laboratorium kultury 3 (2014)

298

Upload: laboratorium-kultury

Post on 07-Apr-2016

276 views

Category:

Documents


0 download

DESCRIPTION

Lewis Henry Morgan na gruncie amerykańskim uznawany jest za jednego z „ojców założycieli” antropologii, pojmowanej jako nauka o człowieku i jego kulturze. Takim mianem określa Morgana nie tylko wieloletnia badaczka jego prac, Elisabeth Tooker, nie tylko autor najnowszej biografii Lewisa Henry’ego, Daniel Moses, czy tłumacz League of the Hode’-no-sau-nee or Iroquois, Bartosz Hlebowicz. Pojawia się ono również w wielu encyklopediach i podręcznikach do dziejów antropologii, etnologii i historii myśli społecznej. Morgana uważa się za prekursora amerykańskich badań terenowych, a także za jednego z najważniejszych przedstawicieli dziewiętnastowiecznej, ewolucjonistycznej antropologii.

TRANSCRIPT

Page 1: Laboratorium Kultury 3 (2014)
Page 2: Laboratorium Kultury 3 (2014)
Page 3: Laboratorium Kultury 3 (2014)

11

Page 4: Laboratorium Kultury 3 (2014)

2

Laboratorium Kultury 3 (2014)

3

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Katowice 2014

Lewis Henry Morgan

Redakcja:

Małgorzata Rygielska

Jakub Dziewit

Page 5: Laboratorium Kultury 3 (2014)

33

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Katowice 2014

Lewis Henry Morgan

Redakcja:

Małgorzata Rygielska

Jakub Dziewit

Page 6: Laboratorium Kultury 3 (2014)

4

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Laboratorium KulturyRocznik,ISSN2084-4697

Wersjąprymarnąjestformadrukowana.Wersjaelektronicznadostępnajestnastronie:

www.laboratoriumkultury.us.edu.pl

Redaktorzy numeru:MałgorzataRygielska,JakubDziewit

Redaktor naczelny: Przewodnicząca Rady Naukowej: Ewa KosowskaRedaktor wydawniczy: Sekretarz redakcji: Kamila GęsikowskaRedaktor językowy: Redaktorzy tematyczni: Jakub Dziewit, Marek

Opieka artystyczna, projekt graficzny: Redakcja techniczna, skład: Tomasz KiełkowskiRedakcja językowa i korekta bieżącego numeru:EmiliaWieczorkowska,GrażynaWilkoraz

Opracowanie indeksu: MałgorzataKołodziejTłumaczenia: MateuszOrzeszyna

Adres redakcji:LaboratoriumKulturyPlacSejmuŚląskiego1

[email protected]

Wydawca:grupakulturalna.plul.Słowackiego15/1340-094Katowice

[email protected]

Współwydawcy: Patronat honorowy:

Publikacjado'nansowanaprzezUniwersytetŚląskiwKatowicachorazAkademięSztukPięknychwKatowicach.

Wszystkieartykułyopublikowanew„LaboratoriumKultury”sądostępnenalicencjiCreativeCommonsUznanieautorstwa-Użycieniekomercyjne-Bezutworówzależnych3.0Unported.

Licencjanieobejmujepojedynczychgra'kirysunkówAndrzejaŁabuza.

Drukioprawa:SowaSp.zo.o.,ul.Hrubieszowska6a,01-209WarszawaNakład:200egzemplarzy

Katowice2014

Page 7: Laboratorium Kultury 3 (2014)

5

One of the most influential of all 19th-century anthropologists and one whose writings are widely read today is Lewis H. Morgan

Elisabeth Tooker

Page 8: Laboratorium Kultury 3 (2014)

6

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Małgorzata Rygielska, Jakub Dziewit

Małgorzata Rygielska, Jakub Dziewit

Małgorzata Rygielska

Ewa Kosowska

Anna Gomóła

Jakub Jakubaszek

Anna Zaczkowska

Adam Pisarek

Kamila Gęsikowska

Zuzanna Orzeł

Małgorzata Laburda

Andrzej Łabuz

Marek Pacukiewicz

Page 9: Laboratorium Kultury 3 (2014)

7

Spis treści

Zaproszenie do lektury

Invitation to reading

Pedetemptim progrediensis... Lukrecjusz i Morgan

Rozwój społeczny jako wyobrażenie kulturowe. O znaczeniu idei własności w koncepcji Lewisa H. Morgana

Na początku był zachwyt. Młody Krzywicki czyta Morgana

Wymiary służby społecznej. Rozważania na marginesie polskiego prze-kładu Społeczeństwa pierwotnego Lewisa H. Morgana (1887)

„Ten, który stał się Mostem”. Wpływ Lewisa H. Morgana na rosyjską antropologię

Noh-yeh, to znaczy matka. Liga Irokezów jako archiwum dyskursu o pokrewieństwie

Legendary literature w League of the Iroquois Lewisa H. Morgana. Przyczynek do problemu

Dziki? Wizerunek Indian w Lidze Irokezów Lewisa H. Morgana

Morgan etnografem, czyli analiza ornamentyki Irokezów

Grafiki i rysunki

Osnowa i wątek w grafikach Andrzeja Łabuza

Indeks osób

9

13

17

57

83

115

139

157

191

203

223

239

271

287

Page 10: Laboratorium Kultury 3 (2014)

8

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Page 11: Laboratorium Kultury 3 (2014)

9

Zaproszenie do lektury

Są w dziejach myśli ludzkiej, w dziejach humanistyki zwłaszcza, postacie i książki, które

nigdy się nie starzeją, stanowiąc milowe kamienie na nie kończącej się drodze poznania.

Wspomnienie o wielkich poprzednikach, powrót do lektury ich dzieł – co jakiś czas – sta-

nowi dla przedstawicieli każdej dyscypliny naukowej niezbędne i odświeżające działanie1.

Słowa te, choć dotyczyły polskiego wydania pierwszego podręcznika do an-tropologii autorstwa Edwarda Burnetta Tylora, odnieść można do wielu

ważnych prac, nie tylko z zakresu szeroko rozumianych nauk humanistycznych i społecznych. Zaliczyć do nich można również dzieła Lewisa Henry’ego Mor-gana, który na gruncie amerykańskim uznawany jest za jednego z „ojców zało-życieli” antropologii, pojmowanej jako nauka o człowieku i jego kulturze. Takim mianem określa Morgana nie tylko wieloletnia badaczka jego prac, Elisabeth Tooker2, nie tylko autor najnowszej biografii Lewisa Henry’ego, Daniel Moses3, czy tłumacz League of the Ho-de'-no-sau-nee or Iroquois4, Bartosz Hlebowicz5. Pojawia się ono również w wielu encyklopediach i podręcznikach do dziejów

1 R. Kantor, Od wydawcy. Powroty do źródeł, w: E.B. Tylor, Antropologja. Wstęp do badań człowieka i cywilizacji, przeł. A. Bąkowska, przedm. L. Krzywicki, Pro Filia, Cieszyn 1997, s. 11.

2 Por. E. Tooker, Foreword, w: L.H. Morgan, Ancient Society or Researches in the Lines of Human Progress from Savagery, through Barbarism to Civilization, 2003, The University of Arizona Press, Tuscon, s. xv.

3 D.N. Moses, The Promise of Progress. The Life and Works of Lewis Henry Morgan, University of Missouri Press, Columbia and London 2009, s. 271. Por. też C. Resek, Lewis Henry Morgan, University of Chicago Press, Chicago 1960.

4 L.H. Morgan, League of the Ho-de'-no-sau-nee or Iroquois, Sage and Brothers, Rochester 1851.5 Por. B. Hlebowicz, Lewis H. Morgan i Irokezi – szkoła amerykańskiej antropologii, w: L.H. Morgan, Liga

Ho-de'-no-sau-nee, czyli Irokezów, przeł. B. Hlebowicz, Wydawnictwo Marek Derewiecki, Kęty 2011, s. 7.

Page 12: Laboratorium Kultury 3 (2014)

10

Laboratorium Kultury 3 (2014)

antropologii, etnologii i historii myśli społecznej6. Morgana uważa się za pre-kursora amerykańskich badań terenowych, a także – podobnie jak Tylora – za jednego z najważniejszych przedstawicieli dziewiętnastowiecznej, ewolucjoni-stycznej antropologii. Docenia się także jego analizy stosunków pokrewieństwa – George Peter Murdock stwierdził nawet, że było to „najbardziej oryginalne i błyskotliwe konkretne osiągnięcie w historii antropologii”7.

Z ufnością, że udało nam się zachować dystans (przynajmniej w pewnej mierze) wobec mitycznej niemal opowieści o ojcu założycielu – nie pierwszej wszak i nie ostatniej w dziejach myśli antropologicznokulturowej – zaprasza-my do lektury zamieszczonych w tomie artykułów. Ich autorzy podejmują pro-blematykę roli kulturowych wyobrażeń w formowaniu idei naukowych (Ewa Kosowska, Małgorzata Rygielska), rozważają skomplikowane uwarunkowania recepcji najważniejszych prac Morgana, a także ich wpływu na kształtowanie się i rozwój dyscyplin antropologicznych w Europie XIX i XX w. (Anna Gomóła, Anna Zaczkowska). Nie brak też namysłu nad „wynalezieniem pokrewieństwa”8 i sposobami jego przedstawienia (Adam Pisarek). Młodzi badacze nie wahają się również podjąć refleksji na temat kulturowych uwarunkowań przekładu Ancient Society9 na język polski ( Jakub Jakubaszek) lub proponują powrót do fragmen-tów oryginału League…, np. by omówić skomplikowany problem „literatury legendarnej” w społeczeństwie Irokezów (Kamila Gęsikowska). Zastanawiają się też nad obrazem Indian w Lidze… i współczesnymi stylami odbioru tej mo-nografii, także przez czytelników, którzy nie są profesjonalnie związani z antro-pologią (Zuzanna Orzeł) oraz nad możliwością potraktowania dzieła Morgana jako źródła wiedzy o ornamentyce Irokezów (Małgorzata Laburda).

6 Por. m.in.: Encyclopedia of Social and Cultural Anthropology, red. A. Barnard, J. Spencer, Routledge, London 2010, s. 381; International Development and the Social Sciences: Essays on the History and Politics of Knowledge, red. F. Cooper, R.M. Packard, University of California Press, Berkeley 1997, s. 153; Handbook of Sociological Theory, red. J.H. Turner, Kluwer Academic/Plenum Publishers, New York, s. 435. Na gruncie polskim „inicjatorem antropologii” Morgana nazywa Andrzej Mencwel we wstępie do chyba najbardziej znanej polskiej antologii tekstów z  antropologii kultury (A. Mencwel, Wstęp: wyobraźnia antropologiczna, w: Antropologia kultury. Zagadnienia i wybór tekstów, wstęp i red. A. Mencwel, oprac. G. Godlewski, L. Kolankiewicz, A. Mencwel, P. Rodak, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2005, s. 10–11).

7 G.P. Murdock, Social Structure, Macmillan Company, New York, s. 91. Cyt. za: S. Szynkiewicz, Pokrewieństwo. Studium etnologiczne, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 1992, s. 7. Meyer Fortes jeden z rozdziałów książki Kinship and the Social Order zatytułował właśnie Morgan: The Founding Father. Por. M. Fortes, Kinship and the Social Order. The Legacy of the Lewis Henry Morgan, Routledge and Kegan Paul, London, s. 3–17.

8 Jest to określenie użyte przez T.R. Trautmanna, Lewis Henry Morgan and the Invention of Kinship, University of California Press, Berkeley 1987.

9 L.H. Morgan, Ancient Society or Researches in the Lines of Human Progress from Savagery, through Barbarism to Civilization, Henry Holt and Company, New York 1877.

Page 13: Laboratorium Kultury 3 (2014)

11

W bieżącym numerze „Laboratorium Kultury” inicjujemy publikacje wypo-wiedzi artystycznych. Wkładka graficzna, którą zamieszczamy dzięki współpracy z Akademią Sztuk Pięknych w Katowicach zawiera grafiki i rysunki Andrzeja Ła-buza, inspirowane m.in. postaciami Indian. Towarzyszy im refleksja o przeksz-tałcaniu wizerunków Indian oraz artystycznych nawiązaniach do wybranych elementów ich kultury (Marek Pacukiewicz).

Zawartość księgozbioru Morgana10, obfitującego w najważniejsze dzieła świa-towej literatury i doceniane po dziś prace naukowe sprawia, że do lektury trzeciego numeru „Laboratorium Kultury” zapraszamy z pokorą, ale i z nadzieją, że powrót do dzieł klasyków antropologii okaże się inspirujący dla kolejnych czytelników.

Małgorzata RygielskaJakub Dziewit

10 Por. T.R. Trautmann, K.S. Kabelac, The Library of Lewis Henry Morgan, American Philosophical Society, Philadelphia 1994.

Małgorzata Rygielska Jakub Dziewit Zaproszenie do lektury

Page 14: Laboratorium Kultury 3 (2014)

12

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Page 15: Laboratorium Kultury 3 (2014)

13

itatio to rea i g

There are in the history of thought, particularly in humanist thought, characters and books, which never get old, milestones on the endless road to cognition. Remembrance of great predecessors, re-reading their works – once and again – becomes a necessary and invigorating task for all members of scientific community1.

Although these words applied to the first edition of Anthropology: an in-troduction to the study of man and civilization by Edward Burnett Tylor, they can be applied to many important works, not only from broad scope of socio-humanistic fields of study. They include the works of Lewis Hen-ry Morgan, who in United States is considered to be one of the “founding fathers” of anthropology, understood as study of man and his culture. This name is given to Morgan not only by a longtime scholar of his works, Elisa-beth Tooker2, not only by the author of his recent biography, Daniel Moses3, or by Polish translator of League of the Ho-de'-no-sau-nee or Iroquois4, Bar-tosz Hlebowicz5. It also appears in many encyclopedias and text-books on

1 R. Kantor, Od wydawcy. Powroty do źródeł, in: E.B. Tylor, Antropologja. Wstęp do badań człowieka i cywilizacji, trans. A. Bąkowska, foreword L. Krzywicki, Pro Filia, Cieszyn 1997, p. 11 [translation by Mateusz Orzeszyna].

2 E. Tooker, Foreword, in: L.H. Morgan, Ancient Society or Researches in the Lines of Human Progress from Savagery, through Barbarism to Civilization, The University of Arizona Press, Tuscon, 2003, p. xv.

3 D.N. Moses, The Promise of Progress. The Life and Works of Lewis Henry Morgan, University of Missouri Press, Columbia and London 2009, p. 271. C. Resek, Lewis Henry Morgan, University of Chicago Press, Chicago 1960.

4 L.H. Morgan, League of the Ho-de'-no-sau-nee or Iroquois, Sage and Brothers, Rochester 1851.5 B. Hlebowicz, Lewis H. Morgan i Irokezi – szkoła amerykańskiej antropologii, in: L.H. Morgan, Liga

Ho-de'-no-sau-nee, czyli Irokezów, trans. B. Hlebowicz, Wydawnictwo Marek Derewiecki, Kęty 2011, p. 7.

Page 16: Laboratorium Kultury 3 (2014)

14

Laboratorium Kultury 3 (2014)

history of anthropology, ethnology and history of social theory6. Morgan is considered to be the precursor of American fieldwork, as well as – along with Tylor – one of the most important representatives of the nineteenth-century evolutionary anthropology. Also appreciated for his analysis of kinship – George Pater Murdock stated even that it was “most original and brilliant, concrete achievement in the history of anthropology”7.

Believing that we were able to maintain distance (at least in some manner) to this almost mythical tale of a forefather – not the first nonetheless and not the last in history of anthropological theory – we invite you to read and study artic-les included in this compilation. Their authors tackle problems as to what role cultural imaginings have in forming scientific ideas (Ewa Kosowska, Małgorzata Rygielska), deliberate on complex reception conditioning of Morgans most im-portant works, as well as their influence on the shaping and development of XIX and XX century anthropology (Anna Gomóła, Anna Zaczkowska). They ponder over “invention of kinship”8 and ways of its depiction (Adam Pisarek). Young academics do not sway from reflecting on the cultural determinants of Polish translation of Ancient Society9 ( Jakub Jakubaszek) or propose getting back to original text of League... in order to explain the complex problem of “legendary literature” in Iroquois society (Kamila Gęsikowska). They also think about the portrayal of Iroquois people in the League... and the contemporary reception of this monograph, also by readers, who are not professional anthropologists (Zuzanna Orzeł) as well as on the possibility for reading Morgan's work as a source knowledge on Iroquois crafts and ornaments (Małgorzata Laburda).

In this issue of “Laboratorium Kultury” we initiate publishing of artistic di-scourse. The graphical insert, which we feature thanks to our cooperation with Academy of Fine Arts in Katowice, consists of prints and drawings by Andrzej

6 Encyclopedia of Social and Cultural Anthropology, ed. A. Barnard, J. Spencer, Routledge, London 2010, p. 381; International Development and the Social Sciences: Essays on the History and Politics of Knowledge, ed. F. Cooper, R.M. Packard, University of California Press, Berkeley 1997, p. 153; Handbook of Sociological Theory, ed. J.H. Turner, Kluwer Academic/Plenum Publishers, New York 2001, p. 435. In Poland, in his introduction to probably the best known anthropological anthology, Andrzej Mecwel calls Morgan an “initiator of anthropology” (A. Mencwel, Wstęp: wyobraźnia antropologiczna, in: Antropologia kultury. Zagadnienia i wybór tekstów, eds. A. Mencwel et al., Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2005, p. 10–11).

7 G.P. Murdock, Social Structure, Macmillan Company, New York, p. 91. Meyer Fortes in his Kinship and the Social Order called one of its chapters Morgan: The Founding Father (M. Fortes, Kinship and the Social Order. The Legacy of the Lewis Henry Morgan, Routledge and Kegan Paul, London, p. 3–17).

8 Term used in T.R. Trautmann, Lewis Henry Morgan and the Invention of Kinship, University of California Press, Berkeley 1987.

9 L.H. Morgan, Ancient Society or Researches in the Lines of Human Progress from Savagery, through Barbarism to Civilization, Henry Holt and Company, New York 1877.

Page 17: Laboratorium Kultury 3 (2014)

15

Łabuz, inspired among others by figures of Native Americans. The closing article by Marek Pacukiewicz, is dedicated to re-imagining of depiction of Native American people and artistic references to selected elements of their culture in those works.

Descriptions of the collection of books by Lewis Henry Morgan10, aboun-ding in the most important works of international literature and to this day, appreciated pieces of scholarship give rise to our humble but hopeful invitation that study of the third issue of “Laboratorium Kultury” as a return to the classic works of anthropology will be inspiring to our readers.

Małgorzata RygielskaJakub Dziewit

10 T.R. Trautmann, K.S. Kabelac, The Library of Lewis Henry Morgan, American Philosophical Society, Philadelphia 1994.

Małgorzata Rygielska Jakub Dziewit Invitation to reading

Page 18: Laboratorium Kultury 3 (2014)

16

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Page 19: Laboratorium Kultury 3 (2014)

17

e ete ti rogre ie sis 1 ukre usz i Morga

bstraktAutorka wykorzystuje w artykule metodę porównawczą w jej wariancie filologicznym by wska-

zać istotne podobieństwa między myślą Lukrecjusza i Morgana w zakresie ujmowania rozwoju

ludzkiej kultury jako całości. Zestawia „katalog wynalazków” oraz opisy zawarte w V księdze De

rerum natura… Lukrecjusza z „epokami etnicznymi” wyróżnionymi przez Lewisa Henry’ego

Morgana w Społeczeństwie pierwotnym… Oprócz kryteriów ich wyróżnienia oraz celów badaw-

czych wskazanych przez autora Ligi… istotne są również używane przez niego pojęcia powolnego,

stopniowego rozwoju (development) oraz postępu. Ważny jest także problem skali umysłu (scale

of mind) i rozumu, jako czynników umożliwiających rozwój człowieka i jego kultury. Pod uwagę

zostały wzięte zarówno bezpośrednie nawiązania do filozoficznego traktatu, jak i podobieństwa

wymagające rekonstrukcji dokonywanej na podstawie drobiazgowej lektury obu dzieł: starożyt-

nego i dziewiętnastowiecznego.

Słowa klucze: Lewis H. Morgan, Lukrecjusz, ewolucjonizm, kultura, antropologia kultury,

historia idei

William Hamilton Morgan sięga po jedną z książek Waltera Scotta. Czujna Mary Morgan podchodzi niemal bezszelestnie, wyciąga z rąk młodego

chłopca awanturnicze opowieści i zastępuje je Biblią. W tym samym czasie wuj

1 Tę frazę, zaczerpniętą z  De rerum natura… Lukrecjusza, wykorzystał w  tytule artykułu również Alessandro Schiesaro. Por. A. Schiesaro, Pededemptim progrediensis (Lucr. 5. 533), „Rivista di Filologia e di Istruzione Classica” 1989, nr 117, s. 286–296. Wyjaśnienie tytułu pojawia się w dalszej części artykułu.

Małgorzata RygielskaUniwersytet Śląski w Katowicach

Page 20: Laboratorium Kultury 3 (2014)

18

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Williama, Lewis Henry Morgan, coś pisze2. Być może jest to właśnie Ancient Society…3, w którym odnajdziemy nie tylko komentarz do małżeństw kuzy-nów przeciwległych, ale także znaną do dziś wizję rozwoju ludzkości. Biblioteka Morgana zawiera powieści i dzieła poetyckie Scotta, czyli jednego z jego ulubio-nych pisarzy4, pisma prawników, językoznawców i antropologów, w tym m.in. The history of the progress and termination of the Roman republic Adama Fergu-sona5. Znajduje się tam również szereg dzieł twórców starożytnych – najpraw-dopodobniej były to jedne z pierwszych nabytków Lewisa Henry’ego. W jego księgozbiorze znalazły się niemal wszystkie ważne pozycje, z którymi zapoznał się podczas studiów, m.in. dziesięć tomów pism Cycerona oraz kilkanaście in-nych tytułów po łacinie, w tym księgi historyczne, poezje i opowieści, w których gustowali wówczas zarówno Brytyjczycy, jak i Amerykanie. Poczesne miejsce zajmował wśród nich poemat Lukrecjusza6, do którego Morgan wielokrotnie powracał, nie tylko pisząc Ancient Society…, lecz także wcześniej, prowadząc wykłady w lokalnym liceum oraz w Cayuga Academy7.

Istotne podobieństwa między myślą Lukrecjusza i Morgana w zakresie uj-mowania rozwoju ludzkiej kultury jako całości z  łatwością można wykazać, wykorzystując metodę porównawczą – w jej wariancie filologicznym. Takie postępowanie badawcze, choć dość żmudne, pozwoli odnaleźć w dziele Morga-na nie tylko bezpośrednie nawiązania do poematu Lukrecjusza, lecz także skłoni do namysłu nad problemami podejmowanymi przez dziewiętnastowiecznego badacza i myśliciela – zagadnieniami powolnego, stopniowego rozwoju oraz zna-czenia rozumu jako czynnika umożliwiającego rozwój człowieka i jego kultury.

O istotnej roli De rerum natura… świadczą m.in. pozostawione przez Morga-na zapiski i zakreślenia na kartach książki8. W trakcie przygotowań do pracy nad

2 D.N. Moses, The Promise of Progress. The Life and Works of Lewis Henry Morgan, University of Missouri Press, Columbia and London 2009, s. 122–123.

3 L.H. Morgan, Ancient Society or Researches in the Lines of Human Progress from Savagery through Barbarism to Civilization, Henry Holt and Company, New York 1877.

4 Po przygotowaniu do publikacji Systems of Consanguinity… Lewis Henry Morgan wybrał się wraz z  rodziną w  roczny (1870–1871) wojaż po Europie. Podobnie jak żona, prowadził dziennik podróżny. Dowiadujemy się z  niego, że zaopatrzony w  przewodnik Black’s Picturesque Tourist of Scotland, już po odwiedzinach kilku prominentnych angielskich prawników i antropologów tamtego czasu, wybrał się również do Abbotsford, dawnej posiadłości autora Waverly. Pod koniec życia zapragnął natomiast zbudować bibliotekę wzorowaną na tej, którą zwiedził właśnie w Abbotsford. Por. T.R. Trautmann, K.S. Kabelac, The Library of Lewis Henry Morgan, American Philosophical Society, Philadelphia 1994, s. 21–26.

5 T.R. Trautmann, K.S. Kabelac, The Library…, s. 156.6 Tamże, s. 41.7 Tamże, s. 37.8 W jego bibliotece traktat znajdował się zarówno po łacinie, jak i w angielskim tłumaczeniu (prozatorskim

oraz wierszowanym): T.C. Lucretius, De rerum natura libri VI, Tauchnitii, Lipsiae 1833; Lucretius, On the

Page 21: Laboratorium Kultury 3 (2014)

19

Ancient Society…, najprawdopodobniej ok. roku 1870, Morgan napisał również szkic Roman Genesis of Human Development, w którym objaśniał wizję rozwoju ludzkości zawartą w dziele Lukrecjusza9. Thomas R. Trautmann uważa, że szkic ten został włączony do pierwotnej wersji Ancient Society… jako jeden z rozdzia-łów10. Zainteresowaniu literaturą starożytną Morgan dał wyraz zamieszczając – jeszcze przed stroną tytułową Ancient Society… – motto z Horacego11. Niestety, podobnie jak pozostałe dwa umieszczone w tym samym miejscu fragmenty, zaczerpnięte już z dziewiętnastowiecznych ksiąg i artykułów naukowych12, nie

nature of things. A philosophical poem, literary translated in english prose by J.S. Watson, to which in adjoined the poetical version of J.M. Good, Bell and Daldy, London 1870. Por. T.R. Trautmann, K.S. Kabelac, The Library…, s. 198.

9 Tamże, s. 167.10 T.R. Trautmann, Lewis Henry Morgan and the Invention of Kinship, University of California Press,

California 1987, s. 32.11 Zacytowane w otwarciu Ancient Society… zarówno po łacinie, jak i w języku angielskim:“Cum prorepserunt primis animalia terris,Mutum et turpe pecus, glandem atque cubilia propterUnguibus et pugnis, dein fustibus, atque ita porroPugnabant armis, quae post fabricaverat usus:Donec verba, quibus voces sensusque notarent,Nominaque invenere: dehinc absistere bello,Oppida coeperunt munire, et ponere leges,Ne quis fur esset, neu latro, neu quis adulter.(As soon as animals crept forth on the first lands, a speech-less and degraded crowd, they battled for the acorn and fortheir lairs with claws and fists, then with clubs and at lengthwith arms, which afterwards practice had made; until theylearned to use words by which to indicate vocal sounds andthoughts and to use names. After that they began to refrainfrom war, and fortify walled towns, and to lay down laws thatno one should be a thief, nor a robber nor an adulterer.)Horace, Sat., I, III, 99”.L.H. Morgan, Ancient Society…, [strona nienumerowana, przed tekstem głównym]. Zdecydowałam się

na przytoczenie tego fragmentu w całości, ponieważ nie ma go w polskim wydaniu. Czytelnik, który sięgnie jedynie po polską edycję Społeczeństwa pierwotnego…, a nie uwzględni angielskiego oryginału, zostanie tym samym pozbawiony istotnych wskazówek interpretacyjnych. Ponadto ten urywek – zapewne nie bez powodu przywołany przez Morgana zarówno po łacinie, jak i po angielsku – stanowi widoczne nawiązanie do De rerum natura… Lukrecjusza. Zatem w istotny sposób nie tylko poszerza, lecz także dookreśla kontekst rozważań dotyczących ukazania rozwoju człowieka i kultury, zarówno tych starożytnych, jak i dziewiętnastowiecznych.

12 Oprócz fragmentu jednej z  satyr Horacego, przed stroną tytułową Ancient Society… znajdują się również: urywek zaczerpnięty z pracy Williama Dwighta Whitneya, profesora sanskrytu i językoznawstwa porównawczego na Uniwersytecie w  Yale, oraz passus z  artykułu Josepha Kainesa, skarbnika London Athropological Society, również dotyczące rozwoju człowieka i jego kultury. O wskazanych nawiązaniach i ich funkcjach w dziele Morgana pisze David L. Seim, (D.L. Seim, Lewis Henry Morgan and the Charting of Social Evolution: Essays on the Origin and Development of Institutional Economics, Sigler Printing and Publishing, Ames, Iowa 1999), dlatego w tym artykule skupiam się jedynie na „wątku lukrecjuszowskim” w Ancient Society… Niestety, udało mi się dotrzeć jedynie do opisu bibliograficznego książki Davida Seima, nie mogę więc bezpośrednio odnieść się do jej treści. Za pomoc w sprowadzaniu książek z wielu europejskich bibliotek dziękuję paniom Barbarze Kuś i Julii Szkocnej-Czarneckiej z Wypożyczalni Międzybibliotecznej CINIBA.

Małgorzata Rygielska e ete ti rogre ie sis

Page 22: Laboratorium Kultury 3 (2014)

20

Laboratorium Kultury 3 (2014)

znalazło się ono w polskim tłumaczeniu tego dzieła13. Wykorzystane przez Mor-gana wersy z utworu Horacego w jednym ze współczesnych przekładów na język polski brzmią następująco:

Skoro pierwsze żyjątka wypełzły z ziemi,

Nieme twarze i szpetne, wszczął się między niemi

Bój o żołądź i pielesz na pazury, pięści,

Potem kije, aż wreszcie broń lepsza zachrzęści.

Zaszedł słów wynalazek na czucia i brzmienia,

Powstały nazwy rzeczy; świat postać odmienia:

Pokój, grody budują, są prawa postrachy

Na łotry, na złodzieje, rabusie i gachy14.

Już na początku XX w. Paweł Popiel, profesor Szkoły Głównej Warszawskiej i tłumacz satyr Horacego, zauważa, iż rzymski poeta porusza problem

pochodzenia człowieka – i z tego powodu ta Satyra tak jest ważną. Nad czem, od czasu,

jak ludzie zastanawiać się poczęli, aż do Darwina i Haeckla wielkie pisano księgi; o czem

Lukrecyusz długi zawiera ustęp, to Horacy streszcza w kilkunastu wierszach, prawda, że

szczególniejszej jędrności i siły, w których materyalistyczna doktryna tak jest wyłożoną,

że właściwie nic dodać nie potrzeba15.

Rzeczywiście – poemat Lukrecjusza jest znacząco dłuższy, ale też Horacy nie streszcza w poetyckim ustępie całości De rerum natura…, a jedynie drugą część piątej księgi, poświęconej przedstawieniu dziejów ludzkości. Rozpoczyna od po-jawienia się na ziemi istot żywych. Dalej przechodzi do zwięzłego opisu sposo-bu życia ludzi, ich umiejętności posługiwania się bronią wytworzoną z trwałego metalu, wynalezienia języka, który usprawnił porozumiewanie się oraz umożliwił nazywanie i oswajanie świata. Następnie pisze o założeniu miast i ustanowieniu

13 Ludwik Krzywicki w Sprostowaniu zamieszczonym w Społeczeństwie pierwotnym… pisze: „Książka Morgana, prawdopodobnie powierzona w druku ludziom bądź nieukształconym, bądź niedbałym, wyszła z  masą błędów, których zmarły autor nie mógł następnem wydaniem poprawić […]”, L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne czyli badanie kolei ludzkiego postępu od dzikości przez barbarzyństwo do cywilizacyi, przeł. A. B[ąkowska], Nakładem redakcyi „Prawdy”, Warszawa 1887. s. 626. Por. A. Zawiszewska, „Tłumaczka Tylora i Morgana”. O Aleksandrze Bąkowskiej i jej działalności społecznej, „Przekładaniec” 2010, nr 2 (24), s. 50–89.

14 Horacy, Wybór poezji, oprac. J. Krókowski, Ossolineum, Wrocław 1967, s. 201. Fragment ten został opatrzony wyjaśnieniem: „w. 99–112 poeta referuje w  tym ustępie, pełnym ech lektury Lukrecjusza, epikurejską naukę o początku prawa i społeczeństwa (por. Lukrecjusz De rerum natura…, ks. 5)”.

15 Satyry i listy Horacego, t. 1, przeł. P. Popiel, Nakładem Spółki Wydawniczej Polskiej, Druk W.L. Anczyca i Spółki, Kraków 1903, s. 103–104.

Page 23: Laboratorium Kultury 3 (2014)

21

praw, zapewniających większe poczucie bezpieczeństwa. To zaledwie wycinek złożonego obrazu, który odnajdziemy w De rerum natura…, ale wycinek na tyle charakterystyczny, że nie pozostawia wątpliwości co do źródła nawiązań.

Lukrecjusz pozostawił bowiem odmienną od dotychczasowych wizję roz-woju ludzkości – „materyalistyczna doktryna” Epikura, a wcześniej jeszcze De-mokryta, pozwoliła mu na podważenie roli bogów w powstawaniu świata i czło-wieka, a także ich ingerencji w późniejsze funkcjonowanie ludzi. Jednocześnie jego opisy znacząco różniły się od mitycznych opowieści o złotym wieku16, które znamy chociażby z Prac i dni Hezjoda17 czy rzymskiej transpozycji tego motywu dokonanej przez Owidiusza w Metamorfozach. Oczywiście,

zarówno mitologiczne, jak i racjonalistyczne przedstawienia prehistorii zostały napisane

by uwypuklić pewien aspekt, lub aspekty, które pisarz chciał ukazać jako kluczowe za-

równo dla rozwoju społeczności, jak i jego dalszego istnienia18.

Co było zatem ważne dla Lukrecjusza? Gordon Campbell przekonuje, iż autor De rerum natura… chciał przede wszystkim „dowieść, że wszelkie życie, zwierzęce i ludzkie, wszystkie gatunki i ich cechy, wszystkie kultury i społeczności ludzkie są wynikiem oddziaływania na siebie w czasie przypadku i konieczności, i niczego nie zawdzięczają Bogu”19. Było to ujęcie zgodne z założeniami „filozofii Ogrodu”20. Badacze wspominają również o tym, że przed Lukrecjuszem także

istniało […] materialistyczne opracowanie genezy i rozwoju społeczeństwa ludzkiego,

o autorstwo którego posądzają niektórzy historycy samego Demokryta, a którego krótkie

streszczenie przekazał nam w swojej Historii (ks. I, r. 7 i 8) Diodor Sycylijski (I wiek p.n.e.)21.

16 Andrzej Waligórski zaznacza, że dla Lukrecjusza istotne było „przeciwstawienie się poglądowi, że człowiek jest wytworem degeneracji z początkowej doskonałości i szczęścia złotego wieku”, A. Waligórski, Antropologiczna koncepcja człowieka, PWN, Warszawa 1973, s. 43. Odnajdziemy też w De rerum natura… polemiczne nawiązania do tej koncepcji, zwłaszcza we fragmentach V, 999–1120. Szczegółowo wskazuje je Gordon Campbell w podrozdziale Lucretius and the Golden Age, G. Campbell, Lucretius on Creation and Evolution. A Commentary on De Rerum Natura. Book Five, Lines 772–1104, Oxford University Press, Oxford 2003, s. 12–15.

17 Hezjod, Prace i dnie, przeł., wstęp W. Steffen, Ossolineum, Wrocław 1952.18 G. Campbell, Lucretius on Creation…, s. 9. Wszelkie tłumaczenia, o ile nie zaznaczę inaczej, pochodzą

ode mnie – M.R.19 Tamże, s. 10. Por. K. Leśniak, Lukrecjusz, Wiedza Powszechna, Warszawa 1985; G. Reale, Historia filozofii

starożytnej, t. 3, Systemy epoki hellenistycznej, przeł. E.I. Zieliński, Wydawnictwo KUL, Lublin 1999, s. 290–311.20 Por. G. Reale, Historia filozofii…, s. 177–281; J. Powarkow, Epikur: paradoksy hedonizmu, przeł.

E. Rutkowski, Książka i Wiedza, Warszawa 1981.21 K. Leśniak, Lukrecjusz…, s. 91. Por. P. Boyancé, Lucrèce et l'épicurisme, Presses universitaires de France,

Paris 1963, s. 236–237.

Małgorzata Rygielska e ete ti rogre ie sis

Page 24: Laboratorium Kultury 3 (2014)

22

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Podobieństwa między tymi tekstami wydają się znaczne, jednak niedo-statek materiałów źródłowych nie pozwala na jednoznaczne rozstrzygnięcia. Stopień „oryginalności” epikurejskich koncepcji dotyczących pochodzenia i rozwoju ludzkości pozostawiam jednak na marginesie rozważań22. Istotniej-sze jest dla mnie samo przedstawienie tego procesu przez Lukrecjusza23.

Zdaniem rzymskiego filozofa, człowieka pierwotnego charakteryzowała mocna budowa ciała, był silny i odporny na niesprzyjające warunki zewnętrzne, np. zmiany klimatu czy niedostatek odpowiedniego pożywienia (V, 925–930)24. Początkowo wiódł życie koczownicze i nie znał jeszcze ani obróbki żelaza, ani uprawy roli – żywił się płodami natury (V, 931–938). Ludzie pierwotni nie znali ognia, nie używali odzienia ani nie budowali domostw, które zapewniłyby im schronienie. W przypadku zagrożeń naturalnych i niekorzystnych zmian klima-tycznych szukali schronień naturalnych. Nie znali też pojęcia własności – ani indywidualnej, ani wspólnotowej. W działaniu kierowali się instynktami oraz poczuciem własnego dobra bądź korzyści (V, 953–962). Jednak

Później, gdy dom i odzież stworzyli, gdy orężem

Ogień był, gdy kobieta po społu siadła z mężem

................................................................................

Poznali i ujrzeli zrodzone z siebie dzieci,

Zaczął ród ludzki łagodnieć. Mogąc już ogień rozniecić,

Dom ogrzewać, byli już także wrażliwsi, a ciało

Utraciło dawniejszą na mrozy wytrzymałość.

Wenus siły odjęła, a dziatek miłym pieszczotom

Ulegając rodzice tracili surowość pierwotną (V, 1011–1018).

W krótkim fragmencie poematu zestawione zostały – co interesujące – zmiany, jakie zachodzą pod wpływem umiejętności sprawnego wykorzystania wyna-lazków i odkryć. Dotyczą one nie tylko fizyczności i psychiki człowieka, który staje się bardziej wrażliwy – zarówno na przemiany zachodzące w świecie przyrody, jak i na potrzeby drugiego człowieka, postrzeganego już nie jako rywal bądź wróg w trudnym do przeżycia świecie, ale jako członek większych

22 K. Leśniak, Lukrecjusz…, s. 91–92.23 Pomimo tego, że treść księgi została już wielokrotnie omówiona (por. K. Leśniak, Lukrecjusz…;

G. Reale, Historia filozofii…; A. Waligórski, Antropologiczna koncepcja człowieka, PWN, Warszawa 1973, s. 42–45), decyduję się na przypomnienie jej fragmentów.

24 Titus Lucretius Carus, O naturze wszechrzeczy, przeł. E. Szymański, PWN, Warszawa 1957, s. 196. Wszystkie cytaty, o ile nie zaznaczę inaczej, pochodzą z tego wydania.

Page 25: Laboratorium Kultury 3 (2014)

23

całości: rodziny i wspólnoty sąsiedzkiej. Przeobraża się także sfera relacji mię-dzyludzkich – dąży się do dbałości o własny ród i potomstwo.

Lukrecjusz streszcza pewien okres rozwoju ludzkości w kilkunastu wersach, ale w innych fragmentach poematu dokonuje bardziej szczegółowego opisu kon-kretnych odkryć i wynalazków oraz konsekwencji ich wykorzystania. Mogą one bowiem służyć – jak np. wynalazek ognia – różnym celom, a także przyczynić się do kolejnych odkryć, dokonywanych na drodze obserwacji, wnioskowania oraz eksperymentu. W rozważaniach na temat pochodzenia ognia podejmuje ponadto polemikę z mitycznymi opowieściami o Prometeuszu jako nauczycielu i dobroczyńcy ludzkości, który umożliwił jej rozwój:

Żebyś próżno po cichu nie pytał, gdy nie trzeba –

Powiem, że ogień piorun na ziemię przyniósł z nieba25

Ludziom i stąd pochodzą płomienie wszelkich ogni.

Widzisz wszak, jak strzelają żarem jego pochodni

Różne rzeczy, rażone gorącym ciosem z nieba.

Ale też, gdy od wichru chwieje się i koleba

Wielkie drzewo, o inne trąc gałęziami swemi,

Czasem płomień od tarcia błyśnie pośród zieleni

I wybuchnie żar czasem, kiedy poddane wiatrom

Pnie i gałęzie nagle gwałtem na siebie naturą.

Ludzie ogień zdobyli jedną lub drugą drogą (V, 1091–1101).

Podaje prawdopodobne okoliczności, w których mogło dojść do odkrycia sposobów krzesania ognia, np. przy pomocy tarcia o siebie kawałków drewna. Obserwacja przyniosła ludziom również wiedzę na temat szybkości jego roz-przestrzeniania się. Podobnie:

Potem nauczyło ich słońce tego, że mogą

W ogniu gotować potrawy i zmiękczać je na parze –

Wszakże widzieli, jak pola plonują w słońca żarze (V, 1102–1104).

Umiejętność czujnego przyglądania się otaczającej rzeczywistości, kojarzenia faktów i wnioskowania, a także próby adaptowania odkryć i wynalazków do nowych celów, umożliwiają powolny, stopniowy rozwój:

25 R. Nisbet, History of the Idea of Progress, Basic Books, New York 1980, s. 14–23. Tu przede wszystkim o przedstawieniu postaci Prometeusza w dramatach starożytnych.

Małgorzata Rygielska e ete ti rogre ie sis

Page 26: Laboratorium Kultury 3 (2014)

24

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Co dzień bardziej ci ludzie, co szli bystrzejszym śladem

Umysłu i zdolności, zmieniali swym przykładem,

Ogniem i inną sztuką żywność i dawne życie (V, 1105–1107).

Dochodzą też zmiany dotyczące osiedlania się: „Miasta jęli królowie zakładać […]” (V, 1108), a wskutek podziałów ziem i zwierząt hodowlanych rodzi się pojęcie własności: „Potem przyszła własność i złota wynalezienie” (V, 1113).

Lukrecjusz wiele uwagi poświęca odkryciu metali oraz wypracowaniu umiejętności ich obróbki. Tę wiedzę i zdobyte zręczności wiąże najpierw z po-jawianiem się ognia, a następnie z jego celowym wykorzystaniem do wyrobu konkretnych narzędzi. Otwiera przed czytelnikiem rozbudowaną konstrukcję, opartą na szeregu przypuszczeń dotyczących genezy tych odkryć:

Wreszcie miedzi, żelaza i złota wynalazek

Przyszedł z odkryciem srebra, z ciężkim ołowiem razem,

Kiedy lasy spaliła wielkich pożarów łuna,

Na zboczach gór szeroko rozbłysła od pioruna;

Albo może dlatego, że wojnę w lasach tocząc

Ogień rzucono umyślnie na postrach wrogów oczom;

Albo że chcieli ziemię urodzajną wyzyskać

I zmienić w orne łany wilgotne jej pastwiska,

Albo zwierzynę zabić i mieć obfity połów –

Wcześniej bowiem myśliwy używał wilczych dołów

I ognia, niżli psiarni do walki ze zwierzyną.

Mniejsza zresztą, skąd ogień tak nagle się rozwinął,

Że z przeraźliwym trzaskiem idąc po górskiej grani

Drzewa aż do korzeni, do ziemi, spalił na nic (V, 1241–1255).

Ciąg wyliczeń prowadzi do istotnej konkluzji – nawet jeśli nie da się jedno-znacznie udowodnić pochodzenia ognia (ani tym bardziej utrzymać przekonań o jego boskiej proweniencji), a przypuszczenia dotyczące przeszłości „rodu ludz-kiego” muszą opierać się zarówno na znajomości praw przyrody, jak i na spekula-cjach, to pomiędzy nabytą biegłością w wykorzystaniu ognia, a odkryciem me-tali i ich właściwości bez wątpienia zachodzi związek przyczynowo–skutkowy:

Dość, że żył w ziemi kipiąc, lał się do miejsc wgłębionych

Strumień złota i srebra płynny i rozpalony,

Page 27: Laboratorium Kultury 3 (2014)

25

Również i miedź z ołowiem; a kiedy ludzie potem

Spotkali się z wystygłem żelazem, srebrem, złotem,

Pięknym ujęci blaskiem, twardością zachwyceni,

Uważnie z wgłębień owych podnieśli metal z ziemi,

Bacząc na kształt, do wgłębień podobny. I już wtedy

Pojęli, że ów kruszec, stopiony w ogniu kiedyś,

Może kształt mieć i wygląd dowolny, że co prostszy

Grot da się i wyciągnąć, i gładko tak naostrzyć,

Aby mógł być narzędziem i stosownie do czasu

Być pociskiem lub służyć do wycinania lasów,

Albo belki przerzynać, pnie ociosywać z kory,

Kroić, ciąć i przewiercać według potrzeb i pory (V, 1256–1268).

Węzłowe omówienie tego problemu znajdziemy w poniższych wersach, któ-re rozpoczynają się apostrofą do Memmiusza:

Teraz, Memmiuszu, łatwo to ci rozpoznać pójdzie,

Jak naturę żelaza odkryli dawni ludzie.

Bronią im najpierw były zęby, pazury, pięści,

Kamienie, potem pałki z twardych konarów części,

Potem ogień, gdy tylko zaczęto go używać,

Wreszcie spiż i żelaza siła nieustępliwa.

Wpierw też spiż znali ludzie, niźli żelazo rdzawe,

Bo miększy. Większą ilość łatwo go zdobyć nawet.

Ziemię więc spiżem pruli, spiż do wojennej wrzawy

Mieszał się, krew z ran tocząc […].

Potem zwolna w użytek wszedł miecz żelazny, bardziej

Zdatny, klingi spiżowe znalazły się w pogardzie.

Tylko pługiem z żelaza orano pola swoje,

Ono też wyrównało sprzęt nieustannych wojen (V, 1281–1290; 1293–1296).

Żelazo wykorzystano nie tylko w zmaganiach wojennych, lecz także przy uprawie roli, znacznie zwiększając efektywność działań. Metal ten został rów-nież użyty przy budowie krosien oraz poszczególnych części warsztatu tkackie-go, co usprawniło i przyspieszyło wytwarzanie tkanin:

Małgorzata Rygielska e ete ti rogre ie sis

Page 28: Laboratorium Kultury 3 (2014)

26

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Dziane stroje wpierw były przed tkanemi sukniami,

Te znowu po żelazie, bo tylko najprędzej

Z żelaza robić można wszystkie do tkackiej przędzy

Czółna, wrzeciona, motki i innych sprzętów siła (V, 1350–1353).

Lukrecjusz śledzi więc nie tyle przemiany pojedynczego elementu kultury (np. przedmiotu materialnego), lecz na drodze wnioskowania – wsparty o do-świadczenie i wiedzę właściwe jego czasom – stara się wykazać, że odkrycie metali oraz sposobów ich obróbki, spowodowało zmiany jakościowe w wielu obszarach życia. Należy w to włączyć zarówno sytuacje kryzysowe, jak i zwykłe, codzienne czynności. Prowadzi go to do opisu podziału pracy ze względu na płeć:

Mężczyzn pierwej natura sukno wyrabiać zmusiła

[…]

Wreszcie surowi rolnicy, na wady żeńskie nie bacząc,

Rękom żeńskim kazali żeńską się zająć pracą,

Sami zaś równie trudną, mocniejszą pracę podjęli,

By między ręce i członki krzepkość wysiłku podzielić (V, 1354; 1356–1360).

O takim podziale, charakterystycznym dla wielu (choć nie dla wszystkich) społeczności prostych, zadecydowały walory tyleż biologiczne, co i kulturo-wo przypisywane każdej z płci – mężczyźni zajmowali się pracą wymagającą tężyzny fizycznej, kobiety strzegły domu i opiekowały się potomstwem.

Stopniowo doszło również do podziału ziem i wyodrębnienia własności, a tak-że powstania miast (V, 1440–1441). Usprawniono żeglugę, a wraz z tym zapewne i kontakty handlowe. Pamięć o zawieranych umowach, porozumieniach i alian-sach utrzymywano dzięki przekazom oralnym, choć… wynaleziono i pismo:

Już na morzu okręty zakwitły użaglone,

Już i pakty, przymierza chwalebnie poczynione,

Gdy je sławić zaczęli poeci. Trochę wcześniej

Pismo wynaleziono. […] (V, 1442–1445).

W podsumowaniu księgi V Lukrecjusz stwierdził, że poznanie przeszłości człowieka i cywilizacji aż do jej początków musi w dużej mierze opierać się na poznaniu spekulatywnym, a także na umiejętnym wnioskowaniu:

Page 29: Laboratorium Kultury 3 (2014)

27

[…] Przez to z mety współczesnej

Trudno poznać, co było przedtem; przez owe czasy

Sam tylko rozum wskazuje ślad życia przodków naszych (V, 1445–1447).

Poemat Lukrecjusza doczekał się wielu wydań i niezliczonej ilości inter-pretacji. Znany i chętnie czytywany na przestrzeni wielu wcześniejszych epok, szczególną uwagą został obdarzony pod koniec XIX w. – to właśnie wtedy znacznie wzrosło zainteresowanie epikurejską wizją cywilizacji26. Według Margaret Taylor, pierwszym, który utrzymywał, że Lukrecjuszowski obraz wzniesienia się człowieka z dzikości stanowi nowatorską koncepcję postępu, był francuski uczony Jean-Marie Guyau27. Jego książka, podejmująca temat związków współczesnych mu doktryn filozoficznych z etyką Epikura, ukazała się w Paryżu w rok po wydaniu Ancient society… w Ameryce28, a w kilka lat po spisaniu przez Morgana nieopublikowanego dotąd szkicu na temat rzym-skich źródeł rozwoju ludzkości. Guyau, żywo zainteresowany darwinizmem i filogenezą, rzeczywiście przedstawił pogląd, że prawo postępu, udowadniane przez naukę w dziewiętnastym wieku, Lukrecjusz wyraził jako jeden z pierw-szych29. Zwrócił też uwagę na powiązanie rozwoju cywilizacji z rozwojem umysłowym30.

Podobne idee odnajdziemy u Lewisa Henry’ego Morgana, z którego osobą chyba najczęściej łączymy znany ewolucjonistyczny schemat, wedle którego ludzkość podążała tą samą drogą: od dzikości, poprzez barbarzyństwo, aż po cywilizację31. W trakcie rozważań nad problematyką podjętą w Ancient Socie-ty…, Morgan otrzymał list, w którym Henry Adams, po lekturze Montezuma’s Dinner32, odwołuje się do własnych zainteresowań badawczych i pyta go o po-dobieństwa między starożytnymi i średniowiecznymi ludami germańskimi

26 M. Taylor, Progress and Primitivism in Lucretius, „The American Journal of Philology”, R. 68 (1947), nr 2, s. 180.

27 Tamże. Autorka podaje w  przypisie następujący opis bibliograficzny wydania: F. Guyau, Morale d’Epicure, Paris 1886.

28 Mam na myśli pierwsze wydanie książki Jeana-Marie Guyau ( J.M. Guyau, Morale d’Epicure et ses rapports avec les doctrines contemporaines, Libraire Germer Baillière, Paris 1878).

29 Tamże, s. 167.30 Tamże, s. 166–167.31 Nie należy jednak zapominać, że wcześniej podobne schematy rozwojowe zaproponowali Adam

Ferguson i Adam Smith. W XVIII w. w Europie swoje koncepcje rozwoju i postępu społecznego przedstawiali m.in. Anne Robert Jacques Turgot i Jean Antoine Nicolas Condorcet. Schemat rozwoju ludzkości od dzikości przez barbarzyństwo do cywilizacji proponuje również Edward Burnett Tylor. Por. tenże, Antropologia. Wstęp do badania człowieka i cywilizacji, przeł. A. Bąkowska, Pro Filia, Cieszyn 1997, s. 32–33.

32 Por. L.H. Morgan, Montezuma’s Dinner, „The North American Review”, R. 122 (1876), s. 265–308.

Małgorzata Rygielska e ete ti rogre ie sis

Page 30: Laboratorium Kultury 3 (2014)

28

Laboratorium Kultury 3 (2014)

a Indianami Ameryki33. Okazało się, że „Dokładnie te kwestie intrygowały Morgana, który właśnie sformułował kompleksową teorię rozwoju społecz-nego”34. Ale podobne problemy zajmowały ludzkie umysły od dawna:

Wielu z poetów i filozofów starożytności uznało fakt, że ludzkość wznosiła się po-

woli i stopniowo ze stanu największego nieokrzesania. Dostrzegli oni także, że temu

rozwojowi towarzyszyły zwiększające się szeregi odkryć i wynalazków, lecz nie przy-

toczyli całkiem najbardziej przekonywających dowodów, zaczerpniętych z urządzeń

społecznych35.

Do tych poetów i filozofów należał również Lukrecjusz, którego dzieło było cytowane w Ancient society… kilkakrotnie. W De rerum natura… odnajdzie-my przegląd ludzkich odkryć i wynalazków36. Klaus Westphalen, omawiając w pracy doktorskiej Die Kulturentstehungslehre des Lukrez m.in. kompozycję V księgi tego poematu, zaproponował następujący schemat:

33 D.N. Moses, The Promise…, s. 228. Por. Henry Adams to Morgan, April 29, 1876 Box (folder 25), Morgan MSS.

34 D.N. Moses, The Promise…, s. 228.35 L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 39.36 James Duff Duff, we wprowadzeniu do jednego z angielskich wydań poematu, uznał, że „Ostatnia część

księgi opisuje rozwój człowieka w cywilizacji i może być podzielona w następujący sposób:1. Kondycja człowieka pierwotnego. [The condition of primitive man.] 925–10102. Początki cywilizacji. [The beginnings of civilization.] 1011–10273. Pochodzenie mowy. [The beginnings of civilization.] 1028–10904. Odkrycie ognia. [The discovery of fire.] 1091–11045. Początki życia politycznego. [The beginnings of political life.] 1105–11606. Pochodzenie religii. [The origin of religion.] 1161–12407. Odkrycie metali. [The discovery of metals.] 1241–12808. 7Wczesne metody prowadzenia działań wojennych. [The methods of early warfare.] 1281–13499. Wynalezienie tkactwa. [The invention of weaving.] 1350–136010. Początki rolnictwa. [The beginings of agriculture.] 1361–137811. Wynalezienie muzyki. [The invention of music.] 1379–143512. Pełna cywilizacja. [Complete civilisation.] 1436–1457” (T. Lucreti Cari, De rerum natura liber

quintus, wstęp i red. J.D. Duff, Cambridge University Press, Cambridge 1930, s. XXIX–XXX). Korzystam z tego wydania. Warto jednak dodać, że James Duff Duff oraz Cyril Bailey prowadzili niegdyś na łamach poczytnych czasopism ożywione dyskusje dotyczące edycji, redakcji i komentarzy do De rerum natura… Nie powinno to dziwić również z tego względu, że Duff uzasadniał np. zaburzenie chronologii w utworze późniejszym dodaniem niektórych wersów do pierwotnej wersji poematu (s. XXX). Jedną z najnowszych prac, podejmujących temat początków poematu i jego losów aż po epokę karolińską jest: D.J. Butterfield, The early textual history of Lucretius’ De rerum natura, Cambridge Univeristy Press, Cambridge 2013, której autor podejmuje się analiz m.in. średniowiecznych manuskryptów, z uwzględnieniem odmian zapisu, glos i marginaliów, co rzuca nowe światło nie tylko na pierwotny kształt dzieła, lecz także na jego dawną recepcję.

Page 31: Laboratorium Kultury 3 (2014)

29

„I. Ogień [Feuer] (1090–1104, 1243–51) II. Metale [Metalle] (1250–80)

sztuka gotowania [Kochkunst] (1102–05)

sztuka wojenna [Kriegswesen] (1245–46)

uprawa gleby (roli) [Bodenbearbeitung] (1247–48)

polowanie (myślistwo) [Jagd] (1249–51):

objaśnienia zamykające [abschließende Behandlung]

sztuka wojenna [Kriegswesen] (1266)

uprawa gleby [Bodenbearbeitung]

(1266)

budowa domostw [Hausbau]

(1266?–68): objaśnienia zamyka-

jące [abschließende Behandlung]

III. Żelazo [Eisen] (1281–1349) IV. Krosno tkackie [Webstuhl]

(1350–60)

sztuka wojenna [Kriegswesen] (1283–85)

uprawa gleby (roli) [Bodenbearbeitung] (1289)

sztuka wojenna [Kriegswesen] (1289–93)

uprawa gleby (roli) [Bodenbearbeitung] (1294–95)

sztuka wojenna [Kriegswesen] (1296–1349): [ab-

schließende Behandlung]

uprawa gleby [Bodenbearbeitung]

(1357–60)

(1361–78): objaśnienia zamykają-

ce [abschließende Behandlung]”37.

37

Ilustruje on nie tylko budowę większych fragmentów oraz układ poszcze-gólnych wersów w relacji do wyróżnionych przez autora całostek38. Obrazuje także przebieg rozwoju ludzkości, rekonstruowany na podstawie sposobu wyko-rzystania danych wynalazków. Tymczasem Morgan stara się uzasadnić podział „postępu ludzkości od najniższych szczebli”39 na okresy etniczne – nie tylko wskazuje na typowe dla każdego z etapów odkrycia i wynalazki, ale także na roz-wój poszczególnych instytucji. Opiera się na osiągnięciach innych nauk (rów-nież takich jak archeologia i geologia) oraz uzasadnia przedstawiony podział na

37 Tabelę znajdziemy w: K. Westphalen, Die Kulturentstehungslehre des Lukrez, [b.w.], München 1957, s. 96.38 Wcześniej tabelę tę, w nieco zmienionym kształcie, przytacza J. Powarkow, Epikur…, s. 43. Autor nie

podaje jednak dokładnej lokalizacji cytatu, poza umieszczeniem tytułu książki Westphalena w bibliografii, s. 322. Stwierdzenie Powarkowa: „K. Westphalen kreśli schemat, który ukazuje naocznie, w jaki sposób Lukrecjusz wyjaśnia dialektykę podstawowych komponentów kultury” (s. 43) pozostaje dyskusyjne. Schemat Westphalena, zaczerpnięty z książki Powarkowa, uwzględnia w swoim artykule również Adrianna Grzelak-Krzymianowska, Periodyzacja dziejów cywilizacji ludzkiej w ujęciu Lukrecjusza. Komentarz do poematu De rereum natura 5.925–1439, w: Kategorie i funkcje czasu w ujęciu starożytnych, red. J. Czerwińska, Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego, Łódź 2009, s. 216. Autorka dodaje również: „Niestety, nakreślony przez badacza wzór nie oddaje w pełni treści zawartych w treści poematu, która ukazuje dzieje ludzkości. Uwzględnia on bowiem jedynie sferę materialną, która była tyko jednym z elementów kształtującej się kultury. Pojęcie kultury zaś obejmuje nie tylko techniczną stronę życia ludzi, ale także wszelkie podejmowane przez nich działania, które prowadzą do ich rozwoju duchowego”, s. 216. Tymczasem sam Westphalen podkreśla niewystarczalność graficznego przedstawienia zauważonych przez niego zależności. Zwraca również uwagę na inne niż materialne aspekty kultury i – jak mi się zdaje – ma świadomość powiązania konkretnych odkryć i artefaktów również ze sferą społeczną i ideową.

39 L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 1.

Małgorzata Rygielska e ete ti rogre ie sis

Page 32: Laboratorium Kultury 3 (2014)

30

Laboratorium Kultury 3 (2014)

„epoki” dzikości, barbarzyństwa i cywilizacji podając liczne przykłady z literatury starożytnej, m.in. Iliady, do której bardzo często sięgano w fachowych opracowa-niach jego czasów. Społeczeństwo pierwotne… otwiera stwierdzeniem: „Ostatnie badania pierwocin życia ludzkiego skłaniają do wniosku, że ludzkość rozpoczęła swą kolej od najniższych szczebli i wzniosła się od dzikości do cywilizacyi przez powolne gromadzenie wiedzy doświadczalnej”40. Wyobrażenie rozwoju jako po-wolnego wznoszenia się i wędrówki po szczeblach drabiny, tak popularne nie tylko w XVIII, ale i w XIX w.41, stara się uzasadnić w sposób naukowy. Dokonuje tego, śledząc pojawianie się kolejnych odkryć i wynalazków. Zapowiada:

Poniżej postaramy się uwydatnić drugorzędne dowody niskiego stanu pierwotnej ludzkości,

stopniowego rozwoju jej umysłowych i moralnych władz przez doświadczenia i jej walki

przewlekłej z przeszkodami, nastręczającemi się na drodze do cywilizacyi. Posłuży nam ku

temu wielka ilość odkryć i wynalazków, towarzyszących całemu przebiegowi ludzkiego po-

stępu, ale głównie instytucye domowe, streszczające w sobie wzrost pewnych pojęć i uczuć42.

W przyjętej przez Morgana procedurze badawczej ważny jest również kieru-nek rekonstrukcji: punktem wyjścia są czasy mu współczesne, a nieosiągalnym marzeniem, „punktem zero”, dotarcie do pierwocin ludzkości. Szlak powrotu do przeszłości znaczony jest m.in. wynalazkami – podążanie ich śladem jest najprostszym sposobem na odtworzenie etapów wspólnej dla całego rodzaju ludzkiego wędrówki:

Gdy cofniemy się wstecz po różnych drogach postępu aż do pierwotnych wieków ludzko-

ści, gdy wyłączymy jedne po drugich, w porządku ich ukazywania się, wynalazki i odkrycia

z jednej strony, instytucye zaś z drugiej, dostrzeżemy wówczas, iż pierwsze znajdują się

względem siebie w stosunku postępowym, drugie zaś – w rozwojowym. Podczas, gdy

pierwsze (wynalazki) tylko łączyły się z sobą mniej lub więcej bezpośrednio, ostatnie

(instytucye) rozwinęły się z kilku pierwotnych zarodków myśli43.

Co istotne, autor Społeczeństwa pierwotnego… w odniesieniu do wynalazków i odkryć mówi o „stosunku postępowym”, natomiast w odniesieniu do instytucji

40 Tamże.41 Por. m.in. A.O. Lovejoy, Wielki łańcuch bytu: studium historii pewnej idei: z  dodaniem tekstów

„Historiografia idei”, „Obecne stanowiska i przeszła historia” oraz „Refleksje o historii idei”, przeł. A. Przybysławski, słowo/obraz terytoria, Gdańsk 2009.

42 L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 2.43 Tamże.

Page 33: Laboratorium Kultury 3 (2014)

31

o „stosunku rozwojowym”. I podkreśla to, powtarzając: „Dwa przeto niezależne kierunki badań przywołują tu naszą uwagę. Jeden dotyczy wynalazków i odkryć, drugi – instytucyj. Poznawszy obydwa, będziemy mogli wykazać główne stadya ludzkiego rozwoju”44. Jednocześnie rozwój poszczególnych instytucji, spośród których Morgan wymienia:

1. Żywienie się.

2. Rząd.

3. Język.

4. Rodzin[ę].

5. Religi[ę].

6. Życie domowe i budownictwo.

7. Własność45,

zależy w dużej mierze również od umiejętności zastosowania w codziennym życiu konkretnych wynalazków. Szczególnie wyraźnie zależności te rysują się w podlegających zmianom sposobach zdobywania żywności: „Żywność pomnaża się i doskonali przez szereg następujących po sobie ulepszeń, wpro-wadzanych w dużych odstępach czasu i mniej więcej bezpośrednio łączących się z wynalazkami i odkryciami”46. Odkrycie ognia umożliwia obróbkę ciepl-ną pokarmów, co zwiększa ich przyswajalność. Oswojenie zwierząt i uprawa roślin, np. kukurydzy, czyli wskazane przez Morgana równoważniki kultu-rowe47, zapewniają regularny dostęp do bardziej zbilansowanego pożywie-nia (zapewniającego równowagę białkowo-węglowodanową)48 i  niwelują niebezpieczeństwo związane z koniecznością polowań. Jeśli drogą deduk-cji spróbujemy ustalić kolejność konkretnych odkryć i wynalazków, to ich pozostawanie względem siebie w „stosunku postępowym”, będzie dotyczy-ło przede wszystkim – zgodnie ze źródłowym znaczeniem słowa progress49

44 Tamże.45 Tamże, s. 3.46 Tamże.47 Tamże, s. 9.48 O tym, jak wynalazek ognia wpłynął na rozwój człowieka pisze w popularnonaukowej książce Richard

Wrangham (R. Wrangham Walka o ogień. Jak gotowanie stworzyło człowieka, przeł. A.E. Eichler, M. Kawalec, Wydawnictwo CiS, Stare Groszki 2009). Dziękuję dr Antoninie Szybowskiej za wskazanie inspirującej lektury oraz rozmowę o „hipotezie człowieka-kucharza”.

49 Rzeczownik progress został odnotowany w języku angielskim pod koniec XIV w., w znaczeniu podążania naprzód, następstwa, pójścia do przodu. Por. Online Etymology Dictionary, http://www.etymonline.com/index.php?allowed_in_frame=0&search=progress&searchmode=none, [dostęp: 14.02.2014].

Małgorzata Rygielska e ete ti rogre ie sis

Page 34: Laboratorium Kultury 3 (2014)

32

Laboratorium Kultury 3 (2014)

– następstwa w czasie. Stąd założenie Morgana, by przedstawiać je „w po-rządku ich ukazywania się”50. Wynalezienie ognia nie tylko usprawniło wiele czynności, lecz także przyczyniło się do pojawienia się kolejnych innowacji, takich jak garncarstwo, czy tkactwo. Ponadto miało pośredni wpływ na rozwój wymienionych przez badacza instytucji (żywienie się, rodzinę, życie domowe i budownictwo). Morgan zwraca uwagę na zależności istniejące pomiędzy wynalazkami, odkryciami i wskazanymi wyżej instytucjami. Podkreśla jednak, że w porządku postępowym kumulacja wiedzy i doświadczeń następuje od zaistnienia danego odkrycia bądź wynalazku, poprzez próby i eksperymenty, prowadzące stopniowo do ich optymalnego wykorzystania na danym etapie. W porządku rozwojowym mamy do czynienia z nieustannym, od najniższego stanu dzikości, wzrostem „pewnych pojęć i uczuć”51: „Fakty wskazują stop-niowe tworzenie się i ciągły rozwój pewnych pojęć, uczuć i dążeń. Najwybit-niejsze z tych faktów można uogólnić, jako wzrost pewnych szczególnych idei, z któremi one równocześnie się łączą”52. Rozwój instytucji wiąże się jedno-cześnie z rozwojem ludzkiej umysłowości. Daniel Moses zauważa, że Morgan, podejmując wysiłek zrozumienia pojedynczych ludów pierwotnych, wycho-dził początkowo od wielkich systemów oświeceniowych53, później natomiast

przedłożył swój wielki system w oparciu o akumulację wiedzy doświadczalnej. A dokład-

niej, zbudował go w oparciu o rozróżnienia pokrewieństwa, które wskazał w Systems...

W tej wcześniejszej książce dowodził, że każda odmiana rodziny jest powiązana z większą

strukturą społeczeństwa; ewolucja rodziny jest połączona z szerszą ewolucją społeczną.

Przedstawił całościową wizję powiązań organizacji rodziny, środków utrzymania, defi-

nicji i dystrybucji własności, form rządu, życia religijnego z każdym z okresów ewolucji

społecznej i objaśnił, jak te okresy wyrastają jeden z drugiego54.

Widoczne również w pismach Morgana przekonanie, że postęp „miał charak-ter stopniowy, kumulatywny”55, pozwalało ukazać zależności między okresami

50 L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 2.51 Tamże.52 Tamże.53 D.N. Moses, Promise…, s. 228.54 Tamże. Por. L.H. Morgan, Systems of Consanguinity and Affinity of Human Family, Published by

Smithsonian Institution, Washington City 1871 (Smithsonian Contributions to Knowledge, 17) oraz L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 27–28. Temat ten rozwija Morgan w kolejnym rozdziale, tu tylko sygnalizując: „Gdzieindziej będą przytoczone dowody, świadczące o istnieniu i ogólnej przewadze tych kilku form rodziny na różnych stopniach ludzkiego rozwoju”, s. 28.

55 A. Waligórski, Antropologiczna koncepcja człowieka, PWN, Warszawa 1973, s. 144.

Page 35: Laboratorium Kultury 3 (2014)

33

etnicznymi. „Zanim człowiek dosięgnął stanu cywilizacyi, musiał koniecznie posiąść wszystkie jej pierwiastki. Każe to przypuszczać liczne zmiany jego sta-nów, najprzód od pierwotnej dzikości”56. Gradualizm rozwoju kultury omawia Morgan, sięgając do rozmaitych przykładów, zaczerpniętych zarówno ze źródeł pisanych, jak i z danych lub opisów archeologicznych. Tłumaczy też kilkakrotnie sposób postępowania badawczego:

Cofając się wstecz, po różnych drogach ludzkiego postępu, ku wiekom pierwotnym ist-

nienia człowieka i usuwając na bok jedne po drugich jego główne urządzenia, wynalazki

i odkrycia, w porządku ich pojawiania się, uzmysłowimy sobie postępy, dokonane w każ-

dym z tych okresów57.

W ten sposób badacz dochodzi do zrekonstruowania dziejów ludzkości od jej dziecięctwa po czasy mu współczesne. Wskazuje równocześnie prze-łomowe wynalazki i odkrycia, które pozwalają na wydzielenie poszczegól-nych okresów etnicznych (dzikości, barbarzyństwa, w których wyróżnia odpowiednio stany: niższy, średni i wyższy oraz cywilizacji: starożytnej i nowożytnej). Ma też świadomość, o czym pisze wprost, że „Trudnem jest lub zgoła niemożliwem wynaleźć na oznaczenie początku tych rozmaitych okresów taki probierz postępu, którego zastosowanie okazałoby się bez-względnem i powszechnem na wszystkich lądach”58. Proponuje zatem inne rozwiązanie, które uwzględnia odmienne warunki rozwoju „głównych ple-mion ludzkości”, a mianowicie wskazanie równoważników kulturowych. Ma tu na myśli oswojenie zwierząt (na półkuli wschodniej) i uprawę kukurydzy oraz innych roślin (na półkuli zachodniej). Uznaje je za wystarczające do osiągnięcia „średniego stanu barbarzyństwa (pierwotności)”59. Dotychcza-sowe podziały, chociażby te zaproponowane przez duńskich archeologów (Christiana Jürgensena Thomsena, Svena Nilssona i Jensa Jacoba Asmus-sena Worsaae60) i przywołane m.in. przez Lubbocka, wydają mu się niewy-starczające. Morgan z całą pewnością znał prace tego ostatniego – zarówno

56 L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 26.57 Tamże, s. 30.58 Tamże, s. 8.59 Tamże, s. 9.60 Steven Conn pisze, że Amerykanie, za sprawą Morgana, też mieli swoje „trzy wieki”, choć często uznawali

podział na epoki kamienia, brązu i żelaza za właściwy jedynie w odniesieniu do Europy. Por. S. Conn, History's Shadow: Native Americans and Historical Consciousness in the Nineteenth Century, University of Chicago Press, Chicago 2004, s. 138.

Małgorzata Rygielska e ete ti rogre ie sis

Page 36: Laboratorium Kultury 3 (2014)

34

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Pre-historic times, jak i The Origin of Civilization (w jego bibliotece znajdo-wały się egzemplarze z adnotacją: „Lewisowi Henry’emu Morganowi od Autora, Londyn, w sierpniu 1870”61). Przekonuje jednak, że nazwy

epoka „kamienna”, „bronzowa” i „żelazna”, wprowadzone przez duńskich archeologów,

były nadzwyczaj pożyteczne do pewnych celów i pozostaną takimi w klasyfikacyi dzieł

sztuki pierwotnych, ale postęp wiedzy domaga się już innego i odmiennego podziału.

Wyroby żelazne i bronzowe nie wyrugowały zupełnie narzędzi kamiennych. Wynalazek

topienia rudy żelaznej stanowi jedną epokę etniczną, z trudnością zaś moglibyśmy ozna-

czyć drugą – bronzową62.

I dodaje:

Co więcej, skoro epoka narzędzi kamiennych wkracza w epokę bronzu i żelaza, skoro

epoka bronzu równie wkracza w epokę żelaza, to niemożliwem jest ograniczyć każdą

z nich w sposób, zapewniający im odrębność i niezależność63.

Stephen Denison Peet, który jako duchowny towarzyszył swemu ojcu w wyprawach misyjnych i zainteresował się wtedy życiem Indian64, w artykule Some Problems in Connection with the Stone Age opisywał osiągnięcia europej-skiej – zwłaszcza duńskiej – archeologii oraz podobne badania podejmowane na gruncie amerykańskim. Przywołał jednak także – jako jedno z ciekawych rozwiązań, które należałoby być może poddać jeszcze dyskusji – Morgana pro-pozycję wyróżnienia w dziejach ludzkości okresów etnicznych65. Wyraził to w dość poetycki sposób:

Biorąc pod uwagę pięć kwestii, a mianowicie: środki utrzymania, otoczenie geogra-

ficzne, stan sztuki i architektury, organizm plemienny i symbole religijne, Morgan po-

prowadził drogę od prehistorycznych do historycznych plemion i dał nam mierniki

(kryteria), dzięki którym możemy je podzielić. Możemy powiedzieć, że labirynt, który

61 T.R. Trautmann, K.S. Kabelac, The Library…, s. 110.62 L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 7.63 Tamże.64 S.D. Peet, Obituaries, „American Antiquarian Society” 1916, s. 16–17, http://www.americanantiquarian.

org/proceedings/44806604.pdf, [dostęp: 23.02.2014]. S.D. Peet ukończył studia archeologiczne, a w 1878 r. założył „American Antiquarian and Oriental Journal”, pierwsze pismo o tym profilu, które prowadził później przez ponad trzydzieści lat.

65 S.D. Peet, Some Problems in Connection with the Stone Age, „The American and Oriental Journal”, R. 9 (1887), s. 280–295.

Page 37: Laboratorium Kultury 3 (2014)

35

wcześniej był tak mroczny, zawiera teraz kilka wskazówek, których możemy się trzymać

i odkrywać jego tajemnice66.

Efektem takich działań, a także przekonania autora Społeczeństwa pierwotne-go…, że „W obecnym stanie wiedzy możemy osiągnąć ważne wyniki, wybierając te z pomiędzy innych odkryć i wynalazków, które dostarczą dość dowodów postępu do scharakteryzowania początku idących po sobie epok etnicznych”67, okazała się m.in. tabela, w której Morgan zebrał najważniejsze wyróżniki po-szczególnych stanów i „podstanów”68:

I. Niższy stan dzikości.Od niemowlęctwa rodzaju ludzkiego do następnego

okresu.

II . Średni stan dzikości.Od wprowadzenia rybołówstwa i znajomości użytku

ognia do następnego.

III. Wyższy stan dzikości. Od wynalezienia łuku i strzał do następnego okresu.

IV. Niższy stan barbarzyństwa.Od wynalezienia sztuki garncarskiej do następnego

okresu.

V. Średni stan barbarzyństwa.

Od oswojenia zwierząt na wschodniej półkuli, na zachod-

niej zaś od uprawy kukurydzy i roślin przez nawodnienie,

oraz użycia cegły i kamienia, do następnego okresu.

VI. Wyższy stan barbarzyństwa.Od odkrycia sposobu topienia rudy żelaznej, oraz

używania narzędzi żelaznych, do następnego okresu.

VII. Stan cywilizacji.Od wynalezienia alfabetu fonetycznego i pisma aż do

dnia dzisiejszego.

Przy pełnej świadomości, że schemat milczy69, można pokusić się o zestawie-nie tego podziału z opisem rozwoju ludzkości zawartym w De rerum natura…

66 Tamże, s. 294.67 L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 7.68 Tabelę przytaczam dokładnie za: L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 11. Por. też A. Waligórski,

Antropologiczna koncepcja…, s. 160–168; A.K. Paluch, Mistrzowie antropologii społecznej. Rzecz o rozwoju teorii antropologicznej, PWN, Warszawa 1990, s. 49–56.

69 Por. K. Westphalen, Die Kulturentstehungslehre…, s. 96.

Małgorzata Rygielska e ete ti rogre ie sis

Page 38: Laboratorium Kultury 3 (2014)

36

Laboratorium Kultury 3 (2014)

(jest to oczywiście maksymalnie uproszczone zestawienie, celowo ukazujące niektóre podobieństwa):

Lewis Henry Morgan, Społeczeństwo

pierwotne…Lukrecjusz, De rerum natura…, ks. V

I. Niższy stan

dzikości.

Od niemowlęctwa

rodzaju ludzkiego do

następnego okresu.

Sposób życia

podobny

zwierzętom.

Do wynalezienia

ognia. Do powsta-

nia mowy.

II. Średni stan

dzikości.

Od wprowadzenia

rybołówstwa i znajo-

mości użytku ognia do

następnego.

Wynalezienie

ognia. Powstanie

mowy. Usprawnie-

nie sposobów poro-

zumiewania się.

III. Wyższy stan

dzikości.

Od wynalezienia łuku

i strzał do następnego

okresu.

IV. Niższy stan

barbarzyństwa.

Od wynalezienia sztuki

garncarskiej do następne-

go okresu.

Nowe sposoby wy-

korzystania ognia:

sztuka przygotowy-

wania gotowanych

pokarmów, uspraw-

nienie metod walk.

V. Średni stan

barbarzyństwa.

Od oswojenia zwierząt

na wschodniej półkuli, na

zachodniej zaś od uprawy

kukurydzy i roślin przez

nawodnienie, oraz użycia

cegły i kamienia, do

następnego okresu.

Budowa do-

mostw, zakłada-

nie rodzin, po-

czątki przyjaźni

oraz przymierzy

sąsiedzkich.

Początki podziałów

ziemi oraz uprawy

roli.

Zmiany ustrojowe,

wprowadzenie

rządów.

Page 39: Laboratorium Kultury 3 (2014)

37

VI. Wyższy stan

barbarzyństwa.

Od odkrycia sposobu

topienia rudy żelaznej,

oraz używania narzędzi

żelaznych, do następnego

okresu.

Podział pracy

wg płci.

Topienie rudy że-

laza. Usprawnienie

narzędzi potrzeb-

nych do uprawy roli

(pług żelazny) oraz

broni. Wynalezie-

nie tkactwa.

VII. Stan

cywilizacji.

Od wynalezienia alfabetu

fonetycznego i pisma aż

do dnia dzisiejszego.

Sztuka poetycka,

wynalezienie

pisma, rozwój

żeglarstwa, muzyki

oraz innych sztuk.

Interesujący jest również cel, jaki stawia sobie Morgan: „Zadaniem mojem będzie przedstawienie pewnych dowodów ludzkiego postępu w tych różnych kierunkach i  w  ciągu następujących po sobie epok etnicznych, jak go nam wskazują wynalazki i odkrycia, oraz rozwój pojęć rządu, rodziny i własności”70. I przekonuje, że

korzyścią ze stanowczego oznaczenia okresów etnicznych jest skierowanie badań szcze-

gólnych ku tym plemionom i narodom, które najlepiej przedstawiając dany stan rozwoju,

mogą służyć jednocześnie za wzór i wyjaśnienie. Niektóre plemiona i rody, dzięki ich

geograficznemu odosobnieniu, zmuszone były wysiłkiem własnego umysłu rozwiązywać

zagadnienia swojego postępu, a przez to ich sztuki i urządzenia utrzymały się w pierwotnej

czystości i jednorodności, podczas gdy u innych plemion i narodów skasowane zostały

przez wpływy zewnętrzne71.

Widoczne są tutaj zaczątki „etnograficznego marzenia”, o którym w XX w. pisał Radcliffe-Brown, wspominając o tęsknocie za jeszcze nie odkrytym, nie dotkniętym cywilizacją ludzie, który można by poddać rozległemu badaniu72. Ale ta wizja nieobca była również osiemnastowiecznym filozofom, choć ina-

70 L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 4.71 Tamże, s. 15.72 Por. A.R. Radcliffe-Brown, Wyspiarze z  Andamanów. Studia z  antropologii społecznej, przeł. A.

Kościańska, M. Petryk, wstęp. A. Bentkowski, Wydawnictwo Marek Derewiecki, Kęty 2006, s. 36.

Małgorzata Rygielska e ete ti rogre ie sis

Page 40: Laboratorium Kultury 3 (2014)

38

Laboratorium Kultury 3 (2014)

czej ujmowali oni celowość własnych dociekań. Morgan zapytany, czy widział kiedykolwiek dzikiego, zapewne odpowiedziałby twierdząco, w odróżnieniu od Jamesa George’a Frazera, który – wzbraniając się na samą myśl o takiej możli-wości – wykrzyknął: „Ależ uchowaj Boże”73. Więcej nawet: w wielu miejscach starał się uzasadnić, że plemiona indiańskie reprezentowały poszczególne „okre-sy etniczne” (wskazując m.in. na stosowane przez nich wynalazki i narzędzia)74, a dzikość traktował przede wszystkim jako formative period, kiedy to – niemal wedle opisów znanych z poematu Lukrecjusza – ludzie „Pozbawieni wiedzy i doświadczenia, nie znając ognia, nie mając mowy członkowanej i sztuk, nasi dzicy praojcowie toczyli bój o byt, a potem o postęp, aż zabezpieczyli się od dzikich zwierząt i zapewnili sobie stałe pożywienie”75.

Zdaniem Morgana konkretne plemiona i narody mogą ilustrować dany stan rozwoju i służyć jako przykład, wskazywany na rekonstruowanej linii rozwoju ludzkości. Izolacja sprzyja ich niezależnemu rozwojowi i pobudza naturalną wynalazczość, wspartą o siłę rozumu – umysłu. Zapewnia więc – chociażby w założeniu – niemal laboratoryjne warunki „modelowego” rozwoju, które mo-głyby zostać zakłócone przez kontakty z innymi kulturami. Morgan zdaje się nie-znacznie wykraczać poza czysto atrybutywne ujęcie kultury. Jest to szczególnie wyraźne w tych fragmentach, w których postuluje badanie kultur jako odręb-nych całości. Uznaje bowiem, że „Takie odróżnianie okresów etnicznych daje możność badania danego społeczeństwa stosownie do stopnia jego względnego rozwoju i obrania go sobie za przedmiot samodzielnych studyów i dociekań”76. Jeśli badanie konkretnego ludu ma mieć na celu tylko wskazanie, na jakim etapie rozwoju się on znajduje w danym momencie, to takie postępowanie niebez-piecznie zbliża się do prób uzasadniania apriorycznych założeń dotyczących dziejów ludzkości. Morgan, co wiemy chociażby po lekturze Ligi…, interesował się również systemem danej kultury i sposobem jej funkcjonowania jako cało-ści77. W Społeczeństwie pierwotnym… proponował jednak spójną wizję jednoli-niowego rozwoju kultury, pojmowanej jako atrybut człowieka od momentu jego

73 Cyt. za: A. Waligórski, Antropologiczna koncepcja…, s. 153. Tamże źródło: R. Benedict, Anthropology and the Humanities, „American Anthropologist”, R. 50 (1948), nr 4, s. 585–593.

74 „Indianie amerykańscy, różniący się od innych rodów, przedstawiają stan ludzkości w  trzech następujących po sobie okresach etnicznych”, L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 15.

75 Tamże, s. 43.76 Tamże, s. 11.77 Te kwestie wymagałyby dokładniejszych badań z uwzględnieniem innych prac Morgana.

Page 41: Laboratorium Kultury 3 (2014)

39

kształtowania się w początkowym „okresie dzikości”78, do którego nie mamy już dzisiaj dostępu nawet na drodze obserwacji współcześnie żyjących plemion:

Zaczynając tedy od Australczyków i Polinezyjczyków, włączając plemiona Indyan ame-

rykańskich, a kończąc na Rzymianach i Grekach, które to ludy zebrane razem, są najlep-

szym przykładem sześciu wielkich okresów ludzkiego rozwoju, zobaczymy, że można

przypuszczać, iż połączone ich losy (experiences) przedstawiają koleje rodu ludzkiego,

od średniego stanu dzikości do końca cywilizacji starożytnej79.

Wydaje się też, że w odniesieniu do wynalazków, Morgan – podobnie jak Lukrecjusz – znaczącą rolę przypisuje ludzkim potrzebom („Posuwając się w czasie i rozwoju, lecz zniżając się po szczeblach ludzkiego postępu, widzimy, że wynalazki stają się bardziej proste i są bardziej w bezpośrednim związku z pier-wotnemi potrzebami”80). Zwraca również uwagę na coraz doskonalsze próby ich zaspokojenia, a także – co ciekawe – przypadek, który pozwala na nowe wykorzystanie dotychczasowej wiedzy i doświadczeń w odmienny sposób. Być może jest on daleki od przyzwyczajeń, za to owocuje bardzo często istotną, jakościową zmianą, odczuwalną w codziennym życiu i brzemienną w skutki w przyszłości. Zarówno Lukrecjusz, jak i Morgan opisują, a zarazem interpre-tują wynalezienie ognia i jego wykorzystanie. To właśnie z wynalazkami autor Społeczeństwa pierwotnego… wiąże postęp (progress), który może zachodzić z różną intensywnością u różnych ludów, ale nigdy nie przebiega skokowo, ma bowiem charakter kumulatywny81. Można więc przyjąć, że

Dorobek społeczny w każdym stadium stanowił podsumowanie wszystkich dotychczaso-

wych osiągnięć, z których pewne tylko zostały wyeliminowane przez osiągnięcia od nich

doskonalsze, będące zresztą rozwinięciem i ulepszeniem poprzednich82.

78 L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 43.79 Tamże, s. 16.80 Tamże, s. 36–37.81 Podobnie twierdził m.in. E.B. Tylor. W tym artykule pomijam kwestie podobieństw i różnic między

poszczególnymi przedstawicielami tego okresu dziewiętnastowiecznej myśli teoretycznokulturowej, których zwykło się nazywać „ewolucjonistami”, choć – przyznaję – są one interesujące i płodne poznawczo. Por. też szczegółowe rozpoznania na ten temat w: J. Lutyński, Ewolucjonizm w etnologii anglosaskiej a etnografia radziecka, Ossolineum, Wrocław–Łódź 1956. Autor porównuje tutaj m.in. stanowiska Tylora i Morgana dotyczące postępu, omawia także metody badań ewolucjonistycznej etnologii.

82 J. Lutyński, Ewolucjonizm…, s. 121.

Małgorzata Rygielska e ete ti rogre ie sis

Page 42: Laboratorium Kultury 3 (2014)

40

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Nierówny, a czasami poddawany również zewnętrznym wpływom83, rytm postępu z  łatwością można zaobserwować, porównując różne ludy na kuli ziemskiej. Morgan przekonuje, że

Jednakowy zupełnie co do rodzaju postęp odnajdujemy u plemion i narodów, zamiesz-

kujących różne, a nawet oddzielone od siebie lądy, lecz będących w tym samym stanie

uspołecznienia, z wyjątkiem pewnych różnic i zboczeń w wypadkach szczególnych, za-

leżnych od wyłącznych przyczyn. Uogólnienie dowodów powyższych dąży do wykazania

jedności pochodzenia rodu ludzkiego84.

Wiąże się to nie tylko z założeniem „jedności pochodzenia rodu ludzkiego” i  monogenetyzmu gatunkowego, ale także z  założeniem jedności natury ludzkiej i nieustannym „wzrostem inteligencji ludzkiej przez wynalazki i od-krycia”85. Szczególnie wyraźnie Morgan zaznacza to w odniesieniu już nie do postępu, a rozwoju – rozwoju poszczególnych instytucji, związanych ze sposobami zdobywania pożywienia, formami rządu, rodziny, pojęć religij-nych, a nawet wznoszonych przez różne ludy domostw86. Osobny rozdział w Społeczeństwie pierwotnym… poświęca problematyce kształtowania się idei i różnych form własności87. Nie brakuje też wzmianek i kilku dłuższych frag-mentów o powstaniu i użytkowaniu mowy przez człowieka. Autor podkreśla przy tym wielokrotnie, że

główne urządzenia ludzkości rozwinęły się z kilku pierwotnych zarodów myśli i […] przebieg

ich był oznaczony z góry (predetermined) i zacieśniony w szczupłych granicach różnorodności,

wskutek wrodzonej logiki umysłu ludzkiego i koniecznego ograniczenia jego władz88.

Przyjęcie swego rodzaju determinizmu rozwoju łączy się jednocześnie z prze-konaniem o wadze kulturowej ciągłości89 i roli „ludzkiego umysłu”. Tym sa-mym można mówić zarówno o  ilościowym, jak i  jakościowym charakterze

83 Morgan, podobnie jak Tylor, polemizował z teoriami upadku, popularnymi już w XVIII w.84 L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 17.85 To parafraza tytułu I części Społeczeństwa pierwotnego…: Wzrost inteligencji przez wynalazki i odkrycia.

Tamże, s. 1.86 Tamże, s. 3–4.87 Szerzej na ten temat: E. Kosowska, Rozwój społeczny jako wyobrażenie kulturowe. O znaczeniu idei

własności w koncepcji Lewisa Henry’ego Morgana, w niniejszym tomie.88 L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 17.89 Por. J. Lutyński, Ewolucjonizm…, s. 123.

Page 43: Laboratorium Kultury 3 (2014)

41

postępu90 oraz o coraz bardziej świadomym wkładzie człowieka w stopniowy rozwój „już istniejącego dorobku”91. Morgan, aby przybliżyć czytelnikowi te procesy, używa dwóch szczególnie nośnych w XVIII i XIX w. metafor:

W stanie tym tak bezwzględnie pierwotnym, zdawało się, iż człowiek nietylko przebywa

dziecinny okres człowieczeństwa, lecz że posiada mózg, do którego nie przenikły jeszcze

myśli lub pojęcia wyrażające się w owych urządzeniach, wynalazkach i odkryciach; sło-

wem, znajduje się on tu zaledwie u stóp drabiny rozwojowej, lecz potencyalnie zawiera

w sobie wszystko, czem stanie się później92.

Zestawienie okresów życia człowieka z okresami rozwoju ludzkości93 oraz z ob-razem „drabiny rozwojowej” 94, towarzyszy tezie o tkwiącej w człowieku poten-cjalności rozwoju, której efektem stanie się również rozwój kultury, bowiem

Wraz z powstawaniem wynalazków i odkryć oraz rozwojem urządzeń, umysł ludzki

niechybnie potężniał i rozszerzał się; jakoż widzimy stopniowe powiększanie się mózgo-

wia samego, głównie zaś części wielkiego mózgu. Rozwój umysłowy w tamtym okresie

nieuchronnie musiał być powolnym, wskutek nadzwyczajnej trudności dokonania z ni-

czego najprostszego wynalazku […]95.

Rozważania na temat fizycznego, biologicznego rozwoju człowieka nie są tematem nowym: ich początków można przecież doszukiwać się już w filozofii starożytnej, zwłaszcza u Arystotelesa. Mogą one przebiegać w co najmniej dwo-jaki sposób: z włączeniem człowieka w świat przyrody i jednocześnie uznaniem lub odrzuceniem możliwości boskiej ingerencji w proces ich rozwoju96. Uznanie udziału nadprzyrodzonej interwencji pozwoli na ominięcie istotnego dla wcze-śniejszych badaczy problemu „brakującego ogniwa” w procesie ewolucji. Ale to zagadnienie pozostawało poza obrębem zainteresowań Morgana – zagorzałego prezbiterianina97. Nie wyklucza to oczywiście faktu, że żywo zajmowały go kwestie

90 Por. tamże, s. 121–123.91 Można też oczywiście mówić o „zasadzie ciągłości kulturowych przemian”. Por. tamże, s. 122.92 L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 38–39.93 Pisze o tym Ewa Kosowska. Por. taż, Rozwój społeczny…94 Tamże. Por. też: S.J .Gould, Drabiny i stożki: Jak kanoniczne przedstawienia narzucają wizje ewolucji, w:

O. Sachs i in., Ukryte teorie nauki, red. R.B. Silvers, przeł. A. Pawelec, Znak, Kraków 1996, s. 33 i n.95 L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 39.96 Celowo nie używam tutaj pojęcia filogenzy organizmów, wprowadzonego dopiero w II poł. XIX w.

przez Ernsta Haeckla.97 Chociaż Robertowi Trautmannowi, kiedy komentuje fragmenty Animal psychology Morgana, zdarza się

Małgorzata Rygielska e ete ti rogre ie sis

Page 44: Laboratorium Kultury 3 (2014)

42

Laboratorium Kultury 3 (2014)

związane zarówno ze „skalą historii” (czego dowodem może być chociażby sche-mat rozwoju kultury zaproponowany w Społeczeństwie pierwotnym…), jak i „skalą umysłu”98. George W. Stocking uważa, że owe „zarodki” myśli, a także „zalążki” (germs) instytucji, idei, itd., o których pisze Morgan w Społeczeństwie pierwot-nym…, należy wiązać również z biologicznym aspektem rozwoju mózgu i zmia-nami zachodzącymi w jego strukturze99. Te z kolei umożliwiały coraz większą samoświadomość człowieka, a także prowadziły w konsekwencji do rozwoju jego kultury i coraz większego stopnia jej złożoności, co wymagało m.in. umiejętnego korzystania z władz umysłu. Dopiero to zapewniało harmonijny rozwój nie tylko techniki i technologii, lecz także „sztuk pięknych”, języka i nauk.

Należy jednak przypomnieć, że Morgan oficjalnie raczej dystansował się od „biologicznych” teorii ewolucji. Akcentował za to – zarówno w swoich książkach, jak i w publicznych wystąpieniach – dług, który zaciągnął u pisa-rzy starożytnych, zwłaszcza Lukrecjusza i Horacego. W Społeczeństwie pier-wotnym… widać to szczególnie wyraźnie – wtedy, kiedy wprost przywołu-je Lukrecjusza, ale też w sposobie opracowania poszczególnych zagadnień związanych z rozwojem ludzkości i „okresami etnicznymi” naznaczanymi przez kolejne wynalazki. W tym powolnym, stopniowym rozwoju, w ciągłym udoskonalaniu własnych zdobyczy oraz instytucji, który Lukrecjusz określił obrazową frazą pedetemptim progrediensis100:

usus et impigrae simul experientia mentis

paultim docuit pedetemptim progrediensis (V, 1452–1453)101

Wszystko to rozum przemyślny, bacząc na korzyść rzeczy,

Tworzył stopniowo, i z wolna rozwijał się ród człowieczy (V, 1452–1453).

silnie zaznacza się właśnie działanie rozumu, umysłu. Nie wiemy, jak duży wpływ mogły mieć wersy De rerum natura…, chociażby te z zakończenia V księgi:

zakrzyknąć: „Wegetarianizm, nieśmiertelne dusze zwierząt, ich wędrówka: jakiż to ukryty Hindus drzemie w prezbitarianinie!”. R. Trautmann, Lewis Henry Morgan…, s. 25. Por. L.H. Morgan, Animal psychology, MP [Morgan Papers], s. 10–11, wg zapisu Trautmanna, artykuł nieopublikowany.

98 Scale of Mind, Scale of History to tytuł rozdziału pracy T.R. Trautmanna, Lewis Henry Morgan and the Invention of Kinship…, s. 21–36. Scale to również stopniowanie, rozmiar, a także, w niektórych kontekstach, budowa ciała.

99 Stocking upatruje tu wpływu myśli Lamarcka. Por. G.W. Stocking Jr., The Dark-Skinned Savage: Primitive Man in Evolutionary Anthropology, w: Race, Culture, and Evolution: Essays in the History of Anthropology, red. G.W. Stocking Jr., Free Press, New York 1968, s. 116, 118. Stocking pisze tu również o koncepcjach E.B. Tylora.

100 To nie jedyny fragment, w którym Lukrecjusz używa tego sformułowania.101 Cyt. za: A.P. Sinker, Introduction to Lucretius, Cambridge University Press, Cambridge 1967, s. 76.

Page 45: Laboratorium Kultury 3 (2014)

43

Tak to w przeciągu wieków co z wolna tworzyły doby,

Wszystko na brzeg światłości człowiek rozumem dobył,

Patrząc z radością w sercu, jak jedna z drugiej świta

Sztuka, co dziś stanęła już na najwyższych szczytach (V, 1454–1457).

na formowanie się osiemnastowiecznych i dziewiętnastowiecznych koncepcji postępu, rozwoju i ewolucji. Jednak z całą pewnością, zwłaszcza wobec naj-nowszych ustaleń, płynących z badań nad recepcją myśli Lukrecjusza w daw-nych wiekach, takiego oddziaływania nie można wykluczyć.

Oprócz potencjalnych inspiracji myślą Lukrecjusza znajdują się też w Spo-łeczeństwie pierwotnym… nawiązania wprost, a nawet cytaty konkretnych frag-mentów jego dzieł. Z tym, że sprowadzone są one jedynie do roli przypisów, uzupełniających tok głównego wywodu. Kiedy Morgan pisze o początkach rodu ludzkiego na ziemi i współistnieniu z różnymi, nierzadko niebezpiecznymi, ga-tunkami zwierząt, odwołuje się do starożytnych poetów:

Rasy zwierząt w szeregu czasów poprzedziły rodzaj ludzki i możemy śmiało przypuścić,

że były one w pełni sił swych i liczebności, gdy człowiek ukazał się po raz pierwszy. Poeci

klasyczni opisują plemiona ludzkie zamieszkujące gaje, jaskinie i lasy, o posiadanie któ-

rych walczą z dzikiemi zwierzętami102, żywiąc się naturalnymi płodami ziemi. Ponieważ

ludzkość rozpoczynała swój zawód bez doświadczenia, broni i otaczaną była drapieżny-

mi zwierzęty, nie jest więc nieprawdopodobnem, że częściowo przynajmniej mieszkano

wówczas na drzewach, używając ich jako środka obrony i bezpieczeństwa103.

