JudemWydanie D
CENĄ POJE DYŃ C l. EGZEM PL.8
DZIENNIK ILUSTROWANY DLA WSZYSTKICH O W S Z V S T K IE M .
WIADOMOŚCI ZEŚWIATA-SENSACYJNEPOWIEŚCI.
gmmjROK IV. ŚRODA, 27 -GO LUTEGO 1935 NR. 57
RABUNEK K L E JN O T Ó W WARTOŚCI 7 0 0 .0 0 0 KORON CZESKICH
W SKLEPIE JUBILERSKIM W O Ł O M U Ń C U■ ■ ■ ■ ■ ■ ■ ■ ■ i . . I S B H H H H H i
Morawska Ostrawa, 26. 2. (Teł. w i jNa całych Morawach wielkie w raże
nie wywołała wiadomość o niesłychanie śmiałym rabunku jaki popełniono w Ołomuńcu. Do sklepu jubilerskiego Petrlaka, położonego tuż obok komisariatu policji włamali się mianowicie nieznani sprawcy, zabierając przedmioty złote i srebrne, oraz klejnoty łącznej wartości około700.000 koron czeskich (140.000 zł.).
Zalarmowana policja i żandarmeria rozpoczęły natychmiast ślediztwo. które wykazało, źe rabunek musiał być dokonany jeszcze w nocy z soboty na niedzielę. Sprawcy włamali się do położonego obok sklepu porcelany Nowaka ! przebiw szy mur dzielący obydwa sklepy, wtargnęli do wnętrza sklepu jubilerskiego. Rabunek ułątydl im fakt, źe nocy owej panowała wichura i padał deszcz, to też ulice były niemal zupełnie puste. Sklep zamknięty jest Żelaznemi zasłonami, które nie przepuszczają zupełnie światła. O- koliczność, źe włamanie miało miejsce nocy sobotniej utrudnia śledztwo, i ślady, po których kroczy policja są bardzo nikłe.
W poniedziałek popołudniu auta policyjne krążyły po całej okolicy. Policjanci zatrzym ywali i badali wszystkich podejrzanych osobników. W międzyczasie wpłynęło doniesienie, iż więźniowie przebywający w więzieniu w Iławie omawiali między sobą plan włamania do sklepu Petrlaka. Kilku z tych więźniów znajduje się już obecnie na wolności. Policja _ sądzi jednakże, źe ma do czynienia z międzynarodowymi złodziejami klejnotów, o czem świadczy „fachowe" wykonanie włamania. Przed kilku dniami w sklepie porcelany Nowaka zjawiło się dwuch mężczyzn, którzy nic nie kupiwszy wkrótce wyszli, oglądnęli jednakże dokładnie wnętrze sklepy. Policja ma już w ręku opis tych dwuch tajemniczych ktijentów.
Jest rzeczą charakterystyczną, źe Już w roku 1914 usiłowano się włamać do
zakładu Petrlaka w zupemie ten sam dnak wówczas schwytany i uwięziony, bardzo wielka, gdyż jest on ubezpieczony sposób, a mianowicie przez wybicie mu- Strata, jaką poniesie jubiler, jeśli tylko do wysokości 300.000 koron cze- ru ze sklepu Nowaka. Sprawca został je- sprawcy nie zostaną schwytani, będzie skich.
Międzynarodowa afera oszukańcza w BielskuEcha mordu marsylllskiego. Ujęcie głównego aferzysty w Zebrzydowicach
s. O. s.P a r y ż , 26. 2. (Tel. wł.)Statek niemiecki „Europa“ o pojem
ności około 2 tysięcy ton, który w chwili obecnej znajduje się na Atlantyku niedaleko północno - zachodniego wybrzeża Hiszpanji, znajduje się w niebezpieczeństwie i wzywa przez radjo pomocy. Znajdujący się w pobliżu jeden ze statków hiszpańskich spieszy statkowi niemieckiemu z pomocą.
N o w y J o r k . 26. 2. (Tel. wł.JNiedaleko wyspy Santa Lucia na mo
rzu Karaibskiem zatonął podczas burzy amerykańską statek wycieczkowy. Jak dotychczas ustalono 6 osób utonęło, pod. czas gdy 22 osoby zaginęły. Reszta podróżnych i załogi, w liczbie 74 osób. zdołano wyratowali
B i e l s k o , 26. lufego.Z początkiem roku 1934, na skutek po
lecenia swoich przedstawicieli, firma S. Fischer, skład sukna w Bielsku, nawiązała stosunki handlowe z Abrahamem Bretschneiderem z Buczącza, zamieszkałym od 14 lat w Wiedniu, który prowadził wraz ze swoim wspólnikiem Samuelem Kohnem, krewnym, również z Bu- czacza, interes. Kohn przebywał stale w Zagrzebiu, w Jugosławji.
Bretsclmeider zaczął kupować w firmie Fischer towrary sukienne, pokryw ając należności częściowo gotówką, częściowo wekslami. Od maja 1934 r. do października 1934 r. kupował Bretschneider w firmie Fischer kilka razy towary razem za łączną sumę 67.000 zł., którą pokrył wekslami. Postępował on w ten sposób, że w celu wzbudzenia zaufania u Fischera, wykupywał z początku na czas wszystkie swoje weksle. Gotówkę zaś na wykup tych pierwszych weksli Bretschneider zdobywał w ten sposób, że zakupiony u Fischera towar sprzedawał poniżej ceny zakupu, czyli płacił Fischerowi i zdobywał u mego zaufanie przy pomocy jego własnych pieniędzy, o czem oczywiście Fischer nie wiedział. Bret- schneiderowi chodziło przed ewszystkiem o utrzymanie firmy Fischer w przekonaniu, że jest rzetelnym kupcem i w szystkie swoje zobowiązania pokrywać będzie na czas. Wszystko to jednak było przy. gotowaniem do planowanego oszustwa na wielką skalę.
r,Większy inteces"W e wrześniu 1934 r. mianowicie B ret
schneider przedstawił firmie _ Fischer, źe ma „większy interes do zrobienia", który polegał na tern, że Bretscbneider miał dostarczyć transport towaru do Jugosławii. Przy zawieraniu tej tranzakcji Bretschneider oświadczył Fischerowi, że _ zarobią na niej około 30 proc. i że pos'ada jeszcze w Łodzi większą partię towaru, również przeznaczoną dla Jugosławji ł dlatego towar zakupiony u Fischera, w artości około 20.000 zł., wysłany będzie razem z partją towaru łódzkiego. Fischer zaś towar przeznaczony do Jugosławji ma wysłać pod adresem Bretschneidera do Warszawy, skąd razfem towar ten zostanie wysłany do portu włoskiego Fiume, stamtąd zaś do Zagrzebia z towarem łódzkim. Firma Fischer na warunki te zgodziła się.
Pozatem firma Fischer, spodziewając się dobrej koniunktury w Jugosławji na swoje towary, wysłała do Zagrzebia partię towaru wartości 2--.000 zł. do swojej dyspozycji W celu dopilnowania osobi
ście interesów właściciel firmy Fischer wyjechał do Zagrzebia. W Zagrzebiu spotkał się Fischer z Bretschneiderem i z jego wspólnikiem S. Kohnem, gdzie „oczekiwali“ wspólnie na nadejście transportu towaru. Ponieważ tow ar mógł nadejść dopiero za jakieś 10 duł, przeto Bretschneider zaproponował Fischerowi, aby tymczasem udał się on do miejsca kąpielowego Split, a w razie nadejścia towaru wcześniej, zawiadomi: Fischera.Przy tej okazji obaj wspólnicy —_ Bretschneider l Kohn — namówili Fischera, aby im dał pełnomocnictwo do odebrania towaru w razie jego nadejścia podczas nieobecności Fischera. Łatwowierny Fischer wystawił im takie pełnomocnictwo, uważając, że po tak dobrym interesie, ja. kl' zrobił z Bretschneiderem. zasługuje on na zaufanie, sam zaś może sobie już pozwolić na wypoczynek w Splicie.
Po kilku dniach Fischer został zawiadomiony przez Bretschneidera, że towar już nadszedł i że Bretschneider wręczył100.000 dynarów, to jest 12.000 zł. pośrednikowi, niejakiemu Kellerowi, obywatelowi jugosłowiańskiemu, na oclenie tego towaru, przyczem Kohn miał towar przywieźć za 2 dni do Zagrzebia. Fischer na ten dzień miał przybyć do Zagrzebia i zainkasować pieniądze za towar.
Kiedy jednakże Fischer przybył ido Zagrzebia, Bretschneider oświadczył, źe towar jeszcze nie przybył, a gdy Fischer zaczął nalegać, aby Bretschneider wyjechał do stacji granicznej włosko - jugosłowiańskiej i tam zbadał co się stało z towarem, Bretschneider ulegając jego naleganiom rzekomo wyjechał do Suszaku. Kiedy po upływie 2 dni znowu nie było wiadomości od Bretschneidera, Fischer zwrócił się do Kohna, który uspokajał Fischera, że trzeba jeszcze poczekpć, a jak nic nie będzie, to trzeba bedzie coś przedsięwziąć.
Bretschneider opowiedział o sobie co następuje:
JtaniastyczHa fiistaąaPo przybyciu do Suczaku, w celu od
szukania pośrednika Koltera, który miał towar oclić, udał się Bretschneider do jego mieszkania, gdzie został przytrzymany przez, wywiadowców policji jugosłowiańskiej i zakuty w kajdany, a następnie odprowadzony do więzienia. W czasie pobytu w więzieniu spotkał tam również aresztowanego Kellera, który dał mu skrycie znać, aby nie przyznawał się do niego, gdyż inaczej „powstanie wielkie nieszczęście“.
W celi więziennej przesiadywał Bretschneider — według jego opowiadania — z przebranym wywiadowcą, który miał go obserwować. Współwięzień ten następnie przyznał się, że jest wywiadowcą. Wi toku dalszej rozprawy przyznał się ów. wywiadowca, że Koller jest podejrzany0 mord na królu Jugosławji, gdyż na 3 dni przed morderstwem był w Paryżu1 żona jego jest blondynką, zaś Bretschneider jest przytrzymany w mieszkaniu Kobera, jako podejrzany o współ* udział z zamachowcami marsylijskiml. W ywiadowca ów oświadczył Bretschnei- derowi, źe jest przekonany o jego niewinności, ale ze względu na znaczne trudności w śledztwie, połączone z badaniem identyczności Bretschneidera w Polsce, a łącznie z tern, dłuższem przytrzymaniem iego w wiezieniu, gotów przyczynić się do wcześniejszego jego zwolnienia, oczywiście za łapówką, w kwocie 15.000 dynarów. Kohn miał kwotę tę przesłać na ręce Bretschneidera, co też ten uczynił, uzyskawszy sumę tę z pożyczki pod zastaw towaru Fischera.
W potczasku
JaiemmcNa drugi dzień zjawił się Kohn u Fi
schera i zawiadomił go, że jest już wiadomość, i że ma się zgłosić do telefonu, bo ktoś chce z nim mówić z Suczaku. Przy telefonie zgłosiła się jakaś obca o- soba i oświadczyła, że Bretschneider rzekomo zachorował, i Kohn ma zaraz przybyć z pieniędzmi w kwocie 15.000 dynarów i ma się zgłosić w firmie spedycyjnej „Intercontinental“ w Suszaku. Przed wyiazdcm pożyczył sobie Kohn pod zastaw towaru należącego do Fischera u spedytora Jelinka, kwotę 15.000 dynarów i udał się do Suczaku, zaś następnego dnia telefonował Kohn, że Bretschneider jest już zdrowy. Na drugi dzień Bretschneider i Kohn przybyli do Suczaku, i
P o tych, niewiarogodnycfi w prost przejściach, Fischer, straciwszy całkowicie zaufanie do Bretschneidera, wyjechał do Bielska, gdzie naskutek doniesienia, sporządzonego do prokuratury Sądu O kręgowego w Cieszynie przez stronę poszkodowaną, zastąpioną przez d-ra Freye* ra, adwokata w Bielsku, rozpisano listy gończe za podejrzanymi — Bretschneiderem 1 Kohnem.
Dnia 25 lutego br., o godz. 6 nad ranem, gdy Bretschneider przyjechał % zagranicy i znalazł się w Zebrzydowicach, na granicy polskiej, został na podstawie listów gończych przez tamtejszy posterunek przyaresztowany 1 odstawiony do więzienia Sądu Okręgowego w Cieszynie. Kohn zostanie prawdopodobnie w najbliższych dniach ujęty w Jugosławji przez tamtejszą policję. Sprawa ta w ywołała wśród kupców bielskich i łódz* kich zrozumiała sensacją. (pa)
Sir . 2 „ S I E D E M G R O S Z Y “ N r. 57 — 27. 2. 35.
Sprzeniewierzenia w gminie PawłówUrzędnicy gminni skazani zostali na 3 lata i 9 miesięcy więzienia
Przed Sądem Okręgowym w Chorzowie toczyła się w e w torek rozpraw a karna przeciw trzem urzędnikom gminnym z Paw iow a w ipow. Katowickim, a mianowicie: kasjerowi Edw ardow i Korusowi, książkowem u Alojzemu M arkowi i pomocnikowi biurowemu Zygfrydowi W łóczkow i. Akt oskarżenia zarzucał im sprzeniew ierzenie 12.728,¾ zł. oraz 105 (fcirarów am eryk. z k a sy gminnej. Sprzeniewierzenia dokonywane były w czasie od 1929 do 1932 r. i to w bardzo sprytny sposób. Dopiero trzydniowa nieobecność kasjera Korusa, przyczyniła się do w ykrycia afery.
i ® Środa Dziś: Ju ljana M.
127 Ju tro ; Romana ap.W schód słońca: g. 6 m. 27
lutego i Zachód: g. 17 m. 09
m 1Długość dnia: g. 10 m. 42
Na w torkow ej rozprawie oskarżony Korus przyznał się w zupełności do zarzuconej mu winy, tw ierdząc, że przywłaszczył sobie większe sum y wspólnie z Markiem i Włóczką. Drugi oskarżony, Marek, przyznał się jedynie częściow o do winy, oświadczając, iż przywłaszczył sobie jedynie drobne sumy. W reszcie trzeci oskarżony W łóczka stanow czo zaprzeczył, by kiedykolwiek przywłaszczył sobie . pieniądze gminne. Kiedy sąd okazał W łóczce podpisane przez niego kw ity na sumy, których nie zaksięgowano, W łóczka oświadczył, iż zdarzało się bardzo często, że jego koledzy Korus i Marek wychodzili w czasie godzin urzędowych do restauracji, a on przyjm ow ał w tedy w płaty „i w ystaw iał zawsze kwit ze swym podpisem. Zainkasowane pieniądze w ręczał natychm iast Markowi, wzgl. Korusowi, po ich powrocie. Ponieważ miał do nich zaufanie, przeto nie żądał od nich pokw itow ania.
W dalszym ciągu rozpraw y sąd przesłuchał
kilku świadków, m. in. rewizora W ydziału Powiatow ego Pierończyka, który stwierdził, iż w czasie rewizji w kasie gminnej w Pawłowie stwierdził brak sumy 12.728 zł. Który z oskarżonych przywłaszczył sobie tę sumę, nie zdołano stwierdzić. Z dalszych wyjaśnień świadków wynikało, że niesumienni urzędnicy przywłaszczyli sobie pieniądze w związku z dostawami ziemniaków dla mieszkańców Pawłowa, oraz z sum, jakie należały się kasie gminnej za sprzedaż drzew a i z wpływów podatkow ych.
Po przemówieniu stron, sąd ogłosił wyrok, mocą którego zasądził osk. Korusa i Marka na karę po półtora roku więzienia, zaś trzeciego oskarżonego W łóczka na 9 miesięcy więzienia. Pozatem sąd pozbawił w szystkich oskarżonych praw obywatelskich i honorowych na przeciąg trzech lat.
