Download - Ambicja numer 2
1
NUMER ŚWIĄTECZNY !
“Nihil est in intellectu, quod non sit prius in sensu”
Numer 2; Rok I; E-pismo wydawane bezpłatnie
2
AUTOPORTRET– Św. Mikołaj Apostoł
Mikołaj urodził się w Patras w Grecji ok. 270 r. Był jedynym dzieckiem zamożnych rodziców,
uproszonym ich gorącymi modłami. Od młodości wyróżniał się nie tylko pobożnością, ale także
uczuleniem na niedolę bliźnich. Po śmierci rodziców, swoim znacznym majątkiem, chętnie dzielił
się z potrzebującymi. Tak np. ułatwił zamążpójście trzem córkom zubożałego szlachcica, podrzu-
cając im skrycie pieniądze. O tym wydarzeniu wspomina Dante w swoim eposie. Wybrany na bi-
skupa miasta Miry (obecnie Demre) podbił sobie serca wiernych nie tylko gorliwością pasterską,
ale także troskliwością o ich potrzeby materialne. Cuda, które czynił, przysparzały mu większej
jeszcze chwały. Kiedy cesarz Konstantyn I Wielki skazał trzech młodzieńców Miry na karę śmierci
za jakieś wykroczenie, nieproporcjonalne do aż tak surowego wyroku, św. Mikołaj udał się osobi-
ście do Konstantynopola, by uprosić dla swoich wiernych ułaskawienie.
3
„AMBICJA” Pismo studentów wydziału Teologii Uniwersy-
tetu Warmińsko- Mazurskiego w Olsztynie REDAKCJA Redaktor naczelny: Tomasz Kulczycki, REDAKTORZY Alicja Bukowska, Janusz Ruciński, Grzegorz Wę-glarz, Mateusz Rutynowski, Maciej Mikołajczyk WYDAWCA Pismo wydaje Wydział Teologii UWM Olsztyn OPIEKUN: Ks. dr Marek Jodkowski
KONTAKT [email protected]
ZAPRASZAMY DO WSPÓŁPRACY PRZY TWORZE-
NIU PISMA WYDZIAŁOWEGO WSZYSTKICH CHĘTNYCH A W SZCZEGÓLNOŚCI KSIĘŻY ORAZ
OSOBY ZAKONNE
Redakcja zastrzega sobie prawo do kopiowania arty-kułów, zmieniania ich tytułów bez zgody autora.
Wszelkie kopiowanie jest zabronione
NASZA ROZMOWA Z ks. dr Zdzisławem Kieliszkiem rozmawia Alicja Bukowska 12 NASZA WIARA Mikołaj zdemaskowany ! 6 WARTO PRZECZYTAĆ Święta, święta… no i co? 8 FELIETONY Z lekkim przymrużeniem... 10 ODKRYWAMY Rekolekcje 16
Zdjęcie na okładce: Studio Ambicja TEMAT AMBICJI Boże Narodzenie Po co są święta, dlaczego akurat czerwony Mikołaj?
6-7
Właśnie przeglądacie, Drodzy
Czytelnicy, najnowszy – drugi już z ko-
lei, świąteczny numer czasopisma wy-
działowego „Ambicja”. Numer ten po-
święciliśmy świętom Bożego Narodze-
nia. Cała Redakcja w tym miejscu pra-
gnie przeprosić Drogich Czytelników za
pośpiech z wydaniem dwóch numerów
(listopadowego i grudniowego) w jed-
nym miesiącu oraz za liczne błędy, któ-
re były widoczne w pierwszym nume-
rze.
Pojawiły się dodatkowo kolejne stałe
rubryki. Z ankiety umieszczonej na stro-
nie wydziałowej widać, że większości z
Was pomysł na redagowanie pisma wy-
działowego przypadł do gustu i wyraża-
cie opinie „bardzo dobra”, „dobra”. To
nas cieszy i motywuje do coraz więk-
szego zapału w tworzenie kolejnych nu-
merów pisma.
Editorial Tomasz Kulczycki
redaktor naczelny
4
NAJŚWIEŻSZE WYDARZENIA
Choinka już stanęła na naszym Wydziale. Zielone drzewko jest uznawane od starożytności jako drzewo święte, posiadającą magiczną moc.
Wszystkim Naszym Czytelnikom z okazji Świąt Bożego Narodzenia
życzymy rodzinnego ciepła i wielkiej radości.
Pod żywą choinką zaś dużo prezentów,
a w Waszych duszach wiele sentymentów.
Niech te Święta Bożego Narodzenia dadzą Wam odpoczynek,
oraz nadzieję, że rok 2012
będzie lepszy pod względem ocen, zaliczeń i egzaminów.
