narodowy dzień Żołnierzy wyklętych … · dniu 19 lutego od specjalnej konferencji...

16
W numerze m.in.: Numer 21/22(56/57) 1– 15 Marca 2015 (podwójny) Dwutygodnik Polonii PSF stanu New Mexico Strony 1, 4 i 5 Narodowy Dzień Żołnierzy Wyklętych Strony 2 i 3 Gdzie jest granica głupoty? Strona 6 Kolejny ołtarz - „gwiazda z nimbu Maryi” Mariusza Drapikowskiego Strona 8 Klarowność Wyboru Strony 9 i 14 Blaski i cienie kampanii Andrzeja Dudy Strona 10 Łuk Triumfalny Bitwy Warszawskiej 1920 roku Strona 11 Ballada o Janie T. i Stefanie N. Strony 12 i 13 ZMP w nowej odsłonie Strony 15 i 16 Poszli na całego Strona 16 Chocholi taniec eurokratów... Inicjatywę ustanowienia Narodowego Dnia Żołnierzy Wyklętych świętem państwowym podjął w dniu 26 lutego 2010 roku Prezydent RP ś.p. Lech Kaczyński. Idea obchodów tego święta w dniu 1 marca pochodzi od ówczesnego prezesa Instytutu Pamięci Narodowej ś.p. Janusza Kurtyki. Właśnie tego dnia w 1951 roku w więzieniu mokotowskim wykonano wyrok śmierci na siedmiu członkach IV Zarządu Głównego Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”: Łukaszu Cieplińskim, Mieczysławie Kawalcu, Józefie Batorym, Adamie Lazarowiczu, Franciszku Błażeju, Karolu Chmielu i Józefie Rzepce – będących ostatnimi ogólnopolskimi koordynatorami „Walki o Wolność i Niezawisłość Polski z nową sowiecką okupacją”. Ustawa sejmowa o Narodowym Dniu Żołnierzy Wyklętych ostatecznie weszła w życie w lutym 2011 roku. Społeczny Komitet Obchodów Narodowego Dnia Żołnierzy Wyklętych, który od 2012 roku organizuje obchody, upamiętniające pomordowanych przez UB i NKWD żołnierzy polskiego podziemia antykomunistycznego, skupia wiele organizacji kombatanckich oraz patriotycznych, niezależnych od władców III RP. Główne obchody (centralne) odbywają się w Warszawie i okolicach, jednakże w większości polskich miast uroczystości również są organizowane. Wszystkie one mają niezwykle bogate programy. Apele poległych w miejscach pochówku pomordowanych żołnierzy podziemia antykomunistycznego lub w miejscach ich straceń, przez różnego typu koncerty, maratony filmowe aż po imprezy sportowe. Każdego roku w skład Społecznego Komitetu Obchodów Narodowego Dnia Żołnierzy Wyklętych wchodzi również Polonia Semper Fidelis i jej Koordynatorzy z ośrodków w Polsce. Nie inaczej było i w tym roku. Udział w uroczystościach rozpoczęli oni już w dniu 19 lutego od specjalnej konferencji „Żołnierze Wyklęci. Podziemna Armia Powraca”, która odbyła się w sali Konstytucji 3-go Maja w Sejmie RP. Wśród biorących udział w konferencji byli kombatanci Armii Krajowej i Narodowych Sił Zbrojnych oraz wielu innych zbrojnych organizacji niepodległościowych, posłowie Prawa i Sprawiedliwości, historycy i przedstawiciele środowisk patriotycznych. Chociaż czas wystąpień był ograniczony czasowo, jednak zaprezentowana tematyka była imponująca. Wprowadzenia dokonał znakomity polski historyk, ekonomista i publicysta pan Leszek Żebrowski. Przemawiający przedstawiciele starszego pokolenia, często w mundurach swoich formacji zbrojnych, pełnym emocji głosem dziękowali młodym, apelując do nich Ciąg dalszy na stronie 4 Narodowy Dzień Żołnierzy Wyklętych

Upload: others

Post on 30-Jun-2020

2 views

Category:

Documents


0 download

TRANSCRIPT

Page 1: Narodowy Dzień Żołnierzy Wyklętych … · dniu 19 lutego od specjalnej konferencji „Żołnierze Wyklęci. Podziemna Armia Powraca”, która odbyła się w sali Konstytucji

W nu mer ze m . in . :

Nu me r 2 1 /22 (56 / 57 )

1– 15 Marca 201 5

(podwó jny)

Dw uty g od ni k P o l on i i P SF s t a nu New M exi c o

Strony 1, 4 i 5

Narodowy Dzień Żołnierzy

Wyklętych

Strony 2 i 3

Gdzie jest granica głupoty?

Strona 6

Kolejny ołtarz - „gwiazda z nimbu

Maryi” Mariusza Drapikowskiego

Strona 8

Klarowność Wyboru

Strony 9 i 14

Blaski i cienie kampanii Andrzeja

Dudy

Strona 10

Łuk Triumfalny Bitwy

Warszawskiej 1920 roku

Strona 11

Ballada o Janie T. i Stefanie N.

Strony 12 i 13

ZMP w nowej odsłonie

Strony 15 i 16

Poszli na całego

Strona 16

Chocholi taniec eurokratów...

Inicjatywę ustanowienia Narodowego Dnia Żołnierzy Wyklętych świętem państwowym

podjął w dniu 26 lutego 2010 roku Prezydent RP ś.p. Lech Kaczyński. Idea obchodów

tego święta w dniu 1 marca pochodzi od ówczesnego prezesa Instytutu Pamięci

Narodowej ś.p. Janusza Kurtyki. Właśnie tego dnia w 1951 roku w więzieniu

mokotowskim wykonano wyrok śmierci na siedmiu członkach IV Zarządu Głównego

Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”: Łukaszu Cieplińskim, Mieczysławie Kawalcu,

Józefie Batorym, Adamie Lazarowiczu, Franciszku Błażeju, Karolu Chmielu i Józefie

Rzepce – będących ostatnimi ogólnopolskimi koordynatorami „Walki o Wolność i

Niezawisłość Polski z nową sowiecką okupacją”. Ustawa sejmowa o Narodowym Dniu

Żołnierzy Wyklętych ostatecznie weszła w życie w lutym 2011 roku.

Społeczny Komitet Obchodów Narodowego Dnia Żołnierzy Wyklętych, który od 2012

roku organizuje obchody, upamiętniające pomordowanych przez UB i NKWD żołnierzy

polskiego podziemia antykomunistycznego, skupia wiele organizacji kombatanckich oraz

patriotycznych, niezależnych od władców III RP. Główne obchody (centralne) odbywają

się w Warszawie i okolicach, jednakże w większości polskich miast uroczystości również

są organizowane. Wszystkie one mają niezwykle bogate programy. Apele poległych w

miejscach pochówku pomordowanych żołnierzy podziemia antykomunistycznego lub w

miejscach ich straceń, przez różnego typu koncerty, maratony filmowe aż po imprezy

sportowe.

Każdego roku w skład Społecznego Komitetu Obchodów Narodowego Dnia Żołnierzy

Wyklętych wchodzi również Polonia Semper Fidelis i jej Koordynatorzy z ośrodków w

Polsce. Nie inaczej było i w tym roku. Udział w uroczystościach rozpoczęli oni już w

dniu 19 lutego od specjalnej konferencji „Żołnierze Wyklęci. Podziemna Armia

Powraca”, która odbyła się w sali Konstytucji 3-go Maja w Sejmie RP. Wśród biorących

udział w konferencji byli kombatanci Armii Krajowej i Narodowych Sił Zbrojnych oraz

wielu innych zbrojnych organizacji niepodległościowych, posłowie Prawa i

Sprawiedliwości, historycy i przedstawiciele środowisk patriotycznych. Chociaż czas

wystąpień był ograniczony czasowo, jednak zaprezentowana tematyka była imponująca.

Wprowadzenia dokonał znakomity polski historyk, ekonomista i publicysta pan Leszek

Żebrowski. Przemawiający przedstawiciele starszego pokolenia, często w mundurach

swoich formacji zbrojnych, pełnym emocji głosem dziękowali młodym, apelując do nich

Ciąg dalszy na stronie 4

Narodowy Dzień Żołnierzy

Wyklętych

Page 2: Narodowy Dzień Żołnierzy Wyklętych … · dniu 19 lutego od specjalnej konferencji „Żołnierze Wyklęci. Podziemna Armia Powraca”, która odbyła się w sali Konstytucji

S t r o n a 2

KORWiN. Mniejsza o rozwikłanie tej

ksywy, ma ona – w zamierzeniu fundatora

partii – mieć coś wspólnego z odnową

Rzeczpospolitej i oczywiście

niepodległością, a nade wszystko ze

zwycięstwem. Twórca spodziewa się

dużego zainteresowania partią.

Niewykluczone, bo różnego rodzaju –

powiedzmy oględnie, dziwaków w Polsce

nie brak –„myślący inaczej” i nie po kolei

tylko czekają na takiego wodza, który

wcale nie myśli. Zatem: wolnoć Tomku…

Bardzo trafne jest stwierdzenie, że

Korwin Mikke walczy o byt na scenie

politycznej. To jest prawda, a należałoby

podkreślić, że chodzi o byt w sensie

ścisłym, innymi słowy, jak to mówią

współcześni styliści: o kasiurę. Tak,

trzeba stawiać kropkę nad „i”. Zresztą

większość tamtych ze Strassburga toczy

taką samą, jak Mikke, walkę. Tylko kto

się do tego przyzna? A jednak, czasami

jakiś skryba mimo woli napisze prawdę,

tak jak w przypadku „walki o byt” pana

Mikke. Teraz pozostało jeszcze tylko

pytanie, czy zbierze się dość kretyniszcza,

żeby mu ten byt zapewnić? Ano,

zobaczymy. Ale w polskim elektoracie

może takich nie zabraknąć. Gdyby było

inaczej, Polska nie byłaby dziś w takim

stanie, w jakim jest. Nie trzeba by rządu

co raz to poganiać jakimś strajkiem,

głodówką i podobnymi nahajkami.

Schetyna – coraz bardziej mi się gość

podoba. Lubię, kiedy ktoś nie wysilając

się, potrafi zabłysnąć inteligencją. Ktoś

powie, że na tle poprzednika, to żadna

sztuka. I prawda to. Ale!

Nie zaprosili nasi na 70. rocznicę

wyzwolenia Auschwitz-Birkenau Putina.

