echo Życia pi/r28

52
MAGAZYN OSÓB NIEPEŁNOSPRAWNYCH PI/R28 My nie tyle potrzebujemy pomocy przyjaciół co wiary, że taką pomoc możemy uzyskać - Epikur

Upload: echo-zycia

Post on 29-Jul-2016

252 views

Category:

Documents


22 download

DESCRIPTION

Magazyn Echo Życia

TRANSCRIPT

MAGAZYN OSÓB NIEPEŁNOSPRAWNYCH PI/R28MAGAZYN OSÓB NIEPEŁNOSPRAWNYCH PI/R28

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaMy nie tyle potrzebujemy pomocy przyjaciół

co wiary, że taką pomoc możemy uzyskać - Epikur

Ale książki Ale książki będą na półkach, prawdziwe istoty,

Które zjawiły się raz, świeże, jeszcze wilgotne,

Niby lśniące kasztany pod drzewem w jesieni,

I dotykane, pieszczone trwać zaczęły,

Mimo łun na horyzoncie, zamków wylatujących w powietrze,

Plemion w pochodzie, planet w ruchu.

Jesteśmy - mówiły, nawet kiedy wydzierano z nich karty

Albo litery zlizywał buzujący płomień,

O ileż trwalsze od nas, których ułomne ciepło

Stygnie razem z pamięcią, rozprasza się, ginie.

Wyobrażam sobie ziemię, kiedy mnie nie będzie

I nic, żadnego ubytku, dalej dziwowisko,

Suknie kobiet, mokry jaśmin, pieśń w dolinie.

Ale książki będą na półkach, dobrze urodzone,

Z ludzi, choć też z jasności, wysokości.

Czesław Miłosz

Zamieszczamy przedruki dla celów dydaktycznych i edukacyjnych w oparciu o przepisy art. 25, 26, 29,3 3 i 49 ust. 2 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych z dn. 4.02.1994 r. Dz.U z dn. 23.02.1994 r. nr 24, poz. 83) i przyjęte zwyczaje edytorskie.

Pogoda ducha, nastawienie na pomyślność i miłość, patrzenie na świat z radością, optymizmem, oczekiwanie od losu wszystkiego najlepszego - to wyznaczniki życia szczęśliwego. Żyj szczęśliwie - życzymy bliskim i sobie samym, nie zawsze pamiętając, ze nie zawdzięcza się tego zrządzeniom opatrzności. To pewna umiejętność, sztuka, której nikt nikogo nie może nauczyć. Trzeba ją odnaleźć w sobie. Nie jest to wcale łatwe, a już bardzo trudne, gdy nasze myśli opanuje lek o przyszłość własna i tych, których kochamy. Na czarnowidztwo tez jednak opracowano leki. Michał Tombak w swojej książce „Jak żyć długo i zdrowo” zaproponował siedemnaście drogowskazów, które mogą nam pomóc.

Wydanie magazynu zostało dofinansowane przez Państwowy Fundusz

Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych

Danuta Maria Roszkowska

Wy d a w c a : Polskie Stowarzyszenie Diabetyków Oddział Wojewódzki w Białymstoku, ul. Warszawska 23 15-062 Białystoktel. 85 741 57 01, tel./fax 85 732 99 74e-mail: [email protected] naczelna: Danuta Maria Roszkowska

„Dla większości ludzidoświadczenie nie jest niczyminnym jak tylnymiświatłami okrętu, oświetlającymijedynie ślad, którystatek pozostawił po sobie.” - Samuel Coleridge

Oto niektóre z nich: - Kochaj siebie takim, jakim jesteś;- Nigdy nikomu nie zazdrość;-Pomagaj biednym, chorym, starym i czyn to z radością;-Najlepszym lekarstwem na choroby i starość jest miłość;- Najlepszym dniem jest dzień dzisiejszy;-Największym grzechem jest podłość i strach;- Największy błąd - utrata miłości.Wskazówki te zawierają w sobie wielką mądrość. Przekonałam się o tym nie raz.

2

O N A S O N A S

T E M A T N U M E R U T E M A T N U M E R U

DLA CIEKAWYCH ŚWIATA

WARTO WIEDZIEĆWARTO WIEDZIEĆ

WAŻNE INFORMACJE

INNY ŚWIAT

NASZE ŻYCIE

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaSPIS TREŚCI

3 - 5 Polskie Towarzystwo Walki z Kalectwem

6 - 7 Syndrom chronicznego zmęczenia cz. 1

8 - 12 „Echo Życia Niepełnosprawnych”

13 Dostępność to usunięcie barier

14 Zamek Królewski otwarty dla niewidomych

15 Świadczenia na rzecz uczniów niepełnosprawnych

16 Konieczność badań barwników

17 Pacjent z opaską

18 Badania tarczycy

19 Brakuje środków na zdrowie psychiczne

20 Międzynarodowa Nagroda Niepełnosprawności

21 „Świat Nikiforów”

22 Srebrna ekonomia

23 Nadchodzi czas seniorów

24 Nie można posiadać dwóch orzeczeń

25 Access City Award

26 Zielona herbata i laser

27 Argania żelazna

28 Biała rzodkiew

29 Aromaterapia

30 Litoterapia - akwamaryn

31 Gruszka

32 Jod

38 Likwidacja szkół specjalnych

39 Kto jest ważny dla statystyk?

34 - 35 Sztuki plastyczne a niepełnosprawni

36 - 37 Nikt nie rodzi sie mistrzem cz. 1

40 - 41 Śmiech to zdrowie

42 - 46 Na kolacji u arystokracji

47 e-wolontariat

OPOWIASTKI

49 Najpiękniejsze serce

3

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życia TEMAT NUMERU

Polskie Towarzystwo Walki z Kalectwem zrzesza osoby niepełnosprawnei osoby działające na ich rzecz. Pracuje w 34 oddziałach terenowych.

Misją stowarzyszenia jest:

- Rozwijanie nauki i praktyki rehabilitacji,- Krzewienie wiedzy w społeczeństwie o problemach osób niepełnosprawnych,

- Integrowanie społeczne osób niepełnosprawnych,- Pomoc społeczna osobom niepełnosprawnym i ich rodzinom

w trudnych sytuacjach życiowych orazwyrównywanie szans tych osób i rodzin,

- Ochrona i promocja zdrowia wśród osób niepełnosprawnych,- Profi laktyka niepełnosprawności,

- Prowadzenie rehabilitacji leczniczej, społecznej i zawodowej,- Promocja zatrudnienia i aktywizacji zawodowej

bezrobotnych osób niepełnosprawnych i zagrożonych utratą pracy,- Krzewienie nauki, edukacji, oświaty i wychowania

w środowisku osób niepełnosprawnych,- Rozwój kultury i sztuki, upowszechnianie kultury fi zycznej i sportu

wśród osób niepełnosprawnach,- Przeciwdziałanie alkoholizmowi i patologiom społecznym

jako źródłom niepełnosprawności;

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaTEMAT NUMERU

4

Towarzystwo Walki z Kalectwem powstało w 1960 r., a w województwie podlaskim działa od 1963r. Nestorem TWK jest prof. Ryszard Kinalski, który był założycielem i pierwszym prezesem TWK w latach 1963-1993.

Zgodnie ze statutem TWK ukierunkowane jest na:- pozyskiwanie nowych członków,- powołanie sekcji: lekarskiej, fi zjoterapii, socjalnej oraz koła SM (stwardnienie rozsiane),- zorganizowanie poradnictwa: rehabilitacyjnego, prawno-sądowego, skarbowego, socjalnego,- zwalczanie barier architektonicznych w miejscach użyteczności publicznej,- organizowanie sesji naukowych dotyczących rehabilitacji,- wydawanie informatorów placówek rehabilitacji w woj. podlaskim oraz folderów TWK,- prezentacja dorobku i doświadczenia członków i działaczy TWK,- nawiązywanie współpracy z innymi organizacjami społecznymi,- organizowanie wycieczek turystyczno-krajoznawczych,- organizowanie spartakiad sportowo-integracyjnych dzieci i młodzieży niepełnosprawnej,- festyny oraz imprezy integracyjne,- organizowanie szkoleń i poradnictwo.Aktualnie w TWK są sekcje:- rehabilitacji społecznej (turnusy rehabilitacyjne),- hipoterapia dzieci i młodzieży niepełnosprawnej,- edukacji integracyjnej ON (prawnik, psycholog, lekarz).

TWK jest członkim Komisji Regionalnego Ośrodka Polityki Społecznej

Dnia 15 kwietnia 2011 r. w Sali Senatu Wyższej Szkoły Kosmetologii i Ochrony Zdro-wia w Białymstoku odbyło się uroczyste po-siedzenie Zarządu Wojewódzkiego Oddziału TWK w Białymstoku. Gości powitał prezes PTWK – dr n. med. Zenon Chwieśko. Na uroczystość przybyli m.in. Przewodniczący Sejmiku Województwa Podlaskiego Bogdan Dyjuk, Dyrektor Generalna Podlaskiego Urzę-du Wojewódzkiego Ewa Wojewódko, Dy-rektor Departamentu Prezydenta Waldemar Pawłowski, Prezes Zarządu Głównego TWK w Warszawie Henryk Waszkowski, Rektor Wyższej Szkoły Kosmetologii i Ochrony Zdro-wia Zbigniew Puchalski, Prof. Ryszard Kinal-ski, Dyrektor PFRON Adam Wiński, Rad-ny Stefan Nikiciuk Przewodniczący Komisji Spraw Społecznych i Zdrowia, Regionalny Ko-ordynator „Caritas” Elżbieta Kauff man-Susz-ko, Prezes Polskiego Stowarzyszenia Diabety-ków i jednocześnie Redaktor Naczelna Maga-zynu „Cukrzyca a Zdrowie” Danuta Roszkow-ska, Kanclerz Wyższej Szkoły Kosmetologii i Ochrony Zdrowia Mikołaj Tomulewicz, Dy-rektor Domu Pomocy Społecznej w Białowie-ży Mikołaj Golonko, Prezes Firmy DEF Sp. z o.o. Anatol Timoszuk, oraz zaproszeni goście i działacze Towarzystwa: Ludmiła Cywoniuk, Emiliana Szutkiewicz, Andrzej Karczewski i członkowie Zarządu TWK w Białymstoku.

4

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życia TEMAT NUMERU

5

Na uroczystym spotkaniu, po wykładzie i prezentacji dorobku TWK, pani Dyrek-tor Generalna Ewa Woje-wódko wręczyła odznaczenia państwowe przyznane przez Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego. Odznaczeni zostali:

Złotym Krzyżem Zasługi Anatol Timoszuk,

Srebrnym Krzyżem ZasługiMikołaj Tomulewicz,

Srebrnym Krzyżem Zasługi Mikołaj Golonko,

Odznaki Honorowe Woje-wództwa Podlaskiego wręczył

Przewodniczący Sejmiku Województwa Podlaskiego

Bogdan Dyjuk.

Prof. dr hab. n. med. Ryszard Jerzy Kinalski, ur. 27.02.1929 r. we Lwowie. Jest specjalistą w dziedzinie neuro� zjologii klinicznej, neurolo-gii i rehabilitacji medycznej. Obecnie kieruje Katedrą Fizjoterapii i Pracowni Neuro� zjolo-gii Klinicznej w Wyższej Szkole Kosmetologii i Ochrony Zdrowia w Białymstoku.

Piastował stanowiska jako: ordynator Od-działu Rehabilitacji Wojewódzkiego Szpita-la im. Jędrzeja Śniadeckiego w Białymstoku (1962-1995), specjalisty wojewódzkiego ds. rehabilitacji na województwo białostockie (1967-1995), na województwo suwalskie (1977-1995), specjalisty Ministerstwa Zdrowia i Opieki Społecznej ds. Rehabilitacji w Mongo-lii (1977), konsultanta Światowej Organizacji Zdrowia w zakresie Rehabilitacji w Mongolii (1979), specjalista wojewódzki ds. Rehabilita-cji na województwo bialsko-podlaskie (1995-1998), kierował Katedrą i Zakładem Neuro� zjologii Klinicznej AM im. Ludwika Rydygiera w Bydgoszczy CM UMK w Toruniu (1998-2005), jest prof. nzw. Akademii Medycznej w Bydgoszczy (od 2000), kierownikiem Katedry Fizjoterapii Wyższej Szkoły Kosmetologii i Ochrony Zdrowia w Białymstoku (od 2005) i Pracowni Neuro� zjo-logii Klinicznej (od 2009). Jest działaczem Polskiego Towarzystwa Neurologii (od 1955), Polskiego Towarzystwa Walki z Kalectwem o/w Białymstoku - założycielem i prezesem (1963-1993), Polskiego Towarzystwa Neuro� zjologii Klinicznej (od 1983), Komisji Reha-bilitacji Medycznej Komitetu Rehabilitacji, Kultury Fizycznej i In-tegracji Społecznej PAN (od 1988), Polskiego Towarzystwa Badań Układu Nerwowego (od 1998), Word Federation of Neurorehabili-tation (od 2004), Association of Akademic Physiatrists (od 2005). Propaguje neuro� zjologię kliniczną jako obowiązkowy przedmiot nauczania osób studiujących na kierunku � zjoterapia w krajowych szkołach wyższych medycznych i wychowania � zycznego

Odznaczeni zostali:pośmiertnie - Włodzimierz Iwaniuk,

były Prezes Wojewódzkiego Oddziału Pol-skiego Towarzystwa Walki z Kalectwem w Białymstoku - odebrał syn Robert Iwaniuk.

Decyzją ZG TWK Medal Profesora Degi otrzymał: prof. Ryszard Jerzy Kinalski.

Prezes Zarządu Głównego TWK z Warszawy, wręczył Złote Odznaki, które otrzymali: Prezydent Białegostoku Tade-usz Truskolaski, Dyrektor PFRON Adam Wiński, Elżbieta Kauff man-Suszko, Danu-ta Roszkowska, Ludmiła Cywoniuk, Stefan Nikiciuk, Andrzej Karczewski

oprac. Redakcja

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaTEMAT NUMERU

6

Syndrom chronicznego zmęczeniacz. 1

Chorobę tę jeszcze do niedawna ignorowano, posądzając skarżących

się na nią pacjentów o hipochondrię. Dziś jej istnienie zostało uznane

również przez ofi cjalną medycynę. Objawy mają charakter cielesny,

umysłowy i duchowy.

Chronical Fatique and Immune Dys-function Syndrome – syndrom chro-nicznego zmęczenia i dysfunkcji od-pornościowej – to dolegliwość, której w przeszłości najczęściej nie rozpozna-wano. Dotkniętym nią na ogół stawia-no chybione diagnozy lub w ogóle nie brano ich poważnie. Do dziś zresztą wszelkie próby sklasyfi kowania zawio-dły. Jednocześnie przybywa argumen-tów za tym, że nie jest to choroba w tradycyjnym znaczeniu, a już na pewno nie choroba zakaźna. Chodzi tu raczej o proces wywołany wieloma przyczyna-mi, a u jego podstaw mogą leżeć najróż-niejsze czynniki środowiskowe. Istotną rolę w rozwoju tej dolegliwości mogą odgrywać czynniki toksyczne i elek-tromagnetyczne, połączone z pewnymi skłonnościami dotkniętych nią osób. Syndromowi temu sprzyja na przykład szczególna wrażliwość.

By zrozumieć syndrom chronicznego zmęczenia, trzeba człowieka postrze-gać – tak jak w naturalnym lecznictwie – jako całość złożoną z ciała, duszy i umysłu. Syndrom, oprócz cielesnych, obejmuje bowiem także objawy psy-chiczne, umysłowe i duchowe. Widać z tego, że CFIDS nie jest zwykłą chorobą i nie tak łatwo sobie z nią poradzić.

Może to ogólny brak odporności? Australijscy lekarze dowiedli, że u do-tkniętych syndromem chronicznego zmęczenia występują zaburzenia w przemianie materii. Problem polega na tym, że badania laboratoryjne nicze-go nie wykazują. Dlatego wielu lekarzy kwalifi kowało tego rodzaju ludzi jako hipochondryków lub osoby podatne na depresję i kierowało do psychoterapeu-tów, a ci wypisywali antydepresyjne far-maceutyki, często skutecznie zwalczają-ce objawy.

Nie ulega bowiem wątpliwości, że CFIDS jest przy-padłością czysto psychiczną, względnie psychoso-matyczną, a w takiej sytuacji leczeniem powinien więc się zająć wykształcony lekarz ogólny ewentu-alnie we współpracy z psychoterapeutą. Wszelkie próby przyporządkowania CFIDS jakiemuś znane-mu wirusowi lub bakterii i zaliczenia go do chorób zakaźnych zwiodły. Podejrzewano tu m.in. zapalenie mózg, wirus Epsteina-Barra i paraliż dziecięcy, które mogą wywołać podobne objawy. Wielu medyków za wyjaśnienie CFIDS nadal uważa polio – paraliż dzie-cięcy. Dzieje się tak, gdyż symptomy znanego syn-dromu post-palio są pod wieloma względami tożsa-me z objawami CFDIS. Jednak zespół post-polio jest efektem występującym przebyciu choroby polio, co nie dotyczy pacjentów z objawami CFIDS.

Lekarze, którzy zajmują się osobami dotkniętymi syndromem chronicznego zmęczenia, wiedzą, że u tego typu pacjentów można znaleźć najgroźniejsze zarazki chorobotwórcze. Szczególnie często wystę-pują u nich wirusy opryszczki, które mogą też odpo-wiadać za rozmaite schorzenia nowotworowe, szcze-gólnie raka trzustki, węzłów chłonnych, guzy prosta-ty, pęcherza, jajników, płuc i dróg oddechowych.

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życia TEMAT NUMERU

7

Syndrom chronicznego zmęczeniacz. 1

Wobec takiej różnorodności czynników chorobotwórczych wydaje się nieprawdopo-dobne, by sprawcami CFIDS był jeden lub kilka z nich. Przypuszczalnie jest to skutek ogólnego braku odporności.

Przybywa więc argumentów, że przyczy-ną syndromu chronicznego zmęczenia są oddziaływania toksyczne w połączeniu ze zwiększoną wrażliwością pacjentów.

Od lat 40. XX w. fl uor uchodzi za panaceum w profi laktyce przeciwpróchniczej. Zapomi-na się przy tym, że jest on niebezpieczną tru-cizną, bardziej toksyczną niż ołów, z którą w warunkach laboratoryjnych trzeba się obcho-dzić z zastosowaniem maksymalnych środ-ków ostrożności. Ten sam składnik, który jest dodawany do naszej pasty do zębów – fl uorek sodu – jest zarazem skuteczną trucizną prze-ciw owadom i szczurom.

Dziś brakuje niepodważalnego dowodu na profi laktyczną skuteczność fl uoru w stoma-tologii. To prawda, że fl uor jako pierwiastek śladowy występuje w ludzkim ciele w ilości 2-3 g. Jednak normalne pożywienie pokrywa zapotrzebowanie na niego w takim stopniu, że praktycznie nie zdarza się, by trzeba było uzupełniać zasoby tej substancji. Dodatki fl uoru mogą być pożyteczne w dzieciństwie, by ułatwić budowanie uzębienia, nawet jed-nak wówczas należy zwracać uwagę na jego dozowanie, bo nadmiar może prowadzić do fl uorozy i uszkodzeń zębów.

Żadne dowody naukowe nie usprawiedli-wiają natomiast przymusowej kuracji fl u-orem, co ma miejsce w wyniku fl uoryzacji wody pitnej na wielu obszarach Stanów Zjed-noczonych, Kanady i Wielkiej Brytanii. Tam też właśnie zachorowania na CFIDS są naj-częstsze.

Szczęśliwe w większości europejskich państw dodawanie fl uoru do wody pitnej jest zabronione. W nasze życie obowiązko-wa fl uoryzacja wdziera się za sprawą domie-szek fl uoru w pastach do zębów i produktach spożywczych, zwłaszcza soli kuchennej. W Niemczech np. urzędy służby zdrowia od dawna nawołują producentów żywności, w szczególności piekarzy, by w swych wyrobach, w miarę możności stosowali fl uor. Ignorują przy tym prawo obywateli do decydowania o sobie, gdyż nie istnieje obowiązek informo-wania na opakowaniu o zawartości produktu.

U osób dotkniętych syndromem chronicz-nego zmęczenia dochodzi do poważnego za-chwiania proporcji niektórych składników krwi, co wskazuje na niedostatek tlenu i może tłumaczyć osłabienie.

Pasty do zębów najlepiej używać bez fl uoru. Nawet jednak gdy jest ona fl uoryzowana, or-ganizm przyswaja ją w małym stopniu. W przypadku soli trzeba pamiętać, że fl uor – w przeciwieństwie do jodu – nie jest ważnym uzupełnieniem pożywienia, lecz niebezpiecz-ną trucizną. W żadnym razie nie należy więc kupować fl uoryzowanej soli.