W przypisie umieszcza fragment, który w jednym z dostępnych obecnie pol-skich przekładów De rerum natura… brzmi następująco:

Ognia nie znali wtedy i nie umieli swoich

Ciał w skóry dzikich zwierząt odziewać ani stroić,

Mieszkali po jaskiniach, po lasach i po wzgórzach,

Każdy członki zbrudzone w gęstwienie zarośli nurzał,

Kiedy im przyszło deszcze i srogie wichry omijać (V, 953–957)104.

102 W tym miejscu Morgan przytacza następujący fragment traktatu Lukrecjusza: „Necdum res igni scibant tractare, nec uti / Pellibus, et spoliis corpus vestire ferarum: / Sed nemora, atque cavos montis, silvasque colebant, / Et frutices inter condebant squalida membra, / Verbera ventorum vitare imbrisque coacti – Lucr. De Re. Nat., ks. V, w. 951”. L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 19, przypis 1.

103 Tamże, s. 19.104 Wg przekładu Edwarda Szymańskiego i zawartej w tym wydaniu numeracji wersów, która nie jest

tożsama z numeracją zawartą w wydaniach De rerum natura…, z których korzystał Morgan. Por. przypis 8.

Małgorzata Rygielska e ete ti rogre ie sis

Page 46: Laboratorium Kultury 3 (2014)

44

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Nieznajomość ognia nie pozwalała ludziom ani przygotować lekkostrawnego pożywienia, ani ocieplić schronisk, w których nocowali. Nie mogli też obronić się przed dziką zwierzyną. Lukrecjusz rozwija ten wątek w kolejnych wersach:

Częściej strach dzikich zwierząt chwytał ich w noc za gardła,

Gdy im nędzny spoczynek odbierał dzik spieniony

Albo lew srogi; wówczas zmykali na wsze strony

Przerażeni, bezbronni, wśród ciemnej nocy dokoła,

Z szałasów swych wygnani kryli się, jak kto zdołał,

Strasznym gościom liściaste posłania zostawiając (V, 982–987).

Znajomość ognia (wyróżnik średniego stanu dzikości ) oraz oswojenie zwie-rząt (wyróżnik średniego stanu barbarzyństwa) dopełniło odkrycie rudy żela-za oraz wypracowanie – na drodze obserwacji, wnioskowania i eksperymentu – coraz bardziej efektywnych metod jej obróbki. Doprowadziło to także do wykształcenia idei własności oraz do regularnej uprawy roli:

Zwierzęta domowe, dopełniając siłę ludzką swemi siłami, przyczyniły się do wytworzenia

nowego czynnika wysokiej wartości. Z biegiem czasu wyroby żelazne dostarczyły pługa

z żelaznym lemieszem lepszych rydlów i siekier, co wraz z pierwotnem ogrodownictwem

sprowadziło uprawę pól, a z nią po raz pierwszy nieograniczone środki utrzymania. Pług,

ciągniony siłą zwierzęcą, może być uważany za wprowadzenie nowej sztuki. Pomyślano

teraz po raz pierwszy o zmniejszeniu obszarów leśnych i uprawie rozległych pól105.

Ten passus jest dla amerykańskiego badacza okazją do przywołania sielskiego niemal obrazu z traktatu Lukrecjusza:

Coraz wyżej i wyżej las ustępował niwom

Miejsca, aby na dole mogły się rozprzestrzenić

Łąki, zagony, stawy, winnice pełne zieleni

Na wzgórzach i na polach, by wzdłuż tych pól i wzgórzy

Pas błękitnych oliwek za miedze ludziom służył

Biegnąc po boku łanów […] (V, 1370–1375)106.

105 L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 26.106 „Inque dies magis in montem succedere silvas / Cogebant, infraque locum concedere cultis, / Prata,

lacus, rivas, segetes, vinetaque laeta / Collibus et campis ut haberent. – Lucr. De. Re. Nat., v, 1369”. Tamże.

Page 47: Laboratorium Kultury 3 (2014)

45

Uprawa roli – agricultura – wiąże się ze zmianą dotychczasowego trybu życia i pociąga za sobą pewne konsekwencje. Są one związane m.in. z zakładaniem rodzin i utrwalaniem więzi społecznych, wprowadzeniem zewnętrznych rządów i wreszcie – wzrostem zaludnienia:

liczne zaludnienie na stosunkowo niewielkiej przestrzeni odtąd stało się możliwem. Przed

wprowadzeniem uprawy pól nieprawdopodobnem było, aby jakieś pół miliona ludności

mogło się rozwijać i utrzymać razem pod jednym rządem i w jakimkolwiek zakątku ziemi107.

Jednak Morgan najwięcej miejsca poświęca Lukrecjuszowi w tych fragmen-tach, gdzie expresis verbis wypowiada się na temat pochodzenia i rozwoju języka. To oczywiście – co podkreśla sam Morgan – problematyka roztrząsana od daw-na. Dociekanie genezy języka, poszukiwanie prajęzyka, wspólnego wszystkim ludom, wydaje się autorowi Społeczeństwa pierwotnego… bezowocne, a przynaj-mniej, na etapie znanych mu badań, nierozstrzygalne w satysfakcjonujący spo-sób: „Zajmowano się dostatecznie badaniem początków mowy, aby dostrzedz wielkie trudności w rozwiązywaniu tego zagadnienia. Zdaje się, iż zaniechano go za wspólną zgodą jako przedmiotu bezużytecznego”108.

Możliwe, że Morgan nie brał udziału w spotkaniach towarzystwa języko-znawczego, na których swoje przemyślenia dotyczące aktualnie prowadzonych dysput na tematy związane z pochodzeniem i rozwojem języka przedstawiał William Dwight Whitney. Z całą pewnością czytał jednak jego książkę The Veda, The Avesta, The Science of Language, wydaną kilka lat przed Ancient Society… W jednym z rozdziałów, prezentowanych wcześniej (w lipcu 1870 r.) podczas dorocznego zebrania The American Philological Association, językoznawca surowo ocenia dotychczasowe badania filologów dotyczące początków języka:

Żadne inne zagadnienie językoznawcze nie jest równie chętnie podejmowane i obszernie

dyskutowane jak to […], ale też żadne nie przynosi mniejszego skutku, gdy wziąć pod

uwagę nakład wydatkowanej pracy; większość z tego, co się o tym mówi i pisze, to po

prostu czcze gadanie, uzasadnianie subiektywnych poglądów, których nikt, poza autorem,

nie podziela, zdatnych tylko do tego, by je pewnie przedstawiać i bronić z wiernością od-

wrotnie proporcjonalną do ich prawdopodobieństwa. To powoduje, że całe zagadnienie

cieszy się złą sławą wśród trzeźwo myślących filologów109.

107 Tamże.108 Tamże, s. 15, przypis 1.109 W.D. Whitney, Oriental and Lingusitic Studies, t. 1, Charles Scribner’s Sons, New York 1893, s. 279.

Małgorzata Rygielska e ete ti rogre ie sis

Page 48: Laboratorium Kultury 3 (2014)

46

Laboratorium Kultury 3 (2014)

W tym samym rozdziale, zatytułowanym On the Present State of the Question as to the Origin of Language110, Whitney przypomina o zakazie Paryskiego Towarzystwa Językoznawczego z 1866 r., które oświadczyło, że „nie przyjmuje prac poświęconych pochodzeniu języka ani prac o wynalezieniu języka uni-wersalnego”111 i uczyniło z tego niemal credo własnych dociekań naukowych. Nie przeszkodziło to jednak wielu osobom badać ten problem, ani nie zaha-mowało zalewu powstających na ten temat teorii, czasem niezwykle odważ-nych, czasem – jak oceniali to zarówno ówcześni, jak i dzisiejsi uczeni – wręcz absurdalnych112.

Nie powinno więc dziwić, że i Morgan, choć czytał zarówno dzieła Maxa Müllera113, jak i Whitneya (który często prezentował również szkice krytyczne dotyczące badań niemieckiego filologa i orientalisty), otwarcie dystansuje się wobec takich analiz. Przekonuje natomiast, że „Prawa ludzkiego rozwoju i niezbędna działalność duchowego pierwiastku dziś zwracają bardziej uwagę, niż materyały dotyczące języka”114. To właśnie prawa ludzkiego rozwoju – wraz z założeniem jedności natury ludzkiej, stadialności i ciągłości rozwoju – pozwalają wnioskować również o stopniowym rodzeniu się języka, powią-zanego z gestem, mimiką i emocjami. Morgan ponownie powołuje się tutaj na autora De rerum natura… Jednak tym razem nie przywołuje wprost kon-kretnych, dłuższych fragmentów z  łacińskiej wersji poematu, lecz zaledwie jeden, umieszczony w nawiasie wers:

Lukrecyusz mówi, że za pomocą dźwięków i giestów ludzie pierwotnej epoki wypowia-

dali sobie wzajemnie, bełkocząc, swe myśli. (Vocibus et gestu, cum balbe significarent,

V, 1021). Przypuszcza on, że myśl poprzedziła mowę i że mowa mimiczna poprzedziła

członkowaną. Mowa giestów lub znaków zdaje się być pierwotną, czyli starszą siostrą

mowy członkowanej. Jest ona dotąd powszechnym językiem barbarzyństwa, jeśli nie

dzikich, w ich wzajemnych stosunkach, gdy ich narzecza są odmienne115.

Cyt. za: J. Aitchison, Ziarna mowy. Początki i rozwój języka, przeł. M. Sykurska-Derwojed, PIW, Warszawa 2002, s. 18.

110 W.D. Whitney, On the Present State of the Question as to the Origin of Language, w: tegoż, The Veda…, s. 279–292.

111 Cyt. za: J. Aitchison, Ziarna mowy…, s. 17. Jean Aitchison powołuje się w tym miejscu na artykuł Johna Lyonsa Origins of language, w: Origins. The Darwin College Lectures, red. A.C. Fabian, Cambridge University Press, Cambridge 1988, s. 144.

112 J. Aitchison, Ziarna mowy…, s. 16 i n.113 Jego prace (np. Chips form German Workshop) przywołuje Morgan m.in. w Społeczeństwie pierwotnym…,

s. 23, 42.114 L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 15, przypis 1.115 Tamże.

Page 49: Laboratorium Kultury 3 (2014)

47

Również Whitney wspomina, że ludzie od dawna w różnych sytuacjach ko-munikacyjnych wspomagali się gestem, mimiką i postawą. Opinie takie są obec-ne również w niektórych współczesnych koncepcjach: „gesty przypuszczalnie wspomagały komunikację głosową miliony lat temu tak samo, jak dzisiaj”116. Lukrecjusz odwołuje się natomiast do zachowań zaobserwowanych w świecie zwierzęcym i szuka podobieństw w świecie ludzkim:

Nie ma nic dziwnego, jeżeli ludzkie plemię,

Któremu głos tak służył i dźwięk się mocno wołał,

Różnie dla różnych uczuć nazwało dokoła.

Przecie nieme bydlęta, przecie ród dzikich zwierzy

Różnym głosem odmiennie okrzyki swoje mierzy,

Gdy wyraża ból, trwogę, albo gdy czuje radość.

Dowód tej prostej rzeczy jawnym powierz przykładom (V, 1056–1063).

Za przykłady mają służyć następujące analogie:

Jeśli więc różne czucia mogą dobywać głosu

Z niemych zwierząt, by coraz krzyczały w inny sposób,

Czemu ma nie być prawdą, że ludzie ongiś mogli

Różne rzeczy w dźwiękach nazywać niepodobnych? (V, 1087–1090).

Różne typy dźwięków występują zarówno w świecie zwierzęcym (np. apele, ostrzeżenia, ekspresja strachu, radości117), jak i w świecie ludzi. W tym ostat-nim różnicowanie dźwięków doprowadzi w rezultacie do powstania skompli-kowanego systemu porozumiewania się opartego na podwójnej artykulacji, związków relewantnych i irrelewantnych znaczeniowo jednostek, budujących większe semantycznie i składniowo całości. Morgan tłumaczy:

Język znaków łatwiej wynaleźć, niż dźwięków, a jeśli tylko można nim władać z większą

łatwością, to powstaje przypuszczenie, że poprzedził on mowę członkowaną. Według tej

hypotezy, dźwięki głosowe powstały po raz pierwszy dla poparcia giestów, a gdy stop-

niowo nabyły określonego znaczenia, zajęły miejsce języka znaków i wcieliły się weń118.

116 Por. J. Aitchison, Ziarna mowy…, s. 101.117 Por. tamże, s. 16 i n. Apele występują zarówno u ptaków, jak i u ludzi. Wiele miejsca mowie ludzkiej

i śpiewowi ptaków oraz próbom ich porównania poświęca również Lukrecjusz.118 L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 15, przypis 1.

Małgorzata Rygielska e ete ti rogre ie sis

Page 50: Laboratorium Kultury 3 (2014)

48

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Franz Grillparzer, austriacki dramatopisarz, który zmarł pięć lat przed ukaza-niem się Ancient Society…, twierdził (podobnie zresztą jak Whitney i Mor-gan), że „Jedyne znaki, których rozumienie wyprzedza wszelką konwencję, to gesty, dlatego też pierwszy język, to język gestów. Jest to tak naturalne dla człowieka, że nawet dzisiaj naszej mowie towarzyszą gesty”119. Hipoteza, że pierwszy był język uczuć, emocji, namiętności i gestów nie jest jednak nowa – szczególnie chętnie była wykładana w XVIII (wystarczy wspomnieć chociażby prace Condillaca120 i Rousseau121) i XIX w. W De rerum natura… Lukrecjusz zwraca uwagę na gesty dzieci, zwłaszcza te o charakterze deiktycznym, i to-warzyszące im dźwięki:

[…] słabość języka dzieci

Zmusza je ruchy czynić i nie znajdując słowa

Palcem wskażą, że miła jest im rzecz ta lub owa (V, 1030–1032).

Zdaniem Morgana pierwszeństwo gestów nie ulega wątpliwości. Więcej nawet: badanie gestów, mimiki, relacji między werbalnym i  niewerbalnym sposobem porozumiewania się może być pomocne również w docieraniu do początków ludzkości, do zachowań właściwych być może naszym przodkom z okresów dzikości i barbarzyństwa:

Możemy napewno twierdzić, że giesty towarzyszyły członkowanej mowie od jej począt-

ku. Są do dziś z nią nierozłączne i mogą przechować szczątki dawnego obyczaju umysłu

ludzkiego. Gdyby mowa była doskonałą, pomoc giestów dla przedłużenia jej lub dodania

wyrazistości okazałaby się zbyteczną. Gdy zejdziemy stopniowo do pierwszych począt-

ków mowy, mimika wzrasta tak co do ilości, jak jakości form, aż znajdujemy mowę tak

zależną od giestów, iż bez nich byłaby zupełnie niezrozumiałą. Wzrastając i doskonaląc

się w epoce dzikości i przez ciąg barbarzyństwa, pozostały one w zmienionych formach

złączone nierozerwalnie. Osoby żądne rozwiązania sprawy początków języka uczynią

dobrze, gdy wyzyskają w tej mierze wszelkie możliwe wskazówki mowy mimicznej122.

119 Por. R.B. Dever, Discussion summary: non speech communication, w: Language perspectives: Acquisition, retardation and intervention, University Park Press, Baltimore 1974, s. 26. Cyt. za: J. Aitchison, Ziarna mowy…, s. 99. Tu również szerzej na temat dyskusyjności tych idei z punktu widzenia dzisiejszych osiągnięć badań i wiedzy z zakresu językoznawstwa.

120 Por. E.B. Condillac, O pochodzeniu poznania ludzkiego, przeł. K. Brończyk, Nakładem Polskiej Akademii Umiejętności, Kraków 1952.

121 J.J. Rousseau, Szkic o pochodzeniu języków, przeł., wstęp i red. B. Banasiak, AUREUS, Kraków 2001.122 L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 15, przypis 1.

Page 51: Laboratorium Kultury 3 (2014)

49

Autor Społeczeństwa pierwotnego… proponuje więc wyzyskać gesty i mimikę, jako wskazówki, a nawet – pewnego rodzaju przeżytki, czy relikty, ukazujące i potwierdzające wcześniejsze okresy etniczne: „giesty […] mogą przechowy-wać szczątki dawnego obyczaju umysłu ludzkiego”123. Wiąże więc, podobnie jak Lukrecjusz, rozwój ludzkiej mowy ze stopniowym rozwojem ludzkiego umysłu. Zatem być może nie bez powodu wersy, które pojawiają się pod ko-niec V księgi De rerum natura… znalazły się również w ciągu rozważań o po-chodzeniu ludzkiej mowy i rozwoju języka124:

Dużo wcześniej też ludzie śpiewną, ptaszęcą mowę

Oddać umieli ustami, nim pieśń stworzyli słowem

Mogąc nią własne uszy zachwycać w śpiewie czystym (V, 1379–1381).

[Tak to w przeciągu wieków co zwolna tworzyły doby,

Wszystko na brzeg światłości człowiek rozumem dobył]. (V, 1388–1389)125.

Także i rozwój języka odbywał się pedetemptim, stopniowo, krok po kroku. Bernd Manuwald, pisząc o zależnościach usus (doświadczenia, praktyki, uży-cia, zwyczaju) i experimentia (doświadczeń, ale też prób i testów) w myśli Epikura i Lukrecjusza, zaznaczył, że

Niewątpliwie experientia mentis [doświadczenie umysłu], ratio [rozum] i cor [serce],

tak jak paulatim, pedetemptim [powoli, pomału] i aetas [wieki, epoki, generacje], zostały

odtworzone jako charakterystyczne cechy epikurejskiego rozwoju kultury w jej drugiej

fazie, fazie ludzkiego rozumienia, które powiększa się wraz z upływem czasu126.

123 Tamże. Na rolę gestów w rozwoju języka, odwołując się m.in. do badań nad komunikacją głuchoniemych, zwracał również uwagę E.B. Tylor w: Researches into the Early History of Mankind and the Development of Civilization, John Murray, London 1865 (przede wszystkim w rozdziałach I–IV, z których dwa zatytułowane są The Gesture-Language oraz The Gesture-Language and Word-Language, s. 14–82); Primitive Culture: Researches into the Development of Mythology, Philosophy, Religion, Language, Art and Custom, John Murray, London 1871; Anthropology. An Introduction to the Study of Man and Civilization, Macmillan and Co., London 1881.

124 Interpretatorzy, badacze i wydawcy dzieła Lukrecjusza nie są tutaj zgodni: „Wiersze te są powtórzone w 1454–5. Odpowiedniejszym dla nich kontekstem jest raczej ten drugi. Tutaj przerywają tok wywodu, chociaż sens zachowują. Lachmann, za którym poszło wielu wydawców, wyłącza je z kontekstu. Z drugiej jednak strony prawdopodobieństwo interpolacji w tym miejscu nie jest duże. Bailey sądzi, że raczej należy zostawić je w obydwu kontekstach. Lukrecjusz mógł bowiem świadomie ten dwuwiersz przenieść tutaj, tylko po prostu nie dostroił go treściowo do kontekstu”, Titus Lucretius Carus, O naturze wszechrzeczy…, s. 404.

125 Na marginesie rozważań pozostawiam kwestie związane z nazywaniem, szeroko dyskutowane nie tylko w starożytności, podobnie jak wykładnię pochodzenia języka, którą odnaleźć można w pismach Epikura (choć są one niezwykle interesujące).

126 B. Manuwald, Der Aufbau der lukrezischen Kulturentstehungslehre, Akademie der Wissenschaften und

Małgorzata Rygielska e ete ti rogre ie sis

Page 52: Laboratorium Kultury 3 (2014)

50

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Dotarcie do początków języka i próby odtwarzania rozwoju mowy przez badania gestyki to już pomysł Morgana – i wielu jemu współczesnych. W opisie rozwoju instytucji oraz ludzkiego umysłu pozostaje jednak amerykański badacz wciąż uważnym czytelnikiem Lukrecjusza. Nie ma znaczenia fakt, że odwołania do jego dzieła zamieszcza jedynie w przypisach, a intertekstowe nawiązanie Horacego do De rerum natura… umieszcza zaledwie jako jedno z mott, jedno z trzech poprzedzających Ancient society… pre-tekstów127. Warto jednak tych podszeptów128 Morgana posłuchać, kryją bowiem w sobie interpretacyjne wska-zówki do jego dzieł, podobnie jak przypisy w formie precyzyjnie opisanych łacińskich cytatów129.

I choć zaznacza:

Wspólny pierwiastek umysłowy ude rza nas w  dzikim, w  barbarzyńcu i  człowieku

ucywilizo wanym. Skutkiem więc tego, ludzkość zdolną była w wa runkach podobnych

wytworzyć te same narzędzia i sprzęty, te same wynalazki i rozwinąć instytucye podobne

z tych samych pierwiastkowych zarodów myśli. Jest coś potężnie wstrząsającego w tym

pierwiastku, co przez swe za stosowanie pilne wydał cywilizacye z drobnych początków:

od ostrza strzały, wyrażającej na zewnątrz myśl dzikiego, do topienia rudy żelaznej, przed-

stawiającego wyższą inteligencyę barbarzyńca, a w końcu do pociągu drogi żelaznej w bie-

gu, który nazwać można tryumfem cywilizacyi130,

to w jednym przynajmniej wydaje się być niezależny od myśli Lukrecjusza: wte-dy, kiedy wspomina o „dobroczynnej opatrzności Boga”131 oraz jej roli w proce-sie rozwoju człowieka i cywilizacji. O przodkach „barbarzyńców, a jeszcze dalej – dzikich”132, pisze bowiem tak: „Ich trudy, próby i powodzenia wypełniały część

der Literatur, Franz Steiner, Mainz–Wiesbaden 1980, s. 27.127 Por. interpretacje zawarte w: W. Bolecki, Pre-teksty i teksty: z zagadnień związków międzytekstowych

w literaturze polskiej XX wieku, PWN, PAN, IBL, Warszawa 1991; G. Genette, Palimpsesty: literatura drugiego stopnia, przeł. T. Stróżyński, A. Milecki, słowo/obraz terytoria, Gdańsk 2014; tenże, Seuils, Edition du Seuil, Paris 1987. Warto jednak zaznaczyć, że są to zaledwie nieliczne propozycje ujęcia intertekstualności w obszarze literatury pięknej. Problematyka nawiązań, mott, roli przypisów w literaturze naukowej, zwłaszcza literaturze naukowej wieku XIX wymagałaby odrębnego opracowania.

128 „Włoski wyraz motto wywodzi się od mottum występującego w  łacinie ludowej jako oboczność późnołacińskiego mottum – chrząkanie, pomrukiwanie”. H. Markiewicz, O cytatach i przypisach, Universitas, Kraków 2004, s. 41.

129 Analiza funkcji przypisów w piśmiennictwie naukowym w XIX w. (nawet jeśli ograniczymy je tylko do kształtującej się wtedy i stopniowo pozyskującej swe instytucjonalne zaplecze antropologii kulturowej) może stanowić osobne, niezwykle interesujące zagadnienie badawcze.

130 L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 606.131 Tamże, s. 607. Pisze o tym również E. Kosowska, Rozwój społeczny…132 L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 607.

Page 53: Laboratorium Kultury 3 (2014)

51

planu inteligencyi Najwyższej, zawierającego się w rozwinięciu barbarzyńca z dzikiego, a cywilizowanego – z barbarzyńca”133. Czy Morgan, prezbiterianin, myślał o Bogu, kiedy spoglądał w niedzielne popołudnie na zaczytanego Wil-liama Hamiltona i uzupełniał notatki, być może właśnie do Ancient Society…? Czy był deterministą? Ponowne rozważenie odpowiedzi na te pytania, które padły wiele lat temu, zarówno w recenzji Społeczeństwa pierwotnego… autor-stwa Igancego Karola Dworzaczka134, jak i w szeroko dyskutowanym artykule Elmana R. Service’a The Mind of Lewis H. Morgan135, także musiałoby odbywać się pedetemptim – powoli, krok po kroku, ostrożnie i rozważnie.

ibliogra aAitchison J., Ziarna mowy. Początki i rozwój języka, przeł. M. Sykurska-Derwojed, PIW,

Warszawa 2002.Benedict R., Anthropology and the Humanities, „American Anthropologist”, R. 50

(1948), nr 4, s. 585–593.Bolecki W., Pre-teksty i teksty: z zagadnień związków międzytekstowych w literaturze pol-

skiej XX wieku, PWN, PAN, IBL, Warszawa 1991.Boyancé P., Lucrèce et l'épicurisme, Presses universitaires de France, Paris 1963.Butterfield D.J., The early textual history of Lucretius’ De rerum natura, Cambridge Uni-

veristy Press, Cambridge 2013.Campbell G., Lucretius on Creation and Evolution. A Commentary on De Rerum Natura.

Book Five, Lines 772–1104, Oxford University Press, Oxford 2003.Carus T.L., O naturze wszechrzeczy, przeł. E. Szymański, PWN, Warszawa 1957.Condillac E.B., O pochodzeniu poznania ludzkiego, przeł. K. Brończyk, Nakładem Pol-

skiej Akademii Umiejętności, Kraków 1952.Conn S., History’s Shadow: Native Americans and Historical Consciousness in the Nine-

teenth Century, University of Chicago Press, Chicago 2004.

133 Tamże.134 Por. I.K. Dworzaczek, Lewis H. Morgan „Społeczeństwo pierwotne…” „Biblioteka Warszawska” 1889,

t. 1, s. 123–129, 273–281. Szerzej na ten temat pisze A. Gomóła, Na początku był zachwyt. Młody Krzywicki czyta Morgana, w niniejszym tomie.

135 E.R. Service, A. Barnard, Y.M. Bodemann, P. Fleuret, M. Fried, T.G. Harding, J. Köcke, L. Krader, A. Kuper, D. Legros, R. Makarius, J.H. Moore, A.R. Pilling, P. Skalník, M. Strathern, E. Tooker, J.W. Whitecotton The Mind of Lewis H. Morgan [and Comments and Reply], „Current Anthropology”, R. 22 (1981), nr 1, s. 25–43.

Małgorzata Rygielska e ete ti rogre ie sis

Page 54: Laboratorium Kultury 3 (2014)

52

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Dever R.B., Discussion summary: non speech communication, w: Language perspectives: Acquisition, retardation and intervention, University Park Press, Baltimore 1974.

Dworzaczek I.K., Lewis H. Morgan „Społeczeństwo pierwotne…”, „Biblioteka Warszaw-ska” 1889, t. 1, s. 123–129, 273–281.

Genette G., Palimpsesty: literatura drugiego stopnia, przeł. T. Stróżyński, A. Milecki, słowo/obraz terytoria, Gdańsk 2014.

Genette G., Seuils, Edition du Seuil, Paris 1987.Grzelak-Krzymianowska A., Periodyzacja dziejów cywilizacji ludzkiej w ujęciu Lukre-

cjusza. Komentarz do poematu De rereum natura 5.925–1439, w: Kategorie i funkcje czasu w ujęciu starożytnych, red. J. Czerwińska, Wydawnictwo Uniwersytetu Łódz-kiego, Łódź 2009, s. 217–218.

Guyau J.M., Morale d’Epicure et ses rapports avec les doctrines contemporaines, Libraire Germer Baillière, Paris 1878.

Hezjod, Prace i dnie, przeł., wstęp i red. W. Steffen, Ossolineum, Wrocław 1952.Horacy, Wybór poezji, oprac. J. Krókowski, Ossolineum, Wrocław 1967.Kosowska E., Rozwój społeczny jako wyobrażenie kulturowe. O znaczeniu idei własności

w koncepcji Lewisa Henry’ego Morgana, „Laboratorium Kultury” 3 (2014), grupa-kulturalna.pl, Katowice 2014.

Leśniak K., Lukrecjusz, Wiedza Powszechna, Warszawa 1985.Lovejoy A.O., Wielki łańcuch bytu: studium historii pewnej idei: z dodaniem tekstów „Hi-

storiografia idei”, „Obecne stanowiska i przeszła historia” oraz „Refleksje o historii idei”, przeł. A. Przybysławski, słowo/obraz terytoria, Gdańsk 2009.

Titus Lucretius Carus , De rerum natura liber quintus, wstęp i red. J.D. Duff, Cambridge University Press, Cambridge 1930.

Lucretius T.C., De rerum natura libri VI, Tauchnitii, Lipsiae 1833.Lucretius, On the nature of things. A philosophical poem, literary translated in english

prose by J.S. Watson, to which in adjoined the poetical version of J.M. God, Bell and Daldy, London 1870.

Lutyński J., Ewolucjonizm w etnologii anglosaskiej a etnografia radziecka, Ossolineum, Wrocław–Łódź 1956.

Manuwald B., Der Aufbau der lukrezischen Kulturentstehungslehre, Akademie der Wis-senschaften und der Literatur, Franz Steiner, Mainz–Wiesbaden 1980.

Markiewicz H., O cytatach i przypisach, Universitas, Kraków 2004.Morgan L.H., Montezuma’s Dinner, „The North American Review”, R. 122 (1876),

s. 265–308.Morgan L.H., Ancient Society or Researches in the Lines of Human Progress from Savagery,

through Barbarism to Civilization, Henry Holt and Company, New York 1877.

Page 55: Laboratorium Kultury 3 (2014)

53

Morgan L.H., Społeczeństwo pierwotne czyli badanie kolei ludzkiego postępu od dziko-ści przez barbarzyństwo do cywilizacyi, przeł. A. B[ąkowska], Nakładem redakcyi „Prawdy”, Warszawa 1887.

Morgan L.H., Systems of Consanguinity and Affinity of Human Family, Published by Smithsonian Institution, Washington City 1871 (Smithsonian Contributions to Knowledge, 17).

Moses D.N., The Promise of Progress. The Life and Works of Lewis Henry Morgan, Univer-sity of Missouri Press, Columbia, London 2009.

Nisbet R., History of th Idea of Progress, Basic Books, New York 1980.Origins. The Darwin College Lectures, red. A.C. Fabian, Cambridge University Press,

Cambridge 1988.Paluch A.K., Mistrzowie antropologii społecznej. Rzecz o rozwoju teorii antropologicznej,

PWN, Warszawa 1990.Peet S.D., Obituaries, „American Antiquarian Society” 1916, s. 16–17, http://www.

americanantiquarian.org/proceedings/44806604.pdf, [dostęp: 23.02.2014].Peet S.D., Some Problems in Connection with the Stone Age, „The American and Oriental

Journal”, R. 9 (1887), s. 280–295.Powarkow J., Epikur: paradoksy hedonizmu, przeł. E. Rutkowski, Książka i Wiedza,

Warszawa 1981.Radcliffe-Brown A.R., Wyspiarze z Andamanów. Studia z antropologii społecznej, przeł.

A. Kościańska, M. Petryk, wstęp A. Bentkowski, Wydawnictwo Marek Derewiecki, Kęty 2006.

Reale G., Historia filozofii starożytnej, t. 3, Systemy epoki hellenistycznej, przeł. E.I. Zie-liński, Wydawnictwo KUL, Lublin 1999.

Rousseau J.J., Szkic o pochodzeniu języków, przeł., wstęp i red. B. Banasiak, AUREUS, Kraków 2001.

Sachs O. i in., Ukryte teorie nauki, red. R.B. Silvers, przeł. A. Pawelec, Znak, Kraków 1996.Satyry i listy Horacego, t. 1, przeł. P. Popiel, Nakładem Spółki Wydawniczej Polskiej,

Druk W.L. Anczyca i Spółki, Kraków 1903.Schiesaro A., Pededemptim progrediensis (Lucr. 5. 533), „Rivista di Filologia e di Istruz-

ione Classica” 1989, nr 117, s. 286–296.Seim L., Lewis Henry Morgan and the Charting of Social Evolution: Essays on the Origin

and Development of Institutional Economics, Sigler Print & Pub., Ames, Iowa 1999.Service E.R. i in., The Mind of Lewis H. Morgan [and Comments and Reply], „Current

Anthropology”, R. 22 (1981), nr 1, s. 25–43.Sinker A.P., Introduction to Lucretius, Cambridge Univeristy Press, Cambridge 1967.Stocking G.W. Jr., The Dark-Skinned Savage: Primitive Man in Evolutionary Anthropology,

Małgorzata Rygielska e ete ti rogre ie sis

Page 56: Laboratorium Kultury 3 (2014)

54

Laboratorium Kultury 3 (2014)

w: Race, Culture, and Evolution: Essays in the History of Anthropology, red. tenże, Free Press, New York 1968, s. 110–132.

Taylor M., Progress and Primitivism in Lucretius, „The American Journal of Philology”, R. 68 (1947), nr 2, s. 180–194.

Trautmann T.R., Kabelac K.S., The Library of Lewis Henry Morgan, American Philo-sophical Society, Philadelphia 1994.

Trautmann T.R., Lewis Henry Morgan and the Invention of Kinship, University of Cali-fornia Press, California 1987.

Tylor E.B., Anthropology. An Introduction to the Study of Man and Civilization, Macmillan and Co., London 1881.

Tylor E.B., Antropologia. Wstęp do badania człowieka i cywilizacji, przeł. A. Bąkowska, przedm. L. Krzywicki, Pro Filia, Cieszyn 1997.

Tylor E.B., Primitive Culture: Researches into the Development of Mythology, Philosophy, Religion, Language, Art and Custom, John Murray, London 1871.

Tylor E.B., Researches into the Early History of Mankind and the Development of Civiliza-tion, John Murray, London 1865.

Waligórski A., Antropologiczna koncepcja człowieka, PWN, Warszawa 1973.Westphalen K., Die Kulturentstehungslehre des Lukrez, [b.w.], München 1957.Whitney W.D., Oriental and Linguistic Studies. The Veda; The Avesta; The Science of Lan-

guage, Scribner, Armstrong and Co., New York 1873.Whitney W.D., Oriental and Lingusitic Studies, t. I, Charles Scribner’s Sons, New York

1893.Whitney W.D., Oriental and Lingusitic Studies, t. I, The Veda, The Avesta, The Science of

Language, Scribner, Armstrong and Co., New York 1874.Wrangham R., Walka o ogień. Jak gotowanie stworzyło człowieka, przeł. A.E. Eichler,

M. Kawalec, Wydawnictwo CiS, Stare Groszki 2009.Zawiszewska A., „Tłumaczka Tylora i Morgana”. O Aleksandrze Bąkowskiej i jej działal-

ności społecznej, „Przekładaniec” 2010, nr 2 (24), s. 50–89.

bstra tPredemptim progrediensis... Lucretius and Morgan

In this article author uses a comparative method in its philological variant in order to point out

significant similarities between the thoughts of Lucretius and Morgan in scope of taking human

cultural development as a whole. She juxtaposes “catalog of inventions” and other descriptions

Page 57: Laboratorium Kultury 3 (2014)

55

included in Lucretius’ book V De rerum natura with “ethical periods” distinguished by Lewis Hen-

ry Morgan in Ancient society. Apart from the criterion of their distinction and research objectives,

indicated by the author of The League of Iroquois there are important concepts of slow, gradual

development and progress, as well as the problem of the scale of mind and reason, as a factor

allowing for both human and cultural development. Taken under consideration here, were both

direct references to the philosophical treatise as well as similarities, which required reconstruction

on basis of meticulous study of both the ancient and nineteenth-century texts.

Keywords: Lewis H. Morgan, Lucretius, evolutionism, culture, cultural anthropology, history

of ideas

Małgorzata RygielskaDoktor, adiunkt w Zakładzie Teorii i Historii Kultury Uniwersytetu Śląskiego. Autorka książek:

Dwa guziki. Norwid i ewolucjonizm (2011) oraz Przyboś czyta Norwida (2012). Współredaktor-

ka tomów Ciało, granice, kanon: studia (2008) oraz Starość jako wyobrażenie kulturowe (2013).

Interesuje się teorią i historią kultury, antropologią kultury oraz kulturoznawczo zorientowa-

ną antropologią literatury. Członek zarządu katowickiego oddziału Polskiego Towarzystwa

Kulturoznawczego.

Małgorzata Rygielska e ete ti rogre ie sis

Page 58: Laboratorium Kultury 3 (2014)

56

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Page 59: Laboratorium Kultury 3 (2014)

57

Rozw s ołe z y ako wyobra e ie kulturowe z a ze iu i ei włas o i w ko e i ewisa Morga a

bstraktWydana w roku 1877 klasyczna praca Lewisa Henry’ego Morgana Społeczeństwo pierwotne

podejmowała problem rekonstrukcji dziejów ludzkości zgodnie z wyznacznikami nauki XVIII

i XIX w. Lektura tego tekstu z perspektywy ponad stu lat pozwala na zadanie kilku ważnych

pytań dotyczących filozoficznych i metodologicznych uwarunkowań postawionych przez Mor-

gana tez. Jego dzieło, silnie wtopione w kontekst ówczesnego myślenia naukowego, okazało się

jedną z najbardziej popularnych prac antropologicznych swojego czasu. Jednocześnie stało się

źródłem kulturowych wyobrażeń, które do dzisiejszego dnia matrycują sposoby postrzegania

wielokulturowości współczesnego świata przez człowieka Zachodu.

Słowa klucze: rozwój społeczny, idea własności, wyobrażenia kulturowe, wielokulturowość, Spo-

łeczeństwo pierwotne

Reguły i obowiązek to obory, do których ludzkość zamyka swoje bestie,

aby jej na uprawnych polach szkód nie czyniły.

Eliza Orzeszkowa, Argonauci, cz. I, r. V, s. 95.

Fundamentalne znaczenie reguł i norm w procesie tworzenia cywilizacji jest założeniem z jednej strony bezdyskusyjnym, ale z drugiej bardzo trudnym

do udowodnienia. O ile przyjmiemy, że cywilizacja to efekt wielorakich prze-kształceń, zachodzących w długiej jednostce czasowej, to dowodów na praw-dziwość tego założenia upatrujemy przede wszystkim w formach materialnych, w artefaktach, których przetrwanie – mniej lub bardziej przypadkowe, mniej

wa osowskaUniwersytet Śląski w Katowicach

Page 60: Laboratorium Kultury 3 (2014)

58

Laboratorium Kultury 3 (2014)

lub bardziej śladowe – pozwala ex post budować wyobrażenia o tym, co minione. Niekiedy jednak właśnie brak śladów materialnych wyzwala interpretacje, które z konieczności są efektem spekulacji, ponieważ w przewadze opierają się na przeświadczeniach zakorzenionych w kulturowym kontekście interpretatora.

We wszystkich znanych społecznościach pojawiają się jakieś wyobrażenia dalszej i bliższej przeszłości. Rozmaite są konkretyzacje tych wyobrażeń, nawet gdy dotyczą one tego samego w przybliżeniu okresu. W odniesieniu do najodle-glejszych początków ludzkiego świata mamy w kręgu śródziemnomorskim do czynienia z dwiema zasadniczymi wykładniami. Pierwsza mówi o Raju, Edenie, o Złotym Wieku, o Arkadii – o wspaniałych czasach i niezwykle przyjaznej przestrzeni ludzkiego świata in illo tempore. Druga wskazuje na proces rozwoju i przekształcania najpierw naturalnego, a potem społecznego środowiska czło-wieka, który korzystając ze swojego potencjału czyni „ziemię sobie poddaną” i przekształca zastaną rzeczywistość na miarę własnych wyobrażeń i możliwości.

Miara możliwości ludzkich staje się w tej drugiej, niekreacjonistycznej wizji przeszłości, a i przyszłości zarazem, punktem odniesienia dla ocen, wyobrażeń, projektów. Delficki apel „człowieku, poznaj samego siebie” jest w tym kontek-ście swoistym memento, przestrogą i zarazem wezwaniem do odpowiedzialności: bez poznania siebie nie zaprojektujemy właściwie zmian, które, naruszając ak-tualną strukturę szeroko pojmowanego środowiska, zagwarantują człowiekowi przyszłość lepszą od kontestowanej niekiedy teraźniejszości. Ale też i bez po-znania siebie nie zrozumiemy zasad, na których podstawie dokonujemy dzisiaj rekonstrukcji tego, co minione. Wezwanie do poznania siebie, podobnie jak Protagorasowe przeświadczenie, że człowiek jest miarą wszechrzeczy, w istocie odwołuje się do pewnego społecznego konsensusu, do zbiorowego wytwarzania idei Człowieka w ogóle. Oczywiście nie wyklucza to imperatywu poznawania siebie samego przez każdego z osobna. Ale w pojedynkę nikt nie jest w stanie stworzyć ex nihilo wyobrażenia ani siebie, ani świata; zaprojektować sensow-nych zmian, ani tym bardziej pokusić się o ich realizację. Chcąc nie chcąc ludzie muszą działać zbiorowo, szukać sojuszników i popleczników, a rekonstruując przeszłość czy projektując przyszłość pozyskać zrozumienie i wsparcie innych. Skala tego wsparcia staje się niekiedy miarą indywidualnego z pozoru sukcesu.

Klasyczne definicje zakładają, że społeczna akceptacja novum stanowi pod-stawę uznania odkrycia lub wynalazku za element wspólnotowego dorobku, a jego długie trwanie jest najlepszym gwarantem przynależności do kultury. Zatem zarówno konkretne wynalazki i innowacje, pozwalające danej społecz-ności sprawniej funkcjonować w  środowisku, jak i  ideologiczne wykładnie

Page 61: Laboratorium Kultury 3 (2014)

59

usprawiedliwiające preferowanie jednych odkryć i usprawnień, a odrzucanie innych, należałoby włączać do szeroko rozumianej kultury. Taki tok klasyfiko-wania rozmaitych poziomów i obszarów ludzkiego świata umożliwia zaliczenie do niej także nauki, która w obszarze wpływów euroamerykańskich od XVIII w. staje się niezwykle silnym instrumentem interpretowania przeszłości i progra-mowania przyszłości. Dostarcza ona szczegółowych metod i narzędzi, pozwala-jących na paradygmatyczne porządkowanie dotychczasowej i stale poszerzanej wiedzy o wciąż redefiniowanych obszarach natury i kultury.

Od schyłku XVIII w. aż do przełomu antypozytywistycznego podstawo-wym narzędziem poznania naukowego była metoda, a zasadniczym celem dzia-łań metodycznych – dochodzenie do prawdy. Bez odkryć na miarę Einsteina i Heisenberga prawdopodobnie bardzo trudno byłoby pozytywistyczny impe-ratyw dążenia do bezwzględnej prawdy naukowej przekształcić w ideę poszuki-wania prawdy na miarę metody, przyznając tym samym, że wartość odpowiedzi, jakie uzyskać można w trakcie badań naukowych, zależna jest od pytań, jakie zadać potrafimy posiadanym materiałom. Zaakceptowana, określona filozofia metody sprawia, że pytania te, zwłaszcza w obszarze nauk o człowieku, są często uzależnione od uprzedniego stanu wiedzy i przyjętego systemu wartości bada-cza, od jego preferencji, doświadczeń i uwikłań środowiskowych, które sprawia-ją, że w razie potrzeby potrafi on znaleźć argumenty na rzecz obiektywizmu lub subiektywizmu, europocentryzmu bądź relatywizmu kulturowego, celowego wartościowania bądź świadomego unikania sądów wartościujących, etc.

Zmiana, jaka dokonała się w filozofii badań antropologicznych od połowy wieku XIX do początków XXI, oddala coraz wyraźniej możliwość zrozumienia postaw i wyborów badaczy wznoszących fundamenty tej dyscypliny. Podobnie jak większość dzieł klasyków nauki w ogóle, tak i dzieła klasyków antropologii kulturowej stosunkowo rzadko dzisiaj bywają przedmiotem analiz źródłowych. Z ich najbardziej wartościowym dorobkiem stało się to samo, co z opisaną przez Franklina R. Ankersmita1 fundamentalną rozprawą Thomasa Hobbesa: lawino-wy przyrost interpretacji Lewiatana sprawił, że sam tekst angielskiego filozofa przestał być czytany i cytowany, natomiast rosnącym powodzeniem zaczęły się cieszyć jego coraz dalej idące wykładnie2.

1 F.R. Ankersmit, Historiografia i  postmodernizm, przeł. E. Domańska, w: Postmodernizm, antologia przekładów, red. R. Nycz, Wydawnictwo Baran i Suszczyński, Kraków 1977.

2 Por. M.P. Markowski, Anty-Hermes (posłowie), w: M. Foucault, Powiedziane, napisane. Szaleństwo i literatura, wyb. i oprac. T. Komendant, przeł. B. Banasiak i in., Aletheia, Warszawa 1999.

wa osowska Rozwój społeczny jako wyobrażenie kulturowe...

Page 62: Laboratorium Kultury 3 (2014)

60

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Niewątpliwie badaczem, którego znaczenie w antropologii porównać można z miejscem Hobbesa w filozofii, jest Lewis Henry Morgan, amerykański badacz i myśliciel, autor m.in. Społeczeństwa pierwotnego…3. Rozprawa ta, opublikowa-na w 1877 r. i przetłumaczona na kilka języków (na polski już w 1887 r.), stała się z jednej strony przedmiotem zachwytów (w Polsce jej admiratorami byli Jan Karłowicz i Ludwik Krzywicki), a z drugiej – ostrej krytyki (chociażby ze strony Bronisława Malinowskiego). Na niechęć części czytelników do Morgana niemały wpływ miał też fakt, że jego koncepcja rodziny, własności prywatnej i państwa stały się przedmiotem interpretacji Fryderyka Engelsa4, co sprawiło, że w postawie samego Morgana zaczęto doszukiwać się znamion lewicowości. To, czy zasłużony badacz Ligi Irokezów5 zgodziłby się z opiniami krytyków jest kwestią drugorzędną: dziś wiadomo, że autorzy z założenia bywają bezradni wobec czytelniczych interpretacji, ale i w przeszłości jedynie nieliczni próbowali tłumaczyć bądź wręcz ponownie werbalizować własne intencje. Dlatego lektura dzieł, które powstawały w innych czasach i odmiennych kulturowo kontekstach z jednej strony grozi stronniczością interpretacji zawsze uwikłanej w jakieś „tu i teraz” interpretatora, z drugiej jednak – właśnie dzięki czasowej perspektywie

– pozwala wyraźniej dostrzec tendencje i uwarunkowania, które wpływały na ostateczny kształt studiowanego tekstu.

Nie ukrywam, że moje bezpośrednie zainteresowania Społeczeństwem pierwot-nym… zbiegły się w czasie, a praktycznie poprzedzone były kolejną lekturą Nauki Nowej Giambattisty Vico6. Niezmiernie trudno byłoby mi udowodnić, że Morgan znał pracę osiemnastowiecznego włoskiego filozofa, ale niemal synchroniczna lektura obu wspomnianych dzieł pozwoliła zauważyć między nimi znamienne, jak mniemam, podobieństwa. Obaj uczeni zdawali się sądzić, że do wyjaśnienia stanu współczesnej im cywilizacji niezbędne są studia historyczne, mające na celu odsłonięcie stadiów poprzedzających etap aktualny. Obaj też twiedzili, że w odle-głej przeszłości wewnętrzna organizacja ludzkich społeczności była zdecydowanie mniej skomplikowana niż obecnie. Dopiero wskutek rozmaitych procesów i zbie-gów okoliczności powstały warunki, które umożliwiły rozwój społeczny i wytwo-rzenie kultur adekwatnych do poszczególnych etapów tego rozwoju. I dla Vico,

3 L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne czyli badanie kolei ludzkiego postępu od dzikości przez barbarzyństwo do cywilizacyi, przeł. A. B[ąkowska], Nakładem redakcyi „Prawdy”, Warszawa 1887.

4 F. Engels, Pochodzenie rodziny, własności prywatnej i państwa: w związku z badaniami Lewisa H. Morgana, wstęp R. Panasiuk, Książka i Wiedza, Warszawa 1979.

5 Por. L.H. Morgan, Liga Ho-de'-no-sau-nee, czyli Irokezów, przeł. B. Hlebowicz, Wydawnictwo Marek Derewiecki, Kęty 2011.

6 G. Vico, Nauka Nowa, przeł. J. Jakubowicz, wstęp i oprac. S. Krzemień-Ojak, PWN, Warszawa 1966.

Page 63: Laboratorium Kultury 3 (2014)

61

i dla Morgana spektakularnym dowodem na istnienie społeczności „pierwotnych” był fakt istnienia w czasach im współczesnych grup ludzkich zorganizowanych na zasadach „przedcywilizacyjnych”. O ile jednak Vico podawał zaledwie kilka takich przykładów, m. in. przywołując zdumiewające obyczaje Patagończyków, o tyle Morgan studiom nad organizacją społeczności indiańskich poświęcił wiele lat wy-tężonej pracy. Nie warto w tym miejscu polemizować z samą ideą społeczeństwa pierwotnego, zwłaszcza że stosunkowo niedawno Adam Kuper (1988) poddał ją krytycznej analizie, wykazując, że społeczeństwo pierwotne sensu stricto nigdy nie istniało7. W kontekście refleksji nad dorobkiem Morgana ciekawsza wydaje się analiza niektórych przynajmniej przyczyn, które zaważyły na wyłonieniu się takiego wyobrażenia, a może przede wszystkim próba odpowiedzi na pytanie o jego funkcje w kulturze europejskiej i amerykańskiej. Wydaje się bowiem, że kształtowane w nauce europejskiej od XVIII w. wyobrażenie kulturowe8, dotyczą-ce rozwoju społecznego, stało się niezwykle ważnym narzędziem porządkowania przyrastającej wiedzy o zróżnicowaniu ludzkiego świata9.

Nie ulega wątpliwości, że refleksja nad zmianami sposobów organizacji spo-łecznej w czasach dokumentowanych przy pomocy pisma była zasadniczym przedmiotem zainteresowań i Vico, i Morgana, ale także długiego szeregu in-nych myślicieli z Lukrecjuszem w starożytności i Lockiem w nowożytności na czele. Vico bardzo ambitnie próbował zarysować projekt Nowej Nauki, która wykorzystując wszelkiego rodzaju źródła pisane, w tym literackie, odkrywałaby etapy kształtowania się człowieka i człowieczeństwa, łącząc przy okazji plan boski z historią ludzką. Koncepcja boskiej ingerencji w rozwój człowieka nie była też obca Morganowi:

[…] cywilizacya mogła równie naturalnie opóźnić się o wiele tysięcy lat w przyszłości,

jak nastąpić wtedy, kiedy to spoczywałoby w widokach do broczynnej opatrzności Boga10.

7 A. Kuper, The Invention of Primitive Society: Transformations of an Illusion, Routledge, London–New York 1988 oraz tenże, The Reinvention of Primitive Society. Transformations of a Myth, Routledge, London–New York 2005. W Polsce wydana została tylko ta druga pozycja: tenże, Wymyślanie społeczeństwa pierwotnego. Transformacje mitu, przeł. T. Sieczkowski, A. Dąbrowska, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2009.

8 Rozumienie terminu „wyobrażenie kulturowe” przyjmuję za wykładnią proponowaną przez Annę Gomółę. Por. A. Gomóła, Starość: kategoria naukowa czy wyobrażenie kulturowe?, w: Starość jako wyobrażenie kulturowe, red. A. Gomóła, M. Rygielska, grupakulturalna.pl, Katowice 2013.

9 Stephen Jay Gould zwrócił uwagę na to, że tworzone na użytek nauki kanoniczne przedstawienia bywają częściej świadectwem „preferencji społecznych i psychologicznych oczekiwań niż danych paleontologicznych czy teorii darwinowskiej”. S.J. Gould, Drabiny i stożki: Jak kanoniczne przedstawienia narzucają wizje ewolucji, w: Ukryte teorie nauki, red. R.B. Silvers, przeł. A. Pawelec, Znak, Kraków 1996, s. 33.

10 L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 607.

wa osowska Rozwój społeczny jako wyobrażenie kulturowe...

Page 64: Laboratorium Kultury 3 (2014)

62

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Wykorzystując swoją wiedzę o Irokezach i innych amerykańskich grupach plemiennych, Morgan z jednej strony próbował opisać ich kultury jako względ-nie autonomiczne i  racjonalnie zorganizowane, z  drugiej natomiast, mimo najlepszych chęci nie był w stanie całkowicie zrezygnować z protekcjonalnej poufałości wobec obserwowanych tam rozwiązań. W znacznej części odbiegały one od znanego mu modelu kultury „ludzi cywilizowanych”, zatem musiały, niejako z definicji, być kulturami społeczeństw pierwotnych, a przynajmniej stojących na niższym stopniu rozwoju. W trakcie kontaktów z Irokezami, które zaowocowały nawet przyjęciem go do plemienia Seneka, Morgan z jednej strony nie krył podziwu dla ich zwyczajów i obyczajów, ale z drugiej postrzegał kulturę irokeską jako relikt, świadectwo minionego etapu w dziejach ludzkości. Żeby udowodnić przedcywilizacyjny stopień społecznej organizacji Irokezów wy-brał ściśle określone profile kulturowe, poprzez które próbował interpretować zauważalną odmienność obyczajów współczesnych mu Indian.

Podobnie jak inni dziewiętnastowieczni uczeni nawiązywał koncepcyjnie do oświeceniowej idei postępu. Dlatego przyjął fundamentalne założenie o po-wolnym, ale sukcesywnym rozwoju kulturowego środowiska, w którym coraz dojrzalszy człowiek dokonywał coraz większych zmian11. Szczególną uwagę zwracał na stopniowy, ilościowy przyrost wynalazków poprawiających warunki życia jednostek i grup, a jednocześnie na zmiany organizacyjne umożliwiające coraz intensywniejsze wykorzystywanie kolejnych innowacji.

Jakkolwiek zapatrywać się będziemy, trudno jest wyobrazić sobie stan ludzkości

w  pierwszym okresie istnienia, gdy była ogołoconą ze wszystkiego, co zyskała

przez odkrycia i wynalazki i przez rozwój idej wcielonych w instytucye, obyczaje

i zwyczaje. Postęp ludzki ze stanu bezwzględnej niewiadomości i niedoświadczenia

był powolnym co do czasu, lecz szedł w stosunku geometrycznym. Możemy śledzić

wstecz za ludzkością przez ciąg wniosków koniecznych, aż do czasu, gdy nieświadoma

ognia, bez mowy członkowanej i broni sztucznej, zależała, podobnie jak dzikie zwierzęta,

od samorodnych płodów ziemi. Powoli, prawie niepostrzeżenie, przechodziła podczas

dzikości od mowy mimicznej i dźwięków niedokładnych do członkowanej, od maczugi

11 Spopularyzowana w  czasach nowożytnych koncepcja rozwoju ludzkości w  znamienny sposób nawiązywała do zmian obserwowanych w życiu jednostki. Dzieciństwo, młodość, dojrzałość i starość legły u  podstaw kulturowego wyobrażenia, którego podstawą było antropomorfizowane pojęcie „ludzkości”.

„Ludzkość”, podobnie jak każdy człowiek, musiała zatem przechodzić przez zasadnicze etapy rozwojowe. Dzieciństwo odpowiadałoby dzikości, młodość barbarzyństwu, a  dojrzałość cywilizacji. Schemat taki początkowo eliminował starość, ale stosunkowo szybko został uzupełniony chociażby przez koncepcję Spenglera sugerującą „zmierzch Zachodu”.

Page 65: Laboratorium Kultury 3 (2014)

63

jako pierwszej broni do włóczni zakończonej krzemieniem, w końcu do łuku i strzały, od

noża krzemiennego i dłuta do siekiery z kamienia i młota, od kosza z wicin i trzciny do

kosza oklejonego gliną, w którym można było gotować pokarmy przy ogniu, a wreszcie

do sztuki garncarskiej, dającej naczynie wytrzymałe na ogień […].

Okres dzikości sprowadził zmiany niezmierne w położeniu ludzkiem. Ta część, która

przewodniczyła postępowi wytworzyła ostatecznie społeczeństwo rodowe i rozwinęła

tu i ówdzie małe plemiona, mieszkające w osadach, co przyczyniało się do pobudzania

uzdolnień wynalazczych. Prostacza energia i bardziej prostacze sztuki poświęcone były

głównie sprawie wyżywienia. Nie doszli do wiosek, otoczonych dla obrony ostrokołem,

ani do pokarmów mącznych; plaga ludożerstwa ciągle ich prześladowała. Sztuki, wyna-

lazki i instytucye wymienione przedstawiają prawie ogół nabytków ludzkich w dzikości,

z wyjątkiem postępu zadziwiającego w mowie. W połączeniu jest to napozór mało, lecz

wiele ze względu na możliwości, gdyż obejmuje początki mowy, rządu, rodziny, religii,

architektury domów i własności, oraz zarodki główne sposobów życia. Wszystko to

ich potomkowie opracowali pełniej w okresie barbarzyństwa, a za cywilizacyi jeszcze

bardziej udoskonalają12.

Cytowany fragment pochodzi z ostatniej części dzieła Morgana, poświęco-nej śledzeniu zmian w zakresie rozumienia własności i związanego z nią prawa dziedziczenia. Umożliwia to, jak mniemam, potraktowanie umieszczonego tam wywodu nie tylko jako swoistego podsumowania tez argumentowanych we wcześniejszych partiach Społeczeństwa pierwotnego…, ale i pozwala upatrywać w nim najważniejszych podstaw Morganowej ideologii.

Przeświadczenie o niezbywalności postępu było jednocześnie zasadniczą przesłanką rekonstruowania domniemanych etapów historycznego rozwoju ludzkości. Niezwerbalizowane założenie, że postęp jest dobrem, a brak postępu stanem nagannym, stało się w tej koncepcji punktem wyjścia do formułowania ocen i wniosków. Z kolei zaobserwowane różnice w „zaawansowaniu” cywili-zacyjnym pozwoliły autorowi na sformułowanie tezy o wyłonieniu się takiej części społeczeństw, „która przewodniczyła postępowi”. To „przewodnicze-nie” stało się w koncepcji Morgana jedną z najbardziej oczywistych przesłanek sankcjonujących naturalną nierówność narodów; było wsparciem dla tezy o cy-wilizacyjnym zaawansowaniu jednych społeczeństw, a zacofaniu innych. Miarą tego zaawansowania bądź zacofania miał być stopień rozwoju najważniejszych

12 L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 578–579. Wszystkie wyróżnienia w artykule moje – E.K..

wa osowska Rozwój społeczny jako wyobrażenie kulturowe...

Page 66: Laboratorium Kultury 3 (2014)

64

Laboratorium Kultury 3 (2014)

wynalazków człowieka, za które Morgan uważa „początki mowy, rządu, rodziny, religii, architektury domów i własności, oraz zarodki główne sposobów ży-cia”. Mowa, czyli komunikacja; rząd, czyli władza; rodzina, czyli podstawowa orga-nizacja społeczna; religia, czyli system wierzeń i podstawa wartościowania; sposób budowy domostw oraz koncepcja własności, a także zaczątki obyczajów i stylów życia stały się, w myśl tej koncepcji, podstawą opisu i porównywania kultur.

Uznawanie języka za istotną determinantę w antropogenezie nie było w dru-giej połowie XIX w. założeniem szczególnie odkrywczym. Morgan akceptuje je, jednak w Społeczeństwie pierwotnym… nie omawia szczegółowo, a tym bardziej nie zastanawia się nad przyczynami powstawania wielu różnych systemów ję-zykowych13. Przyjmuje, że mowa, usprawniając porozumienie, w sposób oczy-wisty przyczynia się do rozwoju człowieka. Zauważa także, że u progu epoki barbarzyństwa dokonano wynalazku pisma14, nie wyciąga jednak z tego faktu dalej idących wniosków – dopiero w kilkadziesiąt lat później pojawiają się kon-cepcje, których twórcy dostrzegają różnicę między mową a pismem jako dwoma z gruntu różnymi sposobami komunikacji15. Walter Ong wręcz sugeruje, że budują one dwa odmienne typy kultur: oralnych i cyrograficznych16. Morgan potrafi zauważyć braki w dostępie do informacji o kulturach przedpiśmiennych, ale nie jest jeszcze w stanie zanalizować skutków, jakie dla jego wizji ludzkiego rozwoju miał fakt korzystania z historycznych źródeł pisanych i osiągnięć ów-czesnej archeologii. Opowieści ustne, istotne dla kompletowanych przez niego

13 Adam Kuper sugeruje, że pierwsze badania Morgana zmierzały w stronę udowodnienia hipotezy o azjatyckim pochodzeniu Indian, a dość przypadkowo odkrywane związki między badaniami filologów i antropologów poszukujących „kolebki ludzkości” bardziej uwrażliwiły go na tożsamość desygnatów niż pojęć. Por. A. Kuper, Wymyślanie…, s. 68. W Społeczeństwie pierwotnym… Morgana rozważania lingwistyczne pojawiają się akcydentalnie.

14 „Pismo obrazowe także, zdaje się, ukazało się po raz pierwszy w tym okresie [niższego barbarzyństwa – przyp. E.K.]. Jeżeli powstało wcześniej, teraz doszło do bardzo znacznego rozwoju. Zasługuje na uwagę,

jako jeden ze szczeblów sztuki, która dosięgła szczytu w wynalezieniu alfabetu dźwiękowego. Ogniwa te wynalazków łączących się z sobą, jak zdaje się, są następujące: 1) mowa pantomin czyli symboli osobistych; 2) pismo obrazowe czyli symbole obrazowe; 3) hieroglify czyli symbole umówione; 4) hieroglify władzy dźwiękowej czyli symbole dźwiękowe, używane w zgłoskach i 5) alfabet dźwiękowy czyli dźwięki pisane. Ponieważ język dźwięków pisanych tworzył się przez kolejne stopnie rozwoju, powstanie procesów poprzedzających go jest ważnem i pouczającem. Znaki na pomnikach z Copanu są pozornie hieroglifami stopnia symboli umówionych. Wykazują, że tuziemcy amerykańscy, którzy używali pierwszych trzech form, postępowali niezależnie w kierunku alfabetu dźwięków”. L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 581.

15 Por. W. Ong, Oralność i piśmienność. Słowo poddane technologii, przeł. J. Japola, Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 1992; E. Havelock, Muza uczy się pisać: rozważania o  oralności i  piśmienności w  kulturze Zachodu, wstęp i przeł. P. Majewski, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2006; J. Goody, Logika pisma a organizacja społeczeństwa, przeł., wstęp i red. G. Godlewski, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2006; J. Goody, Mit, rytuał i oralność, przeł. O. Kaczmarek, wstęp P. Majewski, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2012.

16 W. Ong, Oralność…

Page 67: Laboratorium Kultury 3 (2014)

65

wyników obserwacji i doświadczeń badawczych, są traktowane jako źródło do analiz współczesnego stanu kultur indiańskich. Praktyczny wymiar tych badań przysłania możliwość pojmowania oralności jako sposobu wymiany informacji technologicznie zdeterminowanych; upłynie sporo czasu, zanim oczywisto-ścią wydawać się będzie teza spopularyzowana przez Marshalla McLuhana, że

„środek przekazu jest przekazem”. Dla Morgana pismo i płynące z niego po-żytki są czymś oczywistym, brak pisma dowodzi cywilizacyjnego zacofania. W tym kontekście pasy irokeskie, zawierające informacje „wgadane”17, stają się dowodem na istnienie stanu przejściowego; niezwerbalizowanym argu-mentem przemawiającym na korzyść tezy o obligatoryjnym nadejściu epoki pisma. Zmiana w tym zakresie praktycznie ogranicza się dla niego do dwóch stadiów, a formułowana ocena jest w tym wypadku pochodną myślenia binar-nego, „zero-jedynkowego”.

Ale już w przypadku „rządu”, czyli zasad sprawowania władzy, Morgan przy-tacza więcej zróżnicowanych przykładów. Z dużym zainteresowaniem śledzi przemiany ustrojowe, przypisując poszczególne ich formy określonym stadiom rozwojowym. Zauważa także strukturalne podobieństwo między współczesny-mi mu formami demokracji a sposobami zarządzania wspólnotą rodową, akcen-tując możliwość wpływu jednostki na ostateczne decyzje zbiorowości.

Jako układ rządowy organizacja rodowa nie mogła sprostać potrzebom człowieka cywili-

zowanego, ale jeśli da się coś powiedzieć na jej wspomnienie, to to, że rozwinęła z zarodka

główne instytucje rządowe cywilizowanych państw nowożytnych18.

Natomiast systemy pokrewieństwa i sposoby pojmowania instytucji rodziny przynoszą już tak znaczną ilość odnotowanych historycznie i obserwowanych bezpośrednio rozwiązań, że teza o stopniowym przekształcaniu się organizacji rodzinnej w plemienną, federacyjną i narodową oraz o przemianach i znaczeniu przywództwa rodzinnego wydaje się bezdyskusyjna19.

17 „Między innymi przedmiotami starodawne pasy z muszli (the wampum belts), w które układ i zasady federacji – używając ich wyrażania – »były wgadane«, wydawano i odczytywano, czyli objaśniano dla nauki nowo zamianowanego przywódcy”. L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s.153.

18 Tamże, s. 374. W ocenie Adama Kupera Morgan przyjmował, że „powstanie Stanów Zjednoczonych to prawdziwy punkt kulminacyjny długotrwałego procesu rozwoju starożytnej klasy rodów”. A. Kuper, Wymyślanie…, s. 82.

19 W pracy poświęconej systemom pokrewieństwa Morgan akcentuje znaczenie powolnego przejścia od chaotycznych stosunków promiskuitycznych do zrygoryzowanej współczesnej rodziny monogamicznej. Por. L.H. Morgan, Systems Of Consanguinity and Affinity of Human Family, Published by Smithsonian Institution, Washington City 1871 (Smithsonian Contributions to Knowledge, 17). Warto w tym miejscu przypomnieć,

wa osowska Rozwój społeczny jako wyobrażenie kulturowe...

Page 68: Laboratorium Kultury 3 (2014)

66

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Stosunkowo niewiele miejsca badacz poświęca religii – jej znaczenie w ży-ciu społecznym jest oczywiste i niezbywalne. Zatem tylko wtedy, gdy jakieś wierzenia mają wymiar spektakularnie odmienny, zatrzymuje się przy nich i próbuje wytłumaczyć przyczyny tej odrębności, najczęściej łącząc ją z szer-szym systemem aksjologicznym. Monoteizm ma w tej koncepcji przewagę nad wielobóstwem, bowiem wierzenia religijne pełnią też funkcję regulatorów mo-ralnych: im spójniejszy system religijny, tym wyraźniejsze bywają reguły i normy regulujące życie społeczne. Te normy przekładają się na zwyczaje i obyczaje, bo nakładając na członków różnych społeczeństw określone obowiązki oraz pod-porządkowując ich niejednakowym nakazom i zakazom, stają się zaczątkiem zróżnicowanych sposobów życia.

Jednak chyba najbardziej wyrazistym profilem, poprzez który chce Mor-gan oglądać przemiany dokonujące się w dziejach człowieka, jest koncepcja własności. Jako prawnik prawdopodobnie na tym właśnie gruncie czuł się stosunkowo najpewniej. Można też przypuszczać, że rozmaite formy posia-dania, z jakimi stykał się zarówno studiując historię prawa europejskiego, jak i zwyczaje plemienne Indian amerykańskich, a także obserwując zmiany w po-stawach wobec tego, co wspólne i tego, co indywidualne, badacz doszedł do wniosku, że rekonstrukcja etapów rozwoju człowieka w oparciu o to kryte-rium może przynieść najlepsze rezultaty.

Nie ulega wątpliwości, że rozwiązania wypracowane w tym zakresie przez demokrację amerykańską wydawały mu się najlepiej przystosowane do wy-mogów cywilizowanego społeczeństwa. Bowiem Morgan, co zauważa między innymi Adam Kuper, „wierzył, że ustrój amerykański był logiczną kulminacją rozwoju politycznego człowieka”20. W latach siedemdziesiątych XIX w., kiedy po wojnie secesyjnej Stany Zjednoczone stabilizowały się jako największe na świecie, federacyjne państwo, ogromnego znaczenia nabrał problem naczelnej zasady organizującej w całość rozmaite przyzwyczajenia i preferencje obywateli, wywodzących się przecież z rozmaitych stron świata i wychowanych w odmien-nych kontekstach kulturowych. O ile w fazie pionierskiej fundamentalny porzą-dek ustanawiano przy pomocy „Biblii i karabinów”, o tyle później ich miejsce zajęło prawo, przestrzegane restrykcyjnie i obwarowane ścisłymi procedurami.

że tezę o „naturalności” drogi od rodziny, przez gminę wiejską (kome), aż do państwa jako szczytowej formy natury wysuwał już Arystoteles w Księdze Pierwszej swojej Polityki. Długo potem będzie ona w potocznej myśli przeciwstawiana koncepcjom opierającym się na idei umowy społecznej (której źródeł politolodzy szukają u Protagorasa). Za zwrócenie mi uwagi na tę zależność dziękuję p. Adamowi Pisarkowi.

20 A. Kuper, Wymyślanie…, s. 85.

Page 69: Laboratorium Kultury 3 (2014)

67

A prawem najświętszym stało się prawo własności, którego każdy mógł bronić wszelkimi sposobami. Własność indywidualna, uznawana za nienaruszalną, le-gła u podstaw rosnącego dobrobytu, a towarzyszący jej rozwój technologiczny powoli, ale systematycznie budował podstawy konsumpcjonizmu. Dość liczne są dowody na przychylny stosunek autora Społeczeństwa pierwotnego… do sys-temu legislacyjnego przyjętego w Stanach Zjednoczonych i do ustroju preferują-cego rozwiązania demokratyczne. Wydawał się być dumny z tego, że jego kraj nie przechodził przez okres feudalizmu, w którym elity sprawowały bezwzględne niekiedy rządy. Pisząc np. o warunkach, w jakich doszło do wyłonienia się ary-stokracji zauważa, że „Chociaż wiele tysięcy lat przeszło bez unicestwienia klas uprzywilejowanych, z wyjątkiem Stanów Zjednoczonych, przecież wykazano uciążliwość ich dla społeczeństwa”21.

Opisanie relacji między demokracją a własnością staje się dla badacza jed-nym z najważniejszych wyzwań. I nie jest to wyzwanie łatwe. Usiłując pokonać wielorakie sprzeczności, wyraźnie zmierza do pogodzenia fundamentalnej idei rozwoju, przebiegającego od dzikości do cywilizacji, z  niekłamanym uznaniem dla rozwiązań demokratycznych. Przy tym demokracja społeczeń-stwa pierwotnego jest dla niego demokracją, nazwijmy to, naturalistyczną, wynikającą z konieczności i niskiego stopnia rozwoju22, demokracja ateńska nabiera cech wzorca idealnego23, podpowiadającego rozwiązania polityczne stosowane w  nowożytnej Europie. Tymczasem demokracja amerykańska, wsparta na dorobku cywilizacyjnym, jest demokracją z wyboru – skutkiem racjonalnego myślenia i pragmatycznego wykorzystania najlepszych dotych-czasowych doświadczeń człowieka.

Zdaniem Morgana znacząca zmiana jakościowa w rozwoju ludzkich społe-czeństw pojawia się jednak wtedy, gdy demokracji naturalistycznej („prostaczej”, jak chce polska tłumaczka Aleksandra Bąkowska), opartej o zasadę równości, zaczynają zagrażać kolejne wynalazki. Wraz z ich ilościowym i jakościowym

21 L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 605. Trudno na podstawie tego sformułowania dociec, czy wyjątkowość dotyczyć tu miała czasu trwania młodego państwa, czy też Morgan nie uznawał za arystokrację wielkich rodów Południa, lub może zakładał, że Południe dopiero po wojnie secesyjnej (1861–1865) stało się częścią Stanów Zjednoczonych.

22 „Pojęcia najwcześniejsze o własności ściśle związały się ze staraniem o utrzymanie, będącem pierwszą potrzebą. Przedmioty posiadania wzrastały naturalnie w każdym kolejnym okresie etnicznym, w miarę pomnażania się tych sztuk, od których środki wyżywienia zależały. Rozwój własności dotrzymywał więc kroku postępowi wynalazków i odkryć, każdy okres etniczny znacznie przewyższa swego poprzednika nie tylko co do liczby wynalazków, ale także pod względem urozmaicenia i rozmiarów własności stąd wynikającej. Pomnożeniu się kształtów własności towarzyszył rozwój pewnych urządzeń, dotyczących jej posiadania i dziedziczenia”. Tamże, s. 577.

23 Tamże, s. 269–270, 296.

wa osowska Rozwój społeczny jako wyobrażenie kulturowe...

Page 70: Laboratorium Kultury 3 (2014)

68

Laboratorium Kultury 3 (2014)

wzrostem coraz widoczniejsza staje się kwestia podziału na dobra wspólne i do-bra indywidualne. Z perspektywy dzisiejszej można by powiedzieć, że kształtuje się wówczas dwojakie rozumienie „przynależności”. O ile w fazie wcześniejszej większość dóbr należała do całej grupy, ale i pojedynczy człowiek był jej częścią (albo gdzieś „przynależał”, albo ginął), o tyle wraz z rozwojem kultury material-nej kolejne przedmioty powoli przestawały być własnością wspólną i zaczyna-ły „przynależeć” przede wszystkim do konkretnych osób24. Morgan zdaje się przeczuwać znaczenie dwojako rozumianej przynależności, ale – nawiązując do znacznie starszej tradycji filozoficznej25 – zdecydowanie akcentuje aspekt związany z posiadaniem, a więc przynależnością czegoś do kogoś. Wprawdzie nie jest mu obca duma z bycia obywatelem Stanów Zjednoczonych, mimo że nie oznacza to przecież prawa do posiadania państwa na wyłączną własność (raczej chodzi o gwarancje, jakie państwo ofiaruje każdemu w zakresie ochrony jego wolności i własności indywidualnej na mocy umowy społecznej); mimo że „przynależy” do Ameryki i do cywilizacji, to przecież akcentuje indywidu-alizm, poczucie wolności i prawo do swobodnego wyboru, nawiązując w tym zakresie do idei prawa naturalnego. Uznając za oczywistą wyższość cywilizacji amerykańskiej, czyni z własności, czyli zasady posiadania czegoś przez jednost-kę, jeden z zasadniczych profili porządkujących etapy rozwojowe człowieka jako takiego. Bowiem właśnie własność indywidualna staje się w koncepcji Morgana zasadniczym motorem rozwoju ludzkości.

Idea własności powoli wytworzyła się w ludzkim umyśle, pozostając przez niezmierzone

wieki w stanie zarodkowym. Zrodzona w okresie dzikości, potrzebowała całego doświad-

czenia tej epoki i następnego po niej okresu barbarzyństwa, aby z zarodka rozwinąć się

i przygotować umysł ludzki do przyjęcia jej kontrolującego wpływu. Jej zapanowanie,

jako uczucia (passion) nad wszystkiemi innymi uczuciami, zaznacza początek cywiliza-

cyi. Nietylko doprowadziła ona ludzkość do zwyciężenia przeszkód, powstrzymujących

24 Sto lat później Edward T. Hall, opisując różnicę między systemowo-organizacyjną przynależnością człowieka do czegoś/kogoś, a uwzorowioną lokalnie przynależnością czegoś/kogoś do człowieka, zbudował na tej różnicy własną koncepcję tożsamości indywidualnej i kulturowej. Według niego na przykład człowiek kultury japońskiej czuje się bezpiecznie, gdy przynależy do jakiejś przestrzeni, natomiast w  Ameryce przestrzeń powinna należeć do człowieka – jej posiadanie jest miarą indywidualnego statusu i prestiżu. Por. E.T. Hall, Ukryty wymiar, przeł. E. Goździak, PWN, Warszawa 1984.

25 Thomas Trautmann podaje, że w bibliotece Morgana odnaleziono aż dwie kopie Essay On Human Understanding Johna Locke’a (T. Trautmann, Lewis Henry Morgan And Invention Of Kinship, University of California Press, Berkeley, s. 22). W tymże eseju Locke rozwija tezę o naturalnej wolności, równości i niezależności każdego człowieka, uznając, że były to cechy pierwotnego stanu naturalnego. Człowiek w tej koncepcji należy do siebie i nie może bez swojej zgody należeć do nikogo innego. Zbiorczym pojęciem

„własności” (property) określał Locke „prawa naturalne”, bo polegały na własności ludzkiej osoby i mienia.

Page 71: Laboratorium Kultury 3 (2014)

69

cywilizacyę, lecz do ustalenia społeczeństwa politycznego, opierającego się na terytorium

i własności. Krytyczne poznanie rozwoju tej idei obejmowałoby w pewnej mierze najbar-

dziej godną uwagi część dziejów ludzkiej umysłowości26.

Realizując swój zamiar Morgan próbuje zrekonstruować stosunek do własno-ści w poszczególnych etapach dziejów człowieka. Zakłada, że już w najdalszej przeszłości pojawiło się „pragnienie posiadania”, ale jego zakres był niewielki:

Własność jednak u dzikich była nieznaczną. Pojęcia, dotyczące jej wartości, żądzy i dzie-

dziczenia, były słabe. Broń prostacza, wyroby, sprzęty, odzienie, narzędzia krzemienne,

kamienne i z kości, ozdoby osobiste przedstawiają w życiu dzikiem przedmioty główne

własności. Pragnienie jej posiadania zaledwie wytworzyło się w umysłach, bo rzecz sama

niemal nie istniała27.

To znamienny element myślenia kategoriami charakterystycznymi dla czło-wieka wychowanego w społeczeństwie konsumpcyjnym. Morgan zdaje się po-mijać intelektualny i fizyczny wysiłek, jaki musiał być wkładany w produkcję tych „prostaczych” wytworów i nie dostrzega emocjonalnego związku, jaki się rodzi między twórcą a jego dziełem w długotrwałym procesie wytwarzania28. Jednocześnie kontynuując myśl konstatuje:

Pozostawiono okresowi dalekiemu cywilizacyi rozwinięcie do pełnej żywotności tej „żą-

dzy zysku”, (studium lucri), będącej obecnie tak panującą siłą w umyśle ludzkim. Grunta,

jeszcze zaledwie stanowiące przedmiot własności, posiadano w plemieniu wspólnie;

domami zaś władał łącznie ogół mieszkańców. Na przedmiotach czysto osobistych, po-

mnażających się w miarę postępu powolnego wynalazków, wielka namiętność kształciła

swe rodzące się władze29.

Pośrednio oznacza to, że emocje („wielka namiętność”) wiążą się w jego koncepcji z osobistym przywiązaniem do rzeczy posiadanych, ale niekoniecznie

26 L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 4. Na nowatorskie ujęcie problematyki własności u Morgana oraz odmienny typ argumentacji niż ten, który znajdujemy w pracach E.B. Tylora i J. Lubbocka wskazuje Elisabeth Tooker (E. Tooker, Lewis H. Morgan and his contemporaries, „American Anthropologist” 1992, s. 370). Za zwrócenie uwagi na tę kwestię dziękuję dr Małgorzacie Rygielskiej.

27 L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 579.28 Nie jest w tym zakresie konsekwentny; w podsumowaniu swoich rozważań podkreśla bowiem znaczenie

inteligencji „gwarantującej poszukiwanie racjonalnych rozwiązań”. Por. cd. niniejszego wywodu.29 Tamże, s. 579–580.

wa osowska Rozwój społeczny jako wyobrażenie kulturowe...

Page 72: Laboratorium Kultury 3 (2014)

70

Laboratorium Kultury 3 (2014)

osobiście wytwarzanych30. Powolny, ilościowy wzrost cennych dóbr miał towa-rzyszyć człowiekowi przez cały okres dzikości. W epoce barbarzyństwa produk-cja znacznie przyspieszyła:

Przeszkody, zatrzymujące ludzkość w dzikości, były wielkie; i pokonano je z trudnością.

Po dojściu do średniego okresu barbarzyństwa, cywilizacya pozostała w zawieszeniu, do-

póki barbarzyńcy nie doszukali się swej drogi, wskutek prób nad metalami rodzimymi,

ku procesowi topienia rudy żelaznej. Dopóki nie znano żelaza i jego zastosowania, cywi-

lizacya była niemożliwą31.

Uzależnienie powstania cywilizacji od umiejętności obróbki rud żelaza wy-dawało się oczywiste w wieku pary i elektryczności. Na kulturowe wyobraże-nie nieuchronności rozwoju, wynikającego m.in. ze zmęczenia, jakie musiało towarzyszyć ludziom przez lata pokonującym elementarne trudności, niemały wpływ mogła mieć obserwacja znaczenia serii udogodnień, jakie ówczesna tech-nika ofiarowała dziewiętnastowiecznemu Amerykaninowi.

Proces topienia rudy żelaznej był wynalazkiem nad wynalazki, wobec którego, jakeśmy

gdzieindziej nadmienili, wszystkie inne wynalazki i odkrycia zajmują miejsce podrzędne.

Ludzkość, pomimo znajomości bronzu, była jeszcze zatrzymaną w rozwoju dla braku

skutecznych narzędzi metalowych i metalu dość silnego i twardego do użytku mechanicz-

nego. Wszystkie te zalety znaleziono od pierwszego razu w żelazie. Postęp przyśpieszony

inteligencyi ludzkiej datuje się od tego odkrycia. Okres ten etniczny, który na zawsze stał

się pamiętnym, był pod wielu względami najświetniejszym i najznakomitszym w całem

doświadczeniu ludzkości. Jest tak przepełniony dziełami wielkiemi, że aż rodzi się podej-

rzenie, iż wiele z prac mu przypisanych należy do okresu poprzedniego32.

Narzędzia żelazne otwierają drogę do umocnienia się własności osobistej. Ale jej idea pojawiła się wcześniej i, zdaniem Morgana, łączyła się także z opa-nowaniem tajników uprawy roli i osiadłym trybem życia. Koncepcja ta oznacza

30 Odrębną kwestią, wymagającą dodatkowych studiów, jest stosunek Morgana do pracy, która u Locke’a była źródłem własności. W Społeczeństwie pierwotnym… wzmianki na ten temat są nieliczne.

31 Tamże, s. 607.32 Tamże, s. 592–593. Ostatnie zdanie świadczy o wnikliwości Morgana, który zdaje się dostrzegać luki

w źródłach poprzedzających epokę barbarzyństwa. Niezbędne informacje czerpie on z Biblii oraz poematów epickich, stwierdzając na przykład: „Nasze wiadomości główne co do rodzajów własności, istniejącej śród plemion greckich w tym okresie, pochodzą z poematów Homera i z praw pierwotnych okresu cywilizacyi, odźwierciadlających zwyczaje dawne”. Tamże, s. 595.

Page 73: Laboratorium Kultury 3 (2014)

71

pośrednio zgodę na diagnozę Jana Jakuba Rousseau, który twierdził, że powsta-nie narzędzi żelaznych stało się przyczyną nierówności między ludźmi33. Wraz z żelaznymi narzędziami pojawiała się znacząca nierówność społeczna: nie każ-dy mógł je wyprodukować, ale i nie każdego stać było na ich zakup.

Ludzkość wstąpiła na nową drogę co do własności, gdy rolnictwo wykazało, że cała po-

wierzchnia ziemi może stać się przedmiotem posiadania indywidualnego i gdy przeko-

nano się, że głowa rodziny stanowi ognisko naturalne zgromadzenia. Przeprowadzono

to w zupełności przed ukończeniem się ostatniego okresu barbarzyństwa. Krótkie zasta-

nowienie musi przekonać każdego o wpływie potężnym, jaki własność obecnie zaczęła

wywierać na umysł ludzki i o przebudzeniu wielkiem nowych pierwiastków znamiennych,

jakie miała sprowadzić34.

Indywidualne, obok wspólnotowego, posiadanie ziemi oraz idea stabilnej, hierarchicznej rodziny elementarnej wzmocniły poczucie własności i zaowoco-wały potrzebą stworzenia odrębnych siedzib rodzinnych. Porzucono koncepcję wspólnego domu, w którym pod jednym dachem zamieszkiwało wiele rodzin elementarnych – z zasadami funkcjonowania takiego domu Morgan zetknął się u Irokezów35. Oczywistością stał się dom jednorodzinny, nawet jeśli mieszkała w nim rodzina wielopokoleniowa. Odrębna siedziba związana była z własno-ścią ziemską i pojawiającymi się możliwościami utrzymania bez wsparcia rodu. W tej sytuacji uporządkowania wymagały dotychczasowe zasady przekazywania dóbr. Morgan poświęca wiele uwagi analizie subtelności prawa spadkowego Hebrajczyków, Greków i Rzymian, by wyprowadzić m.in. znamienną prawi-dłowość: o ile w okresach wcześniejszych dominowała zasada zaliczania dzieci do rodu jednego z rodziców (początkowo głównie macierzystego), a co za tym idzie także i dziedziczenia jedynie w obrębie tego rodu, to wraz z rozwojem i przyrostem własności indywidualnej coraz wyraźniej kształtowała się inna zasada. W jej myśl należało oddzielić własność rodzinną od własności rodowej. Własność rodzinna zaczęła być przekazywana potomkom obojga rodziców i w przypadku bezdzietności nie wracała w całości do rodu, z którego wywodzili

33 Nierówność wynikająca z własności jest też jednym ze źródeł umowy społecznej i pośrednio prowadzi do powstania organizacji państwowej.

34 Tamże, s. 597.35 Zdaniem Morgana średni okres barbarzyństwa „zaczyna się na półkuli wschodniej z oswojeniem

zwierząt, a na zachodniej z ukazaniem się Indyan osiadłych, żyjących we wspólnie zamieszkiwanych wielkich domach z cegły suszonej na słońcu (adobe), w niektórych zaś okolicach z kamieni ustawianych rzędami”. Tamże, s. 585.

wa osowska Rozwój społeczny jako wyobrażenie kulturowe...

Page 74: Laboratorium Kultury 3 (2014)

72

Laboratorium Kultury 3 (2014)

się spadkodawcy. Zaczęto opracowywać coraz bardziej skomplikowane zasady podziału, uwzględniając najrozmaitsze warianty spadkobrania. Była to znacząca zmiana w stosunku do zasad najstarszych, zgodnie z którymi dzieci należały do rodu matki i w razie jej śmierci otoczone były opieką rodowców, którzy odbierali osobisty majątek zmarłej, ale w zamian mieli obowiązek zadbać o sieroty (mąż nie miał prawa do udziału w spadku)36. Dziedziczenie matrylinearne, uznawane za najstarsze, zastąpione zostało przez patrylineaż, w którym z kolei synowie byli z zasady lepiej zaopatrywani niż córki37. Przekazywanie wszystkim potom-kom bez względu na płeć osobistego majątku obojga rodziców uznaje Morgan za symptom cywilizacyjnego rozwoju i stawia w tym przypadku za wzór ame-rykańskie rozwiązania prawne.

Właśnie dlatego wspólny, „wielki” lub „długi” dom traktuje jako pozostałość po okresie barbarzyństwa. W naszkicowanym przez niego schemacie rozwoju człowiek38 docelowo zmierzał do założenia rodziny monogamicznej i zbudo-wania dla niej odrębnej siedziby:

Niezależnie od ruchu, co doszedł szczytu swego w rodzinie patryarchalnej typu hebraj-

skiego i łacińskiego, własność, w miarę wzrostu swego jakościowego i ilościowego, wywie-

rała stale i niezmiennie wpływ wzmagający w kierunku monogamii. Niepodobna przesad-

nie ocenić wpływu własności na cywilizacye ludzką. Była to potęga, która przeprowadziła

narody aryjskie i semickie z barbarzyństwa do cywilizacyi. Rozwój idei własności zaczął

się w umyśle ludzkim nieznacznie, lecz w końcu stał się jego namiętnością główną. Rządy

i prawa powstawały, ażeby przede wszystkiem czuwać nad jej wytwarzaniem, obroną

i użyciem. Wprowadziła niewolnictwo, jako środek produkcyi, a po doświadczeniu wie-

lu tysięcy lat przyczyniła się do zniesienia go, przekonawszy się, że człowiek wolny był

lepszą maszyną do jej wytwarzania. Okrucieństwo wrodzone sercu ludzkiemu, a które

cywilizacya i chrześciaństwo złagodziły, lecz nie wykorzeniły, dotąd zdradza pochodzenie

36 Morgan ocenia tę zasadę negatywnie, przytaczając opowieść jednego z amerykańskich oficerów, który zetknął się z Indianinem pozbawionym po śmierci żony jakiegokolwiek udziału w spadku. Wdowiec musiał opuścić dom i mógł zabrać jedynie kilka rzeczy osobistych. Dziećmi zajęli się krewni żony. Ta historia miała być, zdaniem Morgana, dowodem na niski stopień rozwoju społeczności, która nie wytworzyła cywilizowanych sposobów dziedziczenia.

37 Ochrona własności miała być, zdaniem Morgana, podstawową przyczyną odsunięcia kobiet od dziedziczenia. Ponieważ w przypadku zamążpójścia kobieta przekazywała swój osobisty majątek mężowi lub jego rodzinie, w interesie rodu kobiety było ograniczenie jej takiej możliwości. Tamże, s. 379.

38 W tym przypadku „człowiek” oznacza „mężczyzna”. Wywód Morgana wyraźnie wskazuje na to, że ekonomiczna możliwość usamodzielnienia się i częściowego uniezależnienia od rodu wpłynęła na wyzwolenie inicjatywy mężczyzn, którzy powoli przejmowali też władzę nad własną rodziną elementarną. W  tym kontekście znane przypadki małżeństw „przez porwanie” mogły być próbą uniknięcia kontroli ze strony rodu małżonki.

Page 75: Laboratorium Kultury 3 (2014)

73

dzikie ludzkości, najwidoczniej zaś w uprawianiu niewolnictwa po przez wszystkie wieki

dziejów pisanych. Z ustaleniem dziedziczenia własności przez dzieci posiadacza powstała

po raz pierwszy możliwość rodziny ściśle monogamicznej. Stopniowo, chociaż powoli, ta

forma małżeństwa z zamieszkaniem osobnem stawała się raczej prawidłem, niż wyjątkiem,

ale dopiero z zaczęciem cywilizacyi ustaliła się trwale39.

Analizując wpływ idei własności na rozwój ludzkich społeczeństw i przyj-mując, że związany z tym postęp ma charakter jednokierunkowy, Morgan nie przymyka oczu na niebezpieczeństwa, jakie wiążą się z apoteozowaniem faktu posiadania:

Gdy własność wytworzyła się gromadnie, a wpływ jej i potęga dały się uczuć społeczeń-

stwu, powstało niewolnictwo, instytucya gwałcąca wszystkie te zasady, lecz utrzymywana

przez mniemanie samolubne i błędne, że niewolnik obcej był krwi i przedstawiał wziętego

w niewolę nieprzyjaciela. Z własnością powstała także stopniowo zasada arystokratyczna,

usiłująca wytworzyć klasy uprzywilejowane. Pierwiastek własności, co przewodził społeczeń-

stwu w stopniu olbrzymim w ciągu względnie krótkiego okresu cywilizacyi, dał ludzkości

despotyzm, imperyalizm, monarchię, klasy uprzywilejowane, a w końcu demokracye repre-

zentacyjną. On też sprawił, że droga narodów cywilizowanych zamieniła się w usiłowania

zdobycia własności. Gdy jednak rozum ludzki wzniósł się do szczytu wielkiej kwestyi, doty-

czącej praw abstrakcyjnych własności – włączamy tu i stosunki własności do państwa, jako

też prawa osób do własności – można się spodziewać zmiany porządku obecnego rzeczy.

Natury zmian nadchodzących niepodobna określić, lecz zdaje się prawdopodobnem, że

demokracya, dawniej powszechna w swej formie prostaczej i stłumiona w wielu państwach

cywilizowanych, przeznaczona jest, by stała się znów powszechną i panującą.

Amerykanin, wychowany w zasadach demokratycznych i głęboko przejęty powagą i wiel-

kością tych olbrzymich pojęć, uznających wolność, równość i braterstwo ludzkości, może

swobodnie oświadczyć się za samorządem i instytucyami wolnemi. Jednocześnie równe prawo

służy każdemu co do przyjmowania innej formy rządu, czy to cesarskiej, czy monarchicznej,

a która zadawalałaby jego przekonania40.

39 Tamże, s. 551.40 Tamże, s. 375–376. Ten fragment zdaje się wskazywać na znaczenie, jakie Morgan wiąże nie tyle

z demokracją, ile z systemową stabilnością, której mogą zagrażać nadmiernie rozwinięte prawa elit. Już Arystoteles zwracał uwagę na pozytywną rolę oligarchów w demokracji (politea), pod warunkiem, że nie wykorzystują oni władzy i wpływów dla osobistej korzyści.

wa osowska Rozwój społeczny jako wyobrażenie kulturowe...

Page 76: Laboratorium Kultury 3 (2014)

74

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Pozorna swoboda wyboru jest w powyższej diagnozie ograniczona do spraw-dzonych form ustrojowych. Morgan jednak nie zamyka tego repertuaru, nie próbuje też prognozować przyszłości, tym bardziej, że każda z dotychczasowych dróg rozwojowych wyłaniała jakieś elity, a te, sięgając po władzę w oparciu o wła-sność, zawsze zagrażały demokracji.

Zatem uczyniwszy z idei własności zasadniczy profil cywilizacyjnego rozwoju człowieka Morgan ostatecznie podważa jej bezwzględną wartość. Te wątpliwości sprawiły, że jego wywody stały się atrakcyjne dla twórców materializmu historycz-nego, którzy zresztą w zakresie rekonstrukcji praktycznie nie przekroczyli poziomu Morganowskich ustaleń. Tym bardziej, że autor Społeczeństwa pierwotnego… pisał:

Demokracya w rządzie, braterstwo w społeczeństwie, równość w prawach i przywilejach,

nauczanie powszechne, z góry zapowiadają następny, wyższy poziom społeczny, ku które-

mu doświadczenie, rozum i wiedza stale dążą. Będzie on odrodzeniem się, lecz w formie

wyższej wolności, równości i braterstwa starych rodów41.

Lewis Henry Morgan, akcentując niezbywalny wpływ idei własności na roz-wój cywilizacji, odwołuje się do dwóch innych instancji, od których uzależnia przyszłość człowieka. Pierwszą z nich jest ludzka inteligencja, gwarantująca nieustanne poszukiwanie racjonalnych rozwiązań i ostateczne zdominowanie odruchów emocjonalnych, tak silnie powiązanych z  ideą własności. Drugą

– „inteligencja Najwyższa”, która sprawiła, że cywilizacja w ogóle się przyda-rzyła, chociaż równie dobrze mogła się nie przydarzyć, bowiem „cywilizacyę trzeba uważać jako wypadek okolicznościowy. Że osiągniętą zostanie kiedyś, to było pewnem, lecz że się spełniła wtedy, gdy się stała, jest dotąd faktem niezwyczajnym”42. Bowiem „cywilizacya mogła równie naturalnie opóźnić się o wiele tysięcy lat w przyszłości, jak nastąpić wtedy, kiedy to spoczywałoby w widokach dobroczynnej opatrzności Boga”43. Boski plan, zgodnie z którym człowiek pokonał kolejne szczeble rozwoju, mógł się zatem ziścić dlatego przede wszystkim, że ludzie wyposażeni zostali w zdolność myślenia.

41 Tamże, s. 606. Przeświadczenie, że kolejny etap rozwoju ludzkości będzie nawiązywał do doświadczeń najstarszych, wspólnotowych, ale jednocześnie zasady organizacji społecznej uzyskają „formę wyższą”, bardzo szybko podchwycone przez Fryderyka Engelsa, odegrało fundamentalną rolę w koncepcjach marksowskich i marksistowskich. Popularne w XIX w. wyobrażenie kulturowe, przekształcone w dogmat, legło u podstaw

„wielkiego eksperymentu na pograniczu Europy i Azji”. Tak przemiany zachodzące w porewolucyjnej Rosji określał Zygmunt Freud, którego intelektualne długi wobec Morgana należałoby zresztą poddać odrębnej analizie.

42 Tamże, s. 607.43 Tamże.

Page 77: Laboratorium Kultury 3 (2014)

75

Wspólny pierwiastek umysłowy uderza nas w dzikim, w barbarzyńcu i człowieku ucywili-

zowanym. Skutkiem więc tego, ludzkość zdolną była w warunkach podobnych wytworzyć

te same narzędzia i sprzęty, te same wynalazki i rozwinąć instytucye podobne z tych

samych pierwiastkowych zarodów myśli. Jest coś potężnie wstrząsającego w tym pier-

wiastku, co przez swe zastosowanie pilne wydał cywilizacye z drobnych początków: od

ostrza strzały, wyrażającej na zewnątrz myśl dzikiego, do topienia rudy żelaznej, przedsta-

wiającego wyższą inteligencyę barbarzyńca, a w końcu do pociągu drogi żelaznej w biegu,

który nazwać można tryumfem cywilizacyi44.

Ów „triumf cywilizacji” jest wypadkową szeregu drobnych i fundamental-nych odkryć, jakich człowiek dokonał w toku swojego rozwoju. Koncepcja ta pozwoliła Morganowi zaakcentować wkład wielu pokoleń poprzedników, któ-rzy od momentu pojawienia się człowieka dokonywali kolejnych wynalazków i systematycznie doskonalili swoje umiejętności.

To może posłużyć do przypomnienia nam, żeśmy winni swe położenie obecne, wraz

z jego licznymi środkami bezpieczeństwa i szczęśliwości, walkom, cierpieniom, wysiłkom

bohaterskim i mozołom cierpliwym przodków barbarzyńców, a jeszcze dalej – dzikich.

Ich trudy, próby i powodzenia wypełniały cześć planu inteligencyi Najwyższej, zawie-

rającego się w rozwinięciu barbarzyńca z dzikiego, a cywilizowanego – z barbarzyńca45.

Zatem z jednej strony „dzikim” należy się poważanie podobne do tego, ja-kim winniśmy darzyć własnych przodków, uwzględniając ich starszeństwo, mą-drość, a może także i fakt, iż antenatom trzeba oddawać cześć choćby na mocy czwartego przykazania. Ale przechowywanie przez ich współcześnie żyjących potomków przebrzmiałych nawyków i mało zaawansowanych technologii siłą rzeczy skłania Morgana do nie zawsze zamierzonego protekcjonalizmu, mimo świadomości, że „dzicy” są przecież nieredukowalnym ogniwem w historii czło-wieka, więc traktując z respektem ich dokonania dajemy dowód zrozumienia dziejów własnego gatunku.

Idea szacunku dla „dzikiego” i „barbarzyńcy”, jeden z podstawowych ak-sjomatów nowoczesnej antropologii, została tym samym wpisana w określony schemat rozwojowy, zbudowany na koncepcji przechodzenia od życia stadnego do życia społecznego i od własności wspólnej do własności indywidualnej.

