milan kundera - Żart

Upload: abram-campbell

Post on 24-Feb-2018

371 views

Category:

Documents


13 download

TRANSCRIPT

  • 7/25/2019 Milan Kundera - art

    1/260

  • 7/25/2019 Milan Kundera - art

    2/260

  • 7/25/2019 Milan Kundera - art

    3/260

    [I]

    Tak wic po wielu latach nagle znowu si tutaj znalazem. Staem nagwnym placu (ktry niezliczon ilo!" razy przemierzaem jako #ziecko$ jakochopiec i jako mo#zieniec% i nie o#czuwaem najmniejszego nawet wzruszenia&wprost przeciwnie ' pomy!laem soie$ )e ten paski plac$ g#zie na# #achami#omw sterczy wie)a ratusza (przypominajca )onierza w staro!wieckim

    hemie%$ wygl#a jak wielki koszarowy plac "wicze* i )e wojenna przeszo!" tegopou#niowomorawskiego miasta$ stanowicego nieg#y! astion ochronny przeciwnapa#om +grw i Turkw$ wycisna na jego oliczu pitno nieo#wracalnejrzy#oty.

    ,rzez #ugie lata nic nie cigno mnie #o mego ro#zinnego miasta&mwiem soie$ )e zoojtniao mi ono$ i wy#awao mi si to cakiem naturalne-przecie) nie mieszkam tu ju) o# lat pitnastu$ pozostao mi tutaj zale#wie kilku

    znajomych czy kolegw (a i tych # raczej unika%$ matka moja jest tupochowana w ocym groowcu$ o ktry zupenie si nie troszcz. le myliem si-to$ co nazywaem oojtno!ci$ yo w istocie nienawi!ci$ ktrej przyczyn niemogem uchwyci"$ poniewa) w moim mie!cie ro#zinnym przy#arzyy mi sirzeczy #ore i ze$ tak jak we wszystkich innych miastach$ ale nienawi!" tkwiatutaj& z#aem soie z tego spraw wa!nie w zwizku z t po#r)- to$ co mnie tusprowa#zio$ mogo #okona" si rwnie #orze i w ,ra#ze$ ale naraz zacza mnienieo#parcie pociga" na#arzajca si szansa zroienia tego wa!nie w ro#zinnym

    mie!cie$ cho#zio owiem o rzecz cyniczn i przyziemn$ ktra #rwia z megoprzypuszczenia$ )e mgym tu wrci" po to$ y sentymentalnie roztkliwia" sina# minionym czasem.

    /az jeszcze powio#em zo!liwym spojrzeniem po rzy#kim placu$ po czymo#wrciem si i ruszyem ulic #o hotelu$ g#zie miaem zamwiony nocleg.,ortier wrczy mi klucz z #rewnian gruszk i powie#zia- 01rugie pitro.2 ,okjnie grzeszy kom3ortem. ,o# !cian )ko$ po!ro#ku may st z je#nymkrzesem$ ook )ka pretensjonalna mahoniowa toaletka z lustrem$ a koo #rzwi

    niewielka otuczona umywalka. ,oo)yem teczk na stole i otworzyem okno-wycho#zio na po#wrze i na tyy #omw o#wrconych #o hotelu nagimi$

  • 7/25/2019 Milan Kundera - art

    4/260

    ru#nymi !cianami. 4amknem okno$ zacignem 3iranki i po#sze#em #oumywalki$ ktra miaa #wa kurki ' je#en oznaczony kolorem czerwonym$ #ruginieieskim& o#krciem je ' z oy#wu leciaa zimna wo#a. Spojrzaem na st&jako tako mg uj!"$ utelka i #wa kieliszki zmie!ciyy si na nim cakiem

    #orze$ gorzej je#nak$ )e moga przy nim sie#zie" tylko je#na osoa$ poniewa) wpokoju nie yo #rugiego krzesa. ,rzysunem st #o )ka i sprowaemusi!" na )ku przy stole$ ale )ko yo za niskie$ a st za wysoki& pona#to)ko ugio si po#e mn tak$ )e natychmiast zrozumiaem$ i) nie tylko nie mo)esu)y" #o sie#zenia$ ale )e i 3unkcj o)a peni" #zie raczej z wtpliwyme3ektem. 5parem si pi!ciami o materac$ potem poo)yem si$ ostro)nieunoszc w gr nogi$ )ey nie poru#zi" utami (cakiem czystej% ko#ry iprze!ciera#a. 6)ko ugio si po#e mn i le)aem w nim jak w hamaku alo jak

    w ar#zo ciasnym groie& nie spos yo wyorazi" soie$ )e jeszcze kto!mgy ze mn tu le)e".

    7sia#em na krze!le$ utkwiem wzrok w prze!wietlonych 3irankach i za8my!liem si. + tej chwili z korytarza #oiegy czyje! kroki i gosy& yy to #wieosoy$ koieta i m)czyzna$ rozmawiali ze so i mo)na yo zrozumie" ka)#eich sowo. 9wili o jakim! ,iotrze$ ktry uciek z #omu$ i o jakiej! ciotce :larze$ktra jest gupia i chopca rozpieszcza& potem #a si sysze" zgrzyt klucza wzamku$ skrzypnicie otwieranych #rzwi i gosy rozrzmieway #alej w ssie#nim

    pokoju& sycha" yo westchnienia koiety (tak$ nawet westchnienia;% ienergiczne o!wia#czenie m)czyzny$ )e nareszcie rozmwi si z :lar jak nale)y.

    +staem$ yem z#ecy#owany& umyem rce na# umywalk$ wytaremrcznikiem i wysze#em z hotelu$ chocia) w pierwszej chwili nie wie#ziaem$#ok# pj#. +ie#ziaem tylko je#no$ )e je)eli nie mam powo#zenia caej swojejwyprawy (wyprawy #ugiej i mczcej% uzale)nia" o# wtpliwej raczej wygo#yhotelowego pokoju$ musz ' chocia) wcale mi si nie chciao ' zwrci" si #o

    ktrego! ze swoich tutejszych znajomych z #yskretn pro!. Szykoprzeiegem my!l galeri twarzy z czasw mo#o!ci$ ale natychmiast o#rzuciemwszystkie$ cho"y #latego )e intymno!" )#anej przysugi zoowizywaa #opracochonnego przerzucenia pomostu pona# #ugim szeregiem lat$ ktre #zieliynas o# ostatniego spotkania ' a na to nie miaem najmniejszej ochoty. le pochwili przypomniaem soie$ )e mieszka tu praw#opo#onie czowiek$ ktryprzenis si #o tego miasta$ a ktremu prze# laty sam zaatwiem tutaj posa#$ i)e (o ile go znam% ar#zo #zie ra#$ je!li na#arzy mu si okazja zrewan)owania

    mi si przysug za przysug.

  • 7/25/2019 Milan Kundera - art

    5/260

    prze# laty$ po prostu #latego$ )e przeywa wsz#zie in#ziej$ tylko nie z ni i z ichsynem. Teraz truchlaem ju) tylko na my!l$ czy mi si znowu nie o)eni$poniewa) utru#nioy to spenienie mojej pro!y$ i szykim krokiemskierowaem si #o szpitala.

    Tutejszy szpital to kompleks u#ynkw i pawilonw rozrzuconych narozlegym terenie ogro#u& wsze#em #o maej$ niepozornej u#ki przy ramie ipoprosiem sie#zcego za stoem portiera$ )ey mnie poczy z o##ziaemzaka=nym& po#sun mi tele3on na rzeg stou i powie#zia- 04ero #wa.2+ykrciem zatem zero #wa i #owie#ziaem si$ )e #oktor :ostka wa!nie prze#chwil sko*czy #y)ur i jest w #ro#ze #o wyj!cia. 7sia#em na awce w poli)uramy$ )ey go nie przeoczy"$ gapiem si na m)czyzn$ ktrzy snuli si tu wszpitalnych szla3rokach w iae i nieieskie pasy$ i wreszcie go zoaczyem- sze#

    zamy!lony$ wysoki$ chu#y$ sympatycznie niepozorny& tak$ to y on. +staem zawki i ruszyem energicznie naprzeciw$ jakym chcia si z nim z#erzy"& spojrzana mnie z uraz$ ale natychmiast mnie pozna i szeroko otworzy ramiona. +swoim zaskoczeniu wy#a mi si niemal uszcz!liwiony$ a ezpo!re#nio!"$ z jakmnie przywita$ ucieszya mnie.

    +yja!niem mu$ )e przyjechaem prze# nieca go#zin w jakiej! ahejsprawie$ ktra zatrzyma tu mnie pewnie ze #wa #ni$ a on z#ziwi si z ra#o!ci$

    )e pierwsze kroki skierowaem #o niego. 4roio mi si przykro$ )e nieprzysze#em ezinteresownie$ wycznie #la niego samego$ i )e rwnie) pytanie$ktre mu wa!nie za#aj (spytaem go jowialnie$ czy si ju) powtrnie o)eni%$ totylko u#awanie zainteresowania$ w gruncie rzeczy po#yktowanego praktycznymwyrachowaniem. 5#par (ku memu za#owoleniu%$ )e cigle jest sam.5!wia#czyem$ )e musimy poga#a". 4go#zi si ze mn$ )aowa tylko$ )e maniestety je#ynie go#zin czasu$ poniewa) musi jeszcze wrci" #o szpitala$ awieczorem$ wyje)#)a.

    ' ,an nie mieszka tutaj> ' przestraszyem si.

    4apewni mnie$ )e owszem$ mieszka$ )e ma kawalerk w nowym u#ow8nictwie$ ale )e 0=le jest czowiekowi samemu2. 5kazao si$ )e w innym mie!cie$#wa#zie!cia kilometrw st#$ :ostka ma narzeczon$ nauczycielk$ i to z#wupokojowym mieszkaniem.

    ' ,rzeniesie pan si z czasem #o niej> ' spytaem.

    5#par$ )e tru#no y mu yo w innym mie!cie o tak ciekaw prac$ jak

    pomogem mu tutaj znale="$ a z kolei jego narzeczona miaay tru#no!ci zeznalezieniem posa#y wa!nie tutaj. 4aczem wymy!la" (zupenie szczerze% na

  • 7/25/2019 Milan Kundera - art

    6/260

    nie#ostwo naszej iurokracji$ ktra nie jest w stanie i!" na rk m)czy=nie ikoiecie$ ay mogli wsplnie zamieszka".

    ' ?iech si pan uspokoi$ panie @u#wiku ' rzek z mi wyrozumiao!ci 'nie takie to znowu straszne. Trac wpraw#zie na przejaz#y troch pieni#zy i

    czasu$ ale w ten spos nic nie zagra)a mojej samotno!ci i czuj si wolny.

    ' ,o co panu tyle wolno!ci> ' zapytaem.

    ' panu> ' o#powie#zia pytaniem na pytanie.' Aa jestem aiarz 'o#rzekem.

    ' +olno!" nie jest mi potrzena z powo#u koiet$ ale #la mnie samego 'rzek i #o#a- ' +ie pan co$ niech pan #o mnie wpa#nie na chwil$ zanim wyja#.

    5 niczym innym nie marzyem.

    +yszli!my wic ze szpitala i wkrtce znale=li!my si na nowym osie#lumieszkaniowym$ g#zie #omy sterczay je#en ook #rugiego na nie wyrwnanympiaszczystym terenie (ez trawnikw$ ez cho#nikw$ ez jez#ni%$ tworzcsmutn sceneri na kra*cach miasta graniczcego z pust rwnin rozlegychpl.

    +eszli!my w je#n z ram$ zaczli!my si wspina" po wskich scho#ach

    (win#a nie #ziaaa%$ wreszcie zatrzymali!my si na trzecim pitrze$ g#ziezoaczyem wizytwk z nazwiskiem :ostki. B#y przeszli!my z prze#sionka #opokoju$ poczuem si usatys3akcjonowany w najwy)szym stopniu- w rogu staszeroki wygo#ny tapczan$ przykryty wzorzyst narzut& oprcz tapczanuznaj#owa si w pokoju st$ 3otel$ #u)a ilioteka$ a#apter i ra#io.

    ,ochwaliem pokj i spytaem$ jak wygl#a azienka.

    ' Ca#en kom3ort ' rzek ura#owany moim zainteresowaniem i pocign

    mnie #o prze#pokoju$ sk# prowa#ziy #rzwi #o azienki$ maej$ ale cakiemprzyjemnej$ z wann$ prysznicem i umywalk.

    ' +ie pan$ kie#y tak patrz na to pa*skie urocze mieszkanko$ przysze# mi#o gowy pewien pomys ' powie#ziaem. ' Do pan roi jutro po pou#niu iwieczorem>

    ' ?iestety ' tumaczy si skruszony ' mam jutro #o p=na #y)ur. +racam#opiero koo si#mej. ?ie #zie pan wolny wieczorem>

    ' +ieczorem chya tak$ ale czy nie mgy mi pan prze#tem$ na popo8u#nie$ po)yczy" swego mieszkania>

  • 7/25/2019 Milan Kundera - art

    7/260

    9oje pytanie z#ziwio go$ ale natychmiast (jaky si a$ )e pos#z go orak #orej woli% o#rzek-

    ' ' spyta :ostka$ a jau!miechnem si w #uszy$ po tym pytaniu (za#anym spokojnie$ ale pomy8!lanym agresywnie% poznaem go owiem takiego$ jakim y$ kie#y prze#pitnastu laty zawarem z nim znajomo!". @uiem go$ a je#nocze!nie !mieszymnie$ tote) #latego wa!nie o#parem-

    ' Aa wiem$ )e z pana cichy o)y pracownik na wiecznej o)ej u#owie i )eniechtnie sucha pan o niszczeniu$ ale co roi"- ja pracownikiem o)ym nie

  • 7/25/2019 Milan Kundera - art

    8/260

    jestem. 4reszt$ je)eli murarze o)y wznosz gmachy z praw#ziwych murw 'nasze niszczycielskie zap#y nie mog im zaszko#zi". le mnie si z#aje$ )ezamiast murw wi#z wsz#zie tylko same makiety. niszczenie makiet to rzeczcakiem usprawie#liwiona.

    4nale=li!my si znowu w tym samym punkcie$ w ktrym ostatnim razem(chya jakie! #ziewi" lat temu% si rozeszli!my- nasz spr mia w tej chwilicharakter o wiele ar#ziej astrakcyjny$ poniewa) oaj #orze!my znali jegokonkretne =r#o i nie musieli!my soie tego powtarza"& powtarza" musieli!mysoie je#ynie to$ )e si nie zmienili!my$ )e w #alszym cigu jeste!my tak samo #osieie niepo#oni (musz przy tym zaznaczy"$ )e t o#mienno!" w :ostce ar#zoluiem i wa!nie #latego tak chtnie wszczynaem z nim #yskusj$ poniewa) wten spos zawsze miaem mo)no!"$ przynajmniej poie)nie$ uzmysowi" soie$

    kim wa!ciwie jestem i co my!l%. Cey mi wic nie pozostawia" wtpliwo!ci co #oswojej osoy$ o#par-

    ' To$ co pan mwi$ rzmi ar#zo a#nie. le prosz mi powie#zie"- skoro zpana taki sceptyk$ to sk# ierze pan t pewno!"$ i) potra3i pan rozr)ni"makiet o# praw#ziwego muru> Dzy nig#y nie mia pan wtpliwo!ci$ )ezu#zenie$ ktre pan wykpiwa$ to rzeczywi!cie tylko zu#zenie> je)eli si panmyli> Ae!li to s praw#ziwe warto!ci$ a pan jest ich niszczycielem> ' ,o czym

    #o#a- ' 4lekcewa)ona warto!" i z#emaskowane zu#zenie maj owiem rwnierachityczne ciaa$ s #o sieie po#one i nic atwiejszego$ jak wzi" je#no za#rugie.

