cztery rzeczywistości Świata

123

Upload: pat-kifrynski

Post on 15-Feb-2015

55 views

Category:

Documents


1 download

TRANSCRIPT

Page 1: Cztery Rzeczywistości Świata
Page 2: Cztery Rzeczywistości Świata

2

Page 3: Cztery Rzeczywistości Świata

3

Page 4: Cztery Rzeczywistości Świata

4

OD AUTORA: ILE JESZCZE CIEMNOTY ZNIESIEMY?

„Ludzie, którzy czytają książki zawsze będą rządzić tymi, którzy oglądają telewizję.”

Słowa to potężne i najpopularniejsze narzędzie tego świata. W ciągu dnia nie zastanawiamy się nad ich mocą, są one dla nas naturalne i choć na pierwszy rzut oka błahe, to umożliwiają ludziom sięgnąć gwiazd… lub być przykutym do niewolniczego systemu. Jak na ironię, pomimo swojej mocy, słowa nie są prawdziwe - ani trochę. Ich znaczenie zawiera się tylko w umownym uzgodnieniu, że znaczą to, co znaczą. Wszak jeśli powiem do Aborygena „Ty huju” to on, usłyszawszy nowy dla niego dźwięk, z lekkim uśmiechem będzie próbował ten dźwięk powtórzyć, by nawiązać ze mną nić porozumienia, używając „mojego narzędzia”. Natomiast jeśli powiem „Ty huju” do Polaka to prawdopodobnie dostanę w ryj. Jeden zwrot, a wywołuje dwie skrajne emocje. Jako ludzie mocno uwierzyliśmy w słowa – w ich prawdziwość. Wielu z nas jest święcie przekonanym, że mają one moc, siłę, władzę i definitywnie określają otaczający nas świat. Prawda jest jednak taka, że prawdziwe jest tylko to, co dzięki nim czujemy. Najprościej by było gdybyś poczuł to, co ja czuję i wtedy mógłbyś – drogi czytelniku - podjąć decyzję, czy jest Ci ze mną po drodze. Niestety tak się nie da i muszę użyć słów, tego potężnego narzędzia, byś wszedł do mojego świata i świata ludzi, którzy czują, że rzeczywistość wokół pojebało i trzeba ją koniecznie zmienić… zaczynając od siebie. Coraz więcej ludzi staje się coraz bardziej świadomymi przyciągania z powrotem do Źródła, od którego to mocno się odłączyliśmy. Ruch intelektualny naszego świata zmierza w kierunku: „więcej formy” i „więcej myślenia”. Wciąż jest wielu ludzi, którzy wierzą, że problemy tego świata mogą zostać rozwiązane, jeśli tylko będziemy o nich myśleć intensywniej, odbędziemy więcej posiedzeń światowych komisji poświęconym tym problemom, omówimy je i w końcu – dzięki temu – zdołamy je rozwiązać. Nie zdają sobie oni jednak sprawy, że problemy świata istnieją, ponieważ utraciliśmy kontakt ze Źródłem, z którego wszystko pochodzi. Wchodzenie w kolejne rozróżnienia i szczegóły nie pomoże rozwiązać obecnych problemów – jedynie je powiększy. Potrzeba znaleźć równowagę, zaufać prostocie i z takiego punktu reagować na otaczającą nas rzeczywistość. Nie znaczy to, że już nic więcej nie należy robić. Musimy nadal tworzyć i czynić, ale nie możemy zatracać się w tworzeniu, czynieniu i myśleniu jedynie przez logiczny Umysł, do którego przyzwyczailiśmy, że ma wszystko pod kontrolą – bo on jej niestety nie ma. Połączeni wewnątrz z bezczasowym, bezpostaciowym Źródłem wszelkiego życia – wszelkiej materii manifestującej się przed nami – połączeni z nim, możemy

Page 5: Cztery Rzeczywistości Świata

5

tworzyć rzeczywistość jako Świadomość – bo tym u źródła jesteśmy. Człowiek potrzebuje świadomego połączenia ze Źródłem, by tworzyć rzeczywistość we właściwym kierunku i pojmować głębię życia w nieskończony, prawdziwy sposób. No ale widzisz – drogi czytelniku – to trzeba poczuć… i zrozumieć. Słowa to tylko słowa i jeśli powyższe brzmi zbyt skomplikowanie, to tylko dla naszego ściśle logicznego Umysłu, któremu jako ludzkość zawierzyliśmy bez końca. Bo to nie jest wcale skomplikowane – to jest bardzo proste. By jednak każdy – drogi czytelnik – poczuł to, co odbywa się wokół oraz kierunek zmian, który wypadałoby obrać, muszę użyć słów najprostszych i możliwie najbardziej przejaskrawionych przykładów. Dlatego też nie irytuj się formą, a skup się na treści bo moim zamiarem nie jest estetyczne kłucie, ale dotarcie do każdego – K A Ż D E G O. Opisałem koncept otaczającego nas świata w czterech rzeczywistościach, które nazwałem: 1D, 2D, 3D i 4D, a każda z nich jest istotna, bo z ich perspektyw, ich zrozumienia, należy działać by ten zasyfiony obecnie świat nie runął, a stał się miejscem godnym człowieka. Nie musisz wierzyć na słowo w to co piszę… ba… byłoby mi nawet miło gdybyś mi nie wierzył i sam sprawdził wszystko, co jest tutaj opisane. Sprawdzając każdy ślad, trop, zwrot, nazwisko, cytat zawarty w tej publikacji dojdziesz do innych wiadomości i do ich szerszej perspektywy, która powiększy Twoją wiedzę i doświadczenie, a dzięki temu staniesz się bardziej wartościowym człowiekiem. A kiedy będziesz bardziej wartościowy to możesz przyczynić się do rozwoju myśli zawartej w tej publikacji, bo zamiast ewentualnie ostrzyć siekierę na jej autora, warto wspólnymi siłami stworzyć w tym kraju: NORMALIZM – taki fajny ustrój, który jest przyjazny człowiekowi. Dlatego będzie mi bardzo miło jeśli nie uwierzysz mi na „słowo”. Ile w naszej społecznej, masowo przyjętej rzeczywistości jest rzeczywistości? Takie pytanie nabiera coraz większego sensu biorąc pod uwagę, że już o wszystko można zapytać „ile jest czegoś w czymś”: Ile masła w maśle? Ile soku w soku? Ile szynki w szynce? A niebawem… ile wody w wodzie. Więc ile jest rzeczywistości w rzeczywistości? Wielu ludzi zauważa już, że niewiele. Wielu ludzi dostrzega ten pierwszy, medialny plan i widzi, że jest to fałsz, iluzja, kłamstwo, propaganda. Jednak wśród tych wielu, wciąż osamotnionych jednostek, całe masy pozostają uśpione żyjąc tym, co nazywają „swoim życiem”. Pół biedy, gdyby śnili oni piękny sen – wtedy nie miałbym nawet serca próbować ich budzić. Pół biedy, gdyby to co śnią było chociaż znośne – wtedy też zostawiłbym wszystkich w spokoju. Pół biedy, gdyby chociaż nie cierpieli w tej zakłamanej rzeczywistości, a doświadczali życia niczym smaku nowej potrawy – z ekscytacją i ciekawością. Niestety tkwimy w takim koszmarze, w takim piekle na Ziemi, że jak kurwa mać nie szarpnę wszystkich – każdego z osobna - za ramię, to dalej to piekło będzie napędzane. Ile jeszcze razy muszą was przeżuć i wypluć, ile jeszcze razy głowę wódką

Page 6: Cztery Rzeczywistości Świata

6

otumanicie, żeby rzeczywistość stała się „znośna”, ile lekarstw weźmiecie, żeby być „zdrowymi”, zanim weźmiecie swoją rzeczywistość w swoje ręce?! Ile jeszcze ciemnych pokoleń wykształcicie, ile genów ciemnoty prześlecie dalej i ile usprawiedliwień dla tego ciemnogrodu wymyślicie, żeby tylko brzuch napełnić, dach mieć nad głową i poruchać od czasu do czasu? Ile jeszcze dziadowskich pensji odbierzecie, co na życie nawet nie wystarczają, żeby oprzytomnieć?! Za nami ponad 2000 lat dowodów na to, ze oddawanie swojego życia w cudze ręce zawsze przynosi zgubę – Z A W S Z E. Jednak my wciąż, całą ludzką rodziną pchamy się w wir „gier” hierarchii, władzy i ignorancji. „Oni wiedzą lepiej!” – krzyczycie. „Oni mają doktoraty i honory. Muszą się znać na tym co dla mnie dobre.” – usprawiedliwiacie się każdego dnia. „Mnie to nie dotyczy, mnie to nie interesuje.” – tłumaczycie swoją ignorancję. Ludziom mi podobnym szkicować rzeczywistości nie trzeba, choć mam nadzieję, że ten tekst pomoże „mi podobnym” w odnalezieniu w sobie spokoju. Bo to nie ich „pogrzało”, tylko świat wokół. Głupota ludzka sięga szczytów, obojętność i dziczenie rozwija się niczym rak z przerzutami, a przecież my – ludzie, my – Polacy, tacy nie jesteśmy. Jesteśmy z natury lepsi, mądrzejsi i normalniejsi niż to, co obecnie sobą reprezentujemy. Człowiek to niesamowite stworzenie – najpierw sprawdzi wszystko czego nie chce, zanim wybierze to, czego chce. Ja się już napatrzyłem na to czego nie chcę i wiem, że wielu też ma już tego dość. Wolter pisał, że "spokój jest więcej wart, niż prawda", lecz czasem nie wolno odpuścić i stanąć z boku - bo w życiu są sprawy dużo ważniejsze niż spokój.

Nasze szczęście, że w każdej chwili, w każdym momencie jest miejsce i czas, żeby wybrać to czego się chce i nikt nie ma mocy sprawczej większej od nas samych. Ten tekst jest po to, żeby wszystkim pomóc w dokonaniu najlepszego dla siebie wyboru. Choć zdaję sobie sprawę, że „ślepy”, to się dwadzieścia razy potknie o prawdę po czym wstanie, otrzepie się i pójdzie dalej, to nie widzę problemu, żebym podsunął każdemu prawdę 21. raz – może w końcu coś wszystkich tknie tam w „środku”. Obecnie czy tego chcesz, czy nie, począwszy od swojego urodzenia, przez nadanie Ci PESELU, aż po wypisanie aktu zgonu masz na tym świecie pana – jesteś własnością. I to, co ten Twój pan dla Ciebie zgotował nie nadaje się do życia dla zwierząt, a co dopiero dla człowieka. Poluźnij więc zaciśnięte pasy na swoim umyśle, wyczyść się z uprzedzeń i dogmatów oraz odstaw swoje „etykietki”, którymi nazywasz i określasz wszystko wokół. Bowiem jeśli jest w ogóle jakiś sekret sukcesu to leży on w umiejętności przyjęcia punktu widzenia innych i patrzeniu na rzeczy zarówno z pozycji rozmówcy, jak i własnej. Rzeczywistość, w której przyszło nam żyć jest okrutnie ciemna. Jest ciemna tak bardzo, że jeszcze chwila-moment, jeszcze tylko ciut bardziej wejdziemy głębiej do tej dupy i światełko nie będzie już docierać wcale. Jesteśmy tak przejęci

Page 7: Cztery Rzeczywistości Świata

7

rzeczywistością, skomponowaną nam przez sprytnych „architektów”, że nie w głowie nam zastanowić się dokładnie w czym trwamy i dlaczego w tym „czymś” trwamy. Dopóki nie dostaniemy prawdą w twarz, lub nie zobaczymy, że nie mamy z tego żadnych korzyści, to możemy działać w tym architektonicznym, systemowym arcydziele do śmierci… a nawet dłużej. Jak to świetnie ujął Anthony de Mello: „ludzie rodzą się śpiąc, żyją śpiąc, żenią się śpiąc i umierają śpiąc, ani razu się nie budząc”. Od setek lat nakłada się na człowieka ograniczenia, by trwał pod przywództwem elit od narodzin, aż po grób. Tych ograniczeń jest w ludzkim życiu tyle, że dzisiaj obywatele ledwo potrafią dumnie wydukać swoje imię przed obliczem władzy. Tak są przestraszeni i zahukani. Do tego nie mamy już odpowiedzi na żadne swoje pytania. W świecie dezinformacji pytacie o powody biedy, a ONI odpowiadają: „kryzys”. Pytacie dlaczego tak się dzieje na tym świecie? W odpowiedzi słyszycie: „polityka”. Pytacie o rozrywkę, więc dostajecie hipermarket i telewizor. Pytacie o duchowość? Dostajecie papieża. Nic nie jest ciemniejsze od prawdy, którą dostajecie „pod nos”. Powoli przestajecie więc pytać i godzicie się na te odpowiedzi. Dlatego ciemnota szerzy się jak zaraza, a ludzi normalnych zamknęlibyście w psychiatryku, bo nawet nie rozumiecie często co do was mówią. W dawnych czasach takich ludzi krzyżowano, lub palono na stosie – teraz „humanitarnie” nakładacie na nich kaftan… bo nie pasują do waszej ciemnoty. Mnie w kaftan nie będziesz chciał wsadzić, bo na końcu tego tekstu pomyślisz sobie: „w sumie dobrze gościu pisze”. Zresztą nawet jeśli tak nie pomyślisz, to w tym globalnym domu wariatów i tak niewiele mam do stracenia. Jedno wariatkowo zamienić na drugie to żaden problem. Ja - drogi czytelniku – nie jestem kolejnym misjonarzem, któremu wymarzyło się nawracanie. Oj nie! Bardzo dobrze wiem czym się kończy misjonarstwo na chama, więc ja tylko „tańczę swój taniec”. Jeśli na tym skorzystasz, to super. Jeśli nie, to trudno – nie mam zamiaru tracić energii, czasu i życia na łamanie Twojej woli i Twoich przekonań. Tak więc jedyne co mogę zrobić i co chcę zrobić to zapalić dla Ciebie światełko w tych ciemnościach, a potem to już od Ciebie będzie zależało, czy to światło zatrzymasz, czy postanowisz je wyłączyć i wrócić do Ciemnopolis, gdzie będziesz wiecznym i grzecznym Ciemnopolitańczykiem. Ognia!

ketraB

Page 8: Cztery Rzeczywistości Świata

8

RZECZYWISTOŚĆ 1D

„Ludzie nie są tak głupi jak Nam się wydaje. Są głupsi.” -Tomasz Lis 1D to tylko prosta linia narysowana kartce – jeden wymiar. Amerykańskie służby specjalne, odpowiadające za dezinformację przyznały szczerze, że zakończą swoje działania wtedy, kiedy nikt z obywateli nie będzie już potrafił odróżnić prawdy od nieprawdy. Na świecie i w tym kraju jesteśmy na granicy tego stwierdzenia… a może już nawet tę granicę przekroczyliśmy? Czy widzimy jako społeczeństwo coś więcej niż prostą linię narysowaną na kartce? Czy jesteśmy jeszcze w stanie dostrzec drugą, trzecią i czwartą linię? Pewnie, że jesteśmy w stanie, tylko to trzeba zacząć myśleć o czymś więcej niż pieniądze, wódka, praca i zabawa. W ogóle wypadałoby zacząć MYŚLEĆ! Przez pokolenia formowano, kształtowano i oswajano ludzi tak, żeby dzisiaj nikt nie pisnął słówka na sytuację, w której się znalazł. A znajdujemy się w sytuacji irracjonalnej, gdzie np. płacimy podatki na wojsko, a potem to wojsko ochrania rząd przed własnymi obywatelami. Takie regulacje ludzie mają obecnie za normalne, choć z normalnością mają one niewiele wspólnego. Ja nazywam tę rzeczywistość „rzeczywistością telewizyjną”. Kiedy telewizory zaczęły wchodzić na rynek, brytyjski rząd oferował na nie specjalne kredyty tak by obnośni sprzedawcy mogli zaopatrzyć w odbiornik każde gospodarstwo na każdej wypiździałej wsi. Ludzie nie mieli często pralek żeby wyprać ciuchy, nie mieli lodówek żeby przechowywać bezpiecznie żywność, nie mieli odkurzaczy żeby dom posprzątać, a wciśnięto im telewizory. Bo to takie fajne? Bo to takie najpotrzebniejsze? Nie - bo to istotne w planie elit, by 1D trzymało się na tym świecie tak mocno, jak nigdy przedtem. Z czasem telewizor stał się głównym meblem w każdym domu – obojętnie czy to na wschodzie, czy na zachodzie globu. „Pudło”, które powinno służyć jedynie rozrywce i zabijaniu nudy, stało się w pewnym momencie (o ile nie od razu) jedynym nośnikiem informacji, wyznacznikiem normalności, modą, pragnieniem, stylem, rzeczywistością, oknem na świat, a w końcu i całym światem. Dopóki nie było Internetu, wystarczyło włączyć telewizor żeby „wiedzieć” co się dzieje na świecie. To co było i jest puszczone w telewizji staje się święte i prawdziwe - momentalnie. Choć nuda, jak pisał Miguel de Unamuno „jest treścią życia”, bo to nuda wynalazła rozrywki, gry, romanse i miłość, to poddanie swoich żyć, pragnień i emocji „zabijaczowi nudy” upieprzyło nogi prawdzie. Gdyby dzisiaj Jezus ponownie odwiedził ten świat i powiedział coś innego niż Piotr Kraśko w „Wiadomościach” to komu uwierzyłaby większość? Biedak ponownie skończyłby na krzyżu… W ten sposób całe pokolenia wychowywały się na telewizyjnej normalności, więc nic dziwnego, że powstał

Page 9: Cztery Rzeczywistości Świata

9

globalny dom wariatów. Ludzie mają więcej podejrzeń wobec najszczerszej i najmilszej osoby, niż wobec prezentera ubranego w garnitur i pieprzącego do nich brednie. Takiemu zaufają choćby wmawiał, że gówno pachnie. W dobie Internetu mainstreamowe i wiele „niezależnych” mediów przejęły główny nurt z telewizji i rozpoczęły prania mózgów również w sieci. Tak powstała siła rzeczywistości 1D. Przed epoką mediów, by utrzymać tę rzeczywistość potrzeba było systemów wierzeń, wojen, rygoru, bata, głodu i mordów. Dzisiaj do całego tego pakietu dorzucono TVP, TVN i Polsat. Takie TVNy i Polsaty krążą po całym świecie, w każdym kraju, pod różnymi nazwami i montują dla ludzi rzeczywistość, którą większość ma obecnie za jedyną prawdziwą. A co ludzie w tej rzeczywistości widzą? Gówno widzą – dosłownie i w przenośni. W „rzeczywistości telewizyjnej” prezydent USA rządzi światem, Chinami rządzi komunizm, Europą rządzą Niemcy, a Polską demokratycznie wybrany rząd. W Afryce jest dzicz i zwierzęta, na Antarktydzie lód, a w Australii kangury, psy dingo i opera w Sydney. W rzeczywistości 1D Coca-Cola nadaje się do picia, Facebook to szczyt popularności, a pasjonujący się piłkę nożną… nie potrafią grać w piłkę nożną. Bo nie potraficie grać w piłkę nożną! Jak wstaniecie z kanapy, zbierzecie się w jedenaście osób i poustawiacie się na boisku to nie macie pojęcia co macie na nim robić i jak grać. Słowo! 90% „pasjonatów” futbolu nie potrafi grać 11 na 11 i zdycha fizycznie po 15 minutach gry, a pomimo tego kurwują z kanapy na każde jedno złe zagranie, które widzą w telewizji. Pół biedy jednak, kiedy farsą staje się nasza rozrywka – taka piłka nożna. Gorzej kiedy Bronisław Komorowski mówi do narodu z telewizora: „Kochani, wygrała demokracja.”. Przecież to tak jakby diabeł z szyderczym uśmiechem mówił do naiwnej duszyczki: „zrób mi dobrze, to pójdziesz do nieba”. Tymczasem naród w to wierzy. Jeśli się spojrzy z boku na rzeczywistość 1D to jest ona zabawna… dużo w niej żartu i na pewno nie ma w niej rzeczywistej rzeczywistości. Jest śmierć, bieda, nędza i bezradność, na przemian z cyrkiem, tandetą i plastikową rozrywką. Próżność, pycha i przydługie dumanie nad problemami, na przemian z energetycznymi tańcami, krzykami i śmiechem od rzeczy. To trochę jak psychodeliczny, uśmiechnięty klaun McDonalda, który stoi na popalonych flagach różnych krajów z karabinem ręku z nadzianym na niego otyłym 5-latkiem, który ze łzami w oczach i z hamburgerem w ręku mówi: „I’m so happy”. A w tle, w rytm piosenki „Coco Jumbo” tańczą opaleni mężczyźni i kobiety bez staników. Tym jest telewizja – pojebaństwem w czystej postaci. Tym jest też wiara w prawdziwość 1D. Tragiczne w tym wszystkim jest to, że tutaj to normalny musi przekonać wariata, że trwa w szaleństwie. Jak powiedział Michael Ellner: „Tylko na nas spójrzcie. Wszystko jest na wspak, wszystko jest do góry nogami: lekarze niszczą zdrowie, prawnicy niszczą sprawiedliwość, uniwersytety niszczą wiedzę, rządy niszczą wolność, główne media niszczą informacje, a religie niszczą duchowość.”. We Włoszech by dostać

Page 10: Cztery Rzeczywistości Świata

10

się do telewizji wystarczy płeć żeńska, ładna buzia i umiejętność wykonania trzydziestosekundowego tańca, który przytrzyma uwagę widza na odpowiednim kanale. O tym by zostać taką „Veliną”, czyli pół-nagą tańczącą asystentką prezentera, marzą tysiące młodych dziewczyn w Italii, a ten telewizyjny quasi-burdel firmuje swym nazwiskiem, ojciec imprez Bunga Bunga, były i ciągle powracający premier Włoch, właściciel największej telewizji w swoim kraju, Silvio Berlusconi. Taka sytuacja mówi wiele o jakości (w każdej materii) tejże, bardzo powszechnej rzeczywistości. Jak głupim trzeba być by na swego premiera wybrać człowieka, który „obraca” Veliny na Bunga Bunga, a potem w swojej stacji, w swoich wiadomościach obiecuje, że zrobi narodowi dobrze? Wydaje się, że nie mniej głupim niż ci, którzy na swojego prezydenta dwukrotnie wybrali komunistę, bo w telewizji ładnie tańczył do piosenki disco-polo „Olek, Olek”. W rzeczywistości 1D nie ma nic prawdziwego. NIC. Pomimo tego większość wokół jest święcie przekonana o prawdziwości tej rzeczywistości. Szaleństwo? Masowe szaleństwo! Żeby nikt już się nie kłócił o to, czy racja jest w tej publikacji, czy racja jest po stronie – symbolicznych w mym przekazie - Piotra Kraśki i Kamila Durczoka to weźmy na celownik i rozpracujmy… Jana z Polski. Co Jan z Polski wie o świecie, w którym się znalazł? W sumie wystarczy napisać, że Jan z Polski wie, że większość wokół wie lepiej od niego. To jest sedno, bez wgłębiania się w przeliczne absurdy tejże rzeczywistości. Szef wie lepiej od Jana gdzie i jak ma pracować, lekarz wie lepiej od niego co go boli i jak to leczyć, nauczyciel wie lepiej od niego jak wykształcić jego i jego dziecko, zezowata Hanka z opieki społecznej wie lepiej jak Jan ma wychować swoje dziecko, policjant wie lepiej jakie prawa ma Jan, prawnik wie lepiej jak tych praw Jana bronić, kapłani wiedzą więcej o duchowości Jana, niż on sam, a rząd wie wszystko najlepiej. Ah… przecież jest jeszcze telewizor, w którym „eksperci” pokazują Janowi jak ma myśleć i co mówić, a rozrywkowi pajace wskazują Janowi, że Nowy Rok powinien witać w swoim domu, oglądając wśród zapijaczonych ryjów jak śpiewają, tańczą i grają oszołomy z paszportami Polsatu. Czy Jan może tak naprawdę coś wiedzieć? Tak sam z siebie? Jeśli polega na rzeczywistości 1D, jako na jedynej prawdziwej to może wiedzieć tylko jedno: wie, że wie mniej niż inni. Bo obrazując to na przerysowanej skrajności to Jan nawet na swojej ziemi, na swoim terytorium nie może postawić budy dla psa bez pozwolenia kogoś kto wie lepiej, czy ta buda rzeczywiście powinna się tam znajdować. Jan, żyjąc w takiej rzeczywistości, ma swoje hobby – rodzinę i znajomych. Wśród nich Jan jest tym, który wie od czasu do czasu lepiej! Jan wie bowiem lepiej od żony, że to „ekspert” w telewizji ma rację, a nie jego żona oraz że to nauczycielka w szkole wie lepiej, niż jego dziecko. Wie też lepiej od znajomego, że dany piłkarz jest lepszy od drugiego i ogra

Page 11: Cztery Rzeczywistości Świata

11

czasami kolegę na Playstation, co samo w sobie czyni go „lepszym”. Playstation? Tak, tak! Jan jest nowoczesny – ma Playstation, komórkę i odtwarzacz mp3. Co prawda nie wie dlaczego one działają i jak je naprawić w razie uszkodzenia, ale są ludzie, którzy wiedzą to lepiej od niego, więc cieszy się, że w szkole na zajęciach technicznych robił kanapki z serem i pomidorem, zamiast zdobyć jakąkolwiek pożyteczną wiedzę. W końcu naprawą odtwarzacza mp3 się nie naje, a kanapkami z serem i owszem. Jest też dumny, że niedługo i jego syn nabędzie w szkole umiejętność robienia wspomnianych kanapek i dostanie za to ocenę bardzo dobrą – tak jak i Jan dostał. To taka tradycja rodzinna. Tak ten świat Jana się kręci, a między pracą, domem, kościołem, telewizją, siłownią i tankowaniem paliwa, Jan znajduje jeszcze czas na… niepokorność. Tak, tak – Jan jest niepokornym typem. Przejdzie czasem przez jezdnię nie po pasach, w kościele wrzuci czasem na tacę gumę do żucia zamiast 10zł, zrobi czasami bójkę w lokalu jak zapije za mocno i dwa razy w życiu oszukał urząd skarbowy. Zawsze jednak po takiej „niepokorności” dręczą go wyrzuty sumienia, więc Jan większość życia spędza tak, jak „trzeba” – tak jak pokazują mu w telewizji, jak pokazali mu rodzice i jak nauczyli go w szkole. Ktoś kto nauczył go robić kanapki z serem nie mógł go przecież okłamać w tym, jak się ma zachowywać w swoim życiu. Żeby grzechu nie popełniać i żeby Bóg wziął go w swe ramiona po śmierci Jan jest przykładny - bo tak trzeba. Jan odnalazł się więc w świecie reguł, ma swoje hobby i uważa, że „chyba jest szczęśliwy”. „Chyba”, bo ma on też pewne trudności. Trochę martwi go fakt, że wokół jakieś wojny – co prawda wojna nie trwa u niego, ale to tak smutno trochę, że gdzieś tam „szczelajom”. Drapie się też po głowie dlaczego kwieciście ubrani (lub nie ubrani) homoseksualiści paradują mu w mieście i dlaczego musi pracować tak długo, że emerytury nie uraczy. W efekcie jego rozmyślań homoseksualiści i tak przejdą po mieście, a Jan popracuje dłuuugo, bo trwając w przydługim procesie myślenia, nie raczył zadziałać w żadnej z tych spraw – szkoda czasu na działanie, a poza tym i tak nic nie da się zrobić. Jan głowi się też, że jak mocno by nie pracował i ile by nie pracował, to zawsze zarabia za mało. Nie widzi jednak tutaj żadnego innego wytłumaczenia, niż wszechobecny „kryzys” i że „tak musi być”. Uważa, że rozumie, że tak musi być, więc swoje troski o pieniądze szybko przemienia w optymistyczną myśl „ciężkie życie, ale życie”. Wykształcony Jan, z dużego miasta nie zarabia najgorzej, bo „aż” 3000zł i to „na rączkę”, ale martwi go, że jego szef jeździ BMW, jego rząd jeździ BMW i nawet jego sąsiad jeździ BMW, a on jeździ Citroenem. Tak więc usprawiedliwioną wcześniej troskę o brak pieniędzy Jan zastępuje zazdrością, która choć jest jego życiową trudnością, motywuje go do dania z siebie więcej, by on również miał kiedyś swoje piękne, nowe BMW. Choćby w pracy spędzał 14 godzin dziennie i trzech garbów się dorobił, to będzie w końcu jeździł BMW! Amen Janie! Dzięki temu Jan jest inspiracją dla innych, którzy

Page 12: Cztery Rzeczywistości Świata

12

widząc jak dąży on do swojego BMW również gnają w kierunku, który wyznaczył Jan. Kiedy Jan zdobędzie swoje BMW, jego dziecko nauczy się robić kanapki z serem, a żona będzie wciąż wiedziała mniej to Jan osiągnie sukces. Jeżeli zaś mu się nie uda to… ucieszy całe rzesze osób, które z góry wiedziały, że Jan nie da rady zdobyć BMW. Brawo Janie! Niby wiesz mniej od innych, a tak, czy inaczej staniesz się dla nich inspiracją! Dzięki Tobie albo będą mieli motywację do robienia tego, czego nienawidzą, albo dasz im satysfakcję, że się „nie da”. Amen! Jak pisał Paulo Coelho najśmieszniejsze w ludziach jest to, że zawsze myślą na odwrót: śpieszy im się do dorosłości, a potem wzdychają za utraconym dzieciństwem. Tracą zdrowie by zdobyć pieniądze, potem tracą pieniądze by odzyskać zdrowie. Z troską myślą o przyszłości, zapominając o chwili obecnej i w ten sposób nie przeżywają ani teraźniejszości, ani przyszłości. Żyją jakby nigdy nie mieli umrzeć, a umierają jakby nigdy nie żyli. Nie od dziś wiadomo, że im dłużej żyjesz w niezgodzie z samym sobą, tym szybciej się wypalasz. Widzisz w sobie trochę Jana? Nie oszukujmy się: każdy z nas ma, lub miał w sobie trochę Jana. Jan to wzorowy obywatel wobec okoliczności, które go spotkały, który porównuje się z fikcyjnymi normami i poddaje się jako jednostka, ponieważ sam dla siebie nie jest wzorcem. Jan powinien zostać ubrany w dostojny robotniczy strój i powinien trafić na plakat, który wyznaczałby trend „porządnego obywatela”. I to nie tylko w Polsce - również w USA, Niemczech, czy na wypiździewie w Afryce. Posłuszny, pracujący, martwiący się o różne sprawy obywatel, któremu choć ciężko w życiu to żyje dla dobra ogółu, płaci podatki i choć czasem coś nabroi, to wie jak ciężka jest ręka władzy i szybko wraca na „właściwe tory”. Ponieważ „life is hard” to ludzie wokół Jana – przeważnie inne „Jany” – doświadczają mnie-więcej podobnego, w mniej-więcej podobnym wymiarze, w mniej-więcej podobnym okresie czasu. Zahipnotyzowani prostoliniowym życiem 1D „Jany” pchają się do mniej-więcej podobnej dziury, w której zakopane zostaną ich mniej-więcej podobne trupy. Z tą jedyną różnicą, że jeden Jan będzie miał nagrobek z marmuru, a drugi z drewna. Być może powiesz w tym miejscu: „Tak wygląda życie i nie ma co pastwić się nad Janem!”. Otóż nie drogi czytelniku – tak nie wygląda Życie. Dostosowujemy się do okoliczności, które nas spotkały, a dostosowywać się do złego nie powinniśmy. Obojętnie czy jest to szpon socjalizmu, konserwatyzmu, czy kapitalizmu, obojętnie czy jest to demokracja, czy komunizm, tylko dzięki „Janom” rzeczywistość 1D uciska jak klamerka na jajach, całymi dniami i latami osoby z poczuciem, że życie to coś więcej niż tylko „janowanie”. Że życie to błogosławieństwo i radość dla każdego, z całą gamą wartości, które słowo „błogosławieństwo” w sobie zawiera i że każdy – K A Ż D Y – zasługuje na więcej, a nie na mniej. Obramowana zależnościami, poczuciem bezsilności, chwilową rozrywką i infantylnością rzeczywistość 1D to taka

Page 13: Cztery Rzeczywistości Świata

13

„apokalipsa według Jana”, która może trwać tylko dlatego, że Jan nie rozumie, nie zna i nie pojął kolejnych wymiarów swojej rzeczywistości. To taki ciągle samospełniający się Armagedon, ponieważ Janowi nigdy nie przyszło do głowy by zareagować i zrobić coś czego według niego „nie da się zrobić”. Im dalej Ci do „Jana” tym lepiej dla Ciebie, a im bliżej Ci do Jana, tym gorzej – tak działa rzeczywistość 1D i nie inaczej. Gdyby jutro w Niemczech, Hans zarabiał 1500 euro, litr benzyny kosztował 5,50 euro, chleb 2,50 euro, sześć jaj 6,00 euro, a w miarę dobre używane auto z sąsiedniego kraju 20.000 euro, to zacząłby się w Niemczech bunt… a gdy się Niemcy wkurwią, to wiemy jak to się kończy. Gdyby John z Ameryki zarabiał 2.000 dolarów, wynajem mieszkania kosztował go 1.000 dolarów, zestaw w McDonaldzie 15 dolarów, a bilet do kina 20 dolarów, to wykopałby z kraju swoich rządzących. Gdyby w Rosji, Sasha zarabiał 1200 rubli, a chleb kosztowałby 600 rubli, to… Sasha poszedłby się upić. Gdzie w tym wszystkim jest Jan z Polski? Tak po środku. Buntu nie zrobi, bo się boi i nie ma nawet z kim, bo prędzej się ze wszystkimi pokłuci, niż zjednoczy. Władzy nie wykopie z kraju, bo przecież jest „demokracja”, a dopóki stać go na chleb i wódkę, to jakoś to leci. We wszystkich krajach świata, na całym naszym globie hierarchiczna władza uciska swoich obywateli na różnych płaszczyznach. Jednak chyba tylko w Polsce – kraju, który leży w centrum Europy, jest bogaty w zasoby naturalne, atrakcyjny turystycznie, posiada bogatą historię i wielki potencjał ludzki - Jan woli jechać do Anglii do jakiejkolwiek „job”, lub pracować za jałmużnę niż żyć godnie w swoim kraju. Obdarci z inteligencji, z wiedzy, z umiejętności, z duchowości, z odwagi i charyzmy chodzą „Jany” po tym kraju i napędzają 1D ku uciesze tych, co nałożyli na nich swoją sadystyczną wizję świata. Coś wyprało z Jana chęć godnego życia, coś usunęło z Jana mądrość i odwagę, coś skutecznie wmówiło Janowi, że zasługuje na tyle i na nic więcej i że wszystko co Jana otacza, musi być takie jakie jest. To „coś” to rzeczywistość, która naprawdę rozgrywa się wokół Jana.

Page 14: Cztery Rzeczywistości Świata

14

RZECZYWISTOŚĆ 2D

"Czasy złe do życia to czasy dobre do uczenia się życia." -Eugen Weber W ciągu wieków pojawiali się ludzie, którzy stawiali pierwsze kroki na nowych drogach, mając jedynie swoją wizje. Wielcy twórcy, myśliciele, artyści, naukowcy, wynalazcy samotnie stawiali czoło społeczeństwu swoich czasów. Każda nowa myśl napotykała na opór, a każdy nowy wynalazek był odrzucany. Człowiek, który myśli, musi myśleć i działać na własną rękę. Rozumny umysł nie może pracować, gdy poddany jest jakiejkolwiek formie przymusu. Nie może być degradowany do potrzeb, opinii, czy życzeń innych. Twórca opiera się na własnym osądzie, pasożyty kierują się opinią innych. Twórca obmyśla, pasożyt powiela. Twórca produkuje, pasożyt grabi. Wynalazca potrzebuje niezależności, a pasożyt musi być zależny. Jak się spojrzy wstecz, to każdy wynalazek jest wynikiem niezależnej pracy i jakiegoś niezależnego rozumu. Każdy horror i destrukcja pochodzi z próby uczynienia z ludzkości stada pozbawionego rozumu, wyzbytych duszy robotów, bez osobistych praw, bez osobistej ambicji, bez woli, nadziei czy godności. Przyszło nam żyć w owej pasożytniczej rzeczywistości, gdzie „tasiemce” stały się panami swoich żywicieli. Mam nadzieję, że żaden imienny Jan, czytający ten tekst nie obrazi się na mnie za „przykładowego Jana”. Można wstawić sobie w miejsce „Jana” jakiekolwiek imię: Andrzej, Robert, Bartek – obojętnie. Przykładowy Jan – poprawny obywatel rzeczywistości 1D - znajduję się idealnie w centrum tejże pasożytniczej rzeczywistości. Są bardziej obłąkane „Jany”, są mniej obłąkane, są łatwiejsze okoliczności wokół, są trudniejsze okoliczności wokół, ale niestety zawsze wszystko kręci się wokół tej jedynej, prawdziwej i uznanej przez większość rzeczywistości, która jedyna i prawdziwa nie jest. Można się nie zgadzać, można tupać nóżką ze sprzeciwu, ale niestety prawdą jest, że większość ludzi nie żyje w prawdziwej rzeczywistości, która ich otacza, a ilość i rozmiar absurdów na jakie się godzą przyprawia o wywracanie oczami każdego kumatego człowieka, który to widzi. Pozostaje mi więc opisać dla Ciebie rzeczywistość, która rozgrywa się wokół nas, żebyś przestał kurwa mać „janować”, jeśli wciąż „janujesz”… bo to grozi konsekwencjami! Naprawdę myślicie – co niektórzy – że już wiecznie będziecie chodzić do śmierdzącej (dosłownie) Biedronki po zakupy, że fundusze europejskie będą spływały i spływały i powstanie kolejne… dziesięć kilometrów autostrad, że długi co ich mamy od cholery jako kraj będą sobie rosły i rosły i nic nikomu się nie stanie oraz że powojenny kontynent, jakim jest Europa, na zawsze będzie już otoczona tęczą i unijnymi gwiazdkami? Wake kurwa up! W swoim życiu nieraz się pomyliłem, ale dwukrotnie pomyliłem się tak mocno, że aż trudno mi w to uwierzyć. Za pierwszym razem, kiedy usłyszałem

Page 15: Cztery Rzeczywistości Świata

15

piosenkę „Dragostea din tei”, zanim stała się popularna i powiedziałem: „taki syf w życiu nie będzie popularny.”. Następnie owa piosenka zdobyła taką popularność, jakiej życzyłbym tej publikacji. Za drugim razem utwierdziłem się w przekonaniu, że „w słabych czasach przyszło mi żyć. Wszystko już było na tym świecie, a mnie czeka nuda, jakiej jeszcze na tym świecie nie było”. Jak się okazuje nic nie mogło być dalsze od prawdy. Żyjemy w czasach, w których rodzi się możliwość, by ludzie stali się wreszcie tym, kim naprawdę są. Istotne jest jednak by każdy pojął to, co rozgrywa się wokół niego i wobec tych okoliczności podejmował dalsze działania, definiując właściwie swoją aktywność i swoje pragnienia. Obojętnie jaki status społeczny posiadasz, bo możesz przecież mieć gorszy status niż Jan, lepszy status niż Jan, a nawet dużo lepszy status niż Jan, to i tak pozostajesz w rytmie „janowania”, dopóki nie dostrzeżesz drugiej linii na papierze – drugiego wymiaru… Rzeczywistości 2D. Rzeczywistość 2D to ta właściwa w stosunku, do której każdy powinien się odnosić, a nie do innej - malowanej przez media, czy przez polityków. Jeśli ludzkość podda się tej masowej hipnozie, która trwa, to tak jak mówił Nicolas Gomez nadejdą czasy, w których przeżyje tylko to, co umie pełzać. Widzisz… odnosząc swoje życia i swoje czynności do rzeczywistości 1D zawsze będziesz farsą, żartem. To nie jest próba obrazy nikogo, ani umniejszenia, ale idąc za tropem „rzeczywistości telewizyjnej” człowiek staje się żartem i koniec, kropka – i tak przez całe swoje życie. Jeżeli blisko Ci do „Jana” to trudno pewnie przełknąć Ci te słowa i tak myślisz sobie: „co Ty ketraB pierdolisz… jakim żartem… Jestem biznesman, mam firmę, jeżdżę Mercedesem, zarabiam w miesiąc tyle, co ty w rok – pałuj się.”. Albo z jeszcze innej strony: „Sam jesteś żartem. Bóg mnie miłuje, mam ciężkie, ale uczciwe życie i daję sobie radę w mojej trudnej sytuacji. Należy mi się za to szacunek, a nie wyzywanie mnie od farsy!”. Już objaśniam to, co chcę przekazać. Otóż wyobraź sobie – drogi czytelniku - człowieka… mężczyznę… z jebitnym żółtym, żarówiastym kapeluszem w kształcie sombrero na głowie. Człowiek ten ma na sobie piękny garnitur, jest przystojny, porusza się elegancko i składnie mówi. Wszystko z nim dobrze… no ale ten kapelusz. Widząc takiego człowieka co pomyślisz? Farsa, żart... idiota - kto zakłada żółty, dziwaczny kapelusz do tak eleganckiej całości – to przecież nie pasuje! Okazuje się jednak, że ten człowiek to popularny aktor, garnitur jest przeciętnie tani, a kapelusz jest od Armatniego i ma być lansowany. Co będzie za chwilę modne na świecie? Oczywiście żółty, paskudny, żarówiasty kapelusz. Ten kapelusz będzie szanowany, będzie dostawał nagrody, będą się w nim pojawiały inne osoby. Sam kupisz sobie w końcu taki kapelusz, albo pogodzony z losem, że farsa stała się preferowanym zwyczajem, przebąkniesz w końcu: „no podoba mi się, może być, taka moda”. W efekcie, omamieni modą ludzie będą mówili o żółtym,

Page 16: Cztery Rzeczywistości Świata

16

paskudnym, żarówiastym kapeluszu, będzie to ich tematem dnia, a całe zastępy chińskich dzieci będą szyły podróbki tego kapelusza, żeby biedniejsi mogli kupić sobie podobny. Podobna sytuacja wydarzyła się w rzeczywistości 1D. Przyszedł człowiek w garniturze, dostał wystarczające zaplecze „lansu” i powiedział tak: „ja wiem lepiej od was, macie się mnie słuchać, robimy tak i tak.”. Na początku ludzie pomyśleli: „chyba robisz sobie jaja, gościu”. On niewzruszony ową ludzką zadumą rzekł: „słuchają mnie już inni (i pokazano klaszczący tłum), a w razie sprzeciwu to tutaj mam wojsko i policję. Robię to dla waszego dobra i dla waszego bezpieczeństwa. Inaczej czeka Was zagłada!”. Obserwatorzy podrapali się wtedy po głowach i przemyśleli sprawę jeszcze raz: „Hmmm… Zagrożenie? Mam być bezpieczny? W sumie to człowiek dobrze gada, ludzie go słuchają, wojsko jest za nim, to ma chyba rację. Niech więc będzie tak jak mówi.”. Następnie ukazały się hujowe efekty pracy tego człowieka, a lud z markotnym spojrzeniem powiedział: „to nie jest to, lecz on dalej dobrze gada, ludzie go słuchają, ma wojsko… może to ja czegoś nie kumam?”. Zdezorientowani „poddani” widzieli efekty jego pracy dalej i dalej, było gorzej, chaotyczniej, dziwniej, trudniej, aż w końcu absurd rozrósł się to do tego stopnia, że powiedzieli sobie: „a huj tam… taka moda na ten „żółty kapelusz”, to niech już sobie będzie”. Tak powstała polityka. Polityka, która jest tylko po to, żeby kłamstwo brzmiało jak prawda – po nic innego. Widać, że jest to pojebaństwo, a pierwszy, wymiotny odruch i podejrzliwe spojrzenie w stosunku do polityki jest dobry, no ale… taka moda. Ludzie ani się obejrzeli i niemal wszyscy noszą żółte, obrzydliwe, żarówiaste kapelusze. Do garniturów, do jeansów, do dresów, nawet do kąpielówek. Zapisujecie się do partii, głosujecie na partie, rozmawiacie o partiach, emocjonujecie się partiami i kłócicie się o partie, a za tą ostatnią bramą iluzji, którą jest polityka kryją się realia, na które nikt poważny by się nie zgodził - dlatego tak wielu jest żartem, farsą. Żeby opisać sprawnie zdarzenia odbywające się wokół nas, to nie da się tak w dwóch słowach, ani w dwóch zdaniach. Najlepiej pasuje tutaj stwierdzenie: „wszystko jest na odwrót”, ale i to jest zbytnim uproszczeniem. Bo jest jeszcze gorzej niż „na odwrót”. Rzeczywistość, w której ludzie trwają, a często nie zdają sobie z niej sprawy, jest oparta na strachu. Strach jest tutaj motywem przewodnim, bo lęk przed czymś jest jednym z najniższych czynników motywacyjnych i łatwo jest dzięki niemu zmotywować całe masy do durnych postanowień. Dodatkowo kiedy jest zbyt duży to potrafi sparaliżować. Nie od dziś wiadomo, że nowoczesna medycyna troszczy się o swoje choroby - ona z nich żyje. Pasożyty tego świata dobrze znają ten mechanizm i stosują go permanentnie na naiwnej ludzkości. Żeby oddawać swój los w ręce ludzi, którzy nie potrafią za wiele, nie myślą o Twoim losie, a tylko opowiadają dyrdymały w

Page 17: Cztery Rzeczywistości Świata

17

telewizji musisz się bać. Bać się śmierci, bać się o swoją wolność, bać się że stracisz pracę, bać się kryzysu, bać się o swoją rodzinę, bać się, że nie będziesz miał wystarczająco dużo pieniędzy, bać się, że zachorujesz, bać się, że będziesz gorszy od sąsiada, bać się, że terroryści Cię zaatakują, bać się, że Ruscy Cię zaatakują, bać się końca świata, bać się policyjnej pały i bać się globalnego ocieplenia... z każdej strony czeka na Ciebie w życiu zagrożenie. Wystarczy włączyć wiadomości w telewizji i „leci”: śmierć, kradzież, dziurawa droga, śmierć, kradzież, dziurawa droga, gwałt, śmierć, kradzież, dziurawa droga, gwałt, kryzys. I tak dzień w dzień. To wszystko okraszone chwilowym, odstresowującym przerywnikiem o Panu Zenku, który z jednym okiem, z jedną ręką i z jedną nogą przejechał całą Polskę na rowerze jednokołowym. Pochodne tej „telewizyjnej rzeczywistości” są widoczne na innych frontach. Internet, prasa, radio sieją strach całymi garściami, na przemian z informacją o tym, że nic się nie da zrobić i durną rozrywką. Trend, który wyznacza telewizja nie jest przypadkowy, a ludzie łykają go jak prawdę objawioną, nie zastanawiając się nad konsekwencjami jakie za sobą niesie. Propaganda potrafiła przekonać Niemców i Rosjan by salutowali i czcili sadystyczne i niezrównoważone ikony, więc dobrze by było, gdyby każdy zastanowił się czy aby na pewno obecny przekaz jest czysty od ukrytych intencji i chodzi tylko o „dziurawe drogi”. Bo jak się okazuję nie trudno przekonać Polaków, że kupowanie mieszkań za zagraniczne kredyty jest dla ich dobra, że GMO również jest dla ich dobra i że Unia Europejska to sukces. To, że Polaków nie stać we własnym kraju na dzieci również jest dobre, a jakby ktoś śmiał się nad tym wszystkim zastanowić, to proszę bardzo: tutaj jest historia o cyckach celebrytki. Ci sami, którzy mówią do narodu „zaciskaj pasa, jest trudno, life is hard, robimy co możemy”, nie zaciskają pasa, mają łatwo, life is dla nich easy i nie robią za wiele. Makler Alessio Rastani powiedział w wywiadzie dla BBC, że to Goldman Sachs rządzi światem. Trudno się z nim nie zgodzić, bo tam gdzie są pieniądze są i nasi siejący strach władcy. Czy ktoś naprawdę wierzy, że George W. Bush - człowiek który sam nie potrafi zawiązać sznurowadeł – naprawdę rządził Ameryką? Albo czy na przykład… Napieralski, człowiek z syndromem downa, rozdający z rana jabłka i uśmiechający się jak głupi do sera, mógłby godnie reprezentować Polskę? A dostał przecież w wyborach prezydenckich od durnego narodu 17% poparcia! Władcy tego świata dobrze wiedzą, że dzisiaj wystarczy ubrać dupę w garnitur, zawiązać mu kurwa mać krawat, lakierki jakieś nałożyć, kilka tysięcy ludzi poskanduje „Napieralski, Napieralski” i powstaje lider. A przecież owy – przykładowy – Napieralski to bidny, chory na główkę człowiek, co mu się wysoki status społeczny wymarzył, żeby się w rodzinie miał czym pochwalić. Wystarczy jednak takiego dobrze udekorować, żeby był do przyjęcia dla bydła i gotowe. No co? Źle mówię? No kurwa, wziąć komórkę na spotkanie z prezydentem USA i robić zdjęcia, żeby się potem na fejsie pochwalić to kim

Page 18: Cztery Rzeczywistości Świata

18

trzeba być? Skoro jesteś wybrany przez sporą grupę wyborców i reprezentujesz ich, to przecież ty masz siłę w swoim regionie i w swojej partii, która jest na całą Polskę i ty, jak jakiś palant cykasz sobie fotki z Obamą, jakbyś boga zobaczył? Co trzeba mieć w głowie, żeby tak działać? Niewiele… Obamę należy przecież traktować tak samo jak resztę kutasów, co ludziom dyrdymały opowiadają, tylko że ma trochę więcej pieniędzy, więcej zaplecza, droższe garnitury i modniejsze lakierki. Oprócz tego niczym się nie różni. NICZYM. Prawdziwi władcy tego świata, ukryci za marionetkowymi rządami, przygotowali plan dla „Janów” w Polsce i na całym świecie, konsekwentnie dążąc do swojego celu. O tym w telewizji nie mówią i nigdy nie powiedzą, ale ja chętnie Ci – drogi czytelniku - o tym opowiem. Porzucając wiarę w politykę ruszamy po nitce do kłębka, do źródła, gdzie siedzi władza naszego świata. Wszyscy w narodzie polskim życzą sobie przy wszelkich okazjach zdrowia, więc pójdźmy tym tropem. Taka np. pani Kopacz. Można się domyślać, że ona może i nawet szczerze wierzy w to, co robi – ona się wypowiada, ona podejmuje „jakieś tam” decyzje przekazywane do publicznej wiadomości, żeby potem ludzie w hierarchii niżej te decyzje respektowali. Ale czy to ona jest tym „myślącym”? Tym ostatecznym mózgiem całej operacji? Kiedy była Ministrem Zdrowia kto jej dawał prawdziwe decyzje do ręki? Czy ona się znała na produkcji leków? Czy ona zna działanie leków? Czy ona zdaje sobie sprawę, że firmy farmaceutyczne zarabiają na lekach 10000% ich wartości? Czy ona jest w stanie wydukać z siebie coś więcej niż ogólniki i odpowiedzi pod ostrzałem „wyśmienitych” pytań Moniki Olejnik? Nie. Ona słucha pana, który jedną nogą pracuje dla niej jako doradca, a drugą nogą pracuje jako doradca firm farmaceutycznych. I ona podejmie takie decyzje, które będą najlepsze z punktu widzenia tego doradcy. Nie lepiej będzie z kolejnym Arłukowiczem i nie lepiej będzie z kolejnym Kowalskim, który pojawi się jako minister zdrowia. Jakich decyzji chcą firmy farmaceutyczne? Takich, które przysporzą im klientów, żeby mogli sprzedawać, sprzedawać i jeszcze raz sprzedawać. Średnia życia amerykańskich lekarzy to 53 lata, więc kiedy świat leczą ludzie umierający w średnim wieku, to chyba coś jest nie tak. Co więc takiego sprzedają firmy farmaceutyczne, że nawet lekarze nie potrafią dożyć sędziwego wieku? Sprzedają to, co pozwoli im jak najdłużej drylować kieszenie pacjenta, a jak się pacjent ocknie, że go w huja robią to już dawno pieprznie w kalendarz. Bo zdrowy pacjent to nie klient. Czy to nie potężna ironia, że skutkiem ubocznym lekarstw na depresję są skłonności samobójcze? Czy nie dziwnym faktem jest, że w pełni uleczalny rak, w USA leczy się przymusowo tylko chemioterapią, która ma jedynie 5% skuteczności? Jeśli wymyśliłbyś samochód, który działałby tylko w 5%, to czy zostałby on dopuszczony do produkcji? Nawet pomimo tego, że reszta

