nr 4 - e-biuletyn muzeum narodowego w gdańsku
DESCRIPTION
W numerze 4 E-Biuletynu MNG: Refleksje autorów wystawy „Virtus et Splendor. Sztuka w życiu Włochów w XIV – XVII wieku” po jej zakończeniu. Ostatni już kwartał Kalendarza Gdańskiego dla dzieci. Zapowiedzi najważniejszych wydarzeń w Muzeum Narodowym w Gdańsku.TRANSCRIPT
e-biuletynm u z e u m n a r o d o w e g o w g da ń s k u
nr 42014
iSSn 2353-5040
1 . 1 . p o d s u m o wa n i e p r o j e k t u w y s taw i e n n i c z e g o 71 . 2 . s t u d i o lo 1 11 . 3 . m a c i e r z y ń s t w o w X V - w i e c z n e j i ta l i i 1 71 . 4 . k o l e k c j a w ło s k i c h p r y m i t y w ó w 2 31 . 5 . m u z y k a n a w y s taw i e V i r t u s e t s p l e n d o r 2 91 . 6 . d z i e n n i k w y s taw y 3 3
2 . 1 . e u r o p e j s k a n o c m u z e ó w 4 9 2 . 2 . e r w i n o l a f – c h o r e o g r a f i a e m o c j i 5 52 . 3 . V i l n a / w i l n o / V i l n i u s i w i l e ń s z c z y z n a 6 12 . 4 . m a r s z , m a r s z p i ł s u d s k i 6 52 . 5 . V i i i p o m o r s k i e d n i c h o p i n o w s k i e 6 92 . 6 . t u r e c k i e ś l u b y m a r i a n a m o k w y 7 12 . 7 . s z t u k a c e r a m i k i . f o r m a i o s o b o w o ś ć 7 52 . 8 . ś l a d a m i k a n u n u 8 3
3 . 1 . k w i e c i e ń 9 03 . 2 . m a j 1 0 03 . 3 . c z e r w i e c 1 1 1
virtuS et Splendor
ZapowiedZi wyStaw i wydarZeń
gdańSki kalendarZ SZkolny
i /
i i /
i i i /
virtuS et Splendor
7
Z akończona wystawa „Virtus et splendor” zachęci-
ła mnie do refleksji, odpowiedzi na pytania zada-
ne sobie samemu. o szansę stworzenia tej wysta-
wy upomniałem się sam, wiedziałem bowiem, że ją zro-
bię dobrze. nieskromnie? otóż skromność, w szczególno-
ści ta kokieteryjna, do niczego nie zobowiązuje. zacho-
wując należne proporcje, przytoczę anegdotę związaną
z jednym z koncertów artura rubinsteina w łodzi. po wy-
stępie artysty jeden z dziennikarzy, wyraźnie zdegusto-
wany tempami, jakie przyjął pianista, zapytał mistrza,
dlaczego tak właśnie grał, ten odparł mu: „bo umiem”.
zacznijmy zatem od kwestii elementarnej, dotyczącej
przepisu na udaną wystawę, a związanej z wymagania-
mi wobec jej kuratora.
nigdy nie powinien działać mechanizm: dajcie mi wy-
stawę (najlepiej mojego ulubionego artysty, artystów
itp.), a ja już coś tam napiszę (czytaj: skompiluję, zamó-
wię u „specjalisty”, w najgorszym razie pożyczę od dra
google’a). reguły powinny być zgoła inne: punktem wyj-
ścia powinien być dorobek przyszłego autora wystawy,
jego wieloletnia specjalizacja korespondująca z jej tema-
tem. a może nawet coś więcej: pasja – czyż bowiem od
autora wystawy, dajmy na to o motywach muzycznych
w sztuce, nie powinniśmy oczekiwać własnej kolekcji płyt
i zbioru specjalistycznych książek, stałej obecności w fil-
harmonii i na festiwalach muzycznych? to wydaje się
oczywiste. tak jest na całym świecie. bazowanie na spe-
cjalistach to probierz wiarygodności muzeum jako in-
stytucji publicznej i dysponującej publicznym groszem.
nie rozwijam kwestii wymogu znajomości przez kura-
tora literatury tematu w językach kongresowych, bo ta
jest oczywista.
w drugim etapie kuratora uwiarygodnia szczegółowy sce-
nariusz, koncept naukowy i ogólny pomysł na aranżację
wydobywającą zawartość naukową. podkreślam słowo:
narracja, gdyż wystawa jest opowieścią. jej czytelność,
virtuS et Splendor
dr Hab. proF. ug marcin kalecińSki
« fo
t. g
. nos
orow
ski
»
i / 1 nr 4 / e-biuletyn mu Zeum narodowego w gdań S ku
podSumowanie projektu wyStawiennicZego
nr 4 / e-biuletyn mu Zeum narodowego w gdań S ku 9
logiczna struktura jej podziałów, komplementarność dzieł
i komentarzy słownych ostatecznie weryfikuje kompeten-
cje kuratora. kilkakrotnie oprowadzałem gości po wysta-
wie, miałem okazje usłyszeć miłe słowa, najbardziej uję-
ły mnie te o miłości do kultury włoskiej, która miała ema-
nować z wystawy. nie mam wątpliwości, iż wystawa sztu-
ki rozumiana par excellance jest domeną zawieszoną mię-
dzy wiedzą naukową a twórczością artystyczną, wielkie
ekspozycje sztuki powodowały ferment naukowy, skłania-
ły do pogłębionej dyskusji. ich katalogi stanowiły uzna-
ne i cytowane kompendia. w tym miejscu nie sposób
nie wydobyć znaczenia doboru współautorów katalogu.
w moim zamierzeniu katalog miał być źródłem usyste-
matyzowanej wiedzy, starannie komentującym funkcję i
formę prezentowanych obiektów. wśród autorów znala-
zły się zarówno osoby specjalizujące się w problematyce
ujawnionej w esejach, a związane naukowo z uniwersy-
tetem gdańskim, jak i młode historyczki sztuki z muzeum
narodowego w gdańsku. ich eseje przyniosły mi szczegól-
ną satysfakcję, powstały w wyniku starannej kwerendy bi-
bliotecznej, poszerzyły kompetencje autorek. chciałbym
w przyszłości przed podobnie ambitnym wyzwaniem po-
stawić reprezentantów większości działów muzeum naro-
dowego, każda bowiem wystawa jest okazją do rozwoju
naukowego jego kadry.
twórca wystawy musi w praktyce liczyć się z ograniczenia-
mi: czasu i przestrzeni, liczby eksponowanych obiektów
i środków finansowych. zdaje swoisty egzamin z umiejęt-
ności adaptowania się do zastanych warunków i podejmo-
wania decyzji kompromisowych. moja pierwsza wystawa
dostarczyła mi cennych doświadczeń. koncepcja ekspozy-
cji, którą można odbierać na poziomie niemal wszystkich
zmysłów, napotkała problem związany z nietrwałością za-
pachów i krótkim żywotem cytrusów (storczyki trzymały
się nieźle). niemniej pełnia doznań zmysłowych dostępna
u zarania wystawy robiła wrażenia i warta była zaanga-
żowanych środków, trwale obecna muzyka nomen omen
przydawała splendoru dziełom. w kolejnym moim pro-
jekcie elementy natury zapewne należeć będą bardziej do
artificialiów niż naturaliów, muzykę, bez której od daw-
na nie mogę myśleć o sztuce, traktuję jako element nie-
odzowny ekspozycji.
przed wystawą docierały do mnie głosy, iż teksty z tablic
informacyjnych są zbyt długie, hermetyczne i publiczność
je zignoruje. zaufałem jednak inteligencji widzów i nie za-
wiodłem się: teksty były czytane, rozumiane, komentowa-
ne, jedynie dla części publiczności problem stanowiła zbyt
mała czcionka. trudno nie oprzeć się ogólnej refleksji, iż
jeśli wymaga się od siebie wiele i starannie realizuje arty-
styczno-edukacyjny projekt, inteligentni i wrażliwi widzo-
wie przyjmą go z zaciekawieniem.
fundamentalnie ważny z perspektywy doświadczeń zwią-
zanych z wystawą „Virtus et splendor” wydaje się do-
stęp zwiedzających do jak najszerszej wiedzy o ekspo-
nowanych dziełach. ideałem, możliwym do realizacji
w większej przestrzeni, byłaby wyodrębniona strefa widza
przeznaczona do interaktywnego pozyskiwania wiedzy
w formie multimedialnej, przestrzeń przystosowana do
studium indywidualnego (w tym kontekście novum stano-
wiłby bilet indywidualny wielokrotnego wstępu). ekspozy-
cję widzę bowiem jako strukturę żywą, przyjazną widzowi
a jednocześnie zobowiązującą go, by dziełom intelektual-
nie „dotrzymał kroku”.
wystawa ukazała dzieła ze zbiorów fundacji czartory-
skich w nowym kontekście. eksponowane dotychczas
w konwencji dziewiętnastowiecznej obrazy i dzieła rze-
miosła zostały usystematyzowane wedle funkcji, atrak-
cyjnie zaaranżowane na starannie dobranych tłach uka-
zane zostały niejako w nowym świetle. mimo ledwie
półrocznego okresu przeznaczonego na badania udało
się w wypadku kilku dzieł zaproponować nowe atrybucje,
w katalogu znalazło się także wiele nowych spostrzeżeń
dotyczących rodowodów artystycznych obrazów i ich
funkcji. wiele z przedmiotów z kunstkamery doczekało
się po raz pierwszy not katalogowych, szczególnie cenne
wydają się te dotyczące orientaliów. na koniec kilkanaście
eksponatów doczekało się nowych, wykonanych in situ,
fotografii.
wystawa i eseje ukazały prawdziwy kontekst historyczny
i ideowy dzieł, uwolniły je od stereotypów. na powrót
przywróciły sferze sacrum. choć na chwilę przydały im
dawnego splendoru.
i / 1
wyStawa i eSeje ukaZa-ły prawdZiwy kontekSt
HiStorycZny i ideowy dZieł, uwolniły je od Stereoty-pów. na powrót prZywróci-ły SFerZe Sacrum. cHoć na cHwilę prZydały im dawne-go Splendoru.
« fot. g. nosorowski »
11
S tudiolo zaaranżowane na potrzeby wystawy „Vir-
tus et splendor” odnosi się do przestrzeni prze-
znaczonej do nauki, rozmyślań, gromadzenia
zbiorów, a także pielęgnowania pamięci. tego typu po-
mieszczenia stanowiły nierozerwalny element w ramach
zabudowy mieszkalnej wczesnorenesansowych huma-
nistów. nazwa studiolo pochodzi od łacińskiego słowa studium oznaczającego jednocześnie czynność studio-
wania oraz miejsce, w którym się ją praktykuje. funkcja
tej przestrzeni – skupiająca się początkowo na uczonych
rozmyślaniach i artystycznej inspiracji – oczywiście ewo-
luowała na przestrzeni wieków, aż w końcu studiolo stało
się miejscem aktywności kolekcjonerskiej, a zatem leżą-
cej u podstaw muzealnictwa w rozumieniu nowożytnym.
w pomieszczeniu przechowywało się i gromadziło przed-
mioty szczególnie cenne – dzieła sztuki oraz kuriozalne
wytwory natury. z wyizolowanego miejsca skupienia stu-
diolo przemieniło się w pomieszczenie, do którego zapra-
sza się wytworne osoby, pokazuje zbiory, gdzie wywiązuje
się dyskusja. aspekt kolekcjonerski odgrywał w nim zatem
niebagatelną rolę, stąd umieszczona w zaaranżowanej
przestrzeni gablota z precjozami.
przeważająca część studioli nie zachowała się do naszych
czasów lub uległa poważnym przeobrażeniom, na pewno
jednak istniał starożytny prototyp tego typu pomieszczeń
– już witruwiusz, kwintylian czy cycero odnosili się do
nich w swoich pismach. antyczni pisarze zwracali uwagę
na fakt, że miejsca te swoją dekoracją powinny odzwier-
ciedlać podniosły charakter i stymulować aktywność inte-
lektualną. w tym kontekście umieszczano wizerunki po-
staci mitologicznych odnoszących się do nauk i sztuk, na
przykład merkurego i muz, minerwy i herkulesa. ponadto
miejsca przeznaczone do nauki i kontemplacji winny być
ulokowane tak, aby zapewniać odizolowanie i kontakt
z naturą – najlepiej zatem, aby widok z okien roztaczał
się na sąsiadujący ogród. samotność umożliwiała skupie-
nie, a bliskość natury przynosiła ukojenie zmęczonemu
umysłowi. z tych samych korzeni ideologicznych wyrosła
Studiolo
maja baran
i / 2 nr 4 / e-biuletyn mu Zeum narodowego w gdań S ku
« fo
t. g
. nos
orow
ski
»
nr 4 / e-biuletyn mu Zeum narodowego w gdań S ku 13
dla państwa i reprezentujące swoją postawą, właściwo-
ściami intelektu lub cnotami moralnymi wzory do naśla-
dowania dla reszty społeczności.
katalizatorem odrodzenia się popularności tej kategorii
literackiej we wczesnorenesansowej italii była twórczość
francesca petrarki. poeta jako pierwszy powrócił do staro-
żytnej formy cyklu składającej się z serii krótkich biografii.
w utworze De viris illustribus, skomponowanym w 1338
roku, zawarł biografie 36 postaci, tzw. uomini illustri –
mężów stanowiących wzór cnót moralnych i intelektual-
nych. w niedługim czasie rozkwit literatury egzemplifika-
cyjnej – wzorowanej na antycznych seriach – doprowadził
do powstania charakterystycznych cyklów portretowych,
wyobrażających znane osobistości historyczne. umiesz-
czane wpierw w przestrzeniach publicznych, szybko odna-
lazły swe miejsce w pomieszczeniach prywatnych, gdzie
również pełniły funkcję moralizatorską.
prezentowanie tego typu wizerunków przed oczami spo-
łeczności miało za zadanie motywować ją do czynienia
dobrych i pożytecznych uczynków. sławni mężowie sta-
nowili bowiem inkarnację wszelkich pożądanych cnót,
a w swoim dążeniu do doskonałości moralnej i intelek-
tualnej – znakomite przykłady do naśladowania. gwoli
ścisłości dodać należy, że wizerunki „sławnych mężów”
znajdowały swe miejsce w dekoracji rezydencji publicz-
nych i prywatnych już od średniowiecza, eksponowały
je również w swym wystroju najwcześniejsze biblioteki
chrześcijańskie. większość tych cyklów nie zachowała się
jednak do naszych czasów.
w XiV wieku serie portretowe wyobrażające sławne po-
staci historyczne rozprzestrzeniły się przede wszystkim
w północnej części italii. to również w tym rejonie wy-
tworzył się pod koniec trecenta ikonograficzny typ ma-
łych portretów męskich i żeńskich, malowanych zawsze
z profilu, które zawieszane były pod sufitem we wnętrzach
koncepcja studiolo w rozumieniu nowożytnym. w pręż-
nie rozwijających się miastach renesansowej italii po-
mieszczenia te pełniły z początku funkcje skryptoriów,
z czasem zaś umiejscawiane były w ciągu komnat miesz-
kalnych, najczęściej w pobliżu sypialni. taka lokalizacja
gwarantowała intymność i swego rodzaju odizolowanie
od bieżących spraw, faworyzując tym samym skupienie
i kontemplację.
prócz antycznych przekazów literackich do wytworzenia
się charakterystycznej formy przestrzennej nowożytnego studiolo przyczyniła się w dużej mierze praktyka utrwa-
lona w wiekach średnich. w tym okresie tworzenie po-
mieszczeń przeznaczonych do studiowania i czynności
pisarskich było nieodmiennie powiązane z działalnością
stanu duchownego, zwłaszcza zakonników. precyzyj-
nych wskazówek dotyczących kształtu i wyposażenia
tych miejsc dostarczały pisma kartuza guida de kastell,
a samotnym czynnościom intelektualnym sprzyjało zaś
rozplanowanie architektoniczne części mieszkalnej za-
budowań klasztornych. składała się na nią seria małych
odizolowanych pomieszczeń z przylegającym niewielkim
ogródkiem i w takim właśnie otoczeniu dojrzewały owoce
duchowej i intelektualnej egzystencji zakonników. poza
przedmiotami codziennego użytku musiały się tam znaj-
dować uczone księgi, a także utensylia pisarskie niezbęd-
ne do przepisywania. sklepiona cela zakonna posłużyła
zaś jako prototyp formuły architektonicznej późniejszego,
nowożytnego studiolo – przestrzeni niewielkiej, przypo-
minającej swym kształtem wnętrze szkatuły. z racji swo-
jej funkcji było to pomieszczenie niewielkie, wyposażone
w uczone księgi oraz we wszelkie instrumentarium po-
trzebne do wykonywania czynności intelektualnych.
ściany okryte były najczęściej drewnianą okładziną deko-
rowaną intarsjami, a cały wystrój odwoływał się do nauki
i sztuki poprzez zestawienie wyobrażeń przyrządów na-
ukowych i przedstawień alegorycznych.
znakomitymi przykładami tego typu pomieszczeń sięga-
jących epoki włoskiego renesansu są chociażby studiolo federica da montefeltro w urbino, izabelli d’este w mantui
czy francesca i de medici w palazzo Vecchio we florencji.
przestrzenie o podobnej funkcji wydzielano także na dwo-
rach i w pałacach nie tylko w italii, ale i w innych częściach
europy. jednakże włoskie studiolo odzwierciedlało etos
nowożytnego humanisty w sposób szczególnie wyrazisty.
w tym kontekście kluczowym zagadnieniem jest program
ikonograficzny tego pomieszczenia oraz jego znaczenie
w odzwierciedleniu horyzontu intelektualnego fundatora.
zasada umieszczania w studiolo wizerunków postaci sły-
nących z wielkich i szlachetnych uczynków wywodzi się
ze starożytności. celem takiej strategii było wytworzenie
swoistego genius loci, a portrety miały motywować do wy-
tężonej pracy intelektualnej oraz inspirować do podążania
drogą słynnych mężów – tzw. viri illustres. cykle malar-
skie tego typu inspirowane były seriami krótkich biografii
uznanych osobistości, wzbudzających powszechną estymę
wielkimi dokonaniami lub cnotami. pierwsze antyczne
wzorce literackie sięgały twórczości kręgu cycerona, a na-
stępnie były podejmowane przez kolejnych autorów staro-
żytnych. bohaterami utworów byli nie tylko wielcy poeci,
ale też wojownicy, władcy, filozofowie i historiografowie.
zgodnie z obyczajem były to osoby szczególnie zasłużone
i / 2
pałacowych. na przykład na podstawie tekstu petrarki za-
programowano wystrój tzw. Sali Virorum (sali mężów)
w pałacu francesca da carrary w padwie. coluccio salu-
tati zlecił zaś wykonanie portretów najsławniejszych ów-
czesnych literatów do auli mniejszej palazzo Vecchio we
florencji. również w toskanii powstał cykl namalowany
w 1450 roku przez andrea del castagno, dekorujący Vil-
lę carducci w legnaia – oprócz słynnych osobistości hi-
storycznych cykl ten prezentował także wizerunki postaci
mitologicznych oraz – co znamienne – zasłużonych oby-
wateli florencji. ten ostatni element odpowiadał rodzą-
cej się potrzebie podkreślenia znaczenia i splendoru dane-
go rodu, a integrowanie wizerunków jego przedstawicieli
z wyobrażeniami sławnych mężów okazało się wyśmieni-
tym środkiem propagandowym.
we florencji szczególnie ceniono cnoty obywatelskie.
kolebka włoskiego humanizmu znana była bowiem ze
swojego specyficznego ustroju. podporządkowując po-
litycznie i gospodarczo pozostałe ośrodki toskanii, upo-
wszechniała wizję ustroju wzorowanego na rzymskiej re-
publice. znamienne jest, że to właśnie po swoim pobycie
we florencji włoski historiograf paolo giovio rozpoczął
komponowanie cyklu portretów w swojej Villi w borgovi-
co nad jeziorem como, który to cykl szybko stał się jednym
z najsłynniejszych w swoim rodzaju. seria z tzw. museo
giovio nie zachowała się, ale pewne wyobrażenie co do
jej wyglądu przynosi skopiowany zbiór z galerii uffizi we
florencji – La seria giovana. odzwierciedla ona typowy
sposób wyobrażania słynnych mężów. sylwetki ujęte są
w popiersia, zaprezentowane najczęściej z profilu. wśród
przedstawionych postaci znajdują się reprezentanci wła-
ściwie wszystkich wyższych stanów, a także osobistości
nauki i sztuki. cykl obfituje w wizerunki władców: pa-
pieży, królów, cesarzy i sułtanów, swoje miejsce znaleźli
w nim również wysoko postawieni duchowni, postaci
świętych i zakonników oraz uczeni reprezentujący różne
dziedziny nauki, artyści, filozofowie i poeci. seria zawiera
Z racji Swojej Funk-cji było to pomieSZcZe-
nie niewielkie, wypoSażo-ne w ucZone kSięgi oraZ we wSZelkie inStrumenta-rium potrZebne do wyko-nywania cZynności inte-lektualnycH.
nr 4 / e-biuletyn mu Zeum narodowego w gdań S ku 15
też liczne postaci słynnych wodzów i wojowników i – co
znamienne – przedstawienia sławnych kobiet. te opiera-
ły się na utworze boccaccia De claris muliebris, który sta-
nowił swego rodzaju odpowiedź na wcześniejszy utwór
petrarki zawierający odniesienia wyłącznie do mężczyzn.