    5#prowa#ziem :ostk z powrotem #o szpitala$ awic si kluczami wkieszeni$ i #orze mi yo w towarzystwie starego znajomego$ ktry potra3iprzekonywa" mnie o swojej praw#zie w ka)#ym miejscu i w ka)#ym czasie$cho"y wa!nie teraz w #ro#ze przez wyoisty teren nowego osie#la.

    :ostka wie#zia je#nak$ )e mamy prze# so cay jutrzejszy wieczr$ pochwili wic przesze# o# 3ilozo3owania #o zwykych kopotw$ znowu upewni si$czy zaczekam na niego jutro #o si#mej$ a) wrci ze szpitala (sam nie ma#rugich kluczy o# mieszkania%$ i zapyta$ czy rzeczywi!cie niczego mi ju) wicejnie potrzea. 1otknem rk twarzy i o!wia#czyem$ )e powinienem je#yniewstpi" #o 3ryzjera$ o jestem orzy#liwie zaro!nity.

    ' To !wietnie ' rzek :ostka ' zaatwi panu protekcyjne golenie.

    ?ie roniem si prze# opieku*czo!ci :ostki i #aem si zaprowa#zi" #o

    maego zaka#u 3ryzjerskiego$ g#zie prze# trzema lustrami tkwiy trzy wielkie3otele orotowe$ a na #wch z nich sie#zieli m)czy=ni z o#chylonymi #o tyu

  • 7/25/2019 Milan Kundera - art

    9/260

    gowami i z pian my#lan na twarzy. 1wie koiety w iaych 3artuchachpochylay si na# nimi. :ostka po#sze# #o je#nej z nich i co! jej szepn&koieta wytara rzytw w serwetk i zawoaa w stron zaplecza& wysza stamt##ziewczyna w iaym 3artuchu i zaja si opuszczonym klientem na 3otelu$

    po#czas g#y ta$ z ktr rozmawia :ostka$ skina mi gow i wskazaa wolny3otel. ,o#ali!my soie z :ostk rce na po)egnanie$ usia#em$ oparem gow nanastawionym o#powie#nio oparciu$ a )e po tylu latach )ycia niechtnie ogl#amswoj twarz$ ominem wzrokiem lustro umieszczone naprzeciw mnie$po#niosem oczy w gr i zaczem #zi" spojrzeniem po iaym$ pokrytymplamami su3icie.

    ?ie o#erwaem wzroku o# su3itu nawet i p=niej$ kie#y poczuem na szyipalce #ziewczyny$ wsuwajce mi za konierz koszuli ia serwetk. ,otem

    panienka o#suna si$ syszaem o#gos ostrzenia rzytwy o skrzany pasek ipogr)yem si w jakim! so#kim o#rtwieniu$ penym przyjemnej oojtno!ci.,o chwili poczuem na twarzy palce wilgotne i !liskie$ rozcierajce mi napoliczkach my#o w kremie$ i u!wia#omiem soie ten #ziwny i komiczny 3akt$ )ejaka! oca koieta$ ktra nic mnie nie ocho#zi i ktrej ja nic nie ocho#z$czule mnie ga#zi. 1ziewczyna zacza teraz my#li" mi twarz p#zlem$ a jamiaem wra)enie$ )e nie sie#z$ ale jestem zawieszony w tej iaej poplamionejprzestrzeni$ w ktrej utkwiem wzrok. I wyoraziem soie (poniewa) w chwilach

    o#poczynku my!li nie ustaj w swoich igraszkach%$ )e jestem ezronn o3iar i)e zostaem wy#any cakowicie na pastw #ziewczynie$ ktra ostrzy rzytw. poniewa) moje ciao rozpywao si w przestrzeni i czuem tylko swoj twarz i#otyk palcw na niej$ ez tru#u wyoraziem soie$ )e #elikatne palce trzymaj(oracaj$ ga#z% moj gow tak$ jaky w ogle nie liczyy si z ciaem$ jaky tagowa ya czym! samoistnym$ i )e ostra rzytwa$ ktra le)y przygotowana napo#rcznym stoliku$ t wspania jej samoistno!" #oprowa#zi #o punktuszczytowego.

    ,otem palce przestay mnie #otyka"$ syszaem$ jak #ziewczyna o#cho#zi$jak teraz rzeczywi!cie ierze ju) rzytw #o rki$ i powie#ziaem soie (poniewa)igraszki my!li trway #alej%$ )e musz zoaczy"$ jak wa!ciwie wygl#a koieta$ktra trzyma (unosi% moj gow ' ten mj czuy mor#erca. 5#kleiem wzrok o#su3itu i spojrzaem w lustro. +pa#em w osupienie$ i zaawa$ ktr soieurz#ziem$ naraa nagle rysw autentyczno!ci& wy#ao mi si owiem$ )e t#ziewczyn$ ktra pochyla si na#e mn w lustrze$ znam.

    Ae#n rk przytrzymywaa patek mego ucha$ #rug uwa)nie zeskro8ywaa mi my#o z twarzy& patrzyem na ni i to)samo!"$ ktr stwier#ziem

  • 7/25/2019 Milan Kundera - art

    10/260

    prze# chwil z tak pewno!ci$ zacza si powoli rozpywa" i zanika". ,otem#ziewczyna nachylia si na# umywalk$ #woma palcami zgarna z rzytwy kpiany$ wyprostowaa si i ago#nie przekrcia 3otel- w tej chwili na uameksekun#y spotkay si nasze spojrzenia i znowu wy#ao mi si$ )e to ona.

    /zeczywi!cie$ jej twarz ya troch inna$ jaky nale)aa #o jej starszej siostry$ya !cignita$ przywi#a$ nieco zapa#nita$ ale to przecie) pitna!cie lat$ jakwi#ziaem j po raz ostatni; ,rzez te lata czas nao)y na jej praw#ziw twarz3aszyw mask$ na szcz!cie je#nak ta maska ma #wa otwory$ przez ktre mogznowu spojrze" na mnie jej praw#ziwe$ rzeczywiste oczy$ takie$ jakie znaem.

    potem !la#y znowu zaczy si gmatwa"- #o zaka#u wsze# nowy klient$usia# na krze!le za moimi plecami i czeka na swoj kolejk& po chwili o#ezwasi #o mojej panienki& mwi co! o piknym lecie i o asenie$ ktry u#uj za

    miastem& panienka o#powia#aa mu (chwytaem raczej gos ni) sowa$ zupeniezreszt niewa)ne% i stwier#ziem$ )e tego gosu nie poznaj& y energiczny$nonszalancki$ !miay$ niemal wulgarny$ y to cakiem ocy gos.

    9ya mi teraz twarz$ przyciskaa rce #o moich policzkw$ a ja (na przekrgosowi% znowu zaczynaem wierzy"$ )e to ona$ )e po pitnastu latach znw czujjej #onie na swojej twarzy$ )e znw mnie ga#zi$ ga#zi #ugo i czule (zupenie niepamitaem$ )e to nie jest pieszczota$ tylko mycie%& jej ocy gos przez cay czas

    o#powia#a co! na pytania 3aceta$ ktry si rozga#a& ale ja nie chciaem wierzy"gosowi$ wolaem wierzy" rkom$ chciaem j pozna" po rkach& usiowaemwe#ug stopnia tkliwo!ci jej #otyku zorientowa" si$ czy to jest ona i czy mniepoznaa.

    +zia rcznik i osuszya mi twarz. Ba#atliwy 3acet !mia si go!no z#owcipu$ ktry sam opowie#zia$ zauwa)yem je#nak$ )e moja panienka si nie!mieje$ to znaczy$ )e niezyt uwa)nie sucha$ co ten go!" mwi. +zurzyo mnieto$ poniewa) wi#ziaem w tym #ow#$ )e mnie poznaa i )e sama jest wzurzona$

    cho" to ukrywa. ,ostanowiem zaga#n" j$ jak tylko wstan z 3otela. 4#ja miserwetk spo# szyi. +staem. 4 kieszeni marynarki wycignem pi" koron.Dzekaem$ a) znowu spotkaj si nasze oczy$ )eym mg wymwi" jej imi (3acetwci) co! gl#zi%$ ale ona miaa gow oojtnie o#wrcon$ pi" koron wziaszyko i rzeczowo$ poczuem si wic jak #ure*$ ktry uwierzy zu#nymprzywi#zeniom$ i nie z#oyem si na o#wag$ y si #o niej o#ezwa".

    1ziwnie nieza#owolony$ wysze#em z zaka#u$ wie#ziaem tylko$ )e nic niewiem i )e to straszliwe chamstwo straci" pewno!" co #o to)samo!ci twarzy takar#zo nieg#y! kochanej.

  • 7/25/2019 Milan Kundera - art

    11/260

    ?ie yo oczywi!cie tru#no #owie#zie" si praw#y. ,o!pieszyem #o hotelu(po #ro#ze na przeciwlegym cho#niku #ostrzegem starego przyjaciela mojejmo#o!ci$ #yrygenta kapeli lu#owej$ Aarosawa$ ale zupenie jakym uciekaprze# natrtn i haa!liw muzyk$ szyko o#wrciem wzrok%$ a z hotelu

    za#zwoniem #o :ostki& y jeszcze w szpitalu.' ?iech mi pan askawie powie$ czy ta #ziewczyna$ ktrej mnie pan

    przekaza u 3ryzjera$ nazywa si 6ucja Szeetkwna>

    ' Teraz nazywa si inaczej$ ale to ona. Sk# pan j zna> ' spyta.

    ' 4e strasznie #awnych czasw ' o#parem& nie posze#em nawet nakolacj$ wysze#em z hotelu (!ciemniao si ju)%$ chciaem si jeszcze trochpowasa" po mie!cie.

  • 7/25/2019 Milan Kundera - art

    12/260

    [II]

    1

    1zi! pj# wcze!nie spa"$ nie wiem co praw#a$ czy zasn$ ale poo) siwcze!niej. ,awe wyjecha po pou#niu #o

  • 7/25/2019 Milan Kundera - art

    13/260

    poznaam ,awa$ !piewa tenorem$ a ja altem$ wystpowali!my na setkachkoncertw$ na setkach estra#$ !piewali!my piosenki ra#zieckie$ nasze pie!ni ou#owie i oczywi!cie piosenki lu#owe$ te ostatnie najchtniej$ tak wte#ypoluiam piosenki morawskie$ )e ja$ pilznianka$ czuam si 9orawiank$ stay

    si one przewo#nim motywem mego )ycia$ s #la mnie nierozcznie zwizane ztym okresem$ z moj mo#o!ci$ z ,awem$ sysz je za ka)#ym razem$ kie#y ma#la mnie za!wieci" so*ce$ w takich chwilach wyra=nie #=wicz mi w uszach.

    Tego$ w jaki spos zli)yli!my si z ,awem$ nie mogaym #zisiaj nikomuopowie#zie"$ rzmi to jak historia ze szkolnej czytanki& ya rocznica5swoo#zenia i wielka mani3estacja na /ynku Starego 9iasta$ nasz zesp ytam rwnie)$ wsz#zie cho#zili!my ca paczk$ maa grupka po!r# setektysicy$ a na tryunie #ostojnicy pa*stwowi$ nasi i zagraniczni$ yy liczne

    przemwienia$ niesychany entuzjazm$ potem po#sze# #o mikro3onu Togliatti iwygosi krtkie przemwienie po wosku$ a cay tum o#powie#zia jak zwykleokrzykami$ rawami i skan#owaniem. ,awe przypa#kiem znalaz si w tokuook mnie i syszaam$ )e w tej powszechnej wrzawie on sam co! wykrzykuje$ co!innego$ co! wasnego$ spojrzaam na jego usta i zrozumiaam$ )e on !piewa$krzycza raczej$ ni) !piewa$ chcia$ )ey!my go usyszeli i przyczyli si #oniego$ !piewa wosk pie!* rewolucyjn$ mieli!my j w naszym repertuarze$ya wte#y ar#zo popularna- Avanti popolo, a la riscossa, bandiera rossa,bandiera rossa...

    To y wa!nie cay ,awe$ nie wystarczao mu nig#y apelowanie tylko #orozs#ku$ chcia tra3i" #o lu#zkich uczu"$ wy#awao mi si to cu#owne$ )ey napraskim /ynku wo#za woskiego proletariatu poz#rowi" wosk pie!nirewolucyjn$ pragnam$ )ey Togliattiego to wzruszyo tak samo jak mnie$ tote)ze wszystkich si zawtrowaam ,awowi$ przyczay si #o nas coraz to nowe inowe gosy$ w ko*cu !piewa ju) cay nasz zesp$ ale krzyk na rynku y

    pot)ny$ a nas ya garstka$ najwy)ej pi"#ziesicioro$ ich za! co najmniejpi"#ziesit tysicy$ to ya ogromna przewaga i #esperackie zmaganie$ przezcay czas pierwszej zwrotki z#awao nam si$ )e przegramy$ )e nikt nie usyszynawet naszego !piewu$ ale potem sta si cu#$ stopniowo zaczy si #o nasprzycza" coraz to nowe gosy$ lu#zie zrozumieli$ i pie!* powoli zacza siwykluwa" ze straszliwego zgieku placu niczym motyl z ogromnej rzczcejpoczwarki. + ko*cu ten motyl$ ta pie!*$ a w ka)#ym razie kilka ostatnich jejtaktw$ #oleciao a) #o tryuny$ a my chciwie wpatrywali!my si w twarz

    szpakowatego +ocha i yli!my szcz!liwi$ o wy#awao nam si$ )e zareagowa

  • 7/25/2019 Milan Kundera - art

    14/260

    ruchem rki$ a ja yam nawet pewna$ mimo )e z takiej o#lego!ci nie mogamtego wi#zie"$ )e #ostrzegam w jego oczach zy.

    + tym uniesieniu i wzruszeniu$ nie wiem nawet kie#y$ chwyciam nagle,awa za rk$ ,awe za! o#powie#zia mi u!ciskiem$ a potem$ kie#y plac ucich i

    #o mikro3onu po#sze# ju) kto! inny$ aam si$ )ey nie pu!ci mojej rki$ alenie zroi tego i trzymali!my si tak za rce a) #o ko*ca mani3estacji i jeszczep=niej$ kie#y ju) tumy si rozeszy$ a potem przez kilka go#zin spacerowali!mypo rozkwitej zieleni ,ra#ze.

    + sie#em lat p=niej$ kie#y 4#eniczka miaa ju) pi" lat ' nig#y tego niezapomn ' powie#zia- nie porali!my si z mio!ci$ ale z poczucia#yscypliny partyjnej$ ja wiem$ )e to yo powie#ziane w ktni$ )e to yo

    kamstwo$ )e ,awe o)eni si ze mn z mio!ci i #opiero p=niej si zmieni$ ale itak to okropne$ )e mg tak powie#zie"$ przecie) to wa!nie on zawsze #owo#zi$)e #zisiejsza mio!" jest inna$ )e nie jest ucieczk o# lu#zi$ ale pomoc w walce$ izgo#nie z tym uka#ao si nasze )ycie$ w pou#nie nie mieli!my nawet czasu nawsplny oia#$ zja#ali!my w sekretariacie HS9 po #wie suche uki$ a potemczasem przez cay #zie* ju) si nie wi#zieli!my$ czekaam zawsze na ,awa #opnocy$ kie#y to wraca z sze!cio8 czy o!miogo#zinnych zera*$ w wolnychchwilach przepisywaam jego re3eraty$ ktre wygasza na r)nych kon3erencjach

    i szkoleniach$ okropnie si nimi przejmowa$ tylko ja wiem$ jak ar#zo zale)aomu na powo#zeniu jego politycznych wystpie*$ po sto razy powtarza$ )e nowyczowiek tym si r)ni o# #awnego$ )e znis w swoim )yciu granic mi#zysprawami prywatnymi i spoecznymi$ a tu naraz po latach wytyka mi$ )ewtenczas towarzysze wmieszali si #o jego prywatnego )ycia.

