duch żołnierski (1935r.)
TRANSCRIPT
D U C H Ż O Ł N I E R S K I
Ppłk. dypl. M A R J A N P O R W I T
DUCH ŻOŁNIERSKI(ORGANIZACJA WYCHOWANIA ŻOŁNIERZA)
W A R S Z A W A 1 955
G Ł Ó W N A K S I Ę G A R N I A W O J S K O W A
W SZELK IE P R A W A PRZE K ŁA D U I P R ZE D R U K U ZA STRZEŻO N E
D R U K A R N I A N A R O D O W A W K R A K O W I E
Niezapomnianym towarzyszom walk 1915 i 1916 roku: 8 kompanji 3 pułku piechoty Legjonów.
Cieniom bohaterskiego dowódcy kompanji ś. p. mjr. Kazimierza Małkowskiego
pracę tę poświęcam.
T R E S C .
Rozdział wstępny:
Część I. Z A D A N I E . NOŚCI ŻOŁNIERZA. Rozdział pierwszy:
drugi:„ trzeci:„ czwarty:
„ piąty:
Organizacja pracy wychowawczej ......................................
CZŁOWIEK W WALCE. POWIN-
Nauki h is to r ji........................Człowiek w walce . . . . Jednostka i zbiorowość . . Propaganda i szpiegostwo jakoprzeciwnicy ........................Dobry żołnierz. Dobry oddział.
Str.
1
92344
Część II. P O Ł O Ż E N I E . TWORZYWO. MOŻLIWOŚCII DROGI.Rozdział szósty:
„ siódmy:
„ ósmy:„ dziewiąty:
„ dziesiąty:
Część III. D E C Y Z J A . Rozdział jedenasty:
„ dwunasty:
„ trzynasty:
Wstęp do poznawania człowieka i zb iorow ośc i...................Wartości wojskowe naszegorekruta ..................................Wpływ czasu pokoju . . . Drogi wychowania poza wojskiem ......................................Drogi wychowania w służbie c z y n n e j ..................................
METODA.Wychowanie samego siebie . Wybór oddziaływań i podziałzadań ......................................Punkt c ię ż k o ś c i ...................
Część IV. W Y K O N A N I E . Rozdział czternasty:
piętnasty: szesnasty: siedemnasty: osiemnasty: dziewiętnasty: dwudziesty:
dwudziesty pierwszy: „ drugi:„ trzeci:„ czwarty:„ piąty:
PRZEŻYCIA.Wychowanie fizyczne . . Wyszkolenie techniczneM u s z tr a .............................Służba .............................Nauki wychowawcze . . Praca kulturalno-oświatowa Wyszkolenie bojowe . . Poza koszarami . . . . Ceremonjał wojskowy . . Akcje zbliżone do walkiDowódca ........................W ó d z .................................
5156
75
J9103
106
109
115
118125
131141146154163171175186190196198219
Część V. K O N T R O L A . ŚWIADOMY WSPÓŁTWÓRCA ZWYCIĘSTWA.Rozdział dwudziesty szósty: Kontrola jako sprawdzian
i ś r o d e k ..................................223„ „ siódmy: Kontrola całokształtu wycho
wania . . ........................229n „ ósmy: Duch ż o łn ie r s k i ................... 232
Rozdział końcowy: Od a u t o r a .............................237Część b ib ljo g ra fji ....................................................................239
Rozdział wstępny.
ORGANIZACJA PRACY WYCHOWAWCZEJ.
Stawiam sobie za cel przedstawić zagadnienie wychowania żołnierza w sposób realny, praktyczny i jak najbardziej pełny. Z ważności zagadnienia wychowania żołnierza zdajemy sobie wszyscy sprawę. Niema bodaj regulaminu, któryby nie podkreślał roli czynnika duchowego w boju. Brak wspólnego źródła, któreby odpowiadało na pytanie: „Jak wychowywać?".
Każdy dowódca jest wychowawcą. Każdy dowódca bierze udział w tem wdzięcznem i trudnem zadaniu. Jego udział w pracy wychowawczej bywa mniej lub więcej świadomy, wykonanie planowe albo dorywcze. Z chwilą gdy udział w tej pracy jest choćby trochę świadomy, nasuwa się dowódcy niezmiernie ważkie pytanie: „Czy żołnierz, którym dowodzę, spełni w polu swój obowiązek?" . A wślad za niem biegnie myśl następna: „Co mam robić teraz, w czasie pokoju, bym miał jak największe prawdopodobieństwo, że moi żołnierze spełnią swój obowiązek bojowy" .
Wychowanie żołnierza tem się odróżnia od wszystkich działań przygotowujących do wojny, że jest w czasie pokoju prawie całkowicie niesprawdzalne. Wnioskio wartości duchowej żołnierza, wysnuwane na podstawie
Duch żołnierski 1
przesłanek pokojowych, mogą być zawodne. Przyczyn jest wiele. W czasie pokoju skłonni jesteśmy do opierania się na względach czasu pokoju. Możemy poprostu zmylić kierunek, podobnie jak w zapatrywaniach na sposób walki. Gdy jednak błędny pogląd na sposób walki może być stosunkowo łatwiej sprostowany, błędy w zakresie wychowania będą się mściły o wiele dotkliwiej.
Co robić?Należy pracę wychowawczą zorganizować. Będziemy
bliżsi prawdy, gdy powiemy, że należy poznać i zrozumieć jej organizację. Uzasadnieniem będzie cała dalsza treść.
Organizacja pracy1 jest rękojmią realności, prak- tyczności i całkowitości pracy. Ten właśnie cel postawiliśmy sobie na wstępie.
Zagadnienie organizacji pracy w wyszkoleniu było już poruszane przez kilku autorów. Nasunęło się ono zagranicą pod naciskiem parlamentów, żądających skrócenia czynnej służby poborowych. Nasuwało się i nasuwać będzie dowódcom i kierownikom wyszkolenia, gdy zaobserwują marnowanie czasu lub energji.
Gdy poszczególni autorzy zaczęli się zastanawiać, jak zreformować pracę wyszkoleniową, rzuciła im się w oczy analogja z wielkiemi warsztatami wytwórczemi przemysłu. Dla potrzeb przemysłu zbadano już dawniej warunki, od których zależy wartość i wydajność produkcji. Stąd powstał wniosek, że należy zasady bądź etapy organizacji produkcji materjałowej przenieść na grunt wy
1 Używam krótkiego określenia „organizacja pracy" zamiast„naukowa organizacja pracy".
2
szkolenia w wojsku. Sposób ten zalecają i przedstawiają podręczniki oraz artykuły na temat organizacji pracy w wyszkoleniu.
Jeden z autorów przytacza pięć etapów organizacji pracy według Le Chateliera, które w skróceniu brzmią:
1. przed rozpoczęciem jakiejkolwiek pracy trzeba ustalić cel ścisły, jedyny i ograniczony;
2. przed rozpoczęciem pracy należy zbadać naukowo najlepsze metody, prowadzące do osiągnięcia celu;
3. przed rozpoczęciem pracy należy przygotować potrzebne narzędzia;
4. wykonywać pracę ściśle według powziętego planu, a zatem stosownie do celu i właściwą metodą;
5. sprawdzać przebieg czynności i osiągnięte wyniki.
Nie pójdę jednak tą drogą.Zastosowanie wymienionych kolejnych etapów orga
nizacji pracy w wyszkoleniu musi przynieść korzyść. Pogłębia się świadomy, myślowy udział w wyszkoleniu każdego kierownika i wykonawcy.
Sztywne przeniesienie zasad wytwórczości materja- łowej w teren pracy wyszkoleniowej kryje w sobie błąd. Nie wolno zapomnieć, że celem wytwarzania i tworzywem jest w wyszkoleniu istota żywa najwyższego gatunku — człowiek.
Nie chodzi o wytwarzanie pewnego sprzętu z surowca, martwego materjału, którego właściwości mogą być mechanicznie czy też chemicznie idealnie znormalizowane. Chodzi o kształtowanie człowieka z jego licznemi wspólnemi cechami, ale jednocześnie z ogromną skalą
3
cech swoistych, odmiennych i odrębnych dla każdej niemal jednostki.
Tę ważną poprawkę musi wprowadzić w swe rozumowanie każdy organizator wyszkolenia. Cóż dopiero, gdy chodzi o dziedzinę, w której najbardziej jaskrawo występują różnice między poszczególnymi ludźmi, dziedzinę wychowania.
Stąd wynika konieczność zmiany etapów organizacji pracy wyszkoleniowej, a zwłaszcza wychowawczej. Nie będzie to zmiana rewelacyjna, ale upraszczająca i uwzględniająca fakt, o którym nigdy nie wolno zapomnieć, że naszym celem i tworzywem jest człowiek.
Nie trzeba szukać daleko. Zasady organizacji pracy, w której wszystkiem jest człowiek, daje nam walka. Taką właśnie pracą zorganizowaną, w której siły ludzkie doznają maksymalnego wyzyskania, jest dowodzenie w boju. Wyrazem tej organizacji jest rozkaz bojowy, którego punkty podstawowe brzmią:
1. zadanie,2. położenie,3. decyzja,4. wykonanie.Dochodzi do nich punkt piąty, nie pisany w rozka
zie, ale stanowiący istotę pracy dowódcy, gdy już swój oddział wprowadził w bój:
5. kontrola.W ten sposób uczymy się postępować, aby na przy
szłych polach walk wydobyć z siebie i naszych podwładnych maksymum sił i możliwości człowieka oraz jego uzbrojenia. Uczymy się widzieć zadanie: walkę
4
z drugim człowiekiem i tem wszystkiem, w co go wyposaża współczesna technika.
Uczymy się widzieć położenie, a zatem: własne oddziały w ich aktualnej kondycji i z znanem nam wyposażeniem, stwierdzone lub domniemane oddziały nieprzyjacielskie i teren. Przeprowadzamy pracę myśli i woli, której natężenie i rodzaj bywa tak różny, zależnie od stopnia dowodzenia, ale tyle mający cech wspólnych. Znamy oparte na nauce zasady i sposoby walki.
Rodzi się decyzja, którą na wyższych szczeblach podajemy wyraźnie podwładnym, aby ich myśl dążyła za naszą. Na szczeblach niższych możemy jej nie mówić. Wyrazi ją etap następny: wykonanie.
Wykonanie! Wybrane sposoby działania doprowadzą nas do sukcesu, jeśli będą urzeczywistniane uparcie, zgodnie z decyzją, aż do spełnienia zadania.
Nad oddziałami wprowadzonemi w bój czuwa oko i myśl dowódcy, zatroskane, aby wporę rzucić im pomoc swego ognia i odwodu.
Walka jest działaniem złożonem. Zogniskowuje najlepsze i najszlachetniejsze wysiłki wielu serc, myśli i ciał. Trudno ją streścić w krótkim rzucie. Ale i ten migawkowy obraz mówi, że sposób organizowania pracy bojowej może (a mojem zdaniem — powinien) być sposobem organizacji pracy wychowawczej.
5
CZĘ ŚĆ I. Z A D A N I E .
C Z Ł O W I E K W WALCE. POWINNOŚCI ŻOŁNIERZA.
Rozdział pierwszy.
NAUKI HISTORJI.
Historja wojen ma to nieodparte znaczenie, że z niej wyprowadzamy zjawiska, zachowujące niezmiennie swą prawdziwość bez względu na to, czy biły się ze sobą dwie pierwotne hordy, czy też walczyły dwie nowocześnie uzbrojone armje. Zjawiska te są zasadami sztuki wojennej.
Mówi nam jednocześnie historja wojen, że musimy umieć odróżniać formy przejściowe, formy walki, wynikłe z uzbrojenia i organizacji wojska, od tego właśnie, co przez kolejne, niezmienne powtarzanie się nabrało mocy prawdy. Czynności człowieka w walce a zatem sposoby walki bywały i będą rozmaite. Rola była i będzie jednakowa.
Należy jednak zapamiętać, że zasady sztuki wojennej wywodzą się z wojen, w których udział człowieka w walce bywał najbardziej pełny. Są w historji wojen okresy, długie nieraz okresy dekadencji, kiedy człowiek spadał do roli narzędzia. Niektórzy wodzowie zdawali sobie sprawę z tego faktu i w miarę warunków epoki stosowali mniej lub więcej szczęśliwe środki zaradcze.
Czego uczy nas historja?
9
Uczy nas, że pierwszą i podstawową zasadą sztuki wojennej jest rozstrzygające znaczenie czynników duchowych. Istotę jej stanowi fakt, że o wyniku walki rozstrzyga człowiek i to nie innemi właściwościami, lecz właśnie duchowemi. Z pośród wielu czynników, składających się na zwycięstwo, na pierwszem miejscu stoi człowiek, przedewszystkiem dzięki tym wartościom, które najbardziej dają mu miano człowieka: siłom ducha.
Niema szans zwycięstwa bez woli zwycięstwa. Niema szans zwycięstwa bez upartej dążności do rozstrzygnięcia, do stwarzania wydarzeń, do narzucenia swej woli przeciwnikowi, skazania go na reakcję, na podporządkowanie.
Ze znaczenia siły ducha wywodzą się podstęp i zaskoczenie, które godzą w ducha przeciwnika, aby się uznał za słabszego. Zaskoczeniu ma przeciwdziałać swoboda działania, urzeczywistniana w postaci rozpoznania, ubezpieczenia, ugrupowania i t. d.
Jak poznać te zasady, jak je wywieść wszystkie? Czy wystarczy wyliczenie? By je poznać, trzeba własnych badań, trzeba poznawania, jak te niezmienne zasady były stosowane w wojnach ubiegłych.
Zanim przejdziemy do dalszych rozważań, musimy podkreślić sam fakt, który ma w naszych poszukiwaniach kapitalne znaczenie, że co w sztuce wojennej zachowało swą prawdę, co tkwi u podstaw sztuki wojennej, to duch człowieka. Z tem światłem przewodniem możemy iść w dalszą drogę.
Jest to światło konieczne, gdyż wyłuskanie prawdy
10
o wojnie jest rzeczą trudniejszą niż się napozór zdaje. Jest to droga długa i nie chroniąca od zabłądzenia.
Utartym sposobem poszukiwania prawdy jest odsyłanie do studjowania wojen minionych. Zaleca się stu- djowanie kampanij w dłuższej perspektywie dziejowej. Rzecz prosta, że studjum takie nie może być przeprowadzane przez wszystkich. Ani uzdolnienie, ani poprostu czas nie pozwalają na to. Stąd częstszy już zwyczaj studjowania pewnych tylko wybranych kampanij. Sposób ten wymaga bliższego oświetlenia.
Wojna i walka są działaniami tak złożonemi, że trudno je ogarnąć w całości. Walka i wojna są prawdziwe tylko wtedy, gdy się rozgrywają. Ich prawda zatraca się niezmiernie szybko. Autorzy dzieł historycznych uchwy- tują tylko urywki.
Wynikła stąd jednostronność w studjach historyczno- wojskowych, która zaczyna zanikać dopiero w ostatnich latach, już po wojnie światowej. Jednostronność ta polegała po pierwsze na zajmowaniu się wyłącznie szczeblami wysokiemi, na studjowaniu pracy wodza, sztuki dowodzenia na wysokich szczeblach. Przecież zazwyczaj zasady sztuki wojennej utożsamiamy ze sztuką dowodzenia. Zbyt jednostronnie zajmowano się wojną głównie od strony szczytów.
Przyczyną tej jednostronności była trudność w odtworzeniu prawdy walki na szczeblach najniższych aż do poszczególnego bojownika. Przyczyną był również fakt, stwierdzony przez historyków, a mianowicie, że w długich okresach wojen rola człowieka-żołnierza stawała się podrzędna. Przejaskrawiając, możemy powie
l i
dzieć, że poprostu nie uważano go za godnego, aby się zajmować jego udziałem osobistym w walce. Był tylko drobiną masy, był tylko częścią składową pewnego oddziału. Zajmowano się nim dorywczo i w sposób mocno niedoskonały. Widzieli człowieka w walce tylko niektórzy wielcy wodzowie. Dla ogółu był to temat obcy.
Zbyt powierzchownie nieraz traktowali autorzy prac historycznych albo zbyt łatwo przechodzili do porządku dziennego nad faktem, że w każdej wojnie obok tysięcy żołnierzy, którzy spełnili swój obowiązek, były tysiące jeńców, nieraz tysiące, które uciekały z pola bitwy. Analizując przyczyny, mimo iż szukano ich w sztuce dowodzenia, nie widziano człowieka.
A przecież prosta droga rozumowania mówi, że skoro były wypadki, że żołnierz zawiódł, to przyczyna mogła być dwojaka:
a) błędy w dowodzeniu przez postawienie zadania ponad siły żołnierza;
b) błędy w przygotowaniu, wynikające ze zbyt powierzchownej albo za mało przewidującej oceny zadań bojowych żołnierza.
Studjum historji na szczeblach wysokich operuje masami, wielkościami liczbowemi, pozornie tylko zajmuje się żołnierzem.
Zaznaczyliśmy, że byli wodzowie, którzy widzieli jasno rolę żołnierza w boju i dostosowywali do niej przygotowanie. Niestety, zagadnienie to nie pociągało historyków wojny. Co więcej, rola żołnierza w boju objawiała się tym, którzy chcieli i potrafili ją widzieć, dopiero w czasie samej wojny. A wtedy za późno na zmiany.
12
Wydaje mi się i w tem widzę jednostronność stosowania nauk historji, że, wyprowadziwszy słuszne prawdyo wojnie, czy też zasady wojny, usiłowano sprawdzać ich prawdziwość na szczeblach wysokich, a bardzo rzadko na szczeblach niższych. Sprzyjał temu zjawisku fakt, że wielokrotnie zrozumienie praw wojny było dostępne tylko niewielkiej liczbie ludzi. Widzieli prawdę nie wszyscy wodzowie. Niezmiernie rzadko widzieli ją niżsi dowódcy. Prawie z zasady nie znał prawdy o wojnie żołnierz prosty.
W przedstawianych zjawiskach wojny istnieje głęboki związek przyczynowy. Nieświadomy swej roli żołnierz ograniczał możliwość dowódcy. Dowódca widzący ograniczone możliwości żołnierza dostosowywał do niego sposoby walki. Oto przyczyna, dlaczego można zabłądzić, szukając nauk historji.
Kiedy nastąpiły pierwsze objawy otrząśnięcia się?Nastąpiły one z chwilą, gdy rozwój broni zaczął co
raz bardziej radykalnie uszczuplać wpływ dowodzenia na żołnierza przez cały czas walki. Jak długo bowiem wpływ ognia nie umniejszał wpływu dowódców, nie zdawano sobie sprawy z jednostronnego stosowania zasad sztuki wojennej. Żołnierz był narzędziem, gdyż można nim było stosunkowo długo kierować, poprostu prowadzić za rękę. Sztukę wojenną dzielono na strategję i taktykę i uważano ją za wyłączną dziedzinę dowódców wyższych szczebli.
Potęga ognia, zwiastująca nową epokę wojowania, otwarła niektórym umysłom oczy. Padło zdanie, niedoceniane dziwnie długo: „Studjujmy człowieka w walce“
13
(Ardant du Picq). Nie można stwierdzić, by jego echo było silne, by zajęto się naprawdę człowiekiem w walce. Nie zadano sobie pełnego trudu, gdyż na przeszkodzie stanęła tradycja wieków i konserwatyzm, właściwy ustrojom wojskowym. Trudno wyzbyć się wiekowych przyzwyczajeń i naleciałości. Trudno było się pogodzić z faktem, że sztuka wojenna, zachowując swe znaczenie jako sztuka dowodzenia, zaczęła się stawać udziałem wszystkich walczących aż do najprostszego Strzelca pierwszej linji.
Stąd fakt, że w wojnie światowej i w wojnach późniejszych ponownie wystąpiły wielokrotne wypadki spełnienia obowiązku żołnierskiego obok wielokrotnych wypadków, kiedy żołnierz zawiódł. Przyczynę widzę w kon- serwatywnem niezdawaniu sobie sprawy przez większość dowódców, że zasady sztuki wojennej są wspólne współcześnie każdej walce bez względu na szczebel dowodzenia. Im niższy szczebel dowodzenia, tem bardziej doznaje się pewnego skrępowania przez poddanie jednej woli kierowniczej. To skrępowanie maleje w miarę, jak potężnieje ogień. Dla każdego dowódcy, dla każdego Strzelca przychodzi w walce nowoczesnej chwila, kiedy ma ręce całkowicie rozwiązane, kiedy dowódca wyższy nie może już nim kierować, kiedy wręcz przeciwnie, ten dowódca przełożony tylko oczekuje, bo mu nic innego nie pozostaje. W tych godzinach, nieraz długich godzinach walki, sztuka wojenna jest udziałem całego łańcucha dowódców, jest udziałem strzelców.
Gdy zatem myślący i świadomy swego powołania dowódca ma szukać odpowiedzi na niepokojące go zagad
14
nienie przyszłych walk, niech się kieruje prócz regula- minów do historji wojen, ale historji wojen ostatnich, wojny światowej i ostatniej wojny polskiej. Są to bowiem wojny, których opis i ocena historyczna wyzbywa się dawnej jednostronności. Są to wojny, które zaczynają być przedstawiane z całą prawdą zarówno od góry jak i od dołu, od strony żołnierza walczącego. W miarę posuwania się po szczeblach dowodzenia sięgać trzeba wstecz, aby uzyskać szerszy horyzont, ale pod warunkiem, że w każdem studjum szukać będziemy nietylko prawdy dowodzenia wodzów i wysokich dowódców, ale również prawdy roli poszczególnego żołnierza w boju.
Wtedy historja wojen da materjał dwom dziedzinom, najtrudniejszym w pracy pokojowej, to jest wyszkoleniu bojowemu i wychowaniu bojowemu. Przygotowanie bojowe żołnierza będzie tem bardziej wartościowe, im bardziej będzie zgodne z przewidywaniami co do roli żołnierza w walce. Wyszkolenie bojowe Strzelca i każdego dowódcy będzie tem bardziej wartościowe, im bardziej dostosuje sposób dowodzenia do jego możliwości, a z drugiej strony potęgować będzie te możliwości. Historja będzie pomocna, jeśli jej studjum nie będzie jednostronne, jeśli nie przejdzie do porządku dziennego nad człowiekiem.
Postawiliśmy powyżej drogą rozumowania dwa wnioski, a mianowicie, że powodem niespełnienia obowiązku żołnierskiego może być:
a) zadanie ponad siły,b) nieprzygotowanie do pracy bojowej.Studjum historji musi uwzględniać te dwa wnioski,
15
gdyż należyta ich ocena rzuci światło na zadanie, które wypadnie nam spełnić w przyszłej wojnie. Studjum na płaszczyźnie dostosowanej do potrzeb danego dowódcy: na szczeblach do bataljonu włącznie — studjum przeżyć żołnierza pierwszej linji, na szczeblach wyższych — studjum przeżyć dowódcy.
Czy istnieją źródła?Rozporządzamy dwojakiemi źródłami. Pierwsze, to
przytaczane już studja historyczno-wojskowe pewnych bitew lub działań, których bezstronność jest pełniejsza, gdy są publikowane przez oficjalne placówki historyczno-wojskowe. Drugie, to pamiętniki, dzienniki żołnierzy pierwszej linji, żołnierzy walczących. Studja historyczno- wojskowe tem większą dadzą korzyść, im bardziej będą wnikały w przeżycia żołnierza pierwszej linji. Jak zaznaczyłem, ilość źródeł tego typu jest niewielka. Natomiast źródła o charakterze subjektywnym mają wartość, jeśli są prawdziwe. Ocena kilkuset takich źródeł przez jednego z badaczy wykazała tak wielką ilość fałszu, że autorowi nasunęła wniosek, że również istniejące opisy walk z wojen dawnych, że rzeczywistość bojowa dawnych wojen, przekazana nam w spuściźnie, nie jest prawdziwa. Jest w tej ostrej krytyce wiele słuszności.
Kto był na wojnie, ten wyczuwa, ile blagi kryją nieraz pamiętniki i literatura wojenna, a zwłaszcza powojenna. Ciche porozumienie pozwala zapomnieć o epizodach niezaszczytnych, stroić zaś w piękne barwy zdarzenia, któremi zwłaszcza żyjący mogą się pochwalić. Taka już natura ludzka.
Stąd obowiązek oficerów, którzy wojnę przeżyli, czy-
16
tania i porównywania przeżyć bojowych innych żołnierzy z własnem przeżyciem i podawania wyników żołnierzom, którzy wojny nie przeżyli. Jest to temat niemniej ważny od ćwiczeń aplikacyjnych, które w czasie pokoju zbyt łatwo przeradzają się w ćwiczenia formalne. Poznanie przeżyć bojowych żołnierza pierwszej linji będzia neutralizowało tę formalność, tchnie w ćwiczenia życie. Przecież pojawiają się zagranicą podręczniki wyszkolenia bojowego, sięgające przy każdym temacie ćwiczenia do faktycznych przeżyć bojowych. Uchronimy się od stawiania zadań przekraczających siły ludzkie, z drugiej zaś strony odnajdziemy właściwy sens tego, o co nam chodzi, wychowania wojskowego.
Jeśli według Focha taktyka (a właściwie sztuka wojenna) ma „pokierować bitwą odpowiednio do praw mechaniki, a zgodnie z zasadami psychologji“ , to — chcąc przygotować się do wojny — musimy poznawać psycho- logję wojny i to nietylko psychologję dowódców, ale żołnierza pierwszej linji. Mechanika nie nastręcza trudności.
Wyzbywajmy się konserwatyzmu, który nie jest ni- czem innem, jak linją najmniejszego oporu. Pamiętajmy, że: „spełnienie obowiązku bojowego przez oddział lub Strzelca zależy przedewszystkiem od realności zadania“ . Zdaję sobie sprawę, że w tem stwierdzeniu kryje się niebezpieczeństwo, że dowódca, który oceni zadanie jako przekraczające siły ludzkie, może się zawahać i niewykonalność przedstawić jako usprawiedliwienie wobec siebie i przełożonych. Nie obawiam się tego. Nie leży to w naszej naturze żołnierskiej. Będziemy rozumieli dobre
Duch żołnierski 2 17
dowodzenie jako maksymum osobistego wysiłku, im zadanie cięższe, im bardziej wydaje się nam ponad siły ludzkie.
A zresztą czyż mamy zamykać oczy przed faktami rzeczywistemi, że złe dowodzenie, nie liczące się z możliwościami człowieka, kosztowało tysiące istnień ludzkich? Czy mamy zamilczeć, że były świadome wypadki niewykonywania zadań przez tęgich nieraz dowódców, z pełnem poczuciem ciążącej odpowiedzialności? Że były również ujemne wypadki okłamywania w raportach bojowych, gdy nikt nie mógł sprawdzić, jak było naprawdę. Na wojnie niema rozjemcy. Jest tylko sumienie. I jest jedna jeszcze droga, której znaczenie uznawano zbyt rzadko, a mianowicie meldunek, przedstawiający swe wątpliwości, zastrzeżenia. Napozór wygląda to na naruszenie karności. Tymczasem jest to tylko odwaga cywilna, która nieraz u dowódcy jest ważniejsza od wojskowej.
W wojnie nowoczesnej objawił się w potędze nigdy przedtem niespotykanej ogień, którego ciałem ludzkiem nie można ugasić. Dopóki ogień był bronią poboczną, dopóty można było zwalczyć go ciałem człowieka, masą. Dzisiaj ogień trzeba zwalczać całą wartością poszczególnego bojownika. Trzeba z pełnem poczuciem odpowiedzialności za przyszłość, po męsku, z cywilną odwagą zagłębić się w przeżycia człowieka w walce, w ocenę jego możliwości, a wnioski wysnute trzeba urzeczywistniać we wszystkich dziedzinach życia pokojowego.
Albowiem spełnienie obowiązku żołnierskiego przez oddział i Strzelca zależy od przygotowania go na zjawi
18
ska walki i wojny. Im lepiej przygotujemy, tem więcej będziemy mogli zażądać. Warunkiem nieuniknionym będzie zawsze realność zadania i realność przygotowania. Aby wskazać główne linje tej pracy badawczej, przejdziemy do rozważenia roli człowieka w walce, do analizy wpływów współczesnej walki na żołnierza pierwszej linji.
Nie wolno nam jeszcze przechodzić do dalszych rozważań na temat najświeższej przeszłości i przyszłej wojny.
Zamiarem moim nie jest rozprawa naukowa na temat żołnierza wogóle. Szukam w miarę sił dróg dla wychowania naszego żołnierza, dla przyszłego polskiego zwycięstwa.
Trzeba nam tedy sięgnąć do naszej historji wojen i tam szukać nauk na dzisiaj i na przyszłość!
Historja wojen polskich mówi bardzo wiele. Uczy i pokrzepia. Potwierdza niezmienne prawa wojny. Potwierdza nasze rozumowanie w poszukiwaniu prawdy.
Udział narodu w idei wojny bywał rozmaity. Gdy stawał się pełny, nagradzało go zawsze zwycięstwo.
Co więcej — nawet wtedy, gdy ciężar wojny był zwalany na barki wodzów i garści żołnierza, to nieraz ich starczało przeciw wielokrotnej przewadze. Któraż historja może się pochlubić tak licznemi zwycięstwami mimo wyraźnej dysproporcji sił?
Nie będę przytaczał bitew ani historycznych okresów. Chodzi mi o wielkie zjawiska.
Takiem zjawiskiem wielkiem, taką prawdą jest fakt, że umieliśmy odnosić zwycięstwa, że umieliśmy być żoł
2* 19
nierzami w najlepszem tego słowa znaczeniu. Podkreślam „umieliśmy" . Nie byliśmy zawsze. Są w naszej wojennej historji karty ciemne, karty bezsiły, upokorzenia i wstydu.
Przyczyny?Odpowie na nie uważne czytanie każdego podręcz
nika historji.Warunkiem zwycięstwa było zawsze:— pełne oddanie się idei wojny, niekoniecznie przez
cały naród, ale przez wojsko;— pełniejszy niż u przeciwnika wkład sił ducho
wych w walkę (zwiększenie możliwości wodza);— wyzyskanie wartości człowieka-żołnierza przez
wodzów (zwiększenie możliwości żołnierza).Rzadko bywaliśmy mistrzami artylerji, fortyfikacji
i ognia. Bywaliśmy wielokrotnie mistrzami, ukazującymi innym narodom, jak się zwycięża siłami drzemiącemi w człowieku.
Przypominaliśmy poprostu innym prawdy niezmienne, niezmienne zjawiska wojny, uczyliśmy poprostu sztuki wojennej. Mogliśmy jej uczyć, gdyż nasz żołnierz „umiał" być żołnierzem w najlepszem tego słowa znaczeniu.
Gdy inne wojska pisały swe wojenne historje, nasza usuwała się w niepamięć. Pleśniały albo nikły źródła. Wielkie zjawiska, wielkie prawdy o roli naszych wojen w ogólnej historji światowej zbyt późno wychodzą na światło dzienne.
To, co napozór wydaje się w niektórych okresach naszej historji anachronizmem, bywało naszą wartością.
20
Stało się starym polskim zwyczajem widzieć siłę nie w liczbie, nie w uzbrojeniu, lecz w mężnem sercu.
Ta nauka historji pozwala patrzeć trzeźwo i jasno w przyszłość. Pozwala nam ze spokojem przystąpić do rozważań nad niedawną przeszłością.
Mamy w tej niedawnej przeszłości doświadczenia walk legjonowych, do których chętniej sięgam myślą niż do roku 1920, ponieważ pułki legjonowe były wojskiem nawskróś naszem, gdy na oddziałach wojny polsko-rosyjskiej 1919/20 roku ciążyły nieraz dodatnie, ale wielokrotnie ujemne wpływy obcego konserwatyzmu wojskowego.
Mamy w historji Legjonów przykład niezrównany pracy wychowawczej ich Twórcy Józefa Piłsudskiego, który przez szereg lat przedwojennych i wśród walk kształtował zastęp ludzi tak Mu oddanych, że trudno porównania szukać w historji.
Mamy jednocześnie w historji Legjonów, tych oddziałów, które jak scharakteryzował je sam Marszałek:
„Natomiast bardziej jaskrawo, bardziej wyraziście wypiastowano tam myśl o żołnierzu, zajmującym się prawie wyłącznie swym fachem i przeróbką siebie na dobrego żołnierza" —
przykład hartowania się oddziałów zapomocą walki, przez wpływ idei, przez kształtowanie się jednostek. Oddziały legjonowe miały wśród prostego żołnierza ludzi, którzy w każdem innem wojsku weszliby w ogień jako oficerowie, aby nie tracić „elementu oficerskiego" . W Legjonach służyli od szeregowca. Drogą walki, do
21
boru naturalnego wysuwali się na stopnie podoficerskie i oficerskie.
To też jeżeli stanąłem do tak trudnej pracy, jak próba analizy i syntezy wychowania wojskowego, to czuję się do niej upoważniony przedewszystkiem faktem dwuletniej służby na froncie bez stopnia oficerskiego, w tem półroczną służbą w stopniu szeregowca w oddziale, w którym konserwatyzm obcych naleciałości ścierał się z swo- istemi cechami nowego wojska narodowego.
W latach wojny światowej miałem możność porównywać oddziały legjonowe z innemi wojskami. Miałem sposobność poznawać coraz lepiej sposoby przyjęte w wojskach o długiej tradycji. Wnioski z czasów wojny uzupełniałem w czasie pokoju studjami, aby poznać istotę wartości wojska i sposób potęgowania tej wartości.
Cała treść tej książki to bezsprzecznie wynik studjów, ale przedewszystkiem wynik przeżyć szeregowca, podoficera i dopiero potem oficera.
22
Rozdział drugi.
CZŁOWIEK W WALCE.
Walka jest dla człowieka przeżyciem i to najpotęż- niejszem z istniejących. Żaden opis, żaden obraz nie oddaje jej w pełni. Bywa tylko urywkowym odblaskiem.
Każde rozważanie na temat przeżyć w czasie walki musi być zabarwione subjektywnie. Nie może być inaczej.
W dalszych tedy rozważaniach, czerpiąc z źródeł innych, jeśli będę miał zastrzeżenia co do ich prawdziwości, będę wybierał przedewszystkiem to, co mi trafia do przekonania.
Chcąc być jak najbliższym prawdy, trzeba brać pod uwagę okres wojny, natężenie walk, ich częstość, ilościowe i jakościowe natężenie środków ogniowych a przedewszystkiem — kim był przeciętny żołnierz walczący.
Walka jest prawdziwa tylko przez ten czas, gdy się rozgrywa. Stwierdziliśmy, że bardzo szybko i bardzo łatwo może zatracić swą prawdę u samych uczestników.
Przeżycia każdego człowieka bywają różne. Inne są w pierwszej bitwie, inne w następnych. Przeżycia te ulegają zmianie, gdy wojna się przeciąga, gdy się wysiłek bojowy powtarza i trwa rok pierwszy, drugi, trzeci. Za
23
leżą przeżycia bojowe od materjalnego natężenia walki, od udziału w niej różnego rodzaju sprzętu. Każdy z ogni wywiera swoisty wpływ na człowieka. Chcąc być jak najbliższym prawdy, trzeba brać wszystko pod uwagę. Chcąc wysnuć wnioski na przyszłość (a o to przecież chodzi), nie można się ograniczać do walk wojny 1918— 20 roku. Trzeba stale sięgać do doświadczeń i przeżyć wojny światowej, również z frontu zachodniego. „Tylko tam doszło działanie sprzętu do najpełniejszego rozwinięcia, z którem każda przyszła wojna musi się liczyć w stopniu jeszcze zwiększonym" (Soldan).
Jeśli chodzi o wojnę polsko-rosyjską 1919/20 r. nie mogę pominąć faktu (rzadko branego pod uwagę), że wojnę tę toczył po naszej stronie żołnierz nietylko młody służbą, ale i wiekiem. Wiek przeciętny naszego Strzelca w tej wojnie był poniżej tego, co nazywamy wiekiem męskim. Nasz żołnierz nie był w pełni swych sił. Tem można tłumaczyć, między innemi, nierówność zachowania się bojowego strzelców. Zdolni wielokrotnie do młodzieńczego zrywu, nie mieli w sobie pełni męskiego hartu, wytrzymałości, pewności siebie a często poprostu poważnego traktowania sprawy. Nie chcę się posuwać we wnioskach za daleko, muszę jednak stwierdzić, że obserwacje z tych lat nie mogą być pełną miarą oraz podkreślić wniosek ogólny, że w rozważaniach na temat człowieka w walce nie można pomijać czynnika: wiek żołnierza.
Jeśli ocena przeżyć ma być realna, trzeba patrzeć trzeźwo. Trzeba odrzucić poezję, przesadę, fantazję i patrzeć poprostu.
Zjawiska, towarzyszące walce, oddziaływają na czło-
24
wieka dwojako, a mianowicie ujemnie i dodatnio. W walce nowoczesnej ilość wpływów ujemnych jest bezwarunkowo większa. Wynika to z potęgi środków ogniowych.
Wydaje mi się (jest to tylko hipoteza), że zjawiska dodatnie i ujemne boju mogły się równoważyć, gdy nie było ognia. Wyolbrzymianie dodatnich dla spełnienia zadania zjawisk w boju w dobie ognia jest nierealne.
Nic dziwnego, że w dalszej treści litanja oddziaływań ujemnych będzie wielka.
W każdej walce występują w każdym człowieku przedewszystkiem dwa stany: strachu i znużenia. Są to najdawniejsze zjawiska boju. Dlatego od nich rozpoczynam. Strach bywa nazywany objawem niemęskim. Poważne traktowanie sprawy każe nam poprostu stwierdzić, że zjawisko to jest normalne i że nie można mu się dziwić. Poza okazami psychopatycznemi każdy człowiek ceni swe życie. Nic dziwnego, że się boi, gdy życie jest zagrożone. Uczucie strachu powtarza się w każdej bitwie. W pierwszej przekonywa się żołnierz, że można strach pokonać. Nie przyzwyczaja się do ognia, lecz oswaja się z nim jako ze złem koniecznem, które można znieść.
Powszechny głos uczestników wojny światowej stwierdza, że wejście żołnierza w bój w pierwszych dniach wojny było raczej lekceważące i junackie. Pamiętajmy jednak, że początek wojny światowej to doba karabinów, artylerji lekkiej, częściowo artylerji ciężkiej i minimalnej ilości ciężkich karabinów maszynowych. Wejście w walkę odbywało się niejednakowo (rzecz zrozumiała), ale naogół z lekceważeniem ognia. Jest to zjawisko właściwe pierwszym dniom każdej wojny (zapał
25
wojenny, patrjotyzm, propaganda, udział żołnierzy służby czynnej). Pierwsze ciężkie straty przyniosły otrzeźwienie. Otrzeźwienie to będzie zawsze tem dotkliwsze dla ducha oddziału, im bardziej gorzka była nauczka. Jest dotkliwe, jeśli jest karą za lekceważenie ognia, za błędy — że tak powiem — wyszkoleniowe.
Od pierwszej bitwy zarysowuje się w każdej kompanji podział żołnierzy na dwie kategorje. W następnej walce wszyscy doznają uczucia strachu. Jednakowoż na jednych doświadczenie pierwszej walki podziałało dodatnio. Przekonało ich, że niebezpieczeństwo można pokonać, że można przełamać strach, że trzeba go przełamać a wtedy przewaga nad wrogiem jest zapewniona. Z jakich pobudek, do tego powrócimy. Narazie chodzi tylko o fakt zróżnicowania żołnierzy, którzy potrafią w sobie znaleźć siły do złamania strachu. To żołnierze wyborowi, pociągający za sobą resztę, tę drugą katego- rję — masę bierną, skłonną do „łazikowania“ , do omijania niebezpieczeństwa. Duże znaczenie ma fakt, do której kategorji zaliczą się oficerowie i podoficerowie oddziału. Im więcej w nich natur silnych, tem większe widoki przed oddziałem. Każda walka następna przesuwa poszczególne jednostki z kategorji biernych do kategorji żołnierzy wyborowych. Zaczyna się wytwarzać świeża tradycja, która potrafi trwać aż oddziałowi przysporzy nazwę „żelaznego pułku" czy „dywizji" .
O co chodzi?Chodzi o dobitne podkreślenie, że każde niebezpie
czeństwo, każdy strach, że również znużenie, stan napo- zór drugorzędny, ale również groźny, może być przeła-
26
mane, że było przełamywane podczas wykonywania za- dań nieraz napozór ponad siły. To stwierdzenie jest niezmiernie ważne, gdyż pozwoli nam spokojnie i trzeźwo analizować zagadnienie strachu.
Czego człowiek się lęka?Odpowiedź ścisłą mógłby dać za siebie każdy z by
łych żołnierzy frontowych, gdyby się szczerze przyznał do swych przeżyć. Moja odpowiedź może być tylko uogólnieniem własnych przeżyć, obserwacyj, wrażeń wyniesionych z literatury wojennej. Uszeregowanie będzie może dla wielu oparte zbytnio na rozumowaniu, ale — mojem zdaniem — jedynie słuszne.
Nie oprę się na uszeregowaniu chronologicznem zjawisk współczesnego boju, ale na ważności zjawisk.
Jeśli patrzeć na strach jako na siłę niweczącą ducha żołnierza, hamującą go w drodze do spełnienia nakazanego zadania, to zasadnicze znaczenie dla walki i dla przygotowania do walki ma okres w boju najpierwotniejszy: starcie wręcz.
Wystawiony na wielką ilość niebezpieczeństw, wyczuwa człowiek bez względu na swój stan, że naprzeciw niego stoi, bądź idzie naprzeciw przeciwnik: drugi człowiek, który chce go poprostu zabić. Nie twierdzę, że ta świadomość jest panująca u każdego człowieka. Twierdzę natomiast, że człowiek będzie dla walki bezwartościowy, jeśli będzie w nim świadomość, że czuje się słaby na wypadek starcia wręcz.
Marszałek Józef Piłsudski w książce „Moje pierwsze boje“ (str. 180) przytacza fakt, gdy „widział źle bijących się Polaków" (nawiasem mówiąc, landszturm au-
27
strjacki). „Dlatego utkwił mi ten fakt w pamięci z tem charakterystycznem dla złego ale szczerego żołnierza ujęciem sytuacji: nie mógł strzelać, bo nieprzyjaciel był za blisko" .
Wszak bardzo często obserwowano u żołnierza nie- wyszkolonego oddziałów improwizowanych, że załamy- wały się w pobliżu odległości szturmowej. Utkwił mi w pamięci fakt z jednej walki 1920 r., gdy strzelcy, zapytani dlaczego się cofają, tłumaczyli się: „Bo podeszli do nas na 300 m“ . Wszystkie inne wpływy ujemne boju były dla nich drugorzędne. W świadomości istniała jedna przemożna nuta, obawa przed starciem wręcz, poczucie swej słabości, poprostu „niższość duchowa" . W przytoczonym konkretnym wypadku spowodowana była sła- bem wyszkoleniem i brakiem jednostek silniejszych, któ- reby pociągnęły słabszych naprzód. Po półgodzinie ten sam oddział szedł do szturmu i odniósł powodzenie. W jaki sposób, do tego powrócę.
Chodzi mi o najdobitniejsze podkreślenie, że u źródeł strachu postawić trzeba na podstawowem miejscu lęk przed starciem wręcz z przeciwnikiem, lęk przed niebezpieczeństwem czynnem, gdyż on odbiera człowiekowi lub — powiedzmy ogólniej — piechocie najistotniejszą wartość bojową.
Drugim zkolei czynnikiem jest strach przed niebezpieczeństwem biernem czyli ogniem w przeróżnych jego postaciach.
