gazeta miasta poezji nr 2
DESCRIPTION
Gazeta Miasta Poezji nr 2, 4 czerwca 2013TRANSCRIPT
Miasto Poezji, Lublin 3-7 czerwca 2013
W Bramie Grodzkiej jeszcze cicho, tu też nic nie wróży póź-
niejszych wybuchów i nawałnic poezji. Nieśmiałe próby
czytania wierszy, kilka rozrzuconych książek. Zaczynają
niespiesznie podchodzić pierwsze osoby, sięgać po program
festiwalu, gazetę. Niektórzy pytają, co tu się wydarzy, szero-
kim uśmiechem i porozumiewawczym kiwnięciem głowy
reagują na wieść, że to przecież Miasto Poezji. Znają festi-
wal, ale zajęci są zmaganiami z poniedziałkiem. Jeszcze
cicho, jeszcze niepoetycko.
Zastany pejzaż zaczyna wypełniać się krzykiem, śmiechem,
śmigają kolorowe koszulki, w górze wymachują ubrudzone
tuszem, farbą małe łapki. To dzieci ruszyły na pierwsze
warsztaty- kaligrafii, czerpania papieru. Zaś z Placu po Fa-
rze Kapelusznik zmajstrował prawdziwą Krainę Czarów,
gdzie Alicja śniada wespół z Królikiem. Dzieci szaleją z
radości, zupełnie niepotrzebne im przepiękne liściaste podu-
chy, bo tu się nie siedzi – tu się biega i rozwiązuje zagadki,
wpisuje hasła do krzyżówki, walczy w bitwie na najlepszy
rysunek magiczną kredą. I nawet można nic sobie nie robić z
narzekających pań nauczycielek – że brudne ręce i tyłki, że
ciszej, że słuchajcie z uwagą. W Krainie Czarów można, a
nawet trzeba szaleć!
W II LO, zwanym Zamoyem, choć dzieci trochę starsze, to
ruch, szaleństwo i harmider podobne. Trwają przecież przy-
gotowania do Majówki Filareckiej – imprezy, z której
szkoła słynie od kilku lat. W tym roku wydarzenie otworzy-
ło festiwal uroczystym polonezem wijącym się całą szeroko-
ścią ulicy – od Ogrodowej do Placu Litewskiego. Ubrani w
biel młodzi, zakochani w poezji romantycznej uczniowie
pokazali, że Słowacki, Mickiewicz, Norwid nie są nudzia-
Wywiad z organizatorami
rzami z kart podręcznika. Były rusałki, nimfy, śpiew, teatr,
performance, natchnieni młodzieńcy i litry wypitego mleka.
Papierosek w oknie sali czarnej Ośrodka „Brama Grodzka
Teatr NN” wypalony przez Marcina Świetlickiego zatlił się
czerwonym światełkiem kończąc dzień.
I w takim mieście można się przeprowadzać. Jak w wierszu
Świetlickiego, który niech ukołysze miasto do snu poezją –
Przeprowadzka
z ło
do bro
Okazuje się, że moje wczorajsze wątpliwości mogą nie być
słuszne. Może to miasto nadal żyje poezją? To się okaże –
czeka nas przecież jeszcze cały tydzień. Szkoda tylko, że Dom
Słów powitał mnie dziś jednym słowem – zamknięte. Ale mo-
że jutro będzie bardziej przychylny.
KK
Miasto budzi się
Miasto budzi się powoli i przygotowuje do poetyckiego śniadania. Dziesiąta rano, jeszcze znośnie i
cicho, dzień zapowiada się zwyczajnie. Pogoda pochmurna, jeszcze nic nie zwiastuje późniejszego
wybuchu upału, a tym bardziej wściekłości nawałnicy. Trzeba wydłubać z oczu śpiochy prozy co-
dzienności, zebrać siły, by aż do zmierzchu stawiać opór poniedziałkowi.
2
Miasto Poezji, Lublin 3-7 czerwca 2013
Miasto Poezji czas zacząć! Wczesnym rankiem, tuż po
godzinie 9 rozpoczęły się wydarzenia w ramach Małego
Miasta Poezji, skierowanego do najmłodszych pasjona-
tów słowa. Na ulicach Starego Miasta, zaczynając od Bra-
my Grodzkiej można było dostrzec wiele grup z lubelskich
przedszkoli, szkół podstawowych i gimnazjalnych pod
opieką nauczycielek oraz rodziców.
