Download - internet niech stanie się ciałem
UNIWERSYTET ARTYSTYCZNY W POZNANIU
WYDZIAŁ KOMUNIKACJI MULTIMEDIALNEJ
Jan Domicz
Internet. Niech stanie się ciałem.Związki między Internetem a rzeczywistością
Licencjacka praca dyplomowanapisana pod kierunkiemdr Justyny Ryczek
Poznań 2012
1
Spis Treści
Wstęp 3
Rozdział I Krótka historia Internetu. Od ARPANETu do Post Internetu 9
Rozdział II Wpływ 4chan'a i Kwejka na rzeczywistość poza Internetem 16
Rozdział III Rola artystów w Internecie 21
Zakończenie 26
Bibliografia 28
Spis ilustracji 29
2
Internet. Niech stanie się ciałem.Związki między Internetem, a rzeczywistością.
Wstęp
Nie wiem czy na pewno zdajemy sobie z tego sprawę, ale Internet nie jest już
nowym medium. Jest miejscem pełnym różnic, zmian i sprzeczności, które nie dają się
ująć w prosty sposób. Z uwagi na szybkość swojego rozwoju ma swoją skomplikowaną
historie. Od czasu pierwszych prób tworzenia połączeń między komputerami w latach
sześćdziesiątych ubiegłego wieku upłynęło niespełna 50 lat. Był to okres, w którym
nastąpił nie tylko niesamowity i wiele znaczący rozwój związany z doskonaleniem
technologii, ale też wizje jakie poszczególni naukowcy, kulturoznawcy i badacze nowych
mediów tworzyli w związku z Internetem, zmieniały się diametralnie. W poniższym
opracowaniu chciałbym, wychodząc od historii i losów tego medium, przedstawić rolę
jaką pełni ono dzisiaj. Fascynacja rozwojem nowych możliwości zawsze była silnym
impulsem dla społeczeństwa. Wiemy o tym z przykładów historii chociażby prasy,
fotografii i kina. Sytuacja Sieci jest w wielu wymiarach do nich zbliżona, jak i o lata
świetlne odległa. Musimy zauważyć, że okres kiedy Internet był przede wszystkim
miejscem dla technologicznych zapaleńców nowych mediów minął bezpowrotnie.
Oczywiście, jest on także i dziś miejscem ich działań, ale oprócz tego Sieć stała się
przestrzenią, w której zdobywamy wiedzę, oglądamy filmy, nawiązujemy kontakty
handlowe, rozmawiamy z przyjaciółmi, składamy rozliczenia podatkowe, oglądamy
mecze piłkarskie, kupujemy narkotyki, czytamy najnowsze wiadomości, kłócimy,
zakochujemy i zastanawiamy się. Innymi słowy staje się on przestrzenią dla coraz
3
Ilustracja 1: Internet Guide, 2011, 4chan.com
większej grupy ludzi niezależnie od wieku, profesji lub wykształcenia. Internet, przez
proces ciągłej profesjonalizacji i fakt, że każdy może znaleźć w nim swoje coraz
dokładniej wydeptane ścieżki jest coraz mocniej związany z otaczającą go
rzeczywistością. Mam silne przeświadczenie, że osoby mające szczególny wpływ na
tworzenie w przeszłości struktur Internetu widziały go jako rodzaj alternatywnego
środowiska, którym na pewno jest do dzisiaj, ale o wiele ważniejszą role odgrywa jego
silne połączenie z rzeczywistością poza ekranem. Trudno sobie dziś wyobrazić prężnie
działającą firmę, partie polityczną lub organizację pozarządową, która nie korzysta z
wielu możliwości jaką oferuje sieć. Powiedzmy to głośno: Internet, niech stanie się
ciałem! Jest on częścią otaczającego nas świata o wiele bardziej niż mogliśmy to
kiedykolwiek wcześniej sobie wyobrazić. Bardzo rzetelnie na ten problem już w latach
dziewięćdziesiątych spoglądał Wolfgang Welsch „nie uważam, że rewalidacja cielesności
i indywidualności ma być prostym kontrprogramem wobec sztucznych rajów
elektronicznych, lecz programem wobec nich komplementarnym”1 - potrzeba
doświadczania rzeczywistości nie wyklucza siły świata wirtualnego. Myślę, że wielu
coraz lepiej zdaje sobie z tego sprawę.
Chciałbym skupić się na miejscu w jakim Internet znajduje się tu i teraz. „Teraz”
w znaczeniu momentu w rozwoju Sieci, rok 2012. „Tu” w znaczeniu miejsca – Polska,
Poznań, szerokość i długość geograficzna: 52.409265, 16.902055. Przypatrzyć się
zagadnieniu z najlepszej perspektywy jaką posiadam, czyli punktu widzenia człowieka,
który urodzony na samym początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku dorastał w
niezwykle ścisłym związku z Internetem. Nie jestem zwolennikiem używania słowa
„pokolenie”, ale na pewno nic tak bardzo nie wpłynęło i nie wpływa na wszystkich moich
rówieśników oraz tych, którzy urodzili się później, jak Sieć. Chętnie podpiszę się pod
słowami Piotra Czerskiego, który w tekście My, dzieci sieci pisze „dorastaliśmy z siecią –
i w sieci. To nas odróżnia, to czyni nieoczywistą z waszej perspektywy, ale istotną
różnicę: my nie «surfujemy», a sieć nie jest dla nas «miejscem» czy «wirtualną
przestrzenią». Sieć nie jest dla nas czymś zewnętrznym wobec rzeczywistości, ale jej
równoprawnym elementem: niewidoczną, ale stale obecną warstwą przenikającą się z
przestrzenią fizyczną. My nie korzystamy z sieci, my w niej i z nią żyjemy” 2. Nie
1) W. Welsch, Sztuczne raje? Rozważania o świecie mediów elektronicznych i o innych światach, w
„Problemy ponowoczesnej pluralizacji kultury”. Wokół koncepcji W. Welscha cz. 2, red. R. Kubicki, Poznań
1998, http://www.kosidlo.eu/forum/CyberKultura/DSWE-Sztuczne-raje.pdf
2) Piotr Czerski My, dzieci sieci, http://pokazywarka.pl/pm1pgl/
4
możemy omawiać problematyki sieci bez odniesienia się do świata materialnego. Z uwagi
na silne połączenie tego co dzieje się w przestrzeni wirtualnej i fizycznej jest to, według
mnie jedyny sposób w jaki możemy spoglądać na Internet.
Drugą stroną, z której chciałbym przedstawić powiązania między rzeczywistością
i światem Internetu, jest rola jaką spełniają w nim twórcy kultury. Ukazać jak zadania,
które przed sobą stawiają, zmieniają się razem z dokonującą ciągłej transformacji Siecią.
Jeśli internet jest dla nich czymś bardzo naturalnym, czego używają bez zastanowienia
nad specyfiką tego medium, to jak odnieść się do stwierdzenia Marshalla McLuhana, że
„medium is the message” - „środek przekazu jest przekazem”? Przecież niezależnie, czy
przypatrzymy się anonimowemu twórcy internetowych memów pączkujących przez
portale takie jak 4chan.org, czy ambitnemu młodemu artyście przywiązanemu do
unormowanego podejścia do praw autorskich i obiegu galeryjnego, są to zawsze postawy,
które z niezwykłym wyczuciem podchodzą do tego w jaki sposób Internet, w którym się
przecież poruszają, wpływa na ogół rzeczywistości. Dość ostro dzielę te dwa rodzaje
twórców kultury. Mimo tego, że nie trzeba nikomu przypominać, że kultura wysoka od
dawna miesza się z kulturą niską, jednak dla porządku i przejrzystości chciałbym opisać
je w dwóch oddzielnych rozdziałach. Głównie z powodu odmiennej świadomości z jaką
prezentowani twórcy i ich grupy (bo jak inaczej określić anonimowych – na ile możemy
się tym pojęciem posługiwać w Sieci, użytkowników np. Kwejka3) wpływają na
rzeczywistość.
Z wielu portali zbierających internetowe memy możemy zrozumieć jak młodzi
ludzie postrzegają otaczający ich świat. Oczywiście wymaga to często przedarcia się
przez setki niezrozumiałych na początku i dość tandetnych żartów. Jednak oprócz
najprostszej formy rozrywki strony takie jak 9gag.com4 lub popularny na polskim gruncie
Kwejk oferują wiele więcej. Są one doskonałym papierkiem lakmusowym społeczeństwa.