Jak oddziaływa ogień?Działanie ognia bez względu na jego rodzaj ma jedną
wspólną cechę, a mianowicie, że wywołuje świadomość
28
bezsilności istoty żywej wobec groźby coprawda biernej, ale trudnej do zwalczenia. Wpływ niweczący ognia zależy od wzajemnego posiadania środków, któremi działa przeciwnik. Żołnierz uzbrojony w karabin, opanowuje się stosunkowo szybko, jak długo po stronie przeciwnika wyczuwa tylko ogień karabinowy. Gdy jednak przeciwnik wprowadzi karabiny maszynowe i artylerję, wówczas posiadanie tego samego sprzętu wpływa dodatnio na psychikę żołnierza. Nie czuje się bezsilny, gdyż wprowadza przeciw przeciwnikowi ten sam środek walki. Opieram się znów na ocenie, zawartej w „Moich pierwszych bojach" , na tle działań Nowy Korczyn— Opatowiec. Widziałem bardzo dotkliwe skutki tego poczucia bezsilności w walkach formacyj ochotniczych, rzuconych w r. 1920 na front bez ciężkich karabinów maszynowych i bez artylerji. Cofały się z chwilą, gdy odezwały się rosyjskie ciężkie karabiny maszynowe i działa, mimo że ogień był zupełnie znośny i prawie zupełnie nie było strat.
Wpływ ognia zależy od tego, czy ogień ten jest ogniem do pola, czy też wyczuwa się, że jest ogniem do celu.
Jak długo człowiek się znajduje w strefie ognia do pola, wpływ niweczący ognia ma w sobie pierwiastek nieobliczalnego przeznaczenia, które przygniata, ale z którem się prowadzi grę. Wywołuje depresję, której miarę stanowi potęga ognia co do ilości i siły niszczącej. Ogień małokalibrowy i ogień artylerji lekkiej znosi się stosunkowo łatwo. Szczególne znaczenie ma ogień artylerji ciężkiej, gdy wystąpi w większej sile. Albowiem namacalnie występuje wówczas to, czego człowiek się oba
29
wia w każdym ogniu, ale doznaje w ogniu artylerji ciężkiej: wielkie straty.
Stan duchowy człowieka doznaje od ognia karabinowego, ciężkich karabinów maszynowych, artylerji lekkiej raczej wzruszenia. Z chwilą gdy artylerja ciężka niszczy swemi pociskami, występującemi masowo, straty rosną w stosunkowo krótkim czasie. Człowiek cierpi z poczucia bezsilności, gdyż nie pozostaje mu nic innego, jak kryć się i cierpieć. Pociski znajdują go i w ukryciu. W całej grozie występuje lęk utraty życia, lęk przed kalectwem. We wszystkich relacjach uczestników walk o wiel- kiem natężeniu materjałowem uderza poczucie bezsilności i słabości wobec masowego ognia ciężkiej artylerji.
Z chwilą gdy człowiek znajduje się w ogniu celowa- nym, gdy staje się zwierzyną, na którą poluje myśliwy- przeciwnik, uczucie strachu potężnieje. Ogień ten przy- gważdża do ziemi i paraliżuje ruch. W całej pełni występuje wtedy „siła przyciągająca zasłon i odpychająca miejsc rażonych ogniem skutecznym" , jak napisał jeden z autorów francuskich.
Instynkt samozachowawczy ochrony nie bierze odrazu góry nad rozsądkiem. Przeciwnie. Dyktuje sposób postępowania. W ogniu do pola wyczuwa człowiek ratunek w ruchu, byle wyjść ze strefy ostrzeliwania. W ogniu ce- lowanym przemożnie oddziaływa chęć ukrycia się i przeczekania na miejscu.
Oto skutki ognia o natężeniu wojny ruchowej. Wojna pozycyjna potęguje te skutki i odmienia ich wpływ na człowieka.
Wpływ broni pancernej i lotnictwa na psychikę żoł
30
nierza jest wybitnie moralny. Ani broń pancerna (czołgi od najlżejszych do średnich), ani lotnictwo nie wyrządzają normalnie ciężkich strat. Działają one w małym promieniu i krótko. Ich działanie jest bardzo silne po raz pierwszy. W następnych spotkaniach żołnierz się hartuje i czynnie bierze udział w łowach na tę „grubą zwierzynę" .
Dochodzi w boju nowoczesnym wpływ gazu (ocenę opieram na źródłach obcych). „Gaz zmniejsza wydatnie ilość ludzi, którzy w nowoczesnym boju mogą obstać!" (Soldan). Działa przedewszystkiem po raz pierwszy uczuciem niepewności, czy sprzęt gazowy wytrzyma próbę. Im niższy poziom kultury, tem trudniej żołnierz przetrzymuje działanie gazu. Gaz ułatwia łazikowanie, gdyż ustalenie, czy strzelec został faktycznie zakażony, nie jest łatwe. Gaz ogranicza ruchliwość żołnierza, gdyż maska ogłusza, oślepia i nie pozwala wydawać rozkazów. Cytowany już Soldan konkluduje: „Natarcie w terenie silnie zagazowanym jest utopją."
W warunkach wojny ruchowej gaz nie powodował zbytniego paraliżowania ruchów poza jednym wypadkiem, a mianowicie pościgiem. Przeciwnik, przeprowadzający opóźnianie, mógł wyzyskać właściwości gazów do maksymum. (Wyniosłem ten wniosek ze źródeł francuskich z ostatniego okresu wojny światowej na froncie zachodnim). Natomiast w innych wypadkach użycie gazów ogranicza się, gdyż może spowodować również sparaliżowanie ruchów dla stosującego gazy.
Pomijam warunki wojny pozycyjnej oraz chwilę zaskoczenia, gdy gazy zostały użyte po raz pierwszy.
31
Jednocześnie bądź równolegle obok strachu występuje znużenie, znużenie fizyczne i psychiczne. Znużenie oddziaływa przeważnie ujemnie. Człowiek znużony trudem bojowym doznaje przytępienia świadomości, nie reaguje tak silnie na ogień, ale staje się bezwolny. Nie pragnie niczego więcej, tylko odpoczynku. Jakżeż często można było obserwować strzelców, zasypiających twardo mimo silnego ognia, w którym się znajdowali. Z praktycznego punktu widzenia zmęczenie jest zjawiskiem, które trzeba poważnie brać pod uwagę. Wywołuje ono bierność, apatję, bezmyślność, a zatem stany duchowe wręcz krańcowe względem tych, które według praw sztuki wojennej rozstrzygają o zwycięstwie.
Znużenie jest po pierwsze naturalnym wynikiem dokonywanego wysiłku fizycznego, a mianowicie marszów, biegu, okopywania się, zbyt krótkiego snu. Może być wynikiem nieregularnego odżywiania, niepogody, mrozu, brudu, wszy i tym podobnej żołnierskiej mizerji. Jest ono po wtóre wynikiem długotrwałości wysiłku bojowego, a mianowicie długotrwałego przebywania w ogniu, zwłaszcza w ogniu niszczącym. Objawia się wówczas jako wyczerpanie nerwów.
Przedstawione dwa stany psychiczne: strachu i znużenia są zjawiskami odwiecznemi. Istniały one w każdym czasie w postaci odmiennej, może (z naszego punktu widzenia) zmniejszonej.
Walka nowoczesna spotęgowała je przez szereg swych cech nowych.
Podkreśliliśmy już jedną z nich, a mianowicie długotrwałość i powtarzanie się wysiłków. Wystarczy porów
32
nać w którymkolwiek podręczniku historji czas trwania bitew poszczególnych epok historji, aby uzmysłowić sobie, o ile wzrósł i spotężniał bojowy trud żołnierza. Wszak wysiłek bojowy może się stać chlebem powszednim. Wszak poszczególne jednostki mogą, jak na froncie zachodnim wojny światowej, trwać w tym wysiłku aż do zupełnego zużycia. Przykładem „noria“ czyli krwawy kierat dywizyj francuskich w bitwie o Verdun.
Stąd najzupełniej słuszne zróżnicowanie żołnierzy pierwszej linji, którymi wielu autorów o doświadczeniu frontowem mianuje tylko żołnierzy od dowódcy bata- ljonu wdół. Oni przeżywają walkę całkowicie biernie i czynnie, oni w niej mają swój chleb codzienny.
Nie umniejszam roli dowódców i oddziałów innych broni, walczących bardziej ztyłu. Mają one w swej pracy pewne cechy swoiste, niedodatnie, jak zależność od drugiego, nie zaś od siebie, zdanie na wartość oddziałów piechoty, które walczą przed niemi. Nie przeżywają jednak całkowicie, nie przeżywają tak często. To też, gdym w czasie pewnej dyskusji czy pogawędki usłyszał zdanie dzielnego zresztą oficera artylerji, że „w walce pod miejscowością X. piechota zwiała, a obsługa dział poszła do kontrataku i odpędziła bolszewików" — wyrwało mi się odruchowo „tak! ale pańska obsługa zrobiła to raz, gdy tymczasem ta piechota robiła podobne kontrataki co- dzień!“
Stąd zawsze niżej będę cenił piękny zryw bojowy sztabowca, który raz na jakiś czas poprowadzi dzielnie uderzenie, niż codzienny trud piechura, który takie ude-
Duch żołnierski 3 33
rżenia robi wielokrotnie częściej. Częstotliwość udziału w boju nie jest dla wszystkich szczebli jednakowa.
Co więcej, żołnierz najbardziej wartościowy, ten, który nie choruje ani nie odrywa się od oddziału, wie, że — wyszedłszy cało z jednej serji walk — po krótkim odpoczynku pójdzie w nowy „kierat" . Stąd niezmiernie znamienne zjawisko, notowane we wszystkich relacjach z r. 1917 i 1918. Oto żołnierz tych lat wojny, to żołnierz, który nie wykazuje entuzjazmu ani uśmiechu. Wszyscy wyżsi dowódcy i kombatanci tych lat wojny podkreślają, że żołnierz był poważny a nawet smutny. Wykonywał wiernie swą pracę bojową, lecz bez zapału i uniesienia. Zbyt wiele widział już w latach poprzednich i zbyt wiele wiedział o nich.
W boju nowoczesnym występuje dalsze zjawisko, które musi być zaliczone do ujemnych wpływów walki na ducha żołnierza, a mianowicie: odosobnienie w boju i co za tem idzie — poczucie samotności w niebezpieczeństwie. Jest to pośredni skutek potęgi ognia, któryi w tej postaci utrudnia pracę bojową człowieka. Towarzyszy temu odosobnieniu żołnierzy w boju drugie zjawisko, a mianowicie przesunięcie dowódców za pierwszą linję i urzutowanie ich wtył. Nakazane regulaminem odstępy i odległości powiększa ogień, szczerbiąc luki w rojach i tyraljerach. Prawie stale brak zatem człowiekowi moralnego oparcia o dowódcę, o kolegów. Zdany zostaje człowiek bardziej niż dawniej na własne siły.
Jeszcze jedną cechą walki współczesnej, wpływającą ujemnie na Strzelca, jest częsta nieznajomość położeniai celu walki. Najlepsze nawet dowodzenie urywa się
34
w pewnej chwili. To ta chwila, jak zaznaczyłem już wyżej, kiedy oddział zwarł się z przeciwnikiem, kiedy inicjatywa najniższych dowódców i strzelców ma spełnić rozkaz, otrzymany przed kilku godzinami, w warunkach zgoła odmiennych od tych, jakie się rzeczywiście wytworzyły. Prawie wszystkie regulaminy piechoty odwołują się do inicjatywy, do myśli, ale przedewszystkiem do ducha najniższych wykonawców. Oni sami w okresie zwarcia bojowego mają sobie wydawać rozkazy.
Ten trud bojowy na szczeblach najniższych jest spotęgowany zjawiskiem, którego w tej dosyć już długiej li- tanji nie można pominąć. Oto w charakterze pracy bojowej Strzelca (żołnierza pierwszej linji) jest nakazane regulaminem, rozumem i instynktem kolejne krycie sięi narażanie. Za znalezioną lub wykopaną ochroną czuje się strzelec dosyć pewnie. Jest to jednak tylko przystań chwilowa. Trzeba ją będzie opuścić. W słowach jest to bardzo proste. W rzeczywistości jest to dla wielu walka wewnętrzna, bo przecież trzeba z względnego bezpieczeństwa (tylko groźba bierna) wyjść na przestrzeń ostrzeliwaną i wystawić się na ogień do celu (groźba czynna). Położenie takie powtarza się w każdej walce, stwarzając zmienność napięcia woli. Gdyby można określić to po- prostu, to zbyt często musi człowiek mówić sobie: „Raz kozie śmierć“ .
Wpływy ujemne boju, utrudnienia w spełnianiu zadania, czy jak je nazwiemy, nakreślone powyżej — to typowe zjawiska w pracy bojowej. Mogą być one spotęgowane lub w swej istocie zmienione w takich zadaniach, jak patrole, czujki, służba gońca, czyli wogóle w zada-
3* 35
niach samodzielnych. „Odosobnienie" potęguje się i co za tem idzie, spotęgować może inne stany duchowe, wpływające ujemnie na spełnienie obowiązku.
Szczególny wpływ na psychikę człowieka wywiera noc. Osłania przed ogniem celowanym, nie chroni przed ogniem do pola. Potęguje uczucie osamotnienia, budzi lęk przed niebezpieczeństwem urojonem. Oddziaływa dodatnio tylko na natury silne i zdrowe, na ludzi przyzwyczajonych do poruszania się i przebywania w terenie w nocy.
Litanja ludzkiej słabości była długa. Jeśli się nie zapuszczam w rozważania bardziej szczegółowe na ich te- mat, to dlatego, że muszę ograniczyć się do zjawisk ogólnych. Zresztą z praktycznego punktu widzenia wystarcza znać główne przyczyny tej słabości i szukać środków zaradczych. Lekarstwa nie mogą być zbytnio indywidualizowane. Muszą być raczej zbliżone do środków przeciw- epidemicznych, aby usuwały objawy epidemji. Szczegóły — to będzie dalsza praca tych wszystkich, którzy zechcą korzystać z moich uwag.
Obraz byłby niepełny i fałszywy, gdybym pominął dodatnie zjawiska boju i wojny. Musimy bowiem uwzględnić również dni poza walką, dni bez niebezpieczeństw i wysiłków. One razem z walką tworzą na wojnie przeciwwagę.
Gdy mamy rozpatrywać dodatnie zjawiska walki z punktu widzenia spełnienia obowiązku, sprawa jesto tyle trudniejsza, że musimy brać pod uwagę odmienność przeżyć zależnie od przygotowania do boju. Nieby- lejakie znaczenie ma to, co podkreśliliśmy mocno
36
w naukach historji, a mianowicie ustosunkowanie się człowieka do idei wojny, jego czynny świadomy udział w wypadkach, których jest aktorem.
To też na początek musimy szukać tych wpływów dodatnich, które występują nawet u ludzi najbardziej biernych. Nie bez znaczenia jest fakt, czy walka się rozgrywa w pierwszych miesiącach wojny, czy też w miesiącach i latach późniejszych.
Jakiekolwiekby były hipotezy o „straszności" wojny, jakkolwiekby je wyolbrzymiali doktrynerzy czy defety- ści, żołnierz idzie na wojnę po zwycięstwo. Idzie pobić przeciwnika. Entuzjazm powszechny pierwszych dni wojny budzi w nim lub potęguje dodatnie cechy bojownika. Wie, że jest żołnierzem, zna swe przeznaczenie, idzie po zwycięstwo. Trzeba, by według słów Ardant du Picq’a ilość niespodzianek w pierwszej walce była jak najmniejsza. Trzeba, aby uniesienie, zapał bojowy nie został zmarnowany w pierwszych miesiącach wojny. „Budzić entuzjazm — to oślepiać. Walczyć zapałem przeciw maszynie, to nic innego jak iść na rękę działaniu tej maszyny.
Nad zimną potęgą materjału zapanować można tylko zimną i rzeczową rozwagą" (Soldan).
W pierwszej, drugiej czy dalszych walkach dozna żołnierz wzruszeń, cierpień i wszelkiej żołnierskiej niedoli. Nawet najbierniejsza natura ma w sobie odruch do czynnej reakcji. U natur bardziej czynnych czy też bardziej przygotowanych będzie to nie odruch, lecz chęć czynu, świadomość lub dążność do „przewagi duchowej" .
W niejednym człowieku rodzi się odruch, aby się nie
37
dać bezkarnie zabijać, aby się pomścić na przeciwniku za doznawany strach, rodzi się zaciętość i zaciekłość, rodzi się upór, ten upór, który prowadzi nieraz do bohaterstwa, rodzi się męstwo.
U niektórych jednostek instynkt dyktuje, że, chcąc przestać być zwierzyną, na którą wróg poluje, trzeba samemu stać się myśliwym, trzeba zamienić role.
Zbudzić się może instynkt walki, któremu jednak wiele tam kładą długotrwałe preliminarja, poprzedzające odwieczny akt walki: szturm, walkę wręcz. Do walki tej rzadko dochodzi i stąd rzadkie sposobności, by mogły działać pierwotne siły, drzemiące w człowieku.
Wystąpić może w walce nowoczesnej, w której wiele jest mechanicznego sprzętu, tak silne zespolenie człowieka z maszyną, że człowiek przestaje zdawać sobie sprawę z niebezpieczeństwa. Sprawne działanie maszyny tak go pochłania, że nie reaguje na ogień, nie odczuwa strachu, zapomina o zmęczeniu. Nie myśl, ale cała jego świadomość jest zogniskowana w jednem: sprawnem działaniu „maszynki" czy też sprawnej obsłudze działa. Spotykamy często w relacjach bojowych wypadki, kiedy to siłą odrywano celowniczego od karabina maszynowego, celowniczego, który strzelał, mimo że pozycja była już zdobyta.
Jest wpływem dodatnim, raczej pośrednim, ale niebylejakiego znaczenia odniesienie powodzenia, czyli fakt spełnienia zadania. Gdy człowiek rzuca okiem wstecz na przebyte godziny zmagań ze sobą, wówczas duch jego krzepnie. Jak stal w ogniu hartuje się przez to, że przeżył niebezpieczeństwo, przemógł siebie i spełnił zadanie.
38
Ten wpływ boju miałem na myśli, pisząc wyżej o żołnierzu wyborowym, stanowiącym trzon kompanij i bata- ljonów. Pod wpływem boju, najpotężniejszego przeżycia, budzą się męskie, silne pierwiastki ducha. Budzi się pogarda niebezpieczeństwa, budzi się zdolność ryzyka, budzi się instynkt walki.
Jeśli pierwsza walka stanie się szkołą hartującą a następne będą ten hart utrwalały, wówczas zaczną oddziaływać dodatnio inne jeszcze czynniki.
Zacznie się związywanie natur mocnych więzami przeżyć. Ułatwiać będzie ten proces u wielu żołnierzy pewna różnica z dotychczasowem życiem cywilnem, a mianowicie wyzbycie się trosk codziennych. Walka orężna zwalnia od walki o byt, o kawałek chleba. Ubiór, wyżywienie, stają się zmartwieniem administracji wojskowej. Stąd niefrasobliwość, wesołość, humor. Starszym, obarczonym troskami rodzinnemi, może udzielić się ten wpływ.
Obok dni, w czasie których w serdecznym trudzie trzeba dowieść swej wartości, są dni pogodne, dni beztroskiego wypoczynku.
Powstają przeżycia z dni postoju za frontem i urlopu, dni, w których użycie zmysłowe staje się dla prawdziwego żołnierza frontowego koniecznością. Dni, w których wyładować się musi natura długo i dotkliwie przygniatana do ziemi warunkami nowoczesnej walki. Kontrast tych dni podnosi ich urok. Na biwaku rodzi się piosenka, która ten kontrast chwyta i za treść sobie bierze. Wkładają w jej melodję i słowa, co umieją, serca proste. Więc jej treścią najczęściej uczucie proste z tych,
39
które omawiamy. Jest jej treścią niedola i poczucie wielkości bojowego przeżycia.
Wtedy mundur zniszczony innej nabiera barwy. Wtedy mundur spłowiały chlubą i dumą. Wtedy mundur zyskuje cały swój honor, którym po wojnie żyć mu przychodzi nieraz długo.
Wyzwalają się w wojennym procesie siły prawdziwe, siły wysokowartościowe. Pełnym prawdziwym autorytetem staje się nie stopień, nie starszeństwo, lecz postawa w ogniu. Nie stopniom się wierzy, nie stopni się słucha, lecz ludzi, prawdziwych ludzi, mężczyzn, którzy dowiedli w ogniu, że nimi są.
Poddają się serca, poddają się siły bez oporu, ochotnie, bez reszty woli chcącej i umiejącej kierować, woli rozumnej, poddają się autorytetowi, który dowiódł, że jest prawdziwy. W tem znaczeniu właśnie walka oddziaływa dodatnio, hartująco.
Wyzwala walka uczucia nietylko niskie, słabe, alei mocne, męskie. Żołnierze przywiązują się do siebie i do prawdziwych dowódców. Idą wszędzie, gdzie idzie dowódca, chociaż jego miejsce nie na przodzie.
Liczby kompanij i pułków przestają być znakami arytmetycznemi. Reprezentują dokonane dzieła. Szeregi miejscowości przestają być nazwami geograficznemi, a stają się symbolami czynów. Przybywają chorągwi pułkowej te wartości, któremi żyć będzie po wojnie nieraz długo.
Obok związania z kolegami, z dowódcami występuje uczucie żołnierskiego oddania dla wodza.
Rzadko go żołnierz widzi, ale słowa wodza, jego obec
40
ność zwiększa siły żołnierza. Stąd znaczenie rozkazów dziennych wodza naczelnego, stąd znaczenie styczności osobistej wodza z oddziałami. Historja walk 1920 roku mówi nam, że nasz Wódz Naczelny przed każdą większą bitwą udawał się do oddziałów, by swą obecnością podnieść ducha żołnierza.
Podziękowanie wodza, to maksymum uznania, które chce mieć żołnierz. Stąd wywodzą się odznaczenia wojenne, które mogą wiele zdziałać, jeśli są nadawane sprawiedliwie. Są one widomym znakiem dobrego spełnienia obowiązku ponad codzienną miarę. Są one dowodem żołnierskiej cnoty, której należy się przynajmniej zewnętrzny wyraz uznania. Odznaczenia bojowe mają tem większe znaczenie, im szybciej, jak najbardziej bezpośrednio następuje wyróżnienie i — powtarzam po raz drugi — im bardziej jest bezstronne i sprawiedliwe.
Odznaczenia bojowe mają tem większą wartość, im mniej zaczepiają o szczeble sztabów a docierają do linji, im bardziej równomierne i dostosowane do warunków współczesnej walki są kryterja nadawania odznaczeń. Żądanie czynów nadzwyczajnych może krzywdzić wielu dzielnych żołnierzy, którzy spełniają swój obowiązek całkowicie, lecz nie mieli sposobności dokonać czegoś „nadzwyczajnego" . Żołnierski obowiązek jest trudnyi ciężki wielokrotnie przez to, co jest w nim „zwyczajne" .
Obok odznaczeń występuje awans, który utwierdza stopniem wojskowym wartość okazaną w boju.
Odznaczenia i awanse to oddziaływanie na człowieka, mającego poczucie swej wartości. Gdy żołnierz nie miał tego poczucia człowieczeństwa — w odległych okre
41
sach historji — stosowano nagrodę pierwotną: łup. A zresztą nagrody materjalne były stosowane przez wielu wodzów jeszcze bardzo niedawno. A jednak nawet współcześnie są przywiązane do niektórych odznaczeń renty, aby podnieść ich wartość w oczach tych, którym symbol mówi za mało.
Walka niszczy, przygniata, zmusza do lęku, przerażenia, poniżenia w oczach własnych, do cierpienia. Jest jednocześnie procesem wyzwalającym pierwiastki największej wartości.
Wydaje mi się, że tylko niewielka ilość ludzi wnosi wysokowartościowe pierwiastki już w pierwszą walkę. Walna większość nabywa je dopiero pod wpływem walki jako wewnętrznego najpotężniejszego przeżycia.
Walka jest dla człowieka jedynem pełnem oddziały- waniem, mogącem przygotować do walki. To nie paradoks, ale stwierdzona przez wielu prawda. Dzięki niej mogła wojna światowa trwać tak długo. Niszcząc dziesiątki tysięcy istnień, wytwarzała jednocześnie dziesiątki tysięcy twardego żołnierza, który udzielał świeżym dopływającym uzupełnieniom swej tężyzny, który w czwartym roku wojny światowej bez uśmiechu, z pełnem poczuciem okrutności rozgrywających się wypadków, umiał zachować zadziwiającą nieraz nieugiętość.
Doszliśmy do wniosku, który zaważy na dalszych rozważaniach, gdyż znaczenie jego jest kapitalne; powtarzam: walka jest jedynem pełnem oddziaływaniem, kształtującem żołnierza. Nie jest tylko próbą. Jest szkołą.
W czem znaczenie tej prawdy i jej uzasadnienie? Zanim odpowiem, jeszcze kilka uwag.
42
Wpływ wychowawczy walki będzie uzależniony od nastawienia, z jakiem żołnierz pójdzie w pierwszą walkę. Zależeć będzie od tego, o ile i czy skutecznie będzie przygotowany do tego najpotężniejszego przeżycia. Przedstawiłem utrudnienia czyli ujemne wpływy walki na człowieka, przedstawiłem nieliczne wpływy dodatnie, towarzyszące walce. Im więcej będzie miał człowiek cech, nabytych przez wychowanie czasu pokoju i przyzwyczajenie, cech pozwalających mu pokonać słabość natury, tem bardziej i tem łatwiej zrobi z niego żołnierza pierwszy bój. Gdy tego nastawienia brak, wpływ hartujący walki ograniczy się do nielicznych jednostek, mających w sobie od urodzenia instynkt walki.
Przygotowanie do walki jest w czasie pokoju niesprawdzalne. Jedynym sprawdzianem jest bój. Jest on jednocześnie jedyną prawdziwą szkołą walki.
Walka będzie jedyną prawdziwą szkolą walki, tem skuteczniejszą i tem więcej ogarniającą jednostek, im bardziej kształtowanie ducha przed wojną będzie szło po linji jej potrzeb.
W tem sens słów Ardant du Picq’a: „Studjujcie człowieka w walce!“
Wychowanie czasu pokojowego i czasu wojny muszą być ściśle ze sobą zespolone. Czas pokoju jest przygotowaniem. W czasie wojny wychowanie żołnierza trwa dalej. Wtedy jest jedynie prawdziwe. Musimy umieć widzieć przedewszystkiem przeżycie bojowe, musimy umieć do niego przygotować siebie i swoich podwładnych. A od pierwszej bitwy poprzez wszystkie walki musimy umieć nadal wychowywać siebie i swoich żołnierzy.
43
Rozdział trzeci.
JEDNOSTKA I ZBIOROWOŚĆ.
Rozważając rolę człowieka w walce, rozpatrywaliśmy przedewszystkiem przeżycia jednostki, poszczególnego żołnierza pierwszej linji. Poruszyliśmy dorywczo tylko zagadnienia, wynikające z działania oddziału jako zbiorowości. Jakkolwiek żołnierz zdany bywa nieraz na własne siły, to jednak jego działalność bojowa i jego przeżycia następują w ramach oddziału. Stąd pewne zjawiska zbiorowe, wymagające wzięcia pod uwagę. Stąd konieczność rozpatrzenia roli jednostki i zbiorowości oraz ich wzajemnego stosunku.
Nie wymaga uzasadnienia stwierdzenie, że znaczenie zbiorowości, zespołu, oddziału było bez porównania większe w czasie, gdy szyk zwarty był zarazem szykiem bojowym. Współcześnie zbiorowość istnieje nadal, ale w boju przestała być fizycznie namacalna.
Zwartość oddziału w walce była czynnikiem obosiecznym. Potęgowała poczucie siły i oparcie moralne przez fizyczną styczność z towarzyszami broni, przez bezpośredniość wpływu dowódców w walce. Z drugiej strony łatwiej objawić się mogły ujemne objawy psychiki tłumu.
Szyk zwarty ułatwiał budzenie i rozpętywanie do
44
maksymum entuzjazmu bojowego i instynktu walki, drzemiącego w naturze mężczyzny. Z drugiej strony dawał większą sposobność do ulegania cudzej słabości. Łatwiej było w szyku zwartym o czyny bohaterskie, ale i łatwiej o zbiorowe załamanie całego oddziału, o panikę. Są to zresztą przekonywujące hipotezy, albowiem nie możemy mówić o czemś, co mogliśmy przeżywać tylko dorywczo.
W wojnie nowoczesnej szyk zwarty istnieje poza obrębem ognia, szyk zbliżony do zwartego, t. j. pewne zmasowanie występuje w nocy oraz w miejscach, które wskutek ukształtowania terenu czy luk planu ognia, stają się naturalnemi magnesami, ściągającemi walczących. W strefie ognia lotnictwa i artylerji ciężkiej następuje rozluźnienie, potęgujące się coraz bardziej, gdy oddział wejdzie na płaszczyznę ognia skutecznego. Rozluźnienie, dyktowane wyszkoleniem i rozsądkiem, potęgują straty. Niemniej każdy żołnierz ma świadomość, że nie działa sam, że jest częścią składową większego organizmu, który jako całość ma spełnić zadanie.
Istnieje zatem na polu współczesnej walki zbiorowość, ale w znaczeniu odmiennem niż dawniej. Istnieje zbiorowość, która w najbardziej rozstrzygającym okresie walki działa jednostkami. Szyk luźny utrudnia wytworzenie się cech dodatnich działania zbiorowego w czasie walki. Entuzjazm bojowy, zapał, egzaltacja jako akty zbiorowe, to — jak cytowaliśmy za jednym z autorów — oślepianie żołnierza, to droga do strat. To siła początkowa wojny, wystarczająca do pierwszej wielkiej bitwy. Natomiast szyk luźny nie wyłącza wzajemnego wpływu
45
strzelców na siebie. Nie uniemożliwia wpływu jednostek silniejszych na słabsze. Ułatwia pozostanie na miejscu albo oderwanie się do tyłu; nie przeszkadza, że udzielić się może oddziałowi luźnemu zbiorowe załamanie w postaci paniki. W skutkach swych nawet taka panika nie jest groźna, gdyż obejmuje małą stosunkowo przestrzeń i ilość ludzi. Gen. Rouppert w swem studjum nie zalicza takich miejscowych załamań do paniki. Studja psychologiczne wojny stwierdzają, że szyk luźny w zasadzie nie sprzyja zjawisku paniki.
Wypadki paniki na większą skalę zdarzały się głównie wskutek zaskoczenia oddziału zwartego ogniem nawet bardzo słabym, oddziału, który czuł swą słabość do walki przez to, że był skupiony. Dwa wypadki paniki, które przeżyłem w r. 1920, były spowodowane w nocy ogniem na kolumnę marszową. Obydwa zostały opanowane dzięki zdecydowanemu wystąpieniu jednostek.
Z drugiej strony pamiętam wypadek, przytoczony na str. 28, epizod z walk odwrotowych roku 1920, kiedy własne oddziały cofały się, mimo że ogień nieprzyjacielski był słaby. By ruszyć cofających się strzelców do przeciwnatarcia, został zastosowany sposób nawet na r. 1920 ryzykowny, a mianowicie przeciwnatarcie w szyku zbliżonym do zwartego. Wytworzyło się momentalnie tak wielkie poczucie siły zbiorowej, że przeciwnatarcie ruszyło z pełnym impetem. Przeciwnik nie dotrzymał placu. Do końca dnia i w dniu następnym nie wykazał na tej osi żadnej aktywności.
Jeżeli szukamy odpowiedzi na pytanie, jaka jest współcześnie rola jednostki i zbiorowości, nie mogę jej
46
szukać gdzie indziej jak w wspomnieniach walk Legjo- nów. Kompanje legjonowe nie stanowiły takiego wyjątku, aby miały tylko żołnierzy wyborowych, takich, którzy nigdy nie zawodzili. Stanowiły kompanje wyborowe przez to, że ilość żołnierzy wyborowych była stosunkowo wielka. To był żołnierz, którego właściwości wielokrotnie jeszcze będą źródłem w mojej pracy, chociaż nie będę za każdym razem nazywał go po imieniu. Siła wystąpienia, poprostu wartość bojowa, oddziałów legjonowych potężniała, gdy występowały razem w większej ilości, gdy mieliśmy świadomość, że sąsiadami są swoi. Gdy wielokrotnie ciężkie doświadczenie walk z sąsiadami bez wartości bojowej nauczyło nas, że za pełne angażowanie się w walkę płaci się tylko stratami, gdyż sąsiedzi zawodzą, uczyliśmy się liczyć tylko na siebie. Rzucani ma- łemi zespołami między obce oddziały, z własnego impulsu budowaliśmy punkty oporu, jak wśród wroga. Oto pierwsze ważne działanie zbiorowości. Duch żołnierza rośnie, gdy ma pewność, że może liczyć na sąsiadów, że jego wysiłek nie będzie stracony, nie będzie zaprzepaszczony. Im większa ta pewność, tem śmielsze działanie, tem ono pełniejsze, bez reszty.
Wszyscy pisarze wojskowi — żołnierze pierwszej linji, zgodnie stwierdzają, że wartość kompanji, to pewien trzon jednostek silnych, prawdziwych żołnierzy, pociągających za sobą masę bierną, mało myślącą i najbardziej odczuwającą na sobie straty. Nie jest prawdą, że na wojnie najwięcej stosunkowo ginie żołnierza pełnowartościowego. Zbyt mądry, zbyt rozważny jest ten żołnierz.
47
W walce nowoczesnej dowódcy nie stracili swego znaczenia. Stoją na czele oddziału, chronią go przed niepo- trzebnemi stratami, grupują. Prowadzą oddział jednostki silne, które potrafią opanować siebie, które potrafią pokonać wszystkie destrukcyjne wpływy walki; które idą naprzód albo trwają w obronie rozważnie i mądrze, ciągnąc za sobą drugich. Niekoniecznie oficerowie i podoficerowie. Często strzelcy. Tak wynika z szyku. Cokolwiek piszą regulaminy, w decydujących chwilach walki miejsce dowódcy jest wśród strzelców, nie zaś za nimi. Gdy bowiem dowódca zaliczy się do żołnierzy pełnowartościowych, ilość żołnierzy dobrych będzie rosła. Na taki pluton czy kompanję można liczyć.
Dobór dowódców nie może iść tą drogą naturalną. Wypadki awansowania podoficerów do stopnia oficerskiego za męstwo są przewidziane, ale za mało były stosowane. Na przeszkodzie stał głównie konserwatyzm, cenzus, o który nie pytano w ogniu. Istnieją tedy w kompanji niemianowani niżsi dowódcy, nieraz bez żadnego stopnia, na których się liczy i o których się wie, że nie zawiodą. Oni trzymają kompanję, tę resztę, niewiadomą, ogon nieraz bardziej dokuczliwy niż pomocny.
Nie jestem skłonny ujmować w liczby stosunkowej ilości ludzi zdolnych do przodowania, jak to czynią niektórzy autorzy. Chcę tylko stwierdzić, że w walce na nich się opiera wartość zbiorowości, nie zaś na liczbie. „Każdy oficer frontowy znał ich wartość. Dowódca kompanji ułatwiał im służbę, gdzie można było, a śmierci jednego z nich żałowano bardziej, niż straty całej sekcji, zniszczonej celnym granatem... Niejeden doświadczony oficer
48
wolał już w 1915 r. 80 wypróbowanych w boju żołnierzy niż pełną kompanję coraz gorszego uzupełnienia (Soldan).
Z faktu tego między innemi wyprowadzają poszczególni autorzy (m. in. i Soldan) myśl wojska nielicznego, ale doborowego, zamiast masy, w której tylko nieliczni byli naprawdę bojownikami.
Nie mam zamiaru rozpatrywać w tej pracy nowych pomysłów, dotyczących organizacji. Dążeniem mojem jest znalezienie dróg w ramach istniejącej organizacji i systemu służby. Jeśli wysunę wnioski, to tylko o tyle,o ile nie będą naruszały rzeczy zasadniczych.
Gdy bowiem w polu ilość żołnierzy doborowych była dostateczna, przyciągali oni słabszych swym wpływem, swą opieką przerabiali ich na podobnych sobie. Poza tem zdaję sobie sprawę, ile może zdziałać celowe i świadome wychowanie w czasie pokoju. Możemy ukształtować dostateczną ilość żołnierza doborowego, który spojrzy śmiało w oczy rzeczywistości bojowej przyszłej wojny.
Nie mogąc oddziaływać w czasie zwarcia bojowego na całość kompanji, może dowódca wyzyskać wszystkie sposobności poza walką, aby zwiększać coraz bardziej zastęp pełnych „mężów" , jak ich nazywa J unger, prawdziwych bojowników. O ile bowiem oddziaływanie na psychikę jednostki jest trudne, o tyle zbiorowość podlega łatwiej wpływowi woli świadomej swego celu. Jeśli ta wola kierownicza nie należy bojowo do masy biernej.
Nic nie stoi na przeszkodzie, aby dodatnie zjawiska wystąpienia zbiorowego były wyzyskane w tych wszyst-
Duch żołnierski 4 49
kich wypadkach, gdy ogień przeciwnika nie może rozwinąć swej siły wskutek nocy, mgły, burzy, zalesienia, w tych wszystkich wypadkach, które wojsko słabsze technicznie bierze do pomocy, gdy czuje wartość zbiorową, opartą na doborowych jednostkach.
Natomiast wyłączyć trzeba z rachuby działanie zbiorowe przeciw ogniowi. To nie męstwo, to zbrodnia. Skoro normalnem zjawiskiem walki jest szyk luźny, trzeba przygotowywać jednostki w ramach zespołu, jak najwięcej jednostek. W przygotowaniu pokojowem szukajmy sposobów wychowania jak największej ilości tęgich jednostek. Natomiast wychowywanie zbiorowości i ocena oddziału według pozorów zbiorowego wystąpienia w czasie pokoju, to droga sprzeczna z żądaniami walki.
Wysnujmy i podkreślmy raz jeszcze wnioski z rozważań na temat jednostki i zbiorowości w nowoczesnej walce:
— wartość zbiorowości polega na trzonie, złożonym z tęgich jednostek kierowniczych, które pociągają za sobą masę bardziej bierną;
— wartość jednostki doborowej powiększa się przez świadomość, że nie jest odosobniona, że występuje w zespole.
A zatem:— podnieść wartość zbiorowości trzeba przez wyra
bianie możliwie dużej ilości jednostek przodujących;— na jednostki nawet wysokiej wartości oddziałać
można przez siłę zbiorowości.Wyzyskamy te wnioski, gdy wejdziemy na drogi wy
chowania wojskowego.
50
Rozdział czwarty.
PROPAGANDA I SZPIEGOSTWO JAKO PRZECIWNICY.
Długa była litanja destrukcyjnych zjawisk walki. Krótsza dużo sił hartujących. Postawiliśmy wniosek, że trzeba szukać sposobów, aby umieć przełamać to, co nam staje na drodze obowiązku. Nie wolno nam jeszcze przejść do tej pracy.
Nie wolno zapomnieć, że prócz samej walki jako takiej wystąpi w każdej przyszłej wojnie zorganizowane działanie, skierowane przeciw duchowi żołnierza, działanie, któremu na imię: propaganda. Skoro niezmienne prawa wojny mówią, że zwycięża duch, że zwycięża wola zwycięstwa, stąd prosty wniosek, że trzeba z nim walczyć nietylko ogniem i bagnetem, ale wszelkiemi możliwemi sposobami poza samą walką. Skoro walka jest tak ciężkiem i trudnem przeżyciem, należy człowieka idącego w walkę nastawić zgóry do niej niekorzystnie. Trzeba łamać wolę zanim wejdzie w walkę, trzeba osłabić tak, aby w walce była jak najmniej zdolna do przełamywania trudności.
Nie chodzi mi tutaj o zewnętrzne sposoby czy formy propagandy. Chodzi o treść, o sens ich wewnętrzny.
Zasadniczym i podstawowym argumentem propagandy jest krótkie, niepokojące: „Naco?“ .
W jakim celu ma człowiek iść w bój, cierpieć, mieć perspektywę śmierci, kalectwa? Dlaczego on a nie inni, którzy narazie pozostają poza wojskiem? Dlaczego ma swą krwią osłaniać polityków, siedzących stosunkowo bezpiecznie na głębokich tyłach ? Dlaczego ma stawać się żerem armatnim dla interesów przemysłu wojennego? Czy położenie jego i jego rodziny się poprawi? Czy, wręcz przeciwnie, przez swą śmierć lub kalectwo nie narazi swych najbliższych na głód i poniewierkę?
Ileż podobnych pytań sączy propaganda nieprzyjacielska w dusze żołnierza? Sposoby bywają nieprawdopodobnie wymyślne. Propaganda dociera do pierwszej linji, do odwodów, do bataljonów uzupełniających, szpitali, do rodzin żołnierzy, do późniejszych rzutów rezerwistów, do ośrodków przemysłu wojennego, wogóle wszędzie. Wszelkiemi możliwemi, nieraz trudno uchwytnemi drożynami stara się przenikać i szerzyć destrukcję.
Będzie jej przeciwdziałała własna propaganda. Nie należy się na to zdawać. Przeciwnie, wiedząc o takiej broni, należy ją obok nieprzyjacielskiego Strzelca i ognia, obok fortyfikacji nieprzyjacielskiej postawić w jednej linji jako wroga.
Jakie mogą być hasła propagandy? Jak można je sklasyfikować?
1. Niesłuszny cel wojny.2 . Wyolbrzymianie cierpień i trudów żołnierza
w przeciwstawieniu do pozostających na tyłach.
52
3. Hasła klasowe: wojna na korzyść kapitalizmu, klas posiadających.
4. Głód i niedostatek rodzin żołnierzy.5. Nikłe zaopatrzenie i dola inwalidy.6 . Wrogie usposobienie do państwa mniejszości na
rodowościowych.Dotyczą one w najogólniejszym rzucie zagadnień pań
stwa i społeczeństwa, zagadnień światopoglądu, zagadnień klasowych, spraw materjalnych. Mogą się stać niebezpieczne. Mogą być tem „uderzeniem sztyletu" , które Niemcy podają jako przyczynę swej klęski.
Jeśli zatem chcemy przygotować człowieka do potrzeb walki, musimy mieć pewność, że wierzy w słuszność swej sprawy, że rozumie cel wojny, że w przeciwniku widzi rzeczywistego wroga, a nie zaś wroga narzuconego. Musi być poprostu obywatelem w najlepszem tego słowa znaczeniu.
Stąd pojęcie żołnierza-obywatela. Potrzebny jest w przygotowaniu do walki pierwiastek obywatelski, któryby stanowił świadome podłoże pracy żołnierskiej. Jak już kiedyś pisałem, nie mogę się zgodzić, że trud żołnierski to tylko pewien przejaw cech dobrego obywatela. Zbyt ciężki jest ten trud, zbyt łatwo nieraz o miano dobrego obywatela, mimo że nie przeżył on ani jednej chwili boju. To nie sofistyka, tylko wspomnienie przeżyć.
Cechy obywatela — to tylko jeden z motorów. Jest ich dużo więcej. Dla potrzeb walki nie wolno nam o tem zapomnieć.
53
Obok zagadnienia propagandy nieprzyjacielskiej występuje jeszcze jedno zagadnienie, które zachowuje swe znaczenie w czasie pokoju i wojny, które dojść może na wojnie do znaczenia rozstrzygającego. Chodzi mi o tajemnicę przygotowań i działań (warunek zaskoczenia),o tak zwaną popularnie tajemnicę wojskową.
Jest to jeszcze jedna nauka historji, którą dla jasności obrazu i mocniejszego uwypuklenia wyodrębniłem. W małych działaniach i w wielkich bitwach warunkiem powodzenia jest zatajenie własnych przygotowań. Istnieją w historji przykłady drastyczne, jak nieudana ofensywa Nivelle’a w r. 1916, w których ujawnienie wiadomościo przygotowaniu ofensywy pozwoliło zastosować odpowiednie środki przygotowawcze i doprowadziło do załamania kosztem ofiar ludzkich, idących w setki tysięcyi ofiar materjałowych, idących w setki miljonów.
