in gremio 104

36
grudzień 2016 miesięcznik szczecińskich środowisk prawniczych ISSN 1732-8225 cena 0,0 zł

Upload: nguyenlien

Post on 28-Jan-2017

226 views

Category:

Documents


0 download

TRANSCRIPT

grudzień 2016

miesięcznik szczecińskich środowisk prawniczych ISSN 1732-8225

cena 0,0 zł

Miesięcznik szczecińskich środowisk prawniczych od 2004 roku www.ingremio.org Wydawca: Szczecińska Izba Adwokacka Pl. Batorego 3, 70-207 Szczecin Redaktor Naczelny: adw. Magdalena Gąsiorowska [email protected]

ISSN: 1732-8225

Nakład: 3000 egzemplarzy

Rada Programowa Roman Czernikiewicz Prezes Rady Izby Notarialnej w Szczecinie Maciej Żelazowski Prezes Sądu Apelacyjnego w Szczecinie Grzegorz Jankowski Prezes Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Szczecinie Przemysław Mijal Dziekan Okręgowej Izby Radców Prawnych w Szczecinie Włodzimierz Łyczywek Dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Szczecinie Krzysztof Robert Wisłocki Przewodniczący Rady Izby Komorniczej w Szczecinie

Kolegium Redakcyjne SSR Arkadiusz Krupa [email protected] adw. Maciej Krzyżanowski [email protected] r.pr. Anna Leśnik [email protected] adw. Agnieszka Maciejewska-Pasula [email protected] adw. Magdalena Muranowicz [email protected] apl. adw. Karolina Werema-Karłuk [email protected]

Dział reklamy: [email protected] Dział kolportażu: [email protected] Redakcja: Pl. Batorego 3, 70-207 Szczecin [email protected] Redakcja zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania i adiustacji tekstów. Projekt i przygotowanie do druku: Studio AT | MaxWebber.pl Druk: Angraf, ul. Wojska Polskiego 43, Piła

04 Wspomnienie o Mecenasie Bogdanie Tańskim Agnieszka Dąbrowska, radca prawny

05 Od Redakcji

06 Wydarzenia

12 O Nadzwyczajnym Kongresie Sędziów Polskich Wiesława Kaźmierska, sędzia

14 Rzecz o nauczaniu prawników Ryszard Rutkowski, sędzia

16 Sprawiedliwość w sądzie – perspektywa nauk społecznych dr Stanisław Burdziej, Fundacja Court Watch Polska

24 Eksmisja do lokalu socjalnego, lokalu zastępczego oraz pomieszczenia tymczasowego Łukasz Pauch, komornik Wojciech Opatowicz, aplikant komorniczy

27 Veto! Bartłomiej Sochański, adwokat

28 Zbrodnia i grzech Maciej Strączyński, sędzia

31 Gramatyczna… czy językowa? (o terminologii wykładni – ciąg dalszy) Dr Agnieszka Choduń

32 Porzucona sprawa Błażej Baumgart, radca prawny

33 Księgowość na straży kosztów Grzegorz Gębka, doradca podatkowy

34 Podsumowanie roku Dagmara Stech, Agata Urbanowska aplikantki adwokackie

35 Dobra nowina-plus + minus PARAGRAF

fot. na okładce: Piotr Kruk

18 Co w tym roku chciałbym znaleźć pod choinką?

22 Zbliżają się Święta… Andrzej Zajda, adwokat

26 Ślepym okiem Temidy Arkadiusz Krupa, sędzia

spis treści

4 | In Gremio grudzień 2016

13 września 2016 r. zmarł w Szczeci-nie Bogdan Tański – radca prawny, dziekan Okręgowej Izby Radców Prawnych w Szczecinie w latach 1987 – 1991 i członek Krajowej Rady Radców Prawnych w latach 90-tych ub. stulecia.

Urodzony w 1930 r. w Brześciu Litewskim do końca życia nosił w sercu czułe wspomnienia z domu rodzinnego na Kresach i  obraz świata, który na skutek wojny 1939 r. i jej następstw bezpowrotnie przeminął...

Wojna dotknęła go boleśnie tak jak większość pokolenia do którego należał: przedwcześnie zmarł mu ojciec, część rodziny wywieziona została na Syberię, on z  matką uciekł z   Brześcia szukając za Bugiem ratunku przed sowieckim najeźdźcą.

Tuż po zakończeniu wojny szybko i dramatycznie kształtował się jego światopogląd: w  1947 r. został wraz z kilkoma rówieśnikami aresztowany pod zarzutem nielegal-nego posiadania broni w celu obale-nia siłą władzy ludowej. Przesiedział kilka miesięcy w areszcie w Bielsku Podlaskim, a następnie w Lublinie, na Zamku, w okrytej ponurą sławą byłej carskiej, potem gestapow-skiej, a w końcu ubeckiej katowni. Ostatecznie został zwolniony na skutek braku dostatecznych dowo-dów popełnienia zarzucanych mu czynów.

Ale tę lekcję najnowszej historii zapamiętał dobrze do końca...

Po tak dramatycznym początku dorosłego życia zdecydował o wyjeź-dzie „na zachód” i studiach prawni-czych na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Następnie zamieszkał w Szczecinie. Z tym mia-stem związany był nieprzerwanie ponad pół wieku.

Pracował jako radca prawny m.in. w sektorze spółdzielczości rolniczej,

a w latach 90-tych także w sekto-rze bankowym. Na przełomie lat 70-80-tych zaangażował się w two-rzenie struktur samorządu radcow-skiego. Oczywiście były to działania wyprzedzające ustawę z 1982 r., ale Związek Zawodowy Radców Praw-nych powstały jesienią 1980 r. już wtedy trafnie formułował aspira-cje środowiska radców prawnych, które odczuwało głęboką potrzebę utworzenia własnego samorządu zawodowego. Bogdan Tański był jednym z najbardziej aktywnych zwolenników tych zmian. Zdawał sobie bowiem sprawę z wartości i siły wspólnoty, którą będzie stano-wił samorząd najliczniejszej prawni-czej grupy zawodowej.

Po wejściu w  życie w  1982 r. ustawy o radcach prawnych aktyw-nie wspierał pionierskie działania pierwszego dziekana Okręgowej Izby Radców Prawnych w Szczeci-nie Walentego Falkowskiego, który praktycznie bez żadnych środków materialnych, w nieprzychylnej politycznie aurze tworzył struktury naszej izby.

Dziekanem został jeszcze w PRLu, bo w 1987 r. Kadencję kończył już w wolnej Polsce.

Do 1989 roku Bogdan Tański miał swoich „opiekunów” w Służbie Bezpieczeństwa, która podejrzewa-jąc go (słusznie) o zaangażowanie w działalność opozycyjną po 13 grudnia 1981 r. uznała go za element politycznie niepewny wymagający stałej kontroli.

Był z tego powodu nękany czę-stymi wizytami oficerów SB, którzy nie wahali się grozić mu represjami w przypadku, gdyby podjął jakiekol-wiek wrogie ich zdaniem działania wobec władzy ludowej.

To była trudna rzeczywistość lat 80-tych. Myślę, że starsi koledzy te czasy pamiętają.

Rola i zasługi Bogdana Tańskiego dla samorządu radców prawnych i prestiżu naszego zawodu są nie do przecenienia; stworzył wspól-notę zawodową, świadomą swego znaczenia w obszarze sprawowania wymiaru sprawiedliwości, opartą na uniwersalnych wartościach.

Dbał także o ocalenie od zapo-mnienia działań starszych koleża-nek i kolegów zaangażowanych w to dzieło.

Był człowiekiem uczciwym, przyzwoitym i prawym. Życzliwie recenzował jako były dziekan dzia-łania swoich następców i cieszył się z ich sukcesów. Czuł się spełnionym życiowo i zawodowo.

Zawodowa i  społeczna aktyw-ność Bogdana Tańskiego została należycie doceniona. Był odzna-czony Srebrnym i Złotym Krzyżem Zasługi, posiadał Złotą Odznakę Honorową Gryfa Zachodniopomor-skiego. Samorząd radców prawnych także docenił jego działalność: jako jeden z pierwszych otrzymał Złotą Odznakę Samorządu Radców Praw-nych, a później także Medal XX-lecia i XXX-lecia Samorządu.

W pogodny dzień 19 września 2016 r. na Cmentarzu Centralnym w Szczecinie przy ul. Ku Słońcu żegnało Go z prawdziwym żalem liczne grono przyjaciół. ❚

Wspomnienie o Mecenasie Bogdanie Tańskim

Agnieszka Dąbrowskaradca prawny, Dziekan OIRP w Szczecinie w latach 1991-2003

W poprzednim numerze In Gremio przedstawiona została relacja ze Wspólnego Zgromadzenia Adwokatów i Radców Prawnych w Szczecinie. Owocem wspólnych obrad są uchwały podjęte przez samorząd adwokacki oraz radcowski w przedmiocie potrzeby prowadzenia stałych konsultacji pomiędzy samorządami w zakresie:

- uregulowań odnośnie naboru na aplikacje i przeprowa-dzania w tym zakresie egzaminów,

- opiniowania aktów prawnych związanych z szeroko pojętym wymiarem sprawiedliwości,

- ewentualnie wspólnego stanowiska co do możliwych zmian w zakresie rozporządzeń taryfowych dotyczących wynagrodzeń obrońców i pełnomocników w postępowa-niach sądowych.

Nadto uchwałą Nr 150/X/2016 Rady Okręgowej Izby Radców Prawnych w Szczecinie z dnia 27 października br. wyrażono zgodę na dofinansowanie miesięcznika szcze-cińskich środowisk prawniczych In Gremio w kwocie 20.000 zł brutto. Serdecznie dziękujemy!

Redakcja In Gremio

In Gremio grudzień 2016 | 5

Kilka dni temu powitaliśmy kolejny grudzień, kolejnego roku. Dogasły już cmentarne znicze zapalone w Święto Zmarłych, zdjęto flagi powiewające na Dzień Niepodległości. Świąteczne dekoracje powoli opanowują coraz większe areały sklepów, ulic i wresz-cie naszych domów. Jeszcze kilka dni, a gromadnie wylegniemy na poszuki-wania odpowiedniej choinki i prezen-tów dla najbliższych. Ba, może nawet zaskoczy nas aura i zimą spadnie prawdziwy śnieg …

Koło historii toczy się majestatycz-nie, zagarniając kolejne dni, tygodnie i miesiące zamieniając teraźniejszość w przeszłość.

No właśnie: przeszłość. Spoglądając w nią każdy z nas widzi

ją inaczej. Inaczej dostrzega akcenty, inaczej ocenia całokształt, w różny sposób wyciąga z niej wnioski. I nie ma w tym nic dziwnego: różnorodność poglądów to wszak immanentna cecha Homo Sapiens. Rzecz jednak w tym, że ostatni rok dostarczył nam wszystkim wielu wydarzeń, które pokazały wła-śnie jak bardzo różnimy się. Nie tylko

w ocenie wydarzeń i historii, ale nade wszystko sami ze sobą.

W  ciągu kilku miesięcy pękły wszelkie pozory jedności, uwypukliły się pola konfliktów, antagonizmów, niechęci, a częstokroć wręcz niena-wiści. Niezależnie od tego, czy obiek-tami owych negatywnych emocji są

prawicowcy, lewacy, Żydzi, uchodźcy, geje, lesbijki czy przysłowiowi cykliści.

Czy jednak nawet najgłębsza różno-rodność powinna stać na przeszkodzie temu, aby złożyć sobie szczere świą-teczno-noworoczne życzenia?

Wręcz przeciwnie.

Dlatego Drogie Czytelniczki i Drodzy Czytelnicy, a także Ci, którym te słowa zostaną w  jakikolwiek sposób przekazane - przyjmijcie od całej Redakcji najszczersze życzenia radości z samych siebie. Ale radości z siebie nawzajem. Życzenia tego, aby-ście potrafili dostrzec w drugim czło-wieku nie tylko to co różni, lecz przede wszystkim to, co łączy. Potrafili wyjść z okopów i transzei własnych poglą-dów bez poczucia poddawania swoich pozycji, ale z taką radością, jaką tylko może dać miłość bliźniego swego

jak siebie samego.

W imieniu Redakcji In Gremio – łypiący ślepym okiem

Efekty Wspólnego Zgromadzenia Adwokatów i Radców Prawnych

Droga Czytelniczko, Drogi Czytelniku…

rysu

nek

auto

ra

6 | In Gremio grudzień 2016

W dNIach 3-5 listopada 2016 r. odbył się w War-szawie XI Krajowy Zjazd Radców Prawnych, który dokonał wybory nowych władz na

X kadencję. W dniu 3 listopada 2016 r. na Prezesa Krajowej Rady Radców Prawnych X kadencji spośród trzech kandy-datów został wybrany r. pr. Maciej Bobrowicz. W Zjeździe uczestniczyli delegaci Okręgowej Izby Radców Prawnych w Szczecinie, którzy z sukcesem zostali także wybrani do władz samorządowych szczebla krajowego. I tak do Krajowej Rady została wybrana r. pr. Anna Biel, pełniąca także funkcję Wicedziekana OIRP w Szczecinie. W skład Wyższego Sądu Dyscyplinarnego weszli r.pr. Joanna Maru-szewska oraz r.pr. Stefan Mazurkiewicz, zaś do Wyższej Komisji Rewizyjnej wybrany został r.pr. Piotr Sydor. Za spory sukces należy uznać tak liczną reprezentację Izby Szczecińskiej we władzach krajowych.

XI Krajowemu Zjazdowi Radców Prawnych został też przedstawiony projekt uchwały Zjazdu w sprawie wytycz-nych działania samorządu i jego organów na lata 2016-2020, przygotowany przez Zespół, powołany uchwałą Nr 130/1X72016 Krajowej Rady Radców Prawnych z dnia 11 czerwca 2016 r.  Burzliwą  dyskusję wywołała część wytycz-nych  dotycząca specjalizacji zawodowych. Projekt prze-widywał, że Krajowy Zjazd Radców Prawnych zaaprobuje potrzebę przeprowadzenia szerokiej dyskusji samorządo-wej dotyczącej ewentualnego wprowadzenia systemu cer-tyfikacji specjalizacji zawodowej radców prawnych. 

Stąd projekt  przewidywał przedstawienie pod dys-kusję konkretnego modelu jaki mógłby być wdrożony,

z jednoczesnym wskazaniem wszystkich potencjalnych zysków, jak i ryzyk z tym związanych. Zgodnie z założe-niami prace w tym zakresie miały  uwzględniać między innymi:❶ tryb, wymogi oraz podmiot uprawniony do nadawania

tytułu specjalisty w danej dziedzinie;❷ wpływ wprowadzonego systemu certyfikacji na

sytuację zawodową radców prawnych, w tym ze względu m.in. na miejsce prowadzenia działalności, wiek i wielkość kancelarii;

❸ wpływ wprowadzonego systemu certyfikacji na zda-rzające się przypadki naruszenia zasad uczciwej kon-kurencji oraz etyki zawodowej przez radców praw-nych, którzy samodzielnie tytułują się specjalistami w danych dziedzinach;

❹ kwestie możliwości uczestnictwa w stworzonym syste-mie przez prawników innych zawodów;

❺ odniesienie się do ewentualnych korzyści klientów, wynikłych ze zwiększenia transparentności usług świadczonych przez radców prawnych w rezultacie wprowadzenia systemu certyfikacji;

❻ kwestie zbieżności zaproponowanego modelu cer-tyfikacji z systemami certyfikacji istniejącymi już w innych krajach europejskich;

❼ koszt wdrożenia oraz utrzymania systemu.

Takiemu rozwiązaniu sprzeciwili się obecni na Zjeź-dzie delegaci i znaczącą większością głosów usunięto z wytycznych kwestię specjalizacji zawodowych. ❚ 

Anna Bielradca prawny, Wicedziekan Okręgowej Izby Radców Prawnych w Szczecinie, członek Krajowej Rady Radców Prawnych

XI Krajowy Zjazd Radców Prawnych

Delegacja Okręgowej Izby Radców Prawnych w Szczecinie

wydarzenia

In Gremio grudzień 2016 | 7

W dniach 17 – 23 października br. Stowarzyszenie im. Profesora Zbigniewa Hołdy zorganizowało drugą edycję Tygodnia Konstytucyjnego, nad którym honorowy patro-nat objął Rzecznik Praw Obywatelskich. W ramach tego ogólnopolskiego wydarzenia prawnicy prowadzili lekcje w gimnazjach i szkołach ponadgimnazjalnych, dotyczące znaczenia Konstytucji w codziennym życiu. Stowarzysze-nie poprzez Tydzień Konstytucyjny stawia sobie za cel promowanie świadomego obywatelstwa i zachęcenie młodzieży do większego zainteresowania sprawami publicznymi.  

Postanowiłam wziąć udział w  tym wydarzeniu i w porozumieniu z Dyrekcją Zespołu Szkół w Kołbaczu oraz Dyrekcją Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 2 w Gryfinie przeprowadzić lekcje na temat konstytucji. Chciałam, by zajęcia miały więcej elementów prak-tycznych niż teoretycznych. W tym celu skorzystałam z dostarczonych przez Stowarzyszenie przykładowych scenariuszy zajęć oraz materiałów metodologicznych, a także kazusów opartych na orzeczeniach Trybunału Konstytucyjnego.

W Kołbaczu miałam przyjemność prowadzić zajęcia z klasami drugimi i trzecimi gimnazjum. Poprosiłam podzielonych na grupy uczniów, by wyobrazili sobie, że znaleźli się na bezludnej wyspie i muszą zorganizować życie swojej społeczności. Każda grupa na planszach wypisała zasady obowiązujące na wyspie. Byłam zasko-czona pomysłowością i kreatywnością uczniów. Pojawiały się zasady dotyczące sposobu podejmowania decyzji, bez-pieczeństwa czy też podziału zadań między mieszkańców wyspy. Uczniowie wprowadzali wspólną walutę („srebrne kokosy”), jak również obowiązki quasi – podatkowe, dotyczące np. oddawania przez obywateli do wspólnego magazynu części swoich zbiorów. W ten sposób ucznio-wie stworzyli swoje „małe konstytucje”, przekonując się w ten sposób, jakie regulacje może zawierać akt prawny jak konstytucja. Następnie posłużyłam się przygotowa-nym przez Stowarzyszenie kazusem, dotyczącym upraw-nień kontrolera biletów w autobusie, by pokazać im, jak przepisy (uznane przez Trybunał Konstytucyjny za nie-zgodne z Konstytucją1) mogą naruszać wolność i niety-kalność osobistą obywateli.

W klasach liceum i technikum oprócz wspomnianego wyżej przykładu, wykorzystałam też kazus traktujący

1 Wyrok TK z dnia 28.07.2014 r., sygn. akt: K 16/12,

o naruszeniach prawa do nauki2 czy wolności pokojo-wych zgromadzeń3.

W ramach niewielkiej ilości teorii opowiedziałam zarówno uczniom gimnazjum, jak i szkół średnich, dla-czego Konstytucja jest najważniejszym aktem prawnym w naszym kraju. Mówiłam o tym, z czego składa się Kon-stytucja, jak jest zbudowana, jaką tematykę reguluje. Wspomniałam też o dwóch zmianach wprowadzonych do Konstytucji (w 2006 i 2009 r.). Szczególną uwagę zwró-ciłam na rozdział II „Wolności, prawa i obowiązki czło-wieka i obywatela” jako – w mojej ocenie – najważniejszy w całej Konstytucji.

Ucieszyło mnie, że dla uczniów język Konstytucji – jak sami przyznali – nie jest trudny i niezrozumiały. Mam nadzieję, że zajęcia pokazały im, że obowiązywanie Konstytucji jest widoczne w codziennym życiu. Liczę na to, że był to dla nich impuls do bycia w przyszłości świadomymi uczestnikami życia publicznego. Zachęcam Koleżanki i Kolegów do udziału w przyszłorocznej edycji Tygodnia Konstytucyjnego. ❚

2 Vide: wyrok TK z dnia 5.06.2014 r., sygn. akt: K 35/11,3 Vide: wyrok TK z dnia 10.07.2008 r, sygn. akt: P 15/08.

Marta Maciejukradca prawny

II Tydzień Konstytucyjny – lekcje prawa w szkołach

wydarzenia

8 | In Gremio grudzień 2016

W dniach 4-5 listopada br. odbyła się w Warszawie konferencja Kie-rowników Szkolenia ze wszystkich Izb Adwokackich w Polsce. W kon-ferencji uczestniczyli ponadto człon-kowie Prezydium NRA oraz członko-wie Komisji Kształcenia Aplikantów NRA, w skład której wchodzą także niektórzy kierownicy szkoleń, w tym moja skromna osoba.

Czuło się atmosferę przedzjazdową i potrzebę przedstawienia ewentual-nych zmian w dotychczasowym pro-cesie szkolenia. Uczestnicy konfe-rencji zwrócili uwagę na szczególną rolę patronów w zakresie kształce-nia aplikantów i konieczność ewen-tualnej reakcji Rady Adwokackiej w przypadku „źle funkcjonującego patronatu”. Dostrzeżono potrzebę większego upraktycznienia zajęć, organizowania rozpraw symulowa-nych, a także form seminaryjnych i  dyskusyjnych w  trakcie zajęć

z niektórych przedmiotów. Głosy dyskusji wskazywały jednak, że niejednokrotnie aplikanci, którzy otrzymywali wcześniej materiały do przygotowania się praktycznego do zajęć - nie uczestniczyli w nich aktywnie i generalnie rolę tę przej-mował prowadzący wykładowca.