Pokazują nie tylko z jakiego programu w telewizji należy się teraz śmiać, ale też na kogo
młodzi ludzie będą głosować w przyszłych wyborach i dlaczego, które decyzje rządu są
uznawane za beznadziejne i przede wszystkim jakie są problemy współczesnego
człowieka: w jaki sposób możemy jednocześnie odczuwać i naśmiewać się z naszej
samotności, rozkojarzenia, ADHD, braku motywacji i umiejętności podejmowania
decyzji. Z punktu widzenia naszego kraju wiadrem zimnej wody stały się protesty
3) www.kwejk.pl
4) www.9gag.com
5
przeciwko podpisaniu przez polski rząd umowy handlowej dotyczącej zwalczania obrotu
towarami podrabianymi ACTA, która miała na celu między innymi regulacje sposobu
działania internetu. To nie telewizja i prasa sprawiły, że na ulice wielu miast wyszły
tysiące protestujących. Właściwie to tradycyjne media całkowicie zbagatelizowały
sprawę, przedstawiały ją w sposób niezwykle płytki i stronniczy. Głównym motorem,
którym napędził tłumy ludzi, na co dzień należących do skrajnie przeciwstawnych opcji
politycznych do wspólnych protestów, były setki obrazów i filmów przedstawiające
problem, które rozeszły się błyskawicznie dzięki użytkownikom portali
społecznościowych. Jeśli spojrzymy na to wydarzenie z szerszej perspektywy
zauważymy, że nie chodziło w nich tylko o problem praw autorskich, ale też o to, że
społeczeństwo może z podobnym lub nawet większym natężeniem walczyć o wygląd
Internetu, niż kiedyś walczyło o wygląd ulic. Te kwestie są sobie niezwykle bliskie.
Możemy się zastanowić, czy sposób w jaki twórcy internetowych memów wpływają na
rzeczywistość poza siecią przypomina anarchistyczną wizje cyberświata, „pirackie
utopie” i Tymczasowe Strefy Autonomiczne Hakim Bey'a, czy raczej opierają się one na
centralizacji i globalnych korporacjach takich jak Facebook lub Tweeter5.
W podobnym kierunku przebiega transformacja roli twórców związanych z
„kulturą wysoką”. Pojęcia takie jak „Net Artyści” i „Artyści Internetu” są obecnie bardzo
przestarzałe i mają głównie historyczny charakter. Odnosiły się one, w najprostszym
rozumieniu, do artystów, których prace mogliśmy znaleźć w Internecie. Podstawowa
definicja Sztuki Internetu ukuta przez Steve'a Dietz'a to „projekty artystyczne, dla których
sieć jest zarówno wystarczającym jak i koniecznym warunkiem do zaistnienia"6. Lecz co
z artystami, których dzieła znajdujemy w sieci niejako przez przypadek, a sieć jest tylko
rodzajem oczywistej drogi jaką należy wykorzystać. Dziś trudno wyobrazić sobie
znanego artystę, którego dzieł nie potrafilibyśmy znaleźć w sieci. Oczywiście nie muszą
to być reprodukcje wykonane przez samego artystę, chodzi mi raczej o opisy, zdjęcia i
filmy dokumentujące daną wystawę zrobione przez muzealną widownie. W swoim
manifeście Introduction to net.art (1994-1999)7 pionierzy sztuki w sieci Alexei Shulgin i
Natalie Bookchin opisują ten kierunek jako niezależny od „instytucjonalnej biurokracji” -
5) Zob. Europejska mapa planowanych protestów przeciw ACTA – luty 2012. Protesty miały miejsce w
następujących krajach: Polska, Niemcy, Francja, Bułgaria, Czechy, Słowacja, Słowenia, Austria, Anglia,
Hiszpania, Portugalia, Chorwacja, Litwa http://www.mediarp.pl/acta/mapa-protestow ]
6) S. Dietz, Beyond . Interface, http://www.walkerart.org/gallery9/beyondinterface/bi_frdietz.html
7) N. Bookchin, A. Shulgin, Introduction to net.art (1994-1999), http://www.easylife.org/netart/
6
na co spoglądamy dziś z uśmiechem i przymrużeniem oka. Mniej więcej tak ;) Wiemy, że
wiele cennych z historycznego punktu widzenia prac net.artystów znajduje się dziś pod
opieką dużych centrów sztuki i muzeów na całym świecie. Niejako wpadły w ten sam
obieg, od którego próbowały uciec. Nietrudno tu wychwycić analogie do twórców
pierwszej Awangardy, którzy krzyczeli „spalić muzea”, a dziś ich dzieła znajdują się w
kolekcjach największych i najszacowniejszych z nich. Podobnie sprawy mają się ze
sztuką w Internecie. Trudno określić, czy artyści zyskują w tym wypadku cokolwiek
oprócz archiwizacji własnych dokonań – przecież sami nie dostali za swoje prace
pieniędzy i nie cieszyli się sławą podczas wernisażu, którego nie było. Można wymienić
wiele przykładów prób wpisania się w klasyczny obieg kolekcjonerski prac cyfrowych,
takich jak na przykład „Kontrakt sprzedaży artystycznej strony internetowej / Certyfikat
autentyczności” Rafaëla Rozendaala8 lub system stworzony przez Petre Cortright i Ilie
Ovechkin9, w którym cena ich prac zależy od liczby obejrzeń danego wideo na Youtubie
lub Vimeo. Jednak wszystkie z nich traktowane są, jako prace same w sobie. Dzisiejszy
instytucjonalny świat sztuki w dużej mierze oparty jest na wymianie ekskluzywnych i
materialnych dóbr między galerami i kolekcjonerami. Ten system stracił swoją
wiarygodność pod koniec lat siedemdziesiątych, kiedy instytucje kultury zaczęły
sprzedawać prace pierwszych konceptualistów, które w swoich założeniach nie istniały w
materialnym świecie. Próbowano sprzedawać dokumentacje, które nie były wtedy
najważniejszą reprezentacją efemerycznego działań. Jednak ten stan trwa do teraz.
Sytuacja konceptualistów i ich dzieł istniejących w przestrzeni idei jest bliska statusowi
artystów sieci działających w przestrzeni wirtualnej. Dlatego też artyści internetu zdają
sobie sprawę, że obieg kolekcjonerski jest żartem, jednak kluczowym dla istnienia sztuki
w sposobie rozumienia jej, jaki znamy. Warto odnieść się tu do instruktażowego filmu
Jaakko Pallasvuo How To / Internet10, w którym daje rady jak zostać sławnym
internetowym artystą „Musisz umieć mówić o gifach tak jakbyś mówił o rzeźbach.
Później, w celu dojścia do zysku będziesz musiał zostać rzeźbiarzem. Zwycięscy
dokonają przejścia”. Warto zauważyć, że nie jest to myśl całkowicie świeża w kręgu
artystów związanych z Internetem. W starszym o kilkanaście lat i przytaczanym powyżej
8) R. Rozendaal, Art Website Sales Contract / Certificate of Authenticity,
www.artwebsitesalescontract.co m
9) Zob. Video Catalog, http://www.petracortright.com/videocatalog/]
10) J. Pallasvuo, How To / Internet, https://vimeo.com/32839686
7
manifeście Alexei Shulgin i Natalie Bookchin wyszczególniają w punkcie Krytyczne
Rady i Sztuczki dla Popularnego Współczesnego net.artysty „uczestnicz i bierz udział w
największych festiwalach sztuki mediów, konferencjach i wystawach: Wirtualnie i
Fizycznie”. Wirtualnie i fizycznie widać dziś też artystów wywodzących się z nurtu
zapoczątkowanego przez Shulgina, jednak nigdy tak bardzo nie walczyli oni o obecność
w muzealnych kolekcjach. Osobiście bardzo oczekuję pierwszej wystawy artysty, dla
którego Internet jest częścią rzeczywistości, w Hali Turbin londyńskiego Tate Modern i
nie jestem osamotniony w tym oczekiwaniu.
8
Rozdział I
Krótka historia Internetu. Od ARPANETu do Post Internetu
Początków istnienia Internetu możemy doszukiwać się w powstaniu pierwszych
połączeń między komputerami, które finansowane były przez Departament Obrony USA.
W 1967 roku zorganizowano pierwszą amerykańską konferencję poświęconą rozległym
sieciom zdecentralizowanym. Dla bezpieczeństwa kraju będącego w stanie zimnej wojny
z ZSRR szczególne znaczenie miało utrzymanie stabilności komunikacji w Ameryce.
Brak centralnego obiektu, który mógł stać się celem ataku i ulec zniszczeniu był główną
zaletą takiego rozwiązania. Dane miały być rozsyłane w sposób przypominający działanie
tradycyjnej poczty, kiedy listonosz chodzi od drzwi do drzwi i sprawdza czy podany adres
zgadza się z tym na drzwiach mieszkania. Amerykanie byli przerażeni możliwościami
naukowców z ZSRR, a znaczącym impulsem było wystrzelenie przez nich pierwszego
sztucznego satelitę Ziemi – Sputnika. Amerykański rząd zawierzył modelowi
zaprezentowanemu przez Alexa McKenziego z Uniwersytetu Stanforda. Gregory Gromov
w "Roads and Crossroads of Internet History" opisuje pierwsze połączenie pomiędzy
Stanford Research Institute a Uniwersytetem Kalifornijskim w Los Angeles
następującymi słowami:
„Plan był bez precedensu: Kleinrock, pionierski profesor informatyki na Uniwersytecie
Kalifornijskim i jego niewielka grupa studentów miała zalogować się na komputerze
Instytutu w Stanford i spróbować wysłać tam jakieś dane. Mieli zacząć wpisywać słowo
«login» i sprawdzać, czy litery pojawiają się na oddalonym monitorze.
«Mamy skonfigurowane połączenie telefoniczne między nami a ludźmi w SRI ...»
Kleinrock powiedział w wywiadzie: «Wpisaliśmy L i zapytaliśmy przez telefon, czy
widzisz L?»
«Tak, widzimy L», przyszła odpowiedź.
«wpisaliśmy O, i zapytaliśmy: Czy widzisz O?»
