ossowska maria_moralność mieszczńska

73
Maria Ossowska Moralno ść mieszcza ń ska  W y d a n ie d r u g i e Wrocław Warszawa Kraków Gdańsk Łódź  Za kła d Na rod owy imienia Ossolińskich Wydawnictwo Polskiej Akademii Nauk 1985

Upload: gomber101

Post on 06-Jul-2015

444 views

Category:

Documents


0 download

TRANSCRIPT

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 1/73

 

MariaOssowska

Moralność

mieszczańska  Wydanie drugie

Wrocław • Warszawa

Kraków • Gdańsk • Łódź 

  Zakład Narodowy

imienia Ossolińskich

Wydawnictwo

Polskiej Akademii Nauk 

1985 

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 2/73

 

Publikacja dotowana

przez Ministerstwo Nauki, Szkolnictwa Wyższego i Techniki

Vydawnictwo,

Prlnted In Poland 

JSBN 83-04-01877-2Zakład Narodowy Im. Ossolińskich — Wydawnictwo. Wrocław 1985.

Na kł ad: 15 000 egz . obj ęt ość : ark. wy d. 22,50, ark. dr uk. 24,5.

Pap ie r druk. sat. kl. III, 80 g, 61X86. Odda no do skł adan ia 25 IV 

1984. Podpisano do druku 21XI84. Druk ukończono w lipcu 1985.

  Wrocławskie Zakłady Graficzne, Zakład Główny. Zam. 156/84, Z-24

Cena zł 270,—

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 3/73

 

Spis rzeczy 

Przedmowa 9

Rozdział h Rozważania wstępne

1. Jak będziemy rozumie ć tytuł naszej pracy 11

2. Pojęcie mie szcz aństwa i drobnomie szczaństwa 143. Wyjaśnienie przyję tego toku rozważań 24

Rozdział II: Moralność mieszczańska w defensywie

1. Krytyka moralności mieszczańskiej przez lewicę społeczną . . . 28

f Sprzeczności w psychice drobnomieszczanina. Jej niest ałość . . 30

Zasadnicza reakcyjność drobnomie szczaństwa 31

c) Rzekoma ponadklasowoś ć 31

d) Indywidualizm, skłonność do anarchizmu 32

e) Pokojowość, szukanie bezp iecz eńs twa 32

(fp. Oszczędność. Wyr zeczenie dla posiadania 34

(g p Kult pieniądza i myś leni e w jego kategoriach 35

(nj) Egoizm 35

i) Mediocritas  36

(j p Szacunek dla hierarchii społe cznej 36

k) Senty mentaliz m 36

1) Fili sterst wo i kołt uńst wo 37

2. Szlachta o moralności mies zczańs kiej 43

3. Atak Młodej Polski na moralność mies zczańs ką 52

a) Miesz czańska mierność aspiracji 55

  b) Nieumiejętność życia chwilą dusz „w sznurówce" . . . . 56

c) Rola pieniądza 57

fdj) Mies zczańs ka niewraż liwoś ć na piękno 58

e) Mieszczański stosunek do erotyki i życia rodzinnego . . . 61

f) Mies zczańs kie kołtuń stwo i fil isterstwo 62

4. Uwagi o tle społecznym ataku Młodej Polski na mieszcz ucha . CO

Rozdział III: Klasyczny model moralnościmieszczańskiej: Beniamin Fra nkl in <

1. Życie Frankli na i jeg o pouczenia moralne ?4

2. Franklinowski self-made man w dalszym rozwoju . . . . 9 3

3. Przykłady i'ranklinizmu w Polsce 1 0 1

a) Polski e tłumacze nia 101

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 4/73

 

Rozdział III 

Klasyczny modelmoralności mieszczańskiej:

Beniamin Franklin

1. Życie Franklinai jego pouczenia moralne

Nazwisko człowieka, o którym mówiono, że odebrał berłotyranom, a piorun Bogu, nazwisko Beniamina Franklina, wielkiego wychowawcy młodego kapitalizmu Stanów Zjednoczonychi Europy, pierwszego bourgeois — jak go nazywa jeden z jego  biografów — nie figuruje w żadnej znanej mi historii etyki.I nie dlatego, oczywiście, że historia etyki nie wglądała w takieszczegóły, jak mi to ktoś sugerował, myśl Franklina bowiem

  włącza się do największych linii rozwojowych myśli moralnej,

tylko dlatego, że przy selekcji autorów w historiach etyki liczonosię tylko z refleksjami etycznymi akademickich filozofów. Pomijano dyrektywy moralne pisarzy społecznych, nawet najbardziej wpływowych, by uwzględnić mało oryginalne i znane tylkomałemu kręgowi rozważania etyczne filozofów zarejestrowanych  w tradycyjnych kompendiach filozoficznych. Kryła się w tym

Słyszałem dobre kazanie wielebnego

Gifiorda wedle słów: »Szukajcie Króle

stwa Bożego i jego sprawiedliwości, a

reszta będzie wam dodana«. Wyborne

i przekonywające, zacne i moralne kaza

nie. Wykazywał jak mędrzec, że spra

  wiedliwość pewniejszą jest drogą do wzbo

gacenia niżeli grzech i łotrostwo.

(Dziennik Samuela Pepysa, 23 VIII 1668)

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 5/73

 

zaniedbaniu także i pewna koncepcja etyki i jej historii. Historiaetyki miała być historią nauki postępującej coraz bardziej kuprawdzie i ujmującej myśl moralną w jakiś system, podczas gdy luźne rozważania na tematy moralne nie były włączane do nauki.

  Ale to kryterium nie było stosowane konsekwentnie, bo La Ro-chefoucauld np. czy Nietzsche znajdowali z reguły miejsce whistorii etyki. I nie dziw, że nie było stosowane konsekwentnie,

  bo nikła jest granica między moralistą a etykiem. Tzw. systemy 

etyczne nie bywały zwykle systemami, a myśl moralistów układała się nieraz w całości znacznie bardziej spójne niż refleksje„specjalistów" od etyki, za jakich uchodzili filozofowie. Tak czy owak, historia myśli moralnej, uwzględniająca tych, którzy naprawdę współdziałali z wielkimi przemianami moralnymi otoczenia, czeka jeszcze na opracowanie. W tego rodzaju historiiFranklin znajdzie właściwe sobie miejsce — miejsce klasycznegomodela moralności mieszczańskiej w sensie, o którym była mowa  w rozdziałach poprzednich. Widzieliśmy dotąd moralność mieszczańską w karykaturze, czas ją zobaczyć w tej formie, w jakiejpodawali ją jej apostołowie.

Rodzina Franklinów, zasiedziała z dawna we wsi Ecton, w

  Anglii, w hrabstwie Northhamptonshire, była protestancka i zaczasów monarchów katolickich miewała nieraz okazje wypróbo

  wać siłę swoich przekonań. Biblia, którą czytywano po kryjomu,  była przytroczona do spodniej powierzchni stołka. Na sygnał alarmowy, dawany przez stróżujące u drzwi dzieci, odwracano pośpiesznie stołek przywracając mu właściwą pozycję. Ojciec Franklina był nonkonformistą, a mianowicie prezbiterianinem, ojciec  jego matki pisywał w obronie baptystów i kwakrów. Rodzina  wiernie sympatyzowała z wigami. Około 1682 r. ojciec Franklina  wyemigrował do nowej Anglii w poszukiwaniu swobody religijnej. W starej Anglii trudnił się farbiarstwem, ale ponieważ tenfach w Bostonie, naówczas małej mieścinie, nie miał szerszegozastosowania, przerzucił się na wytapianie świec i wyrób mydła.Ben iam in^ Fra nk lin ] urodził się już na nowej ziemi, w Bostonie,  w r. 1706 jako jeden z najmłodszych w bardzo licznej rodzinie.Ojciec bardzo wcześnie zaczął go wdrażać do pomocy w swojejrobocie, ale zajęcie ojca nie odpowiadało Beniaminowi. Okazywałon zamiłowanie do czytania. Zaobserwowanie tego faktu skłoniło

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 6/73

 

ojca .do oddania go na nauk ę druka rst wa. S tar szy brat Fra nk lin arozpoczął w 1720 r. wydawanie jednej z pierwszych gazet naterenie późniejszych Stanów Zjednoczonych. Beniamin pracowałprzy jej wydawaniu jako drukarz, pisując do niej jednocześnieartykuły pod pseudonimem. Nieporozumienia z bratem skłoniły Beniamina do rzucenia tej pracy. Mając lat 17 rozpoczął samodzielne życie klasycznego self-made mana. Próbował szczęścia

  w New-Yorku, potem w Filadelfii. Przechodził przez biedę, niepowodzenia i zawody..Żądza przygód pchnęła go do Anglii. W tęnie lada naówczas podróż wybrał się z przyjacielem, który wierzył, że jego talent poetycki zostanie należycie w Anglii doceniony. Pobyt w Anglii w ciągu półtora roku wpłynął bardzo narozwój Franklina, który w chwili przyjazdu do starej ojczyzny miał zaledwie 18 lat. Życie kulturalne w Anglii było wtedy 

  bardzo bujne. Drukarnie miały co drukować, co pozwoliło Franklinowi znaleźć dobrze płatną pracę w swoim zawodzie. Teatry miały atrakcyjne programy. W gospodach prowadzono ożywionedyskusje. W gospodzie ,,Pod Jelenimi Rogami" Franklin poznał

r Mąndeville'a, autora Bajki o pszczołach, którego uważał za bardzouciesznego i interesującego rozmówcę (most jacelious entertaining 

companion)

1

. W jednej z kawiarń miał poznać Newtona, okazjata jednak go zawiodła. Głośne pismo „The Spectator", wydawaneprzez dwóch wigów Addisona i Steela, było pismem, któreFranklin jeszcze przed przyjazdem do Anglii przyswoił sobie niemal na pamięć, między innymi dla wyrobienia sobie stylu. W 

  Anglii chłonął nadal klimat ówczesnych wigowskich liberałówi asystował przy tworzeniu się masonerii.

^JCo powrocie do Ameryki Franklin osiada w Pensylwanii, gdzie,go ściągają zaprzyjaźnieni kwakrzy. W_J^Uafł.eJ.,|ii zakłada sklepz_materiałami piśmiennymi i książkami. Jednocześnie rozszerzacoraz bardziej swój udział w sprawach publicznych. Pasja do

skonalenia siebie i otoczenia, która stanowi jeden z najbardziej

uderzających rysów Franklina, skłania go do założenia.Jdubuna wzór angielskich lóż masońskich. Klub ten gromadzi raczejmałych kupców i rzemieślników, na skutek czego wielcy kupcy 

1 The Life of Beniamin Franklin Written by Himself. Ed. by J. B i g e-

l o w. Ed. 3. T. 1—3. Philadelphia 1893. T. 1, s. 156.

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 7/73

 

obdarzają go przezwiskiem klubu skórzanych fartuchów. Udział  w prawdziwej łoży masońskiej, założonej w Filadelfii w r. 1727,otworzy Franklinowi drogę do bogatszych sfer kupieckich. Widzimy pot em Fr an kl in a jako_ założyciela pierwsz ej wypożyczalni

__książęk:Ł  jako redaktora samodzielnego pisma, jako założyciela  Akademii, która stała się zaczątkiem uniwersytetu w Pensylwanii,  jako organizatora pierwszego na tym terenie towarzystwa nauko  wego, jako wydawcę głośnego kalendarza, bitego przez lat 25 w  wyjątkowej na owe czasy ilości egzemplarzy i tłumaczonego naróżne języki. Od 1748 r. Franklin przez parę lat prowadzi swojegłośne badania nad elektrycznością. Około r. 1754 zaczyna obja

  wiać wzmagającą się aktywność polityczną. W latach 1764—1775reprezentuje w Anglii Pensylwanię, Georgię i Massachusetts.Początkowo prowadzi politykę pojednawczą, narażając się na to,że go uważają za zbyt angielskiego w Ameryce i za nazbyt amerykańskiego w Anglii. Z czasem rozczarowany do polityki angielskiej stawia się ostrzej. Gdy Ameryka wyzwala się przy jegoczynnym udziale, Franklin zostaje wysłany do Francji jako pier

  wszy reprezentant Stanów Zjednoczonych, We Francji przebywaod 1776 r. do 1785 zyskując tam tak wielką popularność, że twarz

  jego, jak żartował, była tam równie dobrze znana, jak twarzksiężyca. Wygrywając zręcznie antagonizm francusko-angielskizawiera korzystny dla Stanów Zjednoczonych traktat z Francją.Ostatnim jego aktem politycznym jest podpisanie petycji o znie-sienie niewolnictwa. Umiera w 1790 roku.

Gdy się rekonstruuje życie Franklina, największą trudnośćsprawia selekcja faktów, tak to życie jest bogate. Sam Franklinzmienia nam się w oczach od młodego, żądnego wiedzy czeladnikadrukarskiego do wielkiego męża stanu i ogładzonego w salonachparyskich mędrca.

Ja k wspo minali śmy, ^Fran klin jest_ ciągle za abso rbo wany doskonaleniem siebie i swojego otoczenia. Dla każdej wiadomościteoretycznej dostrzega wnet jej praktyczne zastosowanie. Gdy dymią piece, natychmiast szuka na to sposobu. Widząc w Londynie zaśmiecone ulice zgłasza projekt ich racjonalnego zamiatania.Jadąc morzem do Francji składa na piśmie memoriał w sprawieudoskonalenia nawigacji. Trwonienie światła, które dostrzega wParyżu, naprowadza go na Projekt ekonomiczny, który posyła

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 8/73

 

redakcji jednego z dzienników. Projekt ten zawiera kalkulację,

ile zaoszczędziliby paryżanie na świecach, gdyby zechcieli wszyscy 

  wstawać o wschodzie słońca. Głośne badania Franklina nad ele-

ktrycznością przynoszą jako rezultat praktyczny m.in. pioruno-

dgijf ̂ ^j^^e^^or. Obeimuiac rzeczy wielkiej skali nie traci

nigdy z oczu najm niej szyc h drobiazgów. W swojej os tat nie j woli

uważa się za uprawnionego do legowania wielkich sum na cele

publiczne, a nie na rodzinę, skoro sam po rodzinie niczego nie

odziedziczył. Zostawiając pieniądze na realizację dalekowzro

cznych planów, przykazuje jednocześnie, by płyta marmurowa

^na jego grobie miała sześć stóp długości i cztery szerokości, i sam

:skreśla lakoniczną treść epitafium.

•Najpełniejsze wydania pism Franklina liczą dziesięć tomów.

Składają się na nie: szczególnie dla nas cenna autobiografia

Franklina, doprowadzona, niestety, tylko do r. 1757, memoriały 

polityczne, projekty ekonomiczne, pouczenia moralne, pomysły %

racjonalizatorskie, obejmujące niemal wszystkie gałęzie produkcji,

i setki listów. Ilość tych listów została jeszcze pomnożona przez

B. Faya, Francuza, który w 1929 r. wydał monografię poświęco

ną Franklinowi, opartą także i na świeżo znalezionej korespon

dencji. Notujemy narodowość autora, bo świadczy ona o niesłabnącym we Francji zainteresowaniu Franklinem. Wspomniana

autobiografia także ukazała się po raz pierwszy w Paryżu, a do

piero później w Stanach Zjednoczonych, kraju, który Franklin

  wymodelował biorąc czynny udział w redakcji jego konstytucji

i dając mu wzór jego self-made mana.

Franklin sam wywodził się z drobnomieszczaństwa i w swo-

icliTwskazówkach życiowych do niego się przede wszystkim zwra

cał. , Podczas gdy Fran cisz ek Ar oue t mie nił się de Voltai re'e m,

Franklin żadnych ambicji do tego rodzaju awansu społecznego nie

zdradzał i do końca życia chlubił się tym, że ojciec jego wytapiał

świece. „Niewinny oracz — jak pisał w swoim kalendarzu — wię

cej wart niż występny książę". Gdy w Paryżu pytano go, jakby 

pragnął być tytułowany, odpowiedział, że najmilej by mu było,

gdyby traktując go jako człowieka uczonego, nazywano go do

ktorem — wybór symptomatyczny dla jego hierarchii wartości.

Przeciw dziedziczeniu przywilejów i zaszczytów wypowiadał się

niejednokrotnie. Pozycja społeczna winna być — według niego

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 9/73

 

  jak i według innych pisarzy mieszczańskich — mierzona osobistą zasługą. Jeżeli jakiś splendor ma już na kogoś'z rocTzińy"spływać,to już raczej z dzieci na rodziców za to, że wychowali kogoś,kto się czymś wyróżnił. Sprzyjanie myśli postępowej przejawiasię w opiekuńczym stosunku Franklina do T. Paine'a. Oddajeten stosunek Howard Fast w swojej książce o Painie. Jakożistotnie pośród korespondencji Franklina znajdujemy ciepłe listy,polecające bliskim w Ameryce autora książki Common sense jako„zdolnego i zacnego młodego człowieka" (cm ingenious, worthy

  young man) z . W niektórych kołach uważano nawet przez pewien

czas Franklina za autora tej książki. Marks dostrzegał nowatorstwo Franklina w niejednym punkcie. Z jego pomysłów korzystał — zdaniem Marksa — Malthus. Pozą tym Franklin —

  według Marksa — jako „jeden z pierwszych po Williamie Pettymprzen iknął istotę, wartoś ci", głosił, że „wartość wszystk ich rzeczy najsłuszniej jest oceniać pracą"\ do Franklina też należy słusznacharakterystyka człowieka jako zwierzęcia wyrabiającego narzędzia (a toolmaking animaiy.

Przejdźmy już teraz bezpośrednio do skreślenia najważniejszych rysów tego wzoru, który Franklin zalecał swoim ziomkomnaśladować,.^ i,

Postawę człowieka, który sam ma sobie wszystko zawdzięczać,charakteryzuje doczesność aspiracji i trzeźwość. Wzrok jego nie  jest zwrócony w zaświaty. Nie dla nich się pracuje i nie od nichoczekuje się pomocy. „Bóg pomaga tym, którzy pomagają samisobie; strzeżonego Pan Bóg strzeże"— głoszą aforyzmy Franklino-

  wskiego kalendarza. Trzeba osiągnąć powodzenie tu, na ziemi,a to, że człowiek swój los wykuwa sam, nie zawdzięczając gożadnym odziedziczonym przywilejom, winno być dla niego źródłem szczególnej satysfakcji.

Cnotę człowiek winien mierzyć użytecznością. Żadnych wyrzeczeń, z których nikomu nic nie przychodzi, żadnych praktyk ascetycznych nikomu niepotrzebnych. Słyszy się tu jak gdyby głos

Dawida Hume'a, który — jak wiadomo — ostro krytykowałróżne formy ascezy twierdząc, że służą głównie do tego, by za-

2 Ibid. T. 2, s. 248 i 354 oraz T. 3, s. 371.3 K. Ma r ks : Kapitał. T. 1. Warszawa 1951, s. 54.4  Ibid., s. 191.

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 10/73

 

kwasząc człowiekowi charakter. W odczycie, wygłoszonym wloży w 1735 r., pt. Wyrzeczenie nie jest istotą cnoty (Self-denial 

not the Essence of Virtue) Franklin dowodził, że człowiek niema mniejszych zasług przez to, iż czyni coś bez wysiłku, i żesprawiedliwość, miłosierdzie czy wstrzemięźliwość są cnotami niezależnie od tego, czy się je uprawia zgodnie ze skłonnościami,czy wbrew skłonnościom; Ten, kto robi rzeczy szalone — mówił

"mając na myśli praktyki ascetyczne — tylko dlatego, że są przeciwne jego skłonnościom, to wariat 5. W tym samym kierunku

  będzie szedł później Helwecjusz usiłując rozerwać związek cnoty z wyrzeczeniem i oprzeć cnotę na ludzkich namiętnościach, wprzekonaniu zresztą, że cnoty oparte na wyrzeczeniu nie są nigdy pewne, jeżeli bowiem ktoś musi ciągle sam siebie prze-magać, grozi mu zawsze przegranie takiej bitwy 6. Inny zgoła —  jak wiadomo — klimat panował w tej sprawie u przedstawicielaniemieckiego Oświecenia, u Kanta, choć zarówno Kant, jak i Franklin wyrośli z sekt o tym samym rygorystycznym stylu, rodzinaKanta bowiem była związana z pietystami, tak jak rodzina Franklina była prezbiteriańska. U Kanta od czynów moralnie chwa-Tebnych wymagało się właśnie, by miały w człowieku jakiś opór 

do przezwyciężenia, był on tedy zgoła bliski tego szaleństwa,0 jakim mówił Franklin. W osobie Franklina człowiek Oświecenia1 człowiek interesu przemogli tradycje purytańskie.

  W_ailtQbiografii Franklin zeznaje, że nosił się z zamiaremnapisania rozprawy wyjaśniającej i propagującej myśl, że złeczyny^zkqdzą_nie_dlatego, że są zab ro ni on e, lecz są zabronione

  j ^jatego^jże szkodzą  [vicious actions are not hurtful because they

are forbidden, but forbidden because they are hurtful), i żezatem jest w interesie każdego, kto chce być szczęśliwy takżei na tym świecie, być cnotliwym7. Cnota się opłaca (honesty is the

best policy) — musiał to mocno podkreślać ktoś, kto był tak jak Franklin zawsze i przede wszystkim pedagogiem pragnącym ludzido cnoty zachęcić.

Ten sam utylitaryzm, jaki Franklin objawiał w stosunku do

8 Cytują za B. F a y e m : Franklin, the Apostle of Modern Times.

Boston 1929, s. 164.6 A. C. H e l v é t i u s : De l'Esprit. Disc. III.7  The Life of B. Franklin... T. 1, s. 242.

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 11/73

 

moralności, objawiał i w stosunku do religii. Oddalał się od niej  już od piętnastego roku życia — jak zeznaje w autobiografii.Pewne jednak przekonania, które pomagają człowiekowi żyć, radził zachować. Choć nie zaprzeczał, że pogląd materialistyczny okazać się może prawdziwy, uważał za pożyteczne..:— zgodniez poglądami ówczesnych deistów — wierzyć w nieśmiertelnośćduszy, a także i w Boga, kt ór y opiek uje się świ at em oraz karz e 'i nagradza ludzi za ich życia czy też po śmierci. Od wszelkichpraktyk religijnych sam Franklin trzymał się z dala, zaś w

stosunku do duchownych pozwalał sobie na śmiałe docinki. Praktyki religijne zostawiał kobietom, a nawet, jak to wynika z listów, które pisywał z Anglii do córki, kobietom je zalecał. Będzieo tym jeszcze dalej mowa 8.

  W zawartej w Kapitale znanej uwadze, że kredyt traktowaćmożna jako ekonomiczno-polityczną ocenę moralności człowieka,Marks chwytał coś bardzo istotnego dla charakterystyki tego

  wzoru, który Franklin zalecał naśladować. Jakoż kredyt uważaćmo żn a u F r an k l in a z a m i e r n i k c n o t y i n ie d ar mo n ie kt ór zy  teo re tyc y przyp isyw ali mu wska zan ie na czł owieka .g o.iLiu^g.iL.k r e d y t u j ako na ideał .

  W okresie prowadzenia sklepu z materiałami piśmiennymiFranklin zachowywał się, wedle własnych słów, jak następuje:

By zapewnić sobie zaufanie i pozycje jako kupiec, dbałem o to, by nie

tylko być naprawdę pracowitym i oszczędnym, ale i n to, by nie dawać

  jakichkolwiek pozorów, że może być przeciwnie. Ubierałem się zwyczajnie

(plainly); nie widziano mnie nigdy w jakichś lokalach rozrywkowych. Nie

  łowiłem ryb ani nie polowałem; książka, przyznać należy, odwodziła mnie .

czasem od pracy, ale to miało miejsce rzadko, w ukryciu, i nie wywoły

  wało skandalu. A na to, żeby okazać, że nie wstydzę się swojej pracy,

  woziłem czasem na taczce poprzez ulice papier, który nabyłem w składach.

Toteż kupcy, którzy importowali materiały piśmienne, widząc, że jestem

szanowanym, pracowitym młodym człowiekiem, który płaci regularnie

za to, co kupił, i któremu się powodzi, dbali o mnie jako o klienta; inni

proponowali mi dostarczanie książek i tak szło mi jak po maśle (swim-

mingly)*.

8Autor krótkiej wzmianki o Franklinie w  Historii filozofii, wydanej

pod redacją G. F. A l e k s a n d r o w a (T. 2. Moskwa 1941, s. 453), uważa

osobiste niedowiarstwo połączone z przekonaniem, że religia dla mas jest

pożyteczna, za wspólny rys Franklina, Voltaire'a, Hume'a i Shaftesbury'ego.9  The Life of  B. Franklin... T. 1, s. 201.

6 — Ossowska — Moralność..