Koniecznym jest poszerzenie zajęć z zakresu zasad etyki, jak też prak-tycznego przygotowania do wykony-wania zawodu już po zdanym egza-minie adwokackim.

Jako przedstawiciel Izby Szczeciń-skiej przedstawiłem nasze dotych-czasowe propozycje szkoleniowe i to zarówno w zakresie realizacji programu, form przekazu wiedzy, jak również doboru wykładowców.

Ewentualne zmiany w  zakresie Regulaminu Szkolenia zostaną przedstawione nowo wybranej na

zjeździe w  Krakowie Naczelnej Radzie Adwokackiej. Koniecznym wydaje się dalszy udział przedstawi-ciela Izby Szczecińskiej w komisji kształcenia aplikantów NRA, nie tylko z uwagi na realizację procesu szkolenia, ale także konieczność zgłaszania ewentualnych zmian, czy modyfikacji.

Na zakończenie uczestnicy kon-ferenc j i o t rzymal i upominek w postaci wydanej przez Wolters Kluwer na potrzeby adwokatury książki „Aleksander Mogilnicki – wspomnienia adwokata i sędziego”. Był to wybitny prawnik kierujący w okresie II Rzeczpospolitej pra-cami Izby Karnej Sądu Najwyższego, zdymisjonowany za surowe prze-strzeganie zasad niezawisłości Sądu i nieusuwalności sędziów. ❚

Konferencja kierowników szkolenia Izb adwokackich

wydarzenia

Andrzej Zajda adwokat, kierownik szkolenia aplikantów Szczecińskiej Izby Adwokackiej

In Gremio grudzień 2016 | 9

18 listopada br. w siedzibie Szczecińskiej Izby Adwokac-kiej odbyła się oficjalna uroczystość uhonorowania oraz upamiętnienia adw. dr. Romana Łyczywka z okazji setnej rocznicy urodzin, która przypadła w dniu 8 lutego br. oraz adw. Jerzego Chmury, zmarłego w dniu 31 marca br.

Okręgowa Rada Adwokacka w wykonaniu uchwały Zgromadzenia Izby z dnia 18 czerwca br. uroczyście nadała imiona dwóm salom siedziby izbowej. Sala posiedzeń ORA w siedzibie Szczecińskiej Izby Adwokackiej nazwana została imieniem adw. dr. Romana Łyczywka, a sala konfe-rencyjna imieniem adw. Jerzego Chmury.

W uroczystości, oprócz członków Szczecińskiej Izby Adwokackiej wzięli również udział licznie zaproszeni Goście, w tym m.in. przedstawiciel Prezydenta Miasta Szczecina oraz Marszałka Województwa Zachodniopo-morskiego, przedstawiciele Sądu Okręgowego w Szczecinie, Prezes Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Szcze-cinie, przedstawiciele szczecińskich sądów rejonowych, Izby Notarialnej w Szczecinie, członkowie Okręgowej Izby Radców Prawnych w Szczecinie i przedstawiciele mediów.

O doniosłości uroczystości dla samorządu adwokackiego świadczy fakt, iż wzięli w niej udział także Prezes NRA adw. Andrzej Zwara oraz Wiceprezes NRA adw. Jacek Trela.

Spotkanie rozpoczął Dziekan ORA w Szczecinie adw. Włodzimierz Łyczywek, który przybliżył sylwetkę każ-dego z patronów sal, ich działalność, zasługi i odznacze-nia. W ramach przebiegu uroczystości znalazło się miej-sce na anegdoty z życia prywatnego adw. dr. Romana Łyczywka, którymi podzieliła się żona Krystyna Łyczywek oraz wnuczka adw. Hanna Łyczywek-Falkowska, a także na pełne ekspresji wystąpienie recytatorskie aktora scen warszawskich Edwarda Sosny, który plastycznie ukazał emocje związane z obroną niesłusznie oskarżonego filo-zofa Sokratesa, jak również przesłanie dla współczesnych. Swoje wystąpienie zakończył wołaniem o poszanowanie niewykonywanych wyroków sądowych.

Wspomnieć należy także o wystąpieniu adw. Marka Mikołajczyka, który niezwykle barwnie opowiedział o nieznanych powszechnie wątkach z życiorysów obu Mecenasów.

Następnie wręczono okolicznościowe medale autor-stwa adw. Jerzego Piosickiego z wygrawerowanym wize-runkiem adw. dr. Romana Łyczywka oraz publikację pt.:

,,Przy Ołtarzu Temidy”, wydaną nakładem Szczecińskiej

1 paremia kaukaska, autor nieznany

Izby Adwokackiej, autorstwa adw. dr. Romana Łyczywka i adw. Jerzego Piosickiego.

Uhonorowani medalami zostali: Dziekani Szczeciń-skiej Izby Adwokackiej - adw. Andrzej Gozdek, adw. Marek Mikołajczyk, adw. Włodzimierz Łyczywek; najbliższa rodzina adw. dr. Romana Łyczywka i adw. Jerzego Chmury

- Krystyna Łyczywek, dr Lech Łyczywek, adw. Hanna Łyczy-wek-Falkowska, adw. Monika Łyczywek-Weissgerber, Ewa Łyczywek-Pałka, notariusz Przemysław Chmura, Anita Lichosik-Zdrojewska; byli aplikanci adw. dr. Romana Łyczywka - adw. Michał Domagała, adw. Edward Rozwałka; redaktorzy naczelni ,,In Gremio” - adw. Roman Ossowski i adw. Piotr Dobrołowicz, a także adw. Jerzy Piosicki.

Uroczystości towarzyszyło otwarcie wystawy obrazów olejnych r.pr. Aliny Andrzejuk pt.: ,,W ogrodzie czasu”. Jest to już szósta ekspozycja w Galerii pod Żabotem. Zaproszeni Goście mogli oglądać prace malarskie przedstawiające kwiaty i motywy kwiatowe. Jak zaznaczył otwiera-jący wernisaż adw. Jerzy Piosicki - od samej autorki wie, iż za każdym z prezentowanych dzieł kryją się duże i różnorodne emocje.

W dalszej części uroczystości, w każdej z sal eksponowane były unikatowe dokumenty, odznacze-nia państwowe, ordery, książki oraz publikacje związane z adw. Jerzym Chmurą i  adw. dr.  Romanem Łyczywkiem, a zaproszeni Goście mogli skosztować poczęstunku. Po raz pierwszy szerszej publiczności zaprezentowano pianino – nowy nabytek Izby - na którym miałam okazję i przyjemność zagrać, two-rząc oprawę muzyczną tej niewąt-pliwie wyjątkowej i udanej uroczy-stości. ❚

,,Po koniu siodło, a po człowieku pamięć …” 1

wydarzenia

Martyna Kawiakaplikantka adwokacka

„W o

grod

zie

czas

u” r.

pr. A

lina

Andr

zeju

kfo

t. W

eron

ika

Łycz

ywek

10 | In Gremio grudzień 2016

Adwokatura, której liczeb-ność ocenia się na ponad 20.000 członków czekała

na ten Zjazd, ponieważ struktura, liczebność, a także zadania adwoka-tury - bardzo znacznie zmieniły się w ostatnich latach, a wiele wyda-rzeń w zakresie stanowienia prawa, wymagało podjęcia stosownych sta-nowisk w tych kwestiach.

Uczestniczyłem w  jedenastu Zjazdach od 1981 roku, ale ten XII Krajowy Zjazd Adwokatury miał pewne widoczne napięcie jeszcze przed przybyciem delegatów do Krakowa.

Pojawienie się na Zjeździe Pre-zydenta RP dr Andrzeja Dudy już samo w sobie dodawało prestiżu Zjazdowi; delegaci z całego kraju tak to odebrali, bowiem najważniej-szy gość tego Zjazdu przyjęty został z należytym szacunkiem, a przemó-wienie, które wygłosił było bardzo dobre i doskonale przygotowane, tak w zakresie historii, jak i zna-czenia adwokatury polskiej. Z tego też powodu wręcz przerywane było oklaskami.

Na Zjeździe pojawiło się wielu wspaniałych gości, wśród których był Prezes TK prof. Andrzej Rzepliń-ski powitany owacją na stojąco, co wskazywało na to, iż adwokatura nie stoi wcale w opozycji do którejkol-wiek ze stron konfliktu o Trybunał Konstytucyjny, ale merytorycznie ocenia, iż ład konstytucyjny powi-nien zostać zachowany zgodnie z zasadami panującymi w demokra-tycznym państwie prawa. Taka też

była treść najważniejszej uchwały zjazdowej, która została świetnie wyważona i oddawała nastroje panu-jące w adwokaturze – tym bardziej, że uchwała ta przyjęta została nie-malże jednogłośnie.

Zjazd zaszczycili także m.in. Pre-zydent Krakowa prof. Jacek Maj-chrowski, zastępca Rzecznika Praw Obywatelskich Stanisław Trociuk, Wicemarszałek Sejmu Barbara Dol-niak, Prezes Krajowej Rady Sądow-nictwa Dariusz Zawistowski, Prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia Krystian Markiewicz, posło-wie i senatorowie, przedstawiciele innych korporacji prawniczych oraz sądownictwa. Znamiennym było jednak to, iż chyba po raz pierwszy na Zjeździe Adwokatury Polskiej nie było Ministra Sprawiedliwości ani żadnego jego przedstawiciela.

Zjazd trwał przez pełne dwa dni od rana do późnych godzin nocnych

i wypracował wiele uchwał, których zadaniem było ustosunkowanie się delegatów do kwestii tajemnicy zawodowej, powołania fundacji adwokatów i adwokatury polskiej, reformy opłat sądowych, zasad wykonywania zawodu adwokata, koncepcji wizerunkowej Adwoka-tury Polskiej, zwiększenia uczestnic-twa adwokatury w procesach legi-slacyjnych, a przede wszystkim - jak wyżej wspominałem - odniesienia się do ładu konstytucyjnego Rzecz-pospolitej Polskiej.

W wyborach na Prezesa NRA kan-dydowali adw. dr Małgorzata Kożuch z Izby Krakowskiej i adw. Jacek Trela były Dziekan ORA w Warszawie i Wiceprezes NRA. Zdecydowaną większością głosów Prezesem NRA na nową czteroletnią kadencją został wybrany adw. Jacek Trela, który jest prawdziwym przyjacielem

„In Gremio”.

XII Krajowy Zjazd Adwokatury

wydarzenia

fot.

Wer

onik

a Ły

czyw

ek

In Gremio grudzień 2016 | 11

Były też bardzo przyjemne akcenty szczecińskie:- współprzewodniczącym Zjazdu został adw. Marek

Mikołajczyk, który po raz kolejny pokazał jak sprawnie można prowadzić obrady zjazdowe, a ponadto został wybrany członkiem Naczelnej Rady Adwokackiej;

- Zjazd uchwałą przyznał Wielką Odznakę Adwokatury Polskiej nieżyjącemu od 1994 r. adw. dr. Romanowi Łyczywkowi i to w takim zestawieniu, iż taką samą wspaniałą odznakę otrzymali na tym Zjeździe nieży-jąca już Prezes NRA Maria Budzanowska i równie godny podziwu adwokat i publicysta dr Zdzisław Krzemiński;

- Krajowy Zjazd przyjął także uchwałę wyrażającą sprze-ciw wobec łamania praw człowieka w czasie działań wojennych wokół miasta Aleppo w Syrii – bowiem oczy-wistą paralelą było to, iż znaczna większość adwokatury warszawskiej zginęła w czasie okupacji i powstania warszawskiego; uchwała była autorstwa delegatów Izby Szczecińskiej;

- w czasie głosowania i przerwy z tym związanej na wielkim telebimie zostały zaprezentowane dwa pierwsze odcinki cyklu „Adwokaci w sztuce”, którego pomysłodawcą i sce-narzystą jest szczeciński adwokat Roman Ossowski.

Oprawa Zjazdu odbytego w przepięknej Sali Europej-skiego Centrum Kongresowego w Krakowie była rze-czywiście doskonała, a wrażenia, przemyślenia, a także poważniejsze refleksje wynikające z tego Zjazdu - będą nam towarzyszyć jeszcze przez długi czas. ❚

UCHWAŁA Krajowego Zjazdu Adwokatury

podjęta w Krakowie w dniu 26 listopada 2016 roku

Krajowy Zjazd Adwokatury obradujący w dniach 25 - 27 listopada 2016 r. w Krakowie przyjmuje uchwałę nastę-pującej treści:

Ład konstytucyjny jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli Rzeczypospolitej Polskiej, a jego naruszanie zagraża prawom i wolnościom obywatelskim. Rów-noważenie się i wzajemna kontrola władzy ustawo-dawczej, wykonawczej i sądowniczej, w szczególności poszanowanie dla prawomocnych orzeczeń sądów i trybunałów, stanowi fundament porządku konstytu-cyjnego Rzeczypospolitej Polskiej. Ograniczanie nie-zależności władzy sądowniczej, niezawisłości sędziów, w tym sędziów Trybunału Konstytucyjnego, podważa zasady współczesnej demokracji.

Konstytucja RP nie daje żadnemu organowi władzy ustawodawczej lub wykonawczej prawa do ingerowa-nia w proces wydawania oraz publikacji orzeczeń Try-bunału Konstytucyjnego, ani do oceny prawidłowości wyboru sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Koniecz-ność przestrzegania zasad konstytucyjnych podkreślona została w zaleceniach Europejskiej Komisji na Rzecz Demokracji poprzez Prawo (Komisji Weneckiej).

Permanentny proces zmian ustawowej regulacji zasad działania Trybunału Konstytucyjnego pozostaje w sprzeczności z ustrojowymi fundamentami Rzeczpo-spolitej, godzi w zasady tworzenia prawa, jego stabil-ność, a w konsekwencji skutkuje dysfunkcjonalnością filarów demokratycznego państwa prawnego. Sprzeciw budzi także pospieszne stanowienie ukierunkowanego na osiągnięcie doraźnych celów politycznych prawa. Wszelkie zmiany legislacyjne wymagają konsultacji oraz aktywnego udziału przedstawicieli społeczeństwa obywatelskiego, a także przestrzegania zasady podziału i równoważenia się władz.

Konstytucja Rzeczpospolitej Polskiej czerpie swe źródła z godności osoby, z wolności oraz z innych wartości demokratycznych, na jakich oparte jest funkcjono-wanie państwa jako wspólnoty wszystkich obywa-teli. Z norm konstytucyjnych wynikają zasady, dzięki którym jednostka chroniona jest przed „demokratyczną dyktaturą” większości. Granice demokracji konstytu-cyjnej wyznacza prawo będące autonomiczną i rów-norzędną wartością. Wszelkie naruszenia tych granic, niezależnie od tego, na jakiej opierają się legitymacji, traktować należy jako zamach na podstawowe kon-stytucyjne wartości. Ich ochrona w każdym wypadku i w każdym czasie jest naszą podstawową powinnością, od której nikt - ani Adwokatury jako instytucji, ani żad-nego z adwokatów - zwolnić nie może.

Włodzimierz Łyczywekadwokat, Dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Szczecinie

12 | In Gremio grudzień 2016

Może trochę po czaSIe, ale ilość komentarzy zamiesz-czonych w październiko-

wym numerze (In Gremio Nr 102 – przyp. redakcji), odnoszących się do Nadzwyczajnego Kongresu Sędziów Polskich zmobilizowało mnie do odniesienia się do części poglądów wyrażonych w stanowiskach repre-zentowanych przez autorów tek-stów, opatrzonych wspólnym tytu-łem „Komentarze po Kongresie”.

Wydaje się, że jedynie przedsta-wiciele Fundacji Court Watch Polska byli jedynymi z  komentatorów,

którzy uczestniczyli w Kongresie (byli bezpośrednimi obserwatorami, słuchaczami). Uczestnikiem z wła-snej woli, z wewnętrznego przeko-nania i potrzeby zamanifestowania – wprawdzie biernym, ale osobistym uczestnictwem - poparcia dla idei Kongresu, byłam także ja.

I mnie, sędziego z ponad czter-dziestoletnim stażem, jak i obserwa-torów, Kongres przytłaczał liczebno-ścią uczestniczących w nim sędziów. Wielość uczestników napawała dumą. Jeszcze nigdy w dziejach naszego sądownictwa nie zgroma-dziło się w jednym miejscu - i to dobrowolnie, na własny koszt, w  wielu przypadkach w  czasie urlopu, albo także kosztem czasu - mimo formalnie dnia wolnego od pracy - własnego, ale przezna-czonego na pisanie uzasadnień czy przygotowywaniem się do rozpraw tych „urzędujących” sędziów. Sobota i  niedziela to także czas pracy

sędziego z tym, że w przeciwień-stwie do pozostałych dni tygodnia, dzielonego z czasem dla rodziny. Już fakt ten sam w sobie, niezależ-nie ile z merytorycznej dyskusji przebiło się do opinii publicznej, napawa dumą i pozwala mniemać na przyszłość, że stan praworząd-ności, dla zachowania, którego rów-norzędności władzy ustawodaw-czej, wykonawczej i sądowniczej nie pozostanie poza sferą zainte-resowań i troski sędziów orzekają-cych, ale i tych, którzy już służbę zakończyli, ale niezależność sądów

i niezawisłość sędziowska pozostaje dla nich nadrzędną wartością, której służyli wiele lat (tutaj wielki ukłon w stronę prof. Adama Strzembosza).

I nie wiem, jak bardzo chciałby argumentować prawnik Prezydenta, Pan mec. Paweł Mucha, że Kongres był przejawem politycznej działal-ności sędziowskiej (skądinąd zgodzę się ze stwierdzeniem i także ocze-kuję rzetelnej dyskusji, ale z udzia-łem środowiska sędziowskiego o problemach wymiaru sprawiedli-wości i sposobach ich rozwiązania) to nie podważy, że był Kongres wyrazem niczego więcej ponad to, co było powodem jego zorganizo-wania (zasłużone podziękowania uczestników Kongresu dla organiza-torów), a co znalazło odzwierciedle-nie w podjętych uchwałach.

Kongres nie był środkiem - bo i nie mógł być jako „narzędzie” w ogóle temu nie przydatne – do odbudowywania zaufania do władzy

sądowniczej, które wbrew obiego-wym, a może raczej powtarzanym bez głębszej analizy przez różnego rodzaju dyskutantów w debacie, nie tyle szeroko publicznej, co medial-nej – jeszcze w społeczeństwie ma. Kongres nie mógł służyć wypraco-waniu metod, które usprawniłyby postępowania sądowe, bo tak liczny zjazd nie mógł temu służyć.

W przeciwieństwie do komenta-rza Pani adw. Magdaleny Murano-wicz rozumiem, że tylko z repor-t e r sk iego obowiązku zos ta ł y wymienione w  tym komentarzu

w przeważającej większości głosy osób zaproszonych, a nie sędziów orzekających, którzy także zabie-rali głos, aczkolwiek przyznać należy, że w niewielkiej liczbie, co jednak - wbrew wypowiedzi jednego z sędziów - nie wynikało z faktu czasu udzielonego gościom Kon-gresu, ale braku chętnych do dysku-sji ze strony sędziów. Każdy mógł się w określonym czasie do głosu zapi-sać i wyrazić swoje poglądy.

Osobiście uważam, że Kongres nie był miejscem do przedstawia-nia bieżących „bolączek” danego sądu, czy - skądinąd zapewne słusz-nej krytyce działania czy zaniecha-nia danego sędziego funkcyjnego. Głosy zaproszonych znamienitych, merytorycznych autorytetów praw-niczych odebrałam z wielkim uzna-niem, jako podtrzymujących prze-konania, że wbrew wszystkiemu wokół - warto i należy być wier-nym ślubowaniu sędziowskiemu.

felieton

O Nadzwyczajnym Kongresie Sędziów Polskich

Jeszcze nigdy w dziejach naszego sądownictwa nie zgromadziło się w jednym miejscu - i to dobrowolnie, na własny koszt, w wielu przypadkach w czasie urlopu, albo także kosztem czasu - mimo formalnie dnia wolnego od pracy - własnego, ale przeznaczonego na pisanie uzasadnień czy przygotowywaniem się do rozpraw tych „urzędujących” sędziów...

In Gremio grudzień 2016 | 13

Szczególnie w kontekst Kongresu wpisywał się głos profesora, b. Prezesa Sądu Najwyższego Węgier i b. Sędziego ETPCz prof. Andrasa Baka, którego przedsta-wienie własnej drogi zmagania się z dochodzeniem do wykazania nieposzanowania reguł obowiązującego prawa, co żywo kojarzyło się z naszymi problemami, jak chociażby nie powołaniem na urząd sędziów, którzy przeszli całą kwalifikacyjną drogę.

