czasopismo koła dziennikarskiego zstil Żagańgazeton.zstil.zagan.pl › archiwum ›...

16
Nr 7 Nr 7 Nr 7 Nr 7 (60) (60) (60) (60) Rok XX Rok XX Rok XX Rok XX MARZEC ARZEC ARZEC ARZEC 2010 2010 2010 2010 Gazeton Czasopismo Koła Dziennikarskiego ZSTiL Żagań „Wśród kamer i mikrofonów” „Nieszablonowa nauka historii” Fotoreportaż „Nowy rok szkolny będzie rewolucją” Projekt „Akademia dziennikarska” wspólfinansowany przez Unię Europejską w ramach Europejskiego Funduszu Spolecznego. Str. 11 Str. 4-5 Gazeton Str. 2 Str. 7

Upload: others

Post on 31-Jan-2021

2 views

Category:

Documents


0 download

TRANSCRIPT

  • Nr 7 Nr 7 Nr 7 Nr 7 (60)(60)(60)(60) Rok XXRok XXRok XXRok XX MMMMARZECARZECARZECARZEC 2010201020102010

    Gazeton Czasopismo Koła Dziennikarskiego ZSTiL Żagań

    „Wśród kamer i mikrofonów”

    „Nieszablonowa nauka historii”

    Fotoreportaż

    „Nowy rok szkolny będzie rewolucją”

    Projekt „Akademia dziennikarska” współfinansowany przez Unię Europejską w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego.

    Str. 11

    Str. 4-5

    Gazeton

    Str. 2

    Str. 7

  • 2

    Gazeton Marzec 2010

    Na wycieczce zorganizowanej w ramach „Akademii Dziennikar-skiej” uczniowie klasy pierwszej i drugiej dziennikarskiej odwiedzili gmach TVP. Było to dla nas nowe, ciekawe doświadczenie, poniewaŜ jeszcze nigdy nie mieliśmy okazji zobaczyć telewizji na Ŝywo.

    Gdy autobus wjechał na ulicę Woronicza, juŜ po chwili ujrzeliśmy piękny, oszklony budynek TVP. Sam widok zachwycał, a był to do-piero początek. Po wejściu do bu-dynku przywitał nas przewodnik, który potem z pasją opowiadał nam o tym jak powstają programy, które kaŜdego dnia oglądamy w odbiorni-kach TV oraz o tym, na czym - tak naprawdę - polega praca w telewizji. Pierwszym pomieszczeniem jakie zobaczyliśmy było studio sportowe. KaŜdy z nas, z zainteresowaniem słuchał tego jak wygląda nagranie relacji sportowych i co dzieje się w studiu podczas nagrania programu. Miło było zrobić sobie zdjęcia przy biurku, przy którym zazwyczaj za-siada Włodzimierz Szaranowicz czy teŜ inni, cenieni przez nas ko-mentatorzy sportowi. Zobaczyliśmy teŜ salę, w której nagrywane są za-powiedzi czy teŜ spotkania ze zna-nymi ludźmi. W tym studiu nagry-wany jest takŜe „Celownik” oraz rozmowy lektorów z zaproszonymi

    Wśród kamer i mikrofonów!Wśród kamer i mikrofonów!Wśród kamer i mikrofonów!Wśród kamer i mikrofonów! gośćmi. Wszyscy byliśmy pod wiel-kim wraŜeniem, Ŝe w tak małym pomieszczeniu moŜna nagrać tyle programów. Najbardziej zadziwiło jednak studio nr 5, w którym nagry-wane są m.in. finały WOŚP, „Jaka to melodia?” czy teŜ „Ziar-no” (program katolicki). Studio jest przeogromne, przypomina bardziej wielki hangar niŜ studio nagrań. Przewodnik, zasypany przez nas tysiącem pytań, opowiedział o tym, jak to się dzieje, Ŝe taka sala zamie-nia się w piękne studio telewizyjne, które oglądamy w naszych domach. Jest to oczywiście zasługa cięŜkiej pracy wielu ludzi, m.in. scenogra-fów, kamerzystów czy teŜ oświetle-niowców. Niesamowite jest to jak bardzo moŜna zmienić wygląd po-mieszczenia za pomocą „gry świa-teł”. Ciekawostką było takŜe to, Ŝe podczas nagrania programów z udziałem widowni ( jak np. „Kocham Ci ę Polsko”) publicz-ność jest specjalnie wynajmowana i opłacana, kaŜdy statysta dostaje ok. 70 zł za dzień pracy i bon na obiad.

    Wielkie wraŜenie robił równieŜ magazyn mebli jaki TVP ma w po-siadaniu. W wielkiej hali mieściło się setki foteli, krzeseł, stołów, itp. w róŜnym stylu. Niektóre z nich np.: piękne barokowe czy w stylu empi-re, inne nowoczesne, takie jakie

    oglądamy w „M jak miło ść”, czy w „Barwach szczęścia”. Po obejrze-niu tego bogatego zbioru, przeszli-śmy do holu głównego TVP, gdzie zza szyby mogliśmy obejrzeć mini muzeum telewizyjne, a w nim stare maszyny, kamery, itp. Bardzo róŜni-ły się od tych, które mogliśmy zaob-serwować w nowoczesnych studiach nagrań. Po obejrzeniu zbiorów na-trafili śmy na znanego prezentera Tomasza Kammela, mogliśmy zamienić z nim kilka zdań i zrobili-śmy pamiątkowe zdjęcia. Następną, jedną z najciekawszych atrakcji, była wizyta w studiu „Pytanie na śniadanie”. Program właśnie się skończył, więc mogliśmy śmiało oglądać to wielkie i piękne studio. Pomieszczenie realnie nieco róŜniło się od tego jakie widzimy na ekra-nach telewizorów i jak kaŜde wpro-wadziło nas w zachwyt. Tu teŜ były fotki, pokaŜemy je wnukom.

    Podczas naszej wizyty w TVP zyskaliśmy wiele nowej wiedzy. Zobaczyliśmy najwaŜniejsze studia, dowiedzieliśmy się, gdzie kręcone są inne, oglądane przez nas progra-my czy seriale, a takŜe zobaczyli-śmy profesjonalne studio reŜyser-skie. Niewątpliwie wizyta w telewi-zji była jedną z najciekawszych atrakcji podczas naszej wizyty w Warszawie.

    Natalia LEWONIEC

    Dla jednych marzeniem wydaje się zdobyć szczyty świata, dla in-nych dojść najdalej ze wszystkich, a moim marzeniem jest pracować w najlepszej redakcji na świecie…

    Choć to osiągalne i choć moje marzenie da się spełnić, wiem Ŝe muszę cięŜko pracować, bo widzia-łam jak to wygląda, widziałam zaan-gaŜowanie dziennikarzy i będąc w redakcji gazety Newsweeka rozma-rzyłam się... Przez chwilę uciekłam od tego co mówi do mnie pani, do moich rówieśników, do moich na-uczycieli, z którymi spędziłam ten pobyt w Warszawie. Pomyślałam sobie: czy jestem w stanie osiągnąć to co oni osiągnęli i pracować w tak prestiŜowej gazecie. Padło pytanie:

    DziennikarzDziennikarzDziennikarzDziennikarz „Czy dziennikarze, którzy tu pracują są po studiach dziennikarskich ?” Odpowiedź zaskakująca „Wi ększość nie” . Dowiedziałam się, Ŝe to pasja czyni mistrza, Ŝe praca, zaintereso-wania to wszystko moŜe sprowadzić cię na całkiem inną drogę. Studio-wałeś biologię, ale idąc ulicą my-ślisz sobie, Ŝe lubisz pisać, duŜo czytasz, wszędzie widzisz dobry temat, nad którymi dziennikarze pracują nawet miesiącami. Jesteś świetnym fotografem, obsługujesz nieźle komputer i znasz odpowied-nie programy, idziesz, piszesz, je-steś w tym, Ŝyjesz tym…

    To zdumiewające jak łatwo i szybko moŜesz stać się całkiem innym człowiekiem, no ale chyba

    przez całe Ŝycie znajdujemy w sobie coś nowego, coś zaskakującego, szukamy tego w czym się spełnimy. Redakcja Newsweeka w Warszawie jest dla młodego człowieka nowym światem, otwiera oczy… Człowiek w tej dziedzinie musi być dyspozy-cyjny, oczytany, mieć pasje, musi to lubić, musi wiedzieć co robi, to cięŜka praca, ale moŜe dać satysfak-cję i spełnienie. Jesteś dziennika-rzem, który pisze dla ludzi, dla świata, który moŜe podzielić się z innymi swoimi wątpliwościami, opiniami, doświadczeniami. MoŜesz zobaczyć swó j a r t yk u ł w Newsweeku, podpisany twoim imie-niem i nazwiskiem. Naprawdę, mo-Ŝesz to zrobić.

    Aleksandra WYSOKIŃSKA

  • 3

    Gazeton Marzec 2010

    WieŜowce ze szkła, nowocze-sna architektura tak wygląda w Warszawie ulica Domaniewskie-go - świat banków, przedsię-biorstw i wydawnictw. Ekipa 1 LD i 2 LD odwiedziła w Warsza-wie redakcję Newsweeka, który ma siedzibę przy tej ulicy.

    TuŜ po wejściu w „świat” ga-zety moŜna było zauwaŜyć bar-dzo dobre warunki do pracy, a miła atmosfera teŜ sprzyja two-rzeniu. W końcu, w takiej gazecie nie ma aŜ takiego obciąŜenia jak w dzienniku. Tutaj nikt nikogo nie pospiesza. Tygodnik jest do-pracowany, artykuły przygotowu-je się z dwutygodniowym wy-przedzeniem.