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 12/73

 

 A w Radach dla młodego kupca (1748) czytamy:

Zapamiętaj sobie powiedzenie: D o b r y p ł a t n i k j e s t p a n e m

c u d z e j k i e s z e n i (the good paymaster is lord of another man's 

 purse). Kto znany jest z tego, że płaci punktualnie i akuratnie w terminie,

do którego się zobowiązał, może w każdej chwili i przy każdej sposobności

korzystać z całej gotówki, jaką jego przyjaciele rozporządzają. To bywa

nieraz bardzo użyteczne. Poza pracowitością i oszczędnością nic nie przy

czynia się tak bardzo do awansu społecznego młodego człowieka (to the

rasing of a young man in the world), jak punktualność i rzetelność wcałym jego postępowaniu; dlatego to nie przetrzymuj pieniędzy nigdy ani

godziny poza termin, do którego się zobowiązałeś, aby uczyniony zawód

nie zamknął ci sakiewki twego przyjaciela na zawsze.Człowiek winien się liczyć z najbłahszymi czynnościami, które naru

szają jego kredyt. Wierzyciel, który słyszy dźwięk twojego młotka o piątej

rano albo o dziewiątej wieczorem, uspokaja się na sześć jeszcze miesięcy;

ale jeżeli widzi cię przy stole bilardowym albo słyszy twój głos w szynku

 w porze, w której winieneś pracować, zareklamuje następnego dnia swoje

pieniądze żądając całości, zanim będziesz mógł nią rozporządzać. ,

To ujawnia ponadto, że nie zapominasz o swoich należnościach, daje

ci pozory człowieka dbałego i uczciwego i jeszcze wzmaga twój kredyt10 .

Ów ideał człowieka godnego kredytu — jak zauważali złośli  wie krytycy Franklina — mógłby zaspokoić się p o z o r a m ic n o t y . Jednak że dla osiągnięcia powodzenia pozory niewątpli-

~"wie nie były wystarczające. W jednym tylko wypadku Franklin  w pracy nad sobą poprzestał na pozorach, a mianowicie gdy chodziło o cnotę skromności. Franklin zeznaje w autobiografii, że wtym zakresie poza pozór nie wyszedł, choć zapewnia, że rezygno

  wanie z małych próżności bardzo się opłaca, bo ludzie przywrócą i ci piórka, w które się ktoś nieprawnie za ciebie przystroił.

Zgodnie z tym, co było mówi on e wyżej,. prz ede wsz yst kim-•£H0ty^zapewniają człowiekowi kredyt: pracowitość, rzetelność w  wypełnianiu zobowiązań płatniczych oraz oszczędność.

Zarówno w autobiografii Franklina, jak i w wydawanymprzezeń moralizatorskim kalendarzu roi się od aforyzmów zachęcających do pracowitości. Jeżeli będziesz pracowity, będziesz

między królami, pouczał Franklina ojciec, co się sprawdziło, ponieważ misje dyplomatyczne Franklina kazały mu przebywać

!

10  The Autobiography of Beniamin Franklin and Selections from his 

Writings. New York 1944 The Modern Library, s. 233.

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 13/73

 

także i w tych wysokich rejonach. Ileż to czasu obracamy niepotrzebnie na spanie zapominając, że lis śpiący kur nie łapie.Praca płaci długi, a rozpacz i lenistwo je powiększa. Lenistwo  jest jak rdza, która prędzej rzeczy niszczy, niż niszczy je uży  wanie. Klucz ciągle używany jest czysty i lśniący. Przy pracy i cierpliwości myszka linę przegryzie, a małe cięcia powtarzaneobalają wielkie dęby itp., itp. u

  W średniowieczu świętowało się, gdy tylko nadarzała się naj

drobniejsza okazja. Przedkapitalistycznemu człowiekowi — jak to już nieraz zauważano — nie przyszło do głowy dorabiać sięcodzienną pracą. Służba dworska, służba wojskowa, spadek, lichwa, alchemia — to były rzeczy, które przychodziły ludziom dogłowy, gdy chcieli się wzbogacić. Zachęty do pracowitości nieznajdzie się w repertuarze pouczeń moralnych ideologii rycerskich. Tam, przeciwnie, trzeba było próżnować, i to próżnowaćdemonstracyjnie. T. Vehlen w znanej monografii o klasie próż-niaczej (The Leisure Class)12  stworzył dla tego próżnowania specjalny, już klasyczny w literaturze socjologicznej termin co?i-

  spicuous leisure— „ostentacyjne" próżniactwo. Próżnować trzeba  było tak, żeby to było widoczne, bo to właśnie stanowiło klasowe

  wyróżnienie. Człowiek przynależny do tych klas uprzywilejowanych, jeżeli sam nawet nie próżnował, musiał mieć na swoimutrzymaniu ludzi wiodących żywot pasożytniczy: próżnującą żonę,pewną ilość służby ziewającej po westybulach i przystrojonej wliberię akcentującą przynależność do jego świty. Jeżeli sam pracował, oni brali na siebie demonstrację próżnowania.

Pospolity u rycerstwa obyczaj ślubowań — które trzeba było  wykonywać bez względu na wielkość związanych z tym ofiar i bez względu na ryzyko osobiste, tak jak ślub naszego Podbipięty,który długo przetrwać musiał w dziewictwie, zanim udało musię ściąć jednym cięciem miecza trzy głowy niewiernych — nie  wiązał s ię z szacunkiem dla zobowiązań p ł a t n i c z y c h , jeżelito nie były tzw. długi honorowe. Zobowiązania płatnicze nie by

  w a ły w sz ak z wy kl e z ob ow iąz an ia mi w r a m a c h s w o j e j k l a -

11 Cytowane aforyzmy czerpię z polskiego przekładu The Way to Wealth

pt. Droga do majątku. Wyd. 2. Warszawa 1862 Orgelbrand.12 T. V e b 1 e n: The Leisure Class. Ed. 1. New-York 1899.

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 14/73

 

sy. Gdy nasze ziemiaństwo ściągało do stolicy na kar na wał , by pokazać córki na balach i wydać je za mąż, zostawiało zwyklepo sobie różne nie zapłacone rachunki: u krawcowej, fryzjera,nauczycielki, która cyzelowała francuszczyznę. To nie byli ludziez t ej sam ej s fer y. N i e z ł o.m n o ś ć s ł o w a r y c e r z a s k ł a d a j ą c e g o j a k i e ś ś l u b y n i e m i a ł a n i c w s p ó l n e g o z s o l i d n o ś c i ą z o b o w i ą z a ń m i e s z c z a ń s k i c h .B y ł o t o u b i e g a n i e s i ę o r z e c z y t r u d n e u l u d z i

s z u k a j ą c y c h o s o b i s t e g o w y r ó ż n i e n i a .\ Oszczędność był a u upr zywi lej owa nyc h czymś, czego się czło-^wiek^wstydzi i co usiłował maskować. Eranklin tymczasem wswoich wspomnieniach podkreśla skromność, z jaką żył z żoną 'jeszcze wtedy, gdy powodziło im się~dobrze, i przypomina, jak to długo nie pozwalał sobie na luksus jedzenia na porcelanie.

  W liście do żony z Anglii, gdzie Franklin był przedstawicielemswojej nowej ojczyzny, przykazuje nie wydawać nazbyt wielena ślub córki — wskazówka, jak się zdaje, niepotrzebna, bo paniDeborah Franklin uchodziła za nader oszczędną. Kto o grosz niedba, grosza nie wart — pisał kalendarz Franklina. Oszczędnością a pracą ludzie się bogacą. A także: im tłuściejsza jest kuchnia,

tym chudszy bywa testament. Albo: co masz zjeść dzisiaj, odłóżJ  na jutro, a co masz zrobić jutro, zrób dzisiaj. Albo jeszcze: jeżeli  j kupujesz, co ci niepo trzeb ne, wkrót ce sprzedasz, co ci potr zebn e.

""Oto przykłady maksym, które, jeżeli nie wynalezione przez Franklina, to w każdym razie przez niego szerzone — wsiąknęły bezimiennie w „folklor" mieszczański.

Oszczędność łączyła się z kultem zrównoważonego budżetu,co znowu było dalekie od szlacheckiego: zastaw się, postaw się.Gdy posiadłeś wiedzę, jak wydawać mniej, niż wpływa, pisałFranklin, posiadłeś kamień filozoficzny 13. O moralnym posmaku

-równowagi między „ma" i „winien" będzie jeszcze później mowa

obszerniej.Życie z ołówkiem w ręku wiąże się z planowością i metody-

cznością. „Każdej rzeczy przydziel właściwe jej miejsce — przykazywał Franklin — każdej sprawie wyznacz właściwą dla niejchwilę". Sen, praca, odpoczynek i rozrywka miały u Franklina

13 Cytuję za Fa y e m : op. cit., s. 164.

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 15/73

 

dokładnie wyznaczone godziny 14. Metodycznie także przystępo  wał do pracy nad sobą: metodycznie kierował swoim samokształceniem, metodycznie pracował nad swoim poziomem moralnym.Zwracano już na to uwagę, że sekta metodystów, założona w

  Anglii w w. XVIII i rekrutująca się spośród warstw średnich, niedarmo nosiła tę nazwę. Niektórzy wiążą tę metodyczność z zasadami wyznawanej religii. Kościół katolicki, jak powiadają, zapewniając wyznawcom oczyszczanie się z grzechów przez spo

  wiedź, nie wymagał w tym stopniu nieustannego czuwania nadsobą. Inaczej w wyznaniach, gdzie nie można się było tak łatwo

spłukać z grzechu. Tam nieustanna kontrola samego siebie byłapotrzebna16 . Jeżeli ten czynnik istotnie grał rolę, to w każdymrazie był — jak sądzę — drugorzędny. Kościół katolicki wszak także wymaga od wiernych codziennego rachunku sumienia, a tęsamą metodyczność, jaką objawiał Franklin, odnajdziemy nie

  bawem u polskiego rzemieślnika-katolika, któremu służy onatakże przede wszystkim w realizacji stawianych sobie celów,a mianowicie do osiągnięcia sukcesu ekonomicznego.

Charakterystycznym przykładem metodyczności Franklina jestsporządzona przezeń tabelka cnót i grzechów, służąca codziennemu doskonaleniu się. Mamy w niej inwentarz Kpds,tawowych ;

gn^Jt, o które Franklin obiecywał sobie zabiegać. Było ich trzynaście, a mianowicie: 1) wstrzemięźliwość, 2) umiejętność milczenia*! unikania rozmów o głupstwach, z których żaden z interlokutorów nie może mieć żadnego pożytku, 3) porządek, 4) mocnadecyzja niechybiania nigdy postanowieniom, 5) oszczędność6) pracowitość, 7) szczerość, nieposługiwanie się podstępem,8) sprawiedliwość, 9) umiarkowanie, 10) schludność ciała, ubraniai otoczenia, 11) spokój, tj. niedopuszczanie do tego, żeby wytrącały człowieka z równowagi drobiazgi, wydarzenia godzące wrównej mierze we wszystkich czy też wydarzenia nieuniknione,12) czystość płciowa, 13) pokora16 .

Co tydzień Franklin poświęcał przede wszystkim uwagę jednej

14  The Life B. Franklin... T. 1, s. 236.15 Zob. M. W e b e r : Die protestantische Ethik und der Geist des 

Kapitalismus, [W:] Gesammelte Aufsätze zur Religionssoziologie. T. 1.

Tübingen 1920.1B  The Life of B. Franklin... T. 1, s. 229—235.

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 16/73

 

 j^J^i_cnót  W swojej tabeli wymieniał wzdłuż linii poziomejkolejne dni tygodnia, zaś wzdłuż linii pionowej wspomniane trzynaście cnót. W utworzonych kratkach trzeba było codziennieznaczyć punktem każde uchybienie przeciw którejkolwiek z wymienionych cnót, zwracając jednak uwagę przede wszystkim nacnotę „zadaną" na dany tydzień i usiłując w jej zakresie dopro

  wadzić do zupełnej czystości wszystkich kratek w ciągu całegotygodnia. Tę samą pracę rozpoczynało się w następnym tygodniu

  w stosunku do jakiejś innej cnoty, znacząc zawsze skrupulatnieuchybienia w stosunku do pozostałych 17 .

Jest rzeczą jasną, że w każdej klasie społecznej zdarzają sięludzie, którzy swoje ambicje perfekcjonistyczne realizują w sposób uporządkowany i planowy, i że w warstwach szlacheckich,dziedziczących tradycje rycerskie, można równie dobrze znaleźćprzykłady osób prowadzących życie zdyscyplinowane według narzuconych samemu sobie dyrektyw. Różnica polega na tym, żeowa metodyczność w sferach dziedziczących tradycje rycerskienie wchodziła w skład głoszonych przez nie haseł i nie nadawałastylu grupie.

Cnoty, które dopiero co przytoczyliśmy, były wymienionez okazji ilustrowania metodyczności, którą Franklin pragnął i innym wpoić, i sam w sobie kultywować. Nie wszystkie wyszczególnione w tym inwentarzu pozycje będą wchodziły do wzoruosobowego, który Franklin w swoim kalendarzu ludziom stawiałprzed oczyma, a te przede wszystkim chcemy tutaj dopuścić dogłosu. Osobiste dyrektywy Franklina bowiem interesują nas tutajo tyle, o ile miały one obejmować nie tylko jego osobę, przy czym pragniemy ograniczyć się do spraw, które wydają namsię dla tego ethosu i szczególnie ważne, i charakterystyczne.

Do spraw szczególnie ważnych i charakterystycznych należy 

T§feHQ^--~^ScJ&5i^ (^ za - W  Radach dla młodego kupca Franklin

' pisał:

Bamtetgjpże-czas to pieniądz. Ten, kto może zarobić dziesięć szylingów 

dziennie swoją pracą, a idzie sobie na pół dnia na spacer albo przez pół 

dnia siedzi bezczynnie, ten, choćby wydał tylko sześć pensów w czasie

swojej bezczynności czy rozrywki, nie powinien tego uważać za jedyny 

« Ibid.

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 17/73

 

swój wydatek; naprawdę bowiem wydał, a raczej wyrzucił pięć jeszcze

szylingów.

Pamiętaj, że kredyt to pieniądz. Jeżeli ktoś zostawia pieniądze w 

moich rękach po tym terminie, w jakim powinny były być zwrócone,

darowuje mi procenty albo to, czego mogę przy pomocy tych pieniądzy 

  w tym czasie dokonać. Można w ten sposób dojść do poważnej sumy,

  jeżeli się ma dobry i szeroki kredyt i jeżeli się zeń robi dobry użytek.

Pamiętaj, że pieniądz z natury jest płodny i posiada moc rozrodczą 

(mbney fś~bj the prolijic, generating naturę). Pieniądz może rodzić pieniądz,

  jego dzieci mogą rodzić dalsze itd. Pięć szylingów, którymi się obraca,

zmieniają się w sześć, przy dalszym obrocie w siedem i trzy pensy itd.,aż stają się setką funtów. Im więcej ich jest, tym więcej produkują przy 

każdym obrocie, tak że zyski rosną coraz prędzej. Kto zabija prośną 

świnię, zabija całe jej potomstwo do tysięcznego pokolenia. Kto morduje

(murders) koronę, ten niszczy wszystko, co mogłaby ona przynieść, całe

nawet dziesiątki funtów 18 .

 A w Niezbędnych wskazówkach dla tych, którzy chcą się

bogacić, czytamy:

Za sześć funtów rocznie możesz sobie zapewnić użytek stu funtów 

  w tym okresie, jeżeli tylko będziesz człowiekiem o znanej przezorności

i uczciwości.

Kto wydaje niepotrzebnie grosz [grosz = 4 pensy, przyp. M. O.] dzi ennie, wydaje niepotrzebnie ponad sześć funtów rocznie, tj. pozbawia się

możności użytkowania stu funtów w tym samym czasie.

Kto marnuje czas wartości grosza dziennie [.. .], traci, gdy doda się

dzień do dnia, możność korzystania z setki funtów rocznie. Kto marnuje

czas wartości pięciu szylingów, traci pięć szylingów. Mógłby on z równym

powodzeniem wrzucić pięć szylingów do morza.

Kto marnuje pięć szylingów, marnuje nie tylko tę sumę, ale i wszystkie

zyski, które mógłby z niej wyciągnąć obracając nią, co w okresie od

młodości do starości urośnie do wielkiej sumy 19 .

Trudno o mocniejsze stwierdzenie twórczego charakteru pieniądza i o bardziej znamienne upomnienie dla czytelnika niż ma

ksym a: c z a s t o p i e n i ą.&z.. Frankl in forsuje w cytowanychustępach nie rentierskie ciułactwo, lecz obracanie kapitałem —

18  The Autobiography o/ D. Franklin... s. 232—233.13 Cytuję za angielskim przekładem wspomnianej już wyżej pracy 

M. W e b e r a , gdzie ten ustęp z Necessary hints  to those that would 

be rich podany jest w brzmieniu oryginalnym. U Webera ten sam tekst

  w przekładzie niemieckim znajduje się na s. 42.

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 18/73

 

dyrektywa tak ważna dla młodego kapitalizmu. Zapewne nic'/jest on — jak o tym będzie jeszcze później mowa — pierwszym,

który zalecał bogacenie się, ale to przeliczanie c z a s u na p i e n i ą d z , ta troska o nietra cenie ani chwili i o to, by ta postaważyciowa stała się p o w s z e c h n ą , wnoszą coś nowego kształtując ethos, w którym Europa i Ameryka oddalają się szczególnieod kultur azjatyckich.

Niejedni komentatorowie Franklina robili z tych dyrektywkarykaturę. A jednak warto się nad nimi zastanowić poważnie

i przyjrzeć się im z perspektywy dziejów jako pewnej odmianiemądrości życiowej, charakterystycznej dla kapitalizmu. Jak wmądrości życiowej starożytnych, tak i tutaj sprawą centralną 

  jest zdobycie niezależności. Mędrzec stoicki uzyskiwał niezależność przez odebranie wartości wszystkiemu prócz własnegopoziomu moralnego. Mędrzec epikurejski — przez wyleczeniesię z lęków i umiejętność cieszenia się byle czym. Obie te niezależności były dostępne tylko dla ludzi wyjątkowych. Mędrzecstoicki miał stanowić rzadkość taką jak feniks. Młody kapitalizmofiarowuje ludziom nieporównanie bardziej demokratyczną niezależność, niezależność zdobytą przez pieniądz. Własna karieraFranklina była dla niego dowodem, że ta droga jest otwartaprzed każdym. W pouczeniach pt. Jakim sposobem można mieć 

  zawsze pieniądze w kieszeni.,przetłumaczonych na język polski,czytamy: „Niechaj poczciwość będzie jakoby duszą twojej duszy i nie zapominaj nigdy zachować kilku groszy z zarobku po obliczeniu i zaspokojeniu wszelkich wydatków, wtenczas dosięgnieszszczytu szczęśliwości, a niepodległość będzie twoją tarczą i puklerzem, twoim hełmem i twoją koroną" 20 . Tyle rzeczy ważnychkupionych za tak niewielką cenę! 21 .

20 Cytuję z polskiego przekładu pt. Nauki poczciwego Ryszarda. War

szawa (bez daty).21 Pod tym względem Franklin mógłby znaleźć poparcie ze strony 

najzupełniej nieoczekiwanej. Mam na myśli pochwałę wolności, jaką zapewnia kapitał finansowy, głoszoną przez Słowackiego w liście do Teofila

Januszkiewicza: „[Paryż, w lutym, 1049 r.] Co zaś do kupna i przykupowa-

nia ziemi, najmocniej się temu oponuję w duchu. Ziemi każdy człowiek 

potrzebuje mieć kawałek taki, by go w ostatecznym złym razie z pracy 

rąk własnych mógł wyżywić, (literalnie mówię) tylko wyżywić. Szczęście

zaś człowieka, zbliżające się najbliżej do szczęścia duchowego i rajskiego,

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 19/73

 

Cytowane wyżej wyjątki z Franklina służyły M. Weberowido ilustrowania tezy, że w moralności wyrosłej z purytanizmurobienie p ieniędzy s tawało s ię p o w o ł a n i e m , co m iało byćosobliwością tego ethosu w porównaniu z hasłem enrichissez vous,

głoszonym np. w porewolucyjnej Francji. Będzie o tej tezie później jeszcze mowa. U człowieka pełnego dobroduszności i humoru,  jakim był Franklin, nie ma w głoszonych przezeń hasłach aniżadnego rygoryzmu, ani patosu religijnego, ale jest faktem niezaprzeczonym, że od robienia pieniędzy uzależniona jest u niegoc n o t a . Pisząc o wydawa nym przez siebie kalendarzu, Fran klinmówił: „Wypełniłem niewielkie wolne miejsce między odznacza

  jącymi się czymś dniami kalendarza zdaniami o charakterze przysłów, takimi przede wszystkim, które nakłaniały do pracowitościi oszczędności jako środków zdobycia majątku i t y m s a m y md o z a p e w n i e n i a s o b i e c n o t y [podkreślenie M . O.],ponieważ trudno jest biednemu człowiekowi postępować uczciwie,,

  w myśl przysłowia »pusty worek nie może stać prosto«". (Dosło wnie: it is hard for an empty sack to stand uprightf 2 . Ta myśl  wraca u Franklina wielokrotnie w różnych postaciach. „Kto źleubrany, ten pozbawiony cnoty", głosi np. kalendarz z 1736.

pien iądzo m_ zawdzięczamy^ nie -tylko cnot ę,. ale i. pozycję sp ołeczną. „Od czasu, jak mam trzodę i bydełko, każdy mnie pozdra

  wia, każdy mówi mi dzień dobry", mówi do ludzi zgromadzonych  jest w wolności jego i w wolności połączonej z potęgą. A ta wolność jest.

  w skrzydłach, a skrzydłami, które nas nad ziemią utrzymują, są kapitały.

Panowie nasi najwięksi ziemi są nędzarzami w porównaniu ze mną,

który mam kilka tysięcy franków, lecz tak ruchomych, że je w każdym

dniu mogę na jaki bądź czyn użyć i przed wszelką mocą i przemocą 

zasłonić się nimi.

Ziemie o b s z e r n e robią Cię egoistą, bo nie dbasz o ludzi ani o naród

Twój. Gdy przeciwnie, w kapitałach mając nadmiar Twoich sił cielesnych,

dbać musisz o cały kraj, który za nie odpowiada. Mimowolnie musisz

dobrze życzyć każdemu ze współżyjących.

Gdy Cię chce ktoś ujarzmić, one Cię unoszą przed nim i stawiają 

niby na gwiazdach, z których znowu ujarzmiciela Twego piorunujesz.

Gdy chcesz kogoś uratować, w dniu jednym możesz oddać wszystko, comasz, a Twej miłości zadość uczynić". (Zob. J. Słowacki: Listy do matki.

[W:] Dzieła. Tom XIII. Wrocław 1952, s. 568). Zwrócenie mi uwagi na

ten list zawdzięczam dr. Jerzemu Kreczmarowi.22 Life of B. Franklin... T. 1, s. 250.

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 20/73

 

na rynku małego miasteczka stary Maciej, będący w przekładzie

polskim odpowiednikiem ojca Abrahama w tekście oryginalnym.

„Jesteście ciekawi, moi przyjaciele, przekonać się, ile znaczą 

pieniądze? Idźcie i próbujcie ich pożyczyć, bo kto idzie po poży

czkę, równie jak ten, ktô idzie po dług, idzie po zmartwienie".

Chociaż tedy Franklin zna bezwzględność postawy handlowej,

skoro w kalendarzu z 1736 pisze: „Handlowanie nie zna ani

przyjaciół, ani krewnych" (Bargaining has neither jriends nor 

relations), jednak sądzi najwyraźniej, że warto sobie dla sukcesuekonomicznego tę postawę przyswoić, skoro „tylko pieniądz słod

szy jest od miodu" (nothing but money is sweeter than honey).

Skoro mowa o związku cnoty z pieniądzem, warto tu przypo

mnieć rozważania Arystotelesa w Polityce. Ludzie, jego zdaniem,

nie zdobywają cnoty ani jej nie zachowują przy pomocy dóbr 

zewnętrznych, lecz zdobywają dobra zewnętrzne przy pomocy 

cnoty, przy czym, zgodnie z doktryną środka, średni stan mają

tkowy jest dla cnoty najkorzystniejszy. Rządy najlepszych nie

są rządami najbogatszych, ponieważ najlepsi mają zwykle umiar

kowane zasoby 23

. „Wielkoduszny" Arystoteles ma okazywać

u m i a r k o w a n i e w stosunku do bogactwa, a le — co rzuca

.się w oczy czytelnikowi — niepodobna mieć jego gestu bez

odpowiednich zasobów, tak jak niepodobna bez wolnego czasu

osiągnąć tego szczęścia, którego ważkim składnikiem jest u Ary

stotelesa kontemplacja.

\ W etykach arysto kratyczn ych, tak jak ta, cnota uzależniona

'jest od stanu posiadania nie wprost, ale pośrednio. Szlachetność

idzie za pochodzeniem, a pochodzenie, co rozumie się samo przez

  jsię, jest związane z pewnym poziomem majątkowym.

' Ethos szlachecki nie pozwalał na zaabsorbowanie pieniądzem,

ethos Franklina nie tylko zezwalał, ale zalecał nawet czas na

pieniądze przeliczać. Franklin w autobiografii i listach pamięta

  wszystkie ceny. Wspominając o tym, jak jego gospodarstwo dorabiało się powoli naczyń porcelanowych, podaje kwotę, w jakiej

  wyraża się posiadany przez niego obecnie zasób porcelany. Przy

syłając żonie z Anglii jedwab na suknię jako prezent z okazji

sukcesu dyplomatycznego, odniesionego na rzecz kolonii, nie za-

Zob. rozdz. X niniejszej pracy.