Mówi nam historja, że każdy z przeciwników uruchamia potężne sieci szpiegowskie, których celem jest wydarcie tajemnicy. Sieć ta rozporządza potężnemi środkami finansowemi i staje jako przeciwnik obok wojsk walczących w polu. Działa na słabe strony natury ludzkiej, na chciwość, na nierozwagę, na nieświadomość czy nieostrożność. Gdy mamy studjować zagadnienie ducha żołnierskiego, nie wolno pominąć działania nieprzyjacielskiej służby informacyjnej w jej najprzeróżniejszych postaciach. Nie wolno nie wysnuć z tej nauki wniosków. Przygotowanie duchowe do wojny musi się liczyć nie- tylko z przeciwnikiem uzbrojonym i jego ogniem, ale również z przeciwnikiem zatajonym: agentem, dywersan- tem. Zwalczając go odpowiedniemi sposobami przeciw-
54
szpiegowskiemi, musimy zapamiętać, że zwalczanie najskuteczniejsze to uodpornienie ducha żołnierskiego, nastawienie nietylko do walki orężnej, ale i do „walki móz-gów" .
Wyodrębnienie propagandy nieprzyjacielskiej i szpiegostwa jest uzasadnione ich działaniem również w czasie pokoju. Są to zjawiska walki bezkrwawej, toczącej się bez przerwy. To walka z duchem narodu i państwa, to szereg prób rozsadzenia tego wszystkiego, co podnosi siłę i spoistość państwa.
Wiele haseł propagandy wojennej może być użytych w czasie pokoju, by zawczasu nadwątlać siły duchowe żołnierza. Szczególnie podatnym tematem są zagadnienia klasowe i mniejszościowe. Jeśli działalność propagandy nieprzyjacielskiej trafi na grunt podatny, to ten grunt będzie wyzyskany niezawodnie przez szpiega, dążącego do wydarcia tajemnicy albo drążenia kanałów na przyszłość!
Odnalazłszy środki zaradcze, musimy stosować je bez zwłoki zarówno dla przyszłości, jak i na teraz.
55
Rozdział piąty.
DOBRY ŻOŁNIERZ. — DOBRY ODDZIAŁ.
Gdy dochodzimy do istoty zadania, gdy mamy znaleźć i wyodrębnić te siły, które pozwolą neutralizować ujemne wpływy walki a potęgować dodatnie, zadanie przestaje być niewiadomą.
Mamy sobie uzmysłowić, jakie siły wytwarzać w sobie i podwładnych, aby przeżycie bojowe nie było dla nas i dla nich zbyt wielką niespodzianką, aby w walce odnieśli zwycięstwo nad sobą a przez to nad przeciwnikiem, aby to przeżycie, wyniesione z pierwszej walki, hartowało ich w walkach następnych aż do kresu walki, kresu życia, kresu wojny.
W tej chwili ciśnie mi się na myśl nieodparcie ostatnia walka kompanji legjonowej w czasie wojny światowej, kompanji, w której byłem dowódcą plutonu. Prze- ciwuderzenie odosobnionej kompanji na odcinek, opuszczony przez 1 bataljonu. Długi stok przeciwległy, widoczny dla nieprzyjaciela zboku, potem łagodny skłon w stronę przeciwnika. Do przejścia 1 1/2 km. Na prawo, ale (jak powiedzielibyśmy dzisiaj) w sąsiednim wycinku, przeciwnatarcie I bataljonu naszego pułku wspólnie z Bawarami na inny „przedmiot".
Wydany został wogóle jeden tylko rozkaz rozwinię
56
cia kompanji w schody. Dowódcy wybiegli przed front i kompanja poszła. Do przejścia — ognie artylerji lekkiej, zapora artylerji ciężkiej. Widok musiał być tak groteskowy, że — jak się dowiedziałem później — dowódca brygady chciał nas zatrzymać. Gdyby nawet rozkaz ten dotarł, nie wiem, czy była siła, zdolna zatrzymać tę kompanję, złożoną z wypróbowanego żołnierza.
W czasie całego przeciwuderzenia nie padł więcej ani jeden rozkaz. Dowódcy czuli, że jest zbędny. Wystarczało, że prowadzili. Żołnierz czuł się w pełni swych sił, bo umiał się bić. Przeszliśmy kolejno przez ognie artyleryjskie aż do grzbietu. Od grzbietu ognie ciężkich karabinów maszynowych. Mimo stalowego dachu pocisków, który każdy czuł nad głową, parła kompanja dalej. Bez rozkazów. Każdy strzelec sam sobie wydawał rozkazy. Nie pamiętam dzisiaj, nie pamiętałem zresztą tuż po walce, czy rozpoczynaliśmy ogień. Okazał się zbyteczny. Wrażenie, jakie wywarł na przeciwniku nasz stały, uporczywy ruch naprzód, oddało nam w ręce odcinek, na którym, po zdobyciu, kompanja gubiła się, tak był wielki.
Straty: na 80 ludzi — 1 zabity, 1 ranny. Reszta doszła w komplecie.
Czy był tam entuzjazm, zapał wojenny? Nie! Była przedewszystkiem rozwaga: umiejętność walki żołnierza, który nie potrzebował rozkazów do skoków, krycia, ognia, który naśladował dowódcę, który umiał się bić. Tam każdy wiedział, kiedy paść, kiedy rwać naprzód co sił. To był żołnierz wyborowy trzeciego roku wojny.
Podobny obraz rozegrał się w sąsiedniem przeciw
57
natarciu I bataljonu i tam zrozumieliśmy różnicę między nami a tymi, co uważali nas za wojsko nieregularne. Nasz bataljon szedł naprzód procederem legjonowym, oddziały bawarskie, złożone z młodego żołnierza — na komendy. Jak mi opowiadano, wykonywano te komendy akuratnie. Rozgrywał się tam obraz musztry bojowej, którego efekt końcowy? Gdy nasz bataljon poniósł straty znikome, Bawarzy legli pokotem na polach Rudki Mi- ryńskiej.
Umieliśmy w trzecim roku wojny prowadzić grę z ogniem nieprzyjacielskim. Myśmy go nie gasili swem ciałem, ale z zimną rozwagą szliśmy do swego celu mimo ogień. Umieliśmy lec tuż przed zaporą artylerji ciężkiej i wystawić obserwatora na próbę cierpliwości. Gdy tylko ogień zamilkł (komendy przeniesienia ognia), byliśmy w lejach i rwaliśmy naprzód, mając za sobą na dawnem stanowisku ścianę ognia i żelaza. To nie recepta, to jeden ze sposobów. Przechodziło się i przez ścianę, gdy nie było innej rady.
I dlatego, gdy porównywam tę walkę z innemi, zwłaszcza pierwszego roku wojny, kiedy tak mocno i dotkliwie czuło się swoją bezsilność, nie mogę na pierwszem miejscu napisać nic innego jak to, że wartość duchowa żołnierza zależy przedewszystkiem od umiejętności walki. A ta umiejętność, jak pisze mjr. Laffargue, polega na „posługiwaniu się nietylko karabinem, bagnetem, maską, bronią samoczynną... ale mózgiem" . Nie ciałem gasi się ogień, chciałoby się powtarzać, nie samem sercem. Nie oślepianiem człowieka, ale otwieraniem mu oczu. Do
58
piero potem wielkiemi słowami, ale w takiej ilości, aby ich powódź nie zatraciła wielkości.
Dobrym żołnierzem łatwiej być temu, kto się umie posługiwać nietylko karabinem, bagnetem, maską i wszelką inną bronią... ale swym mózgiem.
Im bardziej wartościowe będzie wyszkolenie bojowe, im bardziej zrozumiemy jego wartość wychowawczą w stosunku do innych oddziaływań, tem mniej będzie niespodzianek. Nie potrafimy ich wykluczyć, ale przez podniesienie umiejętności walki w czasie pokoju ułatwimy przystosowanie się do konieczności przyszłych walk. Uniknięcie strat to utopja, ale uniknięcie niepotrzebnych strat — to konieczność. Straty zaś pozostają w odwrotnym stosunku do umiejętności walki.
Drugą dziedziną — to przygotowanie fizyczne do potrzeb walki.
Rozpatrując przeżycia żołnierza w boju, stwierdziliśmy jak dalece znużenie może obniżyć jego wartość bojową. Trzeba tedy w miarę możności uodpornić żołnierza przeciw znużeniu. Jest to dziedzina najbardziej wykonalna w czasie pokoju. Podnoszenie wartości fizycznej — to hartowanie zdrowia, to wyrabianie odporności na wpływy atmosferyczne, na wielki nawet wysiłek, na głód, na bezsenność, na serje kolejnych wysiłków fizycznych. Podnoszenie wartości fizycznej — to sprawność ciała w marszu i biegu, to umiejętność pokonywania przeszkód terenowych, to umiejętność wytrwałego kopania, noszenia ciężarów. Podnoszenie wartości fizycznej to jak największe przyzwyczajenie żołnierza do pracy w masce gazowej. Wszystkie te właściwości natury prze-
59
dewszystkiem fizycznej — to konieczności przyszłej wojny, to cechy potrzebne dobremu żołnierzowi. Gdy przypominam sobie pierwsze miesiące wojny, na którą poszedłem — jak wielu innych — bez żadnego przygotowania, to przypomina mi się wielokrotna bezsilność fizyczna, na którą znaliśmy tylko jeden sposób: porzucanie całej zawartości tornistra. Ale ten sposób skazywał później na całe tygodnie skrajnej żołnierskiej mizerji.
Nie twierdzę, że bez wyrobienia fizycznego nie można być dobrym żołnierzem. Twierdzę natomiast, że z dobrze wyrobionych fizycznie najwięcej było dobrych żołnierzy. Chodzi mi również o rozszerzenie pojęcia wyrobienia czy też przygotowania fizycznego na wszystkie zagadnienia, w których tylko występuje czynnik fizyczny.
Następują zkolei t. zw. powinności żołnierskie. Nazwa ta jest o tyle szczęśliwa, że nie przesądza istoty tych wartości z punktu widzenia sił, rządzących człowiekiem. Są to właściwości psychofizyczne, wyprowadzone na podstawie analizy przeżyć bojowych. Ich celem opanowanie strachu dla spełnienia zadania. Dla uproszczenia będziemy je nazywali siłami ducha. Będziemy je wymieniali kolejno, według ich znaczenia dla walki.
Na pierwszem miejscu z pośród wszystkich właściwości dobrego żołnierza musi się znaleźć męstwo. Ceniony dla swej szczerości autor niemiecki J unger pisze: „Męstwo — to żywy ogień, hartujący wojsko. Męstwo stoi przed wszystkiemi innemi rzeczami, chociażby miały najpiękniejsze nazwy“
By pokonać strach i znużenie, wystarcza odwaga.
60
Jest to wyrobiona ćwiczeniem i przyzwyczajeniem (czasem wrodzona) pogarda niebezpieczeństwa w czasie spełniania zadań, które grożą tem niebezpieczeństwem. Aby jednak odwaga miała znaczenie rozstrzygające, trzeba żołnierzowi męstwa. Jest ono zdolnością pokonania instynktu samozachowawczego ochrony w niebezpieczeństwie, aby pokonać przeciwnika.
Jeden z psychologów walki odróżnia odwagę bierną, odwagę czynną oraz wytrzymałość bojową (Coste). Pierwsza polega na biernem znoszeniu niebezpieczeństwa bez reakcji. Druga polega na spełnianiu zadania bojowego mimo niebezpieczeństwa. Wytrzymałość bojowa — to trwała zdolność pokonywania strachu. Potrzebna jest żołnierzowi zarówno odwaga czynna jak i bierna. Wielokrotnie jest żołnierz skazany na bezczynność w niebezpieczeństwie.
Trzeba, by ta żołnierska cnota znalazła się na czele naszego zadania w dziedzinie duchowej. Trzeba ją budzić i umacniać. A że czasy pokoju mało dają możliwości, trzeba stwarzać podstawy, trzeba kształtować podłoże, na którem w walce będą mogły wyrosnąć odwaga i męstwo.
Na drugiem miejscu wśród sił duchowych musi się znaleźć obowiązek wobec państwa i jego forma najwyższa — miłość ojczyzny.
Dlaczego dopiero na drugiem miejscu? Odpowiem słowami Jungera, gdy opisuje przeżycia w ciężkiem położeniu bojowem: „Przecież motorem działania jest ojczyzna, poczucie honoru, obowiązek? Gdyby teraz, gdy rozrywy granatów otaczają nas jak las ognistych palm,
61
powołał się kto na te wyrazy, usłyszałby w odpowiedzi tylko dzikie przekleństwo."
A dlaczego na pierwszem miejscu wśród innych cech poza męstwem?
Przytoczę słowa innego autora, któremi konkluduje swe rozważania na temat odwagi i tchórzostwa. Dochodzi do wniosku, że konieczne jest poczucie obowiązku: „Obowiązek musi być dobrowolny, z głębokiego przekonania i z pełnem uznaniem jego słuszności" (Breit- ner).
W ciężkim trudzie bojowym nie myśli się ani o ojczyźnie, ani o własnej wartości. Niemniej są i w czasie walk długie godziny, kiedy nawet umysł mało rozwinięty zada sobie pytanie, wymienione już poprzednio: „Naco?"
Może mu to pytanie przypomnieć ulotka propagandowa. Może słyszeć to pytanie w każdy dzień poza walką z ust jednego z tych miljonów ludzi, których żołnierz osłania, a którzy nieraz nie mają nawet uznania dla żołnierskiej cnoty. Pod wieloma ubranemi w piękne słowa pozorami mogą ci właśnie osłabiać dzielne serce żołnierza. „Nienawiść bojaźliwych i niezdolność do poświęceń tych, którzy ulegli użyciu, zamiast je opanować, nazwała spełnienie obowiązku: militaryzmem" (Breitner).
Zagadnienie obowiązku wobec państwa, wobec ojczyzny — to zagadnienie, o którem żołnierz pierwszej linji nie mówi codzień, z którem się nie obnosi. Zaklnie na to słowo w walce, ale ono istnieje w głębi świadomości jako nakaz wewnętrzny, jako poczucie konieczności. Jeślibym miał tłumaczyć to zjawisko nawskroś prawdziwe, to widzę w niechęci żołnierza do wielkich słów
62
odruch nienawiści, odruch tych, co zdolni są do poświęceń i spełniają obowiązek, w stosunku do tych wszystkich, co poza frontem zażywają spokoju z wygodnem uznaniem dla ciężkiego trudu i znoju żołnierza. Żołnierz pierwszej linji odczuwa, że w danej chwili ojczyzna — to on i jego koledzy, z których trudem nikt nie ma prawa się równać. I znając wielkość tego trudu, gardzi tanim patosem.
Potrzebne jest żołnierzowi poczucie obowiązku i zrozumienie obowiązku, aby poszedł w pierwszy bój a potem w wiele następnych. Nie wielkie słowa, ale obowiązek dobrowolny, z głębokiego przekonania i z pełnem uznaniem jego słuszności. Potrzebne jest poczucie obowiązku żołnierzom tych broni, które nie mają przeżyć pełnych, które muszą trwać w swej pracy, wspierającej piechotę, bez możności osobistej czynnej reakcji. Potrzebne jest poczucie obowiązku etapom i żołnierzowi na urlopie, w bataljonach uzupełniających i w szpitalach, aby strzegł tajemnicy wojskowej przed wszystkimi. Potrzebne jest poczucie obowiązku, aby unicestwić propagandę nieprzyjacielską.
Konieczne jest, aby żołnierz zdawał sobie sprawę, że broń, amunicja i wszelki sprzęt wojenny — to własność państwowa, oddana mu do użytku, której poszanowanie jest obowiązkiem. Nietylko z konieczności bojowych, ale dlatego, że państwo łoży na nie, że nie posiada ich w ilości nieograniczonej, że marnowanie sprzętu wojennego, to sprzeniewierzenie się obowiązkowi żołnierskiemu. Poczucie obowiązku może być oparte na wielu przesłankach. Im te przesłanki będą mocniejsze, tem bardziej
63
mocne będzie poczucie obowiązku. Przesłanki, na których się opiera poczucie obowiązku jednostki wobec idei wyższych, tkwią w istocie tych idei.
Obowiązek może być u wielu ludzi wynikiem re- ligji. Jeśli nie jest tylko zewnętrzną nazwą dla jednostki, religja podnosi jej wartość przez wiarę, przez podporządkowanie jej prawom. Człowiek bez wiaryo wiele trudniej mieć będzie poczucie obowiązku, wynikające z przesłanek patrjotycznych. Dobro jednostki podporządkowuje się dobru narodu przez więzy krwi, mowy, kultury, przeszłości. Wyrazem tych dóbr wspólnych i ich firmą zbiorową państwo. Stąd obowiązek wobec państwa. Muszą się idei państwa podporządkować wszyscy obywatele, także ci, którzy nie odczuwają więzów narodowych. Państwo ich chroni, daje im warunki rozwoju. Wzamian żąda spełnienia obowiązku obywatelskiego w jego najcięższej postaci. Najsilniejsze poczucie obowiązku wykazują narody, w których idea religji, narodu i państwa jest zespolona jako właściwa tylko danemu narodowi własność (Japonja).
Obowiązek wobec państwa tem jest więcej dla żołnierza wartościowy, im bardziej opiera się na pierwiastkach wrodzonych, wyssanych z piersi matki, im mniej w nim „wyuczonego" . Tem wartościowszy z punktu widzenia bojowego, im bardziej jest naturalny i pozbawiony patosu.
Potęgowanie czynnika uczuciowego do rozmiarów entuzjazmu, zapału wojennego zachowuje swe znaczenie na tyłach, wśród niewalczących.
Doświadczenie wojenne mówi, że ważną siłą, powo-
64
dującą, że żołnierz znosił przeżycia walki mimo braku (nieraz) innych właściwości, było koleżeństwo. Wspólność przeżytych ciężkich chwil, wspólność niebezpieczeństwa, oparcie, znalezione w towarzyszu broni, wytwarzało więzy tak mocne, że potrafiło nawet słabe jednostki przyciągnąć i związać w grupę niewielką, ale nie- rozdzielną. Koleżeństwo dawało zdolność narażania się dla dobra drugiego, śpieszenia mu z pomocą, opieki w potrzebie.
Przykładem klasycznym „sitwa" legjonowa.Jeśli więzy koleżeństwa objawiały się między prze
łożonymi i podwładnymi, była to siła niezwalczona.
Może mieć wartość bojową poczucie własnej wartości, nie pozwalające na uchybienie jej przez siebie samego ani drugich. Może ono być tak mocne, że nie ugnie się przed niebezpieczeństwem, ale dąży uparcie do spełnienia zadania. Jest wtedy podstawą męstwa.
Częstsza jest ambicja czy też miłość własna, która, mimo braku oparcia, stara się nie stracić w oczach drugich. Cecha mniejszej wartości, ale nie bez wartości dla boju. Zawiedzie w zadaniach poza oczami dowódcy lub kolegów, gdy nie można sprawdzić wykonania.
Właściwości wyżej nakreślone, trudne nieraz do rozróżnienia, nazywamy potocznie honorem.
Łącząc je z wartościami tradycyjnemi, osiągniętemi w wojnach dawniejszych, oraz z ogólnemi pojęciami, związanemi z nazwą żołnierza, nazywamy je honorem żołnierskim.
Poczucie własnej wartości może tkwić w ludziach
Duch żołnierski 5 65
bez względu na rozwój umysłowy, zawód i wyrobienie fizyczne. Może być potęgowane przez wychowanie.
Wymienione wyżej wartości duchowe — to wartości indywidualne, które rozstrzygają w walce.
Trzeba się jednak liczyć z faktem, że są jednostki, którym braknie tych cech wysokiej wartości, cech prawdziwie męskich. Brakowało ich we wszystkich wojnach wielkiej liczbie ludzi. A zresztą nieraz trzeba wobec jednostek nawet dużej wartości bodźca bezwzględnego, aby się objawiła jedna albo więcej z tych wartości. Stąd powstało pojęcie karności.
Znaczenie karności zostało wyolbrzymione dzięki ludzkiej słabości, małej ilości mężnych, brakowi poczucia obowiązku wobec państwa, kolegów i siebie samego. To powód negatywny. Jest również powód pozytywny, a mianowicie konieczność skojarzenia jednostek w ramach zbiorowości (oddziałów) i skojarzenia oddziałow.
Karność ma znaczenie, ale pod warunkiem, że istnieje chociaż w części żołnierzy męstwo i poczucie obowiązku. Nie jest cechą przodującą. Najbardziej ulec może konserwatyzmowi i atawizmowi ustrojów wojskowych. Jest zagadnieniem, które wobec potrzeb nowoczesnej walki wymaga nie schematu, lecz subtelności.
Słabość karności polega na tem, że sama w sobie nie ma siły wobec wpływów destrukcyjnych nowoczesnej walki. Kto chce po doświadczeniach wojny światowej widzieć w karności siłę rozstrzygającą, ten zaprzecza prawdzie przeżyć dziesiątek tysięcy, ten zaprzecza faktom
66
wielokrotnych załamań, ten zaprzecza setkom tysięcy jeńców wojennych. Poprostu zaprzecza naukom historji.
Słabość karności polega na tem, że może stworzyć pozory, poza któremi niema istotnej treści. Może, zwłaszcza w czasie pokoju, tworzyć złudę, może stać się sama w sobie celem i przez to zaprzeczy prawdzie walki. Może stać się sztuką dla sztuki, wypaczaną przez wykonawców.
Karność to bezwzględna hierarchiczność i podporządkowanie woli kolejnych szczebli dowódców. Ta bezwzględność jest czynnikiem, który może burzyć krew nie przeciw wrogowi, lecz przeciw słabemu dowódcy. Trzeba poruszyć tę sprawę, albowiem bywali na wojnie dowódcy, których żołnierz pierwszej linji znał z ich słabych stron, a którzy nieraz mimo to za długo pozostawali na stanowiskach. Żołnierz odwracał od nich w walce oczy, a potem za frontem musiał oddawać im pełne honory. Jeśli poruszam zagadnienie tak drastyczne, to tylko by uzmysłowić młodym dowódcom, jaki skutek, gdy w boju zawiedzie dowódca.
Karność nowoczesnej walki wymaga, aby dowódca posiadał umiejętności walki, był dzielny, miał poczucie obowiązku wobec ojczyzny, podwładnych i siebie.
Gdy sięgam do wspomnień legjonowych, to tam karność była poufała, bezceremonjalna i to obustronnie. Je śli w stosunek wzajemny przełożonego i podwładnego wdarł się zgrzyt, to spowodowany był naleciałościami obcej konserwatywnej formalistyki, udzielającej się ludziom, którzy nie poznali prawdy walki. Nie czuli oni, że ta formalistyka będzie wykpiona poza oczy.
s* 67
Powierzchownie osądzane jako wojsko nieregularne, miały Legjony karność wysokiej jakości, karność wzajemnego szacunku i zdawania sobie sprawy ze wspólnego ciężkiego trudu.
Nie są nie na miejscu takie wspomnienia w tej książce. Nie wolno zapominać, że wychowuje tylko walka i wojna. Jeśliby nawet czas pokoju zmusił nas do pewnych swych konieczności (a tak jest faktycznie), to musimy ich wyzbyć się od pierwszego dnia mobilizacji, musimy ograniczyć ich siłę już w czasie pokoju.
Jest potrzebna karność, ale karność mądra i licząca się ze swym celem. Przedstawiłem szczerze ujemne strony karności, aby odnaleźć jej prawdziwe nowoczesne oblicze.
O co chodzi?Chodzi o stworzenie musu, twardej konieczności, któ-
raby skierowała wysiłki wszystkich według jednej woli kierowniczej. Że zaś wysiłek jest wybitnie zdecentralizowany, zatem punkt ciężkości przesuwa się na treść, nie zaś na formy. Wola kierownicza wprowadza w bój bataljony. Gdy bataljon wszedł na płaszczyznę ognia, potrzebne są cechy jednostkowe, rozpatrzone już i wyeliminowane. Potrzebna staje się samodzielność w ramach rozkazu i inicjatywa, czyli umiejętność i siła duchowa, aby sięgnąć ponad rozkaz, jeśli położenie ulegnie zmianie.
Potrzebna jest karność, aby wprowadzić oddziały w bój według jednego planu, jednej myśli kierowniczej i jak najlepiej zużytkować ich wysiłek. Potrzebna jest jako sposób wprowadzenia żołnierza w pierwszy bój,
68
otrząśnięcia, gdy wyjdzie z walki, jako forma współdziałania.
Wartość karności a zatem i treść doznała przeobrażenia od chwili, gdy nie może zwalczać strachu. Czy wo- góle karność była skutecznym środkiem opanowania strachu, jest rzeczą wątpliwą, ale pozostać musi w dziedzinie hipotezy. Zasługi, przypisywane karności, spadają na szereg innych oddziaływań, już wymienionych oraz takich, które będą jeszcze wymieniane. Najszczersze wydaje mi się znane powiedzenie, że „wojna psuje dyscy- plinę“ .
A jednak karność jest wojsku niezbędnie potrzebna.A jednak jest karność koniecznością, bez której nie
można sobie wyobrazić pracy zbiorowości, gdyż może ulec prawom psychicznym tłumu. Gdzież kryje się prawda?
Odpowiedź daje analiza karności w czasie wojny światowej. Dawała karność w tej wojnie poszczególnym wojskom siłę wewnętrzną na długie okresy czasu (obok oczywiście innych sił), ale doznawała załamań.
Miało najwcześniej kryzys karności wojsko rosyjskie, miało kryzys karności wojsko francuskie w r. 1917, miało Wojsko włoskie w r. 1918, miało wojsko niemieckie w r. 1918. Doznawały zatem wstrząsu wcześniej czy później wojska, w których karność była oparta na działaniu dziesiątków lat, na pracy pokoleń. Nie mogę zagłębiać się w rozpatrywania szczegółowe. Że jednak obok tych faktów nie wolno przejść do porządku dziennego, że trzeba do nich dodać tysiące jeńców wojennych i tysiące załamań poszczególnych oddziałów, musimy wyprowa-
69
dzić wnioski ogólne, wskazując tylko na to ważne zjawisko i źródło w studjowaniu ducha wojska.
W swem studjum o siłach duchowych wojska niemieckiego w wojnie światowej dochodzi mjr. Altrichter do szeregu myśli, których nie ujmuje w ogólny wniosek. Można go ująć w formie następującej.
Karność nie może stanowić pojęcia stałego zarówno w swej istocie jak i w formach. Od pierwszego dnia mobilizacji ulec musi przeobrażeniu w stosunku do czasów pokojowych. W miarę jak wojna się przedłuża, musi ulegać ewolucji.
Zdając sobie sprawę z konieczności czasu pokoju,o których będzie mowa, musimy umieć odróżniać karność pokojową jako szkołę od karności wojennej jako siły działającej. Studjum karności doprowadza nas do zmienności tej siły duchowej, zmienności, z której trudno ludziom zdać sobie sprawę, gdyż na przeszkodzie stoi atawizm ustroju wojskowego. Utrudnia on wyłuskanie prawdy, jak chociażby w cytowanem studjum Altrich- tera. Gdy więc ten autor rozpatruje ujemne czynniki wojny, wpływające na karność, widzi je między innemi w trudnościach wyszkoleniowych, które nie pozwalały stosować w czasie wojny wypróbowanych sposobów czasu pokoju, że np. trzeba było zaniechać „ostrego, zimnego tonu“ a wprowadzić „cieplejszą nutę“ w stosunki służbowe. Nie potrafił dostrzec, jak bardzo podniosłoby karność wprowadzenie tej cieplejszej nuty już w czasie pokoju.
Obok tego podaje szereg wniosków, ujętych całkowi
70
cie trafnie, które uwzględnimy w dalszej treści. Narazie zreasumujemy dotychczasowe uwagi.
Karność polega na podporządkowaniu woli, na posłuszeństwie, na kulcie rozkazu. Bez niej wojsko może się przemienić w tłum i ulec prawom psychologicznym tłumu. Jest karność konieczna wobec jednostek biernych. Nie powinna hamować i przytłaczać jednostek czynnych. Nie może pod żadnym pozorem zabijać umiejętności walki, męstwa, poczucia obowiązku wobec ojczyzny, kolegów i siebie samego. Natomiast musi te cechy podstawowe brać za podstawę i dać im jak najszersze ujście. W swych formach musi w czasie wojny ulegać ewolucji.
Wynika stąd jej cecha zasadnicza, że jest siłą wtórną, że opiera się na wartościach pierwotnych i zasadniczych indywidualnych i od nich zależy. Im więcej jednostek posiadających te cechy, tem silniejsza karność. Im więcej dowódców, posiadających te cechy, tem karność bardziej nie do zwalczenia.
Obok karności występuje jeszcze druga siła wtórna, która może podnieść wartość zbiorową, a przez to wartość jednostek. Siłą tą jest spójnia duchowa oddziału, broni i całego wojska. Opiera się na tradycji wojennej i tradycji pokojowej. Jest to poczucie wartości zbiorowej, oparte na czynach jednostek i całego oddziału w wojnach ubiegłych oraz w czasie pokoju. Świadomość wartości całego wojska mnoży siły jednostek wyborowych, dodaje ducha biernym. Jest to siła mocnego ustroju.
I wreszcie siła, która nigdy nie straci znaczenia mimo decentralizacji walki, to wiara w wodza.
Mimo całą hierarchję dowódców sięga do niego my
71
ślą żołnierz prosty, gdyż wódz wyobraża mu nakaz ojczyzny, nakaz państwa. Odczuwa każdy żołnierz, że jego wysiłek bojowy jest tylko jedną cząstką dzieła, które zamyśliły i przeprowadzają myśl i duch wodza. Wojsko bez tej wiary może dokonać wielu czynów. Z wiarą w wodza odniesie pełne zwycięstwo.
Obowiązek żołnierski w nowoczesnym boju ma w sobie prostotę wielkości, wobec której wielu opisujących czuło swoją bezsilność. Odczuwał tę prostotę wielkości dobry żołnierz. Odczuwały ją dobre oddziały. Komu ten obraz żołnierskiej cnoty wyda się za mało górny, za mało okraszony pięknemi słowami, niech przypomni sobie słowa Wodza Naczelnego, zawarte w pierwszym rozkazie do wojska:
„Zarówno w najradośniejszych, jak w najcięższych chwilach żołnierz musi być opanowany i zrównoważony, zdolny do wykonania swego zadania w porządku i do- kładnie“ (12 listopada 1918 r.).
72
C Z Ę Ś Ć II. P O Ł O Ż E N I E .
T W O R Z Y W O . M O Ż L I W O Ś C I I D R O G I .
Rozdział szósty.
WSTĘP DO POZNAWANIA CZŁOWIEKA I ZBIOROWOŚCI.
A. U z a s a d n i e n i e .
Gdy przystępujemy do drugiej części organizacji pracy wychowawczej, musimy się zatrzymać nad zagadnieniem, które może należało poruszyć już wcześniej, a które celowo odłożyłem do drugiego stadjum pracy. Chodzi o poznanie właściwości człowieka oraz ludzkiej zbiorowości.
Sprawa nie jest prosta. W swem studjum na temat poznawania duszy ludzkiej, drukowanem w Przeglądzie Piechoty (zesz. 5/34) stwierdził mjr. dypl. Pstrokoń- ski brak wszelkich źródeł oficjalnych, jeśli chodzi o znajomość człowieka, gdy tymczasem najprostszy nawet sprzęt ma swój opis techniczny i sposób użycia.
Rozporządzamy instrukcjami, które opisują dość szczegółowo każdy rodzaj sprzętu bojowego. Opisują instrukcje daną broń, jej części, ich współdziałanie, sposób pielęgnowania. Musimy zapamiętać szereg nazw. Musimy umieć, jeśli broń bardziej złożona, usuwać zacięcia.
Nie rozporządzamy instrukcją, któraby przypominała
75
dowódcom-wychowawcom, kto to jest człowiek, jaka jest jego struktura zewnętrzna i wewnętrzna, jaka jest struktura ludzkiej zbiorowości.
Nie wystarcza zasób wiadomości, wyniesiony ze szkoły oficerskiej. Wiadomości te ulatują z pamięci a poza tem ich treść zależy od sposobu ujęcia przez wykładowcę. Potrzebne jest źródło do codziennego użytku, do którego moglibyśmy sięgać, jak sięgamy do regulaminów, mimo że zostały nieraz przeczytane.
Wszelkie porównania z dziedziny przedmiotów martwych, nawet maszyn, są w tym wypadku słabe. A jednak nasuwa mi się porównanie chociażby na przykładzie ka- rabina maszynowego.
Można strzelać z ciężkiego karabina maszynowego, poznawszy sposób ładowania i dawania ognia. Znajomość taka starczy do pierwszego zacięcia bądź uszkodzenia.
By móc skutecznie posługiwać się tą bronią, uczymy się jej budowy, poznajemy dokładniej mechanizm, aby móc usunąć zacięcia, aby móc broń pielęgnować i nie dopuścić do uszkodzenia.
Istnieje jeszcze dokładniejszy stopień znajomości broni, który pozwala przeprowadzać drobniejsze naprawy w razie uszkodzenia.
Wreszcie istnieje stopień najwyższy — znajomość na szczeblu inżyniera konstruktora w wytwórni, wyrabiającej karabiny maszynowe.
Czyż wielokrotnie dowódca-wychowawca nie znajduje się na najniższym szczeblu znajomości człowieka? Skierowuje jego wysiłki w pewnym kierunku, stawia żądania, nakazuje ich wykonanie i... powoduje zacięcia
76
i uszkodzenia. Ponieważ te „uszkodzenia" nie są tak namacalne jak w sprzęcie, nie rzucają się w oczy. Wielokrotnie łudzimy się, że wszystko jest w porządku.
Dopiero stopniowo, jeśli dowódca pracuje świadomie, zaczyna zbierać obserwacje, otrzymuje wskazówki, gromadzi doświadczenie i zaczyna poznawać człowieka w stopniu wyższym, który już nie powoduje zacięć i uszkodzeń. Dokonywa się to poznanie praktycznie. Takie doświadczenie nie obywa się bez krzywdy dla wielu ludzi a zatem dla wojska. Doprowadza bowiem sporadycznie do zatargów, nad któremi nie można przechodzić do porządku dziennego. Zrobiłem to porównanie, aby podkreślić jak najdobitniej, że wychowawca nie może się znajdować na najniższym szczeblu znajomości człowieka. Stopień najwyższy, to znów zadanie wyższych władz i komórek naukowych, podających linji gotowe doświadczenia i wnioski. Cała trudność w określeniu stopnia środkowego, potrzebnego oficerom linjowym. Musi on opierać się na nauce. Połączenie praktyki i nauki, to droga postępu. Zaznaczam, że bez podstaw naukowych można się obyć, ale wtedy potrzeba całych lat doświadczenia i nieuniknione są omyłki.
Gdyby sięgnąć do porównania z innej dziedziny, to wychowawcę, znającego człowieka powierzchownie, można porównać do znachora. Wychowawca-praktyk, to lekarz przeciętny, który leczy objawy choroby. Zapobiec chorobie i leczyć przyczyny potrafi lekarz, który nie- tylko praktykuje, ale i idzie z postępem wiedzy.
Jeśli wyraziłem powyżej myśli, że przydałaby się praca na temat człowieka jako źródło oficjalne, to dla*
77
tego, że istniejące źródła naukowe nie odpowiadają naszym potrzebom. Miałem ich w ręku cały szereg i przyznaję szczerze, że odrzucałem nieraz w całości albo czytałem urywki. Nie mam przygotowania naukowego z dziedziny licznych nauk o człowieku i chciałbym nauczyć się tyle, ile potrzeba. Brak mi czasu na przebijanie się przez gąszcz. Odczuwam potrzebę źródła napisanego przystępnie, nie „naukowo", dla naszych potrzeb. Istniejące w literaturze wojskowej fragmenty z dziedziny psy- chologji również nie odpowiadają potrzebom właśnie przez sposób ujęcia.
W jednem z dzieł przedwojennych na temat ducha ludzkiego na wojnie („Vaincre“ , ppłk. w. fr. Montaigne) znalazłem jako punkt wyjścia rozważań autora analizę człowieka i tłumu. Na dzisiejszy stan wiedzy opracowanie przestarzałe. Jako materjał dla oficera linjowego napisane przystępnie, zatem jako pomysł godne naśladowania. Praca ppłk. Montaigne ukazała się w r. 1913.
Charakter mej pracy nie pozwala mi poprostu objętościowo na pomieszczenie tego rodzaju studjum o człowieku. Zdając sobie jednak sprawę z ważności sprawy, podam zarys, zawierający cechy zasadnicze celem łatwiejszego porozumienia się w dalszej treści.
Podkreślam, że będzie to tylko wstęp do poznania człowieka i zbiorowości z punktu widzenia potrzeb wychowania wojskowego.
78
B. C z ł o w i e k .
1. Sposób ujęcia.
Wiedza o człowieku, to dziedzina tylu nauk, że mogą odstraszyć. Każdy rok przynosi nowe poglądy, nowe teorje. Mają one wielkie znaczenie dla rozwoju kultury, ale im bardziej są odkrywcze, tem mniej są dostępne dla ludzi, nie poświęcających się całkowicie danej nauce lub kilku naukom pokrewnym.
Wszystkie dzieła o człowieku są pisane z węższem przeznaczeniem. Pisane są do użytku szkół, wychowania domowego, ograniczają się do wieku dziecięcego lub przejściowego. Niema poza wojskiem ustroju, któryby tak wszechstronnie wyzyskiwał właściwości człowiekai miał tak wszechstronne możliwości. Dlatego i źródła istniejące nie podają wszystkich właściwości człowieka a przedewszystkiem nie dają ich powiązania.
Podany niżej zarys struktury człowieka jest próbą, ujętą dowolnie z myślą o jednem: zadaniu, które mamy spełnić. Podkreślone w nim będą zatem zwłaszcza te zjawiska życiowe, które mają znaczenie z punktu widzenia wojskowego.
Poznanie człowieka obejmuje szereg dziedzin, które zgrupujemy w następujące działy:
życie fizyczne, życie psychiczne, duch,postępowanie.
79
2. Życie fizyczne.
Życie fizyczne, to przedewszystkiem życie organiczne, którego trzema podstawowemi czynnościami są oddychanie, odżywianie i krążenie krwi. Te trzy funkcje zapewniają nieuchwytny dla naszego oka ruch miljardów komórek, z których jest zbudowane ciało ludzkie. Ruch komórek daje życie tkankom od prostych, jak tkanka kostna, do tak złożonych, jak tkanka mięśni lub mózgu.
Organizm człowieka rozporządza układem ruchowym, którego podstawę stanowi kościec, siłę — mięśnie a bodziec poruszający — nerwy. Jest to zrąb machiny ludzkiej. Uzupełniają ją zmysły, z których pięć znają wszyscy.
Przeciętny wzrost człowieka w wieku poborowym w Polsce wynosi 165,99 cm, ciężar — 63,55 kg. Według tych danych obliczona powierzchnia ciała pozwala obliczyć podstawową przemianę materji w organizmie. Wynosi ona w ciągu 24 godzin, jeśli człowiek zupełnie spoczywa, 1626 kaloryj. Do tego dochodzi ilość kaloryj, potrzebna na wykonywanie pracy. Wyrazem życia fizycznego jest praca fizyczna. Według G. Szulca ilość kaloryj, potrzebnych na wykonanie pracy żołnierskiej, wynosi 2000— 2200 kaloryj. Razem dzienny wydatek energji wynosi 3600— 3800 kaloryj. W czasie manewrów może się zwiększyć do 4200 kaloryj, na wojnie może przekroczyć tę liczbę.
Regulatorem pracy fizycznej jest zmęczenie. Zmęczenie nadmierne — to wyczerpanie. Gdy przekracza granice rozsądku, może spowodować zaburzenia orga
80
niczne. Doprowadzone — do krańcowości — powoduje zużycie maszyny ludzkiej.
Znużenie i wyczerpanie są następstwem osłabienia organów ruchowych, zatrucia organów oddechowych bądź nadmiernego zużycia tkanki nerwowej. Jeśli organizm pracuje nadmiernie bez odpoczynku i odżywiania, zaczyna żyć swoim kosztem. Następuje wyczerpanie dynamiczne.
By machina ludzka była zdolna do pracy, potrzebuje odpoczynku i odżywiania odpowiednio do pracy.
Znużenie jest prawem natury, do którego musimy się stosować. Ta sama natura powoduje jednak, że praca nietylko nuży, ale zwiększa zdolność do pracy. Odpowiednio stosowana praca fizyczna rozwija organizm. Praca mięśni wzmacnia nietylko mięśnie, ale i nerwy. Wpływa na system oddechowy i krwionośny. Ćwiczenia fizyczne są zatem nietylko pracą, ale środkiem wychowawczym dla ciała, pośrednio dla innych dziedzin życia człowieka.
Życie fizyczne człowieka zależy od właściwości przyrodzonych, przyniesionych na świat, oraz od warunków, wśród których człowiek się rozwija w dzieciństwie, wśród których wykonywa pracę i odpoczywa, a zatem: mieszkania, ubioru, warunków atmosferycznych i t. p.
Wydajność machiny ludzkiej w zakresie pracy fizycznej jest bardzo wielka. Czysta wydajność pracy mechanicznej waha się w granicach od 1/5, (u ludzi niewprawnych) do 1/3 (u wytrenowanych) energji, wywiązywanej przez organizm. Machina ludzka jest doskonalsza od innych machin, zamieniających ciepło na pracę mecha-
Duch żołnierski 6 81
niczną. Pozostałe części ciepła są oddawane na zapewnienie organizmowi ciepła (wyrównanie różnicy z otoczeniem), na pracę oddechu, krążenia krwi i trawienia.
Dziedzina życia fizycznego jest opracowana w sposób dostępny i praktyczny w podręczniku płk. dr. Sławoj- Składkowskiego „Podręcznik higjeny wojskowej" .
Dziedzina życia fizycznego ma w wojsku służby, całkowicie poświęcone trosce o nią, a mianowicie służbę zdrowia i służbę intendentury, pośrednio — niektóre inne służby. Są one reprezentowane wewnątrz pułku.
3. Życie psychiczne.
Wykonywana przez człowieka praca fizyczna i życie fizyczne, umożliwiające tę pracę, nie odróżniają go bardzo od innych stworzeń żyjących. Cechą istotną, wynoszącą człowieka ponad inne stworzenia, jest życie psychiczne.
Obok układu ruchowego, który umożliwia człowiekowi pracę fizyczną, ma człowiek układ nerwowy, złożony z części obwodowych (zmysłowych), części centralnych (mózg i rdzeń pacierzowy) oraz części łączących (nerwów). Składają się one z komórek i włókien nerwowych. Budowa układu nerwowego jest zawiła. Znamy ten układ lepiej niż jego pracę. Układ nerwowy czynny jest bez przerwy od urodzenia do śmierci człowieka.
Czynnościami układu nerwowego kieruje mózg. W poszczególnych jego częściach lokalizują się poszczególne podniety zewnętrzne, odebrane przez zmysły
82
a przeniesione przez nerwy. Z mózgu wychodzą podniety do działania poszczególnych części ciała.
Rdzeń pacierzowy jest organem pośredniczącym z obwodem ciała i wywołującym ruchy nieumyślne czyli t. zw. odruchy. Niektóre ruchy są zautomatyzowane (np. chodzenie), niektóre automatyczne (np. bicie serca). Układ nerwowy kieruje pracą fizyczną, jest ośrodkiem życia psychicznego.
Zapomocą zmysłów odbieramy od świata zewnętrznego wrażenia zmysłowe (wzrokowe, słuchowe, równowagi, węchowe, smakowe i t. p .). Wrażenia te przedostają się do naszej świadomości w różny sposób.
a) Życie umysłowe.W świadomości naszej powstają między innemi wy
obrażenia. Mogą one być prostem odbiciem faktycznie dostrzeganych przedmiotów i noszą nazwę wyobrażeń spostrzegawczych. Mogą być kopją wyobrażeń dawniejszych jako t. zw. wyobrażenia odtwórcze. Mogą być wreszcie obrazami, których nigdy nie mieliśmy w świadomości. Są to wyobrażenia wytwórcze.
Prócz tego mogą powstać w naszej świadomości obrazy czegoś, co nie istnieje jako przedmiot (np. „organizacja"). Są to pojęcia.
Każdemu wyobrażeniu i pojęciu towarzyszy sam przez się sąd o nich.
