franz i .. „ • „ .. o r k...„kleine dorrit" (1905), „drei erlebnisse eines englischen...

11
FRANZ i PAUL von SCHÓNTHAN o .. „ • „ .. r (Der Raub der Sabinerinnen) Julian Tuwim TEATR NOWY w ZABRZU Sezon teatralny 1996 - 1997 K

Upload: others

Post on 20-Jul-2021

1 views

Category:

Documents


0 download

TRANSCRIPT

Page 1: FRANZ i .. „ • „ .. o r K...„Kleine Dorrit" (1905), „Drei Erlebnisse eines englischen Detektivs" (Trzy przygody angielskiego detektywa, 1906); wraz z bratem Paulem napisał

FRANZ i PAUL von SCHÓNTHAN

o .. „ • „ ..

r (Der Raub der Sabinerinnen) tłumaczenie Julian Tuwim

TEATR NOWY w ZABRZU

Sezon teatralny 1996 - 1997

K

Page 2: FRANZ i .. „ • „ .. o r K...„Kleine Dorrit" (1905), „Drei Erlebnisse eines englischen Detektivs" (Trzy przygody angielskiego detektywa, 1906); wraz z bratem Paulem napisał

Dyrektor naczelny: Ryszard Dulbas

Z-ca Dyr. dis artystycznych: Jerzy Król

Kierownictwo literackie: Zygmunt Barczyk

Sekretarz literacki: Maria Kempińska

Wydawca: Teatr Nowy w Zabrzu

Redakcja programu: Zygmunt Barczyk

Opracowanie graficzne: Grzegorz Korpas (F-11 S.C.)

Realizacja poligraficzna: F-11 S.C. Gliwice, tel. 31-47-56

PREMIERA~ PAŹDZIERNIK 1996r PROGRAM CCXXVI

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Witamy Państwa podczas inauguracji nowego sezonu teatralnego w zabrzańskim TEATRZE NOWYM ...

Ten nowy sezon rozpoczniemy od bardzo groinego akcentu jakim jest niewątpliwie ,,Porwanie Sabinek" Franza i Paula SchOnthan w genialnym tłumaczeniu Juliana Tuwima. Żeby nieco złagodzić tę drapieżną nutę pozwolimy sobie na kilka wstępnych wyj~nicń.

Otóż: SABINOWIE byli jednym z najstarszych plemion w ITALII ŚRODKOWEJ, z grupy językowej osko-umbryjskiej, trudniące się pasterstwem, zamieszkałe w IX w. p.n.e. na obszarach §rodkowcgo Apeninu i na Kwirynale.

W 290 p.n.e. pokonani przez Rzymian w trzeciej wojnic samnickiej, w 268 p.n.e. otrzymali pełne prawa obywatelskie i z czasem zromanizowali się, zostawiając jednak §lady w języku łacińskim, kulcie religijnym, obyczajach, tradycjach dotyc~cych Kwirynału, Eskwilinu, Numy Pompiliusza itd.

w PORWANIE SABINEK odbyło się tak„. „. wg legendy, za panowania sabińskiego króla Tytusa Tatiusa, Romulus, którego

poddani cierpieli na dotkliwy brak kobiet, zaprosił sąsiednich 'Sabinów z żonami (sic!) na uroczysto§ci ku czci Neptuna. W czasie igrzysk Rzymianie uprowadzili z osiedli sabińskich dzicwc~ta.

Gdy Sabinowie zorganizowali wreszcie wyprawę odwetową na Rzym, porwane Sabinki, które czuły się już żonami porywaczy i matkami ich dzieci, rozdzieliły wojowników i zmusiły do zawarcia pokoju. Bez komentarzy„.

„.a wodewil (z franc. vaudeville:, ang. vaudeville, niem. Vaudeville., ros. Bo~eeHJIL) to utwór sceniczny o cechach komedii lub farsy, z muzyką. piosenkami i fragmentami baletowymi, pokrewny operetce, od której różni się jednak dominacją tekstu mówionego nad §piewanym. Jako odrębny gatunek widowiska scenicznego ukształtował się we Francji w początkach XVIII w. (L. Fuzelier, Ch. S. Favart, A. Piron, A. Lesage), osiągając rozkwit w okresie wielkiej rewolucji i bujnie rozwijał się w XIX w. oddziałując wydatnie na kształtowanie się różnorodnych form komediowych ro.in. ,,Porwanie Sabinek" (1885).

Page 3: FRANZ i .. „ • „ .. o r K...„Kleine Dorrit" (1905), „Drei Erlebnisse eines englischen Detektivs" (Trzy przygody angielskiego detektywa, 1906); wraz z bratem Paulem napisał

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Proszę Państwa! Pozw6lcie sobie przedstawić wizerunki autor6w „ Porwania Sabinek ", kt6re zostało dokonane w 1884 roku. Prosimy zatem wybaczyć nam nie najwyżs'ltl jako!ć tego portretu.

Wszystkie informacje, jakie zaczerpnęli!my o autorach pochodzą z: „BERTELSMANN LEXIKON VERI.AG GmbH, Giitersloch/Miinchen 1991, Alle Rechte vorbehalten."

s. 358-359, oprac. Alain Michel, tłumaczył prof dr hab. Andnej Gw6tdt..

z.a ten wysiłek pragnąłbym Panu Profesorowi złożyć w tym momencie wyrazy ogromnego sz.acunku i wdzięczno!ci ...