Tego z serca Wam życzymy
Redakcja „Ambicji”
5
P O D E J R Z A N E
Centrum Handlowe „Alfa”, 11 grudnia, godzina 11.35 Szał świątecznych zakupów trwa...
Idą Święta….
6
Gdyby ktoś nam kazał zamknąć oczy i poprosił nas o to, abyśmy spróbowali sobie wyobrazić świętego Mikołaja, pierwszym obrazem, jaki ukazałby się większości z nas byłby sympatyczny, uśmiechnięty, grubawy staruszek z długą, śnieżnobiałą brodą, ubrany w czerwone wdzianko. Zaś na pytanie co o nim wiemy, po krótszym lub dłuższym zastanowieniu powiedzielibyśmy mniej więcej tyle: Święty Mikołaj mieszka w Laponii (lub na biegunie północnym), ma zaprzęg złożony z sań i latających reniferów, na czele, którego stoi Rudolf – ten z czerwonym nosem. Jego pomocnika-mi są małe skrzaty, które dbają o to, aby zawartość mikołajowego worka była zgodna ze spisem zamówień na prezenty. Spis ten powstaje na podstawie listów przysyłanych przez dzieci ze wszystkich zakątków świata. Oczywiście Święty kocha bardzo wszystkie grzeczne dzieci, nato-miast tym niegrzecznym zamiast prezentu przynosi rózgę. Przychodząc do dzieci szczerzy się od ucha do ucha i woła radośnie „Ho ho ho… Merry Christmas!”. Jeżeli zna język polski, bo na pew-no zna, (ponieważ św. Mikołaj musi rozmawiać ze wszystkimi dziećmi na świecie), to woła „Ho ho ho… Wesołych Świąt”.
Od kilku lat możemy również oglądać w telewizji Mikołaja w różnych ekstremalnych sytu-acjach. A to skacze ze spadochronem, bądź na bungee, innym razem nurkuje, a w ciepłych kra-jach nawet surfuje na desce. Coraz to nowe filmy świąteczne powstają z jego udziałem.
Mass media sprawiły, że dzięki sprawnej promocji ten starszy mężczyzny z brodą, ubrany w czerwony strój, praktycznie zastąpił w powszechnej świadomości tradycyjny wizerunek święte-go Mikołaja biskupa. Stał się on wysokiej klasy gwiazdorem i nie jest taki nudny jak wszyscy inni święci Pańscy, którzy gdzieś w niebie wstawiają się za nami, grzecznie „klepiąc” w naszych in-tencjach paciorki. Rzecz ujmując krótko - Mikołaj jest The Best!
MIKOŁAJ
ZDEMASKOWANY !!!
→ Janusz Ruciński
Źródło: Kartkireligijne.eu
7
Zastanawiam się, czy ten żyjący na przełomie III i IV wieku biskup z Miry, pomyślałby kiedykol-wiek za swego ziemskiego życia, że siedemnaście wieków później stanie się on Number One grudniowego szaleństwa, któremu na imię Gwiazdka.
Dlatego specjalnie dla czytelników „Ambicji” postaram się przedstawić kilka faktów z życia tego bardzo popularnego świętego, którego obraz na przestrzeni wieków uległ łagodnie mówiąc znie-kształceniu.
Około 270 roku po narodzeniu Chrystusa w miejscowości Patara w południowo-zachodniej Azji Mniejszej, nieznana z imienia i nazwiska zamożna kobieta rodzi swojego jedynego syna. Kobieta wraz ze swoim mężem postanawia nadać dziecku imię Mikołaj. Mikołaja od najmłodszych lat ce-chowała pobożność. Po śmierci rodziców Mikołaj, jako jedyny spadkobierca, odziedzicza cały ro-dzinny majątek. Jednak pieniądze nie sprowadziły Mikołaja na złą drogę, wręcz przeciwnie. Do-bre wychowanie i rozwój duchowy, na które wpływ miał stryj chłopca, sprawiły, iż przyjął on świę-cenia kapłańskie. Mikołaj daje się poznać, jako człowiek dobrego serca, czuły na ludzką niedolę. Jak podaje tradycja ma on na swoim koncie wiele cudów, które przypisywano mu jeszcze za ży-cia: uwolnienie za jego wstawiennictwem trzech niesprawiedliwie uwięzionych oficerów; pomoc trzem ubogim pannom wydanym za mąż dzięki posagom, których Święty dyskretnie im dostar-czył; uratowanie od wyroku śmierci trzech młodzieńców; wybawienie z katastrofy morskiej żegla-rzy.
