merkuriusz 5/2012

36
ISSN 1896-1878 Dokąd zmierza strefa euro Do poznańskiej metropolii coraz bli˝ej Trójka Impulsy rzeczywistoÊci 5/ 2012 03 (60) Wielki jubileusz w statystyce • Umiejętne wspomaganie natury Przeciw ci´ciom

Upload: merkuriusz-polska

Post on 19-Feb-2016

230 views

Category:

Documents


0 download

DESCRIPTION

Merkuriusz

TRANSCRIPT

Page 1: Merkuriusz 5/2012

ISSN 1896-1878

Dokąd zmierza strefa euro

Do poznańskiej metropolii coraz bli˝ej

Trójka Impulsy rzeczywistoÊci

5/201203(60)

Wielki jubileusz w statystyce • Umiejętne wspomaganie natury

Przeciw ci´ciom

Page 2: Merkuriusz 5/2012

Pokazy wielkanocne 1–28 marca

Pokazy przeznaczone dla zorgani-zowanych grup dzieci i m³odzie¿y. Celem imprezy jest zaprezentowa-nie wielkanocnych tradycji i obrzêdów wsi polskiej.

Jarmark Wielkanocny 31 marca – 1 kwietnia

Festyn tematycznie zwi¹zany ze Œwiêtami Wielkanocnymi. Prezentowane s¹ liczne pokazy pracy twórców ludowych i rze -mieœlników z mo¿liwoœci¹ nabycia ich wyrobów (pisanki, palmy, pieczywo obrzêdowe).

Przesz³oœæ przysz³oœci22 kwietnia

Impreza plenerowa ukazuj¹ca rolê nauki w rozwoju i postêpie polskiego rolnictwa.

Festiwal Piwa 13 majaImpreza ukazuj¹ca tradycje pro -dukcji i spo¿ycia piwa na ziemiach polskich oraz prezentuj¹ca biroflia, piwowarstwo domowe oraz ma³e i œrednie browary funkcjonuj¹ce wspó³czeœnie w Polsce.

Festyn Zielonoœwi¹tkowy 27 majaImpreza plenerowa nawi¹zuj¹ca do popularnego dawniej na wsi

polskiej zwyczaju obchodzenia Zielonych Œwi¹tek, po³¹czonych w okresie póŸniejszym z Dniem Stra¿aka i Œwiêtem Ludowym.

Czesi – historia i kultura 24 czerwca

Kolejne przedsiêwziêcie Muzeum z cyklu poœwiêconego mniejszoœciom narodowym i etnicznym na ziemiach polskich. Tym razem zaprezentowana zostanie historia i kultura mniejszoœci czeskiej. Imprezie towarzyszyæ bêdzie konferencja naukowa oraz wystawa czasowa.

Niedziela w Muzeum 15 lipcaPodczas festynu bêdzie mo¿na obejrzeæ zabytkowe ci¹gniki rolnicze ze zbiorów muzeów polskich oraz z kolekcji prywatnych. Odbêdzie siê otwarcie labiryntu kukurydzianego oraz przybli¿ona zostanie praca wielkopolskiej policji.

Wesele biskupiañskie. VI Europejski Festiwal Sztuki Ludowej 26 sierpnia

Impreza plenerowa z cyklu prezen -tuj¹cego ludow¹ obrzêdowoœæ we-seln¹ dotyczyæ bêdzie wsi biskupiañ -skiej (obrzêdy i zwyczaje weselne, twórczoœæ ludowa, typowe potrawy regionalne). Imprezie towarzysz¹ liczne wystêpy zespo³ów ludo -wych w ramach VI Europejskiego Festiwalu Sztuki Ludowej.

Jesieñ na wsi 17 wrzeœnia – 5 paŸdziernikaWarsztaty i pokazy dla zorganizo -wanych grup dzieci i m³odzie¿y po -œwiêcone historii techniki rolniczej

– metodom m³ócenia, czyszczenia i przemia³u ziarna. Dodatkowo za-prezentowane zostan¹ stanowiska zwi¹zane z domowym przetwór-stwem owoców i warzyw.

Jesieñ w domu i zagrodzie. Retro Show 23 wrzeœnia

Festyn prezentuj¹cy tradycyjne, wiejskie zajêcia i prace zwi¹zane z jesiennym zbiorem, zagospodaro -waniem i przetwarzaniem p³odów rolnych, przygotowaniem zapasów na zimê oraz prezentuj¹cy zabytko -we maszyny i urz¹dzenia w ruchu.

Zwyczaje i obrzêdy bo¿onarodzeniowe26 listopada – 20 grudniaPokazy interaktywne dla zorgani-zowanych grup dzieci i m³odzie¿y poœwiêcone zwyczajom i obrzêdom wsi towarzysz¹cym Bo¿emu Narodzeniu (jase³ka, szopka z ¿ywymi zwierzêtami, pokazy pracy twórców ludowych).

Jarmark Bo¿onarodzeniowy 16 grudnia

Impreza rekreacyjna i handlowa nawi¹zuj¹ca tematyk¹ do zbli¿aj¹cych siê œwi¹t. Wœród atrakcji pokazy pracy twórców ludowych oraz sprzeda¿ ich wyrobów (ozdoby choinkowe, rzeŸby, hafty, pieczywo obrzêdowe).

IMPREZY I WYSTAWY W 2012 R.

NOWY TOMYŒLWarsztaty Wielkanocne1-31 marcaXXXIV Ogólnopolski Plener Wikliniarski – Wiklina 2012 8-17 czerwcaIX Spotkania M³odych Plecionkarzy 24-30 wrzeœniaWarsztaty Bo¿onarodzeniowe19 listopada - 19 grudnia

SWARZÊDZPokazy Wielkanocne 26-30 marcaMiodowe lato w skansenie19 sierpniaPokazy Bo¿onarodzeniowe 10-14 grudnia

JARACZMarzanna w Muzeum 18 marcaMajówka u M³ynarza 20 majaFestyn M³ynarski 16 wrzeœnia

UZARZEWOWielkanoc w Uzarzewie6-23 marcaVII Piknik myœliwski2 czerwcaŒwi¹teczne spotkanie z Miko³ajemi reniferem przy saniach3-18 grudnia

WYSTAWY CZASOWE

SZRENIAWAPisanka wielkanocna w zbiorachMNR w Szreniawie1 marca – 15 kwietniaPrzesz³oœæ dla przysz³oœci 21 kwietnia – 31 sierpniaCzesi – historia i kultura 23 czerwca – 5 paŸdziernikaWesele biskupiañskie 26 sierpnia – 5 paŸdziernikaRolnictwo w modelarstwie 17 wrzeœnia – 20 grudnia

UZARZEWOA kto to taki? Z bajki zwierzaki3-30 czerwca

Medale i odznaczenia ³owieckieze zbiorów Muzeum w Uzarzewie

3 czerwca – 31 grudnia

No¿e – nie tylko myœliwskie15 lipca – 31 sierpnia

NOWY TOMYŒLWiklina 2012 17 czerwca – 31 paŸdziernika

Muzeum Narodowe Rolnictwa i Przemysłu Rolno-Spożywczego w SzreniawieInstytucja Kultury Samorządu Województwa Wielkopolskiego

ul. Dworcowa 5, 62-052 Komornikitel.: 61 81 07 629

Muzeum Narodowe Rolnictwa i Przemysłu Rolno-Spożywczego w Szreniawie znajduje się w gminie Komorniki, około 10 km na południe od Poznania, przy trasie do Wrocławia i szlaku kolejowym do Wolsztyna. Usytuowane jest w przepięknym otoczeniu Wielkopolskiego Parku

Narodowego, w pobliżu lasów i jezior.

Page 3: Merkuriusz 5/2012

w numerzew numerze

P O L S K A ISSN 1896-1878Wydawca: DOM WYDAWNICZY NETTER ul. Głogowska 26, 60-734 Poznań

NIP 779-110-19-06 • REGON 300467591

konto: Bank Zachodni WBK S.A  Nr 56 1090 1362 0000 0001 1083 8358

Redakcja (sekretariat): tel. 61 866 78 58 tel. +48 (0) 501 180 575 tel. +48 (0) 515 079 888

[email protected] [email protected]

www.merkuriusz.com.pl

Redaktor naczelna: Mariola Zdancewicz

Zastępca redaktor naczelnej: Krzysztof Wiench

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treści reklam i materiałów promocyjnych, i ma prawo do skracania niezamówionych tekstów.

Asystent redakcji: Lidia Piechocka

Korekta: Patryk Szaj

Fotografie: Karol Budziński, Stanisław Wojcieszak

Współpraca: Marek Zaradniak, Kamila Zdancewicz, Andrzej Haegenbarth, Andrzej Wilowski, Eugeniusz Biały, Dariusz Buda, Patrycja Bąkowska, Ewelina Michalska, Ewa Kazimierska, Anna Czerwiec

Na okładce: Obraz Jacka Lipowczana: „With a Friendly Help for Brussels...” – „Z przyjacielską pomocą – na odsiecz Brukseli...”

Skład: Pre-Press Studio Krzysztof Spychał, www.spychal.pl

Druk: PUHP „CLASSIC" POLIGRAFIA I REKLAMA Sławomir Adamek, ul. Krauthofera 55, 60-202 Poznań

ZAPRASZAwww.opera.poznan.pl

Nasze artykuły znajdziesz także na portalu epoznan.pl

amb

ELI OW K OI LK OT¥ RZ OC WEI EP

ul 0. 6 O -0g 0ro -d 2o 5w 8 a 1 617 0 , x P afo /z .n la eñ, t

w lw p.w t. ea nm .b

www.amb.net.pl

zamawiaj¹c internetem

P ¹ i o wi t e l ee k l oc i o rz w k o

oraz bezp³atny projekt

kupon na rabatu10%

Do poznańskiej metropolii coraz bliżej 4

Wyprawa po Śnieżną Panterę 6

Wielki jubileusz w statystyce 8

O statystyce 10

Bałtycki krajobraz – projekt innowacyjny 12

Przeciw cięciom 14

Zygzakiem 15

Dokąd zmierza strefa euro 16

No to posłuchajcie 22

Umiejętne

wspomaganie natury 24

Blue Note Poznań Jazz Club

prezentuje 27

Z logistycznym

rozmachem 28

Sztuka

w opakowaniu 29

Medal

Wolności 30

Impulsy

rzeczywistości 32

Zagonieni

i wykluczeni 33

spis treści s. 4 Do poznańskiej metropolii coraz bliżej

s. 12 Bałtycki krajobraz projekt innowacyjny

s. 30 Medal wolności

s. 8 Wielki jubileusz w statystyce

Na okładce prezentujemy jeden z ostatnich obrazów artysty, z którego twórczością już wcześniej zapoznaliśmy naszych czytelników (nr 11/2010).Jacek Lipowczan – artysta o międzynarodowej sławie. W 1981 roku wyemigrował z Polski, pierwotnie do Szwecji, następnie do Australii. W Sydney projektował sceny do poszczególnych produkcji amerykańskiego studia filmów rysunkowych Hanna-Barbera. Dzięki zleceniom na kopie obrazów starych mistrzów pogłębił wiedzę techniczną i warsztatową. Zamówienia na portrety były nowym wyzwaniem. Stąd powstała fascynacja malarstwem renesansowym oraz takimi mistrzami, jak Bosch, Bruegel czy Holbein. Skutkiem tych doświadczeń jest wytworzony przez artystę magiczny świat skojarzeń. Lipowczan korzysta z niego w swoich najnowszych pracach.

Page 4: Merkuriusz 5/2012

4

regi

on

Panie Starosto, zacznijmy wprost – co z tą metropolią?

Tworzenie aglome-racji jest długim i  żmud-nym procesem. Wymaga znakomitej współpracy pomiędzy wieloma od-rębnymi jednostkami sa-morządowymi, z których każda posiada swoje cele i plany na przyszłość. W  skład Metropolii Po-znań mają wejść aż dwa-dzieścia trzy podmioty: miasto Poznań, Powiat Poznański, siedemnaście gmin powiatu oraz czte-ry gminy ościenne, czyli Szamotuły, Skoki, Śrem i   Oborniki. Integracja tak wielu struktur wyma-ga czasu. Do dyskusji nad zagadnienia-mi strategicznymi zaprosiliśmy eksper-tów z konsorcjum czterech poznańskich uczelni koordynowanego przez Centrum Badań Metropolitalnych oraz samych mieszkańców, którzy mogli uczestniczyć w konsultacjach społecznych na temat za-proponowanej wizji funkcjonowania po-znańskiego obszaru metropolitarnego.

Co ważne, nie poddaliśmy się presji natychmiastowych efektów. Tworzenie metropolii z  prawdziwego zdarzenia to projekt długoterminowy, który musi być realizowany ponad wszelkimi podziałami, także politycznymi.

Kilka tygodni temu w  Pozna-niu odbyła się ogólnopolska konferen-cja naukowo-samorządowa poświęcona polskim metropoliom. Jak Pan ocenia to wydarzenie?

Konferencja, współorganizowana przez Stowarzyszenie „Metropolia Poznań”, okazała się dużym sukcesem. Celem tego dwudniowego spotkania było podsumo-wanie dotychczasowych osiągnięć samo-rządów w dziedzinie integracji metropo-litalnej oraz wskazanie rekomendacji dla dalszego rozwoju obszarów metropoli-talnych. Patronat nad tym wydarzeniem objął Michał Boni, Minister Administracji i Cyfryzacji.

Nasze zaproszenie przyjęli przedstawi-ciele środowiska naukowego, rządu oraz samorządowcy z  całego kraju. Zgodzili-śmy się, że budowa silnych ośrodków me-tropolitalnych to obecnie jedno z kluczo-wych wyzwań dla dalszego rozwoju Polski.

Czy udział strony rządowej wskazuje na zacieśnienie współpracy na linii rząd-samorząd?

Cieszę się, że nasze oddolne starania o stworzenie w Polsce aglomeracji z praw-dziwego zdarzenia spotykają się z pozytyw-ną reakcją rządu. Ministerstwo Administra-cji i Cyfryzacji włączyło się w ogólnopolską dyskusję metropolitalną, zbierając do-tychczasowe doświadczenia samorzą-dów w tym zakresie. To właśnie podczas poznańskiej konferencji przedstawicielka D

o po

znań

skie

j met

ropo

lii

cora

z bl

iżej

Mija właśnie pięć lat od powstania Rady Aglomeracji Poznańskiej. O stan prac nad stworzeniem w naszym regionie silnego ośrodka społeczno-gospodarczego pytamy jednego z inicjatorów podpisania porozumienia pomiędzy samorządami aglomeracji – Jana Grabkowskiego, Starostę Poznańskiego pełniącego funkcję Wiceprezesa Stowarzyszenia „Metropolia Poznań”.

fot.

Jace

k Ki

ljan

Jan Grabkowski wierzy w powodzenie projektu stworzenia poznańskiej metropolii

Page 5: Merkuriusz 5/2012

W metropolitalnej konferencji w Poznaniu uczestniczyli naukowcy i samorządowcy z całej Polski

5

region

Ministerstwa po raz pierwszy zaprezentowała „Zieloną księ-gę dotyczącą obszarów metro-politalnych”, zapoczątkowując tym samym proces konsulta-cji konkretnych propozycji in-tegracji metropolitalnych z sa-morządami z całego kraju. Jako Stowarzyszenie „Metropolia Po-znań” zrzeszające dwudziestu dwóch członków poznańskiej aglomeracji, przygotowaliśmy wspólne stanowisko zawierają-ce obszerne odpowiedzi na py-tania przedstawione w „Zielonej księdze”. Dzięki temu poznański głos w dyskusji będzie lepiej sły-szalny na ogólnopolskiej arenie, a co za tym idzie, będziemy mie-li wpływ na przyjęcie interesują-cych nas rozwiązań prawnych.

W  dyskusji na te-mat kształtu polskich metro-polii przewija się od jakie-goś czasu pomysł likwidacji lub przekształcenia istnieją-cych obecnie powiatów. Ro-zumiem, że z  oczywistych względów jest Pan przeciwko takim rozwiązaniom?

Pomysł likwidacji powiatów to kompletne nieporozumienie. Powiaty realizują przecież sze-reg zadań. Warto w tym miejscu wspomnieć chociażby o zarządzaniu taki-mi sektorami, jak drogownictwo czy szero-ko rozumiana edukacja, które wymagają ogromnych nakładów finansowych. Kwo-ty pochodzące z budżetu Powiatu, jak i te przez Powiat pozyskiwane, stanowią waż-ny czynnik rozwoju regionu.

Osobiście jestem zwolennikiem roz-wiązań wprowadzanych na drodze dys-kusji. Budowa nowej jakości, jaką ma być

metropolia, nie może opierać się na li-kwidacji któregokolwiek podmiotu. Tylko wspólnie wypracowywane i dobrowolnie przyjmowane pomysły mają szanse na rzeczywistą realizację – w ten sposób uni-kamy ewentualnych konfliktów kompeten-cyjnych pomiędzy samorządowcami. Takie rozwiązanie dobrze sprawdza się w aglo-meracji poznańskiej i właśnie do partner-skiej dyskusji w obrębie swoich regionów

namawiam koleżanki i kolegów samorzą-dowców z innych ośrodków w kraju.

Zatem które z  zapropono-wanych przez rząd rozwiązań, według Pana, najlepiej sprawdzi się na gruncie poznańskiej metropolii?

Obecnie, przy braku ustawy metropoli-talnej umożliwiającej tworzenie związków gminno-powiatowych, działamy w ramach stowarzyszenia. Docelowo zależy nam na

powstaniu metropolitalnego związku zarządzającego wie-loma usługami, jak np. trans-port publiczny, gospodarka odpadami czy planowanie przestrzenne na podstawie powierzenia zadań i  kompe-tencji przez samorządy wcho-dzące w skład związku.

Które z tych wspól-nych zadań uważa Pan za najważniejsze?

Z  badań przeprowadzo-nych na nasze zlecenie przez Centrum Badań Metropolital-nych UAM oraz z  moich ob-serwacji wynika, że kluczową potrzebą mieszkańców Po-znania i okolicznych gmin jest stworzenie spójnego systemu

Rozbudowa infrastruktury drogowej to jedno z głównych oczekiwań mieszkańców metropolii

Page 6: Merkuriusz 5/2012

6

regi

on

komunikacji publicznej i poprawa jakości infrastruk-tury drogowej. Udało nam się już zintegrować komu-nikację pomiędzy Poznaniem a Luboniem oraz czę-ścią gminy Komorniki. Obecnie trwają rozmowy na temat współpracy przewoźników z kolejnych gmin powiatu. Wizja wspólnego biletu aglomeracyjnego, o której wspominałem już ponad dziesięć lat temu, jest coraz bardziej realna.

Kolejne stojące przed nami zadanie to planowa-nie przestrzenne. Kluczową kwestią w tym zakresie jest integracja działań prowadzonych samodziel-nie przez poszczególne gminy. Wciąż całkiem real-ny pozostaje scenariusz, w którym osiedle mieszka-niowe na terenie jednej gminy sąsiaduje z uciążliwą inwestycją w gminie sąsiedniej lub powstają fabry-ki, do których dopiero planuje się budowę dróg do-jazdowych. Sam powiat nie posiada odpowiednich instrumentów, by te projekty harmonizować. Takie narzędzia są jeszcze bardziej niezbędne na gruncie aglomeracyjnym – docelowo myślimy o stworzeniu

metropolitalnego forum planowania przestrzennego. Po wielu dyskusjach udało nam się uzgodnić wspól-ne stanowisko Stowarzyszenia dotyczące Planu za-gospodarowania przestrzennego Poznańskiego Obszaru Metropolitalnego przygotowanego przez Wielkopolskie Biuro Planowania Przestrzennego.

Środowisko naukowe za przykład sta-wia naszemu regionowi m.in. Barcelonę, któ-ra stała się kontrapunktem dla stolicy Hiszpanii. Czy poznańska metropolia ma szanse zostać dru-gim, po Warszawie, ośrodkiem w Polsce?

