Download - IWO_JIMA rozdział 8
ROZDZIAŁ 8
Szturm na plaże
Nic się nie wydarzyło. Nikt nie odpowiedział ogniem. Żaden Japończyk nie
wystrzelił w kierunku okrętów czy zbliżających się kolejnych rzutów am-
traków, ani nawet do szturmujących plaże żołnierzy Piechoty Morskiej. W mo-
mencie, gdy po raz pierwszy postawili stopy na ziemi, żołnierzy spotkało niemiłe
zaskoczenie – cała południowa część wyspy była pokryta grubą otuliną czarnego
popiołu wulkanicznego, a nie po prostu czarnego piasku. Popiół ten nie dawał
oparcia ani dla nóg, ani saperek.
Chwilę później Amerykanów czekała kolejna niespodzianka: pięciometrowy
występ, który wznosił się stromo tuż za plażami. Większość opancerzonych am-
traków, które prowadziły ostrzał ze swoich armat 75 mm w trakcie całej opera-
cji lądowania, nie osiągnęła wystarczającej prędkości, aby wspiąć się na to śliskie
zbocze. Niektórym się to udało, ale wiele pojazdów musiało zawrócić do wody.
Stąd zaczęły ostrzeliwać plaże i niektóre nierówności terenu, które działonowym
wydały się podejrzane.
Rzut za rzutem lądował na niepokojąco bezpiecznych plażach. Trzy dywizje Pie-
choty Morskiej przybyły walczyć o Iwo Jimę i, wydawało się, że dwie trzecie żołnierzy
z dwóch dywizji wylosowało właśnie szczęśliwy los.
* * *
Między godz. 9.00 a 10.00 japońską reakcją na desant rządziła żelazna dyscyplina.
Jedynym znaczącym objawem oporu był silny ogień moździerzowy skierowany prze-
ciwko 2. Batalionowi 23. Pułku na plaży Żółtej 2, który rozpoczął się trzy minuty po
tym, gdy pierwszy rzut dotarł na plażę. Około godz. 9.35 na plaże Zieloną, Czerwoną
1 oraz Czerwoną 2 w strefi e działania 5. Dywizji Piechoty Morskiej spadły pierwsze
salwy moździerzowe. Natomiast około godz. 9.40, jakieś 150 metrów w głąb wyspy od
plaży Zielonej, 1. Batalion 28. Pułku napotkał wzmagający się, skoncentrowany ogień
moździerzowy, ale w tym momencie żołnierze wdzierali się już na silnie ufortyfi ko-
wany teren, naszpikowany blokhausami, bunkrami, punktami oporu i innymi stałymi
pozycjami. Oczywiście, Japończycy dawali z siebie wszystko.
19 lutego 1945 r. Amfibia opan-
cerzona typu LVT(A)-4 towarzyszy
pierwszym żołnierzom 2. Batalionu
27. Pułku Piechoty Morskiej, który
wylądował na plaży Czerwonej 2
około godz. 9.00. Nie ma żadnej
reakcji ze strony obrońców.
Fot. USMC
70
Wzmocniona kompania Piechoty
Morskiej właśnie wylądowała na
jednej ze środkowych plaż. Zgodnie
z planem żołnierze mieli przypaść
do ziemi i przegrupować się, czeka-
jąc, aż reszta batalionu znajdzie się
na plaży. Na drugim planie następ-
ne amtraki właśnie dobiły do brze-
gu i wysadzają kolejną kompanię.
Fot. USMC
Większość żołnierzy oddziałów desantowych znajduje się już na lądzie, więc kompa-
nie czołowe ruszyły przed siebie, aby osiągnąć kolejną linię osłony. W tym momencie
żołnierze dokonali przykrego odkrycia, że czarny piasek to w rzeczywistości popiół
wulkaniczny, w którym obciążonym sprzętem żołnierzom jednostek szturmowych trudno
znaleźć pewne oparcie. Jak dotąd Japończycy nie otworzyli ognia.
Fot. USMC
Na zdjęciu widać artylerzystów z 4. Dywizji Piechoty Morskiej, którzy przemierzają plażę,
aby dołączyć do strzelców szturmowych znajdujących się na przedzie. Na pierwszym pla-
nie, po prawej, leży wyposażenie żołnierza piechoty morskiej – być może jego właściciel
został zastrzelony przez japońskiego strzelca ukrytego w którymś z pobliskich punktów
obrony. Jak dotąd tylko pojedyncze grupki Japończyków, zajmujących pozycje w rejonie
lądowania, otworzyły ogień do nieprzyjaciela. Mimo takich wypadków, właśnie odbywa
się podręcznikowy desant, który rozwija się w dużej mierze zgodnie z planem.