W ymierzoną karę zawieszono zasądzonym na 5 lat.
a S U i s f e aR ed ak c ja i a d m in is tra c ja : K a t o w i c e , ulica Sobiesk iego i i , — tek 349-81.
■Ą REPERTUAR TEATRU POLSKIEGO W KATOWICACH.
ŚRODA: *. 20 W ystęp Dell! Lipińskie!.CZWARTEK: Z 20 , „Małżeństwo lak!eh ma!o’, iSOBOTA: g. 20 ,.Małżeństwo Jakich w ie le" ,NIEDZIELA: g. '6 „K rakowskie zuchy“ ,g. 20 Przedstaw ienie sprzedane.
REPERTUAR TEATRU POLSKIEGO NA PROWINCJI.
BIELSZ0WIC5: środa: z. » „Krakowskie ruchy".RYBNIK: płatek: g. 19.45 „Jutro pogoda".
TEATR REWJOWY „RARYTAS" W KATOWICACH.
Dziś 1 dn! następne dwa 'prredstawłetfla, o »od*. 7.1S I 9,15 w ieczorem, pełnej humoru rewjl p. 4. „Koń by się uśm iał".
Chcąc uprzystępnić latoałszerszym masoB matooMuczęszczania do Teatru Rewjoweg» ..Rarytas", dyrekcja obniżyła Już od 26 b. m ceny w stępu do minimum, a mianowicie od »I. 0,75 do ,tl. 2,50, zazaaczaiac iż programypozostają pomimo obniżenia cen tra dotychczatowym poziomie.
W obec powyższej obnłł&l, wszelkie bilety ulgowe tra są z 1 dniem ' dzisiejszym swą ważność.
REPERTUAR TEATRU DOMU LUDOWEOO W CHORZOWIE.
CZWARTEK, 28 hm.: g. 20 „Dela LMoskaia". Jedyny w ystęp gościnny w Chorzowie.
REPERTUAR KINOTEATRÓW:KATOWICE. Capltoi: ,,Bohater r. Rio G rande". Ca
sino: „S iostra M arta Jest szpiegiem ". Colosseum: „V /wiedeńskiej kaw iarence". Pałace: „Jej wysokość pracz- ca", od środy „Pożegnanie ® bron ią". Rlalto: „P io tru ś" ,
od środy „Antek policm ajster", Union: „Pan bez mieszkania".
SZOPIENICE. Helios: „Pan be* mieszkania".SIEMIANOWICE. Apollo: „P row okator A zew ". Kame
ralne: „Żona w k latce" 1 „Rem o-Satan". .CHORZÓW I . Apollo; „Przebudzenie" i „Chłopcy e
ilacu broni". Colosseum: „Pieśń kozaka" f „Noc cudów ". R ozy: „C zar wiedeńskiego w alca" I „P rzygody w Mexiko".
SZARLEJ. Apollo: ..Przeor Kordecki — obrońca Częstochowy".
TARNOWSKIE GÓRY. Nowości: „W blasku księżyca".RADZIONKÓW. Apollo: „Pieśniarz Warszawy" oraz
„Flip 1 Flap schowajcie swoje sm utki".Prenumeratorzy „Siedmiu Groszy" otrzymują 25 proc.
zniżki.RYBNIK. Apollo: „Pat ? Patachon lako lazzbaodzKal".
Pałac: „Audiencja w ’ ichiu". Helios: „Świat należy do d eb le” .
WODZISŁAW. Słońce: „Książę Arkadii" I „ T y g o d a ł Pexa".
KOPALNIA EMA. Helios: „Przybłęda" oraz tygodnik.NOWA WIEŚ. Europa: „Jej królewską mość" l „Do*
Kichot".Prenumeratorzy „Siedmiu Groszy" otrzymał* 50 proe,
»nlżk! w dniach powszednich.PAWŁÓW. Apollo: „Kobieta, która nigdy alt gapom-
tó " , .Wstęp 25 groszy na każde miejsce.
RADJO.CZWARTEK, 28 LUTEGO 193$ R.
Katowice. 6,45 Audycja poranna. 11,57 Sygnał czasu.12,05 Przegląd prasy polskiej. 1,2,10 Program dla dzieci.12,30 XVII poranek szkolny. 15,35 Ceduła giełdy zbożowo- tow arow ej. 15,45 Płyty. 16,00 Muzyka lekka. 16,45 Lekcja języka trancuskieg'O. 17 00 T ea tr W yobraźni — słuchow isko p. t. „Z przeszłości". 17.50 Felieton sportowy. 18,15 P ły ty z objaśnieniami. 19,00 Duety. 19,50 P łyty.19.50 Wiadomości sportowe. 20,00 Koncert wieczorny.21,00 „S o n a ty L. van Bcethovema". 21,45 „Kulturą W ielkopolska". 22,15 Muzyka taneczna. 22,45 Porady radiotechniczne. 23,05 Muzyka taneczna.
— CENY NABIAŁU. Na posiedzeniu Komisji Notowań Cen Nabiału p rzy Izbie Handlow e j w Katowicach, w dn. 26 bm. ustalono następujące ceny nabiału: Ceny m leka: w hurcie 16 sros-zy za litr franco stac ja odbiorcza, w DÓłhiurcie 19—21 g.r. za litr, w detalu 26 gr. s a litr. T endencja spokojna. — C eny m asła: I gat. w hurcie 2.60—2.70 zł. za 1 kg., w detalu 3 zł. za 1 kg.; II gat. w hurcie 2,40—2,50 zł. za 1 kg., w detalu 2.80 zł. za 1 kg. kuchenne w hurcie 2.40 zł. za 1 kg„ w detalu 2,60 zł. za 1 kg., w iejskie poznańskie w hurcie 2.40 zł. za 1 kg., w detalu 2,70—2.80 zł. za 1 kg. Tendencja, utrzym ana. Śm ietana 22—24 proc. za litr w hurcie 1,20—1.40 iz?„ w detalu 1,60 złotych.
ZJAZD URZĘDNICZY. Dnia 2 m arca ogodz. 17 w sali restau racji „W ypoczynek", p rzy ul. ś'W. Jana odbędzie się 6-ty walny zjazd delegatów. Związku U rzędników P ań-
Komisarz demobilizacyioy zgodzi* sięna rozszerzenie urlopów turnusowych w kopalniach
Dnia 26 bm. odbyła się u komisarza demobilizacyjnego w Katowicach konferencja w sprawie zamierzonych masowych redukcyj w kopalniach „Paweł*, „Liihandra". oraz „Gothard", należących do Spółki Akcyjnej „Godula". Dyrekcji Spółki chodziło mianowicie o uzyskanie zezwolenia na zredukowanie 570 robotników.
P o wysłuchaniu przedstawicieli dyrek
cji, oraz rady zakładowej, jak i też związków zawodowych robotniczych, komisarz demobiiizacyjny wyrazi} zgodę na turnusówe zurlopowanie wspomnianej ilości robotników.
Pozatem odbyła się również konferencja w sprawie redukcyj na kopalni „Szyby Jankowickie**. W tym wypadku kom. demob. wyraził zgodę na dodatkowe zurlopowanie 300 robotników.
O k r o p n a ś m i e r ći s o n s t f r a k t o r a i» r< ö se i
W lub. niedzielę w e w si Łosień (pow. B ędzińskiego) zd a rzy ł się w ypadek okropnej śm ierci 22-Ietniego S tanisław a Biegańskiego, m ieszkańca tej wsi, k tó ry padł ofiarą w łasnego w ynalazku. Biegański od daw na marzy? o mosiadaniu w łasnej strzelby , a że nie miał na touipuo pieniędzy, postanow ił sobie w łasnoręcznie skonstruow ać broń. W tym celu w dom u urząd,bił sobie w arsz ta t i po dwuletnich p raw ie p róbach i w ysiłkach, skonstruow ał Strzelbę, do budow y której użył stalow ej ru r
ki z... parasola.W ub. niedzielę, m łody rusznikarz, dum ny
z e sw ego dzieła postanow ił w ypróbow ać broń. Skutki pierw szej próby okazały się jednak fatalne, bo p rzy w ybuchu kom ora, w której um ieszczony by ł nabój, nie w y trzym ała ciśnienia i rozerw ana w kaw ałki raniła silnie B iegańskiego. Kawałeczki żelaza utkw iły głęboko w głowie, a proch w ypalił nieszczęśli- ewmu oczy. W dw isęgodziny do k a ta s tro fie , ran n y zm arł.
Kombinator apozerewa* napad rabunkowyiizifsUfiEĆ B e z p ła tn y pessgmwt d o 6Fre nefi
P rzed kilku dniami donosiliśmy o na- nowa, któremu bandyci mieli skraść w padzie rabunkowym, dokonanym rzeko- jednej z bram domu 800 złotych w go- mo w dniu 18 bm. na ul. Raciborskiej w tówce i następnie go pobić. Policji zgóry Katowicach, w pobliżu szpitala miejskie- cała ta sprawa w ydawała się niejasną, go, na SOletnim Antonim Filipku z Chrza- wobec czego przeprowadzono energiczne
istwowycli III kategorii W ojew ództw a Śląskiego. W tym sam ym dniu o eodz. 7,30 ra c o odpraw ione zostanie nabożeństw o żałobne za zm arłych członków związiku w kościele ka tedralnym .
— SAM OBÓJSTW O. Dnia 25 hm. popołudniu w mieszkaniu kolejarza K uśm y Bolesław a w Katowicach, p rzy ul. D rzym ały 12, po pełniła sam obójstw o p rzez zatrucie gazem św ietlnym służąca K lara Kempa. Zwłoki denatki przew ieziono do szpitala m iejskiego w Katowicach. P rzyczyny sam obójstw a nie ustalono.
— KURS URZĘDNICZY. K ierow nictw o kursó w dokształcających dla urzędników kom unalnych zaw iadam ia, że w yk łady na 13-tym turnusie kursów rozpoczną się dnia 4 m arca br. na kursie norm alnym , 5 m arca br. na kursie specjalnym . W ykłady odbyw ać się będą w gm achu gim nazjum miejskiego w K atow icach, p rzy ul. Jagiellońskiej. P oczątek w ykładów codziennie o godz. 16-tej.
— ZAGINĄŁ. W tych dniach oddalił się z domu i dotychczas me powróci! Zygfryd Kabut- z K atow ic,. ul. Ks. Biskupa Lisieckiego 14. Wszelkie wiadomość- o zaginionym uprasza się skierować do domu wzgl. do najbliższego posterunku policji.
— NIEUCZCIWY KOLPORTER. P rzed S adem Grodzkim w C horzow ie odpow iadał we
w torek B ernard Kałus, k tó ry p rzyw łaszczył sobie 241,86 zł. n a szkodę w ydaw nictw a „Polonii!" i „Siedm iu G roszy". Kałus był kolporterem tych pism, zaimkasował w iększe sum y i ©re w płacił ioh do kasy w ydaw nictw a. Sąd w ym ierzy ł oskarżonem u k arę 1 m iesiąca a re sztu.
— NA KOP. „ŚLĄSK" W CHROPACZO-W IE uległ nieszczęśliw em u w ypadkow i ładow acz Je rzy Klocek. Na dole kopalni Klocek uderzony został oberw anym od stropu zwiałem w ęgla i doznał pow ażnych obrażeń m. to. złam ania kręgosłupa. W stanie beznadziejnym przew ieziono go do szpitala Spółki Brackiej.
— B. URZĘDNIK GMINY W NOWEJ WSI, p. Pietruszka, prosi nas w związku z naszą notatką o nadużyciach w gminie Nowa W ieś o wyjaśnienie, że dochodzenia przeciwko niemu zostały przez prokuratora Sądu Okręgowego już w dniu 1 sierpnia ub. roku umorzone dla braku winy i podstaw . Twierdzi on, że poczynione na niego doniesienie było aktem zemsty i że żadnych nadużyć się nie dopuścił. Pozatem w yjaśnia, że przeciwko gminie w ystąpił na drogę sądow ą za bezpraw ne zwolnienie z pracy.
— OFIARA PRACY. W dniu 21 bm. lia k o .palni „Silesia" w Czechowicach uległ w ypadkowi górniczem u, górnik Jan Jonasz, lat 34. Janusz po kilkudniowych m ęczarniach zm arł w dniu 25 hm. w szpitalu w Bielsku.
dochodzenia, celem stwierdzenia, ile prawdy jest w doniesieniu Filipka.
W wyniku tych dochodzeń stwierdzono niezbicie, że napad ten wogóle nie miał miejsca. Filipka bowiem widzieli świadkowie wspomnianego dnia i o tej samej godzinie w restauracji Krygiera, przy ul. Dworcowej, gdzie przebyw ał przez dłuższy czas. Przyciśnięty na podstawie wyniku tych dochodzeń do muru, przyznał się Filipek, że złożył doniesienie o rzekomym napadzie z tego tylko powoda, by mógł od władz uzyskać bezpłatna wizę na przejazd do Frasefi, gdzie zamierzał udać się do pracy. W czasie badania jego dokumentów, znaleziono m. in. ukryty w podszewce banknot 50-zło- towy. Filipek twierdził, że banknot ten uzyskał ze sprzedaży roweru. Innych pieniędzy Filipek wogóle nie posiadał. Na Filipka sporządzono doniesienie karne zą wprowadzenie władzy w błąd.
9Wyro* n a M aźnlertę
W ydział kam y Sądu Okręgowego w Rybniku rozpatrywał w ub. poniedziałek sprawę inwalidy górniczego Adolfa Messa z Obszarów, w pow. Rybnickim, który w sierpniu ub. r., wychodząc podchmielony z zabawy, w bluźnierczy sposób odzyw ał się publicznie o Matce Boskiej i o religji katolickiej. Sąd skazał bluźniercę na 7 miesięcy więzienia bez przyznania mu okoliczności łagodzących, (r)
#B i l e ? ? n a w y c ł e e z ł ę i ® W i l n a
Sprzedaż kart uczestnictwa na pociąg popularny z Katowic do Wilna, który od- jedzie w nadchodzącą sobotę, tj. 2 marca rb. na uroczystości ludowe z okazji wielkiego dorocznego kiermaszu, pod nazwą „Kaziuk“, dobiega końca. Pozostała już niewielka ilość kart uczestnictwa, jest do nabycia w biurach podróży „Orbis“ i „Wagons Lits Cook“. Sprzedaż zakończona zostanie w piątek 1 marca o godz, 12-ej w południe. Jak widać z zakupu kart uczestnictwa, na ten pociąg Górny Śląsk znakomicie wyzyskał rzadką okazję, niebywale taniej podróży na północne kresy ojczyzny.
Mvomifaa X ag te& lo in p sfrciR edakcja i ad m in is trac ja : Sosno
wiec, 3-go M aja 5.TEATR MIEJSKI W SOSNOWCU.
Dziś o godz. 20 m. 15 po cenach mizernych od 25 ei . „Typ A". *
Czwartek, po cenach popularnych od X er. „Tea f tam ten".
KINOTEATRY W ZAGŁĘBIU.SOSNOWIEC. Zagłębię: „Imitacja ty Ola". P i lic e ;
„Weronika". Mornus: .Przeor Kordecki — obrońca C zęstochowy". Casino: „Imperatorów*".
BĘDZIN. Światowid: „Śluby ułańskie". Nowości;„Amok". Apollo: „Szaleństwa paryskie".
DĄBROWA. Balka: „W pościgu za cleniem". Ars: „Przebudzenie".
CZELADŹ. Czary: „Córka generała Paakratowa",
— ZAMACH SAMOBÓJCZY W DĄBROW IE. Janina Cudak, zam. w Dąbrowie przy ul. Dąbrowskiego 20, popełniła zamach sam obójczy przez wypicie esencji octowej. W stanie b. ciężkim umieszczono ją w szpitalu, gdzie walczy ze śmiercią. Pow ód nieznany.
— Z SAMORZĄDÓW W DĄBROWIE I BĘ- DŻINIE. Jak się dowiadujemy, dotąd niema żadnego zarządzenia o w yborach dalszych członków zarządu m. Dąbrowy, oraz zwołaniu pierwszego posiedzenia rady w Będzinie.
