numer 2 (26) paŹdziernik 2009 -...

28
Batorak FILM TO RÓŻNE SZTUKI – strona 3 Numer 2 (26) PAŹDZIERNIK 2009

Upload: nguyenkhanh

Post on 27-Feb-2019

212 views

Category:

Documents


0 download

TRANSCRIPT

Page 1: Numer 2 (26) PAŹDZIERNIK 2009 - batorak.plbatorak.pl/wordpress/wp-content/uploads/2018/08/Gazetka-2-26.pdf · CONAN BIMBROWNIKUS 12 Recenzja książki Andrzeja Pilipiuka „Homo

Batorak

FILM TO RÓŻNESZTUKI

– strona 3

Numer 2 (26) PAŹDZIERNIK 2009

Page 2: Numer 2 (26) PAŹDZIERNIK 2009 - batorak.plbatorak.pl/wordpress/wp-content/uploads/2018/08/Gazetka-2-26.pdf · CONAN BIMBROWNIKUS 12 Recenzja książki Andrzeja Pilipiuka „Homo

Spis treści

FILM TO RÓŻNE SZTUKI 3wywiad z Grażyną Torbicką

WSZYSTKO, CO CHCIELIBYŚCIE WIEDZIEĆ O „BATORAKU”, A BALIŚCIE SIĘ ZAPYTAĆ 7historia Gazetki

PAINTBALL, DRABINA I JEDYNKA Z HISTORII 9relacja z wyjazdu integracyjnego klasy IE

ROCKOLEKCJA 2009 10koncerty na Polu Bródnowskim

HOROSKOPY 10poznaj swoją przyszłość

BYŁY WAMPIRY TERAZ NADSZEDŁ CZAS NA ANIOŁY! 11recenzja książki „Miasto kości”

CONAN BIMBROWNIKUS 12Recenzja książki Andrzeja Pilipiuka „Homo Bimbrownikus”

CASABLANCA 13Recenzja filmu

MA PIĘKNA PANI, POZWÓL MI WYSSAĆ TWĄ KREW 14wszystko, co chcesz wiedzieć o wampirach

KRÓL DYPLOMATÓW 16historia największego zdrajcy wszechczasów

POŻEGNANIE Z WARSZAWĄ ’39 17spacerownik historyczny

POTĘGA DWÓJKI 18premiery gier komputerowych

CO NOWEGO W TEATRZE? 20premiery teatralne

PIĘKNI, DWUDZIESTOLETNI I OPOWIEŚCI RODU OTORI 21recenzje książek

CZOCHA 22wyprawa do tajemniczego zamku

ZA WOLNOŚĆ, NIC WIĘCEJ 24Amnesty International

476. URODZINY BATOREGO! 24Święto Szkoły 2009

JESTEŚMY MISTRZAMI EUROPY!!! 25Mistrzostwa Europy w siatkówce mężczyzn

KINOOOO!!! 26premiery filmowe

KONKURS WIEDZY DLA PIERWSZOKLASISTÓW 2720 pytań, 3 nagrody

Batorak

Drodzy Czytelnicy!W tym roku kończymy trzy lata. Z tej okazji przeczytacie wiele ciekawych arty-

kułów i dostaniecie szansę zwyciężenia aż w dwóch konkursach. Na początekwywiad z absolwentką naszej szkoły – Grażyną Torbicką. Dalej krótka historianaszej gazety. Polecamy recenzje najnowszych książek (strony 11, 12, 21). Zapa-lonych historyków na pewno zaciekawi spacerwonik po przedwojennej stolicy

pt. „Pożegnanie z Warszawą ’39”, a miłośnicy sztuki docenią recenzję filmu „Casablanca (strona 130) i premiery teatralne (strona 20).

Życzymy miłej lektury,Redakcja

SPIS TREŚCI

batorak.xt.pl2 Batorak Październik 2009

Page 3: Numer 2 (26) PAŹDZIERNIK 2009 - batorak.plbatorak.pl/wordpress/wp-content/uploads/2018/08/Gazetka-2-26.pdf · CONAN BIMBROWNIKUS 12 Recenzja książki Andrzeja Pilipiuka „Homo

Wywiady

Liceum Batorego ma wielu sław-nych absolwentów. Czytamy o nich w prasie, widzimy ich w telewizji.Chcemy się czegoś o nich dowiedzieć,jeśli się uda, to nawet ich poznać. Dzi-siaj macie taką możliwość. Zapraszamdo lektury wywiadu z dziennikarkąGrażyną Torbicką.

Jak z Katowic trafiła pani do liceumBatorego w Warszawie?

Trafiłam, ponieważ moi rodzice przepro-wadzali się . Mój tata, który jest inżynieremgórnikiem, pracował w kopalni „Ziemowit”,otrzymał propozycję pracy w MinisterstwieGórnictwa w Warszawie. Przyjął ją. Zwyklesię uważa, że to moja mama dostała propo-

zycję przeniesienia do Warszawy. Nie, sytu-acja była zupełnie inna, propozycja zmianypracy przyszła najpierw do mojego taty.Wówczas prezesem telewizji polskiej był panWłodzimierz Sokorski, mama została przy-jęta przez niego do pracy. W taki sposób ja,mając lat wówczas trzynaście, trafiłam doWarszawy. Skończyłam tutaj siódmą i ósmąklasę szkoły podstawowej przy Czerniakow-skiej, a potem zostałam przyjęta do Batorego.Z tym, że chciałam iść do klasy humani-stycznej, ale polecono mamie klasęmatematyczno-fizyczną, której wychowaw-czynią miała być pani profesor WandaOlszewska. Miał tam być główny nacisk najęzyk francuski. Powiedziano, że to będziedobra klasa. I ja się na to skusiłam, tym bar-dziej, że moja miłość do matematyki i fizyki

była ogromna, chciałam w ogóle zdawać naPolitechnikę. W sumie byłam zadowolona,chociaż nie przeżywałam tego tak, jak mojekoleżanki z Katowic, które uważały, że to coścudownego. Ja to raczej traktowałam jakokonieczność rozstania się z przyjaciółmi, któ-rych tam miałam.

A jakie były pani pierwsze wrażenia natemat szkoły?

Pamiętam tablice z prawej strony, z nazwi-skami poległych absolwentów tego liceum.Stawiało ono od razu w takiej sytuacji: „Spójrztacy ludzie skończyli tę szkołę. Na co ciebiebędzie stać?”. To było to, co na początku zapa-miętałam: tablice z prawej strony i popiersieBatorego z lewej. Potem, to tylko i wyłącznierelacje miedzy ludźmi, przyjaciół, pierwszewielkie miłości i nauczycieli.

Czy wspomina pani szczególnie które-goś z profesorów?

Tak. Miałam szczęście, bo wychowaw-czynią mojej klasy była pani profesor WandaOlszewska. To jest ikona liceum Batorego.Nauczyła nas języka francuskiego, ale i nietylko. Nauczyła nas pewnej klasy. Absolut-nie się wyróżniała. Zupełnie inaczej sięubierała, inaczej sie zachowywała. Francja i paryski szyk były jej znakiem rozpoznaw-czym, ale w dobrym znaczeniu tego słowa.Pod tym kryła się także cała kultura osobista.Była fantastyczną nauczycielką języka. Przy-chodząc do Batorego nie znałam słowa pofrancusku, a wychodząc zdawałam z niegomaturę . Nauczyć się języka w liceum to dużysukces i wielki talent nauczyciela, w tymwypadku Wandy Olszewskiej.

Kolejną postacią była fantastycznapolonistka pani Grajewska. Lekcje z niąbyły niezapomniane, zupełnie niekon-wencjonalne. Czasem przeradzały się wlekcje muzyki. Zapraszała swojegoprzyjaciela pana Piotra Kamińskiego,który dawał nam wykłady na tematmuzyki poważnej, słuchaliśmy opery w czasie lekcji.

FILM TORÓŻNE SZTUKI

Grażyna Torbicka

batorak.xt.plPaździernik 2009 Batorak 3

Page 4: Numer 2 (26) PAŹDZIERNIK 2009 - batorak.plbatorak.pl/wordpress/wp-content/uploads/2018/08/Gazetka-2-26.pdf · CONAN BIMBROWNIKUS 12 Recenzja książki Andrzeja Pilipiuka „Homo

Wywiady

Takim samym nauczycielem był nie-prawdopodobny pan profesor Mikos, któryuczył nas fizyki. Pamiętam pierwsze spotka-nie z nim, pierwszą lekcję. Zrobił namwykład na poziomie politechniki. Zapisałobie tablice, zrobił wykład jak dla studentów.Klasa matematyczno-fizyczna, a myśmywszyscy myśleli „O co chodzi? Wariat, czyco?”. Skończył, starł wszystko i powiedział„To jest to, do czego macie mierzyć.”

Pani ulubiony i najmniej lubiany przedmiot?

Niestety byłam bardzo słaba z geografiii biologii. Chemia jeszcze jako tako, na zasa-dzie ciekawostek. Nigdy moje myślenie o przyszłości nie wiązało się z tymi trzemaprzedmiotami. To były moje zmory. Robi-łam to, bo trzeba to było zrobić, trzeba byłoprzez to przejść. A ja generalnie lubiłam sięuczyć. Lubiłam język polski, matematykę,fizykę. Tego się uczyłam z łatwością, to misprawiało przyjemność. Historia, językiobce. Natomiast chemia, biologia i geografiato było dla mnie zło konieczne.

Co pani sądzi o ówczesnej dyrektorceBatorego, pani Teresie Garncarzyk?

Myśmy jej jakoś specjalnie nie oceniali.To jest taki czas, że jeżeli ktoś nie odpowiadamłodemu człowiekowi, to się go ignoruje.Pani Garncarzyk na pewno dla tej szkołydużo zrobiła. Byłam już w Batorym w okre-sie, kiedy ona nie była juz tak czynna, alepamiętam legendy, jakie o niej krążyły w związku ze szkolnym radiowęzłem. Zamoich czasów był już rzadko używany. A podobno dawniej był głosem pani dyrektordo uczniów, grzmiała z głośnika zawieszo-nego na ścianie. W moich czasach może razbył jakiś komunikat. Pani Garncarzyk niezapisała się szczególnie w mojej pamięci.

A kim chciała pani zostać w dzieciństwie?Miałam różne pomysły na życie.

Chciałam być fryzjerką, kelnerką. Takiezawody mnie interesowały.

To skąd potem wybór studiów nawydziale wiedzy o teatrze?

Jak pan mnie pyta dzieciństwo, tomówię o dzieciństwie. Wtedy ma się takiemarzenia.

To kiedy zainteresowała się pani teatrem?Przez długi czas chciałam zdawać na

Politechnikę. Do trzeciej klasy liceum uczy-łam się matematyki i fizyki pod kątemPolitechniki. Mnie to fascynowało. I nagle

okazało się, że chcę pójść na wydział wie-dzy o teatrze, który się wtedy pojawił jakowydział pomaturalny, a nie podyplomowy.Przeczytawszy o nim informacje, uznałam,że nie ma w ogóle innego miejsca, które bymnie interesowało. Tym bardziej, że fascy-nował mnie teatr. Teatr był w tamtychczasach miejscem fantastycznym, miejscemdialogu pomiędzy twórcą, literaturą, akto-rem, a widzem. Był miejscem, gdziecenzura nie miała takiego zdecydowanegowpływu. Wszystko zależało od interpretacjiaktora i inscenizacji. Cenzura mogła napewnym etapie ingerować w przygotowa-nie spektaklu i treść sztuki, mimo to teatrbył miejscem, gdzie czuło się wolność i nie-zależność.

Teatr był dla mnie spotkaniem z literaturąi spotkaniem z fantastycznymi aktorami. Zna-łam ich tylko i wyłącznie z Teatru Telewizji, anagle tu, w Warszawie, otworzyła się przedemną możliwość obcowania z nimi na wycia-gnięcie ręki. Kiedy szłam do TeatruDramatycznego i oglądałam na scenieGustawa Holoubka, Piotra Fronczewskiego, wTeatrze Powszechnym Zygmunta Hübnera czyKowalskiego, w teatrze Ateneum – Warmiń-skiego. Miałam okazje oglądać wszystkichnajwiększych, całą plejadę gwiazd polskiegoaktorstwa. To mnie fascynowało.

Jak trafiła pani do telewizji?Poprzez mamę byłam z telewizją zwią-

zana od zawsze, ale nigdy nie chciałam tampracować. Natomiast fakt, ze pisałam pracęmagisterską na temat pokolenia aktorskiegoKobieli i Cybulskiego, i teatrów studenc-kich, spowodował, że musiałam dotrzeć doarchiwów Teatru i Telewizji. I tak zaczęłamtam grzebać. Archiwa były przebogate, bar-dzo mi się spodobały. Wtedy pomyślałam,że może praca w dziale Teatru i Telewizji,byłaby czymś, co by mi odpowiadało. Tele-wizja jawiła mi się jako miejsce żywe,pełne możliwości różnych działań. Takzaczęłam z nią współpracę.

Telewizja wtedy dbała o poziom świa-domości kulturalnej, wydarzenia kulturalnemiały tam naczelne miejsce. Zwłaszcza„Dwójka” zajmowała sie sprawami kultury,teatru, filmu. To mnie bardzo interesowało.Prowadzenie „Dwójki” było takie, żesoboty i niedziele były dniami tematycz-nymi. Przez cały dzień mówiło się o jakimśważnym wydarzeniu w dziedzinie kultury.To było coś, co mnie wciągnęło i zassało.Tak trafiłam przed kamerę. Najpierw byłamw dziale Teatru i Telewizji, a potem zapro-ponowano mi poprowadzenie programu

związanego z Międzynarodowym DniemTeatru. To były świetne rzeczy. W telewizjibyły też wieczory artystyczne, w trakciektórych rozmawiano z artystami o awan-gardzie i klasyce. Nie wiem komu toprzeszkadzało.

Debiutowała pani w „Sportowej niedzieli”?Debiutowałam jako osoba, która potrafi

bądź nie potrafi odnaleźć się przed kamerą,u boku Włodka Szaranowicza. Faktyczniepoprowadziłam z nim taką sportową nie-dzielę na żywo. Pamiętam, że wtedygośćmi byli Szewińska, Górski, chyba byłteż Szurkowski. To były takie gwiazdy jakKrystyna Janda czy Jerzy Stuhr.

Nie chciała pani iść dalej w dziennikar-stwo sportowe?

Nie, mnie naprawdę zawsze intereso-wała kultura. To było mi zawsze bliskie, a sport był i jest do dzisiaj hobby.

Miała pani swój dziennikarski autory-tet czy idola w tej dziedzinie?

Były osoby, które podobały mi się, zewzględu na styl bycia przed kamerą, natural-ność. To była pani Iwona Łękawa. Zawsze mizależało, żeby dążyć do maksymalnej natu-ralności. Na początku byłam totalnie sztywnaprzed kamerą, dlatego imponowały mi osobynaturalne. Takiej jednej postaci nie miałam.

Czy pani mama Krystyna Loska wpły-nęła na pani wybór zawodu?

Mama zawsze widziała mnie w telewi-zji. Byłam wtedy w takim okresie życia, jakkażdy młody człowiek, że jak mama chciałaczegoś, to ja chciałam czegoś dokładnieprzeciwnego. Mama mi zawsze służyła i dodziś służy radą bardzo cenną, bo jest suro-wym krytykiem. Nigdy mi nie będzieschlebiać, raczej mnie skrytykuje. W tę kry-tykę mogę wierzyć, bo wiem, że wypływa z dobrego serca. W zasadniczy sposóbmama na mnie nie wpłynęła, bo ja jednakszłam w dziennikarstwo zajmujące sięwywiadami, reportażem. To mnie bardziejinteresowało, niż po prostu spikerowanie.

Skąd pomysł na program „Kocham Kino”?„Kocham Kino” zaproponował mi Jerzy

Kapuściński. Chciał, żeby towarzyszyłytemu projekcje filmów wybranych specjal-nie do tego cyklu, pokazujących kino dobre,autorskie, artystyczne. I jednocześnie, żebybył magazyn „Kocham Kino”, w którymbyłaby szansa na rozmowy o filmie. Zainte-resowałam się tym, bo czułam, że teatr, który

batorak.xt.pl4 Batorak Październik 2009

Page 5: Numer 2 (26) PAŹDZIERNIK 2009 - batorak.plbatorak.pl/wordpress/wp-content/uploads/2018/08/Gazetka-2-26.pdf · CONAN BIMBROWNIKUS 12 Recenzja książki Andrzeja Pilipiuka „Homo

Wywiady

był najbliższy memu sercu, już nie wytrzymapróby telewizyjnego medium. Kino mawiększy krąg odbiorców. Weszłam w to.Potem były różne koleje programu „KochamKino”. Myślę, że nawet pan Jerzy Kapuściń-ski proponując mi go, nie przypuszczał, żetak się rozwinie. Hasło „Kocham Kino” jestrozpoznawane na festiwalach w Cannes,Wenecji, Berlinie, gdzie od dwunastu latrobię wywiady i spotkania z twórcami. Cieszę się, bo rzadko kiedy się zdarza, żebyktóryś z tytułów tak długo mógł funkcjono-wać, mimo że jest prezentowany w różnychporach dnia, a właściwie nocy.

Właśnie, czemu program jest tak późnoemitowany?

To już pytanie nie do mnie. Proszę zapy-tać szefów, którzy uważają, że program mamało odbiorców. Im później będzie, tymmniej ich będzie miał. Robię go dla widzów,których wciąż mamy i od których wiem, zepasjonuje ich sztuka, kultura.

