monitor polonijny 2011/01

32

Upload: monitor-polonijny

Post on 22-Mar-2016

223 views

Category:

Documents


1 download

DESCRIPTION

 

TRANSCRIPT

Page 1: Monitor Polonijny 2011/01

Monitor01 16.11.11 00:48 Stránka 33

Page 2: Monitor Polonijny 2011/01

22 MONITOR POLONIJNY

K lub Polski w Koszycach w roku2010 zorganizował kolejne już

XIV Dni Kultury Polskiej.Charakter tegorocznych Dni był

tym razem odmienny od koncepcjiubiegłorocznych. Uroczyste otwarcieodbyło sie w studiu rozgłośni radio-wej Słowackiego Radia w Koszycach.Ważnym wydarzeniem, wpisanym dokalendarza obchodów 200. rocznicyurodzin Fryderyka Chopina, było wi-dowisko słowno- muzyczne „SerceGeniusza” z udziałem aktorów, muzy-ków i publiczności,emitowane 6 stycznia2011 roku o godz.19.00 w trzecim pro-gramie SłowackiegoRadia.

Dniom Kultury Pol-skiej patronowali am-basador RP w Braty-sławie Andrzej Kraw-czyk oraz prezydentmiasta Koszyce Franciszek Knapik.

Rok 2010 był dla nas rokiem szcze-gólnym, bowiem w ramach Dni Kul-tury Polskiej staraliśmy się dotrzeć doodbiorców poprzez muzykę Frydery-ka Chopina.

Jednak 19 grudnia 2010 związanybył z tradycją świąt bożonarodzenio-wych. Wtedy to, w ostatnią niedzielęadwentu w kościele franciszkanóww Koszycach wystąpił podczas mszyśw. dziewięcioosobowy dziewczęcyzespół wokalny „Swing” z partner-

skiego miasta Krosna. W go-dzinach popołudniowych zaśw samym sercu miasta, na ol-brzymim podium, w ramachKoszyckiego Bożego Naro-dzenia pokazany został pro-gram, zatytułowany „Polskie BożeNarodzenie”, w którym wystąpili lu-dowy zespół „Białobrzerzanie orazdziewczęca grupa „Swing” z Kro-

śnieńskiego CentrumKultury Pogranicza.

W tym samym dniuw restauracji naszegoprzyjaciela, a zarazemczłonka Klubu Pol-skiego Konrada Szön-felda odbyło sie trady-cyjne spotkanie opłat-kowe członków ko-szyckiej Polonii, na

które z Bratysławy przybył radca pol-skiej ambasady Adam Sitarski.

Szczególny nastrój polskiego Boże-go Narodzenia, wiążący się z tradycjąoczekiwania świąt, umilały nam kro-śnienskie zespoły muzyczne. Pod-czas tej symbolicznej wieczerzy wigi-lijnej dzieci otrzymały paczki odMikołaja, a troje z nich: NorbertGerec, Samuel Prezbuch i DominikaPrezbuchová, otrzymało ponadtoupominki za udział w konkursie„Monitora Polonijnego”.

Z innych polskich imprez,które odbyły się ostatnio w Ko-szycach, trzeba wymienić tra-dycyjne wieczory jazzowe i te-atralne, organizowane przywspółpracy ze Zrzeszeniem

„Forsa” w Koszycach, dzięki którymmogliśmy spędzić cudowne chwilez „czarodziejką” Anną Marią Jopekczy Leszkiem Możdżerem.

Wspomniane projekty zrealizowa-no dzięki wsparciu finansowemuMinisterstwa Kultury RS z programukultury mniejszości narodowych2010.

Dofinansowały je też Referat ds.Konsularnych przy Ambasadzie RPw Bratysławie i Urząd miasta Koszy-ce.

Przy ich realizacji współpracowały:Slovenský rozhlas, Zrzeszenie „Forsa”Koszyce, Rosto Catering Koszyce

URSZULA SZABADOS

XIV Dni Kultury Polskiej w Koszycach

Monitor01 16.11.11 00:47 Stránka 2

Page 3: Monitor Polonijny 2011/01

33

ŠÉFREDAKTORKA: Małgorza ta Wojc ieszyńska • REDAKCIA : Agata Bednarczyk , Andrea Cupa ł -Bar icová , Ingr id Ma je r íková , Danuta Meyza -Maruš iaková , Ka ta rzyna P ien iądz

KOREŠPONDENTI : KOŠICE – Urszula Zomerska-Szabados • NITRA – Monika Dikaczowa • TRENČÍN – Aleksandra KrcheňJAZYKOVÁ ÚPRAVA V POĽŠTINE : Mar ia Magda lena Nowakowska , Ma łgorza ta Wojc ieszyńska

GRAFICKÁ ÚPRAVA: Stano Cardue l i s S teh l ik • ADRESA: Nám. SNP 27 , 814 49 Bra t i s lava • KOREŠPONDENČNÁADRESA: Małgorza ta Wojc ieszyńska , 930 41 Kvetos lavov, Te l . /Fax : 031/5602891, mon i to rpo lon i jny@gmai l .com

PREDPLATNÉ: Ročné predp la tné 12 euro na konto Ta t ra banka č .ú . : 2666040059/1100REGISTRAČNÉ ČÍSLO: 1193/95 • EVIDENČNÉ ČÍSLO: EV542/08

R e a l i z o v a n é s F i n a n č n o u p o d p o r o u Ú r a d u v l á d y S l o v e n s k e j R e p u b l i k y

V Y D Á V A P O Ľ S K Ý K L U B – S P O L O K P O L I A K O V A I C H P R I A T E Ľ O V N A S L O V E N S K U

w w w . p o l o n i a . s k

„Byle dotrwać do Nowego Roku, a potem to jużbędzie łatwiej” – powiedziała niedawno moja zna-joma, wyjaśniając swoją filozofię myślenia i kierującmój wzrok na wiszący na ścianie zegar. Według niej zestarym rokiem to jak ze wskazówkami na zegarze:muszą dotrzeć do pozycji godziny dwunastej, czyliwspinać się w górę. Często właśnie długie zimowe wieczory wydają się namtak trudne do przetrwania, bo dzień coraz krótszy i szybko robi się ciemno,ale z nowym rokiem, przybywa dnia i, choć tego jeszcze nie odczuwamy, tojednak jest już bliżej do wymarzonej wiosny. „Wskazówki idą w dół, czyli jestnam łatwiej, rozkręcamy się, czujemy większy optymizm” – przekonywałamnie moja znajoma.

Wieczory długie jeszcze będą, ale karnawał tego roku trwa aż do marca,więc okazji do zabawy będzie więcej. My zaś zachęcamy Państwa do wzięciaudziału w zabawie w Bratysławie, na której będzie można pośpiewać polskieprzeboje i potańczyć (więcej informacji w „Ogłoszeniach” na stronie 29).

Podczas długich wieczorów można przestudiować oferty nowościliterackich, muzycznych czy filmowych, które znajdą Państwo na łamachstyczniowego numeru „Monitora”.

Nowy rok przynosi też dwie nowe rubryki: „Polak potrafi” oraz „Zwierzeniapodniebienia”. W tej pierwszej Kasia Pieniądz przedstawiać będzie Polaków,którzy odnieśli sukces w interesach, a których obecność widzimy też na rynkusłowackim. Druga rubryka będzie tworzona przez naszą nową koleżankęi będzie dotyczyła, jak sama nazwa wskazuje, podniebienia, czyli będzie toprzegląd ofert najciekawszych lokali gastronomicznych. Ile razy zastanawia-liście się Państwo, dokąd zaprosić gości, np. z Polski, którzy Was odwiedzają,a którzy chcieliby skosztować czegoś typowo słowackiego albo poznaćciekawe miejsca? Znam ten dylemat i z pewnością chętnie skorzystamz sugestii Sylwii Tomaszewskiej, bo już pierwszy odcinek zapowiada sięciekawie.

Ponadto ciekawy cykl artykułów, zatytułowany „Od entuzjastek doparytetek”, rozpoczyna w tym numerze Danuta Meyza-Marušiak w stałejrubryce „To warto wiedzieć”.

A poza tym w styczniowym wydaniu „Monitora” znajdą Państwo wieleinnych, ciekawych artykułów, do lektury których zachęcam, optymistyczniespoglądając na cyferblat – wskazówki właśnie zaczęły opadać, więc będzienam łatwiej.

Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku!

Oj, będzie się działo,czyli co nas czeka w nowym roku 4Z KRAJU 4WYWIAD MIESIĄCA Aga Zaryan: „Jazzjest muzyką dla twardych kobiet” 6Z NASZEGO PODWÓRKA 8Niezbędne numery, kody i hasła 14POLAK POTRAFITo jest polskie? Ależ tak! 15WAŻKIE WYDARZENIA W DZIEJACHSŁOWACJI Prezydent Jozef Tiso 16KINO-OKO A jednak się kręci... 18TO WARTO WIEDZIEĆOd entuzjastek do parytetek 20BLIŻEJ POLSKIEJ KSIĄŻKIMoniki Rakusy Żona Adama 22CZUŁYM UCHEM Rok 2011.Mistrzowie: reaktywacja 24ZWIERZENIA PODNIEBIENIA 25SPORT?! Szczypiornista Świata 26OKIENKO JĘZYKOWEAch, te wielkie litery! 27Unia Europejska pod przewodnictwem Węgier i Polski 28OGŁOSZENIA 29ROZSIANI PO ŚWIECIE PrzyjaznyWiedeń dla kłopotliwych gości... 30MIĘDZY NAMI DZIECIAKAMIPrzygody wikinga Torvalda– Wyspa Małp 31PIEKARNIK Jak zimę obłaskawić 32

Informujemy, że koszty roczne prenumeratynaszego czasopisma na rok 2011 będą wynosić 12 euro (emeryci, renciści, studenci – 10 euro).

Do końca roku 2010 obowiązuje cena promocyjna– 10 euro (dla emerytów, rencistów i studentów –8 euro). Wpłat należy dokonywać w Tatra banku

(nr konta 2666040059, nr banku 1100).Dokonując wpłaty prosimy o napisanie

w formularzu bankowym imienia i nazwiska.Nowych prenumeratorów prosimy o zgłoszenieadresu, pod który „Monitor” ma być przesyłany.

Kontakt do redakcji: [email protected] nr tel. 0907 139 041.

STYCZEŃ 2011

Monitor01 16.11.11 00:47 Stránka 3

Page 4: Monitor Polonijny 2011/01

MONITOR POLONIJNY4

DO WARSZAWY 6 grudnia przybyłrosyjski prezydent Dmitrij Miedwie-diew. Razem z polskim prezyden-tem Bronisławem Komorowskimpodpisali szereg dokumentów,m.in. o ochronie Bałtyku przed za-nieczyszczeniami. Prezydenci omó-wili także kwestie katastrofy smo-leńskiej.

PRZECIWKO WIZYCIE Miedwiediewaprotestowało w Warszawie na Kra-kowskim Przedmieściu ok. 100 osób.Domagali się m.in. wyjaśnień ka-tastrofy smoleńskiej. Podobne ma-nifestacje odbyły się w Krakowie,Poznaniu i Gdańsku.

PREZYDENCI POLSKI I USA – Broni-sław Komorowski i Barack Obama

– spotkali się 8 grudnia w BiałymDomu. Przez piętnaście minut pre-zydenci rozmawiali w cztery oczy.Potwierdzili swoje zaangażowaniew umacnianie polsko-amerykań-skiego sojuszu poprzez rozszerza-nie współpracy strategicznej i ob-ronnej. Obama wyraził nadzieję, żewizy dla Polaków zostaną zniesio-ne do końca jego kadencji. Powie-dział też, że ta sprawa wymagakonsultacji w Kongresie i że traktu-je ją priorytetowo.

CAŁA POLSKA przypomniała sobie40. rocznicę Grudnia’ 70. Bezpo-średnią przyczyną ówczesnychstrajków i demonstracji była wpro-wadzona 12 grudnia 1970 r. pod-wyżka cen. Bilans represji to 39 za-bitych, 1164 rannych i ok. 3 tysią-ce zatrzymanych. Podczas uro-czystości pod pomnikiem ofiar Gru-dnia’70 – Aniołem Wolności naszczecińskim pl. Solidarności, ucze-stnicy wygwizdali prezydenta Bro-nisława Komorowskiego po jego

słowach: „żyjemy w Polsce pra-worządnej, aczkolwiek niedoskona-łej”.

POLACY PRZYPOMINALI SOBIE też29. rocznicę wprowadzenia stanuwojennego, który na mocy uchwa-ły Rady Państwa wprowadzono 13 grudnia 1981 r. na terenie całejPolski. W nocy z 12 na 13 grudniaponad 200 przeciwników gen.Wojciecha Jaruzelskiego manife-stowało przed jego domem w War-szawie. Po raz pierwszy od lat niebyło kontrdemonstracji zwolenni-ków generała. Manifestanci protes-towali m.in. przeciw decyzji prezy-denta Komorowskiego, który podkoniec listopada zaprosił Jaruzel-skiego na posiedzenie Rady Be-zpieczeństwa Narodowego, poświę-cone wizycie w Polsce prezydentaRosji.

PREZYDENT NIEMIEC Christian Wulff,który na początku grudnia odwie-dził Polskę, i prezydent RP Broni-

sław Komorowski 7 grudnia spo-tkali się w Pałacu Prezydenckimz młodzieżą. Spotkanie obyło sięjednak bez błysku fleszy, bowiemwszyscy fotoreporterzy z polskichi zagranicznych mediów opuściliPałac w proteście przeciwko utru-dnianiu im pracy. Poskarżyli się teżna niestosowane zachowanie funk-cjonariuszy BOR.

PREZYDENT BRONISŁAW KOMOROW-SKI nie zamierza przenosić sięz Belwederu do Pałacu Prezyden-ckiego. Jego kancelaria chce, byapartament przy Krakowskim Prze-dmieściu był wykorzystywany jakobiuro. Doradca prezydenta prof.Tomasz Nałęcz przed świętamiBożego Narodzenia podkreślił, żew Polsce Białym Domem jestBelweder, a nie Pałac Namiestni-kowski. Prezydent zaś, tłumacząc,dlaczego nie przenosi się do Pała-cu Prezydenckiego, powiedział, żetam pracuje, a mieszkać chcew Belwederze.

Co przyniesie najbliższych dwa-naście miesięcy, jakie będą dla nasnadchodzące dni? Tego rzecz jasnado końca nie wiemy, ale niektórewydarzenia polityczne czy kultural-ne już od dawna czekają właśnie narok 2011. Przyjrzyjmy się im bliżej,a planując własne sprawy, miejmyna uwadze, że w tym roku w na-szym kraju będzie się dużo działo.

Na początek karnawał – ponoćnajdłuższy od dziesiątek lat!W tym roku ostatki będą dopiero8 marca, co wcześniej miało miej-sce w 1943 roku, czyli naprawdęw zamierzchłej przeszłości. Do-brze się składa, bo zima szaleje nacałego, a imprezy, prywatki i bale

mają przecież właściwości ro-zgrzewające.

Rok 2011 naprawdę nas rozpieści –w ciągu najbliższych dwunastu mie-sięcy w Polsce będziemy mieli aż 13 dni ustawowo wolnych od pracy,oprócz świąt, ferii i wakacji czekająna nas cztery tak zwane długie wee-kendy – już teraz więc można plano-wać małe wycieczki, dodatkowewypady za miasto lub po prostuzasłużoną porcję słodkiego lenistwa.Co prawda pesymiści doszukują sięw tym roku przepowiadanych ponoćprzez wróżbitów aż dwóch końcówświata: 21 maja ma rozpocząć się SądOstateczny, a 21 października Ziemiazostanie zniszczona przez kulę ognia,ale my jednak bardziej oczekujemy 1 lipca, kiedy to Polska na pół rokuobejmie przewodnictwo w UniiEuropejskiej. Te sześć miesięcy tosporo czasu na promocję i prezenta-cję polskiej kultury, dziedzictwanarodowego, wreszcie na pokazanie

P ożegnaliśmy już rok, który dla Polski i Polaków był bardzotrudny. Wraz ze zmianą kalendarza na nowiutki, jeszczepachnący drukarską farbą, z nadzieją patrzymy w przyszłość.

Oj, będzie się działo, czyli co nas cz

Monitor01 16.11.11 00:47 Stránka 4

Page 5: Monitor Polonijny 2011/01

5

potencjału ludzi – wykształconych,odważnych, niczym nie ustępującychsąsiadom z południa i zachodu.

Rok 2011 to też ostatnia prostaprzed mistrzostwami „Euro 2012”,z pewnością więc robota będzie siępaliła w rękach budowniczym stadio-nów, dróg i autostrad. Hotelarzei handlowcy będą opracowywać stra-

tegię odchudzenia portfeli wszystkimturystom, którzy odwiedzą Polskęw związku z piłkarskimi atrakcjami.

Po Chopinie przyszedł czas na wy-różnienie innego wybitnego Polaka –rok 2011 został ogłoszony RokiemMiłosza z okazji setnej rocznicy uro-dzin poety. Najwięcej uroczystościz tym związanych z pewnością od-będzie się w Krakowie, więc Polacy,mieszkający na Słowacji, oraz Słowa-cy, ceniący twórczośćMiłosza, nie będą mie-li daleko, by wziąćw nich udział.

W tym roku przypa-da też stulecie przy-znania Nagrody NoblaMarii Skłodowskiej-Cu-rie, co z pewnością zo-stanie godnie upamię-tnione i atrakcji z tymjubileuszem związa-nych nie zabraknie.Późną jesienią okaże

się natomiast, które z polskich miastzostanie europejską stolicą kulturyw 2016 roku. A w ciągu całego rokunie zabraknie nam koncertów wiel-kich światowych gwiazd muzyki,oczekiwanych premier filmowych,literackich oraz różnych wystaw.

Rok powinien zakończyć się z przy-tupem, bowiem do 31 grudniaopuścić Irak mają ostatni żołnierzeUSA i wojsk koalicji. Ta wielka ope-racja wojskowa, w której braliudział także Polacy, jest ocenianabardzo różnie, ale pewne jest, żeprzejdzie do historii.

Oj, będzie się działoprzez najbliższychdwanaście miesięcy.Będziemy mieć, co ro-bić, czemu się przy-glądać. I oby te wszy-stkie zaplanowane wy-darzenia toczyły sięwłasnym rytmem, bezniespodzianek, a myobyśmy mieli czas,zdrowie i siły na byciew ich centrum.

