Gazetka szkolna
Liceum Ogólnokształcącego im. Marii Sadzewiczowej w Łochowie
W tym numerze:
Nr 4 (99)/2013
Ważne sprawy:
Matura
Mamy Brąz
Portret olimpijki
Trochę kultury
Dołącz do nas
Rusza nowy projekt!
30. 04. 2013 r.
Ilona Siwak to - z całą
pewnością - najwybitniej-
sza uczennica łochowskie-
go liceum. W tym roku
zdobyła tytuł laureata
i drugą lokatę w finałach
XLII Olimpiady Literatu-
ry i Języka Polskiego,
a także została finalistką
XXV Olimpiady Filozo-
ficznej.
Elwira Baranowska: Za-
cznę chyba od najbardziej
banalnego pytania: co
zmotywowało Cię do przy-
stąpienia do obu olim-
piad?
Ilona Siwak: Odpowiedź
może być zaskakująca, po-
nieważ największy wpływ
na tę decyzję miał mój po-
lonista, profesor Jerzy Sze-
ja. Pamiętam, gdy namawiał
mnie do przystąpienia do
OLiJP rok temu. Wzbrania-
łam się rękami i nogami,
nie wierzyłam, że mam
szansę cokolwiek osiągnąć.
A, ku memu zaskoczeniu,
dotarłam aż do finału. Nie
było możliwości, by w III
klasie nie powtórzyć tej
zabawy. (A olimpiada wcią-
ga; dostarcza wiedzy, umie-
jętności, radości, rozrywki,
nowych znajomości etc.).
Czegoś jednak brakowało
mi w głębokim rozumieniu
wierszy. Dziedziną mającą
mi pomóc w interpretacji
tekstów literackich okazała
się filozofia. W zrozumie-
niu tej zupełnie nowej dla
mnie nauki pomógł mi rów-
nież Pan Profesor. No i to
dzięki jego sprawdzaniu
moich wypracowań i wielo-
godzinnym tłumaczeniom
niezrozumiałych dla mnie
kwestii mogłam zajść tak
daleko. I mó-
wię nie tylko
o nauczaniu,
ale również –
i tu wrócimy
do pytania
wyjściowego –
o nieustannym
podnoszeniu
na duchu
i motywowa-
nia mnie do
dalszej pracy.
Z moją ten-
dencją do pa-
niki i załamy-
wania się co
najmniej raz
w miesiącu -
nie napisała-
bym nawet
pracy na
pierwszy etap
żadnej z olim-
piad!
E.B.: W jaki
sposób przy-
gotowywałaś się do olim-
piad? Jak dużo czasu mu-
siałaś dziennie poświęcić?
I.S: Praca związana z przy-
gotowaniem do olimpiad
w zasadzie nigdy się nie
kończy. Zawsze można
przeczytać coś jeszcze, spę-
dzić więcej czasu na pisaniu
wypracowań czy ćwiczeniu
gramatyki. To trudne, aby
odpowiednio rozdzielić
czas, bo nigdy nie wiado-
mo, co przyda się na egza-
minie. Przygotowania do
obu olimpiad zaczęłam
w wakacje. Jeżeli chodzi
o filozofię, cały lipiec, sier-
pień i wrzesień spędziłam,
ucząc się jej od podstaw.
Następnie rozpoczęłam pi-
sanie pracy przygotowaw-
czej w oparciu o dzieła róż-
nych autorów. Czytałam
przede wszystkim te, które
poruszały zagadnienia zwią-
zane z etyką. Tego wyma-
gał ode mnie wybrany spo-
śród wielu temat pracy
przygotowawczej, który
brzmiał: Czy przyzwoitość
wymaga zachowań heroicz-
nych? Zwrócenie się ku
problemom moralnym po-
zwoliło mi wykorzystać
moja wiedzę z literatury.
Zamiast rozważań czysto
teoretycznych skupiłam się
na analizie konkretnych
sytuacji znanych mi zarów-
no z książek, jak i filmów
czy dokumentów historycz-
nych związanych z II wojną
światową. Po wysłaniu 20-
stronicowego wywodu czy-
tałam kolejne historie filo-
zofii, rozwiązywałam testy
z dawniejszych olimpiad,
Podwójny triumf Ilony
Podwójny triumf Ilony str. 1
Brąz jest teraz w modzie str. 3
Czekając na cud str. 4
Na podbój Sardynii str. 5
Przed ostatnim dzwonkiem str. 5
Ostatni dzwonek zadzwonił str. 6
Czytanie nie boli str. 6
Nikt nie jest sam... str. 7
Healthy Heart Beat str. 7
Metalowy piątek str. 8
Flet, fidel i fantastyczne
Niemki
str. 8
Zobacz Warszawę 1935 str. 9
Wieczór z dokumentami Kie-
ślowskiego
str. 9
Wszyscy jesteśmy ćpunami str. 10
Kącik sportowy str. 11
Dołącz do najlepszych! str. 12
Nowe projekty str. 12
Ilona Siwak.
Źródło: www.liceumlochow.pl
str. 2
str. 2
pisałam wypracowania. Pan Profesor sys-
tematycznie sprawdzał moją wiedzę
i tłumaczył wszelkie zawiłości. Podobnie
wyglądały przygotowania do OLiJP – z tą
jedynie różnicą, że wiedziałam już,
z czym mam do czynienia. Pisanie pracy
przygotowawczej, ćwiczenie wypraco-
wań, powtórka gramatyki. Zasada nauki
była ta sama – zmieniał się tylko materiał,
który trzeba było opanować.
E.B.: To niesamowite, że udało Ci się
połączyć udział w dwóch bardzo trud-
nych olimpiadach. Jak pogodziłaś nau-
kę do konkursów z codziennymi obo-
wiązkami w szkole i w domu?
I.S.: W klasie maturalnej mamy o wiele
mniej zajęć niż we wcześniejszych latach
nauki. To duże ułatwienie dla tych, którzy
mają przed sobą sporo pracy. Ponieważ
już wakacje spędziłam na intensywnej
nauce, udało mi się pogodzić olimpiady
i obowiązkowe lekcje. Nie zawsze uczest-
niczyłam jednak w zajęciach i bardzo
dziękuję moim nauczycielom, którzy
przymykali oko na nieobecności bądź –
jak to się czasem zdarzało – braki w pracy
domowej. W domu również mogłam li-
czyć na pomoc rodziny. Ponieważ wszy-
scy wiedzieli, o co walczę, wymagali ode
mnie mniej niż zwykle. Można powie-
dzieć, że pośrednio przyczynili się do
mojego sukcesu.
E.B.: Jak wyglądały egzaminy? Czym
różniły się na poszczególnych etapach?
I.S.: Na poszczególnych etapach spraw-
dzane były podobne umiejętności. Do
grudnia miałam czas na napisanie dwóch
prac przygotowawczych. Jedna – jak już
wspomniałam – dotyczyła proble-
mów moralnych, druga zaś – histo-
rii rodzinnych, a konkretnie tożsa-
mości, która wyłania się z narracji
rodzinnej bądź właśnie w kręgu
najbliższych osób jest poszukiwana.
Następny etap polegał na napisaniu
esejów – interpretacji wiersza
(polski) oraz cytatu (filozofia). Ba-
łam się szczególnie tej drugiej for-
my, która okazała się zupełnie inna
niż tego oczekiwałam. Moim zada-
niem było odnalezienie w krótkiej
myśli problemów filozoficznych
i ustosunkowaniem się do nich.
Sprawdzano tu nie tyle znajomość
poglądów danych uczonych, co
moją opinię na dany temat, umiejęt-
ność rozsądnego poparcia własnych
przekonań. Druga część etapu okrę-
gowego to test. Na OLiJP zetknę-
łam się z zadaniami z każdej dzie-
dziny językoznawstwa: było tu za-
równo słowotwórstwo, tworzenie
wykresów składniowych, frazeologi-
zmy etc. Zupełnie inaczej na filozo-
fii: tam ogromną trudność przyspo-
rzyły mi zadania, w których należało na
podstawie fragmentu tekstu napisać, kto
jest jego autorem i z jakiego dzieła po-
chodzi ów fragment. Niełatwa była rów-
nież uzupełnianka: biografia filozofa, w
której należało wypełnić osiem luk.
Oprócz tego inne zadania, które spraw-
dzały wiedzę uczestników we wszyst-
kich możliwych aspektach. Dwukrotnie
na każdej olimpiadzie przechodziłam
przez egzamin ustny. Na części okręgo-
wej Olimpiady Filozoficznej losowałam
dwa pytania spośród ponad stu. Doty-
czyły różnych zagadnień. Następnie na
bieżąco interpretowałam przed komisją
fragment tekstu, który również wyloso-
wałam. Na etapie centralnym zaś odpo-
wiadałam z pracy przygotowawczej, co
na olimpiadzie z polskiego odbywa się
jeszcze podczas eliminacji okręgowych.
Etap centralny OLiJP to zaś pisanie wy-
pracowania przez 5 godzin (interpretacja
porównawcza wierszy) oraz odpowiedź
ustna z dwóch przygotowanych przez
siebie tematów: jednego z historii litera-
tury, drugiego z językoznawstwa. Solid-
ne przygotowanie do tej części uważam
za najtrudniejsze. W podanej bibliografii
znajdowało się kilkadziesiąt książek
i artykułów naukowych, a wybrane
przeze mnie zagadnienia były i tak dość
wąskie. Szczęśliwie udało mi się uzy-
skać wystarczająco dużo punktów, co
wiele ułatwia.
E.B.: Finały olimpiad trwały kilka
dni. Co uczestnicy robią podczas ta-
kich wyjazdów?