«Tak, widzimy O»
«Następnie wpisaliśmy G, a system się wysypał.»
Jednak rewolucja rozpoczęła się.”11
11) G. Gromov, Roads and Crossroads of the Internet History, http://www.netvalley.com/cgi-
9
Dziś trudno nie skojarzyć tego z faktem, że widocznie komputer chciał, aby
pierwszym słowem przesłanym w rodzącej się sieci był skrót LOL. Akronim od
angielskiego wyrażenie „Lots Of Laugh” - „dużo śmiechu” popularnego dziś w
internetowym slangu (nazywanym przez niektórych LolSpeak'iem).12
Rozwój projektu ARPANET był z oczywistych powodów finansowany przez
Amerykański Departament Obrony, jednak z czasem coraz bardziej stawał się domeną,
która ewoluowała w ośrodkach akademickich i naukowych. Konieczne było powstawanie
nowych aplikacji, które ułatwią posługiwanie się siecią. Takimi protokołami, które miały
unifikować sposób jej działania były TCP i IP czyli Protokół Kontroli Transmisji i
Protokół Internetowy. Prace Jona Pastela w latach osiemdziesiątych doprowadziły do
ujednolicenia się sposobów działania internetu i powstania Systemu Nazw Domen. DNS
(skrót od Domain Name System) to cytując Wikipedie „złożony system komputerowy
oraz prawny. Zapewnia z jednej strony rejestrację nazw domen internetowych i ich
powiązanie z numerami IP. Z drugiej strony realizuje bieżącą obsługę komputerów
odnajdujących adresy IP odpowiadające poszczególnym nazwom”13. Mniej więcej w tym
okresie zaczęto używać nazwy Internet. W Europejskim Centrum Badań Jądrowcy CERN
powstał projekt dokumentów hipertekstowych World Wide Web (WWW) do teraz
będących podstawą funkcjonowania każdej strony internetowej. W 1989 porzucono
projekt ARPANET, a placówki badawcze stały się niezależnymi kreatorami Sieci. Rozwój
ten miał charakter naukowy, choć wielu upatrywało już wtedy w Internecie nowe
perspektywy związane z działalnością komercyjną. Do roku 1991 blokował go zakaz
wydany przez Amerykańską agencję rządową National Science Foundation. Według
Manuela Castells'a decydującym momentem, który wyznaczył datę narodzin Internetu dla
zwykłych ludzi było udostępnienie przeglądarki Netscape w 1995 roku14.
W tym okresie Internet był przede wszystkim miejscem działania
wyspecjalizowanych naukowców, którzy cieszyli się rozwojem środowiska prawie
niezależnego na zewnętrzne wpływy. Sieć była ucieczką. Sposobem na oderwanie się od
rzeczywistości. Jednocześnie była miejscem w którym naprawdę dużo można było
bin/intval/net_history.pl?chapter=1
12) Lolspeak to połączenie z premedytacją użytej błędnej gramatyki i internetowego slangu. Polecam
krótką definicje zamieszczoną na portalu Cheezburger.com,
http://feedback.cheezburger.com/knowledgebase/articles/22383-what-is-lolspeak-
13) Wikipedia, Domain Name System, http://pl.wikipedia.org/wiki/Domain_Name_System
14) M. Castells, Galaktyka Internetu, przeł. T. Hornowski, Dom Wydawniczy Rebis, 2003
10
zmienić, dokonać i ulepszyć. Z dzisiejszej perspektywy widzę zmęczonego pracą w
biurze człowieka, który wraca do domu, włącza komputer i traktuje go jak coś
oderwanego od wszystkiego co wymęczyło go przez cały dzień pracy. Według mnie są to
główne motywy, które na początku przyciągały coraz to szersze rzesze zapaleńców.
W tym też okresie na scenę działań w internecie, który głównie w
angielskojęzycznych opracowaniach nazywany jest Web1.0, wchodzą artyści. Chodzi mi
tu o grupę, którą w książce Net Art Ewa Wójtowicz nazywa net.artystami15. Pojęcie
„Net.art” pisane z kropką środku odnosi się do pierwszych artystów działających w sieci.
Nazwa ta przypomina swoją budową zapis pliku komputerowego gdzie pierwsza część to
nazwa, a za kropką zapisywane jest jej rozszerzenie dzięki, któremu komputer wie jakiej
aplikacji użyć, aby dany plik otworzyć. Vuk Ćosić powiedział, że nazwę tą znalazł w
anonimowym mailu, który dostał i rozpowszechnił ją. Odnosi się przez to, też do
charakterystycznej dla lat dziewięćdziesiątych stylistyki błędu, kiedy grupy takie jak na
przykład Jodi (Joan Heemskerk i Dirk Paesmans) eksplorowały możliwości
wykorzystania błędów w kodzie stron internetowych. Ich najbardziej znana praca 404 -
File not Found16 to przede wszystkim zabawa z możliwościami nowego medium jakim
dla artystów był internet. Warto podkreślić, że najbardziej rozpoznawalni twórcy
wczesnej sztuki sieci tacy jak Vuk Ćosić, Jodi, Alexei Shulgin, Heath Bunting i Olia
Lialina odnosili się do podstawowych możliwości jakie dawała sieć. Były one głównie
związane z cechami technicznymi jakie określały jej działanie. Można w tym miejscu
wyszczególnić fascynację hipertekstem – możliwością tworznenia nielinearnych historii,
które odbiorca może kreować na bieżąco obcując z pracą i cyfrową obecnością lub
niematerialnością dzieła oraz wszystkim tym na co ona pozwala. Działania twórców
początków sztuki w Internecie są rozwinięciem na płaszczyźnie świata cyfrowego
sposobów myślenia artystów z kręgów Dada, Fluxusu, Mailartu i przede wszystkim
Konceptualizmu. „Sztukę konceptualną można” jak pisze Wójtowicz „uznać za podstawę
porównawczą dla sztuki nowych mediów, z zwłaszcza dla sztuki Internetu”17 szczególnie
z uwagi na programową niematerialność. W wypadku porównania do Dada i Fluxusu
podobieństwo upatrujemy także w grupowych działaniach, podważaniu zasad działania
instytucji kultury oraz charakterze eksploracji oraz zabawy nowymi możliwościami
związanymi z medium. To co łączyło artystów sieci z poprzednikami to przede wszystkim
15) E. Wójtowicz, Net art, Wyd. Rabid, Kraków 2008
16) Jodi, 404 - File not Found, http://404.jodi.org/
17) E. Wójtowicz, op. cit., s. 141
11
język, sposób w jaki odcinali się od klasycznego pojmowania dystrybucji sztuki i
dematerializacji dzieła. Wielu artystów Fluxusu na początku istnienia tego nurtu nie była
uznawana przez świat sztuki. Dopiero z czasem zrozumiano, że sposób myślenia artystów
wymienionych nurtów był osadzony w historii sztuki. Podobnie rzecz miała się z
artystami Internetu – zostali przedstawieni przez teoretyków sztuki w kontekście tradycji
artystycznej po początkowej fazie szybkiego rozwoju. W tekście From Browser to
Gallery (and Back): The Commodification of Net Art 1990-201118 Jennifer Chan opisuje
powiązania wczesnych twórców internetu z muzeami i innymi instytucjami sztuki jako
zmienne, lekkomyślne, płoche. „Historycy sztuki mediów i kuratorzy scharakteryzowali
net art jako anty -instytucjonalny ponieważ jego najwcześniejsi przedstawiciele
zdecydowali, że internet spełni rolę bezpłatnej platformy sztuki poza ustaleniami
galerii”19 jednak nie jest to sposób pojmowania nurtu jakim był net.artu całkowicie
zgodnie z prawdą. W manifeście Alexeia Shulgina i Natalie Bookchin z 1999 roku, który
przywoływałem we wstępie, nie tylko określają oni swój sposób działania jako „0%
kompromisu” wobec instytucji, teoretyków i ideologów sztuki. Pod koniec lat
dziewięćdziesiątych wraz z szybkim wzrostem popularności medium jakim była Sieć,
artyści zauważają, że powiązania między tym co dzieje się w internecie i poza nim są o
wiele mocniejsze. Kończy się etap, który był głównie okresem badania możliwości
nowego medium w kontekście działalności artystycznej i nie tylko. Łączy się to ze
sposobem widzenia przestrzeni wirtualnej przez ogól jej użytkowników. Sieć przestaje
być postrzegana, jako coś oderwanego od rzeczywistości.
Dzieje się tak głównie z powodu zwiększonej dostępności. Środowisko
komputerów było bardziej przystępne dla ludzi z nich korzystających. Środek ciężkości
przesuwał się z zafascynowanych nową technologią naukowców i nerdów20,
zasiedziałych przed ekranami komputera na ogół społeczeństwa kolejnych obszarów
naszego globu. Coraz więcej osób zaczynała używać sieci jako miejsca wymiany
informacji. Powstawały pierwsze rozsiane prywatne strony, blogi i fora, zarówno
tematyczne, jak i te łączące osoby o bardzo różnych zainteresowaniach. Ważną role miała
w tym procesie wiara w zawartość tworzoną przez użytkowników. Wraz z rosnącą
18) J. Chan From Browser to Gallery (and Back): The Commodification of Net Art 1990-2011,
http://pooool.info/from-browser-to-gallery-and-back-the-commodification-of-net-art-1990-2011/
19) Ibidem
20) pejoratywne określenie osób pasjonujących się informatyką, grami komputerowymi, często także
fantastyką i anime, spędzających długie godziny przed komputerem.
