pionek czy rozgrywający

70

Upload: bogmis

Post on 21-Jun-2015

417 views

Category:

Documents


1 download

DESCRIPTION

Raport o polskiej polityce międzynarodowej 2010

TRANSCRIPT

Page 1: Pionek czy rozgrywający
Page 2: Pionek czy rozgrywający

Streszczenia

IGOR LYUBASHENKO: Niepewna europeizacja. Mołdowa między Wschodem a ZachodemMołdowa boryka się z licznymi problemami: permanentnym deficytem „wykwalifikowane-go kierownictwa”, korupcją, skomplikowaną sytuacją w zakresie przestrzegania praw czło-wieka. Musi ona też stawić czoła rosnącej emigracji, co jest jednym z kluczowych proble-mów społecznych państwa (głównie po wstąpieniu Rumunii do UE).Autor przypomina o poważnym kryzysie politycznym, który miał miejsce po przeprowadzonych w 2009 r. wyborach parlamentarnych. Ponieważ prezydent nie został wybrany, a Mihai Ghimpu jest jedynie pełniącym obowiązki, wewnętrzna sytuacja polityczna pozostaje niestabilna.Autor wymienia również podziały etniczne oraz kwestię separatyzmu Naddniestrzańskiej Republiki Mołdawskiej. Sam konflikt w Naddniestrzu stał się przyczyną zmniejszenia in-tensywności reform w Mołdowie. Najważniejszymi podmiotami wywierającymi wpływ na zachodzące procesy są UE (poprzez Europejską Politykę Sąsiedztwa, więc i Partnerstwa Wschodniego) i Rosja.

KRZYSZTOF RUCHNIEWICZ: Czy rocznice 2009 r. stały się przełomem?Autor podsumowuje rok 2009 jako rok ważnych rocznic (przede wszystkim 1939 i 1989) w historii Polski i Europy. Zastanawia się, czy polskie władze uczyniły wszystko, by nie tylko w Polsce, ale i w Europie wspomnienia wydarzeń rocznicowych przekazać w sposób jasny i zrozumiały. Nawiązuje do realizowanych obecnie projektów powstania podręcznika pol-sko-niemieckiego oraz budowy Muzeum II wojny światowej, które spotkały się z krytyką ugrupowań prawicowo-konserwatywnych w związku z zamiarem ukazania w nich odmien-ności w doświadczeniach II wojny światowej wśród poszczególnych narodów. Polskie obawy, dotyczące wykorzystania roku 2009 przez Niemcy do przedstawienia światu własnego spojrzenia na najważniejsze dla nich rocznice, nie sprawdziły się. Autor stwierdza, że już dawno nie dyskutowano i nie mówiono tyle o II wojnie światowej, a organizatorzy berlińskich obchodów zburzenia muru nie zapomnieli o wydarzeniach w innych krajach Blo-ku Wschodniego, w tym w Polsce. Autor podsumowuje artykuł rozważaniami nad kwestią pamięci europejskiej, która stanowi wielkie wyzwanie nie tylko dla Polski, Niemiec i Rosji, ale także dla innych narodów Europy.

Katarzyna Pisarska: Formowanie liderów w dyplomacji – działalność Europejskiej Akademii DyplomacjiZa zmianami w dzisiejszym świecie nie nadążają zmiany w jakości szkoleń, które minister-stwa oferują swoim przyszłym dyplomatom. W celu poprawy w tym zakresie na całym świecie powstają ośrodki pozarządowe, podchodzące do tego zagadnienia w szerszy spo-sób. Takim ośrodkiem w Polsce jest, według autorki, założona przez nią Europejska Akade-mia Dyplomacji (EAD).W EAD zauważono problem odpływu pracowników polskiej administracji publicznej do in-stytucji europejskich i sektora prywatnego. Aby zminimalizować te negatywne trendy, EAD prowadzi swój flagowy program – „Akademię Młodych Dyplomatów”, zastrzegając, że nie szkoli ona przyszłych dyplomatów, lecz liderów w dyplomacji. Drugą grupą docelową szkoleń EAD są urzędnicy – pracownicy ministerstw na szczeblu kierowniczym. EAD realizu-je też Polsko-Amerykańską Parlamentarną Wymianę Młodych Liderów pod egidą Kongresu Stanów Zjednoczonych oraz Parlamentu RP. Autorka tekstu udowadnia, że profesjonali-zacja służby na rzecz państwa wymaga nieustannych inwestycji w kształcenie i szkolenie urzędników i dyplomatów, a w obszarze tym coraz bardziej ewidentna staje się potrzeba współpracy instytucji administracji publicznej z sektorem pozarządowym oraz biznesem.

Materiały Społecznego Zespołu Ekspertów przy Przewodniczącym Sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych

Redaktor: Kazimierz WóycickiSekretarz redakcji: Joanna AndrychowiczRecenzent naukowy: prof. dr hab. Zbigniew Czachór

Stała współpraca z Kwartalnikiem „Sprawy Międzynarodowe”,Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego, Centrum Studiów Niemieckich i Europejskich im. Willy’ego Brandta Uniwersytetu Wrocławskiego.

© Copyright by Kancelaria SejmuWarszawa 2010

ISSN 2081-3791

KANCELARIA SEJMUWydawnictwo SejmoweWarszawa, lipiec 2010

DEBATA

debata okl-lipic.indd 2 7/12/10 12:30 PM

Page 3: Pionek czy rozgrywający

1

Autorzy eseju „Orientacje polskiej polityki zagra-nicznej” stwierdzają w tym numerze „Debaty”, że „zasadnicze przemiany układu sił we współcze-snym świecie zmuszają do przemyśleń dotyczą-cych zorientowania polskiej polityki zagranicznej i oceny geopolitycznego położenia Polski”. I mają wiele racji. Toczone ostatnio dyskusje dowodzą, że potrzeba takich przemyśleń jest powszechniej odczuwana. Tekst Kazimierza Wóycickiego i Ada-ma Balcera jest zapowiedzią raportu dotyczącego wpływu międzynarodowego otoczenia na przy-szłość Polski. Obszerny raport, jaki ukaże się na jesieni, pomyślany jest jako swojego rodzaju uzu-pełnienie opracowania „Polska 2030. Wyzwania rozwojowe”, które opublikował zespół pod kierun-kiem Michała Boniego, koncentrujący się na wewnętrznej sytuacji kraju. Globalizacja nie jest abstrakcyjnym i jedynie teoretycznym pojęciem. Współzależność we współczesnym świecie jest powszechna i należy pilnie analizować, jaki wpływ – całkiem konkretny i wymierny – mają światowe przemiany na naszą sytuację i w jaki sposób winny być uwzględnione w polskiej polityce zagranicz-nej. Raport „Pionek czy rozgrywający?”, podobnie jak już teraz publikowane teksty, mam nadzieję, będą ważnym impulsem do pogłębionych pu-blicznych dyskusji. Problematykę tę podejmują również Zbigniew Czachór i Mariusz Krasuski, przedstawiając jednak inny punkt widzenia niż K. Wóycicki i A. Balcer.

Pragnę też zwrócić uwagę na krótki co prawda, ale szalenie istotny tekst – informację Jana Malic-kiego dotyczący stypendystów rządu polskiego z Europy Wschodniej. Jan Malicki jest dyrektorem Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu War-szawskiego, placówki o niezwykłych i praktycz-nych zasługach dla polskiej polityki wschodniej. W latach 80. w drugim obiegu Jan Malicki był wydawcą periodyku „Obóz” (ukazującego się do dzisiaj), który walnie przyczynił się do formowania tej polityki po roku 1989. Dziś szeroki program stypendialny, a przede wszystkim studia kierowa-ne przez Jana Malickiego, stanowią istotny ele-ment polskich działań na Wschodzie. Wiedzy o tych działaniach nie można w żadnym wypadku pomijać, jeśli ktoś zajmuje się polityką wschodnią. To co robi SEW jest działaniem praktycznym o ogromnym i długotrwałym znaczeniu.

Gorąco polecam też lekturę tekstu Igora Lyuba-shenki o sytuacji w Mołdowie. Z krajem tym Polska nie graniczy bezpośrednio, niemniej jednak leży w bezpośrednim jego otoczeniu. Długotrwały tamtejszy konfl ikt związany z separatyzmem Nad-dniestrza wpływa na sytuację w całym regionie. Ewentualne wycofanie garnizonu rosyjskiego z tego pseudo-państewka może być papierkiem lakmusowym, o ile dążenia Moskwy do zbliżenia z Europą są autentyczne.

Andrzej Halicki

Wstęp

Page 4: Pionek czy rozgrywający

2

Wstęp . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 3

Bruksela i polityka unijna . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 4

Niemcy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 9

Europa Środkowa i orientacja Północ–Południe . . . . . . . . . . . . 11 Sąsiedzi z Południa . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 14 Bałkany Zachodnie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 19 Morze Czarne . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 21 Bałtyk i Via Baltica . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 25

Europejski Wschód i Partnerstwo Wschodnie . . . . . . . . . . . . . 29 Partnerstwo Wschodnie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 29 Rosja . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 32 Kaliningrad/Królewiec . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 36

Krótka konkluzja . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 37

Orientacje polskiej polityki zagranicznej.Punkty regionalnego odniesienia

Page 5: Pionek czy rozgrywający

3

KAZIMIERZ WÓYCICKI, ADAM BALCER

Orientacje polskiej polityki zagranicznej.Punkty regionalnego odniesienia

Wstęp

Zasadnicze przemiany w układzie sił we współcze-snym świecie zmuszają do przemyśleń dotyczą-cych zorientowania polskiej polityki zagranicznej i oceny geopolitycznego położenia Polski. Toczo-ne publicystyczne spory wokół „koncepcji jagiel-lońskiej” – jej znaczenia lub nieaktualności – to widomy znak, że potrzeba takiej dyskusji jest po-wszechniej odczuwana.

Wydaje się, że potrzeba nie tylko publicystycz-nych wystąpień, ale znaczenie szerszych i to naj-pewniej wielu, aby zdać sobie sprawę, w jak zło-żonej sytuacji geopolitycznej znajduje się obecnie Polska.

Potrzeba dyskusji strategicznej odczuwana była silnie w początku lat 90. i dyskusje wokół nowych defi nicji interesu narodowego prowadzone były z dużą intensywnością. Podjęto też zasadnicze i wyraziste rozstrzygnięcia. Zwrócono się jedno-znacznie ku Zachodowi, dokonano zasadniczego zbliżenia z Niemcami, dążono do członkowstwa w NATO, a następnie budowano drogę do Unii Europejskiej. Jednocześnie zaś starano się o otwarcie na Wschód w przekonaniu, że to przede wszystkim niepodległa Ukraina dołączy do Unii Europejskiej. W ten sposób polski interes narodowy zostaje zdefi niowany w praktycznym działaniu politycznym przy jednoczesnym bardzo szerokim poparciu społecznym. Dziś poparcie dla Unii jest w Polsce jednym z najwyższych spośród wszystkich państw członkowskich.

Rzadko też bywa, by polityka która wyznacza sobie cele na lat kilkanaście, osiągnęła je niemal w 100%, jak można było stwierdzić 1 maja 2004 roku, kiedy Polska, będąc już członkiem NATO, stała się pełnoprawnym członkiem europejskiego klubu.

Ten sukces jednak wywołał pewien niedowład myślenia politycznego, bowiem niemal wszystkie marzenia zostały spełnione, pytanie natomiast –

co dalej? – nie zostało postawione dość wyrazi-ście. Zaistniała bowiem potrzeba postawienia sobie nowych, strategicznych celów, ale brak bli-skich bezpośrednich zagrożeń paradoksalnie utrudniał ich określenie. Można też było po inten-sywnym okresie poprzednim zająć się niejako konsumpcją własnego sukcesu. I w ten sposób pytanie „co dalej?” w dużym stopniu zdaje się pozostawać bez odpowiedzi.