Franz i Paul von Schonthan (Radierung 1884)

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Mam przyjemnoś'ć przedstawić Państwu niezwykle barwną postać autora scenicznego naszej premiery Franza von Schonthan, Austria­ka, ur. 20 czerwca 1849 r. w Wiedniu, legitymując się pochodzeniem szlacheckim (von Pemwald), wstąpił do austriackiej marynarki wojennej, którą opuś'cil po czterech latach służby, kierując swe kroki

ku scenie. Po prostu magia teatru ... W tym samym czasie rozpoczął twórczoś'ć pisarską, najpierw jako autor felietonów, opowieś'ci gazetowych, potem utworów scenicznych. Dopiero jednak w roku 1879 dzięki komedii „Das Mlidchen aus der Fremde" stal się popularny w szerszych kręgach. Pracował następnie jako dramaturg (dramatopisarz) w berlińskim Wallnertheater, gdzie premiery swej doczekała farsa „Sodoma i Gomora" (1880), a następnie na deskach scenicznych pojawiły się utwory napisane wspólnie z Gustawem von Moserem: „Der Zugvogel" i „Wojna w czasie pokoju" (Kńeg im Frieden), wystawiane na wielu scenach berlińskich. W r. 1883 został powołany na stanowisko naczelnego reżysera wiedeńskiego Stadttheater, ale wskutek pożaru teatru (1884), jego dzialalnoś'ć szybko dobiegła kresu. Od tego czasu życie swoje dzieli między Berlin i posiadloś'ć w Brunn kolo Wiednia, następnie przenosi się do Drezna i wreszcie powraca do Wiednia.

Autor komedii, głównie o farsowym charakterze: "Unsere Frauen" (Nasze kobiety, wspólnie z von Moserem, 1881), ,,Der Schwabenstreich" (Szwabski kawal, 1883), „Kleine Hande" (Male ręce, wg Labiche'a, 1883), ,,Roderich Heller" (1884), „Villa Blancmignon" (1885), „Cornelius Boss" (1888), „Papa" (1890), „Das goldene J:luch" (Złota księga, 1891 ), ,,Zirkusleute" (Ludzie cyrku, 1893 ), ,,Maria Theresia" (Maria Teresa, 1903 ), „Kleine Dorrit" (1905), „Drei Erlebnisse eines englischen Detektivs" (Trzy przygody angielskiego detektywa, 1906); wraz z bratem Paulem napisał dwie farsy: „Porwanie Sabinek" (1885) i „Das Gelobte Land" (Ziemia obiecana, 1892); wraz z Gustavem Radelburgiem komedie: „Goldfische" (Złote rybki, 1886), „Die bertihmte Frau" (Sławna kobieta, 1887), ,,Zwei gliickliche Tage" (Dwa szczęś'liwe dni, 1893), „Der Herr Senator" (Pan Senator, 1894), Zum wohltatigen Zweck" (Na cele dobroczynne, 1895); z Franzem Koppclem ''Ellfeldem": ,,Komtesse Guckerl" (1896), ,,Reneissance" (Renesans, 1896), „Die goldene Eva" (Złota Ewa, 1896), ,,Helgas Hochzeit" (Wesele Helgi, 1887), ,,Frau Konigin" (Pani królewna, 1900), ,,Florio und Flavio" (Florio i Flavio, 1901); wspólnie z Chiavaccim sztukę ludową „Aus'n Herzen heraus" (Prosto z serca, 1901); wspólnie z hrabią Baudissinem „Im bunten Rock" (W kolorowej spódnicy, 1902). Poza tym opublikował: ,,Keine Mtinze. Epigramme und Sinnspruche" (Mała moneta. Epigramy i przypowieś'ci), aforyzmy (Berlin 1890) oraz opowiadanie ,,Der General" (General, Wrocław 1894). Wraz z bratem Paulem (ur. 19 III 1853) - dziennikarzem z Wiednia (zm. 5 VIII 1905), wydal także zbiór zatytułowany „Kleine Humoresken" (Male humoreski, Lipsk 1882- 1887, 4 tomy).

Page 4: FRANZ i .. „ • „ .. o r K...„Kleine Dorrit" (1905), „Drei Erlebnisse eines englischen Detektivs" (Trzy przygody angielskiego detektywa, 1906); wraz z bratem Paulem napisał

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Proszę Państwa, „P01wanie Sabinek", jako farsa lub komedia muzyczna, dzieje ma wprost niezwykle ... Peter Hacks, znakomity austriacki teatrolog w swoim opublikowanym w naszym „Dialogu", a przełożonym przez Danutę Żmij-Zielińską, artykule pt ,,Narodziny farsy z ducha tragedii", nakrefilł fascynującą histońę Sabinek na tle histońi literatury francuskiej.