Jedną z bardziej ciekawych atrakcji przygotowanych spe-
cjalnie na tę okazję było Śniadanie z Alicją w Krainie
Czarów, czyli krótkie przedstawienie, połączone z grami i
zabawami animującymi wszystkich jego małych uczestni-
ków. Wolontariusze ubrani w kolorowe stroje, wielkie
drzewo poezji i otoczenie Placu po Farze wydawało się
idealnie wpasowywać w klimat starych bajkowych opo-
wieści. Młodzi aktorzy na podstawie znanej dobrze dzie-
ciom Alicji w Krainie Czarów stworzyli swoją własną,
nieco wzbogaconą interpretację, dzięki czemu mogli za-
prosić do zabawy nawet najbardziej opornych odbiorców.
– To nie pierwszy raz kiedy staramy się dotrzeć do mło-
dych widzów. Czujemy wielką przyjemność, kiedy na
twarzach dzieci pojawia się uśmiech i zaangażowanie –
mówi jedna z aktorek – Ilona Kędrocka.
Alicja w Krainie Poezji
Krzyżówki z odgadywaniem haseł, pomoc Kapelusznikowi w
układaniu alfabetu, rysowanie ulubionych postaci – to wszyst-
ko czekało na tych, którzy pojawili się na Śniadaniu z Alicją.
A jak reagowali sami uczestnicy?
– Jest fajnie. Super. Rysowałem Pana Kapelusznika. Królika
też. Miał duże białe uszy – mówi Dominik, pokazując nam
jedną ze swoich prac.
Małe Miasto Poezji to więc nie tylko szansa na chwilę ode-
rwania się od „szkolnej nudy”. To również możliwość spotka-
nia ciekawych ludzi, spędzenia czasu w miłym gronie, jedno-
cześnie rozwijając wyobraźnię i poznając poezję z tej bardziej
barwnej i przyjemnej strony.
Tomasz Ślusarski
3
Miasto Poezji, Lublin 3-7 czerwca 2013
W murach DK Skarpa poezja połączyła pokolenia.
Wspólne odśpiewanie piosenek z repertuaru dla najmłod-
szych, gra na instrumentach, wreszcie zabawy angażowały
tych dużych i tych małych. Wszystko za sprawą Katarzyny
i Tomasza Szczepaniaków, muzyków, którzy im towarzy-
szyli oraz Teatrzyku Dziecięcego i Dziecięcego Zespołu
Muzycznego (obydwa pod nazwą „Skarpa”).
Kiedy myślę o reklamach promujących czytelnictwo wśród
dzieci, śledząc postępującą modę na spędzanie czasu z
książką sądzę, że te akcje społeczne nie dorastają do pięt
wydarzeniom takim jak dzisiejsza „Poezja koncertowa”
na ulicy Przytulnej.
Rodzina w komplecie, która ze sceny potrafi zaprosić do
wspólnej aktywności poprzez piosenki i poezję dla dzieci
nie tylko maluchy, ale dziadków, przypadkowych gości
jest dowodem na to, że młode pokolenie bierze przykład z
opiekunów i widząc ich zapał sama chętnie przełamuje
strach przed sceną. Wierzę, że obserwując zaangażowanie
mamy i taty nie sposób samemu nie być w przyszłości ak-
tywnym kulturalnie mieszkańcem Lubina.
Czuję się podbudowana, że mogłam wyjechać z centrum i
w dzielnicowym domu kultury zobaczyć, jak Miasto Poezji
tego pierwszego dnia festiwalu włącza przedstawicieli każ-
dego pokolenia do namysłu nad słowem i do umiejętnego
podawania go w lekkiej dla widza formie.
DK Skarpa jest jednym z tym bardziej widocznych domów
kultury, które animują życie społeczności lokalnej, jedno-
cześnie przenosząc w swoje ściany część większych festi-
wali miejskich.
e.j.
Poezja łączy pokolenia
Jak interpretować prozę i poezję ? W jaki sposób pozbyć
się tremy przed przemówieniami ? Jak mówić ,żeby zostać
wysłuchanym ? To tylko część pytań , na które we wtorek
o godzinie 16.00 odpowie Ewelina Jurasz, znana anima-
torka kultury i recytatorka z dużym doświadczeniem.
Warsztaty słowa to szybki kurs z kreowania wizerunku
scenicznego, analizy poezji oraz poprawnego mówienia -
od ćwiczeń oddechowych po intonację głosu.