Pewnie jest to jakiś nietakt. Ale

zważywszy na to, co ten polityk

wyczynia, można zastanawiać się czy jest

on aż tak bardzo daleki od… No właśnie,

od czego? Zapewne nie od praktyk

oświęcimskich, ale z pewnością od

przyjaznego stosunku do człowieka. Czy

taki był motyw nie wysłania zaproszenia?

Któż to wie? Czy ma to związek ze

słowami ministra Schetyny? Pytanie

jeszcze trudniejsze. Natomiast sama

wypowiedź Schetyny jest całkowicie

poprawna i tłumaczenie się z powodu jej

tendencyjnej interpretacji w Rosji jest co

najmniej dziwne, a zwłaszcza w

wykonaniu liczących się polityków w

Polsce. Trzeba pamiętać, że gdyby przez

1990 rokiem ktoś powiedział, że Rosjanie

wyzwolili Auschwitz-Birkenau

podniosłaby się wrzawa podobna do

obecnej, ale z zupełnie innego powodu.

Mianowicie, upomniano by się o to, że to

żołnierz radziecki wyzwolił obóz. I to

byłoby słuszne. Po co więc się Schetyna

tłumaczy? Niech lepiej odświeży pamięć

tych wszystkich, którzy po ćwierć wieku

zapomnieli już, kto „wyzwalał” Polskę.

Rosjanie, owszem, nikt tego nie neguje,

ale wraz z, co najmniej, kilkunastoma

innymi nacjami zaludniającymi Armię

Czerwoną.

Pigułka „dzień po” dla piętnastolatków.

Oczywiście z punktu widzenia dyrygentów

Unii Europejskiej seks w takim wydaniu

nie jest deprawacją i dlatego trzeba mu

stworzyć wszelkie udogodnienia

techniczne i to od najwcześniejszych lat.

Właściwie, jak wiemy, zaczyna się od

przedszkola, gdzie wespół z ogłupiającą

teorię „gender” przemyca się techniki

seksualne – ostatnio ujawnione praktyki w

jakimś przedszkolu szwedzkim

zbulwersowały nawet dość liberalnych pod

względem seksu Szwedów. Ale jak

wolność, to na całego. I niech ten

piętnastolatek ma także swoje używanie.

To jest przedszkole aborcji, bo czymże

innym jest używanie tej pigułki? Innymi

słowy kultura śmierci, choć pod mniej

krwawym szyldem. To już nie jest głupota,

jak różne wyczyny polityków, choć i tu oni

zadecydowali. To jeszcze jeden z gwoździ

do trumny obecnej cywilizacji – w

dosłownym znaczeniu – cywilizacji

Gdzie jest granica głupoty?

Dokończenie na stronie 3

Wyczytane w Onet, w dziale Wiadomości

22 i 23 I 2014 i skomentowane:

1. Korwin Mikke walczy o byt na scenie

politycznej.

2. Schetyna: Obozu w Auschwitz-

Birkenau nie wyzwolili Rosjanie. Tu

koniecznie zobacz komentarze. Stwarzają

one wrażenie, że pisał je jeden kretyn, bo

trudno znaleźć nagle wielu „autorów” tak

łudząco do siebie podobnych.

3. Pigułka „dzień po” dostępna od 15

roku życia.

4. Walczymy na Ukrainie?

Dodałbym jeszcze jeden tekst, ale nie w

konwencji, jak wyżej, bo osoba będąca

jego autorem, słusznie czy nie, nie moja

sprawa, cieszy się jednak

międzynarodowym autorytetem i

niewątpliwie ma ku temu wszelkie prawa.

Chodzi mianowicie o wypowiedź w

Senacie USA profesora Zbigniewa

Brzezińskiego na temat wskazania na

potrzebę umieszczenia w krajach

bałtyckich sił NATO, a to ze względu na

okazywaną przez Rosję zaborczość, która

sprawić może, że Putin w ciągu jednego

dnia zajmie Tallin i Rygę.

Pytanie czy „Pribałtyka” zniosłaby takie

siły NATO, które mogłyby zagrodzić

agresji Putina drogę? Nawet słuszna rada

musi się liczyć z rzeczywistością.

Tyle sensacji bieżących. O innych nie ma

co pisać, bo są to takie plotki: ktoś kogoś

zwolnił (oczywiście w rządzie),

dywagacje około popularności pani

Kopacz, kto z kim się schodzi i

rozchodzi, z życia gwiazd (!?) itp.

A więc zacznijmy od początku.

Korwin Mikke – niewątpliwie pierwsze

miejsce w dziedzinie skandali. Może

zyska też większy niż dotąd rozgłos w

polityce jako twórca (ponoć w spółce z

panem Wiplerem) nowej partii nazwanej

Page 3: Narodowy Dzień Żołnierzy Wyklętych … · dniu 19 lutego od specjalnej konferencji „Żołnierze Wyklęci. Podziemna Armia Powraca”, która odbyła się w sali Konstytucji

S t r o n a 3

śmierci. Cieszcie się małolaty, że do tej

demolki już i was dopuszczono.

Walczymy o Ukrainę.

Temat gorący i ważny dla wszystkich,

nie tylko Ukraińców. Oni teraz

przechodzą to, co Polska w latach 1918-

1920, walkę o być albo nie być. Co do

tego nie ma wątpliwości. Podobnie, jak

co do tego, że w Polsce wielu nie może

zapomnieć o rezunach, a na Ukrainie

nie brak takich, co to może nie „rizati

Lachiw” by chcieli, ale dalecy są od

rozsądnego myślenia o sąsiadach. Nic to

w sumie nie znaczy, bowiem dla

każdego myślącego człowieka jasne

jest, iż każda zaborczość, to groźba nie

tylko dla rabowanego, ale także dla

wszystkich na których też przyjść może

kolej. Już to przerabialiśmy z historii,

choćby tylko XX wieku. Starczy!

Wszystkie narody mające na swoim

garbie doświadczenia wojny totalnej

powinny interesować się tym co dzieje

się na Ukrainie i to nie tylko

platonicznie. Hodie mihi cras tibi!!!

Ale problem tkwi w tym, co należy

zrobić, żeby temu wielkiemu

nieszczęściu położyć kres. O ile każda

obiecująca inicjatywa jest na wagę

złota, to wypowiedzi niepoważne,

mające przełożenie na jakiś tam

bzdurny własny interes czy interesik

polityczny są godne potępienia. Pan

Zbigniew Bujak, wprawdzie

rozpoznawalny w wymiarze

publicznym, ale osoba prywatna nie

wycofuje się ze swoich słów:

"Realizujemy politykę, z której Kreml

może być tylko zadowolony". Tak

czytamy we Wiadomościach Onetu. I

dalej: „wciąż uważa [Bujak – ZZ], że

Polska powinna wysłać swoje wojska na

Ukrainę. - Mówię o pomocy wojskowej.

Ona od wielu miesięcy jest pilnie

potrzebna. My tej pomocy wręcz

demonstracyjnie odmawiamy. Chcąc nie

chcąc, realizujemy politykę, z której

Kreml może być tylko zadowolony. Kreml

tupie nogą, a my tym strachom ulegamy.

Szokujące - argumentował na antenie TOK

FM. Interwencję polskich żołnierzy na

Ukrainie jednoznacznie wyklucza jednak

Grzegorz Schetyna”. A więc znowu do

tablicy wołany jest Schetyna. Cóż mógł

innego powiedzieć, jak tylko to, że nie

wybiera się z armią polską na Ukrainę? W

moim przekonaniu do słów Bujaka nie

powinni nawiązywać politycy

odpowiedzialni za losy tego państwa.

Tymczasem dzieje się inaczej. Kandydat PiS

na prezydenta, Andrzej Duda miał stwierdzić,

że: „to jest [problem wojskowej pomocy dla

Ukrainy – ZZ] bardzo poważna decyzja,

trzeba by się nad nią dobrze zastanowić”.

Czy taka wypowiedź była potrzebna, to inna

sprawa, ale w każdym razie nie było to

oświadczenie się za interwencją. Tryb

warunkowy użyty w zdaniu jeszcze bardziej to

podkreśla. Tymczasem pani premier Kopacz

miała (cytuję za: Wiadomości Onet 23 I

2015): wypowiedzieć się „krytycznie […]o

pomyśle wysyłania polskich wojsk na

Ukrainę. Szefowa rządu odnosiła się do

sugestii Zbigniewa Bujaka” I dalej

informacja z tegoż źródła: „Premier mówiła

dziennikarzom w Sejmie, że taka propozycja

padła też z ust kandydata Prawa i

Sprawiedliwości na prezydenta Andrzeja

Dudy. Jej zdaniem taka deklaracja jest

przerażająca”. Oczywiście sprawa pójdzie

do sądu, bo jeśli to powiedziała, to jest to

kłamstwo i pomówienie.

Słowa Bujaka komentował też prezydent

Komorowski, jednocześnie wskazując na

Andrzeja Dudę stwierdził: „Do tych słów

[Bujaka] odniósł się też kandydat PiS na

prezydenta Andrzej Duda, który stwierdził

…” i tu jest następują zacytowane wyżej

słowa Dudy.

Zbigniew Bujak jest wprawdzie

współzałożycielem powstałego w 2014 r.

Komitetu Obywatelskiego Solidarności z

Ukrainą, ale nie jest on w żaden sposób

zaangażowany czynnie w politykę, zatem

komentowanie jego słów przez dwie

najwyżej stojące osoby w państwie,

panią premier i prezydenta można tylko

uznać za objaw ich braku pewności

siebie, a to jest u polityka istotną wadą.

Nie mówiąc o tym, że jest to po prostu

gafa, brak rozeznania i roztropności.

Prawdopodobnie nie byłoby tej reakcji i

to tak natychmiastowej, gdyby nie

wypowiedział się Andrzej Duda.

Komorowski i Kopacz po prostu nie

wytrzymali, obawiając się, że Duda

zyska punkty w kampanii prezydenckiej.

Na to wygląda, a jeśli tak jest, to biedna

nasza Polska cała, jak by można

poprawić słowa pewnej piosenki.

Biedna, bo ludzie mający iść do urn

mają wodę w głowie. Nie dziw, gdyż

kultura polityczna upada u nas

symetrycznie do chamstwa dnia

powszedniego.

P.s. zanotowane wieczorem 23 I 2015 r.

po obejrzeniu szeregu wiadomości TV.

Dopuszczono go głosu odpowiednio

dobranych dziennikarzy, którzy klepią

temat z wyraźnym zamiarem bicia piany

na rzecz pretendentów do tronu PO.

