową Komisję Kwalifikacyjną Dol-nośląskiej Okręgowej Izby InżynierówBudownictwa.
Do egzaminu pisemnego przystąpiło241 osób, z których 209 osób uzyskaływynik pozytywny i zostało dopusz-czonych do egzaminu ustnego. Doegzaminu ustnego przystąpiło 299osób, w tym osoby, które zdały egza-min pisemny w bieżącej sesji orazosoby przystępujące do egzaminu ust-nego po raz kolejny.
W wyniku przeprowadzonego egza-minu OKK DOIIB nadała 215uprawnień budowlanych. 91 osóbotrzymało uprawnienia w specjalnościkonstrukcyjno-budowlanej, 18 w inży-nieryjnej drogowej, 7 w inżynieryjnejmostowej, 53 w instalacyjnej sanitarnej,39 w instalacyjnej elektrycznej,4 w inżynieryjnej kolejowej, 1 w insta-lacyjnej telekomunikacyjnej i 2 osobyw specjalności inżynieryjnej hydrotech-nicznej.
Uroczystość wręczenia uprawnieńbudowlanych prowadził prof. dr hab.inż. Antoni Szydło – przewodniczącyOKK DOIB. Wszystkie osoby, któreuzyskały uprawnienia złożyłyślubowanie o treści ustalonej przezKrajową Radę PIIB. Ślubowanie, zgod-nie z obowiązującym regulaminem,przyjął zastępca przewodniczącegoRady DOIIB – mgr inż. Rafał Zarzycki.Radę DOIIB reprezentował równieżinż. Marek Kaliński – zastępca prze-wodniczącego Rady DOIIB, który złożyłwszystkim gratulacje i życzenia za-dowolenia z możliwości wykonywaniazawodu inżyniera budownictwabędącego zawodem zaufania pub-licznego. Wyraził również przekonanie,że zaufanie to powinno mobilizowaćwszystkich uprawnionych inżynierówbudownictwa do jak najlepszegowykonywania zawodu, zarównow zakresie merytorycznym, jak i ety-cznym. Podkreślił konieczność ustaw-icznego podnoszenia kwalifikacjizawodowych przez wszystkichinżynierów budownictwa – członkówsamorządu zawodowego. Zastępcaprzewodniczącego Rady DOIIB Rafał
Zarzycki w swoim wystąpieniu zachę-cał do aktywnego udziału w działal-ności samorządu zawodowego oraz dokorzystania ze szkoleń znajdującychsię na stronie internetowej Izby,w zakładce telewizji internetowej „TVDOIIB”.
Decyzje o nadaniu uprawnieńbudowlanych wręczali: przewodniczącyOkręgowej Komisji KwalifikacyjnejDOIIB prof. dr hab. inż. Antoni Szydłooraz zastępca przewodniczącego RadyDOIIB inż. Marek Rafał Kaliński. Wrazz decyzją o nadaniu uprawnień bu-dowlanych wręczano wszystkim,„uprawnionym inżynierom” obowiązu-jący w Polskiej Izbie InżynierówBudownictwa „Kodeks zasad etykizawodowej członków Polskiej IzbyInżynierów Budownictwa” oraz drobneupominki. Relacja z uroczystościwręczenia uprawnień budowlanych jestdostępna w telewizji internetowej TVDOIIB.
AŚ
Fotografie z uroczystości rozdaniauprawnień budowlanych na stronie 28.
POŻEGNALIŚMY KOLEGĘ ANDRZEJA ZAWADZKIEGO
Ze smutkiem zawiadamiamy, że w 2 lutego 2019 roku zmarł nasz Kolega Andrzej Zawadzki. Miał 63 lata.
Odszedł dobry człowiek, serdeczny kolega i przyjaciel, życzliwy i koleżeński. Absolwent Politechniki Wrocławskiej,magister inżynier elektryk, Delegat na Zjazdy Dolnośląskiej Okręgowej Izby Inżynierów Budownictwa w I, II, III, IV
i V kadencji, członek Okręgowej Rady DOIIB w kadencji 2018–2022. Przewodniczący Obwodowego ZespołuCzłonkowskiego DOIIB w Jeleniej Górze.
Będzie nam Go bardzo brakowało. Cześć Jego pamięci!
ZAKOŃCZENIE JESIENNEJ SESJI EGZAMINACYJNEJ NA UPRAWNIENIA BUDOWLANE
8
trochę historii
Budownictwo Dolnośląskie nr 1/2019 (30)
Geneza powstania domów
czynszowych
Domy czynszowe kojarzą się nam głównie
z XIX stuleciem, jednak pojawiły się już
w starożytności, w stolicy Cesarstwa Rzym-
skiego. Tak zwane „insule” dochodziły swoją
wysokością nawet do 20 metrów. W ich
parterach znajdowały się sklepy i warsztaty,
na piętrze mieszkania właścicieli, a nad nimi
pokoje na wynajem. Po upadku Cesarstwa
domy czynszowe zostały zapomniane. Kiedy
w średniowiecznej Europie pojawiać się
zaczęły duże ośrodki miejskie, ich władcy
zaczęli nadawać im specjalne prawa (prawa
miejskie), które odróżniać je miały od wsi i fol-
warków, a ich mieszkańców od chłopstwa
oraz szlachty. Tak pojawiła się nowa klasa
społeczna, czyli mieszczaństwo. Prawo
miejskie regulowało wiele aspektów życia
w mieście, także jego układ przestrzenny.
Według większości źródeł, jako pierwsza na
Dolnym Śląsku otrzymała takie prawa Złoto-
ryja – już w 1211 roku, za czasów Henryka I
Brodatego (z którego postacią wiąże się
lokacje wielu miast na Śląsku). Czasem
słyszy się jako ciekawostkę, że Wrocław
takie prawo miał wcześniej, ale zwyczajnie
nie zachowały się na ten temat żadne
wzmianki. Nie ma natomiast wątpliwości co
do tego, że po napaści Mongołów w 1241
roku i spaleniu przez nich Wrocławia, zaczęto
na południowym brzegu Odry odbudowywać
miasto i nadano mu prawo niemieckie
w 1242 roku. Nastąpił wtedy prawdziwy
boom budowlany, rozpoczęto budowę
między innymi kościołów parafialnych św.
Elżbiety i św. Marii Magdaleny, ratusza, go-
tyckiej katedry, murów miejskich. Do
odradzającego się miasta zaczęli ściągać
osadnicy z nierzadko odległych okolic (np.
Walonowie). Wytyczono rynek o kształcie
zbliżonym do kwadratu, a grunty wokół niego
podzielono na 60 równych parceli, na których
zaczęto budować domy mieszczańskie.
Kamienice te należały jednak do prywatnych
właścicieli. Większość domów służyła poje-
dynczym rodzinom, poza nimi mieszkała
w nich jedynie służba (najczęściej na pod-
daszu). W parterach świadczono różne
usługi i prowadzono sklepy, w podwórzach
znajdowały się warsztaty i magazyny.
Tak w przybliżeniu miały się sprawy przez
kolejne stulecia, a miasto Wrocław dalej
tkwiło w swoich średniowiecznych granicach.
Pierwsza połowa XVIII wieku przyniosła
ważne wydarzenia, które spowodowały
napływ wielu nowych mieszkańców. W 1702
roku założono Akademię Leopoldyńską,
a 40 lat później miasto zdobyli Prusacy.
Pojawiło się wówczas wielu studentów oraz
żołnierzy, a władze Wrocławia miały coraz
większy kłopot z przeludnieniem.
W styczniu 1807 roku brat Cesarza Fran-
cuzów, Hieronim Bonaparte, zdobył miasto
i zarządził wyburzenie miejskich fortyfikacji.
Rozkaz wykonano, a w jego efekcie miasto
zaczęło się dynamicznie rozrastać. W tym
okresie Wrocław miał mniej więcej 133 hek-
tary powierzchni i 50 tysięcy mieszkańców.
W ciągu kolejnych stu lat powierzchnia miała
wzrosnąć 30 razy, a liczba mieszkańców 10
WROCŁAWSKIE KAMIENICE CZYNSZOWEWrocław znany jest z bardzo dużej ilości czynszowych kamienic z końca XIX i początku XX wieku. Do wielkiej powodziw 1997 roku, aż 23% zasobów mieszkaniowych miasta stanowiły budynki wzniesione przed 1918 rokiem. Statystyka tadawno uległa zmianie. Chociaż woda zniszczyła część kamienic, miasto się rozrosło i zbudowano w nim wiele nowychosiedli, do dziś zachowały się setki starych kamienic oraz niezwykłe miejsca, jak na przykład ulica Miernicza, wzdłuż którejcałą zabudowę stanowią przedwojenne domy czynszowe. Zdarzają się wśród nich obiekty wolno stojące, ale znakomitawiększość kamienic to budynki wpisane w ciąg zabudowy. Tworzą kwartały otoczone czterema ulicami, z podwórkiempośrodku. Mają często bogato zdobione fasady od strony ulicy oraz dużo skromniejsze od strony podwórza. Niektóre z nichto prawdziwe perełki architektury, jednak większość budowana była nie w celu upiększania miasta, ale z powodu wielkichzmian ekonomicznych i społecznych, jakim podlegała Europa w XIX wieku – rozrastania się miast, napływania do nich lud-ności ze wsi i miasteczek, oraz uprzemysłowienia. Artykuł ten jest próbą zarysowania tych procesów w kontekścieWrocławia oraz przedstawienia charakterystyki typowej kamienicy czynszowej, jakich setki widzimy do dziś w stolicy Dol-nego Śląska.
Kamienice czynszowe, Nadodrze
Fot.
S. M
aras
zew
ski
Budownictwo Dolnośląskie nr 1/2019 (30) 9
trochę historii
razy. Na niespotykaną wcześniej skalę
zaczęto budować domy mieszkalne.
Planowanie przestrzenne na nowych
terenach miejskich oraz w nowych
domach
Zarówno mieszkańcy Wrocławia jak i jego
okolic byli na początku bardzo niezadowoleni
ze zmian. Władze gildii i cechów bały się
napływu nowych rzemieślników i kupców
spoza miasta, którzy mogliby zagrozić ich
monopolowi na towary i usługi. Mieszkańcy
terenów włączonych w granice miasta nie
chcieli płacić większych podatków, które
narzucało życie w dużym mieście. Cały pro-
ces poszerzania Wrocławia został nawet
określony jako nieustająca „walka
z powiatem”. 19 listopada 1808 roku decyzja
została oficjalnie podjęta i w granice
Wrocławia włączono tereny przedmieść
Oławskiego (na wschodzie), Mikołajskiego
(na zachodzie), Świdnickiego (na południu)
oraz Odrzańskiego i Piaskowego (na
północy).
Osobnym problemem były tereny
poforteczne oraz otaczające je przedpole
ogniowe. Na potrzeby urządzenia Prome-
nady Staromiejskiej wzdłuż fosy miasto
zatrzymało teren o powierzchni 500 mórg
(1 morga to około 25,5 ara). Pozostała część
została sprzedana prywatnym inwestorom.
Warto tutaj wspomnieć, że aż do połowy XIX
wieku obowiązywało we Wrocławiu prawo
budowlane z 1668 roku. Kwestia parcelacji
gruntów i wytyczania nowych ulic leżała po
stronie nowych właścicieli. W świetle uch-
walonego w 1794 roku Powszechnego
Pruskiego Prawa Krajowego, kwestie zabu-
dowy terenu rozstrzygał właściciel, w oparciu
o lokalne prawo budowlane oraz przepisy
przeciwpożarowe. Tym samym miasto
straciło realny wpływ na to, jak rozbudowane
będą tereny poforteczne. Oczywiście wraz
z rozrastaniem się miasta wprowadzano
kolejne uchwały na szczeblu lokalnym i kra-
jowym, jednak same początki rozbudowy
Wrocławia prowadzone były dość samowol-
nie. Wspomniane prawo budowlane z XVII
wieku określało linie zabudowy na Starym
Mieście, zabraniało dodawania do budynków
wykuszy i dobudówek, które zmniejszają
światło ulicy i zwiększają zagrożenie
pożarowe. W 1851 roku wprowadzono nowe
prawo budowlane, które utrzymało te ustale-
nia w mocy. Miało to wpływ na linię zabudowy
nowych terenów i miejscami wydaje się być
to widoczne do dziś. Ilość dobudówek oraz
ich głębokość zaczęto też dostosowywać do
wysokości zabudowy, rangi i szerokości ulicy.
Działki na terenach włączonych w granice
miasta w 1808 roku cieszyły się dużym wzię-
ciem i bardzo szybko wyprzedawano je
nowym właścicielom. O ile pas ziemi wokół
murów miejskich był pusty, to dalej rozciąg-
nięte były zabudowania wiejskie, ulokowane
z reguły wzdłuż istniejących dróg dojaz-
dowych do miasta. Domy były tam najczęś-
ciej parterowe lub piętrowe, nakryte dwu-
spadowym dachem. Pierwsze kamienice,
które zaczęto budować pomiędzy nimi już
w pierwszej połowie XIX stulecia były dużo
większe – dwu- i trzypiętrowe, zbudowane na
planie prostokąta, którego dłuższy bok
przylegał najczęściej do ulicy.
Kamienice te początkowo budowano
w układzie dwutraktowym, gdzie na każdą
kondygnację przypadały dwa mieszkania.
Sień prowadzącą na podwórze, która
stanowiła główny ciąg komunikacyjny
w poprzek traktów, lokowano głównie z boku
w osi budynku, co determinowało boczne
usytuowanie klatek schodowych. Kwestia
dostępu do nich często zaburzała odrębność
poszczególnych mieszkań na każdej kondy-
gnacji. Nie miały one więc postaci samodziel-
nych mieszkań, a zbliżone były bardziej do
domów jednorodzinnych z przechodnimi
pokojami. Spowodowane to było także tym,
że znakomitą większość kamienic inwes-
torzy budowali z myślą o własnej rodzinie
(mieszkającej na parterze), a dopiero potem
o wynajmie. W latach trzydziestych XIX
wieku zaczęto powszechnie stosować dwu-
biegowe klatki schodowe, umieszczone
czołem do tylnej ściany nośnej. Umożliwiło to
uzyskanie większej autonomiczności
mieszkań, bo oddzieliło prywatną strefę
mieszkalną od ciągów komunikacyjnych.
W tym okresie statystyczny dom we
Wrocławiu zamieszkiwały 23 osoby, podczas
gdy w Berlinie było to 39 osób. Zaczęły
pojawiać się kamienice trzytraktowe, gdzie
trakt środkowy pełnił funkcje korytarza,
pokoje dzienne wychodziły na ulicę, a kuch-
nia na podwórze. Co ważne, nie wszystkie
pomieszczenia miały wówczas ogrzewanie.