12
popularnością medium szły firmy, które widziały internet jako miejsce swojego rozwoju.
Nie chodzi mi w tym momencie o tych, którzy widzieli sieć jako świetną przestrzeń
reklamy dla swoich biznesów prowadzonych w rzeczywistym świeci, ale raczej tych,
którzy tworzyli nowe usługi, aplikacje - rozwijali software tak, aby był on bardziej
dostępny dla ludzi nie zajmujących się na co dzień nowymi mediami. Bardzo ograniczona
przepustowością internetowego łącza i możliwościami komputerów (przez to też piękna)
stylistyka portali takich jak Geocities21 była niezrozumiała dla nowych użytkowników
sieci. W tym momencie nikt nie pamiętał już, że Internet powstał jako rozwinięcie
projektu Amerykańskiego Departamentu Obrony ARPANET, presja zimnej wojny
odpłynęła w niepamięć, sieć była otwarta na rozwój komercyjny. Trzeba było się skupić
na tym co jest „tu i teraz”. Potrzebne były nowe podejście do użytkownika – większa
klarowność, prostota użytkowania, profesjonalizm, zaokrąglone czcionki, gradienty,
pastelowe barwy.
Web 2.0 to kolejna odsłona Internetu. Nie w znaczeniu zmiany oprogramowania,
choć sugeruje to nawiązanie do programistycznej nomenklatury. Przecież do dziś
używamy na stronach formy hipertekstu opartego na rozwiązaniach technologicznych z
XX wieku. Komputery ciągle używają kodu zero-jedynkowego. Pozornie nic się nie
zmieniło. A jednak. Web 2.0 to pojęcie spopularyzowane przez firmy O'Reilly Media i
Media Live International w 2004 roku. W myśl tez postawionych przez Tima O'Reilly'a w
artykule What Is Web 2.022 internet w fazie swojego rozwoju od 2001 roku (początek XXI
wieku) miał istnieć w chmurze pojęć takich jak: partycypacja, użyteczność, ekonomia,
projekt, standaryzacja, łatwość mieszania, konwergencja. Twórcy portali internetowych
zrozumieli, że nie muszą już sami tworzyć ich zawartości, muszą dać przede wszystkim
możliwość rozwoju użytkownikom na klarownych zasadach w określonej i edytowalnej
przestrzeni. User-generated content to angielskie pojęcie spopularyzowane wraz z
hasłami: Web 2.0, Open Culture, wolne oprogramowanie, prosumpcja. Platformy, które w
znaczący sposób wpłynęły na zwrot w stronę zawartości kreowanej przez często
anonimowych twórców i amatorów to systemy blogowe jak np. Blogger i Wordpress,
rozwój strony typu wiki, jak największa internetowa encyklopedia Wikipedia; Reddit i
Digg, czyli platformy wykorzystujące kanały internetowe RSS które pozwalały kreować i
wybierać użytkownikom pojawiające się informacje, portale zbierające wybrane przez
21) portal zbierający grafiki z nieistniejących już stron Geocities - Interenet Archeology założony przez
Ryder'a Ripps'a http://internetarchaeology.org
22) T. O'Reilly What Is Web 2.0 http://oreilly.com/web2/archive/what-is-web-20.html
13
użytkowników linki – zakładki jak del.icio.us, wreszcie serwisy pozwalające na dzielenie
się plikami graficznymi, zdjęciami, filmami i wideo Youtube, Flickr, Picasa. Równolegle
z rozwojem wewnątrz sieci powstają kolejne urządzenia, które pozwalają na połączenie z
World Wide Web jak iPhone, smartphony i dotykowe tablety.
Popularyzatorzy i zwolennicy Sieci 2.0 stali się obiektem szerokiej krytyki. Paul
Boutin w Web 2.0 - The new Internet "boom" doesn't live up to its name23 pisze wprost, że
nowa nazwa dla sieci była potrzebna przedsiębiorcom, którzy spóźnili się z rozwojem
sieci w jej odsłonie z lat dziewięćdziesiątych, była zaledwie chwytem marketingowym. Z
drugiej strony przyciągnęła jednak nowych użytkowników, którzy nie pamiętali sieci z
okresu jej nagłego i często chaotycznego rozwoju. Wielu twórców utopijnych systemów,
którzy pokładali wiele nadziei w rozwoju Internetu jako niepodległego systemu łączącego
ludzi zrozumiała, że jest to niemożliwe, a na pewno nie na globalną skale. Jaron Lanier
nazywany ojcem technologii rzeczywistości wirtualnej lat osiemdziesiątych i
dziewięćdziesiątych w książce You Are Not A Gadget podkreśla, że ufność w kolektywną
innowacyjność Web 2.0 nie jest prawdą24. Przecież jedyne co mogą zyskać zbiorowi
twórcy w sieci to poklask i sławę. Wszelkie inne przejawy zysku, a przede wszystkim
pieniądze otrzymują wielcy potentaci tacy jak Apple, Google i Microsoft, którzy w
niewielkich grupach pracują nad swoim rozwojem nie tweetując jednocześnie o każdym
kroku jaki zamierzają poczynić. Jednak czy jest to coś czym przejmują się codzienni
użytkownicy sieci. Myślę, że coraz bardziej zdajemy sobie sprawę - są to oczywiste fakty,
które znamy głównie z otaczającego nas świata dookoła komputera, bardziej niż z
Internetu. Przecież te sfery są niezwykle mocno ze sobą powiązane. Potrzebne są nam
wytarte ścieżki, klarowność, profesjonalna estetyka. Chcemy wiedzieć, że po sieci
podobnie, jak w życiu poza nią poruszamy się drogami znanymi przez innych.
Każda poprzednia generacja starał się zawłaszczyć sieć dla własnych celów. Miała
być ich środowiskiem, które tylko określona grupa potrafi zrozumieć, a cała reszta patrzy
na nie w mniej lub bardziej przekręcony sposób lub nie ogarnia całości spektrum
internetowego łącza. Teraz wiemy, że jest to złudne myślenie, nie da się opisać i
zrozumieć Internetu w całości. Jest zdecydowanie zbyt złożony i różnorodny. Dziś
internet jest tak samo domeną technologicznych freaków, którzy pamiętają pierwsze
platformy blogowe z końca XX wieku i jak całej masy dzieciaków urodzonych w XXI
23) P. Boutin Web 2.0 - The new Internet "boom" doesn't live up to its name, „Slate Magazin” 2006,
http://www.slate.com/articles/technology/webhead/2006/03/web_20.html
24) J. Lanier, You Are Not A Gadget, wyd. Alfred A. Knopf., Nowy Jork 2011
14
wieku, które szukają zabawy, więzi społecznych i tworzą swoje ideały.
Gene McHugh na swoim blogu Post Internet25 opisuje w bardzo trzeźwy sposób
nie tylko to pojęcie, ale też sposób w jaki widzi Internet w ogóle „So, what changed?
What about what we mean when we say «Internet» changed so drastically that we can
speak of «post Internet» with a straight face? On some general level, the rise of social
networking and the professionalization of web design reduced the technical nature of
network computing, shifting the Internet from a specialized world for nerds and the
technologically-minded, to a mainstream world for nerds, the technologically-minded and
grandmas and sports fans and business people and painters and everyone else. Here
comes everybody”26. Jeśli spojrzymy na Internet z odległego miejsca możemy zauważyć,
że jego historia rozpoczęła się od projektu dowodzących Departamentem Obrony USA to
dziś jest też przestrzenią, w której wynudzeni amerykańscy żołnierze dzielą się ze
światem swoimi zabawnymi skeczami nagranymi podczas misji w Afganistanie.
25) G. McHugh, Post Internet, http://122909a.com/
26) Co się więc zmieniło? Co mamy na myśli, kiedy mówimy „Internet”, zmieniło się tak drastycznie w
nim, że możemy poważnie mówić o „Post Internecie”? W pewnym ogólnym ujęciu, powstanie sieci
społecznościowych i profesjonalizacji projektowania stron zmniejszyło techniczną naturę połączeń między
komputerami, przesuwając Sieć z specjalistycznego świata dla nerdów i technologicznych zapaleńców, w
stronę mainstream'owego świata dla nerdów, technologicznych zapaleńców i babć i miłośników sportu i
ludzi biznesu i malarzy i wszystkich innych. Tu przychodzą wszyscy. (tłumaczenie JD)
15
Rozdział II
Wpływ 4chan'a i Kwejka na rzeczywistość poza Internetem
Sieć jest pełna dziwnych obrazków, filmów, haseł i wszelkiego rodzaju informacji
lub danych. Często bardzo dziwnych. Może się nam wydawać, że są one gdzieś upchane
pod masą stonowanej, normalnej zawartości, którą łatwo możemy zrozumieć i ułożyć na
odpowiedniej półce. Są tak dokładnie schowane, że prawie niemożliwym byłoby trafienie
na nie przez przypadek. Jest jednak zupełnie inaczej. Przecież, często przeglądając bardzo
poważną stronę zakorzenioną poza internetem jak np. serwis informacyjny
www.thetimes.co.uk wpadamy przez jakiś poboczny artykuł, reklamę lub komentarz
użytkownika w zakamarek internetu, w którym na pewno nie chcieliśmy się na początku
znaleźć. Jakiś czas później ta sytuacji się powtarza i jeden z naszych znajomych na
Facebooku, którego bardzo dobrze znamy i szanujemy, poleca wszystkim na swoim
profilu dokładnie ten sam link. Jak to się dzieje, że niektóre śmieciowe dane wracają do
nas. Przecież w materialnym świecie wyrzucony przez nas stary komputer nie wróci do
nas tak szybko. Odbędzie zapewne daleką drogę do jednego z krajów trzeciego świata,
gdzie zostanie przetopiony w warunkach, które na pewno nie moglibyśmy nazwać
przyjaznymi środowisku naturalnemu. Wiemy, że kiedyś to będzie miało wpływ na
wygląd naszych ulic, ale to odległa perspektywa. W fizycznej rzeczywistości takie
sytuacje mogą mieć miejsce, lecz po prostu zapominamy co wyrzucamy i z czasem
przestajemy się tym przejmować. To bardzo oczywiste skoro tego nie widzimy. Jednak w
sieci te rzeczy „wracają” dużo szybciej i przede wszystkim mają prawie natychmiastowy
oddźwięk.