    Dho#zili!my ze so prawie #wa lata$ ju) si troch niecierpliwiam$ nic wtym #ziwnego$ )a#nej koiecie nie wystarcza zwyka stu#encka znajomo!"$,awowi wystarczaa$ przyzwyczai si$ )e nie ma )a#nych zoowiza*$ yo mu z

    tym wygo#nie$ w ka)#ym m)czy=nie tkwi kawa egoisty$ i to koieta musi roni"sieie samej i swego koiecego powoania. ,awe$ niestety$ rozumia to #u)ogorzej ni) nasi towarzysze z zespou$ a gwnie kilka moich przyjaciek$poga#ay z innymi i w ko*cu wezwano ,awa #o komitetu$ nie wiem$ co mu tampowie#zieli$ nig#y z so o tym nie mwili!my$ ale wi#a" si z nim nie cackali$ opanowaa wte#y moralno!" ar#zo surowa$ nawet przesa#na$ a je#nak lepiejprzesa#za" z moralno!ci ni) z niemoralno!ci$ tak jak #zisiaj. ,awe #u)szyczas mnie unika$ my!laam ju)$ )e wszystko zepsuam$ yam w rozpaczy$

    chciaam o#era" soie )ycie$ ale potem przysze# #o mnie$ kolana mi si trzsy$prosi o przeaczenie i po#arowa mi wisiorek z wi#okiem :remla$ swoj

  • 7/25/2019 Milan Kundera - art

    15/260

    naj#ro)sz pamitk$ nig#y tego wisiorka nie z#ejmuj$ to jest nie tylko pamitka,awa$ ale co! wicej$ rozpakaam si ze szcz!cia i za #wa tygo#nie wzili!my!lu$ y na nim cay nasz zesp$ wesele trwao prawie #wa#zie!cia czterygo#ziny$ !piewali!my i ta*czyli!my$ a ja powie#ziaam #o ,awa- 0B#yy!my my

    #woje mieli si kie#y! z#ra#zi"$ to z#ra#ziliy!my tych wszystkich$ co yli nanaszym !luie$ z#ra#ziliy!my te) t mani3estacj na /ynku Starego 9iasta iTogliattiego2& chce mi si teraz !mia"$ kie#y pomy!l$ czego to my!my potem niez#ra#zili...

    2

    4astanawiam si$ w co si jutro ura"$ chya wezm r)owy sweterek i

    paszcz ortalionowy$ w nim najzgraniej wygl#am$ nie jestem ju) taka szczupa$ale co tam$ jako rekompensat za zmarszczki mam inny urok$ ktrego nie mamo#a #ziewczyna$ urok #o!wia#czonej koiety$ #la e*ka z ca pewno!ci$ie#aczek$ wci) wi#z jego zawie#zion min$ kie#y si #owie#zia$ )e lec ju)rano$ a on poje#zie sam$ jest szcz!liwy$ kie#y mo)e y" przy mnie$ lui siprze#e mn chepi" swoj #ojrzao!ci #ziewitnastolatka$ jechay na pewno stotrzy#zie!ci kilometrw na go#zin$ )eym go po#ziwiaa$ pasku#ny chopta!$zreszt !wietny technik i szo3er$ re#aktorzy chtnie zaieraj go w teren na

    mniejsze reporta)e$ ale wa!ciwie co z tego> ,rzyjemnie jest wie#zie"$ )e komu!si po#oam$ w ostatnich latach nie jestem w ra#iu zyt luiana$ mwi$ )ejestem zwariowana 3anatyczka$ #ogmatyczka$ pies w sprawach partyjnych i niewiem co jeszcze$ ale ja nig#y nie # wsty#zia si tego$ )e kocham parti i )epo!wicam jej cay mj wolny czas. ,awema inne koiety$ nawet go ju) nie !le#z$ crka ustwia ojca$ moja praca jesto# #ziesiciu lat ezna#ziejnie taka sama$ reporta)e$ rozmowy$ wywia#y o wy8konywaniu planu$ o krowach$ #jkach$ prowa#zenie #omu tak samo ezna8

    #ziejnie nu#ne$ tylko partia nig#y woec mnie niczym nie zawinia i ja w niczymnie zawiniam woec niej$ nawet wte#y$ kie#y wielu chciao z niej wystpi"$ kie#yw pi"#ziesitym szstym roku ujawniy si wszystkie zro#nie Stalina$ lu#ziewtenczas powariowali$ na wszystko pluli$ mwili$ )e nasza prasa kamie$ )eupa*stwowiony han#el okaza si #o niczego$ kultura po#upa#a$ )e sp#zielnina wsi nie powinno si tworzy"$ )e 4wizek /a#ziecki to kraj niewoli$ najgorszeza! yo to$ )e w ten spos mwili nawet komuni!ci na swoich zeraniach$ i,awe tak mwi$ i znowu wszyscy go oklaskiwali$ ,awa zawsze oklaskiwano$ ju)

    o# #ziecka$ jest je#ynakiem$ jego matka sypia z jego 3otogra3i$ cu#owne #ziecko$a w gruncie rzeczy to przecitny czowiek$ nie pali$ nie pije$ ale ez oklaskw nie

  • 7/25/2019 Milan Kundera - art

    16/260

    mo)e )y"$ to jest jego alkohol i nikotyna$ wic cieszy si$ )e znowu mo)e porywa"lu#zi$ mwi z takim uczuciem$ )e lu#zie niemal pakali$ czuam$ jaki jestszcz!liwy w swoim !witym ourzeniu$ i nienawi#ziam go.

    le partia na szcz!cie #aa po apach histerykom$ ucichli$ ucich i ,awe$

    posa#a #ocenta marksizmu na uniwersytecie ya zyt wygo#na$ )ey niryzykowa"$ co! je#nak zostao w powietrzu$ zaro#ek apatii$ nieu3no!ci$zwtpienia$ zaro#ek$ ktry cicho rozwija si w ukryciu$ nie wie#ziaam$ jak temuprzeciw#ziaa"$ tylko #o partii przylgnam jeszcze ar#ziej ni) prze#tem$ jakg#yy partia ya )yw istot$ czowiekiem$ i to ciekawe ' raczej koiet ni)m)czyzn$ m#r koiet$ z ktr mog rozmawia" z zau3aniem$ wte#y kie#y znikim nie mam ju) soie nic #o powie#zenia$ nie tylko z ,awem$ inni te) mniezytnio nie kochaj$ ujawnio si to przecie)$ kie#y musieli!my rozstrzygn" t

    smutn a3er- je#en z naszych re#aktorw$ czowiek )onaty$ mia stosunek zpracownic techniczn o# nas z ra#ia$ mo#$ niezam)n #ziewczyn$nieo#powie#zialn$ cyniczn$ a )ona tego re#aktora w rozpaczy zwrcia siwte#y #o naszej organizacji o pomoc$ #yskutowali!my t spraw wiele go#zin$wezwali!my kolejno na rozmow )on$ t #ziewczyn i !wia#kw z ich #ziau$starali!my si rozpatrzy" przypa#ek ze wszystkich stron$ chcieli!my y"sprawie#liwi$ re#aktor #osta nagan partyjn$ #ziewczyna upomnienie$ i oojemusieli woec caej egzekutywy przyrzec$ )e z so zerw. ?iestety$ sowa to

    tylko sowa$ przyrzekli je#ynie po to$ )ey nas uspokoi"$ i spotykali si #alej$ alekamstwo ma krtkie nogi$ szyko si o tym #owie#zieli!my$ i ja yam ju) wte#yza najsurowszym wyrokiem$ postawiam wniosek$ )ey re#aktora wyrzuci" zpartii za !wia#ome okamywanie i oszukiwanie towarzyszy$ co to owiem za ko8munista$ skoro okamuje parti$ nienawi#z kamstwa$ ale mj wniosek nieprzesze#$ re#aktor #osta tylko nagan$ za to ta #ziewczyna musiaa o#ej!" zra#ia.

    4em!cili si wte#y na mnie$ )e hej$ zroili ze mnie potwora$ esti$ istnanagonka$ zaczli !le#zi" moje )ycie prywatne$ to ya moja pita chillesowa$koieta nie mo)e )y" ez uczucia$ nie yay koiet$ nie # si wypiera"$szukaam mio!ci g#zie in#ziej$ skoro nie znaj#owaam jej w #omu$ szukaamzreszt na pr)no$ kie#y! naskoczyli na mnie na oglnym zeraniu$ )e jestemhipokrytka$ o potpiam innych$ )e rozijaj ma)e*stwo$ chc ich usuwa" zpartii$ wyrzuca"$ niszczy"$ a sama z#ra#zam m)a$ g#zie tylko mog$ tak mwilina zeraniu$ ale za moimi plecami mwili jeszcze gorsze rzeczy$ )e na pokaz to

    jestem zakonnica$ a w )yciu #ziwka$ jaky nie mogli zrozumie"$ )e wa!nie#latego$ )e ja wiem$ co to jest nieszcz!liwe ma)e*stwo$ )e wa!nie #latego

  • 7/25/2019 Milan Kundera - art

    17/260

    jestem taka surowa #la innych$ nie z nienawi!ci$ ale z mio!ci #o nich$ z mio!ci#o uczucia$ z mio!ci #o ich #omw$ #o ich #zieci$ o chc im pomc$ przecie) jate) mam #om i #ziecko i oj si o nie.

    le c)$ mo)e i maj racj$ mo)e rzeczywi!cie jestem zym czowiekiem$ a

    lu#ziom nale)y zostawi" swoo# i nikt nie powinien si miesza" #o ichprywatnego )ycia$ mo)e rzeczywi!cie =le wymy!lili!my ten cay nasz !wiat$ a jajestem wstrtna komisarka$ co to wtrca si #o spraw$ ktre jej nic nieocho#z$ ale taka ju) jestem i nie mog postpowa" inaczej$ ni) czuj$ teraz jestju) za p=no$ zawsze wierzyam$ )e )ycie lu#zkie jest niepo#zielne$ to tylko ur)ujou#nie #zieli swoje )ycie na puliczne i prywatne$ to jest moje credo, zawszezgo#nie z nim postpowaam$ tak)e i tym razem.

    )e yam za$ to przyznaj ez icia$ nienawi#z tych mo#ych #ziewczt$tych smarkul$ wulgarnych w swojej mo#o!ci$ ez cienia soli#arno!ci woecstarszej koiety$ one te) przecie) kie#y! # miay trzy#zie!ci$ trzy#zie!ci pi" iczter#zie!ci lat$ niech mi nikt nie wmawia$ )e ona go kochaa$ co tam ona wie omio!ci$ prze!pi si z ka)#ym o# pierwszego razu$ nie ma skrupuw$ nie mawsty#u$ czuj si ura)ona #o )ywego$ kie#y kto! porwnuje mnie z takimi#ziewczynami tylko #latego$ )e jako m)atka miaam par stosunkw z innymim)czyznami. Tylko )e ja zawsze szukaam mio!ci$ a je)eli si omyliam i nie

    znalazam jej tam$ g#zie szukaam$ to z #reszczem wstrtu o#wracaam si io#cho#ziam$ szam g#zie in#ziej$ chocia) wiem$ jak y to yo #orze zapomnie"po prostu o mo#zie*czych marzeniach o mio!ci$ zapomnie" o nich$ przekroczy"granic i znale=" si w krainie cu#ownej swoo#y$ g#zie wszystko jest #ozwolone$g#zie wystarczy tylko nasuchiwa"$ jak wewntrz czowieka pulsuje to zwierz 'seks.

    le wiem tak)e$ )e g#yym przekroczya t granic$ przestaaym y" so$staaym si kim! innym$ nie wiem nawet kim$ i panicznie oj si tego$ tej

    strasznej zmiany$ #latego szukam mio!ci$ rozpaczliwie szukam mio!ci$ w ktrmogaym si pogr)y" taka$ jaka cigle jestem$ ze swoimi #awnymi marzeniamii i#eaami$ o ja nie chc$ )ey moje )ycie rozpa#o si na #wie cz!ci$ chc$ )eyzostao cae o# pocztku #o ko*ca$ i #latego taka yam ol!niona$ kie#ypoznaam cieie$ @u#wiku$ @u#wiku...

    3

    To yo wa!ciwie okropnie zaawne$ kie#y pierwszy raz weszam #o jegogainetu$ nawet mnie specjalnie nie zainteresowa$ powie#ziaam o# razu$ prosto

  • 7/25/2019 Milan Kundera - art

    18/260

    z mostu$ ez skrpowania$ jakich in3ormacji o# niego potrzeuj$ jak soiewyora)am ten 3elieton #la ra#ia$ ale kie#y potem zacz ze mn rozmawia"$poczuam nagle$ )e si plcz$ )e mwi gupio$ o# rzeczy$ a on wi#zc$ jakajestem zmieszana$ sprowa#zi natychmiast rozmow na zwyke sprawy. Dzy

    jestem m)atk$ czy mam #zieci$ g#zie sp#zam urlopy$ powie#zia te)$ )e jestema#na i mo#o wygl#am$ chcia mnie uwolni" o# tremy$ to yo strasznie mie zjego strony$ znaam w )yciu mnstwo r)nych zarozumialcw$ co to potra3i sitylko przechwala"$ chocia) nie maj w gowie #ziesitej cz!ci tego co on. ,awena przyka# mwi tylko o soie$ ale zaawne yo wa!nie to$ )e sie#ziaam uniego ca go#zin$ a o jego instytucie wie#ziaam tyle samo co na pocztku$mor#owaam si potem w #omu na# tym 3elietonem$ zupenie mi nie szo$ alemo)e i nawet yam za#owolona$ )e mi nie i#zie$ o miaam przynajmniej

    pretekst$ )ey zatele3onowa"$ czy nie chciay przeczyta" tego$ co napisaam.Spotkali!my si w kawiarni$ mj nieszczsny 3elieton mia cztery strony$przeczyta go$ u!miechn si uprzejmie i powie#zia$ )e to #oskonae$ o#pocztku nie kry si z tym$ )e interesuj go jako koieta$ a nie jako re#aktor$ niewie#ziaam$ czy mam si z tego cieszy"$ czy orazi"$ ale y przy tym miy$ ro8zumieli!my si$ to nie )a#en z tych cieplarnianych intelektualistw$ ktrych niecierpi$ ma za to ogat przeszo!"$ pracowa nawet w kopalni$ powie#ziaammu$ )e wa!nie takich lu#zi lui$ lu#zi z gorkowskim )yciorysem$ ale najar#ziej

    mnie z#umiao$ )e pocho#zi z pou#niowych 9oraw$ )e grywa nawet w kapelilu#owej$ nie wierzyam wasnym uszom$ usyszaam przewo#ni motyw swego)ycia$ wi#ziaam$ jak z #aleka powraca moja mo#o!"$ i czuam$ jak ulegamurokowi @u#wika.

    ,yta mnie$ co roi caymi #niami$ opowia#aam mu o tym$ a on mio!wia#czy$ wci) jeszcze sysz ten jego gos$ na wp )artoliwy$ na wpwspczujcy$ =le pani )yje$ pani eleno$ i powie#zia$ )e to si musi jako!zmieni"$ )e musz zacz" )y" inaczej$ )e musz troch ar#ziej o##a" si

    ra#o!ciom )ycia. ,owie#ziaam mu$ )e nie mam nic przeciwko temu$ )e zawszeyam wyznawczyni ra#o!ci$ )e niczego nie nienawi#z ar#ziej ni) tychwszystkich mo#nych 3rustracji i chan#r$ ale on stwier#zi$ )e to$ co wyznaj$ niema )a#nego znaczenia$ )e wyznawcami ra#o!ci ywaj przewa)nie lu#zienajsmutniejsi$ o$ ma pan racj$ chciaam zawoa"$ a on powie#zia wprost$ ezosonek$ )e #zie na mnie czeka nazajutrz o czwartej prze# ra#iem$ )epoje#ziemy razem g#zie! za miasto$ po# ,rag.