Repertuar filmowy puszczany podhasłem „Kocham Kino” nie jest już repertu-arem moim. Ja już go nie wybieram, niemam już na niego takiego wpływu, jak mia-łam kiedyś. A to dlatego że uznano, że filmy,które proponowaliśmy, były zbyt niszowe,miały zbyt mały krąg odbiorców. Z czym jasię oczywiście nie zgadzam. Pewien poziommusi być utrzymany. Hasło „Kocham Kino”zostało stworzone, żeby pokazywać kino nanajwyższym poziomie. Nie tylko wyłącznierozrywkowe. Muszę powiedzieć, że pod

tymi filmami, które są teraz pokazywane, niemogę się w pełni podpisać. Ale jeśli chodzi o magazyn „Kocham Kino”, który jest cotydzień, teraz w niedzielę o 23:30 albo i póź-niej, to jest to rzeczywiście mój autorskimagazyn. Staramy się z zespołem, z Tade-uszem Sobolewskim i ŁukaszemBarczykiem, reżyserem tego programu,pokazać to, co najcenniejsze nie tylko w pol-skim, ale i w międzynarodowym kinie.Staramy się pokazać, że film to jest taka fan-tastyczna dziedzina sztuki, która skupia wieletalentów. W „Kocham Kino” może być spo-tkanie z pisarzem, który jest jednocześnieautorem adaptacji filmowej swojej powieści,także z plastykiem, autorem zdjęć, nie tylkoz reżyserem czy aktorem. Bo taki jest film.Film to różne sztuki.

Czy któreś ze spotkań w „Kocham Kino”utkwiło pani szczególnie w pamięci?

Było ich tyle, że byłoby mi naprawdętrudno wymienić jedno. Były fantastycznez polskimi twórcami, takimi jak Żuławski,Szulkin, Krystyna Janda, Skolimowski.Również z zagranicy. Jak zaczynałam tenprogram, to nie myślałam, że będę miałataką listę gości, od Woody’ego Allena,Milosza Formana, poprzez braci Cohen,aktorów typu Russell Crowe, Dustin Hoff-man, Meryl Streep. Mogłabym długowymieniać. Muszę powiedzieć, że miałamduże szczęście, że udało się do nich wszyst-kich dotrzeć i że przyjęli zaproszenie do„Kocham Kino”.

A jakie są pani ulubione filmy?Dobre. Filmy, które mnie dotykają. Nie-

zależnie od gatunku jaki reprezentują, czy jestto komedia czy thriller czy science fiction.Jeżeli to jest film, który budzi moje emocje i pozwala mi zapomnieć, co się wokół dzieje,o tym, że to jest plan filmowy. Jeżeli to jestopowieść, która płynie do mnie z ekranu i wciąga mnie całkowicie, to to jest dla mniedobre kino.

Lubię też kino, które stara się wykorzystaćto narzędzie, jakim jest światło, dźwięk,kamera, aktor i obraz, do kreowania czegoś, copobudza moją wyobraźnię. Lubię filmy, którenie opowiadają mi historii wprost, dosłownie,tylko twórca pozostawia w nich przestrzeń namoją wyobraźnię. Najlepszy film jest taki,który pod wpływem oglądanej historii, budzisię w moje głowie. Taki najdłużej zapamiętuję.

A ma pani swój ulubiony?To się zmienia. W różnych okresach są

różne filmy, coś zobaczę i mnie fascynuję,będę o tym ciągle opowiadać. Jeśli chodzi ocoś, co jest constans i należy do historii, tobardzo polecam „Ordet” czyli „Słowo” duń-skiego reżysera. Zawsze będę też wymieniała,mimo że ten film, jak go oglądam teraz, zesta-rzał się, ale pokazał mi pewne działania, doktórych potem niewielu twórcom udało sięzbliżyć, to będzie „Amarcord” Felliniego. A z współczesnych rzeczy na przykładwidziałam niedawno na festiwalu w Wenecji„Kinatay” Brillante Mendozy. Bardzo dobrzezrobiony, skromnymi środkami, kino wstrzą-

Grażyna Torbicka i Bartłomiej Pograniczny

batorak.xt.plPaździernik 2009 Batorak 5

Page 6: Numer 2 (26) PAŹDZIERNIK 2009 - batorak.plbatorak.pl/wordpress/wp-content/uploads/2018/08/Gazetka-2-26.pdf · CONAN BIMBROWNIKUS 12 Recenzja książki Andrzeja Pilipiuka „Homo

6 Batorak Październik 2009

Wywiady

batorak.xt.pl

sające. Nie mogę powiedzieć o jednym fil-mie, zbyt dużo ich oglądam, żebym mogłapowiedzieć „ten jeden absolutnie nie ma sobierównych”.

Kiedy i jak powstał Festiwal „Dwa Brzegi”?Trzy lata temu. Propozycja wyszła od

ludzi z Janowca i Kazimierza ze stowarzy-szenia „Dwa Brzegi”, które uznało, że chce,aby takie duże wydarzenie filmowe u nichsię odbywało. Trochę się wahałam. Brałamudział w organizacji różnych festiwali:Festiwalu w Taorminie na Sycylii, Festi-walu Weneckiego, byłam też w zespoletego festiwalu, kiedy dyrektorem był FeliceLaudadio.Wiedziałam, co to znaczy. Być w zespole, a robić festiwal, jako osoba,która powinna ułożyć cały program arty-styczny, to jest zupełnie co innego. Bardzodużo szczegółów, bardzo dużo pracy, fascy-nującej, bardzo ciekawej. Śmieję się, żekiedy zaczynają kwitnąć kasztany, to ja jużnie widzę, co się wkoło dzieje, bo festiwaljest w sierpniu, a na wiosnę zaczynamy naj-intensywniejsze przygotowania. Wakacjesą zawsze dopiero po.

To jest bardzo szczególny festiwal.Tam trzeba wszystko zbudować od zera.Nie ma kina. Budujemy namioty jakosale filmowe. Trzeba przywieźć każdekrzesełko, światełko, mikrofon. W tymroku otwieraliśmy festiwal pierwszą w Kazimierzu cyfrową projekcją filmu„Prorok” czyli Grand Prix z Cannes Jaqu-esa Audiarda. Festiwal jest takim moimdzieckiem, z którym jestem bardzo zwią-zana emocjonalnie i które mnie bardzocieszy. To było duże wyzwanie. Ale uzna-łam, że jest teraz etap w mojej pracy,kiedy takie wyzwanie muszę podjąć.

A jak pani ocenia tegoroczną edycjęfestiwalu?

Jeśli chodzi o zespół, który przygoto-wuje festiwal pod względem technicznymi programowym, to oceniam go bardzodobrze. Fantastyczni ludzie, robiącywszystko z pasją, oddaniem. Arty-ści w każdym calu. Natomiast, jakbył odebrany, to nie mnie oceniać.Głosy są dobre. Było dużowidzów. Około 30-40% więcejniż w zeszłym roku, co jest bar-dzo ważnym wskaźnikiem. Tobyli ludzie, którzy przyjechali wposzukiwaniu filmów, a nie tylkospacerów na kazimierskim rynku.Cieszę się, myślę, że festiwal roz-wija się w dobrym kierunku.

Pani mąż Adam Torbicki również jestabsolwentem Batorego. Jednak skończyłszkołę dwa lata przed pani przyjściemdo liceum. To jak się poznaliście?

Poznaliśmy się w sposób dosyć śmieszny.Byłam pacjentką mojego męża, robiłambadania na prawo jazdy. Tak go poznałam.Potem zgadaliśmy się, że chodziliśmy do tegosamego liceum. Było bardzo miło, bo napierwszej randce zwykle nie wiadomo o czym gadać, a tu było masę tematów, któreod razu zbliżyły nas do siebie.

A jak mąż wspomina lata w Batorym?Bardzo dobrze. Pani Olszewska również

uczyła Adama francuskiego. To byłozabawne, gdy przyszliśmy do niej razem.Nie spodziewała się, że akurat te rocznikimogą się spotkać. Pamiętała dobrze Adamajako swojego ucznia, a ja z nią byłam bar-dzo blisko związana po zakończeniu szkoły.Była bardzo zdziwiona i szczęśliwa.

Pani największy sukces w karierze?Trudno na to odpowiedzieć. Mogę powie-

dzieć o jakiś satysfakcjach, które miałam.Satysfakcją było dla mnie to, że zostałamzaproszona do zespołu, który przygotowywałmiędzynarodowy festiwal filmowy w Wene-cji, to że prowadziłam tam wieczór rozdaniaZłotych Lwów Weneckich, o czym niewieleosób w Polsce wie, bo telewizja tego nietransmitowała. Również to, że program„Kocham Kino” jest przez trzynaście lat naantenie. Teraz Festiwal „Dwa Brzegi” jesttakim moim dzieckiem, czuję z tego powoduradość. Ale to są rzeczy, które ja robię nie w kategoriach sukcesu, do którego dążę.Robię to, bo mnie to, mówiąc najprościej – kręci. A potem przychodzą słowa uznania i nagrody.

O czym mógłby być nowy programGrażyny Torbickiej?

Mógłby mieć masę rzeczy związanychoczywiście z kulturą. Kulturą, która materaz nowe oblicza, oblicza internetowe. Ten

program byłby interaktywny i zawsze obra-całaby się wokół spraw związanych zesztuką, twórczością. Także z artystami, któ-rzy tworzą nasze życie barwniejszym,bardziej humanitarnym. Na pewno programbyłby bliższy internetowi, który jestmedium fantastycznym.

Co pani robi w wolnym czasie?Zależy jaka jest pora roku. Albo pły-

wam, albo jeżdżę na nartach, podróżuję,czytam. Mam takie szczęście, że to czymsię zajmuję, to moja pasja i moje hobby,Jak mam wolny czas, to chętnie sięgam poksiążkę, która jest potem inspiracją dojakiegoś tematu w programie. Były czasy,gdy w każdy wolny weekend grałam w tenisa, nie istniało nic innego poza tymsportem. A był też okres, kiedy nie istniałonic innego poza siatkówką. Potem byłożeglarstwo. Kiedy tylko był czas, od razuwskakiwało się na łódkę i to niezależnie,jaka ona była, czy przeciekała czy nie.

Gdzie chciałaby pani udać się w wyma-rzoną podróż?

Argentyna, Brazylia, te rejony. Nigdytam nie byłam.

Pani ulubiony zespół muzyczny?To będą na pewno „Pink Floydzi”,

„Queen” i Freddy Mercury, ale także„Vangelis”.

Najważniejsze spotkanie w życiu?Chyba spotkanie mojego męża. Oka-

zało się spotkaniem kluczowym dla całegomojego dotychczasowego życia. Szczę-śliwe spotkanie, bardzo szczęśliwe.

Proponowano pani pracę w telewizji wło-skiej. Nigdy pani nie chciała wyjechać?

Nie chciałam. Tu mogę robić to, co chcęrobić i zawsze mogłam robić. Tu się jest usiebie. Gdzie indziej jest się obcym. Jak pra-cowałam przy festiwalu weneckim, czy naSycylii w Taorminie, to było okej. Ale jak-

bym się miała tam przenieść, to jużbym była „stranger”. Tutaj mamswój dom. Uwielbiam Polskę zewszystkimi jej wadami. Poza tymteraz, kiedy wyjazd nie stanowi jużżadnego problemu, gdy tylko czło-wiek sie znudzi otaczającąrzeczywistością, może wyjechać,zobaczyć jak wygląda świat gdzieindziej i przekonać się, że wszędziedobrze, gdzie nas nie ma.

Bartłomiej Pograniczny

Page 7: Numer 2 (26) PAŹDZIERNIK 2009 - batorak.plbatorak.pl/wordpress/wp-content/uploads/2018/08/Gazetka-2-26.pdf · CONAN BIMBROWNIKUS 12 Recenzja książki Andrzeja Pilipiuka „Homo

Październik 2009 Batorak 7batorak.xt.pl

Batorak

WSZYSTKO, CO CHCIELIBYŚCIE WIEDZIEĆ O „BATORAKU”, A BALIŚCIE SIĘ ZAPYTAĆ

Ostatnio, przeglądając archi-walne numery „Batoraka”, zdałemsobie sprawę, że w tym roku koń-czymy trzy lata. Już tyle miesięcypracy za nami. 25 wydanych nume-rów, mnóstwo wspomnień, wielewydarzeń związanych z historią naj-dłużej wydawanej po wojnie gazetkiGimnazjum i Liceum Batorego. A jeszcze nie tak dawno wszystkodopiero się zaczynało…

Początki

Na pomysł założenia gazety wpadłemjuż we wrześniu, niedługo po rozpoczęciunauki w klasie 7b naszego Gimnazjum.Zachęciłem do współpracy dwóch kole-gów: Marcina Batora i MikołajaKurkierewicza (obaj z mojej klasy).Chcieliśmy stworzyć małe, klasowepisemko, jednak w tym czasie naszaówczesna polonistka pani profesor AgataWerkowska, poinformowała nas o mię-dzyszkolnym konkursie na gazetkędotyczącą zdrowego stylu życia, nazywałosię to chyba „Rusz głową”, ale co do tegonie mam pewności. Dzięki temu mieliśmyjuż określony główny cel pracy naszejtrójki. Jako że był to konkurs, każdy chciałmieć swoją szansę, zgłaszało się corazwięcej osób, redakcja rozrastała się.

W trakcie pierwszych spotkań ustalili-śmy ramowe działy. Mieliśmy pisać o zdrowym stylu życia, ale tak wyszło, żena ten temat stworzyliśmy tylko jedendział, którym zajął się Maciej Padamczykz klasy 8a. Trzon redakcji stanowiła 7a,stamtąd pochodziły takie redaktorki jakAsia Bożym czy Ania Padamczyk. Zosta-łem redaktorem naczelnym, moimizastępcami byli Marcin i Mikołaj , aleszybko tę funkcję przejęła Martyna Gaw-łowska, właśnie z 7a.

Nikt nie wie, kiedy dokładnie powstał„Batorak”. Prawdopodobnie już we wrześniumieliśmy gotowy numer październikowy, ale

nie było pieniędzy na wydruk. Na szczęścieRada Rodziców zdecydowała się na finanso-wanie naszej działalności, dlatego już w listopadzie wydaliśmy dwa numery, sprze-dawane razem za symboliczną złotówkę. Z powodu tych wielu zawiłości związanychz narodzinami naszej gazety, trzeba przyjąćumowną datę powstania „Batoraka” – będzieto 5 października.

Konkurencja

Już w styczniu 2007 roku pojawił siępierwszy konflikt w gazetce. Nie dogada-liśmy się z Marcinem Batorem i chłopakpostanowił odejść. Jak się niedługo potemokazało, miał w tym swój cel. Razem z kolegami założył drugą gazetę działa-jącą na terenie Batorego pt. „Magazyn”.Po szumnych hasłach reklamowychtakich jak „Koniec monopolu Bato**ka”(gwiazdki sprawiły, że na pewno nikt niezrozumiał, o co chodziło) skończyło sięna dwóch czy trzech numerach, do tegowydanych z półroczną przerwą. W zeszłym roku dowiedziałem się, że w latach 2006-2008 działała druga „kon-kurencyjna” gazeta. Niestety ani razu niemiałem jej w rękach i nigdy wcześniej o niej nie słyszałem. A szkoda.

„Batorak” poza szkołą

Na początku maja przyszedł do szkołyMariusz Kobzdej – przedstawiciel CentrumInformacji im. Jana Nowaka-Jeziorań-skiego. Rozmawiał z panią dyrektor o spotkaniu „Jaja jak berety”, promującymmłode śródmiejskie talenty. Pani dyrektorzaproponowała mnie jako przedstawicielana spotkanie. 17. maja udałem się na ulicęCzerniakowską, gdzie miałem zaprezento-wać nasze pismo. Pozwolę sobie tutajzacytować Monikę Laskowską, uczennicęBatorego, która na spotkaniu pokazywałaswoją nową książkę pt. „Gdzie jesteś,Staszku?”: „… gazetka zostaje zaprezento-wana bardzo rzeczowo i sympatycznie, tak,że publiczność z dużym zainteresowaniemzaczyna przeglądać wręczone jej numery„Batoraka”. Pan Artymowski (jeden z pro-wadzących spotkanie, przyp. red.)wspomina o datach urodzin nauczycieli(przez pierwsze lata pracy, na okładcezamieszczaliśmy daty urodzin profesorów,przyp. red.), przez co niespodziewaniezostaje redaktorom „Batoraka” postawionyzarzut o podlizywanie się ciału pedago-gicznemu, szybko jednak obalony –przecież uczniom bardzo przydatna jesttaka wiedza! Jak więc widać, nad gazetką

Redakcja (rok szkolny 2008/2009)

Page 8: Numer 2 (26) PAŹDZIERNIK 2009 - batorak.plbatorak.pl/wordpress/wp-content/uploads/2018/08/Gazetka-2-26.pdf · CONAN BIMBROWNIKUS 12 Recenzja książki Andrzeja Pilipiuka „Homo

8 Batorak Październik 2009batorak.xt.pl

Batorak

rozpętuje się prawdziwa dyskusja.” Po spo-tkaniu złożono mi pierwsza propozycjęogłoszenia w gazecie, jednak nic się w tymkierunku nie rozwinęło.

Już w grudniu dostałem kolejną szansęprezentacji gazety. 7. grudnia razem z uczniami z kilku innych warszawskichszkół pojechaliśmy na konferencję Mazo-wieckiego Stowarzyszenia na RzeczUzdolnionych, do Płocka, do najstarszegoliceum w Polsce, im. Księcia StanisławaMałachowskiego. Był to cały dzień róż-nych atrakcji. Zwiedziliśmy XII-wiecznybudynek szkoły (najstarsze części pocho-dzą z 1180 roku) i inne ciekawe miejscaPłocka. Jednak najważniejsze było spo-tkanie, na którym uczniowie prezentowalisamorządy szkolne oraz inicjatywyuczniowskie. Batory pokazał gazetkę i WawMun.

www.batorak.xt.pl

Jeszcze w 2007 roku dorobiliśmy sięwłasnej strony internetowej. Stworzył jąŁukasz Kowalski, uczeń klasy 8b. Na witry-nie www.batorak.xt.pl zamieszczamynajważniejsze informacje dotyczące naj-nowszych numerów, mamy swoje archiwum(ostatnio nieco zmodyfikowane) i informa-cje o aktualnych wydarzeniach związanychz redakcją. Od stycznia 2009 roku (wtedyzałożyliśmy licznik odwiedzin) na nasząstronę zajrzało ponad 2000 osób. Zapra-szamy Czytelników do głosowania nanajciekawsze artykuły w specjalnej ankiecie.