W tym kontekście, jako uczestnik Kongresu zwróci-łam uwagę (zapewne każdy z nas na inny aspekt) na sygnalizowany nie po raz pierwszy przez prof. Ewę Łętowską brak komunikacji w relacjach sąd-obywa-tel, na niekomunikatywne, niezrozumiałe przez spo-łeczeństwo uzasadnianie orzeczeń. Godząc się co do zasady z postulatem naprawienia relacji w tym zakresie

(aczkolwiek Pani Profesor, w rozsądnych granicach, gdyż nie dostrzegam na tym poziomie potrzeby jeszcze tłumaczenia ? wychowywania podsądnego ?, któremu sąd wymierza karę porządkową za niewłaściwe zacho-wanie na sali sądowej, reguły którego to tzw. dobre, a może w ogóle - wychowania są elementarne dla każ-dego, a takim przykładem Pani Profesor się posłużyła) chciałam zwrócić uwagę, że jest to zadanie może nie do końca dla sędziego uzasadniającego orzeczenie, które jest ograniczone wymogami przepisów procesowych.

Wydaje mi się to być zadaniem do spełnienia, przez w końcu nie małą rzeszę rzeczników prasowych sądów, jak i Krajowej Rady Sądownictwa. Rola rzeczników pra-sowych nie powinna ograniczać się do przekazywania informacji jakie „ciekawe” sprawy zawisły w danym sądzie, a po wyroku de facto powtórzenia jego treści. Nie spotkałam się, aby rzecznik prasowy jakiegoś sądu, przy okazji „głośnej” sprawy napisał i wytłuma-czył, z jaką kwestią prawną sędzia musiał się zmagać, jaka norma prawna to zagadnienie reguluje i przybli-żył rozwiązanie prawne w sposób zrozumiały dla nie prawników.

Również od rzecznika KRS oczekiwałabym takich wyjaśnień skierowanych do jeszcze szerszej niż danego sądu odbiorców publiczności. Znamiennym był tutaj

jeden z wywiadów rzecznika prasowego KRS-u, Sędziego Waldemara Żurka (bardzo przeze mnie cenionego, jako w ogóle rzecznika KRS-u),kiedy odnosząc się do tej kwe-stii stwierdził, że sądy reagują dopiero, gdy jest głośno o danej sprawie (co pozostaje w zgodzie z rzeczywisto-ścią), ale jakby sam zapomniał pytać, gdzie był rzecz-nik KRS-u, aby wytłumaczyć obywatelom, dlaczego nie godzimy się z odmową Prezydenta RP powołania bez uzasadnienia na stanowiska sędziów, którzy praco-wali latami i przeszli wiele kontroli nie tylko instan-cyjnych, ale i wizytatorów, opiniowani przez różne gremia sądowe (kolegia, zgromadzenia, wreszcie samą KRS), które to opinie i wizytacje zawierały uzasadnie-nia i wskazywały na konkretne rozstrzygnięcia i decyzje sędziego. To właśnie wyjaśnienie, a wręcz wyedukowanie

społeczeństwa niewątpliwie nie obciążało rzeczników sądów, których sędziami byli Ci nie powołani przez Prezydenta.

I już tylko marginalnie, z pozycji sędziego apelacyj-nego, w kontekście uwag Pani mec. Magdaleny Mura-nowicz. W żadnym razie na Kongresie nie odczułam, że jestem sędzią „pałacowym”. Nie wiem gdzie, kiedy i kto wymyślił takie określenie, ale Kongres, na którym byli sędziowie sądów wszystkich szczebli i Trybunałów, a wśród nich i także ci, którzy są już w stanie spoczynku (może jedynie mało w porównaniu z sądową rzeczywi-stością piastujących stanowiska tzw. funkcyjnych tj. prezesów sądów, ich zastępców czy też przewodniczą-cych wydziałów) w najmniejszym stopniu nie podzielił sędziów, a był wyrazem jedności środowiska. Akceptacja uchwał Kongresu przez poszczególne ogólne zgroma-dzenia sędziów sądów apelacyjnych i okręgowych, tej jedności także dowodzi. ❚

Wiesława KaźmierskaSędzia Sądu Apelacyjnego w Szczecinie

Kongres nie był środkiem - bo i nie mógł być jako „narzędzie” w ogóle temu nie przydatne – do odbudowywania zaufania do władzy sądowniczej, które wbrew obiegowym, a może raczej powtarzanym bez głębszej analizy przez różnego rodzaju dyskutantów w debacie, nie tyle szeroko publicznej, co medialnej – jeszcze w społeczeństwie ma.

14 | In Gremio grudzień 2016

ANdragogIka – tak nazywa się jedna z dyscyplin peda-gogiki zajmująca się pro-

cesem kształcenia i wychowywa-nia dorosłych. Rzadko spotykane słowo. O „pedagogice” słyszeliśmy w zasadzie wszyscy, niektórzy z nas nawet mieli bądź mają okazję peda-gogiką się zajmować. Ale któż sły-szał o  andragogice? Tymczasem w każdym przecież zawodzie praw-niczym mamy nie tylko potrzebę, ale nawet obowiązek (ustawowy i etyczny) wciąż się kształcić, pod-nosić własne kwalifikacje, nadążać za zmieniającymi się nieustannie przepisami.

Andragogika nie tylko z nazwy różni się od pedagogiki, nie jest też jedynym rozróżnieniem podmiot tejże nauki. Różnice polegają na metodach i podejściu do przekazy-wania wiedzy tym, których chcemy wyposażyć w  nowe informacje i umiejętności. Dzieci najczęściej się naucza, zaś dorosłych się szkoli. Ta druga forma zakłada aktywny udział obu stron procesu. Dorośli uczą się wtedy, gdy mają potrzebę nauki. Dla-tego przedmiot nauczania musi być dostosowany do ich indywidualnych potrzeb, powinien wynikać z zapo-trzebowania konkretnych osób. Szkolenie osób dorosłych ma sens wtedy, gdy widzą oni, że zdobyta wiedza i umiejętności będą miały szybkie i bezpośrednie zastosowa-nie w codziennym życiu, w wyko-nywanej pracy zawodowej. Jeśli ten efekt uda się osiągnąć, to ów doro-sły „uczeń” staje się zorientowany na uczenie się, przyjmuje aktywną postawę nie tylko już w  trakcie samego szkolenia, ale jeszcze wcze-śniej, na etapie wyboru przedmiotu szkolenia i jego metod. Najlepszą motywacją do poszerzania wiedzy w przypadku osób dorosłych jest bowiem motywacja wewnętrzna

– własne przekonanie o potrzebie doskonalenia się.

Niestety zasady powyższe są w  środowiskach prawniczych

w znakomitej większości ignoro-wane. Istniejący w każdym zawodzie obowiązek doskonalenia zawodo-wego sprowadza się w zasadzie do kilkugodzinnych szkoleń, prowa-dzonych w jednej tylko formie zajęć

– wykładów. System ten jest wadliwy i nieskuteczny, ale przyczyna takiego stanu rzeczy leży zarówno po stronie tych, którzy szkolą, jak i tych którzy są szkoleni.

Wykładowcy

Organizatorzy szkoleń zawodowych wydają się nie zauważać, że są osoby, które posiadają umiejętność prze-kazywania wiedzy i są tacy, którzy tego daru są zupełnie pozbawieni. Nie ma to (najczęściej) żadnego powiązania z tym, czy szkolący taką wiedzę sam posiada. Można bowiem być świetnym prawnikiem, bogato doświadczonym i niezmiernie oczy-tanym, ale jednocześnie niepotra-fiącym w żaden sposób nawiązać kontaktu z grupą, bez umiejętności

„sprzedania” swojej wiedzy innym. Tymczasem przyjęło się stawiać za podstawowe kryterium wyboru prowadzącego szkolenie, aby posia-dał tytuł naukowy bądź orzekał w Sądzie Najwyższym. Zdarza się potem, że wywody wykładowcy są na tak wysoce abstrakcyjnym pozio-mie, że nie budzą zainteresowania sali, która zamiast akademickich rozważań wolałaby usłyszeć odpo-wiedzi na problemy na co dzień pojawiające się przy rozstrzyganiu spraw sądowych, czy argumentowa-niu w środkach odwoławczych. Nie ma żadnego powodu, by nie opierać szkoleń na adwokatach, prokurato-rach i sędziach z rejonu czy okręgu. Sędzia Sądu Najwyższego nie odpo-wie na wszystkie pytania sędziego rejonowego, bo od czasów, w któ-rych z tymi problemami codzien-nie się zderzał upłynęło zapewne kilkadziesiąt lat. Oczywiście bywa, że kwestią problematyczną będzie stosowanie norm prawnych, które

są wykładane w orzecznictwie SN’u, ale bywa i tak, że sędziowie potrze-bują rozwiązań i porad związanych z  pragmatyką wykonywania ich codziennej pracy, a tym zasiadający na szczytach wymiaru sprawiedliwo-ści już się zwykle nie zajmują.

Nie ma też uzasadnienia ogra-niczanie doboru wykładowców do jednej tylko grupy zawodowej, w zależności od tego, która akurat jest szkolona. Dlaczego nie zdarza się praktycznie, by sędziom wykła-dali adwokaci czy radcowie? Chyba dlatego jedynie, że przyjęło się, iż nie wypada, aby mecenas pouczał sędziego… Tymczasem to kryterium wiedzy, doświadczenia i jak wskaza-łem wyżej – umiejętności dydaktycz-nych powinno decydować o pozyski-waniu kadry wykładowczej, a nie rodzaj ukończonej aplikacji.

Forma

Nie narażając się na zbyt duży mar-gines błędu zaryzykuję stwierdzenie, że 90% szkoleń prawniczych ograni-cza się do wykładów dla co najmniej kilkudziesięciu osób jednocześnie. Prowadzący z rzadka dopuszczają pytania, często nie ma na nie prze-widzianego czasu, bądź zderzając się z problemami uczestników szkole-nia wykładowca kluczy powracając do uprzednio wygłoszonych tez. Nie ma żadnej interakcji z uczestnikami, nie ma żadnych aktywizujących form szkolenia. Rzadko prowadzący dysponuje jakąkolwiek wizualizacją tego, o czym mówi, a jeśli już pre-zentację jakąś stworzył, to ogranicza się ona do cytatów aktów prawnych w postaci wklejonych przepisów (nie widziałem jeszcze chyba na szkoleniu prezentacji zgodnej z dobrymi prakty-kami ich tworzenia). W końcu nie ma też ewaluacji, w związku z czym nikt nie poddaje analizie skuteczności tego rodzaju szkoleń (tu powinienem napisać „chyba nie poddaje”, bo pew-ności nie mam, ale jeżeli taka analiza jest prowadzona, a nic od lat się nie

Rzecz o nauczaniu prawników

zrzeszenie prawników polskich

In Gremio grudzień 2016 | 15

zmienia, to w zasadzie jeszcze gorzej…). Pal sześć, jeśli wykład dotyczy „Przepisów intertemporalnych przy nowe-lizacji kpk z dnia…”. Zdarzają się jednak wykłady dla stu osób z umiejętności miękkich: asertywności, komunikacji, radzenia ze stresem. Każdy trener takich zachowań powie, że tego rodzaju zajęcia to zmarnowany czas i pieniądze. Podstawową formą szkolenia powinny być warsztaty, pro-wadzone w małych, góra kilkunastoosobowych grupach. Powszechnie wiadomo, że zapamiętujemy tylko 10% tego co czytamy, 20% tego co słyszymy, 50% tego co jednocze-śnie widzimy i słyszymy, ale aż 90% tego, co robimy. Czy w XXI wieku nie można pozyskać do zajęć materiału filmowego obrazującego omawiane zachowania? Czyż nie można przygotować kazusów do rozwiązania w gru-pach, a następnie omówić prawidłowe i nieprawidłowe rozwiązania?

Szkoleni

Nie tylko organizatorzy czy wykładowcy odpowiadają za nieskuteczne szkolenia. Współwinni są również uczest-nicy tychże. Andragodzy wiedzą, że do barier w naucza-niu dorosłych należą duma, wygórowane wyobrażenie o sobie i własnej wiedzy, brak zaangażowania i moty-wacji, czy wcześniejsze (negatywne) doświadczenia. Jak widać podane cechy to typowe przywary nas prawników. Jesteśmy osobami zajętymi. Wśród wielu zajęć, gonią-cych nas terminów, ignorujemy pytania kierowników szkoleń o propozycje ich tematyki, co w efekcie utrudnia zrealizowanie jednej z podstawowych zasad andragogiki

– reagowania na potrzeby uczących się. Szkolenia trak-tujemy jako zło konieczne, adwokaci i radcowie muszą

„zaliczyć” kilka z nich, żeby zdobyć wymaganą liczbę punktów, sędziowie także co najmniej raz w roku zmu-szeni się pojawić się na szkoleniu. Tymczasem akurat bie-gnie termin do apelacji, uzasadnienia… A po szkoleniu nie dokonujemy jego oceny, nie werbalizujemy swoich potrzeb, ani chwaląc, ani ganiąc. Taka postawa uniemoż-liwia organizatorom korygowanie zamierzeń szkolenio-wych na przyszłość, pod kątem doboru tematyki, pro-wadzących czy form. Choć lojalnie dostrzec trzeba – czy ktoś z nich sięgnął choćby po najprostszą formę ewalu-acji zajęć w postaci ankiety?

Finanse

Cały ten felieton jest w zasadzie bez sensu, co autor z przykrością dostrzega niechybnie zmierzając do jego końca. Ów bezsens powodowany jest konstatacją, że nawet gdyby organizatorzy szkoleń w sądach i prokura-turach sięgnęli do literatury omawiającej zasady kształce-nia osób dorosłych, nawet gdyby znaleźli odpowiednich wykładowców, nawet w końcu gdyby przeprowadzili stosowny research potrzeb wśród uczestników szko-leń, oparty także na informacji zwrotnej po uprzednich zajęciach, to i tak rozpędzeni chęcią zorganizowania ciekawego szkolenia rozbiją się o gruby, ceglany i owi-nięty drutem kolczastym mur, na którym ministerstwo (w zasadzie nieważne które) sprayem wypisało słowa byłego Prezydenta USA: „It’s the economy, stupid!”. Tej bariery łatwo przeskoczyć się nie da. Oczywiście dużo

łatwiej mają przedstawiciele korporacji – jako samofinan-sujący się mogą swobodne dysponować składkami i innymi dochodami, decydując o przeznaczeniu mniejszych bądź większych kwot na szkolenie. „Budżetowi” prawnicy tej swobody są pozbawieni.

Być może choćby częściowym rozwiązaniem tego pro-blemu byłoby opieranie szkoleń na platformach między kor-poracyjnych, opartych na podziale dziedzinami prawa, a nie wyróżniających się kolorem obszycia togi. Przecież karniści spotykają się z takimi samymi problemami procesowymi wtedy, kiedy bronią klienta, jak i wtedy gdy go oskarżają czy osądzają. Cywilista musi rozumieć klauzule generalne nie-zależnie od tego czy jest sędzią, adwokatem czy radcą praw-nym. Korzystajmy z wykładowców niekoniecznie z Pałacu Sprawiedliwości w Warszawie, ale dobrze znających się na rzeczy i potrafiących przekazywać wiedzę innym prawni-kach szczecińskich. Wewnątrzkorporacyjne szkolenia doty-czyć mogłyby wówczas wyłącznie przedmiotów specyficz-nych dla danego zawodu, odrębnych dla pozostałych.

Szkolić można się in gremio. ❚

Ryszard RutkowskiSędzia Sądu Rejonowego Szczecin-Prawobrzeże i Zachód w Szczecinie, Przewodniczący VII Zamiejscowego Wydziału Karnego z siedzibą w Policach, Prezes Zarządu Zrzeszenia Prawników Polskich Oddział w Szczecinie.

Andragodzy wiedzą, że do barier w nauczaniu dorosłych należą duma, wygórowane wyobrażenie o sobie i własnej wiedzy, brak zaangażowania i motywacji, czy wcześniejsze (negatywne) doświadczenia. Jak widać podane cechy to typowe przywary nas prawników.

16 | In Gremio grudzień 2016

Co SprawIa , że obywate l wychodzi z sądu z poczuciem sprawiedliwości (bądź niespra-

wiedliwości)? Odpowiadając na tak postawione pytanie, większość z nas myśli w pierwszym rzędzie – a może nawet wyłącznie – o sprawiedliwym (lub inaczej – satysfakcjonującym dla strony) wyroku. Rzecz jasna, szczególnie tam, gdzie stawka jest wysoka, treść decyzji ma wielkie znaczenie. Tymczasem, badania psy-chologów społecznych wskazują, że ludzie – oceniając swoje doświad-czenia w sytuacji, gdy są odbiorcami czyjegoś rozstrzygnięcia – wielką wagę przywiązują nie tylko do jej treści, lecz także do sposobu, w jaki zostało ono podjęte oraz im zakomu-nikowane1. Doświadczenia te mogą być negatywne nawet wtedy, gdy samo rozstrzygnięcie jest oceniane jako korzystne – choćby wówczas, gdy decydent (np. sędzia) okazywał uczestnikowi postępowania lek-ceważenie i pogardę. I przeciwnie, doświadczenia te mogą być pozy-tywne nawet wówczas, gdy samo rozstrzygnięcie było wprawdzie nie-korzystne, ale sposób potraktowania przez decydenta komunikował jego kompetencję, bezstronność i szacu-nek dla osób podlegających rozstrzy-gnięciu, zaś proces decyzyjny oraz treść samej decyzji były zrozumiałe.

Te ustalenia badaczy społecznych każą nam zwracać baczną uwagę na to, w jaki sposób podejmowane są decyzje, w tym na to, jak są one

1 Zob. T.R. Tyler, Social Justice: Outcome and Pro-cedure, „International Journal of Psychology”, 2000, t.35, nr 2, s. 117–125; E. Barrett-Howard i T.R. Tyler, Procedural Justice as a Criterion in Allocation Decisions, „Journal of Personality and Social Psychology”, 1986, t.50, nr 2, s. 296–304; P. Dolan et al., It ain’t what you do, it’s the way that you do it: Characteristics of procedural justice and their importance in social decision-making,

„Journal of Economic Behavior & Organization”, 2007, t.64, nr 1, s. 157–170.

postrzegane przez odbiorców roz-strzygnięć, a nie z perspektywy jakiegoś bezstronnego eksperta. To, jak ludzie doświadczają kontaktu z władzą – także władzą sędziów i innych prawników – ma wielkie

znaczenie dla przyjmowanych przez nich później postaw wobec systemu prawa i  stojących na jego straży instytucji. Jest tak również wów-czas, gdy ludzie błędnie interpretują fakty (np. nie dostrzegają, że dana decyzja zapadła zgodnie z prawem, z poszanowaniem wszelkich zasad procedury): ich interpretacja rzeczy-wistości (w języku socjologicznym

– „definicja sytuacji”) niesie ze sobą realne konsekwencje.

Znaczenie sprawiedliwego trakto-wania (w terminologii psychologii społecznej – „sprawiedliwości pro-ceduralnej”) zdaje się współcześnie bardzo wzrastać. Socjologowie wskazują, że dziś, w społeczeństwie względnej obfitości, gdzie podsta-wowe potrzeby ludzkie są na ogół zaspokajane, ludzie w większym stopniu niż kiedyś są wyczuleni na kwestie własnego statusu. O ile kiedyś nasze miejsce w społeczeń-stwie było na ogół dość dobrze określone (gdyż wiązało się z przy-należnością do grup i  wspólnot o relatywnie ścisłej hierarchii i pozy-cji w szerszym społeczeństwie), dziś,

w dobie demokracji, na odpowiedni status społeczny musimy sobie

„zapracować”. Kontakt z sądem jest z tego punktu widzenia krytycznym doświadczeniem w życiu wielu ludzi

– jest postrzegany jako sytuacja, gdy

ich pozycja jako członków społeczeń-stwa zostaje podana w wątpliwość.

Określenie „sprawiedliwość pro-ceduralna” (ang. procedural justice) jest nieco niefortunne, prawnikom przywodzi bowiem na myśl rozróż-nienie na prawo materialne i proce-duralne. Dydaktycy prawa zakładają, że odpowiednie procedury mają stwarzać warunki do podejmowa-nia sprawiedliwych rozstrzygnięć. Istotą omawianej tu koncepcji jest natomiast obserwacja, że z perspek-tywy laików, nawet ścisłe przestrze-ganie sprawiedliwych procedur nie musi gwarantować subiektywnego poczucia, że zostali potraktowani

Dr Stanisław Burdziej Instytut Socjologii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, członek Zarządu Fundacji Court Watch Polska

Sprawiedliwość w sądzie – perspektywa nauk społecznych

To, jak ludzie doświadczają kontaktu z władzą – także władzą sędziów i innych prawników – ma wielkie znaczenie dla przyjmowanych przez nich później postaw wobec systemu prawa i stojących na jego straży instytucji.

fundacja court watch polska

In Gremio grudzień 2016 | 17

sprawiedliwie. Zadaniem badaczy społecznych jest więc ustalenie, co kształtuje subiektywne poczucie sprawie-dliwego traktowania, a nie kiedy – zdaniem ekspertów

– ludzie obiektywnie powinni mieć poczucie sprawiedli-wego traktowania.

Rzecz jasna, opisane tu ustalenia badaczy nie dotyczą tylko obszaru prawa i świata prawników: w równym stopniu dotyczą one wszelkich relacji zwierzchno-ści i podporządkowania, jak np. między rodzicami a dziećmi, nauczycielami a uczniami, pracodawcami a pracownikami itp. Niemniej, ustalenia te mają szczególnie dalekosiężne konsekwencje w obszarze sądownictwa. Jest ono, podobnie jak policja, jedną z kluczowych instytucji państwa, z jakimi kontaktują się obywatele. Kontakt z tymi instytucjami kształtuje postawy wobec państwa i prawa.

