chūya nakahara , wiersze minionych dni...― 184 ― chūya nakahara , wiersze minionych dni wiatr...

19
― 183 ― 山口県立大学学術情報 第 9 号 〔国際文化学部紀要 通巻第22号〕 2016年 3 月 Chūya NAKAHARA , WIERSZE MINIONYCH DNI przeł. Katsuyoshi WATANABE WIERSZE MINIONYCH DNI WSTYD ― Wiersze minionych dni ― Dlaczego moje serce wstydzi się tak bardzo Cienia jesiennej gory w dniu białego wiatru Zadziwiająco pełne pnie dębów rosną W nieckach wyściełanych opadłymi liśćmi Gałęzie zioną gniewem Niebo wypełnione martwymi dziećmi migocze Objawiane są wtedy starożytne sny W zszytych karakułach ponad dalekim polem Zadziwiająco pełne pnie dębów rosną W nieckach wyściełanych opadłymi liśćmi W tym dniu pomiędzy drzewami tęskne oczy Tam byłeś, twój blask tak bardzo przypominał starszą siostrę W tym dniu pomiędzy drzewami tęskne oczy Tam byłeś, twój blask tak bardzo przypominał starszą siostrę Och! Kiedy jasność w przeszłości świeci nikłym płomieniem Dlaczego... dlaczego moje serce wstydzi się tak bardzo? PUSTKA Wyrzucone na ulicy w zimową świąteczną noc Moje zaplątane w sieci uczucia Dziwka (kurwa) bez swojego miejsca na ziemi Zostawiona sama sobie z gołymi tłustymi cyckami Ten przejmujący płacz niczego nie zmieni Każdego dnia ciemność spóźniała się Oddalone niebo podśpiewuje na linii plaż cieśniny Wczesny zimowy wiatr Biała korona właśnie zamarzła Na bezdusznej imitacji róży Dziewczęta, które się zebrały przed świtem, Przyjaźnią się ze sobą od wielu lat Diamenty w esy-floresy=== fasetki wszędzie Zawodzenie skrzypiec wlewa się do uszu DESZCZ PÓŹNYM WIECZOREM ― naśladowanie Verlaine`a ― I znów tego wieczoru pradawny deszcz Śpiewa pradawną pieśń W uporczywym bredzeniu, w nieprzerwanym bredzeniu Pojawia się nagle niezgrabna postać Verlaine`a Torując sobie drogę pomiędzy szopami Nieprzemakalny płaszcz miga między szopami I wtedy przychodzą do głowy dowcipy o zmokniętym torfie. Jeżeli przejdę przez tę alejkę Przejdę w kierunku mglistej nadziei Ale czekaj! Czy to jest na pewno nadzieja? Niepotrzebne mi samochody i inne dobra Nie dbam o uliczne latarnie Od zwisających w knajpach lamp psują się oczy A w oddali przypomina o sobie chemia między nami

Upload: others

Post on 23-Jan-2020

11 views

Category:

Documents


2 download

TRANSCRIPT

Page 1: Chūya NAKAHARA , WIERSZE MINIONYCH DNI...― 184 ― Chūya NAKAHARA , WIERSZE MINIONYCH DNI WIATR WCZESNĄ WIOSNĄ Złoty wiatr znów dzisiaj cały dzień Ze srebrnymi dzwoneczkami

― 183 ―

山口県立大学学術情報 第 9 号 〔国際文化学部紀要 通巻第22号〕 2016年 3 月

Chūya NAKAHARA , WIERSZE MINIONYCH DNI

przeł. Katsuyoshi WATANABE

WIERSZE MINIONYCH DNI

WSTYD― Wiersze minionych dni ―

Dlaczego moje serce wstydzi się tak bardzoCienia jesiennej gory w dniu białego wiatruZadziwiająco pełne pnie dębów rosnąW nieckach wyściełanych opadłymi liśćmi

Gałęzie zioną gniewemNiebo wypełnione martwymi dziećmi migoczeObjawiane są wtedy starożytne snyW zszytych karakułach ponad dalekim polem

Zadziwiająco pełne pnie dębów rosnąW nieckach wyściełanych opadłymi liśćmiW tym dniu pomiędzy drzewami tęskne oczyTam byłeś, twój blask tak bardzo przypominał starszą siostrę

W tym dniu pomiędzy drzewami tęskne oczyTam byłeś, twój blask tak bardzo przypominał starszą siostręOch! Kiedy jasność w przeszłości świeci nikłym płomieniemDlaczego... dlaczego moje serce wstydzi się tak bardzo?

PUSTKA

Wyrzucone na ulicy w zimową świąteczną nocMoje zaplątane w sieci uczuciaDziwka (kurwa) bez swojego miejsca na ziemiZostawiona sama sobie z gołymi tłustymi cyckami

Ten przejmujący płacz niczego nie zmieni

Każdego dnia ciemność spóźniała sięOddalone niebo podśpiewuje na linii plaż cieśninyWczesny zimowy wiatr Biała korona właśnie zamarzłaNa bezdusznej imitacji róży

Dziewczęta, które się zebrały przed świtem,Przyjaźnią się ze sobą od wielu lat

Diamenty w esy-floresy=== fasetki wszędzieZawodzenie skrzypiec wlewa się do uszu

DESZCZ PÓŹNYM WIECZOREM― naśladowanie Verlaine`a ―

I znów tego wieczoru pradawny deszczŚpiewa pradawną pieśńW uporczywym bredzeniu, w nieprzerwanym bredzeniuPojawia się nagle niezgrabna postać Verlaine`aTorując sobie drogę pomiędzy szopami

Nieprzemakalny płaszcz miga między szopamiI wtedy przychodzą do głowy dowcipy o zmokniętym torfie.Jeżeli przejdę przez tę alejkęPrzejdę w kierunku mglistej nadzieiAle czekaj! Czy to jest na pewno nadzieja?

Niepotrzebne mi samochody i inne dobraNie dbam o uliczne latarnieOd zwisających w knajpach lamp psują się oczyA w oddali przypomina o sobie chemia między nami

Page 2: Chūya NAKAHARA , WIERSZE MINIONYCH DNI...― 184 ― Chūya NAKAHARA , WIERSZE MINIONYCH DNI WIATR WCZESNĄ WIOSNĄ Złoty wiatr znów dzisiaj cały dzień Ze srebrnymi dzwoneczkami

― 184 ―

Chūya NAKAHARA , WIERSZE MINIONYCH DNI

WIATR WCZESNĄ WIOSNĄ

Złoty wiatr znów dzisiaj cały dzieńZe srebrnymi dzwoneczkami w silnych porywachZłoty wiatr znów dzisiaj cały dzień

I jak cesarzowa w koronieSiedzę przy stoleWpatrując się w brudną szybę

Wiatr na dworze, złoty wiatrZe srebrnymi dzwoneczkami w silnych porywachZłoty wiatr znów dzisiaj cały dzień

Zwiędłe trawy szepcą smutnoDym się rozwiewaCienie beztrosko filtrują

I z zapachem ciemniejącej ziemiSpróchniała gałązka unosi się do niebaUłatwia jej to wznoszące się zbocze. ale

Jak dziewczęca szczękaJeżą się smagane wiatrem drzewa w poprzek wzgorzaZłoty wiatr znów dzisiaj cały dzień

KSIĘŻYC

Księżyc dziś w nocy obżera się imbiremNie wydaje się, żeby lutnia zwisająca z dachu Szpitalnego budynku,, mogła zadźwięczećUnosi się zapach węgla, Krzewy jeszcze wyostrzają jego cechy Podczas gdy siostry spaly, ich matka umocowala czerwona kratownicę!