cykl Donne illustre, który odnalazł swe poczesne miejsce
w dekoracji Villi paola giovio, wyobrażał ówczesne amba-
sadorki cnót moralnych, stanowiące wzór postępowania
dla innych niewiast.
przedstawienia słynnych mężów i niewiast składały się
w przeważającej mierze z tzw. portretów alegorycznych:
cechy fizyczne modeli nie były zbyt zindywidualizowane,
miały podkreślać wartości uniwersalne. przykładowo,
ówczesnych wodzów wyobrażano na wzór antycznych wo-
jowników, co miało na celu – poprzez proste skojarzenia –
zrównać ich ze starożytnym ideałem i uwypuklić definiu-
jące daną postać cechy lub osiągnięcia: odwagę, majestat,
intelekt czy sukcesy militarne.
umiejscowienie serii portretów viri illustres w studiolo – miejscu kontemplacji i gromadzenia cennych pamią-
tek – wiąże się z ewolucją formalną tego pomieszczenia
oraz przeobrażeniom funkcji, którym ulegało. od XV wieku
zaczyna ono bowiem funkcjonować jako stała i skodyfiko-
wana przestrzeń w obrębie miejskich zabudowań pała-
cowych. wizerunki uomini illustri pojawiają się w nim na
zasadzie egzemplifikacyjnej, a przede wszystkim – mo-
tywującej. otaczanie się portretami słynnych i cnotliwych
mężów miało inspirować renesansowego uczonego do
rozmyślań, nauki i pielęgnowania wartości duchowych.
na takiej samej zasadzie umieszczono portrety słynnych
mężów w studiolo zaaranżowanym na potrzeby wystawy
„Virtus et splendor”. wśród nich znalazły się wyobrażenia
dantego i petrarki, którzy już od XiV wieku stanowili mo-
delowe wyobrażenia słynnych mężów ze względu na wiel-
ką estymę, jaką się cieszyli wśród włoskich humanistów.
obaj poeci zostali wyobrażeni w honorowym miejscu fre-
sku autorstwa znakomitego domenica ghirlandaio w pa-
lazzo Vecchio – ich wizerunki niejako „przyjmowały” gości
wchodzących do pomieszczenia. we wczesnych wyobraże-
niach dante i petrarka przedstawiani byli całopostaciowo,
najbardziej jednak rozpowszechniła się ikonografia w uję-
ciu en trois quarts (zwróconych w trzech czwartych w kie-
runku widza), z wieńcem laurowym ozdabiającym skronie
oraz z atrybutem w postaci księgi. w podobnej konwencji
zostali wyobrażeni na portretach eksponowanych na wy-
stawie w muzeum narodowym w gdańsku. znakomitym
uzupełnieniem galerii słynnych poetów doby renesanso-
wego humanizmu mógłby być z kolei umieszczony obok
wizerunek torquanta tassa.
wyśmienitymi przykładami wizerunków wodzów, którzy
mogliby się znaleźć w cyklu słynnych mężów, są prezen-
towany na wystawie portret cesarza karola V habsurga
i włoskiego wodza alfonsa d’avaloso. obaj zostali wyobra-
żeni w typowym ujęciu en trois quarts, oczywiście w re-
prezentacyjnej zbroi podkreślającej nie tylko ich szlachet-
ny stan, ale i sukcesy militarne. z kolei wizerunek giulia
de medici doskonale odzwierciedla powszechne umiesz-
czanie członka znamienitego rodu wśród postaci sław-
nych mężów celem uwypuklenia splendoru i chwały ro-
dziny. wszystkie prezentowane na wystawie portrety sta-
nowią przekrojową ilustrację typów osób wchodzących
w skład cyklów uomini illustri – poetów, władców, wojow-
ników, przedstawicieli możnych rodów. prezentowana se-
ria kładzie również nacisk na postaci poetów, w tym pe-
trarki, który przecież w znacznym stopniu przyczynił się
do narodzin studiolo w jego wczesnorenesansowej formie
oraz był autorem złożonej koncepcji życia w samotności
i naukowej kontemplacji w zaciszu własnego domu. we-
spół z obiektami kolekcjonerskimi – mirabiliami, artificia-
liami i naturaliami – cykl ten znakomicie pasowałby do
przestrzeni pełniącej podobną funkcję w zabudowie pała-
cu lub willi humanisty doby włoskiego renesansu.
« muZeum Ferrante imperato, iluStracja Z dZieła „dell’ HiStoria naturale”, neapol 1599 »
i / 2
17
macierZyńStwow Xv-wiecZnej italii
F ragment jednej z florenckich ordynacji nie pozo-
stawia wątpliwości co do roli niewiasty we wcze-
snonowożytnym świecie: kobiety zostały stworzo-
ne, aby pomnażać ludność w tym wolnym mieście i pilno-
wać czystości w małżeństwie. kwestia zapewnienia ciągło-
ści rodom była tym bardziej istotna, że zbierające krwa-
we żniwo epidemie dżumy regularnie pustoszyły wło-
skie miasta. wysoka śmiertelność dzieci i matek pod-
czas porodu również niekorzystnie wpływała na przy-
rost naturalny. ciąża i poród były czasem niezwykle nie-
bezpiecznym dla kobiety, nie tylko zresztą w ówczesnych
włoszech. brak wiedzy, zachowania zasad higieny, bez-
radność akuszerek w razie komplikacji sprawiały, że po-
ród był jedną z najtrudniejszych prób, przed którą stawa-
ła młoda żona. dlatego pojawiło się wiele przedmiotów
pełniących funkcję talizmanów, które towarzyszyły tym
ważnym wydarzeniom i wspierały przyszłą matkę. ich
dekoracja odnosiła się również do pożądanych od biało-
głowy zalet. oczekiwaniu na potomka i samemu porodo-
wi towarzyszyło wiele ceremoniałów, co wiązało się także
z dużymi wydatkami.
już podczas ślubu panna młoda dostawała lalkę dzieciąt-
ka jezus oraz ubranka, żeby się mogła przygotowywać do
roli matki. otrzymywała także talizmany dla niemowlę-
cia, czyli oprawione w srebro gałązki koralu i zęby (tzw.
magdalena mielnik
wilczy ząb miał zapewnić, że dziecku wyrosną ząbki).
jako prezenty ślubne dawano także przedmioty związa-
ne z macierzyństwem, jak na przykład słynne deschi da
parto – drewniane tacki, na których podawano położni-
cy potrawy. trzymano na nich także potrzebne do opieki
nad dzieckiem utensylia. zwyczaj przynoszenia młodej
matce posiłku i prezentów na specjalnej tacy wywodzi się
jeszcze z czasów rzymskich. najpopularniejsze były deschi
malowane – pojawiły się około 1370 roku i były wyko-
nywane aż do trzeciej ćwierci XVi wieku. powierzchnię
zabezpieczano specjalną tkaniną. kiedy były już niepo-
trzebne, wieszano je na ścianach, stanowiły bowiem dla
rodziny bardzo ważną pamiątkę (zwłaszcza gdy wiązały
się z narodzinami chłopca). wizerunki zdobiące ich po-
wierzchnię to przeważnie sceny mitologiczne i klasyczne,
i / 3 nr 4 / e-biuletyn mu Zeum narodowego w gdań S ku
« fo
t. g
. nos
orow
ski
»
nr 4 / e-biuletyn mu Zeum narodowego w gdań S ku 19i / 3
przedstawienia religijne i sceny połogowe. odwrocie za-
ludniały niesforne putti, często także herby.
od początku XV wieku deschi da parto powoli zaczęły być
zastępowane przez naczynia z majoliki, trwalsze i wygod-
niejsze w użytkowaniu. pierwsze naczynia importowano
z hiszpanii, stąd zapewne nazwa majolika, wywodząca się
prawdopodobnie od wyspy majorka, gdzie zwożono hisz-
pańskie wyroby ceramiczne przeznaczone na eksport. ma-
jolikowe komplety dla położnic produkowano w ogrom-
nych ilościach, o czym świadczy też duża liczba egzem-
plarzy zachowanych do dzisiejszych czasów, wynosząca
ponad sto sztuk. zestawy naczyń składały się najczęściej
z pięciu, czasem do dziewięciu naczyń, ustawianych jed-
no na drugim (by łatwo je było przenieść), a każde z nich
miało swoją funkcję: miseczki na płyny, talerz na pokarmy
stałe i solniczka pełniąca rolę przyprawy i konserwantu
(położnica najczęściej była karmiona delikatnym mięsem
z kurczaka i rosołem). niestety, żaden kompletny zestaw
nie zachował się do naszych czasów.
w dekoracji naczyń wykorzystywano motywy miłosne,
popularnym źródłem były Metamorfozy (jak np. tagliere z wizerunkiem ledy, ok. 1520 z urbino, ze zbiorów czar-
toryskich w krakowie), a także sceny ze starego i nowego
testamentu oraz przedstawienia alegoryczne. ich wymo-
wa była dydaktyczna, ale też miały przynosić ukojenie.
w szczególności funkcję tę pełniły obrazki we wnętrzu
naczynia, na których pokazywano sceny porodu bądź
z okresu połogu, odbywające się w zaciszu domowym.
na tych malunkach wszystko przebiegało w pełnej har-
monii, bez najmniejszych komplikacji, co zapewne miało
uspokoić przyszłą młodą matkę przerażoną perspektywą
porodu – z tego wynikałoby, że kobiety dostawały te na-
czynia przed rozwiązaniem. niektóre sceny propagowały
zalecane ówcześnie karmienie piersią, ponieważ wierzo-
no, że z mlekiem matki są przekazywane jej cnoty. jako
dekoracje pojawiały się także zwierzątka z rodziny łasi-
cowatych, mające być znakiem łatwego porodu, wierzono
bowiem, że łasice rozmnażają się przez ucho. te motywy
wiążą się również z mitem o narodzinach herkulesa (także
chętnie przedstawianym, jak na tagliere z okresu 1525–
–1530 z kolekcji V&a museum)1. zazdrosna hera chciała
uniemożliwić alkmenie poród, dlatego poprosiła bogini
lucinę, opiekunkę narodzin, aby siedziała ze skrzyżowa-
nymi nogami. wówczas galintas, jedna ze służek alkme-
ny, oszukała lucinę. wmówiła bogince, że matka herosa
mimo wszystko już urodziła, a kiedy zdziwiona lucina
zmieniła pozycję, na świat przyszedł herkules. rozzłosz-
czona hera zamieniła sprytną służącą w łasicę.
wierzono, że kobieta w ciąży – dzięki wyobraźni – może
mieć wpływ na płeć i charakter przyszłego potomka,
z tego względu niezmiernie istotne było to, co ogląda,
a nawet na co patrzy podczas aktu miłosnego. teorie te
znane były już starożytnym. marcin luter pisząc o wadze
odpowiednich bodźców wzrokowych w czasie ciąży, podał
przykład kobiety, która urodziła mysz, ponieważ gdy była
w ciąży, przestraszyła się tego gryzonia. czasami winą
za narodziny zdeformowanych noworodków obciążano
chorą wyobraźnię niewiasty. wygląd małżeńskiej camery
miał zatem dodatkową funkcję, wpływał bowiem na płeć
i usposobienie przyszłego potomka. funkcja naczyń była
po części magiczna, miała „zabezpieczyć” niebezpieczny
poród oraz sprawić, że na świat przyjdzie wyczekiwany
dziedzic. wizerunki chłopczyków na naczyniach miały za-
klinać płeć nienarodzonego dziecka. męski potomek był
sprawą kluczową, niektórzy ubezpieczali się nawet na wy-
padek narodzin dziewczynki.
1 http://collections.vam.ac.uk/item/o139081/trencher-unknown/
pomocne podczas porodu były także talizmany, częstym
kamieniem wykorzystywanym w tym celu był koral. wie-
rzono, że ta roślina zamieniająca się w kamień pod wpły-
wem powietrza ma moc odstraszania zła i zatrzymywa-
nia krwawienia. pomocne były też figurki łasic i martenów
(w języku polskim zwanych zwyczajowo kunami) oraz fu-
tra tych zwierząt. kamieniem, który, jak wierzono, miał
moc skracania porodów, był aetitus, kształtem przypo-
minający dziecko w łonie. pomocne mogło być także czy-
tanie na głos żywota św. małgorzaty albo kładzenie tek-
stu na brzuch rodzącej. święta małgorzata bez szwanku
wyszła z brzucha smoka, była więc idealną patronką ro-
dzącej. stosowano i inne praktyki angażujące świętych
w przebieg porodu. zalecano na przykład, by owijać cia-
ło rodzącej iluminowanymi rękopisami o długości cia-
ła chrystusa, najlepiej opisującymi żywot marii bądź św.
małgorzaty. popularne były amulety z fragmentów sakral-
nych rękopisów (obojętnie jakiej treści) zawijane w ma-
teriał, co oczywiście rodziło protesty niektórych kazno-
dziejów, pomstujących na mnichów, że dla zysku niszczą
cenne pisma.
kiedy pomoc w postaci amuletów przyniosła pożądany
efekt i narodziny zakończyły się szczęśliwie i dla matki,
i dla dziecka, kobiety z zaprzyjaźnionych rodzin odwie-
dzały położnicę i przynosiły jej drobne podarki. leone
battista alberti uważał, że w domu powinny być osob-
ne pokoje dla kobiet i mężczyzn, żeby liczne potrzeby
i uciążliwe humory ciężarnej nie przeszkadzały mężowi.
rzadko dysponowano osobną sypialnią, ale rzeczywiście
żona przenosiła się na czas ciąży najczęściej na dół, gdzie
było chłodniej i łatwiej było przyjmować gości, tak aby
nie przeszkadzali pozostałym domownikom. oczywiście
z okazji odwiedzin trzeba było pamiętać o odpowied-
nim stroju dla młodej mamy (specjalna koszula, płaszcz
i czepeczek), dziecka, a także zadbać o dekorację łóżka.
znaczenie takich wizyt było nierzadko polityczne, miały
one bowiem na celu zwiększenie więzi pomiędzy rodami.
« domenico gHirlandaio, „narodZiny św. jana cHrZciciela” (Fragment), Santa maria novella, Florencja »
nr 4 / e-biuletyn mu Zeum narodowego w gdań S ku 21
położnicę obdarowywano łyżeczkami, cukierkami, mate-
riałami, pucharkami. istotne było, by skrupulatnie odno-
tować, co kto przyniósł, gdyż często potem prezenty były
dawane z powrotem przy następnej okazji (tzn. dokład-
nie to samo lub ekwiwalent). niemałe sumy wydawano
też na specjalne cukierki kupowane w aptekach, dawane
położnicy po narodzinach dziecka. stanowiły zapewne
część rytuału odwiedzin u młodej matki, o którym, nie-
stety, poza tym, że należało zrobić odpowiednie wrażenie,
niewiele wiadomo.
zasadniczo przyjście na świat dziecka wiązało się ze spory-
mi kosztami. florencki notariusz ser girolamo di ser gio-
vanni di ser taddeo da colle notujący skrupulatnie każdy
wydatek, jak na specyfikę jego zawodu przystało, wydał
w XV wieku w czasie ciąży, porodu i połogu swej żony 280
lirów, czyli roczne wynagrodzenie mistrza kamieniarza,
a nie należał wcale do najbogatszej warstwy społecznej.
noworodka trzeba było jak najszybciej ochrzcić, zwłasz-
cza, że śmiertelność wśród niemowląt była bardzo wyso-
ka. dziecko oficjalnie stawało się wówczas częścią spo-
łeczności. we florencji do specjalnych miar wrzucano bia-
łą fasolkę, jeżeli urodziła się dziewczynka, a jeśli chło-
piec – czarną. na rodziców chrzestnych starano się wybie-
rać przedstawicieli znaczniejszych rodów, aby zapewnić
dziecku dobrą przyszłość. chrzestni przynosili niemowlę-
ciu podarunki: materiały, pucharki, monety, łyżeczki, naj-
częściej z wizerunkami jana chrzciciela albo herkulesa,
co miało się odnosić do obywatelskiej symboliki i zapew-
niać dziecku przyszłość szczęśliwego, światłego obywate-
la. ubranko do chrztu, podobnie jak strój panny młodej,
stanowiło o statusie rodziny. tak jak w wypadku innych ce-
remonii, część darowanych z tej okazji przedmiotów była
później przekazywana innym kobietom w rodzinie. dziec-
ko dostawało odpowiednią wyprawkę, ponieważ po cere-
monii chrztu zazwyczaj wysyłano je do mamki na wieś,
w specjalnym koszu, gdzie musiało mieć odpowiednio
dużo rzeczy praktycznych i o znaczeniu symbolicznym.
w wieku dwóch lat dziecko wracało do domu. z tej okazji
otrzymywało nowy, często ekstrawagancki strój i właści-
wie dopiero wtedy stawało się częścią rodziny. towarzy-
szyły temu specjalne uroczystości. pod koniec XVii wieku,
zapewne w związku z rosnącą populacją, zmniejsza się
produkcja naczyń, amuletów i innych przedmiotów towa-
rzyszących położnicom i kobietom w stanie błogosławio-
nym, zanika także ich symboliczne znaczenie.
i / 3
„kobiety ZoSta-ły StworZone, aby
pomnażać ludność w tym wolnym mieście i pilnować cZyStości w małżeńStwie”.
« fot. k. sadowski »
23
w iększość teoretyków i pisarzy, którzy zajmo-
wali się sztuką na przestrzeni stuleci, utrwa-
lała zapoczątkowaną przez giorgia Vasariego,
autora opublikowanej w 1550 roku słynnej pracy Le Vite
de’ più eccellenti pittori, scultori, ed architettori, teorię po-
stępu artystycznego, według której sztuka rozwija się tak
jak ludzkie życie – od narodzin, poprzez wiek dojrzały ku
starości aż do śmierci. doskonałość środków artystycznych
i mistrzostwo w odtwarzaniu natury i jej praw, będących
według Vasariego wyznacznikiem dojrzałości i szczyto-
wym osiągnięciem sztuki, osiągnęła twórczość michała
anioła, rafaela i leonarda. jedynie ideały antyku i wło-
skiego renesansu utożsamiano z uniwersalnymi i stałymi
wzorcami dla wszelkiej twórczości. wobec takiej teorii,
panującej niepodzielnie w kolejnych epokach, malarstwo
duecenta, trecenta i quattrocenta, czyli tzw. prymitywów
włoskich, zostało odsunięte na margines zainteresowań,
uznane za efekt niedojrzałości i nieudolności.
w XiX wieku nastąpiły ważne przemiany w tradycyjnym
stosunku do sztuki, które znalazły odzwierciedlenie w roz-
szerzającym się zakresie zainteresowań ówczesnej histo-
riografii, artystów i kolekcjonerów. u progu tego stulecia,
wraz z zakwestionowaniem obowiązującego grand goût
i poszukiwaniem nowej koncepcji sztuki, wolnej od kla-
sycznych kanonów, początkowo w pismach uczonych, po-
tem także dzięki kolekcjonerskim pasjom z mroku zapo-
mnienia zaczęła się wyłaniać twórczość włoskich artystów
„przedrafaelowskich”. ponowne odkrycie ich malarstwa
dla całej europy miało miejsce w lokalnym środowisku
badaczy, miłośników i kolekcjonerów we włoszech, gdzie
w ostatnich latach XViii stulecia zaczęto poszukiwać świa-
dectw sztuki tych marginalizowanych do tej pory wieków.
istotną przeszkodą do głębszego poznania i zaakcepto-
wania malarstwa tego czasu była nieznajomość tej sztuki.
należy pamiętać, iż przez stulecia ogromna liczba przed-
renesansowych malowideł ołtarzowych zastępowana była
alicja andrZejewSka-Zając
kolekcja włoSkicH prymitywów
i / 4 nr 4 / e-biuletyn mu Zeum narodowego w gdań S ku
kSięcia władySława cZartorySkiego na tle europejSkim
« te
odor
aXe
ntow
icZ
(185
9–19
38),
„por
tret
kSi
ęcia
wła
dySł
awa
cZar
tory
Skie
go” »
nr 4 / e-biuletyn mu Zeum narodowego w gdań S ku 25
w kościołach dziełami nowszymi, dostosowanymi do zmie-
niającej się duchowości i gustów wiernych. szczęśliwie, re-
spekt, jakim działa te były darzone przez duchowieństwo,
nie pozwolił na ich niszczenie, ocalały zatem w większości,
zapomniane, w prowincjonalnych, wiejskich kościółkach,
w zakrystiach, składnicach i magazynach przyklasz-
tornych, niedostępne dla większości amatorów sztuki.
w XViii-wiecznej europie na fali rozprzestrzeniania się
laickiej koncepcji państwa zmienił się stosunek do kościo-
ła, przeprowadzono liczne reformy ograniczające wpływy
duchowieństwa. także w wielkim księstwie toskanii za
panowania młodszego z synów marii teresy – piotra le-
opolda (1747–1792) doszło do wielu znaczących zmian. na przykład w latach 1765–1790 wielki książę zdecydo-
wał o kasacie części bractw zakonnych i przejmowaniu
przez państwo ich majątku, także dzieł sztuki. przezna-
czone do kościołów sakralne malowidła tablicowe, teraz
pozbawione swojej pierwotnej funkcji, z czasem zaczęły
się pojawiać na rynku antykwarycznym i w kolekcjach bar-
dziej wytrawnych zbieraczy. stały się także przedmiotem
zainteresowania oświeceniowych badaczy, tematem do
tej pory lekceważonym przez naukę i nieopracowanym.