Wyobrażenie i pojęcie, łącznie z sądem o niem, tworzy zdolność poznawczą. Odpowiednio zatem do wymienionych rodzajów wyobrażeń rozróżniamy cztery zdolności poznawcze, a mianowicie uwagę, pamięć, wyobraź
6* 83
nię i inteligencję. Mogą one występować w różnym stopniu.
Uwaga może być mimowolna albo dowolna. Miarą oceny uwagi są jej właściwości, występujące w większym lub mniejszym stopniu u danego człowieka, a mianowicie zakres uwagi, podzielność, przerzutność, skupieniei trwałość. Gdy pierwsze trzy cechy występują w dużym stopniu, mówimy, że człowiek jest spostrzegawczy.
Pamięć — to zdolność zapamiętywania, przypominania sobie i rozpoznawania. Jej właściwościami są mniejsza lub większa łatwość, trwałość, wierność i gotowość. Obok pamięci występuje zdolność samoczynnego budzenia się wspomnień pokrewnych lub zbliżonych czyli t. zw. kojarzenie pamięciowe.
Wyobraźnia — to zdolność wytwarzania obrazów nigdy nie widzianych.
Inteligencja jest zdolnością najwyższego gatunku. Jest zdolnością przystosowania myśli do celu czyli zdolnością rozumowania. Inteligencja może się odznaczać szczególną łatwością w kierunku rozumowania teoretycznego albo szczególną łatwością stosowania praktycznego. Może być również zdolnością jednostronną w pewnym kierunku (inteligencja techniczna).
Jakkolwiek uważanie, zapamiętywanie, przypominanie i rozpoznawanie są zjawiskami życia umysłowego, to jednak mają one rolę raczej pomocniczą. Istotę życia umysłowego stanowi myślenie, t. j. tworzenie pojęć i sądów o nich. Myślenie polega na osądzaniu, wnioskowaniu i dowodzeniu prawdziwości albo nieprawdziwości pojęć.
84
Z punktu widzenia pracy w wojsku interesują nas wszystkie zjawiska życia umysłowego od najbardziej prymitywnych, jak uwaga mimowolna do najbardziej złożonych, jak inteligencja.
Praca umysłowa wywołuje znużenie podobnie jak praca fizyczna. Higjeniści twierdzą, że zużycie energji w czasie pracy umysłowej jest takie samo jak przy pracy fizycznej.
Jednocześnie jednak praca umysłowa, jeśli jest umiejętnie stosowana, zwiększa zdolności poznawcze człowieka, zwiększa zdolność uwagi, rozwija pamięć, zapład- nia fantazję, uczy rozumowania. Ćwiczenia umysłowe czyli t. zw. nauka muszą być prowadzone metodycznie tak samo jak ćwiczenie fizyczne.
b) Życie uczuciowe.Życie uczuciowe człowieka obejmuje zagadnienie in
stynktów i uczuć.Instynkty są to wrodzone właściwości, będące śladem
życia pierwotnego człowieka, że sam przez się, bez udziału jakichkolwiek pobudek, dąży do pewnego celu. Występują w człowieku od dzieciństwa.
Instynkty bywają dzielone na osobnicze, społecznei gatunkowe.
Z pośród instynktów osobniczych interesują nas wszystkie instynkty przystosowania, jak instynkt naśladowania drugich, samorodny pociąg do poznawania rzeczy nowych i do zabawy. Przedewszystkiem jednak największe znaczenie ma instynkt samozachowawczy, objawiający się jako zaczepność w stosunku do drugich (in
85
stynkt walki) albo unikanie wszystkiego, co grozi życiu (instynkt ochrony).
Z pośród instynktów społecznych ważny jest instynkt posiadania, łączenia się w gromadę, instynkt współzawodnictwa oraz występujący czasami instynkt wspierania drugich i współdziałania.
Wraz z każdem wrażeniem zmysłowem pojawia się uczucie, które określa nam jakość tego wrażenia z punktu widzenia użyteczności dla człowieka. Podstawę uczuć stanowią instynkty.
Uczucia dzielą się w swym stanie najprostszym na przyjemne i przykre. Mogą być również mieszane. Jeśli występują w postaci złożonej i spotęgowanej, nazywamy je afektami (wzruszeniami). Afekty są zawsze połączone z działaniem pewnego instynktu. Uczucie wyprzedza objawienie się instynktu albo łączy się z nim nieroz- dzielnie.
Uczucia łącznie z instynktami mogą być dla organizmu ostrzeżeniem, że trzeba się lepiej przystosować, albo też stwierdzają, że przystosowanie jest dobre. Stąd pojęcie uczuć wartości. Stałą skłonność do pojawiania się uczuć pewnego rodzaju nazywamy usposobieniem.
c) Wola.Prócz zjawisk wymienionych występują w życiu psy-
chicznem stany wewnętrzne natury złożonej, których istotą jest pragnienie i postanowienie. Stopień występowania pragnień ma dużą skalę, od pociągu lub skłonności aż do namiętności. Postanowienie jest to przekonanie, że będziemy działali w pewien sposób a nie inny. Jeśli postanowienie jest tak silne, że opiera się przeszkodom we
86
wnętrznym i zewnętrznym a oparte jest na rozumowaniu, jest objawem woli. Jeśli brak postanowieniu podstawy rozumowej a opiera się wszelkim przeszkodom, jest objawem uporu.
Wola człowieka nie zaznacza się zawsze wyraźniei odrazu. Szereg czynności wykonywa człowiek odruchowo wskutek dziedziczności i przystosowania własnego. Gdy przystosowanie odziedziczone i nauczone przestaje wystarczać, powstaje złożony akt, polegający na tem, że rozważamy, decydujemy się i wykonywamy świadomie, dążąc do obranego celu.
Wola towarzyszy zjawiskom fizycznym, umysłowymi uczuciowym, kierując niemi, potęgując je lub odrzucając.
Z zagadnieniem woli łączy się sugestja, czyli taki wpływ woli silniejszej na słabszą, że powstają myśli, uczucia lub działania według woli silniejszej. Gdy wola słabsza poddaje się silniejszej bez szczególnego zamiaru tejże, mówimy o autosugestji.
d) Dyspozycje psychiczne. Temperament. Charakter.
Sam fakt występowania w człowieku zarysowanych szkicowo zjawisk i stopień ich występowania zależy od właściwych każdemu człowiekowi cech o większej lub mniejszej trwałości, zwanych dyspozycjami psychiczne- mi. Niektóre z tych dyspozycyj są wrodzone, inne nabyte. Są one właściwe danemu człowiekowi i odróżniają go od innych ludzi.
Zjawiska życia psychicznego wywołują reakcję człowieka. Właściwy człowiekowi wrodzony sposób reagowa
87
nia na podniety i związany z tem stopień żywotności (bezpośredniość, szybkość i siła działania) nazywamy temperamentem.
Klasyczny podział temperamentów odróżnia: temperament choleryczny, reagujący silnie i trwale, temperament sangwiniczny, reagujący silnie, ale nie
trwale,temperament melancholiczny, reagujący słabo i trwale, temperament flegmatyczny, reagujący słabo i nie
trwale.Każdy człowiek ma właściwy sobie zespół różnych
właściwości psychicznych, wśród których wybijają się aktywność, uczuciowość i bezpośredniość reakcji. Jest to właściwy danemu człowiekowi zespół dyspozycyj psychicznych, związany z temperamentem. Nazywamy go charakterem. Charakter ma pierwiastki wrodzone, które ulegają zmianie przez wpływy zewnętrzne i własne przeżycia, tworząc charakter nabyty.
4. Postępowanie.
Życie człowieka jako całość wyraża się nazewnątrz jako postępowanie. Wyrazem tym określa psychologja czynności człowieka od najprostszych, jak grymas twarzy, do najbardziej złożonych, jak tworzenie dzieł sztuki.
Postępowanie wyraża się nazewnątrz jako połączenie pracy fizycznej i psychicznej. Są one nieodłączne. W każdej pracy występuje pewien przejaw życia w formie zwiększonej w stosunku do innych. Praca fizyczna nie jest pracą wyłącznie fizyczną, gdyż występuje przy niej
88
praca myśli, pewne uczucia, może być czynna wola, ale pierwiastek fizyczny przeważa. Praca umysłowa powoduje również wysiłek fizyczny oraz towarzyszą jej inne zjawiska psychiczne. Mówimy nieraz o pracy woli, gdy człowiek zmaga się ze sobą. Uczucia silne mają swój wyraz fizyczny i wpływają na życie umysłowe.
Istnieje bowiem ścisły związek, ścisła łączność między zjawiskami życia fizycznego i życia psychicznego. Nie można ich oddzielać. Nie można zapominać o ich przyrodzonej łączności.
Postępowanie człowieka wyraża się zatem w aktach pracy ciała i władz psychicznych. Praca ciała wpływa na rozwój ciała, pośrednio na rozwój życia psychicznego. Praca umysłowa oddziaływa tylko na psychikę, pośrednio na rozwój życia fizycznego. Zarówno jedna jaki druga nie może być traktowana jednostronnie. Doprowadza wtedy do zaniedbania organów drugiej. Wyłączne uprawianie ćwiczeń fizycznych i sportów doprowadza do zastoju władz umysłowych. Wyłączną praca umysłowa doprowadza do zastoju i upadku władz fizycznych. Bezczynność fizyczna i umysłowa powoduje zastój w innych dziedzinach psychiki i ogólny upadek człowieka.
Skoro istnieje tak ścisłe wzajemne powiązanie zjawisk życia ludzkiego, że na postępowanie wpływają:
praca fizyczna, uwaga, pamięć, fantazja, inteligencja, instynkty,
89
uczucia,wola,
to wychowanie, które ma na celu właśnie kształtowanie postępowania człowieka, musi brać pod uwagę wszystkie zjawiska życia fizycznego i psychicznego.
Jest to zupełnie zrozumiałe. W praktyce jednak zapomina się o tem. Albowiem rzadko się zdarza, aby psychologja poświęcała równą uwagę wszystkim wymienionym zjawiskom życia. Podnosząc znaczenie jednych, nie chce widzieć wartości innych.
Związek między organizmem fizycznym a strukturą psychiczną został stwierdzony przez wielu uczonych. Przeprowadzono na tej podstawie podziały typów ludzkich. Mimo to zapomina się często o nierozdzielności życia fizycznego i psychicznego.
Wnioski wysnujemy łącznie.
5. Duch.
Gdzie miejsce ducha ludzkiego w tej charakterystyce? Pojęcie to bywa nadużywane i uogólniane. Wyczuwamy jednak, że w pojęciu ducha mieści się coś, co dominuje a zarazem jest wielkiej wartości.
Postępowanie człowieka zależy od skali świadomego życia psychicznego, poprostu od rozwoju człowieka. Miarę tego rozwoju widzimy nieraz tylko w rozwoju umysłowym. W rzeczywistości chodzi również o dziedzinę uczuć i woli.
Wartość ducha człowieka zależy od podporządkowania postępowania religji oraz tym potrzebom wyższym, które
90
ogólnie określamy pojęciem kultury. W pojęciu kultury mieści się wszystko, co przedstawia dobrze zrozumiany interes jednostki, rodziny, społeczeństwa, narodu i państwa. Kultura jest dziełem pokoleń, ale przedewszystkiem wielkich ludzi, nakreślających narodowi drogi postępowania. W cechach człowieka przejawiają się cechy dziedziczne nietylko życia pierwotnego, ale i cechy kultury, przedewszystkiem narodowej.
Duch człowieka wskazuje drogę postępowania, godzącą dobro własne i rodziny z dobrem społeczeństwa, narodu i państwa. Duch człowieka — to zespół wysokich wartości psychofizycznych, które powodują, że postępowanie swe reguluje człowiek świadomie, nie według instynktów niekontrolowanych, nie według uczuć odziedziczonych, nie według rozumowania samolubnego, że nie idzie po linji najmniejszego oporu.
Duch żołnierski — to zespół wysokich wartości psychofizycznych, które kierują postępowaniem w najtrud- niejszem przeżyciu — w walce, że żołnierz mimo wszystkie przeciwności spełnia zadanie.
W tem świetle zrozumiałe nasze zadanie, wyprowadzone drogą psychograficzną. Wychowanie ma wytwarzać określone na podstawie analizy zadania dyspozycje psychiczne (a ściślej biorąc psychofizyczne), których sumą duch żołnierski jednostek. Musi dotrzeć wychowanie wojskowe przez ciało, umysł, instynkty, uczucia aż do najtrudniejszych aktów woli. Wtedy jest doskonałe. W miarę jak ograniczać się będzie wynik wychowania do dziedziny umysłu i ciała, wychowanie stawać się będzie bezduszne. Będzie pozorne. Będzie powierzchowne.
91
Tylko duch żołnierski w znaczeniu naszkicowanem może przynieść zwycięstwo.
C. Z b i o r o w o ś ć .
Istnieją zatem w życiu jednostki pewne prawa, że w miarę swego rozwoju kieruje się w swem postępowaniu coraz to wyższemi kryterjami. Prawa, któremi kieruje się zbiorowość, mogą być inne.
1. Tłum.
Człowiek, wchodzący w skład tłumu, traci część swej osobowości a nabywa cechy tłumu. Jeśli nagromadzi się pewna ilość ludzi w określonym celu (np. na wiecu, przedstawieniu) lub jeśli w przypadkowem zbiorowisku ludzkiem pojawi się pewna przyczyna, narzucająca wspólnotę położenia (np. nagłe niebezpieczeństwo), powstaje tłum w pojęciu psychologicznem.
Tłum taki jest pod względem umysłowym niższy od jednostek wchodzących w jego skład. Nie ma tej samej zdolności uwagi, sądu i myślenia. Nie posiada zdolności krytycznej oceny.
Uczucia tłumu są prymitywne i skrajne. Jeśli się objawiają, są w zewnętrznym swym wyrazie potężniejsze albo w kierunku dodatnim, albo ujemnym. Postępowaniem tłumu kierują instynkty o wiele silniej niż postępowaniem jednostki. Tłum potrafi być bardziej okrutny, bardziej bohaterski niż jednostka, ale jednocześnie bardziej podatny instynktowi ochrony, t. j. skłonny do objawu paniki. Jeśli nawet w tłumie powstanie jakieś po
92
stanowienie, jest ono nietrwałe. Tłum psychologiczny nie jest zdolny do aktów woli o dłuższej trwałości.
Tłum ulega łatwo sugestji i wierzy w fakty mało prawdopodobne, które każdy poszczególny człowiek odrzuciłby bez wahania.
Siła tłumu polega na wierze w siłę masy. Odpowiedzialność osobista doznaje pomniejszenia. Właściwością tłumu jest poczucie bezkarności i nieodpowiedzialności materjalnej i moralnej. Tem się tłumaczą postępki tłumuo charakterze zbiorowego szaleństwa.
Sposoby oddziaływania na tłum muszą być podobne do jego cech. Tłum uznaje tylko siłę i daje się powodować tylko silnemu autorytetowi.
Z pojęciem tłumu wiąże się pojęcie przywódców tłumu. Przywódcy tłumu mają swój autorytet własny albo nabyty. Ich siłą jest znajomość tłumu i posługiwanie się środkami odpowiednio dobranemi.
Przywódcy tłumu nie posługują się rozumowaniem ani logiką. Oddziaływają na wyobraźnię przez ustawiczne stwierdzanie i powtarzanie haseł, dostosowanych do instynktów tłumu. Mogą one być fałszywe, gdyż prawda wychodzi najaw bardzo późno.
2. Oddział.
Oddział tem bardziej różni się od tłumu, im silniej oddziaływa nań organizacja, kadra dowódców i jej świadomy wpływ w postaci wychowania i wyszkolenia.
Oddział ma cel wyraźny i tem silniejszy, im więcej w samym celu wartości ducha. Oddział ma przywódców, zdążających świadomie do jednego celu.
93
Oddział ma tem większą wartość, im bardziej jednolite jest wychowanie i wyszkolenie.
Przez wspólne podporządkowanie celom wielkim, przez stałe obcowanie i zżycie zatracają się ujemne cechy tłumu, a duch jednostek przodujących, dowódców, udzielony pewnej ilości żołnierzy, wytwarza ducha oddziału.
Duch oddziału opiera swą siłę ponadto na dorobku przeszłości w postaci tradycji, która przedostaje się do świadomości żołnierzy różnemi drogami. Od najdawniejszych dziejów ludzkości duch ten wytwarzał się w oddziałach wojskowych i zwiększał ich siłę. Duch oddziału wykazuje również instynkty zbiorowe, ale o charakterze dodatnim, albowiem ten, wysokiej wartości charakter, tkwi w pojęciu ducha.
D. I s t o t a w y c h o w a n i a w o j s k o w e g o .
Wychowanie wojskowe nie jest wynalazkiem naszych czasów. Istniało wszędzie, gdzie istniał ustrój wojskowy.
Sposoby, stosowane w wychowaniu wojskowem, bywały mniej lub więcej doskonałe. Nie mam zamiaru zapuszczać się w nie.
Cechą właściwą wychowaniu niedoskonałemu było niedocenianie wartości człowieka, było uważanie go za narzędzie. Drugą właściwością złego wychowania było opieranie się prawie wyłącznie na wyzyskiwaniu właściwości tłumu. Walka była aktem gromadnym. Sposób oddziaływania bywał zbliżony do sposobów, stosowanych przez przywódców tłumu.
Skoro analiza i wnioski z zadania mówią nam, że
94
nowoczesna walka potrzebuje właśnie odwołania się do wartości jednostek, musimy patrzeć na wychowanie w ten właśnie sposób nowoczesny.
Doświadczenie wojenne wykazuje, że ilość żołnierzy wyszkolonych w czasie pokoju nie wystarcza. Wyszkolenie pokojowe musi wychować taką ilość jednostek, aby ich starczyło na dowódców i żołnierzy przodujących dla uzupełnień, szkolonych w czasie samej wojny.
Wychowanie wojskowe zawiera zatem w sobie uwychowanie jednostek i zbiorowości. Wychowanie jednostek jest podstawą, wychowanie zbiorowości uzupełnieniem.
Wychowanie wojskowe jednostek stanowi oddziaływanie na wszystkie zjawiska i przez wszystkie zjawiska życia fizycznego i psychicznego, by wytworzyć wartości ducha. Siła wychowania wojskowego polega na tem, że traktuje człowieka integralnie w sposób pełniejszy niż inne wpływy wychowawcze.
Elementarne nawet wniknięcie w zjawiska życia fizycznego i psychicznego daje korzyść podwójną:
a) pozwala patrzeć na człowieka w sposób pełniejszy, zwracając uwagę chociażby w przybliżeniu na wszystko, co wpływa na postępowanie człowieka,
b) pozwala poznać znaczenie i związek przyczynowy różnych dziedzin służby i życia wojskowego, zwraca uwagę na ich wyzyskanie i skojarzenie.
Wyzyskamy te wnioski w dalszych rozważaniach, uwzględnimy je w decyzji i wykonaniu.
95
E. M e t o d y n a u k o w e i p o z n a n i e p r a k t y c z n e .
Nie odpowiedziałem jeszcze na pytanie, w jakim stopniu ma oficer pogłębić swój podkład naukowy w zakresie poznawania człowieka, a szczególnie jego życia psychicznego.
Zgadzam się z poglądem, wyrażonym w cytowanym artykule mjr. dypl. Pstrokońskiego, że często trzeba powracać do psychologji, dającej podstawy, ale najbardziej odpowiada mi sposób stosowany przez psychologów amerykańskich, t. zn. studjowanie wpływu poszczególnych zjawisk życia na postępowanie. Sięgać trzeba jednak bardziej, niż się to robi, do teorji wychowania fizycznego, jako dziedziny zaniedbanej. Daje ona więcej niż się napozór wydaje.
Psychologja jest doradczynią, ale nie wydaje mi się, aby którykolwiek z systematów, upraszczających poznawanie człowieka, przez dzielenie ludzi na typy, mógł mieć praktyczne zastosowanie dla oficera linjowego jako wychowawcy. Każda metoda naukowa jest dobra dla specjalisty. Mam to samo zastrzeżenie do psychotechniki. Jej wyniki zależą od przeprowadzającego. Jeśli to specjalista, wyniki są bardziej wiarogodne. Jeśli amator, nie mają wielkiego znaczenia.
Studjowanie dzieł naukowych może przynieść korzyść osobistą dla kształtowania ducha własnego, ducha dowódcy. W praktyce wychowawczej potrzebne są sposoby proste.
Sposób stosowany w wojsku niemieckiem przez osobne laboratorjum psychologiczne pod nazwą charak-
96
terologji praktycznej, który z ogłoszonych do tej pory prac można oceniać tylko ogólnikowo, opiera się również na specjalistach. Stosuje on jednak szereg badań, zasługujących na uwagę, gdyż nie odbiegają od badań, praktykowanych przez doświadczonych dowódców kom- panij bez pięknych nazw naukowych.
Badanie przez laboratorja psychologiczne wydaje się uzasadnione i możliwe przy doborze oficerów zawodowych i podoficerów zawodowych.
W praktyce linjowej mogą być z pełnym pożytkiem stosowane sposoby dużo prostsze i zarazem pełniejsze. Nie chodzi o wybór ani selekcję, chodzi o wychowanie wszystkich bez wyjątku.
Nie jest konieczna ani możliwa analiza charakterów. Chodzi raczej o zapamiętanie i stale branie pod uwagę, że żołnierz ma swe życie wewnętrzne. Chodzi o poznawanie w dosyć grubym zarysie.
Na najniższym nawet szczeblu rozwoju człowieka odnajdziemy zawsze pewne właściwości fizyczne, stwierdzimy uwagę chociażby mimowolną, pamięć może małej wartości, odnajdziemy instynkty i uczucia.
W miarę rozwoju człowieka występują coraz większe zdolności poznawcze (uwaga dowolna, pamięć sprawna, fantazja) a szczególnie zdolność myślenia rozumowego. Określiliśmy, kiedy zasługuje na miano inteligencji.
Zjawiska woli mogą wystąpić, gdy człowiek potrafi rozważyć, ocenić i zdecydować.
Podstawą poznawania podwładnych bywa zwykle analiza zeszytu ewidencyjnego i karty sprawności fizycznej. Można je uzupełnić zbadaniem życiorysu drogą pi-
Duch żołnierski 7 97
semną, a jeśli nie można — ustną. Analiza życiorysu widnieje w metodach charakterologji praktycznej.
Dowódca kierujący wychowaniem sporządza z zebranego materjału dane statystyczne, dotyczące narodowości, religji, pochodzenia, zatrudnienia. Rzucają one światło na zbiorowość oddziału. Drugiem oświetleniem jest statystyka próby wychowania fizycznego i lekarska. Wreszcie trzeciem oświetleniem jest zbadanie i statystyka zdolności poznawczych w formie prostych zadań pisemnych lub ustnych. Jak wykazuje praktyka, dane zeszytu ewidencyjnego nie są zawsze ścisłe. Wśród analfabetów znajdziemy wielu samouków, którzy znaleźli się w swej oficjalnej kategorji wskutek braku świadectwa.
Nakreślone poznanie człowieka jest to gruby zarys, który na początku wystarcza. W toku miesięcy służby będziemy go uzupełniali. W jaki sposób? Na aparacie normalnych ćwiczeń, zajęć i życia. Jest to aparat niezawodny, byle obserwować i oceniać.
Głęboka analiza psychologiczna byłaby uzasadniona, gdyby chodziło o dobór albo gdyby była możliwość stosowania dowolnych środków.
Wojsko rozporządza wypróbowanym systematem oddziaływań wychowawczych, które trzeba tylko udoskonalać i dostosowywać do zmienionego celu, to znaczy przedewszystkiem do wychowania jednostkowego, a na drugiem miejscu wychowania zbiorowego. Trzeba tylko zrozumieć ten systemat wychowania wojskowego i urzeczywistniać go własnym wkładem ducha dowódcy.
93
WARTOŚCI WOJSKOWE NASZEGO REKRUTA.
Wartość naszego rekruta jako tworzywa, z którego formujemy dusze żołnierskie, jest wielka. To nie optymizm, ale głęboka wiara, oparta na naukach historji, doświadczeniach czasu wojny i obserwacjach czasu pokoju.
Nie miałem w swej służbie wojskowej wypadku, by podkomendni nie poszli za mną. Nie miałem wypadku, by opuścili mnie koledzy. W niepowodzeniach, których byłem uczestnikiem, nie dałem widocznie wszystkiego ze siebie.
Jeśli zaczynam od stwierdzenia, które jest raczej wyznaniem wiary niż rozważaniem, to dlatego, że podstawą każdej pracy wychowawczej jest ustosunkowanie się do wychowanka. Ustosunkowanie się negatywne to linja najmniejszego oporu i najmniejszego wysiłku.
Cóż łatwiejszego, jak potępić w czambuł swych podwładnych jako element, nad którym szkoda się trudzić. Cóż łatwiejszego, jak widzieć w nim tylko bezbarwną masę, osławioną „szarą masę“ i odsądzić od tego, aby zasługiwała na wysiłek dowódcy.
A tymczasem mówi historja, że z naszego rekruta wy-
Rozdział siódmy.
997*
chowanie mocno niedoskonałe, dorywcze, posługujące się obcym językiem, dawało świetne wyniki. Widocznie są wartości w naszem tworzywie żołnierskiem.
Powiedzenie, że Polak jest urodzonym żołnierzem, nie mówi, że rodzi się żołnierzem, ale że ma w sobie pierwiastki żołnierskie, do których trzeba trafić, rozbudzić je i utrwalić. Gdy to rozbudzanie dokonywało się w ogniu, bywały niespodzianki. Będzie ich tem mniej, im więcej z tej pracy wykonamy w czasie pokoju.
Gdy patrzymy na kompanję w pierwszych dniach po przemundurowaniu, powierzchowny rzut oka może przeczyć memu twierdzeniu. Uzasadnią je dalsze miesiące służby. Nie może rekrut okazać swej wartości, gdyż nieraz sam nie zdaje sobie z niej sprawy. To właśnie wychowawca musi mu oczy otworzyć na jego możliwości.
Bierność, obojętność, apatja — to skorupa zewnętrzna, zresztą coraz rzadsza. Jeśliby nawet była, można ją rozbić.
Trudno jest podać dokładniejszą charakterystykę naszego żołnierskiego tworzywa. Zmienia się ono z każdym rokiem i będzie ulegało zmianom przez czas pewien. Zbyt różne i obce wpływy oddziaływały przez wiek cały na naszą psychikę i życie fizyczne. Ograniczę się do ogólnego zarysu.
Każdy rekrut ma zbadane przez komisję poborową warunki fizyczne. Jest młodzieńcem zdrowym o różnym stopniu siły fizycznej i sprawności. Bywa w ostatnich latach nieraz niedożywiony, ale przez odpowiednie odżywianie i ćwiczenia zmienia się pod względem fizycznym w oczach. Nie jest odrazu odporny na trudy, nie
100
wygody i warunki atmosferyczne, ale stosunkowo łatwo daje się zahartować.
Skala wartości umysłowych jest bardzo wielka. Od analfabety do ucznia najwyższych klas szkoły średniej. (Osobną kategorję stanowią szkoły podchorążych, w których poziom umysłowy jest bardziej zrównany). U najmniej umysłowo rozwiniętych zdolność uwagi tylko mimowolnej, pamięć niewyrobiona, wyobraźnia słabo rozwinięta, zdolność myślenia ograniczona, zdolność wypowiadania się nieraz żadna. U walnej większości rekrutów istnieje przekonanie o konieczności służby wojskowej i podporządkowanie jej wymaganiom. Rozwój umysłowy w czasie służby wojskowej jest wyraźny. Może być dużo wyraźniejszy, jeśli stanie się jednym z celów.
Instynkty można odnaleźć w każdym z rekrutów. Wieśniak ma silny instynkt posiadania. Prawie każdy rekrut jest skłonny do naśladowania, poznawania rzeczy nowych i do zabawy. Instynkt samozachowawczy bywa raczej w znaczeniu dodatniem.
W dziedzinie uczuć jest nasz rekrut wrażliwy. Podatny do wytworzenia się uczuć silnych, ale nietrwałych. Uczucia wartości mało wyrobione. W sferze uczuciowej przeważają instynkty.
W dziedzinie woli posiada dobre chęci. U bardziej rozwiniętych wola napozór słaba, którą łatwo można wzmocnić i ukształtować, gdyż w naszym rekrucie jest wiele prawdziwej żołnierskiej ochoty.
Reaguje różnie, stosownie do poziomu umysłowego. Nauki o charakterze kazań przyjmuje nieufnie. Gdy dozna na sobie praktycznie pewnego przeżycia, zapamię-
101
tywuje je. Np. bardzo szybko się oswaja z niebezpieczeństwem. Kto — już w czasie pokoju — prowadził oddział po raz drugi za ogniem ostrym artylerji, wie, że trzeba żołnierza hamować.
W sumie łatwy do wyrobienia fizycznego, łatwy do wyrobienia duchowego i stosunkowo najtrudniejszy do uzupełnienia braków w dziedzinie umysłowej, jeśli nie dała ich szkoła.
Świadomy dowódca-wychowawca ma w naszem tworzywie element wdzięczny, wymagający trudu, ale trudu opłacającego się sowicie.
Zdaję sobie sprawę, że to szkic, ale każde zapuszczenie się w większe szczegóły wymagałoby podziału na grupy według środowisk i dzielnic. Jeśli go nie przeprowadzam, to dlatego, że, jak zaznaczyłem, obraz będzie się zmieniał z roku na rok. Narazie muszę pozostawić szczegóły odprawom wyszkoleniowym pułków, bataljo- nów i kompanij.
102
WPŁYW CZASU POKOJU.
Jeden z wojskowych powiedział kiedyś, że wojsko nie może mieć wrażenia, że jest po wojnie. Musi stale pamiętać, że jest przed wojną.
Czas pokoju może stać się niebezpieczny w dwu dziedzinach, a mianowicie wyszkolenia bojowego i wychowania bojowego. Obydwie są w czasie pokoju słabo sprawdzalne. Powiedzieliśmy już, że błędy w dziedzinie umiejętności walki można naprawić stosunkowo łatwiej. Błędy w wychowaniu mogą przynieść nieobliczalne straty.
„Bo w czasie pokoju opieramy się na czynniku ma- terjalnym, zachowującym swe znaczenie w ćwiczeniach pokojowych, w odróżnieniu od czynnika duchowego, którego nie można uwidocznić ani wziąć pod rozwagę" (Foch).
Z chwilą gdy pewna dziedzina jest trudno sprawdzalna, uwaga nasza może się łatwo od niej odwrócić. Niebezpieczeństwo to zagraża wychowaniu. Jest ono trudne do skontrolowania dla dowódców od dowódcy ba- taljonu wzwyż. Mogą oni oceniać według pewnych zjawisk zewnętrznych, często mało istotnych. W przybliżeniu może ocenić stan duchowy strzelców dowódca kom-
Rozdział ósmy.
103
panji. Uwaga jego może się również skierować na fragmenty, nieraz nieistotne. Może się wytworzyć pozór wychowania.
Dowódca wykonywa pracę w wielu dziedzinach. Kieruje między innemi administracją, w której absorbuje go odpowiedzialność materjalna. Za zgubiony płaszcz czy ochraniacz trzeba płacić. Następstwa ponosi się natychmiast. Odpowiedzialność za bezplanowe, jednostronne, pozorne albo nawet szkodliwe wychowanie nie materjali- zuje się tak szybko.
A nawet jeśli dowódca chce wychowywać świadomie i celowo, powołuje się na brak źródeł. Nato właśnie przedstawiam organizację pracy wychowawczej, aby wykazać w dalszym ciągu jej prostotę. Organizacja jest konieczna, aby nie zabłądzić co do celu, możliwości i sposobów.
Czas pokoju może wpłynąć niwecząco na wychowanie, jeśli jego cel nie jest urzeczywistniony całkowicie, jeśli będziemy kładli nacisk tylko na pewne cechy dobrego żołnierza, nie zaś na wszystkie. Kolejność powinności żołnierskich według ich ważności dla wojny, przedstawiona w poprzednim rozdziale, może w praktyce ulec zmianie. Dlatego poza innemi względami nie postawiłem karności na pierwszem miejscu, że może stać się celem sama w sobie, że może się stać sztuką dla sztuki. Chodzi mi o jak najdobitniejsze podkreślenie, że trzeba odróżniać sposoby czasu pokoju jako szkołę od sposobów wojennych. Gdy myślę o warunkach pracy pokojowej, ciśnie mi się na usta przestroga: „Nie straćcie z oczu celu wojennego na korzyść potrzeb i konieczności pokojowych" .
104
Czas pokoju może spowodować płytkość w traktowaniu wychowania. Widząc pewne objawy ujemne, staramy się je usuwać, nie sięgając do przyczyn. Leczymy objawy choroby, nie zaś jej przyczynę.
Czas pokoju może wyrazić swój wpływ ujemny przez wyłączny nacisk na zagadnienia, wynikające ze współżycia strzelców w koszarach i wojska ze społeczeństwem. Przez nacisk na zagadnienia natury estetycznej, t. zw. kulturę zewnętrzną. Można na nią zwracać uwagę, ale pod warunkiem, że, ucząc przyzwoitego jedzenia, nie zapomnimy o budzeniu męstwa.
T. zw. „dobre wychowanie" żołnierza pochłania uwagę wychowawcy. Stara się on, by żołnierz poza koszarami był grzeczny i układny, by „broń Boże" kogoś nie potrącił albo nie uraził. Przesada w zakresie dobrego wychowania może wywołać nieśmiałość, zahukanie a więc zjawiska wręcz przeciwne potrzebom bojowym. Na wojnie potrzebne są cechy przeciwne, a mianowicie zuchowatość i junactwo. Trzeba umieć dawać pierwszeństwo potrzebom wojennym przed potrzebami pokojowemi.
Do tego tematu powrócimy jeszcze niejednokrotnie.
105
Rozdział dziewiąty.
DROGI WYCHOWANIA POZA WOJSKIEM.
Jeden z obcych autorów, pisząc o przyszłej wojnie i jej trudnościach a rozumiejąc dobrze ciężkie zadania, które staną przed żołnierzem, zakończył swą pracę słowami: „Niema zbyt wielkiej ofiary, gdy chodzi o naród i jego honor, o państwo i jego niepodległość!“
Skoro zatem chodzi o naród, o państwo, zrozumiałe jest, że przygotowanie do wojny, przygotowanie przedewszystkiem duchowe, jest zagadnieniem narodowem i państwowem. Klasyczne cechy żołnierza zachowały współcześnie w walce na ziemi prawie wyłącznie piechota i kawalerja. Jeden z autorów francuskich wyraził się, „że każdy naród ma taką piechotę, na jaką zasługu- je“ . Zrozumiałe są powody, że nie odniósł tego do kawa- lerji, która we Francji nie ma tej samej roli, co u nas. Uogólniając nieco, moglibyśmy powiedzieć, że każde państwo ma takiego żołnierza, na jakiego zasługuje. Jest to wyrażone w odmiennych słowach zdanie, że wartość żołnierza i wynik wojny zależą od ustosunkowania się człowieka do idei wojny.
Jeśli to ustosunkowanie się człowieka do idei wojny ma być pełne, jeśli naród ma zasługiwać na dobrego żoł-
106
nierza, czynnikiem kierowniczym wychowania żołnierskiego musi być państwo.
Nasze władze państwowe są tym czynnikiem kierowniczym, jak tego mamy wiele dowodów. Przeobrażenie pojęć nieraz z gruntu fałszywych, przeobrażenie psychiki narodowej, to wielkie dzieło, wymagające czasu. Jeśli zatem przypominam rolę państwa w pracy wychowania wojskowego, to dlatego, aby ktoś nie pomyślał, że nasza praca w szeregach to praca odosobniona, że to etap żmudnego wysiłku, przed którym i po którym niema nic.
Tak nie jest! Istnieją oddziaływania wychowawcze przed służbą wojskową i po jej ukończeniu. Nie moją rzeczą oceniać, co one przynoszą. Opierając się na dwu faktach:
1) że wychowanie poza wojskiem jeszcze przez długi czas nie będzie ogarniało wszystkich przyszłych żołnierzy,
2) że wychowanie wojskowe przeważa nad wszel- kiemi innemi co do swej siły i trwałości,
twierdzę, że praca wychowawcza poza wojskiem ma znaczenie pomocnicze.
W pracy poza wojskiem mogą łatwiej przeważyć potrzeby pokojowe, które skierują punkt ciężkości w kierunku bardziej obywatelskim niż żołnierskim.
Każda pomoc z poza wojska jest bardzo pożądana, nie wolno nam jednak zadowolić się tem, że się robi gdzie indziej i chociażby trochę osłabić tętno pracy wychowawczej w wojsku.
Co nam daje państwo?Daje nam „hasło" , „zawołanie" ogólnonarodowe
107
i ogólnopaństwowe, które jest dewizą wszystkich obywateli. Mówi nam państwo, że mamy dążyć do mocarstwowego rozwoju Polski, należnego jej ze względów historycznych i ze względu na czynniki demograficzne, geograficzne i wszelkie inne.
Prowadzi państwo szereg oddziaływań przed służbą wojskową i po jej ukończeniu. Przyczyniają się one do realizowania naszego zadania. Ich rola jest jednak pomocnicza.
W pracy naszej w szeregach nie oglądajmy się na żadną pomoc, nie skarżmy się, że szkoła daje za małe wyniki, że uświadomienie obywatelskie jest za małe.
Im mniej będziemy żądali a więcej liczyli na siebie, tem większe będą wyniki.
Żadna organizacja, nawet organizacja państwowa, nie ma w sobie takich danych wychowawczych, jak siła zbrojna.
Postawiona na straży niepodległości, wyposażona została siła zbrojna w takie warunki, że zgóry jest predestynowana do wielkiego zadania wychowania ducha żołnierskiego.
Jest siła zbrojna naprawdę wielką siłą.
108
DROGI WYCHOWANIA W SŁUŻBIE CZYNNEJ.
Siła zbrojna wychowuje człowieka pod względem duchowym przez pierwiastki swego ustroju, swej organizacji, swej pracy.
Wojsko wychowuje siłą rzeczy, siłą swego istnienia. Wojsko nie może się oglądać na dobrą wolę wszystkich bez wyjątku dowódców-wychowawców. Nie może liczyć na ich całkowitą umiejętność. Przeciwnie, musi się liczyć, że i w szeregi dowódców-wychowawców mogą się wkraść jednostki bierne, nawet jednostki szkodliwe.
Rzecz zrozumiała, że wartość wojska tworzą ludzie, przedewszystkiem zaś kadra zawodowa. Wartość wychowania zależy od kadry zawodowej. Wartość wychowania zależy od wartości pracy kadry zawodowej, pracy pod każdym względem. Jak każda organizacja, tak i organizacja wojskowa może mieć większą lub mniejszą siłę.
Na wychowanie ducha żołnierskiego wpływa wszystko, co się w wojsku dzieje bez wyjątku. Siła wychowawcza wojska wywodzi się z jego przeznaczenia, jego ustroju hierarchicznego, z sankcyj, które posiada przeciw każdemu, kto mu się chce oprzeć nietylko nazewnątrz, ale i wewnątrz siebie. Odwoływanie
Rozdział dziesiąty.
109
się do tych sankcyj może być bardzo rzadkie, powinno być jak najrzadsze, ale są one podwaliną, na której się opiera siła wychowawcza. Wojsko działa środkami najbardziej bezwzględnemi. Ta bezwzględność środków wywiera swój wpływ na żołnierza.
Siła wychowawcza wojska wywodzi się również z tradycyjnych pojęć o wojsku i żołnierzu jako wyrazicielach narodowej dumy i chwały. Jeśli nie zacząłem wcześniej od tej górnej nuty, to dlatego, że brzmi ona nie we wszystkich piersiach. O wiele więcej oddziaływa raczej to, co tak prozaicznie bezwzględne, co ma w sobie pierwiastek musu, niż pierwiastek dumy i chwały. Tę dumę i chwałę obudził czynem Pierwszy Żołnierz Odrodzonej Rzeczypospolitej, zrozumieli ją ci, co za nim poszli, zrozumieli ci, co spełnili swój obowiązek bojowy w latach 1914— 20.
Przerwa w tradycji i niewola spowodowały, że ten pierwiastek mocny dopiero się odradza. Zadaniem wychowawców wydobyć z niego jak najwięcej. To nie pesymizm znów, tylko rzeczywistość.
Na pewno spotkam się z zarzutem, że ujmuję sprawę zbyt prozaicznie, że tak mało w niej tonu górnego. Ale z drugiej strony znam zbyt dobrze współczesne tworzywo. Zbyt dobrze znam odpowiedzi wielu rekrutów na pytania z tej właśnie dziedziny.
Pierwiastek dumy i chwały jeszcze nie stał się powszechnym udziałem, dlatego narazie oprę się na rzeczywistości i na prozie.
Czem wojsko wychowuje? Jakie są drogi wychowania?
110
W służbie czynnej wychowuje żołnierza wszystko, a zatem całe wyszkolenie, służba i życie żołnierza.
Żadna prawie czynność nie jest pozbawiona znaczenia wychowawczego. Każda bodaj może być wyzyskaną wychowawczo poza snem i godzinami, spędzonemi poza koszarami.
Ta właśnie prosta prawda jest przyczyną, że w uwagach wstępnych o organizacji pracy wychowawczej napisałem, że nie będę wynalazcą, lecz tylko chcę otwierać oczy na to, co się dzieje obok nas, mimo że sami jesteśmy aktorami.
Aby odnaleźć drogi wychowania, trzeba postawić sobie za cel szukać w każdej czynności — wyszkoleniowej, służbowej i pozasłużbowej — możliwości wychowawczych pod kątem zadania, któreśmy sobie postawili. Niema oddzielnych przedmiotów wychowawczych a oddzielnych wyszkoleniowych. Wszystkie są jednocześnie szkolące i wychowawcze.
Wynika to z przedstawionego już wzajemnego związku właściwości fizycznych i psychicznych człowieka.
Z natury rzeczy oddziaływanie wychowawcze poszczególnych czynności, nauk i zjawisk ma różne natężenie. Często wpływ wychowawczy jest pośredni. Stąd podział oddziaływań.
Podział oddziaływań wychowawczych, który poniżej przedstawiam, opieram na swoich obserwacjach i rozważaniach. Szkicowo przedstawiałem go już kilkakrotnie.
Oddziaływania wychowawcze w służbie czynnej są następujące.
1. Wychowanie fizyczne.
111
2. Wyszkolenie techniczne z wyłączeniem musztry.3. Musztra.4. Służba.5. Nauki.6. Praca kulturalno-oświatowa.7. Wyszkolenie bojowe.8. Godziny spędzone poza koszarami.9. Ceremonjał wojskowy.
10. Akcje zbliżone do walki.11. Dowódca.12. Wódz.Aby się nie powtarzać, nie będę uzasadniał tego po
działu. Uzasadnieniem i rozwinięciem będzie wykonanie. Ocena położenia nie jest jeszcze ukończona. Dla jasności obrazu to wszystko, co wymaga dopowiedzenia, znajdzie się w części następnej, której treścią: decyzja.
112
CZĘŚĆ III. DE C Y Z J A .
M E T O D A .
Duch żołnierski 8
WYCHOWANIE SAMEGO SIEBIE.
Poznaliśmy zadanie i położenie. Czas na decyzję.Decyzji punkt pierwszy brzmi:1. „Wychować samego siebie, potem podwładnych".Uzasadnienie jest właściwie zbędne. Ograniczam się
do kilkunastu zdań.Kim jest dowódca?Dowódca jest to żołnierz, który w boju i poza walką
rozporządza trudem, krwią i życiem podległych sobie żołnierzy, oddając wraz z nimi swój trud, swoją krew i życie wyższemu zkolei dowódcy. To podporządkowanie jest w wojsku najpełniejsze i nie ma odpowiednika w żadnej hierarchji innych organizacyj. Znamionuje dowódcę pełnia władzy, ograniczona jedynie na szczeblach najniższych.
Dowódca jest zatem żołnierzem tak, jak jego podwładni. Nie może im ustępować. Jego przeznaczeniem jest przodowanie.
