kiki van beethoven

25
ERIC - EMMANUEL SCHMITT Kiki van Beethoven KSIĄŻKA Z PŁYTĄ

Upload: siw-znak

Post on 12-Mar-2016

266 views

Category:

Documents


11 download

DESCRIPTION

Eric-Emmanuel Schmitt: Kiki van Beethoven

TRANSCRIPT

Page 1: Kiki van Beethoven

ERIC-EMMANUEL

SCHMITT

Kiki van Beethoven

SCH

MITT Kiki van Beethoven

ERIC-EM

MAN

UEL

KSIĄŻKAZ PŁYTĄ

„Uważacie, że jestem szalony, próbując ująć w zdanie to, co muzyka opowiada w dźwiękach? Nie sądzę”.

Eric-Emmanuel Schmitt

Jeśli istotą twojego życia jest muzyka, co się stanie, gdy wokół ciebie zapadnie cisza?Czy poradzisz sobie z życiem, z jego codziennym rytmem? Jak długo będziesz trwać w drętwocie, zanim zorientujesz się, że coś jest nie tak? Że od dawna nic nie czujesz.Dla Kiki początkiem zmian stała się zapomniana melodia. Wraz z nią wróciły bolesne wspomnienia, ale i coś jeszcze.

Nadzieja. I wiara w to, że znowu można poczuć głód życia.

Kiki van Beethoven pokazuje, jak bardzo sztuka może być związana z naszymi najsilniejszymi emocjami. Tej niezwykle osobistej książce towarzyszy płyta z utworami Ludwiga van Beethovena, które dla czytelników wybrał sam autor Oskara i pani Róży.

www.schmitt.pl

Cena detal. 31,90 zł

Płyta jest bezpłatnym dodatkiem do książki.

Zdję

cie

na c

zwar

tej s

tron

ie o

kład

ki

© b

y W

ojci

ech

Kar

lińsk

i

Schmitt_Kiki___okladka__DRUK.indd 1 2011-10-04 16:39

Page 2: Kiki van Beethoven

Schmitt_Kiki van Beethoven.indd 150Schmitt_Kiki van Beethoven.indd 150 2011-09-23 15:16:482011-09-23 15:16:48

Page 3: Kiki van Beethoven

Kiki van Beethoven

Schmitt_Kiki van Beethoven.indd 1Schmitt_Kiki van Beethoven.indd 1 2011-09-23 15:16:122011-09-23 15:16:12

Page 4: Kiki van Beethoven

Schmitt_Kiki van Beethoven.indd 2Schmitt_Kiki van Beethoven.indd 2 2011-09-23 15:16:402011-09-23 15:16:40

Page 5: Kiki van Beethoven

Eric-Emmanuel Schmitt

Kiki van Beethoven

tłumaczenieAgata Sylwestrzak-Wszelaki

KRAKÓW 2011

Schmitt_Kiki van Beethoven.indd 3Schmitt_Kiki van Beethoven.indd 3 2011-09-23 15:16:402011-09-23 15:16:40

Page 6: Kiki van Beethoven

Książki z dobrej strony: www.znak.com.plSpołeczny Instytut Wydawniczy Znak, 30-105 Kraków, ul. Kościuszki 37

Dział sprzedaży: tel. 12 61 99 569, e-mail: [email protected] I, Kraków 2011

Druk: Rzeszowskie Zakłady Graficzne S.A., Zaczernie

Tytuł oryginałuQuand je pense que Beethoven est mort alors que tant de crétins vivent

suivi de Kiki van Beethoven

Copyright © Editions Albin Michel – Paris 2010

Copyright © for the translation by Agata Sylwestrzak-Wszelaki 2011

Projekt okładkiOlgierd Chmielewski

Fotografia na pierwszej stronie okładki© by Wojciech Karliński

Opieka redakcyjnaEwa Bolińska-Gostkowska

Ewa Polańska

AdiustacjaMałgorzata Biernacka

KorektaKatarzyna Onderka

Ewa Polańska

Projekt typograficzny i łamanieIrena Jagocha

ISBN 978-83-240-1642-6

Schmitt_Kiki van Beethoven.indd 4Schmitt_Kiki van Beethoven.indd 4 2011-09-23 15:16:412011-09-23 15:16:41