W książce „Samoluby gen” brytyjski publicysta i naukowiec Richard Dawkins
przedstawił pojęcie „memu”27. Jako ewolucjonista odniósł się do doboru naturalnego,
którego podstawową jednostką nie jest populacja, gatunek, czy pojedynczy osobnik tylko
gen. Analogicznie do genu w ewolucji biologicznej, mem jest podstawową jednostką
ewolucji kulturalnej. Jednak, jaki ma to związek z siecią? Ogromny. W książce „Maszyna
memowa” Susan Blackmore wyjaśnia to na podstawie prostej anegdoty: "jeśli wasze
irytujące nucenie przy pracy zaraża resztę biura obiema zwrotkami Jeruzalem Blake’a,
27) R. Dawkins, Samolubny Gen, przeł. M. Skoneczny, Prószyński i S-ka 2007
16
memem jest cała ta natchniona pieśń. Jeśli zarażacie ich samym tylko «Da da da dum»,
memem są te właśnie stare dobre nuty”28. W wypadku Internetu taka sytuacja jest bardzo
częsta. Szczególnie w dobie portali społecznościowych, przez które podpatrujemy
naszych znajomych i przekazujemy kolejnym osobom informacje, które wywarły na nas
szczególne wrażenie. Internetowy mem to idea rozprzestrzeniająca się w obrębie sieci.
Może przybrać on formę linku, strony, obrazka, animacji, wideo, przekręconego słowa,
zdania, które powielane są przez sieci społecznościowe, blogi, fora, komunikatory, maile i
popularne portale. W ten sposób informacja, którą zauważyliśmy w jednym miejscu może
bardzo szybko pojawić się zupełnie gdzie indziej. Charakterystyczny w tym modelu
dystrybucji jest fakt, że decyzje, aby przekazać dalej dany na przykład obrazek
podejmujemy niezwykle szybko. Ma to silny związek z tym w jakiś sposób oceniamy
zawartość sieci. Czas między zobaczeniem zdjęcia na Facebooku, a kliknięciem
przycisku „lubię” jest właściwie niezauważalny. Internet ze wszystkimi swoimi
narzędziami, aplikacjami, skrótem kopiuj/wklej jest idealną przestrzenią dla
rozprzestrzeniania się memów.
Skąd się biorą memy w internecie? Tworzymy je my, czyli użytkownicy. W celu
dokładniejszego zrozumienie tego stwierdzenia możemy wyznaczyć stronę, która
działając od 2003 roku miała szczególny wpływ na zawartość i język internetu. Chodzi
mi oczywiście o 4chan'a29. Jest to klasyczny imageboard - forum nastawione przede
wszystkim na wymianę obrazów. Powstał jako portal przeznaczony dla miłośników anime
i mangi, jednak rozrósł się do niespotykanych wcześniej rozmiarów. Nie jest to
profesjonalnie wykonana strona, nie zaczęła się od przemyślanego start-up'u, jej layout
jest bardzo surowy. Często określany jest jako największy śmietnik sieci, a jego
użytkowników widzimy jako zasiedziałych przed komputerami nerdó. 4Chan podzielony
jest na kilka części. Każda z nich związana jest z jakimś tematem. Na przykład dział /vp/
jest miejscem rozmów na temat Pokemonów lub /o/ poświęcona jest samochodom i
motoryzacji. Jednak najbardziej znany z nich jest dział oznaczony, jako /b/. Magazyn
informacyjny „Gawker” w artykule What The Hell Are 4chan, ED, Something Awful,
And /b/? określił go słowami „czytanie /b/ rozpuści ci mózg”30. Możemy tam znaleźć
wszystko to co dziwne, okrutne i odrażające. Jak jednak doszło do tego, że z pełną
28) S. Blackmore, Maszyna memowa, przeł. N. Radomski, wyd. Rebis 2002
29) 4chan, http://www.4chan.org/
30) N. Douglas, What The Hell Are 4chan, ED, Something Awful, And /b/?, „Gawker” 2008,
http://gawker.com/346385/what-the-hell-are-4chan-ed-something-awful-and-b
17
powagą odnosimy się teraz do pokracznej strony stworzonej przez anonimowego na
początku nastolatka znanego tylko jako moot? Myślę, że pierwszym takim momentem był
atak hakerów związanych z 4chan'em, którzy ośmieszyli przywoływany już przeze mnie
magazyn „The Times”. Ich atak z 2007 roku sprawił, że pierwsze miejsce w rankingu 100
najbardziej wpływowych osób świata zajął twórca 4chan'a moot, a resztę zestawienia
ustawili tak, aby pierwsze litery nazwisk układały się w frazę „mARBLE CAKE ALSO
THE GAME” („piaskowa babka też jest grą”). Jednak wpływ 4chana jest też o wiele
mniej oczywisty i widoczny na pierwszy rzut oka. Wiele kreowanych na przestrzeni tego
portalu obrazów jest później wielokrotnie powielana przez innych użytkowników sieci,
którzy często nie są świadomi istnienia 4chan'a. Jednak jeśli zagłębimy się w historie
poszczególnych internetowych memów na przykład na portalu Know Your Meme31, który
archiwizuje i opisuje dzieje wielu z nich, zauważymy w jak wielu przypadkach 4chan był
miejscem powstania lub powodem nagłego wzrost popularności danego obrazka, hasła
lub wideo.
Jak? Trudno mówiąc o sposobie funkcjonowanie 4chan'a nie skojarzyć go z
trollowaniem. Z angielskiego „trolling” pojęcie to odnosi się do nazwy sposobu łowienia
ryb. Próbowano ukuć wiele definicji internetowych trolli. Najlepsza jaką znam, została
przedstawiona przez Stefana Krappitz'a w książce Troll Culture - „trollowanie jest aktem
irytowania ludzi dla własnej rozrywki lub rozrywki wielu”32. To właśnie robią
użytkownicy 4chan'a. Podważają standardy na co pozwala ich anonimowość, aby w
przewrotny i czasem zabawny sposób wpłynąć na rzeczywistość. Odwracają do góry
nogami wiele spraw, których obawialibyśmy się poruszyć stojąc koło naszego rozmówcy.
Trollowanie to proces zazwyczaj bardzo napastliwy, który ma na celu sprowokowanie
kłótni. Jak wspomina Krappitz, niemożliwe jest jednak wymienienie wszystkich
sposobów działania internetowych trolli, ponieważ ciągle rozwijane są nowe33.
Jednak 4chan nie jest jedynym miejscem kreującym i rozprzestrzeniającym
internetowe memy. Jest ich o wiele więcej. W polskojęzycznym internecie szczególne
znaczenie ma portal Kwejk. Powstał on, jako prywatny blog zbierający śmieszne zdaniem
autora obrazy z sieci. Jest dziś pełny słodkich kotków, rasistowskich dowcipów,
komiksów, myśli filozofów, przeróbek polskich seriali, rad dla maturzystów, stereotypów
o życiu studenta, deklaracji o niechęci do matematyki. Jednak to czym wyróżniał się od
31) Know Your Meme http://knowyourmeme.com/
32) S. Krappitz, Troll Culture, wyd. S. Krappitz 2012, http://wwwwwwwww.at/trolls/
33) Ibidem
18
wielu podobnych była możliwość szybkiego umieszczenia jednego z obrazków z Kwejka
na Facebook'owym profilu przez kliknięcie jednego przycisku, czyli tzw. „Facebook
button”. Dzięki tej prostej funkcji i popularności portalu społecznościowego kolejne
osoby z profili swoich znajomych wchodziły na stronę, przeglądały jej zawartość i
przekazywały dalej informacje o jej istnieniu – polecając te grafiki, które najbardziej
przypadły im do gustu. Na początku bez żadnej reklamy. Nie jest to rzadki model rozwoju
w Sieci 2.0. Po pewnym czasie Kwejk stał się najszybciej zyskującą popularność stroną w
polskim internecie. Twórcy portalu dali internautom możliwość wgrywania na serwer
plików graficznych i wideo. Doprowadziło to do sytuacji, kiedy tysiące nowych obrazów
dziennie pojawia się na Kwejku. Z tej masy administratorzy wybierają ich zdaniem
najlepsze. Jest to duża różnica w porównaniu z 4chanem. To nie użytkownicy określają
najciekawszą ich zdaniem zawartość, która ma pojawić się na głównej stronie portalu. Za
cenę większej przejrzystości niewielka grupa wybiera szczególnie warte pokazanie
obrazy z działu „poczekalnia”. Jednak administratorzy w dużej mierze sugerują się
popularnością, jaką wgrywane obrazy zyskały wśród użytkowników (na pliki w
„poczekalni” też można głosować).