pionierem badań nad włoskim malarstwem przedrenesan-
sowym był luigi lanzi (1732–1810). ten archeolog i hi-
storyk sztuki, który od 1775 roku pełnił funkcję dyrektora
florenckiej gallerii degli uffizi, zasłynął zwłaszcza jako au-
tor dzieła Storia Pittorica dell’ Italia dal reisorgimento delle
belle arti fin presso al fine dal XVIII secolo, opublikowanego
w latach 1792–1796. w swojej pracy przedstawił historię
włoskiego malarstwa jako ciąg stylistycznych przemian,
a nie – jak do tej pory historiografowie mieli zwyczaj czy-
nić – poprzez biografie poszczególnych artystów. badacz
wyraźnie podkreślił znaczenie artystów duecenta, trecen-
ta i quattrocenta w historycznej ciągłości przemian zacho-
dzących w malarstwie włoskim, przytaczając przykłady
owej sztuki i po raz pierwszy w historii systematyzując
wiedzę o malarstwie od Xii do XV wieku we włoszech.
jako dyrektor gallerii degli uffizzi wraz z giuseppe pelli
bencivennim rozpoczął od 1758 roku przemianę medycej-
skiej kolekcji w nowoczesny zespół muzealny; na dzieła
twórców „przedreafaelowskich” przeznaczył salę, w której
znalazły się dzieła giotta, taddeo gaddiego, ucella, ma-
saccia, tworząc tym samym pierwszą publiczną ekspozy-
cję prymitywów w europie.
równolegle do lanziego swoje badania nad malarstwem
włoskim prowadził francuz jean baptiste seroux d’agni-
court (1730–1814). był to człowiek niezwykle wszech-
stronny i światły, obracał się w kręgu artystów i erudytów
skupionych wokół madame geoffrin, pierwszej damy fran-
cuskiego oświecenia. od 1777 roku w ramach obowiąz-
kowej grand tour podróżował do anglii, belgii, niemiec,
holandii, pod koniec 1778 roku przybył do włoch, by uj-
rzeć ruiny sztuki rzymskiej – z czasem jego zachwyt nad
starożytnością ustąpił wielkiej fascynacji średniowieczem.
dzięki d’agnicourtowi sztuka włoska tego czasu doczekała
się jednego z najbardziej rozbudowanych opracowań ba-
dawczych, a sam autor, mimo że obecnie jest ganiony za
brak krytycznej przenikliwości i błędy, miał bardzo istotny
udział w budowie historii sztuki powszechnej, pozbawio-
nej historiograficznych luk.
na początku XiX wieku zainteresowanie malarstwem wło-
skich prymitywów widoczne było zwłaszcza w środowisku
francuskich miłośników sztuki i dyplomatów, a wynikało
to przede wszystkim z sytuacji politycznej, która deter-
minowała obecność wielu francuskich rezydentów we
włoszech. w latach 1793–1815 wraz z kampaniami napo-
leońskimi rozpoczął się okres bardzo intensywnej eksplo-
racji włoch i wywożenia wielu włoskich dzieł poza granice
kraju. zgromadzone we florencji za panowania piotra le-
opolda dzieła pochodzące z sekularyzowanych klasztorów
i kościołów znalazły się pod zarządem amministrazione
delle regine rendite – urzędu, który dysponował prawem
do eksportowania obiektów poza granice italii. zamożne
arystokratyczne rody od pokoleń posiadające cenne ko-
lekcje musiały w związku z umowami zawieranymi w po-
szczególnych rejonach włoch płacić francuzom kontrybu-
cje w formie dzieł sztuki, a często za bezcen wyprzedawały
majątek. do włoch przyjechało wówczas wielu agentów,
zwłaszcza z anglii i francji, poszukujących kolekcjoner-
skich rarytasów. największym zainteresowaniem cieszyło
się oczywiście malarstwo o ugruntowanej już przez stu-
lecia renomie, nie zaprzestano kolekcjonowania popular-
nych dzieł carraccich, reniego czy domenichina, jednak
coraz częściej, zwłaszcza ze względu na cenę i większą
dostępność, kupowano dzieła włoskich prymitywów.
malarstwo to – niezwykłe i tak inne od powszechnie
uznanego, przez setki lat pogardzane – rozpoczęło kolej-
ne życie w nowym kontekście, wyłoniło się z głębokiego
mroku, stając się przedmiotem dyskusji i osądów. począt-
kowo traktowane jako jeden z elementów i pierwsze, nie-
dojrzałe, choć intrygujące ogniwo w rozwoju malarstwa,
wartościowe raczej z punktu widzenia historycznego,
z czasem zaczęło być doceniane także ze względów este-
tycznych. historia zmiany w podejściu do malarstwa pry-
mitywów włoskich, jak i całej sztuki średniowiecznej, jest
tylko elementem ogólnie pojmowanej umysłowości epoki,
wynika z ważnych przemian historycznych, społecznych
i / 4
wartość nabywanycH dZieł prZeZ władySła-
wa cZartorySkiego jaSno mówi o kwaliFikacjacH kolekcjonerSkicH kSię-cia, jego wrażliwości i jak Zwykło Się potocZnie mó-wić – dobrym oku.
« fot. k. sadowski »
nr 4 / e-biuletyn mu Zeum narodowego w gdań S ku 27
i politycznych. dzięki badaniom i opracowaniom powsta-
łym w pierwszej połowie XiX wieku wzrosła świadomość
równorzędności epok, został podważony pogląd o absolut-
nym i zawsze obowiązującym kanonie piękna, przywróco-
no blask epokom artystycznym dotąd przez historyków
i kolekcjonerów pomijanym. jednym z polskich XiX-wiecz-
nych kolekcjonerów, którego zamiłowanie i pasja wyraźnie
prowadziły w kierunku malarstwa włoskiego sprzed XVi
wieku, a możliwości finansowe, wiedza i kontakty pozwo-
liły na stworzenie spójnej kolekcji włoskich prymitywów
pomyślanej jako odrębny zespół w ogromnym rodzinnym
zbiorze, był władysław czartoryski (1828–1894).
lata trzydzieste XiX wieku to czas, gdy we francji zaczęli
się pojawiać przedstawiciele polskiej arystokracji. klęska
powstania listopadowego, którego konsekwencją były re-
presje zaborcy, sprawiła, że wiele możnych i wpływowych
rodów zdecydowało się opuścić kraj, nierzadko wywożąc
ze sobą z polski całe zespoły gromadzonych od pokoleń
dzieł. po upadku powstania listopadowego wszystkie po-
siadłości czartoryskich w zaborze rosyjskim uległy kon-
fiskacie, a pierwsze polskie muzeum, utworzone w 1801
roku przez izabellę z flammingów czartoryską (1746–
–1835) w puławach, znalazło się tragicznym położeniu
i uległo rozproszeniu. w 1833 roku syn izabelli książę
adam jerzy czartoryski (1770–1861) zdecydował się
opuścić kraj i osiedlić w paryżu. dziesięć lat później za-
kupił pałac na saint-louis-en-l’Île – hotel lambert, któ-
ry szybko dla polskiej emigracji stał się główną siedzibą
polityczną i placówką społeczno-kulturalną. było to także
miejsce, gdzie po latach znalazła przystań znaczna część
kolekcji puławskiej, przywożonej do paryża z terenów
królestwa polskiego i galicji od końca lat czterdziestych
XiX wieku. mimo że książę adam czartoryski nie podzielał
kolekcjonerskiej pasji swojej matki, pochłonięty był ra-
czej sprawami wagi państwowej, to jednak świadomy roli
zbiorów puławskich w emigracyjnej polityce rodziny prze-
kazał testamentem opiekę nad nimi i obowiązek zebrania
i / 4
rozproszonej kolekcji i stworzenia narodowego muzeum
swojemu młodszemu synowi władysławowi, który po
śmierci ojca został przywódcą politycznego ugrupowania
hotel lambert. rozbudowywana przez władysława i jego
siostrę izabelę kolekcja rodzinna jest niezwykle ciekawym
obrazem zmieniającego się smaku i stosunku do nabywa-
nych dzieł pod wpływem europejskich wzorców i obowią-
zującej mody.
władysław czartoryski najważniejszy okres kształtowa-
nia swojej postawy estetycznej spędził we francji i to
właśnie paryskiej atmosferze intelektualnej i kulturalnej
zawdzięczał możliwość obcowania ze sztuką i zapoznania
się z najmodniejszymi trendami kolekcjonerskimi. nie in-
teresowały go wunderkamery, gabinety osobliwości ani
sentymentalne pamiątki historyczne, porzucił roman-
tyczne dziedzictwo puław, podążając zupełnie nowym,
kolekcjonerskim tropem. pierwsza połowa XiX wieku to
czas, gdy muzeum, czyli świątynia sztuki i pamięci, stało
się przede wszystkim instytucją naukową, a subiektywne
upodobania kolekcjonerów zderzyły się z wyspecjalizo-
waną wiedzą ekspertów, którzy pomagali poruszać się
w świecie fachowo zorganizowanego rynku sztuki. mniej
więcej od lat pięćdziesiątych XiX wieku władysław czar-
toryski zaczął wzbogacać rodzinny zbiór o wysokiej klasy
dzieła włoskie z Xiii, XiV i XV wieku, co dowodziło jego
znawstwa, obycia i świadczyło o przynależności do euro-
pejskiego nurtu kolekcjonerskiego. podobnie wyspecjali-
zowaną kolekcję, która została udostępniona publicznie
w 1883 roku na zamku w gołuchowie, stworzyła jego
siostra izabela czartoryska-działyńska. zbiór ten kon-
centrował się głównie na rycinach, rzeźbie średniowiecz-
nej i rzemiośle, zwłaszcza emaliach średniowiecznych,
co także w pełni odpowiadało ówczesnym tendencjom
kolekcjonerskim.
wartość nabywanych dzieł przez władysława czarto-
ryskiego jasno mówi o kwalifikacjach kolekcjonerskich
księcia, jego wrażliwości i jak zwykło się potocznie mó-
wić – dobrym oku. dowodzi także współdziałania z naj-
lepszymi marszandami i znawcami sztuki w tym czasie.
wiadomo, że jego siostra izabela czartoryska-działyńska
poprzez kontakty męża wspierała się wiedzą i doświad-
czeniem kustoszy z luwru, książę zaś utrzymywał bliskie
kontakty między innymi z polskimi uczonymi prof. józe-
fem łepkowskim i prof. marianem sokołowskim.
kolekcja przedrenesansowych malowideł polskiego ary-
stokraty powstawała mniej więcej w tym samym czasie co
wielkie prywatne kolekcje malarstwa prymitywów wło-
skich w europie – słynny zbiór nelie jacquemart-andre
w paryżu, kolekcje eduarda aynarda (1837–1913) i albina
chalandona (1809–1885) w lyonie – mieście słynącym
z XiX-wiecznych prywatnych kolekcji sztuki średniowiecz-
nej. w latach 1870–1890 przy współudziale marszanda
adolfa bayersdorfera formował swój zbiór obrazów wcze-
snorenesansowych w wiedniu hrabia karol lanckoroński.
nieco wcześniej niemiecki baron bernard von lindenau
zgromadził bogaty zespół florenckich dzieł quatrocenta
i cinquecenta, z zamiarem stworzenia dlań publicznego
muzeum w altenburgu. podobny cel, koncentrujący się
wprawdzie na upowszechnianiu chrześcijańskiej ikono-
grafii, przyświecał dwóm węgierskim kolekcjonerom du-
chownym janosowi simorowi (1813–1891) i arnoldowi
ipolyiemu (1823–1886).
program kolekcjonerski księcia władysława został bardzo
wyraźnie zarysowany, a jego wybory i zamysł mieściły się
całkowicie w ogólnoświatowym już wówczas prądzie na-
ukowym. jego otwarta, kosmopolityczna i humanistyczna
postawa nie wykluczyła jednak tej patriotycznej, poczucia
odpowiedzialności i obowiązku. zbiór wczesnorenesan-
sowych dzieł nie był tylko uzupełnieniem podstawowego
trzonu odziedziczonej kolekcji i modnym dodatkiem, lecz
świadomie i z rozmysłem dobieranym autorskim zespo-
łem obrazów, będącym wynikiem osobistych zaintere-
sowań i dobrej orientacji w rozwoju XiX-wiecznych nur-
tów intelektualnych. był kontynuacją misji rozpoczętej
w 1801 roku pod hasłem przeszłość przyszłości, ale
w nowym duchu – stanowił próbę intelektualnego rozra-
chunku z owym dziedzictwem. obeznany z nowoczesnym
muzealnictwem, znający najnowsze trendy w kolekcjo-
nerstwie, bywalec luwru, muzeów w wiedniu i londynie,
władysław czartoryski uważał, że jego kraj zasługuje
na instytucję naukową podobnej skali, miejsce będące
warsztatem dla polskich historyków, pisarzy i artystów,
miejscem ważnym dla polaków, ale także liczącym się na
kulturalnej mapie europy. ksiądz walerian kalinka ujął to
najpiękniej – nie mogąc orężem dobić się ojczystej ziemi,
w to myśl i staranie swe włożyli, aby pamięć dawnej chwa-
ły przechować, a własne tułactwo przekazać wdzięcznemu
wspomnieniu rodaków, którzy z ich instytucji i z ich zbiorów
korzystać będą.
29
w ystawie „Virtus et splendor” towarzyszy mu-
zyka włoska, powstała od Xiii do XX wieku,
a połączona pierwotnym pięknem bezpreten-
sjonalnych melodii, empatią poetyckich tekstów, zmysło-
wym czarem niepowtarzalnych głosów.
muzyczną wędrówkę po wystawie otwiera Ah vita bella –
radosna, frenetyczna, autorska piosenka lucilli galleazzi,
pochwała radości życia, rozwijająca się z wolna przewrot-
na rymowanka, której melodia w finale staje się feerią
tanecznych dźwiękow, wyśpiewanych niemal w ekstazie.
lucilla galleazzi, diva nurtu tradycyjnej pieśni włoskiej,
archaizowanej, wracającej do ludowych rudymentów,
śpiewa ten utwór na koncertach z entuzjazmem mło-
dej dziewczyny, interpretuje całą sobą, zwróćcie uwagę
zwłaszcza na jej uwolnione w zapamiętaniu ręce.
niejako odpowiedzią na tę piosenkę jest La bella noeva,
pełna nostalgii anonimowa pieśń w wykonaniu marca
beasleya, neapolitańczyka, syna anglika i włoszki. jego
pełen szlachetnej prostoty głos, znajomość dawnych
technik wokalnych, na koniec ekspresja sceniczna są zja-
wiskowe. do beasleya jeszcze wrócimy, tymczasem trzy
kolejne utwory naszej, nomen omen, ścieżki dźwiękowej,
są wprost adekwatne historycznie. naturalną bowiem
analogią dla malarstwa włoskich prymitywów wydają
się laudy, utwory na ogół jednogłosowe (jak otwierające
sekwencję naszych laud Ave Maria w wykonaniu la re-
verdie), śpiewane ongiś przez członków Companie degli
Laudesi, konfraterni skupiających rzemieślników i kupców
(we florencji działało ich aż 12). pod wpływem zakonów
mendykanckich laudesi propagowali pobożność maryjną,
aktywnie uczestniczyli w liturgii, ich duchowość łączyła
kategorie lode i penitenza, pochwały i pokuty – radości
z bożej dobroci i bólu z powodu niewdzięcznej odpo-
wiedzi człowieka. tę ostatnią wiernym wypomina tekst
laudy Troppo perde tempo, jej interpretacja w wykonaniu
muZyka na wyStawievirtuS et Splendor
i / 5 nr 4 / e-biuletyn mu Zeum narodowego w gdań S ku
dr Hab. proF. ug marcin kalecińSki
« gi
ovan
ni d
i Se
r gi
ovan
ni Z
w. l
o S
cHeg
gia,
„ca
SSo
ne a
dim
ari”
(Fra
gmen
t), g
alle
ria
acca
dem
ia, F
lore
ncja
»
nr 4 / e-biuletyn mu Zeum narodowego w gdań S ku 31
zespołu la reverdie należy do najpiękniejszych nagrań mu-
zyki średniowiecza, a aranżacja, instrumentalny wstęp są
wręcz hipnotycznie piękne.
laudy miały proste, przejmujące teksty, często in linqua
volgare, naturalnie odwoływały się do ludzkich emocji,
chwytały za serce (a przy tym zarówno ich wykonawcom,
jak i słuchaczom przysparzały 140 dni odpustu). w przej-
mującej laudzie Voi ch’amate lo Criatore wykonanej przez
la reverdie lament marii jest równie emocjonalny jak skar-
ga włoskiej mammy nad ciałem martwego syna:„wy, którZy kocHacie StworZyciela, Zważcie na mój ból – ja jeStem marią o Smutnym Sercu, miałam je dla Syna, cHryStuSamej nadZiei, mej SłodycZy ukrZyżowanej Za grZeSZnikówSynu mój, prZecudna oSobo, poradź biednej kobiecienędZnej i nieSZcZęSnej, bo Straciła miłość cHryStuSa
głowo piękna i delikatna, jakże mi widZieć cię Strapionągdy Z włoSów aż do brody ścieka krewuSta piękne, delikatne, jakże na waS patrZeć gdy SpierZcHłe poją żółcią i octem Smutku i boleści pełne moje Sercektóż mi poradZi, któż mi pomoże, gdym Straciłam mą nadZiejęgdy w takim żalu duSZaopuściła jego pełne boleści ciało”.
po laudach wracamy do głównego bohatera naszych na-
grań – marca beasleya i jego La Carpinese, zaśpiewanej na
tradycyjną melodię pasterzy z carpino w pulii, nostalgicz-
nej, pastoralnej jako się zowie. Silenziu d’amuri to z kolei
autorska piosenka włoskiego barda alfio antico, śpie-
wającego zawsze z towarzyszeniem pewnego rodzajem
ludowego tamburynu. napisana spontanicznie w czasie
nagrywania płyty Antidotum Tarantulae, tęskna i zmysło-
wa, z poetyckim tekstem w dialekcie sycylijskim i pełna
sycylijskiego światła:
i / 5
„ [...]nie płacZcie drZewa oliwnemiłość i tęSknota nadcHodZą Z oddali.moja umiłowana radość i oddecH mojej duSZydaj mi twoje Serce, ja dam ci moje życie”.
koniecznie zobaczcie interpretację tej piosenki stefana
accorsiego w filmie Non ci posso credere (tous les soleils),
fragment dostępny na youtube.
utwór stefana landiego Homo fugit velut umbra nosi pod-
tytuł Passacaglie della vita, rytmicznie jest to raczej Taran-
tella della vita. passacaglia to wędrówka drogami życia
– passa calla znaczy wędrować drogami. to jednocześnie
nostalgiczny taniec śmierci, wszak powtarzane przez te-
nora bisogna morire współbrzmi z memento mori:„ […]Snem jeSt życiewydaje Się SłodkielecZ radość jeSt krótkabo muSimy umrZeć
na nic ZdadZą Się lekinie uśmierZy cHininabólu nic nie ulecZybo muSimy umrZeć
[…]“.
zamykający nasz wybór Augelin, villanella landiego, to
imitująca śpiew ptaków, olśniewająca miłosna pieśń pta-
szyny, która w wykonaniu beasleya przeradza się w modli-
twę, cichy lament.
kilka utworów zaczerpnęliśmy z płyty Antidotum tarantu-
lae, dokumentującej dzieła muzyczne uchodzące, zwłasz-
cza na sycylii, za magiczne antidotum na jad tarantuli.
czyż jednak wszystkie utwory nie są swoistym antidotum
na tę, która przyjdzie ze srebrnym ostrzem, czyż muzyka
nie uśmierza, łagodzi, olśniewa, odracza?
