echo Życia pi/r29

52
MAGAZYN OSÓB NIEPELNOSPRAWNYCH PI/R29

Upload: echo-zycia

Post on 28-Jul-2016

232 views

Category:

Documents


2 download

DESCRIPTION

Magazyn Echo Życia

TRANSCRIPT

Page 1: Echo Życia PI/R29

MAGAZYN OSÓB NIEPEŁNOSPRAWNYCHMAGAZYN OSÓB NIEPEŁNOSPRAWNYCH

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaMAGAZYN OSÓB NIEPEŁNOSPRAWNYCH

echo życiaMAGAZYN OSÓB NIEPEŁNOSPRAWNYCH

echo życiaMAGAZYN OSÓB NIEPEŁNOSPRAWNYCH

echo życiaMAGAZYN OSÓB NIEPEŁNOSPRAWNYCH

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaPI/R29

Page 2: Echo Życia PI/R29

JUTRO...

Jutro popłyniemy daleko,jeszcze dalej niż te obłoki,pokłonimy się nowym brzegom,odkryjemy nowe zatoki;

nowe ryby znajdziemy w jeziorach,nowe gwiazdy złowimy w niebie,popłyniemy daleko, daleko,jak najdalej, jak najdalej przed siebie.

Starym borom nowe damy imię,nowe ptaki znajdziemy i wody,posłuchamy, jak bije olbrzymie,zielone serce przyrody.

Konstanty Ildefons Gałczyński

Ivan Constantino Aivazovsky, Wzburzone morze, 1858

Page 3: Echo Życia PI/R29

Zamieszczamy przedruki dla celów dydaktycznych i edukacyjnych w oparciu o przepisy art. 25, 26, 29,3 3 i 49 ust. 2 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych z dn. 4.02.1994 r. Dz.U z dn. 23.02.1994 r. nr 24, poz. 83) i przyjęte zwyczaje edytorskie.

Nie zrażają nas ani trudności, ani niepewność rezultatu; uparcie szukamy bra-ci w kosmosie. Ślemy sygnały w nieogarnioną przestrzeń między konstelacje gwiezdne z nadzieją na odpowiedź. Cóż z tego, że mogłoby to nastąpić za setki czy tysiące lat. Spotkanie czegoś niezwykłego, nieziemskiego - zdaniem uczonych, ale chyba nie tylko ich - oprócz innego, twórczego spojrzenia na świat, miałoby również wpływ na zmianę stosunku człowieka do człowieka. Mówiąc inaczej, byłoby nam bliżej do siebie - taka wokół nas próżnia - kosmiczna. Jej ziemska nazwa

to samotność. Budujemy tę otchłań niepostrzeżenie, izolując się od najbliższych, znajomych, ludzi, z którymi styka nas codziennośc. Czasem nie mamy wyboru; wpadamy z nią z dnia na dzień, bo zawadzamy dorosłym dzieciom, bo zaczynamy chorować, bo nie znajdujemy pracy...Wychodzi z mody odwiedzanie krewnych, spotkania z przyjaciółmi, rozmowa z sąsiadem, spacerze starą matką, albo zabawa z dzieckiem. Nie mamy czasu! Życie takie skomplikowane i tak szybko ucieka, mówimy i... „zapadamy” na cały wieczór przed telewizorem, albo jednym klik-nięciem otwieramy sobie przejście do innego wymiaru w internecie. Ale nie da się żyć bez siebie, bez samodzielnego udziału w tej niepowtarzalnej przygodzie; rzeczywistość przy naszej aktywnej obecnośći może stać się lepsza, zaś nasze krótkie wobec wieczności życie bardziej świadome i pełne. Lekarze i terapeuci alarmują: człowiek samotny traci nad soba kontrolę, traci szansę do porównań i przestaje w końcu samemu sobie ufać. Oznacza to antykorzyści z życia, smutek i poczucie zgryzoty. Podkreślają, że człowiek staje się prawdziwym uczestnikiem losów tego świata i wła-snych różnorodnych przeżyć, jesli daje upust swoim najgłębszym uczuciom. Płaczmy więc, gdy jest to nam potrzebne. Konajmy ze śmiechu, kiedy zdarzy się po temu okazja, kochajmy! Nie wstydźmy się manifestacji swoich uczuć. Bądźmy życzliwi dla... siebie!

Wydanie magazynu zostało dofinansowane przez Państwowy Fundusz

Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych

Danuta Maria Roszkowska

Wy d a w c a : Polskie Stowarzyszenie Diabetyków Oddział Wojewódzki w Białymstoku, ul. Warszawska 23 15-062 Białystoktel. 85 741 57 01, tel./fax 85 732 99 74e-mail: [email protected] naczelna: Danuta Maria Roszkowska

Page 4: Echo Życia PI/R29

2

O N A S O N A S

T E M A T N U M E R U T E M A T N U M E R U

DLA CIEKAWYCH ŚWIATA

WARTO WIEDZIEĆWARTO WIEDZIEĆ

WAŻNE INFORMACJE

INNY ŚWIAT

NASZE ŻYCIE

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaSPIS TREŚCI

3 - 10 ALPI. Tożsamość Miasta - bez wykluczenia

11 Kłopoty z kręgosłupem

12 Urodzeni, by biegać

13 Czujnik, sposobem na kierowców

14 Sen leczy wzrok

15 Monety okolicznościowe

16 Tajemnica głuchego mózgu

17 Szumi i drażni

18 Polscy naukowcy pomogą niewidomym

19 Dodatek dla rodzica

20 Badania urodynamiczne

21 Młodzi starszym, starsi młodszym

22 Dobrowolnie, świadomie, bezinteresownie

23 Pomaganie wzmacnia

24 - 25 Olej z czarnego kminku

26 Ananas i Bromelaina

27 Czy otyłością można się zarazić?

28 Co może oznaczać drżenie rąk

29 Potas ratuje serce

30 - 31 Litoterapia - perły

32 Idź na grzyby

33 Kefi r

34 - 35 Hikikomori

36 - 37 Po co nam wstyd?

38 - 39 Nikt nie rodzi się mistrzem cz. 2

40 - 41 Szybkie tempo naszych czasów

42 - 43 Sylwoterapia

44 Poziomka

45 Pułapki pozytywnego myslenia

46 - 47 Syndrom chronicznego zmęczenia cz. 2

Page 5: Echo Życia PI/R29

3

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życia TEMAT NUMERU

Ludzie niepełnosprawni. Zaskakuje, jak są otwarci, czuli, chłonni i kreatywni mimo swojej inności. Praca z nimi wyzwala nowe emocje, pozwala dostrzec ich potrzeby, marzenia oraz możliwości.

Tożsamość Miasta – bez wykluczeniaALPI

Jurek, gdy trafi ł na Plażową, nie odzywał się do nikogo, odwracał głowę w stronę zagadujących go i tylko patrzył. Po kilku spotkaniach zaczął mówić, a dzisiaj jest wręcz współgospodarzem placówki. Uczynny i chętny do działania, czuje się odpo-wiedzialny za wszystko i wszystkich – prawdziwy gospodarz!

Joanna nie lubiła wychodzić z domu, a ostatnio nawet ze swojego pokoju. Zro-zumiałe, że nie miała humoru, kiedy przyjechała tu ze swoim ojcem. Pokonała ko-rytarz, ale zaparła się w wejściu do salki, gdzie było już kilka osób. Po długich na-mowach i zachęcaniu „odkleiła się” od framugi drzwi i… znalazła się w kuchence, wśród dziewcząt zajętych pieczeniem ciasta i parzeniem herbaty. Joanna kocha robić porządki, jest w tym perfekcyjna, a teraz może wykazać się umiejętnościami kuchar-skimi i jest niepocieszona, jeśli z jakiegoś powodu nie może być na Plażowej.

Adam ma za sobą prawie cztery lata samotności. Matka wychodziła do pracy, on z domu nie wychodził. Bał się ulicy i obcych i tego, że znowu mogą go skrzywdzić. Zamknięty w domu był bezpieczny, towarzyszyły mu tylko fi lmy i laptop, na temat którego zaczął żartować, że jest komunikatywny.

Wiadomość o możliwości uczęszczania do świetlicy integracyjnej przyjęli oboje z rezerwą i obawą, że wychodzenie Adama z domu będzie zbyt trudne. Zadecydowa-ła postawa, „szefa”, Piotra Bendiuka.

- Spotkaliśmy się z sympatycznym przyjęciem i serdecznym zainteresowaniem – przyznaje pani Irena. – Mój syn, dzięki temu, jest znowu wśród ludzi, rówieśników. Rozmawia, rozkręca się we wspólnym działaniu. Żyje tym, co dzieje się w świetlicy. A że dzieje się sporo, ma możliwość opowiadać nawet o swoich drobnych sukcesach. Stąd wiem, że najbardziej interesują go i najchętniej uczestniczy w zajęciach dogo-terapii. Jestem przekonana, dodaje, że wszystkim podopiecznym sprzyja życzliwa atmosfera i postawa kadry. To młodzi ludzie z osobowością i wielkim sercem – za-paleńcy ze świeżym podejściem. Zapewne dzięki temu wchodzą w naturalne relacje z grupą i potrafi ą zainteresować tym, czym sami żyją i co ich pasjonuje.

Page 6: Echo Życia PI/R29

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaTEMAT NUMERU

4

Zamierzamy przygotować je do wejścia w życie społeczne i pokazać, jak funkcjonują oso-by pracujące.

Alina i Piotr Bendiukowie, inicjatorzy i twórcy ALPI, Towarzystwa Wspierania Ini-cjatyw Społecznych, od 2008 roku prowadzili Klub Integracyjny dla osób dorosłych niepeł-nosprawnych intelektualnie, do których mogły dołączyć osoby zdrowe, zainteresowane wspól-nymi działaniami. Zajęcia odbywały się w pra-cowniach: teatralnej, fi lmowej, fotografi cznej. W założeniu było oddziaływanie na uczestni-ków poprzez ich udział w zajęciach artystycz-nych, które wspomagają m.in. kreatywność, uczą samodzielności i nawiązywania kontak-tów z innymi ludźmi. Natomiast dodatkowe zajęcia z psami sprzyjają pokonywaniu barier, sprawiają, że ludzie ci stają się otwarci i pewni siebie.

Ruszenie z projektem „Tożsamość Miasta – bez wykluczenia” umożliwiło zaplanowanie szeregu innowacyjnych działań, mających na celu aktywizację społeczną i zawodową grupy 30 dorosłych osób z niepełnosprawnością in-telektualną. Czas realizowania zamierzeń: lata 2011 – 2012. Bazą jest świetlica integracyjna. Tu na ulicę Plażową przychodzą na zajęcia, ale też

Z projektu „Tożsamość Miasta – bez wykluczenia”. Działanie: prowadzenie świetlicy integracyjnej, która funkcjonować będzie od poniedziałku do piątku w godzinach 10.00 – 19.00.

W tym czasie z benefi cjentami pracować będzie pedagog, psycholog, doradca zawodowy – trener pracy, instruktor gospodarstwa domowego. Zamiarem wniosko-dawcy jest stworzenie takiego miejsca, w którym dorosłe osoby niepełnosprawne in-telektualnie będą mogły same stanowić o sobie. Chcemy, by nauczyły się kreacji oto-czenia wokół siebie, aby potrafi ły wyrażać własne emocje, uczucia, pragnienia, miały możliwość sprawstwa i potrafi ły z tego korzystać odpowiednio.

Page 7: Echo Życia PI/R29

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życia TEMAT NUMERU

5

w celach towarzyskich i nie tylko, benefi cjenci projektu. Dzięki temu Plażowa tętni życiem i… działaniem. Jed-nego dnia jest tu profesjonalne studio fotografi i i fi lmu. W innym odbywają się misteria nad rondelkami i patel-nią. Natomiast w środy wiadomo, że Plażową zawładnie teatr – gdy jest zimno, bo wiosną, latem i w ciepłą jesień artyści pracują na „Węglówce” – głównej siedzibie do-goterapii. Przestronne pomieszczenia dawnych maga-zynów wojskowych są idealnym miejscem do ćwiczeń z psami, po niewielkich uzupełnianiach rekwizytami, oświetleniem i scenografi ą staje się sceną i widownią te-atralną. Tu właśnie uczestnicy warsztatów teatralnych, prowadzonych w ALPI przez Karola Smacznego i Pau-linę Karczewską, mogli we wrześniu 2011 r. zaprezento-wać się w spektaklu „Stacja”.

Wcześniej, w maju pokazana mieszkańcom Białego-stoku „Stacja” uznana została za wydarzenie artystyczne podczas Dni Sztuki Współczesnej.

Podobnie jak zajęcia teatralne, większej przestrze-ni potrzebuje dogoterapia. O tym, gdzie odbywać się będą ćwiczenia z psami, również decyduje pogoda; gdy ciepło, do dyspozycji jest „Węglówka”, a zimą wszyscy

Z projektu „Tożsamość Miasta – bez wyklucze-nia”. Działanie: przygotowanie do pracy w charak-terze asystenta dogoterapeuty.

Zadanie to obejmuje cykl szkoleniowy, skierowa-ny do osób chcących pracować w charakterze dogo-terapeuty. Zamierzamy przeszkolić 30 uczestników projektu w zakresie prowadzenia dogoterapii w cha-rakterze asystenta dogoterapeuty. Docelowo zorga-nizowanych zostanie 6 edycji kursów, po 48 godzin każda. W ramach szkoleń przewidziana jest również praktyka podczas zajęć prowadzonych w przedszko-lach i ośrodkach rehabilitacyjnych.

Page 8: Echo Życia PI/R29

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaTEMAT NUMERU

6

spotykają się na Plażowej. W piątki króluje tu pani Alina Bendiuk i jej czworonożni asystenci – nie-zwykłe, przyjazne, posłuszne i radosne pieski.

- Moje kochane zwierzaki, mówi, swoim spoko-jem i ufnością przełamują powoli obawy nawet tych osób, które nigdy nie miały kontaktu z psem, nigdy go nie dotykały, nie głaskały. Więc na początku, w grupach pięcioosobowych, trwa oswajanie. Trzeba bowiem nauczyć się kontaktu z psami, umieć mą-drze się przy nich zachowywać, na przykład umieć wydać psu polecenie, umieć przytrzymać go i wy-nagradzać.

Szkoleniem objęci są wszyscy benefi cjenci pro-jektu. Spośród nich wyłonione będą osoby, które w szkoleniu osiągną najlepsze wyniki. Będą mogły pracować jako asystenci dogoterapeuty.

- W programie mamy również zadania – do-daje pani Alina – które powinny społeczeństwu przybliżyć, wciąż mało znany, świat ludzi niepełno-sprawnych. Ćwiczenia w dogoterapii wymagają od wszystkich, włącznie z psami, sporej pracy, cierpli-wości. Ale są skuteczne. Obserwujemy, jak z tygo-dnia na tydzień przybywa naszym podopiecznym wiary w swoje możliwości, a więc i wiary w siebie. A to już duży krok ku samodzielności.

Podczas zajęć z pięcioosobową grupą pracują dwa psy. Czasem przyprowadzane są psy zaprzyjaź-nione, choćby po to, żeby te obce i nasze wiedziały, że nie są jedynymi zwierzakami. To je mobilizuje do karności i porządkuje relacje również z ludźmi, wyjaśnia pani Bendiuk i dodaje – w tak poważnej pracy wszystko musi współbrzmieć. Dlatego długo trwało kompletowanie kadry, ale się udało. Ludzie

Z projektu „Tożsamość Miasta – bez wykluczenia”. Działania: spotkania z pracodawcami i zajęcia z rein-tegracji zawodowej u pracodawców.

Realizację tego zadania rozpoczniemy w kwietniu 2011 roku po uprzednim przygotowaniu zarówno osób niepełnosprawnych, jak i pracowników. Spotkanie z do-radcą zawodowym określi możliwości podjęcia aktyw-ności osoby niepełnosprawnej w danym sektorze gospo-darki. Planujemy zajęcia z reintegracji w zakładach hote-larsko – gastronomicznych, fi lmowych, fotografi cznych. Zajęcia będą trwały 2 tygodnie.

W zajęciach uczestniczyć będzie trener pracy. Ten element projektu ma pokazać pracodawcom, jakimi pra-cownikami mogą być osoby niepełnosprawne intelektu-alnie, a osobom niepełnosprawnym pozwolą zapoznać się z realiami pracy zawodowej.

Page 9: Echo Życia PI/R29

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życia TEMAT NUMERU

7

nie popadają w rutynę, tego się pilnuje. Wszyscy wiemy, że nie chodzi tu o ambicje zawodowe, zespół musi czuć i pamiętać co jest do zrobienia i dla kogo pracujemy.

Na obiady piątkowe w ALPI świetlicy integracyjnej dla osób dorosłych z nie-pełnosprawnością intelektualną w Białymstoku, zaproszenie otrzymuje zazwyczaj pięć, sześć osób. Zasiadają do elegancko zastawionego stołu, a wokół nich zaczyna uwijać się „obsługa” – w kelnerskich fartuchach, pod muchą, czyli kilkoro spośród trzydziestu benefi cjentów projektu „Tożsamość Miasta – bez wykluczenia”. Każde z tych spotkań można określić mianem pracy zbiorowej, w którą angażowana jest większa grupa uczestników programu.

Począwszy od ustalenia menu – zawsze innego niż po-przednie – w świetlicowej kuchence przygotowywane są po-trawy, które znajdą się na talerzach gości. Na przykład piąty obiad obfi tował w naleśniki o kilku smakach – ze szpinakiem, z pieczarkami i nadzieniem mięsnym. Wniesiono je z gracją na półmiskach i ustawiono przed gośćmi. Tym razem zaproszenie przyjęły mamy, m.in. Adama, Kasi, Mariusza. To one, niczym jury, oceniały potrawę oraz umiejętności, jakich wymaga kel-nerski kunszt. No i wszystko się udało, a tak pysznych nale-śników nie powstydziłby się żaden kuchmistrz. Tylko trudno było ustalić, które wrażenie przeważało – ogólne wzruszenie czy spore zdumienie. Okazało się bowiem, że w paru przypad-kach goście – mamy, znając przecież swojego syna czy córkę „na wylot”, ujrzały ich w innym wymiarze – osób wykonują-cych konkretną pracę.

- Mój chłopak, przyznała jedna z pań, nawet nie wchodził do kuchni, miał wszystko przygotowane i podane, nawet na-czyń nie odnosił po posiłku ze stołu. Dzisiaj zobaczyłam jak świetnie sobie radzi. Dowiaduję się, że jest niezły w krojeniu jarzyn i obieraniu cebuli. Kiedy się tego wszystkiego nauczył?

Dla niewtajemniczonych te nasze piątkowe przyjęcia mogą się wydawać zabawą w gości. A my, w miłej atmosferze, wyko-nujemy pracę serio, mówi Joanna Jurgiel, „główno dowodzą-ca” piątkowych spotkań. Nauka odbywa się praktyce, w rzeczy-wistym wykonywaniu pracy – począwszy od zajęć w kuchni, dzięki czemu częstujemy naszych gości potrawami własnego wyrobu. Uczymy się właściwego, obowiązującego w każdej re-

Page 10: Echo Życia PI/R29

8

stauracji, przygotowania stołu z układaniem sztućców i ustawieniem naczyń stosownych do dań. Każdy etap stanowi naukę podawania do stołu i obsługę osób spo-żywających posiłek. W sumie – czynności kelnera.

Zadanie na każdym etapie uwzględnia możliwości manualne uczestniczących w nim osób; uczą się szybko i potrafi ą więcej niż przypuszczali np. najbliżsi. A sko-ro ludzie ci wiedzą już, że potrafi ą dużo, że mogą być dobrymi pracownikami, trzeba zrobić wszystko, aby do-wiedzieli się o nich potencjalni pracodawcy.

Znajomi znajomym podpowiedzieli, że nas tu przyj-mują – przyznaje Michał Minta. W programie zajęć w świetlicy przy ulicy Plażowej pan Michał odpowiada za program zajęć muzycznych, ale sprawdza się również w roli opiekuna praktyk w cukierni „Delissimo”. – Zgodnie z ustaleniami z panią Lucy-ną Vermuelen, właścicielką, mamy możliwość przyuczenia naszych podopiecznych w dwu kategoriach zajęć: na zapleczu – do prac porządkowych oraz w sklepie cu-kierni, nawet przy kasie fi skalnej. I jak do tej pory nie nabroiliśmy – podkreśla pan Minta. – Tak jak dzisiaj, praktykantów jest dwoje. W tym tygodniu jest Kasia i Jurek, zmywają właśnie fi liżanki i talerzyki. Wcześniej pomagali przy dostawie ciast i wyko-nywali drobne prace porządkowe w sklepie.

Z projektu „Tożsamość Miasta – bez wykluczenia”. Działania: zajęcia fi lmowe, realizowane będą od lutego 2011 do lipca 2012, ich celem będzie nauczenie się posługiwania kamerą jako narzędziem artystycznego wyrazu.