Z reguły były to sypialnie które nazywano
dawniej „alkową” albo „gabinetem”.
W mieszkaniach projektowano też pokoje
dla służby, na którą oczywiście nie każdego
było stać. W takich przypadkach, „służbówki”
często pełniły funkcje spiżarni czy maga-
zynku. O warunkach w jakich mieszkała
wówczas służba świadczyć może to, że
dopiero w 1892 roku wszedł w życie przepis
zaliczający „służbówkę” do pomieszczeń
mieszkalnych, które muszą mieć dostęp do
światła dziennego. W 1908 roku ustalono
też minimalna powierzchnię „służbówek”,
która wynosiła 5 metrów kwadratowych. Dla
zaoszczędzenia przestrzeni służący spali
często na antresolach, które czasem do dziś
zachowały się w starych mieszkaniach.
Wynajmujący i najemcy
Od końca XVIII wieku do roku 1852 popu-
lacja Wrocławia wzrosła o 61%. Jest to dużo,
ale dla Poznania liczba ta wynosi 83%, dla
Gliwic 190%, a Bytomia 265%! Reforma
rolna z 1811 roku, która ściągać zaczęła do
miasta wielu mieszkańców wsi, postępująca
industrializacja oraz uruchomienie w 1842
roku pierwszej linii kolejowej, spowodowały,
że miasto rosło w tempie dotychczas niez-
nanym. W 1868 roku dołączono do miasta
kolejne tereny, które zamieszkiwało 14,5
tysiąca osób. W 1880 prawie 57%
mieszkańców stanowiła ludność napływowa.
W większości byli to ludzie młodzi, stanu
wolnego, bezdzietni. Według spisu
mieszkańców z 1882 roku, czynne
zawodowo było około 44% wszystkich
mieszkańców (głównie mężczyzn; procent
ten nie obejmuje gospodyń domowych,
dzieci, seniorów itp.). Z tej liczby około 60%
stanowili niewykwalifikowani robotnicy, pra-
cownicy najemni czy terminatorzy. W oparciu
o te statystyki łatwo policzyć, że olbrzymią
część mieszkańców stanowili ludzie ubodzy.
Wyjaśnia to wielki popyt na wynajem
noclegów, pojedynczych pokoi czy małych
mieszkań. Zaspokojenie potrzeb mieszka-
niowych tych ludzi leżało w rękach prywat-
nych przedsiębiorców. Najczęściej byli to
10
trochę historii
Budownictwo Dolnośląskie nr 1/2019 (30)
mistrzowie budowlani i murarscy. Jeśli chodzi
o instytucje finansujące budownictwo mie-
szkaniowe, to od 1862 roku powstawać
zaczęły w Prusach banki hipoteczne. W 1899
roku przeprowadzono reformę kredytowania
nieruchomości, po której obok publicznych
banków pojawiać się zaczęły prywatne spółki
akcyjne. Udzielały one kredytów pod zastaw
działek, a utrzymywały się z odsetek i emisji
skryptów dłużnych. Stopy procentowe
kredytów budowlanych wahały się
w zależności od okresu. Początkowo
dochodziły nawet do 4,5%, aby potem zma-
leć do 3,5%. W 1907 roku osiągnęły z po-
wrotem wysokość 4%, przyczyniając się do
zmniejszenia ilości inwestycji budowlanych.
Wybuch pierwszej wojny światowej przyniósł
branży zupełne załamanie.
Już w połowie XIX wieku pojawiać się
zaczęły w Prusach pierwsze towarzystwa
budowlane, które przynieść miały postęp
całej branży. Ze względu na cele i sposób
prowadzenia działalności można wyodrębnić
ich dwa główne rodzaje. Pierwszym były roz-
maite towarzystwa lokalne działające typowo
komercyjnie. Zajmowały się projektowaniem
i budownictwem, ale także zakupem gruntów
i ich parcelacją. W wielu miastach, na
przykład w Berlinie, organizacje te miały
realny wpływ na kształtowanie przestrzeni
w mieście. Drugim rodzajem były tworzące
się grupy ludzi szukających mieszkań, dzia-
łających na zasadach spółdzielczości. Pierw-
sze takie towarzystwo powstało we
Wrocławiu już w 1868 roku – Wrocławska
Spółdzielnia Oszczędnościowo-Budowlana.
Znacznie więcej powstało ich po 1895 roku,
kiedy rząd Niemiec zezwolił na działalność
instytucjom prowadzącym obsługę finan-
sową budownictwa spółdzielczego, między
innymi Pruskiemu Funduszowi Opieki
Mieszkaniowej.
Warto też dodać, że od samego początku
powiększania się Wrocławia i sprzedawania
ziem wokół niego, zaczął pojawiać się prob-
lem spekulacji gruntami. Problem ten doty-
czył całych Niemiec, przykładowo w Berlinie
w drugiej połowie XIX wieku, okres pomiędzy
zakupem ziemi, a sprzedażą poszczegól-
nych parceli pod konkretne inwestycje
wynosił co najmniej dwa lata. Wielu nabyw-
ców traktowało ziemię jako lokatę pieniędzy,
co doprowadzało do dużego rozciągnięcia
w czasie zabudowywania poszczególnych
kwartałów. Co ciekawe, niektóre działki na
terenach pofortecznych (czyli w ścisłym cen-
trum rozrastającego się Wrocławia) nie
zostały sprzedane i zabudowane do lat
dwudziestych XX wieku. Oczywiście
zjawisko to było bardzo negatywnie postrze-
gane, ale ani miasto, ani państwo nie posia-
dały prawnych narzędzi do walki ze speku-
lantami. Powstawały nawet stowarzyszenia
mające bronić interesów nabywców. We
Wrocławiu pierwsze takie towarzystwo pow-
stało w 1867 roku i nazywało się Grundbe-
sitzer-Verein zu Breslau. Negatywne kon-
sekwencje tego stanu rzeczy odczuwali
najbardziej zwykli ludzie, którzy potrzebowali
dachu nad głową. Dopiero w 1901 roku
władze Niemiec zaczęły przymierzać się do
wprowadzenia stosownej uchwały miesz-
kaniowej, która została szybko odrzucona.
Bardzo wymowne jest, że największy sprze-
ciw wobec niej wyraziły władze dużych miast.
Po długich i trudnych konsultacjach, wpro-
wadzono ją pod koniec wojny, 1 kwietnia
1918 roku.
Kwestie budowlane
i architektoniczne
Stare kamienice zachwycają wielu ludzi
swoim niewątpliwym urokiem bezpowrotnie
minionej epoki, bogatymi ozdobami i rozmia-
rem. Warto jednak pamiętać, że znakomita
większość z nich była budowana stricte
komercyjnie. Ozdoby na nich umieszczane
pochodziły najczęściej z fabryk czy manu-
faktur, nie miały więc wielkiej wartości artysty-
cznej. Agnieszka Tomaszewicz podaje, że
w świetle współczesnych badań od 80 do
95% kamienic czynszowych było nie tylko
budowane, ale też projektowane przez mis-
trzów budowlanych, którzy kończyli
zawodowe szkoły budownictwa. Architekci
z akademickim wykształceniem projektowali
raczej budynki dla miasta lub prywatnych
inwestorów gotowych dobrze im zapłacić.
Elewacje zdobiono więc w sposób uniwer-
salny, sięgając do sprawdzonej i dobrze
kojarzącej się klasyki – neorenesansu, klasy-
cyzmu czy innych stylów historyzujących.
W późniejszym okresie, zgodnie z ewolu-
ującą modą, stosować zaczęto formy
secesyjne czy wręcz mieszano wszystko ze
sobą w eklektyczną całość. Kamienice czyn-
szowe miały podobać się każdemu. Jak pisał
w 1853 roku berliński architekt Wilhelm Stier,
dom powinien być: „…skrojony jedynie
według możliwie ogólnych potrzeb
mieszkaniowych lub powinien być kształ-
towany z pewnym kosmopolitycznym
brakiem charakteru – jako towar dla wszyst-
kich, wychodzący spod fabrycznego stem-
pla”. Warto też wspomnieć, że budynek efek-
townie ozdobiony nie tylko podobał się naby-
wcom, ale przede wszystkim zwiększał
swoją wartość, a także budynków z nim
sąsiadujących. Był to więc duży bodziec dla
Kamienice czynszowe, Nadodrze
Fot.
S. M
aras
zew
ski
Budownictwo Dolnośląskie nr 1/2019 (30) 11
trochę historii
inwestorów, zwłaszcza posiadających więcej
nieruchomości w jednej okolicy. Banki chęt-
niej udzielały też pożyczek na budowę ele-
gancko wyglądających kamienic. Zdobiono
też części wspólne budynków, bramy prze-
jazdowe czy klatki schodowe (zazwyczaj
tylko na parterze i pierwszym piętrze).
Prawo budowlane z 1668 roku, wy-
wodzące się jeszcze z czasów austriac-
kiego panowania nad Wrocławiem, rozpa-
trywało kwestie konstrukcyjne głównie pod
kątem ochrony przeciwpożarowej. Już wtedy
nakazano budowanie domów murowanych,
ewentualnie murowanych w części par-
terowej, a wyżej w konstrukcji szkieletowej
z wypełnieniem cegłami. Zakazywano prze-
rywania bocznych ścian szczytowych
otworami drzwi i okien, oraz nadwieszania
budynku poza obrys parteru. Dotyczyło to
także konstrukcji dachów, które kryte miały
być dachówką. W 1864 roku przepisy te
doprecyzowano, dodano też do nich nakaz
murowania z kamienia lub wypalanej cegły,
za pomocą zaprawy wapiennej lub
piaskowo-wapiennej. Tak zbudowane miały
być wszystkie ściany konstrukcyjne, niekon-
strukcyjne ściany szczytowe, a także ściany
wokół urządzeń ogniowych. Boczne ściany
szczytowe miały pełnić funkcje ścian
ogniowych i miały wystawać ponad linię
dachu. Nie mogły być one przerywane żad-
nymi otworami, a ich grubość musiała
wynosić przynajmniej długość jednej cegły.
Ściany okalające klatki schodowe też
uważano za ściany ogniowe, w nich
pozwalano jednak budować okna i drzwi
oraz przewody wentylacyjne i dymowe.
Wewnętrzne ściany działowe można było
budować z dyli drewnianych, gipsowych lub
cementowych, z drewna a nawet z blachy,
ale nakazywano pokrywanie ich zaprawą
wapienną kładzioną na trzcinie. Ich mini-
malną grubość ustalono na 15 centymetrów.
Stropy budowano w konstrukcji drewnianej,
ale zalecano wypełnianie ich warstwą niepal-
nego materiału (13 cm) takiego jak żwir czy
piasek. Podobnie dachy pokryte miały być
niepalnym materiałem (dachówka cera-
miczna, blacha lub papa). W piwnicach
nakazywano w celu usztywnienia konstrukcji
stosowanie stropów odcinkowych. Podobne
stropy stosowano także często w sieniach
i kuchniach. Z początkiem XX wieku
powszechne stały się stropy belkowe
stalowe lub żelbetowe. Co ciekawe, od 1908
roku zezwalano na budowę najwyższej
kondygnacji w konstrukcji szkieletowej, pod
warunkiem, że takie ściany oddalone są co
najmniej 6 metrów od sąsiada. Był to praw-
dopodobnie ukłon w stronę modnej wów-
czas architektury inspirowanej folklorem,
znanej jako styl „Landhaus”.
Schyłek budowania kamienic
oraz próba oceny
Pierwsza wojna światowa była dla Europy
szokiem. Dla inwestorów czas konfliktu był
okazją do inwestowania w przemysł czy
nawet rolnictwo, a nie w branżę budowlaną.
Koniec wojny przyniósł Niemcom klęskę
oraz wielkie zniszczenia wielu miastom. O ile
Wrocław szczęśliwie ominęły działania
wojenne, to ekonomiczne skutki wojny
odczuł tak samo, jak inne miasta. Krach na
giełdzie nowojorskiej, który przyszedł później,
był tylko dodatkowym ciosem dla gospodarki
Niemiec. Wielkim wyzwaniem dla kraju stała
się odbudowa i zapewnienie mieszkań mil-
ionom ludzi, których dobytek zabrała wielka
wojna. Właśnie w tym okresie ugruntowała
się na dobre pozycja zupełnie nowego prądu
w budownictwie i architekturze, jakim był
modernizm. Stawiał on na elegancki mini-
malizm, funkcjonalność i przyjazność
mieszkańcowi, nie na zdobienia i zarabianie
pieniędzy. Wreszcie zaczęto mówić, że
„mniej znaczy więcej” oraz „forma powinna
wynikać z funkcji”. To właśnie ze strony
nowego prądu modernistów wzięły się
radykalne postulaty burzenia starych
kamienic, jednak krytyka całego zjawiska
pojawiła się znacznie wcześniej, jeszcze
w czasach jego wielkiej popularności. Zarzu-
cano mu przerost formy nad treścią oraz
małą dbałość o komfort i higieniczne warunki
mieszkania. W kamienicach czynszowych
zaczęto dopatrywać się miejsca, w którym
utrwala się „walka klas”. Nie brano wtedy
pod uwagę tego, że już w starożytności tylko
najbogatsi mogli pozwolić sobie na wygodne
warunki mieszkaniowe. Korzyści wynikające
z budowania kamienic czynszowych pod-
kreślał James Hobrecht (autor przebudowy
Berlina), mówiąc, że tylko taki sposób zabu-
dowy przeciwdziała powstawaniu enklaw
biedy. W wypadku Wrocławia ten stan rzeczy
wiązał się bardziej ze słabością przemysłu
niż ideą egalitaryzmu. Do lat sześćdziesią-
tych XIX wieku w mieście istniało jedynie
6 zakładów zatrudniających więcej niż 200
osób. Polityk August Reichensperger,
obrońca wartości katolickich i rodzinnych
w Niemczech, mówił, że z kamienic zniknęło
przytulne życie rodzinne, że mieszkania
dzielone są z obcymi ludźmi, a głowa rodziny
zamiast we własnym domu z żoną i dziećmi,
swojsko poczuć się może dopiero w piwiarni
albo kasynie.
Po II wojnie światowej, katastrofalnej dla
tkanki miejskiej stolicy Dolnego Śląska, to
właśnie osiedla kamienic ocalały w najwięk-
szym stopniu. Przedmieście Oławskie oraz
Śródmieście stały się domem dla tysięcy
pionierów, którzy trafili do Wrocławia po
wojnie. Również w tym okresie wiele starych
czynszówek stało się przeludnionych, do
Ołbina, Nadodrza czy przedmieścia
Oławskiego przywarła łatka okolic niebez-
piecznych. Obecnie osiedla te przechodzą
gwałtowne zmiany – bliskość do centrum
zwiększa ich atrakcyjność, chce w nich
mieszkać wielu młodych ludzi. Wiele starych
kamienic jest remontowana, coraz częściej
słychać o nowych inicjatywach kulturalnych
i społecznych. Jak na razie wiele wskazuje
na to, że kamienice czynszowe staną się
kiedyś prawdziwą wizytówką miasta.