Dlatego właśnie, koncepcja sprawiedliwości proce-duralnej legła u podstaw działalności Fundacji Court Watch Polska. Od roku 2010 wolontariusze-obserwato-rzy, współpracujący z Fundacją, przyglądają się rozpra-wom i posiedzeniom sądowym w całej Polsce, zwraca-jąc uwagę na to, w jaki sposób obywatele są w sądach traktowani. Ich zadaniem nie jest kontrola formalnej poprawności postępowania (to mógłby oceniać wykwa-lifikowany prawnik), lecz raczej spojrzenie na to, co dzieje się w sali sądowej z perspektywy zwykłego oby-watela – który na ogół nie zna dobrze prawa i nie rozu-mie prawniczej terminologii. Dlatego, zwracamy uwagę na takie kwestie, jak: punktualność (w tym wyjaśnianie przyczyny ewentualnych opóźnień), równość traktowa-nia (np. to, czy sędzia zezwala na preferencyjny dostęp pełnomocników do sali rozpraw przed rozprawą), kul-turę prowadzenia rozprawy, zrozumiałość orzeczenia itp. Publikując co roku raporty podsumowujące kolejny

cykl takich obserwacji, mamy nadzieję uwrażliwić sędziów – ale także i pozostałych uczestników rozprawy

– na to, w jaki sposób ich praca jest postrzegana przez obywateli. ❚

Do wynajęcia dwa gabinety w Kancelarii dla radców prawnych lub adwokatów.

21 m2 (800 zł netto)

28 m2 (950 zł netto)

Koszty wspólne Kancelarii dzielone na 3 osoby. Całe biuro to 137 m2 położone w biurowcu przy ul. Świętego Ducha w Szczecinie. W cenie możliwość korzystania z części wspólnych lokalu. Więcej informacji udzielę telefonicznie pod nr.

601 743 997 lub mailem: [email protected]

ogłoszenie płatne

Znaczenie sprawiedliwego traktowania (w terminologii psychologii społecznej – „sprawiedliwości proceduralnej”) zdaje się współcześnie bardzo wzrastać. Socjologowie wskazują, że dziś, w społeczeństwie względnej obfitości, gdzie podstawowe potrzeby ludzkie są na ogół zaspokajane, ludzie w większym stopniu niż kiedyś są wyczuleni na kwestie własnego statusu.

18 | In Gremio grudzień 2016

Roman Czernikiewicznotariusz, Prezes Rady Izby Notarialnej w Szczecinie

Próbując odpowIedzIeć na to pytanie, zadałem sobie pytanie inne, czym właściwie jest choinka a w szczególności czym jest dla każdego z nas?

Choinka – ustrojone drzewko świerku lub jodły (rza-dziej sosny), naturalne lub sztuczne, pierwotnie wiązane z przedchrześcijańską tradycją ludową i kultem wiecznie zielonego drzewka, a obecnie będące nieodłączną ozdobą w czasie świąt Bożego Narodzenia.

Definicja encyklopedyczna szalenie prosta, powie-działbym prozaiczna i trudno doszukać się w niej przy-czyn jakiejkolwiek magii. Ale magia choinki bez wątpie-nia istnieje. Jest na tyle silna, że niekiedy przesłania ideę samego święta, Boże Narodzenie to przecież choinka. Skąd jej przyczyna? Może właśnie z oczekiwania, co pod choinką, ze skumulowania marzeń „podchoinko-wych” i oczekiwania na miłą niespodziankę. Przecież to mityczne zagrożenie „rózgą” jest na tyle nierealne, że nawet na serio go nie bierzemy, czego nie zbroilibyśmy w minionym roku. Pod choinką chcemy znaleźć to, co miłe i niespodziewane, bo przecież sama idea Świętego Mikołaja mówi o dawaniu prezentów, które mają przyno-sić radość. Skoro radość, to niby skąd ta rózga, sprzecz-ność sama w sobie a ponadto kary cielesne są obecnie zabronione prawem, dotyczy to bez wątpienia również Świętego Mikołaja. Czegóż zatem mogę oczekiwać nie-spodziewanego i miłego „pod choinką”?

Miniony rok dał każdemu z nas wiele niespodzianek i to raczej z kategorii mniej miłych, bo i pogoda nie do końca satysfakcjonująca i możliwości ucieczki przed nią w ciepłe miejsca jakby mniejsze, uchodźcy, wojny, zama-chy terrorystyczne, napięcia polityczne, strach, strach i obawy. Rózga więc już była, za zasługi mniej lub bardziej własne. Rózgę zatem odrzucam. Cóż więc niespodziewa-nego i miłego zarazem. Myślę, że może chciałbym zna-leźć pod choinką telewizor, ale taki specjalny, może nawet zaczarowany. Telewizor w którym dziennikarze i politycy mieliby kąciki ust uniesione przyjaźnie ku górze komen-tując z dystansem sprawy aktualne, oczy mieliby wolne od ideologicznego żaru, palącego wrogów a wrogami nie byliby dla nich wszyscy. Politycy byliby natomiast pełni troski o dobro wszystkich wyborców, nie tylko własnego elektoratu, z szacunkiem odnosiliby się do siebie i do przeciwników politycznych. Transmisje z posiedzeń Sejmu pokazywałyby obraz pełnych troski obrad o naj-ważniejszych sprawach, zaś wypowiedzi posłów przy wyraźnej rozbieżności poglądów, byłyby przesycone sza-cunkiem do przeciwników politycznych. W przyjętym właśnie kodeksie etyki polityka i dziennikarza, przed

temat z okładki

In Gremio grudzień 2016 | 19

objęciem funkcji publicznej, wymagane byłoby ślubowa-nie z powołaniem się na zasady honoru i przedkładania zasad służby publicznej ponad interesy partyjne, własne lub bliższych i dalszych krewnych, zaś nieprzestrzeganie ósmego przykazania w życiu publicznym powodowałoby najwyższy wymiar kary, jakim byłby dożywotni zakaz pełnienia funkcji publicznych. Minister sprawiedliwo-ści dokładałby wszelkiej troski do obsadzania stanowisk sędziowskich i prokuratorskich według kryterium facho-wości i niezależności od wszelkich ugrupowań politycz-nych, sędziami w Sądzie Najwyższym i Trybunałach zosta-waliby prawnicy o najwyższych autorytetach niezależnie od ich orientacji partyjnej, zaś twierdzenia o naszych i waszych sędziach lub prokuratorach dyskwalifikowa-łyby polityka raz na zawsze.

Z przekazywanych w telewizorze informacji i poglą-dów widzowie czerpaliby wiarę w dobrą przyszłość i gwa-rancję stabilności. Nie musieliby też z niedowierzaniem sprawdzać w encyklopedii znaczenia słów, które wydaje się od zawsze miały ugruntowane jasne znaczenie, jak prawda, sprawiedliwość, niezależność, szacunek dla prawa, demokracja. A na koniec programu zostałaby zaprezentowana konferencja prasowa pewnej pani minister, która przeprasza za brak opanowania i użycie w wywiadzie z dziennikarzem radiowym argumentu, że skoro zadaje jej niewygodne pytania, to jest „zwykłym lemingiem” bo gdyby nim nie był, to by o to nie pytał. Stwierdziłaby, że jej najzwyczajniej z tego powodu wstyd.

No tak, czy te moje oczekiwania na miłą niespo-dziankę pod choinką nie są zbyt upolitycznione i najzwy-czajniej nic warte? Czy święty Mikołaj jest właściwym ich adresatem? Chyba nie, przecież takich telewizorów nikt już dziś nie produkuje, nie te czasy. No to niech już będzie ładny zegarek. Dlaczego? Bo lubię ładne zegarki. Ale to też bywa dziś niebezpieczne. Święty Mikołaju, zdaję się na Ciebie, przecież nigdy mnie nie zawiodłeś.

A wszystkim Czytelnikom życzę wesołych i spokoj-nych Świąt oraz nieoczekiwanych ale miłych zaskoczeń z tego co pod choinką a rózgi niech też pozostaną, ale na inne okazje i dla tych, którzy na nie rzetelnie zasłużyli. ❚

Grzegorz JankowskiSędzia NSA, Prezes Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Szczecinie

PrezeNty pod choINką dla Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Szczecinie pojawiły się w tym roku znacznie wcześniej, bo już 7 listopada br.

W tym dniu bowiem nastąpiło podsumowanie wizyta-cji naszego Sądu, która objęła lata 2014, 2015 i pierwszy

kwartał 2016 roku, z udziałem Prezesa Naczelnego Sądu Administracyjnego prof. dr hab. Marka Zirk-Sadowskiego, Wiceprezes Naczelnego Sądu Administracyjnego Marii Wiśniewskiej oraz sędziów wizytatorów.

Sąd wypadł bardzo dobrze i co ważne nastąpiła zna-cząca poprawa wyników w stosunku do oceny wynikają-cej z wizytacji dotyczącej lat 2011-2012. Wszyscy Sędzio-wie otrzymali bardzo dobre oceny od wizytatorów i dla mnie był to najlepszy prezent pod choinkę.

Czego jeszcze oczekuję?Przede wszystkim środków finansowych na remont

zakupionego od Miasta przez Sąd budynku przy ul. Łaziebnej w Szczecinie. W obecnej siedzibie przy ul. Staromłyńskiej jest trochę ciasno i dodatkowy budynek z pewnością umożliwi nam sprawniejszą i przyjemniejszą pracę. Mam nadzieję, że przełoży się to na dalszą poprawę jakości orzecznictwa i w rezulta-cie będzie również korzystne dla stron postępowania sądowoadministracyjnego.

Świąteczne refleksje kierują też moją uwagę na sprawy, które pozostają w sferze cichych marzeń. Gra-dacja tych pragnień może być różna w zależności od potrzeb środowiska prawniczego.

Sędziom zapewne marzą się spójne i jasne przepisy ustaw, uporządkowane prawo i przede wszystkim więcej czasu, aby choć w części zgłębić bogatą literaturę praw-niczą. Niestety żyjemy w czasach, gdy piszą już prawie wszyscy, ale czytają nieliczni. Jedni z braku chęci a inni z braku czasu.

W życiu publicznym stale aktualny pozostaje postu-lat większego zaufania. Zaufanie jak określił Francis Fukuyama - buduje kapitał społeczny, a to droga do dobrobytu. Wielkie gospodarki światowe, choćby ame-rykańska i japońska, rozwinęły się dzięki zaufaniu. Jego brak niszczy tkankę społeczną i powoduje, że zanikają prawdziwe więzi międzyludzkie. Odczuwamy to w życiu codziennym mimo odzyskiwania wolności nie potrafimy wprowadzić takich wzorów edukacji, które powodowa-łyby wzrost kapitału społecznego.

Może czas świąteczny będzie okazją do zastanowienia się czym dla nas jest zaufanie? Czy pomaga nam w pracy, a może biurokracja jest nam tak bliska, że nie wyobra-żamy sobie działalności w oparciu o zaufanie?

Wierzę też, że przyszły rok będzie kolejnym rokiem cyklicznego wydawania In Gremio, tym bardziej, że nowa formuła -miesięcznik- jest bardzo ambitna i dosko-nale wpisuje się w potrzeby środowiska.

Wszystkim środowiskom prawniczym, do których kierowane jest In Gremio składam życzenia spokojnych i rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia, a w Nowym Roku 2017 życzę spokojnej, twórczej pracy. ❚

Co w tym roku chciałbym znaleźć pod choinką?

temat z okładki

20 | In Gremio grudzień 2016

Włodzimierz Łyczywekadwokat, Dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Szczecinie

„Lepiej kontrolować błędy swoje niż cudze” Demokryt

NIe lIczę na prezent pod Choinką, ale o tym dopiero na końcu. Mogę natomiast wyrazić swoje życzenia wielowarstwowo.

❶ Jako Europejczyk:- żadnego więcej „Brexitu”, - jak najmniej nacjonalizmów, - jak najwięcej wspólnej i dobrej polityki europejskiej,

bo z tym wydaje się być najgorzej, - spokojnego podejścia w trudnych globalnych czasach do idei federalizmu Europy.

❷ Jako Polak – Obywatel naszego kraju:- nie mylenie nacjonalizmu z patriotyzmem, bo to nie

tożsame pojęcia, - zachowanie konstytucyjnych pojęć o równowadze

władz, - nie skłócanie nas ze wszystkimi istotnymi krajami

europejskimi, - więcej empatii, a mniej podziałów.

❸ Jako Szczecinianin:- Szczecin widzę piękny, ale niestety coraz słabszy eko-

nomicznie, w porównaniu do reszty kraju – tu musi nastąpić rzeczywista dobra zmiana,

- zapomnieć o radosnej twórczości (fryga, szklana pu- łapka i zaprzestać już rozszerzania pasów rowerowych w centrum miasta).

❹ Jako adwokat:- spokojnej i dobrej kadencji władz samorządowych

w najbliższych latach, - przekonanie młodzieży adwokackiej, że Samorząd jest

potrzebny, a etos to wcale nie patos, - jak najmniej wpływu władzy wykonawczej na samo-

rządy zawodowe,- aby ta zielona zapałka z ostatniej okładki In Gremio

się nie zapaliła.

Osobiście, jak na wstępie wspomniałem, nie oczekuję na prezent pod Choinką, bo wraz z żoną i przyjaciółmi Wigi-lię spędzę w samolocie, lecąc do Birmy.

To jest ostatni kraj, którego nie znam na Półwyspie Indo-chińskim i pewnie najciekawszy – tam oczekuję na nie-zapomniane wrażenia i doskonałą pogodę.

Życzę Wszystkim Czytelnikom In Gremio w roku 2017 pomyślności i szczęścia, a także spełnienia ich osobistych życzeń, które niekoniecznie muszą być podobne do moich. ❚

Przemysław Mijalradca prawny, Dziekan Okręgowej Izby Radców Prawnych w Szczecinie

Za grudNIowymI śwIętamI specjalne nie przepa-dam… a to co najmniej z kilku powodów. Po pierwsze wszechogarniający już od zakończenia

sezonu wakacyjnego pośpiech nabiera w okresie przed-świątecznym ponaddźwiękowego przyspieszenia. Sta-tystyka sądowa napędza wpływ do kancelarii, a zatem trudno znaleźć czas na niezbędną w tym okresie reflek-sję, zwłaszcza jeśli święta wiążą się z jakimiś dodatko-wymi przygotowaniami.

Po wtóre, każdego kolejnego roku, bywając na róż-nego rodzaju mniej lub bardziej branżowych i kurtu-azyjnych wigiliach, coraz bardziej dostrzegam niestety nieszczerość wyznań i życzeń tam składanych, a nie startując w tej konkurencji załgania staram się unikać bywania, tudzież winszowania.

Jedynie pokrzepiającym jest to, że niebawem po świętach nadchodzi jednak sylwester, kiedy to znacznie bardziej można liczyć na spontaniczność i uczciwość wyznań o charakterze życzeniowym, wspartych na ogół kroplą szampana połączoną z dobrą zabawą.

Choinka jednakowoż, jako nieodparty atrybut świąt, skłania do sformułowania pewnych oczekiwań, a kto wie, być może kiedyś się zmaterializują. Na postawione pytanie, co chciałbym znaleźć pod choinką, zaczynam branżowo… Dziennik Ustaw RP z rozporządzeniami w sprawie stawek radcowskich i adwokackich, co naj-mniej w brzmieniu sprzed ostatniej październikowej nowelizacji, a może i jeszcze korzystniejszym.

Zaraz potem zdecydowanego zwolnienia w legisla-cyjnej rewolucji (niezależnie jakiej materii dotyczy), w której już chyba niewielu potrafi się połapać, a istnie-jąca już od dawana deflacja jakości prawa, dodatkowo pogłębiana, sprawia z nim trudności nawet profesjonali-stom i pozbawia zdolności przewidywania czy planowa-nia choćby najbliższej przyszłości.

Następnie mógłbym znaleźć, więcej życzliwości, zro-zumienia i radości w kontaktach międzyludzkich, choć zdaje sobie sprawę, że tego nie da się osiągnąć bez zała-godzenia istniejących i dostrzegalnych podziałów… ale zawsze trzeba przynajmniej próbować.

Pod choinką dobrze jest odnaleźć spokój, refleksję i plany na przyszłość najbliższą oraz tą trochę dalszą, ale też wskazówki i drogę do ich pełnej realizacji. Jeśli do tego uda nam się spędzić te święta pod taką choinką, którą każdy z nas sobie wymarzył czyli w wytęsknionym miejscu i z upragnionymi osobami, to więcej oczekiwań mogłoby się okazać jedynie wyrazem nieuzasadnionego chciejstwa… A że okres świąteczny oczywiście sprzyja folgowaniu w tym zakresie, wszystkim czytelnikom In Gremio życzę spełnienia marzeń, bo jak to się udaje - cała reszta pozostaje już tylko kwestią techniczną ;-) ❚

temat z okładki

In Gremio grudzień 2016 | 21

Maciej ŻelazowskiSędzia SA w Szczecinie, Prezes Sądu Apelacyjnego w Szczecinie

ŚwIęta bożego NarodzeNIa to czas szczególny, w którym biel obrusu, niepowtarzalny czar wiecze-rzy wigilijnej i dziecięce, ale chyba towarzyszące

nam także w dorosłym życiu, chociaż na pewno w innej postaci, marzenia o tym co znajdziemy pod choinką, skłaniają do snucia refleksji nie tylko o tym co się wyda-rzyło, ale także o tym czego życzylibyśmy sobie by zda-rzyło się nam w przyszłości.

Te marzenia dla mnie, jako dla sędziego, muszą w obecnym czasie wiązać się przede wszystkim z przy-szłością polskiego wymiaru sprawiedliwości. Brak bowiem jakichkolwiek oficjalnych informacji o plano-wanych działaniach związanych z reformą sądownictwa oraz brak jakichkolwiek konsultacji w tym zakresie, tak z szeroko rozumianym środowiskiem sędziowskim, jak i z przedstawicielami innych zawodów prawniczych, których planowane zmiany z pewnością także będą doty-czyć, rodzi jedynie domysły, niezdrowe emocje, a nawet obawy części pracowników sądów co do swojej przy-szłości. Życzyłbym sobie zatem, aby działania związane z tzw. reformą sądownictwa były jawne, transparentne i szeroko konsultowane, albowiem jedynie poprzez takie działania i wykorzystanie doświadczenia wielu sędziów, adwokatów, radców prawnych, prokuratorów, notariuszy, komorników, czy przedstawicieli nauki, mogą zapewnić racjonalny kształt planowanych zmian.

Życzyłbym sobie również, aby chwilowe, doraźne korzyści, które mogą wynikać z planowanych zmian nie przysłoniły pryncypiów wymiaru sprawiedliwości, a więc niezależności sądów i niezawisłości sędziowskiej. Bez bowiem tych dwóch filarów prawidłowe funkcjonowanie i wykonywanie swoich zadań przez sądy jest po prostu niemożliwe.

Życzyłbym sobie, aby planowane zmiany, o których usłyszeć można jedynie ze skąpych informacji praso-wych, nie podzieliły nie tylko środowiska sędziowskiego, ale także innych korporacji prawniczych.

Życzyłbym sobie także, co zrozumiałe, aby nie zostały zrealizowane plany likwidacji sądów apelacyjnych, bardzo dobrze funkcjonującej i bardzo ciężko pracującej części sądownictwa, wyznaczającej w pewnym zakresie kierunki orzecznictwa i o powstanie, której w wojewódz-twie zachodniopomorskim zabiegały przecież różne śro-dowiska, nie tylko sędziowskie. Chciałbym, aby zmiany w sądownictwie w ogóle nie polegały na likwidacji jakie-gokolwiek sądu, lecz na rzeczywistym usprawnieniu jego funkcjonowania.

Życzyłbym sobie, aby sędziowie, czy pracownicy sądów poznali co to wolna sobota, czy niedziela, by czas wolny nie stanowił nielicznych chwil wyrwanych w ciągu tygodnia, by na skutek rzetelnego wykonywania swoich obowiązków, nie cierpieli nasi bliscy, by z tego powodu nie wygasały pasje i radość życia.

Życzyłbym sobie dobrego, a więc sprawiedliwego, sta-bilnego i nie służącego partykularnym interesom prawa, a zwłaszcza procedur, które ułatwiają, a nie utrudniają sprawiedliwego osądu.

Życzyłbym sobie, aby sądy pod względem finansowym i kadrowym były absolutnie samodzielne, a nie podlegały chimerycznej i kierującej się własnymi celami, władzy wykonawczej. Przecież to samo sądownictwo najlepiej wie jakie posiada potrzeby i jak je najlepiej zabezpie-czyć. Ponadto zapisany przecież w Konstytucji Rzeczypo-spolitej Polskiej trójpodział władzy stanowi gwarancję niezależności sądów i niezawisłości sędziowskiej, a tym samym każde odstępstwo od tej zasady, zagraża prawi-dłowemu realizowaniu przez nie swoich zadań. W tym zakresie marzeniem moim jest, aby w sądach orzekało tylu sędziów i referendarzy, a ich pracę wspierało tylu asystentów sędziego oraz pracowników administracyj-nych, aby możliwe było spokojne wykonywanie jakże licznych zadań. Marzeniem moim jest, aby wszystkie grupy pracowników sądownictwa otrzymywały wyna-grodzenie adekwatne do ich ciężkiej pracy i olbrzymiego zaangażowania. Marzeniem jest również racjonalne ograniczenie kognicji sądów, tak aby z jednej strony nie ucierpieli na tym obywatele, a z drugiej strony, aby sądy mogły wreszcie spokojnie realizować powierzone im zadania. Marzeniem moim jest także ograniczenie roz-dętej do olbrzymich rozmiarów statystycznej sprawoz-dawczości, pochłaniającej mnóstwo czasu i energii.