Fot. USMC
71Szturm na plaże
Droga przez piekło zaczęła się, gdy czołowe oddzia-
ły piechoty na lewej fl ance i na środku wspięły się na
występ i przemierzyły około 500 metrów w głąb wyspy.
Wtedy jakby runęło na nich niebo – zaplanowany do-
kładnie ostrzał, kierowany przez niewzruszonych do-
wódców i koordynowany ze stoickim spokojem przez
wysuniętych obserwatorów, bezbłędnie trafi ał w każdy
ruchomy cel na plażach desantowych, czy to żołnierza,
czy sprzęt pomocniczy armii amerykańskiej. Obsługa japońskich karabinów maszyno-
wych oraz strzelcy, którzy do tej pory czatowali w jaskiniach lub na pozycjach bojowych,
otworzyli zmasowany ogień do marines nacierających teraz na otwartym terenie.
Żołnierze padli na ziemię, wypatrując celów lub opatrując swe rany. Ci, którzy próbo-
wali się okopać, stwierdzili, że w popiele wulkanicznym nie da się wykopać choćby dołka,
nie ruszając się w tył. Natychmiast rozległy się okrzyki: przyślijcie nam worki z piaskiem.
Nie było sposobu, aby się okopać, ani niczego pod ręką, żeby zbudować jakieś schronienie.
Marines wkroczyli do strefy śmierci i śmierć wyciągała do nich swe ręce.
Na plaży panował chaos. Piechocie jakoś udawało się iść – powoli posuwała się do przo-
du, ale wszystko, co miało koła, grzęzło po osie w popiele wulkanicznym. Nawet bieżniki
czołgów i amtraków ślizgały się i tonęły w głębokim popiele.
Marines z 5. Dywizji Piechoty Mor-
skiej nieufnie zbliżają się do szczytu
pięciometrowego występu, który
rozciąga się wzdłuż prawie wszyst-
kich plaż desantowych. Występ ten
w tej chwili jest wyśmienitą osło-
ną, ale śliski popiół wulkaniczny
sprawia, że żołnierzom niesłychanie
trudno jest brnąć w nim w pełnym
rynsztunku bojowym.
Fot. USMC
Jeszcze nie nadszedł czas na kontynuowanie natarcia – żołnierze czekają, aż kolejne
rzuty desantu dotrą na plaże z moździerzami, czołgami i inną bronią pomocniczą.
Podczas gdy niektórzy marines obserwują nieprzyjazny teren przed sobą, inni zaczynają
eksperymentować z okopywaniem się w popiele wulkanicznym o konsystencji płynu.
Fot. USMC
W czasie, gdy bombowce i artyleria
nadal ostrzeliwują górę Suribachi,
dwa czołowe bataliony 28. Puł-
ku Piechoty Morskiej zaległy w jej
cieniu na plaży Zielonej i – niewąt-
pliwie pod obserwacją prowadzoną
ze wzgórz – przygotowują się do
natarcia w kierunku przeciwległego
brzegu Iwo Jimy.
Fot. USMC
72 Rozdział 8
Po drugiej stronie przyczółka desan-
towego żołnierze 1. i 3. Batalionu
25. Pułku równocześnie wylądowali
na plaży Niebieskiej 1, gdzie od-
kryli, że plaża wokół nich jest mniej
zdradziecka niż plaże położone na
ich lewej flance (żołnierz przypa-
lający sobie papierosa wygląda na
rozluźnionego). Te dwa zaprawione
w bojach bataliony, tutaj, podczas
ich czwartego desantu morskie-
go, mają za zadanie zaatakować
w kierunku północnym wzdłuż plaży
i zająć plażę Niebieską 2. Następ-
nie mają nacierać przez zryty lejami
po bombach teren, przypominający
krajobraz księżycowy, w kierunku
Kamieniołomu, aby ustanowić tam
punkt zaczepienia linii frontu całego
V Korpusu Desantowego (VAC). Jak
dotąd w tym rejonie desantu słysza-
no niewiele strzałów.
Fot. USMC
73Szturm na plaże
W jednym przynajmniej przypadku przednie koła pojazdu ugrzęzły w momen-
cie, gdy tylko opuściły rampę barki desantowej, co przygwoździło rampę do plaży
pod intensywnym ostrzałem moździerzowym oraz artyleryjskim i uniemożliwiło
pojazdowi wycofanie się. W miarę upływu dnia rosnąca fala przypływu utrudniała
sytuację, przez co wiele pojazdów desantowych nabrało wody i zatonęło w przy-
brzeżnych falach.