Szymon Maraszewski
Klatka schodowa w kamienicyczynszowej, Nadodrze
Fot.
S. M
aras
zew
ski
12ciekawe realizacje
Budownictwo Dolnośląskie nr 1/2019 (30)
dostał na ten etap bardzo mało czasu, jedynie sie-dem tygodni! Myślę, że pobiliśmy tam rekordświata [śmiech]. Z powodu wyłączenia zajezdnina Ślężnej, tramwaje garażowała i serwisowałazajezdnia na Legnickiej. Praca przy Dyrekcyjnejbyła także skomplikowana ze względu naolbrzymią ilość wszelkich instalacji podziemnych,musieliśmy się w nie ze swoimi fundamentamijakoś wkomponować. Tyle jeśli chodzi o zakresprzebudowy.
Kolejnym wielkim wyzwaniem było jeszcze,wspomniane przez Pana, przygotowanie i wyko-nanie organizacji ruchu zastępczego. Na każdą zulic mieliśmy określony czas, organizację ruchuzastępczego robiliśmy więc na bieżąco. Podczasprac nad jednym fragmentem, jeszcze zanimzaczynał działać, opracowywaliśmy następny i takdalej. Sytuacja była bardzo dynamiczna, niek-tóre zadania nam się przedłużały, innekończyliśmy przed terminem. Same okoliceskrzyżowania Dyrekcyjnej z Borowską to jedenz największych węzłów sygnalizacji świetlnej weWrocławiu. Przebudowanie go w standardzie ITS[inteligentny system sterowania ruchem i sygna-lizacją świetlną, przyp. SM] było wielkimwyzwaniem zarówno projektowym jak i inwesty-cyjnym dla inwestora.
Słyszałem, że prace wykonywała firma Akme,która zajmuje się budownictwem, alenajbardziej kojarzy się z pracami archeolo-gicznymi. Czy podczas prowadzonych pracnatrafiono na coś ciekawego?
– Tak, firma Akme prowadziła prace archeo-logiczne pod samym budynkiem Wroclavii. Potemwygrała także wewnętrzny przetarg na przebu-dowę ulic. Oczywiście prac nie prowadzili siłamiswoich pracowników naukowych [śmiech], mieliwynajęte specjalistyczne firmy. Z ciekawostek napewno warto wspomnieć o tym, że w okolicyskrzyżowania Borowskiej i Dyrekcyjnej natrafi-liśmy na pond stuletnie kanały, więc trzeba byłonadbudować tam bardzo niestandardową
PRZEBUDOWA ULIC WOKÓŁ CENTRUMHANDLOWEGO WROCLAVIA
Projekt modernizacji ulicy Dyrekcyjnej byłściśle związany z budową Centrum Hand-lowego Wroclavia, mieszczącego obecnienowy Dworzec Autobusowy firmy POLBUS.Cały obiekt należało włączyć do istniejącejsieci drogowej.
– Ulica Dyrekcyjna była jedną z czterech, którenależało przebudować w związku z budowąWroclavii, ale to ona wymagała przebudowyw największym zakresie. Oprócz ulicy Dyrek-cyjnej częściowo przebudowana została ulicaSucha, w tej części, gdzie znajduje się obecniezintegrowany przystanek. Zgodnie z zapisamimiejscowego planu zagospodarowaniaprzestrzennego, w ciągu ulicy Suchej maw przyszłości powstać także linia tramwajowa,dlatego. niweleta tej ulicy została dostosowanajuż teraz do przyszłej budowy torów tramwa-jowych. Nowa linia tramwajowa ma połączyćskrzyżowanie ulic Borowskiej, Suchej i Swobod-nej, z budowaną obecnie nitką tramwajowąw przebudowywanej ulicy Hubskiej.
W ramach obsługi komunikacyjnej C.H. Wroc-lavia przebudowano również w całości ulicę Joan-nitów, oraz wschodnią część ulicy Borowskiej.Zbudowano tam nowe chodniki, ścieżkirowerowe, przystanki i inne elementy układu dro-gowego. Wspomniana ulica Dyrekcyjna zostałaprzebudowana w stopniu, który pozwoliłby jejwejść w skład planowanej Śródmiejskiej TrasyPołudniowej. Trasa ta miałaby przebiegać odPlacu Społecznego, przez ulicę Pułaskiego (którąjuż przygotowano pod tę inwestycję), dalej Dyrek-cyjną, a potem aż w okolice Placu Strzegom-skiego, w tym częściowo tunelami. Obecniepomysł tej trasy nie jest dalej rozwijany i niewiadomo co z nim będzie w przyszłości. Nato-miast w roku 2015, roku kiedy zaczynaliśmyprace projektowe, koncepcja Śródmiejskiej TrasyPołudniowej cały czas obowiązywała. Dlategonasz projekt przewidywał, że powstaną na Dyrek-cyjnej dwie jezdnie, których celem było odciążaćcentrum miasta.
Co wchodzi w zakres takiej przebudowy?– Zacznę może od tego, że Dyrekcyjna jest
bardzo ważnym ciągiem komunikacyjnym,prowadzi bardzo duży ruch kołowy (samochodyosobowe, komunikacja zbiorowa, ruch pieszyi rowerowy). W tej chwili tego jeszcze nie widać,w związku z tym że dalej nie ukończono przebu-dowy ulicy Hubskiej. Jednakże na etapie pracprzygotowawczych dotyczących przebudowyulic, przeprowadziliśmy analizę ruchu dla całegotego kwartału. Wykazała ona wielkie natężenieruchu na wszystkich sąsiadujących skrzyżowa-niach, potwierdzając, że taka przebudowa jestnaprawdę potrzebna. W ramach prac projek-towych musieliśmy usunąć torowisko na więk-szości ulicy. Torowisko to pełniło funkcję trasyzapasowej, na co dzień nie jeździł tam tramwaj,ale była to jedyna trasa dojazdu do zajezdni naŚlężnej, gdyby wydarzyła się awaria naBorowskiej czy Piłsudskiego. Po usunięciu torówdostosowaliśmy szerokość ulicy do wymiarówprzewidzianych w miejscowym planie zagospo-darowania przestrzennego, wtedy właśnie zapro-ponowano zbudowanie dwóch jezdni. Za tymszła przebudowa znaczącej części infrastrukturypodziemnej. W nowym pasie drogowymmusieliśmy pomieścić bardzo dużo sieci biegną-cych dotychczas pod przyszłym budynkiem Wro-clavii. W poprzek działki dawnego dworca PKSprzebiegało wiele instalacji miejskich, na przykładkanały sanitarne, które nie powinny znajdowaćsię na terenie prywatnym. Konieczna więc byłaich przebudowa. W zasadzie ulica Dyrekcyjnazostała przebudowana kompletnie, zmieniła sięjej geometria, liczba pasów i jezdni, układ chod-ników i otrzymała nowe ścieżki rowerowe.W związku z tym zmienić trzeba było równieżsygnalizację świetlną.
Jednym z największych wyzwań była przebu-dowa torowiska na odcinku między Ślężnąa Borowską. Spowodowało to koniecznośćwyłączenia z użytkowania zajezdni na ulicyŚlężnej. Aby nie paraliżować miasta, wykonawca
O przebudowie ulicy Dyrekcyjnej we Wrocławiu i podłączeniu do sieci drogowej nowego dworca autobusowego,rozmawialiśmy z Panem Robertem Kuroniem. Był on głównym projektantem w zespole, który zaprojektował prze-budowę ulicy Dyrekcyjnej w ciągu drogi krajowej numer 98. Za to zadanie, cały zespół otrzymał wyróżnieniew konkursie na Inżyniera Roku 2017.
Budownictwo Dolnośląskie nr 1/2019 (30) 13ciekawe realizacje
studnię. Została zaprojektowana jednostkowoprzez naszego konstruktora. Innym ciekawymrozwiązaniem, zastosowanym na potrzebę utrzy-mania komunikacji tramwajowej od stronyDworca PKP i ulicy Peronowej, było zain-stalowanie specjalnej nakładki na tory, któraw pewnym sensie umożliwiała zawracanietramwajom w miejscu. Rozwiązania takiego niestosowano we Wrocławiu od lat siedemdziesią-tych. Taką nakładkę instaluje się na torach,pozwala ona przejechać na tor obok, motorniczyprzesiada się z przodu na tył wozu i może jechaćz powrotem. Oczywiście rozwiązanie tostosowano pod nadzorem MPK.
Czyli w trakcie projektu musieli Państwowspółpracować z bardzo wieloma miejskimispółkami oraz firmami. Budowa obejmowałateż wiele różnych branż, bo przecież podpowierzchnią ulicy jest mnóstwo instalacji.Organizacja całego przedsięwzięcia wydajemi się bardzo imponująca.
– Zaangażowane było wiele różnych spółekz wielu branż – Tauron, Fortum, ale także MPWiK,MPK. Sama przebudowa sygnalizacji pracującejw standardzie ITS wiązała się ze współpracąz wieloma urzędami i instytucjami, które uzgad-niały całe zadanie. Sam system obsługuje wszys-tkie sygnalizacje w centrum miasta i jego okoli-cach, i jest bardzo skomplikowany. Poza progra-mami stałoczasowymi, które sterują zmianąświateł, działają tu też programy systemowe,które dynamicznie dostosowują światła do tegoco dzieje się na ulicy.
Wyobrażam sobie tylko, jak obszerna musiałabyć cała dokumentacja.
– Była podzielona na dwie zasadnicze części.Pozwolenie na budowę dróg gminnych wydanezostało przez Urząd Miasta Wrocławia, doty-czyło przebudowy fragmentu ulicy Suchej, ulicyBorowskiej i ulicy Joannitów. Pozwolenie naprzebudowę ulicy Dyrekcyjnej wydane zostałoprzez Urząd Wojewódzki, bo jest ona w ciągudrogi krajowej. Ta dokumentacja z powodówwłasnościowych podzielona była na dwie części.Obydwie szły w trybie specustawy potoczniezwanej „zrid” (zezwolenia na realizację inwesty-cji drogowej), jednak terminy ich rozpatrzenianastąpiły w odstępie miesiąca. Co ważne,musieliśmy ubiegać się o odstępstwo odprzepisów techniczno-budowlanych udzielane
przez Ministerstwo Infrastruktury. Warunki tech-niczne dla dróg publicznych nie przewidują, żedroga wysokiej klasy może przebiegać przezteren miejski, a ulica Dyrekcyjna ma obecniestatus GP, czyli główna przyspieszona i prze-biega przez ścisłe centrum Wrocławia. Warunkitechniczne regulują wiele rozwiązań dla tej klasydróg, na przykład odległość między skrzyżowa-niami, ich odpowiednią konfigurację. Warunkówtych nie można spełnić w terenach miejskich.Dlatego musieliśmy się ubiegać o takieodstępstwo, przygotowaliśmy w tym celuolbrzymią dokumentację. Zgodnie z procedu-rami odstępstwo w imieniu inwestora załatwiałUrząd Wojewódzki, ale pod koniec praktyczniesami dogadywaliśmy się z ministrem. Całośćbyła od strony proceduralnej bardzo skomp-likowana.
Czyli znowu chce się powiedzieć, że prze-chodzień widzący ulicę nie zdaje sobiesprawy z tego, jak wielka praca musiałazostać włożona w jej zaprojektowanie.
– To prawda. Nie widać tego, że jakiś odcinekwykonaliśmy w siedem tygodni, co autentyczniemoże być rekordem świata. Sama prefabrykacjatakiego rozjazdu jaki tam teraz jest, trwa kilkatygodni. Całe przedsięwzięcie wymaga bardzodużo planowania i perfekcyjnej koordynacji, aleudało nam się. Skończyliśmy w uzgodnionymterminie. Użytkownik drogi faktycznie nie widzizłożoności całego zadania, ale nie o to chodzi.Chodzi o to, żeby się dobrze korzystało z chod-nika, ścieżki rowerowej, tramwaju i jezdni.
Czy pracował Pan wcześniej przy tak dużychprojektach?
– Z ciekawych i dużych projektów, któreznane są we Wrocławiu, i których jestemautorem to na przykład przebudowa placu NowyTarg we Wrocławiu. Jestem autorem układu dro-gowego nowego Szpitala Wojewódzkiego przyulicy Fieldorfa. Projektowałem również układdrogowy na terenie Ośrodka „Pamięći Przyszłość”, zrealizowanego na terenie dawnejzajezdni MPK przy ulicy Grabiszyńskiej. Mogęjeszcze powiedzieć, że połowa przebudowaniaulicy Suchej robiona była na zlecenie inwestorabudującego centrum handlowe Wroclavia,a druga połowa na zlecenie Echo Investment,budujących biurowiec po drugiej stronie ulicy.Wiele razy pracowałem dla tego inwestora. Zre-alizowaliśmy wspólnie kilka projektów biurow-ców, między innymi przy ulicy Reja, Suchej,Swobodnej i Szybowcowej.
Na zakończenie proszę powiedzieć cośo sobie. Pan i Pański zespół otrzymaliściewyróżnienie w konkursie Inżynier Roku 2017.
– Pochodzę z Radomska Do Wrocławia przy-jechałem w 1989 roku na studia na PolitechniceWrocławskiej, które skończyłem w 1994 roku.Pracowałem w kilku firmachie projektowychi wykonawczych.Potem założyliśmy z kolegamiwłasną firmę, która nadal działa na rynkuwrocławskim. Ostatecznie otworzyłem własnebiuro projektowe nazywające się PRO-ARKRobert Kuroń. Koleżanka z zespołu projektowegozachęciła nas do zgłoszenia się do tego konkursui stwierdziliśmy, że zgłosimy cały zespół projek-towy. Nie jest to tylko mój sukces, ale całegozespołu.
Szymon Maraszewski
Ulica Dyrekcyjna po przebudowie
Fot.
Arch
iwum
R. K
uroń
14ciekawe realizacje
Budownictwo Dolnośląskie nr 1/2019 (30)
Dotychczas V Liceum Ogólnokształcące mieś-ciło się w budynku przy Grochowej, ale zewzględu na brak miejsca przeniesiono je donowej siedziby. Inwestorem było miasto, a ktoprojektantem i wykonawcą?