    Wśród dziennikarzy niewielu jest po studiach dziennikarskich. Pracujący tu ludzie mają wy-kształcenie ogólne, najczęściej humanistyczne. Mogliśmy spo-tkać w redakcji m.in. biologów, historyków i politologów. Dzięki

    NEWSWEEK OD KUCHNINEWSWEEK OD KUCHNINEWSWEEK OD KUCHNINEWSWEEK OD KUCHNI wykształceniu mogą pisać arty-kuły dotyczące ich zainteresowań i zgodne z kierunkami studiów. Skarbem tygodnika są infografi-cy, prawdziwi mistrzowie w swo-jej dziedzinie. Infografika jest to związek słowa z obrazem, rodzaj grafiki mający na celu przedsta-wienie treści przy pomocy ilu-stracji, bądź wspierający jakąś informację. Monika Jabłońska, asystentka redaktora naczelnego, która nas oprowadzała, zaznaczy-ła, Ŝe jest to specjalność News-weeka.

    Czasopismo zajmuje się głów-nie polityką, problemami spo-łecznymi, publikuje ciekawe tek-sty z dziedziny genetyki, medy-cyny oraz historii i archeologii. Tygodnik prowadzi równieŜ cie-kawą analizę kuchni polskiej. Za przykład słuŜą dziennikarzom dania serwowane w serialach te-lewizyjnych.

    Na podziw zasługują równieŜ

    twórcy okładek Newsweeka. Są one ciekawe, intrygujące oraz pełne aluzji. MoŜna się o tym przekonać, przechadzając się re-dakcyjnymi korytarzami. Ściany są ozdobione okładkami gazety, oprawionymi w „złote” ramy.

    Projekt gazety przedstawiony jest w Spiglu. MoŜemy z niego wyczytać jakie artykuły i zdjęcia będą zamieszczone w tygodniku oraz jaki jest aktualny stan za-awansowania pracy nad nim.

    Wizyta w redakcji Newsweeka pokazała nam jak wygląda praca nad tygodnikiem od kuchni. Do-wiedzieliśmy się, Ŝe bez stresu teŜ moŜna i da się pracować oraz, Ŝe w redakcji niewielką wartość ma „papierek” ze szkoły dzienni-karskiej, liczy się wiedza i pasja. Kto wie, moŜe za jakiś czas ktoś z nas podejmie pracę w takim tygodniku.

    Agnieszka RAUBO

    Nad skarpą wiślaną w okolicy ulic Wiejskiej, Górnośląskiej i Maszyńskiego w Warszawie znajdują się budynki, w których podejmowane są najwaŜniejsze decyzje w naszym kraju. W par-lamencie (bo to o nim mowa), zbierają się senatorowie i posło-wie, aby decydować o losach na-szego państwa. Podczas głoso-wań nad projektami ustaw nie są oni związani jakimikolwiek in-strukcjami wyborców, aczkol-wiek mają obowiązek kierować się dobrem kraju.

    Po otrzymaniu przepustek mo-Ŝna udać się ulicą Piotra Maszyń-skiego w głąb kompleksu budyn-ków sejmowych. WzdłuŜ ulicy stoi mnóstwo limuzyn naleŜących do najwaŜniejszych posłów i Biu-ra Ochrony Rządu. Przy wejściu dla zwiedzających stoi StraŜ Mar-szałkowska, dbająca o bezpie-czeństwo najwaŜniejszych polity-ków w Polsce. Po wejściu kaŜdy

    Z wizytą w ParlamencieZ wizytą w ParlamencieZ wizytą w ParlamencieZ wizytą w Parlamencie zostaje poddany kontroli wykry-waczem metalu, aby wykryć po-tencjalnie niebezpieczne przed-mioty. Kurtki i niepotrzebne rze-czy zostawia się w szatni. ŚwieŜe kwiaty w holu informują o odby-wającym się w danym dniu po-siedzeniu. Na lewo od głównego wejścia do budynku Sejmu RP znajduje się sala, w której posło-wie i senatorowie mogą zjeść darmowe posiłki. Posiedzenia są jawne, dlatego teŜ w budynkach parlamentu moŜemy spotkać wie-lu dziennikarzy. RównieŜ obywa-tele mogą przysłuchiwać się po-siedzeniom ze specjalnych miejsc na balkonie, na sali obrad Sejmu. Po zakończeniu obrad posłowie mogą udać się podziemnymi przejściami do budynków Stare-go i Nowego Domu Poselskiego. Mogą tam korzystać nieodpłatnie z basenu, siłowni i sauny. Wybra-ni przez naród korzystają z wielu udogodnień, czasem nawet luksu-

    su. Oprócz posiedzeń nad projek-

    tami ustaw waŜne są takŜe głoso-wania. Głosowania w Sejmie i w Senacie odbywają się elektro-nicznie poprzez naciskanie przy-cisków na pulpitach przy fotelu kaŜdego posła lub senatora. Sala obrad Sejmu liczy 460 miejsc, natomiast sala senacka liczy 100 miejsc. W sali posiedzeń Senatu zauwaŜalna jest duŜa liczba lu-ster. Mają one za zadanie zwięk-szać wizualnie małe pomieszcze-nie, oraz ułatwiają obsługę tech-niczną posiedzeń, gdyŜ są to zwierciadła weneckie. KaŜdy, kto miał okazję widzieć budynki Par-lamentu, przyzna, Ŝe ich wyposa-Ŝenie robi wraŜenie. Dla więk-szości obywateli praca w takich warunkach to luksus, o którym mogą tylko pomarzyć w natłoku spraw dnia codziennego.

    Mateusz KARULSKI Agnieszka RAUBO

  • 4

    Gazeton Marzec 2010

    Huhuha, huhuha

    nasza zima zła! W

    stronę parlamen

    tu!

    A my na parlament patrzymy z góry!

    Uczestnicy Akademii Dziennikarskiej

    w Warszawie (19-21 stycznia 2010 r.)

    Fajnie by było żyć w takich luksusach...

    Krzysiek przekonał się

    jak ciężkie było prze-

    mieszczanie się kanał

    ami.

    Projekt: Dominika Suwalska

    Natalia Lewoniec Nowa prezenterka w „Pytaniu na śniadanie”?

  • 5

    Gazeton Marzec 2010

    No to dorwali Kammela!

    Ola i Martyna gwiazdami telewizji!

    Jak to było podczas p

    owstania warszaws

    kiego?

    Foto: Krzysztof Zator

    Konrad Kromski Co ciekawego mają dla nas dziennikarze Newsweeka??

    Czyżby przyszli dziennikarze Newsweek

    ’a?

    A co się stani

    e jeśli wcisnę

    ten czerwony

    przycisk?

    Ciężka praca „senatorów”.

    Kto dziś poprowadzi sport?

  • 6

    Gazeton Marzec 2010

    W Ŝycie kaŜdego z nas wy-cieczka do Warszawy coś wnio-sła. W moje teŜ, heraldykę. A wszystko zaczęło się podczas zwiedzania Zamku Królewskie-go.

    Zamek Królewski, niegdyś re-zydencja królów i siedziba Sejmu Rzeczpospolitej Obojga Naro-dów. Dziś jest muzeum, ośrod-kiem edukacji, kultury i sztuki otwartym dla zwiedzających.

    Zrekonstruowany, znalazł się na światowej liście dziedzictwa kulturowego UNESCO. Aparta-menty zamku zostały odtworzone zgodnie z funkcją jaką pełniły w czasach Stanisława Augusta. Wnętrza wyposaŜono w uratowa-ne z dawnego Zamku dzieła sztu-ki, obrazy Canaletta, rzeźby Mo-naldiego, meble francuskie z dru-giej połowy XVIII w .

    Mnie najbardziej zaintereso-wały herby.

    Herby były fascynujące, nie-

    które przedstawiające zwierzęta, śmiesznie się kojarzyły. Co mu-siał zrobić rycerz, by otrzymać takie zwierzę na herbie?

    Poszperałam trochę w historii rodu, przy okazji liznęłam nieco heraldyki. Nie trzeba na to po-święcić duŜo czasu, poniewaŜ szlachta w Polsce posługiwała się zaledwie 150 podstawowymi her-bami.

    Herby pojawiły się w Europie Zachodniej na przełomie XI i XII wieku jako znak odróŜniający rycerza na polu bitwy. O militar-nym pochodzeniu herbu świad-czą jego nazwy w roŜnych języ-kach europejskich. Niemieckie „Wappen”, angielskie „Arms”, włoskie i łacińskie „arma”, szwedzkie „Vapen” to po prostu broń.

    Herb moŜna było otrzymać z rąk monarchy bez Ŝadnego zwierzchnictwa lennego. Wystar-czyło czymś się wykazać, ukoń-

    czyć studia, uzyskać urząd lub… zapłacić. Godło zaczęło oznaczać przynaleŜność do rodziny szla-checkiej i z wojskowej tarczy przeniosło się na cywilną pie-częć.

    Gdy poddawano w wątpli-wość czyjeś szlachectwo, naleŜa-ło przed sądem oczyścić się z zarzutów, przedstawić świadków z rodu ojca, matki, babki ojczy-stej i babki macierzystej.

    Znalazłam teŜ herb związany z moją rodziną. Jest to topór. Jest jednym z najstarszych godeł szlacheckich, dla podkreślenia dawnego pochodzenia znak ten był nieraz nazywany StarŜą. To-porem posługiwało się około 220 rodzin szlacheckich.

    Warto wiedzieć więcej o swojej rodzinie, szukając w hi-storii rodu moŜna odkryć, Ŝe na-szymi krewnymi były znane oso-by, niestety nie z telewizji…

    Natalia ANDRYS

    Bądź na topie, poznaj swoją rodzinęBądź na topie, poznaj swoją rodzinęBądź na topie, poznaj swoją rodzinęBądź na topie, poznaj swoją rodzinę

    „Sztuka bez tytułu” to przede wszystkim opis świata, w którym obserwujemy grupę ludzi szukających w Ŝyciu ja-kiegoś sensu.