W jednym punkcie polskie plany i nadzieje spotkało rozczarowanie. Dotyczy ono Ukrainy. Chciano, by dołączyła ona szybko do Unii Euro-pejskiej. Zdawało się, że w tym kierunku prowadzi ta Historia (ta przez duże „H”), która weszła w nowy nurt w roku 1989 i dzięki której rozpadł się Związek Sowiecki. „Pomarańczowa rewolucja” zdawała się być tej Historii naturalną kontynu-acją. Dobrze też pasowało to do wyobrażeń odziedziczonych z przeszłości. Wejście Ukrainy do UE to byłoby niemal przezwyciężenie błędów z XVII wieku, a Unia Europejska mogłaby w pol-skim odczuciu zyskać coś z jagiellońskiego ducha i unii Wielkiego Księstwa z Koroną. Nie twierdzi-my wcale, że takie wyobrażenia pozbawione są znaczenia i są zupełnie nieprzydatne. W końcu polski commonwealth XVI i XVII wieku może służyć za prefi gurację Unii Europejskiej, podobnie jak rewolucja francuska za początek nowoczesno-ści. Należy jednak odróżnić myślenie symboliczne od analizy realiów.

Niepowodzenia ukraińskiej transformacji i ostat-nie wybory na Ukrainie zmuszają do rewizji wielu wyobrażeń, nawet jeśli nie od razu należy porzucać piękną symbolikę. Być może właśnie sytuacja na Ukrainie jest jednym z powodów dyskusji o aktual-ności idei jagiellońskiej. Niektórzy publicyści idą nawet dalej, pisząc o „pożegnaniu z Giedroyciem”. Inni dalej chcieliby się trzymać drogich im histo-rycznych wyobrażeń. Taka jednak polaryzacja nie prowadzi do owocnego sporu i dowodzi raczej myślowej bezradności.

Page 6: Pionek czy rozgrywający

4

Wydaje się, że nie trzeba „żegnać się Giedroy-ciem” ani też nazbyt dosłownie wczytywać się w wielką i ważną literaturę polityczną II RP, choć wcale to nie oznacza by rzucać je w kąt. Wracając do wybitnych książek okresu II RP, przy całej ich historycznej wartości, uderza ich ograniczona na czasy dzisiejsze przydatność. Prace tak wybitnych myślicieli tamtej epoki jak Włodzimierza Wakara czy Tadeusza Hołówki, choć tak interesujące w lekturze, zajmują się problemem, którego już nie ma – poło-żeniem Polski między Niemcami a Rosją. Ich myśle-nie całkiem logiczne i konsekwentne szuka sposo-bu wyjścia z tej pułapki i znajduje go w idei związku państw położonych pomiędzy Rosją a Niemcami. Idee międzymorza czy prometeizm, często ośmie-szane w okresie PRL, nie były pozbawione argu-mentów, które je dobrze uzasadniały w tamtejszej sytuacji dziejowej1. Dziś jednak należą jedynie do dziejów myśli politycznej i trudno wywodzić z nich bezpośrednio wskazówki na przyszłość. Wobec istnienia Unii Europejskiej pomysł budowy regio-nalnego związku państw w Europie Środkowej czy Środkowowschodniej wydaje się tyleż nierealny, co niepotrzebny, a nawet szkodliwy.

Nigdy jednak ciągłość nie zostaje zerwana cał-kowicie. Bronisław Geremek wskazywał w swoim czasie w ciekawy sposób, jakie wciąż aktualne elementy zawierała była polityka zagraniczna kształtowana przez marszałka Piłsudskiego2. W oczywisty sposób wielką inspiracją dla polskiej polityki zagranicznej po roku 1989 była myśl poli-tyczna paryskiej „Kultury”. Trudno wyobrazić sobie teksty, które wywarły silniejszy wpływ od esejów Juliusza Mieroszewskiego i inspiracji Jerzego Giedroycia. Myśl obu tych wybitnych postaci wy-rastała w jakimś stopniu z doświadczeń II RP, ale uderza też odwaga zrywania z długą tradycją i otwarcie się na to, co w roku 1945 było tak mało widoczne, z czasem jednak miało się po roku 1989 okazać całkowicie nowym czynnikiem polskiej polityki. Obaj wybitni myśliciele polityczni, gdyby żyli, mogliby mówić o zrealizowaniu się ich ma-rzeń3. Czym bowiem innym jest istnienie niepod-ległej Ukrainy i odrębnej od Rosji Białorusi, nieza-leżnie od wszystkich problemów politycznych, jakie są z tą sytuacją związane. Z Giedroyciem nie ma co się naiwnie żegnać, ale raczej postawić mu należy pomnik albo ufundować tablicę na gma-chu naszego MSZ.

Polska nie zmieniła swojego położenia geogra-fi cznego, ale poważnie zmieniła swoje położenie geopolityczne. I wciąż pojawiają się zmiany. Nie-pewny rozwój sytuacji w Rosji, wielki kryzys fi nan-sowy, z którego UE wydobywać się będzie być może przez wiele lat, wyłanianie się nowych świa-towych potęg gospodarczych, relatywne słabnię-cie Stanów Zjednoczonych – są to wszystko pro-cesy wpływające na sytuację Polski. Są też wielkie procesy społeczne, cywilizacyjne związane z de-mografi ą, rozwojem technologii, które wywierać będą wielki wpływ. Wszystkie czynniki winny być starannie analizowane.

Polska polityka zagraniczna ma jednak przede wszystkim wymiar regionalny. Wszelką analizę zacząć należy od najbliższego otoczenia między-narodowego. W takim właśnie obszarze uwidacz-nia się ciągłość, ale także istotne zmiany geopoli-tycznego położenia Polski. Pojawiają się nowe punkty odniesienia, które stały się już lub winny się stawać koordynatami polskiej polityki zagra-nicznej. Temu właśnie zagadnieniu poświęcone jest to opracowanie.*

* Publikowana praca jest częścią obszerniejszego opracowa-nia, jakie ukaże się jako specjalny raport „Debaty”, zatytułowa-nego „Polska 2030 i jej otoczenie międzynarodowe”. Współauto-rem raportu jest obok Kazimierza Wóycickiego i Adama Balcera, również Andrzej Krawczyk. Prezentowany fragment dotyczy kwestii regionalnego zorientowania polskiej polityki zagranicz-nej. Część zawartych w tym artykule rozważań znalazło się w artykule zamieszczonym w „Sprawach międzynarodowych”.

Bruksela i polityka unijna

Jeśli kraje takie jak Niemcy czy Francja zdają się rozumieć, że są zbyt małe, by podołać sa-modzielnie globalnym wyzwaniom, świado-mość ta tym silniejsza winna być w Polsce. Próby zdobycia złudnej samodzielności dla pań-stwa średniej wielkości może być politycznie zgubna. Nie oznacza to wcale, żeby nie wyznaczać sobie własnych celów, ale osiąga się je przez współdziałanie z innymi. Dlatego w polskim inte-resie, jako państwa średniej wielkości, jest aktyw-ne uczestnictwo w gęstej sieci powiązań między-narodowych i w ponadnarodowych organizmach politycznych. Po pierwsze jednak i przede wszyst-kim w europejskim klubie – Unii Europejskiej. Wszelki kryzys UE wystawiałby Polskę bezpośred-

1 P. Eberhadt, Twórcy polskiej geopolityki, Kraków 2006. 2 B. Geremek, Political System and Foreign Policy. An open

lecture given at the Polish Institute of International Aff airs, November 28, 2000, „The Polish Foreign Aff aires Digest” 2001,nr 1(1), s. 52–53.

3 T. Synder, Henryk Józewski i polsko-sowiecka rozgrywka o Ukrainę, Kraków 2008.

Page 7: Pionek czy rozgrywający

5

nio na te ogromne zagrożenia, jakie pojawiają się we współczesnym świecie. W żywotnym interesie Polski jest by UE stała się jednym z globalnych graczy obok USA, Chin, Indii i Brazylii. Realizacja tego scenariusza wymaga większej spójności UE oraz współpracy z Stanami Zjednoczonymi, które są wśród globalnych mocarstw zdecydowanie najsilniej powiązane gospodarczo, politycznie i kulturowo z Europą i podobnie jak ona nie nale-żą do wschodzących mocarstw4. W efekcie popar-cie współpracy transatlantyckiej między UE i USA opartej na partnerstwie powinno być jednym z fundamentów europejskiej polityki Warszawy5.

W ramach wsparcia spójności UE Polska musi się natomiast przeciwstawiać wszelkim próbom ustanawiania rozwarstwienia Unii Europejskiej, Europie dwóch prędkości, na lepszych i gor-szych członków UE, nawet wtedy gdyby kuszo-no Warszawę tym lepszym członkostwem.

Zarazem należy zdawać sobie sprawę, że inte-gracja europejska to skomplikowany proces nie tylko polityczny, ale i kulturowy. W szczególności podział na Zachód i Wschód utrwalony jest silnie w mentalności i stereotypach i nader trudny do przezwyciężenia. Wschód (do którego należy rów-nież nasza część kontynentu) w oczach Zachodu jest wciąż zacofany, demokracja ma być w nim wciąż zagrożona nacjonalizmem, gospodarka ku-leje, a przede wszystkim pozostaje on mało znany. W szczególny sposób dotyczy to pamięci historycz-nej (patrz ramka: Europejski konfl ikt pamięci).

Poważnym natomiast dylematem polskiej po-lityki unijnej może być wybór między spójnością Unii a usiłowaniami jej dalszego rozszerzenia.

Należy przy tym zdawać sobie sprawę, że „pol-ska polityka europejska” realizuje się nie w samej Brukseli (nazwijmy ten wymiar brukselskim), ale poprzez stosunki ze stolicami państw członków UE (nazwijmy ten wymiar unijnym). Wymiar bruk-selski wspierany jest w nader istotny sposób przez wymiar unijny, co związane jest w dużym stopniu z podziałem na Komisję i Radę Europejską. Polska polityka zagraniczna w dużej części rozgrywać się ma w Brukseli oraz w wymiarze unijnym.

Trzeba zdawać sobie sprawę, jak duża część re-gulacji prawnych dotyczących życia gospodarcze-go podejmowana jest już dziś w Brukseli, nie zaś

tylko w poszczególnych stolicach państw człon-kowskich lub w ustaleniach dwustronnych. Dlatego to, co dzieje się w Brukseli jest istotne i będzie stawało się coraz istotniejsze. Proces decyzyjny w Brukseli jest niezwykle skomplikowany i wielo-poziomowy. Dlatego też negocjacje mające na celu osiąganie dobrych dla Polski efektów są niezwykle trudne i stanowią dla Polaków w Brukseli (posłów do Parlamentu Europejskiego i ich asystentów, pracowników Komisji itd.) wielkie wyzwanie.

Poruszanie się w gąszczu unijnych regulacji i udział w negocjowaniu nowych uregulowań wy-maga nie lada umiejętności. I dzisiaj od tych umie-jętności zależy w dużym stopniu pozycja Polski w europejskim klubie. Dbałość o jakość polskiej reprezentacji w Brukseli ma więc nader poważne znaczenie i winna być w centrum uwagi zarówno czynników politycznych, jak i opinii publicznej. Pensje w Brukseli są bez porównania wyższe niż w Warszawie, stąd stać się one mogą łupem krajo-wych karierowiczów lub popłatną synekurą dla tych, których postanowiono pozbyć się z wpływo-wego stanowiska w kraju. Do Brukseli wyjeżdżać winni najlepsi z silną misją reprezentowania Polski i jej interesów, zarazem przekonani do idei europej-skiej. Jerzy Buzek, jako przewodniczący parlamen-tu europejskiego, stanowi wspaniały przykład, do jakiej pozycji i wpływu mogą dążyć polscy repre-zentanci. Szalenie istotna jest też funkcja komisarza UE ds. budżetu i planowania fi nansowego Janusza Lewandowskiego. Trzeba jednak stwierdzić, że bardzo wiele jest do zrobienia i procentowy udział polskich przedstawicieli, biorąc pod uwagę różne szczeble brukselskiej hierarchii, jest wciąż zdecydo-wanie niezadawalający.

Wobec wielostronnych i wielopoziomowych negocjacji brukselskich i unijnych trudno myśleć o poważnym sukcesie, jeśli działa się krótkoter-minowo, ad hoc, zaskakiwanym jest się zagroże-niami, jakie znacznie wcześniej należałoby przewidywać. Trzeba posiadać własną długo-okresową, obliczoną na wiele lat strategię, którą w elastyczny sposób trzeba wdrażać. I wcale nie to, co na dziś zdaje się być korzystnym rozwią-zaniem, musi być korzystne na dłuższą metę.