Nowa redakcja

Wraz z rokiem 2008 sytuacja w redak-cji popsuła się. Nie udawało się stworzyćatmosfery współpracy, muszę przyznać, żegłównie z mojej winy. Myślałem, żegazetka upadnie, nie napływały artykuły,panował ogólny marazm. W kwietniu,dzień po moich urodzinach, otrzymałemwypowiedzenie od ośmiu osób, wtedy byłato większość redakcji. Trzeba było szybkoznaleźć nowych chętnych. Na szczęściezgłosiły się pierwsze klasy. Moją nowązastępczynią została Magda Rajpert. Już wmaju mieliśmy kolejne wydanie.

Akcje gazety

W październiku 2008 roku wydaliśmyna 90-lecie Batorego specjalny numer jubi-leuszowy. W parę dni udało się znaleźć w szkole dużą kwotę na wydanie trzystuegzemplarzy pisma. Pamiętam druk tegonumeru. Razem z Izą Xu (8b) przez kilkagodzin pracowaliśmy nad złożeniemwszystkich gazet. Każda została oddzielniesprawdzona, czy nie zabrakło którejkol-wiek ze stron. Iza wykonała świetną robotę,dzięki czemu na Święcie Szkoły, nie zabra-kło „Batoraków” dla nikogo.

W listopadzie nawiązałem bliższąwspółpracę ze Stowarzyszeniem MłodychDziennikarzy „Polis”. Razem z wicepreze-sem Stowarzyszenia Jankiem Dąbkowskimzorganizowaliśmy w szkole warsztatydziennikarskie. Na zajęcia przychodziłamała grupka, ale dzięki temu udało nam sięzrealizować kilka spotkań. Już niedługozaczynamy kolejną edycję warsztatów.Czekajcie na ogłoszenia w szkole.

Sukcesy

W marcu 2009 roku odnieśliśmypierwszy międzyszkolny sukces. Naszredaktor Tomasz Miś (2a) został laureatemOgólnopolskiego Konkursu GazetekSzkolnych „Forum Pismaków”, natomiastnasze pismo zdobyło 8. miejsce. Tomek zaartykuł pt. „Wspomnienia z Tybetu” zna-lazł się wśród siedmiu nagrodzonych na104 zgłoszone osoby.

Miarą instytucji uczniowskiej jest takżeto, czy jest w szkole widoczna. W 2008 rokudostaliśmy do użytku gablotę na parterze.Jest ona źródłem aktualnych spraw „gazet-kowych” dla Batoraków. W tym rokuprzyznano nam salę 25 jako naszą siedzibę.

„Batorak” stara się aktywnie brać udziałw życiu szkoły. Opisujemy różne imprezy,wydajemy ciekawe wywiady (na naszychłamach wypowiadali się Hanna Gronkie-wicz-Waltz, Ryszard Kalisz czy GrażynaTorbicka), organizujemy konkursy (w tymnumerze aż dwa). Redakcja łączy ludzi z wielu klas (aż z 11) z wszystkich roczni-ków Gimnazjum i Liceum. Staramy się comiesiąc wydawać ciekawe numery, jakwidać coraz większe. Na to potrzeba dużychfunduszy, niestety pieniądze z Rady Rodzi-ców to za mało. Zwracam się z apelem doCzytelników. Jeżeli Wasi Rodzice mająmożliwość wsparcia nas, chociażby poprzezzamieszczenie reklamy swojej firmy,będziemy bardzo wdzięczni. Pozwólcie,aby gazeta mogła nadal się rozwijać i docie-rać do coraz większej liczby uczniów.

Bartłomiej Pograniczny

Kolegium redakcyjne w sali 25

Page 9: Numer 2 (26) PAŹDZIERNIK 2009 - batorak.plbatorak.pl/wordpress/wp-content/uploads/2018/08/Gazetka-2-26.pdf · CONAN BIMBROWNIKUS 12 Recenzja książki Andrzeja Pilipiuka „Homo

Październik 2009 Batorak 9batorak.xt.pl

Pierwsze klasy

Jak wiadomo wszystkie pierwszeklasy wyjeżdżają na różne obozy inte-gracyjne. Wyniesione z nichdoświadczenia i wrażenia pozostająnam na długo w pamięci i mają dużywpływ na kształtowanie atmosfery w klasie. Pozostaje tylko pytanie, czytakie obozy naprawdę pomagajądobrze poznać się i zintegrować?

Na jeden z takich obozów wyjechałamostatnio z klasą 1E. Wyjazd trwał 4 dni. W tym czasie przebywaliśmy razem z wychowawcą p. prof. Krzysztofem Fishe-rem i p. prof. Iwoną Szulczewską w Wysowej Zdroju, położonej w BeskidachNiskich. Mieliśmy tam okazję poznać się bli-żej, miło spędzić czas, dobrze się bawićpodczas zajęć ekstremalnych, a przy okazjiodpocząć i nacieszyć się górskim powietrzem.

Wyjechaliśmy z Warszawy z samego rana,podróż trwała około ośmiu godzin. Po drodzezabłądziliśmy, ale udało nam się odnaleźć wła-ściwą trasę. ;) Dalej było już z górki. Pozakwaterowaniu i obiedzie poszliśmy na spa-cer. Zwiedziliśmy rozlewnię wóduzdrowiskowych, a wracając spotkaliśmymieszkańca Wysowej. Był to nieco ekscen-tryczny pan który nie chodził chodnikami,ponieważ uznał, że: „chodniki są refundowaneprzez Unię, a ja jestem przeciwko niej”. Naj-większym zaskoczeniem było dla nas, kiedypodawał nam właściwy dzień tygodnia danegoroku, kiedy miały miejsce, np. nasze urodziny.Po kolacji uczestniczyliśmy w zajęciach inte-gracyjnych zorganizowanych przez naszegowychowawcę, które pomogły nam rozluźnićatmosferę i wprowadzić wesoły nastrój.

Drugiego dnia odwiedziliśmy cerkiew pra-wosławną. Była to stara, drewniana budowla,która zrobiła na mnie i pozostałych uczestni-kach duże wrażenie. Zakonnik opowiadał namo kulturze, zwyczajach i religii prawosławnej.Była to ciekawa lekcja, jednak duże kontro-wersje wzbudził wśród płci żeńskiej zakazprzejścia dla kobiet pod ikonostasem. Po kon-wersacjach wróciliśmy do ośrodka, potemmięliśmy okazję jeździć na koniach hucul-skich. Wiele osób pierwszy raz miało z nimikontakt, w tym także ja, ale okazało się, że towspaniała zabawa i dobry sposób na spędze-

nie wolnego czasu. Wieczorem weszliśmy naGórę Jawor, gdzie mogliśmy obserwować w kaplicy obrządki prawosławne. Wracaliśmyprzez granicę polsko-słowacką. W połowiedrogi zauważyliśmy, że część grupy się zgu-biła. Na szczęście na miejscu okazało się, żewróciła do ośrodka poprzednią drogą. ;) Podniu pełnym przeżyć, już nikt nie miał siły nadyskotekę. Nieliczni grali w bilard, oglądalitelewizję lub rozmawiali.

Wreszcie nadszedł oczekiwany przezwszystkich dzień trzeci. Po śniadaniu podzie-lono nas na grupy. Część osób, w tym także ja,ruszyła na quady. Okazało się, że prowadzenieich nie jest takie proste, ale po kilku okrążeniachstało się świetną zabawą. Był to jednocześniedowód na to, że dziewczyny nie prowadząwcale gorzej od chłopców. ;) Potem czekały nanas zagadki logiczne i liczbowe. Na „deser”został most linowy i zjazd z góry na linie. Zro-biło to ogromne wrażenie na wszystkichuczestnikach zabawy. Po obiedzie czekała nanas dalsza część zajęć. Strzelaliśmy z łuku i markerów paintaballowych. Kolejną konku-rencją było budowanie wieży ze skrzynek.Rekord wyniósł 18 pudełek. Emocje wywołałoteż wchodzenie na 22-metrową drabinę na czas.Osoby, które osiągnęły najlepszy wynik miałyotrzymać piątkę z historii. Konkurencja byładuża. Przyznam się, że chciałam zrezygnowaćw połowie drogi, jednak zmotywowała mniegroźba, że dostanę jedynkę od profesoraFishera. Cóż... ta metoda okazała się jednak bar-dzo skuteczna. ;) Po kolacji mieliśmy grilla.Czwarty dzień minął na przygotowaniach dowyjazdu. Tylko po śniadaniu jeszcze nadarzyła

się okazja na wspólną zabawę. Wymieniliśmysię w parach karteczkami, na których mieliśmyw ciągu wycieczki napisać kilka miłych słówdla drugiej osoby oraz odegraliśmy scenki w grupach. Po obiedzie nadszedł czas wyjazdu,wróciliśmy późnym wieczorem i tak zakoń-czyła się nasza przygoda....

Teraz należy postawić pytanie: „Czytakie wyjazdy integracyjne naprawdę jed-noczą, uczą wzajemnie współpracować i pomagają budować pozytywną atmosferęw klasie?” Zapytałam o to kilku uczestni-ków naszej wycieczki. Wiele osóbwypowiadało się bardzo pozytywnie. Ligia:„Bardzo mi się podobało i wreszcie zaczę-łam się lepiej czuć wśród naszej klasy,jednak niekiedy wychowawcy pozostawialitrochę do życzenia”. Agata: „Uważam, żebyło świetnie i nie miałam wcześniej takfajnej klasy, a tak na serio, to naprawdębyło fantastycznie”. Z przeprowadzonejankiety przez profesora wynikało jednak,że oceny były podzielone. Moim zdaniemtakie wyjazdy pomagają nam naprawdęlepiej się poznać oraz uczą nas współdzia-łać w różnych sytuacjach. Wzajemnapomoc podczas zajęć integracyjnych czywsparcie podczas konkurencji ekstremal-nych świadczy nie tylko o wzajemnejżyczliwości, ale buduje też więź międzyludźmi, którzy zaledwie miesiąc temu bylidla siebie zupełnie obcy. Teraz będziemymięli okazję sprawdzić, czy wyjazd rze-czywiście się udał podczas ciężkiej i mozolnej pracy w naszej szkole. ;)

Ilona Sekudewicz

PAINTBALL, DRABINA I JEDYNKA Z HISTORII

Klasa 1 E na wyjeździe integracyjnym w Wysowej

Page 10: Numer 2 (26) PAŹDZIERNIK 2009 - batorak.plbatorak.pl/wordpress/wp-content/uploads/2018/08/Gazetka-2-26.pdf · CONAN BIMBROWNIKUS 12 Recenzja książki Andrzeja Pilipiuka „Homo

Baran21.03-19.04Nawiąż nowe znajomości i nie zanie-dbuj starych. Masz kogoś „na oku”? Tyzrób pierwszy krok, bo potem będzieszżałować, a ta znajomość może być bar-dzo ciekawa.

Byk20.04-20.05Będzie sprawdzian? Ucz się już teraz,bo nauka dzień przed nie przyniesiekorzyści, a poprawa będzie znacznietrudniejsza.

Bliźnięta21.05-21.06Lepiej sprawdź czy twój bilet mie-sięczny jest aktualny. Kanar nie śpi, a mandat to nie jest tania rzecz. Lepiejprzeznacz te pieniądze na coś innego.

Rak22.06-22.07Lubisz chodzić do McDonalda? Chodźdalej, ale pamiętaj, że ta przyjemnośćmoże przynieść ci dodatkowe kilo-gramy. Lepiej pochodź na siłownię lubpopracuj ciężej na wf-ie.

Lew23.07-22.08Ten miesiąc nie będzie łatwy. W szkoleposypią się kiepskie oceny, a w domupokłócisz się z rodzeństwem. Alemożesz temu zapobiec. Zamiast siedze-nia przy komputerze, odrób lekcje, a brat/siostra niech sobie pogra.

Panna23.08-22.09W najbliższych dniach ktoś powie Cikilka ciepłych i miłych słów. Przyjmij tesłowa z pokorą, ta osoba może Cipomóc w Twoich kłopotach.

Waga23.09-22.10Twoja najbliższa rodzina ma do Ciebiepretensję, że ich olewasz. Mają trochę

Nasze granie/Horoskopy

HOROSKOPY

batorak.xt.pl10 Batorak Październik 2009

W zeszłym roku niekwestiono-waną gwiazdą RocKolekcji byłłódzki zespół Coma. W tym rokudoskonale w tej roli sprawdziły sięStrachy na Lachy. Ale po kolei.

Dzięki uprzejmości komunikacji miej-skiej zamiast trafić w połowie występuBenzyny, na Polu Bródnowskim pojawi-łam się już po. Dlatego też o tym młodym,dopiero debiutującym zespole, nie mogęnic powiedzieć.

W związku z umiejscowieniem scenyw najbardziej odległym miejscu pola,dwie pierwsze piosenki CKOD równieżstraciłam, ale jak się dowiedziałam, niemam czego żałować, bo wokaliście niedziałał mikrofon. Potem na szczęście pro-blem naprawiono i trafiłam idealnie na Hejchłopcze, czyli jedyną piosenkę zespołu,którą wcześniej znałam. Dzięki tej znajo-mości mogłam się przekonać, że zespół nażywo wypada równie dobrze jak w studio.

Po zagraniu jeszcze kilku numerów,Ostrowski, lider zespołu, oświadczył:powoli kończymy, bo chcemy zdążyć nanowy odcinek serialu Naznaczony. Zgo-dzili się jednak bisować, a prowadzącyimprezę starał się wytłumaczyć wokali-ście, że tego serialu w niedzielę niezobaczy. No jak to nie? To jest z tym akto-rem, co grał papieża, a teraz szuka żony i ma być teraz drugi odcinek zripostowałartysta. Niestety, racji nie miał, serial w telewizji pojawia się tylko w środy.

Po trwającej czterdzieści minut prze-rwie, na scenie pojawił się Hurt. I od razumożna było zrozumieć, czemu czekali z występem do zachodu słońca. Moc światła misia czyli kolorowych lamp w formie misiów-żelków świetnie wyglą-dała w ciemnościach.

Wokalista już na początku występuzszedł ze sceny, by przywitać się z publicznością. I nie bez złośliwościpodsumował ustawienie barierek dwa-dzieścia metrów od sceny: Możeprzestawmy te barierki? Jakby byłytrzysta metrów w tył, to mielibyśmy

jeszcze lepszy kontakt. Zagrali świetny,ponad godzinny set, nawet pomimo sła-bej reakcji publiczności. Wyraźniewidać było, że ten zespół z siedemna-stoletnią już historią nie jest wszystkimznany. Być może dlatego grupa odmó-wiła bisu.

Po zdecydowanie krótszej, bo jedyniepiętnastominutowej przerwie, na scenęwszedł… burmistrz dzielnicy Targówek.Nie, nie żeby śpiewać. Zapowiedział jedy-nie gwiazdę wieczoru i czym prędzejczmychnął, nagrodzony gromkimi bra-wami.

Strachy na Lachy na scenie zostałypowitanie z radością wśród fanów, a pierwszy numer który zagrali, Dzieńdobry kocham cię, publiczność byłaskłonna odśpiewać samodzielnie, jakuczyniła to później, kiedy ze sceny roz-brzmiał Czarny chleb i czarna kawa.Grabaż łatwo nawiązał kontakt z publicznością i często się do niejzwracał: Jak grałem, to zepsułem Mań-kowi gitarę i jest dramat, aczkolwiek niewiem, jak to zrobiłem. Bisową Raissęzakończył śpiewając Wszystko, czegodzisiaj chcę, to znaleźć śrubkę. Gdziejest śrubka? Śrubko, kochanie? wywo-łując śmiech wśród publiczności. Dlawyjaśnienia, śrubka pochodziła z nie-bieskiego (lub żółtego, jak twierdziłwokalista) kasku Żółwia, którą straciłgdy razem wykonywali Siedzimy tuprzez nieporozumienie.

Podczas dwugodzinnego setu (razem z bisami), zagrali nie tylko swoje najbar-dziej znane kawałki, ale i kilka nowychnumerów, zapowiadających nową płytę, o której mówi się, że pojawi się na wiosnę.

Koncert zakończył się wcześniej, niżwszyscy przewidywali, jednak zdecydo-wanie należał do udanych. Zobaczymy,jak kolejna edycja festiwalu wypadnieza rok.

Magda Suchodolska

ROCKOLEKCJA 2009Benzyna, Cool Kids Of Death, Hurt, Strachy na Lachy

Page 11: Numer 2 (26) PAŹDZIERNIK 2009 - batorak.plbatorak.pl/wordpress/wp-content/uploads/2018/08/Gazetka-2-26.pdf · CONAN BIMBROWNIKUS 12 Recenzja książki Andrzeja Pilipiuka „Homo

Październik 2009 Batorak 11batorak.xt.pl

Horoskopy/Recenzje

,,Nie zaśpiewałem o Chaosie aniO wiekuistej Nocy; nauczyłaMuza niebiańska mnie, jak się/zapuścićW głąb i wspiąć w górę …”

– John Milton, ,,Raj utracony”

Oczarowanie sagą Stephenie Meyer w dalszym ciągu jest ogromne. Nastolatkijako swojego przyszłego męża wyobrażająsobie Edwarda. W pokojach wieszają plakatyRoberta Pattinsona. Powoli staje się to nudne,aczkolwiek należy przyjrzeć się temu zjawi-sku również z drugiej strony. Wzrosłozainteresowanie wampiryzmem, złymi posta-ciami i doskonałymi utworami Anne Rice.

W wakacje chętnie odwiedzałam księ-garnie w poszukiwaniu jakiejś dobrej,zaskakującej powieści. Zatrzymałam się przypółce z nowościami. Odruchowo sięgnęłampo ,,Miasto kości” Cassandry Clare. Wyda-wałoby się, że to kolejny romans zeszczęśliwym zakończeniem. Czytając opis,pomyślałam, iż będzie tym sposobem przy-pominać ,,Zmierzch”, bo pojawia sięwzmianka o wampirach. Jednakże jestemmile zaskoczona.