Zacznijmy od koniecznego w tym miejscu streszczenia: „Pewien ojciec rodziny, człowiek wpływowy i cieszący się poważaniem ulega

namowom i zezwala na podjęcie działania o charakterze publicznym. Jeszcze - wzniosłym

służąc celom - jest przecież na tyle nieprzyzwoite, że człowiek ów musi je w każdym razie ukryć przed swoją żoną, na szczę~ie chwilowo nieobecną. Żeby odwlec powrót żony do czasu, gdy działanie się spełni, wysyła jej list pełen zmy§leń i kłamstw. Niewczesny powrót żony daje początek kłopotom i zostaje zdemaskowany jako podejrzliwy. Wzbudza to gniew i rodzinne podejrzenia. Ojciec, z natury swej niestały i mający co nieco na sumieniu, próbuje już tylko bronić swego sekretu i zagrodzić żonie drogę do miejsca, gdzie toczą się wł~ciwe wydarzenia. Wzięty w kleszcze wskutek nalegań inicjatora przedsięwzięcia, w§ciekło§ci małżonki i samoczynnego biegu puszczonych w ruch wydarzeń mnoży wykręty i wybiegi, coraz krócej skutkujące, coraz bardziej daremne. Cały ten splot nieprzyjemno§ci komplikuje dodatkowo sytuacja uczuciowa córki, której narzeczony aprobuje wprawdzie wzniosły cel, ale jego zastrzeżenia budzi cieszący się kiepską reputacją §rodek, który wiedzie do jego urzeczywistnienia. Podczas, gdy cale to smutne zamieszanie zatacza na scenie coraz szersze kręgi, za sceną trwają przygotowania do owej uroczystej i zdrożnej zarazem imprezy. („.) Aż tu nagle pojawia się inicjator przynosząc niewiarygodną wręcz wiadomo§ć: dzięki interwencji kobiety ponadziemskiego zgoła charakteru, impreza wprawdzie się odbyła, lecz jej przedmiot zamieniony został na obyczajny, tak że ostatecznie, zabawnym i cudownym trafem, da się go jednak pogodzić z wymogami przyzwoito§ci.

W towarzystwie siedzącym przy stoliku jest pewien kierownik literacki. Spogląda na mnie z miną dobrze poinformowanego fachowca i mówi:

- Znam tę sztukę. To Porwanie Sabinek. („.) - Tak. Porwanie Sabinek - potwierdzam - ale zarazem inna jeszcze sztuka, której

węzeł dramatyczny nie różni się od tej farsy, ani zawiązaniem, ani rozwiązaniem. Jest to IFGENIA w AULIDZIE Racine'a

- Muszę wierzyć panu na słowo - mówi kierownik literacki - bo tej sztuki jeszcze§my nigdy nie grali. („.)

Kto bada, ten ryzykuje, że to co powie, zabrzmi nieprzychylnie. („.) Nie da się zaprzeczyć, że włafaie najczystszy dramat kryje w sobie zalążek dramatu najbardziej pustego. Suma wszystkich słabo§ci tragedii francuskiej dala w efekcie nowy gatunek: farsę.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Dramaturgia zmiennych kolei szczę§cia przeobraża się w dramaturgię zwykłych

niespodzianek. Uwagę przykuwa odtąd tylko to, by każdy, kto wchodzi, przybywał w chwili najbardziej niewła~iwej. Skąd przybywa - o to farsa nie pyta. Nieporozumienie zastępuje tragiczną pomyłkę. Bohater ~epiony kurczy się do rozmiarów bohatera wyprowadzonego w pole. W miejsce sceny rozpoznania pojawia się scena, gdy jaki§ wykręt pęka niczym bańka mydlana. Lecz również w takim kształcie scena rozpoznania rozładowuje napięcie, przynosi ulgę. Emocjonalnie prowadzi bowiem widza do przekonania, że każdy człowiek - to małe ubabrane prosię. Działanie to jest do pewnego stopnia oczyszczające, a więc kathartyczne. („.)

Podobieństwo zachodzące między Ifgenią w Aulidzie a Porwaniem Sabinekjest czym§ więcej niż podobieństwem formalnym. Jest ono wynikiem tego, czego dokonała szkoła -podobieństwem arcydzieła ze sztuką czeladniczą. Istnieje historyczna droga od Racine'a do Fraza von SchOnthana. Cóż za degrengolada! Degrengolada? Czyż Porwanie Sabinek nie jest niezniszczalne swoją sławą i czyż nie zostanie - na

tyle, na ile da się przewidzieć przyszło§ć - bardziej niezniszczalne niż aulidzka Ifgenia, której już od dawna zapewnia się tylko i wydanie i tytuł? („.)

Starsza szkQła estetyki uczyła, że komedii zezwala się być wesołą, ponieważ traktuje ona o ludziach skromnych, o zwykłych §miertelnikach, a tym samym również o sprawach błahych. Mając w pamięci Arystofanesa, Szekspira, Moliera i Shawa możemy ten pogląd uznać za odrzucony. Tragedia nie stoi wyżej od komedii, praca jaką wykonuje komedia, wcale nie jest mniej wzniosła. Komedia i tragedia to dwie postaci tej samej istoty dramatu. Nie ma żadnej różnicy w jako~i pisania.

W komedii jak i tragedii, idzie o nie dające się usunąć trudno~i, jakie powstają, gdy człowiek próbuje żyć i ich do§wiadcza. Oba te rodzaje dramatyczne mówią o człowieku szamocącym się po§ród kłopotów i nadziei. To, co straszliwe i to, co zbawienne także dzi§ jeszcze nie da się rozdzielić. Nadal absorbuje nas kwestia ludzi składanych w ofierze. Ale tymczasem jest to już tylko histońa, która tych ofiar żąda i w ostatecznym rachunku idzie o to, aby historię zmieniać. Krótko mówiąc: materia komedii nie jest bynajmniej rado§niejsza niż materia tragedii, tyle tylko, że komedia ma mądrzejszego sprawcę. („.) Farsa pragnie tylko pozyskać sobie widza, obojętnie czym. A jednak nie może zrezygnować z jakiego§ minimum posłania. („.) Publiczno§ć bowiem wcale nie jest skłonna zachwycać się niczym. („.) Nie chodzi o obszar, jaki dzieło sztuki przyznaje tre§ci. Im mniej tre§ci zawiera, tym bardziej jest ona wyrazista. Z dramatu nigdy nie pojmuje się więcej niż jednej my§li; reszta może tylko przeszkadzać. Ifgenia w Aulidzie rozpada się w proch i pył tego dnia, kiedy widowni przejdzie ochota, by monarchię uważać za jaką§ warto§ć. Porwanie Sabinek utrzyma się dopóty, dopóki istnieje monogamia. Widzimy od razu, na czym polega przewaga farsy nad haute tragedie.