Page 19: Cztery Rzeczywistości Świata

19

jeździłaby konno, nikt nie kupiłby samochodu niesprawnego w 95%. Tymczasem interferon, który kosztuje 100.000 złotych i który jest odpadem kwasu l-ascorbinowego sprzedaje się jak świeże bułeczki. Swoją drogą sam kwas l-ascorbinowy podawany w dużych dawkach leczy raka i kosztuje… jakieś 5zł - jest w aptece pod nazwą Witamina C. Dowody na to, że wysokie dawki Witaminy C leczą raka uzyskał niemiecki lekarz i naukowiec dr Gerson, lecz jego odkrycie nie za bardzo jest „po drodze” farmaceutycznym molochom, bo rak to przecież dochodowy biznes. A i łatwo go w ludziach wyhodować, dając im aspartam (słodzik), GMO, żywność ubogą w składniki odżywcze, czy zupki w proszku. Dwukrotny laureat nagrody Nobla Linus Pauling napisał na temat terapii dr. Ratha (innego z czołowych badaczy i lekarzy pasjonatów witaminy C) przed śmiercią: „Twoje odkrycia są tak ważne, ponieważ dotyczą milionów ludzi i zagrażają wielkim gałęziom przemysłu. Pewnego dnia mogą wybuchnąć wojny, których jedynym celem będzie zahamowanie dostępu do rozpowszechnienia twoich przełomowych odkryć. Wówczas nadejdzie czas próby, kiedy będziesz musiał stawić opór!”. Więc czy taka firma farmaceutyczna powie doradcy Pani Kopacz, żeby powtórzył jej, że ma teraz Polakom dawać na raka Witaminę C za 5zł, żeby ich wyleczyć? Nie. Będą napierdalali w naród interferonem aż wszyscy kurwa mać będą świecić! I tak oto powstaje sposób „po nitce do kłębka”, o którym wspomniałem wcześniej. Dlatego ta polityka z TVNu, Polsatu i Publicznej to tylko „wibratory, świńskie ryje i pistolety” – dosłownie i w przenośni. Oni nie zrobią nic, co byłoby szkodliwe dla prawdziwej władzy. Jeśli ktoś szuka w polityce „liderów” to wystarczy cofnąć się parę lat wstecz i popatrzeć na Jaruzelskiego. Media wmawiały narodowi, że to jest „ta władza” – że to jest ten jedyny człowiek u władzy, który wie lepiej od narodu i zapewnia mu bezpieczeństwo. Łysiejący facet, ze szkłami na oczach jak denka od butelek, niski, przygarbiony, chudy, zniewieściały – to jest mąż stanu?! To jest generał? Człowiek, który na usługach komunistów w swoich donosach/raportach szlaczkami podkreślał najistotniejsze kwestie?! To jest kpina z ludzi, a nie maż stanu. Dmuchanych figur było i jest w polskiej (i światowej) polityce bardzo dużo. Media pokazują cały ten cyrk, a politycy udają, że sprawnie „zarządzają”. O szkodliwości grupy jaką jest kłamliwa, złodziejska i mafijna banda polityczna niech świadczy świadectwo nieżyjącego już senatora PO - Pana Antoniego Motyczki - który świadomie i w związku z tym, że nie miał już nic do stracenia postanowił opowiedzieć jak banda mami naród sloganami, a od drugiej strony rozpierdala kraj po całości. Antoni Motyczka był przewodniczącym senackiej podkomisji Gospodarki Narodowej, gdzie miał przyjemność z zamówieniami publicznymi. Był też wykładowcą na politechnice i przedsiębiorcą, który zatrudniał ponad 500 ludzi. Powiedział on tak:

Page 20: Cztery Rzeczywistości Świata

20

„Takiego rozgardiaszu i takiego draństwa jakie jest teraz, jeszcze nie było. Przykładami mogę sypać. Najbliższa sprawa w tej chwili: budowa autostrady A1 na odcinku Gorzyczki, granica państwa i Sośnica. Autostrada nie zostanie oddana do użytku, a to z prostej przyczyny - jest cała gotowa, akurat mieszkam przy tej inwestycji – że panowie profesorowie, którzy opiniują ekspertyzę o tej autostradzie mają interes własny, aby to po prostu wywrócić. Jeżeli my powołujemy ekspertów, a ci eksperci mają osobisty interes w tym, żeby nie dopuścić do realizacji projektów, to takie są efekty, jakie są. Pan, który jest głównym projektantem, to gość który zaprojektował kilkadziesiąt mostów na terenie Polski i nie tylko Polski. Praktycznie powiedziawszy w całej Europie. Most, który on w tej chwili zaprojektował jest trzeci w świecie o takiej konstrukcji. Most, który po prostu znalazł opinię u oceniających projekt, pozytywną. Natomiast firma Alpine Bau, a potem Alpina, miały do niego odpowiednie pretensje, zastrzeżenia, bo to było miejsce, w którym należało po prostu wywrócić ten projekt i przedłużyć umowę oraz wystąpić o dodatkowe środki. Dziś mówimy o zapłacie dla małych i średnich przedsiębiorstw. Małe przedsiębiorstwa to jest 50% gospodarki narodowej. Zwróćmy też uwagę na to, że ci ludzie, którzy pracują w tych małych firmach przychodzili do mnie i pytali co mają zrobić? Mówili: „Panie: myśmy nie zapłacili ludziom, ja nie zapłaciłem już trzy miesiące. Ludzie na mnie klną i narzekają i słusznie, że to robią, bo do kogo mają się zwracać, jak nie do swojego przedsiębiorcy. Ale przedsiębiorca nie jest cudotwórcą. Z rękawa nie wytrzepie pieniędzy.”. Lekceważy się nie tylko firmy budowlane, ale wszystkie firmy. Dosłownie wszystkie firmy. Ustawa, która w tej chwili preferuje najniższą cenę to ustawa zła, chora i ustawa, która powinna być jak najszybciej zlikwidowana. Ale nikt o tym nie mówi i nie będzie mówił, bo każdy nabiera wody w usta – niech się martwią inni. Inwestorzy, tacy jak w gminach, to przecież mają interes własny, a urzędnik chce mieć święty spokój – on nie chce się potem tłumaczyć, on nie chce mieć problemów, on nie chce mieć jeszcze dodatkowych kłopotów ze swoim burmistrzem, prezydentem itd. Ze względu na to, że nie mam nic do stracenia, pozwalam sobie na powiedzenie prawdy. Jestem już w takim wieku, że jedynie mnie mogą posłać na emeryturę, a już tą emeryturę mam. Nie po to wyszedłem dzisiaj przemawiać, żeby straszyć. Jeżeli my w przeciągu bardzo krótkiego czasu nie doprowadzimy do nowelizacji ustawy o zamówieniach publicznych to, to o czym mówimy dziś to tylko pryszcz. To jest naprawdę niewielka ilość pieniędzy, na którą oszukano ludzi. Potrzebna jest ustawa, która pozwoli przedsiębiorcom żyć. Przykład: Nie kto inny jak Alpine Bau z góry powiedziała: „Weźmiemy polskich wykonawców, weźmiemy polskie podmioty gospodarcze, oni to za nas zrobią, a my skasujemy.”. Kwota przetargu opiewała na 20% dla Alpinie, a 80% niech się reszta bije. To jest ździerstwo. To jest okradanie polskiego przedsiębiorcy. A nasz przedsiębiorca siedzi po cichu i nic nie

Page 21: Cztery Rzeczywistości Świata

21

reaguje. Nasz przedsiębiorca jest zastraszony. Obawia się, że będzie miał konsekwencje, roboty nie dostanie. CBA nic nie robi w tej materii. Nic nie zrobią, dopóki my sami sobie nie pomożemy. Moi koledzy – przedsiębiorcy – którzy ze mną współpracują, przychodzą do mnie i mówią: „Chłopie, my już nie mamy innego wyjścia jak tylko sobie strzelić w łeb. Bo to nam pozostało i tylko jednej rzeczy nam brakuje. Nie mamy czym tego zrobić, bo inaczej byśmy się już dawno zastrzelili”. Jest to przykre, ale bardzo prawdziwe. Jeżeli chcemy zniszczyć ten kraj, chcemy zniszczyć to państwo, ustalmy ustawę, która niszczy polskich przedsiębiorców – i taką ustawę mamy.” W taki sposób załatwia się interesy na „górze”. Nie w demokratycznych urnach, nie przez dobrą wolę, nie przejrzyście i transparentnie tylko mafijnie, przekrętami, znajomościami i aby jak najwięcej na przekręcie zarobić. Tę chciwość i pazerność klasy „rządzącej” wykorzystuje prawdziwa władza. Każdy widzi, że politycy mówią jedno, robią drugie, a myślą trzecie... Mówią to, co durny lud chce usłyszeć, a potem realizują jakąś całkiem inną, odwrotną agendę. Który by to nie był rząd w tym kraju, obojętnie kiedy wybrany zawsze wszystko idzie w stronę dupy. Naród wybrał kurwa mać komunistę dwa razy prezydentem, bo ładnie wyglądał i małżonkę miał fajną. Najpierw zgodnie z ideologią by każdego Polaka pałą napierdalał, a potem został ich przywódcą… Żeby było śmieszniej, to ślub jego córki pół narodu oglądała z rozdziawioną gębą. Wyborcy dopuścili do władzy SLD, dając im prawie 50% poparcia! W quasi-demokratycznym ustroju dopuścili do władzy byłych komunistów, co najzwyczajniej w świecie mogą już tylko chcieć jedynie ten kraj okraść i podpalić - nic więcej. Politycy nie marzą o wolnym społeczeństwie, traktowanym w sprawiedliwy sposób, żyjącym w dobrobycie. Najwyżsi w ich hierarchii marzą o pieniądzach, laurach, zaszczytach i Noblach. Ci, którzy są niżej, marzą o kasie i prestiżu, a ci, co są najniżej marzą o tym by odbierać „diety”. I tyle chcą od narodu politycy. Do tego obywatele zawsze wybiorą największych złodziei. Jedni kradną mniej, drudzy więcej, ale zawsze wybór pada na przemistrzów w tej kategorii. Kilka partii złodziei do wyboru, a wyborcy zawsze na czuja wybiorą największe zło. Wychodzi na to, że ludziom nie można dawać wybierać! Największych złodziei w historii (SLD), zastąpili jeszcze bardziej największymi złodziejami w historii (PO). To nie jest jednak „pech” czy „zły traf” – to jest wpływ propagandy. Dr Edward Bernays, ojciec dzisiejszego Public Relation, pisał: „Jeżeli zrozumiemy mechanizm i motywy grupowego myślenia, stanie się możliwe kontrolowanie tych mas według naszej woli i ich sterowanie bez ich wiedzy.". W swojej książce "Propaganda" napisał tak: "Świadoma i inteligentna manipulacja zorganizowanych przyzwyczajeń i przekonań mas jest ważnym elementem demokratycznego społeczeństwa. Kto manipuluje ukryte mechanizmy społeczne,

Page 22: Cztery Rzeczywistości Świata

22

tworzy niewidzialny rząd, który jest prawdziwym władcą naszego kraju. Jesteśmy rządzeni, nasz rozum jest kształtowany, nasze gusta i guściki kreowane, nasze idee są w większości sugerowane przez mężczyzn, o których myśmy nigdy nic nie słyszeli. To jest logiczny wynik sposobu organizacji naszego demokratycznego społeczeństwa. Duże masy społeczne muszą w ten sposób kooperować, jeżeli chcą żyć w zrównoważonym, funkcjonującym społeczeństwie. W naszym społecznym zachowaniu i naszym etycznym myśleniu jesteśmy zdominowani przez względnie małą ilość osób, które rozumieją wzory myślenia i zachowania mas. To oni są tymi, którzy pociągają za sznurki, kontrolujące myśli i zachowania społeczeństwa.". To proste jak budowa cepa – trzeba tylko wiedzieć co i jak powiedzieć i co ludzie chcą usłyszeć. Bernays pisze dalej: „Amerykański przemysł filmowy jest największym podświadomym nośnikiem propagandy na świecie. Jest ogromnym dystrybutorem idei i opinii. Film może standaryzować idee i zwyczaje narodu. Ponieważ obrazy tworzone są by odpowiadać na wymagania rynku, odzwierciedlają one, podkreślają, a nawet wyolbrzymiają tendencje szerokich kręgów społeczeństwa, raczej zamiast stymulować nowe pomysły i opinie. Przemysł filmowy skorzysta jedynie z idei i faktów, które są w modzie.”. Wizjoner Aldous Huxley, w przedmowie do „Nowego Wspaniałego Świata” pisał: „W odniesieniu do propagandy pierwsi zwolennicy powszechnej alfabetyzacji oraz wolnej prasy przewidywali tylko dwie możliwości: propaganda może być prawdą, lub może być fałszem. Nie przewidzieli jednak, co w rzeczywistości stało się poza tym wszystkim w naszych zachodnich demokracjach kapitalistycznych – rozwój szerokiej branży komunikacji masowej, dotyczący głównie nie prawdy czy fałszu, poszedł w stronę nierealną, mniej lub bardziej nieistotną. Jednym słowem, nie udało im się wziąć pod uwagę, że człowiek posiadł niemal nieskończony apetyt na rozrywkę.”. Wracając na nasze podwórko: obiecują, że obniżą podatki i pobudują szkoły, mosty i koleje, a potem lud wrzuca głos do urny i podatki - myk - „w górę”, szkoły zamykają, nie ma „siana” nawet na kładkę, żeby sołtys położył przez rzeczkę w swojej wiosce, a kolej seryjnie zalicza „czołówki”… Wyborcy jednak nadal dają 30% poparcia – bez względu na wszystko. Nie łączą kabelki w głowie, co niektórych, oj nie łączą. Zapamiętaj więc że polityka zaczyna się na pieniądzach i kończy na pieniądzach. Pomiędzy zaś realizowane są założenia tych, którzy dają granty i honory. Obecnie w Polsce rządzi układ zawarty w Magdalence przy Okrągłym Stole. Układ jest taki, że Polaków przerzuca się z siłowego zniewolenia do finansowego zniewolenia, podstawia się nową władzę, a ludziom „tamtej epoki” daje ordery i honory, żeby dobrze żyli również w nowym systemie. Jak wygląda reszta, opowie bydłu Durczok z Lisem i realizujemy plan niszczenia Polski i Polaków. Tak to sobie tam w Magdalence postanowiono i skrzętnie się tego planu trzymają. Polska jest

Page 23: Cztery Rzeczywistości Świata

23

w stanie wojny, Polska jest sprytnie i podstępnie niszczona i Polskę chcą przejąć. Kraj z takim zaborowym CV jak my, nie ma prawa myśleć, że jest bezpieczny. Nie udało się nas – Polaków - wymordować, nie pomogły wojny, zabory, germanizacje i rusyfikacje żeby nas wytępić, to próbują inaczej. Tak, żeby szło po jak najmniejszej linii oporu oraz by każdy bunt był odpowiednio wykorzystany. Założenie jest takie żeby ludzi ześwinić i żeby jeszcze za to zapłacili i podziękowali. „Zaraz, zaraz, halo, halo, jaka wojna? Ja mam aparat cyfrowy, ja mogę do Niemiec wyjechać, ja mogę grilla rozpalić, nie ma żadnej wojny.” – myślisz sobie może. Tymczasem dowody na to, że wojna jest i wojna trwa, można znaleźć pod nosem. Czy kogokolwiek stać dzisiaj w Polsce na dziecko? Jeżeli jesteś młodym człowiekiem i nie masz bogatych rodziców, to czy stać Cię na posiadanie dziecka? Nie. We własnym kraju, tak naturalna rzecz jak dziecko jest dla ludzi takim obciążeniem finansowym, że dwoje rodziców pracujących na pełnym etacie ma problem z zarobieniem na godne życie trójki osób. Prędzej doświadczysz refundacji pigułek antykoncepcyjnych, czy legalizacji aborcji i eutanazji, niż godnych zarobków, by narodziny dziecka nie były „betonowymi butami”. Prędzej marnym socjalem i becikowym bydło omamią, zamiast oddać złodziejsko zabierane podatki. Żywność GMO, która powoduje raka, będzie niedługo gościła na każdym polskim stole. Przed wkroczeniem do Unii Europejskiej cała polska żywność była „bio”, a teraz „bio” stało się lepsze i droższe. Władza i bogaci będą jedli „bio”, kiedy 90% społeczeństwa będzie zapieprzała do hipermarketów po najtańsze, przemysłowe i ładnie opakowane produkty. Jakich emerytur naród się spodziewa? Większość z Was – drodzy czytelnicy - z pewnością wie, że jest źle. Powiem więcej: jest przejebane. I to przejebane mocniej niż to sobie wyobrażasz. Wszyscy przecież widzą jak wygląda sytuacja emerytów dzisiaj: dwunastoletnia, wypłowiała kurtka, dziesięcioletni beret i dylemat: leki, czy żywność? Uwierzcie wszyscy, że te rzeczy będą luksusem dla młodych, bo oni są w duuużo gorszej sytuacji. I to, że wiek emerytalny będzie w okolicach 70 lat to jest to najmniejszy problem. Zakład Utylizacji Szmalu – w skrócie ZUS – dla ludzi w wieku 20+ przewiduje stopy zastąpienia na poziomie 10-30% (Każdy może to sprawdzić na oficjalnej stronie ZUSu. Jest tam oficjalna prezentacja, w której jest ładnie napisane, że szmalu nie będzie i huj). Oznacza to tyle, że jeśli osoba 20+ będzie zarabiała całe życie 3000PLN to dostanie 300-900PLN emerytury. Jeśli będzie zarabiała 2000PLN, to emerytura wyniesie 200-600PLN. Z drugiego filaru średnia emerytura wynosi niecałe 100PLN (średnia, bo najniższe to około 30PLN). Swoją drogą drugi filar został już doszczętnie rozpieprzony przez pana Tuska, ale na pocieszenie powiem Ci – drogi czytelniku – że istnieje projekt ażeby na 10 lat przed osiągnięciem wieku emerytalnego WSZYSTKIE OSZCZĘDNOŚCI z OFE wjebać do ZUSu. Z polskiego na nasze? Zapierdalasz jak murzyn na plantacji, po to żeby na koniec

Page 24: Cztery Rzeczywistości Świata

24

NIE MIEĆ NIC. Żadnych oszczędności, żadnych pieniędzy, żadnych perspektyw. To nie jest wizja „pro-life”, to jest wizja „dead-now” i to robi Twój, „demokratycznie” wybrany rząd. Idziemy dalej: Skąd bierze się dług państwa i kto go spłaci? Otóż jest to bardzo ciekawa sprawa. Pan premier wraz z ministrem ustalają budżet na każdy nadchodzący rok. Jeszcze zanim zostanie dokończone liczenie potencjalnych zysków z podatków, ustalana jest „dziura budżetowa”. Mondre głowy planują ILE IM ZABRAKNIE w nadchodzącym roku. Dokładnie tak to wygląda: rząd stwierdza, że może sobie pozwolić na XXX mld deficytu, po czym najzwyczajniej w świecie świadomie wydaje pieniądze, których nie ma! Gdybym ja wydawał więcej niż zarabiam, to po roku takiej egzystencji byłbym zapewne menelem. Nie wiem jak Ty, ale ja nie chcę być rządzony przez ludzi, którzy świadomie obarczają mnie swoim deficytem, który wynika z ich nieudolnego (celowego) zarządzania – a takie praktyki czyniła KAŻDA partia rządząca po roku 1989. Kto potem te długi spłaci? Nieudolni zarządzający? Jasne, że nie. Będziesz z tej emerytury 900zł, oddawać 450zł w ramach długu, który narobili idioci… albo odpracujesz to na emeryturze. Kolejna sprawa to oddawanie do centrali ponad połowy swoich ciężko zarobionych pieniędzy. Tym bardziej, że stawki w Polsce są żenująco niskie. Dla mnie 1500PLN brutto za pełen etat brzmi jak kpina i kpiną jest. Za takie pieniądze mogę co najwyżej prowadzić wegetację, a nie pełnoprawne życie, w którym można sobie pozwolić na odrobinę luksusu, a co dopiero na marzenia. Chyba życie powinno polegać na spełnianiu marzeń, a nie na pchaniu nieudolnego systemu do przodu i bezmyślnej orce za niewolnicze stawki? Co ciekawe, możliwym jest zarówno utrzymanie wpływów do budżetu, jak i utrzymanie niskiego poziomu podatków. Zainteresowanych odsyłam do hasła „prawo Laffera”, które było przetestowane już w niejednej sytuacji. Nie ma więc się co dziwić nikomu, kto pracuje „na czarno”. Nie ma żadnego sensu wypieprzać pieniądze w ZUS, który i tak ich nie odda. Tym bardziej, że kolejne systemowe „asy” w tym kraju, czyli służba zdrowia to niemniejsze szkodniki. Oprócz oczywistej nieudolności w działaniu, szczepią nas szczepionkami, które zawierają rtęć, aluminium i inne świństwa, a nie powinny one w żadnym wypadku dostać się do ludzkiego ciała. Bum na alergie, choroby układu oddechowego i autyzm nie wziął się przecież znikąd! Dawniej była chociaż selekcja naturalna, a jak teraz nazwać próbę ograniczenia ludzkości na Ziemi przy użyciu szczepionek? Co to za rodzaj selekcji? To jest masowe morderstwo! Do tego genetyką tłumaczą eugenikę, którą otwarcie praktykują na społeczeństwie, tylko naród kurwa mać ślepy i zajęty cyckami celebrytki, problemem alkoholowym aktora, bo zapił i przejechał kogoś nowiuśkim Lexusem, ulubionym serialem i galeriami handlowymi. Życie „made in TV” stało się valium dla mózgów, by nikt nie zauważył, że prawdziwi władcy chcą zgnieść, splugawić i wydymać każdego. Te wszystkie zabiegi i wiele innych, na różnych płaszczyznach mają na

Page 25: Cztery Rzeczywistości Świata

25

celu perfidną eksterminację narodu polskiego oraz populacji całego świata. Tak, ja wiem jak to brzmi – dla przeciętnego „Jana” to science-fiction. Niestety dla „Janów”, plan prawdziwej władzy wobec Polski jest taki, że mamy w efekcie żebrać i ze śmietnika wyjadać w swoim własnym kraju. Być może – drogi czytelniku - jeszcze nie dowierzasz, ale zastanów się dobrze nad tym. Ja nie piszę, że to Ty akurat umrzesz i to zaraz. Że to Ciebie zaraz dopadnie coś złego. Po prostu jeśli w miastach prawie co drugi nie pracuje, a jak pracuje to najczęściej nie zarobi nawet 2000zł, a na polskich wsiach bieda aż dupą szczeka to bez krwi, jaką są pieniądze w tym finansowym systemie, naród daleko nie pociągnie. Bez krwi nie da się żyć i obecny perfidny ucisk jest na większość celowo nakładany. Radzę każdemu intensywnie pomyśleć o przyszłości swojej i przyszłych pokoleń. Zamiast spierdalać tam gdzie łatwiej, trzeba stawić racjonalny opór tej sadystycznej wizji elit. W naszych rękach leży przyszłość każdego z Nas – ta bliższa i ta dalsza. Trzeba kurwa mać pójść wreszcie po rozum do głowy i przestać użalać się nad nieudolnością rządu tworzonego przez PO, czy przez PIS, bo te dwie partie mało się różnią, obydwie kradną i nie mają pojęcia jak zapobiegać ludzkiej niedoli. Przecież to nie ludzie powinni być dla rządu, ale rząd dla ludzi. Tylko szaleniec może robić wciąż to samo i liczyć na inny efekt, dlatego nie zdziwcie się wyborcy, jak zagłosujecie ponownie na kogokolwiek z obecnej bandy, a VAT wzrośnie do 25% i kolejny teletubiś okaże się pedałem. Za 30 lat, albo i szybciej będziecie w większości dupę ręką podcierać, bo na papier toaletowy nie będzie was stać - tak to będzie wyglądało. Nie jest przecież tak, że tego naszego świata nie można lepiej poukładać. Można go poukładać o wiele lepiej tylko uwierz wreszcie, jeśli nie wierzysz, że w tym kraju celowo wprowadza się i podtrzymuje hujowe rozwiązania, po to by elita na tym korzystała, a większość narodu, która nie nakradnie, zdechła wpizdu. Sama emigracja zabierze niedługo 5 milionów ludzi! Z jednej strony sytuacja społeczna, z drugiej strony styl życia, do tego trochę nas podtrują, starsze pokolenie, które jeszcze rozumie powagę sytuacji w końcu umrze, młodych poszczepią rtęcią i ani się obejrzymy, a będzie nas dwa razy mniej. Jeżeli Twoje państwo działa tak, że robi wszystko aby obywateli Twojego kraju było jak najmniej, to Twoja władza jest do dupy – to jest prosty i logiczny wniosek. Bo Nas – Polaków - to by i 80 milionów zmieściło się bez problemu w tym kraju. Wystarczy, że za minimalną pensję można by utrzymać rodzinę, rozwiązania administracyjno-prawne byłyby pro-ludzkie, a jak obywatel chce od dzieci odpocząć to nie szczepi ich, żeby je uśpić, tylko wynajmuje opiekunkę i leci do Zakopanego na tydzień – bo stać go na to. Tak powinno być, tak to powinno działać i wtedy Polaków będzie przybywać. To nie jest żadna fanaberia, domysł, ani wydziwianie w treści, którą teraz czytasz tylko ONI są, ONI istnieją i ONI chcą Cię zabić. Do tego jeszcze na tym zarobią. Ma być nas mało, mamy być wykupieni, mamy być zadłużeni i mamy być w efekcie

Page 26: Cztery Rzeczywistości Świata

26

podbici. Mamy być głupi, mamy wierzyć władzy, mamy trwać w strachu i poczuciu straty i mamy się z tego cieszyć i powtarzać, że „tak musi być”. To nie jest proces na 5 lat, to nie jest proces na 10 lat, to jest proces na pokolenia i to właśnie trwa. Nie jest tak, że jest źle, ale jakoś to idzie, życie się toczy, można zapić ryja w sobotę, można chodzić tylko i wyłącznie do pracy i życie wokół będzie się kręciło. Nie jest tak, że obecne działania prowadzone na szkodę tego kraju nie będą miały w przyszłości konsekwencji. Jeśli nie zareagujesz – drogi czytelniku - jeśli się nie wkurwisz i nie zaczniesz (dla własnego dobra) przeciw temu działać, to będzie coraz gorzej... aż osiągniemy poziom Czadu. Staczamy się kurwa mać od Kopernika, który świat olśnił, że Ziemia nie jest jego pępkiem, do ochlaptusów, którzy zrządzeniem losu zostają naszymi prezydentami i pijani nie potrafią nawet pionowo ustać, kiedy trzeba. Nie ma przypadku w kryzysie i trudnych warunkach, które zostały dla Polski przygotowane. Nie jest tak, że mamy się męczyć, bo to prowadzi do jakiegoś lepszego efektu. W średniowieczu ludzie zapierdalali na władców i swoich panów oraz żyli pokornie żeby to piekło na ziemi zrekompensować sobie po śmierci. Ludzie w Polsce też jakby chcą czekać aż przyjdzie śmierć i… polepszy ich życie - jak się okazuje ciemnota nie prysła wraz z wynalezieniem druku. Niemiecki marszałek Bismarck tak powiedział o Polakach: "Bijcie Polaków tak długo, dopóki nie utracą wiary w sens życia. Współczuję sytuacji, w jakiej się znajdują. Jeżeli wszakże chcemy przetrwać, mamy tylko jedno wyjście - wytępić ich.”. Żeby dokładnie zrozumieć o co mu chodziło warto poczytać o czymś co nazywa się "DRANG NACH OESTEN" („Pochód na wschód.”). Obecnie nie potrafimy przewidzieć przyszłości, nie za dobrze potrafimy zrozumieć znaczenia zdarzeń aktualnych, a o przeszłości wiemy tylko tyle, co powiedzą nam o niej inni – to jest smutne, że naród bardziej interesuje jakie spodnie miał na dupie tydzień temu Wojewódzki, niż to co się wokół dzieje i może się wydarzyć. Dlatego warto w kilku słowach przypomnieć wydarzenia sprzed niemal ośmiuset lat, których konsekwencje – jak się okazuje - do dzisiaj zagrażają Polakom. Na początku XIII wieku Hermann von Salza, wielki mistrz zakonu krzyżackiego, doszedł do wniosku, że pobyt w Palestynie jest zbyt niebezpieczny i zaczął szukać miejsca w Europie. Po krótkim pobycie na Węgrzech, w 1226r. Krzyżacy trafili na ziemię chełmińską zaproszeni przez Konrada Mazowieckiego namówionego przez Jadwigę, żonę Henryka Brodatego, a szwagierkę króla Węgier Andrzeja II, który to właśnie wypędził Krzyżaków za łamanie umów i nielojalność. Przyszła śląska święta nie wiedziała, że następstwem jej rekomendacji, będzie sprowadzenie na Polaków i ludy nam najbliższe sprawców bezlitosnej grabieży, rozpasanego okrucieństwa, mordowania kobiet i dzieci. Od roku 1308 do 1945, przez 637 lat Polacy masowo ginęli z rąk Krzyżaków i ich ideologicznych następców z łupieżcą Śląska Fryderykiem II, katem Polaków Bismarckiem i ludobójcą Hitlerem na czele. O tym

Page 27: Cztery Rzeczywistości Świata

27

na zachodzie Europy wielu słuchać nie chce. Widać wśród piewców tolerancji wykorzystywanej do propagandowych nagonek na Polskę nadal obowiązuje rasistowska zasada SLAVICA NON LEGUNTUR – pism słowiańskich nie czyta się. Jeszcze przed Bismarckiem, naród miejscowy, żyjący pomiędzy Łabą, a Odrą posługiwał się językiem słowiańskim. Nawet przed drugą wojną światową miejscowy lud żyjący pod Berlinem, posługiwał się mową słowiańską. Nowi władcy świata nakreślili jednak nowy plan i zwali go „globalizmem”, w którym to ideologia „tożsamości narodowej” mocno im przeszkadza. Globalizację wprowadza się przez mieszanie ras i narodów, aby nie było sprzeciwu przeciw centralnej władzy świata. Wprzęga się w to wymieszane wierzenia religijne, by zapanować nad świadomością narodów. W TV coraz częściej słyszymy o młodzieży, nazywającej siebie „europejczykami” wyzutymi ze świadomości narodowej. Nie ulega wątpliwości, że to bzdura propagandowa, która wskazuje na zamierzenia autorów globalizmu. W tym miejscu musimy sobie wszyscy wreszcie uświadomić, że wierzenia religijne panują nad naszą podświadomością zarządzającą uczuciami, były i są używane jako narzędzie polityczne do tworzenia nowych świadomości narodowych i niszczenia świadomości w podbitych narodach. Pół biedy, kiedy religia jest narodowa i służy narodowym interesom - nieważne jak nazywamy Boga, byle był nasz i służył naszym interesom. Jeżeli natomiast służymy obcym bogom i służymy obcej władzy, to walczymy z własnym narodem, walczymy z samym sobą i naszym potomstwem – i to się dzieje w czasach nowożytnej Polski. Sama ideologia zwana „tożsamością narodową” narodziła się tuż przed pierwszą Wojną Światową i służyła do germanizacji i rusyfikacji poprzez rozdrobnienie. W jej efekcie narodziły się nowe narody, ponieważ dotychczas Ukraińcy, Białorusini i Żydzi byli jedynie wyznawcami innych wierzeń religijnych. Cóż z tego, że poczynając od Łaby po Okę, włączając w to Węgry, mamy jeden kod genetyczny – najczystszy ze wszystkich ludów świata – kiedy pojęcie świadomości narodowej mamy popaprane. Teraz wystarczy stworzyć odpowiednie warunki i napuścić jednych na drugich, a wyrżniemy się wzajemnie. Nowe ideologie – nie tylko religijne - podzieliły, jeszcze niedawno „jeden naród”, a ręce z tego powodu zacierają prawdziwi architekcie globalizmu. Musimy wszyscy zrozumieć, że jesteśmy narodem, który przeszkadza światowym elitom. Jesteśmy narodem, który odpowiednio kształcony i wartościowo wychowywany może stać się ze swoim terytorium potęgą. Władze amerykańskie znalazły po wojnie w jednym z bunkrów frankfurckich tajny memoriał Adolfa Hitlera do Heinricha Himmlera z 4 marca 1944 roku, a brzmiał o tak: „Polacy są najbardziej inteligentnym narodem ze wszystkich, z którymi spotkali się Niemcy podczas tej wojny w Europie... Polacy według mojej opinii oraz na podstawie obserwacji i meldunków z Generalnej Guberni są jedynym narodem w Europie, który łączy w sobie wysoką

Page 28: Cztery Rzeczywistości Świata

28

inteligencję z niesłychanym sprytem. Jest to najzdolniejszy naród w Europie, ponieważ żyjąc ciągle w niesłychanie trudnych warunkach politycznych, wyrobił w sobie wielki rozsądek życiowy, nigdzie indziej niespotykany.”. Dla grupy, która obecnie chce nas celowo wytępić i pracuje nad tym od pokoleń, nasze terytorium to „Ziemia Obiecana” i wcale im się nie ma co dziwić, bo ten kraj jest piękny. Czy naprawdę już nikogo nie zastanawia dlaczego Niemiec za tą samą pracę w Castoramie dostaje 1400EUR, a polak 1400PLN, gdzie ceny, jakość usług i ilość przepracowanych godzin są porównywalne?! Naprawdę nikogo już nie zastanawia, że za swoją pensję Niemiec może kupić 900l paliwa, a polak 240l? Z jakiej kurwa mać racji? Czy wszyscy są już ślepi na to, że rządzący kłamią, opłaceni eksperci robią z ludzi idiotów, a pod nos podsuwa się Polakom wszystko, byleby tylko nie myśleli i się nie jednoczyli? „Dziel i rządź” to znana metoda od wieków, a naród jak durne cepy, co rusz się na to nabiera. Czy to przypadek że w Polsce jest bałagan? NIE! W Polsce nie ma bałaganu, a wszystkie decyzje podejmowane są świadomie. Pomimo iż nam wydaje się czasami ze (p)osłowie stracili rozum, to wszystko dzieje się według schematu. Schematu opisanego wieki temu, przez Sun-Tzu w swojej „Sztuce wojny”. Niestety nie potrafimy znaleźć już wspólnego języka przeciwko kurewstwu, które Nam się przytrafia. Nie potrafimy wykrzesać z siebie trochę energii i zainteresowania, żeby żyć godnie we własnym kraju. Dysfunkcja społeczna zaczyna się od posłania dziecka do szkoły, a przez posadzenie go przed telewizorem tylko tę dysfunkcję wzmacniamy – i tak od pokoleń. Widać tę dysfunkcję gołym okiem, bo nawet w oczywistych i jasnych sytuacjach jest tak, że istnieje więcej podziałów niż jednomyślności. Jeśli pięcioosobowa rodzina nie potrafi dzielnie walczyć z systemem, który chce ich wytępić, bo „Matka” protestuje przeciw zamknięciu szkół, „Ojciec” drze się o tańsze paliwo, „starszy Syn” protestuje o race na stadionach, „młodszy Syn” protestuje przeciw ACTA, a „Babcia” protestuje przeciw drogim lekom i nikt nie widzi powiązań z całością, to mamy do czynienia z patologią w myśleniu obywateli. Tu już nie chodzi o zwykłe bycie „głupim”. Tu chodzi o braki w logicznym i holistycznym myśleniu, o trudności w porozumiewaniu się z drugim człowiekiem, o przyswajanie i właściwe interpretowanie faktów (tych z TVNu także!) oraz o umiejętność mobilizacji do działania we właściwym kierunku. Dupy się nikomu już ruszyć nie chce do naprawy tego kraju, odpowiedzialność zganiacie jeden na drugiego i patrzycie tylko na stan swojego konta, żeby mieć święty spokój! Tymczasem ten kulawy system nie przetrwa człapiąc jak człapie kolejnych 20, czy 30 lat, Polaków wytępią jak szczury i nie będzie żadnego „świętego spokoju”. Jeśli nadal pozostaniemy bierni i patologiczni umysłowo, to najlepsze co czeka Polaków z rzeczy świętych, to „święta wojna”.

Page 29: Cztery Rzeczywistości Świata

29

Bardzo wielu ludzi sygnał do rozpadającej się rzeczywistości 1D, chciało zobaczyć w dniu 21.12.2012. Impuls miał wyjść od Majów. Jako, że był to impuls bardzo szeroko głoszony w największej mierze przez cywilizację śmierci, to obejrzeliśmy wszyscy niejeden film jak tego dnia świat utopi się w wodzie, wybuchach wulkanów, trzęsieniach ziemi i ogólnie utoniemy (po raz kolejny) w Armagedonie. Czemu mnie nie dziwi, że przemianę jaką zasugerowali Majowie, „rzeczywistość telewizyjna” ubrała w „koniec świata”, w piekielną destrukcję? Czy był w Polsce choć jeden człowiek, który do dnia 21.12.2012 nie wiedział, że ta data ma być końcem świata? Największe menele z bramy wiedziały o tej dacie – każdy wiedział. Koniec końców, żaden Armagedon nie przyszedł, a ludzie… rozczarowali się, że znowu lipa. Kto chciał końca świata od Majów, to voila! Jak według tego antycznego ludu powstał świat? Otóż: „Stwórcy zjednoczyli myśli i słowa. W ciemności dali początek życiu i światłu. Powiedzieli „Ziemia” i natychmiast się ona pojawiła, niczym mgła, niczym chmura. Potem przyzwali wodę, aby powróciła z gór. Tak oto Ziemia została stworzona przez Serce Nieba i Serce Ziemi.” Czyli, że tak: wyższa świadomość, w którą my także możemy ewoluować, postanowiła stworzyć planetę z pyłu kosmicznego, który przyciągnięto do siebie grawitacją, w efekcie czego zakrzywiona została czasoprzestrzeń, dzięki czemu mamy swój czas i swoją przestrzeń i tak mniej-więcej zamanifestowała się przed nami nasza fizyczna rzeczywistość. Stwórcy wymyślili jeszcze, że wszystko napędzą wodą no i jesteśmy. Urok samego życia, fizycznej rzeczywistości, jego wzorów oraz naturalnych systemów jest tak doskonały, że nie pozostaje nic innego, jak tylko czerpać z mądrości projektu fizycznej manifestacji. To rozumieli Majowie i rozumieją to do dzisiaj. Wiedzą jak ważna jest relacja z Ziemią i jak istotna jest współpraca z naturą, by osiągnąć harmonię dla życia. Tymczasem rząd Majów poprosił pokolenie temu, lokalną starszyznę o wycinkę lasów w zamian za „dary” – olej i sól, których np. Lakandoni (jedno z plemion) nie znali. Wycinali cenne drzewa takie jak mahoń, cedr, ceiba i zniszczyli prawie całą dżunglę lakandońską. Miejscowi wiedzieli, że to jest złe, ale bali się, że ich zabiją jeśli się sprzeciwią. Na ich świątyniach i zabytkach kulturowych zrobiono wykopaliska. Podobnie dzieje się w Chiapas – z lasów deszczowych zostają tylko zielone wysepki. Aurę tego terenu można teraz porównać do naszej cudownej „zielonej wyspy”. Ten las był jednym z najbardziej zróżnicowanych ekosystemów tego świata – teraz to pustkowie. Tak działa nasza obecna cywilizacja – „zachodnia cywilizacja”. Kiedy Ghandiego zapytano co myśli o „zachodniej cywilizacji”, odpowiedział że „to byłby bardzo dobry pomysł”. No dobra, ale zachodni człowiek pomyśli i powie: „Na huj mi las? To mnie nie dotyczyć.”. A

Page 30: Cztery Rzeczywistości Świata

30

właśnie, ze dotyczyć, dotyczyć. Otóż takie lasy wytwarzają ogromne ilości tlenu. Tego samego, który potrzebny jest nam wszystkim do życia. Jednak zamiast tlenu, „zachodniej cywilizacji” ten teren bardziej potrzebny jest jako pola uprawne i pastwiska dla bydła. McDonald musi w końcu gdzieś trzymać swoje krówki. Oprócz tlenu, las ten pochłaniał około 14% światowej emisji dwutlenku węgla. Teraz te 14% pokryjemy z własnych kieszeni podatkiem na CO2. Jakim cudem pieniądze pochłoną te 14% CO2? Pewnie ni jak, ale płacić i tak trzeba będzie. Ekologia wydaje się być całkiem spoko, dopóki można przy jej pomocy ściągać podatki, a jeśli nie ma z tego zysku to politycy jakoś szybko zapominają o czymś, co tylko nazywają „ekologią”. Takie to jest rozumowanie królów tego świata: rozpieprzyć ekosystem niezbędny planecie, udusić ludzi, a wcześniej zabrać im jeszcze pieniądze z tego tytułu, że rozpieprzyli świadomie owy ekosystem. W Chiapas w ciągu ostatnich 30 lat zniszczono 2/3 dżungli, a reszta zniknie w przeciągu 14 kolejnych lat – pozostałe lasy deszczowe, wycinane w tym tempie znikną za 40 lat. Pomyśl teraz drogi czytelniku, jakby Ci w kraju rozpieprzyli 2/3 Puszczy Białowieskiej dla zysku. Po nic innego – tylko dla kasy. No nie wkurwiłbyś się? Dzisiaj, prawdziwy Maj to uciśniony, tępiony i szykanowany członek mniejszości w swoim kraju, którego jest rdzennym mieszkańcem. A to wszystko dzięki tzw. „zachodniej cywilizacji”, która sieje demolkę wszędzie tam, gdzie wpadnie w odwiedziny. Ich obecny rząd to skorumpowana, perfidna mafia, która okrada ich ze złota, na którym leżą. Pstryka już światełko w Twej głowie? Zauważasz podobieństwa? My co prawda na złocie nie leżymy, ale najbiedniejsi zasobowo też nie jesteśmy. A to, że leżąc na węglu importujemy węgiel to już zasługa właśnie tych bystrych władców, co są chyba obecnie w każdym kraju tego świata. Gdzieniegdzie są bardziej jebnięci (Korea Płn.), gdzieniegdzie mniej (Wenezuela), ale wszędzie to jakoś koślawo idzie. Cała polityka światowa w skrócie polega na tym, żeby zajebać jak najwięcej mniej-jebniętych i wstawić na ich miejsce bardziej-jebniętych, żeby wszędzie – na całym tym bezbożnym świecie – rządziło jak najwięcej kastratów umysłowych i emocjonalnych oraz szemranych „towarzyszy”. Ta polityka się sprawdza dla cywilizacji śmierci, którą się staliśmy. Czym byli Hitler, lub Stalin? Wodzami swych ludów, czy sponsorowanymi, pompowanymi figurami, które wykonywały polecenia zakulisowej władzy? Kim jest były agent KGB, niski wzrostowo i moralnie Władimir Putin? Dobrym ojcem narodu, mężem stanu, czy sługusem i figurą, dzięki której Rosja buduje swoje imperialistyczne ambicje, kiedy naród chodzi osmarkany i głoduje? Gruzja i Osetia Południowa same się raczej nie zbombardowały, więc wychodzi na to, że to drugie. Kim jest Barack Obama, który obiecywał Amerykanom zmiany, podczas kiedy jego obie kampanie sponsorowały najpotężniejsze banki świata? Nowym

Page 31: Cztery Rzeczywistości Świata

31

zbawcą? Chyba dla Goldman Sachs. Jeżeli na czele Unii Europejskiej stoi zafascynowany komunistyczną wizją Mao, Jose Manuel Barosso i nikt nie woła, że coś jest kurwa mać nie tak, to nic dziwnego, że do zakulisowej władzy tym bardziej nikt się nie chce „dobrać”. W mediach zobaczysz jak marionetki rozmawiają o gazie, o cenach, o kryzysie, o bezpieczeństwie gospodarczym, kiedy za ich plecami na szachownicy świata prawdziwi królowie próbują pokonać innych króli i przejąć ich poddanych. W światowej polityce nikt się z nikim nie cacka, a imperialistyczne zapędy USA, Rosji i Chin kontrolowane przez architektów tego świata wyrządzają więcej szkód, niż wszystkie żywioły razem wzięte. W starożytnych majańskich miastach odprawia się ceremonie, które mają na celu zrównoważenie energii ludzi, a także nawiązanie kontaktu z przyrodą, przodkami i żywiołami. Powodem tych ceremonii są masakry – wiele strasznych rzezi – które odbyły się w Gwatemali, gdzie wymordowano całe społeczności. Ludzie uciekali z Gwatemali do Meksyku na piechotę, bo wszystkie drogi były kontrolowane przez rząd – ich rząd. Każdą ciężarówkę na drodze sprawdzało wojsko oraz mordowano wszystkich opozycyjnych przywódców. Tak wyglądają „pokojowe misje” tego świata. W Stanach Zjednoczonych oficjalnie nie wolno stosować tortur, więc używa się eufemizmów: nie ma „tortur”, tylko „kontrowersyjne metody przesłuchań”, a jeśli dopuszczalne metody nie działają to wysyła się klientów takich przesłuchań do zagranicznych placówek, gdzie nie obowiązuje amerykańskie prawo. A jak zdobywa się zeznania na „misjach pokojowych”? Kilkunastu żołnierzy dopada kobietę-opozycjonistkę, przymuszają ją do powiedzenia gdzie jest lider jej grupy, a jak ta nie „puści pary” to gwałcą ją w kilkunastu i strzelają na koniec w łeb – tego Majowie doświadczyli wielokrotnie. Żeby rdzennym Majom nie było za łatwo, pobudowano im obozy dla uchodźców… a wiemy wszyscy jakie są to obozy, więc opisywać tematu nie trzeba. Dla Majów przybycie „zachodniej cywilizacji” to była zagłada – dosłownie. Choć owa zagłada w Gwatemali była wynikiem wojny domowej, bo rząd walczył przeciwko swoim rodakom, to każdy kto widział film „Doktryna szoku” wie, że wojny domowe „rozkręca się” w określony sposób i w określonym celu. Bo jak własny rząd może robić rzeź na własnych, rdzennych obywatelach, którzy stanowią 60% swojego kraju? Tak było w przypadku Majów. Ludność mordowano tak po prostu, na rozkaz, a ich ciała często leżały porozrzucane na ulicach – 250.000 trupów „od ręki” wyścieliło ulice! Wyobraź sobie teraz jakby ćwierć Warszawy wybito w pień. W sumie nie trzeba sobie tego wyobrażać, bo ćwierć Warszawy już było wybite w pień. To jest rzeczywistość, o której nikt nie mówi i z którą nikt tak naprawdę nie walczy, oprócz najbardziej wytrwałych. Majowie to taki lud co agresją nie grzeszy, spokojem imponuje, a otwartością zawstydza. Jeśli ktoś morduje 250.000 takich ludzi, to czy świat wokół jest

Page 32: Cztery Rzeczywistości Świata

32

normalny? Zło może tryumfować tylko wtedy, kiedy dobrzy ludzie nic nie robią. Pozostaje więc pytanie ile dobrych ludzi zostało i czy w ogóle są jeszcze jacyś? Współcześni Majowie dbają o kulturę swoich starożytnych przodków – dlatego też wszyscy wiemy o ich kalendarzu. Wiele ich rysunków zawiera dane astronomiczne, bo Majowie mieli obsesję na punkcie nieba i stworzyli precyzyjną, ścisłą naukę na ten temat. Wznieśli oni piramidy by przekazać pokoleniom ową wiedzę i stworzyli kosmowizję. Był to ich własny sposób patrzenia na życie. Własne wyobrażenie tego co łączy ich z ziemią i niebem oraz ze wszystkim co żyje. To była bardzo zaawansowana i potężna nauka. Nie siedzieli na kanapie przed telewizorem i nie popijali chipsów piwem – nie byli tak „rozwinięci” jak zachód. Uważali, że jeśli człowiek potrafi powiązać swoje życie z czymś większym i nieosiągalnym, wtedy przekracza własne granice. Kiedy zaczęła się inwazja Hiszpanów i wielu innych na Gwatemalę i Mezoamerykę zderzyły się ze sobą dwa światy. Najeźdźcy eksterminowali tubylców przy użyciu wszelkich środków, bo sądzili, że tylko oni mają dostęp do wiedzy, tylko oni znają współczucie i mają błogosławieństwo boga. Sam papież pozwolił Hiszpanom zająć wszystkie ziemie, które odkryją, ponieważ bóg powiedział, że mogą je najechać. Ten sam kościół uznał, że Indianie są zwierzętami bez duszy, więc można ich traktować jak zwierzęta. Kiedy Hiszpanie wparowali, rdzenni mieszkańcy uciekli w góry. Potem najeźdźcy odkryli tam złoto i ponownie przepędzili rdzenną ludność. W gwatemalskiej wiosce San Marcos jest kopalnia u podnóża góry, którą prezydent Gwatemali sprzedał jakiejś międzynarodowej korporacji za bezcen i od tego czasu… miejscowa ludność dostaje czerwonej wysypki – żadnych innych „profitów” z tego nie ma. Podczas wydobywania złota wykorzystuje się tam groźny dla zdrowia środek chemiczny. Nazywa się on – uwaga, uwaga – cyjanek. Wpuśćmy więc podobnych jebańców do swojego kraju, żeby nam gaz łupkowy wydobywali, bo co niektórzy wymarzyli sobie fortuny z tego tytułu, to zobaczymy jak lada-moment, ludzie z okolic wydobycia będą chodzić opryszczeni. A fortunę zobaczymy tak samo, jak Majowie zobaczyli za swoje złoto. Powycinali im drzewa, wysuszyli ich studnie, poburzyli im domy i jeszcze podtruli. Najlepsze świadectwo całej sytuacji przedstawia wypowiedź jednej z rdzennych mieszkanek: „Słyszałam, że to największa kopalnia w Ameryce Środkowej, a będzie jeszcze większa. Gwatemalskie pasma górskie, które ciągną się przez Honduras i całą Amerykę Środkową są pełne złota. Jeśli powiem coś przeciwko kopalni, zabiją mnie. A jeśli nie mnie, to mojego syna, albo córkę. Pytam ludzi, co robią, żeby przeciwstawić się kopalni. Odpowiadają, że nic, bo chcą żyć. Historia się powtarza! Czuję strach, kiedy myślę o przyczynach tej wojny przeciw rdzennym