AGATA BEDNARCZYK

STYCZEŃ 2011

PREZYDENT PODPISAŁ 23 grudnianowelizację ustawy, ograniczającąo 50 proc. subwencje dla partii po-litycznych. Tydzień wcześniej po-prawkę senacką, ograniczającąwysokość subwencji, przyjął Sejm.Za ograniczeniem subwencji bu-dżetowej dla partii politycznychgłosowali posłowie PO i PJN, częśćposłów z kół poselskich i niezrze-szonych. Przeciwni byli posłowiePiS, SLD i koalicyjnego PSL. Ogra-niczenie obowiązuje od 1 stycznia2011 r. i dotyczy wszystkich partii,mających prawo do korzystaniaz takich subwencji – także tych,które nie znalazły się w parlamen-cie, ale osiągnęły co najmniej trzy-procentowe poparcie w wyborachparlamentarnych.

ROSJANIE ZLECILI polskim śled-czym przesłuchanie wszystkichosób, które po 10 kwietnia odwie-dziły miejsce katastrofy smoleń-skiej. Liczba takich osób sięga se-tek – poinformowało 20 grudnia ra-

dio RMF FM. Przedstawiciele pro-kuratury zapewniają, że skoro Ro-sjanie zwrócili się z takim wnio-skiem, to do takich przesłuchańdojdzie, i mają nadzieję, że Mo-skwa wie, co robi. Nie wierzą je-dnak, że przesłuchania te wniosącokolwiek nowego do śledztwa.

WŁADZE AKADEMII Obrony Naro-dowej odwołały 27 grudnia wy-kład generała Wojciecha Jaru-zelskiego ze względów bezpiecze-ństwa. Spotkanie miało się odbyć12 stycznia 2011. Wcześniejszeterminy odwołał sam Jaruzelskiz powodów zdrowotnych. Rze-cznik uczelni Monika Lewińskaprzyznała, że medialny rozgłos,jaki pojawił się wokół wykładu,nie służył spokojnemu przepro-wadzeniu spotkania. Niektóre me-dia zarzuciły władzom uczelni, że„wynosi Jaruzelskiego do rangiautorytetu”. Wykład organizowa-ło studenckie koło naukowe„Akademia Polowa”. Prelegenta

wybrano poprzez przeprowadzo-ną wśród studentów ankietę.

W WIGILIĘ do szpitala MSWiAw Olsztynie z zapaleniem płuc trafiłWojciech Jaruzelski – poinformo-wał portal Wirtualna Polska.

PODCZAS WIZYTY w Polsce, 6 gru-dnia, prezydent Rosji DmitrijMiedwiediew uhonorował Andrze-ja Wajdę Orderem Przyjaźni Fede-racji Rosyjskiej. Uroczystość od-znaczenia odbyła się w Warsza-wie podczas V Polsko-Rosyj-skiego Forum Dialogu Obywatel-skiego. W czasie ceremoniiAndrzej Wajda wyraził przekona-nie, że nie jest to tylko gest poli-tyka, ale też zapowiedź wyjaśnie-nia do końca zbrodni katyńskiejoraz oddania należnej czci ofia-rom zbrodni.

W NOCY NA 29 LISTOPADA w wie-ku 90 lat zmarła w swym domuw Londynie Irena Anders, wdowa

po generale Władysławie Ander-sie, znana aktorka i piosenkarkaprzedwojennej Polski i scen emi-gracyjnych, znana też jako Rena-ta Bogdańska.

GABRIELA KOWNACKA, aktorkaTeatru Narodowego w Warsza-wie, odtwórczyni Anity w komediimuzycznej „Hallo Szpicbródka”,telewizyjnej publiczności znanajako Anka z popularnego serialu„Rodzina zastępcza”, zmarła 30 li-stopada po ciężkiej chorobie.Miała 58 lat.

W MONACHIUM 24 listopadaw wieku 74 lat zmarła BarbaraKlimkiewicz-Kobylińska. Ponad20 lat występowała na deskachTeatru Dramatycznego w Warsza-wie. Od roku 1982 przebywała naemigracji w Niemczech. Do roku1994 pracowała jako spikerkai realizator programów RozgłośniPolskiej Radia „Wolna Europa”.

ZUZANA KOHÚTKOVÁ

as czeka w nowym roku

Monitor01 16.11.11 00:47 Stránka 5

Page 6: Monitor Polonijny 2011/01

6

Występuje Pani pod pseudonimem. Skądpomysł na Agę Zaryan?Historia tego pseudonimu zwią-

zana jest z miłością do mojego dzia-dka, który nazywał się Zareński Jan.Mój pseudonim to połączenie pierw-szych sylab jego nazwiska i imienia.Pseudonimy w jazzie są dosyć popu-larne. Moje byłe nazwisko: AgnieszkaSkrzypek – mówię „byłe”, bo zmieni-łam stan cywilny – było trudne dowymówienia za granicą.

Próbowała Pani swoich sił za granicąpod własnym nazwiskiem?Tak, przez pierwsze lata. Nawet

pierwszą płytę wydałam pod swoimprawdziwym nazwiskiem. W tejchwili ta płyta jest już w reedycji, alejuż pod pseudonimem.

Od początku zakładała Pani, że wyjdzie poza polski rynek?Zawsze miałam wrażenie, że tamuzyka ma potencjał, by zaistniećrównież poza Polską. Jazz jestmuzyką międzynarodową,liczyłam więc na to, że uda mi sięwydać płytę za granicą.W najbliższym czasie, mam na-dzieję, to się powiedzie.

Otworzyły się już wszystkie drzwi do międzynarodowej kariery?Tak, otworzyły się. Teraz zobaczy-

my, jak szeroko. Liczymy bardzo naJaponię, która jest bardzo dobrymrynkiem dla jazzu. Mamy różne pla-ny koncertowe.

Wracając do pseudonimu, ma Paniormiańskie pochodzenie, czy to zbiegokoliczności, że brzmi rodem z Armenii?To tylko zbieg okoliczności. Nigdy

tam nawet nie byłam.

Może więc warto tam się wybrać?No właśnie. Myślimy o tym. Może

właśnie z blond włosami, nie ormiań-skim pochodzeniem, ale ormiańskimpseudonimem miałabym większąszansę, żeby tam zaistnieć?

Ewa Bem była Pani nauczycielkąśpiewu. Czy również i wzorem?Ewa Bem nie jest dla mnie wzorem,

ale była moją pierwszą nauczycielką.Oprócz śpiewu nauczyła mnie akce-ptacji samej siebie, co artyście jestbardzo potrzebne.

Ma Pani jakąś idolkę wśród polskich jazzmanek?Szanuję bardzo Lorę Szafran.

Uważam, że ma bardzo ciekawą bar-wę głosu. Jest taką prawdziwą jazzo-wą babą. Jazz jest muzyką dla twar-dych kobiet, wymaga bardzo dużejwytrwałości. To nie jest muzyka,gdzie się odcina kupony, tu trzebapokazać, że wciąż ma się coś do za-oferowania.

A Pani jest taką twardą „babą”?Muszę być twardą babą, choć, oczy-

wiście, muzyka, którą gramy, pokazu-je również moją liryczną stronę.

Kiedy zakochała się Pani w jazzie?W 1996 roku, kiedy usłyszałam pły-

tę Elli Fitzgerald, którą podarował mi

znajomy. Rok później już byłam w Sta-nach na warsztatach jazzowych.

Ale wcześniej miała Pani kontakt z muzyką?Wcześniej uczęszczałam do szkoły

muzycznej drugiego stopnia na wy-dział piosenki. Planowałam, że pójdęna wydział aktorski. Z aktorstwa zre-zygnowałam w wieku 20 lat, kiedy za-jęłam się jazzem. Niezbyt wcześnie,ale w dobrym momencie, kiedy czło-wiek może wybrać sobie jakąś drogęi konsekwentnie nią podążać.

Uzyskała Pani Fryderyka za piosenkępoetycką, więc trochę spełniły się Panimarzenia związane z aktorstwem…Nie do końca zgadzam się z tą

nazwą: piosenki, które zaśpiewa-łam, nie są piosenkami poetycki-mi. To nie są interpretacje piose-nek z punktu widzenia aktorskie-go, ale wiersze, które zaśpiewałamw naturalny sposób, nie narzuca-jąc interpretacji. Nazwa „piosenkapoetycka” wydaje mi się trosze-czkę chybiona.

Ale satysfakcja była, prawda?Fryderyk dał mi wielką satysfakcję,

bo to jest wyróżnienie, nobilitacja. Tomiłe zostać zauważonym w branży.Jeszcze bardziej cieszyłby mnie Fry-deryk w kategorii jazzowej.

Wszystko przed Panią.Na razie mam tylko nominacje,

ale zobaczymy, może z kolejną pły-tą się uda?

A ga Zaryan to artystka, która w Polsce jest ceniona corazbardziej i przed którą właśnie otwierają się drzwi doświatowej kariery. Na swoim koncie ma kilka ciekawych

projektów jazzowych, a przez czytelników magazynu „Jazz Forum”została wybrana wokalistką jazzową roku 2007, 2008 i 2009.O zamiłowaniu do jazzu i drodze muzycznej rozmawiałam z nią po jejwspaniałym występie podczas Dni Jazzu w Bratysławie.

Aga Zaryan: „Jazz jest muzyką dla twardych kobiet”

6

„Jazz jest muzyką dla twardych kobiet, wymaga bardzo dużej wytrwałości. To nie jest

muzyka, gdzie się odcina kupony, tu trzeba pokazać,że wciąż ma się coś do zaoferowania”.

MONITOR POLONIJNY

Monitor01 16.11.11 00:47 Stránka 6

Page 7: Monitor Polonijny 2011/01

77

Uzyskała Pani również nominację dotytułu Kobiety Roku, którą to wybierajączytelniczki pisma „Twój Styl”. Czytego typu wyróżnienia traktuje Panijako przepustkę, by móc robić to, coPani lubi, by docierać z jazzem do jaknajwiększego grona odbiorców? Kiedyś,przed laty Anna Maria Jopekwystartowała w Eurowizji, by zaistnieć,a potem robić to, co kocha.Takich rzeczy nie pochwalam.

Oczywiście Anna Maria Jopek ma zu-pełnie inną drogę, ale ja nie wystąpi-łabym na Eurowizji, bo to okropny,bardzo tandetny festiwal.

Co byłaby Pani w stanie zrobić, żeby zostać zauważoną?Proszę mi wierzyć, jestem bardzo

szczęśliwa, że jestem zauważanaw takim stopniu, jak obecnie.

Czyli nie poszłaby Pani na kompromis?W muzyce nie idę na kompromisy.

Uważam, że na kompromisy trzebaiść w relacjach z ludźmi, w przyjaźni,małżeństwie. Muzykę traktuję bardzopoważnie. Dla mnie sława nie jest naj-ważniejsza. Kompromisy w muzycewydają mi się zupełnie niepotrzebne.Ja mam swoją publiczność, odbior-ców, moje płyty się dobrze sprzedają.

Ale może właśnie Anna Maria Jopekutorowała trochę drogę i dla Pani?Nie sądzę, bo my tworzymy zupeł-

nie inne światy muzyczne. Wydaje misię, że ją ciągnie trochę do popu, domuzyki ludowej, ona ma większespektrum zainteresowań. Dla mniewystęp na Eurowizji byłby obcia-chem. Oczywiście, nie krytykuję lu-dzi, którym zależy na karierze i nawiększej liczbie odbiorców. Ja niemuszę śpiewać na stadionach.

Jakie więc cele przed Panią?Wydanie płyty pod szyldem „Blue

Note Records”.

To duży prestiż wydać płytę w tym wydawnictwie.To ogromny prestiż. Jestem pier-

wszym artystą z Polski, który wydajealbum pod tym szyldem. Ta wytwór-nia wydaje płyty wspaniałych muzy-ków, więc dla mnie to nobilitacja.Droga jazzmanów nie jest usłanaróżami i jest dłuższa. Ja zostałam do-ceniona, mając 30 lat, a przecież śpie-

wam już długo. Ale może właśnie dla-tego bardziej potrafię to docenić?Jestem bardzo szczęśliwa, że udało misię!

Co jest potrzebne artyście, żeby udałomu się osiągnąć to, co Pani?Talent, szczęście, no i jeszcze

trzeba spotkać odpowiednie osobyw odpowiednim miejscu i w odpo-wiednim czasie. W tym świecie, którynas otacza, bez dobrego menedżera,bez sponsora na płytę, bez osób,które pomogą zaistnieć, nie udaje sięosiągnąć niczego. Talent i determi-nacja to podstawa: trzeba po prostuchcieć iść tą drogą.

Były chwile załamania?Nigdy nie chciałam rzucić śpiewa-

nia, bo za bardzo je kocham. Przez la-ta w ciągu dnia byłam nauczycielkąangielskiego, a wieczorami śpiewa-łam. Gdybym nie odniosła sukcesu,nadal bym śpiewała, tylko wówczasmy byśmy ze sobą nie rozmawiały, bośpiewałabym w jakimś małym klubie,o którego istnieniu pani pewnie bynawet nie wiedziała.

Wiem, że miała Pani jeszcze jednąwielką miłość – tenis. Musiała Panidokonać wyboru: muzyka albo sport?Zawsze musiałam mieć jakąś pasję.

Najpierw był tenis, potemmuzyka. Skończyłam grać,

kiedy miałam 14 lat.

Została tylko muzyka? Czyma Pani inne pasje?

Moją pasją jest jaz-da na nartach. Jazzdaje mi poczuciewolności, ale po-dobnie czuję się,kiedy szybko szu-suję na nartach.

MAŁGORZATAWOJCIESZYŃSKA

„W muzyce nie idę nakompromisy. Uważam,

że na kompromisy trzebaiść w relacjach z ludźmi,

w przyjaźni, małżeństwie”.

ZDJĘ

CIE:

STA

NO S

TEHL

IK

STYCZEŃ 2011

Monitor01 16.11.11 00:47 Stránka 7

Page 8: Monitor Polonijny 2011/01

Uroczyste spot-kanie wigilijne

dla Polonii słowa-ckiej odbyło się 18 grudnia w am-basadzie RP. Na spo-tkanie zostali zapro-szeni przedstawi-ciele Polonii ze wszy-stkich regionów Sło-wacji, nauczycieleszkół polonijnych,lektorzy i tłumaczejęzyka polskiego,członkowie redak-cji miesięcznika„Monitor Polonij-ny”, polscy ducho-wni i bracia za-konni, wykonującypracę duszpaster-ską na terenie Sło-

wacji, pracownicyambasady. Zebra-nych przywitali kon-sul, radca-ministerambasady GrzegorzNowacki oraz char-gé d’affaires a.i. Mał-gorzata Wierzbicka.

W świątecznej at-

mosferze składa-no sobie życzenia,łamano się opła-tkiem oraz śpie-wano polskie ko-lędy przy akom-paniamencie ka-peli góralskiej„Torka” z Cieszy-na.

red

Spotkanie Wigilijne w ambasadzie

....i przyniósł dzieciom oraz doro-słym wiele niezapomnianych wra-żeń i wzruszających chwil przychoince i suto zastawionym stoleświątecznym w klubowej siedzibie.Za wspaniałe smakołyki dziękujemyniezastąpionym paniom z Dubnicynad Wagiem i Trenczyna, którewzbogaciły wspólny stół o domoweciasta i inne łakocie.

O ciekawy program spotkania i je-go prowadzenie postarał się jak za-wsze Zbyszek Podleśny. Tym razemmiał przy sobie pomocnika i współ-organizatora Bronka Porubskiego –prezesa oddziału w Dubnicy.

Oprócz oficjalnych gości – kierow-nika Referatu ds. Konsularnych przyAmbasadzie RP w Bratysławie orazprzedstawicieli władz miasta Dubni-ca, którzy byli mile zaskoczeni gro-nem licznie przybyłych rodzin, za-proszenie na spotkanie opłatkoweprzyjął również miejscowy ksiądz,który poświęcił siedzibę Klubu Pol-skiego. Był to bardzo wzruszającyi ważny dla nas moment spotkania,poprzedzający program artystycznyi przyjście niecierpliwie oczekiwane-go przez najmłodszych Mikołaja.

Wcześniej jednak szóstka dzieci

MONITOR POLONIJNY8

ZDJĘCIA: MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

Poważski Mikołaj zawita

Monitor01 16.11.11 00:47 Stránka 8

Page 9: Monitor Polonijny 2011/01

9

P O D Z I Ę K O W A N I A Za przybycie na naszą imprezę, pomoc i ciepłe słowa, skierowane do naszych rodaków, dziękujemy polskiemukonsulowi radcy ministrowi Grzegorzowi Nowackiemu, burmistrzowi miasta Jozefowi Gašparíkowi i wiceburmistrzowi Jaroslavowi Šlesarowi.Redaktorowi naczelnemu „Głosu Ludu” Tomaszowi Wolffowi z Czeskiego Cieszyna dziękujemy za publikację obszernego materiału na tematnaszej działalności, co motywuje nas do dalszych działań, a mediom lokalnym: redaktor naczelnej miesięcznika „Dubnické noviny” oraz TVPovažie za przybycie. Za poświęcenie naszej siedziby dziękujemy księdzu Jozefowi Motýlowi, a za program kulturalny dziewczętomz zespołu przy ZSG im. Wincentego z Kielczy – z gminy partnerskiego Zawadzkiego, dzieciom z rodziny Głębockich z Bratysławy, Berkyowejz Nowej Dubnicy oraz Nehezowej i Bartošowej z Dubnicy nad Wagiem. Słowa uznania i podziękowania należą się też członkiniom KlubuPolskiego w Dubnicy za przygotowanie poczęstunku, zaś wszystkim gościom i uczestnikom za przybycie i wszelką pomoc.

W imieniu Klubu Polskiego Miejscowego Koła Dubnica nad Wagiem - Bronislav PorubskýW imieniu Klubu Polskiego Środkowe Poważe - Zbigniew Podleśny

STYCZEŃ 2011

z Trenczyna, które wzięły udział w le-tnim konkursie rysunkowym „Moni-tora Polonijnego”, odebrała pięknenagrody z rąk pani Ilony Wikiel, przy-byłej do Dubnicy w zastępstwie re-daktor naczelnej czasopisma paniMałgorzaty Wojcieszyńskiej. Dla na-grodzonych była to prawdziwa nie-spodzianka i ogromna motywacja douczestnictwa w kolejnych konkur-sach, bo talent i chęć malować nasinajmłodsi na pewno mają.