Teraz kiedy z werandy patrzysz do góryMiedziak spada, a może...może to medalTo Fumiko upuściła go podczas obiadu Może przyniosę go jutroW mojej kieszeni, poza zasięgiem wzroku, ale nie umysłuKsieżyc obżera się imbiremKrzewy jeszcze wyostrzaja jego cechy

Podczas gdy siostry spały, ich matka umocowała czerwoną kratownicę! NIEBIESKIE OCZY

1. Letni poranek

Smutek kiełkujący w sercu został stłumiony Szczęście kiełkujące w sercu zostało stłumioneCo się dzieje?Mimo wszystko zapowiada się smutna noc

Niebieskie oczy nieruchomeCały świat wciąż śpiI wtedy „tamten czas“ właśnie mijaWydaje się odległą historią

Niebieskie oczy nieruchomeMoże teraz się poruszyłyNiebieskie oczy nieruchomeŻałosne i piękne

Jestem teraz tutaj w żółtym świetleNiepewien tego, co zdarzy się potem...I wtedy „ten czas“ właśnie mijaJak podmuch niebieskawej pary

2. Zimowy poranek

To, co się wydarzyło potemJest poza moim zasięgiemSamolot zniknął na dobrePonad pasem startowym w porannej mgleW tyle pozostało przejmujące zimnoWgryza się/wrzyna się w kamienie i zielskaNawet w taki okrutny, dopiero co wstający, poranekTrzeba się do siebie nawzajem uśmiechaćTo naprawdę żałosneChociaż byli też tacy, którzy się uśmiechali ,Pokazując swoją wyższośćSłońce przedziera się przez mgłę i rozmraża źdzbła trawGdzieś zapiał kogutAle nawet mgła, światło, mróz i pianie kogutaNikogo nie poursza

Page 3: Chūya NAKAHARA , WIERSZE MINIONYCH DNI...― 184 ― Chūya NAKAHARA , WIERSZE MINIONYCH DNI WIATR WCZESNĄ WIOSNĄ Złoty wiatr znów dzisiaj cały dzień Ze srebrnymi dzwoneczkami

― 185 ―

山口県立大学学術情報 第 9 号 〔国際文化学部紀要 通巻第22号〕 2016年 3 月

Wszyscy poszli do domu i usiedli przy stołach ( Zostałem sam na pasie startowymKopnąłem puste pudełko po papierosach)

KIEDY MIAŁEM TRZY LATA....

Słońce pada na werandęZastygła żywica mieni się kolorami W ogrodzie rośnie jedno drzewo kakiZabarwia ziemię na pomarańczowo, a nad nim brzeczą muchy

Natrzymywano mnie nad brzegiem toaletyKiedy wyszedł ze mnie robakTo byl zatrważający widok, bo robak wciąż się ruszał Wciaz sie ruszal na powierzchni fekali

Byłem tak bardzo przerażony Nieludzko przerażonyPotem przez jakiś czasNie mogłem przestać płakać

Byłem przerażony, przerażonyI wtedy nastała ciszaSąsiedni dom tańczył w obłokachSąsiedni dom tańczył w obłokach

CZERWCOWY DESZCZ

I znów rano przekleństwo deszczuKobieta o pociągłej twarzy z wilgotnymi oczymaW kolorze irysów i morskiej wodyPojawia się i znika

Gdy tak się pojawia i znikaCiemność zstępuje i zaczyna mżyćCoraz silniejsze strugi deszczuNa pola leje się nieprzerwanie deszcz

Uderza w bębenek, dmucha w gwizdekNiewinne dziecko zatopione w zabawieNa tatami w swiąteczny dzień

Uderza w bębenek, dmucha w gwizdek

Bawi sie, a deszcz pada Za ramami okien deszcz pada

DESZCZOWY DZIEŃ

Deszcz pada na drogę,Listwy w domu są stare.Szyderczy wzrok lagodnieje;Budzę się w środku snu o koronie kwiatu. Brunatna pochwa starodawnego miecza,Oniemiały przyjaciel,Twoj przód byl w kształcie kwadratuPamiętam

Drażniący dźwięk! Chrapliwy głos! Stary, starzejący się żołądek!Wsłuchaj się w deszcz w oddaliW te lagodne, kiedyś delikatne usta.

W deszczu skrywającym światZatroskane niebo przybiera ceglasty kolor.Czarne jak heban włosy bystrej dziewczyny I głowa kochajacego ojca...wymieszane wspomnienia....

WIOSNA

Wiosna sprawia, że ziemia i trawy na nowo się pocą.Aby się osuszyć, skowronek wzbija się do nieba.Tego ranka dach pokryty dachowką nie narzekał.Z długiego szkolnego budynku do nieba wznosił się śpiew chóru.

Och, jak cicho, jest bardzo cichoTo, co znowu nadchodzi, to moja własna wiosna.Nadzieje, które dawno temu pobrzmiewały w moim sercu, dzisiaj Przybrały kolor ostrego fioletu i spadają na mnie z nieba

Byłem przestraszony i ogłupiony przez to wszystko.Co skrywa cień krzewu: potok, srebro czy zmarszczkę na wodzie?Potok, srebro czy zmarszczka na wodzie w cieniu krzewu?

Page 4: Chūya NAKAHARA , WIERSZE MINIONYCH DNI...― 184 ― Chūya NAKAHARA , WIERSZE MINIONYCH DNI WIATR WCZESNĄ WIOSNĄ Złoty wiatr znów dzisiaj cały dzień Ze srebrnymi dzwoneczkami

― 186 ―

Chūya NAKAHARA , WIERSZE MINIONYCH DNI

Duży kot niezdarnie potrząsa głową,Turlając dzwoneczek,Probuje turlać dzwoneczek.

WIERSZ O WIOSENNYM DNIU Przepływ, krótkotrwała wstydliwość!Da się odpłynąć do nieba?To serce jest także rozdarte tutaj.Puszczam kółka z dymu, zaciągając się egipskim papierosem.

Przepływ, zimny żałosny sekret-Da się dopłynąć chociaż do podnóża gór?Gdzieś widzisz niewidoczne Oblicze tajemniczego gardła

Po południu bujny sen podczas drzemki,Ponad polami/równinami prosto do nieba?Czy to coś skowyczy, a może coś wrzeszczy?

Jak daleko da się popłynąć?Czy da się do wodnego młyna,Za żółtą stodołą i białymi spichlerzami,Malutkiego w oddali?

LETNIA NOC

Och, tak! W moim zmęczonym sercuPrzechadza się kobieta w kolorze kwiatów wiśni

Muł pól ryżowych w letnią noc,Urazy gdzieś odeszły-Czy powracają pory roku w otaczających górach?

Bose stopy są wygładzane przez piasek;Dopiero co otwarte oczy są pozostawione same sobie;Zamglone niebo nocą jest ciemne i wysklepione

Zamglone niebo nocą jest ciemne i wysklepione;Milość rodzicielska pokona każdą odległość-W moim zmęczonym sercu przechadza się płatek kwiatu

W moim zmęczonym sercu przechadza się płatek kwiatu

Czasem gong obwieszcza moje pisanieMgła jest cudowna, ale jest gorąco!

PIEŚŃ MŁODEJ BESTII

Ciemna noca w polu w głębokiej trawie:Bestia w szklanym kloszuPocierając krzemieniem o krzemień krzesi gwiazdy;Zmieszany z zimą wiatr zawodzi

Bestia nie zwraca na nic uwagi.Tuli gwiazdy i nie ma jak ich obudzićNie licząc kastanietów i światła księżyca,Do klosza zakrada się swiętokradztwo.