Dzięki konsekwentnie prowadzonym działaniom, opierającym się na silnych podstawach naukowych, jesteśmy w stanie do 2020 roku zdystansować inne krajowe aglomeracje, które przy braku ustawy me-tropolitarnej nie podejmują konkretnych działań. Myślę, że docelowe stworzenie drugiego ośrodka metropolitalnego w kraju jest w zasięgu naszych możliwości.

fot. Starostwo Powiatowe w Poznaniu

Wyprawa po Śnieżną Panterę

Pamir jest łańcuchem górskim w Azji Środkowej położonym na te-renie Kirgistanu, Tadżykistanu, Afganistanu i Chin. To trzecie, po Hima-lajach i Karakorum, najpotężniejsze góry świata. Główne pasmo ma dłu-gość 150 km i kryje w sobie ponad siedem tysięcy lodowców. To góry dzikie, niedostępne i niebezpieczne.

Już po raz kolejny do Pamiru wybiera się zdobywczyni Mount Evere-stu – Magdalena Prask. Jak sama mówi: „Chcę pokazać, że choć zdobycie Mount Everestu jest dla wielu wspinaczy zwieńczeniem górskiej dzia-łalności, dla mnie stało się to początkiem kolejnych górskich wyzwań”.

Magdalena Prask jest alpinistką, fotografem, przewodnikiem gór-skim, pilotem wycieczek i… finansistą. Jej największa pasja to geografia. Podróżuje i wspina się po górach, przemierzając wszystkie kontynenty. Zorganizowała kilkanaście wypraw globtroterskich i wypraw wysoko-górskich. Ma na swoim koncie zdobycie więk-szości szczytów wcho-dzących w skład Koro-ny Ziemi.

Wyprawa realizo-wana jest w  ramach Programu „2011-2013 Śnieżna Pantera”, któ-rego cel stanowi zdo-bycie w  ciągu trzech lat wszystkich pięciu najwyższych szczytów byłego Związku Ra-dzieckiego. Aby zbli-żyć się do tego prestiżowego górskiego odznaczenia zwanego Śnież-ną Panterą, alpinistka chce wspiąć się teraz na dwa siedmiotysięczniki położone na terytorium Tadżykistanu: Pik Somoni (Komunizma) – 7495 m n.p.m. oraz Pik Korżeniewskiej – 7105 m n.p.m.

Swoją drogę na szczyt rozpocznie 25 lipca. Ekspedycja potrwa 32 dni, gdyż tyle czasu jest niezbędne, aby uzyskać właściwą aklimatyzację w tak wysokich i niebezpiecznych górach.

Do tej pory Śnieżną Panterę zdobyło tylko pięciu Polaków. Każdy z nich poświęcił na jej uzyskanie wiele lat. Magdalena Prask planuje do-konać tego w rekordowym czasie.

Trzymamy mocno kciuki! Będziemy śledzić przygotowania do wy-prawy i jej start, mamy też nadzieję na korespondencję i wywiad po za-kończeniu ekspedycji.

Więcej informacji o wyprawie na www.magdalenaprask.pl

Myślenie metropolitalne zakłada m.in. planowanie przestrzenne w kontekście całej aglomeracji

Page 7: Merkuriusz 5/2012
Page 8: Merkuriusz 5/2012

Wręczenie odznaki honorowej za zasługi dla statystyki RP, od lewej: prof. Janusz Witkowski – Prezes Głównego Urzędu Statystycznego, dr Tomasz Klimanek – Zastępca Dyrektora Urzędu Statystycznego w Poznaniu, prof. Józef Pociecha – Uniwersytet Ekonomiczny w Krakowie, prof. Barbara Podolec – Uniwersytet Ekonomiczny w Krakowie, prof. Andrzej Stanisław Barczak – Uniwersytet Ekonomiczny w Katowicach, prof. Mirosław Krzyśko, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu i prof. Andrzej Młodak - WSZ w Kaliszu, pracownik Urzędu Statystycznego w Poznaniu, Oddział w Kaliszu

Kongres Statystyki Polskiej, trochę historii

Podczas trzech kwietniowych dni obra-dował w Poznaniu Kongres Statystyki Pol-skiej, jedno z najważniejszych wydarzeń naukowych w historii polskiej myśli i prak-tyki statystycznej.

Kongres zainaugurował uroczyste ob-chody jubileuszu 100-lecia Polskiego To-warzystwa Statystycznego, należącego do najstarszych stowarzyszeń statystycznych na świecie. Była to wyjątkowa uroczystość o międzynarodowym wymiarze, nad którą Honorowy Patronat objął Prezydent Rze-czypospolitej Polskiej Bronisław Komorow-ski. W liście gratulacyjnym skierowanym do uczestników Prezydent Komorowski wyra-ził uznanie dla rangi tego wydarzenia oraz dla znakomitych osiągnięć polskich staty-styków na przestrzeni minionego stulecia, dla ich dokonań naukowych oraz obywa-telskiego zaangażowania na rzecz pomyśl-nego rozwoju naszej Ojczyzny.

Polskie Towarzystwo Statystyczne po-wstało w 1912 roku w Krakowie, jednak Rada Główna PTS nieprzypadkowo wy-brała Poznań na gospodarza głównych uroczystości jubileuszowych. Powierzenie organizacji Kongresu Statystyki Polskiej środowisku poznańskiemu było wyrazem uznania dla obecnych zasług statystyków

wielkopolskich oraz szacunku dla dorob-ku minionych pokoleń. Poznański ośrodek

myśli i praktyki statystycznej ak-tywnie wpisuje się w rozwój ba-dań, uczestniczy w życiu regionu i kraju, widoczny jest również na arenie międzynarodowej. Cha-rakteryzuje go rozwinięta współ-praca pomiędzy uczelniami i służ-bami statystyki publicznej, jest silnie reprezentowany i doceniany

w  Polskim Towarzystwie Statystycznym. Organizatorami były cztery instytucje: Uni-wersytet Ekonomiczny w Poznaniu, Głów-ny Urząd Statystyczny, Polskie Towarzy-stwo Statystyczne oraz Urząd Statystyczny w Poznaniu.

Wybitni goście z Polski i świata

Obrady Kongresu Statystyki Polskiej zgromadziły ponad 600 uczestników z Pol-ski i ze świata. Wśród gości specjalnych uro-czystej Sesji Jubileuszowej znaleźli się: M. Ratajczak – Podsekretarz Stanu w MNiSW, R. Słowiński – członek korespondent PAN, Prezes Oddziału PAN w Poznaniu, E. Gatnar

– Członek Zarządu NBP, E. Mączyńska – Pre-zes PTE, K. Łybacka – Posłanka SLD, P. Flo-rek – Wojewoda Wielkopolski, T. Kayser – Zastępca Prezydenta Miasta Poznania.

Uroczystości jubileuszowe uświet-nili także przedstawiciele międzynaro-dowych instytucji statystycznych: M. Bo-hata – Zastępca Dyrektora Generalnego Eurostatu, I. Ritschelova i E. Laczka – Pre-zesi Czeskiego i Węgierskiego Urzędu Sta-tystycznego, oraz przedstawiciele mię-dzynarodowych towarzystw naukowych: R. Chambers – Prezes Międzynarodowego Towarzystwa Statystyków Badań Reprezen-tacyjnych z Międzynarodowego Instytutu

8

nauk

a

Elżbieta Gołata

Wielki jubileusz w statystyce

Prof. Elżbieta Gołata, Przewodnicząca Komitetu Organizacyjnego Kongresu wita gości oraz przekazuje prowodniczenie Sesji Jubileuszowej prof. Andrzejowi Sokołowskiemu

W pierwszym rzędzie siedzą od lewej: dr Jacek Kowalewski – Dyrektor Urzędu Statystycznego w Poznaniu, dr Marie Bohata – Zastępca Dyrektora Generalnego Eurostatu, prof. Janusz Witkowski – Prezes GUS, prof. Czesław Domański – Prezes PTS, prof. Marian Gorynia – Rektor Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu, prof. Andrzej Lesicki – Prorektor UAM, prof. Marek Ratajczak – Wiceminister Nauki i Szkolnictwa Wyższego, Piotr Florek – Wojewoda Wielkopolski, dr Andrzej Plesiński – Dyrektor Gabinetu Wojewody, Tomasz Kayser – Zastepca Prezydenta Miasta Poznania, Marek Kalemba – Dyrektor Gabinetu Prezydenta Miasta, prof. Eugeniusz Gatnar – Członek Zarządu NBP, Tadeusz Bugajski – Członek Zarządu Województwa Wielkopolskiego

Page 9: Merkuriusz 5/2012

9

nauka

Statystycznego, R. Wasserstein – Dyrektor Wykonawczy Amery-kańskiego Towarzystwa Statystycznego, I. Traat z Estońskiego To-warzystwa Statystycznego, W. Schmid – członek Rady Głównej Niemieckiego Towarzystwa Statystycznego. W obradach licznie uczestniczyli przedstawiciele środowiska gospodarczego i mło-dzież akademicka.

Bogaty program

Zorganizowano Sesję Jubileuszową, trzy sesje plenarne, panel dyskusyjny oraz 35 równoległych sesji tematycznych, w tym 12 w języku angielskim, oraz sesję plakatową. Wygłoszono 155 refe-ratów przygotowanych przez blisko dwustu naukowców. Program obejmował szereg sesji tematycznych poświęconych metodologii badań statystycznych, statystyce regionalnej, statystyce ludności, statystyce społecznej i gospodarczej, problematyce danych staty-stycznych oraz statystyce zdrowia, sportu i turystyki.

Prezentacji osiągnięć polskiej statystyki i jej aktualnych wy-zwań dokonali najwybitniejsi przedstawiciele z poszczególnych dziedzin.

Bardzo istotny dla kongresu był panel dyskusyjny poświęco-ny zagadnieniom przyszłości statystyki. Organizatorzy zaprosili do współpracy osoby cieszące się największym uznaniem w środowi-sku polskim i na arenie międzynarodowej. Nad wymiarem mery-torycznym czuwał prof. T. Caliński, a biorący udział w dyskusji pro-fesorowie podjęli wiele istotnych kwestii: J. Jóźwiak przybliżyła informacje z zakresu demografii, J. Witkowski oraz T. Panek omówili problemy statystyki społecznej, J. Wilkin przedstawił potrzeby staty-styki gospodarczej, J. Paradysz zwrócił uwagę na zagadnienia staty-styki regionalnej, J. A. Moczko wskazał problemy statystyki zdrowia, M. Szreder skomentował dylematy jakości danych statystycznych, a J. Koronacki przedstawił perspektywy rozwoju metodo-logii badań statystycznych.

Wokół kongresu

Organizatorzy z wielką troską przygotowali publi-kacje okolicznościowe, wystawy oraz szereg imprez towarzyszących. Uroczyste, otwarte dla publiczności posiedzenie Rady Głównej Polskiego Towarzystwa Sta-tystycznego było okazją do przybliżenia działań i aktyw-ności podejmowanych w  poszczególnych regionach oraz uhonorowania najbardziej zasłużonych i oddanych członków Towarzystwa.

Zorganizowano dwie wystawy: „Polskie Towarzy-stwo Statystyczne w latach 1912-2012” oraz „Statysty-ka w Wielkopolsce”. Przybliżały one kilkuwiekowy doro-bek statystyki, prezentowały archiwalne wyniki badań i publikacje, które wniosły istotny wkład w rozwój myśli

i praktyki statystycznej w Polsce, a pochodzeniem były związane z Wielkopolską. Przypomniano także sylwet-ki twórców tego dorobku, a przede wszystkim ukazano nieustanną obecność statystyki w życiu społecznym i go-spodarczym regionu i kraju. O  jej znaczeniu mówił już Stanisław Staszic w pracy „O statystyce Polski” (wydanej w Warszawie w 1807 r.). Zadania statystyki streścił w jej podtytule, pisząc: Krótki rzut wiadomości potrzebnych tym, którzy ten kraj chcą oswobodzić i którzy w nim chcą rządzić.

Jeśli chodzi zaś o publikacje, w książce „Statystycy pol-scy” przedstawiono biogramy 85 statystyków polskich, którzy odegrali znaczącą rolę w historii tej dziedziny, na-tomiast w pracy „Polskie Towarzystwo Statystyczne 1912-2012” zawarto zarówno szczegółowe informacje dotyczące

rozwoju organizacyjnego Polskiego Towarzystwa Statystycznego, jak i opis działalności Towarzystwa.

Zorganizowano warsztaty statystyczne w zakresie najważniej-szych zagadnień metodologicznych współczesnej statystyki: in-tegracji danych statystycznych i estymacji dla małych obszarów, które prowadzili specjaliści z Włoch, oraz metod data miningu przygotowane przez Statsoft.

W programie kulturalnym i turystycznym znalazły się między innymi spacer po Starym Mieście oraz koncert w Kościele Farnym, zwiedzanie Centrum Sztuki i Biznesu Stary Browar, Welcome Par-ty w zabytkowej Słodowni, Koncert Jubileuszowy „Piękne głosy, piękne melodie” w wykonaniu studentów i absolwentów Akade-mii Muzycznej w Poznaniu oraz chóru kameralnego Uniwersytetu Ekonomicznego Musica Viva.

Spotkania stworzyły niepowtarzalną platformę dla poszuki-wań metodologicznych i poznawczych do podjęcia przez środo-wiska statystyczne już dziś i w nadchodzących latach. Zostały one zawarte w Uchwale Kongresu.

Autorka kieruje Katedrą Statystyki UEP. Jest Przewodniczącą Oddzia-łu Polskiego Towarzystwa Statystycznego w Poznaniu i Przewodni-czącą Komitetu Organizacyjnego Kongresu Statystyki Polskiej.

Fot. Archiwum Kongresu Statystyki Polskiej

Page 10: Merkuriusz 5/2012

300

120

W  obecnym wieku statystyka zwra-ca się ku poszukiwaniu tego, co naj-istotniejsze we wszystkich ważniejszych przedsięwzięciach.

W przemyśle metody statystyczne sto-sowane są do poprawy i utrzymywania ja-kości wyrobów na pożądanym poziomie. Powszechne w skali globalnej jest stwier-dzenie, że w przedsiębiorstwach, w których stosuje się metody statystyczne, produkcja wzrasta o 10% do 100% bez powiększania liczby zatrudnionych lub dodatkowych na-kładów inwestycyjnych. W tym znaczeniu wiedza statystyczna jest uważana za bo-gactwo narodowe. Nic więc dziwnego, że książka na temat nowoczesnych wynalaz-ków wyróżnia statystyczną kontrolę jakości jako jedno z wielkich osiągnięć technolo-gicznych XX wieku.

W działalności gospodarczej metody statystyczne stosowane są do przewidy-wania przyszłego popytu na towary i usłu-gi, do planowania produkcji i do rozwijania skutecznych metod zarządzania.

W naukach medycznych zastosowa-nie metod statystycznych uczyniło pro-ces diagnozowania schorzeń bardziej obiektywnym przez połączenie zbioro-wej oceny najlepszych ekspertów z wy-nikami testów używanych do rozróżnia-nia chorób.

W  literaturoznawstwie metody staty-styczne używane są do ilościowego opisu stylu literackiego, co często umożliwia roz-strzyganie sporów o autorstwo.

W  archeologii statystyczna oce-na podobieństwa pomiędzy obiekta-mi jest podstawą ustalenia porządku

chronologicznego wczesnych wytworów ludzkiej działalności.

W procesach sądowych dowody sta-tystyczne w  postaci prawdopodobień-stwa zajścia pewnych zdarzeń używane są jako uzupełnianie tradycyjnych dowo-dów w postaci ustnych zeznań i poszlak okolicznościowych podczas osądzania o winie.

W pracy detektywistycznej statystyka pomaga w analizowaniu pozornie niepo-wiązanych, a nawet sprzecznych informacji, ujawniając ich ukryte relacje.

Nietrudno zauważyć, że nie ma takiej dziedziny ludzkiej działalności, która nie skorzystałaby z idei statystycznych na eta-pie planowania i  z  zastosowania metod statystycznych do właściwej analizy da-nych i oceny wyników w celu sterowania

Czes

ław

Dom

ańsk

i

O st

atys

tyce

10

nauk

a

Page 11: Merkuriusz 5/2012

120

320

220

920

800

420st

atys

tyka

na zasadzie sprzężenia zwrotnego. Można więc sformułować następujący postulat:

Jeżeli borykasz się z  problemem, za-miast powoływać grupę ekspertów, szukaj rozwiązania w statystyce. Pogłębiona ana-liza statystyczna może przynieść rozstrzy-gnięcie szybciej niż zbiorowa diagnoza kil-ku specjalistów.

Statystyka została wprowadzona do programów uniwersyteckich dopiero w ubiegłym stuleciu. Także teraz jej rola w nauce i społeczeństwie nie jest jednak dobrze rozumiana przez opinię publiczną, a nawet przez niektórych ekspertów.

Istniały i być może jeszcze występują nieporozumienia i przejawy sceptycyzmu co do statystyki, co widać w  powiedze-niach typu: Kłamstwa, bezczelne kłamstwa i statystyka lub Wszystko można udowodnić

za pomocą statystyki. Była ona również przedmiotem dowcipów w rodzaju: Staty-styka jest jak kostium kąpielowy bikini. Od-słania oczywiste, ale skrywa istotne.

W okresie ostatniego 70-lecia nastą-pił bardzo silny rozwój kilkunastu działów statystyki, które znalazły swoje miejsce w  krajowych systemach statystycznych. Szczególnie zauważalnej ewolucji pod-legały następujące dziedziny: statysty-ka ekonomiczna, statystyka społeczna, statystyka środowiskowa, badania baz i  hurtowni danych, transmisja danych statystycznych, systemy statystyczne, ana-lizy statystyczne, zastosowania nowocze-snych technologii.

Prawdziwą rewolucję w  metodach szerzenia informacji obserwujemy od chwili rozpowszechnienia Internetu

i uruchomienia stron internetowych urzę-dów statystycznych. Internet stworzył wa-runki do znacznego rozszerzenia zakresu udostępnianych informacji nieznacznym kosztem. Pozwoliło to nie tylko zwiększyć ich liczbę w porównaniu z zakresem publi-kacji drukowanych, ale również znacznie obniżyć koszty udostępniania oraz skró-cić czas dotarcia do informacji. Taka forma transmisji danych umożliwia przekazywa-nie użytkownikom również informacji me-todologicznych, oceny dokładności wyni-ków, porównywalności z innymi wynikami badań i tworzenia porównywalnych szere-gów czasowych.

Statystycy muszą usprawniać metody i technologię gromadzenia danych. Potrze-ba rozwoju i doskonalenia „hurtowni” da-nych i systemu udostępniania metadanych stanowią priorytet w procesie przedstawia-nia informacji statystycznych.

Na zakończenie przytoczę dwa zna-ne wśród statystyków przykłady, ilustrują-ce niedorzeczność wniosków wyciągnię-tych z danych statystycznych przez osoby niekompetentne.

A. Czuprow, znany rosyjski statystyk, przytoczył dane dotyczące pożarów w Ro-sji carskiej. W ocenie strat, jakie poniosła wieś na ich skutek, rejestrowano z jednej strony liczbę domów, które spłonęły, z dru-giej zaś liczbę użytych do gaszenia pożaru sikawek. Okazało się, że im większej liczby sikawek używano, tym więcej rejestrowa-no spalonych domów. Wniosek – zlikwido-wać sikawki.

Inny przykład: dane statystyczne w Szwecji wykazały, że w tych wsiach, do których na lato przylatywała duża liczba bocianów, rodziło się więcej dzieci ani-żeli w  tych wsiach, do których przylaty-wało mniej bocianów. Wniosek – dane statystyczne potwierdzają teorię o  przy-noszeniu dzieci przez bociany.