    Perspektywa z jakiej świat widzi młody Czechow, fascy-nuje zwłaszcza poprzez ukazy-wanie ludzkich relacji. Autor pragnie ukazać nam ludzką słabość i to w jaki sposób bory-kamy się z miłosnymi rozterka-mi, odsłania naszą bezradność wobec otaczającego nas świata, a jednocześnie patrzy wyrozu-miale na wszystkie popełniane przez nas błędy.

    W pierwszym akcie, goście ge n e r a ł o we j W o j n i c e w (Monika Krzywkowska ) zaj-mują miejsca naprzeciw pu-bliczności, rozmawiają. KaŜdy z aktorów stara się w pewien

    Borys Szyc w „Sztuce bez tytułu”Borys Szyc w „Sztuce bez tytułu”Borys Szyc w „Sztuce bez tytułu”Borys Szyc w „Sztuce bez tytułu” sposób szkicować poszczególne postacie, lecz przytwierdzeni do krzeseł, grają wyłącznie słowami i grymasem twarzy. Drugi akt przedstawia bal, który jest poza widownią.

    To właśnie wtedy poznajemy męŜczyznę, który uchodzi za lo-kalnego Casanovę – jest nim Pła-tonow, grany w warszawskim Teatrze Współczesnym przez Borysa Szyca.

    Płatonow jest męŜem córki emerytowanego pułkownika - Tryleckiego. Rozpoczyna pracę jako nauczyciel w małej wiosce. Jego ambicje sięgały duŜo wyŜej, więc znudzony spokojnym, wiej-skim Ŝyciem, wdaje się w liczne romanse. Borys Szyc gra bohate-ra, który zmaga się ze swoimi uczuciami.

    Pragnie pozostać wierny Ŝo-

    nie, która jest bardzo dobrą i ko-chającą partnerką.

    Pojawia się jednak Sonia, dziewczyna, którą męŜczyzna znał jeszcze z czasów studiów. Teraz Sonia jest Ŝoną jego najlep-szego przyjaciela. Płatonow obie-cuje kobiecie ucieczkę od wiej-skiego Ŝycia i od ludzi, którzy o kaŜdym wszystko muszą wie-dzieć. Płatonow, doprowadza do ciągu tragicznych zdarzeń.

    W sztuce grają aktorzy znani z telewizji i filmu m.in.: Damian Damięcki, Leon Charewicz, Andrzej Zieli ński, Monika Krzywkowska i oczywiście Bo-rys Szyc.

    Przedstawienie jest zdecydo-wanie warte obejrzenia. Pozwala nam na dostrzeŜenie codziennych problemów z całkiem innej per-spektywy i na zrozumienie ich.

    Klaudia GLINIAK

  • 7

    Gazeton Marzec 2010

    Hipochondryk jest osobą, któ-ra ma zaburzenia nerwicowe. Do-minującą cechą hipochondryków jest stałe, nieuzasadnione przeko-nanie o istnieniu przynajmniej jednej powaŜnej, postępującej choroby somatycznej (wszystkie nieprawidłowości organizmu).

    Osoba cierpiąca na tę chorobę zauwaŜa u siebie choroby lub sku-pia uwagę na ich fizycznej natu-rze. Często towarzyszy temu de-presja lub lęk.

    ,,Klub Hipochondryków’’ jest komedią napisaną przez Meggie W. Wrightt. Sztuka została wysta-wiona w Teatrze Syrena. Wystę-puje w niej trzech czterdziestolat-ków cierpiących na urojone choro-by i nieustannie narzekających na

    zdrowie. Zbigniew Zamachowski gra antykwariusza Lea i jest ho-moseksualistą, który bardzo prze-Ŝywa rozstanie z partnerem. Ken – Wojciech Malajkat , właśnie się rozwodzi oraz Tom - Piotr Polk, wieczny uwodziciel kobiet. Obaj zajmują się architekturą. Wszyscy trzej mieszkają u pedantycznego Lea i tam prześcigają się w wymy-ślaniu chorób. Jedną ze śmiesz-niejszych scen były urodziny Lea, na które kaŜdy ze współlokatorów przynosi mu w prezencie róŜowy szalik i z kaŜdego kolejnego jest bardzo zadowolony. Pełna humoru

    Klub Klub Klub Klub HipochondrykówHipochondrykówHipochondrykówHipochondryków

    i ironii sztuka, wyreŜyserowana przez Wojciecha Malajkata, cieszy się od daty premiery niesłychaną popularnością. Aktorzy świetnie zagrali swoje role, a Zbigniew Zamachowski pokazał, po raz wtóry, Ŝe świetnie umie wcielić się w róŜnorakie postaci, za co został przez publiczność nagro-dzony nominacją do nagrody Fe-liksa Warszawskiego.

    Spektakl jest godny obejrzenia. Bardzo ciekawa scenografia stwo-rzona przez Allana Starskiego absorbowała uwagę widza. Wszystko było świetnie dopraco-wane. Jeśli ktoś liczy na dobrą zabawę, to gorąco polecam.

    Paulina SKOWROŃSKA

    Większość muzeów kojarzy nam się z nudnymi obrazami, popier-siami, figurami lub innymi, mało ciekawymi eksponatami. Mu-zeum Powstania Warszawskiego jest zupełnie inne.

    Zostało otwarte w 2004 roku z inicjatywy Lecha Kaczyńskiego, ówczesnego prezydenta Warszawy i jest wyrazem hołdu dla poległych Polaków, którzy walczyli o wol-ność. Muzeum mieści się w bu-dynku byłej elektrowni tramwajo-wej.

    Zbyt wiele budynków upamięt-niających waŜne wydarzenia, ogra-nicza zwiedzających do przejścia przez długie hole i pomieszczenia, na ścianach, których widnieją róŜ-ne, często nieciekawe eksponaty. Co więcej, wiele muzeów w Pol-sce zabrania robienia zdjęć, gdyŜ według dyrektorów takich obiek-tów robienie fotografii niszczy eksponaty. Jednak, co ciekawe, za odpowiednią opłatą, robienie zdjęć jest juŜ bezpieczne dla zbiorów. Natomiast Muzeum Powstania Warszawskiego daje nam „wolną rękę”. Nikt za nikim nie chodzi, sprawdzając, czy nie zbliŜyliśmy się o kilkanaście centymetrów za blisko eksponatu, czy czegoś nie dotykamy. Muzeum Powstania oferuje wiele innowacyjnych (jak na muzea) metod prezentowania wydarzeń historycznych. Wiado-

    Nieszablonowa nauka historii mo nie od dziś, Ŝe Ŝyjemy w cza-sach obrazkowych i młodzieŜy nie zainteresują nudne wykłady, nud-nych przewodników. Na murach wisiały kartki z kalendarza upa-miętniające wydarzenia dzień po dniu. MoŜna ich było zebrać ponad 60, począwszy od 27 lipca, a koń-cząc na 5 października. W Mu-zeum znajdują się równieŜ, w dal-szym ciągu działające, maszyny, których uŜywano do drukowania podziemnej prasy. Przewodnik uruchomił zabytkową juŜ drukar-nię i wydrukował ulotki dla kaŜdej zainteresowanej osoby. W Mu-zeum było wiele monitorów, które prezentowały czasem bardzo dra-styczne zdjęcia. Zwiedzaniu towa-rzyszyły dźwięki, które w pewnym stopniu odwzorowywały sytuację panującą podczas Powstania War-szawskiego. W obiekcie zastoso-wano bardzo trafiony pomysł, któ-ry pozwalał na dotykanie niektó-rych zbiorów, takich jak powstań-czy „Sten”, z którego moŜna było „strzelać”. MoŜna teŜ było usiąść na autentycznym motocyklu BMW, uŜywanym przez Niemców podczas powstania. W wielkiej hali znajdowała się replika Libera-tora, w skali 1:1. Punktem kulmi-nacyjnym zwiedzania było przej-ście przez replikę kanału, który pomimo swej klaustrofobicznej wielkości oraz panujących w nim

    egipskich ciemności, zainteresował chyba kaŜdego. Pomimo wcze-śniej wspomnianych eksponatów, było bardzo wiele mniejszych eks-ponatów i symboli kojarzonych z Powstaniem Warszawskim. Ściany w Muzeum nie były „gołe”. Miej-scami pojawiały się m.in. napisy: „DEUTSCHLAND KAPUT” lub „UWAGA NIEMCY!”.

    W czasach Powstania, Ŝywność była trudno dostępna, a jeśli juŜ była, to ceny były bardzo wysokie.

    W kawiarni - muzeum, nawią-zano do tradycji, proponując prze-kąski oraz ciepłe napoje w wyso-kich, jak na przyjezdnych ceny, jednak nie było to przeszkodą, Ŝeby wytrwać do końca „podróŜy w czasie”.

    Muzeum Powstania Warszaw-skiego jest idealnym miejscem do nauki historii o Polakach walczą-cych na frontach II wojny świato-wej. Takich muzeów, które zainte-resują młodzieŜ jest w Polsce nie-wiele. Precyzja z jaką przedstawio-no historię powstania, jest niezwy-kła. Inicjatywa powstania takiego muzeum jest świetnym dowodem na to, Ŝe takie miejsca nie muszą być nudne. Myślę, Ŝe kaŜdy, kto utoŜsamia się z polską historią, powinien odwiedzić Muzeum Po-wstania Warszawskiego, by zoba-czyć, usłyszeć i dotknąć historii, która jeszcze nie przebrzmiała…

    Dawid DEMBEK

  • 8

    Gazeton Marzec 2010

    PotęŜny pałac, pełen zdobień, złoceń, przepychu, pomieszczeń z śladami historii i barokowego stylu - to wszystko i wiele więcej znajduje sie w pięknym wila-nowskim pałacu.