* * *
Na linii walki piechota szybko dostosowała się do surowych warunków panujących
na Iwo Jimie. Żołnierze piechoty zawsze się dostosowują – robią to najlepiej na
świecie, gdyż jeżeli nie potrafi ą, nie chcą lub nawet nie mogą dopasować się do
nowej sytuacji, zginą. Nie mogli się okopać i z całą pewnością nie mogli wycofać się
w stronę plaż, na których pociski siały chaos i zniszczenie. Dlatego atakowali. Atako-
wali każdą pozycję bojową, którą widzieli i do której mogli dotrzeć. Po zniszczeniu
jednej, szukali następnych. Zgodnie z przewidywaniami, zdobywali teren, zabijali
obrońców i nacierali w kierunku celów wyznaczonych na Dzień Zero. Bataliony od-
wodowe wyładowywano i rzucano do walki albo wysyłano do oczyszczania pozycji
pozostawionych za linią frontu. Zgodnie z harmonogramem, czołgi, opancerzone
amtraki, pojazdy półgąsienicowe 75 mm oraz działa kal. 37 mm, a nawet haubice
kal. 75 mm odnalazły drogę na linię frontu. Jednak to dzielna piechota wydzierała
teren z rąk innej, równie mężnej piechoty, przy czym ani jedni, ani drudzy nie zwa-
żali na swoje życie.
Na plażach desantowych, a teraz
już pod ostrzałem z broni małokali-
browej, większe pojazdy desantowe
i okręty desantowe (na zdjęciu okręt
LSM) wyładowują żołnierzy wsparcia
bojowego, czołgi (najdalej po lewej)
oraz jeepy i ciężarówki, które zostały
uprzednio załadowane wodą i amu-
nicją. Niestety, o czym przekonały się
wcześniej załogi amtraków, nawet
pojazdom gąsienicowym trudno jest
znaleźć oparcie w popiele wulka-
nicznym. Na tym, zrobionym około
godz. 10.00, zdjęciu przedstawia-
jącym 4. Dywizję Piechoty Morskiej
widać, że tłok na plaży robi się coraz
większy, ale korek jeszcze nie jest tak
paraliżujący, jak to bywało podczas
praktycznie każdej wcześniejszej
operacji desantowej.
Fot. USMC
74
W najwęższym punkcie Iwo Jimy dwie kompanie z 1. Batalionu 28. Pułku prze-
darły się do zachodniego wybrzeża wyspy dzięki drogo okupionej odwadze, której nie
da się opisać żadnymi słowami. Dowódcy obu kompanii prowadząc na czele swoich
oddziałów małe drużyny ochotników, rozbijali jedną pozycję za drugą, do momentu,
gdy jeden z kapitanów padł od kul, drugiego zaś wyłączyły z walki poważne rany. Do
takich dowódców dołączali marines, którzy w ferworze walki zagubili swoje oddziały.
Dołączali i eliminowali pozycje bojowe wroga, których nakładające się pasma ognia ko-
siły wszystkich żołnierzy – i zagubionych, i odnalezionych – na całej linii frontu i poza
nią. Moździerze pozbawione jakiejkolwiek osłony, wyposażone tylko w amunicję, któ-
rą można było dostarczyć ręcznie, ostrzeliwały cele w bezpośredniej odległości, wi-
doczne na własne oczy przez obsługę. Sytuacja taka była rzadkością na jakimkolwiek
ówczesnym, zaawansowanym polu bitwy.
Sześć z ośmiu batalionów haubic 75 mm i 105 mm Piechoty Morskiej stopniowo
lądowało na plażach przez całe długie popołudnie. Tracono działa, kiedy transpor-
ter typu DUKW przewożący je na plażę otrzymywał bezpośrednie trafi enie podczas
uporczywego bombardowania lub gdy zostały trafi one na lądzie. Zdarzały się też
sytuacje, gdy w ogóle nie można ich było przenieść przez okalający plażę występ.
A wtedy jakby runęło na nich niebo: Japończycy, działając bez wątpienia zgodnie z roz-
kazami generała Kuribayashiego, otworzyli ogień z każdego moździerza, działa i wy-
rzutni rakiet, które mogły dosięgnąć plaż desantowych i oddziałów bojowych Piechoty
Morskiej, które w najgłębszym miejscu przebicia dotarły na jakieś 500 m w głąb wyspy.
Fot. USMC
W ciągu nieco ponad godziny od
wylądowania pierwszych rzutów
żołnierze ostatniego rzutu rozpoczęli
organizowanie plaż tak, aby mogły
przyjąć wielkie ładunki zaopatrze-
nia, żołnierzy wsparcia bojowego
i oddziałów pomocniczych oraz
przeróżne jednostki sztabowe. Na
tym zdjęciu inżynierowie z kremem
przeciwbłyskowym na twarzach
oczyszczają z min ścieżki, oznaczane
później taśmą, które prowadzą do
składowisk i zaplanowanych stano-
wisk artyleryjskich. Ci inżynierowie
z 5. Dywizji Piechoty Morskiej do
poszukiwania min w obudowie cera-
micznej używają tylko noży i palców,
gdyż reagujące na metal wykrywa-
cze min nie mogą ich znaleźć.