Page 7: Kiki van Beethoven

Victor Hugo mówił, że „Muzyka to dźwięki, które myślą”. Miałbym ochotę jeszcze dorzucić, że to też „dźwięki, które pobudzają do myśle-nia”, tak bardzo nas ona pociesza, uspokaja, do-daje entuzjazmu albo odnawia nasze siły. Kom-pozytorzy przekazują nam swoje szaleństwo, swoje pragnienia, swoje koncepcje świata, a tak-że, o ile mają spójną filozofię, swoją mądrość. Gdy ich słuchamy, stają się naszymi przewod-nikami duchowymi.

Kiki van Beethoven należy do cyklu książek po-święconych muzykom jako nauczycielom życia. Pierwszym tekstem cyklu „Dźwięki, które my-ślą” było Moje życie z Mozartem.

Wkrótce: Bach i Schubert…

Schmitt_Kiki van Beethoven.indd 5Schmitt_Kiki van Beethoven.indd 5 2011-09-23 15:16:412011-09-23 15:16:41

Page 8: Kiki van Beethoven

Schmitt_Kiki van Beethoven.indd 6Schmitt_Kiki van Beethoven.indd 6 2011-09-23 15:16:412011-09-23 15:16:41

Page 9: Kiki van Beethoven

Kiki van Beethoven

Schmitt_Kiki van Beethoven.indd 7Schmitt_Kiki van Beethoven.indd 7 2011-09-23 15:16:412011-09-23 15:16:41

Page 10: Kiki van Beethoven

Schmitt_Kiki van Beethoven.indd 8Schmitt_Kiki van Beethoven.indd 8 2011-09-23 15:16:412011-09-23 15:16:41

Page 11: Kiki van Beethoven

Kiki van Beethoven została napisana kilka miesięcy przed Kiedy pomyślę, że Beethoven umarł, a tylu kretynów żyje... W fikcyjnej formie wyraża ona koncepcje zawarte w eseju. Ta komedia-mo-nolog została wystawiona 21 września 2010 roku w Teatrze La Bruyère, w reżyserii Christophe’a Lindona i w wykonaniu Danièle Lebrun.

Mimo różnicy gatunków postanowiłem połą-czyć sztukę i refleksję w jednym tomie, oddając w ten sposób hołd wymagającej, przepełnionej energią postaci humanisty – Ludwiga van Bee-thovena – będącej źródłem obu utworów.

Schmitt_Kiki van Beethoven.indd 9Schmitt_Kiki van Beethoven.indd 9 2011-09-23 15:16:412011-09-23 15:16:41

Page 12: Kiki van Beethoven

Schmitt_Kiki van Beethoven.indd 10Schmitt_Kiki van Beethoven.indd 10 2011-09-23 15:16:412011-09-23 15:16:41

Page 13: Kiki van Beethoven

11

Wszystko zaczęło się w sklepie ze starociami, gdy stanęłam twarzą w twarz z maską Beetho-vena. Gapie krążyli wokół, zupełnie go nie do-strzegając, ich oczy prześlizgiwały się po nim, ja sama prawie go przeoczyłam.

Podeszłam i wtedy, gdy mu się przyglądałam, ukazało mi się to, co niewyobrażalne, niepraw-dopodobne, skandaliczne. Czy to w ogóle było możliwe? Co się zatem stało?

Aby to sprawdzić, kupiłam maskę. Druga przykra niespodzianka: kosztowała grosze.

– Od dawna jest wystawiona? – zapytałam sprzedawcę.

Nie wiedział – znów konsternacja.Nie zwlekając, wróciłam do rezydencji, gdzie

zwołałam do siebie na herbatę koleżanki. – Popatrzcie. Maska Beethovena stała na honorowym miej-

scu na środku okrągłego stołu.