Co jeszcze o tegorocznym spotka-niu opłatkowym na Poważu? Bogatyprogram artystyczny w wykonanium.in. chóru dziewczęcego z Polskiprzypomniał nam najpiękniejsze pol-skie kolędy i pokazał, żew naszych polonijnychkręgach rosną wielkie ta-lenty muzyczne, bowiemi nasze dzieci śpiewały,grały na skrzypcach, gi-tarze i flecie, a gdy przy-szedł w końcu Mikołaj

z czartem, wiele z nich odważnie re-cytowało wierszyki w obu językach.Na twarzy rodziców i dziadków wi-dać było dumę ze swoich pociech.

Podczas spotkania był też czas na ro-zmowy i uściski podczas dzielenia sięopłatkiem, na bliższy kontakt z nowym

konsulem, dzięki któremu dzieciotrzymały paczki i który wraz z wszy-stkimi przy akompaniamencie gitaryi skrzypiec śpiewał polskie kolędy.

Rodzinna, miła atmosfera, poczu-cie więzi i wzajemnej bliskości, go-ścinność gospodarzy i dbałość o pol-skie tradycje to atrybuty, które za-wsze towarzyszą poważskim spotka-

niom opłatkowym.W imieniu jego ucze-

stników chcę bardzo po-dziękować organizato-rom z KP Dubnica, Sto-warzyszeniu „WspólnotaPolska”, ks. J. Motylowioraz panu konsulowi

Grzegorzowi Nowackiemu i tym,którzy przyczynili się do tego, żeprzedświąteczne spotkanie regional-ne było dla wszystkich pięknym prze-życiem RENATA STRAKOVÁ

KP Trenczyn

zawitał tym razem do Dubnicy nad Wagiem

Monitor01 16.11.11 00:47 Stránka 9

Page 10: Monitor Polonijny 2011/01

MONITOR POLONIJNY10

To była prawdziwa gratka dlawszystkich miłośników sztu-

ki! Do 7 stycznia w Instytucie Polskimw Bratysławie można było podziwiaćprzepiękne, nastrojowe fotografiei wspaniałe obrazy. Były one prezento-wane od 9 grudnia w ramach dwóchwyjątkowych wystaw. Pierwsza z nich,zatytułowana „Sladký svet”, to zbiór

obrazów autorstwa słowackiej artyst-ki polskiego pochodzenia Xeni Berge-rovej. Prace jej autorstwa na długo po-zostają w pamięci. Kipią emocjami; są

pełne bogatych, fascynujących kolo-rów i niezwykłych kształtów. XeniaBergerová mieszka i tworzy w Braty-sławie. Jest absolwentką (a od 2004roku także pracownikiem naukowym)tutejszej Akademii Sztuk Pięknych.Swoje obrazy prezentowała – zarów-no na wystawach indywidualnych, jaki zbiorowych – w wielu krajach, m.in.w Belgii, Anglii, Grecji i USA.

Druga wystawa to „Wspomnieńczas”. Nastrojowe, przepiękne, tajem-nicze – o zdjęciach, wykonanychprzez Annę Mogilnicką, można mó-wić długo. Sama autorka, Polka od kil-ku lat mieszkająca w Bratysławie,podkreśla, że jest w tym mieście za-kochana i z nim wiążą się jej najpięk-niejsze wspomnienia. Bez wątpienia

tę miłość widać na jej zdjęciach, któ-rych stolica Słowacji jest wdzięcznymtematem.

„Uwielbiam stare uliczki, ich kli-mat, niepowtarzalną atmosferę, ichmagię, przechadzających się nimi lu-dzi. Moje fotografie są o zwykłych-niezwykłych ludziach, o codzienno-ści, o nas. To taka możliwość zatrzy-mania się choć na chwilę, dostrzeże-nia piękna w tym, co wydaje się zwy-kłe, powszednie” – opowiada o swo-ich inspiracjach Anna Mogilnicka.„Oprócz street photography (fotogra-fii ulicznej – przyp. red.) uwielbiamfotografować dzieci. Są to zazwyczajzdjęcia niepozowane, nie dokonujęteż ich retuszu, ale prawie wszystkieprzerabiam na czarno-białą fotogra-fię, bo akurat ta najbardziej do mnieprzemawia” – dodaje.

KATARZYNA PIENIĄDZ

Projekt z cyklu „Sztuka z naszych szeregów” (druga edycja) zrealizował Klub Polski we współpracy z Instytutem Polskiem w Bratysławie i przy wsparciu

Ministerstwa Kultury RS – Sekcji Mniejszości Narodowych.

Dwie wystawyw Instytucie Polskim

ZDJĘCIA: STANO STEHLIK

Monitor01 16.11.11 00:47 Stránka 10

Page 11: Monitor Polonijny 2011/01

11

W tym roku imprezę,adresowaną do naj-

młodszych, czyli „Spotka-nie z Mikołajem”, zorgani-zował Klub Polski w Bra-tysławie. Uroczystość, naktórą czekali i mali, i wię-ksi, odbyła się 11 grudnia,w sobotnie popołudniew Instytucie Polskim. Nawstępie krótki programartystyczny, nawiązującydo tradycji obdarowywa-nia się prezentami z oka-zji św. Mikołaja, przedsta-wili uczniowie szkoły pol-skiej. Później dzieciom,

biorącym udział w kon-kursie ogłoszonym na ła-mach „Monitora Polonij-nego”, nagrody wręczyłaredaktor naczelna pisma.Aż w końcu przyszedł mo-ment, kiedy to najmłod-szym rozdał prezenty św.Mikołaj w asyście anio-

łów-pomocników. Spotka-nie było doskonałą okazjądo integracji środowiska– miło było patrzeć, jakz inicjatywy rodziców,członków Klubu, i dzieci,i dorośli włączyli się dozabawy i wspólnego śpie-wania kolęd.

Około 70 paczek dladzieci z Klubu Polskiego,uczniów szkoły polskiej,dzieci pracowników amba-

sady przygotowała paniIlona Wikieł. Paczki te zo-stały sfinansowane przezReferat ds. KonsularnychAmbasady RP w RS orazsponsorów – pana Zbyhně-va Stebla i państwa Ko-czotowskich.

Wypieki przygotowałyczłonkinie Klubu Polskie-go oraz mamy uczniówszkoły polskiej. red

STYCZEŃ 2011

ZDJĘ

CIA:

STA

NO S

TEHL

IK

Mikołaj w BratysławieMikołaj w Bratysławie

Monitor01 16.11.11 00:47 Stránka 11

Page 12: Monitor Polonijny 2011/01

MONITOR POLONIJNY12

Czy może coś rozgrzaćmocniej niż ciepłe

uśmiechy radosnych dzie-ci? „Playtime”, czyli ‘czas nazabawę’ – to jedno z wyra-żeń, które polskie dziecinauczyły swoich rówieśni-ków podczas wieczoru pol-skiego w parku wodnym„Bešeňova”. Na zewnątrztrzaskał mróz, a w środkuszóstka wesołych wrocła-wian z domu dziecka bawi-ła swych przyjaciół z sze-ściu krajów Europy Środ-kowo-Wschodniej.

Wspaniałym prezentemświątecznym w postaciMiędzynarodowego Obo-zu dla Dzieci uszczęśliwio-no młodzież z domów dzie-cka z Polski, Słowacji,Ukrainy, Chorwacji, Rosji,Gruzji oraz Słowenii. Dwu-nastodniową rozrywkę za-pewnił jej dr Nodari Gior-gadze, właściciel ThermalParku „Bešeňova”, którybył pomysłodawcą i orga-nizatorem całej akcji. Pro-gram, który został przygo-towany dla czterdzieścio-rga dwojga dzieci, był cią-giem wycieczek poznaw-czych, zwiedzania, dysko-tek, relaksowania się w cie-płych źródłach, pływaniaw basenach, jednym sło-wem nieprzerwanym cza-sem zabawy.

Każdego wieczoru inna

grupa przedstawiała swojąkulturę i swój kraj ojczysty.Pierwsza w tej sztafeciewystąpiła reprezentacjaPolski. Wśród jej kibicównie zabrakło konsula hono-rowego Słowacji we Wro-cławiu Macieja Kaczmar-skiego oraz konsula hono-rowego Polski w Liptow-skim Mikulaszu TadeuszaFrąckowiaka, którzy wspa-rli grupę zarówno psychi-cznie, jak też organizacyj-nie i finansowo.

Po filmowej prezentacjiWrocławia i domu dziecka,w którym dzieci mieszkają,nastąpiły interaktywne gry,w czasie których młodziPolacy uczyli swoich kole-gów języka polskiego i re-cytowali polskie wierszyki.Zaprosili też wszystkich doskosztowania smakołyków

polskiej kuchni. Za swójtrud zostali nagrodzeniprezentami od konsulów.A potem były już tylko ta-ńce w rytm polskich hi-tów, które trwały do pó-źnej nocy.

Młodzież z Polski zostałazaproszona na obóz w Be-šeňovej już po raz drugi.Tak, jak w roku ubiegłym,w jej wyjeździe na Słowa-cję pomógł słowacki kon-sulat honorowy we Wro-cławiu. „Na Słowacji jestempierwszy raz. Byłem jużw Czechach, ale tutaj bar-dziej mi się podoba” –twierdzi Paweł.

„W naszym domu dzie-cka mamy czternaściorodzieci i oczywiście wszy-stkie chciały jechać. Wy-

braliśmy te, które najbar-dziej na to zasłużyły” – mó-wi młoda opiekunka grupywrocławskiej KatarzynaPasek.

Już na pierwszy rzutoka widać, że Kasia jestmocno związana z dzie-ćmi, zależy jej na tym, że-by w trakcie zabaw wy-korzystywały one swojąkreatywność i fantazję, bynie myśleć o trudnym dzie-ciństwie bez rodziców.Dzieciaki jej zdaniem mu-szą odnaleźć swoje miejscew społeczeństwie i uwie-rzyć w siebie mimo wcze-śniejszych, często złychdoświadczeń. Rozwijanieuzdolnień i talentów jestjednym z najlepszych spo-sobów, by o nich zapom-nieć. Potwierdza to takżedumna mina na twarzytrzynastoletniego Adriana,przyszłego filmowca, którydokumentuje swoje życiew domu dziecka. Podczasjednego z wieczorów wy-świetlono jego film wła-śnie z pobytu w Bešeňovej.

Miejmy nadzieję, że Ad-rian, Paweł i reszta dzieci,które wzięły udział w obo-zie, będą kroczyć przez ży-cie z uśmiechem tak rado-snym, jaki miały podczaswspaniałych zimowychdni, spędzonych na Sło-wacji.

SILVIA BACUROVÁ

Przygotowany przez dzieci program zachwycił wszystkich.

Interaktywnezabawyz językiempolskim

Opiekunka Katarzyna Pasek przedstawia dzieci z wrocławskiego domudziecka podczas wieczoru polskiego.

„Playtime” w Thermal Parku „Bešeňova”

Monitor01 16.11.11 00:47 Stránka 12

Page 13: Monitor Polonijny 2011/01

13STYCZEŃ 2011

Już od 13 lat na Uniwersy-tecie Mateja Bela w Bań-

skiej Bystrzycy studenci ucząsię polskiej kultury i języka.Kierunek działa w ramachKatedry Języków Słowiań-skich Wydziału Nauk Humanisty-cznych, która jest jedyną tego rodzajuplacówką na Słowacji, mającą upraw-nienia do nadawania tytułu magistra.Trwają też starania, mające na celuutworzenie studiów doktoranckichz zakresu polonistyki.

Wśród pracowników Katedry sąnauczyciele akademiccy zarówno zeSłowacji, jak i z Polski. Koordynato-rem programu studiów polonistycz-nych jest prof. dr hab. Urszula Żydek-Bednarczuk (równocześnie wykła-dowca Uniwersytetu Śląskiego w Ka-towicach, członek Państwowej Komi-sji Poświadczania Znajomości JęzykaPolskiego jako Obcego, autorka pod-ręczników literatury i języka polskie-go do szkół średnich). Polską kadrętworzą ponadto: dr Gabriela Olcho-wa (językoznawca, autorka monogra-fii z zakresu perswazji) oraz mgr Ja-kub Pacześniak (literaturoznawca,doktorant na Uniwersytecie Jagiel-lońskim, słuchacz Collegium Civitas,poeta i tłumacz). Katedrą JęzykówSłowiańskich kieruje polonistka dr Ga-briela Slezáková, a pozostała słowackakadra polonistyczna to dr AnitaRačáková oraz mgr Jaroslav Černák.Warto zaznaczyć, że dwoje z wymie-nionych Słowaków to absolwenci ba-ńskobystrzyckiej polonistyki.

Kształcenie polonistów jest ukie-runkowane przede wszystkim na pra-cę przekładową. Obecnie na kierun-

ku studiuje w sumie 60 osób(lata I-V). Nauczyciele i stu-denci tworzą prawdziwie ro-dzinną atmosferę, co sprzyjapowstaniu ciekawych przed-sięwzięć i inicjatyw. Co roku

organizowane są wycieczki do Polski,dzięki czemu na przykład w listopa-dzie 2010 r. pojechali do Krakowa,gdzie uczestniczyli w spotkaniachz twórcami literatury w ramach Mię-dzynarodowego Festiwalu Literaturyim. Josepha Conrada oraz w 14. Tar-gach Książki w Krakowie (gośćmitych imprez byli m.in. noblistka HertaMüller, Jeffrey Archer, Andrzej Sta-siuk, Olga Tokarczuk). Mieli też okaz-ję obejrzenia głośnego przedstawie-nia „Nasza klasa” wg sztuki TadeuszaSłobodzianka (Literacka NagrodaNike 2010). Nie mniej interesującympunktem tej wycieczki było zwiedzanieniedawno otwartego, największegow Europie muzeum podziemnego podRynkiem Starego Miasta. Duże wraże-nie na studentach zrobiły nowoczesnemultimedialne ekspozycje muzealne.

Studenci polonistyki biorą też ak-tywny udział w wydarzeniach, od-bywających się w samej BańskiejBystrzycy. Tylko z ostatnich wymie-nić trzeba warsztaty z zakresu ko-munikacji niewerbalnej, prowadzo-ne przez dwóch znakomitych psy-chologów z Rzeszowa –TomaszaKobylańskiego i Marcina Mołoniaz Centrum Szkoleniowo-Terapeuty-cznego „Self” oraz drugie już semi-narium polsko-słowackie, poświę-cone zagadnieniom kultury i języ-ka, które odbyło się w PaństwowejBibliotece Naukowej, a uczestniczy-li w nim profesorowie z Polski i Sło-wacji, specjaliści z dziedzin literatu-ry, filmu, językoznawstwa. Gośćmibyli też przedstawiciele dyploma-cji. Podczas zeszłorocznego semina-rium odbyła się ponadto prezenta-cja pierwszego numeru pisma „Pol-ski Język i Kultura”, wydawanegona Uniwersytecie Mateja Bela podredakcją dr G. Olchowej. Warto do-dać, że seminaria odbywają sięw okolicach 11 listopada i są formauczczenia polskiego Święta Niepo-dległości.

JAKUB PACZEŚNIAK

Polonistyka w Bańskiej Bystrzycy

Monitor01 16.11.11 00:47 Stránka 13

Page 14: Monitor Polonijny 2011/01

MONITOR POLONIJNY14

M amy początek 2011 rokui jeszcze trochę czasuupłynie zanim

przyzwyczaimy się do nowego roku.Z rozpędu pewnie przez jakiś czasbędziemy mówić jeszcze o roku 2010.Jak wiele dat, numerów, kodówi haseł musimy zapamiętać? Okazujesię, że sporo, chociaż żyjemy w epocetechnik cyfrowych! Niektóre należyzapisać, inne lepiej zapamiętać.

Przede wszystkim musimy pamiętaćswój numer identyfikacji personalnej,czyli dziesięć cyfr, bez których ja niemogę np. zamówić telefonicznie wizytyu lekarza. Trzeba też pamiętać numertelefonu domowego oraz komórkowe-go wraz z jego PIN-em. To podstawa!

Problem z zapamiętywaniem nume-rów telefonicznych rozwiązał co praw-da telefon komórkowy, pełniący teżfunkcję przenośnego rejestru nume-rów, ale każdy z nas mimo to pamiętajednak numery telefonów kilkorgamiejscowych przyjaciół i najbliższychw Polsce, no i oczywiście numer telefo-nu do pracy.

Jeśli ktoś ma małe dzieci, powinienpamiętać również ich numery identyfi-kacji personalnej. Ułatwia to wizytyu lekarza, wypełnianie różnych ankiet,szczególnie tuż po uzyskaniu prawa doosiedlenia. Dobrze jest też zapamiętaćnumer telefonu do przedszkola i doKasy Chorych.

Oczywiście należy pamiętać kodyadresowe – własny, firmy, w którejpracujemy, oraz rodziny w Polsce.Nie możemy też zapomnieć ciągucyfr, umożliwiającego nam otwarcieklatki schodowej. Mimowolnie zapa-miętujemy również kod wejściowydo pracy. Bywa jednak, że admini-stracja domu czy firmy zmienia takiekody i wtedy trzeba uważać. Ja nawszelki wypadek te kilka cyfr mamzapisanych w notesie, bowiem zda-rza mi się ich nie pamiętać, zwła-szcza po urlopie.

Jeśli mamy jedną kartę do banko-matu, to pół biedy, bo do zapamięta-nia mamy tylko cztery cyfry, ale jeślikart mamy więcej, to i do zapamięta-nia mamy więcej liczb.

Zupełnie bezwiednie pamiętamy nu-mery autobusów i tramwajów, którymijeździmy do pracy, oraz czas ich odjaz-du. Codzienność wbiła nam do głowyrównież numer rejestracyjny własnegosamochodu. Pamiętamy też piętro, naktórym mieszkamy my i nasi znajomi,choć muszę się przyznać, że niekiedy,idąc w odwiedziny do przyjaciół,sprawdzam na liście lokatorów, na któ-rym piętrze oni właściwie mieszkają.

Żeby się kontaktować ze światemi pracować, musimy pamiętać kompu-terowe hasła dostępu – zarówno domo-we, jak i firmowe. Poza tym, personalnekody bankowe, jeśli płacimy rachunkiprzez Internet, czy adresy przyjaciół lubinternetowe adresy gazet, które czyta-my codziennie. To oczywiście nie tylkocyferki, lecz całe wyrazy lub dziwne ze-stawy jakichś liter.