W pracy bojowej dowódcy istnieje ten sam trud fizyczny, istnieje to samo przeżywanie, tylko w stopniu zwiększonym. Albowiem z każdą władzą wiąże się odpowiedzialność, wzrastająca wraz z zakresem władzy.
Rozdział jedenasty.
Każdy dowódca musi sam myśleć o swem wychowaniu na dobrego żołnierza, przedewszystkiem dla osobistego spełnienia zadań bojowych. Po wtóre, ponieważ jest wychowawcą.
Kto chce w najcięższem przeżyciu opanować wolę drugich, musi być panem swojej woli. Kto chce kształtować dusze żołnierskie, musi ją w sobie obudzić.
Rzemieślnik może nauczyć rzemiosła. Fanatyk, ożywiony głęboką wiarą, porwie za sobą tłumy. Aby przygotować człowieka na najcięższe przeżycie — bój, trzeba wiary w swą pracę, trzeba idei. Naszą ideą na wojnie: walka aż do zwycięstwa. Naszą ideą w czasie pokoju: przygotowanie przyszłej wojny aż do zwycięstwa.
To nie militaryzm, tylko twarda konieczność. Musi być w społeczeństwie garść ludzi wierzących, że w chwili niebezpieczeństwa uratuje tylko wysiłek zbrojny. Musi być garść ludzi, którzy kochają wojsko i poświęcają mu najlepsze lata życia. Ideą dowódcy-wychowawcy jest praca z zamiłowaniem, z ukochaniem wojska, z fanatyzmem.
Kierunek? Jest nam już znany.Jeśli w wyobraźni zarysuje się nam wzór żołnierza,
trzeba w sobie kształtować jego cechy. Gdy tylko uznamy, że niezbędna jest żołnierzowi pewna nowa cecha, wyrabiajmy ją przedewszystkiem w sobie. Wytwarzajmy ponadto cechy dowódcze, jak branie na siebie odpowiedzialności, jak całkowitą samodzielność, jak umiejętność powzięcia decyzji, jak konsekwencja i wola jej przeprowadzenia. Nie popełnię błędu stwierdzając, że skoro dowódca jest żołnierzem, musi mieć w sobie zalety ogólno- żołnierskie w stopniu zwiększonym. Zadanie się nie
116
zmienia. Położenie będzie nam znane najdokładniej, jeśli będziemy wobec siebie samych szczerzy.
Jakiemi iść drogami?Temi samemi, które wybierać będziemy dla swych
wychowanków. Sposobności znajdą się codzień. Nie jest celem tej książki kształtowanie ducha dowódcy. Niemniej nie wolno mi pominąć tego zagadnienia, gdyż wśród dróg wychowania widnieje oddziaływanie o kapi- talnem znaczeniu: wpływ dowódcy. Siłą rzeczy nasuną się tam wymagania pod adresem dowódcy. Trzeba im sprostać.
Rozdział dwunasty.
WYBÓR ODDZIAŁYWAŃ I PODZIAŁ ZADAŃ.
Punkt drugi decyzji:2. „Wychować wszystkich strzelców bez wyjątku!".Jest to wynik zadania i oceny położenia. Im więcej
wyrobimy jednostek, które się w ogniu przekształcą na żołnierza wyborowego, stanowiącego kościec drużyn i kompanij, tem bliżsi będziemy spełnienia zadań czasu pokoju i wojny. Wynika ta decyzja zwłaszcza z charakterystyki naszego rekruta. Zdarza się bowiem, że jak w przedmiotach wyszkolenia, tak również w wychowaniu dowódca poświęca się z zamiłowaniem pracy nad chętnymi, nad bardziej pojętnymi, rezygnuje zaś z niektórych jednostek, gdyż „z nich nic nie będzie" . Nie pozwala nam na to ani zadanie, ani ocena położenia. Właśnie wprost przeciwnie, trzeba poświęcić więcej czasu i wysiłku mniej chętnym i trudniej pojmującym.
Ten wkład pracy będzie opłacony. Przeciwnie zaś, gdy raz machniemy ręką na któregokolwiek z naszych wychowanków, odczuje to on, odczuje cała drużyna. Będzie to początek demoralizacji, która będzie się szerzyła i utrudniała pracę nad ogółem.
Nie jestem zwolennikiem wydzielania najsłabszych
118
strzelców w osobne drużyny. Trzeba pozostawić miejsce Wpływowi kolegów zdolniejszych i bardziej pojętnych.
Szczególny wysiłek poświęcić trzeba jednostkom zmanierowanym, nastawionym już przed przybyciem do szeregów przez czynniki przeciwpaństwowe w kierunku Uchylania się od pracy.
Oprócz tych zjawisk skrajnych wystąpi w kompanji a nawet w drużynie różnolitość naszego tworzywa. Wystąpią różnice w wartościach fizycznych i psychicznych.
Stąd trzeci punkt decyzji:
3. „Wychowywać wszelkiemi drogami“ .Porównywałem już oddziaływania wychowawcze do
środków leczniczych. Zaznaczyłem, że w całokształcie Wychowania są potrzebne oddziaływania o charakterze zastrzyków przeciwepidemicznych. Oddziaływania te dadzą dodatnie wyniki nawet wtedy, jeśli wychowawca nie ogarnia swej pracy.
Prócz nich istnieje cała skala oddziaływań, wymagających umiejętności. Są to oddziaływania o charakterze specyfiku, które trzeba dostosować do właściwości poszczególnego człowieka.
Stąd punkt czwarty decyzji:
4. „Potęgować niektóre oddziaływania stosownie do właściwości każdego wychowanka".
Innemi słowy: indywidualizować!Muszę się jednak zastrzec, że indywidualizacja w wy
chowaniu, to sprawa doświadczenia i odpowiedzialności. To rzecz dowódcy kompanji. On jeden decyduje, jaką drogą wpływać na strzelców, którzy się nie chcą lub nie
119
umieją podporządkować. Nie mogą indywidualizować drużynowi a nawet dowódcy plutonów. Dlatego nie daje im regulamin prawa karania i ogranicza kompetencje.
Dochodzimy do następnego punktu decyzji:
5. „Wychowywać według jednego planu“ .
Nie można zapominać, że wychowanie jest prowadzone w kilkuset formacjach a tysiącach pododdziałów. Stąd konieczność planu.
Od najwyższych szczebli aż do szczebla dowódcy ba- taljonu są wydawane wytyczne wychowania. Właściwym i głównym wykonawcą jest dowódca kompanji, szwadronu czy też baterji. Dowódcy przełożeni przychodzą mu z pomocą.
Pomocnikami dowódcy kompanji są oficerowie kom- panijni, sierżant-szef i drużynowi. Często nie są to tylko podoficerowie zawodowi bądź nadterminowi. Zastępują ich nieraz podoficerowie służby czynnej, wychowankowie pułkowej szkoły podoficerskiej.
Na poszczególnego rekruta wywierają zatem większy lub mniejszy wpływ wychowawczy stale:
drużynowy,(ew. komendant izby), sierżant szef, dowódca plutonu, dowódca kompanji,
dorywczo:dowódca bataljonu, dowódca pułku.Niezbędny jest jeden plan, jedna wola. Wychowanie
120
musi być planowane i urzeczywistniane przez dowódcę kompanji pod kierownictwem dowódcy bataljonu i pułku.
Jeśli przypominam fakty tak oczywiste i tak wyraźnie postawione przez regulaminy i instrukcje wyszkolenia, to dlatego, że pomimo jasnego postawienia sprawy spotyka się dowolne jej traktowanie. Spotyka się skłonność przesuwania punktu ciężkości pracy wychowawczej na korpus podoficerski. Czasami nie widać wogóle punktu ciężkości.
Na czem polega plan dowódcy kompanji?Zawiera on:a) ocenę wychowanków, opartą na danych staty
stycznych, a zatem na próbie sprawności fizycznej, badaniu psychotechnicznem, badaniu lekarskiem, danych osobistych strzelców według zeszytów ewidencyjnych, danych zebranych osobiście w czasie rozmów, ćwiczeń, uzupełnionych obserwacjami pomocników;
b) niepisaną decyzję, których środków będzie używał dla wyrobienia ducha żołnierskiego.
Bardziej szczegółowo i na piśmie traktuje plan wychowania dowódcy kompanji niewielką ilość strzelców, którzy ze względu na wybitne wartości dodatnie lub cechy ujemne wymagają osobnego prowadzenia i opieki. Oko dowódcy kompanji spoczywa częściej i baczniej na tych wybranych wychowankach i czuwa nad nimi. Co do pozostałych, to większą część pracy wykonają siłą rzeczy pomocnicy. Istnienie takiego planu spowoduje, że na odprawach instruktorskich pojawią się częściej obok zagadnień czysto wyszkoleniowych zagadnienia wycho
121
wawcze. Plan ten zmusi do informowania się u pomocników i naodwrót — do informowania pomocników. Zmusi do wymiany zdań, do omawiania wartości poszczególnych strzelców.
Plan dowódcy kompanji powoduje, że pomocnicy poznają życzenia kierownika wychowania, jego poglądy, jego wolę. Wiele jest dróg wychowania, ale muszą one prowadzić zgodnie bez straty czasu i energji, bez błędów i uchybień.
Dowódca kompanji jest odpowiedzialny za wychowanie kompanji. Zdarzyć się może, że sposoby stosowane przez dowódcę kompanji nie odpowiadają całkowicie poglądom oficera kompanijnego. Nie pozostaje mu nic innego, jak zameldować dowódcy kompanji o swych wątpliwościach albo zachować swe uwagi i czekać na wynik. Powstaje doświadczenie, które będzie można wyzyskać, gdy dany oficer zostanie dowódcą kompanji. Wskazane jest również wystrzeganie się zmian i odchyleń od planu dowódcy kompanji na wypadek krótkotrwałego zastępstwa. Trzeba lojalnie iść po linji planu dowódcy kompanji, bo to jest warunek ciągłości i wydajności pracy wychowawczej.
Rzecz prosta, że plan dowódcy kompanji musi się liczyć z okresem wyszkolenia. Dobór oddziaływań na okres rekrucki, na dalsze okresy, w kompanji specjalnej dla opóźnionych, nie może być identyczny. Różnica wyrazi się zwłaszcza na odcinku, który nazwaliśmy wpływem dowódcy.
Rola podoficerów w wychowaniu jest wielka. Jej ważność wywodzi się ze stałego, bezpośredniego obco
122
wania ze strzelcami w wyszkoleniu technicznem, w służbie wewnętrznej i poza godzinami służbowemi. Podoficerowie stanowią wzór bezpośredni. Wywierają oni swój wpływ osobisty jako dowódcy, ale przedewszystkiem pogłębiają i utrwalają jeden wpływ zasadniczy: wpływ dowódcy kompanji. Jestem przeciwny zbytniej samodzielności drużynowych w wychowaniu, jako też obarczaniu drużynowych pracą pisarską w zakresie wychowania. Książka drużynowego powinna zawierać tylko najniezbędniejsze notatki. Charakterystyka strzelców i opinjao nich, to — zgodnie z obowiązującemi przepisami — rzecz dowódcy kompanji.
Taki podział pracy zapewnia jednolitość wychowaniai pozostawia każdemu z pomocników dostatecznie wielkie i wdzięczne pole działania.
Nad pracą dowódców kompanij czuwają dowódca ba- taljonu i dowódca pułku. Dzięki doświadczeniu ocenią bez statystyki kompanje jako całość. Nie mogą się zajmować — poza sporadycznemi wypadkami — poszczególnymi strzelcami. Działają również osobiście na polu wychowania swym wkładem pracy w dziedzinę kulturalno-oświatową, dobrą organizacją wyszkolenia, troskąo potrzeby żołnierza, swem wystąpieniem osobistem, jednem słowem — swym wpływem dowódcy.
Punkt szósty decyzji:6. „Unikać błędów i uchybień, zwłaszcza w pierwszych
tygodniach, gdyż są trudne do odrobienia".
Pierwsze dnie i tygodnie mają największą wartość. Największa wtedy uwaga u strzelców, największe zacie
123
kawienie i chęci. Człowiek chwyta wpływy zewnętrzne nieświadomie, instynktownie albo sugestywnie. Wychowanie początkowe musi być najczujniejsze.
Powiedzieliśmy już, że wychowanie musi być ciągłe. Nie może doznawać przerw. Nie można go zaniedbać na rzecz innych dziedzin, gdyż zaczną się „zacięcia i uszko- dzenia“ .
Punkt siódmy decyzji:7. „Wychowywać przedewszystkiem dla wojny a do
piero na drugiem miejscu dla potrzeb czasu pokoju".
Skoro na czołowych miejscach w naszem zadaniu widnieje umiejętność walki, wyrobienie fizyczne, męstwo i odwaga, nie mogą inne powinności żołnierskie przesłonić nam tych podstawowych. Wychowanie t. zw. obywatelskie jest równie ważne. Jeśli na jego korzyść zapomnimy o powinnościach par excellence bojowych, nie spełnimy zadania.
Umiejętność walki, wyrobienie fizyczne, odwaga i męstwo muszą być w kształtowaniu ducha żołnierskiego równouprawiane z wytwarzaniem poczucia obowiązku wobec ojczyzny, wobec kolegów, wobec siebie i z wytwarzaniem karności.
Wychowanie trwa bez przerwy przez cały czas służby czynnej. Odżywa na ćwiczeniach rezerwy. Odżywa i staje się właściwem wychowaniem bojowem w pełnem tego słowa znaczeniu — na wojnie.
124
Rozdział trzynasty.
PUNKT CIĘŻKOŚCI.Oceniając położenie, wymieniłem drogi wychowania
wojskowego. Są to dziedziny albo zagadnienia niewspółmierne, o rożnem natężeniu i ważkości. Przyjąłem je w pewnym układzie i w tym samym układzie będę je rozpatrywał szczegółowo, gdy przejdziemy do wykonania.
Oddziaływają one na żołnierza bezpośrednio albo pośrednio. Posługują się wszelkiemi możliwemi sposobami, a mianowicie ćwiczeniem fizycznem, nauką słowną, pokazem, przykładem bądź połączeniem tych sposobów. Żywe słowo ma znaczenie, jeśli wychowawca posiada zdolność nauczania i przekonywania, jeśli trafi do zrozumienia słuchaczy. Niestety, siła słowa jest przelotna. Musi ono zaczepić o pamięć przykładem, któryby pobudził wyobraźnię na czas dłuższy. Znaczenie wychowawcze nauk się zwiększa, jeśli wychowawca zdoła trafić nietylko do rozumu, ale i do serc swych słuchaczy. Momenty uczuciowe mają w wychowaniu duże znaczenie pod warunkiem, że się ich nie nadużywa. Gdy się będziemy odwoływali do nich zbyt często, stracą na sile albo też przestaną oddziaływać wogóle. Nauki słowne
125
maję swe znaczenie, ale nie należy go przeceniać. Wystrzegać się trzeba sposobu i tonu kaznodziejskiego. Jeden z autorów zauważył trafnie, że zapomocą kazań można nauczyć mówienia kazań.
Ćwiczenia fizyczne dają duży skutek wychowawczy bezpośredni albo pośredni. Szczególne znaczenie mają ćwiczenia forsowne, wywołujące stany psychiczne zbliżone do stanów bojowych.
Czynności służbowe i niektóre ćwiczenia oddziaływają przez to, że ich tok i sposób wykonania jest ściśle określony i nie może być przez żołnierza zmieniony. Wychowują musem.
Przez kolejne powtarzanie wytwarza się przyzwyczajenie, że pewne czynności muszą być wykonane nieodwołalnie i w określony sposób. Wytwarzają się odruchy podświadome i nawyki.
Bardzo silnie oddziaływa wzór czyli przykład osobisty przełożonego. Przez stałe obcowanie podwładny (wychowanek) nabiera cech przełożonego, kopjuje je świadomie albo nieświadomie.
Wszystkie te sposoby oddziaływają zosobna albo łącznie. Oddziaływanie łączne jest najsilniejsze. Wówczas w każdym z wychowanków występuje szereg stanów psychicznych, które można objąć jednem słowem: „przeżycie” .
Gdy rekrut przez kilka tygodni nie może opuszczać koszar, gdy czuje się oderwany od rodziny i bliskich, gdy mu odmówiono urlopu, gdy go męczy jednostajność służby wewnętrznej, gdy odbywa pierwszy marsz forsowny, wówczas myśli i odczuwa w sposób tak mocny
126
i wyraźny, że możemy to nazwać przeżyciem. Gdy porównamy siłę wychowawczą takich prostych przeżyć i wysłuchanych nauk, nie zawahamy się ani chwili, czemu oddać pierwszeństwo. Wniosek ujmiemy w decyzji punkt ostatni:
8. „Wychowanie musi stwarzać przeżycia, przedewszystkiem dla potrzeb przyszłej walki, na drugiem miejscu — dla potrzeb czasu pokoju“ .
Oto punkt ciężkości pracy wychowawczej. Nie chodzio poszczególne nauki, ćwiczenia, czynności służbowe. Chodzi o przeżycia.
Skoro walka jest przeżyciem i to najcięższem z istniejących, trzeba w czasie pokoju stwarzać przeżycia możliwie najbardziej zbliżone do walki bądź idące po linji jej potrzeb.
Wychowanie będzie realne i trwałe, jeśli się oprze przedewszystkiem na przeżyciach. Przeżycia są szkołą ducha. Ich wynikiem doświadczenie i duch żołnierski.
Oto przyczyna, dlaczego wykonanie pracy wychowawczej będzie nosiło nazwę: „Przeżycia".
127
C Z Ę Ś Ć IV. W Y K O N A N I E .
P R Z E Ż Y C I A .
Duch żołnierski 9
WYCHOWANIE FIZYCZNE.1Wychowanie fizyczne widnieje w każdym programie
wyszkolenia. Jest przedmiotem oficjalnym, któremu poświęca się pewien odsetek czasu w obliczeniu każdego kierownika wyszkolenia. Nie ograniczę do tego pojęcia wychowania fizycznego.
O co nam chodzi?Mamy (zgodnie z powziętą decyzją) przez rozwija
nie i wyrabianie ciała wyrobić jak najwięcej wartości żołnierskich. Organizm żołnierza jest zatem środkiem do celu i celem.
Stąd dalszy wniosek, że w pojęciu wychowania fizycznego zawrzeć musimy wszystkie sprawy, które rozwijają ciało a pośrednio wyrobią inne cechy żołnierskie.
Do wychowania fizycznego zaliczymy zatem:a) opiekę lekarską i przepisy higjeny,b) wyżywienie,c) przedmiot „wychowanie fizyczne".Przejdźmy do szczegółów.
W uwagach i wnioskach tej części książki używam wielokrotnie wyrażeń „trzeba", „musimy", „powinniśmy" i t. p. Posługuję się tą formą dla wyrażenia mych poglądów i przekonań, ponieważ upraszcza ona ich wyrażenie.
Rozdział czternasty.
9* 131
A. L e k a r z i h i g j e n a .Lekarz oddziałowy jest ważnym czynnikiem współ
pracującym w wychowaniu. Badania lekarskie przy poborze rekruta, badania po wcieleniu do oddziału, przeglądy perjodyczne, szczepienia ochronne (nie mówiąco leczeniu) — te wszystkie „urzędowe" czynności lekarza mają na celu zdrowie fizyczne żołnierza. Jest to domena lekarza, do której wstęp laikom wzbroniony. Notujemy zatem tę dziedzinę pracy dla całości obrazu i zaznaczenia na wstępie współpracy lekarza w wychowaniu fizycznem.
Dalszą dziedziną jest higjena życia żołnierza. Obejmuje ona czystość ciała, a więc kąpiele, mycie ciała, rąk, zębów czyli higjenę osobistą. Obejmuje higjenę ubiorui obuwia, obejmuje wreszcie higjenę koszar, a mianowicie czystość izb i korytarzy koszarowych, wietrzenie sal, ogrzanie ich w porze zimowej. Rzeczy znane, zawarte w regulaminie i w każdym podręczniku drużynowego. Bywają podciągane pod pojęcia kultury. Owszem! przyczyniają się do podniesienia kultury zewnętrznej, jednak przedewszystkiem mają na celu zdrowie żołnierza, ustrzeżenie go od chorób.
Przepisy higjeny rozciągają się na wszystkie dziedziny życia żołnierskiego, rozciągają się zatem również na ćwiczenia a zwłaszcza dłuższe marsze i ćwiczenia w polu.
Już tutaj nasuwa się ważna uwaga.W trosce o zdrowie żołnierza nie możemy doprowa
dzić do przesady a w następstwie do skutku wręcz od
132
wrotnego niż zamierzony. Musimy się strzec, by żołnierza nie zrobić zbyt wrażliwym na dolegliwości życia po- lowego. Przepisy higjeny stosowane przesadnie powodują nieraz skutek wręcz przeciwny. Nie hartują.
Lekarz oddziałowy musi pracować nie „dla sztuki" , lecz dla wojny. Higjena życia w polu i jej możliwości polowe muszą być miarą tego, co się robi w czasie pokoju.
Istnieje jeszcze jedna dziedzina higjeny, a mianowicie higjena pracy. Lekarz oddziałowy, który zechce zająć się tą dziedziną, będzie nadzorował z punktu widzenia zdrowia wdrażanie strzelców w trudy życia wojskowego. W odpowiedniej chwili na odprawie wyszkoleniowej postawi wniosek, aby tempo wysiłku najbliższych tygodni nieco zelżało. Postawi wniosek, aby rozłożenie wysiłku fizycznego w ciągu tygodnia odpowiadało doświadczeniom, poczynionym w warsztatach pracy. Aby zajęcia poniedziałkowe nie były zbyt forsowne, by nie obciążać wszystkich sobót marszami, lecz przenieść je na środek tygodnia, kiedy organizm jest wtrenowany a jeszcze niewyczerpany.
Dowódca pododdziału będzie miał swe zastrzeżenia, nie zawsze będzie mógł pójść na rękę. Gdy jednak zacznie uważać tę sprawę za swą troskę, potrafi w niejednym tygodniu uszeregować zajęcia jak należy.
Po linji higjeny pracy idzie nietylko kontrola tempa pracy w początkach służby żołnierskiej, ale również szczególna baczność instruktorów w pierwszych tygodniach pracy wyszkoleniowej.
W oddziałach 21 dywizji piechoty górskiej i na pewno
133
w wielu innych pułkach stosuje się bardzo częste odpoczynki w czasie ćwiczeń pierwszych tygodni wyszkolenia. Odpoczynki te mają również cel inny, natury wyłącznie dydaktycznej. Sprawa bardzo ważna, warta zapamiętania ze względu na zaprawę fizyczną żołnierza.
Troska ta dotyczy pierwszego okresu wyszkolenia, okresu wciągania człowieka w tryb życia wojskowego. Na ćwiczeniach letnich odpadnie ona. Wtedy w całej pełni urzeczywistniać będziemy inne oddziaływanie, a mianowicie wyszkolenie bojowe.
B. O d ż y w i a n i e .W dobie, gdy nad jadłospisem dekadowym delibe
rują kwatermistrz, lekarz oddziałowy i oficer żywnościowy, obliczając ustalone ilości kaloryj, gdy wyżywienie jest nadzorowane u źródeł dostarczania produktów, w czasie przyrządzania, po przyrządzeniu i w czasie wydawania, gdy — powiedzmy poprostu — „w pułkach je się dobrze" , możnaby o tej sprawie nie pisać.
Nie wolno nam nic pominąć.Wyżywienie żołnierza jest czynnikiem wychowaw
czym. Ono daje siły, potrzebne do pracy. Jest warunkiem, aby dowódca mógł żądać.
Patrząc na sylwetki rekrutów w czasie pierwszego przeglądu lekarskiego lub na pierwszej próbie sprawności fizycznej, możemy ocenić, że chcąc żądać (a żądań tych będzie wiele), musimy bardzo wielu przyszłych żołnierzy poprostu najpierw ,,odkarmić“ . Istnieje w tym celu przejściowe zwiększenie porcji chleba. Niezależnie od tego musi iść rzetelne odżywianie i przyzwyczajanie
134
strzelców do strawy wojskowej. Obserwacje pierwszych tygodni będą bardzo ciekawe.
Jeśli strawa ma dać swe korzyści odżywcze, musi być dotrzymany odpoczynek południowy. Odpoczynek ten musi być respektowany, zanim dowódca kompanji nie stwierdzi wyraźnej poprawy kondycji fizycznej strzelców. Z tą chwilą można ustąpić potrzebom wyszkolenia bojowego. Odpoczynek obowiązuje nadal, ale można od niego czasem odstąpić.
Warunki estetyczne spożycia strawy, to już dziedzina kultury, potrzeby pokojowej. Można i trzeba zwrócić na nią uwagę. Nauka jedzenia widnieje dzisiaj w każdym programie pierwszego tygodnia wyszkolenia. Byle tylko nie skończyło się na tej jednej nauce. Warunki koszarowe bywają różne. Zapobiegliwy dowódca potrafi sobie poradzić.
Higjena i kultura zewnętrzna domagają się czystości naczyń i umożliwienia strzelcowi, aby mógł je naprawdę wyczyścić (czysty piasek i gorąca woda).
Jak długo odżywianie nosi częściowo charakter dożywiania, nie można odstępować od wymogów garnizonowych. Z chwilą gdy dowódca pułku uzna to za możliwe, trzeba odżywianie wliczyć do środków działaniai stosować, jeśli trzeba, warunki życia polowego.
Zdarza się, że idziemy w czasie ćwiczeń za daleko, żądając, by strzelec jadł regularnie bez względu na tok działania. Doświadczenie wojenne mówi, że na wojnie czasami nie jada się w dzień, że na niektórych odcinkach dawało się gorącą strawę wogóle tylko w nocy. Trzeba ten sposób działania włączyć do sposobów czasu pokoju
135
i wprowadzać Strzelca i pod tym względem w warunki bojowe. Wrócimy do tego tematu, mówiąc o wyszkoleniu bojowem.
C. W y c h o w a n i e f i z y c z n e .Omówiliśmy już niektóre środki, chroniące i wytwa
rzające zdrowie i siłę. Zastanówmy się nad wychowaniem fizycznem w popularnem tego słowa znaczeniu.
Gdzie jego wartość?Wartość wychowania fizycznego polega na wypróbo
wanym i naukowo wystudjowanym systemacie ćwiczeń, sportów i zabaw, który stopniowo rozwija organizm, czyni go sprawnym na codzień i na stałe. System ten dbao cały organizm. Dąży do swego celu stopniowo.
Spotyka się nieraz zarzuty, że wychowanie fizyczne jest zbyt „cywilne" , że ma za mało pierwiastka bojowego. Zarzut ten jest niesłuszny. W ustroju, który nastawia się całkowicie na potrzeby bojowe, musi być jeden „przedmiot" , jedno działanie podstawowe, regulujące to, co stanowi podstawę życia i pracy, t. j. stan fizyczny strzelców. Wychowanie fizyczne musi podlegać prawom nauki, nie zaś prawom wojny. Jeśli natomiast stwierdzimy, że pewien postulat bojowy nie zostaje realizowany, nic nam nie przeszkadza umieścić go w ramach któregokolwiek przedmiotu wyszkolenia o charakterze wyłącznie bojowym. Przecież marsz, podstawowa praca fizyczna, mieści się w ramach wyszkolenia bojowego. W ramach tegoż wyszkolenia pomieścić możemy wszystkie inne czynności bojowe, jak skok, bieg połowy, przebywanie przeszkód terenowych. Wychowanie fizyczne jest
136
ich wstępem i podstawą. Ćwiczenia te muszą być w zgodzie z tokiem wychowania fizycznego.
Zmierzam do stwierdzenia, które zachowa swą ważkość także w stosunku do innych zagadnień. Zamiast przedwczesnych żądań reformowania bierzmy poszczególne dziedziny wyszkolenia służby i życia tak, jakiemi czynią je regulaminy. Szukajmy w nich wszystkiego, co może podnieść wartość żołnierską naszych strzelców. Pamiętajmy, że każdy regulamin to wynik doświadczeń, to wynik przemyślenia a wreszcie to najwyższa wola.
Zacznijmy od próby sprawności fizycznej. Próba sprawności fizycznej nie jest wymyślona dla referentów wychowania fizycznego i lekarzy. Nie dla jeszcze jednego sprawozdania. Przeznaczona jest dla dowódców jako podstawa wyjściowa. Jej miejsce nie w tece referenta, lecz w notatniku służbowym dowódcy.
Rozpoczynają się ćwiczenia t. zw. gimnastyki regulaminowej, gier ruchowych i sportów. Ich bieg ustalają szczegółowo przepisy. Jakaż zatem rola przypada wychowawcy? Kontrola wykonania. Śledzenie wyników bezpośrednich i wyników pośrednich.
Gdybyśmy raz jeszcze użyli porównania z zakresu lecznictwa, to wychowanie fizyczne jest środkiem o charakterze przeciwepidemicznym. Zdolny instruktor może użyć go również w charakterze specyfiku.
Wyniki bezpośrednie stwierdzimy po 1 okresie wyszkolenia i przy zakończeniu służby. Nie da się odmierzyć, ile dało wychowanie fizyczne a ile inne przedmioty, oparte również na wysiłku fizycznym. Pewnych danych dostarczy porównanie kolejnych prób sprawności
137
fizycznej i kondycja naszych wychowanków. Wyniki będą uchwytne wprost wzrokiem.
Obok bezpośrednich wyników w dziedzinie fizyczneji fizjologicznej, określanych jako zdrowotno-wychowawcze, występują skutki psychiczno-wychowawcze, których jest bardzo dużo. Warto zdać sobie sprawę chociażby powierzchownie z dobroczynnych skutków wychowania fizycznego w dziedzinie psychicznej. Podkreślone sąi uwydatnione w studjach prof. dr. Piaseckiego i innych (wymienionych w bibljografji), na których się opieram.
Ćwiczenia gimnastyki t. zw. regulaminowej są wstępem do dobrej postawy, która pozostaje w ścisłym związku z ogólnem samopoczuciem, dobrym nastrojem, poczuciem siły i energji.
Wpływają one na wytwarzanie szybkiej reakcji, karności oraz odwagi. Mają pewien wpływ na dziedzinę zdolności umysłowych, gdyż uczą skupienia uwagi. Mają znaczenie szczególnie jako szkoła karności w sposób podobny do musztry, który rozwiniemy, mówiąc o mu- strze.
Zabawy i gry ruchowe są oparte na instynktach, a mianowicie na instynkcie zabawy, walki i współzawodnictwa. Przyczyniają się do wytwarzania uczuć zbliżonych do tych instynktów, przez co wpływają dodatnio na usposobienie.
Gry ruchowe drużynowe są szkołą karności i spójności. Stosowanie się do prawideł gry uczy poczucia obowiązku.
Lekka atletyka może mieć znaczenie wychowawcze,
138-
jeżeli traktowana jest z punktu widzenia wychowawczego. Warunki określone w regulaminie P. O. S. są regulatorem wychowawczego znaczenia sportów (lekkiej atletyki), nie zamykając drogi umiarkowanemu współzawodnictwu.
Marsz ćwiczy wolę wytrwania. Marsze forsowne są pełnem przeżyciem. (Przesunięte są one do wyszkolenia bojowego, jednak gimnastyka daje im podstawę). Zaprawa marszowa czyni ten wysiłek zautomatyzowanym tak, że pozwala na jednoczesną pracę umysłu.
Bieg jest dużym wysiłkiem a przez to i szkołą woli.Skok zwiększa szybkość reakcji, skupienie woli i od
wagę.W ćwiczeniach wymienionych występuje instynkt
współzawodnictwa, który trzeba umiejętnie regulować.Z pośród sportów wymienię cztery, które w wojsku
są najbardziej spopularyzowane, a mianowicie: jazdę konną, pływanie, wioślarstwo i narciarstwo.
Jazda konna ma duże znaczenie wychowawcze, gdyż wprowadza element specjalny, opanowanie konia, wyma- gający wysiłku woli i konsekwencji w postępowaniu. Jazda konna jest szkołą odwagi i szybkości reakcji ze względu na niespodzianki ze strony konia.
Wioślarstwo wytwarza również szybką i celową reakcję, może być szkołą odwagi i wytrwania.
Narciarstwo ma tem większe znaczenie, im bardziej ma charakter sportu górskiego, wymaga bowiem odwagii szybkości reakcji w bardzo wysokim stopniu.
Gdybyśmy zesumowali różne wyniki wychowawcze ćwiczeń gimnastycznych, gier ruchowych i zabaw, lek
139
kiej atletyki i sportów, to stwierdzimy, że wychowanie fizyczne wpływa na budzenie i utrwalanie odwagi przedewszystkiem biernej, częściowo czynnej, oraz karności, wytwarza dodatnie uczucia, jest szkołą woli. Wpływa na dobry nastrój i odprężenie umysłu, stwarzając przeżycia miłe i pogodne.
Jest rzeczą referenta wychowania fizycznego omawiać na odprawach wyszkoleniowych znaczenie poszczególnych grup ćwiczeń w sposób bardziej szczegółowy. Wówczas wychowanie fizyczne przestanie być jednostronne i będzie właściwie traktowane przez wszystkich dowódców.
140
Rozdział piętnasty.
WYSZKOLENIE TECHNICZNE.
Określenie to, zapożyczone z regulaminów obcych, mieści w sobie przedmioty będące techniką piechoty, a mianowicie walkę bagnetem, walkę granatem, wyszkolenie strzeleckie, władanie maską i łopatką.
Czy są one w tem studjum wychowawczem na swo- jem miejscu? Jakiż związek ma technika z duchem żołnierza?
Zdajemy sobie wszyscy sprawę, że związek ten istniejei to związek silny.
Wyszkolenie techniczne jest szkolą odwagi i męstwa.U jego podstaw pierwsze miejsce przyznać trzeba
Walce bagnetem i walce wręcz. W ramach walki ich miejsce ostatnie. Podkreśliliśmy już dobitnie, że wielu żołnierzy, może większość żołnierzy nie dotrzymywała placu temu aktowi walki, który nazywamy walką wręcz.
Nauka walki bagnetem i walki wręcz daje żołnierzowi pewność siebie, zaufanie w swe siły na wypadek, gdy stanie oko w oko z przeciwnikiem. Wytwarza odwagę czynną czyli męstwo.
Istnieje jednak warunek kapitalnego znaczenia, by nauka walki bagnetem i nauka walki wręcz stały się
141
szkołą odwagi czynnej. W wyszkoleniu tem nie wychowują postawy, pchnięcia, ciosy ani odbicia, ale walka z przeciwnikiem czyli zakończona całość. Składniki wyszkolenia, wprowadzone dla ułatwienia nauki, nie mogą się stać celem, nie mogą przesłonić instruktorowi celu bezpośredniego a w następstwie unicestwić cel czy skutek pośredni.
Wyszkolenie w walce bagnetem, w walce wręcz, musi być doprowadzone do końca a wtedy staje się szkołą odwagi.
Zwracam jednak uwagę, że nauka walki wręcz może być wypaczona przez „manierę" instruktorów, którzy w dążeniu do metodycznego ujęcia elementów robią z tej walki drugi rodzaj musztry. Celem stają się elementy, nie zaś to, co stanowi istotę, t. j. sama walka. Przesunięcie punktu ciężkości na elementy doprowadzić może do absurdu, a mianowicie, że strzelec przeprowadza walkę bardzo rzadko a zatem nie osiąga celu nauki i skutków wychowawczych.
Nie umniejszam bynajmniej znaczenia wyszkolenia strzeleckiego. „Natarcie — to ogień, który się posuwa" . Zdanie to, przytoczone za najnowszym regulaminem francuskim, jest tylko powtórzeniem prawie dosłownem z niemieckiego regulaminu piechoty z r. 1913. Było ono urzeczywistniane przez wojsko niemieckie, zwłaszcza w pierwszym roku wojny. Celny, spokojny ogień jest potężną bronią zaczepną. Świadomość swej wartości strzeleckiej potęguje odwagę żołnierza. Daje mu również odwagę czynną, ale nie tej samej wartości, co wyszkolenie
142
w walce wręcz. Ogień zaczepny będzie się posuwał naprzód, jeśli strzelec będzie spokojny o ostatni akt walki.
W każdym zaś razie wyszkolenie strzeleckie i inne przedmioty techniczne wytwarzają odwagę bierną, gdyż pozwalają zwalczać przeciwnika na różnych odległościach, zależnie od rodzaju broni. Uczą, jak się kryći chronić.
Pomijając wszystkie inne względy, z punktu widzenia wychowawczego nie można dopuszczać do okłamywania samego siebie i do przedstawiania wyników strze- lań lepiej niż wypadają w rzeczywistości. Kontrola tarczowych chociażby z tego względu jest konieczna.
W wyszkoleniu technicznem kładzie się obecnie nacisk na współzawodnictwo oddziałów i strzelców w formie zawodów o mistrzostwo. Zawody te mają znaczenie pod warunkiem, że ich wykonanie jest całkowicie „fair“ . Wywołują one zainteresowanie, szlachetną rywalizację, chęć przewyższenia przeciwnika. Są pewnego rodzaju bezkrwawą walką.
Jeśli wyszkolenie techniczne jest prowadzone jak się należy, staje się samo przez się poważnym czynnikiem Wychowawczym. Byle stało się przeżyciem. Zadowolenie a nawet radość z dobrych wyników obserwujemy podczas każdego strzelania. Trzeba, aby się objawiały
wszystkich naszych strzelców. Czem je wywołać?Nie naukami, nie wezwaniami, nie głoszeniem idei
°dwetu wobec innego pułku, który w danym roku zdobył proporzec.
Trzeba przedmioty wyszkolenia technicznego tak
143
prowadzić, aby zainteresowały same przez się, aby nie nużyły, aby „przeżycia" powstawały same przez się.
Radość z wyników osobistych, z dodatnich wyników kompanji i pułku, to objawy dodatnie poczucia godności żołnierskiej. To objawy honoru żołnierskiego.
Wszelkie zawody mają również swą stronę ujemną, a mianowicie, że wychodzą z nich nietylko zwycięzcy, ale i zwyciężeni. Walkę o zwycięstwo podejmują w roku następnym już nie ci sami strzelcy. Fakt pokonania w zawodach może wywołać poczucie depresji, może zachwiać w strzelcach wiarę w swe siły.
Rzeczą dowódców jest odpowiednie wyjaśnienie. Je śli różnice między kompanjami wewnątrz pułku bądź między pułkami nie są wielkie, trzeba podnieść tę okoliczność, trzeba podkreślić, że w szlachetnej rywalizacji osiągnął powodzenie kto inny, ale z tego wcale nie wynika, aby własne wyniki były złe. Jeśli wyniki były istotnie słabe, trzeba włożyć w następnych okresach całą energję w wyszkolenie strzeleckie bądź inne przedmioty techniczne. Trzeba poprawić wyniki, podnieść samopoczucie.
Poprawa wyników odbije się na przeglądowej tablicy strzelań. Im więcej na niej barwy czerwonej, tem bardziej będzie wzrastała odwaga, tem ona bardziej będzie się utrwalała.
Wyszkolenie techniczne może się stać „przeżyciem" hartującem. Znaczenie pozostaje w prostym stosunku do wysiłku i energji instruktorów.
Niema w tym dziale żadnych specjalnych oddziaływań ze strony instruktora. Aktem wychowawczym jest
144
jego rzetelna rozumna praca. Aktem wychowawczym są wyniki.
Istnieje w niektórych ćwiczeniach wyszkolenia technicznego posmak niebezpieczeństwa, np. na rzutni ostrej, w komorze gazowej, przy ćwiczeniach minerskich. U niektórych początkujących wpływa na zachowanie nawet na strzelnicy szkolnej.
Niknie on bardzo szybko bez śladu a nie bez wpływu na odwagę strzelców. Powrócimy do tego tematu w wyszkoleniu bojowem.
Duch żołnierski 10 145
MUSZTRA.
A. R z u t o k a w s t e c z .Musztra jest wytworem czasów, kiedy walczono
w szykach zwartych. Przesłanki, na których powstawała musztra były zbliżone do tych, które przyjmujemy współcześnie, poszukując dróg wychowania. Były dawniej niepomiernie węższe.
Punktem wyjścia było dążenie, by uodpornić żołnierza na destrukcyjne wpływy walki, by zmniejszyć lęk przed przeciwnikiem i ogniem. Ważnym motywem było nikłe albo nawet żadne związanie walczących z ideą wojny. Odgrywał ten motyw dużą rolę w wojskach najemnych, walczących dla obcego, dla interesów, których żołnierz nie rozumiał.
Istotą musztry była mechanizacja. By żołnierz nie reagował na ujemne wpływy walki, postanowiono zrobić zeń maszynę, która według komend wykonywała ruchy bojowe. Musztra była szkołą walki aż do chwili zwarcia bojowego, do „zamieszania walki wręcz“ , rozstrzygającejo wyniku walki. By osiągnąć cel, wprowadzano jak największą precyzję, równoczesność i natychmiastowość ruchów po komendzie. Wykonanie wymuszano srogością
Rozdział szesnasty.
146
kar. Przez wieloletnie ćwiczenie (wojska były zawodowe lub stałe) osiągano mechanizację ruchów, mechanizację czynności bojowych, mechanizację myśli. Istniały również inne czynniki wychowawcze, niektóre zbliżone do współczesnych, inne bardziej pierwotne, ale na owe czasy odpowiednie a między nimi nagrody.
Żołnierz nie potrzebował myśleć, lecz tylko łowić słowa komendy. Musztra zwarta, wykonywana precyzyjnie, dawała wielki efekt zewnętrzny. Przy barwnym, bogatym nieraz ubiorze, efekt ten się potęgował. Nic dziwnego, że czynnik pokojowy wprowadzał formali- stykę nieraz więcej dla efektu niż dla walki. Powstawała musztra paradna, nie kolidująca z potrzebami walki, gdyż bitwy były rzadkie i trwały krótko.
Ten charakter musztry zmienił się stopniowo pod wpływem ognia. Ogień szczerbił luki w szykach zwartych. Długi czas reagowano na ogień szlusowaniem szeregów. Gdy jednak siła ognia zaczęła się objawiać w sposób zbyt dotkliwy, rodzi się nowy piechur: tyraljer, walczący nowym sposobem, poczynający myśleć i pracować samodzielnie. Szyk zwarty przetrwał cały wiek XIX jako forma bojowa (jeśli nie pierwszej linji, to bliskich odwodów). Wślad za tym konserwatyzmem, przysparzającym nieraz ciężkich strat krwawych (r. 1870/71), trwała musztra, zwłaszcza, że ewolucja wolności człowieka dokonywała się również z podobnym konserwatyzmem.
Mistrzem w musztrze stała się armja pruska. Prawdopodobnie pod wpływem jednostronnego traktowania jej jako najważniejszego sposobu wyszkolenia utrzymywały się w wojsku niemieckiem szyki zwarte, które w r. 1870
147
tyle przysporzyły strat. Szyk zwarty tkwił mocno w pamięci starych generałów. Pamiętam dokładnie ćwiczenie kompanji w natarciu w r. 1917. Kompanja była niedaleko odległości szturmowej w terenie otwartym. W tym momencie przeglądający kompanję niemiecki generał zadał mi pytanie: „Co Pan ma jeszcze w szyku zwartym?" .
Dając tu i ówdzie jeszcze dotkliwe nauki, nawet w r. 1914, dawała jednocześnie musztra wojsku niemieckiemu żelazną karność. (Dawała jednocześnie sposobność do nadużyć).
Jeśli chodzi o musztrę, wojsko nasze już w czasie pokoju przeszło pewną ewolucję poglądów na rolę i znaczenie musztry.
W czasie wojny nasz regulamin piechoty był wzorowany na niemieckim. Pod jego wpływem doceniano musztrę. Szkoły oficerskie i podoficerskie zajmowały się tym przedmiotem.
Bezpośrednio po wojnie zaniedbano ten dział wyszkolenia. Zaczęto propagować wyłącznie t. zw. „karność wewnętrzną" . Popadliśmy w taką przesadę, że musztra straciła wogóle jakikolwiek procent czasu w programach wyszkolenia. Nastąpił krótki okres niepewności, w czasie którego jedni dowódcy tępili musztrę bez litości, drudzy patrzyli przez palce, gdy dowódcy kompanji, czując potrzebę musztry, ćwiczyli ją zdała od oka przełożonych lub w czasie dodatkowych godzin zajęć.