    Obiekt w Wilanowie to jedna z licznych atrakcji, które klasy dziennikarskie mogły zobaczyć podczas wycieczki do Warszawy. Kiedy stanęliśmy przy pięknym wilanowskim pałacu, od razu zo-baczyliśmy ogromny ogród, który otaczał budynek. Mimo tego, Ŝe był przybrany zimowym puchem i tak zrobił na wszystkich duŜe wraŜenie. Ogród ten powstał dzięki Janowi III Sobieskiemu i był darem dla Marysieńki. Wszystko co znajdowało się wo-kół pałacu, sprawiało atmosferę małego miasteczka, rezydencji magnackiej w parku. Wilanów teraz jest dzielnicą, ale kiedyś był wsią.

    Gdy weszliśmy do pałacu, na piętro, zobaczyliśmy na ścianach bardzo duŜo obrazów. Były to portrety znaczących osób m.in.: Wiśniowieckiego, pani Walew-skiej - kochanki Napoleona czy Elizy Branickiej. Pałac i jego wy-posaŜenie było prawie nie naru-szone przez wojnę. W jednym z pomieszczeń pałacu znajdował się gabinet Kostki Potockiego. Były w nim jego przybory geo-metryczne, biurko, meble. To wszystko było tak realistycznie urządzone i niezniszczone, Ŝe zdawało się jakby Potocki na chwilę wyszedł z domu, a po na-szej wizycie miał zamiar zasiąść do swojego biurka i kontynuować to, co miał zamiar robić. W sy-pialniach pałacowych, w których dominowała czerwień i złoto, znajdowały się ogromne, baroko-we, pozłacane łoŜa królewskie, na których kiedyś odpoczywały zna-czące w kraju osoby. KaŜde nowe pomieszczenie było kolejnym świadectwem historii, która coraz bardziej nas pochłaniała.

    Na parterze pałacu wszystko wydawało się jeszcze piękniejsze.

    W świetle barokuW świetle barokuW świetle barokuW świetle baroku Na sufitach znajdowały się plafo-ny, wiele malowideł na ścianach, obrazy przedstawiające dzieci Sobieskiego i jego rodzinę, au-tentyczne meble, alabastrowe wazy z Włoch i fragmenty wyko-palisk z wypraw, w których uczestniczył Potocki. Te bogate złocenia i piękne, historyczne pamiątki, sprawiły, Ŝe zwiedza-nie pałacu było dla nas niezwy-

    śycie na gigancie - pełne trosk, biedy, samotności... Ludzie nie-pewni jutra, swojego bytu, któ-rzy troski „topi ą” w alkoholu...

    Na wycieczce w Warszawie mieliśmy okazję przyjrzeć się takim ludziom. Mieliśmy zbiórkę przy jednym z wejść do metra i zostaliśmy przez nich zaczepieni: Co robimy? Na co czekamy? Za-praszali nas równieŜ do wejścia, Ŝebyśmy nie marzli, mogli się ogrzać, poniewaŜ dzień był na-prawdę mroźny. Odmówiliśmy, lecz widać było, Ŝe przypadliśmy im do gustu, bo co chwilę ktoś od nich wychodził i z nami rozma-wiał, pytał o nasze i opowiadał o swoim Ŝyciu, chyba brakowało im rozmowy z kimś spoza ich światka. Dwie bezdomne kobiety prosiły o pieniądze, a gdy nazbie-

    Na gigancieNa gigancieNa gigancieNa gigancie

    kłym doznaniem. Dzięki pobyto-wi w wilanowskim pałacu mogli-śmy zobaczyć jak Ŝył Sobieski i Kostka Potocki (drugi właściciel Wilanowa).

    Ludzie z portretów, ich stroje, wygląd plus wystrój pałacu i jego połoŜenie, wiele mówią o kultu-rze i stylu Ŝycia w tamtym czasie.

    Aurelia BAŁUK

    rały trochę drobnych, bardzo ucieszone, pobiegły do sklepu po winko, jak same mówiły, Ŝeby wszyscy mogli się rozgrzać. Zresztą, całą rozmowę z nami byli bardzo pogodni, moŜe z po-wodu procentów we krwi, moŜe po prostu nie potrafią się smucić, bo wiele w Ŝyciu przeszli. Pytali-śmy, dlaczego nie skorzystają z pomocy schroniska, a oni na to, Ŝe przeszkadza im to, Ŝe tam nie mogą być pod wpływem, a na trzeźwo chyba trudno strawić im sytuację, w jakiej się znaleźli i powody, które doprowadziły ich do momentu, w który w dowo-dzie mają napisane: adres za-mieszkania - brak.

    Martyna DĄBROWSKA

    Aleksandra KRAWCZUK

  • 9

    Gazeton Marzec 2010

    Warszawa ma wszelkie atuty, Ŝeby być uznawana za miasto turystyczne i warte odwiedze-nia. Ma, ale… Jak zwykle sła-bym ogniwem jest czynnik ludzki, czyli niska kultura ob-sługi i wątpliwa jej jako ść.

    Hotel, w którym mieszkali-śmy podczas wycieczki był poło-Ŝony w dobrym miejscu, niedale-ko centrum. Czyste, dobrze wy-posaŜone pokoje z komfortową łazienką, w kaŜdym pokoju tele-wizor plazmowy, telefon i dodat-kowo woda mineralna.

    WyŜywienie urozmaicone. Śniadanie w postaci „stołu szwedzkiego”. Wegetarianie mo-gli zjeść serki, kefiry, mięsoŜerni szynkę, kiełbasę. Poza tym posił-ki były smaczne, sycące, ale…

    Niestety, zawiodła obsługa, bo zdarzył się niedomyty talerz, któ-ry sam w sobie nie jest wielkim problemem, ale zachowanie ob-sługi juŜ tak. Pani kelnerka ka-prysiła, Ŝe to tylko zaschnięty kompot, kiedy indziej udawała, Ŝe nie wie o co chodzi, gdy prosi-liśmy ją o prostą przysługę.

    * 4 EK: - Demokracja to ustrój poli-

    tyczny, w którym odrzuca się inne normy i działa według własnych zasad. * 3 ME:

    - Konstytucja kwietniowa cha-rakteryzowała się tym Ŝe odbyła się w kwietniu. (pisownia orygi-nalna) * 2 MM:

    - Podczas „potopu” szwedzkie-go J. Radziwiłł poddał się Szkocji. * 2 LD:

    - Podmiot liryczny to zwykły męŜczyzna, lubi wódkę. MoŜe to oznaczać, Ŝe spędził on pewien czas na emigracji * 1 LPs:

    - Czas uniwersalny – gastrono-miczny czas słoneczny średni na południku zerowym, za który przy-jeto południk przechodzący przez obserwatorium gastronomiczne. (pisownia oryginalna)

    * 2 LPs: - Współpracownicy Nowosilco-

    wa … mordowali, a za razem po mordzie lub katowaniu szli na her-batę. (pisownia oryginalna)

    NieświeŜa wizytówka WarszawyNieświeŜa wizytówka WarszawyNieświeŜa wizytówka WarszawyNieświeŜa wizytówka Warszawy Odnowiony hotel miał teŜ

    swoje minusy, w niektórych po-kojach było chłodno.

    JeŜeli chodzi o lokum, to za-uwaŜyliśmy tylko drobne niedo-magania, gorzej było w ,,Złotych Tarasach’’. W centrum handlo-wym, gdzie przewijają się tłumy Polaków i obcokrajowców, w toaletach był fetor nie do wytrzy-mania, brakowało mydła w do-zownikach, a ludzi nie było wię-cej niŜ w podobnych galeriach. Pani sprzątająca po prostu nie radziła sobie ze swoimi obowiąz-kami, dlatego trzeba ją zastąpić kimś innym. NiemoŜliwe, Ŝeby nikt z administracji nie intereso-wał się efektami pracy podległe-go mu personelu. Bałagan pano-wał równieŜ w kawiarni w ,,Złotych Tarasach”. Obsługa nie sprzątała brudnych naczyń.

    Niestety, stolica nie jest wizy-tówką Polski, przypomina jakieś wschodnie, zaniedbane miasto. Taki poziom usług dyskwalifiku-je Warszawę jako turystyczne miasto, bo nie jest przyjazna tury-stom.

    (red)

    Ten artykuł będzie poświęco-ny głównie dziewczynom naszej szkoły. OtóŜ w naszej szkole, a dokładnie w damskich toaletach, nie zawsze jest papier toaletowy. Jednak kiedy się juŜ tam znajdu-je, to dziewczyny korzystają z niego nie tak jak powinny. „BoŜe Święty! Jak zwykle nie ma papie-ru! Nawet nie ma w co rąk wy-trzeć! WłoŜą ten papier raz na ruski rok i zadowoleni!”. Nieraz słyszałam takie słowa, kiedy cho-dziłam do toalety. Później okaza-ło się, Ŝe ta sama bądź inna dziewczyna, która wypowiedziała te słowa, bawiła się papierem tak, jak bohaterowie „Świata według Kiepskich”. Czy w domu teŜ urządzacie serpentyny z papieru toaletowego? Czy tak was wy-chowano? Czy tylko i wyłącznie

    Serpentyny w szkolnym WCSerpentyny w szkolnym WCSerpentyny w szkolnym WCSerpentyny w szkolnym WC do zabawy słuŜy wam papier? Pewnie myślicie sobie, Ŝe szkol-nym papierem moŜna się poba-wić, bo jest darmowy. Jednak prawda jest całkiem inna, niŜ mo-głoby się wydawać. OtóŜ papier, zarówno ten do domu, jak i do szkoły się KUPUJE! A więc dziewczyny zastanówcie się, za-nim będziecie robić rzeczy jak na załączonym zdjęciu.

    UŜywajcie produktu zgodnie z jego przeznaczeniem. Nie narze-kajcie, Ŝe nie macie w co wytrzeć mokrych rąk, bo kiedy papier znajduje się w toalecie, to tych rąk nie wycieracie. Wręcz prze-ciwnie, wolicie, aby papier posłu-Ŝył wam do zabawy! Z pewno-ścią starczyłby on na dłuŜej, gdy-by nie wasze głupie, dziecinne zabawy.