Odkąd przestaliśmy rosnąć, pamię-tamy własny wzrost, bo z wagą to ró-żnie bywa – czasami wolelibyśmy, bybyła inna. Powinniśmy pamiętać teżrozmiary ubrania (małych dziecirównież), koszul, butów itp.

Nie możemy też zapomnieć, iledioptrii mają nasze okulary, a w ra-zie choroby pamiętać nazwy lekarstwi sposób ich zażywania. Kiedy wyje-żdżamy na urlop musimy zapamię-tać kody do walizek.

Zewsząd otaczają nas liczby, kodyi hasła. Nie zawsze musimy je zapa-miętywać, ale dobrze je mieć gdzieśzapisane: numer paszportu, numerykart bankowych, numer nadwozia sa-mochodu i numery ram rowerów. Podręką powinniśmy mieć numer telefonu,umożliwiający nam unieważnienie kar-ty bankowej w razie kradzieży czy zagu-bienia, jak i numery rejestracyjne psaczy kota.

Kiedyś czytałem o pewnym mężczy-źnie z Afryki, który zgodnie z tamtej-szym prawem miał kilkanaście żon,a z nimi ponad setkę dzieci. Oczywiścienie pamiętał o ich urodzinach, bo miał

nawet trudności z zapamiętaniem ichimion, ale starał się przynajmniej zapa-miętać, w których chałupach mieszkałojego potomstwo. Ten mężczyzna zape-wne musiał jeszcze pamiętać o wiosko-wych świętach, porze zasiewu, zbiorupłodów rolnych czy tradycyjnych ob-rzędach ludowych.

Mormoni jeszcze w połowie XIX wie-ku mogli mieć po kilkadziesiąt żon. Ichszef Brigham Young miał ich 40, leczrekord należał do innego amerykań-skiego mormona, który miał 72 żonyi podobne kłopoty z pamięcią, jak wie-lodzietny Afrykanin.

Czy 100 lat temu chłop na Mazowszuczy Wołyniu miał wiele do zapamięta-nia? Jeżeli przykładowo miał sześciorodzieci, to spokojnie mógł spamiętać ichimiona i daty urodzin. Miał w głowierównież dane, dotyczące wieku zwie-rząt domowych, daty ważne dla rodzin-nej wsi i pobliskiego miasta, ceny sprze-daży i kupna płodów rolnych i produk-tów przemysłowych. Wszystko, comusiał zapamiętać, wiązało się z miej-scami, kalendarzem i świętami kościel-nymi, porami roku czy ważnymi wyda-rzeniami w okolicy. Kojarzył szybkoi bez namysłu.

Ludzka pamięć z trudnością przyj-muje nielogiczne ciągi liczb czy grupycyfr. Mój numer identyfikacji personal-nej od czasu osiedlenia w Szwecji toprawie moje drugie nazwisko i nie my-lę go nigdy. Wielodzietny Afrykanin,o którym wspomniałem, pamięta naz-wy wielkości liści w dżungli, a być mo-że jest ich kilkanaście lub kilkadziesiątrodzajów. Może znać kilkanaście termi-nów, służących do opisania natężeniadeszczu. Czytałem kiedyś o afrykań-skim plemieniu hodowców krów, dlaktórych te zwierzęta były święte (alew inny sposób niż w Indiach), a z kształ-tu wygięcia ich rogów wróżyli przy-szłość. Każdy z nich znał ok. 40 termi-nów, określających sposób owego wy-gięcia.

Nam, w tzw. cywilizowanym świecie,drogę życiową wyznaczają liczby, kody,hasła i cyfrowa technika. Dzięki niej jes-teśmy bogatsi, mądrzejsi, ale gdy przy-chodzi nam określić rodzaj deszczu,najczęściej mówimy tylko, że „pada”,bez względu na jego natężenie.

TADEUSZ C. URBAŃSKI, SZTOKHOLM

Niezbędnenumery,

kody i hasla

Monitor01 16.11.11 00:47 Stránka 14

Page 15: Monitor Polonijny 2011/01

15

Jesienią wybrałam sięwraz z moją słowacką

koleżanką na zakupy do„Eurovei”. Nie pamiętamjuż, czego dokładnie po-trzebowałam – pewniejakichś cieplejszych ubrań na zbli-żającą się wielkimi krokami zimę.„O, Reserved! Nasza marka” – zawo-łałam w pewnym momencie. „Na-sza?” – zapytała koleżanka ze zdu-mieniem. „No, tak. Nasza, polska” –wyjaśniłam. Zdziwienie mojej kole-żanki było ogromne, bo i owszem,markę znała i lubiła, ale nigdy nieprzyszło jej na myśl, że jest z Polski.Podobnie jak również obecne naSłowacji „Tatuum” czy „Wojas”.

Okazuje się, że polskich firm,

sprzedających tutaj swojeprodukty lub usługi, jestnaprawdę wiele. Tekst,który właśnie Państwoczytają, jest pierwszymz cyklu poświęconego

właśnie takim przedsiębiorstwom.Co miesiąc na łamach „MonitoraPolonijnego” będą opisywać któreśz nich i w miarę możliwości rozma-wiać z jego przedstawicielami.Mając nadzieję, że ten cykl zdobę-dzie Państwa uznanie, czekam nakomentarze, wskazówki i propo-zycje firm, o których warto napisać.Tymczasem w tym numerze – „Dr Irena Eris”.

Trudno w to uwierzyć, ale ko-smetyki tej marki są na polskim ryn-

ku już od blisko 30 lat! Laborato-rium Kosmetyczne „Dr Irena Eris”powstało w 1983 roku. Wtedy niebyła to duża firma, ale niewielki za-kład rzemieślniczy, zatrudniającyjedną osobę i produkujący jedenrodzaj kremu półtłustego w ilościraptem 3 tysięcy sztuk miesięcznie.Irena Eris wiele razy wspominałapóźniej w wywiadach, że słoiczkinapełniano ręcznie, a do sklepówdostarczał je „maluchem” jej mąż,a jednocześnie współzałożyciel fir-my Henryk Orfinger. Popyt na kre-my dr Eris znacznie się zwiększyłjuż trzy lata po założeniu firmy, jed-nak dopiero przemiany ustrojowew Polsce w 1989 roku umożliwiłyjej dynamiczny rozwój. Cztery latapóźniej, w 1993 roku, w podwar-szawskim Piasecznie powstała no-wa fabryka, w znacznym stopniuskomputeryzowana i wyposażonaw nowoczesne linie produkcyjne.

Obecnie firma zatrudnia ponad700 pracowników, produkuje ko-smetyki w zawrotnej ilości 20 mi-lionów sztuk rocznie, a w oferciema kilkaset produktów w różnychprzedziałach cenowych: eksklu-zywną markę „Dr Irena Eris”, der-mokosmetyki apteczne „Pharmace-ris” oraz drogeryjne „Under Twen-ty” i „Lirene”. Słowackie sklepy(drogérie DM, Hypernova, Kauf-land i Makro) oferują głównie pro-dukty linii „Lirene”.

Ekspansję na rynek słowacki(a jednocześnie na czeski, węgier-ski i brytyjski) firma rozpoczęła

STYCZEŃ 2011

POLAKPOTRAFI

To jest polskie? Ależ tak!

Monitor01 16.11.11 00:47 Stránka 15

Page 16: Monitor Polonijny 2011/01

PrezydentJozef Tiso

W iceprzewodniczącySłowackiej PartiiLudowej (de facto

przewodniczący, gdyż od czasuśmierci Andreja Hlinki nie byłoformalnego nowego szefa partii)ksiądz Jozef Tiso zdecydował siępolecieć na żądanie AdolfaHitlera 13 marca 1939 roku narozmowy do Berlina.

Tam ugiął się – podobnie jak przed-stawiciel Czech Emil Hácha – przedniemieckim dyktatem. Hitler groził,że jeżeli Słowacja natychmiast nieogłosi się samodzielnym państwem,III Rzesza zgodzi się na jej rozbiórprzez sąsiadów (czytaj – Węgrów).Obecny przy rozmowie niemieckiminister spraw zagranicznych Rib-bentrop kłamał, mówiąc, że armiawęgierska koncentruje się już nadgranicą i przygotowuje do wejściana Słowację. W takiej sytuacji ks. Tiso zgodził się na ogłoszenie su-werenności. Odmówił jednak ogło-szenia tego od razu z Berlina za

MONITOR POLONIJNY16

w 2004 roku. „Zabiega-my o słowackie kon-sumentki już od sze-ściu lat. Prowadzeniemarki poza krajempochodzenia to dużewyzwanie dla nasi naszych partnerówdystr ybucyjnych.Musimy mierzyć sięzarówno z konkuren-cją marek międzyna-rodowych, jak i siłąmarek lokalnych. Tymbardziej cieszy fakt,że nasze działaniaprzynoszą rezultaty i na Słowacjimamy rosnącą grupę lojalnych kon-sumentek, które zaufały marceLirene i przekonały się, że naszekosmetyki dostarczają jakości nawysokim europejskim poziomie“ –powiedziała „Monitorowi” AgataKowalczyk z firmy „Dr Irena Eris”,odpowiedzialna za rynek słowacki.Po czym dodała, że rok 2010 poz-wolił firmie na zwiększenie obro-tów o prawie 20% w stosunku doroku 2009.

Obecnie produkty tej polskiej fir-my można kupić w ponad 20 kra-jach świata, także tych odległych,jak np. Tajwan. Spółka, nie chcącjednak ograniczać się do wyrobukosmetyków, w 1995 roku stworzy-ła pierwszy Kosmetyczny Instytut

„Dr Irena Eris”, ma-jący w ofercie różne-go rodzaju zabiegi pie-lęgnacyjne i leczni-cze. Obecnie w Pol-sce działa 25 takichinstytutów, kilka ot-warto za granicą, m.in.w Moskwie i Bogo-cie. W Polsce podszyldem „Dr IrenaEris” funkcjonują po-nadto dwa SPA – je-dno w Krynicy, dru-gie na WzgórzachDylewskich.

Kim jest założycielka tego kosme-tycznego imperium, obecnie jednaz najbogatszych Polek? Studiowałana Akademii Medycznej w Warsza-wie. Początkowo planowała zgłę-biać tajniki medycyny, ale z brakumiejsc nie dostała się na ten kieru-nek. Wybrana niejako zastępczo far-macja okazała się bardziej fascynu-jąca, niż początkowo sądziła. Do-ktorat obroniła na UniwersytecieHumboldta w Berlinie.

Za swoją działalność zawodowąIrena Eris była wielokrotnie nagra-dzana. Pod koniec ubiegłego rokuw przeprowadzonym na zleceniemagazynu „Sukces” sondażu zostałauznana największym autorytetemw kategorii Biznes.

KATARZYNA PIENIĄDZ

Monitor01 16.11.11 00:47 Stránka 16

Page 17: Monitor Polonijny 2011/01

pośrednictwem berlińskiej rozgło-śni. Twardo stał na stanowisku, żemusi wrócić do Bratysławy, przed-stawić sprawę w parlamencie i pro-klamować suwerenność w kraju,a nie poza jego granicami.

Tak też się stało i dzień później po-wstało po raz pierwszy w dziejachpaństwo słowackie. Tragedią Słowa-ków było to, że ich pierwsza pań-stwowość była wasalna wobec nazi-stowskiej III Rzeszy. PoczątkowoSłowacja starała się utrzymać jakiśstopień niezależności, ale po roku –podczas rozmów w Salzburgu – zo-stała „przywołana do porządku”,zmuszona do rekonstrukcji rządui szczegółowego uzgadniania swejpolityki z Niemcami poprzez około20 doradców niemieckich,przysłanych do Bratysła-wy.

Jozef Tiso został wybra-ny przez autonomicznyparlament słowacki (po-wołany jeszcze jesienią1938 roku w ramach Cze-chosłowacji) na premiera,a po kilku miesiącach naprezydenta.

Kim był Jozef Tiso, ksiądz i politykzarazem? Dzisiaj uznajemy raczej za-sadę rozdzielności życia kościelnegoi politycznego. W tamtych latach ichłączenie na terenach pozostającychpod kulturowym wpływem Austriinie było niczym szokującym. I taknp. w Austrii znanym politykiemi kanclerzem był ks. Seippel, ten, któ-ry wprowadził szylinga jako walutę,wyprowadzając państwo z kryzysugospodarczego po upadku monar-chii. Twórcą Słowackiej Partii Lu-dowej też był ksiądz – Andrej Hlinka,a życie organizacyjne tej partii wie-lokrotnie opierało się na parafiach.Podobnie było i w przypadku księ-dza Tisy, który swoją karierę zacząłod wybudowania w Nitrze najsil-niejszego chyba punktu oparcia dlaswojej partii. Ksiądz Tiso kreował sięjako „swój człowiek z ludu”, „prostyproboszcz z naszej parafii” w Bano-vcach nad Bebravą, ale tak napraw-dę miał gruntowne wykształcenieakademickie, zdobyte na wiedeń-skich uczelniach teologicznych. Od

1925 roku był posłem doparlamentu w Pradze,a w latach 1927-1929,w dwóch kolejnych rzą-dach Czechosłowacji byłministrem zdrowia i sportu. Parado-ksem historii jest fakt, że jedyniedzięki niemu Edvard Beneš zostałw 1935 roku wybrany na prezydentaCzechosłowacji, gdyż właśnie Tisoprzekonał posłów z partii Hlinki, byna niego zagłosowali.

Ksiądz Tiso miał opinię politykaumiarkowanego i zawsze gotowegodo rozmów i kompromisu. Starał siębyć przywódcą swego narodu w tru-dnych czasach totalitaryzmu i II woj-ny światowej. Miał ograniczonemożliwości i wybrał współpracę

z III Rzeszą jako zło ko-nieczne. My, Polacy zesmutkiem wspominamyfakt, że 1 września 1939roku Słowacja razemz Niemcami napadła naPolskę, ale oczywiście wie-my, że ta akcja była wy-muszona, nie miała wiel-kiego znaczenia i byłasprzeczna z odczuciem

zdecydowanej większości Słowa-ków. Potem jednostki słowackie bra-ły udział w wojnie przeciw ZSRR naUkrainie i przedgórzach Kaukazu,a pod koniec wojny pilnowały przedpartyzantami linii kolejowych i ma-gazynów w północnych Włoszech.Słowackie Powstanie Narodowe Ti-so potraktował jako „próbę puczu”i odznaczał słowackimi orderamiwalczących z powstańcami Niemców.

Państwo Słowackie 1939-1945 od-niosło sukces gospodarczy i Słowa-kom w latach wojny żyło się lepiejniż większości narodów europej-skich. Niemcy, zwłaszcza z sąsiednie-go Wiednia, zazdrościli Słowacji do-stępnej żywności i braku nalotów.W latach wojny rozbudowała sięBratysława, a na wsi słowackiej upo-wszechniły się rowery, co w tamtejepoce było dowodem rozwoju cywi-lizacyjnego.

Skazą ówczesnej Słowacji i jej pre-zydenta osobiście była politykawobec obywateli narodowości ży-dowskiej. Tiso był ideowym antyse-

mitą, uważał Żydów za„pasożytów na ciele naro-du słowackiego” i dążyłdo „usunięcia” ich ze spo-łeczeństwa. W jednym

z raportów do Watykanu ówczesnynuncjusz apostolski nazwał Tisę„szaleńcem” w kwestii żydowskiej.Słowacja „pozbyła się” swoich ży-dowskich obywateli w sposób, którydługo psuć będzie jej wizerunek.Państwo Słowackie w 1942 roku zi-dentyfikowało, oznaczyło i skon-centrowało w obozach ponad 70 ty-sięcy swoich obywateli narodowościżydowskiej, a następnie „odstawiłoich” do granic Rzeszy, płacąc kole-jom niemieckim za przewóz domiejsc, gdzie od razu ich mordowa-no. Większa część transportów zeSłowacji pojechała do Sobiboru,mniejsza do Oświęcimia. ObrońcyTisy usiłują dowodzić, że wedle jegowiedzy Żydzi mieli być wywożeni„jedynie do prac na wschodzie”. Niezmienia to jednak faktu, że prezy-dent państwa, osoba, która winnabronić i dbać o obywateli, wydała zagranicę na poniewierkę i poniżenie(nawet jeśli nie wiedziała, że będąmordowani) tysiące osób, za którebyła odpowiedzialna. Można mówićwięc o sprzeniewierzeniu się swe-mu urzędowi.

Josef Tiso zapłacił za swoją polity-kę: 18 kwietnia 1947 roku zostałpublicznie powieszony w Bratysła-wie po procesie sądowym, który nie-stety był nierzetelny i w którym os-karżenia prawdziwe mieszały sięz aktualną demagogią polityczną.

ANDRZEJ KRAWCZYKZgodnie z życzeniem autora jego honorarium zostanie

przekazane na nagrody dla dzieci, biorących udziałw konkursach ogłaszanych na łamach „Monitora“

WAŻKIEWYDARZENIAW DZIEJACHSŁOWACJI

17STYCZEŃ 2011

Monitor01 16.11.11 00:47 Stránka 17

Page 18: Monitor Polonijny 2011/01

A jaki będzie rok 2011 w polskiejkinematografii? Specjalnie dla Pań-stwa, zamiast tradycyjnej recenzji,przygotowałam zestawienie pol-skich premier filmowych, planowa-nych na najbliższe miesiące.

Wygląda na to, że polscy filmow-cy chcą, by nastrój szampańskiej syl-westrowej zabawy towarzyszył namjak najdłużej, bo początek rokuprzynosi wysyp komedii. Już 6 sty-cznia na ekranach kin pojawi się„Weekend”, reżyserski debiut Ceza-rego Pazury. Twórcy filmu zapew-niają, że tak dobrej komedii jeszczew polskim kinie nie było (podobnezapewnienia pojawiają się przyokazji pojawienia się niemal każdejkomedii, a koń, jaki jest, każdy wi-dzi, więc podchodźmy do nich z dy-stansem...). Akcja dzieje się w śro- dowisku gangsterów, na planie pra-

cowali specjaliści realizujący scenyakcji m.in. w „Casino Royale” (to je-den z nowszych filmów o JamesieBondzie, ten, w którym agenta 007po raz pierwszy zagrał DanielCraig). W rolach głównych zoba-czymy m.in. Pawła Małaszyńskiego,Michała Lewandowskiego i Małgo-rzatę Sochę.