Życzyłbym sobie także, aby bardzo ciężka praca sędziów, referendarzy sądowych, asystentów sędziego oraz pracowników administracyjnych sądów została wreszcie dostrzeżona i doceniona, a nie była przed-miotem ustawicznej i często zupełnie nieuzasadnionej krytyki.

Życzyłbym sobie wreszcie większej integracji środo-wisk prawniczych, o której tak wiele słyszałem, a która obecnie, z różnych zresztą przyczyn, faktycznie nie występuje.

Oczywiście lista życzeń mogłaby być zdecydowa-nie dłuższa, ale gdyby pod choinką znalazł się prezent w postaci realizacji chociażby jednego z wymienionych wyżej życzeń, czy marzeń, to Święta Bożego Narodzenia byłyby dla mnie wspaniałe.

Pozwólcie także Państwo, że w związku z nadchodzą-cymi świętami Bożego Narodzenia oraz zbliżającym się Nowym Rokiem, złożę wszystkim sędziom i pracowni-kom sądów, przedstawicielom wszystkich korporacji prawniczych apelacji szczecińskiej, jak również Zespo-łowi Redakcyjnemu In Gremio, życzenia spokoju, rado-ści i realizacji wszelkich planów, tak tych zawodowych, jak i prywatnych. Życzę, aby te święta niosły ze sobą ten wspaniały czar, który pamiętamy z dzieciństwa, życzę jak to już ktoś wcześniej napisał, dobrych myśli i życzliwych rozmów, wzdłuż, wszerz i w poprzek świątecznego stołu, życzę abyśmy więcej ze sobą rozmawiali, chociaż nieko-niecznie więcej mówili, życzę abyśmy darzyli się szacun-kiem, życzę wokół samych życzliwych ludzi, wolnych od podejrzeń i zazdrości, życzę wreszcie, aby nie zabrakło nam niczego dobrego, żeby takie święta trwały cały rok. ❚

temat z okładki

22 | In Gremio grudzień 2016

ŚwIęta bożoNarodzeNIowe kojarzą nam się wszyst-kim z Wigilią, choinką i prezentami, które przynosi w zależności od regionu kraju Święty Mikołaj, Gwiaz-

dor lub Dziadek Mróz. Zaprzężone w renifery sanie wio-zące darczyńcę w śnieżny wieczór, to łącznik potrzeby serca z osobami, które zostaną obdarowane. Pamiętam z dzieciństwa jeszcze srebrne lub złote rózgi, ale wyszły one już z mody i są jedynie wspomnieniem minionych lat.

Czas tych szczególnych Świąt, to nie tylko kolędy, a wcze-śniej pastorałki, wigilijny barszcz z uszkami czy zupa grzybowa z łazankami, kutia, pierogi, postna kapusta,

karp w różnych postaciach czy kisiel z żurawiny. Każdy z nas ma jakąś ulubioną potrawę i sami doskonale wiemy, jak ona smakuje tak naprawdę tylko w ten jeden wie-czór w roku. Potrawy te robione bez okazji, są oczywi-ście smaczne, ale brak im magii tego szczególnego dnia, jakim jest Wigilia.

Biały obrus na stole, a pod nim siano, a w kościołach szopki od tradycyjnej do żywej, wskazujące miejsce uro-dzenia Zbawiciela. Pierwsza gwiazdka na niebie, to czas rozpoczęcia Wigilii.

W domach i kancelariach czerwone i żółte gwiazdy betle-jemskie przypominają o klimacie tych Świąt. Pachną cia-steczka imbirowe i cynamonowe. Pasterka, szczególnie urokliwa, kiedy za oknami prószy śnieg i mroźne powie-trze przypomina, że to czas zimy. W mieszkaniach cho-inki, często żywe, z zapachem świeżej żywicy i igliwia. bo tak nakazuje tradycja i opłatek jakże Polski nasz zwyczaj.

Przed kilku laty spędzałem święta w małej alpejskiej stacji narciarskiej w dolinie Stubai, gdzie z tradycji Wigilii, mimo, że to Tyrol - region katolicki, była jedynie

choinka. W momencie, kiedy zaczęliśmy dzielić się opłatkiem siedzący obok przyglądali się naszym polskim poczynaniom z zaciekawieniem, bo było to dla nich coś zupełnie nowego i niespotykanego.

Boże Narodzenie to jednak przede wszystkim czas prze-myśleń, a także składania sobie życzeń i obdarowywania prezentami. Życzenia te wyrażające potrzeby materialne i niematerialne, są różne w treści i sposobie realizacji. Prezenty wywołują z reguły dziecięcy uśmiech i radość, a nieraz łzy samotnych osób, które przy stole zasiadają z pustym miejscem dla trudno oczekiwanego spóźnio-

nego wędrowca. Ten prezent, to często jedyny łącznik z „dobrym światem”, który ma przypomnieć o wzajem-nej życzliwości.

Święta, to także czas zadumy, refleksji, często odna-wiania zerwanych przed laty więzów, które przy stole z opłatkiem rodzą nowe nadzieje. Ten grudniowy czas to także pamięć o tych, którzy odeszli i byli blisko lub dalej, ale dawali poczucie bezpieczeństwa i potrzeby bycia razem. Nawet psy i koty w naszych domach rozu-mieją, że dzieje się coś doniosłego, chociaż nigdy mimo podejmowanych prób nie słyszałem ich mówiących ludzkim głosem.

Nie zapominajmy w tym czasie o tych, z którymi współ-pracujemy na co dzień, także o listonoszu, aby wszyscy czuli się docenieni, a nasi aplikanci adwokaccy byli bez-pieczni pod skrzydłami swoich patronów.

Zapytacie pewnie, co chciałbym znaleźć pod choinką i czego życzę innym nie tylko koleżankom i kolegom z naszego środowiska, ich najbliższym, ale wszystkim, których znam i nie znam.

Zbliżają się Święta…

felieton

In Gremio grudzień 2016 | 23

Chciałbym normalności i codzien-nego racjonalnego funkcjonowania całego systemu prawnego, poczucia stabilizacji zawodowej, tak potrzeb-nej w obecnych trudnych czasach.

Chciałabym otrzymać gwarancję poszanowania nie tylko nas adwoka-tów, ale także innych wykonujących zawody pokrewne, sędziów, prokura-torów, notariuszy, radców prawnych czy komorników.

Chcę cieszyć się uznaniem klientów, którzy opuszczają z zadowoleniem po dobrze przeprowadzonej sprawie nasze kancelarie.

Chciałbym, aby swoimi obszernymi saniami Mikołaj przywiózł pozbycie się tak częstej niechęci, sarkazmu, czy „nadopiekuńczości”, która ma wywołać dla nas w przyszłości dobre fluidy osób bliskich.

Wiemy doskonale, że nie zawsze tak będzie.

Myślę, że doskonałym podarunkiem byłaby rozsądna i poprawna granica prezentowania swoich racji poli-tycznych i nie narzucanie poglądów, zwłaszcza tych dominujących.

Nie zapominajmy w  te świąteczne zimowe wieczory o wrażliwości, bo

„dawanie miłości” to nie słowa czy gesty, często skierowane w potrzebie chwili, czy banknoty Narodowego Banku Pol-skiego, ale poczucie tożsamości własnej i innych, niezakłamanej i nie pokrytej ani lukrem, ani kurzem czasu. Ocze-kuję szanowania poglądów, z którymi nauczmy się polemizować i szukajmy kompromisu w sprawach trudnych. Uśmiech i życzliwość. To one często przełamują złe stany napięć i powodują, że ich prawidłowy odbiór musi być anti-dotum na trudne rozmowy.

Życzę więcej adwokackich tóg na salach sądowych, wyważonych prze-mówień, kultury bycia wszędzie tam, gdzie prowadzi nas adwokacka droga.

Sobie życzę spokoju w te dni przy uśmiechających się do mnie przy kolorowej choince osób mi bliskich, a także, aby towarzyszyła mi zawsze dobra książka, spektakl teatralny czy po prostu pójście do kina na film, którego odbiór często uzależniony jest od nastroju.

Nie życzę nikomu samotności, bo to trudny wybór, nie zawsze dokonany świadomie. Ten stan, to nie tylko fizyczne odosobnienie, ale również oderwanie się osób bliskich i pozo-stawienie samemu sobie we wszyst-kich momentach życia, tych trud-nych i prozaicznie łatwych.

Czas świąteczny mija, nasze oczeki-wania, pragnienia i deklaracje pozo-stają i funkcjonują obok nas. Święta Bożego Narodzenia są wyjątkowo rodzinne, ciepłe i uroczyste. Pamię-tamy nasze pierwsze Wigilie z dzie-ciństwa, potem te z naszymi dziećmi, gdy dorastały oraz te, kiedy przy sto-łach zasiadaliśmy już bez Rodziców.

Niech marzenia, jak kolorowe motyle fruwają w naszych sercach, bo to pomaga być sobą. Nie bójmy się trud-nych spotkań i rozmów, bo kiedyś my sami możemy bezskutecznie oczeki-wać na reakcję, której nie będzie. Pojawi się wówczas pustka, smutek i żal bezpowrotnie straconych chwil.

Myślę, że nie są to nadmierne ocze-kiwania i są realnie do spełnienia, ale to wszystko zależy wyłącznie od nas samych, tak jak nowe dni 2017 roku będą kształtowały nasze życie. Życzmy sobie wzajemnie, aby dobre tradycje przetrwały jak najdłużej, niezależnie od zwariowanego dzi-siejszego tempa życia. Wigilijny wie-czór z dodatkowym nakryciem dla spóźnionego gościa, którego może przyjdzie nam kiedyś zaprosić do naszego stołu, to kanon tych Świąt. Młodego, głodnego, zabłąkanego i zziębniętego studenta Piotra Skrzy-neckiego, twórcę „Piwnicy pod Bara-nami” pod koniec lat 50-tych przyjęli pod swój dach w ten wieczór obcy ludzie w Krakowie, podzielili się opłatkiem i kolacją. Potem wiele lat, jak wspominał, był z nimi w bliskim kontakcie, nie po to żeby dziękować, ale żeby dowiedzieć się, co słychać w tak ciepłym i serdecznym domu.

Życzę Państwu Wesołych Świat, a także wszystkiego dobrego w nowym nadchodzącym Roku. Redakcji „In Gremio” życzę dalszej wspaniałej drogi publikacyjnej i kontynuacji umiejętno-ści tak trudnego bycia razem. ❚

Andrzej Zajda adwokat, kierownik szkolenia aplikantów Szczecińskiej Izby Adwokackiej

Boże Narodzenie to jednak przede wszystkim czas przemyśleń, a także składania sobie życzeń i obdarowy-wania prezentami. Życzenia te wyrażające potrzeby materialne i niematerialne, są różne w treści i sposobie realizacji. Prezenty wywołują z reguły dziecięcy uśmiech i radość, a nieraz łzy samotnych osób, które przy stole zasiadają z pustym miejscem dla trudno oczekiwanego, spóźnionego wędrowca. Ten prezent, to często jedyny łącznik z „dobrym światem”, który ma przypomnieć o wzajemnej życzliwości.

24 | In Gremio grudzień 2016

W  wyroku nakazującym opróżnienie lokalu służą-cego zaspokojeniu potrzeb

mieszkaniowych dłużnika, sąd orzeka o uprawnieniu do otrzymania lokalu socjalnego bądź o braku takiego uprawnienia. Obowiązek zapewnie-nia lokalu socjalnego ciąży na gminie właściwej ze względu na miejsce położenia lokalu podlegającego opróż-nieniu. Jeżeli w wyroku sąd orzekł o uprawnieniu do lokalu socjalnego dwóch lub więcej osób, gmina jest obowiązana zapewnić im co najmniej jeden lokal socjalny. Orzekając też o tym uprawnieniu - sąd nakazuje wstrzymanie wykonania opróżnienia lokalu do czasu złożenia przez gminę oferty zawarcia umowy najmu lokalu socjalnego. Warto zaznaczyć, że sąd orzeka o uprawnieniu do otrzyma-nia lokalu socjalnego bądź o braku takiego uprawnienia tylko w ramach wytoczonego powództwa o eksmisję.

Obowiązek wydania i opróżnienia lokalu może ciążyć na dłużniku nie tylko w wyniku wyroku sądu. Tytu-łem wykonawczym uprawniającym do eksmisji z lokalu mieszkalnego bez konieczności zapewnienia dłużnikowi lokalu socjalnego jest również akt notarialny (po nadaniu mu klauzuli wykonalności przez sąd), w którym dłużnik poddał się egzekucji w zakre-sie wydania lokalu mieszkalnego (art. 777 k.p.c.) oraz prawomocne postano-wienie sądu o przysądzeniu własności nieruchomości na rzecz osoby, która nabyła nieruchomość w drodze licy-tacji (art. 999 k.p.c.). W tych przypad-kach, to dłużnik, który domaga się stwierdzenia uprawnienia do lokalu socjalnego może wystąpić w trybie art. 189 k.p.c. o ustalenie przez sąd prawa do lokalu socjalnego, jednakże samo takie powództwo nie wstrzy-muje postępowania egzekucyjnego w zakresie opróżnienia i wydania wierzycielowi lokalu w stanie wolnym. W ramach takiego powództwa, dłuż-nik powinien wystąpić o zawieszenie postępowania egzekucyjnego.

Zgodnie z ustawą z dnia 21 czerwca 2001 r. o ochronie praw lokatorów,

mieszkaniowym zasobie gminy i o zmianie Kodeksu cywilnego1 (dalej: Ustawa), lokalem socjalnym jest lokal nadający się do zamieszkania ze względu na wyposażenie i stan tech-niczny, którego powierzchnia pokoi przypadająca na członka gospodar-stwa domowego najemcy nie może być mniejsza niż 5 m², a w wypadku jednoosobowego gospodarstwa domo-wego 10 m², przy czym lokal ten może być o obniżonym standardzie.

Brak jest definicji legalnej lokalu mieszkalnego służącego zaspokaja-niu potrzeb mieszkaniowych. Defini-cję lokalu mieszkalnego odnajdujemy w art. 2 ust. 1 pkt 2 Ustawy. Zgodnie z nim lokalem jest lokal służący do zaspokajania potrzeb mieszkanio-wych, a także lokal będący pracow-nią służącą twórcy do prowadzenia działalności w dziedzinie kultury i sztuki; nie jest w rozumieniu ustawy lokalem pomieszczenie przezna-czone do krótkotrwałego pobytu osób, w szczególności znajdujące się w budynkach internatów, burs, pen-sjonatów, hoteli, domów wypoczyn-kowych lub w innych budynkach służących do celów turystycznych lub wypoczynkowych.

Z uwagi na brak definicji legal-nej lokalu, który służy zaspokojeniu potrzeb mieszkaniowych dłużnika do definicji tego terminu należy podejść szeroko, biorąc pod uwagę nie tylko wskazane przepisy ustawy o ochronie praw lokatorów. Najistotniejsze jak wskazuje T. Eraciński, dla uznania za lokal służących zaspokajaniu potrzeb mieszkaniowych, jest nie jego prze-znaczenie, ale faktyczny sposób korzy-stania2. Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 9 lutego 2007 r.3 wskazał, iż przepisy art. 1046 § 3-8 k.p.c. stosuje się w postępowaniu egzekucyjnym prowadzonym na podstawie wyroku nakazującego wydanie altany posa-dowionej na terenie rodzinnych

1 Dz. U. z 2005 r. Nr 31, poz. 2662 Ereciński Tadeusz (red.), Kodeks postępowania cywilnego. Komentarz. Tom V. Postępowanie egzeku-cyjne, wyd. V3 III CZP 157/06, OSNC 2008, nr 1, poz. 3

ogrodów działkowych4, w której dłużnik faktycznie zaspokaja swoje potrzeby mieszkaniowe.

Sąd, badając z urzędu, czy zachodzą przesłanki do otrzymania przez kon-kretne osoby lokalu socjalnego, orzeka o uprawnieniu biorąc pod uwagę dotychczasowy sposób korzystania przez nie z lokalu oraz ich szczególną sytuację materialną i rodzinną. Sąd może orzec o braku uprawnienia do otrzymania lokalu socjalnego, w szcze-gólności jeżeli nakazanie opróżnienia lokalu następuje z uwagi na zachowa-nie eksmitowanego, który w sposób rażący bądź uporczywy wykracza przeciwko porządkowi domowemu co w konsekwencji czyni uciążliwym korzystanie z innych lokali w budynku bądź jeżeli swoim zachowaniem eks-mitowany uniemożliwia wspólne z nim zamieszkiwanie w  jednym lokalu. Zgodnie z art. 14 ust. 4 Ustawy sąd nie może orzec o braku uprawnie-nia do otrzymania lokalu socjalnego wobec: kobiety w ciąży, małoletniego, niepełnosprawnego w rozumieniu przepisów ustawy z dnia 29 listopada 1990 r. o pomocy społecznej5 lub ubez-własnowolnionego oraz sprawującego nad taką osobą opiekę i wspólnie z nią zamieszkałego, obłożnie chorych, emerytów i rencistów spełniających kryteria do otrzymania świadczenia z pomocy społecznej, osoby posiadają-cej status bezrobotnego, osoby spełnia-jącej przesłanki określone przez radę gminy w drodze uchwały - chyba że osoby te mogą zamieszkać w innym lokalu niż dotychczas używany.

W sytuacji, gdy powodem opróż-nienia lokalu jest stosowanie prze-mocy w rodzinie lub wykraczanie w sposób rażący lub uporczywy prze-ciwko porządkowi domowemu, albo niewłaściwe zachowanie czyniące uciążliwym korzystanie z  innych lokali w budynku albo gdy zajęcie lokalu nastąpiło bez tytułu prawnego,

4 ustawa z dnia 8 lipca 2005 r. o rodzinnych ogro-dach działkowych, Dz.U. Nr 169, poz. 14195 Dz. U. z 1998 r. Nr 64, poz. 414, z późn. zm.

komornicy

Eksmisja

Eksmisja do lokalu socjalnego, lokalu zastępczego oraz pomieszczenia tymczasowego

In Gremio grudzień 2016 | 25

sąd orzeka o nakazie opróżnienia lokalu bez prawa do lokalu socjalnego. W takim przypadku sąd w wyroku wskazuje powody dla których orzeczono nakaz opróż-nienia lokalu bez opisywanego prawa.

W przypadku wykonania wyroku eksmisji w którym sąd nie orzekł o prawie dłużnika do lokalu socjalnego lub zamiennego, komornik usunie dłużnika do innego lokalu lub pomieszczenia, do którego dłużnikowi przysługuje tytuł prawny i w którym może zamieszkać. Jeżeli dłużni-kowi nie przysługuje tytuł prawny do innego lokalu lub pomieszczenia, w którym może zamieszkać, komornik wstrzyma się z dokonaniem czynności do czasu, gdy gmina właściwa ze względu na miejsce położenia lokalu podlega-jącego opróżnieniu, na wniosek komornika, wskaże dłuż-nikowi tymczasowe pomieszczenie, nie dłużej jednak niż

przez okres 6 miesięcy. Komornik nie może wstrzymać się z dokonaniem czynności, jeżeli wierzyciel lub dłużnik albo osoba trzecia wskaże pomieszczenie odpowiadające wymo-gom tymczasowego pomieszczenia. Jeżeli w toku postępo-wania o opróżnienie lokalu zostanie wskazane tymczasowe pomieszczenie to zgodnie z § 3 Rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 22 grudnia 2011 r. w sprawie szcze-gółowego trybu postępowania w sprawach o opróżnienie lokalu lub pomieszczenia albo o wydanie nieruchomości, komornik zawiadamia o tym fakcie strony postępowania, wskazując jednocześnie termin usunięcia do niego dłuż-nika oraz gminę właściwą ze względu na miejsce położenia lokalu podlegającego opróżnieniu.

Należy zaznaczyć również, że art. 16 Ustawy zabrania wykonywania wyroków nakazujących opróżnienie lokalu w okresie od 1 listopada do 31 marca roku następnego wyłącznie, jeżeli osobie eksmitowanej nie wskazano lokalu, do którego ma nastąpić przekwaterowanie. Ochrona ta nie obejmuje osób, w stosunku do których orzeczono eksmi-sję z powodu znęcania się nad rodziną lub wykraczania w sposób rażący bądź uporczywy przeciwko porządkowi domowemu albo niewłaściwego zachowania czyniącego

uciążliwym korzystanie z innych lokali w budynku albo gdy zajęcie lokalu nastąpiło bez tytułu prawnego. Osoba taka zatem może zostać w każdym czasie usunięta do schroniska, noclegowni lub innej placówki zapewniają-cej miejsca noclegowe. Okres ochronny nie dotyczy osób, którym wskazano lokal, do którego ma nastąpić eksmisja, a więc ochroną taką objęty jest dłużnik, któremu gmina wskazała pomieszczenie tymczasowe, albowiem nie jest ono lokalem.