Dariusz Kowalski: Inwestorem był ZarządInwestycji Miejskich, który zajmuje się wszystkimitego rodzaju sprawami, natomiast biurem projek-towym była pracownia Zbigniewa Maćkowa. Samprojekt powstał dość dawno, około 2009 roku.Niestety długo czekał na swoją realizację, tematruszył dopiero w 2015 roku. Potem poszło jużsprawnie. Przetarg na budowę wygrała firma Mir-bud ze Skierniewic. Pomimo początkowychzgrzytów byliśmy zadowoleni ze współpracy, bopotem cała budowa szła gładko i sprawnie. Bezprzepychanek, jakie zdarzają się często międzyprojektantem a wykonawcą.
Co w Pana ocenie stanowi o niezwykłości tegobudynku, co było największym wyzwaniem dlaprojektantów?
DK: Sam projekt gdyby nie kilka kwestii byłbyśrednio trudny, bez niczego, co mogłyby naszaskoczyć. Zawsze jest jednak jakieś „ale”. Poja-wiły się dwa elementy zaprojektowane przezarchitektów, które stanowiły dla nas wyzwanie, nadktórymi musieliśmy dłużej pomyśleć. Pierwszymz nich były charakterystyczne wykusze, wystającepoza linię elewacji, nazywaliśmy je „kostkami”. Mająone postać żelbetowych prostopadłościanów,zakotwionych wewnątrz budynku. W naszej pier-wotnej koncepcji miały być podparte na dwóch rzę-dach słupów, aby nadać im odpowiednią szty-wność. Niestety nasz pomysł nie został zaakcep-towany przez architektów. O ile zgodzili się na rządsłupów na zewnątrz, to nie było zgody na drugi rządwewnątrz. Nie byliśmy pewni, czy taki układ będziewystarczająco stateczny i czy da bezpieczeństwow użytkowaniu. Po dokonaniu obliczeń i zamode-lowaniu całej przestrzennej „kostki” okazało się to
możliwe, ale wymagało bardzo mocnegozakotwienia jej w stropach. Po odpowiednimzakotwieniu „kostka” dobrze pracowała i jak widaćdo dziś nie sprawia żadnych problemóww użytkowaniu. Jako ciekawostkę mogępowiedzieć, że inżynierowie pracujący na budowiemówili mi, że nie było chętnych do usuwania stem-pli i rozszalowywania tych kostek od wewnątrz. Żar-towali nawet, że osobiście powinienem stanąć podspodem, w momencie zdejmowania szalunku[śmiech]. Wykonawcy przyznali się potem, że niemieli nigdy z taką konstrukcją do czynienia, a naradzie budowy nie raz słyszałem pytanie: „Czy to napewno będzie stało?”. Mówiłem, że będzie, takwychodzi z obliczeń. Konstrukcji byłem pewien.Wygląda to efektownie, ale nie to było dla nasnajwiększym wyzwaniem.
Co w takim razie?Mirosław Antonik: Drugim dużym zagadnie-
niem była sala gimnastyczna. Jest posadowiona4 metry poniżej poziomu terenu, a na jej stropieznajduje się boisko. Z boiskiem jest taki problem, żebiegają po nim dzieciaki, które mają nieogra-niczoną wyobraźnię. Baliśmy się, że gdy poczują, żebędą mogły „rozbujać” strop to uczynią to wyko-rzystując zjawisko rezonansu. Mogłoby todoprowadzić do uszkodzenia konstrukcji obiektu.Musieliśmy im to uniemożliwić. Długo szukaliśmyw literaturze odpowiednich rozwiązań, najwięcejudało nam się znaleźć w literaturze niemieckiej.
DK: Musieliśmy wejść w obszar, który bardzorzadko obejmuje takie budynki użyteczności pub-licznej jak szkoły, czyli dynamikę.
MA: Bardzo rzadko albo prawie nigdy się takichrzeczy nie buduje. Myślę, że w Polsce takierozwiązania stosowane były dwa, trzy razy. Niechodzi o to, że zaprojektowaliśmy boisko na dachu.Chodzi o to, że strop sali pod spodem też miałokreśloną przez architektów wysokość, której niemogliśmy przekroczyć. W przeciwnym wypadku
NOWY BUDYNEK V LICEUM OGÓLNOKSZTAŁCĄCEGOWE WROCŁAWIU
można było zastosować potężną kratownicę, którarozwiązałaby problem. Zdecydowaliśmy się napołączenie stali z żelbetem. Dodatkowo wewnątrzsali umieściliśmy ukośny zastrzał, który podpierastrop od spodu. Strop i tak ma taką nośność, żeprzejechać mógłby po nim dowolny samochód,nawet ciężarowy, jednak musieliśmy nie dopuścićdo powstawania drgań własnych stropu, aby niepowstało zjawisko trampoliny. Konsultowaliśmy siętutaj z kolegami z Politechniki Wrocławskiej, za cochcieliśmy im podziękować, głównie ProfesorowiWojciechowi Lorencowi.
DK: Bez jego porad, zwłaszcza dotyczącychtego, gdzie szukać odpowiedniej literatury,mielibyśmy problem. Dynamika maszyn i urządzeń,gdzie stosowane są fundamenty blokowe to cośzupełnie innego, ten strop zahaczał bardziejo mostownictwo. Jego rozpiętość to 29 metrów.Jest to konstrukcja zespolona, od spodu są tamstalowe blachownice, a na nich zespolona z nimipłyta żelbetowa. Dolny pas blachownicy ma 8 cen-tymetrów grubości.
To rzeczywiście brzmi bardzo karkołomnie.Szkoda natomiast, że nie znaleźli Panowie infor-macji w polskiej literaturze, ale dobrze, że udałosię znaleźć pomoc u prof. Lorenca.
MA: To prawdziwy fachowiec. Kiedy zwrócil-iśmy się do kolegów z Politechniki po poradę,wszyscy wymieniali jego. Kiedy początkowoliczyliśmy tę konstrukcję to wychodziły nam bardzorozbieżne wyniki. Jedne programy mówiły jedno,inne co innego.
DK: Pan prof. Lorenc nie tylko wskazał namźródła, ale przede wszystkim wskazał warunki brze-gowe, jakich powinniśmy pilnować. Samiobliczyliśmy drgania, ale nie byliśmy pewni, czywyniki mieszczą się w normie. Do tego programyliczą albo stal, albo żelbet, a tutaj było połączenie.Takie połączenia właśnie wykorzystuje sięw mostach, a Profesor jest mostowcem.
We wrześniu 2017 roku pierwsze lekcje odbyły się w nowo zbudowanym budynku V Liceum Ogólnokształcącegoprzy ulicy Jacka Kuronia we Wrocławiu. Projekt architektoniczny nowego obiektu wyszedł z pracowni ZbigniewaMaćkowa, natomiast od strony konstrukcyjnej budynek jest dziełem firmy A.K.I. Projekt. Panowie Dariusz Kowal-ski i Mirosław Antonik z A.K.I. Projekt udzielili nam wywiadu, w którym opowiedzieli o tym ciekawym budynku orazkilku innych projektach, jakie realizowali w ostatnich latach. Za konstrukcję gmachu V LO, obaj inżynierowie zostalinagrodzeni wyróżnieniem na konkursie Inżynier Roku 2017.
Budownictwo Dolnośląskie nr 1/2019 (30) 15ciekawe realizacje
Często zadaję takie pytanie konstruktorom, alemyślę, że tutaj będzie ono na miejscu. Zdarza siętak, że projekty kreślone przez architektów sąbardzo śmiałe, a ich realizacja stanowi potemwielkie wyzwanie. Jak rozumiem, tutaj byłopodobnie?
DK: Architekci mają swoją wizję, którą my musimyzrealizować.
MA: Zwłaszcza młodzi architekci, którzy nie zostalijeszcze skażeni współpracą z wieloma konstruk-torami [śmiech].
DK: Tak jak wspominałem, projektując konstrukcjęwystających poza budynek kostek, chciałem pode-przeć je słupami. Architektom kłóciło się to z ichplanem, więc tak długo mnie namawiali, aż zdecy-dowałem się to policzyć inaczej, wymodelowaći znaleźć w końcu dobre rozwiązanie. Na tyle pewne,żeby zapewnić bezpieczne użytkowanie tego obiektu.
Czy w budynku zastosowano jakieś nietypowetechnologie? Jedna z fasad budynku jestprzeszklona, inna pokryta siatką po której pną sięrośliny. Czy tego rodzaju dekoracje miały jakiśwpływ na Panów pracę?
DK: Nie miały, bo są to tylko elementy architek-toniczne. O ile mi też wiadomo, nie zastosowano wbudynku żadnych ponadstandardowych technologii.Jednak ważnym zagadnieniem w wypadkubudynków szkół jest akustyka. Tutaj dobrerozwiązanie zastosowali sami architekci – od stronyulicy wzdłuż budynku poprowadzony jest korytarz,a sale lekcyjne są tylko po jednej jego stronie. Tostanowi pewien bufor, chroniący przed hałasem.Myślę też, że wyzwaniem dla wszystkich,a zwłaszcza inwestora było budowanie na skrajuparku. Inwestor i projektanci chcieli zachować maksy-malną ilość drzew, także cała budowa musiała siępomieścić między nimi. Przed budową szkoły znaj-dował się tam basen, który należało zburzyć, a przedwojną cmentarz.
Lokalne media podawały w pewnym momencie,że podczas budowy szkoły natrafiono na dużoszczątków ludzkich.
DK:To okazało się już potem, że podczas budowybasenu przed wielu laty, zachowano się bardzoniegodnie. Budowę zrealizowano bezprzeprowadzenia ekshumacji. Podczas pracrozbiórkowych natrafiono na kości, więc musianoprzeprowadzić ekshumację na całym terenie. Todostarczyło inwestorowi dodatkowych kosztów,a także spowodowało pewne opóźnienia.
Proszę powiedzieć coś więcej o firmie A.K.I. Pro-jekt. Czy wykonywali Panowie wcześniej jakieściekawe konstrukcje? Czym zajmuje się Waszafirma najczęściej?
MA: Głównie zajmujemy się przemysłem, albodużymi obiektami użyteczności publicznej. Ciekawymzadaniem była budowa dworca Łódź Fabryczna.Robiliśmy ją z francuską firmą SYSTRA, która nacałym świecie zatrudnia kilka tysięcy inżynierów.Zaczęliśmy współpracę z nimi projektując halę ser-wisową dla pociągów Pendolino w Warszawie naGrochowie. To bardzo duży obiekt, ma prawie 400metrów długości. Są tam dwie hale, są kanały rewi-zyjne, urządzenia do frezowania kół, wyważania kół.Takie maszyny stoją na specjalnych fundamentach.Pod dachami hal podwieszane są pomosty, orazcztery suwnice. Było to trudne zadanie, na budowęhali zużyto ponad 1200 ton stali. Wracając do ŁodziFabrycznej, projektowaliśmy całą głowicę zachodniądworca. Projekt robiła firma SYSTRA w Paryżu, alew pewnym momencie konsorcjum będące wykon-awcą przestało się z nią dogadywać i współpraca sięzakończyła. Szukano ludzi, którzy znali ten projekt i taktemat trafił do nas. Cała głowica zachodnia dworca tonasz projekt. Możemy się pochwalić, że zaprojek-towaliśmy tam strop żelbetowy o rozpiętości27 metrów i grubości 180 centymetrów. Na metrkwadratowy przypada tam około 1400 kilogramówstali zbrojeniowej, jest tam siedem warstw prętówo przekroju 36 milimetrów. Na stropie jest jeszcze3-metrowa warstwa gruntu, a na niej jezdnia po którejjeżdżą samochody i tramwaje. Żeby to policzyć, teżmusieliśmy posiłkować się zagraniczną literaturą,głównie z Anglii. Chodziło o dobór środka ciężkościzbrojenia względem góry stropu. Według polskichnorm nie dało się tego policzyć! Nadzór nad całością
obejmowała krakowska firma GSBK. Żeby pokazaćskalę całego przedsięwzięcia powiem tylko, że napotrzeby tej budowy powstało ponad 6 tysięcyrysunków konstrukcyjnych. Obecnie projektujemyhalę serwisową dla samolotów, przeznaczoną nasamoloty Boeing 737. Linie mają już tutaj dwie hale,teraz powstać mają kolejne dwie. Jest to ciekawa kon-strukcja, bo do takich hangarów trzeba zbudowaćodpowiednie bramy wjazdowe, co jest bardzo skom-plikowane, trudno to wytłumaczyć, lepiej samemuzobaczyć [śmiech].
DK: Ze względu na specyfikę naszej branży,zasadniczo staramy się podejmować zadań trud-nych, na przykład remontów obiektów zabytkowych.Robiliśmy na przykład poprzedni remont Hali Stule-cia [obecnie planowany jest kolejny, przyp. SM]. Zro-biliśmy projekt remontu zamku w Głogówku.
MA: Poległy na tym dwa inne biura projektowe.W Głogówku koło Nysy znajduje się piękny, bardzoduży zamek. Niestety na początku lat dzie-więćdziesiątych zamek sprzedano człowiekowi którymiał wobec niego wielkie plany, które zakończyły siętym, że obiekt popadł w ruinę. Chcieliśmy wziąć udziałw jego ratowaniu. Budynek zaczął osiadać i nastąpiłopęknięcie powodujące rozchodzenie się zamkuwdwie przeciwstawne strony. Jego najstarsza częśćgrozi zawaleniem. Zaprojektowaliśmy podparciebudynku palami, wzmocnienie ścian kotwami, pewnedomurówki. Projekt jest skończony, ale z tego cowiemy, niestety nie jest dalej kontynuowany.Poprzedni burmistrz był tym tematem bardzo przejęty,ale nie wiem czy miasto jest dzisiaj dalej zaintere-sowane remontem. Zamek ma bardzo ciekawą his-torię, to tam ukrył się Jan Kazimierz podczas potopuszwedzkiego, koncertował w nim Bethoveen.
Szymon Maraszewski
V Liceum Ogólnokształcące, elewacja zachodnia
Fot.
M. L
ulko
Rudolf Modrzejewski (w Stanach Zjednoczo-nych znany jako Ralph Modjeski), urodzonyw Polsce, wykształcony we Francji, a prakty-kujący w Stanach Zjednoczonych inżynier do-szedł na sam szczyt. Szczeblami na tej dro-dze były mosty, a dokładnie czterdzieści mos-tów na największych rzekach Ameryki Pół-nocnej.
Urodził się 27 stycznia 1861 roku w Bochni. Byłdzieckiem aktorskiej pary – Gustawa Zimaje-ra i Heleny Modrzejewskiej. Pierwsze lata ży-cia Rudolf spędzał głównie w aktorskich gar-derobach i za kulisami kolejnych scen tea-tralnych. Gdy miał pięć lat jego rodzice rozstalisię i po licznych perypetiach (został porwanyprzez ojca i oddany dopiero po wypłaceniu wy-sokiego okupu) został pod opieką matki. Byłbardzo uzdolnionym dzieckiem, świetnie sięuczył. Wykazywał również wybitne uzdolnie-nia muzyczne i przez jakiś czas wróżono mukarierę pianisty.