Dwudziestego pierwszego sty-cznia swoją premierę będzie miałfilm „Och, Karol 2” – remake kome-dii z 1985 roku. Wyreżyserowaniauwspółcześnionej wersji podjął sięPiotr Wereśniak (notabene mającyjuż na koncie niezbyt udaną kome-dię romantyczną „Zakochani”, na-kręconą w 2000 r.). Jeśli nie pamię-tają Państwo fabuły, w dużym skró-cie – tytułowy Karol, choć w zwią-

zku, spotyka się z innymi kobieta-mi, zaś jego żona cierpliwie znosijego „wyskoki”, ale tylko do czasu.Pewnego dnia Karol zastaje w do-mu nie tylko żonę, ale i wszystkieswoje kochanki... Tytułowego boha-tera tym razem gra Piotr Adamczyk(wcześniej w tę rolę wcielał się JanPiechociński, którego zresztą zo-baczymy w remake’u w jednej z epi-zodycznych ról), a w rolach jegolicznych partnerek wystąpią m.in.Małgorzata Foremniak, MałgorzataSocha i Marta Żmuda-Trzebiatow-ska.

Na kolejną komedię nie trzeba bę-dzie długo czekać, bowiem już 4 lu-tego w kinach pojawi się film o za-gadkowym tytule „Jak pozbyć sięcellulitu”. Obraz wyreżyserowanyprzez Andrzeja Saramonowicza(m.in. „Testosteron”, 2007) opowia-da o dwóch przyjaciółkach – Ewie(Dominika Kluźniak) i Mai (MajaHirsch), które w ekskluzywnymSPA poznają masażystkę Kornelię(Magdalena Boczarska). To właśnieich wspólne przygody i perypetiezwiązane (co za niespodzianka!)z mężczyznami są tematem filmu.Czy i Państwu w tym momencieprzychodzi na myśl wcześniejszyfilm Saramonowicza „Lejdis”?

Trochę później, bo 25 lutego,premierę będą mieć dwa filmy.Pierwszy z nich to oczywiście ko-

MONITOR POLONIJNY18

A jednak się kręci... I to całkiem sporo!Nowe filmy na Nowy Rok

W itam serdecznie w Nowym Roku! Dołączam siędo wielu życzeń, które z pewnością jużPaństwu złożono, tyle, że oprócz szczęścia,

zdrowia i pomyślności życzę również, by rok 2011przyniósł jak najwięcej wspaniałych polskich filmów, którychoglądanie będzie prawdziwą ucztą.

Monitor01 16.11.11 00:47 Stránka 18

Page 19: Monitor Polonijny 2011/01

19STYCZEŃ 2011

media, zatytułowana „Wojna żeń-sko-męska”, w reżyserii Łukasza Pał-kowskiego. Przedstawia ona histo-rię bezrobotnej dziennikarki (SoniaBohosiewicz), borykającej się z na-dwagą, brakiem pieniędzy i poszu-kującej mężczyzny idealnego. Naekranie oprócz Soni Bohosiewiczzobaczymy też Tomasza Karolaka,Grażynę Szapołowską i TomaszaKota. „Nieprzyzwoicie śmieszna ko-media z nieprzyzwoicie wysokimbudżetem! Spotkanie Lejdis z Testo-steronem w reżyserii Łukasza Pał-kowskiego (…) To film dla bezpru-deryjnego widza, otwartego nanowe doznania... także damsko-męskie” – taką reklamę „Wojny...”możemy znaleźć na stronach in-ternetowych, poświęconych no-wościom filmowym. Już niedługoPaństwo sami się przekonacie, czyto prawda.

Intrygująco brzmią natomiast za-powiedzi drugiego filmu, wchodzą-cego na ekrany w tym samym dniu– „Dwa Rembrandty w ogrodzie” towyreżyserowany przez JerzegoŚladkowskiego dokument, opowia-dający o żydowskiej rodzinie, kie-dyś mieszkającej w okazałej kamie-nicy przy ulicy Gdańskiej w Łodzi.Przed wojną miała ona tam świe-tnie prosperującą fabrykę wyro-bów gumowych. Zaskoczyła ją woj-na, ale na szczęście w ostatniej

chwili udało się jej wyemigrowaćz Polski. Po latach wnuk ocalałychŻydów przyjeżdża do rodzinnegomiasta w poszukiwaniu kosztowno-ści, zakopanych podobno przezdziadka tuż przed ucieczką. Nie-stety, okazuje się, że stara rodzinnakamienica jest budynkiem wojsko-wym. Interesujący temat. Cieka-we, czy faktycznie nadaje się na fil-mową opowieść. Warto będzie sięzatem wybrać do kina, by sięo tym przekonać.

Początek marca w polskim kinieto znów premiera dwóch filmów.Czwartego marca szerokiej publicz-ności zostaną zaprezentowane ko-media „Wyjazd integracyjny” orazthriller „Sala samobójców”. Akcja„Wyjazdu...”, dzieła Przemka Anger-mana, rozgrywa się w malowniczopołożonym ośrodku wypoczynko-wym, do którego przyjechali integ-rować się pracownicy przedsię-biorstwa o wdzięcznej nazwie „Po-lish Lody”. Prezes firmy zostajeprzez pomyłkę zakwaterowanyz piękną modelką i przebojowymdziennikarzem, co oczywiście stajesię źródłem wielu zabawnych sytu-acji. W rolach głównych zobaczymyJana Frycza, Tomasza Karolaka i Ka-tarzynę Glinkę.

„Sala samobójców” (reż. Jan Ko-masa) ma zaskoczyć widza użyciemniestosowanych do tej pory w Pol-sce efektów specjalnych, bo częśćakcji będzie toczyć się w świeciewirtualnym. „Dominik to zwyczaj-ny chłopak. Ma wielu znajomych,najładniejszą dziewczynę w szkole,bogatych rodziców, pieniądze naciuchy, gadżety, imprezy i pewnegodnia jeden pocałunek zmieniawszystko. Ona zaczepia go w sieci.Jest intrygująca, niebezpieczna,

przebiegła. Wprowadza go do Salisamobójców, miejsca, z którego niema ucieczki” – tyle zapowiedzi fil-mu. W rolach głównych wystąpiąJakub Gierszał i Roma Gąsiorowska.Twórcy chwalą się, że obraz po-wstaje przy udziale wybitnychspecjalistów, pracujących przy pro-dukcji takich hitów jak „Spider-man”. Czyżby miałby to być polski„Avatar”?

Tydzień później w kinach pojawisię długo oczekiwana animowanaekranizacja kultowego już komiksu„Jeż Jerzy”. Przygody zwierzaka,który nie przepada za poprawno-ścią polityczną, nie ceni specjalnieskinów i dresiarzy i w bezpardono-wy sposób wyśmiewa nasze naro-dowe wady i słabości, przenieśli naduży ekran Tomasz Leśniak, WojtekWawszczyk i Jakub Tarkowski. Gło-sów animowanym bohaterom uży-czyli Borys Szyc, Maciej Maleńczuk,Maria Peszek i Michał Koterski.

Marzec przyniesie nam jeszczenowy film Wiesława Saniewskiego„Wygrany”. Ta opowieść o Oliverze,wybitnym amerykańskim pianiściepolskiego pochodzenia, który pozerwaniu trasy koncertowej poEuropie ma wobec organizatorówogromny dług do spłacenia, trafi naekrany kin 25 marca. W obsadzieznaleźli się znani aktorzy, jak JanuszGajos czy Wojciech Pszoniak.

W tym samym dniu zostanie po-kazany także kryminał Jacka Brom-skiego „Uwikłanie” z Mają Osta-szewską i Markiem Bukowskimw rolach głównych, a także „Italia-ni” Łukasza Barczyka.

I w ten sposób, proszę Państwa,doszliśmy do końca pierwszegokwartału. Co będzie w kolejnychz pewnością poinformuję Państwana czas.

KATARZYNA PIENIĄDZ

Monitor01 16.11.11 00:47 Stránka 19

Page 20: Monitor Polonijny 2011/01

MONITOR POLONIJNY20

Z formalnoprawnego punktuwidzenia istnieje więc w Polscenorma, zapewniająca kobietomi mężczyznom równość praw poli-tycznych, tymczasem sytuacja fak-tyczna nader często jest całkowi-cie odmienna. Zasada równościbywa łamana przede wszystkimprzez tych, którzy układają listywyborcze. Na tych listach do wy-borów powszechnych od niepa-mięci liczba kandydatek była zde-cydowanie mniejsza niż kandyda-tów. W rezultacie, chociaż Polekjest więcej niż Polaków, w Sejmieobecnej kadencji mamy tylko ok.20 proc. kobiet, a w Senacie zale-dwie 8 proc. Tymczasem np. w pa-rlamencie Szwecji kobiety stano-wią 47,0 proc. wszystkich posłów,w Finlandii – 41,5 proc., Holandii– 41,3 proc., Danii – 38,0, Islandii– 33,3 proc. A jak jest poza Euro- pą? Panie to np. 56,3 proc. parla-

mentu Rwandy i 43,2 proc. Kuby.Mniej kobiet – w porównaniuz Polską – zasiada np. w parlamen-tach Wielkiej Brytanii, Francji czyUSA.

Prawną podpórką, zapewnia-jącą większy udział Polek wewspółtworzeniu prawa i w życiupublicznym, jest przyjęta 3 gru-dnia 2010 roku przez Sejm RP tzw.ustawa kwotowa, na mocy którejna listach wyborczych do Sejmu,Parlamentu Europejskiego, radgmin, powiatów i sejmików woje-wódzkich obowiązkowo winno sięznaleźć 35 proc. kobiet i 35 proc.mężczyzn. Resztę miejsc komitetywyborcze mogą obsadzać dowol-nie. Jeśli te stosunki nie zostanązachowane, lista wyborcza nie bę-

dzie zarejestrowana. Ustawa nieobejmuje wyborów do Senatui rad gminnych do 20 tys. mie-szkańców, zakładających ordyna-cję większościową. Nie dotyczyteż wyborów uzupełniającychi przedterminowych.

Za przyjęciem ustawy było 241 po-słów, przeciw 154, a 9 wstrzymałosię od głosu. Posłowie SLD opo-wiedzieli się za przyjęciem usta-wy, a z PiS w większości przeciwniej. Przeciw ustawie głosowałotakże 10 posłów PO, a wśród nichbyły minister sprawiedliwościAndrzej Czuma i konserwatysta Ja-rosław Gowin, który w „GazecieWyborczej” swe stanowisko argu-mentował następująco: „Jestemz fundamentalnych względów prze-ciw inżynierii społecznej. Kwotyograniczają wolność jednostki, boktoś może chcieć stworzyć sobielisty złożone z samych kobiet alboz samych mężczyzn. Są także sprze-czne z zasadą równości wobecprawa”.

Myliłby się ten, kto przypuszcza-łby, że to Sejm, zdominowanyw 80 procentach przez mężczyzn,darował Polkom ustawę kwotową.I tej ustawy, podobnie jak zna-cznie wcześniejszych praw obywa-telskich czy politycznych, kobietynie otrzymały w prezencie. Pra-cowały na nią z uporem przez dłu-ższy czas. O ile w Europie Zacho-dniej zwiększenie udziału kobietw polityce promowały partie poli-tyczne i to one wprowadzały naj-rozmaitsze rozwiązania wzma-cniające pozycję pań w życiu pu-blicznym, to w Polsce było na od-wrót. To ruch obywatelski, przedewszystkim ruch emancypacyjnykobiet czy – jak kto woli – ruch fe-ministyczny ciągnął polityków,którzy przeciw wsparciu zwię-kszonego udziału kobiet w polity-ce wytaczali ciężkie działa.

Ustawa kwotowa, będąca wyni-kiem nie inicjatywy poselskiej, ale

K onstytucja RP w art. 32 stanowi, że „wszyscy są równi wobecprawa. Wszyscy mają prawo do równego traktowania przezwładze publiczne”, a w art. 33 czytamy, że kobieta

i mężczyzna „mają w szczególności równe prawo [...] do zajmowaniastanowisk [i] pełnienia funkcji”.

O D E N T U Z J A S T E K D O P A R Y T E T E K

Pierwszy krok do parytetu płci

Henryka Bochniarz

Małgorzata Fuszara

Monitor01 16.11.11 00:47 Stránka 20

Page 21: Monitor Polonijny 2011/01

21

inicjatywy obywatelskiej,ma swą historię, ściślezwiązaną z drugą falą fe-minizmu w Polsce, wy-wołaną przez projektustawy antyaborcyjnejz 1989 roku oraz zakazaborcji, przyjęty przezgremium sejmowe, składające sięw 90 proc. z mężczyzn. Po fali bez-pośrednich protestów nastąpiłafaza refleksji i dyskusji nad udzia-łem kobiet we współtworzeniuprawa. Coraz więcej dobrze wy-kształconych pań zdawało sobiesprawę, że gwarantowane konsty-tucją prawa dla kobiet bez możli-wości współstanowienia tych prawnie mają same z siebie sensuemancypacyjnego.

Projekt ustawy kwotowej płci nalistach wyborczych jako pierwszaprzedstawiła w Sejmie wicemar-szałek Sejmu Olga Krzyżanowskana początku lat dziewięćdziesią-tych. Projekt ten przepadł jużw pierwszym czytaniu, podobniejak wszystkie następne. Ich prze-ciwnicy argumentowali, iż uwła-czają one kobietom, które są bar-dzo zdolne i tak dobrze wykształ-cone, że żadnych podpórek tegorodzaju nie potrzebują. Debatysejmowe na ten temat miały naj-częściej charakter mocno rozryw-kowy i zamiast poważnego potrak-towania problemu pełne były nie-wybrednych dowcipów i uwag

w rodzaju tej, wygłoszonejprzez posła Jana Rokitę, żekobietom w polityce zani-kają piersi. W rezultacieod 2009 roku mamy zdo-

minowany przez mężczyznparlament, w którego pre-zydiach Sejmu i Senatu

praktycznie nie ma kobiet. Nie mateż kobiet wśród szefów klubówparlamentarnych czy przewodni-czących komisji senackich, a tylkodwie panie kierują komisjami sej-mowymi.

Trudno nie zgodzić się z opiniąpublicystki Joanny Cieśli, któraw jednym z zamieszczonych napoczątku roku 2010 w „Polityce”artykułów, oceniając dwudziesto-lecie III RP, pisała: „Udały się ró-żne rzeczy, ale jedna na pewno sięnie udała przez 30 lat budowanianowej Polski – wyrównanie statu-su kobiet i mężczyzn. /.../ Kobietyprawie niezauważalnie przegry-wały z mężczyznami grę o władzę– głównie dlatego, że tylko nieli-czne ją podejmowały”. Koniecz-ność dokonania radykalnej zmia-ny działania zrodziła się na począ-tku 2009 roku w założonym przezdr Henrykę Bochniarz „Klubie22”, zrzeszającym damy polityki,biznesu, mediów i kultury. Profe-sor Magdalena Środa wspomina,że kiedy na początku 2009 rokuczłonkinie „Klubu 22” otrzymywa-ły różne zaproszenia na konfe-rencje i dyskusje z okazji 20-leciatransformacji, to diabli je brali, żeoprócz nich uczestniczyli w gro-nie dyskutantów wyłącznie mę-żczyźni. Powiedziała wówczas doHenryki Bochniarz, że trzeba cośz tym zrobić. Odpowiedź brzmia-ła: „No to zróbmy!”. I zrobiły. Hen-ryka Bochniarz, Małgorzata Fusza-ra, Magdalena Środa, Bożena Wa-wrzewska, Ludwika Wujec w czerw-cu 2009 roku zorganizowałyI Kongres Kobiet, na który do Pa-łacu Kultury w Warszawie zjecha-ło się kilka tysięcy kobiet. Rezul-tatem kongresu był projekt usta-wy o parytetach płci na listach wy-borczych, który, w przypadkuprzyjęcia go przez parlament, po-

winien zmienić oblicze polskiejpolityki. Uczestniczki kongresudoszły do wniosku, że już czas, byPolki wzięły przynajmniej częśćspraw państwa w swoje ręce, po-nieważ mężczyźni widzą świat ina-czej i często nie dostrzegają tego,co ważne dla kobiet. Na kongresiepowstało również stowarzyszenieKongres Kobiet, którego przewo-dniczącą została znakomita orga-nizatorka Bożena Wawrzewska.

Pięć liderek kongresu, pomysło-dawczyń ustawy, zobowiązało się,że uczyni wszystko, by obywatel-ski projekt ustawy o parytetachpłci trafił w 2010 roku pod obradySejmu. Projekt ten, zgodnie z na-zwą, przewidywał 50-procentowyudział kobiet i 50-procentowyudział mężczyzn na listach wybor-

STYCZEŃ 2011

Magdalena Środa Ludwika Wujec

Bożena Wawrzewska

Monitor01 16.11.11 00:48 Stránka 21

Page 22: Monitor Polonijny 2011/01

czych. Wyjaśnijmy tu, co częstonie jest rozumiane, że wprowa-dzenie parytetu płci na listachkandydatów nie jest równozna-czne z zagwarantowaniem udziałutakiego samego odsetka kobietw składzie obieranych organówwładzy. O tym, ile znajdzie sięw nich kobiet i ilu mężczyzn, majądecydować kampania wyborczai wola samych wyborców. Parytetnie zagraża więc wolności wybo-rów.

Po kongresie rozpoczęła się ak-cja zbierania podpisów pod pro-jektem ustawy, której nieformalnąkoordynatorką stała się LudwikaWujec, legendarna postać „Soli-darności” Regionu Mazowsze, asy-stentka Tadeusza Mazowieckiegow czasie obrad Okrągłego Stołu.Razem z mężem Henrykiem Wuj-cem weszła w skład komitetu oby-watelskiego. Bożena Wawrzew-ska, przewodnicząca stowarzysze-nia Kongres Kobiet, była długolet-nia dziennikarka polityczna, w ak-cję zbierania podpisów wciągnęłamęża i dwu synów. Profesor Ma-gdalena Środa w czasie akcji od-wiedzała kilka miast tygodniowo.Pomysłodawczynie ustawy, zwaneparytetkami, rozjechały się po Pol-sce, propagując w różnych środo-

wiskach swój projekt, szukając so-juszników, bowiem zdawały sobiesprawę, że wsparcie jedynie śro-dowisk feministycznych tu niestarczy. Podpisywały zarówno ko-biety, jak i mężczyźni. DziałałKomitet Obywatelski „Czas na ko-biety” i inne komitety obywatel-skie. W akcję poparcia zaangażo-wały się takie autorytety, jak prof.Piotr Winczorek, wykładowcaKatedry Filozofii Prawa i Naukio Państwie na Uniwersytecie War-szawskim, były sędzia TrybunałuStanu, który niestrudzenie argu-mentował bezzasadność najwię-kszego zarzutu, że parytet jest nie-zgodny z konstytucją. Projekt po-parł swym autorytetem prof. Wi-ktor Osiatyński, autor słynnegowyroku: „Mądre partie, którym nasercu leży godność kobiet i mę-żczyzn poprą parytety, a partieskundlone nie”. Delegację Kon-gresu Kobiet przyjęli prezydent,marszałek, premier, szefowie klu-bów poselskich. Prezydent LechKaczyński, z którym organizatorkiKongresu spotkały się 28 lipca2009 roku, obiecał, że kiedy usta-wa trafi na jego biurko, podpiszeją, chociaż wolałby, żeby na listachrezerwowano dla kobiet nie 50 proc.miejsc, a 30. Premier nie krył ani

swych wątpliwości, ani przekona-nia, że jeśli w ogóle ma być pary-tet, to 50 procent na 50.