Przykłady te unaoczniają – może w sposób przejaskrawiony – to, co w życiu obserwujemy bardzo często, tj. nieumiejęt-ne i niezgodne z teorią statystyki wyciąga-nie wniosków z danych statystycznych.

Statystyka posługuje się liczbami, cho-ciaż w otaczającym nas świecie nie ma liczb, ale tylko rzeczy i procesy. Liczby są jednym z narzędzi panowania człowieka nad przy-rodą. Posługiwanie się nimi nie jest czymś naturalnym, lecz spośród wszystkich wyna-lazków ludzkich one tylko nie zostały zastą-pione czymś lepszym.

Prof. zw. dr hab. Czesław Domański jest prezesem Polskiego Towarzystwa Statystycznego, dyrektorem Instytutu Statystyki i  Demografii Uniwersytetu Łódzkiego.

Statystyka jest nauką o tym, jak wykorzystywać informacje do analizy i wytaczania kierunków działania w warunkach niepewności.

V. Barnett (Comparative

Statistical Inference)

Fot.

Arc

hiw

um K

ongr

esu

Stat

ysty

ki P

olsk

iej

11

nauka

Page 12: Merkuriusz 5/2012

12

las

Wychodząc naprzeciw nieustannie zmieniającemu się postępowi cywilizacyj-nemu, a  tym samym narastającym ocze-kiwaniom społecznym dotyczącym lasów i ich użytkowania, Regionalna Dyrekcja La-sów Państwowych w Poznaniu już po raz kolejny bierze udział w międzynarodowym projekcie. Tym razem realizowany jest on pod nazwą „Bałtycki Krajobraz – innowa-cyjne podejście do zrównoważonych kraj- obrazów leśnych”.

W  interregionalnym programie Unii Europejskiej uczestniczy piętnastu part-nerów z siedmiu państw: ze Szwecji, z Fin-landii, Łotwy, Białorusi, Estonii, Polski i Ro-sji. RDLP w Poznaniu z dniem 1 stycznia 2012 roku w  ramach realizacji projektu rozpoczęła działania mające potrwać do

31 marca 2014 roku. Program służy przed-stawieniu wielofunkcyjnej, trwałej, zróż-nicowanej gospodarki na wytypowanych terenach. Wspierać ma rozwój regionalny lasów poprzez rozbudowę transnarodowej sieci lasów modelowych opartej na mode-lu kanadyjskim, już teraz znanym w świe-cie (funkcjonuje on w kilku krajach partner-skich projektu, między innymi w Szwecji i Rosji).

System Lasu Modelowego opiera się na skutecznym wprowadzaniu komponentów zrównoważonego rozwoju, a także na bar-dzo silnym zawiązywaniu partnerstwa po-między wieloma instytucjami działającymi i wywierającymi wpływ na określonym ob-szarze krajobrazu. Sprawnie funkcjonujący na jednym terenie Las Modelowy przenosi

się na obszar całego kraju, a innowacyjnie działające partnerstwo sprzyja rozwiązy-waniu konfliktów, których jest sporo na styku społeczeństwo-leśnicy. Las Mode-lowy służy realizowaniu celów poszcze-gólnych partnerów, takich jak: instytucje państwowe, firmy prywatne, organizacje pozarządowe, rolnicy, lokalne grupy i koła oraz ludność, przy zachowaniu umiarko-wanej ingerencji w środowisko naturalne i długoterminowego przewidywania skut-ków działalności człowieka. System dąży do wypracowania kompromisu pomiędzy najważniejszymi zadaniami leśnictwa oraz wieloma funkcjami społecznymi i ekono-micznymi pełnionymi przez las.

Projekt ma na celu nie tylko rozwinię-cie współpracy międzynarodowej, zebranie

Joanna Procyk

Bałtycki krajobraz – projekt innowacyjny

Page 13: Merkuriusz 5/2012

13

las

najlepszych krajowych i  zagranicznych praktyk w zakresie rozwoju turystyki, pro-mocji obszarów Natura 2000 oraz rozwią-zywania problemów gospodarki wodnej w środowisku, ale także, a może przede wszystkim, stworzenia sieci partnerstwa głównie na poziomie regionu.

Kształt, charakter i  rola europejskiej formy ochrony, jaką jest sieć Natura 2000, nie są jasne dla większości społeczeństwa, jak również dla zarządzających. Na wie-lu płaszczyznach dochodzi do nieporozu-mień i konfliktów. Niejednokrotnie słychać opinie, że Natura 2000 ogranicza rozwój gospodarczy kraju i może stanowić zagro-żenie dla jego zrównoważonego rozwoju. Również służba leśna, posiadająca w swo-im zarządzie większą część terenów Natura

2000, ma wiele wątpliwości w odniesieniu do zapisów prawnych. Chodzi tu przede wszystkim o wprowadzoną przez sejm 18 sierpnia 2011 roku zmianę ustawy o ochro-nie przyrody i ustawy o lasach. W tej ostat-niej znalazł się zapis mówiący o poddaniu planu urządzenia lasu raportowi oddziały-wania na środowisko oraz o podziale kom-petencji i zadań związanych z funkcjono-waniem sieci.

Las w  Polsce jest dobrem ogólnodo-stępnym, różnie rozumianym przez róż-ne grupy ludzi. W inny sposób korzystać z niego chcą zwolennicy ochrony przyro-dy, amatorzy turystyki pieszej i rowerowej czy ostatnio popularnego nordic walkingu, a inaczej właściciele quadów i motocykli. Urządzenia turystyczne i tablice informa-cyjne na ścieżkach rowerowych i pieszych oraz na parkingach leśnych są systema-tycznie niszczone – brak ich poszanowania u części lokalnej ludności to przykład nie-zrozumienia pomiędzy społeczeństwem a leśnikami.

Kolejnym zagadnieniem poruszanym w  ramach projektu jest woda. Od wielu lat w celu zachowania trwałości lasów, cią-głości i  zrównoważonego wykorzystania wszystkich pełnionych przez nie funkcji, nie-zbędne jest prowadzenie właściwej gospo-darki wodnej. Ze względu na niekorzystne zmiany poziomu wód gruntowych, ratun-kiem jest retencjonowanie, czyli zatrzymy-

wanie jak największej ilości wody w jej po-wierzchniowym i  przypowierzchniowym obiegu przy zastosowaniu odpowiednich zabiegów. Lasy Państwowe w ramach ma-łej retencji podejmują różne zabiegi tech-niczne – tworzenie lub odtwarzanie małych

zbiorników wodnych, jazów, zastawek i przepustów. Woda ma ogromne znaczenie nie tylko dla leśników. Gospodarką wodną zainteresowane są również służby meliora-cyjne, rolnicy, mieszkańcy wsi i miast oraz przyrodnicy. Problemem jest zarówno okre-sowy nadmiar wody i związane z tym po-wodzie, jak i jej brak w okresach wegetacji. Okazuje się, że gospodarką wodną zarządza wiele instytucji jednocześnie, nie do końca współpracując ze sobą.

Wszystkie z  trzech płaszczyzn, w  ob-rębie których realizowany jest projekt, mają jeden wspólny cel: stworzenie sieci partnerstwa instytucji skupiających swo-ją uwagę wokół lasu. Mają służyć posze-rzaniu świadomości społeczeństwa na te-mat funkcjonowania obszarów sieci Natura 2000 w Polsce i w Europie, a także weryfi-kacji przez leśników podejścia do szeroko rozumianego procesu udostępniania lasu – obecna forma okazuje się niewystarczająca.

Efektem dwudziestosiedmiomiesięcznej współpracy i zaangażowania pracowników RDLP w Poznaniu oraz nadleśnictw podle-głych mają być między innymi szkolenia dla służby leśnej, opracowania i analizy, inwen-taryzacja obiektów turystycznych i rekreacyj-nych, portal mapowy GIS obiektów turystycz-nych, ankiety, ocena wpływu małej retencji na sąsiednie obszary czy badania jakościowe i ilościowe wody na terenie chociażby Nadle-śnictwa Jarocin czy Krotoszyn.

fot. Piotr Szyszko, Jarosław Bator

Autorka jest specjalistą ds. szkółkar-stwa Wydziału Hodowli Lasu RDLP w Poznaniu.

Page 14: Merkuriusz 5/2012

W maju w Grecji oraz we Francji odbyły się wybory – w pierwszym kraju do parlamentu, w drugim pre-zydenckie. Choć oba państwa są obecnie w różnym położeniu eko-nomicznym, ich społeczeństwa łą-czy jedna cecha: zniechęcenie po-nad dwuletnim zaciskaniem pasa i wzrastająca nieufność wobec do-tychczasowych rządów. Niewyklu-czone jednak, że i tu, i tu politycy będą musieli zaryzykować swój ka-pitał polityczny na rzecz niezbęd-nych reform.

We Francji, ze względu na mniej drastyczne, niż w  przypadku

Grecji, cięcia wydatków socjalnych, to zniechęcenie nie jest tak skrajne.

Niemniej – znamienne, że Francuzi podczas wyborów pokazali, że mieli już dość hiperaktywnego prezydenta Sar-kozy’ego, który zwykle dostosowywał

się do antykryzysowych kon-cepcji kanclerz Merkel spro-wadzających się najczęściej do zaciskania pasa. Z  tego powodu nowy prezydent, jeszcze jako kandydat w cza-sie kampanii, położył mniej-szy nacisk na oszczędno-ści, a większy na wzrost. Po wyborach uprościł on pa-kiet rozwiązań do czterech głównych punktów. Są nimi: zwiększenie możliwości po-życzkowych Europejskie -go Banku Inwestycyjnego, przeznaczenie niewykorzy-stanych środków z unijnego budżetu na zwiększenie puli tzw. obligacji projektowych, czyli nisko oprocentowanych papierów dłużnych użytko-wanych na wielkie projekty infrastrukturalne i  na zielo-ne technologie, zwiększenie wsparcia dla małych i  śred-nich firm w ramach funduszy strukturalnych oraz wprowa-dzenie podatku od transakcji finansowych.

Co warto podkreślić, jego wizja wspierania wzro-stu nie opiera się na przeko-naniu o konieczności reform strukturalnych, w  tym na uelastycznieniu rynku pra-cy, co może stawiać jej sku-

teczność pod znakiem zapytania. Podczas kampanii Hollande zadał pytanie, czy Fran-cuzi naprawdę wierzą, że liberalizm, pry-

watyzacje i deregulacja, które w jego opi-nii doprowadziły do kryzysu, pomogą

z niego wyjść. Obiecał wyborcom, że utrzyma 35-godzinny tydzień pra-

cy i osłabi reformę Sarkozy’ego, dotyczącą zwiększenia wieku

emerytalnego z 60 do 62 lat. Opowiedział się przeciw

prywatyzacji najwięk-szych przedsiębiorstw

państwowych, takich, jak EDF, kolejowy

SNCF czy poczta. Ogólna wy-

mowa programu w y b o r c z e g o jest symbo -liczna. Hollan-de kontestu-

je program niemiecki, oparty głównie na obniżaniu długu. Dla-tego Francuzi, wybierając Hollande’a, pre-zentują pogląd, że kluczem do wyjścia z kryzysu niekoniecznie jest cięcie wydat-ków publicznych.

Czy wiara francuskich obywateli nie okaże się dla nich zbyt kosztowna, po-każe najbliższa przyszłość. Niewykluczone, że nowy prezydent będzie w stanie nakierować francuską go-spodarkę na wzrost. Jest to możliwe, gdyż politycy z in-nych państw (np. premier Monti) poparli pro-wzrosto-we nastawienie Hollande-

’a i będą z nim rozmawiali na temat środków i  celów. To w efekcie może pomóc no-wemu prezydentowi w okre-śleniu faktycznych potrzeb francuskiej gospodarki, ale może też wywołać koniecz-ność zmiany jego poglądów np. na funkcjonowanie ryn-ku pracy i na system zabez-pieczeń społecznych. Jedno jest pewne: jeśli nowy pre-zydent nie przywróci wzro-stu wraz z  obniżeniem za-dłużenia, tym razem swoją opinię o francuskiej polity-ce gospodarczej wyrażą też rynki finansowe.

Z kolei wyniki greckich wyborów, korzystne dla skrajnych partii, są wyrazem krańcowej frustracji tego społeczeństwa, które nie widzi efektów zaciskania pasa (poza tymi negatywnymi). Mają znaczenie przede wszystkim symbo-liczne. Partie opowiadające się za realizacją zobowiązań wynikających z warunków pa-kietów pomocowych zdobyły łącznie nie-całe 50% miejsc w parlamencie, pozostałe przypadły ugrupowaniom skrajnym.

Obywatele nie głosowali „za”, lecz „przeciw”: dotychczasowemu rządowi, któ-ry ostatnio kojarzył się z chudymi latami, a także przeciw okłamywaniu wyborców i narzucaniu oszczędności. Niestety, wynik w praktyce uniemożliwiający sformułowa-nie nowego rządu oddala możliwość wy-płaty zablokowanego miliarda euro środ-ków pomocowych z  5,2 miliardów euro uzgodnionych w lutym z Komisją Europej-ską (KE) i Międzynarodowym Funduszem Walutowym (MFW). Jeśli Grecja nie otrzy-ma tego wsparcia, będzie miała trudności z bieżącym finansowaniem działań rządu, nie mówiąc już o regulowaniu zobowiązań. Wobec tego około 60% ankietowanych ekspertów w UE uważa, że zagrożenie ban-kructwem jest bardzo prawdopodobne.

Należy jednak postawić sobie pytanie, czy państwo nie stało się już niewypłacal-ne, skoro banki komercyjne dokonują od-pisów na greckich obligacjach? Z jednej

Patr

yk T

opor

owsk

i

Prze

ciw

cię

ciom

14

polit

yka

Page 15: Merkuriusz 5/2012

strony, cały czas zachowana jest swobo-da przepływu kapitału pomiędzy Grecją a resztą świata. Z drugiej – zarządy korpo-racji finansowych chwalą się swoim akcjo-nariuszom i klientom, że udało im się ogra-niczyć udział greckich papierów dłużnych

w ich portfelach. Czy nie jest to

znak, że upadłość stopnio-wo staje się faktem? Czy ostatni pęd Greków do banków po gotówkę nie wy-raża ich obawy przed ostatecznym ogło-szeniem niewypłacalności państwa, jak to miało miejsce w Argentynie w 2001 roku?

Niewykluczone, że Grecja utraci wspól-ną walutę, choć traktat lizboński nie prze-widuje usunięcia państwa ze strefy euro, a jedynie zawieszenie kraju w niektórych uprawnieniach. Podobnie, brakuje przepi-sów dotyczących jednostronnego wyjścia na własne życzenie. Milczenie dokumen-tów legislacyjnych na ten temat wskazu-je, że twórcy traktatów chcieli zmniejszyć możliwość wystąpienia takiego zdarze-nia1 i  w  przypadku jego zajścia prawdo-podobnie zostawić decyzję politykom państw członkowskich. Pewna furtka ist-nieje w przypadku porozumienia państwa, które zamierza wyjść ze strefy euro, z pozo-stałymi członkami UE. Decyzja ta więc mu-siałaby być ratyfikowana przez 27 krajów. Z tej perspektywy wyjście ze strefy euro jest utrudnione, gdyż wymaga jednomyśl-ności państw członkowskich. Zdania w UE na ten temat są podzielone, ze względu na potencjalne straty dla pozostałych uczest-ników wspólnej waluty. Niemiecki „Wirt-schaftswoche” szacuje, że strefa euro na odejściu Grecji straciłaby około 276 miliar-dów euro, z czego niemieccy podatnicy pokryliby ok. 77 miliardów.

Dlatego też wypowiedzi Komisarza Olli Rehna sugerujące, że Grecja powinna opu-ścić klub euro, jeśli nie wykona uzgodnio-nych działań naprawczych, obserwatorzy

określają nadal nie jako realną groźbę, lecz jako próbę nacisku na społeczeństwo przy-gotowujące się do powtórnych wyborów. Groźba usunięcia Grecji z euro-klubu, choć mało dyplomatyczna, może okazać się sku-teczna, gdyż mieszkańcy nadal widzą wiele zalet wspólnej waluty. Jeszcze w kwietniu ok. 77% respondentów popierało utrzyma-nie euro.

Grecy zdają sobie sprawę ze strat, jakie by ponieśli, opuszczając klub euro. Wszel-kie koszty, takie jak: bankructwo kraju, upadek systemu bankowego, ucieczka ka-pitału zagranicznego, załamanie się handlu, w pierwszym roku wynosiłyby od 9500 do 11500 euro na mieszkańca2, a więc połowę

obecnego zadłużenia. Wysokie poparcie dla wspólnej waluty powinno przełożyć

się więc na wynik kolejnych wyborów, co widać już w rosnącym poparciu dla dotychczas rządzących partii w ostat-nich powyborczych sondażach. Nie jest to jednak jeszcze przesądzone.

Zniechęcenie obywateli do na-prawiania finansów publicznych kosztem standardu ich życia stop-niowo rosło w  ostatnich dwóch la-

tach, osiągając w maju punkt kulmi-nacyjny. Obserwując jednak ostatni zwrot

w sondażach dotyczących czerwcowych wyborów w Grecji, a także pozytywną re-akcję polityków na pro-wzrostowe nasta-wienie nowego prezydenta Francji, można mieć nadzieję, że w strefie euro, pomimo obecnych kłopotów, sytuacja będzie się uspokajała. Wiele zależy od decyzji poli-tycznych i  gospodarczych podejmowa-nych w obu państwach. Zarówno Hollan-de, jak i przyszły rząd Grecji będą musieli niejednokrotnie weryfikować swoje poglą-dy ekonomiczne, jeśli zamierzają skutecz-nie naprawić gospodarki swoich krajów.

Autor pracuje jako analityk w  Polskim In-stytucie Spraw Międzynarodowych. Jego zainteresowania badawcze obejmują mię-dzynarodowe stosunki gospodarcze, w tym handel międzynarodowy. W  PISM zajmuje się integracją gospodarczą w  ramach Unii Europejskiej, w  szczególności budżetem i  programowaniem finansowym UE, zarzą-dzaniem gospodarczym oraz strategią Eu-ropa 2020.

1 Europejski Bank Centralny, Withdrawal and expulsion from the EU and EMU. Some reflec-tions, Grudzień 2009.

2 Analiza dotyczyła nie samej Grecji, lecz „słabe-go państwa strefy euro”. Do tej grupy zaliczyć można Grecję (UBS, Euro Break-Up – The Con-sequences, Wrzesień 2011).

MAZ

z y g z a k i e m

zygz

akie

m

Optymalne wykorzystanie surowców przyspieszy wzrost gospodarczy

Unia Europejska musi lepiej wykorzysty-wać zasoby dla dobra swojego przyszłego wzrostu gospodarczego i ochrony środowi-ska – mówi rezolucja przyjęta przez Parla-ment Europejski. Cenne materiały powinny być odzyskiwane, a nie składowane czy spa-lane, natomiast system podatkowy powinien karać marnotrawstwo zasobów. Posłowie twierdzą, że zwiększy to europejską konku-rencyjność. Parlament apeluje w rezolucji o stopniowe wycofywanie się ze składowa-nia odpadów i wzywa Komisję do przedsta-wienia stosownej propozycji legislacyjnej do końca 2014 roku.

Mają zarabiać tyle samo

Parlament Europejski wezwał Komisję Europejską do podjęcia skuteczniejszych działań w celu zmniejszenia różnicy w wy-nagrodzeniach kobiet i mężczyzn za wyko-nywanie tej samej pracy. W rezolucji, którą przyjęli posłowie, zawarta została propozy-cja zaostrzenia sankcji nakładanych na pra-codawców. Różnica w wynagrodzeniu kobiet i mężczyzn wynosi w Unii Europejskiej śred-nio 16,4%, a w niektórych krajach jeszcze się pogłębia.