W wieku 15 lat wyjechał z matką do StanówZjednoczonych. Helena Modrzejewska, któracieszyła się wówczas sławą najlepszej polskiejaktorki dramatycznej i jednej z najlepszych ak-torek w Europie, planowała początkowo, że jejpobyt w USA potrwa najwyżej kilka lat. Od-niosła jednak na kontynencie amerykańskim
tak wielki sukces, że zdecydowała się pozos-tać za Oceanem na stałe. Tym bardziej, żew roku 1895 władze carskiej Rosji zabroniły jej– w odwecie za patriotyczne przemówienie naKongresie Kobiet w Chicago – powrotu na zie-mie polskie. Właśnie wtedy zmieniła nazwis-ko na Modjeska, znacznie łatwiejsze do wy-mówienia na zachodzie. Jej syn zaś stał sięRalphem Modjeskim.
Wysokie honoraria, jakie otrzymywała zaswoje występy, pozwoliły jej zapewnić synowibardzo dobre wykształcenie. Rudolf zdecy-dował się na studia w słynnej PaństwowejSzkole Dróg i Mostów (Ecole Nationale desPonts et Chauseés) w Paryżu, którą ukończyłz wyróżnieniem. Okres jego studiów to czas kie-dy w Paryżu powstawały wielkie budowle, sze-rokie arterie i wieża Eiffla, a w Ameryce bu-dowano Kanał Panamski, wszystko to rozpa-lało wyobraźnię młodego inżyniera.
W 1885 roku, po powrocie do StanówZjednoczonych, Modrzejewski dostał pierw-szą pracę pracę u wybitnego konstruktora mos-tów Georgeʼa Morisona – „ojca budownictwamostów amerykańskich”. Zaczynał od funk-cji majstra w dziale produkującym stalowe ele-menty nośne mostów, a kończył siedem lat póź-niej jako główny inspektor nadzoru i jakości w fir-mie. W 1892 roku postanowił pracować na
własny rachunek zakładając w Chicago włas-ną firmę (prosperującą do końca XX wieku podnazwą Modjeski & Masters; w 1924 roku do-łączył do niego Frank M. Masters).
W 1894 roku Modrzejewskii otrzymał pierw-szy większy kontrakt. Był to projekt budowydwupoziomowego, drogowo-kolejowego mos-tu poprzez rzekę Missisipi w Rock Island,w stanie Illinois. W 1902 roku konstruktorrozpoczął pracę jako naczelny inżynier bu-dowy dwutorowego mostu kolejowegow Thebes na południu stanu Illinois, poprzezrzekę Missisipi. Jest to pięcioprzęsłowy mostkratowy o długości 839 m, z dwoma dojaz-dowymi łukowymi wiaduktami żelbetowymi.Konstrukcja ta przyniosła Modrzejewskiemuuznanie także w publicznej ankiecie amery-kańskiej prasy na najwybitniejszego mos-towca w 1903 roku. W 1905 roku był na-czelnym inżynierem przebudowy jednotoro-wego mostu kolejowego poprzez rzekęMissouri w Bismarck w stanie PółnocnaDakota. W tym samym czasie budowałnowy, dwutorowy most kolejowy w Portlandw Oregonie, poprzez rzeki Kolumbia i Willa-mette. W 1906 roku projektował jednotorowymost kolejowy w Peoria, poprzez rzekęIllinois. Ugruntował swą pozycję, stawiającw 1907 roku w Saint Louis w stanie Missou-ri ośmioprzęsłowy McKinley Bridge – kolejo-wo-drogowy most poprzez Missisipi, którego
Rudolf Modrzejewski (1861–1940)
Fot.
Julo
htp
p//c
omoc
.wik
iped
ia.o
rg
RUDOLF MODRZEJEWSKICZARODZIEJ WISZĄCYCH MOSTÓW
Ambassador Bridge, granica USA i Kanady (Detroit – Windsor), powst. 1929
Fot.
Mag
nus
Man
ske
htpp
//com
oc.w
ikip
edia
.org
16wybitni inżynierowie
Budownictwo Dolnośląskie nr 1/2019 (30)
główne przęsła kratowe miały po 210 m roz-piętości.
W latach 1905–15 Rudolf Modrzejewski byłnaczelnym inżynierem na budowach wszyst-kich mostów Towarzystwa Kolejowej LiniiOregon między Celilo i Bend. W 1910 rokumiasto Portland zatrudniło go jako naczelne-go inżyniera budowy Mostu Broadway poprzezrzekę Willamette. To ruchomy, dwutorowymost kolejowy, który był wówczas największymruchomym mostem na świecie. W 1911 rokukonstruktor budował słynny dwuprzegubowymost łukowy o rozpiętości 104 m poprzez głę-boki wąwóz tak zwanej „Krętej Rzeki” (Croo-ked River), zawieszony 107 m nad poziomemwody. W 1914 roku wykonał projekt i nadzo-rował budowę mostu Harahan poprzez rzekęMissisipi w Memphis w stanie Tennessee.W 1917 roku opracowywał projekt dwutoro-
wego mostu kolejowego poprzez rzekę Ohiow Metropolis w stanie Illinois. Konstrukcja tegomostu składa się z siedmiu przęseł, z którychjedno o rozpiętości 220 m było w tym czasiei jeszcze przez wiele lat później najdłuższymwolno podpartym przęsłem mostowym naświecie. W 1922 roku zaprojektował jednoto-rowy most kolejowy dla rządu Stanów Zjed-noczonych poprzez rzekę Tanana na Alasce.Oddany do ruchu w 1923 roku był ostatnim og-niwem linii kolejowej łączącej Fairbanks z An-chorage na brzegu Pacyfiku. Sukces budowytego mostu porównywano z sukcesem budo-wy Kanału Panamskiego. Wolno podparteprzęsło mostu o rozpiętości 214 m do dziś po-zostaje najdłuższym mostem Alaski.
W 1922 roku Modrzejewski został projek-tantem i naczelnym inżynierem budowywiszącego mostu (Benjamin Franklin Bridge)
przez rzekę Delaware w Filadelfii. Oddano godo ruchu 4 lipca 1926 roku, w 150. rocznicę nie-podległości Stanów Zjednoczonych. W mo-mencie ukończenia był najdłuższym wiszącymmostem świata o rozpiętości 533 m i całkowitejdługości 2918 m. Był również pierwszym z se-rii nowoczesnych amerykańskich mostówwiszących, a zarazem najdroższą publiczną in-westycją tamtych lat. Kolejnym słynnym mos-tem Modrzejewskiego był Ambassador Brid-ge w Detroit, na rzece Detroit, ukończonyw 1929 roku, mający przez trzy lata światowyrekord rozpiętości przęsła (564 m). W 1924roku, spółka inwestorów zwróciła się do Mod-jeskiego z prośbą o opracowanie mostu po-przez rzekę Missisipi w Nowym Orleanie. Po-wstał most drogowo-kolejowy, jednopozio-mowy i wysoko posadowiony dla swobodne-go przepływu statków transoceanicznych.Fundamenty podpór mostowych sięgają głę-bokości 52 m poniżej dna rzeki. Przyległy rze-ce teren jest znacznie niżej położony od po-wodziowego poziomu akwenu. Wymagałoto odpowiednio długich dojazdów do mostuo długości ponad 7 km. Most ten pozostaje podzień dzisiejszy najdłuższym mostem kolejo-wym na świecie.
W 1932 roku Modrzejewski otrzymał no-minację na naczelnego inżyniera budowymostu w Zatoce San Francisco. Pod jego nad-zorem powstał projekt podwójnego wiszące-go mostu zakotwiczonego na środku zatoki. Tedwa mosty wiszące o rozpiętości 705 m mająprzęsła wspornikowe o długości 354 m. Jestto do dziś jedyne połączenie składające sięz dwóch mostów wiszących. Nawierzchniamostu na wysokości 65 m ponad powierzchniąwody umożliwia swobodny przepływ statkówoceanicznych. Filar środkowy był największymfilarem mostowym na świecie. Był to ostatniprojekt Rudolfa Modrzejewskiego. Konstruk-tor zmarł 26 czerwca 1940 roku w Los Ange-les.
Do końca swoich dni był Polakiem, posłu-giwał się językiem polskim, listy przesyłane dokraju podpisywał polskim nazwiskiem. Jegosukcesy i dokonania nie przeszły w Polsce bezecha. W 1929 roku otrzymał wielką nagrodęna Powszechnej Wystawie Krajowej w Po-znaniu, a rok później Politechnika Lwowskanadała mu doktorat honoris causa.
Agnieszka Środek
Oakland Bay Bridge, San Francisco, powst. 1932
Fot.
Kom
arov
htp
p//c
omoc
.wik
iped
ia.o
rg
Beniamin Franklin Bridge, Filadelfia, powst. 1929
Fot.
Kevi
n Bu
rket
t htp
p//c
omoc
.wik
iped
ia.o
rgBudownictwo Dolnośląskie nr 1/2019 (30) 17
wybitni inżynierowie
18trochę historii
Budownictwo Dolnośląskie nr 1/2019 (30)
Wynalezienie technologii żelbetu
Beton nie jest nowością wśród materi-ałów budowlanych. Pierwsze obiektyz wykorzystaniem betonu jako materiałubudowlanego pojawiły się już w starożyt-nej Asyrii oraz na szerszą skalęw starożytnym Rzymie – z betonu wybu-dowano między innymi część Koloseum,niektóre akwedukty oraz kopułę Pan-teonu.
Wynalazkiem o zdecydowanie krótszejhistorii jest natomiast żelbet. Za jegowynalazcę uchodzi Francuz JosephLouis Lambot, który w 1848 roku zbu-dował z tego materiału barkę (!)zaprezentowaną 7 lat później na Wys-tawie Światowej w Paryżu. W 1867 rokużelbetu użył francuski ogrodnik JosephMonier, który wykonał doniczki na kwiatyzbrojone siatką. Ponieważ okazały sięmrozoodporne postanowił opatentowaćswój wynalazek. Do budowy pierwszegodomu mieszkalnego z wykorzystaniemsystemu nazwanego béton armé (żelbet)doszło w Belgii w 1879 roku, jednakdopiero w 1892 roku innemu Francuzowi,inżynierowi Francois Hennebique, udało
się uzasadnić naukowo koncepcję zbro-jenia betonu. Dwa lata później w Viggen,w Szwajcarii bazując na teorii i projekcieHennebigue'a wybudowano pierwszymost żelbetowy. W tym samym roku dopodobnej realizacji doszło na terenachdzisiejszej Polski – powstał żelbetowymost Kanale Elbląskim na drodze Drulity– Lepno.
Do pierwszych wrocławskich realizacjiz wykorzystaniem tego nowego materi-ału budowlanego, przystąpiono naprzełomie XIX i XX wieku, i to od razuz dużym rozmachem. Dziś obiekty te sąjednymi z ikon miasta i należą donajważniejszych zabytków międzyinnymi ze względu na nowatorskierozwiązania konstrukcyjne.
Jednym z pierwszych budynków, przybudowie którego wykorzystano żelbetbyła dawna Szkoła RzemiosłBudowlanych (obecnie Wydział Architek-tury Politechniki Wrocławskiej) wznie-siona według projektu Karla Klimmaw la-tach 1901–04. Materiał ten był tylkojednym z wielu użytych do wznoszeniagmachu, gdyż w ówczesnym czasieprzeważała tendencja, zgodnie z którą
już sam gmach szkoły miał być niejakopodręcznikiem budownictwa.
Żelbetową konstrukcję szkieletowąuzyskało także wiele gmachów domówhandlowych masowo powstających napoczątku XX wieku. Dzięki takiemurozwiązaniu konstrukcyjnemu możliwabyła swobodna aranżacja wnętrz oraz ichmocne doświetlenie poprzez zamon-towanie dużych okien w elewacjachbudynków. Jedną z pierwszych realizacjitego typu we Wrocławiu był dom handluhurtowego Victoria (obecnie Herbapol)ukończony w 1900 roku, a najbardziejznaną pozostaje ikona wrocławskiejarchitektury – pierwszy wrocławski domtowarowy należący do dawniej BraciBarasch (obecnie Feniks) zbudowanywedług projektu Georga Schneideraw latach 1903–04. Posiada on nośnąkonstrukcje stalową z betonowymiwypełnieniami, którą wykonała znanawrocławska fima Lolat Eisenbeton A.G.
Pionierskie obiekty we Wrocławiu
Wspomniane wcześniej obiekty pow-stawały w czasach, kiedy dominowałaestetyka secesyjna pełna miękkich liniii dekoracji rzeźbiarskiej, i między innymiz tego względu starano się ukryć żelbe-tową konstrukcję pod kostiumem histo-rycznym. Dotyczyło to także budynkuMuzeum Przyrodniczego, który ukoń-czono w 1904 według projektu G. Thürai L. Burgermeistera. Podobnie jak w przy-padku domów handlowych posiada onkonstrukcje żelbetową szkieletową, któraumożliwiła swobodne kształtowaniewnętrz muzealnych.
Do najwcześniejszych wrocławskichrealizacji z użyciem żelbetu należał takżeobiekt pełniący funkcje teatralne wybu-dowany w latach 1905–06. Dziś w jegomiejscu po licznych przebudowachmieści się Teatr Polski, który dość mocnorożni się od swojego poprzednika, teatru
P I E R W S Z E Ż E L B E T O W E B U D O W L EW E W R O C Ł A W I U
Muzeum Przyrodnicze
Fot.
Lidi
a Ar
ia N
owak
owsk
a ht
pp//c
omoc
.wik
iped
ia.o
rg
Budownictwo Dolnośląskie nr 1/2019 (30) 19trochę historii
„Metropol”, który posiadał wyjątkową kon-strukcję żelbetową, dzięki której udało sięw efektowny sposób rozmieścić balkonyi pozbawić je podpór. Autorami pierwot-nego projektu architektonicznego byliW. Hentschel i H. Wahlich. Obecnybudynek teatru wzniesiono po pożarzestarego w 1994 roku, bazując na żelbe-towej konstrukcji szkieletowej wykonanejprzez Lolat Eisenbeton Breslau A.G.