Książka rozpoczyna trylogię ,,DaryAnioła”. Główną bohaterką jest ClarissaFray, dziewczyna o artystycznej duszy,która wiedzie monotonne życie. Nie doga-duje się z własną matką, skrywającą przednią mroczny sekret. Pewnego dnia wraz zeswym przyjacielem Simonem zjawia się w klubie, gdzie staje się świadkiem niety-powego wydarzenia. Dzięki temu poznajeJace’a, Isabelle oraz Aleca. W tym momen-cie jej życie przestaje być normalne…

W powieści odnajdujemy mieszankęmagii i zwykłej, szarej codzienności. Ma roz-budowaną fabułę, wielu bohaterów, dlategoczyta się ją przyjemnie. Autorka stworzyławłasne, unikatowe nazwy dla niektórychmiejsc, przedmiotów czy stworzeń. W trak-cie zgłębiania tekstu ,,objawia się” kolejnyobiekt miłości nastolatek, Jace. Niezwyklemądry, a zarazem arogancki, złotowłosy chło-pak przyciąga uwagę dziewcząt (i nie tylko).Z pewnych powodów nie zwiąże się z Clary,choć będzie rodziło się między nimi uczucie.Uważam to za dobrą stronę owej książki,

w ten sposób akcja staje się nieoczekiwana i bardziej interesująca. Oczywiście istniejekonflikt dobra ze złem. Główną rolę odgrywatutaj podział świata na ten zamieszkiwanyprzez niesamowite stworzenia oraz obleganyprzez ludzi, zmęczonych i zapracowanych.Nie zabrakło ohydnych potworów, z którymiwalczą tzw. Nocni Łowcy.

Czyżby ideał? Na pewno nie. Wśród tyluzalet znajdą się jakieś wady. Czuję niedosytpo przeczytaniu zakończenia. Spodziewałamsię czegoś lepszego, zdecydowanie ciekaw-szego. Nie podoba mi się również okładka.Przedstawiony jest na niej Jace, przez cosama nie mogłam sobie wyobrazić, jak możewyglądać. Każdy ma prawo do indywidual-nych przemyśleń.

Reasumując, polecam tę powieść. Z pewnością sięgnę po jej kontynuację.Spodoba się wielbicielom fantastyki, alerównież osobom, które zechcą odpocząć w długie, jesienne wieczory. Dziewczęta!Po Edwardzie przyszła kolej na Jace’a.Chłopcy różnią się nie tylko wyglądem(bohater ,,Miasta kości” ma na ciele tatu-aże), ale także charakterem.

Moja ocena: 4+/5

M.K.

BYŁY WAMPIRYTERAZ NADSZEDŁ CZAS NA ANIOŁY!

racji, postaraj się więc dać im niecoTwojego serca. Z całą pewnością opłaciCi się to już niebawem.

Skorpion23.10-21.11Znajomi mówią o Tobie za Twoimi ple-cami. Czasami są to słowa uznania, aleczęściej krytykują twoje postępowanie.Spowodowane jest to tym, że niezauważasz ich w swoich planach i dzia-łaniach. Wciągnij kilka osób w swojezamierzenia, a jednocześnie zyskaszpomoc i przyjaciół.

Strzelec22.11-21.12Masz duże możliwości, ale trochę brakCi wiary w siebie. Przestań rozczulać sięnad sobą i uwierz w siebie. Wcale niejesteś gorszy od innych. Przecież wiesz,że do odważnych świat należy.

Koziorożec22.12-19.01Czeka Cię miła niespodzianka zestrony twojej najbliższej rodziny, aleteż mniej miła ze strony nauczyciela.Może lepiej się pouczyć i odpowie-dzieć na czwórkę, niż potempoprawiać kiepskie oceny?

Wodnik20.01-18.02Podjąłęś kilka nieprzemyślanych dokońca decyzji i teraz zbierasz tegoplony. Twoja sytuacja jest nieciekawa.Musisz włożyć wiele wysiłku, abydoprowadzić do pomyślnego rozwiąza-nia sprawy. Jeśli wykażesz trochęinicjatywy wszystko zakończy siędobrze.

Ryby19.02-20.03Nadchodzące dni będą dla Ciebie bardzonerwowe. Twoje kłopoty z koncentracjąodbiją się na twoich zamierzeniach i pla-nach. Nic nie rób na siłę. Odpocznij,zapomnij o nieudanych poczynaniach, a zaraz potem wszystko pójdzie jak najlepiej.

Alicja Klimas

Page 12: Numer 2 (26) PAŹDZIERNIK 2009 - batorak.plbatorak.pl/wordpress/wp-content/uploads/2018/08/Gazetka-2-26.pdf · CONAN BIMBROWNIKUS 12 Recenzja książki Andrzeja Pilipiuka „Homo

12 Batorak Październik 2009batorak.xt.pl

Recenzje

„POLSKA ODPOWIEDŹ NACONANA BARBARZYŃCĘ”– tak wydawca reklamuje najnowszy,

szósty już zbiór opowiadań o JakubieWędrowyczu. Jednak reklama ta wpro-wadza w błąd Czytelników nieznającychpowieści Andrzeja Pilipiuka, ponieważgłówny bohater nie przypomina napako-wanego wojownika stworzonego przezRoberta E. Howarda. Jakub Wędrowyczto postać oryginalna i nietuzinkowa.Bimbrownik, egzorcysta, wielbiciel wyso-koprocentowych trunków. Staruszek z prowincjonalnej polskiej wsi, któryzamiast spokojnie czekać na kolejną eme-ryturę, stara się uczynić świat lepszym (naswój własny sposób). Kto uratował Świę-tego Mikołaja z rąk komunistów? Ktozajął się eksterminacją mumii towarzy-sza Włodzimierza Ilijicza Uljanowa?Kto ma większą kolekcję czaszek niż Pre-dator?

Odpowiedź jest jedna, tak dokładnie!– Jakub Wędrowycz.

Nic dziwnego, że „najsłynniejszycywilny egzorcysta w kraju” ma swo-ich wiernych fanów (w tym autora tejrecenzji), którzy z utęsknieniem czekali na„Homo Bimbrownikusa”. Po trzech latach,które minęły od wydania poprzedniegozbioru opowiadań, upragnione dzieło trafiłodo sklepów. Czy oczekiwanie zostało wyna-grodzone?

Książka składa się z trzech krótszychtekstów i jednej, dłuższej historii. „Ostat-nia misja Jakuba” to pierwsze i najgorszez zamieszczonych opowiadań. Całeszczęście im dalej tym lepiej, ponieważ„Cyrograf” (tekst nr 2), mimo że niezaskakuje pomysłem, czyta się lekko, jestzabawny i zaskakuje zakończeniem. Dotego autor zamieścił „pieśń lubelskichopojów z XVII wieku” dotyczącą roduWędrowyczów, którą aż chce się czytać i śpiewać. Pomiędzy nimi plasuje się„Ochwat” – opowiadanie krótkie, cał-kiem zabawne, ale nie jest to Pilipiuknajwyższych lotów. Na szczęście te trzykrótkie historyjki są tylko przystawkąprzed głównym daniem jakim jest dłuż-sza historia pt. „Homo Bimbrownikus”.

Bohaterem historii, obok bimbrownikaz Wojsławic, jest Radek Orangut, przed-stawiciel gatunku homo sapiens fossilis.Chłopak niczym nie różniłby się od rówie-śników gdyby nie… rodzina. Konkretniejchodzi o dziadka Radka – Yoddę, któryjest potężnym szamanem pradawnegokultu i pragnie wzniecić „jakąś małą apo-kalipsę”. Aby osiągnąć swoje niecneplany chce przywołać zapomniane bóstwo– Wielkie Mywu. Z kolei do tego potrze-buje swojego wnuka, w którym drzemieMoc. Gdzie w tym wszystkim miejsce dlaJakuba Wędrowycza? Tym razem jegomisją jest wyciągnąć Radka (którego pod-bój świata interesuje tyle, ile zeszłorocznyśnieg) z szamba, w jakie chłopak się wpa-kował. Na trop kultu wpada specjalnyoddział CBŚ – nowoczesna Inkwizycjado zwalczania pogańskich kultów. Naszczęście Jakub nie jest sam – razem z nimna poszukiwania rusza Semen Korczaszko– najlepszy przyjaciel egzorcysty, kozak,który służył w wojsku jeszcze za cara.

Bohaterowie wyruszają do stolicy,gdzie wszystko się rozstrzygnie. A w Warszawie wiele się dzieje. Inkwi-zycja, wyznawcy Wielkiego Mywu,czciciele Światowida, zmotoryzowaniwikingowie (aluzja do harleyowców?),zjawy, pogańskie rytuały, niewyżytakapłanka, niezaspokojona czarownica,Archiwum X Polskiej Policji, dresiarze(urwał!), mafia, mamuty, podróże w czasie, amulety, magia i woźny, którybardzo chce zostać lekarzem. Uff…wiele się dzieje i widać, że autor niecierpiał na brak natchnienia i umieściłw książce wiele ciekawych i oryginal-nych pomysłów. Niestety są one dużązaletą, ale i największą wadą książki,podobnie jak w poprzednim dzieleAndrzeja Pilipiuka „Rzeźnik drzew”.

Ciekawe pomysły pojawiają się cochwilę i autor zamiast trochę je zgłębić,dodaje natłok nowych. I tak przezdużą część książki. Chciałbym dowie-dzieć się czegoś więcej np. o rów-noległym świecie wikingów. Dwiestrony dalej – BACH!!! – kolejnypomysł jeszcze dziwniejszy i ciekaw-

szy od poprzedniego, ale o poprzednim jużani słowa. Trochę to denerwuje podczaslektury, ale przeczytanie książki w jedendzień nie robi większych kłopotów. Togłównie sprawa „pilipiukowego” stylu i języka, które sprawiają, że aż chce się czy-tać. Do tego humor, który od początku byłwizytówką serii, nie zawodzi i trzymapoziom pozostałych części. Jedyne comożna jeszcze zarzucić książce, to nijakiezakończenie, które przychodzi nagle, zaszybko i brutalnie przerywa lekturę.

Co najważniejsze lekturę przyjemną i po jej zakończeniu wiedziałem, że nie byłto czas stracony. Dla zwykłego Czytelnika– nowe, ciekawe doświadczenie. Polecam.Dla fanów Jakuba Wędrowycza – małerozczarowanie, ale i tak „Homo bimbrow-niku” to książka, która powinna znaleźćmiejsce na ich półkach.

OCENA: 8/10

DRTS

CONAN BIMBROWNIKUSRecenzja książki Andrzeja Pilipiuka „Homo Bimbrownikus”

Page 13: Numer 2 (26) PAŹDZIERNIK 2009 - batorak.plbatorak.pl/wordpress/wp-content/uploads/2018/08/Gazetka-2-26.pdf · CONAN BIMBROWNIKUS 12 Recenzja książki Andrzeja Pilipiuka „Homo

Październik 2009 Batorak 13

Film

batorak.xt.pl

Film kultowy, wymieniany obok „Oby-watela Kane’a” i „Ojca Chrzestnego”,niewątpliwe arcydzieło amerykańskiejkinematografii, doczekało się w końcuswojej premiery kinowej w naszym kraju,dziś, prawie 67 lat po jego powstaniu.

Scenariusz do filmu powstał na podstawieraczej niedocenianej sztuki „Everybody Comes toRick's” i został przełożony na język filmu przezHowarda Kocha. Reżyserię „Casablanki” powie-rzono cenionemu i niezwykle wszechstronnemureżyserowi, jakim był niewątpliwie Michael Cur-tiz. Sam film, w momencie gdy powstawał, niewydawał się być produkcją wiele różniąca się odpozostałych filmów amerykańskich z tego okresu.Sądzono, że powstanie kolejny, niewyróżniającysię od innych, melodramat. Niski, bo wynoszącyokoło 950 tys. dolarów budżet filmu, zniechęciłwiele gwiazd, które pierwotnie miały wziąć udziałw projekcie realizowanym przez „Warner Bros”.Ostatecznie główne role zagrali jednak dosyć znaniHumphrey Bogart i Ingrid Bergman, których wła-śnie kreacje w „Casablance” uczyniłyprawdziwymi gwiazdami.

Akcja filmu rozpoczyna się w grudniu 1941roku w znajdującej się we francuskim MarokuCasablance. Jest to miasto przez które prowadzidroga wielu uchodźców z okupowanej przez III Rzeszę Europy. Miejscem, do którego chcądotrzeć są Stany Zjednoczone. W tej właśnie Casa-blance, także toczy się wojna, lecz ma ona zupełnieodmienny przebieg od tego, który znamy z realióweuropejskich. Nie ma tutaj żadnej otwartej walki,lecz toczy się ona w umysłach mieszkających w marokańskim mieście ludzi. Wszelkie działaniesą skryte i niejasne. Ludźmi rządzą tutaj często niepoczucie patriotyzmu, lecz własny interes. Pośródtakiego otoczenia poznajemy niejakiego RickaBlaine’a (Humphrey Bogart), właściciela klubu.

Swoje życie poświęca on lokalowi, a wobec wszel-kich sytuacji, jakie mają miejsce w CasablanceRick stara się utrzymywać neutralną postawę. Jegomottem jest jak to trafnie określił „niepakowaniesię w kłopoty”.

Jednak nowe wydarzenia, które zaistniały w Casablance sprawiają, że w Ricku budzą sięwątpliwości i odżywają dawne wspomnienia.Zabójstwo niemieckich kurierów, zaginięcie dro-gocennych listów tranzytowych (dzięki nim możnauciec do Stanów), pojawienie się słynnego członkaczeskiego ruchu oporu – Victora Laszlo, wszystkoto zapowiada, że w Casablance dojdzie do waż-nych wydarzeń. Wszystko to nie pozostaje bezwpływu na Ricka, jednak tym, co ma szansę praw-dziwie go odmienić jest pojawienie się w mieściepewnej… kobiety! Ilsa (Ingrid Bergman) podró-żuje wspólnie z Laszlo do Stanów. Szybkodowiadujemy się, że zna ona Ricka z przeszłości,kiedy był jeszcze innym człowiekiem. Odsłania-jąca się przed nami głęboka intryga, narastającenapięcie i niepowtarzalny klimat sprawiają, żeciężko jest się oderwać od ekranu.

O sile „Casablanki” stanowi wiele elementów,które łączą się tworząc rewelacyjną całość. Popierwsze niewątpliwie świetny scenariusz. Z każdąsceną dowiadujemy się coraz więcej o bohaterachopowieści, a wpływ przeszłości ma decydująceznaczenie na wydarzenia, które widzimy w obec-nym czasie. Widz jest świetnie poprowadzony i stopniowo, dokładnie wtedy gdy życzą sobie tegotwórcy filmu, odkrywane są przed nim nowetajemnice. Tempo filmu nawet dzisiaj nie wydajesię być powolne, a wręcz przeciwnie, obraz z 1942roku przyciąga i hipnotyzuje. Ogromne znaczeniemają tutaj barwne i zupełnie niebanalne postaci,odtworzone w sposób wybitny przez Bogarta i Bergman. Także role drugoplanowe przyciągająnaszą uwagę, a to za sprawą udanej gry i wysma-

kowanych dialogów, pełnych dowcipnych ele-mentów, aluzji i ukrytych treści.

Właściwie każdy aspekt tego filmu stoi na bar-dzo wysokim poziomie. Dzięki dobrej kopiimożemy dzisiaj podziwiać bardzo piękne zdjęciaautorstwa Arthura Edesona, które w klarowny spo-sób pokazują nam filmową rzeczywistość. Obrazjest bardzo plastyczny i przemawiający do ludz-kiej wyobraźni. Widać tu rękę mistrza. W filmieuderzyła mnie ogromna rola światła i jego gra natwarzach aktorów. Estetyczna, dokładnie wyko-nana scenografia i kostiumy, ciekawa muzykaMaxa Steinera, wszystko to sprawia, że „Casa-blanca” jest obrazem dopracowanym pod każdymwzględem. Muszę też przyznać, że dla mnie filmten ma w sobie coś urzekającego. To coś sprawia,że widzowi zdaje się, że wszystko to, co przed-stawiono na ekranie wydarzyło się naprawdę.

Nie ulega wątpliwości, że „Casablanca” jestfilmem świetnym, ale należy jeszcze zastanowićsię, dlaczego nazywana jest obrazem kultowym.Odpowiedzi jest wiele, a każda z nich jestpoprawna. Weźmy na przykład postać Rickiego,która stała się bardzo szybko symbolem. Jakżewielu późniejszych amerykańskich bohaterów fil-mowych czerpało z kreacji Humphreya Bogarta.Także wiele scen, jak i cytatów (np. słynne Here'slooking at you, kid, jak i finałowe Louis, I think thisis the beginning of a beautiful friendship) przeszłodo historii kina. Dla wielu symbolem była takżepiosenka As Time Goes By.

„Casablanca” otrzymała trzy Oskary, w tym za najlepszy film, reżyserię i scenariusz,oprócz tego zdobyła pięć nominacji. Jednakdzisiaj, w XXI wieku, można często usłyszećpewne głosy, że film ten się zestarzał. W moimodczuciu tak nie jest. Jednak naszych rówie-śników niejednokrotnie dziwią postawybohaterów, czy niektóre sceny z filmu. Uznająje za sztuczne i im odległe. Cóż, według mnie,to także nie jest prawda. Należy podkreślić, iżfilm ten powstał ponad trzy pokolenia temu, wczasie najstraszliwszej w całej naszej historiiwojny. Ludzka mentalność była wtedy bardzoodmienna od tej nam współczesnej. Myślę też,że dziś, po tak wielu latach, dzieło Curtiza, niezdezaktualizowało się, ale zyskało nowywymiar. Przypomina nam o ideałach, które w dzisiejszym kinie, niestety coraz bardziejtracą na znaczeniu.

Reasumując mamy tu do czynienia z filmem,który mówiąc najprościej znać powinien każdy. Z dziełem, które zawiera w sobie ponadczasowetreści, a którego oglądanie, nawet dziś, w 67 lat pojego powstaniu, będzie dla nas rozrywką najwyż-szego sortu.

Kacper Lepionka

CASABLANCA

Scena z filmu „Casablanca”Scena z filmu „Casablanca”

Page 14: Numer 2 (26) PAŹDZIERNIK 2009 - batorak.plbatorak.pl/wordpress/wp-content/uploads/2018/08/Gazetka-2-26.pdf · CONAN BIMBROWNIKUS 12 Recenzja książki Andrzeja Pilipiuka „Homo

Dracula i inni

Wampiry od wieków obecne byływ ludowych wierzeniach. Terazcoraz intensywniej szturmują lite-raturę, ciesząc się wciąż rosnącąpopularnością. Co nas tak fascy-nuje?