Na szczęście, okres ten trwał krótko. Wyrządził on szkodę, gdyż przerwał tradycję instruktorską, która w wyszkoleniu ma bardzo wielkie znaczenie.
148
B. W s p ó ł c z e s n a r o l a m u s z t r y .
Wszystkie regulaminy piechoty odróżniają musztrę zwartą i musztrę luźną. Zgodnie z przyjętem założeniem, nie stawiam żadnych wniosków, jakkolwiek nazwy nie odpowiadają ściśle istocie jednej i drugiej musztry. Nie zwartość i luz stanowią istotę rzeczy. Pewna zwartość istnieje również w musztrze luźnej.
Musztra zwarta zachowała większość swych cech tradycyjnych, a mianowicie:
tożsamość ruchów u wszystkich wykonawców, jednoczesność ruchów,wykonanie ściśle określonym sposobem w określo
nym porządku,wykonanie bezwzględne i natychmiastowe.W musztrze zwartej odbija się bezwzględność, nie
zawodność działania wojska. Odbija się siła organizacji, oparta na musie, na który niema apelacji. Wyraża się ona w szeregu powiedzeń, jak „świętość komendy" i t. p. Jest musztra uzewnętrznieniem dla osób postronnych cech podstawowych ustroju wojska, jego siły organizacyjnej.
Sposób wykonania postaw bądź ruchów musztry staje się wzorem, na który powołuje się instruktor, gdy uczy, jak wykonywać rozkazy. Jest zatem musztra zwarta mocną szkołą karności.
Musztra luźna zatrzymuje tylko niektóre cechy musztry zwartej, a mianowicie:
ścisłość wykonania, natychmiastowość.
149
Inne cechy są nieistotne, gdyż w grę wchodzi myśl Strzelca, która mu dyktuje sposoby postępowania.
W musztrze główny nacisk spoczywa na formie.Forma ta zostaje wpajana systematycznie strzelcowi
aż się jej nauczy. Forma ta nie jest jedyną istotą. Współcześnie wyzyskujemy również treść wewnętrzną musztry.
Czegóż żądamy w musztrze zwartej?Uczymy wzorowej postawy zasadniczej, licującej
z wyniesionemi z wojny pojęciami o godności munduru żołnierskiego. Nadajemy żołnierzowi sylwetkę żołnierza. Ta część musztry, łącznie z nauką zwrotów i marszu, łączy się ściśle z wychowaniem fizycznem. Musztra wprowadza surowy nastrój rozkazu. Wprowadza pojęcie ważności i nienaruszalności komendy.
W dążeniu tem (całkowicie wychowawczem) stosujemy zwyczaj, że komenda w jej brzmieniu regulamino- wem pada dopiero wtedy, gdy rekrut nauczył się dobrze wykonania. Przedwczesne używanie komend jest bowiem sankcją, udzieloną złemu wykonaniu. W pamięci Strzelca nie zarysowują się wyraźnie te cechy musztry, które nazwaliśmy wyżej tradycyjnemi.
Zkolei uczymy ruchów bronią, t. zw. chwytów, o charakterze paradnym. Nie występują one w walce. Uczymy ich, by dawały wyraz zewnętrzny wymienionym wyżej zasadniczym cechom ustroju wojska (sile organizacyjnej).
W nauce tej istnieje również skłonność, by przez przedwczesne wykonywanie chwytów broni bez temp nie aprobować niejako złego wykonania. Obok względów
150
praktycznych i estetycznych istnieje w tej tendencji również wzgląd wychowawczy.
Po nauczeniu poszczególnych strzelców zgrywamy wykonanie w zespole. Dążymy do jednoczesności i precyzji. Na dobrą sprawę wykonywanie sprawne chwytów bronią oddziałem powinno następować dopiero pod koniec I okresu.
Uczymy jednocześnie strzelców pewnych elementów ogólnych, jak występowanie, meldowanie i oddawanie honorów. Uczymy ich w godzinach musztry, aby im udzielić cech wykonania, właściwych musztrze.
Trzeba stwierdzić lojalnie, że wymieniona praca a szczególnie marsz i chwyty bronią paradne wymagają dużo czasu, więcej niż przewidują odsetki w tabelach podziału czasu. W praktyce czasu tego nie brak, jeśli nie będziemy marnowali oszczędności w innych przedmiotach.
Gdy praca wykonana, rozpoczyna się doskonalenie i utrwalanie przez cały czas służby czynnej. Dobrze wy- musztrowana kompanja może się popisać na przeglądzie i w defiladzie.
Należyte przeprowadzenie wyszkolenia i samo wykonanie musztry ma swoją szczególną metodykę, ma swoje tajemnice instruktorskie. Wymaga od instruktora szczególnych właściwości żołnierskich, tych właśnie, które sama daje w wyniku.
C. Z y s k w y c h o w a w c z y .
Pierwszym zyskiem, który dać może musztra jest świadomość, że wojsko jest organizacją, nie znoszącą wy
151
łamywania się z pod jego praw. Żołnierz poznaje i przeżywa nieustępliwy mus, krańcowo nieraz sprzeczny z te- mi rygorami, do których się stosował w życiu cywilnem. Już ten jeden wzgląd dostatecznie podkreśla rolę wychowawczą musztry.
Organizacja wojska musi mieć rękojmię, że każdy żołnierz podporządkuje się jej prawom. Wszystkie dyspozycje duchowe są wojsku potrzebne. Jeśli ich niema, musi je zastąpić twardy mus.
Drugim zyskiem wychowawczym jest przyzwyczajenie, które może się przerodzić w odruchy. Przez stałe wykonywanie prawo rozkazu się utrwala. Powstaje przekonanie, że rozkaz musi być wykonany i to w sposób regulaminowy :
w milczeniu, ściśle,natychmiast,bezwzględnie.Powstają odruchy zewnętrzne, określające wzajemny
stosunek przełożonego do podwładnego i naodwrót (wzorowa postawa, ukłon, forma zwracania się i t. p .). Odruchy te obowiązują zarówno przełożonego jak i podwładnego.
W czasie wykonywania musztry uzewnętrznia się rola dowódcy jako tego, któremu podwładni oddają do dyspozycji swą wolę. Dowódca staje we właściwem świetle. Wytwarza się wpływ sugestywny silnej jednostki wobec zbiorowości.
Podkreślam, że to jest tylko sposobność uzewnętrznienia. Źródła autorytetu muszą być o wiele, wiele licz
152
niejsze. Jeśli autorytet ma inne również oparcie, umacnia się. W musztrze zwartej dowódca występuje na swo- jem tradycyjnem miejscu: przed frontem.
W walce przesunie się w środek szyku. W musztrze stoi na oczach wszystkich podwładnych. Stoi jako wzór i przykład. Tu jest najwięcej sposobności do śledzenia go, do kopjowania, do naśladowania. Tu daje wzór wystąpienia służbowego, o czem będzie jeszcze mowa.
Wespół z wychowaniem fizycznem i niektóremi przedmiotami wyszkolenia technicznego wyrabia musztra w żołnierzu szereg cech zewnętrznych, mających wpływ na ducha. Wzorowa postawa, ruchliwość, zuchowatość zewnętrzna — wytwarzają poczucie godności żołnierskiej. Mundur innej nabiera ceny.
Wreszcie musztra zwarta stanowi niezbędny warunek zbiorowych uroczystych wystąpień wojska — przeglądów, rewij, defilad. Wiąże się z nią ściśle wiele ceremonjałów wojskowych. Ich rolę omówię osobno. Niemniej podkreślić muszę, że każde zbiorowe wystąpienie w szyku zwartym jest dla Strzelca wyrazem siły wojska. Rodzi się i utrwala poczucie siły, której w terenie w czasie ćwiczeń bojowych nie widać.
Widzimy stąd, że musztra jest kapitalnym przedmiotem wychowawczym. Dać może bardzo wiele, jeśli jest odpowiednio prowadzona. Nie wolno jej nie doceniać, jak również nie wolno nie widzieć nic poza musztrą.
153
Rozdział siedemnasty.
SŁUŻBA.
A. T r e ś ć .Pojęcie służby może mieć różne znaczenie. Mówimy
„służba wojskowa" , „służba czynna" , „służba wewnętrzna" , „służba oficera inspekcyjnego" , „podoficer służbowy" . Niektóre wojska mają również pojęcie: „służba zewnętrzna" jako przeciwieństwo „służby wewnętrznej" .
Mówiąc o służbie, nie ograniczam się do samej służby wewnętrznej. Rozumieć będę służbę jako sumę obowiązków, przewidzianych dla pewnego stopnia żołnierskiego przez ustawy, regulaminy i przepisy tudzież doraźne rozkazy przełożonych. Wykonywanie tych obowiązków stałych, czasowych albo chwilowych stanowi istotę służby.
Rzecz prosta, że ilościowo, t. zn. w pojęciu zajętego czasu, największa ich ilość na szczeblu najniższym — Strzelca (szeregowca). Wynika to ze skoszarowania. Na szczeblach wyższych ciężar służby stanowi nie czas zajęty, ale ważkość pełnionych obowiązków.
Obowiązki służbowe mogą powodować większy lub mniejszy wysiłek fizyczny i psychiczny.
Obowiązki służbowe podzielić możemy na różne rodzaje:
154
— formy obowiązkowe, których nie wolno naruszyć,— czynności określone dokładnie, ale z pozostawie
niem pewnej swobody wykonania,— czynności określone ogólnie z pozostawieniem
dużej swobody wykonania.Ograniczenie jest większe na szczeblach niskich. Ni
gdy nie zamyka drogi samodzielności i inicjatywie.Niektóre czynności służbowe powtarzają się bardzo
często, nietylko codzień, ale nawet kilka razy na dzień. Inne występują rzadziej albo zgoła sporadycznie.
B. C e c h y s ł u ż b y .
Podstawową cechą służby jest ścisłe wykonanie, stosownie do ustaw, rozporządzeń, regulaminów i przepisów oraz wydawanych rozkazów. Innemi słowy ścisłe wykonanie według rozkazów stałych i czasowych.
Cechą służby następną jest częstość niektórych czynności, częstość tak wielka, że wytwarza monotonję, szarzyznę życia codziennego w koszarach.
Służba wytwarza, podobnie jak musztra, uczucie przymusu, z pod którego nie wolno się wyłamać. Może wywołać właściwy naturze ludzkiej odruch do swobody, właśnie do wyłamania się z rygorów, których jest bardzo wiele.
Rygory te występują w postaci:porządku koszarowego i izbowego,rozkładu dnia,przepisów dotyczących utrzymania i konserwacji
broni, ubioru i innego sprzętu indywidualnego i zbiorowego.
155
Wynika z nich regularność (ustalona kolejność) za-jęć.
Ma służba swoje formy analogiczne do komend musztry, jak
meldunki,oddawanie honorów,przepisy zachowania wobec przełożonych i starszych.Podkreślają one hierarchiczny ustrój wojska.Na wypadek uchybienia obowiązkom, przewidują
obowiązki służbowe odpowiedzialność i groźbę kary.Wzorowe wykonanie jest w świetle przepisów rzeczą
normalną, która nie musi być nagradzana.Istnieją wreszcie służby szczególnie ważne i odpowie
dzialne, jak np. służba wartownicza, kiedy strzelcowi zostaje powierzony w opiekę przedmiot wielkiej nieraz wartości.
Do dziedziny służby zaliczam pielęgnowanie broni i wszelakiego sprzętu, powierzanego żołnierzowi w czasie służby czynnej. Stanowi ono temat wielu nauk oficerskich i podoficerskich, jednak punkt ciężkości tkwi bardziej w godzinach czyszczenia broni i oporządzenia, w przeglądach broni i apelach mundurowych.
Chodzi o wytworzenie poszanowania i przywiązania do broni, chodzi o poszanowanie wszelkiego dobra, stanowiącego własność skarbu.
Jednym ze sposobów, biorących pod uwagę doświadczenia wojenne, jest stosowane, zwłaszcza co do sprzętu cięższego, nadawanie nazw działom, taczankom i t. p. Dałoby się ono zastosować również w stosunku do moź
156
dzierzy i ciężkich karabinów maszynowych, jeśli nie w czasie pokoju, to z pożytkiem na wojnie.
C. S p o s ó b p e ł n i e n i a s ł u ż b y .
Służba to zatem nietylko forma. Służba to nastrój, wewnętrzna treść i koloryt. Trzeba umieć je widzieć.
Służbę pełnią ludzie. Oprócz formy w służbie musi być dusza.
Sposób pełnienia służby zależy od dowódcy. Roli dowódcy poświęcimy na swojem miejscu wiele uwagi. Tutaj jednak zaznaczyć trzeba, że osiągnięcie celu formalnego i wychowawczego wymaga umiejętnego kierownictwa.
Wymagać to rzecz stosunkowo łatwa. Wydanie rozkazu przychodzi wielokrotnie bardzo łatwo. Trudniej bez porównania osiągnąć stałe ścisłe wykonanie.
W istocie służby tkwi powaga i surowość. Wynika to z cech wyżej przytoczonych. Ta powaga i surowość, uczucie przymusu, regularność i częstość zajęć, odpowiedzialność i kary mogą spowodować, że służba staje się ciężarem. Codzienne obowiązki, wykonywane na wzór reguły zakonnej, wytwarzają nastrój klasztorny a zatem smutek, przygnębienie.
Mogą spowodować zupełną depresję. Zjawiska te można obserwować w pierwszych tygodniach służby, kiedy kontrast między życiem wojskowem a cywilnem wydaje się nie do zniesienia.
Kiedy tak się dzieje?Gdy forma góruje nad treścią, gdy cechy służby są
wyolbrzymione.
157
Czy o to chodzi?Chodzi o wykonywanie stałe i chętne. Chodzi o to,
aby powstawał pewien własny wkład Strzelca w służbę, aby powstawała ochota.
Służba może być pogodna a nawet wesoła. Powinna ograniczać do minimum formalistykę a wprowadzać pogodny nastrój pracy.
Albowiem służba jest przeżyciem. Przeżycie to wynika z wszystkich cech służby, powyżej wymienionych. One się na nie składają. Fakt, że istnieją stale rzeczy, których „nie wolno" , wielkie ograniczenie swobody osobistej, możność przerwania każdej chwili odpoczynku (alarmy), poczucie odpowiedzialności — stwarzają przeżycie.
Przeżycia wynikają z samego charakteru służby. Nie mogą być przypadkowe. Muszą być kierowane. Tu musi się wyrazić plan wychowawczy dowódcy kompanji. Tu musi się wyrazić jego oddziaływanie osobiste, które omówimy osobno jako wpływ dowódcy.
Jeśli służba ma dać skutek wychowawczy, musi być ciężka, nieraz dokuczliwa, przykra. Walka będzie cięższa. Ciężar i przykrość służby trzeba stosować umiejętnie, aby nie wywołać załamania. Trzeba je stopniować. Trzeba im stwarzać przeciwwagę w samej służbie i poza służbą.
D. Z y s k w y c h o w a w c z y .
Zysk wychowawczy, wynoszony przez strzelców ze służby, może być duży. Cóż jednak często obserwujemy?
Oto w pierwszym okresie służby czynnej wszystkie
158
cechy służby zostają wzorowo zapoczątkowane. Idzie ona „jak w zegarku" . Rozmach pracy nad rekrutem, udział młodych drużynowych-podoficerów służby czynnej (mających pierwszą sposobność dowodzenia i wkładających w służbę całą swą energję i umiejętność) powodują, że tok służby jest wzorowy. Widać chęć, widać ochotę.
Przez codzienne wykonywanie obowiązków następuje podobne do musztry przyzwyczajenie, powstaje odruch. Istnieje ciężar służby, ale łagodzony bywa nieraz uśmiechem i innemi sposobami wpływu dowódcy. Karty książki kar są puste.
Służba jest szkołą karności odruchowej. W nastroju pracy powstają objawy spójni duchowej (honor drużyny, kompanji, solidarność).
Strzelcy wyznaczani do służb szczególnych rozumieją powagę służby. Nastawiają się w kierunku zrozumienia zadania. Myślą o niem, co prowadzi do samodzielności a nawet inicjatywy.
Pozostawieni bez nadzoru, pełnią służbę tak, jak pod nadzorem. Daje się to zaobserwować w czasie służby wartowniczej, która jest sprawdzianem poczucia godności osobistej, poprostu honoru żołnierskiego.
Ten obraz doznaje jednak w pewnej chwili zmiany na gorsze. Zachodzą pierwsze uchybienia, wykroczenia. W następstwie pierwsze kary. Zdarzają się zaniedbania.
Zjawisko takie następuje często, gdy strzelcy ukończą pierwszy okres służby. Stan ten bywa milcząco aprobowany stwierdzeniem: „To starszy rocznik" . A on powinien być właśnie przykładem.
Poszukajmy przyczyn!
159
Przyczyną może być:1) dowódca lub jego pomocnicy (będzie o tem mowa
w rozdziale dwudziestym czwartym),2 ) zmiany organizacyjne i przejście w sferę odmien
nych wpływów dowódcy,3) jednostronność wychowania, ograniczenie się do
niektórych tylko oddziaływań, zbytnia ostrość i oschłość albo zbytnia miękkość dowódcy,
4) wpływy z zewnątrz, wpływy celowe, mające na celu podważenie karności i dobrego stosunku przełożonych do podwładnych i naodwrót,
5) odejście drużynowych służby czynnej do rezerwy.Niektóre z tych przyczyn są nieuniknione i niema na
nie rady. Wymagają one szczególnej czujności dowódców, zwłaszcza po wszystkich reorganizacjach.
Niektóre wynikają z formalistyki. Wielokrotnie oceniamy strzelców według formuły i sposobu zameldowania. Tymczasem jest to nieraz wynik pierwszego zetknięcia z wyższym przełożonym, nie tak dobrze znanym strzelcowi jak bezpośredni przełożeni. Pomyłka w meldunku zdarza się nieraz i starszym.
Wiele kłopotu przysparza strzelcom mniej rozwiniętym umysłowo zapamiętanie nazwisk wszystkich kolejnych przełożonych. Można bez wielkiej straty darować im to uchybienie.
E. K r y z y s y k a r n o ś c i w c z a s i e p o k o j u .
Osobno omówię zagadnienie „kryzysu karności" , jaki zauważyć się daje w drugim roku służby, a nawet po I okresie wyszkolenia.
160
Zastanawiając się nad tem zagadnieniem, doszedłem do wniosku, że obniżenie się karności, zarysowujące się po pewnym czasie w kompanji, ma głębsze podłoże psychologiczne. Wynika z przeciążenia i po wtóre z jedno- stajności, wywołującej objawy zobojętnienia i nudy.
W pierwszym okresie wyszkolenia czynne są instynkty — badawczy i ciekawości, oddziaływają dobre chęci, przekonanie, że w wojsku trzeba słuchać, wogóle cały szereg zjawisk psychologicznych, które sprzyjają karności i wytwarzaniu poczucia obowiązku. Kadra daje z siebie maksymalny wysiłek. Aparat pracuje sprawnie, jak długo starcza impulsów u strzelców i kadry.
Nie mogą one działać bez przerwy stale jednakowo z przyczyny, będącej ponad możliwościami instruktorów, a mianowicie przeciążenia czasowego. Strzelec pracuje bez należytego spoczynku, gdyż szereg zajęć służbowych musi wkradać się w godziny pozasłużbowe. Nie można ich zmieścić w godzinach t. zw. programowych, gdyż przewidziane są one na wyszkolenie.
A tymczasem z punktu widzenia potrzeb walki i psy- chologji nie chodzi nam przecież o obciążanie stałe i bez przerwy. Chodzi o grę wysiłków i odpoczynków, którą omawiam w dziale wyszkolenia bojowego.
Wydaje mi się, że kosztem wyszkolenia możnaby dać czas potrzebny na pielęgnowanie broni, oporządzenia i potrzeby higjeny, przy jednoczesnem zwiększeniu intensywności ćwiczeń.
Wojna i walka są grą wielkich wysiłków i dużych odpoczynków. Czas pokoju mógłby brać ten fakt bardziej pod uwagę. Zwłaszcza w ostatnim okresie wyszkolenia
Duch żołnierski II 161
godzi się ten fakt z drugim, a mianowicie koniecznością zwiększenia zainteresowania. Codzienne, doskonale znane, czynności stają się uprzykrzone. Ich wartość bojowa ustępuje życiowej. W tym okresie przydałoby się częstsze zrywanie z ustalonym porządkiem dnia, więcej charakteru wojennego w trybie życia i służby.
Wniosek ten wymaga wypróbowania. Wydaje mi się, że na to zasługuje. Nie obawiam się, aby materjał poznawczy wyszkolenia nie został wyczerpany.
162
Rozdział osiemnasty.
NAUKI WYCHOWAWCZE.
A. R o l a n a u k i w w y s z k o l e n i u .
Każdy przedmiot wyszkolenia posługuje się słowem, zwłaszcza w początkach przeprowadzania programu. Jako naturalny sposób porozumiewania się między ludźmi występuje nawet w przedmiotach, opartych wyłącznie na czynniku fizycznym.
Do przeszłości należą lata, kiedy istotę wyszkolenia stanowiło wyłącznie pouczanie słowne. Obecnie dążymy, gdzie tylko to możliwe, do sposobów bardziej dostosowanych do właściwości umysłowych przeciętnego Strzelca. Słowo jako wyłączny środek nauczania może być w pełni wyzyskane, gdy uczniowie są całkowicie do tego przygotowani. W każdem środowisku szkolnem jest słowo środkiem niedoskonałym. W wojsku bywa uzupełniane, wspomagane oraz zastępowane wszelkiemi innemi środkami.
Stosujemy zatem:— pokaz jako wzór (model) do naśladowania bądź
jako zobrazowanie pewnego pojęcia,— wykonanie praktyczne czyli ćwiczenie, które daje
świadomość, że się daną rzecz na pewno umie.
u *163
Pokaz może mieć formę ćwiczenia, wykonanego przez instruktora albo innych żołnierzy, lub formę rysunku (mapa, szkic, obraz, film).
O co chodzi?Chodzi o unikanie pojęć trudnych do przyswojenia
umysłowi mało rozwiniętemu, nie mającemu uwagi dowolnej, trudno sobie wyobrażającemu, trudno zapamiętującemu. Wzywamy na pomoc zmysły, któremi każdy normalny człowiek umie się posługiwać.
Gdy stwierdzimy, że strzelec pewną rzecz pojął, staramy się wbić ją w pamięć przez powtarzanie. Chodzio to, by nietylko na czas służby czynnej, ale i po wyjściu z tej służby pozostał strzelcowi pewien zasób sprawności i wiadomości.
Wynika stąd, że przedmiot jest tem trudniejszy, im więcej w nim składników, których nie można wykonać praktycznie ani też pokazać praktycznie. Wynika stąd również, że wartość nauczyciela zależy w dużym stopniu od umiejętności posługiwania się pokazem i ćwiczeniem.
Istnieją jednak pewne zagadnienia, których nauczanie musi się oprzeć przedewszystkiem na żywem słowie nauczyciela. Nazywamy je naukami. Czasami dzieli się nauki na oficerskie i podoficerskie. Podział ten jest tylko miarą ważkości poszczególnych tematów.
Tematami nauk bywają: zagadnienia służbowe, zagadnienia wyłącznie wychowawcze.Jest to podział czysto teoretyczny, albowiem służba
wychowuje a wychowanie musi być również zaliczone do służby.
164
Idąc po linji uwag, wyłuszczonych wyżej, podkreślić należy, że dobrze prowadzona nauka powinna:
nauczyć pewnej wiadomości, uczyć myśleć, uczyć mówić, wychowywać.Nie można osiągnąć pełnego celu za pierwszym ra
zem. Potrzeba na to czasu. Osiągamy cel całym szeregiem nauk. Poszczególne nauki powinny być krótkie, aby nie wywoływać znużenia i nudy. Im nauka krótsza, tem wynik pewniejszy. Wynik niewielki, ale „murowany" .
Organizacja wyszkolenia i warunki miejscowe powodują, że nie możemy dowolnie rozdrabniać materjału poznawczego. W każdym jednak razie pamiętać trzeba, że nauka godzinna jest lekcją za długą. Lekcja powinna się mieścić w granicach czasu od 30 do 45 minut. Lekcja powinna urzeczywistniać wszystkie cele, mianowicie: uczyć pewnej wiadomości, uczyć myśleć, uczyć mówić, wychowywać.
Materjał poznawczy lekcji nie może być obszerny. Powinien się streszczać w kilku punktach. Pozostały czas przeznaczyć trzeba na naukę myślenia i mówienia. Poprostu na rozmowę.
Nie wszystkie podręczniki są dostosowane do tego typu nauki. Powiedziałbym raczej, że odwrotnie — zbytnio są oparte na wykładzie. Materjał poszczególnych lekcyj jest za obszerny. Brak czasu na pobudzenie myśli, naukę mówienia, formowania zdań i wypowiadania myśli przez strzelców.
Zamiast jednej lekcji o dużej objętości lepiej stoso-
165
wać kilka lekcyj na ten sam temat. Aby zapewnić zapamiętanie, trzeba powtarzać. Każde powtórzenie nie może być kopją poprzedniej lekcji na dany temat. Powinno być uzupełnieniem i rozwinięciem.
Pierwsza lekcja zaszczepia pewną myśl. Następne wracają do niej, utrwalają, uzupełniają. Niema w wyszkoleniu wykładu. Są tylko nauki. Nie chodzi o odrobienie lekcji. Powtarzam: lekcja musi nauczyć pewnej wiadomości, uczyć myśleć, uczyć mówić.
Przez to samo już wychowuje.
B. T e m a t y .
Tematów jest wiele.W każdym przedmiocie wyszkolenia technicznego
stosuje się t. zw. pogadanki wstępne. Są to również nauki. Nauki takie występują również w wyszkoleniu bojowem.
Co do tej kategorji nauk można odrazu stwierdzić, że im bardziej instruktor zastąpi słowo pokazem, im bardziej w tym kierunku skieruje wysiłek, tem wynik będzie większy.
Nauka ma to do siebie, że przygotowanie jej jest najszybsze. Nie trzeba sprzętu, ludzi, przygotowań z nimi. Zastępuje się wszystko słowem, nieraz powodzią słów. Wynik? Bywa wątpliwy.
Drugą kategorję nauk stanowią zagadnienia służby wewnętrznej a zatem zjawiska wynikające z praktycznego zastosowania praw i obowiązków żołnierza. Są one ściśle związane z jego służbą. Są to szczególne wypadki zachowania się Strzelca w koszarach, poza koszarami, na
166
urlopie. Są to nauki na zapas, aby znalazłszy się w pew- nem położeniu, dał sobie radę.
Wreszcie trzecią kategorję stanowią nauki na temat ogólnych obowiązków żołnierskich. Są to nauki:
o powinnościach żołnierza,o historji pułku,o Polsce i jej dziejach.Część tych nauk bywa włączana (mojem zdaniem,
niesłusznie) do tak zwanej pracy kulturalno-oświatowej, której istotę i punkt ciężkości widzę w czem innem.
C. N a u k i j a k o ś r o d e k w y c h o w a w c z y .Z punktu widzenia wychowania wszystkie rodzaje
nauk mają swe znaczenie.Nauki wstępne i objaśniające z zakresu wyszkolenia
technicznego i bojowego są tylko środkiem pomocniczym. Przyczyniają się do osiągnięcia celu danego przedmiotu. Że zaś żaden przedmiot wyszkolenia nie jest bez znaczenia wychowawczego, zatem i te nauki wychowy- wują pośrednio.
Nauki praktyczne z dziedziny służby wewnętrznej przyczyniają się do urzeczywistnienia celów, przedstawionych w rozważaniach na temat służby.
Naukami o znaczeniu wybitnie wychowawczem i przeznaczonemi przedewszystkiem do wychowania są wymieniane powyżej: nauka o powinnościach żołnierza, nauka dziejów pułku i nauka o Polsce (zwłaszcza Polsce współczesnej).
Znaczenie tych nauk wywodzi się z samego faktu, że ich treścią są te właśnie powinności żołnierza, które sta
167
nowią cel wychowania. Mają one przedstawić w słowach wzór do naśladowania, mają dać podstawy rozumowe, mają się odwołać do uczuć. Nauki te mają przebijać pozorną lub faktyczną skorupę, przesłaniającą przed oczyma wychowawcy właściwą wewnętrzną wartość rekruta a później Strzelca. A przecież bardzo często ta wartość, ta — powiedzmy oględniej — wewnętrzna treść człowieka obca jest samemu człowiekowi.
Wychowanie czasu pokojowego ma wytworzyć gotowość do stawienia czoła niebezpieczeństwu (odwaga), ma wytworzyć poczucie obowiązku wobec ojczyzny i państwa, chętne, zrozumiane podporządkowanie (karność), ma wytworzyć koleżeństwo, ma uzmysłowić poczucie honoru.
Jak osiągnąć te cele drogą nauk?Można tonem kaznodziei mówić: „Bądź mężny, po
słuszny i t. p.“ . Będą to słowa, dźwięki, których skutek będzie minimalny. Można tłumaczyć i uzasadniać pewne pojęcia, można przez proste rozumowanie osiągnąć pewien skutek. Można płomiennemi słowami porwać słuchaczy i wywołać przekonanie, że to, co mówi nauczyciel, jest jedynie prawdziwe i konieczne.
Jedno jest pewne, a mianowicie, że ograniczenie się do powtarzania pewnego nakazu lub zakazu jest bez żadnej wartości. Natomiast uzasadnianie (drogą prostego rozumowania) oraz odwołanie się do czynnika uczuciowego da pewne wyniki.
Wyniki te mogą być chwilowe i nietrwałe. Same przez się nawet najlepsze nauki mają krótki okres trwałości. Muszą być powtarzane i utrwalane. Muszą być tyl
168
ko jednym ze sposobów w bogatej skali oddziaływań wychowawczych.
Nasuwa się zkolei sprawa sposobów. Pewne sposoby przeprowadzania nauk znajdujemy w podręcznikach. Sam jestem autorem podręcznika p. t. „Nauka o powinnościach żołnierza" . Po szczegółowej analizie celu i możliwości widzę potrzebę zreformowania tej nauki.
Powinności muszą być traktowane w nauce bardziej poprostu i w sposób prostszy. Wątek rozumowania i pierwiastki uczuciowe muszą być przeprowadzane na tle przykładów, poprostu jako elementarny rozbiór przykładu. Wówczas przykład staje się pokazem, wzorem do naśladowania. Gdy natomiast przykład, nawet najbardziej autentyczny, staje się tylko ilustracją pewnego wykładu, wówczas jego istotne wartości mogą być niezrozumiane, przeoczone a nawet zupełnie zatracone. Oczywiście, że również ze względów metodycznych posługiwanie się przedewszystkiem przykładami ma wielkie znaczenie. Wzmaga się zainteresowanie. Uwaga skupia się około pewnego faktu, pewnej osoby (sylwetki). Łatwiej nawiązać rozmowę, a zatem uczyć myślenia i mówienia.
Nauka o powinnościach żołnierza nie może wytwarzać przeżyć. Dokazać tego może tylko nauczyciel z wrodzoną zdolnością porywania słowem. Może natomiast każdy nauczyciel wskazywać, uzasadniać, wytwarzać nastrój, jednem słowem powodować, że przeżycia faktyczne, nawet najbardziej ciężkie, nie będą łamały, budziły depresji, zniechęcenia i tym podobnych stanów ujemnych. Spowodować może, że przeżycia dodatnie będą rozumiane i odczuwane.
169
To samo powiedzieć można o nauce dziejów pułku i nauce o Polsce.
Z natury rzeczy nauka o powinnościach żołnierza zachowuje odmienną kolejność omawiania powinności żołnierza od tej, którą ustaliliśmy ze względu na ważność bojową powinności. Dzieje się tak, ponieważ nauka o powinnościach żołnierza jest łącznie z nauką dziejów pułku i nauką o Polsce tym przedmiotem, który najwięcej może zrobić, jeśli chodzi o pojęcia ojczyzny i honoru żołnierskiego, jeśli chodzi o ustosunkowanie się żołnierza do państwa.
Wszystkie omówione w poprzednich rozdziałach oddziaływania wychowawcze budzą odwagę, karność, koleżeństwo, mogą wytwarzać poczucie własnej wartości i godności. Nie mówią o ojczyźnie, nie mówią o państwie.
Brak ten uzupełniają właśnie wymieniane trzy nauki wychowawcze. Nie są one działaniem jedynem i odosob- nionem.
Nauki wyłącznie wychowawcze są opracowane w osobnych podręcznikach. Tam znajdują się szczegóły i treść.
Aby jednak inne oddziaływania, które zanalizujemy w dalszych rozważaniach, odniosły swój skutek, potrzebny jest zaczyn nauk wychowawczych. One dają podstawę przekonaniu, że chodzi o rzeczy, za które warto się poświęcić.
170
PRACA KULTURALNO-OŚWIATOWA.
Pomimo, że w mem rozumieniu zakres pracy kulturalno-oświatowej jest węższy, niż się go nieraz widzi, znaczenie tej pracy nie jest małe. Jeśli zaliczyłem naukęo Polsce i naukę o obowiązkach żołnierskich do pracy służbowej, to dlatego, że nauki wychowawcze muszą być prowadzone przez wychowawców, ponoszących za wychowanie odpowiedzialność. Praca kulturalno-oświatowa bywa prowadzona przez osoby z poza wojska. Daleki jestem od niedoceniania ich pracy. Uważam jednak, że nauki wychowawcze poza sprawą odpowiedzialności muszą być dostosowane do planu dowódcy. Chodzi mi o to, że przygotowanie się dowódcy kompanji lub plutonu do nauki pogłębia jego osobiste poglądy i wiadomości, poprostu urzeczywistnia ten punkt decyzji, który nazwaliśmy „wychowaniem samego siebie" .
Treścią pracy kulturalno-oświatowej jest:a) t. zw. przymusowe nauczanie,b) bibljoteki żołnierskie,c) wycieczki,d) rozrywki, jak filmy, zabawy i t. p. czyli życie
świetlicowe,
Rozdział dziewiętnasty.
171
e) t. zw. akademje żołnierskie,f) teatr żołnierski.
Przymusowe nauczanie prócz bezpośrednich korzyści praktycznych uczy myśleć i mówić. Ułatwia inne działy wyszkolenia. Zwiększa dobre mniemanie żołnierzao sobie czyli zwiększa jego poczucie godności osobisteji żołnierskiej.
Bibljoteki żołnierskie dostarczają odpowiedniej lektury pouczającej i rozrywkowej. Zespoły książek w podręcznych bibljoteczkach wartowniczych i w izbach chorych pozwalają wypełnić czytaniem godziny dyżurowania lub choroby. Zwalczają monotonję niektórych dziedzin służby.
Zdarza się nieraz, że korzystanie z bibljoteki ogranicza się do strzelców umiejących czytać. Warto zastosować czytanie głośne przez dowódcę warty, bardziej uzdolnionego Strzelca czy też sanitarjusza.
Nie przysporzy lekarzowi zbyt wiele kłopotu takie rozmieszczenie strzelców w salach, aby głośne czytanie nie dało się we znaki umiejącym czytać.
Odpowiednia lektura zwalczać może najskuteczniej rozmyślną, wrogą wojsku akcję destrukcyjną. Książka czy też pismo w tym wypadku mają większe znaczenie niż słowa nauczyciela. Już z tego jednego względu opłacają się bibljoteki żołnierskie.
Wycieczki celem zwiedzania okolicy, zabytków, wytwórni i t. p. są, niestety, uzależnione od warunków miejscowych i finansowych. W dużych garnizonach mogą więcej zdziałać niż cała serja nauk o Polsce. Naocznie przedstawiają siłę państwa, przeszłą albo obecną. Uczą
172
miłości ojczyzny, uczą szacunku dla państwa lepiej od nauk. Wydatek na ten cel opłaca się nie bezpośrednio, ale na pewno. Wycieczki mogą być przeżyciem. Wydatek na ten cel może być pokryty z funduszu gospodarczego. Leży zatem w kompetencji dowódcy formacji.
Życie świetlicowe ma swój punkt ciężkości nie w dziedzinie uczenia. Jego znaczenie widzę w stwarzaniu przeciwwagi ciężarowi służby. Świetlica powinna wytwarzać przeżycia miłe i wesołe, odprężające, niwelujące Uczucie przymusu i obowiązku. Skoro stwierdziliśmy, że w polu prócz przeżyć ciężkich istnieją chwile odpoczynku, chwile beztroski, stwarzajmy w czasie pokoju chwile odpoczynku i beztroski w świetlicy kompanijnej czy też oddziałowej.
Organizacja świetlicy zależy również od warunków miejscowych. Najwięcej jest warta, jeśli się mieści jak najbliżej kompanji, w rejonie koszar, aby była przystanią, zwłaszcza w razie niepogody, na krótkie chwile wieczornego odpoczynku.
Świetlica to również film i teatr żołnierski. Dwa te czynniki dają największą korzyść, jeśli idą przedewszystkiem po linji dawania rozrywki, nie zaś uczenia. Nauka jest służbą. Nauki tej ma strzelec pełen dzień. Godziny w świetlicy — to pełny odpoczynek.
Życie w świetlicy może być szkołą koleżeństwa. Strzelcy zżywają się przez obcowanie na gruncie nie- służbowym.
Ponadto życie świetlicowe dać może zysk o znaczeniu pokojowem, to jest pewną ogładę zewnętrzną i wewnętrzną.
173
Akademje żołnierskie odnoszą swój cel, jeśli w organizacji i treści są proste. Nie przesada i napuszenie przemawiają do serc, ale prostota.
Nastrój jest niezbędny. To też wybór prelegenta, któryby prostem słowem, prostem zestawieniem faktów umiał chwycić za serce jest rzeczą bardzo istotną. Przemówienia na uroczystych akademjach odnoszą swój skutek, jeśli mieszczą się w granicach 10 minut.
Dalszem wypełnieniem programu są popisy muzycz- ne, wokalne, krótka deklamacja, krótkie inscenizacje, których efekt może być potęgowany wzrokowo i dźwiękowo. Wydatek na ten cel opłaci się na pewno.
174
WYSZKOLENIE BOJOWE.1
A. W a r t o ś ć w y c h o w a w c z a ć w i c z e ń .
Wyszkolenie bojowe jest dziedziną, której wartość wychowawczą nie wszyscy rozumieją a w następstwie nie doceniają.
Tymczasem każda tabela podziału czasu w programie wyszkolenia kompanij strzeleckich mówi nam, że jest to przedmiot pochłaniający największy odsetek czasu. W kompanjach c. k. m. zajmie co do zużycia czasu co najmniej drugie miejsce. W innych pododdziałach odsetek czasu jest też pokaźny.
Wyszkolenie bojowe wyraża się praktycznie w postaci ćwiczeń bojowych, wykonywanych w garnizonie, w postaci ćwiczeń międzygarnizonowych i co najważniejsze, w postaci tak zwanych koncentracyj letnich i zimowych.
1 Wiele myśli, zawartych w tym rozdziale, drukowałem w krót- kiem studjum p. t. „Rzeczywistość bojowa w ćwiczeniach piechoty" (Przegląd Piechoty, zeszyt 4/34).
Wszystko, co tam napisałem, zachowuje swą aktualność. Ze względu na odmienny cel i założenie obecnej pracy wyjąłem z wymienionego artykułu tylko niektóre myśli, rozwinąłem je i uzupełniłem.
Rozdział dwudziesty.
175
Pochłaniając lwią część czasu, wywiera wyszkolenie bojowe wielki wpływ na kształtowanie się żołnierza pod każdym względem.
W poszukiwaniu przeżyć poświęcić mu musimy dużo uwagi. Przekonamy się, że to poszukiwanie opłaci się nam sowicie.
Wyszkolenie bojowe jednoczy w sobie szereg przedmiotów wyszkolenia technicznego i kojarzy je. Drugą cechą znamienną wyszkolenia bojowego jest kojarzenie pracy poszczególnych strzelców w ramach zespołui kojarzenie oddziałów. Aby sprawność, osiąganą przez wyszkolenie techniczne, skierować ku właściwemu celowi, musi się wyszkolenie bojowe odwoływać do pracy myśli. Wyszkolenie techniczne opiera się również na pracy fizycznej i umysłowej, ale wkład myśli nie jest jeszcze tak duży, jak w wyszkoleniu bojowem. Wreszcie w wyszkoleniu bojowem występuje nowy czynnik, ten, któremu poświęciliśmy całość naszych rozważań: wysiłek ducha. W wyszkoleniu bojowem występują tak poważne wysiłki całego organizmu żołnierza, że siły fizyczne przestają wystarczać. Nie wystarcza również nieraz zrozumienie, że praca ta jest konieczna. Musi wystąpić wola a więc zjawisko natury w całem tego słowa znaczeniu duchowej.
B. R e a l n o ś ć t a k t y c z n a .Wyszkolenie bojowe obejmuje dziesiątki ćwiczeń.
Ćwiczenia te początkowo uczą elementów walki a następnie w zespole uczą samej walki.
Ich cel jest jeden.
176
Maja nauczyć strzelców, jak mają postępować, aby, mając naprzeciw siebie przeciwnika w pewnem położeniu i rozporządzając określonemi środkami, w pewnym terenie, spełnili powierzone zadanie. Mają nauczyć myślenia, aby posiadaną sprawność w użyciu środków walki jak najlepiej wyzyskali. Chodzi o to, aby na wojnie, znalazłszy się wobec innego przeciwnika, znając swe siłyi poznając teren, spełnili również powierzone zadanie.
Sposób postępowania jest podany w zarysie w regulaminie. Ćwiczenia uczą stosować te sposoby praktycznie.
Najważniejszym zyskiem z ćwiczenia powinno być myślenie i chęć wypełnienia zadania. Tę zdolność osiąga pewna część strzelców. Będzie wielu takich, którzy będą wykonywali swe czynności w formie odruchów, w formie zapamiętania pewnych wiadomości jako zasad. Będzie wielu strzelców, porównywających w myśli z tem, co już kiedyś w podobnych warunkach robili. Na szczeblu Strzelca takie porównywanie jest wielokrotnie wystarczające.
Istnieje jednak zastrzeżenie!Wartość ucząca i wychowawcza ćwiczeń dla przyszłej
wojny zależy od odtworzenia rzeczywistości bojowej w czasie ćwiczeń. Warunki, w których stawiamy Strzelca,i sposoby, których go uczymy, muszą być bojowo realne. Muszą one mieć siłę przekonywającą, że, działając w ten a nie inny sposób, strzelec spełni zadanie.
Wartość praktyczna ćwiczeń będzie tem większa, im mniej strzelec spotka niespodzianek w przyszłej wojnie.
Realność taktyczna założeń i przebiegu ćwiczeń ma
Duch żołnierski 12 177
znaczenie kapitalne. Musimy w każdem ćwiczeniu przedstawiać realnie:
przeciwnika i jego ogień,swe środki (ugrupowanie, bronie wspierające),zadanie.Teren jest zawsze realny. Terenu nie wolno zmie
niać. (I na tem tle zdarzają się uchybienia, np. uznanie za nieprzebytą rzeki, o której każdy strzelec wie, że można przejść ją w bród).
Szczegóły — to temat i treść wyszkolenia bojowego. Naszem dążeniem wychwytywanie wszystkiego, co może mieć wpływ na ducha żołnierza.
Błędy w układaniu założeń, nie sięganie do źródeł regulaminowych przeciwnika, za mała znajomość technicznej wartości broni, nieumiejętne wyzyskanie terenu są to przekroczenia (co najmniej!), które może nie podważą wychowania w czasie pokoju, ale mogą załamać duch wojska na wojnie. Mogą się mścić w czasie pokoju.
Strzelec myśli, chociaż napozór nie daje tego poznać po sobie. Strzelec przejmuje się ćwiczeniami do czasu. Gdy odczuje ich jałowość, stanie się biernym uczestnikiem.