W dniu 21 grudnia 2009 rokuobywatelski projekt ustawy pary-tetowej, podpisany przez ponad120 tysięcy osób, został złożonyw Sejmie. Pierwsze jego czytanienastąpiło 18 lutego 2010 roku.Wysokiej Izbie przedstawiła goprof. Małgorzata Fuszara i to onapierwsza odpierała wszystkie ar-gumenty przeciwników parytetu,a nie było ich mało. Kuriozalnyargument, że partiom trudno zna-leźć odpowiednie kandydatki nalisty, skwitowało zwięzłym stwier-dzeniem: „To musiałaby być wyją-tkowo paskudna partia, żeby nieudało się jej znaleźć sympatyzu-jących z nią kobiet. Przecież ko-biety stanowią ponad połowę spo-łeczeństwa”. Po pierwszym czyta-niu projektu niektórzy politycy,dodajmy, że tacy byli w każdymklubie poselskim i nie było ich ma-ło, uśmiechali się ironicznie,a podczas debaty sięgali po takprymitywne argumenty, jak ten,że parytet upokarza kobiety, żemiejsce kobiety jest w domu, a jejudział w polityce jest sprzecznyz jej naturą, że parytet ograniczaprawa jednostki. Stanowisko takie

MONITOR POLONIJNY22

Debiutancka książkaMoniki Rakusy 39,9 zwró-ciła uwagę zarówno kry-tyki, jak i czytelników.Powieść zaczyna się po-dobnie jak DziennikBridget Jones od kobie-cych postanowień i cu-downych diet, ale na tympodobieństwo z angiel-ską autorką się kończy.Bohaterka Rakusy nieszuka księcia z bajki, pró-buje natomiast odna-leźć się w życiu i odpo-wiedzieć sobie na pyta-nie, kim tak naprawdę

jest. Próbuje rozliczyćsię z wewnętrznymi lę-kami i traumami kobiety,zbliżającej się wielkimikrokami do czterdzie-stki, która w lustrze do-strzega przybywającezmarszczki.

Już ta pierwsza książkasygnalizowała zaintereso-wanie autorki kobiecą

smugą cienia, czyli czasemnajczęściej bolesnego przej-ścia od euforycznej mło-dości do dojrzałości. W no-wej powieści Żona Ada-ma (W.A.B., Warszawa2010) Rakusa powraca domotywu kobiecego kryzy-su wieku średniego. Nowąpowieścią potwierdza teżswą pisarską dojrzałość.

Tytułowy powieścio-wy Adam, który ginie napierwszej stronie ksią-żki, pozostawia po sobiedwie żony: tę pierwszą –Ritę i tę drugą – Annę.Autorka daje nam cieka-we portrety psycholo-giczne obu, wyciąga naświatło dzienne rozmai-te gry międzyludzkie,

J ej błyskotliwy debiut w 2008roku zapowiadał pojawieniesię nowej, interesującej

powieściopisarki.

Moniki Rakusy Żona Adama

Monitor01 16.11.11 00:48 Stránka 22

Page 23: Monitor Polonijny 2011/01

23

wywołało zdziwienie, bowiem pa-rytetów płci w polityce nie wymy-śliły polskie feministki – zagwa-rantowane ustawowo miejsca nalistach wyborczych kobiety mająjuż w połowie państw świata.

Po pierwszym czytaniu wyglą-dało na to, że szanse ustawy w pro-ponowanym przez Kongres Ko-biet kształcie są niewielkie. W lu-tym 2010 roku nawet liczne paniez PO wyrażały się o niej negaty-wnie, a największym szokiem dlajej zwolenników było chyba stano-wisko Elżbiety Radziszewskiej,pełnomocnika rządu ds. równegostatusu i przeciwdziałania dyskry-minacji, która, gdy wniosek prze-szedł w pierwszym czytaniu, roze-słała do bardzo wielu osób listy,mające na celu montowanie fron-tu przeciw parytetowi. Atmosferawokół ustawy zmieniła się latem2010 roku, gdy sondaże pokazały,że 60 proc. Polaków parytet po-piera. To dopiero wówczas liderzyPlatformy przyklasnęli ustawie.

Jej projekt trafił do odpowie-dniej podkomisji i do Komisji Nad-zwyczajnej. Na wniosek posłankiAgnieszki Rajewicz przyjęto m.in.poprawkę – już nie 50 proc., a 35 proc.miejsc dla kobiet na listach wy-borczych. Potem bez dyskusji skie-

rowano projekt do drugiego czyta-nia. W drugim czytaniu posełMarek Borowski (SLD) zgłosił po-prawkę – chciał, by na pierwszepięć miejsc wprowadzić „suwak”,polegający na tym, że na tych miej-scach umieszczano by przemien-nie kobiety i mężczyzn. Poprawkinie przyjęto, a szkoda. Nie przyję-to też poprawki zgłoszonej przezPO o zastąpieniu sankcji niezare-jestrowania listy sankcją finanso-wą.

W dniu 3 grudnia 2010 rokuSejm przyjął ustawę wprawdzienie parytetową, ale kwotową. Hali-na Rozpondek, posłanka PO, stwier-dziła, że 35-procentowa kwota by-ła kompromisem, bo w klubachparlamentarnych nie było zgodyna parytet, a i kwoty budziły opórwśród parlamentarzystów. Z koleipremier Donald Tusk po ogłosze-niu wyników głosowania powie-

dział: „Cieszę się, że zrobiliśmychociaż tyle” i dodał, że spór o pa-rytety ma głębokie podłoże ideo-we. Zapewniał, że gdyby zależałood niego, głosowałby za 50-pro-centowym parytetem i „problembyłby z głowy”. Przyjęcie ustawykwotowej część feministek uważaza porażkę. Stanowisko parytetek,liderek stowarzyszenia KongresKobiet, najpełniej odzwierciedlawypowiedź prof. Magdaleny Śro-dy dla „Gazety Wyborczej”. Uważaona za sukces fakt, że w konserwa-tywnym Sejmie udało się uchwalićkwoty, i dodaje: „To mały krok w do-brą stronę. Ale będziemy dążyły dotego, żeby ta ustawa została znowe-lizowana”.

Kongres Kobiet i jego liderki mo-gą przypisać sobie jeszcze jedenniepodlegający dyskusji sukces –w ciągu dwu lat pracy nad wprowa-dzeniem ustawy udało im się zmie-nić mentalność wielu Polakówi udowodnić siłę społeczeństwaobywatelskiego. Bowiem bez naci-sku 60 procent obywateli, którychKongres Kobiet dzięki przemyśla-nej strategii potrafił przekonaći zmobilizować, ustawa nie miałabyszans w tym Sejmie, a to osiągnię-cie, o którym warto pamiętać.

DANUTA MEYZA-MARUŠIAK

STYCZEŃ 2011

prowadzone nie tylkoprzez jej literackie boha-terki, ale także bardziejczy mniej świadomieprzez każdego z nas.

Rita i Anna różnią się –ta pierwsza to niezale-żna femme fatale, ta dru-ga jest cichą niewidzial-ną myszką, robiącą to,czego oczekuje od niejotoczenie. Jedna i drugauwięziona jest w swoimwizerunku. Łączy je to,że obie przez całe swedotychczasowe życie sku-pione były nie na sobie,lecz na innych, choć ka-żda w różny sposób; Ritawalcząc z tymi innymi,Anna, im ulegając.

Zmieniająca ich życieśmierć Adama zaskakujeje w czasie, gdy kobietaprzekracza smugę cie-nia, po przekroczeniuktórej lepiej i wyraźniejdostrzega, czego od ży-cia chce. Śmierć ta wy-zwala obie z dotąd niezawsze uświadamianejpsychicznej zależności.Obie odkrywają wspa-niały smak samotności,ich życie, które jak życiewiększości kobiet byłodotąd w dużym stopniuzdeterminowane przezotoczenie, staje się peł-niejsze. Rita, przypomina-jąc sobie poczucie mocy,którego doznała w cza-

sie samotnej wycieczkiw góry, stwierdza: „By-cie człowiekiem polegana godzeniu się z samo-tnością”. Anna przestajedbać o to, co myśląo niej inni, staje się aser-tywna. Ta zmiana pozwa-la jej przewar-tościować sto-sunek do wieluosób, zobaczyćje w całkowicieinnym świetle.

Kreśląc psy-chologiczne sy-lwetki obu bo-haterek, Moni-ka Rakusa de-mistyfikuje fun-kcjonujące wzo-

rce kobiecości i pokazu-je, że proces wyzwalaniasię z nich jest możliwyi korzystny dla pełnegorozwoju osobowości.

Śmierć Adama to jaknajbardziej współczesna,wielowymiarowa powieść

psychologicz-na, którą wielupolskich kryty-ków uznało zajedną z najcie-kawszych ksią-żek minione-go roku.

DANUTA MEYZA-MARUŠIAK

Monitor01 16.11.11 00:48 Stránka 23

Page 24: Monitor Polonijny 2011/01

Wiedzą Państwo zape-wne, ale na wszelki wypa-dek przypomnę, iż od latzapowiadana jest płytanietuzinkowej polskiej ar-tystki Edyty Bartosiewicz.

Termin premiery nowe-go materiału wielokro-tnie był przesuwany,a wielbiciele piosenkarkipowoli tracili nadzieję.Wiara odżyła podczas wy-stępu Bartosiewicz naOrange Warsaw Festival2010. Wówczas to powró-cił temat nowej płyty, którama się ukazać w ciągu naj-bliższych dwunastu mie-sięcy. Poczekamy. W koń-cu czekamy już od 1998roku, kiedy to ukazała sięostatnia studyjna płyta Bar-tosiewicz „Wodospady“.

Kolejną artystką, na któ-rej dobrą płytę czekamy,jest Edyta Górniak obda-rzona wspaniałym gło-sem, ale jakoś od pewne-go czasu bez dobrego re-pertuaru (jej dotychcza-sowy dorobek, nie liczącpłyt z kolędami i okazjo-nalnych występów, zamy-ka bardzo przeciętna pły-ta „E.K.G“ z 2007 roku)i z zacięciem raczej do bły-

szczenia na salonach niżśpiewania. W ubiegłymroku Górniak trafiła podskrzydła Mai Sablewskiej,uważanej za jedną z naj-skuteczniejszych mena-dżerek w kraju. Owocem

tej współpracy ma byćnowa płyta Górniak, któ-ra, według oficjalnychzapewnień, trafi na skle-powe półki już wiosną.

Powraca również nie-kwestionowana legendaKora. Nowa płyta tej wo-kalistki będzie mieć pre-mierę jeszcze w styczniu.Jej zwiastunem jest pio-senka „Nigdy nie zamknę

drzwi przed tobą“, zaśpie-wana ze Stanisławem Soy-ką.

Nowy album przygoto-wuje na ten rok także gru-pa Myslovitz. Artur Rojek,wokalista zespołu, zapew-nił niedawno, że wię-kszość materiału muzy-cznego jest już gotowa.

„Brakuje tekstów, a to wy-maga czasu. Teksty się pi-sze długo, czasami dłużejniż melodie“ tłumaczyłw jednym z wywiadów.

W listopadzie natomiastna rynek trafi nowy krą-żek T.Love. Od ostatniejpłyty „I hate rock & roll“(nie licząc składanki z naj-większymi przebojami,wydanej w 2008 roku,oraz solowych albumówMuńka Staszczyka i Sid-neya Polaka) minęło jużblisko pięć lat, więc fanizapewne z radością się-gną po nowy materiał.„Mamy już około 50 me-lodii, które możemy prze-kształcić w kawałki. Wyj-dzie nam z tego chybadwupłytowy album“ za-powiadał w ubiegłym ro-ku Muniek Staszczyk. Po-zostaje zatem uzbroić sięw cierpliwość i poczekać.

Kto jeszcze wydajew tym roku płytę? Gwiazd-ki o mniejszym dorobkui znaczeniu niż wyżej wy-mienieni artyści, ale z kro-

nikarskiego obowiązkuodnotujmy, bo a nuż po-wtórzy się przypadek Mo-niki Brodki, o której ostat-nio pisałam, i dostaniemyfrapujące albumy. A więcgrupa Feel, która krótki

okres świetności ma chy-ba za sobą (już druga pły-ta, wydana w 2009 roku,cieszyła się mniejszym za-interesowaniem niż de-biut z 2007), oraz NataliaLesz, która od kilku latprzy pomocy zagranicz-nych producentów i kom-pozytorów próbuje do-stać się do pierwszej ligi.Na drugiej już płycie tejwokalistki mają znaleźć sięutwory w nowym, ostrzej-szym stylu.

Poczekamy, zobaczy-my, co z tych zapowiedziwyniknie. Pewnie którejśz tych płyt posłuchami napiszę Państwu o niej.A o innych nowych wy-dawnictwach będę oczy-wiście informować nabieżąco.

Pozdrawiam karnawa-łowo,

KATARZYNA PIENIĄDZ

Rok 2011Mistrzowie:reaktywacja

J eszcze nie ma dokładnych dat, jeszcze niezdradzono tytułów, ale klamka zapadła,słowo się rzekło. Znani polscy

artyści, niektórzy od lat obecni nascenie muzycznej, zapowiedzieli, żew tym roku wydadzą płyty z nowymiutworami. Trzymamy za słowo i nie razprzypomnimy o tym!

Czulymuchem

-

MONITOR POLONIJNY24

Monitor01 16.11.11 00:48 Stránka 24

Page 25: Monitor Polonijny 2011/01

Każdy z nas zapewne choć raz za-stanawiał się, dokąd wybrać sięz rodziną, gośćmi z Polski czy z za-granicy, co im szczególnego poka-zać, czym się pochwalić w nowejojczyźnie. Po zwiedzaniu zabytkówczy turystycznych marszrutachtrzeba jednak coś zjeść. Zatem mybędziemy Państwa „oprowadzać”po ciekawych miejscach gastrono-micznych, które warto odwiedzić.

„Świetne miejsce, wspaniała ku-chnia” – mówili moi znajomi. „Nieuwierzę, dopóki nie zobaczę” –stwierdziłam ja z nutą sceptycy-zmu. Okazuje się, że miejsce odda-lone jest ok. 30 km od Bratysławy.Malownicze krajobrazy Pezinkai Modrej uprzyjemniają czas podró-ży samochodem, a kilkaset metrówza Modrą, po lewej stronie, widaćw końcu majestatyczny budynek.Za nim rozpościera się winnica,przywodząca na myśl marzenieo Toskanii i łagodząca moje obawy.

Z niedowierzaniem otwieramwielkich rozmiarów drzwi. Tuż zaprogiem wycieraczka z ogromnymnapisem „Welcome”, a za nią ogro-mna przestrzeń. Po prawej stronieza szkłem beczki z winem, po lewejkącik dla dzieci. Wchodzę po scho-dach na piętro, słyszę przyjemnyzgiełk – to odgłosy dochodzącez kuchni, która mieści się za rogiemi w której kilku kucharzy zręcznieprzyrządza zamówione potrawy.

Moim oczom ukazuje się restau-

racja urządzona ze smakiem. Drew-niane stoły, szkło i kamień tworząklimat tego miejsca. Kelner witanas mile i prowadzi do stolika. Jegodostojność i maniery od razu mnieurzekają. Karta dań zaskakuje orygi-nalnością, przy czym utrzymanajest w duchu czesko-słowackiej tra-dycji. Szef kuchni Marek Petrán (nazdj.) zatrzymuje się przy naszymstole i poleca degustačne menu.Okazuje się, że to zestaw 6 dań, doktórych podaje się skrzętnie dobra-ne wina. Z ochotą przyjmujemypropozycję. Wraz z pierwszym da-niem zjawia się przy nas sommelier,który opowiada o zaletach każdegopodawanego trunku. Ucztę rozpo-czynają pierożki ziemniaczanez bryndzą podawane na kapuście.Łagodna i gładka bryndza rozpu-szcza się w ustach. Zaraz po skon-sumowaniu człowiek myśli o dokła-dce. Drugie danie jeszcze bardziejupaja – to pasztet z dziczyzny z pie-czonymi jabłkami. Delikatność da-nia oraz połączenie słodkości z nutąmięsną pieści zmysły. Trzeci talerzodsłania jelenie serce na borowi-kach – sos grzybowy przypominami wyprawy na grzyby, gdy byłamjeszcze dzieckiem, zapach lasui ściółki – ot, po prostu niebo w gę-bie. Właśnie podają czwartą potra-wę – duszone lica z maślanymi zie-mniakami. Lica? Czegóż oczeki-wać? To nic innego, tylko uczta dlapodniebienia – mięso rozpływa się

w ustach, smak miodowej cebulkizaskakuje i wspaniale dopełnia ca-łość. Jako piąte serwowane jestmuflonie udo – kombinacja jarzyni ziemniaków smażonych z czosn-kiem nikogo nie pozostawia obojęt-nym. Przychodzi kolej na deser. Tokolejna miła niespodzianka! Nad ta-lerzem unosi się zapach piernikai cynamonu, a oczom ukazują siętwarogowe knedliczki ze śliwka-mi. Chociaż żołądki już pełne, za-mawiamy dokładkę.

Pora zdradzić, gdzie się dokła-dnie znajdujemy? To restauracja„Elesko”. Miejsce, gdzie światowejklasy kucharze, gotują „jak u ma-my”, gdzie ceny nie tylko odpowia-dają jakości potraw, ale też przyjem-nie zaskakują, gdzie szef kuchninigdy nie robi kompromisów,wręcz przeciwnie, upewnia się, bykażda potrawa cieszyła wyjątko-wym smakiem podniebienia gości.To miejsce, gdzie człowiek nie czu-je się przytłoczony snobizmem, aledelektuje się każdą spędzoną tutajchwilą.