Słowiańskie korzenie

Już dawne słowiańskie plemiona wie-rzyły w istnienie wąpierzy – upiorówżywiących się ludzką krwią. Stawali sięnimi po śmierci samobójcy i wiedźmy, nie-pogrzebani zmarli, a także ci, którychzwłoki sprofanowano lub przeskoczyło nadnimi zwierzę. Często nękali oni swych żyją-cych krewnych. Istniało wiele sposobów,aby temu przeciwdziałać. Dla przykładu:przebijano zwłoki podejrzanych zmarłych

osinowym kołkiem, odcinanoim głowy lub też wpychano doust główkę czosnku. Wampirbył istotą nocną, która panicz-nie bała się srebra i świętychinsygniów. Odstraszał go takżezapach czosnku.

Dracula, syn Diabła

Na początku XIX wiekuwampiry pojawiły się w dzie-łach „Giaur” George’a Byronaz 1813 r. oraz „The Vampyre”Johna Williama Polidoriego z 1818 r. Jednak niesamowitąpopularność zdobyła dopieronapisana 1897 r. powieść„Dracula” Brama Strokera.Bohater powieści trzymanej wklimacie epoki wiktoriańskiej,transylwański hrabia jestdemonicznym starcem, po-zbawionym ludzkich uczuć i do gruntu złym. W czasachStrokera literatura dzieliłabohaterów na złych oraz nadobrych, którzy to ostatecznie

zawsze zwyciężali.Imię postaci Strokera zapożyczone

zostało od Vlada III Draculi, zwanego takżeVladem Palownikiem – hospodara panują-cego na Wołoszczyźnie w XV wieku.Znany on był z udanych podstępów na polubitwy, lecz także z niezwykłego okrucień-stwa. Według źródeł, pewnego razu, byprzestraszyć wroga, nabił na pal 20 tysięcyjeńców, ustawiając z nich upiorny las.

Transylwański hrabia jest demonicznym starcem,

pozbawionym uczuć i do gruntu złym

Oto tekst znaleziony na jednej z licz-nych stron poświęconych Draculi,zatytułowanej „Vlad Tepes: PrawdziwaHistoria Księcia Draculi”:

„Legenda mówi, iż w dniu św. Bartło-mieja, w roku 1459, Vlad Dracularozkazał wbić na pal 30 tysięcy kupców i szlachty z transylwańskiego miasta Brasov. Ponieważ chciał odczuć jeszczewiększą przyjemność ze swego okrucień-stwa, postanowił urządzić ucztę wśródnabitych na pale ciał. Rozkazał więcswoim bojarom rozstawić stół z jedzeniemw tym nietypowym «lesie» zwłok. Pod-czas jedzenia, Tepes zauważył, że jeden z jego bojarów zatykał nos, próbującpozbyć się nieprzyjemnego zapachuzakrzepłej krwi i wnętrzności. WówczasVlad rozkazał wrażliwego szlachcica rów-nież nabić na pal, ale umieścić go wyżejniż inne ciała, żeby nie czuł już fetoruszczątków swoich poprzedników.”

Legendarną postacią była również Elżbieta Batory, która ponoć zabiła ponad 600 młodych dziewcząt, wierząc, żekąpiel w ich krwi pomoże jej zachowaćmłodość i urodę.

Motyw wampira obecny jest w utworach wielu zespołów, szczegól-

nie grających black i gothic metal:

„Gdy niebo ciemniejeWychodzę z mej trumnyw poszukiwaniu nowej ofiarypotworna pasja..gorąca krew na mych ustachostre zęby na twej szyiczuję twą duszę we mnie (...)”

Theatres des Vampires„Queen of the Damned”

„Grzeszni krwiopijcyJam twym koszmarem, twym potępieniemTej nocy powstajemy by wyssać twą krewTej nocy powstajemy by posiąść twą duszę

Potworni krwawi dręczyciele dziewicJam twą przyjemnością... twym cierpieniem

MA PIĘKNA PANI, POZWÓLMI WYSSAĆ TWĄ KREW

batorak.xt.pl14 Batorak Październik 2009

Page 15: Numer 2 (26) PAŹDZIERNIK 2009 - batorak.plbatorak.pl/wordpress/wp-content/uploads/2018/08/Gazetka-2-26.pdf · CONAN BIMBROWNIKUS 12 Recenzja książki Andrzeja Pilipiuka „Homo

Dracula i inni

Tej nocy powstajemy z pragnieniaTej nocy powstajemy po nasze życie”

Theatres des Vampires„La Danse Macabre du Vampire”

Wampir idealnym facetem?

Wampiry zainspirowały mnóstwopisarzy. Ponieważ są to postacie fanta-styczne, każdy twórca według uznaniaprzypisywał im różne cechy. Tak więcRegis Sapkowskiego bawił się na uczciesrebrnym widelcem, rozprawiając z powagą z gospodarzem o zabójczymdziałaniu tego metalu dla wąpierzy, a krewbyła dla niego niczym alkohol dla śmier-telników. Natomiast tytułowa bohaterkasympatycznego anime „Karin” była wam-pirem-mutantem, który cierpiał nanadmiar krwi i wstrzykiwał ją swym ofia-rom podczas ukąszenia. Pociągali jąjedynie ludzie nieszczęśliwi, a po jej ugry-zieniu stawali się zupełnie odmienieni – pełni energii i optymizmu.

Na bardzo ciekawy pomysł wpadłaMagdalena Kozak w swej trylogii„Nocarz”, „Renegat” oraz „Nikt”, osadza-jąc wampiry w polskiej ABW. Akcjawciąga od pierwszej chwili, gdy JerzyArlecki – tytułowy bohater marzący o zostaniu polskim Jamesem Bondemprzekracza bramy Emowa – ośrodka szko-lącego kandydatów do ABW. Jednak nikttam nie traktuje go poważnie. Przełożeni,zamiast zlecić poważne zadanie, każą muwyszukiwać informacje o wampirach.Wkrótce bohater bierze udział w swejpierwszej misji. Kilka dni później odbywasię jego pogrzeb.

Jako Vesper zaczyna służbę w tajnejjednostce, która nie figuruje w żadnymrejestrze. Powoli odnajduje się w nowejrzeczywistości, przysięga służyć Ojczyź-nie i bronić dobra. Jednak z czasemwszystko przestaje być proste. Biel i czerńrozmywają się w niezliczone odcienie sza-rości...

Regis Sapkowskiego bawił się nauczcie srebrnym widelcem, rozpra-

wiając z powagą z gospodarzem o zabójczym działaniu tego metaludla wąpierzy, a krew była dla niegoniczym alkohol dla śmiertelników

Analizując różne przykłady z litera-tury, można dojść do wniosku, że

jedyną cechą łączącąwyobrażenia o wampi-rach jest ich związek z krwią, który też niejest ściśle określony.Jednak w ostatnich cza-sach pojawiła siętendencja, by z wam-pira zrobić idealnegofaceta o nadnatural-nych zdolnościach.Widać to szczególnie w „Zmierzchu” Stephe-nie Meyer. Edward jestniezwykle przystojny,nadludzko szybki i silny. Zadowala siękrwią zwierzątek, jestbardzo wrażliwy i opie-kuńczy dla Izabeli,swej dziewczyny. Jestgotów zrobić wszystko,by ją chronić. Oczywi-ście w powieściwystępują równieżwampiry złe, lecz natakiej samej zasadziejak źli bohaterowie – ludzie.

A przecież esencjąnatury wampira od wie-ków było zło. Jest to istota mroczna,żywiąca się krwią, która zawsze była sym-bolem życia. Tak więc istota wysysającażycie z ofiary. Drapieżnik. Nieliczący sięze swą ofiarą, okrutny, bezwzględny. Takjak w utworze „Resurrection” zespołuBlutengel:

„Dajesz mi wszystko, czego chcęWszystko, czego potrzebujęTwe łzy, twą krew, twe życie, twą duszęPowstanę znów tej nocyBiorę wszystko, co zdołamNie boję się ciebie zabićPotrzebuję twej krwi, twego bóluBy zmartwychwstać”

Oczywiście, należy łamać konwencje,tak jak uczyniła to Meyer ze swoimEdwardem. Ale warto zadać wtedy pyta-nie: Co nas tak fascynuje – wampir czyksiążę z bajki?

Agnieszka Chromińskatłumaczenia tekstów piosenek – autorka

Trochę literatury dla ciekawych:

– Bram Stroker, „Dracula”(Historia demonicznego hrabiego Draculi.Klasyka, absolutnie obowiązkowa pozy-cja dla każdego miłośnika wampirów.)

– Anne Rice, „Wywiad z Wampirem”(Co ma do powiedzenia wampir? Postawsię na jego miejscu. Mijają lata. Dekady.Stulecia. Patrzysz, jak umierają ci, któ-rych kochasz, jak świat nieubłaganie sięzmienia, staje się obcy. A ty żyjesz,wciąż żyjesz... Pilnując, by zaspokoićswój głód...)

– Saga o Wiedźminie(Sapkowskiego nie trzeba przedstawiać)

– Magdalena Kozak, „Nocarz”, „Rene-gat”, „Nikt”(Opis powyżej; część czytelników razić

może wulgarne słownictwo, charaktery-styczne dla tzw. „męskiej literatury”.Jednak warto sięgnąć po nią ze względuna liczne walory, takie jak świetna, trzy-mająca w napięciu akcja, oryginalnypomysł i fabuła.)

batorak.xt.plPaździernik 2009 Batorak 15

Page 16: Numer 2 (26) PAŹDZIERNIK 2009 - batorak.plbatorak.pl/wordpress/wp-content/uploads/2018/08/Gazetka-2-26.pdf · CONAN BIMBROWNIKUS 12 Recenzja książki Andrzeja Pilipiuka „Homo

16 Batorak Październik 2009batorak.xt.pl

Biografie

Każdy, kto choć w najmniejszymstopniu interesuje się dyplomacją,polityką czy historią, powinien znaćpostać słynnego króla dyplomatów,najinteligentniejszego człowiekaprzełomu XVII i XVIII wieku w Europie, ale i największegozdrajcy wszechczasów. Chodzi mia-nowicie o księcia Karola Maurycegode Talleyranda-Perigord.

Postaram się w kilku częściach przy-bliżyć tę kontrowersyjną postać. Dziśopowiem trochę o jego losach i błyskotli-wej karierze od jego urodzenia do czasówterroru jakobińskiego. W następnych zaśczęściach dopowiem resztę jego historii,od dojścia dyrektoriatu i dojścia Napole-ona do władzy (za jego pomocą), przezKongres Wiedeński (gdzie był jedną z naj-ważniejszych postaci) do czasówrestauracji francuskiej. A więc, do dzieła…

Maurycy urodził się w niezwykle sta-rej (ród Perigordów liczył prawie 900lat) i potężnej rodzinie francuskiej.

Wielu historyków przypi-suje jego charakter tragediidzieciństwa i traumy, jakąprzeżywał w najmłodszychlatach. Jego rodzice, dwo-racy absolutnego władcy,Ludwika XVI (późniejściętego jako „obywatelKapet”*), cały czas zajęcibyli intrygami pałaco-wymi, bankietami i zaba-wą, a swego syna odesłalipod opiekę mamki, miesz-kającej w małej oficyniepod Paryżem. Młodyksiążę, mający późniejtrząść Europą i decydowaćo jej losach, wychowywałsię przez pierwsze lataswego życia w ubogiejdzielnicy, z dala od zgiełkui wspaniałości pałacowychkomnat jego rodziców. Niewiadomo jak potoczyłyby

się losy dziecka, gdyby nie jego wuj, z zawodu marynarz, który to po rejsiezapragnął widzieć bratanka. Gdy dowie-dział się, w jak strasznych warunkach sięwychowuje, zabrał go z domu opiekunki,brudnego i ubranego w stare szmaty,i przywiódł na bankiet, na którym bawilisię jego rodzice. Wparowawszy do kom-naty, krzyknął do zgromadzonychdworzan: „Przedstawiam państwu synatej damy!” Od tego momentu los paniczaTalleyranda zmienił się diametralnie.Para książęca odesłała chłopca do zamkuChalais, gdzie mieszkała jego babka.Dwór ten opierał się na starych zasadach,elegancji i słynnym „bon tonie”, którepanowały we Francji za panowaniaKróla Słońce, Ludwika XIV. Tam ode-brał wykształcenie i lekcję manier „wstarym stylu”, co dało mu później sławę„prawdziwego Francuza”, elokwent-nego, mistrza dowcipu i dobregowychowania. Już za młodu, nie mającjeszcze osiemnastu lat, był znanymamantem i „złodziejem kobiecych serc”.Młody książę wyznawał zasadę: „faire

marcher les femmes”, co znaczyło „dzia-łanie poprzez damy”, innymi słowywspinanie się po szczeblach karieryprzez alkowy odpowiednich kobiet. Poukończeniu seminarium duchownego,gdzie również nie szczędził sobie zabaw,z racji swego urodzenia i nazwiska,otrzymał po niedługim czasie biskup-stwo Autun. Gdy po kilku latach weFrancji wybuchła rewolucja, dopierowtedy po raz pierwszy odwiedził swojąparafię.

Mimo zaniedbań i braku wcześniej-szego zainteresowania, młody biskup,dzięki manipulacji i charyzmie, szybkozjednał sobie parafian, którzy wybraligo na delegata do Stanów Generalnych,czyli zarządu młodej rewolucji. Pojakimś czasie, również za wstawiennic-twem dam, został przywódcą owegozgromadzenia. Wtedy po raz pierwszydokonał prawdziwej zdrady. Jako żerewolucjoniści odcinali się odKościoła, Maurycy de Talleyrand wbiłnóż w plecy francuskiemu klerowi.Uchwalał ustawy o upublicznianiucałego mienia Kościoła, stał się rów-nież jednym z przywódców nowejwiary francuskiej, która opierała się na„Konstytucji Cywilnej Kleru”. Od tegomomentu zwany był eksbiskupem i posiadł wielu, wielu wrogów. Rozwójrewolucji i dojście do władzy Jakobi-nów zmusiło byłego przywódcę doucieczki z Francji…

Szymon Jelonek

*Obywatel Kapet – tak zwany był w czasach rewolucji król Ludwik XVI,ostatni król monarchii absolutnej weFrancji. Jako że rewolucjoniści zabralimu prawo do korzystania z tytułu kró-lewskiego i wszelkich innych tytułówszlachecki, poczęto go nazywać „oby-watelem Kapet” od jego praprzodków,dynastii Kapetyngów, średniowiecz-nych władców Europy Zachodniej.

KRÓL DYPLOMATÓWCzęść I

Karol Maurycy de Talleyrand-Perigord

Page 17: Numer 2 (26) PAŹDZIERNIK 2009 - batorak.plbatorak.pl/wordpress/wp-content/uploads/2018/08/Gazetka-2-26.pdf · CONAN BIMBROWNIKUS 12 Recenzja książki Andrzeja Pilipiuka „Homo

Październik 2009 Batorak 17batorak.xt.pl

Przedwojenna Warszawa

Czym jest pamiętnik „Pożegna-nie z Warszawą ’39”? Z pozoru tocałkiem zwykły spacerownik po sto-licy. Kamienica na lewo, pomnik naprawo, a jak macie czas to nachwilkę do parku. Taki, jakichwiele… No dobrze, dobrze, jednakwcale nie taki normalny!

Nasze dzieło przeniesie Was siedemdzie-siąt lat wstecz. Też nic nowego, prawda?Często miejskie przewodniki odnoszą sie dotego właśnie czasu. A jednak będzie to cośnowego. Miasto będziecie bowiem zwiedzać z szesnastoletnim chłopakiem, który swewycieczki skrzętnie opisywał w pamiętniku.Mamy nadzieję, że choć trochę przybliży Wamto klimat epoki. I jeszcze jedno: u nas nie znaj-dziecie opisów historycznych budynków i miejsc. Skupimy się na życiu codziennym,sprawach z pozoru błahych. Jaki tramwajjechał na Okęcie, ile kosztowała bułka, gdziemożna było pójść do kina… To wszystkopostaramy się przybliżyć w interesującej for-mie. Żeby dodatkowo umożliwić Wamporuszanie się po mieście z naszym space-rownikiem, pod każdą jego częściązamieścimy krótki komentarz (dotyczący np.tego, co nadal możemy zobaczyć, wyjaśnieniadotyczące tekstu itp.) wraz z mapką opisywa-nych przez bohatera miejsc. Dodatkowo paręzdjęć z epoki. Oto plany. Teraz tylko pozostajemieć nadzieje, że Wam, Czytelnikom spodobasię pamiętnik „Pożegnanie z Warszawą”.Przejdźmy zatem do rzeczy…

Stanisław Wróblewski… to właśnie z nimporuszać się będziemy w spacerowniku po„Wenecji Północy”, czyli pięknej, przedwo-jennej Warszawie. Stolica nowonarodzonegonarodu, miasto wielu kultur… trudno mło-demu człowiekowi z małego miasta podPłockiem, Gostynina (bo stąd pochodził i właśnie stąd przed trzema laty przeprowa-dzili się jego rodzice wraz z niemającymjeszcze dwunastu lat synem), wejść w wiel-komiejski zgiełk.

Zacznijmy jednak od początku. Uro-dził się w drewnianym domu przy ulicy

Zamkowej w małym miasteczku nazachodzie Mazowsza. Będąc dobrymuczniem, otrzymał stypendium od pań-stwa Rentzów, zamieszkującychHelenów, dwór pod Gostyninem.Rodzice Stasia, państwo Wróblewscyuznali to za swą szansę i wyjechali wrazz synem do Warszawy, gdzie ten miałuczyć się w znamienitej szkole, im. KrólaStefana Batorego. Zamieszkali w pięcio-piętrowej kamienicy pod numeremtrzecim, na ulicy Tarchomińskiej.(Kamienicę tę możemy podziwiać dodziś). Był to rok 1935. Tarchomińska,równoległa do Targowej i prostopadła doZąbkowskiej była jedną z wielu uliczekciasno zapełnionych spieszącymi sięludźmi, powozami, samochodami i bawiącymi się dziećmi… Dwie prze-cznice dalej rozciągały się zabudowaniaWarszawskiej Wytwórni Wódek (Dziśznana jako klub Fabryka Trzciny), któradawała zatrudnienie między innymiojcowi Stasia. Ale, dość tych opowia-dań… Mając postać i podstawy możemyprzejść do sedna.