I.S.: Myślę, że można tak powiedzieć
tylko o Olimpiadzie Literatury i Języka
Polskiego. Finał trwa tak długo, ponieważ
czekamy na wyniki wypracowań. Tylko
osoby mające powyżej 20 punktów mają
szansę na tytuł laureata, o który walczą
ostatniego dnia. A co robią przez pół tygo-
dnia? Przede wszystkim integrują się ze
sobą. Nie ma lepszych miejsc i czasu, by
poznać ludzi o podobnych zainteresowa-
niach, tak różne osoby, a jakże fascynują-
ce! Organizatorzy starają się ponadto za-
pełnić nam wolny czas – w tym roku przy-
jechał do nas Tomasz Różycki, niegdysiej-
szy laureat OLiJP, z którym mieliśmy oka-
zję porozmawiać, kupić tomiki jego wier-
szy, zdobyć autograf.
E.B.: W tym roku udało Ci się nie tylko
powtórzyć ubiegłoroczny sukces, ale
również zostałaś finalistką OF i laureat-
ką II lokaty OLiJP. Otrzymałaś indeks
na Międzywydziałowe Indywidualne
Studia Humanistyczne. Czym one są,
jakie dają możliwości?
I.S.: Uzyskałam nie indeks, ale ogromne
ułatwienia w rekrutacji na MISH. Uzy-
skam maksymalną liczbę punktów
z pierwszej części, w której uwzględniane
są wyniki matur. Natomiast muszę przy-
stąpić do tzw. rozmowy kwalifikacyjnej.
Polega ona na opracowaniu przez siebie
dwóch tematów z różnych dziedzin huma-
nistyki, a następnie na odpowiedzi przed
komisją, w której skład wchodzą profeso-
rowie UW. Tylko najlepsi dostają się na
ten „wielokierunkowy kierunek”. Studio-
wanie na MISH-u ma wiele zalet. Przede
wszystkim daje studentom możliwość
ustalenia własnego planu zajęć wedle ich
zainteresowań. Mogłabym uczestniczyć
w zajęciach z literatury, filozofii, psycho-
logii, a nawet romanistyki jednocześnie!
Sama jeszcze nie wiem, co włączyłabym
do mojego planu; w jego ustaleniu pomaga
zazwyczaj tutor. To właśnie tutorial jest
tym, co przyciąga wielu młodych ludzi na
MISH. Studenci mogą bowiem wybrać
sobie własnego opiekuna, który będzie
czuwał nad ich rozwojem naukowym
i podpowiadał dzieła, które warto przeczy-
tać, zajęcia, w których uczestnictwo jest
zarówno przyjemnością, jak i ogromnym
pożytkiem!
E.B.: Co będzie Twoim następnym ce-
lem?
I.S.: Tymczasowo MISH. Później – nie
wiem. Będę musiała ustalić kolejne. Zaw-
sze można do czegoś dążyć, trzeba jednak
postawić sobie taki cel, którego nie da się
spełnić zbyt szybko i bez wysiłku.
E.B.: I, jeśli mogę spytać, jak wyobra-
żasz sobie swoją przyszłość za dziesięć
lat?
I.S.: Młoda doktorantka pracująca na uni-
wersytecie, bezdzietna, może mężatka.
Osiągająca sukcesy w wielu dziedzinach,
Ilona z e swoim nauczycielem i wychowaw-
cą, prof. Jerzym Szeją. Źródło:
www.liceumlochow.pl
str. 3
Od 12 do 14 kwietnia 2013 r. kibice
Olimpii Łochów oraz wszystkie
zainteresowane unihokejem osoby
mogły jako tzw. Siódmy zawodnik
wziąć udział w Finale Mistrzostw Pol-
ski Ju-niorów Starszych w Unihokeju.
W tym roku gospodarzem imprezy był
Łochów.
Dzień pierwszy: jak wygrać z mistrzami
Stało się! Olimpia w finale! Droga do
zagrania w nim była długa i trudna. Za-
wodnicy ciężką pracą doszli tak wysoko
i stanęli przed nie lada okazją na wyma-
rzony tytuł, tytuł Mistrza Polski. W tej
drodze towarzyszyli im kibice, którzy
poza rozgrywkami ligowymi postanowili
pojawić się na tym jakże ważnym wyda-
rzeniu w nieco liczniejszym gronie. Już
pierwszego dnia na trybunach hali sporto-
wej w Łochowie zgromadziło się mnó-
stwo ludzi w każdym wieku. Mecz jesz-
cze się nie zaczął, a już trudno było zna-
leźć jakieś wolne miejsce siedzące. Nasza
łochowska hala wypełniona była po brze-
gi zestresowanymi, ale pełnymi nadziei
kibicami.
Gdy na boisko wyszli nasi bohatero-
wie, przyjęci zostali oklaskami
i mnóstwem okrzyków; mieli w sobie
ogromną siłę i determinację, by pokonać
rywala. Naszym pierwszym przeciwni-
kiem była drużyna KS Madex Górale
Nowy Targ, czyli ubiegłoroczni zdobyw-
cy tytułu, o który w tym roku walczyła
też Olimpia.
Zaczęło się. Pierwszy gwizdek.
Pierwsza tercja. Pierwsze przyśpiewki
kibiców, które z czasem śpiewane były
głośniej, pewniej. Pierwsza bramka i moc
uśmiechów, radości. Na trybunach usły-
szeć można było wuwuzele, bęben, a co
najważniejsze - mnóstwo ludzi, którzy z
całego serca starali się pomóc swojej
ulubionej drużynie. Atmosfera była
wspaniała. Mecz, ku uciesze większości
zgromadzonych, zakończył się wynikiem
11:2 dla gospodarzy.
Po meczu odbyła się uroczysta inau-
guracja Mistrzostw. Wprowadzono
wszystkie drużyny, flagę, odśpiewano
hymn Polski. Wypowiedzi organizatorów
i gości przerywane były występami na-
szych łochowskich cheerleaderek, które
również, szczególnie męskiej części pu-
bliczności, przypadły do gustu. Po inau-
guracji odbył się drugi mecz pomiędzy
drużynami UKS Absolwent z Siedlec i
MUKS Zielonka, który zakończył się
jednobramkowym zwycięstwem zawod-
ników Siedlec. Emocjonujący pierwszy
dzień Finału Mistrzostw został zakończo-
ny. Kibice podziękowali Olimpii
za wspaniałą grę, zawodnicy za doping
i wsparcie.
Dzień drugi: jak grać do końca
Po obiecującym pierwszym dniu rozgry-
wek wszyscy mieli nadzieję na kolejny
wspaniały mecz. Kibice, znów licznie
zgromadzili się na trybunach. Zawodnicy
wypoczęci i znów pełni determinacji sta-
nęli do boju z MUKS Zielonka. Olimpia
miała już nieraz okazję grać z tym prze-
ciwnikiem. Jednak w tym sezonie żaden
mecz nie zakończył się zwycięstwem
łochowskiej drużyny. Zawsze czegoś
brakowało i to Zielonka cieszyła się wy-
graną. Ten dzień miał przełamać złą pas-
sę. Jednak niestety, nie udało się. Zielon-
ka po raz kolejny pokonała naszą Olim-
pię. Tym razem zdobyła 9 bramek, czyli
o 3 więcej od gospodarzy. Olimpia mimo
to pokazała klasę i walczyła do końca.
Nie odpuściła w żadnym momencie me-
czu. Od początku do końca wykazała
maksimum skupienia i zaangażowania.
Myślę, że defensywa trochę zawiodła, ale
ofensywie nie mam nic do zarzucenia.
Pomimo przegranej szanse na złoto pozo-
stały. Olimpia nadal tytuł Mistrza Polski
miała w zasięgu, a to czy go zdobędzie,
miało rozstrzygnąć się następnego dnia.
Dzień trzeci: walka nadal trwa
Ostatni dzień Mistrzostw. Tylko dwa
mecze dzieliły drużyny od kończącej
finał dekoracji. Olimpia mecz rozgrywała
z samego rana, o 9.00. Nie przeszkodziło
to kibicom w dotarciu na trybuny i znów
ULKS Olimpia, fot. nieznany
rozwijająca się, zdrowa – to mój obraz
siebie w 2023 r. Jak będzie – nie wiado-
mo. Wierzę, że bardzo ciekawie.
E.B.: Czy chciałabyś jeszcze coś dodać?
I.S.: Chciałabym również podzielić się
tutaj refleksją. Gdy uczniowie pochodzą-
cy z różnych miejsc w Polsce dowiady-
wali się o moim uczestnictwie w finałach
dwóch olimpiad, ich reakcja była zawsze
taka sama: w jakiej świetnej szkole mu-
sisz się uczyć, skoro osiągnęłaś tak wiele!
Ja natomiast tłumaczyłam im, że uczęsz-
czam do liceum znajdującego się w ma-
łym miasteczku, nieuwzględnianego
nawet w ogólnopolskich rankingach
szkół ponadgimnazjalnych. I dzięki
dwuletniej zabawie z wszelkimi konkur-
sami wiem już, że wcale niekonieczne
jest uczenie się w najlepszej szkole; że
nie wystarczy też być świetnym z danej
dziedziny. Trzeba po prostu mieć szczę-
ście – jak ja – i trafić na wspaniałego
nauczyciela, który zdolnego ucznia zau-
waży i poświęci swój czas na doskona-
lenie jego umiejętności. I utwierdzam
się w tym przekonaniu już kolejny raz,
wiedząc, że na olimpiady z danych przed-
miotów trafiają ci sami opiekunowie –
zmieniają się zaś uczestnicy. Z każdym
rokiem bardziej dojrzali, z każdym rokiem
mądrzejsi. Im starsi, tym bardziej wdzięcz-
ni tym, którzy kiedyś się nimi zaopiekowa-
li.