Kwejk w Polsce, 9gag w angielskojęzycznej sieci i wiele innych podobnych stron
są zbiorami internetowych memów. Można powiedzieć, że są to głównie portale, które
mają rozbawiać i zapełniać dzień najprostszą rozrywką. Jednak trudno zliczyć ilość
żartów znajdujących się tam, które odnoszą się do osób spędzających godziny przy biurku
i marnujących czas w całkowicie niekonstruktywny sposób. Są przez to niezwykle
autoironiczne, wyśmiewają ludzi spędzających wszystkie wolne chwile przed ekranem
komputera. Jeśli przedrzemy się przez masę bardzo przeciętnego humoru i
stereotypowych prawd o życiu możemy bardzo dużo dowiedzieć się o problemach
współczesnego człowieka: rozkojarzeniu, samotność, brak motywacji, osłabienie siły
woli. Internetowe memy, nie licząc wielu często niejasnych odnośników do popkultury i
zacierających się kodów kulturowych, tworzą niezwykle ciekawy obraz społeczeństwa,
oraz co najważniejsze kreują go. Dzięki swojej przystępności i formie banalnych
komunikatów zaszczepiają wiele myśli w łaknących rozrywki ludziach w silniejszy
sposób niż robiła to wcześniej prasa i telewizja.
W swoim manifeście Stosowane sztuki społeczne polski artysta Artur Żmijewski
pisze o nieudolności sztuki współczesnej w wpływaniu na rzeczywistość polityczną34.
34) A. Żmijewski, Stosowane sztuki społeczne, wyd. Krytyka Polityczna 2007,
http://www.krytykapolityczna.pl/dmdocuments/kp11-manifest.pdf
19
Jednak prawdziwie zaangażowani społecznie twórczy kultury nie rekrutują się dziś w
Akademiach Sztuk Pięknych, siedzą przed komputerami tworząc kolejne lekkie w
przekazie komunikaty, których siła jest niezwykła. We wstępie przywoływałem już
przykład manifestacji przeciwko podpisaniu przez polski rząd międzynarodowej umowy
ACTA. To setki grafik i klipów wideo, które rozprzestrzeniały się w myśl zasad istnienia
internetowych memów sprawiły, że społeczeństwo zainteresowało się tym tematem, a w
rezultacie wstało sprzed komputerów i manifestowało na ulicach wielu miast kraju swoje
niezadowolenia z kierunku w jaki władze chciały pchnąć Internet. Podobnie rzecz się
miała również w przypadku siostrzanej wersji tego dokumentu w USA czyli SOPA (Stop
Online Piracy Act). W obydwu tych przykładach trudno przecenić rolę internetowych
memów. Nakreślamy drogę od świata materialnego do wirtualnego i z powrotem. Portale,
które zwykliśmy nazywać „śmietnikiem Internetu” pokazały, jak duży może być wpływ
jaki wywierają na rzeczywistość. Śledząc strony takie jak Kwejk możemy zrozumieć
dlaczego młodzi ludzie głosują w wyborach na konkretne partie. Idee, które
rozprzestrzeniają się w Sieci mają oczywiście oparcie w historii sprzed jej powstania, lecz
to internet, jako coraz popularniejsze źródło informacji jest przestrzenią, gdzie te myśli
zyskują rozgłos. Można zaryzykować stwierdzenie, że poprzednie pokolenia miały
kawiarnie i salony to dziś ich funkcje coraz częściej przejmuje ze wszystkimi swoimi
wadami i zaletami Sieć.
20
Ilustracja 2: Not Bad, 2011, 9gag.com
Rozdział III
Rola artystów w Internecie
Pierwsi artyści działający w Sieci zostali włączeni przez instytucjonalny i teore-
tyczny obieg sztuki głównie z uwagi na istotność w kontekście historii Internetu oraz osa-
dzenia ich w tradycji sztuki XX wieku. Jednak dziś Internet nie jest już przestrzenią prze-
znaczoną dla wąskiego grona. Jak określił tą zmianę w opisie pojęcia „Post Internet”
Gene McHugh „tu przychodzą wszyscy”. Ma to również wpływ na współczesnych arty-
stów, którzy coraz częściej używają sieci. Podobnie jak ich rówieśnicy nie traktują Inter-
netu, jako odrębnej przestrzeni, jest on raczej naturalnym miejscem wymiany ściśle zwią-
zanym z rzeczywistością materialną. W jednym ze swoich statusów na Facebooku amery-
kański teoretyk i artysta Brad Troemel powiedział, że pamięta czasy kiedy artystyczna
szkoła do której uczęszczał nie była jeszcze „internet art school” co bardzo go dziwi, po-
nieważ teraz wszyscy uczący się tam studenci sztuki korzystają z sieci w swoich realiza-
cjach35. Podobna sytuacja nie jest oczywiście reprezentatywna dla wszystkich tego typu
placówek, choć obecność Internetu coraz częściej przejawia się w działaniach młodych
artystów, nie tylko jako medium, ale głównie jako źródło inspiracji, wiedzy lub miejsce
wymiany.
Coraz częstszą obecność sztuki w sieci możemy zaobserwować nie tylko w dzia-
łalności indywidualnych młodych twórców, lecz także w strategii muzeów, galerii, targów
i centrów sztuki współczesnej. Trudno jest znaleźć przykłady korporacji, partii politycz-
nych lub organizacji pozarządowej, która nie korzysta z udogodnień sieci. Przytłaczająca
większość instytucji posiada własne strony internetowe, blogi i fanpage na Facebooku.
Sytuacja instytucji kultury nie jest w tym aspekcie odosobniona. W 2012 roku otwarto
pierwsze wyłącznie wirtualne targi sztuki VIP Art Fair36, w których biorą udział galerie
prezentujące swoje stoiska także podczas tak uznanych targów sztuki, jak na przykład Art
Basel lub londyńskim Frieze Fair (np. nowojorska galeria Alexander and Bonin). Świato-
wy potentat internetu Google rozwija wspólnie z największymi muzeami na całym świe-
cie swój projekt - Google Art Project37, dzięki któremu możemy na ekranie domowego
35) profil Brada Troemel'a na portalu Facebook, http://www.facebook.com/bradtroemel
36) https://www.vipartfair.com/
37) http://www.googleartproject.com/
21
komputera oglądać dokładnie zdokumentowane kolekcje dzieł sztuki z Pałacu wersalskie-
go, Tate Modern, Muzeum Sztuki Islamskiej w Ad-Dauha i wielu innych. Nowojorskie
Guggenheim w ramach Youtube Play Benniale wystawia wyselekcjonowane na drodze
konkursu wideo z Youtuba i włącza je do swojej kolekcji38.
Jednak powyższe przykłady tak naprawdę niewiele mówią o sieci. Są tylko przeło-
żeniem w wirtualnej przestrzeni tego, co już znamy ze świata materialnego. Szczególnie
w kontrze do ostatniego z przykładów warto przytoczyć pracę Brada Troemela "Facebook
Raid”, w ramach której artysta zachęcił użytkowników Facebooka do wgrywania swoich
prac na fanpage Muzeum Sztuki w Los Angeles39 (LACMA) co doprowadziło do zalania
strony setkami przeróżnych obrazów i zablokowania jej na pewien czas. W ten sposób
młodzi artyści zadali pytanie tradycyjnej instytucji kulturalnej: „czy jesteście na to goto-
wi?”. Troemel należy do pokolenia artystów urodzonych w latach 1980-1990, którzy do-
rastali w latach kiedy istniał już internet. Inni wyróżniający się w sieci artyści należący do
tej grupy to między innymi Ryder Ripps, Artie Vierkant, Ben Vickers, Petra Cortright,
Martin Kohout, Parker Ito, Tabor Robak, Jaakko Pallasvuo, Katja Novitskova i Timur Si-
Qin40. Ich działania przystają jednocześnie do świata wirtualnego i materialnego. Jednak-
że wiele więcej osób widziało ich prace w formie, często sfabrykowanych w programie
3D, dokumentacji niż na rzeczywistej wystawie. Wystawy są raczej miejscem robienie
zdjęć kolejnych obiektów w stylistyce kolażu z Photoshopa niż faktycznym miejscem
prezentacji. Artyści, których wymieniłem powyżej bardzo świadomie posługują się róż-
norodnymi rodzajami danych. Niezależnie czy są to grafiki, tekst, czy obrazy ruchome.
Łączą przeciwstawne stylistyki i nurty. Próbują spojrzeć na zawartość Internetu w ogólny
ciekawy i nowatorski sposób. Co istotne zdają sobie sprawę, że wyłącznie odbiegające od
przeciętności i jednocześnie łatwe do całościowego określenia drogi artystyczne pozwolą
im stać się zauważonymi w przytłaczającym zalewie informacji, jaki mam nieustannie
miejsce w Internecie.