Nikt nie jest w stanie przewidzieć, ile wody dziennie pije człowiek lub ile spożywa soli. Niemniej amerykańskie studia wykazały, że większość badanych przyjmuje dawki fl uoru znacznie przekraczające granicę, powyżej której staje się on trujący. Skutki tego są za-trważające. Fluor działa silnie rakotwórczo, wywołuje osteoporozę lub zaostrza jej prze-bieg – mówiąc innymi słowy odpowiada za kruchość kości.

Jeszcze bardziej alarmujące jest jego od-działywanie na ludzką psychikę. Niepokoi fakt, że fl uor jest istotnym składnikiem tzw. neuroleptyków stosowanych w leczeniu psy-choz, niekiedy z katastrofalnym skutkiem. Stosowany u pacjentów z psychozami i napa-dami lęku, silnie tłumi świadomość. Skutki uboczne to różne formy dyskinezji (chodzi o zaburzenia ruchu), aż do choroby Parkinsona włącznie, długotrwale odmienne stany świa-domości, sztywność mięśni, zakłócenia pulsu i rytmu serca – a więc znowu typowe symp-tomy CFIDS.

Dlaczego na całym świecie społeczeństwo zażywa substancję, o której wiadomo, że wy-wołuje raka, sprzyja łamliwości kości, osłabia świadomość i wolę? Do tego dochodzą ważne interesy przemysłu ciężkiego. Wielkie ilości fl uoru to odpady powstające przy produkcji aluminium, zaś zgodne z zasadami ochrony środowiska pozbycie się go jako niebezpiecz-nej trucizny byłoby kosztowne. Dzięki jednak ciągłemu zapotrzebowaniu przemysłu ko-smetycznego i spożywczego wielki przemysł pozbywa się fl uoru w elegancki sposób, w do-datku sowicie na tym zarabiając...

oprac. Redakcja na podstawie kwartalnika KONTEXT

8

„ECHO ŻYCIA NIEPEŁNOSPRAWNYCH”zrealizowane przy wsparciu fi nansowym PFRON

W wytwornym otoczeniu

Na spotkanie, które odbyło się 8 grudnia, gości zaprosiliśmy do Supraśla, do ban-

kietowych sal „Kniei”, wygodnych, eleganckich, wręcz wytwornych.

Spotkali się tam diabetycy, lekarze, pielęgniar-ki, władze samorządowe głównie z tego urokli-wego, o bogatej historii i wspaniałym klimacie, miasteczka oraz z podbiałostockiego Sobolewa i Zaścianek - położonych w gminie Supraśl.

Na obiedzie nie mogło także zabraknąć re-prezentantów supraskich władz. Na czele samorządowej reprezentacji stał burmistrz Radosław Dobrowolski, towarzyszyli mu: jego zastępca Maciej Zygmunt Czarkowski, przewodniczący Rady Miejskiej Wojciech Fiłonowicz, przewodniczący komisji ds. uzdro-wiska, ochrony zdrowia, oświaty, turystyki i sportu Piotr Pankiewicz, radny Dawid Sienkiewicz, Krzysztof Kulesa, kierownik Ko-munalnego Zakładu Budżetowego oraz Krzysz-tof Jan Stawnicki, kierownik Referatu Strategii i Rozwoju. Swoją obecnością już po raz kolej-ny zaszczycił nas wicemarszałek województwa podlaskiego Mieczysław Kazimierz Baszko.

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życia

9

Nasze spotkanie poprowadził ceniony reżyser teatralny i telewizyjny, mistrz ce-remoniału Czwartkowych Obiadów, Da-riusz Szada-Borzyszkowski.

Było nam niezmiernie miło, że na na-szym spotkaniu pojawiło się wiele zna-komitych i bardzo nam przychylnych lekarzy. To często właśnie oni, swoim wysiłkiem i zaangażowaniem, dodają nam sił w organizacji kolejnych spotkań i przedsięwzięć.

Na sali obecne były panie doktor Alina Maliszewska-Tur, Agnieszka Muszyń-ska-Mazur, Anna Ostrowska-Nieścieruk, Mariola Wandiuk-Lewoniewska, Maria Wasilewska-Sacharewicz,

Pomagały nam także pielęgniarki: Nina Żamojda, Jadwiga Dobrowolska, Regina Fiedoruk oraz Wanda Mróz, wolonta-riuszki - studentki z Uniwersytetu Me-dycznego w Białymstoku, które przyby-łym na spotkanie gościom mierzyły m.in. ciśnienie oraz poziom cukru we krwi.

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życia O NAS

Jak na tradycję przystało, spotkanie rozpoczął się hymnem Czwartkowych Obiadów u Diabetyków

– do majestatycznej melodii Giuseppe Verdiego z opery „Nabucco”. Wielu gości w spotkaniu uczestniczyło po raz pierwszy, ale wszyscy

wspólnie śpiewali.

10

O NAS

Stałym punktem Czwartkowych Obiadów u Diabetyków jest deser artystyczny. To właśnie on pozwala rozprężyć się, odstresować i poczuć przez chwilę, że nasze spotkanie to także czas kulturalnej rozrywki. Z recitalem muzycznym wystąpił wyróżniony w tym roku na I Między-narodowym i Wszechrosyjskim Festiwalu Utworów Bułata Okudżawy – Anatol Borowik. Mądre, melancholijne ballady Okudżawy złożyły się na pierwszą część występu. W drugiej części artysta zaprezentował utwory czeskiego barda Jaromira Nohavicy, by na koniec uroczyć zgro-madzonych gości własnymi, autorskimi utworami.

Z wykładem edukacyjnym, czy inaczej daniem głównym, stałym elementem Czwartkowych Obiadów u Diabetyków, wystąpiła dr hab. n. med. Danuta Pawłowska. Mówiła o roli błonni-ka, witamin, glutenu w terapii cukrzycy. Trzeba przyznać, że wykład cieszył się wielkim zaintere-sowaniem. Pewnie dlatego, że Pani Doktor pre-zentowała często skomplikowane zagadnienia w niezwykle przystępny i ciekawy sposób. To na-prawdę mogło zainteresować!

Dr hab. n. med. Danuta Pawłowska podkreśla-ła przede wszystkim, że cukrzyca towarzyszy tym, którzy na nią zapadli, do końca życia. Cukrzyca atakuje drobne naczynia krwionośne, nerwy i naczynia obwodowe, prowadząc m.in. do ślepo-ty, zawału serca, udaru czy utraty stóp. Leczenie zawsze ma na celu unormowanie glikemii, gospo-darki lipidowej i zapobieganie powikłaniom.

Często diabetycy uważają, że pomocy należy szukać wyłącznie w przepisanych przez lekarzy lekach. A to nieprawda! Cukrzyca to nie koniec świata i życie także z tą chorobą może być szczę-śliwe. Wielkie znaczenie w życiu diabetyków, w życiu z cukrzycą, ma dieta. I to właśnie zagadnie-nie diety oraz zdrowego żywienia zdominowało dużą część wykładu.

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życia O NAS

11

Szczególną uwagę Pani Doktor zwracała na rolę błonnika. To właśnie ta niejednorod-na substancja wielocukrowa, zawarta m.in. w otoczkach nasion, ziarnach, skórkach owo-ców wpływa na prawidłowa pracę przewodu pokarmowego, ułatwia usuwanie z organi-zmu różnego rodzaju zbędnych składników, a przez to zapobiega otyłości, miażdżycy, po-zwala utrzymywać prawidłowy poziom glu-kozy. Jej dobroczynne działanie ma jednak ograniczenia. W nadmiarze błonnik podraż-nia jelita, prowadzi do biegunek, utrudnia wchłanianie białek. Powinniśmy spożywać od 27 do 40 mg na dobę, przede wszystkim w produktach zbożowych, owocach, warzy-wach, orzechach.

Rośliny są także podstawowym źródłem witamin. A witamin potrzebujemy przecież wszyscy. Diabetycy, ze względu na swoją chorobę, powinni wiedzieć jakich witamin potrzebują najbardziej.

Najważniejsze są te z grupy B, niezbędne do metabolizowania cukrów. Znaleźć je można w mię-sie zwierząt (B12 wyłącznie tam) i rybach. Ale oczywiście w diecie nie może zabraknąć witamin C, A i E. Wystarczy zatroszczyć się o to, by była ona zróżnicowana, by co-dziennie jadać warzywa, owoce, dobre pieczywo, a organizm do-stanie ich odpowiednia ilość.

Na zakończenie Pani Doktor poruszyła temat nad-wrażliwości na gluten. Częstotliwość występowania tego zjawiska w Europie szacuje się w granicach od 1:100 do 1 osoby na 3000. Częściej występuje u kobiet, głównie zaś u dzieci do piątego roku życia. Szczyt zachorowań odno-towuje się u osób między 35 a 55 rokiem życia.

12

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaO NAS

Deser artystyczny i edukacyjny był już za nami. Teraz przyszła pora na prawdziwy deser, w peł-nym tego słowa znaczeniu. I zaczęło się wielkie gotowanie. Pierwsze skrzypce w naszej kuchni grał burmistrz Supraśla Radosław Dobrowolski, który przygotowywał tradycyjne śliwki w gorzkiej cze-koladzie. Panie doktor Alina Maliszewska-Tur i Mariola Wandiuk-Lewoniewka przygotowały pierś kurczaka z południową nutą (zapewniały ją oliwki i krótko gotowane warzywa) oraz kapustę pekińską z „podlaskim winegretem” – świeże zioła (estragon, lubczyk, bazylia, oregano), sok z cytryny oraz ole-je tłoczone na zimno – z pestek dyni i lnu. Takie same dania tra� ły prosto na stół naszych gości - w tym wypadku zostały one już przygotowane przez zawodowych kucharzy. Blasku smacznym daniom dodawała jasno rozświetlona sala oraz pięknie przybrane, okrągłe stoły które wnosiły wspomniane na początku odczucie wytworności.

Biesiada trwała na dobre. Uroku całemu spotkaniu dodawał wcielony w znanego i cenionego aktora Adama Zielenieckiego Jan Klemens Branicki, który na moment opuścił swe białostockie włości. W ślad za nim wszy-scy kilkakrotnie gromko zakrzyknęli „Wi-wat!”. Wiwat pomysłodawcy, wiwat wszyscy, którzy obiad przygotowali, a dzięki którym dobrze bawiliśmy i uczyliśmy się.

Jak zawsze na koniec naszych spotkań za-brzmiał czwartkowy hymn. I powtarzając za słowami hymnu, możemy stwierdzić, że był to kolejny dzień, w którym chociaż rzadko nam w plecy wieje wiatr, wciąż wierzymy, że wszystko przed nami i razem zdołamy poko-nać goryczy smak...

Redakcja

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życia O NAS

13

– Dostępność do przestrzeni publicznej oznacza usunięcie barier, z którymi zmagają się osoby niepełnosprawne w budynkach, środkach transportu oraz w internecie. Lepszy dostęp do przestrzeni publicznej ułatwia życie osobom starszym, rodzicom z małymi dziećmi oraz wielu innym ludziom – oświadczyła komisarz UE ds. sprawiedliwości Viviane Reding. – Bardziej dostępne towary i usługi to również nowe szanse rynku, które mogą być bodźcem do innowacji i wzrostu gospodarczego. Właśnie dlatego prowadzimy konsultacje z przed-siębiorcami, jak również z osobami niepełnosprawnymi, osobami starszymi oraz z szeroko rozumianym społeczeństwem.

Komisja Europejska przyjęła obszerną strategię, w której przewiduje się stworzenie do 2020 r. Europy bez barier dla osób niepełnosprawnych. Zawiera ona plan określają-cy, jak UE i rządy państw członkowskich mogą wzmocnić pozycję osób niepełnospraw-nych i umożliwić im korzystanie z ich praw.

Jednym z kluczowych działań przewidzianych w strategii jest inicjatywa dotycząca do-stępu do przestrzeni publicznej. Celem tej inicjatywy jest wykorzystanie standaryzacji lub przepisów o zamówieniach publicznych do zapewnienia osobom niepełnosprawnym do-stępu do wszystkich towarów i usług oraz jednoczesne rozwinięcie unijnego rynku urzą-dzeń przystosowanych do potrzeb takich osób. Oczekuje się znacznego wzrostu tego rynku w najbliższych latach, tak jak nastąpiło to w Stanach Zjednoczonych.

Analiza wykonana przez Royal National Institute of the Blind ze Zjednoczonego Kró-lestwa wykazała, że kwota 35 000 funtów, którą sieć supermarketów zainwestowała w do-stosowanie swoich stron internetowych do potrzeb osób niepełnosprawnych, przyniosła dodatkowe wpływy w wysokości ponad 13 mln funtów rocznie. Z kolei analiza przepro-wadzona w Niemczech wykazała, że bardziej dostępna infrastruktura zachęciłaby osoby niepełnosprawne do odbywania większej liczby podróży, zwiększając obroty niemieckiego sektora turystycznego o kwotę od 620 mln, do 1,9 mld euro.

Jeden na sześciu mieszkańców Unii Europejskiej – czyli ok. 80 mln osób – jest niepeł-nosprawny w stopniu, który sięga od lekkiego do znacznego. Ponad jedna trzecia osób w wieku przekraczającym 75 lat jest niepełnosprawna w sposób ograniczający w pewnym zakresie ich funkcjonowanie. Liczby te będą najprawdopodobniej rosnąć wraz ze stopnio-wym starzeniem się społeczeństwa UE. Zbyt często osoby te są pozbawione możliwości pełnego uczestniczenia w życiu społecznym i gospodarczym ze względu na bariery fi zyczne lub inne, jak również dyskryminację.

Karta praw podstawowych UE stanowi, że „Unia uznaje i szanuje prawo osób niepełno-sprawnych do korzystania ze środków mających zapewnić im samodzielność, integrację społeczną i zawodową oraz udział w życiu społeczności”. Ponadto UE i jej 27 państw człon-kowskich zobowiązały się już do stworzenia Europy bez barier, podpisując Konwencję ONZ w sprawie praw osób niepełnosprawnych (UNCRPD).

„Dostępność przestrzeni publicznej” oznacza dostęp osób niepełnosprawnych, na rów-nych prawach z innymi, do środowiska naturalnego, transportu, technologii i systemów informacyjno-komunikacyjnych oraz innych obiektów i usług.

Dalsze informacjePortal informacyjny Dyrekcji Generalnej ds. Sprawiedliwości:

http://ec.europa.eu/justice/news/intro/news_intro_en.htmKonsultacje społeczne w sprawie dostępności przestrzeni publicznej:

http://ec.europa.eu/justice/newsroom/discrimination/opinion/111207_en.htmStrona internetowa wiceprzewodniczącej Viviane Reding, komisarz UE ds.

sprawiedliwości: http://ec.europa.eu/reding

DOSTĘPNOŚĆ TO USUNIĘCIE BARIER

14

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaO NAS

Zamek Królewski otwarty dla osób niepełnosprawnych

Osoby niewidome mogą już samodzielnie zwie-dzać warszawski Zamek Królewski dzięki specjal-nej mapie obiektu oraz nagraniom z opisami wnętrz i eksponatów Sali Tronowej i Pokoju Marmurowe-go. Dla potrzeb osób niesłyszących dostępnych jest 14 fi lmów z napisami.

Kustosz zamku Iwona Maciszewska powiedzia-ła, że do tej pory dostępna była jedynie oferta dla grup osób niewidomych lub niesłyszących. - Była to lista tematów, do których specjalnie przygotowy-waliśmy brajlony, czyli przedmioty, które można dotknąć i wziąć do ręki, a także miniprzewodnik w alfabecie Braille’a. Jeśli chodzi o osoby niesłyszące, mimo że kilka osób skończyło kurs języka migowe-go, w grupie potrzebny był tłumacz - powiedziała. Zaznaczyła, że teraz, dzięki specjalnie przygoto-wanej mapie, osoby niewidome będą mogły zwie-dzać obiekt samodzielnie.

Na stronie internetowej www.zamek-krolew-ski.pl dostępne są pliki z audiodeskrypcją. Są to nagrania z informacjami merytorycznymi oraz opisami ułatwiającymi poruszanie się po mu-zeum. Opis pozwala osobie niewidzącej wyobra-zić sobie wnętrze pomieszczenia, dany obraz lub eksponat. Pliki można ściągnąć na nośnik, np. odtwarzacz mp3, lub odsłuchać w domu.

Na razie przygotowano audiodeskrypcję dwóch pomieszczeń: Sali Tronowej i Pokoju Marmuro-wego. Z kolei dla osób niesłyszących przygotowa-no 14 materiałów fi lmowych z napisami, poświę-conych historii zamku i zgromadzonych tam dzieł sztuki oraz ludziom związanym z zabytkiem.

Dyrektor Polskiego Związku Niewidomych Małgorzata Pacholec powiedziała, że możliwość dostępu osób niewidomych do obiektów muze-alnych jest bardzo ważna. - Jestem jedną z wielu osób, które cierpią dlatego, że przestały widzieć. Projekt „Poza ciszą i ciemnością” na nowo wpro-wadza mnie do nurtu ludzi, którzy mogą zwiedzać muzeum na równych prawach - podkreśliła.

Fundacja Dzieciom „Zdążyć z Pomocą” poinfor-mowała, że pierwszym muzeum dostosowanym w ramach projektu do potrzeb osób niepełnospraw-nych sensorycznie było Muzeum Powstania War-szawskiego. Niewidomi zwiedzający otrzymują tam reliefową książkę zawierającą symbole zwią-zane z II wojną światową i powstaniem warszaw-skim. Dostępne są podpisy w brajlu, pocztówki dźwiękowe. Dla osób z dysfunkcją słuchu przygo-towano z kolei napisy do fi lmów, a grupom zwie-dzających towarzyszy tłumacz języka migowego.

Źródło: PAP

15

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życia WAŻNE INFORMACJE

Świadczenia na rzecz uczniów niepełnosprawnych

Uczeń niepełnosprawny ma prawo do:• korzystania z bezpłatnego transportu i opieki w czasie przewozu

na zajęcia do szkół podstawowych i gimnazjów lub specjalnych ośrodków szkolno-wychowawczych oraz specjalnych ośrodków wychowawczych dla dzieci i młodzieży wymagających stoso-wania specjalnej organizacji nauki, metod pracy i wychowania, a także ośrodków umożliwiających dzieciom i młodzieży z głębo-kim upośledzeniem umysłowym realizację obowiązku szkolnego (art. 17 ust. 3a ustawy o systemie oświaty),

• nieodpłatnego zakwaterowania w internacie specjalnego ośrod-ka szkolno-wychowawczego (rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 04.08.1993r. w sprawie warunków, form, trybu przyznawa-nia i wypłacania oraz wysokości pomocy materialnej dla uczniów Dz.U. Nr 74, poz.350),

• odpowiedniego wyposażenia i oprzyrządowania stanowiska ucznia (Zarządzenie Nr 29 Ministra Edukacji Narodowej z dnia 04.10.1993 r. Dz.Urz. MEN, Nr 9, poz.36),

• pomocy psychologiczno-pedagigicznej (rozporządzenie MEN z dnia 15.01.2001r. w sprawie udzielania i organizacji pomocy psy-chologiczno-pedagogicznej w publicznych przedszkolach, szko-łach i placówkach Dz.U. Nr 13, poz. 110),

• dostosowania wymagań edukacyjnych, do indywidualnych po-trzeb ucznia, w momencie kiedy poradnia psychologiczno-pe-dagogiczna lub inna poradnia specjalistyczna stwierdza u ucznia specyfi czne trudności w uczeniu się, uniemożliwiające sprosta-nie tym wymaganiom (rozporządzenie MEN z dnia 19.04.1999r. w sprawie zasad oceniania, klasyfi kowania i promowania uczniów i słuchaczy oraz przeprowadzania egzaminów i sprawdzianów w szkołach Dz.U. Nr 41, poz. 413),

• przystąpienia do sprawdzianu lub egzaminu gimnazjalnego oraz egzaminu maturalnego w formie dostosowanej do jego dysfunk-cji (rozporządzenie MEN z dnia 19.04.1999 r. w sprawie zasad oceniania, klasyfi kowania i promowania uczniów i słuchaczy oraz przeprowadzania egzaminów i sprawdzianów w szkołach Dz.U. Nr 41, poz. 413),

• zwolnienia z nauki drugiego języka obcego, w przypadku kiedy cierpi na wadę słuchu (rozporządzenie MEN z dn. 19.04.1999 r. w sprawie zasad oceniania, klasyfi kowania i promowania uczniów i słuchaczy oraz przeprowadzania egzaminów i sprawdzianów w szkołach Dz.U. Nr 41, poz. 413),

• wydłużenia każdego etapu edukacyjnego przynajmniej o jeden rok (rozporządzenie MEN z dnia 21.05.2001 r. w sprawie ramo-wych planów nauczania w szkołach publicznych (Dz. U. Nr 61, poz, 626).www.ipon.pl

16

WAŻNE INFORMACJE

Konieczność badań barwników Rzecznik informuje, że otrzymał informacje na temat szko-

dliwości niektórych barwników dodawanych do żywności. Chodzi o tzw. barwniki z grupy Southampton, do których zali-cza się substancje oznaczone symbolami: E102, E104, E110, E 122, E124 i E129. Z raportu Organizacji Center for Science in the Public Interest (CSPI) wynika m.in., że mają one działanie rakotwórcze, są silnie alergizujące, a także powodują nadpobu-dliwość u dzieci. Najczęściej stosowane barwniki spożywcze, takie jak tartrazyna - E102 i czerwień Allura – E129 wykonane są np. z ropy naft owej.