E.B: Dziękuję za udzielenie wywiadu.
Życzę Ci kolejnych sukcesów i spełnie-
nia marzeń.
Rozmawiała Elwira Baranowska (kl.Ia)
BRĄZ JEST TERAZ W MODZIE CZYLI O MISTRZOSTWACH POLSKI W UNIHOKEJU
str. 4
Kib
ice,
fo
t. N
ata
lia
Jeg
er
wspierać Olimpię. Wszyscy intensywnie
myśleli: „Nie śpimy, kibicujemy - Olim-
pia wygra mecz!”. Ostatnim przeciwni-
kiem łochowskiej drużyny był Absolwent
Siedlce. W tym sezonie nie zdarzyło się,
by te dwie drużyny miały okazję się
zmierzyć, więc to był prawdziwy spraw-
dzian dla obu stron. Olimpia z nadzieją na
zwycięstwo rozpoczęła mecz. Wydaje mi
się, że było to najbardziej emocjonujące
spotkanie. Jeśli Olimpii udałoby się wy-
grać różnicą 5 bramek, drugi mecz, który
odbywał się tego dnia, byłby jej już obo-
jętny, bo złoto dla gospodarza byłoby
pewne. Zwycięstwo różnicą 2 bramek
spowodowałoby, że Olimpia zagwaranto-
wane miałaby srebro, a od drugiego me-
czu zależeć miało, czy zostanie Mistrzem.
Pod koniec meczu nasza drużyna wygry-
wała 7:5, niestety w ostatnich sekundach
straciła bramkę. Chwila nieuwagi - i róż-
nica bramek się zmniejszyła. Mecz za-
kończył się jednobramkowym zwycię-
stwem Olimpii. Brąz mieliśmy gwaran-
towany. Od meczu między Zielonką a
drużyną z Nowego Targu zależało to,
czy Olimpia tego dnia sięgnie po złoto.
Wszyscy kibice obecni na trybunach
zaczęli wspierać drużynę, z którą Olim-
pia zmierzyła się pierwszego dnia Mi-
strzostw. Zielonka jednak dopięła swe-
go. Pewnie wygrała mecz, strzelając aż
dziewięć bramek swoim rywalom, pod-
czas gdy zawodnikom Nowego Targu
udało się zanotować tylko dwie. Taki
jest sport i zawsze należy liczyć na sie-
bie, a nie na porażkę czy zwycięstwo
kogoś innego.
Czas na podsumowania
Po dwóch meczach odbyło się uroczyste
zakończenie finału. Ubiegłoroczni Mi-
strzowie Polski tym razem nie znaleźli
się na podium, co z pewnością było dla
wszystkich dużym zaskoczeniem. Dla
kibiców Olimpii, a przede wszystkim jej
zawodników, był to szczęśliwy dzień. Po
raz pierwszy w swojej historii stanęła na
podium Mistrzostw Polski, zgarniając
brąz. To było dla nich ogromne wyróżnie-
nie. Na końcu zaśpiewali piosenkę o tym,
że to „brąz jest teraz na modzie, medal
ładniejszy jest”. Nie obyło się bez podkre-
ślenia, że dla nas wszystkich tam obecnych
to nasza kochana Olimpia jest najlepsza.
Wybrano najlepszą siódemkę Mistrzostw,
w której znalazło się dwóch zawodników
Olimpii, na co dzień uczących się w na-
szym liceum. Byli to Dawid Skura i Emil
Filipowicz; Emil również został najlep-
szym zawodnikiem Mistrzostw. Myślę, że
cała drużyna zasługuje na ogromne uzna-
nie. Dla nas, kibiców, wszyscy byli najlep-
si. Z niecierpliwością czekać będziemy na
kolejne Mistrzostwa. Apetyt na złoto po-
zostaje. Ciekawe, co Olimpia pokaże nam
za rok.
Paulina Wojtyra, kl.Ia
Co roku w pierwszych tygodnia kwiet-
nia maturzyści z LO w Łochowie piel-
grzymują do Częstochowy w intencji
uzyskania dobrych wyników na matu-
rze. Mieszczący się na Jasnej Górze
zespół klasztorny paulinów jest jednym
z najczęstszych miejsc pielgrzymek w
Polsce, a znajdujący się w nim obraz
Matki Boskiej Częstochowskiej jest bez
wątpienia najbardziej znanym przed-
miotem kultu w kraju.
Tegoroczny wyjazd zaczął się
4 kwietnia. Z niewielkim opóźnieniem,
spowodowanym ciągłym brakiem wiosny
i wiążącymi się z tym zaspami śniegu,
trzecioklasiści wyjechali z Łochowa
przed godziną 10, usadowieni w dwóch
autokarach; wskazuje to na wysoką fre-
kwencję i ciągła obecność religii w życiu
młodzieży. Podróż przebiegała bez więk-
szych przeszkód (przynajmniej bez ta-
kich, które uniemożliwiłyby dotarcie na
miejsce) i po dotarciu do Częstochowy,
mieliśmy jeszcze dość czasu by zwiedzić
to niewielkie miasto.
Refleksyjno-modlitewna część piel-
grzymki rozpoczęła się o godzinie 17
i trwała aż do 1 w nocy. W programie
zajęć znalazła się konferencja dla wszyst-
kich zebranych, podczas której wysłucha-
liśmy profesjonalnego występu chóru
i zostaliśmy zmotywowani przez prowa-
dzącego do zawierzenia się Bogu. Póź-
niej odbyła się droga krzyżowa na wałach
obronnych – niezwykła możliwość zoba-
czenia tłumu modlących się ludzi, w ci-
szy i skupieniu kontemplujących mękę
Chrystusa. Poprzedzona trzygodzinnym
czuwaniem modlitewnym, uroczysta
msza odprawiana przez biskupa Antonie-
go Dydycza wbrew pozorom nie zakoń-
czyła się błogosławieństwem, które ma
nam zapewnić stuprocentowe wyniki
w tegorocznym egzaminie dojrzałości.
Była to długa i interesująca opowieść
o odpowiedzialności. Nikt nie zwalniał
nas z obowiązku nauki i nie obiecywał,
że Matka Boska rozwiąże za nas zadania
maturalne. W Częstochowie podkreślono
wkład naszej pracy w to, jak będzie wy-
glądało nasze życie, oraz to, że nikt inny
nie podejmie za nas ważnych działań
i decyzji.
To właśnie dzięki temu aspektowi
pielgrzymki mogę powiedzieć, że była
ona wartościowa nie tylko w sferze wia-
ry, ale również rozwoju osobistego każ-
dego człowieka, który posiada chociaż
szczątkową zdolność do autorefleksji.
Taki wyjazd jak ten nacechowany jest
przez niezwykłą, niepowtarzalną, mi-
styczną wręcz atmosferę, której niepo-
smakowania mogą żałować Ci, którzy
pojechać się nie zdecydowali.
Norbet Bański, III a
CZEKAJĄC NA CUD
str. 5
W dniach 17-19 kwietnia we włoskim
mieście Nuoro (Sardynia), odbyły się
symulacje obrad ONZ (z ang. Model
United Nations), na które przybyli de-
legaci nie tylko z Włoch, ale i z reszty
Europy. Wśród ponad 60 delegacji
biorących znajdowały się również dwie
łochowskie grupy. Pierwszą z nich –
Gruzję, reprezentowały Alicja Fedor-
czyk oraz Monika Barbachowska,
a drugą - Zjednoczone Emiraty Arab-
skie - Aleksandra Strąk i Mateusz Pod-
górski. Opiekunką grupy była pani
Dina Jakimczuk, nauczycielka języka
angielskiego naszego liceum.
Tematy, jakie poruszane były na obra-
dach, to zagrożenie wyginięciem gatunki
roślin i zwierzą dla komitetu ekonomicz-
nego oraz prawa kobiet dla komitetu
praw ludzkich.
Na miejsce, po długiej podróży auto-
busem i samolotem, przybyliśmy w po-
niedziałek 15 kwietnia, co oznaczało pra-
wie dwa dni wypoczynku i zwiedzania
okolicy. Wtedy też zostaliśmy zapoznani
ze swoimi hostami, czyli osobami, które
służyły gościną, zapewniały nam wyży-
wienie i zakwaterowanie oraz pełniły
funkcję przewodników w obcym mieście.
A było co zwiedzać - choć Nuoro to jedy-
nie trzydziestotysięczne miasto, te kilka
dni, jakie przyszło nam w nim spędzić,
nie wystarczyły na to, aby zobaczyć cho-
ciaż połowę
cudów, jakie
ma do zaofe-
rowania. Cha-
rakterystyczna
włoska archi-
tektura, liczne
pizzerie, re-
stauracje, klu-
by czy lodziar-
nie to jedynie
jedne z wielu
atrakcji jakie
na nas czeka-
ły. Nie przyle-
cieliśmy jed-
nak na Sardy-
nię wyłącznie
po to, aby zwiedzać. Naszym priorytetem
były symulacje obrad ONZ, które pierw-
szego dnia (17 kwietnia) odbywały się w
zapierającym dech w piersiach teatrze, a
pozostałe dwa dni spędziliśmy w szkole w
Nuoro. Zebranie przebiegło spokojnie
przynajmniej do trzeciego dnia. Właśnie
wtedy uczeń szkoły, w której odbywała
się konferencja, zginął w wypadku samo-
chodowym
i wspólnie zdecydowaliśmy, że nie ma
sensu dalej prowadzić debat w przybitym
nastroju.