Ale niepowtarzalne i mistrzowskie u Schonthana jest to, że starym powabom zaaplikował kurację od§wieżającą. Wprawdzie u niego także zdrada małżeńska wzbudza oddźwięk w pod§wiadomo§ci widza. Tym razem jednak zdradzona zostaje muza. („.)."

Peter Hacks ,,Narodziny farsy z ducha tragedii" Przekład: Danuta Żmij-Zielińska

DIALOG 10/1985 s. 111-118

Page 5: FRANZ i .. „ • „ .. o r K...„Kleine Dorrit" (1905), „Drei Erlebnisse eines englischen Detektivs" (Trzy przygody angielskiego detektywa, 1906); wraz z bratem Paulem napisał

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

P rosz~ Państwa, Porwanie Sabinek stało si~ historyczne w polskim teatrze dzi~ki niewiarygodnej celności pracy adaptacyjnej Juliana Tuwima. O tym twórcy, jako poecie i literacie, wiemy bardzo wiele. O wiele mniej natomiast znamy jego poddanie teatrowi. Dlatego ~dzie nam bardzo milo, jeśli zechcą Państwo razem z nami zbliżyć si~ i poznać bogactwo, różnorodność i czar

Tuwimowskiego humoru od aforyzmów i ogłoszeń poczynając, poprzez bon moty, parodie, krótkie wiersze satyryczne i krótkie satyryczne opowiadania.

A wi~c, Drodzy Państwo: „Poloneza czas zacząć ... (to co prawda nie Tuwim a Mickiewicz, ale jego Tuwim uwielbiał...)

Zaczynamy z „BON-MOTÓW" KOMEDIOWYCH ( ... ) A czy pan nie pali własnych, Jak powiedział Adam Asnyk. ( ... )

Bo co kozioł, to nie koza, Jak powiedział 8. Spinoza. ( ... )

Każdy woli własne kąty, Jak rzekł cesarz Kryspin Piąty(. .. )

Na;Jryt często się upijasz. Jak rzekł prorok Jeremijasz. ( ... )

Wet tę dziewę i rozdziewicz. Jak powiedział H. Sienkiewicz. ( ... )

Zaraz widać, że§ pan frajer, Jak powiedział K. Tetmajer.

A teraz aforyzmy: „Nie zadawaj się z abstynentami-Spójrz na budżet państwa, a zrozumiesz. że to są wywrotowcy."

„Kolejnofć rzeczy: 1) sentyment 2) temperament 3) moment 4) lament 5) aliment"

„Najpierw zaszło słońce, potem zaszedł fakt, a w rezultacie i ona"

Julian Tuwln (Jarmark rymów, nr 555)

Juliusz Tuwim (Jarmark rymów, nr 584)

Julian Tuwim (Jarmark rymów, nr 535)

„Romans - to marzenie człowieka samotnego, a samotnofć - marzenie człowieka, który ma romans."

Julian Tuwim (Jarmark rymów, nr 530)

„Pesymista twierdzi, że wszystkie kobiety to nierządnice.

Optymista nie jest tego zdania, ale ma nadzieję .. . "

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Paniom i Krytykom pozwalam sobie ku przestrodze zacytować słowa Juliana Tuwima z własnym

komentarzem: „Kobieta pisząca popełnia dwie zbrodnie: zwiększa ilofć książek i zmniejsza ilofć kobiet ... " aliści

„Mężczyzna nie piszący też popełnia dwie zbrodnie: zmniejsza ilofć książek a zwiększa ilofć mężczyzn. .. "

Zygmunt Ban:zyk

„Kiedy młodzieniec w 25 roku tycia ma pusty brzuch, nie należy rozpaczać.

Ale dla dziewczyny w tym wieku to tragedia. " Julian Tuwim (Jarmark rymów, nr 530)

OGŁOSZENIA:

Odpowiedzi od redakcji pewnego pisma stołecznego.

( ... )Hilaremu D. Wiersz pański, rozpoczynający się od słów: „Brzemiennajestef ty - ach, czemu nie z mej winy" - nie będzie drukowany

Oburzonemu. Konduktor miał słusznofć, nie moi.na żądać, aby tramwaje skręcały w boczne ulice, na których nie ma szyn.

Panu Morycowi w miejscu. 1) Spinoza i Einstein - tak, ale Dante na pewno nie był Żydem. 2) Alighieri nie jest odmianą krokodylów. To aligator.

Zbyszkowi i Niusi. Rozumiemy te trudno/ci, lecz nie możemy wynająć lokalu redakcyjnego na godzinę, aby nie stwarzać precedensów.