Page 33: Cztery Rzeczywistości Świata

33

mieszkańcom. Przeraża mnie myśl, że wszystko mogło być zaplanowane. Przywódców wymordowano, wielu członków mojej rodziny torturowali i masakrowali. Następnie uruchomili kopalnię… Bardzo mnie smuci, kiedy widzę co robią z Ziemią. Tyle zniszczeń i ludzi żyjących w pyle... Firma przyjechała, ponieważ tutaj jest taniej, niż np. w Kanadzie. Używają cyjanku – w innych krajach jest zakazany, a tutaj nie ma to znaczenia. Tak mówi rząd i tak mówią korporacje. Kogo interesuje, że ludzie umierają? To nieistotne. Nie rozumiem postępowania tzw. krajów rozwiniętych, takich jak Kanada. Zwłaszcza Kanady, bo od USA niczego już nie oczekujemy. Nie od „gringos”. To oni przybyli tutaj wiele lat temu, żeby nas zabijać. Wiemy, że są mordercami. Ale nie sądziłam, że Kanada jest krajem morderców. To potężne narody, a jedyne czego chcą, to zagarnąć ziemię rdzennych mieszkańców dla własnych celów. Zwłaszcza w Gwatemali, bo tutaj jest święta ziemia, jak nazywali ją nasi przodkowie. Taka jak w San Miguel – pełna złota. Tutejszym ludziom nie przyszłoby nawet do głowy, żeby je wydobywać, bo ono należy do ziemi! My tylko tę ziemię „wynajmujemy”. Nie jest naszą własnością, więc jej nie niszczymy. Dlatego kiedy pojawia się ktoś inny i zaczyna jej szkodzić, to bardzo boli naszych ludzi. ONI nie tylko kopią, ale też sprawiają, że chorujemy i umieramy. Myślę, że ONI w ogóle nie szanują rdzennych mieszkańców - nie obchodzimy ich. Po prostu nas najeżdżają. Tak - ONI są najeźdźcami. Mam nadzieję, że rdzenni mieszkańcy staną się bardziej czujni i sprawią, że to się skończy. Dość, dość, dość!” To jednak nie wszystko co Majowie dostali od „zachodniej cywilizacji”. Ich pożywieniem przez wieki była kukurydza. Zapewniała im przetrwanie przez tysiące lat. Kukurydza jest dla nich święta – podobnie jak chleb dla Polaków. Potomkowie Majów chronią ją i dbają o nią. Teraz jest zagrożona, bo korporacja Monsanto chce wytępić naturalną kukurydzę. Wprowadzono przepisy na uprawianie kukurydzy modyfikowanej genetycznie i teraz sieją ją w całym Meksyku. Jak to możliwe, ze międzynarodowe korporacje, wielkie firmy, produkują i modyfikują kukurydzę? To jest niezrozumiałe dla Majów, bo dla nich to nie jest już kukurydza. Produkt kukurydzopodobny jest niebezpieczny dla ludzkości i dla Ziemi – cierpią ludzie i cierpi gleba. Majowie bardzo dobrze zdają sobie z tego sprawę. Gleba jest niszczona, produkt jest hujowy i wszystko to w interesie garstki ludzi. Po co modyfikować kukurydzę? Ona rośnie naturalnie! Rdzenni mieszkańcy choć są biedni, to chronią kukurydzę i podejmują olbrzymi wysiłek by ich kukurydza była najczystsza. Północnoamerykański Układ Wolnego Handlu (NAFTA) sprawił, że USA zasypały Meksyk kukurydzą i rolnicy nie mogą sprzedać swoich plonów, bo kukurydza modyfikowana genetycznie jest gorsza, syfiasta, ale tańsza… i to aż o 70%. A że bieda wszędzie, bo ich rząd zarządza nie lepiej od rządu polskiego, to ludzie kupują to co tańsze i naturalna kukurydza źle

Page 34: Cztery Rzeczywistości Świata

34

się sprzedaje. Z tego powodu wielu rolników przestało ją uprawiać, w efekcie czego wielu ludzi emigruje. Większość, którzy „wyjeżdżają za chlebem” to rdzenni mieszkańcy, którzy muszą opuszczać swoje rodziny by jakoś przeżyć. Ludzie spieprzają do USA z powodu biedy, a liczba niezarejestrowanych imigrantów w USA wzrosła z 4 do ponad 12 milionów. Z samego miasta Chiapas wyjeżdża 50.000 ludzi rocznie. Ich dzieci zostają w rodzinnym kraju, a rozłąka z rodziną to dla tych ludzi ciężka sprawa. Brzmi znajomo? Zapala się lampka? Eksterminacja? Pewnie, że eksterminacja, tylko że już nie pistoletem, a „sposobem”. John Adams mówił że "istnieją dwa sposoby na podbicie i zniewolenie narodu. Pierwszy to miecz, a drugi to dług.” - Majowie doświadczyli i jednego i drugiego. Majowie twierdzą, że przed wtargnięciem „zachodniej cywilizacji” nie znali takich chorób jak cukrzyca i rak. Mówią, że ludzie przestali jeść ich jedzenie, a zaczęli jeść te z fabryk, po czym zaczęły się choroby. „Architekci świata” dobrze wiedzą ile człowiek potrzebuje cukru, ile e-składników oraz ile glutaminianu sodu, żeby się przekręcić… ale nie tak od razu – tylko etapowo. To nie jest trudne jak miało się do dyspozycji Auschwitz i można było eksperymentować na ludzkich organizmach bez końca. Firma Bayer, po której aspirynę naród polski tak chętnie sięga, narodziła się z IG Farben, która produkowała wcześniej gaz - wiadomo jaki gaz. Czy piłkarze z Leverkusen, których Bayer sponsoruje myślą o tym, kiedy grają z tą nazwą na swych koszulkach? Nawet jeśli tak, to co to za różnica, dopóki hajc wpływa na konto, no nie? Jeśli dzisiaj sięgasz po produkty Dr. Oetkera to miej pewność, że żaden dobry doktor ich nie wymyślił. Twoja sprawa co jesz, ale skoro można ludzi podtruwać jedzeniem, wywoływać u nich choroby, a potem leczyć ich za gruby szmal specyfikami, które jeszcze podtrzymują chorobę pacjenta, to mi to brzmi jak… zajebisty biznes. Czy to przypadek, że Majowie zaczęli chorować kiedy przyszła do nich „cywilizacja”? Nie. Żywność GMO nie powstała bowiem po to, żeby dla dobra ludzkości plony były większe, jak to się powszechnie głosi. Przecież już teraz 1/3 produkowanej żywności topimy w oceanach, bo mamy nadwyżki. GMO będzie tańsze, na droższe (zdrowe) nie będzie Polaków stać (już nie stać) i będziemy chorować, płacić za te choroby i umierać - tak jak Majowie. Tak się skończy bezmózgie życie większości nieświadomych konsumentów. W hipermarketach już teraz 90% produktów wywołuje konsekwencje zdrowotne. Zobacz jakim błogosławieństwem była dla Ciebie Unia Europejska, której nawiasem mówiąc zalążkiem był przepis o wolnym handlu. Przed wkroczeniem do Unii Europejskiej cała polska żywność była smaczna i ekologiczna, a teraz „bio” staje się czymś lepszym. Musimy słuchać się Strasburga niczym bogów oraz otworzyli nam granice, żebyśmy legalnie pracowali na magazynie na zachodzie, albo truskawki kurwa mać zbierali w Holandii za ojro. Gdyby dzięki UE było tak dobrze, to nie potrzebowałbyś spotów telewizyjnych, które mówią Ci, że

Page 35: Cztery Rzeczywistości Świata

35

dofinansowania unijne są „cacy”. Byś to widział gołym okiem! Chyba tylko dureń może myśleć, że we własnym kraju musimy budować drogi za cudze pieniądze. Mój znajomy ma takiego kolegę, któremu jak tylko chcą coś „dać”: ulotkę, nagrodę, dzwonią z promocją, ankieter go odwiedzi, czy ktokolwiek cokolwiek mu chce dać, to zawsze pyta: „Czy to kosztuje?”. Oczywiście w tym momencie nagabywacz nie ma argumentu, bo tak - zawsze to „coś”, ileś tam kosztuje. Kto jest na tyle głupi, żeby uwierzyć w słowa: „chodźcie do nas, damy wam dużo i niczym się nie przejmujcie”? Jak się okazuje np. Polacy. Czy ktoś zapytał: Czy to kosztuje? Nikt. Na każdym kroku były tylko uśmiechnięte ryje i propaganda: dotacje, dotacje, dotacje, jedność, silna Europa, braterstwo, równość, dotacje, dotacje, dotacje. Swoją drogą rząd nie potrafił wcześniej dobrze zagospodarować podatków całego narodu, to teraz będzie potrafił zainwestować dotacje? Ile to badziewie zwane w skrócie UE będzie nas dokładnie kosztować to się jeszcze okaże, ale już kosztuje nas niemało. Unia Europejska to oczywista forma globalizacji, wymyślona przez elity. ONI tworzą również np. Unię Północnoamerykańską (na bazie NAFTA), którą przepycha się cichaczem jak tylko można. Przeciętny obywatel USA nic o tym nie wie. To tak jakby Unię Europejską wepchać Polakom bez ich wiedzy. Nie do pomyślenia, ale co za różnica czy gówno przepycha się propagandą sukcesu, czy cichaczem? Jeden syf. Powstają również: Unia Południowoamerykańska, Unia Afrykańska i Unia Azjatycka. Takie Unie chcą spiąć w jeden globalny rząd i tak powstanie globalne państwo pod kontrolą prawdopodobnie ONZ, gdzie elita będzie deptać ludzi i orać im mózgi, żeby utrzymać ten piękny dla nich stan. Wiem, że są na tym świecie zwolennicy globalizmu i łączenia wszystkiego w jedną całość, tak by ONZ miało wszystkie wojska świata i by dzięki temu nie było już więcej wojen – bla, bla, bla. Ja też, jak kiedyś byłem jeszcze lekko jebnięty to myślałem, że ten cały globalizm to jest dobra idea. Bo to jest dobra idea… tak jak komunizm, kapitalizm, czy socjalizm to też dobre idee. Globalizm to wręcz świetna idea: wspomagamy biedne kraje, dajemy im się rozwijać i my na tym też korzystamy! Przenosimy fabrykę do Wietnamu, Wietnamczyk zarabiał przykładowo 40 centów, my pomagamy i dajemy mu nie 40 centów, tylko 1,5 dolara, a Wietnamczyk za to boga chwali i całuje nas po dupie. Teraz wytwarzany przez Wietnamczyka telewizor zawozimy do swojego kraju, pomogliśmy im, a i nam jest dobrze, bo telewizor nie kosztuje już nas 2000 złotych, tylko 1200. Osiem stów zostaje nam w kieszeni i Wietnamczyk też szczęśliwy – każdy korzysta. A tu huja… Pojechali kurwa mać niewolnika szukać do biednego kraju, tam go wykorzystać, bo jak jeszcze nie miał pracy, to przynajmniej siedział sobie spokojnie i w nosie dłubał, a teraz zapierdala za drobne pieniądze aż mu pot po dupie leci, a telewizor przywożą z powrotem i… taka sama cena! W jaki sposób działają Nike i Adidas? No właśnie tak! A ludzie dumni chodzą, że ich metki mają na sobie. Taki Adidas przenosi

Page 36: Cztery Rzeczywistości Świata

36

niektóre swoje fabryki z Chin do Birmy bo w Birmie można znaleźć jeszcze tańszych pracowników. Niedługo będą szukać takich, co będą pracować i jeszcze do tego dopłacać. Jak daleko masz do przykładowego Wietnamczyka, Polaku? Centymetry. Kiedy wreszcie to bydło się obudzi i zobaczy ten wielki przekręt na świecie? Jak to paru ludzi, którzy posiadają trochę większy intelekt, potrafi tym miliardowym bydłem na świecie mieszać. Kiedy to bydło dojdzie do tego? Bo to już tak 2000 lat… Jak to się ocknie i zrozumie jak jest w huja robione, no to pójdą „na miecze” i tak to się tragicznie skończy… Jak taki globalizm w wydaniu elit będzie wyglądał w skutkach nie trzeba opisywać, bo wystarczy przeczytać książkę, lub obejrzeć film „1984” George’a Orwella. Dla Majów czas ma charakter cykliczny. W Palenque jest panel w Świątyni Krzyża, który opisuje stworzenie świata w dniu 11 sierpnia 3114 roku p.n.e. W grudniu 2012 roku ma się rozpocząć kolejny cykl kalendarza i nie ma żadnych dowodów, że starożytni Majowie spodziewali się końca świata, lub wyginięcia ludzkości. Czas jest dla nich jak okrąg – Kalendarz Majów nie ma końca. Uważają natomiast, że ich obecna cywilizacja dobiega końca i będą musieli się zmienić, bo idea gromadzenia bogactw wyrządziła zbyt wiele szkód. Majowie to tylko mały przykład tego, jak działa rzeczywistość 2D. To co im się przytrafiło dzieje się wszędzie: ból, nędza, wojna, cierpienie i syf. Co robią polscy żołnierze w Afganistanie? Okupują kraj Afgańczyków. Nie ma co do ryja włożyć, kredyt na mieszkanie trzeba spłacić, żona i dziecko chcą godnego życia, to jedzie jeden z drugim na „misję pokojową”, żeby 10.000 złotych skasować na miesiąc i w dupie ma czy rzeź, czy pokój. Żołnierze kraju, który przez tyle lat był okupowany i tyle wycierpiał z powodu obcych wojsk co Polska, teraz jadą okupować inny naród? Wstyd! Co zrobiło USA w Iraku? Obaliło reżim? Oni przecież mają w dupie, czy ludzie we własnej krwi toną, czy nie toną. Ropę kurwa mać pompują i o nic więcej nie chodzi. Hussain chciał sprzedawać ropę za inną walutę niż dolar to wparowali mu do kraju, dziada powiesili, a naród zrównali z ziemią. Co robi Izrael z Palestyńczykami? Odgradzają ich jak zwierzęta murem w ich własnym kraju! Palestyńskie dzieci bawią się na gruzach rozpieprzonych budynków przez USraelskie rakiety. Ups… Czy ja wspomniałem o Izraelu? Samobójca ze mnie. Samobójca. Mieszka tam bowiem lód, o którym nie wolno mówić inaczej, jak dobrze. Wypada jednak napisać wreszcie parę słów prawdy. Przez pewną światową „paczkę skurwysynów”, amerykańskie społeczeństwo zubożało o 50%. Pięćdziesiąt procent każdy Amerykanin stracił na standardzie życia. Nie mówimy oczywiście o tych co mają miliardy i setki milionów, bo ci to żyją tak samo, albo i jeszcze lepiej. Natomiast społeczeństwo zubożało o połowę. Wyobraź sobie teraz drogi czytelniku, że masz w domu wszystko poukładane, rozglądnij się dookoła i 50% by Ci z domu zniknęło plus jeszcze inne przyjemności. A mówimy tutaj o USA

Page 37: Cztery Rzeczywistości Świata

37

- o tym jak dla nich zadziałało „błogosławieństwo systemu”. Jednak skoro Amerykanie do dzisiaj wierzą, że ich Rezerwa Federalna to pieniądze amerykańskie, pieniądze ludu, to zobacz jak są robieni w huja. Jak im mózgi piorą. Bo to nie są pieniądze, na które wpływ mają obywatele, czy nawet rząd amerykański. To są pieniądze… żydowskie. Nikt oprócz żydów nie ma wpływu na centralne rezerwy USA. Rezerwy ludzi zostały już dawno przepierdolone – nie ma ich… wcięło je jak w ZUSie. Teraz FED (Rezerwa Federalna) pożycza – P O Ż Y C Z A – amerykanom drukowane przez siebie pieniądze, tak by Amerykanie mieli dostęp do gotówki. Drukują im przykładowo dziesięć dolarów, a w zamian chcą jedenaście. Jako, że FED jest jedynym drukującym pieniądze to drukują również tego jednego dolara, które społeczeństwo musi im zwrócić. Oczywiście ten dodrukowany dolar na zwrot długu również jest dany społeczeństwu na procent. Idiotyzm? Mało powiedziane, ale tak tworzy się zadłużony pieniądz, który jest podstawą obecnego zniewalania i wywracania narodów. Kiedy było przesłuchanie w kongresie ws. (wywołanego celowo!) kryzysu finansowego, zapytano jednego z tych „wielkich” (Ben Bernanke) co się stało z trzema trylionami dolarów? Bernanke odpowiedział, że są „gdzieś w Europie rozlokowane po bankach”. Trylion dolarów – zer byś się nie doliczył w tej liczbie, a ONI takie pieniądze wysyłają „gdzieś do banków w Europie”. Tak przy okazji zgadnij – drogi czytelniku - jakiej narodowości jest Ben Bernarke (nie pytam jakim obywatelstwem się posługuje)? Dobrze wiesz jakiej i cały naród Polski wie o czymś, o czym głośno nie może powiedzieć albo ze strachu, albo przez to, że zostanie wyśmiany. Księga Powtórzonego Prawa mówi: 12 Pan otworzy dla ciebie bogate swoje skarby nieba, dając w swoim czasie deszcz, który spadnie na twoją ziemię i błogosławiąc każdej pracy twoich rąk. Ty będziesz pożyczał wielu narodom, a sam u nikogo nie zaciągniesz pożyczki. 13 Pan umieści cię zawsze na czele, a nie na końcu; zawsze będziesz górą, a nigdy ostatni, bylebyś tylko słuchał poleceń Pana, Boga swego, które ja ci dziś nakazuję pilnie wypełniać. 14 Nie zbaczaj od słów, które ja ci dzisiaj obwieszczam, ani na prawo, ani na lewo, po to, by iść za bogami obcymi i służyć im. Jak widać naród „wybrany” słucha się pilnie swojego Boga, kimkolwiek on jest i skrupulatnie wypełnia jego nakazy. Odstępując już od wyznania, ONI bawią się pieniędzmi, wywracają rządy, przewracają systemy społeczne, zniewalają narody, a ludzie kurwa mać chodzą jak te głupki i zajmują się swoim życiem codziennym. Czy mają co żreć, czy market otwarty, czy jakieś barbecue będzie, czy wódka gdzieś będzie do wypicia, czy jakiś mały biznes się zrobi, a nie wiedzą, że to wszystko runęło. Nie ma zasad, że Ty harujesz, uczciwie pracujesz i będziesz pogłaskany przez los. Świat runął, a mafia światowa, którą chroni prawo robi co

Page 38: Cztery Rzeczywistości Świata

38

chce i jak chce – to jest najszczersza prawda. Świat stoi nad przepaścią – nie czujesz tej „czaczy”? Tutaj się nic nie zmieni, dopóki ten system nie pierdolnie i nie wyłapie się tych ludzi z tymi zasyfiałymi umysłami, którym się śnią jakieś wieże Babel, czipy w dupach każdego obywatela, ogrodzenia i inne takie podobne. No chyba, że każdy świadomie będzie podążał do niewolnictwa, zgodzi się z tym i stwierdzi, że mając pełny brzuch, nie marznąc może tym niewolnikiem być. Jeżeli „zło” miałoby mieć jakąś doktrynę, to za pewne byłby nią Talmud. Syjoniści, prawdopodobnie potomkowie ludu Chazarów, którzy mają władzę i nad Izraelem i nad USA, a wcześniej maczali palce w rosyjskiej i francuskiej rewolucji oraz chociażby rzezi Ormian w Turcji i byli większością we wszystkich komunistycznych reżimach to jest ta zorganizowana, mafijna grupa, która kręci bydłem jak chce. Amerykańskie media – w żydowskich, syjonistycznych rękach. Światowe banki – w żydowskich, syjonistycznych rękach. Wszyscy prezydenci USA od dawien dawna nominowani są z polecenia żydów amerykańskich. Kasty najbardziej wpływowych prawników i sędziów – żydostwo. Polski parlament? No zgadnij. Tutaj nie ma przypadku: Plan Bermana dla Polski, czy Protokoły Mędrców Syjonu w punktach wypisują jak rozpieprzyć nasz kraj, ale też i inne kraje. Berman, Kiszczak, Geremek, Jaruzelski, Mazowiecki, Miller – to nie są ludzie, którym kiedykolwiek interes Polski leżał na sercu. Na świecie wojna Syjonistów ze światem muzułmańskim została już dawno zaplanowana. Impreza właśnie się rozpoczyna, a co z niej wyniknie? New World Order. Taki przynajmniej jest plan. Feliks Koneczny jest twórcą oryginalnej koncepcji historiozoficznej wedle której bieg dziejów determinowany jest przez ścieranie się czterech podstawowych cywilizacji. Według profesora cywilizacja to swego rodzaju styl życia, system organizujący życie zbiorowe oraz przede wszystkim zagadnienie moralne - mierzyć ją trzeba etyką. Opisał on cztery cywilizacje: łacińską, turańską, bizantyjską i żydowską. Rysem szczególnym cywilizacji żydowskiej jest jej „aprioryczność”, a więc skłonność do naginania życia do teorii „powziętych z góry” i często najzupełniej utopijnych, nie mających związku z realnym życiem. Stąd chociażby uwielbiana przez nich „dialektyka Heglowska” w komunizmie, czy poparcie finansowe i propagandowe dla komunistycznego manifestu Marksa, który był w teorii utopią, a praktyka mocno tę utopię obnażyła. Cywilizację żydowską cechuje także sakralność, a więc „sztywne skostnienie” życia religijnego i sprowadzenie go do bezdusznego formalizmu, z którego treść duchowa dawno już uleciała (jeżeli kiedykolwiek istniała). Etyka żydowska wyraźnie też różni się od łacińskiej: jest to etyka podwójna - inna dla swoich oraz inna dla obcych (gojów). Cechą cywilizacji żydowskiej jest jej sucha i formalistyczna prawniczość, a znaczy to, że życie staje się mniej ważne od litery

Page 39: Cztery Rzeczywistości Świata

39

prawa - co najwyżej literę tą można naginać sztuczną i obłudną interpretacją. Myślę, że każdy zdrowo rozsądkowy czytelnik połączy powyższe fakty z tym co dzieje się obecnie. To co tutaj opisałem to nie są wymysły antysemity, bo trzeźwo patrzący żydzi również o tym mówią, m.in. dokumentaliści tacy jak Norman Finkelstein oraz Yoav Shamir. Żeby jednak ludzie się nie zbuntowali i nie przerwali określonego łańcucha zdarzeń, potrzeba wiele zabiegów: propagandowych, prawnych, czy politycznych. Sprawny obserwator bez problemu zauważy kto kręci naprawdę tym systemem. Weźmy takiego Henrego Kissingera. Brzydki, niski, mały mężczyzna urodzony w 1923 roku. Oficjalnie pochodzi z żydowskiej rodziny, urodzony w Niemczech. W 1938 roku cała rodzina musiała uciekać przed nazistami do Stanów Zjednoczonych. W 1943 roku Kissinger uzyskał amerykańskie obywatelstwo. Dyplomata, laureat Pokojowej Nagrody Nobla 1973. Na pierwszy rzut oka wszystko „nice”. To jest takie właśnie 1D – oficjalnie dla pospólstwa, żeby myślało, że ich sprawami zajmują się ludzie wielce godni. Co robią tacy „wielce godni”? W latach sześćdziesiątych Kissinger był specjalnym doradcą ds. bezpieczeństwa narodowego prezydentów Johna F. Kennedy’ego, a następnie Lyndona B. Johnsona i współpracownikiem w tym zakresie Nelsona Rockefellera. To Kissinger powiedział, że „żołnierze są tępymi, głupimi zwierzętami używanymi w polityce zagranicznej", więc nic dziwnego, że szacunek do żołnierza amerykańskiego to dmuchana propaganda, kiedy w rzeczywistości ich ciała owija się we flagi „made in China”. Kissinger całą swoją karierę był „doradcą”, a doradca to człowiek wtajemniczony, który bardzo niechętnie mówi prawdę niewtajemniczonym. Czasami jednak i Henry powie coś ciekawego szerszej publiczności, a jako, że był on nauczycielem politycznym Baracka Obamy to warto przytoczyć trochę treści jego zasyfiałego umysłu: „Stany Zjednoczone minimalizują Chiny i Rosję, a ostatnim gwoździem do ich trumny będzie Iran, który oczywiście, jest głównym celem Izraela. My pozwoliliśmy Chinom zwiększyć ich potęgę militarną, daliśmy czas Rosji żeby wylizała się z sowietyzacji, daliśmy im poczucie wyższości, oczywiście fałszywe, ale to wszystko razem szybko ich doprowadzi do zguby (...) Nadchodząca wojna będzie na tyle poważna, że tylko jedno supermocarstwo będzie mogło wygrać i to będziemy my. Oto dlaczego Unia Europejska tak się spieszyła żeby stworzyć swoje supermocarstwo, ponieważ oni wiedzą co nadchodzi, a aby przetrwać, Europa będzie musiała być jedną całością spójnego państwa. Ta niezwłoczność mówi mi, że oni dobrze wiedzą czego można od nas oczekiwać. Och, jak bardzo marzyłem o tym zachwycającym momencie (...) Mówiliśmy naszym wojskowym, że będziemy musieli zająć dla siebie siedem bliskowschodnich krajów ze względu na ich zasoby bogactw naturalnych i oni praktycznie wykonali to zadanie. Wiecie jaką mam opinię o naszych wojskowych ale powinienem powiedzieć, że tym razem

Page 40: Cztery Rzeczywistości Świata

40

wypełniali rozkazy zbyt gorliwie. To jest zaledwie ostatni krok ponieważ Iran naprawdę zakłóca równowagę. Jak długo Chiny i Rosja będą stać i patrzeć jak Ameryka je wypiera? Wielki rosyjski niedźwiedź i chiński smok będą zmuszone wybudzić się ze snu a w tym czasie Izrael będzie musiał walczyć ze wszystkich sił żeby zabić jak najwięcej Arabów, tylu ilu tylko będzie mógł. Mam nadzieję, że jeśli wszystko pójdzie dobrze to połowa Bliskiego Wschodu będzie należała do Izraela. Nasza młodzież szkoliła się przez ostatnie dziesięciolecie, lub coś koło tego, w grach komputerowych i to jest interesujące widzieć w nowych grach takich jak „Call of Duty” i „Warfare 3” to, że one odzwierciedlają dokładnie to co nadchodzi w najbliższej przyszłości z jej inteligentnym programowaniem (...) Nasza młodzież w USA i na Zachodzie jest gotowa, ponieważ została ona zaprogramowana żeby być dobrymi żołnierzami, mięsem armatnim, a kiedy dostaną oni rozkaz wyjścia na ulice i walki z tymi obłąkanymi Chińczykami i Rosjanami to oni będą wykonywać rozkazy (...) będziemy budować nowy świat a w nim będzie tylko jedno supermocarstwo i to będzie globalny rząd, który wygrywa zawsze. Nie zapominajcie, że Stany Zjednoczone mają najlepszą broń, której nie ma żaden inny naród i my pokażemy światu tę broń kiedy nadejdzie odpowiedni czas." Za kadencji Henrego zamordowano Kennedy’ego (a przypominam, że Kissinger był specjalnym doradcą ds. bezpieczeństwa) i ciągnięto do bólu wojnę w Wietnamie. Czujesz chyba jak Wietnamczycy - małe, zwinne ludki - zagrażali potędze USA? Amerykanie musieli wparować im do kraju i rozjebać wszystko wpizdu, bo inaczej Wietnamczycy by ich przecież zmasakrowali… swoimi skarpetkami i majtkami. Podstawiono „pretekst’, zaatakowano Wietnamczyków i ciągnięto tę wojnę, żeby jak najwięcej zarobić. Na wojnach zarabia się najwięcej, a że jest to finansowe eldorado, niech świadczy fakt, że General Electric – firma, która zbroi USA – posiada wszystkie największe stacje telewizyjne w kraju. Logiczne więc jest, że amerykańskie media nigdy nie powiedzą: „Tak – to my Amerykanie i Izrael jesteśmy agresorem, bo budujemy imperium i gówno nam możecie zrobić.”. Będą pierdolić do skutku o „misjach stabilizacyjnych”, aż bydło uwierzy. Wróćmy do Henrego K. - facet, który uciekał spod agresji niemieckiej, ciągnie w nieskończoność wojnę w Wietnamie. Facet, który przeżył osobisty dramat angażuje USA w wojny w Afganistanie, Iraku i jako doradca Baracka Obamy wchodzi też w rzeź na Bliskim Wschodzie, popierając oczywiście Izrael. Prezydenci się zmieniają, marionetki przemijają, a Henry siedzi przy prawdziwej władzy i mówi marionetkom co i jak mają robić, bo jak nie… to skończą jak Kennedy. Smutna prawda o tym osobliwym „pokojowym laureacie Nobla” jest zapewne taka, że młody ideologiczny komunista, żydowskiego pochodzenia, wyjechał do USA jako nazistowski łącznik/szpieg/wtyka, bo jego ojciec był wysoko postawionym wojskowymi i ten łącznik/szpieg/wtyka na tyle się zasłużył,

Page 41: Cztery Rzeczywistości Świata

41

że zrobiono z niego ostatnie wrota przed prawdziwą władzą. No dobra, dobra, hola, hola. Myślisz sobie: „a co mnie jakiś Kissinger, co ja go dwa razy w „Teleexpresie” na oczy widziałem?”. Spokojnie - Ciebie to też dotyczy. Kissinger jako ten prawdziwy architekt polityki, bóg wojny, którego medialnie nazywają bogiem pokoju, wspiera państwo Izrael. Całe Stany Zjednoczone wspierają państwo Izrael, a wręcz na gołe oko widać, że to Izrael kieruje Białym Domem. Nie trzeba być wielkim historykiem i mieć doktoratów, żeby to widzieć i rozumieć. Kiedy widziałeś ostatnio dobry interes Polski z Izraelem? Tak, żeby to Polska była „do przodu”? Twoi przodkowie żydów przed SS ukrywali i życia za to narażali, a od Izraela, który kontroluje USA, nawet zniesienia wiz kurwa mać nie dostaniesz. Prędzej jakiś islamista z jaskini wleci w mega-strzeżoną przestrzeń powietrzną USA, porwanym samolotem i rozbije nim centrum Nowego Jorku, niż Ty dostaniesz się z Polski do Stanów bez świstka papieru. Bez świstka papieru nie zrobisz w jednym procencie tego, co zrobił włochaty islamista z brodą. Więc właśnie tak – nas Polaków – społeczność żydowska, syjonistyczna kocha, że oglądamy w głośnych filmach jak to ich mordujemy, słuchamy jakimi to jesteśmy antysemitami, słuchamy o tym, że odpowiadamy za "Holocaust" i słuchamy o „polskich obozach koncentracyjnych”. To są mistrzowie propagandy i tam jest „kłębek”, do którego każdy dojdzie idąc po „nitce”. ONI zrobią na Twoich oczach z Boga Wojny, Boga Pokoju, ONI zrobią ze wszystkich Polaków ostatnich obdartusów w oczach międzynarodowej społeczności i oni też potrafią namówić 1,5 miliona amerykanów, żeby skandowali w jednym czasie „Yes we can”. To są mistrzowie propagandy, a sztuczki choć powtarzane wielokrotnie umykają zdezorientowanej uwadze społeczeństwa. Bo czy to nie Barack Obama obiecał, że zakończy wojny, po czym wygrał wybory, po czym dostał pokojową nagrodę Nobla, po czym wysłał na wojnę jeszcze więcej żołnierzy? Tę kiełbasę wyborczą o „wycofaniu wojsk” zgapił od Nixona, który dwukrotnie został wybrany prezydentem USA, dwukrotnie obiecując, że zakończy wojnę w Wietnamie i dwukrotnie wysyłał tam więcej wojsk. A kto był doradcą Nixona? Oczywiście Kissinger. Mistrzowie propagandy zamykają usta każdemu, kto o nich wspomni, nabierając opinię publiczną na „antysemityzm”. Ta przebrzmiała i nudna pieśń, słowo wytrych, czyni człowieka przestępcą, kiedy ONI tylko tego zapragną. Trzecia wojna światowa, opisana w XIX w. przez Alberta Pike’a jest ostatnią z planu trzech wojen, którymi prawdziwa władza postanowiła umilić nam życia, zanim nastąpi New World Order - Nowy Porządek Świata. O Nowym Porządku Świata otwarcie mówili Bushowie, mówił Clinton, mówił nasz już ulubiony Kissinger, mówił Gordon Brown, Tony Blair, Królowa Elżbieta, Barack Obama i wielu, wielu innych, którzy naprawdę mają w głowie realizację tego planu elit. New World Order to w rzeczywistości stary porządek świata, gdzie będzie elita (faraonowie), czczenie kurwa mać fallusa i mammona, będzie kasta kapłanów

Page 42: Cztery Rzeczywistości Świata

42

(urzędników), którzy będą posiadali tajemną wiedzę (procedury) i będzie banda osmarkańców na dole, co będzie wodę z kałuży chlipać. Wypisz, wymaluj „Rok 1984”. Elita w takim świecie będzie wszystkich kontrolowała chipami, kontami bankowymi, pieniędzmi, głodem i modyfikowaną żywnością – staną się bogami, którzy przykleili ludzkości rzeczywistość 1D i zamknęli ich w tejże rzeczywistości. Będzie tak, jak jest już teraz w Izraelu. Z jednej strony dom z basenem i żydowska rodzina z samochodem, psem i jacuzzi, a po drugiej stronie muru, palestyńskie dzieci biegają brudne, po gruzach zniszczonych budynków, bez dostępu do wody pitnej. Tak tępi się rdzenną ludność i taki kierunek obierze ekspansja tych wspaniałomyślnych elit. Pamiętaj Polaku, że ty też jesteś rdzenną ludnością. Czy wśród światowych elit jest jeszcze jakiś odłam, czy jeszcze jest jakaś hierarchia, czy na samym szczycie spotykają samego Lucyfera i od niego wychodzą pierwsze rozkazy? Raczej nie. To jest ta grupa, co na spotkaniach Grupy Bilderberg, Komisji Trójstronnej oraz Rady Stosunków Zagranicznych zjeżdża się i ustala losy tego świata. Bydłu pokazują w telewizji szczyt G20, a tymczasem wzmianki o spotkaniach trzech powyższych grup nie uświadczymy w żadnej prasie. Co ONI mają w głowach? Zbigniew Brzeziński, członek tych trzech instytucji, wyraził to doskonale w swojej książce „Between Two Ages”: "Nad społeczeństwem dominować będzie elita… która dla osiągnięcia swoich politycznych celów nie będzie wzbraniać się przed stosowaniem najnowocześniejszych technik kształtowania publicznych zachowań i utrzymywania społeczeństwa pod ścisłą kontrolą i inwigilacją." Jeśli ktoś pisze tak do mnie i wyraża swoje myśli w ten sposób, w swojej własnej książce, to ja mu wierzę. Ja jestem święcie przekonany o tym co piszę, dlatego to napisałem i nie inaczej postąpił Zbigniew Brzeziński. Więc ten człowiek wierzy w utrzymywanie społeczeństwa pod ścisłą kontrolą i inwigilacją. To samo z siebie brzmi źle. Eksperyment Stanfordzki dowodzi, że człowiek nie potrafi posiadać racjonalnie władzy nad drugim człowiekiem bo może mu zajebiście „odjebać”, więc jeśli ktoś chce mnie trzymać pod ścisłą kontrolą i inwigilować, to na pewno nie ma wobec mnie dobrych planów. ONI nie chcą nas inwigilować, żeby sprawdzać czy u nas wszystko dobrze. Czy np. mamy wystarczająco dużo pieniędzy. Myślisz, że zaglądną Ci ukradkiem do portfela, zobaczą że masz stówę i powiedzą: „Ooo… ma pan(i) za mało. Proszę, tu jest jeszcze 200zł. Do widzenia.”? ONI na pewno nie po to będą nas inwigilować, nie po to będzie rozdmuchana administracja i większe uprawnienia dla różnych grup milicjopodobnych. Milicjopodobny nie podejdzie do Ciebie, jak będziesz dłubał słonecznik siedząc na ławce i nie da Ci drugiej paczuszki, bo masz za mało… Nie.

Page 43: Cztery Rzeczywistości Świata

43

Milicjopodobny zaraz będzie mógł strzelać, bo „bandyci” wydłubali trzy paczki słonecznika przy ławce na ul. Chopina. To będzie tylko większe pojebaństwo aniżeli jest teraz. Plany elit są tragiczne i ONI są w stanie te plany wdrożyć. Laurkę temu całemu syfowi niech wystawią poniższe cytaty: "Ci którzy decydują nie są wybierani, a ci, których się wybiera nie mają nic do decydowania." - Horst Seehofer, przewodniczący CSU i premier Bawarii "Świat jest rządzony przez całkiem inne osoby, niż się to wydaje i tylko ci, którzy potrafią zajrzeć za kulisy wiedzą kto to jest." - Benjamin Disraeli, premier Anglii "Rządy nie sprawują władzy, lecz zaledwie sprawują kontrolę nad jej maszynerią, będąc jednocześnie kontrolowanymi przez niewidzialną rękę. - Benjamin Disraeli, premier Anglii "Jesteśmy wdzięczni wydawcom “Washington Post”, “New York Times”, “Time Magazine” i innym wielkim wydawnictwom, których menedżerowie uczestniczyli w naszych spotkaniach i dotrzymali swych obietnic zachowania dyskrecji przez blisko 40 lat. Byłoby dla nas niemożliwością zrealizowanie naszego planu budowy światowego rządu, jeśli bylibyśmy w tym czasie przedmiotem zainteresowania prasy… " - David Rockefeller, multimiliarder i architekt NWO "Pozwólcie mi emitować i kontrolować pieniądze kraju, a nie dbam o to, kto tworzy jego prawa." - Mayer Amschel Rothschild, członek najbogatszej rodziny bankierów, architekt NWO "Ekonomika każdego państwa jest analizowana oddzielnie, po czym Bank wręcza każdemu ministrowi ten sam czteroetapowy program. Pierwszy etap to prywatyzacja, którą bardziej dokładnie należałoby raczej nazywać etapem „przekupstwa”. Zamiast korzystnie sprzedawać państwowe przedsiębiorstwa przywódcy danego narodu beztrosko wyprzedają, stosując się do żądań Banku Światowego, swoje przedsiębiorstwa dostarczające wodę i elektryczność. Gdybyście tylko mogli zobaczyć, jak szeroko otwierają się im oczy na widok dziesięcioprocentowej prowizji wpłacanej na ich konta w bankach szwajcarskich w zamian za spuszczenie o kilka miliardów z ceny sprzedaży państwowych dóbr." - Joseph Stigliz laureat Nagrody Nobla z ekonomii "Jesteśmy na krawędzi globalnej transformacji. Wszystko, czego teraz potrzebujemy to odpowiednio wielki kryzys, a wtedy narody zaakceptują Nowy Porządek Świata." - David Rockefeller, multimiliarder i architekt NWO

Page 44: Cztery Rzeczywistości Świata

44

„Na pewno nie chcę państwa globalnego. To byłby, jak już Karl Jaspers orzekł, koszmar. Bo nie byłoby gdzie uciekać. Jedno państwo dla całej ludzkości byłoby ramą dla totalitaryzmu, jakiego świat jeszcze w najgorszych nawet marach nocnych nie doświadczył.” - Zygmut Bauman, socjolog i filozof Cały świat zmienił się od tragedii World Trade Center. Tak jak my mieliśmy komisję Millera ds. zbadania tragedii smoleńskiej, tak w USA mieli prezydencką komisję ds. zbadania przyczyn zamachów z 11 września 2001. Zgadnij kto był jej przewodniczącym? Nie kto inny jak Kissinger. Wyjaśnienia przez tę komisję ataków terrorystycznych 9/11 nie wzięły pod uwagę wielu istotnych kwestii, a końcowy raport był totalnym badziewiem. Podobnie jak w przypadku komisji ws. zamachu na Kennedy’ego. Tak samo jak wyjaśnienia komisji Millera. Nie przejmuj się – nie tylko w Polsce jest syf. Syf jest wszędzie, a w Polsce jest po prostu biedniej, trudniej i bardziej dziadowsko, niż w niektórych innych miejscach. Wszyscy widzieliśmy samoloty wpadające w „dwie wieże”. Dowodów na to, że był to ukartowany zamach - kolejny „pożar Reichstagu” - jest co niemiara. Wielu z tych dowodów dostarczył „komisji Kissingera” jeden z agentów FBI, który badał tenże przekręt. Dowiódł on, że złamano tyle procedur, które mogły umożliwić wykrycie tego zamachu, że nie ma w tym przypadku. Winston Leonard Spencer Churchill powiedział: "W polityce nie ma przypadków i zbiegów okoliczności, a jeśli są przypadki i zbiegi okoliczności, to doskonale wyreżyserowane". Szefostwo FBI oraz CIA ominęło i ukręciło łeb tylu sygnałom, że 9/11 się wydarzy, że pewnym jest, że maczali w tym palce. Kissinger i komisja nie wzięli oczywiście tych faktów pod uwagę. Wybuchy bomb, które umożliwiły kontrolowane wyburzenia „dwóch wierz” plus budynku WTC7 również nie pozostawiają złudzeń, że przed całym światem odegrano wielką mistyfikację, by nagle wszyscy – nie tylko Amerykanie – zaczęli bać się terrorystów. A kim są ci terroryści? Czym jest osławiona Al-Kaida? System ma ludzi za durniów! Elity uważają nas za idiotów („idiota” to z greki osoba nieinteresująca się polityką) i trzeba się z tym pogodzić. Patrząc na ludzi, którzy palą opony przed budynkiem władzy, żeby dostać większe pensje, trudno się z elitą nie zgodzić w tej kwestii. World Trade Center i Al-Kaida to największy przekręt w nowożytnej historii. Żaden zamachowiec z jaskini z brodą tego nie zrobił! Nie walcz z moimi słowami i ze sobą, nie powtarzaj po telewizji „terroryści, terroryści, terroryści” – to jest P R Z E K R Ę T na skalę światową i koniec. Każdy kto śledził medialne informacje na przestrzeni ostatnich kilku dekad, każdy, kto prześledził książki historyczne głównego nurtu wie, że Al-Kaida została stworzona przez CIA, że była wspierana przez Arabię Saudyjską, Izrael, Wielką Brytanię oraz Pakistańskie Służby Specjalne. Zbigniew Brzeziński napisał o tym w swoich dwóch książkach chwaląc się, że stworzył tę grupę w 1971 roku, aby zaatakowała Rosję, aby później Rosja

Page 45: Cztery Rzeczywistości Świata

45

zaatakowała Afganistan i miała tam „swój Wietnam”. To jest fakt. Muzułmańskie Brygady były kontrolowane przez Brytyjski Wywiad. Przy ataku na Serbię, aby przejąć nad nią kontrolę użyto wojowników Al-Kaidy, dowodzonych przez Bin Ladena. Później weszły tam siły NATO, bombardując całą Serbię i zmuszając ją do oddania 1/3 swojego terytorium muzułmańskim rebeliantom z Albanii, którzy sami nazywali siebie Al-Kaida. Potem przyszedł 9/11. Newsweek podał informacje o porywaczach, którzy byli trenowani w bazach wojskowych USA. To samo potwierdził Departament Obrony. Jeden z porywaczy (M. Atta) był szkolony w Międzynarodowej Szkole Oficerskiej w Alabamie. Londyński Times opisał sytuację, w której po ataku na Afganistan tysiące wojowników Al-Kaidy zostało schwytanych – w tym wielu dowódców. Wojsko amerykańskie dostało rozkaz nie tylko wypuszczenia ich na wolność, ale przetransportowanie ich drogą lotniczą do Pakistanu, aby tam rozpoczęli kolejną fazę destabilizacji. Tak więc Al-Kaida jest tworem CIA oraz wywiadów Brytyjskiego (MI6), Izraelskiego (Mossad) i Arabii Saudyjskiej i teraz używana jest na całym świecie. Fox News w październiku 2010 doniósł, że Anwar Al Awlaki, o którym mówi się, że ma większą władzę niż kiedykolwiek miał Bin Laden, był trenowany w USA. W czasie, kiedy był na liście najbardziej poszukiwanych osób przez USA odwiedził Pentagon! Tam odebrał rozkazy podczas obiadu z sekretarzem armii USA, będąc w tym czasie główną postacią w Al-Kaidzie. Osama Bin Laden pochodzi z obrzydliwie bogatej rodziny królewskiej, która wielokrotnie robiła interesy z Bushem seniorem i owy Bin Laden, jako czarna owca tejże rodziny, choleryk, anty-amerykański narwaniec i bojownik o wolność, został sprytnie wykorzystany do dalszych działań elit. Trzeba dodać do tego fakt, że w pełni sponsorowani rebelianci na wschodzie Libii działali w porozumieniu z brytyjskimi służbami specjalnymi jeszcze przed rozpoczęciem jakiejkolwiek rebelii. To Al-Kaida rozpoczęła bunt w Libii! Jest potwierdzone, że główny przedstawiciel rebeliantów był przez lata trenowany przez CIA w stanie Wirginia i on sam przyznał, że współpracuje z Al-Kaidą. Po działaniach w Libii zaczęto wmawiać Amerykanom, że Al-Kaida to grupa dobrych ludzi walczących o wolność. Najpierw rzekomo przez nich zrobili rozpiździel w Afganistanie, a potem nagle stali się „bojownikami o wolność”? To trochę jak u Orwella: „Nigdy nie byliśmy w stanie wojny ze Wschodnią Azją”, a następnego dnia „Zawsze byliśmy w stanie wojny ze Wschodnią Azją” – w książce „1984” za wskazanie, że wczoraj mówiono coś innego niż dzisiaj, można było pójść siedzieć. W tym kierunku właśnie zmierzają „zachodnie standardy”. System uważa, że ludzie są tak głupi, że już nic nie zrozumieją, żadnych faktów nie połączą i żadnej prawdy się nie doszukają – jak np. powiązania służb specjalnych z osławionymi terrorystami. ONI wspierają radykalne grupy takie jak Al-Kaida, aby zdestabilizować pożądane kraje. Kiedy Kaddafi – nie mówię tutaj, że Kaddafi to dobry typ - użył siły przeciwko

Page 46: Cztery Rzeczywistości Świata

46

agresywnym rebeliantom, media podały, że byli to pokojowi protestanci. Pokojowi protestanci, którzy mieli czołgi, wyrzutnie rakiet i zachodnią broń? Biedni protestujący. Nie jest oczywiście tak, że dyktator Kaddafi nie miał w swoim kraju wrogów, którzy chcieliby jego głowy, natomiast faktem jest, że chciał on budować silną Afrykę poza Nowym Porządkiem Świata… więc już go nie ma. Bank Libii był państwowym bankiem narodowym – nie korzystali z „pomocy” złodziei z Banku Światowego. ONI rzucają Al-Kaidę po całym świecie, jak swój oddział na określone misje i to jest fakt. Do tego dołączają swoje siły NATO i ONZ i dzięki temu są w stanie z każdym zrobić „porządek”. Al-Kaida jest tworem globalistów, który jest wykorzystywany do budowania konfliktów cywilizacyjnych i odbierania wolności w imię „bezpieczeństwa”. Również po to, aby wszczynać wojny i konflikty pod pozorem walki wolnościowej, aby elity mogły wpadać i przejmować kraje, kiedy tylko chcą. To jest imperializm XXI wieku, który jest tworem prywatnych karteli bankowych, które prowadzą wojnę przeciwko krajom narodowym, aby w efekcie powstał jeden globalny rząd. Dzięki 9/11 cały świat boi się terrorystów i muzułmanów, ale ani grama prawdy o tym wszystkim nie powiedziano ludziom w mediach masowego przekazu. Świat jest „rozgrywany”, narody podbijane siłą, lub sposobem, a wokół nas dzieje się rzeczywistość, gdzie ludzie giną, są mordowani, upadlani i torturowani. Musisz zdać sobie wreszcie sprawę – drogi czytelniku – że elit na szczycie nie zamkną w więzieniu choćby ukradli miliard dolarów, zabili miliard ludzi i zatruli miliard hektarów ziemi. Nie dostaną za to nawet grzywny. Ciebie natomiast mogą zamknąć za jazdę po pijaku na rowerze, albo wlepić Ci mandat jak zapalisz fajkę na przystanku. Jeżeli całe masy ludzi okłamywane są co do tak wielkiej sprawy jaką jest wydarzenie z 11 września 2001 roku, to w jakim celu ONI okłamują ludzi? Na pewno nie w dobrym. W jakich sprawach jeszcze kłamią? We WSZYSTKICH! „Najniebezpieczniejszym dla każdego rządu człowiekiem jest ten, który jest zdolny do samodzielnego myślenia i nie kieruje się dominującymi przesądami i zakazami. Człowiek taki nieuchronnie dochodzi do wniosku, że rząd sprawujący władzę w jego własnym kraju jest nieuczciwy, obłąkany i nietolerancyjny.” – to są słowa Henrego L. Mencken’a. Jest to swoista kwintesencja prawdy. Adolf Hitler w książce „Mein Kampf” napisał: „Szerokie masy ludu łatwiej ulegają wielkiemu kłamstwu niż małemu.”. Jakże ten cytat doskonale pokazuje poziom masowej hipnozy, obecnej w dzisiejszym świecie. W skali USA, Majów, Polski i całego świata rozgrywa się plan, który z potężnych w swej naturze ludzi, czyni zahipnotyzowany motłoch, który żyjąc w swoich przeświadczeniach i systemie wierzeń kłóci się ze sobą, kto dysponuje lepszą i większą moralnością. Tymczasem każdy, kto godzi się na rzeczywistość 2D nie jest nawet godny nazywania się człowiekiem.