Zgodnie z rozporządzeniem ministra zdrowia z 22.11.2010 roku w sprawie dozwolonych substancji dodatkowych powyż-sze barwniki są dopuszczalne. Jednak ich szkodliwy wpływ na aktywność i skupienie uwagi dzieci skłonił Parlament Europej-ski do wydania nakazu stosowania ostrzegawczych oznakowań na produktach zawierających wspomniane barwniki. Niestety, Polska nie dostosowała się do tych wymogów. Na cukierkach, żelkach czy gumach do żucia przeznaczonych dla polskich dzieci nie ma takich ostrzeżeń.

Zdaniem Rzecznika Praw Dziecka ryzyko szkodliwego od-działywania barwników z grupy Southampton na zdrowie dzie-ci oraz obowiązujący w niektórych krajach zakaz dodawania tych substancji do żywności (np. w Belgii, Danii, Francji i Szwe-cji nie jest dozwolone stosowanie czerwieni Allura – E129) jest dostatecznym powodem do zlecenia przeprowadzenia badań naukowych przez niezależny instytut. Badania miałyby na celu ustalenie, czy rzeczywiście barwniki mają negatywny wpływ na zdrowie dzieci, a jeśli tak, to jaki. W przypadku potwierdzenia negatywnego wpływu barwników z grupy Southampton kon-sekwencją byłoby wykreślenie ich z zawartej w rozporządzeniu ministra zdrowia listy substancji dodatkowych dopuszczonych do stosowania w żywności.

Źródło: Rynek Zdrowia

Dzieci jedzą za dużo soli i cukru?

90 proc. dzieci w wieku od roku do trzech lat je za dużo soli, 80 proc. za dużo cukru, ich dieta jest zbyt uboga w wapń i witaminę D.

- Dziecko jest świetnym obserwatorem. Nie będzie chciało zjeść nawet najlepiej przygotowanego posiłku, jeśli na talerzu rodziców będzie zupełnie coś innego - po-wiedziała prof. Halina Weker, kierownik Zakładu Żywienia w warszawskim In-stytucie Matki i Dziecka. Podkreśliła, że ponad 60 proc. zbadanych dzieci je po-trawy przygotowane dla dorosłej części rodziny. Weker podkreśliła, że nadmiar soli łączy się z rozwojem nadciśnienia tętniczego, zaburzeniami związanymi z chorobami układu krwionośnego. Z ko-lei nadmiar cukru to prosta droga do oty-łości. Wyjaśniła, że witamina D wpływa na gospodarkę mineralną całego orga-nizmu. Niedobór wapnia w dzieciństwie zwiększa ryzyko osteoporozy w później-szym wieku.

Z badania wynika także, że dzienne spożycie przez dzieci witamin A, witamin z grupy B, witaminy C, fosforu, magne-zu, cynku i miedzi znacznie przewyższa zalecane ilości. Weker wyjaśniła, że ma to związek z częstym karmieniem dzieci produktami wzbogaconymi witaminami już przez producentów.

Prof. Piotr Socha z Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie zwrócił uwagę, że większość małych dzieci jest przekarmia-na. Podkreślił, że dziecko w tym wieku powinno jeść 4-5 razy dziennie, z czego trzy posiłki powinny być większe.

- Natomiast dzieci jedzą kilkanaście razy w ciągu dnia. Podawane są im owoce, chrupki, słodycze - zaznaczył prof. Socha. Podkreślił, że nabyta w dzieciństwie oty-łość jest trudniejsza do zrzucenia. Oce-nił, że najlepszym napojem dla dzieci jest woda, a soki zawierają za dużo cukru.

Żródło: PAP

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życia

17

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życia WAŻNE INFORMACJE

Pacjentz opaską

Szpitale będą musiały zaopatrzyć pacjentów w opaski identyfi kacyj-ne z zakodowanymi danymi, m.in. imieniem, nazwiskiem, datą uro-dzenia. Taki obowiązek nakłada na lecznice art. 36 ustawy o dzia-łalności leczniczej.

Indywidualna identy� kacja pacjenta jest po-trzebna i uzasadniona. - zauważa Marek No-wak, dyrektor Regionalnego Szpitala Specjali-stycznego w Grudziądzu. - Nie chodzi tylko o to, żeby w jakiś sposób znaczyć ludzi, że są u nas hospitalizowani; chodzi o ich bezpieczeństwo - twierdzi dyrektor i podaje przykład: - Wyobraź-my sobie, że chory cierpi na cukrzycę i podczas wizyty w szpitalnej kawiarence traci przytom-ność. W kawiarni nikt nie wie, na co choruje, z jakiego jest oddziału, jaka jest historia jego choroby itd. Nie wiadomo więc, jakiej pomo-cy potrzebuje, a dzięki opasce z kodem można natychmiast ustalić wprowadzone do niej dane medyczne - podkreśla Marek Nowak.

Jednak docelowo, wzorem innych państw, zarówno w dużych polskich szpitalach, jak i w małych, system indywidualnej identyfi kacji pa-cjenta za pomocą kodów i czytników zostanie wdrożony. Opasek nie będą nosić jedynie oso-by korzystające z pomocy ambulatoryjnej.

Jak to działa i ile kosztuje? Do odszyfrowania zakodowanych danych z opaski potrzebny jest czytnik. Z czytnika przyłożonego do kodu kre-skowego można odczytać m.in. imię, nazwisko i rodzaj choroby pacjenta, co pozwala na szyb-kie udzielenie pomocy. Jedna opaska kosztuje 5 groszy. Na rynku dostępne są opaski w trzech rozmiarach: niemowlęcym, dziecięcym oraz dla osób dorosłych. Czytnik kodów to jedno-razowy wydatek rzędu 800-1200 zł (urządzenie ma służyć przez wiele lat). Do kompletu po-trzebna jest jeszcze drukarka kodów. Drukarki można przystosować również do nanoszenia

kodów paskowych i etykiet do stosowania np. na woreczkach z krwią, próbkach krwi czy opa-kowaniach z lekami.

O ile w przypadku pracowników szpita-la tradycyjne identyfi katory przypinane do ubrań (ich noszenie również nakazuje ustawa o działalności leczniczej) pełnią jedynie rolę wizytówki z uwidocznionym imieniem, nazwi-skiem i funkcją, o tyle opaski nakładane pa-cjentom mają dodatkowe, ważniejsze zadania. Oprócz wspomnianego wcześniej podniesienia poziomu bezpieczeństwa, chodzi też o kul-turę świadczonych usług. - W dużym szpitalu pacjent musi wiele razy podawać swoje dane identy� kacyjne. Nie zawsze je pamięta, co wy-wołuje niepotrzebny stres i kon� ikty z persone-lem. Teraz, gdy mamy opaski, pacjent wchodzi do rentgena czy do laboratorium, przystawiają mu czytnik i wszystko wiedzą, o nic nie muszą wypytywać - wychwala kody dyrektor Marek Nowak.

Z kolei dyrektor Szpitala Wolskiego w War-szawie Marek Balicki dodaje, że takie rozwią-zanie zwiększy bezpieczeństwo pacjentów tak-że dlatego, że będzie można uniknąć pomyłek przy wydawaniu leków.

- Podczas rozdawania leków w szpitalu spraw-dzany jest kod kreskowy leku wraz z kodem pacjenta.Pozwala to uniknąć pomyłki przy wy-dawaniu leków - zaznacza Marek Balicki i pod-kreśla, że oznakowanie pacjentów stosuje się w coraz większej liczbie szpitali na świecie.

Źródło: Rynek Zdrowia

18

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaWAŻNE INFORMACJE

Lekarze rodzinni za rzadko zlecają badania tarczycyNiemal 90 proc. dorosłych

Polaków nie miało w ciągu ostatnich dwóch lat zlecone-go badania tarczycy. Tym-czasem schorzenia i zaburze-nia w pracy tarczycy dotyczą co najmniej 20 proc. naszego społeczeństwa - podkreślają endokrynolodzy.

TSH wydzielany jest przez przysadkę mózgową i wpływa na produkcję hormonów tarczycy. Mierzenie poziomu TSH za-licza się do podstawowych badań w diagnostyce chorób tego gruczołu. Jak powiedział konsultant krajowy ds. endokrynolo-gii, prof. Andrzej Lewiński, lekarze podstawowej opieki zdro-wotnej (POZ) mogą bez przeszkód zlecać badanie poziomu TSH, gdyż nie generuje to dla nich żadnych obciążeń fi nan-sowych. O takie badanie powinni się upominać zwłaszcza ci pacjenci, którzy obserwują u siebie objawy mogące sugerować występowanie choroby tarczycy, jak przewlekłe zmęczenie i senność bez wyraźnej przyczyny, nadpobudliwość i nerwo-wość, zmiana masy ciała, nietolerancja zimna, sucha skóra ko-lan i łokci, łamliwe włosy, nadmierne pocenie się, powiększona tarczyca czy guzki na szyi.

- Hormony tarczycy są niezbędne do prawidłowego funkcjo-nowania całego organizmu, dlatego zaburzenia czynności tego gruczołu powinno się brać pod uwagę, gdy występują też takie objawy, jak przyspieszenie pracy serca, zaburzenia płodności, za-parcia lub biegunki, zaburzenia metabolizmu, w tym cukrzyca, a także depresja - powiedział prof. Tomasz Bednarczuk z War-szawskiego Uniwersytetu Medycznego. W przypadku guzków tarczycy mogą pojawić się trudności z przełykaniem, oddycha-niem, ból, chrypka.

Jak zaznaczyła prof. Małgorzata Karbownik-Lewińska z Uni-wersytetu Medycznego w Łodzi, w Polsce udało się niemal wy-eliminować choroby tarczycy wynikające z niedoboru w diecie jodu. Jest to pierwiastek niezbędny do syntezy hormonów tar-czycy. Było to możliwe dzięki wprowadzeniu w 1996 r. obo-wiązku dodawania jodku potasu do soli kuchennej, sprzeda-wanej w naszym kraju.

Do najczęstszych zaburzeń czynności tarczycy należą auto-agresywne choroby tego gruczołu. Zalicza się tu chorobę Ha-shimoto oraz chorobę Gravesa-Basedova, która ma podłoże genetyczne.

Źródło: PAP/Rynek Zdrowia

Psychodermatologia pomaga leczyć łuszczycę

W łódzkim Uniwersytecie Medycz-nym powstał pierwszy na świecie Zakład Psychodermatologii. Kieruje nim prof. Anna Zalewska. Czym się zajmują łódz-cy pionierzy? Zależnością między tym, co się dzieje w głowie pacjenta a tym, co wi-dać na jego skórze. Od dawna wiadomo, że pokrzywka, łuszczyca, atopowe zapa-lenie skóry, zaostrzają się pod wpływem stresu - tłumaczy prof. Zalewska.

- W stresie kora nadnerczy wydziela hormony. Tra� ają do krwi, łączą się z receptorami skóry i pobudzają gruczoły łojowe. Są też choroby psychiczne mani-festujące się na skórze. Miałam już pa-cjentów, którzy widzieli na niej zarazki i je zdrapywali, raniąc całe ciało - dodaje profesor. Od lat 80. dermatolodzy coraz więcej mówią i piszą o psychologicz-nych źródłach chorób skóry. - Z takim podejściem zetknęłam się na stypendium w Leeds. Wróciłam do Polski, robiłam to, czego nauczyłam się w Anglii. Kiedy zrobiłam habilitację, udało się przekonać władze uczelni do stworzenia zakładu - opowiada prof. Anna Zalewska.

Źródło: www.wyborcza.pl

19

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życia WAŻNE INFORMACJE

Brakuje środków na zdrowie psychiczne

Efektem wdrożenia Narodowego Programu Ochrony Zdrowia Psychicznego na lata 2011-2015 ma być przekształcenie modelu leczenia psychiatrycznego - ze szpitalnego na środowi-skowy. Leczenie pacjenta odbywałoby się wte-dy w jego środowisku - w poradni, na oddziale dziennym, w hotelu czy mieszkaniu chronio-nym. Jednak zastosowanie tego modelu znacznie się opóźnia, m.in. z powodu niedofi nansowania psychiatrii.

- Poziom � nansowania leczenia osób z zabu-rzeniami psychicznymi spada tak, że już teraz wi-dać, że będzie problem z powstawaniem nowych centrów zdrowia psychicznego, o ile nie zostaną zamknięte te, które już powstały – mówi Dariusz Hajdukiewicz, dyrektor Biura Polityki Zdro-wotnej. NPOZP zaleca powstawanie centrów, w skład których wchodziłyby ambulatorium, zespół leczenia środowiskowego oraz oddział dzienny. Dzięki temu pacjent otrzymałby opty-malne wsparcie specjalistów, pozostając w swoim środowisku.

- Wszystkie działania w zakresie leczenia osób dotkniętych chorobami psychicznymi muszą ciągle schodzić do środowiska lokalnego. Angażujemy się w budowanie tego systemu tak, jak możemy, na NFZ nie mamy co liczyć. Najważniejsze jest przybliżenie opieki nad osobami z zaburzenia-mi psychicznymi do środowiska, ciągły kontakt z ludźmi, zaopiekowanie się rodzinami, które zosta-ły dotknięte tym problemem – mówi Tomasz Kot, prezes Stowarzyszenia Rodzin i Przyjaciół Osób z Zaburzeniami Psychicznymi „INTEGRACJA”.

Celem NPOZP jest promocja zdrowia psy-chicznego, profi laktyka, zapewnienie osobom z zaburzeniami psychicznymi lepszego dostępu do opieki zdrowotnej oraz takich form wsparcia i pomocy, które umożliwią im życie w rodzinie i społeczeństwie.

Szacunki badaczy wskazują, że co piąta osoba na świecie cierpi na zaburzenia psychiczne. W Polsce jest ich ok. 1,6 mln. Koszty leczenia po-niesione przez NFZ w 2010 r. na leczenie cho-rób psychicznych wyniosły 3,5 proc. wszystkich środków wydatkowanych na opiekę zdrowotną. Dlatego jednym z priorytetów NPOZP jest profi -laktyka tego rodzaju schorzeń.

- Samo leczenie zaburzeń nie popra-wi stanu zdrowia psychicznego Polaków. Bardzo ważne jest w pro� laktyce, by na-uczyć mówić się pozytywnie o zdrowiu psychicznym – o zaspokajaniu swoich potrzeb, pozytywnym stosunku do sie-bie i innych, konstruktywnych relacjach – podkreślił dr Krzysztof Ostaszewski z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie.

Za przyspieszeniem reformy i kon-kretnymi działaniami opowiada się Andrzej Cechnicki, który prowadzi Pracownię Psychiatrii Środowiskowej w Katedrze Psychiatrii Collegium Me-dicum UJ. – Każda debata jest potrzeb-na i dobra, ale równocześnie wdrożenie zmian wymaga przyspieszenia, konsoli-dacji sił. Już wiemy jak powinno być, te-raz wprowadzajmy to w życie – mówił Cechnicki. Współpracuje on ze Stowa-rzyszeniem Otwórzcie Drzwi z Kra-kowa oraz pracuje w Stowarzyszeniu na Rzecz Psychiatrii Środowiskowej. – Najważniejszymi oczekiwaniami ze stro-ny pacjentów są traktowanie ich podmio-towo oraz okazywanie szacunku. Do dziś wielokrotnie spotykamy się z olbrzymią marginalizacją osób chorujących psy-chicznie jako partnerów w rehabilitacji, w życiu we wspólnocie, wprowadzaniu na rynek pracy, ale także w debacie na temat zmian systemu pomocy i leczenia. Te osoby mają swoją, praktyczną opinię na ten temat, chcą mówić własnym gło-sem – podkreśla Cechnicki. – Trzeba zobaczyć osobę chorą psychicznie w wie-lu rolach społecznych, w całej historii jej życia. Stowarzyszenia pacjentów mówią: zobaczcie nas jako ludzi - w kontekście pracy, przyjaźni, rodziny, naszej codzien-ności, a wtedy to pomoże nam zdrowieć. Jeśli zobaczycie w nas potencjał do zdro-wienia, dacie nam nadzieję, która będzie naszą wspólną siłą i nam samym da w to wiarę – podsumowuje Cechnicki.

Źródło: PAP

20

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaWAŻNE INFORMACJE

Międzynarodowa Nagroda Niepełnosprawności

im. Franklin D. Roosevelta Międzynarodowa Nagroda Niepełnosprawności

im. Franklina D. Roosevelta jest fundowana i wrę-czana od 1995 r. przez Światowy Komitet ds. Osób Niepełnosprawnych (World Committee on Disa-bility) oraz Instytut im. Franklina i Eleonory Ro-osevelt (Franklin and Eleanor Roosevelt Institute). Przyznawana jest państwom członkowskim ONZ za osiągnięcia w dziedzinie ulepszania sytuacji osób niepełnosprawnych. FDR Award jest corocz-nie odbierana przez najwyższe władze zwycięskie-go kraju, a nagroda w wysokości 50 000 USD prze-kazywana jest wybranej organizacji pozarządowej działającej w danym państwie.

W 2006 r. Polskie Towarzystwo Pomocy Głucho-niewidomym, które istnieje od 1991r., zostało uho-norowane tą międzynarodową nagrodą Roosevel-ta za szczególne osiągnięcia w dziedzinie pomocy osobom niepełnosprawnym. Realizowany przez TPG projekt zatrudniania młodych osób głucho-niewidomych wygrał w 2005 r. konkurs „Dobre Praktyki”. Adresatami podejmowanych przez TPG działań są wszystkie osoby głuchoniewidome, ich rodzice i opiekunowie oraz specjaliści pracują-cy na ich rzecz. Najważniejsze działania to szko-lenia tłumaczy-przewodników dla osób głucho

Franklin Delano Roosevelt jest najbardziej wpływową osobą niepełnosprawną w dziejach świata. Ten amerykański polityk, czterokrotnie wybierany na prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki pełnił ten urząd w latach 1933-1945. Przeprowadzone przez niego reformy społecz-no-gospodarcze doprowadziły do zakończenia wielkiego kryzysu. Za jego prezydentury Stany Zjednoczone nawiązały stosunki dyplomatyczne z ZSRR i przystąpiły do II wojny światowej. Ro-osevelt był współtwórcą Wielkiej Koalicji i razem z Churchillem i Stalinem decydował o losach po-wojennego świata.

W wieku 39 lat po kąpielach w zimnej wo-dzie został sparaliżowany od pasa w dół, a leka-rze rozpoznali u niego chorobę Heinego-Medina. Franklinowi groził paraliż i utrata wzroku. Jego nogi zostały usztywnione i już do końca życia poruszał się na wózku inwalidzkim. Jednak nie załamał się i zaczął walczyć ze swoją chorobą, dzięki czemu jego stan zdrowia ulegał poprawie,

a ćwiczenia umożliwiły mu siedzenie i pozostawiły władzę w rękach. Podczas kampanii prezydenckiej przemierzył ponad 44 tys. km, co dla osoby porusza-jącej się wyłącznie na wózku inwalidzkim stanowiło ogromny wysiłek.

Mimo swojej niepełnosprawności najwięcej razy w historii, bo aż trzykrotnie - w latach 1932, 1934 i 1941 - zdobywał tytuł Człowieka Roku magazynu Time. Był też pierwszym amerykańskim prezyden-tem, który otrzymał ten tytuł.