Na ratunek tuńczykowi

Czy wielbiciele sushi doprowadzą do wymarcia tuńczyka? Jest nadzieja na unik-nięcie takiej sytuacji. Deputowani Parla-mentu Europejskiego mają przyjąć rezolu-cję przewidującą wzmocnienie kontroli nad połowami tej ryby we wschodnim Atlanty-ku i w Morzu Śródziemnym oraz obniżenie kwot połowowych. Sprawozdawca Parla-mentu Europejskiego, Hiszpan Raul Romeva i Rueda (Zieloni), proponuje też nowe „rezer-waty” dla tuńczyka.

Liczba tuńczyków w Atlantyku spadała drastycznie od lat 90. W nowym projekcie re-zolucji Parlament Europejski chce zaostrzyć przepisy chroniące unijne zasoby tuńczyka błękitnopłetwego, zgodnie z propozycjami Międzynarodowej Komisji do spraw Ochro-ny Tuńczyka Atlantyckiego (ICCAT).

15

zygzakiem

Page 16: Merkuriusz 5/2012

16

polit

yka

Wybory we Francji oraz Grecji stawia-ją Europę w sytuacji wielkiej niewiadomej. W obydwu przypadkach doszło do zakwe-stionowania w procesie wyborczym usta-leń poczynionych na poziomie europejskim. Zwycięski François Hollande w kampanii wyborczej wyraźnie opowiedział się za re-negocjacją z  trudem przyjętego paktu fi-skalnego. W Grecji partie dominujące do-tychczas scenę polityczną, od 1974 roku wymieniające się władzą, które stały za twardym programem reform, nie uzyskały wystarczającego poparcia, by stworzyć na-wet rząd koalicyjny. Lider zwycięskiej Nowej Demokracji już po trzech godzinach zrezy-gnował z prób porozumienia.

Co to może oznaczać dla strefy euro? Renegocjacja pakietu fiskalnego, na którą zamierza naciskać Francja, ma przynieść Europie impuls do rozwoju. Tak napraw-dę nie będzie ważna sama treść pakietu – w końcu dotychczasowy w dużej mierze

powtarzał zapis przyjętego niedawno sze-ściopaku – jego rozwiązania więc całkiem nie znikną. Ważne, czy uda się ten nowo wynegocjowany pakt „sprzedać” rynkom jako umowę, na której można budować za-ufanie do polityki finansowej państw stre-fy euro. Nowy prezydent Francji zapewne znajdzie poparcie wśród wielu przywód-ców europejskich, szczególnie tych z kra-jów wymagających głębokich reform. Podobne w wymowie stanowisko od dłuż-szego czasu prezentuje włoski premier Ma-rio Monti, wskazując na potrzebę nie tyl-ko oszczędzania, ale i pobudzania wzrostu, ostrzegając równocześnie przed podejmo-waniem decyzji ponad głowami obywate-li, którzy za pomocą kartki wyborczej lub też wyjścia na ulice mogą okazać swoje niezadowolenie. Lekcja grecko-francuska jest potwierdzeniem tego faktu, nie może go zignorować nawet kanclerz Merkel (któ-rej wyborcy domagają się jeszcze większej

dyscypliny finansowej od państw zagrożo-nych bankructwem). Niemniej pakt fiskalny w każdej wynegocjowanej formie będzie nastawiony na konsolidację strefy euro, nie na jej rozpad. Należy wspomnieć niedaw-ny list podpisany przez premierów Polski i Wielkiej Brytanii, Donalda Tuska i Davida Camerona, w sprawie polityki wzrostu go-spodarczego w UE i nieograniczania się tyl-ko do przyszłych oszczędności.

Co innego w przypadku Grecji. Majowe wybory i wysiłki związane z próbami utwo-rzenia rządu zakończyły się fiaskiem. Pre-zydent Papoulias powołał rząd przejściowy i 17 czerwca odbędą się, zgodnie z grecką konstytucją, kolejne wybory.

Jednocześnie widać przebudowę na-strojów w greckim społeczeństwie. Bada-nia wskazują, że 80% Greków chce mieć jako walutę euro, choć są sfrustrowani, rozgoryczeni i zaniepokojeni o przyszłość swojej ojczyzny. Jednocześnie słyszy się

Andrzej Grzyb

Dokąd zmierza

strefa euro

Page 17: Merkuriusz 5/2012

17

polityka

informacje, że część finansowych zasobów Greków przepłynęła do zagranicznych (np. szwajcarskich) banków.

Narodowy Bank Grecji opubli-kował wyniki badań, które obrazują, jakie byłyby koszty wyjścia Grecji ze strefy euro. Według tych badań PKB na głowę mieszkańca Grecji zmniej-szyłby się o  około 55%, z  19,4 tys. euro do 9,5 tys. euro. Wydaje się, że świadomość srogich konsekwencji ekonomicznych zaczyna zmieniać opinię Greków o ewentualnym po-parciu dla partii politycznych w ko-lejnych wyborach, bowiem w  ba-daniach opinii publicznej zwyżkują notowania Nowej Demokracji.

Sygnały o  trudnej sytuacji pły-ną z Hiszpanii. Należy do nich cho-ciażby informacja o  niemożliwej do zrealizowania redukcji deficytu budżetowego do poziomu oczeki-wanego przez UE. Zresztą możliwa jest zmiana w tej sprawie stanowi-ska UE. Również Mariano Rajoy, pre-mier Hiszpanii, apeluje o nowy pakt fiskalny, co sugeruje, że założenia obecnego są według Hiszpanii nie-wystarczające lub trudne do wyko-nania. Równocześnie niektóre hisz-pańskie banki oczekują pomocy ze strony budżetu.

Z Cypru też płynie sygnał, że kraj, który ma przejąć od pierwszego lipca prze-wodnictwo w UE, może prosić o wsparcie finansowe.

Wygrana w Grecji partii, które chcą wyj-ścia ze strefy euro, mogłaby wywołać efekt domina i przeniesienie wszystkich kłopo-tów na kolejne kraje strefy. Czarnym scena-riuszem byłoby nerwowe zachowanie ryn-ków finansowych, jak również obywateli poszczególnych krajów strefy euro.

Niemożność utworzenia rządu, lub też przejęcie władzy przez partie wprost kon-testujące potrzebę oszczędności, mogą doprowadzić do bankructwa Grecji lub jej wystąpienia ze strefy euro. Właśnie. Mogą. Ale nie muszą. Wszystkie oczy zaangażo-wanych w ratowanie strefy euro zwrócone są na Niemcy oraz Francję, gdzie uważnie wysłuchuje się sygnałów nowego rządu w Paryżu. Dotychczasowi sojusznicy Nie-miec w kwestii zacieśniania dyscypliny fi-skalnej mogą przestraszyć się głosu ulicy

oraz kosztów, jakie niosłaby ze sobą dezin-tegracja strefy euro. Należy dodać, że nie jest w polskim interesie, aby Grecja wyszła ze strefy, co pośrednio odbiłoby się nie-korzystnie również na naszej gospodar-ce. Docenić trzeba również fakt, że Grecja jest przecież jednym z krajów, które pono-szą duży wysiłek zabezpieczania znaczącej części zewnętrznej granicy Unii.

Czy w  Polsce jesteśmy wolni od tro-ski o przyszłość, będąc poza strefą euro? Wszystkie kłopoty strefy wpływają na polską gospodarkę, wymianę handlową, a  w  konsekwencji na nastroje i  sytuację społeczną.

Widmo gorszych scenariuszy niż to, czego do tej pory doświadczyliśmy w UE, wstrzymuje rozpoczynanie nowych

inwestycji, zakupów przez firmy. Świad-czyć o tym mogą bardzo wysokie oszczęd-ności/lokaty firm na kontach bankowych. Spadek inwestycji to redukcja miejsc pra-cy i wszystkie konsekwencje tej sytuacji.

Po tych wyborach nic już nie powinno zostać takie samo. Bez względu na to, jak fi-nalnie będą wyglądać rozwiązania dla stre-fy euro, ostatnie wydarzenia pokazują nam, że musimy się bardziej wsłuchiwać w głos obywateli. Inaczej wybory wygrywać będą ruchy skrajne i antysystemowe – co tylko mogłoby zmniejszyć i tak już nadwątloną stabilność.

Andrzej Grzyb, Poseł do Parlamentu Europejskiego

Page 18: Merkuriusz 5/2012

Wszystko zaczęło się 1 kwietnia 1962 roku, kiedy nieliczni posia-dacze odbiorników z zakresem fal UKF mogli usłyszeć pierwsze eksperymentalne audycje no-wego programu Polskiego Ra-dia. Jakbyśmy dziś powiedzie-li, to był „program niszowy” dla fonoamatorów. Pierwszym sze-fem został Edward Fiszer, któ-ry postawił na młodych dzien-nikarzy, często debiutantów, poświęcając większość czasu antenowego audycjom mu-zycznym. Trójce oddano nowy gmach przy ulicy Myśliwieckiej, nieopodal kortów Legii.

Audycją, która od początku zyskała so-bie spore grono słuchaczy, był „Mój ma-gnetofon” Mateusza Święcickiego. Mu-zyk jazzowy, kompozytor, a jednocześnie krytyk i ko-lekcjoner płyt wiedział, co dla miłośnika muzyki zna-czy zdobycie zachodnich albumów. Nie ograniczał się wyłącznie do reper-tuaru jazzowego, nowin-ki rozrywkowe pożyczał od kolegów. Fonoamato-rzy czekali na wyznaczo-ną godzinę z magnetofo-nami, bo była to jedyna możliwość wzbogacania domowych kolekcji. Do nowego programu zwer-bowano młodych prezen-terów z „Rozgłośni Harcer-skiej” Marka Gaszyńskiego

i Witolda Pogranicznego, którzy przygoto-wywali audycje pod prowokacyjnym ty-tułem „Piosenki, jakich nie było”. Z  cza-sem jeden ze współpracowników, Piotr Kaczkowski, dorobił się własnej audycji

„MiniMax”. Przestrzegano wtedy kilku reguł: pełne

utwory, bez wyciszeń, zapowiedzi z pauzą pozwalającą uruchomić magnetofon, a po każdej piosence – kilka sekund ciszy. Au-diofile byli zachwyceni. Trójka jako jedyna stacja w Polsce do dziś nie uległa modzie na zapowiedzi w trakcie muzyki i wycisza-nie w najmniej odpowiednich momentach. Konsekwentnie przestrzega podziału na pasma. Dzięki temu słuchacze dokładnie wiedzą, kiedy włączyć radio, żeby usłyszeć ulubiony program.

Jedna rzecz była niemożliwa do przeła-mania – audycje „szły z taśmy”. Na Zacho-dzie już od dawna prowadzono progra-my na żywo, podczas gdy u nas na antenę dziennikarzy nie wpuszczano, a piosenki zapowiadał lektor.

Pierwszym prezenterem, którego głos mogli poznać słuchacze, był właśnie Piotr Kaczkowski. Przygotowywanie zapowie-dzi i ewentualnych komentarzy na piśmie nie było wymogiem redakcyjnym – tego

żądała cenzura. Z czasem pozwolenie na osobiste odczytywanie zapowiedzi uzyska-li inni dziennikarze.

Nim opowiemy o głosach radiowych, powróćmy jeszcze do muzyki. Chociaż pro-gram oddawał najwięcej czasu antenowe-go muzycznym nowościom, to paradok-salnie dzięki kilku audycjom zainteresował młodych ludzi innymi gatunkami muzycz-nymi niż big beat (pojęcie „rock” nie było jeszcze wtedy rozpowszechnione). Jazz-man Jan „Ptaszyn” Wróblewski dyspono-wał kanonem płytowym reprezentatyw-nym dla wszelkich nurtów tego gatunku. Dzięki zagranicznym kontaktom jego ko-lekcja ciągle rosła. Swoje „Trzy kwadranse jazzu” prowadzi do dziś. Wkrótce nastąpi-ła dalsza specjalizacja. Edward Steinhagen był autorem „Trzech kwadransów” swingo-wych. Jan Borkowski wyspecjalizował się w prezentowaniu nowości krajowej sceny jazzowej. Wytrawni melomani wyczekiwa-li na programy Jana Webera, największego w historii polskiego radia erudyty. Zaska-kiwał słuchaczy fonograficznymi odkrycia-mi i opatrywał je wnikliwym komentarzem.

Muzyka młodzieżowa w  krajowym wydaniu stała się anachroniczna. Pojawia-ły się nawet zarzuty wobec redaktorów, że

Andrzej Wilowski

18

kult

ura

Page 19: Merkuriusz 5/2012

unikają lansowania rodzimych zespołów. Ale redaktorzy wiedzieli, co się w świecie dzieje. Prawdziwą rewolucję wywołają Bre-akouci, lecz na nią przyjdzie jeszcze trochę poczekać. Piotr Kaczkowski konsekwentnie robił swoje i zaczął puszczać coraz więcej zespołów nie tylko z wysp, ale i zza oce-anu. Na antenę trafiła muzyka hippisow-ska, blues i rock we wszelkich jego odmia-nach. Pewną frustrację wywoływał fakt, że na Zachodzie, zarówno w fonografii, jak i w emisji radiowej, zaczęła się pojawiać stereofonia, by w latach siedemdziesiątych ostatecznie utrwalić się jako standard. Pod pewnym względem program się rozwijał, przedłużano czas emisji, w latach siedem-dziesiątych nadawano już audycję do pół-nocy. Poszerzające się pasmo wymagało jednak nowych propozycji programowych.

Nie było zgody na słuchowiska na żywo i społeczny reportaż, za to redakcja literac-ka i popularnonaukowa miały względną swobodę. Zaowocowało to doskonałymi programami publicystycznymi i literackimi. Prawdziwy rozkwit przeżywał teatr radio-wy. Nadawano codziennie 30-minutowe spektakle w ramach cyklu „Powieść w od-cinkach”. Popularyzowano nie tylko klasy-kę, ale i nowsze pozycje. „Trylogia” w tym wydaniu, w latach siedemdziesiątych pa-rodiowana przez wrocławskie Studio 202, przyswoiła lekturę niejednemu licealiście. W końcu nie od dziś młodzież szkolna ma alergię na słowo drukowane.

W godzinach nocnych „Teatrzyk Zielo-ne Oko” oferował wyrafinowaną rozrywkę dla dorosłych, prezentując radiowe wersje klasyki kryminału. Felietony Władysława Kopalińskiego, autora „Słownika wyrazów obcych” i wielu innych kompendiów, przy-bliżały dzieje kultury europejskiej. Miały one tytuł „Z różnych szuflad”. Profesor Ste-fan Traugutt prowadził literackie warszta-ty dla poetów amatorów. W zdumiewają-cy sposób potrafił kierować grafomanów na ambitniejsze obszary. Osiągał to mię-dzy innymi dzięki życzliwemu nastawie-niu do korespondentów: wskazując błędy, zachęcał do dalszej pracy. Nie wiadomo, ilu wychował poetów, ale niewątpliwie wielu zawdzięcza mu swój rozwój. Na trójkowej antenie erudycją imponował również An-drzej Wiktor Piotrowski, prowadzący przez lata rozmaite programy literackie. Na wy-soki poziom redakcji literackiej postawił kolejny dyrektor programu, Jan Mietkow-ski. Za jego panowania na antenie pojawił się też reportaż.

Trudno wskazać wyraźną datę kolej-nych przemian na antenie Trójki. Jedno jest jednak pewne – w  latach siedem-dziesiątych program zmienił się radykal-nie. Zadomowił się w nim na dobre Woj-ciech Mann, który już nie tylko przynosił

płyty, ale ujawnił się jako dowcipny pre-zenter. Wyspecjalizował się w audycjach bluesowych. Ten gatunek muzyczny miał wielu propagatorów, do najwybitniej-szych należała Maria Jurkowska. Obecnie Wojciecha Manna wspiera Jan Chojnacki. Do studia na Myśliwieckiej zawędrował też syn Jerzego Wasowskiego, Grzegorz, który początkowo miał kontynuować tra-dycję „oprawcy muzycznego”, ale rozlicz-ne talenty i  erudycja nosiły go po róż-nych redakcjach: muzycznych, literackich, rozrywkowych.

Pierwsze audycje satyryczne moż-na było usłyszeć już pod koniec lat sześć-

dziesiątych. Z  inicjatywy Jerzego Dobro-wolskiego powstał kabaret „Radiokronika Decybel”.

Skoro mowa o  przemianach, warto wspomnieć o inżynierach radiowych: Lesz-ku Michniewiczu i Jerzym Kordowiczu. Le-szek Michniewicz dał się poznać również jako dziennikarz prowadzący audycje po-pularnonaukowe, odsłaniające słuchaczom arkana techniki radiowej i nagraniowej. Je-rzy Kordowicz okazał się miłośnikiem „el-muzyki” i  nadal propaguje ten gatunek. Charakterystyczne dla personelu rozgło-śni jest to, że wszyscy robią niemal wszyst-ko, nie ma ścian między redakcjami, oraz że nigdy nie było to radio sformatowane, obowiązywała pełna tolerancja oraz plura-lizm estetyczny.

Skończyła się gomułkowska epoka „małej stabilizacji”, a rozpoczął gierkowski entuzjazm. Decydenci uznali, że można więcej, ale nie za dużo, żeby nie podpaść partii. Pomysłem na rodzaj koncesjonowa-nego Hyde Parku miał być nowy, godzinny

program satyryczny. Reżyser radiowy Jerzy Markuszewski wraz z  Jerzym Dobrowol-skim zaczęli montować ekipę do radiowe-go tygodnika „Ilustrowany Tygodnik Roz-rywkowy”. Nowych autorów poszukiwali w klubach studenckich. Z „Hybryd” do ITR-

-u (Ilustrowanego Tygodnika Rozrywko-wego) przyszedł Jan Tadeusz Stanisławski, znany z anteny jako profesor mniemano-logii stosowanej. Pierwsze skecze zaczęła pisać Maria Czubaszek, która trafiła do ITR z redakcji reklamowej radia. Scenki czytali Jerzy Dobrowolski, Wojciech Pokora i Zofia Kwiatkowska. Program wzmocnili inni akto-rzy: Krystyna Sienkiewicz, Piotr Fronczewski,

Tadeusz Ross, Stefan Friedmann. Dwaj ostat-ni mieli również ambicje autorskie. Stefan Friedmann nie tak dawno jeszcze prowa-dził magazyn satyryczny „Korek”. W ITR pi-sali i wykonywali z Jonaszem Koftą „Dialogi na cztery nogi”. Friedmann – wszechwładny majster, prostak i cwaniak, oraz Kofta – jego czeladnik, zdeklasowany inteligent, którego docent stawał się ofiarą. W ITR debiutował Jacek Janczarski, znany przede wszystkim jako autor dialogów „Kocham Pana, Panie Sułku!”, wykonywanych przez Martę Lipiń-ską i Krzysztofa Kowalewskiego. Cykl był nadawany tak długo, że aktorka nie mogła się uwolnić od kojarzenia jej z jedną rolą Suł-kowej Pani Elizy. Niewątpliwą zasługą Trójki i ITR było stworzenie możliwości zaistnienia w szerszym odbiorze artystom ze środowi-ska studenckiego, niepoprawnym politycz-nie (jakbyśmy dziś powiedzieli, niszowym). W ten sposób twórczość „Salonu Niezależ-nych” wyszła z klubów studenckich. Każdy słuchacz wiedział, kim są Jacek Kleyff, Mi-chał Tarkowski i Janusz Weiss.