Page 47: Cztery Rzeczywistości Świata

47

RZECZYWISTOŚĆ 3D „Wydajemy więcej, ale posiadamy mniej, kupujemy więcej, ale odczuwamy rzadziej przyjemność. Mamy większe domy i mniejsze rodziny, więcej wygód, ale mniej czasu. Mamy więcej tytułów, wyższe wykształcenie, ale mniej rozsądku, więcej wiedzy, ale mniej opinii, więcej specjalistów, a jednocześnie więcej problemów, bardziej rozwiniętą medycynę, ale gorsze zdrowie.” -George Carlin Wiesz już, że ONI są, że ONI knują i ONI nie chcą dla Ciebie dobrze. Polacy niczym Majowie mają zniknąć, a wraz z nimi też inne rdzenne ludności. W Polskę wymierzony jest skurwysyński plan i wniosek z niego jest taki, że z rzeczywistości 2D trzeba spieprzać… i to jak najszybciej. Nie należy się nawet zbytnio przejmować konsekwencjami tejże ucieczki, bo jeśli się nie ucieknie, to konsekwencje jakie nas spotkają nie są opłacalną alternatywą. Obojętnie czy jesteś budowlańcem, marketingowcem, kierowcą, sługą bożym, urzędnikiem, policjantem czy prawnikiem, powinieneś mocno zastanowić się nad dalszym losem swojego kraju. Jeśli nawet masz dużo pieniędzy i codziennie możesz pójść do Media Markt, żeby kupić sobie nową grę na swoją nowiuśką konsolę to nie martw się – Ciebie też dopadną. Zachodnia cywilizacja zniszczy państwa narodowe, ograniczy liczbę ludzi na tym świecie, tak by wystarczająca ilość „poddanych” mogła służyć systemowi, a wojsko i policja w zamian za „luksusy” w postaci zdrowej żywności będzie pałowało każdą jedną jednostkę, która głośno sprzeciwi się niesprawiedliwości. Byłoby bardzo miło gdyby ludzkość, jako ta jedna ziemska rodzina, potrafiła żyć w miłości począwszy od jutra, aż do końca świata. To jednak tak szybko nie nastąpi, dlatego dopóki mamy jeszcze swój kraj powinniśmy, a wręcz mamy obowiązek, zacząć sprzątanie tego świata od naszego terytorium. Żeby już kurwa mać patologia i durnota nie szerzyły się jak zaraza, tylko zanikały niczym intelekt i odwaga u teraźniejszych ludzi. Co prawda już to napisałem, ale napiszę jeszcze raz: Tutaj się nic nie zmieni, dopóki ten system nie pierdolnie i nie wyłapie się ludzi z tymi zasyfiałymi umysłami, którym śnią się wieże Babel i chipy w dupach obywateli. Tutaj nie ma co upgrade’ować systemu, tutaj nie ma co patch’ów nagrywać, tu trzeba zrobić konkretny format i nagrać nowy, czysty, niezawirusowany system operacyjny. Cokolwiek sobie myślisz o tym, co masz wokoło: że jest fajnie, że impreza będzie w sobotę, że na nowy film pójdziesz do kina, to upodlony naród Polski zdechnie, jeśli będzie trwał w obecnym dziadostwie. Będzie wymierał, będzie emigrował, będzie coraz większa bieda i osmarkanie w społeczeństwie i będzie to Twoja wina, jeśli nie zareagujesz. Poznałeś już – drogi czytelniku - dwie rzeczywistości. W jednej żyłeś,

Page 48: Cztery Rzeczywistości Świata

48

lub jeszcze żyjesz. W drugą aż nie chcesz uwierzyć, lub z nią walczysz. Natomiast trzecią mam zamiar Ci teraz przedstawić. To rzeczywistość, której nie ma - jeszcze nie ma. A mogłaby być. Zabiorę Cię w podróż po rzeczywistości, w której panuje ustrój zwany NORMALIZMEM. Zobaczysz jaki świat może nas wszystkich otaczać, jeśli tylko zechciałoby się nam współpracować i wspólnie działać ku lepszej przyszłości. Pierwszego czerwca 2012 roku powstała akcja społeczna PrzejrzyjNaOczy–WkurwSię–OtwórzUmysł, gdzie zbierają się świadomi ludzie, którzy dążą do powstania rzeczywistości 3D - trzech wymiarów, które oddają pomysł, sens i ideę życia społecznego w oparciu o indywidualizm jednostki. Rzeczywistość 3D to nie jest utopia, ani fantastyka. Jest to ot taka, zwykła rzeczywistość, w której NORMALIZM zagościł na dobre i stał się podstawą dalszego społecznego rozwoju. W autobiografii Benjamina Franklina pojawia się interesujący cytat będący wypowiedzią przypisywaną Michaelowi Welfare'owi, jednemu z założycieli religijnej sekty znanej jako „dunkerzy”, a sam Welfare był dobrym, wieloletnim znajomym Franklina. Oświadczenie to ma swoje źródło w skardze Welfare'a z jaką ten wystąpił przed Franklinem, że fanatycy innych wyznań rozpowszechniają kłamstwa na temat dunkerów, oskarżając ich o hołdowanie odrażającym zasadom, które w rzeczywistości są im zupełnie obce. Franklin podsunął myśl, że podobna obelga mogłaby zostać zneutralizowana, gdyby dunkerzy zamieścili artykuły na temat swej wiary oraz zasad, na których opiera się ich surowy tryb życia. Welfare odparł, że istotnie podobne przedsięwzięcie było omawiane przez jego współwyznawców, ale zostało odrzucone i wyjaśnił dlaczego: „Kiedy po raz pierwszy połączyliśmy się w stowarzyszenie, spodobało się Bogu oświecić nasze umysły, byśmy spostrzegli, że niektóre nauki, uznawane kiedyś za prawdę, były błędami; inne zaś, uznawane niegdyś za błędy, były w rzeczywistości prawdami. Bóg od czasu do czasu zsyłał nam dodatkowe światło i nasze zasady doskonaliły się, a błędy zmniejszały. Ale nie wiemy, czy doszliśmy już do końca postępu i doskonałości duchowej i teologicznej wiedzy. Obawiamy się zaś, że jeśli raz ogłosimy nasze wyznanie wiary, będziemy się nim czuli związani oraz ograniczeni do niego i, być może, nie będziemy pragnęli dalej się doskonalić. A następcy nasi utwierdzą się w tym jeszcze bardziej i uważając to, co zdziałali ich starsi założyciele, za świętość, nigdy być może od tego nie odejdą.” Każdy fragment naszego ziemskiego czasu linearnego, czy to przeszłego, czy też przyszłego można spisać i zamknąć w regułach, które choćby spisane najkonkretniej jak się da, pozostawiają pole do wszelkich opinii oraz do rozwinięcia myśli w nich zawartych. Co więcej dla nowych idei wręcz koniecznym jest by rozwijały się one wraz z nowymi pokoleniami i szerszą świadomością,

Page 49: Cztery Rzeczywistości Świata

49

która w nowych pokoleniach będzie istnieć. Nie inaczej jest z rzeczywistością 3D i normalizmem. Nie są one tematem zamkniętym i ostatecznym, lecz powinny zacząć nurt w myśleniu, który nam potomni przekształcą w doskonałość – bo do tego należy przecież dążyć. Trzeba jednak zacząć od pierwszego kroku. Gdyby w obecnych realiach usunąć szkodliwe regulacje prawne oraz administracyjne, dać ludziom możliwość zarabiania normalnych pieniędzy i gospodarować bogactwem Polski tak jak należy, to zapewne wystarczyłoby to, żeby większość ludzi w tym kraju była szczęśliwa, a społeczeństwo sprawnie funkcjonowało. Zdjęcie kagańca administracyjnego i wpompowanie na rynek gotówki ożywiłoby ten nasz społeczny organizm i pozwoliłoby wolnemu narodowi żyć po swojemu, bez stresu o jutrzejszy dzień. Niestety żyjemy w czasach, gdzie to mądry musi udowadniać głupiemu, że ma rację, przez co tak trudno jest o normalizm. Trzeba udowadniać absurdalność wielu przepisów by tych wreszcie zaniechano, natomiast ten kto je ustanowił nie musiał się natrudzić by owe durne przepisy wprowadzić. Trzeba udowadniać szkodliwość żywności GMO i walczyć, żeby nie trafiła na polskie stoły, choć idioci, którzy regulują prawnie taką żywność nie muszą się tłumaczyć dlaczego chcą otruć naród. To zamożni tłumaczą biednym, dlaczego są biedni, jakby biedni tego nie wiedzieli. Przecież biedny jest biedny bo nie ma pieniędzy, które ma bogaty – proste. Bieda generuje jakieś 90% patologii w naszym kraju, więc może się wydawać, że mądre zagospodarowanie finansami wystarczy, by naród momentalnie odzyskał dawną świetność. W dzisiejszych czasach są tylko trzy drogi do dorobienia się pieniędzy. Ciężką pracą, ale wtenczas ma się jaja po kolana, garb przetrącony i nie ma się ochoty do życia, ale ma się pieniądze. Można ukraść – są setki sposobów w jaki można ukraść. I jest jeszcze loteria – tu też można rozpisać kilka podpunktów. To są trzy sposoby zarobienia w życiu pieniędzy. Więc jeśli masz duże pieniądze w tym systemie, to zadaj sobie pytanie skąd je masz: harowałeś jak koń i masz je, oszukałeś i ukradłeś, czy wygrałeś na loterii? W jaki sposób w Polsce i na świecie ludzie zdobyli potężne majątki? U większości nie widać by mieli „jaja po kolana” od harówki… W Niemczech, Turków kiedyś kochali. Jak Turków sprowadzali w okresie powojennym to ich wszystkich kochali. Dostawali mieszkania, socjal, pomagali im, żeby tylko był wydajny robol, odcisków na łapach nie miał i żeby zapierdalał w baretce i budował wielką germanię. Teraz, kiedy to się już połapało co i jak, stali się niepotrzebni. Jeden Mesut Oezil do piłkarskiej reprezentacji Niemiec, a reszta wypad. Skąd w USA tylu bogatych ludzi? Nie mówmy o ludziach, którzy mają majątki liczone w miliardach, bo to nie ma sensu, ale pomówmy o takich ludziach, którzy np. mają dom za $800.000, na koncie mają $500.000 i mają trzy, czy cztery samochody. Przecież to nie są biznesmeni - to są złodzieje. To są Z Ł O D Z I E J E. Jeżeli jego biznes wyrósł kurwa mać na krzywdzie ludzkiej, to jakim on jest biznesmanem? Jeżeli on podjeżdża pod dworzec

Page 50: Cztery Rzeczywistości Świata

50

kolejowy, zabiera na pakę dziesięciu Meksykanów, którzy są głodni, zmarznięci i przestraszeni i płaci im $4 za godzinę, to kim on jest? W swoim środowisku jest hołubionym biznesmanem, szacownym, mądrym człowiekiem z inicjatywą. A jego mądrość polega na tym, jak wykorzystać i okraść drugiego człowieka. W Polsce nie jest inaczej, a warto jeszcze dodać, że ludzie zarabiają mniej niż „zmarznięty Meksykanin”. Ile płaci swojemu pracownikowi bogaty przedsiębiorca? Jak najmniej tylko może. Gdyby prawo zezwalało to nie płaciłby wcale. A zagraniczni przedsiębiorcy? Czy ktoś uważa, że Tesco, czy Reala nie stać, żeby swoim kasjerom zapłacić 2500zł? Pewnie, że ich stać, ale nie zapłacą, bo przyjechali szukać mało kłótliwych „roboli bez odcisków na łapach”. Meksykanin od pół wieku z garbem zgarbionym zapierdalał i albo mu zapłacili, albo mu nie zapłacili… albo go postraszyli urzędem imigracyjnym, albo nie. Gdyby taki biznesem sam, albo uczciwie płacąc sadził kapustę, soję, ziemniaki, to nie miałby rancza, farmy i domu z dziesięcioma sypialniami. Tak więc pieniądze to nie wszystko – zmiana mentalności ludzkiej w kierunku człowieczeństwa jest nie mniej istotna. Kapitalizm w swej krwiożerczej postaci i z jego świetnymi teoriami, obalonymi przez praktykę w postaci monopolów, banków, karteli i korporacji to droga szkodliwa. Jak wszystko na tym świecie kapitalizm ma dwa oblicza, lecz ten obecnie preferowany prowadzi do „gry w Monopol”, w którym majątki wyrastają na krzywdzie innych, a konsekwencje etyczne tej gry są tak wielkie, jak wielki jest nasz świat. Począwszy od wykorzystywania rodzimego pracownika, by na jego pracy za wszelką cenę zbić jak największy kapitał, a skończywszy na tragedii ludzkiego życia krajów mniej rozwiniętych podczas wydobywania złota, by zachodni świat mógł obkupić się świecidełkami. Sam pieniądz nie załatwi więc tego w czym ugrzęzło społeczeństwo polskie. Myślenie o pieniądzu, a wraz z nim o materialnym bogactwie jako o celu samym w sobie oraz celu najwyższym jest nie mniej destrukcyjne dla ludzkości, niż ewentualny wybuch wojny atomowej. Weźmy pod lupę człowieka bardzo bogatego, np. Billa Gatesa – tego pana chyba każdy zna. Facet ma majątek około 50 miliardów dolarów. Jeden człowiek w swych rękach posiada majątek, który można by przenieść na 1.000.000 ludzi po $50.000. Pomyśl teraz ile Twoich problemów rozwiązałoby $50.000. Dużo, prawda? Wielu ludziom taka kwota uratowałaby życie, a tymczasem w obecnym systemie istotniejsze jest - bo dzięki temu osiąga się większy prestiż - by jeden człowiek dysponował ogromnym majątkiem, niż np. pobudowanie miliona mieszkań dla miliona bezdomnych. A kim jest Bill Gates przy drukujących sobie pieniądze Syjonistach, czy arabskiej Rodzinie Królewskiej, która sprzedaje ropę za 400 milionów dolarów dziennie, czy przy familii Rothschildów i Rockefellerów? Przy nich Bill Gates i reszta z listy magazynu Forbes to „biedaki”. Oprócz funkcji pieniądza polegającej na zniewoleniu, obecne postrzeganie przez ludzi finansowego dobrobytu wygląda dosłownie jak gra w monopol: nazbierać,

Page 51: Cztery Rzeczywistości Świata

51

nakupować, nagromadzić i huj – wygrałem. Swojego czasu akcje Yahoo miały większą wartość niż cała Nowa Zelandia. Akcje firmy były cenniejsze od całego kraju! Pieniądze powinny być jedynie środkiem regulacji społecznych, tak by łatwo było ludziom korzystać z wytwarzanych przez siebie dóbr i usług, a uregulowane powinno być to tak, by nikomu nie działa się krzywda. To jest oczywistość, która w nikim nie powinna budzić sprzeciwu, ponieważ pieniądze to tylko bezwartościowe papierki, którym to my nadajemy wartość, na podstawie swoistej umowy społecznej. Ogromne zyski korporacji, czy banków, kosztem pojedynczych ludzi nie są niczym usprawiedliwione, a wszyscy którzy chcą permanentnych wzrostów gospodarczych to albo są szaleńcami… albo ekonomistami. Obecnie pieniądz nie spełnia swojej funkcji, a stał się złotym cielcem, nad którym całe rzesze ludzi wręcz się onanizują. Taka sytuacja to jest niedorzeczność i żeby tę niedorzeczność jeszcze wyraźniej naszkicować przed Tobą – drogi czytelniku - to weźmy na celownik… piłkarzy. Najwyższa klasa rozgrywkowa w Anglii składa się z dwudziestu drużyn piłkarskich, a każda drużyna ma około dwudziestu piłkarzy. Średnie zarobki tychże piłkarzy to 13.000 funtów… tygodniowo. Tak więc 400 ludzi w jeden tydzień zarabia 5.200.000 funtów - 25.480.000 złotych. Tygodniówka piłkarzy wystarczy, żeby kupić 38.220.000 litrów wody pitnej, umieszczonej w półtoralitrowych butelkach. Za jedną tygodniówkę piłkarzy ponad 50.000 Afrykańczyków, co teraz chlipią wodę z kałuż i rzeczek, mogłoby przez rok pić produkt oficjalnego sponsora polskiej kadry narodowej, czyli Cisowiankę. Więc jakbyśmy tak zebrali do kupy ludzkie zasoby finansowe oraz przeznaczyli wszystkie pieniądze, które idą na wojny, na normalniejsze cele i podzielili to zgrabnie, to zaraz okazałoby się, że siedem miliardów ludzi mogłoby żyć w domach z basenem, siedząc cały czas w jacuzzi i żyjąc z samych odsetek… a za tygodniówki wszystkich piłkarzy na świecie napoilibyśmy całą Afrykę. Nie potrzebujemy fundacji, kopania kurwa mać studni przez Martynę Wojciechowską, ani paczek Czerwonego Krzyża. Potrzebujemy normalności. Na miłość boską, piłkarze potrafią tylko kopać piłkę! Nie potrafią za wiele, a jedynie kopać piłkę! Rodzina Królewska w Arabii Saudyjskiej potrafi tylko sprzedawać ropę, która leży na ich terenie i kupować drogie samochody. Czy nikt już nie widzi w jakim absurdzie finansowym żyjemy?! Żeby wyrwać się ze zbrodniczych okoliczności, które dotykają nasz kraj naturalnym jest, że trzeba zadbać przede wszystkim o mądre finansowe regulacje i odcięcie się od systemu finansowego w takiej formie, jaka jest obecnie, ale odbudowanie w ludziach odpowiedniej mentalności – człowieczeństwa wiążącego się z empatią i rozumem - jest niemniej istotne. Pierwszy polski komercyjny bank (ten z żubrem), powstał zaraz po „okrągłym stole” i został założony przez ludzi systemu, którzy byli nikim więcej niż cwaniakami, liczącymi na frajerstwo reszty narodu… i się nie przeliczyli. Wielu ludzi ma przekonanie, że wielkie korporacje, czy

Page 52: Cztery Rzeczywistości Świata

52

popularne banki to firmy zaradnych i bystrych biznesmanów. Tymczasem 500 największych firm tego globu należy do jednej i tej samej złodziejskiej bandy, którą już opisywałem, a takie instytucje jak Bank Światowy, czy Międzynarodowy Fundusz Walutowy to nic innego jak przestępcy i mafia. Kiedy USA rozpieprzyło Irak to Bank Światowy udzielił rozpieprzonemu krajowi gigantycznych pożyczek na odbudowę, ale pieniądze nie trafiły do Irakijczyków, tylko do najpotężniejszych amerykańskich firm budowlanych, które dostały bez żadnych przetargów kontrakty na odbudowę tego kraju. Natomiast teraz Irakijczycy muszą te długi spłacić. Przecież to jest złodziejstwo – to jest zbrodnia w białych rękawiczkach i przy poklasku niczego nieświadomych tumanów. Ile podobnych przekrętów zrobiono w naszej Ojczyźnie? Patrząc na rosnący dług narodowy niemało. Jeśli komukolwiek zależy na życiu swoim i swojej rodziny, na losach tego kraju oraz na prawdziwym rozwoju osobistym i społecznym to nie ma innego wyjścia jak przekonać się do namacalnych zmian, które staną się widoczne od zaraz i dadzą ludziom oddech już teraz. Przenieśmy się teraz w czasie i pozwól, że oprowadzę Cię – drogi czytelniku – po nowej dla Ciebie rzeczywistości. Twoja teraźniejszość jest już przeszłością. Obecnie mamy rok 20XX, a Polacy już od kilku lat żyją w normalizmie. Wielu ludzi zrozumiało, że trwanie w zbrodniczych regulacjach nie ma sensu i postanowili oni wspólnymi siłami zrobić z tym syfem porządek. Zwolennicy społecznej ewolucji i rewolucji przestali skakać sobie do gardeł, zjednoczyli się i w imię re-ewolucji postanowili zbudować nowy, lepszy kraj - kraj dla ludzi. Zmęczone społeczeństwo poparło, z początku niewielką, a następnie sporą grupę zjednoczoną pod szyldem akcji społecznej PrzejrzyjNaOczy-WkurwSię-OtwórzUmysł i w końcu, jednego pięknego dnia, wszyscy Polacy powiedzieli DOŚĆ. DOŚĆ politykom, DOŚĆ urzędnikom, DOŚĆ zniewoleniu finansowemu, DOŚĆ propagandzie telewizyjnej, DOŚĆ systemowi prawno-administracyjono-monetarnemu… Następnego dnia zrobiliśmy wielką imprezę narodową na cześć upadku starego, niewolniczego systemu. Impreza była bez "śpiewających i pajacujących", bez telewizji, bez show. To było kameralne przyjęcie, na które zaproszone zostało jedynie 40 milionów prawdziwych Polaków – powstało nasze nowe, prawdziwe święto, przepełnione dumą ze zwycięstwa i zapachem grilla. Żeby było weselej to na owe kameralne przyjęcie wróciło do kraju dziesięć milionów emigrantów z różnych stron świata. Po świętowaniu zabraliśmy się do pracy. Nie budowaliśmy na zgliszczach, bo wiele rzeczy zostało w spadku po starym systemie, a entuzjazm społeczeństwa pozwolił na szybkie przeorganizowanie dziadostwa w CYWILIZACJĘ. Co prawda w jednym momencie straciliśmy dostawę Coca-Coli i ciuchów z Chin, ale wystarczyły nam woda i spodnie uszyte przez rodzime krawcowe. Daliśmy radę – tak jak nieraz dawaliśmy. Kraj wreszcie stał się nasz i zaczęliśmy budowę nowego, lepszego jutra. Kiedy w Polsce opadł już kurz po

Page 53: Cztery Rzeczywistości Świata

53

przemianach, to w pozostałych częściach świata re-ewolucja dopiero się zaczęła. Jako prekursorzy i iskra zapalna, Polska wyznaczyła kierunek innym uciemiężonym narodom. Na ile jesteśmy w stanie to im pomagamy, lecz nam też pozostało jeszcze wiele do zrobienia. Trzeba np. wyłapać jegomości z zasyfiałymi umysłami, bo jegomoście sprytnie się poukrywali. Jak ich już wszystkich wyłapiemy to mamy dla nich zajebistą karę: będą musieli żyć w nowym społeczeństwie za 1500zł brutto, siedząc do końca życia jako kasjerzy w sklepach. Wielu Polaków chciało dla nich stryczka, ale 1500zł brutto na miesiąc to sprawiedliwsza kara niż śmierć. Tę karę wymyśliliśmy na podstawie absurdów byłego systemu finansowego. Jego gigantycznych przekrętów było tyle, że napisaliśmy na ten temat książkę wielkości encyklopedii. Teraz czerpiemy z „dobrodziejstw” starego systemu doświadczenia w jaki sposób życie NIE POWINNO wyglądać. Pozwól, że oprowadzę Cię, drogi czytelniku, turysto po naszej nowej rzeczywistości byś nie czuł się zagubiony - rzeczywistość 3D jest bowiem mocno inna od tego co znasz. Kiedy odeszliśmy od starego systemu, chcieliśmy układać świat bez pieniędzy, lecz tę misję zostawiliśmy dla przyszłych, mądrzejszych pokoleń. Doszliśmy do wniosku, że pieniądze w gruncie rzeczy nie są ani złe, ani dobre – są zwyczajnie pomysłowym mechanizmem na rozliczenia między ludźmi. Dają możliwość wymiany handlowej, a także możliwość dokonywania wyboru przez obywatela. Jeden kupi to, drugi tamto, a trzeci trzyma majątek w skarpecie, bo jest sknera – każdy z tych trzech przypadków jest wyborem i nic nikomu do tego, jak obywatel używa pieniędzy. W naszej rzeczywistości pieniądze służą realizacji planów i marzeń, bo życie jest po to by spełniać marzenia i podążać za swoją największą ekscytacją. Ludzie rozumieją już, że pieniądze to tylko środek do celu, a nie cel sam w sobie. Większość ze starego narodu dostrzegła, że poprzedni system finansowy nie spełniał swojej roli, więc owe stare regulacje oblaliśmy benzyną, podpaliliśmy i tańczyliśmy z radości, że płoną i więcej nie powrócą. W rzeczywistości 3D minimalna pensja jednej pracującej osoby daje możliwość utrzymania rodziny „2+2”. Chcemy przecież żeby Polaków było co najmniej tyle ile jest, albo i więcej, a rodzic musi mieć możliwość wychować swoje dzieci na ludzi. Młody człowiek zarabia tutaj tyle, by spełniać swoje pragnienia, rosnąć zdrowym, a jak mu się życie singla nudzi to zamieszkuje ze swoją miłością, robią sobie dwójkę dzieci i są w stanie ten „rodzinny pociąg” ciągnąć dalej. Jak ktoś nie chce mieć dzieci to robi co innego i po prostu godnie żyje. To nie było skomplikowane do osiągnięcia nawet w czasach starego systemu. Wystarczyło że połowa narodu zdolnego do pracy – przykładowo dziesięć milionów mężczyzn - za swoje prace dostawałaby dawniej odpowiednie wynagrodzenie na średnim poziomie 10.000 złotych i utrzymywała drugą połowę narodu zdolnego do pracy

Page 54: Cztery Rzeczywistości Świata

54

– dziesięć milionów kobiet – płaciła podatki na osoby niezdolne do pracy (przykładowo kolejne dziesięć milionów) oraz pożyteczną administrację i utrzymywała swoje dzieci (osiem milionów). Gdyby nie mafia rządząca przeszłością, to już w starym systemie miesięcznie wystarczyło obrócić kwotą jedynie 100.000.000.000 złotych, by społeczeństwu żyło się lepiej. A to przecież niewielki ułamek tego, co kradli Syjoniści i co przepalił ZUS oraz rozdmuchana administracja. Już wtedy sto miliardów złotych na całe społeczeństwo, to nie były jakieś nieosiągalne pieniądze do dystrybucji, bo choćby sam Bill Gates miał więcej na swoim koncie. Nasi obecni ekonomiści, przysługują się społeczeństwu i pilnują by pieniędzy w obrocie było odpowiednio dużo do wartości towarów i usług dostępnych na rynku. Lekarze zarabiają 20.000 złotych, inżynierowie 30.000 złotych, a przeciętny obywatel 10.000. Nie jesteśmy przecież równi i jednakowi, każdy z nas jest inny, więc każdy zarabia odpowiednio do swoich umiejętności i swojego fachu. Nowością dla Ciebie – drogi czytelniku – może być fakt, że u nas każda wypłata, czy to przedsiębiorcy, czy pracownika jest czymś przyjemnym. Nie może być przecież kurwa mać tak, że pierwszego dnia miesiąca większość narodu odbiera wypłaty, a drugiego - po opłaceniu rachunków - zostaje „aby wyżyć”. Stary naród polski chyba całkiem zidiociał, że godził się i funkcjonował w ówczesnych regulacjach. Powstanie ustroju społecznego, zwanego normalizmem nie wymagało odwrócenia starego życia o 180 stopni. Po prostu zaczęliśmy działać z każdym aspektem spraw społecznych pro-ludzko. Wystarczyło dofinansować ludzi oraz przedsiębiorstwa gotówką, by zaczął się normalny obrót pieniądza, by ludzie mogli nabywać, a przedsiębiorstwa mogły odpowiednio płacić swoim pracownikom i inwestować w swój rozwój. Po takim dofinansowaniu sytuacja na rynku ustabilizowała się i teraz żyjemy już w praktycznie samoregulującym się systemie finansowym. Lichwiarskie banki, które pożyczały na procent usunęliśmy z kraju, dziękując im za współpracę, długi ludzi pokasowaliśmy do zera, a nowy Polski Złoty stał się stabilnym środkiem wymiany za dobra, które wytwarzamy i usługi, które oferujemy. Polski Złoty nie podlega już inflacji. Zaczerpnęliśmy pomysły od Margrit Kennedy i jej książki „Pieniądz wolny od inflacji i odsetek” i nad tym, by cena chleba nie zapierdalała co chwila w górę, w naszej rzeczywistości czuwa jeden jedyny bank: Narodowy Bank Polski. Ma on możliwość, jako jedyna instytucja, drukowania polskich pieniędzy, które w definicji są dobrem narodowym. Nie potrzebujemy już dziesięciu różnych banków, w reklamach których sławne ryje kuszą idiotów niskim oprocentowaniem. Potrzebujemy jednego banku, który kontroluje ilość pieniędzy w obiegu, by ceny trzymały swój poziom, a pieniądze odzwierciedlały wartość dóbr i usług dostępnych na rynku. Mamy więc do dyspozycji niezadłużony pieniądz, a obywatele dysponują środkami, by gospodarka mogła kwitnąć. Narodowy Bank Polski to instytucja, z której jesteśmy dumni. W końcu

Page 55: Cztery Rzeczywistości Świata

55

pieniądze są dla ludzi, a nie tylko dla bogatych ludzi. Narodowy Bank pożycza każdemu dorosłemu obywatelowi pieniądze na dom, lub własny biznes bez procentów. Naszym celem jest by pieniądze z banku trafiały do obywatela nie jako pożyczka, a jako darmowe zastrzyki finansowe, ale dopóki stara, cwaniacka mentalność społeczeństwa nie wymrze do końca, to nieoprocentowane pożyczki na konkretny cel są bezpieczniejsze dla stabilnego systemu finansowego i pozwalają ludziom mieszkać w swoich domach i rozwijać się w biznesie. Normalnie zarabiający obywatel jest przecież w stanie bez problemu spłacić taki kredyt. W rzeczywistości 3D pieniądz nie jest już bogiem, a ludzie wiedzą, że człowiek tak naprawdę potrzebuje do życia takich oto rzeczy: 1. Powietrze 2. Woda 3. Żywność 4. Schronienie Czyli bazowe potrzeby, bez których nikt się nie obędzie, choćby bardzo chciał, a z „luksusów” człowiekowi potrzebne są jeszcze: 5. Zdrowie i utrzymanie życia 6. Pieniądze i to, co można za nie nabyć 7. Spokój i sen 8. Spełnienie seksualne 9. Powodzenie własnych dzieci 10. Poczucie ważności 11. Wolność W tych jedenastu punktach zawiera się szczęśliwa ludzka egzystencja i wokół nich stworzyliśmy Nową Polską Konstytucję, która następnie udoskonalona odpowiednimi regulacjami, umożliwia każdemu nowemu obywatelowi rozwijanie się w zdrowym i normalnym społeczeństwie. Myślenie o czystym powietrzu i dbanie o nie jest tak samo istotne dla zdrowia, jak czysta woda i żywność niepowodująca chorób. Te trzy rzeczy wraz ze schronieniem tworzą pakiet samowystarczalnego obywatela. W naszej rzeczywistości budujemy i modyfikujemy obecną przestrzeń tak, by człowiek: mieszkał w zgodzie z naturą i według zasad permakultury, gdzie jest w stanie wyhodować sobie własne, czyste jedzenie (nie musi tego robić – może kupować jedzenie, ale na wszelki wypadek ma możliwość własnej produkcji), zadbał o zasoby wody pitnej oraz oddychał czystym powietrzem oraz miał swobodny dostęp do energii elektrycznej. Taki

Page 56: Cztery Rzeczywistości Świata

56

samowystarczalny obywatel jest podstawą silnej całości. Jeden z punktów Planu Bermana, wymierzonego przeciwko Polsce, mówił tak: 28. Zwrócić baczną uwagę, czy w odbudowywanych i nowych większych miastach i osiedlach nie budowano nowych ujęć wodnych niezależnych od głównej sieci wodociągowej. Stare ujęcia wodne i studnie uliczne systematycznie likwidować. Poprzedni system chciał obywateli uzależniać od siebie by ich kontrolować, więc zrozumieliśmy, że obywatel musi być samowystarczalny, bo nie może być tak, żeby jacyś „durnie z wiejskiej” budowali ludziom pod nosem elektrownie atomowe, by uzależnić ich od - w ich definicji - „czystej i bezpiecznej energii”. Swoją drogą całe szczęście, że na czas usunęliśmy „durniów z wiejskiej”. Gdyby naprawdę zabrali się za budowanie elektrowni atomowych to wiedząc z doświadczenia jak budowali drogi, mogło to skończyć się tragicznie. Samowystarczalność jednostki stanowi podstawę naszego społeczeństwa, bo jako że Rosja oplata Europę gazociągiem w celach imperialistycznych, a ropę można kupić tylko za dolary, dzięki czemu USA to imperium, to Polska była non-stop od kogoś zależna. Wtedy i obywatel stawał się od „kogoś” zależny, a ideą było przecież spieprzać z tego poddańczego i feudalnego układu. O swobodny dostęp do energii elektrycznej dba administracja centralna państwa, bo w rzeczywistości 3D nikt nie rozumie, jak można komuś odciąć prąd w XXI wieku. Nawet jeżeli nie płaci, to przecież odłączenie elektryczności jest jak skazanie kogoś na śmierć albo średniowiecze. Swobodny dostęp do energii, czy to poprzez wystarczające zarobki, żeby ludzie mogli ją opłacać, czy to poprzez rozwijanie technologii, które wdrażał Tesla to drogi, którymi podąża administracja centralna. Obecnie wydaje nam się, że już dawno temu pół narodu powinno być na ulicach i wieszać rządzących za „rozwiązania systemowe” polegające na nieludzkim traktowaniu obywatela. W nowej rzeczywistości każdy rozumie, że człowiekowi bezdomnemu nie jest potrzebna ciepła zupa, koce, ani socjal 300zł. Człowiekowi bezdomnemu potrzebny jest dom – w ten sposób myślimy przy rozwiązywaniu społecznych problemów. Rozsądek zawarty w rzeczywistości 3D podpowiada, że na całych połaciach niezagospodarowanych terenów w Polsce zmieści się jeszcze bardzo dużo ludzi, których prawem jest godnie żyć we własnym kraju. W jaki sposób 20-letni człowiek w starym systemie miał mieć własne mieszkanie, jeśli nie kupili mu go rodzice, lub nie wygrał w teleturnieju? Ni jak i za to też starych rządzących lud już dawno powinien wykopać. Natomiast u nas obywatel idzie do Narodowego Banku Polskiego, który pożycza mu pieniądze na dom, by wybudował go samemu, lub zatrudnił do tego firmę budowlaną. Wbiliśmy sobie wszyscy do głowy to, co wiedzieli od zawsze Majowie: że ziemia, na której się rodzimy jest przez nas jedynie „dzierżawiona”.

Page 57: Cztery Rzeczywistości Świata

57

Nie ma potrzeby by tak jak np. w Izraelu, jeden Rothschild posiadał 95% terytorium. Taki Rothschild w końcu umrze i nie zabierze przecież ze sobą 95% terytorium Izraela (a szkoda). Liczy się to, co na tym terytorium powstaje, a nie samo terytorium, więc jako, że terytorium jest wspólne, to każdy ma prawo mieszkać tam, gdzie jest wolny kawałek ziemi i gdy nie przeszkadza to okolicznym mieszkańcom. A więc: powietrze, woda, żywność i schronienie – ot cała filozofia samowystarczalnego obywatela, który jest silną podstawą całego społeczeństwa. Żeby móc spełnić swoje pragnienia, czy powołanie potrzeba współpracy z innymi ludźmi. Utrzymanie życia to nie tylko czyste powietrze i zdrowe jedzenie. To także ktoś kto poskłada Cię jak się połamiesz. To, że NFZ nie działał to wiedział każdy, kto choć raz odwiedził publiczną służbę zdrowia. Czemu więc Polacy jak ognia bali się prywatyzacji służby zdrowia? Z obawy, że nie będzie ich stać na lekarza. Jako, że problem pieniędzy w naszej rzeczywistości jest już dobrze rozwiązany i każdy, kto pracuje nawet na pół etatu zarabia tyle, żeby zapłacić dentyście za leczenie kanałowe, to obecnie lekarze są opłacani z kieszeni pacjenta. Szpitale nie są już zadłużone na miliony złotych, jakość usług jest konkurencyjna, jest pachnąco na poczekalni, są rejestracje on-line oraz automaty rejestrujące pacjentów, żeby nie było kolejek i nie ma już NFZu, który był wynalazkiem upośledzonego umysłowo. Posiadając w spadku po starym systemie szpitale, utworzyliśmy z nich Centra Nagłej Pomocy, bo jak się ktoś na drodze rozpieprzy o drzewo, a nie ma przy sobie gotówki to i tak trzeba mu pomóc. Nie ma jednak potrzeby, aby ludzie zbierali do centralnego koszyczka podatki na CNP, żeby potem cała armia urzędników odpowiednio te pieniądze rozdzielała - to byłaby głupota. Po starym systemie oprócz szpitali został nam całkiem sprawny podział administracyjny, w którym każdy lokalny obywatel może bezpośrednio dorzucić do swojego lokalnego CNP parę złotych. Ile dokładnie lokalny obywatel dorzuca do swojego CNP wylicza i rozlicza mu część z racjonalnej liczby administratorów w jego województwie. Nikomu nie potrzeba przecież pół miliona ludzi, którzy sprawdzają po sobie papierki, natomiast potrzeba racjonalnej administracji, która dba o codzienne sprawy obywateli, by ci nie musieli o wszystkim myśleć sami. Zostawiliśmy więc podział na szesnaście województw, dawne powiaty oraz gminy i 10% dawnych urzędników dba teraz o codzienne sprawy Polaków. Część administratorów dba o CNP, część dba by funkcjonowały szkoły, część dba o inne potrzeby lokalnej ludności, a część dba o funkcjonowanie administracji centralnej, która nie przeszkadza obywatelom, lecz usprawnia ich życie - chociażby poprzez Narodowy Bank Polski. Słowo „ekonomia" pochodzi od dwóch greckich słów: „oikos" (dom) i „nomos" (reguła). Sama nazwa wskazuje, że chodzi tu o dobre zarządzanie i o wprowadzenie

Page 58: Cztery Rzeczywistości Świata

58

porządku w używaniu dóbr. W ekonomii domowej chodzi o dobre funkcjonowanie spraw domu. Ekonomia polityczna troszczy się o dobre funkcjonowanie spraw wielkiego wspólnego domu - państwa. Celem administracji, czy to lokalnej, czy to centralnej jest więc używanie bogactw ziemskich i umiejętności ludzkich do zaspokojenia doczesnych potrzeb człowieka, nie podejmując za obywatela decyzji, ale ułatwiając mu jego decyzje lub wskazanie odpowiedniej drogi ich realizacji. Samowystarczalny obywatel, który nie dość, że ma dach nad głową i o swoje zdrowie nie musi się jakoś specjalnie bać, potrzebuje kasy. Pieniądze pozwalają mu spełniać większe marzenia niż tylko pełny brzuch, ciepło w dupę i oddychanie. Oczywiście są wśród nas pustelnicy, asceci, czy zwyczajne lenie, którzy poprzestają na minimum: powietrze mają, dom kupili i kredyt spłacili, dostęp do energii i wody mają, jedzenie sobie sami wyhodują i żyją sobie tak w spokoju. Natomiast większość chce w życiu rozrywek: poskakać na bungee, wyjechać na wakacje, pojeździć na nartach, poszaleć na dyskotece, łowić ryby, itd. Wszystkie materialne bzdury, z których asceta drwi, a które nadają życiu smak są potrzebne i w rzeczywistości 3D rozumiemy, że nie jest tak, że jeden zasługuje na „skok na bungee”, a drugi już nie - każdy zasługuje na swój „skok na bungee”. Żeby jednak zarobić na to, co nas ekscytuje i co jest naszym pożądaniem, musimy coś umieć. Całe szczęście, że człowiek to kumata istota i dzisiaj może sprzedawać ryby na bazarze, a jutro jest w stanie spawać kadłuby kutrów rybackich. Roboty w Polsce jest od cholery i ja nigdy nie rozumiałem i nie zrozumiem, że ktokolwiek może być bezrobotny. Oczywiście nie ma się co bezrobotnemu dziwić, że nie pracuje za niewolniczą pensję, natomiast w naszej rzeczywistości naród nie musi tolerować już stanu, w którym jego administratorzy pławią się w luksusach i nie tworzą warunków, by reszta społeczeństwa mogła godnie funkcjonować i budować potężną Polskę. Zaraz po re-ewolucji wpompowaliśmy żywą gotówkę w naród by napędzić przepływ pieniądza, a każdy obywatel stał się jednoosobowym podmiotem gospodarczym, który świadczy określone usługi. Są przedsiębiorcy: właściciele restauracji, lokali rozrywkowych, fryzjerzy, taksówkarze, hodowcy kotów i wiele innych oraz ludzie, którzy sprzedają swój czas jako pracownika za określone pieniądze. Jedynymi formami zatrudnienia są albo „firma” złożona z jednej lub więcej osób, lub „kontrakt zawodowy” dla pracownika - taki sam jaki mają piłkarze, żeby wszyscy czuli się jak w Ekstraklasie. Nie kłócimy się, czy potrzebujemy umowy o pracę, czy umowy zlecenie i o to, że nienawidzimy umów śmieciowych. Każdy zarabia wystarczająco i dostaje 100% swojej pensji, po czym reguluje samemu administracyjne podatki, by np. CNP mogły funkcjonować dla bezpieczeństwa obywateli, a resztę pieniędzy może wydać, odłożyć na przyszłą emeryturę, zainwestować, lub przegrać w kasynie – może zrobić cokolwiek chce ze swoimi pieniędzmi. W naszej rzeczywistości ludzie zdają już sobie sprawę jak

Page 59: Cztery Rzeczywistości Świata

59

cenny jest ich czas na tej planecie i jeżeli chcą ten czas sprzedać to cenią się na swoich warunkach. Minimalnej pensji ustawowej nie wyznaczyliśmy, natomiast istnieje zdrowy rozsądek ludzi pracujących, którzy idąc do pracy wiedzą jakie wynagrodzenie potrzebują otrzymać w związku ze sprzedażą swojego czasu pracy. Doświadczony fryzjer, który dorobił się własnego salonu i chce zarabiać 8.000 złotych miesięcznie, musi przez 25 dni ostrzyc 8 osób dziennie po 40zł każdą, lub 20 osób dziennie po 16zł. Młody fryzjer, który nie jest w stanie od razu posiadać własnego salonu i chce zarobić 3000 złotych miesięcznie, sprzedaje swój czas prac fryzjerowi z salonem za 3000 złotych podpisując z nim roczny, dwuletni, albo i pięcioletni kontrakt na pracę przez sześć godzin na dobę, na kwotę 3000 złotych miesięcznie z określonymi klauzulami, np. roczną podwyżkę wynagrodzenia w wysokości 10%, miesiącem wakacji każdego roku i codzienną trzydziestominutową przerwą w pracy. Wtedy przez te 6h dziennie zatrudniony fryzjer strzyże piętnastu ludzi za 20 złotych każdy i zarabia przez 25 dni w miesiącu 7500 złotych, z czego on dostaje 3000 złotych, a ten kto go zatrudnił i umożliwił mu wykonywanie zawodu przytula 3500 złotych z wypracowanych pieniędzy. „To niesprawiedliwe! Złodziejstwo!” – krzykniesz. Trzeba więc negocjować jak najlepsze kontrakty zawodowe, a nie godzić się kurwa mać na 1300 złotych plus prowizje, jak w starym systemie. Tutaj muszę wspomnieć znowu o naszej dumie - Narodowym Banku Polskim, który wszelkie przejawy przedsiębiorczości obywateli wspiera gotówką oraz planem logistycznym. Jak już pisałem wszelkie użyteczne i niezbędne podatki od zarobionych pieniędzy obliczają dla obywateli administratorzy, których to naród sam obsadził na stanowiskach, ponieważ zaufał konkretnym ludziom, z konkretnymi umiejętnościami i z konkretnymi pomysłami. Choć obywatele mogliby sami o wszystkim myśleć i sami się gospodarować, to wolą zatrudnić administratorów, którzy dbają by najpotrzebniejsze rzeczy w ich otoczeniu funkcjonowały bez zarzutu. Ponad takim administratorem nie ma szefa, któremu administrator podlega, a jedynym szefem administratora jest lud. I jak lud widzi, że płaci 200 złotych lokalnego podatku na remont danej ulicy, a ulica jest cały czas dziurawa jak mózgi dawnych posłów, to administrator zostaje pogoniony przez rozwścieczony lud z pochodniami – to oczywiście przenośnia, bo odwoływanie administratora przebiega w cywilizowany sposób. Administratorzy dbają o określone interesy danego regionu i są (bo powinni być) mądrymi, kompetentnymi i szanowanymi obywatelami. Dawni administratorzy, tzw. urzędnicy: wszystkie Zenki, Hanki i Mariole z opiek społecznych, z Urzędów Miast, z biur poselskich, z ZUSów i innych aparatów bezmyślnego przepalania pieniędzy, które na bazie irracjonalnych przepisów miały podstawy do utrudniania życia obywatelom, nie straciły jednak pracy. Po systemie, który narządził wiele szkód musieliśmy zacząć wielkie sprzątanie. Trzeba było wyjść do

Page 60: Cztery Rzeczywistości Świata

60

ludzi, zapukać do ich drzwi i zapytać czego potrzebują. W naszej rzeczywistości najistotniejszą gałęzią, w której można łatwo i dobrze zarobić jest budowlanka – to jest taka nasza nowa „budżetówka”, bo tutaj zawsze jest praca. W budżetówce nie siedzą więc już za biurkiem mierni, bierni, ale wierni, którzy za odbębnione osiem godzin chcą 1800 netto, narobić stosu papierów i przejść na emeryturę, lecz budowanie jest pracą, w której każdy, nawet słabo rozgarnięty, może zarobić na chleb i godne życie. Budować, remontować, czy odnawiać zawsze coś trzeba i poprzez tę gałąź w dużej mierze Narodowy Bank Polski wpompował i wpompowuje w rynek pieniądze. Pewnie wiele mądrych głów starego systemu popukałoby się w czoło, bo to przecież ta budowlanka to taka „brudna, nieelegancka robota”. Tymczasem bardzo logiczne jest, że jak zapierdalasz przy 30 stopniach plusu, albo dziesięciu stopniach minusu i budujesz, tworzysz, kreujesz „nowe” ciężką, wyczerpującą pracą, to MUSISZ godnie zarabiać – BARDZO GODNIE. Żeby było Cię stać na lekarza w razie wypadku, żebyś zarobił na samochód, którym dojedziesz do pracy, żeby żona i dziecko w domu nie głodowali, żebyś wypoczął dwa, lub trzy razy do roku na jakichś wczasach. Dlatego „Zenki, Hanki i Mariole” wyszli do ludzi i zaczęli spisywać czego potrzebują obywatele. Kiedy widzą pięcioosobową rodzinę, która mieszka na dwóch pokojach to wiedzą, że ta rodzina potrzebuje pięciopokojowego miejsca do mieszkania. Jak widzą, że bidna staruszka mieszka gdzieś sama na wipiździewie i musi zmęczona palić na zimę węglem w piecu, to wiedzą, że albo trzeba jej zbudować jakiś automatyczny system grzewczy, albo zaoferować nowe lokum. Należy pamiętać, że stary system wydymał starsze pokolenia i nie można było zostawić ich w nowym na pastwę losu – trzeba było im pomóc. To nie jest żadna forma rozdawnictwa, ale empatia pozwalająca reszcie narodu z szacunkiem pożegnać odchodzące i obolałe pokolenia. W naszej rzeczywistości wszyscy przyzwyczailiśmy wreszcie swoje myślenie, że Polak nie musi jechać do Niemiec, czy Anglii i dupy podcierać starszym pokoleniom „lepszych narodowości”, tylko musi rozwinąć i naprawić swój kraj, a jednocześnie godnie żyć. Nie ciężko, nie z trudnościami, nie „biednie, ale sprawiedliwie”, ale godnie i normalnie! Dzięki dawnym urzędnikom starego systemu, którzy wyszli zza biurek do ludzi i spisali ich potrzeby, momentalnie okazało się, że jest tyle roboty, że młodzi ludzie, którzy wcześniej siedzieli na dupie, wódkę pili w parkach i dłubali w nosie, nagle mogli wziąć się do pracy i dofinansowani poprzez Narodowy Bank Polski pracowali naprawiając szkody wynikłe z głupoty „durniów z wiejskiej”. W rzeczywistości 3D mamy proste i klarowne przepisy, a administratorzy mają podejście pro-ludzkie do człowieka i nie chowają się za przepisami – są po to by każdemu pomóc. Sprawne, bezrobotne osoby i ludzie, którzy wcześniej pracowali jako budowniczy mają obecnie pracy na parędziesiąt lat, albo i dłużej. Ojcowie rodzin sami włączają się w budowę nowych mieszkań

Page 61: Cztery Rzeczywistości Świata

61

dla siebie, a także budują domy innym, żeby godnie zarobić i nie chodzić do pośredniaka licząc na cud, że trafi się praca. Jednak nie samym budownictwem Polska 3D żyje. Ludzie kreatywni i ci, którzy posiadają inne umiejętności lub pomysły na życie zajmują się usługami, swoimi firmami, rozwijaniem biznesów, restauracji, lokali, sprzedażą i innymi takimi bo dla wygody opieramy swoje życia na konsumpcji, która racjonalnie postrzegana, sprawia obywatelom przyjemność. Czerpiąc z doświadczenia starego systemu i tego jak, np. w Chinach zastępy ludzi pracują w fabrykach jak maszyny, postanowiliśmy durne i mało wybitne prace zastąpić maszynami. Zrozumieliśmy, że jeśli człowiek wykonuje automatyczną i powtarzalną pracę, którą może wykonać maszyna, a jednocześnie staje się on tańszy od maszyny to w tym miejscu zaczyna się wyzysk. Zastępy rodzimych inżynierów i wielu zdolnych projektantów opracowali różne mechanizmy i maszyny tak by, np. w kinie klient kupił sobie bilet w automacie, skasował ten bilet samemu przy wejściu, kupił sobie napój z automatu, a popcornu też nasypie mu automat. Nie ma już potrzeby by studenci za możliwie najniższe pensje wykonywali czynności, które mogą zrobić automaty. W dobie samoobsługowych kas, gdzie każdy konsument może zeskanować swoje produkty samodzielnie, wrzucić samodzielnie do automatu pieniądze, wziąć resztę i rachunek też samodzielnie, nie ma już niewolników skanujących produkty przy kasach przez osiem godzin za głodowe pensje. Technologia nie służy tylko do budowy nowoczesnych bombowców i rakiet, tylko służy przede wszystkim ułatwianiu nam życia. Swoją drogą odeszliśmy od koncepcji super i hiper marketów i postawiliśmy na samoobsługowe rynki spożywcze oraz na handel indywidualny, dzięki czemu produkty są świeże, bardziej wartościowe, a sam handel i wymiana towarowa odzyskały „duszę”. Mamy też w kraju różnego rodzaju fabryki, gdzie nie ma możliwości zastąpienia człowieka maszyną, ale ludzie pracujący przy jednostajnych czynnościach nie narzekają, bo są dobrze wynagradzani. Mamy np. w kraju dwie fabryki zatrudniające po 1000 dobrze opłacanych osób, które produkują, naprawiają i konserwują samoobsługowe kasy. Jest to lepsze wyjście niż posiadanie w kraju 50.000 słabo opłaconych kasjerów. Wszystko, w czym może człowieka zastąpić maszyna i ułatwić człowiekowi życie jest realizowane. Nie obawiamy się, że maszyna zastąpi w efekcie człowieka na każdym polu, bo nie ma na to szans. A nawet jeśli tak się stanie, to tym lepiej dla Nas – samowystarczalny obywatel, którego w większości prac może wyręczyć maszyna, to całkiem przyjemna wizja świata. Ostateczną fazą rozwoju narodu polskiego będzie spopularyzowana i doskonała w swym działaniu drukarka, która wydrukuje każdą ludzką potrzebę, a wszystkie projekty tych druków będą do ściągnięcia za darmo w sieci. Drukarki 3D istniały już w starym systemie i ze specjalnego materiału mogły wydrukować klocki, kubek, breloczek itp. Kiedy wreszcie stworzymy drukarkę, która z kilku różnych pierwiastków, będzie