Zajęcia prowadzone będą przez kadrę doświadczoną w pracy z osobami niepełnosprawnymi dwa razy w tygodniu po dwie godziny. Podczas tych zajęć powstanie fi lm mówiący o osobach niepełnosprawnych intelektualnie, postrzeganych nie przez pryzmat kalectwa, ale przez pryzmat ich potencjału, możliwości, marzeń, pragnień, oczekiwań – fi lm, który zmieni obraz osoby niepełnosprawnej intelektualnie w „zdro-wej” części społeczeństwa. W realizację materiału chcemy zaangażować regionalny oddział TVP, który pomoże niepełnosprawnym zmontować materiał i wyemituje go w telewizji. Przewidujemy też realizację trzech pokazów kinowych, które chcemy rozpropagować jako wydarzenie kulturalne miasta. Będzie rów-nież formą promocji projektu.

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaTEMAT NUMERU

Page 11: Echo Życia PI/R29

9

Kasia lubi przychodzić do cukierni, chciałaby w takim „słodkim” skle-pie stać za ladą, czemu nie dziwi się Joanna, pracownica cukierni. Wy-znanie Katarzyny kwituje uśmiechem. – To są fajni ludzie, mówi. Tacy mili, spokojni, a przede wszystkim pomocni. Nie sprawiają kłopotów i nie słyszałam, aby jakiegoś polecenia nie chcieli wykonać. Widzę jacy się czują ważni, kiedy tak krzątają się po cukierni.

- Ten punkt projektu, dodaje Michał Minta, obejmuje przyuczenie ośmiu osób do pracy również w takich placówkach jak kawiarnie. W perspektywie mamy kina, zakłady fotografi czne, hotele, małą i dużą ga-stronomię z mnóstwem możliwości pracy i zadań, które z powodzeniem można powierzyć osobom niepełnosprawnym.

O tym, że Maciek bierze udział w kręconym na „Węglówce” westernie, wieść rozeszła się po rodzinie i wszystkich jego znajomych. Późnym let-nim popołudniem wrócił do domu rozpromieniony, nadal przeżywał wszystko, co tego dnia wydarzyło się na planie kręconego fi lmu. Pewnie dlatego nie pamiętał, kto i jaką gra rolę. Wcześniej projekt był dokładnie omawiany na zajęciach z warsztatów fi lmowych, a potem odbył się ka-sting, podczas którego – oprócz ról – rozdzielono również zadania, jak to przy produkcji fi lmowej z prawdziwego zdarzenia. Na przykład Joasi przypadła funkcja porządkowa - otwierała drzwi, za którymi prowadzo-no rozmowy kwalifi kacyjne z kandydatami do ról w fi lmie. Wśród nich znalazł się Maciek, przeżywał później rozterki twórcze, miał zagrać – jak określił – scenę erotyczną. Na ekranie widzowie zobaczyli go z Katarzyną; głaskała jego włosy, on jej ramię. Inni otrzymali, równie ważne funkcje m.in. operatorów, oświetleniowców oraz tych, którzy pilnowali na pla-nie rekwizytów, niekiedy bardzo umownych. Nie trzeba przecież ściskać prawdziwego colta, wystarczy, że dłoń złoży się do strzału i wypali aż za-dymi – jak to na Dzikim Zachodzie bywało.

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życia TEMAT NUMERU

Page 12: Echo Życia PI/R29

10

Dzięki odrobinie wyobraźni wszystko zdarzyć się może… na-wet na terenie dawnych magazy-nów wojskowych przy ulicy Wę-glowej w Białymstoku. Reżyserzy Radosław Dąbrowski i Marek Włodzimierow, prowadzący w ALPI warsztaty fi lmowe, stwo-rzyli i poprowadzili zespół, który ze wzruszającą szczerością zreali-zował swoje „Marzenie o Dzikim Zachodzie”.

Ten dziesięciominutowy doku-ment otrzymał „Motyla 2011”, główną nagrodę na Europejskim Festiwalu Filmowym „Integracja Ty i Ja” w Koszalinie. Okazał się najlepszy spośród sześciu fi lmów zgłoszonych w kategorii: fi lm amatorski tworzony przez osoby niepełnosprawne.

To już druga festiwalowa na-groda. Wcześniej, w 2010 roku, podopieczni ze świetlicy integracyjnej ALPI zapre-zentowali również swoją twórczość na koszalińskim festiwalu. Grali siebie i mówili o sobie, o planach, marzeniach, o środowisku w którym żyją, o rodzinie i przyjaźni. Powstał z tych opowieści fi lm zatytułowany „To My” w reżyserii Katriny Fajesovej, któremu festiwalowe jury przyznało II nagrodę. Doceniono autentyzm i prawdę.

Nasi podopieczni uczestniczą w projekcie „Tożsamość Miasta – bez wykluczenia” na zasadach partnerstwa z kadrą. Staramy się, aby relacje między nami były normalne, naturalne – mówi Piotr Bendiuk. – Obserwujemy ich rozwój. Do niedawna wycofa-ni, zamknięci w sobie, w dość krótkim czasie zaczęli reagować na to poważne trakto-wanie i przyjazne zainteresowanie z naszej strony. Teraz są aktywni, odpowiedzialni i twórczy. To sympatyczni i ciepli ludzie. Pracując z profesjonalistami i z profesjonal-nym sprzętem – z kamerą, aparatem fotografi cznym, z komputerem ujawniają swoją wrażliwość na piękno przyrody i świata. Wystawy prac, np. efekt plenerów fotogra-fi cznych z udziałem naszych fotografów, między innymi Mariusza i Marcina, można uznać za wydarzenie artystyczne. Zresztą w każdym z działań projektu znajdujemy potwierdzenie, że warto było podjąć się takiej pracy, fakt – niełatwej.

oprac. Lucyna Szepiel

Negatywne postawy stanowią prawdziwą przeszkodę na drodze do samorealiza-cji osób z niepełnosprawnością oraz korzystania przez nie z przysługujących praw. Każdy człowiek ma prawo do samostanowienia, w przypadku osób upośledzonych nawet to podstawowe prawo jest bardzo ograniczone. Aby móc stanowić o sobie po-trzebny jest rozwój wielu zdolności i umiejętności. Niestety, większość osób niepeł-nosprawnych – kończy swoją – często w segregacyjnym systemie – na etapie szkoły podstawowej lub gimnazjum.

Projekt „Tożsamość Miasta – bez wykluczenia”, fi nansowany ze środków Europej-skiego Funduszu Społecznego, jest odpowiedzią Towarzystwa Wspierania Inicjatyw Społecznych ALPI na zdiagnozowane problemy dorosłych osób niepełnosprawnych intelektualnie oraz ich rodzin z Białegostoku i gmin powiatu białostockiego.

Cel projektu: aktywizacja społeczna i zawodowa 30 osób niepełnosprawnych inte-lektualnie, niezatrudnionych.

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaTEMAT NUMERU

Page 13: Echo Życia PI/R29

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życia O NAS

11

Kłopoty z kręgosłupem zaczynają się

w głowie

Ból kręgosłupa jest w krajach rozwiniętych najczęst-szym schorzeniem społecznym. Dopada czterech na pięciu mieszkańców, bez względu na pochodzenie, wy-kształcenie, dochody. Nie zabija, ale i nie pozwala żyć pełnią życia. To, po przeziębieniu, drugi najważniejszy powód wizyt u lekarza , a także korzystania z usług al-ternatywnych uzdrowicieli. Lawinowo rośnie również liczba operacji. Chirurgom rzadko jednak udaje się usunąć przyczynę dolegliwości. Wywołuje je bowiem głównie chroniczny stres i osłabienie mięśni pleców. Kto regularnie ćwiczy, może pokonać go samemu.

Często zresztą dolegliwości, gdzieś po trzech mie-siącach, cudownie mijają same. U co dziesiątej osoby przechodzą jednak w stan chroniczny. Czemu akurat u nich? Nie znamy odpowiedzi.

Cierpiący chorzy z ufnością oddają się w ręce orto-pedów, radiologów i chirurgów. Liczba operacji kręgo-słupa rośnie lawinowo. Tyle że większość z nich nie po-maga bardziej niż tradycyjne leczenie przeciwbólowe i rehabilitacja, niektóre wprost szkodzą. Lekarze wy-bierają jednak skalpel i strzykawkę, traktując ten rodzaj dolegliwości jako defekt mechaniczny, który można naprawić jak w maszynie.

Operacje są coraz poważniejsze, pojawiają się nowe, modne techniki operacyjne. Wynaleziono na przykład stabilizację międzytrzonową, spondylodezę. Po usu-nięciu dysku kręgi łączy się metalowymi sztabkami i śrubami ortopedycznymi. Zgodnie z najnowszymi poglądami kręgosłup nawet po operacji powinien być giętki. Dlatego między trzony kręgów wstawia się teraz sztuczne dyski. Bardzo popularne są też iniekcje wprost do kanału rdzeniowego sterydów i soli fi zjologicznej.

A jednak… Kto poddał się operacji, może mówić o szczęściu, jeśli zabieg nie zniszczy naturalnej zdolności organizmu do samoleczenia. Kto zaś ma pecha, czuje

się po zabiegu jeszcze gorzej. Nadmierny zapał do leczenia zmienia zdrowych w chorych.

Sto lat temu ciężko pracujący fi zycznie lu-dzie cierpieli na dużo poważniejszej zwyrod-nienia kręgów lędźwiowych, a jednak znacznie rzadziej narzekali na kręgosłup. Współcześnie kręgi i dyski są w stosunkowo dobrym stanie, a mimo to społeczeństwo ma istny krzyż ze swo-im krzyżem.

Za ten ból na ogół nie odpowiada bowiem zwyrodnienie dysków. Znacznie, znacznie czę-ściej – osłabione mięśnie pleców i stres psy-chiczny. Szwajcarscy lekarze wyniki swoich eksperymentów podsumowali krótko: im bar-dziej ktoś jest niezadowolony ze swojej pracy, tym prawdopodobniejsze staje się łupanie w krzyżu. To pod wpływem nadmiernego stresu krzyż się buntuje – mięśnie się kurczą, napi-nają, tężeją. Rwa kulszowa, sztywność karku i lumbago mogą sygnalizować wyczerpanie psy-chiczne. Czyli – źródło kłopotów z kręgosłu-pem tkwi w głowie.

Nie znaczy to, że każdy, kogo boli krzyż, kwali� kuje się do psychiatry. Niemal wszyscy za to potrzebują terapii ruchowej.

William Merritt Chase, Plecy nagiej kobiety, 1888

Page 14: Echo Życia PI/R29

12

Urodzeni, by biegaćBudowa kręgosłupa naszych przodków od

razu umożliwiała im przyjęcie postawy pio-nowej. To ustalenie specjalistów od medycyny ewolucyjnej stoi w sprzeczności z dawniejszy-mi poglądami, według których wykształcił się on do poruszania na czterech kończynach i nie nadawał się do chodzenia prosto. Inaczej cze-mu współczesnych ludzi wciąż nękałyby bóle krzyża?

Odpowiedź jest już znana – bo za mało się ruszają. Nasi przodkowie stracili futro, na ich gołej skórze pojawiło się mnóstwo gruczołów potowych, po to by w upale mogli biegać dłużej i wytrwalej niż jakiekolwiek inne istoty.

Talent ten przydawał się podczas polowania. Buszmeni z południa Afryki do tej pory tak długo gonią antylopy po sawannie, aż te słab-ną z przegrzania i łatwo je dobić. Podobnie In-dianie z Ameryki Północnej tak długo ścigają w górach jelenie, aż padną one z wyczerpania i można je udusić gołymi rękami. Te i inne for-my polowania mogły mieć decydujące znacze-nie, gdy pierwotni ludzie wyruszyli z Afryki, by podbić świat. Obfi ta, wysokobiałkowa mięsna dieta pozwoliła im rozwinąć duży mózg.

Współcześni ludzie nie przestali być długo-dystansowcami. Przystosowani są do tego, by codziennie pokonywać mniej więcej trzydzie-ści kilometrów. Tymczasem wielu mieszkań-ców wysoko rozwiniętych krajów pokonuje po kilkaset metrów.

Skutki niedoboru ruchu są dramatyczne. Masa kostna ludzi w okresie od 1,7 mln lat temu gdzieś do roku trzytysięcznego przed na-sza erą, zmniejszyła się o 15 procent. Pięć tysię-cy lat temu proces ten gwałtownie przyspieszył i ubyło nam kolejne 15 procent. Staliśmy się wysmukli. Kości zanikają w miarę coraz częst-szego korzystania z narzędzi i maszyn. Aparat mięśniowy nie zmusza ich do pracy.

Wyraźnie widać zatem, że sami sobie stworzy-liśmy warunki życia bardzo niekorzystne dla naszych kręgosłupów.

oprac. J.K. na podstawie Der Spiegel 5/2011

Uważano niegdyś, że problemy z kręgosłupem genezę mają w porzuceniu przez ludzi postawy czworonożnej. Szczegółowe badania wykazały jednak, że nasze mię-śnie i mięśnie małp nie różnią się budową. Człowiek był gotowy przyjąć postawę pionową, nie był jednak goto-wy do bezczynności.

Ruch wskazany jest nie tylko w profi laktyce lumbago i zespołu sztywnego karku, ruch zalecany jest jako le-karstwo. Wskazówka, by przy bólu się oszczędzać, jest przestarzała. Pacjent musi się ruszać. Nie naraża wtedy kręgosłupa, tylko mu pomaga.

Annette Becker z uniwersytetu w Marburgu grała w piłkę z trójką swoich dzieci, gdy poczuła, że dzieje się coś złego. – Początkowo tylko mnie kłuło i niewiele się tym przejęłam. Następnego ranka ból stał się jednak przejmujący, promieniował z lędźwi do lewego uda. Led-wo zwlekłam się z łóżka. Na szczęście wiedziała co robić, jest profesorem medycyny, zajmuje się leczeniem bólów kręgosłupa. – Wsiadłam na rower i w drodze do pracy czterdzieści minut pedałowałam po wzgórzach. Dzień zaczęłam zgięta z bólu, gdy wracałam rowerem do domu, czułam się znacznie lepiej. Nie potrzebowałam nawet ta-bletek przeciwbólowych.

Nie wszyscy lekarze stosują się do takich „nowinek”. Nawet w renomowanych ośrodkach mniej więcej dzie-sięć procent specjalistów skazuje chorych na bezczyn-ność. A przecież jeżeli leniuchują, mięśnie pleców słab-ną i kręgosłup staje się jeszcze bardziej wrażliwy na ból.

Od krótkotrwałego bezruchu dużo gorszy jest bezruch wieloletni. W mięśniach kogoś, kto wciąż siedzi w biurze i nie uprawia żadnego sportu, z czasem następują trwałe zmiany, a kręgosłup staje się podatny na urazy– ostrze-gają fachowcy. Wykazały to badania epidemiologiczne na grupie trzydziestu tysięcy Norwegów – mężczyzn i kobiet. Im gnuśniejszy tryb życia prowadzili, im więk-szą mieli nadwagę, tym częściej uskarżali się na chro-niczne bóle krzyża i karku. Poprawę przynosił ruch, w jednakowym stopniu ćwiczenia siłowe, gimnastyka rehabilitacyjna, joga, nawet wspinaczka. Inne badania wykazały, że bardzo skuteczny jest zwykły aerobik.

Spokój w obliczu bólu, unikanie dramatycznych reak-cji, aktywność fi zyczna i - nawet gdy boli – jak najszyb-szy powrót do pracy, to najlepszy sposób niedopuszcze-nia, by problemy z kręgosłupem stały się chroniczne.

oprac. Dorota Wysocka, na podstawie artykułu M. Timma z Der Spiegel z 01.10.2011 r.

O NAS

Page 15: Echo Życia PI/R29

13

Na całym świecie zdrowi kierowcy notorycznie parkują na miejscach zarezerwowanych dla niepełnosprawnych. Niektó-rzy usprawiedliwiają się tym, że są one najczęściej puste, a in-nych miejsc jest za mało. Osoby odpowiedzialne za parking nie zawsze są w stanie szybko reagować w takich sytuacjach, ale dzięki technologii opracowanej przez fi rmę Car Parking Tech-nologies (CPT) może się to wkrótce zmienić.

Co oznacza namalowany na miejscu parkingowym symbol osoby na wózku inwalidzkim? Dla wielu kierowców oznacza on mniej więcej to, że mogą tam zostawiać swoje auta. CPT znalazło sposób na szybkie powiadamianie opiekunów parkin-gu o zajęciu miejsca dla niepełnosprawnych przez osoby nie-powołane.

Działanie systemu powiadamiania wyglądałoby następują-co: pojazd osoby niepełnosprawnej wyposażony byłby w spe-cjalny elektroniczny identyfi kator. Czujniki umieszczone na miejscach postojowych dla niepełnosprawnych reagowałyby na każdy pojazd zajmujący to miejsce. Jeśli identyfi kator nie zostanie wykryty, czujniki natychmiast powiadomią o tym personel. Twórcy twierdzą, że system jest gotowy i może być wdrożony w każdej chwili. Pierwsze parkingi tego typu mają pojawić się w Nowej Zelandii. Trwają już rozmowy z organiza-cjami osób niepełnosprawnych, właścicielami centrów handlo-wych i lokalnymi władzami. Paul Collins, dyrektor generalny Car Parking Technologies (CPT) twierdzi, że system nie jest droższy od rozwiązania tradycyjnego, a przy tym gwarantuje wyższą skuteczność. System mógłby być też stosowany przy in-nych rodzajach parkingów zarezerwowanych dla danej grupy osób, np. dla pracowników określonej fi rmy.

Pomysł CPT, aby ułatwić życie nie-pełnosprawnym, za-sługuje na uznanie. Większość kierow-ców wciąż zapomi-na, że na parkingu obowiązują pewne zasady. Jedna z nich nakazuje nie zajmo-wać miejsc ozna-czonych symbolem wózka inwalidz-kiego. Czy pomysł sprawdziłby się w Polsce, gdzie według danych GUS jest około pięciu milio-nów osób niepełno-sprawnych?

http://tech.pgs-soft .com

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życia WAŻNE INFORMACJE

Czujnik sposobem nakierowców-ignorantów

Page 16: Echo Życia PI/R29

1414

Sen leczy wzrokNaukowcy z Uniwersytetu Minho w Portuga-

lii, opracowali skuteczną metodę leczenia krót-kowzroczności w czasie snu pacjenta. Wada wzroku jest eliminowana poprzez używanie specjalnych „oddychających” szkieł kontakto-wych. Terapia, która nie wymaga korzystania z okularów podczas dnia, bazuje na „szkłach or-tokorekcyjnych”.

- W efekcie ich używania następuje zmiana krzywizny rogówki, co poprawia patrzenie na odległość i wyostrza wzrok. Skuteczność leczenia krótkowzroczności naszą metodą uzyskaliśmy nawet u pacjentów z wadą wzroku na poziomie 6 dioptrii” - powiedział prof. Jose Gonzalez--Meijorne z zespołu badawczego.

Metoda opracowana przez portugalskich ba-daczy daje widoczne rezultaty już po kilku ty-godniach od rozpoczęcia terapii. Zmiana po-wierzchni rogówki następuje w wyniku syste-matycznego stosowania soczewek podczas snu.

- W związku z tym, że krótkowzroczność jest procesem odwracalnym, zalecane jest korzysta-nie ze szkieł ortokorekcyjnych z dużą regularno-ścią. Nasze badanie potwierdziło, że stosowanie soczewek może być przerwane na maksymalnie dwa dni bez strat dla terapii - dodał szef zespołu badawczego.

Krótkowzroczność jest jedną z najbardziej po-wszechnych wad wzroku.

oprac. Redakcja

Niewidomi w kulturzeW muzeach na świecie, a ostatnio także w Polsce, coraz częściej dostrzega się potrzebę udostępnia-nia sztuki osobom niewidomym i niedowidzącym. O to kilka użytecznych adresów internetowych:

Muzeum Regionalne w Stalowej Woli http://muzeum.stalowawola.plMuzeum realizuje program Dostępne Muzeum. W jego ramach powstała rzeźbiarska Galeria przez Dotyk, pakiet edukacyjny, przewodnik dla muzealników, cykl warsztatów i lekcji muzealnych. Mu-zeum organizuje także szkolenia dla muzealników w zakresie obsługi gości niepełnosprawnych.

Muzeum Śląskie w Katowicachhttp://www.muzeumslaskie.plMuzeum oferuje ścieżkę zwiedzania Galerii Malarstwa Polskiego dla osób z defi cytami wzroku. Ponadto w ofercie edukacyjnej muzeum znajdują się zajęcia dla dzieci niewidomych i słabo widzą-cych pt. Czym jest obraz.

oprac. Redakcja

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaWAŻNE INFORMACJE

Page 17: Echo Życia PI/R29

15

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życia WAŻNE INFORMACJE

Monety okolicznościowez napisem

w alfabecie Braille’aNarodowy Bank Polski, chcąc zwrócić uwagę

opinii publicznej na problemy osób niewidomych i niedowidzących oraz uhonorować Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi, wprowadza do obiegu wyjątkowe monety z nominałem zapisanym w al-fabecie Braille’a. Bank centralny przygotował także słownik pojęć ekonomicznych dla osób głuchonie-mych oraz kontynuuje działania na rzecz edukacji ekonomicznej środowisk wykluczonych, m.in. w ramach inicjatywy „Dostępne Finanse”.