Trzeba skutecznie poruszać się w Brukseli, ale także ogromna jest rola europejsko-unijnych

4 UE i USA są wzajemnie dla siebie najważniejszymi partne-rami handlowymi (blisko 20% udział UE w bilansie handlowym USA i ponad 15% tych ostatnich w bilansie handlowym UE). Olbrzymie są także wzajemne inwestycje zagraniczne liczące około 2,5 biliona euro. Jest to unikalne zjawisko w skali świata.

5 Należy zwrócić uwagę na ważne opracowanie amerykań-skich i europejskich think-tanków: Shoulder to Shoulder. Forging

a Strategic U.S. – EU Partnership. Lead Authors Daniel S. Hamilton and Frances G. Burwell. Contributors Atlantic Council of the United States, Center for European Policy Studies, Center for Strategic and International Studies, Centre for Transatlantic Re-lations, John Hopkins University SAIS, Fundatcion Alternativas, Prague Security Studies Institute, Real Instituto Elcana, Swedish Institute of International Aff airs. December 2009.

Page 8: Pionek czy rozgrywający

6

ustaleń. Te z kolei poprzedzają bilateralne kontak-ty stosunków z poszczególnymi państwami, któ-rych celem jest właściwe przygotowanie tego co międzyrządowe. Kwestia, czy ustąpić rządowi X w jakim punkcie, aby zbudować skuteczniejszą koalicję w innej, jeszcze ważniejszej dla Polski sprawie, może decydować o skuteczności Polski jako negocjatora. Członków w Unii jest jednak tak wielu, że umiejętność poruszania w całym gąszczu interesów i wykorzystywaniu ich z korzyścią dla siebie związane jest z oczywistymi gigantycznymi komplikacjami i tylko bardzo systematyczne oraz obliczone na długą metę działanie może być sku-teczne. Wektor brukselski musi być uzupełniany nieustannie wektorem nazwanym tu unijnym. Budowanie odpowiedniego lobby w Brukseli musi być poparte oddziaływaniem na rządy poszczególnych krajów i klasycznymi pertrakta-cjami do ut des (coś za coś). Oczywiste jest, że stwarza to niezwykle wysokie wymogi koordy-nacji całej polskiej polityki zagranicznej.

Portugalia, weźmy wymyślony przykład, z pew-nością nie jest zainteresowana bezpośrednimi kwotami połowowymi na Bałtyku, może jednak popierać Polskę w tej sprawie, za polskie poparcie dotyczące innych żywotnych z kolei dla Lizbony spraw. Taki właśnie lobbing w stolicach europej-skich jest konieczny dla osiągania sukcesów w Brukseli. Pozornie niewiele mające wspólnego z Brukselą sprawy mogą być wykorzystane do tego, aby właśnie w Brukseli odnosić sukcesy. Wskazali-śmy, jako przykład, na możliwy związek interesów Portugalii i Polski, jako krajów tak od siebie odle-głych, których interesy, gdyby nie brukselskie me-chanizmy, nie zazębiałyby się tak istotnie6. Polska musi być szczególnie zainteresowana współpracą z poszczególnymi krajami Unii w perspektywie ogólnounijnej. Polska polityka zagraniczna musi też być w dużym stopniu podporządkowana ce-lom, jakie stawiamy sobie w Brukseli. Polska po-winna budować swoją pozycję w UE wykorzystu-jąc wyjątkowy status kraju, który może być lide-rem koalicji małych i średnich państw unijnych z regionu Europy Środkowej oraz równocześnie dysponuje potencjałem bycia członkiem unijne-go „koncertu” mocarstw. W efekcie kluczem do sukcesu Polski jest zdolność do grania na dwóch fortepianach czyli w pierwszej lidze wielkich graczy oraz w regionie z mniejszymi sojusznika-mi. Pozycji w pierwszej lidze pomoże status regio-

nalnego lidera, stojącego na czele licznej koalicji. Natomiast jej budowę ułatwi status jednego z unij-nych głównych graczy.

W Brukseli negocjuje się sprawy, które mają znaczenie gospodarcze i dotyczą ogólnych regu-lacji, ale także niemal bezpośrednio walczy się o pieniądze. Z około 130 miliardów euro, które składają się na unijny budżet można otrzymać mniej lub więcej i można otrzymać tam, gdzie pieniądze te są najbardziej potrzebne, albo też na sprawy drugorzędne.

Obecnie w tym względzie ogromną wagę ma debata fi nansową UE nt. Planu Ramowego 2014–20207. Płatnicy netto unijnego budżetu, tacy jak Niemcy, będą dążyć do ogólnej redukcji wydat-ków oraz przesunięcia wydatków na działy, z któ-rych będą mogły intensywniej korzystać.

Jeśli budżet Unii trzymać się będzie minimalne-go 1% limitu a nie powiększać się, to oczywiście jest to dla Warszawy zła wiadomość. Dwa działy fi nansów unijnych – pieniądze na rolnictwo i wy-równywanie poziomu rozwoju gospodarczego – będą redukowane.

Strona polska stawałaby w tej sytuacji wobec wyboru priorytetu między intensywnym korzy-staniem z polityki rolnej, w czym pewnie zna-lazłaby sojuszników w Paryżu, a funduszami strukturalnymi. Im większy sukces gospodarczy Polski tym trudniej będzie domagać się korzyści z funduszy strukturalnych. Jeśli zaś fi nansowa-nie polityki rolnej pozostawać będzie na wyso-kim poziomie to trudno wyobrazić sobie, by większe pieniądze unijne poszły na innowacyjną gospodarkę, badania naukowe etc. Takich zaś pieniędzy Polsce jak najbardziej brakuje i trud-no dziś wyobrazić sobie lepsze źródło pieniędzy na inwestycję w polską nowoczesność, na miarę XXI wieku, niż właśnie kasę Unii Europejskiej.

Z punktu widzenia długofalowych polskich interesów przesunięcie fi nansów UE powinno następować m.in. w kierunku fi nansowania ba-dań naukowych i nowych technologii (m.in. związanych z energetyką). W tej dziedzinie Pol-ska jest nader słabo zaawansowana i dlatego powinna poszukiwać europejskiego wsparcia. Między średniookresową a długookresową per-spektywą występuje tu dla Polski wewnętrzny konfl ikt. Mniej dla rolnictwa i funduszy struktural-nych – co z pewnością byłoby bolesne – oznaczać może więcej na technologie, co jest pożądane. Ten

6 Wiele ciekawych uwag o tak rozumianej polityce europej-skiej zawiera książka J. Łukaszewskiego, O Polsce i Europie bez niedomówień, Warszawa 2008.

7 P. Becker, Rewizja budżetu UE według Niemiec, „Międzyna-rodowy Przegląd Polityczny” 2007, nr 4(20).

Page 9: Pionek czy rozgrywający

7

scenariusz byłby także korzystny dla samej UE, gdyż jej gospodarcza konkurencyjność jest warunkiem sine qua non jej uczestnictwa w globalnej grze.

W oczywisty sposób rozstrzyganie takich dyle-matów musi być związane z odpowiedzią na py-tanie, jakiej Unii sobie życzymy i czym ona ma być dla Polski: kasą zapomogową czy też skompliko-wanym narzędziem realizacji najbardziej żywot-nych i długotrwałych polskich interesów. Perspek-tywa UE – kasy zapomogowej, trzeba to od razu powiedzieć, nie jest na dłuższą metę ani możliwa, ani zachęcająca8. Obecny kryzys gospodarczy i perspektywa długotrwałej stagnacji gospodar-czej połączonej z głębokimi trudnościami po-szczególnych państw członkowskich (od Grecji poczynając) może uczynić politykę korzystania z UE jako kasy zapomogowej coraz trudniejszą. Bez stałej dążności do pogłębienia integracji, spójność Unii będzie słabła, co wyrażać się musi także w mniejszej ilości pieniędzy, jaką będzie ona miała do dyspozycji. Jedynie silna i bardziej zinte-growana Europa może stanowić organizm dający Polsce możliwość wspierania własnych dążeń i ambicji, a przede wszystkim własnego rozwoju gospodarczego w okresie ogromnych przemian technologicznych. Silna Unia stanowić może za-sadniczą gwarancję, że Polska będzie mogła reali-zować swoją ambicję bycia krajem nowoczesnym, będącym w światowej czołówce.

Perspektywa akcesji Turcji i Bałkanów Zachod-nich podobnie jak w przypadku ostatnich rozsze-rzeń może stać się katalizatorem przyspieszającym reformy pogłębiające integrację wewnętrzną UE. Natomiast jeśli akcesji siedmiu małych państw bałkańskich i Turcji, która byłaby najludniejszym członkiem UE nie będą towarzyszyć konieczne re-formy wówczas można spodziewać się osłabnięcia spójności wewnętrznej Unii. Członkostwo Turcji i siedmiu małych państw bałkańskich doprowadzi do pogłębienia zróżnicowania ekonomicznego UE, jednak nie w radykalnym stopniu. Dystans między nimi i bogatymi krajami zachodnimi będzie się zmniejszał ze względu na szybkie tempo wzrostu

gospodarczego kandydatów. Zróżnicowany po-ziom integracji poszczególnych państw UE (np. waluta euro) nie ulegnie zdecydowanemu pogłę-bieniu, gdyż nowi członkowie będą prawdopodob-nie zainteresowani ze względu na korzyści ekono-miczne i polityczne przynależnością do unijnego głównego nurtu.

Polska po zdecydowanym odsunięciu się euro-pejskiej perspektywy Ukrainy oraz ze względu na znaczenie wsparcia fi nansowego z budżetu unijne-go dla jej rozwoju gospodarczego, straciła entu-zjazm do procesu rozszerzenia. Formalnie jest jego zwolennikiem, ale nie wymienia rozszerzenia jako jednego z priorytetów polskiej prezydencji, biorąc pod uwagę, że dotyczy ono obecnie Bałka-nów Zachodnich, Turcji i Islandii. W interesie Polski natomiast leży dalsze rozszerzenie UE. Dostrzeże-nie znaczenia tego procesu dla Polski wymaga strategicznego podejścia. Ambicje UE do odgry-wania roli globalnego gracza będą bowiem zale-żały w najbliższych dekadach od jej zdolności do trwałej stabilizacji szeroko rozumianego sąsiedz-twa (nie tylko obszar ENP). Bałkany Zachodnie są wręcz laboratorium Wspólnej Polityki Zagranicznej i Obronnej (CFDP)9. Trwała stabilizacja Bałkanów Zachodnich, niektórych krajów Europy Wschodniej (Gruzja, Mołdawia, Ukraina) i Turcji jest natomiast ściśle powiązana z procesem rozszerzenia. Warun-kiem trwałej stabilizacji większości krajów aspiru-jących do UE (w tym Ukrainy, Mołdawii i Gruzji) jest budowa liberalnego demokratycznego państwa prawa, co jest niemożliwe bez wsparcia zewnętrz-nego, którego może udzielić im jedynie UE poprzez perspektywę akcesji. Warunkiem uzyskania przez UE pozycji globalnego gracza jest także rozwój Wspólnej Polityki Bezpieczeństwa i Obronnej (CSDP). Stwarza ono także możliwość zacieśnienia relacji transatlantyckich (USA są zainteresowane wzmocnieniem potencjału militarnego UE i jej większym zaangażowaniem w świecie). CSDP znajduje się – mimo, że minęło od jej inauguracji ponad 10 lat – wciąż we wstępnej fazie rozwoju10. Teoretycznie UE posiada bardzo duży potencjał

8 Podobnie zresztą jak scenariusz powstawania Europy różnych prędkości, niezwykle niebezpieczny zarówno dla sa-mej UE, jak i z punktu polskiej racji stanu. Z perspektywy pol-skiej gospodarki bardzo trudno wyobrazić sobie pozostanie naszego kraju w drugim kręgu integracji poza ewentualnym twardym rdzeniem UE. Ponad 70% inwestycji zagranicznych w Polsce i blisko 45% wymiany handlowej pochodzi bowiem z krajów założycielskich UE (Belgia, Luksemburg, Holandia, Niemcy, Włochy, Francja), wymienianych najczęściej jako Euro-pa „pierwszej prędkości”.

9 Kosowo i Bośnia są protektoratami unijnymi. Pierwsza misja unijna została zorganizowana w tym regionie. Obecnie olbrzy-

mia większość policjantów, wojskowych i urzędników unijnych służących w misjach Wspólnej Polityki Obronnej i Bezpieczeń-stwa znajduje się na Bałkanach Zachodnich. Znaczenie tego regionu w CFDP wzrośnie wraz z przekazaniem Unii dużej misji NATO w Kosowie (KFOR), co nastąpi w najbliższych latach.