Badaczowi przyrody. Woda rzeczywifcie zaczyna gotować się przy stu stopniach ciepła. Ale na pytanie, skąd woda wie, kiedy jest akurat sto stopni gorąca - nie możemy panu odpowiedzieć.

A teraz mała zmiana sytuacji i przejście do oparów absurdu: „Przeciętny ranek roku 1935. Jeszcze nie ma dziewiątej. Dzwoni telefon. Pierwszy dzif telefon.

Odzywa się mój przyjaciel - wielkiego talentu poeta, recenzent teatralny poważnego dziennika stołecznego, człowiek przeszło czterdziestoletni, dużej klasy inteligencja. (Antoni Słonimski-przyp.

ZB.) Odzywa się tak (o dziewiątej rano, bez żadnych wstępów i przygotowań):

- Więc był u mnie Cedergren. Okazuje się, że tym cegłom przyprawiono skrzydełka i że w ten sposób cały gmach będzie przeniesiony. Przefrunie. Oczywi!cie, że z boków trzeba będzie wygładzić, ewentualnie podlać jakimi sosem. Co o tym sądzisz?

Nie mrugnąwszy powieką, o nic nie pytając, odpowiadam: -Jeżeli Cymborski się zgodzi, to dobrze. Ale nie jest wykluczone, że generał lapidenko do niego

nie telegrafował, i wtedy trzeba będzie obie szprotki ogolić. Przyjaciel zaznacza, że nie należy chwytać się !rodków tak radykalnych, bo wystarczy zwykłe

przepłukiwanie gazomierza ja replikuję. że wtedy Amfibrachy się obrażą. a Cymborskij est kuzynem starego Amfibracha - i ta swobodna, rzeczowym tonem prowadzona rozmowa mva dobryclt łilka minut. Dopiero potem przechodzi się do spraw mniej ważnych i ciekawych, tj. normalnych, np.: co czytasz? co pijesz? jak ci się podobała wczorajsza premiera? co sądzisz o tym czy innym artykule? ltd.

Page 6: FRANZ i .. „ • „ .. o r K...„Kleine Dorrit" (1905), „Drei Erlebnisse eines englischen Detektivs" (Trzy przygody angielskiego detektywa, 1906); wraz z bratem Paulem napisał

Franz i Paul von Schonthan Porwanie Sabinek

tłumaczenie: Julian Tuwim (1938) muzyka i opracowanie muzyczne: Tadeusz Kierski

OBSADA Profesor ............................ l ........ Tomasz Radecki (go~cinnie) Anulka (córka profesora) ............. } ........ Adrianna Janota (adeptka) Madzia (córka profesora) .......................... Jolanta Niestrój-Malisz Ernestyna (żona profesora) ................................ Oksana Szyjan Karol (mąż Madzi) ....................... Jacek Grondowy, Anrzej Lipski Weronika (służąca) ................................... Hanna Boratyńska Strzycki .................................................... Jerzy Król Gromski . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . ......... Wincenty Grabarczyk Em.il ................................................... Robert Dudzik

Choreografia: Henryk Konwiński

Aranżacja muzyczna: Andrzej Marko

Inspicjent: Adrianna Janota

Reżyseria:

Józef Para l

J

Asystent Reżysera: Robert Dudzik

Scenografia: Barbara Ptak

Sufler: Bogumiła Barzycka

Page 7: FRANZ i .. „ • „ .. o r K...„Kleine Dorrit" (1905), „Drei Erlebnisse eines englischen Detektivs" (Trzy przygody angielskiego detektywa, 1906); wraz z bratem Paulem napisał

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Ale mówimy już bez ~wi~ego natchnienia, bez przekonania, raczej ospale. Cedefil'Cn w, &eneral

Łapidenko, golenie szprotek i przepłukiwanie iazomierza budziły w nas żar, patos, żywioł... Dlaczego? Po prostu dlatego, że te nie istniejące sprawy i postacie przywiał naile iorący wicher z pustyni absurdu i mogli~my przez krótką chwil~ pławić si~ i tarzać w naiłym, nowym ~wiecie, urągającym wszystkiemu co nas otacza ...

JuUan Tuwim (Peiu dfba s.370)

A teraz prosz~ Paóstwa ciut, ciut satyry. Niestety, jakże aktualnej! Oto „Kartka z dziejów ludzkoś'ci" Spotkali się w Jwięto o piątej przed kinem Miejscowa idiotka z tutejszym kretynem.

Tutejsza idiotko - rzekł kretyn miejscowy -Czy pragniesz pójić ze mną na film przebojowy?

Miejscowa kretynka odrzekła: - Z ochotą. Albowiem cię kocham, tutejszy idioto.

Więc kretyn miejscowy uśmiechnął się słodko I poszedł do kina z tutejszą idiotką.

Na miłym macaniu spłynęła godzinka I była szczęiliwa miejscowa kretynka.

Aż wreszcie szepnęła: - Kretynie tutejszy! Ten film, mam wrażenie, jest coraz nudniejszy.

Więc poszli na sviycel, na melbę, na winko, Miejscowy idiota z tutejszą kretynką.

Następnie się zwarli w uścisku zmysłowym Tutejsza idiotka z kretynem miejscowym.

W ten sposób dorobią się córki lub syna: Idioty, idiotki, kretynki, kretyna,

By znowu się mogli spotkać przed kinem Tutejsza idiotka z miejscowym mtynem.