Współcześni artyści przyglądają się sobie bardzo dokładnie przez kanały portali
społecznościowych. Troemel, Vierkant i Vickers opisują tę sytuacje we wspólnym tekście
38) http://www.guggenheim.org/new-york/interact/participate/youtube-play
39) http://www.facebook.com/LACMA
40) strony wymienionych artystów:
http://ryder-ripps.com/ http://artievierkant.com/ http://benvickers.tumblr.com/
http://www.petracortright.com/ http://www.martinkohout.com/ http://www.parkerito.com/
http://www.taborrobak.com/ http://www.jaakkopallasvuo.com/ http://katjanovi.net/ http://timursiqin.com/
22
zainicjowanym przez pierwszego z nich Club Kids: The Social Life of Artists on Facebo-
ok41. Według nich młodzi artyści coraz częściej przypatrują się sobie przez pryzmat nie
tylko realizacji artystycznych, ale głównie profilu na Facebooku. Zdjęcia z wystawy zbio-
rowej ze znacznikami pokazującymi kto jest autorem kolejnych dzieł dopełniają się ze
zdjęciami z szalonej imprezy po wernisażu. Istnienie wielu grupowych inicjatyw, stwo-
rzonych przez artystów dla artystów, takich jak na przykład
JstChillin42, BYOB43 lub Speedshows44, opiera się na podobnym schemacie. Myślę, że tak
było zawsze – twórcy spotykali się i mieli na siebie wzajemny wpływ. Artyści oddziały-
wali na siebie, choć nigdy w tak prostolinijny i zauważalny sposób, jak dzięki portalom
społecznościowym. Bycie artystą w Internecie obraca się głównie wokół relacji społecz-
nych.
Profil na Facebooku spełnia rolę mniej lub bardziej świadomie kreowanego auto-
portretu, który myślę, że ucieszyłby wszystkich XX-wiecznych zwolenników połączenia
sztuki z życiem codziennym. Prezentując prace w sieci, jednocześnie kreujemy własny
wizerunek. Każda podjęta, często bardzo szybko, decyzja ma swój oddźwięk na całość
przekazu. Możemy zestawić ze sobą koncepcję budowanej latami przez dadaistę Kurta
Schwittersa formy architektonicznej we wnętrzu mieszkania – Merzbau, do pracy Rydera
Rippsa zatytułowanej Ryder Ripps Facebook. 201145. Jest to udostępnione dla wszystkich
41) B. Troemel, A. Vierkant, B. Vickers, Club Kids: The Social Life of Artists on Facebook, „DIS Magazi-
ne” 2012, http://dismagazine.com/discussion/29786/club-kids-the-social-life-of-artists-on-facebook/
42) http://jstchillin.org/
43) http://www.byobworldwide.com/
44) http://speedshow.net/
45) R. Ripps, Ryder Ripps Facebook. 2011 http://ryder-ripps.com/ryderripps_facebook/
23
Ilustracja 3: Petra Cortright, MISC DRAWINGS/PAINTINGS, 2011 http://www.petracortright.com
Ilustracja 4: Timur Si-Qin, Axe Effect, 2011 http://timursiqin.com
archiwum ze wszystkimi danymi (zdjęciami, opisami, komentarzami, prywatnymi wiado-
mościami) jakie artysta zgromadził na swoim profilu na Facebooku do grudnia 2011 roku.
Są to dwa dzieła totalne, które ukazują charakter czasów, w jakich powstały. Pierwsze
rozgrywało się w przestrzeni prywatnej pracowni, drugie związane jest z popularnym por-
talem społecznościowym.
Inicjator ulotnych wystaw zbiorowych w kawiarenkach internetowych – Speed-
shows i przede wszystkim artysta znany z łączenia świata wirtualnego z fizycznym Aram
Bartholl na swoim blogu napisał, że prezentowanie prac na 4chanie jest o wiele ciekaw-
sze niż robienie tradycyjnej wystawy w New Museum w Nowym Yorku46. Jest w tym na
pewno dużo racji. Sieć pozwala na zaistnienie wielu działań artystycznych bez ujmowa-
nia ich w nawias wysokich sal galerii. Powstaje pytanie czy artyści są ciągle zaintereso-
wani robieniem wystaw w świecie materialnym. Często dzieła sztuki zyskują dużo przez
umiejscowienie poza dyskursem sztuki współczesnej. Można wyczuć zmęczenie tym na-
wiasem na przykład w manifeście polskich artystów wykorzystujących sieć w swoich
ostatnich działaniach Tymka Borowskiego i Pawła Sysiaka How Art Works47 oraz wypo-
wiedziach zamieszczanych na ich blogach48. Mówią oni, że artyści nie powinni zapomi-
nać o tym, że kultura to nie tylko to czym się zajmują. Myślę, że w przestrzeni Internetu
tego typu stwierdzenia są oczywistością. Nic nie przeszkadza nam mieć w jednej karcie
przeglądarki internetowej otwartej strony młodego ambitnego artysty, a w drugiej forum
miłośników anime. Internet w całej swojej złożoności musi być miejscem dla enigma-
tycznych i niedopowiedzianych dzieł sztuki, jak i w pełni klarownych lub dosadnych ko-
munikatów większości internetowych memów z Kwejka i 9gag'a. Tak samo jak jest miej-
scem dla osób w każdym wieku, o rożnych zainteresowaniach, poglądach i pasjach.
Wymienieni przeze mnie artyści są bardzo młodzi. Wiele w ich twórczości może
się jeszcze zmienić tak, że za kilka lat będziemy na ich dokonania spoglądać z zupełnie
innej perspektywy. Warto jednak podkreślić, że zdają sobie sprawę, że system sztuki jaki
znamy, czyli sieć galerii, centrów, muzeów i targów nie zniknie. Świat sztuki, jaki znamy
w jego dzisiejszej formie opiera się na pieniądzu i wartości ekonomicznej, która wyzna-
czana jest przez sieć instytucji kultury przez promowanie poszczególnych postaw arty-
stycznych (organizację wystaw, promocje, zapewnienie rozgłosu). Dzisiejsi artyści sieci
46) A. Barthol, Aram Barthol - Blog, 2011 http://datenform.de/blog/
47) T. Borowski, P. Sysiak, How Art Works, 2012, http://billygallery.com/howartworks/
48) http://tymekborowski.blogspot.com/ , http://pawelsysiak.blogspot.com/
24
dobrze zdają sobie z tego sprawę. Mimo wielu prób znalezienie sposobu na dystrybucję w
Internecie, która dawałaby artystom zysk w świecie rzeczywistym, pieniądze ciągle leżą
w tradycyjnym i materialnym świecie sztuki. Jest to jeden z powodów dla których może-
my oglądać prace internetowych artystów na tradycyjnych prezentacjach w galeriach.
Zdają sobie sprawę, że jest to konieczność. Jednak za każdym razem jest to gra, podobnie
jak z wyrenderowanymi w komputerze rzeźbami, które umieszczają w awatarach wielkich
muzeów. Starają się zawłaszczyć kojarzony z nimi prestiż. Można porównać to do sytu-
acji znanej nam z protestów przeciwko podpisaniu przez polski rząd ACTA, kiedy ludzie
wymieniający się informacjami w sieci wstali sprzed komputerów, żeby na ulicach zmie-
nić to co będą oglądać na ekranie. Nastąpiło sprzężenie zwrotne. Osobiście wyczekuję
momentu, kiedy jeden z artystów należących do pokolenia tych, którzy wychowywali się
razem z Internetem dojdzie do pozycji w świecie sztuki przypominającej rolę Damiena
Hirsta lub Jeffa Koonsa. Myślę, że ten moment jest nieunikniony.
25
Zakończenie
W tytule opracowanie nie bez powodu odnoszę się do sformułowania znanego z
Biblii , która jest jednym z najbardziej podstawowych tekstów osadzonych w zachodniej
kulturze. W wypadku Internetu często mogliśmy zapomnieć, że opiera się ona na fizycz-
ności. Połączanie między komputerami i innymi urządzeniami które pozwalają na dostęp
do sieci wydają się być magią, którą nie do końca rozumiemy. Jednak każdy impuls ist-
nieje naprawdę. Podobnie jak kiedyś zapomnieliśmy o fizyczności prądu dającym światło
w domach. Jego obecność stała się tak oczywista, że aż niezauważalna. Przypomina to
sposób w jaki dzisiejsi użytkownicy spoglądają na Internet. Jednak chciałbym podkreślić
proste zdarzenia, które przypominają nam o kruchości i delikatności mediów cyfrowych,
jak na przykład spadający z biurka laptop – narzędzie naszej pracy, które psuje się w
ułamku sekundy lub zgubiony pendrive na USB, w którym przechowujemy ogromną
większość naszej codziennej pracy. W tym aspekcie interesujące jest nowe hasło global-
nego potentata sieci – firmy Google „Internet of Things”49. Specjaliści public relations tej
firmy uwypuklają w ten sposób swoją świadomość, że internet oparty jest na materialno-
ści. Google już od kilku lat promuje swój program „Green Google” i nieustannie chwali
się swoimi kolejnymi gigantycznymi serwerami, które zasilane są odnawialną energią z
elektrowni na panele słoneczne lub prądotwórcze wiatraki.