    Czego się Jaś nie nauczy, tego Jan nie będzie umiał – tak brzmi stare porzekadło i moŜna je teŜ odnieść do Zosi i Zofii.

    (aw)

    PEREŁKIPEREŁKIPEREŁKIPEREŁKI ((((z prac uczniówz prac uczniówz prac uczniówz prac uczniów)

  • 10

    Gazeton Marzec 2010

    Nowy, ale czy lepszy świat - to zdanie zastanawia wielu ludzi, któ-rzy na własne oczy widzą postęp, jaki dokonuje się oraz gdy wyko-rzystywana jest coraz to nowsza technologia.

    Taki postęp miała okazję zoba-czyć grupa dziennikarzy - amato-rów z naszej szkoły podczas wyjaz-du do stolicy.

    Z jednej strony miło jest wie-czorkiem usiąść przed telewizorem, jeść chipsy, popcorn i popijać colą. Następnego dnia iść na zakupy, lecz iść to za duŜo powiedziane, raczej sunąć po ruchomych ta-śmach i schodach, bo czy ktoś w dzisiejszych czasach wyobraŜa so-bie supermarkety, galerie, gdzie trzeba wchodzić po schodach? Ra-czej nie. Tak więc, suniemy do ulubionego sklepu, gdzie jest per-fekcyjne oświetlenie, perfekcyjne wystawki i perfekcyjnie wyszczu-plające lustra, bo przecieŜ w no-wym, lepszym świecie wszystko, co na pokaz, musi być perfekcyjne. Później idziemy coś zjeść. JakŜe wspaniałe są Fast foody! – szybko,

    tanio i przyjemnie, same plusy! Do hotelu wracamy oczywiście auto-busem bądź taksówką, są osoby, które wolą iść pieszo, lecz co to za strata czasu, ile wysiłku! W no-wym, lepszym świecie samochód jest wyznacznikiem majątku, statu-su, trzeba go mieć! Wracamy, włą-czamy telewizor, w wiadomościach słyszymy o produktach genetycznie modyfikowanych - jak moŜna kar-mić zwierzęta genetycznie modyfi-kowaną Ŝywnością, to niedorzecz-ne! - myślimy, lecz w tym samym czasie trawimy pysznego hambur-gera z mięsa sprowadzonego z pań-stwa, gdzie jest to dopuszczalne. Czy to normalne? Przymierzamy nowe rzeczy, tylko, dlaczego nie wyglądamy w nich tak pięknie jak w sklepie? - Muszę coś z tym zrobić - myślimy. Wydajemy kolejne pie-niądze na siłownię, wyciskamy z siebie siódme poty, bieŜnia, atlas, rowerek i tak 3-4 dni w tygodniu. Czy to nie błędne koło?

    A czy to nie jest niepokojące widzieć na ulicach Warszawy dzie-ci w wieku 8-9 lat przybierające

    Nowy, lepszy świat?Nowy, lepszy świat?Nowy, lepszy świat?Nowy, lepszy świat? wielkość młodej orki i to nie tylko dzieci, ale równieŜ dorosłych ludzi? Czy nie niepokoi nas fakt, Ŝe coraz częściej jesteśmy zastępowani przez maszyny? Czy nie niepokoi narastająca wiedza o coraz więk-szym zanieczyszczeniu środowi-ska? Do czego zaprowadzą nas badania genetyczne? Do czego za-prowadzi nas wyścig zbrojeń? Czym skończy się ciągły stres, za-pominanie o najwaŜniejszych war-tościach? Ciągły wyścig z czasem? Idea „mieć, a nie być”? A to wszystko po to, aby zbudować ten „nowy, lepszy świat”? Czy napraw-dę warto? Bo ze szczęściem czasa-mi bywa tak jak z okularami, szuka się ich, a one siedzą na nosie i tak naprawdę to kaŜdy powinien sobie odpowiedzieć, co dla niego jest prawdziwym szczęściem i do czego dąŜy. Są oczywiście plusy nowego świata, lecz nie powinniśmy całej swojej uwagi na nich koncentro-wać, bo „Zagadka ludzkiego Ŝywota nie polega na tym, Ŝeby tylko Ŝyć, ale na tym, po co Ŝyć”.

    Łukasz SOBOLEWSKI

    prywatnej, dlatego gdy chcemy coś zdziałać, warto zwrócić się do członków stowarzyszenia, którzy z pewnością dadzą z siebie wszystko, by nam pomóc. Do „Serowców” moŜna się zgłosić, by zorganizować wieczorek poetycki, jakikolwiek pokaz, czy sekcje - „Zawsze moŜe-my pograć w chińczyka” - mówi załoŜyciel stowarzyszenia.

    Aktualnie w organizacji działa ok. 20 osób, a ich liczba wciąŜ ro-śnie. Do stowarzyszenia moŜe dołą-czyć kaŜdy, kto ma odrobinę czasu i chęci. Niestety, aby działać po-trzebują małego zastrzyku gotówki, dlatego teŜ szukają mecenasa. Wszystko co robią, robią społecz-nie, nie dostają za to ani grosza, wręcz przeciwnie, kaŜdy z pracują-cych członków odprowadza mie-sięcznie niewielkie składki.

    Na swoim koncie stowarzysze-nie ma juŜ wiele dobrych uczyn-ków. Z pewnością wielu z nas pa-mięta o chorej Kasi z Małomic, dla

    Działają od niedawna, pomagają ludziom, którzy mają jakieś pa-sje, chęci, ludziom, którzy chcą się rozwijać. Organizują akcje charytatywne, koncerty, sprawu-ją patronat nad wieloma wyda-rzeniami.

    Stowarzyszenie SER zostało stworzone przez Adriana Hekerta - „Egona” . Wszystko narodziło się z rocka. Adrian Hekert jako młody człowiek, mieszkający w Ŝagań-skiej Formozie zawsze chciał zro-bić coś więcej niŜ wyjście do parku i napicie się piwa. Wraz z kilkoma kolegami, którzy tak jak on chcieli coś osiągnąć, załoŜyli stowarzysze-nie SER. Jest to organizacja działa-jąca na rzecz ludzi, którzy chcą zrobić coś ciekawego dla siebie i dla innych. Pomagają młodym lu-dziom stworzyć zespoły, załatwić miejsca na próby, zagrać koncerty. Jak wiadomo, gdy chcemy coś za-łatwić, łatwiej jest zrobić to działa-jącemu stowarzyszeniu, niŜ osobie

    Z SER’cem dla każdego!Z SER’cem dla każdego!Z SER’cem dla każdego!Z SER’cem dla każdego! której w okolicy organizowane by-ły koncerty charytatywne. Kasi niestety nie ma juŜ wśród nas, ale stowarzyszenie pomogło trochę wesprzeć dziewczynę i jej rodzinę. Kolejną, jedną z wielu zasług sto-warzyszenia, jest pomoc jakiej udzielili fundacji CENTAURUS działającej na rzecz zaniedbanych koni. Stowarzyszenie pomogło tak-Ŝe ośmioletniemu Pawełkowi, u którego wykryto chłonniaka burkit-to.

    Stowarzyszenie SER to wielka szansa dla śagania i okolic. Pod-niosło i oŜywiło nieco nasze mia-sto. Wiele koncertów, akcji chary-tatywnych i innych wydarzeń kul-turalnych doszło do skutku dzięki niemu. Miejmy nadzieję, Ŝe będą działać jak najdłuŜej i Ŝe wszyscy na tym skorzystamy. Członkom stowarzyszenia naleŜą się wielkie gratulacje i podziękowania za ich determinację i działanie.

    Natalia LEWONIEC Aleksandra KRAWCZUK

  • 11

    Gazeton Marzec 2010

    Rozmowa z dyrektorem ZSTiL Zbigniewem Stebelskim na te-mat naboru do ZSTiL na przyszły rok szkolny. - Jakie są planowane klasy na rok szkolny 2010/2011? - Nowy rok szkolny będzie pew-ną rewolucją jeśli chodzi o nabór młodzieŜy do klas ponadgimna-zjalnych. Proponujemy nowy kierunek jeŜeli chodzi o kształce-nie w technikum. Oprócz techni-ka elektronika, technika mechani-ka, technika ekonomisty, w no-wym roku szkolnym proponuje-my kształcenie w nowym zawo-dzie – technik teleinformatyk. Jest to odpowiedź na zapotrzebo-wanie lokalnych pracodawców i rynku pracy w Europie. Mło-dzieŜ, która będzie się kształciła w tym kierunku, będzie miała szansę na znalezienie ciekawej i miejmy nadzieję, dobrze płatnej pracy.