Na początku IV wieku zostaje on biskupem miasta Miry, będącej stolicą Licji. W 303 r. za cesa-rzy Dioklecjana i Maksymiana rozpoczynają się prześladowania chrześcijan. Jak podaje św. Grzegorz I Wielki w żywocie św. Mikołaja, w czasie tych prześladowań, nasz święty został uwię-ziony. Dopiero na mocy edyktu mediolańskiego, podpisanego w 313 r. przez dwóch cesarzy Kon-stantyna i Licyniusza, Mikołaj zostaje uwolniony. Dwanaście lat później, w 325 r. biskup z Miry uczestniczy w pierwszym soborze powszechnym w Nicei. To właśnie wtedy miało dojść do starcia między nim, a niejakim Ariuszem, którego rzekomo Święty miał spoliczkować za jego herezję głoszącą, że Syn Boży nie jest Bogiem, a jedynie pierwszym stworzeniem Boga Ojca, zaś Duch Święty jest pierwszym stworzeniem Syna.
6 grudnia prawdopodobnie 346 roku (choć niektóre źródła podają przedział między latami 345 a 352), po długich latach prawych rządów biskupich, życie Mikołaja dobiega końca. Kult świętego zostaje zapoczątkowany krótko po jego śmierci i nic w tym dziwnego, gdyż w oczach ludności już za życia był on uważany za cudotwórcę gorliwego obrońcę wiary. Jego ciało zostaje pochowane w Mirze, gdzie spoczywało do 1087 r. 9 maja tegoż roku zostało przewiezione do włoskiego mia-sta Bari. 29 września 1089 roku papież bł. Urban II uroczyście poświęcił jego grobowiec w bazylice wystawionej ku jego czci. Wspomnienie świętego przypada na dzień jego śmierci 6 grudnia.
Tak, więc można powiedzieć, że sława świętego jest ponadczasowa. Oprócz tego, że dzisiej-szy święty Mikołaj obdarowuje prezentami, co jest chyba jedyną pozostałością z faktów historycz-nych, to obecna forma tej postaci wywodząca się z kultury brytyjskiej i amerykańskiej, zamieniła szaty biskupie na czerwony kubraczek z białym kożuszkiem, a mitrę na czapkę z pomponem. Do tego wszystkiego owa kultura dorzuciła jeszcze Mikołajowi w pakiecie zaprzęg reniferów, zmieni-ła zameldowanie z Turcji na zimny biegun północny, robiąc z niego przy okazji jedną z atrakcji bożonarodzeniowych. Dlatego, szanowni Czytelnicy, niech dziecięca wiara w świętego Mikołaja, obdarowującego prezentami nie ustaje w nas do końca życia. Postarajmy się jednak zamienić jego obraz z podstarzałego, nieco wyrośniętego krasnoluda na dostojną postać ubraną w szaty biskupie, wstawiającą się za nami u Boga.
8
Ledwie zdążyła opaść zasłona listopadowo-zaduszkowej zadumy, a już media zaczęły nas
raczyć pierwszymi, delikatnymi zwiastunami świąt. A to reklama z uroczym, małym, szarym kot-
kiem, który przeskakuje na małych łapkach przez zaspy śniegu, aby dostać swoją ulubioną kar-
mę, którą notabene „kupowałby” sam. Innym razem zwariowany lemur wpada z gaśnicą do do-
mu i wspaniałą świąteczną ofertą telewizji cyfrowej. Wszelkiego formatu gwiazdy show biznesu
doradzają, jaki kupić prezent bliskiej osobie, jak się przygotować do wigilijnej wieczerzy i chwa-
lą się jak będą spędzać ten magiczny czas. Ulice przyozdabiane są kolorowymi światełkami,
również witryny sklepowe przybrały świąteczny wygląd. Wydawać by się mogło, że chyba tylko
pogoda zapomina o tym, że mamy już grudzień, a do świąt zostało już naprawdę niewiele cza-
su, bo śniegu jak nie było tak nie ma.
I my sami dajemy się wciągnąć w ten wyścig szczurów. Biegamy, załatwiamy, zastanawiamy
się, komu jaki prezent kupić, ile potraw przygotować, jakie one mają być, ile ma ich być czy tra-
dycyjnie 12 czy mniej czy więcej, ilu gości zaprosić, w które święto. A tu jeszcze trzeba kupić i
ubrać choinkę, wyznaczyć osobę odpowiedzialną za zabicie karpia i… i tak niepostrzeżenie
ocknąwszy się, ze smutkiem zauważam, że minęły kolejne święta Bożego Narodzenia. Znowu
nam nie starczyło czasu, aby usiąść z rodziną, zaśpiewać wspólnie kolędę, powspominać tych,
których zabrakło przy świątecznym stole. Przegapiliśmy też niejednokrotnie okazję do tego, aby
pojednać się z tymi, z którymi jesteś zwaśnieni. Jesteśmy tylko bogatsi o otrzymane prezenty,
te bardziej lub mniej trafione.