Mamy klasę polityczną i godne jej

media, oj, mamy!

A co z głupotą? No właśnie, pomyślcie

sami.

Zygmunt Zieliński

Gdzie jest granica głupoty? (dokończenie)

Słownik gwary śląskiej: rzyć to tylna

część ciała, położona poniżej pleców,

które w tym miejscu tracą swoją

szlachetną nazwę

Page 4: Narodowy Dzień Żołnierzy Wyklętych … · dniu 19 lutego od specjalnej konferencji „Żołnierze Wyklęci. Podziemna Armia Powraca”, która odbyła się w sali Konstytucji

S t r o n a 4

Przez Warszawę od rana ruszyło kilkuset

rowerzystów, którzy poświęcili swój rajd

pod nazwą „Masy rowerowej”

upamiętnieniu pomordowanych przez UB i

NKWD żołnierzy polskiego podziemia

niepodległościowego. Na swojej trasie

odwiedzali oni kolejne miejsca, w których

odbywały się związane ze świętem

uroczystości.

O godzinie 13-tej „Masa rowerowa”

dotarła do kościoła świętej Katarzyny na

Służewie, gdzie rozpoczęła się uroczystość

pod pomnikiem pomordowanych polskich

żołnierzy z udziałem władz lokalnych.

Historycznego wprowadzenia dokonał pan

prof. Jan Żaryn, witając wszystkich

zgromadzonych tam mieszkańców

Służewia (także przybyłych wielkim

peletonem rowerzystów), zaś modlitwę

poprowadził proboszcz parafii świętej

Katarzyny. Złożono również wieńce i

wiązanki pod głazem pomnika ku czci

Żołnierzy Wyklętych. W uroczystości

wzięły udział także grupy rekonstrukcyjne,

prezentujące mundury i uzbrojenie z tego

czasu.

Główne uroczystości centralne zaczęły się

późnym popołudniem na Placu Józefa

o kontynuację pamięci o swoich kolegach,

którym nie dane było przeżyć piekła

komunistycznych represji. Młodsi

uczestnicy konferencji dzielili się

informacjami o obchodach w swoich

regionach Polski, z których przybyli. W

imieniu organizatorów ze Społecznego

Komitetu Obchodów Dnia Żołnierzy

Wyklętych pan Wojciech Boberski

przedstawił plan uroczystości centralnych

w Warszawie i okolicach. Konferencja

zakończyła się artystycznym akcentem w

wykonaniu znanego polskiego barda pana

Pawła Piekarczyka, który zagrał i

zaśpiewał dwie piosenki, poświęcone

Żołnierzom Wyklętym. Jedną z nich w

klipie filmowym prezentujemy na stronie

naszego portalu Polonia Semper Fidelis

www.atopolskawlasnie.com. PSF była

reprezentowana na konferencji przez

przybyłych na nią Koordynatorów, panów

Stanisława Matejczuka i Wojciecha

Kosibę.

Najważniejsze jednak uroczystości odbyły

się już w dniu 1 marca czyli w

Narodowym Dniu Żołnierzy Wyklętych.

Polski bard pan Paweł Piekarczyk wykonuje dwa utwory na zakończenie konferencji

w Sejmie RP (fot. własna PSF)

Służew—przemawia prof. Jan Żaryn. (fot. blogpress.pl)

Dokończenie na stronie 5

Narodowy Dzień Żołnierzy Wyklętych

(ciąg dalszy ze strony 1)

Page 5: Narodowy Dzień Żołnierzy Wyklętych … · dniu 19 lutego od specjalnej konferencji „Żołnierze Wyklęci. Podziemna Armia Powraca”, która odbyła się w sali Konstytucji

S t r o n a 5

Piłsudskiego przy Grobie Nieznanego

Żołnierza w Warszawie. Zgromadziły

one—pomimo zimnej pogody—kilka

tysięcy osób. W biało-czerwonej scenerii

flag narodowych trzymano zdjęcia ofiar

komunistycznych represji tamtych czasów.

Wiele z tych ofiar wciąż czeka na

identyfikację przez prowadzone prace

ekshumacyjne m.in. na tzw. „kwaterze Ł”

na warszawskich Powązkach i w innych

miejscach potajemnych pochówków UB.

Uroczystość przy Grobie Nieznanego

Żołnierza rozpoczęto odśpiewaniem

hymnu państwowego. Przedstawiciele

organizatorów—Społecznego Komitetu

Obchodów Narodowego Dnia Żołnierza

Wyklętego, Instytutu Pamięci Narodowej,

Związków Kombatantów Armii Krajowej i

Narodowych Sił Zbrojnych, polskich

organizacji patriotycznych i partii

politycznych wygłosili krótkie

przemówienia. Po nich nastąpił Apel

Poległych z odezwem zgromadzonych:

„Cześć i chwała bohaterom!”.

Na zakończenie przedstawiciele

organizacji patriotycznych (m.in.

Instytutu Pamięci Narodowej,

Stowarzyszenia Polska Jest

Najważniejsza, Fundacji Jacka

Maziarskiego, portali patriotycznych:

Koliber, wsieci.pl itp) i środowisk

kombatanckich oraz Prawa i

Sprawiedliwości złożyli wieńce i wiązanki

kwiatów. Nie zabrakło również biało-

czerwonej wiązanki złożonej przez

reprezentantów Polonia Semper Fidelis.

Po uroczystościach na Placu Piłsudskiego

zgromadzeni ruszyli kilkutysięcznym

pochodem do Katedry warszawskiej, w

której odprawiona została Msza Święta,

kończąca główne obchody (centralne)

Narodowego Dnia Żołnierzy Wyklętych.

Obchody tegorocznego Narodowego Dnia

Żołnierzy Wyklętych trwały jeszcze

lokalnie w całej Polsce przez kilka dni.

Organizowane były koncerty, wieczornice

i wiele innych imprez patriotycznych.

(RO)

Przedstawiciele Polonia Semper Fidelis tuż przed uroczystościami przy Grobie

Nieznanego Żołnierza (od lewej): Koordynator PSF na Śląsk Wojciech Kosiba oraz

Koordynator Główny PSF Stanisław Matejczuk (fot. własna PSF)

Czoło kilkutysięcznego pochodu na Krakowskim Przedmieściu (fot. własna PSF)

Narodowy Dzień Żołnierzy Wyklętych (dokończenie)

Page 6: Narodowy Dzień Żołnierzy Wyklętych … · dniu 19 lutego od specjalnej konferencji „Żołnierze Wyklęci. Podziemna Armia Powraca”, która odbyła się w sali Konstytucji

S t r o n a 6

Wielki projekt 12 ołtarzy—”gwiazd z

nimbu Maryi” znanego gdańskiego

złotnika i jubilera Mariusza

Drapikowskiego, przynosi katolikom na

całym świecie nowe arcydzieła. Po

Tryptyku Jerozolimskim czy ołtarzu w

Oziernoje w Kazachstanie, trzeci już ołtarz

adoracyjny trafi do afrykańskiego

Wybrzeża Kości Słoniowej. Podobnie jak

poprzednie, został on wykonany z

bursztynu, szlachetnych metali i kamieni.

Do 8 marca gotowy ołtarz można było

podziwiać w kościele Wniebowstąpienia

Pańskiego w Warszawie. Tego bowiem

dnia ołtarz powędrował do Krakowa,

gdzie zostanie poświęcony przez ks.

Kardynała Franciszka Macharskiego i

rozpocznie swoją drogę do Afryki.

Ołtarze, projektowane i wykonane przez

Mariusza Drapikowskiego są jego

osobistym votum za cudowne uzdrowienie

z choroby Parkinsona. Sam autor jest

również zwany „Krawcem Matki Bożej

Jasnogórskiej”, bowiem spod jego ręki

wyszło kilka płaszczy do cudownego

obrazu Matki Bożej. Można je oglądać w

muzeum na Jasnej Górze. Jeden z nich—

prócz zwyczajowo użytych bursztynów i

szlachetnych kamienia—zawiera również

kawałek skrzydła samolotu TU-154M z

zamachu w Smoleńsku w 2010 roku.

Cudowne uzdrowienie z Parkinsona

zaowocowało ideą powstania 12 ołtarzy w

miejscach szczególnego kultu

maryjnego—tyle bowiem jest gwiazd w

nimbie Matki Bożej. W dziele budowy

„ołtarzy—gwiazd” artyście dzielnie

sekunduje Piotr Ciołkiewicz, prezes

Communita Regina della Pace. Obaj

panowie są również Koordynatorami

Polonia Semper Fidelis.

Tworzone przez Mariusza

Drapikowskiego ołtarze mają charakter

adoracyjny, czego wyrazem jest centralnie

wbudowana monstrancja dla umieszczenia

w niej Najświętszego Sakramentu. Artysta

posiada także w swoim bogatym dorobku

sztuki sakralnej osobne monstrancje,

zazwyczaj otoczone ogromnymi

płaszczami, będącymi same w sobie

arcydziełem jubilernictwa.

Kolejny „ołtarz-gwiazda z nimbu Maryi”

już w drodze. Czekamy na następne.

Roman Skalski

Kolejny ołtarz - „gwiazda z nimbu Maryi”

Mariusza Drapikowskiego

Widok ogólny ołtarza wykonanego przez Mariusza Drapikowskiego (fot. PSF)

Centralna część ołtarza z wbudowaną monstrancją (fot. PSF)

Page 7: Narodowy Dzień Żołnierzy Wyklętych … · dniu 19 lutego od specjalnej konferencji „Żołnierze Wyklęci. Podziemna Armia Powraca”, która odbyła się w sali Konstytucji

S t r o n a 7

Biedny, wiejski pastor zrobił się siny ze

złości, kiedy zobaczył rachunek za

sukienkę, którą kupiła jego żona.

- Jak mogłaś wydać tyle pieniędzy?! -

wykrzyknął.

- Nie wiem - zawodziła żona. - Stałam w

sklepie i patrzyłam na sukienkę. Potem

spostrzegłam, że ją przymierzam. To było,

jakby diabeł szeptał do mnie: Wyglądasz

świetnie w tej sukni. Powinnaś ją kupić!

- Przecież wiesz, jak z nim rozmawiać! Po

prostu mu mów: odejdź ode mnie,

Szatanie!

- Tak mu powiedziałam - odpowiedziała

żona. - Ale wtedy on powiedział: Z daleka

też świetnie wyglądasz!

***

Do taksówki wsiadły dwie paniusie typu

"damulka z pretensjami".