Podsumowując - Model United Na-
tions to niepowtarzalne i niezwykłe do-
świadczenie. Choć był to mój trzeci wy-
jazd, to wcześniej nie miałem okazji udać
się do Włoch, ale po powrocie mogę
stwierdzić tylko jedno - w przyszłym
roku wybieram się tam ponownie. Na
moją decyzję wpływa zarówno charakte-
rystyczna atmosfera panująca na Sardynii
jak i to, że dzięki takim wydarzeniom jak
obrady ONZ mogę szlifować swój język
angielski, który w dzisiejszych czasach
jest czymś niezbędnym.
Mateusz Podgórski (kl. Ib), delegat
Zjednoczonych Emiratów Arabskich
Podczas obrad, fot. Prof..Dina Jakim-
NA PODBÓJ SARDYNII
PRZED OSTATNIM DZWONKIEM Zbliżają się wielkimi krokami dni, kie-
dy nasi przyjaciele, koledzy, znajomi,
którzy są w ostatni klasach szkół śred-
nich, muszą zdać egzamin ze dobytej
przez lata nauki. To czas ich wkrocze-
nia w dojrzałość - czas matur. Co czują
przed tak ważnym dla nich czasem, co
myślą o egzaminie, jakie są ich opinie
na gorący temat matury?
Kinga Puchta: Jak wygląda przygoto-
wanie do matury?
Norbert Bański: Systematyczna nauka
przez sześć semestrów w liceum to pod-
stawa. Jeżeli nie przykładasz się przez
cały czas, nie oczekuj cudów w ostatnim
miesiącu; to czas głównie na powtórki
i uzupełnianie niewielkich braków, więc
właśnie tym się teraz zajmuję.
Katarzyna Politowska: Jak przygoto-
wywałeś się do matury?
Michał Stelmaszek: Oprócz zajęć szkol-
nych jeździłem do Warszawy na kurs
fizyki oraz od czasu do czasu rozwiązy-
wałem próbne matury (te, na których wy-
nikach mi zależy).
Kasia: Czy jest przedmiot, którego się
najbardziej obawiasz?
Michał: Tak, język polski, podstawy, ze
względu na to, że trzeba „wstrzelić się w
klucz.” Trudno spamiętać te wszystkie
zależności, np. jak dzieło powstało, kie-
dy autor był smutny, sytuacja na świecie
była taka, a taka... Krótko mówiąc - nie
jestem w tym kierunku uzdolniony
i dlatego się go boję.
Kinga: Czy uważasz, Że w naszej szko-
le zostałeś dobrze przygotowany do
matury, czy raczej wierzysz w wiedzę
zdobytą wyłącznie przez siebie?
Norbert: Łochowskie liceum dobrze
przygotowało mnie do matury. Nauczy-
ciele dobrze wiedzą, co powinien umieć
uczeń przystępujący do egzaminu doj-
rzałości i konsekwentnie wpajali mi tę
wiedzę, czuję się dość pewnie. Niektóre
rzeczy, których z różnych powodów nie
dowiedziałem się na lekcji, uzupełniłem
sam, nie stanowiło to jednak większego
problemu.
Kasia i Kinga: Czujecie stres przed egza-
minem dojrzałości?
Michał: Stres jest mały, ponieważ wiem,
że ten egzamin zdecyduje, czy w tym roku
pójdę na lepsze czy na gorsze studia
(wymarzone lub nie); jestem pewien swo-
ich umiejętności - matura to test jak każdy
inny - masz zadania, pilnują cię, piszesz na
ocenę itp.
Norbert: Stresu przedmaturalnego na
chwilę obecną nie odczuwam. Mam dość
solidną wiedzę, nie obawiam się oblania
egzaminu i oczekuje dobrych wyników.
Jedyny problem to doczytanie książek do
prezentacji maturalnej... Nie mogę na to
znaleźć czasu, bo przyszła wiosna. O ma-
turze zaś nie rozmawiam prawie z nikim,
bo odczuwam ogromny przesyt tym tema-
tem i wolałbym, żeby odbyła się ona jutro,
bo męczy mnie czekanie kilka dni.
Rozmawiały: Kinga Puchta (kl. Ia),
Katarzyna Politowska (kl. Ia)
str. 6
Stało się… 26 kwietnia 2013 roku ode-
szli z murów naszego liceum tegoroczni
maturzyści. O godzinie 14:00 wielu
z nas zasiadło na trybunach, aby poże-
gnać kolegów i koleżanki.
Mimo że chodziliśmy z nimi do szko-
ły niecałe dwa lata, lub my, pierwszokla-
siści - niecały rok, bardzo się do siebie
przywiązaliśmy. Przemowa dyrektora
jeszcze bardziej wzmagała w nas uczucia,
że minął już czas, w którym mogliśmy
widywać się z nimi codziennie na szkol-
nym korytarzu. Część oficjalna wywoły-
wała w nas smutek i świadomość, że coś
się skończyło. My będziemy teraz starsi,
my będziemy teraz witać klasy pierwsze,
my będziemy żegnać przyszłorocznych
maturzystów. Po oficjalnym wstępie,
przyszedł czas na nieco weselszą część
programu – występ klas drugich i rozda-
nie Suchenków (nagród, niczym Oska-
ry!). Wszystko podsumowały przemowy
dyrektora naszego LO, pana Andrzeja
Suchenka oraz burmistrza Łochowa, pana
Mariana Dzięcioła. Maturzyści! Życzy-
my wam połamania piór i dobrych wy-
ników!
Anna Bala i Paulina Wysocka (kl. Ia),
fot. M. Szeja
OSTATNI DZWONEK ZADZWONIŁ
W poszczególnych kategoriach Suchenki otrzymali:
Top Model, Najpiękniejsza – Karolina Rydzewska
Top Model, Najpiękniejszy – Cezary Sapierzyński
Słodki Cukiereczek — Izabela Bieniek
Fiku miku na filmiku – Maciej Kuć
Para Roku – Kinga Szymusiak i Jakub Zyśk
Sportowiec Roku – Emil Filipowicz
Matka Wszystkich Dzieci – Katarzyna Puścion
Suchar Roku – Piotr Kalinowski
Megamózg – Anna Andruczyk
Komik Roku – Rafał Bobrowski
Muzyk Roku – Bartłomiej Mioduszewski i Jarosław Gołoś
CZYTANIE NIE BOLI CZYLI O ŚWIATOWYM DNIU KSIĄŻKI SŁÓW KILKA
Światowy Dzień Książki i Praw Autorskich
obchodzony jest 23 kwietnia. Z okazji tego
święta zasięgnęliśmy opinii na temat ksią-
żek od kilku nauczycielek naszej szkoły.
Jakie książki pani profesor czyta najchęt-
niej? Na jakie treści uczniowie powinni
zwrócić szczególną uwagę?
Prof. Danuta Pierzchalska: Czytam, aby
połączyć przyjemne z pożytecznym. Do-
minują lektury w języku angielskim. Nie
ukrywam, że podczas czytania trafiam na
słówka nieznane. Bywa, że szukam
w słownikach znaczenia danego wyrazu
czy wyrażenia. Szczególnie fascynują
mnie powieści obyczajowo-
psychologiczne, np. „Hotel” Arthura
Haileya, opowieść o człowieku, który
próbuje poradzić sobie z kilkoma kryzy-
sami w hotelu, co pociąga za sobą szereg
zdarzeń. Z ogromną przyjemnością wra-
cam do klasyki - „Lalki” Bolesława Pru-
sa, „Chłopów” Władysława Reymonta.
Najbardziej nie lubię książek fantasy.
Uczniowie powinni czytać o problemach
codziennych. „Folwark zwierzęcy”
George'a Orwella jest opowieścią o ma-
nipulacjach władzy i polityków, które
mogą się zdarzyć zawsze i wszędzie.
Uważam, że wybór książek wynika
z psychiki człowieka i charakteru danej
osoby.
Prof. Justyna Ciecióra: Książki, które
czytam, wiążą się zwykle z przedmio-
tem, którego uczę, aczkolwiek nie zaw-
sze. Czytanie jest przygodą ze światem
fantazji, ze światem autora, z jego my-
ślami, marzeniami. Daje wzruszenie,
wiedzę, piękno. Wiele daje czytającemu.
Bardzo podoba mi się popularnonauko-
wa książka „Samolubny gen” Richar-
da Dawkinsa, dotycząca ewolucji.
Szczerze polecam ją uczniom. Bardzo
ciekawa jest również powieść „Bóg uro-
jony” tego samego autora. Przedstawia
relacje między nauką a religią. Czytając
tego typu książki, młodzież poznaje
różne historie, różne spojrzenia na świat.
Mogą je również porównywać ze swoi-
mi przemyśleniami.
Prof. Małgorzata Szeja: Książkę, którą
polecam, otrzymałam pod choinkę
i przeczytałam jednym tchem, choć li-
czy kilkaset stron. Bohaterami są
„matka-Chinka”, gromada jej córek i syn
uzależniony od picia... mleka. Ich osobiste
historie są surrealistyczne, wstrząsające,
wzruszające, zabawne. Tłem wydarzeń jest
historia Chin od lat 30. XX w. aż do cza-
sów współczesnych i to właśnie historia
powoduje, że w życiu bohaterów dominują
absurd i groza. Poprzez określenie boha-
terki „matka-Chinka” próbuję potencjal-
nym czytelnikom przekazać, że jest trochę
podobna do matki-Polki. Matka-Polka
rodziła i wychowywała synów do kajdan,
taczki, knuta, szubienicy; matka-Chinka
z powieści Mo Yan po to samo rodzi
i wychowuje córki. W jej osobie powraca-
my do archetypu macierzyństwa (Wielka
Macierz, Madonna, Niobe...). Jej losy
uświadamiają, że tzw. wielka historia jest
wielka tylko w podręcznikach; w wymia-
rze indywidualnym natomiast jest tylko
przestrzenią manifestowania się zła. Kto
nie wstydzi się wzruszyć kawałkiem do-
brej literatury, a przy tym chciałby dowie-
dzieć się co nieco o Chinach i je zrozu-
mieć - powinien sięgnąć po „Obfite piersi,
pełne biodra” Mo Yan.