10 Podstawowymi problemami są brak jedności UE w sprawie charakteru tej polityki (na 27 członków sześciu nie należy do NATO), brak odpowiedniego nowoczesnego sprzętu (śmigłowce i samoloty transportowe, samoloty szpiegowskie, elektroniczny sprzęt, itp.), brak odpowiednich struktur organizacyjnych i koor-dynacji polityk obronnych oraz napięcia między Cyprem i Turcją utrudniające wykorzystanie przez UE potencjału NATO.

Page 10: Pionek czy rozgrywający

8

militarny, który nie przekłada się jednak na zdolności operacyjne11. W efekcie Polska mogłaby potwierdzić

swoją proeuropejskość promując agendę rozbudo-wy europejskiego potencjału militarnego.

11 Budżet obronny państw unijnych razem wziętych jest naj-większy na świecie po amerykańskim, stanowiąc ok. 50% tego ostatniego. Jednak zdolność bojowa państw unijnych jest radykal-nie mniejsza. Posiadające łącznie 1,8 miliona żołnierzy państwa unijne (pół miliona więcej niż USA) nie są w stanie od wielu lat stworzyć 60 tys. sił szybkiego reagowania. Ponad 70% wojsk

państw unijnych jest nie zdolna do działań za granicą. Nawet w przypadku wprowadzenia w życie prognozowanych sił szybkie-go reagowania ich potencjał stanowić będzie jedynie ok. 10–15% amerykańskiego. Nakłady na badania i rozwój w sektorze zbroje-niowym są w Stanach Zjednoczonych sześć razy większe niż w UE. Produkcja uzbrojenia w UE jest zdecydowanie droższa niż w USA.

Europejski konfl ikt pamięci

To co zachodni europejczycy ustalili po roku 1945, aby uzgodnić swoje obrazy narodowych przeszłości, jest bardzo odległe od obrazu przeszłości, który można by nazwać ogólnoeuropejskim, i panował w tej sprawie konsens ogarniający też Europę Środkową i Wschodnią. Znakomicie widać to przyglądając się pamięci zarówno pierwszej, jak i drugiej wojny światowej.

Temu, że pierwsza wojna światowa stanowi główną katastrofę XX wieku, prawie nikt na Zachodzie nie będzie przeczył. W kraju takim jak Polska, który właśnie tej wojnie zawdzięcza odzyskanie narodo-wej niepodległości, z pewnością nie będzie się tego zdania. W zasadzie podobnie postrzegać się będzie I wojnę w innych krajach środkowowschodniej Europy, które w 1918 roku odzyskały własną państwo-wość.

Jak duże są różnice w spojrzeniu na dzieje kontynentu w okresie II wojny światowej na Zachodzie i w Europie środkowej wskazuje w egzemplaryczny sposób spór, jaki wywołało wystąpienie minister spraw zagranicznych Łotwy na otwarciu Lipskich Targów Książki w 2004 roku. Wypada dodać, że ło-tewska polityk Sandra Kalniete urodziła się na Syberii gdzie jej rodzice zostali deportowani przez sta-linowskie władze.

Po drugiej wojnie światowej Europę przecięła żelazna kurtyna, która nie tylko zniewoliła narody Europy Wschodniej, ale też wymazała ich historię z dziejów całego kontynentu. Europa właśnie uwolniła się od zarazy nazizmu i było całkiem zrozumiałe, że po tej krwawej wojennej łaźni niewielu ludzi miało dość sił, aby przejrzeć na oczy. Nie mieli sił, aby stanąć wobec faktu, że połową Europy nadal rządzi terror i że za żelazną kurtyną radziecki reżim wciąż dopuszcza się ludobójstwa przeciw ludom wschodniej Europy i prze-ciw własnemu narodowi.

I dalej łotewska polityk i zesłaniec mówiła:Przez 50 lat historia Europy była pisana bez naszego udziału. Historia zwycięzców drugiej wojny świato-

wej bardzo wyraźnie podzieliła wszystkich na dobrych i złych, na poprawnych i niepoprawnych. Dopiero po upadku żelaznej kurtyny badacze zyskali wreszcie dostęp do archiwów i życiorysów ofi ar. A te dane potwierdzają prawdę, że oba totalitaryzmy – nazizm i komunizm – były równie zbrodnicze. (Pełny tekst przemówienia Sandry Kalniete: <http://www.die-union.de/reden/altes_neues_europa.htm>).

Mówiła ona o sprawach, które większości mieszkańców Europy Środkowej wydają się oczywistością. Ciekawe, że wystąpienie Sandry Kalniete wzbudziło gorące protesty i oburzenie. Charakterystyczny jest fragment komentarza jednego ze znanych zachodnioeuropejskich dzienników:

Europejska integracja stworzyła możliwość wyznania narodowych win najrozmaitszego stopnia i krok po kroku osiągnięcia pewnego wspólnego historycznego punktu docelowego. [...] Tu jednak wyraźnie przeszkadzają wypowiedzi Europejczyków ze Wschodu (FAZ 18. Februar 2006.).

Innego przykładu dostarcza spór między Polska a Hiszpanią, dotyczący biografi i członków komuni-stycznych brygad międzynarodowych walczących w Hiszpanii, a następnie biorących udział w insta-lowaniu komunistycznego reżimu w Polsce.

Wspólne zrozumienie historii jest istotnym czynnikiem integracji europejskiej, choć nie posiada tak bezpośredniego politycznego wpływu jak niektóre inne czynniki. Zarazem jednak należy stwierdzić, że długofalowo trudno o wspólnotę polityczną, która nie jest również wspólnotą „biografi i”, a ta opie-ra się w dużej mierze na podobnym zrozumieniu dziejów najnowszych. Brak zrozumienia w wielu sprawach między Zachodem a Europą Środkową (będącą wciąż dla wielu na Zachodzie Wschodem) świadczy o tym, że głębszy proces integracji nie jest jeszcze zakończony.

Page 11: Pionek czy rozgrywający

9

Niemcy

Polskiej polityki brukselskiej i unijnej nie sposób prowadzić nie uwzględniając czynnika niemiec-kiego.

Intensywna współpraca polsko-niemiecka jest potrzebna również po to, aby skuteczniej działać w polityce unijnej. Stosunki polsko-niemieckie mają charakter nie tylko dwustronny, ale zako-twiczone są w stosunkach europejskich i taka sytuacja jest z punktu widzenia polskich intere-sów korzystna. „Europeizację” stosunków polsko-niemieckich należy wzmacniać i pogłębiać. Mimo zmiennej topografi i interesów wewnątrz UE, wyda-je się, że łączy Polskę z Niemcami stosunkowo najwięcej i, nie deklarując tego otwarcie, winno się intensywnie wykorzystywać stosunki z Niemcami do realizacji polskich interesów. Widać to obecnie w okresie kryzysu fi nansowo-gospodarczego w sposób szczególny, jeśli uwzględni się rozbieżno-ści jakie dzielą Paryż i Berlin oraz zada się pytanie, do której z tych stolic Polsce jest bliżej.

Propozycje prezydenta Sarkozy´ego utworzenia zarządu gospodarczego strefy Euro de facto podzie-liłoby Europę (na UE-16 i resztę)12. Niemcy dobitnie sprzeciwiły się tym planom i uczyniła to nie tylko sama kanclerz Merkel, lecz wparły ją w tym jedno-znacznie niemieckie media. Stosunki Paryża i Berli-na są dziś napięte, co nie jest dobrą wiadomością dla Unii ale jest zarazem symptomatyczne dla obecnej sytuacji w Europie. Okazało się, że Niemcy

wiążą swoje strategiczne interesy z większą i jed-nolitą Unią. Niemiecka odpowiedź na kryzys go-spodarek europejskich zbliżona jest do polskiej postawy. Upraszczając, można powiedzieć, że duch oszczędnej Północy stoi w opozycji do roz-rzutnego ducha Południa kontynentu13.

Jest to okazja do dalszego zbliżenia Berlina do Warszawy. Nie tylko jednak. Jest to być może okazja, by przekonać Berlin, że Europa Środko-wa ma większe dla Niemiec znaczenie niż to dotychczas tam spostrzegano.

Realizowana po roku 1989 „polityka pojedna-nia”, które osiągnięć nie należy lekceważyć, zastą-piona zostaje dziś pragmatycznym defi niowaniem zgodności i rozbieżności interesów. Stosunki pol-sko-niemieckie należy defi niować jako asyme-tryczne z uwagi na dysproporcje siły gospodar-czej, ale także sposób wzajemnego postrzegania. Skoro Polska jest partnerem słabszym owa asyme-tryczność może być częściowo rekompensowana aktywnością i inicjatywą. Stronie niemieckiej na-leży prezentować nie polski „eurosceptycyzm” i obawy, lecz ofensywną proeuropejską politykę (co znajduje pokrycie w badaniach polskiej opinii publicznej). Polska winna być demonstracyjnie bardziej europejska niż Niemcy i ową proeuropej-skość stosować jako rodzaj nacisku na partnerów niemieckich (np. w sprawach polityki energetycz-nej, wspólnej armii i poszerzania współpracy wojskowej, tworzenia wspólnych planów badań naukowych). Niemców „szantażować” można eu-

Gospodarczy i społeczny wymiar relacji polsko-niemieckich

Niemcy to największy polski partner handlowy, a także stale jeden z największych inwestorów. Niem-cy posiadają dwa razy więcej ludności niż Polska i 4,5 krotnie większą gospodarkę (wedle GDP PPP). W Niemczech mieszka około 1,5 miliona osób polskojęzycznych związanych w taki czy inny sposób z kulturą polską. Pół miliona polsko-niemieckich par małżeńskich to również jeden z istotnych społecz-nych komponentów dzisiejszych stosunków polsko-niemieckich. Polskę i Niemcy wiele łączy, ale emocje związane z historią II wojny światowej jeszcze całkowicie nie wygasły. Niemcy budzą nieustan-nie uwagę Polaków, Niemcy powoli uczą się zauważać Polskę jako partnera, z którym należy się po-ważnie liczyć. Od wielu lat wymiana handlowa z Niemcami stanowi około 1/4 bilansu handlowego Polski. Udział Rosji, jako polskiego partnera handlowego, jest ponad trzykrotnie mniejszy. Skumulo-wane inwestycje zagraniczne Niemiec 1 stycznia 2008 r. wyniosły 18% wszystkich inwestycji zagranicz-nych w Polsce (2 miejsce). Niemcy wyprzedziła Holandia (ponad 20%). Jednak spora część holender-skich inwestycji jest realizowanych przez międzynarodowe korporacje, których związek z Holandią ogranicza się do rejestracji, więc de facto Niemcy są najważniejszym inwestorem w Polsce.

12 Propozycje francuskie, jak się wydaje nie wynikają jedy-nie z oceny obecnej sytuacji gospodarczej. Dopatrywać się można głębszych motywów, jakimi są dążenia do utrzymania dominującej pozycji Francji w Europie. Zarówno zjednoczenie Niemiec, jak i rozszerzenie UE na Wschód relatywnie zmniejszy-ły polityczne znaczenie Paryża (czym większa UE tym względ-

nie mniejsze znaczenie każdego z członków). 13 Solidność polskiej gospodarki stanowi w tej grze poważ-

ny argument. Polska jest jedynym krajem UE posiadającym konstytucyjne ograniczenie długu publicznego do 55% PKB. Jest to ten typ regulacji, jaki Europie starają się proponować Niemcy.

Page 12: Pionek czy rozgrywający

10

ropejskością, nie sposób natomiast polskim „eu-rosceptycyzmem”, który z góry oceniany jest w Niemczech jako „prowincjonalizm” i budzi po stronie niemieckiej postawę „pouczania”.

Priorytetowe kierunki niemieckiej polityki za-granicznej, przy wszystkich różnicach, nie stoją w zasadniczym konfl ikcie z polskimi celami. „Part-nerstwo transatlantyckie jest obok integracji eu-ropejskiej najważniejszym kierunkiem niemieckiej polityki zagranicznej”14. Przy zasadniczych strate-gicznych zbieżnościach polskiej i niemieckiej po-lityki zagranicznej są też pewne różnice, które należy widzieć i w sposób ciągły i uparty ze stroną niemiecką dyskutować. Dotyczą one sposobu ro-zumienia kwestii bezpieczeństwa, polityki ener-getycznej, a także percepcji znaczenia Polski i re-gionu Europy Środkowej.