Wspomnienia stwardniały, pamięć niczym lampa po deszczu Obejmuje ramiona wiatru i powiewa Ach, zaczarowana opowieść-I niewolnicy stali się piękni jak księżniczka

Uśmiech młodego księcia jak skorupka jajkaI białe krwinki tego nierozgarniętego dzieckaBudzą natychmiast strach w bestii

Ciemną nocą w polu w głębokiej trawieSerce bestii tli się,Ciemną nocą w polu w głębokiej trawiew pradawnych czasach nawet sceniczny monolog był piękny

TO DZIECKO

Kiedy duszkiWracają do niebaW poluTo blade dziecko

Kiedy ciemne chmury mkną po niebieTego dziecka tryskające łzySą srebrnym plynem

Gdyby tylko Ziemia dała się podzielić I jedna jej czesc odpłynęła

Page 5: Chūya NAKAHARA , WIERSZE MINIONYCH DNI...― 184 ― Chūya NAKAHARA , WIERSZE MINIONYCH DNI WIATR WCZESNĄ WIOSNĄ Złoty wiatr znów dzisiaj cały dzień Ze srebrnymi dzwoneczkami

― 187 ―

山口県立大学学術情報 第 9 号 〔国際文化学部紀要 通巻第22号〕 2016年 3 月

Wtedy usiadłbym na tej drugiej, Niebieskie niebo dla mnie

Granitowe głazy,Linia brzegowa nieba,Dach świątyniI krawędź morza...

WSPOMNIENIE ZIMOWEGO DNIA

Dziecko, które wzięło w swoje ręce na zimnym wietrze wróblaI go pogłaskało, Zmarło nagle po zapadnięciu nocy.

Następnego dnia rano było mroźnie.Starszy brat poszedł wysłać telegram.

W nocy matka ciągle płakała.Ojciec był gdzieś na morzu.

Nikt nie wie, co się stało z wróblemPółnocny wiatr sprawił, że ulica była biała

Kiedy wiadro w studni zadźwięczałoPrzyszedł telegram od ojca

Wkrótce mróz zelżałAle ojciec nie wracał z morza

I jak radziła sobie matka?Starszy brat, który wysłał telegram, dostał dzisiaj w szkole naganę. JESIENNY DZIEŃ

Poza linią drzew biegnącą wzdłuż rzekiJesień jest powieką pięknej kobietyWilgotne niebo jest bliskie płaczuTo stuka przeszłość spod końskich kopyt

Przez to wieloletnie zmęczenie Na gościńcu, którym podążam jesień przenika ciałoTo zupełnie nic, zupełnie nic

Nawet stukające drewniane sandały przenikają moje ciało Słońce w połowie oświetla łożysko rzekiNiewidzialne tratwy zawracają nurt Podczas gdy pola po drugiej stronie są płaskie

Żartobliwe zachowanie mojego kompanaWtapia się w powietrzeJesień zaciska swoje usta z lękiem

ZIMNA NOC

W zimową nocMoje serce się smuciSmuci się nie wiedzieć czemuMoje serce rdzewieje, fioletowieje

Z drugiej strony za solidnymi drzwiamiPewnego dnia dawno temu zatraciło się w jednej chwili.Na szczycie wzgórzaPękł pąk bawełny.

Szczapy drewna na opał tlą sięDym, tak jakby znał siebie,Unosi się

Bez zachętyMimowolnieMoje serce tli się...

ZIMOWY ŚWIT

Śnieg leżący na gontach dachu zbrylił sięGałęzie nagich drzew pogrążone są w letargu jak śpiacy jelenO szostej rano w zimowy poranekOgarnia mnie tez sennosc

Ptak przelecial spiewajacGrunty rowniez pograzone sa w letargu Las uciekł, zagroda uciekłaSmutna poświata na niebieMoje serce jest smutne...

Page 6: Chūya NAKAHARA , WIERSZE MINIONYCH DNI...― 184 ― Chūya NAKAHARA , WIERSZE MINIONYCH DNI WIATR WCZESNĄ WIOSNĄ Złoty wiatr znów dzisiaj cały dzień Ze srebrnymi dzwoneczkami

― 188 ―

Chūya NAKAHARA , WIERSZE MINIONYCH DNI

Nikłe, pełzające światło Odsłania stopniowo błękitne nieboPonad niebiosami Jupiter strzela z karabinuGóry dookoła toną

Ogród przydomowy ziewaWiejska droga pozdrawia nieboMoje serce jest smutne.... NIECHAJ STARZY LUDZIE (PUSTA JESIEŃ, XII)

Niechaj starzy ludzie będą pozostawieni w spokojuŻeby mogli okazać pełną skruchę

Oczekuję od nich skruchyPonieważ pełna skrucha dałaby wytchnienie mojej duszy

Pragnąłbym płakać bez końca;Zapominając o ojcu, matce, braciach, przyjaciołach i nieznajomychBędę plakać jak niebo o brzasku, jak wieczorny wiatr nad wzgórzami, Jak powiewająca chorągiewka

Jakby znowu echa pożegnalnych słów wznosiły się do chmurRozbrzmiewając na polachMieszając się z nadmorskim wiatremUmierając nieskończenie

Envoi

Ach, w naszym całym tchórzostwie przez długi, przez tak długi czasZajmowaliśmy myśli marnością, zapomnieliśmy Płakać – jakżeż zapomnieliśmy płakać....

NAD JEZIOREM

Kiedy księżyc wyskoczyWypchniemy łódkęFale będą rytmicznie chłupotać o burtęZerwie się wiaterek

Gdy odbijemy od brzegu, będzie ciemnoOdgłos wody spływającej z wiosełBędzie zmysłowo szemraćKiedy twój głos będzie się urywał

Księżyc nastawi uszuMoże nawet trochę zniży sięBędzie dokładnie nad naszymi głowamiKiedy zaczniemy się całować

I zaczniesz znowu mówićDąsać się i szczebiotaćNie uronię ani jednego słowaWiosłując bez ustanku

Kiedy księżyc wyskoczyWypchniemy łódkęFale będą rytmicznie chłupotać o burtęZerwie się wiaterek

ZIMOWA NOC

Moi drodzy jest cicho dziś wieczoremTylko czajnik się gotujeJestem zakochany w kobiecieAle nie mam kobiety dla siebie

To nie jest przyczyna mojego bóluPo prostu przedstawiam ją sobieW granicach rozhukanej wyobraźniW przestrzeni o gibkości nie do opisania Słysząc jak gotuje sie czajnikW kompletnej ciszy bezchmurnej nocyZ gibkością nie do opisaniaMarzę o kobiecie

Noc pogłębia sięZimowa noca kiedy tylko psy czuwająCienie i papieros, ja i psyStanowimy koktajl nie do opisania

2Nie ma nic lepszego od powietrza

Page 7: Chūya NAKAHARA , WIERSZE MINIONYCH DNI...― 184 ― Chūya NAKAHARA , WIERSZE MINIONYCH DNI WIATR WCZESNĄ WIOSNĄ Złoty wiatr znów dzisiaj cały dzień Ze srebrnymi dzwoneczkami

― 189 ―

山口県立大学学術情報 第 9 号 〔国際文化学部紀要 通巻第22号〕 2016年 3 月

Nie ma nic lepszego od powietrza w mieszkaniu zimną nocąNie ma nic lepszego od dymuNie ma nic przyjemniejszego od dymuKiedyś mnie zrozumieszKiedyś podzielisz moje odczucia Nie ma nic lepszego od powietrzaNie ma nic lepszego od tego jakZimną nocą koścista ręka niewiasty jakGibkość ręki, miękka i sztywnaSztywność jak gibkość jak dym jakKobieca namiętność jak spalanie jak tłumienie

Nie ma nic lepszego od powietrza w mieszkaniu zimną nocą

JESIENNE WIEŚCI

Pościel rano ślizga się po skórzećwierkanie wróbli nabrało realnych kształtówDym z komina rozwiewa się na wietrze

Kopiąc wulkaniczny popiół natrafisz na lódWulkaniczy popiół wypełnia krystaliczną kopułę Niebieskie niebo zanurza się z chłodnym spokojem

Kiedy opalam się na kamiennych schodach katedryKiedy wygrzewam się bezczynnieOwady w cieniu cykają i brzecząKawiaty zwracają się ku słońcu

Dzień jesienny ogrzewa moje kościJednocześnie ziebną mi ręce i stopyA przypadkowy balon z reklamą Unosi się i dryfuje na niebie ponad Shinjuku

KOŚCI

Popatrz, popatrz na to! ― to są moje kościPrzez całe życie zmagały się z niedoląTeraz pozbawione plugawego ciałaWybielone przez deszczeWzdłuż ostrych i sterczących brzegów

Nie bierz tego za błyskRozjaśniony wygląd myli wzrokPochlaniając deszczPowalone przez wiatrOdzwierciedlają drobiny nieba

Jeżeli myślisz, że to są te same kościKiedy siedziałeś żywy w jadlodajni Wśród tłumu ludziŻe to te same kości, które przeżuwały nać pietruszkiCo innego można zrobić jak nie wybuchnąć śmiechem?