Po drodze plotkują sobie o tym i o owym.

- To doprawdy okropne, jacy ludzie

bywają niekulturalni! Wyobraź sobie

moja droga, byłam ostatnio na przyjęciu,

gdzie do ryby podano mi nóż do

befsztyków!

- O tak, szokujący brak ogłady. Mnie z

kolei zaproponowano sherry w kieliszku

do szampana!

W tym momencie wtrąca się taksówkarz:

- Szanowne Panie nie wezmą mi, mam

nadzieję za złe, że ja tak tyłem do pań

siedzę?

***

- Przepraszam kochanie, że wczoraj nie

przyszedłem, ale byłem na wieczorze

kawalerskim...

- Na wieczorach kawalerskich zawsze

jakieś dziwki są!

- Nie, mylisz się, kochanie! Na

wieczorach kawalerskich kobietom wstęp

wzbroniony...

- Nie kłam! Myślisz, że ja na wieczorach

kawalerskich nie bywałam, czy co?

***

Minęły czasy, kiedy kobiety gotowały, jak

ich matki. Teraz kobiety piją, jak ich

ojcowie.

Żona wraca do domu nad ranem. Mąż

otwiera jej drzwi:

- Gdzie byłaś? Miałaś wrócić od koleżanki

o 21 a jest 2 w nocy?

- Parkowałam...

***

Rozmawiają dwie ciężarne koleżanki:

- Zauważyłam, że w im bardziej

zaawansowanej ciąży jestem, tym więcej

kobiet się do mnie uśmiecha. Nie

rozumiem dlaczego.

- Bo jesteś od nich grubsza.

***

Kobieta w kwiecie wieku staje przed

lustrem i mówi do męża.

- Ech... przybyło mi zmarszczek, utyłam,

te włosy takie jakieś nijakie... Zbrzydłam.

Powiedz mi, kochanie, coś miłego!

- Wzrok masz dalej dobry!

***

W Kołobrzegu na dreptaku apetyczna

dziewczyna wchodzi na automatyczną

wagę, wrzuca monetę... i z

niezadowoleniem ogląda wydrukowany

wynik.

Zdejmuje wiatrówkę i pantofle, znowu

wrzuca monetę - znów niezadowolona z

wyniku. Zdejmuje bluzkę - wynik

ważenia znowu niezadowalający.

Stoi tak niezdecydowana na tej wadze - co

by tu jeszcze? - na to podchodzi

przyglądający się temu facet i wręczając

jej garść monet mówi:

- Niech pani kontynuuje - ja stawiam!

***

Jedzie kobieta samochodem. Nagle

usłyszała głośny hałas na zewnątrz,

zatrzymała się, wychodzi z samochodu i

patrzy wokół. Zobaczyła na ziemi jakąś

część, dźwiga ją z trudem próbując

dopasować ją gdzie się da. Nie mogąc

znaleźć miejsca, z którego odpadła,

zataszczyła część na tylne siedzenie i

jedzie do mechanika.

Po przeglądzie mechanik mówi:

- Samochód w zupełnym porządku, ale ten

właz kanalizacyjny trzeba zawieźć na

miejsce..

***

Dwie młode uczestniczki wycieczki

oddaliły się od grupy dość daleko i

zabłądziły. W końcu trafiły na rozległą

ogrodzoną łąkę.

Nagle zza ogrodzenia wybiegł

rozdrażniony byk i ruszył wprost na

dziewczyny. Te natychmiast zaczęły

uciekać ile sił w nogach, ale byk zbliżał

się do nich z niepokojącą szybkością.

Wreszcie jedna z dziewczyn, zadyszana,

rzuciła się na ziemię i zawołała z

rozpaczą:

- To już wolę mieć cielątko niż dostać

zawału serca!

***

Wieczór w parku chłopak czule szepcze

dziewczynie do ucha:

- Kochana wypowiedz te słowa, które

połączą nas na wieki.

- Jestem w ciąży!!!

***

Rozmawiają dwie koleżanki:

- Ale Kaśka zbrzydła. Aż miło popatrzeć.

***

- Kochanie gdzieś Ty była całą noc - pyta

teściowa

- Chodziłam całą noc po knajpach.

- Ale czemu.

- Szukałam Jurka, bo myslałam, że mnie

zdradza - ale na szczęście leżał uchlany.

***

Na wytwornym przyjęciu elegancka pani

zwraca się do eleganckiego pana:

- Pan musi być starszy ode mnie?

- Och, nigdy bym się nie ośmielił pchać

na świat przed łaskawą panią!

Uśmiechnij się... Nasze Panie...

Page 8: Narodowy Dzień Żołnierzy Wyklętych … · dniu 19 lutego od specjalnej konferencji „Żołnierze Wyklęci. Podziemna Armia Powraca”, która odbyła się w sali Konstytucji

S t r o n a 8

zdrajców z dobrymi rodowodami także...

Bohaterka mojego filmu, Żydówka -

Lucie Cytryn-Bialer ciągle cytowała takie

oto zdanie Szymona Wiesenthala - "Aby

Naród umiał się obronić, musi być

poinformowany"... Tak MUSI BYĆ

POINFORMOWANY ! Być informowany

o wszystkim (zobaczcie czym dzisiaj

karmią Naród wiadomości TV, dzienniki,

prasa itd). Naród musi być

poinformowany, np. nie tylko jaką ustawę

przyjęto większością arytmetyczną w

sejmie pod przykrywką nocy ale jakie ona

ma skutki długofalowe, komu ona służy...

Wreszcie, Naród musi wiedzieć KTO nas

reprezentuje...

Bo jak widać dzisiaj nas reprezentują

ludzie "w białych kołnierzykach", którzy

swoje interesy pokładają raczej poza

Polską. Te "białe kołnierzyki" najczęściej

operują majątkami i przywilejami

nazwijmy to "resortowymi",

wyniesionymi z nacjonalizacji

komunistycznej, pseudo prywatyzacji,

manipulacjom które były możliwe właśnie

poprzez zatwierdzane przez nich samych

"ustawy".

Kradnij na kradzione - to hasło

obowiązywało w krajach kolonialnych

gdzie wkraczał komunizm lub wielki

kapitał. Dzięki skorumpowanym

(sterowanym) urzędnikom, to wszystko

jest potem legalizowane w imię tzw

prawa.

A wybory... jak się to ma widać było przy

okazji tych ostatnich samorządowych,

gdzie intencje społeczne zaskakująco

różniły się z wynikami. To znaczyło tylko

jedno - wybory te były sfałszowane. I co z

tego - "nasi reprezentanci" są bezradni,

nic się nie stało, takie jest prawo... I

zachęcają nas do dalszego wybierania, w

takim samym bałaganie. Ulepszają

jedynie przekazy medialne - jak w

reklamówkach - kup tego lub tamtego.

Ten lub ta ładnie wygląda, ten to buc,

tamten przystojny, ten przebrany za babę,

tamten z poczuciem humoru.

Nie ! Świadomy Naród musi wiedzieć na

kogo głosuje. Wiedzieć, aż do bólu o

każdym z nich wszystko by nie kierować

się fajerwerkami medialnymi.

Tego powinniśmy wymagać od każdego

kandydata na prezydenta. A ten powinien

kampanie zaczynać od swojej rodziny,

zaplecza, majątku a nie od tego że jest

kandydatem i już... i każe mi wierzyć w to,

co on mówi (najczęściej przygotowane

przez "sztaby" fachowców od reklam).

Stanowczo mówię NIE - ja wierzę w Pana

Boga, innym mogę dać jedynie kredyt

zaufania ale dopiero kiedy zapełni mi się

"biała kartka" gdzie na jednej stronie

zapisane będą "plusy" a na drugie

"minusy".

To wtedy będzie świadomy wybór mojego

reprezentanta.

Piotr Zarębski

Kilka dni temu posłałem otrzymany tekst,

jakoby żona kandydata na prezydenta A.

Dudy była Żydówką. W tej sprawie

otrzymałem sporo maili różnej treści od -

po co to rozsyłasz, celowa robota aby go

zniszczyć, po teksty wręcz obraźliwe i to

w tzw dwie strony. Jak widać temat

wzbudził takie zainteresowanie, że muszę

się doń jeszcze odnieść.

Tak, zastanawiałem się czy przesłać dalej

ów tekst i po namyśle stwierdziłem, że jest

to konieczność, bo Polacy idą do

wyborów, nic nie wiedząc o swoich

kandydatach, którzy później reprezentują

ich interesy na forum parlamentu

polskiego czy na świecie.

Skomentowałem ten tekst o konieczności

lustracji kandydatów nawet do trzeciego

pokolenia, w tym lustracji majątkowej.

Ktoś mi zwrócił uwagę że Hitler lustrował

do trzeciego pokolenia i ja głoszę jego

tezy... Nie, Hitler robił to by zabijać, ja by

ochronić przed szantażami kandydata

(szczególnie służb wewnętrznych

wykorzystujących np dziennikarzy, po

służby zagraniczne). "Prawdziwa cnota

krytyk się nie boi" jak pisał wieszcz, więc

prawdziwa cnota nic nie ma tu do ukrycia.

Raczej będzie zabiegała by wykazać

wszelkie dobra jakie płyną z historii

rodzinnej, a jakie były negatywne. Czy tu,

aż takie negatywne żniwo może przynieść

ujawnienie pochodzenia ? Gdyby tak

pogrzebać w rodzinnych historiach, to

większość Polaków ma lub miał w

rodzinie pochodzenie żydowskie,

ukraińskie, niemieckie, rosyjskie,

litewskie, tatarskie, gruzińskie, czeskie,

słowackie, holenderskie, francuskie,

hiszpańskie, szwedzkie itd itd itd. Czy to

jest jakiś element negatywny ? Tak samo

nie jest negatywnym pochodzenie

chłopskie, robotnicze, inteligenckie czy

wyznawanie danej religii.

W historii Polski mamy ogromną ilość

ludzi zacnych, patriotów różnego

pochodzenia jak też i zdrajców. Polaków OGÓREK NA MIZERIĘ !

DUDA NA PREZYDENTA !

Właściwe Proporcje

KLAROWNOŚĆ WYBORU

Page 9: Narodowy Dzień Żołnierzy Wyklętych … · dniu 19 lutego od specjalnej konferencji „Żołnierze Wyklęci. Podziemna Armia Powraca”, która odbyła się w sali Konstytucji

S t r o n a 9 Blaski i cienie kampanii Andrzeja Dudy

Kampania prezydencka trwa na całego.