Zupełnie odrębnym zagadnieniem jest instytucja lokalu zamiennego. Zgodnie z art. 11 ust. 2 pkt 4 Ustawy nie później niż na miesiąc naprzód, na koniec miesiąca kalendarzowego, właściciel może wypowiedzieć stosunek prawny, jeżeli lokator używa lokalu, który wymaga opróż-nienia w związku z koniecznością rozbiórki lub remontu

budynku, z zastrzeżeniem art. 10 ust. 4 Ustawy. Ustawo-dawca w art. 11 ust. 6 Ustawy przewidział, iż w wypadku określonym w ust. 2 pkt 4 lokatorowi przysługuje prawo do lokalu zamiennego. Obowiązek zapewnienia lokalu zamiennego oraz pokrycia kosztów przeprowadzki spo-czywa na właścicielu budynku.

Z regulacji tych wynika zatem, że z koniecznością zapewnienia lokalu zamiennego mamy do czynienia w przypadku konieczności rozbiórki budynku, a wów-czas właściciel budynku jest zobowiązany do zapewnienia lokalu zamiennego oraz pokrycia kosztów przeprowadzki. Definicja lokalu zamiennego została uregulowana w art. 2 ust. 1 pkt 6 Ustawy, zgodnie z którym przez pojęcie lokalu zamiennego należy rozumieć lokal znajdujący się w tej samej miejscowości, w której jest położony lokal dotych-czasowy, wyposażony w co najmniej takie urządzenia techniczne, w jakie był wyposażony lokal używany dotych-czas, o powierzchni pokoi takiej jak w lokalu dotychczas używanym. Warunek ten uznaje się za spełniony, jeżeli na członka gospodarstwa domowego przypada 10 m² powierzchni łącznej pokoi, a w wypadku gospodarstwa jednoosobowego – 20 m² tej powierzchni. ❚

Wojciech Opatowiczaplikant komorniczy

Łukasz PauchKomornik Sądowy przy Sądzie Rejonowym Szczecin – Centrum w Szczecinie

Jeżeli dłużnikowi nie przysługuje tytuł prawny do innego lokalu lub pomieszczenia, w którym może zamieszkać, komornik wstrzyma się z dokonaniem czynności do czasu, gdy gmina właściwa ze względu na miejsce położenia lokalu podlegającego opróżnieniu, na wniosek komornika, wskaże dłużnikowi tymczasowe pomieszczenie, nie dłużej jednak niż przez okres 6 miesięcy.

26 | In Gremio grudzień 2016

„Ludzie znają dziś cenę wszystkiego, nie znając wartości niczego.”— Oscar Wilde „Portret Doriana Graya”

WeSołych śwIąt Dobry Prawniku (architekcie, ekonomisto, tokarzu, cieślo, hutniku, górniku i każdy inny, który zawitałeś do tej inkluzyw-

nej sfery prawniczych - i nie tylko - wynurzeń) po drugiej stronie tego tekstu. Tak, wesołych. Zdrowych. Pogodnych. I takich – jak – zawsze – powinniśmy – mówić – bo – tak

– wypada – albo - żeby - nie - urazić. A, że tak wcześnie? Nie, nie reguluj zegarka, nie patrz na wyświetlacz

swego smartfona. Omiń szerokim łukiem komputer. Nie ma znaczenia, która jest godzina, jakiego dnia, miesiąca, roku. Czas pełznie nieubłaganie, Zegarmistrz Świta Pur-purowy nakręcił go, a precyzyjny mechanizm już tylko popycha wskazówki. A Ty zbliżasz się do kresu swego żywota w tym samym tempie, co ten bogacz biedak, któ-rego dziś mijałeś wychodząc przed dom.

U mnie jest połowa listopada, pierwsze mrozy zdążyły już sterroryzować szyby samochodów na parkingu. Może jestem, może już mnie nie ma (choć być bym chciał). Jedno jest pewne, jeszcze przygasają ostatnie cmentarne znicze zapalone na Wszystkich Świętych, jeszcze schną biało czerwone flagi wywieszone z okazji Święta Niepod-ległości, a już w uszy spragnionych chleba powszedniego konsumentów wdzierają się pierwsze dźwięki kolęd. Świąteczne łakocie kuszą w sklepowych ekspozycjach, a w skrzynkach mailowych mnożą się kolejne propozycje uszczęśliwienia bliźniego godnym prezentem.

Na nowo zapętla się zamknięty cykl koniunktury przy-rostu miłości bliźniego. Z tym, że cykl zaklęty w szelest banknotów i pisk kodów PIN w czytnikach kart kredyto-wych, za który kupujemy złudzenie radości …

Czujesz się urażony Drogi Prawniku? Z góry przepra-szam. Zapomniałem przecież o tym, że zbliżające się Święta to najżywszy dowód na to, że już za chwilkę skoń-czy się rok. A przecież w imadle statystyki oddycha się przecież trudniej, powietrze aż gęste jest od oczekiwań przełożonych. Niezależnie od tego, czy to partner kance-larii, sędzia wizytator, czy prokurator nadrzędny.

Imadło statystyki nie jedno ma imię. Czasami nazywa się „oczekiwaniem klienta”, kiedy indziej po prostu i nader prozaicznie „koniecznością zarobienia na raty”. Ale za każdym razem z podobną siłą dociska żebra do worka osierdziowego burząc krew w tętnicach; tak samo wypełnia płuca lepkim odorem lęku. No i jak potem swo-bodnie naciągać przy żonie/mężu/dzieciach maskę rado-ści i spokoju ? Jak cieszyć się odliczaniem dni do nadej-ścia Pana jakiego Pana przecież muszę napisać apelację włączcie sobie bajkę.

Tym bez dzieci jest łatwiej. Mają przecież wolną chatę/wolny barek i telewizor na własny użytek. I całą noc na pisanie. A czasami też mają i kota …

Więc jeśli już nie żywisz do mnie urazy drogi mój Prawniku - czego jedynym widomym dowodem może być tylko to, że nie porzuciłeś pisma i dalej śledzisz kolejne rzędy liter – to przysiądź ze mną choć na chwilkę. Przysiądź na Judahu skale. I zerknij na kłębiące się u Twoich stóp bałwany, zważ na ich czarny bezmiar dookoła Ciebie. Czy teraz widzisz jak wiją się, jak zacie-kle atakują i szturmują opokę nieugiętości, zasad i szla-chetności. Tę, na której kiedyś stawałeś dumnie krzycząc swoje wartości, i w które to zasady i wartości odziewałeś się niczym w najlepszą zbroję rycerz.

Może to właśnie ten moment, aby tym wszystkim bałwanom dać odpór. Nie, nie jak Don Kichot, będąc zdanym tylko na Sancho Panse i wspomnienie Dulcy-nei lecz najzwyczajniej i najprościej: ubranym w zbroję wierności sobie i swoim zasadom. Może to ten moment, w którym warto odłożyć choćby na chwile wskaźnik sygnowanym podpisem MASTERCARD, na chwilę zluzo-wać krępujące pęta statystyki i wszystkiego tego, co nie pozwala nam spokojnie oddychać myśląc o życiu i chmu-rach typu cumulus.

Tak drogi Prawniku. Przypomnij sobie te wiatraki, które onegdaj chciałeś atakować i to, że kiedyś tanie wino też ci smakowało. Przypomnij, jak smakuje szczera rozmowa … Bo co wyczytasz z oczu przyjaciół i najbliż-szych jest bezcenne. Za wszystko inne zapłacisz kartą …

… chwila, a czy w ogóle powinniśmy płacić nim poznamy prawdziwą wartość …?

Kropka ❚

Arkadiusz Krupa

Sędzia Sądu Rejonowego w Łobzie

grafi

ka a

utor

a

ślepym okiem temidy

In Gremio grudzień 2016 | 27

OStatNIe Numery In Gremio (102 i 103) troszkę moim obra-zem środowisk prawniczych

wstrząsnęły, choć go nie zmieszały. Pokazały tylko raz jeszcze, że nie patrzymy dalej, niż czubek własnego nosa. Doprawdy trudno się dziwić, że w badaniach opinii publicznej wypadamy kiepsko.

Szczęśliwców, których wydania ominęły zachęcam jednak do lek-tury, a zwłaszcza do kontemplacji okładek. Szczególnie wyróżnił-bym upiorne zestawienie łańcucha

sędziego Rzeczpospolitej z turec-kim półksiężycem i gwiazdą na czerwonym tle z wielce wymow-nym podtytułem: „czystki”. Nawet przeciętnie inteligentny, niezna-jący naszej rzeczywistości azjata domyśli się niezawodnie, co autor miał na myśli. Otóż, w Polsce zała-twia się sędziów, tak jak w Turcji... A wewnątrz numeru redakcja eks-ponuje na fioletowo cytat z Jose-pha Goebbelsa (sic!) , który ma wzbudzać refleksję współczesnych polskich sędziów. Okładka kolej-nego numeru In Gremio przedsta-wiająca rząd podpalanych właśnie zapałek na tle ponurej , nocnej łuny dla powierzchownych lub mniej wtajemniczonych wymagać może dodatkowej wykładni, iż nie chodzi bynajmniej o  powszech-nie kojarzony z listopadem dzień Wszystkich Świętych, lecz o piro-manię w wymiarze sprawiedliwości.

Z eksponowanego artykułu okazuje się, że okładka ilustruje skargę pro-kuratorów zaniesioną przeciwko Rzeczpospolitej do Strasburga o pogwałcenie podstawowych praw człowieka i wolności obywatelskich poprzez przeniesienie w stan spo-czynku lub na inne stanowisko służbowe.

De gustibus non est disputandum, więc spuszczam kurtynę miłosier-dzia na środki wyrazu. Wszelako płynący z  nich przekaz trudno zostawić bez komentarza. Nie zga-

dzam się z tym, że we współczesnej Polsce sędziom, Trybunałowi Kon-stytucyjnemu, prokuratorom, jak również adwokatom, radcom praw-nym, notariuszom i komornikom działa się jakaś krzywda. Prokura-torom zaś skarżyć się na krzywdy wprost nie wypada, którą to tezę na życzenie chętnie rozwinę. Nato-miast zamieszanie wokół Trybunału Konstytucyjnego jest zwykłym kry-zysem konstytucyjnym, nie uzasad-niającym, aż takiej paniki krajowej i  międzynarodowej, choć skwa-pliwie wykorzystywanym przez polityczną opozycję przy niestety nie bezstronnym zachowaniu nie-których sędziów, o czym pisałem niedawno w In Gremio („Spokojnie, to tylko zmiana władzy”).

Rzeczywiste krzywdy Państwo nasze wyrządziło żołnierzom pod-ziemia zbrojnego i  politycznej

opozycji w nie tak jeszcze odle-głym systemie zniewolenia i opre-sji . Niestety, do łamania życia uczciwym patriotom używano także wymiaru sprawiedliwości i nie możemy udawać, że tego nie wiemy, albo że to nas w ogóle nie dotyczy. Odziedziczone po niepra-wej przeszłości sądownictwo, prze-sączone negatywną selekcją miało legitymować zły i obcy ustrój, który już w wolnym kraju za sprawą poli-tycznych cwaniaków i ociemnia-łych elit uległ osobliwemu oswoje-niu z demokratycznym państwem

prawa. Przez ten historyczny dzi-woląg nie doceniliśmy, a niektórzy nawet nie zauważyli, że w wolnej Polsce środowiska prawnicze otrzy-mały wielki kredyt zaufania, na który nie wszyscy zasługiwali i któ-rego nie udało nam się uczciwie spłacić. Jeżeli, to co piszę kogoś zaboli, to proszę samemu sobie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego przez zwykłych ludzi postrzegani jesteśmy dzisiaj jednoznacznie negatywnie? Czyż nie jest tak, że dla wielu prawników ich rola w społeczeństwie ogranicza się do wystawiania rachunków i spokojnej biurowej posady? Czy sale sądowe są przestrzenią sprawiedliwości, empatii, społecznej solidarności, ❱

Bartłomiej Sochański adwokat

Veto!

Odziedziczone po nieprawej przeszłości sądownictwo, przesączone negatywną selek-cją miało legitymować zły i obcy ustrój, który już w wolnym kraju za sprawą poli-tycznych cwaniaków i ociemniałych elit uległ osobliwemu oswojeniu z demokratycz-nym państwem prawa. Przez ten historyczny dziwoląg nie doceniliśmy, a niektórzy nawet nie zauważyli, że w wolnej Polsce środowiska prawnicze otrzymały wielki kredyt zaufania, na który nie wszyscy zasługiwali i którego nie udało nam się uczci-wie spłacić.

felieton

28 | In Gremio grudzień 2016

narodowej wspólnoty, a przede wszystkim zwykłej, ludzkiej życzliwości, kultury i zawodowej kompetencji?

Ostatnie numery In Gremio wpisują się w złą narrację mówienia wyłącznie do siebie samych o swoich wła-snych interesach i we własnym interesie. Jakże bowiem inaczej rozumieć lament sędziów i prokuratorów lub ich adwokatów w In Gremio? Nota bene bardzo powąt-piewam, czy wszyscy sędziowie i prokuratorzy akurat takiego lamentu i takich adwokatów w In Gremio sobie życzyli. Profesor Ireneusz Kamiński, z którym miałem okazję wspólnie występować w Strasburgu przeciwko Federacji Rosyjskiej dobrze wie, że inna była intencja Trybunału, gdy przyznawał rację sędziemu Andreasowi Bace (por. In Gremio nr 102), a inna wtedy, gdy oddalał skargi polskich Rodzin Katyńskich przeciwko Rosji i że miara gwałtu na prawach człowieka podstawowych i wolnościach została od pewnego czasu w Strasburgu bardzo poważnie zachwiana. Owo zakłócenie równo-wagi naturalnego porządku świata oraz praw podsta-wowych udzieliło się zresztą także innym europejskim instytucjom w zalewie globalnej głupoty i relatywizmu, czego szczecińska jurysprudencja wydaje się w ogóle nie dostrzegać, choć właściwie król jest nagi.

Chcę wierzyć, że dla sędziów niezawisłość nie ograni-cza się do osobistego przywileju, lecz jest przede wszyst-kim prawem obywatela. Sędziowska niezawisłość nie może też istnieć w społecznej próżni i być przymiotem samym w sobie, związanym wyłącznie z formalnym aktem nominacji. Na niezawisłość trzeba zasługiwać, a nie wyłącznie zapracować. Mam nadzieję, że moje Koleżanki i Koledzy po fachu potrafią rozróżnić między państwem prawa, a państwem prawników. Stosunkowo młodych ludzi, którzy dzisiaj redagują In Gremio nie zamierzam pouczać, ani do niczego namawiać, bo są dorośli i wiedzą co czynią. Przed Bożym Narodzeniem życzę im, by nie doznali goryczy wykorzystania prostoli-nijnego zapału i zdolności przez cynicznych graczy oraz by unikali porównań dzisiejszej Polski z faszyzmem i stanem wojennym, bo jest to po prostu niesmaczne. Muszę jednak zwrócić uwagę, że nie jesteśmy już nie-stety In Gremio. Jeżeli więc zamierzają Państwo nadal epatować szczecińskie środowisko prawnicze takimi obrazkami i  takim przekazem, jak w dwóch ostat-nich numerach, to bardzo proszę nie finansować tego już dłużej ze wspólnych składek i zastanowić się nad zmianą tytułu. ❚

BoleSław krzywouSty przeszedł do historii Polski jako ten, który wprawdzie narobił z Niemców kapusty, ale wyna-

lazł rozbicie dzielnicowe i osobliwą grę stra-tegiczną o nazwie seniorat. Jako Pomorzanin nie lubię faceta, bo napadał na Pomorze, ale tu piszę o historii Polski. Niezwykły to fakt, że tyle zamieszania narobił, dzieląc Polskę, czło-wiek, który sam podziałów zaznał i wiedział, jaką szkodę przynoszą. I przy tym sam był w kolejce do tronu na miejscu ostatnim, a fakt, że na nim zasiadł, zawdzięczał aż dwóm zbrod-niom. Jedną popełniono na jego korzyść, gdy był nieletni. Drugiej dokonał sam.

Gdy po ucieczce Bolesława Szczodrego tron Polski przypadł jego młodszemu bratu Włodzi-sławowi Hermanowi, sytuacja w dynastii się skomplikowała. Włodzisław, człowiek – jak go określano – ociężały i chory na nogi, zapewne niepełnosprawny, nie pchał się do władzy. Osiadł w Płocku, dostał dzielnicę mazowiecką i nie liczył na więcej. Jego starszy brat przed rokiem 1068 się ożenił, a owa żona to jedyna królowa Polski o nieznanym historykom imie-niu i pochodzeniu. Jan Długosz uważał ją za Rusinkę, Oswald Balzer obalił jego domysły, wła-snych nie snuł, nie wyklucza się, że była Niemką lub Czeszką. W 1069 r. Bolesławowi urodził się syn, który oczywiście otrzymał imię Mieszko

– zarówno po dziadzie, jak i po zmarłym nie-dawno bracie ojca.

Włodzisław, nie będąc już następcą brata i nie widząc siebie na tronie Polski, pozwolił sobie na ożenek dość dowolny. Związał się nie z zagraniczną księżniczką, a z Polką, prawie na pewno z rycerskiego rodu Prawdziców. Jej imię nie jest pewne, mogło brzmieć Przecława. Nie ma pewności, jaki ślub książę wziął, możliwe, że w tradycyjnym obrządku słowiańskim, który jeszcze wtedy trochę funkcjonował. W każdym razie w 1070 r. urodził się syn Włodzisława nazwany Zbygniewem, bo tak wówczas to imię zapisywano. Imię też niedynastyczne, nie wska-zujące na zamysły ojca o władzy.

Upadek Bolesława Szczodrego spowodował w życiu Włodzisława trzęsienie ziemi. Nagle osadzono go na tronie całej Polski. Włodzisław nie chciał zmieniać w swoim życiu niczego. Jak rezydował w Płocku, tak tam pozostał. O koronę królewską nie zabiegał, a za rządzenie ciamajda w ogóle się nie wziął, pozostawił je palatynowi Sieciechowi. Jedno jednak musiało się zmienić: sytuacja rodzinna. W 1080 r. Włodzisław pojął za żonę córkę księcia czeskiego Wratysława II – Judytę. Co się stało z matką Zbigniewa, historia nie wie: czy już nie żyła, czy też ją oddalono. Książę Polski musiał mieć żonę dynastyczną i równie dynastycznego potomka.

Bol

esła

w II

I Krz

ywou

sty

z po

cztu

kró

lów

pol

skic

h

kryminalna historia polski

In Gremio grudzień 2016 | 29

Żona była, a potomka przez parę lat nie było. To wtedy Gall Anonim odnotował wysłanie do sanktuarium w Saint-Gilles (Święty Idzi) we Francji złotego posążka dziecka jako wotum, w wyniku czego Judyta cudownie zaszła w ciążę i urodziła syna. Gdy Judyta była już w ciąży, Włodzisław (albo Sieciech) zdał sobie sprawę, jakie zagrożenie będzie stanowił przebywający wciąż na Węgrzech

bratanek Mieszko Bolesławowic, któ-rego król Węgier Władysław I Święty, zawdzięczający tron Szczodremu, uznawał za prawowitego dziedzica tronu polskiego. Herman poszedł na układy z Węgrem. Wyraził wolę sprowadzenia bratanka do kraju i przydzielenia mu dzielnicy, prawie na pewno krakowskiej. W zamian za to Władysław Święty uznał Hermana za legalnego władcę Polski. Mieszko wrócił i osiadł w Krakowie, zagroże-nie zniknęło.

W tym samym czasie, latem 1086 r., urodził się Bolesław Krzywousty. Poród był ciężki i Judyta z łoża już nie wstała, zmarła w połogu albo po czterech miesiącach – daty są sporne. Włodzisław miał więc dorosłego w ówczesnym rozumieniu bratanka, starszego syna w podobnym wieku, ale o niedynastycznym pochodzeniu

oraz syna w pełni dynastycznego, ale w powijakach. Co za dużo, to niezdrowo.

Sieciech rządził, kabzę sobie nabi-jał, książę go słuchał, a obaj słuchali Wielkiego Brata. Cesarz kazał płacić daninę Czechom, to płacili. Zainte-resowali się Pomorzem: wschodnie, gdańskie przejściowo zdobyli, ale potem stracili, za to panujący u nas Gryfita (nieznany z imienia ojciec

Warcisława I Wyznawcy) od razu pogonił ich aż pod Płock, wybijając z głowy Polakom apetyt na świeże śledzie. Po śmierci Judyty Sieciech uznał, że musi swojego księcia znowu ożenić. Załatwił mu około 1088 r. ślub z 40-letnią Judytą Marią, starszą siostrą cesarza Henryka IV, świeżą wdówką po Salomonie, zdetronizo-wanym przed laty – nie bez udziału Bolesława Szczodrego – królu Węgier. Judyta Maria urodziła Włodzisławowi (wróble na dachu ćwierkały, że Sie-ciechowi) jeszcze trzy córki. Co do synów męża zajęła zaś stanowisko jasne: małego Bolesława uznała za prawowitego następcę tronu, a Zbi-gniew był dla niej lewołóżkowy. No i był jeszcze Mieszko Bolesławowic.