« fot. g. nosorowski »
33
dZiennik wyStawy
i / 11.12.2013
ksawery przyniósł nam śniegi baśniowe i jeśli owe „gdy-
siejsze śniegi” przetrwają, to w ich scenerii za oknem roz-
kwitnie u kresu tego roku nad motławą włoska wystawa
Virtus et splendor. obrazy mistrzów trecenta i quattrocen-
ta, luksusowe dzieła rzemiosła będą lśnić wśród świeżych
kwiatów, drzewek pomarańczowych i bukietów lawendy,
spowite zmysłowymi zapachami drzewa sandałowego,
kadzidła i lawendy, celebrowane zjawiskową muzyką
z epoki.
zacznę jednak od początku. gdy dotarła do mnie wiado-
mość o zamiarze pokazu obrazów włoskich z kolekcji czar-
toryskich w muzem narodowym w gdańsku, zrozumia-
łem że nie mogę dłużej zwlekać. zadzwoniłem do dyrek-
tora wojciecha bonisławskiego i powiedziałem, że chciał-
bym zrobić autorską wystawę, żaden okazjonalny pokaz,
jakich na czas remontu muzeum czartoryskich odbyło się
wiele. na taką szansę czekałem 16 lat. dyrektor przystał
na moją propozycję, by nadać wystawie sens i tak dobrać
eksponaty, by stanowiły opowieść o funkcjach sztuki w ży-
ciu włochów. zadanie to było nie lada wyzwaniem, nale-
żało bowiem w kilka miesięcy przygotować wykwintną,
artystyczną ucztę ze znakomitych, acz niekompletnych i
skromnych ilościowo ingrediencji. naszą intencją było za-
chwycić nimi widzów i uczynić je zrozumiałymi, ukazać
właściwy wymiar i kontekst obrazów oraz dzieł rzemiosła
powstałych od Xiii do XVii w.
dla piszącego te słowa przygotowanie w gdańsku wysta-
wy włoskich prymitywów ze zbiorów czartoryskich ma
szczególny, osobisty wymiar. swoiście zatoczyło się koło
czasu – ćwierć wieku temu uczyłem się malarstwa wło-
skiego przed wieloma z eksponowanych obrazów, gdy jak
każdy ze studentów mojego roku przedstawiałem refe-
rat na temat wybranego dzieła. a te nasze wprawki czy-
taliśmy z przejęciem i nadzieją, że doceni je nasz men-
tor, wówczas doktor, marcin fabiański. ta wystawa jest
dla mnie kolejną okazją do wyrażenia wdzięczności moim
krakowskim nauczycielom.
dr Hab. proF. ug marcin kalecińSki
i / 6 nr 4 / e-biuletyn mu Zeum narodowego w gdań S ku
« fo
t. k
. sad
owsk
i »
nr 4 / e-biuletyn mu Zeum narodowego w gdań S ku 35
ii / 28.12.2013
finisz przygotowań do otwarcia wystawy, przypadający
na czas bezpośrednio przed świętami i zaraz po nich, był
barwny. o ile świat ponoć powstał w wyniku wybuchu
(w każdym razie wyłonił się z chaosu), o tyle ostatnie
procedury wokół naszej wystawy przedstawiały się raczej
racjonalnie i zgodnie z założonym planem.
spędziłem ostatnie trzy dni robocze w zielonej bramie,
z podziwem obserwując panów specjalistów od nawier-
cania, wieszania, montowania, oświetlania, techników,
elektryków i stolarzy. fachowych, schludnych, pracu-
jących wydajnie i nieprzeklinających. poznałem urocze
panie sprzątające, w ekwilibrystycznych pozach myjące
szyby i przez zasiedzenie wrażliwe na sztukę. całością
dowodził niezawodny tomasz gzowski, nasz architekt.
coraz to nowe wyzwania z szybkością i skutecznością
merkurego realizował paweł powirski, zaiste niczym
grecki bóg, pozostający w nieustannym ruchu. i to bez
wspomagających skrzydełek.
choć obmyśliłem w najdrobniejszym szczególe ów świat
włoski, zamknięty w wyodrębnionych wnętrzach wysta-
wy, ze zrozumiałym napięciem oczekiwałem na jego ma-
terializację. wierzcie, jako najbardziej wymagający widz,
jestem z naszej wystawy prawdziwie dumny. mając do
dyspozycji skromne środki i specyficznie uwarunkowane
miejsce, stworzyliśmy piękną, czytelną i zróżnicowaną
ekspozycję cennych dzieł sztuki. jak zapewniła nas pani
anna grochowska-angelus, znakomita konserwatorka
dzieł sztuki, nasz gość z krakowa, nigdy obrazy ze zbiorów
czartoryskich nie były w grupie tak spektakularnie ekspo-
nowane. nadzorująca rozpakowywanie dzieł, wieszanie
i umieszczanie ich w gablotach, krakowska konserwatorka
wielu spośród eksponowanych obrazów uraczyła mnie ar-
cyciekawymi opowieściami o konserwatorskich tajemni-
cach włoskich obrazów czartoryskich – postaramy się, by
swą imponującą wiedzą podzieliła się w marcu z gdańską
publicznością.
w ubiegły piątek, kiedy późnym popołudniem gawędzili-
śmy z panią konserwatorką w zielonej bramie o włoskich
obrazach, nagle zgasło światło. to dojmujące przeżycie
dostarczyło mi, pozostającemu w bezruchu w ciemno-
ściach wśród roboczo rozłożonych eksponatów, pomysłów
na ekscytujący kryminał w stylu agathy christie. opusz-
czaliśmy ekspozycję niemal po omacku. oczywiście żaden
eksponat nie zginął.
odpowiedzialnością za awarię obciążyłem, zapewne zło-
śliwie, ekipę przygotowującą koncert na długim tar-
gu. gdy następnego dnia wieczorem opuszczaliśmy zie-
loną bramę, czuliśmy się jak małpy w klatce: musieliśmy
się przedrzeć przez barierki na tyłach estrady widowiska
(tzn. bezpłatnego koncertu dla ludności jako przejawu
działalności kulturalnej) będącego hołdem lewiatano-
wi przedświątecznego handlu, który w akompaniamencie
wywrzaskiwanych kolęd połykał swe ostatnie bezmyśl-
ne ofiary. ów „koncert”, ponoć za milion złotych, słysza-
ny był także w telewizorze, zgodnie z prostą jak cep „filo-
zofią” naszych czasów, głoszącą, iż istnieje tylko to, co po-
każą w telewizji.
my z naszą wystawą pozostajemy w niszy. nie zamierza-
my z niej wyjść. do nas przychodzi się z własnej woli, ta
fatyga, zakup biletu są gestem, wyborem kulturowym.
i nie jest to wybór jakiejś „kultury wysokiej” – to wybór
kultury jedynie prawdziwej. raczyć będziemy muzyką
ujmującą za serca swym bezpretensjonalnym pięknem,
włoskimi laudami z Xiii–XiV wieku w wykonaniu la re-
verdie, włoskimi pieśniami w interpretacji olśniewającego
marca beasleya i żywiołowej lucilli galeazzi. śpiew be-
asleya (notabene znanego nam ze znakomitego festiwalu
goldbergowskiego), pół włocha, pół anglika, jest tak
wzruszający, iż wielu słuchaczy na koncertach nie
może opanować łez. Troppo perde l’tempo la reverdie
wydaje mi się najpiękniej zaaranżowanym utworem
średniowiecza.
wracając do inspirujących rozmów z krakowskim gościem,
chciałbym wskazać moich i anny grochowskiej-angelus
malarskich faworytów naszej wystawy. od lat wielbię Ma-
donnę z Dzieciątkiem Vincenzo cateny, zachwycającą pięk-
nem na poły abstrakcyjnych form, i Ukrzyżowanie mistrza
piety, autentyczne w sposobie narracji, o ciekawie zryt-
mizowanej formie. moja rozmówczyni zachwycała się cie-
kawie wyeksponowanym w podświetlanej niszy obrazem
nardo di cione, pełnym splendoru, klarownym, skądinąd
przez nią konserwowanym. wspólnie odkryliśmy jednak
bynajmniej nie szarą eminencję naszej wystawy – Judytę
z głową Holofernesa, ostrożnie określoną jako kopia we-
dług mantegny (oryginał zaginął). jest pysznie malowa-
na, musicie nas odwiedzić, choćby po to, by ją zobaczyć.
gdy w piątek ukończyliśmy ostatnią aranżację wystawy,
gdy stanąłem przed zamykającym ją akcentem, ujrzałem
przedziwny, nakładający się obraz, w którym spotkały się
dwie wielkie protagonistki naszej wystawy. prawdziwy
cud kultury – blednie przy nim sokółka, wszystkie narosłe
huby o kształcie świętej głowy czy zacieki na szybach roz-
poznane jako najświętsze panienki. zapewniamy, że nie
zniknie do końca wystawy.
i / 6
nr 4 / e-biuletyn mu Zeum narodowego w gdań S ku 37
iii / 29.12.2013
przyjaciołom ku radości, zawistnikom ku utrapieniu oznaj-
miamy, iż wystawę naszą znamienita i liczna publiczność
uznała za sukces.
podzieliliśmy się z widzami naszą miłością do sztuki wło-
skiej, którą oswoiliśmy w przestrzeni zbudowanej kolorem,
światłem, zapachami. gościliśmy na wernisażu powszech-
nie szanowane i cenione osoby reprezentujące wąskie
grono znawców i miłośników sztuki, architektów, adwo-
katów, dziennikarzy, studentki historii sztuki i wszystkich
innych, którzy swą obecnością potwierdzili przynależność
do elity. dotkliwe braki frekwencyjne odnotowaliśmy je-
dynie wśród pracowników instytutu historii sztuki i mu-
zeum narodowego w gdańsku. na odwiedziny wystawy
pozostały jednak trzy miesiące. piszący te słowa zawsze
może służyć koleżankom i kolegom za cicerone.
wernisaż to szczególna okazja do podziękowań. nie za-
pomnę z pewnością współpracy z tomaszem gzowskim,
architektem, skromnym i oddanym, emanującym ja-
kimś wewnętrznym spokojem, i z pawłem powirskim,
historykiem sztuki i archeologiem, rzetelnym, słownym,
niezabiegającym o poklask, czego nie o każdym da się
powiedzieć.
wystawa nigdy nie doczekałaby szczęśliwego finału gdy-
by nie małgosia posadzka, to ona zainspirowała mnie do
jej stworzenia, mogłem zawsze liczyć na jej pomoc, jej dy-
namizm, intelektualną otwartość i wyczucie stylu dobrze
wróżą na przyszłość instytucji, której oddaje swą wielką
energię.
jak mogłem się przekonać, goście wernisażu w szczególny
sposób zachwycili się mikroświatem kunstkamery, barw-
nej i egzotycznej. wydaje mi się, że wielu patrząc na nią,
odnalazło w sobie dziecko zapatrzone na ten świat cu-
downości, jak na kolejkę z dzieciństwa lub posażny domek
dla lalek.
gości uwiedliśmy także zapachem kadzidlanym, który od
progów wiódł ich do ołtarza. zdradzę ciekawskim, iż ka-
dzidło przyrządziłem następująco: do tygielka ceramicz-
nego na rozżarzone węgielki trybularzowe nasypałem trzy
części olibanum, żywicy z drzewa boswellia i jedną część
mirry, żywicy z krzewu commiphora myrra. uzyskałem
zniewalający zapach oraz, być może, efekty zapowiedzia-
ne w ulotce sklepu ezoterycznego, mianowicie: „odżywi-
łem duszę i przygotowałem grunt na przyjęcie duchowej
esencji”, spowodowałem „utlenienie mózgowia aż o 28%”
oraz uzyskałem: „łączność z wyższymi wibracjami”.
uroczo komponowały się z obrazami w sali lawendowej
kształtne drzewka cytrusowe – pochodzą z sycylii, do-
tarły do nas via chorzów. owoców z drzewek obrywać
nie wypada, smakoszy wytrawnych cytrusów zachęcam
natomiast do zakupu ćwierci kilograma owoców kum-
kwata, sparzone, podzielone na dwoje i pozbawione pe-
stek należy gotować w syropie aromatyzowanym sokiem
z pomarańczy około dwóch godzin, potem trzeba uzu-
pełnić je cukrem żelującym, na końcu można doprawić
cointreau. konfitura jest autorska i wyborna. kumkwaty,
mandarynki, plastry mango, gruszki i inne owoce można
kandyzować na sposób włoski, gotując kwadrans dziennie
przez tydzień w syropie z domieszką żelatyny. w słoiku
w lodówce wytrzymują kilka miesięcy.
towarzyszącą wystawie muzykę warto kontemplować,
odwiedzając muzeum w bardziej powszednich okolicz-
nościach i w kameralnym otoczeniu. polecam zwłaszcza
laudy – pieśni te miały proste, przejmujące teksty, czę-
sto in linqua volgare, naturalnie odwoływały się do ludz-
kich emocji, chwytały za serce (a przy tym zarówno ich
wykonawcom, jak i słuchaczom jednorazowo przysparza-
ły 140 dni odpustu od mąk czyśćcowych). panie pilnujące
obrazów, które będą słuchać laud przez trzy miesiące, da
capo e senza fine, prawdopodobnie w ogóle nie trafią do
czyśćca.
inna sprawa: czegóż by one miały w tym czyśćcu pilnować?
i / 6
« fot. g. nosorowski »
nr 4 / e-biuletyn mu Zeum narodowego w gdań S ku 39
iv / 20.01.2014
Uwaga! Poniższy wpis zawiera lokowanie produktu intelektualnego określanego jako gender studies. Jest to wykwit nowoczesnego humanizmu, wyświe-tlający konotacje płci kulturowej i społecznej. Oso-by postrzegające gender jako podstępną ideologię wiodącą do zmiany płci na życzenie i powodującą, iż młodziankowie katoliccy bezwiednie zakładają sukienki, powinni darować sobie jego lekturę.
urodzić się kobietą w renesansowej florencji z naszej per-
spektywy wydawać się może przekleństwem. nannina
de’medici 13 lat swego małżeństwa gorzko podsumowała
(1459 r.): „jeśli chce się żyć według własnego zdania, le-
piej nie urodzić się kobietą”.
przyjście na świat dziewczynki oznaczało dla rodziców, że
muszą zgromadzić dla niej posag, wychować na usłużną
żonę i uchronić jej dziewictwo do zamążpójścia. średnia
wieku dziewcząt wychodzących za mąż we florencji wy-
nosiła 17 lat, podczas gdy mężczyźni skorzy do ożenku byli
w wieku średnio około 32 lat, tj. wówczas gdy zblazowani
prowadzeniem intensywnego dolce vita (wariantywnie: dolce far niente) i wyeksploatowani seksualnie (jako stali
klienci prostytutek) zapragnęli pewnej stabilizacji. do 30.
roku życia mężczyźni byli bezczynni, często rozwydrzeni,
de facto z utęsknieniem oczekujący śmierci ojca i przejęcia
jego majątku (choć mogli wydawać pieniądze na rozryw-
ki, nie mogli aktywnie prowadzić rodzinnych interesów).
ta ich w nieskończoność przedłużająca się młodość upły-
wała w czasach kultu bogactwa i ostentacyjnej konsump-
cji, dla których filozofowie znajdowali usprawiedliwienie
i na które księża przymykali oko.
zamążpójście oznaczało dla kobiety przejście spod władzy
(własności) ojca pod władzę (własność) męża, charakter
prawny miało wyłącznie ojcostwo. stereotypowe postrze-
ganie kobiety było powszechne, nawet sławny i światły
leonardo bruni odmawiał kobiecie zdolności retorycz-
nych, gdyż gestykulując, mogłaby „wybuchnąć głośnym
krzykiem i [wówczas] uznano by ją za wariatkę i osobę
nieopanowaną”. łaskawy bruni na szczęście mile widział
u żony idealnej umiejętność czytania, sam sugerował lek-
tury pobożne i strofy rzymskich poetów. w tej kwestii do-
minikanin savonarola wydaje się bezwzględny, w jednym
z kazań mówił wprost do kobiet: „skoro nie umiesz czytać,
nie możesz życzyć sobie, abym pokazał ci dobrą książkę,
której i tak nie będziesz umiała przeczytać. spójrz na kru-
cyfiks w swoim pokoju, oto książka dla ciebie”.
środowiskiem kobiet pozostały dom i kościół, jeśli gdzieś
się wyprawiała, to z domu do kościoła i z powrotem.
nie miała praw publicznych, nie uczestniczyła w życiu
publicznym. magdalena mielnik w erudycyjnym eseju
w katalogu Virtus et splendor napisała: „niektórzy mora-
liści sugerowali, że kobieta winna być zamknięta w domu
i dobrze strzeżona, a nawet powinna bać się mężczyzn.
uczestnictwo w życiu publicznym było niebezpieczne,
gdyż płoche z natury kobiety mogło przywieźć jedynie do
grzechu. potępiano także jakże ulubione kobiece zajęcie –
obserwowanie przez okno zgiełku barwnych ulic. spoglą-
danie na świat zewnętrzny zdominowany przez mężczyzn
może wieść jedynie do zguby, a poza tym jest zwykłym
marnotrawieniem czasu. […] Żeby oduczyć białogło-
wę tej próżnej rozrywki, niektórzy (jak np. kaznodzieja,
przyszły święty, bernardyn ze sieny) proponowali jako
antidotum upuszczanie krwi lub wręcz bicie żony (także
duchowny fra cherubino). mimo wszystko pozostawało
to ulubionym zajęciem wielu niewiast, o czym świadczą
specjalnie do tego celu przystosowane otwory okienne”.
od młodej żony oczekiwano przede wszystkim męskiego
potomka. każdy poród w tych czasach wiązał się z ryzy-
kiem utraty życia przez matkę i dziecko, przeto przyszła
matka otaczała się cokolwiek pogańskimi talizmanami
i amuletami, nawet strawę podawano jej w naczyniach
ozdobionych sielankowymi obrazkami macierzyństwa.
kilka dni po szczęśliwych narodzinach dziecko…. od-
syłano na wieś do wynajętej mamki, której opłacano
karmienie mlekiem oseska nawet do dwóch lat. po tym
czasie dziecko wracało do matki (17% dzieciątek umiera-
ło na wsi), ta mogła wreszcie go pielęgnować, zabawiać,
rozpieszczać.
zgodnie z prawem patriarchalnym w chwili śmierci męża
wspólne dzieci pozostawały pod opieką jego krewnych,
wdowa wracała do swojej rodziny, która natychmiast żą-
dała zwrotu posagu od rodziny zmarłego zięcia i podej-
mowała starania, by wdowę ponownie wydać za mąż.
w rezultacie nieludzkich praw i obyczajów we floren-
cji pozostawało wiele sierot, których matki żyły, ale nie
mogły zabrać swych dzieci do nowych związków, inaczej
mówiąc nad arno odnotowujemy macochy przy niemal
całkowitym braku ojczymów. osamotnione i często pozba-
wiane resztek majątku przez krewnych faktyczne sieroty
czuły się przerażająco samotne. nie rozumiały, dlaczego
matki opuściły je dla innego mężczyzny. w pamiętnikach
florentczyków odnajdujemy słowa żalu do jakoby okrut-
nych matek, które za namową swych rodzin opuściły dzie-
ci, przy jednoczesnej idealizacji zmarłego ojca – a przecież
w rzeczywistości kobiety nie miały wyboru. działał tu taki
sam mechanizm, który jeszcze niedawno nakazywał pięt-
nowanie Żydów za lichwę lub homoseksualistów za to, że
potajemnie spotykają się w ustronnych miejscach – me-
chanizm stygmatyzowania wykluczonych za to, że wypeł-
nili wcześniej narzuconą im społecznie rolę.
demografię i sprawy wychowania dzieci próbował kon-
trolować kościół, duchowni byli autorami podręczników
pedagogicznych, nawiedzeni predykanci głosili płomien-
ne kazania z ambon lub na placach publicznych. potępiali
zwłaszcza rozpowszechniony we florencji proceder po-
kątnego spędzania płodów. bezwzględny mizogin, fran-
ciszkanin bernardyn dojeżdżający ze sieny (przyszły santo
subito, kanonizowany ledwie 6 lat po śmierci) na piazzy
przy santa croce wykrzykiwał frazy brzmiące niepokojąco
współcześnie: „pójdź tylko do latryn, do stajni, pójdź do
ogrodów na wsi lub we florencji, pójdź tylko do sklepu
balwierza lub aptekarza, do domów lekarzy […] nasta-
wiaj uszu, a usłyszysz przenikliwe krzyki […]. są to głosy
nierozkwitłych pąków, niewinnych dzieciątek, które wrzu-
ciliście do arna i do latryn. są to krzyki dzieci zabitych
w łonie pomocą lekarstw od cyrulików, aptekarzy i lekarzy”.
cech kupców jedwabnych ufundował we florencji szpital
niewiniątek, gdzie kobiety dyskretnie podrzucały nowo-
narodzone dzieci (średnio setkę rocznie). dzieci karmione
przez mamki ze wsi lub mlekiem krowim w wieku 7 lat od-
dawano do nauki zawodu.
bernardyn ze sieny, a potem savonarola piętnowali
z pasją także sodomię, czyli homoseksualizm wedle ów-
czesnej terminologii. za zniewieścienie synów obarczano
oczywiście nadopiekuńcze matki. „występek sodomii”
był rozpowszechniony wśród nastolatków, homoseksual-
ni chłopcy jawnie wabili na ulicach miasta. niezawodny
młot na grzechy, bernardyn ze sieny, ostrzegał rodziców:
„wielkim jest grzechem sprawiać im kubrak sięgający za-
ledwie do pępka, do tego spodnie z kawałka materiału
z tyłu i przodu, tak aby mogli pokazać dość gołej skóry”. oj-
cowie miasta w walce z homoseksualizmem przyjęli stra-
tegię walki z dżumą za pomocą cholery – by odciągnąć od
i / 6
nr 4 / e-biuletyn mu Zeum narodowego w gdań S ku 41
męskiego-męskiego seksu za publiczne pieniądze ufundo-
wali na obrzeżach miasta lupanary, prostytutki importo-
wali z zewnątrz, nadto ustanowili specjalny oddział nad-
zoru obyczajowego „do spraw godziny policyjnej”, polują-
cy na czynnych i biernych homoseksualistów. we florenc-
kich dokumentach sądowych z lat 1432–1502 za podej-
rzanych o sodomię uznano 17 tysięcy chłopców i męż-
czyzn na 40 tysięcy męskiej populacji (nie dziwi zatem, iż
na północy europy, zwłaszcza w niemczech, florenziner
oznaczał „sodomitę”). najbardziej zatwardziałych, pię-
ciokrotnie przyłapanych na gorącym uczynku, publicznie
palono na stosie. dla prawidłowej formacji chłopców po-
wołano bractwo michała archanioła, socjalizujące mło-
dych i pobudzające ich sumienia inscenizacjami religij-
nymi, wspólnym śpiewem, spektakularnymi procesjami
v / 03.02.2014
Sunt lacrimae rerum ut mentem mortalia tangunt
ZoStały SamenaparStektalerZ płytki i głębokiluSterko po weSołej babcitrZy Srebrne widelcekogut Z cZerwonej glinyFotograFie cHore na Sercemgr dr Hab.jak pawie na grobie
rZecZy rycZą po tobie
ks. jan twardowski
zaiste, sunt lacrimae rerum, są łzy wylane z powodu rze-
czy. czułą nutę poruszył w naszych sercach wergiliusz.
czyż nie pamiętacie wzruszenia, gdy twarze waszych uko-
chanych zmarłych ożywały na fotografiach, gdy ci mówili
do was na amatorskich filmach nagranych przed śmiercią?
a kosmyki włosów, czy gładziliście kosmyki włosów uko-
chanych zmarłych? na początku, kiedy jeszcze nic nie za-
gojone, towarzyszy temu jedynie szloch…
nie patrzmy władczym wzrokiem królów życia na dawne
przedmioty, zachwycające kunsztem pamiątki po zmar-
łych. przechodzimy obok nich, przemykamy, zmieniają się
w naszym wzroku jak w kalejdoskopie. dotrzymać kroku
dziełom sztuki, to skądinąd prawdziwie filozoficzne wy-
zwanie. najtrudniej jednak przyzwyczaić się do tego, że
to my jesteśmy epizodami w życiu przedmiotów. pamięć
o nich, ich obrazy noszone pod powiekami, ich powido-
ki, wszystko to, co zapisane na twardym acz zniszczalnym
dysku mózgu, jest jednokrotne i skończone – „piramidy
medale, kontynenty i twarze” zabierzemy ze sobą w ni-
cość, nigdy ich już nie będzie, bo czyż naprawdę ma dla
nas znaczenie, że pozostaną, gdy nas już nie będzie?
nie będZie w nocy gwiaZd.nie będZie nocy.umrę, a wraZ Ze mną nie do ZnieSienia wSZecHświat.Zetrę piramidy, medale, kontynenty i twarZe.Zetrę nawarStwienia prZeSZłości.HiStorię obrócę w procH.procH w procH.widZę oStatnią cHwilę.SłySZę oStatniego ptaka.
nikomu ZoStawiam nic.