Nie można dopuścić, by strzelec poczuł się pionkiem, którego zachowanie się jest obojętne, gdyż nikt mu nic na temat tego zachowania nie powiedział. Omówienie ćwiczenia ze strzelcami nawet w postaci kilku zdań aprobujących bądź wytykających jest niezbędne.
Realność taktyczna ćwiczeń daje głębokie przekonanie, że, postępując w pewien sposób, oddział odniesie
178
zwycięstwo. W tem znaczeniu ćwiczenia stają się szkołą odwagi. Zrozumienie współdziałania staje się szkołą karności. Zaufanie do dowódców, wiara w ich umiejętność dowodzenia, ich tężyznę — to szkoła karności. Wiara we własne siły — to szkoła honoru żołnierskiego.
Wszelkie większe ćwiczenia są sposobnością ćwiczenia w zachowaniu tajemnicy wojskowej. Jeśli na tę sprawę położy się duży nacisk, można osiągnąć pożądany skutek, zwłaszcza, że można wyzyskać czynnik poczucia spójni duchowej i wartości oddziału.
Akcentowanie przy każdej sposobności utrzymania łączności, współdziałania i meldowania położenia wytwarza odruchowe ich stosowanie. Odnosimy zysk dla wyniku działania. Odnosimy zysk wychowawczy dla strzelców.
C. R e a l n o ś ć w y k o n a n i a .
Realność wykonania, to zagadnienie wyobraźni. Nie mogąc w czasie pokoju zabijać, stosujemy różne namiastki ognia w postaci naboi ślepych i petard. Istotną wartość ma pouczenie rozjemcy bądź kierownika ćwiczenia.
Aby strzelec wierzył rozjemcy, aby go użycie naboi ślepych nie demoralizowało, aby odczuwał siłę niszczącą pocisku artylerji, wykonywamy pokazy działania ognia piechoty i artylerji. Pokazy te są niezbędne dla wychowania. Pod ich wpływem nabiera znaczenia łopatka. Pod ich wpływem zrozumie strzelec szyki luźne. Pod ich wpływem będzie strzelec z przekonaniem wykonywał skoki i pełzanie.
12* 179
Użycie petard i naboi ślepych zachowa swe znaczenie, ale po pokazie siły ognia pocisków rzeczywistych.
Trzeba również przyzwyczajać strzelców do wrażeń dźwiękowych i wzrokowych. Trzeba zainteresować ćwiczeniem. Jeśli środków brak, wydaje mi się koniecznem zorganizować przynajmniej dwa ćwiczenia (natarcie, obrona), z potężną dotacją środków. Wtedy inne ćwiczenia mogą być dotowane słabo. Sposób użycia naboi ślepych bardziej masowo godzi się z troską o broń.
Realność wykonania polega na dotrzymaniu realnego czasu (np. zajęcie podstawy wyjściowej przed świtem musi być wykonane faktycznie przed świtem).
Realność wykonania polega na doprowadzaniu niektórych ćwiczeń aż do chwili szturmu i walki wręcz, aby pod wpływem instrukcji o służbie rozjemczej nie wytworzył się fałszywy pogląd na ostatni okres walki.
Realność wykonania spotęguje te korzyści wychowawcze, które nam dać może realność taktyczna ćwiczeń.
D. R o z j e m c y .
Rozjemca może być wychowawcą. Może również niweczyć skutki wychowawcze ćwiczeń bojowych.
Od rozjemcy zależy tempo ćwiczenia. Rozjemca wpaja w strzelców przekonanie, że bez ognia posuwamy się krokiem, że w ogniu dalekim wykonywamy skoki, że stopniowo przechodzimy do skoków krótkich, wreszcie do pełzania. Chodzi o respektowanie ognia, o zwalczanie „maniery" manewrowej.
Zdarza się, że dowódcy nie respektują ognia. Czy mogą żądać respektowania od strzelców?
180
Praca rozjemcy nie może się ograniczać do arytmetyki. Porównanie liczebności dwu stron, to robota płytka. Przyznawanie sukcesu pod ogniem według liczebności — to zaprzeczenie prawdy nowoczesnej walki. Nie dlatego, byśmy nie uznawali wartości człowieka, ale właśnie dlatego, że ją uznajemy. Wielokrotnie sukces należy się słabszemu liczebnie. Nietylko w nagrodę za mocniejsze rozwiązanie zadania przez dowódcę bataljo- nu. Często w nagrodę za lepszą pracę bojową strzelców.
Jeśli rozjemca ocenia pracę bojową, wychowuje.Praca rozjemcy nie polega na czynnościach konduk-
torskich, t. j. „stó j!“ lub „m arsz!“ Polega na podaniu takich wiadomości, aby sygnał był uzasadniony, aby dawał podstawę do pewnej decyzji. Inaczej na polu walki powstaje bierność, brak zainteresowania, powstaje poprostu krzywda dla umiejętności walki i co najważniejsze — dla ducha żołnierza.
Ćwiczenie nie może się przeradzać w grę w szachy.
E. G r a w y s i ł k ó w .
Zastępując rzeczywistą walkę, ćwiczenie jest grą wysiłków. Całe wyszkolenie bojowe jest nastawione w ten sposób, że ma nauczyć wysiłków, zbliżonych jak najbardziej do rzeczywistości.
Nie mogąc odtwarzać strachu (jak tylko w wielkiem przybliżeniu), mamy możność odtwarzać drugie poważne zjawisko ujemne walki: znużenie.
Ćwiczenia bojowe męczą. W ćwiczeniu bojowem strzelec maszeruje, biega, okopuje się, drutuje. W ćwi
181
czeniach większych nie śpi, nocuje pod gołem niebem, sterczy na deszczu, śniegu, w skwar lub w czasie mrozu.
Wymagania wychowania fizycznego mówią nam, że w te wysiłki trzeba Strzelca wprowadzać umiejętnie. W pełnej skali występują na ćwiczeniach letnich i zimowych.
W czem ich znaczenie?Wysiłki wychowują Strzelca przez to, że przerastają
codzienną miarę. Najbardziej wychowują wysiłki forsowne. Stwarzają „przeżycie" .
Rzadko który strzelec ma przed rozpoczęciem służby czynnej możność zmierzyć swe możliwości. Wychowanie fizyczne daje przedsmak. Zawodowa praca fizyczna daje czasami stany zbliżone. Ćwiczenie forsowne doprowadza Strzelca do chwili, że napozór jest u kresu sił. Wydaje się człowiekowi, że dalszy wysiłek jest nieprawdopodobny, że nie pozostaje nic innego, jak upaść i za wszelką cenę odpocząć. Rozkaz żąda dalszego wysiłku.
Jeśli żądanie tego wysiłku następuje przedwcześnie, kiedy inne oddziaływania nie mogły spełnić swej roli, może u niektórych słabszych natur nastąpić załamanie. Jeśli w odpowiednią porę — wówczas powstaje „przeżycie" . Przekonywa się strzelec, że jednak jego siły jeszcze nie są skończone, że można się przemóc, że można znieść trud, napozór nie do zniesienia, aż do kresu nakazanego rozkazem.
Stany psychiczne dodatnie, powstające po spełnieniu wysiłku ponad miarę, były już przedstawione w rozważaniach na temat walki. W czasie pokoju osiągamy efekt zbliżony do walki, efekt wychowawczy.
182
W tej grze wysiłków musimy wziąć w rachubę również wyżywienie. Musimy wprowadzać w akcję również brak strawy gorącej albo wogóle jakiejkolwiek. Nie jako zasadę, że się na wojnie nie jada, ale, że się nieraz nie jada; poprostu żeby zwiększyć wysiłek, wywołać udrękę. W czasie pokoju — to rzecz trudna, gdyż wiele pokus czyha na żołnierza. Trzeba ją jednak stosować.
Jeśli zażądamy wysiłku ponad miarę albo serji takich wysiłków, musimy po spełnieniu zadania zarządzić odpoczynek. Nietylko w nagrodę, ale z musu. Odpoczynek jest tak konieczny, że wszedł do podręczników taktyki, do regulaminów. Niektóre z nich (zagraniczne) mówią o „grze odpoczynków" (luzowania, reorganizacji), aby przywrócić żołnierzowi dobrą kondycję. Wolałem odmienić nazwę.
Czytałem powiedzenie Napoleona, że łatwo da sobie radę ze zwalczeniem strachu, jeśli znajdzie skuteczne środki, przeciwdziałające znużeniu.
F. P o s m a k n i e b e z p i e c z e ń s t w a .
Wiadomo, że ćwiczenia nie mogą wytworzyć uczucia strachu. Mogą dać jego posmak.
Omawiając wyszkolenie techniczne, omówiliśmy już rolę strzelań ostrych i rzutni ostrej granatów.
W wyszkoleniu bojowem czasu pokoju mamy do rozporządzenia nieliczne sposoby wywołania stanów zbliżonych do bojowych. Możemy Strzelca tylko otrzaskać z ogniem.
Sposobnościami temi są ostre strzelania oddziałów z użyciem ciężkich karabinów maszynowych i artylerji.
183
Przechodzenie pod własnym ogniem ciężkich karabinów maszynowych, posuwanie się za własnym ogniem artylerji dają początkującym pewną emocję. Oswajają z ogniem ostrym. Żaden strzelec służby czynnej nie powinien odchodzić do rezerwy, nie przeszedłszy takiego ćwiczenia.
Złudzenie niebezpieczeństwa dają w czasie pokoju ćwiczenia nocne. Wytwarzają poczucie niepewności i samotności. Są szkołą potrzebną.
Ćwiczeniami o bardzo wielkiej wartości, które może najbardziej mogą otrzaskać strzelców z niebezpieczeństwem, są ćwiczenia bojowe przy użyciu ostrych granatów ręcznych. Posmak niebezpieczeństwa staje się stosunkowo największy, zwłaszcza, jeśli je urządzimy w nocy.
W sumie w najważniejszym punkcie widzimy tylko przeżycia nikłe, dla starego żołnierza frontowego — żadne, dla młodego żołnierza pokojowego — ważnei konieczne.
G. U r o k ż y c i a p o l o w e g o .
Wychowanie, które tylko żąda a nic nie daje, byłoby złe. Przeciwwagą żądań są odpoczynki.
Jeśli odpoczynek ma dać wynik wychowawczy, powinien od czasu do czasu być pełnym odpoczynkiem bez ograniczenia, bez najmniejszych zajęć, powinien być zu- pełnem odprężeniem po pracy.
W słusznem dążeniu do hartowania można popaść w przesadę. Można poprostu zapomnieć o odpoczynku,
184
można zapomnieć, że odpoczynek musi być całkowity. Wszelkie zbiórki, zajęcia nawet porządkowe, powinny być w dnie odpoczynku ograniczone lub wogóle kasowane. Niech dni odpoczynku będą pełnem świętem.
Opłaci się wielokrotnie, jeśli w te dnie dowódcy nie będą patrzyli krzywem okiem na wyładowanie humoru, junactwa, poprostu żołnierskiej ochoty.
Znam zastrzeżenia: dobra opinja o wojsku, wzorowe zachowanie się wobec osób postronnych, nieurażanie wrażliwych uszu i t. p.
Z punktu widzenia wychowania dla wojny są to drobiazgi, których można od czasu do czasu nie widzieć.
Wiemy z analizy walki i wojny, że potrzeba przeżyć miłych, wesołych tem więcej, im więcej ciężkich. Realizujmy ten fakt w czasie pokoju.
Niech dnie odpoczynku pozwolą poczuć zadowolenie ze spełnionej pracy, niech dadzą upust wesołości i ochocie, niech się także w czasie pokoju zrodzi niejedna żołnierska piosenka, niech będzie śpiewana nie na rozkaz: „kompanja śpiewa!“ , lecz z własnego strzelców impulsu.
Niech przeżycia będą pełne.
H. S z k o ł a d u c h a .
Wyszkolenie bojowe, uwzględniające ten szereg żądań, jest szkołą odwagi czynnej i biernej, ugruntowuje karność, budzi honor żołnierski, wytwarza spójnię duchową oddziałów.
Całkując różne przedmioty wyszkolenia, jest szkołą ducha żołnierskiego. Jest tego ducha częściowym sprawdzianem.
185.
POZA KOSZARAMI.
Prócz godzin służby istnieją krótkie godziny wolne w dnie powszednie oraz spoczynek niedzielny. Są dni urlopu, choroby, odkomenderowania lub także dni spędzane w areszcie. Nie można tracić ich z oczu.
Wszystkie godziny wolne spędzane poza koszarami wytrącają strzelców z pod wpływu dowódcy i służby. W tych godzinach mogą oddziaływać inne wpływy.
Rzecz prosta, że odróżnić trzeba wypadki, kiedy strzelec, wyszedłszy z pod wpływu swego dowódcy i oddziału, przechodzi w inne środowisko wojskowe, od wypadków, kiedy wogóle znajduje się zdała od wojska.
S z p i t a l . I z b a c h o r y c h .
Człowiek chory wymaga dużo większej opieki i starania niż zdrowy. Jest wrażliwy i skłonny do depresji, podatniejszy na rozmyślnie działające złe wpływy.
Nie chcę krytykować, lecz rzucę szereg pytań, podyktowanych obserwowanemi nieraz wypadkami sporadycz- nemi.
Czy strzelec nie czeka nieraz długo, nawet bardzo długo, zwłaszcza w poczekalniach ambulatorjów dużych garnizonów?
Rozdział dwudziesty pierwszy.
186
Czy warunki, w których się odbywa leczenie są takie, jakie się należą człowiekowi choremu?
Czy robi się coś, aby zająć chorych przez długie godziny choroby, aby ich rozerwać i umilić im pobyt?
Czy opieka nie przeradza się w pewne czynności mechaniczne?
Czy dowódcy pododdziałów osobiście albo przez wyznaczonych oficerów odwiedzają swych chorych i zatroszczą się o nich?
Czy chorzy mają na pewno gazety i książki?Czy okazuje się im serce?Jeśli rzucam te pytania, to dlatego, że każda z czyn
ności poruszonych może zdziałać bardzo wiele w dziedzinie bardzo ważnej — pozyskania serc żołnierskich. Ileż razy mówi się, że odrobiną serdeczności (ale nie tej zdawkowej) można przywiązać do siebie na zawsze wierne 6erce żołnierskie.
Lekarz oddziałowy i szpitalny, którego współpracę w zakresie wychowania fizycznego już poruszyliśmy, staje się na swem podwórku znów współpracownikiem dowódcy kompanji.
A r e s z t .
Kara pozbawienia wolności, zwłaszcza przez czas dłuższy, ma w swem przeznaczeniu nie zemstę, ale wywołanie poprawy a zatem oddziaływanie wychowawcze.
Kara musi być twarda, tak twarda, jak żądają przepisy. Niemniej nie można popaść w przesadę.
Nie można z ukaranych robić kategoryj zapomnia
187
nych, pogardzanych „zbrodniarzy" . Kara aresztu nie może być bez kontroli.
Kara aresztu jest przeżyciem, którego ważkość będzie miała swój skutek, jeśli będzie wykonana według przepisów, ale pod opiekę.
Zagadnieniu karania poświęcimy na swojem miejscu nieco uwagi.
Chodzi mi raczej o zwrócenie uwagi tych, którzy nadzorują wykonanie kar poza formacją i poza garnizonem, na odpowiednie wykonanie kary aresztu.
U r l o p . P r z e p u s t k a .
Urlop — to wytchnienie, to odprężenie. Na pewien czas przestają krępować codzienne rygory, przestają nużyć ćwiczenia.
Urlop i przepustka są konieczne jako przeciwwaga szeregu przymusów, właściwych naszej służbie.
Że przez kilka pierwszych tygodni (do przysięgi) nawet wyjście z koszar jest wzbronione, to nietylko względy utylitarne nam dyktują. To konieczność hartowania. To bardzo pierwotna forma „przeżycia" , mająca swój skutek.
Po kilku tygodniach stosujemy przepustki, później według przepisów urlopy. Jak i kiedy stosować, o tem będzie mowa, gdy przejdziemy do roli dowódcy.
S t r z e l e c p o z a k o s z a r a m i .
Strzelec poza koszarami — to sprawdzian niektórych odcinków naszej pracy.
188
Poza koszarami zaczynają się wpływy pozawojskowe. Tam patrzą oczy inne i nieraz żądają zbyt wiele.
Jak może otoczenie niewojskowe wychowywać?Przez poszanowanie munduru. Przez tak prostą rzecz,
jak tytułowanie. Regulamin ustala formę służbową: „wy“ , ale tylko dla przełożonych i starszych. Ileż razy słyszy się ten zwrot, stosowany do strzelców przez osoby cywilne bez żadnego prawa. I to jest tolerowane.
Przepisy o użyciu broni w obronie godności munduru nie są dostatecznie precyzyjne.
Wielu ludzi postronnych przyjmuje w stosunku do żołnierza ton nieuzasadniony, ton wyższości. Żąda się bardzo wiele.
Każde drobne uchybienie bywa uogólniane. Tymczasem środowisko cywilne powinno właśnie patrzeć z wyrozumiałością na objawy zuchowatości, objawy fantazji, jako zjawiska dla wojny bardzo pożyteczne.
Tych kilka uwag — rzucam pod adresem niewojskowych, którzy wezmą tę książkę do ręki.
Przed każdym wyjazdem na urlop przypomnieć warto dwie sprawy, a mianowicie dotrzymywanie w czasie urlopu higjeny cielesnej i drugą rzecz, t. zn. dotrzymywanie tajemnicy wojskowej, którą możnaby bez wielkiego naciągnięcia nazwać higjeną moralną.
189
Rozdział dwudziesty drugi.
CEREMONJAŁ WOJSKOWY.
A. J e g o i s t o t a .
Ceremonjał wojskowy — jest to wyrażenie zewnętrzne tradycji, to nasza barwa zewnętrzna, to nie forma, ale głęboka treść.
Ceremonjał wojskowy — to głęboki kult tego, co nam najdroższe, to cześć oddawana wartościom realnymi symbolom.
Pojęcia oderwane ojczyzny i honoru nabierają życia, gdy wyrażamy swą cześć i swój hołd ich symbolom.
Temi symbolami ogólnemi są hymn narodowy, godło państwa i barwy narodowe. Temi symbolami wojskowemi są chorągiew, broń, mundur. Ceremonjał wojskowy oddaje również cześć stopniom władzy wojskowej oraz wysokim orderom wojennym. Ceremonjał wojskowy czci swych poległych i zmarłych.
Ceremonjał wojskowy przecina szarzyznę pracy i trudu — dużego trudu — jasnemi błyskami. Swym poważnym, nastrojowym charakterem przypomina, chociaż nieraz nie używa słów. Mówi o tem, co wielkie i górne, bez wielkich słów.
190
Jest dla wielu sposobnością do szczerego odczucia rzeczy, których się nie potrafi wypowiedzieć.
Ceremonjał wojskowy daje piękne i mocne przeżycia.
B. J e g o t r e ś ć .
Do ceremonjału wojskowego zaliczę szereg zjawiski aktów uroczystych, codziennych lub sporadycznych, bez względu na to, czy są wymienione w Regulaminie służby wewnętrznej, czy też opierają się tylko na zwyczaju.
Do ceremonjału wojskowego możemy zaliczyć:1) oddawanie honorów starszym, raport;2 ) codzienne powitanie i pożegnanie dowódcy z od
działem ;3) codzienną zmianę warty;4) oddawanie honorów fladze w salach szkół woj
skowych (są to ceremonjały codzienne);5) wręczenie broni;6) przysięgę wojskową;7) wyprowadzenie i odprowadzenie chorągwi;8 ) oddawanie honorów w razie okrzyków na cześć
Prezydenta Rzeczypospolitej i Pierwszego Marszałka Polski;
9) uroczyste przekazanie dowództwa;10) uroczysty wymarsz na ćwiczenia;11) uroczysty przegląd i defiladę;12) uroczysty apel wieczorny (miesięczny);13) pogrzeb wojskowy.
Wiele ceremonjałów łączy się razem w dni święta
191
narodowego, pułkowego i przy innych ważnych sposobnościach.
Do ceremonjału wojskowego można zaliczyć codzienną pobudkę i sygnał wieczorny.
Ważną istotną rzeczą w ceremonjale wojskowym jest orkiestra pułkowa, która nadaje uroczystościom barwęi urok.
C. W y k o n a n i e .Ceremonjał wojskowy wymaga uroczystego nastroju.
Nie może być sprowadzony do zdawkowego odrobienia.Nawet codzienne powitanie i pożegnanie oddziału
przez dowódcę może mieć pełen wyraz, jeśli nie jest traktowane jako ćwiczenie, ale jest serdeczne i pełne wzajemnego zrozumienia.
Oddawanie honorów może być wyrazem czci i odwzajemnieniem albo też pustem przyłożeniem ręki do daszka i co gorsza — machnięciem, dalekiem od ukłonu.
Rzadsze uroczystości wymagają większych przygotowań, jak przyozdobienie terenu lub sali, staranności w ubiorze, ubioru odświętnego, jednem słowem całego szeregu odświętnych akcesorjów. Trzeba o nich pamiętać. Ustawienie kilku słupów z flagami na placu przysięgi już dodaje przysiędze uroczystego nastroju.
D. Z n a c z e n i e w y c h o w a w c z e .Wzajemne pozdrawianie się ukłonem, raport, powi
tanie i pożegnanie oddziału utrwalają szacunek dla przełożonych i jego odwzajemnienie wobec podwładnych, utrwalają autorytet (jeśli został właściwemi drogami
192
zdobyty), utrwalają koleżeństwo i spójnię duchową oddziału.
Oddawanie honorów najwyższym dostojnikom państwa i hymnowi narodowemu — to nauka miłości ojczyzny.
Wręczenie uroczyste broni podnosi jej znaczenie, nadaje mundurowi jego istotną wartość. Podnosi godność żołnierza.
Przysięga wojskowa — to akt szczególnie uroczysty. Wyrażone w niej całkowite i bez reszty oddanie się służbie wojskowej. Przez wprowadzenie czynnika religijnego akt przysięgi nabiera ważkości. Przez obecność (po raz pierwszy) chorągwi pułkowej jest pierwszą pełną uroczystością młodego żołnierza.
Oddawanie czci chorągwi — to wpajanie i utrwalanie miłości ojczyzny, honoru żołnierskiego, czci dla pułku, przywiązania do pułku, dumy oddziałowej.
Uroczyste przekazanie dowództwa podnosi autorytet dowódcy czyli zwiększa karność.
Uroczysty wymarsz na ćwiczenia bywa stosowany w niektórych formacjach raz na miesiąc. Pododdziały zbierają się na placu koszarowym z orkiestrą i po raporcie, złożonym dowódcy formacji lub zastępcy, odmasze- rowują przy muzyce na plac ćwiczeń. Stosowanie uroczystego wymarszu codzień pozbawi go charakteru uroczystości.
Uroczysty przegląd i defilada — potęgują ten skutek, jaki ma uroczysty wymarsz na ćwiczenia. Pułk staje w pełnej gali. Musztra zwarta zaczyna oddziaływać pełnią swych sił wychowawczych. Każdy strzelec odczuwa
Duch żołnierski 13 193
piękno swej służby, odczuwa potęgę organizacji wojskowej. Odczuwając tę potęgę, potęguje poczucie swej siły osobistej.
Dowódcy mają sposobność wystąpienia przed frontem na swych właściwych miejscach. Wyżsi dowódcy zamieniają swą codzienną rolę mózgu kierowniczego na faktyczne dowodzenie w jego najpierwotniejszej, ale najbardziej namacalnej formie — formie komendy, słyszanej przez wszystkich podkomendnych.
Następuje defilada. Wyrażona w niej gotowość żołnierska i żołnierska ochota.
Wyrażona ponownie — jeszcze bardziej plastycznie i namacalnie — siła, potęga, oddająca całą swą wartość jednemu człowiekowi, który ma zaszczyt reprezentować Wodza.
Są to rzeczy nie wymagające uzasadniania. Przypominam je tylko. Przeżywamy je nieraz a nie przejadają się. Za każdym razem odczuwamy potęgę i wielkość naszej służby. Umacniamy się. Doznajemy wzruszenia. Czyż może go nie odczuć którykolwiek z naszych żołnierzy?
Pozostaje hołd dla poległych i zmarłych towarzyszy broni. Piękny ceremonjał uroczystego apelu wieczornego, gdy wśród ciszy padają nazwiska, gdy wspólna modlitwa czci ich pamięć. Ten sam prosty wzruszający charakter ma pogrzeb wojskowy.
Ceremonjał wojskowy — to oddziaływanie proste, to pełne przeżycie, odczute tem mocniej i serdeczniej, im więcej będzie w niem prostoty i szczerości. A zależą one przedewszystkiem od dowódcy.
Wszyscy przeciwnicy rewij i defilad przytaczają jako
194
główne argumenty przeciw tym uroczystościom wojskowym znużenie żołnierza, powstałe przez wczesne zbiórki, domarsze, ustawianie, wyczekiwanie na przegląd a następnie ponowne ustawianie do defilady. Argumenty te mają wiele słuszności, zwłaszcza w wielkich garnizonach. Sprawna organizacja może je wydatnie osłabić.
Ze swej strony dodaję, że defilady i rewje, nawet przy mało sprawnej organizacji, dają się najbardziej we znaki kadrze zawodowej. Nie bywa tych uroczystości w czasie służby czynnej Strzelca tak wiele, aby mogły przemawiać za ich skasowaniem. Zysk wychowawczy jest dla strzelców tak duży, że kadra zawodowa może znieść ten powtarzający się perjodycznie wysiłek, jak zresztą wykonywa stale wiele innych wysiłków kolejno z każdym rocznikiem.
195
Rozdział dwudziesty trzeci.
AKCJE ZBLIŻONE DO WALKI.
Akcjami zbliżonemi do walki są w czasie pokoju te wszystkie wypadki, kiedy wojsko przystępuje do walki z żywiołem, zwłaszcza ogniem i wodą, występującemi w sile katastrofalnej. Są to wypadki rzadkie, ale niema roku, by któryś z pułków części swych sił nie oddawał do akcyj ratunkowych. Stosunkowo rzadziej występuje wojsko do t. zw. asystencji.
W wymienionych akcjach jest żołnierz, jak na wojnie, środkiem ostatecznym, do którego się odwołują władze, gdy środki normalne nie mogą sprostać niebezpieczeństwu. Akcje te mają w sobie tę właśnie cechę najistotniejszą, że występuje w nich niebezpieczeństwo faktyczne, dalekie od grozy walki, ale bardziej zbliżone do walki niż ćwiczenie bojowe z ostrem strzelaniem.
Akcją zbliżoną do walki jest służba Korpusu Ochrony Pogranicza.
Wszystkie te działania wojska mają wielką zaletę, że są szkołą odwagi i jej sprawdzianem. Najważniejsza z żołnierskich powinności dochodzi do głosu. Odpada zastrzeżenie, nie pozwalające zwiększać niebezpieczeństwa w ćwiczeniach. Żołnierz staje do walki w obronie mienia
196
i życia swych współobywateli. Jego życie ma być narażone w obronie drugich.
Wiele było już dowodów, że w akcjach tych żołnierz nasz zdał egzamin odwagi i poświęcenia. Akcje te są sprawdzianem. Wynik był zawsze taki, jakim był dowódca.
DOWÓDCA.
A. D o w ó d c a — w y c h o w a w c ą .Na samym wstępie tej pracy stwierdziłem, że każdy
dowódca jest wychowawcą. Powtórzyłem to zdanie w punkcie pierwszym decyzji, że dowódca musi zacząć wychowywanie od siebie. Mógłbym powstrzymać się od uzasadnienia, albowiem uzasadnieniem jest cała treść książki. Czasami trzeba jednak stawiać kropkę nad „i“ . Czasami trzeba nawet oczywistą prawdę powtarzać. Tak wielkie jest jej znaczenie.
Gdy rzucamy okiem na liczne drogi wychowania, nieodparcie utwierdzamy się w przekonaniu, że wynik pracy wychowawczej zależy od dowódców. Powtórzymy: „Dowódca jest to żołnierz, który rozporządza w boju i poza walką trudem, krwią i życiem podległych sobie żołnierzy, oddając wraz z nimi swój trud, swoją krew i życie wyższemu zkolei dowódcy" . W czasie pokoju rozporządza zazwyczaj tylko trudem żołnierza i jego czasem. Kieruje wyszkoleniem, kieruje służbą, nadzoruje życie pozasłużbowe.
Podkreślałem wielokrotnie hierarchiczny ustrój wojska i bezwzględność podporządkowania. Każdy przedmiot wyszkolenia prowadzony jest tak, jak życzy sobie
Rozdział dwudziesty czwarty.
198
dowódca. Służba idzie tak, jak chce tego dowódca. Dowódca jest mózgiem kierowniczym, wolą kierowniczą wszystkich dziedzin życia wojskowego. Oddziaływa nawet na sprawy prywatne.
Wydawałoby się, że można zamknąć studjum oddziaływań wychowawczych, że to, co powiedzieliśmy, to już wszystko. Tak nie jest!
Podobnie jak każdy strzelec, jest dowódca istotą żywą o swym kręgu myśli, zainteresowań, uczuć. Prócz roli kierowniczej w poszczególnych dziedzinach wychowania oddziaływa na wychowanie osoba dowódcy.
Nawet w życiu potocznem, towarzyskiem, interesujemy się ludźmi, z którymi przychodzi nam obcować. Obserwujemy ich, staramy się poznać, przeniknąć, zrozumieć. Ulegamy ich wpływowi i wywieramy na nich wpływ przez obcowanie. Taka już natura ludzka.
Osoba dowódcy oddziaływa na otoczenie czyli podwładnych jeszcze mocniej. Różne bywają pobudki, ale wszystkie one potęgują wpływ osobisty dowódcy. Istnieje szereg wypadków napozór już omówionych w przedmiotach wyszkolenia, służbie i życiu żołnierza, kiedy dowódca oddziaływa swym wpływem osobistym — wpływem dowódcy. To nie jest jakiś wpływ teoretyczny, oderwany.
Jest to wpływ danego dowódcy jego osobistemi cechami.
Potwierdza się konieczność wychowania samego siebie. Albowiem idąc po myśli naszej organizacji pracy, dowódca musi poznać samego siebie.
Ileż istnieje studjów różnych autorów o kształtowa-
199
niu charakteru, cech osobistych do potrzeb dowodzenia. To kształtowanie idzie, oczywiście, różnemi drogami. Wielokrotnie jest bezwiednem wzorowaniem. Często bywa naśladowaniem znanej nam żywej sylwetki. Naśladowanie takie bierze często zewnętrzne sposoby bycia, albowiem treść wewnętrzna ma zbyt wiele cech swoistych, by dała się nagiąć pod strychulec. Dowódca musi przedstawiać indywidualność. Musi swe cechy osobiste, któremi go wyposażyła natura, rozwijać i naginać, nie zaś zewnętrzną powłokę.
W każdym zaś razie, nawet jeśli dowódca nie zadaje sobie trudu poznania siebie i nie zaczyna wychowania od siebie, pamiętać musi, że każde jego wystąpienie, każde słowo, ruch, zachowanie, sposób bycia ma znaczenie w wychowaniu podwładnych. Nie wolno o tem zapomnieć przed frontem, gdy się stoi na oczach oddziału. Nie wolno zapomnieć, kierując lekcją wyszkolenia. Nie wolno zapomnieć, wydając rozkaz albo zarządzenie stałe. Skoro wszystko, co w wojsku się dzieje, ma swe znaczenie wychowawcze, to nie może nie mieć znaczenia wpływ osobisty dowódcy.
B. A u t o r y t e t .Potrzebny jest dowódcy autorytet. Innemi słowy po
trzebne jest dowódcy bezapelacyjne uznanie jego stanowiska, co więcej — uznanie jego osobistej wartości na tem stanowisku. Autorytet dowódcy autorytet osobisty są nierozłączne.
Autorytet dowódcy opiera się na prawach, przywiązanych do jego stopnia i stanowiska. Taki autorytet wy
200
starcza przy pierwszem zetknięciu oraz przez pewien czas aż do bliższego poznania przez podwładnych. Podwładni szukają bowiem w dowódcy nie tytułu, nie nazwy stanowiska, ale człowieka. Szukają go, chcąc poznać, zrozumieć, zgłębić. Dlatego, że znają jego prawa, bo znają swą wielką zależność od jego woli.
Zdarza się, że dowódca strzeże uważnie powagi stopnia i stanowiska pod względem formalnym. Nie pozwala mu uchybić w sposób najłatwiejszy: trzyma się zdała od podwładnych. Cóż łatwiejszego, jak otoczyć się nimbem tajemniczości i akcentować różnicę prawa rozkazu i prawa słuchania.
Z punktu widzenia wychowania wszelkie oddalenie utrudnia pracę, utrudnia wpływ celowy na podwładnych. Nawet martwy przedmiot widzimy gorzej, oddalając się od niego.
Autorytet nie cierpi bynajmniej wskutek zbliżenia do podwładnych. Przeciwnie, zyskuje. Trzeba, by autorytet stopnia i stanowiska był uzasadniony autorytetem wartości osobistych. Skala tych wartości jest tak wielka, że powinny być reprezentowane w jednym przynajmniej kierunku. Im ich więcej, tem bardziej autorytet rośnie.
Podstawą autorytetu jest dowodzenie bojowe. Każdy żołnierz chce mieć pewność, że będzie kierowany w polu rozumnie i celowo. Nie wolno się łudzić, że podwładny nie ocenia, co umie jego dowódca. Podwładny, to krytyk najbardziej trzeźwy, surowy i sprawiedliwy. Nie można mu odmówić tego prawa, a zresztą na to niema rady.
Nie łudźmy się, że postępowanie dowódcy może nie być tematem myśli a często i rozmów podwładnych. Nie
201
łudźmy się, że potrafimy nie dopuścić do „omówień od dołu" . Że obędzie się bez utyskiwania, mruczenia, szemrania. Na to niema rady.
Myliłby się każdy, ktoby to zjawisko traktował jako sprzeczne z karnością i dobrem pojęciem o wojsku. Gwardja napoleońska słynęła z tego a nie zawodziła w ogniu. Robiła „omówienia" wiara legjonowa. Byle nie wychodziły te szemrania poza najbliższą rodzinę.
Nie wszyscy mają jednakowe zdolności. Mogą one być tylko wystarczające. Czy dowódca jest w oczach podwładnych stracony? Niekoniecznie.
Obok dowodzenia bojowego istnieją inne dziedziny służby i życia, które z punktu widzenia potrzeb wychowawczych mogą jeszcze zwiększyć autorytet dowódcy. Istnieje przedewszystkiem praca i fakt pracy.
Istnieje autorytet, opierający się na wartościach duchowych a przedewszystkiem męstwie dowódcy, autorytet ducha. Ten sprawdzalny bywa dopiero w polu.
Istnieje wreszcie autorytet oparty na przywiązaniu, na ocenie wartości serca dowódcy, autorytet serca.
Dwa ostatnie mogą zdziałać cuda.
C. W z ó r .
Gdziekolwiek wystąpimy służbowo w ciągu dnia roboczego, śledzą nas oczy podwładnych. Patrzą w nas (żądamy tego!), patrzą bacznie, czujnie. Widzą nieraz więcej, niż wie o sobie sam dowódca. Wyczuwają nastrój dowódcy, z którym przyszedł do pracy. Widzą wszystko. Cóż im się rzuca w oczy w pierwszej chwili?
202
W pierwszych dniach obcowania wpadają podwładnym w oczy przedewszystkiem cechy zewnętrzne, a mianowicie postawa, ubiór, schludność zewnętrzna, zewnętrzne formy zachowania, głos. Dostrzegają je, gdy dowódca stoi przed frontem.
Wie podwładny, że jego rzeczą słuchanie. Wiedząco tem, chciałby być pod rozkazami człowieka, który ma w sobie właściwości dowódcze. Chciałby je widzieć również zewnętrznie. Piękna żołnierska postawa, wzorowy, schludny ubiór, pewne i śmiałe wystąpienie, pewnyi mocny głos komendy dają, zwłaszcza mniej rozwiniętemu podwładnemu, zadowolenie. Chętnie słucha. Uważa za rzecz naturalną, że takiego dowódcy trzeba słuchać.
Przychodzą pierwsze lekcje wyszkolenia. Oczy ucznia znów czujnie otwarte na zachowanie nauczyciela. Każdy element ćwiczeń fizycznych, każda lekcja nauczająca, to sposobność poznania dowódcy. Poznawanie jest wzajemne. Szybsze po stronie podwładnych.
Instruktor zaczyna od pokazu, objaśnia, znów pokazuje, poprawia. Przeprowadza pogadankę. Stopniowo daje się coraz lepiej poznać już nie zewnętrznie, ale pod względem swych wartości instruktorskich. Na nim się strzelcy wzorują. Naśladują, kopjują, jak już mówiliśmy.
To samo dzieje się w służbie wewnętrznej.Dowódca stanowi wzór naśladowany, kopjowany. Nie
słowa regulaminu, ale żywy człowiek-dowódca.Jakiż stąd dalszy wniosek?Skoro wpływ osobisty dowódcy przez przykład jest
tak wielki, trzeba kontrolować nietylko własne cechy ze
203
wnętrzne, ale również całe postępowanie, by było rzeczywiście przykładne. Będzie o tem mowa.
D. W y m a g a n i a .Podstawową cechą dowódcy jest wymaganie. Każdy
rozkaz stawia podwładnym pewne wymagania. Trzeba poświęcić im nieco uwagi.
O co chodzi?O to, aby rozkaz był jak najlepiej spełniony.Jak ten cel osiągnąć?Istnieje prawda ustalona, którą tylko trzeba przy
pomnieć, że, chcąc wymagać od drugich, musimy wymagać przedewszystkiem od siebie. Mówiliśmy już o autorytecie pracy. Obecnie chodzi o atmosferę pracy, o atmosferę spełniania rozkazów.
Wynik każdej pracy zależy od naszego wewnętrznego ustosunkowania się do niej. Zabieramy się chętniej, jeśli uważamy ją za rzecz oczywistą, nie ulegającą dyskusji. Trzeba stworzyć taką właśnie atmosferę.
Każdy strzelec widzi, czy jego przełożony pracuje, czy też nie. Jeśli na każdym kroku widzieć będzie rzetelną pracę przełożonego, wówczas przychodzi do wniosku, że widocznie tak być musi. Istnieją różnice stopni i stanowisk. Praca jest właściwa wszystkim tak, jak tytuł żołnierza. Wymagania stawiane podwładnym piętrzą się, każdy dzień przynosi coś nowego. Nie może być inaczej.
Celem wymagań jest stworzyć przeżycia. Musi każdy żołnierz odczuć, że służba wojskowa to przedewszystkiem wymagania w stosunku do niego, że to praca. Musi odczuć mus. Musi go zrozumieć. Musi się do niego przy
204
zwyczaić. Była już o tem mowa. Odczucie przychodzi prędko i łatwo. Zrozumienie i przyzwyczajenie o wiele ciężej. Tem one przyjdą łatwiej, tem praca będzie dla Strzelca rzeczą oczywistszą, im więcej tej pracy widzi u dowódcy. Wtedy obędzie się bez nauk.
Dowódca stoi na straży, aby wymaganie było twarde i nieustępliwe. Twardość i hart, to pojęcia związane ściśle z nazwą żołnierza. Hartować muszą próby nieraz dolegliwe.
Wychowanie polega na przewidującem umiejętnem stosowaniu wymagań we wszystkich już omówionych przedmiotach wyszkolenia, w służbie wewnętrznej. Dla wychowania potrzebne jest ograniczenie swobody osobistej, dla wychowania również potrzebne są alarmy, nie- tylko dla większej gotowości.
U podstaw służby żołnierskiej widzimy przedewszystkiem obowiązek. Prawa są zawsze na drugim planie.
Omawialiśmy w poszczególnych przedmiotach wyszkolenia środki zaradcze, by nie przeholować w wymaganiach. Z punktu widzenia potrzeb bojowych ważne są wymagania, ale również ważne odpoczynki. Zarówno w wyszkoleniu bojowem, jak w całej pracy pokojowej gra wysiłków zachowuje swe znaczenie.
E. T r o s k a .Taka już natura rzeczy, że wszystko, co żołnierza
spotyka w czasie służby, kładzie na kark dowódcy. Żołnierz robi to czasem nieosobowo. Myśli i mówi o bezosobowej władzy, która powoduje ciężar wysiłku. Nie zawsze myśli wtedy o osobie dowódcy. Natomiast wszyst
205
kie dodatnie wrażenia i przeżycia przypisuje bardzo chętnie dowódcy.
Urządzenie koszar, ich przygotowanie, oświetlenie, ogrzanie — to zasługa dowódcy. Każde uprzyjemnienie życia w koszarach idzie na jego konto. Powstaje przychylne ustosunkowanie się do dowódcy.
Znam zastrzeżenia, że przecież zakres możliwości kompanji a nawet pułku nie jest wielki, że kredyty są przycinane i t. p. Zastrzeżenia te nie są przekonywające. Zawsze znajdzie się pole dla troski i inicjatywy dowódcy.
Gdy dowódca stwierdzi pewien brak w wyposażeniu, nie chodzi o to, by powiedział uroczyście: „postaram sięo to" , ale by, nic nie mówiąc, faktycznie się wystarał.
Chodzi o to, aby dowódca nie dopuścił do nadprogramowego nacisku, do nadprogramowej „szkoły" , dawanej na własną rękę przez dowódców plutonów czy też drużynowych. Aby jego działalność nie znała godzin urzędowych a właśnie w godzinach wolnych od zajęć też się uwydatniła.
F. W z a j e m n e p r a w a p r z e ł o ż o n e g o i p o d w ł a d n e g o .
Wpływ wychowawczy dowódcy znajduje między innemi swój wyraz w respektowaniu praw przełożonegoi podwładnego. Do tej pory mówiliśmy tylko o obowiązkach. Nie wolno zapominać o prawach.
Prawem dowódcy jest rozkazywanie, poszanowanie jego stopnia i stanowiska, poszanowanie jego osoby. Praw tych w stosunku do podwładnych strzeże kodeks karny,
206
który przewiduje całą skalę kar i to kar poważnych za uchybienia wobec przełożonych.
Prawem podwładnego jest poszanowanie jego stopnia i stanowiska, poszanowanie jego osoby przez przełożonego. Prawa te są również zastrzeżone kodeksem karnym.
Wiemy jednak z życia, że istnieje wiele możliwości uchybienia prawom podwładnego w sposób napozór niewinny, ale bolesny. Do tej kategorji należą docinki słowne, wytknięcia bezosobowe, ale poniżające godność osobistą. Do tej kategorji należą ironiczne napozór krytykujące uwagi, w których przełożony ma zawsze tę przewagę, że podwładny musi milczeć, że może się żalić po terminie, że jednak zażalenie ma w sobie cechy skargi, doniesienia, cechy, które wielu strzelców bardziej wrażliwych odstręczają od tej formy szukania sprawiedliwości.
Nie wolno zapominać, że chwilowa przewaga jest zawsze po stronie dowódcy. Nie wolno tej przewagi wyzyskiwać. Albowiem w chwili, gdy wykonanie zadania powierzonego dowódcy przechodzi na barki podwładnych, zmieniają się karty. Przewaga chwili jest po stronie podwładnych. Wtedy albo dadzą ze siebie wszystko, albo rozmyślnie pogrzebią dowódcę.
Jeśli przypominam rzeczy tak drastyczne, to dlatego, że wojskowy kodeks karny nie powinien być tylko domeną specjalistów, oficerów korpusu sądowego, że powinni go znać wychowawcy. Jak wiele mówi porównanie, że gdy lżejsza obraza, nawet czynna, młodszego może być ukarana dyscyplinarnie, to w stosunku do starszego stopniem każde targnięcie się to już sprawa kryminalna.
207
Czy wolno wyzyskiwać tę przewagę? Czyż można dziwić się surowości kar za naruszenie wzajemnej godności, wzajemnych praw przełożonych i podwładnych.
G. N a g r o d y .
Nagroda nie jest prawem żołnierza. Jest ona przywilejem dowódcy.