— 5-LECIE UNIWERSYTETU POW SZECHNEGO W CZELADZI. W marcu br. uniwersyte t pow szechny w w Czeladzi obchodzić będzie 5-iecie istnienia. W związku z tern odbyło się zebranie w szystkich w ychowanków uniwersytetu,, którzy w liczbie około 60 przybyli, ażeby omówić program uroczystości. W ybrano komitet wykonawczy oraz 6 kom isyj: program ową, imprezową, porządkową, finansową i jed- w abniczą. Program obchodu będzie opracow any. Zebrani eks-sluchacze, celem kontynuowania prac, postanowili utrzymać stały kontak t z uniwersytetem.
— WYJAŚNIENIE. W związku z artykułem, jaki ukazał się w naszem piśmie p. t. „Głodow a śmierć staruszki w Bobrownikach. Smutna djagnoza lekarska ’, proszeni jesteśm y o wyjaśnienie, że śp. M arcjanna Zawodniak nie zmarła śmiercią głodową, lecz — jak orzekł lekarz — wskutek starości, gdyż zmarła liczyła już 74 lata. Ponieważ wiadomość nasza dotknęła krew nych zmarłej, przeto nadmieniamy, że padliśmy ofiarą mylnej informacji i przepraszamy ich na mimowolnie w yrządzoną krzywdę.
»Grodziec11 nie będzie zamkniętyaż do rozstrzygnięcia sprawy przez sąd
Od poniedziałku w śród robotników i p ra cowników um yśłowyćb kopalni tow arzystw a irrodzieckiego pa now aro wielkie podniecenie, ponieważ w ażyły się rosy tej kopalni. Gdyby kopalnię w ydzierżaw iło T ow arzystw o „Saturn". w ów czas zóstalaby ona zam knięta I w szyscy zatrudnieni straciliby pracę.
W poniedziałek obradow ała w Łodzi rada nadzorcza T ow arzystw a „Saturn", jednakże
do powzięcia ostatecznej decyzji nie doszło.Zdania członków rady nadzorczej były podzielone.
Równocześnie przed sądem w Sosnowcu (oddział handlowy) toczyła się skarga, którą prow adził adw okat Baszczyński w imieniu p. Marjl Ciechanow skiej, w spółwłaścicielki kopalni. Pani C iechanow ska nie zgadza się na w ydzierżaw ienie kopalni i w ystąpiła do sądu
0 obronę praw mniejszości akcjonarjuszów . Postanow iono nie dopuścić do zamknięcia kopalni, póki spraw a nie zostanie zdecydowana przez sąd, co nastąpi zapew ne dopiero w kwietniu, albo w maju.
Tak więc do tego czasu w szyscy robotnicy1 urzędnicy m ają zapew nioną pracę. O czyw iście wiadomość ta ucieszyła bardzo 1.400 ludzi, zatrudnionych na kopalni grodzieckiej.
Nr. 57 — 27. 2. 35. „ S I E D E M G R O S Z Y " Str. 3
Zeznania Antoniego Dziubińskiegovi? p r o c e s i e M e w z a i t o w a r z y s z y
Poniedziałkow a rozpraw a przeciw „Katow ickim Kądziołkom” trw ała prawie do godz. 21. Zeznawał naczelnik oddziału podatków bezpośrednich W ydziału Skarbow ego, Antoni Dziubiński, obecnie pełniący funkcję przewodniczącego komisji odwoławcze). Zezna! on, że z sp raw ą W agnera zetknął się w roku 1932 w zw iązku z aferą Kotziasa, iedy to dowiedział się, że firma W agnera prowadzi nieprawidłowe księgi handlowe. Po zbadaniu ksiąg nałożono n a firmę grzyw nę i dodatkow o wymierzono jej podatek dochodowy Grzywna nie była natychm iast płatna, natom iast podatek dodatkowo w ym ierzony był płatny w ciągu 30 dni od doręczenia nakazu płatniczego.
Osk. M atyka zjawił się u św iadka Dziubińsk iego tylko jeden raz i prosił o wskazówki, przyczem żalił się, że właściciele firmy robią mu wielkie trudności przez to, że nie wpuszczają na teren fabryk licytantów, oraz, że w licytacji bierze udział syn Wagnera, Rudolf, iktóry przedm ioty kupuje zą bezcen. W dalszym ciągu osk. M atyka mówi! świadkowi, że n a niektórych drzwiach w fabryce wywieszono w izytówki, jakgdyby były to mieszkania pryw atne, a gdy do jednej z takich ubikacjyj w szedł, to znalazł tam szereg zajętych przedmiotów. Pozatem osk. M atyka świadkowi zgłosił, że W agner zamierza swoją fabrykę zlikwidow ać i wyjechać do Niemiec.
N a podstawie tych informacyj świadek Dziubiński polecił energicznie prowadzić egzekucję w myśl obow iązujących przepisów. G dyby w dalszym ciągu robiono trudności, Dziubiński polecił osk. M atyce wnieść doniesienie do Prokuratury. W kilka dni później dowiedział się św iadek, że fabrykę chcą z wolnej ręki nabyć o sk . Różycki i Strzałkowski. Dowiedział się o tern stąd , że naczelnik Kankhofer oraz osk. S trzałkow ski informowali się u niego, czy w m yśl obow iązujących przepisów fabryka może być sprzedana z wolnej ręki. Świadek kategorycznie zaprzeczył, jakoby dawał jakieś polecenia w związku ze sprzedażą fabryki z wolnej ręki, a także nie przyjmował od oskarżonych żadnych spraw ozdań, gdyż prowadzenie egzekucji leżało w kompetencji Urzędu Skarbow ego. D opiero, gdy wpłynęło szereg doniesień do prokurato ra , a odpisy tych doniesień zostały doręczone m inisterstwu Skarbu, to zażądano od Urzędu Skarbowego sprawozdań, które następn ie św iadek otrzym ał. Również zaprzecza św iadek, by daw ał jakieś polecenia w sprawie w ywiezienia z terenu fabryki zajętych przedm iotów do m agazynów skarbowych.
W dalszym ciągu sw ych zeznań świadek Dziubiński w yjaśnia przepisy, dotyczące sprzed aży zajętych ruchomości z wolnej ręki. Świadek stoi na stanowisku, że z chwilą ogłoszenia licytacji można przyjąć, iż licytacja się odbyła.
Po odczytaniu pism urzędowych, 1 których wynikało, że licytacje w firmie W agnera zos ta ły w strzym ane, osk. Herz w yjaśnia, że na żądanie D resdner Banku wstrzymał egzekucję co do maszyn. Zrobił to mimo, iż stał na stanow isku, że rozstrzygnięcie co do przedm iotów, należących do nieruchomości, należało do Urzędu Skarbow ego. Osk. Herz nie poinformował osk. Matyki, jako prow adzącego egzekucję, że kroki egzekucyjne co do maszyn zostały w strzym ane, gdyż w strzym anie to uważał za nie mające żadnego znaczenia.
Jako następny zeznaw ał św iadek Wiktor Gembala, kierownik techniczny firmy W agnera, Św iadek ten zeznaw ał o faktach, które już potw ierdzili świadkowie W agner i ad w. Guzy. Pozatem św iadek zeznał, że osk. Różycki następnego dnia, po objęciu fabryki, wszystkie prawie maszyny uruchomił. Wielkich inwesty- cy j osk. Różycki nie potizebow ał robić. Włoży ł on do fabryki około 20 tysięcy złotych, ale w kłady poczyniono w ubikacjach, nie mających nic do czynienia z sam ą fabryką 1 maszynami.
W e wtorek rozprawa rozpoczęła się punktualnie. W czasie przerw y sensację wywołało pojaw ienie się w kuluarach sądow ych p. W ysockiego, który zapowiedział, że przystępuje do organizowania związku p. t. „Legjon poszkodowanych podatników” . W ysocki był jednym z głównych św iadków w aferze Kotziasa i do naczelnika Kankhofera w ystosował już kilka listów otwartych.
Jako pierwszy świadek zeznaw ał we w torek m agazynier Urzędu Skarbow ego, Józef Rekłaj- tis, który zeznał, że protokuły w sprawie sprzed aży osk. M atyce aparatu radjow ego i sprzedan ia różnych przedm iotów p. Kosakowskiemu, w ypisyw ał na wyraźne polecenie osk. Matyki. P rzy pierwszej licytacji, w czasie której osk. M atyka otrzymał przybicie na aparat radjow y za 105 zł., był przez cały czas obecny osk. Herz. Licytacja ta nie była ogłoszona.
Następnie prokurator stwierdził, że w myśl zeznań świadka Dziubińskiego decydującym momentem, czy licytacja się odbyła, jest ogłoszenie licytacji. Prosi przeto o stwierdzenie przez sąd, że w ogłoszeniach licytacyjnych nie wymieniano dwukrotnie maszyn fabryki W agnera, a dopiero wymieniono je w trzeciem ogłoszeniu, kiedy to maszyny sprzedano osk. Różyckiemu.
Następnie zeznaw ał świadek Karol Mueller z Katowic, w którego imieniu Lewkowicz kupił na licytacji żelazo, św iadek ten składa zeznania sprzeczne ze złożonemi poprzednio w śledztwie. Żalił się on, że został przez Lewkow icza oszukany, gdyż za 1.040 zł. dostarczono mu 8.000 kg żelaza, a resztę sprzedano na w łasną rękę. św iadek zaprzecza, jakoby zarobił na żelazie 3.000 zł.
W reszcie zeznawał ponownie adw. Guzy w spraw ie projektu stworzenia konsorcjum dla dalszego prow adzenia fabryki W agnera. Świadek wyjaśnia, że zadaniem konsorcjum miało być wykupienie w czasie licytacji zajętych przedm iotów. Na to potrzeba było około15.000 zł., jednak w sumę tę me wchodziły maszyny, gdyż licytacja ich została w strzym ana. W dalszym ciągu świadek wyjaśnił, jakie umowy zaw arte zostały pomiędzy W agneram i, a nim
w sprawie w ynagrodzenia za prowadzenie procesów. Z zeznań tych wynikało, że świadek dotychczas nie otrzym ał ani grosza, a ponieważ prowadzi kilka procesów przeciwko dłużnikom W agnerów , zabezpieczył się, iż na wypadek ściągnięcia sum od dłużników, będzie sobie mógł potrącić z nich pretensję z tytułów kosztów adwokackich, św iadek adw. Guzy podkreślił, że nie prowadzi żadnego procesu przeciwko Skarbowi Państw a przed władzami mię- dzynarodowemi, a gdyby dowiedział się, że W agner poza jego wiedzą proces taki w ytoczył, to natychm iast złożyłby m andat.
Osk. M atyka wniósł przeciwko świadkowi doniesienie, że przeciwko urzędnikom skarbowym prowadzi spraw ę dlatego, ponieważ z a ' to otrzymał od W agnera 30.000 zł. W związku z tern urządzono u św iadka rewizję ksiąg handlowych, a gdy w ypytyw ano się o umowy, za-
W czoraj rano na torze kolejowym. 0- bok Jęzora, w powiecie Chrzanowskim, znaleziono zmasakrowane zwłoki młodego mężczyzny, których widok robił 0- kropne wrażenie.
W e wtorek odbyła się konferencja komisji pojednawczo - arbitrażowej, która rozpatrywała spór o zarobki pracowników umysłowych, zatrudnionych w ciężkim przemyśle woj. Śląskiego.
Imieniem wszystkich organizacyj p racowników umysłowych przemawiali p. Maciejewski | Gut, którzy popierał; odpowiednio wnioski pracowników, domagających się przywrócenia szczebli starszeństwa oraz płac, jakie obowiązywały przed 1 Upca 1934 r. Referenci przytoczyli na poparcie swych wywodów, sze-
Jak Już wczoraj pokrótce donosiliśmy, policji udato się ująć w łaściw ego spraw cę napadu rabunkow ego na kasę kolejow ą w Gierałtow icach i zastrzelen ia robotnika Jana Paw lasa, w osobie 33-Ietniego Bronisława Tłoczka, robotnika, zam ieszkałego w Łodzi, wybitnego działacza rozwiązanej przez władze Narodowo-Socjallstycznej Partii Robotniczej.
Napad ton miał miejsce 31 stycznia b. r. m iędzy godziną 19 a 20-tą. Do pokoju dyżurnego ruchu, w którym znajdow ali się: dyżurny ruchu Augustyn Adamczyk, kasjer W iktor Dzierżęga o raz przetokow y Jan P aw las, w ta rgnęło dwucb uzbrojonych w rewolwery bandytów, któ rzy domagali się w ydania im pieniędzy. S łysząc to, zaw iadow ca stacji, Józef M atuszek, siedzący w następnym pokoju, w szczął alarm. W tedy jeden z bandytów w ystrzelił do Pawlasa, kładąc go trupem na miejscu, poczem obaj bandyci w skoczyli do czekającego ich samochodu nr. 1005 i odjechali do Kończyc, a następnie wysiedli z sam ochodu i udali się do Nowej W si, skąd tramwajem odjechali do Sosnowca.
Zaalarm ow ana poiicąja w szczęła natychmiastowy pościg i tego sam ego dnia w jednej z restau racy j w Przyszow icach ujęła szofera samochodu nr. 1005 Leona Kujawskiego, oraz dwucb jego towarzyszów Wilhelma Paralusa
w arte z W agnerem , to św iadek natychm iast umowy te urzędnikom wydał.
Pozatem zeznawał jeszcze Edmund Mazurek, sekretarz naczelnika Kankhofera, który do spraw y nic ważnego nie wniósł.
Popołudniu zeznaw ał dyrektor D resdner Banku, Kurt G röger z Katowic n a okoliczność naruszenia przez oskarżonych tajem nicy bankowej. W sierpniu 1933 r. reprezentow any przez św iadka bank został zawiadomiony, że Urząd Skarbow y wyznaczy! licytację maszyn w fabryce W agnera. Ponieważ bank miał hipotekę zabezpieczającą na nieruchomościach W agnera, a maszyny stanowiły jedną całość z budynkami, wezwano Urząd Skarbowy do wstrzymania kroków egzekucyjnych, co też następnego dnia już się stało.
Dnia 14 września 1933 r. zjawił się w banku
Na przestrzeń] kilkudziesięciu metrów tor znaczony był krwawemi śladami, oraz szczątkami ludzkiego ciała.
Jak się okazało, są to zwłoki 24-leł- niego Zygmunta Kubskiego, zam. w Niw-
reg cyfr dotyczących produkcji j zbytu ciężkiego przemysłu za kilka lat wstecz.
Ze strony pracodawców Przemówił p. dyr. Chmielewski
Po dłuższej naradzie komisja wydala następujący w yrok:
I. ważność dotychczasowej tabeli płac przedłuża się do dnia 31 stycznia 1936 r.
II. Stopnie starszeństwa zaliczać będzie się od dnia 1 lipca br.
III. Strony wypowiedzieć mają się w sprawie wydanego orzeczenia do dni 5-chi.
ł Ryszarda Szołtyslka, którzy popijał] wódkę.W samoohodizie, sto jącym przed re s tau rac ją znaleziono dwie teczki z dokumentami, z których wynikało, że zamachu rabunkowego dokonali członkowie rozwiązanej w ub. roku Narodowo-Socjalistycznei Partjl Robotniczej e, pod znaku „B łyskaw ica“ .
Jak w ykazało śledztw o m oralnym spraw ca 1 organizatorem napadu by ł urzędnik p ry w a tny ze Sluipnej, Józef Grała, główny przywódca tej politycznej grupy | prezes partjl. — W krzyżow ym ogniu pytań, G rała p rzyznał się do w iny, stw ierdził, że napad miał na cela zdobycie funduszów na propagandę partyjną i, że skłonił on do w ykonania tego planu dwtroh osobników z Łodzi, znanych działaczy tęj partii- Na podstaw ie tych w skazów ek, ujęto w łaściw ego spraw cę napadu. T łoczka, którego aresztowano w Łodzi, Drugii wspólnik T łoczka, k tóry w raz z nim dokonał napadu rabunkowego, ukryw a się dotąd, jednakże nazwisko jego jest znane, to też należy się spodziewać, że zostanie on ujęty w najbliższych dniach.