Poprzez swoją walkę z nieuleczalną chorobą Franklin Delano Roosevelt udowodnił Ameryka-nom oraz całemu światu, że osoba niepełnospraw-na może osiągnąć sukces, a niepełnosprawność w odniesieniu takiego sukcesu nie musi przeszkadzać.

niewidomych, prowadzenie Regionalnych Klubów Głuchoniewidomych, wydawanie cza-sopism dla osób niepełnosprawnych oraz ich opiekunów, szkolenia komputerowe dla głu-choniewidomych, poradnictwo rehabilitacyjne dla osób głuchoniewidomych, rodziców i opie-kunów, warsztaty arterapeutyczne dla osób głuchoniewidomych, plenery rzeźbiarskie w Centrum Rzeźby Polskiej, rehabilitacja indy-widualna dzieci, młodzieży i dorosłych głu-choniewidomych, turnusy rehabilitacyjne dla dzieci, młodzieży i dorosłych głuchoniewido-mych, stacjonarne zajęcia artystyczne, budo-wa ośrodka opiekuńczo-rehabilitacyjnego dla osób głuchoniewidomych.

oprac. Redakcja

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życia WAŻNE INFORMACJE

21

Fundacja „Wspólna Droga” – United Way Polska zaprasza do udziału w VI edycji konkursu plastyczne-go „Świat NIKIFORÓW”, skierowanego do uczestników Warsztatów Terapii Zajęciowej z całego kraju. Konkurs bę-dzie przebiegał w dwóch kategoriach tematycznych: „Kra-jobrazy uczuć” oraz „Święta Bożego Narodzenia”.

Celem konkursu jest rozwój osobisty artystów z niepełno-sprawnością intelektualną i chorobami psychicznymi oraz przezwyciężanie ich izolacji społecznej, a także zwrócenie uwagi opinii publicznej na walory artystyczne i dekoracyj-ne sztuki osób niepełnosprawnych i zachęcanie do zdobie-nia nią wnętrz prywatnych, fi rmowych oraz przestrzeni miejskiej. Konkurs przyczynia się do propagowania artete-rapii, jako skutecznej formy rehabilitacji i formy uczestnic-twa osób niepełnosprawnych w życiu społecznym i kultu-ralnym, wyłonienia szczególnie utalentowanych twórców, tworzenia kolekcji.

Nagrodą dla laureatów konkursu oraz ich instruktorów będzie udział w profesjonalnych warsztatach plastycznych w Domu Pracy Twórczej warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych w Dłużewie oraz profesjonalne zestawy materia-łów plastycznych, wręczane podczas tradycyjnej gali. Wy-różnione prace prezentowane będą na wystawach we wnę-trzach muzealnych i przestrzeni miejskiej.

Termin nadsyłania prac (wraz z wymaganymi załącznika-mi) upływa 31 stycznia 2012 r. (liczy się data stempla pocz-towego). Wyniki konkursu zostaną ogłoszone do końca lu-tego 2012 r. na stronie internetowej Fundacji www.nikifory.pl, zaś autorzy 20 najlepszych prac zostaną poinformowani o wynikach konkursu drogą listowną.

Szczegółowych informacji udziela Pani Dorota Labryszewska, koordynator programu

NIKIFORY e-mail: [email protected]

Program realizowany jest w partnerstwie z Akademią Sztuk Pięknych w Warszawie, Akademią Pedagogiki Spe-cjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie oraz Pań-stwowym Muzeum Etnografi cznym. Dotychczas w dzia-łania realizowane w ramach programu zaangażowane zo-stały: agencja reklamowa McCann Erickson oraz fi rmy: Bank Millennium S.A., TNT Express Worldwide Poland Sp. z o.o. Tetra Pak Sp. z o.o. i magazyn SENS oraz Zwierciadło. Ambasadorami programu są: Joanna Kos-Krauze i Krzysz-tof Krauze - twórcy fi lmu „Mój Nikifor”

organizator: Wspólna Droga United Way Polskaadres: Kinowa 19 lok. U-1, 04-030 Warszawa

tel.: 22 621 28 09, faks: 22 622 60 00e-mail: [email protected]

www: http://www.wspolnadroga.pl źródło: Fundacja „Wspólna Droga” United Way Polska

VI edycja

konkursu plastycznego

„Świat NIKIFORÓW”

21

22

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaWAŻNE INFORMACJE

Srebrna ekonomia Starzenie się społeczeństw niesie ze sobą różne problemy,

w tym ekonomiczne. Kiedy zaczyna brakować młodych pracowników, pracodawcy starają się zachęcić do pozosta-nia aktywnymi zawodowo osoby w wieku przedemerytal-nym. Nie dzieje się to jednak automatycznie. Ekonomiści zwracają uwagę na liczne kłopoty związane z prowadze-niem tzw. „silver economy” („srebrnej ekonomii”), syste-mu ekonomicznego ukierunkowanego na wykorzystanie potencjału osób starszych i uwzględniającego ich potrzeby.

Obecnie rynek pracy wciąż nie jest „łaskawy” dla osób powyżej pięćdziesiątego roku życia. Osoby z tej grupy wie-kowej znacznie dłużej poszukują pracy niż ludzie młodsi. Czynnikiem wpływającym na taki stan rzeczy jest m. in. fakt, iż w grupie wiekowej 50 – 59 lat aż 70 proc. obywateli ma wykształcenie podstawowe bądź zawodowe. Ponadto, wciąż istnieje niewiele instytucji i organizacji zajmujących się edukacją dorosłych.

Polityka rozwoju generacji seniorów w modelu „silver economy” obejmuje więc propagowanie kształcenia osób dojrzałych, wzrost ich aktywności zawodowej, a także sys-tem zarządzania wiekiem w fi rmach. Konieczne jest rów-nież prowadzenie polityki solidarnej równowagi pokoleń. Silver economy to system ekonomiczny ukierunkowany na wykorzystanie potencjału osób starszych i uwzględnia-jący ich potrzeby. Temat osób dojrzałych na rynku pracy w Polsce coraz częściej podnoszony jest w dyskusjach pu-blicznych. Jednak dość rzadko poruszane są tematy osób dojrzałych jako grupy konsumentów.

Czy srebrna gospodarka daje fi rmom jakieś korzyści, czy to tylko puste marketingowe określenie? Czy dla strategii rozwoju małej fi rmy nie jest to grupa klientów, o którą

warto powalczyć? Wydaje się, że w przypadku grupy starszych konsumentów, małe i średnie przedsiębiorstwa mogą wykorzystać natural-ną przewagę, charakterystyczną dla mniej-szych podmiotów – większą elastyczność oraz rozpoznanie rynku lokalnego. Przede wszystkim mają one możliwość ukierunko-wania swojej działalności na mniejsze, ściśle wyodrębnione grupy klientów. Zdolność do przystosowania oferty do gustów specyfi cz-nego odbiorcy i bliższe relacje z kupujący-mi stanowią naturalne zalety małych fi rm w przyciąganiu starszego odbiorcy.

Niedługo to osoby starsze będą stanowiły znakomitą większość konsumentów w na-szym społeczeństwie. Teoretycznie media, świat reklamy i oferta rynku powinny podą-żać za tym trendem. Jednak teoria ma to do siebie, że często nie przekłada się na praktykę. Chociaż pojawiły się pierwsze jaskółki - tele-fon komórkowy dedykowany dla seniorów, jest już nawet kilka modeli, choć ich sprzedaż nie była poprzedzona jakąś specjalną kampa-nią marketingową.

Badania przeprowadzone w Europie nie potwierdzają stereotypu, że osoby starsze boją się nowości i robią tradycyjne zakupy. 65 proc. kobiet w wieku powyżej 50 roku życia kupiło w ciągu ostatnich 6 miesięcy nowy, nie używany dotąd sprzęt elektroniczny, taki jak DVD, kamerę lub komputer. Te same bada-nia wykazują, że seniorki zdają się nie widzieć upływu czasu – 25 proc. z nich mówi nawet, że starszy wiek nigdy się nie zaczyna.

Grupa klientów dojrzałych jest jednak czę-sto pomijana, wręcz dyskryminowana, w marketingu poprzez nieuwzględnianie ich specyfi ki. Usługi bankowe, wynajem samo-chodu, spotkanie w pubie czy kawiarni, choć wg analityków popytu często są zarezerwo-wane tylko dla młodych aktywnych, nie leżą wcale poza kręgiem zainteresowanie dojrza-łych konsumentów. To nie metryka decydu-je o działaniach i zainteresowaniach, ale stan ducha.

Najważniejszą rzeczą w tych inicjatywach jest to, że nie zniechęcają one młodszych klientów. Wprowadzenie subtelnej formy in-tegracji konsumentów w różnym wieku do-prowadziła do stworzenia przyjaznych miejsc, w których szanowane są różnice potrzeb star-szych klientów bez jednoczesnej alienacji po-zostałych.

oprac. Redakcja, w opraciu o www.senior.pl

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życia WAŻNE INFORMACJE

23

Nadchodzi czas seniorówRozpoczął się Europejski Rok Aktywności

Osób Starszych i Solidarności Międzypokolenio-wej. Będzie to okazja, by uświadomić sobie, że żyjemy coraz dłużej, a starzejące się społeczeń-stwo stawia przed nami nowe wyzwania. Zada-niem, przed którym stają kraje członkowskie, będzie promowanie społecznej oraz zawodowej aktywności osób starszych, a także upowszech-nienie wiedzy o szansach i możliwościach, jakie daje życie seniorów.

W Polsce cele te będą realizowane poprzez róż-nego rodzaju wydarzenia, takie jak, konferencje, debaty, festiwale czy kampanie informacyjne. Na terenie kraju będą także prowadzone badania i sondaże w zakresie aktywności osób starszych. W mediach ogólnopolskich zostanie przeprowadzona kampania społeczna. Wiele działań odbędzie się na szczeblu lokalnym, wśród nich m.in. 16 regional-nych konferencji.

Grażyna Busse ze Stowarzyszenia Edukacyjnego Centrum Integracji Międzypokoleniowej zwróciła uwagę na fakt, że planowane działania, to głównie jednorazowe wydarzenia, które pomimo swojej spektakularności, nie zawsze zmieniają rzeczywi-stość. Jej zdaniem inicjatywy realizowane w ramach Europejskiego Roku 2012 powinny skupić się na systematycznych i trwałych działaniach adresowa-nych przede wszystkim do społeczności lokalnych.

– Powinny aktywizować osoby starsze, które do-tychczas z przyczyn ekonomicznych, zdrowotnych czy rodzinnych były nieaktywne i nie miały możli-wości uczestniczenia w życiu społecznym i zawodo-wym – mówiła Grażyna Busse. – Imprezy i konfe-rencje są bardzo ważne, jednak znacznie ważniejsza jest praca u podstaw.

– Liczy się praca u podstaw, ale także konferencje, które naświetlają problemy społeczne – ripostowała Czesława Ostrowska, podsekretarz stanu w MPiPS odpowiedzialna za koordynację Europejskiego Roku Aktywności Osób Starszych. Jak przekony-wała, istnieje wiele problemów dotyczących osób starszych, które należałoby rozwiązać, jednak w ciągu roku nie uda się wszystkiego załatwić. – Na razie musimy walczyć ze stereotypami. Dziś wiele osób jest zdania, że osoby starsze są niepotrzebne, że stanowią jedynie koszt dla młodszego pokolenia. To przecież nie prawda. Starzenie się wymusza roz-wój tzw. silver economy, a więc usług związanych ze zdrowiem, opieką, rekreacją czy kulturą. To wszyst-ko ma znaczący wpływ na PKB. Musimy zmienić

więc to stereotypowe myślenie i temu właśnie mają służyć te konferencje – mówiła Czesława Ostrowska. Pracownicy ministerstwa podkreślili także, że celem Europejskiego Roku jest zwrócenie uwagi na pro-blemy określonej grupy społecznej, a nie komplek-sowe załatwienie jej spraw. – Nie żyjemy w próżni. Tym zajmują się na co dzień rządowe i pozarządowe instytucje – mówiła Czesława Ostrowska z MPiPS.

Nie oznacza to jednak, że Europejski Rok Aktyw-ności Osób Starszych nie będzie okazją do zaini-cjowania kilku trwałych działań na rzecz osób star-szych, a także zmian legislacyjnych.

– Chcemy, aby w tym roku zostały wypracowane rekomendacje, które będą mogły przyczynić się do zmian legislacyjnych – mówiła Elwira Gross-Gołac-ka, dyrektor Departamentu Analiz Ekonomicznych i Prognoz w MPiPS. – Pod koniec roku planujemy konferencję w Sejmie, która być może zainicjuje zmia-ny systemowe.

– Polskie „uniwersytety dla seniorów” mają się wy-jątkowo dobrze – przypomina Wiesława Borczyk, prezes Stowarzyszenia UTW. – W całym kraju jest ich ponad 350, a liczba ta z roku na rok rośnie. To ewenement w skali Europy. W żadnym europejskim kraju nie rozwijają się one tak prężnie. Uniwersytety Trzeciego Wieku korzystają z dotacji z konkursów grantowych oraz darowizn. Finansowane są jednak przede wszystkim ze składek członkowskich oraz czesnego. Słuchaczami UTW są kobiety i mężczyźni powyżej 50. roku życia. Są to z reguły osoby aktyw-ne. Wiele z nich angażuje się w działania organizacji pozarządowych.

Źródło: ngo.pl

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaWAŻNE INFORMACJE

24

Nie można posiadać dwóch orzeczeń

o niepełnosprawnościDo orzeczenia z kodem choroby

o znacznym stopniu niepełnosprawno-ści może być dodany kolejny, kwalifi -kujący ubezpieczonego jako lekko nie-pełnosprawnego. Nie wolno natomiast wydawać osobie kolejnego orzeczenia. Taką uchwałę 12 grudnia 2011 r. podjął Sąd Najwyższy.

Jest to rozstrzygnięcie korzystne dla osób z problemami zdrowotnymi. Ta, która ma np. kłopoty ze słuchem, będzie miała bowiem prawo dofi nansowania do aparatu. Jeśli miejski ośrodek odmó-wiłby wpisania do orzeczenia kolejnego kodu, świadczącego o tym, że traci słuch, to nie dostałby dofi nansowania.

Źródło: Gazeta Prawna

W gminach nie będzie więcej

niepełnosprawnych urzędnikówSamorządy nie spodziewają, się, że po wprowadzeniu pre-

ferencyjnych zasad zatrudniania przybędzie w urzędach nie-pełnosprawnych.

Wójt, burmistrz czy prezydent miasta w ogłoszeniu o wol-nych stanowiskach urzędniczych będzie musiał wprowadzić do nich dodatkowe informacje, tak jak opis stanowiska i pa-nujące na nim warunki pracy.

Takie zmiany wprowadza ustawa z 19.08.2011 r. o zmia-nie ustawy o służbie cywilnej oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. nr 201, poz. 1183). Nowe zasady mają obowiązywać od 26.11.2011 r. Ich celem jest stworzenie łatwiejszego do-stępu osobom niepełnosprawnym do pracy na stanowiskach urzędniczych w samorządach.

W trakcie postępowania kwalifi kacyjnego specjalny ze-spół będzie mógł wyłonić nie więcej niż pięciu najlepszych kandydatów. Pierwszeństwo z tej piątki w zatrudnieniu zyska osoba z ograniczoną sprawnością. Jeśli wśród nich nie będzie takiej osoby, to wójt lub upoważniony przez niego sekretarz będzie musiał zdecydować, którą z nich zatrudnić.

– Takie rozwiązania przysparzają nam dodatkowej pracy, bo w ogłoszeniu o naborze musimy zamieszczać informacje o warunkach pracy na określonym stanowisku – mówi Andrzej Porawski, dyrektor biura Związku Miast Polskich. Podkreśla, że gdyby gminy otrzymały dodatkowe pieniądze na zatrud-nienia niepełnosprawnych, to wtedy same zabiegałyby, aby

pozyskiwać takich pracowni-ków. Jednak wcześniej lub póź-niej samorządy będą musiały doprowadzić do takiego stanu zatrudnienia, aby co najmniej 6 proc. z ogółu pracowników stanowiły osoby ze schorze-niami.

– To jest nierealne, bo albo nie mają one odpowiedniego wykształcenia, albo nie wierzą w swoje możliwości i nie zgła-szają się do pracy w urzędzie – mówi Z. Mackiewicz, sekretarz Urzędu Miasta w Suwałkach.

Okazuje się też, że często osoby z ograniczoną sprawno-ścią (nawet w stopniu lekkim) nie przyznają się, że posiadają orzeczenie o niepełnospraw-ności.

Źródło: Rzeczpospolita

25

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życia

Access City Award

Access City Award to prestiżowa nagroda Komisji Europejskiej dla miasta wyróżniającego się w udo-stępnianiu przestrzeni publicznej osobom niepełnosprawnym, może przypaść Krakowowi. Pozostałe nominowane miasta to, francuskie Grenoble, słoweńska Ljubljana, nie-miecki Marburg, czeski Ołomuniec, austriacki Salzburg, hiszpańskie Santander i Terrasa.

Ustanowienie nagrody Access City Award jest jednym z działań Unii Europejskiej na rzecz utworze-nia Europy bez barier. Dostępność stanowi jeden z fi larów europej-skiej strategii w sprawie niepełno-sprawności 2010-2020. Osoby nie-pełnosprawne muszą mieć dostęp do infrastruktury, towarów, usługi i informacji, aby móc w pełni ko-rzystać z przysługujących im praw oraz brać aktywny udział w życiu społecznym. Poprawa dostępności przestrzeni publicznej zapewnia miastom trwałe korzyści gospodar-cze i społeczne, zwłaszcza w kontek-ście starzenia się ludności.

Europejskie jury wyłoniło fi na-listów nagrody, biorąc pod uwagę inicjatywy zrealizowane w ostat-nich pięciu latach. Kraków może pochwalić się m.in. dostosowaniem systemu komunikacji miejskiej do obsługi osób niepełnosprawnych, likwidacją barier architektonicz-nych w budynkach użyteczności publicznej, infrastrukturze drogo-wej i transportowej, zwiększeniem dostępu oferty turystycznej oraz dostępu do informacji i usług.

oprac. Redakcja

26

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaWARTO WIEDZIEĆ

Zielona herbata i laser w walce z chorobą Alzheimera

Choć duet ten wydaje się osobliwy, zielona herbata i czerwone światło laserowe mogą razem niszczyć złogi amyloidowe zaśmiecające mózg osób cierpiących na chorobę Alzheimera - wynika z badań, o których informuje „New Scientist”.

Nową metodę walki z Alzheimerem zaproponowali naukowcy z uniwer-sytetu w Ulm w południowych Niemczech, którym wcześniej udało się do-starczyć lek na raka bezpośrednio do komórek, dzięki wykorzystaniu wiązki czerwonego światła laserowego o długości fali 670 nanometrów. Światło wy-pycha z komórek wodę, a gdy laser zostaje wyłączony, komórki wchłaniają ją z powrotem wraz z molekułami, które znajdują się w otoczeniu (w tym wypadku zaaplikowanymi wcześniej lekami).

Obecnie naukowcy z sukcesem wykorzystali tę samą metodę do zlikwido-wania złogów beta-amyloidu, charakterystycznych dla choroby Alzheime-ra. Złogi te, zwane też płytkami starczymi, odkładają się w ścianach naczyń krwionośnych. Zakłócając komunikację między komórkami nerwowymi, prowadzą do zaburzeń pamięci i funkcji poznawczych.

Związkiem chemicznym hamującym powstawanie złogów jest występują-cy w zielonej herbacie galusan epigallokatechiny (EGCG). Gdy w jego oto-czeniu na komórki nerwowe skierowane zostaje światło lasera, złogi beta--amyloidowe ulegają niemal 60-procentowej redukcji. Przy samym działa-niu lasera znika 20 proc. blaszek.

„Spowodowanie, by leki zadziałały w mózgu może być trudne, jednak bada-nia prowadzone na zwierzętach wykazują, że ekstrakt z zielonej herbaty jest w stanie przeniknąć tzw. barierę krew-mózg, jeżeli przyjmowany jest doustnie przy jednoczesnej stymulacji światłem lasera” - mówi kierujący badaniami Andrei Sommer. „Światło przenika przez tkanki, stymulując mitochondria do zapoczątkowania procesu zwiększającego przepuszczalność bariery.”

W ten sam sposób do mózgu mogą być dostarczane także inne leki ukie-runkowane na zwalczanie blaszek amyloidowych - dodaje badacz.

Źródło: PAP

NAJLEPSZA HERBATA NA ŚWIECIEBadania wykazały, że zielona herbata jest panaceum na wiele dolegliwości.

Najważniejszym składnikiem zielonej herbaty są przeciwutleniacze, które zatrzymują procesy starzenia się organizmu oraz chronią przed szkodliwym działaniem wolnych rodników. Według japońskich naukowców zielona her-bata pita w ilości pięciu fi liżanek dziennie zmniejsza ryzyko śmierci spowo-dowanej chorobami układu sercowo-naczyniowego aż o 16 proc. Ze wzglę-du na zawartość katechiny zielona herbata ma wiele cennych właściwości:• zapobiegapowstawaniu choróbnowotworowychoraz spowalnia rozwójzmian już istniejących,•redukujeszkodliwycholesterol,•usprawniaprocesytrawieniairedukujepoziomtłuszczuworganizmie,•działaprzeciwbakteryjnieiantywirusowo,•łagodziskutkialergii,•wzmacniazębypoprzezregulacjęenzymówumiejscowionychwobszarachzaatakowanych. Źródło: PAP

27

WARTO WIEDZIEĆecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życia

Okłady na dobry wzrokNajlepszym środkiem na zdrowe oczy jest dobry

sen. Bez tego oczy są zmęczone, zaczerwienione i podrażnione. Pomoc w przywróceniu im blasku mogą przynieść zioła, w postaci płukanek i kom-presów z naparów oraz żelów na delikatną skórę wokół oczu.