19

kultura

Page 20: Merkuriusz 5/2012

Redaktorzy ITR ciągle poszukiwali no-wych autorów i pomysłów. Dowiedzieli się o lokalnej sławie wrocławskiego Studia 202

– tak do współpracy zaproszono Andrzeja Waligórskiego i kabaret Elita. Waligórski przeszedł do historii jako piewca losów Sarmaty, szaraka, „Dreptaka”. Jan Kaczma-rek napisał dziesiątki kabaretowych szla-gierów. W połowie lat siedemdziesiątych w redakcji rozrywki pojawili się debiutant, tekściarz Marcin Wolski i satyryk ze sporym dorobkiem, utalentowany aktorsko Jacek Federowicz. Niezwykła łatwość w pisaniu Wolskiego i  pomysłowość Federowicza sprawiły, że zdominowali dotychczasowy zespół. Tak powstał magazyn wedle pomy-słu Jacka Federowicza, „Sześćdziesiąt minut na godzinę”. Motywem przewodnim maga-zynu był „cyrk w budowie”. Rzecz rozgrywa-ła się w enigmatycznej redakcji, jednak słu-chacze bezbłędnie rozpoznawali, kim jest

„kolega kierownik” i jego podwładni, i jaki „cyrk jest w budowie”. Kabaret Elita przed-stawiał życie codzienne rycerzy z „Trylogii” na etatach „socjalistycznej stanicy”. Federo-wicz na cztery głosy odtwarzał „redakcyjne operatywki”. Marcin Wolski pisał surreali-styczne słuchowiska w konwencji science fiction, pełne aluzji, z czytelnymi historycz-nymi parabolami.

Popularnością cieszył się również „Ma-triarchat”. Dialogi Andrzeja Zaorskiego z Marianem Kociniakiem z cyklu „Fajny film wczoraj widziałem...” wprowadziły do po-tocznego języka kilka charakterystycznych zwrotów, na przykład „A momenty były?”. Z czarnego humoru, jeszcze przed maga-zynami, słynęła spółka autorska Janusz Bogacki i  Maciej Zębaty. Do dziś powta-rzane jest na antenie słuchowisko „Rodzi-na Poszepszyńskich”. „Rodzina, jakich wie-le...”, z jednej strony była parodią powieści radiowych w  rodzaju „Rodziny Matysia-ków”, a z drugiej trafną diagnozą społecz-ną, nasyconą surrealistycznym i czarnym humorem.

Słuchacze zastanawiali się, jaki jest klucz do sukcesu ekipy Federowicza. Do-ciekano, czy władze partyjne są tak mało inteligentne, czy to grubsza prowokacja, a  może finezyjna gra szefów radia, któ-rzy muszą być po stronie społeczeństwa i w ten sposób chcą nas – słuchaczy – prze-konać, że są możliwe zmiany, nawet w ra-mach ustroju… Program „Sześćdziesiąt minut na godzinę” robili współpracowni-cy, żaden z autorów nie był na etacie, co dawało dyrekcji bezpieczeństwo – w każ-dej chwili mogła zakończyć współpracę. Autorzy nagrywali kolejne magazyny, ma-jąc poczucie, że „karnawał trwa” tak długo, dopóki nie znudzi się władzom. Jednak, mimo że zbierały się czarne chmury, gro-my z nich nie padały, co zachęcało do coraz

śmielszych poczynań. Tę grę można było prowadzić z założeniem, że najpotężniej-szą bronią jest aluzja. Po wprowadzeniu stanu wojennego magazyn „Sześćdziesiąt minut na godzinę” zniknął z anteny, by już nigdy na nią nie wrócić. Wtedy Jacek Fe-derowicz nagrywał swoje audycje w domu, a  krążyły one na powielanych kasetach. W połowie lat osiemdziesiątych powróco-no do archiwalnych nagrań. Z przerwami i w różnym wymiarze nadawano program

„Powtórka z rozrywki”, niezmiennie układa-ny przez etatowego satyryka Andrzeja Za-krzewskiego. Nie wspominam o autorskich dokonaniach tego redaktora, bowiem bu-dzą one mój głęboki sprzeciw. Trzeba po-wiedzieć to wyraźnie: w obecnym kształ-cie programy rozrywkowe są najsłabszą

pozycją w ramówce Trójki. Audycje Artu-ra Andrusa to raczej kolaże zmontowane z nagrań z rozmaitych imprez, przeplata-nych niskiego lotu dowcipami prowadzą-cego. Oczywiście można powiedzieć, że rolą radia nie jest dziś produkcja progra-mów rozrywkowych, ale prezentacja sce-ny, tylko że Trójka, patronując rozmaitym imprezom i konkursom, ma ambicje wpły-wania na tę scenę.

Powróćmy jeszcze na chwilę do lat sie-demdziesiątych. Tak, jak w początkach pro-gramu była potrzeba otwarcia na świat i pozyskiwania modnej muzyki zachodniej, tak wówczas muzyka anglosaska całkowi-cie zdominowała antenę. Przyczyn tego

stanu rzeczy istniało kilka. W epoce gier-kowskiej łatwiej było o paszporty, zwłasz-cza tym, którzy „nie podpadali politycznie”. Część wytwórni płytowych dostrzegła fakt, że muzyka rockowa ma wielu słuchaczy na Wschodzie, gdzie kontakt z nią jest „oknem na wolny świat”, więc zaczęto niektórym polskim dziennikarzom muzycznym prze-syłać egzemplarze promocyjne płyt. Wielu redaktorów zwyczajnie przegrywało poży-czone albumy. Jest jeszcze jedna przyczy-na, być może najważniejsza. Młodzi ludzie przestali – z pewnymi wyjątkami – intere-sować się krajową produkcją. Odczuwali pewną nieszczerość i fałsz w produkcjach zespołów lansowanych w Opolu. Zresztą do powstania samego Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu pośrednio przyczyniła

się właśnie Trójka, a powód był technicz-ny – zasięg jednego z pierwszych nadajni-ków UKF w Katowicach obejmował rów-nież Opole.

W  latach siedemdziesiątych polskie zespoły nie tylko grały muzykę anachro-niczną, ale też wykonywały pewne ge-sty polityczne, których nie akceptowała publiczność. Należał do nich na przykład udział w  propagandowych imprezach, w  festiwalach „Piosenki Radzieckiej” czy

„Piosenki Żołnierskiej”. Nowym grupom trudno było dostać się do studiów na-graniowych, a  produkcję płyt reglamen-towały przydziały surowca i papieru. Ra-dio miało ścisłe powiązania z fonografią.

20

kult

ura

Page 21: Merkuriusz 5/2012

Do wyjątków należeli Niemen, Breakouci, Grechuta, Klan, Dżamble i paru innych arty-stów, ale lista ta nie była długa. Pod koniec lat siedemdziesiątych Trójka wylansowała Maanam i Porter Band. W znacznie lepszej kondycji był polski jazz, który zdobywał na nowo słuchaczy w kręgach studenckich i pod względem artystycznym nie ustępo-wał produkcjom zachodnim.

Prawdziwą eksplozję fonoamatorstwa wywołały nowości techniczne. Trójka jako pierwsza nadała program stereofoniczny. Fonoamatorzy mogli już nabywać przy-zwoity sprzęt. Kolejną rewolucję technicz-ną przeżyły studia na Myśliwieckiej, kiedy przestawiono się na technologię cyfrową. Dość powiedzieć, że od tego czasu pod względem technicznym nie różnią się już one od innych na świecie.

Dla zdeterminowanych słuchaczy to nie problemy techniczne były najważniej-sze, lecz ramówka, czyli kształt progra-mu. Wszystko gwałtownie wywróciło się 13 grudnia 1981 roku. Nikt nie miał pojęcia, jak długo potrwa „wojna polsko-jaruzelska”, jednak dziennikarze wiedzieli, że nastąpią zmiany i że trzeba mieć jakiś plan na prze-trwanie. Po zawieszeniu stanu wojennego Program Trzeci powrócił w pełnym wymia-rze na antenę, okazało się, że władze nie są tak konsekwentne w represjach wobec mediów. Wciąż poszukiwano więc nowych pomysłów. Do pewnych rzeczy nie było powrotu, całkowitej zmianie musiała ulec koncepcja rozrywki, nie było mowy o ka-barecie radiowym. Jednak możliwe okaza-ły się audycje na żywo. Na stałe weszło do ramówki „Zapraszamy do Trójki”. Ta trzy-godzinna audycja ma zdecydowanie cha-rakter autorski, w soboty na przykład Piotr Kaczkowski prezentował nowości rockowe. Pojawiło się też pewne novum w ramów-ce: „Lista przebojów” Marka Niedźwieckie-go nadawana w sobotnie wieczory. W roku 1983 słuchacze oddawali swoje głosy na kar-tach pocztowych, dziś korzystają z Internetu. Redaktor szybko zyskał sobie popularność, przenosząc koncepcję prowadzenia ze stu-denckiego radiowęzła, swobodę, żart, kon-trolowaną spontaniczność.

W polskiej muzyce rockowej w latach osiemdziesiątych nastąpiła zdecydowana zmiana. Było to też słyszalne w radiu. Rock zdecydowanie odciął się od reszty sceny rozrywkowej. Stało się to w dużym stop-niu za przyczyną festiwalu w Jarocinie, któ-ry ujawnił wiele talentów, ale nie zapewniał wstępu na oficjalną scenę. Słuchacze do-magali się „Chcemy być sobą!” i głosowali na Perfect, Maanam i TSA. Sama Trójka lan-suje: Lady Punk, Klaus Mithoff, Oddział Za-mknięty, T. Love, Brygadę Kryzys, Kult i in-nych. Decyduje spontaniczność i szczerość wypowiedzi. Młodzi ludzie odzyskują w tej

muzyce głos pokolenia, a radio w zbunto-wanych tekstach dostrzega pewne walory publicystyczne. Nie można odnieść się do rzeczywistości wprost, załatwia to aluzyjny tekst piosenki.

Obiecałem jeszcze powrócić do wąt-ku charakterystycznych trójkowych gło-sów. Posiadaczem takiego jest Andrzej Turski, przez pewien czas dyrektor pro-gramu. Jako dziennikarz zasłynął z „Prze-glądów tygodnia”, magazynu polityczne-go, który prowadził. Jako dyrektor wsławił się pewnym epizodem nieznanym słucha-czom: w  roku 1983 doprowadził do wy-emitowania na antenie rozmowy z Danutą Wałęsową po odebraniu przez nią Nagro-dy Nobla w imieniu Lecha Wałęsy. Dymisja dla redaktora Turskiego była gotowa, ale zapomniano mu ją wręczyć, bo właśnie zmarł przywódca Związku Radzieckiego i nomenklatura partyjna miała ważniejsze zmartwienia.

Dzienniki radiowe przyzwyczaiły nas do głosu Krystyny Czubówny, najwięk-szej indywidualności wśród lektorek. Wśród wielu innych głosów kojarzących się z  Trójką jeden zwłaszcza utkwił mi w pamięci. Należał do Hanny Marii Gizy, która miała szczególne osiągnięcia w pro-wadzeniu programów popularnonauko-wych i  literackich. Cykl „Klub Ludzi Cie-kawych Wszystkiego” doczekał się nawet w pewnym sensie organizacyjnej formy, rejestrował członków i miał własne logo. Szczególną formułą programów literac-kich były „Zagadki Literackie”. W pewnym stopniu następcą tego cyklu jest „Literac-kie Biuro Śledcze” Jerzego Sosnowskiego, który kontynuuje też programy popular-nonaukowe „Klub Trójki”.

Obok programów literackich, popu-larnonaukowych i niektórych muzycznych, najbardziej ceniłem reportaż, przez pewien czas nieobecny na antenie, a teraz zreduko-wany. Swego czasu prowadzono nawet ran-kingi, słuchacze wybierali reportaż tygodnia, miesiąca, roku. Wydano też jeden album płytowy z najbardziej wartościowymi repor-tażami. Natomiast zupełnie nie mogę zrozu-mieć, z jakiego powodu powróciła na ante-nę „Muzyczna Poczta UKF”. Idea radia jako

„grającej szafy” miała sens, kiedy nie było dostępu do nagrań, dziś jest jałową zabawą, właściwą stacjom komercyjnym.

Trójka ma na swoim koncie wiele osią-gnięć: działalność wydawniczą, nagranio-wą i koncertową, chociaż te wynalazki są znane w  świecie od dziesięcioleci. Były

– szkoda, że muszę o tym pisać w czasie przeszłym – pomysły twórcze i oryginal-ne. Audycje Krystyny Sikory „Quod libet, czyli kto co lubi”, nadawane od 1967 roku, łączyły w  jednym bloku rozmaite formy i gatunki muzyczne, których zestawienie

obok siebie dawało nową jakość i skłania-ło słuchacza do otwartości na trudniejsze propozycje. Była też, obecnie całkowicie zaniechana, forma eseju radiowego, upra-wiana przez Piotra Orawskiego, który łączył muzykologię, literaturę i filozofię. Tak mod-ne dziś penetrowanie obszarów muzyki et-nicznej miało swoje początki na antenie Trójki w audycjach Tomasza Tłuczkiewicza, który śledził różne zjawiska z  pograni-cza jazzu i muzyki etnicznej. Zdziwiłby się Marcin Kydryński, że formułę prowadzo-nych przez niego programów zapropono-wał już ktoś trzydzieści lat temu. Inne po-dejście do pojęć folkloru, tradycji i muzyki etnicznej proponuje Wojciech Ossowski. Potrafi on skojarzyć muzykę mongolskich stepów i  skandynawskich pustyni lodo-wych, celtyckich grup folkowych z kape-lami karpackimi. To budujące, że takie po-dejście do materii radiowej jest rozwijane.

W pewnym stopniu propozycje progra-mowe wyprzedzały nadchodzącą epokę. Pod koniec lat osiemdziesiątych powsta-ła audycja niezwykła: „Winien i  ma”. Nie do końca było jasne – jak sądzę, nie tylko dla słuchaczy – jaka jest intencja magazy-nu. Brzmiał jak niejeden program gospo-darczy w tamtych czasach, ale wymowę miał zdecydowanie satyryczną. Prawdopo-dobnie dlatego, że autorzy Jacek Olszew-ski, Janusz Kosiński, Marek Wilhelmi i Jerzy Iwaszkiewicz byli wytrawnymi tropiciela-mi paradoksów w gospodarce socjalistycz-nej i okresu przemian, nadto przedkładali zdrowy rozsądek nad ekonomię akademic-ką. Wiktor Legowicz prowadzi do dziś cał-kiem poważne serwisy gospodarcze. Ja-nusz Kosiński wytrwale odkurzał klasykę rockową, krajową i zachodnią.

Niewątpliwie dobrą cechę stanowi kontynuacja charakterystycznych bloków programowych. W pewnym zakresie wy-pełnianiem misji radia publicznego jest prezentacja na antenie piosenki aktorskiej i literackiej, co od lat robi Janusz Deblesen. Dzięki audycji Barbary Podmiotko, „Pod da-chami Paryża”, mogliśmy się dowiedzieć, co się śpiewało we Francji. Wypadałoby się też cieszyć z „Klubów Trójki”, prowadzonych przez Jerzego Sosnowskiego, które kon-tynuują blok programów popularnonau-kowych. Na wyróżnienie zasługuje Marcin Kydryński, prezentujący muzykę, jakiej nie usłyszy się na innych antenach, nawet pu-blicznych. To bodaj jedyny prezenter, któ-ry „wie, co gra”.

Założeniem Programu Trzeciego od po-czątku był eksperyment, czyli poszukiwa-nie. W Trójce nadal można usłyszeć wszyst-ko, czego nie słychać na innych antenach. Wciąż inspiruje, wychowuje, prowokuje, chociaż czasem irytuje.

fot. z jubileuszowego kalendarza Trójki

21

kultura

Page 22: Merkuriusz 5/2012

wyw

iad

22

NO TO POSŁUCHAJCIE

NO TO POSŁUCHAJCIE

N O T O P O S Ł U C H A J C I EMarek Zaradniak

SANTANASHAPE SHIFTER

Carlos Santana ma od lat grono zagorzałych sympatyków na całym świecie. Także w Polsce. Nie zawiódł ich propozycjami zawartymi na swym najnowszym

krążku. Tym razem pro-ponuje trzynaście kom-pozycji stworzonych w ostatnich latach przy okazji nagrywania ko-lejnych płyt. Dwanaście spośród nich to utwory instrumentalne. Jeden (tytułowy) to piosen-ka. Nie ukazały się one wtedy, ukazują się teraz. I chociaż można powie-dzieć, że to kawałki „pi-sane do szuflady”, nie są gorsze od innych, zna-nych wcześniej kompo-zycji Santany. Muzyk jak zwykle zachwyca wirtu-ozerią i błyskotliwością techniczną. W  otwie-rającym płytę utworze tytułowym warto wsłu-chać się zresztą nie tyl-ko w brzmienie gitary,

ale i organów, a także w to, co śpiewają Andy Vargas i Tony Lindsay. Posłuchajcie też kolejnej kompozycji o swojsko brzmiącym tytule „Dom”. Czuć w niej nutkę no-stalgii, ale Santana daje kolejny popis gitarowej wirtuozerii. W „Nomadzie” gitara prowadzona jest tak, jakbyśmy słyszeli karawanę ciągnącą przez pustynię. Zaiste niezwykła to płyta, do której będzie się chciało wracać nieraz.

STANISŁAW SOYKAW HOŁDZIE MISTRZOWI

Stanisław Soyka jest z pokolenia, które wychowało się na muzyce Czesława Niemena. Wzorem innych sięgnął po jego twórczość. O swoich zamiarach wspomi-nał już 20 lat temu. Przygotowywał się do tego niezwykle pieczołowicie i oto teraz otrzymaliśmy płytę zawierającą dziesięć interpretacji przebojów Niemena. Co de-

cydowało o  wyborze ta-kich, a  nie innych utwo-rów? Trudno powiedzieć. Są tutaj przeboje ze star-szego okresu działalno-ści Niemena, jak

„Czas jak rzeka” i „Wiem, że nie wrócisz”. Jest poezja śpiewa-na, czyli „Jedne-go serca” i „Moja ojczyzna”. Są też wreszcie dwa wielkie przebo-je: „Sen o  War-szawie” i „Dziw-ny jest ten świat”. Z  ostatniego Soyka uczynił piosenkę nie-zwykle nastro-jową. Natomiast

w „Śnie o Warszawie” słyszymy tylko akompaniament fortepianu. Dodaj-my, że do nagrania płyty Soyka zaprosił jednego z niemenowskich we-teranów, gitarzystę Tomasza Jaśkiewicza. Jego gitarową wirtuozerią możemy za-chwycać się w utworach „Wiem, że nie wrócisz” i „Moja ojczyzna”.

SON

Y BM

G

UN

IVER

SAL

MU

SIC

POLS

KIE

RAD

IOSO

NY

BMG

MIKA URBANIAKFOLLOW YOU

Córka znanej wokalistki jazzowej Urszuli Dudziak i multiin-strumentalisty Michała Urbaniaka, Mika Urbaniak, proponuje nie-z wykłą pły-tę. Niezwykłą, bo bez jakichś n i e p o t r ze b -nych udziw-nień. To po prostu spora dawka rock and rolla, ale nie za duża, dzięki czemu słuchając tych utworów, nie męczymy się. Już pierwsza piosenka „Pi-xelated” za-chęca do słu-chania. A dalej poznajemy krążek powodowani czystą ciekawością. „Celebrity” to też rock, ale nieco spokojniejszy. W „Is There Anybody Out There?” warto wsłuchać się w brzmienie harmonijki ustnej. „Don’t Speak Too Loud” to spokojna ballada, choć niepozbawiona elementów rock and rollowych. Tytułowa piosenka „Follow You” to utwór nie-zwykle klimatyczny, z dozą nostalgii. Podobać może się w nim szczególnie solo gitarowe. To jedna z tych płyt, których chce się słuchać do końca i które nie nudzą.