W 1088 r. Mieszko się ożenił. Jego żoną została księżniczka ruska, praw-dopodobnie córka wielkiego księcia kijowskiego Wsiewołoda I. Dobra to była partia, pozycja polityczna Mieszka musiała być więc mocna, również w stosunku do stryja, który przyłożył rękę do tego związku – Gall Anonim zapisał, że to on ożenił bra-tanka. Mieszko szybko zdobywał sobie uznanie w Polsce, darzony był sympatią. Trzeba było działać. I w roku 1089 dokonano zbrodni:

Mieszko Bolesławowic skonał otruty. Nie było wątpliwości, że miało miej-sce zabójstwo, bo pochorowali się też inni uczestnicy uczty, którzy z księ-ciem pili. Potomka się nie zdążył doczekać.

Gall Anonim jednoznacznie napi-sał, że Mieszka otruli ci, którzy się bali, by nie pomścił on krzywd ojca. A pisał to przecież na dworze Krzy-woustego! Trudno o bardziej odważne

wskazanie, kto stał za zbrodnią. Ale książę instrukcje dostawał od Sie-ciecha, a stanowiska księcia i proku-ratora generalnego były połączone. Śledztwo błyskawicznie umorzono z powodu niewykrycia sprawców.

Minęło lat kilkanaście. Bolesław rósł, więc Sieciech i Judyta Maria postanowili pozbyć się Zbigniewa, wypychając go do stanu duchownego. Wysłali go do Krakowa, do szkoły katedralnej. Uczył go tam m.in. Otton z Bambergu, przyszły święty, ten sam, który za sprawą Krzywoustego miał chrzcić nasze Pomorze. Po otru-ciu Mieszka Judyta Maria wysłała Zbigniewa do Saksonii. Jednak Sie-ciech zraził sobie innych możnych i ci wpadli na pomysł sprowadzenia Zbigniewa do Polski, by osłabić pano-szącego się pierwszego sekretarza. W 1093 r. Zbigniew wrócił do kraju, do Wrocławia. Gdy Włodzisław ruszył na Śląsk, by pojmać syna i buntowni-ków, rycerze obrócili się przeciwko niemu. Ujęli Sieciecha i  małego Bolesława. Włodzisław musiał ofi-cjalnie uznać Zbigniewa następcą. ❱

Niezwykły to fakt, że tyle zamieszania narobił, dzieląc Polskę, człowiek, który sam podziałów zaznał i wiedział, jaką szkodę przynoszą. I przy tym sam był w kolejce do tronu na miejscu ostatnim, a fakt, że na nim zasiadł, zawdzięczał aż dwóm zbrodniom.

Maciej Strączyński Sędzia Sądu Okręgowego w Szczecinie

Zbrodnia i grzech

30 | In Gremio grudzień 2016

Uwolniony Sieciech nie pogodził się z tym i przez sześć lat trwała wojna domowa ze Zbigniewem, ze zmiennym rezultatem. Zbigniew w  końcu przeciągnął na swoją stronę przedwcześnie dojrzałego, 13-letniego brata, ulubieńca rycerzy. Włodzisław Herman został zmu-szony do wydzielenia dzielnic obu synom: Zbigniew dostał Wielko-polskę, Kujawy i Mazowsze, mały Bolesław Małopolskę, Sandomierz i Śląsk, a Włodzisław zostawił sobie władzę zwierzchnią i główne grody w dzielnicy Bolesława. Bracia jednak dalej działali razem i po ostatecz-nym pokonaniu ojca zmusili go, aby wygnał Sieciecha. Długoletni pierw-szy sekretarz uszedł do Niemiec, do Wielkiego Brata, już na zawsze. Włodzisław Herman, praktycznie pozbawiony władzy, zmarł zaś nagle w czerwcu 1102 r.

Północną Polską władał Zbigniew, południową – Bolesław Krzywo-usty. Rządzić chciał każdy po swo-jemu. Poprztykali się o Pomorze: Zbigniew nie chciał wojny, a Bole-sława strasznie ciągnęło nad Bałtyk. Z pierwszej wyprawy na Pomorze Zbigniew zawrócił wyprawę brata. Podczas drugiej Bolesław zdobył Białogard, ale się wycofał. Rok póź-niej Pomorzanie pobili go pod Koło-brzegiem. Następny najazd Bole-sława się powiódł, Kołobrzeg został zdobyty, ale usatysfakcjonowany lenną obietnicą Krzywousty cofnął się do Polski. Zbigniew chciał nadal pokoju z Pomorzem i odmawiał bratu pomocy. W końcu w 1106 r. Bolesław rozpoczął wojnę z bratem, wspierany przez Węgrów i Rusi-nów – dopiero co ożenił się z ruską księżniczką Zbysławą. Zdobył kilka ważnych grodów, pojmał też arcy-biskupa gnieźnieńskiego Marcina, który wspierał Zbigniewa. W efekcie zdołał zhołdować starszego brata. Zbigniewowi pozostało samo Mazow-sze, i to jako lenno.

Rola wasala była dla 36-letniego wówczas Zbigniewa nie do przyjęcia. Był już jednak za słaby i jego bunt skończył się w 1107 r. utratą wszyst-kich ziem i wygnaniem. Zbigniew uszedł do Pragi, gdzie wsparł go Świętopełk czeski, widząc okazję do zyskania czegoś w obronie polskiego

seniora. Wmieszał się też cesarz Henryk V, który objął właśnie tron po zmarłym ojcu-imienniku. W 1108 r. Krzywousty zaatakował Czechy: ponoć miał przecieki, że Świętopełk chce napaść na węgierskich bratan-ków. Wówczas Wielki Brat wkroczył do Polski z bratnią pomocą. Pre-tekst dał mu Zbigniew, zabiegający o odzyskanie swoich ziem. Henryk V ogłosił, że żąda przywrócenia go do władzy w jego części księstwa, chociaż w rzeczywistości mało go to obchodziło.

Cesarz był jednak kiepskim wodzem w porównaniu z nieco młod-szym, ale wojującym od dziecka Bole-sławem. Bytom Odrzański i Głogów

– ten drugi gród w tragicznych oko-licznościach, poświęcając życie zakładników – obroniły się przed Niemcami. Cesarz zaproponował pokój za niewielki trybut, ale Krzy-wousty odrzucił żądanie: o Zbignie-wie już mowy nie było. Szarpane przez polskie siły wojska niemieckie odeszły w końcu przez Śląsk, nie zdo-bywając nic i ponosząc porażkę na Psim Polu pod Wrocławiem, z której to potyczki legenda wykreowała potem walną bitwę.

Tymczasem Świętopełk czeski zmarł, a tron objął jego kuzyn Wła-dysław, którego młodszy brat Sobie-sław uciekł do Polski. Krótką wojnę Bolesław i Władysław zremisowali i zawarli w 1111 r. układ: Sobiesław miał wrócić do Czech, a Zbigniew do Polski. Taka wymiana nieposłusz-nych braci. Ale Zbigniew miał nadal stronników w Polsce, którzy nakła-niali go, by nie ulegał bratu. Wje-chał do Polski jak udzielny władca, a nie lennik: kazał nieść przed sobą miecz, co było symbolem niezależ-ności. I tak poszedł na spotkanie z Bolesławem.

W Krzywoustym krew zagrała i puściły mu nerwy. Kazał pochwy-cić brata i niezwłocznie go oślepić. Pierwszy raz w historii Piast jawnie podniósł rękę na Piasta. Arcybiskup gnieźnieński Marcin, od dawna stron-nik Zbigniewa, wyklął Bolesława i zwolnił poddanych z posłuszeń-stwa władcy. Krwawy czyn wzburzył rycerzy. Tak można było potraktować jakiegoś woja, który zbuntowałby się przeciwko księciu. Ale nie brata.

Bolesław pamiętał stryja, który stracił tron po walce z biskupem krakowskim. A on przeciwko sobie miał głowę polskiego kościoła. Nawet Gall Anonim, który zaraz po owych wydarzeniach napisał swoją kronikę, a Krzywoustego darzył uwielbieniem jako chlebodawcę, nazwał oślepie-nie Zbigniewa zbrodnią i grzechem. Wyliczał okoliczności łagodzące jak adwokat: młody wiek sprawcy (hm, 25 lat), brak doświadczenia (hm, ponad 10 lat rządów i wygrane wojny), zapalczywość, złe podszepty doradców – ale nie umniejszał wagi czynu.

Krzywousty ugiął się i poszedł do swojej Canossy. Publicznie pościł przez 40 dni, chodząc we włosienicy, leżąc w popiołach, śpiąc na gołej ziemi, modląc się. Ponoć uzyskał przebaczenie oślepionego Zbigniewa. Rozdawał jałmużny. Potem wyruszył na Węgry z pielgrzymką pokutną. Poszedł do Somogyvar, do opactwa świętego Idziego (tego samego, któ-remu miał zawdzięczać narodziny) i do katedry świętego Stefana w Bia-łogrodzie Królewskim, czyli Szek-esfehervar. Przy okazji spotkał się z zaprzyjaźnionym królem Węgier. Wrócił do Polski i poszedł, nadal jako pokutnik, do Gniezna. Nadal rozda-wał jałmużny i wota. Gdy wreszcie ukorzył się w arcybiskupiej stolicy, arcybiskupowi Marcinowi wypadało już zdjąć klątwę. Pokuta księcia zażegnała obawę buntu wywołanego zbrodnią. Zresztą konkurentów do władzy już Bolesław nie miał. Ośle-piony Zbigniew zmarł zapewne 8 lipca 1113 r. w Tyńcu, bo historycy przypuszczają, że to jego dotyczy zapis o śmierci mnicha imieniem Zbigniew.

Tak oto za sprawą dwóch kolej-nych zbrodni Polska pozostała jed-nością i miała jednego tylko władcę. Ćwierć wieku po śmierci Zbigniewa jedność się zakończyła za sprawą testamentu Krzywoustego. Być może wiedząc, jakie są skutki walki o władzę w kraju, Bolesław chciał oszczędzić jej swoim synom, któ-rych w chwili śmierci miał czte-rech, a piątego w drodze. I dziwić się tylko wypada, że znając historię przodków oraz własną, myślał, iż to mu się uda. ❚

In Gremio grudzień 2016 | 31

WypracowaNa przez Naukę prawa, a ściśle rzecz biorąc przez teorię prawa, terminolo-gia w zakresie wykładni prawa odzwiercie-

dla zarówno aktualny poziom wiedzy w tym zakresie jak i stan wiedzy odnoszący się do nauk pomocniczych prawoznawstwa.

W teorii prawa przez pewien czas stosowano określe-nie „wykładnia gramatyczna”. Określenie to wiązane jest z nazwiskiem Friedricha C. von Savigny’ego, a zatem pocho-dzi z XIX w. Warto zauważyć, że wówczas język nie był pojmowany jako system składający się ze znaków i zacho-dzących między nimi relacji1 (słownictwo i gramatyka). Językoznawstwo nie było samodzielną dyscyplina naukową, a badania językowe dotyczyły osobno słownictwa i osobno gramatyki.

W tym kontekście używanie określenia „wykładnia gramatyczna” nie ma współcześnie żadnego uzasadnienia. Od lat 50. XX w. za sprawą prac Jerzego Wróblewskiego2, zaczęło w polskiej teorii prawa funkcjonować określenie

„wykładnia językowa”. Nazwa ta została wprowadzona na określenie czynności związanych z ustaleniem znacze-nia interpretowanego wyrazu czy wyrażenia w związku z interpretacją przepisu prawnego. Jak wiadomo, spra-wami znaczenia zajmuje się semantyka a nie gramatyka, dlatego nazwa „wykładnia gramatyczna” jest w tym sensie nieadekwatna w odniesieniu do czynności interpretatora. Przy czym oczywiście czynności interpretatora, w trakcie których odwołuje się on do zagadnień językowych prawa, mogą dotyczyć nie tylko kwestii związanych ze znaczeniem, ale także z innymi aspektami językowymi.

Podany poniżej przykład pochodzący z uzasadnienia orzeczenia sądowego obrazuje omawiane zagadnienie nie-adekwatności nazwy do czynności interpretacyjnych.

„Zarówno wykładnia gramatyczna, jak i wykład-nia systemowa i celowościowa przemawiają w związku z tym za nadaniem zwrotowi <<pełnienie funkcji członka zarządu>> znaczenia powiązanego z formalnym przyję-ciem tej funkcji, a nie z faktycznym wpływem na działanie spółki […].”

Spotkać można także przypadki, w których sąd expressis verbis daje do zrozumienia, że nazwy „wykładnia grama-tyczna” używa jako synonimu nazwy „wykładnia językowa”, jak w poniższym przykładzie.

1 Taki sposób rozumienia języka wprowadził Ferdinand de Saussure uznawany jako ojciec współczesnego językoznawstwa.2 J. Wróblewski, Wykładnia prawa a terminologia prawa, „Państwo i Prawo” 1956, z. 5-6; tenże, Zagadnienia teorii wykładni prawa ludowego, Warszawa 1959, s. 244: „Nazwa <<wykładnia językowa>> jest trafniejsza niż tra-dycyjnie używana, sugeruje bowiem objęcie w badaniach tego rodzaju wykładni wszystkich elementów języka, a nie tylko reguł gramatycz-nych. Nazwa <<wykładnia gramatyczna>> może natomiast sugerować, iż jej problematyka sprowadza się do zagadnień reguł gramatycznych, które nasuwają o wiele mniej zagadnień niż znaczenia terminów zawar-tych w przepisach prawnych. Dlatego też, zdając sobie w pełni sprawę z konwencjonalnego charakteru nazw poszczególnych sposobów wykładni, proponuję nazwę <<wykładnia językowa>>.”.

„Podnieść bowiem należy, że dla prawidłowego odko-dowania znaczenia norm zawartych w art. 89 ust. 1 u.g.h. nie jest wystarczająca jedynie wykładnia gramatyczna (językowa).”

Posługiwanie się określeniem „wykładnia gramatyczna (językowa)” jest dość zaskakujące. Skoro bowiem sąd wie o tym, że obok historycznej dziś nazwy „wykładnia grama-tyczna” jest współczesne określenie „wykładnia językowa”, to nie ma powodu, by te nazwy dublować (chyba że jest to podpowiedź dla niezorientowanych w bardziej współcze-snej terminologii prawniczej).

Samo zresztą określenie „wykładnia językowa”, z punktu widzenia polskiej teorii wykładni, nie jest precy-zyjne. Otóż współcześnie, za sprawą Macieja Zielińskiego koncepcji wykładni prawa3, wykładnię pojmuje się jako proces, w trakcie którego stosowane są kolejno dyrektywy językowe, dyrektywy systemowe i dyrektywy funkcjo-nalne wykładni. Innymi słowy dyrektywy te składają się na wykładnię jako całość, nie stanowią tym samym jakichś samodzielnych (językowych czy innych) metod wykładni do wyboru. Współczesna wiedza na ten temat nie zawsze jednak znajduje, przynajmniej w terminologii, swój wyraz w uzasadnieniach orzeczeń sądowych, co pokazują poniż-sze przykłady:

„[…] podstawową metodą wykładni prawa jest metoda gramatyczna, czyli bazująca na literalnym znaczeniu słów i zwrotów.”

„[…] nie wyjaśniono jednak znaczenia pojęcia <<przy-czyn niezależnych od posiadacza nieruchomości>> przy zastosowaniu metod gramatycznej, funkcjonalnej, czy systemowej oraz dyrektyw odnoszących się do ich wyników.”

Jak wiadomo, język zdradza poziom wiedzy mówiącego (piszącego), warto o tym pamiętać, tę wiedzę aktualizować i wyrażać przy użyciu stosownej współczesnej terminologii. Dlatego zamiast posługiwać się nieadekwatnym określe-niem „wykładnia gramatyczna” czy nawet „wykładnia języ-kowa”, należałoby używać określeń „językowe dyrektywy interpretacyjne” czy „językowe dyrektywy wykładni”. ❚

3 M. Zieliński, Wykładnia prawa. Zasady, reguły, wskazówki, Wyd. 1, War-szawa 202, s. 274-275: „[…] na gruncie rzeczywistego, teoretycznego i praktycznego podejścia do tych spraw [wykładni] we współczesnej polskiej kulturze prawnej chodzi tu nie o konkurujące ze sobą metody wykładni, lecz następujące po sobie, przeplatające się niekiedy ze sobą, etapy wykładni realizowane w fazie percepcyjnej.”. W 2004 r. dobitnie zwrócił na to uwagę A. Municzewski w: A. Municzewski, Reguły interpre-tacyjne w działalności orzeczniczej Sądu Najwyższego, Szczecin 2004.

Gramatyczna… czy językowa?(o terminologii wykładni – ciąg dalszy)

Dr Agnieszka Choduńadiunkt w kierowanej przez prof. Macieja Zielińskiego Katedrze Tworzenia i Wykładni Prawa, członek Rady Języka Polskiego przy Prezydium PAN, sekretarz Zespołu Języka Prawnego RJP

język na wokandzie

32 | In Gremio grudzień 2016

Skarżąca zarzucIła radcy prawNemu, że będąc jej pełnomocnikiem procesowym nie poinformował o wydaniu przez sąd postanowienia kończącego

postępowanie w sprawie oraz nie wniósł od niego apela-cji. W toku dochodzenia dyscyplinarnego ustalono nastę-pujący stan faktyczny.

Radca prawny był pełnomocnikiem Skarżącej w sprawie z jej skargi o wznowienie postępowania zakończonego prawomocnym postanowieniem, wydanym w sprawie o podział majątku. W toku postępowania Skarżąca zło-żyła do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu prze-stępstwa, polegającego na złożeniu przez biegłego fał-szywej opinii dotyczącej wyceny nieruchomości, będącej dowodem w sprawie o podział majątku. W związku ze wszczęciem postępowania karnego - postępowanie ze skargi o wznowienie postępowania zostało zawieszone. Po zawieszeniu postępowania Skarżąca kontaktowała się ze swoim pełnomocnikiem telefonicznie, a także stawiła się w jego kancelarii, celem wypożyczenia akt sprawy, które były jej potrzebne w postępowaniu karnym. Po wypożyczeniu akt sprawy u radcy prawnego pozostały ich kserokopie. W postępowaniu karnym Skarżąca miała innego pełnomocnika – adwokata, gdyż nie wiedziała, że może ją reprezentować radca prawny. Radca prawny był z tego faktu niezadowolony, ale nie wypowiedział Skarżą-cej pełnomocnictwa. Skarżąca również nie zrezygnowała z jego usług w postępowaniu ze skargi o wznowienie postępowania. Śledztwo w sprawie złożenia przez bie-głego fałszywej opinii dotyczącej wyceny nieruchomości zostało prawomocnie umorzone, a sąd cywilny podjął postępowanie w sprawie ze skargi o wznowienie postę-powania. Odpis postanowienia w tym przedmiocie wraz z zawiadomieniem o rozprawie wyznaczonej na dzień 13 stycznia zostały skutecznie doręczone radcy prawnemu, który jednak nie poinformował klientki ani o podjęciu postępowania, ani o terminie rozprawy.

Na rozprawie w dniu 13 stycznia, na którą nie stawili się radca prawny ani Skarżąca, sąd zamknął rozprawę i ogłosił postanowienie, którym w pkt I oddalił skargę o wznowienie postępowania, a w pkt II zasądził od Skar-żącej na rzecz uczestnika kwotę 3.617 zł tytułem zwrotu kosztów postępowania. W dniu 23 stycznia pełnomocnik uczestnika złożył zażalenie na postanowienie z dnia 13 stycznia w części dotyczącej kosztów zastępstwa proce-sowego, wnosząc o jego zmianę. Postanowieniem z dnia 23 lutego sąd uwzględnił zażalenie i uchylił pkt II posta-nowienia z dnia 13 stycznia oraz zasądził od Skarżącej na

rzecz uczestnika kwotę 7.217 zł tytułem zwrotu kosztów postępowania. Postanowienie z dnia 23 lutego zostało doręczone radcy prawnemu w dniu 1 marca, jednak nie powiadomił on o nim swojej klientki ani nie podjął żad-nych innych czynności. W dniu 27 kwietnia Skarżąca otrzymała od komornika zawiadomienie o wszczęciu egzekucji prowadzonej na podstawie postanowienia z dnia 23 lutego o zapłatę kwoty 7.217 zł wraz z kosz-tami zastępstwa w egzekucji w kwocie 1.200 zł i kosz-tami egzekucji w kwocie 1.082 zł. Zaniepokojona Skar-żąca zatelefonowała wówczas do radcy prawnego, który powiedział, że nie jest już jej pełnomocnikiem w spra-wie oraz że powiadomił o tym sąd. Skarżąca zapoznała się z aktami sprawy w sądzie i stwierdziła, że nie ma w nich żadnego pisma od radcy prawnego dotyczącego wygaśnięcia pełnomocnictwa. Następnie, udała się do radcy prawnego w celu uzyskania informacji, dlaczego nie powiadomił jej o rozprawie i o zapadłych postano-wieniach, na co radca prawny odpowiedział, że Skarżąca wypowiedziała mu pełnomocnictwo. Skarżąca zaprze-czyła temu i zapytała radcę prawnego, dlaczego w takim razie odbierał korespondencję z sądu i nie odsyłał jej z powrotem, na co radca prawny odparł, że nie wie-dział co odbiera. Radca prawny, twierdząc, że Skarżąca wypowiedziała mu pełnomocnictwo, użył argumentu, że przecież zabrała od niego akta sprawy. Zaprzeczył także, jakoby posiadał ich kserokopie. Skarżąca zażądała od radcy prawnego zwrotu kwoty, co do której komor-nik prowadził przeciwko niej egzekucję. Radca prawny zadeklarował gotowość zwrotu jedynie kwoty 1.200 zł, pod warunkiem, że Skarżąca oświadczy na piśmie, że nie rości do niego żadnych pretensji, na co Skarżąca się nie zgodziła.