Do obiegu weszły monety kolekcjonerskie i obiegowe „Europa bez barier”, które uczczą 100-le-cie Towarzystwa Opieki nad Ociemniałymi: oksy-dowana srebrna dziesięciozłotówka oraz 2 zł ze stopu Nordic Gold. Główny motyw awersu mone-ty srebrnej to wybita alfabetem Braille`a wartość monety, czyli „10 złotych”. To pierwsza tego typu moneta w Polsce, ale także rozwiązanie wyjątko-we w skali świata. Rewers oksydowanej monety przedstawia dwie postacie, z których jedna trzyma w ręku laskę osoby niewidomej. Emisją tych monet NBP chciał także zwrócić uwagę opinii publicznej, że w Polsce żyje ponad 1 800 000 osób niepełno-sprawnych z powodu uszkodzeń i chorób narządu wzroku. Warto przypomnieć, że wszystkie polskie monety i banknoty obiegowe mają oznaczenia dla niewidomych.

NBP przygotował także pierwszy w historii Pol-ski słownik pojęć ekonomicznych dla osób głu-choniemych. Dzięki tej inicjatywie wiele pojęć z dziedziny współczesnej ekonomii i fi nansów po raz pierwszy zostanie wprowadzone do języka mi-gowego. Jest to jedno z kolejnych działań NBP z zakresu edukacji ekonomicznej, skierowanych do środowisk wykluczonych.

Monety zaprojektowała Dobrochna Surajewska, a tradycyjny awers dwuzłotówki z orłem – Ewa Tyc--Karpińska. Moneta srebrna została wybita w 50 tysiącach egzemplarzy, natomiast nakład monety ze stopu Nordic Gold to 800 tysięcy sztuk. Monety dwuzłotowe można zamieniać po cenie nominalnej w kasach Oddziałów Okręgowych NBP.

Źródło: NBP

Page 18: Echo Życia PI/R29

16

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaWAŻNE INFORMACJE

Tajemnica głuchego

mózgu ujawniona

Jest wiele niewiadomych związanych z ludzkim mózgiem, należy też do nich tzw. „głuchy mózg”. Wykorzystuje on różne procesy poznawcze oraz odmienne sposoby komunikacji niż mózg słyszącej osoby.

Peter Hauser, głuchy, neuropsycholog klinicz-ny bada w jaki sposób mózg przystosowuje się i przybiera różne funkcje w oparciu o nowe pa-rametry. Postawił sobie pytanie – w jaki sposób głuchota może zmienić sposób działania mózgu? - Poprzez swoje badania szukam odkryć, jakie pro-cesy poznawcze są stałe, a które są tymczasowe oraz jak głuchota i język migowy mogą na nie wpływać. Hauser twierdzi, że różnica między głuchymi a sły-szącymi mózgami może mieć znaczący wpływ na badania lekarskie, które mogą przyczynić się do postawienia odpowiedniej diagnostyki i leczenia wielu chorób. - Załóżmy, że osoba niesłysząca ma udar mózgu, co wpływa na jego funkcje komunika-cyjne – mówi Hauser, a następnie dodaje - ponie-waż głusi komunikują się inaczej i używają różnych części mózgu, w tym procesie nie można zakładać, że oni będą mieli takie same objawy i że odpowiednia terapia przeznaczona dla osoby słyszącej będzie tak samo skuteczna dla osoby niesłyszącej.

- Peter jest uważany w kraju za jednego z najlep-szych ekspertów w dziedzinie badań porównujących głuchy i słyszących mózg i jego funkcje – mówi Da-phne Bavelier, profesor z Uniwersytetu w Roche-ster. Dodaje - W szczególności on (Peter) jest lide-rem w sposobie scharakteryzowania jak rozwijają się funkcje wykonawcze mózgu głuchych i słabo słyszą-cych. Jest to zestaw umiejętności, który jest kluczowy dla osiągnięć naukowych.

Funkcje wykonawcze to w ogólnym pojęciu pro-cesy poznawcze takie jak np.: planowanie, zapamię-tywanie, rozwiązywanie problemów, rozumowanie werbalne, wielozadaniowość, myślenie twórcze, sa-mokontrola, inicjowanie i monitorowanie działań.

Wiele wcześniejszych badań klinicznych z udziałem osób głuchych głównie koncentrowało się na przywróceniu słuchu oraz dostosowaniu się do stylu uczenia się przez osoby słyszące. Za-miast tego Hauser koncentruje się na poszczegól-nych głuchych, jak oni uczą się, jak oni myślą i jak ich głuchy mózg to wykorzystuje poprzez proces przetwarzania i wykorzystywania informacji.

Hauser opracował kompleksowe procedury ba-dania, mające na celu analizę poznania słuchu osób głuchych i słyszących. Jego badania obejmu-ją studia nad aspektem funkcjonalnym wzroku, koncentrowanie się wzroku na poszczególnych obiektach i związane z tym funkcje wykonawcze części mózgu, która odpowiada za zachowania człowieka. Zespół Hausera zbiera dane na temat uczestników badań z całego świata i prowadzi oceny, zarówno pisania jak i języka migowego uczestników. Do tej pory ponad tysiąc osób wzię-ło udział w tych badaniach.

Czy mózg osoby słyszącej jest inny od mózgu osoby głuchej?

Wyniki ww. badań naukowych wykazały olbrzy-mie różnice pomiędzy osobami głuchymi a sły-szącymi dotyczące tego, w jaki sposób informacje są przetwarzane w ich mózgach. Zespół udowod-nił, że im osoba głucha jest starsza, tym uważniej postrzega wzrokowo swoje otoczenie. Brak słu-chu zaowocował zwiększoną uwagą wzrokową.

Hauser twierdzi, że odkrycie to jest dobrą psy-chologiczną wskazówką, iż osoba głucha potrze-buje innego rodzaju nauczania niż osoba słyszą-ca, która odbiera wszystko słuchowo. Jego zespół przeprowadzał wszelkiego rodzaju badaniach na dzieciach głuchych i słyszących w wieku szkol-nym, mających rodziców słyszących bądź głu-chych. Wstępne wyniki badań sugerują, iż głu-chota nie powoduje problemów w czytaniu, gdyż osoby głuche mogą równie dobrze jak słyszący czytać i pisać gramatycznie, gdyż jest to uwa-runkowane wzrokowo. Różnica polega na tym, iż głusi uczą się czytania w inny sposób niż sły-szący, a tym samym nauka czytania jest inaczej przetworzona w ich mózgach niż nauka czytania u osoby słyszącej.

Hauser poprzez swoje badania chce populary-zować inne sposoby nauczania osób głuchych i słabo słyszących. Prezentuje wynik swoich badań na wszelkich konferencjach naukowych związa-nych z tą tematyką. Wierzy, że wyniki pozwolą lepiej zrozumieć świat głuchych i opracować me-todyki ich nauczania oraz wdrażać je w szkołach.

Zródło: www.rit.edu

Page 19: Echo Życia PI/R29

17

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życia WAŻNE INFORMACJE

Szumi i drażni

Szumom usznym mogą, choć nie muszą, towarzy-szyć inne dolegliwości: różnego stopnia niedosłuch, zaburzenia rozumienia mowy, uczucie pełności w uszach, zawroty głowy, niepewność podczas stania albo chodzenia czy wreszcie tzw. nadwrażliwość słu-chowa. Jest to nieprzyjemne uczucie (a nawet ból), powstające w uszach pod wpływem głośnych dźwię-ków w otoczeniu.

Szumy uszne najczęściej powstają w uchu we-wnętrznym, w jego części odpowiedzialnej za słuch zwanej ślimakiem. W ślimaku znajdują się komórki słuchowe, które odbierają drgania wywołane dźwię-kami wpadającymi do naszych uszu i zamieniają je na impulsy nerwowe, przekazywane włóknami nerwu słuchowego do kory mózgowej. Najczęstszą przyczyną szumów usznych jest uszkodzenie w ob-rębie dwóch układów komórek słuchowych, zabu-rzające prawidłowy stan równowagi między nimi. Układ słuchowy natychmiast stara się to uszkodze-nie w pewien sposób naprawić, odzyskać utraconą równowagę. Wynikiem właśnie tego procesu, jak gdyby jego efektem ubocznym, są szumy uszne. Tego rodzaju szumy nie są objawem żadnej choroby, prze-ciwnie - świadczą o prawidłowym funkcjonowaniu centralnego układu nerwowego.

Czasem szumy uszne mogą być jednak objawem choroby toczącej się albo w sąsiedztwie ucha, albo w pobliżu nerwu słuchowego. Często powstają dla-tego, że np. w uchu zalega woskowina lub doszło do obrzęku trąbki słuchowej.

Duża część osób z szumami usznymi po przepro-wadzeniu badań i wykluczeniu chorób, które mo-gły je spowodować, po pewnym czasie stopniowo przestaje zwracać na nie uwagę. W układzie słucho-wym zachodzi wówczas proces tzw. habituacji, czyli przyzwyczajenia, jakiemu podlega wiele dźwięków obecnych stale w naszym otoczeniu, których nie od-bieramy w sposób świadomy. Na co dzień nie sły-szymy świadomie lodówki, zegara ściennego itp. Za każdym razem, jeśli zechcemy świadomie usłyszeć lodówkę czy zegar, to je usłyszymy, ale na ogół ich odgłosy nie docierają do naszej świadomości, choć przecież wpadają do naszych uszu. Podobnie dzieje się z szumami usznymi. Są, ale przestajemy je świa-domie odbierać, nie zwracamy na nie uwagi.

Istnieje jednakże grupa osób, którym się to nie udaje. Szumy uszne są ich udręką, przeszkadzają im w prowadzeniu normalnego życia, uniemożliwiają zaśnięcie, skupienie uwagi, pełne odprężenie. Często zmuszają do sięgania po leki uspokajające, nasenne czy przeciwdepresyjne. Ci pacjenci wymagają na-tychmiastowej pomocy lekarzy specjalizujących się w leczeniu szumów usznych.

oprac. Redakcja

Jeśli od pewnego czasu słyszysz jakieś dźwięki w uszach lub w głowie, których nie słyszy nikt w pobliżu ciebie, oznacza to, że najprawdopodobniej masz tak zwane szumy uszne. Dźwięki te najczęściej przypominają szum, ale mogą być również podobne do pi-sku, gwizdu, syku uciekającego powietrza, dzwonienia, cykania świerszczy i wielu, wie-lu innych. Mogą one pojawiać się jedynie w pewnych sytuacjach, mogą też towarzyszyć nam przez cały czas.

Takie chwilowe, przemijające dźwięki są zjawiskiem najzupełniej normalnym i nie wymagają zasięgania porady u specjalisty. Martwić powinniśmy się zacząć wtedy, gdy jednorazowo trwają dłużej niż 5 minut.

Page 20: Echo Życia PI/R29

18

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaWAŻNE INFORMACJE

Firmy muszą zainwestować w ułatwienia

Opublikowane założenia przewidują, że wszystkie nowe inwestycje użyteczności publicznej muszą uwzględniać potrzeby osób niepełno-sprawnych. Ma to dotyczyć także transportu publicznego – autobusów czy kolei. Dotychczasowe budynki i środki transportu niespełniające tych wymagań będą musiały zostać w ciągu dziesięciu lat dostosowane do potrzeb niepełnosprawnych. Nieprzestrzeganie nowych przepisów będzie oznaczało dla właścicieli tych budynków (np. urzędów czy fi rm telekomunikacyjnych, pocztowych lub banków) kary administracyjne, nakładane przez nadzór budowlany.

Z szacunków zawartych w założeniach ustawy wynika, że koszt ada-ptacji jednego budynku (zrobienia podjazdów i pochylni) wynosi około 60 tys. zł. Pomysłodawcy zakładają więc wprowadzenie do przepisów pojęcia „rozsądne dostosowanie” tak, by właściciele starych budynków nie musieli ich gruntownie przebudowywać.

W razie trudności z dostosowaniem budynków organy administra-cji czy instytucje publiczne zostaną zobowiązane do zapewnienia nie-pełnosprawnym asystentów (w dostępnym miejscu), którzy udzielą im niezbędnej pomocy. Takie obowiązki będą dotyczyły też sklepów i fi rm usługowych. Ponadto sklepy samoobsługowe (np. hipermarkety) będą miały obowiązek takiego umieszczania informacji o cenach i właściwościach produktów, by mogli z nich skorzystać zarów-no niewidomi, jak i osoby na wózkach inwalidzkich. Pojazdy komunikacji publicznej będą zaś bezpieczniejsze przy wsiadaniu i wysiadaniu. Wszystkie będą musiały podawać także informacje głosowe i świetlne o następnych przystankach.

Źródło: Rzeczpospolita

Polscy naukowcy pomogą niewidomymDzięki matrycy termicznej budowanej przez naukowców z Krakowa fi gury geometryczne nabiorą okre-

ślonej temperatury i staną się odczuwalne dla osób niewidzących.- Jesteśmy pionierami w tej dziedzinie. Czegoś takiego na świecie jeszcze nie było - zapewnił twórca

prof. Andrzej Kos z krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej. Urządzenie przygotowano przede wszyst-kim do celów dydaktycznych. Jest ono uzupełnieniem znanych już możliwości przekazywania tekstu przy pomocy klasycznego wypukłe-go alfabetu Braille’a. Nauczyciel rysuje jakiś przedmiot na ekranie kom-putera i wykonany przez niego ruch myszą jest zamieniany na kształt np. okręgu. Obrazek okręgu z ekranu zostanie przełożony na punkty termiczne umieszczone na matrycy. W ten sposób wszystko, co na-uczyciel narysuje na ekranie, zostanie w sposób termiczny odzwiercie-dlone na matrycy. Jak tłumaczy prof. Andrzej Kos, bardzo ważne jest zróżnicowanie ciepłoty punktów, bo gdyby niewidomy dotykał tylko ciepłych miejsc, wówczas jego naskórek szybko by się nagrzał i percep-cja by osłabła. Przesuwając po punkcikach umieszczonych na matrycy, niewidomi rozpoznają poszczególne fi gury, kształty, a nawet kolory.

Część możliwości matrycy będzie dostępna tylko dla osób, które wcześniej widziały, lecz wzrok utraciły. Osobie niewidomej od uro-dzenia trudno będzie wytłumaczyć kolor, ale ta, która potrafi go sobie przypomnieć, zidentyfi kuje go również dzięki matrycy.

www.naukawpolsce.pap.pl

Page 21: Echo Życia PI/R29

19

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życia WAŻNE INFORMACJE

Dodatek dla rodzica Rodzice opiekujący się niepełnosprawnym dzieckiem będą dłużej otrzymywać ekstra 100 zł dodatku

do ich świadczenia pielęgnacyjnego Tak wynika z uchwały Rady Ministrów i zmiany rozporządzenia w sprawie szczegółowych warunków realizacji rządowego programu wspierania niektórych osób pobierają-cych świadczenie pielęgnacyjne, przyjętej przez rząd. Specjalny dodatek do świadczenia pielęgnacyjnego dla rodziców i innych opiekunów dzieci ze znacznym stopniem niepełnosprawności będzie wypłacany o trzy miesięcy dłużej. Osoby, które nie dostawały tego świadczenia w poprzednim roku, będą mogły o nie wystąpić na nowo, na po-czątku przyszłego roku.

Podstawą do wypłacania świadczenia pielęgnacyjnego będzie re-zygnacja z pracy przez rodzica lub innego faktycznego opiekuna dziecka, które ma orzeczony znaczny stopień niepełnosprawności i poważnie ograniczoną zdolność do samodzielnej egzystencji lub np. wymaga stałej pomocy w codziennym procesie leczenia, reha-bilitacji czy edukacji.

Zgodnie z przepisami rozporządzenia pomoc będzie wypłacana w tym samym terminie co świadczenie pielęgnacyjne przyznane za styczeń, luty i marzec 2012 r. Będzie ją wypłacał wójt, burmistrz lub prezydent miasta.

Wniosek o przyznanie tego dodatku powinien zostać złożony do 31 stycznia 2012 r. Osoby, którym świadczenie pielęgnacyjne przy-znano po tym terminie, będą mieć wydłużony o siedem dni termin na złożenie wniosku, licząc od dnia przyznania świadczenia pielę-gnacyjnego. Źródło: Gazeta Prawna

Niepełnosprawny płaci 60 proc. przejazdu

Potrzebującego natychmiastowej pomocy pogotowie prze-wiezie za darmo. Niepełnosprawny pokrywa 60 proc. kosztów przejazdu

Pacjent może być przetransportowany karetką na zlecenie leka-rza ubezpieczenia zdrowotnego. Zgodnie z ustawą o świadczeniach opieki zdrowotnej fi nansowanych ze środków publicznych, z transportu sanitarnego bezpłatnie może skorzystać osoba z dysfunkcją narządu ruchu, która uniemożliwia jej jazdę np. komunikacją miejską. Chory pokryje 60 proc. kosztów transpor-tu, jeśli ze zlecenia będzie wynikało, że może on wprawdzie poruszać się sam, ale bez pomocy drugiej osoby nie jest w stanie skorzystać z komunikacji miejskiej lub na co dzień musi używać aut dla niepeł-nosprawnych. Dotyczy to np. osób, które cierpią na choroby nowotworowe, choroby oczu, psychiczne, moczowo-płciowe, krążenia, układu ruchu czy układu oddechowego, nerwice. W pozostałych, innych niż wymienione, przypadkach pacjent zapłaci 100 proc. za przejazd karetką, nawet gdy zlecił to lekarz.

Prawo do bezpłatnego transportu karetką będzie miał także chory, którego trzeba zacząć natychmiast leczyć i przewieźć do szpitala, bo np. uległ wypadkowi.

Jeśli chodzi o leczenie w ramach podstawowej opieki zdrowotnej, przepisy wskazują, że ratownicy mogą przewieźć chorego tylko w ściśle określonych przypadkach. Skierowanie na transport wystawia wówczas lekarz rodzinny. Pacjent może skorzystać z pomocy ratowników, gdy lekarz podstawowej opie-ki zdrowotnej stwierdzi, że trzeba go leczyć w szpitalu, a nie w przychodni.

Podobnie będzie, jeśli lekarz uzna, że trzeba zachować ciągłość leczenia chorego. Świadczenie obejmu-je wówczas przejazd z miejsca zamieszkania do świadczeniodawcy i z powrotem. Pacjent nie zapłaci za taki transport, jeśli choroba przyczynia mu problemów z poruszaniem.

Źródło: Rzeczpospolita

Page 22: Echo Życia PI/R29

20

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaWAŻNE INFORMACJE

Badanie urodynamiczneNietrzymanie moczu dotyka co trzecią kobietę po menopauzie, a także mężczyzn i osoby w

różnym wieku. Szacuje się, że w Polsce jakikolwiek problem z NTM może mieć nawet 4 miliony ludzi! Nietrzymanie moczu należy do najbardziej wstydliwych chorób. Warto jednak pokonać wstyd i zdecydować się na zrobienie badania urodynamicznego, które pomoże w dokładnej diagnozie i przyszłym leczeniu zaburzeń dróg moczowych.

To bardzo precyzyjne badanie, które jest pomocne w wykrywaniu wszelkiego rodzaju zabu-rzeń w utrzymywaniu moczu. Polega na pomiarze i ocenie działania dolnego odcinka układu moczowego (tych elementów, od których zależy prawidłowe zbieranie moczu i opróżnianie pęcherza). Dzięki temu możliwa jest dokładna analiza i wykrycie rodzaju zaburzenia, na które cierpi badany pacjent.

Wskazania: Badanie urodynamiczne wykonuje się w diagnostyce szeregu chorób związanych z zaburzeniami oddawania moczu:

• nietrzymanie moczu,• częstomocz dzienny i/lub nocny, parcia naglące, • oddawanie moczu w kilku porcjach,• osłabienie strumienia moczu, zatrzymanie oddawania moczu,• zaleganie moczu po mikcji (oddawaniu moczu),• wsteczne odpływy pęcherzowo-moczowodowe i inne zaburzenia rozwojowe dolnych,• dróg moczowych,• nawracające zakażenia układu moczowego• zaburzenia neurologiczne – pęcherz neurogenny.

Badanie zaczyna się od oddania moczu do kalibro-wanego naczynia. Następnie pacjent przechodzi na specjalny fotel urologiczno-ginekologiczny, gdzie zostaje podany miejscowy środek znieczulający. Do pęcherza moczowego oraz odbytnicy zakłada się cewniki razem z dodatkowymi urządzeniami, które wykonują precyzyjne pomiary: objętości moczu za-legającego w pęcherzu po mikcji, pomiary ciśnienia oraz czynność mięśni zwieraczy cewki moczowej. Pęcherz moczowy jest wypełniany przez cewnik roztworem wodnym 0,9% chlorku sodu. Następnie mierzy się strumień moczu oraz zapisuje zmianę ci-śnień w trakcie i po mikcji. Na koniec lekarz usuwa wszystkie cewki z organizmu. Całość trwa zwykle od 60 do 90 minut. Po badaniu można odczuwać lekkie pieczenie w trakcie oddawania moczu. Le-karz może również przepisać profi laktycznie anty-biotyk przeciwko infekcji dróg moczowych.