Popatrz, popatrz na to! ― to są moje kościCzy to naprawdę ja na nie patrzę? ― ZabawneCzy moja dusza wciąż żyjeTylko po to wróciła do tych kościBy odnaleźć siebie patrząc na nie

Wzdłuż rzeczki w mojej wiosceBrodząc po zwiędłej trawieCzy to ja....patrzę?Tak wysoko jak stary szyldMoje pobielane kości sterczą w górę SZALEŃSTWO JESIENNEGO DNIA

Nic już nie posiadamNie ma nic w moich dłoniachCo więcej, nawet tego nie żałujęAż do tej pory nie mogę nazwać nic swoim

Nieważne, mamy dziś piękny dzieńSamoloty latają od jakiegoś czasuZastanawiam się, czy ktoś wieCzy wybuchnie wojna w Europie

Mamy dziś naprawdę piękny dzieńBłękit nieba jest przygaszony łzamiKIedy topole kolyszą sięDzieci wznoszą się do nieba

Promienie słoneczne padają na miastoOpustoszałe, tylko żona urzędnika i żona szewca Dźwięk tandetnego bębenka szewca

Page 8: Chūya NAKAHARA , WIERSZE MINIONYCH DNI...― 184 ― Chūya NAKAHARA , WIERSZE MINIONYCH DNI WIATR WCZESNĄ WIOSNĄ Złoty wiatr znów dzisiaj cały dzień Ze srebrnymi dzwoneczkami

― 190 ―

Chūya NAKAHARA , WIERSZE MINIONYCH DNI

Samotnie głosi chwałę pobielałych ruin

Niech ktoś przyjdzie i mi pomoże! Błagam!W czasach Diogenesa musiałaby śpiewac chociaż ptaszynaAle dzisiaj nie slychać nawet wróblaNawet cienie padające na ziemie nie są zbyt wyraźne

Gdzie się podziały wszystkie wiejskie kobiety?Czy zasuszone kwiaty lawendy już nie płowieją?Czy slońce już nie połyskuje w trawie?Czy już nie ma nawet iluzji Wniebowstąpienia?

Co ja mowię?Czy to delirium dopadło mnie?Gdzie się podziały motyle?Mamy jesień, prawda, a nie wiosnę?

Ach, napiłbym się oranżadySchłodzonej, przez grubą słomkęSączyłbym z zamkniętymi oczami Nic mi nie potrzeba - nic mi więcej oprócz tego nie potrzeba

KOREANKA

Troczki od stroju KoreankiPlaczą się na jesiennym wietrzeCo jakiś czasGdy idzie szosąPociąga dziecko za rękęTa twarz wykrzywiona grymasemMa brązową skórę jak suszona rybaJakie myśli skrywa?Wygladam mizernieCo daje wrażenie nieładuTaksuje mnie wzrokiem podejrzliwieOdgania dzieckoWzbija się kurzCo mam o tym myśleć?Wzbija się kurzCo mam o tym myśleć?

SEN NA JAWIE W LETNIĄ NOC

Kiedy oczy zamykam do spaniaDziewięć bejsbolowych strojów, które widziałem w południeI nic ponadto, jawi się niczym upiorna bielNa zaciemnionym boisku

Dziewięciu graczy – ten sam groźny miotaczTen sam zwinny zawodnik na drugiej bazie‘“Tak zwinny jak zawszeWszyscy zajęli swoje pozycjeAle uderzenie, na które byli gotowi, nie nastąpiłoI w chwili, kiedy pomyślałem „Nie daliśmy się!“Gracze i pałkarze, wszyscy zniknęliPozostawiając opuszczone pole gry

Nagle zlana potem w południe ziemiaNabrzmiałe korony topoliWokół boiska zaszumiałyJedną z nich otoczyła chmara komarówI wciąż myśląc „Nie daliśmy się!“, usnąłem

WIOSNA I DZIECIĘ

Co śpi na polu kwitnącego rzepaku...Co targa wiatr na polu rzepaku....Czyż to nie dziecię?

Co buczy w elektrycznych przewodachCo buczy cały dzień na niebie, elektryczne przewody, elektryczne przewodyJednakze to, co śpi na polu rzepaku, to dziecię

To, co gna obok to rowery, roweryWzdłuż drogi, to, co gnaI przecina wiatr w kolorze blado-brzoskwiniowym

I przecina wiatr w kolorze blado-brzoskwiniowymTo, co gna, pola kwitnącego rzepaku, białe chmuryPozostawia dziecię na polu

Page 9: Chūya NAKAHARA , WIERSZE MINIONYCH DNI...― 184 ― Chūya NAKAHARA , WIERSZE MINIONYCH DNI WIATR WCZESNĄ WIOSNĄ Złoty wiatr znów dzisiaj cały dzień Ze srebrnymi dzwoneczkami

― 191 ―

山口県立大学学術情報 第 9 号 〔国際文化学部紀要 通巻第22号〕 2016年 3 月

SKOWRONEK

Cały dzień dźwięczy na niebieAch, elektryczne przewody, elektryczne przewodyCały dzień śpiewa na niebieAch, to skowronek, dziecię chmury

Na błękitnym, takim błękitnym niebieObracając się i pnąc się w górę od nowa i od nowaSzczebiocąc ćwir-ćwir-ćwirAch, to skowronek, dziecię chmury

Co przechodzi obok pola kwitnącego rzepakuAż po horyzontu kres, aż po horyzontu kresCo przechodzi obok to ta góra, i tamta góraPod błękitnym niebem

Co śpi,na polu kwitnącego rzepakuNa polu rzepaku co śpiNa polu rzepaku targanego wiatremCoś śpi, ale czy to dziecię?

NOC WCZESNYM LATEM

Kolejny rok i znowu przyszło latoDziś w nocy białe niedźwiedzie wyczarowane z mgłyDały radę przejść przez mokradłaTak wiele rzeczy się wydarzyłoTyle do tej pory zrobiłemByło sporo szczęśliwych chwilChociaż, gdy patrzę wstecz, wszystko jest smutneTak jak skrzypienie staliWszystko, co chyli się ku upadkowiZ taką nutą wzruszenia w głosieDzieciństwo, starość, mlodość, wiek średniPodczas gdy nietrwałe brody ze wzruszenia podnoszą sięKu kłębiącym się w półmroku ćmomI wtedy można stwierdzić, że nastały Rozświetlone księżycową poswiatą czerwcowe nocePrzyjemny wiaterek przywiewa odległe dźwiękiCzuję sie nieco smutnyZamierające zgrzytanie stalowego mostuI przygaszone, ciemnoszare niebo ponad mostem, ponad wielką rzeką

PÓŁNOCNE MORZE

To, co mieszka w morzuTo nie syrenyTo, co mieszka w morzuTo tylko fale

Pod zachmurzonym niebem północnych mórzFale szczerzą zębyRzucają klątwę na nieboKlatwę z nieokreślonym terminem ważności

To, co mieszka w morzuTo nie syrenyTo, co mieszka w morzuTo tylko fale NIEWINNA PIEŚŃ

Patrząc wstecz, to całkiem daleko zaszedłemGdzie się podziała para, której gwizd odbił się echemW niebie ponad portemTamtego zimowego wieczoru w dwunastym roku mojego życia

Chmury przeslaniały księżycAle kiedy gwizd zaświdrował mi w uszachPrzeraziłem się, skulilem się w sobieI wtedy nagle pojawił się księżyc

Ileż to lat minęło od tamtego czasuPodążajac za gwizdem pary Nieobecny, dojrzewałem w smutkuGdzie jest teraz ta osoba, którą byłem wtedy?