MAREK NIEDŹWIECKI POLECAZ ARCHIWUM POLSKIEGO BIG BEATU

W czasach PRL-u jak ognia unikano pojęcia rock and roll. Za-stąpiono je big beatem. Jednym z wiodących studiów nagranio-wych w Polsce było wówczas radiowe Studio Rytm. To tam reje-strowało utwory większość wykonawców. Zestaw, jaki proponuje Marek Niedźwiecki, zawiera 42 przeboje z tamtych lat. Są na pły-cie zarówno utwory, które słychać do dziś, np. „Płoną góry, płoną lasy” Czerwonych Gitar czy „Dni, których nie znamy” Marka Gre-

chuty i zespołu Ana-wa, jak i takie, które zostały zapomnia-ne, np. „Nie chodź po parku sama” Pio-tra Szczepanika czy

„Motyle” Amazonek. Przypomniano zu-pełnie zapoznaną Elżbietę Żakowicz, która była wokalist-ką zespołu Wiślanie 69. Sporo jest w tym zestawie akcentów poznańskich. Wszak stąd pochodzi Hali-na Frąckowiak i tutaj działał przez wiele lat Wojciech Skow-roński. To z Estradą

Poznańską współpracowali przed laty Jerzy Grunwald i En Face czy grupa Homo Homini. Po ten zestaw jedni sięgną, aby wspomi-nać. Inni, aby przekonać się, co, jak i kto wtedy śpiewał.

Page 23: Merkuriusz 5/2012
Page 24: Merkuriusz 5/2012

Rośnie zapotrzebowanie na aktualną wiedzę dotyczącą produkcji, oce-ny jakości oraz bezpiecznego stosowania nowoczesnych kosmeceu-tyków. A cóż to takiego? To preparaty z pogranicza kosmetyków i le-ków, ponieważ oprócz działania pielęgnacyjnego wykazują delikatne działanie lecznicze lub wspomagające leczenie, albowiem zawierają aktywne składniki, które mogą wpływać na procesy fizjologiczne za-chodzące w skórze człowieka. We współczesnym świecie zdrowy i za-dbany wygląd nie tylko sprzyja podniesieniu samooceny, ale także ułatwia kontakty międzyludzkie. Dlatego niezbędne jest umiejętne wspomaganie dobrodziejstw natury ofertą przemysłu kosmetycznego.

Odpowiedzią na te potrzeby są prowa-dzone od roku akademickiego 2009/2010 przez zespół specjalistów, głównie z Wy-działu Chemii UAM, Studia Podyplomowe z Chemii Kosmeceutycznej. Mają one cha-rakter doskonalący i skierowane są przede wszystkim do absolwentów wydziałów chemicznych, farmaceutycznych oraz le-karzy, jak również do absolwentów wyż-szych kosmetycznych studiów zawodo-wych i specjalności pokrewnych. W ramach kierunku realizowanych jest wiele modu-łów tematycznych obejmujących następu-jące przedmioty:

� Prawodawstwo i  marketing w  ko-smetyce. Przedmiot ten umożliwia studentom uzyskanie wiedzy doty-czącej m.in. regulacji prawnych sto-sowanych w kosmetyce, zapoznanie z  aktualnymi rozporządzeniami do-tyczącymi substancji zawartych w ko-smetykach, a także poznanie podstaw prawnych oceny jakości preparatów kosmetycznych.

� Technologia wytwarzania kosmety-ków/kosmeceutyków. Omawiane są m.in. metody i sposoby przygotowy-wania preparatów kosmetycznych, ze szczególnym uwzględnieniem zasad doboru składników czynnych i  sub-stancji pomocniczych do poszczegól-nych typów kosmetyków. W ramach

tego przedmiotu studenci mają moż-liwość samodzielnego wykonania preparatów kosmetycznych o  róż-nej strukturze fizykochemicznej oraz przeprowadzenia organoleptycznej i instrumentalnej oceny trwałości róż-nych preparatów kosmetycznych.

� Przemysłowa technologia kosmety-ków/kosmeceutyków. Przedmiot ten pozwala studentom m.in. zapoznać się z szeroko pojętą technologią wy-twarzania aplikacyjnych form kosme-tyków, zwłaszcza z aparaturą i orga-nizacją produkcji. Szczególny nacisk położony jest na procesy przyjazne środowisku oraz omówienie zasad dobrej praktyki wytwarzania (GMP) w przemyśle kosmetycznym.

� Chemia surowców roślinnych. Mo-duł skupia się na możliwościach wyko-rzystania surowców roślinnych w ko-smetyce. Omawiane są poszczególne typy surowców roślinnych oraz meto-dy ich pozyskiwania dla celów pielę-gnacyjno-leczniczych. Ponadto szero-ko dyskutowane są działania uboczne, przeciwwskazania oraz możliwe inte-rakcje preparatów ziołowych z innymi preparatami kosmetycznymi i lekami.

� Metodologia badań analitycznych w  kosmetyce. Jest to przedmiot, po zakończeniu którego studenci

posiadają wiedzę na temat praktycznej oceny statystycznej wyników przepro-wadzanych oznaczeń. Ponadto dyspo-nują podstawami teoretycznymi spek-troskopii molekularnej (UV-Vis), metod elektroanalitycznych (potencjometria), metod chromatograficznych (chroma-tografia gazowa, cieczowa, planarna, elektroforeza bibułowa) oraz reologii.

� Perfumeria. Szeroko omawiane są różnego rodzaju substancje zapacho-we i powstające przy ich udziale tzw. kosmetyki perfumeryjne. Studenci za-poznają się z technologią wytwarza-nia wyrobów perfumeryjnych i  po-znają aktualne tendencje na rynku wyrobów perfumeryjnych. Oprócz tego przedmiot porusza wiele intere-sujących zagadnień dotyczących ulot-nego świata zapachów, m.in. teorie percepcji zapachu, aspekty psycholo-giczne i społeczne zapachów, zasady ich komponowania, jak również ele-menty aromaterapii.

� Substancje do pielęgnacji skóry i metody oceny ich działania. W ra-mach tego modułu studenci pozna-ją m.in. podstawy dermatologii i tok-sykologii, a także dowiadują się, jakie składniki czynne w  preparatach ko-smetycznych warunkują ich działanie pielęgnacyjne i/lub ochronne. Ponad-to przedstawiane są im aplikacyjne metody badań kosmetyków, sposo-by oceny ich właściwości użytkowych, a także metody instrumentalne zwią-zane z  oszacowaniami wizualnymi i oceną organoleptyczną.

� Metody analizy kosmetyków. Przed-miot ten stanowi wprowadzenie do niezwykle obszernego zagadnienia, ja-kim jest analiza surowców i gotowych produktów kosmetycznych. Obejmu-je on zagadnienia z zakresu chemicz-nej analizy jakościowej i  ilościowej

Izabela Nowak i Agata Wawrzyńczak

Umiejętne wspomaganie natury

24

nauk

a

Page 25: Merkuriusz 5/2012

składników czynnych i substancji po-mocniczych stosowanych w kosmety-kach. W ramach przedmiotu studenci zapoznają się także z  metodami in-strumentalnymi wykorzystywanymi do analizy złożonych surowców i pre-paratów kosmetycznych, jak również z tzw. szybkimi metodami analityczny-mi służącymi do kontroli jakości prze-mysłowych surowców kosmetycznych. Warto podkreślić, że nieodłącznym ele-mentem modułu są rozbudowane za-jęcia laboratoryjne, które wykorzystują nowoczesną bazę sprzętową laborato-rium chemii kosmetycznej Wydziału Chemii UAM.

� Wybrane zagadnienia z chemii far-maceutycznej. Omawiane są m.in. za-gadnienia związane z farmakologią le-ków dermatologicznych, sposobami wchłaniania leków przez skórę i błony śluzowe, wpływem postaci leku na pa-rametry wchłaniania, a w konsekwen-cji na dostępność i skuteczność leku. Poruszana jest również problematy-ka dotycząca zasad prowadzenia ba-dań farmakologicznych na potrzeby kosmetologii.

� Elementy biotechnologii. Studenci dowiadują się m.in. o potencjale pro-dukcyjnym żywych komórek i organi-zmów, a w szczególności o wykorzy-stywaniu komórek transgenicznych do produkcji substancji użytecznych w kosmetologii. Zdobywają również wiedzę na temat terapii genowej i ro-ślinnych kultur in vitro stosowanych jako metody pozyskiwania surowców użytecznych do otrzymywania nowo-czesnych preparatów kosmetycznych.

� Synteza składników aktywnych i biologicznie czynnych. Moduł sku-pia się na charakterystyce związków organicznych stosowanych w  ko-smetologii, z  naciskiem na ich po-chodzenie, otrzymywanie (technolo-gię), strukturę i właściwości. Student zaznajamia się z  głównymi klasami związków organicznych o  szczegól-nie istotnym znaczeniu dla przemysłu kosmetycznego oraz poznaje bioche-miczne podstawy aktywności wybra-nych związków, takich jak np. witami-na C, A, Botox czy kolagen.

� Praktyka produkcji kosmety-ków i  kosmeceutyków. Studenci mają możliwość zwiedzenia zakładu

produkcyjnego z branży kosmetycznej, gdzie zagadnienia i problemy omawia-ne w ramach wszystkich modułów są ilustrowane przykładami konkretnych procesów przemysłowych.

Ten niewątpliwie szeroki wachlarz za-gadnień podejmowanych w  trakcie stu-diów powoduje, że uzyskana wiedza może być przydatna zarówno pracowni-kom przemysłu kosmetycznego, farma-ceutycznego, aptek i hurtowni farmaceu-tycznych, jak również osobom pragnącym uzupełnić swoją wiedzę w zakresie nowo-czesnych metod syntezy i analizy prepara-tów kosmetycznych.

Zajęcia w ramach Studiów Podyplomo-wych z Chemii Kosmeceutycznej przyjmują formę wykładów, warsztatów oraz, przede wszystkim, ćwiczeń laboratoryjnych. Trwa-ją w sumie dwa semestry, przy czym ponad 60% zajęć to ćwiczenia laboratoryjne i inne zajęcia praktyczne. W rezultacie każdy stu-dent otrzymuje niespotykaną możliwość wielu godzin pracy na sprzęcie analitycz-nym najwyższej jakości, w jaki wyposażo-ny jest Wydział Chemii UAM, a w szczegól-ności laboratorium chemii kosmetycznej. Studenci, obok aparatury tak typowej dla każdego laboratorium chemicznego, jak chromatografy gazowe i  cieczowe oraz spektrofotometry UV-Vis i FT-IR, mają do dyspozycji aparaty ściśle ukierunkowane na analizę środków kosmetycznych. Do tego typu sprzętu należy niewątpliwie aparat słu-żący do pomiaru szybkości uwalniania sub-stancji aktywnych z kosmetyków oraz ich przenikania przez skórę. Ze względu na to, że laboratorium dysponuje odpowiednim urządzeniem pomiarowym, studenci w ra-mach zajęć laboratoryjnych mogą zapoznać się z zasadami działania specjalistycznych sond do określania fizjologicznych parame-trów skóry, w szczególności transepidermal-nej utraty wody (TEWL), stopnia nawilżenia naskórka, stopnia elastyczności skóry, jak również zawartości tłuszczu na skórze oraz włosach. Warto podkreślić, że zdecydowa-na większość sprzętu, który jest udostęp-niany studentom, pozwala na wykonywa-nie analiz zgodnie z wytycznymi zawartymi w Farmakopei.

Uzyskanie świadectwa ukończenia stu-diów możliwe jest po zaliczeniu interdyscy-plinarnego bloku programowego, a także po przedstawieniu i  pozytywnej ocenie pracy końcowej, która może przyjmować

formę opracowania teoretycznego lub też realizacji własnego projektu, co dla osób zatrudnionych w  przemyśle kosmetycz-nym lub farmaceutycznym może stano-wić niepowtarzalną okazję do przeprowa-dzenia własnych badań przydatnych do celów badawczo-rozwojowych, których z  różnych względów nie można podjąć w jednostce macierzystej.

Szeroka oferta przedmiotów kurso-wych połączona z wieloma godzinami za-jęć praktycznych w laboratorium powodu-je, że absolwenci zwiększają swoje szanse zatrudnienia np. w przemyśle lub labora-toriach badawczych. Wszędzie tam wystę-puje ogromne zapotrzebowanie na ludzi posiadających interdyscyplinarną wiedzę z dziedzin służących formułowaniu, bada-niu jakości i wdrażaniu do produkcji środ-ków kosmetycznych i kosmeceutycznych.

Dzięki współpracy między Wydziałem Chemii UAM a  firmami z  branży kosme-tycznej, takimi jak Beiersdorf Manufactu-ring Poznań Sp. z o.o., Dramers S.A., Inter Fragrances, Forte Sweden Sp. z o.o. czy też Lanwar Cosmetics Sp. z o.o., teoretyczna wiedza studentów na temat przemysłowej produkcji kosmetyków i kosmeceutyków zostaje wzbogacona o cenne doświadcze-nia praktyczne. Wizyty na terenie zakła-dów produkcyjnych pozwalają studentom zarówno na bezpośredni kontakt ze sprzę-tem wykorzystywanym do produkcji ko-smetyków na szeroką skalę, jak i ze specja-listami z branży, którzy chętnie dzielą się swoją wiedzą i doświadczeniem.

Warto podkreślić, że dzisiejszy rynek pracy wymaga inwestowania w swój roz-wój, a dokształcanie się na poziomie stu-diów podyplomowych, w  szczególności w renomowanych ośrodkach naukowych, stanowi nieocenioną wartość w oczach po-tencjalnych pracodawców. Należy również brać pod uwagę nieuniknioną konieczność ciągłego podejmowania decyzji odnośnie do „cudownych” preparatów oferowanych przez dziesiątki producentów z  prężnie działającej na całym świecie branży kosme-tycznej. Mając zatem na względzie wszyst-kie wymienione powyżej czynniki, można z całą pewnością stwierdzić, że Studia Po-dyplomowe z Chemii Kosmeceutycznej na Wydziale Chemii UAM stanowią doskonałe rozwiązanie dla osób pragnących zdobyć lub poszerzyć swoją wiedzę na temat aktu-alnych kierunków rozwoju szeroko pojęte-go przemysłu kosmetycznego.

25

nauka

Page 26: Merkuriusz 5/2012

D O M W Y D A W N I C Z Y N E T T E R

G ł o g o w s k a 2 6 6 0 - 7 3 4 P o z n a ƒ

5 6 1 0 9 0 1 3 6 2 0 0 0 0 0 0 0 1 1 0 8 3 8 3 5 8

X 5 4 , 0 0

J a n K o w a l s k i

P r e n u m e r a t a M e r k u r i u s z a

pięćdziesiąt cztery zł

D O M W Y D A W N I C Z Y N E T T E R

6 1 - 6 6 3 P o z n a ń , u l . Ż n i w n a 2

5 6 1 0 9 0 1 3 6 2 0 0 0 0 0 0 0 1 1 0 8 3 8 3 5 8

X 8 7 , 0 0

J a n K o w a l s k i

P r e n u m e r a t a M e r k u r i u s z a

o d n r 1 d o 1 2

osiemdziesiąt siedem zł

D O M W Y D A W N I C Z Y N E T T E R

6 1 - 6 6 3 P o z n a ń , u l . Ż n i w n a 2

5 6 1 0 9 0 1 3 6 2 0 0 0 0 0 0 0 1 1 0 8 3 8 3 5 8

X 8 7 , 0 0

J a n K o w a l s k i

P r e n u m e r a t a M e r k u r i u s z a

o d n r 1 d o 1 2

osiemdziesiąt siedem zł

D O M W Y D A W N I C Z Y N E T T E R

6 1 - 6 6 3 P o z n a ń , u l . Ż n i w n a 2

5 6 1 0 9 0 1 3 6 2 0 0 0 0 0 0 0 1 1 0 8 3 8 3 5 8

X 8 7 , 0 0

J a n K o w a l s k i

P r e n u m e r a t a M e r k u r i u s z a

o d n r 1 d o 1 2

osiemdziesiąt siedem zł

Warunki prenumeraty

Jak zaprenumerować:

e-mailem: prenumerata@

merkuriusz.com.pl

Ile kosztuje prenumerata:

prenumerata roczna: 54 zł

prenumerata półroczna: 27 zł

Wszelkich dodatkowych

informacji o prenumeracie

i sprzedaży egzemplarzy

archiwalnych Merkuriusza

udziela:

DOM WYDAWNICZY NETTER

ul. Głogowska 26, 60-734 Poznań

tel. +48 61 8 66 78 58

tel. +48 515 079 888

Zainteresowanych otrzymaniem

faktury VAT prosimy

o zaznaczenie tego przy

dokonywaniu przelewu lub

o kontakt w terminie do 7 dni od

daty dokonania przelewu.

Podane dane osobowe będą przetwarzane

przez DOM WYDAWNICZY NETTER, 60-121

Poznań, ul. Słowicza 18a, w celach realizacji

prenumeraty czasopisma oraz marketingu

własnych produktów lub usług. Podanie danych

jest dobrowolne. Każdej osobie przysługuje

prawo wglądu do swoich danych osobowych

i ich poprawienia.

Zaprenumeruj!

Roczna prenumerata tylko 54 zł

regularna dostawa do domu lub firmy

stała cena w czasie trwania opłaconej prenumeraty

ISSN 1896-1878

10/201108(56)

Problemy w strefie euro

Miejsce na ziemi

Jazz u Dominikanów

Ludzie nauki

Międzynarodowy Rok Lasu: Nadleśnictwa Koło i Potrzebowice

Hansa-Dietricha Genschera myśli wybraneZ tradycją w przyszłość

Jubileuszoweobchody

Chronimy natur´

merkuriusz-10_2011.indd 1 12-06-05 23:55

ISSN 1896-1878

9/201107(55)

Muzykaw rzeêbie

Bezzałogowelatanie

Definiujenas morze

Serca świata biło w Nowym TomyÊlu

Dlaczegomotoszybowce...?

Międzynarodowy Rok Lasu: Nadleśnictwa Grodzisk, Krotoszyn, Łopuchówko

merkuriusz-09_2011.indd 1 12-06-06 00:01

ISSN 1896-1878

Chrząszcz brzmi w trzcinie

Ojczysty –dodaj do ulubionych

Zaprawionyw spółdzielczoÊci

RotaryBal Dobroczynny

Zakopiański Kórnik

O funduszach,o ACTA, grantach i historii

1-2/201201(58)

Nie jestem samotnikiem

merkuriusz-02_2012.indd 1 12-06-05 23:50

ISSN 1896-1878

Dokąd zmierza strefa euro

Do poznańskiej metropolii coraz bli˝ej

Trójka Impulsy rzeczywistoÊci

5/201203(60)

Wielki jubileusz w statystyce • Umiejętne wspomaganie natury

Przeciw ci´ciom

merkuriusz-5_2012.indd 1 12-06-06 01:11

ISSN 1896-1878

O poznańskich sposobach mieszkania

O rozwoju polskiego gazownictwa...

Reelekcja: ciàgłoÊç zadaƒ

Mniejsza konkurencja, dro˝sze mieszkania

Okińczyc

3/201202(59)

Od poczwarki do skrzydlatej piękności • Jaki Motor Show?

ISSN 1896-1878

Od poczwarki do skrzydlatej piękności • Jaki Motor Show?

ISSN 1896-1878

Era tangamerkuriusz-3_2012.indd 1 12-06-05 23:48

26

pren

umer

ata

Page 27: Merkuriusz 5/2012

jazzowe nuty

JAZZ

OW

E N

UTY

Blue

Not

e Po

znań

Jazz

Clu

b pr

ezen

tuje

:

Wakacje tuż-tuż! Z  błogim uśmiesz-kiem myślimy o mającym nadejść urlopie. Jeden wakacyjny aspekt rzuca jednak tro-

chę cienia na naszą „radosność” – sporo instytucji szeroko pojętej

„kultury” zamyka w lipcu i sierpniu swe podwoje. Jedną z nich jest poznański klub Blue Note. Czer-wiec to ostatnia szansa na spotka-nia z żywymi, improwizowanymi dźwiękami. Na kolejne koncerty przyjdzie nam poczekać do poło-wy sierpnia.

A w owładniętym sportowy-mi emocjami czerwcu w  Blue Note czeka sporo atrakcji zarów-no na fanów muzyki (polecane koncerty opisujemy poniżej), jak i na fanów futbolu (transmisje meczów Euro 2012 na wiel-kim ekranie – przed i po koncertach).