W warsztatach mogą wziąć udział wszyscy zainteresowa-
ni , którzy nie boją się konfrontacji z utworami literackimi
i chcą poznać walory perfekcyjnego wysławiania się.
Warsztaty odbędą się w siedzibie Fundacji Teatrikon na
ul. Peowiaków 8/4 .
Przyjdź i zostań mistrzem malowania słowem!
Aleksandra Stefanek
,,Aby język giętki powiedział wszyst-
ko co pomyśli głowa” - Warsztaty
słowa!
4
Miasto Poezji, Lublin 3-7 czerwca 2013
Spotkanie z Marcinem Świetlickim promujące jego najnow-
szy tom poezji zatytułowany Jeden przyciągnęło do Ośrodka
„Brama Grodzka Teatr NN” tłum osób. Nie ma się co dziwić,
bo Świetlicki to nie tylko utalentowany człowiek, ale rów-
nież obdarzony ciekawą osobowością.
Świetlicki to autor prozy, członek zespołu Świetliki, odtwór-
ca kilka epizodycznych ról filmowych, ale przede wszystkim
poeta. Dodajmy, że urodzony w Lublinie. Większość spotka-
nia poświęcona została jego najnowszemu tomowi poezji
Jeden, który można było przy okazji zakupić i poprosić o
autograf poety po zakończeniu wieczoru autorskiego. Roz-
mowę prowadził profesor Paweł Próchniak oraz wydawca
poezji Marcina, Irek Grin. Przestrzenią dla spotkania stała się
Sala Czarna, gdzie godzinę wcześnie odbył się wernisaż prac
Ewy Mańkowskiej, więc ze ścian spoglądały na zgromadzo-
nych podobizny współczesnych poetów, między innymi
głównego bohatera wieczoru.
Nie obyło się bez pytań o tytuł czy okładkę tomu, na które
autor nieco znudzony opowiadaniem o tym na każdym ze
swoich spotkań, najpierw poprosił o ciekawszy zestaw pytań,
w końcu jednak udzielił odwiedzi. Tytuł wziął się stąd, że
jest to pierwsza wydana książka od jakiegoś czasu, która nie
jest zbiorem starszych, wybranych tekstów, ale w dużej mie-
rze zawiera nowe wiersze powstałe w 2012 roku. W pewien
sposób jest więc pierwsza, otwiera coś nowego. Zawiera 88
tekstów – ich liczba bierze się stąd, że Chińczycy uważają
liczbę 8 za oznaczającą nieskończoność, dwie ósemki to jesz-
cze więcej niż nieskończoność. Z ciekawostek poeta wyznał
także, że tom jest swego rodzaju plagiatem Arytmii Jacka
Podsiadło, poety także obecnego na sali. Podobnie jak tamten
tom, opowiada o depresji. I o „bolesnych szczelinach”, jak
kiedyś powiedziała jedna z byłych studentek Pawła Próchnia-
ka.
Natomiast okładka zbioru nie jest wcale depresyjna – jest
pełna kolorów, a nie czarno-biała jak zazwyczaj u Świetlic-
kiego. Po prostu poeta pewnego dnia idąc ulicą zauważył
zaproszenie na wystawę plakatów i pomyślał, że mógłby taki
„plakat” mieć u siebie na okładce. W ten sposób autorem
okładki stał się Piotr Młodożeniec.
Całe spotkanie przebiegało w bardzo swobodnej atmosferze
pełnej żartów i anegdot, przerywanych czytaniem wierszy
przez poetę, który tylko do czytania zdejmował ciemne oku-
lary, chroniące go przed nadmierną ilością światła.
Rozmowy dotyczyły nie tylko poezji. Świetlicki opowiadał o
płycie nagrywanej przez Świetliki po 8 latach przerwy. Zapo-
wiada już teraz, że jesienią ukaże się około 30 piosenek na
trzech płytach – każda nich utrzymana ma być w nieco in-
„Jeden” Świetlickiego
Wieczorem było, wieczorem,
Gdy zorza gasła nad borem.
Dzienny ulatniał się skwar,
Rosa nam spadła na głowy
I zmierzchem dymił się jar,
Jar kalinowy.