Testament jorge louis borges
Sunt lacrimae rerum et mentem mortalia tangunt („i pa-
miątki łzy wyciskają i rzeczy duszę rozczulają”), ten cy-
tat z Eneidy izabela czartoryska umieściła nad wejściem
do domu gotyckiego w puławach. ta polska arystokrat-
ka nie gromadziła przedmiotów dla ich bezpretensjonal-
nego piękna, potrzebowała pamiątek polskich na osło-
dę czasów, swoiście wywoływała nimi duchy przeszło-
ści, wierzyła, iż genius domniemanych właścicieli owe
relikty obdarzy mocą, dostarczy budujących reminiscen-
cji jej współczesnym, ocali sławę i splendor rzeczpospo-
litej, która właśnie umarła. w świątyni sybilli w puła-
wach zawisły zatem chorągwie spod grunwaldu, kłuszy-
na i wiednia, dwa sławne, nagie miecze krzyżackie, roz-
liczne a egzotyczne pamiątki odsieczy wiedeńskiej. dary
szlachty i arystokracji, pamiątki bezcenne, bo wówczas
niedostępne na aukcjach i wyprzedażach kolekcji. nade
wszystko owa świątynia była swoistym relikwiarzem na
kości, kosteczki, piszczele i czaszki, prochy – nekroma-
nia zda się szczególnym aspektem romantycznego kolek-
cjonerstwa czartoryskiej. niektóre pamiątki miały charak-
ter czysto sentymentalny, wręcz poetycki: strzępki szat,
pióra, fragmenty listów i innych rękopisów, zasuszone
i / 6
z pochodniami, wspólną grą w piłkę. ojcowie patrzyli
z dumą na te widowiskowe manifestacje, które pozbawia-
ły ich, choćby na chwilę, obaw.
rozwinięcie prezentowanej powyżej tematyki czytelnicy
znajdą w katalogu wystawy Virtus et splendor.
« fo
t. g
. nos
orow
ski
»
nr 4 / e-biuletyn mu Zeum narodowego w gdań S ku 43
roślinki, kamyki zebrane w miejscach historycznych (fa-
scynacja tego rodzaju reliktami znajduje najdawniejszy
kontekst w średniowiecznym kulcie relikwii, także tych
najbardziej ekscentrycznych, jakby rodem ze szkatuły
sanderusa, a były w niej m.in.: szczebel z drabiny, która
się śniła jakubowi, pióro archanioła gabriela, które zgu-
bił przy zwiastowaniu, rdza z kluczy św. piotra, łzy marii
egipcjanki i olej, na którym poganie chcieli usmażyć św.
jana... sienkiewiczowska inwencja literacka nie odbiega
tu od wzmianek źródłowych, potwierdzających handel na-
wet bardziej dziwacznymi przedmiotami.
czartoryska była przekonana, iż weszła w posiadanie frag-
mentu czaszek: bolesława chrobrego z poznania, mikołaja
kopernika z fromborka, jana kochanowskiego ze zwole-
nia (tę akurat zbadano, okazała się czaszką kobiety) i ste-
fana czarnieckiego z czarncy. dla niej czacki penetrował
groby królewskie w katedrze krakowskiej i zasilił party-
kułami kości tam dobytymi ossuaria puławskie. domnie-
mane prochy wielbionego przez nią jana jakuba rousse-
au czartoryska umieściła w urnie-solniczce z kości słonio-
wej z kolonii portugalskich w afryce (XV/XVi w.) i opatrzy-
ła mało dyskretną inskrypcją na zawsze szpecącą ten cen-
ny przedmiot. zaprzyjaźniony z nią dominique Vivant de-
non, dyrektor luwru, przysłał jej „relikwie” pary słynnych
kochanków, cyda i chimeny umieszczone w raczej brzyd-
kim pucharze (czartoryska szczyciła się także kamieniami
z rzekomego grobu tej pary).
pozostałe przedmioty pamiątkowe posegregujmy
w działy, na podobieństwo kunstkamery. militaria to m.in.
prochownica po henryku Viii, zakupiona z „certyfikatem”,
ostroga marii burgundzkiej (królowa uwielbiała polowa-
nia, w czasie łowów złamała kręgosłup i umarła; ostrogę
niestety wykonano po jej śmierci), „ostrze dzidy ludwi-
ka XiV, z którem sam odprawiał turnieje”, ostroga adolfa
ii gustawa, strzemię wielkiego wezyra kary mustafy, kor-
delas jamesa cooka od siostry jego zakupiony, oczywiście
z „certyfikatem”, kindżał, wedle tradycji „po hajder alim,
sułtanie majsuru”. wśród poloników uwagę zwracają bu-
ławy hetmanów wiśniowieckiego i sieniawskiego, buzdy-
gan stefana czarnieckiego, szable jerzego ossolińskiego
i tadeusza kościuszki, strzemiona po jerzym ossolińskim.
wśród dewocjonaliów znajdowały się: krzyż na łańcuchu
anny jagiellonki, krzyżyki pektoralne zygmunta stare-
go, zygmunta augusta i zygmunta iii, dyptyk z kości sło-
niowej należący do królowej jadwigi, miniatura z madon-
ną z dzieciątkiem, przed którą się modliła maria ludwi-
ka, srebrna oprawa modlitewnika z godzinkami należąca
do tejże, wreszcie różaniec „po królowej leszczyńskiej”. za-
chowane do dzisiaj pamiątkowe naczynia to dzieła złotni-
ków, emalierów i bursztynników: puchar-nautilus po ja-
kubie sobieskim, misa, w której się myła anna jagiellon-
ka (służyła raczej ablucji liturgicznej), kubek bursztynowy,
z którego toasty miał wznosić karol V (naprawdę powstał
w królewcu kilkadziesiąt lat po jego śmierci).
w dziale „Varia” fragmenty mebli, sztućce, męskie uten-
sylia i skromny wybór garderoby. kuferek lakowy japoński
po adolfie ii gustawie, fragment nóżki od fotela jean-ja-
cquesa rousseau, srebrne sztućce jana kazimierza, łyżka
podróżna króla jana iii sobieskiego. w prawdziwie kró-
lewskiej garderobie umieścimy rzekome trzewiczki królo-
wej jadwigi (w rzeczywistości trzewiki koronacyjne zyg-
munta augusta), czepiec matki oliviera cromwella, grze-
bień, którym miała swe kasztanowe loki czesać bianca ca-
pello, metresa wielkiego księcia toskanii franciszka i (roz-
poznany jako wyrób ze sri lanki z XVii w.), jeśli zaś wło-
sy, to przy okazji pierścień z włosami marii teresy, cokol-
wiek już zetlałymi, dalej wachlarz po ludwice marii gon-
zadze, niestety powstały kilkadziesiąt lat po jej śmier-
ci, buciki montezumy, cesarza meksyku (w rzeczywisto-
ści okazały się… siedemnastowiecznymi drewnianymi ja-
pońskimi nagolennikami pokrytymi laką), laska po stani-
sławie auguście poniatowskim, którą wspierał się zapew-
ne po upadku… rzeczpospolitej, ledwie gałka od laski
karola Vi. na koniec „wybrzmi” odosobnione musicalium
– lira korbowa, na której, zapewne rzewnie, grywać miała
maria leszczyńska.
w schedzie po czartoryskiej znalazł się przedmiot symp-
tomatyczny, zdobycz angielskiej peregrynacji księżnej.
w czasie wizyty w stratford zasiadła na krześle, które,
jak zapewniali gospodarze, miało służyć szekspirowi. tak
o tym pisze: „ja, siadłszy na tym krześle, w moim uroje-
niu widziałam przed sobą julię i romea, mirandę, desde-
monę, hamleta i ofelię. (…). naprzód wyznać muszę, że
za pierwszym spojrzeniem na krzesło szekspira przyrze-
kłam sobie, że je jakimkolwiek sposobem dostać muszę,
i do domu gotyckiego przeniesione będzie”. oczarowana
kolekcjonerka w przytomności zażądała jednak certyfika-
tu autentyczności, który uzyskała (inna sprawa, że niewie-
le on wart, w jej czasach na ogromny popyt na starodaw-
ne artystyczne souvenirs de Grand Tour „rynek” często od-
powiadał… produkcją tychże). zaiste ów mebel, mający
zdolność dostarczania omamów i wizji, którymi stoi nasza
historiozofia, idealnie spełniał potrzeby mentalne szcze-
rze egzaltowanej patriotycznie arystokratki. dodajmy, iż
zachowany do dziś we fragmentach wtórnie połączonych
mebel powstał w XVii w., i jest mało prawdopodobne, że
zasiadał w nim wielki anglik.
w kolekcjonowaniu przedmiotów, zwłaszcza w tym kunst-
kamerowym, było coś z próby okiełznania chaosu świata,
uchwycenia jego mikrokosmosu. u kresu każdej kolekcji
pojętej jako przygoda życia jest świadomość jej utraty,
przewrotne, filozoficzne remedium na to gorzkie doznanie
przynosi znów poeta:
najpiękniejSZy jeSt prZedmiotktórego nie ma
nie Służy do noSZenia wodyani do prZecHowywania procHów boHatera
nie tuliła go antygonanie utopił Się w nim SZcZur
nie poSiada otworucałe jeSt otwarte
widZianeZ wSZyStkicH Stronto ZnacZy ZaledwieprZecZute
włoSywSZyStkicH jego liniiłącZą Sięw jeden Strumień światła
ani oślepienieaniśmierćnie wydrZe prZedmiotuktórego nie ma…[…]
Studium przedmiotu (fragment), zbigniew herbert
drogi czytelniku, musisz stanąć przed finałową konsta-
tacją: ze sobą zabiorę nic, omnia mea mecum porta, bor-
ges dodałby: „nikomu nie zostawiam nic”, przy tym: All the
world’s a stage,/ And all the men and women merely play-
ers:/They have their exits and their entrances, wiliam szek-
spir, Jak wam się [to] podoba?
świat jest teatrem, aktorami ludzie, którzy kolejno wcho-
dzą i znikają. sztuka zda się przy tym scenografią tego
spektaklu, wiecznego, choć dla każdego z nas jednokrot-
nego:
„dyrektor teatru słynnego miasta n. ma zaszczyt donieść,
że po długich trudach i pracach czuje się zmęczony i ma
zamiar odpocząć i w tym to celu chce sprzedać pyszne
swe zamki, ogrody wygodne i obronne twierdze, pięknie
cienisty las i kilka łąk usianych kwiatami, i znaczną ilość
domów wiejskich w czarujących okolicach. chce sprze-
dać morze z dwunastu wielkich wałów złożone, z których
i / 6
nr 4 / e-biuletyn mu Zeum narodowego w gdań S ku 45
dziesiąty na nieszczęście cokolwiek jest uszkodzony, pół-
tora tuzina ciemnych obłoków dobrze zachowanych, nad-
to chmura jedna przeszyta piorunem, śnieg doskonałej
białości z najlepszego pocztowego papieru. chce sprzedać
trzy butelki błyskawicy, słońce zachodzące cokolwiek już
przetarte i księżyc cokolwiek stary, wóz triumfalny pra-
wie nowy, dwoma smokami zaprzężony, płaszcz purpuro-
wy dla semiramidy a który służył później agamemnono-
wi, menelausowi i innym bohatyrom. chce sprzedać cały
ubiór dla widma, to jest koszula skrwawiona, poszarpany
płaszcz z dwoma łatami czerwonymi wystawującymi rany
śmiertelne. chce sprzedać pióro zrobione do hełmu dzie-
wiczy orleańskiej, a tylko raz używane, chustkę do kiesze-
ni otella, wóz kleopatry, flaszeczkę z winnym spirytusem
przydatną do wprowadzania duchów, wydaje bowiem
wyborny płomień błękitny, róż do użytku aktorów i akto-
rek, trzy urwiska skał dobrze wypchane włosem końskim,
wielki stos ze wszech stron podpalany, kilka lat już palący
i / 6
się, chce sprzedać pięknego niedźwiedzia obciągniętego
nowym płótnem farbowanem i dwie owce wypchane wió-
rem, pełną kolekcję masek, drzwi zapadających, drabin
z powrozu, kolebkę, szubienicę, ofiarnik jowisza, stud-
nię prawdy, głowę lwa, która jeszcze dotąd ryczeć potra-
fi, tron, na którego stopniach zastygło jeszcze trochę krwi
i małe zielone puzderko, w którym można jeszcze znaleźć
odrobinę laudanum…”
ogłoszenie z „kuriera warszawskiego”, lata 20. XiX w.
« fot. k. sadowski »
« mariotto di nardo (aktywny w latacH 1394–1424) „cHryStuS w majeStacie” »
ZapowiedZi wyStaw i wydarZeń
49
17.05.2014, godZ. 19.00 – 1.00
europejSkanoc muZeów
w s z y s t k i e O d d z i a ły
szczegóły:www.mng.gda.pl
i i / 1 nr 3 / e-biuletyn mu Zeum narodowego w gdań S ku
Z apraszamy dzieci i dorosłych do oglądania naszych wystaw stałych i czasowych, spe-cjalnych pokazów i prezentacji dzieł sztuki,
które będzie można obejrzeć tylko w tę noc. dla miłośników muzyki dawnej, współczesnej i folkowej przygotowaliśmy koncerty. ciekawscy, dociekliwi i wytrwali mają szanse na zdobycie nagród w licznych konkursach. na polujących na promocyjne wyprzedaże we wszystkich oddziałach czekać będą książki wy-dane przez muzeum narodowe w gdańsku w na-prawdę niskich cenach.wybierz własną trasę zwiedzania naszych oddzia-łów, a twój wysiłek zostanie doceniony.
wstĘp bezpłatny!!!
więcej informacji wkrótce na www.mng.gda.pl,
na Facebooku i pod numerem telefonu:
+48 58 301 70 61 w. 224, 229 lub 252
program
nr 4 / e-biuletyn mu Zeum narodowego w gdań S ku 51
plenerowy pokaZ multimedialny „muZeum utracone”zorganizowany przez muzeum narodowe w gdańsku
i stowarzyszenie komunikacji marketingowej sar
Gdańsk, ul. długi targ (przed zieloną Bramą)godz. 21.30–2.00
koncepcją projektu muzeum utracone, prowadzonego
wspólnie przez sar oraz mkidn, jest poszukiwanie no-
wych sposobów popularyzowania wiedzy na temat utra-
conego dziedzictwa narodowego i szukanie możliwości
dotarcia do utraconych, w tym szczególnie w czasie ii
wojny światowej, obiektów kultury. większości obiektów
nie da się jednak odnaleźć i odzyskać fizycznie. projekt ma
prowadzić do ich „odzyskiwania mentalnego” i przywraca-
nia pamięci na temat utraconych obiektów będących dzie-
dzictwem kulturowym nie tylko polski, ale i całej europy.
oddZiał SZtuki dawnejGdańsk, ul. toruńska 1godz. 19.00–1.00
jeśli jesteś ciekawy, jak wyglądały wnętrza i wystawy
w naszym muzeum na początku XX wieku i w jaki sposób
powstawały najważniejsze kolekcje muzealne, dołącz do
nas w noc muzealnych wspomnień o muzeum miejskim
stadtmuseum danzig. pokażemy wyjątkowe, a nie pre-
zentowane dotąd dzieła sztuki. najmłodsi dowiedzą się,
że najprawdopodobniej są już kolekcjonerami i wspólnie
stworzą nową kolekcję muzealną w czasie wędrówki po
muzeum. weź udział w konkursach z atrakcyjnymi nagro-
dami i posłuchaj muzyki w zabytkowym krużganku.
godz. 19.00 – wernisaż wystawy Egipski ślad. Tkaniny Koptów i starożytne zabytki znad Nilu w zbiorach Mu-
godz. 19.00–1.00 – prezentacja niezwykle rzadkiego
obrazu, jednej z niewielu zachowanych martwych natur
powstałych w gdańsku, a jedynej w polskich kolekcjach
martwej natury kwiatowej autorstwa andreasa ste-cha (ze zbiorów muzeum wojska polskiego w warsza-
wie została przekazana muzeum narodowemu w gdańsku
w dwuletni depozyt). stech był jednym z najbardziej uta-
lentowanych i wszechstronnych malarzy gdańskich dru-
giej połowy XVii wieku, ilustrował dzieła heweliusza
i słynnego botanika jacoba breyna. tajemnice obrazu po-
mogą naszym gościom odkryć wolontariusze, studenci hi-
storii sztuki na uniwersytecie gdańskim.
godz. 20.30–00.00prezentacje w krużgankach
O eksponatach z intrygującą przeszłością
godz. 20.30 – A czas sobie płynie banalnym tik tak –
anna baranowska-fietkiewicz
godz. 21.00 – Wizerunki dawnych kamienic gdań-skich na dawnych rysunkach – grażyna zinówko
godz. 21.30 – Melchior de Hondecoeter „Martwa na-tura z ptakami” – dr beata purc-stępniak (wyjątkowo
w sali galerii malarstwa flamandzkiego i holenderskiego)
godz. 22.00 – Ceramika w dawnym Muzeum Miejskim
– marta krajewska
prezentowane ceramiki stanowią zaledwie ułamek dawnej, li-czącej 433 pozycje, kolekcji rzemiosła artystycznego gdańsz-czanina ludwiga garbego, zakupionej przez władze miasta w 1881 roku. stanowiła ona podstawę dla nowo tworzonego provinzial-gewerbe-museum. fajansowe, kamionkowe i porce-lanowe naczynia dekoracyjne i użytkowe, bogato reprezento-wane w zbiorach garbego, dawały świadectwo zainteresowa-niom XVii- i XViii-wiecznych gdańszczan, ich rozległym kon-taktom handlowym, podróżom, wrażliwości estetycznej i zna-jomości trendów w sztuce. podobnie jak inne dziedziny rze-miosła artystycznego zbiory ceramiki poniosły niepowetowa-ne straty w 1945 roku, jednak idea świadomej ochrony dzie-dzictwa kulturowego dawnych gdańszczan, podniesiona przez garbego u schyłku XiX wieku przetrwała, wnosząc w muzeal-ne zbiory, obok samych eksponatów, nieprzemijającą wartość.
godz. 22.30 – Obrazy Emila Noldego i Maxa Slevog-ta. Niemiecki ekspresjonizm w muzealnej, przedwo-jennej kolekcji malarstwa – alicja andrzejewska-zając
i magdalena mielnik
zgodnie z profilem kolekcjonerskim przedwojennych władz stadtmuseum oraz zaleceniami kolegium kuratorów należa-ło wzbogacać kolekcję muzealną o dzieła pochodzące „z now-szych czasów i malowane przez niemieckich artystów”. w gdań-skiej kolekcji znajdowały się prace najważniejszych niemieckich przedstawicieli nowych kierunków – realizmu, romantyzmu, impresjonizmu, ekspresjonizmu. duży zbiór niemieckich dzieł gromadzony z wielkim rozmysłem i znawstwem, podczas woj-ny znacznie uszczuplony, nadal stanowi jedną z najciekawszych kolekcji sztuki niemieckiej w polsce. podczas tegorocznej nocy muzeów zostanie zaprezentowana grupa dzieł najwybitniej-szych niemieckich ekspresjonistów – emila nolde, franza mar-ca, maxa beckmanna, lyonela feiningera czy käthe kollwitz.