W niedzielę 3.06. Blue Note zaprasza na tribal-funk-fu-sion, czyli pulsujący funk z żyłką rock’n’rolla i jazzową har-monią w wykonaniu zespołu czołowego austriackiego gi-tarzysty jazzowego, znanego ze współpracy z  zespołem Tangerine Dream – GERALD GRADWOHL GROUP (Austria/USA). A u boku Gradwohla m.in. elektryzujący Kirk Covington

– perkusista Tribal Tech, grywający także z Joe Zawinulem czy Scottem Hendersonem.

Następnego dnia – koncert pamięci magnackiej rodzi-ny Von Promnitz, która na początku XVIII wieku sprowadzi-ła na tereny południowo-zachodniej Polski „wielką muzykę”, m.in. zatrudniając na stanowisku swego kapelmistrza w Ża-rach Georga Philippa Telemanna. Gwiazdą wieczoru będzie Jason Harms – gitarzysta i wokalista, którego śpiew krytyka przyrównuje do dokonań Johna Pizzarelliego czy Kurta Ellin-ga, zastrzegając jednak, że artysta zachowuje własny, wyrazi-sty styl. Jason Harms ze swym kwintetem zaserwuje wyborny, amerykański straight ahead jazz.

Miłośników bluesa natomiast zapraszamy 11.06. na wy-stęp formacji ROB TOGNONI BAND (Tasmania/ Polska). Ten fantastyczny gitarzysta i wokalista z Antypodów od ponad 30 lat konsekwentnie i bezkompromisowo realizuje własną

wizję muzyki, bluesa i gitarowego grania, którą sam określa mianem „power blues-rock”.

Miód na nasze skołatane (nawałem pracy tudzież spor-towymi emocjami :-)) serca poleje się 22.06., kiedy to na bluenotowej scenie gościć będą wspaniali polscy artyści sprzed lat pod wodzą Huberta Szymczyńskie-go. Ten mieszkający od ponad trzech dekad w Szwecji twórca zespołów: Tarpany, Polanie, ABC, Tramp, kom-pozytor wielu przebojów polskich wokalistów, wielolet-ni kierownik muzyczny kabaretu Tey, od czasu do czasu powraca do rodzinnego Poznania. Tym razem, w oto-czeniu przyjaciół z dawnych lat, zaprezentuje swoje naj-większe przeboje, a także standardy Czesława Niemena, Raya Charlesa, Cole’a Portera… Uwaga! Polecamy pięk-ny głos Ewy Stańko!

29.06. natomiast przyjdzie czas na pożegnanie – w ramach cyklu Jazz Top w Blue Note odbędzie się koncert wieńczący sezon artystyczny 2011/12 w Blue Note. Usłyszy-my nowojorską formację złożoną z pochodzących z różnych stron świata muzyków pod wodzą jednego z  najbar-dziej ekscytujących i obie-cujących saksofonistów altowych sceny nowojor-skiej (wg opiniotwórczego allaboutjazz.com) – Mat-teo Sabattini New York Quintet. Obok autorskich kompozycji Sabattiniego pojawią się także standar-dy jazzowe w oryginalnych aranżacjach oraz utwory drugiego „filaru” tego skła-du – Rafała Sarneckiego. Polski gitarzysta tworzy (z  sukcesami!) w  Nowym Jorku od siedmiu lat. A za rekomendację niech po-służą słowa Tomasza Stańki o jego najnowszej płycie: „to kompozytor i muzyk, o którym na pewno usłyszymy. Czuje się nowojorski touch. […] Dosko-nale się tego słucha. Bomba. Gorąco polecam”.

NAJWAŻNIEJSZE MUZYCZNE WYDARZENIA czerwiec

2.06.2012 r., sobota, godz. 20.00 MONIKA KRĘT

3.06.2012 r., niedziela, godz. 19.00 GERALD GRADWOHL GROUP (Austria/USA)

4.06.2012 r., poniedziałek, godz. 20.00Von Promnitz TOURJASON HARMS QUINTET (USA) oraz S.O. Squad

5.06.2012 r., wtorek, godz. 20.00PROGENERGY i CUSTODY

11.06.2012 r., poniedziałek, godz. 19.00ROB TOGNONI BAND (Tasmania/Polska)

13.06.2012 r., środa, godz. 19.00WOJTEK HOFFMANN BAND

17.06.2012 r., niedziela, godz. 18.00Przegląd młodych zespołów z cyklu SCENA REPUBLIKI RYTMU 19.06.2012 r., wtorek, godz. 19.00KLUbowe Spotkania KAbaretowe

20.06.2012 r., środa, godz. 20.00KINGA KIELICH – recital

22.06.2012 r., piątek, godz. 19.00HUBERT SZYMCZYŃSKI „Co mi tam…”

23.06.2012 r., sobota, godz. 19.30SCA PROJECT

29.06.2012 r., piątek, godz. 20.00MATTEO SABATTINI & RAFAŁ SARNECKI QUINTET

30.06.2012 r., sobota, godz. 20.00IKARUS RISING

PO KONCERTACH TRANSMISJE z piłkarskich Mistrzostw Europy EURO 2012 27

jazz

Page 28: Merkuriusz 5/2012

28

nauk

a

W maju w Poznaniu odbył się jedena-sty Polski Kongres Logistyczny LOGISTICS 2012 – największe spotkanie przedstawi-cieli świata logistyki w Europie Środkowo-

-Wschodniej, organizowane przez Instytut Logistyki i Magazynowania. Kolejne edycje kongresu od dwudziestu lat stanowią uni-kalną platformę wymiany doświadczeń i ini-cjatyw, co zawsze podkreślali ich uczestnicy.

Tegoroczne wydarzenie, obejmujące obra-dy plenarne, sesje tematyczne, sesje wyjaz-dowe do firm oraz warsztaty, zgromadziło 700 przedstawicieli biznesu, nauki, admini-stracji i mediów.

Pierwszą sesję plenarną zainaugurowa-ły wystąpienia Podsekretarza Stanu w Mi-nisterstwie Gospodarki, pana Dariusza Bogdana, oraz Josa Marinusa, Prezydenta Europejskiego Stowarzyszenia Logistycz-nego (ELA).

Podczas obrad uczestnicy mogli wy-słuchać prelekcji gospodarza Grzegorza Szyszki – Dyrektora Instytutu Logistyki i Magazynowania, a dalej Hansa Christia-na Pfohla – profesora z Uniwersytetu Tech-nicznego w Darmstadt, Janusza Górskiego

– Prezesa firmy Schenker Sp. z o.o. i Moniki Pachniak-Radzińskiej – Dyrektor Rozwoju

Biznesu w Schenker Sp. z o.o., Johna Keogha – Dyrektora GS1 Global Of-fice ds. bezpieczeństwa produktów i konsumenta.

Tuż po sesji uczestnicy Kongresu brali udział w debacie poświęconej głównemu zagadnieniu tegoroczne-go Kongresu, jakim była „zrównowa-żona logistyka”.

Czym jest „zrównoważona lo-gistyka”? To przede wszystkim inicjatywy i działania wynikające z konieczności racjo-nalnego gospodarowania zasobami natural-nymi, a także z dostrzegania potrzeb i uwa-runkowań społecznych jako kluczowych. To nie tylko spełnienie oczekiwań i wymagań nakładanych np. przez regulacje Unii Euro-pejskiej, ale przede wszystkim naturalny kie-runek rozwoju każdego przedsiębiorstwa, które chce konkurować w  sposób odpo-wiedzialny i perspektywiczny. Zagadnienie zrównoważonej logistyki omawiał dyrektor Grzegorz Szyszka podczas prezentacji wyni-ków raportu o stanie polskiej logistyki, do-dając jednocześnie, że przed naszym krajem stoją duże wyzwania w tej dziedzinie.

Uczestnicy Kongresu brali udział w se-sjach poświęconych usługom logistycznym, technologiom informacyjnym i komunika-cyjnym w łańcuchach dostaw oraz wyzwa-niom w sektorze handlu detalicznego.

Następnymi poruszanymi zagadnie-niami były innowacje w transporcie, łańcu-chy dostaw w branży farmaceutycznej i ich controlling. Zmieniające się warunki rynko-we w ciągu ostatnich 5 lat spowodowały, że przedsiębiorstwa, chcąc funkcjonować na rynku oraz, co ważniejsze, rozwijać się i przynosić oczekiwane zyski, zostały zmu-szone do poszukiwania zmian w bieżącej działalności, szczególnie w transporcie.

Między spotkaniami można było oglą-dać wystawę „Rynek logistyczny 2012”, na której zaprezentowało się ponad 50 firm oferujących wyposażenie magazynów, sprzęt do automatycznej identyfikacji, sys-temy informatyczne wspomagające procesy w magazynowaniu i transporcie. Na wysta-wie prezentowali się również usługodawcy logistyczni, firmy doradcze i szkoleniowe oraz liczne media branżowe.

Tegoroczną edycję kongresu zakończyło wystąpienie Russella D. Mellera z Uniwersy-tetu w Arkansas o budzącym duże zaintere-sowanie tytule „Physical Internet” (tł. Inter-net fizyczny, Internet dóbr materialnych).

Podkreślany przez uczestników wysoki poziom merytoryczny i rozmach kongresu były możliwe do osiągnięcia dzięki wspa-niałej współpracy ze współorganizatorami, partnerami, sponsorami i patronami przed-sięwzięcia, którą organizator – Instytut Logi-styki i Magazynowania – bardzo ceni. Kon-gres to przede wszystkim jego uczestnicy, którym dziękujemy za udział i zapraszamy na kolejne spotkania.

Pełna relacja z Kongresu znajduje się na stronie www.logistics.pl.

Oprac. Ilona Kużaj-Aydar, Instytut Logistyki i Magazynowania

fot.: Michał Niemczyk

Z logistycznym rozmachem

Page 29: Merkuriusz 5/2012

Sztu

ka

Zwycięzcy kategorii DEBIUTY

Zwycięzcy kategorii PROFESSIONAL

Podobnie, jak w  roku ubiegłym, w  Auli Artis w Poznaniu odbyła się w finałowa gala wręczenia nagród w konkursie na najlepsze opakowanie

roku – ART OF PACKAGING 2011.

Fantaści, rewolucjoniści, wyznawcy trendów, designerzy, miłośnicy materiału i konstrukcji, ekolodzy! Twórcy w afekcie, w efekcie – opakowania… To właśnie z myślą o nich zorgani-zowaliśmy szóstą edycję ogólnopolskiego konkursu na najlepsze opakowanie roku – Art Of Packaging – Perły

wśród Opakowań. Wyłoniliśmy perełki, zarówno wśród młodych arty-stów, jak i profesjonalistów przemysłu opakowaniowego – powiedziała Monika Mikołajczak, redaktor naczelna Packaging Polska – organizato-ra konkursu.

Uroczystą galę uświetnił występ berlińskiego zespołu Cosmic Ar-tists, który zabrał publiczność w podróż nie z tej ziemi. Ludzkie ciało mierzące się z przestrzenią, za nic mające prawo grawitacji. Łącząc wy-rafinowaną akrobatykę i dynamiczny taniec w spektakularnym widowi-sku, artyści pokazali gościom to, co do tej pory widzieli jedynie oczyma wyobraźni. To niezwykłe przedstawienie było preludium do wielkiego finału, w którym przewodnicząca kapituły jury konkursu – Izabela E. Kwiatkowska – wręczyła statuetki zwycięzcom w kategoriach Debiuty oraz Professional.

„ROLL IT” – opakowanie na rogal świętomarciński autorstwa Krzysz-tofa Czaickiego z Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach zgłoszo-ne w DEBIUTACH oraz opakowanie stworzone z myślą o łakociach – ChockoShots – EuroTrophy For You, zaprojektowane przez Adama Marczuka i Marka Daczkę z firmy Werner Kenkel, zgłoszone w PROFES-SIONAL – to główni zwycięzcy.

Laureatem w kategorii specjalnej – Opakowanie z Szuflady – ogło-szono firmę Bacara Dariusz Kulpaka za linię opakowań „Klejnoty wśród herbat”. Przyznano również kilka wyróżnień. I tak, w Debiutach dwie nagrody CONCODRIA DESIGN – vouchery na wybrane warsztaty z cy-klu Concordia Workshop w 2012 roku, które wręczył współwłaściciel CONCORDIA DESIGN, Piotr Wit Voelkel – przypadły: Ilonie Polis z Uni-wersytetu Śląskiego w Katowicach – autorce projektu opakowania na herbatę – Typotea, oraz Annie Mojeszczyk z Uniwersytetu Pedagogicz-nego w Krakowie za projekt Enjoy. Pani Anna została również nagro-dzona przez Rosenthal Germany, który ufundował nagrodę specjalną

– wyróżnienie za kreatywność i innowacyjność. Miasto Poznań – part-ner tegorocznej edycji – wyróżniło Annę Marię Hanysz z Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu za projekt RGL – opakowania na rogal świę-tomarciński. Dodatkowo została przyznana nagroda firmy Chespa za zadanie specjalne – „Opakowanie na herbatę”, które wygrał również Krzysztof Czaicki (projekt Leaftea).

W edycji Professional przyznano trzy wyróżnienia. Organizacja Od-zysku Ekocykl wyróżniła firmę Eurobox Polska za walory ekologiczne opakowania „Eco book cover”. Firma Aquila wyróżniła firmę Adam’s za opakowanie do butelki piwa stworzone z tektury firmy. Etykieta na materiale podkładowym PP Proliner – Ludwik Mięta 500 – otrzymała z kolei wyróżnienie od Parntera Kategorii – UPM RAFLATAC.

Konkurs odbywa się pod honorowym patronatem Ministerstwa Go-spodarki oraz patronatem Marszałka Województwa Wielkopolskiego, został dofinansowany ze środków Samorządu Województwa Wielko-polskiego. Współorganizatorem jest Wyższa Szkoła Nauk Humanistycz-nych i Dziennikarstwa w Poznaniu. Partnerem Konkursu zostało Miasto Poznań. Organizatorem Art Of Packaging jest European Media Group Sp. z o.o., wydawca m.in. miesięcznika branżowego Packaging Polska.

Oprac.: Biuro Konkursu ART OF PACKAGING

w opakowaniu

29

gala

Page 30: Merkuriusz 5/2012

30

polit

yka

Po latach prezydent Obama postano-wił dać satysfakcję Polakom i pośmiertnie odznaczyć Medalem Wolności słynnego

„kuriera z Polski”, Jana Karskiego. Karski zna-lazł się wśród trzynastu wyróżnionych, mię-dzy innymi obok balladzisty Boba Dylana.

Prawdopodobnie Bob Dylan jest Barac-kowi Obamie bardziej znany niż Jan Karski i  dlatego czytał prezydent USA przemó-wienie z promptera, zręcznie udając prze-jęcie. W  laudacji znalazł się niefortunny zwrot o „polskich obozach śmierci” („polish death camps”), co wywołało wielkie obu-rzenie w Polsce. Następnego dnia swoje listy z prośbą o sprostowanie i publiczne przeprosiny wysłali prezydent Komorowski i minister spraw zagranicznych. Odpowie-dział rzecznik Białego Domu. Następnego dnia prezydent Obama odpisał też na list prezydenta Komorowskiego. Ważniejsze jednak byłoby sprostowanie adresowane do amerykańskiej opinii publicznej i oba-wiam się, że tego się nie doczekamy.

Profesor Zbigniew Brzeziński tłuma-czył prezydenta Obamę, mówiąc, że nie miał złych intencji, popełnił zwykły lapsus. Jeśli tak było, to smutne, bowiem ozna-cza, że prezydent Obama przemawiał bez-refleksyjnie. Specjalnie mnie to nie dziwi, w końcu co go obchodzi jakiś Polak, który w czasie II wojny światowej przeszkadzał aliantom, donosząc o niemieckim przemy-śle zagłady Żydów. Sami Żydzi w Ameryce nie przyjmowali tego do wiadomości. Mi-sja Karskiego była z góry skazana na nie-powodzenie, bowiem od 1942 roku alianci robili wszystko, aby nie obrazić Stalina, naj-ważniejszego sojusznika w walce z Niem-cami. Teoretycznie wiadomości o bestial-stwach niemieckiego okupanta powinny mobilizować opinię publiczną zarówno w Wielkiej Brytanii, jak i w Stanach Zjedno-czonych. Kłopot polegał na tym, że przeka-zywali je Polacy, a Związek Sowiecki zerwał stosunki dyplomatyczne z polskim rządem na emigracji. Niestety na ten temat nie po-wiedział ani słowa prezydent Obama. Za-równo Polacy, jak i Żydzi w okupowanej Eu-ropie byli pozostawieni sami sobie. Anglicy szybko zapomnieli o zasługach dywizjonu 303 w bitwie o Anglię.

Jan Karski wspominał, że kiedy pry-watnie spotkał się z  szefem brytyjskiej dyplomacji, ten przyznał, że już w czasie

pier wszej wojny w y wiad donosi ł o bestialstwach nie-mieckich żołnierzy dokonywanych w  Bel-gii, ale nikt nie był za-interesowany tymi do-niesieniami. Polski wywiad proponował wręcz radykalne rozwiązanie, polegające na bom-bardowaniach „fabryk śmierci”, uznając, że tylko zniszczenie komór gazowych i  krematoriów może po-wstrzymać ten hitlerowski plan. Uzna-no to za rozwiązanie słuszne z wojsko-wego punktu widzenia, ale niemoralne, bo niewątpliwie w czasie nalotów ucier-pieliby sami więźniowie. Kominy w  fa-brykach śmierci dymiły do ostatnich dni wojny.

Bob Dylan od pół wieku śpiewa o wol-ności za sowite honoraria. Kilka pokoleń amerykańskich studentów słucha jego ballad. Jan Karski podjął się misji niemożli-wej do wykonania, osobiście poznał sytu-ację Żydów w warszawskim getcie i obo-zie w Izbicy, był wiarygodny jako świadek. Misja Karskiego zaczęła się już pod koniec 1942 roku. Czekając na audiencję u Chur-chilla, odbywał liczne spotkania z dzien-nikarzami, politykami i ludźmi mającymi wpływ na opinię publiczną. Niestety pre-mier Wielkiej Brytanii nie znalazł dla niego czasu. Wysłuchał go prezydent Franklin D. Roosvelt. W  ciągu godziny Karski złożył prezydentowi drobiazgowe sprawozdanie, ilustrując je obser-wacjami osobistymi. Mijały kolej-ne miesiące milczenia amerykań-skiej administracji. Misja nie została zakończona.

Dziś też nikt nie chce słuchać Polaków przewrażliwionych z  po-wodu jednego przymiotnika, jak niektórzy twierdzą – skrótu myślo-wego. Prawdopodobnie mówca miał na myśli lokalizację obozów koncentracyjnych, a  nie spraw-ców zagłady. Czy rzeczywiście można to uznać za niefortun-ne sformułowanie?

Lech Wałęsa jest prze-konany, że wpadka

And

rzej

Wilo

wsk

i

Med

al W

olno

ści

Page 31: Merkuriusz 5/2012

31

polityka

prezydenta Obamy przyczyni się do nagłośnienia spra-wy i zaistnieje szansa na ostateczne jej wyjaśnienie oraz zakończenie wszelkich pomówień. Nie podzielam opty-mizmu Lecha Wałęsy, wszak tylko w ubiegłym roku polski MSZ interweniował 79 razy w sytuacjach, kiedy sformu-łowania w rodzaju „polskie obozy zagłady” pojawiały się w mediach czy wypowiedziach polityków. Przypomnieć należy, jak długo i z jakimi oporami trwała batalia o spro-stowanie w CNN. Podobne zwroty pojawiły się w mediach brytyjskich oraz w niemieckiej prasie. Nie jest tajemnicą, że Niemcy wykazują wyjątkową dbałość o swój wizeru-nek i kilka tamtejszych korporacji złożyło się na fundusz dla agencji PR i lobbystycznych, aby dotarły do mediów i wpływowych polityków z odpowiednią i, trzeba przy-znać, rzetelną informacją o zbrodniach z okresu II wojny światowej, jednocześnie wyraźnie deklarując, że naród niemiecki odcina się od przeszłości i wskazuje jako win-nych nazistowskich funkcjonariuszy. Skutkiem tej kampa-nii nikt się nie pomyli i nigdzie nie pojawi się skrót myślo-wy – „niemieckie obozy zagłady”. Natomiast podkreśla się sformułowania w rodzaju: nazistowskie obozy zagłady, hi-tlerowskie obozy koncentracyjne czy faszystowskie obo-zy śmierci. Czasem dla precyzji dodaje się ich lokalizację.