W stolicy i poza nią umieszczono wielkie

billboardy Andrzeja Dudy, znakomicie

graficznie opracowane. Sam kandydat na

Prezydenta również nie marnuje czasu,

jeżdżąc po Polsce tzw. „dudobusem” i

spotykając się z wyborcami w wielu

miejscowościach. Jak przystało na

przebojowego, młodego człowieka,

prowadzi on swoją kampanię w sposób

nowoczesny, który może się podobać.

Jednocześnie potrafi ująć swoją

osobowością, skromną ale twardą jeśli

chodzi o sprawy państwa. Jest dokładnie

takim, o jakim marzyć mogą Polacy w

dobie unicestwiania kraju przez prywatę

rządów PO-ZSL(PSL).

Pierwsze potknięcia kampanii z jesieni

ubiegłego roku zeszły na dalszy plan—to

dobrze, bo jednak zawsze liczą się

ostateczne rezultaty. A te są dobre,

chociaż stale daleko jestem od tego, by

powiedzieć, że znakomite. Andrzej Duda

wzrasta w sporym tempie w sondażach,

doganiając dotychczasowego „pewniaka”,

za jakiego uważał się do niedawna Bul-

Komorowski wraz ze swoim sztabem oraz

całą watahą nieudaczników i cwaniaczków-

dresiarzy z PO.

Pozytywów działania Andrzeja Dudy i jego

sztabu wyborczego jest bardzo wiele.

Począwszy od arcyciekawej i nowocześnie

przeprowadzonej konwencji, która

przyprawiła o palpitacje serc obóz

sprawującego najwyższą władzę w

państwie Komorowskiego; poprzez bardzo

klarowny program wyborczy czy wreszcie

męczące ale stałe odwiedziny kandydata i

jego spotkania z Polakami w całym kraju.

Zwłaszcza ta ostatnia akcja jest niezwykle

istotną dla wszystkich, tak dla samego

kandydata na Prezydenta jak i dla wielu

obywateli polskich, którzy mają możliwość

wyartykułowania swoich bolączek (a tych

jest ogromna ilość), zapoznania się z

programem Andrzeja Dudy i usłyszenia

konkretnych odpowiedzi na ich pytania.

Na słynnej konwencji Andrzej Duda

przedstawił w sposób niezwykle klarowny i

uporządkowany swój program, będący nie

tylko stricte programem wyborczym, ale

przede wszystkim programem jego całej

prezydentury. Ci, którzy oglądali

wystąpienie Andzreja Dudy podczas

konwencji z pewnością zauważyli, że nie

posiłkował się on żadnymi notatkami.

Mówił po prostu od serca, tak jak

Prezydent powinien rozmawiać ze

wszystkimi Polakami. Dukanie z kartek w

stylu Komorowskiego jest mu całkowicie

obce, bo on mówi od siebie.

Oczywiście, wiernopoddańcze, reżimowe

media starały się przemilczeć samą

konwencję, a kiedy to już nie było

możliwe, starały się walić z całą siłą w

propagandowy bęben o rzekomym

„plagiacie”, popełnionym przez Andrzeja

Dudę. Według tychże „jedynie słusznie

poinformowanych” mediów Bul-

Komorowski już pięć lat temu nie tylko

zapowiedział identyczny program, ale i

przez pięć lat go realizował. Nie muszę

dodawać, że—po raz kolejny—media

prorządowe zbłaźniły się do ostatniej

możliwej kreski na skali błazenady, a

nawet ją przebiły. Potraktowały—nie po

raz pierwszy—Polaków jak zupełnych

bezmózgów, którzy nie widzą, co się

wokół nich dzieje, zaś całą „mądrość”

wyczytują z różnych Gadzinówek

Wybiórczych tudzież innych

szmatławców, posiłkując się obrazem z

TVN itp. Jedyne, co musze przyznać

owym mediom, to celność ich spostrzeżeń

co do lemingów, ale to zupełnie inna

sprawa.

Tzw. „dudobus” to następna, doskonała

idea Andrzeja Dudy i jego sztabu

wyborczego. Nic nie zastąpi

bezpośrednich spotkań z Polakami w

terenie. Ta akcja trwa i bardzo dobrze,

chociaż można—niestety—odnieść

wrażenie, że w większości są to spotkania

z już przekonanymi. W Polsce żyją

przecież także ci, którym trzeba wszystko

Dokończenie na stronie 14

Page 10: Narodowy Dzień Żołnierzy Wyklętych … · dniu 19 lutego od specjalnej konferencji „Żołnierze Wyklęci. Podziemna Armia Powraca”, która odbyła się w sali Konstytucji

S t r o n a 1 0 Łuk Triumfalny

Bitwy Warszawskiej 1920 roku Z pomysłem budowy Łuku Triumfalnego Bitwy Warszawskiej 1920 roku wystąpił nasz słynny kabarecista Jan Pietrzak i założone

przez niego Towarzystwo Patriotyczne. Ta piękna idea jest o tyle ważniejsza, że wciąż—nawet w ćwierć wieku od tzw.

transformacji ustrojowej—w stolicy straszą różnego typu pozostałości lat sowietyzacji Polski, jak choćby osławiony pomnik

„Czterech Śpiących” czy też nazwy wielu ulic (Armii Ludowej itp). Pod rządami PO-ZSL(PSL) historia rodzima traktowana jest po

macoszemu, ze szkół znikają wartościowe podręczniki i lektury, zaś młodemu pokoleniu wciska się do głów demoralizujące śmieci

ideologii gender. Patriotyzm traktowany jest przez antypolską propagandę mediów polskojęzycznych jako coś staromodnego,

niewartego uwagi, mówiąc współczesnym slangiem: „obciachowego”. Obecne władze Warszawy ogromną wagę przywiązują do

ohydnej konstrukcji pedalsko-lesbijskiej tęczy na Placu Zbawiciela, ustawionej przed wejściem do historycznego, polskiego

kościoła , z wrogością traktując wszelkie idee, nawiązujące do najważniejszych nawet wydarzeń w dziejach Polski. Pieniądze

polskiego podatnika są marnotrawione na

konserwację symboli okupacji sowieckiej

lub na współczesne antynarodowe i

antykatolickie hucpy.

Idea Łuku Triumfalnego jednej z

największych victorii oręża polskiego—

Bitwy Warszawskiej 1920 roku nie

zostanie zrealizowana bez pomocy nas

samych—Polaków, którym leży na

sercach przeszłość naszego Narodu.

Dlatego ruszyła akcja sprzedaży cegiełek,

wyprodukowanych w Polskiej Wytwórni

Papierów Wartościowych o nominałach:

50, 100, 500 i 1000 złotych. Zakupu

(zarówno w kraju, jak i za granicą) można

dokonywać, wchodząc na strony

Towarzystwo Patriotycznego http://

towarzystwopatriotyczne.org/cegielki-na-

budowe-luku-triumfalnego-bitwy-

warszawskiej/

Niedługo, bo już za 5 lat będziemy

obchodzili setną rocznicę wielkiego

zwycięstwa polskiego oręża nad

bolszewickim zagrożeniem nie tylko

Polski, lecz całej Europy, a potencjalnie i

świata. Czasu jest niewiele, bo przecież

chcielibyśmy, by właśnie wtedy nastąpiło

uroczyste odsłonięcie i poświęcenie tego

pomnika naszej historii. Dlatego gorąco

apeluję do wszystkich Polaków w kraju i

poza granicami, by dobrowolnie wsparli

to dzieło dla przyszłych pokoleń,

nabywając cegiełki. Pokażmy rządzącym

obecnie w naszym kraju, że istniejemy

jako Naród wielki, pomny swojej historii.

Stanisław Matejczuk

Page 11: Narodowy Dzień Żołnierzy Wyklętych … · dniu 19 lutego od specjalnej konferencji „Żołnierze Wyklęci. Podziemna Armia Powraca”, która odbyła się w sali Konstytucji

S t r o n a 1 1

Lubiłem pana Jana T., kiedy był bramkarzem

I dotąd go poniekąd jakaś sympatią darzę,

Chociaż lepszy był jako krytyk przekrętów

Piłkarskich, układanych meczów, łapówek

Interesów załatwianych wśród mętów

Niekiedy, bywało na wcale nie niskich stołkach

Więc trudnych do wykrycia, a cóż ukaranie?

Bo w kadrze narodowej, nie w jakichś grajdołkach

Uwili miękkie gniazdka, ci przekupni dranie.

I tak było dobrze, tak niech by pozostało,

Ale Janowi T., choć to lubił, nie wystarczało.

Wszedł w politykę, dobre miał zamiary

Walczył z korupcją większej niż piłkarska miary,

Prawdziwy patriota, nie patrzący kasy, zysków

Nie ujrzałeś go wśród bezczelnej zgrai pysków.

PiSowi, zdało się, zawierzył, o to samo walczył

co inni, nie patrzący swego, którym wystarczy

ich sejmowa dieta lub pensja nawet byle jaka,

taka, jak „kowalskiego”, zwykłego Polaka,

Nie jeżdżącego, jedzącego, pijącego za przychody

Płynące z PITów, bo te zaspokoić muszą wygody…

Wiadomo czyje, więc dajmy im spokój… VIPów.

Tak to było, ale się skończyło, kiedy znany Stefan N.

Znanemu Janowi T. radą służyć począł

Stefan, fighter bezkompromisowy, w ZCHN startował

Rychło w czas pismo nosem poczuł

I z partii tej ucieczką się salwował

Bo nie wróżyła bogatego łupu ni kariery

Więc po co, dla idei? a idźże do cholery

Głupim to ja nie jestem, choć tak ogół sądzi.

Kto wariata struga, jak ja, ten nigdy nie błądzi.

Na wariackich papierach wielu się nabrało

Polityków, duchownych, biskupów niemało.

Bierz, co dają i zmykaj, coś zdobył, to twoje

O resztę nie dbaj, kiedyś już wlazł na pokoje.

Tak to Jana pouczał i ten wreszcie pojął,

Że uczciwość jest dobra, ale tylko wtedy

Gdy otrzymasz coś za to, czyli dolę swoją.

I tak dotąd zawsze czujny, Jan T.

Gdy jakiś przekręt jawił się we tle

Stracił węch, a może właśnie go odnalazł

Licząc na coś, Ewie służby ofiarował

przybierając postać nieledwie wasala,

co służąc, jak pies u progu pańskiego warował,

panu według jego chimery na wszystko zezwalał

Każde skinienie pana wzrokiem odczytywał

I swojej tożsamości, choć psiej, się wyzbywał,

Ale pies, służy wiernie, lecz swój honor posiada.