Rzecznik Dyscyplinarny skierował do sądu dyscypli-narnego wniosek o ukaranie radcy prawnego za cztery przewinienia dyscyplinarne, polegające na: niepowiado-mieniu klientki o postanowieniu z dnia 13 stycznia, nie-uzyskaniu zgody klientki na zaniechanie wniesienia od tego postanowienia apelacji, niepowiadomieniu klientki o postanowieniu z dnia 23 lutego oraz nieuzyskaniu zgody klientki na zaniechanie złożenia na to postanowie-nie zażalenia. Okręgowy Sąd Dyscyplinarny uznał radcę prawnego za winnego wszystkich czterech zarzuconych mu czynów i wymierzył mu za te czyny dwie kary pie-niężne i dwie kary nagany z ostrzeżeniem. Wyższy Sąd Dyscyplinarny utrzymał orzeczenie w mocy. Kasacja wniesiona przez obrońcę obwinionego została przez Sąd Najwyższy oddalona. ❚

Porzucona sprawa

Błażej Baumgartradca prawny, Rzecznik Dyscyplinarny Okręgowej Izby Radców Prawnych w Szczecinie

z repertorium rzecznika

In Gremio grudzień 2016 | 33

NIe jeSt tajemNIcą, że zaufany podmiot świadczący usługi księgowe, to niezbędny partner

w działalności każdego przedsiębiorcy. Współpraca na tym polu nie zawsze układa się jednak tak jak byśmy to sobie wyobrażali. Przyczyny takiego stanu oczywiście mogą być przeróżne. Z pewnością jednak napięcia wystę-pują w sytuacjach, w których księgo-wość kwestionuje u swojego klienta możliwości zaliczenia określonego, udokumentowanego wydatku do jego kosztów podatkowych.

1. KUP - definicjaKoszty uzyskania przychodów (dalej: KUP) definiowane są wprost w ramach art. 22 ust. 1 ustawy o podatku docho-dowym od osób fizycznych1 (dalej: ustawa). Czytamy tam, że kosztami uzyskania przychodów są koszty poniesione w celu osiągnięcia przy-chodów lub zachowania albo zabez-pieczenia źródła przychodów, z wyjąt-kiem kosztów wymienionych w art. 23 ustawy.

Na tej podstawie uznaje się, że aby określony wydatek mógł stano-wić koszt podatkowy, łącznie muszą zostać spełnione następujące warunki (a  contratio brak któregokolwiek z nich niweczy możliwość zaliczenia wydatku do KUP), mianowicie:

- związek (przyczynowo skutkowy) wydatku z prowadzoną działalnością;

- określony cel poniesienia wydatku (osiągnięcie przychodów lub zacho-wanie albo zabezpieczenie źródła przychodów);

- w ła śc iwe udokumentowanie wydatku (przeważnie to faktura);

- brak ujęcia w katalogu wydatków (art. 23 ustawy), które z mocy ustawy nie stanowią KUP.

Wskazana definicja w zasadzie nie ogranicza możliwości zaliczania do KUP wydatków przez wzgląd na jego przedmiot. Należy zaznaczyć, że nawet w działalności prawniczej, obiektywne potrzeby poszczególnych przedsiębior-ców mogą być bardzo różne. Dlatego

1 Dz. U. z 2012 r., poz. 361 ze zm.

też pomimo kosztów, które występują w zasadzie w ramach każdej kance-larii (np. składki na samorząd zawo-dowy, ubezpieczenie OC, wydatki na szkolenia zawodowe), mogą pojawiać się także niestandardowe, co zawsze powinno skutkować ich indywidualną oceną przez pryzmat art. 22 ustawy.

2. Katalog wydatków niestanowiących KUPWyliczenie z art. 23 ust. 1 ustawy to ponad 60 punktów. Nie można jednak stwierdzić, że w tym zakresie ustawodawca szczególnie uprzykrzył życie prawnikom. Wskazane przepisy nie dotyczą zasadniczo czynności podejmowanych w ramach branży prawniczej.

To jednak nie katalog wydatków wykluczonych z mocy prawa z KUP budzi najwięcej wątpliwości w prak-tyce. Te objawiają się bowiem naj-częściej (zresztą jak u wszystkich przedsiębiorców będących osobami fizycznymi) jako brak przeznaczenia wydatku wyłącznie na cele prowa-dzonej działalności gospodarczej, tzw. wydatek osobisty. Zdarzają się sytuacje, w których podmiot obsługujący księ-gowo podatnika odmawia zaksięgowa-nia określonego wydatku, argumentu-jąc takie działania właśnie brakiem związku wydatku z prowadzoną dzia-łalnością (np. telewizor, odtwarzacz blu ray, bagażnik na samochód, etc.).

Czy jednak ma on takie kompeten-cje? W mojej opinii nie.

Przede wszystkim nie można wszystkich mierzyć jedną miarą. Nie-którzy prawnicy w kancelarii będą potrzebowali np. 5 telewizorów, słu-żących za monitory dla pracowników, wyposażenie sali konferencyjnej czy sekretariatu; Playstation jako ele-mentu wyposażenia pracowniczego chill room’u. Dla innych takie wydatki będą z kolei zbędne. Dlatego też pod-miot obsługujący kancelarię księgowo w zasadzie nie ma możliwość niewpi-sania w KUP wydatków, na które wska-zuje jego klient (prawnik), jako zwią-zanych tylko z prowadzonym przez

niego przedsiębiorstwem. Oczywiście księgowość może sugerować, że dane koszty biznesu mogą być kwestiono-wane przez fiskusa jako poniesione bez związku z prowadzoną działal-nością. Jednak w sytuacji, w której uzyska oświadczenie swojego klienta o przeznaczeniu wydatku tylko na cele działalności, nie ma innego wyj-ścia, jak ująć go w KUP.

3. SamodeklaracjaPamiętajmy, że przecież rozliczanie zobowiązań podatkowych następuje w ramach tzw. samodeklaracji. Ozna-cza to, że podatnik samodzielnie oblicza i deklaruje (np. korzystając z usług księgowych) swoje zobowiąza-nie publiczne. Tym samym, na nikim innym, a wyłącznie na nim – w przy-padku zakwestionowania takiej samodeklaracji przez fiskusa – będzie spoczywał ciężar dowodu w zakresie wykazania wykorzystania określonego wydatku na cele prowadzonej działal-ności. To tylko przedsiębiorca posiada źródłową wiedzę co do przydatności w ramach działalności nabywanych składników majątku. Podmiot świad-czący usługi księgowe zobowiązany jest natomiast wyłącznie do oceny poprawności formalnej (a nie mate-rialnej) dostarczanych mu dokumen-tów, co najczęściej potwierdzone jest w ramach umowy na usługi księgowe.

PodsumowanieBiuro księgowe przy rozliczaniu KUP w zasadzie dokonuje tylko oceny formalnej dostarczanych mu doku-mentów (tj. czy posiadają wszelkie elementy wymagane prawem). Nie posiada według mnie uprawnień do kwestionowania związku wydatku z prowadzoną działalnością, tym bar-dziej w sytuacji, w której taki związek deklaruje sam podatnik. ❚

Księgowość na straży kosztów

Grzegorz Gębkaprawnik, doradca podatkowy, ekspert dziennika „Rzeczpospolita”, autor artykułów z zakresu podatków i ubezpieczeń społecznych

księgowość

34 | In Gremio grudzień 2016

Rok 2016 powoli dobiega końca, przyszedł więc czas na jego podsumowanie. Grudzień każdego roku to moment na spięcie klamrą tego, co nas zaskoczyło,

co irytowało, wzbudzało ciekawość i dyskusje.W cieniu sporu o Trybunał Konstytucyjny rozpoczął

się nowy rok szkoleniowy aplikantów adwokackich. Cykl dydaktyczny podjęła grupa niespełna 20 osób, co stanowiło swego rodzaju novum, jako że od kilku lat standardem był rok liczący 50 – 60 osób. Miało to wpływ na procesy rekrutacji w kancelariach i wywołało od dawna niewidziane

„zjawisko”, w którym to potencjalny patron zabiega o apli-kanta, a sam aplikant wybiera swoje miejsce pracy spośród konkurencyjnych ofert. Z pewnością podniesie to jakość kształcenia i patronat w żadnym razie nie będzie miał już fikcyjnego charakteru. Taka sytuacja spowodowała również wzrost proponowanych wynagrodzeń dla aplikantów, co należy uznać za korzystne.

Początek roku to jak zawsze bale i spotkania towarzyskie, o mniej lub bardziej sformalizowanym charakterze. Pod-czas gdy rzesze prawników celebrowały karnawał, aplikanci trzeciego roku kompletowali notatki i wszelkie materiały niezbędne na egzamin zawodowy wyznaczony w połowie marca. Gdy już zdarzyło się któregoś z męczenników spo-tkać na imprezie to i tak tematem przewodnim rozmów był zakres odpowiedzialności komandytariusza, nowelizacja procedury karnej w kontekście zarzutów i wniosków apela-cji czy zasada surogacji. W końcu tanecznym krokiem dobr-nęliśmy do marca i trzymając kciuki za starszych kolegów i koleżanki oczekiwaliśmy na wyniki, które – jak się okazało

– przerosły najśmielsze oczekiwania, bowiem izba szczeciń-ska odnotowała jeden z najlepszych poziomów zdawalności w Polsce. W międzyczasie wyłoniono laureatów lokalnego Konkursu Krasomówczego – Bartosza Kaźmierczaka i Jacka Kępskiego, którzy reprezentowali szczecińskich aplikantów w starciu międzyizbowym. Mowa wygłoszona przez Bartosza Kaźmierczaka zyskała uznanie jury i zapewniła mu udział w Ogólnopolskim finale planowanym na styczeń 2017 roku.

Wśród aplikanckich wydarzeń odnotować dalej wypada Ogólnopolską Konferencję Kierowników Szkolenia połą-czoną ze zjazdem aplikantów, która odbyła się w majowy weekend w Sandomierzu. W trakcie wydarzenia odbyły się panele dyskusyjne, podczas których zebrani omawiali przebieg egzaminu adwokackiego w roku 2016, starając się wypracować wspólne wnioski i założenia na kolejne lata. Poruszono również bieżące problemy, jakie spotykają aplikantów w codziennej praktyce zawodowej. Zwracano między innymi uwagę na problem odpowiedzialności apli-kantów za działania w charakterze kuratora nieznanego z miejsca pobytu, zastanawiano się nad wprowadzeniem do programu szkolenia przedmiotów specjalizacyjnych. Dys-kusja pozostała otwarta, a wszelkie postulaty miały zostać

uwzględniono przez kierowników szkolenia i obecnych przedstawicieli NRA. Następnie na przełomie września i paź-dziernika odbyła się Ogólnopolska Konferencja Aplikantów Adwokackich, o której pisałyśmy w poprzednim numerze In Gremio dotycząca nowelizacji kodeksu postępowania cywilnego i karnego, przygotowująca również do kolejnego egzaminu zawodowego aplikantów.

Wśród przyjemnych wydarzeń nie można zapomnieć o Ogólnopolskiej Spartakiadzie Prawników w Szczecinie odbywającej się w dniach 7 -11 września, która okazała się sukcesem działalności Stowarzyszenia Ogólnopolska Sparta-kiada Prawników Szczecin 2016. Z całą pewnością niniejsze wydarzenie pozostanie w pamięci uczestników przez lata.

Poza wydarzeniami izbowymi, nie może nam umknąć z oczu, że ten rok był także rokiem „dobrej zmiany”, wobec czego doszło do wielu znaczących zmian w sferze politycz-nej oraz prawnej, zaczynając od zmian w zakresie funk-cjonowania Trybunału Konstytucyjnego czy nowelizacji ustawy o prokuraturze, nie wspominając już o ponownym połączeniu funkcji Ministra Sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego. Od wielu miesięcy trwa dyskusja dotycząca całkowitego zakazu aborcji, która poważnie dzieli społe-czeństwo, powodując organizowanie manifestacji osób będących zwolennikami obecnej regulacji, jak również jej przeciwników. Zauważalny w ostatnim okresie był również brak realnej opozycji w Sejmie, brak merytorycznych wypo-wiedzi, a w szczególności brak inicjatywy ustawodawczej po stronie partii politycznych z wyłączeniem partii rządzą-cej. W tym roku doszło do poważnej nowelizacji kodeksu postępowania cywilnego, a także kolejnych zmian w kodek-sie postępowania karnego. Z całą pewnością pod względem aktywności politycznej ten rok był rokiem zaskakującym. Wprowadzono wiele zmian w bardzo krótkim czasie, często bez konsultacji społecznych i prac w komisjach, co powo-duje, że ich skutki (pozytywne czy negatywne) mogą być zauważalne dopiero po kilku lub kilkunastu latach.

Dynamika zmian w prawie silnie oddziałuje na nastroje aplikantów, przystępujących do egzaminu zawodowego w marcu 2017 roku. Nijak nie pociesza łacińska paremia beneficjum legis non debet esse captiosum, bo to właśnie szereg nowelizacji może skomplikować przedstawione stany faktyczne. Przed nami zatem czas intensywnej nauki i nadziei na pozytywny wynik czterodniowego maratonu egzaminacyjnego.

Koleżankom i Kolegom życzymy wytrwałości w pierw-szych miesiącach nowego roku po to tylko, by dalej życzyć już wyłącznie pasma sukcesów. ❚

Podsumowanie roku

aplikanci

Dagmara Stech aplikantka adwokacka

Agata Urbanowska aplikantka adwokacka

In Gremio grudzień 2016 | 35

ProSzę pańStwa - są! Tak z rado-ścią donoszę... łzy wzruszenia nie pozwalają mi pisać..., zamy-

kam oczy, otwieram, a one nadal są! Pierwiosnki moje, gołąbki dobrej nowiny, zwiastuny świetlistej przy-szłości naszej (waszej nie!), jeszcze delikatne, jeszcze subtelne, ale są!

Przypomnę, żeby nie zostało zapomniane. To ja od początku zwracałem uwagę na geniusz mini-stranta Jakiego, ale nie sądziłem, że myśl jego poza horyzont szybująca, tak szybko zrozumiana zostanie. Co ja piszę zrozumiana. Napisać zrozumiana, to nic nie napisać! Ona w czyn wprowadzona została! I znowu ci sami odważni ludzie, ci którzy nie bali się po nocy do dok-tora prawa przybyć i przysięgę jemu złożyć w pierwszym szeregu są. Oni, bohaterowie nasi. Oni, którzy mogą, ale nie chcą w imieniu tych, którzy chcą, ale nie mogą. Stanęli w obronie prawa i kolegów-weteranów nocnych wizyt u doktora prawa. (Przy okazji doktora: dzisiaj kurs franka szwaj-carskiego wynosi 4,15. To się skończy jak u Kochanowskiego: Puszczaj dok-torze, towarzyszu miły/Doktor nie puścił ale drzwi puściły). Chociaż z tymi kole-gami to ja do końca nie rozumiem.

Protestują przeciwko temu, że tamci biorą pieniądze a nie orze-kają, poprzez branie pieniędzy i nie orzekanie. Jest w  tym na pewno jakaś myśl dalekosiężna i nie mnie rozumkiem moim z nią się mierzyć. W Jakiego reformę życie tchnęli.. I   dlatego są! - pierwsze efekty reformy ciałem (ciasteczkiem wła-ściwie) się stały. Wybrali ciasteczka i kawę (cappuccino oczywiście) - zamiast sądzenia. Ta genialna idea godna wielkich prawodawców obja-wiła nam się dzięki nim! Tak, oni pierwsi słowa w czyn oblekli i na oczach oniemiałych łże-elit zdarli okulary hipokryzji i powiedzieli to, co suweren (18%) od dawna myślał, ale kneblowany przez: zaborców, hitlerowców, komunistów, post-komunistów, ekskomunistów, imi-grantów, lesbijki, dziennikarzy niemieckich koncernów, dwie przed-szkolanki, wypędzonych, pederastów,

hydraulików wiadomej opcji, kosmo-politów, liberałów, salową ze szpitala powiatowego, zwolenników aborcji, sprzedawczyków, ateistów, anty-teistów, agnostyków, darwinistów, piątą kolumnę, (wasze nie nasze) służby specjalne, grotołazów wia-domej proweniencji, żydów, ciotkę Ziutę i korporacje, że o Michniku nie wspomnę- nie mógł na głos wypo-wiedzieć: SĘDZIOWIE NIE SĄ OD SĄDZENIA!- Oto prawda! Studenci do nauki, pisarze do piór, sędziowie na kawę i ciasteczko!

My Pierwsza Brygada, strzelecka gro-mada na stos, rzuciliśmy... ech! łza się w oku kręci.

Nie, nie ukrywajmy dłużej oto oni! Wstańcie Bracia i Siostry!

Julia Przyłębska - Sędzia Try-bunału Konstytucyjnego wcześniej sędzia Sądu Okręgowego w Poznaniu. Według mojej wiedzy Wydział Pracy i Ubezpieczeń Społecznych - zna się na emeryturach i nomen omen

- wypadkach przy pracy. (Cwani i roz-sądni poznaniacy wiedzieli co robią. Porządek przede wszystkim.)

Piotr Pszczółkowski - Sędzia Trybunału Konstytucyjnego wcze-śniej adwokat. Nie wiem czy kiedy-kolwiek adwokatura pozbiera się po takim ciosie jakim jest odejście Pszczółkowskiego. Wiem natomiast, że w historii Trybunału Konstytucyj-nego zapisał się trwale.

Zbigniew Jędrzejewski - Sędzia Trybunału Konstytucyjnego. Profe-sor prawa, to musiał przynajmniej spróbować dorównać doktorowi. Bez wątpienia swoją postawą dał asumpt do wielu prac naukowych na temat metodyki pracy sędziego.

Wszystkim wymienionym przesy-łam pozdrowienia i inne wyrazy.

To oczywiści pierwsze, euforyczne wrażenie. Przyszła jednak i głębsza refleksja. Odmowa sądzenia przez tych konkretnych... (no właśnie kogo?)... obrońców prawa ! (niech się adwokaci nie obrażają) jest zgodna z prawem. Tak, ma podstawy w co najmniej kilku przepisach k.p.c.

Zachodzą przesłanki tak do obli-gatoryjnego wyłączenia z art. 48, jak i fakultatywnego - art. 49. Iudex

inhabilis i iudex suspectus w akade-mickim wydaniu. Samowyłączenie było konieczne. Skoro zostali wbrew prawu włączeni to się musieli wyłą-czyć, dla dobra tych nie włączonych choć podłączonych, ale zgaszonych. Podobno ciągle za mało wtyczek, choć kabli coraz więcej. Może kon-takt nie taki, napięcie za małe czy opór za duży...Ja tam nie wiem, zawołajcie elektryka.

Ponadto ten gest zapobiegł nie-ważności całego postępowania, a to ze względu na treść art. 401 pkt 1 zd. pierwsze k.p.c. Zbawcy Trybunału, obrońcy jego powagi i pozycji. Prawo obronili, co wykazałem. Nieodpowie-dzialny ten…no…ten, co tę prowoka-cję urządził i do składu ich wyzna-czył i na salę w togach chciał pognać, wiecie o kogo chodzi - Andrzej Rz.

- myślałem, że nie dam rady takie obrzydzenie mnie wzięło, jeszcze kąsa gadzina. Dni jego są policzone. Wreszcie zbysiu plus wielki, będzie mógł frazę swoją nieśmiertelną suwerenowi ( i  sędziom) przypo-mnieć. Przez tego pana już żaden sędzia do sądzenia zmuszany nie będzie! (Nato-miast przeze mnie, na moich warunkach i owszem).

Acha, wracając do amatorów kawy i ciasteczek. Wszyscy oni przysięgali, że będą orzekać zgodnie z własnym sumieniem... może dlatego nie chcą, albo nie mogą orzekać?

Zawistnicy szeptają, że to nie żadne samowyłączenie, ale zwykły pilot. Ktoś nacisnął i przełączył naszych herosów na odpowiedni pro-gram. Chociaż ja uważam, że to auto-pilot na trwale wmontowany w ich głowy. Przypomnę, że wszystko w  ramach promocyjnego abona-mentu, który zamówił 18% suweren

- ale płacimy wszyscy.…idą, czuję to, idą!... nie jeszcze

nie... To idą Święta. Pax! ❚

Dobra nowina-plus

nad papugami

+ minus PARAGRAFOccier aucibusquo atis. cremo erribus cionsin terdit, nost Catuam public fitrudam, quam.To cerius con spessigna, terestem is. Catus remenatur publiuspiem no. Go consilii et rei sim diorae menam in Etriam teristrior la mihilis. Lus, Patuitatiqui peris nirissuam pricaedo.