Patrząc wstecz, to całkiem daleko zaszedłemMam teraz żonę i dzieckoAle co dalej... jak dlugo Jeszcze będę żył

Będę zapewne żyłDługie noce i dnie minęłyPonieważ tak bardzotęsknię za nimiBrakuje mi pewności siebie

Page 10: Chūya NAKAHARA , WIERSZE MINIONYCH DNI...― 184 ― Chūya NAKAHARA , WIERSZE MINIONYCH DNI WIATR WCZESNĄ WIOSNĄ Złoty wiatr znów dzisiaj cały dzień Ze srebrnymi dzwoneczkami

― 192 ―

Chūya NAKAHARA , WIERSZE MINIONYCH DNI

Jednak tak długo jak będę żyłSkoro moją dolą jest nieustawanie w wysiłkachWydawać się będę sobieIstotą godną pożałowania

I tak właśnie jest, kiedy myślę o tymWszakże nie będę ustawał w wysiłkachCzasami tęsknie za minionymi dniami, aleJakoś daję sobie radę

To całkiem proste, jeśli się nad tym zastanowićOstatecznie to jest pytanie o wolęMuszę jakoś przez to przebrnąćDopóki to robię, jest dobrze

Myślę, ale niemniej jednak Gdzie się podziała para, której gwizd odbił się echemW niebie ponad portemTamtej zimy w dwunastym roku mojego życia SPOKÓJ

Nic mnie nie gnębiMoje serce jest spokojne

Na werandzie w niedzielęWszyscy inni poszli na łąkę

Deski maja zimny połyskPtaki śpiewaja w ogrodzie

Z niedokręconego kranuNagły kropelki błysk

Nad ziemią w odcieniach różu skowronekKwietniowe niebo jest piekne samo w sobie

Nic mnie nie nachodziMoje serce jest spokojne FARSA

Czy to Beethoven, a może Schubert

Ociemniałej dziewczyncePokazał światło księżyca?Mam wątpliwości i dziś w nocyZawodzi mnie pamięćAle myślę, że to był Ludwiś,Chociaż mógłby to też by Franuś

Wraz z mgłą opadającą jesienną nocąOna i on odpoczywają na granitowych schodach w ogrodzieI siedzą tam w całkowitej ciszyPrzez moment spływa na nich światło księżycaPotem wchodzą do salonu; stoi tam fortepianKtoś biegle uderza w klawiszeCzy to może był Franuś?

Zamglone swiatła miasta widoczne są z dalekaNa peryferiach Wiednia też zapada noc Noc nad nocami, kiedy spadają gwiazdyI w godzinę kiedy owady skrzykuja się w trawieTrzynasty z synów nauczyciela Ten dzieciak, którego szyja była nieco krótkaWziął ociemniałą dziewczynkę za rękęUsiadł pełen entuzjazmu przy fortepianieZ jego czoła leje się pot Niedrogie okulary na nosieZgarbione ramiona wywołują uczucieŻe gra tak jakby chciał siebie oczyścić Czy to może był Franuś?

Czy to był Franuś, czy LudwiśNie mam najmniejszego pojęciaAle w Tokio w noc spadających gwiazdWychylam kufel piwa I widzę swiatło księżyca

Nikt nawet nie sprawia wrażenia, że wieŻe Franuś i Ludwiś już dawno nie żyjąŻe umarli dawno temu

WSPOMNIENIA

Jest wspaniały dzień, otwarte morzeJakże jest pięknie!

Page 11: Chūya NAKAHARA , WIERSZE MINIONYCH DNI...― 184 ― Chūya NAKAHARA , WIERSZE MINIONYCH DNI WIATR WCZESNĄ WIOSNĄ Złoty wiatr znów dzisiaj cały dzień Ze srebrnymi dzwoneczkami

― 193 ―

山口県立大学学術情報 第 9 号 〔国際文化学部紀要 通巻第22号〕 2016年 3 月

Jest wspaniały dzień, otwarte morzeWoda złotem i srebrem się mieni

Morskie fale ze złota i srebra Oczarowały mnie i doszedłem Aż do końca cypla, ale złoto i srebroPod swoim ciężarem opadły i błyszczą na dnie

Na końcu cypla była cegielniaNa dziedzińcu suszyły się cegłyTe cegły byly jaskrawoczerwoneZ cegielni nie dochodził zaden dźwięk

Usiadłem pod cegielniąZaciągnąłem się przez chwilę papierosemI gdy tak umilałem sobie czas dymkamiDaleko na morzu huczały fale

Daleko na morzu huczały faleByły mi obojętne, umilałem sobie czasI gdy tak umilałem sobie czas, moją głowę i ciałoOgarniało przyjemne cieplo

Całe cialo ogarniało przyjemne ciepłoPodczas gdy cegielnia w zaciszu cyplaJarzyła się w promieniach słońcaNa drzewach w pobliżu śpiewały ptaki

I chociaż ptaki śpiewały, cegielnia Pozostała niema, nawet nie drgnęłaI chociaż ptaki spiewały, okna cegielniJarzyły się w slońcu

Chociaż okna jarzyły się w slońcuNie były nawet odrobinę rozgrzaneNa początku wiosny w fantastyczny dzień Cegielnia na końcu cypla

*

Niedługo potem cegielnię zamkniętoZakład popadł w ruinę Wspaniałe oknaRoztrzaskały się na drobny mak

Cegielnię pozostawiono na pastwę losuWciąż marnieje pod lasemI chociaż ptaki wciąż śpiewaja na drzewachCegielnia sypie się

Daleko na morzu huczą faleI ziemia jarzy się w słońcuŻaden robotnik nie przychodzi do pracyJa także nie zachodzęe do cegielni

Ze szpiczastego komina kiedyś buchał dymTeraz jest jak nie z tej ziemiSzczególnie w deszczowe dniAle nawet w pogodne dni wydaje się trochę niesamowity

Chociaż z tego czasem niesamowietego kominaKiedyś buchał ogień, nic się już nie da zrobićOd czasu do czasu ten olbrzymi weteranZwłaszcza gdy żywi urazę, ma przerażające spojrzenie Dziś także ma przerażajace spojrzenieAle ośmieliłem się pójść na plażę, oparłem się o skałęPogrążyłem się w marzeniach, a kiedy odezwały się moje lęki Fale zaczęły uderzać o moje serce

UPAŁ PÓŹNYM LATEM

Kiedy wyciągam sięe na tatamiBrzęczenie muchy jest słabe i miaroweWcześniej rano ktoś zwrócił uwagęZe tatami w pokoju juz zżółkło

Bez ładu i składuWracają zapomniane wspomnieniaI jak tak zaczynają napływać do mojej glowyOczy zasnuwa ciemność

Spacerowałem pod słońce W świetle przedzierającym się przez baldachim z liściTysiące cykad niezły narobiły rwetesSpacerując po ogrodzie podlewałem drzewa Koniuszki liści przylegają do niższych gałęzi