godz. 23.00 – Leda – arcydzieło odzyskane – lech ło-
puski
godz. 21.30–22.00 – Koncert muzyki od przełomu XIX i XX wieku po lata 40. XX w. w wykonaniu studen-
tów ii roku studiów i st. specjalności śpiew solowy akade-
mii muzycznej w gdańsku: mateusza baryły (kontratenor),
tomasza grygi (tenor) i radosława szykiewicza (baryton).
godz. 19.00–1.00 – konkurs. zwiedź muzeum i wyko-
naj zestaw zadań. to nie tylko sposób na aktywne zwie-
dzanie i poznawanie prezentowanych w galeriach dzieł
sztuki. do wygrania książki wydane przez muzeum naro-
dowe w gdańsku i roczne karty wstępu do muzeum.
godz. 19.00–1.00 – promocyjna sprzedaż książek wyda-
nych przez muzeum narodowe w gdańsku
program europejSkiej nocy muZeów 2014
ii / 1
zeum Narodowego w Gdańsku, po którym kustosze mu-
zeum zapraszają na spotkania:
godz. 19.10 – Gdańskie muzeum i jego historia – dr beata purc-stępniak
godz. 19.30 – Ręka mumii i koptyjskie tkaniny – moda na Egipt w gdańskim Muzeum w XIX wieku – beata sztyber
w 1891 roku muzeum miejskie w gdańsku zakupiło zabytki sta-rożytne ze zbioru roberta forrera (1866–1947) – kolekcjonera i antykwariusza ze strasburga. należało do tego zespołu 29 tka-nin koptyjskich – fragmentów tunik, które powstały w okresie od iii do Viii wieku n.e. w zbiorach stadtmuseum znalazły się także zabytkowe przedmioty z terenu egiptu (nowe państwo, okres helleński) oraz etrurii z V w p.n.e. wśród tkanin, rzeźb z metalu i drewna, specjalne miejsce zajmowała zabalsamowa-na dłoń – fragment egipskiej mumii. cały zespół 38 starożyt-nych pamiątek pokazany zostanie w czasie nocy muzeów.
godz. 19.50 – Po co gdańszczanie przychodzili do Mu-zeum? – marcin mondzelewski
czy odwiedzane przez nas dziś muzeum wyglądało tak samo kiedy przychodzili do niego mieszkańcy wolnego miasta gdań-ska? co mogli zobaczyć na wystawach, a czego my dziś nie zo-baczymy? na te i inne pytania odpowiemy, pokażemy również wnętrza muzeum na archiwalnych fotografiach.
godz. 19.15–20.15 – warsztaty dla dzieci
Od gabinetu osobliwości do muzeum
naszych najmłodszych gości zapraszamy do gabinetu oso-
bliwości, w którym dowiedzą się, kto to jest kolekcjoner, co
to jest kolekcja i jak powstały muzea. może dowiesz się, że
i ty jest kolekcjonerem. przyłącz się do wędrówki po mu-
zealnych galeriach w poszukiwaniu eksponatów, z których
stworzona zostanie nowa, wyjątkowa kolekcja muzealna.
nr 4 / e-biuletyn mu Zeum narodowego w gdań S ku 53
polskiej sztuki pojęcie „fotografika” dla odróżnienia reje-
stracji obrazu od dzieła sztuki fotograficznej. był artystą
o romantycznej duszy, toteż wiele jego zdjęć to niemal
malarskie obrazy. na wystawie prezentujemy wizualną
opowieść o tęsknocie za czasem i atmosferą dzieciństwa
w kraju lat dziecinnych (obecnie tereny litwy). zamiło-
wanie do romantycznych pejzaży, chmur, wiejskich cha-
łup, dworków, wysmakowane stadia chmur nad polami
to przykłady piktoralizmu (malarskości fotografii), które
przenoszą widza w idylliczną krainę podwileńskich okolic.
godz. 19.00 – 1.00 – promocyjna sprzedaż książek wy-
danych przez muzeum narodowe w gdańsku
oddZiał Zielona bramaGdańsk, ul. długi targ 24godz. 19.00–1.00
wystawa Erwin Olaf. Choreografia emocji.
erwin olaf (rocznik ’59) fotograf, reżyser filmowy, perfor-
mer. należy do najznakomitszych współczesnych artystów
holenderskich. kontrowersyjny w odbiorze i perfekcyjny
w warsztacie, w projektach artystycznych inspiruje się
nieograniczoną wyobraźnią, elegancją, estetyką baroku
i kiczu.
godz. 19.00–1.00 – promocyjna sprzedaż książek wyda-
nych przez muzeum narodowe w gdańsku
oddZiał SZtuki nowocZeSnej (pałac opatów)Gdańsk, ul. Cystersów 19godz. 19.00–1.00
wystawa Sztuka ceramiki. Forma i osobowość. Henryk Lula. Krystyna Andrzejewska-Marek. Katarzyna Jóźwiak-Moskal
wielbicielom przedmiotów wykonanych z ceramiki – tych
do codziennego używania i tych, które są ozdobą twojego
domu, proponujemy także:
godz. 20.00 – spotkanie z henrykiem lulą, krystyną
andrzejewską-marek i katarzyną jóźwiak-moskal, któ-
rzy opowiadać będą o obiektach pokazywanych na wy-
stawie, o technikach, w których powstały, i o warsztacie
artysty ceramika.
godz. 19.00 –film o ceramice wypalanej w przeszłości
w hrabstwie staffordshire (wielka brytania), zwanym też
the potteries. w tym regionie ceramika wytwarzana była
w piecach butelkowych (miały charakterystyczny kształt
butelki). twórcy filmu zarejestrowali wszystkie etapy po-
wstawania przedmiotu ceramicznego w tej unikalnej
i niestosowanej już technologii.
godz. 19.00–1.00 – interaktywna wystawa rysujących
maszyn skonstruowanych przez pawła dudka będzie oka-
zją do obserwowania efektów „twórczości” urządzeń me-
chanicznych. przy niewielkiej pomocy człowieka tworzą
rysunki i obrazki, przy czym sam proces twórczy jest za-
skakujący i zdumiewający.
Galeria stała Polskiej sztuki Nowoczesnej – wystawa
prezentująca zbiory malarstwa, rzeźby i ceramiki od XiX
do XXi wieku z kolekcji oddziału sztuki nowoczesnej mng.
godz. 19.00–1.00 – promocyjna sprzedaż książek wyda-
nych przez muzeum narodowe w gdańsku
oddZiał etnograFii (SpicHlerZ opacki)Gdańsk, ul. Cystersów 19godz. 18.00–00.00
weź udział w bałkańskiej nocy muzeów i obejrzyj, jeśli
jeszcze nie miałeś okazji, wystawę Śladami Kanunu. Kul-tura albańska w wieloetnicznym Kosowie.
godz. 18.00–19.00 – spotkanie z Mirellą Makurat,
która opowie o szczególnie interesujących aspektach życia
albańczyków w macedonii.
godz. 19.00–20.00 –spotkanie z andrzejem Pasław-skim, który podejmie próbę obalenia stereotypu, przez
który spostrzegani są w europie obywatele kosowa.
godz. 21.00–22.00 –koncert zespołu annutara w bał-
kańskim repertuarze
godz. 22.00–23.30 –koncert zespołu Balkan sevdah
godz. 18.00–00.00 – promocyjna sprzedaż książek wy-
danych przez muzeum narodowe w gdańsku
projekt „bałkańska noc muzeów” przygotowany przez muzeum na-rodowe w gdańsku i fundację ostańce nadziei w ramach programu edukacji międzykulturowej „jesteśmy tacy sami. jesteśmy różni” dofi-nansowanego przez urząd miasta gdańska.
gdańSka galeria FotograFiiul. Grobla i 8/11godz. 19.00–1.00
wystawa Vilna / Wilno / Vilnius i Wileńszczyzna w obrazach fotograficznych Jana Bułhaka
jan bułhak (1876–1950) był jednym z najważniejszych
fotografów polskich początku XX wieku. wprowadził do
i i / 1
muZeum Hymnu narodowego w będominie83-422 Nowy BarkoczynGmina Nowa karczmatel. +48 58 687 71 83godz. 9.00–20.00
zachęcamy do wycieczki do będomina, położonego nie-
spełna 60 km od gdańska. to okazja do spędzenia majo-
wego wieczoru muzealnego w patriotycznej atmosferze.
godz. 17.00 – koncert muzyki patriotycznej i rozrywko-
wej orkiestry dętej państwowej szkoły muzycznej im. ma-
zurka dąbrowskiego w kościerzynie
godz. 18.00 –wernisaż wystawy Marsz, marsz Piłsud-ski. W setną rocznicę powstania Legionów Polskich. 1914–2014
wystawa przedstawia historię powstania i walk tej for-
macji wojskowej oraz rolę ich twórcy józefa piłsudskiego
w odzyskaniu przez polskę niepodległości w 1918 roku.
godz. 18.30 – koncert pieśni legionowych w wykonaniu
połączonych chórów żeńskich i lo im. j. wybickiego w ko-
ścierzynie i kościerskiego domu kultury im. j. wybickiego
godz. 19.30 – ognisko
godz. 9.00–20.00 – promocyjna sprzedaż książek wyda-
nych przez muzeum narodowe w gdańsku
muZeum tradycji SZlacHeckiej82-410 stary targtel. +48 55 277 15 68nieczynne z powodu remontu.
55
25.04.2014 – 15.06.2014
erwin olaF.cHoreograFiaemocji
w ystawa uznanego przez holenderską fundację week for arts „artystą roku 2014” najważniej-szego holenderskiego fotografa erwina ola-
fa będzie pierwszą okazją dla publiczności trójmiejskiej do zapoznania się z niezwykle interesującą i kontrower-syjną twórczością. z wykształcenia dziennikarz, z wybo-ru fotograf reklamowy i artysta, mistrzowsko łączy świat mainstreamu ze sztuką wysoką. w odważny i często prze-wrotny sposób podejmuje grę tak z widzem wystawy, jak i konsumentem reklamowanego produktu. w swoich ar-tystycznych projektach mówi o skrajnych emocjach, sek-sualności, sztuczności świata, ale nie ucieka od humoru i groteski. jego prace cechuje wyrafinowana elegancja i pragmatyka, dla poszczególnych cykli tworzy misterne scenografie, gdzie nie ma miejsca na przypadek. modele są więc raczej aktorami tych wyreżyserowanych spektakli.
na wystawie w gdańsku zobaczymy cztery cykle fotogra-ficzne i prace wideo z lat 1990–2009: Blacks, Grief oraz
Dusk i Dawn. najstarszy z nich Blacks przedstawia męskie i żeńskie portrety z elementami aktu utrzymane w styli-styce manierystycznej alegorii. codzienne, humorystycz-nie potraktowane atrybuty tworzące misterną bordiu-rę zdjęć przenoszą nagość i zmysłowość do wyższej ran-gi uczuć. wymyślne tytuły-imiona portretowanych posta-ci odnoszą się do skłonności ciała lub też ducha, m.in. Lie-beswan (obsesyjna miłość) czy Desire (pożądanie). teo-retycznie lekka tematyka przełamana jest mroczną for-mą, wszystkie portrety są utrzymane w monochromatycz-nej czerni, a postaci mają ukryte przed widzem oczy, co wzmacnia nastrój niepokoju.
cykle Dusk (Zmierzch) i Dawn (Świt) zainspirowane są spotkaniem wschodu z zachodem. Dusk w szczególno-ści odnosi się do prac frances benjamin johnston, jednej z pierwszych na świecie fotografek i fotoreporterek ko-biet, która w latach 1899–1900 tworzyła portrety ciem-noskórych studentów hampton institute w wirginii.
O d d z i a ł z i e lO N a B r a M adługi targ 2480-828 gdańsk
+48 58 307 59 12 [email protected]
k u r a t o r k i w y s t a w y :
małgorzata ruszkowska-macurmałgorzata taraszkiewicz-zwolicka
w s p ó ł p r a c a : fundacja mondriaanaambasada królestwa niderlandów w polsce konsulat królestwa niderlandów w polsce akademia sztuk pięknych w gdańskufarm frites polandi i / 2 nr 4 / e-biuletyn mu Zeum narodowego w gdań S ku
« er
win
ola
F, „
blac
kS, d
eSir
Ée”,
1990
»
nr 4 / e-biuletyn mu Zeum narodowego w gdań S ku 57
« erwin olaf, „dusk”, 2009 »
erwin olaF (rocznik ’59) uznawany jest za najważ-niejszego fotografa holenderskiego. jest autorem foto-grafii, performerem i reżyserem filmowym. kontrowersyj-ny w odbiorze i perfekcyjny w warsztacie, należy do naj-znakomitszych współczesnych twórców fotografii rekla-mowej. w projektach artystycznych inspiruje się nieogra-niczoną wyobraźnią, barokowości i estetyką kiczu. miesz-ka i pracuje w amsterdamie. w latach 1977–1980 studio-wał dziennikarstwo w school of journalism w utrechcie. łącząc fotografię prasową ze studyjną, artysta pojawił się na światowej scenie sztuki w 1988 r., kiedy to otrzymał pierwszą nagrodę w konkursie young european photogra-pher za serię fotografii pt. Chessmen. nagroda ta poprze-dzona była wystawą w muzeum ludwig w kolonii (niemcy).
od tamtej pory w swych licznych pracach erwin olaf kon-tynuuje eksplorację zagadnień dotyczących płci, seksu-alności i humoru. inspiruje się malarstwem dawnym, w szczególności XVii-wiecznym malarstwem rodzajowym. jest bardzo cenionym fotografem mody, a przy tym orygi-nalnym artystą, którego projekty wynikają z wyczulenia na świat zewnętrzny i jego umiejętnej obserwacji. dzięki własnemu zaangażowaniu i poczuciu wolności olaf świet-
nie realizuje się w kampaniach społecznych. jego prace to często komunikaty trafiające w sedno problemu, choć cza-sem dosadnie przedstawionego. to wszechstronny twór-ca, kochający życie człowiek i zdolny do krytyki rzeczy-wistości. skłonność do perfekcyjności i wręcz nadmiernej estetyzacji w fotografii potrafi połączyć z krytycznymi po-glądami na istnienie uniwersalnych kanonów piękna. er-win olaf zapraszając do swoich projektów osoby w pode-szłym wieku, z upośledzeniami lub należące do mniej-szości kulturowych i seksualnych, realizuje ideę wolno-ści twórczej i ludzkiej. jest bardzo ceniony w swoim kraju i poza nim, w roku 2013 zaprojektował nowy wygląd awersu monet euro w holandii.
i i / 2
wówczas wolność afroamerykanów wciąż postrzega-no niejednoznacznie, a artystka w pewnym sensie opo-wiedziała się za umocnieniem tej nowej sytuacji, okazu-jąc reprezentacyjne wizerunki pełnoprawnych obywa-teli usa. johnston z dużym wyczuciem estetycznym po-kazała światu, że mimo okrutnej przeszłości jej bohate-rowie mają wspaniałą i jasną przyszłość. w Dusk erwina olafa historia umiejscowiona jest na początku XX wieku i przedstawia ciemnoskórą rodzinę z wyższej klasy śred-niej w wystylizowanych wnętrzach. w fotografiach i to-warzyszącym im filmie wideo jest nadzieja na normalny świat, gdzie kolor skóry nie ma znaczenia, a jednak wy-czuwalny jest lęk przed utratą tego nowo zdobytego, choć naturalnego ludzkiego prawa.
cykl Dawn przedstawia te same ujęcia, tym razem osadzo-ne w rosji w tym samym historycznie czasie. artysta wy-korzystał dominującą biel jako kolor i w formie portretów i martwych natur opisał nieoczywisty świat przeszłości. w ten sposób oba cykle tworzą swoje odbicie, nawiązując do wizualnej formy technologii analogowej fotografii ne-gatywu i pozytywu. wprowadzeniem do obu cykli są me-lancholijne w nastroju filmy wideo z bohaterami zdjęć.
« erwin olaf, „dawn”, 2009 »
przenoszący nas do lat 60. XX wieku fragment cyklu Grief, który na wystawie prezentowany jest dzięki współpracy z ambasadą królestwa niderlandów w polsce, pomyślany został jako zakończenie trylogii olafa z lat 2005–2007. po-przedzające go Rain (2004) i Hope (2005) pokazywały za-trzymane w kadrze najsilniejsze emocje łączące ludzi bę-dących ze sobą w relacjach. Grief to zapis chwili rozpaczy i smutku ludzi, którzy właśnie się dowiadują o stracie swo-ich najbliższych. w doskonale urządzonych, zimnych, mo-nobrązowych mieszkaniach widzimy doskonale ubranych kobiety i mężczyzn samotnie i elegancko przeżywających dramaty. inspiracją dla tego tematu były arystokratyczne rody amerykańskie w latach 60. XX wieku, m.in. kenne-dych i dramatyczne wydarzenia z nimi związane.
wystawa erwina olafa to zapis choreografii emocji. umie-jętnie, profesjonalnie zaplanowane gesty i mimika doty-czące chwil intymnych, prywatny świat przeżyć podzie-lony na kadry. jako widzowie nie mamy poczucia pod-glądania, bohaterowie są sami, a jednocześnie doskonale zdają sobie sprawę z naszej obecności.
nr 4 / e-biuletyn mu Zeum narodowego w gdań S ku 59
« erwin olaF, „grieF, troy”, 2007 »
61
08.05.2014 – 30.03.2014
j an bułhak (1876–1950) jest uznany za jednego z najwybitniejszych fotografów oraz animato-rów życia artystycznego działających w polsce
w pierwszej połowie XX wieku. jako wielki miłośnik pol-skiego krajobrazu wysmakowanymi kadrami rejestrował piękno wilna i wileńszczyzny oraz polskich miast. utrwa-lone widoki miast i krajobrazy zapisały się w świadomości następnych pokoleń dzięki licznym reprodukcjom fotogra-fii w postaci odbitek, kart pocztowych, diapozytywów oraz upowszechnianiu ich w prasie, katalogach i książkach.
prezentowana w gdańskiej galerii fotografii wystawa zawiera wykonane w technice bromowej fotografie, kar-ty pocztowe oraz multimedialne wizerunki szklanych diapozytywów autorstwa jana bułhaka znajdujące się w kolekcji fotografii kresowej działu fotografii muzeum
w obra z ach fotograficznych jana bułhaka
narodowego w gdańsku. wszystkie prace pochodzą z lat 1910–1934. z bogatego zbioru fotografii jana bułhaka zostały wybrane te, które dotyczą wilna i wileńszczyzny i ukazują piękno podwileńskich krajobrazów oraz ar-chitekturę miasta, zwłaszcza okolic ostrej bramy. na wystawie zaprezentowane zostały w formie prezentacji multimedialnej wizerunki 40 szklanych diapozytywów z lat 1910–1920. diapozytywy przedstawiają widoki okolic podwileńskich (jezioro zielone, zamek w trokach) oraz fasady i wnętrza kościołów z ukazanymi detalami architektonicznymi. w zbiorze diapozytywów jana buł-haka znajdują się również wizerunki ostrej bramy, pałacu biskupiego, uniwersytetu stefana batorego z przyległym dziedzińcem piotra skargi i marcina poczobutta oraz wi-dok sali smuglewicza, w której znajdowały się uniwersy-teckie czytelnia oraz biblioteka.
k u r a t o r k a w y s t a w y : mariola balińska
i i / 3 nr 3 / e-biuletyn mu Zeum narodowego w gdań S ku
vilna / wilno / vilniuSi wileńSZcZyZna
« ja
n bu
łhak
, oko
lice
wil
na, d
iapo
zyty
w s
zkla
ny »
G da ń s k a G a l e r i a F O t O G r a F i igrobla i 8/1180-834 gdańsk
+48 58 301 71 [email protected]
nr 4 / e-biuletyn mu Zeum narodowego w gdań S ku 63
wystawa jest wzbogacona publikacjami autorstwa jana bułhaka, takimi jak: Wędrówki fotografa w słowie i obrazie (1935), Fotografia ojczysta (1951) oraz oryginalnym ma-szynopisem wspomnień jana bułhaka pt. Kraj lat dziecin-nych, którego jeden z siedmiu egzemplarzy posiada dział fotografii muzeum narodowego w gdańsku. jan bułhak to wybitny teoretyk i pedagog, który wniósł ogromny wkład w organizację polskiego życia artystycznego skupione-go na medium fotograficznym. jest uznawany za jedne-go z czołowych polskich piktoralistów i twórcę polskiej fo-tografii artystycznej. dzięki jego kontaktom z głównymi przedstawicielami piktoralizmu, zrzeszonymi w foto-klu-bie w paryżu, polska zyskała pierwsze teoretyczne roz-prawy poświęcone fotografii. w 1929 roku artysta ogło-sił termin „fotografika”, który uznano za równoznaczny z pojęciem fotografii artystycznej. użyte w tytule wysta-wy sformułowanie „obrazy fotograficzne” sugeruje malar-skość prezentowanych fotografii, które są niczym malo-wane obrazy, z doskonałą kompozycją kadru i mistrzow-skim warsztatem. tymi walorami bułhak wprowadził fo-tografię w obszar sztuk pięknych.