Przy skłonności do tworzenia się tzw. jęczmieni na-leży stosować ciepłe okłady z szałwi, rumianku, kwiatu bzu czarnego (1:1:1). Przy tworzeniu się stanu zapal-nego, obrzęków można też zrobić następujący okład: 3 części świetlika lekarskiego, 1 część szałwi, 1 część rumianku, 1 część bławatka, 1 część siemienia lnia-nego. Zioła należy zemleć lub utrzeć w moździerzu, zalać letnią wodą i zagotować. Gorące zioła zawinąć w gazę i ciepłe kłaść na oczy na 15-25 minut. Okłady najlepiej położyć wieczorem po umyciu, a rano tylko przetrzeć oczy naparem z ziół. Wskazane jest również zażywanie witamin C, P oraz witamin z grupy B lub picie herbatki z róży, dziurawca, rumianku, nagietka i kwiatu lipy.

Oczy zmęczone pracą można odświeżyć okładami z czarnej herbaty, rumianku lub dzikiej róży. W tym celu trzeba zaparzyć np. po dwie torebki wyżej wy-mienionych ziół w 2 szklankach wody przez 3 minuty. Po ostudzeniu położyć na oczy i odpoczywać przez 15 minut z nogami ułożonymi wysoko.

PŁUKANKA ZE ŚWIETLIKA: 2 łyżki świeżego zioła lub 2 łyżeczki suszonego należy gotować w 2 szklankach wody przez 20 minut. Następnie trzeba je ostudzić, odcedzić.

ODWAR W ZAPALENIU POWIEK: po pół łyżki ziela świetlika i kwiatów rumianku należy zalać 1,5 szklanki gorącej wody i gotować łagodnie pod przy-kryciem 3 minuty. Odstawić na 15 minut i przecedzić. Stosować do przemywania oczu i do okładów, rów-nież w stanach ostrych.

NAPAR Z ZIELONEJ PIETRUSZKI: przygotuj pietruszkową herbatkę. Dokładnie umyj garść zie-lonej pietruszki i zalej ją pół szklanki wrzącej wody. Odstaw napar na kilka godzin. Przetrzyj oczy nasą-czonym w naparze płatkiem kosmetycznym. Ma on właściwości oczyszczające.

oprac. Redakcja

argania żelaznaOlej arganowy jest nazywany „płynnym zło-

tem” i zaliczany do jednych z droższych olejów na świecie, głównie ze względu na jego ograni-czoną dostępność (wyłącznie tereny Maroko) oraz pracochłonny proces pozyskiwania. Olej arganowy jest nieznacznie ciemniejszy niż oli-wa. Posiada czerwone zabarwienie. Jest boga-ty w nienasycone kwasy tłuszczowe (80 proc.), głównie kwasy omega-6 i omega-9. Poza tym zawiera dużą dawkę witaminy E (tokoferolu), więcej niż w oliwie z oliwek. Jest to olej o sil-nych własnościach antyoksydacyjnych. Wła-ściwości te wynikają bezpośrednio z wysokiej zawartości związków fenolowych (kwas feru-lowy) i karotenoidów, występujących w posta-ci żółtych ksantofi li. Dzięki antyoksydantom, olej chroni strukturę skóry przed zniszczenia-mi powodowanymi czynnikami zewnętrzny-mi. Wykazuje również działanie przeciwza-palne, łagodzące i sprzyja gojeniu się powłok skórnych, dzięki obecności fi tosteroli, w tym głównie spinasterolu. Skwalen i nienasycone kwasy tłuszczowe wspomagają regenerację ba-riery hydrolipidowej naskórka oraz uzupełnia-ją niedobory składników tłuszczowych w skó-rze, w tym cennych ceramidów. Dzięki temu olej przeciwdziała procesom starzenia się skó-ry, wpływając korzystnie na odpowiednie na-wodnienie, elastyczność, odżywienie, odnowę komórkową oraz złagodzenie procesów zapal-nych. Olej arganowy posiada również znaczą-ce właściwości wykorzystywane w lecznictwie. Ten cudowny płynny produkt obniża poziom cholesterolu w organizmie, poprawia krąże-nie, działa dezynfekująco, przeciwgrzybicznie, przeciwbakteryjnie oraz wspomaga naturalną odporność. Spożywając podstawową ilość ole-ju arganowego codziennie zapewniamy sobie trwałość własnego zdrowia.

Źródło: DOZ.pl

28

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaWARTO WIEDZIEĆ

BIAŁA RZODKIEWRzodkiew pochodzi z Azji. Była już znana 2 tys. lat

temu w Egipcie. Starożytni Grecy uważali ją za lekar-stwo, które poprawia wzrok. Św. Hildegarda w XII w., radziła ją spożywać, bo „oczyszcza” mózg, dając ja-sność myśli. Krążyły także teorie, że świetnie wpływa na trawienie oraz przeciwdziała kaszlowi. Do tej pory zresztą medycyna ludowa, a szczególnie niemiecka i francuska, uznaje, że rzodkiew wspomaga pamięć.

Rzodkiew wyróżnia charakterystyczny pikantny smak, który wywołuje olejek gorczycowy, zawierający siarkę - znany ze swych właściwości antybakteryjnych, przeciwzapalnych i tonizujących kwasy żołądkowe. Jest naturalnym środkiem poprawiającym trawienie i apetyt oraz działającym bakteriobójczo na przewód pokarmowy.

Rzodkiew zawiera niewiele kalorii i sporo witamin z grupy B, kwas pantotenowy oraz witaminę C. To również bogate źródło wapnia, fosforu, żelaza, chloru, sodu, potasu i magnezu. Kompleks witamin i minera-łów zawartych w rzodkiewce powoduje, że jej spoży-wanie jest szczególnie korzystne dla naszych włosów.

Połączenie żelaza, miedzi i manganu w jednym wa-rzywie sprawia, że rzodkiewka jest polecana osobom cierpiącym na niedokrwistość, gdyż wpływa korzyst-nie na procesy krwiotwórcze w organizmie.

Godne polecenia są również, coraz bardziej popu-larne, kiełki rzodkiewki, które są szczególnie bogatym źródłem witaminy C, siarki, potasu i magnezu. Dieta bogata w te składniki pomoże przywrócić cerze blask, wzmocni włosy i paznokcie oraz wyrwie z jesienno--zimowej apatii i zmęczenia.

To warzywo jest polecane także reumatykom oraz ludziom z problemami nerkowymi (kamienie nerko-we). Powinni po nią sięgnąć także ci wszyscy, którzy pragną na wiosnę zrzucić kilka kilogramów - rzod-kiew jest sycąca, ale nie tuczy (14 kalorii w 100 g).

oprac. Redakcja

KIWI OBNIŻA CIŚNIENIEOwoce kiwi dotarły do Europy w latach pięć-

dziesiątych XX w. i początkowo nazywano je agrestem chińskim. Znane są ze swych ponad-przeciętnych walorów odżywczych, co spra-wia, że cieszą się dużym zainteresowaniem naukowców. Badania wskazują, że regularne spożywanie tych zielonych owoców może zredukować ryzyko nowotworów, zakrzepicy czy udaru. Owoce zawierają ogromne ilości witaminy C, E i B, mają także dużo potasu, cynku i niewielkie ilości sodu, pektyn i cu-krów. Dzięki zawartości witamin wspomagają leczenie wielu schorzeń, zapobiegają przezię-bieniom, ułatwiają leczenie grypy, wpływają na poprawę samopoczucia i działają kojąco na nerwy. Chronią także przed chorobami serca i zmianami miażdżycowymi, wspomagają też oczyszczanie organizmu z toksyn. Bogate w przeciwutleniacze oraz witaminę C i E owo-ce kiwi pomagają obniżyć wysokie ciśnienie, które jest jednym z czynników chorób serca - wynika z badań norweskich naukowców. Podczas ośmiotygodniowej analizy, prowa-dzonej przez norweskich naukowców ze szpi-tala uniwersyteckiego w Oslo, zaobserwowa-no spadek ciśnienia w grupie, która do swojej diety włączyła trzy owoce kiwi dziennie. W badaniach wzięło udział 118 osób z podwyż-szonym ciśnieniem, których wiek wynosił średnio 55 lat.

Jak podają autorzy badań, w grupie spożywa-jącej trzy owoce kiwi dziennie monitorowane przez 24 godziny ciśnienie skurczowe było średnio o 3,6 mmHg niższe niż w przypadku osób, które do jadłospisu włączyły jedno jabł-ko dziennie. W pierwszej grupie niższe było także ciśnienie rozkurczowe, jednak w tym wypadku nie stwierdzono wyraźnego związku ze spożywaniem kiwi.

oprac. Redakcja

29

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życia WARTO WIEDZIEĆ

AROMATERAPIA - LECZENIE ZAPACHEM

Olejek goździkowyDobre goździki powinny być tłuste i ciężkie.

Wrzucone do wody powinny tonąć lub przynaj-mniej ustawiać się pionowo. Goździki należy przechowywać w naczyniach szklanych, szczel-nie zamknięte, chronić je przed słońcem i wysy-chaniem. Olejek ma charakterystyczny korzenny, „piernikowy” zapach. To skuteczny środek odka-żający i przeciwbólowy.

Olejek goździkowy otrzymywany jest na dro-dze destylacji z parą wodną pąków kwiatowych i, znacznie rzadziej, liści drzewa goździkowego (Eugenia Caryophyllus). Olejek goździkowy na-leży do najważniejszych olejków, stosowanych do aromatyzowania artykułów spożywczych (np. wyroby cukiernicze, wódki i likiery, wyroby mięsne i sosy, pikle, kompoty). Jest składnikiem kompozycji zapachowych stosowanych w perfu-miarstwie oraz produkcji kosmetyków i prepara-tów farmaceutycznych o działaniu antyseptycz-nym. Najważniejszym składnikiem olejku jest eugenol o działaniu przeciwbólowym i odkaża-jącym. Znajdziemy w nim również seskwiter-peny, które mają właściwości przeciwbakteryjne i przeciwzapalne, kwas benzoesowy i terpeny (pinen, limonen). Jako preparat farmaceutyczny olejek goździkowy ma działanie rozkurczowe, odświeżające, odwaniające, znieczulające, prze-ciwświądowe, ściągające, odkażające na układ pokarmowy, układ żółciowy, układ oddechowy i drogi moczowe, przeciwkaszlowe, pobudzające wydzielanie soków trawiennych. W przypadkach stosowania na skórę i błony śluzowe rozgrzewa i łagodzi ból. Działa przeciwbakteryjnie, prze-ciwwirusowo, przeciwgrzybiczo. Niszczy rozto-cza i pierwotniaki oraz odstrasza pasożyty.

Olejek goździkowy przynosi ulgę w bólach zębów, głowy, bólach reumatycznych i nerwobó-lach. Pobudza wydzielanie soków trawiennych oraz działa wiatropędnie, dlatego też zalecany jest przy biegunkach, wzdęciach, nudnościach. Sto-sowany jest przy stanach zapalnych jamy ustnej i chorobach skóry (np. przy trądziku i łuszczycy). Olejek wykorzystywany jest również w leczeniu przeziębień i infekcjach górnych dróg oddecho-wych. Uważany jest za łagodny afrodyzjak.

Stosowanie doustne:2 krople olejku mieszamy z łyżką miodu bądź cukru.

Inhalacje:Inhalację przygotujemy, dodając 5-10 kropli olejku

goździkowego do gorącej wody. Opary wdychamy przez około 10 minut.

Masaż:3-5 kropli olejku dodajemy do 10 ml olejku bazowego

(np. oliwa z oliwek lub olejek z pestek winogron).

KąpielDo kąpieli dodajemy 10-15 kropli olejku goździkowego.

Kominek aromaterapeutycznyDo kominka z wodą dodajemy 5-10 kropli

olejku goździkowego.

Olejku nie należy stosować bezpośrednio na skórę bez rozcieńczania.

oprac. Karol Łyczkowski

30

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaWARTO WIEDZIEĆ

Kurt Wayne, Broszka z akwamarynem i diamentami

LITOTERAPIAPIĘKNO UKRYTE W KAMIENIU

AKWAMARYNNazwa akwamarynu wywodzi się od określenia

wody morskiej, łac. aqua marina. Akwamaryn bar-wę zawdzięcza występowaniu żelaza w strukturze krystalicznej, zaś najbardziej poszukiwane są akwa-maryny o głębokim błękicie. Piękny kamień jubiler-ski ma zabarwienie od zielonawoniebieskiego do in-tensywnego błękitu. Szczególnie poszukiwane są ka-mienie niebieskie o masie powyżej 10 ct. Większość kamieni, po oszlifowaniu, poddawana jest ogrzewa-niu, w czasie którego kamienie zielone lub zielono-niebieskie zmieniają barwę na niebieską. Akwama-ryny szlifuje się przeważnie szlifem schodkowym lub nożycowym podłużnym prostokątnym i owalnym. Zmętniałe akwamaryny otrzymują szlif kaboszo-nowy. Jako, że akwamaryn występuje zwłaszcza w jasnym kolorze, dlatego tak ważną rolę odgrywają proporcje szlifu, uwydatniającego barwę. Zazwyczaj ma kolor pastelowy, lecz im ciemniejsza barwa, tym większą wartość posiada dany kamień. Akwamaryn jest kamieniem szlachetnym dość kruchym i wraż-liwym na nacisk. Cechą charakterystyczną jest jego wygląd na tle niemetalicznej powierzchni. W zależ-ności od ustawienia kryształu może być niebieski lub bezbarwny (dichroizm – dwubarwność).

Największe kopalnie akwamarynu znajdują się w Brazylii. Ponadto akwamaryn występuje w Australii, Birmie, na Madagaskarze, w Namibii, Sri Lance, Ni-gerii, Tanzanii, Uralu, USA, Chinach.

Znany i stosowany przez Greków i Rzymian od III wieku p.n.e. Często wykonywano z niego intaglia – brosze z wklęsłymi rzeźbionymi motywami zazwy-czaj o tematyce morskiej (kamień ten miał jakoby chronić podczas podróży morskich). Istnieje rów-nież legenda, jakoby kamienie te miały pochodzić z głębi mórz, ze skrzyń skarbów, strzeżonych przez syreny. Co ciekawe, kamień ten zanurzony w wodzie jest praktycznie niewidoczny. Francuscy nowożeńcy obdarowują się akwamarynem na znak wiecznej mi-łości. Przez długi czas akwamaryn uchodził za sym-bol szczęścia i wiecznej młodości, przypisywano mu również właściwości nasenne.

Woda, w której moczono akwamaryn, miała rzekomo do-brze wpływać na choroby oczu i pomagać na czkawkę. Kamień ten emanuje spokojem i równo-wagą wewnętrzną oraz przyciąga bogactwo.

Podobno pomaga noszącym w dolegliwościach kręgosłupa, w schorzeniach tarczycy, wtroby, nerek, żołądka oraz stanach za-paplnych oczu.

W British Museum w Londy-nie jest przechowywany krysz-tał niebieskozielony w formie nieregularnego graniastosłupa, przezroczysty, o masie 110,2 kg. W muzeum Historii Naturalnej w Nowym Jorku jest okaz ważą-cy 4438 karatów – kamień jest oszlifowany fasetkowo w kształ-cie jajka. Na Zamku Królewskim w Warszawie prezentowane jest berło Stanisława Augusta Ponia-towskiego, wykonane około 1792 roku, zdobione trzema oszlifowa-nymi akwamarynami, połączony-mi ze sobą złotymi oprawami w kształcie pierścieni, ze stylizowa-nymi złotymi liśćmi akantu.

oprac. Antonina Niekrasz

31

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życia WARTO WIEDZIEĆ

31

Gruszki to jedne z najsłodszych owoców. Dla-tego z pewnością zaspokoją Twój apetyt na słod-kości. Świeża gruszka, średniej wielkości, ma ok. 60 kalorii. Ze składników mineralnych najwięcej zawiera potasu, ale także bogata jest w fosfor, wapń, magnez, sód, miedź, żelazo, a także bor i jod. W owocu występują kwasy owocowe (kwas jabłkowy, kwas cytrynowy), węglowodany, olejki eteryczne, błonnik i pektyny. Zawiera także wita-miny: A, B1, B2, B6, C i PP. W miarę dojrzewania owoców ilość kwasów organicznych i pektyn ma-leje, rośnie natomiast zawartość cukrów.

W 100 g gruszki woda stanowi 84,0 g tłuszcze 0,3 g białka 0,5 g węglowodany 13,0 g witamina B1 0,03 mg B2 0,03 mg, B6 0,015 mg, C 7 mg, karoten 0,0053 mg, sód 2,1 mg, potas 130,0 mg, magnez 7,8 mg, wapń 10,0 mg, fosfor 15,0 mg a żelazo 0,26 mg, bor i jod występują w ślado-wych ilościach.

Bogactwo antyoksydantów zawartych w grusz-kach wzmacnia odporność i chroni przed stana-mi zapalnymi oraz szkodliwym oddziaływaniem wolnych rodników, a także dodaje energii i po-prawia wygląd skóry.

Gruszki są szczególnie polecane osobom cier-piącym na nadciśnienie, gdyż pomagają regulo-wać ciśnienie krwi. Ich spożywanie jest również wskazane w przypadku zaparć, ponieważ dzięki dużej zawartości błonnika pobudzają trawienie i ruchy robaczkowe jelit.

Spożywanie tych owoców pomaga obniżyć po-ziom złego cholesterolu we krwi i zmniejszyć ry-zyko raka jelita grubego.

Gruszki mogą okazać się pomocne także w przypadku zapalenie dróg moczowych, ponie-waż wykazują działanie moczopędne. Napar ze świeżych skórek gruszy stosuje się w formie okła-dów na trudno gojące się rany i owrzodzenia.

W medycynie ludowej napar z gruszek stosuje się przy przeziębieniach, gorączce i uporczywym kaszlu, a bardzo mocny napar z suszonych gru-szek stosuje się w formie okładów na czoło i gło-wę przy bólach głowy i migrenie.

Owoce te to również doskonała propozycja dla alergików, gdyż uważane są za hypoalergiczną przekąskę, niezwykle rzadko powodującą reakcje alergiczne.

Spożywanie gruszek jest jednak niewskazane w przypadku wzdęć, gdyż duża zawartość cukrów w owocach może spotęgować objawy dolegliwo-ści. Ze względu na sporą kaloryczność (60 kcal w 100g) owoc nie jest polecany w dużej ilości także osobom będącym na diecie odchudzającej.

oprac. Michał Gładysz

Gruszki były znane w Europie już od czasów prehistorycznych. Przybyły ze starożytnej Persji

przez Armenię i Małą Azję do Grecji. Pisał o nich Homer w swojej „Odysei”. Z Grecji grusza trafi ła

do Rzymu i tam stała się gwiazdą ogrodów. Sam Juliusz Cezar zajmował się uprawą tego

owocu. To właśnie z jego polecenia jedną z nich zasadzono w zdobytej Anglii.

GRUSZKA GWIAZDA OGRODU

32

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaWARTO WIEDZIEĆ

Wy�ląd�j� j�� ������ �������� , ��� ���� ��� s�

Chcesz być zdrowy jak ryba? Jedz słodycze! Ale tylko te z Politechniki Gdańskiej. Naukowcy z Wydziału Chemicznego opracowali wyjątkowe cukierki o właściwościach leczniczych. Zajadanie tych galaretek w czekoladzie z chorób nie wyleczy, ale pomoże się przed nimi uchronić - zapewniają autorzy receptury.

- Antyocyjany zawarte w naszych cukierkach zmniejszają zagro-żenie chorobami sercowo-naczyniowymi, a także nowotworami - podkreśla dr Agnieszka Bartoszek z Katedry Chemii, Technolo-gii i Biotechnologii Żywności.

- To wysokiej jakości produkt. Jego skład oparliśmy na wiedzy o zdrowotnym działaniu przeciwutleniającym.

Galaretki wyglądają tak samo jak te, które można kupić w skle-pach. Ich sekret tkwi jednak w recepturze i nietypowym smaku. Do wyboru są dwa - aronia albo jagoda kamczacka. O ile pierw-szy owoc jest dobrze znany, o tyle ten drugi nie jest popularny.