Mimo orientacji proatlantyckiej silną pozycję w Niemczech ma pogląd o potrzebie równego dystansu wobec USA i Rosji. Ten pogląd jest słabszy w szeregach obecnej koalicji CDU/FDP, silniejszy był gdy w koalicji była SPD. Niemcy posiadają układ o strategicznym partnerstwie z Rosją. Oszacować można, oczywiście jedynie orientacyjnie, że 70% elit politycznych i opinii publicznej reprezentuje postawę wewnątrzeuropejską (głoszącą potrzebę owego równego dystansu), w przeciwstawieniu do postawy atlantyckiej, która ocenić można na 25%.

Nie należy jednak ulegać stereotypowi, że Niemcy gotowi są porozumiewać się z Rosją po-nad naszymi głowami. Należy też brać pod uwagę, że obraz Rosji w Niemczech systematycznie się pogarsza. Ostatnia wypowiedź kanclerz Merkel może stanowić tego kolejny sygnał. Mówi ona Moskwie, że warunkiem uznania autentyzmu ro-syjskich prób otwarcia się na Europę jest wycofa-nie wojsk z Naddniestrza i dążenie do uregulowa-nia tamtejszego „zamrożonego konfl iktu”15.

Jednym z najistotniejszych obszarów polskiej ofensywnej polityki wobec Niemiec jest i musi być kwestia bezpieczeństwa. Trudno jest mówić o po-lityce bezpieczeństwa z polskiego punktu widze-nia z pominięciem Niemiec. Paradoksalnie wobec doświadczeń historycznych w interesie Polski jest obecnie, by Niemcy zwiększały swoje wydatki wojskowe nie zaś je redukowały. Od początku lat 90. następuje systematyczny spadek wydatków

Niemiec na cele militarne (od ponad 2% do 1,4% w ostatnim okresie)16.

Uzasadnione jest też dążenie do jak najszerszej współpracy wojskowej między Polską i Niemcami. Promocja przez Polskę idei rozwoju armii europej-skiej, może być istotnym narzędziem polskiej polityki również w stosunkach z Niemcami.

W stosunkach polsko-niemieckich istotną rolę odgrywa polityka energetyczna, co zarazem jest kwestią ogólnoeuropejską. Dyskusji na ten temat nie wolno sprowadzać do samego tylko zagadnie-nia „rury” – Northstreamu. Proponowana przez Polskę europejska polityka energetyczna – po-lityka energetycznej solidarności – wymaga ścisłej współpracy w Niemcami. Polska winna wywierać na Niemcy naciski na rezygnację z ogra-niczeń narzucanych rozwojowi własnej energety-ki jądrowej.

Należy dążyć do jak najściślejszej współpracy z Niemcami w sprawie europejskiej polityki są-siedztwa jaką jest Partnerstwo Wschodnie. Per-cepcja krajów takich jak Ukraina i Białoruś jest w Niemczech z polskiej perspektywy niewystar-czająca, choć należy strzec się stereotypu, że strona niemiecka problemów tych krajów nie dostrzega17. Polityka „partnerstwa wschodniego” będzie tym skuteczniejsza, im bardziej będzie prowadzona we współpracy z Niemcami (wg for-muły „polskie know-how, niemieckie środki”) i im bardziej uda się przekonać Berlin do głównych priorytetów polskiego stanowiska, tym samym wzmacniając polskie kompetencje w defi niowa-niu europejskiej polityki wschodniej (podobnie jak uznaje się kompetencje Francji, Włoch czy Hiszpanii w sprawach polityki śródziemnomor-skiej UE). Wydaje się, że w Niemczech obecne jest w niektórych kręgach przekonanie, że strona polska posiada szczególne kompetencje w spra-wach wschodnich. Jak wyraził to jeden z czoło-wych polityków CDU: „Polska ze względu na swe położenie i historię zawsze była aktywnie zaanga-żowana w politykę wschodnią Unii Europejskiej. Właśnie w dialogu ze wschodnimi sąsiadami wi-dzę dla Polski jej wiodącą rolę, co również popie-ramy, bowiem jest to w naszym wspólnym intere-sie”18. Należy wspierać jak najintensywniej wspól-ne inicjatywy polsko-niemiecko-ukraińskie 19 oraz

14 Por. <http://www.auswaertigesamt.de/diplo/de/Aussen-politik/RegionaleSchwerpunkte/USA/Uebersicht.html>.

15 Por. <http://euobserver.com/24/30223>.16 SIPRI: World and regional military expenditure estimates

1988–2006, <http://www.sipri.org/contents/milap/milex/mex _wnr_table.html>.

17 Jak np. działalność niemieckiego centrum IBB prowa-

dzona z wielkim rozmachem w Mińsku przez Astrid Sahm, współpracującą ze stroną polską.

18 W. Schleb, Polacy i Niemcy wspólnie w Europie, Kraków 2007.19 M. Fałkowski, Kai-Olaf Lang, Wspólne zadanie. Polska,

Niemcy i Ukraina w przeobrażającej się Europie. (Gemeinsame Aufgabe. Deutchland, Polen und die Ukraine im sich wandelen Europa), Warszawa 2004.

Page 13: Pionek czy rozgrywający

11

polsko-niemiecko-białoruskie. Wskazane byłoby rozszerzenie polsko-niemieckiej współpracy na terenie Kaukazu, a także w miarę możliwości na terenie Azji Centralnej. Użytecznym narzędziem byłaby współpraca NGO, a także współpraca aka-demicka ekspertów.

Groźba uzależnienia Polski od Niemiec, między innymi poprzez stosunki unijne, jest iluzoryczna. Paradoksalnie zagrożenie to stanowiłoby zbyt poważne osłabienie naszego zachodniego sąsiada i swoiste sprowincjonalizowanie się polityki nie-mieckiej. Bezpośrednio po roku 1989, szukając zbliżenia z Niemcami, można było mieć nadzieję, iż silne Niemcy to lokomotywa ciągnąca europej-ski pociąg, do którego właśnie wsiadamy. I dobrze jest jechać pociągiem z dobrą lokomotywą. W cią-gu ostatnich kilkunastu lat mogliśmy obserwo-wać, jak niemiecka lokomotywa coraz bardziej słabła. Najgorsza byłaby wiadomość, że ową loko-motywą Niemcy wcale nie zamierzają być. Można nawet nie spierać się, czy Niemcy są Polsce krajem przyjaznym, czy też Polsce niesprzyjającym. Znacznie istotniejsze jest stwierdzenie, że Niemcy są krajem słabnącym i absolutnie niezdolnym do jakiejkolwiek ekspansji.

Najgorszą poradą dla Polaków byłoby pielęgno-wanie lęków przed Niemcami. Wyobrażenie Nie-miec jako mocarstwa skłonnego do ekspansji i przez to zagrażającego Polsce jest wciąż jeszcze u nas, choć coraz słabiej, obecne. Polityka wobec Niemiec winna wykazywać gotowość dialogu, przy jednoczesnym wyraźnym defi niowaniu własnych celów i dostatecznie wczesnym komunikowaniu rozbieżności. Doświadczenie wskazuje, że wyrazi-stość polskiej postawy przynosi najlepsze efekty.

Polska winna być stroną aktywniejszą we wzajem-nych stosunkach i unikać tonu defensywności.

Europa Środkowa i orientacja Północ–Południe

Zmiana polskiej sytuacji geopolitycznej nie wyni-ka jedynie z członkostwa w Unii Europejskiej i w NATO. Równie ważne jest to, że członkami obu tych ugrupowań stały się kraje Europy Środkowej. Daje to Polsce poczucie bezpieczeństwa i przyna-leżności, którego nie miała po odzyskaniu niepod-ległości po roku 1918. Wyłonienie się Europy Środ kowej z politycznego niebytu, w jaki wtrącił ją najpierw pakt Hitler–Stalin a następnie jałtań-

ska organizacja świata w 1945 roku, jest zjawi-skiem, którego pełne konsekwencje dopiero się kształtują i widoczne będą za 10–20 lat20. Los Eu-ropy Środkowej jest wciąż sprawą otwartą, po-dobnie jak wciąż niedostatecznie rozumiana jest rola i znaczenie tej części kontynentu.

Podstawowym geopolitycznym problemem regionu jest to, czy dokona się pełna jego inte-gracja ze strukturami europejskimi. Ta część Europy nadrabia dystans do bardziej zaawanso-wanych gospodarek Zachodu. Najważniejszym wyzwaniem długoterminowym dla regionu są złe prognozy demografi czne, znacząco gorsze niż w Europie Zachodniej.

Obecny kryzys gospodarczo-fi nansowy w dodat-kowy sposób wyakcentowuje ten problem. Trud-ności krajów strefy Euro stwarzają dla rządów za-chodnich (jak czyni to obecnie Paryż) pokusę działania w gronie krajów silniejszych gospodarczo. Pokusa ta może być coraz silniejsza, gdyby trudno-ści UE okazały się trwałe i współpraca z Europą Środkową uznana zostałaby bardziej za obciążenie niż za wzmocnienie unijnej (Zachodniej) Europy.

Istnieje więc groźba, że w następnych dekadach XXI w. Europa Środkowa, zamiast doganiać Za-chód, z powrotem spadnie do pozycji peryferii i grozić więc może nowy swoisty prowincjonalizm. Może one wynikać nie tylko z zapóźnienia gospo-darczego w stosunku do najbardziej rozwiniętych państw europejskich, lecz także perspektywy stania się pograniczem ze strefą niestabilności i zacofania cywilizacyjnego.

Wschodnia Europa (Rosja, Białoruś, może też niestety Ukraina) nie gwarantuje Unii ciekawego partnerstwa – dynamicznych kontaktów gospodar-czych, ożywczej kulturalnej wymiany. Z tej strony spotykać będą Europę raczej same trudności, pro-blemy i zagrożenia – autorytarna Rosja, reżym Łu-kaszenki lub Łukaszenkopodobny na Białorusi, niedokończona transformacja na Ukrainie.

Z drugiej jednak strony trudno przecenić zna-czenie tego regionu dla całej Unii Europejskiej. Zachód, który nie potrafi nadać dynamiki większej części kontynentu i będzie graniczył z zapóźnio-nym i dostarczającym nieustannych trudności regionem byłby z pewnością znacznie słabszym światowym graczem. Gdyby jednak integracja europejska okazała się sukcesem, korzyści odnio-są wszyscy.

Można sobie oczywiście wyobrazić, że sukces ten osiągną jedynie niektóre kraje Europy Środko-

20 R. Zendrowski (red.), Europa środkowa: wspólnota czy zbiorowość?, Wrocław 2004.

Page 14: Pionek czy rozgrywający

12

wej (np. Czechy i Słowenia), gdy inne pozostaną w strefi e niepewności (np. Bułgaria czy Macedo-nia). Trzeba jednak zauważyć, że dla Unii najbar-dziej liczyłby się sukces zespołowy Europy Środ-kowej.

Z tych ogólnych obserwacji wynikają istotne wnioski dla Polski. W dzisiejszej sytuacji Polska wciąż jeszcze może liczyć, że jest uprzywilejowa-nym w jakimś stopniu krajem Europy Środkowej (jeśli nie wszystkie kraje dokonają skutecznej in-tegracji to jednak Polska dokona jej). W istocie jednak Polska będzie mogła być tym bardziej pewna swojego sukcesu im bardziej cały region Europy Środkowej dokona skutecznej moderni-zacji. Byłoby to najlepsze zabezpieczenie przed scenariuszem, w którym wobec relatywnego słabnięcia Europy i pojawiających się trudności,

Paryż czy Berlin wybierałby „zachodnią drogę” na zasadzie myślenia „ratuj się kto może”.

W tym sensie Europa Środkowa winna być te-renem nader aktywnej działalności polskiej poli-tyki zagranicznej i budzić nie mniejsze zaintereso-wanie niż tradycyjnie Ukraina, Białoruś i Rosja. Orientacja Północ–Południe jest dziś równie ważna, jak zrozumiałe w Polsce zainteresowanie Wschodem kontynentu.