Przecież Wigilia i Święta Bożego Narodzenia to szczególny czas, w którym Bóg się rodzi,
moc truchleje, Słowo staje się ciałem i pragnie zamieszkać pośród nas, pośród naszych rodzin.
Jest to czas, którego niezależnie od wieku wszyscy chrześcijanie rokrocznie wyczekują i rok-
rocznie marzą o tym, aby te święta były najpiękniejszymi w życiu. Ale im więcej marzą, tym wię-
cej zapominają, że piękne Święta to nie takie, na które dostajemy drogi prezent, mamy dużą
ofertę nowych programów świątecznych w telewizji.
→Janusz Ruciński
Święta… święta … no i co?!
9
W końcu przychodzi ten szczególny, jedyny taki dzień w roku, jak mówi o nim piosenka Czer-
wonych Gitar „Jest taki dzień… bardzo ciepły, choć grudniowy. Dzień, zwykły dzień, w którym ga-
sną wszelkie spory. Jest taki dzień, w którym radość wita wszystkich. Dzień, który już każdy z
nas zna od kołyski.” Tak trwa magia tego dnia. W napięciu oczekujemy pojawienia się na niebie
pierwszej gwiazdki, która stanie się sygnałem do rozpoczęcia wieczerzy wigilijnej, podczas której
łamiemy się opłatkiem, składamy sobie życzenia zdrowia, szczęścia. Niejednokrotnie płyną łzy
pojednania. Pięknie przystrojona choinka stoi w kącie i cieszy oczy blaskiem. Suto zastawiony
stół, z potrawami, których, na co dzień nie robimy. Wszyscy eleganccy w świątecznych nastro-
jach. Dzieci wyczekują nadejścia Świętego Mikołaja, który przyjdzie z prezentami. Wszystko pięk-
ne, aż chce się rzec „trwaj chwilo, jesteś piękna”.
Jednak niestety często tak bywa, że po wieczerzy wigilijnej i obdarowaniu się wzajemnie pre-
zentami, czar pryska, rozchodzimy się, zamykamy w swoich pokojach włączamy telewizję lub
komputer i tak spędzamy resztę tego wyjątkowego wieczoru. Rodzinne śpiewanie kolęd zostało
zastąpione, puszczaniem ich z mp3, bo wstydzimy się przed sobą, a zresztą często też nie zna-
my już słów czy melodii. Potem idziemy lub nie na Pasterkę. Pierwszego dnia świąt mamy okazję
sobie poleniuchować, bo nie musimy iść do pracy, szkoły, nikt nas nie pogania. Następnym punk-
tem w świątecznym grafiku są odwiedziny gości, podczas których każdy narzeka, że już się prze-
jadł i że święta właściwie już mogłyby się zakończyć, a my oczekujemy jak na zbawienie, kiedy
wreszcie sobie pójdą i będziemy mieli święty spokój. Drugi dzień jest jeszcze gorszy, bo tym ra-
zem my musimy opuścić swoje domowe zacisze i udać się z rewizytą. Natomiast 27 grudnia, kie-
dy bezlitosny budzik każe nam wstać do pracy, ze wzruszeniem uświadamiamy sobie, że już po
świętach, że było tak jak zwykle. A przecież miało być tak pięknie. Chcąc tego czy nie musimy
pogodzić się z tym, że kolejne święta dopiero za rok…
Źródło: dzień.com.pl
10
,,Coraz bliżej święta, coraz bliżej święta”… z pewnością każdy z nas pamięta reklamę Coca-Coli,
w której leciał podkład muzyczny zaznaczając, że coraz to bliżej nadchodzą Święta.
W czasie Adwentu, który sprzyja oczekiwaniu przyjścia naszego Pana Jezusa Chrystusa czuje-
my, że czas leci nieubłaganie…
Może warto zatrzymać się choć na chwilę w tej nieustannej gonitwie i pomyśleć nad prawdziwym
znaczeniem Świąt. Niech ta otoczka, która jest coraz bardziej skomercjalizowana nie zatrze nam
przeżywania prawdziwego Narodzenia Pańskiego.
Na początku grudnia zaobserwować można było jak wszystko opiewa w ozdoby świąteczne,
reklamując pomysł na prezenty pod choinkę.