RAPORT O film, panie ministrze, Obrazili się wachmistrze, O wiersz. panie generale, Obrazili się kaprale, O artykuł w tygodniku -Ordynansi, panie pułkowniku, O piosenkę, panie majorze, Żony sierżantów w Samborze, W radio była audycja: Obraziła się policja. Dalej - studenci Są do żywego dotknięci,

JuUan Tuwim (Jarmark rymów, 1930)

Dalej, księża z Płockiego Dotknięci są do żywego.

Następnie szewcy w Kutnie Obrazili się okrutnie. Następnie - związek akuszerek Ma ciężkich zarzutów szereg: Że to swawolnoić, frywolnoić, Bezczelnoić, moralna trucivia, Że w ten sposób zginie ojczyvia! ... ... A poza tym - jest w Polsce wolnoić.

JuUan Tuwim (Jarmark rymów, 1930)

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Je~i już tak mówimy to najwyższa pora porozmawiać o wolno~ci indywidualnej choćby na

przykładzie wizyt ... „O wizytach" Walcząc wytrwale i nieustępliwie z różnorakimi zmorami życia codziennego, czyli po prostu życia

(bo gdzież jest poza codziennoicią to inne, przez duże Ż napisane?), chciałbym omówić grot.ny obyczaj składania wizyt oraz peryferie tego demonicviego ljawiska. Jeżeli istnieją kary policyjne za zakłócanie spokoju publicviego, to stokroć surowsze grzywny, i to pieniężne, nalezy nakładać na osobników, zakłócających spokój prywatny, albowiem „my house is my castle" - a lekkomyilne nawiedzanie mej warowni przez tzw. „viajomych" (patrz traktat o znajomych) jest wołającym o pomstę do Boga pogwałceniem najelementarniejszych praw człowieka do ciszy i spokoju.

Oczywiicie, każdy z nas posiada Jród viajomych ludzi miłych. bliskich, rozumnych, z którymi chętnie pogada godzinkę. nawet pół godziny, nie tylko pogada, ale i pomilczy z nimi, siedząc przy stole, każe bodaj wytoczyć kilka szklanic herbaty, poda nieodzowne ptifury lub jabłka (tępe nożyki owocowe!). Powtarzam: owszem. Taki goić w dom - to radość, bez przesady. I szczęście - zprzesadą.

Ale są wizyty piekielne, wizyty koszmarne - przymusowe, jak ciężkie roboty. O tych włainie chciałbym obszerniej pomówić, a pomówiwszy-przekląć. Mianowicie: nagłe, niespodziewane wizyty krewnych, powinowatych i z bożego dopustu viajomych oraz tychże osób odwiedziny dawno zapowiedziane. Przypatrzmy się z bliska tej ohydzie w obydwu nikczemnych odmianach.

- Proszę pana, jakii pan. - Nie ma mnie w domu. -Kiedy już powiedziałem, że pan jest. Dziewczę z województwa lubelskiego, spełniające w moim domu funkcje pomocnicze w tzw.

prowadzeniu gospodarstwa, zostaje obrzucone przez swojego chlebodawcę spojrzeniem zapowiadającym, że chlebodawczość może ustać. I oto gość wiesza już palto w korytarzu, wyciera nos, poprawia przed lustrem włosy, zapina się gdzie na/ezy, aż wreszcie z świątecvią i wesołą miną wchodzi do pokoju. Z.amiast powiedzieć mu surowo i stanowczo, z miejsca i bez pardonu: „ Won!" -a gdy się upierał wziąć za kark i wyrzucić na schody, z jakimi bydlęcym u/miechem udaję, że przybycie faceta jest dla mnie jedną z najmilszych niespodzianek:

- Dzietł dobry! Jak się pan miewa? Proszę! ... Niech pan siada. No i zaczyna się. „ Rozmowa się zaczyna. 'Zbrodniarz wygłasza najpierw kilka zdatł wstępnych: - Dawno się już do pana wybierałem, ale, wie pan, jestem tak zajęty, że trudno było. Teraz

włainie przechodziłem, więc wpadłem na chwilę. Nie przeszkadzam? Jedyną szczerą odpowiedzą byłoby: „ Tak jest. Pan mi przeszkadza. Nawet bardzo. Do widzenia"

Po czym, lekko popychając go!cia należałoby zaprowadzić go do korytarza, dać mu do Tfki palto, kapelusz. laskę, kalosze oraz inne rzeczy, które przyniósł z sobą, i usunąć go do sieni. Niech Jię tam ubierze. Ale wrodzona łagodnoić i uprzejmoić nie pozwalają mi na stosowanie tych nieprzyjętych, aczkolwiek całkiem naturalnych metod postępowania.

Odpowiadam więc:

- Ależ nie! Bardzo proszę .. . - Może przerwałem pracę? (A widzi bestia, że na biurku leżą otwarte książki. rozłożone papiery

i że stalówka mokra!) -Nie ... Tak. .. W ogóle .. Proszę. niech pan spocviie (Siedzi już od paru minut, ale co ja mu innego

powiem?) - I cóż pan porabia? - zapytuje miły goić.

- Tak, pracuje się ... -Jak tylko jest robota, to dobrze. Nie wyjeżdża pan? Po tym pytaniu - genialna my!l błysnęła mi w głowie! Odpowiedzieć, że wyjeżdżam! Wyjeżdżam

za pół godziny! Ale kto wie, czy grot.ny ten człowiek nie zechce mnie odprowadzić na dworzec? Mówię tedy: - Wybieram się ... Chciałbym pojechać, ale pieniędzy nie mam.