Fot. USMC
Główny ostrzał Japończycy prowadzą
nadal wewnątrz wyspy, ale przez
jakiś czas na plaże spadały pociski
służące artylerzystom do wstrzelania
dział. Na zdjęciu: ciała martwych
żołnierzy porozrzucane bezładnie
wśród walczących marines; w pobli-
żu okrętu LSM i dalej, w dół plaży,
dymy wybuchających pocisków
znaczą miejsce po ostrzale.
Fot. USMC
Rozdział 8
75
Ten żołnierz piechoty morskiej wspina się po zwłokach
kolegi i złożonych noszach w poszukiwaniu bezpiecznego
schronienia. Wydaje się, że LCVP lub amtrak otrzymał
bezpośrednie trafienie tuż przy brzegu.
Fot. USMC
Krótko po godz. 10.00 okręt typu LSM widoczny na zdjęciu dostał
dwa bezpośrednie trafienia moździerzowe, gdy wycofywał się
z plaży po wyładowaniu czołgów z 5. Batalionu Pancernego.
Fot. USMC
Załoga pojazdu LCVP Straży Przybrzeżnej troskliwie zajmuje się oszołomionym przez wybuch członkiem załogi amtraka, który
został trafiony przy brzegu. Pojazdy LCVP przeznaczone były do działań ratowniczych i prac naprawczych.
Fot. Straż Przybrzeżna Stanów Zjednoczonych
Szturm na plaże
76
Pomimo ostrzału, który właśnie osiąga apogeum, batalion Piechoty kolejnego rzutu odważnie zmierza w głąb wyspy. Ręczne wóz-
ki, z którymi zmagają się żołnierze w miękkim piasku i popiele, służą do przewozu średnich karabinów maszynowych i amunicji.
Fot. USMC
Zupełnie jakby nie wystarczył sam japoński ostrzał, wraz z upływem Dnia Zero dramatycznie pogorszyły się warunki przyboju.
Na zdjęciu kołyszący się niebezpiecznie na coraz to wyższych falach pojazd LCVP bliski jest zatonięcia.
Fot. USMC
Rozdział 8
77
Ale powolutku działa rozlokowane na przyczółku desantowym, wykorzystując
współrzędne przekazywane drogą radiową przez obserwatorów lotniczych lub ko-
gokolwiek, kto mógł podać sprawdzone informacje w czasie rzeczywistym, zaczęły
eliminować pozycje obronne, które blokowały natarcie na lądzie. Artyleria piechoty
morskiej i mobilne działa okrętów niszczyły japońskie działa, moździerze i punkty
obserwacyjne, co wreszcie pozwoliło ograniczyć zasięg krycia ogniem Japończyków
i utworzyło martwą strefę.
O godz. 11.00 dziesięciu marines z dwóch plutonów Kompanii B 1. Batalionu 28.
Pułku połączyło się ze swoim batalionem na zachodniej plaży Iwo Jimy w najwęższym
jej punkcie, jakieś 700 metrów od plaży Zielonej. Oznaczało to, że wykonali powierzo-
ne im zadanie. Za plecami tych odważnych, choć wyczerpanych żołnierzy, jednostki
2. Batalionu 28. Pułku oczyściły opanowaną przez 1. Batalion strefę i ustanowiły cią-
głą linię w poprzek wąskiego gardła wyspy, ustawiając się frontem do południowo-za-
chodniego czubka wyspy, nad którym dominowała złowroga góra Suribachi. Na prawej
fl ance marines z 27. Pułku dotarli prawie równocześnie na pozycje oddalone gdzienie-
gdzie zaledwie o kilka metrów od zachodniego wybrzeża.
Na najbardziej wysuniętym na wschód odcinku prawej fl anki V Korpusu Desan-
towego 3. Batalion 25. Pułku, uzupełniony czołgami M4 „Sherman” z 4. Batalionu
Pancernego w awangardzie i elementami 3. Batalionu 24. Pułku w odwodzie, nacierał
Mimo że ten odcinek plaży jest pod ostrzałem, a pojazd LCVP transportujący żołnie-
rzy został wyrzucony na brzeg przez silny przybój, pomni swej misji marines wynoszą
własnymi rękami lawetę z karabinem maszynowym na plażę. Jeśli będzie to konieczne,
będą ją nieść, aż dołączą do swojej jednostki.