Z roku na rok prezenty powinny być coraz droższe i jak najlepiej zrobione by dziecko, czy inny
członek naszej rodziny cieszył się niesamowitym znaczeniem Świąt… Może używając retrospek-
cji zastanówmy się jak Święta przeżywali nasi dziadkowie i rodzice…
Dla nich nie było ważne co otrzymają pod choinkę (może ze względu na to, że nic nie było) tylko
czy rodzina zbierze się cała, by móc uczestniczyć we wspólnej wieczerzy wigilijnej, a później
udać się na Pasterkę. Nie mogę sobie wyobrazić czy teraz, gdyby w sklepach nie było prezentów
i różnych gadżetów, ludzie by się tak cieszyli ze Świąt, jak nasi przodkowie kiedyś?
Oczywiście, nie wszystkich należy wrzucać do jednego worka! Święta to czas, kiedy zapomi-
na się złe rzeczy, które ktoś nam uczynił i wybacza się, bo inaczej nie przeżyjemy ich z odpo-
wiednim zaangażowaniem. Może czas pokaże ludziom, nam, że są wyższe wartości niż prezenty
i sztuczna otoczka, którą budują ci, co o Świętach nie mają zielonego pojęcia.
Dlatego, dzieląc się opłatkiem, zastanówmy się czy nie chcemy być jednym z trzech króli
ofiarując Jezusowi trzy dary: wiarę, nadzieję i miłość.
Zatem z okazji zbliżających się Świąt chciałbym życzyć Księdzu Dziekanowi, wszystkim Na-
uczycielom akademickim i Pracownikom naszego Wydziału, a także moim koleżankom i kolegom
(klerykom również), by święta Narodzenia Pańskiego, które są tak ważną uroczystością, spędzili
spokojnie, z radością i pełnym zaangażowaniem duchowym.
Świat według Maćka Święta Bożego Narodzenia tracą
na znaczeniu? → Maciej Mikołajczyk
11
Z lekkim przymrużeniem Telefony
→ Alicja Bukowska
Każdy z nas ma telefon komórkowy. Służy on nam do kontaktów z rodziną, znajomymi, do pracy czy do zabawy. Aktualnie za pomocą te-go małego, ale bardzo rozwiniętego urządze-nia, możemy zrobić prawie wszystko. Spraw-dzić pocztę e-mail, wejść na FB, NK, spraw-dzić kursy na giełdzie, czytać e-booki. Kompu-ter, a nie telefon. Mimo iż są one tak bardzo rozbudowane, po-siadają wiele pożytecznych funkcji, są też nie-bezpieczne. Dlaczego tak mówię? Większość z nas jest już uzależniona od telefonów. Nie wyjdziemy bez niego z domu, a jak przez przy-padek gdzieś go zostawimy, to zaraz po niego wracamy. Paranoja. Sama tego doświadczam, ale nie czuje bym była uzależniona. Fakt, gdy czekam na maila, a szczególnie załącznik z ocenami, spraw-dzam pocztę co chwilę. Zazwyczaj jednak tele-fon idzie w odstawkę. Reaguje tylko i wyłącz-nie na dźwięk dzwonka połączenia. Nie cierpię pisać smsów. Denerwują mnie i tyle. Wieczora-mi sprawdzam, co przyszło i odpiszę, jeśli uważam, że tak trzeba. Nie wiem jak można załatwiać jakiekolwiek sprawy smsami. A jak już nie mam wyjścia, wiem, że nie powin-nam tego robić i czuje, hmm jak nazwać to uczucie? Nie wiem… Abstrahując od tego. Na jednej z popularnych stron internetowych przeczytałam dziesięć przykładów wybuchających telefonów. Nie było by to takie straszne, gdyby nie fakt, że one za-bijają ludzi i powodują obrażenia wśród użyt-kowników. Oszczędność producentów na czę-ściach, powoduje spięcia w telefonach i fakt,
że komórki zaczynają się nagrzewać i ranić ludzi. Dla mnie logiczne jest, że nie używa się tele-fonu, który jest podłączony do ładowania. Jak ma działać dobrze, należy go odłączyć, a naj-lepiej by było, gdyby ładował się wyłączony. Podstawowe zasady, dodatkowo zawarte w każdej instrukcji obsługi, ale telefon wybucha-jący podczas rozmowy, oj nie. Może mało przykładów, ale jednak bardzo wyraziste. Na dziesięć, aż pięć śmiertelnych. Śmierciożercze telefony. Tego jeszcze nie sły-szałam. Obawiać się rozmowy telefonicznej? Tego, że nasz telefon wybuchnie podczas ko-munikowania się z drugą osobą? „Głupota” - pewnie to teraz macie na myśli. Ja z resztą też. Niewiadomo kiedy coś może stać się z te-lefonem, kiedy zacznie się nagrzewać, w któ-rym momencie nastąpi spięcie. Oczywiście wiecie, że podczas normalnego używania ko-mórki nie powinno się to stać, a jak już się sta-nie, będzie to wina producenta. Czemu jego? By zmniejszyć koszty produkcji telefonów, oszczędza na częściach, co odbija się na nas i częstymi wizytami w serwisie, bądź wybuchu naszej trzeciej ręki. Nikomu tego nie życzę.