wystawa polskiego artysty ma wartość dokumentalną, hi-storyczną i sentymentalną. fotograficzne obrazy jana buł-haka zarejestrowały kresy, tereny terytorialnie należące do polski w czasach ii rp (1918–1945), a które po ii woj-nie wcielone zostały do zsrr jako część republik ukrainy, białorusi i litwy. po zakończeniu ii wojny światowej wie-le polskich rodzin opuściło wileńszczyznę i zamieszkało w polsce. wraz z nimi m.in. na terenie trójmiasta znalazły się pamiątki rodzinne, albumy z fotografiami. wiele z tych fotografii zostało podarowanych gdańskiej galerii foto-grafii, stąd powstała specjalna kolekcja fotografii kreso-wej, służąca opracowaniu i upowszechnianiu tej tematyki.
wystawa „Vilna / wilno / Vilnius i wileńszczyzna w obra-zach fotograficznych jana bułhaka” gościła w 2013 roku w bibliotece polskiej w paryżu. była to pierwsza prezenta-cja tego niezwykle cennego fragmentu kolekcji gdańskiej galerii fotografii za granicą.
jan bułHak (1876–1950) urodził się w ostaszynie koło no-
wogródka, na terenie dzisiejszej litwy. w 1897 r. ukończył gim-
nazjum klasyczne w wilnie. studiował literaturę i historię na
wydziale filozoficznym uniwersytetu jagiellońskiego w kra-
kowie, z powodów rodzinnych nie ukończył studiów. w 1905
r. wykonał swoje pierwsze zdjęcia, wkrótce założył w domu
własną profesjonalną ciemnię fotograficzną. w 1908 r. po raz
pierwszy wziął udział w konkursie fotograficznym ogłoszonym
przez „Życie ilustrowane”. w 1909 r. artysta nawiązał kontakt
listowny z głównymi przedstawicielami piktoralizmu, zrzeszo-
nymi w foto-klubie w paryżu, m.in. z konstantym puyo, ro-
bertem de sizeranne i leonardem missone. w 1912 r. artysta
doskonalił warsztat fotograficzny u portrecisty hugona erfur-
tha, odwiedził ośrodki artystyczne niemiec, m.in. drezno, mo-
nachium. w tym samym roku przeniósł się do wilna i wspólnie
z ferdynandem ruszczycem otworzyli pracownię fotografii ar-
tystycznej. bułhak na zamówienie zarządu miasta wilna podjął
się inwentaryzacji zabytków i stworzył obszerną dokumentację
najciekawszych obiektów architektonicznych miasta. podczas
i wojny światowej pracował na stanowisku miejskiego fotogra-
fa, dzięki czemu mógł wykonać kilkaset zdjęć wilna, głównie
kościołów i ich wnętrz. w 1919 r. jan bułhak objął stanowisko
kierownika zakładu fotografii artystycznej uniwersytetu ste-
fana batorego na wydziale sztuk pięknych. w 1928 r. stworzył,
oparty na zasadach foto-klubu paryskiego, fotoklub wileń-
ski, którego został prezesem. w 1929 r. na iii zjeździe związku
polskich towarzystw fotograficznych powierzono mu zadanie
stworzenia fotoklubu polskiego. w 1946 r. powstał polski zwią-
zek artystów fotografów, którego prezesem został jan bułhak.
w tym samym roku wraz z leonardem sempolińskim powołał
polskie towarzystwo fotograficzne, które później zostało prze-
kształcone w związek polskich artystów fotografików. artysta
publikował swoje artykuły dotyczące fotografii w najważniej-
szych czasopismach okresu międzywojennego, takich jak: „fo-
tograf polski”, „fotograf warszawski”, „nowości fotograficzne”,
„polski przegląd fotografii”. jest również jednym z pierwszych
autorów polskich książek dotyczących teorii fotografii i tech-
nik fotograficznych, m.in. Fotografika (1931), Technika bromo-
wa (1933), Bromografika (1934) i Estetyka światła (1935), Wę-
drówki fotografa w słowie i obrazie (1935) oraz Fotografia Oj-
czysta (1951).
« jan bułhak, okolice wilna »
« jan bułhak, wilno, okolice ostrej bramy »
i i / 3
65
18.05.2014 – 31.08.2014
marSZ, marSZpiłSudSki
m uzeum hymnu narodowego w będominie pre-
zentuje wystawę czasową pt. Marsz, marsz Pił-
sudski. W setną rocznicę powstania Legionów
Polskich. 1914–2014, zorganizowaną dla uczczenia przy-
padającej w 2014 roku 100. rocznicy utworzenia legionów
polskich. wystawa ma na celu ukazanie historii powstania
legionów polskich, ich udziału w walkach podczas i wojny
światowej, a także rolę, jaką odegrały legiony i ich twór-
ca – józef piłsudski – w odzyskaniu przez polskę niepod-
ległości w 1918 roku. na wystawie prezentowane są obra-
w setną rocznicĘ powstania legionów polskich. 1914–2014.
zy olejne, grafiki, umundurowanie, broń biała i palna, me-
dale, orzełki wojskowe, odznaki, plakiety oraz archiwalne
karty pocztowe. eksponaty pochodzą ze zbiorów muzeum
narodowego w krakowie, muzeum historycznego miasta
krakowa, muzeum okręgowego w toruniu, muzeum hym-
nu narodowego w będominie oraz z kolekcji prywatnych:
andrzeja sas-jaworskiego z gdańska, konstantego sie-
kierskiego i ireneusza dojasa z gdyni oraz mieczysława fi-
lipczaka z sopotu.
k u r a t o r k a w y s t a w y : aniela agata wawrzyk
O d d z i a ł M U z e U M h y M N U N a r O d O w e G O w B ę d O M i N i ebędomin 1683-422 nowy barkoczyn
+48 58 687 71 83 [email protected] i / 4 nr 4 / e-biuletyn mu Zeum narodowego w gdań S ku
« ka
rta
pocZ
tow
a, b
ryga
dyer
jó
ZeF
piłS
udS
ki, Z
e Zb
ioró
w m
ng »
nr 4 / e-biuletyn mu Zeum narodowego w gdań S ku 67i i / 4
« karta pocZtowa, piłSudSki Ze Swym SZtabem w kielcacH, Ze Zbiorów mng »
« karta pocZtowa, w rowie StrZeleckim, Ze Zbiorów mng »
« orZeł SZw
adronu
ułanó
w ii brygady, 1914, Ze Zbio
rów
mng »
69
viii pomorSkie dnicHopinowSkie20–21.06.2014
MUzeUM tradyC Ji szlaCheCkie J w waPlewie wielkiM
82-410 stary targ
+48 55 277 15 68 [email protected]
20 cZerwca 2014 KONCERT MUZYKI KLASYCZNEJ
godz. 17.00
recital chopinowski w wykonaniu
ALEKSANDRY MOZGIEL – fortepian
Fryderyk Chopin (1810–1849)
Koncert e-moll op. 11
w wykonaniu ALEKSANDRY MOZGIEL – fortepian
z towarzyszeniem kwartetu smyczkowego w składzie:
KATARZYNA JANUSZAJTIS-MIELCZAREK – i skrzypce
ANNA CZARNY – ii skrzypce
MARIA KOWALKOWSKA-URBAŃSKA – altówka
AGNIESZKA KASZUBA – wiolonczela
21 cZerwca 2014KONCERT MUZYKI JAZZOWEJ
godz. 17.00
„SIMPLE WORDS” zespołu DOMINIK BUKOWSKI GROUP
w składzie:
DOMINIK BUKOWSKI – wibrafon
PIOTR MANIA – fortepian
PIOTR LEMAŃCZYK – kontrabas
PRZEMYSŁAW JAROSZ – perkusja
i i / 5 nr 4 / e-biuletyn mu Zeum narodowego w gdań S ku
71
tureckie ślubymariana mokwy21.06.2014 – 31.08.2014
O d d z i a ł s z t U k i N O w O C z e s N e Jpałac opatów w oliwiecystersów 1880-330 gdańsk
+48 58 552 12 [email protected]
k u r a t o r w y s t a w y :wojciech zmorzyński
i i / 6 nr 4 / e-biuletyn mu Zeum narodowego w gdań S ku
wystawa „tureckie śluby mariana mokwy” to prezentacja
twórczości jednego z najwybitniejszych polskich maryni-
stów – mariana mokwy (1889–1987). odbędą się dwie
odsłony wystawy: jedna w oddziale sztuki nowoczesnej
muzeum narodowego w gdańsku (termin: od 21 czerwca
do 31 sierpnia 2014) i druga w the istanbul naval mu-
seum/İstanbul deniz müzesi (termin: październik 2014).
głównym celem wystawy jest promocja sztuki wybrzeża,
zarówno samego gdańska, którego związki z turcją liczą
600 lat, jak i młodej, nowoczesnej gdyni, która w okresie
międzywojennym nawiązała kontakty handlowe z turcją,
goszcząc wystawę tureckiego przemysłu.
dzięki współpracy muzeum narodowego w gdańsku
z katarskim muzeum orientalistyki w doha w 2012 roku
przygotowano wystawę akwarel ze sztambucha (dato-
wanego na 1590 r.) będącego zapisem podróży do tur-
cji gdańskiego rajcy i burmistrza, bibliofila i kolekcjonera
bartholomäusa schachmanna. ten unikatowy album sta-
nowi swoistą klamrę łączącą tak dwa odległe światy, jak
gdańsk i turcja.
marian mokwa (1889–1987) to wybitny malarz pochodzą-
cy z kaszub. właśnie w czasie pobytu w stambule w latach
1911–1914 ukształtował się jego indywidualny styl. to
wtedy malarz złożył symboliczne śluby, poświęcając swo-
ją przyszłą twórczość polskiemu morzu. w czasie wojen
bałkańskich miał możliwość odbywania rejsów na okrę-
tach floty tureckiej, jako rysownik pracował dla muzeum
wojska w stambule – zyskał wówczas miano akwarelisty
orientu. o związkach mariana mokwy z turcją świadczy
też historia rodzinna artysty. jego pradziadek fryde-
ryk kuczkowski (feryk pasza moukhils), major artylerii
« m
aria
n m
okw
a, p
ort
w g
dańS
ku, l
ata
50. X
X w
ieku
, wł.
mu
Zeu
m ś
ląSk
a o
polS
kieg
o w
opo
lu »
nr 4 / e-biuletyn mu Zeum narodowego w gdań S ku 73
pruskiej, przeniósł się w 1860 roku do stambułu i służył
w armii tureckiej w stopniu pułkownika. w czasie i woj-
ny światowej marian mokwa był rysownikiem wojennym.
od początku lat 20. XX wieku mieszkał w sopocie. to tu
zaczął wypełniać złożone w turcji śluby – rozpoczął pracę
nad cyklem 44 obrazów historycznych pt. Apoteoza Polski
Morskiej ukazujących ważne wydarzenia z polskiej historii
związane z morzem. w 1934 roku otworzył w gdyni gale-
rię morską prezentującą obrazy marynistyczne, które była
jedną z nielicznych wówczas na świecie prywatnych galerii
sztuki. w czasie ii wojny światowej galeria, jak i zgroma-
dzone w niej obrazy zostały zniszczone.
po wojnie artysta nadal tworzył. malował pejzaże maryni-
styczne, widoki miast portowych, stoczni, osad rybackich,
prezentował flotę handlową, wojenną i rybacką, przed-
stawiał także sceny rodzajowe z życia rybaków, portow-
ców, stoczniowców, portrety ludzi morza.
na wystawie zaprezentujemy prace z muzeum narodowe-
go w warszawie, muzeum narodowego w szczecinie, mu-
zeum wojska polskiego w warszawie, muzeum marynarki
wojennej w gdyni, muzeum miasta gdyni, centralnego
muzeum morskiego w gdańsku, muzeum historycznego
gdańska, muzeum okręgowego w toruniu, muzeum okrę-
gowego w bydgoszczy, a także z kolekcji prywatnych oraz
przedsiębiorstw związanych z gospodarką morską, jak na
przykład przedsiębiorstwo „dalmor”, „szkuner” we włady-
sławowie, polskie linie oceaniczne.
i i / 6
« marian mokwa, widok Stambułu, 1914, wł. muZeum SZtuki w łodZi »
«marian mokwa, powrót Z połowu, 1953, wł. muZeum narodowe w SZcZecinie »
75
30.03. – 01.06.2014
SZtuka ceramiki. Forma i oSobowość
O d d z i a ł s z t U k i N O w O C z e s N e Jpałac opatów w oliwiecystersów 1880-330 gdańsk
+48 58 552 12 [email protected]
p rezentacja ceramiki henryka luli, krystyny an-drzejewskiej-marek i katarzyny jóźwiak-moskal jest pretekstem do zastanowienia się nad miej-
scem ceramiki wśród dyscyplin artystycznych.
ceramika jako jedna z najstarszych dziedzin twórczości artystycznej człowieka stosunkowo niedawno zaczęła być postrzegana jako niezależna dyscyplina sztuki – przez lata pełniła bowiem funkcję użytkową. w XX wieku kształtuje się pojęcie ceramiki unikatowej, artystycznej – ceramiki autorskiej. stąd podkreślenie roli osobowości artysty.
henryk lula, krystyna andrzejewska-marek oraz kata-rzyna jóźwiak-moskal rozumieją ceramikę jako tworzenie dzieł sztuki poddanych wszelkim rygorom technologii, przede wszystkim jednak kreowanych przez twórców. ar-tystów związała wieloletnia współpraca w pracowni cera-
k u r a t o r k a w y s t a w y :joanna szymula-grygiel
miki artystycznej w akademii sztuk pięknych w gdańsku. profesor henryk lula prowadził zajęcia z ceramiki na wy-dziale rzeźby, na którym studiowały krystyna andrzejew-ska-marek i katarzyna jóźwiak-moskal, w późniejszych la-tach zostały asystentkami profesora. łączy ich podobne podejście do ceramiki, na które składają się szacunek wo-bec trudnej technologii, wytrwałość w dążeniu do osiąga-nia perfekcyjnych efektów oraz pasja twórcza.
mimo że artyści wykorzystują w swojej twórczości ten sam materiał, ekspozycja ujawnia trzy bardzo różne in-dywidualności twórcze. oprócz artystycznej prezentacji, proponujemy spojrzenie na ceramikę także od jej strony technologicznej i odkrycie tajemnic ceramicznego warsz-tatu. fotogramy pokazują różne typy pieców oraz czynno-ści wykonywane podczas wytwarzania ceramiki.
henryk lula. krystyna andrzejewska-marek. katarzyna jóźwiak-moskal
nr 4 / e-biuletyn mu Zeum narodowego w gdań S kui i / 7
« w
erni
Saż
wyS
taw
y, F
ot.
k. S
ado
wSk
i »
nr 4 / e-biuletyn mu Zeum narodowego w gdań S ku 77i i / 7
Henryk lula
henryk lula urodził się w 1930 roku. w latach 1950–1956
studiował w gdańskiej państwowej wyższej szkole sztuk
plastycznych (pwssp) na wydziale rzeźby, w pracow-
ni prof. stanisława horno-popławskiego. dyplom uzyskał
w 1957 roku. pod koniec studiów i tuż po nich był człon-
kiem grupy ceramików zorganizowanej przez prof. han-
nę Żuławską (grupy kadyńskiej) pracujących w kady-
nach oraz w zakładzie ceramiki przy pwssp. uczestniczył
w odtwarzaniu zniszczonych zabytków rzeźbiarskich i ce-
ramicznych gdańskiej starówki. wraz z pawłem fietkie-
wiczem zrekonstruował wszystkie rzeźby na elewacji ka-
mienicy przy ul. św. ducha 115. w 1963 roku zbudował
własną pracownię, w której do dziś pracuje samodzielnie.
w okresie 1977–2001 był kierownikiem pracowni cerami-
ki w gdańskiej pwssp (od 1996 asp). w 1980 roku uzyskał
stopień docenta, a w roku 1990 – tytuł profesora. w latach
1992–1994 odtworzył wszystkie brakujące kafle i elemen-
ty ceramiczne renesansowego pieca w dworze artusa, co
pozwoliło na jego odbudowę w historycznym kształcie.
do poważniejszych jego realizacji można zaliczyć również
dużą płaskorzeźbę ceramiczną w domu wypoczynkowym
ministerstwa sprawiedliwości w lisim jarze, a także przy
współpracy z romanem frejerem pomnik na cmentarzu
żołnierzy radzieckich w kmiecinie. od początku swej dzia-
łalności artystycznej zajmował się ceramiką.
stworzył wiele unikatowych dzieł, z których ponad sto
znajduje się w muzeach i kolekcjach ceramiki, m.in. w mu-
zeum narodowym w gdańsku, warszawie, wrocławiu, po-
znaniu, szczecinie, krakowie oraz w muzeum okręgowym
w wałbrzychu, olsztynie i innych. za granicą ceramiki
henryka luli znajdują się w muzeum ceramiki w faenzie,
Vallauris, john kennedy cultural center w waszyngtonie
oraz w kolekcjach prywatnych, m.in. w znanej kolekcji dr.
eignera w niemczech. swoje prace prezentował na licz-
nych wystawach indywidualnych, ogólnopolskich, mię-
dzynarodowych oraz sztuki polskiej za granicą.
otrzymał trzy nagrody ministra kultury i sztuki za osią-
gnięcia artystyczne oraz dydaktyczne na uczelni w latach
1983, 1989, 1995. w roku 2010 został wyróżniony nagro-
dą prezydenta miasta gdańska za działalność w dziedzi-
nie kultury.
« henryk lula, „kompozycja z ażurem
”, 1973 »
nr 4 / e-biuletyn mu Zeum narodowego w gdań S ku 79
kryStyna andrZejewSka-marek
krystyna andrzejewska-marek studiowała rzeźbę w latach
1973–1978 w gdańskiej pwssp, wybrała specjalizację
w dziedzinie ceramiki artystycznej. w 1979 roku w wyniku
konkursu została przyjęta do pracowni ceramiki artystycz-
nej pwssp w gdańsku w charakterze asystentki. współ-
pracowała z prof. henrykiem lulą w latach 1979–1986
i 1993–2001. w 1986 roku otrzymała propozycję popro-
wadzenia manufaktury ceramiki artystycznej w niebo-
rowie, w oddziale muzeum narodowego w warszawie.
po powrocie do trójmiasta w 1993 roku ponownie związa-
ła się z pracownią ceramiki asp w gdańsku, gdzie działała
do 2013 roku.
swoją twórczość nierozerwalnie łączy z dyscypliną cerami-
ki artystycznej, wzbogacając ją o fotografie, alternatywne
metody wypalania ceramiki oraz warsztaty.
brała udział w wielu wystawach, plenerach, sympozjach
i konferencjach w kraju i za granicą.
« „m
iria
dy”,
2002
–201
3, F
ot.
j. Z
dybe
l »
nr 4 / e-biuletyn mu Zeum narodowego w gdań S ku 81
katarZyna jóźwiak-moSkalkatarzyna jóźwiak-moskal urodziła się w 1960 roku
w gdańsku. w latach 1979–1986 studiowała w pwssp
w gdańsku na wydziale malarstwa, grafiki i rzeźby,
w pracowni dyplomującej profesora franciszka duszeńki.
jako specjalizację wybrała ceramikę prowadzoną przez
henryka lulę. po studiach otrzymała roczne stypendium
ministerstwa kultury i sztuki. od 1987 roku pracuje jako
adiunkt w pracowni ceramiki artystycznej gdańskiej
uczelni. w 1998 roku uzyskała tytuł doktora, a w roku
2009 – doktora habilitowanego.
zajmuje się rzeźbą, zwłaszcza rzeźbą ceramiczną, której
szczególnym przykładem są portrety ludzkie naturalnej
wielkości. w swoich pracach oprócz materiału ceramicz-
nego wykorzystuje również drewno i papier.
brała udział w wielu wystawach, plenerach, sympozjach
i konferencjach w kraju i za granicą.
« „poSklejana”, po
Stać naturalnycH
roZm
iarów
, 2004 »
i i / 7
83
15.03. – 22.06.2014
śladami kanunu
ś ladami kanunu. kultura albańska w wieloet-
nicznym kosowie” to wystawa poświęcona pro-
blematyce wielokulturowości, dziedziczenia
i przekazywania tradycji oraz współczesnym przemianom
tożsamości etnicznej mieszkańców kosowa.
wystawa ta jest pierwszą tego typu w europie. prezentuje
gromadzoną od ponad 40 lat, największą w polsce i jedną
ze znaczących na naszym kontynencie kolekcji muzeum
narodowego w poznaniu / oddziału etnografii, która liczy
ponad 260 zabytków wywodzących się z terenu kosowa
i albanii. eksponaty pochodzą głównie z połowy XX wieku.
są to obiekty o unikatowej wartości, dokumentujące utra-
cone bezpowrotnie w wyniku działań wojennych w latach
1998–1999 oraz gwałtownie postępującej globalizacji,
dziedzictwo kulturowe tego regionu.