44 Tamże, s. 606.45 Tamże, s. 607.

wa osowska Rozwój społeczny jako wyobrażenie kulturowe...

Page 78: Laboratorium Kultury 3 (2014)

76

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Morganowska interpretacja znaczenia idei własności, oparta o studia, ob-serwacje i doświadczenie ugruntowała zatem moc kulturowego wyobrażenia, które zaczęło kształtować się w nowożytnej Europie, a potem w także w Sta-nach Zjednoczonych pod wypływem oświeceniowej tezy o rozwoju człowieka i nieuniknionym postępie cywilizacyjnym. Po spektakularnym wystąpieniu J.J. Rousseau (Rozprawa o pochodzeniu i podstawach nierówności, 1755), który próbował udowodnić wyższość „dzikości” nad „cywilizacją” i prymat „natury” nad „kulturą”, rozpoczął się swoisty wysyp koncepcji, których autorzy chcieli udowodnić tezę przeciwną. Na czele ich długiego szeregu stanęli ekonomiści – już w pismach Adama Fergusona46 pojawia się koncepcja rozwoju stadialnego od dzikości przez barbarzyństwo do cywilizacji. Bez zastrzeżeń przyjmuje ją Adam Smith47, później Karol Marks i Fryderyk Engels, ale i także znakomici antropolodzy i socjolodzy: Lewis Henry Morgan, Edward Burnett Tylor, James George Frazer, Herbert Spencer. Towarzyszą jej rozważania filozofów, upatru-jących przyczyn rozwoju w mocy ludzkiego rozumu (Immanuel Kant) bądź działaniach Ducha (George Wilhelm Friedrich Hegel).

W tym kontekście zastanawia łatwość, z jaką wielu uczonych przechodziło do porządku dziennego nad kwestią pogodzenia dwóch, w istocie sprzecznych prób wyjaśnienia genezy człowieka. Jedna z  nich zakładała akt stworzenia, w którym Bóg uczynił Adama na swój obraz i podobieństwo; druga przyjmo-wała, że człowiek pierwotnie był dziki i bliski zwierzęciu, bo w istocie jako owoc ewolucji od niego się pośrednio wywodził. Zrodziło się z tego hybrydyczne wyobrażenie „pierwszych ludzi”: prymitywnych, jedynie zewnętrznie przypo-minających Stwórcę, żyjących w raju zgodnie z naturą, ludzi, którzy dopiero po spożyciu zakazanego owocu i wygnaniu pojęli własną niedoskonałość i w pocie czoła zaczęli kształtować siebie i swoje środowisko. Pojawiały się oczywiście próby wyjaśnienia tej sprzeczności – tu należy zwłaszcza pamiętać o Vico, który zakładał, że pierwsi ludzie, stworzeni na obraz i podobieństwo Boga, pod wie-loma względami przewyższali swoich następców48, że regres kulturowy nastąpił dopiero po potopie, a „zdziczali potomkowie Noego”49 praktycznie rozpoczy-

46 Por. A. Ferguson, An Essay On The History Of Civil Society (1767), wstęp L. Schneider, Transaction Publishers, London 1995.

47 Por. A. Smith, Badania nad naturą i przyczynami bogactwa narodów, t. 1 przeł. S. Wolff, O. Einfeld, Z. Sadowski, t. 2 przeł. A. Prejbisz, B. Jasińska, przedm. S. Żurawicki, PWN, Warszawa 1954.

48 Nawet po opuszczeniu Raju żyli bardzo długo i trafiali się wśród nich „mocarze” tacy jak Nemrod. „Olbrzymów sprzed potopu ta sama historia święta nazywa »mocarzami od wieku, mężami sławnymi«”. Por. G. Vico, Nauka…, s. 162–163.

49 „Chroniąc się przed dzikimi bestiami, w jakie wielka puszcza z pewnością obfitowała, ścigając kobiety, które wówczas z konieczności były dzikie, oporne i płochliwe, rozbiegli się w poszukiwaniu pożywienia i wody.

Page 79: Laboratorium Kultury 3 (2014)

77

nali od początku proces budowania ludzkiej cywilizacji. Ale viceańską próbę pogodzenia historii biblijnej z historią człowieka przez lata traktowano jako konieczne ustępstwo na rzecz kościelnej cenzury. Morgan, zagorzały zwolennik stadialnego rozwoju, upatruje w nim właśnie Boskiego Planu, ale tym samym unika kłopotliwego pytania o intelektualny i cywilizacyjny status człowieka stworzonego na „obraz i podobieństwo” Najwyższego.

Niejednokrotnie zwracano uwagę, że wiek XIX był okresem, w  którym zaczęto reinterpretować przekaz biblijny, a kolejne odkrycia naukowe, w tym zwłaszcza geologiczne i paleontologiczne, zmierzały do podważenia bezwzględ-nego autorytetu Pisma Świętego. Szczegóły toczących się wówczas sporów są stosunkowo mało znane, często przysłaniają je pozostałości po dyskusjach z po-wierzchownie rozumianą teorią ewolucji. Ale to właśnie w trakcie tychże sporów wykuwane były wyobrażenia kulturowe, które do dzisiaj wpływają na postrzega-nie świata przez „człowieka cywilizowanego”. Najważniejszym z nich wydaje się teza o prymacie i nieuchronności cywilizacji. Istnienie licznych społeczeństw

„dzikich” i „barbarzyńskich” nie zaowocowało koncepcją szacunku dla różno-rodności, ani tym bardziej rzeczywistym apoteozowaniem jakiejś formy wobec

„cywilizacji” alternatywnej. Przeciwnie – pogarda lub litość dla grup „zacofanych” technologicznie dominują w naszym kręgu kulturowym. Z drugiej jednak strony analiza zagrożeń, jakie stwarza nadmierny rozwój technologiczny sprawia, że część cywilizacyjnych osiągnięć staje się dzisiaj przedmiotem krytyki i spekta-kularnych działań ekologów, etologów czy alterglobalistów. Jednak żadna z tych grup, kulturowo związana z europejskim systemem wartości i wyobrażeń, nie traktuje chyba serio możliwości całkowitego odwrotu od cywilizacji, a tym bar-dziej uznania prymatu rozwiązań wypracowanych przez stulecia w samowystar-czalnych mikrospołecznościach. Oznacza to, że kulturowe wyobrażenie rozwoju oraz częściowo skompromitowana idea postępu50 nadal silnie oddziałują na sposoby myślenia współczesnego człowieka Zachodu. Społeczeństwa azjatyc-kie są, jak się zdaje, kulturowo lepiej impregnowane na bezalternatywność tej koncepcji, ale i one powoli jej ulegają. Sukcesy odnoszone przez firmy związane z państwami, które aspirują do miana „azjatyckich tygrysów”, nie mogą pozo-stać bez wpływu na ludzkie postawy. Dobrze wykształceni Japończycy próbują pogodzić własną tradycję rozumnej niespieszności z technologicznym wyści-giem, ale już w Chinach, Korei czy Indiach zarówno zdobycze cywilizacyjne,

Matki opuszczały swe dzieci, które niejednokrotnie wzrastały nie słysząc ludzkiego głosu, nie znając ludzkich obyczajów; toteż popadły one w stan zupełnego zwierzęcego zdziczenia”. Tamże, s. 161–162.

50 Por. Z. Krasnodębski, Upadek idei postępu, PIW, Warszawa 1991.

wa osowska Rozwój społeczny jako wyobrażenie kulturowe...

Page 80: Laboratorium Kultury 3 (2014)

78

Laboratorium Kultury 3 (2014)

jak i możliwość ich przekładania na własność prywatną, w połączeniu z hasłami demokratyzacji życia silnie przemawiają do szerokiego ogółu51.

O ile przyjąć, że słuszne są spostrzeżenia L.H. Morgana, dotyczące ścisłych związków rozwoju cywilizacyjnego ze sposobem pojmowania własności, to po-głębiająca się oczywistość własności indywidualnej może w wyższym stopniu przyczynić się do unifikacji współczesnego świata niż powszechnie przyjmowane, podstawowe wyznaczniki globalizacji. Mimo od lat powtarzanego apelu o to, by właściwie wybierać między „być” a „mieć”, wiele wskazuje na to, że chęć „posiada-nia” wygrywa z potrzebą „bycia”. Społeczności, w których przez stulecia naczelną zasadą organizacyjną była potrzeba „przynależności do”, a zatem podporządko-wania jednostki grupie, w wyniku otwarcia na ideę systematycznego poszerzania skali własności indywidualnej tracą podstawową rację swojego istnienia. Rezy-gnują z kształtowanego w długim trwaniu kontekstu kulturowego na rzecz szybko zmieniających się stosunków społecznych, w których nie zawsze jest miejsce na empatię, szacunek i zrozumienie dla człowieka myślącego inaczej. Krótkotrwała i dramatyczna próba skonstruowania społeczeństwa socjalistycznego, opartego na wspólnej własności, ujawniła m.in. że „wspólne” może oznaczać „niczyje”, a zatem dlaczego nie „moje”, a zadekretowana odgórnie władza większości bywa usprawie-dliwieniem największych zbrodni przeciwko jednostce. Reaktywowana, a więc wynikająca z zewnętrznego nakazu, idea „przynależności do” skompromitowała w znacznym stopniu samą tę ideę, jako alternatywę dla koncepcji posiadania. Nato-miast współczesna technologia, umożliwiająca bardzo szybkie nagłośnienie w skali świata każdego wydarzenia, które może być argumentem na rzecz bezzasadności występowania przeciwko dominacji rozwiązań cywilizacyjnych, sprawia, że każda myśl krytyczna może zostać zanegowana, zanim jeszcze zdąży się na dobre sformu-łować52. Nie tracą zatem na aktualności słowa Lewisa Henry’ego Morgana:

51 Warto w tym kontekście przytoczyć opinię Freuda z 1930 r: „Powinniśmy mieć nadzieję, że stopniowo uda nam się wprowadzić do naszej kultury takie zmiany, które lepiej zaspokoją nasze potrzeby i unikną owej krytyki. Ale być może zapoznamy się także bliżej z ideą, iż istnieją trudności, które łączą się z istotą kultury i których żadna próba reformy nie usunie. Poza zadaniem ograniczenia popędów, do czego jesteśmy przygotowani, grozi nam niebezpieczeństwo, które można nazwać niebezpieczeństwem »psychologicznej nędzy mas«. Niebezpieczeństwo to grozi najbardziej tam, gdzie więź społeczna powstaje przez wzajemną identyfikację członków społeczeństwa, podczas gdy jednostki przywódcze nie dochodzą do tego znaczenia, które powinny zyskać w kształtowaniu mas. Współczesny stan kultury Ameryki dawałby dobrą sposobność badania tych przerażających szkód kulturowych. Odrzucam jednak pokusę wdania się w krytykę kultury amerykańskiej, nie chcę bowiem wywołać wrażenia, jakobym sam chciał się uciekać do metod amerykańskich.” Z. Freud, Kultura jako źródło cierpień, w: tegoż, Człowiek, religia, kultura, przeł. J. Prokopiuk, Książka i Wiedza, Warszawa 1967, s. 286–287. Por. także: J. Goody, Kapitalizm i nowoczesność: Islam, Chiny, Indie a narodziny Zachodu, przeł. M. Turowski, Dialog, Warszawa 2006.

52 W dobie rozwoju mediów elektronicznych prawie niemożliwe jest zastosowanie retoryki podobnej do tej, w jakiej sformułował swój stosunek do przemian rewolucyjnych Zygmunt Freud w roku 1927: „Nie chciałbym

Page 81: Laboratorium Kultury 3 (2014)

79

Własność i urząd były gruntem, na którym zaszczepiła się arystokracya. Czy zasada ta

ma żyć lub zgasnąć, jest to jednem z wielkich zagadnień, którem społeczeństwo nowo-

żytne zajmie się w nadchodzących okresach. Ponieważ idzie tu o równość a nierówność

przywilejów, o prawa równe a nierówne, o przywileje, bogactwa, stopnia i stanowiska

urzędowego, o potęgę sprawiedliwości i inteligencyi – zaledwie można wątpić o rezultacie

ostatecznym […]. Od zaczęcia cywilizacyi wzrost własności był tak ogromny, jej formy

tak urozmaicone, zastosowania tak rozległe, a zarząd w interesie posiadaczów tak rozumny,

że stała się dla ludu siłą nie do okiełznania. Umysł ludzki zaniepokojony stoi wobec dzieła

własnego. Przyjdzie jednak czas, że inteligencya ludzka wzniesie się do zapanowania

nad własnością i określi stosunki państwa do własności przez nie bronionej, jak również

obowiązki i granice przywilejów posiadaczów. Interesy społeczne są wyższe nad sprawy

jednostek, a i te i tamte winny być sprowadzone do stosunków sprawiedliwych i harmo-

nijnych. Dążenie jedynie do posiadania nie jest przeznaczeniem ostatecznem ludzkości,

jeżeli postęp ma być nadal prawem przyszłości, jak niem był w przeszłości53.

Z idei własności niepodobna zatem zrezygnować, pozostaje jednak problem takiego obwarowania jej normami i regułami, by nie zdziczała i nie czyniła szkód na „uprawnych polach ludzkości”.

ibliogra aAnkersmit F.R., Historiografia i postmodernizm, przeł. E. Domańska, w: Postmodernizm,

antologia przekładów, red. R. Nycz, Wydawnictwo Baran i Suszczyński, Kraków 1977.Engels F., Pochodzenie rodziny, własności prywatnej i państwa: w związku z badaniami

Lewisa H. Morgana, wstęp R. Panasiuk, Książka i Wiedza, Warszawa 1979.

robić wrażenia, że odbiegam zbyt daleko od wybranego kierunku rozważań. Dlatego też chcę stwierdzić wyraźnie, że nie mam zamiaru oceniać wartość wielkiego eksperymentu kulturowego, który w chwili obecnej dokonuje się na terenach ogromnego kraju położonego między Europa a Azją. Nie dysponuję ani szczegółową wiedzą, ani nie mam prawa wypowiadać się na temat praktyczności tego eksperymentu, badać sprawności metod tam zastosowanych ani mierzyć szerokości nieuniknionego rozziewu między zamiarami eksperymentu a jego realizacją. To, co tam znajduje się w toku przygotowań, wymyka się badaniom, do których jeszcze nie dojrzało. Dla badań tych lepszy materiał przedstawia kultura od dawna skonsolidowana”. Z. Freud, Przyszłość pewnego złudzenia, w: tegoż, Człowiek, religia, kultura…, s. 153. Dlatego, być może, warto zwrócić uwagę na fundamentalne zmiany, jakie proponuje obecnie Kościołowi papież Franciszek I, zaczynając nie tylko od słów, ale od osobistego przykładu, mającego w symboliczny sposób zwrócić uwagę na to, że nadmiernie rozbudowana własność indywidualna godzi w każdą wspólnotę, w tym także we wspólnotę Kościoła. Ten kolejny, wielki społeczny eksperyment, wsparty niekłamanym autorytetem, niesie w sobie kolejną, wielką niewiadomą.

53 L. H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 605.

wa osowska Rozwój społeczny jako wyobrażenie kulturowe...

Page 82: Laboratorium Kultury 3 (2014)

80

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Ferguson A., An Essay On The History Of Civil Society (1767); wstęp L. Schneider, Transaction Publishers, London 1995.

Freud Z., Kultura jako źródło cierpień, w: tegoż, Człowiek, religia, kultura, przeł. J. Pro-kopiuk, Książka i Wiedza, Warszawa 1967.

Foucault M., Powiedziane, napisane. Szaleństwo i literatura, wyb. i oprac. T. Komen-dant, przeł. B. Banasiak i in., Aletheia, Warszawa 1999.

Gomóła A., Starość: kategoria naukowa czy wyobrażenie kulturowe?, w: Starość jako wy-obrażenie kulturowe, red. A. Gomóła, M. Rygielska, grupakulturalna.pl, Katowice 2013.

Goody J., Logika pisma a organizacja społeczeństwa, przeł., wstęp i red. G. Godlewski, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2006.

Goody J., Mit, rytuał i oralność, przeł. O. Kaczmarek, wstęp P. Majewski, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2012.

Goody J., Kapitalizm i nowoczesność: Islam, Chiny, Indie a narodziny Zachodu, przeł. M. Turowski, Dialog, Warszawa 2006.

Gould S.J., Drabiny i  stożki: Jak kanoniczne przedstawienia narzucają wizje ewolucji, w: Ukryte teorie nauki, red. R.B. Silvers, przeł. A. Pawelec, Znak, Kraków 1996.

Hall E.T., Ukryty wymiar, przeł. E. Goździak, PWN, Warszawa 1984.Havelock E., Muza uczy się pisać: rozważania o oralności i piśmienności w kulturze Za-

chodu, przeł. i wstęp Paweł Majewski, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2006.

Krasnodębski Z., Upadek idei postępu, PIW, Warszawa 1991.Kuper A., Wymyślanie społeczeństwa pierwotnego. Transformacje mitu, przeł. T. Siecz-

kowski, A. Dąbrowska, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2009.Morgan L.H., Liga Ho-de'-no-sau-nee czyli Irokezów, przeł. B. Hlebowicz, Wydawnictwo

Marek Derewiecki, Kęty 2011.Morgan L.H., Społeczeństwo pierwotne, czyli badanie kolei ludzkiego postępu od dziko-

ści przez barbarzyństwo do cywilizacyi, przeł. A. B[ąkowska], Nakładem redakcyi „Prawdy”, Warszawa 1887.

Morgan L.H., Systems of Consanguinity and Affinity of Human Family, Published by Smithsonian Institution, Washington City 1871 (Smithsonian Contributions to Knowledge, 17).

Ong W., Oralność i piśmienność. Słowo poddane technologii, przeł. J. Japola, Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 1992.

Smith A., Badania nad naturą i przyczynami bogactwa narodów, t. 1 przeł. S. Wolff, O. Einfeld, Z. Sadowski, t. 2 przeł. A. Prejbisz, B. Jasińska, przedm. S. Żurawicki, PWN, Warszawa 1954.

Vico G., Nauka Nowa, przeł. J. Jakubowicz, wstęp i oprac. S. Krzemień-Ojak, PWN, Warszawa 1966.

Page 83: Laboratorium Kultury 3 (2014)

81

bstra tSocial development as a cultural idea. Significance of the notion of property in Lewis

H. Morgan's conception

Released in 1877 classical work by Lewis Henry Morgan Ancient Society took on the problem of

reconstructing human history according to the benchmarks of XVIII and XIX century science. Read-

ing of this work from a perspective of over a hundred years allows posing a few important questions,

regarding philosophical and methodological determinants of Morgan's theses. His work, strongly

embedded in the context of scientific thought of that time, proved to be one of the most popular

anthropological works of its era. At the same time it became a source of cultural ideas, which to

this day provide the matrix of perception of contemporary multicultural world by a Western Man.

Keywords: social development, notion of property, cultural ideas, multiculturalism, Ancient

Society

wa osowskaProf. zw. dr hab., filolog i kulturoznawca, kieruje Zakładem Teorii i Historii Kultury w Instytucie

Nauk o Kulturze i Studiów Interdyscyplinarnych w Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. Pracuje

nad wykorzystywaniem tekstu literackiego w badaniach antropologiczno-kulturowych. Autorka

i redaktorka kilkunastu książek. Opublikowała m.in. Negocjacje i kompromisy. Antropologia polsko-

ści Henryka Sienkiewicza (2002), Antropologia literatury (2003), Stąd do Teksasu (2006); [red.]

Wstyd w kulturze 2 (2008), Eurosarmata. O postawach i wyborach Henryka Sienkiewicza (2014).

wa osowska Rozwój społeczny jako wyobrażenie kulturowe...

Page 84: Laboratorium Kultury 3 (2014)

82

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Page 85: Laboratorium Kultury 3 (2014)

83

a o z tku był za wytMło y rzywi ki zyta Morga a

bstraktW artykule zrekonstruowano wybrane konteksty sporządzenia i wydania polskiego przekładu

Ancient Society Lewisa Henry’ego Morgana. Tłumaczenie dokonane przez Aleksandrę Bąkow-

ską wydane zostało w roku 1887 nakładem, redagowanego przez Aleksandra Świętochowskie-

go, tygodnika „Prawda”. Korygował je Ludwik Krzywicki, który twórczość Morgana znał co

najmniej od 1883. Bliżej zaznajomił się z nią za sprawą pracy Fryderyka Engelsa Der Ursprung

der Familie, des Privateigenthums und des Staats. Im Anschluss an Lewis H. Morgan's Forschungen

(1884) – Krzywicki spolszczył i wydał tę książkę (pod pseudonimem J.F. Wolski) w 1885 r. pod

tytułem Początki cywilizacyi. Na zasadzie i jako uzupełnienie badań Lewisa H. Morgana (dzieło

Engelsa jest lepiej znane w Polsce pod tytułem Pochodzenie rodziny, własności prywatnej i pań-

stwa. W związku z badaniami Lewisa H. Morgana – tak brzmi tytuł późniejszego tłumaczenia).

Od 1885 w pracach naukowych Krzywickiego poświęconych antropologii odwołania do

Morgana zdarzają się coraz częściej. W artykułach odnaleźć można skrystalizowane wyobrażenie

Morgana jako badacza terenowego, który spędził czterdzieści lat wśród Indian i dzięki temu mógł

stworzyć wybitne dzieło podważające dorobek antropologii gabinetowej. Morgan przedstawiany

jest jako ten, który dokonał przewrotu w nauce. Krzywicki także, przyjmując za Engelsem przeświad-

czenie, że twórczość Morgana jest celowo pomijana, czuje się w obowiązku, by ją popularyzować

i bronić przed jakąkolwiek krytyką. Dopiero w latach 90. znajdziemy w pismach Krzywickiego

fragmenty, które świadczą o narastającym dystansie do ustaleń amerykańskiego antropologa.

Słowa klucze: Ancient Society, Społeczeństwo pierwotne, Ludwik Krzywicki, Lewis Henry

Morgan, przekład

a o łaUniwersytet Śląski w Katowicach

Page 86: Laboratorium Kultury 3 (2014)

84

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Społeczeństwo pierwotne Morgana stanowiło coś w rodzaju

napisanego później wstępu do Manifestu Komunistycznego Marksa i Engelsa

Róża Luksemburg, Wstęp do ekonomii politycznej1

Naukowe od nienaukowego łatwiej oddzielić w teorii niż w praktyce. Teksty naukowe zawsze są uwikłane w jakimś stopniu w pozanaukowe konteksty.

Ten artykuł będzie dotyczył w dużej mierze właśnie pozanaukowych kontek-stów wycinka wczesnego polskiego odbioru badań Lewisa Henry’ego Morgana (1818–1881), amerykańskiego prawnika, badacza kultury Irokezów, teoretyka struktury pokrewieństwa – zwłaszcza jego najważniejszej pracy Ancient Society (1877), ale także wcześniejszych i późniejszych książek (League of the Ho-de'--no-sau-nee or Iroquois; Systems of Consanguinity and Affinity of Human Family; Houses and House-life of the American Aborigines)2. W nauce, podobnie jak w in-nych dziedzinach życia, o zainteresowaniu danym dziełem decyduje splot oko-liczności – nie wszystkie prace są wydawane, a te, które się ukazują nie zawsze zyskują grono odbiorców; tylko część tłumaczona jest na obce języki i zaczyna funkcjonować we wtórnym kontekście czytelniczym. Jak było w przypadku polskiego tłumaczenia dzieła Morgana, czytamy we wspomnieniach Ludwika Krzywickiego:

1 R. Luksemburg, Wstęp do ekonomii politycznej, Książka i Wiedza, Warszawa 1959, s. 111.Karl Heinrich Marx (1818–1883), niemiecki filozof, ekonomista, działacz polityczny, jeden

z najważniejszych teoretyków socjalizmu. Jego główne dzieło to Das Kapital. Kritik der politischen Oekonomie (t. 1, wyd. w 1867, kolejne dwa tomy, opracowane przez Fryderyka Engelsa na podstawie notatek Marksa, zostały wydane odpowiednio w latach 1885 oraz 1894). Marks, wraz z Engelsem, był twórcą ogłoszonego w 1848 Manifestu komunistycznego (niem. Manifest der Kommunistischen Partei).

Friedrich Engels (1820–1895), niemiecki filozof i  socjolog; jeden z  najważniejszych teoretyków socjalizmu, współtwórca marksizmu; współautor Manifestu komunistycznego.

Ancient Society nie została, oczywiście, wykorzystana w roli, o której pisała Luksemburg, ale pod wpływem lektury m.in. tej pracy Morgana, w angielskim przekładzie Manifestu komunistycznego z 1888 r. Engels dodał w przypisie do zdania: „Historia wszelkiego społeczeństwa dotychczasowego jest historią walk klasowych” następującą uwagę: „Tj., ściśle mówiąc, historia przekazana nam na piśmie”. Stwierdził następnie, że w czasie, gdy po raz pierwszy wydawano Manifest… nie były znane dzieje społeczeństw przedpiśmiennych – dopiero później pojawiły się publikacje na ten temat: Augusta Haxthausena (1792–1866) poświęcone wspólnocie gminnej w Rosji, Georga Ludwiga Maurera (1790–1872) o społecznościach dawnych plemion germańskich, a  wreszcie dzieło Morgana, w  którym „została wyświetlona organizacja wewnętrzna tego pierwotnego społeczeństwa komunistycznego w jego typowej postaci”; K. Marks, F. Engels, Dzieła wybrane: w dwóch tomach, Książka i Wiedza, Warszawa 1949, t. 1, s. 26; por. także: A. Molska, Model ustroju socjalistycznego w polskiej myśli marksistowskiej lat 1878–1886, „Książka i Wiedza”, Warszawa 1965, s. 208.

2 L.H. Morgan, Ancient Society or Researches in the Lines of Human Progress from Savagery through Barbarism to Civilization, Henry Holt and Company, New York 1877; tenże, The League of the Ho-de-no-sau-nee or Iroquois, Sage and Brothers, Rochester 1851; tenże, Systems of Consanguinity and Affinity of Human Family, „Smithsonian Contributions to Knowledge”, R. 17 (1871); tenże, Houses and House-life of the American Aborigines, „Contributions to North American Ethnology”, R. 4 (1881).

Page 87: Laboratorium Kultury 3 (2014)

85

Dopiero za pobytu mego w r. 1886 we Lwowie mój przyczynek po raz pierwszy zna-

lazł się na łamach Prawdy3. Znalazł się tam przypadkowo. Napisałem większy artykuł

o Morganie i pokrewnych mu badaczach. Wysłałem to do Wędrowca4 dowiedziaw-

szy się, że tam zaczynają się ogniskować siły postępowe takie jak Bohusz-Potocki,

Sygietyński, Dygasiński […]. Redaktor Wędrowca, Gruszecki, uznał artykuł za zbyt

ciężki i opowiedział to Bohuszowi-Potockiemu5. Ten, stały naówczas współpracow-

nik Prawdy, odniósł artykuł do tego pisma, przy czym nie wysłał do mnie żadnego

zawiadomienia […]. A kiedy w tym samym roku latem powróciłem do kraju, osa-

dzony „na rekolekcjach” w Płocku, wysłałem jakiś artykuł jeden i drugi i ku jesieni

otrzymałem za pośrednictwem żony, która załatwiając moje sprawy zaszła do redakcji

po honorarium, propozycję od Świętochowskiego6, czybym nie podjął się redago-

wania przekładu książki Morgana, dokonanego przez A. Bąkowską7. Na skutek tej

propozycji zamieszkałem półlegalnie w Warszawie. Przekład Bąkowskiej był gładki,

ale obfitował w liczne usterki. Były u badacza amerykańskiego terminy o znaczeniu

odrębnym od powszechnie używanego, było niezrozumienie przez Bąkowską istoty

społeczeństwa pierwotnego, a niekiedy zakradły się nawet takie błędy, zresz tą już

wydrukowane w paru pierwszych arkuszach, jak np. wyraz angielski „turtle” ozna-

czający ,,żółwia” tłumaczka od dawała jako „przepiórkę”8. Z powodu dokonywanych

3 „Prawda”. Tygodnik Polityczny, Społeczny i Literacki (potem zmiany podtytułu), wyd. w Warszawie: 1881–1915. Założyciel Aleksander Świętochowski (w latach 1881–1889 także wydawca i redaktor); zmiany wydawców: od 1889 spółka A. Świętochowski, L. Krzywicki, Stanisław Posner, Stanisław Stępowski; od 1902 kilkakrotna zmiana wydawcy i redaktora. Informacje o tym i kolejnych czasopismach przedstawiam za: Z. Kmiecik, Prasa polska w Królestwie Polskim i Imperium Rosyjskim w latach 1865–1918 oraz A. Paczkowski, Prasa polska na obczyźnie (1870–1918), w: Historia prasy polskiej, [t. 2]: Prasa polska w latach 1864–1918, PWN, Warszawa 1976, s. 21–24, 31–37, 47–48, 53, 267; Polskie czasopisma religijno-społeczne w XIX wieku. Materiały do katalogu, red. B. Lesisz i in. Instytut Tomistyczny Warszawa, Redakcja Wydawnictw Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, Warszawa–Lublin 1988, s. 37, 56–57, 119, 136, 434, 523, 580, 753.

4 „Wędrowiec”, ilustrowany tygodnik podróżniczo-geograficzny a następnie społeczno-kulturalny wyd. w Warszawie: 1863–1906, założyciel: Józef Unger, redaktorzy: Władysław Anczyc, Filip Sulimierski (od 1874), Artur Gruszecki (od 1884 – wtedy to nastąpiła zmiana profilu pisma). Do zespołu redakcyjnego należeli Stanisław Witkiewicz i Antoni Sygietyński, którzy zajmowali się tematyką artystyczną.

5 Józef Karol Potocki, pseud. Marian Bohusz (1854–1898), polski poeta i publicysta, tłumacz Spencera, publikował m.in. w „Wędrowcu”, „Prawdzie”, był współzałożycielem „Głosu”.

6 Aleksander Świętochowski (1849–1938), polski publicysta związany z wieloma periodykami, pisarz, filozof i historyk, działacz społeczny, założyciel, wydawca i redaktor pisma „Prawda”.

7 Aleksandra z  Sędzimirów Bąkowska (1851–1926), polska tłumaczka prac z  zakresu antropologii i etnografii (m.in. dzieł L.H. Morgana, E.B. Tylora, G.L. Gomme’a), działaczka społeczna, założycielka szkoły rolniczej dla dziewcząt w majątku Gołotczyzna koło Ciechanowa.

8 Por. także: Sprostowanie, w: L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne czyli badanie kolei ludzkiego postępu od dzikości przez barbarzyństwo do cywilizacyi, przeł. A. B. [A. Bąkowska], Lud. Krz. [L. Krzywicki], Objaśnienie i dopełnienie Marksa–Engelsa, Nakładem redakcyi „Prawdy”, Warszawa 1887, s. [627]. Autorem jest prawdopodobnie Krzywicki – świadczyć o tym może informacja o otrzymaniu arkuszy wydawniczych do sprawdzenia. W Sprostowaniu zwrócił uwagę zarówno na błędy wydania oryginalnego, jak i wynikające z tego problemy z przekładem, wskazał również usterki tłumaczenia: „nazwy rodów zamiast: Żółw (wielki, mały, błotny) błędnie podano Turkawka (wielka, mała, błotna)”.

a o ła Na początku był zachwyt...

Page 88: Laboratorium Kultury 3 (2014)

86

Laboratorium Kultury 3 (2014)

poprawek wypadało mi często porozumiewać się ze Świętochowskim. Podkochiwał

się był już wtedy w Bąkowskiej, kobiecie nie tylko o dużej urodzie natury cielesnej, ale

i duchowej. Bodaj nawet sama propozycja wydania Morgana po polsku wyszła od niej.

Świętochowski rad był, iż znajdowałem błędy: pozwalało mu to dać odczuć swoją wyż-

szość tłumaczce, cho ciażby jako troskliwego o dobry przekład wydawcy. Mimo chodem

zaznaczę, że pono miał na swoim rachunku w prze szłości grzechy takiego samego ka-

libru. Tłumaczył kiedyś w taniej biblioteczce A. Wiślickiego9 coś z Taine’a10: fama gło-

siła, iż gdzieś imię własne ,,Guy” miał oddać w polskim jako „przewodnik”… Morgan

nas zbliżył. Bądź co bądź zaimponowałem Świętochowskiemu nie tylko znajomością

przedmiotu, ale i języka angielskiego. Odtąd zaczynam już stale pisać w Prawdzie11.

Pierwsze czytania i „krusińszczyzna”Nie było to pierwsze spotkanie Krzywickiego z dziełem Morgana; zapoznał się z pracami amerykańskiego antropologa już kilka lat wcześniej – trudno stwierdzić, jak głęboka była to znajomość, ale jej ślady odnajdziemy w jednym z najwcześniejszych artykułów Krzywickiego Jeszcze o program („Przegląd Tygodniowy” 1883, nr 15)12. Warto przypomnieć dzięki czemu doszło do publikacji tej pracy na łamach pisma Wiślickiego.

9 Adam Wiślicki (1836–1913), polski publicysta, założyciel, wydawca i redaktor „Przeglądu Tygodniowego Życia Społecznego, Literatury i Sztuk Pięknych”, wyd. w Warszawie: 1866–1905.

Ideologiem pisma był na początku Świętochowski. Na łamach tygodnika ukazywały się publikacje z zakresu ekonomii, filozofii, socjologii, nauk przyrodniczych; w 1871 r. opublikowano artykuł programowy „młodej prasy”: Wy i my, w którym Świętochowski m.in. wystąpił przeciw tradycjonalizmowi prasy polskiej, który wiązał się z niechęcią wobec tematów ważnych dla współczesności.

„Przeglądowi Tygodniowemu” towarzyszyły dodatkowe wydawnictwa: „zeszyty z  utworami popularnonaukowymi oraz płatne tomy powieści (100 ark. rocznie). W  1868 A. Wiślicki zainicjował wydawnictwo Wiedza. Zbiór popularnych odczytów z  literatury i  nauki (do 1873 r. ukazało się 12 zeszytów). Dwukrotnie wydano Podręczną Encyklopedię Powszechną […]. Idea tanich popularnych dzieł naukowych, literatury pięknej, książek fachowych oraz ilustrowanych książek dla dzieci – nie powiodła się”; K. Sokołowska-Grzeszczyk, Wstęp, w: Katalog rękopisów Biblioteki Publicznej m. st. Warszawy. T. 2, Sygnatury 201–404: Archiwum rodzinne i redakcyjne Adama Wiślickiego („Przegląd Tygodniowy” w Warszawie), oprac. K. Sokołowska-Grzeszczyk, PWN, Warszawa 1985, s. 10.

Od 1880 r. ukazywał się „Dodatek Miesięczny” do czasopisma „Przegląd Tygodniowy”; potem zmiany tytułu: w 1893 r. na „Dodatek Miesięczny Ilustrowany” do czasopisma „Przegląd Tygodniowy”, a w 1901 r. na „Przegląd Tygodniowy” dodatek popularno-naukowy.

10 Chodzi prawdopodobnie o zbór esejów Hippolyte’a Taine’a Zarysy Anglii, przeł. A. Świętochowski, Nakładem Redakcyi „Przeglądu Tygodniowego”, Warszawa 1872, t. 1–3. Maria Brykalska, wspominając o tej publikacji, pisze: „Przekład spotkał się z opiniami krytycznymi dotyczącymi stylu i błędów językowych”; M. Brykalska, Aleksander Świętochowski. Biografia, PIW, Warszawa 1987, t. 1, s. 91–92.

11 L. Krzywicki, Prawda (1885–1901), w: tegoż, Wspomnienia, t. 3, [przygotowanie do druku i przypisy W. Jedlicka, J. Wilhelmi, posłowie H. Holland], Spółdzielnia Wydawnicza „Czytelnik”, Warszawa 1959, s. 114–115.

12 W tym szkicu sięgam głownie do wersji prac Krzywickiego, które zostały przedrukowane w Dziełach (kom. red. J. Chałasiński i in.); por. L. Krzywicki, Jeszcze o program, w: tegoż, Dzieła, t. 2: Artykuły i rozprawy 1880–1886, red. tomu H. Holland, PWN, Warszawa 1958, s. 13–18. Pierwodruk niepodpisany.

Page 89: Laboratorium Kultury 3 (2014)

87

Krzywicki ukończył matematykę na uniwersytecie w Warszawie (w 1882 r.) i rozpoczął studia medyczne. W roku akademickim 1882/1883, jak wspomina, „zawiązało się wśród młodzieży socjalistyczne kółko i roztrząsało najwłaściwsze dla siebie, tj. najwydajniejsze na przyszłość sposoby oddziaływania w duchu swoich ideałów”. W skład kółka wchodzili m.in. Stanisław Krusiński13 (od jego nazwiska grupę zwano „krusińszczykami”), Adam Zakrzewski (który potem oddalił się od tej grupy), Józef Pławiński i Bronisław Białobłocki. Jak pisze Krzy-wicki: „Na razie pewna część przystąpiła do tłumaczenia Kapitału Marksa”14. Byli to: Mieczysław Brzeziński, Kazimierz Pławiński (potem zastąpił go Józef Siemaszko). Krusiński – inicjator przedsięwzięcia – nie tylko tłumaczył, ale wraz z Krzywickim pracował nad ujednoliceniem przekładu. Marks, z którym korespondowano w tej sprawie, polecił korzystanie z przekładu na język fran-cuski (tę edycję przeglądał i poprawiał), ponadto niemiecki oryginał „dla wielu uczestników był niedostępny z powodu nieznajomości języka”15.

Białobłocki, jak twierdził Krzywicki, by odciągnąć kolegów od konspiracyj-nych działań opozycyjnych, dążył do znalezienia periodyku, który mógłby się stać trybuną młodych – uznano, że najlepszy będzie „Przegląd Tygodniowy”, pismo, które wcześniej „było wylęgarnią pozytywizmu warszawskiego”. Krzy-wicki pisze dalej:

My wszyscy dojrzewaliśmy pod jego wpływem. Wielu z nas z Przeglądu Tygodniowego

czerpało swe poglądy […]. Wprawdzie w tym czasie wszyscy otrząsaliśmy się z ideologii

społecznej pozytywizmu i na pierwszym miejscu wśród naszych zamiarów stawialiśmy

rzucenie rękawicy lojalizmowi nieodłącznemu od tego prądu. Wiedzieliśmy, że redaktor

13 Stanisław Krusiński (1857–1886), studiował medycynę, socjolog i ekonomista, działacz polityczny, pośmiertnie ukazały się dwa tomy jego prac: Szkice socyologiczne (1891, z informacją biograficzną o Krusińskim i Wstępem – autorstwa Krzywickiego) i Szkice ekonomiczne i filozoficzne (1892).

14 L. Krzywicki, Przegląd Tygodniowy (1883–1886), w: tegoż, Wspomnienia…, t. 3, s. 13. Z nazwiskiem Marksa i pierwszymi – dość bałamutnymi – informacjami na temat Kapitału zetknął się Krzywicki latem 1880 r., jak pisze: „W pół roku później dorwałem się już do Marksa, pierwszej książki ekonomicznej, którą czytałem, a w miesiąc później ustaliłem na resztę swego życia stosunek swój do zagadnień społecznych”; L. Krzywicki, Wpływy ze wschodu, w: tegoż, Wspomnienia, t. 2, [przygotowanie do druku i przypisy W. Jedlicka, J. Wilhelmi], Spółdzielnia Wydawnicza„Czytelnik”, Warszawa 1958, s. 42–45. Szerzej na temat młodzieńczej działalności politycznej Krzywickiego i  jego kolegów: T. Kowalik, Stanisław Krusiński i „krusińszczycy”, w: S. Krusiński, Pisma zebrane, Książka i Wiedza, Warszawa 1958, s. VII–XLVIII; H. Hołda-Róziewicz, Ludwik Krzywicki jako teoretyk społeczeństw pierwotnych, Ossolineum, Wydawnictwo PAN, Wrocław 1976, s. 19–21; tam także bibliografia dotycząca „krusińszczyków”.

15 L. Krzywicki, Jak wydawano „Kapitał” K. Marksa, w: tegoż, Wspomnienia…, t. 2, s. 231–232. Po ukazaniu się w Niemczech nowego wydania, Engels chciał, żeby uwzględnić tekst nowej edycji, dlatego Krzywicki przerabiał przekład; por. K. Krzeczkowski, Zarys życia i pracy Ludwika Krzywickiego, w: Ludwik Krzywicki. Praca zbiorowa poświęcona jego życiu i  twórczości, Instytut Gospodarstwa Społecznego, Warszawa 1938, s. XXXVIII–XXXIX.

a o ła Na początku był zachwyt...

Page 90: Laboratorium Kultury 3 (2014)

88

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Przeglądu Tygodniowego Wiślicki nie obawiał się żadnych idei i nie będzie się upierał przy

dawnym stanowisku tego pisma16.

Wspomniany artykuł Jeszcze o program był polemiką ze stanowiskiem Alek-sandra Głowackiego17, wyrażonym w cyklu pod wspólnym tytułem Szkic progra-mu w warunkach obecnego rozwoju społeczeństwa („Nowiny” 1883, nr 82–87)18. Nie będę szczegółowo omawiać tej pracy, wskażę natomiast kontekst, w którym pojawiło się odwołanie do dzieł Morgana. Krzywicki podkreślił, że poglądy społeczne lansowane przez Głowackiego były oparte na koncepcjach Herberta Spencera19 i jego rozumieniu instytucji jako „organów społecznych”, a następnie rozpoczął krytykę dwóch tez angielskiego filozofa: „1) iż obecne społeczeństwa są organizmami; 2) iż postęp ludzkości koniecznie musi objawiać się w różnicz-kowaniu instytucji społecznych”20. Krzywicki tłumaczy, czym jest organizm i wskazuje, dlaczego Spencerowska analogia nie jest właściwa:

Weźmy oddzielny organizm zwierzęcy; w nim widzimy pewną całość złożoną z od-

dzielnych komórek; z tych komórek każda przyjmuje o tyle udział w funkcjach całego

organizmu, o ile wymagają tego odeń warunki normalnego rozwoju całości; każda zaś

spożywa tyle, ile potrzeba dla utrzymania się w zdrowostanie. Widzimy więc zupełnie

zsolidaryzowanie się komórek w pewną całość, zupełny brak konkurencji między od-

dzielnymi komórkami organizmu – to stanowi rzeczywistą cechę organizmu, a nie

obecność jakichś organów.

Przejdźmy teraz do społeczeństwa, czyli „organizmu” społecznego. Gdzie jest

w obecnych społeczeństwach owo zsolidaryzowanie się? Przeciwnie, widzimy, jak

jedna z nielicznych obecnie istniejących form solidarności – rodzina – upada we

Francji i Anglii pod obuchem kapitalizmu; jak na drugą jej formę – kolektywizm

16 L. Krzywicki, Przegląd Tygodniowy…, s. 15. U  Wiślickiego próbowano także wydać streszczenie Kapitału (to się jednak nie powiodło), pisał o tym Krusiński w liście z 7 lipca 1883 r. do redaktora „Przeglądu Tygodniowego”; por. S. Krusiński, Pisma zebrane…, s. 307; por. także H. Holland, Ludwik Krzywicki – nieznany, Instytut Wydawniczy „Książka i Prasa”, Warszawa 2007, s. 41–42.

17 Krzywicki zamiennie używa inicjałów: „A.G.” (częściej) i pseudonimu „Prus”.18 „Nowiny”, pismo codzienne poświęcone polityce, sprawom społecznym, naukowym i artystycznym.

Wyd. w Warszawie: 1878–1883; powstał z dodatku „Nowiny Niedzielne” (wyd. od 1876 r. przez Kazimierza Zalewskiego, natomiast od 1877 r. – przez Erazma Piltza) do dziennika „Wiek” (wyd. od 1873 r. przez Zalewskiego). Wydawcą i redaktorem „Nowin” był początkowo Piltz, a następnie Świętochowski, który z powodów finansowych sprzedał pismo Filipowi Sulimierskiemu i Janowi Finkelhausowi, ci natomiast – Stanisławowi Kronenbergowi, który w 1883 r. redakcję powierzył Aleksandrowi Głowackiemu.

19 Herbert Spencer (1820–1903), angielski filozof i socjolog, autor m.in. takich prac jak: Social Statics (1851) i Study of Sociology (1873).

20 L. Krzywicki, Jeszcze o program…, s. 15.

Page 91: Laboratorium Kultury 3 (2014)

89

(obszczina rosyjska) sypią się napady. Gdzie widzimy ów brak walki o byt, jak to ma

miejsce między komórkami organizmu zwierzęcego?21

Przytaczam ten dość długi fragment, żeby pokazać, że jednym z kluczowych słów jest w nim (jak i w całym tekście) solidarność. Krzywicki nie jest w tym arty-kule jeszcze „teoretykiem społeczeństw pierwotnych”22, ale krytykiem zastanego porządku świata – Spencer jest dla niego ideologiem dziewiętnastowiecznego kapitalizmu, którego błąd polega na tym, że nie przyjmuje modeli społecznych innych niż europejskie23:

Tymczasem egzystowały i egzystują społeczeństwa oparte nie na konkurencji, a na

pierwiastku rodowym, tj. na hegemonii kobiety i wspólnej własności gruntów, na bez-

pośredniej wymianie produktów, braku warstwy handlarskiej i [na] najzupełniejszej

solidarności swych członków, na bezpośrednim związku pracy przemysłowej i rolnej,

na zupełnej autonomii i samorządzie gminy złożonej z nielicznej liczby równopraw-

nych jednostek i braku centralizacji. Społeczeństwa takie są i były dość liczne – dość

rozejrzeć prace Morgana, Giraud-Teulona24 i innych. Te społeczeństwa prędzej od

europejskich nazwałbym organizmami i wolałbym normę postępu wziąć z nich, a nie

z europejskich25.

21 L. Krzywicki, Jeszcze o program…, s. 16–17.22 Używam tej frazy za Henryką Hołdą-Róziewicz (Ludwik Krzywicki jako…). Wskazana praca jest

najszerszym opracowaniem, które pokazuje relacje pomiędzy dorobkiem Morgana i Krzywickiego. Badaczka tłumacząc we Wstępie dlaczego zajęła się tym zagadnieniem, napisała: „Tę mało znaną dotąd stronę twórczości Ludwika Krzywickiego próbuję ukazać na tle teoretycznego dorobku ewolucjonizmu w etnologii, a głównie najwybitniejszego przedstawiciela tego kierunku Lewisa Henry’ego Morgana. Już wstępne rozejrzenie się w założeniach i podejmowanych przez Krzywickiego problemach wykazało bowiem, że dorobek Morgana był dla uczonego punktem wyjścia do snucia dalszych rozważań. Jeżeli jednak przypominam poglądy tego badacza czy też innego ewolucjonisty – Edwarda Burnetta Tylora, to czynię to głównie pod kątem widzenia problemów przejętych przez Krzywickiego lub takich, do których ustosunkowywał się krytycznie” (s. 6).

W tym artykule skupiam się na najwcześniejszych pracach Krzywickiego – ich przesłaniu i tonie, ten problem nie został bowiem dostatecznie szczegółowo opisany, co nie znaczy, że nie istnieją prace (poza wspomnianą wyżej), które poruszały kwestię relacji Morgan–Krzywicki. Takie pojawiały się od dawna, dla przykładu wymienię książkę Olgi Gajkowej, Jan Karłowicz i Ludwik Krzywicki jako reprezentanci dwu nurtów w etnologii polskiej, PTL, Wrocław 1959, s. 12–14.

23 Warto dodać, że Krzywicki nie występował, jak zauważa H. Hołda-Róziewicz, przeciw prawu ewolucji (przyjął je bowiem od Spencera), ale „przeciwko organicystycznej wykładni społeczeństwa, niektórym egzemplifikacjom prawa o powszechnej ewolucji w świecie społecznym, etyce i poglądom politycznym Spencera”; H. Hołda-Róziewicz, Ludwik Krzywicki…, s. 55.

24 Alexis Giraud-Teulon (1839–1916), francuski antropolog i historyk, profesor Uniwersytetu w Genewie, autor pracy Les origines de la famille. Questions sur les antécédents des sociétés patriarcales (1874), wyd. polskie: Początki rodziny. Stany społeczne, poprzedzające ustrój patryjarchalny (1884). Badacz ten jest obecnie w Polsce prawie zupełnie zapomniany, jednakże Krzywicki często przywoływał jego prace w kontekście badań Morgana.

25 L. Krzywicki, Jeszcze o program…, s. 17.

a o ła Na początku był zachwyt...

Page 92: Laboratorium Kultury 3 (2014)

90

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Krzywicki nie zgadza się także z tezą, że „różniczkowanie” jest cechą postępu – społeczeństwa rodowe uważa za „wyższe” od europejskich, i dodaje:

Społeczeństwa oparte na pierwiastku rodowym, jak gminy indyjskie, są bez wątpienia

społecznie wyższe od społeczeństw europejskich, a jednak nie ma w nich kast, stanów

i „organów” społecznych, jak kupcy, kapitaliści i najmici, nie ma centralizacji i innych

oznak różniczkowania. Wszakże obszczina rosyjska, ta resztka ustroju rodowego, pod

względem zróżniczkowania niższą jest od wsi polskiej, opartej na indywidualnej wła-

sności ziemskiej; tym nie mniej cywilizacyjnie jest od niej wyższą, jak to wymownie

wykazali ekonomiści rosyjscy występujący w jej obronie przez dwa ostatnie dziesiątki lat.

Czy cechą postępu ma być owo różniczkowanie zachodzące obecnie w „cywilizowanych”

społeczeństwach ludzkich? Czy postępową jest owa tendencja, która niszczy wszelką nić

solidarności pomiędzy ludźmi, rozbijając społeczeństwo na atomy walczące ze sobą na

śmierć i życie?

Krzywicki przywoływał Morgana nie w celach badawczych, lecz politycz-nych. Amerykański antropolog swym naukowym autorytetem miał sankcjono-wać niezgodę Krzywickiego i jego środowiska wobec kapitalizmu niszczącego ludzką solidarność przez implementowanie26 konkurencyjności oraz potwier-dzać, że obecna sytuacja kobiet i ich rola w społeczeństwie mają charakter histo-ryczny. Ta druga kwestia była istotna także – a właściwie: przede wszystkim – dla przedstawicielek polskiego ruchu kobiecego w XIX w., a może nawet szerzej – dla kobiet angażujących się w działalność społeczną. Do takich niewątpliwe należała Aleksandra Bąkowska. Trudno odpowiedzieć, jak dotarła do dzieła Morgana, wiadomo jednak, jak ważna była jej praca dla środowiska polskich sufrażystek27.

26 Celowo używam rzeczownika charakterystycznego dla współczesnej nowomowy, ponieważ to, na co zwracał uwagę 130 lat temu Krzywicki, jest porażająco aktualne. Trzeba przyznać, że argumenty młodego Krzywickiego były raczej naiwne – acz zgodnie z dziewiętnastowiecznymi wyobrażeniami.

27 Pisze o tym Agata Zawiszewska w artykule „Tłumaczka Tylora i Morgana”. O Aleksandrze Bąkowskiej i jej działalności społecznej, „Przekładaniec” 2010, nr 2 (24), s. 50–55. Zawiszewska odwołuje się do pamiętników polskiej publicystki i pedagog Romany Pachuckiej (1886–1964); por. R. Pachucka, Pamiętniki z lat 1886–1914, wstęp i objaśn. J. Hulewicz, Ossolineum, Wrocław 1958. W Pamiętnikach… Pachucka wiele miejsca poświęciła Paulinie Kuczalskiej-Reinschmit (1859–1921), polskiej publicystce i  działaczce społecznej, założycielce pisma „Ster”, zajmującego się problemem praw kobiet. Zawiszewska pisze: „Jedną z książek, do których liderka polskiego feminizmu przywiązywała szczególną wagę, było Społeczeństwo pierwotne Lewisa H. Morgana”; A. Zawiszewska, „Tłumaczka Tylora i Morgana”…, s. 52. Kuczalska-Reinschmit „Wierzyła w istnienie ongiś matriarchatu jako cywilizacji stworzonej przez kobiety”; R. Pachucka, Pamiętniki…, s. 216.

Przypomnijmy, że środowisko polskich sufrażystek wspierał Krzywicki (prowadził odczyty – także na temat historii rodziny) – ślady takiej działalności, z późniejszych nieco niż opisywane tu czasów, odnajdziemy w Pamiętnikach… Pachuckiej (s. 131–135).

Page 93: Laboratorium Kultury 3 (2014)

91

Po artykule Jeszcze o program wywiązała się zażarta dyskusja w kolejnych numerach „Przeglądu Tygodniowego”: w numerze 16 zaprotestował Głowacki, w 17 odpowiedział mu Krzywicki, w 21 włączył się Adam Zakrzewski, wpro-wadzając w dyskusję wątek marksistowski (występując jako „wyznawca autora Kapitału”), w 25 kolejny raz wypowiedział się Krzywicki (podpisany L.K.) – wyrażając zdziwienie wprowadzeniem do dyskusji wątków związanych z eta-pami rozwoju kapitalizmu (w ujęciu Marksa), w numerach 29 i 30. włączył się Adam Sąsiedzki i znów Zakrzewski (nr 33 i 34), polemikę obserwował Stanisław Krusiński (komentując jej przebieg w listach) i przygotowywał własne teksty, które do niej nawiązywały28.

Krzywicki w kolejnych odpowiedziach nie przywoływał już antropologicz-nego autorytetu Morgana. Dzięki polemice – jak pisze we wspomnieniach – odczuł, że nie jest odpowiednio przygotowany „do roztrząsania tego rodzaju zagadnień”. Jak celnie skonstatował: „Zdarza się przecież w publicystyce w ogó-le, że pojmowanie zjawisk zastępuje się rozumowaniem o swoich pożądaniach i aspiracjach”29. Odwołania do Morgana pojawiły się natomiast w wydanych w 1885 r., ale napisanych dwa lata wcześniej (w związku ze Szkicem…) artyku-łach Krusińskiego.

EmigracjaArtykuł Jeszcze o program ukazał się w kwietniu – w maju Krzywicki musiał opuścić Warszawę. W 1883 r. w marcu miała miejsce tzw. „schodka” apuch-tinowska. Za udział w  zamieszkach studenckich Krzywickiego wydalono z uniwersytetu. Krusiński został uwięziony; w lipcu, po uwolnieniu, napisał do Wiślickiego list, w którym zapowiadał artykuł Idea organizmu społeczne-go we współczesnej socjologii30, który miał zawierać krytykę m.in. poglądów Spencera. Sprawa tego artykułu i kolejnego, związanego z nim tematycznie (tj. Czy społeczeństwa ucywilizowane są organizmami?), powracała kilkakrot-nie w korespondencji aż do połowy 1885 r.31 Oba ukazały się w „Dodatku” do „Przeglądu Tygodniowego” (I półrocze 1885 r.). W artykule Organizm

28 Na temat polemiki por. J. Wilhelmi, Przypisy, w: L. Krzywicki, Dzieła…, t. 2, s. 583–587 oraz T. Kowalik, Stanisław Krusiński…, w: S. Krusiński, Pisma zebrane…, s. XXXI–XXXV, XLI–XLVII.

29 L. Krzywicki, Przegląd Tygodniowy…, s. 19.30 Temat społeczeństwa jako organizmu powracał w prasie tego okresu, znajdziemy go m.in. w pracy

Napoleona Hirszbanda, Idea organizmu w badaniach społecznych („Ateneum” 1887, t. 3, s. 439–461; t. 4, s. 15–35).

31 Por. S. Krusiński, Pisma zebrane…, s. 307–311, 318–319, 321–323, 328, 332–334; (listy datowane na: 7 lipca, 26 sierpnia i 3 grudnia 1883, 28 listopada/8 grudnia 1884, 6/18 marca, 18/30 lipca 1885).

a o ła Na początku był zachwyt...

Page 94: Laboratorium Kultury 3 (2014)

92

Laboratorium Kultury 3 (2014)

biologiczny i społeczny wraca – podniesiony przez Krzywickiego – problem organizmu z jego dwiema właściwościami: podziałem pracy i solidarnością, czyli współdziałaniem na rzecz zachowania całości; natomiast Morgan (obok innych „nowszych etnologów: Bachofena32, Lennana33, Lubbocka34, Giraud--Teulona”35) przywołany jest, gdy autor rekonstruuje historię przemian ro-dziny (począwszy od rodziny kazirodczej). Krusiński przyjmuje, że rozwój rodziny następował przez wewnętrzne mnożenie się, a nie przez „przybywanie obcych żywiołów z zewnątrz”36. Ten wątek wraca w kolejnym artykule wraz z krytyką stanowiska Spencera, który widzi początki rozwoju społeczeństwa w

konieczności obrony pewnej grupy ludzi przeciwko drugiej grupie, w walce pomiędzy

grupami o „byt”. Pod naciskiem tej konieczności ów pierwotny konglomerat ludzi rozdzie-

lił się na dwie warstwy: zewnętrzną, przeznaczoną do ogrywania roli układu nerwowego

i mięśniowego, do stosunków ze światem zewnętrznym i wewnętrzną, mającą za zadanie

karmienie całego organizmu37.

Krusiński, by wskazać błąd Spencera, znów przywołuje „nowszych etnologów i historyków, również jak i zwyczajne zdrowe rozumowanie”. Uważa, że są dwa rodzaje społeczeństw: pierwotne (czyli społeczeństwa „w ścisłym znaczeniu tego wyrazu”) i wtórne, czyli pochodne, tj. narody i państwa, które powstają przez podbój. Prace Lubbocka, „a szczególnie Morgana” – jak zauważa – pokazują, że

32 Johann Jakob Bachofen (1815–1887), szwajcarski prawnik i etnolog, znawca prawa rzymskiego, twórca koncepcji pierwotnego matriarchatu, autor Das Mutterrecht. Eine Untersuchung über die Gynaikokratie der alten Welt nach ihrer religiösen und rechtlichen Natur (1861) oraz prac z dziedziny prawa.

33 Chodzi oczywiście o J.F. McLennana – w cytatach podaję oryginalne formy zapisu jego nazwiska.John Ferguson McLennan (1827–1881), szkocki etnolog i  prawnik, zajmował się badaniami nad

małżeństwem i rodziną, jago najbardziej znana praca to: Primitive Marriage. An Inquiry Into the Origin of the Form of Capture in Marriage Ceremonies (1865), w rok po niej ukazał się dwuczęściowy artykuł Kinship of Ancient Greece, „The Fortnightly Review”, R. IV (1866), s. 569–588, 682–691. Czytelnikom polskim był znany m.in. z polemicznego fragmentu wyodrębnionego z rozdziału 6 (Następstwo kolejne instytucyj w związku z rodziną) części III zatytułowanego Uwaga. „Primitive Marriage” (Małżeństwo pierwotne) J.F. Mc. Lennana, w: L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 556–573. W spisie treści błąd w tytule fragmentu i omyłkowy numer strony. Morgan przywołuje wydaną w 1876 r. książkę Studies in ancient history. Comprising a Reprint of Primitive Marriage. An Inquiry into the Origin of the Form of Capture in Marriage Ceremonies.

34 John Lubbock, baron Avebury (1834–1913), angielski polityk, biolog, archeolog i antropolog; autor m.in. takich prac: Prehistoric Times (1865); The Origin of Civilisation and the Primitive Origin of Man. Mental and Social Condition of Savages (1870), wyd. pol.: Początki cywilizacyi. Stan pierwotny człowieka i obyczaje dzikich współczesnych , przeł. [z przekładu franc.] B. i Z., Nakładem Redakcyi „Przeglądu Tygodniowego” Warszawa 1873, t. 1–3.

35 Krusiński wysoko cenił tego badacza – świadczy o tym list do Wiślickiego, w którym informuje, że kończy omówienie jego pracy; por. S. Krusiński, Pisma zebrane…, s. 320.

36 S. Krusiński, Organizm biologiczny i społeczny, w: tegoż, Pisma zebrane…, s. 160.37 S. Krusiński, Czy społeczeństwa cywilizowane są organizmami?, w: tegoż, Pisma zebrane…, s. 178.

Page 95: Laboratorium Kultury 3 (2014)

93

społeczeństwa powstają „sposobem organicznym” i są związane z organizacją ro-dową. Autor występuje przeciw koncepcji Maine’a38, zgodnie z którą pierwotna była rodzina patriarchalna. Wskazuje badaczy, którzy nie zgadzali się z tym uję-ciem, tj. Lubbocka nawiązującego do Bachofena i McLennana39, a także prezentuje przyjęty przez nich schemat rozwoju rodziny. Później omawia prace Morgana (który prowadził badania „w kierunku wskazanym przez Lubbocka”) i jego kon-cepcję rozwoju rodziny (od kazirodczej do monogamicznej)40.

Wróćmy jednak do Krzywickiego. Po „schodce”, zagrożony aresztowaniem, udał się do Krakowa (granicę przekroczył nielegalnie w maju). Tam podjął stu-dia medyczne, ale po kilku tygodniach pobytu, na skutek nakazu policyjnego, opuścił Galicję. Po powrocie do Królestwa znalazł się pod nadzorem policyj-nym w Płocku i otrzymał zakaz opuszczania miasta. Udało mu się jednak dostać paszport i przez Warszawę41 wyjechał do Lipska. Podjął studia na Uniwersytecie Lipskim – uczęszczał na wykłady Wilhelma Wundta (1832–1920) i zajęcia zoo-loga Rudolfa Leuckarta (1822–1898)42.

W 1884 została wydana książka George’a Juliusa Engelmanna (1847–1903, amerykański położnik i ginekolog) Die Geburt bei den Urvölkern (Wien 1884); praca ukazała się w tłumaczeniu Carla Henniga (1825–1911, profesor pediatrii

38 Pisze: „Men”. Henry Sumner Maine (1822–1888), angielski filolog klasyczny, prawnik (w  latach 1863–1869 przebywał w Indiach jako doradca rządu indyjskiego, zajmował się przygotowywaniem reformy prawnej w Indiach) i antropolog, autor m.in. Ancient Law. Its Connection with the Early History of Society, and Its Relation to Modern Ideas (1861); Lectures on the Early History of Institutions (1875); Dissertations on Early Law and Custom. Chiefly Selected from Lectures Delivered at Oxford (1883).

39 Pisze: „Mack Lennan”.40 S. Krusiński, Czy społeczeństwa…, s. 179–185. Uwagi na temat rodziny kazirodczej wskazują, że być

może do prac amerykańskiego antropologa (choć nie podano nazwiska) odwołuje się Krusiński w artykule Społeczeństwo a moralność pisząc: „Najpierwotniejszą grupą społeczną, do której dotarli etnologowie w swych badaniach, była rodzina kazirodcza”; S. Krusiński, Społeczeństwo a moralność, w: tegoż, Pisma zebrane…, s. 146.

Nazwiska Morgana i Lubbocka pojawiają się także w tekście z 1883 r. poświęconym krytyce pracy ekonomisty i  socjologa Józefa Supińskiego (1804–1893). Krusiński zarzuca Supińskiemu błędną rekonstrukcję przyczyn tworzenia się społeczności ludzkich – są to: „trwoga nadziemska” ludzi, która prowadzi do ich skupiania się, oraz przewaga silniejszych lub inteligentniejszych jednostek; pisze: „Wielkim błędem Supińskiego, wspólnym mu […], z wielu kompetentniejszymi odeń socjologami, był ten, że gwałt i sztukę uważają oni za czynniki uspołeczniające […]. Wszyscy ci uczeni nie odróżniają genezy społeczeństw pierwotnych, które – jak tego dowodzą nowsi etnologowie (Lubbock, Morgan i inni) – wyrosły z rodziny, a więc powstały, jak i wszelkie normalne organizmy, przez rozmnażanie się i kojarzenie pomiędzy sobą komórek społecznych, od genezy społeczeństw wtórnych (państw i narodów), powstałych przez podbój jednych społeczeństw pierwotnych przez drugie lub też jakie bądź inne, mniej więcej sztuczne zlanie się ich ze sobą”; S. Krusiński, Dzieła Józefa Supińskiego. Myśl ogólna fizjologii wszechświata, t. 1, w: tegoż, Pisma zebrane…, s. 114.

41 Por. L. Krzywicki, „Schodka” apuchtinowska , w: tegoż, Wspomnienia…, t. 1, [przygotowanie do druku T. Karwacka, J. Wilhelmi, przypisy i słowo wstępne J. Wilhelmi, posłowie H. Holland], Spółdzielnia Wydawnicza „Czytelnik”, Warszawa 1957, s. 238–264.

42 Por. tenże, Lipsk (1884), w: tegoż, Wspomnienia…, t. 1, s. 279.

a o ła Na początku był zachwyt...

Page 96: Laboratorium Kultury 3 (2014)

94

Laboratorium Kultury 3 (2014)

i ginekologii w Lipsku), podstawą było wydanie amerykańskie Labor among pri-mitive peoples (St. Louis 1882) – Krzywicki omówił ją w lutowym „Dodatku Mie-sięcznym” do „Przeglądu Tygodniowego” (1884)43. Książka, która poświęcona była pozycjom porodowym przyjmowanym przez kobiety w kulturach prehisto-rycznych oraz obecnych kulturach prostych i cywilizowanych, stała się dla Krzy-wickiego pretekstem do pisania także o społecznej pozycji kobiety w dawnych i obecnych kulturach: „Najbardziej nas obchodzącym rezultatem Engelmana jest uogólnienie, że cywilizacja pod niektórymi względami niekoniecznie wyszła na korzyść kobiecie”. Ów niekorzystny wpływ ma, zdaniem Krzywickiego, dwa aspekty: „1) kaleczenie organizmu przez dotychczasową cywilizację, 2) obniże-nie przez ostatnią jej stanowiska społecznego w porównaniu ze stanowiskiem mężczyzny”. Omawiając drugi aspekt Krzywicki powoływał się na badania Mor-gana (w kontekście prac Giraud-Teulona i Bachofena)44.

Mimo podjęcia studiów, to nie nauka była głównym celem Krzywickiego: deklarowanym powodem pobytu w Lipsku był druk Kapitału. Krzywicki zasta-nawiając się co spowodowało, że był obserwowany przez lipską policję napisał: „może do tego przyczynił się druk Kapitału Marksa w polskim przekładzie. Prze-cież przyjechałem do Lipska tylko w tym celu”45. Dzięki Janowi Kasprowiczowi dotarł do małej drukarni w Weimarze, która podjęła się wydrukowania dzieła. Tekst do korekty przysyłano mu do Lipska; tam – w wynajętym przez Krzywic-kiego pokoju – wraz z korespondencją od Engelsa46 znalazła je policja. Kilka tygodni po rewizji, gdy wydrukowano pierwszy zeszyt pierwszego tomu Kapi-tału, Krzywicki opuścił Lipsk47. Udał się najpierw do Berna, a potem przebywał w Zurychu „gdzie słuchał Avenariusa48 i pracował w archiwum partyi społeczno--demokratycznej”49. Jak pisze Holland: „Ośrodek organizacyjny i wydawniczy

43 Tenże, Engelman: Die Geburt bei den Urvölkern, Lipsk 1884, w: tegoż, Dzieła…, t. 2, s. 64–73; w tytule i w cytowanym fragmencie błędny zapis nazwiska autora recenzowanej pracy i miejsca wydania. Pierwodruk podpisany: Ludwik Krzywicki.

44 Tamże, s. 69, 70, 72.45 Por. L. Krzywicki, Lipsk (1884)…, s. 287.46 Zachowana korespondencja (lub brudnopisy listów) między Krzywickim i  Engelsem w  sprawie

wydania Kapitału (także z późniejszego niż opisywany czasu) w: J.W. Borejsza, W kręgu wielkich wygnańców 1848–1895, Książka i Wiedza, Warszawa 1963, s. 336–339.

47 L. Krzywicki, Lipsk (1884)…, s. 287–288. Krzywicki pisze o pierwszym tomie, ale chodzi o pierwszy (wydany w 1884 r.) z trzech zeszytów, na który podzielono pierwszy tom. Krzywicki opuścił Lipsk w czasie druku drugiego zeszytu, trzeci ukazał się dopiero w 1890 r.; H. Holland, Ludwik Krzywicki – nieznany, wstęp T. Kowalik, Instytut Wydawniczy „Książka i Prasa”, Warszawa 2007, s. 57.

48 Richard Heinrich Ludwig Avenarius (1843–1896), niemiecki filozof, twórca empiriokrytycyzmu.49 S P [S. Posner?], Krzywicki Ludwik Joachim Franciszek, „Wielka Encyklopedya Powszechna Ilustrowana”

1912, serya 1, t. 47–48, s. 274.

Page 97: Laboratorium Kultury 3 (2014)

95

Niemców znajduje się właśnie w Zurychu. Mieszkają tam Kautsky50 i Bernstein, dojeżdżają stale Bebel51 i Wilhelm Liebknecht. Krzywicki nawiązuje bliższy kontakt z przywódcami niemieckiej socjaldemokracji”52. Krzywicki – jak sam wspomina – zajął się tłumaczeniem:

Siedząc w Zurychu i mając dostęp do wywiezionej z Niemiec biblioteki społeczno-de-

mokratycznej przy zarządzie emigracyjnej partii niemieckiej, przetłumaczyłem Engelsa

Początki cywilizacji, Wojnę chłopską, a także Kwestię mieszkaniową, Marksa drobną broszurę

O pracy najemnej i kapitale, Nędzę filozofii i Wstęp krytyczny. Rękopisy pozostały w redakcji

Walki Klas, gdy opuściłem Paryż, a co się z nimi stało, nie wiem53.

Tłumaczenie pracy Engelsa rozpoczął Krzywicki nim ukazał się niemiecki pierwodruk – w imieniu redakcji „Walki Klas”54 Maria Jankowska55 (używa-jąc pseudonimu Stefan Leonowicz) w liście datowanym na 12 sierpnia 1884 r. zwróciła się do Engelsa z prośbą o pozwolenie na przekład56.

Dygresja: Engels czyta MorganaWśród notatek, które zostawił po sobie Marks, Engels znalazł m.in. konspekt Ancient Society... Morgana; notatki te zostały sporządzone w latach 1880–188257. Egzemplarz

50 Karl Kautsky (1854–1938), niemiecki działacz robotniczy, teoretyk socjalizmu; od 1883 r. redagował powstałe w  Stuttgarcie pismo „Die Neue Zeit” (miesięcznik Socjaldemokratycznej Partii Niemiec, od 1890 r. – tygodnik).

51 August Ferdinand Bebel (1840–1913), jeden z najważniejszych niemieckich socjaldemokratów.52 H. Holland, Ludwik Krzywicki…, s. 58.53 L. Krzywicki, Paryż (1885), w: tegoż, Wspomnienia…, t. 1, s. 293.54 „Walka Klas”, czasopismo socjalistyczne. Organ międzynarodowej socjalno-rewolucyjnej partii. Organ

I  Proletariatu. Miesięcznik. Wyd. w  Genewie: 1884–1887 (nr 1–30). Redaktor: Stanisław Mendelson; współpraca: Aleksander Dębski, Cezaryna Wojnarowska, Ludwik Krzywicki i in. Pismo przeznaczone było do kolportowania na ziemiach polskich. Zdaniem Krzywickiego, było drukowane w Genewie, natomiast redakcja mieściła się w Paryżu; mieszkanie, które zajmował w tym mieście było siedzibą redakcji „Walki Klas” (którą współredagował) i „Przedświtu” (który redagował); por. L. Krzywicki, Paryż (1885), w: tegoż, Wspomnienia…, t. 3, s. 291–292. „Przedświt”, wydawany w latach 1881–1905 kolejno w Genewie, Londynie i Krakowie był organem Proletariatu, założycielami byli: Stanisław Mendelson, Szymon Diksztajn, Witold Piekarski.

55 Maria Jankowska-Mendelson (1850–1909), polska działaczka socjalistyczna (współtwórczyni I Proletariatu) i publicystka.

56 List zamieszczony w J.W. Borejsza, W kręgu…, s. 313.57 Notatki Marksa zostały opublikowane m.in. w: The Ethnographical Notebooks of Karl Marx (Studies of

Morgan, Phear, Maine, Lubbock), transcribed and edited, with an introduction by L. Krader, Van Gorcum, Assen 1972. Korzystam z wyd. 2 z 1974. Jak pisze Krader: „A Russian version of the Morgan manuscript alone, with significant changes, was published in the Arkhiv of the Marx–Engels Institute 1941, on the basis of photocopies of the original made by Ryazanov. These excerpt notebooks were again surveyed, by E. Lucas in 1964, now including the Phear manuscript; the Morgan manuscript materials of Marx were surveyed at this time on the basis of the Russian version of 1941”; s. 1–2.

a o ła Na początku był zachwyt...

Page 98: Laboratorium Kultury 3 (2014)

96

Laboratorium Kultury 3 (2014)

książki Marks otrzymał od Maksyma Kowalewskiego58, który przywiózł ją z podróży do Ameryki59. Engels tak 16 lutego 1884 pisał o tym do Karola Kautskiego:

Istnieje kapitalna książka o stosunkach w społeczeństwie pierwotnym, równie ka-

pitalna jak dzieło Darwina dla biologii; odkrył ją oczywiście nie kto inny jak Marks:

Morgan, „Ancient Society”, 1877. M[arks]60 mówił mi o tej książce, ale absorbowały

mnie wówczas inne sprawy, on zaś więcej do tej sprawy nie wrócił. Było to chyba po

jego myśli, chciał bowiem sam, jak wnoszę z jego bardzo szczegółowych wypisów, za-

znajomić Niemców z tą książką. Morgan w zakresie swojego przedmiotu samodzielnie

odkrył na nowo marksowskie materialistyczne pojmowanie dziejów i w zakończeniu

wysunął wyraźne komunistyczne postulaty w odniesieniu do współczesnego społe-

czeństwa. Po raz pierwszy rzymska i grecka gens została w pełni wytłumaczona na

przykładzie organizacji rodowej dzikich, zwłaszcza Indian amerykańskich; stanowi

to solidną podstawę dla historii pierwotnej. Gdybym miał czas, opracowałbym ten

materiał, korzystając z notatek Marksa, do felietonu „S[ozialdemokrat]”61 albo „Neue

Zeit”, ale o tym nie mogę nawet marzyć. Cała ta blaga Tylora62, Lubbocka i ski została

definitywnie obalona – wszystkie owe endogamie, egzogamie i inne bzdury. Ci panowie

przemilczają tu tę książkę, jak tylko mogą63, wydrukowano ją w Ameryce, zamówiłem ją

58 Maksym M. Kowalewski (ros. Максим Максимович Ковалевский, 1851–1916), rosyjski prawnik, socjolog, antropolog, autor m.in. Закон и обычай на Кавказе (1887), Tableau des origines et de l’évolution de la famille et de la propriété (1890). W języku polskim ukazała się m.in. praca Rozwój stosunków ekonomicznych w Zachodniej Europie (1902).

59 Jak pisze Kowalewski: „Marks czytał dużo i nierzadko brał ode mnie książki. W tej liczbie dwutomowy traktat o historii własności ziemskiej w Hiszpanii i słynne dzieło Morgana Ancient Society, które przywiozłem z mojej pierwszej podróży do Ameryki. Dostarczyło ono materiału do głośnej broszury Engelsa O pochodzeniu rodziny” (przeł. A. Zaczkowska); М. М. Ковалевский. Моя жизнь. Воспоминания. Российская политическая энциклопедия (РОССПЭН), Moskwa, 2005, s. 191.

60 Ślady lektury Marksa można odnaleźć w pierwszym z trzech szkiców jego listu do Wiery Zasulicz por. K. Marks, F. Engels, Dzieła. T. 19 (Marzec 1875 – maj 1883), przeł. A. Bal, S. Bergman, Książka i Wiedza, Warszawa 1972, s. 432.

61 „Der Sozialdemokrat”, tygodnik założony i wydawany przez Paula Singera w latach 1879–1888 w Zurychu, a następnie do 1890 r. w Londynie, redaktorzy: Georg von Vollmar (do 1881) i Eduard Bernstein (do 1890).

62 Edward Burnett Tylor (1832–1917) angielski antropolog i etnolog, jeden z głównych przedstawicieli ewolucjonizmu w antropologii, badacz zjawisk religijnych, twórca koncepcji animizmu, autor prac: Anahuac, or Mexico and the Mexicans, Ancient and Modern (1861); Researches into the Early History of Mankind and the Development of Civilisation (1865); Primitive Culture. Researches into the Development of Mythology, Philosophy, Religion, Language, Art and Custom (1871), wyd. pol.: Cywilizacja pierwotna. Badania rozwoju mitologji, filozofji, wiary, mowy, sztuki i zwyczajów, przeł. Z.A. Kowerska, t. 1–2, Wydawnictwo „Głosu”, Warszawa 1896–1898 oraz Anthropology. An Introduction to the Study of Man and Civilization (1881), pierwsze wyd. pol.: Antropologia. Wstęp do badania człowieka i cywilizacyi, przeł. A. Bąkowska, Nakład tygodnika „Prawda”, Warszawa 1889.

63 Ten wątek pojawi się także w pracy Krzywickiego: „Dzieło Morgana Ancient Society ukazało się w 1877 r.; jednakże mało jest znanem szerokiej publiczności, chociaż sowicie było okradywanem; zbyt silnie bowiem

Page 99: Laboratorium Kultury 3 (2014)

97

przed pięcioma tygodniami, ale do tej pory jeszcze jej nie dostałem, mimo że na karcie

tytułowej figuruje firma londyńska jako współwydawca64.

Praca, którą Engels uważał za „wykonanie testamentu”65, powstawała od mar-ca do maja 1884 r. W kolejnych listach do Kautskiego, z 24 marca i 26 kwietnia 1884 r., Engels zastanawiał się, gdzie ją opublikować. W tym drugim czytamy:

Będzie tego pełne 4 arkusze albo i więcej. Jeżeli zechcecie – po przeczytaniu – zaryzyko-

wać i wydrukować to w „N[eue] Z[eit]”, to niechaj wszystkie groźne następstwa spadną

na Waszą głowę, a do mnie nie miejcie pretensji. Jeżeli jednak jesteście rozsądni i nie

chcecie narażać całego pisma dla jednego artykułu – wydajcie tę rzecz jako broszurę,

bądź w Zurychu, bądź jak „Kobietę”66.

zdziera szatę wielkości z różnych powag naukowych Europy, ażeby nie usiłowano go zabić milczeniem”; L. Krzywicki, Objaśnienie i dopełnienie Marksa–Engelsa, w: L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 608.

64 K. Marks, F. Engels, Dzieła.T. 36 (Listy: kwiecień 1883 – grudzień 1887), przeł. T. Zabłudowski, Książka i Wiedza, Warszawa 1976, s. 136. W jednym z kolejnych listów do Kautskiego (z 24 marca 1884 r.) pisze: „Książkę Morgana najlepiej będzie zamówić w Ameryce; nieliczne egzemplarze wydrukowane dla Anglii przez firmę MacMillan są, jak się zdaje wykupione lub wyczerpane – swój egzemplarz zdobyłem z wielkim trudem w antykwariacie”; s. 160. Natomiast cytowany już Kowalewski twierdził, że: „Z mojego egzemplarza Ancient Society Morgana Engels za radą Marksa skorzystał w swojej monografii o pochodzeniu rodziny i własności”, М. М. Ковалевский, Моя жизнь…, s. 163.

65 F. Engels, Przedmowa do pierwszego wydania z 1884 roku do Pochodzenie rodziny, własności prywatnej i państwa. W związku z badaniami Lewisa H. Morgana, w: K. Marks, F. Engels, Dzieła. T.21, (Maj 1883 – grudzień 1889), Książka i Wiedza Warszawa 1969, s. 29. Tam też czytamy: „W posiadaniu moim znajdują się jednak uwagi krytyczne Marksa do jego obszernych wypisów z Morgana i gdzie tylko można odtwarzam je tutaj”. O relacjach pomiędzy notatkami Marksa i książką Engelsa pisze Andrzej Paluch, który zwraca uwagę na to, że „Marksowska lektura Morgana i innych ewolucjonistów jest mniej entuzjastyczna i bezkrytyczna niż praca Engelsa”; Mistrzowie antropologii społecznej. Rzecz o rozwoju teorii antropologicznej, PWN, Warszawa 1990, s. 60 i n.

66 K. Marks, F. Engels, Dzieła. T. 36…, s. 173. „Die Neue Zeit” było legalnym pismem niemieckiej socjaldemokracji, więc Engels obawiał się, że wydanie tam pracy o Marksowym czytaniu Morgana pociągnie za sobą niekorzystne dla periodyku skutki, w związku z ustawą przeciw socjalistom. Proponował, by wydać ją, „jak »Kobietę«”, tj. książkę Augusta Bebla (a właściwie kolejną edycję). Pierwsze wydanie wspomnianej publikacji ukazało się pod tytułem: Die Frau und der Sozialismus (Verlag der Volksbuchhandlung, Zürich–Hottingen 1879); kolejne, czyli: Die Frau in der Vergangenheit, Gegenwart und Zukunft, Verlags-Magazin ( J. Schabelitz), Zürich 1883. – wedle opisu dzieło ukazało się w Zurychu, ale prawdziwym miejscem wydania był Stuttgart (nakładem Dietza); por. K. Marks, F. Engels, Dzieła. T.36…, s. 877, 885–886.

Warto dodać, że późniejsze wydania tej pracy zostały uzupełnione o wypisy m.in. z prac Morgana i Engelsa; por. Die Frau und der Sozialismus (Die Frau in der Vergangenheit, Gegenwart und Zukunft), Zehnte Auflage, Dietz, Stuttgart 1891, s. 9. Pierwsza edycja w języku polskim (na podstawie 25. wyd. niem.): A. Bebel, Kobieta i socyalizm, Wydawnictwo T.Z.N.S, W drukarni Związku Zagranicznego Socyalistów Polskich, Londyn 1897. W publikacji przywołano pracę Morgana w tłumaczeniu Bąkowskiej i książkę Engelsa w przekładzie Krzywickiego (s. 9). Książka Bebla stała się jednym z najważniejszych dzieł dotyczących tzw. „kwestii kobiecej”. Na ten temat por.R. Blobaum, „Kwestia kobieca” w Królestwie Polskim (1900–1905), w: Działaczki społeczne, feministki, obywatelki…, red. A. Janiak-Jasińska i in., Wydawnictwo Neriton, Warszawa 2008, s. 37–38.

a o ła Na początku był zachwyt...

Page 100: Laboratorium Kultury 3 (2014)

98

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Książka Engelsa ukazała się pod tytułem Der Ursprung der Familie, des Privatei-genthums und des Staats. Im Anschluss an Lewis H. Morgan's Forschungen w 1884 r., natomiast w 1885 r. w Paryżu ukazało się tłumaczenie Krzywickiego pod tytułem Początki cywilizacyi. Na zasadzie i jako uzupełnienie badań Lewisa H. Morgana67.

Dwa tłumaczeniaW 1884 r. nie tylko Krzywicki przygotowywał przekład Engelsa. W „Prawdzie” (20 grudnia 1884, nr 51) znalazł się krótki artykuł pt. Morgan–Marx–Engels. (Początek rodziny, własności i państwa), nie wiadomo kto był jego autorem (brak podpisu). Była to jednak osoba zainteresowana zarówno badaniami Morgana68, jak i myślą socjalistyczną, artykuł bowiem rozpoczyna się dłuż-szym cytatem z Kautskiego poświęconym prehistorii. Maria Brykalska przy-pisuje artykuł Krzywickiemu69, ale trudno się z nią zgodzić. Krzywicki już we wrześniu 1884 r. zapowiadał, że praca Engelsa zatytułowana Początek, rodziny, państwa i własności prywatnej ukaże się w serii „Biblioteka dzieł treści społeczno-ekonomicznej” wydawanej przez „Walkę Klas”70, natomiast arty-kuł w „Prawdzie” kończy się następującym zwrotem do czytelnika (wyraźnie oddzielonym od reszty tekstu): „postanowiliśmy genialne dzieło Morgana

67 F. Engels, Początki cywilizacyi. Na zasadzie i jako uzupełnienie badań Lewisa H. Morgana, spolszczył J.F. Wolski, H. Le Soudier, Paryż–Lipsk 1885. Książka Engelsa jest lepiej znana w Polsce jako Pochodzenie rodziny, własności prywatnej i państwa – pod tym tytułem ukazała się po raz pierwszy w drugim polskim tłumaczeniu: F. Engels, Pochodzenie rodziny, własności prywatnej i państwa. W związku z badaniami Lewisa H. Morgana, przeł. [z  ósmego wyd. niem.] J. Warska, Wyd. St. Kucharskiego „Bibljoteka Naukowa”, Warszawa 1906. Edycja ta oparta była na poprawionym, czwartym wydaniu niemieckim z 1891 r. , w którym uwzględniona została m.in. praca M. Kowalewskiego, Tableau des origines… (Stockholm 1890).

68 W tekście pojawiają się dwa tytuły prac Morgana: Ancient Society (które zostało szerzej omówione), ale piszący także wspomina Systems of consanguinity. Z treści wynika, że autor wie również o książce League of the Ho-dé-no-sau-nee or Iroquois, pisze bowiem: „I tu darwinizm oddziałał potężnie na wyprostowanie się poglądów, ale pomimo jego wpływu utrzymuje ciągle w nauce zaszczytne swoje miejsce stara teorya, która rodzinę uważa za »komórkę wszelkiego społeczeństwa.« [,] kobietę za wyswobodzoną niewolnicę itd. Pierwszym badaczem, który najgłębiej podważył całe rusztowanie tych mniemań, był długo nieznany, ale dziś wysoce ceniony amerykanin Lewis H. Morgan, który większą cześć życia przepędził śród irokezów amerykańskich, został nawet przez nich adoptowany i poświęcił im osobną książkę”; Morgan–Marx–Engels, „Prawda” 1884, nr 51, s. 603.

69 Twierdzi, że to pierwsza praca Krzywickiego w „Prawdzie”, która miała być opublikowana w „Wędrowcu”, ale nie została przyjęta , więc do Świętochowskiego przyniósł ją Józef Potocki „bez porozumienia z przebywającym wówczas we Lwowie autorem”; M. Brykalska, Aleksander Świętochowski…, s. 425. Autorka opiera się na tym samym fragmencie wspomnień Krzywickiego, który przywołałam na początku artykułu (Prawda…, s. 114), ale nie bierze pod uwagę, że dotyczą one 1886 r. W 1884 r. Krzywicki przebywał za granicą, do Lwowa przyjechał w drugiej połowie 1885 r. Krzywicki, pisząc o pierwszym swoim tekście w „Prawdzie” nie podał jego tytułu, ale nazwał go „większym artykułem o  Morganie i  pokrewnych mu badaczach”. Wg autorów przypisów do 3. tomu Dzieł – Wandy Jedlickiej i Janusza Wilhelmiego – chodzi o Ustrój społeczny u ludów pierwotnych opublikowany w „Prawdzie” 1886 r., nr 26–28.

70 L. Krzywicki, Prospekt. Biblioteka dzieł treści społeczno-ekonomicznej, w: tegoż, Dzieła…, t. 2, s. 155. Pierwodruk: „Walka Klas” 1884, nr 5. W pierwodruku praca niepodpisana.

Page 101: Laboratorium Kultury 3 (2014)

99

(ostatnie), oraz rozprawę Marxa–Engelsa przetłomaczyć na język polski i wy-dać nakładem Prawdy. Warunki nabycia tych przekładów podamy wkrótce”71.

Studia antropologiczneKrzywicki do Paryża przyjechał „parę dni po Nowym Roku 1885”. Tam – poza redakcją „Przedświtu” i „Walki Klas” – zajmował się pracą naukową. Nie mógł korzystać z Bibliothèque nationale, ale pracował w bibliotece Ogrodu Zoologicz-nego: „Charakter tego zbioru, zawierającego obfite materiały z zakresu archeologii i etnografii, wdrożył mnie w późniejsze moje zainteresowania tymi naukami”, a nieco dalej pisze, że jego „najważniejszym dorobkiem paryskim” były studia „nad dziejami ludzkości w okresach najwcześniejszych”72. Henryka Hołda-Róziewicz, pisząc o pobycie Krzywickiego w Paryżu73 wspomina o jego kontaktach z wykła-dowcami i studentami École d’Anthropologie (powstała w 1875 r.) – kierował nią wówczas Paul Topinard (1830–1911), lekarz i antropolog, pełniący także funkcję sekretarza, powstałego w 1859 r. , Société d’Anthropologie74.

Ślady studiów antropologicznych odnajdziemy w artykułach nadsyłanych (z Paryża, a potem ze Lwowa, w którym przebywał ok. roku od jesieni 1885) do „Przeglądu Tygodniowego” (1885). W numerach 24, 35, 45 ukazał się trzy-częściowy cykl zatytułowany Z dziedziny antropologii i etnologii75 – jego pierw-sza część poświęcona była w dużej mierze antropologii francuskiej, natomiast w części drugiej pojawiają się odwołania do Morgana. O dziele amerykańskiego antropologa pisze Krzywicki oceniając monograficzne opisy kultur prostych:

Pomimo więc masy całej opisów ludów pierwotnych niewiele znajduje się wśród nich,

co by przedstawiały znaczną dla antropologa wartość. Tu potrzeba albo długotrwałych

studiów – Morgan przesiedział wśród czerwonoskórych Północnej Ameryki lat 40,

Howitt i Fison76 wśród Australijczyków również spory przeciąg czasu, dzieła też ich

71 Morgan–Marx–Engels…, s. 603.72 L. Krzywicki, Paryż…, s. 291, 305, 310.73 Por. H. Hołda-Róziewicz, Ludwik Krzywicki…, s. 29–30.74 Obydwie instytucje założył Paul Broca (1814–1888), lekarz i  antropolog francuski, nauczyciel

Topinarda.75 L. Krzywicki, Z dziedziny antropologii i etnologii, w: tegoż, Dzieła…, t. 2, s. 331–344. Pierwodruk

podpisany: Lud. Krz.76 Alfred William Howitt (1830–1908), urodzony w  Anglii, australijski przyrodnik, odkrywca

i antropolog, współautor (wraz z Fisonem): Kamilaroi and Kurnai. Group Marriage and Relationship, and Marriage by Elopement, Drawn Chiefly from the Usage of the Australian Aborigines, Also the Kurnai Tribe, Their Customs in Peace and War (1880, wprowadzenie do książki napisał Morgan).

Lorimer Fison (1832–1907), urodzony w  Anglii australijski antropolog, dziennikarz, misjonarz i pastor metodystyczny, był jednym z informatorów Morgana – m.in. przygotował tabele pokrewieństwa dla

a o ła Na początku był zachwyt...

Page 102: Laboratorium Kultury 3 (2014)

100

Laboratorium Kultury 3 (2014)

obalają systematy Spencerów, Mac Lennanów, jak gdyby to były domki z kart – albo

studiów, jeżeli już krótszych, w każdym jednak razie systematycznych77.

O Morganie: przewrót, przełom i rewolucja oraz życie wśród IrokezówFragmenty podobne do powyższego znajdziemy również w innych pracach Krzywickiego. Nazwisko Morgana (opatrzone uwagą o czterdziestoletnim pobycie wśród Indian78), jako tego, który dokonał przewrotu (lub rewolucji)79 w nauce i podważył ustalenia badaczy gabinetowych, pojawiać się będzie w to-warzystwie nazwisk dwóch badaczy australijskich80. Ton artykułu opubliko-wanego w kwietniu 1886 r. pod tytułem Z antropologii i etnologii („Przegląd Tygodniowy” 1886, nr 1481) jest zdecydowanie bardziej prześmiewczy, a ce-lem kpiny stają się zarówno uznani naukowcy, jak i „cywilizacyjna” działalność Europejczyków:

Wreszcie nastała godzina przewrotu, a przy jej dźwiękach cała ta robota żmudna

i wieloletnia molów gabinetowych Europy pogrążać się poczyna w głębie urojeń

przeszłości. Wywody Spencerów o początku instytucji społeczno-politycznych,

Tongańczyków i Fidżyjczyków; por. Comparative Table of the Tongan and Fijian System of Relationship, Made by Rev. Lorimer Fison, Rewa, Fiji zamieszczone w: L.H. Morgan, Systems…, s. 573–577. Na temat związków naukowych między Fisonem i Morganem pisała szerzej Helen Gardner, The Origin of Kinship in Oceania. Lewis Henry Morgan and Lorimer Fison, „Oceania”, R. 78 (2008), nr 2, s. 137–150.

77 L. Krzywicki, Z dziedziny…, s. 337.78 Wielokrotnie powtarzane zdanie o czterdziestoletnim pobycie amerykańskiego antropologa wśród

Indian jest podstawą budowanego przez Krzywickiego mitu Morgana – pierwszego wielkiego badacza terenowego. Wyobrażenie to, niezgodne z  prawdą (wystarczy sięgnąć do prac poświęconych biografii Morgana, by się o tym przekonać; por. np. D.N. Moses, The Promise of Progress. The Life and Works of Lewis Henry Morgan, University of Missouri Press, Columbia and London 2009), świadczy również o tym, że Krzywicki niewiele wiedział o życiu autora Ancient Society i prowadzonych przez niego badaniach, choć znał jego publikacje.

79 Por. także L. Krzywicki, Z dziedziny …, s. 340. Chodzi o przewrót w poglądach na temat rozwoju państwa. Przekonanie o wpływie Morgana na naukę, ma być może źródło w pracy Engelsa, której rozdział 1. (Przedhistoryczne stopnie kultury) rozpoczyna się od słów: „Morgan jest pierwszy, który ze znajomością rzeczy przedsięwziął zaprowadzenie pewnego określonego ładu w przedhistorycznych dziejach człowieka; ugrupowanie jego zachowa całą swą siłę tak długo, dopóki znacznie zwiększony materjał nie zmusi naukę do zaprowadzenia pewnych zmian”. Informację na temat kontaktów z  Indianami Krzywicki zaczerpnął prawdopodobnie także z tej książki, Engels napisał bowiem, że Morgan „większą część swego życia spędził wśród Irokezów” (fragment ten otwierał rozdz. 2. tj. Rodzina); F. Engels, Początki …, s. 1, 7.

80 W pierwszej edycji Der Ursprung der Familie nie pojawia się odwołanie do prac Fisona i Howitta, ale znajdziemy je w późniejszej wersji. Por. F. Engels, Pochodzenie …, w: K. Marks, F. Engels, Dzieła. T. 21…, s. 54–55; por. także przypis na s. 53.

81 Nieco wcześniej – w  styczniu i  lutym 1886 r. („Przegląd Tygodniowy” 1886, nr 4–6) ukazał się trzyczęściowy artykuł Krzywickiego (niepodpisany), w którym także są odwołania do Morgana, ostatnie brzmi: „badania czterdziestoletnie Morgana dostarczyły klucza do zrozumienia ustroju społecznego, na ustawie rodowej opartego”; L. Krzywicki, Prehistoryczne dzieje Ameryki, w: tegoż, Dzieła…, t. 2, s. 425–426, 428.

Page 103: Laboratorium Kultury 3 (2014)

101

rozprawy MacLennanów o genezie egzogamii, wielotomowe ględzenia Lilienfel-

dów82, akrobatyczne skoki innych minorum gentium – wszystko to zostało zwalone

niby domki z kart przez wyrosłą na dziewiczej glebie krajów zamorskich wiedzę

społeczną. Morgan, Fison, Howitt i inni stworzyli, że się tak wyrażę, świat nowy,

zgoła niepodobny do dotychczas w nauce uznanego, lecz stworzyli go nie wyobraź-

nią swą. Postępowanie ich jest całkiem odmienne.

Morgan, zamiast zamknąć się w gabinecie, zamieszkał wśród owych „dzieci przy-

rody”, których nie wytępił jeszcze zwycięski a cywilizacyjny pochód gorzałki euro-

pejskiej. Przebył tutaj aż lat czterdzieści, przystosowawszy się do bytu jednego z ple-

mion czerwonoskórych, przez które został usynowiony… Atoli z drugiej strony

nie zerwał stosunków ze światem cywilizowanym, skrupulatnie śledząc za wszelkimi

pracami w dziedzinie nauk etnologicznych, antropologicznych i socjologicznych i ko-

rzystając z bogatych zbiorów muzeów amerykańskich, zwłaszcza Smithsoniańskiego

(w wydawnictwach też tego muzeum, w „Smithsonian Contributions to Knowledge”,

publikował wiele swych prac). Nie dziwota, że rzucił wiele światła nowego na genezę

wielu instytucji społecznych83.

Ten fragment poprzedza omówienie trzech publikacji Morgana (Systems of Consanguinity, Ancient Society i Houses and House-life) oraz badań Howitta i Fisona, które zamyka artykuł. Również w 1886 r. (w czerwcu i lipcu) ukazał się wspomniany już pierwszy artykuł opublikowany przez Krzywickiego w „Praw-dzie” – tj. Ustrój społeczny u ludów pierwotnych („Prawda” 1886, nr 26–28)84; miał to być – jak wspominał autor – „większy artykuł o Morganie i pokrewnych mu badaczach”. Praca ta – mimo zapewnień – w niewielkim stopniu dotyczy-ła Morgana, przede wszystkim poświęcona była badaniom prowadzonym

82 Paul von Lilienfeld (Павел Фёдорович Лилиенфельд-Тоаль,Paweł Fiedorowicz Lilienfel'd-Toal, 1829–1903), polityk i socjolog rosyjski, autor m.in. Мысли о социальной науке будущего (1872), Gedanken über die Socialwissenschaft der Zukunft (1873–1881); w latach 90. wiceprzewodniczący a następnie przewodniczący Institut International de Sociologie w Paryżu.