Tak na koniec. Wesołych i błogosławio-nych świąt Bożego Narodzenia oraz wiele szczęścia w 2012 roku.
12
BELFER ROKU 2011 WYDZIAŁU TEOLOGII
Ks. dr Zdzisław Kieliszek
13
Ksiądz doktor Zdzisław Kieliszek pracuje na naszym wydziale od 2008 roku. Drugi raz z rzędu wygrał pierwszą turę plebiscytu Belfer organizowanego przez RUSS. W zeszłym roku Ksiądz dr zajął zaszczytne trzecie miejsce w II turze Belfra. Jego dowcipy zna chyba już każdy student Wydziału Teologii...
W zeszłym roku był Ksiądz bardzo zaskoczony wygraną. W tym roku spodzie-wał się Ksiądz takiego wyniku? Faktycznie w ubiegłym roku byłem całkowicie zaskoczony wygraną. Nawet nie zauważyłem, że
był na wydziale prowadzony konkurs na belfra roku. Dopiero pani Marta Lik, ówczesna przewod-
nicząca wydziałowej rady studentów, poinformowała mnie, że zostałem uznany za wykładowcę
najbardziej lubianego przez studentów. W tym roku już byłem świadomy prowadzonego konkursu
i z pewną ciekawością czekałem na jego wyniki. Do prowadzonych przez siebie zajęć wprowadzi-
łem bowiem nowe elementy i byłem ciekawy, jak są one odbierane przez studentów. Jednak po-
dobnie, jak w roku ubiegłym, zupełnie nie spodziewałem się wygranej.
W czym Ksiądz dostrzega swój sukces jako najlepszego Belfra naszego wy-działu?
Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie. Powinno być ono raczej skierowane do studentów. Mogę
tylko powiedzieć, że staram się przede wszystkim na zaliczeniach oraz egzaminach uczciwie
i rzetelnie oceniać studentów. Wypływa to z mojej troski o ich wiedzę oraz szacunku, jakim każ-
dego ze studentów darzę. Stosunkowo wielu studentów otrzymuje na zaliczeniach i egzaminach
z prowadzonych przeze mnie zajęć ocenę niedostateczną, zaś otrzymanie bardzo dobrej też nie
jest wcale sprawą łatwą. Zwykle udostępniam studentom wszystkie przygotowane przeze mnie
materiały, które mają ułatwić naukę danych przedmiotów. Podaję na pierwszych zajęciach spo-
sób zaliczenia przedmiotu i możliwości uzyskania na zaliczeniach czy też egzaminach punktów
bonusowych, np. dzięki regularnemu uczęszczaniu na zajęcia bądź też aktywną działalność na
rzecz koła filozoficznego, którego jestem opiekunem. Każdy wykład i ćwiczenia są ponadto ilu-
strowane licznymi prezentacjami. Na każdych też zajęciach zawsze jest przewidziane miejsce na
dowcip. Pojawia się on zwykle mniej więcej w połowie zajęć. Czasem też, gdy przy okazji oma-
wiania określonego zagadnienia przypomni mi się akurat jakaś śmieszna historyjka, opowiadam
ją. Widocznie taki sposób prowadzenia wykładów oraz ćwiczeń, a także zaliczeń i egzaminów
studentom odpowiada. Pewnie studentom odpowiada także poważne traktowanie ich przeze
mnie, ale tego mogę się tylko domyślać…
14
Foto: Piotr Dowejko
Przedmiot: Filozofia jest jednym z najtrudniejszych wykładów podczas toku naszych studiów. Jak Ksiądz stara się przedstawić myśli mędrców, by stu-denci zrozumieli tą ciężką materię?
Filozofia przy pierwszym kontakcie sprawia wrażenie, że jest nauką bardzo odległą od proble-
mów, z którymi borykają się zwykli ludzie. Jednak w istocie filozofa poszukuje odpowiedzi na py-
tania, które każdy człowiek sobie zadaje, np. Jaki jest sens ludzkiego życia? Czy śmierć kończy
ludzkie istnienie? Jakie są granice ludzkiej wolności? W gruncie rzeczy każdy z wielkich myślicieli
zmagał się przede wszystkim z tego typu pytaniami. Dlatego też staram się na prowadzonych
wykładach pokazywać studentom, że filozofii uczyć się powinni nie tylko po to, aby zdać
w odpowiednim momencie z niej zaliczenie bądź egzamin, ale przede wszystkim w tym celu, aby
lepiej mogli zrozumieć, kim jest człowiek i jaki jest sens jego istnienia.