Wasal, gdy o nim zapomni, wychodzi na dziada.

Szkoda mi Jana T., bo jak wyżej stwierdziłem,

Jako bramkarza go nawet lubiłem.

Ballada o Janie T. i Stefanie N.

Page 12: Narodowy Dzień Żołnierzy Wyklętych … · dniu 19 lutego od specjalnej konferencji „Żołnierze Wyklęci. Podziemna Armia Powraca”, która odbyła się w sali Konstytucji

S t r o n a 1 2

Pamiętam czasy, kiedy w szkołach

szarogęsiło się ZMP. Najlepsi nauczyciele

bywali wylewani z pracy, bo tak orzekł

jakiś zarząd szkolny ZMP czy jeszcze

wyżej. Nie pomagała nawet samokrytyka,

której zresztą szanujący się pedagog nie

był skłonny dokonać, bo musiałby przed

areopagiem prymitywnych i z reguły

głupawych – nierzadko analfabetów,

których wówczas nie brakowało –

aparatczyków poniżyć się, rzucając im pod

nogi swój autorytet. Kanalie, które

wówczas – mam tu na uwadze tylko szkoły

– znęcały się nad ludźmi nie kryjącymi

swych patriotycznych zapatrywań, a ich

składową była także z reguły wierność dla

zasad chrześcijańskich, awansowały we

władzy narzuconej przez okupanta

sowieckiego i obejmowały wysokie

stanowiska. Nie twierdzę, że wszyscy oni

trwali w tym amoku, w jaki wprawiał ich

ZMP, bo co mądrzejsi rychło spostrzegli,

iż była to organizacja, nie waham się użyć

tego słowa, przestępcza. Z niej wychodzili

szpicle, niejednego Polaka mający na

sumieniu. Jej członkowie, z przekonania,

czy dla własnej korzyści, to ostatnie

szczególnie wstrętne, swym złowrogim

jazgotem najeżonym pogróżkami,

szantażem, psychicznym terrorem łamali

wiele charakterów, mieli swój haniebny

udział w sowietyzacji.

Przypominam rzeczy znane, jak by można

sądzić. Ale nie wszystkim, a prawdę

mówiąc, dziś nielicznym. Pogrobowców

tamtego porządku ma wszak prezydent

Komorowski u swego boku. Nie krępuje

się on w dniu 1 marca poświęconym

Żołnierzom Wyklętym w swej siedzibie

wraz z takimi ludźmi poniewierać pamięć

ofiar polsko-bolszewickich katowni, bo

czymże innym jest groteska rzekomo im

składanego hołdu w otoczeniu byłych

aparatczyków tej samej partii,

odpowiedzialnej za zbrodnie komunizmu z

Polsce? Nie przeszkadza mu to wszakże.

Nie przeszkadzało i nadal nie przeszkadza,

także niegdysiejszej opozycji, teraz

rzekomo demokratycznym ugrupowaniom,

posługiwanie się, dopuszczanie do debaty

publicznej i głosu w mediach ludzi rodem

z tamtego układu, po wielokroć

przeklętego, jeśli zważy się jego

zbrodniczość niosącą zagładę

najwierniejszym synom Ojczyzny. Oni

trafiali na „łączkę” i dziś archeolodzy

biedzą się nad rozszyfrowaniem ich kości,

nad nadaniem im imion, za to w prostej

linii spadkobiercy tamtych morderców, lub

nawet oni sami, aż do końca upaprani w

reżimie umocowanym przez najeźdźcę

spoczywają w alejach zasłużonych,

chowani z pompą państwową. Albo po

prostu jeszcze dziś stają na trybunach i

znowu pouczają Polaków, jak wtedy, gdy

cytowali klasyków, Lenina, Stalina i

innych. Ale gloria victis, nie im! Dopóki

choć mała część tego narodu tę maksymę

uzna za swoją, może jeszcze nie wszystko

stracone. Może nastanie czas, kiedy można

będzie bez obrazy oczu i uczuć śledzić

obrady sejmu, senatu, oglądać godne

sparowanego urzędu zachowanie się głowy

państwa, kiedy znikną z wizji takie

rozrywki, jak tokijskie występy

prezydenta, itd.

Wolno przecież marzyć, zwłaszcza przed

wyborami, które budzą nadzieje na coś

lepszego.

Długi cień ZMP sięga jednak dalej niż

byśmy to mogli sądzić. Ogarnia

środowiska, w których się swego czasu

zadomowił ale mimo posiadanych

promocji nie zdołał zdeprawować.

Oczywiście chodzi o szkołę. Wiadomo, co

obecnie doprowadza ją do ruiny. To, co

zawsze: niszczenie autorytetu nauczyciela i

zielone światło dla samowoli ucznia.

Żadnych obowiązków, żadnych wymagań,

ale z jego strony multum roszczeń. Czegóż

więcej potrzeba, żeby wykoleić choćby

najlepiej usposobionego ucznia. Tu już ani

rodzina, ani Kościół, ani w ogóle żadna

komórka życia społecznego nie pomoże.

Korupcja nabyta w szkole owocuje w

dorosłym życiu. Początki tego mamy już w

szkołach wyższych, gdzie także stawianie

wymagań równa się nieledwie naruszaniu

czyichś dóbr osobistych. Dobra te pojmuje

się według kryteriów roszczeniowych,

zatem mnie się wszystko należy, ale nie

ode mnie. W ten sposób student, który

zamiast czytać polski tekst duka go jak

drugoklasista, a już nie mówić o tym,

żeby potrafił powtórzyć własnymi

słowami to, co wydukał, ocenia siebie

wszakże na piątkę i biada, jeśli

nauczycielowi przyjdzie do głowy

sprawdzić, jak do oceny ma się stan

wiedzy delikwenta. W dodatku wie on, że

pieniądze idą za studentem, zatem „niech

spróbują, a pójdą na zieloną trawkę”. Na

ogół nauczyciele akademiccy godzą się na

swój smutny status zakładnika, a jeśli

któremuś zachce się wymagać, to jest na to

sposób. Student bierze udział w radach

wydziału, student otrzymał od

ministerstwa kwestionariusz, cały zestaw

pytań, umożliwiający mu pisanie

anonimów na wykładowców, którzy nie

odpowiadają jego oczekiwaniom, bo

przecież oni od niego oczekują zgody na

swe nieróbstwo. To nic, że student nie

potrafi poprawnie wymówić powszechnie

znanych nazw, nawet obozu

koncentracyjnego, jak choćby Auschwitz.

A któż to o takie rzeczy pyta? A więc

przyłożyć takiemu ciekawskiemu

profesorowi. Anonimowo, bez obaw.

Kiedyś zetempowiec miał się wprawdzie

lepiej, nie musiał pisać anonimów, gdyż

gazeta przyjęła jego donos, nie troszcząc

się o jego prawdziwość, a donosiciel dostał

coś w nagrodę. Dziś autor anonimu – jak

mnie uczono, najbardziej hańbiącego

czynu, niegodnego uczciwego człowieka –

także coś z tego ma. Może zaszachować

wszystkich, nie tylko jednego

oszkalowanego i zmusić ich do krycia

własnego nieróbstwa i głupoty.

Zetempowiec mógł sięgnąć po liche, bo

liche, ale zawsze jakieś usprawiedliwienie:

działał dla idei. Obecny wałkoń nie ma i

tego, bo działa we własnym interesie, nie

ZMP w nowej odsłonie

Dokończenie na stronie 13

Page 13: Narodowy Dzień Żołnierzy Wyklętych … · dniu 19 lutego od specjalnej konferencji „Żołnierze Wyklęci. Podziemna Armia Powraca”, która odbyła się w sali Konstytucji

S t r o n a 1 3

zdając sobie sprawy z tego, że korupcja,

jakiej uległ wkrótce i jego pogrąży, jak

niegdyś volksdocentów i maturzystów z

nadania. O tym, że posługuje się

oszczerstwem, kalumnią, że rozsiewa

zatrute ziarna, których już nie zbierze, ani

myśli, bo właśnie motywacją działań,

zarówno władz oświatowych, jak i

beneficjentów ich poczynań, czyli tych

studentów, którzy anonimem starają sobie

utorować sobie drogę do dyplomu, nie

bacząc, że tą samą drogą kroczy

bylejakość i głupota, jest uzyskać coś za

nic, zero wysiłku.

Jak się zatem okazuje, nic nie idzie w

zapomnienie. Może nawet ludzie, którzy w

ministerstwie szkolnictwa wyższego smażą

tak szkodliwe kwestionariusze i tym

samym przyuczają do haniebnej praktyki

pisania anonimów nie wiedzą o

niegdysiejszej roli ZMP, ale podłe i jakże

szkodliwe wzorce wówczas wyhodowane

jakoś przetrwały. I dziś, jak niegdyś,

niszczą charaktery, ludzi i naukę.

Niemieckie przysłowie mówi, że chwast

nie ginie. Mamy tego jawny przykład, że

nie zginął i panoszy się dziś na naszych

uczelniach, przysparzając absolwentów

bez zawodu. Nie inaczej, gdyż chroniąc się

przed pracą, przy pomocy agresji

ministerialnie aprobowanej, z pewnością

go nie zdobyli.

Tak to bywa i to nie fantazja autora tych

słów, ale twarda rzeczywistość. Nie

piszę tego ani z książek, ani ze słyszenia.

Zdawałem maturę w czasie, kiedy wpływ

ZMP przeżywał apogeum. Bywałem

później oceniany przez studentów także za

granicą. Prawie pół wieku w kraju. Ale

nigdzie nie widziałem takiego

kwestionariusza, jaki zafundowało

uczelniom ministerstwo w Rzeczpospolitej

Polskiej w XXI wieku. Czy tylko

uczelniom, a może całemu narodowi

oddanemu w ręce takich właśnie

absolwentów.

Zygmunt Zieliński.

Podczas wizyty Bronisława Komorowskiego w Rzeszowie doszło

do skandalicznej „akcji”. Funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu

powalili na ziemię i zakneblowali pokojowo protestującego

mężczyznę. Tylko dlatego, że nie popierał Komorowskiego.