Proces, k tó ry się odbędzie w Rybniku, budzi zrozum iałą sensację, temb ar dziej, że odsłoni on kulisy działalności rozwiązane) partjl. W szyscy dotychczas aresztow ani przyznają się do winy, to też śledztw o nie napotyka już aa żadne w iększe trudności (b)
osk. Matyka, chcąc dokonać rewizji ksiąg. Osk. Matyka wykazał się joismem osk. Herza. Do rewizji dopuszczono jednak dopiero w tenczas, gdy M atyka przedłożył pismo Urzędu Skarbowego, adresow ane do banku. M atyka przejrzał konta bankow e „Fabryki Maszyn Górniczych“ i Alfreda W agnera, obliga wekslowe, czeki i korespondencję dotyczącą hipoteki zabezpieczającej. Ponieważ osk. M atyka nie chciał wpisać do protokołu obliga wekslowego, urzędnicy banku odmówili podpisania tego protokulu.
O brona w czasie zadaw ania świadkowi pytań, starała się udowodnić, że, hipoteka zabezpieczająca była fikcyjną, by uniemożliwić Skarbowi Państw a ściągnięcia pretensji św iadek jednak wyraźnie zeznał, że hipoteka ta miała zabezpieczyć otrzymane i dalsze kredyty W agnera, który starał się w banku o większą pożyczkę na rozszerzenie fabryki. Pozatem hipoteka miała służyć jako zabezpieczenie kredytów. które W agner zaciągnął w oddziale Dresdner Banku w Bytomiu. W agner, zgłaszając się do św iadka po kredyty, gorzko płakał.
Rozprawa trwa. (s )
ce, który popełnił samobójstwo.W tym celu młody desperat wybrał
miejsce w polu, gdzie pociąg osiąga dużą szybkość i rzucił się pod nadjeżdża- jący pociąg Katowice — Kraków, ponosząc śmierć na miejscu.
Na miejsce strasznej tragedji przyby- ły w ładze policyjne, oraz rodzina samobójcy.
Jak wykazało pierwiastkowe docho- dzenie, powodem strasznego kroku była zawiedziona miłość. Młodzieniec kochał się w młodej i przystojnej mieszkance Niwki i chciał się z nią ożenić. Na przeszkodzie temu stanęła jednak rodzina jego, co rozkochanego chłopca doprowadziło do rozpaczy. Niejednokrotnie odgrażał się, że odbierze sobie życie. Rodzice jednak gróźb tych nie traktowali poważnie.
Narzeczona desperata, na wieść o śmierci Kubskiego, mdlała kilkakrotnie, a gdy wreszcie odzyskała przytomność, próbowała targnąć się na sw e życie. Przeszkodzili temu domownicy, którzy zmuszeni są pilnować oszalałej z rozpaczy dziewczyny.
l za Kalli rzeźni mlejsMei w Sohotcs
W ub. roku pisaliśmy w iele o nadużyciach, jakie miały miejsce w rzeźni miejskiej w Sosnowcu przy prowadzeniu uboju rytualnego, t. z. „na koszer“. Spraw a ta , do wykrycia której przyczyniły się w pierwszym rzędzie nasze enuncjacje, była przedmiotem długich dochodzeń urzędu śledczego i obecnie znajduje się w rękach sędziego śledczego. W międzyczasie, dzięki zarządzeniom p. starosty grodzkiego, udało się niektórych rzezaków przyłapać na gorącym uczynku przy prowadzeniu potajemnego uboju, za co zostali skazani drogą adm inistracyjną na grzywnę.
Poprzedni zarząd tolerował te karygodne stosunki i nie interesował się zbytnio tą kw estją. Nie poczynił naw et jednego kroku, któryby znamionował chęć zlikwidowania tej nieczystej atmosfery.
Jaskrkawe światło na całą spraw ę nadużyć w rzeźni rzuca fakt, odprawienia urzędnika p. Pułki, który sprawował funkcję inkasenta z ramienia gminy żydowskiej i był jedynym łącznikiem między gminą a rzezakami. Rzezacy i Bulka byli wszechwładnymi panami sytuacji w rzeźni, przez nikogo nie kontrolowanymi, a to dzięki wadliwemu system owi, jakt tam zaprowadzono z inkasem.
Mimo tego, że obecnie zaznacza się spadek konsumcji mięsa, to jednak po zwolnieniu p. Bulki dochody rzeźni poważnie wzrosty, bo z 800 zł. tygodniowo na 1.200 zł.
Długoletni kolporter naszego pisma p . Józef Sobota ze Starej Kuźni, obchodził GO letnią
rocznice swoich urodzin.
Krew na lorze Kolejowym pod jęzoremS t r a s z n e s a m o b ó j s t w o z a ń o c ń a n e g o m ł o d z i e ń c a
Płace urzęflniMw cieżttiego przemysłuulrzamane
S to p n ie s ta r s z e ń s tw a o d 1 tip c a 1935 r. ♦
Jak felczer ze Strzemieszycleczgł chorego pocfenfa
Sensację Strzemieszyc i okolicy stanów; skarga jednego z mieszkańców, skierowana do władz przeciwko miejscowemu felczerowi p. Michałowi Szpicber- gowl, lat 64.
P. Szpicberg, któremu, jako felczerowi nie wolno było leczyć chorych na własny rachunek, a do tego jeszcze wewnętrznie chorych, nie zważał na zakaz i udzielał porad licznym kHjentom. Poniew aż brat niskie honoraria i udało mu się kilku cierpiącym rzeczywiście Pomóc, zyskało mu to sławę.
Gabinet jego był zawsze pełen pacjentów, a pewnego dnia zgłosił się po poradę p. A. I.
P . felczer obiecywał pacjentowi szybki powrót do zdrowia, aplikując mu pigułki, proszki, zastrzyki.
Kiedy leczenie przeciągało się, a pacjent zamiast poprawy czuł się coraz gorzej, udał się do lekarza, którego djagno- za przeraziła go w najwyższym stopniu.
Okazało się, że p. A. I. jest chory wenerycznie, a choroba w ciągu ostatnich ty godni poczyniła tak znaczne postępy, że stan jego jest b. ciężki.
Wobec tego chory złożył skargę do władz, na skutek czego felczer znalazł się przed Sądem Okręgowym w Sosnowcu.
Na rozprawie oskarżony felczer tłumaczył się, że wiedział, iż pacjent jego jest chory wenerycznie, jednak przypuszczał, że zdoła go sarn wyleczyć. O tern, że nie wolno mu leczyć, nie wiedział.
Chory pacjent, który występow ał jako świadek, oświadczył, że na zwróconą p. felczerowi uwagę, czy zdoła go wyleczyć i czy poznał się na chorobie, ten odpowiedział: „wszyscy lekarze powinni się u mnie leczyć”.
Sąd uznał Szpicberga winnym, jednak biorąc pod uwagę jego wiek, oraz to, że nie miał złej woli, skazał go na 100 zł. grzywny, z zamianą na 10 dni aresztu.
' W
Właściwy sprawca napada gicrałiowlcttiegow roleacłi iwolicfi
28)STRESZCZENIE POCZĄTKU POWIEŚCI.
Bogaty ziemianin francuski Thuvan miai Bvna Jana, który ożenił się z piękną Henryką, córką jakiegoś arystokraty, wychowu- lącą się od maleńkiego dziecka w domu Thuvanów. W tym czasie Francja wypowiedziała wojnę Niemcom, to też Jan musiał iść na wojnę. Wojska francuskie poniosły sromotna klęskę. W jednym z oddziałów walczył Jan w towarzystwie dwuch wiarusów, zwanych Łazik i Kokot, pod do- wództwem bohaterskiego kapitana hr. de Lobau. W lesie Jan i jego towarzysze natknęli się na żyda Labusia Kohna, który powiadomił Jana, że Niemcy rozstrzelali jego rodziców. W pewnym momencie Lajbusiowi wypadła z pod marynarki szkatułka z klejnotami Henryki, które skradł. W tedy też okazało się, że kapitan de Lohau Jest ojcem Henryki. Straciwszy szkatułkę, żyd udał się do niemieckiego pułkownika, barona Otto de Fulda, u którego leżała ciężko chora Henryka i zaczął mu odpowiadać dzieje życia tej kobiety oraz przedstawił mu okoliczności, w jakich zetknął się z kapitanem de Lohau i jego towarzyszami. W szy- 2cy czterej zostali ujęci, przyczem Jan i ka- pitan mieli iść pod sąd wojenny, Łazik jednak i Kokotek zbiegli, wskoczywszy do rzeki Mozy. Łazika opuściły siły i zaczął tonąć. e ,
_ N iech chociaż K o k o tek dopłynie!... Ze m ną koniec!... A dju, F n iz i n L . — pom yślał i poszedł na dno.
W tej sam ej chwili poczuł, że czyjeś m ocne ręce chw yta ją go za kark , unoszą jego głow ę na pow ierzchnię i usłyszał glos A lza tczyka:
— Co za kom edje, s ta ry ? Jeszcze n ie czas na picie w ódki !...
Ł azik zaczerpnął w płuca św ieżego po w ie trza i o d razu pom yślał o koniecznej ostrożności.
— S tu l pysk, K o k o tek ! — szepnął, f— Połóż się na w odzie, jeżeli nie chcesz służyć za cel P ru sak o m !
— D obrze, d o b rz e ! — zgodził się po tu ln ie tam ten . — A le co się tyczy Szw abów , to zdaje mi się, żeśm y się już im w y rw a li!... M ożem y w obec te go usiąść sobie na chw ilkę i odpocząć. P ro szę cię bardzo, nie k rępuj się!.
Ł azik rzeczyw iście dop iero te ra z zauw ażył, że rzeka w yniosła ich na p łytsze m iejsce, gdzie m ogli zg run to - w ać. T rzy m a jąc się za w ystający pień drzew a, próbow ał stanąć... S tan ęli tak obok siebie, ty lko głow y w y sta w ały im zleklca na pow ierzchnię. Ł a zik rozejrzał się w około i obm yślał, co m ają dalej robić ze sobą...
Na praw o widać było w oddali 'część m ostu kolejow ego, spod k tó re go w yruszyli. Zdołali więc szczęśliw ie om inąć placów ki straży niem ieckiej. N a lewo w idać copraw da było na horyzoncie jakichś żołnierzy na koniach, ale ci niczego nie pilnowali, a ty lko poprostu pow racali do swoich kw ater.
N a lewo o jakiś k ilom etr od nich w idać było cały szereg domów. Z najdow ały się one po przeciw ległej s tro nic rzeki, koło nich przez całą szerokość rzeki przerzucony był m ost kam ienny. T o była napew no w ioska, do k tó re j m ają się dostać... W rezultacie w oda w yniosła ich dokładnie w to m iejsce, gdzie chcieli lądow ać.
— T e, s ta ry ! — szepnął Łazik, ucieszony tak im szczęśliw ym zbiegiem okoliczności. — Chodzi te raz tylko o to , aby się pocichutku w ydostać z te go bagna 1 K apujesz, b racie?
A lzatczyk już się podnosił, ale p rzy jaciel pow strzym ał g o :
— M ówię ci, cholero, że m asz w ychodzić ostrożnie, bo chociaż będziemy porządnie szczękać zębam i po tej kąpieli, to jednak wcale nie mam najm niejszego zam iaru rozgrzać się od ku! szanow nych Szwabów!... Poczekaj, rzucę najprzód okiem stam tąd , zgóry, z tego pagórka na brzegu...
P rzy trzy m u jąc się jedną ręką z? pień drzew a, k tó re już raz posłużyło mu jako oparcie, przy pom ocy K okot- ka w ylazł ostrożn ie z w ody i na b rzu chu w y czo łga ł się na szczyt w ysokiego w tem m iejscu brzegu . P o chw ili
i K o k o tek leżał na ziem i obok p rzy ja ciela...
Z przeciw nej s tro n y rzeki n ik t ich nie zauw ażył... A le Ł azik słusznie miał się p rzez cały czas tak na baczności, bo ledw o się znaleźli na lądzie, kiedy z przerażen iem zobaczyli, że o jakieś trzydzieści k roków przed nim i za trzy m ali się dw aj konni żołnierze, zeskoczyli na ziem ię, uw iązali konie do d rzew a i spokojnie siedli sobie przy ognisku, w k tó rem piekli jak ieś zrabow ane rzeczy.
— P o p atrz-n o ty lk o ! — szepnął Ł azik.
— T o u łan i! — odpow iedział rów nież szep tem K okotek .
O bydw aj spojrzeli porozum iew aw czo na siebie i zrozum ieli się. Zaczęli zw olna czołgać się po rozm okłej ziem i ze zręcznością i sp ry tem dw uch A ra bów, k tó rzy tak bezszelestn ie um ieją podchodzić nieprzyjaciela... P ełzali ja k
—- Is t gu t? ... — spy ta ł go Łazik.— Jaw oh l! Schnaps! — odpow ie
dział A lzatczyk, w ąchając z rozkoszą w onny napój.
W pięć m inu t później m enażka była próżna.
— Za zdrow ie k ró la P ru s I — w ypił . o s ta tn i łyk Łazik.
N a dzw onnicy pobliskiego kościoła w ybiła jed en asta godzina.
— Jed en asta już! No, zb ieraj się. s ta ry pijaku!... R ozgrzaliśm y sobie fajnie brzuchy. Jak m yślisz, K okotek , p rzydałaby się nam te raz m ała p rze jażdżka konno, o t tak dla lepszego traw ien ia. A p rzy tem nie trzeb a pozw olić zby tn io czekać tem u parszyw em u żydow i...
— M asz rech t!O dw iązali konie, k tó re im się do
sta ły w spadku po u łanach , lekko w skoczyli na siodła i przepisow o założyli na ram ię rzem ienie od lanc. Je -
Sąd w ojenny m iał się zebrać dop iero w ieczorem w pobliskiej szopie.
W y ro k był już zgóry p rzy g o to w any, poniew aż na cm en ta rzu już kopano dw a doły... L a jb u ś dow iedział się także, że baron de F u ld a um ieścił ran nego F ry ca M uellera rów nież w jednym z pokojów w sw oim dom u.
W ałęsając się i jakgdyby idąc beż celu, zdołał się z n iepraw dopodobną bezczelnością w kręcić się do dom u dow ódcy io -go pułku strzelców b aw arskich. N ik t nie za trzym yw ał teg o biednie w yg lądającego żydka. P o k o rn ie ofiarow ał sw oje usług i żołnierzom , k tó rzy pilnow ali na rozkaz barona całego dom u, p a r te r fron tu był zam ien io ny na w artow nię . Chociaż żołn ierze mieli surow o zakazane w puszczanie obcych do środka, jed n ak p rzybycie han d larza spo tkało się z p rzychy lnem przyjęciem . N aw et sam szef kom pa- n ji nie m iał nic przeciw ko tem u — widocznie zdobył w ięcej łupów w ojen nych, od innych jeg o żołnierzy. Z resztą pu łkow nika nie było w dom u. N a w szelki w ypadek ustaw iono straże na dw orze, aby n ik t n iepożądany nie zobaczył n ieczystych transakcji. W jednej chwili kieszenie i plecaki op różn iły się i na stole leżało m nóstw o najrozm aitszych skradzionych i zrabow anych skarbów . R adość ogarn ę ła w szystk ich , k iedy L a jb u ś skupow ał w szystko i płacił każdą podaną mu cenę bez żadnego sprzeciw u... W idocznie zw ar jo wał, bo p rzy zdrow ych zm ysłach nigdy nie robiłby czegoś podobnego. A le sp ry tn y handełes zdążył się już dow iedzieć, że jeg o „p rzy jacie l" F ry c M ueller je s t ciężko ran n y i że w łaśnie am pu to w an o m u p raw ą rękę, k tó rą zasłonił się przed cięciem szabli Jan a . C zuw ał nad nim ten sam doktó r, k tó ry p ielęgnow ał H enrykę. P ra w dopodobnie L ajb u ś nie szczędziłby jeszcze w iększych ofiar p ieniężnych, żeby się w ięcej dow iedzieć, ale w te j chw ili dano znać z zew nątrz , że pu łkow nik nieoczekiw anie pow raca. Jak za do tkn ięciem różdżki czarodzie jsk ie j zniknęły n a tychm iast w szystk ie ślady k o m p ro m itu jąceg o handlu . W arto w n icy pow rócili znów do swej postaw y dobrych służbistów .