Do niezaprzeczalnych wielkich osiąg-nięć w dziedzinie wykorzystania betonuw budownictwie należy zaliczyć dwiewrocławskie hale targowe wzniesionew latach 1906–08, z których dodzisiejszych czasów przetrwała jedynie taprzy ulicy Piaskowej. Drugą, stojącą przyulicy Kolejowej i uszkodzoną w czasiebombardowania Wrocławia, rozebranodopiero w latach sześćdziesiątych.Autorami obu hal byli R. Plüddemann,F. Friese oraz H. Küster (autor żelbetowejkonstrukcji hal). W obu przypadkach haleposiadały historyczny neogotycko--secesyjny kostium pod którym ukrytabyła żelbetowa konstrukcja (pierwotniemiała być wykonana ze stali jak w wielutego typu obiektach wznoszonych wów-czas w Europie). Nowością technolo-giczną w przypadku wrocławskich halbyło zastosowanie betonowych łukówparabolicznych ze zbrojonego betonu.Decyzję o zmianie systemu konstruk-cyjnego ze stalowych kratownic wspar-tych na słupach na łuki żelbetoweKomisja Budowy Hal Targowych podjęłajuż w trakcie budowy obu obiektów (hależelbetowe były tańsze w wykonaniu,łatwiejsze w utrzymaniu i lepiejodpowiadały wymaganiom higieniczno-sanitarnym).
Wykorzystanie żelbetu do budowy takdużych obiektów stawiało wrocławskiehale w czołówce ówczesnej światowejarchitektury. Hale były posadowione nażelbetowej płycie grubości 50 cm, a ichpodpiwniczenie, ze względu na wysokipoziom wód gruntowych stanowiłpozbawiony szczelin żelbetowy monolit.Prace betoniarskie wykonywałapoczątkowo firma T. Hüsslner z Lipska,a następnie Lolat Eisenbeton Breslau
A.G. Wrocławskie hale należały do naj-wcześniejszych i najlepszych przykładówużycia żelbetu w budowlach użytecznościpublicznej. Ich przestronne i funkcjonalnewnętrza zapowiadały nadejście nowejepoki w architekturze – w której funkcjaobiektu determinowała jego formę.Zdobyte wówczas doświadczenia poz-woliły na wzniesienie zaledwie pięć latpóźniej i również we Wrocławiu potężnejwielofunkcyjnej hali, uznanej za szczy-towe osiągnięcie inżynierskie początkuXX wieku.
Wystawa, która zadziwiła cały świat
Tuż przed wybuchem I wojny światowejwe Wrocławiu powstało kilka obiektów,których autorami byli dwaj wybitniarchitekci. Pierwszy z nich, H. Poelzig,zaprojektował między innymi biurowiecprzy ulicy Ofiar Oświęcimskich. Ukoń-czony w 1911 roku miał żelbetową kon-strukcję szkieletową, która podobnie jakw przypadku domów handlowych,umożliwiała swobodny podział prze-strzeni wewnątrz budynku. W biurowcuwykonano z betonu także podziałyelewacji zewnętrznych. Poelzig współpra-cował również przy wznoszeniu obiek-tów powstających z okazji WystawyStulecia, która odbyła się we Wrocławiu
w 1913 roku. Według jego projektu wybu-dowano w latach 1911–13 PawilonCzterech Kopuł, który w czasie trwaniaWystawy mieścił ekspozycję historycznąpoświęconą wydarzeniom okresu wojennapoleońskich. Po II wojnie światowejznajdowały się w nim studia filmowe, a odkilku lat jest siedzibą Muzeum SztukiWspółczesnej – oddziału Muzeum Naro-dowego we Wrocławiu. Widoczne w brylePawilonu odwołania do historycznychstylów i wcześniejszych dzieł architektówniemieckich (K.F. Schinkel) zostały mo-dernistycznie przetworzone przezPoelziga poprzez użycie surowegobetonu. Do rzeźbiarskiego kształtowaniakolumn ustawionych przy wejściugłównym architekt wykorzystał metodęlanego betonu. Dziełem Poelziga wznie-sionym na potrzeby Wystawy Stuleciai jednocześnie trwałym obiektem całegozałożenia Terenów Wystawowych byłarównież betonowa pergola przykrytadrewnianą kratownicą obiegająca stawpo północnej stronie Hali Stulecia.Zachowała się do dziś.
Hala Stulecia i „młodsze” obiektywystawowe
Najważniejszy obiekt Wystawy Stulecia,a zarazem główny obiekt wrocławskichterenów targowych i triumf betonu – Halę
Fot.
Pane
l htp
p//c
omoc
.wik
iped
ia.o
rg
Hala Targowa
Budownictwo Dolnośląskie nr 1/2019 (30)20trochę historii
Stulecia, zaprojektował pełniącyw ówczesnym czasie funkcję głównegoarchitekta Wrocławia Max Berg. Hala,która powstała ze zbrojonego betonuwznoszona była zaledwie kilkanaściemiesięcy dzięki specjalnemu systemowiorganizacji pracy, ale także dzięki użyciuelementów prefabrykowanych na placubudowy. Były nimi boczne ścianybudynku, w których osadzano okna.W szalunkach odlewano jedynie ele-menty konstrukcyjne budynku, a więccztery wielkie łuki ze spoczywającym nanich dolnym pierścieniem, podpierająceje przypory oraz żebra zwieńczone
górnym pierścieniem kopuły. Obiektskłada się z dwóch części i w swoim cza-sie był największa kopułą na świecie.Berg z założenia odrzucał ornamentukazując żelbet w całej jego strukturze.Nie został pokryty ani farbą ani tynkiemi do dziś widoczne są na nim odciskidrewnianych szalunków. W 2006 rokuHalę wpisano na Listę ŚwiatowegoDziedzictwa UNESCO. Wraz z HaląStulecia i Pawilonem Czterech Kopuł naterenach wystawowych powstał takżezaprojektowany przez Maxa Berga paw-ilon restauracyjny z widokiem na stawz fontanną. W latach 1924–25 kompleks
wzbogacił się między innymi o reprezen-tacyjne wejście z kolumnadąz betonowych słupów, które podpierałydrewniane zadaszenie (ocalały słupy),natomiast w 1926 roku, według projektuR. Konwiarza, powstały betonowe kładkinad ulicą łączące dwie części terenówwystawowych. 10 lat później, równieżwedług projektu Konwiarza wybudowanobetonową bramę wejściową na terenypołudniowe – obecnie główna bramawrocławskiego ZOO.
Inne obiekty żelbetowe
Do mało znanych wrocławianom obiek-tów, a ciekawych także z konstrukcyjnegopunktu widzenia, należą dwie wieżeciśnień – obie powstały z betonu. Starszaz nich jest dość dobrze ukryta w lesiei w 1912 roku znajdowała się jeszczepoza granicami Wrocławia (obecnie ulicaPolkowicka), zaopatrywała w wodęmieszkańców miasteczka Leśnica. Ko-lejna, którą ukończono w 1915 rokustanęła na obecnym placu Daniłowskiegoi dostarczała wodę dla północnych przed-mieść Wrocławia. Zwłaszcza ta druga jestwarta uwagi również ze względu na swojaformę – widoczne są odwołania do wieżwidokowych i obserwatoriów astrono-micznych. Wykonawcą żelbetowej kon-strukcji była firma Lolat Eisenbeton Bres-lau A.G. Wcześniejsze i nadal istniejącetego typu obiekty we Wrocławiu wzno-szone były z cegły.
Ciekawymi obiektami są stare łaźniemiejskie. Elementy konstrukcji żelbetowejznajdziemy w najstarszych z nich przyulicy Teatralnej. Żelbet zastosowano tuw halach basenów. Również w przypadkudrugiego obiektu tego typu – dawnej łaźnimiejskiej zbudowanej na potrzebymieszkańców Przedmieścia Szczytnic-kiego (ulica M. Curie-Skłodowskiej), kon-strukcję budynku stanowi żelbetowyszkielet. Niestety same urządzeniakąpielowe zlikwidowano w latachosiemdziesiątych XX wieku. Podobnie jakw przypadku Hali Stulecia, przy wznosze-niu tego obiektu zastosowano elementyprefabrykowane, choć większość ścian
Fot.
Pude
lek
htpp
//com
oc.w
ikip
edia
.org
Pawilon Czterech Kopuł
Fot.
Villa
rreal
9 ht
pp//c
omoc
.wik
iped
ia.o
rg
Hala Stulecia, wnętrze kopuły
Budownictwo Dolnośląskie nr 1/2019 (30) 21trochę historii
jest murowanych z cegły. Niezwykle ma-lownicza narożna spiralna klatkaschodowa została wykonana przez spec-jalistyczną firmę wrocławską Lolat Eisen-beton AG. Obiekt powstał w latach 1913––14 wg projektu M. Berga przy współ-pracy A. Kemptera i K. Klimma.
W latach 1914–16 w północnej częściWrocławia powstały nowe mosty, swegoczasu najdłuższe w mieście, zwane dziśWarszawskimi a wcześniej Hindenburga.Były one przejawem poszukiwania opty-malnego sposobu wykorzystania żelbetujako materiału konstrukcyjnego w bu-downictwie mostowym. Pięcioprzęsłowymost środkowy posiada żelbetową kon-strukcję płyty łukowej i wsparty jest nabetonowych filarach oraz przyczółku oli-cowanych granitem. Zachodni mostWarszawski wzniesiono w latach 1927––28 i jest to obiekt jednoprzęsłowy zbu-dowany jako wolno podparta ramowakonstrukcja żelbetowa.
Budownictwo mieszkaniowe i inne ciekawe obiekty
W okresie międzywojennym stosowaniebetonu zaczęło się upowszechniaćrównież w budownictwie mieszka-niowym, choć jego zastosowanie miałoczęsto charakter eksperymentalny.W roku 1929 zorganizowano we Wroc-ławiu wystawę architektoniczną o nazwieWuWA (Wohnungs- und WerkraumAustellung), gdzie zaprezentowano nowetechnologie budowlane, a także nowerozwiązania architektoniczne. Najwięk-szym domem pokazowym był obiekt pro-jektu H. Scharouna stojący obecnie przyulicy Kopernika. Był to budynek zapro-jektowany dla osób samotnych orazbezdzietnych małżeństw z dwu-poziomowymi mieszkaniami, z aneksamikuchennymi o układzie wnętrz zbliżonymdo budynków hotelowych, ze wspólnąrestauracją. Co ciekawe, mimo iż na wys-tawie prezentowano nowe rozwiązaniai pomysły kilkunastu miejscowycharchitektów, to tylko w przypadku tegojednego zdecydowano się na wykorzys-tanie żelbetu do wykonania konstrukcji
budynku. Od lat trzydziestych XX wiekupo dzień dzisiejszy obiekt ten pełnifunkcje hotelowe.
Żelbetową konstrukcję szkieletową matakże wzniesiony na narożniku Rynkui placu Solnego wieżowiec Miejskiej KasyOszczędności projektu H. Rumpa. Jestco prawda obiektem na swe czasy nawskroś nowoczesnym, ale do dziś kon-trowersyjnym ze względu na swojegabaryty i formę mocno konkurencyjnąwobec stojących obok kamienic i ratusza.Zaledwie o dwa lata młodszy „wieżowiec”gmachu Okręgowego Urzędu PocztyRzeszy (obecnie Poczta Główna) marównież szkieletową konstrukcję żelbe-tową ale jedynie w najwyższej narożnejczęści, którą zresztą skryto pod oblico-waniem wykonanym z cegły.
W czasie drugiej wojny światowej zezbrojonego betonu wykonano szeregobiektów służących do celów woj-skowych, w tym kwaterę sztabu obronymiasta oraz szereg schronów przeciw-lotniczych. Wszystkie te obiekty w lep-szym lub gorszym stanie zachowały siędo dnia dzisiejszego, a część z nichmożna zobaczyć od wewnątrz. W schro-nie wybudowanym na potrzebydowództwa obrony miasta umiesz-czonym u podnóża Wzgórza Partyzan-tów przez wiele lat mieścił się klub muzy-czny. Dziś jednak wnętrze jest zamknięte
i możemy oglądać jedynie fragmentybudowli wystające nieznacznie nadpowierzchnię ziemi od strony fosy. Byćmoże obiekt ponownie zostanie udostęp-niony po zakończeniu generalnegoremontu Wzgórza. Dla ludności cywilnejwzniesiono w mieście kilka innych obiek-tów, w tym dwa schrony podziemnezlokalizowane w ścisłym centrum miasta.Jeden z nich mieścił się na placu NowyTarg i przez wiele lat był jednym z bardziejpopularnych klubów muzycznych. Kilkalat temu znaczna jego część została jed-nak wyburzona na potrzeby budowanegoparkingu podziemnego. Bardzo podobnyschron wybudowano pod płytą placu Sol-nego. Od czasu do czasu jest onudostępniany zwiedzającym. Obecniejego część stanowią toalety publiczne,a w drugim udostępnionym fragmenciemieści się prywatna placówka muzealna.
Spośród czterech schronów naziem-nych tylko jeden, ale za to największy zewszystkich, został udostępniony szero-kiej publiczności. Wzniesiony w 1942 rokuna dzisiejszym placu Strzegomskim pełniobecnie funkcję Miejskiego MuzeumWspółczesnego. Pozostałe, przy ulicachKrzywej, Ładnej i Grabiszyńskiejmieszczą dziś między innymi magazynymuzealne. Autorem tych konstrukcji byłR. Konwiarz.
Wojciech Zalewski
Fot.
Mas
ur h
tpp/
/com
oc.w
ikip
edia
.org
Bunkier przy placu Strzegomskim, Muzeum Współczesne
Budownictwo Dolnośląskie nr 1/2019 (30)22historia architektury
Secesja
Początek wieku XX, tylko do pewnego stop-nia stał się początkiem nowej epoki. Był nimna tyle, na ile nowym stylem była architek-toniczna secesja, a ta czerpała zarównoz wzorców barokowych i rokokowych.Secesja miała swoje rozmaite oblicza – tobliskie naturalnej idei płynnej linii widocznebyło w realizacjach jej nurtu belgijskiego(Victor Horta – Maison Tassel 1992–93),czy francuskiego (Hector Guimard – stacjeparyskiego metra z pocz. XX w.). Inneoblicze secesji objawiało się w idei geome-trycznej malowniczości wiedeńskiej secesjiOtto Wagnera, inne w czeskiej – sło-wiańskiej dekoracyjności Alfonsa Muchy.Jednak architektura secesji to najczęściejarchitektura tradycyjnej willi, kamienicy aleustawionej często jakby w pozie kontra-postu, z celowo zaburzoną symetriązarówno bryły budowli, jak i dekoracji.
Początek XX wieku to także czas prze-kształceń historycznych form katedry i ka-mienicy w nowe organiczne, płynne formynawiązujące do natury (Antonio Gaudi).Jego dzieła uważane za najdojrzalsze, np.Colonia Güell, Casa Milà czy SagradaFamilia (pierwsze dziesięciolecie XX w.)
uznać należy za emanację idei katalońskiejsecesji, a dziś uważa się je często zazapowidź architektury „biomorficznej”.