Badanie urodynamiczne nie należy do przyjem-nych, jednak warto zdecydować się na nieco dys-komfortu. Dzięki bardzo precyzyjnym wynikom i dobrej diagnozie będzie można wprowadzić skuteczne leczenie zaburzeń związanych z odda-waniem lub nietrzymaniem moczu – a to z kolei wprowadzi w nasze życie o wiele więcej komfortu, zarówno psychicznego, jak i � zycznego.

oprac. Redakcja

Page 23: Echo Życia PI/R29

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życia WAŻNE INFORMACJE

21

Młodzi starszym, starsi młodym

Pomysł wyszedł od prof. Wojciecha Pędicha, znanego białostockiego geron-tologa. Już dawno zwracał on uwagę, że liczba ludzi w późnym wieku, nieobcią-żonych obowiązkami, ale zachowują-cych sprawność intelektualną i rucho-wą, bardzo szybko rośnie. Grzechem byłoby nie skorzystać z ich potencjału, przy okazji dając starszym osobom po-czucie, że są potrzebni, a i zapewnić nie-co odmiany w monotonnym rytmie ży-cia. Zwykle, jeśli myślimy o pomocy w kontekście wieku, to jednokierunkowo – młodzi starszym. Tymczasem można przecież – międzypokoleniowo.

Stowarzyszenie Wolontariatu Między-pokoleniowego powołano w Białym-stoku w 2001 roku, ale kilka lat trwało ono w uśpieniu. Dopiero w 2008 ruszyła praca.

Stowarzyszeniu, za zgodą prezydenta miasta, pomieszczeń użyczyło Centrum Kształcenia Ustawicznego, przy ulicy Żabiej 5, a koordynacją zadań zajęły się związane z CKU Małgorzata Tarasiuk i Beata Konopka.

Centrum Kształcenia Ustawiczne-go to specyfi czna szkoła, dająca szansę uzupełnienia wykształcenia lub zdoby-cia nowego zawodu ludziom w każdym wieku, nie tylko młodzieży. Niepełno-letniej nie ma w niej w ogóle. Do współ-pracy namówiono ją jednak bez trudu.

Koordynatorki piszą projekty i pozy-skują na nie pieniądze, głównie z Urzę-du Marszałkowskiego.

Zaczęły, jak to w szkole, od nauki. Chciano pokazać dziadkom i babciom, czym zajmują się ich

wnuki w wolnym czasie, co je tak trzyma przy komputerach. Młodzież zaznajomiła ich więc z grami, najróżniejszymi ich rodzajami, a tym, którzy potrzebowali, przy okazji dała kurs podstaw obsługi sprzętu. Starsi zrewanżowali się nauką ręko-dzieła i ciekawymi opowieściami z czasów, gdy sami byli mło-dzi. Atmosfera spotkań była znakomita.

Strzałem w dziesiątkę okazała nauka pierwszej pomocy, w międzypokoleniowych grupach. Chętnych było więcej niż po-zwalały możliwości lokalowe i trenerskie. Warunkiem było późniejsze przekazanie wiadomości w swoich lokalnych śro-dowiskach. Młodzież organizowała więc kursy i pokazy w szkołach, starsi w klubach seniora.

Dużym powodzeniem cieszy się też organizowany od dwóch lat projekt „Europejskie spotkania”. Młodzi i starsi uczą się wspólnie angielskiego, równolegle zaś współpracują – drogą elektroniczną - z podobną, partnerską grupą z innego kra-ju i poznają jego kulturę i obyczaje. Listy wymieniano zatem z Grekami, Portugalczykami, Turkami, Włochami i Finami. Elementy nauki i zabawy wzajemnie się dopełniają. I tu fun-damentem jest niezamykanie się w jednym przedziale wieko-wym, wsłuchiwanie się oczekiwania przedstawicieli innego i dostosowywanie do nich.

Wolontariat międzypokoleniowy wciąż poszukuje najlep-szych form działania, dróg docierania do tych, którym może być przydatny. Najważniejsze jest niepozostawianie ludzi sa-mym sobie, otwieranie się na innych. Bez względu na wiek.

oprac. Dorota Wysocka

Page 24: Echo Życia PI/R29

22

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaWAŻNE INFORMACJE

Dobrowolnie, świadomie, bezinteresownie...

Wolontariat to z założenia dobrowolna, bezpłat-na praca na rzecz innych. Innych, czyli raczej nie rodziny, bezpłatna, czyli bez fi nansowego wynagro-dzenia. Wolontariusze podejmują się pewnych obo-wiązków z potrzeby serca, czasem z nadmiaru wol-nego czasu. Robią coś, bo chcą pomóc, bo czerpią radość z działania, bo cieszy ich perspektywa pozy-tywnej zmiany. Czasami postępują spontanicznie, częściej włączają się przygotowane już struktury. Na wolontariacie opiera się aktywność wielu organiza-cji społecznych – niosących pomoc humanitarną, medyczną, oświatową, powstają też stowarzyszenia łączące tych, którzy pomocy – w jakiejkolwiek for-mie – potrzebują z tymi, którzy gotowi są nią służyć.

Rok 2011 ogłoszono Międzynarodowym Rokiem Wolontariatu. Z tej okazji Regionalny Ośrodek Polityki Społecznej w Białymstoku zorganizował seminarium pod hasłem „Wolontariat łączy poko-lenia”. Zaprosił na nie przedstawicieli organizacji pozarządowych, uniwersytetów trzeciego wieku, emerytów i studentów. Zaproszenie przyjęto z ochotą, gdyż sala w „Venessie” przy ul. Mickiewicza była pełna.

- Wolontariat to sposób na zdrowy i aktywny tryb życia, na przełamanie bierności i osamotnienia. Ważny w każdym pokoleniu. Nie jest bowiem tak, że tylko młodzi i sprawni ofi arowują swój czas i siły, a starsi i słabsi są jedynie benefi cjentami - powiedziała na wstępie Elżbieta Rajewska, dyrektor białostockiego ROPS. Prawdę tę wykazały Małgorzata Tarasiuk i Beata Konopka, reprezentujące Stowarzyszenie Wolontariatu Międzypokoleniowego. O jego ideach i działaniach piszemy obok.

Wystąpienie Grażyny Jakimiuk ze stowarzyszenia „Od dialogu do rozwoju” poświęcone było po-pularnym na Zachodzie, a u nas dopiero raczkującym, bankom czasu. Udziałowcy takiego banku, oczekując wzajemnej pomocy, „wkładają” do niego swoje umiejętności i możliwości, przeliczając je na czas. Godzina korepetycji równoważy godzinę spaceru z psem czy mycia okien. Ja tobie, ty mnie. System działa sprawnie, o ile grono zainteresowanych jest w miarę rozległe, a ktoś umiejętnie koordynuje wymianę usług.

Dr hab. n. med. Danuta Pawłowska wygłosiła bardzo interesujący – i bogato ilustrowany – wy-kład poświecony dobrze zbilansowanej diecie, pozwalającej do późnych lat zachować sprawne ciało i jasny umysł. Nie jest to nic skomplikowanego, nie wymaga precyzyjnego liczenia i odmierzania, a jedynie trzymania się prostych zasad. Konsekwentnego się ich trzymania.

Wiceprezes Stowarzyszenia Akademia +50, Anna Skorko, przybliżyła działalność tego coraz ak-tywniejszego w mieście ośrodka, skupiającego osoby, przede wszystkim panie, „po pięćdziesiątce”, które wspólnie chodzą na wycieczki, wyjeżdżają za granicę, uczą się tańca, języków obcych, pływają w basenie, ćwiczą w parku... Formy spotkań są nieograniczone, a jedną z nich jest pomoc koleżan-kom w potrzebie.

Założenia seminarium nie wzbudziły kontrowersji. Idee wolontariatu warto propagować, gdyż to dobry sposób na spędzanie wolnego czasu miedzy ludźmi, na budowanie dobrych kontaktów i wzmacnianie więzi społecznych w różnych wymiarach. Dobry dla starych i młodych.

oprac. Redakcja

Page 25: Echo Życia PI/R29

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życia WAŻNE INFORMACJE

23

W mediach trwa ogólnopolska kampania społeczna Centrum Wolontaria-tu, promująca wolontariat. Kampania realizowana jest pod hasłem: „Pomaganie wzmacnia”. Jej celem jest zachęcenie do włączenia się w wolontariat, zaangażo-wania się w pomaganie innym, potrzebującym pomocy. Na kampanię składają się spoty fi lmowe i plakaty, których główną postacią jest Mariusz Pudzianowski, mistrz świata.

Postać Mariusza Pudzianowskiego jest symbolem hartu ducha, silnego charak-teru w dążeniu do wyznaczonego sobie sportowego celu. Jest kimś, kto dzięki sys-tematycznej, tytanicznej pracy nad samym sobą osiąga swoje marzenia i znajduje czas, by pomóc innym. Warto podkreślić, iż udział w kampanii Mariusza Pudzia-nowskiego jest nieodpłatny.

Poprzez jego osobę organizatorzy pragną ukazać wolontariat jako drogę do kształtowania własnej osobowości, charakteru, źródło siły do pomagania innym.

Forma przekazu reklamy - spoty i plakaty przedstawione z przymrużeniem oka, mają na celu ukazanie wolontariatu jako ciekawej formy pomocy drugiej osobie - mają zainteresować odbiorcę zabawnym, niestereotypowym pokazaniem pomocy osobie potrzebującej. Reklama w proponowanej formie pozostaje w pamięci, skła-nia do zastanowienia się nad wolontariatem i uatrakcyjnia jego wizerunek.

Kampania opracowana i przygotowana została nieodpłatnie. W jej powstanie i dystrybucję zaangażowały się: Agencja Leo Burnett i Dom Mediowy Starcom, na zlecenie Stowarzyszenia Centrum Wolontariatu w Warszawie.

Realizację kampanii wsparły fi rmy: Commercial Union Polska oraz TP SA.

informacja pochodzi z portalu www.ngo.pl

Page 26: Echo Życia PI/R29

Czarny kminek (czarnuszka siewna, łac.: nigella sati-va) jest znana od co najmniej pięciu tysięcy lat, szcze-gólnie w Azji południowej i Afryce Północnej, jako re-medium na przeróżne choroby. Jest rośliną jednoroczną i często samorozsiewającą się wśród rosnących zbóż. Arabowie nazywają ją „nasionami szczęścia” - habbat al. -baraka. Angielska nazwa jest równie poetycka jak Arabów: Love in a mist - „miłość we mgle”. O zastoso-waniach czarnuszki wiele osób w Polsce zapomniało. Może to wynikać z faktu, że polska odmiana czarnego kminku była głównie stosowana nie jako panaceum, lecz jako przyprawa, szczególnie w piekarnictwie. W „Herba-rzu Polskim” Marcina z Urzędowa (1599 r.) jest wzmian-ka o czarnuszcze jako dodatku do chleba: Nigella ludzie pospolicie znają, bo chleb z nią jadają, a bywa smaczny i zdrowy”. Obecnie roślina ta przeżywa swój renesans.

Surowcem czarnego kminku są nasiona i olej czar-nuszkowy. Mielone nasiona czarnuszki można wykorzy-stać do sporządzania np. wywaru. Wyciąg olejowy z na-sienia czarnuszki można zażywać doustnie lub stosować na skórę do wcierania i okładów.

Najwyższej jakości olej uzy-skiwany jest z roślin rosnących na południu Egiptu, z uwagi na specyfi czne warunki klima-tyczne i glebowe. Czarny kmi-nek należy do rodziny jaskro-watych. Jego łodyga wzniesiona jest do 40 - 60 cm z delikatny-mi, pierzastosiecznymi liścmi, zakończona kwiatem. Taki wy-gląd zrodził francuską nazwę - włosy Wenus (Cheveux de venus). Kielich kwiatu ma białe płatki z niebieskim żyłkowa-niem. Owoc stanowi mieszek

wypełniony nasionami - spłaszczone, ostro zakończo-ne, o nierównej, aksamitnej powierzchni i ostrym, cha-rakterystycznym smaku. Właśnie dzięki tym czarnym nasionom czarny kminek zawdzięcza swą niezwykłość. Zbiorów dokonuje się przed wschodem słońca, uzyska-ne nasiona są rozcierane w żarnach, a następnie podda-wane tłoczeniu na zimno. Tak uzyskany olej cechuje się niezwykle wysoką zawartością nienasyconych kwasów tłuszczowych (aż do 84 proc.).

Walory i wartości odżywcze oleju z czarnego kmin-ku okreslają przede wszystkim niezbędne nienasycone kwasy tłuszczowe, należące do substancji, których nasz organizm sam nie może wytworzyć i które muszą być do-starczane z pożywieniem. Głównymi przedstawicielami tej grupy są kwasy Omega-3 i Omega-6. Kwasy te służą organizmowi do produkcji np. prostagladyn, substancji

24

Prorok Mahomet

uwiecznił w Koranie sentencję:

„Olej z czarnego kminku

leczy wszystkie choroby,

oprócz śmierci”

OLEJ Z CZARNEGO KMINKU

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaWARTO WIEDZIEĆ

Page 27: Echo Życia PI/R29

25

które regulują ciśnienie krwi, wpływają pozy-tywnie na stężenie cholesterolu i zmiany miaż-dżycowe, reakcje zapalne, pomagają przy atopii i alergii. Ponadto, kwasy Omega-3 wchodzą w skład błon komórkowych, szczególnie komó-rek układu nerwowego. Witamina A - witamina rozpuszczalna w tłuszczach - jest niezbędna do właściwego funkcjonowania układu odporno-ściowego i procesu prawidłowego widzenia. Olej pomaga w leczeniu chorób płucnych i skórnych. Witamina C - inaczej kwas askorbinowy to jedna z najbardziej popularnych witamin. Wzmacnia odporność organizmu, uczestniczy w biosyntezie kolagenu przyspieszając proces gojenia się ran. Witaminy grupy B - to grupa witamin rozpusz-czalnych w wodzie, ważna dla metabolizmu or-ganizmu, dla przemian węglowodanów, regulacji stężenia cholesterolu i wpływają pozytywnie na pracę układu nerwowego.

Czarny kminek zaleca się przede wszystkim przy:

• obniżonej odporności organizmu• podatności na infekcje• przeziębieniach• alergiach i stanach zapalnych• astmie• problemach z układem oddechowy• problemach trawiennych • regulują ciśnienie krwi• normalizują poziom cholesterolu• przeciwdziałają miażdżycy

Czarny kminek, zwany też złotem faraonów jest substancją znaną już od tysiącleci ze swych leczniczych właściwości. Egipcjanie, słynący ze stosowania wysokorozwiniętych metod leczenia, od zawsze bardzo cenili sobie małe, czarne nasio-na owej rośliny. Według podań, faraon Tutenha-mon był tak zafascynowany czarnym kminkiem, że jego słudzy musieli stale nosić przy sobie bu-telkę cennego olejku. Po śmierci faraona amfora z olejem z czarnego kminku została złożona wraz z nim do grobu. Podobno Kleopatra i Nefrete-te, oprócz kąpieli w mleku, aksamitnie miękką i piękną skórę zawdzięczały właśnie czarnemu kminkowi.

We wczesnym średniowieczu czarny kminek uprawiano w Europie Środkowej, traktując go jako przyprawę oraz środek leczniczy w medycy-nie ludowej.

Głównym składnikiem oleju są wielonienasy-cone kwasy tłuszczowe. Są one niezastąpionym budulcem w naszym organizmie i odgrywają nie-zwykle ważną rolę przy wytwarzaniu tak zwanych prostaglandyn. Prostaglandyny to substancje po-dobne do hormonów, sterujące wieloma podsta-wowymi funkcjami organizmu (są niezbędne m.in. w utrzymaniu równowagi systemu hormonalnego, nerwowego i odpornościowego). Co ważne, jeden gram oleju z czarnuszki pokrywa całodzienne za-potrzebowanie naszego organizmu na wielonie-nasycone kwasy tłuszczowe, których, co trzeba za-znaczyć, sami nie potrafi my produkować. Kwasy te, oprócz udziału w produkcji prostaglandyn są regulatorem powstawania i wzrostu komórek. Jeśli uświadomimy sobie, że z ok. 70 bilionów komórek naszego ciała każdego dnia umiera 600 miliardów i jednocześnie powstaje i podejmuje swoje funkcje taka sama liczba nowych komórek, to łatwo sobie wyobrazić, jakie znaczenie dla naszego organizmu mają nienasycone kwasy tłuszczowe, a wraz z nimi prostaglandyny.

Co więcej, kwasy tłuszczowe wydatnie wspo-magają hamowanie nadmiernej odpowiedzi im-munologicznej (alergie, świerzbiączka, astma), chronią nasz organizm przed wolnymi rodnikami, wspomagają regenerację organów, gojenie ran i wzmacniają ściany naczyń krwionośnych. Pełnią istotną rolę w zachowaniu prawidłowej gospodar-ki lipidowej, w tym regulacji poziomu choleste-rolu. Oprócz wielonienasyconych kwasów tłusz-czowych w oleju z czarnego kminku znajdują się również olejki eteryczne. Głównie są to, mono-terpenole, goryczki i cyneol. Wartość olejków ete-rycznych także jest nieoceniona. Olejki bowiem wykazują silne działanie antybakteryjne i anty-septyczne, wspomagają rozszerzanie oskrzeli oraz produkcję mniej lepkiego śluzu w trakcie infekcji dróg oddechowych. Mogą być pożyteczne wsku-tek swego działania uśmierzającego ból, przeciw-zapalnego i moczopędnego. Wspomagają również trawienie oraz regulację poziomu cukru we krwi. W wielu krajach świata olej ten, jako suplement, stosowany jest przy, infekcjach dróg oddechowych i zatok, różnego rodzaju opryszczkach, infekcjach dróg moczowych, grzybiczych zakażeniach skó-ry, błon śluzowych i jelit, zaburzeniach trawienia, nadkwasocie, chorobach wrzodowych, a także alergiach skórnych i pokarmowych, trądzikach i zaburzeniach hormonalnych.

oprac. Eleonora Modrzejewska

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życia WARTO WIEDZIEĆ

Page 28: Echo Życia PI/R29

26

WARTO WIEDZIEĆ

Nazwa ananas pochodzi od indyjskiego słowa „nana” co oznacza zapach. Roślina pochodzi z Brazylii. W Euro-pie rośnie jedynie w szklarniach. Ananas został odkryty przez Krzysztofa Kolumba podczas jego drugiej wyprawy do Nowego Świata. Przez stulecia owoc ten był uważany za przysmak królewski. Później symbolizował dobrobyt i gościnność gospodarzy. Pierwsze sukcesy hodowlane po-jawiły się w XV w. w Anglii, w szklarniach księżnej Cleve-land. W XVIII w. uprawę ananasów w Polsce zapoczątko-wał Stanisław Poniatowski przez założenie w Warszawie ogrodów Frascati. Przez długie lata ananasy pojawiały się jedynie na królewskich stołach ze względu na wysokie koszty hodowli szklarniowej. Dopiero w XIX w. zaczęto importować owoce z gorących krajów.

Owoce ananasa zawierają do 14 proc. cukrów, błonnik, potas, magnez, wapń, fosfor, sód, żelazo, cynk, miedź, wi-taminy: A, B1, B2, B6, PP, C, kwas foliowy oraz enzym bromelainę, który został wyizolowany w latach 70. XX w. Ananas zawiera również mangan, pierwiastek, który od-grywa ważną rolę w procesach prawidłowego rozwoju ko-mórek naszego ciała i właściwego działania witaminy B1, która bez niego może mieć działanie toksyczne. Mangan razem z żelazem i miedzią jest niezbędny do prawidłowe-go procesu wytwarzania krwi oraz zapobiega rozwojowi osteoporozy.

Bromelaina jest enzymem rozkładającym i ścinającym białko, silnym środkiem przeciwzapalnym. Współdziała z prostaglandynami, substancjami podobnymi do hormo-nów. Hamuje działanie tych prostaglandyn, które wywołu-ją ból i stan zapalny, a jednocześnie pobudza tworzenie się prostaglandyn przeciwzapalnych. Pobudza także rozkład włóknika, czyli fi bryny, nierozpuszczalnego białka, które jest jedną z najważniejszych substancji, biorących udział w procesie krzepnięcia krwi. Wspomaga więc procesy gojenia ran i oparzeń. Zdaniem naukowców bromelaina zmniejsza obrzęki, siniaki, zwiększa odporność na urazy. Działa również odkażająco na rany. Jest stosowana przy ukąszeniach i ugryzieniach przez zwierzęta. Tę tradycyj-ną metodę leczenia stosują nadal Japończycy. Producen-ci kosmetyków skorzystali z tej właściwości bromelainy i chętnie używają jej przy produkcji kosmetyków do cery z „problemami”.

Zdaniem niektórych ekspertów bromelaina może być pomocna przy katarze, kaszlu oraz może wpływać na zmniejszenie obrzęku wywołanego zapaleniem zatok i kataru siennego. Białka bromelainy wspomagają procesy trawienne, zmniejszają zgagę i inne zakłócenia ze strony żołądka. Enzym ten jest w stanie rozłożyć tysiąckrotnie

ANANAS I BROMELAINA

więcej protein, niż sam waży, dlatego też jest sto-sowany w dietach odchudzających.

Zdaniem naukowców bromelaina może mieć podobne działanie przeciwbólowe do ibuprofe-nu w przypadku zwyrodnień i chorób reuma-tycznych stawów. Może również obniżyć teme-praturę ciała podczas gorączki oraz zapobiegać osteoporozie, dzięki zawartości manganu, żelaza i miedzi. Bromelaina ma zdolność rozpuszczania zakrzepów krwi. Obecnie trwają kliniczne pra-ce badawcze nad przeciwnowotworowym dzia-łaniem bromelainy. Zdaniem australijskich na-ukowców białka bromelainy wzmacniają układ immunologiczny i niszczą zmutowane komórki rakowe, co może mieć przełomowe znaczenie dla chorych.