Page 62: Cztery Rzeczywistości Świata

62

potrafiła wydrukować co tylko człowiek będzie chciał, a większe drukarki tego typu będą potrafiły „drukować” budynki wszelkiego rodzaju to osiągniemy poziom, gdzie każdy będzie pracował 3-4 godzinki dziennie, żeby energetycznie, transportowo, logistycznie oraz w kwestii bezpieczeństwa i zdrowia wszystko w tym kraju „grało”, a resztę czasu niech każdy sobie „wydrukuje” i pracuje kreatywnie dla własnej przyjemności. No właśnie… czas pracy. Kiedy elity rozpoczęły plan opisanej przeze mnie wcześniej osobliwej „globalizacji” to Rockefeller, jeden z jej architektów, powiedział: „nie potrzebuję narodu myślicieli, tylko naród robotników.”. Powiedział on to w kontekście edukacji, ale mniej-więcej w tym samym czasie pojawił się pomysł ośmiogodzinnego dnia pracy. W rzeczywistości nie był on jednak ośmiogodzinnym dniem pracy, bo zanim ludzie wyszli do pracy, zanim z niej wrócili i jeśli ewentualnie nie zostali po godzinach, to spędzali na obowiązkach zawodowych 10-12h na dobę. To było trochę irracjonalne, bo nikt na ten świat nie przychodzi po to, by pracować przez połowę doby, przez 1/3 spać, a jedynie przez parę godzin mieć czas dla siebie. Praca w formie jaką znaliśmy była odłączeniem człowieka od myślenia, rozwoju i własnej rodziny, dlatego we wszystkich zbiorowych miejscach pracy, gdzie ludzie wykonują czynności przemysłowe (np. produkcja butelek, produkcja samochodów, produkcja części do maszyn) czas pracy wynosi maksymalnie 6 godzin. Tak by 3/4 dnia człowiek miał dla siebie, jako że jesteśmy tutaj w wyższym celu niż praca sama w sobie. Osoby, które wykonują ekscytujące ich prace, pracują cały dzień, jeśli chcą. Natomiast, jeśli ktoś przychodzi na pełen etat, bo chce zarobić pieniądze, a nie ma pomysłu na swoją własną drogę zawodową, tylko chce przysłużyć się danej produkcji, wziąć wypłatę i spadać z roboty, to jego czas pracy jest standardowo sześciogodzinny. Pół-etatu – trzy godziny. Tak teraz żyjemy i pracujemy. Ośmiogodzinny dzień pracy to ustrojstwo, które ciągnęło się za ludzkością od XIX wieku, a jako, że mamy XXI wiek, to najwyższy czas było to zmienić. Opisywana wcześniej fabryka samoobsługowych kas jest w stanie zatrudnić ekipy pracujące na dwie zmiany po 6h każda, tak by produkcja pracowała 12h na dobę – jest to zdecydowanie wystarczające. Nasza społeczna rzeczywistość - choć bardzo przyjazna człowiekowi - nie jest dla idiotów. Jako że wcześniejsza przymusowa edukacja wykształciła całe zastępy idiotów, to i tutaj musieliśmy naprawić szkody z tego wynikłe. Wcześniej szkoła na tym kontynencie miała być taka sama jak w północnych Niemczech. Miała być piątą kolumną do wtrącania się w wolny stan społeczny. Szkoła miała być chirurgicznym nacięciem, przez które angielskie teorie zarządzania oparte na klasach miały być wpajane, by zakazać pośrednio tradycji wolności. Angielska wielowarstwowa klasa socjalna była po prostu nowoczesną wersją rady Juliusza

Page 63: Cztery Rzeczywistości Świata

63

Cezara: „jeśli jesteś przytłoczony przez wrogów, podziel ich i zawładnij nimi nastawiając przeciw sobie.”. Sposobem na to była infiltracja umysłów dzieci, będących poza zasięgiem swoich rodziców. Teoretyk Platon, Jean-Jacques Rousseau, czy Fryderyk Pruski wiedzieli i mówili jawnie o tym, że jeśli dzieci mogłyby zostać utrzymane w byciu dziecinnym, gdyby mogły być odosobnione w środowisku dziecięcym bez żadnych obowiązków poza posłuszeństwem, gdyby ich życie wewnętrzne mogło być osłabione poprzez usunięcie wglądu w historię, literaturę, filozofię i gdyby wnikliwe przemyślenia na temat własnej śmierci można było zastąpić bardziej trywialnymi emocjami: chciwością, zazdrością, zawiścią i strachem, to ludzie młodzi starzeliby się, ale nigdy by nie dojrzeli, a trwający problem nadzoru byłby rozwiązany. Nikt przecież nie zaprzeczy, że dziecinnymi osobami łatwiej jest zarządzać, niż osobami wyszkolonymi i polegającymi na własnej osobie. Stare systemowe szkolnictwo miało sześć celów wziętych prosto z książki doktora Inglesa. Pierwszą funkcją było „przystosowanie”. Szkoły miały ugruntować stałe zachowanie w reakcji na władzę. Zauważ, że to całkowicie wykluczało logiczny osąd. Zauważ również, że wymaganie posłuszeństwa wobec głupich poleceń jest o wiele lepszym testem dla pierwszej funkcji, niż słuchanie sensownych rozkazów. Nie wiesz, czy ludzie są całkowicie posłuszni, dopóki nie skoczą z klifu. Druga funkcja to funkcja „diagnostyczna”. Szkoła miała określić społeczną rolę każdego z uczniów, zapisując dowody matematycznie i anegdotycznie w zbiorczym rejestrze. To szkoła miała określić, nie rodzice, nie dziecko, ani nie otoczenie, odpowiednią rolę dziecka w społeczeństwie. Następna była funkcja „sortująca”. Szkoła sortowała dzieci szkoląc jednostki tylko do tego stopnia, jaki będzie im potrzebny w przewidywalnym dla nich miejscu w maszynie społecznej i ani odrobinę więcej. Są to fakty z książki faceta, którego imieniem nazwano wykład honorowy w dziedzinie edukacji na Harvardzie. Czwartą funkcją przymusowej edukacji był „konformizm”. Dzieci miały być upodobnione jak tylko się da. Niestety nie było to robione z żadnego umiłowania dla egalitaryzmu, ale po to, by ich przyszłe zachowanie było matematycznie przewidywalne w służbie dla rynku oraz rządu. Kolejna była funkcja „higieniczna”. Nie ma ona nic wspólnego z higieną osobistą, ale miała wiele wspólnego ze „zdrowiem rasy”. W tym wypadku higiena to grzeczny sposób podkreślenia faktu, że od szkoły oczekiwało się przyspieszenia naturalnej selekcji poprzez oznaczenie niedopasowanych. Do tego służyły małe upokorzenia od pierwszej klasy, do tego służyły jawne rankingi z ocenami. Ostatnia funkcja to wymyślne łacińskie określenie: funkcja „propedeutyczna”. Oznacza ona, że drobny ułamek szczęśliwych dzieciaków był nauczony jak przejąć zarządzanie, nad tym ciągle trwającym projektem. Strażnicy populacji z premedytacją ogłupiali i doprowadzali jednostki do braku dojrzałości, by życie rządowe i ekonomiczne było prowadzone przy minimalnym wysiłku. Ten płytki,

Page 64: Cztery Rzeczywistości Świata

64

konkretny, powszechny cel, a nie żadna marksistowska wojna miedzy klasą robotniczą, a chciwymi wykrztałciuchami był wcześniej celem edukacji. Dlatego w rzeczywistości 3D podpaliliśmy również zasady dawnego szkolnictwa i ułożyliśmy plan edukacji tak, by kształcić ludzi na wartościowe, błyskotliwe i kumate jednostki. Szybko zrozumieliśmy, że jeszcze jedno, albo dwa pokolenia tak głupich i niedoinformowanych obywateli jak wcześniej i z powrotem weszlibyśmy na drzewa. Powodzenie własnych dzieci to potrzeba każdego rodzica, dlatego zmodyfikowaliśmy sposób edukacji tak, by szkoła nie była przymusowa, rodzic mógł sam nauczać swoje dziecko oraz by powstało wiele różnorodnych placówek edukacyjnych, a plan podstawowego nauczania zunifikowaliśmy tak, by dziecko uczyło się podstaw życia, działania otaczającego go świata, biologii jego organizmu oraz innych organizmów, matematyki, logiki, etyki, historii, łaciny, prawa, medycyny, ekonomii, filozofii i innych NAJISTOTNIEJSZYCH zagadnień dotyczących tego świata. Natomiast dzięki kolejnemu stopniu edukacji człowiek nabywa już zawodu, lub rozwija się kreatywnie/naukowo na uniwersytecie. Nasze uniwersytety to obecnie potęga i co chwila wychodzą stamtąd nowe idee, pomysły i wynalazki. Nie ma roku bez nowych wynalazców i wybitnych prekursorów pojawiających się w naszym społeczeństwie. Polak to ma teraz „łeb”. Wcześniej, w starym systemie też miał, lecz patenty sprzedawano za granicę, a najzdolniejszych ludzi wykradali mediatorzy zagranicznych firm. Teraz większość zostaje i jest honorowane w ojczyźnie. Mam nadzieję, że podoba Ci się na razie oprowadzka po naszej rzeczywistości. Wszędzie tutaj widać zarys normalizmu, który cały czas udoskonalany stawia coraz mniejszy opór życia jednostki w dużym społeczeństwie. Niestety nie jest tutaj tylko różowo. Sama zmiana w kwestii finansów, utworzenie Narodowego Banku Polskiego (tak, ja wiem, że NBP już był dawniej, ale NBP nie działał wcześniej w interesie ludzi, więc tak jakby go nie było), usunięcie długów i kredytów oraz stworzenie warunków dla mocnej narodowej waluty i godnych zarobków, sprowadziły na ten kraj gromy. Wyłamując się spod dyktatury elit, które każdego roku wysyłają w świat tysiące szpiegów, ustanawiają na czele państw zbrodniarzy i mają do swojej dyspozycji wojska ONZ, czy NATO, sprowadziliśmy na swój kraj zagrożenie. Widząc rozpadającą się UE oraz brak realnych korzyści płynących z członkostwa w niej, szybko wystąpiliśmy z tego patologicznego związku, na co Unia Europejska nie zareagowała pozytywnie. Gdybyśmy się jednak nie wyłamali to i tak by nas wytępili, więc głupio było nie zaryzykować. Momentalnie kluczowym dla nas stała się obrona własnego kraju i to obrona siłowa. Wcześniej problemem w rozwoju wojska byli etatowcy, którzy często stawiani wyżej w hierarchii od ludzi, którzy mieli pomysł na obronę

Page 65: Cztery Rzeczywistości Świata

65

narodową, rozpieprzali swoją ignorancją owe wojsko doszczętnie. Osobniki, które pchały się tam na posadę by tylko doczekać awansów i emerytury zostały usunięte, a do akcji wkroczyli ludzie znający się na rzeczy. W świecie z rozregulowaną naturą ludzką, społeczeństwo które nie potrafiło się obronić, a tylko fajnie i beztrosko żyć, zostałoby zmiażdżone siłą, dlatego musieliśmy się pilnować. Chcieliśmy przejść dobre zmiany bezboleśnie, ale tak się do końca nie dało. Obudziliśmy w sobie „ducha narodowego” i byliśmy gotowi do walki, bo zagrażali nam wkurwieni banksterzy, architekci NWO, zdenerwowana UE, a na dodatek z jednej strony Rosja, a z drugiej Niemcy – tak pół-żartem, pół-serio, to gorzej trafić chyba nie mogliśmy. Dobra obrona narodowa stała się koniecznością - tak na wszelki wypadek. Jak sama jej nazwa sugeruje, obrona zaczęła dotyczyć całego narodu. Zawinęliśmy więc z powrotem naszych żołnierzy z Afganistanu z „misji pokojowych” i przeprosiliśmy Afgańczyków, że przez lata byliśmy najemnikami, którzy okupowali ich kraj. Otumaniony wcześniej TVNem naród przeprosił kibiców, którzy jako patrioci i ludzie krzepcy byli na tyle silni i zorganizowani by bronić Polski przed ewentualnymi najeźdźcami. Dodatkowo każdy obywatel na lekcjach wychowania fizycznego miał i ma do tej pory zajęcia z samoobrony, a mężczyźni w wieku 18-24 lat przechodzili i wciąż przechodzą kilkutygodniowe szkolenie wojskowe tak, by zapoznać się z bronią, odnowić umiejętności samoobrony i nauczyć się strategii wojskowych. O tym, że szkolenia i strategie wojskowe są potem przydatne w życiu mówił chociażby David DeAngelo, twórca programów rozwojowych, który opowiadał raz o rozmowie ze znajomym pochodzenia żydowskiego, w której to rozmawiali o tym czemu żydzi odnoszą takie sukcesy finansowe. Jego rozmówca urodził się w USA, a następnie wyjechał do Izraela, gdzie odbył służbę wojskową. Po powrocie zajął się interesami. David zadał mu pytanie o powodzenie żydów i odpowiedź jego rozmówcy była taka: „Stary, co to jest za trudność podejmować decyzje biznesowe, kiedy ja kilka lat temu jeździłem po pustyni z karabinem i byłem zmuszony decydować o ludzkim życiu.”. Tak więc kiedy przeciętny 20-letni żyd wraca do USA to jest bardziej dojrzały psychologicznie i emocjonalnie niż przeciętny 35-40 letni Amerykanin. W naszej rzeczywistości szkolenie wojskowe nie jest obowiązkowe, bo przecież przymusem niewiele da się zdziałać, jednak jest ono dobrze postrzegane w społeczeństwie, jako pewien gest: że obywatel poświęcił czas, by potrafić obronić swoich bliskich w razie zagrożenia. Obecnie posiadanie broni nie jest zabronione i każdy kto przejdzie testy psychologiczne może broń swobodnie nabyć. Dodatkowo w każdej miejscowości składujemy broń tak by w razie niebezpieczeństwa, obywatele mogli się szybko uzbroić. Po ile „karabinów” trzymamy do dyspozycji? We wsi 50, w miasteczku 500, w mniejszym mieście 5.000, a w dużym mieście 50.000 – według logicznego zapotrzebowania i możliwości. Mamy co prawda solidne zawodowe wojsko, ale

Page 66: Cztery Rzeczywistości Świata

66

gotowy do działania obywatel to zawsze bezpieczniejszy kraj. Obecnie najlepszą „policją” jest reakcja obywatela. W rzeczywistości 3D inspiracją do „reakcji obywatelskiej” była pewna historia z przeszłości. Otóż pewien dojrzały mężczyzna systematycznie przychodził pod ogrodzenie pewnej szkoły podstawowej w mieście X i obserwował dzieci. Grupa młodych obywateli, nie mających pracy (wiadomo – wtedy było jeszcze bezrobocie), siedziała niedaleko tej szkoły na ławce, dłubiąc słonecznik i zabijając nudę. Z czasem dostrzegli systematycznie pojawiającego się mężczyznę, który niepokojąco często obserwował bawiące się na przerwach dzieci. Zobaczyli go raz, zobaczyli go drugi raz, zobaczyli go piąty raz i kiedy nie było wątpliwości po co ten dojrzały mężczyzna tam przychodzi jeden z młodych, zabijających nudę „ławkowiczów” podszedł do tego mężczyzny i spuścił mu wpierdol. Mężczyzna więcej pod szkołę nie przyszedł i było w tym kraju o jeden gwałt na dziecku mniej. Tylko bić brawo. Dawniej osiągnięcie osiemnastego roku życia czyniło człowieka dorosłym, lecz nie koniecznie dojrzałym. Dorośli ludzie w dawnej Polsce, jako że niestety dziecinni, stawali się kurwa mać „zrzucaczami odpowiedzialności” – aby tylko nic ich nie dotyczyło. Kowalski żonę napierdalał, dziecko chodziło posiniaczone, a sąsiedzi nie raczyli tej patologii przerwać – czekali aż opieka społeczna się tym zajmie, co bardzo często prowadziło do tragedii. Nieraz nawet na policję nie chciało im się dzwonić, choć policja w dawnej rzeczywistości to nie był dobry materiał na „ochronę” obywateli, a bardziej na dofinansowywanie budżetu z mandatów. No bo kim była dawniej policja – ta z Twojej rzeczywistości, drogi czytelniku? W dużej mierze policja była przedłużeniem silnej ręki władzy wymierzoną przeciw obywatelowi, ochroną swojego rządu, gnojami co wszystkich obywateli mieli za bandziorów i systemowcami, którzy za „trzynastkę” i wcześniejszą emeryturę wsadzili by każdego – K A Ż D E G O – do pierdla jak leci. Winny – nie winny, byleby tylko nabić statystyki. Kiedyś – dawno, dawno temu – w jaskini przywódca miał mięśnia, myślał i wiedział jak bydło utrzymać w ryzach. Coś było nie tak, to zajebał maczugą, aż się mózg po skale rozlał. Tak się cywilizacja uformowała, dzięki temu większość nie chodziła głodna i jakoś dotrwaliśmy do czasów obecnych. Tacy przywódcy zaczynali, a w rzeczywistości 2D? Jakiego masz – drogi czytelniku - przywódcę? Zdechlaka. Bez mięśni, lewe oko kurwa zapieprza do buta, drugie gdzieś w górę, bark przegięty, klata zapadnięta… ale armia za nim stoi! Policja wspiera zdechlaka! Matoły po sześciu klasach, którzy chcą coś lepiej do ryja włożyć. Opłaceni z Twoich pieniędzy, bronią „piłkarza” przed ludem. Przed ludem, z którego sami kurwa mać są. Przecież matka, ojciec z tego samego ludu. Do domu to jedzie, żreć nie ma co, bezrobocie wokół i on kurwa w policji porządku pilnuje. Jakiego porządku? TO TRZEBA ROZJEBAĆ, a nie porządku pilnować! Dopóki stara policja, tak jak reszta obywateli, nie wzięła odpowiedzialności moralnej za to się działo w tym kraju i nie zrozumiała, że

Page 67: Cztery Rzeczywistości Świata

67

narodowi trzeba pomóc, służyć mu, wspierać, a nie bronić bandytów u władzy, to nie dość, że musieliśmy obawiać się Rosji, czy Niemiec, to jeszcze własnego ZOMO. O mały włos, jeśli byśmy nie zahamowali postępu w rozbestwieniu policji i coraz większych prawach straży miejskiej to nie dość, że biedni, skuleni i osmarkani, to jeszcze bylibyśmy pałowani „dla przykładu” od czasu do czasu – historia lubi się przecież powtarzać. Na bazie nowej konstytucji opartej na jedenastu podstawowych potrzebach ludzkich zmieniliśmy przepisy na pro-ludzkie, by policja w swym działaniu nie szkodziła, a pomagał społeczeństwu. Odeszliśmy od selekcji negatywnej, skończyliśmy z upychaniem etatowców w służbach porządkowych, psycholodzy odplewili sadystyczne jednostki i nadaliśmy przyjaznego tonu w stosunkach między ludem, a mundurem, który wzbudza już szacunek i uśmiech, a nie komentarze w stylu „daj głos”. Naszym ostatecznym celem w związku z instytucją policji jest by obywatele zdecydowali, że są na tyle odpowiedzialni i na tyle ufają swojemu rodakowi, że nie potrzebują już kogoś kto pilnuje dla nich porządku. Zanim do tego dojdzie miną pokolenia, a póki co pro-ludzcy strażnicy porządku pomagają obywatelom, ułatwiają życie społeczne oraz egzekwowanie prawa. Stale też pozostajemy czujni, gdyby wróg zewnętrzny chciał zaatakować ten porządny kraj. Jak działa marihuana? Jak działa zabroniona, szatańska, niedozwolona, zakazana marihuana? Jeśli nie paliłeś, jesteś przeciwnikiem, wzburzasz się o legalizację, bo ludzie się rozbestwią, młodzież umrze, a wszyscy wpadną w sidła zła, to Ci opowiem. Bo nie czyni ona człowieka agresywnym, rozbestwionym i nadpobudliwym, jak często wmawia ludziom propaganda. Wyobraź sobie, że masz psa… Takiego mega-jebniętego, wkurzającego Cię non-stop psa. Je Twoje ulubione buty, sra do tych butów, sika do tych butów, nawet kopuluje z tymi butami, a to nie są jakieś „szmaciaki”, tylko zawsze wybiera do tych czynności najlepsze, nowiuśkie adidasy firmy Nike za 400zł. Piękne buty, a ten Twój pies zawsze tylko do tych butów sra, do nich sika, z nimi kopuluje. Kupisz nową parę, a on wygrzebie je z szafy i masz klocka rano w tych butach – nie ma opcji, żeby było inaczej. Zanim wyjdziesz do pracy musisz tego klocka posprzątać i cały dzień masz do dupy. Tak durnego masz psa, a do tego chodzi zakręcony, leni się, nie bawi się z Tobą, zlewa Cię, wyłazi kiedy chce, biega kiedy chce, szczeka kiedy chce, a czasami nie szczeka całe tygodnie. No po prostu wredny pies i Ty go masz. Wyobraź to sobie… Wyobrażasz? To dobrze. Pewnego dnia wracasz z pracy – najgorszy dzień w Twoim życiu. Szef się wyżywał, rano obsrane buty musiałeś wyczyścić, a bliska osoba Cię wkurzyła, bo nie zrobiła zakupów, przez co nie masz teraz nic do jedzenia. Poszedłeś na chwilę do łazienki, a w międzyczasie pies nasikał znowu na buty. Po prostu dzień koszmar… i ten pies. Czujesz już, że musisz go zabić, wyrzucić, uśpić, zjeść – cokolwiek byle już to bydle więcej nie

Page 68: Cztery Rzeczywistości Świata

68

srało Ci do butów. Pękły granice Twojej wytrzymałości i już idziesz z siekierą na psa… a tutaj dobry duch podaje Ci jointa. Korzystasz z okazji. Jarasz, bo myślisz sobie, że „siekiera może jeszcze chwilę poczekać”. Zjarałeś tego jointa i diabelska marihuana zaczyna działać. Co strasznego się wydarzy? Ile istnień ucierpi teraz? – pytasz. A tu dupa… nie będzie krwi. Patrzysz na siekierę i zastanawiasz się „po cholerę mi potem krew sprzątać… odpuszczę… schowam ją z powrotem do komórki.”. Odnosisz więc siekierę, wracasz z komórki, siadasz na kanapie, pies leży obok… Uśmiechasz się do niego i głaszczesz go, po czym przekornym żartem: „Ja też ci kiedyś nasram do butów. Zobaczysz.” raczysz siebie i psa radością. Pies w końcu wstaje z kanapy i zaczyna iść swoim wolnym, wkurwiającym Cię wcześniej krokiem, w poszukiwaniu jedzenia. Normalnie już byś kurwował pod nosem: „ale ta świnia, wolno lezie… co to za pies.”, ale tym razem - dzięki marihuanie - myślisz: „Jaki ten pies ma dostojny krok… Prawie jak jego Pan/i.”. W geście dumy z dostojnego kroku psa, idziesz nasypać mu jedzenie i zazwyczaj w tym miejscu mówisz: „ale ta świnia dużo żre… co to za pies.”. Jednak tym razem mówisz: „Masz. Jedz. Duży urośniesz. W sumie to też bym coś zjadł/a.”. Po tym jak już razem zjedliście zauważasz, że jest nawet ładny wieczór i przejdziesz się ze swoim pupilem na spacer. Na spacerze pies się wybiegał, Ty się radowałeś/aś spacerem, a przy wchodzeniu do domu wpadłeś/aś na genialny pomysł: „Przecież ja mam ganek przy domu. Będę zostawiał/a buty na ganku… Koniec z gównem w butach! Hura.”. Wcześniej, zestresowany/a nie wpadłeś/aś na ten pomysł. The End. Tak właśnie działa marihuana… Gdybyś np. wtenczas zapił/a, to przez wzmożoną agresję już byś pakował/a porąbane kawałki pupila i krew z rąk zmywał/a, a że skorzystałeś/aś z pomocy dobrego ducha, to jest luzik. Teraz pytanie: Czy to jest złe? Pomijając fakt, że z marihuany robi się leki i że podaje się ją chorym na raka, żeby uśmierzyć ból, to biorąc pod uwagę samo jej działanie i że jest to roślina, to czy powinna być ona nielegalna? Czy w samym związku z tym, że działa kojąco, odstresowująco i przyjemnie, to powinna być nielegalna? Jedni powiedzą: „ale takie prawo” i koniec jest z Wami tematu, a drudzy wymyślą powody dlaczego „nie”, lub powtórzą te głoszone w telewizji. Jeśli ktoś znajdzie jakiekolwiek powody, żeby marihuany nie palić, to ja z łatwością znajdę dwa razy tyle powodów, żeby nie jeść zupek z proszku, a zupek z proszku jakoś nikt nikomu nie zabrania, choć są bardziej szkodliwe. Oczywiście marihuana powinna być nie tylko legalna, ale wszelkie próby zakazywania jej powinny spotykać się z „pukaniem się w czoło” reszty obywateli. W rzeczywistości 3D utworzyliśmy nawet Narodowe Centrum Konopi Indyjskiej i zadbaliśmy o to, żeby cena i jakość tej rośliny były na najlepszym poziomie na świecie. Tak by rynek zmusił sprzedawców, żeby przestali wołać „trzy dychy” za skrojoną „sztukę”, a jakość osiągnęła obłędny poziom. Marihuana stała się u nas rośliną narodową - bardzo istotną rośliną. Tak, tak – Roślina Narodowa. Robimy z niej ciuchy, liny, połacie

Page 69: Cztery Rzeczywistości Świata

69

materiału, wysokiej jakości olej z nasion, wydobywamy aminokwasy w formie spożywczej, a także na jej bazie tworzymy leki. W Polsce kultura używania konopi sięga co najmniej XVII wieku. Oto co Pierwszy Sarmata Rzeczpospolitej, pan Jan Onufry Zagłoba herbu Wczele mawiał o naszych nasionkach: - Radziłem mu - mówił - iżby siemię konopne w kieszeni nosił i po trochu spożywał. To tak ci się do tego przyzwyczaił, że teraz coraz to ziarno wyjmie, wrzuci do gęby, rozgryzie, miazgę zje, a łuskwinę wyplunie. W nocy, jak się obudzi, także to czyni. Od tej pory tak mu się dowcip zaostrzył, że i najbliżsi go nie poznają. - Jakże to? - pytał starosta kałuski. - Bo w konopiach oleum się znajduje, przez co i w głowie jedzącemu go przybywa. - Bodajże waszą mość! - rzekł jeden z pułkowników. - Toż w brzuchu oleju przybywa, nie w głowie. - Est modus in rebus! - rzecze na to Zagłoba - trzeba co najwięcej wina pić: oleum, jako lżejsze, zawsze będzie na wierzchu, wino zaś, które i bez tego idzie do głowy, poniesie ze sobą każdą cnotliwą substancję. Ten sekret mam od Lupuła, hospodara, po którym jak waściom wiadomo, chcieli mnie Wołosi na hospodarstwo posadzić, ale sułtan, który woli, by hospodarowie nie mieli potomstwa, postawił mi kondycję, na którą zgodzić się nie mogłem. - Musiałeś waść siła konopnego siemienia i sam zażywać? - rzekł na to pan Sobiepan. - Ja nie potrzebowałem, ale waszej dostojności z całego serca radzę! - odparł Zagłoba.

H. Sienkiewicz "Potop" tom III rozdział 2. Zakazane dawniej prawnie konopie indyjskie są doskonałym pokarmem dla osób przyjmujących w niewielkiej ilości niezbędne kwasy tłuszczowe oraz dla sportowców. Ziarna konopi to jedyne jadalne ziarna zawierające kwas gamma-linolowy (GLA) i bardzo odżywcze źródło protein o lepszym smaku i przyswajalności niż soja. Ziarna konopi można jeść na surowo, zmielone dodane do posiłku, przygotowane w formie herbaty oraz wykorzystać je do pieczenia. Jednym z popularnych sposobów jedzenia tych ziaren jest dodanie ich do smakołyków. Można też zmiksować garść organicznych ziaren z owocami lub sokiem. W naszej rzeczywistości mamy wiele dostępnych produktów z konopi począwszy od płatków śniadaniowych, przez mrożone wafle, tofu, po masła orzechowe. Niektórzy producenci bardziej przetwarzają ziarna, by uzyskać bardziej cenione produkty, takie jak: olej konopny, pełne ziarno konopi, ziarno konopi w skorupce, mąkę z konopi, proszek proteinowy z konopi oraz nie

Page 70: Cztery Rzeczywistości Świata

70

nabiałowe „mleko”. Oczywiście konopiami także się odurzamy, bo ten kto chce jarać i tak jara, a ten kto nie chce, nie jara. I napiszę w tym miejscu szczerze: naród bardziej potrzebował Narodowego Centrum Konopi Indyjskiej, niż Narodowego Centrum Sportu. W piłkę nożną i tak grać w większości nie potrafił – ale o tym już pisałem. Marihuana to symboliczny przekaz, bo zobacz w jakim świecie Ty się znajdujesz, drogi czytelniku. W świecie, w którym ktoś Ci coś pozwala, lub zabrania jakbyś był małym dzieckiem. Reklamy mówią do ludzi jak do małych dzieci: „Uuu plama. Ale mam plamę. Kto to wypierze? Czy na zawsze pozostanie brudne? Nie! Wizir! Hurraaa!”, politycy mówią do ludzi jak do małych dzieci, eksperci mówią do ludzi jak do małych dzieci i większość treści skierowanych do opinii publicznej wykorzystuje sposób wysławiania się, argumentowania czy wręcz tonu protekcjonalnego, jakiego używa się przemawiając do dzieci lub umysłowo chorych. To małym dzieciom nie pozwala się czegoś w trosce o ich dobro, a dorośli ludzie nie są małymi dziećmi. Prawda, że nie są? Prawda. W związku z tym nikt nie może Ci niczego zabronić w trosce o Twoje dobro tym bardziej, że o Twoje bezpieczeństwo nikt nie będzie się troszczył lepiej od Ciebie. Rozumiemy to w naszej rzeczywistości, dlatego skonstruowaliśmy proste i przejrzyste prawo, które nie zabrania, a jedynie wskazuje możliwości rozwiązania sporów. Uznani w społeczeństwie doświadczeni prawnicy i sędziowie siedzieli dniami i nocami by szybko i dobrze zaktualizować gąszcz przepisów w regulacje ułatwiające życie społeczne. Pozostałością po starym systemie byli obywatele, którym trudno było tak od razu się ze sobą dogadać, dlatego też owe regulacje dały poczucie panującej sprawiedliwości, żeby nikt nie dogadywał się maczetami. Dążymy obecnie do tego by obywatel sam podejmował swoje decyzje, bo im więcej razy i im więcej osób będzie za kogoś podejmować decyzje, tym głupsza ta osoba będzie. Im mniej będziemy potrafili się dogadać z drugim człowiekiem i im mniej będziemy potrafili rozwiązywać swoje sprawy, tym głupsze będzie całe społeczeństwo. Nie mówię, że mniej zamożne, nie mówię, że mniej majętne, bo bogaty nie znaczy przecież mądry. Przez to, że będziemy głupsi, będziemy tworzyli bardziej popieprzone społeczeństwo, a to już nas spotkało i nie chcemy by historia się powtórzyła. Prawo stało się więc sednem ludzkiej mądrości, a nie tylko administracyjnym kodeksem postępowania wobec osób wyłamujących się z norm społecznych. Kiedy unormowaliśmy sytuację finansową w kraju, to z powodu braku biedy zniknęła znaczna część przestępstw. Pozostają kwestie tego rodzaju, że ktoś komuś żonę poderwie, ktoś kogoś czasem pobije we wzburzeniu, ktoś kogoś czasem okradnie i ktoś kogoś może nawet czasem zabije. Takie pojedyncze przypadki wciąż się zdarzają i dlatego musimy sobie z tym jakoś radzić. Dawniej skomplikowane prawo było narzędziem, które służyło destabilizacji kraju i wykorzystywaniu ułomności ludzkich, dla celów elit i

Page 71: Cztery Rzeczywistości Świata

71

bogatych klas społecznych. Nie ma przypadku, że żydzi to najlepsi prawnicy na świecie, a możliwie najbardziej skomplikowane prawo wdrażane było w tym kraju nie bez powodu. Naród żydowski wykorzystywany i również manipulowany do celów Syjonistów to temat niepoprawny politycznie, ale bez poruszania tego tematu nie da się opisać całości. Jak każdy naród, naród żydowski ma swoje szczególne predyspozycje. Tajemnicą Poliszynela jest, że prześladowania tego narodu powodują, że żydzi się „wyrabiają”, bo trudności kształcą, selekcja naturalna się zwiększa, a oni trochę po dupie dostali. Celowo, bo celowo by teraz już nikt ich nie tykał i nie miał prawa powiedzieć czegokolwiek złego na ten naród, ale po dupie dostali – choć na pewno nie mniej niż Polacy. Żydzi mają ogromną przewagę nad gojami w operacjach formalnych, matematyce, fizyce teoretycznej, w szachach, czy w brydżu. W brydżowym finale mistrzostw Stanów Zjednoczone 2009 w czterech drużynach, które doszły do finału na 24 osoby, było 20 żydów. Także ten naród bez wątpienia świetnie opanowuje formalne operacje. Gorzej jest w życiu codziennym i w sytuacjach, które niosą za sobą ryzyko. Na przykład Polak na ryzyku potrafi „przejechać” całe życie i całkiem nieźle mu to wychodzi. W turnieju pokera nie uświadczysz żyda na czołowym miejscu bo tam, poza umiejętnością formalnych obliczeń, potrzebna jest intuicja, przebojowość, ryzyko – to już nie są cechy, którymi żydzi dysponują. Teraz rzecz najważniejsza: jeśli trzeba działać w gospodarce i „wyniuchać” jaka będzie odpowiednia koniunktura to tutaj żydzi nie są dobrzy. Natomiast w operacjach typu: przenieść formalnie środki z jednego miejsca w drugie, ominąć coś nieprzychylnego formalnie, rozliczyć coś, to tutaj żydzi są świetni. Dlatego też, kiedy banki pozwalają sobie na pływanie w skomplikowanych operacjach formalnych, niezrozumiałych dla „Jana” to często dochodzi do wynaturzeń. Wtedy jak np. w przypadku Bernarda Madoffa, żydzi gromadzą środki na operacjach wiele do gospodarki nie wnoszących – delikatnie to ujmując. Dlatego jest bardzo istotne, żeby gospodarka zajmowała się produkcją i prostymi operacjami, a nie skomplikowanymi układami pomiędzy funduszami, bankami, holdingami, inwestorami, akcjami itp. Nie inaczej musi być z prawem i tą drogą poszliśmy w rzeczywistości 3D. Po tym jak uproszczone i bardziej ludzkie regulacje zostały na szybko przygotowane przez doświadczonych prawników i ludziom już żyje się lepiej, to szykujemy się do wprowadzenia uniwersalnego modelu rozwiązania spraw międzyludzkich, który sprawnie rozwiąże wszelkie spory i przypadki. Nie spisujemy szczegółowego prawa przeciw wykroczeniom poza normy, bo normy to rzecz umowna, a poza tym takie spisywanie pozostawia zbyt duże pole do interpretacji, a tego nie chcemy – to już było i się nie sprawdziło. Mamy spisywać prawo, bo Kowalska nie lubi jak syn Zawadzkiej podpala pierdy syna Kowalskiej? „Bo to niebezpieczne.” – mówi Kowalska. No ma rację, ale ludzie będą podpalać pierdy tak, czy inaczej. Zawsze jakieś rodziny

Page 72: Cztery Rzeczywistości Świata

72

wychowają dziecko, które będzie podpalaczem pierdów. I teraz mielibyśmy spisać, że za podpalanie pierdów grozi do 3 miesięcy pozbawienia wolności? Nie, nie i jeszcze raz nie. Pisałem, że będę używał dosadnych przykładów, żebyśmy się dobrze zrozumieli. Opiszę Ci więc aktualny model prawny, który wprowadzamy i testujemy społecznie. Zakłada on, że dla ludzi najistotniejsze są ich sprawy, więc dla przykładowej Kowalskiej istotne jest, że dzieciak Zawadzkiej podpala pierdy i trzeba coś z tym zrobić. Co wtedy? Gdzie szukać sprawiedliwości? Najlepiej byłoby się po ludzku dogadać, ale jako, że może nie dać się osiągnąć kompromisu, to w rzeczywistości 3D funkcjonuje takie „oko za oko” po liftingu. Kiedy ktokolwiek z obywateli czuje się w społeczności pokrzywdzony może otworzyć swoją „sprawę”. Przypuśćmy, że masz problem: Kowalski odbijał piłkę i wybił Ci okno. Gdyby Kowalski miał 8 lat to trudno, wybaczysz mu, on przeprosi, a jego rodzice odkupią szybę. A jak nie odkupią, to sam sobie odkupisz i kratę nawet wstawisz, bo będzie Cię na to stać. Problem jednak w tym, że Kowalski ma nie 8, a 48 lat, codziennie pije, wkurwia całą okolicę odbijaniem piłki o 23:00 i akurat mu się tak „wysmyknęło”, że wybił Ci okno… drugi raz w tym miesiącu. Kowalski rodziców już nie ma, zbitych szyb nie odkupuje i masz dość. Sytuacja błaha, ale może człowiekowi życie zasmrodzić. Więc dla Ciebie ta sprawa jest istotna, ale nie będziemy teraz spisywali całego prawa, że odbijanie piłką po godzinie 23:00 jest zabronione i grozi za to sto batów. Zwołujesz więc „sprawę”, a żeby ją zwołać należy zebrać dziesięć niespokrewnionych osób, wspierających Twoją sprawę. Masz problem więc prosisz dziesięciu ludzi żeby się za Tobą, nazwijmy to: wstawili. Trudno jest namówić 10 osób, żeby uznały Twoją sprawę na tyle istotną, żeby zechciały podpisać się pod nią i jeszcze przyjść w określonym dniu na rozprawę. Bo widzisz - tu jest „haczyk”. Nie można zebrać tylko podpisów, ale trzeba namówić daną osobę, żeby Ci współczuła i chciała Cię wspierać – to trudne w głupich kwestiach, ale łatwe w istotnych kwestiach. Jeśli zobaczysz, że nie masz „współczujących” w swojej sprawie to znaczyć to będzie, że sprawa jest głupia i powinieneś być na tyle dorosły by rozwiązać ją sam, a nie robić raban o pierdoły. Wtedy zamontujesz kratę w oknie, przebijesz cichaczem piłkę Kowalskiemu, albo wymyślisz coś innego. Dla kontrastu: jeśli Kowalski potrąci Ci dzieciaka po pijaku, to bez problemu znajdziesz i sto osób, które wstawią się za Tobą, żeby Kowalski za to odpowiedział. Wróćmy jednak do sytuacji z wybitą szybą. Okazuje się, że odbijanie piłką po pijaku przez Kowalskiego nie tylko Tobie uprzykrza życie i zjednujesz sobie dziesięciu współtowarzyszy. W określonym budynku w swojej miejscowości wnosisz sprawę i ustalasz termin rozprawy. Żeby wszystko było przepisowo piszesz kto, kiedy i co zrobił, dlaczego jest Ci to szkodliwe i czego żądasz w ramach zadośćuczynienia. Nie możesz zażądać od Kowalskiego miliona dolarów za rozbitą szybę w ramach zadośćuczynienia, bo Twoja sprawa będzie dotyczyła tego, żeby na Twoją korzyść

Page 73: Cztery Rzeczywistości Świata

73

w ramach danego występku wpłynęła określona „nagroda”, która zrekompensuje Ci krzywdę. To takie stare-dobre „oko za oko” w cywilizowanym stylu - wybił mi okno, wiem, że chcę od niego kasę za tą szybę, bo to mi zadośćuczyni, to po cholerę mam mu też wybijać okno, skoro można mi to zrekompensować. Miliona dolarów nikt normalny Ci nie zasądzi, a do tego dziesięć osób wspierających Ciebie będzie musiała się pod tym podpisać i to wspierać, więc ustalając poronione zadośćuczynienie przegrasz, choćbyś miał rację. Jeśli natomiast zażądasz 200zł odszkodowania, albo nową szybę wraz z jej montażem to taką sprawę masz szansę wygrać. Jeśli jesteś za głupi lub za mało zaradny, żeby określić kto, kiedy i co zrobił, dlaczego jest Ci to szkodliwe i czego żądasz w ramach zadośćuczynienia, to będziesz miał na odsiecz całą masę prawników, którzy dawniej dłubali w kruczkach prawnych i wertowali przydługie kodeksy. Oni pomogą Ci za pieniądze – to jest ich zawód – odpowiednio przygotować sprawę. Pomogą też przekonać dziesięciu ludzi, jeśli sam nie potrafisz, będą zadawać za Ciebie pytania świadkom, jeśli będziesz chciał itd. Instytucję prawnika w naszej rzeczywistości zastąpił „Reprezentant Społeczny”. Reprezentuje on ludzi nie tylko w kwestiach „spraw”, ale też na innych płaszczyznach. Jeśli gdzieś potrzeba zorganizować rynek z warzywami i jest to potrzeba społeczna, a nie prywatnego inwestora, to ten rynek trzeba zaplanować, wynegocjować, zawrzeć najlepszą umowę z wykonawcą, wybudować, wykończyć, odpowiednio finansowo rozliczyć i ogólnie dopilnować tego projektu. Stała administracja dba tylko o stałe potrzeby mieszkańców, natomiast doraźne potrzeby większych grup społecznych są reprezentowane dla ludzkiej wygody właśnie przez Reprezentantów Społecznych. Po co mają Zenki z osiedla wybierać między sobą kto dopilnuje ich inwestycji (choć mogą to oczywiście zrobić) w rynek warzywny, skoro mają doświadczonych, szanowanych, zaradnych i z sukcesami reprezentantów społecznych, którym mogą takie projekty powierzyć. Zmieniliśmy więc prawników na reprezentantów społecznych, a instytucję sędziego chcemy przekształcić w zawód „mediatora społecznego”. Mediatorzy społeczni nie rosną oczywiście na drzewach. Taką pozycję mają zajmować szanowani obywatele, którzy jako doświadczeni reprezentanci społeczni, nauczyciele etyki, lub po prostu mądre osoby, będą starały się przekonać obywateli w lokalnych wyborach, że na taką funkcję zasługują. Wystarczy już nam „niezależnych politycznie sądów”, bo to była bujda i każdy to wiedział. W rzeczywistości 3D mądrych i wartościowych ludzi z odpowiednimi umiejętnościami ludzie sami wręcz pchają na te i podobne stanowiska oraz namawiają ich dniami i nocami do objęcia określonych funkcji. Bo kto nie chce mieć wartościowych ludzi na społecznych stanowiskach? Chyba tylko dawni wyborcy… Wracając do sprawy: mediator społeczny będzie się starał najpierw pogodzić obie strony bez robienia hałasu. Niestety - Kowalski zapił po raz kolejny, przyszedł pijany przed oblicze

Page 74: Cztery Rzeczywistości Świata

74

mediatora, nie idzie się z nim dogadać, więc mediator społeczny administracyjnie przyjmie Twoją sprawę, sprawdzi czy na pewno masz dziesięciu współtowarzyszy i jedziecie dalej. Mediator wzywa na rozprawę ławę przysięgłych – znasz to z amerykańskich filmów – oraz świadków w sprawie: osoby mieszkające w waszej okolicy, sąsiadów, rodziny. W zależności od kalibru sprawy mediator wezwie określoną liczbę przysięgłych - neutralnych w stosunku do osób biorących udział w rozprawie - oraz tylu świadków ilu uzna za konieczne. Ty i Twój ewentualny reprezentant społeczny również powołacie świadków, jeśli macie taką potrzebę. Sprawa się rozpoczęła, jest Kowalski – tym razem przyszedł trzeźwy – jesteś Ty, są osoby które się za Tobą wstawiły, są ławnicy i paru świadków, żeby mogli powiedzieć mediatorowi, co z Kowalskiego jest za typ. Opowiadasz co się stało, Kowalski mówi, że to nie on, on nie pije i on owszem piłką odbija i może mu się „wysmyknęło” w Twoje okno, ale to tylko piłka i mówi, żebyś nie robił z tego problemu. Przed ogłoszeniem wyroku „ławników” wypowiada się mediator – i to jest bardzo ważny punkt. Bo mediator to mądry człowiek na odpowiednim miejscu i ważne jest by poznać jego zdanie przed własną decyzją – w końcu to nie grzech posłuchać zdania kogoś mądrego. Wyrok zapada: Pięciu ławników zgadza się o dziwo z Kowalskim, a pięciu zgadza się z Tobą. Ale pech… trafił nam się najgorszy układ z możliwych: 50/50. Natomiast sprawa kończy się wyrokiem ławników, kiedy ich opinia jest na korzyść którejś ze stron w 70%. Tak więc, gdyby Ciebie wsparło siedmiu ławników, to byś wygrał. W innym przypadku wyrok wydaje mediator społeczny. Bierze pod uwagę Twoje zdanie, bierze pod uwagę zdanie przeciwnika, słucha świadków, zna decyzję ławników, więc ten mediator wie już bardzo wiele i może wydać szczery, solidny i szybki wyrok, a nie ciągnący się latami wyrok-farfocel. Twoje szczęście bo mediator społeczny przychyla się do Twojej opinii i w ramach zadośćuczynienia nakazuje Kowalskiemu uznanie swojej winy i wypłacenie kasy za potłuczone okno. Tego samego dnia dostajesz papier z pieczątką mediatora społecznego, że sprawę wygrałeś i z takim papierem oraz zaświadczeniem o zadośćuczynieniu sprawa się kończy. Kiedy zadośćuczynienie zostanie zrealizowane to Ty podpiszesz Kowalskiemu, że oddał Ci 200zł za szybę, a Kowalski podpisze Tobie, że uregulował co trzeba - tak sprawa się kończy. No dobra, a co jak Kowalski zleje na wyrok i nie odda? Kto go zmusi? Najpierw rozejdzie się błyskawicznie, że Kowalski usłyszał wyrok, przegrał sprawę i nie chce się podporządkować zasłużonej karze. Piętno społeczne pójdzie w ruch i Kowalskiemu nikt już wódki w okolicy nie powinien sprzedawać, bo na to nie zasługuje. Egzekwowaniem długu zajmą się firmy do tego typu usług. Będziesz miał papier, że sprawę wygrałeś, to wezmą od Ciebie ten papier, pójdą do miejsca pracy Kowalskiego i wezmą od jego szefa 200zł na podstawie istotnego społecznie papieru - 20zł weźmie firma windykująca, 180zł będzie dla Ciebie, a Kowalskiemu będzie wstyd, że mu w

Page 75: Cztery Rzeczywistości Świata

75

pracy wiochy narobiłeś. I dobrze mu tak – nie trzeba było codziennie o 23:00 piłką odbijać i ludzi wkurwiać. Sytuacja jest jednak trudniejsza, bo Kowalski nie ma pracy, sam z siebie Ci nie da, na windykację zlewa i ogólnie ma ten cały wyrok w dupie. Wtedy zostanie przymuszony do prac społecznych, a przymusi go do tego społeczeństwo, lub normalna policja na prośbę tego społeczeństwa. W przypadku mniejszych wykroczeń - znośnych społecznie - karą będą zadośćuczynienie lub prace społeczne. W przypadku większych naruszeń jak morderstwo, gwałt, porwania i wszystko co ma związek z naruszeniem nietykalności drugiego człowieka, ostateczną karą jest izolacja społeczna. Szykujemy w naszej rzeczywistości kilka tzw. „Prisontown’ów” i umieścimy w jednym gwałcicieli, w drugim morderców, w trzecim porywaczy dzieci, w czwartym permanentnych bokserów itd. Przyjrzyjmy się więc jeszcze na szybko poważniejszemu przestępstwu ze strony Kowalskiego: Kowalski przejechał Ci dziecko po pijaku. W takiej sprawie mediator wysłucha Was obu, wysłucha świadków, wysłucha głosu 30 ławników, bo ich liczba musi być większa, bo i kaliber sprawy większy, a na końcu zapadnie wyrok. Okazuje się, że Kowalski zostaje winny i jako notoryczny alkoholik, który rozbija się samochodem „pod wpływem”, zagraża Waszej społeczności. Jako, że raz zabił, to nie chcecie ryzykować – i słusznie – więc postanawiasz zadośćuczynieniem zrobić izolację Kowalskiego. O pieniądze nie wnosisz, bo one życia Twojemu dziecku nie zwrócą, a poza tym ubezpieczyłeś wcześniej dziecko od wypadków w ubezpieczalni, bo było Cię na to stać i dostaniesz z ubezpieczenia sporo pieniędzy. Będziesz mógł teraz zająć się swoją fundacją: Stop Pijanym Kierowcom, bo czujesz nagle do tego powołanie. 90% ławników jest zdania, że Kowalski jest winny. Świadkowie go widzieli, że był w swoim aucie, był pijany i miał czerwoną kurtkę na sobie – taką samą w jakiej spryciarz przyszedł na rozprawę. Tak więc mediator przyjmuje ich wyrok, bo nie ma wyjścia i Kowalski jedzie do „ośrodka resocjalizacyjnego”. Natomiast nie jest to ośrodek polegający na dostosowaniu człowieka do poddawania się władzy – tak jak było w starym systemie, ponieważ to powodowało głębszą patologię, a nie żadną resocjalizację. Stąd w tzw. „Prisontown’ach” pracują nauczyciele zawodowi oraz etyczni, a ludzie tam zamknięci tworzą swoje małe społeczności, gdzie każdy musi coś wnieść od siebie, żeby jeść. Przecież normalny obywatel nie będzie utrzymywał przestępców – to byłoby głupie. Zobacz teraz – drogi czytelniku - ile w tej prostej, ale rozwojowej sprawie powstało zabezpieczeń do podjęcia odpowiedniej decyzji: 1) Zebrałeś 10 osób, które są gwarancją, że nie jesteś lunatykiem szukającym spraw sądowych, żeby tylko się do czegoś/kogoś doczepić. Pierdoły nie będą obciążały społeczeństwa kosztami, a ludzie wreszcie będą musieli się z sobą

Page 76: Cztery Rzeczywistości Świata

76

dogadywać, bo na ten świat przychodzimy po to, żeby się uczyć i rozwiązywać swoje problemy. 2) Mediator na wstępie próbował Was jakoś pogodzić, żeby nie było niepotrzebnego procesu. Nie udało się – trudno. Będzie miał teraz ogląd na Wasze postacie i Wasze charaktery. 3) Wasze opinie wysłuchały niezależne osoby, które muszą wydać sprawiedliwy wyrok zgodnie z faktami i opiniami, które przedstawiacie, ponieważ nic więcej o Was nie wiedzą. Nie kierują się sympatią, ani antypatią. 4) Wpływ mediatora – szanowanego, mądrego i wybranego dzięki zaufaniu innych ludzi. Jeden człowiek, który trzyma pieczę nad tym prostym, cywilizowanym modelem „oko za oko”. Jeśli przegrasz sprawę, to przegrasz. Zbierzesz ponownie dziesięciu ludzi, którzy się pod tym podpiszą i powalczysz jeszcze raz. Czy po Twojej dobrze uargumentowanej przegranej, wesprze Cię w tym samym wniosku kolejny raz dziesięć osób? Raczej nie, więc da Ci to do myślenia, że warto pogodzić się z decyzją. Ile będzie złych decyzji w takim modelu prawnym? Mniej niż w starym systemie. Ilu będzie niesprawiedliwie poszkodowanych? Mniej niż w starym systemie. Jak długo będą trwały procesy? Krócej niż w starym systemie. Kto za to zapłaci i jak to ma działać? Lokalni administratorzy ustalą odpowiednie podatki, żeby mediatorzy mogli żyć i mogli zadysponować określonymi pieniędzmi, żeby przygotować swoją administrację do obierania telefonów, maili, do konsultacji z ludźmi i przedstawicielami społecznymi. Każdy mediator będzie miał swój sposób pracy, choć wyjdzie niejedna publikacja o metodyce pracy mediatora, która ułatwi im przygotowanie do swojej funkcji. Nie ma najmniejszego sensu, żeby mediatorowi społecznemu, nad którym nie ma żadnego szefa, pracę organizowała władza centralna. Jeden mediator mieszkający w dziesięciotysięcznym miasteczku będzie potrzebował jednego biura, jednego pomocnika i jednej sekretarki, bo miasteczko będzie leniwe i mało kto będzie chciał się z kimkolwiek sądzić, a mediator z dużego miasta, będzie potrzebował więcej i w zależności od ludzkiego „zaangażowania” w utarczki społeczne, albo będzie miał mało roboty, albo tak dużo, że będzie strajkował, bo trzeba zatrudnić więcej mediatorów, bo sam nie wyrabia. W naszej rzeczywistości wszelką administrację publiczną zatrudniają ludzie: swoimi podatkami i świadomymi wyborami – sprawiedliwiej się przecież nie da. W rzeczywistości 3D posługa mediatora społecznego jest szanowaną i docenianą sprawą. Obywatele znają swoich mediatorów, szanują ich, bo sami ich wybrali, respektują ich decyzje i dumnie patrzą na ich zasługi dla społeczeństwa. Nie jest już tak, jak kiedyś, że infantylni sędziowie, których obywatele nie znają, o których nie mają pojęcia czy to wartościowi czy bezwartościowi ludzie i którzy wczoraj niestety nie poruchali i

Page 77: Cztery Rzeczywistości Świata

77

są obrażeni na cały świat, dzisiaj zajmują się wyrokiem, czy Zawadzkiej dzieciaka odebrać, bo dziwak podpala pierdy dzieciom sąsiadów. Zauważ proszę, że takiego modelu prawnego działania jest w stanie nauczyć szkoła… i to podstawowa. Zamknięta kasta kapłanów, którzy znają Twoje prawa, a których Ty nie znasz, ponieważ jest to wiedza „tajemna” to jest żart. Farsa. Kpina. To nielogiczne i nie muszę opisywać dlaczego. Dodatkowo administracja starego prawnego rozwiązania była tak rozdmuchana, tak nieefektywna w stosunku do ponoszonych kosztów i tak omylna… że lepiej zaufać prostocie. Zapewne to co Ci przedstawiłem jawi Ci się – drogi czytelniku - kontrowersyjnie i jako nie akceptowalne, ale tylko dlatego, że znane Ci rozwiązania, do których przywykłeś (pamiętasz? a huj z tym kapeluszem… niech będzie skoro taka moda), są tak od tego odmienne, że trudno jest Ci zaakceptować pójście po najmniejszej linii oporu. Przynajmniej sześćdziesiąt lat pompowano bzdury w edukacji, żeby wytworzyć ogromną społeczną niedojrzałość, więc teraz także potrzeba kolejnych kilkudziesięciu lat na edukowanie zdrowych umysłowo obywateli - mentalność nie zmieni się przecież po samych zmianach nazw urzędów i urzędników. My też w naszej rzeczywistości nie przyjmujemy tego nowego modelu prawnego bezkrytycznie i o tym teraz debatujemy: czy warto zostawić stare uproszczone i pro-ludzkie regulacje, czy wprowadzić ten całkiem nowy model w nasze życia. Ludzi godnych posad przedstawicieli społecznych i mediatorów społecznych było wielu w starym systemie, bo nie jest tak, że każdy jeden dawny sędzia, czy prawnik był niegodny swojego zawodu. Jest to grupa zawodowa, jak każda inna: są w niej ludzie mądrzy, są głupi, są prawi i są skorumpowani. Trzeba po prostu wybrać tych najbardziej wartościowych, kompetentnych, szanowanych i zaufanych, a na przyszłości kształcić nowych wartościowych. Wszystkie regulacje, które były dobre w dawnym systemie, jak np. zasady ruchu drogowego, wciąż obowiązują w naszej rzeczywistości. Ruch prawostronny, zasady bezpieczeństwa w budownictwie, zasady działania w akcjach ratunkowych… Wiele sprawnych zasad i reguł zostało spisanych i nie ma co odkrywać na nowo koła. Wybraliśmy więc te najlepsze, uczymy się ich i dostosowujemy się do nich. Żeby podczas budowy nie spaść na głowę bez kasku i pamiętać żeby być ubezpieczonym, żeby podczas jazdy samochodem nie jechać lewym pasem, żeby podczas wyprawy na jezioro nie skakać na główkę do wody, która sięga do kolan. A kto sprawdza u nas tego, żeby obywatele tych reguł przestrzegali? No nikt. Bo obywatele są D O R O Ś L I. Znak drogowy który mówi Ci, że masz jechać 50km/h nie pomaga bo i tak jedziesz 70. Radar nie pomaga, bo na chwilę zwolnisz przed radarem, a potem jedziesz 80. Nie wstawimy przecież monitoringu na całej drodze, żeby sprawdzać każdy samochód z jaką prędkością dokładnie jechał przez całą trasę. ONI by wstawili, ale my w rzeczywistości 3D nie. Człowiek nie chodzi jak w zegarku, nigdy nie chodził i chodzić nie będzie.