83 L. Krzywicki, Z antropologii i etnologii, w: tegoż, Dzieła…, t. 2, s. 543–544. W pierwodruku praca podpisana: Lud. Krz. W  trzyczęściowym artykule Krzywickiego Przełom w  socjologii opublikowanym w „Prawdzie” (1887, nr 18–20) także pojawiają się wskazane elementy, tj. „całe życie wśród Irokezów”, przełom w socjologii oraz zarzuty wobec Spencera i McLennana; cz. 1 nosi znamienny tytuł: Socjologia gabinetowa wobec poszukiwań źródłowych, natomiast cz. 2: Prace Morgana i ich znaczenie (cz. 3 nie została opatrzona tytułem); por. L. Krzywicki, Przełom w socjologii, w: tegoż, Dzieła, t. 3: Artykuły i rozprawy 1886–1888, red. tomu T. Kowalik, PWN, Warszawa 1959, s. 295–306. Społeczeństwo pierwotne… bywa nazywane także – nawet w nieco późniejszych pracach – „pomnikową pracą Morgana”; por. L. Krzywicki, Horda pierwotna, „Prawda” 1893, nr 18, s. 207.

84 L. Krzywicki, Ustrój społeczny u ludów pierwotnych, w: tegoż, Dzieła…, t. 2, s. 564–579. W pierwodruku praca podpisana: Lud. Krz.

a o ła Na początku był zachwyt...

Page 104: Laboratorium Kultury 3 (2014)

102

Laboratorium Kultury 3 (2014)

przez Kubarego85, ale zawierała również w części pierwszej wykład na temat założeń ewolucjonizmu oraz sposobów pozyskiwania materiałów etnogra-ficznych. Otwiera ją wzmianka o badaczach (Darwin, Lyell), dzięki którym zaczęto obserwować „prawa rozwoju ludzkości”. Następnie Krzywicki wy-mienia prace Lubbocka, McLennana86, Tylora, Hovelacque’a87, którzy przy-jęli, że ludzkość (podobnie jak wszechświat) rozwija się według określonych praw, a ludy „dzikie” dają wyobrażenie o przeszłości ludów „cywilizowa-nych” – są jakby ich „zastygłą i skrzepłą przeszłością”. Ludzkość wszystkich ras rozwija się podobnie, choć społeczności, które żyły w bardziej sprzyjają-cych warunkach, szybciej pokonywały poszczególne stopnie rozwoju. Autor pisze następnie o różnicy pomiędzy badaniami socjologicznymi88, a zdoby-waniem wiedzy z innego zakresu (np. zoologii). Wskazuje, że informacje o społecznościach ludzkich często zbierane są przez osoby niewłaściwie przygotowane merytorycznie i – co również nierzadkie – przystępujące do kontaktów z innymi z określonym nastawieniem. Materiał, choć nierzadko obfity, nie jest gromadzony metodycznie, bywa, że zawiera zafałszowania. Staje się on podstawą refleksji naukowej badaczy gabinetowych:

Nie dziw, że wznoszą się okazałe gmachy, gdzie wszystko w drobiazgach nawet wyracho-

wano i obliczono, lecz cóż koniec końcem okazuje się? Wszak na podstawie takiej nic

trwałego nie zbudujesz, nic, co by odzwierciedlało rzeczywistość. A cóż i dopiero gdy

socjolog taki napotka na sprzeczności w materiale! Teoryjkę łata teoryjką, byleby roz-

platać trudności. Czasami znajdzie się umysł bystrzejszy, co spoza oddzielnych szczegó-

łów dojrzy niedostrzegalną dla innych prawdę, przebije powłokę atmosfery europejskiej,

rzuci nowe rozwiązanie, lecz wreszcie i on ulegnie z braku niepofałszowanego materiału

[…]. Rewolucja wyszła, bo wyjść musiała spoza Europy, spośród badaczy, którzy, jak

Amerykanin Morgan, w pełnym rynsztunku wykształcenia fachowego, zagrzebali się na

miejscu przez całe lat dziesiątki wśród ludu nie ucywilizowanego, nie przerywając atoli

związków z światem naukowym i pilnie śledząc za postępami wiedzy. Co do naszej czę-

ści świata, to poszczycić się może zaledwie jednym Maine’em, który czas nieco dłuższy

85 Jan Stanisław Kubary (1846–1896), polski przyrodnik i etnograf, badacz Oceanii. Krzywicki omawia wydaną rok wcześniej książkę Kubarego, Ethnographische Beitrage zur Kenntniss der Karolinischen Inselgruppe und Nachbarschaft, Heft 1: Die socialen Einrichtungen der Pelauer, Asher, Berlin 1885.

86 Jest: Mac Lennan.87 Abel Hovelacque (1843–1896), językoznawca i antropolog francuski, członek Société d’Anthropologie de

Paris; autor m.in. La Linguistique (1877), Études de linguistique et d'ethnographie (1878), Les Races humaines (1882).88 W  tym artykule pisze o  socjologii jako o  „nauce o  człowieczeństwie uspołecznionym” (s. 565).

Warto jednak podkreślić, że Krzywicki niejednokrotnie zastanawiał się nad nazwami nauk o człowieku i ich desygnatami; por. np.:L. Krzywicki, Z dziedziny…, s. 335.

Page 105: Laboratorium Kultury 3 (2014)

103

studiował rolną gminę Hindusów na miejscu – nikogo pono więcej. Pracę Maine’a zaczęli

prowadzić w Australii Howitt i Fison, w Indiach zaś Przedgangesowych różne miejscowe

towarzystwa antropologiczne.

I dalej:

Wyrosła na obiecującym gruncie studiów bezpośrednich zamorska wiedza socjologiczna

Morganów, Howittów, Maine’ów bezlitośnie zwala gabinetowe gadki socjologii europej-

skiej. Radziłbym wziąć do ręki Stare społeczeństwo Morgana i wszystkie sześć części (wraz

z Wstępem) Socjologii Spencera, a różnica cała obu tych sposobów pisania – jednego wśród

szałasu ludów pierwotnych, na zasadzie długich a bezpośrednich studiów, drugiego znów

w londyńskim gabinecie przy pomocy sekretarza i według z góry powziętych uprzedzeń

– od razu rzuci się już w oczy89.

Od tego momentu – przez dwie kolejne części mamy do czynienia z omó-wieniem badań Kubarego nad kulturą Palau90. Krzywicki podkreśla, że Kubary nie zna prac Morgana, przez co tracą jego badania – szerzej na ten temat pisze w części drugiej (s. 570). Książka Kubarego91 zestawiona z Antropologią Waitza92 jest dla Krzywickiego kolejnym dowodem na to, „ile fałszów i błędów zawiera gabinetowa wiedza socjologiczna”93.

89 L. Krzywicki, Ustrój…, s. 567.90 Krzywicki pisze o Pelauzczykach – tłumaczy w ten sposób nazwę Pelauer używaną przez Kubarego.91 Krzywicki porównując wyniki Kubarego powołuje się także na publikację Mikołaja Iwanowicza Siebera

O stosunkach ekonomicznych u ludów pierwotnych prawdopodobnie chodzi o pracę Очеркаи первобытной экономической культуры (1883). Sieber (Николай Иванович Зибер, 1844–1888), rosyjski lub ukraiński ekonomista, pierwszy popularyzator myśli ekonomicznej Marksa w Rosji (por. J.D. White, Nikolai Sieber: the First Russian Marxist, „Revolutionary Russia”, R. 22 (2009), nr 1, s. 1–20).

Badania Morgana w  kontekście prac Siebera, Maurera, Engelsa i  Maine’a  pojawiają się także w  dwuczęściowym artykule Zarys ewolucji społecznej opublikowanym w  „Głosie” (1887, nr 21–22); L. Krzywicki Zarys ewolucji społecznej, w: tegoż, Dzieła…, t. 3, s. 307–318. Krzywicki zwraca tu także uwagę na relację pomiędzy Morganem i Charlesem Fourierem, o czym wcześniej pisał Engels zarówno w Der Ursprung…(F. Engels, Początki cywilizacyi…, s. 124), jak i w przywoływanym już liście do Kautskiego z 26 kwietnia 1884 r. (K. Marks, F. Engels, Dzieła. T. 36…, s. 174). François Marie Charles Fourier (1772–1837), francuski filozof i socjalista utopijny.

„Głos”, tygodnik literacko-społeczno-polityczny (podtytuł kilkakrotnie modyfikowany); wyd. w Warszawie w latach 1886–1905; założyciele: Jan L. Popławski i Józef K. Potocki; redaktorzy (w kolejności): Józef K. Potocki, Józef Strzembosz i  Jan Władysław Dawid, dzięki któremu pismo stało się najbardziej lewicowym pośród periodyków warszawskich.

92 Theodor Waitz (1821–1864), niemiecki filozof, psycholog i antropolog, autor sześciotomowego dzieła Die Anthropologie der Naturvölker (1859–72) oraz innych prac, m.in. Grundlegung der Psychologie (1846), Die Indianer Nordamerica's (1865).

93 L. Krzywicki, Ustrój…, s. 569.

a o ła Na początku był zachwyt...

Page 106: Laboratorium Kultury 3 (2014)

104

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Wróćmy jednak do Morgana – jego nazwisko pojawia się we wczesnych pra-cach popularyzujących naukową wiedzę o człowieku wszędzie tam, gdzie mowa o uczonych, którzy w znaczący sposób wpłynęli na kierunek badań nad kulturą. Tak jest na przykład w dwuczęściowym artykule Materializm w społecznoznawstwie („Dodatek Miesięczny” do „Przeglądu Tygodniowego” z lutego i marca 1887)94, który zawiera omówienie pierwszego tomu pracy Juliusa Lipperta Kulturgeschichte der Menschheit95. Krzywicki wskazuje miejsce Lipperta między badaczami nie-mieckimi („wypada go zaliczyć do wybitniejszych badaczy-socjologów”), ale nie zgadza się ze stanowiskiem Ludwika Gumplowicza96 wyrażonym w Socjologii (być może chodzi o System socyologii97 – Krzywicki nie podaje dokładnego adresu bi-bliograficznego, problematyczna jest kwestia daty wydania dzieła), że Lippert, obok Comte’a, Spencera i Bastiana98 jest jednym z „czterech drogowskazów w do-tychczasowej nauce socjologicznej”99; protestuje także przeciw temu, że nie ma wśród największych socjologów nazwiska Morgana.

Jeśli jednak sięgniemy do książki Gumplowicza zauważymy co prawda, że czterem wymienionym „drogowskazom” została poświęcona obszerna część wywodów (s. 43–88), ale autor nie pomija dzieła Morgana, choć podnosi wobec niego dość istotne zarzuty. Przypomina skonstruowaną przez amerykańskiego uczonego koncepcję okresów etnicznych, choć uważa te podziały opierające się na wynalazkach za „dość dowolne”100 i pisze:

94 Tenże, Materializm w społecznoznawstwie (J. Lippert: Kulturgeschichte der Menschheit, 1886, T.1), w: tegoż, Dzieła…, t. 3, s. 186–216. W pierwodruku praca podpisana: Lud. Krz.

95 Julius Lippert (1839–1909), austriacki historyk kultury i  działacz polityczny; autor m.in.: Die Religionen der europäischen Kulturvölker, der Litauer, Slaven, Germanen, Griechen und Römer in ihrem geschichtlichen Ursprunge (1881); Allgemeine Geschichte des Priesterthums (1883); Geschichte der Familie (1884); Kulturgeschichte der Menschheit in ihrem organischen Aufbau (b. 1–2, 1886–1887), wyd. pol.: Historia cywilizacyi w zarysach, przeł. H. K, t. 1 (Pożywienie, odzież, mieszkanie), t. 2 (Rozwój społeczny ludzkości), Leppert et Co., Drukarnia „Kupiecka”, Warszawa 1892–1893.

96 Ludwik Gumplowicz (1838–1909), polski prawnik i  socjolog. W  związku z  tym, że nie uzyskał habilitacji na Uniwersytecie Krakowskim, wyjechał w połowie lat 70 do Grazu, gdzie został zatrudniony w Uniwersytecie. Większość jego prac z zakresu socjologii i prawa powstała w języku niemieckim.

97 L. Gumplowicz, System socyologii, Wydawnictwo Spółki Nakładowej, Warszawa [1886]. Tej pozycji (datując jej wydanie na 1888) poświęcił Krzywicki omówienie w „Prawdzie” (1888, nr 35–36). Czytamy tam, że recenzent nie zgadza się „w wielu zasadniczych punktach” z Gumplowiczem, ale ocenia „wysoko jego pracę dla tej siły zapładniającej, jaką wywiera na czytelnika”; L. Krzywicki, Socjologia (Gumplowicza), w: tegoż, Dzieła, t. 4: Artykuły i rozprawy 1888–1889, red. A. Osiadacz-Molska, PWN, Warszawa 1960, s. 83. Artykuł w pierwodruku niepodpisany.

98 Adolf Bastian (1826–1905), niemiecki lekarz i etnolog, założyciel i dyrektor Königliche Museums für Völkerkunde w  Berlinie, przewodniczący Berliner Gesellschaft für Anthropologie, Ethnologie und Urgeschichte; autor m.in. Der Mensch in der Geschichte (1860). Ethnologische Forschungen (1871–1873), Allgemeine Grundzüge der Ethnologie (1884).

99 L. Krzywicki, Materializm…, s. 186.100 O  tym problemie Krzywicki napisze dopiero w  artykule „Materialistyczne” pojmowanie dziejów

ludzkości („Prawda” 1889, nr 16): „Moglibyśmy odwołać się do Lipperta, który wykazał, że dzieje rodziny

Page 107: Laboratorium Kultury 3 (2014)

105

W te ramy wkłada Mo rgan historyą rozwoju cywilizacyi, wykazując powolne jej postępy

przez ciąg wieków. Wielką przytem ma zasługę, że pierwszy zastanawia się nad istotą tych

naturalnych grup społecznych, na które ludzkość była podzieloną w najpierwotniejszych

zaraz czasach, a które utrzymały się długo jeszcze w niektórych częściach świata do dziś

dnia. Błądzi jednak Mo rgan w tem, że grupy te i zbiorowości uważa jako rezultaty rozwo-

ju cywilizacyjnego i widzi w nich poniekąd dzieło urządzającego społeczeństwo według

pewnych celów i widoków umysłu ludzkiego. Daremnie też u Mo rgana szukamy praw

społecznych, zna on tylko jedno prawo t. j postęp cywilizacyi; ale powszechności prawa

tego nie udowodnił, bo nie wytłómaczył, dlaczego tak wielka część ludzkości, tak liczne

szczepy Afryki, Ameryki, Australii do dziś dnia, pomimo prawa tego, ani na krok nie po-

stąpiły po nad stan najpierwotniejszej dzikości. Wobec tego faktu wolno podejrzywać,

że rozwój cywilizacyi nie jest wynikiem prawa postępu lecz innych praw społecznych,

których Mo rgan nie zna. Mimo to dzieła Mo rgana ze względu na nader ciekawy i nowy

materyał etnograficzny, jako też z powodu ważnych bardzo badań nad ustrojami społecz-

nemi, stanowią epokę w rozwoju socyologii101.

Krzywicki nie przytacza tych zarzutów i nie odnosi się do nich, choć ude-rzają one celnie w  główne założenia ewolucjonizmu. Brak ostrej polemiki z Gumplowiczem na ten temat ma być może źródło w szacunku dla zasłużone-go naukowca102 o zbliżonych poglądach (antyklerykalizm). Zupełnie inny jest ton polemiki z mało znanym publicystą „Biblioteki Warszawskiej”103– Ignacym K. Dworzaczkiem104, który w 1889 r. opublikował dość obszerne omówienie

są niczym innym, jak tylko odbiciem tych lub innych źródeł pożywienia i  sposobów zarobkowania; Maurera, który dowiódł, że cała ewolucja średniowiecznej ustawy prawno-politycznej odbywała się pod wpływem powstawania nowych metod produkcji i wymiany; Siebera, który znowu uzasadnił ścisły związek pomiędzy obowiązującym prawem i formami własności a tymi samymi stosunkami przedmiotowymi itd., itd. Jak wiadomo, Morgan usiłował zastosować tę samą zasadę do całego przebiegu dziejów ludzkości. Na tym założeniu opiera się jego podział na stan dziki, barbarzyński i cywilizację. Można się spierać, czy wytknięte przezeń drogowskazy dla odróżnienia jednej epoki od drugiej są wystarczająco ważne, lecz jest to pytanie drugorzędnej już wagi wobec samej zasady – znaczenia warunków przedmiotowych”. L. Krzywicki, „Materialistyczne” pojmowanie dziejów ludzkości, w: tegoż, Dzieła…, t. 4, s. 345. Artykuł w pierwodruku podpisany Lud. Krz.

101 L. Gumplowicz, System…, s. 90.102 Być może przyczyna leżała również w nieukończonej pracy nad przyjęciem określonego stanowiska,

a polemika z wybitnym socjologiem mogłaby ten brak obnażyć.103 „Biblioteka Warszawska”, pismo poświęcone naukom, sztukom i  przemysłowi (potem zmiany

podtytułu). Miesięcznik wyd. w Warszawie: 1841–1914, wydawcą od 1885 r. został Józef K. Plebański (od 1880 r. także redaktor odpowiedzialny). Początkowo było to pismo liberalne, z czasem stało się bardziej konserwatywne.

104 Ignacy Karol Dworzaczek na łamach „Biblioteki Warszawskiej” publikował głównie omówienia prac filozoficznych, był tłumaczem Kartezjusza (Rozmyślania nad zasadami filozofii dowodzące istnienia Boga i różnicy pomiędzy duszą ludzką i ciałem, Warszawa 1885). Później został redaktorem wychodzącego w Warszawie w latach 1905–1912 „Dziennika Powszechnego”, wydał Zagadnienia społeczne. Szkice i studja (Warszawa 1909).

a o ła Na początku był zachwyt...

Page 108: Laboratorium Kultury 3 (2014)

106

Laboratorium Kultury 3 (2014)

polskiego tłumaczenia pracy Morgana. Recenzja105 jest krytyczna i momenta-mi złośliwa, ale rzeczowa – piszący na wstępie wskazuje, że w pojęcia postępu i rozwoju jest wpisana celowość (w odróżnieniu od pojęcia ewolucji, które ewo-kuje jedynie przemianę) oraz zaznacza, że ci, którzy dotychczas pisali historie postępu lub cywilizacji do tworzenia własnych konstrukcji zawsze wybierali jedynie fragment zbioru „wybitniejszych wypadków, z pominięciem szeregów osobnych zjawisk częstokroć natury bardziej doniosłéj”. Jako przykład konstruk-cji autorskiego schematu podaje Dzieje rozwoju umysłowego Johna W. Drapera106 i twierdzi, że podobny skonstruował Morgan. Zarzuca temu ostatniemu, że tytuł jego pracy nie odpowiada treści – książka od s. 49 do 607 nie dotyczy rekon-strukcji dziejów, natomiast przedstawia „przegląd licznych faktów, zebranych przez autora podczas długoletniego pobytu jego u Irokezów i innych plemion amerykańskich”. Recenzent zwraca także uwagę na to, że Morgan zbierał mate-riały także za pomocą tłumaczy, więc trudno uznać je, za w pełni wiarygodne, a zatem zarzuca mu to, o co oskarżani byli do tej pory badacze gabinetowi107.

Dworzaczek twierdzi, że Morgana można uznać za deterministę, Ameryka-nin pisze bowiem, że:

główne urządzenia ludzkości rozwinęły się z kilku pierwotnych zarodów myśli i że przebieg

i sposób był oznaczony z góry (predetermined) i zacieśniony w szczupłych granicach różno-

rodności, wskutek wrodzonej logiki umysłu ludzkiego i koniecznego ograniczenia jego władz

(na to zwrócił uwagę w cytowanym wyżej fragmencie Gumplowicz). Jedno-cześnie Morgan twierdzi, że taki wynalazek jak łuk został wynaleziony „praw-dopodobnie przypadkowo”108, co więcej – samą cywilizację należy „uważać jako wypadek okolicznościowy”109.

Recenzent zadaje także bardzo interesujące pytanie (poruszając problem, do którego zbliżył się Gumplowicz): jeżeli dzikość, barbarzyństwo i cywilizacja to okresy rozwoju ludzkości, a przy tym obserwujemy, że nie cała obecna ludzkość jest w okresie cywilizacji, to co nazywamy „ludzkością”.

105 I.K. Dworzaczek, Lewis H. Morgan „Społeczeństwo pierwotne…”, „Biblioteka Warszawska” 1889, t. 1, s. 123–129, 273–281.

106 John William Draper (1811–1882), amerykański przyrodnik i historyk, autor m.in.: The History of the Intellectual Development of Europe (1863), wyd. pol. Dzieje rozwoju umysłowego Europy (1873).

107 I.K. Dworzaczek, Lewis H. Morgan…, s. 125–127.108 L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 17, 21; por. także s. 290.109 Tamże, s. 607. Tu recenzent nie jest ścisły: Morgan pisze, że osiągnięcie cywilizacji było pewne,

natomiast „faktem nadzwyczajnym” jest, iż udało się to „mniej więcej przed pięciu tysiącami lat” (s. 606).

Page 109: Laboratorium Kultury 3 (2014)

107

Jeśli więc jego [Morgana - przyp. A.G.] historya rozwoju ludzkości ma koniecznie mieścić

w sobie te trzy okresy, jakkolwiek ludzkość cała nigdy ich nie przechodziła, to rzecz oczy-

wista, iż autor nie uwzględnia istotnego stanu rzeczy, lekceważy fakty nauki współczesnéj,

wymagajęcéj stosowania się do rzeczywistości i opierania teoryi abstrakcyjnych na fak-

tycznym podkładzie, który w dziejach ludzkości stanowią wydarzenia rzeczywiste, rozwój

przyczynowy zjawisk świata istniejącégo z całém bogactwem objawów życiowych110.

To zarzuty niebagatelne, gdyż – jeśli dobrze rozumiem intencje recenzenta – zastanawia się on nad tym, na ile uprawnione jest atrybutywne rozumienie kultury jako celowego procesu, który jedynie z założenia jest powszechny oraz, co chyba znacznie ważniejsze: jaką wartość ma opis pewnych prawidłowości rozwojowych, jeśli tworzy się je w oparciu o bardzo uproszczone modele rze-czywistości. Dworzaczek wytyka Morganowi, że ten pomija wiele „najpotężniej-szych dźwigni cywilizacyjnych” takich jak m.in. religia, moralność, praca handel, etc. a znaczenie przypisuje jedynie „środkom pożywienia”111.

Warto wspomnieć także o  tych zarzutach, które bezpośrednio godziły w Krzywickiego – jeden bowiem dotyczył Objaśnienia i dopełnienia, drugi na-tomiast języka przekładu:

To zakończenie Engelsa nie objaśnia w niczém dzieła Morgana jako pracy czysto et-

nologicznéj, ani téż z poglądami jego ogólnemi, wyrażonemi we wstępie wcale nie licuje.

Przekład dzieła grzeszy niekiedy pod względem formalnym co do poprawności stylu

i czystości języka polskiego. Tłómacz stara się z góry zrzucić z siebie odpowiedzialność

za przekład, oświadczając, iż „staranność jego w przekładzie téj książki nie posuwała się

do poprawiania stylu, który u Morgana ma na względzie tylko treść naukową i nie dba

o ozdoby zewnętrzne112.

Krzywicki zareagował bardzo impulsywnie, obrażając na łamach „Prawdy” (1889, nr 13, w rubryce O prawdę) nie tylko recenzenta, lecz także „Bibliotekę Warszawską”113 w artykule pod znaczącym tytułem Co się u nas wyrabia w krytyce:

Przyznaję, byłbym niewymownie wdzięczny „Bibliotece Warszawskiej” za roz-

rywkę sprawioną ćwiczeniem p. Dworzaczka o Morganie, gdyby ta przyjemność

110 I.K. Dworzaczek, Lewis H. Morgan…, s. 129.111 Tamże, s. 273–274.112 Tamże, s. 280.113 Nie przeszkodziło mu to jednak publikować później w tym periodyku.

a o ła Na początku był zachwyt...

Page 110: Laboratorium Kultury 3 (2014)

108

Laboratorium Kultury 3 (2014)

wolną była nadto od sporej dawki piołunu, mianowicie nie stanowiła nowego do-

wodu, iż nieuctwo staje się obecnie u nas przywilejem już nie tylko organów bruko-

wych, lecz nawet czasopism wypowiadających roszczenia – mniejsza o filozoficzne

stanowisko - do poważnego traktowania rzeczy. Lecz, przede wszystkim, cóż takiego

przedstawia „rozprawa” p. Dworzaczka?

W kolejnym akapicie Krzywicki zarzuca Dworzaczkowi interpretowanie po-szczególnych fragmentów w oderwaniu od kontekstu, w którym były umiesz-czone, porównywanie poglądów wyrażonych w omawianym dziele z przyjętymi „dogmatami filozoficznymi”; krytykuje także formę recenzji (zwłaszcza naduży-wanie znaków zapytania).

Zresztą można być nieudolnym krytykiem w technice, zamiast ciągłości w rozu-

mowaniu dać bezład pojedynczych fragmentów, nadmierne wydawać krzyki obu-

rzenia i zbyt mało zapuszczać się w faktyczne zbicie przeciwnika, lecz jednocześnie

posiadać znajomość przedmiotu. Tymczasem p. D. jest zupełnym nieukiem w zakre-

sie krytykowanego przedmiotu114.

Krzywickiego rozsierdziły niewątpliwie zarzuty wobec opisanego w Obja-śnieniu i dopełnieniu stanowiska Engelsa, które wynikały z podstaw światopo-glądowych Dworzaczka. Recenzent Społeczeństwa pierwotnego odebrał uwagi na temat rodziny monogamicznej jako „naigrywanie się z podstawy bytu społecz-nego” i protestował przeciw deprecjonowaniu roli chrześcijaństwa w tworzeniu „miłości wzajemnej i braterstwa”115. Krzywicki zarzucił mu „zachowawczość” przekonań, a „Bibliotece Warszawskiej” naukowość otoczoną „szatą archeolo-giczną i prawowiernie metafizyczną”116.

Obaj piszący starli się jeszcze raz na łamach „Prawdy” (1889, nr 15, także w rubryce O prawdę). Argumenty Dworzaczka były rzeczowe i o wiele bardziej wyważone; Krzywicki natomiast zaczął od obelg – stwierdził, że w jego artyku-le chodziło przede wszystkim o ukazanie: „iż nasza umysłowość od niejakiego

114 L. Krzywicki, Co się u nas wyrabia w krytyce, w: tegoż, Dzieła…, t. 4, s. 335. Pierwodruk podpisany Lud. Krz.

115 I.K. Dworzaczek, Lewis H. Morgan…, s. 280.116 L. Krzywicki, Co się u nas wyrabia…, s. 337. Ponadto złośliwie doradził Dworzaczkowi przeczytanie

„dzieła m i s j o n a r z ó w Howitta i Fisona o Australczykach, k s i ę d z a Hitzego i szkoły playowskiej dla cywilizacji tegoczesnej”; s. 336. Franz Hitze (1851–1921), niemiecki ksiądz katolicki, polityk, etyk społeczny. Frédéric Le Play (1806–1882), francuski ekonomista, socjolog, reformator społeczny, inżynier.

Page 111: Laboratorium Kultury 3 (2014)

109

czasu pogrąża się w coraz większem błocie nieuctwa i niesumienności”117. Zarzucił Dworzaczkowi nieprzygotowanie do podjętego tematu, natomiast by potwierdzić swoje kompetencje, wspomniał o artykułach opublikowanych w „Wiśle”118.

W najwcześniejszym (z 1883 r.) artykule Krzywickiego oraz w pracach Kru-sińskiego Morgan pojawia się jako badacz, dzięki któremu można było podnieść problem solidarności zajmując się badaniem kultur prostych119. W latach 90. XIX w. kwestia solidarności charakterystycznej dla kultur prostych i jej zanik w społe-czeństwach opartych na pieniądzu i własności prywatnej pojawił się także w pi-śmiennictwie Edwarda Abramowskiego, który w książce Społeczeństwo rodowe pisze: „Solidarność rodowa i plemienna była prawem i obowiązkiem; dobroć, pomaganie drugim, uważało się za najwyższą cnotę” oraz (to ostatnie zdanie): „Z powstaniem handlu, pieniędzy i własności prywatnej, społeczeństwo rodowe zaczęło upadać: wolność, równość i braterstwo ludzi zanikały powoli”120. Oczy-wiście w XIX w. nie tylko Polacy odwoływali się do idei solidarności121, ale warto przypomnieć ten epizod, zwłaszcza że problem solidarności w dyskusjach naszych rodaków nad kondycją polskiego społeczeństwa jest aktualny do tej pory122.

W nieco późniejszych tekstach Krzywickiego, pisanych pod wyraźnym wpły-wem książki Engelsa, Morgan staje się antropologicznym autorytetem, który dzięki „czterdziestoletnim” badaniom terenowym potwierdza myśl Marksa123. Krzywicki przyjmując za Engelsem przeświadczenie, że twórczość Morgana jest celowo pomi-jana, czuje się w obowiązku, by ją popularyzować i bronić przed jakąkolwiek krytyką. Dopiero w latach 90. znajdziemy w pismach Krzywickiego fragmenty, które świad-czą o narastającym dystansie do ustaleń amerykańskiego antropologa. Krzywicki wciąż uważa, że jego dzieła miały charakter przełomowy, ale zastrzega:

117 L. Krzywicki, List otwarty do Redakcyi „Biblioteki Warszawskiej”, „Prawda” 1889, nr 15, s. 179.118 „Wisła”, miesięcznik geograficzno-etnograficzny, wyd. w Warszawie w latach 1887–1905, 1916–1917

i w 1922 r. Pierwszy wydawca i redaktor: A. Gruszecki, w latach 1888–1900 wydawca: Michał Arct, redaktor: J. Karłowicz. W 1888 r. w „Wiśle” ukazało się kilka krótkich tekstów Krzywickiego, natomiast w z. 1 z 1889 r. obszerniejszy artykuł pt. Smithsonian Institution (s. 94–101).

119 O „nadmiernym” zainteresowaniu wczesnych polskich marksistów społeczeństwami „pierwotnymi”, także w kontekście solidarności pisze Alina Molska (Model ustroju…, rozdz. 4 i 5).

120 Z.R. Walczewski [E. Abramowski], Społeczeństwo rodowe, nakładem autora w drukarni Wł.L. Anczyca i spółki, Kraków 1890, s. 35–36, 54. Na temat tych kwestii w Społeczeństwie rodowym pisze Andrzej Mencwel, Etos lewicy. Esej o narodzinach kulturalizmu polskiego, PIW, Warszawa 1990, s. 145–147.

121 Na ten temat pisze Dariusz Dobrzański w artykule Nowożytna idea solidarności, w: Idea solidarności w kontekstach filozoficzno-historycznych, red. D. Dobrzański, A. Wawrzynowicz, Wydawnictwo Naukowe Instytutu Filozofii, Poznań 2006, s. 11–40.

122 Niewątpliwie jedną z najważniejszych współczesnych książek podejmujących ten problem jest Etyka solidarności ks. Józefa Tischnera (wyd. 1: Znak, Kraków 1981).

123 Krzywicki w artykule Rozwój umysłowy ludzkości (Z powodu „Systemu socjologii” prof. Gumplowicza), „Głos” 1888, nr 47 pisze o „szkole Morganowsko-Marksowskiej”; por. tegoż, Dzieła…, t. 4, s. 210. Pierwodruk podpisany Lud. Krz.

a o ła Na początku był zachwyt...

Page 112: Laboratorium Kultury 3 (2014)

110

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Naturalnie, jak wszelka inna praca naukowa, dzieła Morgana posiadają jedynie wartość

względną — w granicach pewnej epoki. Znaczenie książki bowiem w rozwoju wiedzy

bynajmniej nie na tym polega, ile z niej pozostanie po pewnej liczbie lat, ale jak wpły-

nęła ona swego czasu na pchnięcie nauki ku nowym torom i ile zawierała w sobie pier-

wiastka zapładniającego […]. Studiując pracę poszukiwaczy źródłowych, wciąż mamy

do czynie nia z imieniem tego badacza; są pomiędzy nimi ślepi jego wyznawcy, są inni

znowu, których poszukiwania wydają rezultaty dość odmienne od tych, do których on

doszedł, ale wszyscy, nawet w rozterce z autorem Społeczeństwa pierwotnego, przyznają mu,

że wiedzę socjologiczną wprowadził na zgoła nowe a nader wydajne pola. Co więcej, już

w dzisiejszym stanie obchodzącej nas nauki śmiało możemy powiedzieć, że w znacznej

liczbie jego wnioski i przykłady są schematami, z jednej strony zanadto uogólnionymi,

z drugiej – wyprowadzonymi z materiału stosunkowo niezbyt obfitego, a nawet w nagro-

madzonych przezeń tablicach pokrewieństwa i powinowactwa same dane nie zgadzają się

w pewnej mierze z wypowiadanym poglądem. Niewątpliwie dalsze po szukiwania jeszcze

więcej nadwątlą wzniesioną przez Morgana budowlę; starzeć się jest prawem natury!124

ibliogra aBorejsza J.W., W kręgu wielkich wygnańców 1848–1895, Książka i Wiedza, Warszawa 1963.Brykalska M., Aleksander Świętochowski. Biografia, PIW, Warszawa 1987, t. 1.Dobrzański D., Nowożytna idea solidarności, w: Idea solidarności w kontekstach filozoficz-

no-historycznych, red. D. Dobrzański, A. Wawrzynowicz, Wydawnictwo Naukowe Instytutu Filozofii, Poznań 2006, s. 11–40.

Dworzaczek I.K., Lewis H. Morgan „Społeczeństwo pierwotne…”, „Biblioteka Warszaw-ska” 1889, t. 1.

Działaczki społeczne, feministki, obywatelki…, red. A. Janiak-Jasińska i in., Wydawnic-two Neriton, Warszawa 2008.

Engels F., Der Ursprung der Familie, des Privateigenthums und des Staats. Im Anschluss an Lewis H. Morgan‘s Forschungen, Verlag der Schweizerischen Volksbuchhandlung, Hottingen–Zürich 1884.

124 L. Krzywicki, Poszukiwania socjologiczne, w: tegoż, Dzieła…, t. 9: Szkice socjologiczne, cz. 1, red. H. Hołda-Róziewicz, PWN, Warszawa 1974, s. 35. Pierwodruk: „Prawda” 1894, nr 34; podpis: L.K. W pierwszym zdaniu zasadniczego tekstu pracy Engelsa pojawia się przekonanie, że koncepcja Morgana ma charakter tymczasowy i być może zdezaktualizuje się, gdy pojawią się nowe odkrycia. Krzywicki, mimo że przetłumaczył Engelsa nie pomijając tego zdania, nie eksponował w najwcześniejszych swoich pracach tego wątku; por. przypis 78 w niniejszym artykule.

Page 113: Laboratorium Kultury 3 (2014)

111

Engels F., Początki cywilizacyi. Na zasadzie i jako uzupełnienie badań Lewisa H. Morgana, przeł. J.F. Wolski, H. Le Soudier, Paryż–Lipsk 1885.

Gardner H., The Origin of Kinship in Oceania. Lewis Henry Morgan and Lorimer Fison, „Oceania”, R. 78 (2008), nr 2, s. 137–150.

Gumplowicz L., System socyologii, Wydawnictwo Spółki Nakładowej, Warszawa [1886].Hirszband N., Idea organizmu w badaniach społecznych, „Ateneum” 1887, t. 3, s. 439–

461, t. 4, s. 15–35.Holland H., Ludwik Krzywicki – nieznany, Instytut Wydawniczy „Książka i Prasa”, War-

szawa 2007.Hołda-Róziewicz H., Ludwik Krzywicki jako teoretyk społeczeństw pierwotnych, Ossoli-

neum, Wydawnictwo PAN, Wrocław 1976.Katalog rękopisów Biblioteki Publicznej m. st. Warszawy. T. 2, Sygnatury 201–404: Archi-

wum rodzinne i redakcyjne Adama Wiślickiego („Przegląd Tygodniowy” w Warszawie), oprac. K. Sokołowska-Grzeszczyk, PWN, Warszawa 1985.

Kowalewskij M.M., Moja żyzn'. Wospominanija, Rossijskaja politiczeskaja encykłopie-dija (ROSSPEN), Moskwa 2005 [Ковалевский, М. М., Моя жизнь. Воспоминания. Российская политическая энциклопедия (РОССПЭН), Москва 2005].

Krusiński S., Pisma zebrane, wstęp T. Kowalik, Książka i Wiedza, Warszawa 1958.Krzywicki L., Dzieła, t. 2: Artykuły i rozprawy 1880–1886, red. H. Holland, PWN, War-

szawa 1958.Krzywicki L., Dzieła, t. 3: Artykuły i rozprawy 1886–1888, red. T. Kowalik, PWN, War-

szawa 1959.Krzywicki L., Dzieła, t. 4: Artykuły i rozprawy 1888–1889, red. A. Osiadacz-Molska,

PWN, Warszawa 1960.Krzywicki L., Dzieła, t. 9: Szkice socjologiczne, cz. 1, red. H. Hołda-Róziewicz, PWN,

Warszawa 1974.Krzywicki L., Horda pierwotna, „Prawda” 1893, nr 18, s. 207–208. Krzywicki L., List otwarty do Redakcyi „Biblioteki Warszawskiej”, „Prawda” 1889,

nr 15, s. 179–180.Krzywicki L., Wspomnienia, t. 1– 3, Spółdzielnia Wydawnicza Czytelnik, Warszawa

1957–1959.Ludwik Krzywicki. Praca zbiorowa poświęcona jego życiu i twórczości, Instytut Gospodar-

stwa Społecznego, Warszawa 1938.Luksemburg R., Wstęp do ekonomii politycznej, Książka i Wiedza, Warszawa 1959.Marks K., Engels F., Dzieła wybrane: w dwóch tomach, Książka i Wiedza, Warszawa 1949, t. 1.Marks K., Engels F., Dzieła, T. 19 (Marzec 1875 – maj 1883), przeł. A. Bal, S. Bergman,

Książka i Wiedza, Warszawa 1972.

a o ła Na początku był zachwyt...

Page 114: Laboratorium Kultury 3 (2014)

112

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Marks K., Engels F., Dzieła. T. 21 (Maj 1883 – grudzień 1889), Książka i Wiedza, War-szawa 1969.

Marks K., Engels F., Dzieła. T. 36 (Listy: kwiecień 1883 – grudzień 1887), przeł. T. Zabłudowski, Książka i Wiedza, Warszawa 1976.

Mencwel A., Etos lewicy. Esej o narodzinach kulturalizmu polskiego, PIW, Warszawa 1990.Molska A., Model ustroju socjalistycznego w polskiej myśli marksistowskiej lat 1878–1886,

Książka i Wiedza, Warszawa 1965.Morgan L.H., Społeczeństwo pierwotne czyli badanie kolei ludzkiego postępu od dzikości przez

barbarzyństwo do cywilizacyi, przeł. A. B[ąkowska], [posłowie:] L. Krz[ywicki], Objaśnie-nie i dopełnienie Marksa–Engelsa, Nakładem redakcyi „Prawdy”, Warszawa 1887.

Morgan L.H., Ancient Society or Researches in the Lines of Human Progress from Savagery through Barbarism to Civilization, Henry Holt and Company, New York 1877.

Morgan L.H., Houses and House-life of the American Aborigines, „Contributions to North American Ethnology”, R. 4 (1881).

Morgan L.H., Systems of Consanguinity and Affinity of Human Family, „Smithsonian Contributions to Knowledge”, R. 17 (1871).

Morgan L.H., League of the Ho-de'-no-sau-nee or Iroquois, Sage and Brothers, Rochester 1851.Moses D.N., The Promise of Progress. The Life and Works of Lewis Henry Morgan, Univer-

sity of Missouri Press, Columbia and London 2009.Pachucka R., Pamiętniki z lat 1886–1914, wstęp i objaśn. J. Hulewicz, Ossolineum,

Wrocław 1958.Paluch A., Mistrzowie antropologii społecznej. Rzecz o rozwoju teorii antropologicznej,

PWN, Warszawa 1990.Polskie czasopisma religijno-społeczne w XIX wieku. Materiały do katalogu, red. B. Lesisz

i in., Instytut Tomistyczny Warszawa, Redakcja Wydawnictw Katolickiego Uniwer-sytetu Lubelskiego, Warszawa–Lublin 1988.

Historia prasy polskiej, [t. 2]: Prasa polska w latach 1864–1918, PWN, Warszawa 1976.The Ethnographical Notebooks of Karl Marx (Studies of Morgan, Phear, Maine, Lubbock),

przeł. i oprac. L. Krader, Van Gorcum, Assen 1974.Walczewski Z.R. [E. Abramowski], Społeczeństwo rodowe, nakładem autora w drukarni

Wł.L. Anczyca i spółki, Kraków 1890.White J.D., Nikolai Sieber: the First Russian Marxist, „Revolutionary Russia”, R. 22

(2009), nr 1, s. 1–20.Zawiszewska A., „Tłumaczka Tylora i Morgana”. O Aleksandrze Bąkowskiej i jej działal-

ności społecznej, „Przekładaniec” 2010, nr 2 (24), s. 50–89.

Page 115: Laboratorium Kultury 3 (2014)

113

bstra tAt the beginning there was wonder. Young Krzywicki reads Morgan

Article reconstructs chosen context and editions of Polish translation Lewis Henry Morgan's An-

cient Society. Aleksandra Bąkowska's translation was first published in 1887, printed in “Prawda”

magazine, which senior editor at the time was Aleksander Świętochowski. It was edited by Lu-

dwik Krzywicki, who knew Morgan's work since estimated 1883. He got closely acquainted with it

due to Frederic Engels' Der Ursprung der Familie, des Privateigenthums und des Staats. Im Anschluss

an Lewis H. Morgan's Forschungen (1884) – Krzywicki translated and published this book (under

alias J.F. Wolski) in 1885 and entitled it Początki cywilizacyi. Na zasadzie i jako uzupełnienie ba-

dań Lewisa H. Morgana – Beginnings of civilization. Investigation and reinvigoration of work by Lewis

H. Morgan (in Poland Engels' work is better known as Pochodzenie rodziny, własności prywatnej i pań-

stwa. W związku z badaniami Lewisa H. Morgana – Origins of family, private property and the State.

Investigation into the works of Lewis H. Morgan – which is the title of the book's latter translation).

From 1885, in his scientific research, Krzywicki references Morgan more often. In articles

one can find crystallized idea of Morgan as a field researcher, who spent forty years among Native

Americans, thus making him able to create a masterpiece that undermined achievements of cabi-

net anthropology. Morgan is portrayed as the one who revolutionized science. Also, Krzywicki,

taking in Engels' conviction that Morgans work is deliberately omitted, feels obliged to propagate

it and defend it from criticism. Only in Krzywicki's writings from the nineties we find fragments

that show his detachment from Morgans' conclusions.

Keywords: Ancient Society, translation, Ludwik Krzywicki, Lewis Henry Morgan

a o łaDoktor habilitowany nauk humanistycznych, adiunkt w Zakładzie Teorii i Historii Kultury Instytutu

Nauk o Kulturze i Studiów Interdyscyplinarnych Uniwersytetu Śląskiego. Zainteresowania badawcze:

teoria, antropologia i historia kultury; antropologia literatury dla dzieci i młodzieży. Opublikowała

monografie: Saga rodu Borejków. Kulturowe konteksty Jeżycjady (Katowice 2004), Jan Michał Witort –

wprowadzenie do antropologii pokolenia „ludzi naukowych” (Poznań-Katowice 2011); redagowała tom

Konstanty Ildefons Gałczyński – znany i nieznany. Szkice i rozprawy (Katowice 2005), współredagowała:

Między Bambolandią i Jeżycjadą. Małgorzaty Musierowicz makro- i mikro-kosmos (Katowice 2003),

Antropologia kultury – antropologia literatury. Na tropach koligacji (Katowice 2007), Wiedza o kulturze

w szkole (Katowice 2007), Wstyd w kulturze 2 (Katowice 2008), Bezpieczny świat wielu kultur i narodów.

Przewodnik dla nauczycieli (Katowice 2011), Starość jako wyobrażenie kulturowe (Katowice 2013).

a o ła Na początku był zachwyt...

Page 116: Laboratorium Kultury 3 (2014)

114

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Page 117: Laboratorium Kultury 3 (2014)

115

Małgorzata Rygielska „Listy uwierzytelniające” etnografa

y iary słu by s ołe z e Rozwa a ia a argi esie olskiego

rzekła u ołe ze stwa ierwot ego ewisa Morga a

Jakub JakubaszekUniwersytet Warszawski

bstraktPolskie wydanie Społeczeństwa pierwotnego L.H. Morgana ukazało się w 1887 r. nakładem „Praw-

dy”, w czasie, gdy społeczny program pozytywistów obnażył swe braki, a do głosu dochodziła

nowa formacja kulturowa. Jej członków charakteryzowały przekonania demokratyczne, ludowe,

socjalistyczne, a także kulturalny i społeczny aktywizm. Przedstawicielką tej formacji była również

Aleksandra Bąkowska, ziemianka, założycielka szkoły wiejskiej w Gołotczyźnie, zwolenniczka

ruchu kobiecego, tłumaczka prac Edwarda Burnetta Tylora i Lewisa Henry’ego Morgana. W ar-

tykule omówione zostały źródła jej aktywizmu oraz postawa i działalność, dla których tło stanowi

tu polski przekład i recepcja Społeczeństwa pierwotnego.

Słowa klucze: Lewis H. Morgan, Aleksandra Bąkowska, służba społeczna, Społeczeństwo pierwotne,

przekład

Henryk Sienkiewicz nie był szczególnie zachwycony „darem narodu pol-skiego”. Najchętniej otrzymałby dom z widokiem na Wisłę przy Kanonii

w Warszawie, ale taki pomysł spotkał się ze sprzeciwem. Nie doszło również do skutku kupno „jakiejś wsi pod Warszawą, przy kolei, tak żeby [Sienkiewicz] mógł mieć przynajmniej kilka pociągów do stolicy, żeby za pół godziny mógł być w mieście”. Wybór padł na Oblęgorek, majątek obciążony kredytem, a do tego położony aż za Kielcami. W przypływie złośliwości mieszkańcowi „syreniego

Page 118: Laboratorium Kultury 3 (2014)

116

Laboratorium Kultury 3 (2014)

grodu” zdarzało się powiedzieć, że „jechało się [tam] dłużej niż do Wiednia”1. Podróż pociągiem do Kielc, a z Kielc dalej powozem, istotnie należała do ro-dzaju wypraw wymagających przygotowania. Trasa kolejowa biegła okrężnie, przez Iwanogród (czyli Dęblin) lub Dąbrowę, gdzie skład z Warszawy łączył się z pociągiem Drogi Żelaznej Iwanogrodzko–Dąbrowskiej, odchodzącym dwa do trzech razy na dobę. Tymczasem lud oblęgorski uchodził za ciemny i za-bobonny („zachował wiele cech pierwotnych”, „analfabetów bardzo wielu”2), a konserwatywna „Gazeta Kielecka”, w której takie przekonanie o owej spo-łeczności głoszono, wyrażała zachwyt, że wkrótce w regionie „zasiądzie Mistrz nad mistrze, który złote myśli rzeźbi w sercach milionów”3. Nie był to może jeszcze, jak rzucić miał później Brzozowski, nastrój „pochodu z brzękadłami” po królewiackiej prowincji, towarzyszący odczytom Mistrza na rzecz ofiar powodzi z lata 1903 r., wszędzie podobno przyjmowanym w atmosferze podniosłej i eks-tatycznej. Była to najwyżej przygrywka, choć ton zapowiadający „karety przed dworcem, odświętne stroje, uroczyste nabożeństwa i uczty”4 słychać w głosie „Gazety…” dość wyraźnie. Sienkiewicz, jak wiadomo, „dar narodu” przyjął. Co więcej, 1908 r. pomógł w powstaniu pierwszej w Oblęgorku placówki oświa-towej (funkcjonującej półlegalnie, pod szyldem ochronki), którą zakwaterował w przestronnej pałacowej garderobie. W listach do Marii z Babskich, pisanych w okresie przeprowadzki, nazywa nawet posiadłość „nie tak straszną dziurą”5; wspomina również o jej sielskim charakterze. „[A] czegóż – pyta Sienkiewicz retorycznie – szuka się na wsi, jak nie sielanki. – Dla tego samego można poko-chać Oblęgorek”6.

Dwieście kilometrów na północ od miejscowości, w regionie równie zaco-fanym kulturowo, ubogim i słabo skomunikowanym z Warszawą, Aleksandra Bąkowska otwiera w rok później szkołę gospodarstwa wiejskiego dla dziewcząt. Po Kruszynku koło Włocławka jest to druga taka szkoła w Królestwie Polskim7.

1 F. Hoesick, Powieść mojego życia. (Dom rodzicielski). Pamiętniki, t. 2, Ossolineum, Wrocław–Kraków 1959, s. 385–386.

2 [B.a.], Okolica Oblęgorka, „Gazeta Kielecka” 1900, nr 101, s. 1–2.3 [B.a.], Dar jubileuszowy, „Gazeta Kielecka” 1900, nr 55, s. 2.4 S. Brzozowski, Pochód z  brzękadłami, w tegoż: Wczesne prace krytyczne, wstęp A. Mencwel, PIW,

Warszawa 1988, s. 393; prwdr. „Głos” 1904, nr 2.5 List do Marii z Babskich Sienkiewiczowej z 9.06.1902 r., w: H. Sienkiewicz, Listy, t. 4, cz. 1, oprac. i wstęp

M. Bokszczanin, PIW, Warszawa 2008, s. 169.6 Tamże, s. 175; list do Marii z Babskich Sienkiewiczowej z 5.07.1902 r.7 Wcześniej, w 1900 r., powstała jeszcze szkoła dla chłopców w Pszczelinie. O organizacji tych placówek,

pszczelinieckiej i kruszynieckiej, które dla Bąkowskiej i innych pionierów oświaty ludowej stanowiły wzór, pisze zwięźle Aleksander Świętochowski, w: A. Świętochowski, Historia chłopów polskich w zarysie, t. 2. W Polsce podległej, Wydawnictwo Polskie, Lwów–Poznań 1928, s. 461–465.

Page 119: Laboratorium Kultury 3 (2014)

117

Jakub Jakubaszek Wymiary służby społecznej...

Dwie drogiJedyna biografia Bąkowskiej, napisana przez Lucynę Janikową, nosi tytuł Z buntem przez życie. Chciałbym widzieć w tym tytule, oprócz zabiegu reto-rycznego, przede wszystkim problematyzację pewnej ponadjednostkowej po-stawy i jedno z jej zawęźleń8. Galeria „zaściankowych” aktywistek i aktywistów tego czasu, przynależących do sfer inteligencko-ziemiańskich, znajdujących się w zbliżonym położeniu i podobnie buntujących się przeciwko zastanej rzeczywistości, jest oczywiście dłuższa. Co wszakże w przypadku Bąkowskiej i innych znamienne, rzeczywistość ta – z ich punktu widzenia – odpowiada właściwie stanowi nieujarzmionej natury, a wszelkie podejmowane działa-nia są istotowo kulturotwórcze. Chodzi tu nie tyle o ich zaplecze ideowe czy znaczenie filozoficzno-antropologiczne, ile o samo doświadczenie, czy raczej powtarzającą się w wielu relacjach, tekstach, artykułach i zapiskach artykula-cję tego doświadczenia. W pierwotnym życzeniu Sienkiewicza, by kupić mu kamienicę na warszawskim Starym Mieście, odnaleźć możemy coś więcej niż tylko prozaiczną wygodę. Podobne wymogi spełniałaby bowiem przecież podwarszawska wieś w pobliżu kolei petersburskiej czy wiedeńskiej. Wybory te osobliwie korespondują z  intuicjami Brzozowskiego. Będzie on bowiem w pierwszej chwili zarzucał Sienkiewiczowi-twórcy „zdrowy instynkt prze-ciętności”, w ogóle zestrojenie „iście polskiego” szlacheckiego światopoglądu z zachowawczym i ograniczonym horyzontem mieszczańskim9. Jak trafnie pisze Ewa Kosowska, Sienkiewicz „swoją kulturową tożsamość kształtował w dynamicznej równowadze między tym, co sarmackie, a tym, co europej-skie”10, i choć z takim zdaniem Brzozowski pewnie by się zgodził, zarazem musiałby uznać je – niesłusznie! – za próbę odwrócenia biegunów „zdzie-cinnienia” i „dojrzałości” z Legendy Młodej Polski11. W przywołanej historii mamy do czynienia z taką potrzebą wygody, która nie jest prozaiczna, po-nieważ nie ma charakteru wyłącznie pragmatycznego, zdroworozsądkowego

8 Por. L. Janikowa, Z  buntem przez życie. Opowieść biograficzna o  Aleksandrze Bąkowskiej, Zespół Szkół Rolniczych „Bratne”, Ciechanów 1999. Maria Brykalska wplata elementy życiorysu Bąkowskiej do swych książek o Aleksandrze Świętochowskim. Przed paru laty osobny artykuł poświęciła jej także Agata Zawiszewska, która wszelako – co miało niebagatelny wpływ na treść jej ustaleń – pominęła książkę Janikowej. Por. A. Zawiszewska, „Tłumaczka Tylora i Morgana”. O Aleksandrze Bąkowskiej i jej działalności społecznej, „Przekładaniec” 2010, nr 2 (24), s. 50–89.

9 Por. S. Brzozowski, Henryk Sienkiewicz i jego stanowisko w literaturze współczesnej, w: tegoż, Wczesne prace…, s. 133–168; prwdr. „Głos” 1903, nr 14–18.

10 E. Kosowska, Eurosarmata. O postawach i wyborach Henryka Sienkiewicza, Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, Katowice 2013, s. 64.

11 Por. S. Brzozowski, Legenda Młodej Polski. Studja o strukturze duszy kulturalnej, Nakładem Księgarni Polskiej Bernarda Połonieckiego, Lwów 1910.

Page 120: Laboratorium Kultury 3 (2014)

118

Laboratorium Kultury 3 (2014)

i okazjonalnego. Określa ona natomiast przyswojony standard życia i jest, jako taka, wyborem egzystencjalnym. Rzecz w tym, że jeśli urbanizację uznamy za wyznacznik modernizacji, a przestrzeń (wielkiego) miasta i rozmaite przeja-wy miejskości za kategorie typowo nowoczesne, to w realiach królewiackich miarą dystansu cywilizacyjnego okaże się odległość od Warszawy – skądi-nąd prowincjonalnego miasta rosyjskiego12. Jego wielkomiejskość (choćby dyskusyjna), zalety mieszkania nieopodal linii kolejowej, komfort i szybkie tempo podróży, wreszcie zaś obecność i dostępność nazywanego „ikoną no-woczesności” środka transportu, a wraz z nim symbolicznych i faktycznych „prześwitów” czy „rozsadów” kultury globalnej – wszystko to, wyliczone oczy-wiście jednym tchem, składa się na rozwinięcia i konkretyzacje owej wygody. Kształtuje także specyficzne doświadczenie czasu i przestrzeni oraz należy do standardu życiowego formacji kulturowej, do której zaliczał się Sienkiewicz.

Powiadamiając ks. Teodora Jankowskiego o zamiarze utworzenia szkoły ludowej w Oblęgorku, stwierdza on: „W ten sposób dzieci nie będą zostawione bez opieki i nie będą wyrastać w dzikości”13. Daje się tu poznać, oprócz pater-nalizmu, punkt widzenia prawdziwego „człowieka XIX wieku”, Europejczyka z dożywotnim biletem na „arkę cywilizacji”, przybyłego z metropolii i wizytu-jącego – nie bez stanowienia strefy wpływów – znieruchomiałe we wstępnej fazie rozwoju kultury kolonie. Podczas własnej, wspomnianej uprzednio, akcji odczytowej poczyni obserwację, że oto „prowincję przebiega jakby prąd elek-tryczny nowego życia”14, co wprawdzie można by uznać za konwencjonalną metaforę, ale przecież nie jest ona przeźroczysta. Czy jej niepokojąca siła nie bierze się aby z niwelacji (właśnie niwelacji, ponieważ nie zachodzi tu żaden gwałtowny ruch) opozycji natury i kultury? Czy zjawisko tak fantastyczne jak „prąd elektryczny nowego życia” nie mieści się ostatecznie w porządku arty-ficjalnym, przywodząc na myśl raczej sztucznie importowaną elektryfikację, niż tworzenie społecznych więzi? W końcu zaś: jaki świat opisuje ta metafo-ra, skoro oprócz obrazu rezurekcji odsyła również do jego zdeformowanego odbicia – obrazu reanimacji trupa? Nie potrzeba szczególnej wrażliwości in-terpretacyjnej, by dostrzec głęboką różnicę, jaka dzieli obserwowany wyżej stosunek do upośledzonych społecznie „mas ludowych” („dzikich”) i „rażonej

12 Por. M. Litwinowicz-Droździel, Okruchy zwierciadła. Od wystawy światowej do wystawy sklepowej, „Przegląd Humanistyczny” 2013, nr 1 (436), s. 11–15; E. Paczoska, Odkrywanie prowincji – w  kręgu doświadczeń literatury postyczniowej, w: Doświadczenie prowincji w literaturze polskiej II połowy XIX i XX wieku, red. E. Paczoska, R. Chodźko, Filia UW w Białymstoku, Białystok 1993, s. 8–15.

13 H. Sienkiewicz, Listy, t. 3, cz. 1, s. 38; list ze stycznia 1906 r.14 Tamże, s. 356; list do Adama Krechowieckiego z 22.01.1904 r.

Page 121: Laboratorium Kultury 3 (2014)

119

prądem” prowincji od zaangażowanej postawy tych prowincjonalnych zie-mianek, o których rozwodzono się w „Tygodniku Suwalskim”, że „potrafią same zamieszkiwać wilgotne oficynki, oddając dwór swój na kursy rolnicze”15. Jest sprawą drugorzędną, czy mamy tu do czynienia z perspektywą, żeby tak powiedzieć, Vorschrift (czyli, innymi słowy, nie tyle z referowaniem stanu faktycznego, ile projektowaniem, propagowaniem wzorca), gdyż nawet w ta-kim przypadku wciąż chodziłoby o przepracowanie poczucia winy klasowej. Zewnętrznie, mówiąc językiem historii idei, przejawia się ono w przyjęciu i głoszeniu przekonań demokratycznych, na których opiera się – lub ma się oprzeć – ład aksjonormatywny. Tym samym alternatywa konserwatyzmu i liberalizmu zostaje przekroczona, idee patronackie ustępują miejsca ideom równościowym. W rzeczywistości jednak przekonania demokratyczne nie tylko wrastają głęboko w system wartości, lecz zdarza się także, iż oplatają i przekształcają postawę wobec świata całościowo, wyłaniając coś w rodza-ju osobowości ofiarniczej. Wydaje się, że z  jej uosobieniem spotykamy się w biografii tłumaczki Społeczeństwa pierwotnego… (Ancient Society…, 1877) Lewisa Henry’ego Morgana.

Droga Aleksandry BąkowskiejAleksandra Sędzimirówna, po mężu Bąkowska, pochodziła ze starego ziemiań-skiego rodu, urodziła się w 1851 r. (dokładna data budzi wątpliwości) w mająt-ku Ślubowo na Mazowszu. W przeciwieństwie do stereotypowych „farysów demokratyzmu”16 (a farys to, rzecz znamienna, bojownik i niewolnik zarazem), nie należała do generacji zdeklasowanej szlachty, do której przylgnęło, jawnie zresztą androcentryczne, określenie „wysadzeni z siodła”. Wykształcenie otrzy-mała co najmniej przyzwoite, nauki pobierała oczywiście prywatnie. Wyrosła w otoczeniu „białych ścian polskiego domu”, którego „[s]przęty i całe umeblo-wanie – notowała po latach jedna z guwernantek – kosztowne i kunsztowne, bowiem pamięta z górą trzy wieki. Wszystko miłe, stare i takie szlacheckie”17. Jak miało się szybko okazać, Bąkowska nie pasowała mentalnie do tej scenografii.

15 „Tygodnik Suwalski” 1914, nr 5; cyt. za: M. Dajnowicz, Zachodnioeuropejskie wzorce emancypacyjne na polskiej prowincji w początkach XX wieku. Wpływ Elizy Orzeszkowej i Marii Konopnickiej na poglądy i działalność przedstawicielek elit ziem północno-wschodnich, w: Zachodnie wzorce i wschodnie realia. Przedstawicielki elit prowincjonalnych w XIX i w pierwszej połowie XX wieku, red. M. Dajnowicz, Instytut Historii Uniwersytetu w Białymstoku, Białystok 2009, s. 132.

16 Por. L. Sadowski, Polska inteligencja prowincjonalna i jej ideowe dylematy na przełomie XIX i XX wieku (na przykładzie guberni łomżyńskiej, suwalskiej i Białegostoku), PWN, Warszawa 1988, s. 33–48.

17 L. Janikowa, Z buntem…, s. 14.

Jakub Jakubaszek Wymiary służby społecznej...

Page 122: Laboratorium Kultury 3 (2014)

120

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Zaryzykuję tezę, że polskiemu inteligentowi prowincjonalnemu XIX w. jego bezpośrednie otoczenie jawiło się obco. Jeśli w latach młodości, opuściwszy je, spędził jakiś czas w Warszawie czy we Lwowie, podjął tam studia (mężczyź-ni) lub wstąpił na pensję (dziewczęta), to po powrocie na szeroko rozumianą prowincję – również w rodzinne strony – trafiał do całkiem nowej przestrzeni. Warszawę czy Lwów trudno rzecz jasna porównywać z Paryżem bądź Londy-nem. Przyjazd tam oznaczał zatem nie tyle wyrwanie się z dyskursu aspiracji i zdominowanej przezeń przestrzeni, ile dopiero wejście w taki dyskurs, przy-jęcie go. Z kolei w realiach prowincjonalnych, od stolic guberni po mieściny i wsie, mamy już do czynienia z aspiracjami drugiego, a nawet trzeciego stopnia. Miasteczka te niewiele zresztą łączyło z miejskością, ani pod względem układu i jakości zabudowy, ani wówczas, gdy mowa o stylach życia18. Co więcej, prze-ważnie znaczna część ich mieszkańców była etnicznie obca, a podziały społeczne miały charakter kastowy. W lokalnej prasie stale powtarzano apele dotyczące spraw tak podstawowych jak budowa drogi; przez dużą część roku komunikacja i poruszanie się między miejscowościami były utrudnione. Brakowało instytucji kulturalnych – poza większymi ośrodkami można było właściwie mówić o kul-turalnej martwocie. Kiedy dodamy do tego model relacji towarzyskich znany choćby z satyry Doktór filozofii na prowincji (1875) czy Emancypantek (1892), Siłaczki (1891) albo Promienia (1897), otrzymamy wówczas krajobraz życia społecznego jednocześnie jałowy i duszny. Reakcją na obcość są różne mecha-nizmy przystosowawcze. Ówczesna publicystyka postępowa szczególnie ostro piętnowała coś, co można by nazwać internalizacją prowincjonalnej mental-ności. W świadectwach Sienkiewicza natomiast – choć oczywiście nie był on przedstawicielem prowincjonalnej inteligencji – widać pewną egzotyzację pro-wincji, sytuowanie jej w porządku binarnym i hierarchicznym (peryferie–cen-trum, zacofany–rozwinięty, dzikość–cywilizacja). Zdarzało się też zaprzeczanie „kompleksowi prowincjonalizmu” i jego źródłom poprzez ich idealizację19.

Droga Bąkowskiej jest inna, meandryczna. Po zakończeniu edukacji domo-wej, co mniej więcej pokrywa się w czasie z klęską powstania styczniowego, zostaje oddana na pensję do Warszawy. Ponieważ ojciec udzielał powstańcom pomocy materialnej, w jakimś stopniu musiało ono być również jej udziałem. W stolicy Królestwa spędza łącznie dwa lata (warto w  tym miejscu dodać, że Maria Brykalska, biografka Aleksandra Świętochowskiego, twierdzi, że

18 Por. E. Kaczyńska, Pejzaż miejski z zaściankiem w tle, Fundacja Res Publica, Warszawa 1999.19 Por. L. Sadowski, Polska…, s. 67–69.

Page 123: Laboratorium Kultury 3 (2014)

121

Bąkowska kształciła się we Francji20, podczas gdy Lucyna Janikowa – a jej usta-lenia uważam za bardziej wiarygodne – milczy na ten temat), następnie wraca do Ślubowa, by w 1869 r. wyjść za mąż za Kazimierza Bąkowskiego, dziedzica Ożarowa, majątku położonego niedaleko Wielunia. Małżeństwo, do czego jesz-cze wrócę, nie należało do udanych. Mąż ma przekonania (w porównaniu do jej zapatrywań) zbyt wsteczne, ona udziela się charytatywnie, chętnie sięga po „młodą” prasę, wyraźnie sympatyzuje z wzbierającym fermentem umysłowym, jaki wówczas zachodzi w środowisku warszawskich intelektualistów. Nie dziwi więc, że ostatecznie wyprowadza się od męża, ponownie trafia do stolicy i tam wszczyna postępowanie rozwodowe. W 1878 r. jest już na powrót kobietą wolną.

Odejście od męża położy się cieniem na reputacji Bąkowskiej. W 1880 r. za sumę 65 tys. rubli z posagu nabywa pokaźne, zadłużone dobra w Gołotczyźnie koło Ciechanowa, jednak nie nawiązuje kontaktów towarzyskich z mieszkańca-mi okolicznych dworów. Trudno stwierdzić, co bardziej stoi tu na przeszkodzie: środowiskowy ostracyzm czy jej niechęć do owego środowiska z właściwym mu stylem życia, konserwatyzmem obyczajowym i stanowym egoizmem. Dość powiedzieć, że Bąkowska w swoich listach wiąże Gołotczyznę z poczuciem alienacji, przemijania, braku i uwiądu. Życiu na prowincji przeciwstawia War-szawę, tamtejszą atmosferę, za którą stale tęskni. Zaczyna żyć, by tak rzec, „po-między”: wraca do swojej „utrapionej wioski”, ale „wolałaby jak najprędzej być w Warszawie”, bo „nabiera do świeżego powietrza coraz większego wstrętu”21. Na przemian planuje przyjazd i boleje, że musi odroczyć jego termin, to znów donosi, iż prawie podjęła decyzję o sprzedaży Gołotczyzny. „U mnie – powiada – nic nowego nie zaszło i jest to, co było – pustka, cisza, nuda i nic więcej”22. Albo: „zawsze niewesoło i najzupełniej usposobieniem odpowiadam zeschłym liściom, jęczącym wichrom i wszystkim smutkom jesieni”23. Nie ma wielu zajęć, więc czyta, prenumeruje czasopisma postępowe i fachowe. Wolno sądzić, że taka prasa nie jest dla niej tylko drugim, obok listu, narzędziem komunikacji, a lektura sposobem spędzania czasu. Pośredniczą one także w kontakcie z istot-ną – możliwe nawet, że najistotniejszą – częścią świata przez nią przeżywanego.

20 Por. M. Brykalska, Aleksander Świętochowski. Biografia, t. 1, PIW, Warszawa 1987, s. 377.21 Wybór listów Aleksandry Bąkowskiej, w: L. Janikowa, Z  buntem…, s. 138; list do Aleksandra

Świętochowskiego, [b.d.].22 Tamże, s. 139; list do Aleksandra Świętochowskiego, [b.d.].23 Tamże, s. 142; list do Aleksandra Świętochowskiego, [b.d.].

Jakub Jakubaszek Wymiary służby społecznej...

Page 124: Laboratorium Kultury 3 (2014)

122

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Niegodziwa Narew odcięła nas od świata – od świąt przestały pisma przychodzić […].

Dużo czasu upłynie, zanim wrócą dawne pocztowe porządki, bo raz wytrąceni z rutyny

– nie tak łatwo nam Polakom wrócić. A jak się dostać do Warszawy? Zdobyłam tu jakie-

goś „Kuriera” – piszą, że między Modlinem a Nowym Dworem trzeba się przeprawiać

łódką i każdy zostawiony własnemu przemysłowi, bo kolej pośrednictwa w tym przejeź-

dzie nie bierze. Zdrętwiałam, jak ja jestem w tych wypadkach nieprzemysłowa […]. Co

woda w tym roku wyprawia […], że nawet nasza Sona marna tak wezbrała, że zalała całe

podwórze w Gołotczyźnie, do chałup podeszła. Most w Sońsku, owa na dobrych ludzi

pułapka, tylko dzięki energii strażnika, który go w czas rozebrał, ocalał – a most kolejowy,

cel naszych wycieczek, bardzo uszkodzony24.

Nie jest to bynajmniej odosobniony przypadek, kiedy w związku z jakąś klęską żywiołową prasa do Gołotczyzny przestaje docierać, listy krążą z opóź-nieniem, a transport do stolicy wymaga szczególnych starań. Bąkowska skarży się w te słowa Aleksandrowi Świętochowskiemu, którego poznała osobiście prawdopodobnie w 1883 r.25, jakkolwiek postać redaktora „Prawdy” już wcze-śniej była jej dobrze znana. Ich długoletnia przyjaźń i współpraca owiane są różnymi legendami: mieli trafić na siebie przypadkiem, jeszcze w czasach stu-denckich Świętochowskiego, i samo zetknięcie się wystarczyło, by zapałał on głębokim uczuciem. Bąkowska została bohaterką jego pisarstwa i muzą, kocha-ła go aż do późnej starości, snując niespełnione plany o wspólnych ostatnich latach życia26. Ile z tego wszystkiego jest prawdą, a co sprowadza się jedynie do schematów narracyjnych we wspomnieniach i życiorysach, pozostaje poza obszarem moich rozważań. Wystarczy zauważyć, że poetyka całej opowieści jest jednoznaczna, co jednak nadal pozwala udzielić jej pewnego kredytu za-ufania. Natomiast przeświadczenie, jakoby Bąkowska pierwsza wyszła z inicja-tywą przekładu Społeczeństwa pierwotnego…, a tym bardziej zwróciła się do Posła Prawdy z gotowym już przekładem i prośbą o pomoc w jego wydaniu, wydaje się wątpliwe. Kwestię inicjatywy można jeszcze uważać za dyskusyjną (w ten sposób we Wspomnieniach przedstawia ją choćby Ludwik Krzywicki), lecz drugiej możliwości wyraźnie przeczą te listy Świętochowskiego, w których wypytuje on Bąkowską o postępy w pracach nad tłumaczeniem27. Krzywicki

24 Tamże, s. 147; list do Aleksandra Świętochowskiego z 9.04.1888 r.25 Por. L. Janikowa, Z buntem…, s. 29. Brykalska wcześniej datowała ich pierwsze spotkanie na jesień 1884

r., za nią podobnie robi Zawiszewska. Por. M. Brykalska, Aleksander Świętochowski. Biografia…, t. 1, s. 377.26 Por. L. Janikowa, Z  buntem…, passim; M. Brykalska, Aleksander Świętochowski. Biografia…,

t. 1, s. 378–384.27 Por. L. Janikowa, Z  buntem…, s. 37. Tymczasem Maria Brykalska posuwa się do stwierdzenia,

Page 125: Laboratorium Kultury 3 (2014)

123

zwraca również uwagę na popełnione przez nią liczne błędy i usterki, miejscami zarzuca jej wręcz „niezrozumienie […] istoty społeczeństwa pierwotnego”28. Druga poważna wątpliwość wiąże się z pytaniem, gdzie i kiedy Bąkowska, wy-jąwszy pośrednictwo Świętochowskiego, miałaby zapoznać się z mało popular-nymi książkami Morgana, których obieg nawet w Europie Zachodniej był wąski, jeżeli nie hermetyczny. I wreszcie: dlaczego o książkach posyłanych jej przez Świętochowskiego przyznaje, że są dla niej – tak jak dorobek antropologiczny Edwarda B. Tylora – nowe i pouczające?29 Myli się zatem Agata Zawiszewska, gdy, omawiając działalność Bąkowskiej, przypisuje jej „dobrą orientację w naj-nowszej i niekanonicznej, niespencerowskiej ewolucjonistycznej antropologii społecznej”30 (osobnym problemem jest jaskrawy anachronizm takiego sformu-łowania). Chociaż „tłumaczka Tylora i Morgana” była wykształcona, oczytana i nieźle władała językami obcymi, to jednak dopiero zapoznawała się z nową dziedziną wiedzy, a kontakt z myślą najpierw jednego, potem drugiego autora był dla niej zapewne doświadczeniem formacyjnym. W bliskości ich warsztatu wyrabiała w sobie dojrzałość umysłową i zaangażowaną, społecznie aktywną postawę.

Jaką rolę odegrała w  życiu Bąkowskiej praca nad Społeczeństwem pier-wotnym…? Rzecz jest bardziej złożona, niż wydaje się na pierwszy rzut oka. Pierwsza odpowiedź, wcale nie naskórkowa, mogłaby brzmieć na przykład: w ten sposób Bąkowska nareszcie znajduje sobie zajęcie. Samotna ziemianka, od której stroni okoliczne towarzystwo i która również je omija, zajęć ma nie-wiele. Zostało już tu ustalone, że dużo czyta, bywa w Warszawie, ponadto od czasu do czasu urządza sobie wycieczki oraz przyjmuje gości. A podejmuje ich bez wystawnych rautów i raczej w małej liczbie. Ma przyjaciół we Władysławie Wilczyńskim i Franciszku Rajkowskim (obaj lekarze), czasami Świętochowski odwiedza ją ze Stanisławem Michalskim albo Leopoldem Méyetem. Przewa-żają więc mężczyźni, którzy są dla Bąkowskiej partnerami głównie do lektury i rozmowy. Toczy z nimi dyskusje, jak sama mówi, „o rozmaitych kwestiach

że Bąkowska dokonała przekładu w  1884 r., czyli zanim zaczęła się jej znajomość ze Świętochowskim. Por. M. Brykalska, Aleksander Świętochowski, redaktor „Prawdy”, Ossolineum, Wrocław 1974, s. 98.

28 L. Krzywicki, Wspomnienia, t. 3, Spółdzielnia Wydawnicza „Czytelnik”, Warszawa 1969, s. 115. Nieznajomość literatury przedmiotu zarzucał autorce przekładu również Wacław Anczyc, syn Władysława (i przez Agatę Zawiszewską z Władysławem mylony), wówczas student historii na Uniwersytecie Lipskim, który w 1888 r. na łamach „Przeglądu Literackiego” opublikował obszerną i pełną drobiazgowych krytyk metodologicznych recenzję Społeczeństwa pierwotnego. Por. W. Anczyc, Społeczeństwa pierwotne, cz. 4, „Przegląd Literacki” 1888, nr 11, s. 115.

29 Por. L. Janikowa, Z buntem…, s. 38.30 A. Zawiszewska, „Tłumaczka Tylora i Morgana”..., s. 59.

Jakub Jakubaszek Wymiary służby społecznej...

Page 126: Laboratorium Kultury 3 (2014)

124

Laboratorium Kultury 3 (2014)

wyższych”31. Jako czytelniczka „Głosu” często spiera się ze Świętochowskim o sprawę ludową. Rozmowy odbywają się w Gołotczyźnie i warszawskiej sie-dzibie redakcji „Prawdy”, a pewnie także w mieszkaniu wynajmowanym przez Bąkowską w Warszawie. Taki jednak typ aktywności, niemalże wypchnięty poza publiczną przestrzeń, z czasem okazuje się niewystarczający. Przede wszyst-kim rozbudza bowiem aspiracje i hartuje przekonania polityczne, równolegle prowokując pytania o własną w tym wszystkim rolę i osobistą odpowiedzial-ność. Zmusza do refleksji nad możliwościami, jakie rzeczywiście się ma, i nad warunkami, w jakich się trzeba poruszać. Zagadnienie to szybko przestaje być teoretyczne. Roztrząsanie go odsyła wprost do sfery praktyki społecznej, z którą jest jak najściślej związane. Zwierza się przeto Bąkowska:

z dniem każdym bardziej się przekonywałam, że ja tu na stałe nie wyżyję. Gdybym przy-

najmniej posiadała materialne środki i mogła otoczeniu swemu usługi rzeczywiste świad-

czyć – ta ofiara całopalna miałaby cel jakiś i znośniej byłoby ją ponosić. W moim jednak

położeniu siedzenie tutaj jest okropną koniecznością. – W niedługim czasie po kupieniu

tej małej wioseczki doznałam uczuć muchy złapanej w siatkę pajęczą, która mi się dość

barwnie z dala wydawała. Złudzenie szybko się rozwiało – ale nie zamotałam się i jak mnie

Pan widział, patrzenie w sufit wypełniło mi istnienie. I kto by się spodziewał, po tylu latach

mucha szamotać się zaczyna, zmartwychwstaje, sufity stanowczo mi nie wystarczają32.

Brak zajęć, tak jak się go tutaj odczuwa, nie jest brakiem zajęć „po prostu”. Jeżeli wśród wykształconego ziemiaństwa schyłku XIX stulecia wzorzec otium negotiosum (unikania bezczynności, oddawania się aktywnościom zarazem twór-czym i atrakcyjnym) trwał jeszcze, bodaj w postaci reliktowej, jako element eto-su33, to tutaj mamy do czynienia z jego załamaniem. Bąkowskiej zasugerowano kiedyś utworzenie w Gołotczyźnie obserwatorium astronomicznego, o czym, nie bez pewnej ironii, donosi w liście Świętochowskiemu. Ten pomysł skłania ją do rekapitulacji wszystkich zajmowanych dotychczas ról: „naprzód przykładna żona, następnie garde-malade, literatka, rolniczka, kupiec leśny, a teraz astro-nomka – czy to nie zdumiewające?”34. Ostatecznie fantastyczny pomysł okazał się tym i niczym więcej. Trudno przekonująco odpowiedzieć na pytanie, czy

31 Wybór listów Aleksandry Bąkowskiej…, s. 140; list do Aleksandra Świętochowskiego, [b.d.].32 Tamże, s. 138–139; list do Aleksandra Świętochowskiego, b.d.33 Por. A. Gomóła, Jan Michał Witort. Wprowadzenie do antropologii pokolenia „ludzi naukowych”,

Wydawnictwo Exemplum, Poznań–Katowice 2011, s. 216–217.34 Wybór listów Aleksandry Bąkowskiej…, s. 140; list do Aleksandra Świętochowskiego, [b.d.].

Page 127: Laboratorium Kultury 3 (2014)

125

Bąkowskiej zabrakło odwagi do podjęcia odpowiednich studiów i czy daje się to powiązać ze wzorcem kobiecości w kulturze patriarchalnej. W jakiejś mierze tak zapewne było. Jest zresztą znamienne, że z pozostałych pięciu autodefinicji, dwie wyczerpują się w tradycyjnych obowiązkach wobec rodziny i bliskich, dwie wiążą się z samodzielnością ekonomiczną i materialną, i tylko jedna, wrzucona między tamte, świadczy o szerszych horyzontach i ambicjach intelektualnych. Czyżby Bąkowskiej doskwierał właśnie niedosyt zajęć pozwalających ambicje te realizować? Czy mieści się wśród „głodomorów nerwowych” epoki? Żeby udzielić na te pytania odpowiedzi twierdzącej, trzeba wpierw uwzględnić dwa ważne warunki. Po pierwsze, aktywność taka musi mieć w punkcie centralnym problematykę społeczną oraz posiadać wymiar praktyczny. W tej bowiem skali próbuje się jej wartość. Po drugie, musi mieć rys osobistego oddziaływania, posłannictwa nawet, które w kwestii społecznej widziałoby rzeczywistość bez-pośrednio dostępną – rzeczywistość odczuwanych, a w zasadzie współodczu-wanych, autentycznych dramatów – i najpilniejsze zadanie.

Taki jest głęboki sens niemocy, z której zdaje sprawę Bąkowska w cytowa-nym wcześniej liście. Chciałbym teraz do niego wrócić. Szczególnie interesujące jest zdanie: „Gdybym przynajmniej posiadała materialne środki i mogła otocze-niu swemu usługi rzeczywiste świadczyć – ta ofiara całopalna miałaby cel jakiś i znośniej byłoby ją ponosić”. Co tak naprawdę oznacza? Częściowo wyjaśniłem wyżej, lecz objaśnienie to da się jeszcze przedstawić z innej perspektywy. Bą-kowska nie mówi, że jest gotowa ponieść żądaną ofiarę. Ona ją ponosi – stale, ustawicznie. Mogąc nieść pomoc potrzebującym, nie ofiarowywałaby siebie mniej czy bardziej, a jedynie po coś. Ludwik Krzywicki wspomina o bardzo ważnej cesze Bąkowskiej: była mianowicie pełna „ekspiacyjnych uczuć”35. Oczy-wiście wobec społecznie upośledzonych, wobec „warstw niższych”, „ludu”. Nie tylko więc wrażliwa na krzywdę i nie tylko filantropka. „Twierdzono – pisała Świętochowskiemu – że przed moim trybunałem wygrywa jedynie człowiek nieszczęśliwy. To prawda. Wymagająca, surowa, okrutna nawet mogłabym być dla wybrańców losu, lecz wobec nieszczęścia korzę się i mam nieokreślone po-czucie winy”36. Zwłaszcza ostatnie słowa dają do myślenia. Podobno jako mała dziewczynka ucze stniczyła w zdarzeniu, które roboczo można by porównać do sceny pierwotnej (tak jak rozumie się ją w psychoanalizie Freudowskiej) i które miało odcisnąć na psychice dziecka niezatarte piętno. Była bowiem świadkinią

35 L. Krzywicki, Wspomnienia…, t. 3, s. 115.36 L. Janikowa, Z buntem…, s. 55.

Jakub Jakubaszek Wymiary służby społecznej...

Page 128: Laboratorium Kultury 3 (2014)

126

Laboratorium Kultury 3 (2014)

kary chłosty wymierzonej przez rządcę chłopu pańszczyźnianemu i nie jest wy-kluczone, że strzępy pamięci owego zajścia, jego mglisty obraz, odżywały w niej potem pod postacią „nieokreślonej winy”, poniżenia doznawanego w obliczu niesprawiedliwości37.

Już w czasach małżeńskich Bąkowska wykazuje prawdopodobnie opory seksualne. Pojawiają się także wątpliwości, zanotowane przez Krzywickiego, czy „kiedykolwiek pozwoliła Świętochowskiemu na zanadto wielką poufałość cielesną”38. Do wspomnień przeszła raczej jako ta, która całą swoją energię skie-rowała na działalność społecznikowską i kulturalnicką – niesienie pomocy ma-terialnej, poprawę warunków bytowych ludu i proletariatu, wsparcie dla ruchu emancypacyjnego kobiet, w końcu zaś budzenie wiedzy i samowiedzy wśród przedstawicielek i przedstawicieli warstw upośledzonych. Od organizowania kursów gospodarskich, aż po prowadzenie w Warszawie bezpłatnej kuchni dla robotników strajkujących w 1905 r. Od prenumerowania „Gazety Świątecz-nej” Konrada Prószyńskiego, czasopisma dla ludu mającego być może najlep-szą w panujących warunkach ofertę kulturalną, aż po ufundowanie szkoły dla dziewcząt wiejskich w Gołotczyźnie. Tę ostatnią planuje Bąkowska ulokować we dworze, z takim zamiarem przebudowuje go i wyposaża. Krzywicki nazywa siedzibę „pałacem” pełnym „wspaniałych mebli” i „z bogatą biblioteką”, pamię-tającą świetność ro du Sędzimirów39. Szkoła jest gotowa do otwarcia pod ko-niec 1907 r., nie dochodzi do tego, gdyż placówka spłonęła w niewyjaśnionych okolicznościach tuż przed Bożym Narodzeniem. Bąkowska jednak, pomi mo niewątpliwego wstrząsu, nie rezygnuje ze swego zamiaru. Po sprzedaży części majątku oraz zaciągnięciu kredytu wystawia nowy budynek, a pierwsze kursy ruszają zimą 1909 r. Nie oznacza to końca problemów – przeciwnie. Zwięźle ujęła rzecz Romana Pachucka, założycielka „Steru”, działaczka ruchu kobiecego. Wedle jej słów, Bąkowska nadal „musiała walczyć […] z oszczerczą nagonką kleru oraz wstecznictwa. Jak trudna była droga zmierzająca do kultury wsi pol-skiej, wyrwania kobiety wiejskiej z ciemnoty, zabobonu, poddaństwa, jeżeli nie fizycznego, to moralnego i duchowego!”40.

Ta trudna droga wymaga ofiary, w pewnym sensie całopalnej. Zdarzenie, któ-re pozwoliłem sobie porównać ze sceną pierwotną, mogło się zdarzyć naprawdę,

37 Por. tamże, s. 14; M. Brykalska, Aleksander Świętochowski. Biografia…, t. 1, s. 377.38 L. Krzywicki, Wspomnienia…, t. 3, s. 161–162.39 Tamże, s. 163–164.40 R. Pachucka, Pamiętniki z lat 1886–1914, oprac., wstęp i obj. J. Hulewicz, Ossolineum, Wrocław 1958,

s. 195. Więcej szczegółów dotyczących funkcjonowania i położenia szkoły podaje L. Janikowa, Z buntem…, s. 61–70.

Page 129: Laboratorium Kultury 3 (2014)

127

lecz mogłoby także okazać się wyłącznie fantazją. Ma natomiast niewątpliwe znaczenie symboliczne, jest momentem węzłowym w autobiografii i istotnym wątkiem biograficznym. To wszak w tym momencie dokonuje się przełom, tu następuje swoista inicjacja. Ceną jest głęboka rysa na tożsamości, podobna do tej, z którą spotykamy się u doktora Piotra Cedzyny, tytułowego bohatera opo-wiadania Stefana Żeromskiego. Zawiera się ona w pytaniu: jak można żyć wie-dząc, że jest się właśnie tym, kim się jest, ponieważ wyrosło się na społecznym wyzysku? Jeszcze dobitniej ujął rzecz Krzywicki w Sic itur ad virtutem, wygłasza-jąc to słynne napomnienie: „z krzywdy zrodzon jesteś i krzywdą cudzą tuczyłeś się dotychczas”41. Zderzywszy się z ową krzywdą, Bąkowska zrazu obojętnieje. Świadectwa nawrotów apatii i melancholii znajdują się w jej listach. O tym, jak opisuje swoje życie w Gołotczyźnie, była już tu mowa. Warto dodać tylko, że oprócz takich metaforycznych obrazów jak sieć pajęcza czy zeschłe liście, Bąkowskiej towarzyszą sceny choroby i cierpień psychicznych oraz smutne-go osamotnienia w gołockiej „cytadeli”42. W brudnopisie listu do Aleksandra Świętochowskiego czytamy zaś: „Za młodu Matka moja »nie chcąc mi psuć charakteru« trzymała mnie z dala od spraw powszednich i stworzyła mi wa-runki znakomicie sprzyjające, zwłaszcza przy pewnym usposobieniu, wybujałej egzaltacji, absolutnemu oderwaniu się od rzeczywistości i jakiemuś zamarzeniu […]”43. Przywodzi to na myśl etap utajenia w procesie rozwoju nerwicy, za którym jednakże postępuje „rosnąca świadomość winy, będąca zwiastunem powrotu wypartej treści”44. Nazwałem ją wcześniej winą klasową – więc nie osobistą, narosłą na występku, który się popełniło, lecz opartą na uogólnieniu i identyfikacji symbolicznej. Zarówno zahamowania seksualne Bąkowskiej, jak i opisywane przez nią doświadczenie niemocy, wydają się symptomami owej winy. Poświęcenie zaś „sprawie ludowej” i w ogóle kwestiom społecznym, wy-obrażane jako „spłata długu”, „ofiara całopalna” czy „u korzenie się przed nie-szczęściem”, może uchodzić za próbę jej przepracowania. W planie społecznym próba ta uwidacznia się jako droga od paternalizmu ku równoprawności i su-werenności kulturalnej45.

41 L. Krzywicki, Takimi będą drogi wasze (Sic itur ad virtutem), wstęp T. Kotarbiński, PWN, Warszawa 1958, s. 82.

42 L. Janikowa, Z buntem…, s. 37.43 Wybór listów Aleksandry Bąkowskiej…, s. 150; brudnopis opatrzony datą 1.07.1915 r.44 Z. Freud, Człowiek imieniem Mojżesz a religia monoteistyczna, przeł. A. Ochocki, J. Prokopiuk, wstęp A.

Ochocki, oprac. R. Reszke, KR, Warszawa 1994, s. 105.45 Por. A. Mencwel, Etos lewicy. Esej o  narodzinach kulturalizmu polskiego, Wydawnictwo Krytyki

Politycznej, Warszawa 2009, s. 42, 87–89; B. Cywiński, Rodowody niepokornych, PWN, Warszawa 2010.

Jakub Jakubaszek Wymiary służby społecznej...

Page 130: Laboratorium Kultury 3 (2014)

128

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Jak ma się do tego praca nad Społeczeństwem pierwotnym…? Jej związek z późniejszą postawą i aktywnością Bąkowskiej jest otóż trojaki. Po pierwsze, chodzi o znaczenie prac Morgana – a także Johanna Jakoba Bachofena – dla rozwoju myśli feministycznej, na co zwróciła uwagę już Maria Podraza-Kwiat-kowska, a co szerzej i w kontekście polskiego ruchu feministycznego zdążyła omówić Agata Zawiszewska46. Badania nad domniemaną „prehistorią” instytucji rodziny mają swój rewers w postaci pytań o jej przyszłość, w tym również o re-alizację ideałów emancypacyjnych. Te z kolei łączą się z dostrzeżeniem i pro-blematyzacją dotąd marginalizowanych w kulturze europejskiej podmiotów społecznych – kobiet i dzieci.

Wiele jeszcze lat przejdzie, wiele wody upłynie, zanim zasady rodziny monogamicznej

odniosą ostateczne zwycięstwo, zanim zapanuje w życiu rodzina oparta na równoupraw-

nieniu obu płci, na uznaniu dzieci za przyszłych obywateli kraju, nad którymi rodzice mają

obowiązek i prawo opieki, obowiązek, z którego winni każdej chwili móc zdać rachunek,

obowiązek, od którego mogą być usunięci – rodzina oparta na rzeczywistej monogamii,

na związku jednego mężczyzny z jedną kobietą, na związku w imię wzajemnej sympatii

i tylko na czas trwania tej sympatii47.

Tak na łamach „Głosu” pisał w 1888 r. Seweryn Gross, badacz ludów i zwy-czajów kazachskich. Historia Grossa – badacza, podobnie jak wielu jemu po-dobnych, zaczyna się od dramatu działań konspiracyjnych i zesłania na Syberię. Prowadzi jednak w stronę amatorskiej praktyki etnograficznej, zainteresowań naukowych i pracy umysłowej. Styczność z obcą kulturą, o ile przeradza się w postawę wyjaśniającą bądź rozumiejącą, może skłonić do namysłu nad kulturą własną. Sądzę – i tu, mówiąc o znaczeniu dzieła Morgana dla Bąkowskiej, doty-kamy drugiej kwestii – że lektura Społeczeństwa pierwotnego…, z konieczności wszak wnikliwa, uważna i refleksyjna, pomogła jej wyrobić w so bie zaczyn cze-goś, co można by nazwać „dystansem antropologicznym”. Stąd droga do społecz-nego aktywizmu opartego na idei równoprawności jest już stosunkowo krótka.

Po trzecie wreszcie, praca nad przekładem miała dla niej znaczenie osobiste. Znalazła sobie w ten sposób zajęcie, o którym rzec można, że było społecznie doniosłe. Wpasowywało się bowiem w ów wątły ruch „ratowani[a] całego spo-łeczeństwa od uwiądu umysłowego”, jak miał się wyrazić Stanisław Michalski,

46 Por. M. Podraza-Kwiatkowska, Symbolizm i symbolika Młodej Polski. Teoria i praktyka, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1975, s. 369 i in.; A. Zawiszewska, „Tłumaczka Tylora i Morgana”…, s. 83–86.

47 [S. Gross], Z dziejów rodziny, cz. 5, „Głos” 1888, nr 32, s. 377.

Page 131: Laboratorium Kultury 3 (2014)

129

inicjator i wydawca ukazującej się na przełomie XIX i XX w. serii Poradnik dla samouków, cytowany przez Świętochowskiego we Wspomnieniach48. Zajęcie to odpowiadało zarazem kulturalnym ambicjom Bąkowskiej. „Książka ta – pisała Świętochowskiemu o Społeczeństwie pierwotnym… Morgana – ma dla mnie wielką wartość, ale nie z tych względów, że drukowaną będzie […]. Nie dla okla-sku tłumu, bo tego nie mogę sobie wyobrazić, jak można pożądać, ale tworząc czuć potęgę swoją – to są piękne chwile”49. Można interpretować te słowa jako wyraz przebudzenia, uprzytomnienia sobie własnych, indywidualnych możli-wości. Do tej kwestii jeszcze powrócę.

Wszystkie wymienione płaszczyzny składają się w sumie na sposób funk-cjonowania nauki tyleż specyficzny, ile typowy i, w pewnych okolicznościach, powtarzalny. Widać ją mianowicie z dala od gabinetów uczonych: w planie życia społecznego i ruchów stowarzyszeniowych, na tle praktyk samokształcenio-wych, przedsięwzięć kulturalnych i politycznych wyzwań.

Morgan i społeczne wyzwaniaJedyne dotąd polskie wydanie Społeczeństwa pierwotnego… Morgana ukazało się, jak wiadomo, w 1887 r. – dziesięć lat po oryginale – nakładem „Prawdy” i z posłowiem Ludwika Krzywickiego, który omawia tam Pochodzenie rodzi-ny, własności prywatnej i państwa Fryderyka Engelsa. Obie prace Krzywicki poznał podczas studiów na emigracji, Engelsa dodatkowo spolszczył. Zamiar opublikowania Społeczeństwa pierwotnego… w bibliotece „Prawdy” Święto-chowski powziął prawdopodobnie po zapoznaniu się ze szkicem młodego rosyjskiego badacza i po odbytej z nim rozmowie. Szkic otrzymał od Mariana Bohusza (który miał go w tece „Głosu”) i choć go do druku nie skierował, to też o nim nie zapomniał50. Ta krótka, prawie hasłowa konstelacja tytułów, nazwisk i zdarzeń tworzy ledwie powierzchniowy kontekst. Roli Bohusza nie da się właściwie uchwycić bez przywołania sceny z Dzienników Żeromskiego, w której redaktor „Głosu” pyta początkującego literata wprost, czy ma środki pozwalające mu przetrwać51. Zmian świadomościowych w kulturze polskiej tego czasu niepodobna zrozumieć nie omawiając udziału środowiska „głoso-wiczów” z całym ich złożonym, na bieżąco kształtującym się światopoglądem. Sens przekładu Morgana widać bodaj dopiero w zestawieniu z nazwiskami

48 A. Świętochowski, Wspomnienia, oprac. i wstęp S. Sandler, Ossolineum, Wrocław 1966, s. 226.49 L. Janikowa, Z buntem…, s. 38; list do Aleksandra Świętochowskiego z 3.02.1887 r.50 Por. L. Krzywicki, Wspomnienia…, t. 3, s. 114–115.51 Por. A. Mencwel, Etos…, s. 68.

Jakub Jakubaszek Wymiary służby społecznej...

Page 132: Laboratorium Kultury 3 (2014)

130

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Marksa i Engelsa, w fakcie, że Społeczeństwo pierwotne… czy Systemy pokre-wieństwa i powinowactwa (Systems of Consanguinity and Affinity of the Human Family, 1871) czytano również jako naukowe u prawomocnienie tęsknot za utopią i że główne dzieło Amerykanina „stało się podręcznikiem socjalistó-w”52. Z tego też miejsca daje się poznać odmienność stanowisk Krzywickiego i Świętochowskiego: jeśli chodzi o „przełom w socjologii”, a w każdym razie przemianę paradygmatu, mogli być zgodni obaj, ale to pierwszy rozwodził się – ile mógł sobie pozwolić – nad „iście niesłychaną śmiałością [Morgana] co do spoglądania w przyszłość”53, podczas gdy drugi popełnił, wprawdzie umocowanego raczej w antropologicznym projekcie Tylora, Poetę jako czło-wieka pierwotnego (1896).

Cały ten splot, z braku miejsca, tylko zarysowuję. Wątki osobowe i bezpośred-nie więzi międzyludzkie stanowią znacznie więcej niż tylko jego tło. Dla Ludwika Krzywickiego publikacja wspomnianego szkicu Morgan–Marks–Engels stanowi przepustkę do współpracy z „Prawdą”, a tym samym ważny krok na ścieżce ka-riery publicystycznej i w ogóle intelektualnej. Otrzymana od Świętochowskie-go propozycja, by zajął się redakcją przekładu Morgana, okazuje się brzemienna w przenosiny do Warszawy (przyjąwszy tę propozycję, autor Ludów mieszka tam najpierw półlegalnie)54, co z kolei otwiera przed nim drogę przyszłego a wansu. Bez tego trudno byłoby mu stać się uznanym myślicielem, niestrudzonym badaczem, szanowanym nauczycielem. Utalentowany prowincjusz z podupadłej rodziny szla-checkiej kroczy tutaj śladami warszawskich pozytywistów.

Nie próbuję dowieść, że gdyby Krzywicki nie zaimponował wtedy Święto-chowskiemu biegłą znajomością rzeczy i języka angielskiego, jego losy potoczy-łyby się inaczej. Sądzę natomiast, że zarówno w jego przypadku, jak i w przypad-ku Bąkowskiej, dotykamy momentów ważnych. Nade wszystko mówią one coś o znaczeniu, rozumieniu oraz funkcjonowaniu nauki i oświaty w kraju niemal zupełnie pozbawionym normalnie działających instytucji nau kowych, w któ-rym stan edukacji miał się odwrotnie proporcjonalnie do skali rozwarstwienia społecznego. Trzymajmy się przykładu Morgana: jego antropologia, udostęp-niona do wglądu polskiemu czytelnikowi, nie nastręcza po prostu problemów

52 Tenże, Wyobraźnia antropologiczna. Próby i  studia, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2006, s. 16.

53 L. Krzywicki, Przełom w socjologii, cz. 3, „Prawda” 1887, nr 20, s. 232; przedr. w: tegoż, Dzieła, t. 3, PIW, Warszawa 1959, s. 316.