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 21/73

 

pominą nadmienić, ile zapłacił za jard. W czasie pierwszegopobytu w Anglii Franklin przyjaźnił się z młodym poetą i jegoukochaną. Gdy ten na pewien czas wyjechał powierzając samotną kobietę opiece przyjaciela, Franklin nazbyt serdecznie zajął sięopuszczoną, co spowodowało zerwanie między przyjaciółmi. „Niemogłem się już tedy spodziewać, że odzyskam kiedykolwiek pieniądze, które mu pożyczyłem albo które za niego wykładałem" —melancholijnie zauważa z tej okazji Franklin 2 4. Jeżeli życie watmosferze kalkulacji poczytujemy za charakterystyczne dla po

stawy życiowej zalecanej przez Franklina, to nie dlatego, oczy  wiście, byśmy negowali rolę pieniądza w warstwach dziedziczących tradycje rycerskie. I tu, i tam rzecz była nader istotna,różnica jednak polegała na tym, że w ethosie szlacheckim trzeba

  było pieniądza i spraw gospodarczych jak gdyby nie zauważać:robienie pieniędzy, choć mogło odpowiadać potrzebom serca, niemogło się znajdować w głoszonych oficjalnie hasłach. U Franklina nikt się nie wstydzi mówić o pieniądzach, tu wolno przyznawać się otwarcie, że się człowiek dorabia. Dorabia cierpliwie,pamiętając, że ziarnko do ziarnka tworzy miarkę, i ostrożnie,nie tracąc z oczu prawdy, że „wielkie statki mogą się daleko;na wodę puszczać, a małe czółna powinny się trzymać blisko

 brzegu"28 .

Życie metodyczne wymaga ujarzmienia wielkich sił, któremogą w każdej chwili zagrażać narzuconej samemu sobie dyscyplinie. Toteż Franklin redagując listę trzynastu cnót, do których

  winien się był zaprawiać, pisze: „Erotykę uprawiaj rzadko i tylkotyle, ile wymaga zdrowie i sprowadzenie na świat potomstwa.Nigdy aż do otępienia-czy osłabienia. Nigdy z krzywdą dla swego

  własnego albo cudzego spokoju czy opinii". Z góry należy zaznaczyć, że w stosunku do tej dyrektywy sam Franklin nie był wporządku. Serce czułe na kobiety zachował do późnej starościi ono to doprowadziło go do czynów, o których w autobiografii

mówił: moje errata życiowe. Gdy otworzył w Filadelfii wspomniany już sklep z materiałami piśmiennymi, sąsiedzi zaczęligo swatać ze swoją krewną. W tym wypadku Franklin trzymał

24  Life of B. Franklin... T. 1, s. 160.25 Cytowany już wyżej polski przekład: Droga do majątku, s. 36.

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 22/73

 

się pierwszej części swojego późniejszego kalendarzowego przykazania: „Miej oczy szeroko otwarte przed ślubem, przymknięte

J30_ślubie". Gdy rodzina panienki nie chciała dać żądanego przezFranklina posagu (100 funtów na pokrycie jego długów), wycofał się posądzając jej rodzinę, że liczy na to, iż konkurent ugniesię pod wpływem uczucia. Żeniąc się ostatecznie z kobietą, którejza młodu obiecywał małżeństwo, Franklin naprawił to, że ją niegdyś zaniedbał. Przyniósł on żonie w wianie nieślubnego syna

zrodzonego z jakiegoś tajemniczego związku. Pani Deborah Franklin była żoną wierną, gospodarną i oszczędną, ale dystans między nią a mężem był bardzo znaczny, co wymagało prawdopodobnieod niego — by utrzymać harmonię domową — owych oczu przymkniętych po ślubie. Ułatwiały sprawę długie nieobecności Franklina w domu. Po śmierci żony Franklin, nie bacząc na przekroczoną siedemdziesiątkę, oświadczył się w Paryżu wdowie po He-lwecjuszu i kochał miłością pół-erotyczną, pół-ojcowską, panią Brillon de Jouy. Pełne zrozumienie dla spraw pici kazało Franklinowi w kalendarzu ostrzegać ludzi, że „gdzie jest małżeństwo

  bez miłości, tam będzie miłość bez małżeństwa".

Ostatnia faza paryska byłaby niewątpliwie wpłynęła na zmianę

  wcześniej skreślonych przez Franklina wzorów kobiecych. Wzory te wyznaczały kobiecie mały zasięg działania. Przeznaczona jestona — według Franklina — do pracy..w domu i do wychowywa-liia" dzieci. W liście do córk i z 1764 r. Fr an kl in n ak az ywa ł jej"pilnie chodzić do kościoła, choć sam tego nie uprawiał. Polecał jejtakże uczyć się artmetyki i buchalterii, być dobrą, rozważną i kochać swoją matkę. Program ograniczony.

Ponieważ stosunek  ethosu mieszczańskiego do sztuki był tak   ważkim czynnikiem w krytyce tego ethosu podjętej przez sfery artystyczne, chcemy jeszcze powiedzieć na zakończenie parę słówi na ten temat. Franklin za młodu uprawiał poezję, ale — jak 

pisze w autobiografii — ojciec go zniechęcał perswadując, żepoeci to żebracy. Sam Beniamin pisał później: „Uznaję bawieniesię poezją od czasu do czasu o tyle, o ile przyczynia się to dodoskonalenia stylu, ale nie więcej" 25 . Wraz z rozszerzającą siękulturą Franklina jego osobisty stosunek do sztuki nieco się

* Life of B. Franklin... T. 1, s. 146.

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 23/73

 

zmienił, czego śladów można się dopatrzyć w korespondencji.  Ale w swoim kalendarzu Franklin jako pedagog zajmował stanowisko podobne do stanowiska ojca. „Ubóstwo — jak głosikalendarz z 1736 — uprawianie poezji i przybieranie tytułówośmieszają człowieka" (Poverty, poetry and new titles of honour 

make men ridiculous).

2. Franklinowski self-made man  w dalszym rozwoju

Nauki Franklina były skierowane do drobnomieszczaństwai służyły jego interesom. Franklin utrzymywał w Pensylwaniidobre stosunki z zamożniejszym mieszczaństwem, jednakże —  jak sobie przypominamy — klub, który założył, był nazywany przez nie klubem skórzanych fartuchów — nazwa, która miałanieco pogardliwie podkreślać jego charakter rzemieślniczy. Jeżeligodzimy się uznać, że hasła franklinowskie były właśnie tymihasłami, które stały się od połowy XIX w. przedmiotem znanych

  już nam z II rozdziału ataków, godzimy się tym samym uznać,ż e mo ra ln oś ci mi es zcz ańs kie j j a k o p e w n e m u t y p o w im o r a l n o ś c i odpowiada j a k o t w ó r h i s t o r y c z n y moralność zachodnio-europejskiego i amerykańskiego drobnomiesz-

' czaństwa, mora lno ść w XVIII w. wyra źni e skrysta lizow ana i zyskująca sobie w okresie liberalizmu coraz szersze kręgi wyzna

  wców także i pośród drobnych kapitalistów z jednej strony, a wkrajach zamożniejszych pośród arystokracji robotniczej •— z drugiej.

Prześledzenie dziejów franklinizmu w Stanach Zjednoczonychi Europie to temat, który wymagałby paru tomów, ograniczymy się też tutaj tylko do pewnych przekrojów czasowych, ukaza

nych na paru przykładach. W Stanach Zjednoczonych przeskoczymy w. XIX i rozpatrzymy epokę imperializmu, aby przekonaćsię, czy model franklinowski przetrwał przeobrażenia gospodarcze, które dzielą Amerykę Sinclaira Lewisa i Teodora Dreiseraod Ameryki Marka Twaina. W Europie rzucimy okiem na zapóź-nioną ekonomicznie Polskę i na kształtowanie się w w. XIX mo-

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 24/73

 

ralności franklinowskiej — jako moralności odpowiadającej wymaganiom „zdrowo pojmowanego postępu" (zob. s. 101 i n.) —tj. w okresie poprzedzającym czasy, kiedy ta moralność w krytyceMłodej Polski i polskiego naturalizmu ukaże się w postaci dul-szczyzny.

  W dwa wieki po kalendarzu Franklinowskim ukazały się wStanach Zjednoczonych klasyczne studia Lyndów nad typowymmiastem amerykańskim, miastem średniej wielkości, położonym  w głębi lądu (inland city). Miasto to otrzymało fikcyjną nazwę,^ id dl et ow n) . Badania rozpoczęte nad nim w r. 1920. zostały 

ogłoszone w r. 1929 w monografii noszącej tytuł Middletown.Dalszy rozwój miasta dó r. 1935 został zobrazowany w książcept . Middletown w rozwoju (Middletown in Transition), ogłoszonej

 w T.~ 193727. Gdy autorzy rozpoczęli badania, miasto liczyło około37 tysięcy mieszkańców. Gdy do nich wrócili, miało ich już około48 tysięcy.

Middletown było miastem, któremu ton nadawało drobno-mieszczańs two. . Było to miasto~ód" początku uprzemysło wion e,

"jednakże w pierwszej fazie nie było tam wielkich przedsiębiorstwprzemysłowych i mieszkańcy słusznie poczytywali swoje miastoza miasto drobnego businessu. W tej fazie można było, zdaniemautorów, wyróżnić w mieście tylko dwie klasy: klasę businessu

(business class) i klasę. .roJ?,Q_czą  (working class). Robotnicy bylisłabo wyrobieni społecznie. Nie dostrzegali żadnej walki klas,starannie zacieranej przez prasę reprezentującą interesy  busine

 ssu. Swoje niepowo dzenia odczuwali jako niepowodzen ia i n d y-  w i d u a l n e . Na około 13 tysięcy ludzi, których można było*zaliczyć w 1929 r. do klasy robotniczej, osób zorganizowanych  było zaledwie 900. W r. 1934 liczba ta wzrosła do 2800, by opaść  w roku następnym do 1000 ludzi (s. 27)28. W okresie objętymprzez autora miasto przeszło przez blisko sześcioletni okres depresji ekonomicznej. Dzięki niej dały się w ostatniej fazie za-

27

A. S. Ly nd , H. M. Ly nd : Middletown. A Study in Contemporary   American Culture. New York 1929 Harcourt, Brace and Co., ora:-. A. S.

Ly nd, H. M. Ly nd : Middletown in Transition. A study in Cultural'

Conflicts. New York 1937.28 Stronice podawane w tekście dotyczą wymienionego wydania Middle

town in Transition.

; ^ - r, : r i tó « 5S ^ .. - . -- . _ . T f K K  

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 25/73

 

u^aży^ajiiej j i ikłe zaczątki solidarności klasowej wśród robo-"^łni kow,. jednak że w zasadzie nie uważ ali się oni nadal za coś

różnego od businessmanów i akceptowali w pełni ich wzory osobowe (s. 447—448). W tym układzie stosunków miasto obja-

  wiało_sJxl-4£dnolity (coś, co autorzy nazywają Middletown spirit)

i posiadało pewien wspólny k^tcchizrn^prawd oczywistych, którym — P r z  y braku prasy głoszącej inne prawdy — nikt się nieprzeciwstawiał, co zezwalało na wychowanie młodego pokolenia

  w jednolitej atmosferze urobionej przez klasę businessu — jednolitość nie do pomyślenia w miastach kapitalistycznej Europy.Na podstawie ustnych wywiadów, ankiet, artykułów wstępnychprasy lokalnej, okolicznościowych przemówień, klubowych statutów itp. autorzy wyłuskują zespół tych przekonań, które dlaprzeciętnego mieszkańca są zrozumiałe same przez się (są czymśoj course). Znaczna część tego katechizmu, reprodukowanego wMiddletown w rozwoju (s. 403—418), składa się z cytat zaczerpniętych ze wspomnianych źródeł. Pozwalamy sobie przytoczyćniżej ten katechizmów streszczeniu, zachowując jak najwierniej  jego język 29. Obejmuje on nie tylko sprawy moralne, lecz przedstawia w ogóle' podsta wowe el eme nt y poglądu na świat przecię-

•^nego mieszkańca Middletown. Na ich tle zarysowuje się jegopostawa moralna, której nie można traktować w izolacji. Zrastasię ona z tym tłem w szczególnie stylową całość.

Mieszkaniec Middletown jest przekonany, że bogacenie się  jest.lpbowiązkiem obywatela. Jest to coś, co rozumie się samo"przez się, jest to obowiązek wobec siebie samego, wobec rodziny i społeczeństwa. Dla tych, którzy tego robić nie umieją — botylko tak wyjaśnić sobie można np. obieranie zawodu nauczycielaczy duchow ne go — mą . się^ lekcewa żącą pobłażl iwość . W ty mdorabianiu się każdy musi sobie dawać radę sam, Bóg bowiempomaga tylko temu, kto sam.sobie pomaga, przy czym należy pamiętać, że dla ludzi pracowitych i oszczędnych droga jestotwarta do samego szczytu. „To jest styl amerykański, dzisiajtak jak i dawniej". „Z biednego chłopca — prezydentem, otoamerykański sposób radzenia sobie w życiu". Ameryka — głosi

29 Katechizm ten przetłumaczył w swoim czasie na użytek moich wy

kładów dr K. Szaniawski. Korzystam w tych cytatach z tego przekładu

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 26/73

 

katechizm Middletown — jest krajem, gdzie ostatecznie każdy •otrzyma to, na co zasługuje.

JSasada ,,każdy dla siebie" jest właściwym i koniecznym pra  wem rządzącym światem interesów, które idą najlepiej, gdy rządsię do nich nie miesza. Rozwój ekonomiczny posłuszny jest pe

  wnemu porządkowi naturalnemu, którego prawa ludzkie zakłócaćnie powinny. „Więcej businessu w rządzie i mniej rządu w busine

 ssie"  — oto pożądany stan rzeczy. W ramach tego porządku

naturalnego muszą zdarzać się od czasu do czasu depresje gospodarcze. „Z tym jest tak, jak z naszym samopoczuciem, jednegodnia człowiek czuje się dobrze, a drugiego — pod psem". Ale te Idepresje zostaną niewątpliwie pokonane i „wahadło znów zawróci

  w naszą stronę". Katechizm Middletown zaprzecza istnieniu ja- '.kiejś walki klas. Kapitał i pracownicy mają w zasadzie te sameinteresy. „Pracodawcy chcą płacić, ile tylko mogą, i można nanich liczyć, że podniosą płace, jak tylko będą mogli". „Można się  bezpiecznie założyć, że gdyby przeciętny robotnik i pracodawcazasiedli spokojnie razem i przedyskutowali różnice w poglądach,to dokonałoby się znacznie więcej dla rozwiązania trudności, niżto może uczynić polityk czy ekstremiści po obu stronach". Porozumienie z pracodawcą zatem jest właściwą drogą, nie zaś organizowanie związków zawodowych, które poddają robotnika kie-rownictwu jakichś outsiderów. Zarówno organizowanie związków,  jak też strajki to robota różnych mącicieli, którzy prowadzą robotnika na manowce. „Potępiamy agitatorów, którzy maskują sięideałami obwarowanymi przez naszą konstytucję. Żądamy wysiedlenia obcych komunistów i anarchistów".

Mieszkaniec Middletown jest zadowolony i ze swego miasta,  j_ze_ swego kr aju. Życie wielk omiej skie jest dla niego gorsze niż

życie w jego małym miasteczku. Demokracja amerykańska jestnajlepszą formą rządu. Amerykanie są najbardziej wolnym kra

  jem na świecie. W Ameryce gazety podają „fakty". „Amerykańskibusiness będzie zawsze przewodził światu. [...] Tu, w StanachZjednoczonych, jak nigdzie na świecie, drobne i wielkie przedsiębiorstwa żyją obok siebie i świadczą o tym, jak zdrowy jestamerykański styl żj^cia". Przy czym „drobny  businessman stanowitrzon amerykańskiego przemysłu". Większość cudzoziemców toludzie pośledniejszego gatunku. Hasło „Ameryka przede wszy-

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 27/73

 

stkim" to po prostu sprawa zdrowego rozsądku. Zadowoleniez istniejącego stanu rzeczy każe mieszkańcowi Middletown występować przeciw tym, którzy krytykują podstawowe instytucje  w jego kraju, tym, którzy myślą o zmianach, zwłaszcza gwałto  wnych, tym, którzy chcą uprawiać jakieś planowanie społeczne,z którego i tak nic nie wyjdzie. Szkoła winna pamiętać, że „jestrzeczą niebezpieczną zaznajamiać dzieci z takimi punktami widzenia, które pozwalają kwestionować rzeczy podstawowe".

By dojść do czegoś w życiu, trzeba być praktycznym, przedsiębiorczym, pracowitym i oszczędnym. Ciężka praca stanowiklucz do powodzenia. „Dopóki człowiek nie zabezpieczy finansowoswojej rodziny, nie powinien sobie pozwalać na żadne głupstwai »izmy«". „Nazbyt wiele wykształcenia i kontaktu z książkamiczyni człowieka niezdolnym do życia praktycznego". Charakter 

  jest ważniejszy niż intelekt. Z człowiekiem, który nie pracujei nie oszczędza, społeczeństwo cackać się nie powinno, bo jeżelimu się nie powodzi, to z własnej jego winy.

Mieszkaniec Middletown nie chce się niczym w stosunku doinnych wyróżniać. Trzeba być przeciętnym człowiekiem. „Ostatecznie okazują się najmądrzejsi ci, którzy trzymają się średniego

kursu. Zawsze lepiej trzymać się środka drogi, jechać z wolnai unikać skrajności". Nieufność do ludzi „innych" wydaje musię w pełni uzasadniona. Mieszkaniec Middletown jest przeciwny „wszelkiemu odmiennemu typowi osobowości, a w szczególnościprzeciwny tym, którzy nie są optymistami, przeciwny samotnikom, ludziom nieżyczliwym i pretensjonalnym". Także przeciwny   jest tym, którzy zanadto mędrkują. Wolno paru osobom — jak piszą Lyndowie w Middletown w rozwoju (s. 425) — mieć rysy indywidualne. Middletown może się nimi nawet szczycić. Miastonie może jednak mieć tego rodzaju ludzi za wiele. Wyjątkowy sukces ekonomiczny upoważnia do pewnych odrębności, ponie

  waż fakt, że się ktoś dorobił, świadczy dostatecznie o tym, że

posiadł wszystkie cnoty zasadnicze.

  W stosunkach osobistych trzeba być uczciwym, trzeba byćdobrym sąsiadem, „dobrym chłopem" i mieć ducha zespołu(community spirit). Trzeba innym dodawać gazu. Trzeba byćdobrym partnerem i starać się o dobre stosunki z przeciwnikami.„Podczas zabawy lepiej być skłonnym do pochwał niż do nagan.

7 — Ossowska — Moralność...

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 28/73

 

Jeżeli ktoś jest przemądrzały albo zanadto krytyczny, to psujezabawę". W stosunku do innych mieszkańców Middletown obo-

^wiązuje solidarność. Zakupy należy czynić we własnym mieście,zgodnie z zasadą „kupuj tam, gdzie zarabiasz".

Rodzina dla mieszkańców Middletown jest w społeczeństwieinstytucją świętą i podstawową. Miejscem kobiety zamężnej jestprzede,wszystkim dom i wszystkie inne czynności powinny ustąpić na drugi plan wobec „stworzenia miłego domu dla mężai dzieci". Kobie ta nie może. być na zbyt in telige ntn a, n azbyt agr esywna i "niezależna, nazbyt kryt yczn a i naz byt o drębn a. Niepowinna myśleć o karierze osobistej ani współzawodniczyć z mężczyznami, a stanowić dla nich raczej oparcie w ich zamierzeniach (s. 421). Większość kobiet nie rozumie spraw publicznychtak dobrze jak mężczyźni, mężczyźni są także bardziej praktycznii wydajni w pracy niż kobiety. Do kobiet natomiast należą subtelności życia towarzyskiego i finezje moralne. „Mężczyźni by

  wają nietaktowni w stosunkach osobistych, kobiety lepiej wyznają się na tych rzeczach". „Kultura i różne tego rodzaju rzeczy są   bardziej sprawą kobiet niż mężczyzn". Kobiety wreszcie są lepsze(czystsze) od mężczyzn.

Rozważając w rozdziale VI znaczenie purytanizmu dla czło

  wieka interesu, będziemy mieli okazję podkreślić, że puryta-nizmowi nie uda się całkowicie zatrzeć konfliktu między edukacją chrześcijańską a bezwzględnością potrzebną do osiągnięciaawansu społecznego. Na podstawie dalszych komentarzy Lyndówdo sformułowanego wyżej katechizmu widać, że amerykańskibusinessman radzi sobie z tym konfliktem przy pomocy życia

  w dwóch różnych systemach moralnych. Nikt w stosunkachhandlowych nie żąda od człowieka względów (consideration) dlainnych, mimo iż pewne reguły j"air  play i tu obowiązują. Żądasię ich natomiast poza sferą  businessu (s. 242). „Nie ma osobist ego rysu, poza chyba uczciwością — jak czytamy u naszych autorów (s. 440) — z którego Middletown jest bardziej dumne niż

z życzliwości dla ludzi" (jriendliness). Człowiek interesu wraca  jąc do domu zrzuca z siebie jedną moralność, jak kombinezonroboczy, i przechodzi w stosunkach sąsiedzkich i towarzyskichdo drugiej moralności, która nakazuje pomoc wzajemną i uczynność nie tylko zalecaną, ale podobno i realizowaną. Jeżeli przy-

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 29/73

 

toczony przez nas katechizm uważał kobietę za bardziej czystą,to prawdopodobnie dlatego, że jako osoba nie wprzągnięta w interesy mogła sobie pozwolić na życie w tej sąsiedzkiej moralnościdobrej woli.

^Jeżeli idzie o sprawy religii, mieszkaniec Middletown nieokazuje specjalnej gorliwości. „Nie jest także ważne, w co wie

trzysz, ważniejsze jest, kim jesteś. Chodzenie do kościoła bywaczasem dokuczliwe, ale nikt nie chciałby żyć w społeczeństwie,

  w którym nie ma kościołów, przeto każdy winien popierać kościół. Istnieje życie pozagrobowe, bo przecież jest nie do pomyślenia, aby ludzie mieli sobie tak po prostu umierać i żeby wszystkomiało się na tym kończyć". Religijność mieszkańca Middletown,sądząc z jego katechizmu przytoczonego przez naszych autorów,redukuje się do rzeczy wygodnych i przyjemnych. Świadczeniana jej rzecz nie są wielkie, a zapewnia ona gotową pociechę w

  wypadkach, które tego potrzebują. Przyjemna myśl o nieśmiertelności duszy utrzymuje się, jak piszą Lyndowie (s. 416), natomiast myśl o ewentualnej karze za grobem zanika. MieszkaniecMiddletown nie czyni wielkiej różnicy między różnymi odmianami protestantyzmu, ale jest dlań oczywiste, że protestantyzm  jest wyższy od katolicyzmu i że katolik nie powinien być obie

rany prezydentem Stanów Zjednoczonych.System prawd mieszkańca Middletown uległ, oczywiście, p.i-

  wnym zmianom w okresie wspomnianej depresji ekonomicznej'Mniej zamożni zaczęli po r. 1933 podawać w wątpliwość maksymę„więcej businessu w rządzie i mniej rządu w businessie". Robotnicy przestali bardzo wierzyć, że praca dla każdego chętnegozawsze znaleźć się może. Życzliwość dla ludzi uległa obniżeniu(s. 441). Tolerancja, dawniej dość szeroka, ograniczyła się dozezwalania, gdy trzeba albo gdy sprawa nieważna (s. 427). Wzrosły nacjonalizm i niechęć do obcych. Zmniejszenie poczucia bezpieczeństwa przygasiło prawdopodobnie także optymizm, uderza  jący w katechizmie mieszkańca Middletown, optymizm nie mniej

szy niż u mieszczaństwa XVIII w. w okresie świeżej ekspansji.Obowiązuje jednak nadal middletownczyka twarz uśmiechniętai wiara w postęp.

  W chwili gdy nasi autorzy zamykali swoje badania, dawały się, według nich, zaobserwować rosnące komplikacje w strukturze

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 30/73

 

Middletown. W związku z napływem wielkiego przemysłu domiasta tworzy się wyższa klasa średnia. Rozrasta się równocześnie, przy obsługiwaniu tego przemysłu, ilość urzędników, czylipracowników „w białych kołnierzykach". Różne prace amerykańskie, dotyczące klasy średniej, będą zgodnie sygnalizowały jejrosnące zróżnicowanie, prowadzące aż do rozłamu. Lewis Corey 

  w wydanej w 1935 r. pracy pt. Kryzys klasy średniej (The

Crisis of the Middle Class) widzi ten rozłam między grupą małych przedsiębiorców i kupców z jednej strony a grupą urzędników wielkich przedsiębiorstw z drugiej (cytuję-za Lyndem, s. 457).Ogromny rozrost tej ostatniej grupy w całych Stanach Zjednoczonych sygnalizuje dalej C. Wright Mills w pracy wydanej

  w 1951 r. pt. Biały kołnierzyk. Amerykańskie klasy średnie(White Collar. The American Middle Classes)30. Klasa „białychkołnierzyków", do której przerzucają się chętnie drobni posiadacze, szukający w posadzie (job-holding) poczucia bezpieczeństwa,obejmuje u autora wszystkich tych i tylko tych, którzy otrzymują stałe pobory, a nie są pracownikami fizycznymi. Wyłączony 

  więc zostaje z tej kategorii przedsiębiorca, kupiec czy lekarz,  jeżeli ten ostatni nie jest na stałej posadzie. Brak odpowiedzialności osobistej i anonimowość pracy gasi inicjatywę i odbiera

d yn a mi k ę „ bi ał ym k oł n ie rz yk om ". J e s t e ś m y w t e j g r u p i e d a l e c y o d i d e a ł u s elf-ma de mana.