  • 7/25/2019 Milan Kundera - art

    19/260

    1ostrzegam to i zroio mi si gorco z ra#o!ci$ )e mnie pragnie$ )e pragniemnie tym wicej$ o przypominam mu$ i) jestem m)atk$ tym samym owiemo##alam si o# niego$ a czowiek zawsze najar#ziej pragnie tego$ co mu siwymyka$ chonam chciwie ten nagy smutek w jego twarzy i w tej chwili

    zrozumiaam$ )e jest we mnie zakochany. nastpnego #nia z je#nej strony szumiaa +etawa$ z #rugiej stromo

    wznosi si las$ to yo romantyczne$ uwieliam wszystko$ co romantyczne$zachowywaam si troch gupio$ mo)e nawet nie wypa#ao tak si zachowywa"matce #wunastoletniej crki$ !miaam si$ po#skakiwaam$ wziam go za rk izmusiam$ )ey ieg kawaek ze mn$ przystanli!my$ serce mocno mi io$stali!my twarz w twarz$ lisko sieie$ @u#wik troch si nachyli i leciutko mniepocaowa$ natychmiast mu si wyrwaam$ znowu chwyciam go za rk i znw

    iegli!my kawaek$ mam lekk wa# serca i zaczyna mi i" przy najmniejszymwysiku$ wystarczy$ )eym wiega na je#no pitro po scho#ach$ tote) wkrtcezwolniam kroku$ o##ech powoli mi si uspokaja$ i naraz cichutko zanuciam#wa pierwsze takty mojej uluionej piosenki- 0ej$ !wiecio soneczko na#naszym ogr#kiem...2$ a g#y wyczuam$ )e on mnie rozumie$ zaczam !piewa"go!no$ wcale si nie krpowaam$ czuam$ jak opa#aj ze mnie lata$ kopoty$zmartwienia$ tysice szarych usek$ a potem sie#zieli!my w maej restauracyjcepo# 4rasawiem$ je#li!my chle z kieas$ wszystko yo zupenie proste i

    zwyczajne$ nerwowy restaurator$ zalany orus$ a je#nak ya to cu#ownaprzygo#a$ powie#ziaam #o @u#wika$ wie pan$ za trzy #ni ja# na Sowacko nareporta) z 0Aaz#y :rlw2. 4apyta$ #o ktrego miasta$ a kie#y je wymieniam$powie#zia$ )e tam si wa!nie uro#zi$ znowu zieg okoliczno!ci$ ktry mnieoszoomi$ a @u#wik rzek$ zwolni si z pracy$ poja# tam razem z pani.

    ,rzestraszyam si$ pomy!laam o ,awle$ o tym !wiateku na#ziei$ jakie #lamnie roznieci$ nie traktuj cynicznie swego ma)e*stwa$ jestem gotowa zroi"

    wszystko$ )ey je ocali"$ cho"y tylko ze wzgl#u na 4#eniczk$ ale co tuu#awa"$ gwnie ze wzgl#u na sieie$ ze wzgl#u na wszystko$ co yo$ zewzgl#u na pami" naszej mo#o!ci$ ale nie znalazam w soie #o!" siy$ ypowie#zie" @u#wikowi nie$ nie znalazam tej siy$ ko!ci zostay rzucone$ a teraz4#eniczka !pi$ ja si oj$ a @u#wik jest ju) na 9orawach i jutro #zie mnieoczekiwa" przy autousie.

  • 7/25/2019 Milan Kundera - art

    20/260

    [III]

    1

    Tak$ chciaem si jeszcze powasa" po mie!cie. ,rzystanem na mo!ciena# 9oraw i zapatrzyem si w nurt rzeki. Aak)e rzy#ka jest 9orawa (rzekatak runatna$ jaky pyna w niej rozrze#zona glina$ a nie wo#a% i jak)e ponuryjest jej rzeg- ulica z picioma je#nopitrowymi #omami czynszowymi$ ktre nies z so poczone$ stoj ka)#y z osona$ #ziwaczne i szare& y" mo)e miaystanowi" zacztek ulwaru$ ktrego !wietno!" nig#y ju) potem nie zostaa

    wcielona w )ycie& #wie z tych kamienic oz#oione s na szczycie aniokami$3igurami z ceramiki i sztukateri$ #zisiaj ju) oczywi!cie poo#pryskiwanymi- anionie ma je#nego skrzy#a$ a 3igurki tu i w#zie !wiec go ceg$ tak )e niewia#omo$ co wyora)aj. ,otem ulica szarych #omw si ko*czy$ s tu ju) tylko)elazne supy sieci elektrycznej$ trawa$ na niej par zap=nionych gsi$ #alejpola$ ezkresne pola iegnce #onik#$ pola$ w!r# ktrych ginie pynna glinarzeki 9orawy.

    9iasta$ jak wia#omo$ maj z#olno!" po#suwania soie nawzajem zwier8cia#a$ a ja w tej scenerii (znaem j jeszcze z #zieci*stwa i asolutnie nic miwte#y nie mwia% zoaczyem naraz 5straw$ to grnicze miasto$ przypo8minajce olrzymi$ prowizoryczny #om noclegowy$ peen zanie#anych #omw iru#nych ulic wio#cych w pustk.

  • 7/25/2019 Milan Kundera - art

    21/260

    spotkaniu z 6ucj nie chciaem my!le"$ jak g#yy owe tumione siwspomnienia wcieliy si we wszystko$ co wi#ziaem teraz wok sieie$ w pustkpl$ #zie#zi*cw 3arycznych i magazynw$ w mtn wo# rzeki i w tenwszechoecny ch#$ ktry caej owej scenerii na#awa je#nolite zaarwienie.

    4rozumiaem$ )e prze# wspomnieniami nie uciekn& )e jestem nimi osaczony.

    2

    5 tym$ jak #oszo #o mego pierwszego )yciowego krachu (a za jegosmutnym po!re#nictwem rwnie) #o spotkania z 6ucj%$ nietru#no yoyopowie#zie" lekkim tonem$ a nawet z pewn #oz komizmu& wszystkiemu winnaya moja nieszczsna skonno!" #o gupich )artw i nieszczsny rak poczucia

    humoru 9agorzaty. 9agorzata nale)aa #o tych koiet$ ktre ior wszystko naserio (ta jej cecha i#ealnie korespon#owaa z wczesnym #uchem epoki% i ktre,arki na# koysk o#aroway si wiary jako cech gwn. ?ie chc przez toeu3emistycznie #awa" #o zrozumienia$ )e ya gupia& nic po#onego& ya #osy"z#olna i inteligentna$ a zreszt na tyle mo#a (stu#iowaa na pierwszym roku imiaa #ziewitna!cie lat%$ )e naiwna u3no!" stanowia raczej jej urok ni) wa#$tym ar#ziej )e sza w parze z niezaprzeczonym urokiem 3izycznym. +szyscy nawy#ziale luili!my 9agorzat i mniej lu ar#ziej zaiegali!my o jej wzgl#y$ co

    nam (w ka)#ym razie niektrym z nas% nie przeszka#zao zgo#nie i niezosliwieawi" si jej kosztem.

    le #owcipkowanie nie pasowao #o 9agorzaty$ a jeszcze mniej #o atmo8s3ery tych czasw.

  • 7/25/2019 Milan Kundera - art

    22/260

    optymizmem zwyciskiej klasy2$ ra#o!" ascetyczna i uroczysta$ po prostu/a#o!".

    ,amitam$ )e na uniwersytecie yli!my wte#y zorganizowani w tak zwane0kka naukowe2$ ktre czsto si zieray$ y przeprowa#za" puliczn krytyk i

    samokrytyk wszystkich swoich czonkw i na tej po#stawie wystawia" o ka)#ymz nich wa!ciw opini. 9iaem wwczas$ jak ka)#y komunista$ mnstwor)nych 3unkcji (pracowaem na eksponowanym stanowisku w 4wizkuStu#entw%$ a poniewa) yem przy tym niezym stu#entem$ tego ro#zaju opinianie moga wypa!" #la mnie niekorzystnie. 9imo to je#nak #o sw uznania$jakimi oceniano moj aktywno!"$ mj pozytywny stosunek #o pa*stwa$ pracy$moj znajomo!" marksizmu$ #oczone yo najcz!ciej rwnie) z#aniestwier#zajce$ )e mam je#nak pewne 0pozostao!ci in#ywi#ualizmu2. Tego

    ro#zaju zastrze)enie nie musiao y" ynajmniej nieezpieczne$ poniewa) #o#orych oyczajw nale)ao umieszczanie w najlepszej nawet opinii jakiej!krytycznej uwagi$ na przyka# wytknicie je#nemu 0zyt maego zainteresowaniateori rewolucji2$ #rugiemu 0oojtnego stosunku #o lu#zi2$ alo te)nie#ostatecznej 0czujno!ci2 czy 0niewa!ciwego stosunku #o koiet2& oczywi!cie$je)eli taka uwaga nie ya czym! o#osonionym$ je!li #ocho#ziy #o niej jeszczeinne zarzuty alo te) g#y czowiek popa# w jaki! kon3likt lu sta si$ #ajmy nato$ oiektem po#ejrze* czy napa!ci$ tego ro#zaju 0pozostao!ci in#ywi#ualizmu2

    lu 0niewa!ciwy stosunek #o koiet2 mogy stanowi" zal)ek katastro3y. wyjtkowa 3atalno!" tkwia w 3akcie$ )e taki zal)ek nosi z so w swojejankiecie personalnej ka)#y z nas$ tak$ ka)#y.

    ?iekie#y (raczej #la sportu ni) z rzeczywistej oawy% roniem si przeciwkozarzutowi in#ywi#ualizmu i )#aem$ )ey kole#zy u#owo#nili mi$ na czym tenin#ywi#ualizm polega. ?ie mieli na to zyt konkretnych #owo#w.

    ' ' pytaem.

    ' Digle si tak jako! #ziwnie u!miechasz.

    ' ?o i co z tego> +esoo mi.

    ' ?ie$ ty si u!miechasz tak$ jaky! co! soie my!la...

    :ie#y towarzysze orzekli$ )e moje zachowanie i mj u!miech s in#y8wi#ualistyczne (jeszcze je#no synne pejoratywne okre!lenie w tych czasach%$

    uwierzyem im w ko*cu$ poniewa) nie mogem soie wyorazi" (przekraczao topo prostu granice mojej !miao!ci%$ )e wszyscy inni si myl$ )e myli si sama

  • 7/25/2019 Milan Kundera - art

    23/260

    /ewolucja$ #uch czasu$ a ja ' je#nostka$ mam racj. 4aczem w pewnej mierzekontrolowa" moje u!miechy$ a potem o#kryem w soie ma szczelin pomi#zyso takim$ jakim yem$ a takim$ jakim (zgo#nie z #uchem czasu% powinienemy i jakim staraem si y". le jaki wte#y yem napraw#> Dhciaym

    o#powie#zie" na to pytanie z ca uczciwo!ci ' yem czowiekiem o kilkutwarzach. I tych twarzy yo coraz wicej.

    ?a jaki! miesic prze# 3eriami moje stosunki z 9agorzat (ya napierwszym roku$ a ja na #rugim% stay si li)sze i usiowaem jej imponowa"przy pomocy meto# rwnie gupich jak te$ ktrymi usiuj imponowa" koietom#wu#ziestoletni mo#zie*cy wszystkich czasw- przyw#ziewaem mask&u#awaem starszego (#uchem i #o!wia#czeniem%$ ni) yem& u#awaem$ )e mamwikszy #ystans woec !wiata$ )e patrz na wszystko z gry$ )e oprcz wasnej

    skry mam #rug$ niewi#zialn i nieprzeniknion. S#ziem (zreszt susznie%$ )ekpina jest wyra=n oznak #ystansu$ a cho" zawsze luiem )artowa"$ z9agorzat roiem to mozolnie$ wyra3inowanie$ z caym wysikiem.

    le kim yem wte#y napraw#> I znowu musz powtrzy"- yem czo8wiekiem o kilku twarzach.

    ?a zeraniach yem powa)ny$ peen zapau i wiary& w!r# najli)szychprzyjaci zo!liwy i agresywny& z 9agorzat cyniczny i gorczkowo #owcipny& a

    kie#y yem sam (i my!laem o 9agorzacie%$ ywaem ezra#ny i reze#rgany jaksztuak.

    Dzy ta ostatnia twarz ya t praw#ziw>

    ?ie. ,raw#ziwe yy wszystkie& nie miaem jak hipokryci twarzy praw#ziweji twarzy 3aszywej. 9iaem ich kilka wa!nie #latego$ )e yem mo#y i sam niewie#ziaem$ kim jestem i kim chc y". ( je#nak #ysproporcje mi#zywszystkimi tymi twarzami napeniay mnie trem& nie uto)samiem si cakowicie

    z )a#n z nich i poruszaem si mi#zy nimi niepora#nie i na !lepo%.,sychologiczny i 3izjologiczny mechanizm mio!ci jest tak skomplikowany$

    )e w pewnym okresie )ycia mo#y czowiek musi si skoncentrowa" niemalwycznie na samym opanowaniu go$ przy czym wymyka mu si wa!ciwa tre!"mio!ci ' koieta$ ktr kocha (po#onie jak na przyka# mo#y skrzypek niemo)e si nale)ycie skoncentrowa" na tre!ci utworu$ #opki nie opanuje na tylesamej techniki$ )ey w czasie gry o niej nie my!le"%.

    Skoro wspomniaem o sztuackim roze#rganiu$ jakiego #oznawaem namy!l o 9agorzacie$ to musz #o#a"$ )e wypywao ono nie tyle z mego

  • 7/25/2019 Milan Kundera - art

    24/260

    zaanga)owania uczuciowego$ ile z niezrczno!ci i niepewno!ci$ ktra ci)ya mi iktra staa si pani moich uczu" i my!li o wiele ar#ziej ni) 9agorzata.

    Jw ci)ar zakopotania i niezrczno!ci zwikszaem jeszcze przez to$ )etraktowaem 9agorzat z gry- usiowaem nie zga#za" si z ni alo wrcz

    wy!miewa" wszystkie jej pogl#y$ co zreszt nie yo takie tru#ne$ jako )e przycaej swojej inteligencji (i uro#zie$ ktra ' jak ka)#a uro#a ' sugerowaaotoczeniu rzekom nieprzystpno!"% ya to #ziewczyna naiwnie prosto#uszna$nie potra3ia nig#y spojrze" na jak! spraw szerzej i wi#ziaa ka)# rzeczcakowicie wyizolowan& !wietnie znaa si na otanice$ ale z#arzao si$ )e niemoga zrozumie" kawau$ ktry opowia#ali jej kole#zy- #awaa si porywa"wszelkim entuzjastycznym hasom tego okresu$ ale w momencie g#y stykaa siezpo!re#nio z jakimi! politycznymi praktykami uprawianymi w my!l zasa#y cel

    u!wica !ro#ki$ okazywaa si rwnie niepojtna jak woec kawaw swoichkolegw& pewnie te) #latego towarzysze uznali$ )e swj entuzjazm powinnapo#u#owa" wia#omo!ciami z zakresu strategii i taktyki ruchu rewolucyjnego$ ipostanowili$ )e w czasie 3erii 9agorzata poje#zie na #wutygo#niowe szkoleniepartyjne.