Page 12: Chūya NAKAHARA , WIERSZE MINIONYCH DNI...― 184 ― Chūya NAKAHARA , WIERSZE MINIONYCH DNI WIATR WCZESNĄ WIOSNĄ Złoty wiatr znów dzisiaj cały dzień Ze srebrnymi dzwoneczkami

― 194 ―

Chūya NAKAHARA , WIERSZE MINIONYCH DNI

Zatrzymując połyskujące krople wody i moje spojrzenie

NOWOROCZNE DZWONY

Noworoczne dzwony przebijają się przez ciemność na bezkresnym niebieOd odwiecznych czasów powietrze w tę noc wibrujeNoworoczne dzwony przebijają się przez ciemność na bezkresnym niebie

Niebo się zamgliło nad świątynnym gajemSłychać gdzieś bicie, a potem rozchodzi się echoNiebo się zamgliło nad świątynnym gajem

W tym czasie dzieci na kolanach rodziców jedzą makaronW tym czasie Ginzę i Asakusę zalewają tłumy ludziW tym czasie dzieci na kolanach rodziców jedzą makaron

W tym czasie Ginzę i Asakusę zalewają tłumy ludziJak się wtedy czują skazańcy, co czują?W tym czasie Ginzę i Asakusę zalewają tłumy ludzi

Noworoczne dzwony przebijają się przez ciemność na bezkresnym niebieOd odwiecznych czasów powietrze w tę noc wibrujeNoworoczne dzwony przebijają się przez ciemność na bezkresnym niebie

ODA DO ŚNIEGU

Kiedy pada śnieg wydaje mi się jakby Życie było jednocześnie smutne i piękneI wypełnione rodzajem melancholii

Ten sam śnieg padał w średniowieczuNa poczerniałe teraz mury zamkuI ten sam padał w czasach Otake Gengo

I wtedy ręce niezliczonych sierotZdrętwiałe z zimnaUczyniły wieczór w mieście nadzwyczaj smutnym

Śnieg widoczny za płotemChaty na rosyjskiej wsiRozpościerający się w oddali tak przytłaczający

Można sobie nawet wyobrazić magnataMało narzekającego gdy śnieg pada

Kiedy pada śnieg wydaje mi się jakby Życie było jednocześnie smutne i piękneI wypełnione rodzajem melancholii

NA PÓŁMETKU ŻYCIA

Wycierpiałem wiele po drodzeJednakże odnosząc się do natury tego cierpieniaNie mam za dużo do powiedzeniaIle to cierpienie bylo warteWszystko albo nicTym też sobie głowy nie zaprzątałem

W każdym razie cierpiałemNaprawdę cierpiałem!I teraz tutaj uzmyslowiłem sobieWłaśnie przy moim biurkuUporczywe wpatrywanie się w moje wyciągniete ręceTo wszystko, co potrafię

Na dworze wieczór i liście szeleszcząOdległe wspomnienie wiosennego wieczoruA ja – ja po cichu umieramSiedzę, ale tak jakbym się oddalał

KAWALER

Jesienny wiatr potrząsał mydelniczkąUrocza kwiaciarka spcerowała ulicami samaC h o d z i ł a u l i c a m i m i a s t a i w i d y w a n o j ą n a przedmieściach

On był kawaleremMiał głęboką krótkowzrocznośćZazwyczaj dobrze się ubierałTrudnił się chyba wyrobem pieczątek

Page 13: Chūya NAKAHARA , WIERSZE MINIONYCH DNI...― 184 ― Chūya NAKAHARA , WIERSZE MINIONYCH DNI WIATR WCZESNĄ WIOSNĄ Złoty wiatr znów dzisiaj cały dzień Ze srebrnymi dzwoneczkami

― 195 ―

山口県立大学学術情報 第 9 号 〔国際文化学部紀要 通巻第22号〕 2016年 3 月

Właśnie wyszedł z publicznej łaźniNa słabe światło o godzinie trzeciejJesienny wiatr potrząsał mydelniczkąUrocza kwiaciarka spcerowała ulicami samaChodziła ulicami miasta i widywano ją na przedmieściach

WRAŻENIA W WIOSENNY WIECZÓR

Deszcz przestał padać, ale wieje wiatrPrzesuwające się chmury zakrywają księżycHej wszyscy, dzisiaj jest wiosenny wieczórWieje ciepły wiatr

Z jakiegoś powodu głębokie westchnienieZ jakiegoś powodu w dali przywidzenieWyłania się, ale nie można go schwytać I nikt nic nie może powiedzieć

Nikt nic nie może powiedzieć Ale to jest naprawdęŻycie samo w sobie, czy nie tak?Chociaż nie można nic wyjawić

Więc każdy z nas, wszystkie istoty ludzkieCzują to w swoich sercach, kiedy się spotykająUśmiechają się słodko, i to się nazywaŻycie, które przemija, czyż nie tak?

Deszcz przestał padać, ale wieje wiatrPrzesuwające się chmury zakrywają księżycHej wszyscy, dzisiaj jest wiosenny wieczórWieje ciepły wiatr

ZACHMURZONE NIEBO

Pewnego ranka zobaczyłem na niebiePowiewającą flagę w kolorze czerniPowiewała i łopotałaAle była zbyt wysoko i nie słyszałem żadnego dźwiękuPróbowałem ją sciągnąćAle nie miała sznurkaFlaga powiewała i łopotałaJakby miała odlecieć w przestworza

Widywalem czasem w dzieciństwieW takie same poranki flagęW tamtych czasch ponad polamiA teraz ponad dachami miast

Choć teraz i wtedy to różne czasyTutaj i tam to różne miejscaAle wciąż łopocze, łopocze w górzeTo wciąż tamta flaga w kolorze czerni

DO WAŻKI

Na pogodnym jesiennym niebieKarmazynowa ważka wzbija się do lotuA ja stoję na łąceKąpiąc się w słabnącym wieczornym słońcu

W oddali kominy fabryczneZamazują się w wieczornym świetleWciągnąłem głęboko oddechPrzykucnąłem i podniosłem kamień

Kamienny chłód przeniknął moje dłonieAle kamień zrobił się ciepłyOdrzucilem go i zerwałem trochę trawyKąpiąc się w słabnącym wieczornym słońcu

Niepostrzeżenie źdzbła trawyGdy tylko upadły, zaczęły więdnąćW oddali kominy fabryczneZamazują się w wieczornym słońcu

JESIEŃ WIECZNEJ ROZŁĄKI

PRZEMINĘŁO I NIE WRÓCI WIĘCEJ― Kioto ―

Byłem na krańcuświata. Slońce świeciło łagodnieWiatr targał kwiatami

Cały dzień w ciszy kurz na drewnianym moście I cały dzień czerwone skrzynki pocztowe

Page 14: Chūya NAKAHARA , WIERSZE MINIONYCH DNI...― 184 ― Chūya NAKAHARA , WIERSZE MINIONYCH DNI WIATR WCZESNĄ WIOSNĄ Złoty wiatr znów dzisiaj cały dzień Ze srebrnymi dzwoneczkami

― 196 ―

Chūya NAKAHARA , WIERSZE MINIONYCH DNI

I wózki dziecięce z wiatraczkami stojące na ulicach Nie widziałem ani mieszkańcóow, ani dzieci na ulicachNie byłem związany z czymkolwiek – przypadkowoPodpatrywałem kolor nieba nad kurkiem na dachu - to było całe moje zajęcie

Ale nie nudziłem się, w powietrzu unosił się nektarNienamacalny, ale zdatny do jedzenia w każdej chwili

Próbowałem zapal ić papierosa, a le sprawił mi przyjemność tylko zapach Zwykle palę na powietrzu