Schmitt_Kiki van Beethoven.indd 11Schmitt_Kiki van Beethoven.indd 11 2011-09-23 15:16:412011-09-23 15:16:41

Page 14: Kiki van Beethoven

12

Candie, której główna cecha charaktery-styczna to to, że przez cały rok jest opalona, zimą pomarańczowa, wiosną karmelowa, a po-cząwszy od lipca – w kolorze wędzonego śledzia, zdziwiła się:

– Ale on blady…Zoé musnęła go mięsistymi palcami, nie ma-

jąc śmiałości naprawdę go dotknąć. Zachęca-łam ją:

– To maska, wiesz, nie będzie sobie zdawał sprawy, że go głaszczesz...

– Szkoda – szepnęła Zoé, która wciąż potrze-buje, aby ją kochano, i nagle cofnęła rękę.

Rachel uniosła podbródek, wycelowała go w moją stronę i zapytała oschle:

– Po co nam to przyniosłaś? – „To”! Proszę cię, trochę szacunku. „To”, jak

mówisz, to maska Beethovena. – Doskonale wiem, że to maska Beethovena.

Jej siostra bliźniaczka stała u mojej babci na fortepianie! Dlaczego przyniosłaś ją nam do herbaty, i to z miną, jakbyś miała nam nie wiem co do zakomunikowania? Chyba nam nie oświadczysz, że to ty wymyśliłaś maskę Beethovena? Gdy byłam mała, były wszędzie; biedacy, z braku pianina, często zadowalali się taką maską.

Schmitt_Kiki van Beethoven.indd 12Schmitt_Kiki van Beethoven.indd 12 2011-09-23 15:16:412011-09-23 15:16:41

Page 15: Kiki van Beethoven

13

– Popatrzcie na niego uważniej – odparłam. – Pochylcie się nad nim, wpatrzcie się w niego.

Posłuchały mnie i zwróciły twarze w stronę maski.

– No więc, słyszycie coś?Candie zrobiła zaniepokojoną minę, Zoé za-

częła manipulować przy swoim aparacie słu-chowym, a Rachel zmarszczyła brwi, chrząkając.

– Skupcie się bardziej, dziewczyny! Słyszycie coś? Tak czy nie?

Nadstawiły uszu nad maską, ze sztywnymi kar-kami, zaciśniętymi ustami. Zoé na nowo włożyła aparat do ucha, wzdychając rozdzierająco. Rachel wykonała panoramiczny ruch lewym okiem, jakby wodziła wzrokiem za bzyczącym komarem, po czym wróciła do maski. Candie wyznała:

– Nic nie słyszę. – Ja też nie – dorzuciła Rachel. – Och, pocieszyłyście mnie – pisnęła Zoé. –

Myślałam, że tylko ja.Rachel zbadała mnie nieprzyjaznym wzro-

kiem. – A ty, moja droga, słyszysz coś? – Kompletnie nic.Zrozumiałyśmy się. Właśnie wydarzyło się coś

wielkiego, dziwnego, a my byłyśmy na tyle stare i na tyle bystre, aby zdać sobie z tego sprawę.

Schmitt_Kiki van Beethoven.indd 13Schmitt_Kiki van Beethoven.indd 13 2011-09-23 15:16:412011-09-23 15:16:41

Page 16: Kiki van Beethoven

14

W czasach mojego dzieciństwa maski Bee-thovena grały. Wystarczyło je poobserwować, aby usłyszeć wzniosłe, poruszające melodie; zawsze gdy się na nie patrzyło, pojawiała się intonująca jakąś pieśń orkiestra symfoniczna, namiętne skrzypce czy grający z pasją fortepian… Gdy w pomieszczeniu była gdzieś maska Beethovena, unosiła się w nim muzyka.

– Dawniej, u moich rodziców – powiedziała Candie – stało popiersie Beethovena na mar-murowym stoliczku obok kominka; słuchałam go. Częściej niż radia.