P on iew aż L a jb u ś K o h n m ógł ich skom prom itow ać sw oją obecnością, p rze to ku sw ojem u w ielkiem u p rzera żeniu znalazł się nagle zam knię ty w ciem nej kom órce. B łyskaw icznie podali sobie żydka z rąk do rąk i uk ry li g o bezpiecznie.
P o chw ili, kiedy baron de Fulda p rzechodził przez pokój, nic zauw ażył nic podejrzanego . P rzem aszerow ał p rzez szpaler sto jących na baczność żołnierzy i udał się do pokoju rannego M uellera.
L ajb u ś om al nie podskoczył z ra dości w sw ojem nieoczekiw anem w ięzieniu... P rzez szczęśliw y przypadek , k tó ry m u częściow o w ynagradzał zam knięcie i poprzednią szaloną jego rozrzu tność , m ógł słyszeć dokładne każde słowo, jakie w ym ów iono w przy leg łym pokoju. W ciem ności słuchał chciw ie rozm ow y pom iędzy pułkow nikiem i jego podoficerem .
— Spieszę ci osobiście p o g ra tu lo w ać! — m ów ił b aro n de Fulda. — O to m asz dow ód, że jego w ysokość król p rusk i n igdy nie jest niew dzięczny i ocenia należycie zasługi każdego... T w oja odw aga została w ynagrodzona. K ról ofiarow ał ci na m oją prośbę ten oto krzyż zasługi... Jestem szczęśliw y, że m ogę przypiąć ci go do b o h a te rskiej tw ojej piersi...
— A ch! D zięki! D zięki! Panie pułkow niku ! — odpow iedział podoficer rozradow anym głosem .
— Spow odu rany jesteś już zw olniony z w ojska, ale przynoszę ci o to nom inację na naczelnego strażn ik a tw ierdzy w In g o ls tad t!
.(Ciąg dalszy Jutro,jj
ait tt/ii**
LIW
...w ziąw szy się w esoło pod rękę, podeszli do ogniska
Iwa węże. N ag le jednym skokiem po- erw ali się na nogi. U łani, w idząc ap tem przed sobą jakichś dw uch s tra - znych ludzi, k tó ry ch tw arze i całe cia- 3 było po k ry te g ru b ą w a rs tw ą b ło ta , nieruchom ieli...
T o ich zgubiło , bo zanim zdołali się pam iętać , zanim zdążyli k rzyknąć, uź przeciw nicy skoczyli na nich, p rzewrócili ich na ziem ię i po tężnem i, sil- em i palcam i zadusili niem ieckich uła- lÓ W ...
Ł azikow i w y starczy ła do teg o jed- ia ty lko zdrow a ręka.
— Nie ruszaj się, K o k o tek ! — zawołał.
P rzez chw ilę leżeli bez ru ch u na iem i, ale kiedy upew nili się, że ich w ycięstw o nie m iało żadnego niepo- ądanego św iadka, powoli pow stali.
— Ł atw ie j jest rozeb rać um arlaka, :iedy się jest przy nim... — zauw ażył ^azik. — C holera, w oda w tej śm ier- Izącej rzece była zim na jak lód! Jak- >yś się, s tary K oko tku , zap atry w ał na o, gdyby tak m oże zm ienić b ieliznę? Ho? D obry pom ysł?...
— W iadom o! — ucieszył się A lzat- :zyk.
K iedy się w końcu podnieśli, oba- iw aj byli zm ienieni nie do poznania, Drzebrani w m undury, k tó re ściągnęli s zabitych. Zam iast k irasjerów , stali Dto dw aj ułani niem ieccy w fan tazy jn e na bakier nałożonych czapkach.
Obm yli sobie jeszcze tw arz i ręce hV rzece i w ziąw szy się wesoło pod rę- cę, zadowoleni, że w tej now ej posta- :i wolni są od prześladow ań, podeszli lo ogniska. W m enażce go tow ała się <awa, z k tó rej unosił się silny zapach ilkoholu. K okotek znalazł jakąś łyżce, zanurzył ją do m enażki i spróbował tajem niczego napoju .
chali, a p rzy lancach pow iew ała im zielono-biała chorąg iew ka. B yły to kolory baw arsk ie.
Z w ysokości siodła doskonale w idzieli całą d rogę z M ezieres do Seda- nu.
—- D oskonale! — odezw ał się zadow olony Ł azik . — N aw et jeżeli będziem y jechać w olno, to 1 taj; będziemy u p rzy jaciela Jan a T h u v an przed L ajbusiem K ohnem . Ale, ty kapuścian e głow o, nie zapom nij, że ja od kw ad ran sa nazyw am się W ilhelm Spa- ziergang...
— A ja jestem P e te r H u eh n ! — odpowiedział K okotek , k tó ry sobie przypom niał te raz sw oje praw dziw e nazwisko.
P ękając ze śm iechu, ruszyli z kopyta.
SZ A K A L E I H JE N YL ajbuś K ohn spędził w sposób zu
pełnie inny te kilka godzin , k tó re go dzieliły od spo tkan ia z sprzym ierzeń- mi. P ostępow ał napraw dę w brew sw oim zw ykłym przyzw yczajeniom . O puszczając obóz koncen tracy jny , prze- k rad ł się zręcznie p rzez szeregi niem ieckie i pośpiesznie dosta ł się na m ost na rzece M ozie, ale jak tylko znalazł się w śród pierw szych dom ów Bazeilles, a raczej w śród ich dym iących ruin, znow uż p rzybrał sposób chodzenia w ędrow nego handlarza. Chodząc i rozm aw iając z każdym napotkanym , dow iedział się, że dw aj F rancuzi, oskarżeni o zniew agę i pobicie oficera, o raz poranien ie podoficera baw arsk iego zostali zam knięci pod silną strażą w piw nicach dom u, w k tó- ?ym zam ieszkał pu łkow nik de Fulda,
Nr. 57 — 27. 2. 35. „ S I E D E M G R O S Z Y “ S tr. 5
N A K U B I E W R Ew c e r a ir e iln e n a isiearz© n ® l lc ü
N o w y J o r k , 26. 9. Tel. wl.Położenie wewnętrzne Kuby uległo za
ostrzeniu. Niezadowolenie z działalności obecnego rządu przybiera niepokojące formy. Z Hawany donoszą, że w poniedziałek rzucono bombę do centralnego biura policji w Camaguey. Odłamki bomby, która zniszczyła poczekalnię i gabinet stanowego sekretarza policji zabiły oczekującą audiencji staruszkę, pozatem raniły inną kobietę i pewną młodą dziewczynę. W tym samym czasie rzucono inną bombę do rezydencji gubernatora stanu, jednakże wybuch nie ranił nikogo z ludzi. W szczęta bezzwłocznie akcja żandarmerii, doprowadziła do aresztowania
trzech osobników podejrzanych o doko- riente 1 Cardenas zgłosiło dymisję. Pre- nanie zamachów. zydent Mendieta dymisję przyjął i po-
Pod wpływem nacisku opinji publicz- wołał na opróżnione stanowiska minine j, dwuch ministrów, mianowicie Tor- strów Barneta i Rivasa.
Trzęsienie ziemi w KaryntjiBN »*»**»«#* w ś r ® a i Sszmdac a w BEaSaasg
KRAJY„ i ZE _ŚWIATA
Bal węgierskiw Warszawie
W a r s z a w a , 26. 2. Tel. wl.W dniu 3 marca odbędzie się wielki
bal węgierski w W arszawie w salonach „Resursy Obywatelskiej“. Specjalnie przybędzie z Budapesztu chór węgierski, złożony z kilkudziesięciu osób, kapela cygańska 1 25 par tancerzy w kostiumach, ponadto ma przybyć kilku wybitnych dostojników węgierskich. Urządzenie tego balu świadczy o konsekwentnem dążeniu do wzmocnienia stosunków polsko * węgierskich. co idzie w parze z akcją zbliżenia p.olsko - niemieckiego.
SzczcplMka grzęd w rakowiP a r y ż , 26. 2. (PAT)Na poniedziałków em posiedzeniu francu
skiej akadem ii nauk prof. B esredka i dr. L. G ross z instytutu P asteu ra w P aryżu przedstawili referat, w którym donoszą o znalezieniu szczepionki przeciw rakow i. Z ośw iadczeń uczonych w ynika, że tkanka rakow a, wszczepiona pod skórę myszy, w yw ołuje bez wyjątku śm iertelną chorobę, ta sama tkanka natomiast. wszczepiona w m ałej ilości w sam naskórek , w yw ołuje brodaw kę skórną, k tó ra po upływ ie kilku tygodni znika bez śladu. Z chwilą tą zw ierze s ta je się odporne na chorobę raka I można mu już wstrzyknąć nawet dużą dawkę tkanki rakowej pod skórę, nie w yw ołując żadnych objawów choroby.
Po pomaraäczt&h samocbod?W a r s z a w a , 26. 2. Tel. wl.Spow odu oczekiwanego w najbliższych
dniach obniżenia cel od samochodów, kupcy sam ochodów w strzym ują się od sprowadzania sam ochodów . Sprow adzane są tylko wozy na doraźne życzenie kupujących. Wytworzyła się podobna sytuacja, jaka powstała na rynku pom arańczow ym w czasie obniżania ceł na pomarańcze. Krążą pogłoski, że największa obniżka cel dotyczyć będzie samochodów o małym litra- żu. Zniżka cel w niektórych w ypadkach osiągnie 80 procent.
W i e d e ń , 26. 2. (Tel. wl.)Wedle teraz dopiero napływających
wiadomości, trzęsienie ziemi, jakie w u- biegłą sobotę nawiedziło Karyntję. w yrządziło dość poważne szkody. W mieście przemyslowem. Feriach, zarysowały się ściany domów, a w mieszkaniach Pow yw racały się sprzęty i pospadały ze ścian obrazy. W Feistritz runęło kilka kominów. W miejscowościach St. Peter
i St. Margarethen słychać było głośne grzmoty podziemne, a w strząsy były tak silne, że mieszkańcy w popłochu opuścili mieszkania i schronili się na otwarte place. Wielu z nich noc całą spędziło na wolnem powietrzu. Pozatem z całego kraju nadchodzą wiadomości o silniejszych lub słabszych wstrząsach ziemi, jakie zostały przez ludność odczute.
— W dniu 23 bm. przybył do Nieświerza z Warszawy książę Monaco na polowanie, zorganizowane przez ks. Albrechta Radziwiłła.
— W willi na Żoliborzu w Warszawie popełnił samobójstwo inż. Gąsowsk-, kpt. w stanie spoczynku.
— Wobec rozbicia głosów w Radzie Miejskiej i niewybrania władz miejskich, wojewoda łódzki mianował prezydentem miasta Zgierza p. Jana świerszica a wiceprezydentem p. Jaroszyńskiego z Mławy.
— Pomiędzy rzeką Mlsstesäpi a Górami Skalistemi szaleją gw ałtow ne orkany, „..arami orkanów padło iuż 4-ch zabitych i 130 rannych. Straty obliczane są na zgórą 500 tys. dolarów.
<6
KI UI B W
gdfcea s tva szm ei fc tn tastro fy n> p o rc ie oj&vsfo&vmW a s z y n g t o n . 26. 2. (Tel. wl.)Dochodzenia komisji dyscyplinarnej w
sprawie pożaru, jaki zniszczył parowiec amerykański .,Morro Castle“, wykazały wielkie zaniedbania ze strony dowództwa parowca. Kapitanowi dowiedziono zaniedbania w 5 wypadkach, za co odebrano mu dyplom kapitana. Za podobne zaniedbania pierwszy inżynier pozbawiony został prawa wykonywania zawodu przez 90, a drugi inżynier przez 30 dni.
JUhaUUiaąa admkaiaL o n d y n , 26. 2. Tel. wl.Dni* 26 bm. zebrał się w Portsmouth
sąd woienny dla osądzenia admirała Rail* ley, oskarżonego o niedbalstwo w diiu 23 styczna br., przez co okręty wojenne
.Hood'' i „Renown" znalazły się w niebezpieczeństwie. Te dwa statki zderzyły się podczas manewrów marynarki koło Gibraltaru, lecz uszkodzenia ich były bardzo nieznaczne.
Sąd wojenny nie znalazł żadnego powodu skazania admirała Bailey, który został uniewinniony. Po ogłoszeniu wyroku uroczyście zwrócono admirałowi Bailey szablę.
Na'eży zaznaczyć, że według odwiecznych zwyczajów, panujących w angielskiej Focie wojennej, za zaniedbanie, niesubordynację itp., popełnione na manewrach, odpowiadają marynarze i oficerowie marynarki angielskiej, tak, jak za przestępstwa, popełnione w obliczu wroga. to jest, przed sądem wojennym.
20.060 hitlerowców złożyło brońSzczegóły KagllalecH aareflewyce s»t|al!$l*w w łattili
W i e d e ń , 26. 2. (Tel. wl.)Jak już pokrótce donosiliśmy, niele
galne organizacje narodowo - socjalistyczne Górnej Austrji postanowiły zaniechać wszelkiej działalności politycznej i rozwiązać się. Przywódcy tych organi- zacyj zobowiązali się wobec dyrektora służby bezpieczeństwa w Górnej Austrji do współdziałania w rozwiązaniu wszelkich formacyj wojskowych, sekcyj szturmowych oraz stowarzyszeń młodzieży hitlerowskiej, W wielu miejscowościach
w ciągu ostatnich dni zgłaszali się do policji liczni przywódcy organizacyj narodowo . socjalistycznych, składając zarazem w urzędach policyjnych znaczne zapasy broni, amunicji i materiałów radiofonicznych.
W i e d e ń , 26. 2. (PAT)W sprawie doniesień o samorozwią
zaniu się nielegalnej partii narodowo-so- cjalistycznej z Górnej Austrji, ze strony dobrze poinformowanej donoszą, że zarządzenie to objęło 20 tys. nar. socjali
SfcotM hurstenParyż, 26. 2. (PA T)Spowodu przerwania linij telefonicznych, do
piero teraz nadchodzą szczegóły o szkodach, jakie ostatni huragan wyrządził w wielu miejscowościach Francji. Najbardziej ucierpiało Rochefort, gdzie od roku 1878 me notowano podobnego kataklizmu. W szystkie drogi zostały zniszczone. Na lotniska zawalił się hangar, niszcząc kilka samolotów i jeden balon sterow y. Siła wiatru była tak wielka, że odrzucała przechodniów na odległość 15—20 mtr. S traty obliczane są na kilkanaście miljonów franków. Wiele domów jest zniszczonych. Sekw ana silnie wezbrała. W Paryżu poziom wody podniósł się o 4,5 mtr. żegluga odbywa się z zachowaniem wszelkich ostrożności. W miejscowości Pontiry, piorun uderzył w niewykończony dotąd gmach kolegjurn, w yrządzając duże szkody,
W p ® $ z € i @ d i r e M s s i ^ F
Nowy Jork, 26. 2. (PA T)W edług otrzym anych tu wiadomości, u w y
brzeży w ysp „Ńad W iatrem “ w archipelagu Małych Antylów rozbił się statek turystyczny. Akcja ratownicza nie przyniosła żadnych rezultatów . W yłowiono tylko 6 trupów. Przypuszczają, że 22 osoby zostały pożarte przez rekiny, w które obfitują te okolice. Sygnalizują dalej, że 15 statków , znajdujących się w okolicy Małych Antyllów, znajduje się w poważnem niebezpieczeństwie. W ysyłają one sygnały S. O. S. Załogi tych statków poniosły już duże straty . Wielu m arynarzy iale rzuciły za pokład.
stów, a mianowicie 6 tys. członków S. A., 700—500 członków S. S„ 1500 członków; organizacyj młodzieży hitlerowskiej, pozostali są to członkowie partyjnych organizacyj politycznych.