Miałem na własność tylko ręcznikPonadto poduszkę, ale żadnej pościeliNawet szczoteczkę do zębów i jedną książkęKtórej strony nie były zapisane..czasami brałem ją do rękiI cieszyłem się ważąc ją w dłoni Wydaje mi się, że pociągałem kilka kobiet, ale nawet ani razu nie pomyślałemŻeby sie z nimi zobaczyć ― marzenia wystarczały mi w zupełności

Zawsze mną kierowało coś trudnego do nazwaniaI chociaż nie mialem celu, nadzieja kolatała się w moim sercu

***

W lesie znajdował sie najbardziej tajemniczy park na świecieMężczźyni, kobiety i dzieci w wyśmienitym nastrojuPrzechadzali się razem, mówili do mnie w obcym języku,Wyrażali nieznane mi emocjeNo cóż, ale na niebie połyskiwaly srebrne pajęczyny

BAŚŃ

Hen daleko stądTylko kamyki w wyschniętym korycie rzeki Na które padały promienie słońca

Połyskiwały w jesienny wieczór

Slońce połyskiwało prawie jakNajdoskonalszy z piasków, jak kwarcI naprawdę z tego powodu, Wydobywał się też najdoskonalszy z dźwięków

Naraz motyl usiadł na kamieniuJego cień był z pewnością tam gdzie padłChociaż słabo zaznaczony

I kiedy w końcu motyl odfrunął niczego nieświadomyWartki strumień wody zaczął płynąć Popłynął korytem, którym dotąd nic nie płynęło

WIDZIADŁO

Zanim się zorientowałem, nędzny klaunZamieszkał w mojej głowieWystrojony w tiuleSkąpany w księżycowej poświacie

Czasami zniewieściałymi dlońmiGestykulował bez ustankuAle nie pojmowałem znaczeniaI sprawialem, że stawał się smutny

Kiedy gestykulował, poruszał ustamiTo bylo jak oglądanie teatrzyka cieniZupełnie bez dźwiękuNie rozumiałem nic z tego, co mówił

W dziwnej promiennej mgleKsiężycowa poświata bieliła jego postaćWidmowa figura poruszała się wolnoTylko jego oczy od samego początku łagodne, nie dawały się z niczym porównać

MĄŻ WIEDŹMY ZAŚPIEWAŁ

Kochasz mnie, nie znalazłszy nigdy powodówŻeby mnie nienawidzić

I ja też ciebie kocham. To jest tak jakby

Page 15: Chūya NAKAHARA , WIERSZE MINIONYCH DNI...― 184 ― Chūya NAKAHARA , WIERSZE MINIONYCH DNI WIATR WCZESNĄ WIOSNĄ Złoty wiatr znów dzisiaj cały dzień Ze srebrnymi dzwoneczkami

― 197 ―

山口県立大学学術情報 第 9 号 〔国際文化学部紀要 通巻第22号〕 2016年 3 月

To było zapisane w naszym poprzednim życiu

Ślepa i niezmienna miłość między namiByła czczymi słowami przez wiele lat

Dlatego nasze sercaOszukiwały siebie

Choć miłość jest najbardziej naturalna Może czasami wydawać się wymuszona

Subtelny zapach szpitalaJest bardziej pociagający niż perfumy Z tego powodu najbardziej bliska sobie para Może znienawidzić siebie najbardziej

Wynikające z tego niepokojące uczucieJest jednym z pogrążających w żalu

Jak nieprawdziwi byli ci dwoje w stosunku do siebieTak bardzo, że to, co rzeczywiste, było przesłonięte

Subtelny zapach szpitalaJest bardziej pociagający niż perfumy

WIERSZ BEZ SŁÓW

Wszystko tam jest tak bardzo odległe od tego tutajAle czekać muszę tutajTutaj, gdzie powietrze jest przezroczysto-niebieskieDelikatne i blade jak korzeń pora

Nie mogę się nigdy śpieszyćMuszę czekać tutaj wystarczająco długoNie pozwalać sobie na spoglądanie daleko jak dziewczynaZ pewnością powinienem czekać tutaj

Wciąż to kłębiło się daleko w wieczornym słońcuGiętkie, nabrzmiewało jak dźwięk gwizdka Ale nie mogę w szaleńczym pędzie podążać za tymZ pewnością powinienem czekać tutaj

Gdybym to zrobił, brzemię stałoby się lżejszeI z pewnością dotarłbym tak dalekoAle to wszystko było jak dym z kominaSnujący się hen daleko na błyszczącym niebie

PLAŻA W KSIĘŻYCOWĄ NOC

W księżycową noc guzikPozostawiono na brzegu plaży

Podniosłem go bez jakiegokolwiek zamiaruŻeby cokolwiek z nim zrobićAle jakoś nie mogłem go wyrzucićWpuściłem do rękawa kimona

W księżycową noc guzikPozostawiono na brzegu plaży

Podniosłem go bez jakiegokolwiek zamiaruŻeby cokolwiek z nim zrobićNie moglem go rzucić księżycowiNie moglem go rzucić falomWpuściłem do rękawa kimona

W księżycową noc, guzik, który podniosłemZnalazł drogę do moich palcy, do mojego serca

W księżycową noc, guzik, który podniosłemJakże bym mógł go wyrzucić?

ZNOWU PRZYJDZIE WIOSNA

Ludzie mówią, że znowu przyjdzie wiosnaAle to nie przynosi mi żadnej ulgiNic to nie zmieni, ze znowu przyjdzie wiosnaDziecka nie przywróci

Pamiętam maj w tamtym rokuZabralem cię do zooWydałeś z siebie dźwięk na widok do słoniaA nawet na widok ptaków

Ale kiedy na samym końcu pokazałem ci jeleniaJego poroże musiało zrobić na tobie duże wrażenie

Page 16: Chūya NAKAHARA , WIERSZE MINIONYCH DNI...― 184 ― Chūya NAKAHARA , WIERSZE MINIONYCH DNI WIATR WCZESNĄ WIOSNĄ Złoty wiatr znów dzisiaj cały dzień Ze srebrnymi dzwoneczkami

― 198 ―

Chūya NAKAHARA , WIERSZE MINIONYCH DNI

Bo patrzyłeś milcząco

Naprawdę tam wtedy byłeś I w świetle tego świataPo prostu stałeś i patrzyłeś

ŚWIATŁO KSIĘŻYCA

Część I

Księżyc świeciłKsiężyc świecił

Martwe dziecko leżało ukryte W rogu ogrodu przy żywopłocie

Księżyc świeciłKsiężyc świecił

Popatrz, Tircis i AminteWyszły na trawnik

Przyniosły mandolinęAle szybko odłożyły ją na bok

Księżyc świeciłKsiężyc świecił

ŚWIATŁO KSIĘŻYCA Część II

Och, Tircis and Amine Zaczęły swoje pląsy w ogrodzie

Dzisiejsza noc jest prawdziwie wiosennaI jest chłodna mgła

Oświetlone przez swiatło księżycaSiedzą na ogrodowej ławce

Obok nich spoczywaBezczynnie mandolina

Poza linią trawnika jest lasGęsty i ciemny

Och, podczas gdy Tricis i AmineSą zajęte pogawędką

Martwe dziecko w lesieKuli się jak świetlik

WIEJSKI ZEGARZegar na wiejskim placuChodził całe dnie i noce

Wskazówki zegaraStraciły już dawno swój blask

Przy bliższych oględzinach widaćTysiące drobnych pęknięć

Nawet w świetle księżyca Kolory nie lśnią

Przed wybiciem godzinyZazgrzytał

Czy to zazgrzytały wskazówki, czy mechanizmNikt tego nie wie PORTRET PEWNEGO MĘŻCZYZNY

1

Ten szykowny mężczyzna powracający z ZachoduMimo swojego wieku smarował włosy pomadą

Każdego wieczoru pojawiał się w herbaciarniTo był żałosny widok, gdy rozmawiał z właścicielem