- Ta dzika jagoda jest tak cierpka, że niemalże niejadalna - przy-znaje dr Bartoszek. - Nas przekonał hodowca z Lęborka, którego uprawy smak miały dobry - wyjaśnia. Owoc ma właściwości, któ-re przyczyniają się do zredukowania objętości guza nowotworo-wego podczas jego stadium wzrostu. Nieoceniona okazała się też moc kakaowca. - Może obniżyć ryzyko zawałów, wylewów, nowo-tworów i cukrzycy, zapobiega procesom zapalnym i zakrzepowym, prowadzącym do rozwoju miażdżycy - wymienia dr Bartoszek. Dlatego polewa galaretek przygotowywana jest z prawdziwej gorz-kiej czekolady, bez dodatków wywołujących alergie i bez tłuszczu.

Skąd pomysł na cukierki? - Chcieliśmy przemycić substan-cje prozdrowotne w produktach spożywanych na skalę masową. A cukierki wszyscy jemy i lubimy - uśmiecha się dr Bartoszek. Naukowcy pracujący nad wyjątkowymi słodyczami podkreślają, że cukierki nie są lekiem. Mają natomiast udokumentowane po-zytywne działanie na organizm człowieka. Na razie Politechnika Gdańska ma 200 kg cukierków na własny użytek. Ale Zakłady Przemysłu Cukierniczego Bałtyk, które je wyprodukowały, już zapowiadają, że galaretki na sklepowe półki trafi ą jeszcze w tym roku. Tymczasem zespół dr Bartoszek na laurach nie osiada i już pracuje nad kolejnymi zdrowymi smakołykami. Teraz na tape-tę naukowcy wzięli wędliny, mięsa i sosy. - Szukamy lokalnych, zapomnianych surowców do stworzenia zdrowych marynat. Tar-nina, jarzębina, mirabelki, to wszystko, zamiast kwasku cytryno-wego, może posłużyć do ich produkcji - podkreśla dr Bartoszek.

Źródło: wp.pl

Aronia czarnoowocowa:- wspomaga funkcjonowanie

układu krążenia- może wpływać na zmniejszenie

ryzyka powstawania nowotworów- łagodzi uboczne działania leków

przeciwnowotworowych- działa przeciwzapalnie

i przeciwbakteryjnie- łagodzi dolegliwości w chorobach wątroby

- poprawia ostrość widzenia- zmniejsza szkodliwe skutki

wpływu metali ciężkich na organizm.

33

WARTO WIEDZIEĆecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życia

Jagoda kamczacka - pod taką nazwą jest znana w Polsce, jednak prawidłowa nazwa to wiciokrzew kamczacki. Pochodzi z północno-wschodniej Azji. Ma właściwości wzmacniające, antyseptyczne, wspomaga leczenie wielu chorób i odtruwa orga-nizm ze związków metali ciężkich, pomocna jest również przy leczeniu chorób układu krwionośne-go. Napar z suszonych kwiatów działa hamująco na rozwój wirusów i bakterii, cenny jest więc przy przeziębieniach, grypie i zapaleniach gardła. Świe-że zawierają antocyjany (nawet do 1400 mg/100 g), fl awonoidy (140 mg/100 g) i polifenole, przy czym przetwory zachowują nawet do 80 proc. tych związków. Te właśnie substancje chemiczne są ak-tywnymi przeciwutleniaczami, pomocnymi w wal-ce z chorobami nowotworowymi i opóźniającymi procesy starzenia. Jagoda kamczacka ma ich dużo więcej niż borówka amerykańska i jagoda leśna. Odkryto również, że jej błękitne jagody odtruwają organizm ludzki z metali ciężkich i leków.

Jest rośliną długowieczną (żyje do 35 lat). Kwitnie białożółto w pierwszej połowie kwietnia. Owoce to mięsiste, wydłużone pestkowce o fi oletowoczarnej barwie, pokryte niebieskim, woskowym nalotem. Osiągają długość 2–3 cm i szerokość do 1 cm. Są soczyste, mają słodko-kwaśny smak z charaktery-styczną goryczką. Dojrzewają od połowy maja.

Owoce jagody kamczackiej przede wszystkim na-dają się na deser. Można z nich wykonywać dże-my, soki, mrozić i suszyć. Zawierają witaminę C, A, żelazo, miedź, jod. Dzięki antocyjanom mają właściwości antyseptyczne, polecane są osobom mającym problemy z chorobami układu krążenia, przy miażdżycy naczyń krwionośnych. Mają dobry wpływ na elastyczność naczyń włosowatych i na ostrość widzenia.

oprac. Redakcja

Jod a nasz organizm

Jod jest jednym z mikroelementów nie-zbędnych do prawidłowego funkcjonowa-nia organizmu, a jego niedobór potrafi wy-wołać wiele chorób.

Jodu potrzebujemy niewiele, bo około 200 mikrogramów na dobę. Przy niedoborze tego pierwiastka istnieje możliwość wystąpienia m.in. zaburzeń funkcji rozrodczych, trudno-ści z utrzymaniem ciąży, a także niewydol-ność tarczycy, co z kolei może doprowadzić do upośledzenia funkcji wielu narządów. Niedoczynność tarczycy powoduje zmę-czenie i brak energii, zaburzenia pamięci i sprawności intelektualnej, depresję, dreszcze, bóle stawów, upośledzenie słuchu, wypada-nie włosów, podatność na przeziębienia i in-fekcje dróg oddechowych, objawy przyspie-szonego starzenia się.

Jedyną możliwością uniknięcia przykrych dolegliwości związanych z niedoborem jodu jest troska o systematyczne dostarczanie na-szemu organizmowi tego niezbędnego mi-kroelementu. Należy spożywać bogate w jod pokarmy, np. ryby morskie, owoce morza, drożdże oraz zboża, warzywa, wodę mine-ralną, sól jodowaną. Oprócz tego jod, jako pierwiastek doskonale rozpuszczający się w wodzie, możne być dostarczany organi-zmowi także od zewnątrz. Jest on doskonale wchłaniany przez skórę podczas odżywczych kąpieli z dodatkiem solanki. Solanka to woda mineralna, charakteryzująca się szczególnie bogatą zawartością soli i jodu.

Wystarczy doadać ok. jednej szklanki so-lanki do kąpieli. Odprężona skóra, poprzez rozszerzone pory, zaczyna pozbywać się za-wartych w organizmie toksyn oraz ubocz-nych produktów przemiany materii, takich jak mocznik, kwas moczowy i mlekowy, aceton, kreatynina, zastępując je zawartymi w roztworze solanki elementami mineral-nymi. Taka wymiana pozytywnie stymuluje pracę narządów wewnętrznych, mając jed-nocześnie niezwykle korzystny wpływ na samą skórę, która staje się bardziej nawilżo-na, jędrna oraz gładsza niż dotychczas.

oprac. Redakcja w oparciu o www.senior.pl

34

echo życiaecho życiaecho życia

SZTUKI PLASTYCZNE A NIEPEŁNOSPRAWNI...

echo życiaecho życiaecho życiaINNY ŚWIAT

Historia życia Fridy Kahlo jest tak barwna jak jej obrazy. Pełna temperamentu choć ułomna, po-trafi ła swoje cierpienie zmienić w sztukę. Otworzyła inną prze-strzeń wrażliwości - szokującą, ale też nie pozbawioną pierwiast-ka romantyzmu. W sposób sym-boliczny malowała swoje tęskno-ty, namiętności. Jej płótna skrzą się feerią barw, kolory są mocne, zdecydowane, wyraźnie prze-sycone odcieniem bólu. Frida, która urodziła się na przedmie-ściach Meksyku, w dzieciństwie chorowała na polio. W wyniku tej choroby miała zdeformowaną nogę. W wieku 18 lat Kahlo prze-żyła poważny wypadek, który wpłynął na całe jej życie. Leżąc w

szpitalu, zaczęła malować. Rodzice Fridy wspierali ją w nowej pasji, kupili jej sztalugę, na której mogła malować leżąc w łóżku oraz za-montowali przy niej lusterko, by mogła tworzyć autoportrety, pełne osobistej symboliki, często bazującej na odniesieniach do anatomii, bo jak sama stwierdziła: Maluję autoportrety, bo tak często jestem sama, bo jestem tematem, z którym jestem najlepiej zaznajomiona. Obrazy szybko zaczęły zdobywać publiczne uznanie i stały się pod-miotem wielu ważnych wystaw, np. w Muzeum of Modern Art czy w galerii Peggy Guggengeim w Nowym Yorku. Jej obrazy wzbudziły zainteresowanie artysty Diego Rivery, który stał się jej partnerem i mężem. Podczas gdy artystka odnosiła sukcesy, musiała przejść siedem operacji kręgosłupa, przez co spędziła dziewięć miesięcy w szpitalu. Po wyjściu musiała korzystać z wózka inwalidzkiego i za-żywać silne leki przeciwbólowe, co odbiło się na jej malarstwie. Jej zainteresowanie tematyką kobiecą i szczerość ekspresji, dostrzeżone przez ruch feministyczny, spowodowały, że stała się jego symbolem w ostatnich latach XX w. Umarła najprawdopodobniej śmiercią sa-mobójczą. Dom Kahlo zamieniono w muzeum, prezentujące m.in. wiele jej prac. W 2002 r. na podstawie książki Haydena Herrery po-wstał biografi czny fi lm fabularny „Frida” w reżyserii Julie Taymor z Salmą Hayek w roli tytułowej. Frida Kahlo, mimo że niepełno-sprawność dawała się jej we znaki przez całe życie, potrafi ła odnieść sukces zawodowy, a sama stała się symbolem jednego z ruchów po-wstałych w XX wieku.

POLIO

Frida Kahlo, Złamana kolumna, 1944

Choroba Heinego-Medina, inaczej po-lio, to wirusowa choroba zakaźna, głów-nie wieku dziecięcego, charakteryzująca się m.in. porażeniem mięśni. Zapobiega-nie jej polega głównie na szczepieniach pro� laktycznych. Wg. WHO obecnie polio występuje endemicznie tylko w Pa-kistanie, Nigerii, Afganistanie i Indiach. Źródłem zakażenia jest człowiek. Za-każenie przenosi się drogą kropelkową poprzez bliską styczność z osobą zaka-żoną (także poprzez przedmioty zanie-czyszczone) oraz przez przewód pokar-mowy. Zakażenie wirusem polio może przebiegać bezobjawowo, może pojawić się gorączka, bóle głowy oraz objawy ze strony przewodu pokarmowego. Wystę-pują także zakażenia w postaci zapale-nia opon mózgowo-rdzeniowych oraz ciężkie przypadki porażenne. Porażenia obejmują mięśnie kończyn lub tułowia, są z reguły niesymetryczne. Porażenia są następstwem zmian w ośrodkowym układzie nerwowym – stanu zapalnego, a następnie uszkodzenia neuronów mo-torycznych, szczególnie odcinka szyjnego i lędźwiowego rdzenia kręgowego.Trwa-łymi następstwami przechorowania polio mogą być porażenia i niedowłady prowadzące do zaników mięśniowych i skrócenia objętej porażeniem kończyny.

35

INNY ŚWIATecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaKULAWY CHŁOPIEC

Dawni europejscy malarze nie tylko zauważali ludzi niepełnosprawnych, ale w mistrzowski spo-sób potrafi li przedstawić ich postacie. Istnieją ob-razy ukazujące nawet przyczyny, które spowodo-wały niepełnosprawność. Znakomitym przykła-dem jest znany malarz hiszpański Jose de Ribera (1581-1632), który w 1642 r. namalował piękny portret ,,kulawego chłopca”. Chłopiec ten praw-dopodobnie chorował na polio, cierpiał na poło-wiczny paraliż dziecięcy. Charakterystyczna jest jego zdeformowana prawa noga. Występuje przy tym niedowład prawej ręki z charakterystycznym przywiedzeniem ramienia i opadającą ręką, co wskazuje na porażenie nerwu promieniowego. Lewy nerw twarzowy jest również uszkodzony, o czym świadczy niesymetryczny uśmiech. Chło-piec znajduje się w jasnej przestrzeni, co zwiększa kontrast oraz uwydatnia jego ułomność która - jak podaje tekst na kartce trzymanej w ręku musi być widoczna, gdyż daje prawo do jałmużny w imię Bożej miłości. Kreacje Ribery są bardzo mocne w psychologicznym ujęciu postaci, czasem wrzuco-ne w metaforyczny sens. Chłopiec jest niemową i dlatego trzyma w lewej ręce kartkę z łacińskim napisem ,,Daj mi jałmużnę na miłość boską”.

Biogra� a Fridy nierozerwalnie łaczy się z jej twórczością. Ból i nieustające cierpienie stały się pożywką dla sztuki przynosząc obopólne korzyści, Fridzie - wskazując jej cel istnienia, przyjemność i poczucie wewnętrznego obowiązku tworzenia i nam, odbiorcom, mogącym cieszyć się z obco-wania z jej twórczością i dzięki jej historii mieć namacalny dowód na to, że warto w niepełnosprawności szukać prze-strzeni na samorealizację.

Frida Kahlo, Dwie fridy, 1939

Frida Kahlo, Autoportret z naszyjnikiem z cierni, 1940 Ribera, Kulawy chłopiec, 1642

36

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaINNY ŚWIAT

NIKT NIE RODZI SIĘ MISTRZEM, cz. 1Mój syn jest niepełnosprawny. Ma dopiero 5 lat,

ale ja, matka uwielbiająca swoje dziecko, jestem pełna obaw o jego przyszłość. Ciekawe kim będzie - zastanawiamy się z mężem, obserwujemy jego za-interesowania? Czy jak nas zabraknie, będzie potra-� ł być szczęśliwy i samodzielny? Te pytania kołaczą mi się po głowie co dnia, czasem bardziej natrętne, czasem tylko jako mgnienie. Wiem jedno, przede wszystkim muszę mu pokazać świat, nauczyć sa-modzielności, radości (jest autystą, subiektywnie pojmuje pojęcia abstrakcyjne, ma własny system poznania tego czym jest miłość, przyjaźń, zło). A resztę zrobi On...

Interesując się życiem sławnych i wybitnych ludzi od-kryłam, że wielu z nich było lub jest niepełnosprawnymi. Pokonali oni swoją ułomność i osiągnę-li wyżyny... Zostali docenieni nie tylko dlatego, że pokona-li swoje słabości, ale też przyczynili się do rozwoju społeczeń-stwa, dali nam wiele z siebie, obdarowując wspaniałymi odkry-ciami lub dziełami sztuki. Jestem pełna optymizmu, bo wiem że można pokonać swoje lęki i niepeł-nosprawność. Dzięki takim wspaniałym

przykładom jest we mnie wiele nadziei i wiary, że mojemu synowi może się udać. To nie znaczy, że za-leży mi, aby dostał w przyszłości Nobla, ale żeby bez strachu potrafi ł przejść przez przejście dla pieszych, patrzył bez lęku komuś w oczy i może zakochał się...

Chylę czoła, kiedy dowiaduję się o dokonaniach niepełnosprawnych osób, kiedy nie są pogodzeni z losem i walczą, i walczą a z nimi walczą całe ich ro-dziny. Moja babcia kiedyś mówiła mi, że rodzina to jak cała dłoń, kiedy jeden palec boli, to się na niego chucha i dmucha, ale to nie znaczy, że nie kocha się całej ręki. I ta niesamowita całość, to jest siła, która potrafi góry przenosić...

Świat zna wielu niepełnosprawnych, wybit-nych ludzi np. „nowego Einsteina”, wybitnego współczesnego astrofi zyka i kosmologa, Ste-phena Hawkinga (ur. 8 stycznia 1942). Zaj-muje się fi zyką teoretyczną na uniwersytecie w Cambridge oraz w Kalifornijskim Instytucie Technologii w Pasadenie jest profesorem mate-matyki. Laureatem wielu nagród i doktoratów honoris causa. Na początku 1963 r. Hawking zachorował na stwardnienie zanikowe boczne (ALS) - chorobę, która powoduje nieodwracal-ne zmiany w kręgosłupie, szpiku i korze mó-zgowej, a w następstwie prowadzi do zaniku mięśni. Początkowo Hawking był załamany diagnozą, potem jednak, gdy proces zmian się zatrzymał i wiadomo było, że śmierć nie na-stąpi szybko, pokonał depresję i postanowił pracować, mimo że choroba przykuła go do wózka inwalidzkiego i właściwie odebrała mu mowę. Uczony z otoczeniem porozumiewa się za pomocą komputera sterowanego kciukiem. Swoje wypowiedzi wprowadza przez klawia-turę, z otoczeniem rozmawia dzięki synteza-torowi mowy. Pomimo tego zaawansowanego inwalidztwa jest bardzo aktywny w świecie nauki, a także w życiu publicznym. W poło-wie lat osiemdziesiątych Hawking zaczął się interesować zastosowaniem teorii kwantów do warunków istniejących na początku wszech-świata, w chwili „wielkiego wybuchu”. Napisał ważną pracę „Th e Wave Function of the Uni-verse”, wspólnie z Jamesem Hartle’em, któ-ra miała zasadnicze znaczenie dla powstania dziedziny znanej jako kosmologia kwantowa. Hawking i Hartle opracowali „hipotezę bra-ku brzegu”, która określa warunki początkowe wszechświata. Kilka lat po tym, jak dowiedział się o swojej chorobie, Stephen Hawking poślu-bił Jane Wilde. Mieli troje dzieci. Jednak jego małżeństwo rozpadło się. Przyczyną rozwodu była między innymi sprawa religii. Z biegiem lat Hawking stawał się coraz bardziej zdecy-dowanym ateistą, jego żona natomiast zacho-wała głębokie przekonania religijne. W książce „Krótka historia czasu” Hawking pisze, że usi-łuje zrozumieć „umysł Boga”. Bestellerem stała się jego popularnonaukowa książka pt. „Krótka historia czasu”. Napisał także „Wszechświat w skorupce orzecha”. Obszernie zajmuje się tema-tem nieznanych odbiektów we Wszechświecie, w tym czarnych dziur.

37

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życia INNY ŚWIAT

Inną, choć kontrowersyjną i nietuzinkową postacią z wachlarza sławnych niepełnospraw-nych, był Karol Maurycy Talleyrand (1754-1838) - francuski dyplomata, minister spraw zagranicz-nych, książę Benewentu, biskup Autun. Potomek jednej z najstarszej rodziny szlacheckiej we Fran-cji. Jego rodzice należeli do dworu króla i królo-wej Francji. Przyjście na świat „nienormalnego” syna, z lewą stopą końsko-szpotawą, było dla nich szokiem. Aby uniknąć skandalu, mały książę został ochrzczony w dniu przyjścia na świat i na-tychmiast oddany mamce „z ludu”, która zabrała go na przedmieścia Paryża. Rodzice przez cztery lata w ogóle nie odwiedzili dziecka ani nie intere-sowali jego losem. Łożyli jedynie skromne sumy na utrzymanie. Nigdy też nie przyjęli go pod swój dach. W ofi cjalnej wersji za kalectwo syna obwi-nili mamkę. Miała ona położyć czteromiesięczne niemowlę na komodzie, skąd spadło i złamało nogę, która nigdy prawidłowo się nie zrosła. Gdy okazało się, że syn nie jest upośledzony umysło-wo, dla „interesu rodziny” rodzice postanowili, że zostanie księdzem. Sutanna miała także zasłonić jego zniekształconą stopę. Dla niego było to, jak stwierdził, „pogrzebaniem żywcem”. Do historii przeszedł jako genialny polityk i dyplomata. Li-czyły się z nim wszystkie koronowane głowy. Mó-wił: „Rządy przemijają, Francja zostaje”. Wzbu-dzał kontrowersje. Kochał wyrafi nowany luksus i pieniądze, nazywano go spekulantem giełdo-wym, hazardzistą, łapówkarzem, cynikiem. Przy-łożył rękę do laicyzacji Francji i został ekskomu-

nikowany. Z Kościołem pojednał się dopiero na łożu śmierci. Zredagował słynny art. VI „Deklaracji Praw Człowieka” (wszyscy obywatele są równi wobec pra-wa), był zagorzałym zwolennikiem pokoju, konstytu-cji i wolności dziennikarzy, krocie wydawał na książ-ki, uwielbiał psy i dzieci, zawsze pomagał rodzicom, braciom i ich dzieciom. Jako pierwszy w Europie wprowadził w swoim księstwie bezpłatne kształcenie dziewcząt i chłopców, szczodrze wspierał biednych. Kobiety za nim szalały - uchodził za niezwykle przy-stojnego blondyna. Fakt, że kulał, miał krótszą nogę i był duchownym, w ogóle im nie przeszkadzało. Wśród jego przyjaciółek była Maria Teresa Tyszkiewicz z Ponia-towskich, która została po-chowana obok niego w Va-lencay. Miał czworo nieślub-nych dzieci, w tym najbar-dziej do niego podobnego, słynnego malarza Eugene Delacroix. Aż do skończenia 70 lat cieszył się świetnym zdrowiem. Chodził o lasce. W USA bez trudu przemie-rzał pieszo lasy i sawanny. Był miłośnikiem hydrote-rapii. Raz w roku wyjeżdżał na miesiąc do wód, z reguły do Bourbon l`Archambault, na kuracje nóg. Spał w wełnianych pończochach. Za młodu lubił chodzić w czerwonych trzewikach ze złotymi klamerkami, później był zmuszony zakładać buty z żelaznymi stelażami, których chrzęst był słyn-ny w całej Europie.