W i e d e ń , 26. 2. (Tel. wl.)Sąd przysięgłych w Weis skazał 37-
letniego pomocnika handlowego Burg- staillera na kar# śmierci za przekroczenie ustawy o nielegalnem posiadaniu materiału wybuchowego.
TU WYCIĄĆ!
H u m o t
OJCOWIE NASI.Pan Pietrzak idzie ulicą
ze swym pięcioletnim synkiem.
— Tatusiu, Ja chcę rower... Kup mi rower... — nudzi malec.
— Rower?! A może autobus?!!! — woła ojciec ze zniecierpliwieniem.
Chłopiec rzuca na ojca nieufne spojrzenie I pyta z odrobiną nadziei w głosie:
— Tatusiu, czy ty mówisz to serjo?
PREZENTACJA.Dwuch jegomościów
spotyka się na zebraniu. Wzajemna prezentacja.
I-szy: — Jestem Kowalski.
II-gi: — I ja Kowalski,I-szy: — W ładysław
Kowalski.11-gi: — I ja Włady
sław Kowalski.I-szy: — Władysław
Jan. dwuch imion. Kowalski.
II-gi: — Władysław Józef, dwuch imion Kowalski.
i-szy: — Jestem JanKowalski.
11-gi: — A ja lózef Kowalski,
— 244 —
D reszcze mnie p rzeszły , gdy usłyszałem te słow a.
— Gdzie jest K am czykow a? — zapy ta łem po ra z trzeci.
— Nie wiem , niedaw no w idział ja ktoś w mieście, m oże m ieszka tu taj! Na przedm ieściu!
— Jak jej się pow odzi?— Jak się ma pow odzić? Co mi tam do teg o ?
Na pieniądzach pew nie nie siedzi... G dyby sobie nie b y ła w zięła takiego ło tra , to byłoby jej lepej, a 'e...
Nie słuchałem już dalej. W ybiegłem , jak szalony i udałem się na przedm ieście, gdzie sam i nędzarze m ieszkali.
P o długich staran iach dow iedziałem się n a resz cie, że K am czykow a m ieszka w ostatn iej chacie za m iastem i z rozpaczą w sercu poszedłem do niej...
Na moje pukanie odpow iedział mi ktoś...O tw o rzy łem drzw i i stanąłem jak skam ieniały.B oże mój. na nędznem posłaniu leżała moja
Agnieszka, a raczej cień jej i na p ierw szy rzu t oka poznałem , że um iera!
Ale ooznała mnie natychm iast i z cichym okrzy kiem radości w yciągnęła do mnie sw e ręce.
— P rzy b y łe ś nareszcie! — szepnęła. — Ach, ja w iedziałem , że ty o nas nie zapom nisz!
I rów nocześnie w ybiegła m ała, pięcioletnia d ziew czynka i w ołając radośnie: — Ojcze! O jcze! — rzuciła mi się w obiecia. Podniosłem dziecko, p rzycisnąłem ie do serca i zaniosłem na łóżko m atki. S erdeczny, gorący uścisk po łączył nas tro je nieszczęśliw ych ludzi.
— 241 —
no. S tanęliśm y natura ln ie ,- w yskoczy łem z sanek i oczom moim straszn y p rzed staw ił się widok.
D w a wilki napadły jakiegoś naw pół nagiego m ężczyznę i sza rp a ły ciało jego ostrem i kłami. D arem nie p róbow ał nieszczęśliw y bronić się, wilki tak b y ły zażarte , że n aw et przed nami nie uciekały . K azałem strzelić i obydw a dzikie zw ie rzę ta pad ły natychm iast nieżyw e, ale i m ężczyzna ów był umiera jący . B ył to w ięzień, skazany na roboty w kopalni, k tó ry uciekł, Bóg w ie, jak długo się już tu ła ł i w jaki sposób s trac ił sw oje ubranie. Leżał te ra z z zam kniętem i oczam i na śniegu i ledw ie już m ógł oddychać,
— Jak się n az y w asz? — rzekłem . — C hociaż nie m ogę cię ra tow ać, to przynajm niej doniosę0 śm ierci tw ej rodzinie, lub przyjaciołom ...
— Ja nie... m am... nikogo! — w yjęknął um iera jący .
— Jak się n az y w asz?— Rajm ond!W ted y w iedziałem , kogo mam przed sobą!Ale nie m ogłem się już na niego gniew ać, los
s traszn ie go ukarał. W ilki sybery jsk ie pom ściły m nie!
U m arł na moich rękach. Zam knąłem mu oczy1 kazałem kozakom pochow ać go pod śniegiem, tak, aby dzikie zw ierzę ta nie w y g rzeb a ły jego zw łok.
P o tem pojechałem dalej.P o drodze m yślałem w ciąż o tern. czego w ła
ściw ie chce odomnie m inister. C zyżby chciał mi w ynnagrodzić w szystk ie moje s tra ty i cierp ien ia? G dyby mi dał pieniądze, przy ją łbym je z w dzięcznością, bo handel mój bardzo pew nie zosta ł zanied-
Str. 6 S I E D E M G R O S Z Y ^ Nr. 57 — 27. 2. 3 $ , ' y
Fortuna kotem sie toczy... Krwawe starcia w Algierze
P a r y ż , 26. 2. (Tel. wł.)M € a w i « i r e a i « i c i y r c s i o a i r m c i a n o c z c g ^ l c i e B s a i c a r f © r s ® w Mostaeanem (Algier) doszło mię
dzy bezrobotnymi a policja do poważnych starć, które wkrótce przybrały tak niepokojące rozmiary, że musiano zawezwać pomocy wojskowej. Podczas starcia między demonstrantami a strzelcami! zostało kilkadziesiąt osób rannych. Spokój przywrócono dopiero po przybyciu * Oranu znaczniejszych posiłków wojskowych. eLiczba bezrobofnytli wzrasta
W a r s z a w a , 26. 2. Tel. wl.W dniu 23 lutego br. liczba zareje
strowanych bezrobotnych wynosiła 517,476 osób, t. zn. wzrosła w ciągu ty godnia o 2-135. W W arszawie wraz z okręgiem było 57.188 osób, a w Łodzi wraz z okręgiem 59.163, zaś na Śląsku 127.998 bezrobotnych, czyli w porównaniu z poprzednim tygodniem nie nastąpiła żadna zmiana.
G a b r j e l A s t r u c , „wujek teatralny“ P aryża, człowiek, k tóry od 50 lat był dyrektorem opery, naczelnym redaktorem, literatem, dyrektorem teatru oraz pełnił jeszcze wiele innych zawodów, dziś jest już starszym panem, który ma wiele wspomnień. Zna P ary ż oraz tych ludzi,' którzy przewijali się przez Paryż w ciągu ostatniego pół wieku, jak w łasną kieszeń. Ma wspomnienia, dżasern niezw ykłe i chętnie dzieli się niemi z przyjaciółmi.
Niedawno, w gronie przyjaciół, opowiadał on o karierach, które miały początek w; restauracji paryskiej.
JCaąeca ad... cąąmaW znanej restauracji „Bignon* — opo
wiada Astruc — naprzeciw dzisiejszej „Cafe de P aris“ zauważyłem raz podczas obiadu siedzącego przy sąsiednim stoliku niezwykłego człowieka. Jak później się dowiedziałem, nazwisko jego brzmiało Paindessous, z zawodu był agent reklamy. Miał okrągłą czaszkę i w łosy strzygł krótko niemiecką modą, co w ow ym czasie, kiedy mężczyźni nosili bujne czupryny, długie w ąsy i brody, sprawiało wrażenie niezwykłe. Brwi miał nastroszone a w ąsy krótko przycięte, by ły gęste jak szczotka. Między małym noskiem a szpiczastą brodą widniały o- krągłe, śmieszne usta. Kiedy mówił, z poza w arg błyskały rzędem złote zęby. Ta śmieszna, okrągła głowa spoczywała na szerokich ramionach, pod któremi wznosił się jak balon olbrzymi brzuch, na którym błyszczał złoty łańcuch, ozdobiony niezliczona ilością świecidełek.
Pan ten był bardzo hałaśliwym człowiekiem. W eleganckiej sali jadalnej, gdzie lekkie kroki kelnerów głuszyły grube dywany, głos jego brzmiał jak grom.
— Uważaj pan na mój befsztyk! —wołał głośno do kelnera. — Zapytaj pan portjera, czy mój samochód już zajechał?... Przynieś mi pan natychmiast moją hawannę!
Innym gościom restauracji nie podobało się to głośne wołanie i niejeden zaciekawił się, kto to jest i cóż to za cygaro pali ten niezwykły pasażer. Nic też dziwnego, że siedzący obok jakiś dystyngowany pan powiedział do kelnera:
— Jean, przynieś mi taką samą hawannę, jaką pali ten pan!
Brzuchaty jegomość, usłyszaw szy to, wyciągnął olbrzymi portcygar i, zw racając się, rzekł do eleganckiego pana:
— Pan pozwoli, że go sam poczęstuję mojem cygarem !?
Ten ruch był początkiem wspaniałej kariery.
Brzuchacz poczęstował cygarem hrabiego Chandon de Briailles, właściciela znanej firmy win szampańskich „Moet et Chandon*. Komiczny jegomość zwrócił uwagę eleganckiego hrabiego, a jego za
chowanie się w ydało się mu być niezwykłą atrakcją reklamową.
W 8 dnj później poczciwy Paindessous był już kierownikiem wydziału reklamy w firmie hrabiego Chandon de Brailles. W chwili, gdy częstował hrabiego cygarem, nie miał więcej pieniędzy, jak tylko na zapłacenie śniadania- W parę lat później był już milionerem. P rzez hrabiego Chandon udało mu się uzyskać wyłączność na reklamę w urzędowym rozkładzie jazdy kolejowej i w kilka lat jego w łasny yacht krążył po morzach, a w dolinie Loary stał jego Własny zamek.
i
Qazeta, ktdia camizcita afecę DczyfusaAlbo taka historja, która w ydarzyła
się słynnej restauracji „Ambassadeurs“. Sekretarz tej restauracji, p. F a b r i c e L e m o n e jest dzisiaj emerytowanym szefem sekcji w ministerstwie marynarki. I on swoją karierę rozpoczął od stolika restauracyjnego.
W restauracji „Ambasadorów“ znajdował się mały pokój, który był poprzednikiem dzisiejszych barów. Wielu wpływowych ludzi odwiedzało ten bar. Główną osobą w towarzystwie był hrabia Edmond de Lagrenee. człowiek ogromnie miły w towarzystwie, a później poseł francuski w Sztokholmie, który swoją karierę zawdzięcza wyłącznie swym talentom towarzyskim oraz bliskim stosunkom z Sarą Bernhardt. Hrabia de Lagrenee był w owym czasie zaprzyjaźniony z całym wielkim światem. Przyjaźnił się także z Edwardem Drumont, naczelnym
redaktorem antysemickiego dziennika „Librę Parole'*.
Pewnego dnia hrabia zwrócił się do mnie:
— Słuchaj, panie Astruc. pan jest z wielu milionerami na dobrej stopie. Czy nie zna pan przypadkiem Rothschil- da?
— Alfonsa Rothschilda? O tak? Znam go dobrze, ale jeszcze lepiej znam jego wspólnika, Gustawa Laffon. A dlaczego?
— A, to z powodu „Librę Parole“. —• odpowiedział hrabia. — Antysemityzm jest w Paryżu złym interesem. Drumont po uszy siedzi w długach. Akcje dziennika są w znacznej części w jego ręku. Gdyby Rothschild chciał, to za 400.000 franków, mógłby te akcje nabyć, a równocześnie zlikwidować antysemityzm we Francji.
W dzień później rozmawiałem z Laf- fonem, ale Rothschild nie zainteresował się tą sprawą. Był to ciężki błąd. Po sześciu tygodniach „Librę Parole“ wydobył na światło dzienne aferę Dreyfusa- Nakład dziennika zwiększał się z dnia na dzień i Drumont został bogatym człowiekiem, a afera uzyskała rozgłos światowy.
Gdyby gazeta należała do Rothschilda, afera Dreyfussa byłaby załatwiona w krótkim czasie.
Łkscentcyczny gznfu&zW dawnych, dobrych czasach i dzien
nikarze posiadali dużo pieniędzy. W najelegantszych restauracjach można było spotkać nietylko Henryka L e t e 1 l! i e r, syna właściciela „Le Journal“, który podczas obiadu poznał p. Eugeniusza Cornu- ches i razem z nim później założył Deau*
J. Wajsówna, kandyaatKa do Polskiej Nagrody Sportowej za wyniki w 1934 r. Wajsówna zdobyła rekord światowy w rzucie dyskiem,
S. Walasiewlczówna, najszybsza kobieta świata, mistrzostwo świata w tej konkurencji i odniosła kandyduje do Polskiej Nagrody Sportowej za zwycięstwo na zawodach międzynarodowych
wyniki, uzyskane w 1934 r. w Brukseli.
ville najelegantsze dzisiaj i najbardziej dochodowe kąpielisko z kasynem gry, ale także E m i l a , K a r o l a L u c a s a , ry sownika „Le Journal'*. Ten znakomity rysownik był tak dobrze uposażony, że cały P aryż tygodniami mówił o wspaniałych ucztach, jakie urządzał w swojerrl atellier przy ul. Jadin. Za naciśnięciem ukrytego guzika ukazywały się w suficie atellier wspaniale p łyty szklane, oświetlone elektrycznością, a lampy elektryczne ukryte były również w szklanych stolikach, których blaty miały różne kolory. Jak mi się zdaje, były to p ie r wsze próby zastosowania ukrytego oświetlenia, co później się stało powszechnej modą.
Ten Lucas, to był niezw ykły chłop. Pewnego dnia jedliśmy razem obiad w: restauracji i rozmowa toczyła się o fakirach. Lucas wydobył wówczas brylantową szpilkę z krawatu j — nie mrugnąw szy okiem — wbił ją sobie w wargę. Ani kropla krwi nie w ytoczyła się. Następnie przekłuwał sobie palce, a potem rozbił kieliszek od szampana i spokojnie począł jeść szkło.
— Szkło — powiedział — chemicznie wziąwszy, to przecież piasek. Kto ma dobre zęby i dobrze szkło rozgryzie, może je połykać tak samo, jak nieszkodliwy piasek.
Lucasa spotkałem w 26 lat później, kiedy zakładałem nowy teatr, dzisiejszy teatr des Champs Elysees. Polecał mi wówczas wynaleziony przez siebie system oświetlenia teatralnego.
— Odwiedź mnie w przyszłym tygodniu, — rzekł — bowiem mam wielkie plany.
Za tydzień otrzymałem zawiadomienie o jego pogrzebie-.
— 242 >
bany podczas m ej nieobecności, a chociaż za poniesione cierpienia n ik łby m i dostateczn ie w y n ag ro dzić nie zdołał, to jednak parę ty s ięcy rubli bardzo b y m i się p rzy d a ły .
P rz y b y w sz y do P e tersb u rg a , udałem się n aty ch m iast do m inistra .
Ale m in ister um arł w łaśn ie w czoraj, p rz y b y łem w ięc zapóźno.
P ostanow iłem te raz udać się w p ro st do ca ra . P o trzeb o w ałem koniecznie pieniędzy na dalszą podróż , nie udało mi się jednak uzyskać posłuchania. P on iew aż w ty m w łaśn ie czasie o dkry to kilka spisk ó w na życ ie ca ra , p rze to policja śledziła pilnie każdego now oprzyby łego do stolicy i n iek tórym zaraz w ynosić się kazała . To sam o spotkało i mnie, dostałem nakaz policyjny, abym w 24 godzinach opuszczał P e te rsb u rg .