- Tak, te pieniądze, rzeczywiicie ... Powszechna bolączka. Chociaż.. wie pan, jeżeli się za granicą praktycviie urządzić, to wcale nie drożej kosztuje niż u nas. Terazjeden viajomy pojechał do Francji, to pisze, że ...

Page 8: FRANZ i .. „ • „ .. o r K...„Kleine Dorrit" (1905), „Drei Erlebnisse eines englischen Detektivs" (Trzy przygody angielskiego detektywa, 1906); wraz z bratem Paulem napisał

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . I zaczyna opowiadać. Z sufitu zwisają już ciężkie stalaktyty stężałej nudy. Patrzę ponuro na

roljJrawiającego ochoczo gofcia i marzę. że kiedy skolfczy relację o życiu za granicą („ inny fwiat, inni ludzie, tempo życia, kultura, dla pana jako poety" ... ) to wstanie i pójdzie. Ale człowiek ten jest Wezuwiuszem rozmownofci. Literatura, sztuka. polityka, nauka - słowem najdziksze tematy. Wreszcie pyta, która godzina. Odpowiadam, że że wp6ł do 6smej (przyszedł o piątej). „A, m6wi, to trzeba uciekać. Miałem być gdzie! o si6dmej". I siedzi jeszcze p6ł godziny. Potem żegna się. Bardzo długo. W lwrytarzu, kiedy jest już w palcie, rozmawia jeszcze. Klantą od drzwi trzyma w ręku przez kilka minut. Na odchodnym m6wię mu: „Niech pan kiedy wpadnie" (myfląc sobie: pod samoch6d). Wtedy gofć prosi, i.ebym ja go odwiedził, ro7.1Jina palto, odwiązuje szalik, ro7.1Jina marynarkę, wyjmuje z kieszeni portfel, z portfelu bilet wizytowy i daje mi swój adres. Ale na wizytówce nie ma numeru telefonu. Więc gofć wraca do mego gabinetu, aby mi zapisać numer. A kiedy zapisuje spostrzega na biurku jakąf książkę ... I oto, stojąc w palcie zaczyna na nowo rozmowę - rozmowę o tej książce ... PO LI Cl A-A-Al!!

Julian Tuwim (Jarmark rymów, s.176-179)

Koócząc drodzy Palistwo nasze spotkanie chcieliby§my aby§cie zechcieli wraz z nami przypatneć się, choćby w niewielkim stopniu teatralnym fascynacjom Tuwima. A uwagi o Tuwimie w teatrze zostały sporządzone na podstawie artykułów Józefa Brodzkiego, Janusza Wameckiego i Jerzego Jurandota.

,,Jedną z wiei.kich pasji Tuwima - kto wie, czy nie największą - był teatr. Nie było to hobby, jakich miał sporo - to była niezmiernie silna fascynacja, która sięgnęła w jego własne życie. ( ... ) Dla Tuwima „teatr" to było miejsce, gdzie się co§ „odstawia", wyczynia, „udaje", ale w tej magii stwarzania cal.kiem odmiennej rzeczywisto§ci pierwszeństwo dawał aktorowi. Jego kunszt, jego tajemna wiedza - „od l.Aicypera chyba zapożyczona" - zachwycały Tuwima, niekiedy nawet lękały. Kiedy§ nawet opowiadał, nie bez wzruszenia, że będąc na Halce jako sze§cioletni berbeć aż się zesiusial z żalu, że się utopiła ta „dziewczyna z koralami"( ... ).

Co Tuwima najbardziej pociągało w teatrze'? Niewątpliwie jego dramatyczny gest i możno§ć całkowitego lekceważenia wszelkich konwencji.

Tych dramatycznych wątków, czy - jale się dzi§ brzydko mówi - propozycji, jest u Tuwima co niemiara. Chociażby każda kartka Kwiatów polskich, wspomniany już Płaskin czy Małgorzatka. Toteż ani trochę się nie dziwię, że inscenizuje się Kwiaty polskie ... ( ... ).

„Tuwim królował w teatrze. Rozsadzał wszystko wokół siebie i wyzwalał żywioły. Wielko§ć jego poezji usunęła w cieli dorobek teatralny, zasługujący niewątpliwie na osobną ocenę. Obok tłumaczeó: Okrętu sprawiedliwych Jewreinowa (1925), Rewizora Gogola (1925), Mądremu biada Gribojenowa (1951) dokonał transkrypcji Płaszcza wg Gogola (1934) i opracował, odnowił, udowcipnił, ozdobił piosenkami i przerobił w latach 1932-39 osiem komedii, wodewilów i fars. ( ... ) Dawał scenie spektalcle lekkie, wesołe, może błahe, ale jakież dowcipne!

Lekkie spektalcle ... Te lekkie są najcięższe w teatrze. I do napisania, i do zagrania. Laik zarzuca wielko§ci, że para się farsą. Niesłusznie. Wielcy kompozytorzy francuscy, których dzieła grają filharmonie §wiata, piszą modne piosenki. To §wiadczy tylko o wszechstronno§ci. Te piosenki mają poziom. Tuwim, wielki poeta też pisał piosenki: liryczne, satyryczne. I robił adaptacje starych fars. Ale jak to robił! Można by powiedzieć, że teatr działa na niego jale wino. Upijał się na wesoło.