Tak charakterystyczna dla tej epoki ma-lowniczość, przybierała też często „naro-dowy mundur”, tworzony często w przypły-wie uwielbienia własnego stylu rodzimego.Zdarzało się tak szczególnie często w kra-jach walczących w tym czasie o nie-podległość. W Polsce tendencje te zaob-serwować można w twórczym podejściu dozastanych elementów lokalnej tradycji sztukiKarpat i stworzeniu przez StanisławaWitkiewicza stylu zakopiańskiego.
Architektura była też dla nowo odradza-jących się państw po I wojnie światowej ele-mentem polityki historycznej. Przywołującpolskie przykłady zwrócić należy uwagę nacharakterystyczny dla okresu tuż pozakończeni I wojny „styl dworkowy”z częstymi odwołaniami do polskiego rene-sansu. Służył on mnie tylko wznoszeniumałych domów mieszkalnych ale i naprzykład stacji kolejowych (pierwszydworzec kolejowy w Gdyni z lat 1923–26,według projektu Romualda Millera).
Musimy jednak zdać sobie sprawęz faktu, że równocześnie niemal z tworze-niem podstaw europejskiej secesji, za
oceanem tworzono podstawy technolo-gicznego modernizmu. Tu najlepszymprzykładem może być tak zwana szkołachicagowska. Wprowadzona przez nią tech-nologia, oparta na technologii szkieletuarchitektonicznego, panuje w zasadzie dodziś. Najlepszym przedstawicielem szkołychicagowskiej był Luis Henry Sullivan(1856–1924). Pierwsze szkieletowewieżowce powstawały w Saint Louis,w Chicago i w Buffalo jeszcze w latachdziewięćdziesiątych XIX wieku.
W Europie równie rewolucyjny, możenawet szokujący, był całkowicie pozbawionyjakichkolwiek ornamentów wiedeński domtowarowy firmy Goldmann & Salatschw Wiedniu, zwany „domem bez brwi” (1909––11), wzniesiony przez Alfreda Loosa.Architekt ten w 1908 roku wydał książkępod znamiennym tytułem „Ornament tozbrodnia”.
Ten nurt architektury, który określić możnajako nurt geometryczny rozwinięty byłniezwykle skutecznie przez innych najz-namienitszych architektów europejskich jużw okresie międzywojennym. Wymienićnależy tu le Corbusiera, czy Miesa van denRohe. Każdy z nich stworzył wiele dzieł któreokreślić by można mianem ikon nowoczes-ności.
Wieżowce
Szkieletowa konstrukcja była podstawą dlatradycyjnej dekoracji jak w słynnym nowo-jorskim wieżowcu Woolwortha autorstwaCassa Gilberta z 1913 roku, czy RadiatorBuilding autorstwa Raymonda Hooda wznie-sionym w 1924. Styl klasycystycznychwieżowców stał się niezwykle trwałyi przekraczał bez trudu granice. Wzniesionyprzez Williama M. Kendalla w 1914 roku,w stylu rzymskiego imperium i neorene-sansu budynek Municipal – ratuszaw Nowym Yorku był wzorem dla takzwanych „7 wież Stalina” z UniwersytetemŁomonosowa Lwa Rudniewa, powstałychw Moskwie w latach 1949–53. Użycie kon-
ARCHITEKTURA XX WIEKU DO II WOJNY ŚWIATOWEJGŁÓWNE TENDENCJE
Barcelona, Casa Batllo, proj. A. Gaudi
Fot.
R. E
ysym
ontt
Budownictwo Dolnośląskie nr 1/2019 (30) 23historia architektury
strukcji szkieletowej spowodowało teżniezwykłą karierę wielkich oszkleń budowli.To pozwoliło na powstanie ekspresjonisty-czno-futurystycznych konstrukcji, takich jakchociażby domy towarowe Ericha Mendel-sona (przykładem może być wrocławskidom towarowy Kameleon z 1929 r.).
Dla architektury XX i XXI wieku wieżowceokazały się zresztą niezwykle ważne i toniezależnie od ich architektonicznej formy.Projektowali je już mistrzowie secesji.Rysunek wieżowca dla Nowego Jorkuznalazł się wśród wielu niezrealizowanychprac Antoinio Gaudíego.
„Nie mogę opanować się i muszę opisaćpierwsze wrażenie po ujrzeniu tego dzieła(Wieżowiec Woolwortha). Właśnie wróciłemz zagranicy, gdzie przeszedłem szczególnytest na jakość dzieła sztuki. Spójrz, jeżelinic się nie stanie zrozumiesz że to dziełotalentu, może nawet wielkiego talentu. Jeżelijednak wyraźny fizyczny dreszcz przejdziew górę i w dół przez twój kręgosłup, jesteśw obecności dzieła geniusza. Uczucia tegodoświadczyłem w bazylice św. Piotraw Okowach w Rzymie, kiedy znalazłem sięoko w oko z Mojżeszem Michała Anioła.Doznałem nie tylko wstrząsu, ale i włosystanęły mi na głowie. Zastosowałem ten testw Kaplicy Sykstyńskiej – działało. Kiedyprzyjechałem do Nowego Yorku zapom-niałem o tym uczuciu, lecz kiedy wysiadłemz taksówki naprzeciw wieżowca znówpoczułem dreszcz, który przeżyłem w obec-ności dzieła Michała Anioła”. Tak wspominałswoje wrażenia w książce wydanej w 1936roku, historyk architektury Thomas Tall-madge.
Nie tylko zresztą on miał podobnewrażenia zarówno wobec rzeźb MichałaAnioła i Kaplicy Sykstyńskiej, jak i wobecnowojorskich wieżowców. Potężneamerykańskie wieżowce początku lat trzy-dziestych XX wieku to także kosztownejubilerskie precjoza. Przykładem może byćtu słynny wieżowiec Chryslera wzniesinywedług projektu Williama van Allenaw 1932 roku, w którym jakość wykonania,smukła sylweta połączona z doskonałymdetalem „legitymizuje” techniczny kunsztprojektantów i budowniczych. Właśniejakość wykonania i trwałość technologii
wskazują, że wznosząc wysoka budowlęnie starano się wyłącznie o krótkotrwałyefekt. Wieżowce, choć było ich zdecy-dowanie mniej i były zdecydowanie niższe,powstawały w latach trzydziestych XXwieku również w Europie Środkowej– w Bukareszcie, Warszawie (gmachTowarzystwa Asekuracyjnego oraz gmachTowarzystwa Ubezpieczeń Wzajemnych).W niektórych miastach pozostały onejedynie na deskach kreślarskich architek-tów, przykładem tego może być Wrocławi niezrealizowane wieżowce Maxa Bergaz lat 1919–20.
Architektura organiczna
Inny niezwykle ważny nurt architekturynowoczesnej to tak zwana „architekturaorganiczna”. Główny przedstawiciel tegonurtu, Frank Lloyd Wright, z racji swojegodługiego życia (1867–1959) miał szansędziałać w kilku następujących po sobieepokach, a już w 1901 roku miał na swoimkoncie 50 ukończonych projektów. Wrighttworzył w końcu XIX wieku w pracowniwspomnianej już szkoły chicagowskiej, napoczątku XX wieku tworzył w „stylu prer-iowym”, później w stylu zbliżonym doarchitektury modernistycznej (Dom nadWodospadem z lat 1935–39), czy w duchuarchitektonicznego minimalizmu (Talesin IIw Phoenix w Arizonie). Z jednej stronyWright projektował w oparciu o wykrystali-zowana ideę kompozycji planu i brył,z drugiej strony nie uciekał od ornamentu(Imperial Hotel Tokyo, 1923). Najbardziejznane jego dzieło powojenne – MuzeumGuggenheima w Nowym Jorku (1942–59)zapowiadało architekturę końca XXi początku XXI wieku, w której najważniejszawydaje się niezwykle odważna rzeźbiarskopotraktowana bryła (Frank Gehry, ZahaHadid).
Architektura organiczna – związanaz krajobrazem, projektowana zależnie odmających się w niej realizować funkcji, toprzeciwieństwo architektury projektowanejapriorycznie, niezależnie od doświad-czenia i całkowicie wyrozumowanej. Obec-nie hasła te wydają się zupełnie oczywiste,niewiele jest jednak do dziś realizacji, które
są tak zgodne z tymi ideami jak realizacjeFranka Lloyda Wrighta.
Modernizm
Architektura XX wieku często określonabywa pojęciem „modernizmu”. Co tow zasadzie oznacza? Z punktu widzeniastylistyki to rezygnacja z dekoracji o histo-rycznym charakterze. Z punktu wodzeniekonstrukcji to wspomniana wyżej kon-strukcja szkieletowa, w której ściany spełni-ają jedynie funkcje osłonowe, jednocześnieto także nowoczesna stosowana już od
Fot.
R. E
ysym
ontt
Nowy Jork, Chrysler Building
Nowy Jork, Woolworth Building
Fot.
R. E
ysym
ontt
Budownictwo Dolnośląskie nr 1/2019 (30)24historia architektury
końca XIX wieku wylewana konstrukcja żel-betowa, użyta po raz pierwszy przy wyt-warzaniu doniczek i dopiero potem kon-strukcji mostów i kładek.
Żelbet w swoich początkach ukrywanybył pod neorenesansowych ceglanymkostiumem, tak jak we wrocławskiej hali tar-gowej z 1907 roku. Jednak już 6 lat później,w konstrukcji Maxa Berga i Hansa Poelziga„bezwstydnie” ukazuje się go w zewnętrznejskorupie budowli (Hala Stulecia z 1913 roku,biurowiec z 1912 roku).
Z punktu widzenia ekonomii budownictwaarchitektura modernistyczna to architekturamodularna, powtarzalna. Powtarzalnośćform architektonicznych spowodowałoupowszechnienie idei osiedli wypełnionychpowtarzalnymi domami. Wiele z nich,związanych z ideą miasta ogrodu EbenzeraHowarda, powstawało jako rozległe kom-pozycje urbanistyczne, często usytuowanewzdłuż płynnych linii poziomic. Osiedla teprzeznaczone dla ludzi o średnichdochodach, zastąpiły dotychczasowe blokizabudowy czynszowej. Wznoszone w nichdomy miały najczęściej formy tradycyjne– nawiązujące do budownictwa wiejskiegoi małomiasteczkowego. Szczególnie wieletakich osiedli powstawało na obszarzeNiemiec w okresie Republiki Weimarskiej.Ich najsłynniejszym projektantem był ErnstMay. Świetnym przykładem tej tendencji jestwrocławskie osiedle Sępolno z końca latdwudziestych XX wieku.
Modernistyczne idee miasta idealnego,zielonego, pozbawionego uciążliwości doty-chczasowej gęstej zabudowy, dały asumptdla projektów miasta autorstwa najsłyn-niejszego architekta – modernisty Le Cor-busiera (Charles-Édouard Jeanneret-Gris,1887–1965). Zaproponował on, nie tak jakniemiecki urbanista Ernst May, powstanieosiedli domów jednorodzinnych i szere-gowych lecz wielokondygnacyjnych. Citéradieuse – Miasto Słońca, z lat 1924–27 toteoretyczny projekt miasta idealnego,urzeczywistniony dopiero w postaci jednegobudynku w latach 1947–52 w Marsylii (Jed-nostka Marsylska). Projektowane przezsiebie budynki Le Corbusier nazywałz powodu ich funkcjonalności „maszynamido mieszkania”.
Modernistyczna architektura to takżearchitektura inspirowana nowymi ludzkiminarzędziami – poruszanymi siłą mechan-iczna statkami i autami. To architekturaportów, parkingów, autostrad, stacji ben-zynowych, mostów, konstrukcji drogowych.Taka architektura od lat trzydziestych XXwieku związana była z ogromnymrozproszeniem zabudowy osiedlowej,szczególnie mocno widocznej na terenieStanów Zjednoczonych, określonymmianem urban sprawl. Rozprzestrzenieniebudynków mieszkalnych na dużychobszarach pozbawionych usytuowanychdawnej w kamienicach czynszowychsklepów i zakładów usługowych, wywołała
powstanie pierwszych centrów handlowychtak zwanych „mali”. Pierwsze z nich na tere-nie Stanów Zjednoczonych projektowanebyły przez austriackiego architekta VictoraGruena w połowie lat pięćdziesiątych XXwieku.
Idee modernistyczne związane były z ideąformy idealnej. Niezwykle ważne stały sięprostokąty i kwadraty, opanowały onezarówno bryłę budowli nakrytej płaskimdachem jak i ich elewacje. Po raz pierwszyw historii budownictwa w kompozycjachpozbawionych międzykondygnacyjnychi wieńczących gzymsów pojawiło się więcejokien. Najważniejszą barwą budowli stałasię biel, a techniczny do tej pory materiałjakim był cement, określał często fakturęścian.
Styl międzynarodowy
Dla przełomu lat dwudziestych i trzydzie-stych XX wieku nurt architektury mo-dernistycznej określony był mianem „stylumiędzynarodowego”. Styl międzynaro-dowy pojawił się we wszystkich niemal kra-jach Europy i nieco później w AmerycePołudniowej. Jego przykładami są pow-stałe w latach dwudziestych XX wiekuosiedla mieszkaniowe – Weißenhof(Stuttgart), Nový dům w Brnie, czyeksperymentalne wrocławskie osiedleWUWA (Wohnungs- und Werkrau-mausstellung) z 1929 roku. Tego typubudynki wkrótce powstają również nawetw mniejszych polskich miastach, w Byd-goszczy czy Poznaniu. Świadoma rezy-gnacja z dekoracji, nie była dla twórcówtego stylu rezygnacją z detalu architekto-nicznego. Jednak istotą tego stylu nie byłjuż ornament lecz „Czysta Forma„i doskonały materiał. W tym sensie projek-towanie budowli zbliżyło się do projek-towania mebli.
Podstawą takiego myślenia była ideaodrodzenia rzemiosła wytwarzającegodoskonałe produkty. Dlatego za jedną z kole-bek stylu międzynarodowego uważaćnalezy niemiecki związek twórców Werk-bund, organizację założoną w 1907 rokui skupiającą architektów, artystówi inżynierów związanych z budownictwemStanford, willa, proj. F.L. Wright
Fot.
R. E
ysym
ontt
Budownictwo Dolnośląskie nr 1/2019 (30) 25historia architektury
oraz uczelnię zwaną Bauhaus. Była to uczel-nia artystyczno–rzemieślnicza powstała wWeimarze pod kierunkiem WalteraGropiusa.