54 Tegoż, Wspomnienia…, t. 3, s. 115.

Page 133: Laboratorium Kultury 3 (2014)

131

teoretycznych, lecz sprzęga się ściśle z samowiedzą jednostek i zbiorowości, stanowi żywotne i życiowe wyzwanie. Oprócz wykładu z „prehistorii cywiliza-cji”, daje asumpt do pewnej wizji dziejów i prowokuje sposób myślenia prze-kraczający mu ry nieistniejących jednostek badawczych. Ciężar wyłożenia tej wizji i popularyzacji myślenia bierze na siebie Krzywicki, a czyni to częściowo w prasie, częściowo na kursach Uniwersytetu Latającego. Publikuje na łamach „Prawdy” i „Głosu”, dwóch prawdopodobnie najsilniej kulturotwórczych czaso-pism na ziemiach polskich tego czasu. Wydaje także w tracącym na znaczeniu „Przeglądzie Tygodniowym”, niegdyś „dyżurnym organie” generacji pozytywi-stów. W niewielkich rozmiarów rozprawie, zamieszczonej przez „Głos” już po ukazaniu się Społeczeństwa pierwotnego…, stwierdza m.in.:

Społeczeństwo rozwija się, jego kategorie są zmienne, wartości względne. Własność,

rodzina, układ stosunków administracyjno-politycznych, zawartość przepisów etycznych

i prawnych, pojęcia religijne – wszystko to postępuje, przechodzi z jednej formy w drugą.

Każda określona postać stosunków to tylko jedno z ogniw w nieustającym procesie prze-

kształcenia […]. Sam człowiek w swych uczuciach, pożądaniach, wyjawach twórczości

jest również podobną historyczną kategorią społeczną55.

„Socjalizm dla tego uczonego – pisze Andrzej Mencwel – nie był zagad-nieniem teoretycznym. W repertuarze historycznych idei polskich był ideą przyszłości”56. Podobne wnioski rodzi lek tura tej krótkiej ewolucji stosunków społecznych, w której Morgan odgrywa ważną rolę. Nie jest to w istocie wizja z ducha naturalistycznego ewolucjonizmu, jest bowiem teleologiczna, nawet je-śli przewidywana przyszłość – a zadaniem socjologa, jak mówi o sobie Krzywic-ki, jest koniec końców jej przewidywanie – rozszczepia się w niej na trzy możliwe perspektywy. Z epickim spokojem odmalowuje Krzywicki procesy społeczne, ujmuje je w wielkie okresy, całe epoki dziejowe. Spiętrzeniom, tarciom i wstrzą-som przygląda się tak, jak geolog nigdy nie będzie mógł obserwować ruchu płyt tektonicznych. Historyczną konieczność i rzekomo samorzutny rozwój prowadzi jednak na rozstaje, jest przekonany o bezustannej metamorfozie in-stytucji społecznych, pewien, że „nowe ukształtowanie stosunków” rozsadzi na-reszcie skorupę dawnego i obecnego ładu. Zarazem nie odrzuca tej zasadniczej

55 L. Krzywicki, Zarys ewolucji społecznej, cz. 2, „Głos” 1887, nr 22, s. 343; przedr. w: tegoż, Dzieła, t. 3, s. 316.

56 A. Mencwel, Etos…, s. 35.

Jakub Jakubaszek Wymiary służby społecznej...

Page 134: Laboratorium Kultury 3 (2014)

132

Laboratorium Kultury 3 (2014)

wątpliwości, czy aby „pod naciskiem walki pryśnie obecna cywilizacja w strzępy, lub [czy] pogrąży się w zastoju”57.

Ta nieuchronna niepewność wymusza przeformułowanie pytania, zadanie innego, takiego, na które można by u dzielić stanowczej odpowiedzi. Przyszłość „występuje jako konieczny wytwór historycznej ewolucji – pisze Krzywicki i od razu zastrzega – oczywiście z założenia, że działające obecnie bodźce nie zawie-szą swych wpływów”58. Zmienione pytanie musi więc dotyczyć trwałości tych bodźców, ich uwarunkowań, a w konsekwencji tego, czy można się im wyłącznie podporządkować, czy też kształt przyszłości w co najmniej równym stopniu za-leży od pracy kulturalnej. Jeśli zaś zmiana porządku społecznego jest właściwie urzeczywistnieniem idei, to żeby tak się stało, idea ta musi stać się spoiwem i samą treścią życia.

– Gdyby tak się udało zawiązać spółkę z udziałami po 500, 100, wreszcie 50 rubli i zebrać

kapitał… Ile? Na początek 10 000 rubli. Nie, mało. Wyszłoby bowiem kilka książek i za-

nim rozprzedałyby się, trzeba by zatrzymać maszynę wydawniczą i czekać. Ale 40 000

rubli pozwoliłoby już działać bez przerwy. Wtedy utworzyłby się komitet ze specjalistów,

którzy wybraliby z każdej gałęzi dzieła najlepsze i do przyswojenia nam najpilniejsze.

Bardzo prędko zgromadziłby się spichlerz naukowy, który by nas zabezpieczał od głodu

i wycieńczenia umysłowego, który by samoukom i młodzieży kształcącej się pozwolił zdo-

bywać wiedzę ułatwionymi środkami własnej literatury […]. 40 000 rubli – to przecież

mniej niż jednodniowy obrót totalizatora, niż rezultat jednowieczorowej gry w klubie.

A mogłyby się na tę sumę złożyć wszy stkie stany i warstwy społeczne59.

Te słowa w rozmowie ze Świętochowskim miał wypowiedzieć Stanisław Michalski, o którym była już tutaj mowa. Historia zaczyna się obiecująco: oto stajemy przed witryną warszawskiej księgarni Stefana Dembego, naszym oczom ukazuje się wystawa złożona głównie z Antropologii Tylora (1888, też w prze-kładzie Bąkowskiej). Nie wyłącznie, rzecz jasna – jest jeszcze portret badacza, są inne jego dzieła, tym razem w oryginale. Egzemplarz Antropologii kosztuje 2 ruble, za Społeczeństwo pierwotne… Morgana trzeba już niestety zapłacić dwu-krotność tej kwoty. Tymczasem roczne zarobki stołecznej inteligencji wahają się od 250–300 rubli (życie w skrajnym ubóstwie) nawet do 7–15 tys. U rzędnik

57 L. Krzywicki, Zarys…, s. 343.58 Tamże, s. 344.59 A. Świętochowski, Wspomnienia…, s. 225–226.

Page 135: Laboratorium Kultury 3 (2014)

133

zarabia między 350 a 1000 rubli rocznie, nauczyciel więcej60. Mimo to dzieła cieszą się niemałym powodzeniem, nakład Tylora schodzi w ciągu kilku mie-sięcy. Społeczeństwo pierwotne…, przypominam, wydano nakładem „Prawdy”, Cywilizację pierwotną Tylora (1896–98), nakładem „Głosu”. Oba czasopisma muszą sobie radzić bez zaplecza kapitałowego, utrzymując się z prenumerat. Tak samo z ich seriami wydawniczymi: o ile książka nie jest bezpłatnym dodatkiem, czytelnicy mogą zamówić tytuł, zapłacić zań – oczywiście z wyprzedzeniem – i po wydrukowaniu odebrać go za zwrotem kwitu prenumeracyjnego.

Czy to jednak dowodzi – pyta Świętochowski – wysokiego poziomu pol-skiej kultury umysłowej? Ależ nic bardziej mylnego. Obraz księgarni staje się niestabilny: scena była prawdziwa i była jednocześnie iluzją. Przenosimy się do pociągu – ikony nowoczesności – gdzie w przedziale monologuje Michalski. Mówi o „nędzy umysłowej” oraz „pędzącej wiedzy”, która polskie społeczeństwo omija. Mówi o posusze intelektualnej i niewystarczalności ruchu wydawnicze-go. Wreszcie padają dwa znamienne słowa: „niemoc” i „pustka”. Następne są „rojenia”, które spotkaliśmy wcześniej: to owa spółka z kapitałem 40 tys. rubli, troskliwie i z gorliwością gromadząca plony myśli krajowej, a także zagranicznej – po polsku. Michalski sam się przy tym zdumiewa, jakim sposobem trzy wy-dawnictwa – naprzód „Przeglądu Tygodniowego”, a potem „Prawdy” i „Głosu” – zdołały wywrzeć taki wpływ, na życie umysłowe epoki. I zdumiewa go również, że tyle musiało wystarczyć, że mogło.

Ale był to przecież wysiłek podejmowany w imię „rojeń”, przeciwko własnej niemocy i tym wszystkim „pustkom”, spośród których brak książek, a bardziej jeszcze czytelników, mogłyby uchodzić za najlżejsze do zniesienia i najłatwiejsze do wypełnienia. Takie przedsięwzięcie bliskie było i Michalskiemu, i Święto-chowskiemu, i Bąkowskiej, która tłumaczyć miała potem i inne jeszcze, mniej i bardziej uznane prace antropologiczne, jak choćby O metodzie badań rozwoju instytucji Tylora czy Folklor w etnologii George’a Gomme’a. Wróćmy do tej kwe-stii po raz ostatni. Inaczej niż to było ze Społeczeństwem pierwotnym…, kolejne przekłady Bąkowska sygnowała pełnym nazwiskiem. Na karcie tytułowej dzieła Morgana widnieje zaś sygnatura „A.B.”, tak jakby autorka tego przekładu nie miała w sobie dość odwagi, lub może odradzono jej ujawnianie tożsamości. Co w tym wszystkim nie bez znaczenia, krytykujący jego jakość na łamach „Przeglą-du Literackiego” Wacław Anczyc wyraźnie mówi o „tłumaczu”, nie „tłumaczce”,

60 Por. B. Petrozolin-Skowrońska, Inteligencja Warszawy przełomu XIX i XX wieku; pokolenia, warunki bytu, postawy, „Kronika Warszawy” 2000, nr 3/4, s. 48–49; J. Żurawicka, Inteligencja warszawska w końcu XIX wieku, PWN, Warszawa 1978.

Jakub Jakubaszek Wymiary służby społecznej...

Page 136: Laboratorium Kultury 3 (2014)

134

Laboratorium Kultury 3 (2014)

dając tym samym powód, by sądzić, że początkowo nawet płeć – cóż dopiero tożsamość – Bąkowskiej pozostawała szerzej nieznana.

Podejmuję ten temat nie tylko dlatego, by raz jeszcze przywołać kwestię ko-biet w kulturze patriarchalnej, tym razem wskazując na ową łatwość, z jaką An-czyc mógł pomyśleć o niedouczonym tłumaczu, który powinien był „zaznajomić się lepiej z literaturą przedmiotu”, usunąć rozmaite usterki oraz zadbać o cytaty łacińskie i greckie (te bowiem „przybierają czasem takie formy, których i filolog żaden wyjaśnić nie byłby w stanie”61). Nie przyszła mu jednak do głowy tłumacz-ka, tyleż oczytana, co przecież amatorka bez odpowiednich kursów, których w Królestwie nie mogła podjąć z przyczyn prawnych, a w Szwajcarii – z życio-wych, osobistych. Piszę o tym, ponieważ chcę podkreślić jeszcze dwie sprawy. Po pierwsze, wielka część tego wysiłku, który zaczyna się np. od współpracy przy wydawaniu brakujących książek, lecz zamienia się w działalność na polu oświaty najbardziej podstawową i potrzebną, spoczywała na barkach jednostek głęboko przekonanych, że praca kulturalna jest rodzajem społecznej służby. Spotykamy je w różnych miejscach, nieraz – jak Bąkowska – omalże zupełnie wyobcowane z lokalnych środowisk, wszędzie jednak tworzące zręby społecznych więzi i za-stępstwa instytucji. Po drugie, w swym wysiłku jednostki te zwrotnie wytwarzają też siebie, ale w tym sensie, że stają się samoświadomymi twórcami kultury „równoznacznej tutaj z całością więzi międzyludzkich”62. W tej perspektywie działalność tłumaczeniowa, kształceniowa i edukacyjna, a szerzej – emancy-pacyjna, dopełniają się i uzupełniają nawzajem. I jeśli z Bąkowską istotnie tak było, że dopiero z czasem, po mimo wszystko udanej pierwszej większej próbie, zdecydowała się sygnować tłumaczone książki nazwiskiem – czyniąc to, przy-pominam, „nie dla oklasku tłumu” – to można by w tym dostrzec odpowiednik właśnie takiego procesu. Procesu niezakończonego, bo nigdy nie poważyła się na opatrzenie tłumaczonych prac wprowadzeniem czy posłowiem własnego autorstwa, najwyżej przypisami od tłumacza, który po wykonaniu zadania ma zniknąć, pozostawiwszy w tekście jak najmniej śladów swej obecności. W pisa-niu przedmów i komentarzy wyręczał Bąkowską Krzywicki.

Jak zręcznie wyraził się Adam Kuper, „[w] latach siedemdziesiątych XIX wieku prowincjonalny amerykański prawnik, Lewis Henry Morgan, stworzył coś, co miało się okazać jedną z najsilniej oddziałujących teorii społeczeństwa

61 W. Anczyc, Społeczeństwa…, s. 15.62 A. Mencwel, Stanisław Brzozowski. Postawa krytyczna. Wiek XX, Wydawnictwo Krytyki Politycznej,

Warszawa 2014, s. 479.

Page 137: Laboratorium Kultury 3 (2014)

135

pierwotnego”63. W opisanej przeze mnie sytuacji oddalamy się od planu teo-retycznego, jak to tylko możliwe. Mowa o mikrośrodowisku nie tylko jakoś połączonym przez polski przekład książki, którą ów „prowincjonalny prawnik” napisał, lecz także złożonym z rzeczników głębokiego przekształcenia i prze-wartościowania systemu kulturowego, w  jakim przyszło im funkcjonować. Tej potrzebie Bąkowska, „prowincjonalna ziemianka”, podporządkowała się całkowicie i bezwarunkowo. W tym też kontekście należy patrzeć zarówno na jej dorobek tłumaczeniowy oraz przedsięwzięcia oświatowe, jak i na zupełną rezygnację z życia intymnego, oddanie „sprawie ludowej” oraz – last but not least – doświadczaną niemoc, wbrew której próbuje się działać, i wbrew której rzeczywiście się działa.

ibliogra aAnczyc W., Społeczeństwa pierwotne, „Przegląd Literacki” 1888, nr 8–11.Brykalska M., Aleksander Świętochowski. Biografia, t. 1–2, PIW, Warszawa 1987.Brykalska M., Aleksander Świętochowski, redaktor „Prawdy”, Ossolineum, Wrocław

1974.Brzozowski S., Legenda Młodej Polski. Studja o strukturze duszy kulturalnej, Nakładem

Księgarni Polskiej Bernarda Połonieckiego, Lwów 1910.Brzozowski S., Wczesne prace krytyczne, wstęp A. Mencwel, PIW, Warszawa 1988.Cywiński B., Rodowody niepokornych, PWN, Warszawa 2010.[B.a.], Dar jubileuszowy, „Gazeta Kielecka” 1900, nr 55.Doświadczenie prowincji w literaturze polskiej II połowy XIX i XX wieku, red. E. Paczoska,

R. Chodźko, Filia UW w Białymstoku, Białystok 1993.Freud Z., Człowiek imieniem Mojżesz a religia monoteistyczna, przeł. A. Ochocki, J. Pro-

kopiuk, wstęp A. Ochocki, oprac. R. Reszke, KR, Warszawa 1994.Gomóła A., Jan Michał Witort. Wprowadzenie do antropologii pokolenia „ludzi nauko-

wych”, Wydawnictwo Exemplum, Poznań–Katowice 2011.[Gross S.], Z dziejów rodziny, „Głos” 1888, nr 27–32.Hoesick F., Powieść mojego życia. (Dom rodzicielski). Pamiętniki, t. 1–2, Ossolineum,

Wrocław–Kraków 1959.

63 A. Kuper, Wymyślanie społeczeństwa pierwotnego. Transformacje mitu, przeł. T. Sieczkowski, A. Dąbrowska, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2009, s. 63.

Jakub Jakubaszek Wymiary służby społecznej...

Page 138: Laboratorium Kultury 3 (2014)

136

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Janikowa L., Z buntem przez życie. Opowieść biograficzna o Aleksandrze Bąkowskiej, Ze-spół Szkół Rolniczych „Bratne”, Ciechanów 1999.

Kaczyńska E., Pejzaż miejski z zaściankiem w tle, Fundacja Res Publica, Warszawa 1999.Kosowska E., Eurosarmata. O postawach i wyborach Henryka Sienkiewicza, Wydawnic-

two Uniwersytetu Śląskiego, Katowice 2013.Krzywicki L., Dzieła, t. 3, PIW, Warszawa 1959.Krzywicki L., Takimi będą drogi wasze (Sic itur ad virtutem), wstęp T. Kotarbiński, PWN,

Warszawa 1958.Krzywicki L., Wspomnienia, t. 3, Spółdzielnia Wydawnicza „Czytelnik”, Warszawa 1969.Kuper A., Wymyślanie społeczeństwa pierwotnego. Transformacje mitu, przeł. T. Siecz-

kowski, A. Dąbrowska, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2009.Litwinowicz-Droździel M., Okruchy zwierciadła. Od wystawy światowej do wystawy

sklepowej, „Przegląd Humanistyczny” 2013, nr 1 (436), s. 5–15.Mencwel A., Etos lewicy. Esej o narodzinach kulturalizmu polskiego, Wydawnictwo Kry-

tyki Politycznej, Warszawa 2009.Mencwel A., Stanisław Brzozowski. Postawa krytyczna. Wiek XX, Wydawnictwo Krytyki

Politycznej, Warszawa 2014.Mencwel A., Wyobraźnia antropologiczna. Próby i studia, Wydawnictwa Uniwersytetu

Warszawskiego, Warszawa 2006.Morgan L.H., Społeczeństwo pierwotne czyli badanie kolei ludzkiego postępu od dzikości

przez barbarzyństwo do cywilizacyi, przeł. A. B[ąkowska], Nakładem redakcyi „Praw-dy”, Warszawa 1887.

[B.a.], Okolica Oblęgorka, „Gazeta Kielecka” 1900, nr 101.Pachucka R., Pamiętniki z lat 1886–1914, oprac., wstęp i obj. J. Hulewicz, Ossolineum,

Wrocław 1958.Petrozolin-Skowrońska B., Inteligencja Warszawy przełomu XIX i XX wieku; pokolenia,

warunki bytu, postawy, „Kronika Warszawy” 2000, nr 3/4, s. 33–54.Podraza-Kwiatkowska M., Symbolizm i symbolika Młodej Polski. Teoria i praktyka, Wy-

dawnictwo Literackie, Kraków 1975.Sadowski L., Polska inteligencja prowincjonalna i jej ideowe dylematy na przełomie XIX

i XX wieku (na przykładzie guberni łomżyńskiej, suwalskiej i Białegostoku), PWN, War-szawa 1988.

Sienkiewicz H., Listy, t. 1–4, oprac. i wstęp Maria Bokszczanin, PIW, Warszawa 2008.Świętochowski A., Historia chłopów polskich w zarysie, t. 1–2, Wydawnictwo Polskie,

Lwów–Poznań 1928.Świętochowski A., Wspomnienia, oprac. i wstęp S. Sandler, Ossolineum, Wrocław 1966.

Page 139: Laboratorium Kultury 3 (2014)

137

Zachodnie wzorce i wschodnie realia. Przedstawicielki elit prowincjonalnych w XIX i w pierw-szej połowie XX wieku, red. M. Dajnowicz, Instytut Historii Uniwersytetu w Białym-stoku, Białystok 2009.

Zawiszewska A., „Tłumaczka Tylora i Morgana”. O Aleksandrze Bąkowskiej i jej działal-ności społecznej, „Przekładaniec” 2010, nr 2 (24), s. 50–89.

Żurawicka J., Inteligencja warszawska w końcu XIX wieku, PWN, Warszawa 1978.

bstra tDimensions of social services. Deliberations on the margin of Polish translation of Lewis

H. Morgan's Ancient Society (1887)

Polish edition of L.H. Morgan's Ancient Society issued by “Prawda” was released in 1887, in the

time, when positivist social program bare its deficiencies, which gave voice to a new cultural

formation. Its members were characterized by democratic, folk, socialist as well as cultural and

social activism. One of its members was Aleksandra Bąkowska, landlady, founder of a village

school in Gołotczyzna, propagator of women's movement, translator of works by Edward Bur-

nett Tylor and Lewis Henry Morgan. This article discusses the origins of her activism as well as

her attitude and work activity , for which the background constitutes the Polish translation and

reception of Ancient Society.

Keywords: Lewis H. Morgan, Aleksandra Bąkowska, civil service, Ancient Society, translation

Jakub JakubaszekDoktorant w Instytucie Kultury Polskiej Uniwersytetu Warszawskiego, kulturoznawca. Zajmuje

się historią kultury polskiej XIX w. zwłaszcza losami prowincji Królestwa Polskiego i społecznym

aktywizmem tamtejszej inteligencji. Publikował m.in. w „Przeglądzie Humanistycznym” i tomach

zbiorowych.

Jakub Jakubaszek Wymiary służby społecznej...

Page 140: Laboratorium Kultury 3 (2014)

138

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Page 141: Laboratorium Kultury 3 (2014)

139

e kt ry stał si Mosteływ ewisa Morga a

a rosy sk a tro ologi

bstraktArtykuł jest poświęcony wpływowi teorii Lewisa Henry’ego Morgana na rozwój radzieckiej an-

tropologii. Morgan (niebezpośrednio, lecz znacznie) przyczynił się do stworzenia na terenie

ZSRR szkoły antropologii zaangażowanej społecznie. Autorka szkicuje zarys historii antropologii

rosyjskiej w okresie komunizmu. Pokazuje, jak ideologie polityczne wpływały na kształtowanie

się w ZSRR kategorii badawczych.

Słowa klucze: Lewis H. Morgan, etnografia radziecka, antropologia radziecka, Społeczeństwo

pierwotne

Niniejszy artykuł stanowi próbę nakreślenia wpływu postulatów badawczych Lewisa Henry’ego Morgana na przemiany rosyjskiej

antropologii. Poszczególne okresy rozwoju i przekształceń antropologii rosyjskiej są ściśle związane z wydarzeniami historycznymi. Za pierwszą cezurę można uznać porewolucyjny okres rządów W łodzimierza Leni-na, kiedy etnologia radziecka utrzymywała ścisły związek ze światową antropologią i czerpała inspiracje z różnych jej nurtów (dyfuzjonizmu, funkcjonalizmu, postulatów amerykańskiej szkoły etnologicznej). Później, z powodu uwarunkowań politycznych, etnologia rosyjska, którą można rozpatrywać jako nurt światowej antropologii, została przekształcona w ra-dziecką etnografię. W ZSRR, za czasów Józefa Stalina, etnologię potępia się bowiem jako naukę burżuazyjną, sprzeczną z filozofią marksistowską.

a a zkowskaUniwersytet Śląski w Katowicach

Page 142: Laboratorium Kultury 3 (2014)

140

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Skutkuje to prześladowaniami przedstawicieli istniejącej wcześniej szkoły etnologicznej (aż do przeprowadzenia czystek wśród pracowników nauki – etnologów i antropologów). Okres po śmierci Stalina charakteryzuje powolne odzyskiwane przez dyscyplinę (nadal nazywaną radziecką etno-grafią) autonomii.

Imię Da-ya-da-o-wo-ko, nadane Lewisowi Henry’emu Morganowi przez In-dian z plemienia Seneka1 i tłumaczone jako „Ten, który stał się Mostem”, jest dla mnie pretekstem do przedstawienia dwóch wątków. Pierwszy z nich, to wpływ poglądów Morgana na rozwój rosyjskiej antropologii od czasu supremacji filo-zofii marksistowskiej w nauce radzieckiej. Odmienna od zachodniej interpre-tacja poglądów badacza przez radzieckich uczonych zawsze była związana ze zmianą politycznego paradygmatu. Prace Morgana były dla nich jednym z pod-stawowych punktów odniesienia. Drugi wątek to opis relacji, które, pomimo okresów politycznej izolacji, zachodziły pomiędzy rosyjską szkołą antropolo-giczną, a światowym nurtem antropologii/antropologią „świata zachodniego”2. Amerykański uczony stał się „mostem” pomiędzy zachodnioeuropejską a rosyj-ską antropologią. Kaprys historii sprawił, że niepokorny amerykański uczony przyczynił się do stworzenia na terenie ZSRR szkoły antropologii, którą moż-na za rosyjskim badaczem Siergiejem Sokołowskim [Сергей Соколовский] określić mianem „walczącej” lub „heroicznej”3. Teorie stworzone przez Lewisa Morgana stały się podstawą metodologii antropologii/etnologii4 radzieckiej i wpłynęły nie tylko na jej rozwój, lecz przede wszystkim na przemiany zacho-dzące w obrębie kultury narodów Związku Radzieckiego. Interpretacja prac Morgana w duchu marksizmu rozpoczęła się, kiedy książkę amerykańskiego badacza przeczytał Karol Marks5 i zachwycony lekturą podzielił się wrażeniami z niej z Fryderykiem Engelsem (tak przynajmniej utrzymuje się w radzieckich

1 D.N. Moses, The promise of progress: the life and work of Lewis Henry Morgan, University of Missouri Press, Columbia 2009, s. 178.

2 „Światowy nurt antropologii” to termin zaczerpnięty od Siergieja Sokołowskiego. Badacz ten zajmuje się historią dyscypliny w Rosji. Antropologia „świata zachodniego” w tym wypadku to antropologia Europy (poza ZSRR) oraz Stanów Zjednoczonych. Por.: С. Соколовский, Российская антропология: иллюзия благополучия, „Неприкосновенный запас” 2009, nr 1 (63) [S. Sokołowski, Rossijskaja antropołogija: iłluzija błagopołuczija, „Nieprikosnowiennyj zapas” 2009, nr 1 (63)].

3 Por. С. Соколовский, Российская антропология… [S. Sokołowski, Rossijskaja antropołogija…].4 Używam tych terminów wymiennie, ponieważ według badaczy rosyjskich etnologia należała do nurtu

światowej antropologii.5 Karol Marks sporządził konspekt książki L.H. Morgana: К. Маркс, Конспект книги Льюиса Г. Моргана

”Древнее общество”, w: Архив Маркса и Энгельса. т. IX, Государственное издательство политической литературы, Москва-Ленинград 1941 [K. Marks, Konspiekt knigi Ljuisa G. Morgana ”Driewnieje obszczestwo”, w: Archiw Marksa i Engielsa. t. IX, Gosudarstwiennoje izdatielstwo politiczeskoj litieratury, Moskwa–Leningrad 1941]. Oczywiście sam tekst pochodzi z okresu dużo wcześniejszego, niż wskazywałaby jego data wydania.

Page 143: Laboratorium Kultury 3 (2014)

141

opracowaniach tematu). W rosyjskich i polskich pracach o ewolucjonizmie oraz artykułach dotyczących Morgana podawana jest trudna do weryfikacji wersja wydarzeń (w środowisku badaczy z Europy Wschodniej uznana za kanonicz-ną), według której to Maksym Kowalewski udostępnił Marksowi egzemplarz Ancient Society…6 Informacje na ten temat znajdziemy również w dziennikach Kowalewskiego. Karol Marks, który mieszkał wtedy w Londynie, mógł również otrzymać książkę Morgana z innego źródła, podane przez niego daty spotkań z Marksem poprzedzają bowiem wydanie książki Morgana. Akademicka le-genda opiera się na wersji z dzienników Kowalewskiego: miał on dać książkę Marksowi, a ten przekazać ją Engelsowi7.

W Związku Radzieckim przetłumaczono tylko wybrane dzieła Morgana8, a mianowicie te, które zostały wykorzystane przez Engelsa w jego dziele o po-chodzeniu rodziny, własności prywatnej i państwa: Der Ursprung der Familie, des Privateigenthums und des Staats9. Czwarte wydanie dzieła Engelsa zostało wzbo-gacone o krótki esej poświęcony odkryciom Morgana (Im Anschluss an L.H. Morgan’s Forschungen). Esej ten, przetłumaczony na język rosyjski, uzupełnił pierwszy rosyjskojęzyczny przekład pracy Morgana Ancient Society, or Researches in the Lines of Human Progress from Savagery, through Barbarism, to Civilization10.

Pod wpływem koncepcji Morgana, Marks i Engels stworzyli pojęcie ko-munizmu pierwotnego, hipotetycznej pierwotnej formy organizacji ludzkiego społeczeństwa, po raz pierwszy szczegółowo omówionej przez Engelsa w Der Ursprung der Familie. Wykładnia Morgana w duchu Engelsa stała się kanoniczna

6 Л.Г. Морган, Древнее общество или исследование линий человеческого прогресса от дикости через варварство к цивилизации, Материалы по этнографии, Издательство Института народов Севера ЦИК СССР, Ленинград 1934 [L.H. Morgan, Driewnieje obszczestwo ili issledowanije linij czełowieczeskogo progriessa ot dikosti czeriez warwarstwo k cywilizacji, Matieriały po etnografii, Izdatielstwo Instituta narodow Siewiera CYK SSSR, Leningrad 1934].

7 Szerzej na temat kontrowersji wokół dzienników Kowalewskiego w artykule A. Gomóły w tym tomie. 8 Por. Л.Г. Морган, Древнее общество…, Л.Г. Морган, Дома и домашняя жизнь американских туземцев,

Материалы по этнографии, Издательство Института народов Севера ЦИК СССР, Ленинград 1934, Л.Г. Морган, Лига ходеносауни, или ирокезов, Пер. с англ. Бломквист Е. Э., Наука, Москва 1983 [L.H. Morgan, Driewnieje obszczestwo…, L.H. Morgan, Doma i domaszniaja żyzn’ amierikanskich tuziemcew, Matieriały po etnografii, Institut narodow Siewiera CYK SSSR, Leningrad 1934, L.H. Morgan, Liga chodienosauni, ili irokiezow, przeł. E.E. Błomkwist, Nauka, Moskwa 1983].

9 F. Engels, Der Ursprung der Familie, des Privateigenthums und des Staats. Im Anschluss an L.H. Morgan’s Forschungen, J.H.W. Dietz, Stuttgart 1892. Wydanie rosyjskojęzyczne: Ф. Энгельс, Происхождение семьи, частной собственности и государства, w: К. Маркс, Ф. Энгельс, Сочинения. 2 изд. т. 21, Государственное издательство политической литературы, Москва – Ленинград 1928 [F. Engiels, Proischożdienije siemji, czastnoj sobstwiennosti i gosudarstwa, w: K. Marks, F. Engiels, Soczinienija, 2 izd. t. 21, Gosudarstwiennoje izdatielstwo politiczeskoj litieratury , Moskwa – Leningrad 1928].

10 L.H. Morgan, Ancient Society, or Researches in the Lines of Human Progress from Savagery, through Barbarism, to Civilization, H. Holt and Company, New York 1877.

a a zkowska „Ten, który stał się Mostem”...

Page 144: Laboratorium Kultury 3 (2014)

142

Laboratorium Kultury 3 (2014)

dla radzieckich antropologów. League…11 została przetłumaczona na rosyjski dopiero w 1983 r. Nie oznacza to, że była to praca wcześniej nieznana w Rosji. Radzieccy antropolodzy czytali dzieła Morgana w języku angielskim i mieli do-stęp do niemal całej światowej literatury, w której jego teorie zostały poddane krytyce. Należy zaznaczyć, że w Związku Radzieckim wydano również unikato-we fragmenty pism z archiwum Morgana12 oraz analizę prac uczonego13. Nie tyl-ko dzieła amerykańskiego badacza stanowiły inspirację dla radzieckich antropo-logów, ale również jego biografia została przemodelowana w duchu marksizmu. Morgan stał się patronem walki o prawa mniejszości narodowych, bohaterem, który chronił przed zagładą przedstawicieli ostatnich kultur prostych – był on w ZSRR Marksem antropologii. Jurij Iwanowicz Siemionow [Юрий Иванович Семёнов] w artykule poświęconym Morganowi przytacza marksistowską i ha-giograficzną wersję historii jego życia14.

Krytyka poglądów Morgana, w tym wykorzystywanej przez niego wcześniejszej koncepcji matriarchatu, była dla badaczy w ZSRR niezwykle ryzykowna. Najcięż-sze prześladowania etnologii, uznanej za naukę burżuazyjną i oficjalnie potępionej, wiążą się z zarządzoną przez Stalina zmianą wytycznych w nauce radzieckiej i cezurą 1931 r. Etnologię radziecką, z poduszczenia władz, zastąpiono wtedy etnografią.

Około pół tysiąca15 etnologów i etnografów więzionych z powodu swojej działalności straciło życie od 1917 do 1954 r. w obozach na terenie ZSRR. Zda-niem Nathaniela Knigtha powodem uwięzienia tak wielu badaczy była m.in. in-terdyscyplinarność dziedziny – wiązała się z orientalistyką, lingwistyką, historią, archeologią, geografią. W 1929 r. w Moskwie i Leningradzie czynnych zawodowo pracowników nauki – etnografów było około stu16. Jednak w latach 30. prześlado-wani byli także ci uczeni, którzy etnografią zajmowali się niejako na marginesie innych zainteresowań naukowych (historycy, orientaliści, archeolodzy).

11 L.H. Morgan, League of the Ho-de'-no-sau-nee or Iroquois, Sage and Brothers, Rochester 1851.12 И.Н.Винников, Из архива Льюиса Генри Моргана, Труды института антропологии и этнографии.

т. 2, АН СССР, Москва – Ленинград 1935 [I.N. Winnikow, Iz archiwa Ljuisa Gienri Morgana, Trudy instituta antropołogii i etnografii, t. 2, AN SSSR, Moskwa – Leningrad 1935].

13 М.О. Косвен, Л.Г. Морган. Жизнь и учение, Издательство Института народов Севера ЦИК СССР, Ленинград 1933 [M.O. Koswien, Ł.G. Morgan. Żyzn’ i uczenije, Izdatielstwo Instituta narodow Siewiera CYK SSSR, Leningrad 1933].

14 Ю.И. Семёнов, Льюис Генри Морган: легенда и действительность, „Советская этнография” 1968, nr 6 [ J.I. Siemionow, Ljuis Gienri Morgan: legienda i diejstwitielnost', „Sowietskaja etnografia” 1968, nr 6].

15 А.М. Решетов, Репрессированная этнография. Люди и судьбы, „Кунсткамера. Этнографические тетради” 1994, Вып. 4, s. 186 [A.M. Rieszetow, Riepriessirowannaja etnografia. Ludi i sud'by, „Kunstkamiera. Etnograficzeskije tietradi” 1994, Wyp. 4, s. 186]. Cyt. za: С. Соколовский, Российская антропология… [S. Sokołowski, Rossijskaja antropołogija…].

16 Ю.В. Иванова, Петр Федорович Преображенский, „Этнографическое обозрение” 1994, nr 4, s. 115 [ J.W. Iwanowa, Pietr Fiedorowicz Preobrażenski, „Etnograficzeskoje obozrienije” 1994, nr 4, s. 115].

Page 145: Laboratorium Kultury 3 (2014)

143

Po tym, jak zgładzono wielu badaczy kultury, pojawił się problem braku przekazu tradycji badawczej. Zabrakło doświadczonych wykładowców i bada-czy terenowych, którzy mogliby kształcić kolejne pokolenia studentów, została unicestwiona żywa pamięć historyczna. Przepadło to, czego nie są w stanie od-dać teksty podręczników i studiowanie lektur, czyli nieprzerwane połączenie konkretnego badacza z początkiem dyscypliny (wcześniej każdy był uczniem czyjegoś ucznia). Jeśli przyjmiemy, że początki etnografii sięgały w Rosji drugiej połowy XVIII w., to została unicestwiona niemalże dwustuletnia tradycja ba-dawcza: tradycja prowadzenia badań, a także uczenia, wychowywania i przygo-towywania kolejnych osób, które z poczuciem misji i obowiązku, odpowiednio przygotowane, mogłyby świadomie i odpowiedzialnie wyruszyć w teren17.

Pod koniec lat 30. XX w. marksiści zanegowali fakt istnienia etnologii, która z ich punktu widzenia była dyscypliną ideologicznie skażoną i zastąpili etno-logię etnografią marksistowsko-leninowską. W 1931 zlikwidowano Wydział etnologii18 na Uniwersytecie Moskiewskim19. Etnografia miała być od tego mo-mentu jedynie dyscypliną pomocniczą historii, a problematyka jej badań miała się zawężać do społeczności przedklasowych i ich współczesnych przeżytków. W latach 20. i 30. XX w. etnografowie radzieccy prezentowali szerokie spektrum badawcze: od klasycznego ewolucjonizmu, dyfuzjonizmu i marksizmu po zain-teresowanie problemem relatywizmu w antropologii20. Nathaniel Knight zauwa-ża, że przedmiotem ich dociekań było badanie kultury materialnej, etnografia muzealna, etnogeneza, etnolingwistyka, archeologia i rozważania teoretyczne na temat metodologii badań i tożsamości dyscypliny21.

Rosyjska, a  później radziecka, antropologia w  latach 1910–1955 była skoncentrowana na tym, by za wszelką cenę uchronić ginące tradycje kultur prostych, język tych kultur oraz ludzi, którzy podobnie jak Indianie, bohate-rowie Ligi…, nie byli w stanie obronić się przed nowoczesnością. Rosyjskich, a później radzieckich badaczy interesowały przede wszystkim kultury proste, zamieszkujące terytorium ZSRR.

17 С.А. Токарев, История русской этнографии, Наука, Москва 1966 [S.A. Tokariew, Istorija russkoj etnografii, Nauka, Moskwa 1966].

18 Nazewnictwo jednostek akademickich przyjmuję za źródłami rosyjskojęzycznymi, gdzie tylko pierwsza litera nazwy jest wielka.

19 Н. Найт, Спасательная биография и приемлемое прошлое: российские этнографы против наследия террора, „Stratum plus” 2000, nr 5, s. 523 [N. Najt, Spasatielnaja biografija i prijemlemoje proszłoje: rossijskije etnografy protiw nasledija tierrora, „Stratum plus” 2000, nr 5, s. 523].

20 Tamże, s. 520.21 Tamże, s. 521.

a a zkowska „Ten, który stał się Mostem”...

Page 146: Laboratorium Kultury 3 (2014)

144

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Warto przytoczyć w tym momencie fragment Ligi…, w którym Morgan potępia prześladujących Indian przedsiębiorców z Odgen Land Company:

Stopień niegodziwości tego towarzystwa nie ma sobie równych w historii ludzkiej

chciwości. Aby podstępnie ograbić Seneków, pogwałciło ono nie tylko każdą zasadę

uczciwości, każdy nakaz humanitaryzmu, każdą regułę chrześcijaństwa, ale dopuściło

się też na tych bezbronnych i pokrzywdzonych ludziach – w biały dzień – najpodlejszych

oszustw, najprymitywniejszych przekupstw i najobrzydliwszych intryg, które mogła pod-

sunąć tylko najbardziej bezduszna chciwość. Samo wspomnienie ich działań wstrząsa

podstawowymi uczuciami człowieka i gwałci poczucie publicznej sprawiedliwości. Czyż

nie jest wielką zbrodnią przeciw ludzkości odebrać ogniska domowe i posiadłości całej

grupie, bez adekwatnej zapłaty i wbrew jej woli, a potem wygonić ludzi, zrujnowanych

i znieważonych, do dzikiego nieprzystępnego lasu?22

Społecznie zaangażowany, poświęcony bez reszty nauce, krytykujący chci-wych kapitalistów i aktywny politycznie Morgan był wzorcem osobowym dla ra-dzieckich antropologów. Biografię Morgana przekształcono w akademicki mit, stworzony na potrzeby marksizmu. Siergiej Sokołowski charakteryzuje szkołę antropologii radzieckiej w okresie od 1910 do 1950 jako heroiczną, realizowaną ze względu na głoszone wówczas postulaty i hasła antropologii zbawienia23. An-tropologia zbawienia polegała na próbie ocalenia od zniszczenia kultur prostych, języków członków tych kultur, artefaktów ich kultury materialnej. Według So-kołowskiego trzy główne toposy rosyjskiej antropologii to topos naturalizacji24, egzotyki i temporalizacji. Rosyjski badacz zwraca uwagę na proces naturalizacji, oznaczający według niego pojmowanie kultur prostych jako żywych, osobnych organizmów, które mogą być narażone na choroby, stres, problemy adaptacyjne, starzenie się oraz śmierć.

Przy tworzeniu podstaw metodologicznych radzieckiej antropologii hero-icznej uwzględniano teorie Morgana, a jego sposób pracy inspirował również działania etnografów rosyjskich w terenie. Byli oni bowiem aktywnie zaanga-żowani w walkę o ocalenie populacji małych narodów. Antropologia radziecka walczyła obosiecznym mieczem, starając się uchronić to, co w jej optyce było

22 L.H. Morgan, Liga Ho-de'-no-sau-nee czyli Irokezów, przeł. B. Hlebowicz, Wydawnictwo Marek Derewiecki, Kęty 2011, s. 75–76.

23 Por. С. Соколовский, Российская антропология… [S. Sokołowski, Rossijskaja antropołogija…].24 Topos naturalizacji to biologiczne rozumienie kultur prostych, topos egzotyki zakłada szukanie

najbardziej odległych „dzikich” plemion jako przykładu skrajnego , topos temporalizacji zakłada w badaniu kultury prymat tego co najstarsze, traktowanego jako najbardziej wartościowe.

Page 147: Laboratorium Kultury 3 (2014)

145

najcenniejsze. Jednocześnie jednak badacze zmieniali kulturę badanych grup zwalczając religię i ustrój społeczny autochtonicznych mieszkańców rosyj-skiej północy. O ile Morgan uważał religię Irokezów za szlachetną, ponieważ podobną w swej etyce do chrześcijaństwa i zbliżoną do monoteizmu, o tyle radzieccy etnografowie w latach 20. XX w. szukali w obiektach swych badań wiary w komunistyczne ideały i śladów pierwotnego komunizmu. Antropo-logia zbawienia była politycznie zaangażowana, oparta na idei walki z proble-mami społecznymi, a jej współczesną reminiscencją może być światowy nurt „antropologii walczącej”25.

Do śmierci Lenina w 1924 r., zgodnie z polityką wewnętrzną ZSRR, mniej-szości narodowe miały możliwość rozwoju własnych kultur. Taka polityka wy-nikała z przekonania o znikomej roli narodu i etnosu, a dominującej funkcji klasy społecznej, która sytuowała się ponad narodowymi podziałami. Jedną ze strategii propagandowych Bolszewików było używanie w publicznych wystąpie-niach metafory państwa jako rodziny, w której poszczególne mniejszości naro-dowe były równorzędne – określano je jako bratnie narody26. Stalin po dojściu do władzy używał tej samej retoryki, ale wykorzystywał ją do wprowadzenia polityki rusyfikacji27 i prób unifikacji kultury. Za jego czasów niszczono kultury i języki mniejszości narodowych. Zmiana perspektywy w polityce wewnętrznej przełożyła się na odmienne stanowiska badawcze w radzieckiej antropologii i zniszczenie jej dotychczasowych struktur. Stalinowi nie byli potrzebni zaan-gażowani społecznie antropolodzy, lecz specjaliści, którzy przyspieszyliby pro-ces homogenizacji „kultury radzieckiej”. Pracownicy nauki, którzy nie potrafili pogodzić się z nowymi wytycznymi antropologii, stali się zbędni. Badacze byli również zmuszani do infiltrowania kultur prostych, a jak dowiódł los jednego ze skazanych naukowców: „nie jest prosto odszukać kułaków i proletariuszy wśród społeczności składających się jedynie z pastuchów jeleni”28.

25 Por. N. Scheper-Hughes, The Primacy of the Ethical Propositions for a Militant Anthropology, „Current Anthropology”, R. 36 (1995), nr 3.

26 J. Sanborn, Family, Fraternity, and Nation-Building in Russia, 1905 – 1925, w: A State of Nations. Empire and Nation-Making in the Age of Lenin and Stalin, red. R.G. Suny, T. Martin, Oxford 2001, s. 104.

27 Por. A.P. Blitstein, Nation – Building or Russification? Obligatory Russian Instruction in the Soviet Non-Russian School, 1938 – 1953, w: A State of Nations…

28 „Оживленная и плюралистическая ученая среда была искоренена внедрением обязательной и в большинстве своем неуместной идеологии: как показал Юрий Слезкин, найти кулаков и пролетариев среди пастухов северных оленей — непростая задача” [„Ożywlennaja i pluralisticzeskaja uczenaja srieda była iskorieniena wniedrienijem obiazatielnoj i w bolszynstwie swojem nieumiestnoj idieołogii: kak pokazał Jurij Slezkin, najti kułakow i proletarijew sriedi pastuchow siewiernych oleniej — nieprostaja zadacza”, tłumaczenie moje – A.Z.]. Н. Найт, Спасательная биография…, s. 520 [N. Najt, Spasatielnaja biografija…, s. 520].

a a zkowska „Ten, który stał się Mostem”...

Page 148: Laboratorium Kultury 3 (2014)

146

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Julija Władimirowna Iwanowa [Юлия Владимировна Иванова] zauważa, że profil nauczania etnologii na Uniwersytecie Moskiewskim (przed cezurą 1931 r.) miał zapewnić studentom interdyscyplinarne wykształcenie po to, aby absolwenci Wydziału mogli pracować jako krajoznawcy, pracownicy wydaw-nictw i muzeów, archiwiści, łącząc badania działalność naukową z praktyczną. Podkreśla, że studenci mieli zostać „pracownikami kultury i uświadamiania politycznego wśród mniejszości narodowych Rosji Radzieckiej”29. Po 1931 r. etnolodzy – pracownicy sektora kultury, którzy zostali wykształceni po to, by pomóc zachować tożsamość ostatnim przedstawicielom kultur prostych – stra-cili (czasem dosłownie) rację bytu.

Dla radzieckich etnografów istotna była również modyfikacja modelu ba-dawczego zaproponowanego przez Bronisława Malinowskiego w taki sposób, żeby praca w terenie była dostosowana do rosyjskich warunków. Antropolog brytyjski, amerykański czy francuski pracował w terenie, badając kultury proste w Afryce, Australii bądź Oceanii i często przebywał w jednym miejscu przez wie-le lat. Radziecki (a później rosyjski) model badań terenowych zakładał wyjazdy badaczy głównie na tereny ZSRR w celu poznawania „własnych” mniejszości i kultur prostych. Nie były to wieloletnie ekspedycje, lecz krótsze, dwumiesięcz-ne wyjazdy, powtarzane często w ciągu kilku lat. Powodem wypracowania nieco odmiennego modelu badawczego było także zamknięcie bloku wschodniego oraz problemy związane z finansowaniem nauki – przyczyny były więc przede wszystkim natury politycznej. W ramach antropologii radzieckiej uwzględnia-no również szeroko zakrojone badania folkloru: badacze próbowali ocalić nie tylko kultury proste, lecz także folklor rosyjskiej wsi. Sokołowski zauważa, że radzieccy etnografowie wybierali pole badawcze z uwagi na oddalenie obiektu badań od wpływu współczesnej cywilizacji. Jeśli zaś badany obiekt wydawał się mniej autentyczny lub niedostatecznie stary, wtedy sięgali po metody rekon-strukcji historycznej, uzupełniając materiał badawczy źródłami archeologicz-nymi i historycznymi.

Problemem dyscypliny była jej centralizacja w obrębie jednej struktury: istniał jeden główny Instytut etnografii Radzieckiej Akademii Nauk im. N. Mi-kłucho-Makłaja z radą naukową kontrolującą tematy prac doktorskich30, jedno

29 Ю.В. Иванова, Петр Федорович Преображенский…, s. 111 [ J.W. Iwanowa, Pietr Fiedorowicz Preobrażenski…, s. 111].

30 С. Соколовский, Бремя традиции: прошлое в настоящем российской антропологии, „Антропологический Форум”, nr 15, [S. Sokołowski, Briemia tradicyi: proszłoje w nastojaszczem rossijskoj antropologii, „Antropołogiczeskij Forum”, nr 15].

Page 149: Laboratorium Kultury 3 (2014)

147

naukowe czasopismo („Sowietskaja etnografia” [„Советская этнография”]) i ścisła wydawnicza kontrola nad wszystkimi powstającymi publikacjami. Z po-wodu tak mocnej centralizacji każdorazowa zmiana dyrektora Instytutu etno-grafii była związana z nowymi wytycznymi co do metodologii dyscypliny, a od ich realizacji zależała kariera naukowa pozostałych pracowników. Sokołowski nawiązuje do normańskiej teorii genezy władzy na Rusi nazywając okres zmiany władzy w strukturach Instytutu etnografii od 1942 r. przywołaniem Waregów. Pierwszą osobą z zarządzających radziecką antropologią był archeolog – Siergiej Pawłowicz Tołstow [Сергей Павлович Толстов], dyrektor Instytutu etnografii RAN od 1942 do 1966 r31. Drugim dyrektorem, w latach 1966–1989, był histo-ryk-slawista Julian Władimirowicz Bromlej [Юлиан Владимирович Бромлей], a trzecim, kierującym do dzisiaj, historyk-amerykanista Walerij Aleksandrowicz Tiszkow [Валерий Александрович Тишков]. W 1991 r. Instytut został prze-mianowany na Instytut etnologii i antropologii Rosyjskiej Akademii Nauk [Ин-ститут этнологии и антропологии РАН]32. Każdy z wymienionych badaczy miał odmienną wizję tego, czym powinni zajmować pracownicy Instytutu i jak ma być kształtowana dyscyplina. Umożliwiło to kontrolę polityczną nad para-dygmatem naukowym; rosyjska antropologia przekształcona w radziecką etno-grafię była całkowicie zależna od bieżących wytycznych polityki wewnętrznej ZSRR. Formuła umożliwiająca nieograniczony wpływ jednostki na przedmiot badań hamowała rozwój takich idei, które mogłyby być niekorzystne z punktu widzenia władz rządzących krajem. Etnografia radziecka była podporządkowana badaczom myślącym w kategoriach historycznych, a nie antropologicznych czy kulturoznawczych.

W  1919 r. na moskiewskim uniwersytecie został stworzony Wydział nauk społecznych, w którego strukturze istniał oddzielny Wydział etnologii [Этнологическое отделение] wraz z Katedrą etnologii i socjologii, w 1923 przekształcona w Katedrę etnologii33. Przed cezurą roku 1931 ton w dyscypli-nie nadawały prace Piotra Fiodorowicza Preobrażenskiego [Пётр Фёдорович Преображенский], kierownika Katedry etnologii od 1925 r. Julia Iwanowa w artykule poświęconym dokonaniom Preobrażenskiego zauważa, że w póź-nych latach trzydziestych na łamach czasopisma „Etnografia” [„Этнография”],

31 Tabela chronologiczna przedstawiająca najważniejsze omawiane instytucje i osoby nimi zarządzające znajduje się na końcu tekstu.

32 С. Соколовский, Бремя традиции… [S. Sokołowski, Briemia tradicyi…].33 Ю.В. Иванова, Петр Федорович Преображенский…, s. 110 [ J.W. Iwanowa, Pietr Fiedorowicz

Preobrażenski…, s. 110].

a a zkowska „Ten, który stał się Mostem”...

Page 150: Laboratorium Kultury 3 (2014)

148

Laboratorium Kultury 3 (2014)

wydawanego od 1926 r., pojawiały się opinie specjalistów na temat tego, co ma być przedmiotem badań etnografii i etnologii – ta pierwsza miała się spe-cjalizować w badaniu praw rozwoju ludzkości na niższych stopniach kultury, podczas gdy druga miała zajmować się ogólną historią ludzkości, włączywszy w to historię państwa. Redaktorem czasopisma był wtedy Siergiej Fiodorowicz Oldienburg [Сергей Фёдорович Ольденбург].

Nathaniel Knight podkreśla interdyscyplinarne podejście Preobrażenskie-go, dla którego etnologia była ważną dziedziną humanistyki, blisko związaną z historią. Preobrażenski uważał, że etnologii w żadnym wypadku nie można zredukować tylko i wyłącznie do roli dyscypliny pomocniczej. Twierdził, że powinnością etnologa jest wykorzystanie etnograficznych źródeł opisujących odrębne kultury. Etnolog powinien wykorzystywać równocześnie dane arche-ologii, antropologii fizycznej, folkloru oraz źródła pisane34. Badacz ten rozumiał antropologię, archeologię i etnografię jako nauki równorzędne i tworzące w isto-cie jedną całość – takie ujęcie znane jest w nauce rosyjskiej pod nazwą triady Anuczina35 [Анучинская триада]. Preobrażenski odwoływał się do prac Franza Boasa, Fritza Graebnera i Friedricha Ratzla. Był on również autorem pierwsze-go rosyjskiego podręcznika dla studentów Kurs etnologii [Курс этнологии36]. Głównymi tematami badań etnologicznych miało być zgodnie z jego założe-niami udowodnienie jedności kulturowej (dla badacza termin ten był zbliżony do pojęcia kręgu kulturowego) i zbadanie mechanizmów współoddziaływania kultur. W czwartym rozdziale wspomnianego podręcznika, zatytułowanym Spo-łeczeństwo i jego formy. Teoria Freuda, Krytyka Morgana [Общество и его формы. Теория Фрейда. Критика Моргана], Preobrażenski dokładnie omawia poglądy Morgana. Zarówno ich krytyka, jak też zastrzeżenia wobec hipotezy pierwot-nego komunizmu mogły się przyczynić do aresztowania i śmierci uczonego. Knight zalicza Preobrażenskiego do zwolenników teorii kręgów kulturowych Graebnera, z czym polemizuje Iwanowa. Według badaczki, Preobrażenski nie

34 Н. Найт, Спасательная биография…, s. 522 [N. Najt, Spasatielnaja biografija…, s. 522].35 Rosyjscy etnolodzy określają w ten sposób jedność antropologii (fizycznej, biologicznej), archeologii,

archeologii i etnografii (etnologii), według nich jest to nierozerwalny kompleks dyscyplin nakierowanych na rekonstrukcję procesów etnogenezy i etnohistorii (koncepcja rozpowszechniona przez Dmitrija Nikołajewicza Anuczina, od czego pochodzi nazwa). Por. М.Г. Левин, Дмитрий Николаевич Анучин (1843–1923), Труды Института этнографии им. Н.Н. Миклухо-Маклая. Новая серия. Т. I, Памяти Д.Н. Анучина (1843–1923), Москва – Ленинград 1947 [M.G. Lewin, Dmitrij Nikołajewicz Anuczin (1843–1923), Trudy Instituta etnografii im. N.N. Mikłucho-Makłaja. Nowaja sierija. T. I, Pamiati D.N. Anuczina (1843–1923), Moskwa–Leningrad 1947].

36 П.Ф. Преображенский, Курс этнологии, Издательство Едиториал УРСС, Москва 2004 [P.F. Preobrażenski, Kurs etnologii, Izdatielstwo Editoriał URSS, Moskwa 2004].

Page 151: Laboratorium Kultury 3 (2014)

149

badał kręgów kulturowych, lecz kompleks kulturowy, którego elementy były od siebie zależne i mogły stanowić przedmiot historycznej analizy związków genetycznych. Z pojęciem kompleksu kulturowego wiązał się natomiast termin areału techniczno-gospodarczego [технико-хозяйственный ареал]. Badanie kompleksu kulturowego związanego z konkretnym terytorium – areałem miało prowadzić do rozwiązania problemu etnogenezy37 i kwestii formowania się et-nosu. Według Iwanowej koncepcje Preobrażenskiego były zbliżone do sposobu definiowania kultury etnicznej przez szkołę amerykańską. Preobrażenski cenił prace Franza Boasa i walczył z przejawami normatywizmu w etnologii. Badacz uważał za niedopuszczalne wykorzystywanie w dyskursie naukowym określeń takich jak „dziki” i „prymitywny”. Dzięki jego pracy badawczej zachowana zo-stała łączność dyscypliny z dominującymi nurtami w światowej antropologii.

Po 1931 r. Katedrę etnologii przekształcano kolejno w Instytut antropologii i etnografii [Институт антропологии и этнографии], Instytut antropologii, archeologii i etnografii [Институт антропологии, археологии и этнографии], aż w końcu powstał Instytut etnografii Akademii Nauk Związku Socjalistycz-nych Republik Radzieckich im. Nikołaja Mikłucho-Makłaja [Институт этно-графии АН СССР им. Миклухо-Маклая]38. Jego dyrektorami byli kolejno: Wasilij Wasiljewicz Struwe [Василий Васильевич Струве] (1937–1940), Isaak Natanowicz Winnikow [Исаак Натанович Винников] (1940–1941) i S.M. Abramson [С.М. Абрамзон] (1941–1942). Jednak dopiero dwóch ostatnich dyrektorów: Siergiej Pawłowicz Tołstow (1942–1965) oraz Julian Władimi-rowicz Bromlej (1966–1989) znacząco zmieniło oblicze dyscypliny. Według Siergieja Sokołowskiego okres heroiczny w rosyjskiej antropologii kończy się w 1950 r. i następuje po nim okres scholastyczny.

Siergiej Tołstow, rządzący Instytutem etnografii od 1942 do 1965 r., two-rzył dla Stalina koncepcje geopolityczne, usprawiedliwiające ówczesną politykę wewnętrzną i zagraniczną ZSSR. Jego kariera naukowa wiąże się też z losami córki Stalina – został dziekanem Wydziału historycznego dokładnie w tym samym momencie, w którym Swietłana Alliłujewa rozpoczęła studia na tym wydziale39. Znaczący wpływ Tołstowa na rozwój teorii w historii i archeologii

37 Ю.В. Иванова, Петр Федорович Преображенский…, s. 111–112 [ J.W. Iwanowa, Pietr Fiedorowicz Preobrażenski…, s. 111–112].

38 С.И. Брук, Этнографии институт, w: Большая советская энциклопедия, t. 30, red. А.М. Прохоров, Советская энциклопедия, Москва 1969–1978 [S.I. Bruk, Etnografii instytut, w: Bolszaja sowietskaja encykłopiedija, t. 30, red. A.M. Prochorow, Sowietskaja encykłopiedija, Moskwa 1969–1978].

39 В.А. Германов, Глас вопиющего в пустыни. Альянс диктатора и учёного, Культурные ценности. Cultural values, Европейский дом, Санкт-Петербург 2002 [W.A. Giermanow, Głas wopijuszczego w pustyni. Aljans diktatora i uczonego, Kulturnyje cennosti. Cultural values, Sankt-Petersburg 2002].

a a zkowska „Ten, który stał się Mostem”...

Page 152: Laboratorium Kultury 3 (2014)

150

Laboratorium Kultury 3 (2014)

radzieckiej kończy się wraz ze śmiercią Stalina, natomiast ma on wpływ na me-todologię etnografii w ZSSR aż do połowy lat siedemdziesiątych. Tołstow uwa-żał, że etnologia jest jedną z dyscyplin historycznych, która posługuje się, tak jak pozostałe z nich, metodologią historycznego materializmu, a przedmiotem jej badań jest kultura (wynik wiekowej pracy ludzkości). Walerij Aleksandro-wicz Giermanow [Валерий Александрович Германов] podkreśla, że poglądy Tołstowa są symbiozą marksizmu i ewolucjonizmu40. Głównym przedmiotem badań dyscypliny miały być społeczno-historyczne formacje, które w niskim stopniu rozwinęły formy produkcji, zaś naród i etnos nie miał w nich żadnego specjalnego znaczenia41.

Tołstow nie był zwolennikiem antropologii zbawienia – według niego etno-grafowie mieli pełnić rolę badaczy, wspomagających proces integracji wszystkich mniejszości etnicznych w obrębie dominującej kultury radzieckiej. Ta zaś, wraz z językiem rosyjskim miała pełnić rolę nadrzędną wobec języków narodowych i kultur etnicznych. Pod jego kierunkiem w Instytucie Etnografii powstawały prace naukowe o sposobach skutecznej integracji narodów ZSRR, wykonywane na zamówienie władz42.

Julian Bromlej, następca Tołstowa na stanowisku dyrektora Instytutu, uwa-żał, że etnografia jest przede wszystkim nauką o narodach, etnosach i o tej „war-stwie” kultury, która jest związana z etnicznością i narodowością43. Stworzył on w obrębie Instytutu etnografii grupy badawcze zajmujące się klasyfikacją oraz typologizacją etnosów i procesów związanych z etnogenezą44. Za jego czasów zaczęto też używać zapożyczonego z prac zachodnioeuropejskich i amerykań-skich uczonych systemu pojęć i terminów potrzebnych do badania etnosów. Dzięki zmianie paradygmatu badawczego zmienił się status etnografii i zaczęła odzyskiwać ona samodzielność.

Współpracownicy Bromleja podkreślali, że w czasie jego kierownictwa zaszły pozytywne zmiany – przede wszystkim nie był on stalinistą45, a co za tym idzie,

40 Tamże, s. 17.41 С. Соколовский, Бремя традиции… [S. Sokołowski, Briemia tradicyi…].42 С.В. Четко, Советские этнографы о национальной политике в СССР: комментарий к документам,

„Этнографическое обозрение” 2006, nr 2 [S.W. Czetko, Sowietskije etnografy o nacyonalnoj politikie w SSSR: kommientarij k dokumientam, „Etnograficzeskoje obozrienije” 2006, nr 2].

43 Ю.И. Семёнов, Разработка проьлем истории первобытного общества в Институте этнографии АН СССР в «епоху» Бромлея воспоминания и размышления, „Этнографическое обозрение” 2001, nr 6, s. 4 [ J.I. Siemionow, Razrabotka pro'lem istorii pierwobytnogo obszczestwa w Institutie etnografii AN SSSR w «epochu» Bromleja, wospominanija i razmyszlenija, „Etnograficzeskoje obozrienije” 2001, nr 6, s. 4].

44 С. Соколовский, Бремя традиции… [S. Sokołowski, Briemia tradicyi…].45 В.И. Козлов, Об академике Юлиане Владимировиче Бромлее - ученом и человеке, „Этнографическое

обозрение” 2001, nr 4, s. 3–9 [W.I. Kozłow, Ob akadiemikie Władimirowicze Bromleje – uczenom i czełowiekie, „Etnograficzeskoje obozrienije” 2001, nr 4, s. 3–9].

Page 153: Laboratorium Kultury 3 (2014)

151

zapewniał swoim współpracownikom dużo większą swobodę intelektualną. Kozłow w tekście poświęconym dokonaniom Bromleja zaznaczył, że za jego kadencji nie dochodziło w Instytucie do czystek i prześladowania pracowników z powodu ich sympatii dla dysydentów. Sam dyrektor niejednokrotnie starał się o wizy na zagraniczne wyjazdy dla tych, którzy mieli zatargi z władzą.

Okres, w którym Bromlej przewodził radzieckiej etnografii był czasem nie-zwykle intensywnej pracy Instytutu etnografii Radzieckiej Akademii Nauk. Wtedy został wydany Atlas narodów świata [Атлас народов мира46], obecnie przestarzały, jednak nadal uznawany za jeden z najlepszych na świecie, a także monumentalna seria wydawnicza Narody świata [Народы мира]. Pracownicy mieli też możliwość pracy nad tym, co było ich autentycznym przedmiotem zainteresowania. Jeden z byłych współpracowników Bromleja, Jurij Siemionow, wspomina go ze szczerą wdzięcznością. Dzięki zmianie dyrekcji uzyskał bowiem możliwość publikacji tekstów, które za czasów kadencji Tołstowa nie miałyby szans ujrzeć światła dziennego47. Bromlej od momentu rozpoczęcia swojej pracy w Instytucie etnografii starał się stworzyć metodologiczne ramy dla badań nad problemem etniczności. Kluczowe dla niego były badania nacji, narodu i gru-py etnicznej (etnosu). Według badacza głównym celem radzieckiej etnografii było badanie narodów, a nie, jak w przypadku światowego nurtu antropologii, kultur człowieka48. Miało to wymiar praktyczny – radziecka etnografia miała stworzyć intelektualne zaplecze dla polityki wewnętrznej ZSRR. Współpraca badaczy z władzą mogła dotyczyć badań nad skutecznym sposobem unikania ewentualnych konfliktów na tle narodowościowym49 lub tworzenia wytycznych dla produkcji wzorów tkanin zgodnych z estetycznymi preferencjami różnych grup etnicznych zamieszkujących ZSRR. Wykorzystanie analiz etnograficznych i etnologicznych miało szerokie spektrum. Praca badawcza mogła mieć wpływ na wzornictwo przemysłowe lub prewencyjne ograniczanie swobód obywatel-skich dla przedstawicieli określonych mniejszości narodowych. Bromlej pole-mizował z teoriami Lwa Gumilowa – krytykował jego normatywne podejście

46 Атлас народов мира [Atłas narodow mira], red. S.I Bruk, W.S. Apieczenko, Gławnoje Uprawlenije Gieodezii i Kartografii Gosudarstwiennogo Gieologiczeskogo Komitieta SSSR, Institut Etnografii im. N.N. Mikłucho-Makłaja Akademii Nauk SSSR, Moskwa 1964.

47 Ю.И. Семенов, Разработка проблем…, s. 3–20 [ J.I. Siemionow, Razrabotka problem…, s. 3–20].48 Ю.В. Бромлей, К разработке понятийно-терминологических аспектов национальной проблематики,

„Советская этнография” 1989, nr 6, s. 7 [ J.W. Bromlej, K razrabotkie poniatijno-tierminołogiczeskich aspiektow nacyonalnoj problematyki, „Sowietska etnografia” 1989, nr 6, s. 7].

49 Tenże, О некоторых актуальных задачах этнографического изучения современности, „Советская этнография” 1983, nr 6, s. 10–23 [Tenże, O niekotorych aktualnych zadaczach etnograficzeskogo izuczenija sowriemiennosti, „Sowietska etnografija” 1983, nr 6, s. 10–23].

a a zkowska „Ten, który stał się Mostem”...

Page 154: Laboratorium Kultury 3 (2014)

152

Laboratorium Kultury 3 (2014)

i nieuczciwość stylu (cytował on jedynie tę literaturę przedmiotu, która potwier-dzała jego hipotezy, a przeciętny czytelnik nie mógł wychwycić manipulacji i celowo wybiórczego korzystania ze źródeł).

Historyczne ukierunkowanie antropologii radzieckiej miało podstawy po-lityczne: manipulowano nauką, ograniczając m.in. zakres problemów badaw-czych, które można było poruszać. Główne paradygmaty badawcze antropo-logii wymuszała aktualna polityka zagraniczna i wewnętrzna: pozostawały one zawsze w zgodzie z wytycznymi aktualnie kierującego Instytutem dyrektora. Przez ostatnie pół wieku oblicze tej dyscypliny kształtowali badacze, którzy byli historykami. Narzucone odgórnie historyczne ukierunkowanie antropologii doprowadziło między innymi do tego, że etnolodzy i etnografowie często po-sługiwali się metodą rekonstrukcji historycznej. Wybór tematów badawczych również wiązał się z paradygmatem historycznym. Zakładano też, że im coś jest starsze, tym ma większy potencjał badawczy. Spowodowało to w konsekwen-cji brak zainteresowania współczesną kulturą, której badanie stało się domeną głównie socjologii.

Trwałym dziedzictwem zaaplikowania teorii Morgana do metodologii antro-pologii radzieckiej, a później rosyjskiej, jest wykorzystywanie schematu rozwoju dzikość – barbarzyństwo – cywilizacja. Ten podział pojawia się nawet u współ-czesnych badaczy. Równie długotrwałe okazało się myślenie o etnografie i et-nologu jako działaczu społecznym, ratującym przed unicestwieniem zarówno dziedzictwo kultur prostych, jak też ginące formy własnej kultury narodowej. Dziedzictwo to okazało się trwałe pomimo okresu stalinowskich czystek. Także współcześnie jeden z nurtów antropologii rosyjskiej jest silnie związany z walką o prawa człowieka. Skala wpływu Lewisa Henry’ego Morgana na los rosyjskiej antropologii jest powiązany przede wszystkim z tym, że ocena jego prac była za-leżna od paradygmatu politycznego. Krytyka dorobku amerykańskiego badacza była możliwa dopiero po cezurze 1954 r. Warto zaznaczyć, że także w polskich pracach podejmowanotematykę tego wpływu wspomnieć należy zwłaszcza zna-komite studium Jana Lutyńskiego50 wydane w 1957 r. Lutyński łączy zmianę paradygmatu i wyklęcie etnologii pojmowanej jako nauki burżuazyjnej z proce-sami historyków-marksistów (zwłaszcza głośnej sprawy prześladowań Michaiła Pokrowskiego). Nie analizuje jednak konsekwencji terroru stalinowskiego dla całokształtu dyscypliny. Z kolei praca opisująca wpływ Morgana na radziecką

50 J. Lutyński, Ewolucjonizm w etnologii anglosaskiej a etnografia radziecka, Ossolineum, Łódź–Wrocław 1956.

Page 155: Laboratorium Kultury 3 (2014)

153

szkołę etnograficzną autorstwa Andrzeja Palucha51 wydana w 1990 roku, nie mogła opierać się na wydanych później rosyjskich materiałach źródłowych, do-kumentujących losy prześladowanych etnologów. Lewis Henry Morgan, badacz który jednocześnie był uczonym i działaczem społecznym, stał się najpierw wzorem osobowym dla radzieckich etnologów, którzy za czasów rządów Lenina byli prześladowani za sprzeciwianie się polityce państwa wobec przedstawicieli kultur prostych, a później, kiedy etnologia została oficjalnie zakazana, patronem radzieckiej etnografii.

51 A. Paluch, Mistrzowie antropologii społecznej. Rzecz o rozwoju teorii antropologicznej, PWN, Warszawa 1990.

Okres Jednostka Osoba zarządzająca

do 1931Wydział etnologii, Katedra etnologii[Этнологическое отделение]

1925–1931P.F. Preobrażenski[П. Ф. Преображенский]

1933Instytut antropologii i etnografii[Институт антропологии и этнографии]

N.M. Matorin[Н.М. Маторин]

1934–1937

Instytut antropologii, archeologii i etnografii[Институт антропологии, археологии и этнографии]

I. I. Mieszczaninow[И. И. Мещанинов]

1937–1940

Instytut etnografii Akademii Nauk Związku Socjalistycz-nych Republik Radzieckich im. Mikłucho-Makłaja[Институт этнографии АН СССР им. Миклухо-Маклая]

W. W. Struwe[В. В. Струве]

1940–1941I. N. Winnikow[И. Н. Винников]

1941–1942S.M. Abramson[С.М. Абрамзон]

1941–1965S. Tołstow[С.П. Толстов]

1966–1989J. Bromlej[Ю.В. Бромлей]

a a zkowska „Ten, który stał się Mostem”...

Page 156: Laboratorium Kultury 3 (2014)

154

Laboratorium Kultury 3 (2014)

ibliogra aA State of Nations. Empire and Nation-Making in the Age of Lenin and Stalin, red. R.G.

Suny, T. Martin, Oxford 2001.Bolszaja sowietskaja encykłopiedija, t. 30, red. A.M. Prochorow, Sowietskaja en-

cykłopiedija, Moskwa 1969–1978 [Большая советская энциклопедия, t. 30, red. А.М. Прохоров, Советская энциклопедия, Москва 1969–1978].

Czetko S.W., Sowietskije etnografy o nacyonalnoj politikie w SSSR: kommientarij k do-kumientam, „Etnograficzeskoje obozrienije” 2006, nr 2 [Четко С.В., Советские этнографы о национальной политике в СССР: комментарий к документам, „Эт-нографическое обозрение” 2006, nr 2].

Engels F., Der Ursprung der Familie, des Privateigenthums und des Staats. Im Anschluss an L.H. Morgan’s Forschungen, J.H.W. Dietz, Stuttgart 1892.

Giermanow W.A., Głas wopijuszczego w pustyni. Aljans diktatora i uczonego, Kulturnyje cennosti. Cultural values, Sankt-Petersburg 2002 [Германов B.A., Глас вопиющего в пустыни. Альянс диктатора и учёного, Культурные ценности. Cultural values, Европейский дом, Санкт-Петербург 2002].

Iwanowa J.W., Pietr Fiedorowicz Preobrażenski, „Etnograficzeskoje obozrienije” 1994, nr 4 [Иванова Ю.В., Петр Федорович Преображенский, „Этнографическое обо-зрение” 1994, nr 4].

Koswien M.O., Ł.G. Morgan. Żyzn' i uczenije, Izdatielstwo Instituta narodow Siewiera CYK SSSR, Leningrad 1933 [Косвен М.О., Л.Г. Морган. Жизнь и учение, Издатель-ство Института народов Севера ЦИК СССР, Ленинград 1933].

Lewin M.G., Dmitrij Nikołajewicz Anuczin (1843–1923), Trudy Instituta etnografii im. N.N. Mikłucho-Makłaja. Nowaja sierija. T. I, Pamiati D.N. Anuczina (1843–1923), Moskwa–Leningrad 1947 [Левин М.Г., Дмитрий Николаевич Анучин (1843–1923), Труды Института этнографии им. Н.Н. Миклухо-Маклая. Новая серия. Т. I, Памяти Д.Н. Анучина (1843–1923), Москва – Ленинград 1947].

Marks K., Konspiekt knigi Ljuisa G. Morgana „Driewnieje obszczestwo”, w: Archiw Marksa i Engielsa. t. IX, Gosudarstwiennoje izdatielstwo politiczeskoj litieratury, Moskwa–Le-ningrad 1941 [Маркс К., Конспект книги Льюиса Г. Моргана "Древнее общество", w: Архив Маркса и Энгельса. т. IX, Государственное издательство политической литературы, Москва – Ленинград 1941].

Morgan L.H., Ancient Society, or Researches in the Lines of Human Progress from Savagery, through Barbarism, to Civilization, H. Holt and Company, New York 1877.

Morgan L.H., Doma i domaszniaja żyzn' amierikanskich tuziemcew, Matieriały po et-nografii, Institut narodow Siewiera CYK SSSR, Leningrad 1934 [Морган Л.Г., Дома и домашняя жизнь американских туземцев, Материалы по этнографии,

Page 157: Laboratorium Kultury 3 (2014)

155

Издательство Института народов Севера ЦИК СССР, Ленинград 1934].Morgan L.H., Driewnieje obszczestwo ili issledowanije linij czełowieczeskogo progriessa ot

dikosti czeriez warwarstwo k cywilizacji, Matieriały po etnografii, Izdatielstwo Institu-ta narodow Siewiera CYK SSSR, Leningrad 1933 (Морган Л.Г., Древнее общество или исследование линий человеческого прогресса от дикости через варварство к цивилизации. Материалы по этнографии, Издательство Института народов Се-вера ЦИК СССР, Ленинград 1933].

Morgan L.H., Liga chodienosauni, ili irokiezow, przeł. E.E. Błomkwist, Nauka, Moskwa 1983 [Морган Л.Г., Лига ходеносауни, или ирокезов, Пер. с англ. Бломквист Е.Э., Наука, Москва 1983].

Morgan L.H., Liga Ho-de'-no-sau-nee, czyli Irokezów, przeł. B. Hlebowicz, Wydawnictwo Marek Derewiecki, Kęty 2011.

Najt N., Spasatielnaja biografija i prijemlemoje proszłoje: rossijskije etnografy protiw na-sledija tierrora, „Stratum plus” 2000, nr 5 [Найт Н., Спасательная биография и приемлемое прошлое: российские этнографы против наследия террора, „Stratum plus” 2000, nr 5].

Preobrażenski P.F., Kurs etnologii, Izdatielstwo Editoriał URSS, Moskwa 2004 [Преоб-раженский П.Ф., Курс этнологии, Издательство Едиториал УРСС, Москва 2004].

Rieszetow A.M., Riepriessirowannaja etnografia. Ludi i sud’by, „Kunstkamiera. Etnogra-ficzeskije tietradi” 1994, Wyp. 4 [Решетов А.М., Репрессированная этнография. Люди и судьбы, „Кунсткамера. Этнографические тетради” 1994, Вып. 4].

Scheper-Hughes N., The Primacy of the Ethical Propositions for a Militant Anthropology, „Current Anthropology”, R. 36 (1995), nr 3.

Siemionow J.I., »Proischożdienije siemji, czastnoj sobstwiennosti i gosudarstwa« F. Engiel-sa i sowriemiennyje dannyje etnografii, „Woprosy fiłosofii” 1959, nr 7 [Семёнов Ю.И., «Происхождение семьи, частной собственности и государства» Ф. Энгельса и современные данные этнографии, „Вопросы философии” 1959, nr 7].

Siemionow J.I., Kak woznikło czełowieczestwo, Nauka, Moskwa 1966 [Семёнов Ю.И., Как возникло человечество, Наука, Москва 1966].

Siemionow J.I., Ljuis Gienri Morgan: legienda i diejstwitielnost', „Sowietskaja etnografia” 1968, nr 6 [Семёнов Ю.И., Льюис Генри Морган: легенда и действительность, „Советская этнография” 1968, nr 6].

Siemionow J.I., Razrabotka problem istorii pierwobytnogo obszczestwa w Institutie etno-grafii AN SSSR w »epochu« Bromleja, wospominanija i razmyszlenija, „Etnografi-czeskoje obozrienije” 2001, nr 6 [Семёнов Ю.И., Разработка проьлем истории первобытного общества в Институте этнографии АН СССР в »епоху« Бромлея воспоминания и размышления, „Этнографическое обозрение” 2001, nr 6].

a a zkowska „Ten, który stał się Mostem”...

Page 158: Laboratorium Kultury 3 (2014)

156

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Sokołowski S., Briemia tradicyi: proszłoje w nastojaszczem rossijskoj antropologii, „Antro-połogiczeskij Forum”, nr 15 [Соколовский С., Бремя традиции: прошлое в насто-ящем российской антропологии, „Антропологический Форум”, nr 15].

Sokołowski S., Rossijskaja antropołogija: iłluzija błagopołuczija, „Nieprikosnowiennyj zapas” 2009, nr 1 (63) [Соколовский С., Российская антропология: иллюзия бла-гополучия, „Неприкосновенный запас” 2009, nr 1 (63)].

Tokariew S.A., Istorija russkoj etnografii, Nauka, Moskwa 1966 [Токарев С.А., История русской этнографии, Наука, Москва 1966].

Winnikow I.N., Iz archiwa Ljuisa Gienri Morgana, Trudy instituta antropołogii i etno-grafii, t. 2, AN SSSR, Moskwa–Leningrad 1935 [Винников И.Н., Из архива Льюиса Генри Моргана, Труды института антропологии и этнографии. т. 2, Москва-Ле-нинград 1935].

bstra t“One, who became the Bridge”. Influence of Lewis H. Morgan on Russian anthropologyThis article looks on how Lewis H. Morgan's theory influenced the development of Russian

anthropological thought. Morgan (indirectly, yet significantly) was one of the reasons for cre-

ation of socially active school of anthropology in the U.S.S.R. Author outlines anthropological

historicism in Russian communist period. She shows how political ideologies molded research

categories in the U.S.S.R.

Keywords: Lewis H. Morgan, Russian ethnography, Russian anthropology, Ancient Society

a a zkowskaDoktorantka w Zakładzie Teorii i Historii Kultury Instytutu Nauk o Kulturze i Studiów Interdy-

scyplinarnych Uniwersytetu Śląskiego. Religioznawczyni i rosjoznawczyni.

Page 159: Laboratorium Kultury 3 (2014)

157

o ye to z a zy atkaiga rokez w ako ar iwu yskursu o okrewie stwie

bstraktArtykuł dotyczy procesu kształtowania się podstawowych narzędzi studiów nad pokrewieństwem

– dziedziny refleksji naukowej „wynalezionej” przez Lewisa Henry’ego Morgana. Autor bada

ciągłość konceptualnego instrumentarium służącego systematyzacji wiedzy w badanym obszarze

dyskursu antropologicznego. Poszukuje ukrytych instancji zapewniających porządek i trwałość

owego dyskursu nawet wtedy, gdy część aksjomatów lub nawet cała teoria zostają odrzucone.

Punkt wyjścia dla analizy stanowi tabela terminów pokrewieństwa umieszczona przez Morga-

na w jednym z przypisów Ligi Ho-de'-no-sau-nee, czyli Irokezów. Okazuje się, że jest w nią wpisana

zarówno specyficzna logika listy leksykalnej, jak i diagramu drzewa ukorzenionego, a połączenie

tych dwóch modeli prowadzi autora Systems of consanguinity and affinity of the human family do

odkrycia „nowego narzędzia etnologii”.

Słowa klucze: studia nad pokrewieństwem, wynalezienie pokrewieństwa, Lewis Henry Morgan,

Liga Irokezów

Modele jako mediatory

Lewis Henry Morgan rozpoczął badania kultury Irokezów w 1844 r.1, co w hi-storii antropologii zagwarantowało mu status jednego z pionierów tereno-

wej praxis2. Równolegle pisał pierwsze, niezwiązane z rdzennymi mieszkańcami

1 E. Tooker, Lewis H. Morgan on Iroquois Material Culture, University of Arizona Press, Tucson 1994, s xv.2 Nie miał co do tego wątpliwości chociażby Clark Wissler, który w 1929 r. uznał Morgana za inicjatora

tego rodzaju badań (C. Wissler, An Introduction to Social Anthropology, Henry Holt, New York 1929, s. 340). Leslie A. White w kontekście zmian w amerykańskiej recepcji klasycznego ewolucjonizmu sprowadzanego przez historyków dyscypliny w dużej mierze do refleksji „gabinetowej” podawał nazwiska Jamesa Owena Dorseya, Horatio Hale’a, Franka Hamiltona Cushinga, Alberta Samuela Gatscheta, Alice Fletcher i oczywiście Lewisa Henry’ego Morgana, jako tych, którzy w XIX w. skonstruowali nowy model badacza i wyprowadzili

Adam PisarekUniwersytet Śląski w Katowicach

Page 160: Laboratorium Kultury 3 (2014)

158

Laboratorium Kultury 3 (2014)

okolic Nowego Jorku, artykuły naukowe: m.in. nieopublikowany Essay on the history and genius of the Grecian race (1841), Aristomenes the Messenian (1843) i Mind or instinct, an inquiry concerning the manifestation of mind by the lower order of animals (1843). Za jego debiutancki szkic etnologiczny uznaje się Vision of Kar-is-ta-gi-a, a sachem of Cayuga z 1844 r. dostępny w czasopiśmie The Knickerbocker3. Przełomowy dla wykrystalizowania się najważniejszych zainteresowań naukowych Morgana okazał się jednak dopiero rok 1846. Wte-dy właśnie zebrał dane na temat zasad rządzących systemem pokrewieństwa Indian Seneka i uznał je za osobliwość będącą innowacją badanego ludu4. Tę tezę, z której ostatecznie się wycofał, wyłożył po raz pierwszy na trzech (z czterystu siedemdziesięciu siedmiu) stronach wydanej pięć lat później mo-nografii League of the Ho-de'-no-sau-nee or Iroquois5, pisząc o „nowatorskim i oryginalnym” rozwiązaniu, w którym

Babka ze strony matki i jej siostry były dla danej osoby w tym samym stopniu babkami,

matka i jej siostry były w tym samym stopniu matkami; dzieci sióstr matki były braćmi

i siostrami; dzieci siostry były siostrzeńcami i siostrzenicami, a wnuki siostry były jej

wnukami […]. Dziadek ze strony ojca i jego bracia byli w tym samym stopniu dziadkami;

ojciec i jego bracia w tym samym stopniu ojcami, siostry ojca były ciotkami, natomiast

wewnątrz plemienia bracia matki byli wujkami, dzieci siostry ojca były kuzynami zgodnie

z [naszym] prawem cywilnym; dzieci tych kuzynów były siostrzeńcami i siostrzenicami

(bądź bratankami i bratanicami), a ich dzieci z kolei były jego wnukami.

Najważniejszym celem irokeskiego prawa pochodzenia było połączenie krewnych

w linii bocznej z krewnymi w linii prostej6.

naukę o człowieku w teren. Por. L.A. White, Lewis H. Morgan's Western Field Trips, „American Anthropologist”, R. 53 (1951), nr 1, s. 11. Bartosz Hlebowicz dokonuje syntezy szerokiej i zróżnicowanej recepcji dzieła Morgana w kontekście historii „wymyślania” terenu: „Do dzisiaj nie tracą mocy opinie, że Liga Ho-de'-no-sau-nee, Or the Iroquois […] to »pierwsza prawdziwa etnografia, pozostaje najlepszym studium tych słynnych ludów indiańskich«”. L.H. Morgan, Liga Ho-de'-no-sau-nee, czyli Irokezów, przeł. B. Hlebowicz, Wydawnictwo Marek Derewiecki, Kęty 2011, s. 9.

3 T.R. Trautmann, K.S. Kabelac, The Library of Lewis Henry Morgan, American Philosophical Society, Philadelphia 1994, s. 11.

4 Record of Indian letters, t. 1, Morgan Papers, w: L.A. White, How Morgan Came to Write Systems of Consanguinity and Affinity, Michigan Academy of Science, Arts, and Letters, Lansing, Michigan 1957, s. 260. W tym samym roku, na własną prośbę, został również przez Seneków adoptowany (por. E. Tooker, Lewis H. Morgan and his Contemporaries, „American Anthropologist”, R. 94 (1992), nr 2, s. 357). Inna wersja mówi o propozycji adopcji jako o geście wdzięczności ze strony Seneków. Morgan uzyskał wtedy indiańskie imię – Tayadaowuhkuh („Ten, który wypełnia lukę”). Por. L.H. Morgan, League of the Ho-de'-no-sau-nee or Iroquois, red. H.M. Lloyd, Dodd, Mead and Company, New York 1922, s. 157–158; L.H. Morgan, L.A. White, The Indian Journals, 1859–62, Dover, New York 1993, s. 4.

5 L.H. Morgan, League of the Ho-de'-no-sau-nee or Iroquois, Sage and Brothers, Rochester 1851, s. 85–86.6 L.H. Morgan, Liga…, s. 111–112.

Page 161: Laboratorium Kultury 3 (2014)

159

Powyższy fragment, wskazujący na korelację między prawami pochodzenia a terminologią i stopniowalnością pokrewieństwa, połączony został ze znajdu-jącą się w przypisie krótką tabelą:

Tab. 1. Tabela prezentująca „kilka stopni pokrewieństwa wśród Ho-de'-no-sau-nee”7.

Te dwa elementy to w mojej opinii nie tylko, jak twierdzi m.in. Thomas R. Traut-mann, zapis „prehistorii” projektu prowadzącego ostatecznie do „wynalezienia pokrewieństwa” jako całkowicie nowego obszaru badawczego8. To również ślad pozwalający dotrzeć do wyartykułowanych nie wprost założeń taksonomicz-nych, ontologicznych i epistemologicznych, na których bazie powstał model służący Morganowi do „wykrajania”9, porządkowania i porównywania wybra-nych aspektów złożonych zjawisk kulturowych w jego późniejszych przedsię-wzięciach. Modelem tym będzie diagram pokrewieństwa oparty na danych upo-rządkowanych w tabelach synoptycznych10. Dzięki takiemu połączeniu Morgan był w stanie sformułować uogólnienia na podstawie imponującej liczby ankiet spływających z całego świata11 i udowodnić, że terminologię pokrewieństwa każdej kultury łatwo przyporządkować do jednego z dwóch typów systemów

7 Tamże, s. 112. 8 T.R. Trautmann, Lewis Henry Morgan and the Invention of Kinship, University of California Press,

Berkeley 1987, s. 36. 9 Chodzi tu o zaproponowane w Wynaleźć codzienność pojęcie związane z wyodrębnianiem pewnych

praktyk kulturowych z nieokreślonej materii; tzw. „etnologiczne wyodrębnienie”. Por. M. de Certeau, Wynaleźć codzienność. Sztuki działania, przeł. K. Thiel-Jańczuk, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2008, s. 64–66.

10 O szerszym kontekście używania tabel, diagramów, tablic synoptycznych i statystyk jako naukowych narzędzi badawczych por. M. Rygielska, „Listy uwierzytelniające” etnografa, „Laboratorium Kultury”, R. 2 (2013), s. 29–57.

11 Na początku 1859 r. Morgan zaczął wysyłać listy z wydrukowanym schematem m.in. do misjonarzy, polityków oraz przedstawicieli handlowych. Ostatecznie przeanalizował 139 wypełnionych tabel. Każda z nich zawierała informacje na temat ponad 200 różnych rodzajów więzi. Por. T.R. Trautmann, Lewis…, s. 5, 99–103.

hoc-sote’ dziadekuc-sote’ babkahä’-nih ojciecnoh-yeh matkaho-ah’-wuk syngo-ah’-wuk córkakä-yä’dä wnukowiehoc-no’-seh wujekah-geh’-huc ciotkahä-yan-wän-deh bratanek (siostrzeniec)kä-yan-wän-deh’ bratanica (siostrzenica)dä-ya-gwä’-dan-no-dä bracia i siostryah-gare’-she kuzyn

a isarek Noh-yeh, to znaczy matka...

Page 162: Laboratorium Kultury 3 (2014)

160

Laboratorium Kultury 3 (2014)

– opisowego lub klasyfikacyjnego12. To one okazały się później stałym punktem odniesienia dla narracji w Systems of consanguinity and affinity of the human family i ostatecznie pomogły zrekonstruować hipotetyczną historię ludzkości od jej wspólnych, „dzikich” początków (z charakterystycznymi dla nich stosunkami promiskuistycznymi, a później instytucją sororalnej poligynii i poliandrii z gru-pą braci), po cywilizację (gdzie terminologia pokrewieństwa łączy się z insty-tucją „cywilizowanej rodziny”)13.

Celem niniejszej analizy będzie opisanie cech dystynktywnych modelu wy-korzystywanego przez Morgana w swoich dociekaniach. Model rozumiem tu jako autonomiczne narzędzie badawcze, częściowo niezależne od teorii i charak-teru badanych zjawisk, choć połączone z nimi szeregiem złożonych związków. Używając takiej definicji podążam za propozycjami Mary S. Morgan i Margaret Morrison, które na gruncie filozofii nauki odchodzą od homogenicznego, se-miotycznego rozumienia modelu, mającego być przede wszystkim reprezentacją rzeczywistości i proponują traktowanie go również jako: (1) instancji mediują-cej pomiędzy różnymi poziomami dyskursu naukowego oraz (2) instrumentu badawczego. Modele byłyby więc jednym z ważnych źródeł wiedzy, lecz rów-nocześnie pełniłyby funkcję środków służących jej uzyskaniu14. Autorki Models as mediators używają przemawiającej do wyobraźni metafory:

instrument lub narzędzie jest niezależne od przedmiotu, który eksploatuje, ale łączy się

z nim w pewien sposób. Choć młotek jest oddzielony od gwoździa i ściany, został tak za-

projektowany, by służyć połączeniu jednego z drugim. Dokładnie tak samo ma się sprawa

12 „Wszystkie dotąd odkryte formy sprowadzić można do dwóch podstawowych, będących swoimi przeciwieństwami – opisowej i  klasyfikacyjnej” – pisze Morgan w  Systems of Consanguinity… zwracając uwagę na to, czy dana kultura „opisuje” każdą relację z osobna, czy „klasyfikuje” je pod wspólnym terminem. Por. L.H. Morgan, Systems of Consanguinity and Affinity of the Human Family, Published by Smithsonian Institution, Washington City 1871 (Smithsonian Contributions to Knowledge, 17), s. vi; A. Kuper, Wymyślanie społeczeństwa pierwotnego. Transformacje mitu, przeł. T. Sieczkowski, A. Dąbrowska, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2009, s. 73.

13 Por. L.H. Morgan, Systems of Consanguinity…, s. 487–493. Ten słynny ewolucjonistyczny schemat wywiedziony z  twierdzeń na temat domniemanego związku pomiędzy terminologią pokrewieństwa i  instytucjami kulturowymi, nie był częścią pierwotnego zamysłu Morgana. Pierwsza wersja Systems… z  1865 r. skupiała się na udowodnieniu azjatyckiego pochodzenia rdzennych mieszkańców Ameryki Północnej oraz zwracała uwagę na arbitralność i sztuczność szeroko rozpowszechnionego na świecie wśród ludów „niecywilizowanych” systemu klasyfikacyjnego. Resek uważa, że spekulatywna historia rodziny powstała dopiero w 1867 r. i opierała się na założeniu, że grupa wspólnie żyjących mężczyzn i kobiet używała uproszczonego systemu nazewnictwa, gdyż określał on ich realne relacje społeczne. Teza o istnieniu takich sposobów organizacji ludzkości została wywiedziona z pytania o genezę tzw. „zwyczaju hawajskiego”. Wątek dwóch wersji Systems of Consanguinity… powróci w dalszej części artykułu. Por. C. Resek, Lewis Henry Morgan, University of Chicago Press, Chicago 1960, s. 94.

14 Por. M.S. Morgan, M. Morrison, Models as Mediators. Perspectives on Natural and Social Sciences, Cambridge University Press, Cambridge, New York 1999.

Page 163: Laboratorium Kultury 3 (2014)

161

z modelami. Funkcjonują jako narzędzia albo instrumenty […]. I tak jak one często są

wykorzystywane w wielu różnorodnych celach15.

Podobne rozwiązanie proponują Tarjia Knuuttila i Roman Frigg, uznając, że modele to „rzeczy” aktywnie mediujące pomiędzy ludźmi, praktykami i teo-riami, a jednocześnie wywierające na nie bezpośredni wpływ16. Z tej właśnie perspektywy chcę zbadać, jak kształtowały się podstawowe narzędzia „wynale-zionych” przez Morgana studiów nad pokrewieństwem. Interesuje mnie ciągłość związanych z owymi narzędziami wyobrażeń i ramy tworzone przez stojące za nimi logiki. To właśnie one pozwalają na systematyzację danych i tworzą podstawowy punkt odniesienia, pozwalający zrozumieć wywód prowadzony w badanym obszarze dyskursu naukowego. Poszukuję więc ukrytych instancji zapewniających porządek i trwałość owego dyskursu nawet wtedy, gdy część aksjomatów lub nawet cała teoria zostają odrzucone17.

Modelowanie przez tabelęThomas R. Trautmann w niezwykle szczegółowym studium Lewis Henry Mor-gan and the invention of kinship wysuwa tezę, że wśród wielkich innowatorów dziewiętnastowiecznych studiów nad pokrewieństwem – badaczy, którzy po części odkryli, a po części wymyślili nowy przedmiot dociekań oraz, co równie ważne, opracowali całą „skrzynkę z narzędziami” służącymi zbieraniu, opisowi i analizie danych – to właśnie Morgan ze swoimi pomysłami okazał się postacią centralną. „Dzieło Morgana determinuje sposób myślenia o pokrewieństwie18

15 Tamże, s. 20. Tłumaczenia z języka angielskiego (jeśli nie zostało zaznaczone inaczej) moje – A.P. 16 T. Knuuttila, Models, Representation, and Mediation, w: Philosophy of Science Assoc. 19th Biennial Meeting

– PSA 2004: Contributed Papers (Austin, TX; 2004) > PSA 2004 Contributed Papers, http://philsci-archive.pitt.edu/view/confandvol/91.html, [dostęp: 10.10.2013]. O typologiach modeli: R. Frigg, S. Hartmann, Models in Science, w: The Stanford Encyclopedia of Philosophy, red. E. Zalta, The Metaphysics Research Lab, Center for the Study of Language and Information, Stanford University, Stanford 2012.

17 Projekt z zakresu historii nauk o kulturze, w którym zasadą porządkującą narrację nie jest kategoria etapu w rozwoju dyscypliny, lecz śledzenie porządku i archiwum dyskursu w rozumieniu Michela Foucaulta przedstawił m.in. Marek Pacukiewicz w artykule Złote runo. Por. M. Pacukiewicz, Złote runo, „Laboratorium Kultury”, R. 2 (2013), s. 151–171.

18 W  tłumaczeniu angloamerykańskiej terminologii na język polski pojawia się kilka problemów związanych ze specyfiką słowa kinship. Pierwszy z nich rozwiązuje Danuta Penkala-Gawęcka w  jednym z przypisów do książki Pokrewieństwo i płeć kulturowa, pisząc: „W studiach antropologicznych pokrewieństwo w wąskim znaczeniu odnosi się do relacji opartej na wspólnym pochodzeniu, natomiast w szerokim znaczeniu obejmuje zarówno tę relację, jak i tę, która wynika z zawarcia małżeństwa – czyli powinowactwo. W języku angielskim krewnych w wąskim znaczeniu określa się na ogół consanguineal relatives, w odróżnieniu od powinowatych – affinal relatives”. Por. L. Stone, Pokrewieństwo i  płeć kulturowa, przeł. W. Usakiewicz, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2012, s. 20. Jeszcze inny problem pojawia się w  interpretacji tego terminu, gdy odnosi się go do Schneiderowskich i późniejszych koncepcji – często bliżej mu wtedy do polskiego słowa więź. W takim znaczeniu używa tego terminu Sławoj Szynkiewicz.

a isarek Noh-yeh, to znaczy matka...

Page 164: Laboratorium Kultury 3 (2014)

162

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Rys. 1. Diagram rzymskiego systemu pokrewieństwa (system opisowy).

(L.H. Morgan, Systems of Consanguinity..., s. 591.)

Page 165: Laboratorium Kultury 3 (2014)

163

Rys. 2. Diagram irokeskiego systemu pokrewieństwa (system klasyfikacyjny).

(L.H. Morgan, Systems of Consanguinity..., s. 607.)