I na koniec jeszcze jedna ciekawostka, dotycząca Tuwimowskich adaptacji. „Oceniano je tak wysoko, że jale pisze Leon Schiller w swoim Teatrze ogromnym, powstała w 1941 roku konspiracyjna Rada Teatralna, wypowiadająca się w przyszłym powojennym lekkim teatrze przeciw wszelkiego rodzaju rewiom i komediom muzycznym (chyba nieco przesadzona, ale zrozumiała reakcja na zalew rewiowej i komediowej szmiry na okupacyjnej scence), dopuszczała w nim jedynie wysoko­wartoociową satyrę, klasyczną operetkę, oraz cytuję (za Jerzym Jurandotem) ,,mogłyby także być brane pod uwagę próby wskrzeszenia dawnych wodewilów czynione przez Tuwima i Schillera"

Page 9: FRANZ i .. „ • „ .. o r K...„Kleine Dorrit" (1905), „Drei Erlebnisse eines englischen Detektivs" (Trzy przygody angielskiego detektywa, 1906); wraz z bratem Paulem napisał

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Zastępca Dyrektora ds. finansowo-administracyjnych - Główna Księgowa:

Barbara Melek Dział Organizacji Widowni:

Danuta Skurzyńska, Jacek Januszko Koordynator pracy artystycznej:

Krystyna Podleszczuk Kierownictwo muzyczne:

Marzena Mikuła - Drabek

Zespół techniczny:

Pracownia krawiecka męska: Zenon Kapciak, Teresa Jasiecka

Pracownia krawiecka damska: Irena Kłosowska, Dorota Zeliszek Pracownia fryzjersko-perukarska:

Teresa Pencarska Rekwizytornia:

Beata Bodzanowska Garderobiani:

Teresa Jasiecka, Zenon Kapciak Pracownia elektryczno-akustyczna:

Krzysztof PaJ1tk, Jan Miciak, Zbigniew Wójcicki Prace butaforsko-zdobnicze:

Aniela Kucharska Dekoracje wykonała:

Pracownia stolarska Państwowej Opery Śl11skiej w Bytomiu Pracownia ślusarska:

Czesław Guzy Obsługa sceny:

Adam Bisiak, Daniel Biedal, Zygmunt Owczarek, Marek Wróbel

Page 10: FRANZ i .. „ • „ .. o r K...„Kleine Dorrit" (1905), „Drei Erlebnisse eines englischen Detektivs" (Trzy przygody angielskiego detektywa, 1906); wraz z bratem Paulem napisał

Sponsorzy spektaklu:

GÓRNOŚLĄSKI OKRĘGOWY ZAKŁAD GAZOWNICTWA ZABRZE, UL. SZCZĘŚĆ BOŻE 11, POGOTOWIE GAZOWE tel. 922

PRZEDMIOTEM DZIAŁANIA ZAKŁADU JEST: • przesyłanie, rozdzielanie i dostarczanie gazu

dla potrzeb przemysłu i na cele komunalno-bytowe • sprzedaż gazu • prowadzenie działalności inwestycyjnej w zakresie

rozbudowy systemu gazowniczego na terenie okręgu

• remont gazociągów i urządzeń gazowniczych • świadczenie usług na rzecz odbiorców gazu • zapewnienie ciągłości eksploatacyjnej gazociągów

POZWÓLMY ZIEMI ODDYCHAĆ!

MOSTOSTAL Zabrze Holding S.A.

• ul. Wolności 191, 41-800 Zabrze Tel.: (++48) (32) 1713221, MOSTOSTAL

~ Tlx: 316450, Fax: (++48) (32) 171 31 51, 171 50 47

Sponsor spektaklu:

Powszechny Bank Kredytowy SA w Warszawie

PBK SA w Warszawie li Oddział w Zabrzu Plac Warszawski 9

tel. (0-32) 171-12-81 fax (0-32) 171-81-96 tlx 3163421 pbk pl

Oferujemy m. in.: •Tani kredyt konsumpcyjny • Korzystne lokaty terminowe • Sprzedaż i skup czeków podróżnych CITICORP

Świadczymy usługi bankowe w pełnym zakresie

Ponadto filia oferuje: • Kartę bankową „PBK ST ART' • Skrytki sejfowe

PBK SA w Warszawie li Oddział w Zabrzu - Filia ul. Wolności 262

tel. (0-32) 171-72-31 fax (0-32) 175-34-00 tlx 036342 pbk pl

Page 11: FRANZ i .. „ • „ .. o r K...„Kleine Dorrit" (1905), „Drei Erlebnisse eines englischen Detektivs" (Trzy przygody angielskiego detektywa, 1906); wraz z bratem Paulem napisał

TEATR NOWY w ZABRZU zaprasza

K. Moczarski - „Rozmowy z katem"

A. Fredro - „Zemsta"

A. de Saint-Exupery - „Mały książę"

A. Wałek-Walewski - „Kopciuszek"

A. Osiecka - „Listy śpiewające"

Molier - „Skąpiec"

R. Dudzik - „Cisza" (Monodram)

•• - „ •.

W przygotowaniu:

S. Mrożek - „Emigranci"

A. Czechow - „Niedźwiedź" i „Oświadczyny"

' 'I.

D yr. n aczelny: 171-22-52

Telefony teatru: Centrala - 171-32-56, 171-32-57

Org. widowni - 171-54-93 l./fax - 171-15-08

f