Obsesyjnie bał się, że podczas snu spadnie z łóż-ka, więc spał na siedząco. Dzień zaczynał od fi liżan-ki rumianku. Jadał raz dziennie, tylko kolację. Nie ukrywał kalectwa. Gdy skończył 80 lat, zaczął mieć problemy z chodzeniem. Stwierdził wtedy: Moja rów-nowaga jest zagrożona tak samo, jak równowaga eu-ropejska. Ostatnie lata jeździł na czerwonym wózku inwalidzkim po królu Ludwiku XVIII. O jego życiu napisano mnóstwo książek i dramatów, nakręcono dziesiątki fi lmów. W każdym zbiorze złotych myśli można znaleźć jego powiedzenia. Spełniło się tez jego życzenie: Chcę, żeby przez stulecia zastanawiano się jeszcze jaki byłem, co myślałem, czego pragnąłem.

Cytując więc Talleyranda: Nigdy nie jesteś równie daleko od celu, jak wtedy, kiedy nie wiesz dokąd zmie-rzasz, życzę wszystkim aby znaleźli swój cel w życiu a wszystko będzie możliwe.

A.K

38

W czym pomoże likwidacja

szkół specjalnych?- Gdy w ogólnodostępnej szkole pojawi się niepełnosprawny

uczeń, dyrekcja bardzo często robi wszystko, aby się go pozbyć - mówią rodzice dzieci dotkniętych inwalidztwem. Przedstawi-ciele oświaty oraz organizacji osób niepełnosprawnych dysku-towali o otwarciu szkół masowych i sensie działania placówek specjalnych

- Najbardziej zabolało mnie to, że inni rodzice zażądali od dy-rektora, aby mojego syna wyrzucono ze szkoły tylko dlatego, że czasem mruczał coś pod nosem na lekcji - mówi mama 10-let-niego Adama, cierpiącego na autyzm. Takich skarg do Ireny Lipowicz, rzecznika praw obywatelskich, wpływa mnóstwo. Zrzeszeni w organizacjach pozarządowych niepełnosprawni opowiadają się za całkowitą likwidacją szkół specjalnych, które według nich tworzą getta edukacyjne i społeczne. - Po wyjściu z nich młodzi ludzie nie umieją ani dobrze pisać, ani czytać. Mają góra dwa zawody do wyboru i już praktycznie zamkniętą drogę na studia - mówił Jacek Zadrożny z Fundacji Instytut Rozwo-ju Regionalnego. Jednak Robert Warchalewski z ośrodka dla dzieci niewidomych i słabosłyszących we Wrocławiu broni idei szkół specjalnych: - Nasi uczniowie realizują podstawę progra-mową - tę samą, co w innych szkołach, tylko mamy specy� czny dobór metod. Prowadzimy też zajęcia rewalidacyjne: uczniowie wychodzą do miasta, jeżdżą na wycieczki.

- To taka integracja jak dziecka ze zwierzętami w zoo. Nic dziwnego, że absolwenci są potem zaburzeni społecznie - dener-wowuje się Zadrożny.

Ale Warchalewskiego poparła dyrektorka jednego z wrocław-skich gimnazjów z oddziałami integracyjnymi: - Wiemy, jak wielka jest agresja w szkołach. Dzieci z niektórymi dysfunkcjami powinny uczyć się w placówkach specjalnych, bo w innych będą zniszczone.

Paweł Wdówik, kierownik biura ds. osób niepełnosprawnych Uniwersytetu Warszawskiego, te argumenty uznał za dowód na to, jak szkolny system dyskryminuje osoby niepełnosprawne.

Ciekawą propozycję na wyrównanie szans edukacyjnych dzieci zaproponował Piotr Kowalski z Polskiego Związku Głu-chych. Postuluje on, aby do szkół dla głuchych wprowadzić zasadę dwujęzyczności: uczyć polskiego języka migowego i języka polskiego. Dziś w takich placówkach dzieci uczą się je-dynie uproszczonego języka migowego, przez co mają kłopot z przyswojeniem polszczyzny. - A to często oznacza skazanie na izolację społeczną - mówił Kowalski.

Źródło: PAP

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaNASZE ŻYCIE

39

NASZE ŻYCIEecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życia

Kto jest ważny dla statystyk ?Chociaż samorządy na edukację

uczniów niepełnosprawnych otrzymują pieniądze, to nie zapewniają im odpowied-nich warunków nauki. Każdemu uczniowi ze specjalnym orzeczeniem z poradni pe-dagogiczno-psychologicznej, wskazującym na niepełnosprawność, szkoły powinny za-pewnić specjalne warunki nauki, zalecone w orzeczeniu. Na realizację tych dodatko-wych zadań dostają dodatkowe pieniądze. Okazuje się jednak, że mimo to 160 tys. uczniów z orzeczeniem poradni pedago-giczno-psychologicznej nie może liczyć na pomoc szkoły.

– Zadania te są realizowane w znikomym procencie lub nie są realizowane wcale – mówi Paweł Kubicki, koordynator projektu „Wszystko jasne”. Bywa, że uczeń wymaga-jący intensywnej terapii logopedycznej ma pół godziny zajęć w tygodniu zamiast kilku, bo tyle czasu wolnego zostaje logopedzie.

Do Stowarzyszenia Pomocy Dzieciom z Ukrytymi Niepełnosprawnościami „Nie--grzeczne Dzieci” rocznie zgłaszają się setki rodziców z prośbą o interwencję w sprawie przyznania pomocy ich dzieciom, zgodnej z zaleceniami z orzeczenia. Trudno też uzy-skać opiekuna wspierającego, tzw. cienia, dla ucznia autystycznego. – Normą jest do-stosowywanie wsparcia do możliwości bu-dżetowych gmin, a nie do potrzeb niepełno-sprawnego dziecka, mimo że na jego realiza-cję samorządy otrzymują dodatkowe pienią-dze – zwraca uwagę Paweł Kubicki. Co roku ok. 10 proc. subwencji oświatowej powinno trafi ać do uczniów niepełnosprawnych.

– Uczniowie niepełnosprawni nie za-wsze mają odpowiednią opiekę, bo nikt nie sprawdza – i nie musi – na co te pieniądze są przeznaczane – wyjaśnia Jan Herczyń-ski z Uniwersytetu Warszawskiego. Dlatego zdaniem ekspertów takie zadania powinny być fi nansowane z dotacji celowych, które są dokładnie rozliczane.

Źródło:www.rp.pl

Fałszowanie danycho niepełnosprawnych

uczniachDyrektorzy większości publicznych szkół specjalnych

wprowadzają nieprawdziwe dane do systemu informacji oświatowej. W efekcie niektóre samorządy otrzymują za-wyżone subwencje, a inne zaniżone - ujawnia NIK

Kontrola NIK ujawniła także, iż w połowie szkół spe-cjalnych niepowołane osoby mogą mieć dostęp do da-nych osobowych niepełnosprawnych uczniów.

Dyrektorzy większości szkół specjalnych (18 na 27) wprowadzali do systemu informacji oświatowej (SIO) nieprawdziwe informacje o liczbie uczniów, wymagają-cych specjalnych potrzeb edukacyjnych. Dane wpisywa-no na podstawie dokumentacji medycznej i obserwacji, zamiast wymaganych prawem orzeczeń i opinii, wyda-wanych przez zespoły orzekające w poradniach psycho-logiczno-pedagogicznych. Jeśli już umieszczano uczniów w systemie na podstawie orzeczeń, to w wielu przypad-kach czyniono to niezgodnie z ich treścią lub powoływa-no się na orzeczenia nieaktualne.

Kontrolerzy stwierdzili, że przy umieszczaniu informa-cji w SIO najczęściej nadużywano klasyfi kacji o niepeł-nosprawnościach sprzężonych, co pozwalało na uzyska-nie większych subwencji. W wyniku takich działań 12 sa-morządów (które są organami prowadzącymi dla szkół) dostało większe niż powinny subwencje na kształcenie specjalne uczniów. NIK źle ocenia nadzór samorządów nad szkołami. Kontrola wykazała również, że dyrekto-rzy połowy skontrolowanych szkół nie zapewnili rzetel-nej ochrony danych osobowych uczniów. Znajdują się w nich informacje wrażliwe, opinie i orzeczenia lekarskie dotyczące stanu zdrowia i rodzaju niepełnosprawności. W szkołach dostęp do nich mieli nauczyciele lub pra-cownicy administracyjni, którzy nie mieli stosownych upoważnień dyrektora. Nie było procedur dotyczących ochrony i przetwarzania danych.

Źródło:www.rp.pl

40

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaNASZE ŻYCIE

ŚMIECH TO ZDROWIE

Trzy rzeczy - zdaniem Kanta – dane są człowieko-wi dla obrony przed przeciwnościami życia: nadzie-ja, sen i śmiech. Starożytny fi lozof Zenon z Kition powiada zaś: ,,Gdy się śmiejesz, śmieje się z tobą cały świat. Gdy płaczesz, płaczesz sam”. Te kilka powyż-szych myśli w piękny sposób wyraża fi lozofi czny, społeczny i psychologiczny sens śmiechu, ukazując jego szczególną wartość w życiu człowieka. Śmiech to przywilej i charakterystyczną odznaka człowieka, a nawet najgłębsza istota człowieczeństwa.

Schopenhauer uważał, że ,,z reguły śmiech jest przyjemnym stanem: postrzeżenie niezgodności pomyślanego do oglądanego, czyli do rzeczywiste-go, sprawia nam przez to radość, a my oddajemy się chętnie temu konwulsyjnemu wzruszeniu, jakie wzbudziło to postrzeżenie”. Interesujące są rozwa-żania Kołakowskiego w jego eseju pt. ,,O śmiechu”. Zwraca on uwagę na to, iż humor i śmiech możliwe są w sytuacjach niebezpiecznych i opresywnych – bywa humor wśród żołnierzy na wojnie, w więzie-niu, w czasach okupacji. Ważne jest aby była jeszcze nadzieja. Wówczas stres w obliczu niebezpieczeń-stwa może być po części rozładowany przez ukaza-nie komicznych stron sytuacji. Wydaje się, że nie-szczęście może być jakoś złagodzone nawet w naj-smutniejszym obrzędzie, gdy odbiera mu się część jago powagi.

Myśliciel Emil Ciorana, przyjacielowi, który po ukończeniu 80 roku życia, zaczął popadać w de-presję i nosić się z myślami samobójczymi, zadał pytanie: ,,Czy potrafi sz się jeszcze śmiać?” Po uzy-skaniu twierdzącej odpowiedzi powiedział mu, że skoro tak, to nie powinien jeszcze rozstawać się z życiem. Dopóki potrafi my się śmiać – pisze Cioran – to choćbyśmy mieli tysiące powodów do rozpa-czy, trzeba ciągnąc dalej.

Śmiech to jedyne, jego zdaniem, usprawiedliwie-nie życia, wielkie usprawiedliwienie życia. Śmiech zatem w życiu człowieka – od dzieciństwa do póź-nej starości – odgrywa ogromną rolę. Powinien więc być obecny w domu, przedszkolu, szkole i na uniwersytecie, ale także – a może przede wszyst-kim – w szpitalu, przychodni lekarskiej czy zakła-dzie rehabilitacyjnym. Humor jest czymś, co po-zwala śmiać się mimo wszystko.

Każda choroba, ma dwa aspekty: jest to proces lokalny, dziejący się w miejscu występowania jego symptomów, ale jest to również proces, który na-leży rozpatrywać jako całość na tle całości organi-zmu. Dlatego każdą chorobę należy leczyć zwal-czając ją zarówno w jej lokalnych objawach, jak i od strony całościowej. Śmiech jest terapią wpływa-jącą pozytywnie zarówno w leczeniu systemowym jak i symptomatycznym.

41

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życia NASZE ŻYCIE

Już w starożytności Platon powiedział: ,,Szaleń-stwem byłaby chęć leczenia tylko ciała bez leczenia ducha”. Czyli nasze myśli i afekty są nieodłączne od tego co zwykło się nazywać zdrowiem fi zycznym.

N. Bevin wyróżnia cztery stopnie śmiechu:- ,,tchnienie radości” - stwarza możliwość za-

chowania psychicznego odprężenia, może przejść w stan permanentny. Jako stopień podstawowy w leczeniu ma znaczenie wręcz nieoszacowane, gdyż stanowi szczery wyraz głębokiego, duchowego, ra-dosnego spokoju, podczas gdy chichot, mimo że jest wyrazem mocniejszym, może już nie być tak prawdziwy, gdyż jest w konwencjonalny sposób umotywowany;

- chichot – jest progiem do bezgłośnego śmiechu, gdy śmiech ten narasta, zmienia się mimika twarzy i dopiero wtedy można rejestrować wrażenia aku-styczne;

- śmiech z objawami akustycznymi – następuje bezstopniowe przejście od śmiechu cichego do gło-śnego – śmiech na całe gardło, któremu towarzyszą słabsze lub silniejsze konwulsyjne ruchy ciała;

- śmiech do łez – wrażenia akustyczne są mniej silne przy trzecim stopniu, śmiejący wstrząsany jest mocnymi, mimowolnymi ruchami ciała.

Przy śmiechu leczniczym najważniejsze są stop-nie jeden, trzy i cztery. Stopień pierwszy prowadzić może do stanu, kiedy to człowiek staje się uśmiech-nięty na co dzień, uśmiech towarzyszy mu w róż-nych sytuacjach życiowych. Stopień czwarty ma szczególne znaczenie dla naszego zdrowia. Jedna minuta wstrząsającego śmiechu równoważy 45 mi-nut rozluźniania się.

Teoria wybitnego badacza śmiechu S. Feuera-bendta głosi, iż w trakcie śmiechu do naszego krwiobiegu dostają się poprawiające właściwości krwi substancje, znacznego ożywienia działalności doznają gruczoły dokrewne, serce, wątroba, śle-dziona. Wzmagają się ruchy robaczkowe jelit, sys-tem immunologiczny działa wydajniej, zmienia się charakterystyka naprężeń mięśni, a nade wszystko znacznej konsolidacji ulega psychiczne nastawienie śmiejącego się.

N. Bevin potwierdza powyższą teorię w swoich badaniach: Śmiech pozytywnie wpływa na cały pro-ces oddychania, to znaczy na wentylację, perfuzję (ukrwienie) i dyfuzję (wymianę gazów oddecho-wych). Poprzez to osiągamy zmniejszenie, a nawet całkowitą eliminację chronicznych syndromów stre-sowych, z których najpoważniejszym jest strach. W podobny sposób znika lub jest ograniczany do mini-mum syndrom psychowegetatywny. Utrzymana zo-staje nerwowa homeostaza, dotycząca zarówno rów-

nowagi psychicznej, jak i niezmienności wewnątrz-nerwowego środowiska, co z kolei dodatnio wpływa na ogólne funkcje obronne i zespoły immunologiczne.

Badania psychoneuroimmunologiczne potwier-dzają znaczenie czynników psychicznych, a w szczególności wpływ stresu na odporność organi-zmu. Śmiech powoduje również wzmożenie pro-dukcji histamin – czyli hormonów wewnątrzko-mórkowych. Wg. badania H. Hakena, który wraz ze współpracownikami zajmuje się oddziaływa-niem chemiczno-psychicznym, synergetyką, wsku-tek śmiechu pozytywne zmiany zachodzą także na poziomie molekularnym.

Gelotologia - leczenie śmiechem - jawi się jako dziedzina obejmująca bardzo szeroki zakres, która zmienić może sposób myślenia i działania lekarzy i spowodować znacznie dalej posuniętą niż obecnie ich współpracę z psychologami i pedagogami.

N. Bevin – gorący zwolennik i propagator geloto-logii - wyraża nadzieję, że dzięki śmiechowi ozdro-wieje nasza bliska załamania opieka medyczna.

Wybuchy złości i gniewu u osób po zawale serca częściej doprowadzają do kolejnego ataku. Z kolei śmiech i wszelkie pozytywne emocje przedłużają życie - przekonują specjaliści.

Śmiejmy się więc, ale śmiech powinien być przede wszystkim radosny. Nauczmy się przeżywać świat jako zjawisko intelektualno – estetyczne, umiejmy podziwiać harmonię przyrody, czerpać radość z poznawania świata i ludzi, cieszyć się wraz z inny-mi z ich sukcesów, z nadzieją patrzeć w przyszłość – oto źródło energii i radosnego śmiechu.

Widocznie śmiech nie od tego zależy,

co pan widzi, słyszy. Śmiech to zdolność

człowieka do obrony przed światem,

przed sobą. Pozbawić go tej zdolności

to uczynić go bezbronnym.

Wiesław Myśliwski,

Traktat o łuskaniu fasoli

oprac. Aniela Szymańska

42

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaDLA CIEKAWYCH ŚWIATA

NA KOLACJI U ARYSTOKRACJI„Po dobrym obiedzie człowiek jest skłonny wszystkim wybaczać” - Oskar Wilde

Już w IV w. p.n.e. w taoistycznym tekście przypisywanym chińskiemu mędrcowi Laozi napisano, że rządzić to jak smażyć małą rybę. Garnek z potrawą na ogniu i rządzenie są bardzo podobne - obu rzeczy należy pilnować, inaczej dojdzie do katastrofy. W średnio-wieczu Chińczycy uważali bowiem zdolności kulinarne za ważną umiejętność kandydata na ministra. Gotowanie, podobnie jak poezję i malarstwo, uważali za sztukę arystokratów. Czyli jedzenie to chyba najbardziej istotna sprawa na świecie. Zdobywanie pożywienia i jego przyrządzanie to historia świata. Ci zaś, którzy osiągnęli kuszt w tej dziedzinie, mogli wpływać na innych, na ich gusta, smak. Jedzenie mogło także decydować, kto ma władzę, a kto - trując - może ją przejąć. Zawirowania polityczne i społeczne wpływały na rodzaj żywności, która zmieniała się i ewaluowała. Wyższa pozycja w społeczeństwie oznacza lep-sze jedzenie. Ludzi mozna według tego kryterium podzielić na cywilizowanych, którzy je-dzą potrawy gotowane i niecywilizowanych, którzy spożywają surowe produkty. Podział na grupy społeczne ustalony w starożytności, wiekach średnich oraz w czasach nowożytnych wpływał również na podział posiłków i składników spożywczych, jakie dana sfera społeczna konsumowała. Oczywiście od zawsze najokazalej prezentowało się jadło przyrządzane dla najbogatszych i najwyżej urodzonych. Do przygotowywania dań dla tej grupy społecznej przykładano wiele staranności, dbano o jakość składników, a także o jak najatrakcyjniejsze wyeksponowanie jedzenia.

43

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życia DLA CIEKAWYCH ŚWIATA

Opisy wyszukanych potraw i uczt znamy już ze starożytności. W hucznych i wystawnych przyjęciach prym wiodła starożytna Grecja i Rzym. Należy zaznaczyć, że jedzenie w starożytności miało także podłoże religijne i składane było w ofi erze bóstwom. Dawniej rozmaite przysmaki trafi ały tylko na stoły zamożnych, biedniejsi musieli zadowolić się warzywami, owocami i ziarnami zbóż, ale na szczęście, ze względu na bardzo dogodne położenie, Grecja była i jest zasobna w smaczne dary natury. Niektórzy pre-ferowali smaki naturalne, inni z kolei doprawiali je rozmaitymi przyprawami, sprowadzanymi z Dalekiego Wschodu. Ryby sma-żono na oliwie lub konserwowano w soli, bardzo często używano też ryb suszonych na słońcu. Zapach z pewnością był specyfi cz-ny, ale był to prawdziwy rarytas. Mięso innych zwierząt raczej nie cieszyło się popularnością - na stołach pojawiało się jedynie od święta i przeważnie tylko u wyżej sytuowanych. Generalnie rzecz ujmując, Grecy byli wielkimi biesiadnikami, a każdy posiłek ob-fi cie zakrapiany był winem, z którego państwo to słynie do dziś.

Cezarze rzymscy w myśl idei, że są wybrańcami bogów, bawili się też niczym postacie z mitolo-gii. Etykieta dworu rzymskiego, dotycząca spożywania posiłków, pozwalała na jadanie rękami, w pozycji leżącej, aby móc w wy-godny sposób delektować się po-siłkiem. Popularne były przeróż-ne gatunki ryb, np. jesiotr czy ło-soś, owoce morza oraz rozmaite ptactwo. Rzymianie wysoko sy-tuowani spożywali oprócz kaczek i kur, jaskółki, żurawie, papugi, czyli ptaki, które obecnie raczej podziwiamy niż zjadamy. W sta-rożytnej kuchni rzymskiej często stosowano również solone resztki ryb, fermentujące na świeżym powietrzu przez kilka miesięcy. Po daniach głównych wkraczały słodycze, owoce oraz wino w nieograniczonej ilości. Takie uczty trwać mogły nawet kilka dni.