Page 78: Cztery Rzeczywistości Świata

78

Niech nikt nie ma złudzeń, że jak ustali się sto zakazów na sto przewinień, to człowiek nie wymyśli sto pierwszego przewinienia i nie złamie stu poprzednich. W normalizmie jak rozpieprzysz się gdzieś na szosie, to przyjedzie firma ubezpieczeniowa i Cię posprząta. Jeśli uważasz, że w Twojej okolicy samochody jeżdżą za szybko i zbyt często dochodzi do niebezpiecznych zdarzeń to zbierasz ludzi, wynajmujecie reprezentanta społecznego i niech dopilnuje żeby w okolicy zamontować „garby”, to przestaną szybko jeździć. Nie łapiemy się, nie utrudniamy sobie życia i nie bawimy się w policjanta i złodzieja. Który policjant w swoim życiu nie przekroczył prędkości? Żaden. Czy którykolwiek wystawił sobie za takie przekroczenie mandat? Nie. Więc o czym, o jakim prawie i o jakim jego stosowaniu mówimy w realiach starego systemu? Patologia kurwa mać, a nie prawo. Dziwnie, co? Jakoś tak niepoważnie brzmi… Bez nakazów, bez zakazów, bez smyczy, bata, kija i marchewki. Jak to tak żyć? Normalnie! Wreszcie normalnie. Mamy podstawę społeczną, którą jest samowystarczalny obywatel, pieniądze są elegancko rozdysponowane pod nadzorem Narodowego Banku, ludzie budują, naprawiają, sprzątają po dawnym syfie, rozwijają biznesy, zarabiają i żyją, ale wypadałoby też coś produkować we własnym kraju, oprócz ciuchów i leków z konopii. Nie myśli sobie – drogi czytelniku – że w całej Polsce hołubiona jest tylko marihuana. W tym kraju mamy swoje „polskie złoto”, którym jest len. Z lnu można robić tkaniny, wysokiej jakości olej oraz stosować go w celach leczniczym. Ale już dość o tych roślinach, bo wypada mieć wiele innych rzeczy i to jak najwięcej rzeczy własnych - narodowych. W naszej rzeczywistości mamy po dziurki w nosie tandety napływającej z Chin oraz innych produktów ułomnych jakościowo. Dlatego ilość i jak najniższą cenę zastąpiliśmy jakością i to we wszystkim. Lepsza jest przecież wędlina zrobiona i uwędzona przez rolnika, niż przemysłowa malowana wędzarniczą bejcą. Przemysłowa i korporacyjna żywność w naszej rzeczywistości upadła, bo dość najedliśmy się już śmieci ze starego sytemu, a oryginalne ciuchy z Birmy i Tajlandii zastąpiliśmy rodzimym przemysłem włókienniczym. Rzeczy są co prawda droższe, ale trwalsze, są nasze narodowe, ludzie dzięki temu godnie zarabiają, a społeczeństwo i tak stać na ich kupowanie. Do tego wskrzesiliśmy sztukę rzemiosła i coraz więcej pięknych i artystycznych rzeczy jest do dyspozycji konsumentów. Przemysłowo i hurtowo produkujemy maszyny: środki transportu, maszyny budowlane, samoobsługowe kasy. Przemysł wydobywczy surowców również prężnie działa, by leżąc na węglu nie importować węgla z zagranicy. Wskrzesiliśmy też produkcję naszego samochodu: Warszawy. Doszliśmy do wniosku, że potrzebujemy własnych pojazdów, więc co jakiś czas bystry inżynier otwiera fabrykę z nowymi pojazdami. Jako, że ropy nie mamy, a świat wypiął się na nas i ropy nam nie sprzeda za karę,

Page 79: Cztery Rzeczywistości Świata

79

że chcemy być wolnym narodem to zdecydowaliśmy, że benzynę zrobimy sami z dwutlenku węgla, którego mamy pod dostatkiem, a poza tym stawiamy na nowe i czyste technologie, więc nowe „Warszawy” wyjeżdżają na miasto jako pojazdy elektryczne, a wysokoenergetycznego paliwa z CO2, jako że nie wystarczy dla wszystkich, używamy tylko do sprzętu ciężkiego, jak koparki, czy dźwigi. Pojawia się coraz więcej technologii od polskich naukowców, które są większym skarbem niż całe złoto na tym świecie. Wiele z nich, jak np. Pędnik Łągiewki, nie wymaga żadnego paliwa, a może napędzać wszelkie pojazdy! Rozkwit uniwersytetów i nowatorskich myśli z nich płynących wspiera Narodowy Bank Polski, który tak jak wspomniałem kochamy za jego pro-społeczne działanie. Żeby w miastach nie syfić i nie zagracać ich centrów powstały małe, elektryczne pojazdy, które pojedynczemu obywatelowi pozwalają na szybkie przemieszczenie się z punktu A do punktu B z maksymalna prędkością 80km/h, a jednocześnie można je zaparkować wszędzie, szybko naładować i nie zabierają dużo miejsca. Jako, że ludzi na nie stać, to stare Volkswageny i Audi posprowadzane z Niemiec służą już tylko jako surowiec, a ludzie kupują owe, nowiusieńkie z salonu, wspomniane wcześniej pojazdy oraz fajne, nowe „Warszawy”, którymi przejadą bezawaryjnie całą Polskę w tę i z powrotem. Na stacjach „benzynowych” nie ma już paliwa (bo gospodarka oparta na cudzej ropie to narodowe samobójstwo), ale są za to miejsca gdzie swoją elektryczną Warszawę można doładować za dziesięć złotych do pełna i przejechać dzięki temu kolejnych trzysta kilometrów. W mniejszych miejscowościach szał robią rowery, które napędzane małym silnikiem, zwalniają użytkownika z permanentnego pedałowania, a w przypadku awarii lub wyczerpania silnika pozwalają na dojechanie do celu używając mięśni nóg. Takie oto pojazdy i ich coraz to nowe marki oraz modele, bezpieczne nowobudowane drogi, a nie produkty drogopodobne, nowoczesne koleje, flota powietrzna oraz sieć sprawnych i czystych pojazdów komunikacji miejskiej pozwalają obywatelowi w rzeczywistości 3D na sprawne przemieszczanie się z punktu A do punktu B. Polska nie bez powodu była „ziemią obiecaną” dla grupy, która chciała Polaków wytępić i ten kraj zagrabić. Leżymy na wielu surowcach, jesteśmy bardzo bogatym krajem, a biorąc pod uwagę technologie, które możemy wdrożyć i na nich opierać swoją samowystarczalność nasz narodowy przemysł nie powinien być niszczony i ograniczany, a rozwijany do granic możliwości. Nie może być przecież tak, że wszystko w naszym kraju byłoby azjatyckie. Dlaczego tak nie może być? Dla człowieka poukładanego moralnie wystarczy jeden argument: bo to jest wyzysk. Dobrze wiemy jak np. Chińczycy pracują, w jakich warunkach i dlaczego to u nich się produkuje, a nie w krajach rozwiniętych – bo zarabiają syfiarskie grosze. Ty masz na dupie fajne spodnie Levis’a za 300zł, a 12-latek robi te spodnie za kilka centów za godzinę. Co się stanie, jak w końcu Chińczycy się dorobią i przestaną być tanią siłą roboczą? Kolejną tanią siłą

Page 80: Cztery Rzeczywistości Świata

80

roboczą będziemy my Polacy, bo przecież nie Niemcy, ani Anglicy. Więc osobie dobrze poukładanej moralnie argument o wyzysku wystarczy. Dodatkowo jeśli Chiny „wypięłyby się” kiedyś na nas, to nie będziemy mieli gaci, żeby na dupę założyć, nie mówiąc już o spodniach. Musimy produkować swoje „gacie” i tyle – to kwestia bezpieczeństwa. Dobrze to rozumiemy w naszej obecnej rzeczywistości. A że jest drożej w produkcji? No taniej jest dlatego, że Chińczyk jest tańszy od maszyny, a to jest wyzysk! Zresztą już nas stać na droższe, trwalsze produkty. Żeby zdobyć trochę obcej waluty na import potrzebnych surowców, których nie mamy, to wszystkimi nadwyżkami naszej produkcji handlujemy z zagranicą. Oj jak oni kochają nasze wyroby. Zamówień na żywność mamy na kolejne dziesięć lat, nasze bezawaryjne samochody to światowy hit, a produkty rzemieślnicze u nas wytwarzane często lepiej sprzedają się za granicą niż u nas. Bo my już w naszej rzeczywistości do dobrego przywykliśmy. W rzeczywistości 3D decyzje w siedmiu działach życia społecznego: pieniądze, prawo, wojsko, przemysł, edukacja, praca i technologia są centralnie administrowane. Gospodarka centralnie planowana to najgorsze co może być, bo nie odzwierciedla tego co jest potrzebne ludziom, dlatego też centralnie rozwój przemysłu rozwijamy w kierunku planowania rozwiązań dla potrzeb ludzkich, a na swoich terenach ludzie już lokalnie podejmują decyzję kto i jak zarządza np. ich kopalnią. Wspomniane siedem „resortów” wystarcza, by Polska rozwijała się jako jeden kraj w dobrym kierunku, a resztę spraw ludzie organizują sobie sami w swoich gminach, powiatach oraz województwach. Wszyscy działają według prostej współpracy i lokalnych struktur. Wybory „administratorów centralnych” odbywają się drogą prawdziwej demokracji: ufasz człowiekowi -> powierzasz mu swoim głosem określone zdania, które deklarował w kampanii wyborczej -> płacisz mu za dopilnowanie spraw, które obiecał. Po określonym czasie jeśli nie ma efektów w pracy administratora i jego administracji, to ludzie przestają płacić administratorowi, zmieniają administratora, lub starają się przekonać innych, że będą lepszym administratorem. Oczywiście, żeby starać się o taką posadę trzeba jeszcze mieć umiejętności… w przeciwieństwie do starosystemowych polityków. To co daje ludziom prawdziwą siłę do zmian to liczebność. Pojedyncze ikony byłyby niczym gdyby nie masy stojące za nimi, więc w naszej rzeczywistości na liczebności oparte jest prawo do zabierania głosu w istotnych kwestiach. Zaczynając debatę w danej sprawie, należy zebrać stu zwolenników danego pomysłu, wyznaczyć lidera (lub liderów), który będzie mówił w imieniu całości i cała grupa angażuje się w przekonywanie do danej sprawy resztę ludzi. Kiedy młody człowiek wymyśli, że przydałby mu się skatepark w miejscowości to wiadomo, że dla jednej osoby nie będziemy teraz budować jakiegoś skateparku. Jeśli natomiast ta potrzeba spodoba się 100 innym osobom i zrobi się z tego temat znaczący to należy działać. Przykład: Skatepark okazał się dobrym

Page 81: Cztery Rzeczywistości Świata

81

pomysłem, spodobał się ludziom i lokalna społeczność zdecydowała, że zrzucą się po 10zł. Lider projektu, którego wyznaczono powierzył zadanie dopilnowania tego projektu „reprezentantowi społecznemu”, a ten wynajął pobliską firmę budowlaną (wyszło taniej, bo kilku mieszkańców pomogło w budowie za darmo), nadzorował i rozliczył projekt - tak powstał skatepark. Szybko, sprawnie i na temat. Wystarczyło tylko zainteresowanie się przez chwilę ludzi tym, co się wokół nich dzieje. W naszej rzeczywistości interesowanie się życiem społecznym to o wiele większa frajda niż TV i postrzegane jest to jako obowiązek każdego obywatela. Dawniej potrzeby ludzi nie były brane pod uwagę, a na wolnych połaciach ziemi powstawały albo kolejne markety, albo galerie handlowe, w których węszono tylko zysk. A to, że władza pobudowała od czasu do czasu Orliki, to takie akcje zawsze były okraszone marnotrawstwem pieniędzy. Stadion kurwa mać za dwa miliardy złotych?! Chyba ze złota! W rzeczywistości 3D budynki dawnych urzędów przeobraziliśmy w budynki użytku społecznego, żeby ludzie dobrze się organizowali i podejmowali dyskusje oraz debaty w tematach dla nich istotnych. Opcja „100 zwolenników” dotyczy spraw mikro. Jeżeli natomiast ktoś chce podjąć temat dotyczący większego terenu niż jego osiedle, to konieczne jest przekonanie tysiąca ludzi do swojego pomysłu. Nie ma nic złego w słusznych regulacjach społecznych na dużym obszarze (np. całego miasta), które usprawniają życie mieszkańców jeśli są dobrowolnie wcielane w życie. Jak to zadziała w praktyce? W miejscowości X ktoś wymyślił sobie, że przydałby się park wodny. Pomysł fajny, wszystko super, bo kto nie lubi parków wodnych? Zaczął więc pytać ludzi, czy nie myślą podobnie. Wielu ludzi było zachwyconych, bo park wodny to przecież super rzecz, więc pierwszych 123 „popierających” znalazło się bez problemu. Powstał lider, który zaczął reprezentować grupę 123 ludzi, którzy chcieli park wodny w swojej miejscowości. Minęło kilka dni i zebrał 678 „chętnych”. W końcu trafił na jednego mądrego, który zauważył, że w miejscowości X jest tylko 10.000 mieszkańców, więc wybudowanie parku wodnego na tym terenie będzie kosztowało każdego dorosłego mieszkańca 500zł, a to za dużo. Do tego dochodzi jeszcze utrzymanie obiektu - 30zł od każdego mieszkańca miesięcznie plus opłata za wejście i to się po prostu nie opłaca. Pomysł jednak nie upadł, bo kolejny mądry pomyślał, że można by taki basen wybudować w miejscowości Y oddalonej 40km od miejscowości X. Miejscowość Y ma 50.000 mieszkańców, więc kwota zrzutki byłaby niższa, a do tego okoliczne miejscowości wspierałyby utrzymanie obiektu, poprzez płatne odwiedzanie. Park wodny powstał, lider projektu zaangażował szanowanego „reprezentanta społecznego”, który dopilnował i rozliczył projekt, a sam pomysłodawca został dyrektorem obiektu i dba teraz o to, żeby z parkiem było wszystko w porządku. Nie jest tak, że obecnie u nas nie ma niedociągnięć, usterek, modyfikacji, niewielkiego marnotrawstwa finansowego, bo wszędzie są

Page 82: Cztery Rzeczywistości Świata

82

ludzie i ludzie są omylni. Jednak jeżeli liderowi projektu, czy reprezentantowi społecznemu patrzy na ręce 1000 ludzi, którzy w projekt się zaangażowali, to chęć ewentualnego nadużycia jest niewielka – nikt przecież nie chce dostać wpierdolu od zorganizowanego społeczeństwa. Co jeszcze pokazuje historyjką z basenem oprócz logiki i happy endu? To, że taki sposób zabierania głosu, mocno weryfikuje pomysł. Po drodze zbieramy tylu ludzi, którzy mogą wytknąć nam irracjonalność pomysłu, bądź go ulepszyć do tego stopnia, że na etapie, w którym tysiąc ludzi go popiera jest on wartościowym projektem. Tysiąc jednomyślnych ludzi w jednej sprawie to znak, że warto się nad taką konkretną sprawą w społeczności zastanowić. W rzeczywistości 3D obywatele raz w miesiącu, w jakiś jeden weekend, zamiast zapijać do nieprzytomności, robią debaty lokalne, na których każdy może poruszyć takie właśnie żądania i pomysły, poparte głosami innych. Nie ma problemu by w takich spotkaniach nie uczestniczyć. Kolega ze społeczności opowie „nieobecnemu” o czym było, lub nieobecny sprawdzi to sobie na www.Polska.pl. W starym systemie była to domena praktycznie nieodwiedzana, bo nic tam ciekawego nie było, ale od kiedy panuje NORMALIZM, domena ta przeżywa oblężenie, bo ludzie interesują się co się dzieje w kraju, a tam mogą wszystko znaleźć. Po debacie, następuje czas decyzji i ludzie sami wybierają czy do projektu coś dorzucą (pracę, pieniądze, pomysły), czy projekt im się nie podoba i nie będą go wspierali wcale. Myślisz, że jest szybszy sposób, abyś miał do dyspozycji (symboliczny w tej historii) park wodny? Nie ma – zgłosisz taki pomysł do swojego posła, burmistrza, czy wojewody, projekt poleży kilka lat w szufladzie, zaczną się przetargi, przekręty i na końcu wszystko upadnie, albo zrobią 5x drożej, niż trzeba i planując to w gówniany sposób. Mając dobry pomysł, należy go realizować i budować wokół niego poparcie. Tak rodzi się postęp i zdrowe życie społeczne. Dawniej wmawiano nam na każdym kroku prawa mniejszości. Prawa gejów, feministek, ludzi z jednym okiem, kobiet z wąsami, czy sprawa in vitro były celowymi zagrywkami władzy żeby naród z pianą na ryju, pozagryzał się wzajemnie. Wszak te sprawy dotyczyły często nawet nie jednego procentu społeczeństwa, a rozdmuchiwane były do poziomu sprawy narodowej. W rzeczywistości 3D rozumiemy, że jak jesteś „mniejszość” i ubierasz się w dziwne ciuchy, żeby przejść w rytmach muzyki techno przez środek stolicy kraju, gdzie większość takich rzeczy nie robi, to nie jest to normalne. No ale: jeśli przyjdzie homoseksualista, który będzie uważał, że skoro zebrał poparcie tysiąca innych osób i oni wszyscy chcą przejechać nago środkiem miasta, to taki wniosek należy w społeczności rozpatrzyć. Taki wniosek na szybko zostanie przedstawiony na początku spotkania i szybko dostanie od odpowiedzialnych mieszkańców 99% „NIE” i koniec tematu. Tak działamy obecnie. Ten sam wniosek można składać co zebranie i co zebranie dostanie 99% „NIE” i nie ma już wśród nas żadnych niepotrzebnych emocji, ani żadnej durnej

Page 83: Cztery Rzeczywistości Świata

83

dyskusji o „gejach”. Homoseksualiści byli, homoseksualiści są i homoseksualiści będą na świecie – nie ma co w tym temacie wszczynać kłótni. Sytuacja jest tylko przykładem i niech żaden homoseksualista się na mnie nie obraża – po prostu jest to przykład z życia wzięty. A jak zażądać od administracji centralnej, by się czegoś podjęła, bo sprawa dotyczy nie osiedla, ani nie miasta tylko całego kraju? Przykładowo sprawa jest większa, bo trzeba w całym kraju odpowiednio uregulować, że jest bezdyskusyjny zakaz uprawiania żywności modyfikowanej genetycznie. Należy iść z prośbą do ludzi, zebrać poparcie 10.000 osób i nad takim wnioskiem, popartym w taki sposób, wszyscy w kraju głosują lokalnie. Zebranie wsparcia 10.000 ludzi pod danym projektem nie jest łatwe, więc jak już takie projekty się pojawią to znak, że trzeba je rozpatrzyć. Administracja lokalna przesyła wyniki głosowania nad owym projektem do centrali, głosy są liczone i jeśli wniosek dostał minimum 66% głosów „za”, to jeśli ja byłbym „głównym administratorem”, to nie miałbym innego wyjścia, niż zrealizować taką narodową potrzebę i stworzyć np. grupę badaczy, która chodziłaby po Polsce i badała nasiona w całym kraju, żeby wszędzie lokalna ludność miała pewność, że nie stosuje się u nich nasion GMO. Bo co innego zrobić? Oczywiście bardzo chętnie zorganizowałbym naloty bombowe na fabryki Monsanto, a GROM zatrudnił do zlikwidowania szefostwa całej firmy i genetyków, którzy bawią się w boga. To jednak nie przejdzie, a kary finansowe to głupota, bo Monsanto stać by każdą karę zapłacić i dalej siać „mutantów”. Najistotniejsze jest więc, żeby ludzie wiedzieli, czy kupują zdrowe czy śmiertelnie niebezpieczne, a potem konsument niech zrezygnuje własnym wyborem z kupowania śmiertelnie niebezpiecznego. Czemu 66%? Bo 2/3 to większość. 51% to „połowa z błędem statystycznym”, 55% to żadna większość, bo 55% Internautów uwielbia porno, a to nie znaczy, że porno jest istotną kwestią i powinno być np. obowiązkowe. Dla 60% też nie będziemy przewracać do góry nogami świata, bo pozostałe 40% to masa ludzi, których decyzja na NIE jest bardzo istotna. Jeśli natomiast czegoś żąda, lub chce 2/3 narodu, to wyjścia nie ma – trzeba się dostosować, bo trzeźwo patrząc 2 na 1 nie wygrasz. Nawet jeśli te 2/3 chcą czegoś głupiego, to pozostaje walczyć argumentami, ale jeśli przy tym głupim zostaną to należy to respektować. Pomimo tego, że administracja centralna powinna zająć się jedynie siedmioma rzeczami bazowymi, to nie ma przeciwwskazań by z „centrum” płynęły dobre wzorce i rozwiązania w innych dziedzinach. Jeżeli administracja lokalna nie będzie wiedziała jak np. poradzić sobie z odpadami, bo nikt już nie będzie chciał być kierowcą śmieciarki, to wspólnymi siłami można przygotować rozwiązanie, które będzie potem „gotowcem” dla innej administracji lokalnej z podobnym problemem. W rzeczywistości 3D obywatele wychodzą z założenia, że nikt nie zadba o Twoje sprawy lepiej, niż Ty sam, a to świadczy o tym, że są poczytalnymi i odpowiedzialnymi ludźmi. Jednocześnie opierając się na doświadczeniach

Page 84: Cztery Rzeczywistości Świata

84

„opiekuńczego państwa” nie mają wątpliwości, że ich rozumowanie jest dobre. Brak opieki państwa, to nie jest powód do obaw, ale materiał na największe marzenie życia. To marzenie spełniliśmy w naszej rzeczywistości. To jest wolność i dorośliśmy już do niej. Jesteśmy życzliwym, otwartym i porządnym narodem, ale gdzieś nas kiedyś zwiedli, gdzieś oszukali i w którymś momencie wyprowadzili w pole… no i przez to trochę się nasyfiło. Wolność jest oczywistą cechą nabytą, bo rodzimy się wolni i umieramy wolni, ale niekoniecznie żyjemy wolni. Zrozumieliśmy, że wolność to odpowiedzialność i że każdy z nas jest tak naprawdę odpowiedzialny za rozwój i przetrwanie całego narodu i całej ludzkości. Na szczęście w rzeczywistości 3D każdy wziął część tej odpowiedzialności i zaczęliśmy wreszcie normalnie funkcjonować. I tak to u nas jest, drogi czytelniku, turysto. Czas na małe podsumowanie rzeczywistości 3D: 1. Powietrze: Jest. Czyściutkie i świeże, bo dbamy o nie stosując odpowiednie technologie. Nie musi być pedantycznie czyste, ale musi być dostatecznie zdrowe i przyjazne człowiekowi, żeby społeczeństwo nie chorowało. 2. Woda: Jest. Administracja zadbała o każdego tak, żeby nikt nie musiał płacić za wodę, a jeśli płaci to takie grosze, że można śmiało napisać, że jakby nie płacił. Woda jest w końcu niezbędna do życia. Na początku pobudowaliśmy wspólnymi siłami i składkami odpowiednie ujęcia wody pitnej i wprowadziliśmy zakaz komercyjnej sprzedaży wody. Administracja lokalna zbiera tylko od czasu do czasu składki na remonty wodociągów i punkty darmowej wody, gdzie stoją wielkie zbiorniki, który każdy może czerpać ile tylko chce. 3. Żywność: Jest. Jeden lubi jabłka, drugi gruszki, a trzeci nie je owoców, więc zakupami każdy dokonuje świadomego wyboru co chce zjeść. Kto nie ma pieniędzy, ten sam wyhoduje sobie w ogródku pomidora i z głodu nie umrze. W rzeczywistości 3D nie ma oczywiście żadnego GMO i żadnej korporacyjnej żywności. Rolnicy i farmerzy jako istotny element narodu stanowią 5% całości i dzięki znanym i sprawdzonym technologiom upraw wykarmiają resztę narodu, a do tego odpowiednio zarabiają, dzięki czemu mogliśmy podpalić KRUS. Istotą jest zdrowa, naturalna żywność, produkowana lokalnie, tak by nie podróżowała pół świata, zanim trafi na Twój stół. Decyzja społeczna, na zamknięcie się na Coca-Colę i Snickersy oraz zmiana diety z „zachodniej”, na „normalną” wyszła nam na dobre i przede wszystkim na zdrowie – momentalnie zmalała liczba wszelkich chorób „cywilizacyjnych”. 4. Schronienie: Jest. Narodowy Bank obecnie pożycza bez procentu, a w przyszłości będzie dawał pieniądze każdemu dorosłemu obywatelowi na własny dom. Ludzie budują, mieszkają i spokojnie żyją w zgodzie z naturą. Jest tak, jak powinno być.

Page 85: Cztery Rzeczywistości Świata

85

5. Zdrowie i utrzymanie życia: Jest. Centra Nagłej Pomocy oraz lekarze, na których naród stać dbają o to, żeby ludzie żyli długo. Lekarze godnie zarabiają, a pacjenci nie czekają roku na operację, której potrzebują na jutro. Dodatkowo zmiana koncepcji medycyny z „zachodniego podejścia”, na podejście holistyczne tworzy z lekarzy prawdziwych ludzi dbających o zdrowie pacjenta, a nie pupili koncernów farmaceutycznych. 6. Pieniądze i to, co można za nie kupić: Jest. Kochamy za to nasz Narodowy Bank Polski, który dba by finansowo społeczeństwu nie działa się krzywda, ponieważ pieniądze to tylko środek do celu. Kreatywność ludzi, odpowiednie wypłaty oraz wskrzeszenie przemysłu pomogło w przyjemnym zaspokajaniu ludzkich potrzeb. 7. Spokój i sen: Jest. Jak se pościelisz, tak się wyśpisz. W 3D masz taką wolność, że Twój spokój zależy w największej mierze od Ciebie samego. Żeby spać spokojnie wystarczy zdrowa relacja z resztą społeczeństwa, bo na samo łóżko na pewno każdego stać. 8. Spełnienie seksualne: Tutaj rzeczywistość 3D nie pomoże – obywatel sam działa, żeby było miło. Natomiast nasza rzeczywistość działa pro-rodzinnie i w tym punkcie to jest najistotniejsze. Stary system karał rodziny wielodzietne, bo pięcioosobowa rodzina, płaciła chociażby większy VAT, przez co miała ciężej niż trzyosobowa rodzina – ale nie ma się co dziwić, bo wiemy już, że stary system chciał by Polaków było jak najmniej. Dodatkowo propaganda zachodniego stylu życia i ewentualne większe zarobki od przeciętnych powodowały u kobiet chęć życia karierą, przez co jedno dziecko to było aż nadto na co sobie partnerzy pozwalali. Często ten styl życia prowadził do bezdzietności, po czym przychodził określony wiek i kobiety żałowały, że nie założyły wcześniej rodziny i nie ma kto ich teraz na święta odwiedzić. Jako, że w naszej rzeczywistości minimalna pensja wynosi tyle, by wystarczyło na rodzinę „2+2”, to nie ma żadnych becikowych, ani pomocy społecznej. Istnieją natomiast fundusze oraz ubezpieczalnie, by wspomóc ewentualną trudną sytuację rodzinną. 9. Powodzenie własnych dzieci: Jest. Edukacja kształci wartościowych obywateli, a rodzice nie muszą się bać o to, że dziecku butów na zimę nie kupią, bo nie mają za co. Edukacja dba również, by z późniejszym dyplomem czy zawodem młody absolwent nie pracował w McDonaldzie za miskę ryżu. 10. Poczucie ważności: Jest. Każdy obywatel wnosi coś do społeczeństwa i każdy obywatel ma poczucie, że może zrealizować siebie, a przez to napędzić rozwój społeczny. 11. Wolność: Jest. Wreszcie jest.

Page 86: Cztery Rzeczywistości Świata

86

To jest rzeczywistość 3D, która mogłaby rozgrywać się wokół nas wszystkich – drogi czytelniku – a nie tylko być fantazją, po której przez chwilę Cię oprowadziłem. Oprowadzka skończona – wracamy do tego co jest. Znasz już wyraźny szkic życia społecznego, które jest lepsze niż obecnie. Znasz rzeczywistość, w którą możesz się udać, uciekając przed gilotyną rzeczywistości 2D. Znasz już metody w jaki sposób mogą funkcjonować pieniądze, w jaki sposób ogarnąć prawo, w jaki sposób zarządzać logistyką naszego terenu oraz dlaczego to wszystko powinno Cię interesować. Zdaję sobie sprawę, że rozumiesz zalety rzeczywistości 3D i dostrzegasz w niej też problemy i dysfunkcje, żeby kreatywnie ulepszyć to, co opisałem. Bardzo dobrze, bo owa rzeczywistość nie pozostaje zamknięta i rozpisana w jedyny słuszny sposób. Jeśli widzisz, że potrzeba nowego i trzeba w tym kierunku działać, to zawsze możesz do rzeczywistości 3D dodać coś od siebie, żeby ją usprawnić – w normalnym świecie byłbyś wręcz uhonorowany za wartość dodaną do społeczeństwa. Powiem więcej: konieczne jest usprawnienie rzeczywistości 3D, bo Polska ma obecnie 200.000 problemów i ta publikacja nie zmieści rozwiązania na te 200.000 problemów. Miałem jednak możliwość skupić Twoją uwagę przez dłuższą chwilę i oprowadzić Cię po dobrym kierunku rozwoju, który da możliwość naprawienia tychże problemów. Zakładam, że rzeczywistość 3D jest ci bliższa niż dalsza, bo z grubsza jej opis jest akceptowalny dla każdego i jest lepszy od syfu, który dzieje się obecnie wokoło. Definiuję więc tylko na chwilę, że zgadzasz się ze mną i cel akcji społecznej OtwórzUmysł staje się też Twoim celem. Spokojnie – to tylko na chwilę i na potrzeby dalszej części tego tekstu. Ostatecznie i tak Ty sam będziesz musiał podjąć decyzję, czy pójdziesz ze mną we wskazanym kierunku. Jak więc osiągnąć Nasz cel? Polska ma już podział administracyjny, który może być siatką struktur lokalnych, a administrację centralną nie muszą stanowić „ketraB i jego banda” – bez obaw. Jest przecież wielu wartościowych ludzi w tym kraju, którzy zasługują na to, by powierzyć im odpowiedzialność za najistotniejsze kwestie dotyczące rozwoju Polski, opisane w tej publikacji, czyli: pieniądze, prawo, wojsko, przemysł, edukacja, praca i technologia. Zmienią się trochę nasze społeczne obowiązki, zmieni się nasze podejście do życia społecznego, materializmu i konsumpcji i zmienią się także relacje międzyludzkie. To wszystko trochę się zmieni… ale na lepsze. Żeby tej kompleksowej zmiany dokonać, trzeba postawić sprawę jasno jak to jest obecnie z ludzkim zaangażowaniem w owe zmiany. Otóż konkretnie to obecnie wygląda to tak: prawie wszyscy się w tym kraju boją i nie porzucą rodzin, swoich prac, zajęć, hobby, przyjemności dla tego, żeby zbudować coś nowego. Obywatele są rozdarci, trudno im się zmobilizować, a i tak na końcu wybierają działanie w systemie - ze strachu, z lenistwa, z wygody. Tak więc konkretne działanie w kierunku rzeczywistości 3D musi być dla wszystkich zainteresowanych, możliwie bezstresowe. Owszem, są ludzie, którzy są w stanie

Page 87: Cztery Rzeczywistości Świata

87

iść z maczetą na wiejską i wyrywać wolność z rąk elit. Są tacy i chwała im za werwę, którą posiadają, ale sposób „jak osiągnąć cel” musi być bardziej znośny dla przestraszonych, dziamgających i leniwych obywateli. Zacznę więc od sposobu na rzeczywistość 3D w skali makro, tzn. jak z sukcesem wprowadzić plan naprawy w skali całego kraju. Musi to być przede wszystkim skoordynowane. Koordynacją może zająć się na przykład akcja społeczna OtwórzUmysł. Każdy zainteresowany zmianami obywatel, musi więc najpierw dołączyć na www.OtworzUmysl.com, dać trochę czegoś (np. czasu, umiejętności, czy kontaktów) od siebie dla akcji, żeby od czasu do czasu podziałać aktywnie i tak aż do momentu kiedy osiągniemy liczebność 10.000 zrzeszonych. Grupa 10.000 zorganizowanych, zdeterminowanych i świadomych ludzi jest w stanie przenieść góry. Dziesięć tysięcy ludzi, działających na różnych płaszczyznach: informacyjnych, edukujących, aktywności społecznej, roznoszenia ulotek, rozwieszania plakatów, składek finansowych itp. jest w stanie bez problemu dotrzeć do 100.000 ludzi w tym kraju. 100.000 ludzi w trzydziestoośmiomilionowej Polsce to niecałe 0,3% populacji. Przekonać 100.000 osób można nawet wśród ludzi na samej emigracji, którzy chcieliby wrócić do normalnego kraju, gdzie będą mogli godnie żyć. Dopóki jednak nie uzbieramy 10.000 zorganizowanych, zdeterminowanych, wartościowych, aktywnych i świadomych ludzi, to niewiele zrobimy. Pamiętaj, że tu nie chodzi o 10.000 „Janów”, tylko o 10.000 ŚWIADOMYCH i ZDETERMINOWANYCH LUDZI, którzy rozumieją chociażby konsekwencje NWO. Mając późniejsze poparcie 100.000 osób możemy naprawić ten kraj na dwa sposoby. Możemy skonfrontować się z systemem na ich warunkach, czyli zebrać potrzebną ilość podpisów, żeby założyć partię polityczną, a następnie przekonywać ludzi, żeby na nas głosowali, tak jak na amerykańskich filmach: na trawnikach swoich posesji wystawimy banery, w oknach swoich domów wystawimy flagi, będziemy po sąsiadach chodzić i mówić dlaczego mają na nas zagłosować i własne rodziny przekonywać, żeby oddali swój głos. Kupi się też sondaż na WP, który da nam 20% poparcia i jakoś to „poleci” w społecznej świadomości. Nawet jeśli wyborów nie wygramy, to wejdziemy do sejmu, a tam zrobimy rozjebkę: będziemy obnażać głupotę polityków, będziemy ujawniać afery, będziemy powtarzać głośno w mediach co te mendy z wiejskiej mówią jak się wódki napiją, będziemy też oferować jak najwięcej konkretnych i dobrych rozwiązań, by wszyscy zobaczyli, że mamy pomysł na działanie i będziemy wrzodem na dupie tej bezkarnej, durnej i skorumpowanej politycznej bandy. W końcu dopuszczą nas do mediów, a wtedy ludzie otworzą oczy i dostaniemy więcej głosów w kolejnych wyborach. To jest droga „po bożemu” ale bardzo trudna, bo nie dość, że politycy mają umiejętność poruszania się w obecnym syfie, to jeszcze wybory bez problemu mogą być sfałszowane, bo Polska to jest obecnie właśnie taki kraj trochę o „białoruskich

Page 88: Cztery Rzeczywistości Świata

88

standardach”. Stalin mówił, że nie jest ważne kto głosuje, ale ten kto liczy głosy. Obecnie głosy liczą TVP, TVN i Polsat, dlatego nasi wyborcy dla zabezpieczenia będą się wpisywali w Internecie na listę, że na nas zagłosowali. Jeśli podczas „liczenia” dostaniemy poparcie 1%, a w Internecie będzie 1.000.000 wpisów, to wybuchnie oczywisty skandal. Jeśli wystarczająca liczba ludzi dzięki takim naszym działaniom się ocknie, to być może uda się prawnie i legalnie odzyskać władzę w Polsce, a jeśli tak się stanie, to nie będziemy podejmowali tematów zastępczych: o in vitro, o gejach, o edukacji seksualnej, o strefie euro, tylko zwrócimy ludziom obywatelską wolność, uregulujemy sprawy finansowe, usuniemy zbędne podatki, zrobimy niezasłużony pieniądz i ludzie momentalnie dostaną oddechu. Następnie wprowadzimy cały model funkcjonowania, który przedstawiłem w tej publikacji w rzeczywistości 3D. Może nie identyczny, może zmodyfikowany, może ulepszony, ale będziemy działać w takim kierunku, który opisałem. Podczas formowania 10.000 zdeterminowanych i aktywnych ludzi pojawi się tyle wyjątkowych i konkretnych osób, że będzie można im zaufać w realizacji tego planu. Dodatkowo pomożemy każdemu regionowi wypełnić listy odpowiedzialnych ludzi, którym obywatele będą mogli powierzyć rozwój swojego terenu oraz rozliczyć ich na podstawie tego co zadeklarują. Jeśli ktoś obieca, że obniży podatki, a je podniesie, to nie będzie dla niego tolerancji społecznej – dosyć wierzenia w cuda! Czy jest to plan? No jest – i to dobry, racjonalny, bez strzelania i stresu związanego z działaniem poza systemem. Ja takiego planu nie chcę, ale musi być on alternatywą dla wszystkich, którzy boją się śmiertelnie „policyjnej pały” i mają poczucie, że muszą poruszać się w ramach prawa. Ja osobiście wolałbym opcję drugą. Otóż druga opcja jest taka, że możemy się formować w samowystarczalne komórki społeczne, uczyć się walki, zbroić się dla samoobrony i systematyczną pracą informacyjno-edukacyjną przekonać resztę społeczeństwa na odejście od „systemu” i umożliwić im zrozumienie, że można inaczej niż jest obecnie. Wciąż zakładam, że te 10.000 normalnych osób przekona 100.000 ludzi i jeśli każda ze 100.000 osób przekona 10 kolejnych osób, to milion ludzi będzie w stanie przekonać kolejne 10 osób, żeby Polska miała 10.000.000 obywateli, którzy żyją w nowym, spokojnym systemie społecznym. Po prostu pewnego pięknego dnia olejemy istniejące realia i przekształcimy się w nowe państwo, a 10.000.000 ludzi nie wsadzą do więzienia, do 10.000.000 ludzi nie będą strzelać, bo z 1/4 narodu, który jest uzbrojony i potrafi się bronić, nikt nie będzie chciał walczyć. Wtedy zrealizujemy nowe prawa, nową świadomość, gdzie nowi ludzie będą żyli w nowym systemie społecznym. I to tak po prostu z dnia na dzień. Oczywiście będziemy się do tego przygotowywać, a takie przekształcenie jest możliwe: bez rozlewu krwi, bez palenia opon, bez protestów, bez publicznych, jałowych debat i bez gry z systemem na ich zasadach. Wiem jak to brzmi: 10.000.000 obywateli żyjący w wolnym, spokojnym społeczeństwie. Taka

Page 89: Cztery Rzeczywistości Świata

89

liczba zorganizowanych i chcących jednego ludzi brzmi dla niektórych wręcz irracjonalnie – być może dla Ciebie też, drogi czytelniku. Natomiast prawda jest taka, że 10.000.000 zgodnie żyjących obywateli, wśród sprawnych prostych zasad to silne państwo. Chcesz silnej Polski? Oczywiście, że chcesz, więc tak to musi w efekcie wyglądać. Taką nową Polskę nazwiemy „Królestwo Polskie”, bo rzeczpospolita brzmi jak rzecz pospolita. W Polsce nie będzie już nic pospolitego i nie będzie ona żadną rzeczą. Rzeczpospolita brzmi jak nabytek dla osmarkańców i tak to w sumie obecnie wygląda. Królestwo Polskie będzie bez króla, bo każdy człowiek będzie żył tu dumnie jak król, bez ucisku niesprawiedliwości i sadystycznej wizji popieprzonych elit. Będziemy mieli swoich reprezentantów, czy to lokalnych, czy centralnych, czy to na zagranicę, mała zgrabną administrację oraz prawa i pro-ludzkie regulacje. Nie wprowadzimy dzikiej anarchii i porządek społeczny będzie istniał, natomiast skończy się taki układ, że władza może więcej niż zwykły obywatel, bo zwykły obywatel to władza i tym się będziemy kierować. Jeśli naród polski, chciał być kiedykolwiek jakimikolwiek pionierami to wolnego, świadomego i sprawnego społeczeństwa jeszcze na tym świecie nie było. Zróbmy coś, z czego cały świat będzie mógł brać przykład. Dosyć kurwa mać Polaków w białych skarpetkach i sandałach! Dosyć! Jeśli uda się przekonać naród do tego o czym piszę, to decyzje krok po kroku będą wyglądały następująco: 1. Zadbanie o bezpieczeństwo energetyczne kraju. 2. Wyzerowanie wszystkich długów obywateli i zależności między obywatelami. 3. Wprowadzenie Nowego Polskiego Złotego. Prywatne banki komercyjne, które chcą w tym kraju zostać i inwestować bez pożyczania na procent będą mogły zostać, a reszta będzie musiała ten kraj opuścić. Wielkie korporacje, które psują jakość i szkodzą życiu społecznym również z tego kraju zostaną wyproszone. Swoje już zarobili i stratni na pewno nie będą. Odszkodowań wobec takich podmiotów nie będzie. 4. Utworzenie Narodowego Banku Polskiego, który zagospodaruje pro-ludzko nowym polskim złotym. 5. Wprowadzenie nowych kontraktowych form zatrudnienia, żebyśmy wszyscy szybko wzięli się do pracy. Usuniemy wiele przeszkód administracyjnych, przez co ludzie sami dostrzegą możliwości, zamiast problemów. 6. Usunięcie nielogicznych, głupich i szkodliwych zapisów prawnych, żeby do nowostworzonych regulacji prawnych łatwo było się przystosować i były one pro-ludzkie. 7. Wskrzeszenie przemysłu poprzez pomysły i koncepcje, które będą odzwierciedlały potrzeby ludzkie oraz bogactwo naszego terenu. 8. Wybory administratorów lokalnych. Jak już będą pieniądze w narodzie, ludzie

Page 90: Cztery Rzeczywistości Świata

90

zaczną się zatrudniać za godziwe pensje i naród otrzepie się trochę z kurzu po re-ewolucji potrzeba będzie zastąpić „wszy z wiejskiej” i rozdmuchaną administrację kompetentnymi, pro-społecznymi działaczami, których wybiorą i „zatrudnią” obywatele. Oprócz potrzeb lokalnych, o które obywatele zadbają czy to poprzez liderów projektów i „reprezentantów społecznych”, czy to poprzez właśnie administrację lokalną, administracja lokalna będzie musiała zająć się w pierwszej kolejności: - ustaleniem i rozliczaniem odpowiednich zrzutek lokalnych, które będą uargumentowane potrzebami obywateli. Owe „zrzutki” muszą być jak najbardziej lokalne, ponieważ inne warunki panują na Śląsku, a inne na Pomorzu. Jeden rejon jest atrakcyjny turystycznie, a inny na turystach nie zarobi wcale, więc lokalne „zrzutki” na lokalne utrzymywanie określonego rejonu to kwestia pomysłu i idei wybieranych przez lud Administratorów Lokalnych. Jeden kandydat na administratora lokalnego rzuci pomysł sprawiedliwego dziesięcioprocentowego VATu, a drugi zaoferuje stałą stawkę „stówka od każdego co miesiąc” i ludzie sami wybiorą, które argumenty bardziej do niego przemawiają i które się sprawdzą, - ustaleniem zasad zakładania dużych przedsiębiorstw, monopolizujących lokalny rynek pracy. Podam swój przykład, ale rozwiązania mogą być lepsze niż to co podaję w przykładzie: podmioty gospodarcze zatrudniające powyżej określonej liczby pracowników, powinny być w 51% własnością pracowników tak, by pracownicy mieli realny wpływ na rozwój tych przedsiębiorstw i nie zostali na lodzie, jeśli „szefostwo” postanowi zawinąć kasę i spadać – w końcu to szeregowi pracownicy zapewniają przedsiębiorstwu rozwój i oni też powinni w takich wypadkach zarządzać, kto jest i będzie ich szefostwem, - zadbaniem o osoby niesprawne do pracy, ludzi starszych oraz umożliwieniem niepełnosprawnym ruchowo, ale sprawnym intelektualnie możliwość zdalnej pracy, - zadbaniem o Centra Nagłej Pomocy, by obecni pacjenci wyzdrowieli, a nowi „połamani” mieli się gdzie podziać, - budowaniem lokalnej infrastruktury połączonej logistycznie z całością kraju, - organizowaniem placówek szkolnych żeby młodzi Polacy uczyli się w komfortowych warunkach, bez przepełnionych sal, oraz dbanie o rozwój uczelni wyższych oraz szkół uczących zawodu, - dbaniem o lokalne atrakcje jak boiska, bieżnie, baseny, hale sportowe i tym podobne, ponieważ wykluczy to patologie wynikające ze społecznej nudy. 9. Wybory administracji centralnej, która zajmie się: - nadzorowaniem obiegu i ilości pieniądza, poprzez działania Narodowego Banku Polskiego - konstruowaniem tymczasowego i ostatecznego prawa, dzięki któremu nie

Page 91: Cztery Rzeczywistości Świata

91

nastanie dzicz i średniowiecze oraz dostrojenie aparatu policyjnego, by nie gnoił swoich obywateli, - sprowadzeniem wojska do kraju, rozlokowaniem go odpowiednio, żeby elity nas nie zatłukły i wprowadzeniem modelu społecznego przeszkolenia w samoobronie oraz strategiach wojskowych, - dopilnowaniem dynamicznego wskrzeszania przemysłu, gospodarki i krajowej produkcji tak, by niebawem „samoobsługowe kasy” zastąpiły kasjerów w marketach, a owi kasjerzy zarabiali godnie w innych, potrzebnych i istotnych pracach, - przygotowaniem systemu edukacji, który od zaraz będzie szkolił młodych Polaków na wartościowe jednostki i świadomych obywateli, - zarządzaniem rynkiem pracy, by wyznaczyć listy zapotrzebowania zawodowego na określonych terytoriach Polski tak, by już nikt nie dłubał w nosie i nie siedział na dupie, tylko wiedział gdzie i ile może zarobić. Jest to bardzo istotne w pierwszej fazie przemian, bo potem, kiedy uczelnie przestaną kształcić ludzi w nic nie wartych kierunkach, jak np. „stosunki międzynarodowe”, to rynek pracy w dużej mierze sam się wyklaruje, - wdrażaniem i rozwojem technologii, które uczynią Polskę samowystarczalną (np. energetycznie), - pomocą Administracjom Lokalnym w ewentualnych trudnościach z realizacją ich kluczowych działań, wypisanych w punkcie ósmym. 10. Przekształcenie telewizji w pożyteczny instrument społeczny, który umożliwi szybką i konkretną komunikację administracji z obywatelami. Doba ma jedynie 24h, a każdy musi wiedzieć co się dzieje w trakcie takiej przemiany społecznej. 11. Budowa i odbudowa kraju pod kątem domów dla obywateli, rozwój osobisty oraz zawodowy obywateli poprzez rozwijanie własnych firm oraz zatrudnianiu się w prywatnych biznesach innych obywateli. Powyższe jedenaście punktów to jest praca, rozwój i życie na dziesiątki lat dla całego narodu, a im szybciej zaczniemy tym szybciej zostanie wynaleziona ta drukarka, która będzie wszystko drukowała, a wolny czas pozwoli nam za dwa, lub trzy pokolenia na eksploracje kosmosu i zakładanie kolonii na Marsie. To jest scenariusz dla skali makro, czyli naprawiamy cały kraj i rozwijamy się bezpiecznie w dobrym kierunku. Musisz w tym miejscu zrozumieć, że ja – autor tego tekstu - nie łudzę się, że w społeczeństwie, które Ci naszkicowałem nie będzie ludzi podpalających pierdów, nie będzie ludzi którzy skoczą do płytkiej wody i złamią sobie kark, nie będzie zabaw sado-maso wśród dorosłych, nie będzie wypadków na drogach, nie będzie płaczących dzieci. Będą ekscesy, wypadki, wydarzenia, dziwne zachowania – to wszystko będzie. Natomiast zdecydowanie zmniejszy się stopień stresu, wyzysku, kurestwa, trucia (dosłownie), panoszącego się strachu,