– Mój nauczyciel stawiał takie maski na swoim fortepianie – powiedziałam z kolei. –Wspaniała była taka figurka: gdy palce plą-tały mi się na klawiszach, jego wzrok zachę-cał mnie do wyrażania w grze uczuć. Za to inne popiersie – Bacha – kompletnie mi nie po-magało.

– Ach, straszne były te podobizny Bacha, przerażające! – potwierdziła Rachel. – Mój oj-ciec posadził Bacha obok metronomu: pilno-wał mnie z surową miną, w tej swojej prokura-torskiej peruce, osądzał, skazywał, liczył, ile razy sfałszowałam. Za to Beethoven…

– To był człowiek, prawdziwy – sprecyzowała Candie. – Mężczyzna.

Schmitt_Kiki van Beethoven.indd 14Schmitt_Kiki van Beethoven.indd 14 2011-09-23 15:16:412011-09-23 15:16:41

Page 17: Kiki van Beethoven

15

– I wyglądał tak, jakby bez przerwy cierpiał – szepnęła Zoé.

– Trzeba przyznać – oddała sprawiedliwość Rachel – że były piękne, ta muzyka i uczucia, jakie wywoływał.

– No więc dlaczego, dziewczyny – wykrzyk-nęłam – już nic nie słyszymy? Dlaczego figurki Beethovena stały się nieme? Co się wydarzyło?

Wszystkie cztery przyjrzałyśmy się uważnie masce Beethovena, która w rzeczy samej mil-czała. Ta cisza była brutalna, bolesna, obelżywa.

– Kto się zmienił? On? My?Po chwili ciszy Rachel, która nigdy nie bała

się walnąć prosto z mostu nieprzyjemnego ko-mentarza, mruknęła:

– Jasne, że my. – Ale co nam się stało? Jak mogłyśmy przejść

taką drogę, nie zdając sobie z tego sprawy? Ta-kie rozczarowanie… To nie powinno przejść nie-zauważone, nie?

– Zastanowię się nad tym, Kiki – powiedziała Candie.

– Ja też – zapewniła Zoé. – Czemu nie? – dodała Rachel, wzruszając

ramionami.

Schmitt_Kiki van Beethoven.indd 15Schmitt_Kiki van Beethoven.indd 15 2011-09-23 15:16:412011-09-23 15:16:41

Page 18: Kiki van Beethoven

Kiedy pomyślę, że Beethoven umarł, a tylu kretynów żyje…

Schmitt_Kiki van Beethoven.indd 63Schmitt_Kiki van Beethoven.indd 63 2011-09-23 15:16:432011-09-23 15:16:43

Page 19: Kiki van Beethoven

65

To, co wydarzyło się między mną a Beethove-nem, to historia krótka, ale mocna.

Pojawił się w moim życiu, kiedy miałem pięt-naście lat, po czym je opuścił, gdy zbliżałem się do dwudziestu. W tym czasie wprowadził się, poprzestawiał meble, ustawił płyty przy moim adapterze, na fortepianie ułożył nuty, nauczył moje palce wygrywać najbardziej pło-mienne stronice, wyciskał mi łzy swoimi sym-foniami i tchnąwszy we mnie nowe, wzrusza-jące uczucia, stał się ich panem. Aby w moim pokoju nastolatka zaznaczyć swoje terytorium, za pośrednictwem pewnej wracającej z Niemiec ciotki przytargał tam swoje popiersie z ręcznie malowanej żywicy, niespokojną rzeźbę, którą doradził mi ustawić na nocnej szafce, pod por-tretem Mozarta przypiętym pinezką do ściany. Ten jeden, jedyny raz przeciwstawiłem mu się: przez nie wiem jaką ostrożność, bez wątpienia

Schmitt_Kiki van Beethoven.indd 65Schmitt_Kiki van Beethoven.indd 65 2011-09-23 15:16:432011-09-23 15:16:43

Page 20: Kiki van Beethoven

66

z obawy, że nie będę mógł zasnąć w sąsiedztwie tego czoła, na które wystąpiło wrzenie geniu-szu, pozwoliłem temu typowi rozpanoszyć się raczej na półce ojcowskiej biblioteki, w bez-piecznej odległości.