Znaczenie nagrody wywodzi się z właściwości natury ludzkiej, która pragnie uznania za dobrze spełniony obowiązek. Pragnienie to nie zawsze wywołuje próżność. Często poczucie wartości własnej, chęć wyróżnienia się, oparta na tej wartości w porównaniu z drugimi.
Najwyższą nagrodą żołnierza jest samo poczucie dobrze spełnionego obowiązku. Wywołuje ono uznanie kolegów, pewien szacunek ze strony kolegów. Nic dziwnego, że żołnierz chciałby słyszeć potwierdzenie z ust najbardziej miarodajnych, ust dowódcy.
Nagrody bywają różnego rodzaju. Trzeba je przypomnieć.
Pochwała.Pochwała może być udzielona mniej lub więcej uro
czyście. Może to być krótkie: „dobrze" , rzucone w czasie ćwiczenia. Może to być bardziej uroczyste stwierdzenie przed frontem oddziału. Może być ogłoszona w rozkazie dziennym i ogłoszona przed frontem.
Pochwała w rozkazie dziennym dotyczy poszczególnych strzelców w razie spełnienia obowiązku ponad codzienną miarę, objawu samodzielności, inicjatywy, czynów męstwa, poświęcenia, jednem słowem wybitnych
208
cech dobrego żołnierza. Częściej natomiast może ona być stosowana jako wyraz uznania dla całości oddziału albo jego części.
Ulgi w służbie.Ulgi w służbie warto stosować w zakresie wyszkole
nia. Od pierwszych dni należy wyróżniać dobre chęci, uwagę i pilność, zwalniając od wykonywania ćwiczenia strzelców, którzy opanują dane ćwiczenie. Nie chodzi bowiem o bezmyślne „tłuczenie" danego elementu wyszkolenia, ale o naukę. Zyskujemy zresztą na tem, gdyż instruktor może więcej uwagi i wysiłku poświęcić pozostałym, mniej zdolnym i mniej pilnym.
Ulgi w tej formie mogą stanowić siłę atrakcyjną. Mogą spowodować dłuższy odpoczynek dla całej drużyny czy też plutonu, mogą spowodować nawet wcześniejszy przymarsz z placu ćwiczeń.
Natomiast nie jestem zwolennikiem ulg w służbie wewnętrznej w robotach, gdyż wówczas wytwarza się fałszywe pojęcie, że pewna robota jest czynnością poniżającą. Wytwarza się pojęcie służby karnej.
Przepustka.Stosowanie przepustek jako wyróżnienia może się
wyrazić w stopniowem udzielaniu ich, w miarę odpowiedniego zachowania się.
Urlopy.Urlop ma dużą siłę atrakcyjną. Stosowany bywa sze
roko jako nagroda za wyszkolenie strzeleckie. Warunki określa instrukcja. Urlop strzelecki powinien być dotrzymywany. W razie dobrego stanu wyszkolenia powoduje on kłopot ze służbą bieżącą. Jeśli nie będzie respekto
Duch żołnierski 14 209
wany, odbije się w następnym okresie albo na następnym roczniku.
Wyróżnienie zewnętrzne.Wyróżnieniami zewnętrznemi są odznaki specjalne,
jak sznury strzeleckie, odznaki Strzelca celnego i wyborowego, odznaka celowniczego, grenadjerska i inne.
Odznaczenia.Odznaczenia w służbie Strzelca są bardzo rzadkie.
Nie częste bywają w służbie podoficera i oficera.Przypomnieć trzeba, że znaczenie odznaczeń zależy
od sprawiedliwego ich nadawania.Odznaczenia, zwłaszcza bojowe, powinny być ce
nione. Posiadający takie odznaczenia powinni być stawiani za wzór jako wyróżnieni za męstwo: najważniejszą cnotę żołnierską.
Awans.Sprawa awansów w odniesieniu do wszystkich stopni
jest uzależniona od szeregu warunków, określonych w ustawach. Jedynie stopień st. Strzelca nie wymaga ukończenia szkoły. Natomiast na stopnie podoficerskie awansować można po szkole.
Z punktu widzenia wychowania poza innemi względami ważny jest odpowiedni, sprawiedliwy dobór kandydatów, aby mający warunki mogli przejść odpowiednie wyszkolenie. Obok cenzusu i badań psychotechnicznych ważną pozycją w ocenie przydatności do szkoły jest opi- nja dowódcy kompanji. Opinja ta (z punktu widzenia wychowania) nie może się powodować innemi względami jak dobro służby.
210
H. K a r y d y s c y p l i n a r n e i s ą d o we .Rola kar dyscyplinarnych.
Kary dyscyplinarne są środkiem wychowawczym. Mają one przełamywać natury oporne, na które inne sposoby oddziaływania nie wywierają wpływu. Mają czasami stanowić przykład odstraszający. Mają piętnować wyłamywanie się z pod mocy rozkazu.
Karanie dyscyplinarne uchyla się od ścisłego określenia kodeksowego. Regulamin nie jest fizycznie w możności wyjść poza pewne ramy. Co do wypadków karalnych cały szereg podaje kodeks karny wojskowy. Są to te wszystkie wykroczenia, które według brzmienia kodeksu są zagrożone karą aresztu wojskowego. Dowódca wymierzający karę zastępuje w tych wypadkach w jednej osobie całą procedurę sądową.
Rola dowódcy.Jak słusznie uwypuklił jeden z autorów francuskich
(gen. Tanant), dowódca jako przełożony dyscyplinarny występuje naraz w potrójnej roli, a mianowicie prokuratora, obrońcy i sędziego orzekającego. Wszystkie te trzy funkcje spełnia naraz. Nie jest to tylko jego prawo, ale i obowiązek. Cóż wynika z tej potrójnej roli?
Jako oskarżyciel musi dowódca brać pod uwagę dobro służby i szkodę, jaką służba poniosła z winy Strzelca, przedstawionego do raportu.
Jako obrońca musi wziąć pod uwagę, czy wina była rozmyślna czy też nieumyślna, czy dany strzelec był dostatecznie pouczony o tem, że dany postępek stoi w sprzeczności z przepisami. Musi wziąć pod uwagę sto
14* 211
pień świadomości uchybienia przepisom. Musi wreszcie liczyć się z stanem psychicznym po przewinieniu.
Po zestawieniu okoliczności za i przeciw następuje osądzenie samego czynu, jego charakteru i szkody dla służby oraz wymiar kary.
Okres ulgowy.Formalnie podlega strzelec przepisom od chwili
wcielenia do kompanji. W praktyce liczymy się jednak (tak samo, jak sądy wojskowe) z stopniem wyszkolenia. To też przez pierwsze miesiące służby, a w szczególności przed złożeniem przysięgi nie stosujemy kar dyscyplinarnych. Dowódca nie może mieć przekonania, że była świadomość przekroczenia, że była wina. Zdarza się, niestety, że dowódca kompanji bezpośrednio po przysiędze nakłada wielką ilość kar, jakgdyby chciał sobie powetować okres do przysięgi.
Sposób odbywania raportów.
Raport karny jest sam w sobie dla wielu żołnierzy przeżyciem. Strzelec przedstawiony do raportu nie może odnieść wrażenia, że dla dowódcy sprawa jest małej wagi, że jest czemś zwykłem.
Wysłuchanie meldunku i odpowiedź: „dwa dni“ albo w tym rodzaju sprowadza raport do mechanicznego wymiaru, który mógłby się odbyć i bez raportu.
W sprawach dyscyplinarnych jest wskazane przyjmowanie każdego Strzelca zosobna w obecności sierżanta szefa lub drużynowego. Dowódca przeprowadza zapo- mocą pytań krótki „przewód" , który pozwoli mu ocenić wszechstronnie sprawę.
212
Wymierzanie kar.Wymiar kary nie musi następować odrazu. Wskazany
jest namysł i ogłoszenie następnego dnia.Co do wysokości kary liczyć się trzeba wyłącznie ze
skutkiem wychowawczym oraz z faktem, że ukaranie nie jest tylko prawem, ale nieraz obowiązkiem dowódcy.
Wielka ilość kar nie świadczy o oddziele dodatnio. Nie mniej dowódca miękki i karzący niechętnie nie postępuje dobrze, podobnie jak surowy i ostry, który sypie karami na prawo i lewo. Trzeba umieć zachować miarę.
Ocena wykroczeń z punktu widzenia wychowania.Z punktu widzenia wychowawczego najwięcej szko
dzą służbie wszelkie wykroczenia przeciw karności. W tych wszystkich wypadkach, jeśli nie chodzi o proste zaniedbanie, warto za każdym razem sięgnąć do kodeksu karnego i zbadać, czy sprawa podlega wogóle karaniu dyscyplinarnemu. Sposób ten ma dużą zaletę, że zaznajamia dowódcę z przepisami prawa. Uchroni przed zastosowaniem kary w wypadkach, które nie mogą być traktowane dyscyplinarnie.
Szczególną wagę przywiązywać trzeba do uchybień w służbie wartowniczej. Zwykle jednak przekroczenia w tej służbie są wynikiem zbyt powierzchownego przygotowania do niej. Polega się na tem, że kiedyś służba wartownicza była już ćwiczona. Tymczasem wymaga ona przygotowania za każdym razem. Wymaga przygotowania wedle instrukcji dla danego posterunku. Bez tego przygotowania traci służba wartownicza na swej ważności.
Dosyć oględnie, mojem zdaniem, osądzać wypada
213
przekroczenia t. zw. zakłócenia spokoju publicznego, przekroczenia wynikające z wyładowania temperamentu, z zuchowatości i junactwa.
I. C h w y t y w y c h o w a w c z e .Pojęcie.Terminu „chwyt“ używam dowolnie na określenie
sposobów swoistych, właściwych danemu dowódcy, wynikających z jego usposobienia, charakteru, sposobu bycia. Chodzi o pewne, drobne napozór, pociągnięcia, które więcej robią niż wykłady i nauki.
Podane niżej sposoby są jedynie przykładami. Istnieje jeszcze wiele innych.
Opanowanie.Zjawiskiem imponującem otoczeniu, a zatem przede
wszystkiem podwładnym, jest spokój, wrodzona zimna krew albo opanowanie nerwów. Sposobności jest wiele.
W ćwiczeniach bojowych przynosi goniec alarmujący meldunek. Dowódca ocenia wlot, że wiadomość jest przesadna. (W rzeczywistości większość meldunków alarmujących jest przesadzona). Dowódca przyjmuje spokojnie meldunek do wiadomości. Po chwili nakazuje go powtórzyć.
Nie zdradzając zdenerwowania, zarządza sprawdzenie wiadomości. Wydaje spokojnie rozkazy. Zimna krew i opanowanie udzielają się otoczeniu. Niema gorszej rzeczy, jak poddanie się wpływom chwili, jak przyjmowanie za prawdę każdej wiadomości.
Zdarza się że dowódca, ulegając temu wpływowi chwili, objawia swój zły humor. Jak chmura gradowa
214
się sroży. Niema dla nikogo dobrego słowa. Wszystko wydaje mu się złe. Gani, aby ganić. Skutek: autorytet cierpi. Poza chwilowem wrażeniem taki zły humor nic nie zdziała. Strzelcy powiedzą między sobą w najlepszym razie: „Stary dziś w złym humorze“ i nic więcej.
Również bez wartości jest odwrotna skrajność, a mianowicie dobrotliwość i uśmiech bez względu na to, czy widzi się rzeczy dobre, czy złe.
Mowy programowe.Nie na miejscu są w służbie wojskowej t. zw. ,,ex-
pose“ dowódcy, wyliczającego, co ma zamiar zrobić. Raczej zalecić można stopniowe urzeczywistnianie nieogła- szanego planu, ulepszanie co kilka dni pewnego szczegółu.
Nie krytykować poprzednika. Cierpi na tem ogólny autorytet stanowiska.
Oszczędność w słowach.Obfitość słów, długie pouczenia nie licują z charak
terem wojska. W naturze wojska tkwi prostota i lakoniczne, dosadne stwierdzenie stanu faktycznego. Dowódca nie może być gadułą. Stwierdza, czy jest dobrze, czy źle. Krótko ujmuje przyczyny.
Nie jestem zwolennikiem długich omówień, rozstrzą- sania, „rozbierania duszy“ .
Unikanie krzykliwości.Krzykliwe i hałaśliwe wystąpienie nie podnosi auto
rytetu. Spada w pierwszej chwili jak burza, ale nie pozostawia śladu.
Prowadzi do uniesienia, do przekroczenia miary, do użycia słów niedopuszczalnych, naruszających godność osobistą podwładnych.
215
Unikanie pogróżek.Niema gorszej rzeczy, jak straszenie i odgrażanie się.
Stwierdziwszy wykroczenie lub zaniedbanie, lepiej powiedzieć: „jest źle, ma być lepiej" . Za drugim razem następuje ostrzeżenie. Za trzecim konieczna jest kara.
Natomiast odgrażanie w rodzaju: „dam wam szkołę" , „zobaczycie" i t. p. nie osiągają swego celu.
Wesoły nastrój.Wywołanie dobrego nastroju — to sztuka. Nie trzeba
go szukać w tanich konceptach, w ośmieszaniu niezdolnych, w gnębieniu kozłów ofiarnych.
Można go osiągnąć spokojnem, równem traktowaniem służby, uśmiechem, czasem żartem. Dobry nastrój wynika sam z siebie.
Rozrywki.Dowódca może wyrazić swą opiekę nad strzelcami
przez staranie się o rozrywki dla nich. Przykładem takiej rozrywki są koncerty niedzielne orkiestry w pierwszych tygodniach, gdy nie wolno opuszczać koszar, wspólne wycieczki poza miasto drużynami i t. p.
Znajomość ludzi.Fakt rozpoznawania podwładnych po nazwisku ma
wielkie znaczenie wychowawcze. Ujmuje podwładnych tak, jak w życiu codziennem ujmuje nas, jeśli ktoś obcy zapamiętał dobrze nasze nazwisko, chociażby naszą twarz i t. p.
Strzelec nie ma wtedy wrażenia, że jest szarym pionkiem bez nazwiska. Jeszcze lepiej, jeśli dowódca zapamięta szczegóły, napozór drobne, z życia codziennego i przy sposobności zaakcentuje, że pamięta o nich.
216
Znajomość podwładnych z nazwiska jest obowiązkiem regulaminowym. Chodzi mi również o zapamiętywanie pewnych faktów, dotyczących poszczególnych strzelców i danie im do poznania, że dowódca pamięta o każdym zosobna.
Dobre słowo.Ważniejsze od oficjalnej pochwały bywa nieraz do
bre słowo, rzucone mimochodem przy sposobności, uśmiech przyjazny, jednem słowem objaw życzliwości i przychylności.
Sposób bycia.Sposób bycia dowódcy musi się liczyć ze skutkami,
które wywołuje. Nie można go zmienić, gdyż jest wrodzony. Można dostosować.
Natomiast kopjowanie pewnego obranego wzoru sprowadza sztuczność i pozę. Może doprowadzić do śmieszności a niema rzeczy bardziej podrywającej autorytet jak śmieszność.
Akcentowanie służby.Akcentowanie powagi służby uwydatnia się najdo
sadniej podczas przyjmowania meldunków, wydawania rozkazów formalnych i t. p.
Wzorowa postawa rzuca się w oczy. Działa wtedy namacalnie siła przykładu. Akcentować należy występowanie z szeregu, meldowanie i oddawanie honorów. Słuszne wydaje mi się żądanie, by podwładny odchodząc meldował swe odejście tak jak melduje przybycie.
Punktualność i niezawodność.Punktualność i niezawodność należą do tych cech,
które jeden z naszych najwyższych przełożonych okre
217
ślił mianem „dobrych zwyczajów" wojskowych. Niema gorszej rzeczy, jak odwoływanie zajęć i spóźnienie bez powodu. Wytwarzają wrażenie, że rzecz nie została przemyślana. Punktualność wyklucza oczekiwanie i pośpiech, cechy, które przeszły do anegdoty o żołnierzu, który zapytany, co robił w wojsku, odrzekł: „furtem się śpieszył i furt czekał" .
Akcentowanie szacunku dla broni i strzelców.Dobro skarbowe otaczamy opieką, aby ilościowo i ja
kościowo starczało jak najdłużej. Szczególniejszy wyraz dać możemy tej opiece co do broni.
Sposobami takiemi są ochrona kozłów z bronią przez wartownika i zakaz palenia wpobliżu kozłów z bronią.
Wykluczenie tonu prywatnego.Dowódcy mogą być poza służbą na stopie przyjaciel
skiej. Mówią sobie nieraz po imieniu. Niema gorszej rzeczy, jak wprowadzenie tego tonu do spraw służbowych. Szczególnie przed frontem w obecności strzelców należy akcentować formę służbową. Natomiast w przerwie mię- dzy ćwiczeniami można z pożytkiem zaakcentować swobodę koleżeńską.
Spójnia duchowa.Między dowódcą a strzelcami powinno istnieć ciche
zrozumienie. Dowódca potrafi dać mu wyraz przez podkreślenie numeru kompanji, przez ducha solidarności i zwartości.
Wtedy tak drobna napozór rzecz, jak nieprzywitanie się z kompanją, będzie zrozumiana i odczuta.
218
Rozdział dwudziesty piąty.
W Ó D Z .
Wieloma drogami kroczy wychowanie wojskowe. Wyzyskuje wszystkie przejawy szkolenia, służby i życia żołnierza. Kieruje wychowaniem dowódca.
Płyną miesiące służby czynnej. Narastają przeżycia. Rekrut przeobraża się w żołnierza. Budzi się i umacnia duch żołnierski.
Powstaje gotowość żołnierska, oddana na rozkazy kolejnych szczebli dowódców. Ale każdy żołnierz sięga myślą do tego, który władny jest wyzwolić utajoną siłę żołnierza, który da hasło, że iść trzeba. A na ten głos żołnierz idzie aż do kresu zadania, kresu życia, kresu wojny.
Sięga myślą każdy żołnierz do swego wodza. Szuka utwierdzenia, że jego wysiłek nie pójdzie na marne. Szuka żołnierz wiary.
Częsta bywa gotowość żołnierska. Częsta chęć czynu, poświęcenia i ofiary.
Chce jednak wiedzieć żołnierz pierwszej linji, że z jego czynu, poświęcenia i ofiary powstanie zwycięstwo. Tem więcej, że „walczy nieraz w nieświadomości co do celu walki" . Zna tylko działań urywki.
219
Rzadko widzi żołnierz wodza. Starcza mu jego nazwisko.
Szczęśliwy jest żołnierz Polski współczesnej.Mówi mu bowiem samo imię, że dziełem Wodza
odrodzenie Polski, że Jego dziełem wojna zwycięska, że Jego dziełem potęga Polski.
Wieloma drogami idzie wychowanie wojskowe. Wódz jego szczeblem najwyższym.
Wieloma działaniami kształtuje się duch żołnierski. Nad niemi wiara i pewność.
Kto nie umacnia tej wiary i pewności, narusza najpotężniejszy argument wychowania. Niweczy swą własną pracę. Natomiast wiara w Wodza zwielokrotni siłę ducha poszczególnych żołnierzy, siłę ducha oddziałów.
Poprowadzi do zwycięstwa Wódz i duch żołnierski.
220
CZ ĘŚĆ V. K O N T R O L A .
ŚWIADOMY W SPÓŁTW ÓRCA ZW YCIĘSTW A
Rozdział dwudziesty szósty.
KONTROLA JAKO SPRAWDZIAN I ŚRODEK.
A. R o d z a j e k o n t r o l i .
Znaczenie kontroli nie wymaga uzasadnienia. Tak jak w pracy bojowej, tak w życiu pokojowem wojska kontrola stanowi rękojmię, że zarówno doraźne jak i stałe rozkazy są spełniane.
Kontrola może mieć formę nadzoru, sprawdzania, apelu, przeglądów, inspekcyj, egzaminów, powtórki. W istocie kontroli tkwi zatem dążenie do niezawodnego wykonania rozkazów przez podwładnych dowódców i strzelców.
Poszczególne rodzaje kontroli nie wymagają omawiania. Nazwy nie są istotne. Różnicę stanowi stałość, perjo- dyczność albo doraźność kontroli.
Stałą formą kontroli jest nadzór czyli, innemi słowy, „stanie nad karkiem" wykonawcy przez cały czas wykonywania danego rozkazu.
Apele, przeglądy, inspekcje są przeprowadzane od czasu do czasu w regularnych odstępach albo dorywczo.
Kontrola zależnie od szczebla rozciąga się na strzelców i na dowódców pośrednich. Wynika to z pełnej odpowiedzialności, która łączy się z pełnią władzy.
223
Kontrola może być zapowiedziana albo też niespodziewana.
B. W a r t o ś ć w y c h o w a w c z a k o n t r o l i .Kontrola ma znaczenie wychowawcze przez sam fakt
swego istnienia. Wywodzi się to znaczenie ze słabości wielu natur ludzkich, potrzebujących świadomości, że ich czynności nie są dowolne, ale że istnieje oko patrzące na te czynności i sprawdzające sam fakt i sposób wykonania. Jest zatem kontrola dla wielu ludzi bodźcem w pracy. Muszą się pilnować, strzec, by nie ponieść następstw w razie uchybienia. Jest to jeszcze jeden przejaw musu, cechy znamiennej wojska. Wszak istnieje pojęcie t. zw. bezczynności władzy, t. j. odpowiedzialności, jeśli na szczeblu niższym nastąpiło przekroczenie a sam jego fakt i przyczyny powstania spowodowała bezczynność. Bezczynność jest to właśnie brak kontroli.
Wartość wychowawcza kontroli zależy od rodzaju kontroli i sposobu jej przeprowadzania.
Rodzajem najbardziej prymitywnym jest stały nadzór, „stanie nad karkiem" i niedopuszczanie do uchybienia wydanym rozkazom. Taka kontrola wymaga stałej obecności przełożonego w czasie wykonywania pewnych czynności służbowych. Jej znaczenie wychowawcze jest nikłe. Taka kontrola, to jeszcze jeden objaw musu i nic więcej. Dla potrzeb nowoczesnej walki nie daje taka kontrola prawie nic. Żołnierz kontrolowany w ten sposób będzie wykonywał swe obowiązki dopóty, dopóki spoczywa na nim oko dowódcy. Nie mówi nam nic, jak się zachowa żołnierz, gdy dowódca odwróci wzrok od niego.
224
Kontrola stała, codzienna, pilnująca, nie dopuszczająca uchybień stwarza tylko pozór wychowania. W rzeczywistości wytwarza bezmyślność, wyrabia „popychadła“ , które bez popchnięcia nic nie zrobią. Taka kontrola daje jako zysk rodzaj ślepej karności.
Kontrole doraźne mają dużo więcej ważkości wychowawczej. Pozostawiając pole do popisu, zmuszają do samodzielnego myślenia i działania. Pozwalają ocenić, czy żołnierz, pozostawiony sam sobie, nie uchybia przepisom. Kontrola doraźna pozwala oceniać wartość człowieka, wartość żołnierza pod względem karności rozumnej, samodzielności i honoru. Jest sprawdzianem a zarazem jeszcze jednym sposobem wychowawczym.
Kontrola taka pozostawia podwładnym, jak powiedzieliśmy, pewne pole do popisu. Nie wywołuje u nich wrażenia, że dowódca im nie ufa.
Kontrola zapowiedziana jest pewnego rodzaju egzaminem. Jest środkiem odpowiednim wszędzie, gdzie ewentualnych niedomagań nie da się usunąć w ostatniej chwili. W wyszkoleniu może być zawsze stosowana, albowiem doświadczonemu oku przeglądającego nie ujdzie żaden objaw zachowania się, wykonania lub treść odpowiedzi na rzucone pytanie.
Kontrola niespodziewana ma większe znaczenie w zakresie służby wewnętrznej i gospodarki. Ma w sobie pierwiastek zaskoczenia, może wywołać uczucie niepewności i zmieszania, jeśli zostanie zastosowana w formie ostrej.
Wartość wychowawcza kontroli doraźnej zależy od sposobu kontrolowania. Chodzi o to, aby podwładny nie czuł się zwierzyną, na którą się odbywa nagonka, ale by,
Duch żołnierski 15 2 25
przeciwnie, miał świadomość, że odbywa się życzliwa ocena jego czynności, jego pracy.
Są dowódcy zawsze groźni i niezadowoleni, widzący tylko zjawiska ujemne, wychodzący z przesadnego założenia, że nad spełnieniem obowiązku przechodzi się do porządku dziennego, a najmniejsze nawet uchybienie zasługuje tylko na potępienie albo karę.
Sposoby postępowania w czasie kontroli wynikają z tych wskazówek, które podałem, pisząc o wpływie dowódcy. Życzliwość, sprawiedliwość i surowość, pozbawiona oschłości i złośliwości, to sposoby kontroli, dające na pewno zysk wychowawczy.
Kontrola musi uczyć. Zdarza się, niestety, że kontrolujący stwierdza krótko: „jest źle!" , ale nie podaje środków zaradczych, aby ten stan naprawić. Taka kontrola jest środkiem wychowawczym negatywnym. Odczuta będzie nieraz jako krzywda. Będzie ujemnem przeżyciem, które może złamać, jeśli natrafi na natury mało odporne.
C. W y b ó r r o d z a j ó w i s p o s o b ó w .Nie można odrzucić żadnego z podanych rodzajów
i sposobów kontroli. Wszystkie są potrzebne, ale w ilości potrzebnej, aby osiągnąć cel.
Kontrola stała, „pilnująca" , nadaje się tylko na początek, dopóki dowódca nie nabierze pewności, że nauczył. Jest wtedy kontrola dalszym ciągiem nauczania, przypominaniem, wpajaniem, utrwalaniem. Jest to forma działania na szczeblach najniższych. Ma tę wadę, że spoufala poniekąd podwładnego z przełożonym.
226
Z chwilą gdy dowódca stwierdzi, że podwładni rozumieją daną czynność i umieją ją wykonać, wypuszcza niejako strzelców z pod opieki. Pozostawia ich samych sobie. Po pewnym czasie sprawdza i ocenia, czy tok służby nie ucierpiał wskutek spuszczenia podwładnych z oka.
Aby kontrola dała pełny pożytek, trzeba, aby była planowa. Dowódca-wychowawca nie idzie na kontrolę pod działaniem chwilowego impulsu. Stosując pewien plan wychowania, sprawdza wszystko nie sporadycznie, ale w ustalonej kolejności.
D. I n d y w i d u a l i z a c j a .
Kontrola jako sprawdzian i środek wychowawczy może mieć właśnie ten charakter specyfiku, który może być stosowany w odmiennych dozach, zależnie od właściwości Strzelca.
Są ludzie o wrażliwości prawie chorobliwej, którzy pracują najlepiej, gdy mają pozostawioną swobodę działania. Odczuwając zaufanie, którem darzy ich przełożony, starają się dać jak najwięcej z siebie, nie czując przymusu.
Istnieje ogół, przeważająca większość ludzi przeciętnych, którzy potrzebują bodźca, podniety, ale w miarę.
Istnieje wreszcie znów niewielka ilość ludzi opornych, czyto naskutek właściwości osobistych, wrodzonych albo nabytych, czy też wskutek celowego negatywnego nastawienia do służby wojskowej. Ta kategorja strzelców wymaga większego nadzoru, stałej opieki, osob
nego sposobu traktowania. Kontrola ma wtedy niemiły posmak stałego podpędzania.
Do tej kategorji strzelców stosują niektórzy dowódcy kompanji instytucję „opiekunów" , dobrych żołnierzy, którzy w formie koleżeńskiej mają wpływać dodatnio na wypełnianie obowiązków. Ten sposób oddziaływania jest formą delikatną, z której nie można robić zasady. Opieka taka wymaga bowiem taktu. Da dobre wyniki, jeśli będzie oględna, dyskretna, nie narzucająca się.
Aby móc zastosować odpowiednie sposoby działania, nie wystarcza decyzyj drużynowego. Konieczna jest decyzja dowódcy kompanji, a zatem znajomość właściwości strzelców, plan i omawianie z pośredniemi szczeblami dowódców na odprawach instruktorskich.
Konieczne jest wysnuwanie wniosków z przeprowadzanych kontroli poszczególnych strzelców w poszczególnych dziedzinach. Potrzebna jest kontrola całokształtu wychowania.
228
KONTROLA CAŁOKSZTAŁTU WYCHOWANIA.A. O b r a z g r a f i c z n y .
Załączona tablica jest próbą obrazowego przedstawienia oddziaływań wychowawczych służby czynnej i ich skutków. Zestawia ona zadanie i wykonanie.
Rzut oka na tę tablicę pozwala kontrolować na każdym szczeblu dowodzenia, czy zadanie traktowane jest całkowicie i realnie. Pozwala kontrolować, czy nie ograniczamy się do niektórych tylko dróg wychowania, zapominając o innych.
Nie wyczerpuje zagadnienia, jak nie wyczerpuje go treść książki. Jeśli pobudzi do dalszego poszukiwania, do dalszego doskonalenia organizacji pracy wychowawczej, zadanie będzie spełnione.
B. K o n t r o l a na s z c z e b l u p u ł k u .Kontrola wychowania na szczeblu pułku — to prze
dewszystkiem kontrola organizacji wyszkolenia i gospodarki. Im bardziej będą one realne i prawidłowe, tem większa wartość wychowawcza.
Kontrola wychowania na szczeblu pułku polega powtóre na kontroli przez dowódcę swej pracy osobistej w dziedzinie doskonalenia kadry zawodowej a szczególnie oficerów.
Rozdział dwudziesty siódmy.
229
Dowódca pułku kontroluje u podwładnych: ogólne ujęcie wychowania przez dowódców kom-
panij,sposób urzeczywistniania.Osobiście realizuje dowódca formacji: częściowo dziedzinę służby, dziedzinę pracy kulturalno-oświatowej, częściowo wyszkolenie bojowe, częściowo ceremonjał wojskowy, częściowo akcje, zbliżone do walki, swój osobisty wpływ dowódcy, kult Wodza.Nadając charakter całej pracy pułku we wszystkich
dziedzinach, nadaje dowódca pułku charakter pracy wychowawczej. Osobisty udział w wychowaniu w dziedzinach wskazanych wyżej daje dowódcy pułku pełne warunki urzeczywistnienia zadania wszystkiemi drogami wychowawczemi.
C. K o n t r o l a na s z c z e b l u b a t a l j o n u .
Dowódca bataljonu realizuje osobiście: organizację wyszkolenia według programu pułkowego
a przez to organizację wychowania, częściowo wyszkolenie bojowe, częściowo akcje zbliżone do walki, swój osobisty wpływ dowódcy, kult Wodza.Dowódca bataljonu doskonali podoficerów zawodo
wych w dziedzinie ich pracy wychowawczej.
230
Kontroluje:plany wychowania dowódców kompanij, całkowitość i metodykę wykonania.
D. K o n t r o l a na s z c z e b l u k o m p a n j i .Dowódca kompanij realizuje osobiście cały plan wy
chowania. Wykonywa go całkowicie w granicach swej władzy.
Kontroluje:samego siebie (zgodność z wytycznemi przełożonych),swych pomocników,strzelców.
E. D o w ó d c a p l u t o n u .Dowódca plutonu kontroluje:samego siebie (zgodnie z planem dowódcy kompanji),drużynowych,strzelców.Realizuje poszczególne przedmioty a przez to wy
chowuje.Wywiera osobisty wpływ dowódcy.
F. D r u ż y n o w y .Drużynowy kontroluje siebie i strzelców. Występuje
jako instruktor w poszczególnych ćwiczeniach, prowadzi strzelców w służbie wewnętrznej.
Wywiera swój wpływ dowódcy.
G. S t r z e l e c .Strzelec kontroluje samego siebie.Może wpływać dodatnio na kolegów.
231
Rozdział dwudziesty ósmy.
DUCH ŻOŁNIERSKI.
Jest zatem duch żołnierski funkcją siły organizacyjnej wojska, organizacji i metodyki wyszkolenia, administracji wojskowej, służby i życia pozasłużbowego.
Wychowanie żołnierskie w czasie pokoju jest wstępem i przygotowaniem. Jedynie prawdziwą szkołą ducha żołnierskiego będzie walka. Od pierwszej walki hartuje się duch żołnierski aż do kresu zadania, kresu życia, kresu wojny.
Jest zatem duch żołnierski funkcją dowodzenia. Rzecz dziwna, a jednak wielu umysłom obca bywa ta prosta prawda. Rozdzielanie dowodzenia i wychowania przeczy prawdzie o wojnie i walce. Rozdzielanie „wychowania" i „wyszkolenia" w osobne dziedziny przeczy prawdzie o człowieku i ludzkiej zbiorowości.
W tem świetle jakżeż jasny staje się punkt pierwszy decyzji, że wychowanie żołnierza dokonywa się przedewszystkiem przez wychowanie samego siebie jako żołnierza pierwszej linji.
Dowodzenia nie można nauczyć się z książki. Uczy go przedewszystkiem praktyka i doświadczenie. Przeczytanie podręcznika na temat wychowania, podręcznika nawet najdoskonalszego, nie zrobi wychowawcą. Wyclio-
232
wawcą robi przedewszystkiem praktyka i doświadczenie. Dlatego celowo ograniczyłem się do wskazania organizacji pracy i jej pięciu stadjów. Ograniczyłem się świadomie do wprowadzenia w zagadnienie wychowania. Nie chciałem naruszyć przejrzystości obrazu, nie chciałem podawać recept, gdyż ich niema.
Od pierwszego dnia mobilizacji wychowanie żołnierskie trwa dalej. Od pierwszej walki nabiera właściwej treści. Staje się wtedy jedynie pełne i prawdziwe. Dowodzenie i wychowanie doznają na wojnie takiego zespolenia, że nikt wówczas nie próbuje ich rozdzielać.
Jak się przedstawia praca wychowawcza dowódcy w polu? Nie zmienia się w swej istocie, zmieniają się drogi.
Od chwili sformowania kompanji, w każdej chwili reorganizacji, uzupełnienia, wykonywa dowódca kompanji pracę, którą nazwaliśmy planem wychowania, a mianowicie poznanie swych podwładnych. W tej pracy poznawania bierze pod uwagę nowe czynniki, których w czasie pokoju niema, a mianowicie wiek żołnierzai związane z tem dużo wyraźniejsze cechy społecznei narodowościowe. Nie wolno iść w walkę z masą bezimienną. Można iść śmiało z kompanją znaną sobie pod względem wartości żołnierskich, gdyż wtedy dowodzenie będzie realne.
Jakie są drogi wychowania żołnierskiego w polu? Wymienimy je kolejno i pokrótce tylko objaśnimy, albowiem zostały już wyprowadzone w analizie zadania.
Drogi wychowania w polu są następujące.
233
1. Wódz.2. Wpływ dowódcy.3. Walka.4. Zaopatrzenie i gra wysiłków.5. Urok życia polowego.6. Odznaczenia i awanse.Wódz wychowuje swe wojsko w czasie wojny mimo
wielką odległość i liczne szczeble pośrednie. Wiara w wodza i przywiązanie do jego osoby będą istnieć zawszei będą zawsze ostoją ducha żołnierskiego. Wódz mnoży siły żołnierza, oddziaływając pośrednio.
Wpływ dowódcy wybija się na pierwsze bezpośrednie miejsce. Na szczeblach niższych, na szczeblach dowódców pierwszej linji oddziaływa przemożnie osobista postawa dowódcy w ogniu. Daliśmy wyraz tej prawdzie już wielokrotnie w całej treści książki. Oddziaływa na wszystkich szczeblach realność dowodzenia, realność stawianych zadań, praca myślowa i duchowa dowódcy, którą żołnierz wlot ocenia i zwielokrotnia jej wyniki swym wkładem osobistym w walkę.
Oddziaływa na wszystkich szczeblach ciąg dalszy wyszkolenia bojowego, a mianowicie omawianie sposobów walki na podstawie wymienionych doświadczeń. Ktoby przypuszczał, że wyszkolenie urywa się z chwilą wymarszu w pole, myli się grubo. Popełni pomyłkę, kto będzie wyszkoleniu wojennemu nadawał charakter ćwiczeń pokojowych, kto będzie je stosował, nie dawszy przedtem pełnego odpoczynku. Wyszkolenie wojenne polega na omawianiu i pouczaniu, na zachowaniu ścisłej, bezpośredniej styczności z podwładnymi, na zwiększaniu
234
umiejętności walki, gdyż postawiliśmy ją na jednem z naczelnych miejsc.
Walka dokonywać będzie kształtowania ducha żołnierskiego, stwarzając jedynie prawdziwe, pełne i realne przeżycie bojowe. Zarysowaliśmy je w miarę sił w analizie zadania, rozważając rolę człowieka w walce. Wyprowadzimy z pierwszej walki zastęp ludzi zahartowanych, będziemy utrwalali ten hart w dalszych walkach. Krzepnąć będzie pełny, prawdziwy duch żołnierski.
Zaopatrzenie zachowa swe znaczenie jako wynik prawa natury, jako warunek trudu fizycznego i psychicznego. Zachowa również swe znaczenie gra wysiłków, pozwalająca wyzyskać do maksymum możliwości jednostek i ludzkiej zbiorowości.
Mimo wszystko, co piszą ludzie o przyszłej wojnie, istnieć będzie zawsze urok życia polowego dla natur prawdziwie męskich. Nie znikną z horyzontu oddziaływania dodatnie walki i życia w polu, nakreślone w analizie zadania.
Zrobią swoje odznaczenia i dobór dowódców, jeśli nie będą się liczyły z „cenzusem" w pojęciu pokojowem, lecz wysuwać będą na szczeble dowódców pierwszej linji najtęższe jednostki, które wykazały w ogniu swą zdolność przodowania.
Nie wymieniłem powyżej wszystkich oddziaływań czasu wojny. Mogę tak zrobić, gdyż zostały wymienione poprzednio w analizie zadania i w innych częściach tej książki. Wydaje mi się, że wychowawca, pracujący świadomie w czasie pokoju, odnajdzie bez trudności drogi postępowania na czas wojny. Odpadną względy poko
235
jowe i konieczności pokojowe. Nabierze właściwej barwy umiejętność walki, gotowość fizyczna, męstwo i odwaga, obowiązek wobec ojczyzny i państwa, nabierze prawdziwego charakteru karność, wytworzy się koleżeństwo, dojdzie do swego znaczenia wartość osobista i honor żołnierski. Powstanie jeszcze mocniejsza spójnia duchowa oddziału i wojska. Tradycja bojowa pułków zwiększać się będzie nowemi czynami żołnierskiemi.
Poprowadzi do zwycięstwa Wódz i duch żołnierski.
236
OD AUTORA.
Wbrew zwyczajowi zamiast przedmowy robię teraz krótki rzut oka.
Nie pisałem studjum naukowego, ale podręcznik. Opierając się w miarę konieczności na podłożu nauko- wem, ograniczałem celowo zgłębianie niektórych zagadnień do zakresu wprowadzenia w przedmiot.
Nie neguję znaczenia nauki, czemu dałem już wyraz. Z drugiej jednak strony zdaję sobie sprawę, że „naukowość" ujęcia może stać się czynnikiem odstraszającym. Pogłębianie — to rzecz zamiłowania osobistego; kierunek pogłębiania podyktować musi zamiłowanie.
Zagadnieniem wychowania zajmuję się oddawna. Pisałem nieco na ten temat i wygłaszałem wykłady. Były to jednak fragmenty. Starałem się w miarę możności uzupełniać je i rozwijać w pełny obraz.
Zawarłem w tej książce spostrzeżenia i wnioski z dużej przestrzeni czasu i różnych punktów obserwacyjnych.
Niema w tej książce odkryć ani wynalazków. Minimalna ilość krytyki.
Starałem się wykazać, że wychowanie istnieje. Każdy czytelnik oceni, czy jego praca wychowawcza jest doskonała, czy jest pełna?
Rozdział końcowy.
237
Niejeden czytelnik powie: „to takie proste!"Tak jest! To są rzeczy napozór bardzo proste. Trzeba
je jednak dojrzeć, wnikać w nie i zgłębiać. Trzeba realizować świadomie.
Był czas, że wierzyłem zbytnio w siłę słów. Prawdy wychowania wojskowego nauczyły mnie przeżycia. Aby zrozumieć tę prawdę i jej prostotę, trzeba było udziału w dwu wojnach, studjów i dwudziestu lat służby.
C Z Ę Ś Ć B I B L J 0 G R A F J I.
Józef Piłsudski „ P i s m a . M o w y . R o z k a z y " . Warszawa 1930—31.Altrichter Friedrich, mjr. „D ie s e e l i s c ł i e n K r a f t e d e s d e u t -
s c h e n H e e r e s i m F r i e d e n u n d i m W e 11 k r i e g e“ . Berlin 1933.
ArdantduPicq,pik. „ S t u d j u m o w a l c e “ . Warszawa 1927(przekład).Bouchacourt lt. col. „ E s s a i s u r l a p s y c h o l o g i e de l ’ i n f a n -
t e r i e“ . Paris 1933.Breitner Burghard, dr. „F e i g e S o I d a t e n“ . Wien-Leipzig 1922.Brousseau Albert, dr. „ E s s a i s u r la p e u r a u s a r m e e s 1914—
1918“ . Paris 1920.Coste Charles, cdt. „L a p s y c h o l o g i e d u c o m b a t“ . Paris 1929,Cru Jean Norton „T e m o i n s“ (Essai d’analyse et de critiąue des sou-
venirs de combattants edites en franęais de 1915 a 1918). Paris 1929.Daudignac „ L e s r e a l i t e s d u c o m b a t “ . Paris 1915.■— „ L e s f o r c e s m o r a l e s“ . Paris 1923 (wyd. oficjalne).Junger Ernst „D er K a m p f a i s i n n e r e s E r l e b n i s " . Berlin 1926.Laffargue, cdt. b-te „ L e s l e ę o n s de 1’ i n s t r u c t e u r d ’ i n f a n-
t e r i e“ . Paris 1934.Laffargne, cpt. „R e f l e x i o n s s u r l a p a r t q u e Fon d o i t a t-
t r i b u e r & l’ i n d i v i d u et a u n i t ę d’i n f a n t e r i e d a n s I e c o m b a t“ . Rev. lnf. 1926.
Ludwig Walter „ B e i t r a g e z u r P s y c h o l o g i e d e r F u r c h t i m K r i e g e“ . Leipzig 1920.
Montaigne lt. col. „V a i n c r e“ . (Esquisse d’une doctrine de la guerre basee sur la conaissance de l’homme et sur la morale). Paris—Nancy 1913.
Piasecki Eugenjusz dr. prof. „ Z a r y s t e o r j i w y c h o w a n i a f i z y c z n e g o " . Lwów 1931.
Plaut Paul „ P s y c h o g r a p h i e d e s K r i e g c s “ . Leipzig 1920.Porwit Marjan, mjr. dypl. „D r o g i w y c h o w a n i a w o j s k o w e g o“ .
Bellona, luty 1928.Porwit Marjan, mjr. S. G. „N a u k a o p o w i n n o ś c i a c h ż o ł n i e
rza " . Wyd. 11. Warszawa 1927.Pstrokoński Stanisław, mjr. dypl. „ P o z n a w a n i e d u s z y l u d z k i e j " .
Przegl. Piech. 5/33.
Rendulić Lotar „M i l i t a r p s y c h o l o g i s c h e S t u d i e n“ . Charlot- tenburg 1925.
Rouppert St. dr., pik. „ P a n i k a j a k o z j a w i s k o wo j e n n j e " . Warszawa 1926.
Schauwecker „D as F r o n t b u c h“ . Halle 1927.Simoneit Max, dr. „Die Bedeutung der Lehre von der praklischer Men-
schenkenntnis“ , tom 1 części 1 cyklu „Die Lehre von der praktischer Menschenkenntnis“ . Berlin 1935.
Soldan George „D er M e n s c h u n d d i e S c h l a c h t d e r Z u k u n f t“ . Oldenburg 1925.
Stumm „D er M u t im K r i e g e “ . Leipzig 1922.Szulc Gustaw, dr. ppłk. „H i g j e n a w o j s k o w a“ . Tom 1. Warszawa 1931.Tanant A. gen. „O p o w o ł a n i u o f i c e r a“ . Poznań 1927 (przekład).