Kilku A ustriaków zm iłow ało s?ę nadem ną i d a ło m i trochę pieniędzy, ty le , ile m i by ło po trzeb a na podróż do domu. Inaczej nie by łb y m zajechał do T arnow a. Z śm iercią m in istra kończy ła się ro sy jsk a opieka nadem ną i by łem pozostaw iony zupełnie na łaskę ludzi.
T rudno opow iedzieć, co się działo w m ojem sercu , gdy się zbliżałem do T arnow a, gdy zdaleka ujrzałem las, w k tó rym m nie w ó w czas schw ytano! W szystko , co przeżyłem i p rzecierp iałem od ow ej nocy, w y d a ło mi się snem okropnym ! Ale tw arz moja, aż nadto w ym ow nym b y ła św iadkiem m oich cierpień . W łosy mi zbielały, w ychudłem jak szk ielet, pożółkłem i liczne zm arszczki za ry so w ały się koło ust i oczu. S tałem się w ciągu tych dwuch la t s tarcem , strac iłem zdrow ie i w sze lką cheć do życia.
TU WYCIĄCJ
243
P rag n ą łem tylko u jrzeć jeszcze żonę i dziecko i um rzeć.
N aw pót przy tom ny, szedłem p rzez ulice m ias ta i zbliżałem się do m ego domu. W szy stk o tu w y glądało tak, jak daw niej, żadnej przynajm niej na- raz ie nie zau w aży łem zm iany — serce biło mi jak m łotem , gdy nagle...
Cóż to ? Na d rzw iach m ego dom u inne nazw isko! Obce mi zupełnie...
W biegłem p rędko do składu, w k tó ry m s ta ry Jakiś m ężczyzna o d w aża ł cukier i rzek łem nieśm iało:
— W ybaczcie, ale pow iedzcie mi, czy nie m ógłbym się w idzieć z w łaścic ielką tego składu, panią A gnieszką K am czylcow ą? Nie w iem , gdzie jej szuka!
— W łaścicielem sklepu, jestem ja! — odrzek ł s ta ry . — Jeżeli m acie mi co do pow iedzenia, to m ów cie, ale prędko, bo nie m am czasu!
— Ale ten sklep należał daw niej do pani Kam- czy k o w ej? — zapy ta łem znow u.
— T ak, zdaje mi się, ale ja kupiłem go z trze ciej ręki!
■— Co się s ta ło z K am czykow ą?—- Nip w iem !— W ięc. to z trzeciej ręki kupiliście? — za w o
łałem . — Ale ten sklep, to b y ła p raw d ziw a kopalnia złota.
— D aw niej m oże. ale Teraz nie! Od czasu, jak tu ów K am czvk znalazł truna nikt nie chciał kupow ać tow arów . Będę b ardzo zadow olony gdy pozbędę się tego przeklętego domu. C hciałbym go chętnie sprzedać.
H u m e t
DWUZNACZNAOZNAKA.
Jak wiadomo, istnieję powiedzenie, że „jak człowiek je, taki jest jegoi charakter“ — czyli, że pe sposobie jedzenia można poznać człowieka. Znający to przysłowie pan Hipolit, spostrzega przy obiedzie, że jego narzeczona nies postrzeżenie wylizała talerzyk po legu- minie.
— No i teraz nie wiem co mam o mej myśleć — monologuje sobie w duchu pan Hipolit — czy ona jest taka zamiłowana w czystości, czy taka oszczędna, czy też taka łakoma?
W AUCIE.— Ojcze, zanotuj sobie
nazwę wsi, którą minęliśmy.
— A to poco?— A bo zgubiliśmy tu
taj mamę.
CO ZA PORZĄDKI?Wójt (do policjanta
w iejskiego): — Cóż to znaczy, że od kwartału nie wpłynęło do kasy nic z grzywien, nakładanych na winowajców. Czyż nikt nie kąpie się w miejscach zakazanych, nie chodzi po polach, nic kradnie owoców, ani drzewa? Cóż to za porządki?
„ S I E D E m G k U S 2 Y“ S tr. 7
I II
Dwanaście śmiertelnych ofiar Babiej Góry w ostatnich latachŚntierte&ia tragedja czworga młodych
narciarzy wzbudziła większe zainteresowanie „królową Beskidu“. Tak nazywają „Babią Górę“ jako najwyższy szczyt w Beskidach. Posiada on 1725 m. wysokości i nosi wszystkie cechy gór wysokich.
Szczyt Babiej jest nagłem rumowiskiem, wyglądającem w lecie jak wyspa kamieni.
Na stokach Babiej rozróżniamy trzy wysokogórskie strefy klimatyczne i trzy pasy roślinności; dolny — porosły płaszczem lasów, które karleją ku górze, sięga do 1360 m. wysokości; środkowy, to strefa kosodrzewn, mchów i alpejskiej flory, sięgająca nieco ponad 1600 m.; górny — to strefa turni, pozbawiona jakiejkolwiek roślinności.
Szczyt Babiej nazywają Djabiakiem lub Diablim Zaimkiem. W dzikim, chaotycznym bezładzie leżą tu większe i mniejsze bryły j p łyty skalne. Według podań ludowych, mają to być zwaliska legendarnego diabelskiego zamku.
Z oddali widok Babiej robi wrażenie góry o łagodnych stokach. Górale jednak, gdy przechodzą przez szczyt, naw et w najpogodniejsze dni żegnają się i lękają się rzeczy najgorszych.
Na wysokości 1616 m. wybudowano schronisko Beskiden - Verelnu, otw arte zimą i latem. Schronisko to odwiedza rocznie ponad 10.000 turystów.
W edług kronik Beskiden - Verelnu, w najbliższej okolicy schroniska zginęło w ostatnich latach dwanaście osób.
Śmierć zaskakiwała zazwyczaj turystów i narciarzy po przekroczeniu szczytu i w czasie schodzenia w stronę schroniska. Cztery ofiary Zginęły w lęcię w czasie burzy, zabite od pioruna. Osiem dalszych ofiar zginęło zimą wskutek w y. cieńczeitia i mrozu.
Znamienny jest fakt, źe o śmiertelnych wypadkach na Babiej Górze, nie wspominają żadne urzędowe kroniki. Również prasa nie poświęcała wypadkom r a Babiej, większej uwagi.
Górale opowiadają, że na Babią Górę r ;e poszedł jeszcze żaden polski policjant. 1- ównież w schronisku twierdzą, że w ciągu 16 lat, nikt jeszcZę z władz bezpieczeństwa nie kontrolował kto i kiedy tam przebywał. Raz na rok zjawi się na szczycie strażnik Straży Granicznej.
W szystkie ofiary Babiej zginęły na terenie Djabtoka, skąd przy normalnych warunkach atmosferycznych, schronisko
„Warto“ mislricmPelsKl
Mecz M akkabi — Cuiavia zakończył definityw nie drużynowe m istrzostw a Polski w boksie. Pierwsze miejsce zajęła, jak i w poprzednich latach, W arta, uzyskując 11 punktów na 12 możliwych. O stateczna tabela rozgrywek przedstaw ia się następująco:
Gier St. pkt. St. zwyc.1. W arta Poznań 6 11:1 79:152. Makkabi W arszaw a 6 6:6 53:433. Cuiavia Inowrocław 6 4:8 35:614. I. K. P. Łódź 6 3:9 23:71
#Mm piłiarsM Berlin-Sianów
3® mmPiłkarska jedenastka Berlina rozegra w dniu
30 maja br. w Krakowie mecz z reprezentacją K rakowa.
W dniu następnym berlińczycy grać mają w Katowicach z reprezentacją G. Śląska.
Mecz z Krakowem mieć będzie charakter rew anżow y. W pierwszem spotkaniu wygrali krakow ianie 1:0, walcząc w Berlinie.
5 isowycti rcW M w światowych isMsßowmao w Ameryce
Na wewnętrznych zawodach lekkoatletycznych w hali Madison Square Garden pobito w niedzielę 5 nowych rekordów światowych, je sse Owen ustalił nowy rekord w skoku wdał, uzyskując około 7,85 metrów (25 stóp, 9 cali). Owen pobił również rekord swiatowv na 60 m. uzyskując czas 6,6 sekund. Na 1.500 m Glenn Cunningham uzyska! czas 3:50,5, który jest również lepszy od rekordu światowego. Nowe rekordy padły również w chodzie na 1.500 m i w rzucaniu ciężaicm,
jest widoczne. Znawcy twierdzą, że ofiar tych byłoby daleko mniej, gdyby w ciemne noce i dni szalonych burz, schronisko było jasno oświetlone. Nad schroniskiem palić się powinno duże światło, któreby umożliwiło orientację wśród szalonych wichrów i zamieci. Gdyby lampa taka pallia się w fatalny czwartek 14 bm„ nie zginęłoby czworo młodych ludzi. Dotarliby oni do schroniska j nie zginęli o kilkadziesiąt kroków przed nim.
Ostatnie ofiary Babiej, jak już donosiliśmy, szły głównym szlakiem beskidz
kim w paśmie Babiogórskim, który prowadzi z Pilska na Glinne w Korbielowic, znakami biało~c.zerwonemi. Droga ta prowadzi do schroniska polskiego, położonego na wysokości 1180 m. Nieszczęśliwi turyści nie skręcali jednak na lewo tak, jak prowadzą znaki czerwono-białe, lecz czując się widocznie na siłach, Poszli wzdłuż znaków zietono-białych na Małą Babią czyli Cyl. skąd dotarli na szczyt Babie] Góry, Djablak, gdzie zginęli. Z Cylu na Djablak jest godzina drogi, (n)
Tnz-eci z rzędu ra jd narciarski na trasie B arania — Równica odbył się wii b. miedzie- łę. S tanęły do ra jdu trzy drożyny Śląskiego Klubu N arciarskiego i to pod kierow nictw em p. K arola K rokera z Baraniej (drużyna Śl. K. N. Koto Baraniogórskie), pod kierownictw em Alojzego O grodzkiego z U stronia (drużyna Klubu „C zantoria“ z U stronia) i pod kierow nictwem p. S y lw estra Jendryska z Katowic (drużyna Kolejowego Przysposobienia W ojskow ego z Katowic).
S ta r t by ł przy schroni siku na Baraniej. T rasa prow adziła przez Baranią, Magórkę, Satmopoł, Kamienny - O rłow a do schroniska na Równicy. P rzestrzeń wynosi 38 tom. W arunki byty bardzo uciążliwe. Śnieg s ta ja ł nieomal zupełnie w piątek i sobotę, a w nocy ma niedzielę naw iał m iejscam i św ieży śnieg, w którym grzęźli narciarze w niem ożliwy sposób. Na południowych stokach i polanach śnieg był zw iany i jazda aa nartach by ła irriejscarrti niem ożliwa.
P ierw sza doszła do m aty w doskonałej formie drużyna ustrońska „C zantoria“ w czasie 4 godz. 45 min. 25 sekund. D ruga przybyła drużyna Koła Baranioigórskiego S. K. N. w czasie 4 godz. 53 min. 50 sekund, a trzecia Kolejowe Przysposobienie W o sk o w e z Katowic dotarła do mety w czasie 5 godz. 47 min.
Nagrodę przechodnią w postaci pubami, u,fundowanego przed 3 la ty przez Oddział Góroośl. P . T. T. zdobyła drożyna KS. „Czanto ria“ z Ustronia. Ostatnio zdobyło dw a razy z rzęda tę nagrodę Koło Baram ogórskie SiKN.
W rajdzie wiziięło poizatem udział sześciu narciarzy w charak terze drużyny tu ry stycznej, k tóra jednak nie p rzyby ła zw arcie do mety , aczkolwiek w szyscy uczestnicy te j d rużyny w stosunkow o dobrej fermie dotarli do m ety. W ypadków nie było. D e leg a t. Oddz. Góroośl. P . T. T„ p. A. Kęsa, w ręczy ł p rzy dźw iękach hymnu narodow ego zwycięskiej drużynie pukam w ędrow ny, poozem. drożyny zjechały z R ów nicy do U stronia,
Andersen (Szwecja) zwyciężaw b ie g u z ia zd o w y m o m istrzostw ® P o lsk i
(Sokół). Stanislaw M arusarz ziarna! narty f został zdyskwalifikowany.
W tym samym dniu rozegrany został bieg zjazdowy pań na trasie 1 km. Startow ało 9 zawodniczek: 1. Polankówna (SN PTT) —2.30. 2. Stopkówna (SN PTT) — 2,43,5. 3. M arusarzówna (SN PT T ). 4. Bednarzówna. 5. Gajduszkówna.
Onegdaj odbył się bieg zjazdowy o mistrzostw o Polski na Hali Goryczkowej. W arunki śnieżne dobre, jedynie silny wiatr zmusił organizatorów do skrócenia trasy do 2 kilometrów (różnica wzniesień 400 m ). Startow ało 60 zawodników: 1. Reider Andersen — 2,13. 2. W einschenk (Bielsko — 2,22. 3. Rajski (W ista) — 2,25,5. 4. Zajonc (SN PT T) — 2,29,5. 5. Jabłoński (SN PTT) — 2,35,5. 6. Hoinkes(Bielsko.) 7. Kurpiel (Przem yśl). 8. Orlewicz (W isła), 9. Lorek (SN PT T ), 10. Wł. Czech
Na podkreślenie zasługują doskonałe wyniki narciarzy śląskich,
Mistrzostwa bokserskie Śląska w Bi. Hajdukach1 2 0 z e a w ® « l E ® i l € O w m a m s t a r c i ©
Tegoroczne m istrzostw a ś lą sk a w boksie (indywidualne) rozpoczynają się, jak już podaliśm y, w dniu 28 bm. w W ielkich H ajdukach i toomtyniuowame będą następnie 1 m arca w W. Hajdukach, półfinały zaś 15 m arca w Św iętochłowicach, finał 21 m arca w Katowicach,
W ub. poniedziałek W ydział Sportow y SOZB. p rzystąp ił do losowania poszczególnych spotkań, oraz ustalił sposób rozegran ia m istrzostw . 28 bm. w W. Hajdukach o godz. 19-tej w alczyć będą następujące w agi: kogucia, piórkow a, lekka, pólśrednia, średnia (tylko jedna p a ra Bański — Rzeizik), półciężka (3 p a ry : Kolorako — G ronostaj, W iechowski — Wyiatraob, Jaisiulek — K isew titter), ciężka: ( l p a ra : Uoherek — Cebula),
W dniu 1 m arca odbędą się ćw ierćfinały. W alczą następujące wa.gi: musza, kogucia, p iórkow a, lekka, pólśrednia, średnia, (reszta zaw odników i zw ycięzca p a ry Bański — R ze- e ik). półciężka — zw ycięzcy spotkań z dnia 28 lutego, o>rez resz ta zaw odników : ciężka: zw ycięzca spotkania z dnia 28 lutego oraz re szta zaw odników . W alki w w adze papierow ej odbędą się dopiero 15 mairca w Św iętochłowicach.
W pierw szym dniu w alczyć będzie 37 par. w dniu 1 mairca zaś 38. Zgłoszenia do mistrzostw oddali w szyscy zaw odnicy ze ś lą ska. którzy mają coś do pow iedzenia w beksie. Jako atrakcja» zapow iada się s ta r t zaw odników „M akabi“ częstochow skiej i szeregu klubów, których zaw odnicy nie brali udziału w m istrzostw ach Śląska. W edług kolejności wag zgłoszono do m istrzostw następującą ilość zaw odn ików P ap ierow a — 6, m usza — & kogucia — 15, piórkow a 14, lekka — 19,
pólśrednia — 21, średnia — 9, półciężka — 11, ciężka — 9 zaw odników .
W ażenie odbędzie się dla zaw odników w yznaczonych według kolejności spotkań, każdorazow o o godz. 18-tej.