  • 7/25/2019 Milan Kundera - art

    25/260

    3

    ?a moj prowokacyjn pocztwk 9agorzata o#powie#ziaa krtkanaln kartk$ a na nastpne listy$ ktre wysyaem #o niej w cigu wakacji ' wogle nie o#powia#aa.

  • 7/25/2019 Milan Kundera - art

    26/260

    Tote) z ra#o!ci powitaem pocztek pa=#ziernika$ ktry wreszcie na#sze#&wraz z nim zaczyna si rok aka#emicki$ a par #ni wcze!niej moja praca w4wizku Stu#entw$ g#zie miaem wasny pokj i moc najrozmaitszej rooty.Ae#nak)e ju) nastpnego #nia wezwano mnie tele3onicznie #o sekretariatu

    uczelnianego partii. 5# tego momentu pamitam wszystko ar#zo #oka#nie- ysoneczny #zie*$ wysze#em z gmachu$ g#zie mie!ci si 4wizek Stu#entw$ ipoczuem$ jak smutek$ ktry przepenia mnie w cigu caych 3erii$ powoli zemnie opa#a. 9)czyzna posia#a na szcz!cie$ prcz swoich prywatnychnamitno!ci$ rwnie) i pasj pracy spoecznej$ a ja cieszyem si$ )e ta pasjaznowu ierze mnie w swoje wa#anie$ sze#em wic #o komitetu milezaciekawiony. 4a#zwoniem$ #rzwi otworzy mi sekretarz komitetu$ wysokimo#zieniec o pocigej twarzy$ jasnych wosach i lo#owato zimnych$ nieieskich

    oczach. ,owie#ziaem- 0Dze!" pracy.2 ?ie o#powie#zia$ rzuci tylko- 0+ej#= #alej$czekaj na cieie.2

    + gi$ w ostatnim pokoju$ g#zie mie!ci si sekretariat$ czekao na mnietrzech czonkw uniwersyteckiej organizacji partyjnej. ,owie#zieli$ )eym usia#.7sia#em i zrozumiaem$ )e #zieje si co! nie#orego. +szyscy trzej towarzysze$ktrych #orze znaem i z ktrymi ucinaem soie zwykle wesoe poga#uszki$mieli o3icjalny wyraz twarzy& zwracali si #o mnie wpraw#zie per 0ty2 (jak to jestw zwyczaju mi#zy towarzyszami%$ ale w tej chwili nie ya to 3orma

    przyjacielska$ lecz raczej urz#owa i zowr)na. (,rzyznam si$ )e o# tegoczasu mam awersj #o mwienia soie per ty& w zao)eniu ma to y" wyrazliskiej za)yo!ci$ ale je)eli lu#zie #cy na 0ty2 s soie ocy$ 3orma ta naieranatychmiast opacznego znaczenia$ staje si wyrazem gurowato!ci$ tak )e !wiat$w ktrym lu#zie powszechnie s z so na 0ty2$ nie jest !wiatem powszechnejprzyja=ni$ lecz !wiatem powszechnego lekcewa)enia.%

    Sie#ziaem zatem prze# trzema mwicymi #o mnie 0ty2 stu#entami$ ktrzy

    za#ali mi pierwsze pytanie- czy znam 9agorzat. ,owie#ziaem$ )e znam.4apytali$ czy z ni korespon#owaem. ,owie#ziaem$ )e tak. 4apytali$ czyprzypominam soie$ co #o niej pisaem. ,owie#ziaem$ )e soie nie przy8pominam$ w tej chwili je#nak stana mi prze# oczami kartka z prowokacyjnymtekstem i zaczem si #omy!la"$ o co cho#zi. ?ie mo)esz soie przypomnie">pytali. ?ie$ o#powie#ziaem. co #o cieie pisaa 9agorzata> +zruszyemramionami$ )ey wywoa" wra)enie$ )e pisaa #o mnie o sprawach osoistych$ oktrych nie mog tutaj mwi". ,isaa co! o szkoleniu> pytali. Tak$ pisaa$

    powie#ziaem. co pisaa> Ce ar#zo jej si tam po#oa$ o#parem. I co jeszcze>Ce maj #ore re3eraty i #ory zesp. Dzy pisaa$ )e na szkoleniu panuje z#rowy

  • 7/25/2019 Milan Kundera - art

    27/260

    #uch> Tak$ rzekem$ co! takiego pisaa. Dzy pisaa$ )e zaczyna rozumie"$ co tojest sia optymizmu> pytali #alej. Tak$ o#parem. co ty s#zisz o optymizmie> 5optymizmie> co powinienem o nim s#zi"> spytaem. Dzy sam uwa)asz si zaoptymist> pytali #alej. Tak$ uwa)am$ rzekem nie!miao. @ui kaway$ cakiem

    wesoy ze mnie chopak ' usiowaem zago#zi" ton przesuchania. +esoy mo)ey" i nihilista$ rzek je#en z nich$ mo)e na przyka# !mia" si z lu#zi$ ktrzycierpi. +esoy mo)e y" i cynik$ cign #alej. 7wa)asz$ )e mo)na zu#owa"socjalizm ez optymizmu> zapyta inny. ?ie$ powie#ziaem. wic ty nie jeste!za tym$ )ey zu#owa" u nas socjalizm> rzek trzeci. Aak to> roniem si #alej.?ie wykrcaj si$ napisae! to. 9arks powie#zia$ )e religia to opium #la lu#u$ ale#la cieie opium to nasz optymizm; ?apisae! to #o 9agorzaty. Diekaw jestem$co y powie#zieli nasi rootnicy i przo#ownicy pracy$ ktrzy przekraczaj plany$

    g#yy si #owie#zieli$ )e ich optymizm to opium$ nawiza natychmiast inny. trzeci #orzuci- 1la trockistw twrczy optymizm to zawsze tylko opium. tyjeste! trockista. ?a roniem si.?apisae! to czy nie> 9o)e i #la kawau co! takiego napisaem$ przecie) to ju)#wa miesice$ nie przypominam soie. 9o)emy ci to przypomnie"$ rzekli io#czytali moj pocztwk- 05ptymizm to opium #la lu#u; 4#rowy #uch zalatujegupot; ?iech )yje Trocki;2 Te z#ania zarzmiay w maym pokoju komitetupartyjnego tak strasznie$ )e w tej chwili zlkem si ich i poczuem$ )e posia#aj

    niszczycielsk moc$ ktrej ju) nie #am ra#y. Towarzysze$ to mia y" )art$rzekem$ lecz czuem$ )e nikt mi nie mo)e uwierzy". +as to !mieszy> zwrci sije#en z towarzyszy #o #wch pozostaych. 5aj pokrcili przeczco gowami. +ynie znacie 9agorzaty; powie#ziaem. 4namy j$ rzekli. ?o wic wi#zicie$cignem. 9agorzata ierze wszystko na serio$ my!my zawsze z niej trochpokpiwali i starali!my si j zaszokowa". To ciekawe$ rzek je#en z towarzyszy$ ztwoich listw wcale nie wynikao$ )ey! 9agorzaty nie traktowa na serio. D)to$ czy)y!cie czytali wszystkie moje listy #o 9agorzaty> wic$ poniewa)

    9agorzata ierze wszystko na serio$ zara gos inny$ stroisz soie z niej )arty.le powie#z nam$ co ona traktuje tak na serio> 9o)e parti$ optymizm$#yscyplin$ co> I to wszystko$ co ona traktuje z tak powag$ cieie !mieszy.Towarzysze$ zrozumcie$ mwiem$ przecie) ja ju) nawet nie pamitam$ jak topisaem$ pisaem w po!piechu$ ot$ par sw$ #la kawau$ nie my!laem nawet otym$ co pisz$ g#yym mia na my!li co! zego$ to przecie) nie wysyaym tegona partyjny oz szkoleniowy; 5ojtne chya$ jak to pisae!. Dzy pisae! wpo!piechu$ czy powoli$ na kolanie$ czy na stole$ moge! napisa" tylko to$ co jest

    w toie. ?ic innego napisa" nie moge!. 9o)e g#yy! y si lepiej zastanowi$toy! tego nie napisa. tak napisae! ez u#awania. ,rzynajmniej wiemy$ kim

  • 7/25/2019 Milan Kundera - art

    28/260

    jeste!. ,rzynajmniej wiemy$ )e jeste! #wulicowy$ masz je#n twarz #la partii$ a#rug #la innych. Dzuem$ )e straciem wszelkie argumenty #o orony. ,owta8rzaem jeszcze par razy to samo- )e to y )art$ )e to yy je#ynie sowa ezznaczenia$ )e to y wynik mego nastroju itp. ?ie przyjli tego #o wia#omo!ci.

    5!wia#czyli$ )e napisaem te sowa na otwartej pocztwce$ )e ka)#y mg jeprzeczyta"$ )e te sowa miay wy#=wik oiektywny i )e nie yo #o nich#oczone )a#ne wyja!nienie o#no!nie #o mego nastroju. ,otem spytali$ coczytaem z Trockiego. ,owie#ziaem$ )e nic. Spytali$ kto mi te ksi)ki po)ycza.,owie#ziaem$ )e nikt. Spytali$ z jakimi trockistami si spotykaem.,owie#ziaem$ )e z )a#nymi. 5!wia#czyli$ )e z t chwil z#ejmuj mnie z 3unkcjiw 4wizku Stu#entw$ i za)#ali kluczy o# pokoju. 9iaem je w kieszeni io##aem im. ,otem powie#zieli$ )e po linii partyjnej przypa#ek mj rozpatrzy

    organizacja +y#ziau ,rzyro#niczego. +stali i patrzyli pona# moj gow.,owie#ziaem 0cze!" pracy2 i wysze#em.

    ,=niej przypomniaem soie je#nak$ )e w pokoju 4wizku Stu#entw mampeno swoich rzeczy. ?ie yem nig#y zyt porz#ny$ tote) w szu3la#zie iurkaoprcz r)nych prywatnych szpargaw miaem tak)e swoje skarpetki$ a wszu3la#zie w!r# teczek i wykazw pokrajan tart a$ ktr przysaa mi z#omu matka. 5##aem wpraw#zie prze# chwil klucz w sekretariacie$ ale portierna parterze mnie zna i #a mi klucz #cy wasno!ci instytucji$ ktry wisia

    na #rewnianej talicy w!r# wielu innych kluczy& pamitam wszystko znaj#roniejszymi szczegami- klucz o# mego pokoju przywizany y gruymkonopnym sznurkiem #o maej #rewnianej #eszczuki$ na ktrej wi#nianapisany ia 3ar numer mego pokoju. 5tworzyem wic tym kluczem isia#em przy iurku& wysunem szu3la# i zaczem wyciga" z niej wszystkiemoje rzeczy& roiem to powoli i w roztargnieniu$ poniewa) w owej krtkiej chwiliwzgl#nego spokoju usiowaem si zastanowi"$ co si wa!ciwie ze mn stao ico mam roi".

    ?ie trwao #ugo$ i #rzwi si otworzyy. Stali w nich znowu ci trzej towa8rzysze z komitetu. Tym razem nie mieli ju) cho#nego i nieprzystpnego wyrazutwarzy. Tym razem ich gosy rzmiay gniewnie i #ono!nie. 4waszczanajmniejszy z nich$ ka#rowiec$ napa# na mnie$ w jaki spos si tu w ogle#ostaem. Aakim prawem. 4apyta$ czy chc$ )ey mnie zaprowa#zi" na milicj.Do ja tu wykra#am z iurka. ,owie#ziaem$ )e przysze#em po tart a iskarpetki. 5!wia#czy$ )e nie mam najmniejszego prawa tutaj wcho#zi"$

    cho"ym mia pen sza3 skarpetek. ,o czym po#sze# #o szu3la#y i zaczprzegl#a" kartk po kartce$ zeszyt po zeszycie.

  • 7/25/2019 Milan Kundera - art

    29/260

    prywatne rzeczy$ wic w ko*cu pozwoli$ )eym na jego oczach zapakowa to #owalizki. +rzuciem tam rwnie) skarpetki$ wygniecione i ru#ne$ wpakowaemte) a$ ktra le)aa w sza3ie w wytuszczonym papierze penym okruszyn.Lle#zili ka)#y mj ruch. +ysze#em z walizeczk z pokoju$ a re3erent personalny

    powie#zia mi na po)egnanie$ )eym si tu wicej nie pokazywa.Aak tylko znalazem si poza zasigiem towarzyszy$ poza krgiem nie8

    zomnej logiki ich przesuchania$ ju) mi si z#awao$ )e jestem niewinny$ )e wcaej tej historii nie ma przecie) nic zego i )e musz zwrci" si #o kogo!$ kto#orze zna 9agorzat$ komu wszystko opowiem i kto zrozumie$ )e caa ta a3erajest po prostu !mieszna. 5#szukaem pewnego stu#enta z naszego wy#ziau$komunist$ a kie#y mu wszystko wyo)yem$ orzek$ )e ci na #zielnicy to igoci$)e nie znaj si na kawaach$ i )e on$ ktry zna 9agorzat$ #oskonale potra3i

    soie wyorazi"$ o co cho#zi. 4reszt najlepiej$ )eym posze# #o 4emanka$ ktry#zie w tym roku sekretarzem organizacji partyjnej na naszym wy#ziale$ a ktryzna #orze 9agorzat i mnie.

    4

    5 tym$ )e 4emanek #zie sekretarzem organizacji partyjnej$ nie wie#ziaemi z#awao mi si$ )e to #oskonaa wia#omo!"$ poniewa) rzeczywi!cie 4emanka#orze znaem$ a nawet yem przekonany$ )e #arzy mnie szczer sympati zewzgl#u na moje pocho#zenie ze Sowacka. 4emanek owiem strasznie lui!piewa" sowackie piosenki& w tym czasie yo w wielkiej mo#zie !piewa" pie!nilu#owe$ i to !piewa" je nie na spos szkolny$ ale z rk na# gow i trochprostackim gosem$ i mie" przy tym min autentycznego czowieka z lu#u$ktrego matka powia na jakiej! wiejskiej zaawie przy #=wiku cymaw.

    ?a +y#ziale ,rzyro#niczym yem je#ynym praw#ziwym Sowakiem z

    9oraw$ co #awao mi pewne przywileje& przy ka)#ej uroczystej okazji$ a nawet wczasie niektrych zera*$ ocho#w czy na ,ierwszego 9aja$ chopcy zachcalimnie$ )eym wycign klarnet i wraz z #woma czy trzema amatorami spo!r#naszych kolegw imitowa sowack kapel. Tak wic (z klarnetem$ skrzypcami iasetl% maszerowali!my przez #wa lata z rz#u w majowym pocho#zie$ a4emanek$ jako )e a#ny y z niego chopak i lui si popisywa"$ sze# razem znami$ urany w wypo)yczony strj regionalny$ ta*czy w pocho#zie$ wyrzucark w gr i !piewa. Ten ro#owity pra)anin$ ktry na Sowacku nig#y nie y$

    strasznie lui u#awa" wiejskiego zawa#iak$ a ja patrzyem na niego )yczliwie$

  • 7/25/2019 Milan Kundera - art

    30/260

  • 7/25/2019 Milan Kundera - art

    31/260

  • 7/25/2019 Milan Kundera - art

    32/260

    powie#zie" nam ktry> spytali. +ymienia moje nazwisko. o czym to pisze #ocieie towarzysz Aahn> +zruszya ramionami$ poniewa) nie miaa najmniejszejochoty cytowa" sw z mojej kartki. Ty te) #o niego pisaa!> spytali. ,isaam. 5czym pisaa!> tak$ powie#ziaa$ o szkoleniu i w ogle. ,o#oa ci si na

    szkoleniu> spytali. Tak$ ar#zo. napisaa! mu$ )e ci si po#oa> Tak$napisaam. on> pytali #alej. 5n> o#powie#ziaa niepewnie 9agorzata$ on jest#ziwny$ trzea go zna". 9y go znamy$ powie#zieli$ i chcieliy!my wie#zie"$ co #ocieie pisa. 9o)esz nam pokaza" t pocztwk>

    ' ?ie gniewaj si na mnie ' rzeka 9agorzata ' musiaam im t kartkpokaza".