    Oprócz klas technikum propo-nujemy kształcenie w zasadni-czych szkołach zawodowych w zawodach: mechanik monter ma-szyn i urządzeń, ślusarz oraz kla-sa wielozawodowa, czyli taka, gdzie uczeń jest młodocianym pracownikiem, ma praktyczną naukę u pracodawcy, natomiast na dokształcanie z przedmiotów ogólnokształcących i zawodo-wych jest oddelegowany do na-szej szkoły. Oprócz tego w pla-nach mamy nabór do dwóch klas liceum ogólnokształcącego. Re-wolucyjną zmianą na pewno bę-dzie to, Ŝe nie będziemy prowa-dzili naboru do 1 klasy liceum profilowanego. W przyszłym ro-ku szkolnym najprawdopodobniej zniknie tego typu szkoła, my wy-stępujemy z tym rok wcześniej i nie będziemy prowadzić naboru. Łącznie, w przyszłym roku szkol-nym, planujemy utworzenie 6 klas. - Jakie są oczekiwania wobec uczniów starających się o przy-jęcie do naszej szkoły? - Wszyscy dobrze wiedzą, Ŝe nie ma takich ogólnie przyjętych kry-

    Nowy rok szkolny będzie rewolucjąNowy rok szkolny będzie rewolucjąNowy rok szkolny będzie rewolucjąNowy rok szkolny będzie rewolucją teriów naboru młodzieŜy do szkół ponadgimnazjalnych. Jednak bę-dziemy się starali pozyskać jak najlepszą młodzieŜ, szczególnie do klas technikum, poniewaŜ to kształcenie wymaga duŜego za-angaŜowania ze strony młodych ludzi. W technikach trzeba wyko-nać wielką pracę, bo oprócz przedmiotów ogólnokształcących uczeń musi przejść całe kształce-nie zawodowe i zmierzyć się za-równo z maturą, jak i egzamina-mi potwierdzającymi kwalifika-cje zawodowe. Dlatego będziemy starali się pozyskać jak najlepszą młodzieŜ do tych klas, jednak limitu oczekiwanych punktów nie jesteśmy w stanie określić, przy-najmniej dzisiaj. - Na kiedy zaplanowano dni otwarte szkoły? - Planujemy zrobić taki dzień w okresie wiosennym, termin nie jest jeszcze bliŜej określony. Chcemy zorganizować taki dzień, Ŝeby zarówno młodzieŜ, jak i rodzice mogli zobaczyć, czym dysponujemy, co robimy. Mło-dzieŜ będzie mogła zobaczyć jak wyglądają nasze gabinety lekcyj-ne, czym zajmujemy się po połu-dniu, jakie są moŜliwości realiza-cji zainteresowań młodzieŜy. Ta-ki dzień planujemy zrobić, ale musimy poczekać, Ŝeby zobaczyć czy będzie wyznaczony jakiś ter-min dla wszystkich szkół powia-towych. Jeśli nie, to sami wyzna-czymy dzień, w którym będziemy czekali na młodzieŜ i na ich ro-dziców, bo myślę, Ŝe wybór za-wodu, szkoły powinien być prze-analizowany, przedyskutowany z rodzicami. MłodzieŜ powinna podejmować takie decyzję z ro-dzicami, opiekunami, bo to są waŜne ustalenia, które wiąŜą na całe Ŝycie. Oczywiście nasza szkoła umoŜliwia przechodzenia z róŜnego typu szkół, ale takie decyzje powinny być przemyśla-ne. - Dlaczego zrezygnowano z li-ceum dziennikarskiego i bizne-sowego?

    - To nie jest tak, Ŝe zrezygnowa-liśmy z tego. Podjęliśmy taki trud, Ŝeby takie klasy powstały, ale musimy poczekać na rezulta-ty. W porozumieniu z młodzieŜą, która do nas dołączy, zadecyduje-my, czy będziemy realizowali te innowacje pedagogiczne, czy teŜ nie. Nad tym się teraz zastana-wiamy, zobaczymy jaką młodzieŜ będziemy mieli. Jednak musimy pamiętać, Ŝe to są normalne klasy liceum ogólnokształcącego, nato-miast dziennikarstwo czy teŜ biz-nes to jest innowacja pedagogicz-na, która ma w załoŜeniu pomóc przygotować się do egzaminów maturalnych. To nie jest dawanie młodzieŜy konkretnego zawodu, to jest tylko rozwijanie pewnych umiejętności, które mają kiedyś pomóc zdawać egzamin matural-ny. Nic nie moŜe trwać wiecznie, zastanawiamy się, aby wyjść z inną propozycją dla młodzieŜy, ale zdecydujemy o tym dopiero jak przyjdą do nas nowi ucznio-wie.

    Jeśli chodzi o dziennikarstwo, to nawet bez takiej klasy istnieje koło dziennikarskie pod opieką Barbary i Roberta Zarzyckich oraz Arkadiusza Wołczka. Ta grupa nauczycieli z pełnym zaan-gaŜowaniem prowadzi koło dziennikarskie i bez względu na to czy jest klasa dziennikarska, czy nie ma, to na pewno mło-dzieŜ będzie miała moŜliwość realizacji swoich zainteresowań właśnie w ten sposób. - Czy jest Pan zadowolony z pierwszych klas, które dołączy-ły do szkoły w tym roku szkol-nym? - To jest bardzo trudne pytanie. Myślę, Ŝe wyniki klasyfikacji po pierwszym semestrze mogą być w niektórych miejscach niepoko-jące. MłodzieŜ, chyba ze zbyt małym zaangaŜowaniem przykła-da się do wypełniania obowiąz-ków uczniowskich i czasami zbyt późno rozumie co to znaczy być

    dokończenie na str.12

  • 12

    Gazeton Marzec 2010

    uczniem i jaka szansa stoi przed nim w ciągu tych lat nauki. Dzi-siaj szkoła ponadgimnazjalna jest jednym z najwaŜniejszych okre-sów w Ŝyciu człowieka. To wła-śnie teraz zadecyduje się jaki ktoś będzie miał kiedyś start w doro-słe Ŝycie. Czy będzie mógł pod-jąć pracę, czy będzie dobrze przygotowany, by podjąć dalsze kształcenie. W związku z tym wyniki po pierwszym semestrze nie są zbyt optymistyczne, ale myślę, Ŝe klasyfikacja końcowa będzie o wiele lepsza. - Czy w związku z tym rada pedagogiczna próbuje zmoty-wować w jakiś sposób uczniów? - Myślę, Ŝe cały czas prowadzone są działania wychowawców, któ-re mają pokazywać szanse i moŜ-liwości wykształcenia. To jest rola wychowawców i rodziców, aby motywować, my swoich pod-opiecznych, a rodzice swoje dzie-ci, aby więcej czasu poświęcały

    nauce i były w to naprawdę zaan-gaŜowane. Dla młodego człowie-ka nauka jest pewną formą pracy i w klasach liceum, i technikum trzeba z duŜym zaangaŜowaniem podejść do pracy. To jest cięŜkie, to jest bardzo cięŜkie, ale jak ma-wiał mój dyrektor liceum pan A. Tomkiewicz: „Uczeń jest jak górnik, musi ryć, ryć, ryć i ryć… i wtedy coś z tego będzie”. Oczy-wiście młody człowiek musi re-alizować swoje zamiłowania, pasje, rozwijać je, poznawać sie-bie, ale musi znaleźć na wszystko czas. Musi znaleźć czas i na spo-tkania z przyjaciółmi, ale naleŜy pamiętać o tym, Ŝe im lepiej przygotujemy się podczas pobytu w szkole do Ŝycia dorosłego, tym to nasze Ŝycie dorosłe, które, mam nadzieję będzie trwało kil-kadziesiąt lat, będzie bardziej przyjemne. - W mediach mówi się o obo-wiązkowym nauczaniu etyki w szkole. Czy planuje się w związ-ku z tym zatrudnić nowego na-

    W roku szkolnym 2008 - 2009 w Zespole Szkół Technicznych i Licealnych w śaganiu realizo-wano projekt „Otwieramy ho-ryzonty na przyszłość”, będący częścią głównego projektu „Lubuska Szkoła Równych Szans”. W projekcie wzięło

    uczyciela, który będzie mógł tego przedmiotu uczyć? - Tutaj akurat nie mamy tego pro-blemu, poniewaŜ jeden ze świec-kich katechetów, który uczy u nas religii, ma odpowiednie wy-kształcenie i jest przygotowany do tego, Ŝeby uczyć od nowego roku etyki, jednak nie ma grupy młodzieŜy, która deklarowałaby chęć uczestniczenia w tego typu zajęciach. W związku z tym, w szkole nie są prowadzone zajęcia z etyki, ale cały czas jesteśmy na to przygotowani. - Dziękujemy za rozmowę.

    Dawid DEMBEK Łukasz SOBOLEWSKI

    Foto: Konrad KROMSKI

    Otwieramy horyzonty na przyszłość udział aŜ 191 uczniów oraz 11 nauczycieli.

    Na zajęcia pozalekcyjne z takich przedmiotów jak: matema-tyka, informatyka, języki obce, j. polski, sztuka i przyroda - ekolo-gia, przedsiębiorczość, przezna-czono aŜ 380 godzin w ciągu ca-

    łego roku szkolnego. Ponadto odbyły sie liczne wycieczki – m.in. do obserwatorium astrono-micznego, Parku Krajobrazowe-go „Ujście Warty”, teatrów, cen-trum wolontariatu w Zielonej Górze oraz róŜnych atrakcyjnych miejsc.

    Wartość całego projektu wy-niósł prawie 6,5 milionów zło-tych. Trudno się jednak dziwić, skoro w projekcie uczestniczyły aŜ 83 szkoły (ZSTiL był jedyną z śagania) z całego województwa lubuskiego.

    Inspiracją do napisania pro-jektu był zamysł, aby uczniowie z miast i wsi uczestniczyli w zaję-ciach rozwijających ich kompe-tencje, poszerzyli swoją wiedzę z interesujących ich przedmiotów poprzez działania praktyczne. Dzięki temu oferta szkoły jest o wiele bogatsza i bardziej urozma-icona.

    Dariusz KMIECI ŃSKI Uczestnicy działania pt. „Wyrazić siebie przez sztukę” odwiedzili

    redakcję radia Wrocław.

    „Nowy rok szkolny będzie rewo-lucją” - dokończenie ze str. 11

  • 13

    Gazeton Marzec 2010

    „Akademia umiejętności, nie tylko technicznych” to projekt zrealizo-wany w naszej szkole od 4 czerwca 2007 r. – 14 marca 2008 r. w ra-mach programu „Szkoła Równych Szans - programy rozwojowe szkół w województwie lubuskim” prowa-dzonego przez Fundację Rozwoju Demokracji Lokalnej.