Fot. USMC
Dwa amtraki wyleciały w powie-
trze, czołg zarył się w piasek, ale
przedstawienie trwa dalej; żołnierze
tylnych rzutów, zajęci rozlicznymi
zadaniami na plaży, próbują się
rozlokować, aby móc wspierać na-
tarcie w głąb wyspy.
Fot. USMC
Szturm na plaże
78
Wczesnym popołudniem Dnia Zero
większość plaż, które były świadkami
desantu, wciąż zawalona była wy-
wróconymi pojazdami desantowymi,
amtrakami, sprzętem transportowym
i innym, najróżniejszym wyposa-
żeniem oraz zaopatrzeniem. O tej
porze na brzeg trafiły spychacze
(jeden w lewym górnym rogu) z za-
daniem stworzenia sieci dróg, która
jest kluczowym warunkiem wsparcia
żołnierzy walczących na linii frontu.
Fot. USMC Oryginalny podpis do tego zdjęcia brzmiał: „Daleko, jak okiem sięgnąć, pojazdy
desantowe Marynarki Wojennej i Straży Przybrzeżnej, jak również amtraki Piechoty
Morskiej, wylewają się na plaże desantowe na Iwo Jimie w trakcie inwazji, która o krok
przybliża wojska amerykańskie do ojczyzny Japońców. Na grzbiecie wzniesienia widać
kilku żołnierzy straży przedniej, podczas gdy przy łodziach przykucnęła grupka marines,
która chroni się przed miażdżącym ogniem maszynowym Żółtków.”.
Fot. Straż Przybrzeżna Stanów Zjednoczonych
Rozdział 8
79
Spalona ziemia. Zdjęcie przedstawia marines, którzy okopali
się na tlącym się jeszcze wzniesieniu, w pobliżu wysadzone-
go bunkra (w środku u góry). Widoczne na pierwszym planie
nosze oraz martwy żołnierz (na krawędzi u dołu) świadczą
o silnym bombardowaniu na tym odcinku przyczółka
desantowego.
Fot. USMC
Cztery kolejne zdjęcia, wykonane przez kamerzystę z 5. Dywizji
Piechoty Morskiej, przedstawiają amtraka w chwili, gdy otrzy-
muje bezpośrednie trafienie pociskiem moździerzowym. Na
pierwszym zdjęciu (po prawej u góry) czołgi-miotacze ognia
wypuszczają potężną kulę ognia w prawo. Na pierwszym
i czwartym zdjęciu widoczna porzucona haubica składana
75 mm. Na pokładzie amtraka doszło do kilku eksplozji –
prawdopodobnie wybuchło paliwo i ładunek amunicji.
Fot. USMC
Szturm na plaże
80
300 metrów wzdłuż plaży pod intensywnym ostrzałem, aby osiągnąć swój cel wyzna-
czony na Dzień Zero, a znajdujący się w pobliżu Kamieniołomu i Wschodniej Przystani.
W głębi wyspy 1. i 2. Batalion 25. Pułku odbiły się szeroko od plaży Niebieskiej 1 i usi-
łowały rozciągnąć linię frontu do środka wyspy, ale zostały odrzucone przez silny ostrzał.
Zatrzymały się na zdobytych 100 metrach terenu. Do godz. 19.00 3. Batalion 25. Pułku
osiągnął cele przewidziane na Dzień Zero kosztem prawie ośmiuset zabitych i rannych,
i włączył po jednej kompanii z 1. i 3. Batalionu 24. Pułku celem wzmocnienia. Wieczo-
rem 3. Batalion 25. Pułku został zluzowany przez 1. Batalion 24. Pułku.
Do zapadnięcia zmierzchu 4. Dywizja Piechoty Morskiej ugrzęzła na prowadzącej
z północnego wschodu na południowy zachód linii kołowania lotniska nr 1, które mia-
ło zostać zajęte w całości przez 23. Pułk Piechoty Morskiej. Zamiast zakończyć Dzień
Zero na linii przebiegającej mniej więcej ze wschodu na zachód przez środek Iwo Jimy,
dwie dywizje Piechoty Morskiej utrzymywały linię północny wschód–południowy za-
chód, przecinającą wyspę na wysokości jednej trzeciej od jej południowego skraju.
Czyli o połowę mniej, niż planowano.
* * *
(ciąg dalszy na stronie 85)
Prawdziwa odwaga! Żołnierz z mio-
taczem ognia wychodzi z ukrycia
i pluje ogniem do otworu strzelni-
czego dużego podziemnego punktu
oporu. Jego koledzy kucają u stóp
obiektu, czekając na odpowiednią
chwilę do ataku.