Rozmawiały: Justyna Stryjek (kl. Ic)
str. 7
NIKT NIE JEST SAM...
„Nikt nie jest sam” to słowa, które to-
warzyszyły II Mazowieckiemu Przy-
stankowi PaT (Wyszków, 20 kwietnia
2013 r.).
Warto zacząć od wyjaśnienia, co to
takiego PaT. Skrót ten pochodzi od Profi-
laktyka a Ty. Akcja trwa już około 8 lat
i z roku na rok łączy większą liczbę osób
z różnych regionów Polski. Zainicjował
ją szef insp. Grzegorz Jach, który jest
policjantem w Komendzie Głównej.
PaT ma za zadanie przekonać mło-
dych ludzi, że życie z nałogami jest złe,
pokazać, że można bez tego się obejść.
Wstępujący w spektaklach profilaktycz-
nych starali się przestrzec przed skutkami
nałogów. Kilka godzin, lub w przypadku
Centralnego Przystanku - kilka dni jedno-
czy ludzi. Można poznać osoby, z który-
mi nie chce się później stracić kontaktu.
II Mazowiecki Przystanek PaT roz-
począł się o godzinie 9:00 w hali sporto-
wej Wyszkowskiego Ośrodka Sportu
i Rekreacji; dużo wcześniej była możli-
wość rejestracji. Uczestniczyło w nim
około 700 osób. Tradycyjnie zostali
przedstawieni organizatorzy i liderzy po-
szczególnych grup oraz odśpiewaliśmy
hymn pt. „Nie wracajmy jeszcze na zie-
mię”, napisany przez Krzysztofa Cezare-
go Buszmana,. Szef akcji powiedział kil-
ka słów, które ścisnęły za serca, po czym
zapoznał nas z instruktorami warsztatów,
z którymi to ok. 10:00 udaliśmy się do
wyznaczonych sal. Była możliwość
uczestnictwa w 15 zajęciach m.in. w tań-
cu towarzyskim, hip-hopie, fotografii,
zumbie, kuglarstwie, itd. więc każdy
mógł znaleźć coś zgodnego z jego pasją
lub nauczyć
się czegoś
zupełnie
nowego.
Zajęcia
trwały mniej
więcej dwie
godziny, po
czym wszy-
scy udali się
przed budy-
nek, aby
pozdrowić
gestem biją-
cego serca
motocykli-
stów,
uczestniczą-
cych
w happeningu. Po powrocie na halę nau-
czyliśmy się i zatańczyliśmy belgijkę.
Druga część warsztatów trwała od go-
dziny 13 do 14:30, a następnie obiad
i spektakl profilaktyczny pt. „Spisek”.
Po jego obejrzeniu nagraliśmy spot,
w którym ponownie pojawia się bijące
serce. Ma on w najbliższych dniach po-
jawić się w Internecie i telewizji. Obej-
rzeliśmy też „Moje życie, mój wybór”
w wykonaniu grupy teatralnej z Długo-
siodła. Oba spektakle przestrzegały
przed zagrożeniami, jakie czyhają na
nas w życiu oraz mówiły, że to my obie-
ramy drogę, jaką będziemy szli i że mu-
simy być odpowiedzialni za swoje czy-
ny i decyzje. Po 18 zjedliśmy podwie-
czorek i z niecierpliwością czekaliśmy
na galę finałową. Zakończenie było
transmitowane na żywo od godziny
19:30. W tym czasie, każda grupa wraz
z trene-
rem miała kilka chwil, aby zaprezentować
wyniki swojej kilkugodzinnej ciężkiej pra-
cy. Wszyscy chcieli wypaść jak najlepiej.
Po raz kolejny śpiewaliśmy „Nie wracaj-
my jeszcze na ziemię” i tańczyliśmy bel-
gijkę. Na koniec obejrzeliśmy pokaz fire-
show i zjedliśmy przepyszny tort.
Pomimo spędzenia w Wyszkowie
ponad trzynastu godzin każdy wychodził
ze spotkania z uśmiechem, nucąc hymn.
Żadne słowa, żaden gest, ani żadne pienią-
dze nie są w stanie wyrazić, jak wdzięczni
jesteśmy inspektorowi Jachowi za ogrom-
ny trud włożony w PaT oraz samą inicjaty-
wę. To cudowny człowiek o wielkim ser-
cu. I Mazowiecki Przystanek odbył się
w Radomiu, II w Wyszkowie, gdzie będzie
trzeci ? W każdym razie.– zapraszamy za
rok!
Katarzyna Politowska (kl.Ia)
PaT, fot. Paulina Wysocka
HEALTHY HEART BEAT
7 kwietnia b.r. obchodzimy Światowy
Dzień Zdrowia. Rusza wtedy ogólno-
krajowa kampania Zdrowe Bicie Serca,
której tematem jest nadciśnienie krwi,
a celem edukowanie społeczeństwa
i podniesienie świadomości na temat
przyczyn i skutków tej przypadłości.
Również nasz liceum nie pozostanie
obojętne wobec tego problemu.
Światowa Organizacja Zdrowia na
postawie raportu uznała nadciśnienie za
najpoważniejszy czynnik powodujący
udary mózgu i zawały serca, które są
głównymi przyczynami zgonów na świe-
cie. Nie powinniśmy bagatelizować tego
problemu. Jak wynika z aktualnych ba-
dań epidemiologicznych, co drugi, trzeci
Polak ma nieprawidłowe ciśnienie krwi.
Niestety nie wszyscy ludzie o tym wie-
dzą, ponieważ nadciśnienie często jest
bezobjawowe, a może spowodować nagłe
zagrożenie życia. Dlatego tak ważne stało
się jego kontrolowanie. Warto zadbać
o serce, gdyż jego nieprawidłowe działa-
nie wiąże się z wieloma śmiertelnymi
chorobami. Oto kilka sposobów: prze-
strzeganie zasad prawidłowego żywienia
(ograniczenie spożycia soli i tłuszczy,
stosowanie diety bogatej w owoce i wa-
rzywa), regularna aktywność fizyczna-
jeśli okresowo prowokujemy serce do
cięższej pracy, to gdy odpoczywamy, bije
ono wolniej, utrzymywanie prawidłowej
masy ciała, ograniczenie spożywania
alkoholu, unikanie i zapobieganie skut-
kom sytuacji stresowych. A na koniec
informacja dla palaczy: Rzucając palenie,
zmniejszasz ryzyko zawałów serca lub
udarów mózgu już od pierwszego dnia
zaprzestania palenia.
Tak niewiele wystarczy, aby żyć dłu-
go i zdrowo. Troska o zdrowie dotyczy
przede wszystkim utrzymania prawidło-
wego ciśnienia krwi. Im wolniej bije two-
je serce, tym masz większe szanse na
długie życie… Zadbajmy o serce swoje
i innych osób!
Marta Nowak (kl. IId)
W piątkowy wieczór 5 kwietnia
w MiGOKu odbył się głośny koncert
metalowych zespołów z naszego regio-
nu. Trwał od 18.30 do późnych godzin,
sala była pełna, ludzie kręcili się po
ośrodku prawie do północy. Koncert
ogłaszany był jeszcze przed świętami,
wszyscy nastawiali się do niego bardzo
pozytywnie. Czy się udało?
Poprosiłam o opinie osoby, z którymi
wspólnie bawiłam się przy metalowych
dźwiękach. Oto ich komentarze:
Michał: Koncert rozpoczęła grupa I've
Told You Once, która zadebiutowała
kilka miesięcy po swoim zawiązaniu.
Otwierał go elektroniczny początek, któ-
ry pomysłowo ustawiono tak, by przy
jego końcu zacząć grać na żywych instru-
mentach. Stojąc pod sceną, naliczyłem
dwa potknięcia, aczkolwiek nie rzucały
się one aż tak w uszy i nie psuły znacząco
efektu z uwagi na dobrze wykonane
utwory. Moją uwagę przyciągnęła współ-
praca gitary i basu, które tworzyły łącznie
mocną partię, a ta zachęcała słuchaczy do
energicznego pogowania. Pozostałe ze-
społy również wypadły świetnie, warto
zwrócić tutaj uwagę na Dahacę, która
w końcu przerywa serię koncertów
w Łochowie, podczas których grały same
grupy deathcore'owe i hardcore'owe, tu-
dzież jakieś inne tego odnogi. Dahaca
zaprezentowała nam agresywne, kojarzą-
ce się, przynajmniej mi, z klasycznymi
klimatami speed metalowymi bądź hard
rockiem w stylu Chrome Division. Dobra
robota!
Warto też wspomnieć o poczęstunku,
który miał miejsce chwilę po koncercie.
Perkusista ITYO ugotował bigos i poczę-
stował nim ludzi na backstage'u. Miły
gest! Ogólnie, wrażenie jest bardzo dobre,
z wyjątkiem małej wpadki dźwiękowców,
kiedy nie było niemal słychać jednej gita-
ry na jednym z występów. Tak powinny
koncerty przebiegać, rzecz jasna z wyłą-
czeniem drobnych pomyłek. Dobra robo-
ta!
Paulina: Koncert metalowy? Sądzę, że
można go zaliczyć do udanych. Może nie
bawiłam się za bardzo, ale chyba dlatego,
że nie słucham takiej muzyki, ale reszta
uczestników czuła się świetnie. Te cięż-
kie brzmienia poruszyły prawie wszyst-
kich do tego, by szaleli pod sceną. Myślę,
że to świetny pomysł organizować takie
rzeczy w łochowskim domu kultury. Fre-
kwencja była powalająca. Oby tak dalej!