    Wśród naszych propozycji zna-lazł się m.in. moduł adresowany do uczniów zainteresowanych techniką filmowania i fotografowania. „Klub Filmowy - Wielka Ucieczka” to nie tylko poznawanie tych technik, ale równieŜ atrakcyjna wycieczka do studia telewizyjnego TVP3 w Po-znaniu. Członkowie klubu przygoto-wali takŜe film dokumentalny o Wielkiej Ucieczce jeńców alianc-kich z obozu Stalag Luft III, który został zaprezentowany na forum szkoły.W projekcie znalazło się równieŜ działanie pt. „Poznajmy

    Umiejętności nie tylko techniczne

    siebie i swój kraj”, które umoŜliwiło uczniom poznanie zabytków dawnej stolicy Polski, środowiska geogra-f i cznego Jury Krakowsko-Częstocho-wskiej oraz miejsca zbio-

    rowej martyrologii narodów euro-pejskich.

    W ramach zajęć „Technologie informatyczne (TI) w technice”

    W ramach działania „Zastosowania mechatroniki w przemyśle” uczniowie odwiedzili zakłady „Festo” w Warszawie.

    Nowe umiejętności, wiedza i rozrywka, nowe moŜliwości, to wszystko moŜemy uzyskać bio-rąc udział w projektach, które są realizowane w naszej szkole. W roku szkolnym 2009/2010 ZSTiL daje swoim uczniom wiele moŜliwości rozwoju. W naszej szkole realizowane są aŜ cztery projekty! KaŜdy uczeń moŜe zna-leźć coś dla siebie.

    Pierwszy z projektów, który cieszy się duŜą popularnością, to „Akademia Dziennikarska”. Projekt powstał dzięki pracy Bar-bary Zarzyckiej , Roberta Za-rzyckiego oraz Arkadiusza Wołczka. Uczestnicy projektu poznają warsztat dziennikarski, odwiedzają redakcje gazet, studia telewizyjne czy teŜ rozgłośnię radiową. Uczestniczą w zaję-ciach, które poszerzają ich umie-jętności i wiedzę, trzy razy w tygodniu poświęcają czas na po-znanie specyfiki zawodu, jakim jest dziennikarstwo. Szkolni „dziennikarze” mają za sobą wy-jazd do Zielonej Góry (o którym pisaliśmy w ostatnim numerze

    Szanse na rozwój uczniów i szkoły

    „Gazetonu”) oraz bardzo cieka-wy, trzydniowy wyjazd do War-szawy (moŜna przeczytać o nim w tym numerze!).

    Kolejny z projektów to „Nowe zawody informatyczne”. Projekt skierowany jest do uczniów klas technikum, którzy mają moŜliwość nabycia nowych kompetencji z informatyki, czy teŜ technologii informacyjnej. 12-osobowe grupy przygotowują się do egzaminów honorowanych na

    Uczestnicy warsztatów zrealizowanych w ramach projektu „Stawiam na siebie, wiem co chcę osiągnąć”.

    całym świecie. Taki dokument moŜe w przyszłości stanowić du-Ŝe ułatwienie w poszukiwaniu pracy. Projekt jest dla uczniów naszej szkoły wielką szansą na poszerzenie wiedzy, a takŜe atrakcją dla tych, którzy pasjonu-ją się informatyką.

    „Stawiam na siebie, wiem co chcę osiągnąć” to zajęcia adreso-wane do uczniów technikum. Projekt ma pomóc młodzieŜy w

    dokończenie na str. 14

    dokończenie na str. 14

  • 14

    Gazeton Marzec 2010

    uczniowie poznali elementy progra-mowania internetowego i nauczania on-line, a takŜe elementy konferen-cji przy uŜyciu komunikacji inter-netowej. Odbyła się wycieczka do firmy infor. („Relpol” w śarach), a takŜe wyjazd na targi informatycz-ne w Poznaniu.

    MłodzieŜ równieŜ uczyła się przygotowywać skład gazety i pro-jektować strony WWW. Zajęcia te zostały przeprowadzone w ramach modułu „Komputerowa redakcja techniczna”.

    Dla młodzieŜy z technikum mechatronicznego zaplanowano m.in. działania z zastosowaniem układów mechatronicznych stoso-wanych w produkcji liniowej i cią-

    głej w przemyśle. W ramach „Zastosowania mechatroniki w przemyśle” zrealizowano takŜe wyjazd do zakładów Volkswagena w Polkowicach i do Warszawy.

    W projekcie uwzględniliśmy równieŜ potrzeby i oczekiwania uczniów Zasadniczej Szkoły Zawo-dowej. Do nich adresowane były dwa moduły: „Poznajemy sterowa-nie CNC w Zasadniczej Szkole Zawodowej” oraz zajęcia praktycz-ne „ZŁOTA RĄCZKA w domu”.

    Dla uczniów z dysfunkcjami odbyły się zajęcia terapeutyczne i ćwiczenia ze specjalistami. „Bo dysleksja to nie problem” to moduł, w ramach, którego odbyły się spo-tkania z rodzicami i uczniami, prze-prowadzona została diagnoza pro-blemu i podjęto działania terapeu-tyczne.

    (red)

    wyrównywaniu szans. Uczniowie klas pierwszych i drugich techni-kum uczęszczają na zajęcia z mate-matyki, przedsiębiorczości, infor-matyki i poradnictwa psychologicz-nego. Zajęcia te mają pomóc uczestnikom projektu zlikwidować zaległości i braki z tych przedmio-tów. Aktywne uczestnictwo w zaję-ciach moŜe w przyszłości zaowoco-wać dobrym wynikiem na egzami-nie maturalnym i zawodowym.

    Najnowszy projekt to „Lubu-ska szkoła zawodów”, w którym uczestniczy 72 uczniów naszej szkoły. Działanie skierowane jest do uczniów klas zawodowych i technikum. Tak jak w poprzednim projekcie, ten takŜe ma na celu wy-równywanie kompetencji uczniów oraz przygotowanie ich do egzami-

    nów maturalnych i zawodowych. Dzięki projektom, które realizo-

    wane są w naszej szkole, Ŝycie po-zalekcyjne jest bardzo bogate. Oferta jest bardzo atrakcyjna, po-zwala rozwijać uczniom swoje pa-sje i wyrównywać szanse na lepszą przyszłość.

    Na projektach zyskują zarówno uczniowie i sama szkoła. Poza roz-wijaniem umiejętności uczniów, za projektowe pieniądze szkoła zaku-piła wiele nowych sprzętów, m. in. nowe komputery, rzutniki multime-dialne, telewizor, dyktafony czy magnetofon reporterski. Nasza szkoła wykorzystuje moŜliwości, które oferuje Unia Europejska w 100 %.

    W przyszłym roku szkolnym planowana jest realizacja kolejnych projektów, oczywiście pod warun-kiem, Ŝe uzyskają dofinansowanie.

    Natalia LEWONIEC

    „Umiejętności nie tylko te-chniczne” - dokończenie ze str.13

    „Szanse na rozwój uczniów i szkoły” - dokończenie ze str. 13

    Numer 7 (60) „Gazetonu” współfinansowany przez Unię Europejską w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego.

    Projekt „Akademia dziennikarska” realizowany w ramach Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki, Priorytet IX „Rozwój wy-kształcenia i kompetencji w regionach”, Działanie 9.1 „Wyrównywanie szans edukacyjnych i zapewnienie wysokiej jakości usług edukacyjnych”, Poddziałanie 9.1.2 „Wyrównywanie szans edukacyjnych uczniów z grup o utrudnionym dostępie do edu-

    kacji oraz zmniejszenie róŜnic w jakości usług edukacyjnych”.

    Beneficjent: Powiat śagański, ul. Dworcowa 39, 68-100 śagań. Nazwa szkoły: Zespół Szkół Technicznych i Licealnych w śaganiu, ul. Pomorska 7, 68-100 śagań.

    W hali Widowiskowo-Spor-towej w śaganiu odbyły się „IV Mistrzostwa Taneczne Miasta śa-gań” .

    W sobotę, 20 lutego br., na try-bunach hali zebrały się tłumy wi-dzów, by podziwiać Ŝagańskie ta-lenty. Uczestnikami turnieju byli młodzi tancerze ze szkół podsta-wowych oraz gimnazjalnych. Swo-je umiejętności taneczne zaprezen-towały takŜe przedszkolaki. Tance-rze rywalizowali o Puchar Burmi-strza śagania. Specjalnym go-ściem, który odwiedził nasze mia-sto był Maciej Florek zwany „GLEBĄ”, zwycięzca I edycji pro-gramu tanecznego „You Can Dan-ce”. Mogliśmy poznać takŜe wielo-krotnego mistrza rock’n’rolla An-drzeja Gliwę. Gleba oraz Andrzej Gliwa zasiadali w komisji sędziow-skiej.

    Na mistrzostwach zaprezento-wały się 22 formacje taneczne. Ko-misja wyłoniła laureatów w dwóch kategoriach wiekowych (szkoła podstawowa i gimnazjum). W kate-gorii szkół podstawowych najle-piej zaprezentował się zespół „FAME” z Miodnicy, a wyróŜniona została Formacja Taneczna „Junior Dance” ze Szkoły Walki i Tańca RONIN. W kategorii gimnazja lau-reatem została Mini Formacja Ta-neczna „P1” z śagania, wyróŜnie-nie otrzymała Mini Formacja Ta-neczna „P2” , Formacja Taneczna „Krejzole” z śagania oraz Zespół Capoeira „Senior”, takŜe z śagania. Mieszkańcy śagania z przyjemno-ścią oglądali popisy duŜych i ma-łych tancerzy, z niecierpliwością czekają na kolejne, w przyszłym roku. Do zobaczenia!

    Joanna WĄSOWICZ

    Tańcząca GLEBATańcząca GLEBATańcząca GLEBATańcząca GLEBA

  • 15

    Gazeton Marzec 2010

    Igrzyska Olimpijskie w Van-couver były najlepszymi zimo-wymi igrzyskami dla naszej re-prezentacji Polski. Polscy spor-towcy zdobyli aŜ 6 medali pod-czas dwutygodniowej imprezy.