Bromelaina nie jest jednak panaceum na wszystkie dolegliwości. Jak każdy składnik poży-wienia może mieć skutki uboczne. Może wcho-dzić w interakcję z niektórymi lekami (zwłaszcza antybiotykami), dlatego jej stosowanie powin-no się odbywać pod kontrolą lekarza. Znane działania niepożądane to, biegunka, nudności, wymioty, nasilone krwawienia miesiączkowe i inne krwawienia (bromelaina rozrzedza krew), reakcje skórne i, u osób uczulonych na ananasa, wzmożone objawy astmy. Szczególną ostrożność powinny zachować osoby z wysokim ciśnieniem, nadkwasotą, chorobami wątroby i nerek, wrzo-dami żołądka i dwunastnicy oraz kobiety w ciąży.

Porcja surowego ananasa zawiera 30 kalorii w 100 g. Najbardziej tuczące są konserwowane ana-nasy w mocno słodzonym syropie.

oprac. Wiktoria Mierzwińska

Page 29: Echo Życia PI/R29

27

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życia WARTO WIEDZIEĆ

Czy otyłością można się zarazić?

Dlatego też, James Fowler podsumowuje - Jesteśmy nie tylko tym, co jemy, ale również tym, co jedzą nasi przyjaciele. Oczywiście, wnioski te są bardzo żywo krytykowane przez wielu innych naukowców, ale może warto przyjrzeć się wyjaśnieniom. Pierwszą sprawą jest nasza tendencja do wybierania przyjaciół, którzy nas przypominają. Drugą sprawą jest to, że nasi przyjaciele i my sami jesteśmy w taki sam sposób dotknięci przez to samo śro-dowisko. I trzecią sprawą jest to co przyciąga największą uwagę – zarażenie.

Nicholas Christakis i James Fowler koncen-trują się na tej przyczynie, mówiąc, iż można ocenić jej efekty oraz że jest ona naprawdę ważna. Naukowcy ci zbudowali teorię, że ak-ceptowalna waga albo akceptowalny rozmiar porcji dla danej osoby zmienia się, kiedy ob-serwuje ona sylwetkę przyjaciół albo rozmiar porcji, które oni zjadają. Wielu specjalistów od żywienia nie zgadza się z tymi konkluzja-mi. Zdaniem krytyków, metodologia używa-na w badaniach Nicholasa Christakis i Jamesa Fowler ma błędy, a dane są zbyt niedokładne, żeby można było oceniać rolę „zarażenia” w rozprzestrzenianiu się zachowań. Inni kryty-kują przyczynowość wyrażoną, przez Nicho-lasa Christakis i Jamesa Fowler, w liczbach, jeśli chodzi o procent ryzyka rozwinięcia oty-łości, nie pochodzą z bezpośrednich danych,

Naukowcy, Nicholas Christakis i James Fowler, na podstawie przeprowadzonych przez siebie badań uważają, że jeśli jeden z przyjaciół staje się otyły, drugiemu grozi w 57 proc., że również będzię otyła. A w przypadku bardzo bliskich przyjaciół zagrożenie wzrastaniemal trzykrotnie..

ale z modelu statystycznego, którym posługu-ją się obydwaj naukowcy w swoich badaniach.

A w końcu, niektórzy naukowcy krytykują ogólnie opinię Nicholasa Christakis i Jamesa Fowler na temat zarażania otyłością. Jak mó-wią Cosma Shalizi i Andrew Th omas, trud-no jest odseparować „zarażanie”, czyli fakt, w jaki sposób nasi przyjaciele na nas wpływają, od faktu, że wybieramy przyjaciół, którzy są do nas podobni.

Trzy przedstawione wyżej wyjaśnienia, za-proponowane przez Nicholasa Christakisa i Jamesa Fowler, są nieodłączne od siebie, i „matematycznie niemożliwe jest” użycie pro-stej obserwacji, aby ustalić, że zarażenie jest ważną przyczyną rozprzestrzeniania się da-nego zachowania.

Źródło: www.dieta.pl

Page 30: Echo Życia PI/R29

28

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaWARTO WIEDZIEĆ

Co może oznaczać drżenie rąk?Dolegliwość trzęsących się dło-

ni czyli tremor rąk dotyka osoby w różnym wieku. Choć to teoretycznie niepozorna przypadłość, sprawia ogromne problemy i wielki dyskom-fort osobom, które ją odczuwają. Drżenie najczęściej jest spowodowa-ne silnymi emocjami lub działaniem stresu, ale może być także objawem kilku poważnych schorzeń – neuro-logicznych, endokrynologicznych czy spowodowanych zaburzeniem meta-bolizmu. Tremor rąk jest też sam w sobie chorobą, kiedy występuje samo-istnie, bez żadnej przyczyny.

Problemy z tarczycąDrżenie rąk jest jednym z objawów zaburzeń w funkcjonowaniu tarczycy. Jeśli przy tym występują

dolegliwości takie jak kołatanie serca, wysoka potliwość oraz utrata wagi ciała i biegunki, może to świadczyć o niedoczynności tarczycy. W tym wypadku nie powinno się zwlekać z wizytą u endokry-nologa. Konieczne będzie oznaczenie hormonów TSH i FT4. Na szczęście przy szybkim rozpoznaniu niedoczynności tarczycy i wprowadzeniu odpowiednich leków wszystkie objawy ustępują.

Choroba ParkinsonaParkinsonizm jest chorobą na tle neurologicznym, dotykającą najczęściej osoby po sześćdziesiątym

roku życia. Polega na niedoborze dopaminy w niektórych częściach mózgu. Drżenie rąk występujące w chorobie Parkinsona, jest rytmiczne, pojawia się głównie w momencie, kiedy dłonie leżą swobod-nie (np. na kolanach czy wzdłuż ciała), a zanika w chwili poruszania się. Nie jest to jedyny objaw, przy parkinsonizmie dochodzi jeszcze drżenie innych części ciała: głowy i nóg, zaburzenia ruchu, trudność w wysławianiu się. W leczeniu stosuje się środki farmakologiczne uzupełniające zbyt niski poziom dopaminy w mózgu.

Tremor essentialisTo nazwa drżenia samoistnego, najczęściej występującego problemu z trzęsącymi się rękoma. Osób

cierpiących z tego powodu jest bardzo dużo. Często choroba uaktywnia się już w wieku szkolnym i rozwija się, przybierając na sile, aż do wieku mocno dojrzałego. Lekarze nie znają przyczyny drżenia samoistnego, które pojawia się nieoczekiwanie i niestety bardzo rzadko daje się nad nim zapanować. Drżenie może występować zarówno podczas wykonywania czynności (np. noszenia fi liżanek z kawą), jak i w bezruchu. Objawy nasilają się pod wpływem stresu i czynników psychicznych. Jako leczenie stosuje się psychoterapię, techniki relaksacyjne oraz środki uspokajające.

Inne przyczynyWśród przyczyn tremoru rąk bardzo często pojawia się stres i duże napięcie emocjonalne. Może

to prowadzić do nerwicy, której charakterystycznym objawem również jest drżenie dłoni, ciała oraz głosu, którego nie można opanować, zwłaszcza przed stresującym wydarzeniem. Do innych przyczyn zaliczyć można przyjmowanie leków lub substancji psychoaktywnych (alkohol, kofeina, narkotyki, niektóre leki antydepresyjne czy przeciwpadaczkowe itp.). Tremor może także wystąpić przy stward-nieniu rozsianym.

Drżenie rąk powoduje ogromny dyskomfort psychiczny i stres związany z najprostszymi czyn-nościami, np. posłodzeniem kawy, przeniesieniem � liżanki czy podpisaniem dokumentów w urzędzie. Warto zdiagnozować problem zanim trzęsące się dłonie zupełnie uprzykrzą nam życie.

oprac. Redakcja

Page 31: Echo Życia PI/R29

29

Lubczyk uprawiamy był już w ogrodach staro-żytnej Grecji i Rzymu. W średniowieczu uprawiali go benedyktyni. Lubczyk wchodzi w skład wielu mieszanek ziołowych. Dodawany był kiedyś do chleba, a niektórzy dodają go do słodkiej herbaty z miodem. Zioło świetnie smakuje w zupach. Uży-wa się je także do przyprawiania duszonych mięs, smażonych w oleju warzyw oraz do owoców mo-rza. Lubczyk dodawany jest także do cukierków, ciast, krakersów oraz herbatników. Lubczyk przy-nosi ulgę w bólach brzucha. Związki alkiloft alido-we i fl awonoidy działają rozkurczowo na mięśnie gładkie przewodu pokarmowego, dróg moczo-wych i układu żółciowego. Przetwory z lubczyku przeciwdziałają wzdęciom i ułatwiają odprowa-dzenie gazów. Preparaty z lubczyku są skuteczne w zaburzeniach miesiączkowych.

Napar z 5 g korzeni lubczyku (na szklankę wrzątku) polecany jest przy wyczerpaniu nerwo-wym, bo zawarte w nim butyloft alid i sedaneno-lid mają działanie uspokajające i przeciwlękowe.

Lubczyk przydaje się też do zabiegów kosme-tycznych. Ponieważ wodne i alkoholowe wyciągi wykazują działanie antyseptyczne, można nimi odkażać, oczyszczać skórę. Najsilniejsze działa-nie lecznicze mają preparaty z korzenia lubczyku. Wykopuje się go w październiku i listopadzie, w drugim roku życia rośliny. W warunkach domo-wych, umyty w zimnej wodzie, kroi się na małe kawałki i nawleka na grubą nić, jak grzyby, i suszy.

Najbardziej aromatyczne są świeże liście lubczy-ku i one stają się w kuchni wyśmienitą przyprawą. Niestety, po wysuszeniu aromat znika. Dlatego je-śli chcemy używać lubczyku jako przyprawy przez cały rok, można go zamrozić, zasolić lub zalać ole-jem roślinnym. Posiekane wystarczy „luźno” wsy-pać do plastikowej torebki i od razu zamrozić. Nie gnieść i nie upychać! Tak przygotowane ziółko jest jednocześnie zamrożone i sypkie.

oprac. Aniela Szymańska

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życia WARTO WIEDZIEĆ

- Dla zdrowia niekorzystne jest, gdy na duże spo-życie soli nakłada się mała zawartość potasu w diecie - sugerują badania opublikowane przez „Ar-chives of Internal Medicine”.

Sól kuchenna zawiera niemal wyłącznie chlorek sodu, który podejrzewany jest o to, że spożywany w nadmiarze może powodować nadciśnienie tętni-cze krwi, co z kolei sprzyja chorobie niedokrwien-nej serca oraz udarom mózgu.

- Potas może jednak neutralizować szkodliwe działanie sodu. Dopiero gdy jest go zbyt mało, sól wykazuje szkodliwe działanie - wyjaśnia jedna z au-torek badań dr Elena Kuklina z Centers for Disease Control and Prevention.

Ludzie, którzy spożywają dużo soli i niewiele potasu, są dwukrotnie bardziej narażeni na zgon z powodu zawału serca. Nie wiadomo jednak, w jaki sposób potas neutralizuje szkodliwe działanie soli kuchennej. I nie wystarczy zażywać go w tablet-kach, żeby zwiększyć jego zawartość w organizmie. Trzeba przede wszystkim wzbogacić codzienny jadłospis w obfi tujące w ten pierwiastek warzywa i owoce. Są to głównie rośliny strączkowe, owoce cytrusowe, banany, melon kantalupa, pestki sło-necznika, liście mięty, zielone warzywa, pomidory, ziemniaki oraz orzechy. Przykładowo w 100 g mo-reli suszonych jest 1666 mg potasu, w fi gach suszo-nych - 938 mg, bananach - 395 mg, ziemniakach - 357 mg, selerze - 320 mg, kiwi - 290 mg, pomido-rach - 282 mg oraz grejpfrutach - 277 mg. Dziennie spożycie potasu powinno wynosić 4,7 g, ale rzad-ko kiedy ta norma jest spełniona. Gdy jest go zbyt mało, następuje utrata apetytu i osłabienie organi-zmu, arytmia serca, bóle głowy, a także zaburzenia koncentracji, nerwowość i zaburzenia snu.

Źródło: PAP

Potas ratuje serce

LUBCZYK

Page 32: Echo Życia PI/R29

30

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaWARTO WIEDZIEĆ

LITOTERAPIAPIĘKNO UKRYTE W KAMIENIU

PERŁYDawniej powiadano, że perły były łzami aniołów.

Potem wierzono, iż perłopławy, we wnętrzu, których znajdowano cenne twory, były zapładniane przez tęczę dotykającą wód oceanu. Perły to więc talizman dla lu-dzi, chroniący przed utonięciem i wszelkimi zagroże-niami morskimi. Perłom przypisywano ogromną moc leczniczą. Uważano, że sproszkowane perły leczą wie-le dolegliwości, np. serca i układu krążenia. Perła roz-puszczona w soku z cytryny lub z mlekiem uchodziła za skuteczny środek przeciwko zaburzeniom psychicz-nym. Wzmacniała zęby i kości. Oczyszczała organizm z toksyn.

Perły są symbolem piękna, doskonałości, wierności i skromności. Oddalają troski i zmartwienia, usuwają negatywne emocje. Podobno pocierając perłami skórę można zlikwidować zmarszczki.

Uznawane za cud natury, miały początkowo znacze-nie obrzędowe, a dopiero znacznie później kultowe, magiczne i lecznicze. W średniowieczu perły uważane były za symbol miłości Bożej. Stąd często były wyko-rzystywane do ozdoby przedmiotów liturgicznych. W XII w., w czasie krucjat krzyżowcy wierzyli, że noszo-na perła ochroni ich przed ranami. Nazwa epoki Barok prawdopodobnie pochodzi od słowa barroco, które po portugalsku oznacza perłę o nieregularnym kształcie.

Perły to marzenie wielu kobiet. Są symbolem elegancji i ponadczasowego piękna. Od najdawniejszych czasów uważane były za kwintesencję doskonałości i ozdabiały najdostojniejsze głowy. Moda na perły nie przeminęła.

Perły zbudowane są z tej samej substancji co we-wnętrzna strona muszli, czyli z masy perłowej, której głównymi składnikami są węglan wapnia i rogowata substancja białkowa. Powstają w wyniku obronnej re-akcji mięczaka perłorodnego. Gdy pod skorupkę mię-czaka dostaje się ciało obce, małż, chcąc złagodzić ból, wypuszcza śluz, który otacza ciało obce powłoką masy i twardnieje. Następnie ucisk łagodnieje, a masa się roz-szerza. W ten sposób tworzą się kolejne warstwy. Tak powstają perły naturalne, które rodzą się w przyrodzie bez udziału człowieka.

René-Jules Lalique, Broszka secesyjna, 1901

Page 33: Echo Życia PI/R29

31

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życia WARTO WIEDZIEĆ

Klejnot Canninga to wisiorek przedstawiający trytona, którego tors stanowi perła o nieregularnym kształcie. Głowę ma ze złota, twarz i ramiona pokryte są białą emalią, a ogon w różnokolorowej emali zdo-bią rubiny i diamenty. Wykonany został ok. 1580 r. przez Canninga na zlecenie księcia z rodu Medyceuszy, jako dar dla cesarza Mogołów.

O wartości i jakości pereł decydują m.in. wielkość, forma, grubość powłoki masy perłowej, a także barwa, połysk, oraz powierzchnia perły. Najbardziej cenione są perły kuliste. Wielkość pereł podawana jest w milimetrach. Jedynie do pereł wyjątkowo dużych bądź o silnie asyme-trycznym kształcie nadal stosuje się jednostki masy. Największa istnie-jąca perła Hope’a ma 5 cm długości i waży 90,8 g.

Perły dzieli się na dwie grupy: perły naturalne i perły hodowane.Perły naturalne formowane są przez mięczaki perłorodne, a w ich po-

wstaniu człowiek nie ma żadnego udziału. Ich ilość na światowym rynku ciągle maleje. Obecnie stanowią one zaledwie kilka procent wszystkich dostępnych na rynku. Perły naturalne dzielimy na słonowodne, wystę-pujące m.in. w Zatoce Perskiej, Oceanie Indyjskim, Ameryce Środko-wej, Polinezji, Australii, Filipinach i Indonezji oraz perły słodkowodne, pochodzące głównie z Chin, Japonii, Tajlandii, Stanów Zjednoczonych, Kanady i z niektórych części Europy. Najbardziej cenione są perły sło-nowodne, w tym szczególnie te występujące u wybrzeży Bahrajnu.

Perły hodowane tworzone są przez mięczaki perłorodne, ale do ich powstania przyczynia się człowiek. Rosnący popyt na perły spowodo-wał, że zaczęto zastanawiać się jak zwiększyć ilość wydobywanych pe-reł. Wykorzystanie małż perłorodnych do produkcji pereł miało miejsce już w XII w. w Chinach, gdzie odkryto, że perły można hodować. Do wnętrza małża wkładano drobne przedmioty z kości lub drewna. Po kilkunastu miesiącach, a nawet kilku latach, pokrywały się one masą perłową. Bardzo cenne były tworzone w ten sposób małe posążki Buddy.

Za autorów współczesnej metody hodowli pereł uważa się Japończyków, którzy opracowali je na przełomie XIX i XX w. Obecnie udział pereł ho-dowanych w rynku stanowi ponad 95 proc. i ciągle wzrasta.

Barwa podstawowa pereł zależy od ilościowe-go stosunku dwóch głównych składników pereł, czyli aragonitu i konchioliny. W przypadku pe-reł słonowodnych najczęściej wyróżnia się barwy: białą, różową, niebieską, fi oletową, zieloną, żółtą, czerwoną, brunatną, szarą i czarną. Z kolei przy perłach słodkowodnych przeważają barwy: biała, szara, zielonawa, jasnobrązowa i czerwonawa. Do najbardziej wartościowych pereł pod względem ich zabarwienia należą białe perły z czerwonoróżowym orientem. Ponieważ konchiolina jest substancją or-ganiczną, nie jest materiałem trwałym. Łatwo pod-lega zmianom i rozkładowi. Pod wpływem wilgoci pęcznieje, podczas większej suszy ulega wysycha-niu, kruszeje i rozpada się. Perły zatem „starzeją się” i mają ograni-czoną długość życia. „Starzenie się” pereł można podzielić na kilka etapów. Najpierw stają się matowe, następnie ujawniają się spękania, zaczynają się łuszczyć, aż wreszcie rozsypują się. Jak więc dbać o per-ły? Perły są wrażliwe na kwasy, pot, kosmetyki i lakier do włosów, dlatego należy je zakładać po wykonaniu makijażu i rozpyleniu per-fum oraz zdejmować zaraz po przyjściu do domu. Powinno się je przechowywać w osobnych, jedwabnych bądź fl anelowych worecz-kach, oddzielone od pozostałej biżuterii.

oprac. Karol Łyczkowski

Perły nosi się zwykle na szyi. Kiedy ich długość wynosi 40 cm, to jest to tzw. „kołnierz”, zaś łań-cuchy dwukrotnie dłuższe noszą nazwę „opera”. Łańcuch pereł o jednakowej wielkości określa się mianem „garnituru”. Jeśli perły od największej pośrodku zmniejszają się ku końcom łań-cucha, jest to „naszyjnik” lub „podziałka”.

Page 34: Echo Życia PI/R29

32

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życia

Idź na grzyby

Już w odległych czasach grzyby były wykorzystywane nie tylko jako pokarm, ale także jako środek farmakologiczny, leczący różne schorze-nia. Aztekowie ponadto znali i chętnie wykorzystywali halucynogenne działanie niektórych grzybów. Pierwszymi hodowcami pieczarek byli Starożytni Egipcjanie i Rzymianie, czego dowodzą fragmenty litera-tury antycznej. W późniejszych czasach pieczarki chętnie hodowali Celtowie w okolicach osady, która w przez Rzymian zostanie nazwana Lutencją, a później, od plemienia Paryzyjczyków – Paryżem. Hodowlą grzybów zajmowali się także gustujący w gąskach Japończycy, którzy suszyli je na słońcu i bardzo wcześnie nauczyli się ich konserwacji. Z czasem zwyczaj hodowania grzybów stał się coraz bardziej popularny.

Już w starożytnym Rzymie ceniono je jako najdoskonalszy dar bo-gów. Przepisy na przyrządzanie potraw z grzybów wydawały świątynie, nakazując spożywanie ich szczerozłotymi łyżkami. Grzyby posiadają wiele składników koniecznych człowiekowi do zdrowego funkcjono-wania. Skutecznie wykorzystywano je zarówno w medycynie jak i… w polityce. Zwłaszcza Rzymianie doskonale opanowali umiejętność usu-wania niepożądanych osób, używając do tego celu grzybów trujących. To od starożytnych Europa nowożytna zapożyczyła ten rodzaj zbrodni.

W średniowieczu zamiłowanie do grzybobrania mogło natomiast skończyć się spaleniem na stosie. Grzyby jadalne wykorzystywane były w celach leczniczych przez wiejskie znachorki, które z czasem zaczęły być podejrzewane o sporządzanie magicznych wywarów i paranie się magią. Dawne czarownice, a więc kobiety zajmujące się zielarstwem, znały ponadto halucynogenne działanie niektórych grzybów, co oczy-wiście było powodem procesów sądowych i straceń za wyczynianie czarów nad grzybami, które rzekomo w wyniku zaklęć stawały się trujące. Stąd tak wiele grzybów trujących w polskich nazwach zawie-ra słowo „szatański”, „czarci krąg” lub „ponury” (w wiekach średnich „ponury” był jednym z określeń na diabła).