    ' ?ie usprawie#liwiaj si ' powie#ziaem #o 9agorzaty ' oni znali jej tre!"

    ju) wcze!niej$ zanim jeszcze rozmawiali z to& g#yy jej nie znali$ nie wzywaliyci.

    ' Aa si wcale nie usprawie#liwiam ani nie wsty#z$ )e #aam im to prze8czyta"$ nie tumacz soie tego w ten spos. Aestem czonkiem partii$ a partiama prawo wie#zie"$ kim jeste! i co my!lisz ' zastrzega si$ po czym o!wia#czyami$ )e ya przera)ona tym$ co napisaem$ wszyscy owiem wiemy$ )e Trocki ynajwikszym wrogiem tego$ o co walczymy i #la czego )yjemy.

    Do miaem 9agorzacie wyja!nia"> ,oprosiem$ )ey opowie#ziaa$ co yo#alej.

    ,owie#ziaa$ )e przeczytali kartk i z#ieli. Spytali$ co ona na to. ,o8wie#ziaa$ )e to okropne. Spytali$ czemu sama nie przysza im tego pokaza".+zruszya ramionami. Spytali$ czy nie wie$ co to jest czujno!". Spu!cia gow.Spytali$ czy nie wie$ ilu partia ma wrogw. ,owie#ziaa$ )e wie$ ale )e niewierzya$ )ey towarzysz Aahn... Spytali$ czy #orze mnie zna. Spytali$ jakijestem. ,owie#ziaa$ )e jestem #ziwny. Ce wpraw#zie chwilami s#zi$ i) jestem

    praw#ziwym komunist$ ale niekie#y mwi co!$ czego )a#en komunista mwi"nie powinien. Spytali$ c) to takiego niekie#y mwi. 5#para$ )e )a#nychkonkretnych przyka#w soie nie przypomina$ ale )e nie istnieje #la mnie nic!witego. 5!wia#czyli$ )e wi#a" to z mojej kartki. ,owie#ziaa im$ )e czstokcia si ze mn o wiele rzeczy. I #o#aa jeszcze$ )e inaczej mwi nazeraniach$ a inaczej z ni. ?a zeraniach pon !witym zapaem$ po#czas g#y zni ze wszystkiego tylko soie pokpiwam i wszystko agatelizuj. Spytali j$ czyuwa)a$ )e taki czowiek mo)e y" czonkiem partii. +zruszya ramionami.

    Spytali$ czy partia zu#owaay socjalizm$ g#yy jej czonkowie gosili$ )eoptymizm to opium #la lu#u. ,owie#ziaa$ )e taka partia nie zu#owaay

  • 7/25/2019 Milan Kundera - art

    33/260

    socjalizmu. Stwier#zili$ )e to wystarczy. I )ey na razie nic mi nie mwia$poniewa) chc zoaczy"$ co # pisa" #alej. 5!wia#czya$ )e nie chce mniewicej wi#zie". 5#powie#zieli$ )e to yoy niesuszne$ wprost przeciwnie$powinna #o mnie na razie pisywa"$ )ey si mogli zorientowa"$ co we mnie

    jeszcze sie#zi.' I ty im potem pokazywaa! moje listy>' spytaem 9agorzat rumienic

    si w gi #uszy na wspomnienie swoich miosnych wyzna*.

    ' co miaam roi"> ' rzeka. ' le sama po tym wszystkim napraw# niemogam ju) #o cieie pisywa". ?ie mog przecie) korespon#owa" z kim! tylko poto$ )ey go wcign" w puapk. +ysaam ci jeszcze pocztwk$ i koniec. ?iechciaam si z to zoaczy"$ o nie miaam ci nic #o powie#zenia i aam si$ )e

    y! mnie o co! nie zapyta$ musiaaym ci przecie) kama" w )ywe oczy$ a jakama" nie lui.

    4apytaem 9agorzat$ co j skonio #o #zisiejszego spotkania ze mn.,owie#ziaa$ )e przyczyn y towarzysz 4emanek. Spotka j po 3eriach nakorytarzu uniwersytetu i wcign #o maego pokoiku$ g#zie mie!cia siegzekutywa organizacji partyjnej +y#ziau ,rzyro#niczego. ,owie#zia jej$ )eotrzyma wia#omo!"$ jakoym przysa jej na szkolenie pocztwk z anty8partyjnymi epitetami. Spyta j$ co to yy za sowa. ,owie#ziaa mu. Spyta$ co

    ona o tym s#zi. ,owie#ziaa$ )e potpia. ,owie#zia$ )e susznie roi$ i spyta$czy jeszcze ze mn cho#zi.

  • 7/25/2019 Milan Kundera - art

    34/260

  • 7/25/2019 Milan Kundera - art

    35/260

    si$ )e po# paszczykiem )artu z#ra#zaj jaki! ar#zo powa)ny mj rys$ amianowicie to$ )e nig#y nie zrosem si ez reszty z parti$ )e nig#y nie yempraw#ziwym proletariackim rewolucjonist$ ale )e na po#stawie samej tylko (;%#ecyzji 0przystaem #o rewolucjonistw2 (uwa)ali!my owiem$ )e rewolucyjno!"

    proletariacka to$ )e tak powiem$ nie sprawa wyoru$ ale rzecz wro#zona- alokto! jest rewolucjonist i potem zrasta si z ruchem w je#no ciao$ my!li jegomzgiem i czuje jego sercem$ alo te) nim nie jest$ i wte#y pozostaje mu tylko$ay chcia nim y"& ale wte#y te) ezustannie ponosi win za to$ )e nim nie jest-win za swoj niezale)no!"$ inno!"$ o#rno!"%.

    :ie#y #zi! przypominam soie mj wczesny stan$ nasuwa mi si analogia#o ogromnej siy chrze!cija*stwa$ ktre sugeruje wierzcemu jego wro#zon inieustajc grzeszno!"& i ja staem (wszyscy!my zreszt tak stali% woec

    rewolucji i jej partii z wiecznie pochylon gow$ tak )e powoli zaczynaem go#zi"si z tym$ i) moje sowa$ chocia) pomy!lane jako )art$ s mimo toprzestpstwem$ i zaczem przeprowa#za" w my!lach samokrytyczne #ocho8#zenie- mwiem soie$ )e te sowa nie przyszy mi #o gowy ot tak tylko$ przezprzypa#ek$ )e przecie) ju) #awniej towarzysze wytykali mi (i susznie%0pozostao!ci in#ywi#ualizmu2 i 0intelektualizmu2& mwiem soie$ )e po8wo#owany pr)no!ci zaczem znaj#owa" na#mierne upo#oanie we wasnymwyksztaceniu$ w 3akcie$ )e jestem stu#entem$ i w swojej przyszo!ci

    intelektualisty$ i )e mj ojciec$ rootnik$ ktry umar w czasie wojny w ooziekoncentracyjnym$ nie rozumiay mojego cynizmu$ wyrzucaem soie$ )e niestetynie o#zie#ziczyem jego roociarskiego sposou my!lenia$ wyrzucaem soienajrozmaitsze rzeczy i go#ziem si z konieczno!ci poniesienia jakiej! kary$roniem si tylko prze# je#nym- )ey wyrzucono mnie z partii i tym samymuznano za jej wroga& )y" w roli wroga tego wszystkiego$ co wyraem ju) jakomo#y chopiec i #o czego najmocniej przylgnem$ wy#awao mi si rzeczstraszn.

    Tak samokrytyk$ #c je#nocze!nie rozpaczliw oron$ sto razyzo)yem w #uchu$ co najmniej #ziesi" razy prze# r)nymi komitetami ikomisjami$ a w ko*cu tak)e na #ecy#ujcym zeraniu plenarnym naszegowy#ziau$ g#zie o mnie i o moim przewinieniu 4emanek wygosi wstpny re3erat(sugestywny$ yskotliwy$ niezapomniany% i w imieniu egzekutywy postawiwniosek o usunicie mnie z partii. 1yskusja po moim samokrytycznymwystpieniu rozwina si w spos #la mnie niekorzystny& nikt nie stan w

    mojej oronie i w ko*cu wszyscy (yo tam chya ze sto os$ a w!r# nich moipro3esorowie i moi najli)si kole#zy%$ tak$ wszyscy co #o je#nego$ po#nie!li rce$

  • 7/25/2019 Milan Kundera - art

    36/260

  • 7/25/2019 Milan Kundera - art

    37/260

    5

    7traciwszy mo)liwo!" stu#iw$ utraciem zarazem prawo #o o#roczeniasu)y wojskowej$ czekaem ju) wic tylko na jesienny por& okres wycze8kiwania wypeniem prac w #wch #ugoterminowych ryga#ach& najpierw

    pracowaem przy naprawie szosy g#zie! po# Bottwal#owem$ po# koniec lata za!zgosiem si #o pracy sezonowej w 3aryce przetworw owocowych 0Frut2$wreszcie na#esza jesie* i pewnego poranku (po nie przespanej nocy w pocigu%#owlokem si #o koszar na nie znanym mi$ szkara#nym prze#mie!ciu 5strawy.

    Staem na #zie#zi*cu koszar wraz z innymi mo#ymi lu#=mi przy#zielonymi#o tej samej je#nostki& nie znali!my si& w mroku tej pocztkowej wzajemnejnieznajomo!ci ostro wyijaj si u innych na pierwszy plan rysy oco!ci i

    chamstwa& tak yo i tym razem$ a je#yne$ co nas w jaki! lu#zki spos czyo$to niejasna przyszo!"$ o ktrej kr)yy mi#zy nami niepewne pogoski.?iektrzy twier#zili$ )e jeste!my u 0czarnych2$ inni temu zaprzeczali$ a niektrzynie wie#zieli nawet$ co to znaczy. Aa wie#ziaem$ tote) owe #omysy napeniaymnie lkiem.

    ,otem przysze# plutonowy i zaprowa#zi nas #o araku& wtargnli!myhurmem na korytarz i korytarzem #o jakiego! wikszego pomieszczenia$ g#ziewsz#zie #okoa wi#niay ogromne gazetki !cienne$ pene hase$ 3otogra3ii i

    niepora#nych rysunkw& na honorowym miejscu przyszpilono wielki napiswycity z czerwonego papieru-

  • 7/25/2019 Milan Kundera - art

    38/260

    Tak wic szyciutko ka)#y z nas zosta pozawiony swej wasnej woli izamieni si w co!$ co na zewntrz przypominao prze#miot (prze#miot$ ktrymmo)na #ysponowa"$ wysya" go$ zaszeregowa"$ o#komen#erowa"%$ a wewntrzczowieka (cierpicego$ z#enerwowanego$ przestraszonego%& tego) #nia jeszcze

    zirka$ potem kolacja$ i #o )ka& rano ou#zono nas i zaprowa#zono #okopalni& na #ole roz#zielono we#ug #ru)yn na ryga#y roocze i zaopatrzono wnarz#zia (wiertarki$ opaty i lampy grnicze%$ ktrymi )a#en z nas nie umia siposugiwa"& potem klatka win#y zwioza nas po# ziemi. :ie#y z oolaym ciaemwyjechali!my znowu na powierzchni$ czekali na nas po#o3icerowie$ ustawili wszereg i o#prowa#zili z powrotem #o koszar& zje#li!my oia#$ po pou#niu yamusztra$ po musztrze sprztanie$ wychowanie polityczne$ oowizkowy !piew&zamiast )ycia osoistego ' pomieszczenie z #wu#ziestoma )kami. I tak to si

    ju) potoczyo #zie* po #niu.To przeora)enie w ez#uszne prze#mioty$ ktremu ulegli!my$ wy#awao

    mi si w pierwszych #niach asolutnie nieprzeniknione& ezosoowe$ narzucone3unkcje$ ktre wykonywali!my$ zastpiy wszelkie lu#zkie o#ruchy& ale tanieprzenikniono!" ya je#ynie wzgl#na$ spowo#owana nie tylko realnymiokoliczno!ciami$ lecz rwnie) nieprzyzwyczajeniem wzroku (po#onie jak kie#yze !wiata wcho#zi czowiek #o ciemnego pokoju%& po pewnym czasie co! zaczopowoli prze!witywa" i w owym 0mroku uez#usznienia2 zaczy si uwi#ocznia"

    w lu#ziach lu#zkie cechy. 9usz je#nak przyzna"$ )e yem je#nym z ostatnich$ktrzy potra3ili przystosowa" wzrok #o zmienionego 0o!wietlenia2.

    +ypywao to st#$ )e ca istot untowaem si przeciwko zaakcepto8waniu swego losu. Conierze z czarnymi wyogami$ w!r# ktrych si znalazem$o#ywali tylko musztr ez roni i pracowali w kopalniach. 4a swoj pracotrzymywali wynagro#zenie (po# tym wzgl#em yli w lepszej sytuacji ni) inni)onierze%$ ale ya to #la mnie saa pociecha$ kie#y pomy!laem$ i) s to

    wycznie lu#zie$ ktrym mo#e pa*stwo socjalistyczne nie chciao powierzy"roni$ poniewa) uwa)a ich za swoich wrogw. 5czywi!cie pocigao to za soar#ziej okrutne traktowanie i gro=$ )e czynna su)a mo)e przecign" sipona# oowizkowe #wa lata$ ale mnie najar#ziej przera)a 3akt$ )e znalazemsi w!r# tych$ ktrych uwa)aem za najwikszych swoich wrogw$ i )eprzy#zielili mnie #o nich (#e3initywnie$ nieo#woalnie$ z #o)ywotnim pitnem%moi wa!ni towarzysze. Tote) pierwszy okres w!r# 0czarnych2 prze)ywaem jakozatwar#ziay samotnik$ nie chciaem z)y" si ze swoimi nieprzyjacimi$ nie

    chciaem si w!r# nich zaaklimatyzowa". 4 przepustkami yo w owym czasiear#zo =le (#o przepustki )onierz nie mia prawa$ #ostawa j je#ynie w nagro#$

  • 7/25/2019 Milan Kundera - art

    39/260

  • 7/25/2019 Milan Kundera - art

    40/260

    wielu innych$ ez wzgl#u na swoje pogl#y$ pracowao ze sporym zapaem$ )eyz tych straconych lat mie" przynajmniej jak! korzy!".

    9imo )e wszyscy uwa)ali nas za zaja#ych przeciwnikw ustroju$zachowywano w koszarach wszystkie 3ormy )ycia pulicznego przyjte w kolek8

    tywach socjalistycznych- my$ wrogowie ustroju$ po# na#zorem o3icera poli8tycznego urz#zali!my poga#anki i #yskusje$ mieli!my co#ziennie szkoleniepolityczne$ musieli!my si troszczy" o gazetki !cienne$ w ktrych umieszczali!my3otogra3ie socjalistycznych #ostojnikw i wypisywali!my hasa o szcz!liwejprzyszo!ci.

    ?a pocztku prawie )e #emonstracyjnie zgosiem si #o wszystkich tychprac. le i w tym nikt nie wi#zia ojawu u!wia#omienia$ zgaszali si przecie) i

    inni$ kie#y chcieli$ )ey komen#ant zwrci na nich uwag i #a im przepustk.?ikt z )onierzy nie uwa)a tego za #ziaalno!" polityczn$ lecz tylko za

    pozawiony tre!ci gest$ haracz$ ktry trzea zo)y" tym$ co maj nas w swoichrkach.