Fot. USMC
Rozdział 8
81
PREZYDENT STANÓW ZJEDNOCZONYCH Z DUMĄ NADAJE
MEDAL HONORU
KAPRALOWI TONY’EMU STEINOWI
Z REZERWY KORPUSU PIECHOTY MORSKIEJ
STANÓW ZJEDNOCZONYCH
ZA SŁUŻBĘ OPISANĄ PONIŻEJ:
Za wybitne męstwo i odwagę, które wykazał w sytuacji zagrożenia życia, wykraczające poza obo-
wiązki żołnierza Kompanii A 1. Batalionu 28. Pułku 5. Dywizji Piechoty Morskiej, w akcji prze-
ciwko wrogim wojskom japońskim na Iwo Jimie, na Wyspach Wulkanicznych, 19 lutego 1945 r.
Jako pierwszy żołnierz ze swojego oddziału, który pojawił się na posterunku po zdobyciu w po-
czątkowym szturmie plaży, kapral Stein, uzbrojony w improwizowaną broń lotniczą, zapewniał
szybki ogień osłonowy, gdy pozostała część jego plutonu próbowała dostać się na pozycję. A gdy
jego koledzy zostali powstrzymani przez skoncentrowany ogień maszynowy i moździerzowy,
dzielnie stał w pozycji wyprostowanej, wystawiając się na widok nieprzyjaciela, przez co ściągnął
na siebie jego ogień oraz umożliwił zlokalizowanie wściekle strzelających karabinów przeciwnika.
Zdeterminowany, by wyeliminować te strategicznie rozmieszczone stanowiska, śmiało zaatako-
wał punkty oporu wroga, jeden za drugim, zabijając w trakcie tego wściekłego, samotnego sztur-
mu dwudziestu wrogów. Działając chłodno i odważnie pośród bezlitosnego, bezładnego gradu
wybuchających granatów i kul, kontynuował prowadzenie ognia przy pomocy swojej zręcznej
improwizowanej, szybkostrzelnej broni, aż do wyczerpania amunicji. Niezrażony tym, zdjął hełm
i buty, aby było szybciej, i pobiegł z powrotem na plażę po dodatkową amunicję, w sumie osiem
razy pod intensywnym ostrzałem, za każdym razem niosąc rannego żołnierza lub pomagając
w drodze innemu. Nie zważając na okrucieństwo i chaos bitwy, Stein służył natychmiastową po-
mocą swojemu plutonowi wszędzie tam, gdzie oddział był na pozycji, kierując ogień pojazdu pół-
gąsienicowego na broniący się uparcie punkt oporu, aż doprowadził do ostatecznego zniszczenia
japońskiego umocnienia. Później tego samego dnia, mimo że dwukrotnie wystrzelono mu broń
z rąk, osobiście osłaniał odwrót swojego plutonu na pozycję kompanii. Niezłomny i nieugięty ka-
pral Stein, dzięki swojej bojowej inicjatywie, rozsądnej ocenie sytuacji i niezachwianemu oddaniu
służbie w obliczu przerażająco nierównych szans, przyczynił się istotnie do wypełnienia swojej
misji, a jego nieprzeciętna odwaga w trudnych chwilach walki podtrzymała najlepsze tradycje
Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych, a nawet ustawiła tę poprzeczkę jeszcze wyżej.
Kapral Tony Stein z 1. Batalionu
28. Pułku Piechoty Morskiej.
Zginął 1 marca od kuli snajpera.
Fot. USMC
W skład każdej kompanii Piechoty Morskiej wchodziła sekcja moździerzy, która mogła
zostać użyta według uznania dowódcy kompanii. Każda z sekcji posiadała trzy moź-
dzierze kal. 60 mm, obsługiwane przez działonowego, pomocniczego i trzech amuni-
cyjnych. Załoga moździerza kal. 60 mm z 4. Dywizji Piechoty Morskiej przymierza się
do odpalenia granatu z białym fosforem.
Fot. USMC
Szturm na plaże
82
Posiłki piechoty morskiej, w tym
żołnierz wyposażony w miotacz
ognia, posuwają się z jednej z plaż
zajętych przez 4. Dywizję, aby wes-
przeć szturm w kierunku lotniska
Motoyama nr 1.
Fot. USMC
Żołnierze łączności spieszą na linię
frontu z przewodami telefonicznymi.
Bez tych odważnych ludzi, którzy za-
kładali linie telefoniczne i pilnowali
ich ciągłości, piechota na linii frontu
nie miałaby możliwości wezwania
na czas ognia artylerii czy wsparcia
lotniczego.
Fot. USMC
Cała sekcja miotaczy ognia pędzi na linię walki w głębi wyspy, wykorzystując wszelką
dostępną osłonę.