Przez pięć lat był intensywnie obecny, na ko-lejne dziesięciolecia się ulotnił. Jego odejście zbiegło się z końcem mojego długiego wieku młodzieńczego. Uciekł, gdy porzuciłem dom rodzinny. Nie ma Beethovena! Trafiony, zato-piony! Więcej o nim nie myślałem, nie grałem go, nie słuchałem.

Tak, przypominał mi się oczywiście, gdy gdzieś przypadkowo wykonywano jego dzieła: na koncertach, w radiu czy w telewizji; ziewa-łem, znużony znajomością każdej kolejnej nuty danej symfonii, wszystkich szczegółów orkie-stracji. Uniesienia, które niegdyś odczuwałem, w ogóle nie odnajdowałem; nawet przy wznoszą-cym się crescendo moje serce nie przyspieszało, oczy były suche. Przyzwyczajenie do Beetho-vena, ciągłe słuchanie go, nasza zażyłość zabiły we mnie wrażliwość na jego muzykę, moje mło-dzieńcze wzruszenie umarło z przedawkowania. W muzyce, jak w miłości, są takie osoby, z któ-rymi obcowanie jest antidotum na uczucia, ja-kie wzbudzają.

Schmitt_Kiki van Beethoven.indd 66Schmitt_Kiki van Beethoven.indd 66 2011-09-23 15:16:432011-09-23 15:16:43

Page 21: Kiki van Beethoven

67

Życie toczyło się dalej. Beethoven stał się jed-nym z wielu nazwisk, odsyłaczem na wielkim bazarze kultury, po którym krążymy. Gdy py-tano mnie, czy lubię Beethovena, ogranicza-łem się do krótkiego „nie bardzo”, zapominając o naszym dawnym związku.

Ale jeżeli chodzi o leczenie z amnezji i robie-nie kawałów, możemy liczyć na los. Uregulował ze mną rachunki w Kopenhadze…

Przyjechałem do kraju Andersena na pro-mocję pewnej mojej sztuki i zostałem, aby za-głębić się w skrzące inteligencją miasto i lepiej poznać Duńczyków, których poczucie humoru mnie urzekało. Pewnego popołudnia poszed-łem więc do Ny Carlsberg Glyptotek, muzeum, które oprócz stałych kolekcji proponowało cza-sową wystawę „Maski od starożytnej Grecji do Picassa”.

Jedna z sal była w całości poświęcona Bee-thovenowi, który zadziwił cywilizację zachodnią. Obok masowego handlu podobiznami i popier-siami kompozytora do postawienia na forte-pianie w salonie wybitni rzeźbiarze, tacy jak Antoine Bourdelle, Franz von Stuck, Auguste Rodin czy Eugène Guillaume, pracowali poru-szeni jego rysami, wydobywając z nich zdumie-wające dzieła.

Schmitt_Kiki van Beethoven.indd 67Schmitt_Kiki van Beethoven.indd 67 2011-09-23 15:16:432011-09-23 15:16:43

Page 22: Kiki van Beethoven

68

Przez kilka sekund stałem wstrząśnięty i drżący, niezdolny do jakiegokolwiek ruchu. Wobec tych wszystkich podobizn przedstawia-jących Ludwiga van wracało do mnie dawne po-ruszenie, entuzjazm, gorączka, te czasy bliskości, kiedy porywał moją duszę, kiedy czułem w sobie siłę, by stawić czoło całemu światu, zdolny do rozbicia w drobny mak ludzkiej głupoty i mier-noty. Nasza historia wracała do mnie ze swoją energią, siłą, szczególnym bogactwem.