Dlaczego takiej kampanii nie ma w polskim wyko-naniu lub, o ile jest, nie okazuje się skuteczna? Nie cho-dzi bynajmniej wyłącznie o brak pieniędzy. Polski głos w świecie nie jest słyszalny z wielu powodów, na przy-kład dlatego, że to wyłącznie głos polski. O  ile donio-ślej zabrzmiałby, gdyby zaprotestowali przedstawiciele innych narodowości, zwłaszcza Żydzi. Swoje oburzenie wyraził profesor Szewach Weiss, szkoda tylko, że w pol-skich, a nie np. w amerykańskich, mediach. Z jednej stro-ny jerozolimski instytut pamięci najwięcej medali Spra-wiedliwy Wśród Narodów przyznał Polakom za ocalenie przed okupantem niemieckim Żydów, z drugiej jednak pamiętający okupację Żydzi wspominają polski antyse-mityzm i szmalcowników. Kiedy ukazała się książka Jana Tomasza Grossa „Sąsiedzi”, światowe media zainteresowa-ły się zbrodnią w Jedwabnem, uznając ją za regułę za-chowań Polaków, a nie za jeden z przejawów deprawacji i zwyrodnialstwa towarzyszącego okupacji niemieckiej. Ciekawe, że łatwo wybaczono Francuzom sprawną akcję kolaboracyjną w wyłapaniu francuskich Żydów. Może to nie jest problemem, wszak kominy krematoriów dymiły na ziemiach polskich. Niewielu historyków zajmuje się tematem postępowania z Żydami Słowaków. Nie mówi się o tym, że kolaboracyjny rząd słowacki przeprowadził pierwszą akcję masowej deportacji Żydów, początkowo

do prac niewolniczych. Interes jednak okazał się nieopła-calny. Prawdopodobnie zachowały się jeszcze rachunki wystawione za tę usługę okupantowi. Dodam, że takiej akcji nie przeprowadziliby sami kolaboranci, jednak obo-zy koncentracyjne znajdowały się w Polsce.

Większość narodów okupowanej przez nazistów Eu-ropy nie ma czystego sumienia. W imię poprawności po-litycznej powinienem powiedzieć, że nie mają go tylko niektórzy ich przedstawiciele, ale dlaczego mówi się wy-łącznie „Polak antysemita”, stawiając znak równości mię-dzy narodowością a postawą wobec Żydów? Oczywiście Niemcom jest łatwiej uznać, że sprawcami masowej eks-terminacji Żydów byli naziści czy hitlerowcy, wraz z pol-skimi antysemitami, tak jakby ci naziści czy hitlerowcy byli kosmitami, a nie przedstawicielami narodu niemieckiego.

Niestety sami też popełniamy błąd polegający na uogólnieniach, bowiem zawsze w przypadkach takich uproszczeń reagujemy schematami: Polak bohater, jedy-ny, który walczył w okupowanej Europie; podziemne pań-stwo i podziemna armia. Nasza duma narodowa przewa-ża nad rozsądkiem. Prawdopodobnie prezydent Obama w młodości słuchał Boba Dylana i nie zawracał sobie głowy studiowaniem najnowszej historii Europy. Reakcja zarów-no prezydenta Komorowskiego, jak i premiera Tuska była niewspółmierna do rangi wydarzenia. Wystarczyło zgod-nie z przyjętymi procedurami dyplomatycznymi skierować stosowną notę, bo ów medal jest tyle wart, co kruszec, z ja-kiego został wykonany. Dziś ma już walor jedynie pamiątki, która wyląduje w depozycie MSZ. Ot, epizod, bez choćby wyjaśnienia, dlaczego tak późno. Amerykańska prasa po-stać Karskiego sprowadziła do wymiaru anegdotycznego. Cała uroczystość wpisana była niewątpliwie w kalendarz kampanii prezydenckiej w Ameryce. Na głosy Polonii ame-rykańskiej i tak prezydent Obama nie ma co liczyć. Sama Polonia też niewiele robi, aby obraz Polaka w Ameryce się zmienił. Zamiast histerycznych reakcji i okolicznościowych oświadczeń, potrzebna jest wiedza i wytrwała praca nad wizerunkiem Polski w świecie. Powtarzany błąd w sformu-łowaniu „polskie obozy śmierci” (bez złych intencji) w przy-szłości przyniesie zgubne skutki. Wiedza kolejnych pokoleń o II wojnie światowej jest coraz skromniejsza i trudno się temu dziwić, wszak wymierają świadkowie i z czasem zo-stanie tylko kilka linijek w podręcznikach historii. W akapi-cie o Holokauście autorowi trafi się lapsus i napisze „pol-skie obozy śmierci”, a młody Amerykanin czy Europejczyk uważnie odrabiający lekcje uzna, że to Polacy byli spraw-cami tego nieszczęścia.

Page 32: Merkuriusz 5/2012

Przypadający w tym roku jubileusz czterdziestopięciolecia pracy artystycznej Antoniego Ruta stał się okazją do zaprezentowania wystawy „W sieci codzienności”. Ducha twórczości artysty najlepiej odda-je wypowiedź krytyka sztuki, prezesa Stowarzyszenia Pryzmat oraz PTT – Leszka Lesiczki:

„Antoni Rut w zdumiewający sposób porusza się w obszarze współczesnej fotografii. Udaje mu się podą-żać własną drogą i stale modyfikować język fotograficznego przekazu.

Patrząc na jego obrazy i fotogramy, mamy do czynienia z czystą wyobraźnią pozwalającą udanie od-twarzać mechanizmy podświadomości, snu, kolejnych fal i impulsów rzeczywistości, zdu-miewających wizji. Istnieje w tych barwnych zapisach pewna tajemnica, której rozwikłać nie można. W twórczości Ruta wszystko jest odkrywaniem i  wszystko jest poszukiwa-niem. Wydaje się, że klucz do owych zdarzeń fotograficznych to znajomość świata, jego umiłowanie zderzone z wyobraźnią, przeży-cie, które przekształca się we wzruszenie. Au-tor przekazuje nam prawdę o otaczającym świecie i prawdę o sobie, odbitą i zwielokrot-nioną w wielu obrazach. Przy tym imponuje szerokim spektrum tematyczno-malarskim, niepowtarzalnością poetyckiego widzenia i siłą artystycznego wyrazu. W jednolitych, kunsztownie rozbudowanych i utrzymanych konsekwentnie do końca obrazach, zadziwia prostota i śmiałość zarazem w ukazywaniu poetyckich krajobrazów.

Dzięki sile wyobraźni, poetyckiej maestrii jawią nam się przed oczyma zadziwiające tajemnicze linie, meandry, kolorowe pasy, układające się w słowa, zwrotki, liryczny ję-zyk, w malarski utwór, w wiersz. Te fotografie kontaktują się z nami, umożliwiają duchową łączność między autorem a jego odbiorcami. Fotografia Antoniego Ruta – poza metaforą i ścisłością – operuje jeszcze barwnym obra-zem i ma wszechstronniejsze możliwości do-tarcia do człowieka poprzez emocje, poczu-cie piękna, aluzje.

Do najpiękniejszych zabiegów nale-ży odświeżanie powszechnie używanych Im

pulsy

rzec

zywi

stoÊ

ci

32

sztu

ka

Page 33: Merkuriusz 5/2012

schematów ar-tystycznych. Naj-pospolitsze, naj-bardziej znane obrazy, jak twa-rze, które oglą-da się co dzień, odkrywają na-gle niespodzie-wane znaczenie i  olśniewają po-tęgą utajonego życia. Wydoby-wa się z  głębo-kich złoży coś, czego słowa nie zdołały wyrazić. Jak to się dzie-je, poucza ana-liza artystycznie wymownej i  za-razem głębokiej, ekspresyjnej fo-tografii Antonie-go Ruta. Analiza posługiwania się obrazem, która nierozerwalnie wiąże się z  na-uką spostrzega-nia i  myślenia. Człowiek w swo-jej twórczości, w swoim poszu-kiwaniu piękna przybliża się za-ledwie do har-

monii, która istnieje w przyrodzie. Rut umie obserwować piękno przyrody i rozko-szować się nim.

W nowych, śmiałych formach wypowiada szczere przeżycia artystyczne. Wyzwo-lony z rutyny i schematyzmu, dąży do swobody wyrazu. Jego uduchowiona, wizjo-nerska, ekstatyczna fotografia wyrasta ponad różne doktryny. Ma jakiś urok świeżego przeżycia, czystości kolorytu, jaki oko fotografika zdobywa w zetknięciu ze światem rzeczywistym.

Twórczość Antoniego Ruta to wędrowanie ku oddalonemu horyzontowi przez trudny do rozpoznania krajobraz, to droga ku nieznanemu”.

Antoni Rut jest jednym z najważniejszych inicjatorów i twórców lobby fotograficznego w Polsce. Zadebiutował w 1967 roku, zdobywając pierwszą nagrodę w konkursie fotograficznym.

Swoje prace prezentował ponad pięćset razy na wystawach indywidualnych i zbiorowych eksponowanych w muzeach i galeriach w Polsce, Francji, Belgii, Szwajcarii, Niemczech, Chinach, na Ukrainie i na Węgrzech, a przede wszystkim w kultowej galerii fotografii „Fotoplastykon” w Poznaniu, której uroku dodawał stojący w niej ponad pięćdziesiąt lat fotoplastykon kiedyś służący do oglądania przezroczy stereoskopowych. Prowadził ją z poświęceniem i uporem w latach 1982-2005. Jest członkiem Związku Artystów Plastyków, Stowarzyszenia Twórców Fotoklub Rzeczypospolitej Polskiej, Związku Polskich Artystów Fotografików, EkoArtu.

W 2010 roku odznaczony został przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego Medalem „Gloria Artis”, a w bieżącym roku Nagrodą Marszałka Województwa Wielkopolskiego w dziedzinie kultury.

Zainteresowania artystyczne Antoniego Ruta wykraczają poza samą fotografię, zahaczając między innymi o malarstwo olejne. W 2002 roku zorganizował wystawę „Moje malowanie – wierzby” w Muzeum Regionalnym w Stęszewie. Antoni Rut jest również autorem muzyki do swoich diaporam: „Wielkopolskie wierzby”,

„Impresje alpejskie”, „Zielono – beżowo”. Artysta sięga również po fotografię stereoskopową. To właśnie w tej technice wykonane zostały takie dzieła, jak: „Impresje światłem pisane” z 1994 roku czy „W świetle lasera” z roku 1995.

Wystawę „W sieci codzienności” możemy oglądać w Muzeum Regionalnym w Stęszewie do końca maja, a później w:Muzeum Śremskim w Śremie, 3.06 – 24.06Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej i Centrum Animacji Kultury w Poznaniu, 29.06 – 9.07Miejskim Centrum Kultury w Czarnkowie, 13.07 – 13.08Muzeum Zamek Górków w Szamotułach, 7.09 – 17.10Muzeum Opalińskich w Sierakowie, 26.10 – 30.11

Organizatorem wystawy jest Oddział Poznański Związku Artystów Plastyków, a współorganizatorami Wojewódzka Biblioteka Publiczna i Centrum Animacji Kultury w Poznaniu, Muzeum Regionalne w Stęszewie, Muzeum Zamek Górków w Szamotułach, Stowarzyszenie Twórców Fotoklub Rzeczypospolitej Polskiej i Ga-leria Fotoplastykon.

Patronatem Honorowym objął wystawę Marszałek Województwa Wielkopol-skiego Marek Woźniak. 33

sztuka

Page 34: Merkuriusz 5/2012

34

felie

ton Na śniadanie zysk

Są dwoma biegunami globalnej go-spodarki. Ich istnienie niczym imadło trzy-ma światową społeczność w  pozycji do-godnej do dalszej obróbki. Tak odmienni, a zaskakująco podobni. Różnica zasadni-cza – gęstość egzystencji.

Zagonieni są natarczywie obecni, wprost narzucają się naszym otępiałym z monotonii zmysłom. W pociągach, auto-busach i kawiarniach stukają w klawiatury laptopów, na ulicach gadają przez komór-ki, w supermarketach pchają wózki załado-wane paszą na najbliższy tydzień, jeżdżąc po mieście samochodem, zawzięcie trąbią. W telewizorach aż wre od zagonionych.

Wykluczeni są niewidzialni. Można ich spotkać w egzotycznych miejscach: śmiet-nik, skup złomu, ławka w parku, rzadziej – okienko kasowe pomocy (bo już nie opieki)

s po ł ec z-nej. Albo siedzą (precyzyjniej

rzecz ujmując – leżą) w swoich mieszka-niach. Ich mieszkania są różne, w  zależ-ności od stażu wykluczenia – od jeszcze przytulnych do takich, których nie warto już zamykać. Mowa tu oczywiście o arysto-kracji wykluczonych. Plebs jest bezdomny.

W ten sposób dochodzimy do drugiej istotnej różnicy – przestrzeni.

Przywilej zagonionych polega na prze-mieszczaniu się – z  domu: do pracy, na szkolenie, imprezę integracyjną, zmywak w imperium, nad którym słońce drzewiej nie zachodziło, krótki jak mgnienie oka wypoczynek w modnym egipskim kuror-cie lub polskich Tatrach (dla większej suge-stywności trzymajmy się przykładów rodzi-mych). Zagonieni opychają się przestrzenią w stopniu nieznanym masom w czasach gorszej komunikacji i bardziej tępego niż obecny totalitaryzmu, który do zniewole-nia poddanych potrzebował zamkniętych granic i obozów pracy przymusowej.

Wykluczeni zostali przygwożdżeni do miejsca, w którym zastał ich eksperyment dziejowy pod nazwą: globalizacji, trans-formacji, deregulacji, neoliberalizacji czy friedmanizacji (niech Czytelnik wybie-rze, która go najbardziej przekonuje lub

dorzuci inną jeszcze). Lepiej wykształceni i bardziej refleksyjni z nich mają okazję za-dumać się nad pieniądzem i jego relacją wobec dwóch wymiarów. Od dawna wia-domo, że wartość pieniądza – za sprawą li-chwiarzy – jest funkcją czasu. W życiu wy-kluczonych okazuje się także, że przestrzeń stanowi funkcję pieniądza. Im jego mniej, tym mniej przestrzeni. Stąd wzrastająca rzesza rodaków (dla większej sugestywno-ści trzymajmy się przykładów rodzimych), którzy nigdy nie widzieli Bałtyku.

Trzy jest liczbą doskonałą. Podam za-tem różnicę trzecią, z góry zastrzegając, że ta uległość wobec uroków kompozycji skończy się sporym paradoksem. Ale i wy-różnik należy do bytów tajem-niczych

i  paradok-salnych, obarczonych względno-

ścią, co pokazuje teoria Einsteina. To czas właśnie.

Zagonieni – jak sama nazwa wskazuje – nie mają go wcale.

Wykluczeni mają go w nadmiarze.Żeby to było takie proste!Przysłuchując się rozmowom zagonio-

nych, można ulec wrażeniu, że brak czasu jest w  modzie (czyli w  obowiązującym współczesnych Polaków narzeczu – „tren-dy”). Zagonienie to synonim użyteczno-ści. Tak jak wykluczenie jest innym okre-śleniem zbędności. Nieużyteczni mogą odejść. Gdy się więc uważnie przypatrzeć, moda na brak czasu stanowi ceremoniał potwierdzania swojego prawa do życia. Kto nie ma czasu, ma przyszłość.

Wydawać by się mogło, że wykluczeni duszą się jego nadmiarem jak naciągniętą na głowę pierzyną. Niekoniecznie. W ich uporczywym trwaniu sprawdza się pra-widło upływu czasu, które Tomasz Mann zauważył, opisując w „Czarodziejskiej gó-rze” inne zgoła środowisko – pacjentów ekskluzywnego sanatorium. Im dzień do dnia bardziej podobny, tym szybciej mija. Przecieka między palcami. Za dopalacz tego Mannowskiego prawidła służy i ta-kie zjawisko pochodzenia depresyjnego

– wśród zaawansowanych wykluczonych

zdarzają się ludzie, którym rozpoczęcie dnia potrafi zabrać nawet dobę. A poza wszystkim – jak można mieć czas, nie ma-jąc przyszłości?

I tu obiecany paradoks. Ani zagonieni, ani wykluczeni – wszyscy na swój sposób – nie dysponują czasem. I jedni, i drudzy nie mogą z niego korzystać. Wyssał go panu-jący niepodzielnie Postny System Wartości. Na śniadanie zysk, na obiad zysk, na deser cięcie kosztów osobowych, na kolację ba-jeczka o tym, że wszyscy mogą i muszą być najlepsi.

Tak to – widziane z perspektywy bra-kującego czasu – dwa bieguny globalnej gospodarki zaczynają wyglądać na bliź-niaków. Nie należy jednak sądzić, że kon-taktują się chętnie. Strzeżone osiedla są przejawem tej towarzyskiej wstrzemięźli-wości. W Polsce (dla większej sugestywno-ści trzymajmy się przykładów rodzimych) zbudowano ich jeszcze mało, zastępowa-ne więc zostają milczącą koegzystencją. Ta niekoniecznie zasadza się na nieużywaniu słów, ale na ich specyficznym, zaporowym stosowaniu. Zagoniony, spotykając wyklu-czonego z sąsiedztwa, ma do wyboru parę cwanych zachowań werbalnych. Bardzo skuteczne jest: „Co słychać DOBREGO?”.

Zaocznie kłopot z niewygodą psychicz-ną, jaki stanowi istnienie wykluczonych, za-goniony pokonuje sakramentalnym: „Do roboty by się wzięli!”.

Dziwić się nie należy, że zagonieni nie-chętnie odnotowują w swoim polu widze-nia obecność wykluczonych. Dyskomfort sytuacji tych pierwszych bierze się z co naj-mniej podświadomego zauważania pokre-wieństwa. Wykluczony to zagoniony, tylko cokolwiek dalej – tak można rzecz ująć, za-pożyczywszy się trochę u autora „Larwy”. I o  taki efekt psychicznego podkręcenia Postnemu Systemowi chodzi. Świat wyklu-czonych jest piekłem, które służy zmobili-zowaniu jeszcze niepotępionych do zwięk-szenia wysiłku. W ten sposób System z jego obsesją cięcia kosztów obraca pogardza-nych nieużytecznych w byty – dla siebie – użyteczne. Ten piekielny recycling nie po-lega jednak na odzyskiwaniu odpadów, ale wyłącznie na ich konsumowaniu w stanie nieprzetworzonym. Śmieć staje się towa-rem, za który sam płaci swoim zmarnowa-nym życiem.

Gdy upadała republika antycznych Rzy-mian i rozpoczynała się epoka cezarów, bo-ski Juliusz zasilił ówczesny system niewol-nikami ze swoich słynnych podbojów. Dla wolnych obywateli nieposiadających ziemi zabrakło wtedy pracy.

Historia tym razem poucza nas, że wraz ze wzrostem liczby niewolników rosną rze-sze wykluczonych.

Eugeniusz Biały

Zagonieni

i wykluczeni

Page 35: Merkuriusz 5/2012

wyw

iad

35

Page 36: Merkuriusz 5/2012