Moralności franklinowskiej w Stanach Zjednoczonych XX w.szukaliśmy świadomie nie w New Yorku czy Ann Arbor, lecz

  w niewielkim miasteczku pozbawionym ostrych kontrastów ekonomicznych, miasteczku, któremu ton nadawało drobnomieszczaństwo. Na podstawie tego, co było mówione wyżej, możemy stwierdzić, że przy treści katechizmu, podobnej do haseł Franklina, zmieniło się ich ustawienie społeczne. Hasła Franklina były awangardowe. W Middletown mamy obronną postawę w stosunkudo myśli postępowej, strach i niechęć w stosunku do „radykałów",komunistów i innych mącicieli. To samo przekonanie o otwartej

dla każdego drodze prowadzącej od pucybuta do prezydenta,

30 C. W r i g h t M i l l s : White Collar. The American Middle Classes.

Oxford 1951 University Press. Praca ta znana mi jest tylko z dwóch

recenzji: jednej w „American Sociological Review", October 1951, oraz

drugiej w „Cahiers Internationaux de Sociologie". Vol. XIV, 1953.

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 31/73

 

przekonanie, które dawało rozpęd drobnomieszczaństwu za czasów Franklina, służy teraz raczej jako opium dla mas, podobnie  jak przekonywanie ludzi, że pracodawcy myślą czule o interesach robotnika, jak szerzenie wiary, że depresje są zawsze przejściowe, czy podniecanie megalomanii narodowej.

  W związku z cytowanymi przemianami w strukturze Middletown hasła franklinowskie tracić muszą swój monopol wycho  wawczy. Wyższa klasa średnia, która zagospodarowała się wMiddletown, przeciwstawi się nawoływaniu do oszczędności, bo

  wiem w interesie wielkiego przemysłu jest — jak wiadomo —pomnażać konsumpcję, ucząc ludzi wyrzucać kapelusz z niemodnej już serii, by zaopatrzyć się w nowy (zob. rozdział następny).Jeżeli idzie o styl życia, wyższą klasę średnią naśladują „białekołnierzyki", dla których wzór  selj-made mana się nie nadaje.

  W chwili gdy ten rozdział był już ukończony, ukazało się w1953 r. nowe studium Talcotta Parsonsa o społecznej stratyfikacjiStanów Zjednoczonych31 . W pracy tej autor stwierdza, że finanso

  wy sukces nie jest już w klasie średniej tak atrakcyjnym celemżycia jak niegdyś, zaś na plan pierwszy wysuwa się potrzeba bezpieczeństwa, troska o asekurację. Dbałość o dochód przestaje byćczymś centralnym, stając się raczej złem koniecznym, większy 

zaś akcent pada na wyżywanie się w zajęciach, które się szczególnie lubi, na przyjemności, które daje życie rodzinne czy obcowaniez przyjaciółmi. Tak oto kurczy się rynek skrzętnego Ryszardaz kalendarza Franklina, a tam, gdzie jego pouczenia jeszcze docierają, zmienia się rola społeczna.

3. Przykłady franklinizmu  w Polsce

a ) P o l s k i e t ł u m a c z e n i a . Aforyzmy wypełniające

moralizatorskie kalendarze, które Franklin wydawał od r. 1732do 1757, były czasem wymyślane przez niego, częściej jednak —

31 T. P a r s o n s : A Revised Analytical Approach to the Theory of 

Social Stratification. [W:] Class Status and Power. A Reader in Social

Stratification. Glencoe, Illinois 1953 The Free Press.

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 32/73

 

  jak się zdaje — czerpane z najrozmaitszych źródeł. O wielkiejroli dydaktycznej tej osobliwej całości, która z nich powstała,nie trzeba dzisiaj nikogo przekonywać. Zanim przejdziemy doinnych tematów, chcemy powiedzieć jeszcze parę słów o losachmyśli franklinowskiej w Polsce.

Nasze bibliografie notują ukazywanie się drobnych przekładówi adaptacji Franklina od r. 179332. W r. 1827 ukazało się większe,  bo dwutomowe wydanie jego autobiografii i innych pism. W roku1845 ukazała się Droga do majątku, która wyszła ponownie wroku 1862 i po raz trzeci w 1890. W przedmowie do wydaniaz 1862 r. nieznany tłumacz pisze: „Niniejsze pisemko jest naśladowane i dowolnie tłumaczone ze znanego pisma Franklina pt.Poczciwy Ryszard, przed laty stu w Ameryce wydanego". „Niniejsze pisemko — czytamy dalej — na wszystkie europejskie  języki zostało przełożone", zaś „W Anglii [...] na szerokim kwadratowym papierze drukowane i za szkłem w ramki oprawioneznajduje się niemal w każdej chacie wieśniaka". Nie posiadamy,niestety, oryginału tego pisemka, bo byłoby właśnie rzeczą ciekawą sprawdzić, w czym tłumacz uważał za właściwe książeczkętę przekształcić, by ją przystosować do polskiego gruntu. Rzeczdzieje się na rynku małego miasteczka, gdzie tłum zgromadzony 

  w oczekiwaniu licytacji wysłuchuje wskazówek doświadczonego,starego Macieja. W zakończeniu tego wydania jeden ze słuchaczy stwierdza: „Przybyłem do miasteczka, aby sobie sukna kupić nanowy surdut, a jakem wysłuchał tej mowy starego Macieja, postanowiłem nosić jeszcze dłużej dawny, wytarty mój surdut. Kochani czytelnicy, jeżeli uczynicie to samo, co ja, to się wamoszczędzi i czas, coście obrócili na czytanie, i wydatek na kupnotej książeczki".

  W przedmowie do wydania ze Złoczowa z 1890 r. czytamy:„Franklin po wszystkie czasy będzie arcywzorem do naśladowania dla każdego, kto prawdziwie i szczerze szuka oświecenia sięna praktycznej drodze życia". Ta sama przedmowa nas zapew-

M  Kolęda na rok 1793, czyli jak żyć na świecie. Warszawa 1793. —

Uwagi i rady oparte na zasadach moralności i wolności. Kalendarz amery

kański na rok 1794. Warszawa 1794. — Zdania polityczne i moralne na

każdy dzień roku. Warszawa 1795. — Te informacje bibliograficzne za

  wdzięczam dr A. Kadlerównie.

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 33/73

 

nia, że „nie ma wyższego i zbawienniejszego wzoru jak życieFranklina", wzoru, który nie znany ciągle tłumacz przeznaczadla „pracowitych klas społeczeństwa".

  W przetłumaczonych także na język polski Uwagach nad po

większeniem zapłat robotnikom i rzemieślnikom, którego będzie

  przyczyną w Europie rewolucja amerykańska, czytamy między innymi: „Okropna maksyma: że należy, iżby lud był ubogim,żeby zostawał w posłuszeństwie, jest dotąd jeszcze maksymą wieluludzi twardego serca i krzywego rozumu [...]". Widać z tej opinii,

że przebywając w towarzystwie Mandeville'a w Anglii i ulegając  jego towarzyskim urokom Franklin zachował w tej sprawie niezależność poglądów, Mandeville bowiem był jednym z tych, którzy tę okropną maksymę wyznawali.

  W r. 1871 ukazały się Pamiętniki Beniamina Franklina przez 

niego spisywane; zainteresowanie Franklinem zatem nie słabnie"między r. 1827, datą pierw szych — a r . 1890, datą osta tni ch zeznanych nam wydań. Nie uważamy tutaj tej listy za wyczerpu

  jącą; sprawa wymaga jeszcze dalszych bibliograficznych poszukiwań, którymi zaprzątać się już nie będziemy. Zaznaczamy tylko jeszcze, że wpływy Franklina szły do nas — jak się zdaje — t 

nie zawsze bezpośrednio, lecz poprzez Francję. TłumaczPamięt

ników przed chwilą cytowanych zeznaje, że tłumaczył z francuskiego. W innych wypadkach tłumacze prawdopodobnie częstokorzystali z tych samych źródeł, tylko byli mniej skrupulatni

  w ich podawaniu. O popularności Franklina we Francji już byłamowa. Cytują go obficie różne umoralniające książeczki przeznaczone dla szkół powszechnych. Znany ideolog mieszczaństwa francuskiego, C. B. Dunoyer, korzysta wyraźnie z nauk Franklina, cytuje go, powołuje się na przykład Stanów Zjednoczonych jakokraju, gdzie każdy wzbogaca się własną pracą i gdzie przywilejeklasowe są bez znaczenia. Za Franklinem głosi, że „wzrost zamożności jest najskuteczniejszym sposobem zreformowania oby

czajów"38

.  W Polsce jako kraju, gdzie docierały pod strzechy raczej od

pustowe druki katolickie, warto zanotować te zastrzyki frankli-

33 C. B . Dun o y er : L'industrie et la morale considérées dans leurs 

rapports avec la liberté. Paris 1825, s. 441.

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 34/73

 

nizmu. Do głosów Franklina przyłącza się w sto lat późniejC. H. Spurgeon (1834—1894), baptysta, sławny kaznodzieja angielski, którego kazania wysłuchiwane przez tłumy wiernych i ze

  brane później w 50 (!) tomach mogą — zdaniem historyków —uchodzić za klasyczny wzór moralności purytańskiej. Ich próbki,mamy w Polsce w postaci dwóch interesujących książek pt. Ga

wędy Jana Oracza i Obrazki Jana Oracza. Wyszły one w Łodzi,"  bez daty. Pierwsza z nich pochodzi z 1924 r., drugą należy lokalizować w bliskim sąsiedztwie czasowym34 . Miały one przede

  wszystkim przemówić do rolników i rzemieślników i były ozdo  bione przystosowanymi do tekstu obrazkami na poziomie obrazków w najtańszych wydaniach bajek Jachowicza. Jan Oracz, \v|którego usta włożone są zawarte w tych książeczkach opowiadania, jest skromnym rolnikiem zachęcającym innych do naślado

  wania wzoru, który sam obrał i którego naśladownictwo zapewniło mu w życiu powodzenie i szczęśliwość.

„Nie narzekaj na miejsce, w jakim cię los postawił — pouczaon słuchaczy — przyszłość zależy od ciebie. Tylko głowy zakutepozostaną zawsze biednymi [...]" (G. 99)"» przy czym „nie oglądaj się na niczyją pomoc, licz tylko na dwoje rąk własnych"

(G. 98). Aspiracje autor zaleca raczej skromne, bowiem „mały sklepik z codziennym, pewnym zyskiem lepszy jest aniżeli fabryki ze stratami" (G. 86). „Ciężka praca i oszczędność — oto najlepszy środek ku zdobyciu majątku" (Obr. 32). Dodać do tegonależy proste i surowe życie. Szatan jest towarzyszem tych, którzy się bawią zamiast pracować. Jeżeli idzie o pracowitość, wyższe klasy społeczeństwa zły dają człowiekowi przykład. „Jedyną troską niejednego bogacza jest zrobić sobie prosty przedział we

  włosach. Niejeden ksiądz kupuje lub pożycza kazanie, by sobieoszczędzić trudu myślenia". Jedynym celem w życiu niektórychmagnatów jest zabijanie czasu. „Mówią, że im wyżej małpa się  wspina, tym lepiej widać jej ogon. Im wyżej człowiek postawio

ny jest na drabinie społecznej, tym bardziej bije w oczy jegolenistwo" (G. 9, podobnie G. 104). „Przy pracy swej bądź obecny 

34Zwrócenie mi uwagi na te dwie książki zawdzięczam prof. T. Kotar

 bińskiemu.35 W nawiasach podane jest źródło cytaty (G. = Gawędy Jana Oracza;

Obr. = Obrazki Jana Oracza) oraz strona.

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 35/73

 

1 całą  duszą; nie zatrzymuj pługa dla rozmowy, choćby  to nawet[ miała być rozmowa o rzeczach religijnych. Zatrzymując się wi pracy  kradniemy pracodawcy czas, a jeśli chodzi o orkę, to krad-I niemy  także czas jego koniom" (G. 10). „Nie sądź jednak, że bę-

h- dąc pracowity od razu będziesz bogaty. Ku bogactwu trzeba

iść krok za krokiem, z największym mozołem" (G. 85).K  ~~ Zarobiwszy wi nniś my oszczędzać. Paląc świecę z dwóc h koń-\ ców  równocześnie wypalisz ją szybko. A kto straciwszy odsetki

zacznie czerpać z kapitału, zabija gęś, która mu znosiła złote jaja[ (Obr. 9 i n.). Rozrzutnika, gdy zbiednieje, wszyscy opuszczają 

I odrzucając jak bezużyteczną skórkę od cytryny, której sok \ uprzednio wycisnęli (Obr. 11). „Wprawdzie pieniądze wymyślo-' no na to, by w ciągłym były ruchu, a nie na to, by leżały na-Ł: grom adzo ne w kufr ze. Ale jak we wszy stki m, tak i tu nal eży trzy -I mać się złotego środka" (G. 75), bowiem „ludzie wzbogacają się

nie tym, co zarabiają, ale tym, co zaoszczędzają" (G. 74) — dyrektywa, której, jak  o tym będzie w następnym rozdziale mowa,nie przyjmuje ani wielki, ani drobny współczesny mieszczaninamerykański.

Rzeczą niezmiernie ważną w taktyce ekonomicznej człowieka<jest_imikać długów. Kto zaciągnął dług, winien się czuć, jak gdy  by miał groch w butach albo jeża w łóżku (G. 56—57). „Zwra

cam się też przede wszystkim do młodych ludzi wchodzących wżycie, by zawsze mniej wydawali, aniżeli mają dochodów" (G. 59).„Nie wydaj nigdy wszystkiego, co masz; nie wierz wszystkiemu,co słyszysz, nie powiadaj wszystkiego, co wiesz" (G. 50). Przezorność człowieka musi być zaprawiona dawką nieufności. „Jeślichcesz być pewnym i spokojnym, nigdy nie poręczaj za nikim,nawet za własnym dzieckiem. [...] Wystrzegaj się podpisywanianazwiska swego na odwrotnej stronie wekslu; chociażby najszczerszy przyjaciel zapewniał cię, nie wiem jak, że to tylkokwestia formy, nie czyń tego" (Obr. 101—102).

Jak u Franklina, tak i tu cnota związana jest z pieniądzem.„Na ogół ludzie słusznie sądzą, że ten, kto nic nie ma, nic nie jest

_wart" (Obr. 116). Cnota jest więc warunkiem wystarczającymzamożności. Na odwrót, zamożność jest warunkiem niezbędnymcnoty, co — analogicznie jak u Franklina — „pustego worka nieustawisz" (Obr. 16). Bywają ludzie, których uczciwość wytrzy-

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 36/73

 

. JH*C. • ...i. .

muje próbę nieszczęścia, tak jak bywa sukno, które nie kurczjsię w praniu, jednakże ludzie, których bieda przyciśnie, częstopopełniają czyny brudne (Obr. 17).

Ten pracowity, oszczędny, nieufny, trzymający się zawszezłotego środka człowiek lubi dom, w którym osadza gospodarną i pracowitą żonę. „Na ogół dobry mąż miewa dobrą żonę lub złą żonę przerabia na lepszą" (Obr. 79). Nie chodzi do szynku i unikazłego towarzystwa w myśl zasady: „Przespawszy się z psami,obudzisz się z pchłami" (Obr. 89). Będzie w stosunku do dzieci

stanowczy, ale w miarę surowy. Wprawdzie „matki o miękkimsercu wychowują dzieci o miękkim charakterze", ale z drugiejstrony za ciasne ubranie drze się szybko, a prawa zbyt surowe

  bywają najczęściej przekraczane (Obr. 66). Do nadmiernej naukidzieci przymuszać nie należy, bowiem „krowa nie da ci więcejmleka jedynie dlatego, że ją częściej doić będziesz" (Obr. 65).

Zarówno forma tych pouczeń, jak i ich treść oraz dobroduszny* jowialny klimat przypominają wskazania Franklina. W parupunktach tylko nasz autor od Franklina odbiega. Po pierwszenie mamy już do czynienia z człowiekiem Oświecenia, który by 

  wierzył w naukę tak, jak w nią wierzył Franklin. Ludziom,  według Spurgeona, winna wystarczać wiedza potrzebna do należytego wykonywania swego zawodu, a poza tym „unikaj niepotrzebnych pytań budzących męczące wątpliwości" (Obr. 101).„Mężczyźni i kobiety nie umiejący wypełniać obowiązków, doktórych są powołani, są zupełnymi ignorantami, chociażby na

  wet wiedzieli, jak krokodyl nazywa się po grecku" (G. 103). Gdy 

się zna swój zawód i umie stosować w nim właściwe narzędzia(„zegarka nie nakręcisz korkociągiem"), trzeba pamiętać, że „no

  wa nauka, zwana »myślą nowoczesną«, niewiele więcej jest warta od ręcznej piły użytej do golenia" (Obr. 33) i że „najsmaczniejsza jest zupa gotowana w starym garnku; najlepsza jest pociecha zawarta w słowach starej Biblii" (Obr. 75).

Drugim rysem obcym Franklinowi, który we wszystkim, corobił, miał nastawienie obywatelskie, jest zalecane przez Spurgeona sobkostwo. „Kiedyż nareszcie ludzie wszyscy zmądrzeją i będą zajmować się wyłącznie swymi sprawami?" (Obr. 45).

  Wszak trzeba pamiętać, że „gdy każdy przed swoją chatą zamiecie, będzie porządek na całym świecie" (Obr. 43, podobnie Obr.

,.82). Jest to inna wersja znanego powiedzenia „czyń każdy w: swoim kółku, co każe duc h boży, a całość sama się złoży". „ Jak że-tu takiej Maryni Połanieckiej wytłumaczyć istnienie walkiklas?" — pisał we Współczesnej powieści w Polsce Brzozowski.Spurgeon, jak widać z przytoczonych cytat, jest od zrozumieniatej sprawy równie daleki. Ta ślepota społeczna dyktuje naszemuautorowi niezmiernie charakterystyczną wskazówkę polecającą robotnikowi wiejskiemu, by nie tracił cierpliwości i spokoju, jeżeli mimo trzeźwości i uczciwości nie zarabia tyle, ile mu potrzeba, bo „jeśli pracodawcy chowają pieniądze po kątach a ręcemają zaciśnięte, to Bóg ma zawsze dla nas dłonie otwarte; jeślipokarm dla ciała jest skąpy, chleba niebieskiego zawsze możemy mieć w obfitości" (Obr. 49). U Franklina podobnie prostodusznego opium dla mas by się nie znalazło 36 .

  b ) F r a n k l i n i z m p o l s k i e g o r z e m i e ś l n i k a .Oprócz franklinizmu importowanego mieliśmy w Polsce i frank-

"Iinizm rodzimy, którego dokładne przestudiowanie stanowiłoby   wdzięczny temat dla badacza poloników. Jako specimen tego gatunku mogą nam tu służyć pouczenia zawarte w książce W. Berkana pt. Życiorys własny*1. Wprawdzie ci, którzy znali Berkanaosobiście, protestują przeciw włączaniu go do tej rubryki, alenie mo żem y tu liczyć się z o s o b ą i mu si my liczyć się tyl koz wymową d z i e ł a . Władysław Berkan urodził s ię w Poznańskiem w r. 1859. Był synem krawca i sam obrał sobie ten zawód.Ma on pełną świadomość przynależności do średniego stanu, poczucia doniosłej jego misji, brak jakichkolwiek aspiracji, by się

poza ten stan wydostać. Jeżeli ujawnia jakieś poczucie niższości,to tylko ze wzgęldu na swoją przynależność narodową, która wBerlinie, gdzie spędził znaczną część swego życia, czyniła go oby  watelem drugiej klasy. Ze swego zawodu jest zadowolony. „Rze-

30To opium dla mas we wzmożonej dawce zawiera jedna jeszcze

książeczka S p u r g e o n a, spolszczona pod znamiennym tytułem: Klejnoty

obietnic boskich, czyli książka czekowa wiary na bank skarbów nieprze

mijających. Warszawa B. Götze. Książka ta ukazała się także bez daty.

Można tę datę ustalić na rok 1935. Jej treść, w znacznie większym stopniu

religijna niż treść poprzednich, składa się na pewien układ handlowy 

z Bogiem, oparty na zasadzie wzajemności. „Drogą wiary jest dawać, by 

zyskać" — mówi autor na s. 17.37 W . B e r k a n : Życiorys własny. Poznań 1924.

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 37/73

 

miosło — jak pisze w Życiorysie (s. 262) — prawie bez wszeljkiego nakładu na naukę daje niezależność i znacznie większe ko,rzyści materialne, niż je mają nawet wyżsi urzędnicy". Horyzonjty umysłowe Berkana są bardzo typowe. „Z gazet i książek czytałem tylko te — jak zeznaje (s. 147) — które do moich pojęć i zasad dostosować mogłem". Partie polityczne — zdaniem Berkana — tworzą tylko przeciwnicy, podczas gdy on sam uważaswoje przekonania za ponadpartyjne, jedynie możliwe. Mam]tu klasyczne utożsamianie poglądów własnych z tymi, które jedynie stoją na straży ładu. Inne poglądy szerzą wichrzycieleO socjalizmie nasz autor mówi — jak łatwo się domyślić — nieżyczliwie. Berkan zna poglądy Franklina. Zna także pamiętnikiRockefellera. Ale jeżeli przyswaja sobie ich poglądy, to nie jestto powierzchowny nalot, tylko adaptacja głęboko przeżyta. Tepoglądy wyrastają z jego osobistych warunków życiowych i pasują do jego mentalności katolika, jak pasowały do mentalnościFranklina czy Spurgeona, wychowanych w duchu purytanizmu.

 v Jak dla Franklina, tak i dla Berkana wzorem człowieka jestczłowiek godny kredytu. „Właściciel tych firm [tzn. tych, któreudzielały Berkan owi kred ytu, przyp. M. 0. | wiedzieli bardzo do

  brze, że na mnie nie stracą. Ich przedstawiciele wiedzieli, jak pracowałem i jak skromnie żyłem, więc mieli do mnie dlategonieograniczone zaufanie" (s. 53). „Praca podstawą kredytu. Jeślikto rzetelnie pracuje, to jest w jego domu czy przedsiębiorstwieład i porządek, bo nie leniąc się dopilnuje wszystkiego, a to ludzie widzą i podług tego oceniają" (s. 321). „Franklin powiedział:»Jeśli ci kto powie, że możesz się wzbogacić innym sposobem

  jak pracą, to uciekaj od niego, bo podaje ci truciznę«" (s. 322).  Wprawdzie Berkan pisze dalej, że w toku życia praca z obo  wiązku przekształciła się u niego w pracę z zamiłowania, aleargumentowanie na rzecz pracy jest u niego przede wszystkimpowoływaniem się na jej rolę jako środka. „Praca jako taka n i e

  j e s t karą — jak perswadu je (s. 319) — lecz przeszkodą do występków, a nadto daje utrzymanie i szacunek".

Oszczędność jest zarówno dla Berkana, jak i dla Franklina_j)owodem do chluby. Wtedy, gdy stać było Berkana na jeżdżenie

koleją w wygodniejszych warunkach, jeździ trzecią albo czwartą klasą i z dumą przeciwstawia swój system ambicjom tych, którzy 

czuliby się przez tego rodzaju jazdę poniżeni, lowarzyssz J C U U C J

z podróży Berkana, rzeźnik, który poczuł się dotknięty, kiedy Berkan, kupując i dla niego bilet, kupił bilet czwartej klasy,  wkrótce potem zbankrutował. Berkan notuje ten fakt z satysfakcją, ku przestrodze bliźnich (s. 190).

„W pierwszych latach mego pobytu w Berlinie — pisze gdzieindziej nasz autor (s. 140) — miałem tam kolegę z moich stron,który ze swoich oszczędności posyłał rodzinie lub przywoził drobne podarki, czego ja znowu nie robiłem. Miałem bowiem inne

  wyrachowanie. Takie drobnostki sprawiały może przyjemnośćczłonkom rodziny, ale uszczuplały i tak niewielkie zaoszczędzone

zasoby, które miały być w przyszłości podstawą urządzenia własnego warsztatu i skromnego mieszkania. Było trzeba już za  wczasu pamiętać, że kiedyś wypadnie o własnych siłach stanąći każdy grosz będzie do tego potrzebny". Tak więc postulat oszczędzania każe Berkanowi trzymać uczucia rodzinne na wodzy.Nasz autor ciągle liczy i pamięta każdą cenę. Wspominając swojepodróże pamięta przede wszystkim, ile za co płacił. Kult oszczędności jest w jednym tylko punkcie podważony, a wyłom ten jest

  w znakomitej zgodzie z interesami Berkana. Nie zaleca on mianowicie żałować na ubranie! Ważność sztuki ubierania się jestszerzej uzasadniona: „Dobre ubieranie się jest — jak pisze —oznaką kultury i im kulturalniejszy naród, tym lepiej się ubiera" (s. 94).

Erotyka jest u Berkana siłą ujarzmioną. W okresie szukaniażony przygląda się uważnie żonom kolegów, żeby pouczony tymiobserwacjami wybrać roztropnie. „Zamiar ustalenia się", jak to

nazywa, zjawi się u niego, zanim zjawi się uczucie. Są ludzie,którzy się żenią, bo się zakochali, żenią się nawet wbrew uprzednio powziętym planom życiowym. Są inni, którzy dochodzą nachłodno do wniosku, że już czas na stabilizację, i zaczynają wypatrywać obiektu, który by tym zamiarom odpowiadał. Berkannależy wyraźnie do tych ostatnich.