Obraz Europy rozciągniętej wyłącznie na osi Wschód–Zachód nadal dominuje w polskich wy-obrażeniach. Dopiero powoli zdobywa się w Pol-sce świadomość, że historyczny przełom roku 89 pozwala i każe myśleć o wielu nowych wymiarach jednoczącej się Europy. Dostępna jednak bezpo-średnio Polsce przestrzeń do negocjacji, inicjatyw i innowacji jest znacznie szersza niż wynika to

Jak zdefi niować Europę Środkową?

Przed I wojną światową termin miał niemal wyłącznie geografi czne znaczenie. Różne defi nicje Europy Środkowej zależne są od politycznego nastawienia. Polityczna dyskusja rozgorzała wraz z ogłoszeniem przez niemieckiego liberała Naumana jego książki „Mitteleuropa”. Krytykowana często za wyraz nie-mieckiego ekspansjonizmu, rozpoznawała ona zarazem rosnące znaczenie narodów położonych między Niemcami a Rosją.

Doktryna prezydenta Wilsona o samostanowieniu narodów oraz traktat wersalski zdecydowały, że projekt Europy Środkowej został po I wojnie zrealizowany. Wskutek paktu Hitler – Stalin projekt ten upadł, a porządek jałtański przypieczętował ten stan rzeczy. Europa podzieliła się na Wschód i Zachód. Nie było w niej miejsca na Europę Środkową.

Zapowiedzią nadchodzących wielkich przemian politycznych były dyskusje toczone wokół pojęcia Europy Środkowej pod koniec lat 80. ubiegłego wieku. Mówiono o tragedii Europy Środkowej (Milan Kundera), Marzenia o Europie Środkowej (Gyorgy Konrad) czy o „ukradzionej Europie”, mając na myśli tą właśnie część kontynentu.

Po roku 1989 Polska, Czechy czy Węgry przestały być w powszechniejszym odbiorze, jak było przed-tem Europą Wschodnią (jako części bloku wschodniego), a na mocy nowych nawyków terminologicz-nych zaczęły być nazywane Europą Środkowowschodnią. Termin ten jest o tyle dziwaczny, że nikt nie mówi o Europie Środkowozachodniej (chyba że miałyby być to Niemcy i Austria).

W tradycji anglosaskiej Europa Środkowa to Niemcy, Polska, Czechy, Słowacja, Węgry, Słowenia. Takie potoczne zwyczajowe użycie terminu potwierdzają liczne anglojęzyczne przewodniki. W kulturze języka francuskiego i niemieckiego Polska, Czechy, Słowacja, Węgry to wciąż Europa Wschodnia (Europe de l’est, Osteuropa) kojarzona w jakimś stopniu z Rosją. W wielkich księgarniach Paryża i Berlina książki Milana Kundery i Witolda Gombrowicza są obok książek Fiodora Dostojewskiego w regale zatytułowanym Eu-ropa Wschodnia/Rosja. Trudno więc o jakąś powszechnie przyjętą defi nicję Europy Środkowej.

Skoro jednak o tego typu nazewnictwie decyduje polityka uzasadnionym wydaje się uznanie za aktualne określenie Europy Środkowej jako całego pasa państw rozciągającego się na północy od Es-tonii, poprzez Łotwę, Litwę, Polskę, Czechy, Słowację, Węgry, i dalej Rumunię, Serbię, Chorwację, Bośnię i Hercegowinę, Słowenię aż po Bułgarię, Macedonię, Czarnogórę i Albanię na południu.

Przy całym zróżnicowaniu regionu łączy go podobne doświadczenie historyczne (położenie między wielkimi potęgami, przeżycie okresu władzy komunistycznej) i problem pewnego zapóźnienia gospo-darczego, konieczność ekonomicznej i społecznej transformacji. Uzasadnieniem takiej defi nicji może być też to, że wszystkie kraje tak zdefi niowanego regionu albo są już członkami UE, albo też mają wszelkie szanse stania się nimi wkrótce, w przeciwieństwie do państw Europy Wschodniej.

Page 15: Pionek czy rozgrywający

13

z zakorzenionych historycznych wzorców. Polska musi zrozumieć, że obok wymiaru Wschód–Za-chód jest też nowa oś Północ–Południe, obejmu-jąca region Bałtyku (relacje z krajami skandynaw-skimi i republikami bałtyckimi), Europę Środkową (Grupa Wyszehradzka, Partnerstwo Regionalne, Strategia dla regionu dunajskiego), Bałkany, Morze Czarne (Rumunia), a także Turcję. Powinna ona być równorzędnie traktowana z kierunkiem wschodnim, a nawet w sytuacji kryzysu polityki wschodniej stać się jego alternatywą.

W najbliższych dekadach kierunkiem o prioryte-towym znaczeniu dla Unii Europejskiej będzie Po-łudnie. Kwestie energetyczne, demografi czne oraz kluczowa rola wektora unijnego dla przyszłości Polski powodują, że także polska polityka zagra-niczna powinna uzyskać perspektywę południową. Nadmierna koncentracja na sam tylko Wschód grozić może prowincjalizacją polskiej polityki. Orientacja wschodnia jest też ciekawa i istotna z szerszego europejskiego punktu widzenia wtedy, gdy łączy się ze spojrzeniem ku Morzu Czarnemu. W ramach osi Północ–Południe warto abyśmy do-strzegli pewną wspólnotę interesów ze znajdują-cymi się na niej nowymi członkami UE, których łą-czy z Polską w wymiarze społeczno-gospodarczym spuścizna komunistyczna, przekładająca się na

określone wspólne interesy i problemy w ramach Unii, podobne powiązania gospodarcze z krajami Zachodu oraz zbliżone stanowisko w niektórych istotnych kwestiach polityki zagranicznej (np. roz-szerzenia UE). Polska jako największe państwo położone na tej osi powinna umiejętnie – kluczowe znaczenie ma unikanie aspiracji do bycia mocar-stwem regionalnym, protekcjonalizmu – wykorzy-stać wspomniane wspólne elementy do budowy w ramach UE koalicji na rzecz konkretnych rozwią-zań politycznych. W tym kontekście należy uznać za duży sukces inicjatywy Polski:

– wspólną deklarację na spotkaniu w War-szawie ministrów Grupy Wyszehradzkiej, Bułgarii i Rumunii popierającą Partnerstwo Wschodnie i Synergię Czarnomorską (wrzesień 2008 r.);

– wspólne stanowisko koalicji państw „postko-munistycznych” UE w sprawie pakietu energetycz-no-klimatycznego przyjęte na spotkaniu w Gdań-sku przed szczytem UE;

– wspólne stanowisko tych samych państw w marcu 2009 r. w kwestii polityki UE wobec kry-zysu gospodarczego na miniszczycie w Brukseli, poprzedzającym szczyt UE;

– dość częste spotkania Grupy Wyszehradz-kiej z krajami bałtyckimi i oddzielnie Rumunią i Bułgarią;

Mapa Europy z zaznaczoną Europą Środkową – wedle defi nicji przyjętej w niniejszym artykule

Page 16: Pionek czy rozgrywający

14

– bardzo liczny udział najważniejszych przy-wódców państw Europy Środkowej, państw bał-tyckich i bałkańskich (w odróżnieniu od państw zachodnich) w bezprecedensowych obchodach 70 rocznicy wybuchu II wojny światowej wcześniej na nieco mniejszą skalę w 20-lecia wyborów czerwcowych;

– szczyt energetyczny państw Europy Środko-wej i wspólna deklaracja ws. dywersyfi kacji do-staw gazu (luty 2010 r.);

– wspólne stanowisko państw Europy Środko-wej ws. polityki spójności podczas prac nad Euro-pa 2020 (wiosna 2010 r.).

Warto, aby te miniszczyty i spotkania przyjęły stały charakter. Wokół osi Północ–Południe Polska powinna także budować poparcie dla członko-stwa w UE Ukrainy i Mołdawii, a w przyszłości Kaukazu.

Sąsiedzi z Południa

W końcówce doby komunizmu i na początku transformacji w Polsce, na Węgrzech, w Czechach i na Słowacji obecna była, w większym lub mniej-szym stopniu, idea współpracy regionalnej. Efek-tem tych tendencji było powołanie w 1991 r. Grupy nazwanej – od miejsca ogłoszenia i przez wzgląd na tradycje historyczną sięgającą średnio-wiecza – Wyszehradzką. Spotkania Grupy do

1998 r. odbywały się nieregularnie, nie wychodzo-no poza sferę deklaracji. Wydarzeniem sprzyjają-cym intensyfi kacji relacji w ramach Grupy Wyszeh-radzkiej była utrata władzy na Słowacji w 1998 r. przez autorytarny reżym Vlado Mecziara na rzecz proeuropejskiej koalicji demokratycznej.

Kilkunastoletnia historia tej współpracy z jej licznymi meandrami pokazuje, że myśl o ścisłej politycznej i instytucjonalnej współpracy regio-nalnej Pragi, Budapesztu, Bratysławy i Warszawy jest raczej utopią. Zbyt silne są elementy rywaliza-cji między państwami regionu, różnice stanowisk w ważnych kwestiach polityki zagranicznej, doty-czące także jej kierunków, oraz problemy w rela-cjach dwustronnych, szczególnie między Słowacją i Węgrami (status mniejszości węgierskiej).

Gospodarki krajów regionu są w dość wysokim stopniu konkurencyjne wobec siebie (np. rywaliza-cja o inwestycje zagraniczne). U naszych południo-wych sąsiadów można dostrzec pewien dystans wobec idei współpracy z Polską, która postrzegana jest jako partner zbyt duży, mogący zdominować charakter całego bloku, a postrzeganie z zewnątrz Wyszehradu będzie pochodną opinii o Polsce. Dlatego Polska dyplomacja winna mieć stale „w tyle głowy” wzgląd na obawę naszych południowych sąsiadów przed polską dominacją. Pojawiają się także opinie, że Polska ze względów geopolitycz-no-historycznych, a nawet mentalnościowych, „nie pasuje” do Europy Środkowej. W niektórych krajach

Polska na tle osi Północ–Południe: demografi a i gospodarka (najważniejsze kraje) 2008 r.

Kraj PKB (PPP) [mld USD] Populacja [mln]

Polska 666 38,1

Czechy 262 10,4

Węgry 196 10

Słowacja 119 5,4

Austria 328 8,3

Szwecja 342 9,2

Finlandia 191 5,3

Serbia 79 7,3

Chorwacja 82 4,4

Rumunia 270 21,5

Bułgaria 93 7,6

Turcja 915 71

Ukraina 337 46,2

Źródło: Międzynarodowy Fundusz Walutowy, ONZ, Urzędy Statystyczne

Page 17: Pionek czy rozgrywający

15

(Czechy) można nierzadko spotkać się z tezą, że współpraca bilateralna z czołowymi państwami zachodnioeuropejskimi przyniesie więcej korzyści niż działanie w bloku środkowoeuropejskim, ze względu na bliskość kulturową i mniejszą lukę technologiczną między nimi a rozwiniętą zachod-nią Europą niż w przypadku pozostałych państw regionu. Daje się też odczuć obawę, bazującą na starych stereotypach, że polskie rolnictwo może być kulą u nogi dla całej Grupy. W ostatnim dziesię-cioleciu uwidoczniły się także różnice w geografi i

zainteresowania politycznego poszczególnych krajów. Wśród wielu polityków czeskich, słowackich i węgierskich istnieje obawa przed wpisaniem się w potencjalnie napięte stosunki polsko-rosyjskie. Polska jako jedyny kraj ma zainteresowanie dla sytuacji w rejonie Bałtyku i znacznie większe Euro-pą Wschodnią, mniejsze zaś zachodnimi Bałkanami w porównaniu z pozostałymi państwami Grupy. Ten ostatni region jest szczególnie interesujący – czasami bardziej w sferze deklaracji niż czynów – dla Czech, Słowacji i Węgier.