Page 92: Cztery Rzeczywistości Świata

92

dziadostwa i korupcyjnej zgnilizny, która toczy ten kraj od pokoleń. I jeśli to się zmniejszy, a w efekcie być może kiedyś zniknie, to wszyscy ludzie sami już będą dobrze wiedzieć jak resztę życia chcą spędzić. Naprawdę wierzę, że nie jesteśmy narodem psychopatów, gdzie jak poluzujemy ucisk to jeden drugiego zagryzie. Oszołomy się znajdą, ale ich procent będzie tak niewielki w porównaniu do całości, że poradzimy sobie z nimi. Przestań myśleć o innych, o zagrożeniu jakie niesie sąsiad z klatki obok – pomyśl o sobie. Gdybyś dzisiaj – drogi czytelniku - miał dostatek finansowy, spokojne myśli o swój przyszły los, to co byś zrobił? Poszedłbyś strzelać do ludzi ze snajperki? Jasne, że nie: korzystałbyś z życia! I o to tylko w tym wszystkim chodzi. A dlaczego w tym wszystkim chodzi o to, żebyś korzystał z życia według swojego uznania i o NIC INNEGO, napiszę w dalszej części tego tekstu. Teraz pomyślmy nad skalą mikro, bo Polacy to bardzo różnorodny naród. Z jednej strony odważny, a z drugiej krewki i ta odwaga często idzie w gwizdek, bo kłócą się o pierdoły i nie potrafią przemóc się do wspólnego działania. Z jednej strony świadomy swojej wartości, z drugiej tak uciśnięty i zahukany od wielu lat, że powoli dziczeje z tego powodu. Między tą naszą słowiańską dobrocią i współczuciem jest cienka granica do społecznej nienawiści i urazy, która jest mocną blokadą do działania. Ja nie mam prawa zabronić nikomu życia w nienawiści i cierpieniu, więc może się zdarzyć tak, że wystarczająca ilość nie da rady skupić się i zaangażować w budowę „Królestwa Polskiego”, no i tych kolonii na Marsie nie uda się założyć. Na taką ewentualność jest jednak przygotowany plan awaryjny, który można zrealizować w skali mikro: dla wszystkich myślących podobnie do mnie i zgadzających się z ideą akcji OtwórzUmysł. Jest taka górska miejscowość w Austrii – nazywa się Soelden. Jej mieszkańcy żyją praktycznie jedynie z turystyki, bo jest to kurort narciarski. Żyją spokojnie, żyją wśród swoich spraw, żyją w dostatku finansowy i ogólnie mają luzik. W miasteczku tym, kiedy przychodzi lawina i zasypuje stoki to nie ma tak, że jesteś milionerem i wynajmiesz sobie osoby do odśnieżania stoków, bo Tobie się nie chce i jesteś na taką robotę „za bogaty”. Każdy łapie wtedy za coś do odśnieżania i cała miejscowość idzie na stok, żeby odśnieżać. I to nie ze słowami: „kurwa mać, znowu ten śnieg”, tylko z uśmiechem na ustach – obojętnie czy jesteś kelnerem w pobliskiej restauracji, czy masz siedem domów, siedem samochodów i siedem żon. Wszyscy idą odśnieżać. Z każdą lawiną przychodzi ich takie małe, ruchome, lokalne święto. Cieszą się, bawią się, odśnieżają – jest git. Takie poczucie wspólnoty jest niezbędne do tego, co zaproponuję Ci w skali mikro, więc wracamy do Polski. Co może zrobić 10.000 osób, dobrze zorganizowanych, samoświadomych, odpowiedzialnych, kumatych i sprytnych? Może założyć miasteczko, które jest w stanie koegzystować z obecnym systemem, czerpać z

Page 93: Cztery Rzeczywistości Świata

93

niego profity oraz żyć w swoim stylu na wysokim poziomie. Jak to zrobić? Nie podam tutaj kilku różnych sposobów, bo jest na to kilka różnych sposobów, ale opiszę jeden konkretny, który przyniesie sukces i jest bez narażania się władzy – bo tak jak pisałem, wiem że w większości boimy się tej „policyjnej pały”. Znasz już realia tego świata – czy to dzięki temu tekstowi, czy to dzięki swoim poszukiwaniom – i nie mam pojęcia (Ty pewnie też nie) na co Polacy liczą w tym systemie? Na dobrobyt? Dobrze: jednemu na dziesięć uda się dobrobyt. Na to, że emerytury dostaną? Dobrze: dostaną po 1000zł, po 70. roku życia (oby). Że dzieci porządnie tutaj wychowają? Dobrze: będą się starali, ale puszczą je przymusowo do szkoły i wyjdzie z niej dziecko-cymbał. Że domy pobudują i na starość z sąsiadami będą grilla co drugi dzień rozpalać? Dobrze: dwóch na dziesięciu będzie tak miało. A co z resztą? Patrzycie w te wiadomości, karmicie się codzienną dawką strachu, widzicie za oknem jak wyglądają polskie miasta i polskie wsie i na co liczycie? Nie wiecie nawet dokładnie na co, ale tak liczycie, że któregoś dnia traficie szóstkę w lotka i świat wam się odmieni. Dobrze: 1 na 10.000.000 tę szóstkę trafi. Zamiast więc żyć na „chybił, trafił” mam dla Ciebie plan jak stworzyć własne miasto-państwo. Akcja społeczna OtwórzUmysł tak, czy inaczej zbierze w końcu 10.000 zrzeszonych. Te 10.000 zrzeszonych namówię do uczestniczenia w planie budowy własnego terytorium, jeśli nie uda się namówić do współpracy większej liczby Polaków. Przez pierwszy rok będziemy szukać odpowiedniego terenu, pod kątem niskiej ceny ziemi, dobrej jakości ziemi, cichego terenu, małej ilości mieszkańców (najlepiej bez mieszkańców) oraz możliwości bezproblemowego dostępu do ujęć wody i elektryczności. Przez ten pierwszy rok wynajdziemy taki teren, a w międzyczasie minimum 5.000 zrzeszonych będzie pracować w systemowych pracach i odkładać 200zł miesięcznie na fundację, którą zorganizujemy. Będziemy unikali podatków na podobieństwo hipermarketów i zrobimy to niemniej skutecznie. Z takich „zrzutek” wyjdzie milion złotych miesięcznie, zakładając totalne minimum. Przez rok uzbieramy 12.000.000 złotych – 4 miliony euro. Wykupimy więc odpowiednią ilość ziemi za 4 miliony euro. W drugim roku tego projektu 8.000 z Nas będzie pracowało w systemowych pracach i odkładało 250zł co miesiąc na Naszą fundację. To będą 2.000.000 złotych miesięcznie, a więc 24.000.000 złotych w rok – 6.000.000 euro. Zainwestujemy te 6.000.000 euro w to zadupie budując earthshipy z wykorzystaniem sztuki permakultury, a na żyznych polach posiejemy ekologiczne zboże, warzywa, orzechy i owoce, by móc dzięki nim żyć i by nadwyżki sprzedawać ludziom z systemu. „Systemowcy” będą niedługo żarli samo GMO, więc z pocałowaniem ręki będą kupować Nasze naturalne produkty. Dodam, że earthshipy to samowystarczalne domki, w których można naprawdę zajebiście mieszkać i porządnie budowane wyglądają lepiej niż bloki-kloce, w których teraz mieszka większość Polaków. Energię elektryczną początkowo

Page 94: Cztery Rzeczywistości Świata

94

opłacimy biorąc ją z systemu, ale będziemy dążyć, żeby miasteczko stało się pod tym kątem w pełni samowystarczalne. Na mniej żyznych terenach posadzimy przemysłową marihuanę, żeby robić z niej olej, odżywki, produkty budowlane jak płyty wiórowe, liny, odzież i nadwyżki tych produktów również będziemy odsprzedawać „systemowcom” – bo to będzie np. bardzo dobra odzież, a nie made in China. Dzięki pozyskiwanym pieniądzom ze sprzedaży, będziemy opłacali dostawców Internetu, bo chcemy mieć Internet i promować w nim normalizm, w którym będziemy żyli. Miasteczko będzie dążyło do wybudowania ośrodków szkoleń: tych edukacyjnych i tych obronnych, żeby każdy mieszkaniec był wartościową częścią całej Naszej społeczności. Jak daleko rozwiniemy to miasteczko będzie zależało tylko od Nas. Już po 3 latach od zaczęcia tego projektu wprowadzi się do Naszego miasteczka pierwsze 500 osób z rodzinami, które zadbają o rozwój ekologicznego rolnictwa, o samowystarczalność miasteczka oraz o możliwość zarabiania systemowych pieniędzy, żeby te 8.000 pracujących w systemie osób i okładających po 250zł miesięcznie mogły pomału wprowadzać się do Naszego „Małego Edenu” (oficjalna nazwa). To nie będzie proces, który potrwa rok, czy dwa. To będzie proces na 10 lat, ale za te 10 lat (może mniej) otoczymy się rzeczywistością, która będzie bliska tej z Edenu, a prawa i regulacje, które wypisałem wcześniej zastosujemy w Naszym mikro społeczeństwie. 8.000 ludzi nie będzie musiało non-stop przez 10 lat pracować w „systemie”, żeby odkładać pieniądze. Będziemy się zmieniać, żeby było sprawiedliwie. Cały czas będziemy powiększać Nasze miasteczko, aż po sześciu latach osiedlimy pierwsze 2.000 ludzi. Wśród 2.000 ludzi znajdą się rolnicy, pracownicy budowlani, nauczyciele, ludzie szyjący odzież, technicy, inżynierowie, architekci i też sprzedawcy, którzy będą robili „systemowe” pieniądze z Naszych produktów. Wtedy systematycznie zacznie się wprowadzać reszta. Będziemy potrafili się obronić, odgrodzimy się jeśli będzie potrzeba i będziemy gotowi na obronę naszego terytorium, jeżeli niczym rdzenni Majowie zaczniemy przeszkadzać sadystycznej władzy. Żeby trudniej było nas wykurzyć z tego terenu to ogłosimy się nowym wyznaniem i niech się system ewentualnie z nami sądzi trzydzieści lat w swoich sądach. Będziemy mieli dach nad głową, będziemy mieli co jeść, będziemy mieli wolność, będziemy mieli zajęcie, bo budowania i planowania będzie od cholery, systemowe pieniądze nadal będziemy zarabiać, ale z naszych produktów i będziemy mieli możliwość rozwoju i rozrywki. Naszą najfajniejszą przyszłą rozrywką będzie „roczny survival w systemie”. W dalszych etapach pobudujemy budynki rozrywki, infrastrukturę i kilka orlików, żebyśmy nauczyli się wreszcie grać w piłkę nożną i utworzymy reprezentację, która w końcu ogra tych prawdziwych narodowych kopaczy, przez co narobi im wstydu – i dobrze. Opisałem Ci możliwość pójścia po najmniejszej linii oporu, aby powstał twór, który będzie dla innych wzorem do naśladowania. U podstaw tego chodzi

Page 95: Cztery Rzeczywistości Świata

95

oczywiście o pieniądze, ale przy najniższych wyliczeniach i tak będzie Nas stać na zrobienie baaardzo dużo. A przecież pozyskamy jeszcze sponsorów, niektórych będzie stać, żeby miesięcznie odłożyć na fundację nie 200zł, nie 250zł, a 800zł, a do tego spróbujemy zrobić większość własnymi siłami, więc nie będzie potrzeby, żeby mieć nieskończenie dużo pieniędzy. Damy radę. W obydwu przypadkach: w skali mikro i makro, rozpoczęcie czegokolwiek będzie możliwe przy zjednoczeniu 10.000 dobrze zorganizowanych, aktywnych i świadomych ludzi. Od tego jest akcja społeczna OtwórzUmysł i dzięki niej któryś z planów wykonamy. Mam nadzieję, że z Twoją pomocą - drogi czytelniku.

WARTO TEŻ PRZECZYTAĆ

Page 96: Cztery Rzeczywistości Świata

96

RZECZYWISTOŚĆ 4D

„Jeśli nie stworzysz własnego planu na życie, prawdopodobnie znajdziesz

się w planie kogoś innego. Zgadnij, co w nim dla ciebie przygotowano?

Nic specjalnego.” -Jim Rohn

Przywiązanie do materializmu, do tego co mamy w garści i do okoliczności, które dzieją się wokół nas to woda na młyn bezdusznej machiny systemowej, skonstruowanej przez sadystycznych architektów. Alan Watts, brytyjski filozof i pisarz zajmując się największymi religiami i ideami świata stwierdził powtarzając za Buddą, że "wszystko jest pustką" i choć to stwierdzenie wygląda na pierwszy rzut oka irracjonalnie, to fizyka nie pozostawia złudzeń, iż jest to prawdą. Jak daleko od siebie są jądro atomu oraz elektrony wokół niego krążące? Zakładając, że jądro atomu byłoby wielkości piłeczki do tenisa stołowego, to najbliższy elektron krąży wokół tej piłki jakieś… trzy kilometry dalej. Pomiędzy nimi jest pustka, a im bardziej zbliżymy mikroskop do jądra atomu, tym wyraźniej zobaczymy… kolejną pustkę. Zbliżając się bowiem do jądra przenikniemy go na wylot, nie dostrzegając jednej stałej i niezbitej formy. Dodatkowo zlepiając w jedną, gęstą całość (choć ta „gęstość” jest tylko pozorna) jądra wszystkich atomów naszej planety otrzymalibyśmy kulę wielkości piłki nożnej. Jakby to abstrakcyjnie nie brzmiało to jest to fakt. Cały nasz świat stworzony jest przy użyciu pustki, a mimo to doskonałość działania natury nie pozostawia żadnych złudzeń. Geniusz natury rozumieją bardzo dobrze architekci tego świata i uczynili z niej diabła, lucyfera, szatana, swojego boga, któremu oddają cześć. Bo jaki bóg będzie potężniejszy od tego, którego widać, słychać i czuć? W świecie, którym telewizja stała się prawdą, a ludzie wierzą tylko w to, co widzą nie ma nic potężniejszego. Jeśli już dotarło do Ciebie, lub wciąż dociera, że elity mają niemiły plan wobec ludzi to możesz zastanawiać się, dlaczego ONI są tacy źli? Skąd w NICH tyle podłości, sadyzmu i kurewskiego zacięcia, żeby wyrżnąć pół globu. Właściwie to chcą wyrżnąć więcej niż pół globu. Optymalna liczba ludności to według NICH 500 milionów otumanionych, nie potrafiących się porozumieć i wypranych ze współczucia oraz ludzkich odruchów jednostek, które będą pracowały na materialną satysfakcję tychże elit. Z samej natury nic nie jest dobre, ani złe. To my – ludzie – nadajemy temu znaczenia. Nawet jak ktoś pieprznie noworodkowi młotkiem w głowę to samo w sobie nie jest to złe, ani okrutne. Oczywiście większość ludzi nada temu właściwego znaczenia, czyli „nie do zaakceptowania”, bo ludzie są z natury kochający, troskliwi i dobrzy. Jednak w cokolwiek wierzysz, zawsze masz rację. Jeżeli wierzysz, że coś "możesz" masz rację, jeżeli wierzysz, że "nie możesz", to też masz rację. Zło na tym świecie i sam

Page 97: Cztery Rzeczywistości Świata

97

Lucyfer nie mają materialnej, określonej formy – mają jedynie ideę zaczerpniętą w swym rozumowaniu z obserwacji natury. Diabeł nie jest ani demonem, ani człowiekopodobnym zwierzęciem z rogami, ani aniołem z czarnymi skrzydłami. Diabeł jest naturą i temu hołdują elity, które obserwując jak owy diabeł funkcjonuje, potrafią zniewolić całą ludzkość. Jak więc funkcjonuje „diabeł”? Wyobraź sobie wielką równinę Serengeti. Tutaj czas się zatrzymał. Na owych równinach we wschodniej Afryce, największe populacje dzikich zwierząt znajdują swój ostatni azyl. Zielono, cieplutko, słoneczko świeci, czyste rzeki - po prostu raj. W ciągu czterech milionów lat czas i żywioły zmieniły morze wulkanicznych popiołów w żyzną sawannę, która stanowi dzisiaj najważniejszy na świecie rezerwat dzikich zwierząt. Na tym pięknym terenie schronienie znajduje wiele milionów stworzeń. Najczęstszym widokiem jest najliczebniejszy gatunek - półtora miliona antylop gnu. Obok siebie żyje wiele innych roślinożernych stworzeń, którym Serengeti zapewnia wypasione życie. Wszystkiego jest tutaj pod dostatkiem, każdy gatunek znajduje własną niszę pokarmową i nic się tu nie marnuje. Prawo życia na Serengeti jest proste: stworzenia roślinożerne jedzą rośliny, a drapieżniki roślinożerców. Przeciwko całym stadom potężnych, silnie zbudowanych antylop gnu staje zazwyczaj kilka lwów, które sposobem i dzięki strachowi owych antylop mają pełne żołądki. Pomimo, że stada gnu liczą setki osobników to jedynie trzy lwy wystarczą by dopaść zwierzynę: dwa lwy rozpraszają uwagę stada, a jeden napada na gnu. Kiedy lew dopadnie antylopę, reszta stada przygląda się jedynie jak ich współtowarzysz umiera, lub spierdalają najszybciej jak mogą, żeby tylko nie zostać zjedzonym. Fizycznie są silniejsi, liczbowo są liczniejsi, nawet mózgi mają większe, a mimo to nie dają rady trzem lwom! Trochę to zaskakujące, ale tak wygląda zachowanie bydła. Zachowaniem drapieżników rządzi instynkt i hierarchia. Nawet jeśli „łup” zdobędzie lwica, to najpierw zje lew, potem zje lwica, a potem zjedzą lwiątka. Na końcu przychodzą hieny, szakale i sępy. Z potężnej antylopy zostaje wrak – sam szkielet. Choć swoimi rozmiarami, liczebnością i siłą gnu mógłby wpieprzyć i lwom, i lwicom, i lwiątkom, i hienom, i szakalom, i sępom i trzeźwo patrząc te półtora miliona antylop mogłoby rządzić całą Serengeti, to są jedynie zalęknioną masą, która zaprogramowana przez naturę jest tylko ogniwem w łańcuchu pokarmowym. W porze deszczowej stada gnu zbierają siły na pastwiskach w południowych rejonach Serengeti. Z końcem maja nastaje susza i zmusza gnu do decyzji: albo trudna wędrówka w poszukiwaniu jedzenia, albo śmierć. Wtedy, dla ponad półtora miliona osobników zaczyna się wyścig z głodem i pragnieniem. Wyruszają więc na zachód, gdzie pcha ich instynkt i nadzieja na znalezienie trawy i wody. Zaczyna się wielka migracja ku terenowi rezerwatu Masai Mara, a po wielu miesiącach, kiedy znowu spadną deszcze, powrócą na południe sawanny. Migracja to dramatyczna podróż przez osiemset kilometrów, której wielu nie

Page 98: Cztery Rzeczywistości Świata

98

przeżyje. Podczas tej wędrówki po lepszy byt czekają na nich wrogowie: pragnienie, głód, zmęczenie i - jak zawsze – drapieżnicy. Nawet w każdym przydrożnym wodopoju czai się na nich głodny krokodyl. W końcu dotrą do celu, gdzie będą mieli trochę spokoju, ale i tam będą czekały na nich lwy, które w swoim wolnym od polowań czasie, uczą się walki i podstępu, których użyją na swojej przyszłej ofierze. Gnu mobilizują się do walki jedynie, kiedy na świat przychodzą ich młode. Drapieżnicy tylko czekają na taki kąsek, więc cielaki muszą w kilka minut po urodzeniu stanąć na własne nogi. Otoczone opieką stada szybko na te nogi stają i zaczyna się kolejny cykl wędrówek. I tak do usranej śmierci. Elity tego świata, architekci globalizmu, wierzą że na świecie z ludźmi ma być tak samo, jak dzieje się w Serengeti. Z tym, że ONI są sprytnymi lwami, potrafiącymi korzystać z usług hien, szakali i sępów, a ich zadaniem jest tępić najliczniejszy gatunek, czyli ludzi, czyli bydło, czyli nas. Nie ma więc wideł, nie ma więc ogni piekielnych, nie ma gotowania w smole, nie ma potępienia z powodu grzechu - jest tylko ziemia rządzona przez elity, która to uważa, że zwyrodniałe reguły panujące w naturze, należy stosować wśród ludzi. Bo choć natura jest piękna, barwna, kolorowa i zapierająca dech w piersiach to jest też dzika, zwyrodniała i trudna w swych schematycznych mechanizmach. Kiedy Anton Szandor Lavey, Węgier żydowskiego pochodzenia, którego rodzina wyemigrowała do USA, założył w 1966 roku, w San Francisco kościół szatana, to CIA zaczęło z nim współpracę badając jak „doktryna diabła”, czyli według Laveya „ukryta siła natury odpowiedzialna za bieg ziemskich spraw, siła, której nie potrafi wyjaśnić ani nauka, ani religia, duch postępu, inspirator wszystkich wielkich ruchów, które wniosły wkład w rozwój cywilizacji i postęp ludzkości, duch buntu wiodącego do wolności oraz ucieleśnienie wszystkich herezji, które prowadzą do wyzwolenia” – jak ta doktryna - działa na ludzką psychikę. Okazało się, że kuszenie poznaniem „siły wyższej” oraz obsypywaniem pieniędzmi oraz honorami, całkiem sprawnie sprawdza się w indoktrynacji ludzi, podsuniętych następnie bydłu jako oficjalna władza oraz showmani. Elity opanowały umysły chorych psychicznie ludzi, którzy wierząc w namacalnego demona – Lucyfera – stali się liderami i medialną elitą tego świata. Muzycy wierzą w diabła, aktorzy wierzą w diabła i politycy zapewne też wierzą w diabła, bo dzięki takiej wierze dostają od elit ordery, pieniądze, honory i sławę oraz mają poczucie poznania czegoś unikatowego. Podpisanie „paktu z diabłem” opłaca się więc z materialnego punktu widzenia. Jeśli podpisu nie da się uzyskać dobrowolnie, to można siłowo, jak np. na amerykańskich „gwiazdach”, gdzie stosuje się praktyki molestowania, gwałtów i prania mózgu doktryną lucyferiańską takie jak MK-Ultra, żeby byli posłuszni i omamiali bydło chciwością, trywialnymi pragnieniami i potrzebą akceptacji, by „diabelstwo” mogło się szerzyć, a ludzie przez swoją głupotę i ciemnotę w efekcie cierpieli. Prawdziwą wiarą elit jest więc diabeł, ale ten, który jest reprezentacją

Page 99: Cztery Rzeczywistości Świata

99

mechanizmów zaczerpniętych z równiny Serengeti. Ten „pan ciemności” może panować tylko wtedy, kiedy jak najwięcej ludzi wokół wierzy tylko i wyłącznie w materialny świat… kiedy wierzą w pustkę. Stąd tyle – powszechnie rozumianego - zła na tym świecie i ONI nie przestaną w swym planowaniu agonii dla ludzkości – w końcu tak działa natura: tutaj to drapieżnik zjada. Natura wskazuje IM jak materialna rzeczywistość ma funkcjonować, więc robią wszystko co w ich mocy, by biedne „stado gnu” nie skumało, że ma w sobie siłę by spuścić „lwom” ostry wpierdol. Dlatego architekci NWO nie bez powodu są „architektami” - mają swój projekt, na którym bazują w budowie ustrojstwa wokół nas. Gdyby opuścić oczywisty pierwiastek duszy, który jest w każdym człowieku, to człowieka rzeczywiście można by postrzegać jako zwierzę, bo bez duszy ludzie chodziliby i obwąchiwali sobie tyłki oraz działali automatycznie wybierając się cyklicznie w ośmiuset kilometrową wędrówkę. Natomiast wszyscy mądrzy tego świata, wliczając w to proroków takich jak Jezus, mówili i mówią o tym, że człowiek jest istotą wyjątkową. Nie z punktu widzenia materialnego, bo nasze ciała również mogą być zjedzone przez sępy, ale z punktu widzenia duchowego i wewnętrznego „Ja”. Elity rządzące tym światem nie godzą się na to by człowieka postrzegać jako wyższą istotę i nigdy się na to nie zgodzą. Dla nich człowiek to dwunożne zwierzę, bydło i koniec – ma być po ICHNIEMU! Stąd odwieczna walka dobra ze złem, a wiara elit sięga być może czasów antycznych, być może Babilonu, być może XVII wieku, kiedy to Adam Weishaupt utworzył zakon Iluminatów, a być może pierwszych lóż Masońskich. Nie jest ważne kiedy, lecz ważne że trwa, a ciemnota ogólnoświatowa sprawia, że ludzie wierzą albo w materializm, w którym można zawrzeć wszelkie niedziałające ustroje polityczne, albo w osobowego boga, w której to wierze można zawrzeć i starożytne mity i ideę czczenia ukrzyżowanego człowieka. Wiara w materializm i ustroje polityczne, które ten świat materialny w teorii mają porządkować, doprowadziła do tego, że każdy nowy obywatel rodzi się z długiem, a wiara w osobowego boga, spowodowała przekonanie o tym, że człowiek rodzi się z grzechem. Trudno by zadłużony grzesznik był szczęśliwy ze swojego przyjścia na świat, stąd już na wstępie rodzi się strach i obawa, a kiedy „małe gnu” stanie na nogi, to nie pozostaje mu nic innego jak walka z tymże strachem i obawą. To niedorzeczne w jakim świecie, skonstruowanym przez architektów, przyszło żyć miliardom istnień. Jaka jest więc prawda o człowieku i dlaczego nie jest on zwierzęciem w definicji zaczerpniętej z Serengeti? Budda powiedział „Jesteś swoim jedynym mistrzem. Któż inny mógłby nim być?” i w skrócie jest właśnie tak, jak powiedział.

Page 100: Cztery Rzeczywistości Świata

100

Dużo tego Buddy, dużo jakiegoś animalizmu, ale prawda jest taka, że o człowieku, który kształtuje swoją rzeczywistość i który ma potężną siłę wewnętrzną mówił Jezus, mówił Mahomet, mówił Kriszna i mówili inni wielcy prorocy tego świata. Oni rozumieli, że człowiek to wyjątkowa istota na tej planecie i w swej potędze i świadomości stanowi ogniwo, którego przeznaczeniem jest dosięgnąć gwiazd, a nie kurwa mać obgryzanie swoich kości z resztek mięsa, jak już lwy się najedzą. Żeby mało kto pojął, że jest panem swojego losu i swojej rzeczywistości elity honorują i podłapują rozwiązania społeczne zaczerpnięte od ludzi pieprzniętych – np. Karola Marksa. Karol Marks o swoim pomyśle mówił tak: „Oczywiście, mogłem się skompromitować. Ale zawsze z pomocą przyjdzie odrobina dialektyki. Rzecz jasna sformułowałem swoje prognozy w taki sposób, by były poprawne także jeśli zdarzy się rzecz dokładnie przeciwna.”. Na takim pieprzniętym rozumowaniu bazował komunizm i bez problemu wciśnięto ten durny ustrój całym masom, choć od początku wiedziano, że narobi on samych szkód. Patrząc na rząd Donalda Tuska, który mówi jedno, a potem „zdarza się rzecz dokładnie przeciwna” można mieć pewność, że jest on ulubieńcem elit. By zamknąć myśli i rozum człowieka w materialnym świecie elity dorwały się nie tylko do propagowania kulawych systemów społecznych, ale także propagują i honorują naukę w postaci newtonowskiej, mechanicznej koncepcji świata. Mówi ona o tym, że wszechświat jest podobny do mechanizmu zegarka, w którym automatycznie działają wszystkie trybiki i takie rozumowanie przekłada się na skalę marko (cały wszechświat) i mikro (np. człowiek). Dlatego chociażby zachodnia medycyna nie bierze pod uwagę stanu emocjonalnego pacjenta tylko uważa, że można człowieka otworzyć, wymienić „trybik”, zamknąć i wszystko będzie działać jak w „zegarku”. A przecież nie od wczoraj wiadomo, że pozytywne nastawienie pacjenta może wyleczyć go z choroby i to bez użycia jakichkolwiek leków. W Chinach jest kilka szpitali, które słowami i wprowadzaniem pacjenta w odpowiedni stan emocjonalny leczą raka – leczą w ten sposób guzy wielkości piłek golfowych! Einsteina promuje się jako ojca nauki i postępu, a wykluczył on eter ze swych teorii, choć eter jest istotną częścią świata każdego z ludzi. Zamknięcie ludzkości w fizycznej, materialnej rzeczywistości działającej na agresywnych zasadach panujących w naturze i przekonanie ludzi do tejże rzeczywistości poprzez autorytety w fartuchach to zwycięstwo garstki psychopatów, nad potęgą każdego jednego człowieka. Tymczasem, jak słusznie opisał to Bill Hicks, całą materię stanowi jedynie skondensowana do wolnych wibracji energia, a wszyscy ludzie na tym świecie są jedną świadomością, doświadczającą się podmiotowo. Nie ma czegoś takiego jak śmierć, życie to tylko sen, a my jesteśmy jedynie wyobrażeniami samych siebie i mamy pełną kontrolę nad rzeczywistością, którą kreujemy. Życie jest jak przejażdżka w parku rozrywki.

Page 101: Cztery Rzeczywistości Świata

101

Gdy się na nią decydujemy sądzimy, że jest prawdziwa, bo tak potężne są nasze umysły. Kolejka jedzie w górę i w dół, w kółko i w kółko, przyprawia nas o dreszcze, mieni się jaskrawymi kolorami, jest głośna i przez pewien czas jest przyjemna. Niektórzy ludzie uczestniczą w tej przejażdżce od długiego czasu i zaczynają się zastanawiać, czy to aby nie jest prawdziwe. Inni ludzie, którzy pamiętają jak jest naprawdę, wracają do nas i mówią: „Hej! Nie martw się i nigdy się nie bój, bo to tylko przejażdżka.”. My natomiast… zabijamy tych ludzi. „Dużo zainwestowaliśmy w tę przejażdżkę. UCISZCIE GO!” – mówimy. „Zobacz na moją zmęczoną twarz, na moje zmarszczki od zamartwiania się. Zobacz na moje wielkie konto bankowe i na moja rodzinę. TO MUSI BYĆ PRAWDZIWE.” – powtarzamy do znudzenia… a to tylko przejażdżka. Niestety od zawsze zabijamy tych dobrych ludzi, którzy chcą nam to powiedzieć i pozwalamy zagarnąć nasze życia innym. To czym jesteśmy dotknięci to masowa hipnoza. I ja czuję się trochę jak krowa, która chodzi po polu i wokół jest stado innych krów chodzących po tym polu, maszerujących wokoło i ich rzeczywistością jest, że co jakiś czas w południe przyjeżdża wielka ciężarówka, która zabiera kilka z nich, a one sądzą, że jadą na kolejne pole, wakacje, do parku wodnego - wszystko jedno. Wtedy ja – ta „inna” krowa – przychodzę do reszty i mówię: „Hej! Musicie tego posłuchać! Nie uwierzycie co odkryłem! Wiecie, że umieszczają nas w ciężarówce i zabierają co jakiś czas. Jednak nie zabierają nas na kolejne pole, ani na żadne wakacje. Zabierają nas do wielkiego budynku, podcinają nam gardła, spuszczają krew, rozcinają i wieszają na hakach. Potem robią z nas małe paczki, umieszczają je w supermarkecie, a następnie ludzie przychodzą je kupować i jeść!”. Jaka jest reakcja reszty stada po usłyszeniu tego? „Zwariowałeś! Odszedłeś od zmysłów! To niemożliwe i niedorzeczne… Mam udziały w tej firmie transportowej, mam w tym dobry interes. Zamknij się!” – taka jest reakcja. A jednak wszystko co powiedziałem jest absolutnie prawdziwe. Po prostu bydło w to nie wierzy… Współczesna fizyka kwantowa oraz biologia molekularna mówią, że tworzymy własne rzeczywistości i że mamy bardzo dużo odpowiedzialności wobec świata, w którym żyjemy, lub przynajmniej wobec tego jak go doświadczamy i w jaki sposób zachowuje się on wobec nas. Fizycy kwantowi, którzy w porównaniu do fizyków klasycznych, są trochę jak „miecz świetlny” w porównaniu do „klocków lego”, badają jaka jest fizyka świadomości. Ich przełomowym odkryciem, aczkolwiek opisanym już dawno temu chociażby w starożytnych indyjskich Wedach, jest „zunifikowane pole”, tzw. Pole Superstrun, które mówi o tym, że fundamentalnie życie jest jedno. U podstaw wszelkich różnorodności życia istnieje „jedność”. U naszych podstaw, Ty – drogi czytelniku - i ja jesteśmy „jednym”. I tą „jednią” u podstaw umysłu i materii jest świadomość – uniwersalna świadomość. Świadomość nie jest stworzona przez fizyczny mózg,

Page 102: Cztery Rzeczywistości Świata

102

nie jest jedynie wynikiem molekularno-chemicznych procesów, ale jest fundamentalna - jest u podstaw wszelkiego stworzenia. Postęp w zrozumieniu fizyki wszechświata przez ostatnie ćwierć wieku odkrył głębsze poziomy praw naturalnych – od molekularnych, do atomowych, do nuklearnych i sub-nuklearnych poziomów funkcjonowania natury. To co odkryto w rdzeniu podstaw wszechświata, w fundamencie wszechświata to pojedyncze, uniwersalne pole inteligencji. Jakby więc nie patrzeć i „głupi” i „mądry” ulepieni są z tego samego. Nawet jeśli nie będą się oni w stanie dogadać, to u podstaw ich egzystencji jest jeden rdzeń. Wszystkie tzw. cząstki przyrody: kwarki, leptony, protony, neutrony są jednym, a różnią się tym, że są różnymi falami na jednym oceanie egzystencji. Nie ma więc osobowych architektów tego świata, ani bogów, którzy są lepsi od reszty – wszyscy jesteśmy z jednej gliny w tym oceanie egzystencji. „Zunifikowane pole”, o którym mówi fizyka kwantowa to niematerialne pole – jest to ostateczne pole świadomości. Wszystkie nasze osobne świadomości – moja i Twoja – są jedynie świadomością na mocy faktu, że moja i Twoja świadomość ostatecznie są jednym i tym samym. Planety, drzewa, ludzie, zwierzęta – wszyscy jesteśmy po prostu falami i polem wokół nich. Jesteśmy zjednoczeni w naszym sednie i ostateczne zrozumienie tego mówi, że jest TYLKO jedna świadomość w danym pokoju, w którym siedzą dwie osoby: jest to świadomość pierwszej osoby i jest to też świadomość drugiej osoby. Tak więc każdy z ludzi nie dość, że jest jednością z innymi to jeszcze sam, samiuteńki jest indywidualną i potężną świadomością. Jest OSOBNYM ŚWIATEM, który przeplata się ze światami innych. Indywidualizujemy naszą świadomość poprzez „filtr” układu nerwowego, żeby życie miało dla każdego z nas „indywidualny smaczek”, ale świadomość sama w sobie, Jaźń – w większym znaczeniu – jest uniwersalna i jedna. To nie jest żadne „czar-mary”, tylko naukowe rozumienie wszechświata, lecz nie trzeba nauki by to pojąć. Mądrzy ludzie na tym świecie już dawno o tym mówili. Znajomość tego poprzez doświadczenie nazywana jest „oświeceniem” i było nazywane „oświeceniem” przez wieki. Dlatego Jezus, gdy go „oświeciło” to chodził, nauczał i nie kazał bić sobie pokłonów, ale mówił reszcie by byli tym, czym on się stał. Nie było kurwa mać żadnej wzmianki o dawaniu hajcu na tacę i jednoczeniu się przed obliczem kapłana, którego należy zawsze i posłusznie słuchać. Właśnie by zapobiec takiemu rozwojowi wydarzeń stworzono przykazanie by nie tworzyć podobizn Boga - ani figurek, ani obrazów - ponieważ fizycznie nie jesteśmy w stanie przedstawić tego czym jest Bóg. Możemy jedynie wpaść w pułapkę czczenia tych przedstawień i to się niestety dzieje. Gdy w starych kultach solarnych ludzie czcili Słońce jako dawcę życia, my czcimy krzyż z nagim człowiekiem jako nasze zbawienie. Instytucje religijne jako miejsce gdzie „oświeceni” zbierają się, żeby razem poprzebywać i razem utrzymać to miejsce ze swoich składek – owszem, zajebisty pomysł. Msza co niedzielę dla

Page 103: Cztery Rzeczywistości Świata

103

otumanionych, którzy chcą zbawienia poprzez słuchanie kapłana, zjedzenie opłatka i datek na tacę – nie, zły pomysł. Jest wiele sztuczności w tym tzw. „konflikcie” pomiędzy nauką, a duchowością. W głównej mierze opiera się on na błędnym rozumieniu tego, czym jest religia i czym jest nauka. Jest też wiele niejasności w rozróżnianiu między duchowością, a religią. Duchowość jest czymś, co bazuje na osobistym doświadczeniu. Na początku istnienia wszystkich wielkich religii były wizjonerskie doświadczenia. Jednak gdy religie stają się strukturami zorganizowanymi, bardzo często tracą one kontakt z tym żywotnym duchowym źródłem. Dzieje się tak za sprawą różnego rodzaju świeckich czynników, np. politycznych i gospodarczych, gdzie chodzi o pieniądze i stan posiadania. Najlepiej byłoby, gdybyśmy dysponowali religią, która zaoferowałaby ludziom techniki wywoływania w nich duchowych doświadczeń i która stworzyłaby system wsparcia, aby pomóc im te doświadczenia zintegrować. Niestety doświadczenia bezpośrednie nie są zbyt popularne w zorganizowanych religiach, ponieważ kiedy ich doznajemy, nie potrzeba nam już pośredników, hierarchii itd. Stąd też mistycy istniejący w obrębie wszystkich religii, mają naprawdę ciężkie życie, ponieważ dysponują czymś w rodzaju „gorącej linii” łączącej ich z Bogiem, a ich doświadczenia nie wymagają żadnego szczególnego miejsca. Wydarzają się one w ich ciałach, na łonie natury, wszędzie. Potrzebują oni za to społeczności współposzukujących towarzyszy i kogoś, kto zaszedł dalej niż oni w eksploracji tych terytoriów. Niestety w zorganizowanych religiach często mamy do czynienia z hierarchią składającą się z ludzi, z których wielu nigdy nie poczyniło żadnych duchowych doświadczeń. Zorganizowane religie dodatkowo bardzo często „zamrażają” archetypy. Religijne wizerunki powinny być postrzegane jako coś, co wskazuje, naprowadza na Absolut, a nie tym Absolutem jest – nigdy nie powinny być absolutyzowane, ani czczone. To jest bałwochwalstwo. Stwarza to sytuację, w której grupa ludzi jednoczy się pod sztandarem tych samych archetypowych wyobrażeń i jednocześnie nastawia się przeciwko innej grupie. Znamy to z doświadczenia: „My jesteśmy chrześcijanami, a wy jesteście poganami – trzeba was nawrócić, bo w przeciwnym razie nie będzie już dla nas miejsca”, lub ta sama definicja wobec mordowania chrześcijan przez „wiernych” innych religii. Tymczasem tak pięknie i doskonale stworzono nasz świat, żeby uniwersalna i jedyna u podstaw „Jaźń”, mogła „wskoczyć” w każde ludzkie ciało i przeżywać to materialne życie doświadczając, jedząc, śpiąc, walcząc i ucząc się na swój unikalny sposób. Stąd też próba zamknięcia duchowości w jakichkolwiek strukturach, czy regułach nie ma absolutnie żadnego sensu. Głównym celem każdego z nas, dla którego wybieramy to życie jest nauka. Pragniemy jak najwięcej się w tym życiu nauczyć i potrafić rozwiązać jak najlepiej problemy na swojej drodze. Na tej Ziemi, na tej planecie, w tym miejscu w kosmosie przybywamy po to, by zdać „maturę z życia”. Jako, że nie ma tutaj

Page 104: Cztery Rzeczywistości Świata

104

giertychowskiej amnestii to ludzie od wieków ją oblewają, ponieważ oddają swoje życia okolicznościom ich otaczającym, przyjmując systemy wierzeń, łatki, etykietki i sposoby bycia innych, rezygnując tym samym ze swoje wyjątkowości i prawa do samodzielnego myślenia i rozwoju własnej istoty wyższej. Niemal powszechnie starożytne teksty i tradycje przypominają nam, że jesteśmy połączeni. Mówią, że jesteśmy jednym i że jesteśmy częścią wszechświata: częścią ludzkości jako całości, częścią Ziemi i zmian na Ziemi. Ludzie różnych tradycji i kultur wierzą i chcą wierzyć, że jesteśmy połączeni, ale potrzebują powodu dla tej wiary. Wiadomo, że istnieje coś takiego jak Rezonans Schumanna. Jest to elektromagnetyczna częstotliwość Ziemi, która przez długi czas wynosiła 7,86 Hz. Okazuje się, że to dokładnie tyle samo ile ma częstotliwość fal alfa ludzkiego mózgu. Trudno o lepszy dowód na bezpośrednią integrację człowieka z naturą. Badaniami tego zjawiska zainteresowała się nawet agencja kosmiczna NASA. Opracowano specjalne urządzenie, które emituje drgania o częstotliwości 7,8 Hz. Okazało się, że powodują harmonizację i uspokojenie umysłu. Instrument jest używany w przestrzeni kosmicznej i stanowi pomoc dla astronautów, którzy przebywają długo z dala od Ziemi. Ze względu na fakt, że mózg astronautów nie czuje częstotliwość rezonansowej Ziemi, zaczynają się bóle głowy, zawroty głowy, zaburzenia uwagi, a nawet choroba lokomocyjna, szczególnie kłopotliwa w stanie nieważkości. Obecnie ta częstotliwość fal stale rośnie, a teorii dotyczących tego, dlaczego tak się dzieje jest sporo, natomiast najbliżej prawdy wydaje się być teoria o transformacji, która czeka Ziemię oraz ludzkość. W ostatnich latach XX wieku i wczesnych latach XXI wieku naukowcy dają dowód dla logicznego umysłu by dokonał połączenia z otaczającym światem – by je zrozumiał. By zobaczył jak się łączymy i jak wpływamy na ten świat. Jak przez uhonorowanie tego połączenia poprzez nasze serca, mamy siłę by wpłynąć na pole tej planety, by chociażby zapewnić życie na świecie, by zapewnić zdrowie, uleczanie i dobry stan naszych ciał. Dowodów dla logicznego umysłu dostarcza pole magnetyczne Ziemi. Dniem, kiedy to naprawdę dotarło do naukowców był 11 września 2001 roku. W tym czasie Stany Zjednoczone miały dwie satelity – nazywały się GOES – z których jedna była na pozycji północnej atmosfery, a druga na pozycji południowej. Zadaniem tych satelitów był pomiar pola magnetycznego Ziemi i odsyłanie wyników co każde 30 minut. Normalnie te pomiary zawsze były w określonej skali, w której naukowcy zwykli je widzieć. Natomiast w wrześniu 2001 roku zobaczyli odczyty, które były poza normą - poza skalą w porównaniu z tym, co widzieli w przeszłości. Zdziwili się tym co się stało i nie rozumieli co ma wpływ na pole magnetyczne całej planety w takim stopniu, że na wykresie powstały tak ogromne odejścia od normy. Odkryli, że pierwszy „odchył” miał miejsce piętnaście minut po tym jak pierwszy samolot uderzył w

Page 105: Cztery Rzeczywistości Świata

105

wieżę WTC. Powód dlaczego jest to tak ważne dla naukowców jest taki, że przez ostatnie 300 lat opierali się oni na dwóch błędnych podstawowych założeniach. Pierwsze błędne założenie jest takie, że wszystko jest od siebie oddzielone: to co się stanie w jednym miejscu, nie ma wpływu na to co się stanie gdzie indziej. Drugie błędne założenie, to że nasze wewnętrzne doświadczenia: myśli, uczucia, emocje i wierzenia nie mają wpływu na nic poza naszym ciałem. Tymczasem pole magnetyczne Ziemi wzrastało dokładnie w momencie, kiedy emocje ludzi były skupione na katastrofie i odkryto, że ludzkie emocje, a dokładnie pole magnetyczne produkowane w ludzkim sercu podczas odpowiednich emocji – co jest teraz udowodnione - może oddziaływać daleko poza nasze ciała w fizycznym świecie i to do takiego stopnia, że satelity mogą odczytać to kilometry ponad powierzchnią. To pokazuje, że kiedy odpowiednia liczba ludzi zbierze się razem i wybierze moment, by wykreować szczególną emocję w ich sercach, to ta emocja może dosłownie przez intencję wpłynąć na pola wokół Ziemi. Te pola wliczone są we wszystko: odporność ludzi na planecie, klimat, pogodę, cykle wojny i pokoju, nasze umiejętności rozwiązywania problemów i kognitywne umiejętności. Wszystkie te rzeczy i wiele innych jest podłączonych do naszego związku z magnetycznym polem Ziemi. To, co czyni to pięknym to fakt, że każdy człowiek na planecie jest podłączony do tego pola i nie każdy człowiek na planecie musi być uświadomiony o jego związku by z tego skorzystać. Istotna jest jedynie spójność i jakość języka między naszym sercem i mózgiem. Różnego rodzaju emocje oparte o nasze serce, takie jak: docenianie, wdzięczność, przebaczenie, troska, współczucie, to są starożytne rozumienia „dobra”, które zawsze były pamiętane w prawdziwych tradycjach w naszej przeszłości. Apostoł Paweł pisał w liście do Kolosan tak (rozdział 3, wers 8-11): Ale teraz odrzućcie i wy to wszystko: gniew, zapalczywość, złość, bluźnierstwo i nieprzyzwoite słowa z ust waszych; Nie okłamujcie się nawzajem, skoro zewlekliście z siebie starego człowieka wraz z uczynkami jego, A przyoblekli nowego, który się odnawia ustawicznie ku poznaniu na obraz tego, który go stworzył. W odnowieniu tym nie ma Greka ani Żyda, obrzezania ani nieobrzezania, cudzoziemca, Scyty, niewolnika, wolnego, lecz Chrystus jest wszystkim i we wszystkich. Jako, że Chrystus jest miłością (dosłownie jest tą emocją!) to każdy człowiek powinien być ową emocją, by świat nie dziczał, jak to się dzieje obecnie. Teraz naukowcy odkrywają to na nowo, ponieważ dość powszechnie w naszych czasach naukowcy odkrywają „koło na nowo”. Ludzkie serca są rejestrowane jako najsilniejsze generatory pola elektrycznego i magnetycznego w ciele. Jest to bardzo istotne, ponieważ wcześniej powszechnie mówiono, że to mózg jest

Page 106: Cztery Rzeczywistości Świata

106

reaktorem. Mózg posiada pole elektryczne i magnetyczne, ale stosunkowo słabe w porównaniu z sercem. Serce jest około 100x silniejsze elektrycznie i 5000x silniejsze magnetycznie niż mózg. Powód, dla którego jest to bardzo ważne, to fakt, że świat fizyczny jaki znamy jest zbudowany z właśnie tych dwóch energii – z pola elektro-magnetycznego. Fizyka mówi nam, że jeśli możemy zmienić pole magnetyczne albo elektryczne atomu to robiąc to, zmieniamy po prostu ten atom. W ten sposób dosłownie zmieniamy materię, z której zrobione są nasze ciała i świat! Wygląda na to, że ludzkie serce jest zaprojektowane by zmieniać oba pola, robiąc to w odpowiedzi na emocje, które wykreujemy pomiędzy naszym sercem i naszym mózgiem. Świat wokół nas jest polem energii, które odbija, niczym lustro całą fizyczną rzeczywistość. Niektórzy naukowcy nazywają to Umysłem Boga, niektórzy Matrycą, niektórzy Boską Matrycą. W 1944 roku ojciec kwantowych teorii Max Planck zidentyfikował to pole i nazwał je Matrix. Gdy tworzymy uczucie tego co wybieramy doświadczyć w naszym życiu, to te uczucia tworzą wzory magnetycznego i elektrycznego pola w naszych sercach, które dosłownie reorganizują ten kwantowy materiał, kwantową istotę. Pozwalamy wzorom tego co zatwierdziliśmy w naszych sercach, by zmanifestowało się w świecie wokół nas. Jest to świadome tworzenie szablonu, wiedząc że materia wszechświata zakrzepnie wokół tego szablonu w świecie wokół, by po prostu odzwierciedlić odbicie, które zatwierdziliśmy. Powtarzano nam – ludziom – wielokrotnie, że musimy stać się zmianą, której chcemy doświadczyć. Że trzeba zmienić siebie jeśli chce się zmieniać świat. Te wskazówki należy pojąć dosłownie! Przedstawiając Ci – drogi czytelniku – rzeczywistości 3D nie jestem w stanie zmienić Ciebie jako człowieka. Mogę jedynie oczekiwać, że poczujesz emocje podobne do moich, będziesz miał wielkie pragnienie zmiany środowiska w jakim żyją ludzie i wspólnie to środowisko zmienimy. Nie jesteś więc moim wrogiem, czy przyjacielem w poglądach, ale będziesz odpowiedzią na moje emocje związane z potrzebą zmiany obecnego syfu. Ja i moje działania będą natomiast odpowiedzią na Twoje emocje i pragnienia w tej kwestii i być może dzięki temu wspólnie przeorganizujemy durny i patologiczny system okoliczności, wśród których przyszło żyć zniewolonej ludzkości. Architekci NWO bardzo dobrze rozumieją ten mechanizm, stąd w mediach bombardują nas negatywnymi lub powierzchownymi emocjami, tak by pojawiały się one w naszych życiach. Były członek tajnego stowarzyszenia Iluminatów, John Todd, który pracował w Zodiac Records (największej wytwórni fonograficznej) opowiedział niewtajemniczonym w jaki sposób produkuje się muzykę na szczycie wytwórni. Mówił on, że na chrześcijanina nie można rzucić uroku, a jedynie chrześcijanin może ten urok rzucić sam na siebie. Dlatego wśród satanistycznych i magicznych rytuałów produkuje się skrupulatnie dźwięki oraz teksty, które zakotwiczą się potem w głowie chrześcijanina i dadzą możliwość żeby sam na