Do warszawianek nie miał przekonania, bo nie były gospodarne. Jego kolega miał właśnie taką nie obeznaną z gospodarstwem żonę. „Po co się zadurzył w takiej? — pisze nasz autor —Przypominam sobie, że pierwszy obiad wystawiła na godzinę4-tą, zamiast o 1-szej, jak zamierzała, a wieczerzę jedliśmy o 12-ej

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 38/73

 

Mim

110

  w nocy. Dziwiła się też gotując ryż, że jedne ziarnka rozgotc  wały się, a drugie pozostały twarde, ale za to, gdy przy roboci  w warsztacie zaśpiewałem, zapomniała o kuchni i przysłuchiwałsię, a tymczasem szelma ryż przypalił się. W ogóle jej repertu,kuchenny był bardzo szczuplutki. To mię odstraszyło" (s. 29

  W tym cytacie znajduje sobie wyraz i stosunek autora do er tyki, i jego stosunek do sztuki, i jego poglądy na to, jaką k   bieta być powinna. „Należę do tych, co prawa i pracę kobistawiają na równi z prawami i pracą mężczyzn" — pisze gdziiindziej nasz autor formułując swoje zapatrywania na równojuprawnienie kobiet (s. 262). Objawiając szacunek dla pracy wyjkonywanej przez kobiety, Berkan nie sprzyja temu, by sięgałjpo zawody uprawiane przez mężczyzn. Właściwą rolą kobietyjzgodnie z jej „naturą", jest rola żony, matki i gospodyni. „Specjalny ustrój w społeczeństwie powinien być również taki, żeb;kobiety zamężne nie zarobkowały" (s. 164). „Zadaniem i prze-iznaczeniem każdej kobiety jest w pierwszym rzędzie wyjście za'mąż". Wybieranie kobiet do ciał ustawodawczycłi i gminnych}to nie jest równouprawnienie — zdaniem naszego autora — lecz1

fałszywy postęp. „Polityka roznamiętnia i tam kobieta nie należy". Są to zajęcia przeciwne kobiecej naturze. „Ja bym też taką pannę za żonę polecił — czytamy dalej — co nie politykuje"(s. 265). Mamy więc tu znowu hasło Kinder  i Kuche. W ideologiach rycerskich, gdzie płatna służba brała na siebie obie te funkcje, kobieta odgrywała pewną rolę dekoracyjną. Tu te sprawy nie wchodzą w rachubę.

Potrąciliśmy o stosunek Berkana do sztuki. Informacyjne wtej sprawie są jego rozważania pt. Artyści i literaci jako odbior

cy. Dywagacjom literatów autor przeciwstawiał zawsze swoją trzeźwość. Gdy na odczycie pewnego literata, który mówił o me-ta-człowieku i odróżniał w człowieku dwie natury i dwie wole,audytorium nie zrozumiało dokładnie, o co chodzi, nasz autor 

  wyjaśnił sprawę po swojemu: „Jeżeli ktoś — jak powiedział —ma płacić rachunek, to ta strona pozytywna mu radzi, żeby zapłacił, bo to należy się zrobić, przychodzi ale strona negatywnai dowodzi, żeby nie płacił, i ona zwycięża" (s. 92). Jeżeli dlasfer artystycznych Berkan objawiał znaczną pobłażliwość, todlatego, że to bądź co bądź byli jego klienci. „Nasz wzajemny 

111

  jUBOnek, pomimo niezupełnej sprawności w płaceniu, był nie

iajgorszy, a z niektórymi wiąże mnie do dzisiaj serdeczna przy-

iźń" (s. 93).c ) P o l s k i f r a n k l i n i z m n a u ż y t e k z d e k l a s o -

a n e j s z l a c h t y . J . K ottow i na l eży p rzy pi sać za sługę zw ró -a uwagi na niezmiernie ciekawą powieść Z. Urbanowskiej pt.'żniczka39 . Powieść ta była napisana w odpowiedzi na kon-

ogłoszony w 1882 r. w „Tygodniku Ilustrowanym" przezprzełożone prywatnych zakładów naukowych żeńskich w Warsza-Wie. Tym wychowawczyniom potrzebny był „obraz dziewczęcia|rwzór dojrzałej kobiety na tle stosunków społecznych, potrzeb

iwili bieżącej i wymagań zdrowo pojmowanego postępu". Warunki konkursu żądały, by 1 akcja toczyła się przede wszystkim po-:śród „średniej klasy społeczeństwa polskiego, będącej najlepszym

>rzedstawicielem bytu narodowego, do której też należy głównie^młodzież żeńska, dziełko żądane czytać mająca". W początkuf'r. 1885 sąd konkursowy wyróżnił powieść Urbanowskiej. Cieszy

ła się ona długo wielką poczytnością. Korzystamy tutaj z wydania z r. 1928.

Nie będziemy już powtarzać wszystkich interesujących szczegółów tej książki, które dobywa z niej Kott. Chcemy tu tylkorozwinąć ten wątek, który nas w tej chwili obchodzi, a miano

  wicie jej związki z Franklinem, jego myśli bowiem są tu oddanez uderzającą wiernością, z tym tylko, że u Franklina podawaneone były czytelnikom z dobrodusznym humorem, tu przystraja jepatos.

Helenka Orecka, córka zbankrutowanego szlachcica, zmuszona  jest wyjechać do Warszawy zarabiać na chleb — wypadek naj

zupełniej typowy. Przygarnia ją mieszczańska rodzina Radliczów,prowadząca skład nasion. Mieszkając w ich domu i pracując wich firmie, Helenka przechodzi przez reedukację, tzn. wyzbywasię pańskich nawyków na rzecz haseł franklinowskich. Każdy krok ku ich zrozumieniu autorka nazywa „rozbudzeniem się jej

38 J. Kott : Konfitury. „Kuźnica" 1948 nr 142. Treść tego artykułu

powtórzona została później z niewielkimi zmianami w pracy zbiorowej

Pozytywizm (T. 1. Wrocław 1950) oraz w wydawnictwie Kultura z okresu

 pozytywizmu. T. I: Mieszczaństwo, Warszawa 1949. Zob. rozdziały pt.

„Problem panien z dobrego domu" i „Pozytywizm w drobnomieszczańskim

 wydaniu".

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 39/73

 

112

n o

duszy". Twarz „księżniczki", której brakowało dotąd głębszego  wyrazu, ten wyra z w mia rę ich roz umien ia zyskuje [ P^ ez par yża n z powodu tego, że nie wstają o świcie. Przeci w-

Helenka uczy się, że człowiek jest kowalem swego losu  bof stawiając się lekkomyś lnem u potra kto wani u przez Helenk ę ka-„spełn ieni e twoi ch pra gni eń od ciebie samego zależ y" (s 151)1 wałka mydła, który ze względu na swój przykry zapach zostałNa to, żeby wypełnić swoje pragnie nia, trzeba mieć charak ter " R z u c o n y przez okno, pani Radliczowa sięga do słow najmoc-a mieć cha ra kte r to: um ieć liczyć, praco wać, oszczędzać żyć me-1 niejszych: „Poniewierać [...] nim, choćby to był tylko kawałek todycznie, skrom nie, wypełniać skrupu lat nie zobowiązania i my ' Prostego mydła, jest to pon iewierać życiem ludzkim" (s. 87) -śleć obywatelsko l  tych mianowicie, którzy to mydło wytworzyli.

„Pewni e pani... nigdy nie pytała, ile co kosztuje. Niepraw i- Helenka uczy się także porzą dku. Porz ądek nierów nie mniejdaż?" - pyta surowo pani Radliczowa skonfundowaną  Swojaku k o s z t u J e o d nieporządku" (s. 202). Gdy marnujemy czasniewiedzą Helenkę (s. 83). „Nie zapisujesz pani swoich wydalr s ' z u k a ^ c c z e S 0 Ś ' " s e t k i ' t y s i ą C 6 g

°d z m P r z e P a d a - i a - w e n Sp

°*° b

ków... a więc i dochodów zapewn e. Nie wiesz zatem gdzie sie po-' na bezużytecznej daremnej krętaninie w życiu człowieka, a gdy-dziewa to, co zapracujesz" (s. 204). Na nieśmiałą a dosyć prze-!' hY  Je Pomnożyć przez pewną liczbę ludzi, zrobią się z tego lata,konującą odpowiedź: „na co się przyda zapisywać, skoro się p i e l * n a w e t w i e k i " <s' 2 0 2 ) ' P ° r Z ą d e k   ,  j e S t " m ą o szczędn ości,niądze już wydało", pani Radliczowa odpowiada wspaniałymi 3 mianowicie oszczędności czasu, który - jak wiadomo — sta-przemówien iem: „W rac hunka ch ja k w zwierciadle widzę moie i n o w i P i e n i a d z -pojmowanie życia, moje błędy, a czasem i dobrą moją stronę l  C a ł y  d o m R a d l i c z ó w t c h n i e metodycznością. Wszystko sięRachun ek to nasz mento r, nasz historyk, t o nasze sumienie Ra- d z i e j e 0 S W 0 J e j P ° r z e ' w s z y s t k o s i ę d z i e j e r a c J o n a l m e > m k t s 0 "chune k to podstawa cnoty tak doniosłej, jak oszczędność wi o- | b i e n i e P°błaża. Prośba Helenki o miękki fotel wywołuje po-dąca do dobrobytu, z którym znowu idzie w par ze' mor aln ość " 1 wszechne nieżyczliwe kom enta rze. Je się tak że me dla przy-(s. 204). Franklin jeszcze powiedział, że „pustv worek nie może ' jemności. „Celem posiłku nie jest rozpieszczanie podniebienia,stać pro sto " — jak tłumaczył już uprzednio Hele nce syn pani I a l e dostarczanie sił potrzebnych organizmowi" (s. 124). Wypa-Radliczowej (s. 156). Ta moralność wiążąca się z dobrobyte m tak \ dałoby konsekwen tnie i erot ykę tra kto wać w fo rmie „piętnaście  jak u Fran klina , liczy się nie z intencją, lecz z efektem Gdy 'H e- i min ut dla zdrowia", ale że to książka dla mło dych pan ienek,lenka przeprasza za spóźnienie się do biura tłumacząc się tym V  więc się tego tematu nie porusza. Powierzchowność pani Radli-że jej zegarek stanął, słyszy od szefa odpowiedź: „Przpbaczenie I c z°wej przypomin a autorce to mat kę Grakch ow to kobiety z sek-spraw y nie n aprawi a. Wszystko mi jedno, czyś Pan i chciała, I ty kwakró w, „których głównymi praw idłam i była prostota, su-czy nie; ja na re zul ta ty pa tr zę " (s 113) ' rowość obyczajów i wstr zemię źliw ość " (s. 88).

„Gdybym był pani przyjacielem, radził bym pani żebyś się I Urban owska chce uprzedzić zarzuty, któr e ten obraz nasuną ćnauczyła co najprędzej rachować - mówi do Helenki syn pani ! m o z e - 1 b a r d z 0 m o c n o P o d k r c ś l a « ż e t a i d e a l n a ™dzina unne zdo-Radliczowej. - Rachunek jest podstawą wszelkiego porządku I b y   w a ć si e- n a u c z u c i a m i ^ k k i e > u m i e s i ę ś m i a ć 1 m a k u l ^ r ę ^f "społeczn ego, a więc i szczęścia w ro dzin ie" (s 195) Hele nka t tyczną. And rze j Radlicz prz emaw ia często wiers zami, widzi pięk -otrzymuje w podarunku małą książeczkę poliniowaną koloro- n0 Przyrody i gra z głębokim zrozumieniem Beethovena. Tym

  wym at rame nte m i podzieloną na rubr yki. Przyswoje nie sobie f ludziom niczego nie brak.franklin izmu posuwa się o poważn y krok naprzód Byłoby rzeczą krzywdzącą uznać, że kult ura obywatelsk a sze-

Obliczenia pani Radliczowej, ile resztek chleba się marnuje r z o n a P r z e z R a d l i c z ó w P<>lega wyłącznie na osobistym groszo-

i ile to two rzy na dwieście tysięcy miesz kańc ów Wars zawy to 1 róbst wie połączon ym z poczuciem, że się w ten sposób spełn iaodpowiednik franklinowskiej kalkulacji światła roztrwonionego ! m i s J ę w s t o s u n k u d o s w e § ° k r a J u ' N a r z e c z o n  y najstarszej Rad-

! liczówny został skazany na śmierć w czasie „burzy wstrząsającej

a — Ossowska — Moralność...

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 40/73

 

114

39 Zob. Kultura okresu pozytywizmu, s. 286.

krajem" — temat, który z dobrze zrozumiałych względów po-lruszać można tylko w sposób zawoalowany, co przyczynia się dodatkowo do uwypuklenia tych tematów, o których wolno mówićswobodnie. Ale niewątpliwie wspomniana misja stanowi sprawą centralną. U R. Baxtera, ideologa purytanizmu, na którego sięKott w związku z poglądami Radliczów powołuje, klimat jestinny. Tam na plan pierwszy wysuwa się misja r e l i g i j n a ,a bogacenie się jest jedną z postaci służby bożej. Tu wierzy się

  w potrzebę podniesienia dobrobytu k r a j u . Będzie dobrze naświecie, gdy każdy swoje podwórko zamiecie i gdy drobne niedociągnięcia w tym stanie ogólnej szczęśliwości wyrówna pry

  watna filantropia. U podłoża tego przekonania leży oczywiście  wiara, że wszystkie miotły współdziałają harmonijnie. Harmonięspołeczną w Księżniczce narusza istotnie tylko niedobry robotnik, który patrzy złowrogo i podpala magazyny Radliczów. Utrata ich kapitałów, nieszczęśliwie ulokowanych, podważa ponadtona chwilę wiarę czytelnika, czy aby na pewno cnota bywa zawsze nagradzana zamożnością. Jak jednak uspokaja nas autorka, będzie to dla Radliczów tylko okazja dla okazania hartu ducha.„Za kilka lat odzyskają niezawodnie wszystko, co stracili" (s. 341).

J. Kott robi, jak sądzę, nazbyt wielki zaszczyt Urbanowskiejczyniąc ją wyrazicielką niewysokich aspiracji, które charakteryzowały współczesną jej fazę polskiego kapitalizmu. „W ciągudwudziestu lat — pisze Kott w związku z zajęciami zarobkowymi córek Radliczów — apologia bankierów, kapitanów przemysłui inżynierów zmieniła się w ideologię smażenia konfitur i wyro

  bu podkładek do bukietów. Konfitury ocalić miały niezależnośćgospodarczą kraju. Konfitury. [...] Pozytywizm Księżniczki —

oto drugi etap kapitalistycznej — pożal się Boże! — ideologii wKrólestwie. Z walki z przeżytkami feudalizmu, z entuzjazmudla oświaty i nauki, z wiary w postęp społeczny i cywilizacjępozostały tylko konfitury. Sklepik dorobił się wreszcie własnejideologii: smażenia konfitur jako patriotycznego obowiązku" 38 .

Muszę przyznać, że tych ostatnich rysów nie potrafiłamz książki Urbanowskiej wyczytać, przy czym należy stwierdzić,że szacunek dla nauki i lektury jest w niej parokrotnie podkreś-

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 41/73

 

ony. Jeżeli zaś w tej książce mówi się tak wiele o układaniu  bukietów, smażeniu konfitur czy malowaniu na szkle, to wkażdym razie nie tylko dlatego, że ówczesny kapitalizm nie

  widział już dla siebie większych zadań, a hasła pozytywizmuznajdowały się w stanie degeneracji, lecz dlatego, że te zajęcia

  wydawały się jedynie odpowiednie dla panienek, dla którychta książka była przeznaczona. Choć kapitał znajdował się wtedy 

  w Polsce w rękach cudzoziemców, mężczyźni miewali u nas większe aspiracje, co znalazło w parę lat później wyraz w Lalce

Prusa i jeszcze później w pomysłach handlowo-przemysłowychPołanieckich. Jeżeli jednak idzie o zajęcia dla kobiet, niewielesię wtedy jeszcze zmieniło od czasu, gdy Marta Orzeszkowej

r  (1873) na próżno szukała dla siebie zarobku, i od czasu gdy wIr. 1868 w poczytnym Kalendarzu warszawskim popularno-nauko-

\ wym Ungra niejaki W. Grochowski w artykule pt. O wyborze

r stanu i zajęcia dla panien, które po ukończeniu pensji pracować 

muszą na swoje utrzymanie, dostrzegał dla kobiet tylko nauczanie robót, kaligrafii, rysunków i języków w niższych klasachszkół, szycie bielizny i sukien, buchalterie sklepową, muzykęczy szkoły położnicze, a w zasadzie uważał gospodarstwo domoweza zajęcie dla kobiet najodpowiedniejsze. „Tylko wyjątkowo —

  jak zalecał — wyższe między nimi zdolności, ekscentryczne charaktery, upośledzone fizycznie lub tymczasowo do zamężcia szukać będą samoistnego bytu".

Franklinizm adaptowany na naszym terenie w przytoczonychprzekładach był adresowany do sklepikarza, rzemieślnika czy drobnego rolnika, tj. do tych odbiorców, do których zwracał sięFranklin w Pensylwanii. Franklinizm cytowanych polskich autorów miał natomiast — jak wskazywaliśmy — dwa fronty: akty

  wizował drobnomieszczaństwo (Berkan) i przeciwstawiał wzoromszlacheckim swoje wzory (Urbanowska). W tym ostatnim wypadku był franklinizmem walczącym i musiał przemawiać patetycznie, by nadać wielkość temu, co chciał przeciwstawić urokomszlachetczyzny. Urbanowska zwraca się do inteligencji. W tejksiążce Radlicz informując Helenkę, kogo spotka w jego salonie,mówi: „Nie znajdziesz tu pani wprawdzie ludzi utytułowanychani magnatów, a będziesz miała do czynienia z inteligencją. Jestkilku literatów, kilku artystów, a reszta przemysłowcy" (s. 189).

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 42/73

 

Propaganda franklinizmu zwróconego do rzemiosła, sklepikiczy drobnego rolnika mogła liczyć najbardziej na powodzenii

  w Poznańskiem i na Pomorzu, gdzie ten żywioł był stosunkowinajsilniejszy. Nie jest rzeczą przypadkową, że Berkan wywodzi!się właśnie z Poznańskiego. Antyszlachecki franklinizm patetyczny miał szerokie pole działania i w Kongresówce. Jego istnie-nie równoległe do kształtowania się ideologii Młodej Polski (wydania Księżniczki  były, jak wspominaliśmy, wznawiane przynajmniej do r. 1928) świadczy o ścieraniu się w polskich sferachinteligenckich dwóch nurtów: jedni popierali franklinizm przeciw szlachetczyźnie i pragnęli odbarwić przymiotnik „mieszczański" z jego ujemnego posmaku, drudzy przyłączali się do walki

Młodej Polski z mieszczuchem, walki, z którą zapoznaliśmy się  w rozdziale II.

Rozdział IV 

Cnota oszczędności

1. Oszczędzanie pieniądza

  Wśród historycznych rozważań naszej książki ten rozdziałstanowi swego rodzaju dygresję. Zachęciło nas do niej zaobser  wowanie pewnych nieporozumień w dyskusjach dotyczącychoszczędności, tej kardynalnej cnoty mieszczańskiej, nieporozumień związanych z niedostrzeganiem jej wielopostaciowości. W toku refleksji nad tymi różnymi postaciami zaczęły się nam onemnożyć i w ten sposób, nieznacznie, z uwag mających stanowićco najwyżej paragraf urósł cały rozdział.

Zaczniemy od odróżnienia oszczędności w stosunku do pieniędzy i oszczędności w stosunku do dóbr użytkowych. Wprawdzie kto oszczędza rzeczy, oszczędza jednocześnie pieniądze, jednakże to rozróżnienie wydaje się celowe dla uzyskania większej-

  jasności wykładu, o czym postaramy się za chwilę czytelnikaprzekonać.

a) C i u ł a n i e . Najprostszy przykład człowieka oszczędnego,  jeżeli idzie o oszczędność pieniędzy, od której zaczynamy, jestciułacz, który odkłada systematycznie, chowając pieniądze dopończochy czy siennika lub zanosząc swoją dawkę regularniedo jakiejś kasy oszczędnościowej. Wszyscy wiedzą, że ta odmiana

oszczędności najłatwiej staje się nałogiem o charakterze irracjonalnym. Znamy osoby, które ugodzone wielokrotnie w sposóbnader bolesny przez dewaluacje, rozpoczynały ciułanie nazajutrzod nowa, tak jak oswojona wiewiórka nie przestaje gromadzićzapasów na zimę, pomimo że są one jej niepotrzebne. Bywanawet, że czynność ciułania staje się celem sama dla siebie i żeosoby pokrzywdzone przez wstrząsy walutowe nie objawiają wcale szczególnego zmartwienia stratą, byleby mogły nazajutrz rozpocząć ciułanie na nowo. Tej irracjonalnej postaci zbierania należy przeciwstawić jej racjonalne odmiany, kiedy to człowiek 

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 43/73

 

Rozdział VIII \

Moralność mieszczańska  wczesnego włoskiego

kapitalizmu:

Leon Battista AlbertiRozważane przez nas w rozdziale VI teorie, szukające uwa

runkowań dla haseł moralnych franklinowskiego typu, były — jak   wiemy — w niejednym punkcie niezgodne. Weber widział w tychhasła ch zjawisko n o w e , wiążące się z puryt ani zmem, inni dostrzegali analogiczną postawę już wcześniej, np. w kapitalizmie  włoskim XV w., co zaprzeczałoby zarówno poglądowi Weberao szczególnym związku ethosu franklinowskiego z purytanizmem,

 jak  i jego tezie historycznej o nowości tej postawy, której przedstawicielem był Franklin. Obie strony odwoływały się do szczególnie jakoby reprezentatywnej postaci dla mieszczaństwa florenckiego XV w., do L. B. Albertiego: jedna — by podkreślićpodobieństwa, druga — by uwydatnić różnice. Sombart widział  w nim prekursora Franklina, Weber energicznie zaprzeczał. Zainteresowani tym sporem, którego rozstrzygnięcie w tym czy innym kierunku jest dla naszych zagadnień bardzo istotne, poświęcimy niniejszy rozdział rozważeniu poglądów Albertiego,a przede wszystkim jego rozprawie o tym, jak rządzić rodziną,rozprawie, przy której spór się koncentruje. Zaznajomienie sięz jej treścią nie będzie, jak sądzimy, czasem straconym nie tylkodla tych, którzy interesują się poruszoną w niej problematyką,ale i dla tych, których interesuje w ogóle historia myśli moralnej

i kształtowane przez nią wzory osobowe. Rozprawa ta stanowiciekawy obrazek obyczajowy z życia włoskiego mieszczaństwaQuattrocenta i kto interesuje się Odrodzeniem, nie powinien także tego dokumentu zlekceważyć.

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 44/73

 

1. Wiadomości biograficzneo osobie Albertiego

Dalecy przodkowie L.B. Albertiego byli panami feudalnymii mieszkali na zamku w Valdarno 1. Na początku XIII w. prze-

f nieśli się do Flor encj i i w okre sie usta laj ącej się ta m supre mac jiImieszczaństwa wsiąkli w jego szeregi. By lepiej tego dokonać,

zrezygnowali w w. XIV z nazwiska rodowego i przybrali nazwi

sko Albertich*. Rodzina Albertich zajmowała niepoślednie miejsce| pośród włoskic h rodó w miesz czańskich. Z n iej wywodzili się; wybitni prawnicy i znani bankierzy epoki. Dziadek naszego auto

ra został dla bliżej nie wyjaśnionych powodów wygnany z Florencji. L. B. Alberti rodzi się na wygnaniu w 1404 roku. Ponie

  waż przechowała się wiadomość o małżeństwie jego ojca dopiero  w 1408 r., biografowie uważają L. B. Albertiego za dziecko nieślubne — szczegół niepewny, do którego niektórzy badacze przy  wiązują, moim zdaniem niesłusznie, pewną wagę.

  Alberti po wczesnej śmierci ojca przechodzi ciężki okres oddając się studiom, których rodzina nie aprobuje. Będzie on siępóźniej uskarżał na tę niechęć otoczenia twierdząc, że w takiej

atmosferze tylko garbaci, ułomni czy wzgardzeni przez kobiety mogą studiom się poświęcać. Przedmiotem jego studiów jest pra  wo kanoniczne i w tym zakresie uzyskuje jakoby doktorat. Jednocześnie daje wyraz niezwykle rozległym zainteresowaniom. Pochłaniają go różne gałęzie wiedzy i to nie tylko w obrębie humanistyki. Interesuje się także fizyką i matematyką (G. Vasari wswoich życiorysach najznamienitszych malarzy, rzeźbiarzy i architektów nazywa go bonissimo aritmetico e geometrico) oraz piszegłośny traktat o architekturze. Alberti uprawia niemal wszystkie

Szczegóły biograficzne, które podaje, zawdzięczam przede wszystkim

monografii o Albertim pióra P. H. M i c h e l a : La pensée de L. B.

 Alberti  (Paris 1930 Les Bel les Lettres, s. 649) a także pracy R. L a n g :L. B, Alberti und die Sancta Masseritia. Rapperswil 1938.