Kamil: Przemierzając drogę, która pro-
wadziła na koncert w Łochowskim Domu
Kultury, nie nastawiałem się na imponu-
jącą dawkę inspirującej muzyki. Wybra-
łem się tam raczej w celu spędzenia czasu
ze znajomymi a także wysłuchania na
żywo Jakuba Dybowskiego. Uważam, że
Kuba mógł zaciekawić wiele osób swoją
barwą głosu. Pokazał, że wie, co robi. Co
do reszty, trudno mi się wypowiedzieć ze
względu na to, że nie jestem fachowcem
ani nawet fanem tego rodzaju muzyki.
Szczerze mówiąc, nie miałem dreszczy,
nie czułem pozytywnych emocji, a także
nikt szczególnie nie zwrócił mojej uwagi.
Podsumowując - koncert to jak najbar-
dziej udana inicjatywa i oby było więcej
takich przedsięwzięć w Łochowie. Moje
doznania jednak nie są pozytywne i sam
nie wiem, czy drugi raz wybrałbym się na
taki koncert.
Michał: Koncert był ekstra. Tyle pozy-
tywnej i tak dobrej energii nie było
w Łochowie już dawno. Tego typu wy-
stępy zawsze przyciągają sporo słuchaczy
- powinny odbywać się częściej.
Wygląda na to, że większości się po-
dobało. Mamy nadzieję, że w Łochowie
będzie organizowanych coraz więcej ta-
kich imprez. Gratulujemy naszym kole-
gom, którzy zagrali dla nas świetny kon-
cert. Życzymy powodzenia w dalszej
pracy. Do zobaczenia na następnym kon-
cercie!
Kinga Puchta (kl. Ia)
str. 8
METALOWY PIĄTEK
I’ve Told You Once, fot. nieznany
FLET, FIDEL I FANTASTYCZNE
NIEMKI
W ramach festiwalu Mazovia Goes Baroque 18 lutego
2013 r. w Pałacu Łochów odbył się koncert zespołu
muzyki dawnej La Mouvance. Można było usłyszeć
utwory grywane na średniowiecznym dworze francu-
skim. Na koncercie były obecne uczennice klasy Ic,
które zamieniły kilka słów i sfotografowały się z mło-
dymi niemieckimi artystkami: Christine, Nelly i Ka-
ren. Fot. M. Szeja
str. 9
ZOBACZ WARSZAWĘ 1935 Na projekcji tego filmu w kinie Atlantic
byliśmy tuż po premierze (21 marca).
Na film przyszło naprawdę wiele osób;
sala była pełna, mimo południowych
godzin. Widziało się wiele osób star-
szych, które mogły pamiętać dawną
Warszawę. Dziś niemal wszystkie zre-
konstruowane w filmie ulice wyglądają
inaczej, wiele z nich zniknęło w ogóle
(dziś mamy tam Pałac Kultury i Nauki
i otaczający go olbrzymi plac).
„Projekt odbudowy Warszawy w techno-
logii 3D jest dziełem studia Newborn
animacja i vfx z warszawskiej Pragi. Po-
mysłodawca, Tomasz Gomoła, już 3 lata
temu planował rekonstrukcję zabytkowej,
oryginalnej zabudowy Warszawy i odtwo-
rzenie niepowtarzalnej atmosfery miasta.
Pragnął w ten sposób przywrócić pamięć
o dawnej świetności stolicy Polski. Jed-
nak dopiero studio Newborn i drzemiący
w jego zespole ogromny potencjał twór-
czy sprawiły, że idea odbudowy nabrała
ostatecznego, imponu-
jącego kształtu. Prace
nad „Warszawą 1935”
trwały blisko 3 lata.
O skali i rozmachu tego
przedsięwzięcia świad-
czy fakt, że jest to pro-
jekt bez precedensu.
Nikt wcześniej nie pod-
jął się takiego wyzwa-
nia.” - Jak możemy
przeczytać na stronie
internetowej http://
www.warszawa1935.pl
poświęconej właśnie
filmowi „Warszawa
1935” - jest to pierwszy
w Polsce film tego typu.
Film podobał się chyba każdemu,
3D było naprawdę dobre, a muzyka
w tle budowała nastrój tak, iż wiele
osób po wyjściu z sali było wzruszo-
nych. Można było zobaczyć Warszawę
nocą i za dnia. Ostatnie obrazy to stop-
klatki. Miało to symboliczny wymiar, bo
oznaczało zastygnięcie na fotografii lub w
pamięci. To był też jakby powrót do źródeł
dokumentacyjnych tego filmu; one też
były obrazami, nielicznymi, jakie prze-
trwały II wojnę.
Alicja Szeja
Pełne Spektrum uczestniczyło
w Domu Spotkań z Historią w spotka-
niu poświęconym dokumentom Krzysz-
tofa Kieślowskiego (1941–1996), który
zaczynał od filmów dokumentalnych
(m.in. Życiorys, Z punktu widzenia noc-
nego portiera). Międzynarodową sławę
zdobył, realizując kino metafizyczne
(Dekalog, Podwójne życie Weroniki,
trylogia Trzy kolory).
Uczestnicy obejrzeli trzy filmy:
Refren (10', 1972) Zapis dnia pracy
zakładu pogrzebowego. Kamera obserwu-
je ludzi, którzy przyszli tu po stracie ko-
goś bliskiego i urzędników, którzy z bez-
duszną rutyną załatwiają formalności
pogrzebowe.
Pierwsza miłość (52', 1974)
Rok z życia pary bardzo młodych ludzi.
Siedemnastoletnia dziewczyna dowiaduje
się, że jest w ciąży i wraz z ojcem dziecka
postanawia rozpocząć samodzielne życie.
Kamera towarzyszy parze podczas ciąży,
ślubu, porodu, do początków życia we
troje…
Gadające głowy (14', 1980)
Zbiorowy portret Polaków. W którym
roku się urodziłeś? Kim ty jesteś? Co jest
dla ciebie najważniejsze? Czego byś
chciał? Z zarejestrowanego materiału
Kieślowski wybrał 44 osoby i uporządko-
wał ich wypowiedzi od niemowlaka do
stuletniej staruszki.
Uczestnicy Pełnego Spektrum nie
zobaczyli pierwszego filmu, bo na sku-
tek śnieżycy (a był to pierwszy dzień
wiosny!) podróż spod PKiN do DSH na
Karowej trwała zajęła im godzinę.
Widownia pękała w szwach; brako-
wało krzeseł. Każdy z filmów został
skomentowany w rozmowie Ryszarda
Jaźwińskiego. Z audytorium padło wiele
pytań. Udało nam się również zaprosić
bohatera wieczoru i prowadzącego Ry-
szarda Jaźwińskiego (znanego dzienni-
karza radiowej Trójki - na fot.drugi
z lewej w pierwszym rzędzie) do wspól-
nej fotografii.
Autor i fot. M. Szeja
WIECZÓR Z DOKUMENTAMI KIEŚLOWSKIEGO
SUKCESY
NA OGÓLNOPOLSKIM
KONKURSIE
RECYTATORSKIM Emilia Śliwoska na eliminacjach
Ogólnopolskiego Konkursu Recyta-
torskiego w Siedlcach wyśpiewała
drugie miejsce, a Justyna Jasińska
zdobyła wyróżnienie w kategorii
recytacji. (www.liceumlochow.pl)
str. 10
Nie ma to, jak optymistyczny tytuł.
Prawda jest jednak gorzka, szczegól-
nie, jeśli wierzyć WHO i jej definicji
tego, czym są narkotyki. Jeśli jednak
masz teraz w planach szturmować naj-
bliższy oddział MONAR-u, lepiej ode-
tchnij głęboko i czytaj dalej.
Jak to się zaczęło?
Dawno, dawno temu, kiedy w Egipcie
wykuwano na ścianach piramid scena-
riusz pierwszego odcinka Mody na suk-
ces, a osób piśmiennych było mniej niż
mięsa w parówkach, ludzie na wzór ma-
łych dzieci mieli w zwyczaju poznawanie
otaczającego ich świata w sposób organo-
leptyczny, (czyli m.in. brali do ust
wszystko, co dało się przepchnąć przez
przełyk). I prawdopodobnie w ten sposób
właśnie odkryto, że niektóre z tych rze-
czy po spożyciu potrafią dać mniej lub
bardziej ciekawe efekty natury wizualno-
akustyczno-mentalnej, czyli innymi sło-
wy odurzać. Tak to się ludziom spodoba-
ło, że postanowiono dalej szukać nowych
doznań, aż w końcu doszło nawet do te-
go, że w średniowieczu co niektórzy po-
trafili narkotyzować się poprzez obgryza-
nie skórzanych okładek ksiąg z porastają-
cych je pleśni… Jednak, jak wiadomo,
„technika motorem postępu”, toteż po
upływie jakiegoś czasu nasz gatunek
uniósł się dumą i po zgodnym zaaprobo-
waniu, iż obgryzanie książek jest czynem
nieprzynoszącym chwały, postanowił
sam zacząć produkować źródła uciechy
wszelakiej. I tak dzięki „zasługom” wielu
oddanych sprawie osób wachlarz produk-
tów pozwalających na cieszenie się zdro-
wiem zbieracza odpadów radioaktyw-
nych bez kombinezonu i umożliwiają-
cych udział w Halloween bez charaktery-
zacji został poszerzony o środki, takie jak
chociażby amfetamina czy LSD.