    W całej historii igrzysk Pola-cy zdobyli 14 medali (2 złote, 6 srebrnych, 6 brązowych). Oczy-wiście wielu ludzi liczyło, Ŝe naj-więcej medali powinna zdobyć Justyna Kowalczyk. Tak się stało. Najlepsza polska biegaczka zdobyła 3 medale. Złoty w biegu masowym na 30 kilometrów techniką klasyczną (pierwszy zło-ty medal, który został zdobyty po 38 latach przez Wojciecha For-tunę), srebrny w biegu łączonym (7,5 km techniką klasyczną + 7,5 km techniką dowolną) i brązowy w sprincie techniką klasyczną. Piąte miejsce było teŜ na 10 km techniką dowolną. To były wspa-niałe wyczyny pani Justyny, zwłaszcza, Ŝe ta trasa nie była idealna dla naszej zawodniczki, poniewaŜ miała za mało podbie-gów i za długie zjazdy. Dobrze zaprezentowała się druŜyna bie-gaczek 4x5 km. Zajęły dobre szó-ste miejsce. Natomiast nasz naj-lepszy skoczek narciarski Adam Małysz zdobył 2 medale srebrne na małej i duŜej skoczni. Przegrał jedynie z niezwykłym Szwajca-rem Simonem Ammannem (8 lat temu w Salt Lake City teŜ zdobył 2 złota poko-nując polskiego sko-czka). Nasi skoczko-wie w konkursie dru-Ŝynowym zajęli 6 miejsce. Wygrali oczywiście Austriacy. Jednak największą niespodziankę zrobiły nam panczenistki w druŜynie i zdobyły brązowy medal w składzie: Katarzyna Bach leda-Curuś , Katarzyna Woźniak

    Igrzyska Olimpijskie w Igrzyska Olimpijskie w Igrzyska Olimpijskie w Igrzyska Olimpijskie w Vancouver w cieniu tragediiVancouver w cieniu tragediiVancouver w cieniu tragediiVancouver w cieniu tragedii

    i Luiza Złotkowska. Wygrały zmagania o 3 miejsce z Amery-kankami. NieduŜo zabrakło, aby być w finale. W półfinale prze-grały tylko o 0,19 s z Japonkami. DuŜe szanse miał teŜ srebrny bia-thlonista z Turynu Tomasz Siko-ra. Najlepsze w Vancouver miał 7 miejsce w biegu indywidual-nym na 20 km. W sprincie był 29, 18 w biegu pościgowym, a w biegu masowym nie obronił sre-bra z Turynu i zajął 11 miejsce.

    Niestety, na początku igrzysk podczas treningu wydarzył się tragiczny wypadek na torze sa-neczkarskim. 21-letni Gruzin - Nodar Kumaritaszwili , przy prędkości około 140 km/h, wy-padł z sanek i uderzył w nieosło-niętą podporę dachu. Stracił przy-tomność. Lekarze podjęli natych-miastową akcję reanimacyjną, jednak nie zdołali ocalić mu Ŝy-cia.

    Polska w klasyfikacji medalo-wej zajęła 15 miejsce z sześcio-ma medalami, wyprzedzając taką potęgę jak Finlandia (5 medali). Wygrali Kanadyjczycy (gospo-darze), którzy zdobyli 26 medali (14 złotych, 7 srebrnych i 5 brą-zowych). Największą gwiazdą tych igrzysk w Vancouver została największa rywalka Justyny Ko-walczyk NorweŜka Marit Bjoer-gen, która zdobyła aŜ 5 medali, w tym 3 złote i po jednym srebrnym

    i brązowym. Pani Kowalczyk w tej klasyfikacji zajęła 14 miejsce razem z takimi sławami narciar-stwa alpejskiego jak Bode Miller i Aksel Lund Svindal.

    Mateusz IWANIUK

    Redakcja: ul. Pomorska 7, 68-100 śagań, tel./fax: (0) 68 478 76 80.

    Redaktor naczelny: Natalia Lewo-niec. Zespół i współpracownicy: Natalia Andrys, Aurelia Bałuk, Dagmara Bujak, Martyna Dąbrowska, Dawid Dembek, Tycjan Forster, Klaudia Gliniak, Mateusz Iwaniuk, Aleksan-dra Jeleń, Paulina Kaczmarek, Mag-da Kajper, Mateusz Karulski (z-ca red. nacz.), Beata Korzeniewska, Aleksandra Krawczuk, Konrad Kromski (foto), Patrycja Kuflińska (grafika), Sara Latocha, Karol Mar-tyński, Claudio Mutka, Agnieszka Paśnik, Agnieszka Raubo, Paulina Skowrońska, Łukasz Sobolewski, Dominika Suwalska, Paweł To-maszczyk, Joanna Wąsowicz, Agata Wątroba, Aleksandra Wysokińska, Krzysztof Zator (foto). Redakcja techniczna (skład): Ma-teusz Iwaniuk, Konrad Kromski, Kajetan Pięta. WWW: Natalia Lewoniec, Agata Wątroba. Druk: „Dekorgraf”, 68-100 śagań, skr. poczt. nr 6.

    Opiekunowie: Barbara Zarzycka, Robert Zarzycki, Arkadiusz Woł-czek.

    Wydawca: Koło Dziennikarskie ZSTiL, ul. Pomorska 7, 68-100 śa-gań, tel./fax: (0) 68 478 76 80.

    Redakcja nie zwraca tekstów nieza-mówionych, zastrzega sobie prawo ich redagowania i skracania. Re-dakcja nie odpowiada za treść za-mieszczanych reklam i ogłoszeń.

    Numer zamknięto 15. III. 2010 r.

    www.gazeton.zstil.zagan.pl

    [email protected]

  • 16

    Gazeton Marzec 2010

    4 miejsce w 4 miejsce w 4 miejsce w 4 miejsce w unihokejaunihokejaunihokejaunihokeja Unihokej jest zdecydowanie

    najszybszą i najbardziej niebezpie-czną grą zespołową. Wymaga sku-pienia, kondycji oraz szybkości. WaŜną sprawą jest psychiczne do-stosowanie się zawodników do róŜ-nego rodzaju napięć i kłótni na bo-isku. Gra jest emocjonalna i robi wraŜenie. Jednak o tym sporcie wciąŜ za mało się pisze.

    Zawody powiatowe w unihokeju odbyły się w hali widowiskowej przy ulicy Kochanowskiego w śa-ganiu. Do rozgrywek zgłosiło się 6 druŜyn. Najlepszym zespołem oka-zała się druŜyna z Zespołu Szkół Tekstylno – Handlowych z śagania, która wywalczyła 1 miejsce, poko-nując Iłowę. Hokeistki reprezentują-ce naszą szkołę zajęły 4 pozycję na liście. - Wygrana, jak zwykle, zaleŜała od ilości bramek oraz umiejętności bramkarzy. Dałyśmy z siebie wszyst-ko – mówi Joanna Wąsowicz, gra-jąca na pozycji prawego skrzydła.

    Dobrze, Ŝe młodzieŜ bierze udział w takich rozgrywkach. Sport to nie tylko zdrowie, ale równieŜ poŜyteczne spędzenie wolnego cza-su.

    Agnieszka PAŚNIK

    Od lewej: trener Krzysztof Sieńko, Katarzyna Ostrowska (9), Marlena Rosół (7), Ewelina Strzelecka (11), Monika Leka (6), Magdalena Suchara (1), Ewelina Paw-łowska (14), Agnieszka Kaczmarek (5), Karolina Pachocka (4), Karolina Jonak (10), Anna Tawrel (8), Karolina Figiel (3), Natalia Irska (13).

    SPARTAK na SPARTAK na SPARTAK na SPARTAK na Mistrzostwach PolskiMistrzostwach PolskiMistrzostwach PolskiMistrzostwach Polski

    Kadetki z UKS „Spartak” działającego przy ZSTiL w śaga-niu wzięły udział w 1/8 Mi-strzostw Polski siatkówki roze-granych w Bielsku Białej 26-28 lutego br.

    Choć nie udało się awanso-wać do kolejnego etapu, to udział w turnieju naleŜy zaliczyć do udanych. Zawodniczki zmierzyły się z bardziej doświadczonymi zespołami, m.in. druŜyną BKS ALUPROF Bielsko Biała ze

    szkoły mistrzostwa sportowego, mogły równieŜ obejrzeć mecz ekstraklasy kobiet BKS ALU-PROF Bielsko Biała - Gwardia Wrocław. W „Spartaku” grały równieŜ zawodniczki o 2 lata młodsze, ze składu młodziczek. Zwycięzcą turnieju została druŜy-na MKS Świdnica.

    Wyjazd na Mistrzostwa był moŜliwy dzięki pomocy Sta-rostwa Powiatowego w śaganiu.

    (bw)

    Zawodniczki UKS „Spartak” z Anną Barańską.

    W końcu się udało. Czekaliśmy przez całą olimpiadę w Vancouver wierząc, Ŝe się uda zdobyć ten naj-waŜniejszy medal. I nasze marzenia się spełniły. Walka od samego po-czątku i heroiczna postawa w biegu narciarskim na 30 km Justyny Ko-walczyk zapewniła Polsce drugi złoty medal olimpijski w historii.

    Na ostatnich kilku kilometrach było wiadomo, Ŝe walka o złoto rozstrzygnie się między Polką, a NorweŜką Marit Bjoergen . Obie zawodniczki „uciekły” na ponad 50 sekund reszcie startujących. Podczas jednego z ostatnich zakrętów, Ko-walczyk odjechała na dwie długości swojej rywalce. Jednak Bjoergen nie poddała się i na ostatniej prostej obie zawodniczki zrównały się ze sobą. Ostatecznie to nasza reprezen-tantka zdobyła złoty medal, wyprze-dzając o 0,3 s. jedną z najlepszych sprinterek na świecie. (cm)

    Złoty sprint