Zmierzając w kierunku Pragi przezmost Poniatowskiego w piątkowe popołu-dnie, młody Wróblewski rozmyślał o wspaniałym mieście, które już niedługomiało przeżyć traumę wojny i Powstania.Pod wpływem nagłego olśnienia (zesła-nego przez autorów tekstu, który właśnieczytacie ;)) wpadł na pomysł zwiedzaniapięknej Warszawy i zapisywania swychdoświadczeń w dzienniku, który będziemymieli Wam przyjemność zaprezentować wkolejnych odcinkach. Tak więc:

„10 maja 1939Dziś zamierzam dokładnie obejrzeć wła-sne okolice, czyli Starą Pragę (jeśli zdążę,to Nową również)… Wszakże wstyd,mieszkać trzy lata w tejże dzielnicy, a niewiedzieć, co gdzie można znaleźć…”

Cóż, część właściwą, a więc i sam spa-cer, przedstawimy w kolejnych odcinkach.Zatem, do zobaczenia!

Szymon Jelonek i Franciszek Bojańczyk

POŻEGNANIE Z WARSZAWĄ ’39

Ulica Płocka.W pierwszym domu po lewej wychował się Stanisław

Page 18: Numer 2 (26) PAŹDZIERNIK 2009 - batorak.plbatorak.pl/wordpress/wp-content/uploads/2018/08/Gazetka-2-26.pdf · CONAN BIMBROWNIKUS 12 Recenzja książki Andrzeja Pilipiuka „Homo

18 Batorak Październik 2009batorak.xt.pl

Premiery gier

Sezon ogórkowy w branżydobiega końca! Po wakacjach, którenigdy nie obfitowały w premiery uda-nych i dobrych produkcji (tegorocznewyjątki to „Battlefield 1943”, „StreetFighter IV” czy „Wolfenstein”), wiel-kimi krokami nadchodzą premieryhitów na które wiele osób czekało.Większość z nich to kontynuacje zna-nych i lubianych marek i właśnie o nich jest ten artykuł. Oto TOP 5najlepszych nadchodzących sequeli.

Colin McRae: DiRT 2

Kontynuacja bardzo udanej gry wyści-gowej, kolejna odsłona bestsellerowejserii sygnowanej imieniem tragiczniezmarłego rajdowca. Wracają klasycznewyścigi polegające na zaliczaniu kolej-nych OS-ów. Wyścigi po bezdrożach, w tonach błota i w tumanach kurzu. W końcu podtytuł mówi sam za siebie i nie ma co liczyć na dojechanie do metyczystym samochodem.

Nowością jest system powtórek czylitzw. funkcja Flashback, dzięki którejmożna cofnąć się w czasie i naprawićbłędy, które przekreśliłyby zwycięstwo w wyścigu. Ryzykowne? Nie, ponieważ

ten system doskonale sprawdził się w poprzedniej produkcji zespołu Code-masters (producentów DiRTa 2) – RaceDriver: GRID, która jest, jak dotąd, naj-lepszą grą wyścigową. Z tej ostatniejpochodzą również odświeżona mechanikagry i rozgrywka dla jednego gracza.

Konsolowcy już mogą śmigać pozabłoconych trasach, ale niestety posia-dacze PC-tów muszą czekać aż dogrudnia, ale w zamian DiRT 2 na kom-putery będzie obsługiwał DirectX 11.Czy to wynagrodzi 3 miesiące czeka-nia? Pożyjemy, zobaczymy, alemiłośnicy czterech kółek już chyba wie-dzą o co prosić Mikołaja.

Uncharted 2: Among Thieves

W październiku pojawi się kolejnaczęść przygód nieślubnego syna IndianyJonesa i Lary Croft. Mowa o NathanieDrake’u – awanturniku i poszukiwaczuskarbów, który dwa lata temu podbiłserca graczy na całym świecie. Togłównie zasługa fenomenalnej (nawetdzisiaj) grafiki, dynamicznej walki i wciągającej akcji. Druga część w świetle zasady „nie zmieniać tego cobyło doskonałe i świetnie się sprzedało”nie będzie wiele różnić się od poprzed-

niczki. Twórcy zapowiadają, że chcąurozmaicić grę i uczynić ją jeszczebardziej dynamiczną. To nie TombRaider, gdzie zagadki zajmują więk-szość rozgrywki.

Nowością jest tryb multiplayer. Obokklasycznego Deathmatcha pojawia sięm.in. tryb o wdzięcznej nazwie Plunder, w którym musimy wykraść skarb z bazyprzeciwnika i zanieść do własnej w jed-nym kawałku (Brzmi znajomo? Toprzecież wariacja na temat Capture theFlag). Twórcy zapowiadają też dodaniekooperacji dla trzech graczy, którzybędą razem przechodzić misje oparte nafabule gry dla jednego gracza.

Uncharted 2: Among Thieves pojawisię w sklepach w połowie października ipewnie zajmie miejsca na półkach wielugraczy. To znaczy tylko tych graczy, któ-rzy posiadają PlayStation 3, ponieważ grajest (niestety) exclusivem na tę plat-formę. Najlepsza gra na konsolę Sony?Wiele wskazuje na to, że tak!

Call of Duty: Modern Warfare 2

„Super, genialne, niesamowite… I TOJUŻ KONIEC?!” Tak można w wielkimskrócie opisać wrażenia płynące z roz-grywki w Call of Duty 4: Modern Warfare.Już niedługo będzie można je powtórzyć,ponieważ już w listopadzie wychodzidruga część najlepszej gry akcji 2007roku! Czy twórcy serii, studio InfinityWard, zamierzają wprowadzić jakieśpoważne zmiany w rozgrywce doprowa-dzonej niemalże do perfekcji?

Twórcy chcą dodać odrobinę swo-body w niektórych miejscach w grze,ale nie chcą pozbawiać jej największegoatutu – napakowanej adrenaliną i skryptami rozgrywki, która zawszebyła najlepszym elementem serii. A gdygracz przejdzie już tryb solo, czeka naniego przecudowny, przegenialnytryb multiplayer. (Także dobrze znanetryby takich jak Drużynowy Death-match czy Sztab.) Dodatkiem do grysieciowej jest tzw. Death Streak.Poprzednio byliśmy nagradzani za serięzabójstw czyli Kill Streak. Nowy ele-

POTĘGA DWÓJKI

AAss ssaa ssss iinnss CCrreeeedd 22

Page 19: Numer 2 (26) PAŹDZIERNIK 2009 - batorak.plbatorak.pl/wordpress/wp-content/uploads/2018/08/Gazetka-2-26.pdf · CONAN BIMBROWNIKUS 12 Recenzja książki Andrzeja Pilipiuka „Homo

Październik 2009 Batorak 19batorak.xt.pl

Premiery gier

ment dodaje nagrody za… własneśmierci. Ma to pomóc początkującymgraczom w rozgrywce. Nowością jestteż tryb Special Ops, w którym graczwykona kilkadziesiąt krótkich, lecz nie-zwykle wciągających zadań. Możnawykonywać je samemu, ale lepszympomysłem będzie gra z kolegą, ponie-waż twórcy dodali tryb kooperacji.

Modern Warfare 2 ma swoją pre-mierę 10 listopada i wszystko wskazujęże zbliża się produkcja, która zdomi-nuje rynek gier akcji na dłuuuuuuuugiczas.

Assassin’s Creed 2

W listopadzie premierę ma mój oso-bisty kandydat na grę roku 2009.Mowa o kontynuacji dobrze przyjętejgry Assassin’s Creed. W części drugiejakcja przeniesie się do XV-wiecznychWłoch. Tym razem gracz wcieli się w asasyna o wdzięcznym imieniu EzioAuditore de Firenze.

Twórcy przygotowali rozbudowanywątek fabularny i ponad 16 rodzajówmisji pobocznych. Ma to zapobiecmonotonii, która była główną wadączęści pierwszej. Dlatego też programi-ści dodali wiele nowych elementów,np.: frakcje (które zaofiarują nampomoc jeżeli wcześniej zrobiliśmy dlanich to samo), nowe rodzaje przeciwni-ków, katakumby i lekarza u któregomożemy się wykurować po niezbytudanym pojedynku.

Ezio będzie również posiadaczemwielu nowych broni i sprzętu – nowo-ściami są dwa ostrza, prototyp pistoletu (najedną kulę), bomba dymna czy trucizna.Asasyn nauczył się również pływać (!) a dotego jeszcze latać (!!) na lotni (!!!) skon-struowanej przez niejakiego Leonardo daVinci (!!!!). Nowością jest też system eko-nomiczny – za skradzione przechodniompieniądze będziemy mogli kupować nowerzeczy przydatne do misji lub ulepszać jużposiadane przedmioty. Możliwa też będziezmiana kolorów szaty asasyna.

Twórcy starają się urozmaicić rozrywkęi jeśli im to się uda to na sto procent drugieKredo Asasyna wyląduje na mojej półcejak i innych graczy na całym świecie.

Left 4 Dead 2

I znowu listopad. W tym miesiącu maswoją premierę kontynuacja bardzo dobrejstrzelaniny nastawionej na rozgrywkę dlawielu osób. Left 4 Dead 2 nadchodzipowoli jak rozkładający się zombie.

Na tym też część pierwsza polegała –na eksterminacji zmutowanych podwpływem tajemniczego wirusa miesz-kańców (czyli zombie!!!) typowegoamerykańskiego miasta. Pod kontrolę gra-cza trafił jeden z czterech (do wyboru)ocalałych. Tak samo będzie w części dru-giej, jednak bohaterowie będą zupełnieinni niż w jedynce. Miejsce akcji równieżsię zmieni tym razem na południowo-wschodnie obszary USA.

Bardziej znaczącą zmianą jest doda-nie broni do walki w zwarciu m.in. piłyłańcuchowej (porządna gra o zombiakachbez niej się nie obędzie), siekiera czy…patelnia. Do gry zostanie dodana nowawersja AI Directora, czyli systemu, któryw części pierwszej odpowiadał za miejscepojawienia się nowych przeciwników, czyich ilość itd. Gra rozwinie skrzydła w try-bie multiplayer, gdzie można wcielić sięw ocalałego lub mniej żywego gracza.

Dochodzi jeszcze tryb kooperacji dlaczterech osób i gra dla miłośników survi-val horrorów jak znalazł. Szukajcie w sklepach w połowie listopada.

CIĄG DALSZY NASTĄPI…

DRTS

Modern Warfare 2Modern Warfare 2

DiRT 2DiRT 2

Page 20: Numer 2 (26) PAŹDZIERNIK 2009 - batorak.plbatorak.pl/wordpress/wp-content/uploads/2018/08/Gazetka-2-26.pdf · CONAN BIMBROWNIKUS 12 Recenzja książki Andrzeja Pilipiuka „Homo

Teatr

01. CiociaTeatr 2 Strefa, 4.–5. października,godz. 20:00 02. Drewniany człowiekTeatr Studio, 5. października,godz. 19:00 03. WielkomiludTeatr Baj, 6. października, godz. 12:00 04. KolaboracjaTeatr Ateneum, 6. października,godz. 19:00 05. JabłkoTeatr Komedia, 13. października, godz. 19:00 06. Król BólTeatr Bajka, 14. października, godz. 12:00 07. ZamarzniętaTeatr Wytwórnia, 19.–21. października, godz. 20:00 08. MandragoraTeatr Wielki Opera Narodowa, 26. października, godz. 19:15 99. Tamara L.Teatr Ochoty, 27. października, godz. 19:00 10. Zabobon czyli Krakowiacy i GóraleTeatr Wielki Opera Narodowa, 27. października, godz. 19:00

Ciocia

Autor: Rafał WojasińskiReż.: Sylwester BiragaWystępują: Emilia Krakowska, Sebastian Stankiewicz/Jakub Wons,David Foulkes, Tomasz ZaródTyp: farsa

„Ciocia” to tragifarsa, opierająca się nawartkich, mocnych dialogach międzypo-koleniowych, podszytych niepokojem i widmem śmierci.

Andrzej to młody, doskonale posta-wiony człowiek, robiący karierę, wolnyczas poświęcając kolekcjonowaniubibelotów. W jego uporządkowanymżyciu nagle, bez zapowiedzi, pojawiasię zapomniana ciotka, wiekowa dama.Natychmiast rozpoczyna reorganizacjężycia siostrzeńca, terroryzując go emo-cjonalnie. Nie wyjawia przy tym celuswojej wizyty czy też – co jeszcze bar-dziej przerażające – wprowadzenia siędo luksusowego domu. Przepychankisłowne, walka Andrzeja o zachowaniesuwerenności i kaprysy starszej pani tojednak tylko jedna z płaszczyzn„Cioci”. Tak naprawdę sztuka ta jestdialogiem o śmierci, a raczej pokaza-niem tego, jak trudno jest nam o niejrozmawiać – niezależnie od tego, czytemat ma poruszyć młody umierającyczłowiek, czy też osoba w podeszłymwieku, w naturalny sposób żegnającasię ze światem.

W roli cioci zobaczymy Emilię Kra-kowską, powracającą tryumfalnie nascenę w Drugiej Strefie po dłuższej nieobecności.

Kolaboracja

Autor: Ronald HarwoodReż.: Tomasz ZygadłoWystępują: RICHARD STRAUSS – Krzysztof GosztyłaPAULINA STRAUSS – Marzena TrybałaSTEFAN ZWEIG – Sławomir HollandLOTTA ZWEIG – Małgorzata PieńkowskaPAUL ADOLPH – Mariusz KrzemińskiHANS HINKEL – Łukasz Nowicki Typ: sztuka

„Kolaboracja” to opowieść o etycznychwyborach. Dwaj wybitni artyści zostają wplą-tani w wir historii i polityki. Obaj stają przedniełatwym dylematem. Współpraca z frakcjąrządzącą ma być gwarantem ich artystycz-nego istnienia. Akcja sztuki rozpoczyna sięprzed wybuchem II wojny światowej.

Najnowsza sztuka Harwooda kore-sponduje ze współczesnością, gdzie słowakolaboracja i współpraca mają tak wieleodcieni.

CO NOWEGO W TEATRZE?Październikowe premiery teatralne:

Ciocia Kolaboranci

batorak.xt.pl20 Batorak Październik 2009

Page 21: Numer 2 (26) PAŹDZIERNIK 2009 - batorak.plbatorak.pl/wordpress/wp-content/uploads/2018/08/Gazetka-2-26.pdf · CONAN BIMBROWNIKUS 12 Recenzja książki Andrzeja Pilipiuka „Homo

Październik 2009 Batorak 21batorak.xt.pl

Teatr/Recenzje

Rzadko sięgam po autobio-grafie. Z reguły są nudne.Jednak na autobiografię pol-skiego Jamesa Deana musiałamsię skusić. Marek Hłasko w „Piękni, dwudziestoletni” jawisię nam jako bohater skrzyw-dzony, niezrozumiany, bez chęcido naprawiania świata.

Chociaż brzmi to pesymistyczniei nudno, książka została napisanatak ciekawie, że nie sposób było sięod niej oderwać. Jest uboga w mądre słowa, których trzeba szu-kać w słowniku, gdyż autor nieskończył żadnej szkoły poza pod-stawówką. Za to od razu widać, żejest bardzo oczytany – w książcemnóstwo odniesień do literatury,filmu czy współczesnych autorowiwydarzeń.

W „Pięknych, dwudziestoletnich”znajdziemy historię młodego chłopcai jego krótkiej edukacji, pracę w cha-rakterze pomocnika kierowcy w firmie przewozowej, krótkie i burzliwe dzieje reporterskich losów,a przede wszystkim opisy i sposobyżycia w miejscach, w których bywałHłasko. Autor humorystycznie przed-stawił realia więzienia niemieckiego,szpitala psychiatrycznego RFN, kinaw Tel Avivie i wielu, wielu innych.Książkę gorąco polecam wszystkimfanom Jamesa Deana, HumphreyaBogarta, Marlona Brando czyOrsolna Wellesa. Na pewno jej lek-tura nie będzie straconym czasem.

Gdy już opadną emocje po„Zmierzchu”, Edwardzie i Belli,a mamy ochotę na kolejnyromans – polecam sagę „Opowie-ści rodu Otori”.

W pakiecie oprócz miłości dosta-niemy dużą ilość walk, intryg czyswoistej magii – dlatego książka maszansę spodobać się nie tylko dziewczę-tom. Głównym bohaterem opowieści jestmłodzieniec imieniem Takeo. Jest tohistoria małego chłopca, który tragicznietraci rodziców i wszystkich ludzi, którychznał, ale przypadkiem zyskuje wspania-łego opiekuna i nauczyciela. Pomaga muon odkryć jego prawdziwe pochodzenie italenty, jakimi jego przodkowie go obda-rzyli. Oczywiście pojawia się teżdziewczyna, na punkcie której Takeooszaleje. Książki czyta się szybko, gdyżwciągają niemiłosiernie. Jedyne przerwyjakie robiłam w czytaniu, to na zdobyciekolejnej części. Dopiero po lekturzezwraca się uwagę na pewne niespójnościw fabule i opisach, lecz nie jest to jakaświelka wada, która mogłaby odebraćprzyjemność czytania. Ogromną zaletąksiążki jest bardzo dokładne, a jednocze-śnie malownicze pokazanie zwycza-jów, krajobrazów średniowiecznej Japo-nii – bo mimo, że wszystko dzieje się wwymyślonym świecie, do złudzenia przy-pomina Japonię: ukształtowanie terenu,stosunki międzynarodowe, kultura itd.Książka idealna na długie, zimowe wie-czory czy jesienne popołudnia, alekompletnie nie nadaje się do autobusu –jest zbyt wciągająca.