Fot. USMC
Rozdział 8
83
PREZYDENT STANÓW ZJEDNOCZONYCH Z DUMĄ NADAJE
MEDAL HONORU POŚMIERTNIE
SIERŻANTOWI DARRELLOWI S. COLE’OWI
Z REZERWY KORPUSU PIECHOTY MORSKIEJ
STANÓW ZJEDNOCZONYCH
ZA SŁUŻBĘ OPISANĄ PONIŻEJ:
Za wybitne męstwo i odwagę, które wykazał w sytuacji zagrożenia życia, wykraczające poza
obowiązki dowódcy sekcji karabinów maszynowych Kompanii B 1. Batalionu 23. Pułku 4. Dy-
wizji Piechoty Morskiej, w akcji przeciwko wrogim wojskom japońskim na Iwo Jimie, na Wy-
spach Wulkanicznych, 19 lutego 1945 r. Zasypany przeogromną ilością ognia małokalibrowego,
moździerzowego i artyleryjskiego, gdy nacierał z jedną z drużyn swojej sekcji w początkowym
rzucie ataku, sierżant Cole odważnie prowadził swoich żołnierzy pod górę pochyłej plaży w kie-
runku lotniska nr 1, pomimo przykrywającej wszystko zasłony z latających odłamków, a osobi-
ście zniszczywszy granatami ręcznymi dwa stanowiska nieprzyjaciela, które utrudniały jego od-
działowi posuwanie się do przodu, przedzierał się dalej, aż bezlitosna nawała ognia pochodząca
z trzech japońskich punktów oporu powstrzymała to natarcie. Niezwłocznie włączając do walki
swój jedyny karabin maszynowy, Cole posłał druzgocącą kanonadę i zdołał uciszyć najbliższe
i najgroźniejsze stanowisko, zanim jego broń zacięła się, a nieprzyjaciel, ponownie otwierając
ogień z granatników typu 89, przygwoździł jego oddział po raz drugi. Przenikliwie oceniwszy
sytuację taktyczną i opracowawszy śmiały plan kontrataku, sierżant Cole, uzbrojony jedynie
w pistolet i jeden granat ręczny, z zimną krwią nacierał samotnie na punkty oporu wroga. Rzu-
ciwszy jeden granat w kierunku wroga w nagłym, szybkim ataku, natychmiast wycofał się do
swoich linii po dodatkowe granaty, po czym ponownie zaatakował i się wycofał. Przy ciągle ak-
tywnych działach przeciwnika podniósł się po raz trzeci, aby dokonać całkowitego zniszczenia
japońskich umocnień i w tym ostatecznym szturmie unicestwić garnizon obrońców. Pomimo
iż po powrocie do swojej drużyny zginął na miejscu od wybuchu nieprzyjacielskiego granatu,
sierżant Cole wyeliminował budzącą postrach japońską pozycję, co umożliwiło jego kompanii
atak na pozostałe umocnienia, kontynuowanie natarcia i zajęcie celu. Dzięki swej nieustraszo-
nej inicjatywie, niezachwianej odwadze i nieugiętej determinacji w krytycznym okresie działań
sierżant Cole stał się inspiracją dla swoich kolegów, a jego niezłomne dowodzenie w obliczu
pewnej śmierci podtrzymało najlepsze tradycje Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych,
a nawet ustawiło tę poprzeczkę jeszcze wyżej. Bohatersko oddał życie za swój kraj.
Sierżant Darrell S. Cole z 1. Batalio-
nu 23. Pułku Piechoty Morskiej.
Fot. USMC
Dwaj żołnierze z 3. Batalionu 25. Puł-
ku Piechoty Morskiej spoglądają
nieufnie przed siebie i dyskutują nad
swoimi szansami. Przed nimi przynaj-
mniej cztery „Shermany”, należące
do 4. Batalionu Pancernego, sondują
drogę w kierunku celu 3. Batalionu
25. Pułku na Dzień Zero.
Fot. USMC
Szturm na plaże
84
Pracy fizycznej nie było końca. Głównym zadaniem pozostawało rozlokowanie na plaży
batalionów artylerii, które szukały możliwości włączenia się do działań bojowych w Dniu
Zero. Wychodzący ogień artyleryjski podniósł morale marines, przygniecionych przewa-
żającym ogniem nieprzyjaciela, ale potrzeba było całej masy materiałów i wielu chętnych
rąk, aby okopać tę baterię dział 105 mm w śliskiej warstwie popiołu wulkanicznego,
który pokrywa obszar przyczółka desantowego.
Fot. USMC
Żołnierze piechoty morskiej kryją
się w płytkim wąwozie, podczas
gdy średni czołg M4 sonduje drogę
prowadzącą z plaży w głąb wyspy.