Ale wiadomość, że umarł, była bardziej przykra

2― Złudzenie koloru stali ―

Z połyskującymi włosami i w złocistym blasku lampy o

Page 17: Chūya NAKAHARA , WIERSZE MINIONYCH DNI...― 184 ― Chūya NAKAHARA , WIERSZE MINIONYCH DNI WIATR WCZESNĄ WIOSNĄ Złoty wiatr znów dzisiaj cały dzień Ze srebrnymi dzwoneczkami

― 199 ―

山口県立大学学術情報 第 9 号 〔国際文化学部紀要 通巻第22号〕 2016年 3 月

zmrokuStał zwrócony przodem do ogrodu i przez otwarte drzwiWyszedł na zewnątrz

Ogolony, nawet jego szyja ogolona i nadgarstkiTutaj i tam, wszędzie tak samoI było zimno

Przez otwarte drzwiWydobywał się żalWiatr go wywiewał bez litości

Bez czasu na lekturę, bez skrywanej miłościNawet bez ciepłej herbaty ― przeminęło gdy zapadł zmrokPrzeminęło z wiatrem

3

Ta kobietaDoszła do ściany.Pozostawiony sam Starł w pokoju stół.

WĄWÓZ CHOMON ZIMĄ

Wąwozem Chomon płynęła wodaBył zimny, zimny dzień

Zaszedłem do gospodyI popijałem sake

Oprócz mnieNikogo tam nie było

Woda płynęła i płynęłaJakby miała duszę

Z czasem światło słoneczne w kolorze pomarańczyRozlało się na balustradzie

Ach! Naprawdę był taki czasBył taki zimny, zimny dzień

YONEKO

Ta dwudziestoośmioletnia dziewczynaZ chorymi płucami miała kościste kolana.Stała jak topolaPrzy ścieżce, którą nikt nie chodził.

Dziewczyna powiedziała, że na imię jej Yoneko.Jej twarz wydawała sie ubrudzona latem Ale była piękna zimą i jesieniąMiała taki słabiutki głos

Ta dwudziestoletnioośmioletnia dziewczynaOd czasu, kiedy ją widziałemMogła wyzdrowieć, zostać komuś poślubiona Tak sobie rozmyślam

Ale nigdy o tym nawet się nie zająknałemNie dlatego, żeby było trudno o tym mówićNie dlatego, że to mogło ją pogrążyćPo prostu nie wiem dlaczego

Ta dwudziestoośmioletnia dziewczynaStała samotnie przy ścieżceJak topola obmyta wieczornym deszczemGdybym tylko mógł znowu usłyszeć ten slabiutki głos

W POŁUDNIEWidok na budynek Marunouchi

Ach syrena, jest godzina dwunasta i rozlega się syrenaStrumienie, strumienie ludzi opuszczają budynekPracownicy udają się na obiad, charakterystycznie poruszając ramionamiJeden za drugim, wychodzą i wychodząCiemnica w olbrzymim budynku i maleńkie wejścieKępki kurzu wzbijają się w powietrze, a na niebie pierzaste chmuryGdziekolwiek obrócisz oczy kwiaty wiśniTylko kwiaty wiśni, kwiaty wiśniAch syrena, jest godzina dwunasta i rozlega się syrenaStrumienie, strumienie ludzi opuszczają budynekCiemnica w olbrzymim budynku i maleńkie wejścieSyreny rozbrzmiewają wiatr niesie ich echo do nieba

Page 18: Chūya NAKAHARA , WIERSZE MINIONYCH DNI...― 184 ― Chūya NAKAHARA , WIERSZE MINIONYCH DNI WIATR WCZESNĄ WIOSNĄ Złoty wiatr znów dzisiaj cały dzień Ze srebrnymi dzwoneczkami

― 200 ―

Chūya NAKAHARA , WIERSZE MINIONYCH DNI

FANABERIE WIOSENNEGO DNIA 1

Kiedy umiera ktoś, kogo kochaszMusisz się zabić samKiedy umiera ktoś, kogo kochaszNie masz innego wyjścia

Niemniej jednak, jeżeli twoje grzechy są ciężkieI masz zamiar żyć

Powinieneś motywować się do służeniaPowinieneś motywować się do służenia

Ponieważ ktoś, kogo kochałeś umarłI to jest nieodwołalnePonieważ nic już nie możesz Dla tej osoby zrobić, nic już nie możesz

Powinieneś motywować się do służeniaPowinieneś motywować się do służenia

2

Ale nawet jeśli motywujesz się do służeniaNie możesz nic specjalnie zrobić

Jak nigdy dotąd z uwagą przeglądasz książkiJak nigdy dotąd jesteś uprzejmy dla ludzi

Spacerujesz we właściwym tempieWyplatasz kapelusze ze słomy nabożnie

Tak jakbyś był ołowianym żołnierzykiemJakbyś codziennie miał niedzielę

Przechadzając się w skrawku słońca wokół świątyniUsmiechasz się do przypadkowo napotkanego znajomego

Zaprzyjaźniasz się z tym starym sprzedawcą cukierkówRzuczasz okruszki jedzenia gołębiom

Kiedy słońce cię oślepia szukasz cieniaI studiujesz tam ziemię i rośliny

Mech wydziela intensywnie chłódNie do opisania cudowny dzień

Wierni spacerują w grupachNic mnie nie złości

(Naprawdę ludzkie życie to przelotny senUrody gumowego balonika)

Wspinając się do nieba, połyskując, znikającHej tam, jak się dziś czujesz?

Dawno się nie widzieliśmy..Jak się dzisiaj rzeczy mają?Może napilibyśmy się gdzieś tutaj herbaty?

Do herbaciarni wchodzimy w dobrych nastrojachAle rozmowa się nie klei

Palimy smętnie papierosyZ rezygnacją nie do opisania

Na zewnątrz rwetes!Zatem do zobaczenia, uszanowania dla żony

Jeśli będziesz za granicą, skreśl parę słówSpróbuj nie pić zbyt dużo

Przejeżdżają powozy, przejeżdzają tramwajeZaprawdę ludzkie zycie jest jak panna młoda

Promienna, piękna, nawet gdy spuszcza oczyCzy byłoby za wiele, gdybyś poprosił ją o rozmowę?

Tak czy inaczej, uradowałoby się twoje serceZaprawdę ludzkie życie jest jak panna młoda

3

No cóż, niech każdy z wasNie będzie nader szczęśliwy, nader smutnyPodajmy sobie ręce we właściwym tempie

Wszak rozumiemy, że brakuje namOdrobiny szczerości

Page 19: Chūya NAKAHARA , WIERSZE MINIONYCH DNI...― 184 ― Chūya NAKAHARA , WIERSZE MINIONYCH DNI WIATR WCZESNĄ WIOSNĄ Złoty wiatr znów dzisiaj cały dzień Ze srebrnymi dzwoneczkami

― 201 ―

山口県立大学学術情報 第 9 号 〔国際文化学部紀要 通巻第22号〕 2016年 3 月

W porządku, niech każdy z nas, hej tam, wszyscy razemPodajmy sobie ręce we właściwym tempie

ŻABI RECHOT

Niebo niczym koc okrywa ziemię:Usianą przypadkowymi stawamiDziś wieczorem żaby w nich rechoczą...Ale o czym tak mogłyby?

Czy ich głosy spadają z niebiosBy ponownie w nich zniknąćNiebo niczym koc okrywa ziemięGłosy żab rozchodzą się na wodzie

Chociaż wilgotność doskwieraSłupki są zbyt sucheDla naszych zmęczonych serc

Nasze głowy są cieżkie, nasze szyje zesztywniałyAle to cóż z tego; gdy zapada wieczór żaby rechocząIch głosy rozchodzą się na wodzie i siegają ciemnych chmur