'W . J. Ru t e n b u r g w książce pt. Oczerk iz istorii ranniewo

kapitalizma w Italii  (Fłorentijskije kompanii XIV wieka. Moskwa—Lenin

grad 1951 Akademia Nauk ZSRR) pisze o utworzeniu się w r. 1342 kom

panii Albertich (s. 33).

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 45/73

 

rodzaje literatury pięknej. Jego komedia pisana po łacinie prze$długi czas uchodziła za dzieło starożytnych. Był to jeden z doś|naówczas pospolitych wypadków zabawy w apokryfy — rodzą egzaminu w zakresie przyswojenia sobie kultury antycznej. Piszetakże liczne traktaty: traktat o blaskach i cieniach życia intelektualn ego, tr akt at o miłości, o spokoju wewnę tr zn ym, traktao rodzinie szczególnie nas tu interesujący itd. Jego wcześniejsprace są na ogół pisane po łacinie. Późniejsze — w dialekcitoskańskim. Alberti jest nie tylko pisarzem, ale i architekte -"któremu Vasari przypisuje dość pokaźną listę osiągnięć, ponadtomaluje, rzeźbi i układa kompozycje muzyczne. Szerokości swoichzaiteresowań nasz autor zawdzięcza zestawienie jego nazwiskaz nazwiskiem Leonarda da Vinci, który urodził się, gdy Albertiliczył już lat 48.

  Alberti był poprzednikiem Leonarda w tendencji do łączeniazagadnień teoretycznych i praktycznych. Jego dociekania nad za--;gadnieniami mechaniki, acz w wielu punktach naiwne i dyletanckie, stanowiły — jak twierdzi M. A. Gukowski w monografiipoświęconej mechanice Leonarda — wielki krok naprzód w stosunku do mechaniki uprawianej w starożytności i w okresie feu-dalizmu. Dociekania te bowiem nie miały filozoficznego, abstrak

cyjnego charakteru, znamiennego dla okresów poprzednich, leczzrodziły się z techniki i dla niej były przeznaczone 3. Rolę niepism już Albertiego, ale jego pracowni w rozwoju praktycznychzastosowań nauki podkreśla także W. N. Łazariew 4.

  Alberti — wedle wiadomości przekazanych przez biografów — pracuje nie tylko nad kształceniem własnego umysłu, leczzabiega także o różne sprawności fizyczne. Przechowały się anegdoty o jego wspaniałych skokach, kiełzaniu dzikich rumaków,ciskaniu monet pod sam szczyt kopuł kościelnych. Wiadome są także jego ascetyczne ćwiczenia, służące wyrabianiu hartu ducha,

3 M . A . G u k o w s k i : Mechanika Leonarda da Vinci. Moskwa—Le

ningrad 1947. Akademia Nauk ZSRR, s. 805. Autor szczegółowo referujetraktat o architekturze Albertiego (s. 247—257) i omawia obszernie zdoby

cze Albertiego dla mechaniki (s. 270 i n.).4 W. N. Ł a z a r i e w: Przeciw fałszowaniu kultury Odrodzenia. Tłum.

  W. Jaworska. „Materiały do Studiów i Dyskusji z Zakresu Teorii i Historii

Sztuki" 1951 z. 7/8.

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 46/73

 

óry nazywał virtù — terminem występującym tu w jego antycznym sensie, nie jedynym zresztą, w jakim go Alberti w ogóle

-ywał.Tradycja przedstawia Albertiego jako człowieka udanego. Miał

ć piękny, pełen zalet towarzyskich, cieszący się sympatią i uzna-em. Ufano jego zdaniu. Zasięgano jego opinii o przyszłości,

"azywano go Sokratesem. Uważano za ozdobę Florencji. G. Vasariżyciorysach pisał: „Leon Battista był człowiekiem jak naj-

.przejmiejszego i ujmującego obejścia, był przyjacielem ludzi

icnych, był dostępny dla każdego i z każdym rozmawiał kurtu-a7yjnie, całe życie spędził godnie, jak przystało szlachcicowi,  jakim był (visse onoramente e da gentiluomo, com'era); wreszciedożywszy późnego wieku przeszedł zadowolony i spokojny dolepszego życia, zostawiając po sobie imię pełne chwały" 5. LeonBattista powrócił do Florencji korzystając z tego, że upoważniono  Albertich do powrotu do rodzinnego miasta, pod warunkiem  wszakże, że nie będą się brali do spraw publicznych. Gdy Albertimówił patria, myślał o Florencji. Pozostał już w niej do końcażycia.

  W niniejszych rozważaniach interesować nas będzie przede  wszystkim, jak już wspominaliśmy, traktat o rodzinie. Tego rodzaju traktaty pisano wtedy dość powszechnie. Jak sądzą niektórzy, dyktowała je między innymi troska o słabnącą w okresieOdrodzenia więź rodzinną. Ludzie nie chcieli mieć dzieci, rodziny się rozpraszały. Najlepszym przykładem rodzina Albertich, którarozsiała się po różnych krajach Europy. Traktat Albertiego obejmował cztery księgi. Trzy pierwsze zostały napisane w 1434 r.,tj. gdy Alberti miał lat trzydzieści. Czwarta, poświęcona przy  jaźni, została napisana w r. 1441. Szczególny rozgłos zyskałaswobodna, ale na ogół wierna adaptacja księgi trzeciej, kursującaod XV w. pt. Trattato del Governo della Famiglia i mylnie przypisywana Pandolfiniernu. W 1886 r. ustalono ostatecznie, że auto

rem tego traktatu był sam Alberti. W swoim sprawozdaniukorzystać będę z wydania z r. 1802. Zawarty w nim tekst jestpisany osobliwą mieszaniną toskańsko-łacińską. Traktat o rodzi-

8 G . V a s a r i : Le vite dei  più eccellenti pittori, scultori e archtetti.

Napoli 1876.

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 47/73

 

nie miał później jeszcze dwa zmodernizowane wydania (Manci-niego w r. 1908 i Pellegriniego w 1911), te jednak nie byiy midostępne. W cytatach pozostawiam bez zmian wszystkie osobli

  wości i niekonsekwencje ortografii.

2. Styl domu

na podstawie traktatu o rodzinieTraktat o rodzinie pisany jest w formie rozprawy między 

ojcem a pięcioma synami. W wersji, z której korzystamy, ojciecnazywa się Agnolo. W innych występuje zwykle jako Gianozzo.Jest to człowiek starszy, który przemawia do dorosłych, na ogółżonatych już synów, objawiając szacunek raczej dla doświadczenia życiowego niż dla uczoności. Niektórzy uważają, że do tegoportretu pozował Albertiemu jego dziadek, dla którego żywił  jakoby znaczny sentyment. Chociaż ten rys przekładania życio  wej wiedzy nad książkową nie odpowiada obrazowi, który mamy 

o samym autorze traktatu, sądzimy jednak, że można na ogół bez  większego ryzyka przypisać autorowi poglądy, które włożone są   w usta Agnola.

Słowo famiglia, jak na to już zwracano uwagę, z wielkimitylko zastrzeżeniami tłumaczyć można przez „rodzina". To raczej„ród", tak jak wtedy, gdy się mówi o Pizzich, Strozzich czy Medicich. Gdy z kolei mowa o jamigli  w pewnym przekroju czasowym, przypomina się tzw. wielka rodzina. Rodzina bowiem,o której pisze Alberti i którą łączy wspólny dom, to nie tylkorodzice, dzieci i ich potomstwo, ale także ewentualni siostrzeńcy,  bratankowie, służba domowa i niewolnicy. Za mieszkaniem pod  jednym dachem przemawiają nie tylko związki uczuciowe, ale

także względy prestiżowe (liczebność rodziny ma wpływ na jejpoważanie — la copia degli uomini ja la famiglia pregiata; s. 101),  wzgląd na bezpieczeństwo domu, a wreszcie i względy organiza-cyjno-oszczędnościowe. Przy wspólnym ogniu ludzie ogrzewają się lepiej, niż gdyby go mieli dzielić. Oddzielne posiłki wymagają podwójnej liczby służby. Dwa stoły — to dwa obrusy. Toteż„nigdy bym się nie godził, byście mieszkali pod innym da-

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 48/73

 

chem" — mówi ojciec do synów zastrzegając się właśnie w tympunkcie, że przemawia raczej jako człowiek praktyki niż jakouczony  (come uomo piuttosto pratico che litterato; s. 102).

Rodzina mieszkać ma pod miastem, w willi. Domu nie należy   wynajmować. Raczej mieć własny, a najlepiej przez siebie samego zbudowany (tu przemawia przez autora architekt). Dom musi

  być wspaniały. Musi być ozdobą otoczenia. Wybrać nań należy piękne miejsce z wesołym widokiem i dobrym (w sensie klaso

  wym) sąsiedztwem. Duży nacisk położony na estetyczne walory 

pejzażu i higieniczne warunki mieszkaniowe. Troska o zdrowotność pozostaje niewątpliwie pod sugestią strasznej zarazy, którą   Alberti przeżył i której nigdy nie zapomniał. Willa musi byćotoczona posiadłością ziemską takich rozmiarów, by dom uczynićgospodarczo samowystarczalnym. Oprócz domu i posiadłości ziemskiej (casa e possessione) związana jest jeszcze z rodziną  bottega.

Trudno oddać ten termin przez jego dzisiejszy odpowiednik, tj.„sklep". Jest to raczej przedsiębiorstwo — w tym wypadku

  wytwórnia wełny albo jedwabiu. Agnolo zaleca szczególnie produkcję tych dwóch artykułów (lavorare lane o seta). To robotapewna, nie ciężka, zatrudniająca wiele rąk i stąd użyteczna.

  W rodzinie opisywanej przez Albertiego mamy do czynienia z

tkaniem wełny zgodnie z ówczesną tradycją Florencji, którastała się ośrodkiem przemysłu jedwabniczego dopiero później 8.Powszechnie wiadomo, jak bardzo bogactwo Florencji było wowym czasie mocno związane z tą produkcją. Wedle informacjihistoryków ówczesnego życia gospodarczego surowiec wełniany rozdawało się po domach do tkania i farbowania metodą chałupniczą. Alberti sporo mówi o roli pośredników, tzw. fattori, worganizacji tej produkcji. Prawdopodobnie trudnili się oni zakupem surowca, który — jak wiemy skądinąd — sprowadzanoczęsto do Florencji aż z Brytanii, rozmieszczaniem go u chałupników, a pewnie i sprzedażą gotowego już produktu.

Stosunki panujące w domu układają się patriarchalnie. Głos

mają przede wszystkim starsi. Synowie przemawiają zawsze do

6 Wiadomości o tle społecznym i politycznym epoki zawdzięczam przede

  wsz ystki m pracy F. A n t a 1 a: Fiorentine Painting and its Social Back

 ground  (London 1947 Kegan Paul), która oświetla te sprawy w sposób

nowoczesny i interesujący.

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 49/73

 

ojca z wielkim respektem i gorliwym posłuszeństwem. Ojciec  jest autorytetem. Sam z kolei powołuje się często na autorytetzmarłych, akceptując związek z przodkami (nostri veccia, nostri 

antiqui, nostri maggiori). Ręka, którą prowadzi żonę, dzieci, służbęczy niewolników, nie jest twarda. Żoną trzeba kierować wywołując raczej miłość niż strach. Na dzieci trzeba działać autorytetemosobistym, a nie przymusem (usare autorità piuttosto che impe-

rio). Służby trzeba pilnować, bowiem pańskie oko konia tuczy 7.Trzeba ją także dobrze traktować i nie szczędzić pochwał, jeżeli

zasłużone, „rośnie bowiem dobro pod pochwałą".Dom musi być pokojowy i zgodny. Wszyscy winni być w nim

ciągle czynni, nie tracąc ani chwili. Winien on przypominać pracowitością ul czy mrowisko, w którym wszyscy zgodnie kumulują swoje zasoby i ich bronią. „Człowiek nie urodził się po to, by przeżywać życie śpiąc, lecz by przeżyć je aktywnie" (s. 92). Niktnie może być bezczynny, każdy musi być ciągle czymś zajęty (non oziosi ma continuamente operosi). Dobra gospodarka (masserizia) musi gospodarować własną duszą, ciałem i czasem. Tosą rzeczy, którymi rozporządzamy i które musimy użytkowaćnależycie. Ciało musi być zdrowe, krzepkie i piękne (sano, robusto

e bello) — wzór bynajmniej już nie średniowieczny. Namiętności

człowieka winny być opanowane. Nie wolno naruszać własnegospokoju zawiścią. Trzeba trwać w pogodzie i wesołości. Tennastrój domowy podkreślany jest przez autora wielokrotnie. Stosunek do smutku przypomina cycerońską walkę z tą chorobą duszy, znaną z Dysput tuskulańskich, walkę podjętą później takżei przez Montaigne'a. Budząc się rano trzeba sobie swój pracowity dzień rozplanować. Organizując czas można go znacznie przedłużyć. Czas traci nie tylko ten, kto nic nie robi, ale i ten, kto źlenim rządzi. „Kto potrafi rządzić dobrze czasem, będzie panemkażdej sprawy" (s. 128). Praca, której się wszyscy oddają, niemusi być zresztą stale napiętym trudem i ciężkim znojem. Niemoże być jej za dużo. Nie ma u Albertiego przymusu i ascetycznego wyrzeczenia. Życie powinno być przedzielane chwilami

7 Po włosku: l'occhio del signore ingrassa il cavallo. To powiedzenie

  jest, wedle opinii T. Sinki, perskiego pochodzenia i pojawia się po raz

pierwszy w literaturze europejskiej u Ksenofonta w  Oikonomikòs.

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 50/73

 

  wesołej i zasłużonej bezczynności. W domu winien panować nieluksus wprawdzie, ale komfort. Wszystko musi być proste, aleautomatyczne i w jak najlepszym gatunku, rzeczy dobre są trwalsze i bardziej oko cieszą. Srebra na co dzień niepotrzebne ani

  wybredne jadło. Wymyślne kąski są dla gości i dla chorych. Dladomowników wystarczy kuchnia citladinesca in modo (analogiado późniejszej francuskiej cuisine bourgeoise oznaczającej kuchniędobrą, choć nieluksusową). Rodzinie nie powinno niczego brako

  wać. Posiadać dla samego posiadania to nie jest u Albertiegodyrektywa godna posłuchu. W różnych słowach wraca u niego

myśl, że kto nie umie korzystać ze swojego mienia, to tak jakby go nie miał, że trzeba umieć nie tylko gromadzić bogactwo, alei je użytkować. Trzeba wykorzystać życie. Nie trzeba zachowy

  wać się jak ów kogut, który dowiedziawszy się, że go tuczą,żeby go zabić i zjeść, zaczął odmawiać jedzenia. Marny miałkoniec8.

Pomnażanie swego bogactwa jest najwyraźniej dla Albertiegonaturalnym pragnieniem każdego człowieka. Biedny zawsze chcesię wzbogacić (ogni povero cerca d'arricchire). Pomnażać jednak swoje zasoby trzeba nie tylko produkcją, ale i oszczędnością.

  Wydatki nasz autor dzieli na konieczne i niekonieczne. Te ostatnie

zaś na dopuszczalne i szalone (pazzia). Wydatki konieczne to  wydatki na utrzymanie rodziny, posiadłości ziemskiej i „interesu",  wydatki na zapewnienie rodzinie wygody i odpowiedniej pozycjispołecznej. Z tymi nie należy nigdy zwlekać. Załatwiać je trzebaod razu, dbając zawsze o najwyższą jakość tego, co się nabywa.Tam gdzie honor rodziny i ojczyzny jest zagrożony, musimy miećszeroki gest (musimy być splendidi, magnifici, potentissimi). Do

  wydatków niekoniecznych, ale dopuszczalnych, należy malowaniesobie loggii, kupowanie srebra, pięknych dywanów, kosztownychszat, pięknych koni, pięknych książek. Te wydatki w przeciwieństwie do poprzednich należy odkładać. Może chętka człowiekowiprzejdzie, a jeżeli nawet nie przejdzie, ma się przynajmniej czas,

  by lepiej rzecz przemyśleć. W ten sposób wyda się mniej, a miećsię będzie więcej przyjemności. Najwyraźniej idzie tu autorowio przyjemności antycypacyjne, o upajanie się perspektywą.

1 Szczegół o kogucie podaję z innej pracy Albertiego, którą cytuje

Lang: op. cit., s. 41—42.

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 51/73

 

Są wreszcie, jak wspominaliśmy, wydatki szalone. W ichopisie Alberti, zawsze umiarkowany w słowach, wypada z formy.Szalony jest ten, kto utrzymuje grono próżniaczych rezydentów,przypochlebiających się pasożytów. Rezydenci ci to ludzie występni (scellerati e viziosi uomini), gorsi od zwierząt drapieżnychczy jadowitych. Symulując przyjaźń ubliżają jej. Wyrabiają próżność w tym, komu kadzą. Taki jeden nikczemnik może zniszczyć życie rodziny. Trzeba ich unikać jak zarazy, a także unikaćtych, którzy ich trzymają. Te mocne słowa skierowane są przeciwobyczajom wielkiej szlachty, przypomnimy je jeszcze z okazjiinnych wypowiedzi skierowanych przeciw signoroni.

Zrównoważony budżet, wydatki nie przekraczające nigdy wpły  wów — to temat, do którego Alberti chętnie powraca. Zakończenie trzeciej księgi pośród ostatecznych przykazań moralnych,nakazujących sprawiedliwość, pokojowość, opanowanie, skromność, jeszcze raz wbija słuchaczom w pamięć: „Niechaj wasze

  wydatki będą równe waszym wpływom albo od nich mniejsze".

Przejęty tą zdobyczą, jaką były wtedy reguły buchalterii,  Alberti każe notować wszystko i zawsze mieć pióro w ręce (sempr e avere la penna in mano). Kupcowi przystoi mieć ręce zawsze uwalane atramentem.

Oszczędność zapewnia człowiekowi niezależność. Nasz autor przypomina przysłowie głoszące, że kto nie znajdzie denara wswoim trzosie, tym mniej znajdzie go w cudzym (s. 60). Oszczędność pozwala w razie potrzeby wspomóc krewnego, przyjacielaczy ojczyznę. Ale nie można nigdy wyglądać na skąpca. Trzebazachować złoty środek między skąpstwem a wyrzucaniem pieniędzy na rzeczy niepotrzebne. Tym złotym środkiem jestliberalità. Zwłaszcza nie można żałować na wydatki, które podnoszą splendor rodziny, jej dobre imię i chwałę. Fama, gloria,

onore, na które zarabia się bogactwem i osobistą zasługą — totemat, który powtarza się uporczywie.

  Wspominaliśmy już, że dom i nagromadzone w nim mienie,grunt uprawny i przemysł bawełniany mają stanowić podstawęekonomiczną rodziny. Takie rozplanowanie posiadania Albertiuzasadnia szeroko w rozmowie z synami, którzy tym razemzupełnie wyjątkowo wysuwają odmienny od ojca pogląd, a mianowicie pogląd, że pieniądz jest rzeczą najważniejszą. Pieniądz —

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 52/73

 

  jak perswadują — jest nerwem wszystkiego. Kto ma pieniądze,może zaspokoić wszystkie swoje potrzeby i zadość uczynić wszystkim swoim chęciom. Kto nie ma pieniędzy, temu wszystkiego  brak. One to zmniejszają cierpienia człowieka na wypadek wygnania czy innych przeciwieństw losu. Za pieniądze można mieć

  wszak w każdej chwili i ziemię, i pośredników, i narzędzia dopracy, i woły. W małym trzosie ma się potencjalnie wszystko.Ojciec krytykuje ten pogląd w imię większej asekuracyjnościi twierdzi, że nic nie jest równie niepewne (meno stabile), mniejtrwałe niż pieniądz. Przechowywanie pieniędzy łączy się z róż

nymi niebezpieczeństwami i z atmosferą podejrzeń. Trzymać je  w zamknięciu, to nie będą użyteczne nikomu, a nic nie jestdobre, czego się dobrze nie używa (s. 172). Posiadanie pieniędzy naraża człowieka na ciągłe pokusy, wystawia go na złe rady,prowokuje cudzą złą wolę. Choć zgoda na to, że — jak przypominają synowie — budynki mogą być na wypadek wojny puszczone z dymem, ale nie można wyrzec się posiadłości. Ziemia  jest zawsze pewną lokatą. Raz nieurodzaj, to w drugim roku plonobfity. Praktyka i doświadczenie wskazują na wyjście kompromisowe. Ponieważ pieniądze lepsze na zawieruchę, a posiadłośćna okres pokoju, należy mieć jedno i drugie. „Nie wszystko wpieniądzach i nie wszystko we własności ziemskiej, lecz część

  w jednym, część w drugim". A dalej: „Dobry gospodarz nie po  winien ograniczać całych swoich zasobów ani tylko do pieniędzy,ani tylko do posiadłości, lecz winien podzielić to, co posiada,i rozmieścić w paru miejscach" (s. 173).

Operować pieniędzmi wolno tylko w sposób jasny i uczciwy (chiaro e netto). Do pożyczania Alberti nie jest skory. Trzebauciekać od pragnących się u ciebie zadłużyć, choć nie tak, by zasłużyć sobie na miano skąpca. A zwłaszcza nie pożyczać możnym.Raczej dać takiemu i stracić dwadzieścia denarów niż pożyczyćsto. Od signorów nie można się spodziewać nawet wdzięczności,nie mówiąc już o zwrocie długu. Tyle cię kochają, ile im jesteś

potrzebny. Pędzą oni żywot próżniaczy żywiąc się cudzym chle  bem i unikając trudu. Nie cenią w tobie cnoty. Gromadzą u sie  bie ludzi występnych i podstępnych, którym się nie podoba  wstrzemięźliwość, powaga, uczciwość. Od możnych trzeba zawsze uciekać. Jeżeli im dasz, czego chcą, zażądają więcej. Będą 

17 — Ossowska — Moralność..

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 53/73

 

nienasyceni. Jeżeli dasz jednemu, nic możesz odmówić innym.Obietnice już stanowią zobowiązania, pożyczki są właściwie darami, a dary takie to wyrzucone pieniądze. Signori  wyzyskują każdą twoją omyłkę i niedopatrzenie, żeby nie oddać pieniędzy,które pożyczyli. Będą cię obmawiać, będą ci szkodzić, żeby sięod spłaty długu uwolnić. Ludzie, których Alberti każe nam cenić,osiągają dobre imię raczej przez cnotę niż przez wystawność życia. Osiągają ją przez zasługi, a nie przez cudzą krywdę.

3. Wzór mężczyzny i kobiety na podstawie traktatu o rodzinie

Z opisu życia rodzinnego w traktacie Albertiego wyzierają pewne wzory osobowe. Niektóre ich rysy znalazły już wyraz wnaszym streszczeniu, obraz ten jednak jest jeszcze niepełny i pragniemy teraz wejść w bliższe jego szczegóły.

Najzupełniej nieśredniowiecznym rysem u Albertiego jest jego

  wiara w człowieka i niezwykłe ludzkie możliwości. W człowieku  jest coś ze śmiertelnego boga. Aktywność, dla której zrodziłsię człowiek, ma przed sobą nieskończone możliwości. Ale na to,

  by te możliwości zrealizować, trzeba umieć nad wszystkim panować i wszystko obracać na swoją korzyść. Trzeba wszystkimdobrze gospodarować. To szerokie właśnie znaczenie — a nie

  wąskie, które nadaje jej Sombart — ma sławna masserizia Albertiego i w tym szerokim sensie nazywa ją Alberti sprawą świętą  (sancta cosa). Rządzić własnym ciałem. Rządzić namiętnościami. Rządzić swoim mieniem. Rządzić czasem. Obracać na swoją korzyść przyjaźń. Umieć nawet ze stosunków ze złymi ludźmi

  wyciągnąć coś dla siebie. Stosunek do erotyki jest szczególnym

  wypadkiem stosunku do namiętności w ogóle. Nigdy nie dozwalaćmiłości, by uzyskała nad nami taką władzę, byśmy nie mogli oddawać się jej tylko wtedy, kiedy chcemy, i strząsać ją z siebie,kiedy to uważamy za stosowne. W wypadku, jeżeli kierowanielosem nie leży w naszej mocy, trzeba mu się podporządkowaći po stoicku chcieć tylko tego, co jest w zasięgu naszych możli-

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 54/73

 

  wości. Zalecanie panowania nad sobą łączy się z wiarą w możliwość panowania także i nad swoim otoczeniem.

  Alberti ma tę samą wiarę w naukę, którą przejawia potemLeonardo da Vinci, oraz tendencję do stosowania nauki w najdrobniejszych szczegółach życia codziennego, tendencję tak charakterystyczną później i dla Leonarda, i dla Franklina. Chwalono inwencję techniczną Albertiego jako architekta. On sammówił o wielkiej satysfakcji, jaką daje wymyślanie nie znanychdotąd mechanizmów czy rozwiązywanie zadań matematycznych.Cenił ta kże — w b r e w s t a r o ż y t n y m — ręczną p ra eę r ze mieślniczą i piękno jej wytworów dobrze wykonanych. Wspomina się o tym, że wiedza miała dla Albertiego walory moralnei że verità i bontà — tak jak u Leonarda — łączy się u niego zesobą. Miał on kult dla geniuszów, a słowa, w jakich o nich mó  wił, przypominają romantyków9.