Południe Polski

Granica z Czechami (blisko 800 km) jest najdłuższym odcinkiem granic Polski. W ramach granic lądowych odcinek ze Słowacją zajmuje drugie miejsce po Czechach (ponad 540 km). Niemal 1/3 populacji Polski mieszka w czterech województwach (dolnośląskie, opolskie, śląskie, małopolskie) położonych wzdłuż granicy ze Słowacją i Czechami. Ich powierzchnia stanowi około 15% terytorium Polski. Gęstość zalud-nienia w województwie śląskim wynosi blisko 400 mieszk./km2, w małopolskim ponad 210 mieszk./km2, dolnośląskim ponad 150 mieszk./km2 i opolskim 110 mieszk./km2, zaś średnia krajowa niemal 124 mieszk./km2. W tej części Polski znajdują się w bliskiej odległości od siebie największe aglomeracje: Silesia (Gór-nośląski Związek Metropolitalny) blisko 2 miliony mieszkańców, Kraków – drugie miasto w Polsce (760 tys.) i Wrocław (630 tys.) – czwarte miasto w Polsce. Łączny Produkt Krajowy Brutto tych województw wynosi ponad 30% całego PKB. Województwo śląskie wytwarza blisko 14% PKB kraju. Zajmuje drugie miejsce pod względem wielkości PKB oraz trzecie pod względem PKB per capita. Dolnośląskie produku-je około 8% PKB, co daje mu czwarte miejsce w kraju pod względem wielkości PKB i drugie, jeśli chodzi o dochód na głowę. Małopolskie z PKB stanowiącym 7% gospodarki Polski zajmuje piąte miejsce w kra-ju. Do tych województw trafi ła proporcjonalnie większa część inwestycji zagranicznych.

Z drugiej strony relacje ekonomiczne między krajami Europy Środkowej są na relatywnie wyso-kim poziomie. Powiązania gospodarcze Polski z Europą Środkową należy rozpatrywać w kontek-ście uwarunkowań wewnętrznych – demografi cz-no-gospodarczych. „Środek ciężkości” Polski znajduje się bowiem na południu (Śląsk, zachod-nia Małopolska), które jest najbardziej rozwiniętą i gęsto zaludnioną częścią kraju, z najlepszą infra-strukturą.

Szczególnie rozwinięte i perspektywiczne są relacje polsko-czeskie. Pomiędzy polską i czeską częścią Śląska można już mówić o istnieniu jedne-go, wspólnego obszaru gospodarczego. Przejawem

silnych więzi gospodarczych na poziomie lokalnym i przygranicznym jest fakt, że Czesi i Słowacy są zdecydowanie najczęściej odwiedzającymi Polskę cudzoziemcami21. Powiązania Polski z Europą Środ-kową w wymiarze gospodarczym unaocznił także ostatni kryzys gospodarczy. Okazało się, że kraje regionu są postrzegane jako całość przez inwesto-rów z londyńskiego City (tak zwany wspólny ko-szyk), co przekładało się na ich podobne działania – bez uwzględnienia lokalnych uwarunkowań – wobec walut krajów środkowoeuropejskich i ulo-kowanych w nich inwestycji. Związki Polski z Euro-pą Środkową będą zacieśniać się wraz z dalszym rozwojem infrastruktury komunikacyjnej22. Na

21 W 2008 r. Polskę odwiedziło 7,8 miliona Czechów (popu-lacja kraju ponad 10 milionów) i 3,7 miliona Słowaków (popu-lacja kraju 5,5 miliona) – niestety chodzi głównie o „turystykę zakupową”, w dużej części w ruchu przygranicznym.

22 Około 2015 r. głównymi polskimi szlakami komunika-cyjnymi na osi Północ–Południe będą: – autostrada A-1 przebiegająca z Gdańska przez obszar metropolitarny Łodzi, Śląsk do granicy z Czechami; – Via Carpathia autostrada Kow-no – Białystok – Lublin – Rzeszów – Preszów – Koszyce – De-breczyn z przedłużeniem do Rumunii (decyzję o jej budowie podjęto w 2006 r.); – S-3 droga ekspresowa ze Szczecina do

Czech; – projekt nr 23 nowoczesna trasa kolejowa Gdańsk – Warszawa – Brno – Bratysława – Wiedeń, realizowana jako priorytetowa w ramach Trans–European Transport Network. W najbliższym czasie dojdzie także do rozbudowy autostrad w Czechach, szczególnie na Morawach oraz rozwoju szybkiej koleji łączącej Węgry z chorwackim portem Rijeka. Szczegól-nie interesującym projektem jest koncepcja budowy kanału, który połączyłby Odrę i w efekcie Wisłę z Dunajem. W efekcie realizacji tego projektu Polska zostałaby powiązana poprzez sieć rzeczną nie tylko z Europą Środkową ale także z Morzem Czarnym i Bałkanami.

Page 18: Pionek czy rozgrywający

16

pewno pomocne dla tego procesu byłoby zaanga-żowanie władz polskich we wsparcie dla naszego biznesu w Europie Środkowej, gdyż Polska jest najsłabiej zintegrowana ekonomicznie z pozosta-łymi członkami Grupy23.

Dla pogłębienia integracji regionalnej korzyst-na byłaby intensyfi kacja relacji między NGOsami24. Istotną kwestią są także wspólne badania histo-ryczne pokazujące związki między krajami regio-nu, badające zjawisko tożsamości regionu (środ-kowoeuropejskość) oraz próbujące znaleźć wspólne stanowisko w spornych kwestiach. Szcze-gólnie w przypadku Polski korzystne byłoby upowszechnienie wiedzy na temat środkowoeu-ropejskiego wymiaru jej historii.

Grupa Wyszehradzka w kształcie, w jakim istnie-je dzisiaj, jest ugrupowaniem o dość ograniczo-nym stopniu integracji wewnętrznej. Jedyną jej instytucją pozostaje Sekretariat Międzynarodowe-go Funduszu Wyszehradzkiego. Nie można liczyć na radykalną intensyfi kację jej znaczenia i integra-cji. Jednak można i należy pracować nad rozwo-jem wybranych obszarów współpracy w jej ra-mach (komunikacja, ochrona środowiska, współ-praca transgraniczna, tworzenie tożsamości Re-gionu, współpraca między NGO, wzajemne pozna-wanie się sąsiadujących społeczeństw, Fundusz Wyszehradzki). Wydaje się, że w tej dziedzinie dzieje się mimo wszystko zbyt mało25. Warto także rozwijać ruch turystyczny między Polską i połu-dniowymi sąsiadami. W przypadku tych ostatnich zdecydowanie rzadziej przyjeżdżają oni do Polski na wakacje niż Polacy w słowackie Tatry, nad Ba-laton oraz do Budapesztu i Pragi26.

Bardzo dobrą ideą jest pomysł ustanowienia wspólnych placówek dyplomatycznych w niektó-

rych krajach pozaeuropejskich27. Obecnie najważ-niejszym wyzwaniem dla pogłębienia współpracy w Grupie Wyszehradzkiej są złe relacje słowacko-węgierskie. Warto, żeby Polska zastanowiła się, co może zrobić dla ich poprawy. Spore znaczenie dla skali współpracy regionalnej będą miały konstelacje polityczne w każdym z krajów Grupy Wyszehradz-kiej. Partie rządzące grające kartą nacjonalistyczną lub kierujące się negatywnymi stereotypami na te-mat sąsiadów mogą stwarzać przeszkody dla roz-woju współpracy regionalnej. Polska ma spośród państw Grupy Wyszehradzkiej najbardziej rozwinię-te relacje polityczne i gospodarcze z Czechami28. Warto, żeby ten sojusz polsko-czeski nie był zależny od kalendarza politycznego i opierał się na jak naj-bardziej trwałych i strategicznych podstawach.

Dalszy rozwój relacji gospodarczych i społecz-nych może stanowić podstawę do większej zbież-ności interesów w wymiarze polityki zagranicznej. Już dzisiaj Grupa Wyszehradzka stwarza ważną platformę łagodzenia różnic stanowisk między krajami środkowoeuropejskimi oraz napięć na poziomie bilateralnym29. Z perspektywy Polski pozytywnym elementem jest możliwość osłabia-nia poprzez Grupę Wyszehradzką prorosyjskich tendencji w polityce Słowacji lub Węgier.

Czynnikiem, który może znacząco pomóc we współpracy w ramach Grupy Wyszehradzkiej jest zwiększenie zainteresowania Polski Bałkanami30. Warszawa, angażując się bardziej na Bałkanach, oprócz innych korzyści, uwzględniłaby wrażliwość południowych sąsiadów wobec tego regionu i wówczas łatwiej byłoby jej podtrzymać zaintere-sowanie środkowoeuropejskich partnerów Europą Wschodnią, wynikające z obiektywnych uwarun-kowań31. Dobrym sposobem łączenia państw

23 Najsłabiej Polska jest obecna inwestycyjnie na Słowacji. Jest to szczególnie zaskakujące, biorąc pod uwagę bliskość geografi cz-ną, skalę wymiany handlowej, niskie koszty pracy na Słowacji oraz mocną pozycję inwestycyjną Węgier i Czech na rynku słowackim (niemal 12% wszystkich inwestycji). Polska mogłaby zdecydowa-nie zwiększyć swoją obecność biznesową na Słowacji.

24 Tego typu inicjatywą jest powołanie polsko-czeskiej plat-formy analitycznej, która powstała jesienią 2009 r. z inicjatywy Polskiego Instytutu Stosunków Międzynarodowych, Ośrodka Studiów Wschodnich, Instytutu Stosunków Międzynarodowych w Pradze (ÚMV), Stowarzyszenia na rzecz Spraw Międzynarodo-wych w Pradze (AMO) oraz Międzynarodowego Instytutu Poli-tologicznego (IIPS) Uniwersytetu Masaryka w Brnie.

25 Do usprawnienia współpracy przyczyniło się ustanowie-nie rotacyjnej, rocznej prezydencji Grupy. Warto zastanowić się nad stworzeniem nowych instytucji oraz zdecydowanie po-większyć budżet Funduszu.

26 W 2008 r. ponad 17% polskich turystów, wyjeżdżających na wakacje lub urlop, spędziło je w krajach Grupy Wyszehradzkiej.

27 B.T. Wieliński, Wspólna dyplomacja na czas kryzysu, „Gaze-ta Wyborcza”, 04.09.2009.

28 Biorąc pod uwagę całość granic Polski, wzdłuż granicy

polsko-czeskiej istnieje także najwięcej euroregionów (sześć). 29 W kwietniu 2008 r. kraje Grupy Wyszehradzkiej, w tym

Słowacja i Węgry, rządzone przez formacje często krytykowane za prorosyjskość, przyjęły deklarację wyrażającą poparcie dla członkostwa Ukrainy i Gruzji w NATO. Pomimo napięć słowacko-węgierskich przedstawiciele obu krajów biorą udział w szczytach Grupy Wyszehradzkiej i zajmują wspólne stanowisko.

30 Polska powinna zdać sobie sprawę, że kraje Grupy Wy-szehradzkiej stanowią dla niej pomost do Turcji i w kierunku Morza Czarnego, czyli do regionów, w których Polska powinna wyraźnie zwiększyć swoją aktywność.

31 Dla całej Europy Środkowej Europa Wschodnia stanowi jej pośrednie lub niemal bezpośrednie sąsiedztwo. W przypadku Słowacji i Węgier chodzi o wspólną granicę z Ukrainą, inwestycje i handel z Ukrainą (do połowy 2009 r. ponad 600 milionów USD inwestycji z Węgier oraz ponad 100 milionów USD ze Słowacji), mniejszość węgierską na Rusi Zakarpackiej oraz powiązania kulturowe (Kościół greckokatolicki) w obszarze środkowych Karpat między wschodnimi Węgrami i Słowacją oraz Rusią Za-karpacką. Przykładem węgierskiego zainteresowania Europą Wschodnią jest fakt, że Węgier kieruje unijną misją w Mołdawii, a jego rodak jest specjalnym wysłannikiem do tego kraju.

Page 19: Pionek czy rozgrywający

17

Grupy Wyszehradzkiej z Europą Wschodnią jest promowana przez Polskę idea stawiania jej za wzór do naśladowania dla krajów Partnerstwa Wschodniego. Na poziomie regionalnym warto zintensyfi kować współpracę w ramach euroregio-nu Karpaty, obejmującego część Polski, Rumuni, Słowacji, Ukrainy i Węgier.