Oprócz nauczania, jakie inne funkcje pełni Ksiądz na Wydziale Teologii?
Od blisko roku jestem redaktorem naczelnym jednego z czasopism naukowych Wydziału Teologii
„Studia Warmińskie”. Jestem też opiekunem Studenckiego Koła Filozoficznego, które od paru lat
istnieje na naszym wydziale. W każdym spotkaniu i podejmowanym przez Koło przedsięwzięciu
staram się brać aktywny udział. Ponadto co jakiś czas uczestniczę w pracach rozmaitych komisji,
które okazjonalnie bądź stale istnieją na wydziale. Jestem też opiekunem praktyk sądowych i ku-
ratorskich, które odbywają studenci nauk o rodzinie. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze wła-
sna praca naukowa, tzn. m.in. przygotowywanie publikacji i wystąpień na różnych konferencjach.
Zdarza się czasami, że pomagam w przygotowywaniu sympozjów naukowych, które są organizo-
wane na naszym wydziale. Oprócz pracy na Wydziale Teologii mam również pewne zobowiąza-
nia wobec parafii w Dywitach, w której od lipca 2011 roku mieszkam. Według nomenklatury ko-
ścielnej jestem tam rezydentem. W miarę moich możliwości czasowych pomagam więc w pracy
duszpasterskiej miejscowemu proboszczowi ks. Kazimierzowi Dawcewiczowi. Wspieram go
głównie w niedzielę, święta i uroczystości kościelne. Oczywiście, jeśli zachodzi taka konieczność,
to i pomagam mu również przy innych okazjach.
Ilość obowiązków nie jest zbyt duża jak na jedną osobę? Dopóki daję sobie z tym wszystkim jeszcze radę, to odpowiem, że nie. Nie będę jednak ukrywał, że czasami trudno mi jest za wszystkimi obowiązkami nadążyć.
15
Jak Ksiądz wspomniał, jest opiekunem Studenckiego Koła Filozoficznego. Jak Ksiądz ocenia działalność i zaangażowanie członków Koła? Moim zdaniem Koło rozwija się bardzo dynamicznie i z roku na rok jest coraz lepiej. Cieszy mnie bardzo, że stopniowo studenci przejmują odpowiedzialność za Koło. Nie tylko przychodzą w coraz większej liczbie na spotkania, ale również proponują tematy do dyskusji czy też aktywnie w rozmowach uczestniczą. Pierwsze spotkania wyglądały zwykle w taki sposób, że to ja musia-łem animować dyskusję. Obecnie jestem tylko jedną z wielu osób, które zabierają głos w dysku-sjach animowanych przez prezesa Koła bądź też jakąś inną osobę. Dostrzegam wielki potencjał w osobach, które w działalność Koła się zaangażowały. Jest coś, co chciałby Ksiądz zapoczątkować wraz z Kołem? W tym roku akademickim, wiosną bądź latem, chciałbym gdzieś wyjechać z Kołem na parę dni. Byłby to wyjazd o charakterze integracyjno-naukowym. Pragnąłbym, aby takie wyjazdy odbywały się rokrocznie i stały się tradycją Koła. Moim marzeniem jest również cykliczne, tzn. raz w roku, organizowanie przez Koło poważnego sympozjum naukowego. Nie jest to oczywiście proste i wymaga ogromnego doświadczenia. Pierwsze kroki ku zrealizowaniu tego celu chcemy poczynić już w przyszłym roku kalendarzowym. Mamy w planach zorganizowanie filozoficznego sympozjum dla studentów, na razie tylko naszego wydziału. Choć jeśli udałoby się także zaprosić kogoś z zewnątrz byłoby wspaniale. Chciałbym, aby to sympozjum stało się początkiem czegoś naprawdę znacznego, takiego jak np. Tydzień Filozoficzny organizowany na Katolickim Uniwer-sytecie Lubelskim Jana Pawła II przez koło filozoficzne tamtejszego Wydziału Filozofii. A czas wolny? Jak Ksiądz wypoczywa? W czasie wolnym, rzecz jasna, wypoczywam. W zależności od okoliczności czy też pogody spa-ceruję, czytam dobrą książkę bądź oglądam rozmaite rozgrywki sportowe. Sam także sport upra-wiam. Regularnie – raz w