Ogromna ilość występujących na całym świecie grzybów, z których przytłaczająca większość zaliczana jest do grzybów trujących, spowo-dowała, że zaistniała potrzeba stworzenia ogólnego atlasu grzybów ja-dalnych i niejadalnych wraz z ilustracjami. Pierwszy taki atlas zastał napisany w XVI w. przez Pietrandrea Mallioli.

Mają mniej białka niż warzywa, ale ze względu na to, że zawartość tłuszczu sięga tylko 0,3 proc. masy, są niskokaloryczne. W 90 proc. składają się z wody. Są za to bogate w węglowodany, enzymy, sole mine-ralne, wapń, potas, fosfor, żelazo. Szczególne znaczenie ma zawartość kwasu foliowego, który występuje bardzo rzadko nawet w warzywach, a który pomaga w leczeniu niedokrwistości. Grzyby są zdrowym po-żywieniem, choć ciężkostrawnym. Wśród powszechnie spożywanych grzybów najwięcej strawnego białka zawierają pieczarki i borowiki.

Czeska przypowiastka ludowa mówi, że grzyby są dziełem Boga - gdy Jezus i Piotr szli przez las jedząc chleb, jego okruchy spadały na ziemię. W tych miejscach wyrosły grzyby - jadalne na okruchach białego chleba i trujące na okruchach ciemnego.

Page 35: Echo Życia PI/R29

33

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życia WARTO WIEDZIEĆ

Spośród witamin, w grzybach mamy: witaminę A w postaci karotenu, a także znaczne ilości witaminy B1 i B2. Witamina C i inne występują jedynie w śladowych ilościach. Nie wszystkie grzyby posiadają podobne „profi le” witaminowe. Kurki na przykład mają dużo witaminy A, nieco mniej witami-ny D oraz niewielkie ilości witaminy B1. Ważna jest też zawarta w grzybach witamina B12, której brak w organi-zmie może być przyczyną wielu cho-rób. W niektórych gatunkach grzybów np. shii-ta-ke znajdują się substancje regulujące zawartości cholesterolu we krwi, działają one antywirusowo i an-tynowotworowo, a także zapobiegają chorobom dziąseł.

Ciężkostrawne grzyby powinny być łączone z lekkostrawnymi dodatkami (ziemniaki, sałata głowiasta). Należy unikać łączenia grzybów z pokarmami ciężkostrawnymi, jak np. fasola, seler, ogórki. Dietetycy nie polecają łączenia grzybów z alkoholem. Alkohol ułatwia wprawdzie rozkładanie się tłuszczów, ale ścina w żołądku białka, które stają się jeszcze bardziej odporne na działa-nie soków trawiennych.

Niektóre gatunki grzybów, jak np. smardz jadalny i boczniak koreański, zawierają cenne, organicznie związane biopierwiastki, takie jak magnez, że-lazo, kobalt mangan i selen. Ponadto znajdują się w nich potrzebne w żywie-niu człowieka nienasycone kwasy tłusz-czowe, enzymy i związki chitynowe.

Grzyby mieszczą w sobie ogrom sił dobroczynnych. Są one również natu-ralnymi antybiotykami, działającymi bez skutków ubocznych oraz są „na-prawiaczami” systemu nerwowego, zwłaszcza nerwów wzrokowych.

Amatorzy grzybów mogą je ho-dować. Najłatwiejsze w uprawie są pieczarki (cały rok zarówno w pomieszczeniach i na balkonie) i boczniaki (np. w piwnicach). Mu-simy tylko kupić grzybnię, przy-gotować odpowiednio podłoże i... do dzieła!

oprac. Aniela Szymańska

Mówi sie, że nazwa „kefi r” pochodzi od tureckiego sło-wa „kef ” , co w tłumaczeniu oznacza „zdrowie”. Napój ten przywieziony został do nas aż z Kaukazu. Jest to mleko sfermentowane pod wpływem grzybków kefi rowych. Skła-da się on z kwasu mlekowego, śladowych ilości alkoholu etylowego oraz dwutlenku węgla.

Jego smak jest bardzo charakterystyczny, kwaskowaty. Zalicza się go do jednego z najstarszych fermentowanych napojów mlecznych na świecie. Początkowo produkowa-ny był w skórzanych woreczkach, a także beczkach wyko-nanych z drzewa dębowego. Jego właściwości mieszkańcy Kaukazu wykorzystywali przez stulecia, do dziś najwięk-szym konsumentem kefi ru jest właśnie Rosja.

W Europie pojawił się on w połowie XIX w., kiedy na masową skalę zaczęto produkcję grzybków kefi rowych. Szybko zdobył on uznanie zarówno smakiem, jak i pozy-tywnym wpływem na organizm człowieka. Od tego czasu stał się jednym z najpopularniejszych napojów mlecznych, ponieważ posiada on bardzo cenne właściwości. Jego re-ceptura jest ściśle określona, gdyż tylko w ten sposób osią-gniemy charakterystycznych smak.

Zalecane jest, aby włączyć kefi r do codziennej diety, dzięki temu stanowczo poprawimy kondycję swojego or-ganizmu. A co więcej, jeśli będziemy spożywać ten napój o bardzo ciekawym smaku każdego dnia, możemy pijać go z różnego typu dodatkami.

Regularne spożywanie kefi ru czy innych sfermentowa-nych napojów mlecznych podnosi odporność organizmu. Udowodniono także, iż działają one antymiażdżycowo (obniżają poziom cholesterolu) oraz hamują rozwój nie-których typów nowotworów. Kefi r ponadto pobudza ape-tyt i wzmaga wydzielanie gruczołów trawiennych, co zna-komicie działa między innymi na urodę.

oprac. Zofi a Zaręba

KEFIR - smak Wschodu

Page 36: Echo Życia PI/R29

34

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaINNY ŚWIAT

Warto zaznaczyć, że zamiennie z terminem hikikomori od pewne-go czasu używany jest też powstały w Wielkiej Brytanii, skutecznie rozprzestrzeniający się na kraje azjatyckie, takie jak Chiny, Korea Południowa czy Japonia, skrót NEET. Jego znaczenie - not currently engaged in employment, education or training (niezatrudniony, nie-uczący się, niezdobywający doświadczenia) jest zbliżone do japoń-skiego odpowiednika, lecz, w przeciwieństwie do niego nie oznacza odcięcia się od społeczeństwa. Jeśli zaś chodzi o istotę samego zjawi-ska, zachodni naukowcy twierdzą, że nie jest to choroba psychiczna.

80 proc. hikikomori to mężczyźni - nie mogą być zdiagnozowani jako schizofrenicy czy ułomni psychicznie. Nie cierpią na depresje lub psychozy, nie są również typowymi osobami z agorafobią, które boją się miejsc publicznych, ale nie mają oporów przed zaprasza-niem przyjaciół do domu. Kiedy psychiatrzy oceniali tych hikiko-mori, używając „Instrukcji diagnostycznej i statystycznej”, zwanej także DSM IV, standardowego przewodnika używanego na Zacho-dzie do badania zaburzeń psychicznych, ich symptomy nie mogły być przyporządkowane do żadnej znanej choroby.

W Japonii hikikomori defi niuje się jako zjawisko polegające na tym, iż pewne osoby decydują się na niewychodzenie z domu lub nawet ze swojego pokoju przez długi czas. Inaczej mówiąc, osoby te całkowicie izolują się od społeczeństwa i swojego otoczenia, od-mawiają utrzymywania bezpośrednich kontaktów z innymi ludźmi (nawet z członkami najbliższej rodziny). Jeśli chodzi o objawy, to oprócz zamykania się w pokoju, zalicza się do nich również prze-siadywanie całe dnie przed komputerem. Internet stwarza bowiem możliwość socjalizowania się z bardzo dużą liczbą ludzi bez koniecz-ności wychodzenia z pokoju. Młodzi hikikomori korzystają z jego dobrodziejstw bardzo często, pisząc na forach i grając w gry on-line, gdzie wcielają się w fantastyczne postaci. Nie pomaga to jednak roz-wiązać problemu i nie sprawia, że stają się bardziej otwarci na ludzi w rzeczywistości niewirtualnej. U takiego osobnika zmienia się je-dynie cykl dobowy, w wyniku czego śpi w trakcie dnia i jest aktywny w nocy oraz najczęściej pojawia się uzależnienie od Internetu. Taki stan może trwać miesiącami, a w ekstremalnych przypadkach nawet latami. Hikikomori dotyka najczęściej osoby młode: nastolatki i oso-by po dwudziestym roku życia. Kiedy hikikomori opuszcza pokój, z powodu głodu lub konieczności spełnienia potrzeb fi zjologicznych, robi to zwykle, kiedy wszyscy domownicy śpią, by przypadkiem ich nie spotkać. Rodzice zostawiają jedzenie w pobliżu drzwi z pokoju, żeby ich dziecko miało zapewnione dobre wyżywienie. Jeśli samo zamykanie się i odmawianie wyjścia z pokoju jest sytuacją złą, to niestety często zmienia się ona w tragiczną. Wśród hikikomori wy-stępuje często tendencja do otwartej agresji w stosunku do rodziców. Prowadzi to do licznych dramatów rodzinnych.

Japońscy naukowcy uznali hikikomori za chorobę społeczną, spe-cyfi czną dla Japonii. Nie jest to jednak do końca prawda, ponieważ osoby zachowujące się w ten sposób występują również w innych krajach, chociaż powody zazwyczaj są inne.

Wydaje się, iż hikikomori spowodowane jest w dużej mierze ja-pońskim systemem edukacyjnym, który jest bardzo restrykcyjny i wymagający. Dzieci mają niewiele czasu na zabawę i spotkania ze znajomymi. Wymagania edukacyjne są tak ogromne, iż młodzieży trudno jest sprostać tej sytuacji emocjonalnie. Dlatego też hikiko-

Hikikomori to termin używany do określenia choroby cywiliza-cyjnej występującej coraz liczniej w Japonii. Polega na skrajnym wycofaniu się z życia społecznego i ograniczeniu kontaktów z innymi ludźmi do absolutnego minimum. Ponad milion młodych dorosłych, z których większość to mężczyźni, dosłownie odcina się od słońca, zasłaniając żaluzje, zamykając okna i odmawiając opuszczenia domowej sypialni przez miesiące albo nawet lata.

Page 37: Echo Życia PI/R29

35

INNY ŚWIATecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiamori stanowi pewną furtkę wyjścia i ucieczki od ciągłego stresu i przymusu. Dodatkowo, w obecnych czasach wcale nie jest łatwo o dostanie się na uniwer-sytet oraz o dobrą pracę. Wielu młodych ludzi traci zatem nadzieję nazbyt szybko i nie widzi sensu w braniu udziału w „wyścigu” o najlepsze oceny i ucie-ka w izolację.Podczas dorastania u prawie wszyst-kich nastolatków występuje potrzeba buntu przeciw-ko całemu światu, a przynajmniej przeciw rodzicom. Jest to zrozumiałe, młody człowiek stawiając antyte-zę wszystkiego, stara się w procesie syntezy wyrobić swoje własne zdanie i światopogląd. Pokazuje jak tylko potrafi , że jest niezależny. W społeczeństwach zachodnich, gdzie chwali się indywidualizm jed-nostki, młodzież staje się wtedy zwykle hałaśliwa, chodzi na imprezy, łamie zakazy, puszcza głośno muzykę, często w dyskusjach ze starszymi podnosi głos i nie chce uznać żadnych autorytetów. Jednak w japońskim społeczeństwie, które podkreśla wagę posłuszeństwa, dyscypliny, samokontroli i harmonii w grupie - oraz gdzie nawet indywidualna tożsamość dogłębnie zawiera się we wzajemnej współzależno-ści - ludzie tacy zamykając się i odcinając, margina-lizując samych siebie. Niepotrafi ący lub niechcący wyjść na zewnątrz, samotni w swoich pokojach, są zdani na rodziców. Jak widać, odmienne podejście społeczeństwa do jednostki prowadzi do tłamszenia „siebie” przez osoby przytłoczone tymi wszystkimi regułami i normami. Kraj i ludzie, wśród którym po prostu nie wypada być innym, to bardzo złe miejsce dla indywidualistów. W mentalności Japończyków, jeśli ktoś nie wpisuje się w schemat społeczeństwa, jest praktycznie bezużyteczny. Badając zjawisko hi-kikomori zauważono także, iż prawie nie występuje ono w rodzinach ubogich, o niskich zarobkach. Te rodziny nie mogą sobie bowiem pozwolić na utrzy-mywanie członka rodziny, który nie pracuje i nie zarabia. Natomiast w rodzinach z klasy średniej i zamożnych występuje swoiste zjawisko „współuza-leżnienia”, czyli rodzice bądź rodzeństwo, martwiąc się o hikikomori, zapewniają mu jedzenie i zaspoka-jają podstawowe potrzeby. W ten sposób hikikomori może przetrwać w izolacji naprawdę bardzo długo. Nie ma chyba na świecie drugiego kraju, który łączy wysoki poziom życia takim stopniem podporządko-wania jednostki grupie i wyścigiem szczurów, w któ-rym nagrodą jest, a przynajmniej do niedawna było (obecnie się to zmienia), dożywotnie zatrudnienie. Rodzice często nie potrafi ą przeciwstawić się dziec-ku. Pojawia się w takim razie pytanie, czemu w ogóle doprowadzają do sytuacji, w której dziecko rozważa i dokonuje „zamknięcia”. Terapeuci diagnozują cza-sem niekompletne przywiązanie między dzieckiem i jego rodzicami - brak trwałej więzi - jako jedną z

kluczowych cech dystynktywnych u hikikomori. Doradcy rodzinni wierzą, że nieumiejętność doro-słych do wyrażania szczerych emocji, bezradność lub niechęć do otwartej i bezpośredniej rozmowy ze swoimi dziećmi, jedynie pogarsza presję, jaką te ostatnie odczuwają poza domem. Dom jest chłodny i cichy, a nie ciepły i opiekuńczy.

Oczywiście wykształcenie dzieci jest ważne, ale zdecydowanie nie powinno się im kazać zdobywać go kosztem całkowitej utraty wolności. W takim wy-padku dochodzi bowiem do sytuacji, w której dziec-ko uczy się prawie bez chwili wytchnienia, a będąc dorosłym, w ten sam sposób pracuje. „Traci” więc całe życie na rzecz bycia przydatnym dla większości, co jest swoistym paradoksem, bo powinno być raczej tak, że człowiek pracuje, by mieć środki na rozwija-nie zainteresowań i korzystanie z czasu wolnego, nie zaś pomijać te bardzo ważne w życiu elementy, by móc więcej pracować.

Hikikomori dotyka przede wszystkim społeczeń-stwo Japończyków. Aczkolwiek podobne zaburze-nia mogą pojawiać także się w innych krajach. Co interesujące, hikikomori uznaje się za bardzo silnie powiązane z różnymi zaburzeniami sfery emocjo-nalno-psychicznej, występującymi w innych krajach. W szczególności hikikomori porównuje się do fobii społecznej, cech osobowości unikającej lub schizo-idalnej oraz do Zespołu Aspergera. W hikikomori upatruje się także cech charakterystycznych dla Ze-społu Stresu Pourazowego. Nierzadko hikikomori mogą cierpieć na depresję i liczne lęki, które mogą stanowić pierwotne podłoże unikania kontaktu z in-nymi osobami.

Obecnie nacisk położony jest na jak najszybsze wy-krycie problemu. Dzięki temu można szybciej roz-począć terapię. Im dłużej bowiem osoba pozostaje w odosobnieniu, tym trudniejsza będzie dla niej rein-tegracja ze społeczeństwem. W Japonii coraz więcej psychologów i terapeutów zaczyna specjalizować się w kierunku hikikomori.

Paradoksalnie, dzięki nowoczesnej technologii te-rapeuta może spróbować dotrzeć do osoby odizolo-wanej w swoim pokoju za pomocą Internetu. Nie-które sposoby walki z hikikomori polegają na tym, iż podstawiona osoba zaczyna nawiązywać kontakt z hikikomori w świecie wirtualnym po to, aby wywa-bić ją z jej „pustelni” i namówić na terapię. Możliwe jest jednak także rozpoczęcie terapii już przez Inter-net i kontynuowanie jej w dalszym ciągu, gdy uda się namówić hikikomori do wyjścia z domu.

oprac. Wiktoria Mierzwińska źródło: pl.wikipedia.org

czytelnia.tanuki.pl

Page 38: Echo Życia PI/R29

3636

INNY ŚWIAT

Po co nam wstyd ?

Wstydliwość zdobi każdego człowieka, dlatego musisz umieć ją przezwyciężać, nie tracąc jej. Monteskiusz

Page 39: Echo Życia PI/R29

37

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życia INNY ŚWIAT

Wstyd to zespół reakcji organizmu, połączony z moż-liwym do przewidzenia działaniem (ukrycie się), przy-krymi myślami.

Według personalistów wstyd chroni ludzką godność, a wstydliwość łączy się z doświadczeniem i przekona-niem o własnej wartości.

Wstyd możemy podzielić na wstyd zdrowy i toksycz-ny. Toksyczny wstyd, wstyd, który zniewala, subiektyw-nie odczuwany jest jako wszechogarniające poczucie własnej niedoskonałości, ułomności. Jeżeli ktoś odczu-wa toksyczny wstyd, to czuje się bezwartościowy, prze-grany, czuje, że nie stanął na wysokości zadania, jako człowiek. Toksyczny wstyd powoduje rozczepienie ‚ja’. Rodzi poczucie izolacji i całkowitego osamotnienia. Aby przekonać się, co robi z nami wstyd, wystarczy spojrzeć na małe dzieci, które nie zdążyły jeszcze prze-siąknąć skłonnością do przeżywania tej trudnej emocji.

Dziecko uczy się wstydzić zanim jeszcze potrafi mó-wić. Dlatego bardzo trudno jest określić, czym jest wstyd. Jest on jedną z tych zdrowych, ludzkich mocy, które w pewnych okolicznościach przeradzają się w ciężką chorobę duszy. W sytuacji poważnego zagroże-nia Ja uruchamia się automatyczny proces samoobrony zwany systemem pierwotnych mechanizmów obrony ego. System ten po raz pierwszy nazwał i opisał Freud. Każdy z nas stosuje od czasu do czasu mechanizmy obronne, w które wyposażyła nas natura. Z założenia nie powinny być one stosowane stale, ale tylko w okre-ślonych sytuacjach. Mechanizmy obronne bardziej są potrzebne dziecku niż dorosłemu. Dopóki dziecko nie wytworzy silnych granic, posługuje się w razie zagro-żenia Ja mechanizmami obronnymi. Dziecko, by móc wytworzyć odpowiednie granice, potrzebuje rodziców, którzy sami mają mocne granice. Rodzice, których oso-bowość ukształtowała się na bazie wstydu, takich granic nie mają. Kiedy człowiek żyje w przekonaniu, że jest z założenia ułomny i niepełnowartościowy, cały świat wy-daje mu się ułomny i bezwartościowy. Toksyczny wstyd nie zna granic. A dziecko pozbawione ochronnych gra-nic nie ma szans na przetrwanie. Życie bez granic po-równać można do życia w domu pozbawionym drzwi, lub w kraju pozbawionym tak granic, jak i wojska, goto-wego tych granic bronić. Natura wyposażyła dzieci nie tylko w egocentryzm, ale i w pierwotne mechanizmy obronne, zastępujące granice. Dzięki mechanizmom obronnym dziecko ma szanse wytrzymać sytuacje, któ-re w przeciwnym razie byłyby nie do wytrzymania.

Jednym z najprymitywniejszych mechanizmów obronnych jest zaprzeczenie. W obliczu zagrożenia człowiek zaprzecza temu, co się dzieje, albo zaprzecza, jakoby mu się z tego powodu działa jakakolwiek krzyw-da, albo zaprzecza, jakoby dana sytuacja miała jakikol-wiek wpływ na jego życie. Pojęcie zaprzeczenia, wpro-wadzone przez Freuda, rozwinął Robert Firestone. Gdy

wydarzy się coś, co przekracza granice tolerancji czło-wieka, sygnalizują o tym silne emocje. Emocje to rodzaj energii-w-ruchu. Sygnalizują utratę czegoś, zagrożenie, stan nasycenia. Gdy ktoś, kogo kochamy odchodzi, smucimy się. Gdy coś nam zagraża, rzeczywiście lub po-tencjalnie, złościmy się lub się boimy. Radość sygnalizu-je spełnienie, zaspokojenie potrzeb. Ilekroć dziecko jest w taki lub inny sposób porzucane i przez to zawstydza-ne, złości się, smuci, ma poczucie krzywdy. Owładnięci wstydem rodzice wstydzą się wszelkich emocji, nie to-lerują więc żadnych przejawów emocji u dziecka. Kiedy dziecko okazuje emocje, zawstydzają je. Dziecko uczy się wypierać emocje, dzięki czemu przestaje je odczuwać. Nie wiadomo dokładnie, na czym polega mechanizm wyparcia. Z pewnością wiąże się jednak z napinaniem mięśni, zmianą rytmu oddychania, rezygnacją z fantazji. Wyparcie emocji powoduje uczucie odrętwienia. Cały mechanizm unikania emocji przypieczętowany zostaje zanikiem świadomości faktu, że się czegoś unika.