Nie można jednak pominąć faktu, że nie tylko ze względów technicznych Internet
wywodzi się ze świata fizycznego. Próba przedstawienia sieci, jako niezależnej przestrze-
ni i ucieczki od świata materialnego okazała się porażką. Jako przykład możemy przyj-
rzeć się młodym ludziom i ich uzależnieniu od połączaniu do sieci, głównie przez smart-
phone'y, które możemy nosić bez przerwy przy sobie w poręcznej torebce lub kieszeni
spodni. W artykule Facebook rehab50 serwis informacyjny Al Jazeera podaje wynik ba-
dań, w których zmuszano nastolatków do zaprzestania używania internetu na parę dni
„While disconnected, students complained of feeling depressed, lonely, bored and less fo-
49) Hayley Tsukayama, Google X and the Internet of Things, „The Washington Post”, 15.11.2011,
http://www.washingtonpost.com/business/technology/google-x-and-the-internet-of-
things/2011/11/14/gIQAPPH3LN_story.html
50) Renee Lewis, Facebook rehab, „Al Jazeera”, 17.02.2012,
http://www.aljazeera.com/indepth/features/2012/02/2012213123855733486.html
26
cused. They also complained of physical withdrawal symptoms such as headaches, fe-
eling fidgety and hearing phantom ringing”51 z drugiej strony „even students who hated
the experiment said they liked certain aspects of it. They liked having an excuse for not
keeping up with the media or not responding to every message”52. Ten przykład pokazuje
jak silna jest presja związana ze społecznymi więziami, jakie kształtujemy przez Internet.
Jednak chciałbym podkreślić inną stronę związków Internetu z rzeczywistością.
Kiedy to co dzieje się w wirtualnej przestrzeni sieci oddziałuje na świat rzeczywisty. Jest
to szczególnie interesujące z punktu widzenia twórców kultury. Niezależnie, czy mamy
na myśli twórców grafik rozprzestrzeniających się zgodnie z funkcjonowaniem interneto-
wych memów, czy współczesnych artystów. W wypadku użytkowników forów takich, jak
4chan, jest to wpływ na postrzeganie jakie korzystający z sieci mają na otaczającą ich
rzeczywistość. Dzięki klarowności oraz szybkości swojego przekazu i intrygującej for-
mie, są niezwykle opiniotwórcze. Przez co mają wpływ na to co dzieje się poza interneto-
wym łączem. Przykładem tego typu oddolnej ingerencji mogą być protesty przeciwko
wprowadzeniu umów ACTA i SOPA w krajach Europy i Stanach Zjednoczonych. W wy-
padku współczesnych artystów, są to silne związki z instytucjonalnym obiegiem sztuki
opartym na muzeach, targach i centrach sztuki współczesnej. Wyraz tego myślenia daje
Jennifer Chan tytułując swoje opracowanie o artystach sieci From Browser to Gallery
(and Back): The Commodification of Net Art 1990-201153, którą nazywam „sprzężeniem
zwrotnym”.
Społeczeństwo chciało zamknąć się w niezależnym wirtualnym środowisku, jed-
nak zaczęło wpływać na rzeczywistość poza nim, wiec musiało wstać sprzed kompute-
rów, żeby dowieść swoich racji. Już artyści Pierwszej Awangardy manifestowali chęć spa-
lenia muzeów i bibliotek, jednak ich dzieła dziś znajdują się w zbiorach największych z
nich. Podobnie miała się sytuacja z artystami sieci.
51) Uczniowie, którzy nie mieli dostępu do Sieci, narzekali na uczucie przygnębienia, samotności, znudze-
nia i zmniejszonej koncentracji. Skarżyli się także na fizyczne objawy zespołu abstynencyjnego takie jak
bóle głowy, uczucie niepokoju i syndrom fantomowego dzwonienia.
52) Nawet uczniowie, którzy znienawidzili eksperyment twierdzili, że lubią pewne jego aspekty. Podobało
im się posiadanie wymówki, żeby nie nadążać za mediami lub nie odpowiadać na każdą wiadomość. (tłu-
maczenie JD)
53) J. Chan From Browser to Gallery (and Back): The Commodification of Net Art 1990-2011,
http://pooool.info/from-browser-to-gallery-and-back-the-commodification-of-net-art-1990-2011/
27
Bibliografia
pozycje książkowe:
S. Blackmore, Maszyna memowa, przeł. N. Radomski, wyd. Rebis 2002M. Castells, Galaktyka Internetu, przeł. T. Hornowski, Dom Wydawniczy Rebis, 2003R. Dawkins, Samolubny Gen, przeł. M. Skoneczny, Prószyński i S-ka 2007S. Krappitz, Troll Culture, wyd. S. Krappitz 2012, http://wwwwwwwww.at/trolls/J. Lanier, You Are Not A Gadget, wyd. Alfred A. Knopf., Nowy Jork 2011E. Wójtowicz, Net art, Wyd. Rabid, Kraków 2008
artykuły:
N. Bookchin, A. Shulgin, Introduction to net.art (1994-1999), http://www.easylife.org/netart/
P. Boutin Web 2.0 - The new Internet "boom" doesn't live up to its name, „Slate Magazin” 2006, http://www.slate.com/articles/technology/webhead/2006/03/web_20.html
J. Chan From Browser to Gallery (and Back): The Commodification of Net Art 1990-2011, http://pooool.info/from-browser-to-gallery-and-back-the-commodification-of-net-art-1990-2011/
Piotr Czerski My, dzieci sieci, http://pokazywarka.pl/pm1pgl/
S. Dietz, Beyond . Interface, http://www.walkerart.org/gallery9/beyondinterface/bi_frdietz.html
N. Douglas, What The Hell Are 4chan, ED, Something Awful, And /b/?, „Gawker” 2008, http://gawker.com/346385/what-the-hell-are-4chan-ed-something-awful-and-b
G. Gromov, Roads and Crossroads of the Internet History, http://www.netvalley.com/cgi-bin/intval/net_history.pl?chapter=1
Renee Lewis, Facebook rehab, „Al Jazeera”, 17.02.2012, http://www.aljazeera.com/indepth/features/2012/02/2012213123855733486.html
G. McHugh, Post Internet, http://122909a.com/
T. O'Reilly What Is Web 2.0 http://oreilly.com/web2/archive/what-is-web-20.html
B. Troemel, A. Vierkant, B. Vickers, Club Kids: The Social Life of Artists on Facebook, „DIS Magazine” 2012, http://dismagazine.com/discussion/29786/club-kids-the-social-life-of-artists-on-facebook/
Hayley Tsukayama, Google X and the Internet of Things, „The Washington Post”, 15.11.2011, http://www.washingtonpost.com/business/technology/google-x-and-the-internet-of-things/2011/11/14/gIQAPPH3LN_story.html
W. Welsch, Sztuczne raje? Rozważania o świecie mediów elektronicznych i o innych światach, w Problemy ponowoczesnej pluralizacji kultury. Wokół koncepcji W. Welscha cz. 2, red. R. Kubicki, Poznań 1998, http://www.kosidlo.eu/forum/CyberKultura/DSWE-Sztuczne-raje.pdf
Wikipedia, Domain Name System, http://pl.wikipedia.org/wiki/Domain_Name_System
A. Żmijewski, Stosowane sztuki społeczne, wyd. Krytyka Polityczna 2007, http://www.krytykapolityczna.pl/dmdocuments/kp11-manifest.pdf
28
materiały wideo:
J. Pallasvuo, How To / Internet, https://vimeo.com/32839686T. Borowski, P. Sysiak, How Art Works, 2012, http://billygallery.com/howartworks/
źródła internetowe (wszystkie wykorzystane w roku 2012):
www.kwejk.plwww.9gag.comhttp://internetarchaeology.orghttp://knowyourmeme.com/http://datenform.de/blog/http://tymekborowski.blogspot.com/http://pawelsysiak.blogspot.com/
Spis ilustracji
Ilustracja 1: Internet Guide, 2011, 4chan.com Ilustracja 2: Not Bad, 2011, 9gag.com Ilustracja 3: Petra Cortright, MISC DRAWINGS/PAINTINGS, 2011 http://www.petracortright.com Ilustracja 4: Timur Si-Qin, Axe Effect, 2011 http://timursiqin.com
29
............................................ (imię i nazwisko)
O Ś W I A D C Z E N I E
Niniejszym oświadczam, że przedłożoną licencjacką pracę dyplomową napisałem(am) samodzielnie tzn.:
- nie zleciłem(am) opracowania pracy lub jej części innym osobom- nie przepisałem(am) pracy lub jej części z innych opracowań i prac
związanych tematycznie z moją pracą- korzystałem(am) jedynie z niezbędnych konsultacji.
Mam świadomość, że złożenie nieprawdziwego oświadczenia skutkować będzie cofnięciem decyzji o wydaniu mi dyplomu.
............................................ (czytelny podpis)
Poznań, dnia ................................
30
............................................ (imię i nazwisko)
O Ś W I A D C Z E N I E
Wyrażam zgodę ( nie wyrażam zgody) * na udostępnienie mojej licencjackiej
pracy dyplomowej.
............................................ (czytelny podpis)
Poznań, dnia ................................
* niepotrzebne skreślić
31