Narkotyki są wszędzie
Ludzie się cieszyli, pili sobie Coca
Colę z domieszką kokainy, uśmierzali ból
amfetaminą na przemian z morfiną, a
hippisowskie „dzieci kwiaty” jeden za
drugim odchodziły z tego świata za spra-
wą „złotego strzału”. Bo mogli. Taki ma-
ły American Dream o wolności. Lecz,
jako że istnieje zasada mówiąca, że
wszystko, co „dobre” jest nielegalne,
tuczy, albo powoduje raka, rządy wielu
krajów zaczęły zakazywać (pod pretek-
stem dbania o zdrowie obywateli) każde-
go z tych środków, zostawiając w pro-
dukcji jedynie te, z których mogły czer-
pać korzyści finansowe. Niemniej jednak,
aby stworzyć zakaz, wypadałoby mieć
najpierw definicję domeny zła wszelkie-
go. W tym momencie zaczynają się scho-
dy… Definicję co prawda stworzono, ale
okazało się, że każdemu nie pasuje coś
innego. My posłużymy się jednak listą
stworzoną przez Światową Organizację
Zdrowia (to ta od wymyślania co roku
nowego przymiotnika odzwierzęcego
przed słowem „grypa”). Muszę przyznać,
że im bardziej zagłębiałem się w lekturę,
tym mocniej w mojej głowie pojawiała
się dręcząca myśl: „Czemu właściwie
pani sprzedawczyni z mojego spożyw-
czaka nie ma jeszcze wydziału antynar-
kotykowego na głowie?”. Być może po
prostu jeszcze nikt nie zorientował się, że
ta przemiła kobieta między swoimi mar-
chewkami i butelkami z wodą za 99 gro-
szy składuje takie siekące umysł środki
jak… pietruszka czy gałka muszkatoło-
wa. Nie wspominając już o wręcz afiszo-
waniu się ze środkami psychoaktywnymi
takimi jak kofeina, nikotyna czy alkohol
etylowy. Okazuje się, że nie trzeba szu-
kać daleko. Czy będąc w odwiedzinach
u babci, w jej ogródku nie rzucił wam się
w oczy mały biały baldachim kozłka le-
karskiego, który tylko czyha, aż przete-
stujesz jego odprężające działanie? Każ-
da z tych rzeczy jest narkotykiem stoją-
cym w równym rzędzie z substancjami
takimi jak kokaina, amfetamina, LSD,
heroina, morfina czy też wzbudzająca
najwięcej kontrowersji marihuana.
„Zalegizować marihuanę?
A komu to potrzebne?”
Narkotyk miękki czy twardy, uzależ-
nia czy nie, leczy a może szkodzi. Spo-
rów odnośnie suszu z kwiatostanów ma-
łej niewinnie wyglądającej roślinki, któ-
rej liście już na stałe zadomowiły się jako
element graficzny strojów znacznej czę-
ści osób „popierających i praktykują-
cych”, jest tak wiele jak dziur na polskich
drogach i jak to w tego typu sprawach
bywa - dyskusja jest niemal zawsze jało-
wa. Czy zatem wierzyć sceptykom, któ-
rzy twierdzą, że marihuana jest kluczem
do wrót, za którymi czają się twarde nar-
kotyki, a sama w sytuacji emocjonalnego
doła potrafi doprowadzić do stanów de-
presyjnych? A może posłuchać riposty
zwolenników, którzy oznajmiają, że być
może i tak jest, ale przecież nie mniejsze
zagrożenie niesie ze sobą spożywanie
alkoholu, który jest przyczyną o wiele
większej ilości nieszczęść i problemów
ze zdrowiem, a jest legalny przez wzgląd
na niebotyczną kasę, jaką skarb państwa
zgarnia na akcyzie. Dobrej odpowiedzi
pewnie nie ma i nie będzie.
„Wszystkiego trzeba w życiu
spróbować?”
Dlatego każdy z nas musi sam sobie
odpowiedzieć, czy chce wejść w ten
świat. Od zawsze mówiono mi, że pienią-
dze i narkotyki nie rosną na drzewach.
I nagle okazuje się, że jednak rosną
(pieniądze też mam nadzieje kiedyś zna-
leźć). Kto chce, może pójść do sklepu
i całkowicie legalnie się naćpać, jednak
wiecie, jaki jest powód, dla którego część
psychoaktywnych substancji jest w obie-
gu? Uzależnionymi ludźmi łatwo się ma-
nipuluje. Władza chce, żebyśmy brali.
Generalnie to miał być tekst o nega-
tywnych skutkach narkotyków, ale sądzę,
że lepiej będzie, jeśli zainteresowani po-
szukają sobie na ten temat w sieci. Pole-
cam zwłaszcza wszystkie strony z ozna-
czeniami 18+ (nie, nie te, o których my-
ślicie), gdzie można znaleźć naprawdę
mocne zdjęcia i relacje osób, które biorą.
A ci, co nie widzieli, niech obejrzą cho-
ciażby klasyk Requiem dla snu, który
moim zdaniem zadziała lepiej niż nawet
20 stron oklepanego tekstu o szkodliwo-
ści. I pamiętajcie, że najgorszą rzeczą,
jaką czynią narkotyki, jest to, że pokazu-
ją, jak szary i nudny jest nasz świat. Dla-
tego starajmy się najpierw zmienić swoje
życie na takie, które będzie dawało ra-
dość bez konieczności ucieczki w „lepszy
świat”, bo stamtąd nie ma już powrotu…
Jakub Mróz (absolwent 2012)
WSZYSCY JESTEŚMY ĆPUNAMI czyli
WSZYSTKO MOGĘ, ALE NIE WSZYSTKO PRZYNOSI MI KORZYŚĆ
MAM HAKA NA RAKA Uczniowie klaay II d zakwalifiko-
wali się do II etapu konkursu
„Mam haka na raka!” W przygoto-
wanie się do tej akcji wiele wysił-
ku. Przed nimi kolejne wyzwania.
(www.liceumlochow.pl)
str. 11
KĄCIK SPORTOWY Z uwagi na zainteresowanie spor-
tem naszej społeczności szkolnej
i odbywające się obecnie ważne turnie-
je, mistrzostwa, Ligę Mistrzów posta-
nowiliśmy wcielić w życie Kącik Spor-
towy. Będzie to stały element naszej
gazetki, w którym czytelnicy będą mo-
gli dowiedzieć się o najnowszych osią-
gnięciach polskich sportowców, jak
i najpopularniejszych drużyn z całego
świata.
Na pierwszy ogień najbardziej emocjo-
nujące rozgrywki piłkarskie, czyli UE-
FA Champions League
Liga Mistrzów to jedna z najpopular-
niejszych rozgrywek piłkarskich. O Pu-
char Ligi Mistrzów rywalizują 32 kluby.
Początkowo w fazie grupowej (8 grup i w
każdej po 4 drużyny), następnie w drugiej
fazie, czyli w fazie play off, do której
awansują dwa najlepsze kluby z każdej
grupy. W ubiegłym roku puchar zdobyła
Chelsea FC, która teraz nie awansowała
do dalszych rozgrywek z fazy pucharowej
zajmując w swojej grupie 3 miejsce. Po
zaskakujących meczach 1/8 finału i cięż-
kich ćwierćfinałach do półfinału awanso-
wały dwie hipszańskie i dwie niemieckie
drużyny. Pierwszy mecz został rozegrany
23 kwietnia na Fußball Arena München,
po między FC Barceloną a Bayernem
Monachium. Mecz zakończył się zwycię-
stwem niemieckiego klubu. Bramki dla
zwycięzców zdobyli: Thomas Müller
(dwie), Arjen Robben, Mario Gomez.
Bramkarz triumfatorów tego ćwierćfinału,
ani razu nie wyciągał piłki z siatki.
24 kwietnia na Signal Iduna Park w Dort-
mundzie został rozegrany drugi mecz
ćwierćfinałowy między miejscową druży-
ną - Borussią Dortmund, w której na co
dzień grają trzej Polacy, a Realem Ma-
dryt. Mecz zakończył się zwycięstwem
gospodarzy, w których bramkę trafił
tylko raz Cristiano Ronaldo. Natomiast
w bramkę hiszpańskiego klubu trafiono
4 razy. Wszystkie gole dla zwycięzców
zdobył Robert Lewandowski, który bez-
apelacyjnie był najlepszym zawodni-
kiem meczu. Drugi półfinał między Bo-
russią Dortmund, a Realem Madryt, tym
razem został rozegrany na Santiago Ber-
nabeu. Mecz zakończył się wynikiem
2:0 dla gospodarzy. Gole zdobyli: Ser-
gio Ramos i Karim Benzema. To zwy-
cięstwo nie zapewniło Realowi finału,
zabrakło tak niewiele, bo jednej bramki,
którą na pewno mogli zdobyć. Ostatni
mecz półfinałowy, to rewanż między FC
Barceloną a FC Bayernem rozegrany na
Camp Nou. Mecz zakończył się przegra-
ną gospodarzy, w bramkę Victora Val-
desa trafiali Arjen Robben, Thomas
Müller i o dziwo Gerard Piqué. W fina-
le zagra Borussia Dortmund i FC Bay-
ern, któryzwycięstem 7;0 w dwumeczu
wyeliminował FC Barcelonę. Kibice
coraz bardziej zaczynają wierzyć w to,
że finał wygrywa ten, kto wyeliminuje
w półfinale Barcelonę, rok temu była to
Chelsea, dwa lata temu Juventus. Nie
możemy jednak skreślać Borussi, która
również ma ogromne szansę na zwycię-
stwo. Udowodniła to wszystkim całym
swoim dotychczasowym, tegorocznym
występem w Lidze Mistrzów. Finał od-
będzie się na Stadionie Wembley
25.05.2013 roku. Czego możemy się
spodziewać? Naprawdę trudno ocenić.