Zwiedzający, który wszedłby do sali w tym momencie, zobaczyłby tylko mężczyznę w nie-bieskim garniturze stojącego przed szklaną gab-lotą; nie dostrzegłby tego, co się tam naprawdę rozgrywało: oto stałem przed sądem mojej prze-szłości, nastolatek, którym byłem, sądził dojrza-łego człowieka.

– Co zrobiłeś? Tak, co zrobiłeś ze swoją mło-dością?

Cztery godziny później, ciężko dysząc, odu-rzony, poruszony, wsiadałem do samolotu, aby wrócić do siebie. Wewnątrz, schroniwszy się mię-dzy ciasnymi rzędami foteli, marudząc nad tacą przyniesioną przez stewardessę, w notesie po-dróżnym zacząłem pisać historię przeznaczoną dla teatru, Kiki van Beethoven, tekst, którego ty-tuł, klimat, przebieg akcji i postacie przyszły do

Schmitt_Kiki van Beethoven.indd 68Schmitt_Kiki van Beethoven.indd 68 2011-09-23 15:16:432011-09-23 15:16:43

Page 23: Kiki van Beethoven

69

mnie wszystkie naraz, gdy w muzeum otworzył się przede mną dostęp do moich zielonych lat. Skończyłem ją w ciągu czterech tygodni, ledwie sobie uświadamiając, że odbija się w niej moje życie, tak bardzo i tak naturalnie medytacja przybiera u mnie formę opowiadania. Logika snu, charakterystyczna dla autorów fikcji, tych zawodowych śpiochów.

Gdy skończyłem pisać sztukę, zacząłem znów słuchać Beethovena.

Wszystko się zmieniło. Znów drżałem z emo-cji. Mówił do mnie czarodziej z mojej młodości. Byłem na nowo oczarowany.

Odkryłem natomiast, że moi współcześni go nie słuchali. Albo niewiele. Z daleka… Jego dzieła wykonuje się nie tyle z upodobania, ile z obowiązku lub zainteresowania tym, że są tak słynne. Uśmiechamy się, słuchając III Symfonii, tak zwanej Eroiki, mamy wyrozumiałość i po-błażliwość dla IX Symfonii, a bawimy się na jego operze Fidelio. Mistrzowie grają go, bo to etap obowiązkowy, ale nie opierają na nim kariery. Jest wielkim człowiekiem poprzednich pokoleń, geniuszem naszych przodków. Ale nie słyszymy już tego, co wypowiada. Coś w Beethovenie stało się niesłyszalne. Wobec Wybitnego Głuchego okazujemy się głusi.

Schmitt_Kiki van Beethoven.indd 69Schmitt_Kiki van Beethoven.indd 69 2011-09-23 15:16:432011-09-23 15:16:43

Page 24: Kiki van Beethoven

Spis treści

[Od autora] . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 5

Kiki van Beethoven . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 7

Kiedy pomyślę, że Beethoven umarł, a tylu kretynów żyje… . . . . . . . . . . . . . . . 63

Wiadomości wysłane przez Beethovena . . . 145

Schmitt_Kiki van Beethoven.indd 149Schmitt_Kiki van Beethoven.indd 149 2011-09-23 15:16:482011-09-23 15:16:48

Page 25: Kiki van Beethoven

Inne książki Erica-Emmanuela Schmitta w Znaku:

Oskar i pani Róża Pan Ibrahim i kwiaty Koranu Dziecko NoegoMałe zbrodnie małżeńskieOpowieści o Niewidzialnym Moje EwangelieOskar i pani Róża w wersji audioKiedy byłem dziełem sztukiPrzypadek Adolfa H. Małe zbrodnie małżeńskie z ilustracjamiMoje życie z MozartemTektonika uczuć Odette i inne historie miłosneMarzycielka z OstendyUlisses z BagdaduZapasy z życiemHistorie miłosneTrucicielka

Schmitt_Kiki van Beethoven.indd 151Schmitt_Kiki van Beethoven.indd 151 2011-09-23 15:16:482011-09-23 15:16:48