Page 107: Cztery Rzeczywistości Świata

107

siebie „rzucił urok”. John Todd był wysoko postawioną osobą wśród stowarzyszenia Iluminatów i zamordowano go po tych oświadczeniach. Był wychowywany od najmłodszego wśród środowiska magów i czarnoksiężników. Opowiedział o sytuacji z „rzucaniem zaklęć” tak jak on to rozumiał, natomiast to nie ma nic wspólnego z „rzucaniem uroków”, ani czarami. Tajne stowarzyszenie Illuminati ma owszem ogromny wpływ na tworzenie produkcji filmowych i muzycznych, lecz ich ideą nie są „czary-mary”, lecz wywołanie poprzez obraz i dźwięk określonych emocji u odbiorców, które następnie będą kierować ich życiami, a nieświadomi odbiorcy – zdecydowana większość ludzi na tym świecie - swoje życia będą rozumieli jako zbieg okoliczności oraz przypadek. Odtwarzając w naszych głowach piosenkę, która wpadła nam w ucho, powtarzamy często coś na wzór mantry, która ukierunkowuje nasze emocje – i tylko o to w tym chodzi. Wszelcy wróżbici i wróżki mogą w odbiorcy zaszczepić pewne rozumowanie, a na podstawie tego rozumowania u odbiorcy wytworzą się emocje, które w rzeczywistości zmanifestują to, o czym mówił wróżbita – tak się pojawia „trafność” przepowiedni. Nic nie jest zapisane w gwiazdach, a w każdym momencie jesteśmy w stanie przeorganizować swoje życia, bo mamy nad nimi pełną kontrolę. Każdy człowiek sam jest kowalem własnego losu, a wszystko co do siebie przyciągamy zależy od naszego „nastrojenia”. A jak wielu ludzi potrzeba by zatwierdzone uczucie w naszych sercach, można było zobaczyć na masową skalę? Pomysły na ten temat się zmieniają. W latach 70tych i 80tych dwudziestego wieku, poprzez Maharishi Effect było dobrze udowodnione, że istnieje wpływ między ludzką kolektywną świadomością, a światem wokół. Potem została stworzona formuła, która mówi, że jeśli chcemy wytworzyć dany efekt, to musimy z określoną ilością ludzi – dokładnie jest to pierwiastek kwadratowy z 1% danej liczby populacji – tworzyć wspólną myśl i wspólne emocje, a wtedy otrzymamy tenże efekt. Coś w tym musi być ponieważ nie bez powodu elity tworzą tajne stowarzyszenia, w których poprzez rytuały kierunkują myśli ich członków. Z jednej strony jest to zapewne część akcji prania mózgu, lecz z drugiej strony mamy do czynienia z kolektywną świadomością ukierunkowaną w określoną stronę – taki potencjał może mieć wielki wpływ na przebieg zdarzeń na tym świecie. Obojętnie czy w to wierzymy, czy nie, z wyższego poziomu niematerialnej świadomości wybraliśmy celowo swoje życia w formie takiej, jakie mamy. Bo rzeczywistość materialna jest po prostu fajna i rajcuje zdecydowaną większość z nas, a do tego zapowiada się, że przed nami rozegrają się czasy, które na dobre zmienią bieg ludzkości. Wyższa świadomość, którą jest np. nasza planeta, tworzy ludzi i daje im możliwość życia w swoich pięknych niebiesko-zielonych granicach. Wejście „duszy” (wyższej istoty) w człowieka jest o tyle ekscytujące, że człowiek

Page 108: Cztery Rzeczywistości Świata

108

ma chociażby przeciwstawne kciuki, które pozwalają na kreatywne tworzenie i ekspresję owej „duszy” w kierunku, który jest dla niej najbardziej atrakcyjny. Kiedy wstajesz rano i wolałbyś robić coś innego, zamiast iść do pracy to nie jest to sygnał, że jesteś leniem, ale sygnał, że omija Cię w życiu ekscytacja płynąca z pasji, która jest bardzo istotna w życiu każdego. Wielu ludzi uświadamia sobie, że wybrała, lub ktoś wybrał za nich robienie rzeczy, które nie są odzwierciedleniem ich źródłowych preferencji. Przykładem właściwego myślenia o życiu niech będzie Travis Pastrana. Travis Pastrana to człowiek, którego można podziwiać w reklamach Red Bulla, w których to skacze samochodem, albo motorem dziesiątki metrów nad ziemią. Ten człowiek-pasjonat, ścigający się w motocrossie oraz „skaczący maszynami” dla pasji, połamał się w życiu dziesiątki razy, ale nawet gdyby go sparaliżowało, to wróciłby do skakania ponownie… nawet na wózku inwalidzki, ponieważ kocha to co robi. Tak wygląda pasja płynąca z ekscytacji, kiedy robi się w życiu to, co się lubi i właśnie do tego jako ludzie zostaliśmy stworzeni – do zabawy, radości i przeżywania życia w ekscytujący nas sposób. Architekci tego świata zadbali o to, żebyśmy sukces identyfikowali z pieniędzmi, przez co okolicznościami niedostatku i oszukaniem ludzi, że są bezwartościowi, wzmocnili w nas emocje takie jak chciwość, zazdrość, strach i agresja. Dodatkowo irracjonalna obawa przed śmiercią oraz przed „piekłem” po owej śmierci, czyni nas biernymi i działamy wedle ICH reguł, by dostać „życie wieczne”. Tymczasem „życie wieczne” już tu jest. Utrzymywanie statusu quo, które w ludziach jawi się jako przekonanie pt. „i tak nic się nie da zrobić” jest podsycane przez media, czy też innych ludzi, którzy z tych mediów owe przekonanie wyciągnęli. Dodatkowo z powodu strachu, który szerzy się jak zaraza emanujemy negatywnymi emocjami i przyciągamy do siebie rzeczywistość, która - delikatnie mówiąc – nie jest nam na rękę. To o czym tutaj piszę, to nie jest kurwa mać żadna instrukcja techniki samorozwoju - to jest zwykła fizyka życia. Prawdziwa, rdzenna wibracja świadomości, która jest w każdym z nas jest niczym innym jak częstotliwością, a emocje wibrują z określoną częstotliwością i przyciągają do nas to, czym emanujemy. Rdzenna wibracja, która świeci, żarzy się, płonie w każdym człowieku, przekłada się w naszych ciałach na uczucie ekscytacji, pasji, radości, miłości, szczęścia – to jest nasza ludzka naturalna wibracja. Gdy ciało odczuwa te emocje daje człowiekowi znak: „Tak, zrób to.”, „Tak, idź tam.” i ten stan reprezentuje naszą prawdziwą naturę. Cokolwiek ekscytuje Cię najbardziej, cokolwiek jest Twoją największą pasją jest igłą kompasu wskazującą właściwy kierunek, dlatego tworząc zdrowe społeczeństwo musimy stworzyć je w taki sposób, który będzie wspomagał rozwój każdego nowego obywatela. Ład społeczny, w którym powinniśmy żyć nie powinien nas ograniczać i dlatego przedstawiona w tej publikacji rzeczywistość 3D jest tak prosta, nieskomplikowana i tak mocno oparta na wolności. Nie chcemy przecież narodu

Page 109: Cztery Rzeczywistości Świata

109

robotników z garbami zgarbionymi, tylko chcemy narodu pasjonatów i ludzi sukcesu. Takie rozumowanie musimy wspierać, by okoliczności wokół nie przytłaczały i nie dołowały ludzi, a umożliwiały im ekspresję w ich własnym kierunku, obieranym na ich własną odpowiedzialność. Wielu ludzi na naszej planecie rozumie doskonale o czy piszę, ale nikt nie chce stworzyć podstaw życia społecznego, które umożliwią wszystkim – W S Z Y S T K I M – życie w kierunku ich kompasu. Czas najwyższy to zrobić, by nikt już więcej kurwa mać nie chodził po tym świecie zakręcony, nie obijał się o swoje życie nieświadomy i nie był jedynie trybikiem w „naturalnym planie” elity, który sprytnie zniekształca masom obraz rzeczywistości. Ludzie, którzy rozwijają swoją świadomość często opierają ją o „prawo przyciągania”. Kreacja, która stworzyła z pustki tę potężną materialną rzeczywistość ma prawdopodobnie tylko cztery podstawowe i uniwersalne prawa, które warto znać i które warto stosować. Pierwsze z nich, to: „Istniejesz” i nic na to nie poradzisz. Nie możesz tego zmienić i warto się do tego przyzwyczaić. To co my nazywamy „prawami fizyki” to tylko miejscowe uwarunkowania, bo nawet fizycy klasyczni bardzo poważnie biorą pod uwagę fakt, że w różnych zakątkach tego wszechświata istnieją różne prawa fizyki. Nie chodzi nawet o lżejszą, czy mocniejszą grawitację, ale o to, że gdzieniegdzie nie ma grawitacji wcale – tak różny jest ten wszechświat. Tak więc cztery prawa kreacji, to prawa przez duże „P”, bo są one niezmienne obojętnie, w którą stronę kosmosu byś nie poszedł i w którą rzeczywistość nie wyruszył. Numer jeden: „Istniejesz” – nie jesteś w stanie tego zmienić, bo jak już raz istniejesz to istniejesz zawsze i nie ma czegoś takiego jak „śmierć”, bo głupotą jest uważać, że człowiek żyje by… umrzeć. To co „istnieje” nie może stać się czymś co „nie istnieje” - takie jest prawo. Prawo numer dwa: „Jedno jest Wszystkim, Wszystko jest Jednym.” – o tym mówi nie tylko fizyka kwantowa, ale wszystkie święte księgi tego globu. „Wszystko co jest” można nazwać „bogiem”, „boginią”, „kreacją” – zasób słów, które mogą to określić jest spory. Wszyscy ludzie, wszystkie istoty w „kreacji” tworzą „wszystko, co jest” i nie ma nic poza tym. Wszystko, wszyscy, wszędzie i zawsze stworzone jest z „wszystkiego, co jest”, ponieważ nie ma nic innego z czego mogłoby powstać. Tak więc każdy z nas jest wyjątkową perspektywą, punktem widzenia „wszystkiego, co jest”, doświadczającego siebie w unikalny sposób. Jesteśmy po to by „doświadczać”, a na podstawie doświadczeń uczyć się i rozwijać – nie po to by pracować, płacić podatki, słuchać władzy, przedłużyć gatunek oraz umierać. Co więcej: jeśli istniejesz, a z pewnością tak właśnie jest skoro czytasz ten tekst, oznacza to, że jesteś potrzebny „wszystkiemu, co jest”, a nie jak uważa elita, że trzeba Cię wytępić, bo jesteś problemem. Jesteś potrzebny z dwustuprocentową pewnością bo bez Ciebie „wszystko co jest”, nie mogłoby

Page 110: Cztery Rzeczywistości Świata

110

być „wszystkim, co jest”. Jeśli ktokolwiek ma problemy z poczuciem własnej wartości i jeśli ktokolwiek zaprzecza celowi swojego istnienia, to jest to wina tego, że uwierzył okolicznościom stworzonym przez elity, które nie chcą tutaj ludzi. Jednak nie ma co kłócić się z „kreacją” i należy zaakceptować, że jest się potrzebnym na tym świecie, bo gdyby „kreacja” kogokolwiek nie chciała na tym świecie, to by go nie było. Kreacja - lub jeśli wolisz „Bóg” - nie popełnia błędów. Trzecie prawo: „To co dajesz, to otrzymujesz”. Człowiek z natury to dobra istota, ale w dzisiejszych czasach nie ma co odwoływać się do dobrej natury człowieka, bo może jej tam „w środku” już wcale nie być – daleko zabrnęliśmy w odczłowieczeniu. Jedynymi ludzkimi prawdziwymi potrzebami (oprócz tych fizjologicznych) są: potrzeba kochania i dzielenia się. Ani bycie kochanym, ani bycie pożądanym, ani posiadanie ogromnego majątku, ale potrzeba kochania i dzielenia się są naszymi prawdziwymi potrzebami. Gdyby ludzkość przestrzegała tych swoich jedynych dwóch potrzeb to nie dość, że byłoby na tym świecie normalnie, to jeszcze to dobro wróciłoby do każdego i to często ze zdwojoną siła. Fizyczna rzeczywistość jest „lustrem” – dosłownie – i odbija wszystkie nasze emocje w otaczającym nas świecie. O tym fakcie mówi wiele mądrych książek i wiele mędrców tego świata próbuje od pokoleń przekazać to ludzkości. Nasza materialna rzeczywistość jest odzwierciedleniem emocji i aktywności, które wysyłamy w eter. Nie można więc liczyć na to, że „odbicie w lustrze” uśmiechnie się do nas pierwsze, zanim my się uśmiechniemy. Najpierw należy wysłać coś od siebie w świat, a potem oczekiwać pozytywnej reakcji w okolicznościach wokół nas. Choć wiele ludzi rozumie to i czuje intuicyjnie, lub dochodzi do tych wniosków samemu wraz z doświadczeniem, to dobrze ujął to Churchill mówiąc: „Ludzie od czasu do czasu potykają się o prawdę, ale większość z nich podnosi się, otrzepuje i idzie dalej, jakby nic się nie stało.”. To co nazywamy „prawem przyciągania” jest w dużej mierze prawdą, a „języka”, który należy stosować do komunikacji z tym prawem są nasze – powtarzam kolejny raz, żeby każdy zrozumiał - emocje. W tym miejscu postaw się na miejscu „kreacji” i zastanów się przez chwilę jakby to mogło działać, żeby każdy człowiek był w swojej fizycznej manifestacji sprawiedliwe potraktowany. Inteligentna „kreacja” nie oddałaby życia ludzi w ręce innych ludzi, bo głupia przecież nie jest i zdawałaby sobie sprawę jak chybione byłoby rozwiązanie z „opiekunami”. Nie mogłoby to też działać tak, że człowiek dostanie „pakiet rzeczy dobrych”, które wykorzysta powiedzmy do dziesiątego roku życia, żeby przetrwać w tym trudnym środowisku, a potem masz kurwa mać jechać do Szwecji i zbierać runo leśne całe życie, bo „pakiet rzeczy dobrych” już wykorzystałeś. Kreacja nie pozwoliłaby też, żeby obfitość życia działała na słowa, np: „chcę milion dolarów”, bo po pierwsze ludzie dużo mówią i nieraz palną głupotę, której potem żałują, a po drugie jest tyle języków, począwszy od ładnych i estetycznych, a skończywszy na opartych

Page 111: Cztery Rzeczywistości Świata

111

na mlaskaniu i cmokaniu, że to w praktyce nie miałoby zastosowania. Pozostaje więc jedna, jedyna komunikacja człowieka z wszechświatem i swoją rzeczywistością – są to emocje. Emocje ludzkie wywoływane np. poprzez obraz, bez problemu zrozumie otaczająca człowieka rzeczywistość i przyciągnie do człowieka życie, które wyrażane jest owymi emocjami. Dlatego tak istotne są czyste myśli, dobre intencje i świadome kierowanie odpowiednimi emocjami. Trudno jest zdefiniować i bardzo filozoficzną kwestią jest zdefiniowanie czym jest „odpowiednia emocja”, ponieważ jest to bardzo indywidualna sprawa. Jednego człowieka do dobrych w konsekwencji działań zmotywuje gniew, drugiego gniew pogrąży, a trzeci potrzebuje emocji szczęścia by rozwinąć skrzydła. Na potrzeby tego tekstu umówmy się, że dobre emocje to te z natury dobre w człowieku, czyli: miłość, radość, szczęście itp. Przy tych emocjach, szczerze wyrażanych mało która osoba czuje się nieszczęśliwa. Tak jak już pisałem elity dobrze ten mechanizm rozumieją, więc wszystkie ich działania idę w kierunku rozsiewania emocji negatywnych – i to widać na każdym kroku. W filmie „Wall Street 2” twórcy zrzucają powstanie kryzysu ekonomicznego na „chciwość”. Owszem, chciwość „szakali, hien i sępów” była istotna, ale prawdziwa władza dobrze wiedziała co robi drukując tony bezwartościowych dolarów, wywracając amerykańską walutę, robiąc spekulacyjną bańkę w nieruchomościach i zubożając amerykańskie społeczeństwo o połowę. ONI już wcześniej mieli wszystkie pieniądze świata i chciwość elit – mózgu całej operacji - nie ma tutaj nic do rzeczy. Mamy być nieszczęśliwi i żyć w stresie – o takie emocje całych ludzkich mas chodzi, stąd co rusz ONI tworzą warunki nieprzyjazne do życia. To jest planowane, to jest celowe i nikt nie zaprzeczy, że 90% narodu polskiego i całej ludzkości chodzi negatywnie nastawiona do wszystkiego. Dzieje się tak, ponieważ obejrzeli wiadomości, ponieważ wokół bieda, ponieważ pieniędzy nie wystarczy do końca miesiąca, ponieważ szef warknął w pracy, bo robol nie wyrobił systemowej normy itd. Tak więc szeroko propagowane, negatywne emocje tego świata, jako sposób porozumiewania się ludzi ze swoimi rzeczywistościami (bo każdy z nas choć jest jasnością u źródła, to posiada swoją ścieżkę życia i swoją wyjątkową rzeczywistość) sprowadzają na ludzi to, co mamy obecnie. Wszystko przez to, że przejmujemy się okolicznościami wokół, zamiast nastawić się pozytywnie i z miejsca pozytywnego nastawienia działać w kierunku wartościowych zmian. Jako, że na tym świecie dostatek kojarzymy z pieniędzmi, to warto posłuchać mądrości ludzi finansowego sukcesu, które każdy z nich powtarzają jak mantra: „wierz w siebie i w to, że osiągniesz sukces”. Dlaczego ktoś ma wierzyć w coś czego jeszcze nie osiągnął? Ano po to, żeby wprawić się w dobry nastrój i przyciągnąć okoliczności, które umożliwią działanie na rzecz tegoż sukcesu. Dlatego nawet jeśli rozumiesz już celowe upodlenie narodu Polskiego, rozumiesz chory plan elit dla świata, to nie możesz podchodzić do tego tematu z

Page 112: Cztery Rzeczywistości Świata

112

przeświadczeniem, że „nic się nie da zrobić”, bo skończysz kurwa mać „w piecu”. Da się zrobić wszystko i z takiej perspektywy, że „da się zrobić” należy podjąć działania by – tak jak już pisałem - „stado gnu” wreszcie zrozumiało, że może spuścić wpierdol „lwom”. Tak działa fizyka życia. Nie ma tutaj ani chaosu, ani przypadku. Warto dodać iż prawdą jest, że Twoja wibracja jest odpowiedzialna za to czego doświadczasz, natomiast nie trzeba jakoś specjalnie uczyć się tworzenia wibracji, którymi przyciągamy to, co chcemy. Rdzenna częstotliwość, prawdziwa wibracja każdego człowieka przyciąga to, co ją reprezentuje. Trzeba tylko czasem usiąść, pomyśleć, pomedytować, wprawić się w spokojny stan ducha, a nie tylko szukać, gdzie można dobrze zjeść, obejrzeć telewizję i łatwo poruchać – na miłość boską jesteśmy przecież istotami wyższymi! Do tego by dobrze współpracować ze swoim rdzennym „Ja” służy chociażby religia, która źle wykorzystana pierze ludziom mózgi, ale dobrze wykorzystana tworzy w człowieku szkielet zasad moralnych, modlitwa oczyszcza myśli, a wiara w życie wieczne daje człowiekowi odwagi do działania. Jeśli rzeczy reprezentujące Twoją prawdziwą, rdzenną, kochającą, twórczą, naturalną wibrację nie manifestują się, nie docierają do Ciebie, to nie dlatego że ich nie przyciągasz, ale dlatego, że ich do siebie nie dopuszczasz. Na przykład dlatego, że uważasz, że nie jesteś godny, że jesteś na to za głupi, że ktoś wie lepiej od Ciebie oraz że powinieneś postępować tak, jak postępują inni i się nie wychylać, bo inaczej nie będziesz akceptowany. Dobre rzeczy nie manifestują się też przed Tobą być może dlatego, że uważasz, że wiesz wszystko najlepiej i nic do siebie nie dopuszczasz - nic, co wychodzi poza okoliczności, które widzisz i które są dla Ciebie wszystkim. Rdzenna częstotliwość każdego człowieka stara się jak tylko może do każdego dotrzeć i o tym wspominają też Majowie w swoim kalendarzu. Po roku 2012 świat się nie kończy, ale coraz więcej ludzi zacznie się budzić i rozumieć irracjonalność systemu, w którym trwają i który im po prostu nie leży, bo nikomu normalnemu leżeć nie może. Wszystkie łatki, etykietki i regulowane hierarchiczne masowe idee, zaczną uwierać ludzi jak – za przeproszeniem - pinezka w dupie i to już się dzieje. Nadchodzi czas zmian w ludzkim postrzeganiu rzeczywistości i jest to cykl, który odtwarza się systematycznie. W filmie „Szczęśliwego Nowego Jorku”, Bogusław Linda mówi do czworga swoich polskich współlokatorów z ciasnej klitki tak: „Powiem wam coś ważnego - bez tego w Ameryce przegracie. Ludzie: zróbcie coś z Waszymi polskimi mordami. Powiedziałem „mordy” – nie „twarze”. Mam namyśli was czworo… i 30.000 nielegalnych Polaków w Nowym Jorku, i 10.000.000 Polonii w Ameryce i niestety… 40.000.000 między Bugiem, a Odrą. Was kmioty polskie rozpoznają na kilometr. Słuchajcie mnie aż zrozumiecie, to może weźmiecie się za swoje mordy i zaczniecie je ćwiczyć, gimnastykować. Od

Page 113: Cztery Rzeczywistości Świata

113

poniedziałku do niedzieli, od stycznia do grudnia, aż spojrzycie w lustro i powiecie: „Twarz. Nareszcie twarz! Twarz człowieka.”” Lata zaborów, dwie wojny światowe, PRL i niby demokracja po 89’ zrobiły swoje i w wielu okolicznościach powyższy cytat jest niestety całkiem słuszny. Taka jest smutna prawda o tym naszym narodzie obecnie, bo kim my kurwa mać jesteśmy, jeśli my hurtowo ciuchy z second-handu z Norwegii przywozimy, a potem rzucamy się na nie jak na luksus? Kim jesteśmy kurwa mać kiedy Polak, Polakowi na lotnisku w Anglii paszport kradnie i w huja rodaka robi, żeby parę funtów zarobić? My jesteśmy kurwa zacofani. My jesteśmy osmarkane biedaki ekonomiczne, moralne i intelektualne i jak w tym kraju ludzie nie zmienią swojego myślenia, nie zmienią postrzegania na otaczający ich świat i na wartości, którymi się kierują to te nasze „polskie mordy” nam bokiem wyjdą. Już wychodzą! Starsze pokolenie, a także dojrzali ugruntowani w swych przekonaniach ludzie muszą zrozumieć, że nowi ludzie, którzy rodzą się na tym świecie i którzy będą się rodzić, mają wbudowany „dekoder mp3”. I teraz albo wszyscy nauczą się co to jest to „mp3”, bo powoli mało komu będzie wystarczać, że Poptop, że Wąż, że Adam i Ewa, że Jabłko i że Armagedon, albo będziemy dalej odmawiać różańce, wzywać Jezusa na króla polski, a przyjedzie władza, pałą po łbie przypieprzy i tyle będzie kurwa mać z narodowego „różańca”. Przecież raptem pięćset lat temu, każdy z ludzi był święcie przekonany, że jak dojdzie na koniec horyzontu to spadnie wpizdu w otchłań. Z wiary, że Ziemia jest płaska marynarze dopływający do krańca horyzontu rzucali się za burtę ze strachu, bo nie chcieli spaść do piekła! Niektórzy jednak szli do końca tego horyzontu, szli i dojść nie mogli - tak narodzili się odkrywcy. Pomimo, ze wszyscy na tej planecie jesteśmy jedną ludzką rodziną to my, Polacy, albo „pójdziemy” i staniemy się narodem odkrywców, albo z obecną mentalnością i wierzeniami w końcu będziemy third-hand ściągać ze Skandynawii i z afrykańskich outletów się cieszyć. Jeśli Twoja rdzenna częstotliwość i ekscytacja w życiu nie może do Ciebie dotrzeć to znaczy, że nie dopuszczasz jej swoimi definicjami i przekonaniami, które kierują Twoim życiem, ponieważ tak mocno w nie wierzysz – wierzysz, że spadniesz za horyzont. Przekonania są bardzo silne i rozejrzyj się dookoła gdzie te przekonania zaprowadziły ten naród… i kto je nam podsuwa. Zatem idea „prawa przyciągania”, chociaż w pewnym sensie właściwa, to bardziej chodzi w niej o puszczanie rzeczy, które nam nie służą i dopuszczanie tego co nam służy – obojętnie jak to się ma do definicji utartych od pokoleń. Wielu ludzi na tym świecie uważa „prostotę” za coś najtrudniejszego do pojęcia, a tymczasem wszystko co dobre i pozytywne należy się każdemu! To takie proste. Inaczej byśmy nie istnieli. Tylko przez to, że definiujemy swoje życia względem opinii innych i okoliczności, które uważamy za jedyne prawdziwe mamy w tym kraju i w

Page 114: Cztery Rzeczywistości Świata

114

swoich życiach tak hujowo, jak mamy. Gdybyśmy zgodzili się, że proste regulacje społeczne są najlepsze, a każdy żyje by podążać za swoją pasją i swoją ścieżką, to bylibyśmy zdrowym i rozsądnym narodem, a tak… kłócimy się o boga, o polityków, o racje, o gejów, o marihuanę, o wszystko i cwaniakujemy by tylko nasza racja była na wierzchu… a racja jest przecież jak dupa – każdy ma swoją. Zatem ta przejażdżka, ta podróż na Ziemi, której doświadczamy w fizycznej rzeczywistości polega na puszczeniu nabytych przekonań, które do nas nie pasują, a przywłaszczyliśmy je po drodze od kogoś innego – od społeczeństwa, rodziców, przyjaciół – i które zwyczajnie nie wibrują z naszymi prawdziwymi, rdzennymi wibracjami. Jeśli znajdujesz w sobie przekonania, które do Ciebie nie pasują, porzuć je i nie dźwigaj ich, bo się nimi zmęczysz i znajdź nowe – swoje, które będą dla Ciebie właściwe. Wszystko co naprawdę rezonuje z Twoją rdzenną wibracją sprawi, ze będziesz się czuł lekki, pełen energii, kochający i kreatywny. Z takich ludzi chcemy budować społeczeństwo i dlatego nasza społeczna rzeczywistość musi być poukładana pro-ludzko, żeby wpierać wolne, kreatywne jednostki, a dzięki nim silny naród. Pozostaje jeszcze czwarte prawo „kreacji”: „Zmiana jest jedyną stałą. Jedyną rzeczą, które się nie zmieniają są trzy pierwsze prawa.”. Wszystko się zmienia i choć życie odgrywa przed nami wciąż i wciąż podobne scenariusze to nikt nie zaprzeczy, że trudno na świecie o permanentną stabilizacją. W Indonezji jest takie powiedzenie: „Jeżeli zdaje ci się, że jesteś kimś, to już nikim w przyszłości nie zostaniesz.”. Tylko „ego” myśli, że może coś zatrzymać na dłużej: najpierw dąży do tego żeby się nachapać, a potem broni zawzięcie tego co już zdobyło. Świadomy człowiek musi mieć natomiast poczucie zmian, które w życiu przychodzą. Paulo Coelho powiedział: „Zawsze trzeba wiedzieć, kiedy kończy się jakiś etap w życiu. Jeśli uparcie chcemy w nim trwać dłużej niż to konieczne, tracimy radość i sens tego, co przed nami.”. Na tych czterech prawach zbudowana jest kreacja, a każde doświadczenie które mieliśmy, mamy, albo będziemy mieli w swoim życiu jest oparte na jakiejś kombinacji tych czterech praw. Dzięki swoim emocjom i działaniom jesteś tak samo potężny jak każdy na świecie i nie masz ograniczonego dostępu do obfitości tego świata. Tak właściwie to nie masz żadnego ograniczenia. Bruce Lipton, doktorant z Uniwersytetu w Wirginii już ponad 40 lat temu zajmował się komórkami macierzystymi, choć dopiero niedawno stały się one modnym tematem. Napisałem, że nauka obecnie wielokrotnie „odkrywa koło na nowo”, ale trzeba przyznać, że wiele odkryć ubiegłego oraz tego stulecia, choć mało popularnych, dają niesamowite możliwości poznania i zrozumienia. Doktor Lipton odkrył kilka naprawdę interesujących faktów. Zauważył, że w stresogennym środowisku krew u płodów w łonie matki, bardziej rozwija mięśnie i możliwości obronne danego osobnika, niż jego mózg. W związku z tym im

Page 115: Cztery Rzeczywistości Świata

115

bardziej stresogenne środowisko będziemy tworzyć tym więcej ludzi z predyspozycjami do bicia się i uciekania będzie na świecie, a mniej ludzi, którzy myślą i łączą fakty. Półgłówki są łatwiejsze do rządzenia i manipulacji, niż całogłówki, więc bardzo istotnym jest tworzenie środowiska sprzyjającego rozwojowi ludzi myślących. Odkrył on też, że każda z komórek, z których jesteśmy zbudowani umiera w cyklach siedmioletnich i zastępuję ją nowa komórka o podobnych właściwościach. Nie jesteśmy więc jako ludzie, tylko swoimi ciałami – jedynie samą materią - bo co siedem lat jesteśmy praktycznie nowymi istotami, co prowadzi do faktu, że nasze ciała to tylko swoiste awatary, w których przyszło żyć wyższej, duchowej inteligencji. Nie jesteśmy co prawda prostymi, cyfrowymi „Simsami”, bo jak pieprzniesz małym palcem u nogi w narożnik mebla to boli jak cholera, ale można nas nazwać istotami „simsopodobnymi” (dla starszych czytelników: „The Sims” to popularna gra komputerowa, gdzie można naśladować życie), z tym że nikt nie steruje nami kursorem i sami kierujemy swoimi życiami – przynajmniej z założenia powinniśmy kierować. Bruce Lipton odkrył również, że komórki, z których jesteśmy zbudowani posiadają anteny, dzięki którym komunikują się ze sobą w inteligentny sposób oraz „ściągają” z eteru dane, niczym ludzie filmy z Internetu. O naszej potędze i wyższości nad zwierzętami świadczy fakt, że jesteśmy zbudowani z trzech istotnych elementów: Fizycznego Mózgu, Umysłu (osobowości) i Wyższego Ja. Fizyczny Mózg, jako zbiór komórek z antenami jest jedynie odbiornikiem. Ma on fizyczne właściwości by człowiek pobierał dzięki niemu informacje. Umysł, który postrzega fizyczną rzeczywistość, poprzez obecne spopularyzowane postrzeganie, że fizyczna rzeczywistość jest tą jedyną prawdziwą, błędnie pojmowany jest jako ta część człowieka, która ma wszystko pod kontrolą i jest odpowiedzialna za los człowieka. Jest to błędne rozumowanie, bo Umysł nie jest zaprojektowany, aby zrozumieć jak rzeczy się dzieją, jak się wydarzą i nie jest zaprojektowany do kontroli otaczającego nas świata. Umysł jest zaprojektowany tylko, aby postrzegać jak coś się wydarzyło – nie jak się wydarzy. Dlatego tak często to, co wydarza się w naszych życiach znacząco odbiega od tego co sobie wymyśliliśmy. Wyższe Ja – ten poziom zaraz nad fizyczną rzeczywistością, który jest częścią naszej istoty i nazywamy go „duszą” – jest poziomem naszej istoty, który ma możliwość zrozumieć jak rzeczy się dzieją i w jaki sposób zaplanować wydarzenia. Dlatego zastanawianie się jak coś się wydarzy jest zbędne – rzeczy po prostu się dzieją. Nie mieści się w pojemności i projekcie naszych Umysłów, żeby to wiedzieć. To „dusza” – to Wyższe Ja – które jest „boską cząstką”, którą czujemy i o której mówi wiele świętych pism, czyni z nas kreatorów swojego świata i odpowiada za to, byśmy mieli ludzką „twarz”, a nie „mordy”. W zakresie Umysłu i tego co może stworzyć z doświadczenia (osobowość/ego) mieści się tylko, aby wiedzieć jak coś się wydarzyło i na

Page 116: Cztery Rzeczywistości Świata

116

podstawie tego nie pchać więcej ręki do ognia, bo rozumie, że to parzy. Wiedza tego jak coś się wydarzy i w jaki sposób zamanifestuje w ludzkim życiu pochodzi z Wyższego Ja. To też nie są jakieś czary-mary, bo o Wyższym Ja mówi otwarcie każdy popularny filozof i psycholog. Alan Watts zajmując się obrazem świata, wielokrotnie powtarzał, że czasami trzeba sobie odpuścić - nie da się płynąć będąc spiętym. Trzeba odpuścić i zrelaksować się. W świecie, w którym uczą nas od najmłodszego, żeby powielać schematy i przyzwyczajać się do konsekwencji określonych działań jest bardzo trudno człowiekowi zaufać Wyższemu Ja i „płynąć z prądem”. Niezwykle trudne jest by zaufać, że dobre rzeczy zamanifestują się przed nami jeśli tylko będziemy podążali za ekscytacją i pasją oraz wibrowali miłością, a nie strachem. Natomiast bardzo istotne jest by to zrobić, bo osobowość człowieka (umysł) niczego nie tworzy – to bardzo ważne przy poznaniu ludzkiej natury. Jeśli zaczniemy tworzyć, lub polegać na tworzeniu poprzez Umysł, to łatwo wpadamy w pułapkę „ego”, a stąd już prosta droga do manipulacji nami. Ego tylko się pompuje i kłóci się o swoje racje z innymi, zamiast kłócić się samemu ze sobą, żeby podejmować w życiu jak najlepsze decyzje w stosunku do okoliczności, które tworzy Wyższe Ja i które to okoliczności są środkiem do celu w ludzkich pragnieniach. Tak więc Fizyczny Mózg – odbiera, Umysł (osobowość) – postrzega, a Wyższe Ja – tworzy. Jeśli czegoś pragniesz i dobrymi emocjami chcesz to przyciągnąć, to Wyższe Ja tworzy w Twoim życiu okoliczności, byś podejmując odpowiednie decyzje mógł to pragnienie osiągnąć. Trzeba dodać, że jakakolwiek myśl, jaką kiedykolwiek miałeś, nigdy nie przyszła z Twojego Umysłu (osobowości) – ani jedna – bowiem może on tylko postrzegać rezultat idei (dobre, złe, fajne, niefajne, mądre, głupie), która była odebrana przez Fizyczny Mózg, z poczęcia przez Wyższe Ja. Dlatego nie jesteśmy zwierzętami z Serengeti, tylko jesteśmy istotami Wyższymi i zasługujemy na lepszy system niż oparty na mechanizmach natury, który wymarzyła sobie elita. Zrozumieć tę zależność, którą opisałem powyżej to zacząć lepszą relację i otwartą linię komunikacji z Wyższym Ja. Otwarta linia komunikacji pozwala Umysłowi odpowiednio postrzegać rzeczy tak, by osobowość i „charakterek” nie utrudniały człowiekowi życia i pozwalały Wyższemu Ja wykonywać „swoją pracę” podczas, gdy Umysł będzie wykonywał pracę do jakiej został zaprojektowany, czyli do skupienia się na fizycznej rzeczywistości. Tak aby człowiek mógł odpowiednio postrzegać i doświadczać rezultatu tego, co stworzyło Wyższe Ja, co w naturalnym i niezaburzonym stanie jest reprezentacją ludzkiej, naturalnej prawdy i radości. Taka wiedza, zrozumienie i ta relacja pozwala zrelaksować się i nie czuć, że trzeba wszystko, zawsze samemu zrobić i mieć wszystko i każdego pod kontrolą – tak się nawet nie da. Nie jest Twoją odpowiedzialnością – w sensie osobowości (Umysłu) - aby wszystko kontrolować, generować i wymyślać. Niemniej jednak Umysł ma ogromną możliwość

Page 117: Cztery Rzeczywistości Świata

117

wizualizacji, wyobraźni, obrazowania i odgrywania scenariuszy. Ideą jest, ze cokolwiek Umysł jest w stanie wywołać jako wizualizację, czyli obraz tego co dla człowieka reprezentuje idealne życie i idealne okoliczności, to jest to tylko symbol. Bardzo często ludzie wychowywani są z myślą, że jak sobie coś wyobrażą to tak to musi się przed nimi zamanifestować i nie inaczej. Jeśli zamanifestuje się inaczej to jest to porażką. Nonsens. Coś co na pierwszy rzut oka może wydawać się dramatem, może być okolicznością podsuniętą przez Wyższe Ja, żeby podejmując odpowiednią decyzję zamanifestować pragnienie, które wcześniej, np. wizualizowaliśmy. Obecnie mamy tendencję definiowania obfitości poprzez pieniądze. Tymczasem obfitość to nie tylko pieniądze – obfitość to w ogóle nie są pieniądze! Obfitość to możliwość zrobienia tego co potrzebujesz, gdy tego potrzebujesz. Dlatego wszystko co się przed nami manifestuje należy traktować jako okazję, do zrobienia czegoś, czego akurat potrzebujemy. Obojętnie czy wydarza się to dzięki pieniądzom, czy ktoś Ci coś podaruje, czy znajdziesz coś, czy układ zdarzeń umożliwi Ci zrobienie tego co potrzebujesz, kiedy tego potrzebujesz, to wszystko to jest obfitością. Idea „płynięcia z prądem”, a więc życia pełnią życia jest taka, że poprzez symboliczną wizualizację Umysłem, tego co chcemy osiągnąć, powinniśmy wprawić się w odpowiedni stan emocjonalny, żeby szczęśliwi i wibrujący tym szczęściem przyciągnąć dobre rzeczy i okoliczności, które szykuje dla niego Wyższe Ja i które prowadzą do spełnienia tego celu. Dlatego istotne jest by uważać z marzeniami, bo mogą się spełnić, a co więcej mamy nad tym kontrolę! Nasz ziemski czas, który jest linearny nie do końca odzwierciedla szybkość z jaką oczekujemy, że ostateczny efekt przyjdzie, dlatego istotne jest też by pasjonować się całą drogą dojścia do efektu, którego oczekujemy. Chcemy silnej Polski i sprawiedliwego życia społecznego? Wizualizujmy to, ekscytujmy się tym, myślmy o tym i pracujmy nad tym, bo działanie z punktu pozytywnego myślenia jest konieczne, a efekt w końcu przyjdzie. Tak samo należy postępować dla każdego pragnienia – można mieć przecież inne pragnienie niż silna Polska i sprawiedliwość społeczna, aczkolwiek to pragnienie powinno stać się kluczowe w czasach, w których przyszło nam żyć. Jeżeli złym trafem – a taki traf przydarza się ludziom od setek lat - Umysł nauczy się, że to on dowodzi, to potem ludzie potykają się o swoje życia i pytają w rozpaczy boga „dlaczego?”. Tymczasem tutaj tylko i wyłącznie trzeba być odpowiedzialnym za to czego się chce i działać z odpowiednim nastawieniem. Fizyczny Mózg ma odbierać, bo jako zlepek komórek z antenami do tego został stworzony, Umysł (osobowość) postrzegać, a Wyższe Ja myśli i tworzy warunki by każdy człowiek mógł dostać to, czego chce. Dlatego nasze myśli, choć niematerialne są tak istotne w tworzeniu materialnego świata. Oczywiście wszyscy ludzie na planecie Ziemia wybrali życie w określonej rzeczywistości i teraz na podstawie zależności, które dzieją się na tej planecie Wyższe Ja będzie

Page 118: Cztery Rzeczywistości Świata

118

czerpało z najszybszej możliwej drogi, żeby dane ludzkie pragnienie przed człowiekiem zamanifestować. Iluzja kontinuum życia, by życie wyglądało na spójny i jednolity ciąg zdarzeń jest oczywistym produktem kreacji, stąd o wiele lepiej jest wizualizować i myśleć o tym, że w efekcie swoich kolejnych działań będzie się miało dom z basenem (jeśli takie jest pragnienie), niż że potrzebuje się miliona dolarów do najbliższego piątku, a jeśli to się nie wydarzy to „życie nie działa”. Jako, że odbicie w lustrze nie może uśmiechnąć się do człowieka pierwsze to myślenie warunkowe, które działa na zasadzie „będę szczęśliwy, jeśli to, lub tamto” stawia opór. Ludzie rozumieją i są świadomi zależności między swoimi działaniami, stąd nie oszukasz tak łatwo swojego intelektu i przekonań. Jeśli pójdziesz jutro kogoś zabić, a jesteś osobą uwarunkowaną społecznie, to zdajesz sobie automatycznie sprawę, że za zabicie człowieka w tym świecie grozi więzienie i zapewne po zabójstwie pójdziesz siedzieć, bo tak to zwizualizujesz i przyciągniesz emocjami rozumiejąc konsekwencję swoich działań. Natomiast psychopata, który nie rozumie i nie bierze pod uwagę konsekwencji, będzie mógł być seryjnym mordercą, bo jego myślenie wizualizuje fakt, że on chce zabić i chce być wolny i to mu się należy i kropka. Tutaj nie ma nic do rzeczy, czy policja jest super sprawna czy nie. W USA mają zajebistą policję i wszędzie kamery, a nie złapano wielu seryjnych morderców. Dlaczego? Bo ci ludzie nie postrzegają konsekwencji swych czynów jak przeciętny człowiek, więc im się więzienie nie należy w ich rozumowaniu i ta konsekwencja ich nie dotyka. Natomiast Ty zapalisz na dworcu papierosa z uciążliwym przeświadczeniem, że to „złe” i dostaniesz mandat, albo później w konsekwencji coś Ci się nieprzyjemnego przytrafi, bo Twoje poczucie winy przyciągnie do Ciebie jakąś głupią sytuację. Wiedząc, że Twoją największą ekscytacją nie są pieniądze, nie możesz zmusić się do myślenia „chcę kasy, chcę kasy, chcę kasy”, kiedy wewnątrz czujesz „nie potrzebuję pieniędzy”, „pieniądze są złe”, „nie zasługuję na pieniądze” itd. Tak mocne są przekonania i wizualizacje. Są tak mocne i tak prawdziwie działają, że dobrze wyuczone i stosowane potrafią same z siebie usunąć guz rakowy wielkości piłki golfowej – o tym już pisałem, ale jest to na tyle niesamowite, że warto to powtórzyć. Obecnie ludzkość, przekonana o prawdziwości materialnej rzeczywistości i o tym, że nie ma nic innego oprócz tego co mają „w garści”, próbuje swoimi charakterami i swoimi Umysłami robić robotę Wyższego Ja, próbując wszystko kontrolować, a życie pomimo tego i tak robi „swoje”. I nie ma w tym przypadku, ani chaosu – trzeba po prostu pozwalać życiu płynąć. Wyższe Ja jest Tobą, które siedzi na szczycie góry, które widzi obraz całości, które ma szerszą perspektywę i które może „spojrzeć” na Umysł i może powiedzieć: „Skręć w prawo – tędy droga. Wiem, że chcesz skręcić w lewo, ale skręć w prawo. Mówię Ci, że tak będzie dobrze. Nie musisz wiedzieć jak skręcanie w prawo doprowadzi Cię do Twojego celu. Ja wiem jak to się stanie, bo siedzę na szczycie

Page 119: Cztery Rzeczywistości Świata

119

góry. Ty nie musisz wiedzieć, a jedyne co musisz zrobić to zaufać mi, bo jestem Tobą i przecież nie chcę dla Ciebie źle. Skręć więc w prawo.”. Dlatego tyle można przeczytać w różnych księgach i przekazach o boskości człowieka - mamy pełną kontrolę nad swoimi życiami, a wszystko co nam się przytrafia po drodze prowadzi do celu, którego pragniemy. W naszych czasach, odwagę we współdziałaniu z Wyższym Ja paraliżują okoliczności, choć one tak naprawdę nie są nawet istotne. Nauczono nas jednak że są istotne – że ta przejażdżka jest śmiertelnie prawdziwa i dlatego trwamy w syfie i nie żyjemy pełnią życia. Tymczasem każdy – K A Ż D Y – na tę pełnię życia zasługuje i może ją sobie wziąć. Całe szczęście, że każdego dnia, w każdym momencie możliwa jest zmiana. Tak oto wygląda Rzeczywistość 4D - rzeczywistość ponad fizycznym spektrum światła, które dostrzegamy ludzkim okiem. Tak wygląda człowiek ubrany w „świętą trójcę” – Umysł, Wyższe Ja i Serce i tak działa fizyka życia. To nie jest ani religia, ani jakieś New Age, ani czary, ani magia, ani system dziwnych przekonań. To jest dzieło Kreacji/Boga, która umożliwia wyższej świadomości manifestację swojej postaci w fizycznym, materialnym świecie, bo materialny świat jest przyjemny do doświadczania. Trzy składowe, które są wymienione i opisane powyżej tworzą kompletną Osobę, która bawi i cieszy się życiem dążąc do samospełnienia. Nie musisz ślepo wierzyć wszystkiemu co jest tutaj napisane. Zastanów się nad swoim życiem i nad tym co dzieje się w życiach innych. Przemyśl to, a rzeczywistość zweryfikuje to do czego sam dojdziesz. Bardzo istotne jest nie pobierać systemu wierzeń od innych i podążać za „głosem serca”, własną intuicją, przeczuciem, pasją i ekscytacją. Trzeba bezwzględnie uważać z braniem koncepcji na dany temat od kogokolwiek innego niż od siebie, bo zawsze przecież może zdarzyć się przypadek, że osobie podążającej za kimś przydarzy się to, co przydarzyło się, np. narodowi niemieckiemu: wiara w jednostkę, kult osoby, bezmyślne działanie na rozkazy, przykry ustrój państwowy, przyjęcie określonego systemu wierzeń, a w efekcie wojny służące depopulacji i zyskowi dla garstki ludzi. Kiedy człowiek podzieli się i nie funkcjonuje w obrębie „świętej trójcy” staje się za zwyczaj niewolnikiem. To spotkało ludzkość na tej planecie. Domyślam się, że możesz trochę kręcić nosem. Niby przedstawiłem Ci wszystko jasno, niby rozumiesz już dlaczego obecnej rzeczywistości nie można tolerować, choćbyś nawet lubił „janować”. Niby też zaproponowałem schemat funkcjonowania nowego ładu, który ma „ręce i nogi” i przedstawiłem fizykę ludzkiego życia, by każdy mógł z niewolnika stać się panem swojego losu i działać w pożądanym kierunku. Prawdziwa rzeczywistość tego świata jest tak odległa od tego, co zostało wmówione ludziom, że aby się przed tym kłamstwem nałożonym „stadu gnu” obronić, trzeba mieć mocno otwarty umysł na wszystko co wydaje

Page 120: Cztery Rzeczywistości Świata

120

się z pozoru nieprawdopodobne: na inteligencję swojego serca, które bijąc wysyła impuls elektromagnetyczny i przyciąga dzięki eterowi Twoje pragnienia, na inne cywilizacje, które odwiedzały i w końcu ponownie nas odwiedzą, bo chyba nikt nie uważa, że jesteśmy sami w tak wielkim kosmosie, na technologie, dzięki którym można dostarczyć wszystkim wolną, czystą i darmową energię i na wiele innych rzeczy, które człowiek może przeżyć i jest w stanie uzyskać jeśli tylko czuje, myśli i działa. Duchowość oznacza w gruncie rzeczy przebudzenie. Większość ludzi – nawet o tym nie wiedząc – pogrążona jest we śnie. Rodzą się we śnie, żyją we śnie, zawierają małżeństwa we śnie, wychowują dzieci we śnie i we śnie umierają, ani razu się nie budząc. Ani przez chwilę nie uświadamiają sobie uroku i piękna tego, co nazywamy ludzką egzystencją. Wszyscy mistycy – katoliccy, buddyjscy, chrześcijańscy, niechrześcijańscy – bez względu na wyznawaną przez siebie teologię czy religię są jednomyślni w jednej kwestii. Mianowicie, że wszystko jest w porządku. Wszystko jest w porządku. Wszędzie widać chaos, a mimo to wszystko jest w porządku – zadziwiający, ale prawdziwy paradoks. Tragiczne jest to, że większość ludzi tego nie dostrzega. Przez całe swoje życia nie dostrzega, że wszystko jest w porządku i w każdym momencie można wejść na właściwą drogę. Nie dostrzegają tego, ponieważ śpią. Śnią koszmary! W pewnej hiszpańskiej telewizji była bardzo fajna historyjka doskonale podsumowująca to, co się obecnie dzieje: Pewien starszy facet puka do drzwi swojego syna, który mocno śpi: - Jamie (czyt. Hami), obudź się! - Tato, ja nie chcę wstawać! – mówi Jamie. - Wstawaj. Musisz iść do szkoły! – krzyczy ojciec. - Nie chcę iść do szkoły! – z wyrzutem odpowiada syn. - Dlaczego nie?” – pyta staruszek. -Bo… po pierwsze – tam jest nudno, po drugie – wszystkie dzieci mi dokuczają, a po trzecie – nienawidzę szkoły! - Dam Ci trzy powody, dla których MUSISZ iść do szkoły: po pierwsze… ponieważ to jest Twój obowiązek, po drugie… bo masz 45 lat, a po trzecie… ponieważ jesteś tam dyrektorem! Tak to właśnie wygląda. Pobudka! Jesteśmy wszyscy D-O-R-O-Ś-L-I. Jesteśmy za duzi na to, żeby spać. Przestańmy się bawić swoimi „zabawkami”. Większość ludzi mówi, że chce już opuścić to „przedszkole”, ale nie ma co im wierzyć. Wszystko czego chcą, to żeby ktoś naprawił ich zepsute „zabawki”. „Oddaj mi moją żonę!”, „Oddaj mi moją pracę!”, „Oddaj mi moje pieniądze!”, „Zwróć mi moją reputację, mój sukces!” – krzyczą. Oto czego chcą – chcą by naprawiono im ich „zabawki” i tylko tyle. Tymczasem wszystko jest w ich rękach. Nawet najlepsi

Page 121: Cztery Rzeczywistości Świata

121

psychologowie powiedzą Ci, że ludzie nie chcą zostać wyleczeni. Chcą tylko ulgi, bo leczenie sprawia ból. Budzenie się nie jest przyjemne. W łóżku jest miło i przyjemnie. Dopóki jesteśmy pogrążeni we śnie, budzenie się jest irytujące. Nie jest też niczyją sprawą budzenie kogokolwiek – człowiek sam musi dojść do wniosku co jest dla niego dobre i co zdaje dla niego egzamin. W interesie każdego jest „tańczyć swój taniec” – żyć swoim życiem. Smutne jest w tym wszystkim to, że od setek lat ludzkość „podpiera ściany”, kiedy na ich oczach trwa wielki i doniosły bal.

Page 122: Cztery Rzeczywistości Świata

122

PODZIĘKOWANIA ZA INSPIRACJĘ DLA:

BladyMamut

Paczka zbylu Zemsta JAKISKRETYN FISTRAIST

PODZIĘKOWANIA ZA SŁOWA, KTÓRYMI LEPIEJ NIE WYRAZIŁBYM TEGO CO

CZUJĘ I CO WIEM DLA:

David Icke Alex Jones

John Taylor Gatto Janusz Korwin-Mikke

Gregg Braden Daryll Anka

Psychiatra Naczelny Bill Hicks

John Hagelin Eckhart Tolle Stanislav Grof

Anthony de Mello

ORAZ

DLA WSZYSTKICH, KTÓRZY TŁUMACZ Ą I UDOSTĘPNIAJĄ

WARTOŚCIOWE MATERIAŁY. WASZA ROBOTA JEST BEZCENNA!

Page 123: Cztery Rzeczywistości Świata

123