    4rozumiaem zatem$ )e i ten mj unt jest #aremny$ )e ju) nawet swj0rak po#oie*stwa2 #ostrzegam tylko ja sam$ a #la innych jest on niewi#oczny.

    +!r# po#o3icerw$ ktrym zostali!my wy#ani na pastw$ y czarnowosy

    Sowak$ kapralik$ ktry r)ni si o# innych ago#no!ci i asolutnym rakiemsa#yzmu. @uili!my go$ chocia) niektrzy z nas twier#zili zo!liwie$ )e jego#oro" wypywa je#ynie z gupoty. ,o#o3icerowie w o#r)nieniu o# nas mielioczywi!cie ro* i o# czasu #o czasu cho#zili na strzelanie. :ie#y! naszczarnowosy kapralik wrci z takich "wicze* opromieniony saw$ poniewa) zajw strzelaniu pierwsze miejsce. @iczni spo!r# nas natychmiast zaczli muhaa!liwie gratulowa" (cz!ciowo z #orego serca$ cz!ciowo #la )artu%& kapraliktylko si rumieni.

    ,rzypa#kowo znalazem si z nim tego #nia sam na sam i #la po#trzymaniarozmowy spytaem-

    ' Aak pan to roi$ )e tak #orze pan strzela>

    :apralik popatrzy na mnie a#awczo$ po czym rzek-

    ' 9am taki je#en spos$ co mi pomaga. +yora)am soie$ )e to nie jesttarcza z lachy$ ale imperialista. I taka mnie w!cieko!" ierze$ )e tra3iam.

  • 7/25/2019 Milan Kundera - art

    41/260

    Dhciaem go zapyta"$ jak wyora)a soie takiego imperialist (jaki ma nos$wosy$ oczy$ kapelusz%$ ale uprze#zi moje pytanie i powa)nym$ penym za#umygosem powie#zia-

    ' Aa nie wiem$ #laczego wy wszyscy mi gratulujecie. ,rzecie) g#yy ya

    wojna$ strzelaym #o was.

    :ie#y usyszaem to z ust tego poczciwiny$ ktry nie potra3i na nas nig#ynawet krzykn" i ktrego #latego wa!nie przeniesiono potem g#zie in#ziej$zrozumiaem$ )e ni" wi)ca mnie z parti i towarzyszami ezpowrotniewymkna mi si z rki. 4ostaem zepchnity ze swojej )yciowej #rogi.

    6

    Tak$ wszystkie nici zostay zerwane.

    4niweczone stu#ia$ u#zia w ruchu$ praca$ stosunki z przyjacimi$ zni8weczony cay peen tre!ci tok )ycia. ,ozosta mi tylko czas. ,oznaem go za to tak#ognie jak nig#y prze#tem. ?ie y to ju) czas$ ktry znaem #awniej$ czasprzeora)ony w prac$ mio!"$ wszelkiego ro#zaju wysiki$ czas$ ktrego nie#ostrzegaem$ poniewa) nie y natrtny i pozostawa #yskretnie ukryty pozamoim wasnym #ziaaniem. Teraz przysze# #o mnie ona)ony$ sam jako taki$ wswojej pierwotnej i autentycznej postaci$ i zmusi mnie$ ym nazwa gopraw#ziwym imieniem (poniewa) teraz )yem samym tylko czasem$ zwykym$pustym czasem%$ ym ani na chwil o nim nie zapomina$ aym cigle o nimmy!la i ustawicznie czu jego rzemi.

    :ie#y gra muzyka$ syszymy melo#i$ zapominajc$ )e to tylko je#na z 3ormczasu& g#y orkiestra milknie$ syszymy czas& sam czas. Cyem w pauzie.5czywi!cie nie w pauzie orkiestralnej (ktrej czas trwania jest #e3initywnie

    okre!lony znaczkiem w nutach%$ lecz w pauzie ez okre!lonego ko*ca. ?iemogli!my (jak to roi we wszystkich innych je#nostkach% o#cina" po kawaku zkrawieckiego centymetra$ )ey wi#zie"$ jak #zie* po #niu uywa z naszejoowizkowej su)y& 0czarni2 owiem mogli y" trzymani w wojsku #owolnie#ugo. Dzter#ziestoletni mro)y z #rugiej kompanii y tu ju) czwarty rok.

    Su)y" wwczas w wojsku$ majc w #omu )on lu narzeczon$ yo rzeczar#zo gorzk& oznaczao to ustawiczne i #aremne czuwanie w #uchu na# ichtryem )ycia$ ktrego upilnowa" nie spos$ ustawiczne #r)enie o ich niestao!".

    le oznaczao to rwnie) ustawiczn ra#o!" z ich rza#kich przyjaz#w iustawiczn oaw$ czy komen#ant nie co3nie przyrzeczonej na ten #zie*

  • 7/25/2019 Milan Kundera - art

    42/260

    przepustki i czy )ona nie zjawi si po# ram koszar na pr)no. 5powia#anow!r# 0czarnych2 (z czarnym humorem%$ )e o3icerowie tylko czekaj na takieniezaspokojone )ony )onierzy$ asystuj im i zieraj owoce tsknoty$ ktreprzypa!" miay )onierzom zatrzymanym w koszarach.

    je#nak )onierze$ ktrzy mieli w #omu jak! koiet$ snuli w swojej0pauzie2 ni"$ mo)e cienk$ mo)e rozpaczliwie cieniutk i sa$ ale je#nak jak!ni". Aa takiej nici nie miaem- z 9agorzat zerwaem wszelkie kontakty$ a je!liprzycho#ziy #o mnie jakie! listy$ to je#ynie o# matki... co$ czy to nie jest ni">

    ?ie$ to nie jest ni"& je)eli to jest je#ynie #om moich ro#zicw$ to nie jest)a#na ni"& to tylko przeszo!"- listy o# ro#zicw to wie!ci z l#u$ o# ktrego sio##alasz& a$ taki list uprzytamnia ci je#ynie twoje wykolejenie przypomnieniem

    portu$ z ktrego wypyne! w warunkach tak rzetelnie$ tak oiecujcoprzygotowanych& tak$ mwi tego ro#zaju list$ port stale tu jeszcze jest$ jeszczetrwa$ ezpieczny i pikny w swojej #awno!ci$ ale po#r)$ po#r) przepa#a;

    ,rzyzwyczaiem si wic powoli #o tego$ )e moje )ycie utracio swojcigo!"$ )e wymkno mi si z rk i )e nie pozostanie mi w ko*cu nic innego$ jakrwnie) po# wzgl#em psychicznym znale=" si tam$ g#zie rzeczywi!cie inieo#woalnie si znaj#uj. Tak zatem i wzrok mj przywyka stopniowo #oowego 0mroku uez#usznienia2 i zaczem #ostrzega" lu#zi wok sieie& p=niej

    wpraw#zie ni) inni$ ale na szcz!cie nie tak p=no$ y sta" si w!r# nich kim!zupenie ocym.

    4 tego mroku wynurzy si najpierw (tak jak pierwszy wynurza si z mojejpamici% Aanek$ rnianin (mwi niezrozumiaym niemal )argonem zprze#mie!cia%$ ktry #osta si #o 0czarnych2 za poicie milicjanta. ,oi go#latego$ )e y to #awny jego szkolny kolega i o co! si pokcili$ ale s# nie #asoie tego wytumaczy". Aanek o#sie#zia p roku w wizieniu i przysze#stamt# prosto #o nas.

  • 7/25/2019 Milan Kundera - art

    43/260

    listy$ a#resowane #o Trumana i Stalina$ w ktrych z em3az wzywa ou m)wstanu$ y w imi socjalistycznego zratania rozpu!cili wszystkie armie& niewie#zc$ co roi"$ pozwolono mu z pocztku$ y ra u#zia w musztrze$ tak )espo!r# wszystkich )onierzy on je#en nie mia roni$ i rozkazy 0na rami ro*2 i

    0#o nogi ro*2 wykonywa ez zarzutu$ ale z pustymi rkami.

  • 7/25/2019 Milan Kundera - art

    44/260

  • 7/25/2019 Milan Kundera - art

    45/260

  • 7/25/2019 Milan Kundera - art

    46/260

    ' ,ozwolisz>

    ' 5czywi!cie$ kolego$ zata*cz soie ' rzek +icek.

    ,o#czas g#y runetka w i#iotycznym rytmie polki hopsaa z namitnym

    plutonowym$ Aanek #zwoni ju) po takswk& w #ziesi" minut p=niej takswkaya na miejscu$ a +icek stan przy #rzwiach wyj!ciowych& runetka sko*czyata*czy"$ przeprosia plutonowego$ )e musi i!" #o toalety$ i po chwili sycha" ju)yo o#je)#)ajce auto.

    ,o +ieku o#nis sukces stary mro)y z #rugiej kompanii$ ktry znalazsoie jak! starsz ak$ n#znie wygl#ajc (co nie przeszka#zaoartylerzystom zapamitale si przy niej krci"%& po #ziesiciu minutach zajechaatakswka i mro)y o#jecha z #ziewczyn i z Narg (ktry twier#zi$ )e z nim

    )a#na aka nie poje#zie% #o umwionej gospo#y na #rugim ko*cu 5strawy$ w!la# za +iekiem. ,otem nastpnym #wm spo!r# nas u#ao si porwa" jeszczeje#n #ziewczyn$ i na sali zostao nas tylko trzech- Staszek$ Aanek i ja.rtylerzy!ci ypali na nas z ka)# chwil ar#ziej zowieszczym wzrokiem$poniewa) zaczli pojmowa" zwizek mi#zy nasz przerze#zon licz aznikniciem trzech koiet z ich owieckiego terenu. Starali!my si mie" niewinnywyraz twarzy$ ale czuli!my$ )e szykuje si awantura.

    ' Teraz ju) tylko ostatnia takswka$ )ey!my mogli wyco3a" si z honorem 'powie#ziaem i lito!ciwie popatrzyem na lon#ynk$ z ktr na pocztku u#aomi si raz zata*czy"$ ale nie o#wa)yem si jej powie#zie"$ )ey st# ze mnpojechaa& miaem na#ziej$ )e zroi to przy nastpnym ta*cu$ tylko )eartylerzy!ci tak jej pilnowali$ )e nie mogem si #o niej #ocisn".

    ' ?ic si ju) nie #a zroi" ' orzek Aanek i po#nis si$ )ey i!" #o tele3onu.

    Ae#nak)e w miar jak sze# przez sal$ artylerzy!ci po#nosili si o# swoichstolikw i otoczyli go ca groma#. wantura wisiaa w powietrzu i groziawyuchem$ a mnie i Staszkowi nie pozostao nic innego jak wsta" o# stou iprzepcha" si #o zagro)onego kolegi. Brupa artylerzystw olegaa Aanka wmilczeniu$ ale nagle zjawi si w!r# nich jaki! po#pity sier)ant (te) mia wi#a"utelk po# stoem% i przerwa zowr)ne milczenie- zacz wyuszcza"$ )e jegoojciec za ,ierwszej /epuliki y ezrootny i on nie ma ju) na to nerww$ )eypatrze"$ jak tu si panosz ci ur)uje z czarnymi wyogami$ )e nie ma na tonerww i niech go lepiej kole#zy trzymaj$ )ey temu tu (mia na my!li Aanka%nie #a po gie. Aanek milcza$ a kie#y w oracji sier)anta nastpia krciutka

    pauza$ zapyta grzecznie$ czego y kole#zy artylerzy!ci o# niego chcieli. Cey!ciesi st# jak najpr#zej zmyli$ rzek artylerzysta$ a Aanek zapewni$ )e wa!nie

  • 7/25/2019 Milan Kundera - art

    47/260

    mamy ten zamiar$ ale niech mu pozwol za#zwoni" po takswk. + tymmomencie sier)anta mao szlag nie tra3i-

    ' 1o #upy ' krzycza wysokim gosem ' #o #upy z takim ajzlem$ to mytyramy jak #zikie osy$ wyj!" nam nie wolno$ #aj nam w ko!"$ 3orsy nie mamy$ a

    oni$ ci kapitali!ci$ ci #ywersanci$ te gnojki$ # si rozija" takswkami;?ie#oczekanie; Ceym sam tymi rkami mia #rani wy#usi"$ takswk st# nieo#ja#;

    +szystkich ta ktnia wcigna& koo )onierzy skupili si rwnie) cywile ipersonel lokalu$ ktry a si jakiej! awantury. + tej chwili zoaczyem swojlon#ynk& zostaa sama przy stole i (oojtna na ktni% wstaa$ po czymskierowaa si #o uikacji& niepostrze)enie o##aliem si o# stoczonej groma#y i

    w prze#sionku przy wej!ciu$ g#zie mie!cia si szatnia i toalety (oprcz szatniarkinikogo tam nie yo%$ zaczepiem j& wpa#em w t sytuacj jak nie umiejcypywa" w wo# i tak czy siak musiaem #ziaa"& pogrzeaem w kieszeni$wycignem kilka pomitych anknotw stukoronowych i zapytaem-

    ' ?ie poszay pani z nami>

  • 7/25/2019 Milan Kundera - art

    48/260

  • 7/25/2019 Milan Kundera - art

    49/260

    ' Do si wygupiasz> ' powie#ziaa$ ale ju) y przy niej Aanek i go!newestchnienia o#ezway si na nowo.

    +rcili!my tego #nia #o koszar #opiero koo #rugiej w nocy. 5 wp #opitej musieli!my wstawa" na ochotnicz zmian nie#zieln$ za ktr nasz

    komen#ant #ostawa premi$ a my zaraiali!my soie na nasze przepustki co#rug soot.

  • 7/25/2019 Milan Kundera - art

    50/260

  • 7/25/2019 Milan Kundera - art

    51/260

    nie#ziel #o ,ragi$ )ey si o)eni". ,amitam to ar#zo #oka#nie$ poniewa)#zie* Staszkowego !luu i #la mnie sta si #niem ogromnie wa)nym.

    1ostaem przepustk$ a )e po ostatnim wolnym popou#niu zmarnowanymz :an#elarem yo mi smutno$ wymknem si kolegom i posze#em sam.

    +sia#em #o kolejki po#miejskiej$ to znaczy #o starego tramwaju$ ja#cego powskich szynach i czcego o#lege #zielnice 5strawy$ i pozwoliem$ y mniewiz prze# sieie. ,otem na chyi tra3i wysia#em i na chyi tra3i wsia#emznowu #o tramwaju innej linii& cae te ezkresne ostrawskie pery3erie$ g#zie wprze#ziwny spos 3aryki mieszaj si z zieleni$ pola ze !mietniskami$ maelaski z ha#ami$ a kamienice z chaupami wiejskimi$ w szczeglny spospocigay mnie i intrygoway& wysia#em znw z tramwaju i ruszyem pieszo na#ugi spacer& niemal z pasj oserwowaem t #ziwaczn okolic i usiowaem

    nazwa" sowami to$ co temu pejza)owi$ zo)onemu z tak r)noro#nychelementw$ na#aje je#nolity charakter i a#& przecho#ziem ook sielankowego#omku wiejskiego oplecionego luszczem i przyszo mi na my!l$ )e jest tu naswoim miejscu wa!nie #latego$ )e po prostu nie pasuje #o o#rapanychkamienic$ ktre stoj w jego poli)u$ ani #o sylwetek wie) wiertniczych$ kominwi piecw$ tworzcych jego to& mijaem niskie n#zne #omki$ ktre tworzyy jak!osa# w osa#zie$ i kawaek #alej zoaczyem will$ szar wpraw#zie i ru#n$ aleotoczon ogro#em z )elaznym parkanem& w rogu ogro#u rosa #u)a wierza

    paczca$ ktra w tym krajorazie ya jakim! przy#$ a je#nak)e ' my!laemsoie ' chya wa!nie #latego !wietnie #o niego pasuje.