I wewnątrz człowieka, i w jego otoczeniu powinien panowaćład, ale nie tyle ów porządek franklinowski, ile umiar starożytnych. Trzeba trzymać się środka między „za mało" i „za wiele"(il mezzo tra il poco e il troppo). Ład ma w sobie spokój i piękno.Podkreślił to już — nawiasem mówiąc — Ksenofont w Oikono-

mikòs, gdzie roztkliwial się nad pięknem równych rzędów obu

  wia, uporządkowanymi seriami zastawy stołowej, równo ułożonymi stosami kołder 10 . I u Albertiego strona estetyczna ładu podkreślona była mocno. Łatwo i przyjemnie jest objąć wzrokiemdrzewa sadzone równym rzędem czy ogród dobrze rozplanowany.

Umiar, który poleca Alberti, przejawia się we wszystkich  jego własnych wypowiedziach i w samym doborze słów. Nigdzieżadnych krańcowości i żadnych zapalczywości. Każdą rzecz trze  ba rozważać spokojnie ze wszystkich stron. W taki to właśniesposób nasz autor rozważa np., czy należy młodzieży dawać doręki pieniądze. Pieniądz to w ręku młodocianych narzędzie niemniej niebezpieczne niż brzytwa. Ale z drugiej strony brak pieniędzy też niejednego młodego chłopca doprowadził do złego.

  Analogicznie rozważa się zagadnienie, czy młodzież wychowy-

9 Zob. M i c h e l : op. cit., s. 207, 296—297, 580.10 K s e n o f o n t : Oikonomikòs. London 1938 Heinemann, Harvard

University Press, Cambr. (Mass.) Tekst grecki wraz z przekładem angiel

skim.

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 55/73

 

  wać na wsi, czy w mieście. I jedno, i drugie ma swoje dobre strony. W mieście jest więcej okazji, by się wyróżnić. W mieściechłopcy mogą przyjrzeć się złu, a trzeba je znać, żeby wiedzieć,czego unikać. Jednocześnie i życie na wsi ma swoje zalety niedo zlekceważenia. Trzy tylko sprawy w toku traktatu dobywają z Albertiego wypowiedzi bezkompromisowe: wspomniany obyczaj możnych utrzymywania w domu rezydentów, niewypłacalność signorów i ich pasożytnictwo oraz sprawa dzierżenia wysokich urzędów w mieście, do której właśnie przechodzimy.

  Alberti jest autorem traktatu o spokoju. Zalecanie spokojnego życia jest dość zrozumiałe w burzliwym okresie, w jakimdane mu było żyć. Przeżył on wszak zarazy i wygnania, a jegorodzina — łaski i niełaski polityczne. Toteż do dzierżenia wysokich urzędów odnosi się negatywnie, nie tylko dlatego, że były mu niedostępne. Wprawdzie trudno w zaciszu domowym o sła  wę, o którą naszemu autorowi tak bardzo chodzi, ale Albertiprzekonuje swoich, że smutny los spotykał zawsze najlepszych,którzy się wyróżniali. Nie można się przecież bogacić na urzędachcudzym kosztem, a ci, którzy tego nie czynili, nie byli nigdy należycie doceniani. Smutny los spotkał Arystydesa, któregoobywatele wyrzucili po prostu dlatego, że był najsprawiedliw

szy. We właściwie zbudowanym państwie rządy powinni dzierżyć najlepsi (migliori cittadini), ale póki tak nie jest, należy stronić od wysokich stanowisk, a w żadnym razie dla spraw publicznych nie zaniedbywać własnego domu. Rodzina droższa niż  jakakolwiek inna sprawa (più cara la famiglia che alcuna altra

cosa).

Skoro nie poprzez życie publiczne ma się dojść do upragnionejsławy, pozostaje — tak to przynajmniej głosi traktat o rodzinie — uzyskać ją przy pomocy cnót domowych i bogactwa.

  Alberti poleca synom pracowitość, wstrzemięźliwość (sobrietà),

roztropność, pokojowość, przyjemne formy obcowania z ludźmi(facilità), uprzejmość (civilità), sprawiedliwość, skromność i uczciwość (onesta), termin występujący w różnych kontekstach wróżnym znaczeniu11 . W tym zespole cnót zjawia się także gdzie

u w wyrażeniu oneste ricchezze idzie o bogactwo zarobione uczciwie.

Gdy Alberti uważa onestà za największą ozdobę, kobiety zamężnej, ma

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 56/73

 

indziej umanità. Jeżeli można ją interpretować — jak to tekstsugeruje — jako wyrozumiałość dla ludzi, mielibyśmy tutaj doczynienia z antycypacją owej humanité, o której wspomina Hel-

  wecjusz i którą historycy francuskiego Oświecenia poczytują niekiedy za nowość wprowadzoną w tym dopiero okresie do katalogu cnót12. W zachowaniu obowiązuje człowieka u Albertiegogodność (dignità). Winien on powagę i dojrzałość przejawiać wkażdym geście. Mamy tu coś jakby ową mieszczańską  respectabi

lity, która wchodzi do portretu dżentelmena angielskiego XIX   wieku oraz z wchłonięciem tego wzoru przez mieszczaństwo,oraz francuską  dignité, którą w mieszczaństwie francuskim opisuje Goblot13 . Temu ubieganiu się o szanowność autor ten przypisuje dokonanie się przemiany w modzie męskiej XIX w., podkreślającej w ubraniu godność zarówno jego krojem, jak barwą.Tą szanownością mieszczaństwo kompensowało braki urodzenia.Dla Albertiego nie wystarczają dla tej szanowności pozory cnót,lecz żąda on cnót autentycznych. „Starajcie się być takimi, na

  jakich chcecie wyglądać" (Ingegnatevi esse quali voi volete pa

rare; s. 97).

Unikać trzeba bezczynności, chciwości, rozwiązłości, kłótli

  wości. Wiedząc co złe, trzeba sobie swoimi zaletami zyskać dobrą sławę, życzliwość i miłość obywateli. Nasz autor nie chce byćtylko poważany. Chce także być kochany.

  Alberti — jak wspominaliśmy — pisał śladem wielkich starożytnych traktat o przyjaźni. Ten temat poruszany jest i w roz  ważanym przez nas tekście. Nie jest przyjacielem — tłumaczy   Agnolo żonie — ten, kto podważa moją dobrą sławę. Jest nimten, któremu w jego obecności objawiam szacunek i którego w

  jego nieobecności chwalę. Bogaty łatwo znajduje przyjaciół. Przy  jaciele są nadzwyczaj potrzebni (utilissimi), powiedzenie, którepodkreśla stosunek Albertiego do przyjaciela jako do sojusznika.

na myśli jej wierność małżeńską. Niektórzy traktują czasem onestà także

  jako wierność umowom ( M i c h e l : op. cit., s. 268).18

P. Haz ar d : La pensée européenne au XVIII  siècle. T. 1—3. Paris

1954 Boivin et Cie. T. 1, rozdz. IV. Inni widzą w  humanité  legat staro

rzymski.13

E. Goblot: La barrière et le niveau. Paris 1926. Pisałam o tym

obszerniej w „Myśli Współczesnej" 1947.

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 57/73

 

Ponieważ przyjaźń służy asekuracji, Agnolo doradza przyjaciółstarannie wypróbowanych, tak jak wypróbowuje się łuk czy konia w czasie pokoju, żeby wiedzieć, co będzie wart w momencie niebezpieczeństwa (s. 187). Wypróbowywać ich także należy   w sprawach drobnych, żeby wiedzieć, jak się zachowają w wielkich. Ale w zasadzie odwoływać się do nich należy jak najrzadziej. Człowiek winien być samowystarczalny i raczej innych wstosunku do siebie zobowiązywać niż samemu zaciągać zobowiązania. W stosunku do przyjaciela obowiązuje hojność, ale trzeba

pamiętać, że z pożyczek rodzą się często spory, w których przy  jaciela możemy stracić. W wypadku konfliktu interesów „dla-czegożbym ja miał faworyzować jego interes bardziej niż on mój?"(Perche debbo io avere più caro l'utile suo, che il mio; s. 177).

Egoizm rodzinny Agnola podkreślano powszechnie. Rodzina, wedle tego obrazu, trzymać się ma solidarnie, w postaci nieufnieobronnej w stosunku do obcych (gli strani). Sławna — jeżeliidzie o tę sprawę — jest rada, którą ojciec daje synom, a miano  wicie rada, żeby drzewa w swojej posiadłości sadzili na jej granicach, by zacieniały nie własne pole, lecz pole sąsiada (s. 108).

  W stosunku do wroga nie należy wprawdzie reagować nienawiścią na nienawiść, ale należy odpowiadać podstępem na pod

stę p i przemocą na przemoc . To jest głos Machi avell ego, a ni e •chrześcijańskie pouczenie o nadstawianiu drugiego policzka. Tak ma się zachowywać mężczyzna. Kobieta powinna uciekać.

Skoro poruszyliśmy już sprawę stosunku Albertiego do chrześcijaństwa, wypada tu zaznaczyć, że pogląd na świat, z jakimmamy u niego do czynienia, jest najzupełniej świecki. Wprawdzie Alberti, pragnąc zakosztować każdej formy literackiej, ba  wił się także pisaniem psalmów, ale był to — jak się zdaje —raczej eksperyment literacki niż wyraz głębokich religijnychprzeżyć. Bóg mało interweniuje w układzie życia Albertiego,aktywność Albertiego pozbawiona jest motywacji religijnej i liczy on na nagrodę za dobre życie tu na ziemi, nagrodę w postaci do

statku, miłości ludzkiej i poważania.Jak wspominaliśmy na początku, w rozprawie o rodzinie,

którą rozważyliśmy nieco szczegółowiej, ojciec poucza synów,  jak żyć należy. Nieobecność córek nie wymaga wyjaśnień, ko  bieta bowiem w tej koncepcji rodziny jest wyraźnie czymś dru-

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 58/73

 

gorzędnym. Mężczyźni są dla naszego autora czymś lepszym,mają z natury  animi grandi ed ellelti, toteż w konwencjonalnejmodlitwie, odmówionej po objęciu wraz ze świeżo poślubioną żoną nowego, wspólnego domu, Agnolo prosi Boga o synów.

Kobietę kształci mąż, a ma w tej sprawie szerokie możli  wości, zważywszy, że bierze ją zwykle bardzo młodą i niedoświadczoną z rąk matki, której zadaniem było upilnować ją wczystości do ślubu i nauczyć ją robót domowych: przędzenia i szycia (filare e cucire). Podczas gdy wzór męski Albertiego odbiega

od odziedziczonej tradycji, wzór kobiety przypomina dokładnieżonę Ischomacha z dialogu Ksenofonta Oikonomikos. W skomplikowanych stosunkach obu płci wzory, tak jak w walce klas, narzucają w swoich interesach silniejsi. W interesach tych ostatnich najwidoczniej od czasu Ksenofonta nie zaszła żadna wyraźna zmiana. Żonę należy wybrać na podstawie jej cnót, pozycjirodzinnej i majętności, przy czym autor akcentuje wagę pierwszej z wymienionych pozycji. Raz poślubiona kobieta winna pilnować domu. We wspomnianej przed chwilą modlitwie małżonkowie proszą o bogactwo, przyjaciół i sławę — dla męża; o czystość, trwanie w wierności małżeńskiej i kwalifikacje dobrej gospodyni — dla żony. Wierność małżeńska żony stanowi ozdobę

rodziny. Ten klejnot wchodzi w skład posagu córek. Naprawdępiękna może być tylko kobieta cnotliwa. Bóg szczególnie surowokarze wiarołomne. Są one piętnowane przez opinię (infame)

i zawsze nieszczęśliwe. Żona wimia podobać się tylko mężowi.Malowanie jest nie tylko naganne, ale i bezcelowe, mąż wszak zna ją i bez szminki. Ojciec opowiada synom, jak to jego żonaa ich matka chcąc w czasie ślubu piękniej wyglądać powlekłatwarz barwiczką. Upomniał ją łagodnie — tak bowiem upominaćnależy kobietę — by szminkę starła. Łagodnie, bo łatwiej pro

  wadzić żonę miłością niż strachem. Walka ze szminką rozwija się  w dłuższą przemowę. Brzmi ona zupełnie tak jak u Ksenofonta,gdzie Ischomach także wzbrania żonie malowania i gani podwyż

szanie się przy pomocy grubych podeszew. Obaj autorzy zgodniedoradzają żonom, by zarabiały na autentyczne rumieńce przezpracowite dreptanie. Nie próżnować, nie wyglądać — jak doradza dodatkowo Alberti — przez okno. Od pracowitej krzątaniny twarz robi się rumiana i wzmaga się apetyt. Pracowitość dla ko-

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 59/73

 

  biet to wspólne zalecenie i rycerskich, i mieszczańskich ideologiistarożytności. Przypominamy sobie, jak to król Feaków — który Odyseuszowi opisuje tryb życia na swym dworze w słowachnastępujących:

Kochamy się w biesiadach, pląsach, gęśli graniu;

  W zmianie stroju, toż w łaźniach i odpoczywaniu14 —

ma żonę znaną z pięknych robót kobiecych i córkę, która wrazze służebnymi pierze bieliznę. Ci, którzy studiowali historię sto

sunku ludzi do pracy i pracowitości, za mało jak dotąd brali poduwagę, że odpowiednie dyrektywy nie zawsze przedstawiały sięsymetrycznie dla mężczyzn i dla kobiet. W zamożniejszych mieszczańskich rodzinach europejskich końca XIX w. i początku

  w. XX mężczyznę będzie stać na bezczynną żonę grającą rolędekoracji i będzie on tej sprawy bronił jako sprawy własnej pozycji klasowej. U Albertiego mamy do czynienia z podziałempracy. Łączy się on z przekonaniem, że zajęcia kobiece byłyby dla mężczyzny nie tylko niewłaściwe, ale i degradujące (s. 132).

  W rozważanym traktacie o rodzinie mąż wprowadza żonę dogotowego i już zagospodarowanego domu, wspólne życie wypada  więc zacząć od poinformowania jej, gdzie się co znajduje. Bez

świadków mąż pokazuje żonie, gdzie ukryte są klejnoty (najlepiej trzymać je w sypialni!). Nie potrzebuje ona tylko wglądać

  w jego archiwa, jego pisanie (scritture). Te rzeczy są dla niegoświętością  (quasi come cosa religiosa), a kobieca ciekawość i gadatliwość mogą tu okazać się niebezpieczne. Zawsze bezpieczniej,

  by kobieta n i e m o g ł a szkodz ić, niżby tylko n i e c h c i a ł a .Mężowi kobieta winna posłuszeństwo i poważanie. Czystość

i skromność, okazywanie szacunku i pokora (onesta e modestia,

riverenzia e umilta) — oto cnoty kobiece. Ma ona raczej słuchaćniż mówić (s. 148). Winna być dyskretna: nie rozpowiadać o swoich sprawach i nie pytać o cudze. W stosunku do służby musinauczyć się być panią. Nie wolno jej ze służbą plotkować i musistrzec się jej donosów. Strofować winna służbę łagodnie i łaska

  wie. Na zewnątrz obowiązuje ją zachowanie pełne godności(s. 166). Godność ta musi być połączona z wesołością. „Kobieta

" H o m e r : Odyseja. Tłum. L. Siemieński.

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 60/73

 

  wesoła jest zawsze piękn iejs za" (s. 164). G dyb y była smu tna ,

można by pomyśleć, że coś zbroiła. W swojej hierarchii wartości

  winna przekładać l'onore nad posiadanie, l'onestà nad to, co po-

żyteczne (s. 166).

4. Charakterystyka Albertiego

  w świetle traktatu o rodzinie

Po zaznajomieniu się z poglądami Albertiego, zawartymi w  jego rozprawie o rodzinie, spróbujmy scharakteryzować na ich

podstawie pozycję autora w dziejach mieszczańskiej myśli mo

ralnej. Różni badacze — jak już wspominaliśmy na wstępie —

  widzieli Albertiego rozmaicie.

J. Burckhardt w znanej pracy o kulturze włoskiego Odrodze

nia robi z Albertiego typowego człowieka Renesansu według tej

  wizji, którą zarysował stwarzając znaną sugestię typologiczną 

dla późniejszych badaczy tej epoki. Alberti jest typowym, wszech

stronnym człowiekiem swego stulecia. Uzdolnienia gospodarcze

łączy z filozofią, literaturą piękną, architekturą, rzeźbą i malar

stwem. Jego kultura estetyczna jest wyjątkowa. Burckhardt przy

pisuje mu odkrycie piękna natury, piękna drzew i pól upraw

nych, piękna starych, pomarszczonych twarzy 15

. Nie chcemy już

  wchodzić bliżej w szczegóły tej charakterystyki. Faktem jest,

że nie jest to drobnomieszczański buchalter z palcami uwalany

mi atramentem, skrupulatnie szeregujący cyfry — jakim widzi

go Sombart.

Dla Sombarta renesansowa Florencja to „Betlejem ducha ka

pitalizmu", a Alberti jest reprezentantem tego ducha w tym

samym sensie, w jakim był nim później Franklin. Prosta droga

prowadzić ma od pierwszej do drugiej z tych postaci16

poprzez

takich pisarzy, jak J. Savary czy D. Defoe. Alberti ma swoich

1 S'J. B u r c k h a r d t : Kultura Odrodzenia we Włoszech. Warszawa1939.

16 W. S o m b a r t : Der Bourgeois. Munchen und Leipzig 1913 Verlag

  von Duncker und Humbolt, s. 149. Dalsze cytaty w tekście podają na

podstawie tego wydania.

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 61/73

 

poprzedników w tych, którzy w starożytności pisali o gospodarstwie, przede wszystkim w rzymskich autorach de re rustica, wyzyskuje on także, niejednokrotnie nie bez deformacji, różne wątkipóźnego antyku, jednakże jest dla Sorabarta w różnych punktach nowatorem. Nowatorstwem ma być to, że ktoś możny w

  jego traktacie nie wstydzi się mówić o sprawach gospodarczych(Das war etwas unerhört Neues; s. 138). Dalej samo ujęcie dobrejgospodarki jako gospodarki, gdy dochody nie są w żadnym raziemniejsze niż rozchód}' — to pomysł mieszczańsko-kapitalistycz-ny całkowicie odwracający się od pańskich maksym życiowych

(eine grundsätzliche Verwertung aller Maximen seigneuralenLebensgestaltung). Wreszcie wraz z Albertim zjawia się pojęcieoszczędzania (Die Idee des Sparens trat in die Welt!). Nie idzieo oszczędzanie przez biedaka, którego konieczność do tego zmusza, lecz o to, że oszczędny gospodarz staje się tutaj ideałemnawet bogacza! (s. 139). Ta mieszczańska etyka, w której już

  brzmi franklinowska zasada „czas to pieniądz", przepojona jest,zdaniem Sombarta, ressentiment  w stosunku do możnych — rys,który uzupełnia poprzednio wymienione, klasyczne rysy mieszczańskie.

Dla Webera Alberti to wielki, wszechstronny geniusz Renesansu, który w swoim traktacie o rodzinie zajmuje się prowadzeniem

domu (Haushaltung), a nie robieniem pieniędzy  (Erwerb). Jegodbałość o sławę rodziny purytanin musiałby uważać za grzeszną,podobnie jak całą jego antyczno-pogańską orientację życiową.  W purytanizmie — asceza, którą M. Weber nazywa ascezą w ramach świata w odróżnieniu cd ascezy świętych, tu — zupełny   jej brak. Tam — brak zrozumienia dla świata literatury i sztuki,tu — te sprawy na pierwszym miejscu. Purytanin ze swoją religijną motywacją i bogactwem w charakterze premii a Alberti —to dwa różne światy".

O jednym jeszcze obrazie Albertiego wspomnieć tu wypada.Prace tego autora, w których narzeka na nieżyczliwy stosunek   jego środowiska do zainteresowań sztuką i nauką i sławi ponad  wszystko artyzm i geniuszy, skłaniają prawdopodobnie M. Beard,

17 M. W e b e r: Die protestantische Ethik und der Geist des Kapita

lismus. [W:J Gesammelte Aufsätze zur Religionssoziologie. T. 1. Tübingen

1920, s. 38—41.

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 62/73

 

autorkę Historii człowieka interesu, do włączenia Albertiego wraz,z Boccacciem do tych pisarzy Odrodzenia, którzy buntowali się

przeciw kapitalizmowi. Pamiętamy, że Alberti studiował wbrewrodzinie, która najwidoczniej rada by była widzieć go w banko-

Iwości czy handlu. Podobnie Boccaccio, syn agenta firmy banko-? wej Bardich , nie chciał iść śla dami ojca; zosta wił pr zy tym w; Dekameronie satyrę na bankierów i żałował jakoby każdej chwili,

którą zmarnował na interesy. Obaj ci pisarze to dla naszej autor

ki renesansowi renegaci kapitalizmu, których porównywać należy z Ruskinem i Morrisem18 .

Pośród tych różnych wizji Albertiego postarajmy się zaryso  wać taki obraz tego autora, jaki się on nam przedstawia na podstawie znanych nam tekstów.

  W pierwszej księdze Polityki  Arystotelesa znajdujemy ciekawe odróżnienie sztuki zaspokajania potrzeb własnych i rodziny, sztuki, którą Arystoteles nazywa oikonomia, od sztuki bogacenia się {he ktetike tschne albo he chremalistike techne). Oiko

nomia zużytkowuje środki zgromadzone przy pomocy sztuki bogacenia się, ale jest czymś od niej różnym19 .

Natura — pisze Arystoteles — wszystkim istotom zapewniłapewne sposoby zdobycia sobie utrzymania, tak jak zapewniłamleko niemowlętom. Ludzie żyją czasem z polowania, kiedy indziej z połowu czy z wojny. Większość żyje z uprawy roli.

  Wszystkie te sposoby zdobywania sobie środków do życia są sposobami naturalnymi łącznie z wojną, która jest sprawiedliwa,gdy skierowana przeciw ludziom zrodzonym do słuchania i odmawiającym posłuchu. Te naturalne sposoby zaspokajania potrzeb należą do oikonomii, która w swoim zdobywaniu ma granice.

  Ale istnieje inna sztuka zdobywania, która już jest sztuką bogacenia się i idzie w nieskończoność. Każdą rzeczą można posłu

giwać się dwojako, tak jak człowiek posługuje się butami. Można włożyć je na nogi albo wymienić. Wymiana z natury nie należy do sztuki bogacenia się, ponieważ początkowo ludzie wy-

18 M . B e a r d : A History of the Business Man. New York 1938 The

Macm. Co., s. 185.10 M a r k s w   Kapitale powołuje się na to rozróżnienie na s. 161 pol

skiego przekładu. Warszawa 1951.

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 63/73

 

mieniali tylko po to, by zaspokoić swoje potrzeby. Z tej właśnie  jednak wymiany zrodziła się sztuka bogacenia się. Gdy ta wymiana ogarnęła szerokie tereny, niezbędny stał się pieniądz, borzeczy podlegające wymianie nie zawsze było łatwo transportować. Wtedy rozwinęła się nowa sztuka mająca na oku pieniądz,którego mnożenie nie ma granic.

Mimo różnych niejasności w rozróżnieniu Arystotelesa i mimo to, że ostre ono — wedle jego własnej opinii — nie jest,chwyta jednak coś, z czego warto zrobić użytek w naszych dalszych zestawieniach. Zainteresowania gospodarcze Albertiegonie były, oczywiście, czymś nowym i mieszczaństwo nie pierwsze się ich nie wstydziło. M. T. Va rr ò (116—27 p. n. e.) wym ie-

nia przeszło pięćdziesięciu pisarzy, którzy już pisali o gospodarce  wiejskiej, zaś współczesny Senece Cominella (I w. n. e.) w pierwszej księdze De re rustica, najobszerniejszego z dzieł rzymskichpoświęconych rolnictwu, sporządza imponujący swoją liczebnością wykaz tych, którzy przed nim pisali na te tematy, rozpoczynając ten wykaz od Hezjoda i Demokryta. Do tej listy przy  bywa o czternaście wieków później Alberti, któremu tenże Co-lumella był dobrze znany i który w swoim traktacie o rodzinie

miał — według różnych badaczy — przejąć niejeden szczegółz gospodarczych refleksji Ksenofonta. W znanych nam traktatach należących do tej listy można — korzystając z rozróżnienia Arysto telesa — wyróżnić takie, k tór e zajęte są p rzede  wszystkim organizacją i ładem w gospodarce domowej, i takie,którym robienie pieniędzy leży przede wszystkim na sercu. Jestpod tym względem wyraźna różnica akcentów między  Oikono-

mikòs Ksenofonta, rozprawą, którą by się bez wahań zaliczyłodo Arystotelesowej oikonomii, a rozważaniami Katona Starszego w De re rustica, gdzie element bogacenia jest silniej podkreślany i owa ktetikè tedine Arystotelesa dochodzi wyraźnie do głosu.Znajdziemy ją potem w czystej postaci w Drodze do majątku

B. Franklina. Idzie się ku niej poprzez cały szereg form przejściowych, które, mimo różnicy epoki, warunków lokalnych i pochodzenia autora, będą objawiały analogie n a r z u c o n e p r z e zs a m ą p r o b l e m a t y k ę .