„Elesko” to relaks, klasa i kuchniaw pełnym tych słów znaczeniu.Wychodzę stąd z myślą, że będę tuczęsto wracać. A może jeszczeczęściej...

SYLWIA TOMASZEWSKAwww.eleskorestaurant.sk

Zwierzenia podniebieniaW nowym roku prezentujemy nową rubrykę „Zwierzenia

podniebienia”, w której będziemy prezentować Państwuciekawe zakątki i ich kulinarne smaki.

25STYCZEŃ 2011

Monitor01 16.11.11 00:48 Stránka 25

Page 26: Monitor Polonijny 2011/01

MONITOR POLONIJNY26

P rzedstawiając w tejrubryce sportowców,zdarzyło mi się

wspomnieć o Kowalczyk,Baranowskiej, Małyszu i Kubicyoraz wielu innych, którzy,zdobywając złoty medal,osiągnęli mistrzostwo świata.

Dokonując czegoś spek-takularnego w pojedynkęczy będąc stale w czołó-wce, jak np. polscy zawo-dowi pięściarze, tworząpozytywny obraz Polskiw świecie, w świadomościtysięcy, czasami milionówkibiców i widzów.

Tym razem mam przy-jemność wspomnieć o Ka-sie. Wprawdzie finanse sąbardzo ważne w sporcie,to jednak nasz(a) Kasa jestczłowiekiem. Tak bowiemjest przezywany czołowypolski szczypiornista, bram-karz polskiej reprezentacjiszczypiorniaka SławomirSzmal.

Przy okazji wyjaśniam,że szczypiorniak to polskanazwa piłki ręcznej! Nazwapochodzi od obozu w Szczy-piornie koło Kalisza, gdziew czasie I wojny światowejprzebywali polscy legioni-ści, którzy odmówili złoże-nia przysięgi na wiernośćcesarzowi niemieckiemu.Zrobili sobie oni piłkę zestarych szmat i zaczęliw nią grać, rzucając ręka-mi, bowiem szkoda im byłobutów.

Dlaczego piszę o szczy-piorniście? Bowiem Sławo-mir Szmal to nasz najlepszyszczypiornista. Mało tego,w maju 2010 roku w ple-biscycie Międzynarodo-wej Federacji Piłki Rę-cznej (IHF) został wy-brany (sic!) najlepszympiłkarzem ręcznym naświecie roku 2009! Mieli-śmy już i mamy mistrzów

świata czy Europy (i miej-my nadzieje, że jeszczebędziemy mieć), ale ten ty-tuł jest inny, bowiem naj-lepszego wskazano w wy-niku wyborów. Wyróżnie-nie to Szmal odebrał dopie-ro kilku miesięcy później,po kolejnym meczu ligo-wym. Obecni byli przy tymprzewodniczący IHF Has-san Moustafa i prezes Zwią-zku Piłki Ręcznej w PolsceAndrzej Kraśnicki.

Sławomir Szmal urodziłsię 2 października 1978 r.w Strzelcach Opolskich.Jego kariera to ciężka pra-ca i pasmo sukcesów.W Polsce grał w macierzy-stej Stali Zawadzkie (obe-cnie ASPR Zawadzkie),nieistniejącym już Hutni-ku Kraków, Warsza-wiance i płockiej Wiśle.Do swego obecnego klubuRhein-Neckar Löwen przy-szedł w 2005 z innego nie-mieckiego zespołu TuSNettelstedt – Lübbecke.

Dwunastego kwietnia 2010roku podpisał czteroletnikontrakt z Vive TargiKielce, który ma obowią-zywać od 1 lipca 2011 ro-ku. Podjęte negocjacje, abySzmal mógł występowaćw barwach kieleckiegoklubu już od początku se-zonu 2010/2011, ze wzglę-du na wysokie żądania fi-nansowe klubu macierzy-stego spełzły na niczym.

W reprezentacji PolskiSzmal zadebiutował 19 sier-pnia 1998 w wygranym 31 : 20 meczu przeciwkoLitwie. Był podstawowymbramkarzem na mistrzo-stwach świata w 2007w Niemczech. Wtedy to

polska reprezentacja zdo-była wicemistrzostwo i sre-brny medal, a Kasa miałw tym ogromny udział,m.in. w ćwierćfinałowymmeczu przeciw Rosji obro-nił 4 rzuty karne! W całymturnieju obronił 111 rzu-tów! Występował równieżna mistrzostwach Europyw Norwegii w 2008 roku,na których Polska zajęła 7. miejsce, oraz na igrzy-skach olimpijskich w Peki-nie, gdzie nasi zdobyli 5. miejsce. Kasa był podsta-wowym zawodnikiem ka-dry narodowej na mistrzo-stwach świata w Chorwa-cji w 2009 roku, kiedy topolska reprezentacja zdo-była brązowy medal. Byłwówczas bohaterem drugie-go meczu, przeciw Rosji,który określono jako „dra-mat i męczarnię” (wygrali-śmy po trudnym pojedyn-ku 24 : 22). Obronił sześćrzutów karnych (pięć w dru-giej połowie). Zanotował45-procentową skuteczność– 18 udanych interwencjina 40 rzutów rywala.Wybrano go najlepszym za-wodnikiem spotkania.W trzecim meczu – z Ma-cedonią – Polacy zagralisłabo, nawet Kasa nie przy-pominał bohatera meczuz Rosją (przegrana 29 : 30).W drugiej rundzie szansena półfinał wydawały sięiluzją. Naszym nie dawanowiększych szans. Stało sięjednak nieprawdopodo-bne! W pierwszym meczudrugiej rundy Polacy ograliówczesnych mistrzów Eu-

SzczypiornistaÊwiata

SzczypiornistaÊwiata

Monitor01 16.11.11 00:48 Stránka 26

Page 27: Monitor Polonijny 2011/01

27

ropy Danię 32 : 28. Pokazali,że potrafią jeszcze zagrać.Od pierwszych minut mecztoczył się pod ich dyktando.W bramce świetnie interwe-niował Szmal. Mecz zakoń-czył się ostatnią bramką dlanas – Szmal zdobył ją rzutemprzez cale boisko! Kolejnymecz, kolejny pokaz klasyKasy. W meczu przeciwkoSerbii skuteczność jego ob-rony wyniosła ponad 60-procent. Nie szło mu jednakw półfinale, przeciwkoChorwacji. Szmal w bramcenie radził sobie z rzutami ry-wali i zmienił go AdamMalcher. Na wyżyny wzniósłsię w meczu o medal. Polskareprezentacja wygrała z Da-nią (31 : 23) i zdobyła brązo-wy medal! W drugiej poło-wie polscy szczypiorniścinie dali szans rywalom –grali znakomicie w obronie,a Szmal pokazał swoje wspa-niałe umiejętności bramkar-skie.

Na mistrzostwach Euro-py, rozgrywanych w Austriiw 2010 roku, Kasa zostałuznany najlepszym bramka-rzem i wybrany do Druży-ny Gwiazd. W dniu 5 lute-go 2007 został odznaczonyprzez śp. prezydenta LechaKaczyńskiego ZłotymKrzyżem Zasługi.

Sławomir Szmal z pewno-ścią przyczynił się do sukce-sów polskiej reprezentacjii swoich drużyn klubowych.Zasłużył na zdobyte medalei wyróżnienia. On i jego ko-ledzy szczypiorniści tworząpozytywny wizerunek Pol-ski w świecie, a ich sukcesypozostają w świadomościkibiców wielu krajów. Tymbardziej cieszy tytuł najle-pszego piłkarza ręcznegoświata.

Do szczypiorniaka je-szcze wrócimy, bo na-prawdę warto.

ANDRZEJ KALINOWSKI

Zasady pisowni wielką literą są dość skom-plikowane, bowiem najczęściej nie mają lo-gicznego uzasadnienia. Mało tego, ostatniopod tym względem zaszło sporo zmiani ktoś, kto te zasady przyswoił sobie dośćdawno, dziś, wykorzystując wiedzę nabytąlub korzystając ze starszych wydań słownikaortograficznego, może popełniać błędy.

Dlaczego piszę o tym właśnie teraz, choćna ten temat już kiedyś na łamach „Monito-ra” pisałam? Ano dlatego, że właśnie znówminęły andrzejki (Andrzejki?), mikołajki(Mikołajki?), święta Bożego Narodzenia(Święta Bożego Narodzenia?), zaczął sięnowy rok (Nowy Rok?), a za chwilę będęwalentynki (Walentynki?), Wielki Post(wielki post?) i święta wielkanocne (ŚwiętaWielkanocne?), których to pisownia wieluPolakom sprawia ogromne problemy.

Przypomnę zatem, że według zasad pol-skiej ortografii nazwy świąt zapisujemywielką literą, a więc: Boże Narodzenie, Po-pielec, Wielkanoc, 3 Maja, Zielone Świątki,zaś nazwy zwyczajów i obrzędów piszemyliterą małą, czyli: andrzejki, mikołajki, wa-lentynki itd. Małą literą powinniśmy zapisy-wać też nazw świąt, jeśli są one peryfrazą,czyli nazwą opisową. Według tej zasady po-prawne powinny być zapisy: święta BożegoNarodzenia, święta wielkanocne, środa po-pielcowa, poniedziałek wielkanocny. I nie-które z nich nadal są. Wszystkie zaś te nazwyod pewnego czasu można (a niektóre nawettrzeba!) zapisywać wielkimi literami, bo-wiem tak zdecydowała Komisja Języka Reli-gijnego Rady Języka Polskiego, powołującsię na szeroko rozpowszechniony zwyczaji wyjątkowość świąt, co oznacza, że możli-wy (lepszy!) jest zapis Święta Wielkanocne,Środa Popielcowa czy Poniedziałek Wielka-nocny. Nadal jednak obowiązuje pisowniaświęta Bożego Narodzenia. Skąd ten wyją-tek? Stąd, że nazwą właściwą i samodzielnąjest tylko Boże Narodzenie, zapisywanewielkimi literami, zaś połączone z rzeczow-nikiem święta stanowi typową peryfrazę.Takie wyjaśnienie nie jest jednak satysfa-

kcjonujące, bowiem peryfrazami są też np.Wielki Piątek czy Niedziela Wielkanocna,za których pisownią wielkimi literami opo-wiedziała się wspomniana wyżej komisja.Cóż, widać w jej decyzjach ewidentną nie-konsekwencję, bowiem stanowiska języko-znawców pod tym względem są podzielone.Niektórzy z nich nie widzą niczego złegow pisowni Święta Bożego Narodzenia, aletaki zapis uzasadniają względami uczucio-wymi, które pozwalają nam pisać wielkąliterą właściwie wszystko („Użycie wielkiejlitery ze względów uczuciowych i grzeczno-ściowych jest indywidualną sprawą piszące-go” – taką informację można znaleźć w No-wym słowniku ortograficznym PWN z za-sadami pisowni i interpunkcji, red. E. Po-lański, Warszawa 2003, s. XLVI), co – moimzdaniem – użytkownicy języka wykorzystujązbyt często. Ale w przypadku Świąt BożegoNarodzenia jestem jak najbardziej „za” mo-żliwością zapisu ich za pomocą wielkich li-ter, choć zapis święta Bożego Narodzeniajest oczywiście poprawny.

Pisząc życzenia bożonarodzeniowe, zwy-kle łączymy je z noworocznymi. I znów po-jawia się problem: czy powinniśmy sobieżyczyć szczęśliwego Nowego Roku czyszczęśliwego nowego roku? Przecież chodzinam o życzenia na cały rok, a nie tylko naświęto, przypadające 1 stycznia. Otóż przy-jęło się, że takie życzenia zapisuje się tak, jakgdyby dotyczyły właśnie pierwszego dniaroku, czyli poprawny jest zapis szczęśliwegoNowego Roku. Cóż, znów logiki w tymbrak, ale – co zawsze podkreślam – językjest tworem konwencjonalnym, zatem takienielogiczności są normalne. Warto jednakzaznaczyć, że zapis szczęśliwego nowego ro-ku w noworocznych formułkach życzenio-wych nie jest ortograficznym uchybieniem.

Problemów z wielkimi literami jest wiele,Rada Języka Polskiego stara się zasady ichużycia dostosować do wymogów współcze-snego użytkownika i zwyczaju językowego.Ale więcej o tym w następnym numerze.

MARIA MAGDALENA NOWAKOWSKA

STYCZEŃ 2011

Ach, te wielkie litery!P olacy uwielbiają wielkie litery. I czasami zastanawiam się, czy stosują

je wszędzie dlatego, że nie znają zasad ortografii, czy też może zewzględu na swego rodzaju wazeliniarstwo, bowiem użycie wielkich

liter, zwłaszcza w wyrazach odnoszących się do osób, wyrażać może szacuneki grzeczność, więc dość często się ich używa, a raczej nadużywa, tak na wszelki wypadek…

Monitor01 16.11.11 00:48 Stránka 27

Page 28: Monitor Polonijny 2011/01

MONITOR POLONIJNY28

O tym, że sprawowanie przezPolskę prezydencji w UE jest ogrom-ną szansą na przeforsowanie naszychinteresów na forum wspólnoty, napi-sano już wiele. Jednak nie należy po-padać w euforię. Naczelną niepisanązasadą sprawowania przewodnictwajest bowiem niepodejmowanie tema-tów, ściśle wiążących się z interesamikraju stojącego na czele Wspólnoty.Dlatego mimo iż priorytetem Polskijest zwiększenie budżetu unijnego(i tym samym dotacji dla naszego kra-ju) oraz wspieranie integracji Ukrai-ny i Mołdawii z Unią, to te właśnie te-maty będą poniekąd tematami tabu.Oczywiście Polska będzie dążyć dotego, by podczas jej przewodnictwate i inne leżące w naszym interesiesprawy realizować, ale będzie musia-ła to robić w zawoalowany sposób, byustrzec się zarzutów o egoistycznepodchodzenie do spraw wspólnoto-wych.

Przyjęło się, że kraj sprawujący pre-zydencję występuje w roli arbitra,unika konfliktów i dąży do rozwiąza-nia jakiejś ogólnoeuropejskiej spra-wy. Im bardziej ta sprawa będzieodległa od polskich interesów, tymwiększe szanse, że uda się ją pozy-tywnie rozwiązać. Dlatego nie należyoczekiwać, że głównym tematem pol-skiej prezydencji będą interesującenas kwestie zwiększenia dotacji dlakrajów Europy Środkowej czy roz-szerzenie UE o Ukrainę i Mołdawię.Zamiast tego Polska (również i Wę-gry) będzie się starała pozycjonowaćjako kraj, który rozwiązuje ogólno-

europejskie problemy, bezpośredniogo niedotyczące – na przykład zwią-zane z prawem o konkurencji czy in-nowacyjnością.

Na tej samej zasadzie będą po-stępować Węgry. Kluczową sprawą,którą Węgry chciałyby przeforsowaćw Unii, jest kwestia większej ochronymniejszości narodowych, bezpośred-nio dotycząca między innymi Słowa-cji i zamieszkującej tu mniejszościwęgierskiej, która według premieraWiktora Orbana powinna mieć wię-cej przywilejów. Jednak te tematy niebędą poruszane wprost, gdyż byłobyto uznane za nachalne załatwianiewłasnych spraw, zamiast reprezento-wanie całej Wspólnoty.Dlatego Węgry zapo-wiedziały, że jednymz priorytetów ich pre-zydencji będą nie mniej-szości narodowe, alepolityka regionalna –w domyśle przyznawa-nie większych upra-wnień regionom, copośrednio może słu-żyć realizacji węgier-skiej polityki wspiera-nia swoich krajanów ży-jących na Słowacji, Ukrainie, w Serbiii Rumuni.

Jednym z najważniejszych celówwęgierskiego przewodnictwa w Uniibędzie gospodarka wodna, a więcochrona przed powodziami oraz roz-wój żeglugi śródlądowej (rzecznej,głównie na Dunaju). Jest to temat,który dotyczy bezpośrednio zarówno

Polski, jak i Słowacji. W 2011 roku bę-dą się ważyć losy strategicznej inwe-stycji, czyli kanału Odra-Dunaj, prze-biegającego przez Polskę, Czechyi Słowację (oraz być może Austrię).Jeżeli kanał zostanie wpisany na listęstrategicznych inwestycji żeglugo-wych UE, tym samym pokona konku-rencyjny projekt francuski i inwes-tycja ruszy już wkrótce, a za 8-10 latbędziemy mogli popłynąć statkiemz Bratysławy i Komarna do Krakowa,Wrocławia, Szczecina i Gdańska.

Z prezydencją wiąże się też tematunijnego budżetu i nowej perspekty-wy finansowej UE na lata 2014-2020.Wielka Brytania i kilka innych państwdomagają się zmniejszenia unijnegobudżetu, co oznaczałoby o wielemniejsze dotacje dla naszych krajów– Polski i Słowacji. Na to kategorycz-nie nie chcą się zgodzić państwa „no-wej” Unii. Premierzy Donald Tuski Wiktor Orban już uzgodnili, że będąkoordynować działania, skierowanena to, by budżet unijny był jak najwię-kszy – i wiele wskazuje, że Węgromi Polsce uda się przeforsować korzy-stne dla nas zapisy.

JAKUB ŁOGINOW

Unia Europejska pod przewodnictwem

Węgier i PolskiR ozpoczynający się 2011 rok będzie zdecydowanie rokiem naszej

części Europy. Od pierwszego stycznia prezydencję w UniiEuropejskiej sprawują Węgry, a po nich 1 lipca przewodnictwo

przejmie Polska. Oba kraje mają w większości spraw zbieżne celei interesy w tym względzie, koordynują swoje działania, a ponadtowspółpracują w ramach Grupy Wyszehradzkiej. Spróbujmy więc pokrótceopisać, co tak naprawdę łączy się z Polską prezydencją w Unii.

Monitor01 16.11.11 00:48 Stránka 28

Page 29: Monitor Polonijny 2011/01

29

KLUB POLSKI W BRATYSŁAWIE ORGANIZUJE SPOTKANIE POD HASŁEM

„Polskie karaoke”podczas którego będzie można pośpiewać polskie przebojeoraz potańczyć. Impreza odbędzie się 22 stycznia 2011 r.o godz. 19.00 w lokalu „Polepole – caffe & cocktail bar” (ul.Kazanská 58, Bratislava-Podunajské Biskupice). Na miejscubędzie można zakupić napoje. Uczestnicy spotkania mogąprzynieść ze sobą własne wypieki (słodkie bądź słone).Więcej informacji pod numerem telefonu: 0905623064.