O d d z i a ł e t N O G r a F i ispichlerz opackicystersów 1980-330 gdańsk
+48 58 552 12 [email protected]
a u t o r k a w y s t a w y : dr joanna minksztym
k u r a t o r k a w y s t a w y : wiktoria blacharska
i i / 8 nr 3 / e-biuletyn mu Zeum narodowego w gdań S ku
kultura albańska w wieloetnicznym kosowie
poprzez prezentację artefaktów kultury materialnej na
wystawie ukazano kulturę tradycyjną, a za pomocą fo-
togramów – oparte na tradycji elementy kultury współ-
czesnej. w tych dwóch kontekstach – kultury tradycyjnej
i współczesnej, przedstawiamy także funkcjonowanie
zasad prawa zwyczajowego (na podstawie Kanun Leka
Dukagjiniego) oraz ściśle z nim związane zasady ho-
noru, gościnności, tolerancji religijnej, podziału pracy
i obowiązków w ramach rodziny. poruszana tematyka ma
walory uniwersalne, a szczególnie aktualna jest w chwili
obecnej, wobec wielu kontrowersji na arenie międzynaro-
dowej dotyczących kosowa.
na wystawie umieszczone zostały pochodzące z połowy
XX wieku stroje ludowe z terenu albanii. prezentowane
są także niezwykle bogato zdobione złotym i srebrnym
nr 4 / e-biuletyn mu Zeum narodowego w gdań S ku 85
haftem oraz kunsztowną inkrustacją i filigranem zabytki
z XiX i początku XX wieku należące do kultury miejskiej.
uwagę widza skupia ich orientalny przepych, kapryśna li-
nia wzorów, kontrasty i gra kolorów, połyskliwość złotych
ozdób, precyzja wykonania haftów i biżuterii, niezwykłość
kroju. centrum wystawy stanowi symboliczny kamień
węgielny kultury albańskiej – Kanun Leka Dukagjiniego,
księga prawa zwyczajowego, najbardziej znany z wielu
kanunów obowiązujących na terenie kosowa i północnej
albanii. ekspozycję podzielono na cztery części odpowia-
dające trzem najważniejszym aspektom kultury albańskiej
znajdującym swe odbicie w Kanunie: prawu gościnności,
pozycji i roli mężczyzny wraz z prawem dziedziczenia oraz
pozycji i roli kobiety, a ponadto różnorodności religijnej
i kulturowej wynikającej z historii tego obszaru. cytaty
z Kanunu stanowią najważniejszą część oszczędnej nar-
racji wystawy i dobrane zostały tak, aby możliwie najsze-
rzej scharakteryzować poszczególne zagadnienia. wiel-
koformatowe fotografie prezentowane na zewnętrznych
ścianach sali wykonano w ciągu ostatnich lat w kosowie
i stanowią one współczesne dopowiedzenie czterech głów-
nych wątków tematycznych tej części ekspozycji.
pragnieniem autorki koncepcji wystawy dr joanny min-
ksztym jest wzbudzenie zainteresowania, postawy tole-
rancji i otwartości w stosunku do kultury innej niż rodzima,
o silnych wpływach muzułmańskich, co w europie jeszcze
wywołuje wiele negatywnych konotacji. realizacja tego
projektu ma na celu otwarcie dialogu międzykulturowego
oraz pogłębienie w społeczeństwie polskim wiedzy o me-
chanizmach kształtowania i podtrzymywania tożsamości
kulturowej (m.in. opartych na prawie zwyczajowym) oraz
o przyczynach determinujących dawniej i obecnie powsta-
wanie nowych państw w europie i na świecie.
wystawa cieszy się życzliwym wsparciem generalnego
konsula honorowego republiki albanii w polsce pana ja-
rosława rosochackiego.
« zdjęcia z wystawy, fot. k. sadowski »
i i / 8
gdańSkikalendarZSZkolny
nr 4 / e-biuletyn mu Zeum narodowego w gdań S ku
gdański kalendarz szkolny to nasza propozycja dla najmłodszych czytelników. ten kalendarz pomoże wam nauczyć się planowa-
nia codziennych zajęć, ponadto znajdziecie w nim terminy ferii zimowych i wakacji letnich oraz innych dni wolnych od nauki, a także wiele przydatnych informacji, dzięki któ-rym będziecie pamiętać o imieninach koleżanki lub kole-gi, święcie babci i dziadka czy dniu tajemniczej liczby pi.
jest w tym kalendarzu coś, co wyróżnia go spośród innych. przy datach dziennych znajdziecie krótkie zapiski z histo-rii gdańska, przypominające wydarzenia bardzo odległe i te całkiem współczesne. przeczytacie o wydarzeniach i wybitnych mieszkańcach gdańska, ale też o zwykłych lu-dziach, którzy mieli okazję oglądać w swoim mieście zorzę polarną, kibicują swojej drużynie piłkarskiej, mają miej-scowe święta i zwyczaje.e-biuletyn jest kwartalnikiem, dlatego w każdym wyda-niu znajdziecie kalendarium na trzy najbliższe miesiące.
jeśli będziecie mieli propozycje informacji, które kalen-darz ten powinien zawierać, z przyjemnością uwzględni-my je w naszym kalendarzu.
nr 4 / e-biuletyn mu Zeum narodowego w gdań S ku 91
4
piątekwacława, izydora, benedykta
5
sobotawincentego, ireny, katarzyny
6
niedzielawilhelma, ady
k w i e c i e ń 2 0 1 4
4 kwietnia 1793W wyniku II rozbioru Polski Gdańsk przyłączono do Prus.
31
poniedziałekbeniamina, balbiny, kornelii
1
wtorekgraŻyny, teodory, hugona
2
środafranciszka, władysława, władysławy
3
czwartekryszarda, jakuba
k w i e c i e ń 2 0 1 4
2 kwietnia 1667Zmarł w Gdańsku Reinhold Curicke, sekretarz Rady Miejskiej, autor wielkiej historii miasta.
1 kwietnia 1843Na Westerplatte uruchomiono latarnię morską.
i i i / 1
P R I M a a P R I l I s
nr 4 / e-biuletyn mu Zeum narodowego w gdań S ku 93
11
piątekfilipa, leona, jaromira
12
sobotazenona, juliusza, wiktora
13
niedzielamarcina, przemysława, idy
k w i e c i e ń 2 0 1 4
12 kwietnia 1976Prezydent Gdańska i burmistrz Bremy podpisali porozumienie o współpracy obu hanzeatyckich niegdyś miast.
d Z I e ń R a d I a
7 kwietnia 1525Marcin luter potępił niszczenie przez gdańszczan rzeźb i obrazów w kościołach.
7
poniedziałekdonata, jana, rufina
8
wtorekdionizego, januarego, apolinarego
9
środadymitra, marcelego, mai
10
czwartekmichała, makarego, antoniego
k w i e c i e ń 2 0 1 4
10 kwietnia 1473Gdańscy korsarze zdobyli ołtarz Sąd Ostateczny Hansa Memlinga.
i i i / 1
ś W I ato W y d Z I e ń Z d R o W I a
nr 4 / e-biuletyn mu Zeum narodowego w gdań S ku 95
18
piątekalicji, bogusławy, apoloniusza
19
sobotaadolfa, tymona
20
niedzielawielkanocagnieszki, czesława, amalii
k w i e c i e ń 2 0 1 4
18 kwietnia 2007Gdańsk został wybrany jako jedno z miast, w których odbyły się Mistrzostwa europy w piłce nożnej eURo 2012.
20 kwietnia 1830Zmarł w Gdańsku Jan Jerzy Haffner, lekarz przybyły do Gdańska wraz z armią napoleońską. Założył kąpielisko w gdańskim Brzeźnie, a później w sopocie.
M I ę d Z y N a R o d o W y d Z I e ń o C H R o N y Z a B y t k ó W
14
poniedziałekjustyny, waleriana, bereniki
15
wtorekanastazji, leonida
16
środabernadety, kseni
17
czwartekroberta, rudolfa, stefana
k w i e c i e ń 2 0 1 4
17 kwietnia 1594Papież klemens VIII kanonizował Jacka odrowąża. Imię świętego dominikanina, który zakładał gdański klasztor, nosi dziś baszta w pobliżu kościoła św. Mikołaja.
i i i / 1
15 kwietnia 1939Po raz ostatni modlono się w Wielkiej synagodze gdańskiej.Wkrótce potem zburzyli ją hitlerowcy.
nr 4 / e-biuletyn mu Zeum narodowego w gdań S ku 97
25
piątekmarka, jarosława, erwiny
26
sobotaklaudiusza, marzeny, marceliny
27
niedzielazyty, teofila, felicji
k w i e c i e ń 2 0 1 4
24 stycznia 1787odbyło się pierwsze przyjęcie w domu Uphagena,właśnie wówczas ukończonym po wieloletnich staraniach.
26 kwietnia 2000Została ukończona wielotomowa „Historia Gdańska". Praca nad nią trwała ponad dwadzieścia lat, a całością kierował profesor edmund Cieślak.
21
poniedziałekponiedziałek wielkanocnyanzelma, bartosza, feliksa
22
wtorekłukasza, kai, leoni
23
środawojciecha, jerzego, gerarda
24
czwartekaleksego, grzegorza, fidelisa
k w i e c i e ń 2 0 1 4
22 kwietnia 1653W kościele świętych Piotra i Pawła pochowano inżyniera adama Wijbe.
23 kwietnia 997Męczeńską śmiercią zginął św. Wojciech.
i i i / 1
d Z I e ń Z I e M I
ś W I ato W y d Z I e ń k s I ą ż k I I P R aW a U to R s k I C H
nr 4 / e-biuletyn mu Zeum narodowego w gdań S ku
k w i e c i e ń 2 0 1 4
22 kwietnia 1653 w gdańskim kościele świętych Piotra i Pawła pochowano adama Wijbe. ten pochodzący z Fryzji inżynier stworzył w Gdańsku wiatraki, wodociągi, maszyny do osuszania gruntu i kruszenia lodu na Wiśle. sławę przyniosła mu budowa największej w ówczesnej europie kolejki linowej, którą transportowano z Górki Biskupiej ziemię potrzebną do budowy wałów obronnych.
28
poniedziałekwalerii, witalisa, ludwika
29
wtorekkatarzyny, bogusława, piotra
30
środamariana, bartłomieja, donaty
k w i e c i e ń 2 0 1 4
ii i / 1
28 kwietnia 1774Zmarł w Gdańsku wybitny prawnik i historyk Gotfryd lengnich. Był nauczycielem stanisława Poniatowskiego – późniejszego króla Polski.
M I ę d Z y N a R o d o W y d Z I e ń ta ń C a
nr 4 / e-biuletyn mu Zeum narodowego w gdań S ku 101
2
piątekanatola, zygmunta, longiny
3
sobotaświęto konstytucji 3 majamarii, marioli, antoniny
4
niedzielafloriana, michała, moniki
m a j 2 0 1 4
ś W I ę to F l a G I Pa ń s t W o W e J
2 maja 1955Publiczność zobaczyła po raz pierwszy sławny później studencki teatrzyk Bim-Bom. Wśród jego twórców byli Zbyszek Cybulski, Bogumił kobiela i Jerzy afanasjew.
3 maja 1660W oliwskim klasztorze podpisano traktat pokojowy kończący wojnę polsko-szwedzką, zwaną potopem.
m a j 2 0 1 4
ii i /2
1
czwartekświęto pracyjózefa, anieli, jeremiasza
1 maja 1954otwarto zoo oliwskie.
nr 4 / e-biuletyn mu Zeum narodowego w gdań S ku 103
9
piątekboŻydara, karoliny, grzegorza
10
sobotaizydora, symeona, antonina
11
niedzielaigi, ignacego
m a j 2 0 1 4
9 maja 1905Rozpoczęto rozbiórkę pałacu Mniszchów. Była to najpiękniejsza rezydencja barokowa w Gdańsku.
5
poniedziałekireny, waldemara, teodora
6
wtorekfilipa, jakuba, judyty
7
środabenedykta, benedykty, gizeli
8
czwartekstanisława, ilzy, wiktora
m a j 2 0 1 4
8 maja 1770W Gdańsku pochowano wybitnego rzeźbiarza Jana Henryka Meissnera. stworzył między innymi rzeźby niestniejących już organów i ambonę w kościele Mariackim.
5 maja 1801Urodził się Johann Carl schultz, malarz i grafik, który uwiecznił obraz XIX-wiecznego Gdańska.
i i i /2
nr 4 / e-biuletyn mu Zeum narodowego w gdań S ku 105
16
piątekjĘdrzeja, szymona
17
sobotasławomira, weroniki, brunona
18
niedzielaeryka, feliksa
m a j 2 0 1 4
18 maja 1923Poświęcono lotnisko we Wrzeszczu.
17 maja 1675Zmarł Jerzy strakowski, architekt i fortyfikator. Jego dziełem jest Mała Zbrojownia.
15–18 maja 1892W Gdańsku przebywał cesarz Niemiec Wilhelm II.
12
poniedziałekdominika, joanny, domiceli
13
wtorekserwacego, glorii
14
środabonifacego, macieja, dobiesława
15
czwartekzofii, nadziei
m a j 2 0 1 4
12 maja 1457kazimierz Jagiellończyk wydał Gdańskowi przywilej nazwany wielkim.ten dokument stanowił podstawę powodzenia miasta w następnych stuleciach.
i i i /2
12 maja 1971Urodziły się gdańskie pięcioraczki.
nr 4 / e-biuletyn mu Zeum narodowego w gdań S ku 107
23
piątekemilii, iwony
24
sobotajoanny, marii, zuzanny
25
niedzielamagdy, urbana
m a j 2 0 1 4
24 maja 1686W Gdańsku urodził się daniel Gabriel Fahrenheit, wybitny fizyk, wynalazca termometru rtęciowego.
25 maja 1457król kazimierz Jagiellończyk specjalnym przywilejem dodał koronę do herbu Gdańska. Na pamiątkę tego wydarzenia 25 maja miasto obchodzi swe święto.
ś W I ę to G d a ń s k a
19
poniedziałekcelestyna, piotra, iwa
20
wtorekbazylego, bernardyna, aleksandry
21
środakryspina, wiktora
22
czwartekrity, heleny, wiesława
m a j 2 0 1 4
22 maja 2006Gwałtowny pożar zniszczył dach kościoła św. katarzyny.
19 maja 1945Gdańszczanie mogli przecztać pierwszy numer „dziennika Bałtyckiego”.ta najważniejsza gazeta w powojennym Gdańsku ukazuje się do dziś.
i i i /2
M I ę d Z y N a R o d o W y d Z I e ń k o s M o s U
nr 4 / e-biuletyn mu Zeum narodowego w gdań S ku 109
30
piątekferdynanda, joanny
31
sobotaanieli, petroneli, kamili
m a j 2 0 1 4
30 maja 1890otwarto łaźnię publiczną przy ulicy kurzej.
W dawnych czasach zdarzało się, że zimy były bardzo mroźne i długie. Niekiedy lodowa kra zalegała na gdańskiej redzie przez całe miesiące. tak było na przykład w roku 1709, kiedy to po srogiej zimie pierwszy statek mógł wpłynąć do portu dopiero 11 maja!
26
poniedziałekeweliny, marianny
27
wtorekmagdaleny, izydora
28
środajaromira, augustyna, justyny
29
czwartekteodozji, urszuli
m a j 2 0 1 4
ii i /2
26 maja 1576Rozpoczęto budowę mostu zwodzonego prowadzącego do Bramy Wyżynnej.
28 maja 1504król aleksander Jagiellończyk w towarzystwie gdańskich wielmożów odbył wodną przejażdżkę do Wisłoujścia.
d Z I e ń M at k I
nr 4 / e-biuletyn mu Zeum narodowego w gdań S ku 111
31
sobotaanieli, petroneli, kamili
c Z e r w i e c 2 0 1 4
1
niedzielajakuba, konrada
30
piątekmakarego, józefa
d Z I e ń d Z I e C k a
1 czerwca 1833W Brzeźnie otwarto zakład kąpielowy z podgrzewaną wodą.
c Z e r w i e c 2 0 1 4
ii i /3
1 czerwca 1807 do Gdańska, przez Bramę Wyżynną, wkroczył Napoleon Bonaparte wraz ze swą czterdziesto-tysięczną armią, gdy po kilkumiesięcznym oblężeniu Francuzi zdobyli miasto. Jeszcze tego samego dnia cesarz przyglądał się defiladzie wojsk polskich na długim tragu. odebrany Prusom Gdańsk stał się na ponad sześć lat Wolnym Miastem. armia napoleońska opuściła Gdańsk na zawsze 2 stycznia 1814.
nr 4 / e-biuletyn mu Zeum narodowego w gdań S ku 113
6
piąteknorberta, pauliny, dominiki
7
sobotajarosława, ady, wiesława
8
niedzielamedarda, seweryna, maksyma
c Z e r w i e c 2 0 1 4
ś W I ę to U Wa l N I a N I a k s I ą ż e k
6 czerwca 1598ambroży Vermoellen uzyskał koncesję na produkcję wódek i likieru, w tym słynnej złotej wódki gdańskiej.
2
poniedziałekmarzanny, marianny, piotra
3
wtorekkarola, leszka, tamary
4
środafranciszka, kwiryny
5
czwartekwalerii, waltera
c Z e r w i e c 2 0 1 4
e U R o P e J s k I d Z I e ń s ą s I a d a
i i i /3
3 czerwca 1855Zmarł w Gdańsku krzysztof Celestyn Mrogowiusz, wieloletni polski kaznodzieja w luterańskiej kaplicy św. anny i obrońca języka polskiego na Pomorzu.
3 czerwca 1504Przed dworem artusa król aleksander Jagiellończyk odebrał od gdańszczan przysięgę wierności.
5 czerwca 1627Zmarł w Gdańsku wybitny kompozytor andrzej Hackenberger, kapelmistrz kościoła Mariackiego.
nr 4 / e-biuletyn mu Zeum narodowego w gdań S ku 115
13
piątekantoniego, lucjana, hermana
14
sobotamichała, elizy, elwiry
15
niedzielajolanty, bernarda, wita
c Z e r w i e c 2 0 1 4
13 czerwca 1558otwarto miejską szkołę reformacyjną, która później zyskała sławę jako Gdańskie Gimnazjum akademickie.
9
poniedziałekpelagii, felicjana
10
wtorekmałgorzaty, edgara
11
środabarnaby, radomiła
12
czwartekonufrego, janiny
c Z e r w i e c 2 0 1 4
9 czerwca 1965Ustawiono w Gdańsku pomnik sobieskiego przywieziony ze lwowa.
12 czerwca 1987Papież Jan Paweł II odwiedził Gdańsk. Nabożeńswo na Zaspie zgromadziło tłumy gdańszczan.ołtarz papieski zaprojektował gdański artysta Marian kołodziej.
i i i /3
nr 4 / e-biuletyn mu Zeum narodowego w gdań S ku 117
20
piątekostatni dzień roku szkolnegobogny, florentyny, diny
21
sobotapierwszy dzień wakacjialojzego, alicji, marty
22
niedzielajana, pauliny, tomasza
c Z e r w i e c 2 0 1 4
20 czerwca 1912Zaprezentowano pierwszy w Gdańsku samochód strażacki z mechaniczną pompą.
22 czerwca 1596Powstała sławna Biblioteka Rady Miejskiej,pierwsza biblioteka publiczna na ziemiach polskich.
P o C Z ąt e k a s t R o N o M I C Z N e G o l ata
16
poniedziałekaliny, anety, benona
17
wtorekalberta, laury, marcjana
18
środaelŻbiety, marka
19
czwartekboże ciałoromualda, gerwazego, protazego
c Z e r w i e c 2 0 1 4
ii i /3
17 czerwca 1922W gdańskiej stoczni zwodowano wielki transatlantyk „Columbus II” długości 236 metrów.
18 czerwca 1978Pod żurawiem powitano krystynę Chojnowską-liskiewicz, która wróciła z samotnego rejsu dookoła świata.
16 czerwca 1898Z elektrowni miejskiej na ołowiance po raz pierwszy popłynął prąd.
nr 4 / e-biuletyn mu Zeum narodowego w gdań S ku 119
27
piątekcyryla, władysława, maryli
28
sobotaireneusza, leona, józefa
29
niedzielapawła, piotra, benedykty
c Z e r w i e c 2 0 1 4
28 czerwca 1919traktat wersalski przyznał Gdańskowi status Wolnego Miasta.
29 czerwca 1827W rejs do Wisłoujścia wypłynął pierwszy w Gdańsku bocznokołowy parowiec.
23
poniedziałekwandy, zenona, józefa
24
wtorekjana, danuty, emilii
25
środadoroty, łucji, wilhelma
26
czwartekpawła, dawida
c Z e r w i e c 2 0 1 4
24 czerwca 1900oddano do użytku zelektryfikowaną trasę dawnego tramwaju konnego od ul. Łąkowej.
26 czerwca 1878otwarto linię tramwaju konnego prowadzącą z centrum Gdańska na orunię.
i i i /3
d Z I e ń o J C a
nr 4 / e-biuletyn mu Zeum narodowego w gdań S ku
30
poniedziałeklucyny, cyryla
c Z e r w i e c 2 0 1 4
ii i /3
redaktor nacZelny: dyrektor wojciecH boniSławSki
redakcja: ZeSpół
projekt i Skład: agnieSZka gawędZka
e-edycja: mariuSZ dalecki
korekta: Hanna negowSka
tekSty do gdańSkiego kalendarZa SZkolnego: dr jacek FriedricH iluStracje do gdańSkiego kalendarZa SZkolnego: adam pękalSki
wydawca: ©muZeum narodowe w gdańSku