Danusia Dzierżanowska

PIĘKNI, DWUDZIESTOLETNI

I OPOWIEŚCI RODU OTORI

Jabłko

Autor: Vern ThiessenReż.: Tomasz DutkiewiczWystępują: Małgorzata Foremniak,Joanna Koroniewska, Jan Jankowski/Tomasz DutkiewiczTyp: dramat

„Jabłko” Verna Thiessena, współczesnegokanadyjskiego dramaturga, to „Love Story”dwadzieścia lat później. W życiu pary mał-żeńskiej pojawia się młodziutka studentkamedycyny. Wkrótce okazuje się, że zdradzanażona jest nieuleczalnie chora, a dziewczynazostaje opiekunką, która pomaga zmierzyć siękobiecie ze śmiercią. To sztuka o miłości,zdradzie i umieraniu, opowiedziana niebanal-nie, mądrze i poetycko...

Zamarznięta

Reż.: Paweł SalaWystępują: Ewa SzykulskaTyp: spektakl

„Zamarznięta” to monolog umierającejz powodu choroby alkoholowej i samotno-ści kobiety – aktorki prowincjonalnegoteatru, która nie potrafi pogodzić się zeswoim umieraniem, nie zgadza się naprzedwczesny upadek życiowy. Robiącpodsumowanie życia, czyniąc niejako oso-bisty prywatny rachunek sumienia, próbujeznaleźć uzasadnienie dla wszystkich przy-padłości życiowych, które ją spotkały. Niechce nikogo oskarżać, choć czuje na sobieoskarżycielskie spojrzenia innych.

W akcie rozpaczy jednym gestem wiel-kiej aktorki kreuje sobie inne, szczęśliwe i udane życie. Jej nadwrażliwość, która jest jejprzekleństwem i sprowadza na nią nieszczę-ścia, staje się także jej błogosławieństwem,wprowadzając ją na wyżyny sztuki.

Diana Jaszczołt

Page 22: Numer 2 (26) PAŹDZIERNIK 2009 - batorak.plbatorak.pl/wordpress/wp-content/uploads/2018/08/Gazetka-2-26.pdf · CONAN BIMBROWNIKUS 12 Recenzja książki Andrzeja Pilipiuka „Homo

Dookoła świata

batorak.xt.pl22 Batorak Październik 2009

Spomiędzy gęstych zielonychlasów, rosnących nad srebrzystątaflą Jeziora Leśniańskiego, na nie-wysokim wzgórzu wyłania sięnieduży granitowy zameczek. Zanim już tylko Czechy i ich część łań-cucha górskiego. Podjeżdżamywąską krętą dróżką, aż pod samąbramę z groźnie wyglądającymnapisem „Halt”. Podnoszę wzrokznad przewodnika po Górach Stoło-wych i moim oczom ukazuje siębudowla inna od tej, którą mijaliśmypięć minut temu. Ta wydała się terazwiększa, ponura, jakby skrywała w sobie sekret, którego nie powinienpoznać żaden śmiertelnik. I niepowinien nawet tego chcieć. Prze-kraczam bramę, zamek w moichoczach rośnie i rośnie. Poznaję tomiejsce – to tutaj kręcono „Wiedź-mina” Marka Brodzkiego czy„Tajemnicę twierdzy szyfrów”Bogusława Wołoszańskiego. Jak sięnazywa ta twierdza? A no tak…Zamek Czocha!

Historia Czochy

Historia tego zamku pozostawiawiele niedopowiedzeń. W każdym raziewiemy, że został zbudowany w XIIIwieku z inicjatywy czeskiego królaWacława II, jako warownia obronna pół-nocnej granicy Czech. W 1315 rokutwierdzę przejmuje książę piastowskiHenryk Jaworski dzięki Agnieszce, córceWacława II, która oddawszy mu swąrękę, w wianie przyniosła zamek z oko-licznymi ziemiami. Kilkadziesiąt latpóźniej Czocha zostaje włączona doKrólestwa Czech, tracąc tym samym sweznaczenie strategiczne. W XV wiekuzostaje przebudowana na rezydencjęrenesansową. Ponurą twierdzę wyposa-żono w dzieła sztuki, a głęboką fosę, nad

którą zbudowano most, zamieniono w zwierzyniec. Niestety te wszystkiebogactwa strawił ogromny pożar w nocyz 17. na 18. sierpnia 1793 roku. Ówcze-śni właściciele już w następnym rokuzabrali się do odbudowy. Kolejną rekon-strukcję przeprowadził w latach1909-1914 Ernest Gütschow, przywraca-jąc twierdzy dawną świetność. Nastała II wojna światowa, pociągająca za sobątragiczne, szczególnie dla Polski, skutki.

Pochłonęła ona wszelkie pozostałebogactwa Czochy – wszystko, czego niezabrali Niemcy, zostało rozkradzioneprzez Polaków. Niedługo po wojnie, bow 1952 roku zamek przechodzi w ręceLudowegoWojska Polskiego, jako ośro-dek wypoczynkowy dla żołnierzy. I zjeżdżają tu żołnierze z rodzinami, ażdo 1996 roku, kiedy to twierdzę przej-muje Wojskowa Agencja Mieszkaniowa.Obecnie zamek Czocha jest… hotelem.

CZOCHA

Zamek CzochaZamek Czocha

Page 23: Numer 2 (26) PAŹDZIERNIK 2009 - batorak.plbatorak.pl/wordpress/wp-content/uploads/2018/08/Gazetka-2-26.pdf · CONAN BIMBROWNIKUS 12 Recenzja książki Andrzeja Pilipiuka „Homo

Dookoła świata

batorak.xt.plPaździernik 2009 Batorak 23

Tajemnice Czochy

Brama już za mną. Nie ma odwrotu,idę na dziedziniec.

Przewodniczka wyjmuje z kieszeni pękkluczy, wybiera jeden spośród nich, wkłada w zamek, po czym pewnym ruchem nad-garstka otwiera drewniane wrota z żelaznymiokuciami – takie, jak w każdym zamku.Wchodzimy do tzw. Sali Rycerskiej. Wielkasala, gdzie niegdyś biesiadowali, bawili się i tańczyli zamkowi goście. Świadczy o tymgaleria dla muzyków ponad nami. Cieka-wostką jest to, że nie mogli oni patrzeć nabawiących się gości. Do tej pory żałuję, że niezapytałam co by było, gdyby jednak pokusaprzerosła grajków i zgięła im karki zwracającich oczy ku odbywającej się na dole biesiadzie.

Czocha kryje w sobie wiele przerażają-cych, a jednak interesujących tajemnic.Chociażby to, co naprawdę wydarzyło się w Sali Marmurowej… Otóż jeden z licznychwłaścicieli Czochy wyjechał na wojnę – w tamtych czasach to się często zdarzało.Miał on żonę – to też się zdarzało – którejzostawił pieczę nad zamkiem. Kiedy wrócił,dowiedział się, że na zamku działy się różneciekawe rzeczy, których skutkami było m.in.zajście jego żony w ciążę i urodzeniedziecka. Oszalały ze złości wtargnął dozamku i kazał utopić żonę w studni na dzie-dzińcu, a jej dziecko z nieprawego łożazamurować żywcem w kominku. Do dziś w nocy rozlega się z kominka głośny płaczdziecka, do którego matka wychodzi zestudni, jako Biała Dama, by je przytulić i uło-żyć do snu. Gdy przewodniczka skończyłaopowiadać tę historię, ściany Sali Marmuro-wej wydały mi się jeszcze chłodniejsze, niżkamień, od którego wzięły swą nazwę…Innymi słowy, przeraziłam się.

Kolejną atrakcją turystyczną zamkujest studnia niewiernych żon, której „dzia-łalność” zaczęła się od powyższegoprzypadku. Bo tych żon było dużo, dużowięcej, jak to w życiu bywa. Studnia tastoi po prostu na dziedzińcu. Nie uhono-rowano jej nawet tabliczką z podpisem.Gdyby nie przewodniczka, zapewne niezauważyłabym w niej niczego ciekawego.A jednak nawet coś tak niepozornegomoże mieć interesującą historię. Z czasemdo legendy owej studni dodano wzmiankęo tym, że jeżeli niewierny mąż zajrzy dostudni, wypadną mu wszystkie włosy.Widziałam panów nerwowo przeczesują-cych swe czupryny, tak na wszelkiwypadek. Z trudem powstrzymałam się odśmiechu.

Kochanki, zapadnia i pokój, czyli jak się żyło w Czosze

Warto również wspomnieć o mojejulubionej sali – Komnacie Książęcej.Jest to nieduży pokoik o ścianach poma-lowanych na ładny, ciemnoczerwonykolor oraz o ozdobnym wielkim dwu-osobowym łożu. I właśnie to łoże jestbardzo ciekawe… Mianowicie na zamkuCzocha nie tylko kobiety zdradzały, alerównież i panowie. Zabierali swekochanki do tego łoża i… Wiadomo.Problem w tym, żeby w owym łożuspodobać się panu zamczyska. Gdykochanka nie usatysfakcjonowała wła-ściciela zamku, noc, którą spędzała w Komnacie Książęcej stawała się jejostatnią. Kiedy spała, za pomocą skom-plikowanego mechanizmu łoże cofałosię w głąb ściany tworząc dość głębokąwnękę. Potem zaczynało się podnosić,od miejsca, na którym spoczywałystopy, zrzucając kochankę głową w dółdo owej wnęki, która okazywała się dłu-gim szybem. I kończyła na dniepodziemnego lochu z roztrzaskanączaszką i skręconym karkiem. I po kło-pocie. Genialne. Lepiej bym tego niewykombinowała.

A jak sobie radziły niewierne żony? Prze-cież żadna nie chciała skończyć swojegokolorowego żywota w studni! Otóż w Kom-nacie Książęcej znajdowały się drzwiczki domalutkiego pomieszczenia zwanego fachowo„pokojem na kochanka”. Jak to działało?Jeszcze prościej niż z łożem! Mianowicie,gdy do komnaty wchodził mąż, żona chowałakochanka do owego „pokoju”. I tam miał poprostu siedzieć i czekać, aż się łoże zwolni…Właściciele Czochy mieli genialne pomysły!

Najzabawniejsze w tym wszystkimjest to, że i mąż i żona wiedzieli o roman-sach tego drugiego! I to im w niczym nieprzeszkadzało, byle ich tajemnice niewyszły z owej komnaty. W przeciwnymwypadku tradycyjnie wrzucano żonę dostudni. A męża? A męża nie…

Cena za nocleg w Komnacie Książęcejze śniadaniem – 900 złotych. Jacyś chętni?Zapomniałam dodać, że zapadnia zostałazablokowana (nie pytajcie dlaczego),funkcjonuje tylko „pokój dla kochanka”.Nadal są chętni? To przypomniało mi się,że Komnata Książęca jest na trasie zwie-dzania, więc wcześnie rano trzeba sięwynieść, chyba, że komuś to nie prze-szkadza. Wciąż są chętni?! No dobrze, nicna to nie poradzę…

Czocha… Hogwartem?!

Przechadzałam się mostem nad niegdy-siejszą fosą zamku pośród sierpniowej zieleni,patrząc na góry oraz wypatrując granicy cze-skiej, kiedy minęły mnie roześmiane dzieci w czarnych płaszczach ze sztucznego mate-riału, z patykami w rękach, biegnące w kierunku bramy. Co to było? Może powin-nam iść do okulisty… Otóż dowiedziałam się,że co roku w zamku Czocha organizowane sątzw. „Letnie Szkoły Magii”, inspirowanepowieściami J.K. Rowling. Uczestnicy miesz-kają w pokojach stylizowanych na dormitoriaw Hogwarcie po dwie do sześciu osób.Zostają przydzieleni do domów, mają zajęciaz zielarstwa, wróżbiarstwa czy innych przed-miotów, na które uczęszczał Harry Potter.Akurat wtedy, kiedy zwiedzałam zamek Czo-cha, „czarodzieje” grali w fosie w palanta.Zabawny był widok dzieci w tych szatach z kapturami, ale w sumie lepszego miejsca, niżto nie mogli znaleźć. Zamek ten roztacza aurętajemniczości, grozy. Kręcą się tam duchy…Bardzo podobne do tych z Hogwartu.

Czocha jako hotel

I w tym miejscu można by zrobić swegorodzaju reklamę zamku, jako hotelu. Otóżjedna noc w tym zamku jest niewyobrażal-nie droga! Poza Komnatą Książęcą mamytam również do wyboru wiele pokoi tema-tycznych – Apartament Ernesta Gütschowa,pokój Bodo Ebhardta, pokój Edgara vonÜchtritz oraz pokoje: Podróżnika, Rycerski,Chłopca Czarodzieja (w czymś takim miesz-kają uczestnicy wspomnianej Letniej SzkołyMagii) i Myśliwski. W 2008 roku pobyt w takim pomieszczeniu kosztował od 170 do440 złotych. Teraz wiem, że zdrożały, ale o ile – już się nie orientuję.

Pożegnanie z Czochą

Zamek Czocha to dość dziwna twierdza.Wciąż zawiera w sobie wiele, wydawać sięmoże, nierozwiązywalnych tajemnic. Jak narazie to mój ulubiony zamek, o którym napewno przez długi czas nie zapomnę.

Przekraczam bramę ze wspomnianymprzeze mnie napisem „Halt”. Odjeżdżamtą samą wąską dróżką, którą przyjecha-łam. Wpierw samochód kieruje mnie kunie tak odległym Czechom, lecz w pewnejchwili gwałtownie skręca, i znów widzęten sam majaczący w oddali zameczek nawzgórzu, co kilka godzin temu…

Basia Kasperek

Page 24: Numer 2 (26) PAŹDZIERNIK 2009 - batorak.plbatorak.pl/wordpress/wp-content/uploads/2018/08/Gazetka-2-26.pdf · CONAN BIMBROWNIKUS 12 Recenzja książki Andrzeja Pilipiuka „Homo

24 Batorak Październik 2009batorak.xt.pl

Wolontariat/Ogłoszenia

476. URODZINYBATOREGO!

Jak co roku w naszej szkole obcho-dzone były urodziny Stefana Batorego.Tegoroczne święto przypadło na piątek25. września. Całą uroczystość poprze-dziła msza święta w kościele przy ulicyZagórnej. Po niej wszyscy udali się doauli szkolnej, gdzie o godzinie 11:00pani dyrektor Joanna Cichocka ser-decznie przywitała przybyłych gości,nauczycieli i uczniów, a w szczególno-ści pierwszoklasistów, którzy w owymdniu złożyli ślubowanie. Oficjalnie stalisię „Batorakami”.

Wśród zgromadzonych znaleźli się takżeabsolwenci Batorego obchodzący swoje 50-lecie matury, z tej okazji zostały im wrę-czone pamiątkowe dyplomy. Swojąobecnością zaszczyciła nas również sio-strzenica Jana Bytnara – pani BarbaraBorkowska. Była to jej pierwsza wizyta w murach naszej szkoły, co w sposób szcze-gólny podkreśliło wyniosłość tego święta.Jak sama później przyznała, uroczystość nie-zwykle ją wzruszyła.

Nie zabrakło równie pouczającychsłów ze strony doświadczonych już star-szych absolwentów, którzy po dziś dzień z dumą przyznają, iż ukończyli tak wspa-niałą szkołę z tradycją. Na pewno każdy,kto miał przyjemność uczestniczyć w tympięknym dniu nie zapomni słynnego okre-ślenia pana Antepowicza – Batory XXI w.

Po oficjalnej części uroczystości nad-szedł czas na trochę rozrywki. Wystąpiłotrio w skład, którego wchodzili: JanuszLipiński, Jarosław Kordaczuk i wokalistkaBasia Raduszkiewicz. Zaprezentowaliswój nowy album pt. „Ptaki powrotne”, w którym wykorzystane zostały wierszeKrzysztofa Kamila Baczyńskiego.

Pani Barbara Raduszkiewicz zapytana o inicjatywę pomysłu zinterpretowaniamuzycznie poezji K.K. Baczyńskiegopowiedziała tak: „Pomysłem zaraził mnieJanusz Lipiński, który stworzył te piosenki

Amnesty International szantażujeponad sto narodów świata stwierdził IdiAmin, prezydent Ugandy w 1975 r. Odtego czasu niewiele się zmieniło, jeśliprzez słowo „szantaż” rozumie sięwywieranie nacisku na światową opi-nię publiczną w celu ochrony prawczłowieka.

Bo czym tak właściwie jest AI? Komu-nistyczną Amnesty? Organizacją całkowicieutrzymywaną przez imperialistyczne służbybezpieczeństwa? Lokajami w służbie sza-tana? Wiele innych, równie ciekawychpoglądów zostało wygłoszonych na temattej organizacji przez różne głowy państw,zwykle wtedy, gdy kampanie AI byływymierzone właśnie w ich kraje.

A więc dla porządku: Amnesty Interna-tional jest organizacją pozarządowąskupiającą ludzi dobrej woli działającychna rzecz praw człowieka. A działać możnaróżnie. Najbardziej rozpowszechnionymsposobem jest pisanie listów w obroniewięźniów sumienia lub praw różnych grupspołecznych. I to właśnie od tych listów sięzaczęło, kiedy czterdzieści osiem lat temudwie portugalskie studentki zostały uwię-zione za wzniesienie toastu za wolność.

Za wolność, nic więcej.Brytyjski prawnik, Peter Benenson,

przeczytawszy w gazecie o losie tych dziew-cząt napisał artykuł Zapomniani więźniowiedo tygodnika The Observer z apelem o pomoc więźniom sumienia i sprzeciwprzeciwko łamaniu praw człowieka. Już wciągu pierwszego miesiąca ponad tysiąc czy-telników przesłało swe listy ze wsparciemdla przetrzymywanych oraz z informacjamina temat innych więźniów sumienia. To byłona przełomie maja i czerwca. Organizacjapowstała w lipcu. Rok później w siedmiukrajach działało siedemdziesiąt grup AImających pod opieką dwustu dziesięciuwięźniów i tysiąc dwieście udokumentowa-nych przypadków łamania praw człowieka.A to był przecież dopiero początek!

W tym miejscu ważne jest wytłumacze-nie terminu „więzień sumienia”. Jest toosoba, która jest więziona za swoje przeko-

nania lub status społeczny, a nie stosowałaprzemocy ani nie nawoływała do nienawi-ści. Szacuje się, że od rozpoczęcia swejdziałalności AI pomogło ponad szesnastutysiącom sześciuset więźniom sumienia wła-śnie dzięki wspomnianym wcześniej listom.