Co nieco ze świata piłki ręcznej
Walkę o Final Four Ligi Mistrzów
sezonu 2012/2013 podjęła drużyna KS
VIVE Targi Kielce. Przed kieleckimi
szczypiornistami otworzyły się drzwi na
udział w turnieju, w którym grają cztery
najlepsze drużyny Europy. Dla zespołu
i dla trenera, Bogdana Wenty jest to histo-
ryczna szansa. Sama gra w tym turnieju
jest dla Mistrzów Polski ogromnym osią-
gnięciem. 26 marca odbyło się losowanie
par ćwierćfinałowych Velux EHF Cham-
pions League. Na naszych szczypiornistów
czekał sprawdzian w postaci dwumeczu
z Metalurgiem Skopje. Pierwszy ćwierćfi-
nałowy mecz obydwu drużyn odbył się 21
kwietnia na macedońskiej hali. Po emocjo-
nującej walce, Mistrzowie Polski pokonali
drużynę Lino Cervara 27:25. Po bardzo
ciężkiej pierwszej połowie, kieleckim
szczypiornistom udało się zremisować i na
przerwę schodzili z wynikiem 13:13. Dru-
ga połowa w wykonaniu podopiecznych
Wenty była nieporównywalnie lepsza.
Wspaniałą grą popisał się kielecki rozgry-
wający Uros Zorman. Nie zabrakło także
pięknych obron Szmala, które mobilizowa-
ły całą drużynę do jeszcze większego po-
święcenia na rzecz zwycięstwa. Wyróżnia-
jącym się zawodnikiem był także Mateusz
Jachlewski, który w bramkę rywala trafiał
aż 5 razy z naprawdę niewygodnych po-
zycji. Myślę, że możemy być dumni z gry
Mistrzów Polski w pierwszym meczu
ćwierćfinałowym i mieć ogromne nadzieje
nawet na zwycięstwo w Finale Four Ligi
Mistrzów. Kolejny mecz ćwierćfinałowy,
którego gospodarzem były Kielce, odbył
się 28 kwietnia. Zakończył się wysokim
zwycięstwem gospodarzy. Hala Legionów
tego dnia przepełniona była radością, nasi
szczypiorniści zdobyli 26 bramek, tracąc
jedynie 15. Vive Targi Kielce awansowały
do Final Four. To największy sukces
w historii klubowej piłki ręcznej w Polsce!
Na kielecką drużynę czeka teraz FC Bar-
celona. Czy Vive zagra w finale? Dobre
pytanie, na które odpowiedź uzyskamy
2 czerwca po meczu w Kolonii.
Paulina Wojtyra (kl. Ia)
Jach
lewski n
ajlep
szy! źród
ło: w
ww
.vivetarg
i.pl
SUKCESY
W X POWIATOWYM
KONKURSIE
ORTOGRAFICZNYM Ilona Siwak zajęła I miejsce, a Nor-
bert Bański III w X Powiatowym
Konkursie Ortograficznym, którego
finał odbył się w Dniu Języka Ojczy-
stego 21 lutego 2013 r. w Węgrowie.
Wyniki ogłoszono na początku
kwietnia. (www.liceumlochow.pl)
Carpe Diem 4 (99)/ 2013
Redaktorzy prowadzący: Paulina Wojtyra, Adrian Siwek
Zespół redakcyjny i autorzy: Elwira Baranowska, Patrycja Piesio, Mateusz Podgórski, Katarzyna Politowska, Ju-styna Stryjek, Kinga Puchta, Marta Nowak, Norbert Bański, Mateusz Podgórski, Anna Bala. Alicja Szeja i Jakub Mróz— gościnnie.
Opieka nad gazetką: p. prof. Małgorzata Szeja
DOŁĄCZ DO NAJLEPSZYCH!
Dlaczego warto uczyć się w naszej
szkole? Czym jest Liceum Ogólno-
kształcące im. Marii Sadzewiczowej
w Łochowie z perspektywy osoby zna-
jącej jego wszystkie zakamarki, dziś
już absolwentki?
SZKOŁA Z KLASĄ
Celebrowanie każdej możliwej uroczy-
stości to znak rozpoznawczy naszego
liceum. Przedstawienia z okazji Świąt
Bożego Narodzenia, Dnia Matki czy na-
wet… Dnia Kobiet każdorazowo wywo-
łują gorący aplauz. Eleganccy i świetnie
przygotowani występujący zaskakują
pomysłowością, dlatego też można by
oglądać ich wykonania nieustannie.
(Mieliśmy nawet okazję zobaczyć film
nakręcony przez uczniów z ukrytej kame-
ry obrazujący codzienne życie szkolne).
Zaangażowani we wszelkie uroczystości
są nie tylko uczniowie, lecz również nau-
czyciele.
SZKOŁA PRZETRWANIA
Dobrze wyposażona sala chemiczna
umożliwia uczniom wykonywanie ekspe-
rymentów. Z pewnością urozmaica to
typowe lekcje, należy jednak uważać: kto
wie, czy nieodpowiedni dobór substancji
nie spowoduje wysadzenia szkoły w po-
wietrze?
SZKOŁA SUKCESU
W dobrej szkole uczą się wspaniali ucz-
niowie. Ci, którzy potrafią pogodzić ży-
cie towarzyskie z pracą, osiągają wybitne
sukcesy w różnych dziedzinach. Umysły
ścisłe angażują się przede wszystkim w
konkursy biologiczne takie jak Czysty
Las (III nagroda w kategorii „Las w sztu-
ce”) oraz olimpiadę ekologiczną. W dzie-
dzinie humanistyki zaś możemy pochwa-
lić się uzyskaniem tytułów finalisty w
Olimpiadzie Literatury
i Języka Polskiego czy Olimpiadzie Filo-
zoficznej oraz licznych sukcesach na róż-
nych konkursach poezji śpiewanej i recy-
tatorskich (ostatnio tytuł Mistrza Żywego
Słowa przypadł uczennicy łochowskiego
LO). Ponadto, od kilku lat na podium
powiatowego konkursu ortograficznego
pojawiają się uczniowie naszej szkoły.
SZKOŁA UCZUĆ
Cóż innego może budzić w nas większą
wrażliwość niż opieka nad fauną i florą
naszego liceum? To właśnie w klasie
biologicznej mamy okazję zobaczyć
i pielęgnować różnorodne gatunki roślin
oraz zadbać o leniwie przyglądające się
prowadzonym lekcjom żółwie. W takim
towarzystwie nikomu nie zabraknie zapa-
łu do nauki!
SZKOŁA Z PASJĄ
Idealny nauczyciel to ten, który wychodzi
naprzeciw uczniom. To dzięki ich pracy
swoje zainteresowania rozwijać mogą
dziennikarze wydający gazetkę Carpe
Diem oraz uczestnicy projektu Pełne
Spektrum. Natomiast naszych szkolnych
sportowców dopingowały w ostatnich
latach dziewczęta z grupy Cheerleaders
Iskra, które też mogą pochwalić się rezul-
tatami swojej ciężkiej pracy (ich najwyż-
sze osiągnięcie to zdobycie I miejsca w
Grand Prix Polski 2012, w tym roku na-
tomiast wybierają się na mistrzostwa
Europy!). W historii szkoły nie zabrakło
również wymian uczniowskich (m.in.
polsko-ukraińskiej) oraz corocznego
uczestnictwa w PUSZMUN-ie. Oprócz
tego szkolny teatr, koło muzyczne, liczne
wycieczki...
SZKOŁA ŻYCIA
Okazuje się, że – wbrew opinii wielu –
szkoła potrafi nauczyć również życia. W
tej kategorii prym wiedli uczestnicy De-
bat Szkolnych, mający na swoim koncie
tytuł mistrzów Polski. Umiejętność dys-
kusji i negocjowania rozwija umiejętno-
ści interpersonalne, ułatwiając tym sposo-
bem otrzymanie lepszej posady w życiu
zawodowym.
Jaką decyzję podjęłabym, gdybym mogła
jeszcze raz wybrać szkołę ponadgimna-
zjalną? Bez wątpienia zdecydowałabym
się na LO w Łochowie. Wspaniałe towa-
rzystwo oraz kompetentni i sympatyczni
nauczyciele próbujący zarazić nas swoją
pasją na lekcjach, ale również przez orga-
nizowanie dodatkowych zajęć i przygoto-
wanie do konkursów. To właśnie tu od-
kryć można swoje talenty i umiejętności,
by następnie je rozwinąć. To tu także
spotkać można ciekawych młodych ludzi
– aktywnych i zakręconych. To oni –
nawet gdy opuścisz mury łochowskiego
liceum – będą towarzyszyć Ci w przy-
szłości. Czy gdzieś indziej znajdziesz
lepszych?
Ilona Siwak, absolwentka III b
Tekst nagrodzony w konkursie „Nakręć
się na LO Łochów
Nowy projekt - Projekt z klasą!
To wiadomość z ostatniej chwili: Projekt pod tytułem
„Odkrywanie Norwida—odkrywanie Łochowa”
opracowany przez prof. Małgorzatę Szeję znalazł się w gronie laurea-tów Konkursu z Klasą Nowej Ery i uzyskał dotację w wysokości 2 tys. zł. Opis projektu znajdziesz tu: http://
www.nowaera.pl/component/
projektzklasa3/projekty/pokaz/429.htm.
Już w czerwcu możesz się włączyć
w do działań projektowych!
Włącz się! Młodzi i media
W ramach tego projektu realizowa-nego w bieżącym roku przez ga-zetkę szkolną „Carpe Diem” 24 maja b.r. odbędzie się u nas wideolekcja pt.
Jak media tworzą wydarzenia?
prowadzona przez dziennikarkę „Newsweeka” Aleksandrę Kara-sińską. Lekcja będzie transmito-wana w Internecie.