W średniowieczu szczególnie ze względu na brak możliwości długiego przechowywania żywności, jedzenie nie było najwyż-szych lotów. Często serwowano jadło zepsute, ale intensywnie doprawiane egzotycznymi przyprawami (cynamonem, imbirem, gałką muszkatołową, szafranem i kminem), by zabić nieprzyjem-ną woń, np. zepsutego mięsa. W Polsce ten patent stosowano dość długo. W Zachodniej Europie kuchnia wieków średnich ukie-runkowana została przez Katarzynę Medycejską – włoską księż-ną, która wkroczyła na dwór francuski za sprawą małżeństwa z królem Francji Henrykiem II. Dzięki nowinkom kulinarnym przywiezionym prosto z Włoch, kuchnia francuska zmieniała nieco kierunek w stronę zdrowia i lepszego smaku. Przyczynił się do tego także La Varenne – kucharz i autor pierwszej książki kucharskiej. Uwzględniał w swoich potrawach nowe smaki, po-szerzył gamę warzyw, a intensywne przyprawy zastąpił świeżymi

Anselm Feuerbach, Uczta Platona, 1873

Hieronim Bosch (1450-1516), Gody w Kanie

Andrea Celesti, Uczta Baltazara, 1705

44

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaDLA CIEKAWYCH ŚWIATA

ziołami, tymiankiem, pietruszką, estragonem, szałwią. Był on także zwolennikiem naturalnego smaku dań.

Najbardziej znanym obżartuchem tamtej epoki był król Fran-cji Ludwik XIV, który uwielbiał muzykę, taniec, piękne kobiety i oczywiście dobre jedzenie. Łączył swoją życiową fi lozofi ę z ilo-ścią spożywanego jedzenia: „dobrego człowieka poznasz po tym, ile je” - powiadał. Jedzenie było dla króla także afrodyzjakiem. Służba podawała mu kolację do łóżka, transportując ją windą prosto z kuchni. Król szczególnie lubił węgierskie wino tokaj. Nie potrafi ł się oprzeć trufl om, które gościły na jego dworze już od 1673 r. Był miłośnikiem pasztetów z dziczyzny. Na jego sto-le nie brakowało gęstych zup, a w nich rzepy, która w Europie przed odkryciem Ameryki pełniła podobną funkcję, co ziem-niaki dzisiaj. Ludwik XIV był też pierwszym francuskim królem, który kosztował szampana i lodów.

W XIX w., podobno za sprawą słynnego francuskiego kucharza Antoine’a Carême’a, zmieniono sposób podawania dań. Wcze-śniej stosowany „service a la francaise” (czyli wszystkie potrawy pojawiały się na stołach jednocześnie) zastąpiono „service a la russe” (czyli dania wkraczały na stół po kolei, według ustalonej karty dań). Tym samym nastał porządek i skończono z suto za-stawionymi stołami, które uginały się pod ciężarem potraw. Po-stawiono na elegancję i dobry smak. Kuchnia francuska zaczęła wyznaczać nowe trendy i do tej pory uznawana jest za wzór...

Czym byłaby polska kuchnia, gdyby nie bogata historia kraju? Granice naszego państwa zmieniały się na przestrzeni wieków. Silne wpływy krajów ościennych zdecydowanie odbijały się na naszej rodzimej tradycji kulinarnej. Widać w niej oddziaływa-nia rosyjskie, niemieckie, austriackie, żydowskie, francuskie i litewskie. Dlatego też często trudno jest jednoznacznie określić stopień polskości konkretnego dania. Niemniej jednak, mimo wpływu wielu kultur, dzięki przywiązaniu do własnych korzeni polska kultura kulinarna zdołała przetrwać. Należy tu wymie-nić zupy takie jak czernina, żur, barszcz czerwony, grzybowa czy fl aczki, mięsiwa, zwłaszcza dziczyzna oraz dania z drobiu ho-dowlanego - kaczka pieczona z jabłkami czy kurczęta faszerowa-ne. Nie można pominąć wspaniałych gołąbków, bigosu i piero-gów, na które jest tyle samo przepisów, ile regionów. Od dawien dawna bazujemy też na składnikach, które dawała polska ziemia, takich jak: zboża, kasze, fasola i groch.

Na polskim stole doby średniowiecza, przynajmniej do czasów Kazimierza Wielkiego, niczego nie brakowało, a ubogi kmieć po-żywiał się na sposób królewski, a król – na sposób chłopski. Spe-cyfi ką kuchni wczesnego średniowiecza było to, że różnice mię-dzy jadłospisami królów i chłopów były raczej ilościowe niż ja-kościowe. Z tego też względu ulubionym daniem wspomnianego władcy była zwykła kasza gryczana, a przypadkowego oracza np. raki. Trochę inaczej sprawa wyglądała w przypadku trunków, o ile bowiem piwo (głównie jęczmienne, które było mętne, zawie-siste i oczywiście bardzo pożywne) dostępne było wszystkim, o tyle miody pitne, a szczególnie wina, częściej gościły w palatiach i królewskich zamkach. Tak więc na staropolskim stole mógł

Uczta renesansowa, Władysław Bakałowicz, 1883

Snyders Frans, Kucharz przygotowuje posiłek, 1634-37

B. E. Murillo, Chłopcy jedzący winogrona i melon, 1645/46

45

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życia DLA CIEKAWYCH ŚWIATA

znaleźć się chleb (na zakwasie, żytni i pszenny), ka-sze (gryczana, pszenna, jęczmienna), mięsa (wołowe, wieprzowe, dziczyzna), ryby, grzyby, jaja, miód, mle-ko i nabiał, olej lniany, owoce (leśne, jabłka, śliwki i wiśnie) i warzywa (ogórki, marchew, rzepa, kapusta, groch, bób, soczewica, cebula). Jeśli ucztującemu przy suto zastawionym stole Piasta nie w smak była jakaś potrawa, mógł ją sobie okrasić słoniną, doprawić solą, posypać koprem, kminkiem lub jałowcem.

Dzięki wpływom ze świata, zwłaszcza królowej Bonie Sforzy w kuchni polskiej pojawiła się tzw. „włoszczyzna”, a przecinające kraj szlaki handlowe pozwoliły na poznanie licznych przypraw oriental-nych i owoców.

W Polsce wszel-kie biesiady od-bywające się na dworach królew-skich, w pałacach polskiej magna-terii oraz szlachty zawsze opływały w przepych i nie-skończoną ilość serwowanych po-traw.

Przywarą za-możnych było obżarstwo. Ta zła cecha charakte-ryzowała nie tyl-ko ludzi świec-kich, ale również duchowieństwo. W średniowieczu i na początku czasów nowożyt-nych polska gastronomia dworska opierała się za-zwyczaj na jedzeniu treściwym. Nie zwracano uwagi na wartości odżywcze czy aspekty zdrowotne jedze-nia. Smak i sposób podania potraw również nie miał większego znaczenia. Jedzenia musiało być po prostu dużo. Na stoły wysoko urodzonych wkraczały tłuste mięsiwa, wędliny, kiełbasy. Zupy też były dosyć za-wiesiste - rosoły z dodatkiem łoju, barszcze oraz pie-rogi z rozmaitymi farszami często z wykorzystaniem kaszy. Na uwagę zasługuje fakt, iż jeden z naszych panujących, Michał Korybut Wiśniowecki (lata pa-nowania 1669-1673) zmarł z przejedzenia. Monarcha ten uznawany jest za jednego z największych żarło-ków zasiadających na tronie polskim. Dodatkowo przyjęcia wydawane za jego kadencji nie miały sobie równych. Sam ślub króla jest uznawany przez histo-ryków za wydarzenie na dworze polskim, podczas którego odbyła się najokazalsza uczta. Ponoć kilka ty-

sięcy zwierząt musiało zostać zabitych, aby zaspokoić gusta jedzeniowe pana młodego.

Jędrzej Kitowicz (1728-1804) w książce swej „Opis obyczajów” streszcza wszelkie detale menu kuchni staropolskiej. Jako pierwsze dania wkraczały fl aki, za-raz po nich cielęcina na szaro, cielęcina na biało ze śmietaną, kury, kurczęta, gęsi na rumiano, indyki, ka-płony, bażanty, baranina z czosnkiem, prosięta, nogi wołowe na zimno z galaretą, wędzonka wołowa. Ilość przypraw wymienianych w opisie jest równie oka-zała. Wśród nich można znaleźć migdały, rodzynki, goździki, imbir, pieprz, szafran, pistacje, trufl e, miód, cukier, ryż, cytryna. Mięsa także nie brakowało np.

kiełbasy, kiszki z ryżem i wą-tróbka. Potem zwierzyna, je-dzono zające, sarny, jelenie, daniele, dzi-ki, przepiórki, k u r o p a t w y, kaczki dzikie, c i e ć w i e r z e , ptaszki drob-ne, pasztety; z tymi mięsi-wami łączono warzywa ogro-dowe, takie jak marchew, pa-sternak, rzepę, buraki i kapu-stę słodką...

Okres panowania Sasów to tragiczny, jeśli idzie o wewnętrzną dezorganizację państwa i upadek wiel-kiego prestiżu Polski, wśród przodujących krajów europejskich. I w kuchni polskiej nie działo się naj-lepiej, ponieważ powszechne pijaństwo nie sprzyjało prawdziwej delektacji i smakowaniu potraw. Popular-ne było przysłowie - „Za króla Sasa jedz i popuszczaj pasa”. Jedzono i pito więc wtedy bez umiaru. Na pol-skich stołach zaczęły pojawiać się także cukrowe kon-strukcje. Stolarze zaczęli budować większe stoły – po to, żeby w ich centrum ustawić wymyślne konstrukcje świadczące o talentach cukierników.

Król Stanisław August Poniatowski zasłynął z obia-dów czwartkowych, które są symbolem odchodzenia od sarmackiej kuchni. Zamiast setek kapłonów na stole pojawiły się delikatne ciasta i desery, które wraz z fi liżanką kawy czy herbaty otwierały przed Polaka-mi nowy, delikatniejszy i bardziej wyrafi nowany wy-miar przyjemności. W muzeum w Kozłówce można

Uczta u Radziwiłła

46

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaDLA CIEKAWYCH ŚWIATA

zobaczyć srebrne łyżki z dziurkami służące do po-sypywania potraw cukrem pudrem. Takie łyżeczki robiły karierę za króla Stasia. Być może wtedy po-jawiły się orientalne sezamki. I kajmak. Dziś zapo-mniany przysmak, który wraca do łask smakoszy – coś o tym wiem!

Ulubione przez króla Stanisława Augusta Ponia-towskiego „cukry”, nazywano słodkości, podawano na tafl ach wysypanych kolorowym cukrem i ozdo-bionych fi gurkami ludzi i zwierząt wykonanych przez cukiernika. Oprócz fi gurek na brzegach tafl i ustawiano konfi tury, kandyzowane owoce i drob-ne ciasteczka ozdobione słodką masą kajmakową. Moda na cukry i korzenie przywędrowała do Polski z muzułmańskiego Wschodu, gdzie wielkim przy-smakiem była słodka śmietanka z cukrem. Goto-wano ją w miedzianych naczyniach, a kiedy się skarmelizowała, tą słodką masą zalewano ciasta i torty. To wtedy także pojawiła się w Polsce kawa, która zrobiła błyskawiczną karierę. Mickiewicz na-pisał, że takiej kawy jak w Polsce nie ma w żadnym kraju. I pomyśleć, że kiedy podczas odsieczy wie-deńskiej jej ziarna znaleziono w łupach – uznano je za paszę dla wielbłądów

Urodziłam się w latach 70. Okres mojego dzie-ciństwa to kuchnia polska kojarząca się mi głównie z daniami z jadłodajni, smażonymi serniczkami, mielonymi, wodą gazowaną z sokiem z saturato-ra na ulicy, gumą balonową kupowaną w kiosku. Ustrój po II wojnie światowej nie sprzyjał bogatej polskiej tradycji i kulturze kulinarnej. O ile pewne uprzywilejowane grupy mogły w komunistycznej Polsce pozwolić sobie na celebrowanie posiłków i korzystanie z wykwintnej kuchni, „tak zwane szerokie masy po prostu jadły” Kuchnia PRL-u to przede wszystkim kuchnia domowa. W domu jadło się lepiej, taniej i wedle tradycyjnych zasad. Żyw-ność bardziej „szanowano” niż obecnie. Przyczyną była jej ograniczona dostępność i fakt, że zdobycie na przykład świeżego mięsa wymagało sporej za-radności. Jedzenie trzeba było sobie „wychodzić”, „wystać”, sprowadzić ze wsi. W gastronomii zapa-nowała nuda i jednolitość...

W tamtych czasach opowieści mojej babci – na-strajały mnie sentymentalnie, a barwne jej wspo-mnienia przedwojenne, pobudzały moją wyobraź-nię. Kiedy więc stałam przed pustymi półkami w sklepie to marzyłam o prawdziwej czekoladzie, a przed nosem miałam czekoladopodobny twór. Tradycja kulinarna była przekazywana ustnie. Pod-trzymywana była jedynie w regionalnych kuch-niach ludowych oraz w zaciszu niektórych domów. Moja babcia próbowała ze zdobytych „cudem” mięs stworzyć pasztety, kiełbasy, których smak

i zapach były niepowtarzalne. Dodawała i mieszała przyprawy, hodowała zioła, i snuła, snuła opowieści. Irytowała się także, że już to co robi nie smakuje tak jak kiedyś. Serwis ze złotym szlaczkiem także nie był często wyciągany z komody, bo i obiady nie były cele-bracją, ani potrawy nie były godne ich prezentacji na naszych antykach. Babcia była smutna, a ja ze swoją wybujałą wyobraźnią także, pozostawały nam tylko opowieści…

Na szczęście system się zmienił, a wraz z nim podej-ście do rodzimej tradycji. Nasze kulinarne dziedzictwo, w postaci wspaniałych dań charakterystycznych dla kuchni arystokratów i potraw kuchni chłopskiej, wraz z wszelakimi regionalizmami, wraca do łask. Powoli zdajemy sobie sprawę, że w kuchni polskiej, podobnie jak w kuchniach innych państw, drzemie wiele różno-rodnych i unikalnych smaków, których nie można ska-zać na zapomnienie. Już nie tylko oglądam obrazki i zdjęcia w książkach kucharskich mojej babci i mamy, sama próbuję gotować i przygotowywać wykwintne potrawy. Robię to wszystko po to, aby czasem poczuć się jak arystokratka…

oprac. Zo� a Zaręba

47

Pomaganie w sieci nie ogranicza się tylko do działań odpowiadających tym, które podejmujemy jako wolontariusze w świecie rzeczywistym. E-wolontariat to również e-dobroczynność, czyli prze-kazywanie darowizn za pośrednictwem internetu. Czasami wiąże się to z wpłacaniem naszych pie-niędzy na rzecz jakiejś organizacji lub inicjatywy, czasami nie wymaga od nas żadnych nakładów finansowych. W niektórych wypadkach wystarczy tylko kliknąć w odpowiednią ikonę na stronie

internetowej, a czasami musimy wykazać się inicjatywą i kreatywnością lub... odwagą, kiedy prze-kazanie środków na szczytny cel wiąże się z koniecznością zaśpiewania piosenki i umieszczenia

swojego nagrania na międzynarodowym serwisie.Zapraszamy serdecznie wszystkich: organizacje pozarządowe, grupy nieformalne,

przedsiębiorstwa i innych, do założenia profilu organizatora e-wolontariatu w naszym portalu. Niezależnie od tego, czy już współpracujecie z wolontariuszami przez Internet, czy dopiero

chcielibyście rozpocząć taką współpracę - trafiliście w odpowiednie miejsce, które Wam w tym pomoże. Po założeniu konta w portalu www.e-wolontariat.pl organizatorzy e-wolontariatu

mają możliwość:• zaprezentowania swojej działalności

• publikowania ogłoszeń dotyczących współpracy z wolontariuszami przez Internet• zgłaszania się do Konkursu „Odkryj e-wolontariat”

• kontaktowania się e-wolontariuszami zarejestrowanymi w portalu• korzystania z bazy wiedzy dotyczącej wirtualnego wolontariatu• otrzymywania aktualnych informacji ze świata e-wolontariatu.

O tym, że w internecie znaleźć można wiele osób, które z chęcią poświęcą swój czas, doświadczenie, a nawet pieniądze, by pomóc innym, wiadomo nie od dzisiaj.

E-wolontariat rozwija się dynamicznie, a ułatwiają mu to serwisy typu e-wolontariat.pl czy siepomaga.pl. Choć oba teoretycznie zajmują się tym samym, każdy oferuje

nieco inne podejście do idei pomocy.

e-wolontariat.pl jest swoistym połączeniem tablicy ogłoszeń i organizacji pośredniczącej w na-wiązywaniu kontaktów między potrzebującymi a tymi, którzy chcą pomagać. Analizując zamiesz-

czone tam informacje można dojść do wniosku, że pojęcie „e-wolontariatu” jest tutaj niezwykle pojemne i sprowadza się praktycznie do każdej czynności, którą można za darmo lub poświęcając

własne środki finansowe wykonać za pośrednictwem internetu, by pomóc osobie trzeciej.

48

PODARUJĘ CI OPOWIEŚĆ...

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaOPOWIASTKI

Marguerite Gerard, Czytająca Pani we wnętrzu, 1785-1800

49

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życia OPOWIASTKI

Bruno Ferrero - Najpiękniejsze serce

Pewien młodzieniec chwalił się że ma najpiękniejsze serce w dolinie. Chwalił się nim na rynku i zebrał się ogromny tłum, by je podzi-wiać bowiem było w swym kształcie perfekcyjne. Nie miało żadnej

skazy, było przepiękne, gładkie i błyszczące. Biło bardzo żywo. Chłopak krzyczał na cały głos że nikt nie ma piękniejszego serca od niego i wszyscy mu potakiwali gdyż jego serce było idealne.

Jednak w pewnym momencie jakiś starzec z tłumu krzyknął:- Dlaczego twierdzisz że twoje serce jest najpiękniejsze, skoro moje jest

o wiele piękniejsze od twojego?Młodzieniec bardzo się zdziwił, słysząc te słowa, a potem spojrzał na serce

starca i się zaśmiał. Serce starca biło bardzo żywo, być może nawet żywiej od serca młodzieńca, ale było to serce poorane rozlicznymi bruzdami, serce w którym brakowało wielu kawałków. Wiele też w nim było kawałków, któ-re do tegoż serca nie pasowały. Było to brzydkie serce, które w żaden sposób nie mogło się równać z nieskazitelnym sercem młodzieńca.

Chłopak zapytał się, dlaczego starzec uważa, że jego serce jest piękniejsze, skoro wszyscy widzą, że nie jest ono nawet w części tak piękne, jak jego. Wtedy starzec rzekł, że w życiu nie zamieniłby tego serca na serce mło-dzieńca wskazując na blizny powiedział:

- Widzisz te blizny i brakujące kawałki? Nie ma ich tu dlatego, że o� aro-wałem je z miłości wielu osobom, a niesie to ryzyko, bo często się zdarza, że sami o� arowujemy uczucie innym, ale oni nie dają nam nic w zamian. Stąd te blizny, bo choć dałem im cześć swojego serca, oni nie dali mi nic.

Jeśli natomiast spojrzysz uważnie, dostrzeżesz, że wiele kawałków do mo-jego serca niezupełnie pasuje. Są to kawałki serca innych, które oni mi o� a-rowali i które znalazły stałe miejsce w moim sercu. Dlatego moje serce jest piękniejsze od twojego.

Natomiast bruzdy, zrobili ludzie nieczuli, ludzie, którzy mnie zranili.Wtedy młodzieniec spojrzał na starca, zrozumiał i zapłakał. Potem wziął

kawałek swojego przepięknego serca i o� arował go starcowi, a starzec zro-bił to samo. Padli sobie w ramiona i rozpłakali się, po czym odeszli razem w wielkiej przyjaźni.

Młodzieniec włożył część serca starca do swojego serca, w miejsce braku-jącego kawałka, który dał starcowi. Ten nowy kawałek pasował tam, choć nie idealnie, co zmąciło doskonałą harmonię serca młodzieńca. Nigdy jed-nak wcześniej serce młodzieńca nie było tak piękne, jak w tym momencie i młodzieniec dopiero teraz to zrozumiał.

Z życiem jest tak jak z powieścią.

Nie liczy się czy jest długa,

ale czy jest dobra.

Seneka