W Polsce Amnesty International działaod roku 1989, chociaż była obecna w naszymkraju już od połowy lat siedemdziesiątych.Jej pierwsza akcja dotyczyła osób represjo-nowanych po strajkach w ’76 w Ursusie i Radomiu. Obecnie organizacja w naszymkraju posiada ponad cztery tysiące członkówi sympatyków. I wbrew opinii prokuratorageneralnego Kenii, nie są to same sfrustro-wane staruszki i otumaniona młodzież.

Jeśli chcesz dowiedzieć się więcejo Amnesty International i prawachczłowieka, zgłoś się do pani Kry-styny Naruszewicz. PowstajeSzkolna Grupa AI i możliwe, że cze-kamy właśnie na Ciebie!

Magdalena Suchodolska

ZA WOLNOŚĆ, NIC WIĘCEJ

Logo Amnesty International

Page 25: Numer 2 (26) PAŹDZIERNIK 2009 - batorak.plbatorak.pl/wordpress/wp-content/uploads/2018/08/Gazetka-2-26.pdf · CONAN BIMBROWNIKUS 12 Recenzja książki Andrzeja Pilipiuka „Homo

Październik 2009 Batorak 25batorak.xt.pl

Ogłoszenia/Stronica kibica

Te słowa mogliśmy usłyszeć z ustkażdego Polaka, który oglądał nie-dzielny finał pomiędzy Polską a Francją, rozgrywany w tureckiej haliw Izmirze.

Dnia 13. września wszyscy choć trochęzainteresowani siatkówką zasiedli przed swo-imi telewizorami, aby obejrzeć spotkaniepomiędzy dwoma potentatami na mistrza sta-rego kontynentu. To prawda, Polacy jużwcześniej ograli reprezentacje trójkoloro-wych, ale to nie oznaczało łatwego meczu i gładkiej wygranej. Wręcz przeciwnie,oprócz tego, że spoczywało na nas piętnofaworytów to przeciwnicy chcieli zrewanżo-wać się za porażkę. Ponadto wewcześniejszych półfinałach, nasi rywalepokonali, mimo iż po dramatycznym spotka-niu, Rosjan, którzy przecież nie tak dawno, bona Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie, zdo-byli brąz, wygrywając mecz o trzecie miejscez reprezentacją Włoch. Spotkanie zaczęło sięo godzinie 19.30 i już od początku wszystkowskazywało, że tu nie pójdzie nam tak łatwojak w sobotnim półfinale z Bułgarami, któryPolacy wygrali gładko 3:0. Pierwszy setzakończył się wynikiem 29:27 pomimodobrej gry Francuzów. Potem było troszeczkęłatwiej bo biało-czerwoni zwyciężyli różnicączterech punktów (25:21) i wydawało się, żetrzeci set to tylko formalność, a trójkoloro-wym starczyło sił tylko na pierwszą partię i coraz bardziej będą słabnąć. Oczywiście, na

pewno będą starali się zaatakować, musząbowiem postawić wszystko na jedną kartę, aledamy radę pierwszym atakom i konsekwent-nie dobrniemy do końca. Nic bardziejzłudnego. Francuzi wzięli się w garść i w dośćupokarzający dla nas sposób wygrali 25:16.Sytuacja wydawała się trudna, bo trzeci setwskazywał na to, że to my, a nie nasi rywale,opadliśmy z sił, a trójkolorowi uskrzydleni tąpartią będą sobie coraz to śmielej poczynać. I rzeczywiście, jak się potem okazało tenostatni set, był bardzo zacięty, ale Polacywcale nie przypominali drużyny sprzed pięciuminut, kiedy przeciwnicy nie bacząc na naszblok zdobywali punkt za punktem. Ostatniaemocjonująca akcja i nasz zespół wygrywacałe spotkanie już w grze na przewagi 26:24.

Podsumowując, całe tureckie mistrzostwabyły dla nas bardzo udane, jednak nie tylko dla-tego, że nasza reprezentacja jest najlepsza nakontynencie, ale trzeba także zwrócić uwagęna to, że nie daliśmy wygrać żadnej drużynie,której przyszło z nami grać, a więc, co jest rów-noznaczne z tym, że orły Castelaniego wygraływszystkie swoje mecze na tym turnieju.

Oprócz naszych szczerych gratulacji dlawszystkich zawodników, chciałbym abyśmyprzez chwilę zastanowili się jaki jest naszsport narodowy. Piłka nożna, w której niejesteśmy w stanie wygrać z reprezentacją Sło-wacji, czy właśnie siatkówka, w której bijemynajlepszych w Europie?

Maciek Kurkierewicz

JESTEŚMY MISTRZAMI EUROPY!!!

INTERESUJE CIĘ ŚWIATWSPÓŁCZESNY? CHCESZ POZNAĆ PODSTAWYPRAWA, EKONOMII I SOCJOLOGII?

A MOŻE PO PROSTU ZALEŻY CINA 14 PUNKTACH NA KONIECGIMNAZJUM?

Weź udział w zajęciach przygotowaw-czych do:

KONKURSU WIEDZY OBYWATELSKIEJ

I EKONOMICZNEJ,prowadzonych przez licealistów, ubiegło-rocznych zwycięzców.

Spotkanie informacyjne:8. października (środa) na przerwie przed szóstą lekcją w redakcji „Batoraka” (sala 25).

Szymon Jelonek IEFranciszek Bojańczyk IE

wiele, wiele lat temu. Niestety pozostawił je,nic z nimi nie robiąc i rozpoczął zupełnie innądziałalność – nie artystyczną. Dopiero polatach stwierdził, iż musi zrealizować swojemarzenia i znalazł mnie – osobę, któraśpiewa zawodowo i w ten oto sposób zaraziłmnie Baczyńskim. Na początku bałam się,czy to nie jest za trudna poezja, czy podołam,czy nie zepsuję tych wspaniałych wierszy.Jednak po pierwszym utworze wiedziałam,że to jest to. Dlatego też chciałabym zachęcićmłodzież do czytania poezji tego typu, którama w sobie zarówno piękno jak i dramatycz-ność. Ja sama mam takie życiowe motto, z kolei innego poety, które brzmi: «Aby cośsię zdarzyło, aby mogło się zdarzyć – trzebamarzyć.» Ja marzę nieustannie, ale nie siedzęi nie czekam, aż te marzenia spadną na mnietylko sama wychodzę im naprzeciw.”

Jak każde urodziny, także te, nie mogłyodbyć się bez tortu. Na zakończenie doauli wjechał ten o to wspaniały smakołyk,którego każdy mógł choć trochę skoszto-wać. I w ten sposób urodziny patronanaszej szkoły dobiegły końca.

Diana Jaszczołti Klaudia Magiełda

GIMNAZJALISTO!

Każdy, kto wszedł do szkoły dwu-dziestego czwartego września, ujrzałw głównym holu niezwykły widok.Na miejscu zwykle zajmowanymprzez popiersie Batorego stał wielkinamiot, a w nim quad i telewizor. Toharcerze ze szczepu Pomarańczar-nia zapraszają w swoje szeregi.

Przez większość przerw można byłoprzyjść, zapytać, obejrzeć, dotknąć, prze-konać się, że harcerze to też ludzie.Sympatyczni ludzie.

Akcja miała na celu wzbudzenie zain-teresowania wśród Batoraków nieco innąformą spędzania czasu po lekcjach niżkolejne kółka zainteresowań.

Do wyboru jest kilka drużyn, każda z nich ma do zaoferowania coś innego. Nie-zależnie więc od tego, czy interesujesz siężeglarstwem, jazdą konną czy wspinaczką,nawiąż kontakt z naszymi harcerzami.

Więcej szczegółów na temat szczepu naWWW.POMARANCZARNIA.ORG

HARCERZE TEŻ LUDZIE

Page 26: Numer 2 (26) PAŹDZIERNIK 2009 - batorak.plbatorak.pl/wordpress/wp-content/uploads/2018/08/Gazetka-2-26.pdf · CONAN BIMBROWNIKUS 12 Recenzja książki Andrzeja Pilipiuka „Homo

26 Batorak Październik 2009batorak.xt.pl

KINO

KINOOOO!!!

K – katastrofa – „Piła VI”???

I – informacja – Niedawno zakończyłasię produkcja najnowszego musicalu RobaMarshalla („Chicago”) – „Nine”. W rolachgłównych Daniel Day-Lewis, MarionCotillard, Penelope Cruz, Judi Dench,Nicole Kidman, Sophia Loren, Kate Hud-son i Fergie. Obsada oscarowa, a premieraświatowa dopiero w grudniu.

N – nowość – Już pod koniec październikado kin trafi film dokumentalny pokazującyprzygotowania Michaela Jacksona do seriijego londyńskich koncertów. Z rankingówwynika, że „This Is It” to jeden z najbar-dziej wyczekiwanych fimów miesiąca nacałym świecie.

O – opinia – Jeśli twórcy filmu zdecydo-wali się na błahe pouczenia na temat junkfood, otyłości i śmieci, to przynajmniejwidownia zostaje zaspokojona jedną por-cją zainspirowanej głupoty – Daniel M. Gold, „New York Times” o filmie„Klopsiki i inne zjawiska pogodowe”.

2 kobiety, 365 dni...

365 dni, 524 przepisy, jedna malutkakuchnia – chyba nie ma wątpliwości, o cochodzi. Meryl Streep i Amy Adams poja-

wią się znów razem na ekranie. „Wątpli-wość” zagwarantowała obu aktorkomnominacje do Oscara, teraz zobaczymy jew komedii opartej na dwóch historiach,które na pierwszy rzut oka nie są ze sobąściśle powiązane.

Julia Child była Amerykanką, szefemkuchni, autorką książek kulinarnych i pro-gramów telewizyjnych o gotowaniu. JuliePowell też była Amerykanką, zwykłym„wyrabiaczem”, nikim szczególnym. Coje ze sobą połączyło? Książka kucharska.

W 2002 roku Powell zaczęła pisaćbloga, na którym przez rok dzieliła sięswoimi doświadczeniami z gotowania.Przepisy brała z książki napisanej w latachsześćdziesiątych przez Child – tak właśniepowstała fabuła filmu – kiedy Nora Eph-ron połączyła te dwie opowieści:amerykańskiej miłośniczki jedzenia,mieszkającej w Paryżu i dziewczyny,która próbuje zacząć gotować i zmienićdzięki temu swoje życie w Nowym Jorku.

„Julie&Julia” to film nie tylko o mie-szaniu, gotowaniu i przyprawianiu. Choćzebrał dużo pozytywnych opinii, wielukrytyków zarzuca, że jedyne, co możeprzyciągać do kin to kolejny popis gryaktorskiej Meryl Streep. Nawet jeśli tylkopo to, żeby zobaczyć ją na ekranie – czynie jest to wystarczający powód?PREMIERA: 9. października

Odlotowy

Fabuła najnowszego filmu Pixara jestoparta na bardzo prostym pomyśle – każ-demu człowiekowi potrzebny jest czasemprawdziwy „Odlot”. Międzynarodowa pre-miera odbyła się na Festiwalu w Cannes,gdzie po raz pierwszy wyświetlono amery-kański film animowany. W końcu twórcyPixara są na specjalnych prawach w świe-cie filmowym – za „Gdzie jest Nemo”,„Iniemamocnych”, „Ratatuja” i „WALL–E”zostali nagrodzeni Oscarami.

Filmy animowane na ogół wydają namsię bardzo dziecinne – w końcu faszero-wani jesteśmy pouczającymi historiami o idealnej przyjaźni, miłości i oddaniu, o marzeniach i walce z chciwością – a jed-nak „Odlot” to film zupełnie inny niżwszystkie.

Historia opowiada o chłopcu, któryzawsze chciał wyruszyć ze swoją najlep-szą koleżanką w podniebną podróż doniezwykłego miejsca w Ameryce Połu-dniowej. Kiedy dzieci dorastają,marzenia, choć łatwiejsze do realizacji,odchodzą na dalszy plan, remontująwymarzony dom i wprowadzają się tamjako młoda para. Życie mija im szybko i nie mają czasu, by myśleć o podróżo-waniu. Tak dochodzimy do momentu, w którym żona głównego bohateraumiera i to właśnie tu zaczyna się wła-ściwa część filmu.

Łatwo zauważyć, że film, choć dladzieci, opowiada o problemach życio-wych (no, przynajmniej częściowo), a postać, której losy śledzimy, to starszypan na emeryturze. I chyba tylko Pixarmógł stworzyć coś takiego, co mimoswojej dość oczywistej, a jednak mądrej,życiowej treści, jest w stanie zaintereso-wać dzieci. Bo o tym, jak ważna jestprzyjaźń, realizacja marzeń i to, jakmożna ODLECIEĆ od rzeczywistości totemat ponadczasowy, dla każdego.PREMIERA: 16. października

Tomek Hollanek

Odlot

Page 27: Numer 2 (26) PAŹDZIERNIK 2009 - batorak.plbatorak.pl/wordpress/wp-content/uploads/2018/08/Gazetka-2-26.pdf · CONAN BIMBROWNIKUS 12 Recenzja książki Andrzeja Pilipiuka „Homo

Październik 2009 Batorak 27batorak.xt.pl

Konkurs

Drodzy Pierwszokasiści. Za Wamipierwszy miesiąc nauki, wyjazdyintegracyjne, Święto Szkoły. Co niecodowiedzieliście sięjuż o historiiGimnzjum i Liceum im. StefanaBatorego. Czas się sprawdzić. Spe-cjalnie dla Was ogłaszamy konkurs.Miłego odpowiadania na pytania.

Kto jest autorem popiersia StefanaBatorego, stojącego na dziedzińcunaszej szkoły? ..........................................................................................................................................

Jak brzmi tytuł opowiadania KrzysztofaKamila Baczyńskiego o naszej szkole? ..........................................................................................................................................

Jaki styl architektoniczny naśladujebudynek Batorego?.....................................................................

W którym roku została zainaugurowanadziałalność szkoły w obecnym budynku?.....................................................................

Jak brzmi pełna pierwotna nazwanaszej szkoły? .....................................................................

Za rządów którego dyrektora zacząłdziałać radiowęzeł i świetlica? (podajnazwisko) ……………………………………….......

Kto był komendantem „Pomarań-czarni” w 1939 roku? (podaj imię,nazwisko i pseudonim)…………………………………………...……………………………………...........

Podaj datę święta naszej szkoły i uzasad-nij jednym zdaniem dlaczego ją wybrano.…………………………………………...............………………………………...........................……………………………...

Ile edycji Wieży Babel odbyło się do tej pory?.....................................................................

Na jakich budowlach wzorował sięarchitekt budynku naszej szkoły?(podaj dwie konkretne nazwy)…………………………………………...........................…………………………....

W którym miejscu znajduje sięmuzeum szkolne? ……………………………………….......

Jaki był cel akcji pod Arsenałem?........................................................................................................................................

W którym roku obchodziliśmy 70. rocz-nicę założenia naszej szkoły?.....................................................................

Kto namalował znaki Polski Walczącejna cokołach znajdujących się na dzie-dzińcu naszej szkoły?.....................................................................

Gdzie pierwotnie stały te cokoły?..........................................................................................................................................

Wymień trzech znanych powojennychabsolwentów Batorego:a)…………………………………………......…………………………………….....b)……………………………………….........……………………………………......c)……………………………………………………………………………………...

Wymień dwóch sławnych gości, którzyodwiedzili naszą szkołę:a)…………………………………………...…………………………………………b)………………………………………....…………………………………...............

Podaj dokładną datę akcji pod Arsenałem……………………………………………..........…………………………………......

.Wymień trzech głównych bohaterów„Kamieni na szaniec”:a)……………………………………...…..b)………………………………………….c)………………………………………….

Kto skomponował melodię do hymnunaszej szkoły?..........................................................................

IMIĘ:…………………………………....

NAZWISKO:…………………………..

KLASA:………………………………....

Na odpowiedzi macie czas do 9. X dogodziny 15:00. Kartki z pytaniami i Waszymi odpowiedziami proszę składaćw sekretariacie.

Wśród poprawnie wypełnionych for-mularzy rozlosujemy trzech zwycięzców,którzy otrzymają monografię Batoregopt. „Pochodem idziemy…”, wydanąprzez Stowarzyszenie Wychowankównaszej szkoły. Nagrody ufundowało Stowarzyszenie Wychowanków.

KONKURS WIEDZY DLAPIERWSZOKLASISTÓW

Page 28: Numer 2 (26) PAŹDZIERNIK 2009 - batorak.plbatorak.pl/wordpress/wp-content/uploads/2018/08/Gazetka-2-26.pdf · CONAN BIMBROWNIKUS 12 Recenzja książki Andrzeja Pilipiuka „Homo

Konkurs

„Batorak”

Gazetka Szkolna Gimnazjum i Liceum

im. Stefana Batorego w Warszawie

ul. Myśliwiecka 6

00-459 Warszawa

Prosimy o komentarze, listy i opinie.

[email protected]

Adres naszej strony internetowej: www.batorak.xt.pl

REDAKCJA BATORAKA:Redaktor naczelny: Bartłomiej Pograniczny

Redaktorzy prowadzący: Ania Białas, Tomasz Hollanek,

Tomasz Miś, Basia Kasperek, Ewa Rżysko, Kuba Zowczak, Kuba Hirsz

Skład: Bartłomiej Pograniczny

Sponsorem gazetki jest Rada Rodziców.

Dziękujemy!

Czy lubisz styl i tematykę opowiadań Stephena Kinga?Do tego uważasz, że masz talent literacki?A może składasz cześć plugawym bóstwom?

Jeśli tak, to masz przed sobą niezwykłą szansę. Szansę swojego życia.Krótko mówiąc weź udział w naszym konkursie!

Napisz opowiadaniegrozy…

… i wyślij je na adres [email protected] dnia 25.X.2009

Najlepsze opowiadanie zostanie nagrodzone i opublikowane w „Batoraku”. Do wygrania najnowszy zbiór opowiadań Stephena Kinga „Po Zachodzie Słońca”. Sugerowana długość to 2-4 strony A4.