Protestujący w Rzeszowie mężczyzna nie zagrażał w żaden sposób

Marzenie Komorowskiego na debatę z Dudą

ZMP w nowej odsłonie (dokończenie)

Kampania

Komorowskiego

Narzędzia kampanii prezydenckiej Komorowskiego

Page 14: Narodowy Dzień Żołnierzy Wyklętych … · dniu 19 lutego od specjalnej konferencji „Żołnierze Wyklęci. Podziemna Armia Powraca”, która odbyła się w sali Konstytucji

S t r o n a 1 4

wkładać „łopatologicznie” do głów, w

tym wspomniane lemingi. Nie tylko

zresztą oni. Są też ludzie, którym

zohydzono fałszerstwami lub aferami

jakikolwiek udział w życiu politycznym

kraju. W większości przypadków stanowić

oni bedą tę szarą masę, która do wyborów

w ogóle nie zamierza pójść. Znalezienie

sposobu dotarcia do nich to o wiele

większe i trudniejsze zadanie, niż

puszczenie w trasę „dudobusu”. Pamiętać

bowiem należy, że wybory prezydenckie

są tym szczególnym rodzajem wyborów,

w których tzw. „żelazny elektorat” Prawa

i Sprawiedliwości to stanowczo zbyt

mało. Dotarcie do nieprzekonanych to

bodaj największe wyzwanie Andrzeja

Dudy.

W odpowiedzi na „dudobus” sztab

wyborczy Bul-Komorowskiego wpadł w

panikę, wypuszczając aż 17 tzw.

„bronkobusów”. Właściwie to nie

wiadomo dlaczego aż lub tylko 17, bo

równie dobrze mogłoby być ich ze 117. I

tak tylko w jednym może być obecnym

kandydat do reelekcji, a pozostałe i tak

jeżdżą puste. Za to marnotrawienie

pieniędzy jest wręcz mistrzowskie.

„Bronkobus”, który ma szczęście wieźć

samego idola lemingów w dodatku jest

ściśle osaczony przez BOR-owików,

którzy czynią wszystko, by nikt

niepowołany nie puścił pary z gęby na

tematy niewygodne dla Komorowskiego.

Ostatnio w Dębicy BOR-owiki wpadły na

iście salomonowy pomysł... zaklejania ust

każdemu, komu wpadnie do głowy głośno

wyrazić swoje niezadowolenie z

żyrandolowo oświeconych rządów Bronka

jako „prezydęta”. Do tego celu BOR-

owiki wyposażono w rolki silnie klejącej

taśmy. Po zastosowaniu tegoś środka

zapobiegawczego panuje na spotkaniach z

Komorowskim wspaniała zgoda,

wspierana przez spędzane przed kamery

reżimowych mediów dzieciaki ze szkół,

trzymające slogany z poparciem dla

„jedynego, słusznego” kandydata. Można

się domyślać, że w każdym „bronkobusie”

znajduje się spory zapas tych akcesoriów

ochroniarskich.

Panika „busowa” jak widać, sięgnęła w

sztabie Komorowskiego zenitu. Pomimo

zabezpieczeń taśmowych i tak raz po raz

dochodzi do niekontrolowanych

okrzyków, które ośmielają się podważać

jedynie słuszną treść odczytywanego z

kartki przemówienia Bronka. Tutaj

jednakże nie potępiałbym w czambuł tej

metody prowadzonych ze „spontanicznie

zgromadzonymi mieszkańcami” miasta X

lub Y „rozmów”. Przecież świadczy to, po

pierwsze: że Bronek potrafi już czytać, a

po drugie, że—po ogłoszeniu się z

samouwielbieniem w głosie „doktorem

nauk humanistycznych” - czyta na tyle

płynnie, że aż usypiająco. A to wielka

sztuka sprawowania władzy (no, może

poza zgoleniem wąsa).

Akcje „busowe” trwają i z każdym dniem

przynoszą Andrzejowi Dudzie nowe

punkty w sondażach. To, że II tura się

odbędzie, jest już dzisiaj pewne. I to jest

kolejny powód do silnej nerwicy Bula-

Komorowskiego i jego sztabu

wyborczego. Jeszcze nie tak dawno nie

dopuszczali oni myśli o innym

scenariuszu, jak tylko zakończeniu

wyborów prezydenckich zwycięstwem w I

turze. To z kolei oznacza, że kampania

Andrzeja Dudy działa wybornie i tylko

należy żałować, że nie zaczęto jej z takim

rozmachem już w listopadzie zeszłego

roku, a więc od samego początku. Na

temat tego błędu pisałem w listopadowym

numerze naszego dwutygodnika pod

tytułem: „Falstart wyborów

prezydenckich”. Dzisiaj jednak już nie

pora rozpaczać nad rozlanym mlekiem, bo

zaległości są nadrabiane w iście

rekordowym stylu. Wychodzę jednak z

założenia, że zdrowa krytyka, kierująca

się troską o kampanię właściwego

kandydata jest bardzo potrzebna.

Dlatego pozwolę sobie również na

wypunktowanie sprawy, która mi się

wyraźnie nie podoba w kampanii

Andrzeja Dudy. Otóż uważam, że wiele

szkody robią naszemu kandydatowi

wypowiedzi niektórych polityków Prawa i

Sprawiedliwości (w tym także z tytułami

profesorskimi), w których używa się

publicznie stwierdzeń typu: „jest szansa

powalczyć w II turze” czy też „Andrzej

Duda dojdzie do II tury”. Takie

określenia, wypowiadane często na

antenie polskich stacji czy na łamach

polskich czasopism mogły być może

dobre w pierwszych dniach po ogłoszeniu

kandydatury Andrzeja Dudy, kiedy to

sama kampania ruszała szalenie

niemrawo. Nie twierdzę jednak, że nawet

wtedy były one uprawnione, a dzisiaj są

wręcz szkodliwe.

Celem startu w wyborach prezydenckich

Andrzeja Dudy jest WYGRANA. I nic

innego nie powinno nas interesować.

„Powalczenie” w II turze ani nie

satysfakcjonuje, ani nie nobilituje.

Doskonale wiedzą o tym np. trenerzy

sportowi, którzy nigdy nie powiedzą

swoim zawodnikom przed meczem:

„macie dotrwać do drugiej połowy”.

Odpowiednie zagrzanie ducha rywalizacji

to podstawa wszystkich konkurencji, także

wyborów prezydenckich. To jest istotne

zwłaszcza obecnie, kiedy cel dotarcia do

II tury został spełniony bo wszelkie znaki

na niebie i ziemi na to wskazują. Proszę

zatem wszystkich wypowiadających się

publicznie o odpowiednie przyłożenie się

do kampanii prezydenckiej Andrzeja

Dudy i nie szkodzenie jej tzw.

„asekuranckimi opiniami”. Jeśli kandydat

jest nasz to musi czuć nasze jak

najsilniejsze wsparcie.

Apeluję zatem o więcej entuzjazmu i

wiary. Sam mam nadzieję nazwać już

niedługo Andrzeja Dudę Prezydentem RP.

Stanisław Matejczuk

Blaski i cienie kampanii Andrzeja Dudy (dokończenie)

Page 15: Narodowy Dzień Żołnierzy Wyklętych … · dniu 19 lutego od specjalnej konferencji „Żołnierze Wyklęci. Podziemna Armia Powraca”, która odbyła się w sali Konstytucji

S t r o n a 1 5

Z jednej strony ulga, z drugiej – co tu

ukrywać – gorzka zaduma. Bo nie o

drobiazg chodzi. Ale o życie. Tak, nie

okłamujmy się, życie położne zostało na

szali gry politycznej. Już pisałem o tzw.

Konwencja o zapobieganiu i zwalczaniu

przemocy wobec kobiet i przemocy

domowej. Tak oszukańczy tytuł można

odkryć w rzadko którym dokumencie

publicznym. Kamuflaże są znane z dawna,

n. p. kiedyś niewinne słowo

Sonderbehandlung oznaczało po prostu

wyrok śmierci, podobnie, jak Endlösung,

zresztą nie tylko w zastosowaniu do narodu

żydowskiego. Wtedy na ogół wiedziano co

te terminy oznaczają, choć bywali tacy,

którzy nawet po zakończonej wojnie

twierdzili, że nic im one nie mówią. Tak

było po prostu wygodniej. A były to słowa

złowrogie, niosące zagładę. Ale one także

dla wielu zdezorientowanych obiecywały

jakieś dobro. Przecież specjalnie można było

potraktować kogoś, chroniąc go, a

ostateczne rozwiązanie, to przecież mogło

po prostu oznaczać koniec jakiegoś zła. I

chciano właśnie, by ofiary tak te słowa

rozumiały, tracąc złudzenia dopiero przed

wrotami komory gazowej lub dołu, w

którym miały lec. A inna zmyłka: taka

demokracja z bezsensownym dodatkiem:

ludowa (wszak demos to właśnie lud) niby

coś dobrego dla prostego człowieka, a w

rzeczywistości rządy bonzów. A więc słowa

mogą być oszukańcze, zwodnicze.

Przypomnijmy, choćby dla przykładu, co w

Konwencji, której zasadnicza treść

skierowana przeciwko przemocy jest nie

tylko do przyjęcia, ale wręcz oczywista i

potwierdzona ogólnie obowiązującymi

zasadami prawnymi, przemycono po to, by

zyskać podstawę do deprawacji od

przedszkola aż po zakład pogrzebowy.

Czytamy tam: „Strony czuwają, by kultura,

zwyczaje, religia, tradycja lub tzw. „honor"

nie były uznawane za usprawiedliwiające

akty przemocy objęte zakresem niniejszej

konwencji.” „Edukacja 1. Strony podejmą,

gdy to właściwe, działania niezbędne by

wprowadzić do programów nauczania na

wszystkich etapach edukacji, dostosowane

do etapu rozwoju uczniów treści dotyczące

równości kobiet i mężczyzn,

niestereotypowych ról społeczno-

kulturowych, wzajemnego szacunku,

rozwiązywania konfliktów w relacjach

międzyludzkich bez uciekania się do

przemocy, przemocy wobec kobiet ze

względu na płeć oraz gwarancji

nienaruszalności osoby”. Trzeba aż tak

zawiłego języka, by powiedzieć ludziom, że

muszą zarzucić wszelkie zasady, jakimi się

dotąd kierowali, a więc religię, tradycję

swego środowiska, czy to będzie naród,

rodzina względnie inna społeczność i uznać

wszelką inność za normę. To jest

wykorzenienie człowieka z jego naturalnej

gleby i oddanie go na żer narzuconej mu

ideologii i sytuacyjnej normy moralnej. Nie

ma więc nic stałego, żadnego kośćca

utrzymującego człowieka indywidualnego i

społeczność w której żyje w pionie

moralnym. Jest czołganie się od jednej

zachcianki do drugiej. O sprowadzenie

człowieka do takiej pozycji chodzi, żeby nie

był w stanie unieść głowy i spojrzeć na

siebie samego i otaczający go świat.