Page 166: Laboratorium Kultury 3 (2014)

164

Laboratorium Kultury 3 (2014)

także dzisiaj”19 – stwierdzi Trautmann w 1987 r., 116 lat po wydaniu Systems of Consanguinity… Zgadzając się z tą tezą, spróbuję podążyć za jego wywodem, jednocześnie umiejscawiając się w opozycji do – opartej w dużej mierze na generalizacji i łączeniu analogii z genealogią20 – krytyki Adama Kupera, który w The Development of Lewis Henry Morgan’s Evolutionism21 i w napisanym na podstawie tego artykułu trzecim rozdziale Wymyślania społeczeństwa pierwot-nego, określa Morgana mianem Lévi-Straussowskiego majsterkowicza, „w któ-rego głowie rodzi się pomysł tego, co chce uczynić, i który znajduje materiały, przyglądając się uważnie wszystkiemu, co mu wpadnie w rękę”22. Mimo, że pomiędzy pierwszą a drugą wersją swojego tekstu Kuper przeczytał analizę Trauttmana23, nadal jest pochłonięty „manią poszukiwania przodków”24. Do-patruje się w równolegle lub wcześniej powstających pomysłach innych auto-rów25 doraźnie adaptowanych przez Morgana elementów tworzących luźnie ze sobą związaną mozaikę. Elisabeth Tooker i Trauttman są przeciwnikami sprowadzenia dociekań na temat procesu twórczego do zasady swoistego „wo-luntaryzmu” i proponują dokładną analizę naukowych, historycznych i kultu-rowych kontekstów, która pozwala wykroczyć poza konstrukcję figury Autora opartą na bezalternatywnej opozycji inżynier/bricouler26. Pod tym względem ich projekt jest również dużo rozleglejszy, niż prezentowana tu perspektywa badania dyskursu przez pryzmat modelu.

Por. S. Szynkiewicz, Pokrewieństwo. Studium etnologiczne, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 1992, s. 93. Drugi kłopot związany jest z formą „robienie pokrewieństwa”. W języku angielskim forma doing kinship, używana jest w celu zwrócenia uwagi na performatywny aspekt tworzenia więzi lub na pracę etnografa w terenie, nie brzmi tak problematycznie jak w języku polskim.

19 T.R. Trautmann, Lewis…, s. 4.20 Tooker wskazuje, gdzie – jej zdaniem – Kuper nie miał racji. Przyznaje przy tym, że pytanie które

postawił – „W jaki sposób Morgan wpadł na pomysł studiów nad pokrewieństwem w takiej, a nie innej formie?” – nadal jest wielkiej rangi:. Najważniejszy wydaje się fragment, w którym autorka The Indians of the Northeast udowadnia, że wbrew przekonaniom Reseka i Kupera, Morgan nie czytał Primitive Marriage Johna Fergusona McLennana przed zakończeniem prac nad Systems of Consanguinity… i nie mógł połączyć w sposób świadomy swoich odkryć z McLennanowskimi formami małżeństwa. Por. E. Tooker, Lewis…, s. 357.

21 A. Kuper, The Development of Lewis Henry Morgan’s Evolutionism, „Journal of the History of the Behavioral Sciences”, R. 21 (1985), nr 1.

22 A. Kuper, Wymyślanie…, s. 85.23 Por. tamże, s. 76.24 E. Tooker, Lewis…, s. 357. Wydaje się, że Kuper faktycznie traktuje „autora jako zasadę układu

dyskursów, jako jedność i  źródło ich znaczeń, jako ognisko ich spójności” i głównie wokół tej instancji organizuje swój wywód. Por. M. Foucault, Porządek dyskursu. Wykład inauguracyjny wygłoszony w Collège de France 2 grudnia 1970, przeł. M. Kozłowski, słowo/obraz terytoria, Gdańsk 2002, s. 20–21.

25 Chodzi o problem związku pomiędzy myślą Morgana, a koncepcjami Maxa Müllera, Johna Fergusona McLennana, Johna Lubbocka i Edwarda Burnetta Tylora. Por. A. Kuper, Wymyślanie…, s. 64–85. Problem ten został już dobrze omówiony przez Tooker i Trautmanna, więc w niniejszym szkicu pozostawię go na marginesie wywodu.

26 Por. C. Lévi-Strauss, Myśl nieoswojona, przeł. A. Zajączkowski, PWN, Warszawa 1969.

Page 167: Laboratorium Kultury 3 (2014)

165

Centralny dla proponowanej przeze mnie strategii analizy będzie krótki spis z Ligi…; tabela (tab. 1) składająca się z dwóch rubryk: po lewej słowo w  języku tubylczym, po prawej w  angielskim. Ten prosty, szkicowy zestaw pojęć nawiązuje bezpośrednio do systemu zbierania danych proponowanego przez filologów takich jak Albert Gallatin27. Ich podstawowym narzędziem był właśnie „wokabularz” służący kolekcjonowaniu słów w różnych językach i łą-czeniu ich w wizualnym sąsiedztwie oznaczającym równoważność ze słowami i ich znaczeniami w języku docelowym. Ta forma systematyzacji terminologii przyjmowała w dziewiętnastowiecznych dociekaniach filologicznych złożone formy i  była zwykle podporządkowana jasno sformułowanym założeniom, celom badawczym i wyobrażeniom o świecie. Warto przy tym zaznaczyć, że tak samo wyglądająca tabela mogła wiązać się w pracach autora Społeczeństwa pierwotnego… z kilkoma tradycjami. Jeśli za kryterium podziału owych tabel przyjmowalibyśmy kontekst teoretyczny, należałoby odróżnić szablony powsta-łe dzięki zainteresowaniu Morgana spekulacjami na temat źródeł języka, od tych konstruowanych z założeniem odkrycia wspólnych początków ludzkości28. Te pierwsze, które można odnaleźć w Lidze…29, wynikały z niezwykłej popularno-ści Dissertation on the origin of languages Adama Smitha30. Późniejsze są związane z wpływami filologii porównawczej skupionej na modelach dotyczących języ-ków indoeuropejskich oraz z rozwijającą się równolegle filologią amerykańską31. Z punktu widzenia mojej analizy ważne jest zanotowanie trwałości – mimo częstych zmian zaplecza intelektualnego – narzędzia jakim jest tabela.

W poświęconym językowi Irokezów drugim rozdziale księgi trzeciej Ligi…, odnaleźć można zestawienia32 analogiczne do tych związanych z  pokrewień-stwem, co uwiarygodnia przypuszczenia, że Morgan w czasie zbierania danych o więzach rodzinnych użył ich w sposób intuicyjny. Najwyraźniej uznał je za trans-parentne, przydatne i proste narzędzia. Wyłączył je przy tym z porządku dyskursu filologicznego, zmieniając ich funkcje i zastosowania, jednocześnie przenosząc

27 T.R. Trautmann, Lewis…, s. 56.28 „Jeśli zakładamy wspólne pochodzenie ludzkości, musiała ona zostać podzielona w bardzo wczesnym

okresie historii na niezależne narody. Potomkowie owych narodów od tamtego dnia do dzisiaj czynią nierówne postępy; część z nich nadal pozostaje w warunkach bliskich prymitywnym, odsłaniając wiele informacji na temat wcześniejszych etapów rozwoju”. L.H. Morgan, Systems of Consanguinity…, s. 479.

29 Por. L.H. Morgan, Liga…, s. 310–323.30 A. Smith, The Theory of Moral Sentiments, or, An Essay. A Dissertation on the Origin of Languages to which

is Added A Dissertation on the Origin of Languages, Regnery Pub, Washington 1997.31 T.R. Trautmann, Lewis…, s. 73–74.32 Por. „Tablica ukazująca różnice w odmianie języka Irokezów na przykładzie ich nazw geograficznych”.

Ostatnia rubryka została nazwana w sposób jednoznacznie wskazujący na perspektywę ogniskującą spojrzenie badacza: „znaczenie”. L.H. Morgan, Liga…, s. 312–313.

a isarek Noh-yeh, to znaczy matka...

Page 168: Laboratorium Kultury 3 (2014)

166

Laboratorium Kultury 3 (2014)

część aksjomatów, a także całą zasadę redukującą rzeczywistość do danych o kon-kretnym charakterze. Warto dodać, że w tej pierwszej próbie porządkowania par-tykularnych relacji rodzinnych, Morgan nie projektuje ich jeszcze jako wariantu służącego uniwersalizującym, historycznym spekulacjom, tak jak uczyni to w ko-lejnych, bardziej zaawansowanych projektach, implementując po części postulaty i teorie filologów. Jest raczej zainteresowany strukturalnymi związkami między terminologią rozumianą przez niego m.in. jako zasada normotwórcza33, a praw-niczym w gruncie rzeczy problemem dziedziczenia (w linii żeńskiej) i sposobem zawierania małżeństw (podporządkowanym regułom egzogamii34).

Filologicznie matrycowany wybór słownictwa jako głównego przedmiotu analizy, a w tę właśnie stronę zmierzał projekt Morgana, niezależnie od tego, jakiej teorii analiza ta zostanie podporządkowana, będzie miał szereg konse-kwencji35. Przede wszystkim sprowadzi złożoną rzeczywistość aktów mowy, praktyk pozawerbalnych oraz ich kulturowych kontekstów do znaków pisma al-fabetycznego porządkowanych według zdekontekstualizowanego (lub zrekon-tekstualizowanego) zapisu formalnego przyjmującego postać kolumn i rzędów. Podstawowe cechy takiego zapisu to niesyntaktyczność, brak ciągłości narracyj-nej i przestrzenność jako zasada organizująca relacje pomiędzy leksemami36. Jack Goody dowiódł, że taka forma organizacji tekstu wiąże się z „uściśleniem pojęć przeciwstawności i rozwojem form swoiście rozumianej logiki, w tym sylogizmu”37. Analizy autora Logiki pisma… dotyczą przy tym przede wszyst-kim zmian percepcyjnych, do których dochodzi w wyniku upowszechnienia na szeroką skalę takich sposobów zapisu – to zaś sugeruje, że źródeł tego procesu należy szukać już w starożytnej Mezopotamii38. Mnie zaś interesują te jego opisy

33 „Relacje te, nowatorskie i  oryginalne, nie istniały tylko w  teorii, leczy funkcjonowały faktycznie, niezmiennie przestrzegane”. Tamże, s. 112. Zaznaczyć należy, że Morgan nie ogranicza się jedynie do opisu abstrakcyjnych relacji pomiędzy terminami. W rozdziałach dotyczących małżeństwa, stara się przedstawić różnorodność praktyk, które wypełniają opisany przez niego szkielet zależności. Tamże, s. 250–274.

34 Pojęcie to wprowadził John Ferguson McLennan dopiero w 1865 r., czternaście lat po wydaniu Ligii… Por. J.F. McLennan, Primitive Marriage, Adam and Charles Black, Edinburgh 1865, s. 136–150.

35 Narracja Ligi… nie pozwala się domyślić, że taką właśnie drogą podąży Morgan; analizowana lista w  żaden sposób nie determinuje jego późniejszych decyzji. Prowadzone z  perspektywy początku XXI w. dowodzenie pozwala jednak spojrzeć na cechy dystynktywne modelu kształtującego się w wieku XIX w kontekście dalszych losów nauki o pokrewieństwie i, przede wszystkim, późniejszych wyborów dokonanych przez autora Systems of Consanguinity…

36 G. Godlewski, Jack Goody, Uczony w piśmie, w: J. Goody, Logika pisma a organizacja społeczeństwa, przeł. G. Godlewski, Wydawnictwo Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2013, s. 16.

37 J. Goody, Logika…, s. 31; J. Goody, Poskromienie myśli nieoswojonej, przeł. M.Szuster, J. Tokarska-Bakir, PIW, Warszawa 2011.

38 J. Goody, Poskromienie…, s. 31; N. Yoffee, The Decline and Rise of Mesopotamian Civilization. An Ethnoarchaeological Perspective on the Evolution of Social Complexity, „American Antiquity”, R. 44 (1979), nr 1, s. 5–35.

Page 169: Laboratorium Kultury 3 (2014)

167

zastosowania technologii pisma (a w ramach niej narzędzia jakim jest tabela), które wpływają na kształtowanie się określonego porządku dyskursu. Pod tym względem wiele mówiący zdaje się następujący fragment:

ujednolicanie – szczególnie w postaci tabeli składającej się z k kolumn i r rzędów – jest

zasadniczo konsekwencją zastosowania technik graficznych do materiału ustnego. W re-

zultacie kontekstowe twierdzenia „zamraża się” w systemie permanentnych przeciwstaw-

ności. Być może upraszcza to rzeczywistość z punktu widzenia obserwatora, ale często

dzieje się tak kosztem prawdziwego zrozumienia układu odniesienia aktora39.

W dociekaniach Morgana rola tabeli jest niezwykle ważna. Używa jej bo-wiem jako narzędzia umożliwiającego specyficzne uporządkowanie materiału, ale także, dużo później, jako narzędzia służącego tworzeniu danych. W 1859 r. konstruuje ankietę pomagającą mu w kolekcjonowaniu terminów pokrewień-stwa z całego świata. W 1860 r. Smithsonian Institution wydaje trzecią jej wersję w formie przedstawionej poniżej40.

Rys. 3. Ankieta na temat terminów pokrewieństwa.

(Smithsonian miscellaneous collections.)

39 J. Goody, Poskromienie…, s. 94. O wizualnych konwencjach łączących się z porządkiem cyrograficznym pisał również W.J. Ong, Oralność i piśmienność. Słowo poddane technologii, przeł. J. Japola, Redakcja Wydawnictw Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, Lublin 1992, s. 160–175.

40 Na marginesie wywodu pozostawiam problem wykorzystania technologii druku, umożliwiającej m.in. poszerzenie próby badawczej. Por. tamże, s. 98–99; T.R. Trautmann, Lewis…, s. 97–99.

a isarek Noh-yeh, to znaczy matka...

Page 170: Laboratorium Kultury 3 (2014)

168

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Jednocześnie, jak już wspomniałem, Systems of Consanguinity… są wypełnio-ne tabelami, które stanowią podstawę narracji tomu41. Ich ukryta logika staje u podstaw Morganowskich studiów nad pokrewieństwem dokładnie wtedy, gdy na powierzchni dyskursu pojawiają się i krystalizują idee dotyczące azja-tyckiego pochodzenia Indian amerykańskich, a później monogenezy człowie-ka i kultury. Zasady porządkowania danych i ich porównawczych interpretacji stają się więc ostatecznie środkiem do zdobycia nowej wiedzy o przeszłości części lub całości ludzkości42.

Badając owe zasady należy pamiętać, że tabela posiada pewne ograniczenia formalne i graficzne. Zwykle jest budowana tak, by ustanawiać pewnego rodzaju związek. Jeśli mielibyśmy szukać prototypu metody izolowania i organizacji słów, którą stosuje Morgan, należałoby przyjrzeć się dokładniej listom leksy-kalnym – sumeryjskim tabliczkom, które można opisać najprościej jako spisy pojęć43. Goody, analizując je, do ogólnego katalogu cech tej i podobnych form zapisu dodaje: nieciągłość, fizyczne umiejscowienie, możliwość czytania w róż-ne strony (wzdłuż i wszerz, od góry i od dołu, od lewej strony i od prawej) oraz istnienie jasnego początku i zakończenia44. Taki zestaw pozwala mu wyciągnąć ogólny wniosek: „istnienie granic, zewnętrznych i wewnętrznych, nadaje kate-goriom większą wyrazistość i sprawia, że są bardziej abstrakcyjne”45.

Pod względem ustanawiania tożsamości i różnic, w przypadku tabeli, pod-stawowa wydaje się taksonomiczna przynależność do szerszej kategorii. Jest ona możliwa do zbudowania nawet w sytuacji, gdy mamy do czynienia z jedną kolumną danych – chociażby przez prosty zabieg dodania nagłówka. Jeśli po-jawią się kolejne, a całość ma być traktowana jako spójny zestaw informacji, należy ustanowić również relacje pomiędzy następującymi po sobie szeregami. Tu możliwości jest mnóstwo: od związków syntaktycznych, przez analogie, po przeciwstawności. Ta wariantowość wskazuje, że należałoby myśleć o tabeli

41 Por. L.H. Morgan, Systems of Consanguinity…, s. 167–169. Tabela przedstawiająca system pokrewieństwa i powinowactwa Seneków i Yanktonów zajmuje trzy strony.

42 T.R. Trautmann, Lewis…, s. 83, 86.43 J. Goody, Poskromienie…, s. 103. Periodyzacje i typologie list leksykalnych można znaleźć w Digital

Corpus of Cuneiform Lexical Texts: http://oracc.museum.upenn.edu/dcclt/, [dostęp: 29.01.2014]. Śledzenie historycznie i  kulturowo uwarunkowanych użyć listy stanowi samo w  sobie niezwykle ważny projekt, realizowany m.in. przez Goody’ego i  Onga. Wystarczy przywołać dwa odległe przykłady: słowniczków podróżnych (np. włosko-francusko-hiszpańsko-niemiecko-polsko-tureckich) popularnych w Europie od XVI w. oraz trzynastowiecznych skorowidzów manuskryptów, by zauważyć nie tylko istotne analogie, ale też różnice w stosunku do omawianych tu form. Por. W.J. Ong, Oralność…, s.168–169; A. Mączak, Życie codzienne w podróżach po Europie w XVI i XVII w., PIW, Warszawa 1980, s. 37–38.

44 J. Goody, Poskromienie…, s. 103–105.45 Tamże, s. 104.

Page 171: Laboratorium Kultury 3 (2014)

169

raczej jako o ograniczającej, bardzo ogólnej formie, w którą włączone może być całe spektrum możliwych połączeń, niż jako o prostej matrycy zawierającej jasno ustalone związki logiczne i wspierające je aksjomaty.

Nie można więc zbyt wiele (poza przedstawionymi ogólnikami) dowiedzieć się na temat użytych przez Morgana narzędzi bez retrospektywnego spojrzenia na tylekroć już przywoływaną tradycję filologiczną. Według Trautmanna logika tabel tworzonych w ramach tej tradycji wynika bezpośrednio z XIX-wiecznych wyobrażeń na temat języka. Badacz dzieł Morgana zauważa, że angielskie sło-wa (zwykle znajdujące się w lewej kolumnie) uznawano za nazwy rzeczy, dla których inne języki miały swoje inaczej brzmiące odpowiedniki. Słowa były zatem etykietami oznaczającymi naturalne kategorie, które są takie same dla wszystkich ludzi46; były również wokalnymi i piśmiennymi wydarzeniami czysto konwencjonalnie połączonymi ze swoim desygnatem. Przedsięwzięcie filolo-gów polegało na porównywaniu owych etykiet w różnych językach i poszukiwa-niu podobieństw między nimi (co miało świadczyć o historycznych związkach języków). Jednocześnie warunkiem było pozostawienie kategorii uznanych za przedstawiające „porządek natury” poza obszarem dociekań47. Dopiero de Saus-sure’owska, nominalistyczna koncepcja znaczenia – w której konwencjonalny obraz akustyczny odwołuje się raczej do kulturowo ustabilizowanego pojęcia, niż rzeczy samej w sobie – zmieniła wcześniejszą perspektywę, nazywaną często realizmem lingwistycznym48. Powołując się na Goody’ego, przywołać należy przynajmniej trzy alternatywne założenia ontologiczne, które mogą być wpisane w taką samą formę: (1) listy przedstawiają klasy rzeczy49; (2) listy przedstawiają słowa odnoszące się do klasy rzeczy; (3) listy przedstawiają słowa i zdekontek-stualizowane znaczenia kreujące klasy rzeczy50.

46 W Lidze… Morgan pisał: „Filozofowie badający kształtowanie się języka przypuszczają, że jako pierwszy powstał rzeczownik, ponieważ elementy natury domagały się nazwania, a także być może sklasyfikowania”. L.H. Morgan, Liga…, s. 313–314. Trautmann właśnie w tym fragmencie znajduje bezpośrednie odwołanie do Dissertation on the Origin of Languages Adama Smitha (T.R. Trautmann, Lewis…, s. 73–74).

47 T.R. Trautmann, Lewis…, s. 93–94; Por. np. A. Gallatin, A Synopsis of the Indian Tribes Within the United States East of the Rocky Mountains, and in the British and Russian Possessions in North America, Cambridge University Press, Cambridge 1836. Trautmann wskazuje tu przede wszystkim na amerykańską tradycję filologiczną, choć wydaje się, że diagnoza ta dotyczy większości przedsięwzięć filologicznych przed Ferdinandem de Saussure’em.

48 F. de Saussure, Kurs językoznawstwa ogólnego, przeł. K. Kasprzyk, K. Polański, PWN, Warszawa 2007.49 Przykładem mogą być staroegipskie onomastykony – „[pisarze – przyp. A.P.] sądzili , że samo

pamiętanie o zapisie tych rzeczy w kategoriach miało coś wspólnego ze znajomością i klasyfikowaniem zjawisk”. J. Goody, Poskromienie…, s. 123.

50 Z  takiej perspektywy Goody spogląda chociażby na tabele Marcela Maussa i Émile’a Durkheima zamieszczone w pracy O niektórych pierwotnych formach klasyfikacji. M. Mauss, E. Durkheim, O niektórych pierwotnych formach klasyfikacji. Przyczynek do badań nad wyobrażeniami zbiorowymi, w: M. Mauss, Socjologia i antropologia, przeł. J. Szacki, PWN, Warszawa 1973; J. Goody, Poskromienie…, s. 73–95.

a isarek Noh-yeh, to znaczy matka...

Page 172: Laboratorium Kultury 3 (2014)

170

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Odziedziczone przez Morgana po filologach tabele wpisują się w wariant drugi. Zbudowane są przy tym na możliwych do precyzyjnego zbadania związ-kach. Z jednej strony wykorzystują relację odpowiedniości (analogii na pozio-mie formy pomiędzy słowami w różnych językach), a z drugiej na stosunku iden-tyczności (tożsamości ze słowem stanowiącym jednocześnie kategorię realnie istniejącej rzeczy) w związkach tworzonych horyzontalnie. Wertykalność wiąże się natomiast zwykle z porządkującymi, otwartymi i nieustrukturowanymi ka-tegoriami, takimi jak rodzina języków lub zakres tematyczny, czasami również „podobieństwo morfologiczne obejmujące pisownię, ze szczególnym naciskiem na początkowy znak”51. Dalsze dowodzenie uprawomocnione jest przy tym przez logikę sylogizmu nadającą sensowność ciągom zorganizowanym syntag-matycznie na dwóch opisanych wyżej poziomach oraz przez prawa rozłączności w ciągach paradygmatycznych52.

Modelowanie przez diagramProsta tabela terminów pokrewieństwa z Ligii… została stworzona według zasad rządzących modelem opisanym powyżej. Jej budowa nie wskazuje na żadne radykalne transformacje – mamy trzynaście słów w  języku Seneków i trzynaście tłumaczeń w języku angielskim.

A jednak dochodzi tu do niezwykle ważnej modyfikacji w ramach wizual-nie identycznej formy. Morgan, badając terminy takie jak „dziadek”, „babcia”, „ojciec”, „matka”, „syn”, „córka”, nie widzi w nich autonomicznych słów, lecz stopnie pokrew ieńst wa 53. To, wydawałoby się kosmetyczne przesunięcie, wskazuje na włączenie w obręb listy nowego typu relacji. Ujmując rzecz bez-pośrednio: w tabelę wpisany zostaje diagram, który ustala charakter związków w osi pionowej. W swojej najprostszej postaci opiera się on na zespole kategorii i relacji zaczerpniętych z tradycji prawniczej54. Ta zaś opiera się na zapisach po-wtarzających rzymski sposób konceptualizowania pokrewieństwa. Zaufam tu szczegółowej analizie wędrówki tych idei przeprowadzonej przez Trautmanna, który w sposób jednoznaczny stwierdza, że „prawo rzymskie stanowi ważną

51 J. Goody, Poskromienie…, s. 121.52 Używam tu zaadoptowanej przez antropologię strukturalną wykładni pojęcia łańcucha

syntagmatycznego i ciągu paradygmatycznego. Por. np. E. Leach, Lévi-Strauss, przeł. P. Niklewicz, Prószyński i S-ka, Warszawa 1998, s. 53–57.

53 L.H. Morgan, Liga…, s. 112.54 „To nie przypadek, że Morgan był praktykującym prawnikiem, Maine profesorem historii prawa,

Bachofen uczył prawa rzymskiego a McLennan również pracował jako prawnik” – pisze Trautmann. Kuper dodaje, że wywodzili się z  jednego „uniwersum dyskursu”. T.R. Trautmann, Lewis…, s. 39; A. Kuper, Wymyślanie…, s. 4; S. Szynkiewicz, Pokrewieństwo…, s. 7–8.

Page 173: Laboratorium Kultury 3 (2014)

171

część niezbadanych założeń konstruujących perspektywę, z jakiej Morgan bada przypadek Irokezów”55 i odszukuje bezpośrednie inspiracje jego studiów nad pokrewieństwem w „biblii prawników”, którą było wtedy dzieło Williama E. Blackmore’a Commentaries on the laws of England56. To ono miało zainspirować Morgana do zadania pytań o związki pomiędzy sukcesją tytułów, praw i własno-ści oraz sposobami ustalania stopni pokrewieństwa57.

Należy dodać, że forma oparta na rzędach i kolumnach redukuje złożoność diagramu w taki sposób, że część założeń idących za użytą terminologią i jej tradycją zostaje przesunięta w obszar niewyartykułowanego kontekstu, część zaś ulega zawieszeniu. Stąd też niektóre aksjomaty ulegną później niezauważalnym modyfikacjom – zmieni się np. pojmowanie natury relacji łączących poszczegól-ne terminy, choć związki formalne pomiędzy nimi pozostaną generowane przez względnie trwałą matrycę58. Jeśli chodzi o to, co lista skrywa, na pewno będą to dwa schematy wpisane w nazwy – jeden wskazujący na konceptualizowane na osi pionowej diagramu związki genealogiczne; drugi opisujący poziomo rozpi-sywaną na nim stopniowalność relacji wynikającą z oddalania się od ego.

Na poziomie formalnym diagramy te opierają się na schemacie tzw. „drzewa ukorzenionego”59. To funkcjonujący w teorii grafów konstrukt składający się z połączonych ze sobą wierzchołków, który wyróżnia się acyklicznością i spój-nością. Oznacza to, że z każdego punktu można przejść do innego, prowadząc linię bez odrywania długopisu od kartki papieru oraz że istnieje tylko jedna droga, którą można wytyczyć. Jeden z wierzchołków takiego drzewa jest za-wsze wyróżniony i nazwany „korzeniem”. Aby było możliwe wyznaczenie relacji „rodzinnych” pomiędzy poszczególnymi wierzchołkami, konieczne jest usta-nowienie wierzchołka v. Wtedy dla dowolnej ścieżki prostej rozpoczynającej się od korzenia i zawierającej ów wierzchołek, określić można 4 rodzaje relacji wyczerpujących możliwości typów związków, przy założeniu, że utrzymane zo-stają ich wszelkie pierwotne własności. I tak, wierzchołki występujące w ścieżce

55 T.R. Trautmann, Lewis…, s. 40.56 W.E. Blackstone, Commentaries on the Laws of England, A. Strahan, London 1803. Otwarcie na

Blackstone’a Morgan powołuje się m.in. w L.H. Morgan, Systems of Consanguinity…, s. 23.57 T.R. Trautmann, Lewis…, s. 50. W.E. Blackstone, Commentaries…, s. 268–282.58 Od wyobrażeń relacji fundowanych na „naturalnych” więzach krwi, po koncepcje uznające, że ich

podstawą jest neoanimistycznie pojmowana „wzajemność bycia” (mutuality of being). Por. M.D. Sahlins, What Kinship is – and is not, The University of Chicago Press, Chicago 2013.

59 „Teoria grafów jest tak bliska myśli antropologicznej, że jeśli nie Euler, to któryś z antropologów na pewno by ją wynalazł” – piszą autorzy Structural Models in Anthropology, zwracając uwagę na częste, nieświadome wykorzystywanie elementów tego działu matematyki w rozważaniach na temat pokrewieństwa, wymiany czy hierarchii społecznych. P. Hage, F. Harary, Structural Models in Anthropology, Cambridge University Press, Cambridge 1983, s. 23, 37.

a isarek Noh-yeh, to znaczy matka...

Page 174: Laboratorium Kultury 3 (2014)

172

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Rys. 4. Diagram descendentów Blackstone’a.

(W.E. Blackstone, Commentaries…, s. xiv.)

Page 175: Laboratorium Kultury 3 (2014)

173

Rys. 5. Tablica pokrewieństwa Blackstone’a.

(W.E. Blackstone, Law Tracts. In Two Volumes, At the Clarendon Press, Oxford 1762, s. viii.)

Page 176: Laboratorium Kultury 3 (2014)

174

Laboratorium Kultury 3 (2014)

przed v nazywane są przodkami, a następujące po nim – potomkami. Wierzcho-łek bezpośrednio przed v to rodzic (lub ojciec), a ten po to dziecko (lub syn). Wierzchołki mające wspólnego ojca są braćmi, a takie, które nie mają synów, określane są jako liście60.

Rys. 6. Graf – drzewo ukorzenione.

Ten formalny opis zwraca uwagę ze względu na terminologię, czerpiącą bez-pośrednio z zasobu słów określających relacje rodzinne. Wskazują one jednak nie na konkretną tradycję filiacyjną; raczej ukazują abstrakcyjną, niesymetrycz-ną relację genezy i następstwa61 tworzącą się na liniach łączących punkty nad i pod wierzchołkiem v oraz symetryczną relację tożsamości łączącą wszystkie punkty znajdujące się na niewidzialnej linii wertykalnej. Natomiast liczba punk-tów, przez które należy przejść, by połączyć dwa znajdujące się na tym samym poziomie wierzchołki, wskazuje na ich stopień oddalenia.

Równie frasujące są tropy „botaniczne” i identyczność omawianego tu dia-gramu ze strukturą drzewa genealogicznego – konwencji łączącej konceptualiza-cję upływu czasu z następstwem pokoleń. Szkielet, który ukazuje teoria grafów jednoznacznie odsyła do wizualno-piśmiennej konwencji, której początki łączą się w Europie ze średniowiecznymi przedstawieniami biblijnego opisu znajdują-cego się w Księdze Izajasza: „I wyrośnie różdżka z pnia Jessego, a pęd z korzeni jego

60 P. Hage, F. Harary, Structural…, s. 25; T.H. Cormen, Wprowadzenie do algorytmów, przeł. K. Diks, Wydawnictwa Naukowo-Techniczne, Warszawa 2005.

61 Jest ona zapewne wariantem innej dychotomii: przyczyny i skutku. Nad nią nabudowana jest jeszcze jedna opozycja wyłaniająca się w ruchu od jednorodnego początku (korzeń) do różnorodnego końca (liście).

Page 177: Laboratorium Kultury 3 (2014)

175

Rys. 7. Drzewo Jessego z Codex Vyssegradensis (XI w.).

Page 178: Laboratorium Kultury 3 (2014)

176

Laboratorium Kultury 3 (2014)

wyda owoc” (Iz 11, 1). Małgorzata Rygielska zwraca uwagę, że taka forma tablicy descendentów, nazywana „drzewem Jessego”, jest jedną z ważnych form kształtu-jących do XIX w. wyobrażenia nt. specyfiki związków między ludźmi w ramach rodu, ale także wizję rozwoju ludzkości62. Przyjrzyjmy się jednemu z wielu opisów tej figury wizualnej łączącej przedstawienie uabstrakcyjnionej morfologii rośliny z wyobraźnią genealogiczną63: „na pniu i konarach drzewa rozmieszczano białe kółka lub tarcze z imionami osób należących do rodziny. Nazwisko protoplasty kładziono na samym dole, u podstaw drzewa. Ponad nimi, coraz to wyżej, szli potomkowie w prostej linii najstarszej, zaś po konarach […] rozchodziły się linie młodsze”64. Znów pojawia się ruch od początku/genezy/przyczyny/jedności, ku końcowi/następstwu/skutkowi/różnorodności.

Ciekawe, że Morgan długo dyskutował z Josephem Henrym na temat spo-sobu przedstawienia swoich diagramów w Systems of Consanguinity… Sam proponował naniesienie ich na kolumnę koryncką. Henry powstrzymywał go, pisząc: „Nigdy nie byłem przywiązany do »drzew genealogicznych«, w których relacje między ludźmi są przedstawiane w formie sękatych dębów i wykrzywio-nych gałęzi […]. Ilustracje nie są obrazkami, które miałyby wisieć na ścianie, lecz prostymi, konwencjonalnymi diagramami mającymi wyłącznie pomagać w odczytywaniu idei systemów pokrewieństwa”65. Morgan ostatecznie pozbył się uruchamiającego wyobraźnię obrazu i pozostał przy ascetycznym schemacie.

Wróćmy jednak do Ligi… i tabeli będącej przedmiotem analizy. Wraz z wpi-saniem w nią terminologii pokrewieństwa, Morgan uzupełnił listę o niewyarty-kułowane relacje, które każdy przedstawiciel jego kultury rozpoznawał intuicyj-nie jako porządek wstępny i zstępny (objawiający się w terminologii prawniczej również pod postacią nazywania jednej kategorii osób ascendentami lub po prostu przodkami a drugiej descendentami, czyli potomkami) oraz różnicował owe relacje ze względu na stopień pokrewieństwa. Tym samym słowa w piono-wej kolumnie, dotąd związane ze sobą jedynie przynależnością do tego samego zbioru, stały się nośnikami logiki genezy i następstwa oraz stopni oddalenia

62 M. Rygielska, Dąb, Quercus, Norwid, genealogia, „Studia i Materiały CEPL w Rogowie”, R. 13 (2011), Zeszyt 4 (29), s. 122.

63 Wydaje się, że sama organizacja tekstu w biblijnej Księdze rodzaju stanowi punkt wyjścia dla badania wyobraźni analogicznej do specyficznego wariantu grafu, w tym kontekście stojącego u podstaw genealogii rozumianej jako swoista świadomość historyczna. Por. T.D. Alexander, From Adam to Judah: The Significance of the Family Tree in Genesis, „The Evangelical Quarterly”, R. 61 (1989), nr 1, s. 5–19; B. Näf, Genealogia jako jedna z podstawowych form świadomości historycznej w okresie późnoantycznym i jej stosunek do historii, przeł. K. Ilski, L. Mrozewicz, Instytut Historii UAM, Poznań 1995.

64 W. Dworzaczek, Genealogia, PWN, Warszawa 1959, s. 37.65 List Josepha Henry’ego do Morgana z dnia 21.03.1868, Smithsonian Institution Archives, cyt. za: T.R.

Trautmann, Lewis…, s. 157.

Page 179: Laboratorium Kultury 3 (2014)

177

i tożsamości. Sama tabela nie potrzebuje przy tym punktu v, który w dyskur-sie prawniczym (znów spadek po prawie rzymskim) nosi nazwę ego i uznaje jednostkę za podstawowy punkt odniesienia systemu. Jest on konieczny przy ustalaniu terminologii pokrewieństwa w formie diagramu, natomiast gdy mamy do czynienia z listą – przyjmuje postać wędrującą. Każdy termin ustanawia je w innym, doraźnie projektowanym przez odbiorcę, miejscu.

Tabela, z szeregiem wpisanych w nią relacji, nie pozwalała jednak Morganowi na przedstawienie wszystkich odkryć dotyczących cech systemu pokrewieństwa Seneków – w celu uszczegółowienia obrazu korzystał z narracji liniowej. Przed-stawił w niej zasady sukcesji godności, praw i własności w linii żeńskiej i połączył je z regułą wydziedziczania synów. Trautmann zwraca uwagę, że w kontekście późniejszych badań, widać w tych wczesnych pomysłach zaczątki dwóch niełą-czących się ze sobą teorii. Pierwsza wskazywała, że matrylinearne przekazywa-nie funkcji sachema jest obroną przed tyranią oraz że stanowi wytwór ceniących wolność ludów nomadycznych. Druga dotyczyła pragmatycznej strony tego rozwiązania, które miałoby utrzymywać czystość i ciągłość pochodzenia przy niepewności ojcostwa związanego z poliandrią66.

Dużo większym zaskoczeniem dla Morgana były inne rozwiązania zastoso-wane przez Irokezów – takie, których dwukolumnowa tabela również nie mogła ukazać. Chodzi mianowicie o zderzenie dwóch sposobów rozpoznawania stopni pokrewieństwa. Pierwszy wariant, ukazywany w tradycji europejskiej w postaci drzewa ukorzenionego i przyswojony przez Morgana poprzez lekturę Blacksto-ne’a (rys. 4), pozwala w sposób klarowny rozróżnić stopnie, bowiem jako główne kryterium przyjmowane jest w nim – wynikające z wyobrażeń o stosunkach biologicznych – oddalenie danego punktu od ego67. W obręb dystynkcji, które ten wariant tworzy włączony zostaje także podział na pokrewieństwo w linii prostej i w linii bocznej (lineal – collateral). Wariant drugi, irokeski, narusza podstawową regułę i tym samym zostaje uznany w Lidze… za osobliwość68. Uchyla bowiem powyższe wzorce, co przejawia się np. w tym, że jedną kategorię pokrewieństwa tworzą matka i jej siostry, tak samo jak dzieci wszystkich braci.

66 Tamże, s. 50. Por. także L.H. Morgan, Liga…, s. 110–113.67 Obliczanie stopni pokrewieństwa oparte jest w tradycji europejskiej na dwóch wzorcach – komputacji

rzymskiej i kanonicznej. Pierwsza z nich wywodzi się z zasady quod generationes, tot gradus (ile urodzeń, tyle stopni) – sumuje się więc urodzenia z  obu linii bocznych aż do wspólnego przodka. Komputacja kanoniczna natomiast oblicza urodzenia tylko w jednej linii wywiedzionej od wspólnego przodka. Blackstone w prezentowanym wyżej diagramie pokazuje wyniki obliczeń według dwóch systemów. Por. M. Kuryłowicz, A. Wiliński, Rzymskie prawo prywatne. Zarys wykładu, Wolters Kluwer, Warszawa 2008, s. 146–148.

68 Por. L.H. Morgan, Liga…, s. 112.

a isarek Noh-yeh, to znaczy matka...

Page 180: Laboratorium Kultury 3 (2014)

178

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Morgan, starając się wytłumaczyć takie rozwiązanie, łączy logikę rządzącą przynależnością do rodu w systemach matrylinearnych z manipulacją podziałów tworzonych w ramach kognacji69. Wnioskuje on, że celem uproszczonej termi-nologii jest splecenie wszystkich krewnych w jedną linię w drugim pokoleniu. Zamiast ukorzenionego drzewa, które w każdej kolejnej linii oddala od siebie tzw. „liście”, Irokezi tworzą system bardziej przypominający romb: „Wedle prawa cywilnego każde oddalenie od wspólnego przodka w linii zstępnej oddala krew-nych z linii bocznej od krewnych bezpośrednich, zaś wedle omawianego tutaj prawa obie linie ostatecznie splatały się w jedną”70. W tym fragmencie widać, jak wyabstrahowane i oderwane od kontekstu (przez tabelę i diagram) typy związków pomiędzy kategoriami ożywają i służą opisowi rozwiązań różniących się znacznie od systemu, w ramach którego powstały71.

Trautmann zauważa jednak pewien błąd w interpretacji Morgana. Uznaje, że jeśli idzie o linię wstępną (matka i jej siostry w ramach rodu, ojciec i jego bracia poza rodem72), to tezy autora Ancient Society… wydają się rozsądne i możliwe do obrony. Natomiast gdy spojrzymy na descendentów, pojawiają się spore pro-blemy. Okazuje się bowiem, że Morgan przemilczał sytuację, w której męskie ego ma dzieci będące z jednej strony jego krewnymi liniowymi, a z drugiej osobami nie przynależącymi do jego rodu. Wprawdzie broni się, wskazując na drugie pokolenie, w którym wszyscy potomkowie uznawani są za „wnuki”, okazuje się jednak, że schemat nie zawiera żadnych danych na temat tego, co zauważył Trautmann rozrysowując w diagramie opis Morgana – nie wszystkie dzieci dzie-ci należą do tego samego rodu73. Te problemy wydają się niezwykle ważne dla dalszych studiów nad pokrewieństwem, lecz jednocześnie wskazują, że proces dowodzenia jest prowadzony na poziomie abstrakcyjnych (acz precyzyjnych) pojęć oraz szeregu ujednoznacznionych relacji i zależności. Z takim zapleczem Morgan mógł „wynaleźć” pokrewieństwo.

69 Czyli podziałów na linię prostą i boczną. Dodać należy, że w tabeli niewidoczna jest relacja mąż – żona, która, tworząc linię powinowactwa, uzupełnia zestaw możliwych dla Morgana typów więzi.

70 L.H. Morgan, Liga…, s. 112.71 Uwagę zwraca przy tym próba wytłumaczenia specyfiki modelu skonstruowanego w czasie badania

kultury Irokezów za pomocą uwarunkowań wynikających z konkretnych rozwiązań stosowanych właśnie przez ową kulturę. Ten wątek nie będzie jednak centralny dla kolejnych prac Morgana.

72 „Czytelnik z antropologicznym przygotowaniem oczywiście zauważy od razu, że to, co Morgan nazywa plemieniem, we współczesnej literaturze określa się mianem »rodu«” – wyjaśnia Bartosz Hlebowicz we Wprowadzeniu do polskiego wydania Ligi… B. Hlebowicz, Wprowadzenie, w: tamże, s. 23.

73 T.R. Trautmann, Lewis…, s. 54–56.

Page 181: Laboratorium Kultury 3 (2014)

179

„Nowe narzędzie etnologii”74

Tam, gdzie filolodzy poszukiwali związków pomiędzy słowami, mając nadzie-ję, że umożliwią im one wgląd w procesy historyczne, Morgan zauważył zupeł-nie nowy obszar dociekań. Ani analiza prowadzona w Lidze…, ani korespon-dencja z tamtych czasów nie wskazują, by autor Systems of Consanguinity… zdawał sobie sprawę z rangi przesunięcia, którego dokonał, łącząc specyficzną tabelę z określonym diagramem i wyciągając z tego zestawienia pierwsze wnio-ski, które przekraczały dotychczasowe schematy interpretacyjne. Odkrycie faktu, że Irokezi klasyfikują część krewnych według innego klucza niż można by było się spodziewać, pośrednio wymusiło na Morganie dodanie do tabeli jeszcze jednej, niewidzialnej kolumny, możliwej do zauważenia w Lidze… jedynie w narracji ciągłej. Gdy czytamy, że noh-yeh to matka , lecz nazywana jest tak zarówno genitrix jak i jej siostry, przenosimy się z badań nad leksyką pokrewieństwa w stronę badań nad jego semantyką. Dla Trautmanna właśnie ten moment będzie w y nalezieniem pokrew ieńst wa. Według mnie zaś, dopełnia on konfigurację elementów i relacji, które tworzą podstawową ma-trycę konstruującą późniejsze, bardziej znane i precyzyjne modele. Utrwala też ograniczony zestaw zabiegów analitycznych i komparatystycznych oraz otwiera pole do poszukiwania prawidłowości konstytuujących się na linii łą-czącej specyfikę danej terminologii pokrewieństwa z innymi obszarami kultu-ry. Nie jest to wprawdzie zakończony projekt, a raczej jego zaczyn, rozwijany i uszczegóławiany w kolejnych pracach. Te jednak nie zrekonfigurowały już w znaczący sposób ustanowionej przez Morgana „gramatyki”, nazwanej póź-niej przez Bronisława Malinowskiego „bękarcią algebrą”, redukującą „ciało i krew” kultury do listy, diagramu i formuły75, a przez Meyera Fortesa wyda-rzeniem na miarę odkrycia nowej planety76.

74 „New instrument in ethnology”. L.H. Morgan, Systems of Consanguinity…, s. 9.75 „Przeciętny antropolog, jest nieco oszołomiony i możliwe że wręcz wrogo nastawiony, co powoduje, że

pozostaje poza wąskim kręgiem wielbicieli. Ma wątpliwości, czy wysiłek, który należy włożyć, by opanować bękarcią algebrę pokrewieństwa jest wart poświęconego mu czasu. Przeczuwa, że mimo wszystko, pokrewieństwo to kwestia ciała i krwi, rezultat namiętności, matczynej miłości, codziennej bliskości i prywatnych interesów. Czy to wszystko naprawdę może być zredukowane do formuł, symboli, równań?”. B. Malinowski, Kinship, „Man”, R. 30 (1930), s. 19. Algebra ta pozwala np. obliczyć Morganowi, że jeśli poprowadzilibyśmy dwie linie filiacyjne – do ojca i matki, następnie cztery – do ich rodziców, to 31 pokoleń wstecz mieliśmy tylu przodków, ilu liczyła wtedy ludność ziemi. Z tym, że Morgan jest świadom abstrakcyjnego porządku, w którym przebiegają te obliczenia. Por. L.H. Morgan, Systems of Consanguinity…, s. 24.

76 M. Fortes, Kinship and the social order. The legacy of Lewis Henry Morgan, Routledge and Kegan Paul, London 1970, s. 8.

a isarek Noh-yeh, to znaczy matka...

Page 182: Laboratorium Kultury 3 (2014)

180

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Tym, co w sposób jawny napędza projekt Morgana, będzie jednak nie sforma-lizowany szkielet oparty na filologiczno-prawnej tradycji, lecz odkrycie wpisanych w niego relacji semantycznych. Wraz z nimi możliwe stało się przede wszystkim badanie, katalogowanie i porównywanie systemów, w których leksykon pokre-wieństwa przynależy do jednej rodziny językowej, a wzór semantyczny do dru-giej77. Morgan, a w ślad za nim część jego komentatorów, nie uznał jednak tego prostego zastosowania za wyczerpujące wielorakie możliwe „nowego narzędzia”.

Dalsza historia „odkrywania” pokrewieństwa, której finałem będzie wydanie Systems of Consanguinity… w 1871 r., jest w sposób precyzyjny rekonstruowana przez Trautmanna, Tooker i White’a. Splot kolejnych badań terenowych, spo-tkań, pomysłów interpretacyjnych, teorii i przekonań epoki wpływających na formowanie się myśli Morgana, przedstawiony został ze zwróceniem uwagi na najdrobniejsze szczegóły. Redukując złożoność kontekstów, na które zwraca-ją uwagę powyżsi badacze, postaram się przedstawić teraz jedynie ostateczny kształt samego narzędzia oraz jego zastosowań.

Tabele, których Morgan używa w Systems of Consanguinity… (a wcześniej w an-kietach, które wysyłał w celu uzyskania danych) zawierają opisowe przedstawienie 200 różnych relacji (wg zmodyfikowanego schematu z rys. 2). Szybko bowiem okazało się, że lista podstawowych terminów pokrewieństwa i powinowactwa za-czerpnięta z kultury XIX-wiecznych Stanów Zjednoczonych, jest niewystarczająca dla uchwycenia różnorodności rozwiązań w innych kulturach. Morgan zdecydo-wał się na system, w którym terminy opisujące pokrewieństwo (kinship) stanowić będą warianty podstawowej matrycy wpisanej w diagram drzewa zakorzenionego, gdzie każda pozycja jest opisana za pomocą koordynat wyznaczanych przez re-lację ego do znajdujących się wyżej, niżej i obok punktów, te zaś łączą się ze sobą ze względu na zobiektywizowane „więzi krwi” (channels/streams of the blood)78 lub powinowactwa. Zostały one przy tym wyłączone z kulturowo ustanawianego porządku i uznane za punkt odniesienia dla wszystkich możliwych do pomyślenia systemów – powstał wspólny mianownik, dzięki któremu możliwe są semantycz-ne, niepoddające się relatywizacji, analizy komparatystyczne. Wiązało się to z zało-żeniem, że terminy odpowiadają istniejącym w naturze związkom79 – utrzymany

77 Por. T.R. Trautmann, Lewis…, s. 264. 78 Por. L.H. Morgan, Systems of Consanguinity…, s. vi, 6–9.79 David Schneider uznaje, że dwie dyskursywnie, nie biologicznie ustanowione relacje –związku

rodziców i  dzieci oraz męża i  żony – stają się podstawą aparatu analitycznego. To prowadzi go do wniosków, że, aparat ów nie ma odniesienia do jakiejkolwiek rzeczywistości kulturowej i  społecznej. W konsekwencji przyjmuje, że „pokrewieństwo (kinship), tak samo jak totemizm i matriarchat” nie istnieje w żadnej znanej człowiekowi kulturze. Co ciekawe – swoją krytykę kieruje przede wszystkim przeciwko

Page 183: Laboratorium Kultury 3 (2014)

181

zostaje więc kolejny aksjomat, który przenikał już tabele w Lidze… Wcześniej rozpoznaliśmy jego filologiczne źródła. Morgan mógł jednak w tym przypadku być pod wpływem nie tylko filologów, ale również filozoficznego klimatu epoki, którą przenikała upotoczniona myśl szkockiej szkoły zdroworozsądkowej (Scot-tish School of Common Sense). Proponowana przez Szkotów idea ustanawiająca bezpośredni i naturalny związek między zmysłami i światem zewnętrznym oraz pomiędzy znakiem i rzeczą oznaczaną, zdołała pewnie w znaczący sposób wpłynąć na przekonanie o stworzeniu narzędzia zobiektywizowanego i adekwatnego dla podejmowanych problemów80.

Ostatecznie narzędzie to będzie służyło prowadzeniu

studiów nad tym, w jaki sposób relacje istniejące w naturze są „klasyfikowane” (łączone ze

względu na tę samą nazwę) lub „opisywane” (różnicowane za pomocą różnych terminów).

Obiektem dociekań stanie się semantyczny wzorzec lub porządek naturalnych kategorii

istniejących ponad różnicami językowymi […]. Projekt Morgana ma ten sam cel co pro-

jekt filologiczny rozwijany w tamtych czasach – śledzenie historycznych związków – lecz

korzysta z semantycznych, nie leksykalnych środków81.

Pod tym względem łatwo odnaleźć odniesienie do Jeffersonowskiego progra-mu poszukiwania pochodzenia „Amerindian”, którego implementacja prowadzi Morgana wprost do przedstawionej już wyżej tezy o ich azjatyckich korzeniach (w dużej mierze budowanej na zauważonym podobieństwie pomiędzy seman-tycznym wzorcem kultury irokeskiej i dravidiańskiej82).

Ostatecznie jednak dociekania Morgana podporządkowują interpreta-cję danych zebranych w  czasie prac nad Systems of Consanguinity… dwóm

strukturalistyczno-funkcjonalistycznemu paradygmatowi w studiach nad pokrewieństwem, lecz rozpoczyna ją od analizy założeń stojących za dziełami Morgana. Dokonuje przy tym kilku skrótów, które zmuszają do zastanowienia nad trafnością jego interpretacji Morganowskiego modelu. Np. pisząc, że Morgan przez „krew” rozumie związki biologiczne i genetyczne, przenosi XX-wieczne wyobrażenia w XIX w. Problem jest niezwykle skomplikowany, gdyż wymaga zrekonstruowania znaczenia nadawanego metaforze krwi w czasach Morgana (D.M. Schneider, What Is Kinship All About?, w: Kinship and Family: An Anthropological Reader, red. D. Parkin, L. Stone, Blackwell Pub, Malden 2004). Wątek ten podejmuje Gillian Feeley-Harnik w błyskotliwej pracy “Communities of Blood”: The Natural History of Kinship in Nineteenth-Century America. Udowadnia w niej, że „kanały krwi” nie są związane z biologią, w sposób, który sobie wyobrażamy. Odwołując się m.in. do Morganowskich studiów nad bobrami, traktuje tę formułę jako splot „wyobrażeń związanych z naukami o ziemi (geologią i hydrologią), lingwistyką, inżynierią przemysłową i Biblią. G. Feeley-Harnik, „Communities of Blood”: The Natural History of Kinship in Nineteenth-Century America, „Comparative Studies in Society and History”, R. 41 (1999), nr 2, s. 257.

80 W. Tatarkiewicz, Historia filozofii, PWN, Warszawa 2003, s. 154–157. 81 T.R. Trautmann, Lewis…, s. 95.82 Tamże, s. ix.

a isarek Noh-yeh, to znaczy matka...

Page 184: Laboratorium Kultury 3 (2014)

182

Laboratorium Kultury 3 (2014)

historiozofiom. Pierwsza opiera się na rozpoznanej już figurze drzewa gene-alogicznego i wyobraźni biblijnej, tworząc przekonanie o wspólnym początku (korzeniu) ludzkości i jej historii widzianej jako rozgałęziająca i różnicująca się struktura83. Upływ czasu i rozwój cywilizacyjny są tu konceptualizowane tak samo, jak następstwo pokoleń od wspólnego przodka. Trudno uniknąć dotąd nieprzywoływanych przeze mnie zestawień ze Spencerowską koncepcją ruchu od jedności do różnorodności84, badacze twierdzą jednak, że nie odnotowano bezpośredniego wpływu autora Zasad socjologii na naukową wyobraźnię Mor-gana. Źródeł należałoby szukać raczej u Lukrecjusza85.

Druga historiozofia to ewolucjonistycznie rozumiane prawo postępu, które w ostatniej wersji Systems of Consanguinity… staje się podstawowym kluczem porządkującym na jednej osi terminologie pokrewieństwa i instytucje rodziny86. Widzimy więc, w jaki sposób model wędruje pomiędzy teoriami/filozofiami/wyobrażeniami i je wspiera, jednocześnie nie zmieniając swojego formalnego, a często również aksjomatycznego kształtu.

Ciekawe, że w pewnym momencie logika narzędzia pozwoliła na wyklucie się całkowicie innego wariantu. Chodzi mianowicie o powstałą w 1865 r. pierwszą wersję Systems of Consanguinity… Morgan, skupiając się wtedy na porządkowaniu danych zebranych za pomocą ankiet i wypraw terenowych, dokonał rozróżnienia na dwa porządki, które później zaczęły funkcjonować jako opisowy i klasyfika-cyjny system pokrewieństwa. Wcześniej jednak praca na modelach doprowadziła go do tezy o istnieniu dwóch rodzin językowych – europejskiej i północno-za-chodnioazjatyckiej oraz amerykańskiej (południowej i tropikalnej)87, a także do wydzielenia „naturalnego” i „sztucznych” [wyróżnienie moje – A.P.] systemów pokrewieństwa (relationship). Do pierwszej grupy należały m.in. rodziny aryjska i semicka, do drugiej turańska i malajska oraz ganowańska.

Podstawowa zasada różnicująca, która stanęła u podstaw tej typologii, wynikała po części z utożsamienia logiki narzędzia analitycznego z modelem odzwiercie-dlającym porządek natury. Dla Morgana „naturalny” w tym kontekście oznaczał „uniwersalny system uwarunkowany przez naturę pochodzenia”88. Ten zaś jest z jednej strony odzwierciedlony przez część zbadanych systemów pokrewieństwa,

83 Por. L.H. Morgan, Systems of Consanguinity…, s. 13.84 Por. L. Kasprzyk, Spencer, Wiedza Powszechna, Warszawa 1967.85 Por. E. Tooker, Lewis…; T.R. Trautmann, Lewis…, s. 32; D.N. Moses, The Promise of Progress, University

of Missouri Press, Columbia and London 2009, s. 25.86 Por. T.R. Trautmann, Lewis…, s. ix.87 Por. A. Kuper, Wymyślanie…, s. 74.88 T.R. Trautmann, Lewis…, s. 139.

Page 185: Laboratorium Kultury 3 (2014)

183

a z drugiej przez zestaw kategorii tworzących ankietę i punkt odniesienia dla badań terminologii. Jakie wyobrażenia się za nimi kryją, wiemy już doskonale. Narzędzie według Morgana powtarza porządek świata – wprawdzie funkcjonuje w porządku etycznym, ale takim który dubluje partykularny porządek emiczny, jeśli ten „pra-widłowo” oddaje „biologiczne” relacje między ludźmi.

Niezwykłe jest jednak to, że w pierwszej wersji Systems of Consanguinity… Morgan uznaje niektóre sposoby opisywania pokrewieństwa za dzieło człowie-ka. Jak pisze Trautmann, parafrazując fragmenty dostępnego jedynie w archi-wach tekstu: „sztuczny i arbitralny charakter tych systemów ujawniają tabele; są one w pełni wytworem ludzkiej pomysłowości, nie zaś wynikiem przypad-kowego lub spontanicznego rozwoju. W jaki sposób został wymyślony – nie wiadomo i możliwe że nigdy nie uda się tego wyjaśnić”89.

Ta wykładnia zmienia się w ostatecznej wersji dzieła. Pozostają dwa typy – opisowy i klasyfikacyjny – które Morgan wpisze w przywoływaną wyżej progre-sywną drogę ludzkości od promiskuizmu po cywilizowaną rodzinę. Jednocześnie zlikwidowana zostaje interpretacja wskazująca na źródła jednego z nich w ludzkiej wynalazczości. Co ciekawe, ten trop myślowy został przez współczesnych Morga-nowi uznany za niezwykłą słabość jego koncepcji. Joshua McIlvaine pisał: „Przez te wszystkie lata nie miał pomysłu na to, jaki proces myślowy mógłby ów proces zapoczątkować lub jakie przyczyny spowodowały, że tak powszechnie panował”90. Zasada porządkowania terminologii wyznaczana przez model pozostaje więc w dwóch wersjach Systems of Consanguinity… taka sama, jego logika i ustanawiane związki również, lecz całkowicie zmieniają się interpretacje, cele użycia, a wręcz ontologiczny status przedmiotów podlegających modelowaniu91.

89 Tamże, s. 59.90 J.S. McIlvaine, The Life and Works of Lewis H. Morgan, Rochester, New York 1882, s. 56, cyt. za:

A. Kuper, Wymyślanie…, s. 75.91 Na marginesie pozostawiam niezwykle ważny kontekst powstawania Systems of Consanguinity…–

zmianę wiedzy na temat czasu istnienia ludzkości. Interpretacje oparte na Biblii zostały zastąpione nowymi, wspieranymi odkryciami archeologicznymi. Te zaś prowadziły do wniosków, że to, co napisane, nie wystarcza do rekonstrukcji historii naszego bytowania na Ziemi. Stąd też m.in. zwrot etnologów ku badaniom ówczesnych kultur łowieckich i pasterskich, uznanych za żyjących przodków „nowoczesnego” człowieka. Dla Morgana przełom ten był impulsem do tego, by zastosować analizę struktury semantycznej w celu dotarcia do wiedzy, do której filolodzy nie mieli dostępu. T.R. Trautmann, Lewis…, s. 205–230. Wystarczyło przyjąć założenie, że struktura terminologii pokrewieństwa zostaje względnie trwała, nawet gdy zmieniają się tworzące ją słowa. Z takim przeświadczeniem Morgan będzie próbował osiągnąć to, co nie udało się Gallatinowi. _Por. List Morgana do Edwina Barbera Morgana z dnia 08.01.1859, Box 2 (folder 7), Morgan MSS. Cyt. za: D.N. Moses, Promise…, s. 172.

a isarek Noh-yeh, to znaczy matka...

Page 186: Laboratorium Kultury 3 (2014)

184

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Wędrujące narzędziaWędrówki, transformacje i rekontekstualizacje modelu, który stworzył Morgan, to zagadnienie wymagające odrębnych badań prowadzonych równolegle do dociekań na temat recepcji jego koncepcji teoretycznych. Ważnymi punktami na tej mapie są prace Roberta Harry’ego Lowie’go92, Paula Kirchoffa93 i George’a Petera Mur-docka94, które istotnie zmieniają Morganowską typologię, ale też przede wszystkim przenoszą niektóre elementy modelu z genealogicznego i ewolucjonistycznego porządku dyskursu w obszar paradygmatu strukturalno-funkcjonalistycznego95. Ale to tylko początek niezwykle długiej listy – warto ją rozszerzyć m.in. o dzieła Williama Halse’a Riversa Riversa, Émile’a Durkheima, Alfreda Radcliffe’a-Browna, Claude’a Lévi-Straussa96, Lesliego White’a i Meyera Fortesa97.

Ten ostatni, apologeta myśli autora Systems of Consanguinity…, uważa wręcz, że Morganowski strukturalizm zredukowany do porządku synchronicznego, jest tym, czym stała się cała późniejsza antropologia98. Zarzut, który stawia mu Trautmann jest symptomatyczny i wskazuje na główne problemy badań nad wędrówkami modeli:

Milczenie Fortesa na temat filologicznych źródeł projektu pokrewieństwa jest uderza-

jące. […]. Przywołana przez niego warstwa synchroniczna owego projektu była przecież

definiowana, formowana i motywowana diachroniczną konceptualizacją wzorowaną na

filologii porównawczej; czyli przez formę historyzmu inną niż ewolucjonizm […]. Spo-

sób, w jaki filologiczne konceptualizacje były ukrywane i zapominane, jest widoczny

w  późniejszych transformacjach Morganowskiej typologii systemów pokrewieństwa

(relationship). Nowe typologie, konstruowane w reżimie strukturalno-funkcjonalistycz-

nym, antropologia zawdzięcza Morganowi w   w i ę k sz y m sto p n i u n i ż zd aj e s o b i e

z   tego s p rawę , a   j ed n o c ze ś n i e w   m n i e j sz y m 99.

92 Lowie proponuje taksonomię systemów pokrewieństwa ograniczoną do jednego, wstępnego pokolenia: typ generacyjny, liniowy, bifurkacyjno-łączny i bifurkacyjno-boczny. R.H. Lowie, A Note on Relationship Terminologies, „American Anthropologist”, R. 30 (1928), nr 2, s. 263–267; R.H. Lowie, Lewis H. Morgan in Historical Perspective, University of California Press, Berkeley 1936.

93 P. Kirchhoff, Verwandtschaftsbezeichnungen und verwandtenheirat, Berlin 1932.94 Murdock wprowadza podział na typ hawajski, irokeski, sudański i eskimoski. G.P. Murdock, Social

Structure, Macmillan, New York 1949.95 T.R. Trautmann, Lewis…, s. 261–263.96 Lévi-Strauss zadedykował Morganowi Elementarne struktury pokrewieństwa. C. Lévi-Strauss, Elementarne

struktury pokrewieństwa, przeł. M. Falski, Oficyna Wydawnicza Volumen, Warszawa 2011.97 Punktem wyjścia dla wyznaczenia głównych linii wędrówek może być: T.R. Trautmann, Dravidian

Kinship, Vistaar Publications, New Delhi 1995, s. 82–90.98 Por. T.R. Trautmann, Lewis…, s. 260.99 Tamże. Wyróżnienie moje – A.P.

Page 187: Laboratorium Kultury 3 (2014)

185

Pytanie o  wędrówki narzędzia jest pytaniem o  to, co paradoksalnie jest równocześnie trwałe i zmienne w dyskursie. Zautonomizowany, ale nigdy nie istniejący w próżni model, ze względu na swój potencjał mediacyjny i transfor-macyjny, pozwala na zadawanie nowych pytań, włączanie pionierskich obszarów dociekań, nowych ilościowo i jakościowo danych, ale też poszukiwanie alterna-tywnych modeli, logik i związków bez utraty zrozumiałości i spójności dyskursu (np. poprzez radykalną zmianę kodu lub kontekstu). Ze stworzonego w określo-nym czasie i miejscu narzędzia pozostaje często wyłącznie abstrakcyjna matryca, która aktualizuje się w niestabilnym porządku teorii lub praktyki badawczej.

„Bękarcia algebra” przyjęła więc funkcję formalnego języka, który dla niektó-rych (Malinowski, Schneider100) jest nieistniejącym wymysłem dyskursu antro-pologicznego, dokładnie takim samym, jak totemizm101. Dla innych natomiast (Fortes) stała się owego dyskursu zaczątkiem. Poza tymi skrajnymi interpretacjami pozostaje myślenie o owej algebrze jako o zespole reguł, pojęć i relacji, które przez konkretnych badaczy mogą być używane na różne sposoby. Mogą też być prze-milczane i wpisane w analizę jedynie pośrednio – jako domyślne punkty odniesie-nia pozwalające uchwycić sens wywodu, a jednocześnie sens ów współtworzące. Kiedy Sahlins w 2013 r. pisał: „Tak więc mężczyźni są matkami, kobiety ojcami: nic nie jest nieuniknione jeśli idzie o tworzenie więzi w oparciu o prokreację”102, wskazując na pokrewieństwo jako jedną z modalności kulturowo konstruowanej i podtrzymywanej „wzajemności bycia”, odwoływał się, choć oczywiście nie bez-pośrednio, do owego „wspólnego mianownika” ustanowionego sto sześćdziesiąt dwa lata wcześniej. „Nowe narzędzie etnologii” wędruje – czasami na powierzchni dyskursu, czasami pod nią, nie rzucając się nikomu w oczy.

ibliogra aAlexander T.D., From Adam to Judah: The Significance of the Family Tree in Genesis, „The

Evangelical Quarterly”, R. 61 (1989), nr 1, s. 5–19.Blackstone W.E., Law Tracts. In Two Volumes, At the Clarendon Press, Oxford 1762.

100 D.M. Schneider, What…; D.M. Schneider, A Critique of the Study of Kinship, University of Michigan Press, Ann Arbor 1984; D.M. Schneider, American Kinship. A Cultural Account, Prentice-Hall, Englewood Cliffs 1968.

101 Por. C. Lévi-Strauss, Totemizm dzisiaj, przeł. A. Steinberg, Wydawnictwo KR, Warszawa 1998.102 „Thus men who are mothers, women who are fathers: there is nothing inevitable about the kinship of

procreation”. M.D. Sahlins, What…, s. 5.

a isarek Noh-yeh, to znaczy matka...

Page 188: Laboratorium Kultury 3 (2014)

186

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Blackstone W.E., Commentaries on the Laws of England, A. Strahan, London 1803.Certeau M. de, Wynaleźć codzienność. Sztuki działania, przeł. K. Thiel-Jańczuk, Wydaw-

nictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2008.Cormen T.H., Wprowadzenie do algorytmów, przeł. K. Diks, Wydawnictwa Naukowo-

-Techniczne, Warszawa 2005.Dworzaczek W., Genealogia, PWN, Warszawa 1959.Feeley-Harnik G., “Communities of Blood”: The Natural History of Kinship in Ninete-

enth-Century America, „Comparative Studies in Society and History”, R. 41 (1999), nr 2, s. 215–262.

Fortes M., Kinship and the Social Order. The Legacy of Lewis Henry Morgan, Routledge and Kegan Paul, London 1970.

Foucault M., Porządek dyskursu. Wykład inauguracyjny wygłoszony w Collège de France 2 grudnia 1970, przeł. M. Kozłowski, słowo/obraz terytoria, Gdańsk 2002.

Frigg R., Hartmann S., Models in Science, in: The Stanford Encyclopedia of Philosophy, red. E. Zalta, The Metaphysics Research Lab, Center for the Study of Language and Information, Stanford University, Stanford 2012.

Gallatin A., A Synopsis of the Indian Tribes Within the United States East of the Rocky Mountains, and in the British and Russian Possessions in North America, Cambridge University Press, Cambridge 1836.

Goody J., Poskromienie myśli nieoswojonej, przeł. M. Szuster, J. Tokarska-Bakir, PIW, Warszawa 2011.

Goody J., Logika pisma a organizacja społeczeństwa, przeł. G. Godlewski, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2013.

Hage P., Harary F., Structural Models in Anthropology, Cambridge University Press, Cambridge 1983.

Kasprzyk L., Spencer, Wiedza Powszechna, Warszawa 1967.Kirchhoff P., Verwandtschaftsbezeichnungen und verwandtenheirat, Berlin 1932.Knuuttila T., Models, Representation, and Mediation, w: Philosophy of Science Assoc. 19th

Biennial Meeting – PSA 2004: Contributed Papers (Austin, TX; 2004) > PSA 2004 Contributed Papers, http://philsci-archive.pitt.edu/view/confandvol/91.html, [dostęp: 10.10.2013 r.].

Kuper A., The Development of Lewis Henry Morgan’s Evolutionism, „Journal of the History of the Behavioral Sciences”, R. 21 (1985), nr 1, s. 3–22.

Kuper A., Wymyślanie społeczeństwa pierwotnego. Transformacje mitu, przeł. T. Siecz-kowski, A. Dąbrowska, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2009.

Kuryłowicz M., Wiliński A., Rzymskie prawo prywatne. Zarys wykładu, Wolters Kluwer, Warszawa 2008.

Page 189: Laboratorium Kultury 3 (2014)

187

Leach E., Lévi-Strauss, przeł. P. Niklewicz, Prószyński i S-ka, Warszawa 1998.Lévi-Strauss C., Elementarne struktury pokrewieństwa, przeł. M. Falski, Oficyna Wydaw-

nicza Volumen, Warszawa 2011.Lévi-Strauss C., Myśl nieoswojona, przeł. A. Zajączkowski, PWN, Warszawa 1969.Lévi-Strauss C., Totemizm dzisiaj, przeł. A. Steinberg, Wydawnictwo KR, Warszawa 1998.Lowie R.H., A Note on Relationship Terminologies, „American Anthropologist”, R. 30

(1928), nr 2, s. 263–267.Lowie R.H., Lewis H. Morgan in Historical Perspective, University of California press,

Berkeley 1936.Malinowski B., Kinship, „Man”, R. 30 (1930), s. 19–29.Mauss M., Durkheim E., O niektórych pierwotnych formach klasyfikacji. Przyczynek do

badań nad wyobrażeniami zbiorowymi, w: M. Mauss, Socjologia i antropologia, PWN, Warszawa 1973.

Mączak A., Życie codzienne w podróżach po Europie w XVI i XVII w., PIW, Warszawa 1980.McLennan J.F., Primitive Marriage, Adam and Charles Black, Edinburgh 1865.Morgan L.H., League of the Ho-dé-no-sau-nee or Iroquois, Sage & Brothers, Rochester 1851.Morgan L.H., League of the Ho- de'-no-sau-nee or Iroquois, red. H.M. Lloyd, Dodd, Mead

and Company, New York 1922.Morgan L.H., Liga Ho-de'-no-sau-nee, czyli Irokezów, przeł. B. Hlebowicz, Wydawnictwo

Marek Derewiecki, Kęty 2011.Morgan L.H., Systems of Consanguinity and Affinity of the Human Family, Published by

Smithsonian Institution, Washington City 1871 (Smithsonian Contributions to Knowledge, 17).

Morgan L.H., White L.A., The Indian Journals, 1859-62, Dover, New York 1993.Morgan M.S., Morrison M., Models as Mediators. Perspectives on Natural and Social

Sciences, Cambridge University Press, Cambridge, New York 1999.Moses D.N., The Promise of Progress, University of Missouri Press, Columbia and Lon-

don 2009.Murdock G.P., Social Structure, Macmillan, New York 1949.Näf B., Genealogia jako jedna z podstawowych form świadomości historycznej w okresie

późnoantycznym i jej stosunek do historii, przeł. K. Ilski, L. Mrozewicz, Instytut Hi-storii UAM, Poznań 1995.

Ong W.J., Oralność i piśmienność. Słowo poddane technologii, przeł. J. Japola, Redakcja Wydawnictw Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, Lublin 1992.

Pacukiewicz M., Złote runo, „Laboratorium Kultury”, R. 2 (2013), s. 151–171.Resek C., Lewis Henry Morgan, University of Chicago Press, Chicago 1960.

a isarek Noh-yeh, to znaczy matka...

Page 190: Laboratorium Kultury 3 (2014)

188

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Rygielska M., Dąb, Quercus, Norwid, genealogia, „Studia i Materiały CEPL w Rogowie”, R. 1 (2011), Zeszyt 4 (29).

Rygielska M., „Listy uwierzytelniające” etnografa, „Laboratorium Kultury”, R. 2 (2013), Sahlins M.D., What Kinship is – and is not, The University of Chicago Press, Chicago 2013.de Saussure F., Kurs językoznawstwa ogólnego, przeł. K. Kasprzyk, K. Polański, PWN,

Warszawa 2007.Schneider D.M., American Kinship. A Cultural Account, Prentice-Hall, Englewood Cliffs 1968.Schneider D.M., A Critique of the Study of Kinship, University of Michigan Press, Ann

Arbor 1984.Schneider D.M., What Is Kinship All About?, w: Kinship and family: An anthropological

reader, red. D. Parkin, L. Stone, Blackwell Pub. Malden 2004.Smith A., The Theory of Moral Sentiments, or, An Essay. A Dissertation on the Origin of

Languages to Which is Added a Dissertation on the Origin of Languages, Regnery Pub, Washington 1997.

Stone L., Pokrewieństwo i płeć kulturowa, przeł. W. Usakiewicz, Wydawnictwo Uniwer-sytetu Jagiellońskiego, Kraków 2012.

Szynkiewicz S., Pokrewieństwo. Studium etnologiczne, Wydawnictwa Uniwersytetu War-szawskiego, Warszawa 1992.

Tatarkiewicz W., Historia filozofii, PWN, Warszawa 2003.Tooker E., Lewis H. Morgan and his Contemporaries, „American Anthropologist”, R. 94

(1992), nr 2, s. 357–375.Tooker E., Lewis H. Morgan on Iroquois Material Culture, University of Arizona Press,

Tucson 1994.Trautmann T.R., Dravidian Kinship, Vistaar Publications, New Delhi 1995.Trautmann T.R., Lewis Henry Morgan and the Invention of Kinship, University of Cali-

fornia Press, Berkeley 1987.Trautmann T.R., Kabelac K.S., The Library of Lewis Henry Morgan, American Philo-

sophical Society, Philadelphia 1994.White L.A., Lewis H. Morgan's Western Field Trips, „American Anthropologist”, R. 53

(1951), nr 1, s. 11–18.White L.A., How Morgan Came to Write Systems of Consanguinity and Affinity, Michigan

Academy of Science, Arts, and Letters, Lansing, Michigan 1957.Wissler C., An Introduction to Social Anthropology, Henry Holt, New York 1929.Yoffee N., The Decline and Rise of Mesopotamian Civilization. An Ethnoarchaeological

Perspective on the Evolution of Social Complexity, „American Antiquity”, R. 44 (1979), nr 1, s. 5–35.

Page 191: Laboratorium Kultury 3 (2014)

189

bstra tNoh-yeh, that means mother. League of the Iroquois as an archive for discourse on kinship

This article refers to a process of development of basic research tools regarding kinship – a field

of scientific reflection “discovered” by Lewis Henry Morgan. Author examines the continuity of

conceptual instruments used to systematize knowledge in the area of studied anthropological

discourse. He seeks out hidden instances which ensure order and consistency of said discourse

even if some of provided axioms or the whole theory are refuted.

The starting point of analysis is a table of kinship terminology listed by Morgan in one of

footnotes to The League of the Ho-de-no-sau-nee or Iroquois. It appears that, written in it, are both

specific logic of lexical lists, as well as a diagram of rooted tree. Merging those two models led

the author of Systems of consanguinity and affinity of the human family to discovery of a “new

instrument in ethnology”.

Keywords: kinship studies, invention of kinship, Lewis Henry Morgan, League of the Iroquois

Adam PisarekDoktor, asystent w Zakładzie Teorii i Historii Kultury Instytutu Nauk o Kulturze i Studiów

Interdyscyplinarnych Uniwersytetu Śląskiego. Kulturoznawca zajmujący się antropologiczny-

mi teoriami kultury i problematyką gościnności. Redaktor naczelny „Laboratorium Kultury”.

Współredaktor tomów Ukąszenia, wirusy, memy. Kulturowe obrazy praktyk fizjologicznych (2013),

Laboratorium Bronisława Malinowskiego (2013), Radość tropików (2012).

a isarek Noh-yeh, to znaczy matka...

Page 192: Laboratorium Kultury 3 (2014)

190

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Page 193: Laboratorium Kultury 3 (2014)

191

ege ary literature w eague o t e ro uois ewisa Morga a rzy zy ek o roble u

bstraktArtykuł jest próbą analizy terminu legendary literature pojawiającego się w League of the Ho-de'-

-no-sau-nee or Iroquois Lewisa Henry’ego Morgana. Autorka rozważa poszczególne elementy

tworzące legendarną literaturę: bajki (fables), legendy (legends) i przekazy historyczne (hi-

storical traditions) oraz ich znaczenie dla funkcjonowania kultury irokeskiej według Morgana.

Otrzymany w wyniku analizy schemat obrazuje wzajemne położenie wobec siebie tych ele-

mentów oraz ich funkcję w wyobrażeniach Irokezów.

Słowa klucze: Lewis Henry Morgan, ewolucjonizm, legendary literature, literatura legendarna

W League of the Ho-de'-no-sau-nee or Iroquois1 Lewisa Henry’ego Morgana termin legendary literature pojawia się kilkakrotnie2. Problemowi „litera-

tury legendarnej” (przyjmuję takie tłumaczenie tego terminu) poświęcony jest fragment rozdziału pierwszego części drugiej. O tym, że jest to ważne zagadnie-nie świadczy chociażby opis zawartości wskazanego rozdziału, w którym także została wymieniona literatura legendarna. W artykule spróbuję zastanowić się, co pod terminem legendary literature rozumie Morgan. Nazywa on tak zbiór opowieści, które odgrywają istotną rolę w kulturze irokeskiej. Żeby przedstawić i przeanalizować ten problem, proponuję własne tłumaczenia odpowiednich

1 L.H. Morgan, League of the Ho-de'-no-sau-nee or Iroquois, Sage and Brothers, Rochester 1851. Przekład polski: L.H. Morgan, Liga Ho-de'-no-sau-nee, czyli Irokezów, przeł. B. Hlebowicz, Wydawnictwo Marek Derewiecki, Kęty 2011.

2 Termin ten występuje w pierwszym rozdziale drugiej części League… (s. 149–181) oraz w spisie treści.

a ila sikowskaUniwersytet Śląski w Katowicach

Page 194: Laboratorium Kultury 3 (2014)

192

Laboratorium Kultury 3 (2014)

fragmentów League…3 Mój przekład nie ma charakteru filologicznego, głów-nym celem pracy było zwrócenie uwagi na konsekwencję Morgana w stosowa-niu określonych terminów, dzięki czemu czytelny staje się jego sposób rozu-mienia zjawiska literatury legendarnej. Pozwalam sobie przedstawić schemat, który opracowałam na podstawie informacji zawartych w League… Prezentuje on następujący podział literatury legendarnej:

Rys. 1. Podział literatury legendarnej4

Trudno jednoznacznie rozstrzygnąć, czy terminy użyte przez Morgana mają charakter czysto etyczny5, czy też odnoszą się – a jeśli tak, to w jakim stopniu – do kategorii emicznych6. Literatura legendarna została uznana za je-den z głównych czynników kształtujących rzeczywistość kulturową Irokezów. Morgan pisze:

3 W polskim tłumaczeniu Ligi… interesujący mnie fragment znajduje się na s. 159–160. 4 Decyduję się na tłumaczenie terminu historical traditions jako „przekazy historyczne” z uwagi na

etymologię słowa tradition (tradycja), łac. traditio, czyli to, co jest przekazywane. Termin fable tłumaczę jako „bajka” ze względu na charakter omawianych przez Morgana zjawisk, charakterystycznych przede wszystkim dla bajek ezopowych. Obszerniej wyjaśniam to zagadnienie w dalszej części tekstu.

5 Kategoria emiczna odnosi się do tego, co wytworzone w danej kulturze, do spojrzenia z „wewnątrz” danej kultury, natomiast kategoria etyczna zakłada spojrzenie „z zewnątrz” na daną kulturę. Por. K.L. Pike, Language in relation to a unified theory of the structure of human behavior, The Hague, Mouton 1967.

6 Wymagałoby to głębszych badań nad szeroko rozumianymi przekazami ustnymi w kulturze Irokezów.

Page 195: Laboratorium Kultury 3 (2014)

193

The proneness of the Indian mind to su-

perstitious beliefs is chiefly to be ascribed

to their legendary literature6.

Skłonność umysłu indiańskiego do prze-

sądów należy przypisać przede wszystkim

ich legendarnej literaturze.

Jest ona kategorią nadrzędną, w  której mieszczą się trzy podkategorie: bajki, legendy i przekazy historyczne. Bajki opisywane są w tekście przez L.H. Morgana najszerzej:7

The fables which have been handed down

from generation to generation, to be

rehearsed to the young from year to year,

would fill volumes. These fabulous tales,

for exuberance of fancy, and extravagance

of invention, not only surpass the fireside

stories of all other people, but to their

diversity and number there is apparently

no limit. There were fables of a race of pig-

mies who dwelt within the earth, but who

were endued with such herculean strength

as to tear up by its roots the forest oak, and

shoot it from their bows; fables of a buf-

falo of such huge dimensions as to thresh

down the forest in his march; fables of

ferocious flying-heads, winging themselves

through the air; of serpents paralyzing by

a look; of a monster musquito [sic!], who

thrust his bill through the bodies of his

victims, and drew their blood in the twin-

kling of an eye. There were fables of a race

of stone giants who dwelt in the north; of

a monster bear, more terrific than the buf-

falo; of a monster lizard, more destructive

than the serpent7.

Bajki (fables), przekazywane z pokole-

nia na pokolenie, powtarzane młodym

z roku na rok, zapełniłyby całe tomy. Te

fantastyczne bajki, ze względu na ich

nieposkromioną fantazję oraz ekstrawa-

ganckie wymysły, nie tylko przewyższają

historie opowiadane przy ognisku przez

wszystkie inne ludy, ale nie ma też końca

ich różnorodność i ilość. Istniały bajki o ra-

sie Pigmejów, którzy zamieszkiwali pod

powierzchnią ziemi, lecz byli obdarzeni

tak herkulesową siłą, że mogli wyrwać

z korzeniami dąb leśny i wystrzelić go

z łuku; bajki o bizonie tak olbrzymich

rozmiarów, że tratował las, gdy się poruszał.

Bajki o przerażających, latających głowach,

śmigających w powietrzu; o wężach

paraliżujących spojrzeniem; o olbrzymim

komarze, który dziobem przebijał ciała

swych ofiar w oka mgnienie. Istniały bajki

o rasie kamiennych olbrzymów zamiesz-

kujących północ; o ogromnym niedźwie-

dziu, bardziej przerażającym niż bizon;

o ogromnej jaszczurce, bardziej niszczy-

cielskiej niż wąż.

7 L.H. Morgan, League…, s. 149–181.

a ila sikowska Legendary literature w League of the Iroquois...

Page 196: Laboratorium Kultury 3 (2014)

194

Laboratorium Kultury 3 (2014)

W tradycji europejskiej terminem „bajka” (ang. fable) określa się dydaktycz-ny gatunek literacki8 – bajki przeważnie zawierają morał. Najpopularniejszym rodzajem jest bajka zwierzęca, w której „przedstawiane zwierzęta występują jako maski określonych typów ludzkich, a relacje między nimi są odpowied-nikiem społecznych stosunków i instytucji”9. Stworzenie gatunku przypisuje się Ezopowi10 – utwory nawiązujące do tego wzoru nazywa się bajkami ezo-powymi. Równocześnie należy pamiętać o tym, że folklorystyka wyodrębnia bajkę (w tradycji polskiej – „bajkę ludową”, w anglosaskiej – „folk-tale”) jako jeden z gatunków tekstów folkloru, wskazując tym samym na oralny charakter jej przekazu11. Jeśli więc przyjąć, że fable zalicza się do literatury, a folk-tale do oratury, to można stwierdzić, że w przypadku Morgana mamy do czynienia z odniesieniem nazwy gatunkowej do genologii literackiej.

Bohaterami bajek indiańskich są przede wszystkim zwierzęta12 – bizony, niedź-wiedzie, jaszczurki, węże, komary. Można też wyrożnić grupę postaci związanych z ziemią – podziemne karły i mieszkające na północy kamienne olbrzymy. Bo-haterów bajek cechuje specyficzny naddatek – są silni, przerażający, często „nie na ludzką miarę”. Na tle tych postaci, człowiek jawi się może nie jako istota na-znaczona brakiem 13, ale na pewno jako ktoś słabszy, gorzej wyposażony przez naturę14. Julian Krzyżanowski, klasyk polskich badań literatury ludowej, zwraca uwagę, że antropolodzy i folkloryści w swoich analizach i tworzonych definicjach bajek przez długi czas koncentrowali się na tych aspektach, które były szczególnie bliskie ich dyscyplinie. Refleksja zdawała skupiać się na fakcie, że „świat bajek sięga głęboko w przeszłość i wykazuje relikty prakultur sprzed lat tysięcy, żywe dotychczas w krajach afrykańskich czy azjatyckich”15. Krzyżanowski objaśnia:

8 Bajka, w: Słownik terminów literackich, red. J. Sławiński, Ossolineum, Wrocław 2008, s. 55. 9 Tamże.10 Por. np. Three Hundred Aesop’s Fables Literally Translated from the Greek, przeł. G.F. Townsend, George

Routlege and Sons, London 1867. Jak twierdzi Marian Golias, rzeczywistym jednak ich [bajek – przyp. K.G.] twórcą był lud grecki, który, podobnie jak Egipcjanie, Babilończycy, a szczególnie Hindusi, żyjąc w czasach przedcywilizacyjnych bliżej świata zwierzęcego (jako koczownicy, myśliwi), poznawał dzięki bezpośredniej obserwacji przyrody prawa życia i ujmował swe doświadczenia w krótkich obrazach dramatycznych […]”. M. Golias, Bajka klasyczna, w: Słownik rodzajów i gatunków literackich, red. G. Gazda, S. Tynecka-Makowska, Universitas, Kraków 2006, s. 57.

11 Por. J. Krzyżanowski, Bajka ludowa, w: Słownik folkloru polskiego, red. J. Krzyżanowski, Wiedza Powszechna, Warszawa 1965, s. 27–33.

12 W przypadku bajek ludowych bohaterami także bywają zwierzęta.13 Por. A. Gehlen, W kręgu antropologii i psychologii społecznej, Czytelnik, Warszawa 2001, s. 37. Wątek

pojawia si ę w mitach starożytnych Greków. Pisze o tym Platon z dialogu Protagoras, nawiązując do mitu o Prometeuszu i Epimeteuszu.

14 Por. L.H. Morgan, League…, s. 166.15 J. Krzyżanowski, Bajki wam niosę, posłuchajcie, dzieci…, w: Baśń i  dziecko, Ludowa Spółdzielnia

Wydawnicza, Warszawa 1978, s. 23.

Page 197: Laboratorium Kultury 3 (2014)

195

Wyraz „bajka” jest kłopotliwy, stosuje się go bowiem do opowiadań bardzo różnych

i pochodzeniem i charakterem. W mowie potocznej przylgnął on przede wszystkim do

opowiadań fantastycznych […]. Fantastyka ich polega na wprowadzaniu w życie ludzkie

czynników magicznych, nadprzyrodzonych, ale nie religijnych, traktowanych na tej samej

płaszczyźnie, co wydarzenia realne16.

Badacz traktuje bajkę jako twór niejednorodny. Sklasyfikowane przez niego wątki obecne w bajkach dotyczą – oprócz zjawisk i przedmiotów magicznych

– bohaterów posiadających nadludzkie właściwości fizyczne lub psychiczne, a czasem jedne i drugie17: „pierwsze to niezwykła siła osobników zwących się Waligórami i Wyrwidębami, mocarzy, którzy nie znają przeszkód i dokonują zdumiewających czynów, zarówno na ziemi jak nad nią i pod nią”18. W League… Morgana pojawiają się natomiast Pigmeje o niezwykłej sile. Wszystkie postaci magiczne występujące we wspomnianych w monografii bajkach szkodzą Iroke-zom19. Zamieszkują one swego rodzaju pod-świat, W opozycji do niego, w świe-cie legend zgromadziły się siły przychylne Indianom:20

Legenda (ang. legend; od łac. „zalecane do czytania”) to także nazwa gatunku znanego od dawna w literaturze europejskiej (także ludowej). Gatunek ten, jak pisze Agnieszka Gawron, „wyrasta z hagiografii, czyli żywotopisarstwa świętych. Powszechnie uważa się, że do literatury wprowadził ją Prudencjusz ok. r. 400, jednak wcześniej już funkcjonowała w obiegu ustnym”21. Autor ten nie uży-wał jednak terminu legenda, stworzył natomiast kilkanaście hymnów ku czci

16 Tamże.17 Tamże, s. 23.18 Tamże.19 Nie oznacza to oczywiście, że chcę w tym miejscu dokonywać porównań elementów różnych bajek

wyrwanych z ich macierzystego kontekstu.20 L.H. Morgan, League…, s. 166.21 A. Gawron, Legenda, w: Słownik rodzajów…, s. 379–381.

Superadded to the fables of this descrip-

tion, were legends upon a thousand

subjects, in which fact was embellished

with fiction. These legends entered into

the affairs of private life, and of individuals,

and were explanatory of a multitude of

popular beliefs20.

Nadbudowane nad opowieściami w tym

rozumieniu, były legendy (legends)

dotyczące tysiąca tematów, w których

fakt przyozdobiony był fikcją. Legendy

te weszły do życia prywatnego, oraz życia

jednostek, służąc jako wyjaśnienia dużej

ilości popularnych wierzeń.

a ila sikowska Legendary literature w League of the Iroquois...

Page 198: Laboratorium Kultury 3 (2014)

196

Laboratorium Kultury 3 (2014)

męczenników; uważa się go za twórcę legendy literackiej. Bohaterami legend ha-giograficznych byli święci. Utwory te zawierały wyjaśnienie znaczenia ich imion, informacje o przodkach, opis cudownych wydarzeń poprzedzających narodziny bohaterów i potwierdzenia ich niezwykłości, a także opisy ich wyjątkowych czynów. Podania tego typu upowszechniły się w czasach średniowiecznych kru-cjat – ich najbardziej znanym zbiorem była Złota Legenda Jakuba de Voragine22.

Utwory, które Moragan nazywa legendami opowiadają nie o świętych, a ra-czej o  istotach nadprzyrodzonych, nadludzkich: czarownicach, bohaterach półdemonicznych i demonicznych. Zatem, jeśli zestawimy ze sobą postacie występujące w przywołanych przez autora Ligi… bajkach i legendach, to zary-sowuje się pomiędzy nimi zasadnicza opozycja. Postaci bajkowe przynależą do ziemi – świata natury i zwierząt, są zatem podludzkie. Natomiast bohaterowie legend mają charakter nadludzki – i nadludzkie moce. Wyraźnie widać to na przykładzie legendy, którą Morgan przytacza w całości. Opowiada ona o losach młodej kobiety, która aby uniknąć niechcianego małżeństwa, chciała targnąć się na swoje życie. Kanoe, do którego wsiadła zostało zniesione wraz z prądem Niagary. Została ona jednak uratowana przez Gromowładnego He'-no oraz jego dwóch pomocników – jednego z nich później poślubiła. Na rozkaz Gromowład-nego, bohaterka powróciła do swojej wioski, by uratować jej ludność od grożą-cego im niebezpieczeństwa, a także wychować swego syna. Mieszkańcy wioski, nękani przez zarazę powodowaną przez wielkiego węża, przenieśli się za radą kobiety nad strumień Buffalo. Wąż został zabity przez Gromowładnego He'-

-no, a jego ciało dało początek zmianom w topografii terenu23. Dziecko kobiety, zgodnie z wolą He'-no, od urodzenia posiadało zdolność ciskania piorunami. Gromowładny pragnął jednak, aby chłopiec wychowywał się z dala od ludzi i nie mieszał się w ich konflikty. Gdy w czasie zabawy jakieś dziecko zaatakowało chłopca, Gromowładny poraził je piorunem, a małego podopiecznego przeniósł w chmury i uczynił swym trzecim pomocnikiem24.

Zarysowany przebieg wydarzeń pozwala wskazać pewne cechy charakte-rystyczne irokeskiej legendy: opowieść dotyczy postaci półdemonicznych i demonicznych, posiadających cechy nadludzkie. He'-no był w wierzeniach Irokezów odpowiedzialny za zjawiska pogodowe i władał gromami. Był również

22 Tamże. Por. także E. Kosowska, Legenda. Kanon i transformacje. Św. Jerzy w polskiej kulturze ludowej, Ossolineum, Wrocław 1985.

23 Miejsce, w którym po raz pierwszy został rażony piorunem i padł wąż zmieniło formę strumienia – tak samo jak ostateczne miejsce spoczynku węża, na miejscu którego powstał wodospad Horse-Shoe Por. L.H. Morgan, League…., s. 155.

24 Por. tamże, s. 154–155.

Page 199: Laboratorium Kultury 3 (2014)

197

tym, który wymierzał kary. Trzeci pomocnik He'-no także był istotą nadludzką, obdarzoną mocą ciskania gromów, mimo że był w połowie człowiekiem. He'-no zamieszkiwał w chmurach, chociaż miał również dom nad wodospadem Niaga-ra. Pewnym miejscom realnym przypisane zostało szczególne znaczenie dzięki uwzględnieniu ich w legendzie – miejsca, w których według legendy upadł wąż rażony piorunem, zostały w wyniku tego zmienione i zyskały odrębną nazwę. Na przemieszanie faktu i fikcji w legendach wskazuje również James G. Frazer, który także pisze o micie, legendzie i bajce (ang. folk-tale)25. Jak zauważa Ewa Kosowska, zdaniem Frazera zdarzenia opisywane w legendzie mogą zachodzić w realnych miejscach26. W podaniu przytoczonym przez Morgana są to: Wo-dospad Niagara, strumień Cayuga, strumień Buffalo, wodospad Horse-Shoe, wioska Gä'-u-gwa. Można zatem stwierdzić, że domeną legendy w tradycji iroke-skiej jest świat tego, co nadludzkie, w bajkach zaś tego, co podludzkie. Przekazy historyczne dotyczą natomiast świata człowieka.

25 „As the distinction between myth, legend, and folk-tale is not always clearly apprehended or uniformly observed, it may be well to define the sense in which I employ these terms. By myths I understand mistaken explanations of phenomena, whether of human life or of external nature. Such explanations originate in that instinctive curiosity concerning the causes of things which at a more advanced stage of knowledge seeks satisfaction in philosophy and science, but being founded on ignorance and misapprehension they are always false, for were they true they would cease to be myths […]. By legends I understand traditions, whether oral or written, which relate the fortunes of real people in the past, or which describe events, not necessarily human, that are said to have occurred at real places. Such legends contain a mixture of truth and falsehood for were they wholly true, they would not be legends but histories. The proportion of truth and falsehood naturally varies in different legends; generally, perhaps, falsehood predominates, at least in the details, and the element of the marvellous or the miraculous often, though not always, enters largely into them. By folk-tales I understand narratives invented by persons unknown and handed down at first by word of mouth from generation to generation, narratives which, though they profess to describe actual occurrences, are in fact purely imaginary, having no other aim than the entertainment of the hearer and making no real claim on his credulity. In short, they are fictions pure and simple, devised not to instruct or edify the listener, but only to amuse him; they belong to the region of pure romance […]. I f t h e s e d e f i n i t i o n s b e a c c e p t e d , w e m a y s a y t h a t m y t h h a s i t s s o u r c e i n r e a s o n , l e g e n d i n m e m o r y, a n d f o l k - t a l e i n i m a g i n a t i o n” [wyróżnienie moje – K.G.]. J.G. Frazer, Introduction, w: Apollodorus, The Library, przeł. J.G. Frazer, William Heinemman, London 1921, s. XXVII–XXXI.

26 Por. E. Kosowska, Legenda…, s. 46.

Mingled up with this mass of fable, were

their historical traditions. This branch of

their unwritten literature is both valu-

able and interesting. These traditions are

remarkably tenacious of the truth, and be-

tween them all there is a striking harmony

of facts. Any one who takes occasion to

compare parts of these traditions with con

Przemieszane z tak wielką ilością opowie-

ści były przekazy historyczne (historical

traditions). Ta część (branch) ich niepi-

sanej literatury jest zarówno cenna, jak

interesująca. Przekazy te były wyjątkowo

wierne prawdzie i istniała pomiędzy nimi

uderzająca harmonia faktów. Jeśli ktokol-

wiek porówna części tych tradycji

a ila sikowska Legendary literature w League of the Iroquois...

Page 200: Laboratorium Kultury 3 (2014)

198

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Ostatnia kategoria opisywanej przez Morgana literatury legendarnej, która – inaczej niż dwie pozostałe – nie przywołuje skojarzenia ze znanymi w Euro-pie gatunkami literackimi, to przekazy historyczne27 (ang. historical traditions28). Przede wszystkim, bajki i legendy, w przeciwieństwie do przekazów historycz-nych, mają charakter fikcyjny. Przekazy historyczne dotyczą świata ludzkiego i zawierają opisy wydarzeń uznanych przez Morgana29 za realne. Są to opowieści, których zasadniczy trzon pozostaje ten sam dla wszystkich plemion. Możemy jednak wnioskować, że istnieją pewne ich warianty lokalne, różniące się między sobą. W swoim opisie literatury legendarnej, badacz skupia się przede wszyst-kim na wyłonieniu tych informacji, które pozostają w zgodzie z dostępną mu wiedzą na temat przeszłości Irokezów. Przekazy historyczne, ponieważ dotyczą ludzi i rzeczywistych wydarzeń, wydają się nie odbiegać w swej formie od prze-kazów obecnych od dawna w kulturze europejskiej.

Ostateczny schemat przedstawiający zależności pomiędzy poszczególnymi gałęziami literatury legendarnej kształtuje się następująco:

27 L.H. Morgan, League…, s. 167.28 „The handing down of statements, beliefs, legends, customs, information etc., from generation to

generation […] L tradition- (s. of traditio), […] ptp. of tradere, to give over”, Tradition, w: The Random House Dictionary of the English Language, red. S.B. Flexner, Random House, New York 1987, s. 2006.

29 Nie możemy bowiem stosować kategorii „realności” lub „nierealności” w stosunku do wyobrażeń Indian o nich samych, wszystkie bowiem wyróżnione przez Morgana typy były prawdopodobnie równie rzeczywiste dla Irokezów.

current history, will be surprised at their

accuracy, whether the version be from the

Oneida, the Onondaga, the Seneca, or the

Mohawk. The embellishments gained by

their transmission from hand to hand are

usually separable from the substance, and

the latter is entitled to credence27.

z równoległą im historią, zdumiony

będzie ich trafnością, niezależnie od tego,

czy będzie to wersja Oneidów, Ononda-

gów, Seneków czy Mohawków. Naddatki

powstałe podczas przekazywania z ust do

ust (from hand to hand) z reguły można

oddzielić od treści głównej, która jest

wiarygodna.

Page 201: Laboratorium Kultury 3 (2014)

199

Rys. 2. Zależności pomiędzy gałęziami literatury legendarnej

Bajki pozostają w opozycji do legend, przekazy historyczne są zaś częścią świata rzeczywistego. Literatura legendarna została uznana przez Morgana za jeden z głównych czynników kształtujących wyobrażenia Indian na temat ota-czającego ich świata. Należące do niej opowieści przekazywano cyklicznie, bądź też w specjalnie wyznaczonym do tego czasie:30

From a vague and indefinable dread, these

fables were never related in the summer

season, when the imagination was pecu-

liarly susceptible. As soon as the buds had

opened on the trees, these stories were

hushed, and their historical traditions

substituted. But when the leaves began

to fall, their rehearsal again furnished the

chief amusement of the hours of leisure in

Indian society30.