Fot. USMC
Rozdział 8
85
(ciąg dalszy ze strony 80)
KosztySzacuje się, że straty amerykańskie w Dniu Zero wyniosły niemal 500 za-
bitych i ponad 1800 rannych lub w inny sposób niezdolnych do walki.
Kilka godzin po rozpoczęciu natar-
cia żołnierz Piechoty Morskiej celuje
ze swojego pistoletu maszynowego
Thompson w wejście do japoń-
skiego bunkra. Potrzeba szczęścia,
dobrego oka i mocnych nerwów,
aby przedzierać się naprzód pod
ogniem nieprzyjaciela.
Fot. USMC
Dwaj żołnierze z 5. DMor. w pośpie-
chu odprowadzają na tyły kolegę
ogłuszonego wybuchem pocisku
moździerzowego. Gotowi są stawić
czoła silnemu ostrzałowi, by mieć
pewność, że nie odniósł on poważ-
niejszych obrażeń wewnętrznych,
niewidocznych gołym okiem, a spo-
wodowanych przez nadciśnienie
wywołane eksplozją.
Fot. USMC
W samym środku intensywnego ostrzału moździerzowego sanitariusz Ma-
rynarki Wojennej, przydzielony do plutonu marines, opatruje strzelca, który
właśnie został ciężko ranny.
Fot. USMC
Szturm na plaże
86
Żołnierz marines ogląda odłamek,
który go trafił. Jego rany już opa-
trzono, a teraz czeka on na nosze,
na których zabiorą go z powrotem
na plażę w celu ewakuacji na jeden
z okrętów szpitalnych czy LST.
Fot. USMC
Sanitariusze opatrują sierżanta sztabowego kompanii z 1. Batalionu 28. Pułku, który
został ranny w plecy odłamkiem pocisku moździerzowego niedaleko plaży Zielonej.
Fot. USMC
Ranny w stanie krytycznym otrzy-
muje osocze i intensywną pomoc
medyczną od trzech sanitariuszy,
którzy próbują utrzymać go przy
życiu w improwizowanej stacji
ratunkowej na plaży.
Fot. USMC
Siedmiu sanitariuszy – być może jeden z nich jest chirurgiem – pracuje gorączkowo,
aby utrzymać ciężko rannego żołnierza przy życiu. Prawdopodobnie jest to stacja ratun-
kowa batalionu założona w głębokim leju po bombie. Ogólny bałagan świadczy o tym,
że był to bardzo, bardzo pracowity dzień.
Fot. USMC
Rozdział 8
87
Po prowizorycznym opatrunku w stacji ratunkowej na plaży prawie każdy pacjent musi zostać przetransportowany do jednego
ze szpitali okrętowych, przygotowanych na duże, choć nie tak dotkliwe, straty w ludziach. Noszowi zwerbowani z jednostek me-
dycznych lub zespołów przydzielonych do robót muszą przenieść rannych na plażę, a potem załadować ich na pokład pojazdów
desantowych lub amtraków. Następnie amfibia musi dotrzeć na jeden z okrętów szpitalnych, gdzie zwykle ranni są zabierani
pod pokład na ponowną diagnozę i leczenie uzupełniające. Na okrętach szpitalnych pracy jest nie mniej niż na plażach, ale
pracować jest o wiele łatwiej, gdy dookoła nie spadają pociski.
Fot. USMC
88
W Dniu Zero uratowano, opatrzono i bezpiecznie odtransportowano z wyspy ponad 1800 rannych marines i marynarzy, ale
około 550 żołnierzy zginęło na miejscu lub zmarło od ran na Iwo Jimie tylko w ciągu tego jednego dnia – 19 lutego 1945 r.
Fot. USMC
Fot. USMC
Rozdział 8
89
Fot. USMC
Ten żołnierz, leżący w tym zaimprowizowanym naprędce grobie, zginął w trakcie ataku na japoński punkt oporu. Chwilowo
transport na plaże jest niemożliwy, więc ci, którzy przeżyli, pochowali martwego kolegę tam, gdzie poległ, i ustawili wskaźnik
tak, aby żołnierze rejestrujący groby mogli go odnaleźć, nawet jeżeli marines opuszczą tę pozycję.
Fot. USMC
Szturm na plaże
90
Fot. USMC
Jeden z rzadkich widoków w Dniu Zero – martwy żołnierz japoński na odkrytym terenie. Zginął zapewne w swoim jednoosobo-
wym bunkrze, dominującym nad plażą Żółtą, ale wyciągnięto go na zewnątrz między innymi po to, by był znakiem ostrzegaw-
czym dla przechodzących obok marines.
Fot. USMC
Rozdział 8
91
Fot. USMC
Szturm na plaże