Wymazać wszelkie pozostałości sumienia,

osaczyć, sprawić, by człowiek naprawdę

poczuł, że jest sam i dobrem jest dla niego

to, co oni – anonimowy demon domagający

się stale dla siebie hołdu absolutnego –

przeznaczyli. Stale ta sama scena z

Kuszenia: „dam ci to wszystko, jeśli

upadniesz i oddasz mi pokłon” (Mt.4,9).

Wiemy, wiedzą nawet ateiści, jaka była

odpowiedź Jezusa. Dzisiaj nie może być

inna.

Kiedy prezydent RP mówi, iż in vitro to

opowiedzenie się za życiem, to ocena tej

wypowiedzi w świetle Ewangelii jest tylko

jedna. Nie ma alternatywy, bo życia można

bronić tylko w sposób jednoznaczny. A więc

nie ma życia mniej i bardziej

wartościowego, ludzkiego zarodka i

człowieka żyjącego tu i teraz. Jeśli obie izby

parlamentu za tą praktyką się opowiedziały

wystarczającą większością, to wszystko

staje się jasne. Musimy przyjąć gorzką

prawdę, iż mamy tam większość bezbożną.

Nieważne do czego ci ludzie się oficjalnie

przyznają, ważne jest czym są. Jeśli ten sam

parlament, głosami podobnej większości

uważa, że przytoczone tu zdania Konwencji

nie zawierają żadnej groźby niosącej rozkład

moralny narodu, to także musimy mieć

świadomość z kim mamy do czynienia i kto,

jak nie ta większość elektoratu, sprawił, że

ci ludzie siedzą na Wiejskiej. A dziś (14 III

2015) doszła nas wieść, że prezydent

Komorowski podpisał Konwencję, bo jego

zdaniem, nie zawiera ona nic

niestosownego. A więc wreszcie wiemy, kto

jest kim. Zresztą można go zrozumieć, gdyż

odpowiedzialny jest tylko przed swą partią i

bonzami UE, a i jedno i drugie ma gdzieś

zasady moralne wynikające z Ewangelii.

Warto przygotować się na katechizację

opartą na Koranie i wtedy nie będzie można

pozwalać sobie na taką swobodę, jaką dziś

manifestują z nazwy chrześcijanie, albo po

prostu już wyznaniowo biezprizorni. Nie

chodzi zresztą tak w przypadku in vitro ani

też Konwencji o wierność zasadom etyki

religijnej, ale o zdrowie narodu w obu

przypadkach zagrożone bez względu na to

czy sprawy te dotykają chrześcijan czy

ateuszy.

Tragiczna jest nasza rzeczywistość

budowana od lat, jeśli nie od wieków na

braku świadomości. Trzymamy się pewnych

schematów, których treści nie rozumiemy,

stąd nasze wybory. Nawet jeśli później

dostajemy baty od naszych wybrańców,

reagujemy tylko jałowym narzekaniem.

Zawsze ktoś – oni – jest winny i wystarczy,

bo popsioczyliśmy, a to, że ktoś nam będzie

dzieci paskudził, że zmuszą nas do

akceptacji perwersji, to znowu tylko powód

do biadolenia uznawanego za

usprawiedliwienie tego, że przespaliśmy

chwilę, kiedy dano nam narzędzie do

naprawy tej Rzeczypospolitej. Bo w końcu

nie zawsze i nie wszędzie udaje się

fałszować wybory.

Jedno zadziwia, to mianowicie, że rządzący

dziś lewacko-liberalny Salon uchylił

całkowicie przyłbicy i pokazał ku czemu

zmierza. Sprzedawanie kraju i wpędzanie

tym sposobem ludzi w biedę już

spowszedniało i nikt nie zwraca uwagi na to,

Poszli na całego

Dokończenie na stronie 16

Page 16: Narodowy Dzień Żołnierzy Wyklętych … · dniu 19 lutego od specjalnej konferencji „Żołnierze Wyklęci. Podziemna Armia Powraca”, która odbyła się w sali Konstytucji

S t r o n a 1 6

Printed and Copyrighted by Polonia Semper Fidelis Wszelkie listy prosimy kierować na adres

redakcji: [email protected]

oceanu co najwyżej „wyrażają

zaniepokojenie”, „sprzeciw” czy „protest”.

Końca tej groteski nie widać.

Jest takie powiedzenie, że „jeśli nie

wiadomo, o co chodzi, chodzi na pewno o

pieniądze”. Nieraz w historii partykularne

interesy z łatwością przekreślały całe

narody, nie licząc się z ich ofiarą,

częstokroć niezwykle krwawą. Znamy z

kart dziejów skutki porozumień

monachijskich czy jałtańskich i wielu

innych. Dzisiaj dołączyły do tego

haniebnego grona porozumienia mińskie. I

wcale to nie oznacza, że będą one

ostatnimi. W końcu dojdzie do otwartego

podziału Ukrainy na dwa lub trzy niby-

państewka, co—przy zmęczeniu opinii

światowej—zostanie okrzyknięte sukcesem

na miarę Chamberlain’a, wymachującego

papierem, który miał rzekomo przynieść

wieczny pokój w Europie.

Czy są jakiekolwiek szanse, że ów

„chocholi taniec” zakończy się

pozytywnym dla Ukrainy, finałem ? Szanse

są niewielkie, jeśli nie wręcz żadne. Nawet

jeśli stanie się coś nieprzewidywalnego w

samej Rosji należy pamiętać, że stale jest

tam wystarczająco wielu jego następców,

którym Władymir Władymirowicz wskazał

drogę do odbudowy Imperium

Rosyjskiego. Wielkie poparcie, jakim Putin

cieszy się w samej Rosji jest również

czynnikiem zachęty dla kontynuacji

twardej linii. Naród rosyjski nigdy nie miał

cywilizacyjnie żadnych podstaw ku

jakiejkolwiek formie demokracji, a

przykład rządów Borysa Jelcyna dobitnie

pokazuje, po której stronie leżą sympatie

Rosjan.

„Chocholi taniec” trwa i będzie trwał

jeszcze długo.

Remigiusz Ostrowski

Wojna na Ukrainie jest od dłuższego

czasu nieprzerwanie na czołówkach

mediów niemal wszystkich orientacji

politycznych na świecie. Sposób jej

prowadzenia jest nowatorski, prowadzony

pod dyktando Władymira Putina. On

narzuca ton i rytm tańca, w którym

poruszają się europejscy impotenci, zwani

politykami. W miarę upływu czasu walki

na Ukrainie powoli jednak bledną w opinii

publicznej, stając się niejako tłem innych

wydarzeń. Zupełnie tak, jak na dalszym

planie uplasowały się po latach walki

między palestyńczykami a żydami na

Bliskim Wschodzie. Mówi się o nich i o

niekończącym się tzw. „procesie

pokojowym”, który od dziesięcioleci jest

podobnym „chocholim tańcem”, na

którym szlify zdobywają kolejne

pokolenia dyplomatów, ale z którego nic

nie wynika.

Z taką samą prawidłowością mamy do

czynienia i na Ukrainie. Putin, wytrawny

gracz i polityk, z dziecinną łatwością

prowadzi ów taniec, zdając sobie sprawę z

niezdolności Zachodu do jakiejkolwiek

skutecznej akcji przeciwko sobie. Kolejne

rozmowy dyplomatyczne, kolejne

postanowienia o sankcjach, w których

zaczynają się wszyscy gubić, kolejne

tupanie nogami w zaciszu gabinetów, no

i—oczywiście—kolejne nagłówki w

gazetach czy czołówki wiadomości.

Zmęczenie głównych partnerów Putina

jest widoczne na każdym kroku. I o to

chyba chodzi władcy Rosji, który ze

stoickim spokojem czyni swoje, wiedząc

że eurokraci Zachodu nie są w stanie mu

się sprzeciwić w realnym wymiarze

militarnym. Podobnie zresztą jak i Stany

Zjednoczone, które nie widzą interesu w

eskalacji konfliktu z Rosją.

Pozorowane kroki, w postaci choćby tzw.

porozumień z Mińska, są czynione pod

dyktando Moskwy, która jest jedyną siłą,

władną do ich przestrzegania lub łamania.

Eurokraci wraz ze swoimi kolegami zza

Chocholi taniec eurokratów

z Ukrainą w tle

że coraz to jakiś kawałek Polski przechodzi

w obce ręce. Jednak rewolucja

światopoglądowo-etyczna może nie minąć

tak bez echa. Są pewne oznaki przebudzenia

w narodzie i w końcu nawet jeśli chrześcijan

jest jeszcze u nas te około 60 % mogą się

oni upomnieć o swoje. Jest i na to

remedium. Dziś (14 III 2015) w

„Wiadomościach” Polsatu podano

triumfalnie, że już 2 miliony nie chodzi do

Kościoła, a odchodzący stale się mnożą.

Podano także w co Polacy wierzą, a w co

nie wierzą. No, bo jak wytłumaczyć to, że

młodzi ludzie modlą się w autobusach i na

ulicach idąc śladem krzyża? Najlepiej

przyjąć metodę bolszewicką: że to jakaś

kontrrewolucja, mało znacząca, bo

większość już z Kościoła wybywa.

Genialne! Każde zaś słowo księdza

zdradzające jego opcję polityczną – chyba,

że jest ona „salonowa” – budzi zaraz tak

zajadłą reakcję i to arogancie odpędzanie

ludzi Kościoła od istotnych dla naszego

życia problemów. To jest demokracja,

chyba nawet nie ludowa, a więc jaka?

Takiego koncertu obłudy nie znał nawet

PRL. Jedynie Kościół, jak za czasów

komunizmu, tak i dziś może

zdyscyplinować znaczną część Polaków do

obrony wartości zasadniczych przeciwko

siłom rozkładowym. I dlatego taka nagonka.

Wezwanie do obrony podstawowych

wartości musi zatem stanowić hasło

naczelne i właściwie jedyne, z jakim

winniśmy iść do wyborów. Wiemy już kogo

mamy na Wiejskiej, w rządzie i w pałacu

prezydenckim i wiemy też, do czego ci

ludzie są zdolni. Może dobrze, że rozpętali

tę hecę z in vitro i z osławioną Konwencją.

To już bardzo wyraźny dzwonek dla

drzemiącego narodu.

Zygmunt Zieliński

Poszli na całego (dokończenie)