Bardzo często zdarza się, że właściwie nie wiemy dla-czego jest nam wstyd, ponieważ pierwotne powody do wstydu w danej sytuacji znikają, a nawykowe reagowa-nie wstydem i lękiem przed zażenowaniem nie. Czasem nawet nie zdajemy sobie sprawy z naszego wstydu, po-nieważ wiele zawstydzających bodźców trafi ało do nas w formie zakamufl owanej, a nasza odpowiedź na nie również była niejasna. Stąd ogromny problem z rozpo-znawaniem jego oznak zarówno u siebie jak i u innych ludzi.

Kiedy nasz wstyd staje się nieadekwatny do sytuacji i wszechogarniający, zaczyna nas mocno ograniczać i nie potrafi my sobie z tym radzić. Nie tańczymy publicznie, nie wypowiadamy otwarcie naszego zdania, nie goni-my autobusu, żeby przypadkiem nie wywrócić się i nie ośmieszyć. Przez to wiele tracimy, ale skoro wstyd to tak upokarzające uczucie związane z przemożną świadomo-ścią własnych braków i lękiem przed opinią innych, to nic dziwnego, że za wszelką cenę staramy się go uniknąć.

Osoba napiętnowana wstydem czuje się jak ktoś ułom-ny i niewłaściwy. Ale mimo tego, że wstyd nie kojarzy się dobrze i przyjemny nie jest, to jednak emocja ta istnieje z jakiegoś ważnego powodu i ma czemuś służyć. Z za-łożenia ma mobilizować do zmiany, poprawy sytuacji i jeśli faktycznie nie przekroczy on pewnego krytyczne-go progu – powyżej którego demobilizuje i hamuje – to można mówić, że jest on konstruktywny. Jest on czerwo-nym światłem, które ostrzega, że coś jest nie tak, że zbo-czyliśmy z właściwego toru – dzięki czemu możemy na niego powrócić. Jest bodźcem, który popycha ku rozwo-jowi i samodoskonaleniu, kiedy nie żyjemy w zgodzie z własnymi normami i wartościami. Może więc być moto-rem pozytywnej zmiany. oprac. Eleonora Modrzejewska

w oparciu o źródło; psychologia.wieszjak.ploraz o „Toksyczny wstyd”, J. Bradshaw

Page 40: Echo Życia PI/R29

38

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaINNY ŚWIAT

Rodzimy się zwyczajni, może tylko w oczach wła-snej matki od razu jesteśmy najwspanialszym cu-dem. Ale co do mistrzostwa - to nasze czyny świad-czą o nas...

Każdy z nas posiada poczucie własnej wartości, czyli określony sposób postrzegania, oceniania sie-bie. Jedne osoby mają wysokie poczucie własnej wartości i żywią wobec siebie pozytywne uczucia, inne mają niskie i w ocenie siebie kierują się nega-tywnymi emocjami. Ja próbuję codziennie budować poczucie własnej wartości, ponieważ z natury je-stem pesymistką. Ciągle się czegość boję, nie wierzę w siebie, nie próbuję ryzykować. Nawet we własne sukcesy nie wierzę... więc buduję to swoje poczucie własnej wartości, bo tak przeczytałam w mądrych książkach, że trzeba, bo inaczej popadnę w depresję lub zamęczę innych sobą. Dowiedziałam się więc, że w procesie kształtowania i pielęgnowania poczucia własnej wartości ważna jest świadomość własnych wad i zalet, samoakceptacja, asertywność, osiągnię-cia. Istotne jest, by opinia na swój temat była reali-styczna, byśmy do jej kształtowania nie wykorzysty-wali jedynie negatywnych uczuć i napięć zrodzonych podczas wydarzeń naznaczonych porażkami. Czyli nie fantazjować na własny temat, nie wyolbrzymiać, tylko szczerze sie przed sobą przynać kim jestem, i dlaczego wszystko w czarnych barwach widzę?

Myśli typu: „jestem złą matką”, „niczego nie po-trafi ę zrobić”, „nie mam żadnej wiedzy” pojawiają się często automatycznie w konkretnych, powtarza-jących się sytuacjach, gdy kierują nami negatywne emocje, to one nawarstwiają krytyczne myśli o nie-doskonałościach i brakach. Ja tak mam, ale walczę z tym i jestem na dobrej drodze, aby zwyciężyć.

Stephen Hawking mówi o sobie, że nie ulega wąt-pliwości, że gdyby nie był niepełnosprawny, nie zdobyłby nawet części rozgłosu, który mu teraz to-warzyszy, z czego sam zdaje sobie sprawę i nawet żartuje na ten temat: „Oczywiście, że to, że jestem niepełnosprawny, ma wpływ na to, że jestem sław-ny. Ludzi fascynuje kontrast między moimi bardzo ograniczonymi możliwościami fi zycznymi a ogro-mem wszechświata, którym się zajmuję. Jestem ar-chetypem upośledzonego geniusza, czy może raczej – by zachować poprawność polityczną – niepełno-sprawnego fi zycznie geniusza. Przynajmniej moje inwalidztwo jest oczywiste. Tego, czy jestem geniu-szem, nie byłbym taki pewien”. Pytany o chorobę odpowiada: „Staram się żyć najnormalniej, jak się da, nie rozmyślać o swoim stanie zdrowia i nie żało-

NIKT NIE RODZI SIĘ MISTRZEM, cz. 2wać tych wszystkich rzeczy, których robienie unie-możliwia mi choroba. Nie ma ich zresztą wcale aż tak wiele”. Gdy tylko czuje, że zaczyna użalać się nad sobą, przypomina sobie pierwszy pobyt w szpitalu i chłopca, który na sąsiednim łóżku zmarł na bia-łaczkę. Pomyślał wówczas, że jego choroba nie jest najgorszą rzeczą, jaka mogła mu się zdarzyć, i opty-mistycznie spojrzał w przyszłość.

Cytuję Hawkinga, którego cenię, ale za wzór oso-bowy dzisiaj obrałam sobie admirała Horacego Nelsona, który jest symbolem morskiej wielkości i chwały Anglii. Przystojny według mnie (!), w opinii ludzi morza to największy admirał wszech czasów. Jako dowódca był uwielbiany przez załogi, ponie-waż dbał o swoich marynarzy jak nikt przedtem. Dzisiaj czarne krawaty lub chusty na szyjach ma-rynarzy to ponoć znaki żałoby po nim, a trzy białe paski na marynarskich kołnierzach to pamiątka po trzech największych zwycięstwach wielkiego ad-mirała: pod Abukirem, Kopenhagą i Trafalgarem, gdzie zginął.

Admirał Nelson był tym z wielkich dowódców, który w największym stopniu przyczynił się do roz-woju taktyki walki okrętów, szeregiem własnych sukcesów wykazując wyższość skoordynowanego, elastycznego manewru nad sztywnym trzymaniem się zasad walki w linii bojowej. Mimo iż nie był pierwszym który wprowadził te innowacje, to jed-nak dzięki Nelsonowi i jego geniuszowi dowódcze-mu, zasady taktyki wojennej okrętów zmieniły się już na zawsze.

Wicehrabia Horatio Nelson (ur. 29.09.1758 - zm. 21.10.1805 k. przylądka Trafalgar). W roku 1770 wstąpił do marynarki. W następnych latach służył na wielu statkach handlowych, brał udział w ekspe-dycji Arktycznej, wyprawach do Wschodnich i Za-chodnich Indii. W 1779 r. otrzymał rangę kapitana. W roku 1784 został dowódcą fregaty HMS Boreas, z bazą w Antiqui. W czasie tej służby Nelson poślubił w roku 1787 Frances Nisbet. W latach następnych Nelson służył w różnych rejonach i pod różnymi dowódcami. Między innymi, jako podwładny wi-ceadmirała Samuela Hooda brał udział w okupacji Tulonu przez wojska brytyjsko - hiszpańskie. Obro-na Tulonu została przełamana przez oddziały fran-cuskie pod dowództwem generała artylerii Napo-leona Bonaparte. W czasie tej kampani, wysłany z misją przewiezienia posiłków z Neapolu do Tulonu, Nelson poznał swoją wielką miłość, Lady Hamilton, żonę ambasadora brytyjskiego w Neapolu. Była to

Page 41: Echo Życia PI/R29

39

wielka miłość, ale i okryta skandalem. Mieli córkę Horatię. Emma zmarła z biedy po śmierci Nelso-na. Powstał na podstawie tego romansu piękny fi lm w reżyserii Alexandra Korda z Vivien Leigh i Laurencem Olivier’em (którzy również w życiu prywatnym pokochali się żarliwie).

Po wyparciu z Tulonu, siły brytyjskie przepro-wadziły udany atak na miejscowości Bastia i Ca-lvi na Korsyce, rodzinnej wyspie Napoleona Bo-naparte. W czasie szturmu Calvi Nelson został ranny w prawe oko, ale nie przerwał walki. Od tamtego czasu nosił charakterystyczną opaskę. W roku 1796 Nelson został awansowany do stopnia komodora.

W dniu 14.02.1794 roku Nelson dowodził stra-żą tylną podczas Bitwy u przylądka Św. Wincen-tego. Oczywiście śmiały komandor pogwałcił zasady taktyki i rozkazy, za co groził mu pluton egzekucyjny, ale ponieważ nieposłuszeństwo Nel-sona przyniosło wielkie zwycięstwo eskadrze bry-tyjskiej. Zamiast tego otrzymał on Order Łaźni i stopień kontradmirała.

W czerwcu 1797 Nelson dowodził osobiście śmiałym atakiem łodzi na hiszpański port Santa Cruz de Tenerife, na Kanarach. Niestety atak zo-stał krwawo odparty, a samego Neslona raniono w prawe ramię, które zostało amputowane.

01.08.1798 r. doszło do sławnej bitwy pod Abu-kirem, będącej pierwszym z trzech wielkich zwy-cięstw Nelsona.

W roku 1801 Neslon otrzymał stopień wicead-mirała i odniósł sukces w bitwie pod Kopenhagą przeciwko fl ocie duńskiej.

Po krótkotrwałym pokoju z Amiens, od roku 1803 Nelson został dowódcą Floty Śródziemno-morskiej. Jego głównym zadaniem było blokowa-nie zgromadzonej w Tulonie dużej fl oty francu-skiej. Przez dwa lata Francuzi nie mogli opuścić portu, jednak w 1805 roku ucieczka się udała i cała eskadra francuska pożeglowała do Indii Za-chodnich. Nelson ruszył w pościg, ale admirał Villenueve zdołał wywieść go w pole, zawrócił skrycie do Europy i zawinął do portu w Kadyksie, gdzie połączył się z potężną eskadrą hiszpańską. Brytyjczycy zablokowali również i ten port, jed-nak połaczonej fl ocie udało się przebić przez nie-dostateczne siły blokady i w efekcie 21.10.1805 r. doszło do sławnej bitwy u przylądka Trafalgar.

Była to ostatnia prawdziwa bitwa żaglowych li-niowców. Nelson na pokładzie fl agowego liniow-ca „HMS Victory” poprowadził śmiały atak, ma-jący na celu przerwanie linii płynących w szyku okrętów wroga. W trakcie bitwy admirał otrzy-mał postrzał z broni palnej. Największy być może geniusz w historii dowódców fl ot wojennych zmarł krótko potem, wskutek ran i wykrwawie-nia, na międzypokładzie swojego okrętu.

Niepełnosprawność admirała, choć nabyta a nie wrodzona, wzmocniła i tak jego niezłomnego ducha walki i odwagi. Nelson pomimo ułomno-ści, walczył do końca swego życia. Poświęcił się swojej pasji i miłości. Niech i wam nic nie stanie na drodze do szczęścia...

oprac.A. K.

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życia INNY ŚWIAT

Page 42: Echo Życia PI/R29

40

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaNASZE ŻYCIE

SZYBKIE TEMPO NASZYCH CZASÓWWstaję rano, jem śniadanie i wyruszam do pra-

cy. Musze się spieszyć, żeby nie uciekł mi autobus, potem szybko przesiadka. Do pracy wpadam na wysokich obrotach, odbieram telefony, odpowia-dam na pytania, setki pytań obcych ludzi. Ciągle się pilnuję – muszę być uprzejma, nie ma mowy o irytacji, czy podenerwowaniu, uśmiecham się do szefa. Po pracy szybko do przedszkola, musze ode-brać dziecko, zakupy, takie tempo utrzymuje się do końca dnia. Będę miała szczęście, jeśli uda mi się zasnąć przed północą bez problemów, przecież wy-piłam trzy kawy…

Taki scenariusz dnia, tygodnia dotyczy przecięt-nego obywatela. Żyjemy w bardzo szybkim tempie. Pracujemy od rana do wieczora bez względu na to, czy jesteśmy przedsiębiorcą czy matką wychowują-cą dzieci. Nasze społeczeństwo ma charakter kon-sumpcyjny. Liczy się ilość zarobionych pieniędzy i dóbr materialnych. Taki styl życia kreują media. Reklama mówi nam: „musisz to mieć”, a my daje-my się wciągnąć w wir tej machiny.

Jak zadbać o komfort życia?

Zacznij dzień bez pośpiechu, zjedz śniadanie, wypij fi liżankę herbaty, a jadąc autobusem zanurz się w ulubionej lekturze. Dzień zacznij z uśmie-chem bez względu na pogodę i nastroje innych lu-dzi. Pospiech nie jest dobrym doradcą ani w pracy, ani w domu. Kiedy jesteś na wysokich obrotach, łatwo się denerwujesz, krzyczysz, jesteś chaotycz-ny i niedokładny. Twój nastrój udziela się ludziom z najbliższego otoczenia i o awanturę nietrudno. O ile w pracy potrafi sz załagodzić konfl ikt, to w domu jesteś potworem. Krzyczysz na najbliższych, a przecież nie chcesz ich krzywdzić.

Pospiech powoduje, że w życie wkracza chaos. Nie czerpiesz satysfakcji z życia osobistego, czy zawodowego. Slogan „Żyj szybko, kochaj mocno i umieraj młodo” nie może być mottem Twojego życia.

W życiu ważne są wytrwałość, miłość i harmo-nia, a na szczęście i satysfakcję trzeba ciężko za-pracować. Żyj w zgodzie z własnym sumieniem, zaakceptuj siebie takim, jakim jesteś naprawdę, z wadami i zaletami. Jeśli tego nie zrobisz, będziesz odczuwać ciągłą frustrację, zamiast czerpać radość z życia. Warto więc uporządkować swoje życie, wy-eliminować pospiech, wprowadzając małe zmiany.

Planuj dzień, naucz się znajdować czas na rozmowę z najbliższymi, krótki relaks i hobby. Wyjdź do ludzi, rozmawiaj i dziel się własnymi doświadczeniami.

Słuchaj i bądź otwarty na innych. Dbaj o wła-sne ciało, masaż rozluźni ciało i uwolni pokłady dobrej energii. Rób sobie małe prezenty każdego dnia, po prostu ciesz się życiem, masz prawo do radości!

Przynajmniej raz w roku wyjeżdżaj na wczasy. Nic tak nie odpręża, jak wieś. Dobroczynne dzia-łanie wsi to przede wszystkim świeże powietrze, kontakt z przyrodą i cisza. Na wsi życie toczy się wolniej. Rytm dnia wyznacza Słońce i zjawiska atmosferyczne. Miło jest obudzić się rano i usły-szeć ptasi śpiew, pochodzić boso po trawie, ode-tchnąć pełną piersią.

Poszukaj wewnętrznej harmonii

Dobrym sposobem na relaks jest wyciszenie swojego umysłu poprzez medytację. Jest to trud-na sztuka, bo przez nasz umysł przewijają się tysiące obrazów i informacji. Najpierw trzeba stworzyć warunki idealnej ciszy w domu. Me-dytować możesz rano, kiedy domownicy jeszcze śpią. Najlepiej zacząć od 10 minut dziennie.

Usiądź wygodnie w dowolnej pozycji, zamknij oczy, rozluźnij wszystkie mięśnie i skup się na od-dechu. Oddychaj głębiej i wolniej, można liczyć oddechy od 1 do 10. Jeśli liczenie nie pomaga, a pod powiekami przewijają się obrazy, stwórz wizualizację. Wyobraź sobie, że jesteś w bardzo zacisznym i miłym miejscu. Nasłuchuj odgłosów tego miejsca, może to być las, łąka, plaża.

Oddychanie samo w sobie jest sztuką, na co dzień nie zauważamy go. Oddychamy zbyt płyt-ko, bo mamy za mało ruchu, pracujemy w za-mkniętych pomieszczeniach i jesteśmy niedotle-nieni. Często towarzyszą nam bóle głowy, kłopo-ty z koncentracją, zmęczeniem. Dla stworzenia warunków prawidłowego oddychania potrzeba niewiele.

Stań przy otwartym oknie w rozkroku, rozluź-nij ręce, zrób klika ruchów głową, żeby rozluźnić kark i weź głęboki oddech. Wydech powinien być długi, powolny i znowu wdech. Krótkie ćwi-czenia oddechowe powtarzaj kilka razy dziennie. To naprawdę pomaga.

Page 43: Echo Życia PI/R29

41

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życia NASZE ŻYCIE

SZYBKIE TEMPO NASZYCH CZASÓW

Kondycja naszego umysłu i cia-ła zależy też od ruchu. Rozważmy możliwość uprawiania jakiegoś sportu, np. jazdy na rowerze. Wy-starczy znaleźć miejsce i czas, a po-płyną same korzyści zdrowotne. W dużych miastach są ścieżki rowero-we, tam gdzie ich nie ma proponuję wypady za miasto. Jazda na rowerze wzmacnia mięśnie, stawy i dotlenia mózg. Codzienne ćwiczenia odmła-dzają i ujędrniają ciało. Uwaga, jaz-da na rowerze znacznie przyśpiesza przemianę materii, dozuj wysiłek z rozsądkiem.

Inną formą ruchu, bez wątpienia dla mnie najprzyjemniejszą, jest ta-niec. Nie trzeba specjalnych zdolno-ści, aby swobodnie poruszać się w rytm muzyki. Taniec oprócz wpływu na kondycję fi zyczną ma zbawienny wpływ na stan naszego umysłu. Kie-dy tańczysz, pracują wszystkie mię-śnie ciała, rozciągają się a mózg wy-twarza endorfi ny, hormony szczę-ścia. Przy muzyce łatwiej pozbyć się przygnębiających myśli, chociaż na chwile zapominamy o problemach, jesteśmy szczęśliwi, młodzi i rozpie-ra na pozytywna energia.

oprac. B.M.K.

Page 44: Echo Życia PI/R29

42

DLA CIEKAWYCH ŚWIATA

Sylwoterapia - drzewoterapia

Energię drzew wykorzystywano od dawien dawna. Kiedyś ludzie tworzyli świątynie w

lasach i gajach, budując ołtarze pod świętymi drzewami. W cieniu gałęzi ustawiano stoły weselne. Na drzewach zawieszano kołyski z

niemowlętami, by wiatr bujał dziecko do snu. Drzewa dostarczały pokarmu, schronienia,

papieru i ciepła (w postaci drewna opałowego), drzewom ludzie zawdzięczają w bardzo dużym

stopniu swoje przetrwanie.

Ludzie od wieków intuicyjnie korzystali z do-brodziejstw drzewoterapii, a koło domu, w pierw-szej kolejności, zasadzali drzewo, by chroniło ich przed złem. Najczęściej była to brzoza, która prze-gania bóle głowy i wzmacnia cały organizm. W tradycji nordyckiej uznawano ją za symbol Matki Ziemi i dlatego wierzono, że ma moc uzdrawia-nia świata – wyrabiano z niej kołyski, by zapew-nić niemowlętom siłę i zdrowy rozwój. Słowianie wierzyli natomiast, że w wierzchołkach brzóz mieszkają „duchy lasów”, a Rosjanie zawieszali na pniu czerwone wstążki, by długo zachować dobry wzrok. Jednak szybki rozwój medycyny sprawił, że współcześnie coraz mniej osób w sposób za-mierzony szuka antidotum na swoje dolegliwości akurat wśród drzewostanów.

Sylwoterapia ma wiele zalet. Praktycznie każdy ma do niej dostęp, jest bezbolesna i do tego nic nie kosztuje! Z dobroczynnego działania drzew leśnych, drzewek owocowych, a także krzewów, można czerpać na różne sposoby. Po pierwsze po-przez wzrok – spoglądanie na połacie zieleni od-stresowuje i dodaje optymizmu. Nieprzypadkowo często mówi się, że zieleń to kolor nadziei – bar-dzo pomaga w chwilach rezygnacji, smutku, w de-presji. Drugi z poziomów naszych odczuć to węch – aromat drzew, zwłaszcza iglastych, ma niebywa-le silne działanie bakteriobójcze. W Rosji prze-prowadzono badania, które dowiodły, że gałązka jodły syberyjskiej umieszczona w szpitalnej sali zmniejsza liczbę zarazków unoszących się w po-wietrzu aż o połowę. W Polsce coraz częściej wy-korzystuje się to działanie sosny syberyjskiej, po-

lecając zakatarzonym i przeziębionym napary z użyciem olejku pichtowego. Prawda jest jednak taka, że fi toncydy, czyli naturalne substancje bakteriobójcze, znajdziesz też w wielu innych drzewach (np. rodzimych sosnach), a tak-że w czosnku, cebuli i chrzanie. Trzeci aspekt drzewote-rapii to działanie poprzez zmysł słuchu. Delikatny szum drzew i szelest liści relaksują tak bardzo, że odruchowo zaczynamy wolniej i głębiej oddychać, a podwyższone ci-śnienie (np. z powodu zdenerwowania) zaczyna wracać do prawidłowego poziomu. To dlatego po egzaminach lub stresujących rozmowach kwalifi kacyjnych tak chęt-nie udajemy się do pobliskiego parku, by „odreagować” i uspokoić się.