  • 7/25/2019 Milan Kundera - art

    52/260

    wikszym je#nopitrowym u#ynkiem$ na ktrego naro)niku umocowany ypionowy napis- :I?5.

    ?asuno mi si pytanie$ zupenie nieistotne$ takie jakie mo)e przyj!" #ogowy wasajcemu si przecho#niowi- jak to mo)liwe$ )ey ook sowa :I?5

    nie wi#niaa rwnie) nazwa tego kina> /ozejrzaem si$ ale na u#ynku (ktryzreszt niczym kina nie przypomina% )a#nego innego napisu nie yo. przecie)wygl#aa cakiem zwyczajnie$ i chocia) p=niej wa!nie ta zwyczajno!" takmnie wzruszaa i pocigaa$ jak to si stao$ )e za3rapowaa mnie i kazaa sizatrzyma" o# razu$ o# pierwszego wejrzenia> Dzy) takich zwyczajnych #ziewcztnie spotykaem wicej na ostrawskich ulicach> mo)e wa!nie ta zwyczajno!"ya tak niezwyka> ?ie wiem. ,ewne jest tylko$ )e przystanem i patrzaem w

  • 7/25/2019 Milan Kundera - art

    53/260

    !la# za #ziewczyn- sza wolnym krokiem$ nie spieszc si$ w stron galoty iprzygl#aa si 3otosom Sdu honorowego, potem z wolna si o# nich o#erwaa iprzez otwarte #rzwi maego hallu przesza #alej$ #o kasy. Tak$ ju) si #omy!lam$to ya wa!nie ta specy3iczna powolno!" 6ucji$ powolno!"$ z ktrej jak g#yy

    promieniowaa zrezygnowana ulego!"$ !wia#omo!"$ )e nie ma si #ok#spieszy"$ )e nie ma sensu niecierpliwie wyciga" #o czego! rk. Tak$ chyarzeczywi!cie ta powolno!" pena smutku kazaa mi z #aleka !le#zi" #ziewczyn$jak po#cho#zi #o kasy$ jak wyjmuje #rone$ ierze ilet$ zagl#a na sal$ apotem o#wraca si i znowu wycho#zi na po#wrze.

    ?ie spuszczaem z niej oczu. Stana #o mnie tyem$ utkwiwszy spojrzenie#alej$ poza po#wrzem$ g#zie ogro#zone #rewnianymi opotkami ogr#ki iwiejskie chaupy cigny si po# gr$ a) tam$ g#zie zamyka je kontur

    runatnego kamienioomu. (?ig#y nie z#oam zapomnie" tego po#wrza$pamitam ka)#y jego szczeg$ pamitam #rucian siatk$ ktra #zielia je o#ssie#niego po#wrza$ g#zie ze scho#kw wio#cych #o #omu gapia si maa#ziewczynka$ pamitam$ )e te scho#ki zamyka z #wch stron murek$ na ktregostopniach stay #wie puste #oniczki i szara mie#nica& pamitam so*ce$za#ymione$ osuwajce si na# kontur kamienioomu.%

  • 7/25/2019 Milan Kundera - art

    54/260

  • 7/25/2019 Milan Kundera - art

    55/260

    wanie$ czy te) y to ruch cakiem mimowolny. ,otem #ronymi kroczkamiwysza z rz#u krzese. Szyko narzuciem rwnie) mj zielony paszcz (y #lamnie za #ugi i ar#zo mi w nim yo nie #o twarzy% i po#)yem za ni. Aeszczena sali o#ezwaem si #o niej.

    4upenie jakym w czasie tych #wch go#zin$ kie#y sie#ziaem ook niej ipatrzaem na ni$ nastroi si na jej 3al& naraz wie#ziaem$ jak z ni rozmawia"$jakym j #orze zna& nie zaczem rozmowy o# )a#nego #owcipu czypara#oksu$ jak to miaem w zwyczaju$ ale yem cakiem naturalny ' samegomnie to #ziwio$ poniewa) #o tej pory zawsze woec #ziewczt uginaem si po#ci)arem r)nych masek.

    Spytaem j$ g#zie mieszka$ co roi$ czy czsto cho#zi #o kina. ,owie8

    #ziaem jej$ )e pracuj w kopalni$ )e to straszna mor#ga$ )e rza#ko mogwycho#zi" #o miasta. 9wia$ )e pracuje w 3aryce$ )e mieszka w internacie$ )e oje#enastej musz y" w #omu$ )e #o kina cho#zi czsto$ poniewa) nie awi jejpota*cwki. ,owie#ziaem$ )e chciaym pj!" z ni #o kina$ jak znw #ziemiaa kie#y! wolny czas. 5!wia#czya$ )e woli cho#zi" sama. 4apytaem$ czy to#latego$ )e czuje si smutna. :iwna gow. ,owie#ziaem$ )e mnie rwnie) niejest wesoo.

    ?ic nie zli)a lu#zi szyciej (cho" czsto pozornie tylko i 3aszywie% ni)

    smutne$ melancholijne zrozumienie& ta atmos3era spokojnej wsplnoty$ ktrausypia wszelkie oawy i hamulce i ktr zrozumie" mog #usze sutelne iwulgarne$ wyra3inowane i prymitywne$ jest najprostszym$ a przecie) tak rza#kimsposoem zli)enia& trzea owiem o#rzuci" wypracowan starannie 0postawpsychicznPE$ wypracowane gesty i mimik i y" so& nie wiem$ jak u#ao mi sito (nagle$ ez przygotowania% osign"$ jak to si mogo u#a" mnie$ ktry zawszepo omacku #ziem w!r# swoich sztucznych twarzy& nie wiem$ ale o#czuemto jako nieoczekiwany #ar i cu#owne wyzwolenie.

    9wili!my wic soie nawzajem najzwyklejsze rzeczy o soie& naszaoustronna spowie#= ya krtka i rzeczowa. 1oszli!my a) #o internatu i tamstali!my jeszcze przez chwil& latarnia rzucaa !wiato na 6ucj$ a ja patrzaemna jej rzowy paszczyk i ga#ziem j$ nie po twarzy czy po wosach$ ale pozniszczonym materiale tego wzruszajcego paszczyka.

    ,amitam jeszcze$ )e latarnia si koysaa& )e ook nas przeszy z nie8przyjemnie haa!liwym !miechem mo#e #ziewczyny i otworzyy #rzwi #o

    internatu$ pamitam spojrzenie w gr$ wz#u) !ciany tego u#ynku$ w ktrymmieszkaa 6ucja$ !ciany szarej i goej$ z oknami ez gzymsw& pamitam te)

  • 7/25/2019 Milan Kundera - art

    56/260

    twarz 6ucji$ ktra (w porwnaniu z twarzami innych #ziewczt znanych mi z tegoro#zaju sytuacji% ya ar#zo spokojna$ pozawiona mimiki i przypominaa twarzuczennicy prze# talic$ pokornie recytujcej (ez sprzeciwu i ez oszukiwania%tylko to$ co wie$ nie zaiegajcej ani o #ory stopie*$ ani o pochwa.

    7mwili!my si$ )e napisz #o 6ucji kartk pocztow$ )ey j zawia#omi"$kie#y znowu #ostan przepustk i kie#y si zoaczymy. ,o)egnali!my si (ezpocaunkw i #otkni"% i o#sze#em. :ie#y o##aliem si o par krokw$oejrzaem si i zoaczyem j$ jak stoi przy #rzwiach$ nie otwiera$ stoi i patrzyza mn& #opiero teraz$ kie#y yem #aleko$ wyzya si swojej pow!cigliwo!ci ijej spojrzenie (#otychczas nie!miae% #ugo na mnie spoczywao. potem uniosark$ jak kto!$ kto nig#y nie macha rk i roi" tego nie potra3i$ a wie tylko$ )ena po)egnanie si macha$ i #latego niepora#nie z#ecy#owa si na ten gest.

    4atrzymaem si i ja rwnie) pomachaem jej rk& patrzyli!my na sieie z tejo#lego!ci$ znw zroiem par krokw i znw przystanem (6ucja cigleporuszaa rk%$ i tak powoli si o##alaem$ a) w ko*cu skrciem za rg izniknli!my soie z oczu.

    8

    5# tego wieczoru wszystko si we mnie zmienio& w mojej #uszy znowu kto!zamieszka& nie miaem ju) w soie je#ynie owej )aosnej pustki$ w ktrej kiysi (jak !mieci w spl#rowanym pokoju% )ale$ wyrzuty i skargi& moja #usza yaznowu pokojem nagle uprztnitym$ w ktrym kto! zamieszka. 4egar wiszcy najego !cianie$ o wskazwkach nie poruszanych przez #ugie miesice$ naraz zaczcho#zi". To yo znamienne- czas$ ktry #o tej pory pyn jak oojtny strumie*znik# #onik# (w moim )yciu trwaa przecie) pauza%$ ez jakiejkolwiekartykulacji$ ez jakiegokolwiek rytmu$ znowu zacz o#zyskiwa" lu#zk twarz-zacz si #zieli" na okresy i #awa si olicza". 4aczem zaiega" o przepustki$a poje#yncze #ni zmieniay si #la mnie w szczele #rainy$ po ktrej wspinaemsi #o 6ucji.

    ?ig#y w )yciu )a#nej innej koiecie nie po!wiciem tylu my!li$ tyle milcz8cego skupienia co jej (zreszt nig#y ju) nie miaem na to tyle czasu%. 1la )a#nejkoiety nie czuem nig#y tyle w#ziczno!ci.

    +#ziczno!ci> 4a co> 6ucja wyrwaa mnie prze#e wszystkim z krgu owych)aosnych perspektyw )ycia miosnego$ ktry wizi nas wszystkich. To praw#a- i

    !wie)o o)eniony Staszek wyrwa si na swj spos z tego krgu$ mia teraz w#omu$ w ,ra#ze$ swoj ukochan )on$ mg o niej my!le"& mg malowa" soie

  • 7/25/2019 Milan Kundera - art

    57/260

    w my!lach #alek przyszo!" swojego ma)e*stwa$ mg si cieszy"$ )e jestkochany. le nie yo mu czego zaz#ro!ci". ,rzez 3akt o)enku wprawi w ruchswj los i ju) w chwili$ g#y wsia#a #o pocigu i wraca #o 5strawy$ traci naniego jakikolwiek wpyw& i tak ty#zie* po tygo#niu$ miesic po miesicu #o jego

    pocztkowego spokoju sczyo si coraz wicej ezsilnej troski o to$ co si #ziejew ,ra#ze z jego wasnym )yciem$ o# ktrego y tu o#city i #o ktrego nie wolnomu yo wrci".

    I ja poprzez spotkanie z 6ucj wprawiem w ruch mj los& ale nie traciemgo z oczu& spotykaem si z 6ucj rza#ko$ ale mniej wicej regularnie$ i wie8#ziaem$ )e potra3i czeka" na mnie #wa tygo#nie i #u)ej i )e po tej przerwiepowita mnie tak$ jaky!my rozstali si wczoraj.

    le 6ucja uwolnia mnie nie tylko o# oglnego kociokwiku$ wywoanego)aosnym charakterem ostrawskich przyg# miosnych. +ie#ziaem ju)wpraw#zie w tym czasie$ )e przegraem swoj walk i )e nic ju) nie zmieni wswoich czarnych wyogach$ wie#ziaem$ )e nie ma sensu stroni" o# lu#zi$ ookktrych miaem )y" #wa lata alo i wicej$ )e nie ma sensu wystpowa" stale zreklamacjami o prawo powrotu na swoj poprze#ni #rog )ycia (ktrejuprzywilejowanie zaczynaem ju) rozumie"%$ je#nak)e ta zmiana postawy yaje#ynie spraw rozumu$ woli$ i nie moga uwolni" mnie o# wewntrznego paczu

    na# 0zmarnowanym )yciem2. Ten wewntrzny pacz 6ucja w cu#owny sposuciszya. +ystarczyo$ )e czuem j ook sieie wraz z caym ciepym krgiem jej)ycia$ w ktrym )a#nej roli nie o#grywaa kwestia kosmopolityzmu iinternacjonalizmu$ czujno!" partyjna$ spory o #e3inicj #yktatury proletariatu$polityka ze swoj strategi$ taktyk i polityk ka#row.

    5we prolemy (tak nieroz#zielnie zwizane z pewnym okresem$ )e ichterminologia ju) wkrtce #zie niezrozumiaa% yy przyczyn mojej klski i #onich wa!nie lgnem caym sercem. 9ogem woec rozmaitych komisji po#awa"

    #ziesitki powo#w$ #la ktrych zostaem komunist$ ale to$ co mnie w ruchunajar#ziej pocigao$ a$ wrcz urzekao$ to y ster historii$ w ktrego poli)u(oojtne$ rzeczywi!cie czy rzekomo% si znalazem. +te#y owiem napraw##ecy#owali!my o losach lu#zi i spraw$ i to wa!nie na wy)szych uczelniach& wgronie pro3esorskim yo wte#y niewielu komunistw$ tote) w pierwszych latachpo wojnie na wy)szych uczelniach partyjni stu#enci rz#zili niemal sami$#ecy#ujc o osa#zaniu kate#r pro3esorskich$ o re3ormie i planach nauczania.7pojenie$ w ktrym trwali!my$ nazywa si zwykle upojeniem wa#z$ ale (przy

    o#roinie #orej woli% mgym znale=" i mniej surowe sowa- yli!my urzeczenihistori& upajao nas to$ )e wskoczyli!my na sio#o historii i )e jest nam powolna&

  • 7/25/2019 Milan Kundera - art

    58/260

    istotnie$ przero#zio si to p=niej przewa)nie w o#ra)ajc )#z wa#zy$ ale (takjak #wuznaczne jest wszystko$ co lu#zkie% ya w tym (i to chya wa!nie u nas$mo#zieniaszkw% je#nocze!nie szlachetna iluzja$ )e to wa!nie my rozpoczynamyow epok lu#zko!ci$ w ktrej czowiek ()a#en czowiek% nie #zie si znaj#owa

    poza histori$ ani po# utem historii$ ale #zie kierowa ni i j tworzy.

    9iaa #ziewitna!cie lat$ ale w rzeczywisto!ci chya o wiele wicej$ jak tozwykle koiety$ ktre miay twar#e )ycie i z wieku #ziecicego rzucone zostay nae$ na szyj prosto w wiek #ojrzay. 9wia$ )e pocho#zi z Dheu$ )e uko*czyaszko #ziewicioklasow$ a potem uczya si zawo#u. 5 swoim #omu mwianiechtnie$ a je!li mwia o nim w ogle$ to tylko #latego$ )e j #o tegozmuszaem. + #omu czua si =le. /o#zice mnie nie kochali ' mwia iprzytaczaa r)ne przyka#y- matka po raz #rugi wysza za m)& ojczym pi i y#la niej nie#ory& kie#y! rzucili na ni po#ejrzenie$ )e ukrya prze# nimi jakie!pieni#ze$ poza tym ili j. :ie#y nieporozumienia jeszcze ar#ziej si zaostrzyy$6ucja skorzystaa z okazji i wyjechaa #o 5strawy. 9ieszka tu ju) cay rok& makole)anki$ ale woli y" sama$ jej kole)anki cho#z na ta*ce i sprowa#zaj soie#o internatu chopcw$ a ona tego nie chce& jest powa)na z natury& woli cho#zi"#o kina.

  • 7/25/2019 Milan Kundera - art

    59/260