Wszystkim naszym Rodakom

oraz słowackim Przyjaciołom życzymy szczęścia

i pomyślności w Nowym Roku. Oby przyniósł nam on wiele

radości, zadowolenia w życiu zawodowym i prywatnym.

Czytelnikom „Monitora Polonijnego”

życzymy miłej lektury naszego pisma,

a Redakcji wielu ciekawych pomysłów i inspiracji.

Rada Klubu Polskiego – Stowarzyszenia Polaków i ich Przyjaciół na Słowacji

W natłoku podziękowań,skierowanych pod adreseminstytucji i osób, którew jakikolwiek sposób wsparłyobchody jubileuszu 15-lecia„Monitora Polonijnego”, zagubiłysię nam w poprzednim numerzepodziękowania dla dyrekcjiInstytutu Polskiego. Nadrabiamyzatem to niedopatrzenie,serdecznie dziękując niniejszympanom dyrektorom – AndrzejowiJagodzińskiemu i TomaszowiGrabińskiemu – za wsparciejubileuszowego projektu, i liczymyna dalszą owocną współpracę.

REDAKCJA „MONITORAPOLONIJNEGO”

Związek Górnośląski zaprasza dozapoznania się z ideą I ŚwiatowegoZjazdu Górnoślązaków, który odbędzie sięw dniach 29 kwietnia – 1 maja 2011 roku.Celem Zjazdu jest integracja zamieszkujących różnestrony świata Górnoślązaków, śląskiego systemuwartości i śląskiego dziedzictwa kulturowego, dorobkucywil izacyjnego i ekonomicznego, wypracowanegoprzez wszystkich Górnoślązaków niezależnie od ichnarodowości, wyznania i statusu społecznego. ZwiązekGórnośląski pragnie również promować wizerunekGórnoślązaka-Europejczyka, otwartego na różne kultu-ry, zachowującego swą godność, czerpiącego radośćoraz poczucie dumy, związane z przynależnością doswojej grupy społecznej, historycznej, terytorialnej.Zjazd będzie przebiegał na trzech płaszczyznach.Uroczystości lokalne odbędą się w poszczególnychmiejscowościach na Górnym Śląsku i skierowane będądo mieszkańców regionu. Uroczystości centralne, którededykujemy szczególnie Górnoślązakom na stałe mie-szkającym poza granicami kraju, będą miały miejscew Wojewódzkim Parku Kultury i Wypoczynku w Chorzo-wie oraz w hali katowickiego „Spodka”, gdzie głównymgospodarzem będzie zespół „Śląsk”. W ramach zjazdu,29 kwietnia na Uniwersytecie Opolskim odbędzie siękonferencja naukowa pt. „Wielkie migracje na GórnymŚląsku”, do udziału w której Związek Górnośląski zapro-sił wielu światowej sławy profesorów, w tym NormanaDaviesa i Richarda Pipesa.Imprezy adresowane są do wszystkich utożsamiającychsię z Ziemią Górnośląską, niezależnie od ich miejscazamieszkania.W programie Zjazdu oprócz tego znajdą się: mszaświęta w katedrze Chrystusa Króla w Katowicach,śląski obiad przy wspólnym stole dla kilku tysięcy osóbna terenie skansenu w WPKiW, bicie rekordu Guinessaw grze na akordeonach, Biesiada Górnośląska w „Spod-ku”, koncert zespołu kameralnego rodu Wrochemz Tarnowic wernisaż na terenie Tyskiego BrowariumKontakt: Magdalena Giertuga, [email protected]+48 503 408 589

STYCZEŃ 2011

WYBÓR Z PROGRAMU INSTYTUTU POLSKIEGO W BRATYSŁAWIE – STYCZEŃ 2011➨ EKOGLASS 2010

13 stycznia 2011 r., Bratysława, Instytut Polski, Nam. SNP 27Otwarcie wystawy prac III Międzynarodowego Pleneru SzkłaArtystycznegoNa wystawie zostaną zaprezentowane prace artystówz Polski: Beaty Damian-Sperudy, Rafała Kaufholda, MarzenyKrzemińskiej, Mariusza Łabińskiego, Marty Sienkiewicz,Igora Wójcika; z Czech: Jakuba Berdycha, Andrei Nemeth,Oldřicha Plivy, Georga Šuhájka; i ze Słowacji: Petra Durisa,Martiny Paljeskovej - Piškovápiasku.Ekspozycja, przygotowana przez Centrum Kultury i Sztukiwe Wrocławiu, będzie prezentowana do 11 lutego.

➨ CANIS LUPUS15 stycznia 2011 r., Bratysława, ProjektySpace GalleryInteraktywna wideo-instalacja polskiegoartysty Jakuba Jasiukiewicza(http://www.jasiukiewicz.com/canis_lupus/index.html)Oprócz instalacji Canis Lupus zostanąprzedstawione dwie inne prace z 2010 r. – „Dawka śmiertelna”i „Pogoda Ducha”.Wystawa potrwa do końca lutego.

➨ CZEKAJĄC NA TURKA28 stycznia 2011 r., godz. 19.00, Koszyce, Mała Scena Štátnehodivadla, Główna 58Premiera nowej sztukiAndrzeja Stasiukaw tłumaczeniu Petra Himičai reżyserii Henryka RozenaPowtórka: 29 stycznia i 5 lutego 2011 r., godz. 19.00.

U W A G A ! ! !Informujemy, że koszty roczne pre-numeraty naszego czasopisma na rok2011 wynosą 12 euro (emeryci, renciści,studenci – 10 euro).Wpłat należy dokonywać w Tatra banku(nr konta 2666040059, nr banku 1100).Dokonując wpłaty prosimy o napisaniew formularzu bankowym imienia i nazwi-ska. Nowych prenumeratorów prosimyo zgłoszenie adresu, pod który „Monitor”ma być przesyłany. Kontakt do redakcji:

[email protected] nr tel. 0907 139 041.

Monitor01 16.11.11 00:48 Stránka 29

Page 30: Monitor Polonijny 2011/01

MONITOR POLONIJNY30

Często zastanawiam się, dlacze-go takim sentymentem Polacy da-rzą Galicję, Franciszka Józefa, całyzabór austriacki, bo przecież na-wet przy najlepszych chęciachAustria była kiedyś w południowo-wschodniej Polsce po prostu oku-pantem, wyzyskującym ten naj-biedniejszy region Polski do gra-nic możliwości. Nie budowano tufabryk, nie rozwijano przemysłu –po prostu wywożono wszystko, cosię dało, pozostawiając przemysło-wą pustynię i spalone rabunkiemziemie. To także Austriacy urządzi-li na Wawelu stajnię, a do zamkuwjeżdżali na koniach. Nie było –jak w innych zaborach – rusyfi-kacji czy germanizacji. Fakt. Po cow ogóle uczyć Polaków, skoro na-hajem można wskazać czynnośćdo wykonania. A i gwałty były naporządku dziennym wśród żołda-ków Jego Cesarskiej Mości... Wra-cając do Wawelu – gdyby te stajniewymyślili „ruscy”, wypominaliby-śmy im je do końca świata.

Odsiecz Wiednia – dopiero kie-dy moje dzieci przyjechały razemze mną do Wiednia i poszły doszkoły (jedno miało 12 lat, drugie13), dowiedziałam się, że TA spra-wa w nauczanej w Austrii historiiwygląda zupełnie inaczej. Sobieskiponoć nie słuchał ustaleń i rozka-zów Leopolda I i wyszedł przedszereg. Nie chciał się dzielić zwy-cięstwem z koalicją wojsk sprzy-mierzonych, za to łupami jak naj-bardziej. W tutejszych szkołach nalekcjach historii uczą, jak to pol-skie wojska splądrowały miastoi jakich to gwałtów się przy okazjidopuszczono... Łupy i gwałty to dodzisiaj integralna część ówcze-snych działań wojennych.

Po bezkrwawej rewolucji 1989roku Wiedeń stał się miejscemtranzytowym w wędrówce tysięcyPolaków do „innego świata”. Totu, w Austrii, w obozie w Treiskir-chen od świtu ustawiały się kolej-ki starających się o zakwalifikowa-nie na czasowy pobyt przed dalsząemigracją do USA, Kanady, Austra-lii czy Afryki Południowej. Mójmąż – po studiach germanisty-cznych – był zatrudniony jako tłu-macz przy jednej z amerykańskichfundacji działających w Treiskir-chen. Ja zaś, po przyjeździe w ra-mach łączenia rodzin, prowadzi-łam w tej fundacji archiwum.Nasłuchałam się wtedy i naczyta-łam wielu „solidarnościowych” ży-ciorysów. Niektórzy wręcz wywo-ływali mnie „na słówko” z biura,pytając, co trzeba napisać, żeby

wyjechać do… I tu padała nazwakraju docelowego. „Pani rozumie,nie działałem, nie siedziałem, aleCHCĘ wyjechać, dorobić się” –słyszałam od nich. Mówili: „Nieuciekamy z kraju ze względu napolitykę – chcemy lepiej żyć”. I pi-saliśmy te fikcyjne życiorysy, opisując prześladowania i bidęz nędzą rodem z kraju ojczystego.

Z tego też czasu pochodzi ta no-wa niechęć Austriaków do Pola-ków. To właśnie wtedy zajeżdżałydziesiątki autokarów w pobliżeplacu Mexiko, gdzie odbywał sięhandel. Wszystkim. Z Polski przy-wożono i artykuły spożywcze, i te-kstylne, także wódkę, papierosy...Przemyt był ogromny. Bród i zde-wastowany plac z zadeptanymitrawnikami, zasikanymi bramamiokolicznych domów. I to pamięta-ją nam do dzisiaj.

Zabolało mnie, kiedy zapozna-łam się ze statystykami, robionymiprzez organizacje integracyjne, iżsympatia do emigrantów Polakówstawiana jest na końcu listy ró-żnych innych nacji (12. miejsce).Dlatego wzięłam się za działal-ność, która ma poprawiać nasz ne-gatywny wizerunek. Czy z dob-rym skutkiem? Powoli, ale coś sięzmienia. Oczywiście nie tylkoz mojego powodu. W Austrii zo-stała spora grupa ludzi, którzy z za-pałem wzięli się do budowanianowego życia, opartego na baziewykształcenia. Polskich lekarzyjest ok. 200. Są też pielęgniarki,artyści, studiująca młodzież, ale –jak mówią – opinię można sobiezepsuć w godzinę, a naprawia sięją latami.

Wracając do Galicji – Polacy nakażdym kroku tłumaczą Austria-kom, jacy to oni (na tle Niemcówi Rosjan) byli fajni za Franza Józe-fa, a oni, ci Austriacy, nie mogą sięnadziwić, że chwali się ich za oku-pację Polski. Niektórzy wręcz sięz nas (znowu?) śmieją. Czy nieczas z tym skończyć?

JADWIGA HAFNER

W iedeń to muzyczna stolica Europy, a takżestolica państwa bogatego mieszczaństwaoraz stolica jednego z państw, które brały

udział w rozbiorach Polski.

Autorka jest założycielką Klubu InteligencjiPolskiej, wydaje pismo „Jupiter”, organizujeimprezy kulturalnych i coroczną galę, podczasktórej wręczane są Złote Sowy Polonii –nagrody dla wybitnych Polaków mieszkającychw różnych krajach świata.

Przyjazny Wiedeń dla kłopotliwych gości...

Monitor01 16.11.11 00:48 Stránka 30

Page 31: Monitor Polonijny 2011/01

F ale oceanu unosiły statek wikin-gów na południe. Młody żeglarz

Torvald spokojnie obserwował hory-zont. Płynęli zgodnie ze wskazówka-mi starego druida w kierunku ciep-lejszych wód. Nie martwili się o za-pasy jedzenia, gdyż Celtowie sowiciewynagrodzili im pomoc w gaszeniupożaru. Jednak w beczkach zaczyna-ło brakować słodkiej wody. Torvaldjuż od kilku dni wypatrywał lądu.Nie miał pewności, co kryje się zarozległym horyzontem.

Bóg morza okazał się łaskawy.Wikingowie ujrzeli wyspę z wielkągórą. Zacumowali drakkar przybrzegu i zeszli na ląd, by poznać oko-licę. Wyspa okazała się bardzo suchai skalista. Porastały ją tylko trawy.Na środku zaś znajdowała się wiel-ka biała góra, a wszędzie biegały

małe brązowe zwierzęta.Skakały i wyglądały na przy-jazne ludziom. Były to małemałpy magoty, których jednak wi-kingowie nie znali i nie wiedzieli,jak bardzo potrafią psocić.

Następnego dnia drużyna Torval-da postanowiła zdobyć górę. Gdywszyscy jeszcze spali, małpki weszłyna pokład drakkaru i narobiły nie-złego bałaganu. Porozrzucały skrzy-nie i poplątały liny. Torvald, zbu-dziwszy się, spostrzegł, że brakujemapy, wypalonej na owczej skórze.

- Czy nie widziałeś naszej mapy?Znikła bez śladu! – zapytał Gizura.

- Torvaldzie! Spójrz na brzeg! Tepsotne małpy ją ukradły! – Gizurwskazywał małpkę, trzymającą zwi-nięta mapę, wesoło skaczącą po tra-wie i wydającą małpie okrzyki.

Wikingowie rzucili się w pogoń zanią. Małpka uciekała po skałachw górę, niosąc w zębach mapę. Wspi-naczka dla młodych mężczyzn byłatrudniejsza niż dla zwinnego zwie-rzątka, które często się zatrzymywa-ło i wesoło spoglądało na nich. I takwikingowie dotarli prawie na szczyt

wielkiej góry, gdzie ujrzeli odpoczy-wającego na drzewie magota,

a w tle skalisty teren pełenwgłębień. Te głębsze wypeł-niała woda deszczowa.

Torvald postanowił od-zyskać mapę sposobem.Usiadł pod drzewem, z kie-szeni wyjął suszone jabłko

i uniósł ku górze. To zwabiło ma-gota, który okazał się ciekawskii głodny. Powoli zbiegł na dół,a gdy sięgał po jabłko, wypuściłz pyszczka mapę, która potoczyłasię pod nogi Torvalda. Wikin-gowie zaśmiali się głośno, jedno-cześnie podziwiając spryt swegokapitana. Na drakkar wracalizmęczeni, ale uradowani, bowiemna tym pustym kawałku ziemiznaleźli źródło słodkiej wody –psotny magot, kradnąc mapęi uciekając z nią, wskazał im dro-gę do czystej deszczówki. A gdyjuż odbijali od brzegu wyspy, tensam magot wbiegł na pokładdrakkaru, wskoczył na ramię Tor-valda i, owijając swój ogon doo-koła szyi wikinga, wyjął suszonejabłko z kieszeni jego koszuli.

W ten sposób drużyna zyskała no-wego członka. Nadano mu imięRolig, co w języku wikingów ozna-czało „wesoły”.

KASIA GREGUŠKA

Przygody wikinga Torvalda

Wyspa Małp

31STYCZEŃ 2011

Droga Redakcjo!Chcemy podziękować

w imieniu naszej pięcio-letniej córeczki Madzi zamiłą niespodziankę, jakąsprawiliście nam w okre-sie świątecznym.Otrzymaliśmy paczkę, w której byłanagdroda za udział w konkursie nanajpiękniejszy rysunek postaci z polskichbajek. Wyniki konkursu zostałyopublikowane wcześniej, ale nie mogliśmyosobiście odebrać nagrody z powoduodległości jaka nas dzieli od Bratysławy.Radość z otrzymania paczki przyniosła całejnaszej rodzince wiele emocji. Dziękujemyserdecznie i życzymy wszelkiejpomyślności w Nowym Roku 2011.

MADZIA Z RODZICAMI Z ORAVSKEJ LESNEJ

CZYTELNICY PISZĄ

Monitor01 16.11.11 00:48 Stránka 31

Page 32: Monitor Polonijny 2011/01

AGATA BEDNARCZYK

Wołowe ragoût na winieSkładniki:• 1/2 kg mięsa wołowego,

np. łopatki• 2 cebule• 300 ml czerwonego wina• 4 ziarenka jałowca• 2 ziarenka ziela angielskiego• odrobina imbiru• 2 łyżki przecieru

pomidorowego

Sposób przyrządzania:Mięso kroimy na podłużne paski lub małekotleciki i obsmażamy na rozgrzanymoleju. Dodajemy posiekaną na drobnocebulę i wszystko mieszamy, aż zaczniesię dusić. Chwilę potem podlewamy winem(można też dodać trochę wody) i dodajemyjałowiec, ziele angielskie, imbir. Dusimyna małym ogniu. Kiedy mięsko zmięknie,co następuje niekiedy po 2 godzinach,dodajemy do niego pokrojone drobnojabłko, przecier pomidorowy, powidłaśliwkowe i dżem morelowy oraz miódi papryczkę. Jeszcze trochę dusimy, bysmaki się przegryzły, a następnie solimyi sporo pieprzymy. Tokań musi byćpikantny i słodko-kwaśny. Najlepiejsmakuje z knedlami, np. wiedeńskimi.

• 2 łyżki powidełśliwkowych

• 2 łyżki dżemumorelowego

• 1 jabłko• 1 łyżeczka miodu• sól, pieprz• 4 łyżki oleju• 1 papryka feferoni

W tym roku zawiejei zamiecie mają ponoćszaleć aż do kwietnia.Wszystko można przeżyć,ale gdy na dworze ziąb,a w brzuchu pusto, zimastaje się nie dowytrzymania. Jest na torada – trzymać stale na

kuchni garnek ciepłej,pożywnej strawy. Przepisna taką przysłała nam paniGabi Zwiewková. Jej tokań,inaczej tokány, a jeszczeinaczej ragoût, to długoduszone mięskoz przyprawami w sam razna zimową niepogodę:

aromatyczne,rozgrzewające i sycące,o czym mogą się Państwoprzekonać sami.

Ragoût należy do tej samejrodziny, co bigos, leczo,ratatuille, a nawet sos boloński.Zatem tokań można robić nawiele sposobów, dodając np.inne warzywa czy grzyby. Ważne,by był choć trochę ostry i bardzoaromatyczny – ma przecieżrozgrzać i poprawić nastrój, boz pełnym brzuszkiem zima niewydaje się już taka straszna.

Monitor01 16.11.11 00:48 Stránka 32