Leśmian
Na KULu jest tzw. kanciapa. W tejże kanciapie, która tak na-
prawdę jest dość przytulną i nieźle wyposażoną salą, spotykają
się studenci MISH – na kawę, odpoczynek między zajęciami,
na zebranie ich koła naukowego. Dziś spotkali się tam, by
czytać wiersze Leśmiana. I niby nic wyjątkowego – jedno z
wielu Mieszkań Poezji, które można znaleźć w programie
Miasta Poezji. Ale wyjątkowe z uwagi na nastrój, jaki pano-
wał podczas dzisiejszego spotkania. A wszystko za sprawą
organizatorki – Weroniki Puszyk – recytatorki, która już
pierwszym przeczytanym wierszem przeniosła nas w inny
świat. Piękna Weronika, jak porcelanowa lala w chabrowej
sukience wierszem Lalka przeniosła nas w krainę magii Le-
śmiana – łąk, strumieni, zieleni. Świat lepki od uczuć, gęsty od
splatających się słów.
Za chwilę każdy z uczestników spotkania mógł wybrać swój
ulubiony wiersz Leśmiana, odnaleźć taki, którym chciałby się
podzielić. Początek nieśmiały – wstydzimy się czytać na głos.
Zaraz jednak wybuchamy Leśmianem i nie możemy skończyć
go czytać i przypominać sobie i poznawać i znajdować nowe i
nowe znaczenia.
Chyba zapomnieliśmy, jak piękny jest Leśmian. Dobrze, że
komuś chce się o tym przypominać.
KK
nym tonie. Wielbiciele poezji Marcina już teraz mogą więc
czytać jego nowe wiersze, a fani muzyki - cieszyć się na nad-
chodzący album.
Wioleta Rybak
Leśmian wieczorem
5
Miasto Poezji, Lublin 3-7 czerwca 2013
GAZETA MIASTA POEZJI Redakcja: Gabriela Bogaczyk, Agata Chwedoruk, Aleksandra
Stefanek, Tomasz Ślusarski, e.j, KK
Redaktor Naczelna: Wioleta Rybak: [email protected]
online: http://issuu.com/edukacjatnn
www.facebook.com/miasto.poezji www.miastopoezji.pl
Jednym z wydarzeń otwierających Miasto Poezji w tym
roku był wernisaż wystawy prac Ewy Mańkowskiej-
Grin. Na cykl obrazów, wiszących w Sali Czarnej Ośrod-
ka „Brama Grodzka – Teatr NN” składa się piętnaście
portretów, w głównej mierze przedstawiających poetów,
pisarzy, ludzi słowa. Wśród nich między innymi: Ryszard
Krynicki, w podwójnej dawce Marcin Baran, Edward Pa-
sewicz oraz również gość wczorajszego spotkania Marcin
Świetlicki. Jedyną wśród nich kobietą jest Beata Aleksan-
drowicz.
– Płótna te robią duże wrażenie. To co umknęło oku, uka-
zuje tutaj swe enigmatyczne oblicze. Postaci na obrazach
zostały odmienione przez sztukę. Obrazy same są formą
namysłu, który jest rodzajem medytacji. Wydaje mi się, że
jego przedmiotem jest fenomen, jakim jest tajemnica i dar
obecności artysty. Ich autorka uobecnia w nich także swo-
je istnienie. Trzeba sporo odwagi, żeby spojrzeć istnieniu
w oczy – powiedział na wstępie prof. Paweł Próchniak.
– Dziękuję za tak podbudowujące słowa, tym bardziej, że
nie mówił tego krytyk sztuki, a płynęły one prosto z serca
– odpowiedziała malarka.
Publiczność ciekawa była doboru artystów przez Ewę
Mańkowską-Grin. – To był przypadek, że namalowałam te
akurat osoby. Maluję nie tylko artystów pióra. Jednocze-
śnie portret jest najtrudniejszą formą i bardzo mnie intere-
suje. Najtrudniej malowało mi się Michała Sobelmana –
przyznała artystka.
Poeci jak z obrazka
Obecny wczoraj na wernisażu Marcin Świetlicki został
sportretowany przez Mańkowską-Grin w 2005 roku. Ob-
raz przedstawia poetę, podpierającego podbródek o rękę.
– Ja miałem problem z tą ręką. Myślałem, że pozowanie
będzie przyjemne. A musiałem w tej pozie wytrzymać jak
najdłużej – śmiał się Marcin Świetlicki.
Jednak trzeba przyznać, że było warto wytrzymać i zasty-
gnąć w bezruchu. Dzięki temu od wczoraj w Sali Czarnej
możemy oglądać artystów słowa z bliska, w wymiarze
portretowym.
Gabriela Bogaczyk