Ksenofont, rycerz-ziemianin, przypominający polskich szlagonów, wrócił z wypraw wojennych z łupami, które pozwoliły 

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 64/73

 

20 T. S i n ko: Literatura grecka. T. 1, cz. 2. Kraków 1932, rozdz. XIX.

mu kupić majątek i zająć się rolą. W  Ojkonomikos każe on Sokratesowi, któremu Platon w Fajdrosie przypisywał przekonanie, że od natury niczego nauczyć się nie można, głosić hymnpochwalny na cześć robót wiejskich i interesować się tym, jakie

  bywają rodzaje gleby, kiedy należy orać, siać, pleć czy nawozić (!). Ksenofont uznaje dwa tylko zawody: wojaczkę (polemi-

ken tśchnen) i rolę (georgian), gardzi natomiast sztuką rzemieślniczą, zawodami „przypieckowymi", jak tłumaczy słowo banau-

 sik&i T. Sinko20 . Od nich ciało i dusza nikczemnieją z powodu ciąg

łego siedzenia w domu, braku czasu na obcowanie z przyjaciółmi. Tacy, którzy się nimi zajmują, są złymi obrońcami ojczyzny.Ischomach, stanowiący dla Ksenofonta wzór gospodarza i czło

  wieka, dba niewątpliwie o bogactwo, byle godziwie (kalos) zaro  bione, dba rzekomo po to, aby należycie czcić bogów, podejmo  wać przyjaciół czy wspomagać ich w potrzebie i przyczyniać siędo upiększania miasta (te motywy powtórzy później dosłownie  Alberti, opuszczając tylko pierwszą pozycję), ale jesteśmy w jegorozprawie raczej w sferze podtrzymywania swoich zasobów przezdobrą organizację gospodarstwa niż w sferze jakiegoś dorabianiasię.

Tego ostatniego elementu, jak wspominaliśmy, jest znacznie  więcej u Katona Starszego. I on wypowiada się za rolą, ale. nieze względów klasowych (wiadome jest jego plebejskie pochodzenie i wrogość do nobililas). To zawód pewny. Łatwiej możnazrobić pieniądze na handlu czy pożyczając pieniądze, ale pierwszy z tych zawodów ryzykowny, a drugi — niezaszczytny. Gospodarując na roli Katon jest wyraźnie raczej kupcem niż ziemianinem. Plutarch pisze o nim, że żałował gruntu pod ogrody,tak bardzo rentowność przedsiębiorstwa leżała mu przede wszystkim na sercu. Wiadomo równocześnie, że uchylił kategoryczniemożliwość wzbogacenia się wedle tradycyj rycerskich na wypra  wach wojennych. Plantacje Katona pod Rzymem — to przed

siębiorstwo dochodowe, które prowadzi z zawsze czujną kalkulacją, pamiętając z zadziwiającą precyzją każdą cenę i żądając,  by zostawiało się po śmierci większy majątek, niż się odziedziczyło.Myślenie w kategorii strat i zysków jest dla problematyki go-

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 65/73

 

spodarczej najzupełniej zrozumiałe i stanowi jedną ze wspomnianych cech wspólnych tego rodzaju traktatom, cech wyznaczonych przez stawiane sobie zadania. W tych kategoriach obracasię także i myśl Columelli, gdy np. poucza czytelnika, by z dzierżawców nie wyciskać zanadto gotówki, a wymagać raczej pracy,

  bo to bardziej lukratywne a jednocześnie mniej dokuczliwe, albogdy zaleca pytać o zdanie niewolników, gdy rozpoczynają nową 

pracę, bowiem pracują chętniej, gdy brali udział w dyskusjii wysłuchano ich głosu. Wzgląd na zysk każe mu także zalecać,

  by wydajność pracy niewolników podnosić certamine, tj. przez  wzniecanie współzawodnictwa, pamiętając, by narzędzi dla nie  wolników nigdy nie zabrakło, bo strata czasu niewolnika więcejkosztuje niż narzędzia 21 . Albo owo myślenie w kategoriach strati zysków nie posuwa się nigdy u Columelli tak daleko jak u Katona, u którego mamy z tym wyłącznie do czynienia nawet w

  wypadkach, w których można by się spodziewać i innej postawy.Jego wyłącznie merkantylny stosunek do niewolników jest do  brze znany. Niewolnika starego i chorego trzeba sprzedawać —dyrektywa, która gorszy Plutarcha. Dla sąsiadów trzeba być

miłym, łatwiej bowiem wtedy sprzedać swój towar  (opera jaci-lius locabis) i uzyskać pomoc w narzędziach22 .

Nawiązawszy w tych uwagach do tych, którzy przed Alber-tim zajmowali się należytym gospodarowaniem swoją majętnością, wróćmy do jego rozważań.

Pamiętamy, że Alberti miał w rodzinie wielkopańskie tradycje. „Urodził się we Florencji z nader znakomitego rodu Alber-tich" (della nobilissima famiglia degli Alberti), pisze o nim Vasari we wspomnianej już pracy. Zurbanizowanie się jego rodziny 

  w okresie dochodzenia mieszczaństwa do władzy nie było wtedy   bynajmniej zjawiskiem odosobnionym. Niejeden pan feudalny   wziął się wtedy do bankowości czy kupicctwa, zdradzając w tychdziedzinach niemałe uzdolnienia. Agnolo u Albertiego mocnotrzyma się swego drzewa genealogicznego, jednocześnie jednak odżegnuje się aż nadto wyraźnie od signorów, zarzucając im to,co mieszczaństwo zwykło zarzucać szlachcie, a mianowicie próż-

21 L. J. C o 1 u m e 11 a: Res rustica. London 1931 Harvard Universitv 

Press Cambr. (Mass.) Tekst łaciński i przekład angielski. Ks. 1.22 M. P. C a t o: De re rustica.

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 66/73

 

ark-

: niactwo, nieodpowiedzialność za słowo, niewypłacalność, stano  wiącą szczególny wypadek ogólnej niesolidności. Posiadłość podmiastem to nie tyle najlepsze przedsiębiorstwo dochodowe dla  Albertiego, ile idealne miejsce do spędzenia życia. Miasto jestterenem politycznym dla wyróżnień osobistych, ale o panujących  w nim obyczajach lepiej nie mówić (są  orribili a dirle; s. 111).Od urzędów, które można zajmować w mieście, jak sobie przypominamy, każe trzymać się z daleka, a życie w pewnej odległości od większych skupisk ludzkich dodatkowo zalecają mu, jak się zdaje, wspomnienia przeżytej zarazy. Columella, którego —

  jak wspominaliśmy — Alberti dobrze znał i nieraz cytował, uważał rolnictwo za jedyny szlachetny sposób powiększania zasobówrodzinnych (rei jamiliaris augendae), za zawód nie zawierający 

  w sobie nic występnego. Wojowanie, jego zdaniem, łączy sięzawsze z cudzą krzywdą. Handlowanie na morzu jest rzeczą 

  wbrew naturze, bo człowiek jest istotą lądową. Dorabianie sięna obrotach, na lichwie, na podlizywaniu się możnym jest niegodne. Alberti ma już do tego prymatu rolnictwa inny stosunek.Posiadłość ziemska jest jedną z dobrych lokat pieniędzy, zarabian yc h p rz ed e w sz ys tk im n a p rz em yś le , i m i ł y m m i e j s c e m

z a m i e s z k a n i a . Z ar ów n o K a t on ja k i C ol ume ll a, c hw al ączawód rolniczy, mieszkają zasadniczo w mieście, doglądając z dalaswojej wiejskiej posiadłości i wpadając do niej tylko od czasudo czasu i — jak obaj zalecają — zawsze niespodzianie, żeby trzymać swoich administratorów w stałym pogotowiu, w którymto celu Columella doradza dodatkowo zapowiadać swoje wizyty częściej, niż będą naprawdę miały miejsce. Alberti upaja siępięknością otaczającego go na wsi pejzażu i nie chce wsi opuszczać. Podpierając swoje zasoby przemysłem handlowanie uważadla siebie i swoich28 za coś niegodnego (s. 104). Dla rzemiosła —inaczej niż Ksenofont — ma, jak już wspominaliśmy, wysokieuznanie.

Przejdźmy teraz do sporu o duszę Albertiego między Sombar-tem a Weberem i do tego, na jakie rysy przypisywane mu przeztych autorów jesteśmy skłonni się zgodzić i które uważamy dlańza osobliwe, a które nie.

13 Żonie także nie przystoi prowadzić transakcji handlowych poza

domem (trafficasse eon gli uomini juori di casa in publico; s. 129 i in.).

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 67/73

 

Nie jest, wbrew Sombartowi, nowatorstwem Albertiego to,że ktoś możny nie wstydzi się mówić o sprawach gospodarczych,

  bo nie brak przed nim pisarzy szlacheckich, którzy na ten temat pisali. Trudno także uznać sam pomysł ujęcia dobrej gospodarki jako gospodarki, w której dochody i rozchody są ze sobą uzgodnione, za pomysł mieszczańsko-kapitalistyczny, bo żadentraktat o prowadzeniu gospodarstwa nie będzie nam zalecał życianad stan. S z l a c h c i c m o ż e t e g o r o d z a j u t r a k t a t ó w n i e p i s a ć , a l e j e ż e l i j e p i s z e , t o i j e g o t r o s k ą b ę d z i e r ó w n o w a g a b u d ż e t o w a .

Pracowitość też należy do wspólnych zaleceń traktatów o pro  wadzeniu domu. Porównanie domu do ula jest u Ksenofonta. Katon miał, według relacji Plutarcha, czynić sobie wyrzuty w trzechprzede wszystkim wypadkach: 1) jeżeli zdradził sekret kobiecie,2) jeżeli jechał morzem tam, gdzie można było jechać lądem,3) jeżeli dzień przepróżnował. Mimo to trudno wątpić, że praco

  witość nie należała do haseł możnych ani do obyczajów średnio  wiecza. W okresie, gdy żył Alberti, dawał się w przemyśle lnianym dotkliwie odczuwać brak rąk do pracy. Trzeba było wabićrobotników zagranicznych ofiarowując im dobre warunki. Jużprzed Albertim zachęcał do pracy Bernard ze Sieny twierdząc,że jeżeli szlachectwo poznaje się po próżniactwie, to świnia najszlachetniejsza 24 . To zachęcanie do pracy nie było niewątpliwieu Albertiego tylko hasłem dla podwładnych, hasłem leżącym winteresie każdego pracodawcy. Dotyczyło ono i pana, i pani domuoraz całej rodziny. Nie była to jednak franklinowska, ascetycznapracowitość, lecz praca w dawce niedokuczliwej i bez zmęczenia(senza no ja e jalica), dająca się pogodzić z życiowym komfortem.

Sombart mniema, że wraz z Albertim pojęcie oszczędności  wkracza na widownię. Ale Sombart tłumaczy przez Sparsamkeit 

słowo masserizia, które oznacza raczej gospodarowanie przy zrównoważonym budżecie. Jesteśmy tu dalecy od oszczędności frank-linowskiej. Alberti zaleca wprawdzie wstrzymywać się od wy

datków niekoniecznych w nadziei, że ochota na nic może przeminąć, ale zaleca równocześnie nie żałować grosza na komforti na splendor rodziny.

24 Cytuję za M i c h e l e m : op. cit., rozdz. „La citć parfaite".

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 68/73

 

I„Jeżeli spóźnisz się z jedną rzeczą, spóźnisz się ze wszyst-

I kim" — mówił Katon. Nad bezpowrotnym upływem czasu biadał  Columella. Trudno, by czynnik ten nie miał znaczenia u auto-

Irów, którzy rozplanowywali sobie zajęcia gospodarcze. Jednakże nie jeden tylko Sombart uważa, że czas zaczyna odgrywać weFlorencji Albertiego szczególną rolę. Wszak ważkość czasu ma

  być charakterystyczna dla klas dynamicznych, do jakich należałomieszczaństwo w okresie Albertiego. Od XIV w. we wszystkich

  większych miastach włoskich zegary wybijają godziny, jak pisze  A. v. Martin w Socjologii kultury Renesansu25 . Tego liczenia sięz czasem w średniowieczu nie było.

Myślę, że zwrócenie uwagi na nieliczenie się z czasem u klasstatycznych jest najzupełniej trafne i trudno mieć wątpliwościco do tego, że czas liczył się dla Albertiego. Jednakże mam wrażenie, że byłoby rzeczą niesłuszną przypisywać mu franklinowską orientację: „czas to pieniądz". Przeliczanie czasu na brzęczącą monetę jest mu obce. Czas jest dla niego jedną z rzeczy, którymi

  winniśmy zarządzać planowo. U człowieka, który w życiu chciałpomieścić tyle różnorodnych aktywności, który gospodarował,

  wznosił świątynie, rzeźbił, malował, pisał, bawił się nowościami

technicznymi i rozwiązywaniem zadań matematycznych, liczeniesię z czasem nie zadziwia nikogo. Ale to nie jest postawa zalecana przez Franklina, postawa człowieka skoncentrowanego napieniądzu, człowieka, dla którego każda chwila odpoczynku czy rozrywki była przeliczana na ten język i n o t o w a n a w r u

  b r y c e s t r a t f i n a n s o w y c h .  Alberti chce się bogacić. Na to nie trzeba było być protestan

tem. Kościół katolicki, jak wiadomo, krótko obserwował dyrekty  wy, które winny były płynąć z przekonania, że nie można jednocześnie służyć Bogu i mamonie. Faktyczne ubóstwo zostało zastąpione przez ubóstwo ducha, które miało polegać na niezależnościduchowej od posiadanych bogactw. Wymownie tę postawę opisał

  w XVI w. św. Franciszek Salezy (1567—1622), który w dzielepoświęconym życiu pobożnemu, w rozdziale „O ubóstwie ducha

25 A. v. Martin: Kultur Soziologie der Renaissance. [W:] Handwör

terbuch der Soziologie. Red. Vierkandt, s. 495—510.

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 69/73

 

zachowanym pośród bogactwa" twierdził, że ubogi duchem jest

ten, którego duch bogactwem nie jest zaprzątnięty 2".

Bogaty winien, jego zdaniem, zachowywać się jak aptekarz,

który przechowuje trucizny, ale sam się nimi nie zatruwa. Czło

  wiek może posiadać bogactwa, jeżeli ma je w domu czy w trzo-

sie, ale nie posiada ich w sercu. „Być faktycznie bogatym i rów

nocześnie biednym, o ile idzie o przywiązanie uczuciowe, to wiel

kie szczęście dla chrześcijanina, gdyż posiada on w ten sposób

przywileje bogactwa na tym świecie i zasługę ubóstwa dla tamtego świata (U a par ce moyen les commodités des richesses pour 

ce monde et le mérite de la pauvreté pour Vautre)27 

.

  W słowach skierowanych do Filotci św. Franciszek Salezy 

zaleca jej łączenie bogactwa i tak właśnie rozumianego ubóstwa,

zaleca wielką pieczę i jednocześnie wielką pogardę dla rzeczy 

doczesnych, a rozdział XV jego rozważań nosi tytuł „Jak prakty

kować należy prawdziwe ubóstwo, będąc niemniej faktycznie

  bogatym". Bóg chce, byśmy z miłości do niego wyzyskiwali każ

dą okazję do powiększania swych zasobów. Na to, by wypróbo

  wać, czy to naprawdę czynimy dla Boga, trzeba od czasu do cza

su dawać jałmużnę służąc ubogim, przy czym należy zawsze bo

gactwo traktować jak szatę, którą zdjąć można w każdej chwili,

a nie jak skórę zwierzęcia, która jest z nim zrośnięta. Jeżeli ktoś

  jest naprawdę biedny, niechaj robi sobie z konieczności cnotę

(de nécessité vertu) i przyjmuje wolę bożą z zadowoleniem,

pomnąc, że znajduje się w towarzystwie Chrystusa, Matki Bo

skiej i apostołów.

Nie mogliśmy się powstrzymać od przytoczenia tych jakże

charakterystycznych słów świadczących o tym, że żądza boga

cenia potrafi znaleźć sobie zawsze jakieś usprawiedliwienie i że

katolicyzm może być także doskonale wprzęgnięty w jej służbę.

Nie wątpiąc, że katolicyzm umiał doskonale służyć i Bogu, i ma

monie, godzimy się jednak z Weberem w tym, że purytanizmsłużył skutecznie „udemokratycznieniu" się żądzy zysku i że jej

20F r a n ç o i s dc S a l e s : Oeuvres  complètes. Introduction à la

vie dévote. Paris 1930 Association G. Budé. T. 2, rozdz. XIV. W rozdz. XV

poleca sie. Filotci wielką pieczę o własną majętność, car Dieu veut que

nous facions ainsy pour son amour.

« Ibid.

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 70/73

 

rozlanie się na maluczkich ma mu coś do zawdzięczenia. Kalendarze Franklina dla nich właśnie były przeznaczone. Traktat

  Albertiego o rodzinie celował wyżej, przemawiał on wszak dotych, których stać było na posiadłość ziemską i przedsiębiorstwoprzemysłowe. Tej roli, jaką pieniądz odgrywał we wskazówkachFrankl ina, u niego nie znajduje my. Nie ma tu spr zęgania • akt y

  wności gospodarczej z religią, traktowania bogacenia się jakoreligijno-moralnego powołania ani uzależniania cnoty od zamożności.

Posuńmy jeszcze dalej to zestawienie Albertiego z Franklinem dla uwydatnienia dalszych różnic i wykazania, że trakto

  wanie Albertiego przez Sombarta jako prekursora Franklina jestzupełnym niepor ozumieniem.

  Alberti jest dla nas w swojej ogólnej postawie życiowej,a więc i w moralności, przedstawicielem wielkiego mieszczaństwa, u którego dokonała się fuzja elementów mieszczańskichi rycersko-szlacheckich. Przypomina on bogate francuskie rody mieszczańskie XIX w., przypomina rodzinę Buddenbrookówz ambicjami splendorowymi Tomasza, połączonymi z jego niechęcią do szlachty, z tą w tym ostatnim wypadku różnicą, żeklimat u Albertiego jest weselszy niż w miastach hanzeatyckich,

dziedziczących purytańską surowość. Alberti nie czytałby nie  wątpliwie Boccaccia na wieczorach rodzinnych zamiast Biblii,

czytywanej we czwartki przez rodzinę Buddenbrooków, ale czytałby raczej Pctrarkę niż Ewangelię.

Fuzja elementów mieszczańsko-rycerskich dokonała się u Al  bertiego, rzecz jasna, inaczej niż fuzja elementów mieszczańskichi szlacheckich w Anglii czy Francji końca XIX wieku. Wiemy,że miał on w swoim drzewie genealogicznym wielkich panówfeudalnych. Ci panowie przystosowali się do faktu własnej klęskii weszli w szeregi zwycięskiego mieszczaństwa, łącząc jego spraw.-ność ekonomiczną z własnymi tradycjami. Kombinacja rycer-sko-mieszczańska jest dla Renesansu włoskiego nader charakte

rystyczna i ma swoje specyficzne znamiona. Miasta toczą zesobą zaciekłe walki i kupiec umie dosiadać konia. Alberti miałcelować w kunszcie konnej jazdy, a w swoim traktacie o rodziniepolecał mężczyźnie bronić żony, domu i ojczyzny potem i krwią (eon sudore e eon sangue; s. 132).

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 71/73

 

Nie „mieszczańska" jest także uderzająca w tekstach Albertiego żądza sławy i osobistego wyróżnienia, poczytywana za cha-rakt- rystyczną dla wybujałego indywidualizmu Odrodzenia, przypisywanego — jak wiadomo — przez historyków potrzebie wyżycia po uwolnieniu się od hamulców, które nakładało aktywnościczłowieka średniowiecze. Giordano Bruno uważał żądzę sławy (L'appetito de la gloria) za jedynie efektowny bodziec (solo et 

effecacissimo sprone) pchający człowieka do bohaterstwa 28 . Wyra

żenia takie, jak: buona faina, buono nome, gloria, onore, riputa zione; powiedzenia takie, jak: „być przedmiotem uznania to rzecznajpiękniejsza" (l'onore [...] cosa bellissima), „sława jest rzeczą świętą" (divina cosa la gloria) są w tekście Albertiego uderzającopospolite. Przypominają się rycerskie ambicje wojowników Iliady,

która księga po księdze poświęcona jest czyjemuś wyróżnieniu.Niewątpliwie inne walory składają się na to wyróżnienie u Homera i Albertiego. W pierwszym wypadku urodzenie, zasługaosobista i stan posiadania umożliwiająca gest. W drugim te dwaostatnie walory przede wszystkim, z tym wszakże, że zasługaosobista jest raczej wyjątkowo zasługą bojową, a gest umożli

  wiony jest nie przez łupy wojenne, tylko przez zasoby zebrane

c o d z i e n n ą p r a c ą i r a c j o n a l n ą g o s p o d a r k ą p i l n u j ą c ą c z u j n y m o k i e m r ó w n o w a g i b u d ż e t u .

Postawie zwanej mieszczańską zarzucano zawsze brak zrozumienia dla piękna, co zabarwiało także i „mieszczańską" moralność. Tymczasem Alberti zajmuje ciągle estetyczny punkt widzenia. Artysta winien, jego zdaniem, zajmować w społeczeństwiemiejsce naczelne. Irytacja, łakomstwo, rozpusta — są dla niegoprzede wszystkim brzydkie. Ciało ludzkie jest piękne i wolno

  je obnażać w sztuce, czemu — jak podkreślają niektórzy — przeciwstawiał się nie tylko duchowny, dla którego to było gorszące,ale i feudal, dla k tórego nagość była n a z b y t d e m o k r a

t y c z n a

2 9

.Inaczej niż w moralności, którą szerzyć będzie purytanizm,cnota dla Albertiego jest wesoła i pełna wdzięku (la virtù è tutta

lieta e graziosa). Wesołe ma być także życie codzienne. Sombart

28 Cytuję za F. B. K a y e m (zob. wstę p historyczny do Bajki o pszczo

 łach Mandeville'a) Oxford 1924 Clarendon Press; s. XCII.29

M a r t i n: op. cit.

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 72/73

 

robi z niego człowieka ressentiment, wyżywającego się na możnych panach. Alberti, jak to podkreślaliśmy, istotnie bardzo ichnie lubi, ale nie wyczuwa się u niego żadnych kompensacji podgrzewanych zawiścią czy goryczą. Na próżno Sombart chce wnim widzieć kompleks nieślubnego dziecka. Jadu u Albertiegonie znajdujemy. Jest to człowiek bez ostrych kantów, nakazujący,

  jak wspominaliśmy, łagodnie postępować z młodszymi i podległymi sobie, zalecający nie pognębianie innych, lecz ich poprawę.Naturalne to u człowieka tak udanego, tak bogato wyposażonego  w urodę i talenty, człowieka, któremu udało się żyć według  własnych zalec eń i uzyska ć w t ym sto pni u g 1 o r i ę, o kt ór ejmarzył.

Franklin wychowywał się na Starym Testamencie. Mancini,  wydawca Albertiego, w dwóch tylko jego dziełach naliczył 31autorów greckich i 50 łacińskich, na których się Alberti powołuje. Toteż co chwila natrafiamy u niego na jakieś ślady późnegozwłaszcza antyku. Ze starożytności Alberti przejął różne wątki,które nie zawsze kleją się z tym, co głosił, w harmonijną całość.Swoją troskę o zasoby rodziny nasz autor umiał przeplatać melancholijną stoicką refleksją, że bogactwo czy władza od nasnie zależy (s. 81), choć cały traktat o rodzinie jest pod tym

  względem owiany optymizmem. U człowieka tkwiącego tak mocno  w swojej epoce, a jednocześnie czerpiącego tak hojnie ręką z różnych minionych źródeł, trudno o zupełną jednolitość poglądówi nie zależy nam na tym, by do niej przy pomocy różnychinterpretacji doprowadzić, wedle praktyki pospolitej u history-ryków kultury, którzy natrafiając u jakiegoś pisarza czy w

  jakiejś kulturze na niezharmonizowany z resztą wątek bądź usiłują go wyinterpretować tak, żeby pasował, bądź traktują jakoobcy nalot. U podstawy tego rodzaju praktyk kryje się przekonanie, że kultura należycie zobrazowana musi okazać się harmonijna, a człowiek — konsekwentny. To jawnie fałszywe przekonanie można tropić w różnych pracach historycznych.

Dyskusji w sprawie charakteru moralności Albertiego oraz  jego pozycji dziejowej nie przeprowadziliśmy w tym języku, w  jakim była ona toczona między Sombartem a Weberem. Nierozstrzygaliśmy tego, czy jest u niego duch kapitalizmu, czy nie,ponieważ to pojęcie ze względu na swoją niejasność nie nadawało

5/7/2018 Ossowska Maria_Moralność mieszczńska - slidepdf.com

http://slidepdf.com/reader/full/ossowska-mariamoralnosc-mieszcznska 73/73

 

się jako narzędzie do naszych refleksji porównawczych. Ponie  waż wspomniany spór toczył się przede wszystkim poprzez porównywanie Albertiego z Franklinem jako autorem, u którego„duch kapitalizmu" miał się objawiać w jego klasycznej postaci,próbowaliśmy i my przy pomocy bardzo niedoskonałej, ale przecież nieco jaśniejszej terminologii porównać ethos obu tych pisarzy. Pamiętamy, w jak pełnych entuzjazmu słowach F. Engelskreślił obraz włoskiego Odrodzenia we wstępie do Dialeklyki 

przyrody. Jeżeliby jego charakterystyka ludzi Odrodzenia była

  w pewnych punktach charakterystyką przerastającą miarę Albertiego, to w każdym razie wolno o nim powiedzieć za autorem:„Mężom, którzy zakładali nowożytne władztwo burżuazji, można

  było przypisać wszystko, ale nie ograniczoność burżuazyjną"80 .

30 K. Mark s , F. Enge l s : Dzieła wybrane. T. 2. Warszawa 1949,

s. 53.