S tartow ać będą: W w adze pap ierow ej:Jonas, Czyż, Górski i P rzew odnik; w muszej: B rosz. Jasiński, Paw lica, Górecki, ■ Eisenbcrg, Jarząbek , W elgnueń; w w adze koguciej: Pro- ske, Krupa, Moczko, Mrozek, Symoszek» Gołąb, Sus, Krafozyk, Pand er a. Pampuch, Bitner, Pyka, Chwat, W ilczek, Pin ta i Liizotrek; w w adze piórkow ej: Rudzki, Korzenłec, Ab-radiaim, Cichy, Engel, K rałczyk II, Gorzela, Górny, P rzyku ta , Klisz, Zyłlenberg, Nawa, Marek, C hliw ner; w w adze lekk iej: Sowa, Pomamta, M atuszczyk, K erner, Białas, Adamiec, Suchan, Kulesa, Ludwikowski, C hytrek, Pyka, Binder, Sobik, P lu ta , Kioda, Makosz, Knicz i B urczyk; w wia<dze półśredniej: Konieczny, Łukaszczek. M azurek, Binek, Buchalik, Kucz er a, Schw arzer, B emete, Brabańsiki, P ander, Ffesizyński, H asterok, Stanosizek, P ietrek , N itrze, Kowol. Szajn, W oźny, Świ.rk, Chwałek, P iecha; w w adze średniej: W ied eman, Gbur stoi. Makosz, Jasiiulek, Kowaczek. Rzęsik, Bański, Kurka, Banach; w w adze półciężkiej: Wecibowski*, Słowik, W ystraoh, Jas mlek. Skałec, Kiese w etter, Rucki, Mikna, Kolonko, L an g e r: w w adze ciężkiej: Kcszmider, Masny. Wraz6dło. Cebula. Uherek, Passek.
Jest możliwem, iż do liczby 99 zaw odników doj'dzi'6 jeszcze kilkunastu bokserów, zgłoszonych w ostatniej chwili. N aj,po w ażniejsza konkurencja przedstaw ia się w w adze półśredniej, gdzie w ałczyć będzie 2*1 zaw odników o mniej w ięcej w yrów nanym poziomie,
M e « b o k s e r s k a
Polska — Ctechoslswacja w ZSfsre
Czeska agencja urzędowa donosi, że mecz bokserski Polska — Czechosłowacja o puhar środkowej Europy odbędzie się nie w Pradze, tylko w Zlinie. W tej sprawie czeski związek bokserski przeprowadził już pertraktacje z miejscowym związkiem okręgowym.
•i
Tradycyjny rajd Barania - RównicaS z i e e f i e t a E s i r o s i i c a z w e g c i ^ t e a
Tennis B erusifa“ (Serito)oiesSzlsinym przcscluinihieni „Ruchu"
Przed kilku dniami podaliśmy, że w dniu 3 marca odbędzie się w Wielkich Hajdukach mecz piłki nożnej pomiędzy berlińską Minerwą a Ruchem. Obecnie prostujemy naszą w iadomość o tyle, że przeciwnikiem Ruchu będzie nie „M inerwa” , a doskonały zespół piłkarski Berlina, „Tennis Borussia” .
Będzie to bardzo poważny przeciwnik dla „Ruchu” , bowiem berlińczycy znajdują się obecnie w bardzo dobiej formie, czego dowodem jest fakt, że toczą się u nich obecnie mistrzostw a Berlina.
Dla zorjentow ania się w poziomie drużynyberlińskiej, podajemy poniżej tabelę rozgrywek po ostatniej niedzieli:
H ertha B. S. C. 19 54:30 28:10Viktoria 89 19 60:35 27:11Berliner S. V, 92 17 55:26 23:11Minerwa 93 17 46:39 20:14Blau-W eiss 17 40:37 19:15Tennis-Borussia 18 33:30 18:18VfB. Pankow 18 38:43 16:20Spandauer S. V. 18 25:32 16:20Polizei S. V. 17 33:48 13:21Union-Obersch. 18 24:45 11:251. F. C. Guben 18 19:62 5:31
Zawody pływackiew Katowicach
W pływalni katowickiej odbędą się dziś o godz. 20 ciekawe zawody pływackie pomiędzy najlepszym klubem pływackim Polski „E. K. S.” Katowice oraz „S. V. Friesen” Zabrze. Drużyna ś ląska Opolskiego posiada w swoim zespole szereg doskonałych talentów .
Warszawscy pływacy w Siemianowicach
Prasa w arszaw ska donosi, że szereg czołowych pływaków stolicy nie weźmie udziału w międzynarodowych zaw odach pływackich w Siemianowicach, organizowanych przez P . K. S. Siemianowice w dniu 3 marca. Jak nas informuje kierownictwo P. K. S., pływ acy w arszaw scy wezm ą jednak udział w zawodach, przyczem P. K. S. opłaca zawodnikom koszty podróży. S tartow ać będą przedewszystldem bracia Szrejbmanowie, dw aj czołowi pływacy polscy, którzy znajdują się obecnie w bardzo dobrej formie. Zrezygnowali jednak z przyjazdu zawodnicy „Delfina”, spow odu słabej formy.
Zawody w Siemianowicach zapow iadają się ciekawie.
Sporl w ZaWslu DgTiroisBIcmNie będzie meczu reprezentacyj. Na dzień
3 m arca br. Podokręg P. N. Zagłębia projektował urządzenie zawodów pomiędzy reprezentacjami klubów polskich śląska Opolskiego, a Zagłębiem w Sosnowcu. W czoraj w sprawie tej sprawozdaw ca nasz rozmawia! z prezesem Pod- okręgu p. Wolskim, który oświadczył, że projektowany mecz nie odbędzie się spowodu braku zezwolenia władz wyższych. A szkoda, bo zarówno piękna pogoda jak clluga przerwa zimowa, zapewniały imprezie tej powodzenie.
15 m arca m istrzostw a A kl. Jak się dowiadujemy, m istrzostw a A kl. w Zagłębiu rozpoczną się z początkiem kwietnia. Przedtem jednak odbędą się m ecze uzupełniające I rundy, których najwięcej ma do rozegrania sosnowiecka Unja. Rozgrywki te rozpoczną się przypuszczalnie 15 marca, oczywiście o ile pogoda dopisze.
Treningi K. K. S. Ruch w Sosnowcu. Kierownictwo K. K. S. Ruch w Sosnowcu komunikuje, że treningi dla w szystkich graczy 1 i II drużyny pod kier. E. Giemzy, gracza Ruchu, W . Hajduki, odbywać się będą w każdy czw artek od godziny 14, na boisku własnem, ul. Teatralna.
najsłabiej natom iast p rzedstaw iają ste wagi: musza, średnia i ciężka.
M istrzostw a przeprow adzone będą przez rozstaw ianie i losowanie w tan sposób, iż do nólifinalów, w każdej w adze musi zakw alifikować się przynajm niej 4 zawodników. Ć w ierćfinały, które mogą już w pierwszym dniu przynieść wielkie niespodzianki, rozpoczną się w W ielkich Hajdukach w dniu 28 bm. o godz. 19-tej.
□ mzm
mm
Mm
K fe DA KGJK A T O W I C S O B I € S K I € G C T € L C f O N 3 4 - 9 P . K . O 3 0 1 ^
Str. 8 „ S I E D E M G R O S Z Y *
Kto zaabonuje „Siedem Groszy“od I go marca b. r. otrzyma
bezpłatniepoczątek naszej niezwykłej powieści p. t.
SIEROTA“Gazetę naszą z a m a w i a ć można u k o l p o r t e r ó w i w e wszystkich urzędach pocztow ych lub wprosi
w administracji.
Śp, Lucia Banachowska, ofiar*» Nałei ^roWci.O jablak — pole śmierci na Babiej Górze ze schroniskiem na pierwszem planie.
Śp. Janina Frysiówna, ofiara białej śmierci.
M ereiorisim Motelowe m Kolach
Z arząd kolei Północnej w e Francji zainstalował w V itry pod P aryżem eksperym entalną odnogę kolejow ą, na k tórej odbyw ają się p róbne jazdy now ych lokom otyw . Do V itry p rzy słali m. in. Anglicy olbrzym ią, najnow szej konstrukcji lokom otyw ę do pociągów b łyskawicznych. Tu poczyniono z nią próby I p rzeprow adzono cały szereg obserw acyj nad funkcjonowaniem m aszyny. O statnią now ością w dziedzinie kontroli m aszyn, jes t w agon-!a- boratorjum . W agon ten, m ierzący 23 m etry długości, posiada salę apara tów kontrolnych, salę roboczą, a te lier w arsztatow e 1 przedział m ieszkalny dla personelu. D ziew ięćdziesiąt kabli elektrycznych łączy w agon-dynam om etr z lokom otyw ą, za pośrednictw em tych kabli zaznaczają się na w ykresach i na m anom etrach w szystkie wahania szybkości, ciśnienia pary , czas, inercja, ciążenie, etc. etc. A paraty , kontrolujące działają ze ścisłością taką. Iż w ykazy dają dokładny obraz działania różnych części składow ych 1 mechanizmu lokom otyw y.
O negdaj na przejeździć kolejowym pod Kazimierzem pociąg najechał na samochód osobow y i rozbił go doszczętnie. 3 osoby odnio sły pow ażne obrażenia.
Notowania giełdy w Warszawiez dnia 26 lutego 1935 J .
Papiery państw ow e:4 poż. inw estyc. zw. 116,50. 5 proc. poż.
konw ersyjna 68,75—69,25—69,00. 6 proc. poż. kolejowa 64,25. 5 proc. poż. dolarowa 79,00 do 79,25. 4 proc. poż. dolarowa 55,25— 56,00. 7 proc. po i. stabilizac. 74,38—74,25. 7 proc.L. Z. Państw . Banku Rolnego 83,25. 8 proc.L. Z. Państw . Banku Rolnego 94,00. 7 proc.L. Z. Banku Gospód. Krajów. 83,25. 8 proc.L. Z. Banku Gospod. Krajów. 94,00. 7 proc.oblig. Banku Gospod. Krajów. 83,25. 8 proc. oblig. Banku Gospod. Krjow. 94,00. 4 i pól proc. L. Z. Ziemskie Kredyt. 54,50—54,75. Tendencja dla pożyczek przeważnie mocniejsza, dla listów niejednolita.
Waluty:Dolar pryw atny 5,26,50. Tendencja nie
jednolita.Dewizy:
Belgja 123,75, 124,06, 123,44. Gdańsk172,90, 173,33, 172,47. Holandja 357,95, 358,85, 357,05. Londyn 25,65, 25,78, 25 ,51 Nowy Jork 5,27,625, 5,30,625, 5,24,625. Nowy Jork kabel 5,27,75, 5,30,75, 5,24,75. Paryż 34,94,50, 35,03, 34,86. Praga 22,10, 22,15, 22,05. Szwaj- carja 171,45, 171,88, 171,02. W iochy 44,80, 44,92, 44,68. Berlin 212,45, 213,45, 211,45.
Sztokholm 132,50, 133,15, 131,85. Kopenhaga 114,75, 115,35, 114,05.
PoznańsKa giełda zbożowai dnia 26 lutego 1923 r.Ceny parytet Poznań.
Zyto cena tranzarccyina tramz. 340 ton 13,50. Reszta notow ań bez «imamy. Usposobienie spokojne
Tramzaikoje na odndennydi w arunkach: ły ta 410 ton, pszenicy 431 ton, mąk! żytniej 73.5 tany, mato pszennej 40 tan, otrąb żytnich 2P0 tan, o trąb pszennych 30 ton, ow sa 15 tom, jęczmienia 72,5 tany, grochu W iktoria 111,3 tony, rzepaku 105 ton, wyki 5,5 tony, peluszki 4,75 tony, łubinu niebieskiego 7 ton, seradeli 30 tan . koniczyny czerwone) 8 U tony, makuchu rzepaków ago 13 toń.
Żądajcie wszędzie chodników
„Falalcum“Cena 50 gr. za 1 m. długości
C śło s ze n iaDANCINGU! Jak tańczyć? w roku 1935. Najpraktyczn iejszy sam ouczek w szystkich nowoczesnych tańców z 137 ilustracjam i i figuram i — najnow sze w ydanie 147 stron druku. W ysyła za nadesłaniem zł. 3 w znaczkach pocztowych lub przekazem pocztow ym . Księgarnia W. Watol, P rzem yśl, sk ry tka pocztow a 68. ________________________ 149
MASZYNY do pisania, w szelkie system y, tanio sprzedam . Katowice, S taw ow a 3. „Remont**.
MEBLE — kupisz najtaniej w firmie »N ajtańsze Źródło Mebli“ — K atowice, tylko ulica Starow iejaka nr. 3. Sypialnie dębowe 300 zt„ kuchnie 110 zł. 151
W ÓZ m ieszkalny zupełnie now y stosow ny dla w łaścicieli karuzeli imp. do sprzedania. Jacek Szatan Radzionków. Ks. Daimroła 33. 197
NOWA dobrze zaprow adzona piekarnia do sprzedania. O ferty „Siedem G roszy“ pod 198.
POSZUKUJĘ sk ładu w raz z m ieszkaniem w pow iecie Lublin!eckim albo T am og orskim. —* O ferty do „Siedmiu G roszy“ pod 199.
KILKA parcel budow lanych w dobrem poło* żemim w M ikołowie tanio sprzedam . Mikołów, ni. Pszczyńska 27 gospodarz.
ZAMIENIĘ Jednopokojowe z kuchnią m ieszkanie w C horzow ie I (Klimzowiec), na takow e w centrum miasta.. O ferty „Siedem G roszy “ Chorzów pod „Klimzowiec“.
SKŁAD kolonialny w centrum miaista Katowic ew entualnie z m ieszkaniem natychm iast sprzedam. D obra egzystencja, ob ró t m iesięczny5.000 zł., czynsz niski. Katowice, teł. 318-28.______________________________________________1115 dł
OKAZJA! 200 proc. zarobku do roku. P lace budow lane w całości 18.000 m1 sprzedam . Cena za m* zł. 0,50. P io trow ice Sl„ u l Zairzyc- k a 25. 1119 d
OKAZJA! Sukna bielskie po cenach fab rycznych. K atow ice, ul. M ickiewicza nr. 12 ł piętro. 1122 d
ROZWODZĘ się z Tom aszem Stanoseikiem iostrzegam moich klientów p rzed płaceniem długów jemu, gdyż jego podpisu niieuwzgilęd- mjam, poniew aż żyjem y w rozdziale m ajątkow ym . P onadto sk ładał on przysięgę w yjaw - nienia. In teresy by ły prow adzone moją gotów ką. M ar ja Stanoszek — Bielszowice.
Przygody bezrobotnego Froncka
Wzięli oba więc tmposza, na furę go windowali — — do zagrody prościuteńko umęczeni zajechali.
Froncek chce do domu wracać, jednak wieśniak mu dziękuje i — na chwilę jeszcze tutaj na podwórku zatrzymuje.
H
Froncek czeka — a tu zdała Wraca teraz Froncek do dom,niesie mu chłopisko biedne niosąc nogę wraz z podkową,nogę końską, co się zowie —* zrobi sobie on „ajsbajne“ —„masz, skorzytaj ty choć z jednej“. *-» łobeżre się raz zdrowo— /
D alszy d ą g nastąpi.
M i E S I E C Z N Y ABONAMENT „7 G R O S Z Y " Z DOSTAWA DO D O M U PRZEZ A G E N T Ó W LUB PRZEZ P O C Z T Ę W KRAJU Z ł . 2 . 3 1 rPRZY ZAM ÓW IENIU W URZCDZIE P O C Z T . ZŁ.241
CENNIK O G Ł O S Z E Ń W „ 7 G R O S Z A C H ' ' 1 POLE O WYMI ARZE 3 5 m m * 6 7 m m . l i .20. OGŁOS ZENI A DROBNE 2 0 GR. ZA SŁOWO.
Drukiem i nakładem Zakładów Graficznych i .W ydawniczych „Polonia" § , A. jy K atowicach, — Redaktor odpowiedzialny.; Stanisław M o g ą j ,