Z niejasnych i trudnych do określenia

przyczyn, bajki te nie były nigdy opowia-

danie w czasie letnim, kiedy wyobraźnia

była szczególnie podatna. Gdy tylko pąki

otwierały się na drzewach opowieści te uci-

szano, a zastępowały je przekazy historycz-

ne. Lecz gdy liście zaczynały opadać, znów

zaczynano nimi [bajkami ] wypełniać czas

wolny w indiańskim społeczeństwie, jako

główną atrakcją.

Wiosną i latem opowiadano przekazy historyczne, zaś jesienią i zimą bajki. Pojawić się może pytanie o miejsce legend w schemacie rocznego cyklu opowieści, wydaje

30 L.H. Morgan, League…, s. 168.

a ila sikowska Legendary literature w League of the Iroquois...

Page 202: Laboratorium Kultury 3 (2014)

200

Laboratorium Kultury 3 (2014)

się jednak, że nie można na nie jednoznacznie odpowiedzieć tylko na podstawie in-formacji zawartych w League… Dla Morgana cykliczny tryb odtwarzania literatury legendarnej jest związany z większą lub mniejszą podatnością wyobraźni na wątki fantastyczne. Przekazywanie literatury legendarnej było również według autora League… połączone z określonym typem wychowania, jakie odbierał Indianin:31

With these fables, legends and traditions

the Indian youth was familiarized from

infancy. His mind became stored and

crowded with bewildering fictions. Witho-

ut books, and without employment, in the

intervals between the hunt, the council,

and the warlike expedition, the mind

naturally fell back upon this unwritten lite-

rature of the wilderness. The rehearsal of

these marvellous tales furnished the chief

entertainment at the fireside in the Indian

village, and also at the lodge far hid in the

depths of the forest31.

Młody Indianin był zaznajamiany z tymi

bajkami, legendami i przekazami od dzie-

ciństwa. Jego umysł stawał się zapełniony

i zatłoczony oszałamiającymi wyobraże-

niami. Bez książek i z braku innego zajęcia,

w interwałach pomiędzy łowami, a przypo-

minającymi wojenne, ekspedycjami; umysł

w sposób naturalny wracał do niepisanej

literatury dziczy (wilderness). Powtarzanie

tych cudownych opowieści stanowiło

główne wypełnienie czasu przy ognisku

w indiańskiej wiosce i w domku w głębi

lasu.

Literatura legendarna była przekazywana Irokezom od dzieciństwa, co we-dług Morgana spowodowało wykształcenie określonego typu umysłowości32. W czasie wolnym, umysł Indianina miał powracać do „niepisanej literatury dziczy”. Dzicz (wilderness) rozumiana może być w tym miejscu jako natura nie tknięta jeszcze ręką cywilizacji lub naznaczona nią w niskim stopniu. Literaturę legendarną w tej koncepcji należałoby więc łączyć ze stanem dzikości, omówio-nym obszerniej w innej pracy autora – Społeczeństwie pierwotnym…33

W myśleniu europejskim wyraźnie oddzielamy gatunki takie jak bajka od tych gatunków, które łączymy z szeroko rozumianym przekazem historycznym (np. roczniki, kroniki), bądź z różnymi formami opisów, przedstawiających

31 Tamże, s. 167.32 Ten wątek wymaga rozwinięcia i nawiązania zarówno do koncepcji umysłowości pierwotnej L. Lévy-

Bruhla, jak i myśli nieoswojonej w ujęciu C. Lévi-Straussa. Jest to jednak problem zbyt złożony i wymagający osobnego opracowania.

33 Por. L.H. Morgan, Ancient Society Or Researches in the Lines of Human Progress from Savagery through Barbarism to Civilization, Henry Holt and Company, New York, 1907. Korzystam z tego wydania z uwagi na niedostępność wydania pierwszego, z 1887 r. Polskie wydanie: Społeczeństwo pierwotne, czyli badanie kolei ludzkiego postępu od dzikości przez barbarzyństwo do cywilizacyi, przeł. A. B[ąkowska], nakładem redakcyi

„Prawdy”, Warszawa 1887.

Page 203: Laboratorium Kultury 3 (2014)

201

jakiś aspekt rzeczywistości (np. reportaż). Morgan pokazuje natomiast, że w kulturze Indian gatunki przesycone fikcją współistnieją z tym, co nazywa on przekazami historycznymi. Bajki i legendy są według niego komplemen-tarne względem przekazów historycznych w tworzeniu systemu wyobrażeń zbiorowych34 opisywanej przez niego kultury.

ibliogra aBaśń i dziecko, red. J. Krzyżanowski, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1978.Frazer J.G., Introduction, w: Apollodorus, The Library, przeł. J.G. Frazer, William

Heinemman, London 1921.Gehlen A., W kręgu antropologii i psychologii społecznej, Czytelnik, Warszawa 2001.Kosowska E., Legenda. Kanon i transformacje. Św. Jerzy w polskiej kulturze ludowej, Osso-

lineum, Wrocław 1985.Lévy-Bruhl L., Czynności umysłowe w społeczeństwach pierwotnych, przeł. B. Szwarcman-

Czarnota, PWN, Warszawa 1992.Morgan L.H., League of the Ho-de'-no-sau-nee or Iroquois, Sage and Brothers, Rochester 1851.Morgan L.H., Liga Ho-de'-no-sau-nee, czyli Irokezów, przeł. B. Hlebowicz, Wydawnictwo

Marek Derewiecki, Kęty 2011.Morgan L.H., Społeczeństwo pierwotne, czyli badanie kolei ludzkiego postępu od dziko-

ści przez barbarzyństwo do cywilizacyi, przeł. A. B[ąkowska], nakładem redakcyi „Prawdy”, Warszawa 1887.

Morgan L.H., Ancient Society Or Researches in the Lines of Human Progress from Savagery through Barbarism to Civilization, Henry Holt and Company, New York 1907.

Pike K.L., Language in relation to a unified theory of the structure of human behavior, The Hague, Mouton 1967.

Słownik folkloru polskiego, red. J. Krzyżanowski, Wiedza Powszechna, Warszawa 1965.Słownik rodzajów i gatunków literackich, red. G. Gazda, S. Tynecka-Makowska, Uni-

versitas, Kraków 2006.Słownik terminów literackich, red. J. Sławiński, Ossolineum, Wrocław 2008.The Random House Dictionary of the English Language, red. S.B. Flexner, Random House,

New York 1987.

34 Por. L. Lévy-Bruhl, Czynności umysłowe w społeczeństwach pierwotnych, przeł. B. Szwarcman-Czarnota, PWN, Warszawa 1992.

a ila sikowska Legendary literature w League of the Iroquois...

Page 204: Laboratorium Kultury 3 (2014)

202

Laboratorium Kultury 3 (2014)

bstra tLegendary literature in League of the Iroqouis by Lewis H. Morgan. A cause for discourse

This article attempts to analyse the therm legendary literature which appears in Lewis Henry

Morgan's League of the Ho-de'-no-sau-nee or Iroquois. Author considers individual elements for-

ming the legendary literature: fables, legends and historical traditions and their meaning for

operation of the Iroquois culture according to Morgan. The scheme obtained as result of the

analysis illustrates the mutual position of those elements towards each other and their function

in the Iroquois imagery.

Keywords: Lewis Henry Morgan, evolutionism, legendary literature

a ila sikowskaDoktorantka w Zakładzie Teorii i Historii Kultury Instytutu Nauk o Kulturze i Studiów Inter-

dyscyplinarnych Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Kulturoznawca. Interesuje się historią

i antropologią kultury, problematyką ezoteryzmu.

Page 205: Laboratorium Kultury 3 (2014)

203

Dziki izeru ek ia w i ze rokez w ewisa Morga a

bstraktAutorka skupia się na zagadnieniu wizerunku Irokezów w monografii Lewisa Henry'ego Morgana

Liga Irokezów. Autorka zwraca uwagę na sposób w jaki antropolog kreuje obraz Indian, a także

na sposób jego odbiór przez współczesnych polskich czytelników, niekoniecznie związanych

naukowo z tą dziedziną. Zarysowując kontekst obowiązujących w XIX w. naukowych idei ewo-

lucjonizmu autorka stwarza tło do analizy wypowiedzi Morgana i wizerunku Irokezów, który

kreuje w swojej monografii, próbując tym samym odpowiedzieć na pytanie, jaki był stosunek

antropologa do przedstawicieli badanej kultury oraz jak prezentuje się dziś wizerunek Irokezów

zarysowany w monografii.

Słowa klucze: dziki, wizerunek Indian, ewolucjonizm kulturowy, Liga Irokezów, Lewis Henry Morgan

Pojawienie się na polskim rynku wydawniczym w 2011 r. tłumaczenia Ligi Ho-de'-no-sau-nee, czyli Irokezów1 Lewisa Henry’ego Morgana, ponad półto-

ra wieku po premierze tej publikacji w języku oryginalnym, jest ważnym wyda-rzeniem nie tylko dla antropologów. Świadomość, że był to dopiero trzeci prze-kład w Europie może być zarówno powodem do dumy (oto została przekazana polskim czytelnikom wersja w ich języku narodowym, podobnie jak wcześniej uczynili to tłumacze i wydawcy rosyjscy oraz włoscy2), jak i pewnego żalu (że ta

1 L.H. Morgan, Liga Ho-de'-no-sau-nee, czyli Irokezów, przeł. B. Hlebowicz, Wydawnictwo Marek Derewiecki, Kęty 2011.

2 Bartosz Hlebowicz, tłumacz Ligi… na język polski, zauważa, że do tej pory ukazały się dopiero dwa obce tłumaczenia – kolejno: rosyjskie w 1983 r. oraz włoskie w 1998 r. Por. B. Hlebowicz, Wprowadzenie, w: L.H. Morgan, Liga…, s. 8.

uza a rzełAkademia Ignatianum w Krakowie

Page 206: Laboratorium Kultury 3 (2014)

204

Laboratorium Kultury 3 (2014)

wyczerpująca monografia być może nie cieszy się tak dużym zainteresowaniem, na jakie zasługuje). Polski czytelnik otrzymuje więc możliwość samodzielnej interpretacji dzieła Morgana. Jednakże współczesne czytanie Ligi… – po tak długim czasie od jej napisania – może powodować u odbiorców sprzeczne od-czucia, związane przede wszystkim ze zmianą kulturowego kontekstu. Autor Ligi… w wyraźny bowiem sposób wywyższa opisywanych Irokezów. Gloryfiku-je wręcz ich kulturę i osiągnięcia, a równocześnie traktuje je z pozycji człowieka „cywilizowanego i wyrafinowanego” (co kilka razy nawet zaznacza wprost3). Niektóre opinie Morgana mogą współcześnie wzbudzać konsternację, szczegól-nie jeśli nie osadzi się ich w kontekście czasów jemu współczesnych4. Pojawienie się polskiego przekładu jest więc dobrym pretekstem do zwrócenia uwagi na sposób, w jaki Liga... może być obecnie odbierana przez czytelników. Może się też pojawić pytanie: jaki był stosunek Morgana do Irokezów? Rozważania nad wizerunkiem Indian warto zacząć od przypomnienia, kim był autor Ligi… i ja-kie motywy nim kierowały, kiedy wyruszya do indiańskich siedzib.

Lewis Henry Morgan wymieniany jest m.in. obok Edwarda Burnetta Tylora i uznawany za jednego z pionierów antropologii. Określa się go nawet mianem jednego z „ojców założycieli” antropologii społecznej5. Morgan nie był jednak antropologiem z wykształcenia. Z dzisiejszej perspektywy można by go nazwać antropologiem, bądź etnologiem6 – amatorem.

Lewis Henry Morgan urodził się w stanie Nowy York w 1818 r., jako dzie-wiąte dziecko zamożnego farmera i senatora, Jedediaha Morgana i jego żony Amandy Stanton. Kiedy skończył dwadzieścia lat, podjął studia w Union Col-lege w Schenectady, a sześć lat później, w 1844 r., przeniósł się do Rochester w północnej części stanu Nowy Jork, gdzie założył rodzinę i rozpoczął prakty-kę adwokacką. Był członkiem senatu i zgromadzenia stanowego, przez pewien okres zajmował się legislaturą stanową. Zmarł w wieku sześćdziesięciu trzech lat. Ten krótki wypis z biografii nie tłumaczy jednak, w jaki sposób amerykański prawnik, który nigdy nie pracował na żadnym uniwersytecie7, zainteresował

3 Takie sformułowania pojawiają się bardzo często, zwłaszcza w rozdziale VI, części II. Por. L.H. Morgan, Liga…, s. 232, 250, 254, 256. Takie podejście było zresztą typowe dla dziewiętnastowiecznych badaczy.

4 A także nie powiąże ze skomplikowanym procesem dziewiętnastowiecznej recepcji tego dzieła (nie tylko w Polsce). Tej problematyki jednak w tym artykule szerzej nie podejmuję.

5 A.K. Paluch, Mistrzowie antropologii społecznej. Rzecz o rozwoju teorii antropologicznej, PWN, Warszawa 1990, s. 44.

6 Na temat różnic pomiędzy antropologią kultury, antropologią społeczną a etnologią istnieje obszerna literatura przedmiotu. Te kwestie, choć ważne, pozostawiam tu na uboczu.

7 Miał możliwość podjęcia pracy na Cornell University, gdzie mógł objąć katedrę etnologii, jednak nie skorzystał z tej propozycji. Tamże, s. 43.

Page 207: Laboratorium Kultury 3 (2014)

205

się kulturą Irokezów i badaniami antropologicznymi. Co więcej, nie wyjaśnia w jaki sposób dla wielu mu współczesnych stał się autorytetem w tej dziedzinie. Potwierdzeniem uznania w środowisku jest członkowstwo Morgana w licznych towarzystwach naukowych, m.in. w American Association for the Advancement of Science, któremu później nawet przewodniczył. Często proszono go także o konsultacje naukowe, a nawet proponowano opracowywanie programu badań terenowych; władze Union College przyznały mu doktorat honoris causa8.

Odpowiedzi na postawione wyżej pytania należy szukać w przynależności badacza do założonego w 1843 r.9 półtajnego bractwa Nowa Konfederacja, lepiej znanego jako Wielki Zakon Irokezów. Stowarzyszenie początkowo zrzeszało sympatyków klasycznej literatury greckiej, z czasem jednak przekształciło się w grupę skupioną wokół nowych celów i rozrosło w stanie Nowy Jork do kil-ku filii zarzeszających łącznie blisko czterystu członków. Morgan związał się z oddziałem w Rochester, w którego pobliżu (w odległości 40 mil, w miejsco-wości Tonawanda) znajdował się rezerwat Seneków. Ostatecznie całe bractwo przyjęło nazwę związaną z Irokezami, a w swojej działalności inspirowało się kulturą indiańską (Elisabeth Tooker wspomina m.in. o imitowaniu „indiań-skich” tańców oraz o „indiańskich” rytuałach inicjacyjnych dla nowych człon-ków stowarzyszenia10). Z biegiem czasu głównym zamysłem organizacji stała się ochrona kultury Irokezów, wciąż żyjących w kilku rezerwatach na terenie stanu Nowy Jork. Duży wpływ na te działania miał właśnie Morgan11. Począt-kowo kierowany chęcią poszerzenia wiedzy o kulturze, którą Nowa Konfede-racja starała się w swojej działalności i sposobie organizacji naśladować, autor Ligi… podjął badania w indiańskich rezerwatach. W ciągu sześciu lat odwiedził siedziby Onondagów oraz Oneidów, ale przede wszystkim Seneków w Tona-wanda12. Dzięki bezpośrednim kontaktom z Senekami, Morgan uzyskał także, przynajmniej w pewnym stopniu, wgląd w ich kulturę. Co więcej, nawiązał z In-dianami bliską i przyjacielską relację, a nawet został adoptowany przez Seneków

8 Tamże, s. 43–44. 9 B. Hlebowicz, Wprowadzenie…, s. 5.10 E. Tooker, Lewis Henry Morgan: The Myth and the Man, http://www.lib.rochester.edu/index.

cfm?PAGE=4040, [dostęp: 16.04.2014]. Por. T.R. Trautmann, K.S. Kabelac, The Library of Lewis Henry Morgan and Mary Elizabeth Morgan. Transactions of the American Philosophical Society, American Philosophical Society, Philadelphia 1994, s. 11.

11 Co ciekawe, z biegiem czasu do stowarzyszenia zaczęli dołączać sami Indianie, jak chociażby Ely Parker, przyjaciel i współpracownik Morgana. Obecność rdzennych Amerykanów w bractwie musiała znacząco wpływać na grupę badaczy i sympatyków Irokezów, a także na głoszone przez nich opinie. Por. B. Hlebowicz, Wprowadzenie…, s. 6.

12 Tamże, s. 9. Por. także E. Tooker, Lewis Henry Morgan...

uza a rzeł Dziki? Wizerunek Indian w Lidze Irokezów...

Page 208: Laboratorium Kultury 3 (2014)

206

Laboratorium Kultury 3 (2014)

i otrzymał od nich imię: Tayadaowuhkuh13. Nie dziwi więc fakt, że z biegiem czasu i rozwojem badań Morgan stał się nie tylko sympatykiem Indian, lecz także obrońcą ich kultury oraz interesów14. Pomagał Senekom w walce o prawa do ziemi, którą prowadzili z towarzystwem ziemskim Odgen Land Company15. Najważniejszym rezultatem badań była jednak wydana w 1851 r. książka League of the Ho-de'-no-sau-nee or Iroquois 16. Pomocą przy tłumaczeniach i korekcie książki służył autorowi Ligi… Indianin z plemienia Seneków, Ely S. Parker 17. W dowodzie uznania i przyjaźni, badacz zadedykował mu swoją monografię. Mimo że po opublikowaniu tekstu Morgan zamierzał porzucić temat Iroke-zów na rzecz innych zajęć18, nigdy do końca się od Indian nie oddalił. W latach pięćdziesiątych XIX w. przygotowywał referaty na temat relacji pokrewieństwa w plemieniu Irokezów, w późniejszych latach był przewodniczącym komitetu zgromadzenia do spraw Indian, a nawet ubiegał się (bez powodzenia) o stanowi-sko Sekretarza do spraw Indian na szczeblu federalnym19. Równocześnie, mimo że zaczynał badania jako amator z wykształceniem prawniczym, wykonał nowo-czesne, jak na ówczesne standardy, badania w terenie20. Pomoc Ely’ego Parkera przy porządkowaniu zebranych materiałów również nie jest bez znaczenia – oto ktoś „z wewnątrz” kultury w pewien sposób uwierzytelnia przeprowadzone badania. Wspomniana adopcja także może świadczyć o tym, że autor Ligi… nawiązał z Irokezami bliską relację.

Monografia stała się dla Morgana wstępem do dalszych badań, głównie nad strukturami pokrewieństwa. W następnych latach ukazały się jego kolejne

13 L.H. Morgan, The Indian Journals 1859–62, Courier Dover Publications, Mineola 1993, s. 2.14 A. Kuper, Wymyślanie społeczeństwa pierwotnego. Transformacje mitu, przeł. T. Sieczkowski,

A. Dąbrowska, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2009, s. 66.15 W dość jednak ograniczony sposób: Morgan osobiście w 1846 r. dostarczył do Waszyngtonu specjalną

petycję w  tej sprawie, pod którą swoje podpisy złożyli m.in. członkowie Nowej Konfederacji. Por. B. Hlebowicz, Odkrywanie Irokezów, „Indigena” 2011, nr 1, s. 91.

16 L.H. Morgan, League of the Ho-de'-no-sau-nee or Iroquois, Sage and Brothers, Rochester 1851.17 D.N. Moses, The Promise of Progress. The Life and Work of Lewis Henry Morgan, University of Missouri

Press, Missouri 2009, s. 53. E. Tooker, Lewis H. Morgan on Iroquois Material Culture, University of Arizona Press, Tuscon 1994, s. 20.

18 Zaangażował się w działania polityczne, pełnił m.in. funkcję kongresmena i senatora. Por. A. Kuper, Wymyślanie społeczeństwa…, s. 67.

19 Tamże.20 Za prekursorów badań terenowych najczęściej uznaje się Bronisława Malinowskiego, a także Franza

Boasa oraz Alfreda Corta Haddona. Z punktu widzenia standardów ustanowionych np. w XX w. przez Malinowskiego, kilka parodniowych wizyt w  rezerwatach indiańskich trudno nazwać profesjonalnymi badaniami terenowymi, jednakże nie można zaprzeczać, że Morgan pozyskał informacje właśnie w wyniku bezpośredniego kontaktu z przedstawicielami badanej kultury. Por. B. Hlebowicz, Wprowadzenie…, s. 9. Co więcej, warto zauważyć, że autor Ligi… prowadził badania nad instytucjami Irokezów, odchodząc tym samym od opisywania egzotyki oraz zwyczajowego wymieniania przeszłych wydarzeń. Próbował także odtworzyć sposób postrzegania przez Indian ich własnej kultury w czasie omawiania ich organizacji społecznej (co później propagował chociażby Malinowski). Por. B. Hlebowicz, Odkrywanie Irokezów…, s. 92.

Page 209: Laboratorium Kultury 3 (2014)

207

książki21, lecz tylko dwie z nich doczekały się tłumaczeń na język polski: Społe-czeństwo pierwotne…22 w 1887 r. oraz właśnie Liga… w 2011 r. Jak zaznaczyłam wcześniej, oznacza to, że pierwszy polski przekład monografii irokeskiej powstał ponad 160 lat po opublikowaniu oryginału. Czy taka różnica czasu ma wpływ na odbiór monografii przez polskich czytelników? Z pewnością tak, bowiem style czytelniczego odbioru są historycznie zmienne, a przede wszystkim zależą od kulturowego kontekstu, w którym dane dzieło się pojawia23.

Warto zwrócić uwagę na sposób, w jaki Morgan kreuje wizerunek Irokezów. Pierwszy rodzaj opisów (które na potrzeby tego artykułu możemy obecnie określić mianem „pozytywnych”), nie powinien zaskakiwać, jeśli weźmie się pod uwagę otwierające zdanie z przedmowy do książki: „Tej pracy przyświe-ca zamiar wzbudzenia życzliwych uczuć wobec Indian”24. W takim wypadku zarówno wszystkie fragmenty mówiące o Irokezach jako o „potomkach uta-lentowanej rasy”25, jak i o Lidze jako o „doniosłej strukturze – triumfie indiań-skiej legislacji”26 są w oczywisty sposób wpisane w główne zamierzenie autora. Morgan wyraźnie zwracał uwagę czytelników również na smutną część historii Irokezów27 i wprowadzał długie opisy o charakterze apelu moralnego28. Takie fragmenty mogą utwierdzać odbiorców w przekonaniu, że badacz postrzegał Ligę jako byt stworzony świadomie i z planem, będący dowodem geniuszu

21 Kolejno: The American Beaver and his Works (1868 r.), Systems of Consanguinity and Affinity of the Human Family będące efektem jego badań nad strukturami pokrewieństwa i powinowactwa (1871 r.), Ancient Society or Researches in the Lines of Human Progress from Savagery, through Barbarism, to Civilization (1877 r. ) i Houses and House-life of the American Aborigines (1881 r.).

22 L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne czyli badanie kolei ludzkiego postępu od dzikości przez barbarzyństwo do cywilizacyi, przeł. A. B[ąkowska], Nakładem redakcji „Prawdy”, Warszawa 1887.

23 Por. M. Głowiński, Style odbioru: szkice o komunikacji literackiej, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1977; E. Kosowska, Antropologia literatury: teksty, konteksty, interpretacje, Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, Katowice 2003. Trzeba jednak pamiętać, że recepcja dzieł naukowych rządzi się swoimi prawami i często bywa bardzo trudna do zbadania.

24 L.H. Morgan, Liga…, s. 53.25 Tamże.26 Tamże, s. 106.27 Np. „Dzięki równoczesnym narodzinom Irokezów z naszą populacją wydarzenia towarzyszące ich

upadkowi splotły się z naszymi dziejami; oddając ostatecznie swą suwerenność przekształcili się z władców ziemi w narody zależne, egzystujące pod ochroną rządu, który ich pozbawił ojczyzny”. Tamże, s. 90.

28 Np. „Czyż nie jest wielką zbrodnią przeciw ludzkości odebrać ogniska domowe i posiadłości całej grupie, bez adekwatnej zapłaty i wbrew jej woli, a potem wygonić ludzi, zrujnowanych i znieważonych, do dzikiego nieprzystępnego lasu?”. Tamże, s. 75. Na tej samej stronie można przeczytać bardziej dosadną opinię Morgana o przejmowaniu ziem należących do Indian: „stopień niegodziwości […] towarzystwa [Odgen Land Company] nie ma sobie równych w historii ludzkiej chciwości. Aby podstępnie ograbić Seneków, pogwałciło ono nie tylko każdą zasadę uczciwości, każdy nakaz humanitaryzmu, każdą regułę chrześcijaństwa, ale dopuściło się też na tych bezbronnych ludziach i pokrzywdzonych ludziach – w biały dzień – najpodlejszych oszustw, najprymitywniejszych przekupstw i najohydniejszych intryg, która mogła podsunąć tylko najbardziej bezduszna chciwość”.

uza a rzeł Dziki? Wizerunek Indian w Lidze Irokezów...

Page 210: Laboratorium Kultury 3 (2014)

208

Laboratorium Kultury 3 (2014)

polityczno-społecznego Irokezów, a samych Indian uważał za obdarzonych mą-drością29, nowatorskich i oryginalnych30 (chociażby w zakresie tworzenia relacji rodzinnych i politycznych). Autor Ligi… przekonywał czytelników, że Iroke-zów charakteryzowały m.in. takie cechy, jak: „spokój, gościnność, życzliwość, przyjaźń, harmonia, prawość, zapał religijny, uczucia rodzinne”31. Dodawał przy tym, że: „Nie powinno budzić zdumienia, że Indianie dorównywali w wielu największych cnotach ludziom cywilizowanym i ochrzczonym, a w niektórych najrzadszych cechach ludzkiego charakteru wyprzedzali ich zdecydowanie”32.

Równocześnie trudno nie zauważyć, że określenia stosowane w odniesieniu do przedstawicieli białej części społeczeństwa i kultury amerykańskiej, takie jak „cywilizowani” i „ochrzczeni” są wartościowane przez Morgana pozytywnie. To pozwala odnieść się do drugiego rodzaju jego wypowiedzi, które można zinterpretować jako krytyczne lub negatywne. Np. indiańską wiarę w Wielkiego Ducha określał jako „błędną”33 i wytykał Irokezom „ograniczone zrozumienie nieskończonej mocy”34 Wielkiego Ducha, którego jednoznacznie utożsamiał z Bogiem. Pisał również o „skłonności umysłu Indianina do zabobonów”35, o  przeróżnych praktykach wykonywanych „z  powagą i  żarliwością typową dla czerwonego człowieka”36, o „dzikości i malowniczości”37, o braku uczucia miłości między małżonkami38, o „niezwykłej powolności [otwierania i prowa-dzenia obrad – przyp. Z.O.] w porównaniu z praktykami z życia cywilizowa-nego”39. Wypominał im także „brak ducha postępu”40, przez co „nie istniał ani postęp, ani wynalazczość, ani wzrost mądrości politycznej”41. To tylko kilka

29 Tamże, s. 110.30 Tamże, s. 112.31 Tamże, s. 168.32 Tamże.33 Tamże, s. 151. Można się spierać, czy Morgan oceniał religię Irokezów pozytywnie czy negatywnie.

Ostatecznie badacz wskazywał, że ich religia, poprzez wiarę w  jednego Boga, jest taka sama lub bardzo podobna do wiary chrześcijańskiej. Jednak użyte sformułowanie („błędna wiara”) może wskazywać, że w opinii Morgana Irokezi niewłaściwe zrozumieli boskie prawdy.

34 Tamże, s. 154.35 Tamże, s. 159.36 Tamże, s. 131.37 Tamże, s. 132.38 Morgan powątpiewa, czy kultura irokeska posiada pojęcie i uczucie miłości małżeńskiej: „Małżeństwo

nie opierało się na uczuciach, które w cywilizowanym społeczeństwie są jedyną prawomocną podstawą związku […]. Z samej natury instytucji małżeństwa u Irokezów wynika, że nieznane im było uczucie miłości. Oczywiście po zawarciu małżeństwa wytwarzało się przywiązanie między obiema osobami […]. Jednakże nie mieli pojęcia o cudownej namiętności, która rodzi się w wyższych rejestrach ludzkiego serca i opiera się na wcześniejszym rozwijaniu uczuć między osobami różnej płci”. Tamże, s. 254–255.

39 Tamże, s. 127.40 Tamże, s. 144.41 Tamże.

Page 211: Laboratorium Kultury 3 (2014)

209

przykładów, które można odnaleźć w książce. Jaki zatem jest Irokez opisywa-ny przez Morgana? Trudno udzielić na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi, a wskazówki interpretacyjne mogą kryć się również w używanym przez autora Ligi… słownictwie.

Najważniejsze jest jednak zawsze pytanie o kontekst. Warto mieć w pamięci pogląd Jerzego Jedlickiego na temat używanych przez historyka pojęć i określeń. Opisując bowiem jakąś przestrzeń historyczną, często stajemy przed dylema-tem: czy powinniśmy stworzyć własne określenia i kategorie, niezwiązane z opi-sywaną rzeczywistością, czy też raczej zasadniejsze będzie używanie słownic-twa wypracowanego przez określoną kulturę i czas. Jedlicki jest przekonany, że właśnie ten drugi wariant jest bezpieczniejszy i z tego powodubardziej zalecany. Używając nowych, nieistniejących wcześniej sformułowań, możemy narzucić dawnej epoce koncepcje, które wówczas nie istniały42. Osobiście przychylam się do tego zdania – odniosłabym je nie tylko do prac historycznych, bowiem w kul-turoznawstwie zrozumienie kontekstu historycznego i ideowego jest równie ważne. Jak zauważa Hlebowicz: „Morgan do dziś jest krytykowany za stworzenie sztucznego systemu ewolucji ras, etnocentryzm […] a nawet rasizm. Zarzuty te wynikają z braku osadzenia twórczości Morgana we właściwym kontekście”43. Aby dobrze zrozumieć tezy głoszone przez autora Ligi…, należy więc zwrócić uwagę na kształt ówczesnej antropologii.

Czas, w którym Morgan tworzył Ligę… to okres, kiedy w nauce dominował ewolucjonizm. Teorie Karola Darwina, zawarte m.in. w O powstawaniu gatunków drogą naturalnego doboru44 z 1859 r. i O pochodzeniu człowieka i doborze w odnie-sieniu do płci45 z 1871 r. bywały w swoisty sposób przenoszone z gruntu nauk bio-logicznych i adaptowane do refleksji nad rozwojem kultury i społeczeństwa46. Przyjmuje się, że złoty wiek ewolucjonizmu przypadał na okres 1860–189047, a więc już po wydaniu O powstaniu gatunków Darwina oraz blisko dekadę po wy-daniu Ligi… Morgana. Zasady ewolucjonizmu formowały się jednakże o wiele

42 J. Jedlicki, Kłopoty pojęciowe historyka, w: Ideały nauki i  konflikty wartości. Studia złożone w  darze Profesorowi Stefanowi Amsterdamskiemu, red. E. Chmielecka, J. Jedlicki, A. Rychard, Wydawnictwo Instytutu Filozofii i Socjologii PAN, Warszawa 2005, s. 266.

43 B. Hlebowicz, Odkrywanie Irokezów…, s. 93.44 Ch. Darwin, On the Origin of Species by Means of Natural Selection, or the Preservation of Favoured Races

in the Struggle for Life, John Murray, London 1859.45 Ch. Darwin, The Descent of Man, and Selection in Relation to Sex, John Murray, London1871.46 Oczywiście nie należy traktować całego ewolucjonizmu „antropologicznego” jako dosłownego

przeniesienia czy rozszerzenia teorii Darwina, mimo że jego wpływ na nauki społeczne był dość znaczny. Por. A. Barnard, Antropologia: zarys teorii i historii, przeł. E. Krawczak, PIW, Warszawa 2006, s. 62.

47 A. Waligórski, Antropologiczna koncepcja człowieka, PWN, Warszawa 1973, s. 142.

uza a rzeł Dziki? Wizerunek Indian w Lidze Irokezów...

Page 212: Laboratorium Kultury 3 (2014)

210

Laboratorium Kultury 3 (2014)

wcześniej48, zatem bez wątpienia wpłynęły na sposób postrzegania świata przez Morgana i innych uczonych. Co ważne, pomimo pewnych różnic i rozbieżności w poglądach konkretnych badaczy, nigdy wcześniej ani później w historii an-tropologii nie istniała tak duża zgodność w rozumieniu podstawowych pojęć i założeń badawczych. Innymi słowy, różnice spojrzeń objawiały się w trakcie omawiania zagadnień szczegółowych czy też rozwiązywania określonych pro-blemów naukowych, kwestie głównych założeń czy metod badawczych były natomiast jasno określone i zgodnie akceptowane przez środowisko naukowe49.

Podstawowym założeniem ewolucjonistów była teza o jedności ludzkiej na-tury, wedle której bez względu na okres historyczny, środowisko i rasę, cechy psychiczne człowieka są zawsze takie same. Stąd wszystkie kultury (znów: bez względu na czas i miejsce) są do siebie podobne na poziomie podstawowym (rozumianym jako stan początkowy). Ewolucjoniści zakładali, że – podobnie jak organizmy żywe – rozwijają się one i „ewoluują” ze stadiów prostszych do coraz bardziej złożonych i doskonalszych („ewolucja” była też postrzegana jako synonim „postępu”). Rozwój przebiega zaś w różnym rytmie i tempie, jednak zawsze jest nieunikniony, każda kultura musi więc prędzej czy później przejść przez jego kolejne stadia. Porównywanie kultur pozwalało ewolucjonistom pod-jąć próby m.in. rekonstrukcji kolejnych etapów rozwoju ludzkości oraz dotrzeć do początków zjawisk kulturowych50.

Morgan rozpoczął swoje badania nad kulturą Irokezów by zdobyć informa-cje, które mogłyby zostać wykorzystane przez organizację Wielkiego Zakonu Irokezów. Później, już jako badacz z pewnym doświadczeniem, obrał sobie nowy cel. Była nim rekonstrukcja rozwoju ludzkości. Tym samym wpisał się w tendencje badawcze swoich czasów51. W Ancient Society…52 (Społeczeństwie pierwotnym…) przedstawił swoją wizję rozwoju społeczeństw53.

48 Lutyński zwraca uwagę, że etnologia i etnografia powstały w drugiej połowie XIX w. jako nauki akademickie, jednak poprzedzała je refleksja np. nad rdzennymi, „dzikimi” mieszkańcami Ameryki, Afryki czy Oceanii, którzy w wyniku ekspansji kolonialnej stali się przedmiotem refleksji. J. Lutyński, Ewolucjonizm w etnologii anglosaskiej a etnografia radziecka, Ossolineum, Łódź 1956, s. 15. Por. np. A. Barnard, Antropologia…, s. 60.

49 A.K. Paluch, Mistrzowie…, s. 44–45.50 Tamże, s. 45–47.51 Paluch komentuje to następująco: „Tę fascynację dzielił z innymi ewolucjonistami i nieobca ona była

także badaczom wcześniejszym, stanowiąc charakterystyczną cechę myśli europejskiej przynajmniej od czasów Oświecenia”; tamże, s. 50.

52 L.H. Morgan, Ancient Society or Researches in the Lines of Human Progress from Savagery, through Barbarism to Civilization, Henry Holt and Company, New York 1877.

53 To oczywiście pewne uproszczenie, bowiem książka skupia się nie tylko na tym temacie. Hlebowicz zauważa, że „Sama myśl ewolucjonistyczna stanowiła zresztą margines rozważań […]. Jak zauważa E. Tooker, nawet w  późniejszym Społeczeństwie pierwotnym (1877) Morgan poświęca schematowi ewolucyjnemu zaledwie kilka stron, skupiając się przede wszystkim na analizie rodów, fratrii i organizacji plemiennej. Wypada

Page 213: Laboratorium Kultury 3 (2014)

211

Badacz proponuje podział historii człowieka na trzy następujące po sobie-okresy: dzikości, barbarzyństwa i cywilizacji. Kolejnym etapom odpowiadają określone osiągnięcia intelektualne oraz techniczno-ekonomiczne. Morgan był zdania, że w stanie dzikości człowiek przyswajał sobie dary przyrody w formie naturalnej, a dzięki wyrobom technicznym mógł łatwiej wyzyskiwać obiekty na-turalne. Później miał następować stan barbarzyństwa, kiedy to człowiek zaczynał zajmować się hodowlą bydła i uprawą roli, a także rozwijał się i uczył, jak skłonić naturę do wytwarzania pożądanych przez siebie obiektów. W końcu miał nadejść okres cywilizacji, w którym człowiek nadawał przyrodzie określoną postać i roz-wijał przemysł54. Morgan prezentował więc w Społeczeństwie pierwotnym… wersję rozwoju ludzkości55 opisywaną już wcześniej, m.in. przez osiemnastowiecznych filozofów56. Proces ciągłego postępu i rozwoju tłumaczył następująco:

Przedstawiliśmy obecnie niektóre zasady i wyniki rozwoju idei własności w umyśle ludz-

kim […]. Przy jednakich pierwiastkach umysłowych i jednakich kształtach fizycznych, na

mocy wspólności pochodzenia, wyniki doświadczenia ludzkiego są rzeczywiście też same

we wszystkich epokach i przestrzeniach tego samego stanu etnicznego. Zasada inteligen-

cyi, chociaż uwarunkowana w swych władzach w obrębie ciasnych granic rozmaitości,

poszukuje wzorów idealnych niezmiennie tych samych. Jej działalność zatem jednakową

nazwać co najmniej niefortunnością, że w historii antropologii z tysięcy stron zapisanych przez Morgana, zapamiętano akurat tych kilka”. B. Hlebowicz, Odkrywanie…, s. 93–94.

54 Morgan wygłaszał jednak interesującą tezę odnośnie osiągnięcia przez ludzkość stopnia cywilizacji: „A jednak cywilizacyę trzeba uważać za wypadek okolicznościowy. Że osiągniętą zostanie kiedyś, to było pewnem, lecz że się spełniła wtedy, gdy się stała, jest dotąd faktem nadzwyczajnym. Przeszkody, zatrzymujące ludzkość w dzikości, były wielkie; i pokonano je z trudnością. Po dojściu do średniego okresu barbarzyństwa, cywilizacya pozostała w zawieszeniu, dopóki barbarzyńcy nie doszukali się swej drogi, wskutek prób nad metalami rodzimymi, ku procesowi topienia rudy żelaznej. Dopóki nie znano żelaza i jego zastosowania, cywilizacya była niemożliwą”. Z jednej strony bowiem w opinii Morgana cywilizacja musiała nastąpić po etapie barbarzyństwa, z drugiej – mimo że jej nadejście jest nieuchronne – uznaje osiągnięcie tego stadium za coś wyjątkowego. L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 618.

55 Mimo że dla pewnego uproszczenia zwykło się mówić o trzech etapach (dzikość, barbarzyństwo i cywilizacja), Morgan proponował aż siedem etapów rozwoju ludzkości. Kolejno: niższy, średni i wyższy stan dzikości, niższy, średni i wyższy stan barbarzyństwa oraz cywilizację. Każdy stopień rozwoju charakteryzował się dokładnie określonymi przez autora Ligi… osiągnięciami oraz wynalazkami, które odróżniały dany etap od wcześniejszych i późniejszych. Na potrzeby tego artykułu zaznaczam to w przypisie, skupiając się na uproszczonej tezie etapów w rozwoju społeczeństw. A.K. Paluch, Mistrzowie…, s. 51–52.

56 Warto zaznaczyć, że Morgan nie był twórcą teorii o dzikości, barbarzyństwie i cywilizacji (można ją znaleźć chociażby u  E.B. Tylora). Dookreślił ją i  w  ten sposób opracował teorię siedmioetapową, uwzględniającą stany niższe, średnie i wyższe poszczególnych etapów, jednakże pomysł podziału historii ludzkości na stadia powstał dużo wcześniej. Można go znaleźć już u A. Fergusona (1723–1816) w Eseju o historii społeczeństwa obywatelskiego, gdzie zostały wyróżnione trzy okresy rozwoju społeczeństw (An Essay on the History of Civil Society z 1767 r.), czy u A.R.J. Turgota (1727–1781), który opisywał rozwój ekonomiczno-społeczny człowieka za pomocą czterech stadiów: łowiectwa, pasterstwa, rolnictwa i handlu (Sur le progrès success if de l’esprit humain, 1750). Por. tamże, s. 15, A. Kuper, Wymyślanie społeczeństwa…, s. 31–32.

uza a rzeł Dziki? Wizerunek Indian w Lidze Irokezów...

Page 214: Laboratorium Kultury 3 (2014)

212

Laboratorium Kultury 3 (2014)

była przez wszystkie fazy postępu ludzkiego. Żadnego dowodu jedności pochodzenia

ludzkiego nie da się postawić, który z natury swej byłby bardziej zadowalający. Wspólny

pierwiastek umysłowy uderza nas w dzikim, w barbarzyńcy i człowieku ucywilizowa-

nym. Skutkiem więc tego, ludność zdolną była w warunkach podobnych wytworzyć te

same narzędzia i sprzęty, te same wynalazki i rozwinąć instytucye podobne z tych samych

pierwiastkowych zarodów myśli. Jest coś potężnie wstrząsającego w tym pierwiastku, co

przez swe zastosowanie pilnie wydał cywilizacyę z drobnych początków: od ostrza strzały,

wyrażającej na zewnątrz myśl dzikiego, do topienia rudy żelaznej, przedstawiającego wyż-

szą inteligencyę barbarzyńca, w końcu do pociągu drogi żelaznej w biegu, który nazwać

można tryumfem cywilizacyi57.

Fragmenty Ligi… mówiące o niższym poziomie rozwoju Indian oraz wszystkie porównania ich kultury do „kultury cywilizowanej i wyrafinowanej” można więc odnieść do podziału rozwoju ludzkości na kolejne stany i etapy (gdzie cywilizacja usytuowana jest na szczycie tej drabiny, jako stan najlepszy i najdoskonalszy). Oczywiście wspomnianą teorię etapów rozwoju Morgan zwerbalizował dużo później – Społeczeństwo pierwotne… ukazało się w 1877 r., dwadzieścia sześć lat po opublikowaniu Ligi… Być może jednak zaczątki tej tezy możemy odnaleźć już w monografii irokeskiej. Faktem jest, że niekiedy Morgan pisał o Irokezach w spo-sób pozwalający wyraźnie dostrzec naukowe postulaty XIX w., dotyczące ewolucji kultur i przechodzenia społeczeństw z jednego etapu w kolejny, doskonalszy.

Wypowiedzi autora Ligi… na temat Indian nie są jedynie wyrazem jego prywatnej opinii, nie mają charakteru jednostkowego – odzwierciedlają rów-nież naukowe tendencje jego czasów. Pod tym względem Morgan wpisywał się całkowicie w dopuszczalne formy pisania o tubylczych ludach amerykańskich. Co więcej, zarówno jego postulaty dotyczące polityki amerykańskiej względem Indian, jak i wyrażany głęboki podziw dla ich organizacji społecznej i politycznej są nie tylko dowodem tolerancji, lecz także świadomości, że bada ludzi posia-dających własną, wartościową kulturę.

Wydaje się, że problemy ze współczesnym czytaniem Ligi… mogą wiązać się z odczytywaniem tego tekstu bez uwzględniania kontekstu i warunków, w jakich to dzieło powstawało. Przyczyną lekturowych nieporozumień może być również brak pogłębionej wiedzy na temat XIX-wiecznych teorii ewolucjonistycznych oraz świado-mości zmiany znaczenia pojęć i słów na przestrzeni wieków, zwłaszcza jeśli czytelnik sięgnie po Ligę… oczekując jedynie barwnej opowieści o dawnym życiu Indian.

57 L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 617.

Page 215: Laboratorium Kultury 3 (2014)

213

Obecnych adeptów studiów o kulturze uczula się, by unikali wszelkiego wartościowania, przekonuje, że nie należy oceniać innych kultur (zarówno po-zytywnie, jak i negatywnie), ani nawet używać do ich opisów określeń, które mogą zostać odebrane przez innych jako wartościujące. Do takich sformułowań na pewno należą m.in. słowa: „dziki”, „prymitywny” czy „prosty”, ponieważ negatywny, oceniający aspekt określenia może być zawarty nie bezpośrednio w użytym słowie, ale w jego dalszej konotacji. Np. „dziki” bywa kojarzony ze słowami: „płochliwy”, „nieufny”, „niewyrobiony”, „nieoswojony”, „nieokiełzna-ny”, „gwałtowny”, „szalony”, „naturalny”, „nietknięty” czy „pierwotny”58. Tym samym używając określenia „dziki” w opisie kultury (czy jej reprezentanta), mając na myśli np. pewien aspekt pierwotności, czy dawności tejże kultury (chociażby w ujęciu ewolucjonistycznym), badacz może nieumyślnie nakiero-wać odbiorców również na inne znaczenia związane synonimiczniez tym sło-wem – ową dziką nieufność, niewyszukanie i brak uporządkowania człowieka cywilizowanego i kulturalnego. Wspomnienie o kulturze i cywilizacji jest nie-przypadkowe. Znaczenie słów zależne jest również od konotacji, które łączą się z ich antonimami. Ewa Kosowska w gronie terminów przeciwstawnych słowu „dziki” wylicza takie wyrażenia jak: „cichy”, „cywilizowany”, „licencjonowany”, „łagodny”, „oswojony”, „ufny” i „stechnicyzowany”. Jeżeli powyższe wyrażenia są uznane za przeciwne słowu „dziki”, to łatwo się domyślić, że „dzikiego” będą charakteryzowały przeciwieństwa wymienionych wyrażeń. „Dziki” będzie się więc wiązał z hałasem, brakiem łagodności, nieułożeniem, nieucywilizowaniem, brakiem pobożności, niepokojem, groźbą, nieuporządkowaniem, itd.59

Należy z całą stanowczością zaznaczyć, że w Lidze… Morgan nigdzie nie na-pisał wprost, że badani przez niego ludzie są dzicy lub barbarzyńscy. Dokładne przeanalizowanie całego tekstu pod kątem użytych sformułowań ukazuje, że nawet jeśli w tekście znajdują się określenia „prymitywny”, „dziki” lub „barba-rzyński”, to użyte są zazwyczaj w formie przymiotnika opisującego dany ele-ment kultury. „Dzikie” są więc pieśni lub tańce wykonywane w trakcie ceremonii wznoszenia nowego sachema60 (a także lasy, które zamieszkiwali61). „Prosta” jest ich prawość, wymieniana obok innych cech charakteru (takich jak szczodrość

58 Dziki, w: A. Dąbrówka, E. Geller, R.Turczyn, Słownik synonimów, Świat Książki, Warszawa 1995, s. 26.59 E. Kosowska, Taniec wokół dzikiego, w: Kultura (w) granica (ch) natury, red. K. Łukasiewicz, I. Topp,

Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 2012, s. 76–77.60 Morgan pisze: „jawiącym się jako dzikie i malownicze dzięki różnorodności strojów”, jednak zaraz

po tym wprowadza przeciwstawienie: „panował duch ciszy i skupienia, który nadawał mu szczególnego charakteru”. L.H. Morgan, Liga…, s. 131–132, 223.

61 Tamże, s. 168, 195, 249.

uza a rzeł Dziki? Wizerunek Indian w Lidze Irokezów...

Page 216: Laboratorium Kultury 3 (2014)

214

Laboratorium Kultury 3 (2014)

i nieograniczona gościnność)62. „Barbarzyńskie” są ozdoby ze zwierzęcych zębów (wspomniane jednak w czasie przeszłym, jako relikt minionych czasów)63 oraz język, który jest „ułomny w swej konstrukcji” (jest bowiem trudny do porówna-nia „z językami usystematyzowanymi i udoskonalonymi”)64. Sami Irokezi zostają w Lidze… wymienieni w kontekście „innych ludów pierwotnych”65, jednakże to sformułowanie pojawia się nie w treści monografii, ale we wstępie napisanym przez Williama N. Fentona. Morgan pisze natomiast o „czerwonym człowieku”66, o „rasie indiańskiej”67 lub „pierwotnych mieszkańcach”68. Innymi słowy, w książce nie pojawia się żadne określenie, które byłoby jednoznacznie negatywne. Autor Ligi… wspomina jednak o „narodach cywilizowanych” lub „państwach wyrafi-nowanych”69 oraz „umysłach racjonalnych”70, przez które rozumie białych przed-stawicieli społeczeństwa amerykańskiego, do których Irokezi są porównywani.

Warto zaznaczyć, że dobór wymienionych słów jest tutaj efektem wytężonej pracy tłumacza. Czytając Ligę… w oryginale można zauważyć, że Morgan używa słów o znaczeniu podobnym do tych zastosowanych w polskim przekładzie. W języku polskim określenie „dziki” może zostać wykorzystane zarówno do opisu przyrody i jej elementów (np. „dzikie kaczki”, „dzikie ostępy” itd.), jak i ludzi oraz kultur. W języku angielskim możemy wyróżnić więcej słów, używa-nych w zależności od kontekstu. Np. mówiąc o faunie i florze można użyć słowa wild, a wspominając o narodach – primitive, uncivilized lub savage71. U Morgana

62 Tamże, s. 144.63 Tamże, s. 302.64 „Język Irokezów, jak wszystkie języki bez pisma, jest ułomny w swej konstrukcji i trudno go porównywać

– poza ogólnymi regułami – z językami usystematyzowanymi i udoskonalonymi. Bez wątpienia skrupulatny naukowiec uzna go za barbarzyński żargon, aczkolwiek uczyni to z  pobłażaniem należnym wszystkim pierwotnym i prostym językom we wczesnych etapach rozwoju”. Tamże, s. 310.

65 Tamże, s. 37.66 Tamże, s. 86, 131, 142, 168, 268, 269.67 Tamże, s. 92, 93, 106, 116, 129, 146, 324.68 Tamże, s. 255, 306.69 W różnej konfiguracji. Tamże, s. 111, 115, 127, 145, 168, 232, 250, 254, 256.70 „Rozrywki [Irokezów – przyp. Z.O.] […] wykazują skłonności umysłu niestosowne dla umysłu

racjonalnego”. Tamże, s. 34.71 Kolejno można je tłumaczyć na język polski jako: „prymitywny”; „niecywilizowany” (ale również

„nieludzki” np. w kontekście mówienia o warunkach życia lub „prostacki” jeśli jest mowa o osobie); oraz „dzikus”. Właśnie ostatnie określenie („savage”) jest najbardziej pejoratywne i nacechowane negatywnie. Może zostać użyte nie tylko do opisu ludzi, lecz także jako: „brutalny” (atak, uderzenie); „wściekły”, „zły” (zwierzę); okrutny (wiatr); straszny (ziąb); bezlitosny (o krytyce); „ciężki” (wyrok). Możliwość użycia słowa „savage” jest więc różnorodna, ale przeważnie kojarzona jest negatywnie z czymś nieprzyjemnym. Por. Savage, w: Online Etymology Dictionary, http://www.etymonline.com/index.php?allowed_in_frame=0&search=savage&searchmode=none, [dostęp: 15.04.2014]; Savage, w: The Free Dictionary, Thesaurus and Encyclopedia, http://www.thefreedictionary.com/savage, [dostęp: 15.04.2014]; Savage, w: T. Wyżyński, Podręczny słownik angielsko-polski, Świat Książki, Warszawa 1999, s. 324; Savage, w: Wielki słownik PWN–Oxford, PWN, Warszawa 2004.

Page 217: Laboratorium Kultury 3 (2014)

215

określenie wild zwykle zastosowane jest właśnie do opisu przyrody (krajobra-zów, lasów, gatunków roślin i zwierząt itp.72) lub wyrazów emocji („wild cry”73, „wild music”74). Podobnie słowo primitive, które w Lidze… najczęściej używane jest (tak jak w języku polskim) do opisu niektórych wytworów kultury Indian (ceremonii, religii, wampumu, języka itp.75) lub stanu ich kultury76. Zdarza się jednak Morganowi dość często pisać o prymitywnych mieszkańcach („primitive inhabitants”77). W tekście pojawia się również dużo sformułowań typu „from savage to civilization” lub „from barbarism to civilization”78, odnoszących się przede wszystkim do różnicy stopnia rozwoju pomiędzy kulturami (głównie między kulturą Irokezów i białych Amerykanów).

W Lidze… można natrafić na zdania, a nawet całe akapity, w których po-jawiają się zestawienia kultury cywilizowanej (z której wywodził się Morgan) z kulturą Indian, umieszczaną na niższym szczeblu rozwoju np. „Nie można zaprzeczyć istnieniu pewnych wskazówek, że instytucje irokeskie ostatecznie dojrzały do cywilizacji”79 albo „Przeszli przez wszystkie stany pośrednie, od skrajnego prymitywizmu do względnej cywilizacji”80. Może to prowadzić do następującego pytania: jeżeli Morgan należał do kultury cywilizowanej (a więc bardziej rozwiniętej, „wyższej”, być może „lepszej”), a Irokezi jeszcze do tego etapu nie doszli (mimo że mają predyspozycje, by kiedyś ten stan osiągnąć), to jacy są? Dzicy? Barbarzyńscy? Autor Ligi… nigdzie tego nie napisał wprost, ale taka interpretacja jest z pewnością możliwa. Obecnie słowo „niecywilizowany” może być interpretowane jako nacechowane negatywnie, ale w czasach Morgana niekoniecznie musiało być odbierane tak samo. Wręcz przeciwnie – służyło wskazaniu i opisowi wcześniejszego stanu rozwoju kultury.

Bezwzględnie innowacyjne było w pracy Morgana przeprowadzenie badań w terenie i bezpośredni kontakt z kulturą irokeską81. Badacze jemu współcześni

72 L.H. Morgan, League…, s. 36, 39, 41, 55, 117, 239.73 Tamże, s. 261.74 Tamże, s. 249, 261.75 Tamże, s. 33, 223, 451, 461.76 Tamże, s. 53, 58, 122.77 Tamże, s. 136, 173, 213, 268, 278, 299, 313, 325, 335, 459.78 Np. „It cannot be denied that there are some grounds for the belief that their institutions would

eventually have ripened into civilization”, „At the periods of their separate discovery, the Aztecs on the south, and the Iroquois in the north were the only Indian races upon the continent, whose institutions promised, at maturity, to ripen into civilization”, „Monarchies are temporary phases of government in the evolution of mankind from barbarism to civilization”. Tamże, s. 35, 136, 151.

79 L.H. Morgan, Liga…, s. 145.80 Tamże, s. 306.81 Oczywiście, z osobą Morgana można wiązać również inne odkrycia, które później (jak to określił

Hlebowicz), „weszły do kanonu wiedzy” o  Irokezach. Można wspomnieć o  odkryciu m.in. zasady

uza a rzeł Dziki? Wizerunek Indian w Lidze Irokezów...

Page 218: Laboratorium Kultury 3 (2014)

216

Laboratorium Kultury 3 (2014)

tworzyli bowiem teorie naukowe najczęściej w oparciu o źródła pośrednie (nie-rzadko relacje przypadkowych obserwatorów: podróżników, kupców i misjo-narzy), których używali bez znajomości kontekstu. Pod tym względem autora Ligi… można uznać za chwalebny wyjątek82. „Nieszczęściem Indian było to, że nigdy ich nie rozumiano właściwie”83 – pisał w monografii. Według Morgana Irokezi nie byli istotami prymitywnymi, głośnymi, brudnymi i głupimi, niezdol-nymi do uczuć wyższych84 czy wzniosłych czynów. Na pewno nie uznawał ich za cywilizowanych czy wyrafinowanych – te cechy przypisywał własnej kulturze. Jednak przekonywał równocześnie z całą stanowczością, że Indianie posiadają talent „w wywyższeniu swojej rasy”85 oraz liczne cnoty:

Posiadając wrodzone poczucie wolności i godności człowieka, Indianie przejawiali naj-

szlachetniejsze cnoty serca, a w swych czynach dawali świadectwo najgłębszego huma-

nizmu w tych puszczańskich zakątkach, które myśmy nawykli pogardliwie oceniać jako

puste i wzbudzające grozę odosobnienia86.

Morgan nieustannie starał się unaocznić czytelnikom ową godność, szla-chetność serca i wiele innych pozytywnych cech Indian. W każdym kolejnym rozdziale udowadniał, że społeczeństwo indiańskie jest inne, niż biały człowiek zwykł sądzić. „Czerwonemu człowiekowi rzadko przypisuje się współczucie, ale w istocie te leśne sceny często odsłaniały najszlachetniejsze rysy charakteru”87. Kiedy pisał o Lidze, stwierdzał, że należy ją uznać za „doniosłą strukturę”88, bę-dącą trwalszym sojuszem niż „zwykła unia pięciu narodów” 89. Rząd Irokezów charakteryzował według niego „demokratyczny duch”90, a „dostojeństwo i po-rządek, którymi zawsze cechowały się zgromadzenia Irokezów, stały się przysło-wiowe”91. Ich „system religijny […] wyróżniał się”92 na tle podobnych, a „wiara

funkcjonowania „rządu” Irokezów, zwyczaju wznoszenia nowego sachema czy znaczenia rodów i relacji rodzinnych. Por. B. Hlebowicz, Odkrywanie…, s. 93.

82 A.K. Paluch, Mistrzowie…, s. 48–49.83 L.H. Morgan, Liga…, s. 167.84 Morgan neguje co prawda istnienie uczucia miłości pomiędzy indiańskimi małżonkami, jednak nie

wątpi w to, że posiadają oni inne uczucia i cechy charakteru, które powszechnie uznaje się za pozytywne (np. prawdomówność, hojność, gościnność itp.). Tamże, s. 254–255.

85 Tamże, s. 115.86 Tamże, s. 259.87 Tamże, s. 268.88 Tamże, s. 106.89 Tamże.90 Tamże, s. 124.91 Tamże, s. 129.92 Tamże, s. 149.

Page 219: Laboratorium Kultury 3 (2014)

217

i kult Irokezów mają prawo do pozytywnej oceny z racji swych podstawowych zasad oraz zaszczepianych przez nie fundamentalnych praw”93. Irokezi byli dla niego ludem, w którym dominował „duch swobody”94 i wolności. Tańcem „roz-budzali tlący się w ich piersiach płomień patriotyzmu”95 i religijności96. W opi-nii Morgana w ich „narodowych grach […] odnaleźć można […] entuzjazm i ducha rywalizacji”97, a stroje wykonane przez kobiety „zdradzały wielką po-mysłowość i gust”98. Równocześnie przekonywał, że „jedną z najwspanialszych cech społeczeństwa indiańskiego był wszechobecny duch gościnności […]. Ich domy były otwarte dzień i noc nie tylko dla wszystkich członków społeczności lecz także dla wędrowca i obcego”99.

Indian, w opinii antropologa, cechowały również: „niezrównana hojność”100, brak „żądzy posiadania”101, „umiłowanie prawdy”102, „niezłomne przestrzeganie ważności traktatów”103, a także „heroizm i męstwo […] przechodzące ludzkie pojęcie”104. Warto zauważyć, że są to oceny nad wyraz pozytywne, wypraco-wane w oparciu o kontakt bezpośredni i choć subiektywne, to poparte siłą an-tropologicznych argumentów. Morgan poznał w pewnym stopniu społeczność Irokezów i wyrobił sobie o nich i ich kulturze takie, a nie inne mniemanie, nie zatracając przy tym naukowego podejścia. Każdy element kultury starał się uwzględnić i opisać jako składowe pewnej całości.

Zwracając uwagę na stworzony przez autora Ligi… pozytywny wizerunek Irokezów, można by pokusić się o włączenie „Indian Morgana” do kategorii szla-chetnych dzikusów: pierwotnych i nieucywilizowanych, ale za to obdarzonych mądrością oraz szlachetnymi sercami, a zatem przewyższających pod pewnymi względami „człowieka cywilizowanego”105. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że

93 Tamże.94 Tamże, s. 142.95 Tamże, s. 234.96 Por. tamże, s. 215.97 Tamże, s. 249.98 Tamże, s. 218, 299.99 Tamże, s. 258.100 Tamże, s. 259.101 Tamże, s. 262.102 Tamże, s. 263.103 Tamże.104 Tamże, s. 269.105 Motyw „szlachetnego dzikusa” czy „szczęśliwego dzikiego” najczęściej bywa kojarzony z  Janem

Jakubem Rousseau, mimo że nigdy nie użył tego terminu. Rousseau przekonywał jednak, że człowiek jest z natury dobry (czy raczej: nie jest zły), a jego zdeprawowanie ma swoje źródła w cywilizacji i uspołecznieniu. Por. np. B. Orłowski, Krytyka wartości kultury u  Rousseau’a  i  przed Rousseau’em. Ze studjów nad genezą i znaczeniem rozpraw konkursowych Jana Jakóba Rousseau, Skład Główny w Księgarni Gebethnera i Wolffa, Poznań 1921, s. 184, 185–186, 189. Jednak można mówić, że w XVIII w. zapanowała swoista moda na teorię

uza a rzeł Dziki? Wizerunek Indian w Lidze Irokezów...

Page 220: Laboratorium Kultury 3 (2014)

218

Laboratorium Kultury 3 (2014)

autor nigdzie wprost nie określa Irokezów mianem „dzikich”, nie można z całą stanowczością przywołać tej kategorii.

Prócz wymienionych twierdzeń, Morgan pisał także, że prędzej czy później kultura bardziej rozwinięta wygra z kulturą mniej rozwiniętą, a nie że „biali” wygrają z „czerwonymi”. Takie stwierdzenie należy rozpatrywać w obrębie teorii ewolucjonistycznych, które uznawały zmianę stanu kultury za konieczną, natu-ralną i nieuniknioną. Dla ewolucjonistów oczywiste było, że kultura Irokezów musi się zmienić. Autor Ligi… nie „potępiał” jednak w ten sposób Irokezów (jako dzikich i prymitywnych), a wręcz przeciwnie – pisał o ich „dojrzeniu do cywilizacji”. Jeżeli z założenia ewolucja postępowała ze stanów niższych, przez pośrednie, do złożonych i rozbudowanych, to bardzo łatwo było posunąć się o krok dalej i powiedzieć, że kultury przechodzą ze stanu prostego i prymi-tywnego do doskonalszego (i w domyśle: „lepszego”). Z tego względu badanie kultur prostych w celu poznania początków człowieka było obarczone ryzykiem ich negatywnego wartościowania oraz uznawania za gorsze (bo wcześniejsze, a  zatem prostsze, mniej skomplikowane, itp.). Równocześnie idea postępu (związana z przechodzeniem na wyższy etap rozwoju) zakładała, że pewne kultury, czy może pewne formy kultur, są skazane na wymarcie. Wydaje się, że Morgan podziela ten pogląd (wystarczy przypomnieć słowa o niemożności ocalenia Indian w stanie pierwotnym i łatwym, a nawet koniecznym wyparciu ich kultury, przez kulturę cywilizowaną106). Właściwie można z całą stanow-czością stwierdzić, że wszelkie jego opinie o Irokezach, które mogłyby zostać uznane za „negatywne”, są raczej efektem zmiany znaczeń słów oraz przemian dyskursów obowiązujących w antropologii. Warto więc sugerować czytelnikom przed lekturą wprowadzenie do tematu, przypominać kontekst dyskursu nauko-wego XIX w. i ówczesnego stanu antropologii107. Oczywiście można mieć wątpli-wości, czy pytanie o projektowanych, potencjalnych i rzeczywistych odbiorców dzieła Morgana ma sens. Jeżeli nie posiadają oni odpowiedniego przygotowania

o „wyższości ludów niekulturalnych”, mówiąca o tym, że „dziki” to „człowiek przyrody”, który przewyższa „człowieka cywilizowanego” czystością i prostotą, wynikającą z nieskażenia siebie (swego ducha, umysłu) złem cywilizacji. Oczywiście była obecna również myśl przeciwna. Jako przykład można przywołać tezę T. Hobbesa o wrodzonym zdeprawowaniu ludzi, którą zaprezentował w Lewiatanie i jego opinię, że stan dzikości cechuje się „wojną wszystkich ze wszystkimi”. Tamże, s. 195.

106 „Jeżeli fakt, że nie da się ich ocalić w stanie pierwotnym, potrzebuje jeszcze jakiegoś dowodu poza doświadczeniem przeszłości, można go wyjaśnić naturalną koleją rzeczy. Pierwsi mieszkańcy naszego terytorium otoczeni są życiem cywilizowanym, którego złowrogiego i  niszczycielskiego wpływu na życie indiańskie nie da się powstrzymać […]. Nie da się wykorzenić rasy, która osiągnęła szczyt swych intelektualnych predyspozycji, ale wyprzeć sąsiadującą z nią i będącą w stanie pierwotnego prymitywizmu jest zadaniem całkiem łatwym, jeśli nie wręcz koniecznym”. L.H. Morgan, Liga…, s. 343.

107 Chociażby tak, jak czyni to Bartosz Hlebowicz we wstępie do Ligii…

Page 221: Laboratorium Kultury 3 (2014)

219

do lektury przynajmniej niektórych prac bądź relacji antropologicznych, to ich interpretacje mogą być narażone na błędy, wynikające z niewiedzy i dominanty potocznego myślenia. Jestem jednak przekonana, że świadomy odbiór każdego typu literatury (w tym antropologicznej) jest istotny i nie należy go lekceważyć. Co ważne, nawet skrótowe wyjaśnienia mogą nakierować nieprzygotowanego czytelnika na taki odbiór dzieła, który uwzględni założenia i kontekst, w jakim owo dzieło powstało. Przykładem jest właśnie Liga… Morgana. Warto podkreślić, iż wedle obrazów nakreślonych w tym dziele Irokezi nie tylko nie byli dzicy i prymi-tywni, lecz także byli obdarzeni cechami, które decydowały o ich „wywyższeniu” i możliwości przejścia na wyższy poziom kultury. Z całą pewnością rację miał też Hlebowicz, przekonując, że Morgan, „Choć lubił Irokezów, nie przestawał być naukowcem”108. Warto o tym pamiętać.

ibliogra aBarnard A., Antropologia: zarys teorii i historii, przeł. E. Krawczak, PIW, Warszawa 2006.Darwin Ch., On the Origin of Species by Means of Natural Selection, or the Preservation of

Favoured Races in the Struggle for Life, John Murray, London1859.Darwin Ch., The Descent of Man, and Selection in Relation to Sex, John Murray,

London1871.Dziki, w: A. Dąbrówka, E. Geller, R.Turczyn, Słownik synonimów, Świat Książki, War-

szawa 1995.Głowiński M., Style odbioru: szkice o komunikacji literackiej, Wydawnictwo Literackie,

Kraków 1977.Hlebowicz B., Odkrywanie Irokezów, „Indigena” 2011, nr 1.Hlebowicz B., Wprowadzenie, w: L.H. Morgan, Liga Ho-de'-no-sau-nee, czyli Irokezów,

przeł. B. Hlebowicz, Wydawnictwo Marek Derewiecki, Kęty 2011.Jedlicki J., Kłopoty pojęciowe historyka, w: Ideały nauki i konflikty wartości. Studia złożone

w darze Profesorowi Stefanowi Amsterdamskiemu, red. E. Chmielecka, J. Jedlicki, Ry-chard, Wydawnictwo Instytutu Filozofii i Socjologii PAN, Warszawa 2005.

Kosowska E., Antropologia literatury: teksty, konteksty, interpretacje, Wydawnictwo Uni-wersytetu Śląskiego, Katowice 2003.

108 B. Hlebowicz, Wprowadzenie…, s. 47.

uza a rzeł Dziki? Wizerunek Indian w Lidze Irokezów...

Page 222: Laboratorium Kultury 3 (2014)

220

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Kosowska E., Taniec wokół dzikiego, w: Kultura (w) granica(ch) natury, red. K. Łukasiewicz, I. Topp, Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 2012.

Kuper A., Wymyślanie społeczeństwa pierwotnego. Transformacje mitu, przeł. T. Siecz-kowski, A. Dąbrowska, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2009.

Lutyński J., Ewolucjonizm w etnologii anglosaskiej a etnografia radziecka, Ossolineum, Łódź 1956.

Morgan L.H., Ancient Society or Researches in the Lines of Human Progress from Savagery, through Barbarism to Civilization, Henry Holt and Company, New York 1877.

Morgan L.H., League of the Ho-de'-no-sau-nee or Iroquois, Sage and Brothers, Rochester 1851.Morgan L.H., Liga Ho-de'-no-sau-nee, czyli Irokezów, przeł. B. Hlebowicz, Wydawnictwo

Marek Derewiecki, Kęty 2011.Morgan L.H., Społeczeństwo pierwotne czyli badanie kolei ludzkiego postępu od dziko-

ści przez barbarzyństwo do cywilizacyi, przeł. A. B[ąkowska], Nakładem redakcyi „Prawdy”, Warszawa 1887.

Morgan L.H., The Indian Journals 1859-62, Courier Dover Publications, Mineola 1993.Moses D.N., The Promise of Progress. The Life and Work of Lewis Henry Morgan, Univer-

sity of Missouri Press, Missouri 2009.Orłowski B., Krytyka wartości kultury u Rousseau'a i przed Rousseau'em. Ze studjów nad

genezą i znaczeniem rozpraw konkursowych Jana Jakóba Rousseau, Skład Główny w Księgarni Gebethnera i Wolffa, Poznań 1921.

Paluch A.K., Mistrzowie antropologii społecznej. Rzecz o rozwoju teorii antropologicznej, PWN, Warszawa 1990.

Savage, w: Online Etymology Dictionary, http://www.etymonline.com/index.php?al-lowed_in_frame=0&search=savage&searchmode=none, [dostęp: 15.04.2014].

Savage, w: The Free Dictionary, Thesaurus and Encyclopedia, http://www.thefreedictio-nary.com/savage, [dostęp: 15.04.2014].

Savage, w: T. Wyżyński, Podręczny słownik angielsko-polski, Świat Książki, Warszawa 1999.Savage, w: Wielki słownik PWN–Oxford, PWN, Warszawa 2004.Tooker E., Lewis H. Morgan on Iroquois Material Culture, University of Arizona Press,

Tuscon 1994.Tooker E., Lewis Henry Morgan: The Myth and the Man, http://www.lib.rochester.edu/

index.cfm?PAGE=4040, [dostęp: 16.04.2014].Trautmann T.R., Kabelac K.S., The Library of Lewis Henry Morgan and Mary Elizabeth

Morgan. Transactions of the American Philosophical Society, American Philosophical Society, Philadelphia 1994.

Waligórski A., Antropologiczna koncepcja człowieka, Państwowe Wydawnictwo Nauko-we, Warszawa 1973.

Page 223: Laboratorium Kultury 3 (2014)

221

bstra tSavage? The image of Native Americans in League of the Iroquois by Lewis H. Morgan.

This article focuses on the issue of image of Iroquois people in Lewis Henry Morgan's monograph

League of Iroquois. Author takes under consideration the way of depicting Native Americans

created by the anthropologist, and the method of its receiving by contemporary Polish readers,

not necessarily scientifically connected with anthropology. Outlining the context of existing

in XIX century scientific ideas of evolutionism the author creates a background for analysis of

Morgan's theories and his image of Iroquois, which the anthropologist creates in his monograph,

at the same time trying to answer the question: what was the anthropologist attitude towards

representatives of studied culture, as well as how the image of Iroquois shown in the monograph

is presented nowadays.

Keywords: savage, image of Native Americans, cultural evolutionism, Lewis Henry Morgan

uza a rzełDoktorantka Akademii Ignatianum w Krakowie. Absolwentka kulturoznawstwa na Uniwersytecie

Śląskim w Katowicach (specjalność: promotor dziedzictwa kulturowego na studiach I stopnia

oraz teoria i historia kultury na studiach II stopnia). Animator kultury, członek Forum Nordy-

stycznego oraz redaktor „Pracowni Kultury”. Poza antropologią interesuje ją niematerialne dzie-

dzictwo kulturowe i teoria poezji haiku.

uza a rzeł Dziki? Wizerunek Indian w Lidze Irokezów...

Page 224: Laboratorium Kultury 3 (2014)

222

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Page 225: Laboratorium Kultury 3 (2014)

223

Morga et ogra e zyli a aliza or a e tyki rokez w

Małgorzata abur aUniwersytet Śląski

bstraktAutorka podejmuje próbę analizy i interpretacji opisów zdobnictwa wytworów kultury mate-

rialnej Indian zaprezentowanych w monografii Lewisa H. Morgana Liga Ho-de'-no-sau-nee, czyli

Irokezów. Na jej podstawie omawia podejście badawcze Morgana do indiańskiego rzemiosła.

Celem artykułu jest również ocena materiału etnograficznego dotyczącego wybranych elementów

kultury materialnej Irokezów ze szczególnym uwzględnieniem opisów zdobnictwa przedmiotów

użytkowych. Analizie poddane zostały także litografie, które przy badaniu ornamentyki są waż-

nym źródłem etnograficznym.

Słowa klucze: Lewis H. Morgan, Liga Irokezów, Irokezi, ornament, zdobnictwo, rzemiosło, sztuka

użytkowa, etnografia

Chociaż wyroby te wskazują na niski poziom sztuki użytecznej,

urządzenia, które przy nich znaleziono dają dobre wyobrażenie o ich kondycji

społecznej i z tego powodu są pouczające.

Lewis Henry Morgan, Liga Ho-de'-no-sau-nee, czyli Irokezów 1

Major John Wesley Powell w 1880 r. uznał Lewisa Henry’ego Morgana za autora „pierwszej naukowej relacji o plemieniu indiańskim”2. Wielu

1 L.H. Morgan, Liga Ho-de'-no-sau-nee, czyli Irokezów, przeł. B. Hlebowicz, Wydawnictwo Marek Derewiecki, Kęty 2011, s. 275.

2 J.W. Powell, Sketch of Lewis H. Morgan, president of the American Association for the Advancement of Science, „The Popular Science Monthly”, R. 18 (1880), s. 115. Cyt. za: B. Hlebowicz, Wprowadzenie. Lewis H. Morgan – szkoła amerykańskiej antropologii, w: L.H. Morgan, Liga…, s. 9.

Page 226: Laboratorium Kultury 3 (2014)

224

Laboratorium Kultury 3 (2014)

późniejszych etnologów i antropologów, doceniających wkład Morgana w roz-wój dyscypliny, uznało go za „ojca założyciela” amerykańskiej antropologii. Elisabeth Tooker stwierdziła, że jednym z etnograficznych opracowań, które okazało się najistotniejsze dla rozwoju tej dziedziny nauki, jest książka Morgana poświęcona strukturze i organizacji Ligi Irokezów3. Bartosz Hlebowicz we wstę-pie do polskiego wydania Ligi… także zwraca uwagę na atrakcyjność osiągnięć naukowych badacza Indian:

O kilku postaciach mówi się, że są ojcami założycielami amerykańskiej antropologii.

Dotyczy to też Morgana, ale co najmniej równie często miano to przypada Franzowi

Boasowi. O ile jednak Boas, który wychował szereg znakomitych następców, w powszech-

nym odbiorze uchodzi za naukowca nowoczesnego […] o tyle Morganowi etykieta „ojca

założyciela” szkodzi: traktuje się go niczym Tylorowskie „przeżytki” i studiuje się go ze

względu na historię (czy prehistorię) nauki antropologicznej, a nie na współczesną atrak-

cyjność jego propozycji teoretycznych, metod badawczych czy wyboru tematów4.

W historii amerykańskiej etnologii Morgan zapisał się jako prezentujący et-nograficzny punkt widzenia prekursor badań terenowych. Zebrane przez niego dane oraz zawarte w publikacjach ilustracje przedstawiają szerokie ujęcie kultury Irokezów, dostarczając bogatego materiału etnograficznego, opisującego życie i funkcjonowanie rdzennych mieszkańców Ameryki Północnej. Mimo że Morgan dostrzegł konieczność prowadzenia obserwacji oraz zbierania informacji bezpo-średnio od członków badanej grupy, jego wizyty w terenie nie były systematyczne. Materiały do Ligi… zbierał sześć lat, składając zaledwie kilka wizyt plemionom Seneków, Onondagów i Oneidów. Podróże trwały od kilku dni do dwóch tygo-dni. Przedstawione w publikacji informacje, prezentujące kulturę Irokezów, po-chodzą z wywiadów przeprowadzonych z niewielką grupą informatorów5. Warto zaznaczyć, że już kilka wieków przed Morganem do tubylców Ameryki Północnej dotarli m.in. misjonarze, którzy wykazywali się etnograficzną intuicją6. Jego po-przednicy pozostawili po sobie materiał opisujący życie i zwyczaje Indian, ale

3 Por. E. Tooker, The structure of the Iroquois League: Lewis H. Morgan’s research and observations, „Ethnohistory”, R. 30 (1983), z. 3, s. 141–154.

4 B. Hlebowicz, Wprowadzenie…, s.7.5 Por. E. Tooker, The structure…, s. 141–154.6 W regionie tym działali m.in. bracia morawscy David Zeisberger i George Heinrich Loskiel, teolog

protestancki Roger Williams, jezuita Joseph Franҫois Lafitau. Por. B. Hlebowicz, „Odnaleźć nasze prawdziwe ścieżki”. Naticoke Lenni–Lepanowie i Oneidowie ze Wschodniego Wybrzeża Stanów Zjednoczonych, Wydawnictwo DiG, Warszawa 2009, s. 120; tegoż, Wprowadzenie…, s. 10.

Page 227: Laboratorium Kultury 3 (2014)

225

wszystkie wcześniejsze badania zawsze podporządkowane były innemu celowi: albo na-

wróceniu Indian […], albo ich lepszemu poznaniu dla przyśpieszenia akulturacji […],

to próby wniknięcia w naturę organizacji społeczno–politycznej, podejmowane przez

Morgana, służyły przede wszystkim wiedzy jako takiej7.

Podstawą opublikowanej w 1851 r. Ligi… jest materiał zebrany głównie pośród Seneków. Autor monografii skupia się przede wszystkim na opisie or-ganizacji i struktury plemiennej Indian. Obserwując Irokezów, zwraca również uwagę na ich kulturę materialną, stąd w dziele odnajdujemy opisy indiańskiego rzemiosła. Osiągnięcia Morgana w tej dziedzinie stały się inspiracją dla później-szych badaczy – należy tu wspomnieć przed wszystkim o publikacji E. Tooker Lewis H. Morgan on Iroquois Material Culture8, która jest dzisiaj podstawowym opracowaniem irokeskiej kultury materialnej, zarejestrowanej przez XIX–wiecz-nego badacza Indian. Prezentuje ona niepublikowane wcześniej materiały i no-tatki z podróży Morgana do Grand River i Tonawanda w 1849 i 1850 r. Z tego względu jest ważną lekturą przy studiach na temat Irokezów9.

Postaram się omówić podejście badawcze Morgana do wytworów kultu-ry materialnej, wskazując na to, jak postrzegał i opisywał irokeskie rękodzieła. Szczególnie warte uwagi wydają się informacje na temat indiańskiej ornamenty-ki. Analizując materiał etnograficzny, zamierzam uzyskać odpowiedź na pytanie: dlaczego oraz w jaki sposób Morgan opisał kulturę materialną Indian. Podstawę analizy podjętego w artykule problemu badawczego stanowi fragment pocho-dzący z IV rozdziału II Księgi, dotyczący m.in. strojów irokeskich tancerzy oraz część I rozdziału III Księgi, w którym znajdują się opisy irokeskiego rzemiosła. W analizie uwzględniam również litografie opublikowane w oryginalnym wyda-niu League of the Ho-de'-no-sau-nee or Iroquois10, gdzie są one znacznie większe, niż w polskiej edycji, dzięki czemu można dostrzec na nich więcej szczegółów. Z tego względu są ważnym źródłem etnograficznym.

„Wyroby Irokezów są bardzo różnorodne: od bardzo prymitywnych przy-kładów prastarej ceramiki do współczesnych, kunsztownych wyszywanek”11 – wspomina autor Ligi…Według Morgana rzemiosło, tak jak i inne elementy kul-tury, przechodzi ewolucję. Stopniowy postęp odbywa się od form prostszych,

7 Tenże, Wprowadzenie..., s. 10–11. 8 E. Tooker, Lewis H. Morgan on Iroquois material culture, The University of Arizona Press, Tucson 1994. 9 Por. W.A. Starna, Lewis H. Morgan on Iroquois Material Culture, The Library of Lewis Henry Morgan,

„American Indian Quarterly”, R. 20 (1996), z. 1, s. 137–139.10 L.H. Morgan, League of the Ho-de'-no-sau-nee, or Iroquois, Sage and Brothers, Rochester 1851.11 Tenże, Liga…, s. 276.

Małgorzata abur a Morgan etnografem...

Page 228: Laboratorium Kultury 3 (2014)

226

Laboratorium Kultury 3 (2014)

reprezentujących wcześniejsze stadia rozwoju ludzkości, ku formom bardziej skomplikowanym: „nieważne, jak surowa była epoka ani jak bardzo nieucywili-zowani ludzie, z których rąk wyszły te przedmioty, dzieła ludzkiej pomysłowości zawsze budzą szczególne i poważne zainteresowanie”12. Zdaniem obserwatora kultury Irokezów rzemiosło informuje o historii społecznej danego ludu. Przy-glądając się starszym wyrobom, można zdobyć dane na temat okresu, jaki dany przedmiot reprezentuje. Jako pomniki przeszłości, wzbogacają nasze wyobrażenia dotyczące kondycji społecznej rdzennych mieszkańców Ameryki Północnej13. Od momentu, gdy Irokezi zajęli się rolnictwem, ich niewyszukane wyroby zaczęły być stopniowo zastępowane przez przedmioty różniące się „krańcowo od dzieł ich przodków”14. Na zmiany, jakim uległy te artefakty, największy wpływ miały kontakty z Europejczykami. Chodzi przede wszystkim o czynniki takie jak chry-stianizacja, europejska twórczość czy dostęp do nowych surowców. Autor Ligi... informuje, iż niegdyś Irokezi specjalizowali się w ceramice, ale w drugiej połowie XIX w. rzemiosło to straciło na znaczeniu, ustępując pierwszeństwa innym wyro-bom. Morgan wyróżnia dwie grupy przedmiotów wytwarzanych z gliny:

Najczęściej znajduje się fajki i gliniane garnki o różnych wzorach i rozmiarach. Najlepsza

jest czarna ceramika – tekstura niektórych egzemplarzy jest tak dobra, że widać na nich

nawet pewien połysk15.

Zdaniem badacza najpowszechniejszymi wyrobami ceramicznymi są fajki (AH-SO-QUAˈ-TÄ16). Dekoracją zdobiono zakończenie cybucha, przykładając wagę do jego starannego wykończenia. Główka cybucha przyjmowała rozmaite kształty: od łagodnego profilowania po dekoracyjne ornamenty przypomina-jące głowę psa lub człowieka. Morgan do opisu fajki dołącza jej szkic w rzeczy-wistych rozmiarach. Na ilustracji nie uwzględnia jednak elementów dekoracyj-nych. Litografia przedstawia jedynie zarys kształtu przedmiotu oraz sugestię rytów. Informacja ta jest na tyle ogólna, że uruchamia w naszej wyobraźni m.in. prototypowy17 obraz psa. Morgan nie tłumaczy, dlaczego Irokezi sięgali po takie

12 Tamże, s. 275.13 Por. tamże.14 Tamże, s. 276.15 Tamże, s. 277.16 Por. tamże, s. 277–279. W podpisach ilustracji polskiego wydania Ligi… nazwy przedmiotów zapisane

są dużymi literami. Dla zachowania czytelności tekstu wszystkie nazwy (także w cytatach) wyróżniłam w ten sposób – M.L.

17 Prototyp to obraz mentalny związany ze słowem, czyli to, co możemy sobie wyobrazić, np. gdy słyszymy słowo ptak. Por. R. Grzegorczykowa, O  rozumieniu prototypu i  stereotypu we współczesnych

Page 229: Laboratorium Kultury 3 (2014)

227

wzory. Wątpliwości odsyłają czytelnika do lektury innych badaczy. Elisabeth Tooker pisze, iż psu przypisywano duże znaczenie. Indianie składali ofiary z tych zwierząt, by zapewnić sobie przychylność Strażnika Nieba oraz zagwarantować m.in. zdrowie i sukces18.

Form zdobniczych możemy dopatrzeć się także w indiańskim garncarstwie. Naczynia gliniane (GÄ-JIHˈ19) wytwarzano w różnych rozmiarach. W kulturze Irokezów służyły one m.in. jako pojemniki na jedzenie dla zmarłych. Wkładano je razem z ciałem do grobu. Morgan pisze jednak, że zdobienia na garnkach nie są tak powszechne jak w przypadku fajek. Ornament wykonywano głównie przez odciskanie lub rytowanie w mokrej glinie. Pomimo, że opis zdobnictwa garncarstwa jest krótki, to z perspektywy etnograficznej informacja jest waż-na ze względu na to, że Morgan wymienia nazwę techniki, którą wytwarzano ornament, czyli ryt. Na litografii dołączonej do tekstu dostrzegamy przykład wzoru dekoracyjnego umiejscowionego na szyjce garnka. Ilustracja poszerza opis o wiedzę dotyczącą rozmiarów ornamentu oraz sposobu jego ułożenia.

Także surowiec, z jakiego zostały wykonane, oraz sposób wypalania miały istotny wpływ na wartość estetyczną wyrobów ceramicznych. Badacz kultu-ry Irokezów podaje, że opisywani przez niego mieszkańcy długich domów20 najbardziej cenili ceramikę czarną21. Prócz niej występowała także ceramika w kolorze gliny.

teoriach semantycznych, w: Stereotyp jako przedmiot lingwistyki. Teoria, metodologia, analizy empiryczne, red. J. Anusiewicz, J. Bartmiński, Towarzystwo Przyjaciół Polonistyki Wrocławskiej, Wrocław 1998 ( Język a kultura, t. 12), s. 109–115.

18 Rytuał ten odnotowali XIX-wieczni obserwatorzy Irokezów, m.in. Samuel Kirkland i William Campbell. Pies był duszony, obwiązywany wstążkami i koralikami, a następnie wieszany na długim słupie. Po kilku dniach zwierzę ściągano i kładziono do ognia. W długich domach w stanie Nowy York i Kanadzie zwyczaju tego zaprzestano pod koniec XIX w. z powodu zaniku hodowli psów. W niektórych wioskach organizowano psie biesiady, niekiedy jadano psy częściej niż inne zwierzęta. Niektórzy badacze łączą zwyczaj składania ofiar z psa z wojnami – palenie zwierzęcia symbolizowało palenie jeńców wojennych. Por. E. Tooker, The Iroquois White Dog Sacrifice in the Latter Part of the Eighteenth Century, „Ethnohistory”, R. 12 (1965), z. 3, s. 129–140.

19 Por. L.H. Morgan, Liga…, s. 279.20 Według Bartosza Hlebowicza jeszcze w XVIII w. długi dom był typową budowlą irokeską, zamieszkiwaną

przez matrylinearny ród. Współcześnie długi dom jest budynkiem ceremonialnym, w  którym Irokezi pielęgnują tradycje. Hlebowicz zwraca również uwagę na istnienie dodatkowego rozumienia tego terminu. Oznacza on również światopogląd, system etyczny oraz tradycyjną religię zreformowaną przez Handsome Lake’a na przełomie XVIII i XIX w. Por. B. Hlebowicz, „Odnaleźć nasze prawdziwe ścieżki”…, s. 106; tegoż, Strażnicy tradycji, w: I Ogólnopolska Konferencja Naukowa. Rdzenna Ludność Stanów Zjednoczonych – tradycyjne życie i rezerwatowa rzeczywistość, red. M. Górka, TIPI, Kraków–Wielichowo 2006, s. 51.

21 Ceramikę czarną osiąga się poprzez zmniejszenie dostępu tlenu podczas wypalania dzięki szczelnemu zamknięciu pieca. Por. E. Fryś–Pietraszkowa, Ceramika, w: Sztuka ludowa w Polsce, red. E. Fryś–Pietraszkowa, A. Kunczyńska–Iracka, M. Pokropek, Arkady, Warszawa 1988, s. 99.

Małgorzata abur a Morgan etnografem...

Page 230: Laboratorium Kultury 3 (2014)

228

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Pierwotnie Indianie używali elementów pochodzących z ich naturalnego środowiska, takich jak skóry zwierząt, muszle bądź kolce jeżozwierza. Zdaniem Morgana Irokezi rozwinęli najbardziej zdobnictwo tkanin oraz wyrobów ze skó-ry. Wykorzystywali przy tym technikę, która polegała na tworzeniu ornamentu poprzez naszywanie drobniejszych detali. Pozostałości tego typu zdobień ba-dacz Irokezów dopatrzył się w dawnych strojach tancerzy, m.in. na spódniczce (GÄ-KÄˈ-AH22):

Miała frędzle i ornament z kolców jeżozwierza. Niektóre spódniczki wzbudzały podziw

z powodu starannego wykonania i wykończenia oraz trafnego doboru materiału. We

współczesnych czasach skórę jelenia, choć i ona nie wyszła z użytku, zastępuje się róż-

nymi tkaninami23.

oraz legginsach24 (GISE-HĂ): „Pierwotnie także wykonywano je ze skóry jelenia i ozdabiano kolcami jeżozwierza na dole i po bokach, i noszono ozdo-bionym brzegiem do przodu”25.

W dziele Społeczeństwo pierwotne czyli badanie kolei ludzkiego postępu od dzikości przez barbarzyństwo do cywilizacyi26 odnajdujemy informacje o innym przedmiocie27 wykonanym z muszli: „Gdy nastąpiła zgoda, zamieniano pas

22 Por. L.H. Morgan, Liga…, s. 217–218.23 Tamże, s. 218.24 W społeczności Irokezów legginsy nosili zarówno mężczyźni, jak i kobiety. Fason, sposób noszenia oraz

zdobienie według opisów Morgana w obu przypadkach jest podobny. Autor Ligi… rozróżnia ubiory stosując odmienne nazwy. Legginsy żeńskie, w języku Irokezów GISEˈ-HÄ, tłumaczy jako pantalette lub female leggin, z kolei dla legginsów męskich, w języku Irokezów GISE-HĂ, stosuje tłumaczenie male leggin lub leggin. Por. L.H. Morgan, League…, s. 264, 385.

25 Tenże, Liga…, s.218.26 Tenże, Społeczeństwo pierwotne, czyli badanie kolei ludzkiego postępu od dzikości przez barbarzyństwo do

cywilizacyi, przeł. A. B[ąkowska], Nakładem redakcyi „Prawdy”, Warszawa 1887.27 Mowa o wampumach. Pełniły one wyjątkową funkcję w społeczności Irokezów. Bartosz Hlebowicz

zwraca uwagę, iż słowo „wampum” oznacza dwie rzeczy: muszle i sznury z nawleczonymi na nie muszlami oraz pasy zrobione z  muszli. W  pasy „wgadane były” informacje dotyczące układu oraz organizacji irokeskiej federacji. Umiejętność odczytywania piktograficznego ornamentu posiadali specjalni tłumacze. W ten sposób Irokezi dokumentowali i przechowywali istotne dla społeczności informacje. Wzór stanowił rodzaj pisma, mając zarówno funkcję komunikacyjną – przekaz informacji, jak i rejestracyjną – utrwalania wiadomości i minionych wydarzeń. Pas ponadto miał znaczenie symboliczne i rytualne. Wykorzystywany był w negocjacjach, a przekazanie stronie przeciwnej wampumu informowało m.in. o zawarciu traktatu. Rola wampumów w kulturach niepiśmiennych i chęć odczytania treści pasów skłoniła wielu badaczy do analizy ich ornamentów. W sekwencjach i piktogramach Indianie kodowali informacje – np. odpowiednie ułożenie muszli lub kolorowych koralików pozwalało zanotować wiadomość o pożarze lub wojnie. Postacie trzymające się za ręce lub stykające się ramionami symbolizowały przyjaźń i dobre relacje między grupami. Znaczenie komunikacyjne przypisywano również kolorom: białe wampumy symbolizowały pokój, ciemne mogły oznaczać m.in. śmierć lub żałobę, a także stanowić rodzaj listu kondolencyjnego. Istotną rolę wampumy pełniły przy zawieraniu traktatów i umów. Indianie zapisywali w nich treści postanowień. Pasy wykorzystywano m.in.

Page 231: Laboratorium Kultury 3 (2014)

229

z muszli, jako dowód układów”28. W późniejszych latach surowce naturalne za-stąpiono materiałami obcego pochodzenia: „Kolce jeżozwierza ustąpiły miejsca koralikom, a skóry zwierząt bawełnianym tkaninom i suknu”29 – pisze amery-kański ewolucjonista.

Tworzenie ornamentu poprzez naszywanie np. koralików Morgan nazywa haftem: „Szyje się je z czerwonego sukna, a haftem z koralików ozdabia dolne krawędzie”30. Przyglądając się litografiom można dostrzec, że Irokezi wykorzy-stywali technikę zwaną haftem ozdobnym nakładanym. Polega ona na przyszy-waniu ułożonych na tkaninie lub skórze elementów przy pomocy różnorodnych ściegów31. Haft nakładany wykorzystywany jest głównie do tworzenia konturów ornamentu. Irokezi, stosując tę technikę, układali elementy obok siebie prosto lub skośnie, co pozwalało na całkowite zapełnienie płaszczyzny motywu i stwo-rzenie wielobarwnego, oryginalnego wzoru.

Analiza zebranego przez badacza materiału etnograficznego pozwala wyróż-nić dwie zasadnicze grupy motywów zdobniczych. Pierwszą tworzą głównie mo-tywy roślinne, a popularnymi ornamentami były kwiaty, liście i drzewa. Wskazuje to na obecność w irokeskim wzornictwie elementów ze świata przyrody. Obok nich można także dostrzec ornamenty pasowe złożone ze wzorów geometrycz-nych. Często wykorzystywano linie proste, zakrzywione, półkola, trójkąty oraz przecinające się odcinki tworzące krzyżyki. Takie silnie zgeometryzowane wzory układały się w symetryczne motywy. Oba rodzaje ornamentów (roślinne i geo-metryczne) występowały bardzo często obok siebie, wzbogacając wzór. Moty-wami tymi ozdabiano stroje damskie, męskie oraz inne przedmioty wykonywane z materiałów i skór, takie jak przyborniki do igieł (YA-WA-O-DÄ-QUÄ32) czy sakwy na przybory (GÄ-YÄ-AH33). Wyroby te przedstawione zostały na lito-grafiach bardzo dobrej jakości, załączonych do oryginalnego wydania Ligi…

w kontaktach Indian z Europejczykami w celu zniesienia barier językowych. Umowę przedstawicieli Ligi Irokezów z rządem Wielkiej Brytanii ilustruje m.in. pas, zwany Friendship Belt, prezentujący na obu końcach sylwetki mężczyzn: Indianina i białego mężczyznę, odczytywane jako gest przyjaźni. Por. B. Hlebowicz, „Odnaleźć nasze prawdziwe ścieżki”…, s. 120; W.N. Fenton, Return of Eleven Wampum Belts to the Six Nations Iroquois Confederacy on Grand River, „Ethnohistory”, R. 36 (1989), z. 4, s. 392–410; K.V. Muller, The Two "Mystery" Belts of Grand River: A Biography of the Row Wampum and the Friendship Belt, „American Indian Quarterly”, R. 31 (2007), z. 1, s. 129–164.

28 L.H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne…, s. 150.29 Tenże, Liga…, s. 299.30 Tamże, s. 300.31 Detale można przyszywać na dwa sposoby. Pierwszy polega na doszywaniu każdego elementu

oddzielnie. Druga technika wiąże się z mocowaniem zdobień, które wcześniej zostały nawleczone na nitkę. Por. E. Piskorz–Branekova, Polskie hafty i koronki. Zdobienia stroju ludowego, Muza, Warszawa 2005, s. 18.

32 Por. L.H. Morgan, Liga…, s. 304.33 Por. tamże, s. 303.

Małgorzata abur a Morgan etnografem...

Page 232: Laboratorium Kultury 3 (2014)

230

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Według Marshalla Sahlinsa, że Morgan dążył do utrwalenia obiektywnie istniejącej rzeczywistości34. Chciał także zebrać jak najwięcej danych, które będą mogły posłużyć badaczom w przyszłości. W Lidze… zdaje więc relację ze swojego spotkania z Irokezami. W jednym z rozdziałów rzemiosło Indian nazy-wa „owocem wynalazczego intelektu”35. Dla obserwatora Irokezów ich wyroby rzemieślnicze są przejawem pomysłowości oraz gustów twórczych”36. W wielu miejscach monografii podkreśla swój podziw dla fantazji i wykonania przed-miotów użytkowych. Według niego dowodem wysokiego poziomu zdolności rzemieślniczych są stroje kobiet irokeskich:

Współczesny strój kobiety irokeskiej jest imponujący i pełen wdzięku. Niektóre części

garderoby wzbudzają podziw ze względu na dokładność wykonania, subtelność, a nawet

efektowność haftowanych koralikami ornamentów […]. Kolory dobierane są harmonij-

nie, a wzory urzekają fantazją i wykonaniem37.

Badacz potwierdza swoje spostrzeżenie wieloma przykładami. Na szczegól-ną uwagę zasługuje spódnica (GÄ-KAˈ-ÄH38) irokeskiej kobiety z plemienia Seneka. Zdobienie tworzono obszywając brzegi tkaniny ornamentem pozio-mym o motywie pasowym, natomiast przód ubrania dekorowano tym samym motywem ułożonym pionowo. Złączenie zdobienia pionowego i poziomego tworzyło kąt prosty – wyszywano tam motyw roślinny w postaci kwiatów i drzewa. Morgan informuje, że taki wzór był popularny w  irokeskich stro-jach. Dokonany przez niego opis spódnicy jest szczegółowy i dostarcza infor-macji zarówno dotyczących techniki wykonania, jak i sposobu zdobnictwa. Dodatkowo opis pogłębia ilustracja, która jest również dobrym materiałem źródłowym. Podobną formę zdobienia odnajdujemy także na legginsach żeń-skich (GISEˈ-HÄ39). Ten rodzaj garderoby okrywał nogi, rozpoczynając się nad kolanem i opadając aż do mokasynów. Haftem koralikowym obszywano dolną krawędź nogawek oraz zewnętrzne boki spodni, na których ornament sięgał wysokości kolan.