Inne kierunki architektoniczne
W architekturze przełomu lat dwudziestych itrzydziestych XX wieku mamy do czynieniarównież z nurtami bliższymi architekturzeklasycystycznej. Działo się tak zarówno wwolnej od ideologii Francji (Théâtre desChamps Élysées i pallais Chaillot zaprojek-towane w stylu nowoczesnego klasycyzmu)jak również w kraju zniewolenia ideolog-icznego – w Związku Radzieckim. Gdzie pookresie futurystycznej konstruktywistycznejawangardy już od połowy lat trzydziestych XXwieku pojawiła się architektura socrealisty-czna. W hitlerowskich Niemczech pow-stawały w tym czasie zarówno monumen-talne, nawiązujące do rzymskich idee miastsztuki (Linz), czy realizacje autorstwa AlbertaSpeera, nadwornego architekta Adolfa Hitlera– tereny zjazdów partyjnych w Norymberdze(1934–39) i Nowa Kancelaria Rzeszy wBerlinie (1938–39). W Stanach Zjednoc-zonych osłabionych wielkim kryzysem eko-nomicznym, znakiem nowego, trwającegonieprzerwanie również w okresie II wojnyświatowej odrodzenia był wzniesiony wNowym Jorku, w latach 1930–39, wedługprojektu Raymonda Hooda, ogromny kom-pleks wieżowców Rockefeller Center.
Europa wkraczała w czas zawieruchy IIwojny światowej jako kontynent wieluróżnorodnych realizacji architektonicznychpowstałych w krótkim 21 letnim okresiepokoju.
Architektura okresumiędzywojennego w Polsce
Architektura okresu międzywojennego naziemiach polskich reprezentowała wszys-tkie wymienione wyżej nurty zarównonowoczesnego klasycyzmu jak i minimal-istycznego modernizmu w stylu międzynar-odowym. Tego pierwszego stylu wymagałaideologia odradzającego się państwa i chęćpodkreślenia jego stałości. Tendencje teprzejawiały się z jednej strony w nawiązy-
waniu do tradycji szlachecko-romantycznej(„styl dworkowy”) i monumentalnego klasy-cyzmu czasów Stanisława Augusta Ponia-towskiego (architekt Marian Lalewicz).
W końcu lat dwudziestych XX wieku naterenie całego kraju zaczyna rządzić stylmiędzynarodowy. Pojawił się niemal w tymsamym momencie kiedy powstawały ikonyeuropejskie tego sposobu kształtowaniaarchitektury. Przykładem tak wczesnej rea-lizacji naz ziemiach polskich może byćwzniesiony w latach 1927–28 na SaskiejKępie w Warszawie dom własny Barbaryi Stanisława Brukalskich.
Budynki modernistyczne były znakiemnowoczesnej, niepodległej Polski w nanowo polskich po plebiscycie Katowicach.Podkreślić tu trzeba szczególnie działal-ność dwóch architektów – Tadeusza Mi-chejdy i Karola Schayera, a z naj-ważniejszych budowli wymienić trzebawieżowiec przy ulicy Żwirki i Wigury, koś-ciół garnizonowy św. Kazimierza oraz dommieszkalny przy ulicy PCK. W budowanejod podstaw nowoczesnej Gdyni, najbar-dziej interesująca jest dawna siedziba Pol-skich Linii Oceanicznych przy ulicy 10lutego. Podkreślenia wymaga tez pow-stawanie na ziemiach polskich w latachtrzydziestych nowoczesnej architekturyspółdzielczej, której istota polegała naracjonalności i jednoczesnej nowoczes-ności formalnej. Przykładem może być tuosiedle warszawskiej Spółdzielni
Mieszkaniowej „Żoliborz” według projektuBarbary i Stanisława Brukalskich z lat1932–34.
O ponadlokalnej roli nowej polskiejarchitektury świadczy chociażby fakt roze-brania przez hitlerowców wzniesionegow latach 1936–39 w Katowicach wedługprojektu Karola Schayera modernistycznegogmachu Muzeum Śląskiego. Zburzonyzostał w latach 1941–44 zgodniez zarządzeniem niemieckich władz okupa-cyjnych jako pomnik „pychy polsko--żydowskiej”.
Wydaje się, że najważniejsze osiągnięciaarchitektury pierwszej połowy XX wiekuw doskonały sposób zapowiadają wszy-stkie niemal nurty architektury drugiej połowytego stulecia, w której kontynuowanozarówno nurty architektury historycznej i na-rodowej, jak i nurty architektury modernisty-czno-funkcjonalistycznej. W okresie po IIwojnie architektura zyskała cechy produktumiędzynarodowego przekraczającegogranice kontynentów i ustrojów politycznych.Z kolei tak popularny w końcu XX wiekupostmodernizm w swojej idei dekoracyjnościwydaje się spadkobiercą nurtów secesji, costwierdzić najłatwiej porównując powstałena początku wieku dzieła Antonio Gaudiegoi dzieła Friedensreicha Hundertwassera z latsiedemdziesiątych i osiemdziesiątych XXwieku.
Rafał Eysymontt
Fot.
Bazi
htp
p//c
omoc
.wik
iped
ia.o
rg
Brno, osiedle Nový dům
Budownictwo Dolnośląskie nr 1/2019 (30)26pomysł na weekend
Stawy Milickie to wielki zespół stawów rybnychleżących na terenie gmin Milicz i Żmigród,wchodzących w skład Parku KrajobrazowegoDoliny Baryczy. Stawów jest ponad 285, a ichłączna powierzchnia wynosi ok. 77 km kwa-dratowych. Na ich terenie utworzono rezerwatprzyrody „Stawy Milickie” obejmujący pięć nie-zależnych kompleksów: Jamnik, Potasznia,Radziądz, Ruda Sułowska i Stawno o łącznejpowierzchni 5324 ha, z czego 3808 ha przy-pada na stawy. Wielkość rezerwatu stawia gona drugim miejscu wśród wszystkich rezerwa-tów przyrodniczych w Polsce oraz czyni go jed-nym z cenniejszych ośrodków ornitologicznychw Europie. Tereny te objęte są też ochronąw ramach konwencji ramsarskiej (układ mię-dzynarodowy zobowiązujący do ochrony tere-nów wodno-błotnych ze szczególnym uwz-ględnieniem zamieszkującego je ptactwa; abydany obszar znalazł się w spisie ramsarskimpowinien spełniać wiele warunków, m.in. musigo zamieszkiwać minimum 20 tys. osobnikówptaków wodnych), a w roku 2000 wpisane zos-tały na elitarną listę Living Lakes („żyjące jeziora”– międzynarodowa sieć jezior o wyjątkowychwalorach przyrodniczych, należą do niej tylko 24jeziora m.in. Bajkał i Titicaca). W rezerwacieprowadzona jest gospodarka rybna nie róż-niąca się zasadniczo od tej poza rezerwatem.
Różnica polega na tym, że nie wolno polować,wędkować i kosić trzcin w miejscu lęgu ptaków.Można poruszać się tylko wyznaczonymiścieżkami.
W Polsce do tej pory zaobserwowanowystępowanie 454 gatunków ptaków. Uw-zględniono tu także gatunki pojawiające siębardzo rzadko, takie jak na przykład pelikanyczy flamingi. Na Stawach Milickich zanoto-wano do-tychczas około 300 różnych gatun-ków ptaków, a 180 z pośród nich właśnietutaj zakłada swoje gniazda. Do tych ostat-nich zaliczają się między innymi czterygatunki perkozów, łabę-dzie nieme i krzy-kliwe, liczne gatunki kaczek, w tym bardzorzadka podgorzałka, nielubiane przez ryba-ków rybożerne kormorany, bąki, bączkii czaple siwe, błotniaki stawowe, żurawie,zielonki i wiele innych. Niektóre, na przykładkolonijne śmieszki i rybitwy można zoba-czyć bez trudu, podglądanie innych wymagawielu godzin poszukiwań i dużo cierpliwości.Na stawach polują bieliki, kanie czarne i rude,które gniazda zakładają w okolicznychlasach. Naturalnym widokiem na stawach sąduże gromady żurawi, czapli, kaczek, preko-zów, bielików czy kormoranów, a czasamibywają tutaj nawet pelikany. W czasie prze-lotów ptaki zbierają się tu w ogromne, liczące
czasem po kilkadziesiąt tysięcy osobników,grupy, tworząc niepowtarzalny spektakl.
Stawy Milickie mają bardzo ciekawą historię.Pierwsze stawy zakładali cystersi, którzy przy-byli do doliny Baryczy w XII wieku. Już znacz-nie wcześniej wydobywano tu rudę darniową,z której wytapiano żelazo. Po wyeksploatowa-nych złożach zostawały rozległe niecki. Wys-tarczyło odpowiednio poprzegradzać dolinęgroblami, by wody leniwej, płynącej wielomakorytami rzeki zalały zagłębienia. Nie przypad-kiem miejscowości położone pośrodkuposzczególnych kompleksów nazywają sięRuda – Sułowska, Milicka, Żmigrodzka.
Najpierw zyski czerpali stąd cystersi, alezłota era stawów zaczęła się w XV wieku, gdyWładysław Jagiellończyk, król Czech i Węgier,nadał dobra milicko-żmigrodzkie Zygmuntowivon Kurzbachowi. Hodowla karpi stała sięz czasem nie tylko źródłem dochodów, alei prestiżu. Za czasów Kurzbachów, na przeło-mie XV i XVI wieku, ambicją szlachty stało sięposiadanie jak największego stawu. To wtedypowstały zbiorniki-olbrzymy: 700-hektarowyStary czy licząca 500 hektarów Grabownica.Potem rządziły tu rody Maltzanów i Hatzfeldów.W XVIII wieku łączna powierzchnia zbiornikówhodowlanych liczyła ponad 13 tysięcy ha, czylidwukrotnie więcej niż obecnie. Pod koniec
STAWY MILICKIEPTASI RAJ NA DOLNYM ŚLĄSKU
Fot.
A. Ś
rode
k
Ruda Sułowska, czaple białe na stawie Żabiniec Duży
Budownictwo Dolnośląskie nr 1/2019 (30) 27pomysł na weekend
XVIII wieku wzrost popytu na zboże sprawił, żehodowla ryb stała się nieopłacalna. Stawyzaczęto zasypywać, orać i zasiewać pszenicą.
Do hodowli ryb powrócono w latach sie-demdziesiątych XIX wieku, kiedy zaczęto sto-sować „metodę przesadkowania” polegającąna podziale ryb na kategorie wiekowe i w miaręrośnięcia przenoszenie do kolejnych stawów.Skraca to cykl hodowli z 4–5 do 2–3 lat i znacz-nie zwiększa jej dochodowość. Metoda taz niewielkim modyfikacjami stosowana jest dotej pory.
Od 2011 stawami zarządza spółka StawyMilickie SA, w której większościowy pakiet akcjima Województwo Dolnośląskie. Podstawądziałalności spółki nadal pozostaje hodowla rybsłodkowodnych. Jednak w ostatnich latach nie-mal równorzędnym zadaniem stał się rozwójturystyki i promocja Doliny Baryczy.
Wspominałam już o kompleksach stawówwchodzących w skład rezerwatu. Każdy z nichma swoją specyfikę i swoją „specjalność”. Kom-pleks Jamnik upodobały sobie bieliki. Podczasjesiennych odłowów karpia potrafi pojawić siętam nawet setka tych skrzydlatych drapież-ników. Kompleks Potasznia jest miejscem wys-tępowania największego płaza w Polsce– traszki grzebieniastej. Na jego terenie znajdująsię też zabytkowe jazy, pozostałości średniowi-ecznego grodziska i pałacyk myśliwski „Huber-tówka”. Perłą kompleksu Radziądz jest stawStary, największy i jeden z najstarszych milickichstawów. Życie ptaków na tym stawie możnapodglądać z wzniesionej nad jego brzegiemwieży obserwacyjnej. Kompleks Stawno jest
największym i najcenniejszym przyrodniczozespołem stawów. Królową wśród stawów tegokompleksu jest Grabownica, staw, który szcze-gólnie polubiły żurawie. Można je, oraz niezli-czoną rzeszę innych ptaków, oglądać z trzy-nastometrowej wieży stojącej na brzegu stawu.Obserwacje ornitologiczne prowadzić możnateż z trzech czatowni. Na terenie kompleksuznajdują się również cztery zabytkowe jazy.Kompleks jest dobrze przygotowany na przy-jęcie turystów, na jego terenie znajdują sięścieżki rowerowe oraz przyrodnicze.
Kompleks Ruda Sułowska jest najbardziejprzyjazny dla turystów. Można go zwiedzaćwytyczonymi po groblach szlakami. Dużąatrakcją jest znajdujące się w Rudzie Sułow-skiej Centrum Edukacyjno-Turystyczne NATU-RUM, w którym w pigułce jest prezentowane
całe bogactwo Doliny Baryczy. Na ciekawychhistorii regionu czeka Muzeum TradycjiRybactwa Stawów Milickich i Doliny Baryczy,składające się z dwóch obiektów – skansenuz prezentacją narzędzi rybackich oraz DomuRybaka, w którym można poznać historięGospodarstwa Stawy Milickie. Rybackie obliczeregionu poznamy też dzięki pokazom technikpołowu prezentowanych na specjalnym sta-wie oraz w budynku płuczki, gdzie zobaczyćmożna różne gatunki ryb słodkowodnych.
Warto również odwiedzić Gospodę 8 Ryb.Można spróbować tam dań z karpia orazinnych ryb hodowanych w Stawach Milickich– jesiotra, suma, szczupaka, tołpygi, okonia,amura i karasia. Gospoda położona jest nadstawami z pięknymi tarasami i łowiskiem węd-karskim. Cieszy się dużym powodzeniem, dla-tego na weekend warto dokonać wcześniejszejrezerwacji stolika. W Centrum NATURUM przy-gotowano również różne atrakcje z myśląo dzieciach. Jest tam plac zabaw i zwierzyniecpełen kóz, owiec, kucyków i koników polskich,a także zagroda z ptactwem domowym.
Centrum NATURUM organizuje także wy-cieczki Fotosafari – objazdy wozami konnymiz przewodnikiem tras w rezerwacie „StawyMilickie”.Podczas wycieczek prowadzone sąobserwacje przyrodnicze.
Wszystkie szczegółowe informacje możnaznaleźć na stronach internetowych: www.sta-wymilickie.pl i www.barycz.pl.
Agnieszka Środek
Ruda Sułowska, grobla między stawami Płytkim i Trójkątnym
Fot.
A. Ś
rode
k
Ruda Sułowska, gesi gęgawy na stawie Żabiniec Duży
Fot.
A. Ś
rode
k
SESJA JESIENNA 2018ROZDANIE DECYZJI O NADANIU UPRAWNIEŃBUDOWLANYCHF o t o g r a f i e : P i o t r R u d y