tygodniu – gram w siatkówkę i piłkę nożną. Rzadziej, ale zdarza mi się to także, grywam w tenisa ziemnego i badmintona. Oczywiście w czasie wolnym nie zaniedbuję również moich rodziców, brata i jego rodziny, a także moich dość licznych przyjaciół i znajomych. Podczas przebywania w parafii św. Józefa w Olsztynie prowadził Ksiądz OAZĘ. Brakuje Księdzu czynnego duszpasterstwa? Z racji pracy na Wydziale Teologii i związanych z tym obowiązków na pracę duszpasterską w wymiarze właściwym proboszczowi czy też wikariuszowi nie mam niestety czasu. Szczęśliwie nie jestem jednak zupełnie z duszpasterstwa wyłączony. Jak wspomniałem, duszpastersko po-magam nieco w parafii w Dywitach. Od paru lat dwa razy w roku – w Adwencie i Wielkim Poście – z pomocą kleryków naszego warmińskiego „Hosianum” prowadzę również rekolekcje dla nie-pełnosprawnych, tzn. niewidomych i niesłyszących. Poza tym moi dawni przyjaciele z OAZY nie pozwalają mi zapomnieć o sobie i zdarza się, że wyjeżdżam wraz z nim na wakacyjne lub śród-roczne rekolekcje organizowane w ramach tego ruchu. Czynnego duszpasterstwa mi więc nie brakuje, choć nie jestem w stanie poświęcić mu tyle czasu i zaangażowania, co dawniej.
Dziękujemy za rozmowę i życzymy wielu sukcesów każdego dnia. Rozmowę przeprowadziła Alicja Bukowska
16
„Rada by dusza do raju, ale grzechy nie puszczają”
→ Alicja Bukowska
Dlaczego i o czym będzie mowa? Mówić, a właściwie pisać będę o rekolekcjach, a dlate-
go, że mamy jeszcze okres Adwentu, czyli wszechobecnych rekolekcji. Widzę teraz Wasze miny.
Spokojnie, nie będzie to nic na wzór palca grożącego nam zza pulpitu ambony. Po prostu reko-
lekcje mają SENS, a jaki? – to postaram się Wam ukazać.
Przeglądam dwie bardzo ważne dla katolików księgi – Katechizm Kościoła Katolickiego
i Kodeks Prawa Kanonicznego. Przeglądam, ale nic nie znajduję na temat rekolekcji. Dlaczego?
Dlatego, że rekolekcje nie są obowiązkiem w sensie prawnym. Chrześcijanin zaś ma obowiązek
nawracania się, ale wybór drogi zależy wyłącznie od nas. Rekolekcje są pomocą.
Szukając materiałów do tego artykułu, jak każdy „normalny” człowiek, wpisałem „rekolekcje” w
Google, no i mam! Rekolekcje takie to, a takie. Padają przymiotniki, jakiego typu to rekolekcje lub
przez jaki zakon prowadzone, są też nazwiska znanych rekolekcjonistów itp. Bardzo dobrze, że
mamy wybór. Jednak najczęściej korzystamy
z rekolekcji, które organizują parafie – adwentowe i wielkopostne.
Ks. Leszek Slipek podaje argument na korzyść takiego typu rekolekcji: „Prowadzenie rekolekcji,
przez kogo innego daje większą szansę poznania prawdy, zobaczenia, że nasze problemy tkwią
gdzie indziej, niż nam się wydaje na pierwszy rzut oka”. Sam Jezus Chrystus powiedział:
„Prawda was wyzwoli” (J 8, 32). W każdych rekolekcjach chodzi o to, aby poznać prawdę o so-
bie, stanąć w niej przed Bogiem i nawrócić się całym sercem, aby „wchodzić przez ciasną bramę”
do życia wiecznego (por. Mt 7, 13).
Jeśli chcemy, by rekolekcje, w których uczestniczymy miały jakikolwiek sens musimy być otwarci
na działanie Ducha świętego, który faktycznie prowadzi te rekolekcje,
a rekolekcjonista pokazuje nam drogi powrotu do Boga i pomaga wskazać to, co istotne.
„Rada by dusza do raju, ale grzechy nie puszczają” – ks. Slipek powie: „człowiek czasem wcho-
dzi w koleinę, z której trudno mu samemu wyjść”. Potrzeba tylko, żeby za naszymi rekolekcjami
poszły konkretne decyzje: do raju czy za grzechem? Życzę owocnych wyborów!
W STYCZNIOWYM NUMERZE: UWIERZYŁ BO UJRZAŁ - PRAWDA O ŚW
TOMASZU