Sylwoterapia polega na wejściu człowieka w kontakt z lasem, a szczególnie z pojedynczymi drzewami, i wyko-rzystanie przepływu soków i energii tych drzew do uzu-pełnienia własnych potrzeb energetycznych.

Samo przebywanie pośród swobodnie rosnących drzew poprawia samopoczucie człowieka. Dotykanie, głaskanie, przytulanie się ułatwia powrót do równowagi z naturą, czyli do równowagi z całym naszym organizmem. Aby sylwoterapia była w pełni wykorzystana, sam spacer po lesie nie wystarczy. Należy wybrać odpowiednie gatunki drzew, dotykać je odkrytymi częściami ciała - najlepiej czołem, dłońmi, bosymi stopami i plecami.

Page 45: Echo Życia PI/R29

43

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życia DLA CIEKAWYCH ŚWIATA

Las zawsze był postrzegany przez ludzi jako miejsce baśniowe i skrywające wiele tajemnic. Już w starożyt-ności uważano, że drzewa mają swoich strażników. Jesionami opiekowały się istoty zwane meliai, orzecha-mi kariatydy; nawet jabłonki miały swoje epimeliady. Wszystkie te stworzenia znane były pod ogólną nazwą driad, choć pierwotnie mianem tym określano jedynie obrończynie dębów. Driady (łac. Dryades) w mitologii greckiej nimfy drzew. Piękne, eteryczne duchy, a jednak na tyle odważne, by zniechęcić lub skrzywdzić ludzi pla-nujących zagładę lasu. Każda z nich była związana z jedną konkretną rośliną, która była jej domem. Czasa-mi driady wchodziły w szczególną zażyłość ze swoimi podopiecznymi i wtedy stawały się hamadriadami, czyli niejako sercami drzew, których strzegły. Skrzywdzenie albo zniszczenie rośliny oznaczało wtedy dla wiernego stworzenia śmierć lub trwałe kalectwo. Pomijając jed-nak te drastyczne przypadki, driady były długowieczną rasą. Driady czasem mogą mieć spiczaste uszy, lub brą-zwowaą lub nieco zielonkawą karnację skóry. Odziane są w lekkie, zwiewne szaty, bądź też chadzają nago.

Meliady – w mitologii greckiej nimfy zamieszkujące drzewa je-sionu. Gdy Uranos został oka-leczony przez jednego z synów – Kronosa, krople krwi, które spadły na ziemię, zrodziły Erynie (boginie zemsty) i Meliady. Z tego też względu z jesionu sporządza-no oszczepy, które miały powo-dować duży upływ krwi. Meliady były również opiekunkami dzieci porzuconych pod jesionami oraz opiekunkami stad.

Evelyn de Morgan, Driada

Leczniczy wpływ drzew na organizm ludzki po-twierdzają badania naukowe. Substancje zawarte w liściach, kwiatach i korze wielu drzew mają wła-ściwości bakteriobójcze, przeciwbólowe i przeciw-zapalne, a soki i olejki poprawiają samopoczucie i dodają sił. Sylwoterapia wykorzystywana jest także do rewalidacji dzieci upośledzonych umysłowo.

Najlepsze działanie terapeutyczne ma kontakt rośliny z odkrytą częścią ciała - rękami, stopami, czołem lub plecami, ponieważ w ten sposób do-broczynne substancje, zawarte w korze, liściach, kwiatach i korzeniach, mogą wniknąć do ludzkiego organizmu. Ważną rolę odgrywa też głęboki, lecz spokojny oddech dzięki któremu organizm może korzystać z olejków eterycznych zawartych w ro-ślinach. Należy pamiętać, aby do sylwoterapii wy-bierać rośliny zdrowe, a terapię przeprowadzać z dala od hałasu. Terapia nie ma skutków ubocznych, jest bezbolesna i, prócz wolnego czasu, nie wymaga jakichkolwiek nakładów. Jedynym ograniczeniem jest alergia. A oto najważniejsze właściwości drzew i krzewów występujących na polskich terenach.

Mimo że nie ma drzew złych, są jednak takie, któ-re nie leczą, bo same są chore. Rosną na ciekach wodnych, łatwo je rozpoznać - są poskręcane, ze zwyrodnieniami, uschnięte, mają na sobie paso-żyty, np. jemioły lub huby. W pobliżu nie powinno być np. transformatorów lub trakcji elektrycznych. Nie przynośmy też chorych drzew do domu. Wy-schnięte drzewa są martwe, nie oddziałują energe-tycznie – także ozdoby z drewna, np. boazeria.

Wybrane drzewa i ich korzystny wpływ na nasze samopoczucie:

Brzoza - działa uspokajająco, działa przeciwbólowo Buk - ma działanie wzmacniająceCzereśnia - poprawia krążenie krwiDąb - działa antystresowoGrusza - poprawia układ krążeniaJabłoń - ma wpływ na układ krążeniaJałowiec - pobudza układ nerwowyJodła - stymuluje wzrost odpornościKasztanowiec - poprawia nastrój i pomaga w kłopo-tach z zasypianiem, pomaga przy problemach krą-żeniowych zwłaszcza w przypadku kończyn dolnychLipa - poprawia działanie układu krążenia i odde-chowegoSosna - wspomaga pracę układu oddechowegoŚliwa - działa rozkurczowo.Świerk - działa relaksująco.Wierzba - ma działanie uspokajająceWiśnia - działa odprężająco, poprawia krążenie krwi

oprac. Mariusz Gładysz

Emile Jean Baptiste Philippe Bin, Hamadryade (1870)

Page 46: Echo Życia PI/R29

44

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaDLA CIEKAWYCH ŚWIATA

Owoce poziomki są bardzo smaczne, Zawierają wartościowe kwasy organiczne, węglowodany oraz bardzo dużo witaminy C, a także witaminy A, B1, B2, B6, E, H, PP i sole mineralne: wapnia, fosforu, kobaltu, zwłaszcza zaś żelaza.

Młode liście poziomki zawierają fl awonoidy, kwa-sy organiczne, olejki eteryczne, witaminy i inne substancje. Własności lecznicze mają jednak tylko liście z poziomek dziko rosnących. Jako okłady po-magaja na poparzenia oraz zadrapania. Napar z li-ści poziomki pospolitej stosuje się wewnętrznie w nadciśnieniu, w miażdżycy naczyń krwionosńych, w zaburzeniach przemiany materii. Stosowany jest również w zaparciach oraz guzach krwawiących. Napar z poziomki zmieszany z tawułą oraz dziu-rawcem zwyczajnym a jest używany na łagodne bóle artretyczne, lub połączony z nasionami selera naciowego stosowana na skazę moczanową.

Poziomki ogólnie wzmacniają organizm. Stosuje się je przy niektórych schorzeniach układu moczo-wego, nerek. Herbatka poziomkowa ma lekko kwa-skawy smak, który zawdzięcza zawartości taniny. Dzięki temu stosowana jest jako płukanka w bólach gardła. Zielarze często przepisują świeże owoce jako środek przeczyszczający. Owoce poziomki pospo-litej rozpuszczają kamień nazębny oraz umacniają zęby w dziąsłach, podobno są pomocne podczas re-konwalescencji po żółtaczce.

Poziomka od wieków była symbolem czystości i zmysłowości, płodności i obfi tości, pokory i skrom-ności. Kojarzona więc z czystością i jednoczesnym owocowaniem stała się symbolem maryjnym, jej Dziewiczego Macierzyństwa. Umieszczano ją więc chętnie na obrazach przedstawiających Matkę Bożą. Kwiaty truskawki (poziomki) były uważane za kwiaty raju, więc w obrazach przedstawiających niebiańskie ogrody chętnie je malowano. Sądzono też, że żywią się nimi w niebie dzieci, które umar-ły przedwcześnie lub aniołowie. W średniowieczu kamieniarze rzeźbili wzór poziomki na ołtarzach i wokół szczytów fi larów w katedrach i kościołach.

Poziomki lub zamiennie truskawki pojawiają się w folklorze Bawarii, gdzie każdej wiosny wiązano małe koszyczki pełne poziomek do rogów bydła jako ofi arę dla elfów. Co miało pomóc w dobrym udoju. Owoc ten jest symbolem Wenus, ze względu na kształt serca i czerwony kolor. Legenda głosi, że jeśli przełamiesz truskawkę na pół i podzielisz się nią z kimś, ten ktoś zakocha się w tobie.

oprac. Redakcja

Poziomka (Fragaria vesca L.) rośnie dziko

w całej Europie, w Azji i Ameryce Północnej. Jej krewną jest uprawiana w ogrodach i na plantacjach

truskawka Starożytni Rzymianie wierzyli, że jedzenie poziomek łagodzi

stany melancholii.

Page 47: Echo Życia PI/R29

4545

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życia DLA CIEKAWYCH ŚWIATA

Pułapki pozytywnego myślenia

Pozytywne myślenie, wyobrażanie sobie, że realizujemy marzenia,

odnosimy sukces, to znana i propagowana metoda osiągania założo-

nych celów. Badania psychologiczne potwierdzały zasadność takiego

postępowania. Ostatnio okazało się jednak, że zbyt jasny obraz przy-

szłości może zmniejszyć szanse na sukces.

Eksperymentatorzy prosili grupę badanych, by w wyobraźni budo-

wali obraz pomyślnego fi nału starań (wygrana w konkursie, zdany eg-

zamin, powodzenie towarzyskie), a następnie śledzili – na podstawie

listy planowanych zamierzeń - postępy w realnym świecie.

Zaobserwowano, że wśród tych, którzy barwniej niż inni wizuali-

zowali pozytywny fi nał, wyraźnie obniżało się ciśnienie, uważane za

wskaźnik poziomu energii. Osobom tym trudniej było potem dążyć do

zaplanowanych celów. Wyraźnemu osłabieniu uległa ich motywacja.

„Wyobrażenie sobie jakiejś sytuacji, zwłaszcza bardzo pozytywnej,

umysł odbiera jako rzeczywiste doświadczenie. Wizualizacja pod-

stępem skłania go uznania, że plany zostały już wykonane i można

zmniejszyć wysiłki” – uznali badacze.

Dużo lepsze skutki przynosiło wyobrażanie sobie, jak pokonywane

są przeszkody na drodze do sukcesu. „Pozytywne myślenie sprzyja po-

wodzeniu, ale znacznie bardziej, gdy skupiamy się na drodze do celu

niż jego osiągnięciu” – podsumowano.

Eleonora ModrzejewskaNa podstawie artykułu Alli Katsnelson z miesięcznika „Świat Nauki” 11/2011

Page 48: Echo Życia PI/R29

46

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaDLA CIEKAWYCH ŚWIATA

SYNDROM CHRONICZNEGO ZMĘCZENIA CZ. 2

Aspartam: słodka pułapkaŹródłem trucizn z pewnością przyczyniających się do

Syndromu Chronicznego Zmęczenia i pokrewnych syn-dromów jest sztuczny słodzik aspartam. To ester dwa aminokwasów, kwasu L-asparginowego i L-fenyloalaniny. Wynaleziono go w 1965 roku w USA. Jego własności sło-dzące są dwieście razy silniejsze niż cukru, a aspartam w porównaniu z innymi słodzikami, np. z sacharyną, najbar-dziej przypomina cukier. Aspartam jest dziś ukryty w wielu produktach spożywczych – od Coca i Cepsi Coli w wersji light poprzez bezcukrowe słodycze i gumy do żucia aż po musztardę – o czym można się dowiedzieć, wczytując się w informacje zamieszczone na opakowaniach drobnym dru-kiem.

By zademonstrować niebezpieczeństwa, jakie stwarza aspartam, przyjrzyjmy się, jak ten produkt jest przetwa-rzany w organizmie. Fenyloalanina to aminokwas wystę-pujący w ciele człowieka w sposób naturalny. Nie mogą jej przyjmować jedynie chorzy na fenyloketonurię. Jednak w przypadku znacznych dawek, np. przy nadmiernym spoży-waniu napojów słodzonych aspartamem, także u zdrowych ludzi dochodzi do nasycenia mózgu fenyloalaniną, która działa wtedy jako antagonista serotoniny i może wywoły-wać depresje. Szczególnie duże koncentracje aminokwasu występuje w podwzgórzu i zamóżdżu, co może prowadzić do silnych wahań nastroju, drgawek, psychoz.

Kwas asparginowy rozpada się w organizmie na aspartat i metanol. Niebezpieczne właściwości metanolu – spirytusu drzewnego – są powszechnie znane. Jest on dalej rozkłada-ny na kwas mrówkowy i aldehyd – niebezpieczne trucizny, które mogą wywołać zaburzenia widzenia, a nawet utratę wzroku, zaburzenia pamięci, nudności, utratę słuchu, bóle, a przy dużych stężeniach spowodować śmierć. Takie obja-wy obserwuje się u alkoholików spożywających zanieczysz-czony alkohol.

Aspartam to neurotransmiter, który w mózgu działa jako antagonista acetylocholiny, przeciwdziałając przekazywa-niu impulsów na zakończeniach nerwowych.

Przedawkowanie aspartamu może być przyczyną obumie-rania komórek nerwowych w mózgu. Objawy są podobne do tych, które wywołuje stwardnienie rozsiane lub choroba Alzheimera, jednak w odróżnieniu od tych chorób, tu, jeże-li konsumpcja aspartamu zostanie poniechana, symptomy mogą się cofnąć. Dalsze objawy obejmują ból głowy, mi-

Page 49: Echo Życia PI/R29

47

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życia DLA CIEKAWYCH ŚWIATA

grenę, nudności, bóle brzucha, zmęczenie, kłopoty ze snem, zaburzenia wzrok, napady lęku, depresje i astmę.

W USA, gdzie spożycie napojów słodzonych aspartamem jest szczególnie duże, stwierdzono, że niepokojąco częstsze stały się objawy Alzheimera u osób w wieku około 30 lat. Doświadczenia prowa-dzone na zwierzętach wykazały również związany z przyjmowaniem aspartamu wzrost liczby guzów mózgu.

Alarmujące jest to, że aspartam powoduje wyjąt-kowe spustoszenia u diabetyków, którzy z natury rzeczy spożywają więcej sztucznych słodzików. Trudniej ustalić wówczas właściwą dawkę insulin, często dochodzi też u nich do zaburzeń przemia-ny materii, a w skrajnych przypadkach – śpiączki. Także skutki cukrzycy – schorzenia siatkówki, ka-tarakta i neuropatie - występują w takich przypad-kach częściej i wcześniej, a ich przebieg jest cięższy.

Symptomy spowodowane nadmiernym spoży-ciem aspartamu w znacznym stopniu pokrywają się z objawami Syndromu Chronicznego Zmęcze-nia. Ale i w tym przypadku przewagę uzyskują ar-gumenty ekonomiczne. Aspartat wciąż jest zalicza-ny do substancji nieszkodliwych, a świat medycz-ny nadal poszukuje wirusów odpowiedzialnych za Syndrom Chronicznego Zmęczenia. cd.

oprac. Redakcja na podstawiekwartalnika KONTEXT

Aspartam został wynaleziony w 1965 r. przez Jamesa M. Schlattera, pracującego dla fi rmy far-maceutycznej G.D. Searle and Company. Schlatter otrzymał ten związek w ramach badań nad po-szukiwaniem leków przeciwwrzodowych. Odkrył jego słodycz zupełnie przypadkowo, liżąc wbrew zasadom BHP swój własny palec ubrudzony tym związkiem. Po początkowych perturbacjach z le-galizacją tego związku jako dodatku do żywności, rozpoczęto jego produkcję i sprzedaż na wielką skalę od 1981 r.

Źródło: wikipedia.pl

Naukowcy z Bolonii przeprowadzili badanie na szczurach. Obserwowali gryzonie przez 159 tygodni. W tym czasie podawali im pożywienie, które zawierało aspartam. Naukowcy dbali, by w tych dawkach pożywienia znajdowało się tyle aspartamu, ile dziennie spożywa go każdy z nas. Szczury podzielono na kilka grup w zależności od przyjmowanej dawki słodziku. Co się z nimi stało? Aspartam wywołał u szczurów chłoniaki, białacz-kę oraz nowotwory (szczególnie nerek u samic i nerwów obwodowych u samców), nawet jeśli spo-żywały mniejsze dawki niż dozwolone w przemy-śle spożywczym dla ludzi. Wybuchła burza. Temat aspartamu trafi ł nawet do brytyjskiego parlamen-tu. Tamtejszy poseł - Roger Williams - zażądał natychmiastowego wycofania z rynku brytyjskie-go około sześciu tysięcy produktów zawierających ten słodzik. Intytut Ramazziniego przekazał swój raport Europejskiej Agencji Bezpieczeństwa Ży-wienia. - Traktujemy sprawę bardzo poważnie - stwierdziła Caroli Sondermann, rzeczniczki agen-cji. - Sprawdzenie danych z Instytutu Ramazzini potrwa od trzech do pięciu miesięcy. Wtedy opubli-kujemy wyniki oraz powiadomimy Komisję Euro-pejską. To ona zdecyduje, co dalej. W tej chwili nie możemy stwierdzić, czy trzeba wycofać produkty z aspartamem.

Ale wszystko wskazuje na to, że środek ten nie zostanie wycofany z rynku, ani nawet w najmniej-szym stopniu ograniczony. Dlaczego? Aspartam występuje w wielu produktach kojarzonych z międzynarodowymi markami, jak np. Coca-Co-la czy Orbit. Trudno wyobrazić sobie, że koncer-ny te usuną ze składu środek ze względu na jego szkodliwość. Oznaczałoby to de facto przyznanie się, że fi rmy te przez wiele lat tolerowały obecność aspartamu w swoich produktach i w pewnym sen-sie „truły” ludzi na całym świecie

Źródło: aspartam-slodka-trucizna.manifo.com

Page 50: Echo Życia PI/R29

48

PODARUJĘ CI OPOWIEŚĆ...

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaOPOWIASTKI

Pietro Antonio Rotari (1707-1762), Dziewczyna z książką,

Page 51: Echo Życia PI/R29

49

echo życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życiaecho życia OPOWIASTKI

Bajka o MiłościDawno, dawno temu, na oceanie istniała wyspa, którą zamieszkiwały

emocje, uczucia oraz ludzkie cechy - takie jak dobry humor, smutek, mą-drość, duma, a wszystkich łączyła miłość. Pewnego dnia mieszkańcy wy-spy dowiedzieli się, że niedługo wyspa zatonie. Przygotowali swoje stat-ki do wypłynięcia w morze, aby na zawsze opuścić wyspę. Tylko Miłość postanowiła poczekać do ostatniej chwili. Gdy pozostał jedynie maleńki skrawek lądu, Miłość poprosiła o pomoc. Pierwsze podpłynęło Bogactwo na swoim luksusowym jachcie. Miłość zapytała:

- Bogactwo, czy możesz mnie uratować?- Niestety nie. Pokład mam pełen złota, srebra i innych kosztowności.

Nie ma tam już miejsca dla ciebie - odpowiedziało Bogactwo.Druga podpłynęła Duma swoim ogromnym czteromasztowcem.- Dumo, zabierz mnie ze sobą! - poprosiła Miłość.- Niestety nie mogę cię wziąźć! Na moim statku wszystko jest uporząd-

kowane, a ty mogłabyś mi to popsuć... - odpowiedziała Duma i z dumą podniosła piękne żagle.

Na zbutwiałej lódce podpłynął Smutek.- Smutku, zabierz mnie ze sobą! - poprosiła Miłość.- Och, ja jestem tak strasznie smutny, że chcę pozostać sam - odrzekł

Smutek i smutnie powiosłował w dal.Dobry Humor przepłynął obok Miłości nie zauważając jej, bo był tak

rozbawiony, że nie usłyszał nawet wołania o pomoc.Wydawało się, że Miłość zginie na zawsze w głębiach oceanu...Nagle Miłość usłyszała:- Chodź! Zabiorę cię ze sobą! - powiedział nieznajomy starzec.Miłość była tak szczęśliwa i wdzięczna za uratowanie życia, że zapo-

mniała zapytać, kim jest jej wybawca.Miłość bardzo chciała się jednak dowiedzieć, kim jest ten tajemniczy

starzec. Zwróciła się o poradę do Wiedzy.- Powiedz mi proszę, kto mnie uratował?- To był Czas - odpowiedziała Wiedza.- Czas? - zdziwiła się Miłość. - Dlaczego Czas mi pomógł?- Tylko Czas rozumie, jak ważnym uczuciem w życiu każdego człowie-

ka jest Miłość - odrzekła Wiedza.

anonim

Page 52: Echo Życia PI/R29

Bowiem słuszność ma filozof,

który mówi, że granica między

szczęściem a melancholią nie

grubsza jest aniżeli ostrze noża.

Virginia Woolf