Przeglądając ilustracje zawarte w oryginalnym wydaniu Ligi… spostrzegamy ubiory, które zdobi ornament tworzony również w innych miejscach niż wcześniej

34 Por. M. Sahlins, Culture and Practical Reason, The University of the Chicago Press, Chicago 1978.35 L.H. Morgan, Liga…, s. 275.36 Tamże, s. 275.37 Tamże, s. 298–299.38 Por. tamże, s. 298–299.39 Por. tamże, s. 299–300.

Page 233: Laboratorium Kultury 3 (2014)

231

omawiane. W nakryciach wierzchnich kobiet (AH-DE-A-DÄ-WE-SÄ40) zdobie-nia znajdujemy m.in. przy szyi oraz na mankietach, a także w miejscu wszycia rę-kawów. Wyraźna litografia wzbogaca pobieżny opis poczyniony przez badacza. Na uwagę zasługują także ilustracje przedmiotów, których charakterystyki nie odnaj-dziemy w Lidze… Omawiając m.in. poduszeczkę na igły (YA-WA-O-DÄ-QUÄ41) i owijak na książki (GOT-GWEN-DÄ42), Morgan wyręcza się szczegółowymi litografiami: „Dzięki rysunkom nie ma potrzeby zamieszczania opisu, aczkolwiek należałoby je wydrukować w kolorze, aby w pełni oddać ich charakter”43.

Badaczowi Irokezów udało się odnotować przypadki, w których tradycyjne zdobnictwo detalami pochodzenia naturalnego współwystępuje z techniką ob-szywania materiału elementami pochodzenia europejskiego. Przykładem tego jest mokasyn męski (AH-TÄ-QUÄ-Oˈ-WEH44), w którego zdobnictwie łączą się dawne i współczesne trendy ornamentyki: „We współczesnym mokasynie […] przednia część ozdobiona jest kolcami jeżozwierza zgodnie ze starą tra-dycją, zaś część, która opada po bokach, obszyta jest paciorkami, jak dyktuje współczesna moda”45. To spostrzeżenie potwierdza ciągłość omawianej gałęzi zdobnictwa od form dawniejszych do czasów współczesnych Morganowi.

Niemal na całym świecie znane są techniki obróbki drewna. Materiał ten, jako dostępny i łatwy w oprawie, doskonale nadaje się do wyrobu wielu przed-miotów. Za pomocą zestawu prostych narzędzi oraz nieskomplikowanych technik można wykonać w nim różnorodne formy zdobnicze. Etnografowie, prowadząc badania w różnych częściach świata, dostrzegli, że istnieją pewne uniwersalne formy zdobnictwa, obecne w wielu kulturach. Swoje spostrzeżenia formułowali na podstawie materiału na tyle heterogenicznego, że wpisują się w niego zarówno Irokezi, jak i wszystkie inne ludy. Takie stanowisko prezentuje Marian Pokropek, który uznał, iż podstawą większości zdobień snycerskich było kilka elementów geometrycznych

znanych od zarania kultur ludzkich na wszystkich kontynentach. Znakami tymi były:

punkt i koło, linie proste poziome i pionowe, ciągłe i przerywane, linie krzywe, faliste,

spiralne i łamane, zygzakowane oraz skośne i utworzone z tych znaków samodzielnie

40 Por. tamże, s. 300–301.41 Por. tamże, s. 306.42 W przypisie do polskiego tłumaczenia Ligi… Hlebowicz podaje, że według Morgana przedmioty takie,

jak owijak na książki wyrabiano na sprzedaż białym. Por. tamże, s. 309.43 Tamże, s. 303.44 Por. tamże, s. 218, 281.45 Tamże, s. 218.

Małgorzata abur a Morgan etnografem...

Page 234: Laboratorium Kultury 3 (2014)

232

Laboratorium Kultury 3 (2014)

występujące najprostsze figury geometryczne: trójkąty, kwadraty, prostokąty, romby,

półkola, krzyże, gwiazdy46.

Z tych elementów tworzono kompozycje ornamentów, które mogły prezen-tować zarówno motywy geometryczne, jak i przybierać inne formy, m.in. ro-ślinne. Morgan odnotował obecność takich ornamentów wykonywanych na przedmiotach drewnianych.

Spośród wszystkich sprzętów domowego użytku największymi walorami zdobniczymi wyróżniały się naczynia kuchenne: chochle oraz mieszadła i misy. W przypadku chochli (AH-DO-QUÄˈ-SĂ47) główną formę zdobniczą stano-wiła figuralna rzeźba wykonana na końcu uchwytu. Analiza ilustracji pozwala przypuszczać, iż trzymadło oraz rzeźbę tworzono z tego samego kawałka drew-na. Technika dekorowania chochli polegała na rzeźbieniu drewnianego trzonu uchwytu, a następnie profilowaniu i polerowaniu uzyskanego kształtu. W zdob-nictwie tego rodzaju przedmiotów u Irokezów dostrzec można inspiracje przy-rodnicze. Wytwarzane rzeźby tworzyły dwie grupy motywów: zwierzęce, np. wiewiórki, jastrzębia lub niedźwiedzia oraz przedstawienia antropomorficzne – fizjonomię człowieka twórcy ujmowali w sposób realistyczny. W tekście Mor-gana cenna jest informacja, iż „figury te wykonywano bardzo starannie, jeśli chodzi o proporcje”48.

Autor Ligi… pisze, że „podobne ozdoby ryto na GOTˈ-GO-NE-OS-HĂ, mieszadle do hominy”49. W snycerce rytowanie jest jedną z najprostszych i naj-powszechniejszych technik, wykorzystywanych m.in. do wytworzenia zdobie-nia. Przy pomocy odpowiedniego zestawu narzędzi wykonuje się żłobienia50, które tworzą na drewnianej powierzchni określony wzór. Można więc przyjąć, że Indianie posługiwali się tą techniką, dekorując powierzchnię mieszadeł do hominy płaskim ornamentem o motywie przyrodniczym lub antropomorficz-nym. Warto jednak zauważyć, że Morgan w oryginalnym wydaniu dzieła używa

46 M. Pokropek, Zdobnictwo w drewnie – snycerstwo, zabawki, w: Sztuka…, s. 76.47 Por. L.H. Morgan, Liga…, s. 297–298.48 Tenże, Liga…, s. 298.49 Tamże.50 Możemy wyróżnić ryt prosty i  ryt cyrklowy oraz technikę wiórkową. Ta ostatnia pozwala na

żłobienie rowków o trójkątnym przekroju. W rycie prostym oraz cyrklowym wykonywanie nacięć ostrym rylcem umożliwiało stworzenie wzorów składających się z linii prostych oraz okręgów. Por. M. Pokropek, Zdobnictwo…, s. 75.

Page 235: Laboratorium Kultury 3 (2014)

233

określenia bestow51, co w dosłownym tłumaczeniu oznacza „nadawać”, „okazać”52, a co zostało przetłumaczone jako „ryt”. Z kolei w opisie zdobnictwa drewnia-nych lasek (AH-DÄˈ-DISˈ-HĂ53) oraz drewnianej konstrukcji nosidła dla dzieci (GA-ON-SEH54) zarówno w oryginale, jak i polskim tłumaczeniu Ligi… czy-tamy, że przedmioty te były rzeźbione. Można zatem uznać, że Morgan każdą formę zdobnictwa drewnianej powierzchni przedmiotów użytkowych nazywa rzeźbieniem, a wprowadzenie terminu „ryt” jest wynikiem tłumaczenia. Zasto-sowanie tak ogólnego stwierdzenia, brak szczegółowych opisów omawianych przedmiotów oraz ilustracji nie daje odpowiedzi na pytanie, jaką techniką sny-cerską posługiwano się dekorując poszczególne wyroby. Informacje Morgana w tym zakresie są więc bardzo pobieżne i skrótowe.

Dekorowaniu podlegały przede wszystkim te przedmioty, które miały zna-czenie prestiżowe oraz kultowe55. Przykłady takich zdobień z kręgu kultury Irokezów odnajdujemy na maczugach wojennych (GÄ-JEˈ-WÄ56) oraz toma-hawkach (O-SQUEˈ-SONT57). Morgan zarejestrował dwa typy maczug wojen-nych. „GÄ-JEˈ-WÄ była ciężka, zwykle wykonywano ją z »drzewa żelaznego«, na końcu przytwierdzano wielką kulę z drewnianego sęka. Maczuga zwykle miała około dwóch stóp długości, a kula pięć lub sześć cali średnicy”58. Niestety w dalszej części tekstu nie odnajdujemy informacji dotyczącej zdobnictwa tego rodzaju narzędzia wojennego. Szczegółów tych pozbawiona jest również ilu-stracja dołączona do tekstu. Brak komentarza autora sprawia, iż nie wiemy, czy Irokezi nie przywiązywali uwagi do zdobnictwa GÄ-JEˈ-WÄ, czy też to Morgan pominął ten wątek. Zdecydowanie więcej szczegółów z zakresu interesującego nas tematu odnajdujemy przy opisie maczug drugiego typu. Wykonywano je z twardego drewna i rogu jelenia:

51 Por. L.H. Morgan, League…, s. 383.52 T. Grzebieniowski, Mały słownik angielsko – polski i polsko – angielski, Wiedza Powszechna, Warszawa

1975, s. 29.53 Por. L.H. Morgan, Liga…, s. 298.54 Bartosz Hlebowicz w przypisie do polskiego tłumaczenia Ligi… zwraca uwagę, iż Morgan stosuje

dwie formy zapisu irokeskiej nazwy nosidła dla dzieci: GA-ON-SEH oraz GÄ-OSEˈ-HÄ. Por. tamże, s. 305.55 Etnografowie badający sztukę ludową, formułujący uniwersalne zasady na podstawie materiału

z różnych pod względem etnicznym obszarów, spostrzegli, iż zdobnictwu podlegały przede wszystkim te przedmioty, które pełniły w społeczności określone funkcje, m.in. reprezentacyjno-prestiżowe, obrzędowo-magiczne lub kultowe. W niektórych przypadkach takie znaczenie mógł mieć sam ornament wytwarzany na przedmiotach, które pełniły funkcję wyłącznie praktyczną. Por. M. Pokropek, Zdobnictwo…, s. 73.

56 Por. L.H. Morgan, Liga…, s. 282–284.57 Por. Tamże, s. 283–284.58 Tamże, s. 282–283.

Małgorzata abur a Morgan etnografem...

Page 236: Laboratorium Kultury 3 (2014)

234

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Ten rodzaj maczugi wojennej również stosowano powszechnie. Wykonywana z twardego

drewna, starannie wykończona, malowana i ozdabiana piórami na obu końcach. W dolnej

części osadzony miała około czterocalowej długości zaostrzony kawałek rogu jelenia59.

Analizę pogłębia litografia, która prezentuje rytownicze zdobienie maczugi. Wzór ma charakter geometryczny, tworzą go linie proste, krzywe, spiralne, półokręgi i koła. Morgan dołącza także do opisu krótką informację o innych sposobach dekorowania omawianego rodzaju broni, takich jak malowanie oraz doczepianie piór.

Maczugi wojenne wyparte zostały przez tomahawki60 (O-SQUEˈ-SONT). Morgan idealistycznie twierdzi, że „czerwony człowiek nie miał nic wspólnego z wynalezieniem tego straszliwego narzędzia […] z wyjątkiem sposobu użycia i przysposobienia go tak, aby odpowiadał jego poczuciu estetyki”61, chociaż przyznaje, że przedmiot ten pełnił ważną rolę w kulturze rdzennych miesz-kańców Ameryki Północnej i w epoce przedkolumbijskiej wykonywany był z  kamienia. Tomahawk był atrybutem wojownika, przypisywano mu także znaczenie symboliczne. „Podniesienie go” lub „zakopanie w ziemi” informo-wało o rozpoczęciu wojny bądź zawarciu pokoju. Można zatem przypuszczać, że znaczenie, jakie przedmioty te miały w kulturze Irokezów, wpływało na ich walor zdobniczy: „Najlepsze egzemplarze mają perforowaną rękojeść i zwieńcza je główka fajki, dzięki czemu są jednocześnie ozdobą i praktycznym narzędziem. Uchwyt, a często także i ostrze są bogato inkrustowane srebrem”62. Autor Ligi… zwraca uwagę na profilowanie trzymadła oraz na inkrustację jako sposób deko-rowania. Inkrustacja jest techniką współwystępującą ze snycerstwem, polega na wypełnianiu motywów snycerskich metalem63. W przypadku irokeskich toma-hawków rękojeść inkrustowano srebrem.

W świetle przedstawionych opisów wytworów kultury materialnej Irokezów możemy stwierdzić, że Morgan przemianę przedmiotów użytkowych Indian, od form prostszych do bardziej kunsztownych, układa w ciąg ewolucyjny, cho-ciaż nie zawsze bywa w swoich interpretacjach konsekwentny. Zmiany w or-namentyce, np. zwiększenie rozmiarów wzorów czy zastosowanie nowszych

59 Tamże, s. 283.60 Razem z maczugami współwystępowały znane Irokezom tomahawki kamienne. Po pojawieniu się

Europejczyków przedmioty te zastąpione zostały tomahawkami wykonywanymi ze stali, mosiądzu oraz żelaza. Por. tamże, s. 284.

61 Tamże.62 Tamże.63 Por. M. Pokropek, Zdobnictwo…, s. 75.

Page 237: Laboratorium Kultury 3 (2014)

235

surowców w zdobnictwie strojów, są dla niego przykładami postępu. Ponadto wyroby Irokezów stanowią dla Morgana owoc twórczego talentu. Bez względu na ich wartość artystyczną, należy się im przyjrzeć, gdyż wiele mówią o okresie, który reprezentują.

Przedstawiając wyroby Indian badacz skupia się głównie na opisie przed-miotu, omawia jego kształt, sposób wykonania oraz zastosowanie. Kwestie or-namentu w niektórych przypadkach traktuje pobieżnie, m.in. opisując glinianą fajkę lub maczugi wojenne. Morgan pomija szczegóły dotyczące sposobów i technik zdobnictwa. Poza rzeźbieniem drewnianych przedmiotów, haftowa-niem wyrobów ze skór i tkanin, rytowaniem w mokrej glinie i inkrustowaniem tomahawków, nie wspomina o innych sposobach wykonywania ornamentu. Wiele informacji jest bardzo ogólnych. Autor nie wyjaśnia także (np. w przy-padku zdobnictwa fajek) do czego nawiązują motywy zdobnicze. Bez odpo-wiedniego komentarza wiele elementów kultury materialnej może nie zostać w pełni zrozumianych.

Dużą zaletą pracy etnograficznej Morgana są bardzo dokładne litografie zamiesz-czone w jego dziele. Dzięki temu, że znajduje się na nich wiele szczegółów, są one doskonałym źródłem mówiącym o kulturze materialnej Irokezów. Przeważająca część litografii ma znacznie większe rozmiary w oryginalnym wydaniu Ligi... niż w polskim tłumaczeniu. Pozwala to na dokładniejszą analizę, a zarazem poszerzenie wiedzy dotyczącej irokeskiej ornamentyki w zakresie kształtu wzoru oraz jego roz-mieszczeniu na przedmiocie. Jednak brak szczegółowych opisów i komentarza spra-wia, że na pewne pytania dotyczące np. technik zdobnictwa trudno byłoby udzielić wyczerpującej odpowiedzi opierając się jedynie na pracy Morgana.

Mając jednak na uwadze fakt, iż badacz ten w swojej pracy dążył głównie do omówienia struktury i organizacji Ligi Irokezów, to opisom i litograficz-nym przedstawieniom kultury materialnej poświęcił sporo miejsca. Książka przedstawia wyniki badań terenowych, co w czasach działalności Morgana było pionierskim zjawiskiem. Pamiętać należy, że dzieło to nie jest bynajmniej opi-sem kompletnym, autor omawia tylko wybrane elementy kultury Irokezów. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę, że nowoczesna etnografia w połowie XIX w. dopiero się kształtowała, to z tej perspektywy Liga… jest przydatnym źró-dłem w poznawaniu kultury Indian. Morgan, pomimo pewnych braków, które dostrzegamy w kontekście dokonań innych badaczy, dzięki swojej działalności zapisał się w historii jako prekursor amerykańskiej etnologii.

Małgorzata abur a Morgan etnografem...

Page 238: Laboratorium Kultury 3 (2014)

236

Laboratorium Kultury 3 (2014)

ibliogra aFenton W.N., Return of Eleven Wampum Belts to the Six Nations Iroquois Confederacy on

Grand River, „Ethnohistory”, R. 36 (1989), z. 4, s. 392–410.Fryś-Pietraszkowa E., Ceramika, w: Sztuka ludowa w Polsce, red. E. Fryś-Pietraszkowa,

A. Kunczyńska-Iracka, M. Pokropek, Arkady, Warszawa 1988.Fryś-Pietraszowa E., Strój, w: Sztuka ludowa w Polsce, red. E. Fryś-Pietraszkowa,

A. Kunczyńska-Iracka, M. Pokropek, Arkady, Warszawa 1988.Grzebieniowski T., Mały słownik angielsko – polski i polsko – angielski, Wiedza Powszech-

na, Warszawa 1975.Grzegorczykowa R., O rozumieniu prototypu i stereotypu we współczesnych teoriach se-

mantycznych, w: Stereotyp jako przedmiot lingwistyki. Teoria, metodologia, analizy empiryczne, red. J. Anusiewicz, J. Bartmiński, Towarzystwo Przyjaciół Polonistyki Wrocławskiej, Wrocław 1998 ( Język a kultura, t. 12), s. 109–115.

Hlebowicz B., „Odnaleźć nasze prawdziwe ścieżki”. Naticoke Lenni–Lepanowie i Oneidowie ze Wschodniego Wybrzeża Stanów Zjednoczonych, Wydawnictwo DiG, Warszawa 2009.

Hlebowicz B., Strażnicy tradycji, w: I  Ogólnopolska Konferencja Naukowa. Rdzen-na Ludność Stanów Zjednoczonych – tradycyjne życie i rezerwatowa rzeczywistość, red. M. Górka, TIPI, Kraków–Wielichowo 2006.

Hlebowicz B., Wprowadzenie. Lewis H. Morgan – szkoła amerykańskiej antropologii, w: L.H. Morgan, Liga Ho-de'-no-sau-nee, czyli Irokezów, przeł. B. Hlebowicz, Wydawnictwo Marek Derewiecki, Kęty 2011.

Morgan L.H., League of the Ho-de'-no-sau-nee or Iroquois, Sage and Brothers, Rochester 1851.Morgan L.H., Liga Ho-de'-no-sau-nee, czyli Irokezów, przeł. B. Hlebowicz, Wydawnictwo

Marek Derewiecki, Kęty 2011.Morgan L.H., Społeczeństwo pierwotne czyli badanie kolei ludzkiego postępu od dziko-

ści przez barbarzyństwo do cywilizacyi, przeł. A. B[ąkowska], Nakładem redakcyi „Prawdy”, Warszawa 1887.

Muller K.V., The Two "Mystery" Belts of Grand River: A Biography of the Row Wampum and the Friendship Belt, „American Indian Quarterly”, R. 31 (2007), z. 1, s. 129–164.

Piskorz-Branekova E., Polskie hafty i  koronki. Zdobienia stroju ludowego, MUZA, Warszawa 2005.

Pokropek M., Zdobnictwo w drewnie – snycerstwo, zabawki, w: Sztuka ludowa w Pol-sce, red. E. Fryś-Pietraszkowa, A. Kunczyńska-Iracka, M. Pokropek, Arkady, Warszawa 1988.

Sahlins M., Culture and Practical Reason, The University of the Chicago Press, Chicago 1978.

Page 239: Laboratorium Kultury 3 (2014)

237

Starna W.A., Lewis H. Morgan on Iroquois Material Culture, The Library of Lewis Henry Morgan, „American Indian Quarterly”, R. 20 (1996), z. 1, s. 137–139.

Tooker E., Lewis H. Morgan on Iroquois material culture, The University of Arizona Press, Tucson 1994.

Tooker E., The Iroquois White Dog Sacrifice in the Latter Part of the Eighteenth Century, „Ethnohistory”, R. 12 (1965), z. 3, s. 129–140.

Tooker E., The structure of the Iroquois League: Lewis H. Morgan’s research and observa-tions, „Ethnohistory”, R. 30 (1983), z. 3, s. 141–154.

bstra tMorgan as a ethnographer, analysis of Iroquois ornamentation

In this article author attempts to analyze and interpret depiction of Native American ornamen-

tation as works of material culture presented in The League of the Ho-de-no-sau-nee or Iroquois

monograph. On this basis she discusses Morgan's approach to researching Native American

craftsmanship. The purpose of this article is also the evaluation of ethnographic materials regar-

ding selected elements of Iroquois material culture with a particular emphasis on depictions of

ornamentation on functional objects. The subject of analysis also constitutes lithographs, which,

when studying ornamentation, are a valuable ethnographic source.

Keywords: Lewis H. Morgan, The League of the Iroquois, Iroquois, ornamentation, craftsmanship,

ethnography

Małgorzata abur aDoktorantka w Zakładzie Teorii i Historii Kultury Uniwersytetu Śląskiego, etnolog i antro-

polog kultury. Interesuje się sztuką ludową, kulturą industrialną oraz tradycyjnymi kulturami

pozaeuropejskimi.

Małgorzata abur a Morgan etnografem...

Page 240: Laboratorium Kultury 3 (2014)

238

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Page 241: Laboratorium Kultury 3 (2014)

239

ra ki i rysu ki

yboru ra oko ał Marek a ukiewi z

rze abuzAkademia Sztuk Pięknych

w Katowicach

rze abuzDoktor habilitowany sztuki, adiunkt w Katedrze Grafiki, Prodziekan Wydziału Artystycznego

Akademii Sztuk Pięknych w  Katowicach. Urodzony w  1966 r. w  Myślenicach. W  latach

1991–1996 studiował w Akademii Sztuk Pięknych im Jana Matejki w Krakowie, na Wydziale

Grafiki w Katowicach. Dyplom w 1996 r. z grafiki warsztatowej w Pracowni Druku Wklęsłego

oraz rysunku w Pracowni Malarstwa i Rysunku. Od 2003 r. zatrudniony w Akademii Sztuk

Pięknych w Katowicach (Katedra Grafiki, Pracownia Druku Wklęsłego). Autor kilku wystaw

indywidualnych, uczestnik kilkudziesięciu wystaw zbiorowych w Polsce i na świecie.

Page 242: Laboratorium Kultury 3 (2014)

240

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Bar

wy

woj

enne

Ari

kara

druk

cyfro

wy,

inta

glio

; 70x

100

cm; r

ok 2

000

Page 243: Laboratorium Kultury 3 (2014)

241

Bar

wy

woj

enne

Ari

kara

druk

cyfro

wy,

inta

glio

; 70x

100

cm; r

ok 2

000

Page 244: Laboratorium Kultury 3 (2014)

242

Laboratorium Kultury 3 (2014)

nala

zł s

ie p

ióro

pusz

inta

glio

, dru

k cy

frow

y; 7

0x10

0 cm

; rok

200

6

Page 245: Laboratorium Kultury 3 (2014)

243

nala

zł s

ie p

ióro

pusz

inta

glio

, dru

k cy

frow

y; 7

0x10

0 cm

; rok

200

6

Page 246: Laboratorium Kultury 3 (2014)

244

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Pro

fil S

ioux

ain

tagl

io, l

inor

yt ;

70x1

00 cm

; rok

200

5

Page 247: Laboratorium Kultury 3 (2014)

245

Pro

fil S

ioux

ain

tagl

io, l

inor

yt ;

70x1

00 cm

; rok

200

5

Page 248: Laboratorium Kultury 3 (2014)

246

Laboratorium Kultury 3 (2014)

wa

sięż

yce

heye

nne

nega

tyw

, poz

ytyw

ry

sune

k, d

ruk

cyfro

wy;

70x

100

cm; r

ok 2

001

Page 249: Laboratorium Kultury 3 (2014)

247

wa

sięż

yce

heye

nne

nega

tyw

, poz

ytyw

ry

sune

k, d

ruk

cyfro

wy;

70x

100

cm; r

ok 2

001

Page 250: Laboratorium Kultury 3 (2014)

248

Laboratorium Kultury 3 (2014)

urze

pió

ra w

yrw

ałem

rysu

nek,

dru

k cy

frow

y; 7

0x10

0 cm

; rok

200

1

Page 251: Laboratorium Kultury 3 (2014)

249

urze

pió

ra w

yrw

ałem

rysu

nek,

dru

k cy

frow

y; 7

0x10

0 cm

; rok

200

1

Page 252: Laboratorium Kultury 3 (2014)

250

Laboratorium Kultury 3 (2014)

ginę

ły n

am p

ióro

pusz

edr

uk cy

frow

y, in

tagl

io; 7

0x10

0 cm

; rok

200

0

Page 253: Laboratorium Kultury 3 (2014)

251

ginę

ły n

am p

ióro

pusz

edr

uk cy

frow

y, in

tagl

io; 7

0x10

0 cm

; rok

200

0

Page 254: Laboratorium Kultury 3 (2014)

252

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Cza

rne

Stop

y i D

ama

inta

glio

,dru

k cy

frow

y; 7

0x10

0 cm

; rok

200

1

Page 255: Laboratorium Kultury 3 (2014)

253

Cza

rne

Stop

y i D

ama

inta

glio

,dru

k cy

frow

y; 7

0x10

0 cm

; rok

200

1

Page 256: Laboratorium Kultury 3 (2014)

254

Laboratorium Kultury 3 (2014)

iękn

y pr

ofil

Iro

keza

inta

glio

, dru

k cy

frow

y; 6

8x98

cm; r

ok 2

003

Page 257: Laboratorium Kultury 3 (2014)

255

iękn

y pr

ofil

Iro

keza

inta

glio

, dru

k cy

frow

y; 6

8x98

cm; r

ok 2

003

Page 258: Laboratorium Kultury 3 (2014)

256

Laboratorium Kultury 3 (2014)

bez

tytu

łury

sune

k; 7

0x10

0 cm

; rok

200

2

Page 259: Laboratorium Kultury 3 (2014)

257

bez

tytu

łury

sune

k; 7

0x10

0 cm

; rok

200

2

Page 260: Laboratorium Kultury 3 (2014)

258

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Raz

em b

ędzi

e cz

tere

chin

tagl

io, d

ruk

cyfro

wy;

69x

99 cm

; rok

200

6

Page 261: Laboratorium Kultury 3 (2014)

259

Raz

em b

ędzi

e cz

tere

chin

tagl

io, d

ruk

cyfro

wy;

69x

99 cm

; rok

200

6

Page 262: Laboratorium Kultury 3 (2014)

260

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Koc

hane

Tw

arze

Czi

roke

zów

inta

glio

,dru

k cy

frow

y; 7

0x10

0 cm

; rok

200

4

Page 263: Laboratorium Kultury 3 (2014)

261

Koc

hane

Tw

arze

Czi

roke

zów

inta

glio

,dru

k cy

frow

y; 7

0x10

0 cm

; rok

200

4

Page 264: Laboratorium Kultury 3 (2014)

262

Laboratorium Kultury 3 (2014)

India ski kocintaglio; 100x70 cm; rok 2007

Page 265: Laboratorium Kultury 3 (2014)

263

India ski kocintaglio; 100x70 cm; rok 2007

Page 266: Laboratorium Kultury 3 (2014)

264

Laboratorium Kultury 3 (2014)

India ski pledintaglio; 98x68 cm; rok 2008

Page 267: Laboratorium Kultury 3 (2014)

265

India ski pledintaglio; 98x68 cm; rok 2008

Page 268: Laboratorium Kultury 3 (2014)

266

Laboratorium Kultury 3 (2014)

India ski pledintaglio; 140x100 cm; rok 2008

Page 269: Laboratorium Kultury 3 (2014)

267

India ski pledintaglio; 140x100 cm; rok 2008

Page 270: Laboratorium Kultury 3 (2014)

268

Laboratorium Kultury 3 (2014)

bez

tytu

łury

sune

k, d

ruk

cyfro

wy;

70x

100

cm; r

ok 2

001

Page 271: Laboratorium Kultury 3 (2014)

269

bez

tytu

łury

sune

k, d

ruk

cyfro

wy;

70x

100

cm; r

ok 2

001

Page 272: Laboratorium Kultury 3 (2014)

270

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Page 273: Laboratorium Kultury 3 (2014)

271

s owa i w tek w gra karze a abuza

Marek a ukiewi zUniwersytet Śląski w Katowicach

bstraktGrafiki, na których Andrzej Łabuz przedstawia i przekształca wizerunki Indian oraz ślady ich

egzystencji, takie jak np. koce, pobudzają do przemyślenia na nowo kilku antropologicznych

kwestii. Doszukiwanie się w nich jedynie formy estetycznej lub prostych kulturowych klisz łatwo

może zagłuszyć toczący się tu międzykulturowy dialog. Tradycja Indian północnoamerykańskich

zapisana w wizerunkach twarzy i śladach przedmiotów jest osnową umożliwiającą artyście pro-

wadzenie wątku wypowiedzi graficznej.

Słowa klucze: Andrzej Łabuz, grafika, Indianie, etnocentryzm, portret

cała sztuka w myśleniu

snucie myśli

osobne węzły

to tylko powracanie

Peter Blue Cloud, Refleksje o mleczu1

Pióropusze na wczesnych, „indiańskich” grafikach Andrzeja Łabuza zmuszają nas do wysiłku tam, gdzie oczekujemy oczywistości. Doszuki-

wanie się w nich jedynie formy estetycznej lub prostych kulturowych klisz ła-two może zagłuszyć toczący się tu międzykulturowy dialog. Tradycja Indian

1 Peter Blue Cloud, Refleksje o mleczu, w: Rany podskórne. 15 poetów tubylczej Ameryki, wyb., oprac. i wstęp M. Kenny, przedm. K. Kroeber, przeł. M. Maciołek, TIPI, Wielichowo 1998, s. 16.

Page 274: Laboratorium Kultury 3 (2014)

272

Laboratorium Kultury 3 (2014)

północnoamerykańskich zapisana w wizerunkach twarzy i śladach przedmiotów jest osnową umożliwiającą artyście prowadzenie wątku wypowiedzi graficznej. Właśnie dlatego spotkanie z twórczością Łabuza pobudziło mnie do przemy-ślenia na nowo kilku klasycznych kwestii antropologicznych.

Walcząc z etnocentryzmem, nowoczesna antropologia wielokrotnie wska-zywała na problem stereotypizacji wizerunku Innego w zachodnim dyskursie. Bardzo często analiza i weryfikacja owego dyskursu jest punktem wyjścia dla powszechnej refleksji na temat kontaktów międzykulturowych. Wydawać by się mogło, że nasza wiedza jest jedynym, w dodatku bardzo niedoskonałym i raz na zawsze ograniczonym, terenem spotkania. Dotyczy to również „prawdziwego” obrazu północnoamerykańskich Indian:

Czy myśląc o rdzennych mieszkańcach Ameryki wciąż mamy przed oczyma wojownika

w pióropuszu, ze skalpem wroga w dłoni lub z fajką pokoju w ustach; małomównego,

poważnego, po prostu pomnik ze spiżu? Czy nie byłby to wysłużony dosyć stereotyp?

A jednak „książkowi” Indianie oraz ci, filmowi, cieszą się wielką sympatią pośród polskich

amatorów powieści przygodowych i postrzegani bywają jako niewzruszeni, szlachetni

„dzikusi”, którzy o swą wolność walczyli do ostatniego tchu... Jednakże takie stereotypowe

postrzeganie, nakładanie gotowych klisz myślowych, spowodowało, że świat rzeczywi-

stych Indian zagubił się gdzieś w mrokach ignorancji i przebłyskach fantazji...2

Taki głos w środowisku naukowym nie jest odosobniony. Antropolodzy zwracają uwagę na sprowadzanie zróżnicowanej, niejednorodnej grupy et-nicznej i kulturowej do jednoznacznej, uproszczonej figury „Indianina”. Rów-nocześnie jednak, co widoczne jest w zacytowanym fragmencie, wskazuje się na proces banalizacji typowych znaków tradycji indiańskiej. Winą obarczana jest przede wszystkim popkultura kształtująca społeczną wyobraźnię. Sami Indianie bardzo często protestują przeciwko opatrywaniu ich tego rodzaju etykietkami: „używanie indiańskich nazw, symboli i wyobrażeń umacnia ste-reotypy. Dlatego wielu ludzi w USA sądzi, że Indianie już nie istnieją, lub że są tylko karykaturalnymi cieniami szlachetnych dzikusów z przeszłości”, stwierdza Gary Sandefur, socjolog i członek plemienia Czikasawów3. W tym

2 Informacja na temat międzynarodowej konferencji naukowej poświęconej Indianom obu Ameryk Być Indianinem to..., Toruń 28–29.10.2011 r., http://www.etnologia.umk.pl/www/aktualnosci/konferencja-byc-indianinem-to...-1204, [dostęp: 10.02.2014].

3 Cyt. za: Cień [wł. M. Nowocień], „Nie chcemy być maskotkami…”, „Tawacin” 1997, nr 4 (40), wydanie internetowe: http://www.indianie.eco.pl/litera/maskotki.htm, [dostęp: 10.02.2014]. Por. V. Deloria Jr., Indianie Ameryki, przeł. M. Nowocień, „Literatura na Świecie” 1989, nr 2.

Page 275: Laboratorium Kultury 3 (2014)

273

kontekście pojawia się więc także pytanie o możliwość zmiany kulturowej oraz formę dialogu pomiędzy tradycyjnymi, rdzennymi kulturami Ameryki Północnej a cywilizacją zachodnią. Wielu autorów podkreśla, że w prawa In-dian północnoamerykańskich wciąż są niezwykle ograniczone. Równocześnie jednak zwraca się uwagę, że sami Indianie często przyjmują postawę biernego oporu, a ich przywiązanie do tradycyjnych form życia to wręcz atawizm lub „smutna, skrachowana egzotyka wymieniona na fałsz pamiątkarskiej tande-ty”4. W ten sposób wyznaczana jest ostra granica pomiędzy figurą „Indianina w przepasce biodrowej i pióropuszu” a „Indianinem w garniturze”5. Tego ro-dzaju podejście ucina jednak problem długiego trwania kultury: dokonująca się współcześnie zmiana czyni z tradycji indiańskiej nieprawdziwą „mitologię”, a przynajmniej sprowadza sfunkcjonalizowane kulturowo symbole do statusu przeżytku pozostawionego przez strumień dyskursu cywilizacji6.

Mogłoby się wydawać, że również indiański pióropusz został skompromi-towany jako symbol swoistej przemocy symbolicznej, która odcisnęła piętno na tradycyjnych kulturach Ameryki: „Pióropusze na kaskach i czapkach to mętne zasłony i krzywe zwierciadła, skrywające dwa miliony prawdziwych Indian”7. Stał się on znakiem mitu „indiańskości”, który bywa krytykowany, głównie na płaszczyźnie filozoficznej, przez współczesny dyskurs poszuku-jący „prawdy” o tej grupie ludności tubylczej. Wystarczy przywołać kurio-zalne stwierdzenie Jeana Baudrillarda, że „wszyscy jesteśmy Indianami”8, by

4 J.J. Szczepański, Dzicy na emeryturze, w: tegoż, Koniec westernu, Spółdzielnia Wydawnicza „Czytelnik”, Warszawa 1971, s. 128.

5 „Dziś już prawdziwych Indian nie ma. Zostali w krainie naszych dziecięcych książek i filmów w czarno-białym telewizorze. Nie pozwalamy im dorosnąć. Chcemy, żeby ich pióropusze powiewały. Chcemy, żeby toczyli swe bitwy. Chcemy, żeby byli symbolem walki o wolność. Słowem – chcemy, żeby potulnie odgrywali rolę, jaką im narzuciliśmy, i posłusznie nosili kostium, w jaki ich wtłoczyliśmy. Bo tacy są nam potrzebni.

Nie pozwalamy im być sobą. Nie rozumiemy, dlaczego nie chcą już być Indianami z  naszej krainy wyobraźni. Drażnią nas ich nowe przedsięwzięcia: udział w  biznesie i  polityce swych krajów. Są takie »nieindiańskie«. Podejrzewamy ich o »zdradę« ideałów. Ale to nieprawda. My dzisiaj w Polsce też żyjemy inaczej niż nasi przodkowie sto – dwieście lat temu, a mimo to nie chcemy wracać do ich świata. To dlaczego współczesnym Indianom odmawiamy prawa do zmiany. Czemu chcemy, żeby nosili przepaski biodrowe, a nie garnitury”. Jak to z nami jest, „Tawacin” 2001, nr 4 (56), wydanie internetowe: http://www.tipi.pl/tawacin/t56/t56.html, [dostęp: 10.02.2014].

6 Jako jeden z pierwszych problem ten poruszył bohater niniejszego numeru „Laboratorium Kultury”. Lewis Henry Morgan, chociaż walczył o prawa Indian do ziemi oraz znacząco przyczynił się do rozpoznania złożoności i bogactwa tradycji Irokezów, twierdził równocześnie, że ich przyszłość jest możliwa tylko dzięki podporządkowaniu „natury indiańskiej” – cywilizacji (por. L.H. Morgan, Liga Ho-de'-no-sau-nee, czyli Irokezów, przeł. B. Hlebowicz, Wydawnictwo Marek Derewiecki, Kęty 2011, s. 346).

7 M. Dorris, cyt. za: Cień, „Nie chcemy być maskotkami…”.8 J. Baudrillard, Symulakry i symulacje, przeł. S. Królak, Wydawnictwo Sic!, Warszawa 2005, s. 14: „Dzicy

prowadzą życie pozagrobowe: zamrożeni, zamknięci w kriogenicznej kapsule, wysterylizowani, na śmierć chronieni, stali się referencjalnymi symulakrami, a sama nauka przekształciła się w czystą symulację”.

Marek a ukiewi z Osnowa i wątek w grafikach Andrzeja Łabuza...

Page 276: Laboratorium Kultury 3 (2014)

274

Laboratorium Kultury 3 (2014)

zastanowić się poważnie, czy nawet teraz, w epoce „symulacji i symulakrów”, nie tkwimy wciąż w  ramach horyzontu poznawczego nakreślonego przez oświeceniową „filozofię dzikości”. To przecież Jean-Jacques Rousseau, czy-tając relację ojca Lafitau, wpadł na koncept „szlachetnego dzikusa”, którego efektem nie było bynajmniej zainteresowanie Irokezami, ale krytyka własne-go społeczeństwa. W ten sposób, zdaniem Andrzeja Waligórskiego, „dziki” stał się jedynie statystą prowokującym polemiczną rozprawę na filozoficznej scenie Europy9. Również dzisiaj Indianie (paradoksalnie – w imię „prawdy” i „sprawiedliwości”) stają się pretekstem do rozważań na temat mechanizmów epistemologicznych leżących u podstaw naszej wiedzy.

Mimo to, „stereotypy” wciąż zachowują znaczenie. Dla wielu Indian pió-ropusz wciąż jest symbolem tożsamości: może o tym świadczyć ubiegłorocz-ny sprzeciw wobec sprowadzenia go do rangi ozdoby przez szwedzką firmę odzieżową H&M10. Zatem – chociaż brzmi to banalnie i ulega przeoczeniu, gdy snujemy metateoretyczny dyskurs – istnieją konteksty, w których pióropusz przestaje być ambiwalentnym znakiem wymagającym dopowiedzeń i sprosto-wań; pozostaje przedmiotem reprezentującym określony wzorzec zachowania konkretnej kultury11. Właśnie tak, chociaż autor widzi je z własnej perspektywy kulturowej, przedstawiane są pióropusze na grafikach Andrzeja Łabuza.

Opowiadając o swoich pracach, artysta bardzo często, w różnych kontekstach, powtarza, że zależy mu na tym, aby pewne rzeczy „przekazać najprościej”12, cho-ciaż jego twórczość od strony formalnej, estetycznej – z racji wielu nawarstwień i przetworzeń – wcale „prosta” nie jest. Wydaje mi się, że punktem wyjścia jest

9 Por. A. Waligórski, Antropologiczna koncepcja człowieka, PWN, Warszawa 1973, s. 95.10 Por. http://www.polskieradio.pl/42/273/Artykul/910053,Wpadka-HandM-Sklep-wycofal-niesto-

sowne-ozdoby, [dostęp: 10.02.2014]. Zwraca uwagę komentarz przedstawicielki plemienia Mohawków: „Kim Wheeler, an Ojibwa-Mohawk from Winnipeg, said she first saw the $15 fashion accessories while shopping with her daughter last week at the store in Vancouver's Pacific Centre mall. »My first instinct was to buy all of them and throw them in the garbage«, said Wheeler. »It's not honouring us. It's not flattering us. It's making a mockery of our culture. We just don't think it's cool«”. http://jezebel.com/here-we-go-again-h-m-pulls-offensive-headdresses-from-1078786774, [dostęp:10.02.2014].

11 Aleksander Posern-Zieliński, badając kulturę Ekwadoru, Peru i Boliwii, kładzie nacisk na skomplikowane zjawisko indiańskiej „cepeliady” (artesania), „tradycyjnych” wyrobów produkowanych dla turystów. Kategorie „czystej” i „skażonej” kultury nie nadają się do opisu tradycji w procesie przemian. Co ciekawe, autor zaznacza, że bardzo często, aby podkreślić własną „indiańskość”, południowoamerykańscy Indianie wykorzystują symbole zaczerpnięte również z tradycji Indian północnoamerykańskich, np. „łapacze snów” czy pióropusze. Czym innym (przynajmniej w kontekście badanych przez autora kultur) jest proces „indianizacji”, czym innym natomiast odgórnie sterowany indygenizm. Por. A. Posern-Zieliński, Między indygenizmem a indianizmem. Andyjscy Indianie na drodze do etnorozwoju, Wydawnictwo Naukowe UAM, Poznań 2005.

12 Wszystkie wypowiedzi Andrzeja Łabuza pochodzą z jego Autoreferatu (Katowice 2013, [maszynopis]) oraz z rozmowy, którą przeprowadziliśmy 14.11.2013 r. na Wydziale Grafiki ASP w Katowicach. Serdecznie dziękuję dr. Łabuzowi za udostępnienie tekstu, portfolio, a przede wszystkim za spotkanie i inspirację.

Page 277: Laboratorium Kultury 3 (2014)

275

dla Łabuza uważne przyglądanie się konkretowi: z „indiańskim” sztafażem zwią-zani są ludzie żyjący w jakimś „tu i teraz”, a za pióropuszami, portretami i kocami pojawiającymi się na grafikach stoi zawsze konkretna historia. Artysta twórczo wykorzystuje i eksponuje międzykulturowy dystans jako pretekst do namysłu: „Zabieg powoływania do życia w zupełnie innym czasie i kulturze okoliczności z pozoru tak odległych i minionych, intryguje mnie i rodzi wiele pytań”13.

Oczywiście polskiemu odbiorcy indiańskie portrety przywodzą zapew-ne na myśl cykl powieści o Winnetou autorstwa Karola Maya czy Złoto Gór Czarnych Alfreda Szklarskiego. Łabuz nie poprzestaje na tym skrócie myślo-wym – eksponuje raczej swoje (i nasze) „tu i teraz” kulturowych wyobrażeń na temat Indian, naszą perspektywę spotkania. Jak stwierdza Barbara Firla, „artysta nie idealizuje tego obrazu, a podejmuje dialog z tym stereotypowym wizerunkiem”14. Wydaje mi się jednak, że na jego grafikach widzimy coś wię-cej, niż tylko nasze wyobrażenia na temat Indian. Źródła tych prac są bowiem nieco bardziej skomplikowane i zróżnicowane.

W przypadku grafik przedstawiających wodzów (takich jak Siedzący Byk, Szalony Koń czy Dwa Księżyce) punktem odniesienia są często materiały histo-ryczne i etnograficzne z przełomu XIX i XX w. Ważną postacią jest tutaj Edward S. Curtis, fotograf, który w latach 1898–1928 odwiedził i dokumentował życie ponad osiemdziesięciu plemion z terenu Ameryki Północnej. Owocem jego pracy jest m.in. monumentalne, dwudziestotomowe dzieło The North American Indian, zawierające ponad 2200 fotograwiur. Co więcej, materiał zdjęciowy (do dzisiaj niezwykle cenny dla etnografów) został przez niego opatrzony charakte-rystyką poszczególnych plemion oraz uwagami dotyczącymi samej pracy w tere-nie15. Chociaż działalność Curtisa nie była pozbawiona pewnych kontrowersji, Hans Christian Adam podkreśla, że wykonane przez niego zdjęcia wykraczają poza ówczesny sposób ukazywania Indian. Pomimo tego, na przełomie XIX i XX w., spotkały się z krytyką ze strony antropologów, którzy zdecydowanie oddzielając sztukę od nauki, odrzucali zarówno stylizację estetyczną, jak i wy-idealizowany obraz kulturowej rzeczywistości16. Podejmując na płaszczyźnie artystycznej problem „indiańskiego portretu”, Andrzej Łabuz na nowo odkrywa zawarty w nich antropologiczny potencjał.

13 A. Łabuz, Autoreferat..., s. 4.14 B. Firla, Indiańskie inspiracje Łabuza, „Śląsk” 2006, nr 7, s. 64. Powołując się w tekście głównym na

Barbarę Firlę, odsyłam do tego adresu bibliograficznego.15 Por. H.Ch. Adam, In search of lost time. Edward S. Curtis and the North American Indian, w: tegoż, Edward

Sheriff Curtis 1868–1952, TASCHEN, Köln 2012, s. 22–23.16 Por. tamże, s. 26–27.

Marek a ukiewi z Osnowa i wątek w grafikach Andrzeja Łabuza...

Page 278: Laboratorium Kultury 3 (2014)

276

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Kiedy przyglądam się dumnym wodzom i wojownikom na zdjęciach Curtisa, zastanawiam się, czy faktycznie przekłamują rzeczywistość. Oczywiście nie ukazu-ją współczesnej Curtisowi tragedii Indian. Czy jednak te – ewidentnie upozowane – obrazy nie odwołują się jednak do pewnego wzoru idealnego, czy nie eksponują godności portretowanych? Chociaż fotograf dokumentował również życie co-dzienne i kulturę materialną, to jego portrety przede wszystkim uwypuklają punkt widzenia kogoś, kto próbując zrozumieć Innego, patrzy na niego z szacunkiem. Nie jest to zatem „skansen”, próba bezpiecznego zaszufladkowania Indian jako „szlachetnych dzikich”. Dopiero w późniejszych latach ich wizerunek, powielany i rozpowszechniany przez kulturę popularną, zaczął ulegać banalizacji. Jednak to od odbiorcy – zdaje się sugerować Łabuz – zależy, jaką postawę przyjmie wzglę-dem „klasycznych” wizerunków i czego będzie próbował w nich szukać.

Grafiki Łabuza są świadectwem równie głębokiej uwagi, czy nawet atencji, jak ta cechująca prace Curtisa. Powtarzając wręcz ostentacyjnie pozornie oczy-wiste wizerunki Indian, artysta powraca do pierwszego, „czystego” spojrzenia. Rekonstruuje je w nowych konfiguracjach, graficznie przetwarza i tym samym odnajduje w nich pierwotną prostotę i bezpośredniość. O tym uważnym, peł-nym szacunku spojrzeniu zapominamy przytłoczeni warstwami dyskursu spro-wadzającego problem stereotypizacji Indian do poziomu banału.

Andrzej Łabuz niejednokrotnie „przygląda się” wizerunkom Indian – po-wtarza i przekształca ich twarze w obrębie jednej grafiki (Siedzące Byki 1, 2000 czy Tatanki, 2002). Bardzo często dzięki powtórzeniom portrety zysku-ją niezwykłą intensywność (2 Księżyce Cheyenne (pozytyw, negatyw), 2001). Czasami powtórzenia jednego wizerunku „stwarzają” plemię i przypominają nam, że tak jak jednostka odzwierciedla tradycje grupy, tak społeczeństwo kształtuje indywiduum (Ogon Łasicy (Piegan) i jego piękni wojownicy, 2001 czy Razem będzie czterech, 2006). Wielokrotnie wyeksponowany pióropusz staje się dominantą kompozycyjną grafiki Znalazł się pióropusz (2006), zaś pojedyncze pióro góruje nad Profilem Siouxa (2005). Na tych ostatnich pra-cach pióropusz niejako „stwarza” Indianina i – jako celowo przerysowana wariacja – eksponuje kontekstualne znaczenie przedmiotu poza kręgiem naszych stereotypowych wyobrażeń.

Jak zauważa Barbara Firla, pióropusze na grafikach Łabuza mają istotne znaczenie: wskazują na funkcje ceremonialne i sakralne decydujące o ludz-kiej godności, nie są więc tylko ozdobami17. Równocześnie, podkreśla, że

17 Por. E. Lips, Księga Indian, przeł. K. Piesowicz, Wiedza Powszechna, Warszawa 1971, s. 60–62.

Page 279: Laboratorium Kultury 3 (2014)

277

autor podejmuje tutaj grę z utartymi kliszami, w tytułach niektórych dzieł przekształcając znane hollywoodzkie motywy (6-ciu Wspaniałych przedstawia sześciu Indian). Artysta regularnie, z gorzką ironią, wskazuje na zakorzenie-nie poczucia ludzkiej tożsamości w sferze symbolicznej, w tym przypadku reprezentowanej przez – pozornie oczywisty, lecz w gruncie rzeczy niezwykle istotny – pióropusz: Zginęły nam pióropusze (2000) czy Kurze pióra wyrwałem (2001), to grafiki dokumentujące walkę o zachowanie tradycji w procesie zmian. Warto zwrócić uwagę na tę drugą pracę: indiański profil ulega na niej powieleniu, ale też fragmentaryzacji, splatając się w jedną tkaninę z indiań-skimi ornamentami – twarz i kontekst kulturowy tworzą jedność. Jednak naj-częściej Andrzej Łabuz ogniskuje naszą uwagę na samej twarzy – jedynym elemencie, z którego Indianin nie może być odarty.

Twarz stała się we współczesnej humanistyce nieomal hasłem wywoławczym dyskursu filozofii spotkania i dialogu, znakiem inności. Emmanuel Lévinas pisze:

Twarzą nazywamy sposób, w jaki Inny ukazuje się, przewyższając ideę Innego we mnie

[…]. Ten sposób nie polega na tym, że Inny staje się tematem dla mojego spojrzenia,

że rozpościera się jako zespół jakości tworzących pewien obraz. Twarz Innego w każdej

chwili niszczy i przekracza plastyczny obraz, który we mnie zostaje jako idea na moją

miarę i na miarę mojego ideatum – jako idea adekwatna18.

W  ujęciu francuskiego filozofa akontekstualna twarz staje się pretekstem transgresji ku metafizyce – to bardziej intelektualny fenomen niż doświad-czenie zmysłowe. Inaczej jest u Łabuza: obraz tworzony na Śląsku ma być twarzą konkretną, unaocznioną . W ten sposób artysta pokazuje, że często dany jest nam tylko pewien wizerunek Innego i to w nim trzeba szukać miej-sca spotkania – śladów obecności. Co więcej, sposób potraktowania przez Lévinasa twarzy Innego sprawia, że objawia się on nam poza kontekstem kon-kretnej, kulturowej czasoprzestrzeni. Stąd też, zasadnicze – nie tylko z punktu widzenia antropologii kultury – wydaje się pytanie zadane przez Ryszarda Kapuścińskiego:

18 E. Lévinas, Całość i nieskończoność. Esej o zewnętrzności, przeł. M. Kowalska, wstęp B. Skarga, PWN, Warszawa 2002, s. 41–42.

Marek a ukiewi z Osnowa i wątek w grafikach Andrzeja Łabuza...

Page 280: Laboratorium Kultury 3 (2014)

278

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Lévinas mówi o Innym, który jest z tej samej białej rasy i z tego samego, zachodniego,

kręgu kultury. Nie mówi o sytuacji, kiedy biały spotka się z Innym, który ma inny kolor

skóry, wierzy w innych bogów i mówi językiem dla niego niezrozumiałym. Co wtedy?19

Uważnie studiując i powielając indiańskie twarze na swoich grafikach, Andrzej Łabuz w pewnym sensie umożliwia nam próbę odpowiedzi na to pytanie. W pracy Wielka Głowa – Sioux Oglala (2002) ta sama twarz została powielona aż pięć razy, a każdy wariant, przekształcony graficznie, eksponu-je inny jej niuans i aspekt. Bardzo długi cykl, do którego należą m.in. prace Kochane twarze Czirokezów (2004), Czarne Stopy (2005) oraz wiele innych bez tytułu, jest powieleniem tej samej twarzy. Są to uważne studia faktury, zmarszczek i układu twarzy, jak również, zarówno, eksperymenty graficzne sprawdzające możliwości druku wklęsłego. Co najważniejsze jednak, z oma-wianych prac Łabuza wyłania się pewien swoisty antropologiczny „typ fizjo-nomiczny” Innego: twarz reprezentatywna dla określonej grupy etnicznej. Paradoksalnie, wprowadzając pomiędzy poszczególnymi odbitkami różnicę, artysta eksponuje tożsamość i typowość „modela”.

Andrzej Łabuz, mówiąc o swoim zainteresowaniu fakturą twarzy, prowa-dzący niejednokrotnie do ich „przerysowywania”, przywołuje nazwisko Pawła Stellera – jest to bardzo znacząca inspiracja. Ten zmarły w 1974 r. śląski grafik, zarówno przed, jak i po wojnie tworzył serie drzeworytów dokumentujących tradycyjne „typy” kulturowe i fizjonomiczne z różnych obszarów Śląska. W ni-niejszym kontekście warto wspomnieć Tekę śląską. Rzeczywiście, portrety autorstwa Stellera, na których pieczołowicie odtworzył on detale ubioru (chusty, koronki, hafty), jak również wyraźnie zaznaczył zmarszczki modeli, budzą skojarzenie z późniejszymi pracami Łabuza. Co więcej, obydwaj arty-ści, nie tracąc z oczu ludzkiego indywiduum, przedstawiają człowieka jako pewien „typ”, członka określonej społeczności w określonym kontekście20. W przypadku recepcji prac Stellera pojawia się zresztą problem podobny do „indiańskiego”: „Powojenne władze województwa wielokrotnie doceniały twórczość Stellera, przypisując go jednakże obowiązującej w propagandzie

19 R. Kapuściński, Wykłady wiedeńskie (II), w: tegoż, Ten Inny, Znak, Kraków 2006, s. 29.20 Ten typ może być prezentowany na różnym poziomie uogólnienia. Odzwierciedlają to nawet tytuły

grafik Stellera zebranych w tece Typy polskie Pawła Stellera, Katowice 1974 (Biblioteka Śląska, sygnatura G 292 IV): jest i Owczarz z Baraniej (1932), Góralka z Istebnej (1933), Bytomianka (1950), jak i Baca (1936), Górnik emeryt (1932) czy Górnoślązaczka (1933). Podobnie u Łabuza: mamy zarówno „Indian w pióropuszach”, jak również Siouxów i Siedzącego Byka.

Page 281: Laboratorium Kultury 3 (2014)

279

koncepcji mitologizowania »specyfiki regionalnej«”21. Zarówno twórczość Stellera, jak i Łabuza, stawiają nas przed wyborem: czy wybieramy konkret kontekstu, czy też poprzestajemy na dyskursie – zarówno w odbiorze dzieła sztuki, jak i postrzeganiu kultury. Uważam, że prace te – właśnie przez poszu-kiwanie w określonym środowisku pewnego „typu” – prezentują nie jedno-znaczność „stereotypu”, którą stara się eksponować dyskurs, ale wieloznacz-ność „wzoru”22 objawiającą się w naszym doświadczeniu.

Zdaniem Firli, bruzdy na twarzach Indian reprezentują właśnie doświadczenie i wiedzę charakterystyczną dla ludzi starych. Co ciekawe, przyrównuje ona studia twarzy autorstwa Łabuza do masek, powołując się na ich wieloznaczność w kul-turach tradycyjnych: to one sprawiają, że człowiek pozostaje tym samym, będąc równocześnie innym. Wydaje mi się, że powtórzenie pełni tutaj ważną rolę – sza-nując różnicę, eksponuje podobieństwo decydujące o spójności kultury. Twarz przedstawiona jako maska staje się nieomal artefaktem, typowym przedmiotem ze śladami kulturowego użytkowania, łączącym świat „ducha” i „materii”.

Współczesna tradycja europejska boi się powtórzenia – kojarzy się ono z jed-noznacznością reprodukcji, kopią powielaną przez kulturę masową. Stąd wła-śnie pesymistyczne proroctwo Michela Foucaulta, który porównując twórczość René Magritte’a do pop-artu, zapowiadał w latach siedemdziesiątych tryumf podobieństwa nad przypominaniem, serii nad wieloznacznością: „Nadejdzie dzień, gdy nawet obraz wraz z imieniem, jakie nosi, utraci swą identyczność za sprawą przypominania przekazywanego w nieskończoność wzdłuż serii. Camp-bell, Campbell, Campbell, Campbell”23.

Dla europejskiej filozofii punktem odniesienia jest przede wszystkim dys-kurs społeczeństwa nowoczesnego. Powtórzenie pozostaje gestem mecha-nicznym, bezrefleksyjnym i zacierającym znaczenie. To różnica – pojawiająca się, zdaniem Gillesa Deleuze’a, pomiędzy powtórzeniami – może stanowić o jakiejkolwiek dynamicznej ontologii24. Wystarczy jednak zmienić kontekst i, na przykład, wejść do któregokolwiek muzeum etnograficznego, by spotkać się z zupełnie innym powtórzeniem: powtarzalność przedmiotów – wrzecion, radeł, strojów – stwarza określony kontekst kulturowy, który nie jest bynaj-

21 M. Meschnik, [b.d.], w: Grafika na Śląsku w drugiej połowie XX wieku, Fundacja na rzecz katowickiej Filii Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, Katowice 2001, s. 20.

22 W  ten sposób różnicę pomiędzy stereotypem a  wzorem kultury określa Ewa Kosowska. Por. E. Kosowska, Antropologia literatury. Teksty, konteksty, interpretacje, Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, Katowice 2003, s. 14–15.

23 M. Foucault, To nie jest fajka, przeł. T. Komendant, słowo/obraz terytoria, Gdańsk 1996, s. 60.24 Por. G. Deleuze, Różnica i powtórzenie, przeł. B. Banasiak, K. Matuszewski, KR, Warszawa 1997.

Marek a ukiewi z Osnowa i wątek w grafikach Andrzeja Łabuza...

Page 282: Laboratorium Kultury 3 (2014)

280

Laboratorium Kultury 3 (2014)

mniej mechaniczną reprodukcją, ale złożoną konfiguracją i konglomeratem złożonych zachowań, technik, narzędzi25. Czy jednak jest to już zupełnie inny świat, który odszedł w przeszłość, obecnie reanimowany jako symulacja, zgod-nie z twierdzeniem Baudrillarda? Drobne nawet elementy współtworzące naszą rzeczywistość, choćby takie jak uścisk dłoni, obrączka, buty, mogą nas skłonić do pytania o rolę powtórzenia i różnicy w kształtowaniu określonego kontekstu kulturowego.

Tę grę znajdujemy w pracach Andrzeja Łabuza – twarz jako maska przypo-mina o materialnym wymiarze kultury, konkretnym człowieku, i tym samym wskazuje na istnienie określonej przestrzeni kulturowej. Warto w tym miejscu przywołać opinię Wilhelma Szewczyka na temat grafik Pawła Stellera:

Jego twarze ludzkie odznaczają się pewnymi cechami, zbliżonymi do krajobrazu. Owe

skupiska zmarszczek, załamania, oczy i usta – wszystko to traktował jak przyrodnik, ale

przy tym udało mu się odtworzyć ludzkie cechy tego osobliwego krajobrazu26.

Twarz na grafikach Łabuza staje się w pewnym sensie krajobrazem indiańskiej tradycji; podejmowana w obcym kontekście, nie w pełni jasna, pomiędzy różnicami przypomina nam o swojej obecności, staje się wyraźnym, może nieoczywistym – typem. Podobieństwo to idzie jednak dalej.

Jak zauważa artysta, twarze starych ludzi w różnych częściach świata przy-pominają oblicza Indian. Studiując ich fakturę, grafik często dokonuje prawie niezauważalnych, lecz zaskakujących zestawień: pośród twarzy Indian bardzo często spotykamy twarze innych Innych – Inuitów czy nawet… Ślązaków. „Spo-tkanie” to widać wyraźnie na pracach takich jak Barwy wojenne Arikara (2000) czy zwłaszcza Zginęły nam pióropusze (2000). W ten sposób we współczesnym świecie różnic Łabuz dostrzega nie tyle prosty uniwersalizm, co sieć podo-bieństw na różnych poziomach uogólnienia. Odwołując się do świata wartości kultury tradycyjnej, wskazuje, że być może również nam zginęły pióropusze. Można więc potraktować grafiki artysty jako swoisty komentarz do współcze-sności. Wynika on jednak z nienachalnego przypomnienia o podobieństwie, które przekazano nam prosto i bezpośrednio.

Emmanuel Lévinas stwierdza: „Twarz nie daje się posiąść, wymyka się mojej władzy. W swej epifanii, w swej ekspresji, dający się jeszcze ujmować byt zmysłowy

25 Warto przypomnieć, że przy całym swoim schematyzmie to dyfuzjonizm (w różnych odmianach) zwrócił już pod koniec XIX w. uwagę na przedmiot jako narzędzie komunikacji międzykulturowej.

26 P. Steller, Teka śląska, Śląsk, Stalinogród 1956, s. 3.

Page 283: Laboratorium Kultury 3 (2014)

281

przeobraża się w byt, który stawia totalny opór ujmowaniu”27. Łabuz konfrontuje odbiorcę z obcą mu kulturowo, obecną tylko w śladzie, czasem zdeformowaną (za-szyfrowaną?) twarzą i nie udaje, że potrafi uczynić Innego Tym Samym. Jest daleko – nawiązuje do wcześniejszych wizerunków, posługuje się własnymi narzędziami na wskroś europejskiej techniki graficznej28. Równocześnie jednak, podobnie jak u Stellera, „Uderza […] szacunek, z jakim artysta oddaje charakter postaci”29.

Kiedy Łabuz powtarza i przetwarza „klasyczne” wizerunki Indian, pokazu-je, jak niewiele wystarczy, aby to, co tak łatwo klasyfikujemy jako „stereotyp”, unaoczniło się jako nieoczywista „maska” obcej kultury. Claude Lévi-Strauss, w toku analizy mitów i kultury materialnej wybranych plemion Indian kana-dyjskich, zauważa, że „maska nie jest tym, co przedstawia, lecz tym, co trans-formuje”; co więcej, „uczyniona jest nie tylko z tego, co wyraża lub sądzi się, że wyraża, ale i z tego, co wyklucza”30. W przypadku grafik Łabuza, stwierdzenie to można zastosować również do relacji międzykulturowych: „maska” Indianina wskazuje nie tylko na pojedynczy element, wizerunek, ale podkreśla również proces podejmowania i translacji tradycji; obrazuje zarówno naszą wiedzę, jak i niewiedzę. Sploty zmarszczek i kresek tworzą skomplikowaną, skomponowaną z różnych wątków, obcą nam, ale tak bardzo obecną, tkaninę.

Koce stały się głównym tematem ostatnich prac Andrzeja Łabuza. Mogłoby się wydawać, że ich materia przesłoniła wcześniejsze studia twarzy – tak na-prawdę pledy zostały z nich wysnute, są ich kontynuacją. Jak zauważa Bogdan Topor, mamy tu do czynienia ze „studium mezzotintowej materii”31. Bez wąt-pienia Łabuz wykorzystuje strukturę tkaniny, aby w dalszym ciągu studiować lub bezpośrednio przedstawiać strukturę i złożoność technik graficznych. Jed-nak nie tylko: grafiki te wahają się pomiędzy dosłownością a metaforą przed-stawienia, niemotą przedmiotu a wielogłosem symbolu.

27 E. Lévinas, Całość…, s. 232.28 Niezwykle ciekawe jest, że właśnie ze względu na posługiwanie się techniką druku wklęsłego, Łabuz

określa się mianem „współczesnego Indianina”. Jak tłumaczy, charakter odbitek graficznych w pewnym sensie przybliża je do wytworów tradycyjnego rzemiosła (każda jest minimalnie odmienna, zresztą często komponuje je w nowe konfiguracje), natomiast oddala od nowocześnie pojmowanej i praktykowanej reprodukcji.

29 Opinia Magdaleny Czubińskiej na temat sposobu przedstawiania przez Stellera portretowanych przez niego ludzi. Paweł Steller – życie i twórczość. Cz. 2, Twórczość, oprac. koncepcji publikacji J. Lipońska-Sajdak, E. Liszka, red. A. Niesyto, Muzeum Historii Katowic, Katowice 2006, s. 12.

30 C. Lévi-Strauss, Drogi masek, przeł. M. Dobrowolska, Wydawnictwo Łódzkie, Łódź 1985, s. 87. Jeszcze jedna uwaga francuskiego antropologa doskonale współgra ze strategią Łabuza: „maska nie istnieje sama w sobie, zakłada ciągłą obecność innych masek, realnych lub możliwych, z których można wybrać tę, która będzie jej ekwiwalentem”.

31 B. Topor, Wstęp, w: A. Łabuz, Pokrycie, [ Jaworzno 2012], s. 3.

Marek a ukiewi z Osnowa i wątek w grafikach Andrzeja Łabuza...

Page 284: Laboratorium Kultury 3 (2014)

282

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Koce i pledy, które z charakterystyczną dla siebie uwagą i skupieniem stu-diuje śląski artysta, mają indiańskie pochodzenie. Początkowo odnajdujemy na nich typowe, geometryczne ornamenty; późniejsze grafiki eksponują ich ma-terię: sploty, przetarcia, łaty, ślady cerowania. Jest to niezwykłe studium formy kulturowego przedmiotu. Topor stwierdza:

Powtarzany motyw, który jest przetwarzany w różnych wariantach wzmacnia wyraz i zna-

czenie formy […].

Powtarzanie wzmacnia formę – to słowa T. Kantora, który z tego faktu uczynił zasadę

działania swoich przedstawień.

Ta mnogość i wariantowość podejmowana w warsztatowej obróbce ma też charakter

psychologiczny. Koncentruje się i rozwija blisko obszarów pobudzenia wyobraźni, krąży

wokół znalezionego ośrodka-cytatu tak długo dopóki nie wyczerpie obszaru imaginacji32.

Obsesyjnie powtarzany przez Łabuza motyw odwołuje się nie tylko do na-szej wyobraźni estetycznej, lecz także kulturowej. Koce przesłaniając „ukrytą” historię Indian, każą nam o niej pamiętać: kojarzą się z życiem na skraju nędzy. Rozdawane w rezerwatach pledy, zakażone zarazkami grypy i ospy, stały się na-rzędziem eksterminacji. Łabuz skupia się na materii i śladach użytkowania, jakby pokazując moment, w którym określona tradycja kulturowa zostaje zognisko-wana na funkcji podtrzymywania ludzkiego życia. Dlatego też chętnie odwró-ciłbym stwierdzenie Sebastiana Dudzika, który pisze: „Rozpoznawanie śladów historii pozwala dowiedzieć się o wiele więcej o samej materii”33. To raczej po-zostałości kulturowych artefaktów, czy też kulturowe przedmioty sprowadzone do podstawowej, uniwersalnej formy, zmuszają nas do domyślania się stojącej za nimi historii: z jakiego kontekstu zostały wyciągnięte, kto i jak je użytkował, co stało się z ludźmi, którzy ich używali? Łabuz splata wątki swoich koców na odległej, niejasnej, ale ważnej osnowie tragicznej historii Indian. Pokazuje nam resztki, rodzaj dowodu rzeczowego, ale jest to również potwierdzenie trwałości pewnej tradycji, która objawiła nam się w egzystencjalnym ekstremum. Całun jest jednocześnie zasłoną – wyzwaniem do podjęcia historii Innego.

Oczywiście niezwykle istotna jest w tym przypadku forma prac Łabuza. Grzegorz Hańderek stwierdza, że swoista materialność grafik ucisza niejako

32 Tamże.33 S. Dudzik, Tintowe doznanie materii, w: A. Łabuz, Pokrycie…, s. 13.

Page 285: Laboratorium Kultury 3 (2014)

283

gotowy dyskurs, którym moglibyśmy się w tym przypadku posłużyć: to „czarna płaszczyzna, pochłaniająca wraz ze światłem nadmiar znaczeń, które gotowi jesteśmy w każdej chwili przyporządkować wszystkiemu, by opanować dyskom-fort mentalny…”34. Należy jednak pamiętać, że mezzotinta to nie tylko „sztuka czarna”, lecz także sztuka półtonu, tkająca sferę pomiędzy światłem a ciemno-ścią. Podobnie ślady tkania i używania materii koca sytuują go pomiędzy uni-wersalnością i partykularnością przedmiotu. Nie przypadkiem tytuł ostatniej wystawy Łabuza brzmi Pokrycie – artysta powtarzając formę przedmiotu pre-zentuje zasłonę, ale też wskazuje na to, co może się za nią skrywać.

Można powiedzieć, że Andrzej Łabuz w pewnym sensie tka: snuje swój wą-tek na osnowie odległej tradycji kulturowej; językiem estetyki próbuje wyra-zić to, co kulturowo Inne; im dłuższy wątek, tym wyraźniej jawi się nam nasze pokrewieństwo. Posługując się językiem indiańskiej tradycji, artysta próbuje opisać również nas samych. Tradycja indiańska jest ostatecznie przedstawiona przez niego w formie maski lub zasłony – w gruncie rzeczy są one pokrewne: przybliżają, ale i oddalają, określają, ale i przesłaniają, wskazują na własną przed-miotowość, ale też i odsyłają poza siebie, w przestrzeń kontekstu. Co ważne, owo „tkanie grafik” jest procesem: Łabuz powołuje się w tym przypadku na reprezentanta minimal-artu, Roberta Morrisa, który „konsekwentnie zwracał uwagę na decydujące uplasowanie dzieła w »kontekście procesu«, objawiające-go się w zbiorach, seriach, modułach, permutacjach i innego rodzaju systemach. O efekcie decyduje »porządek działań«”35. Tak również postrzega Andrzej Ła-buz historię Indian: jako pewien proces, którego nie sposób zamknąć w stereo-typie, w dyskursie, a który trzeba wciąż tkać. Artysta wskazując na najprostsze, na pozór znane nam przedmioty kulturowe jako ślady egzystencji ludzkiej, aran-żuje nasze spotkanie z Innym. Nie udaje, że wie o nim wszystko, dzięki temu pozwala nam doświadczyć inności w najprostszych śladach egzystencji.

Dawno temu Claude Lévi-Strauss stwierdził, że antropologia powinna nazy-wać się raczej entropologią: „to […] dyscyplina poświęcona badaniom procesu dezintegracji w jego najdonioślejszych przejawach”36. Istotnie, większość społecz-ności Indian amazońskich, które badał, dosłownie zanikała niedługo po spotkaniu. Na grafikach Łabuza widzimy proces częściowo odwrotny do entropii: badając wizerunki i ślady Indian, zbierając fragmenty, pokazuje obecność Innego i trwałość

34 G. Hańderek, [b.d.], w: A. Łabuz, Pokrycie…, s. 5.35 A. Łabuz, Autoreferat…, s. 3.36 C. Lévi-Strauss, Smutek tropików, przeł. A. Steinsberg, PIW, Warszawa 1960, s. 446.

Marek a ukiewi z Osnowa i wątek w grafikach Andrzeja Łabuza...

Page 286: Laboratorium Kultury 3 (2014)

284

Laboratorium Kultury 3 (2014)

jego kultury, nawet jeśli wpleciona została ona w tkaninę potocznych wyobrażeń. Artysta nie chce w ten sposób „zatrzymać” wizerunku Innego, a jedynie wskazać jego wieloaspektowe istnienie jako niezbywalnego elementu również naszej tra-dycji kulturowej, zapewniającego jej trwanie i ciągłość.

ibliogra aAdam H.Ch., Edward Sheriff Curtis 1868–1952, TASCHEN, Köln 2012.Baudrillard J., Symulakry i  symulacje, przeł. S. Królak, Wydawnictwo Sic!,

Warszawa 2005.Być Indianinem to…, Toruń 28–29.10.2011 r., http://www.etnologia.umk.pl/www/

aktualnosci/konferencja-byc-indianinem-to…-1204, [dostęp: 10.02.2014].Cień [wł. M. Nowocień], „Nie chcemy być maskotkami…”, „Tawacin” 1997, nr 4 (40),

wydanie internetowe: http://www.indianie.eco.pl/litera/maskotki.htm, [dostęp: 10.02.2014].

Deleuze G., Różnica i  powtórzenie, przeł. B. Banasiak, K. Matuszewski, KR, Warszawa 1997.

Deloria Jr. V., Indianie Ameryki, przeł. M. Nowocień, „Literatura na Świecie” 1989, nr 2.Firla B., Indiańskie inspiracje Łabuza, „Śląsk” 2006, nr 7.Foucault M., To nie jest fajka, przeł. T. Komendant, słowo/obraz terytoria, Gdańsk 1996.Grafika na Śląsku w drugiej połowie XX wieku, Fundacja na rzecz katowickiej Filii Aka-

demii Sztuk Pięknych w Krakowie, Katowice 2001.Kapuściński R., Ten Inny, Znak, Kraków 2006.Kosowska E., Antropologia literatury. Teksty, konteksty, interpretacje, Wydawnictwo Uni-

wersytetu Śląskiego, Katowice 2003.Lévinas E., Całość i nieskończoność. Esej o zewnętrzności, przeł. M. Kowalska, wstęp

B. Skarga, PWN, Warszawa 2002.Lévi-Strauss C., Drogi masek, przeł. M. Dobrowolska, Wydawnictwo Łódzkie,

Łódź 1985.Lévi-Strauss C., Smutek tropików, przeł. A. Steinsberg, PIW, Warszawa 1960.Lips E., Księga Indian, przeł. K. Piesowicz, Wiedza Powszechna, Warszawa 1971.Łabuz A., Autoreferat, Katowice 2013, [maszynopis].Łabuz A., Pokrycie, [ Jaworzno 2012].Paweł Steller – życie i twórczość, opracowanie koncepcji publikacji J. Lipońska-Sajdak,

E. Liszka, Muzeum Historii Katowic, Katowice 2006.

Page 287: Laboratorium Kultury 3 (2014)

285

Morgan L.H., Liga Ho-de'-no-sau-nee, czyli Irokezów, przeł. B. Hlebowicz, Wydawnictwo Marek Derewiecki, Kęty 2011.

Paweł Steller – życie i twórczość, oprac. koncepcji publikacji J. Lipońska-Sajdak, E. Liszka, Muzeum Historii Katowic, Katowice 2006.

Posern-Zieliński A., Między indygenizmem a indianizmem. Andyjscy Indianie na drodze do etnorozwoju, Wydawnictwo Naukowe UAM, Poznań 2005.

Rany podskórne. 15 poetów tubylczej Ameryki, wyb., oprac. i wstęp M. Kenny, przedm. K. Kroeber, przeł. M. Maciołek, TIPI, Wielichowo 1998.

Steller P., Teka śląska, Śląsk, Stalinogród 1956.Szczepański J.J., Dzicy na emeryturze, w: tegoż, Koniec westernu, Spółdzielnia Wydaw-

nicza „Czytelnik”, Warszawa 1971.Waligórski A., Antropologiczna koncepcja człowieka, PWN, Warszawa 1973.

bstra tWarp and weft in graphic art of Andrzej Łabuz

Graphics, on which Andrzej Łabuz depicts and morphs images of Native Americans as well as

traces of their existence, such as plaids, inspire to rethink some of anthropological issues. Seeking

only for esthetic forms or simplistic cultural cliches can easily stifle the ongoing intercultural

dialog. Native American tradition recorded in depictions of faces and traces of objects is a warp

enabling the artist conduction of the thread of imagery expression.

Keywords: Andrzej Łabuz, graphics, Native Americans, ethnocentrism, portrait

Marek a ukiewi zDr hab., adiunkt w  Zakładzie Teorii i  Historii Kultury Uniwersytetu Śląskiego. Autor ksią-

żek: Dyskurs antropologiczny w pisarstwie Josepha Conrada (2008), Grań kultury. Transgresje alpi-

nizmu (2012) oraz tomu wierszy Budowa autostrady (2012).

Marek a ukiewi z Osnowa i wątek w grafikach Andrzeja Łabuza...

Page 288: Laboratorium Kultury 3 (2014)

286

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Page 289: Laboratorium Kultury 3 (2014)

287

eks os b

Abramowski Edward 109, 112Abramson S.M. 149, 153Adam Hans Christian 275Adams Henry 27–28Aitchison Jean 46–48, 51Aleksandrowicz Giermanow Walerij 150Aleksandrowicz Tiszkow Walerij 147Alexander T. Desmond 176, 185Anczyc Wacław 85, 123, 133–135Ankersmit Franklin R. 59, 79Antoine Jean 27Anusiewicz Janusz 227, 236Arct Michał 109Arystoteles 66, 73Avenarius Richard Heinrich Ludwig 94

Bachofen Johann Jakob 92, 170Bal Antoni 96, 111Banasiak Bogdan  48, 53, 59, 80, 279, 284Barnard Alan 10, 14, 51, 209–210, 219Bartmiński Jerzy 227, 236Bastian Adolf 104Baudrillard Jean 273, 284Bąkowska Aleksandra 9, 13, 20, 27, 54,

67, 83, 85–86, 96–97, 112–113, 115–117, 119–137

Bebel August Ferdinand 95, 97Benedict Ruth 38, 51Bentkowski Arkadiusz 37, 53Bergman Stefan 96, 111Bernstein Eduard 95–96Białobłocki Bronisław 87Blackmore William E. 171Blitstein Peter 145Boas Franz 148–149, 206, 224Bodemann Michal Y. 51Bohusz–Potocki Marian (zob. Potocki

Józef Karol)Bolecki Włodzimierz 50–51Borejsza Jerzy W. 94–95, 110Boyancé Pierre 21, 51Brończyk Kazimierz 48, 51Brykalska Maria 86, 98, 110, 117, 120–

123, 126, 135Brzeziński Mieczysław 87Brzozowski Stanisław 116–117, 134–136Butterfield David 28, 51

Page 290: Laboratorium Kultury 3 (2014)

288

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Campbell Gordon 21, 51Campbell William 227Carus Titus Lucretius 17–24, 26–29, 36,

38–39, 42–50, 51–55, 61, 182Cedzyna Piotr 127Certeau de, Michel 159, 186Chałasiński Józef 86Chmielecka Ewa 209, 219Chodźko Ryszard 118, 135Cloud Peter Blue 271Cooper Frederick 10, 14Condillac de Étienne Bonnot 48, 51Condorcet Nicolas 27 Conn Steven 33, 51Cormen Thomas H. 174, 186Curtis Edward S. 275–276, 284Cushing Frank Hamilton 157Cyceron (właśc. Marcus Tullius Cicero)

18Cywiński Bohdan 127, 135Czerwińska Jadwiga 29, 52

Dajnowicz Małgorzata 119, 136Darwin Karol Robert 20, 46, 53, 96, 98,

102, 209, 219Dawid Jan Władysław 103Dąbrowska Alicja 61, 80, 135–136, 160,

186, 206, 220Dąbrówka Andrzej 213, 219Deleuze Gilles 279, 284Demby Stefan 132Demokryt 21Dever Richard B. 48, 52Dębski Aleksander 95Diks Krzysztof 174, 186Diksztajn Szymon 95Dobrzański Dariusz 109–110

Domańska Ewa 59, 79Dorsey James Owen 157Draper John William 106Dudzik Sebastian 282Duff Duff James 28, 52Durkheim Émile 169, 184, 187Dworzaczek Ignacy Karol 51–52, 105–

110, 186Dygasiński Adolf 85

Eichler Anna E. 31, 54Einfeld Oskar 76, 80Engels Fryderyk 60, 74, 76, 79, 83–86, 94–

100, 103, 107–113, 129–131, 141, 154Epikur 20

Fabian Andrew Christopher 46, 53Feeley–Harnik Gillian 181, 186Fenton William N. 214, 229, 204Ferguson Adam 18, 27, 76, 80, 211Finkelhaus Jan 88Fiedorowicz Pietr 101, 142, 146–147,

149, 154Firla Barbara 275–276, 279, 284Fison Lorimer 99–101, 103, 108, 111Fletcher Alice 157Fleuret Patrick 51Flexner Stuart 198, 201Fortes Meyer 10, 14, 179, 184–186Foucault Michel 59, 80, 161, 164, 186,

279, 284 Fourier Charles 103Frazer James George 38, 76, 197, 201Freud Sigmund 74, 78–80, 127, 135, 148Fried Morton 51Frigg Roman 161, 186Fryś–Pietraszkowa Ewa 227, 236

Page 291: Laboratorium Kultury 3 (2014)

289

Gajkowa Olga 89Gallatin Albert 165, 169, 183, 186Gałczyński Konstanty Ildefons 113Gardner Helen 100, 111Gatschet Albert Samuel 157Gawron Agnieszka 195Gazda Grzegorz 194, 201Gehlen Arnold 194, 201Geller Ewa 213, 219Genette Gérard 50, 52Gęsikowska Kamila 10, 14Giraud–Teuron Alexis 89, 92, 94Głowacki Aleksander 88, 91Głowiński Michał 207, 219Godlewski Grzegorz 10, 14, 74, 18,

166, 186 Golias Marian 194Gomóła Anna 10, 14, 51, 61, 80, 124,

135, 141Gomme George Laurence 85, 133Good John Mason 19, 52GoodyJack 64, 78, 80, 166–170, 186Gould Stephen Jay 41, 61, 80Goździak Elżbieta 68, 80Górka Marek 227, 236Graebner Fritz 148 Grillparzer Franz 48Gross Seweryn 128, 135Gruszecki Artur 85, 109Grzegorczykowa Renata 226, 236Grzelak–Krzymianowska Adrianna

29, 52Gumilow Lew 152Gumplowicz Ludwik 104–106, 109, 111Guyau Jean–Marie 27, 52

Haddon Alfred Cort 206

Haeckel Ernst 20, 41Hage Per 171, 174, 186Hale Horatio 157Hall Edward Twitchell 68, 80Hamilton William 17, 51Hańderek Grzegorz 282–283Harary Frank 171, 174, 186Harding Thomas G. 51Hartmann Stephan 161, 186Havelock Eric Alfred 64, 80Hegel George Wilhelm Friedrich 76Hezjod 21, 52Hirszband Napoleon 91, 111Hitze Franz 108Hlebowicz Bartosz 9, 13, 60, 80, 144, 155,

158, 178, 187, 191, 201, 203, 205–206, 209, 211, 215–216, 218–220, 223, 225, 227–229, 233, 235–236, 241–242

Hobbes Thomas 59–60, 218Hoesick Ferdynand 116, 135Holland Henryk 85, 88, 93–95, 111Hołda–Róziewicz Henryk 87, 89, 99,

110–111Homer 70Horacy (właśc. Quintus Horacius Flac-

cus) 19–20, 42, 50, 52–53Howitt Alfred William 99–101, 103, 108Hovelacque Abel 102Hulewicz Jan 90, 112, 126, 136

Ilski Kazimierz 176, 187

Jakubaszek Jakub 10, 14Jakubowicz Jan 60, 80Janiak–Jasińska Agnieszka 97, 110Janikowa Lucyna 117, 119, 121–123,

125–127, 129, 135

Indeks osób

Page 292: Laboratorium Kultury 3 (2014)

290

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Jankowska–Mendelson Maria 95, 118Japola Józef 64, 80, 167, 187Jasińska Bronisława 76, 80, 97, 110Jedlicka Wanda 86–87, 98 Jedlicki Jerzy 209, 219

Kabelac Karl Sanford 11, 15, 18–19, 34, 54, 158, 188, 205, 220

Kaczmarek Olga 64, 80Kaczyńska Elżbieta 120, 136Kaines Joseph 19Kant Immanuel 76Kantor Ryszard 9, 13, 282Kapuściński Ryszard 277–278, 284Karłowicz Jan 60, 89, 109Kasprowicz Jan 94Kasprzyk Krystyna 169, 188Kasprzyk Leszek 182, 186Kautsky Karl 95–98, 103Kawalec Magdalena 31, 54Kenny Maurice 271, 284Kirchoff Paul 184Kirkland Samuel 227Kmiecik Zenon 85Knight Nataniel 143, 148Knuuttila Tarjia 161, 186Kolankiewicz Leszek 10Komendant Tadeusz 59, 80, 279, 284Konopnicka Maria 119Kosowska Ewa 10, 14, 40–41, 50, 52,

117, 136, 196–197, 201, 207, 213, 219, 279, 284

Kościańska Agnieszka 37, 53Kowalewski Maksym M. 96–98, 111, 141Kowalik Tadeusz 87, 91, 94, 101, 111Kowalska Małgorzata 277, 284Kozłowski Michał 164, 186

Köcke J. 51Krader Lawrence 51, 95, 112Krasnodębski Zdzisław 77, 80Krawczak Ewa 209, 219Krechowiecki Adam 118Kroeber Karl 271, 285Kronenberg Stanisław 88Krókowski Jerzy 20, 52Królak Sławomir 273, 284Krusiński Stanisław 87–88, 91–93, 109,

111Krzemień–Ojak Sław 60,80Krzywicki Ludwik 9, 13, 20, 51, 54, 60,

83–111, 113, 122–123, 125–127, 129–134, 136

Krzyżanowski Julian 194, 201Kubary Jan Stanisław 102–103Kuczalska–Reinschmit Paulina 90Kunczyńska–Iracka Anna 227, 236Kuper Adam 51, 61, 64–66, 80, 134–

135, 160, 164, 170, 182–183, 186, 206, 211, 220

Kuryłowicz Marek 177, 186Kuś Barbara 19

Laburda Małgorzata 10, 14Leach Edmund 170, 187Legros Dominique 51Leonowicz Stefan 95Leśniak Kazimierz 21–22, 52Lévi–Strauss Claude 164, 170, 184–185,

200, 281, 283–4Lévinas Emmanuel 277–278, 280–281,

284Lévy–Bruhl Lucien 200–201Liebknecht Wilhelm 95Lilienfeld Paul von 101

Page 293: Laboratorium Kultury 3 (2014)

291

Lipońska–Sajdak Jadwiga 281, 284–285Lippert Julius 104Lips Ewa 276, 284Liszka Ewa 281, 284–285Litwinowicz–Droździel Małgorzata 118,

136Lloyd Herbert M. 158, 187Lowie Robert Harry 184, 187Lovejoy Arthur O. 30, 52Lubbock John 33, 69, 92–93, 95–96, 102,

112, 164Lukrecjusz (zob. Carus Titus Lucretius) Luksemburg Róża 84, 111Lutyński Jan 39–40, 52, 152, 209–210,

220Lyons John 46

Łabuz Andrzej 11, 271–285Łukasiewicz Krzysztof 213, 220

Maciołek Marek 271, 284Majewski Paweł 64, 80Makarius Raoul 51Malinowski Bronisław 60, 146, 179, 185,

187, 189, 206Markiewicz Henryk 50, 52Markowski Michał Paweł 59Marks Karol 76, 84–85, 87, 91, 94–97, 100,

103, 109, 111–112, 130, 140–142, 154Manuwald Bernd 49, 52Matorin N.M. 153Matuszewski Krzysztof 279, 284Maurer Georg Ludwig 84, 103, 105Mauss Marcel 169, 187May Karol 275Mączak Antoni 168, 187McIlvaine Joshua Hall 183

McLennan John Ferguson 92, 101–102, 164, 166, 170, 187

McLuhan Marshall 65Memmiusz Gajusz 25Mencwel Andrzej 10, 14, 109, 112, 116,

127, 129, 131, 134–136Mendelson Stanisław 95Meschnik Marek 279Méyet Leopold 123Michalski Stanisław 123, 128, 132–133Mieszczaninow I.I. 153Mikłucho–Makłaja Nikołaj 146, 148–

149, 151, 153–154Milecki Aleksander 50, 52Molska Alina 84, 104, 109, 111–112Moore John H. 51Morgan Jedediah 204Morgan Lewis Henry passimMorgan Mary 17Morgan William Hamilton 17, 18Morris Robert 251Moses Daniel Noah 9, 13, 18, 28, 32, 53,

100, 112, 140, 182–183, 187, 206, 220Mrozewicz Leszek 176, 187Murdock George Peter 10, 14, 184, 187 Musierowicz Małgorzata 113Muller Kathryn V. 229, 236Müller Max 46, 164

Natanowicz Winnikow Isaak 149Näf Beat 176, 187 Niesyto Aleksandra 281Niklewicz Piotr 170, 187Nilsson Sven 33Nisbet Robert 23, 53 Nowocień Marek 272, 284Nycz Ryszard 59, 79

Indeks osób

Page 294: Laboratorium Kultury 3 (2014)

292

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Ochocki Aleksander 127, 135Oldienburg Siergiej Fiodorowicz 148Ong Walter Jackson 64, 80, 167–168, 187Orzeł Zuzanna 10, 14Orłowski Bolesław 217, 220Orzeszkowa Eliza 57, 119

Pachucka Romana 90, 112, 126, 156Packard Randall M. 10, 14Pacukiewicz Marek 11, 15,161, 187 Paczkowski Andrzej 85Paczoska Ewa 118, 135Paluch Andrzej Kazimierz 35, 53, 97,

112, 153, 204, 210–211, 216, 220Panasiuk Ryszard 60, 79Parker Ely S. 205–206Parkin David 181, 188Pawelec Andrzej 41, 53, 61, 80Pawłowicz Tołstow Siergiej 147, 149Peet Stephen Denison 34, 53Penkala–Gawęcka Danuta 161Petrozolin–Skowrońska Barbara 133, 136Petryk Michał 37, 53Piekarski Witold 95Piesowicz Kazimierz 276, 284Pike Kenneth L. 192, 201Pilling Arnold R. 51Piltz Erazm 88Pisarek Adam 10, 14, 66 Piskorz–Branekova Elżbieta 229, 236Pławiński Józef 87Podraza–Kwiatkowska Maria 128, 136Pokropek Marian 227, 231–234, 236Popiel Paweł 20, 53Popławski Jan L. 103Posner Stanisław 85, 94Posern–Zieliński Aleksander 274, 285

Potocki Józef Karol 85, 98, 103Powarkow Jan 21, 29, 53Powell John Wesley 223Prejbisz Antoni 76, 80Preobrażenski Piotr Fiodorowicz 142,

146–149, 153–155Prokopiuk Jerzy 78, 80, 127, 135Prometeusz 23, 194Prószyński Konrad 126Przybysławski Artur 30, 52

Radcliffe–Brown Alfred Reginald 37, 53, 184

Rajkowski Franciszek 123Ratzel Friedrich 148Reale Giovanni 21–22, 53Resek Carl 9, 13, 160, 164, 187Reszke Robert 127, 135Rivers Rivers William Halse 184Robert Anne 27Rodak Paweł 10, 14Rousseau Jean–Jacques 48, 53, 71, 76,

217, 220, 274Rutkowski Edward 21, 53Rychard Andrzej 209, 219Rygielska Małgorzata 10, 14, 61, 80, 159,

176, 188

Sachs Olivier 41, 53 Sadowski Lesław 119–120, 136Sadowski Zdzisław 76, 80Sahlins Marshall David 171, 185, 188,

230, 236Sanborn Joshua 145Sandler Samuel 129, 136Saussure de, Ferdinand 169, 188Sąsiedzki Adam 91

Page 295: Laboratorium Kultury 3 (2014)

293

Scheper–Hughes Nancy 145, 155Schiesaro Alessandro 17, 53Schneider David M. 180–181, 185, 188Schneider Louis 76, 80Scott Walter 17, 18, 181Seim David L. 19, 53Service Elman R. 51, 53Sędzimirówna Aleksandra (zob. Bąkow-

ska Aleksandra) Sieber Mikołaj Iwanowicz 103, 105, 112Sieczkowski Tomasz 61, 80, 135–136,

160, 186, 206, 220Siemionow Jurij Iwanowicz 142, 150–

151, 155Sienkiewicz Henryk 81, 115–118, 120,

136Sienkiewiczowa Maria z Babskich 116Sinker Algernon Paul 42, 53Silvers Robert B. 41, 53, 61, 80Skalnik Peter 51Skarga Barbara 277, 284Sławiński Janusz 194, 201Smith Adam 21, 76, 80, 165, 169, 188Sokołowska–Grzeszczyk Kazimiera 86,

111Sokołowski Siergiej 140, 142, 144, 146–

147, 149–150, 156Spencer Herbert 76, 85, 88–89, 91–92,

100–101, 103–104, 182, 186Spencer Jonathan 10, 14Stalin Józef 139–140, 142, 145, 149–150,

154Stanton Amanda 204Steffen Wiktor 21, 52Steiner Franz 50, 52Steller Paweł 278–281, 284–285Stępowski Stanisław 85

Stocking George W. 42, 53Stone Linda 161, 181, 188Strathern Marylin 51Stróżyński Tomasz 50, 52Struwe Wasilij Wasilijewicz 149, 153Strzembosz Józef 103Sulimierski Filip 5, 88Suny Ronald Grigor 145, 154Sygietyński Antoni 85Sykurska–Derwojed Magdalena 46, 51Szacki Jerzy 170Szczepański Jan Józef 175, 185Szklarski Alfred 243Szkocna–Czarnecka Julia 19Szuster Marcin 166, 186Szwarcman–Czarnota Bella 201Szymański Edward 22, 43, 51Szynkiewicz Sławoj 10, 14, 161, 164, 170,

188

Świętochowski Aleksander 83, 85–86, 88, 98, 110, 113,116–117, 120–124, 126–127, 129–133, 135–136

Taine Hippolyte 86Tatarkiewicz Władysław 181, 188Taylor Margaret 27, 54Thiel–Jańczuk Katarzyna 159, 186Thomsen Christian Jürgensen 33Tischner Józef 109Tokarska–Bakir Joanna 166, 186Tołstow Siergiej Pawłowicz 147, 149–

151, 153Tooker Elisabeth 9, 13, 51, 69, 157–158,

164, 180, 182, 188, 205–206, 210, 220, 224–225, 227, 237

Topinard Paul 99

Indeks osób

Page 296: Laboratorium Kultury 3 (2014)

294

Laboratorium Kultury 3 (2014)

Topor Bogdan 281–282Topp Izolda 213, 220Townsend George Fyler 194Trautmann Thomas Robert 10–11, 14–15,

18–19, 34, 41–42, 54, 68, 158–159, 161–165, 167–171, 176–184, 188, 205, 220

Turczyn Ryszard 213, 219Turgot Jacques 27, 211Turner Jonathan H. 10, 14Turowski Mariusz 78, 80Tylor Edward Burnett 9, 13, 20, 39–40,

42, 49, 69, 76, 85, 89–90, 96, 102, 112, 115, 117, 123, 128, 130, 132–133, 137, 164, 204, 211, 224

Tynecka–Makowska Słowinia 194, 201

Unger Józef 85Usakiewicz Wojciech 161, 188

Waitz Theodor 103Walczewski Z.R. (zob. Abramowski

Edward)Waligórski Andrzej 21–22, 32, 35, 38, 54,

209, 220, 242, 253Watson John Selby 19, 52Westphalen Klaus 28–29, 35, 54White James D. 103, 112White Lesile A. 157–158 180, 184,

187–188Whitecotton Joseph W. 51Whitney William Dwight 19, 45–46,

48–49, 54 Wilczyński Stanisław 123Wilhelmi Janusz 86–87, 91, 93, 98Wiliński Adam 177, 186

Winnikow Isaak Natanowicz 142, 149, 153, 156

Wissler Clark 157, 188Wiślicki Adam 86, 88, 91–92, 111Witkiewicz Stanisław 85Władimirowicz Bromlej Julian 147, 149Władimirowna Iwanowa Julija 146Wojnarowska Cezaryna 95Wolff Stefan 76, 80Worsaae Jens Jacob Assmusen 33Wrangham Richard 31, 54Wyżyński Tomasz 214, 220

Vico Giambattista 60–61, 76, 80Vine Deloria Jr. 272, 284Vollmar Georg von 96Voragine de, Jakub 196

Yoffee Norman 166, 188

Zaczkowska Anna 10, 14, 96Zalta Edward N. 161, 186Zakrzewski Adam 87, 91 Zalewski Kazimierz 88Zasulicz Wiera 96Zawiszewska Agata 20, 54, 90, 112, 117,

122–123, 128, 137Zieliński Edward Iwo 21, 53

Żeromski Stefan 127, 129Żurawicki Seweryn 76, 80

Page 297: Laboratorium Kultury 3 (2014)

295

POLECAMY:

Starość jako wyobrażenie kulturowered. A. Gomóła, M. Rygielska

do ściągnięcia za darmo ze strony:www.hitkultury.pl

Wilki i ludzie. Małe kompendium wilkologiired. D. Wężowicz-Ziółkowska, E. Wieczorkowska

Jakub DziewitAparaty i obrazy. W stronę kulturowej historii fotografii

do kupienia w dobrych księgarniach naukowych

Radość tropikównumer monograficzny „Laboratorium Kultury” 1 (2012)

red. A. Pisarek

Laboratorium Bronisława Malinowskiegonumer monograficzny „Laboratorium Kultury” 2 (2013)

red. M. Pacukiewicz, A. Pisarek

do ściągnięcia za darmo ze strony:www.laboratoriumkultury.us.edu.pl

Page 298: Laboratorium Kultury 3 (2014)