W kontekście wymiaru bałkańskiego Grupy Wyszehradzkiej warto intensyfi kować współpracę multilaterlaną w ramach Partnerstwa Regionalne-go, utworzonego w 2001 r. przez Grupą Wyszeh-

radzką i dwa pozostałe państwa środkowoeuro-pejskie: Austrię i Słowenię. Ta inicjatywa austriacka spotkała się początkowo z chłodną reakcją Polski, obawiającej się marginalizacji Grupy Wyszehradz-kiej, dominacji Austrii w regionie oraz tematyki bałkańskiej w agendzie Środkowej Europy. Te obawy okazały się bezpodstawne. Grupa Wyszeh-radzka pozostała najważniejszą organizacją regio-nalną Europy Środkowej. Nastąpiła intensyfi kacja relacji bilateralnych Polski ze Słowenią i Austrią. Ta pierwsza jest także zainteresowana zacieśnieniem

Polska a Europa Środkowa – wymiar gospodarczy

Łączna wymiana handlowa między Polską i krajami Grupy Wyszehradzkiej (Czechy, Słowacja, Węgry) oraz Partnerstwa Regionalnego (Austria, Słowenia) wyniosła w 2008 r. odpowiednio 23 miliardów euro i 5,8 miliarda euro, czyli ponad 11% polskiego bilansu handlowego.

Według NBP na dzień 1 stycznia 2008 r. inwestycje zagraniczne z tych państw przede wszystkim z Austrii stanowiły ponad 5% inwestycji zagranicznych w Polsce. Inwestycje z Polski w krajach regionu wyniosły ponad 1,2 mld euro czyli blisko 10% wszystkich inwestycji polskich. Olbrzymia większość z nich trafi ła do Czech, a w dalszej kolejności do Węgier i Austrii.

Najważniejszym partnerem gospodarczym Polski w Grupie Wyszehradzkiej są Czechy. Wymiana handlowa między Polską i Czechami osiągnęła w 2008 r. ponad 11,7 miliardów euro, co stanowiło około 4,5% polskiego bilansu handlowego. Biorąc pod uwagę czynnik geografi czny i skalę wymiany handlowej między Czechami i Słowacją wymiana polsko-czeska mogłaby być znacząco większa.

W 2008 r. Polska była trzecim partnerem handlowym Republiki Czeskiej (udział około 6%). Według czeskiego banku narodowego skumulowane polskie inwestycje w Czechach 1 lipca 2009 roku wynio-sły ponad 1,35 miliarda euro. Według Ambasady RP w Pradze, biorąc pod uwagę polskie fi rmy zareje-strowane zagranicą, wartość polskich inwestycji przekroczyła 2 mld euro. Dla czeskich inwestycji za-granicą rynek Polski jest jednym z najważniejszych. Według danych czeskich do 1 lipca 2009 r. Czechy zainwestowały w Polsce około 400 mln euro, co stanowiło niemal 5% inwestycji czeskich za granicą. Według Ambasady RP w Czechach dane te nie oddają stanu faktycznego. Należy zakładać, że inwesty-cja holdingu energetycznego ČEZ a.s. w przejęcie od amerykańskiej spółki PSEG Elektrociepłowni Elcho i Elektrowni Skawina w wysokości ok. 390 mln euro potraktowana została w statystyce jako inwestycja „amerykańska”. Uwzględnienie tej inwestycji jako czeskiej oznaczałoby, że inwestycje czeskie w Polsce wynoszą około 800 milionów euro.

W 2008 r. blisko 5% w bilansie handlowym Słowacji stanowił handel z Polską. Kilka państw miało bardzo podobny bilans jak nasz kraj. Na dzień 1 stycznia 2009 r. inwestycje słowackie w Polsce wynio-sły około 100 mln euro. Polska odgrywa dość ważną rolę w bilansie inwestycyjnym Słowacji za granicą. Inwestycje w Polsce stanowią blisko 4% wszystkich słowackich inwestycji za granicą. Polska zainwe-stowała na Słowacji do 1 stycznia 2008 r. jedynie około 50 milionów euro.

Wymiana handlowa z Polską stanowiła w 2007 r. 4% w węgierskim bilansie. Według danych węgier-skich inwestycje Węgier w Polsce przekraczają 230 mln euro. Wg NBP Polska zainwestowała do 1 stycz-nia 2008 r. na Węgrzech ponad 200 milionów euro.

Nad Wisłą zostało ulokowanych około 4–5% inwestycji zagranicznych Austrii. Polska zajmowała w 2006 r. 6 miejsce w austriackim bilansie inwestycyjnym. Żaden kraj zachodni proporcjonalnie nie jest tak zaangażowany inwestycyjnie w Polsce jak Austria.

Wymiana handlowa Polski ze Słowenią wynosi około 2,5% słoweńskiego bilansu handlowego. Jeszcze w 2006 r. ponad 4% skumulowanych inwestycji zagranicznych Słowenii znajdowało się w Pol-sce, pod koniec 2008 r. już tylko 1,6%. Zmniejszyły się one także w liczbach bezwzględnych. Polska stanowi nadal atrakcyjny rynek dla fi rm słoweńskich, więc możliwe jest ponowne przyciągnięcie inwe-stycji ze Słowenii.

Page 20: Pionek czy rozgrywający

18

relacji z Grupą Wyszhradzką. Dobrym pomysłem jest idea organizowania regularnych spotkań Grupy Wyszehradzkiej z przywódcami Słowenii32.

Partnerstwo Regionalne natomiast stało się szansą dla wsparcia przez Grupę Wyszehradzką, Austrię i Słowenię integracji europejskiej krajów Bałkanów Zachodnich, występujących co istotne w relacjach z Europą Środkową jako region. Szcze-gólnie dla Polski Partnerstwo stwarza szansę na zwiększenie aktywności na Bałkanach. Co więcej, powstanie Partnerstwa spowodowało intensyfi ka-cję relacji bilateralnych między Polską i Słowenią oraz Austrią. Do Partnerstwa powinna zostać za-proszona Chorwacja, która najprawdopodobniej w 2011 r. zostanie członkiem UE.

W 2009 r. w Polsce pojawiły się obawy przed kolejną inicjatywą Austrii i Rumunii – Strategią UE na rzecz regionu naddunajskiego, która ma zostać ostatecznie opracowana przed końcem 2010 r. Strategia stanowi kontynuację Procesu Współpra-cy Dunajskiej powołanego w 2002 r., który objął Austrię, Bośnię i Hercegowinę, Bułgarię, Chorwa-cję, Czechy, Mołdawię, Niemcy, Rumunię, Serbię, Słowację, Słowenię, Ukrainę i Węgry. Celem inicja-tywy austriacko-rumuńskiej jest wypracowanie całościowej strategii pod auspicjami UE, pozwala-jącej na lepsze wykorzystanie już istniejących in-stytucji i funduszy. W Polsce pojawiają się głosy, że Strategia zagraża Partnerstwu Wschodniemu (czytaj dalej) i spójności Grupy Wyszehradzkiej oraz może zostać zdominowana przez tematykę bałkańską. Jednak, Strategia nie będzie oznaczać zmniejszenia funduszy dla PW, gdyż podstawo-wym źródłem fi nansowania Strategii nie będzie Europejski Instrument Sąsiedztwa i Partnerstwa. Dużą zaletą Strategii jest natomiast włączenie Ukrainy i Mołdawii. Naczelnym interesem Polski wobec tych państw jest ich jak najgłębsza integra-cja z UE. Na przykładzie państw bałkańskich można zobaczyć, że są one objęte inicjatywami o różnych punktach ciężkości (Bałkany, Morze Czarne, Dunaj, Morze Śródziemne i Adriatyckie) i nie oznacza to dominacji wyłącznie jednego wymiaru i wykluczenia możliwości współpracy regionalnej w różnych konfi guracjach. Inicjująca rola Rumunii w tym przedsięwzięciu oraz interesy we Wschodniej Europie członków Grupy Wyszeh-radzkiej oznaczają, że wschodni kierunek (Mołda-wia, Ukraina) nie zostanie zmarginalizowany. Polska nie powinna także obawiać się o przyszłość

Grupy Wyszehradzkiej. Państwa ją tworzące łączy bowiem – przy wszystkich różnicach – wspólnota interesów oparta na przynależności do, w miarę homogenicznej, grupy nowych państw członkow-skich charakteryzujących się niższym poziomem rozwoju społeczno-gospodarczego. Polska po-winna włączyć się do Strategii i w ten sposób wzmocnić jej wschodni wymiar.

Polska, wspierająca współpracę w ramach Gru-py Wyszehradzkiej, powinna umieścić ją w szer-szym kontekście europejskim. Grupa powinna być jednym z kilku ugrupowań regionalnych tworzą-cych infrastrukturę Unii Europejskiej, które mogą się zazębiać, mieć swoją specyfi kę tematyczną itp. W efekcie postulowana potrzeba rozwijania przez Polskę wymiaru Północ–Południe (więcej na ten temat w dalszej części tekstu) powoduje, że współpraca wyszehradzka winna być takim sa-mym elementem polityki jak współpraca bałtycka, zaangażowanie w basenie Morza Czarnego i na Bałkanach. Długookresowo region środkowoeu-ropejski (Wyszehradzki) będzie zyskiwał na zna-czeniu wraz z rozwojem gospodarczym Europy Środkowej, szybszym niż Europy Zachodniej, oraz rozwojem relacji unijno-tureckich, unijno-rosyj-skich i unijno-ukraińskich. Jednak utrzymanie szybkiego tempa wzrostu gospodarczego oraz znaczenia politycznego Europy Środkowej w ra-mach UE jest ściśle powiązane z poprawą nega-tywnych tendencji demografi cznych w krajach regionu.

Przed polską polityką zagraniczną będzie stało zadanie wykorzystania tego wzrostu znaczenia naszego regionu. Szczególnie ważny będzie pro-ces zwiększenia zainteresowania regionem środ-kowoeuropejskim i w tym kontekście szczególnie Polską w Niemczech33.

Warto przypomnieć, że wymiana handlowa między krajami Grupy Wyszehradzkiej i Niemcami jest kilkakrotnie większa niż niemiecko-rosyjska. W 2009 r. Polska i Czechy oddzielnie miały większy udział w niemieckim bilansie handlowym niż Rosja. Także skumulowane inwestycje niemieckie w tych krajach są kilkakrotnie większe niż w Rosji.

W żadnym wypadku nie należy dopatrywać się w Węgrach, Czechach czy Słowakach sojuszników w ewentualnych sporach z Niemcami. Idea stwo-rzenia jakiś specjalnych regionalnych antynie-mieckich powiązań jest nie tylko zupełną mrzon-ką, ale także szkodliwa i niebezpieczna. Polska

32 We wrześniu 2009 r. prezydent Słowenii został zaproszo-ny na szczyt Grupy Wyszhradzkiej do Sopotu.

33 Warto przypomnieć, że wymiana handlowa między kra-

jami Grupy Wyszehradzkiej i Niemcami jest zdecydowanie większa niż niemiecko-rosyjska. Także inwestycje niemieckie w tych krajach są kilkakrotnie większe niż w Rosji.

Page 21: Pionek czy rozgrywający

19

winna być zainteresowania spójnością Unii jako całości.

Należy zwrócić uwagę, że procesy te zmieniać będą długookresowo niemiecką percepcję regio-nu. Będzie on po prostu za duży na to, aby przez kogokolwiek w Niemczech mógł być postrzegany jako jedynie obszar położony między Niemcami a Rosją, do czego walnie przyczynia się też istnie-nie suwerennej Ukrainy i – należy mieć nadzieję – Białorusi. Niemcy będą więc coraz bardziej zako-rzenione w Europie Środkowej. Gospodarcze kontakty z Niemcami będą dla wszystkich tych krajów równie ważne jak dla Polski. Dlatego też interesy państw Grupy Wyszehradzkiej i Niemiec będą się w tym regionie w rozmaity sposób krzy-żować i nakładać na siebie. Należy wyrazić prze-konanie, że im bardziej rozwinięte będą polskie kontakty w bezpośrednim środkowoeuropejskim sąsiedztwie, tym ważniejszym będziemy partne-rem dla największego naszego sąsiada, jakim są Niemcy. Polska dyplomacja, administracja rozma-itych resortów i samorządy powinny być na to zjawisko uczulone i promować na każdym pozio-mie współpracę z krajami Europy Środkowej.

Bałkany Zachodnie

Od początku lat 90. XX wieku regionem Europy, gdzie UE jest najbardziej aktywna są Bałkany (misje, proces rozszerzenia, wymiar fi nansowy). Rozpadowi Jugosławii towarzyszyły najkrwawsze konfl ikty zbrojne na starym kontynencie od cza-sów II wojny światowej. Zachód, niebezpodstaw-nie, uznał, że najlepszym i jedynym gwarantem stabilizacji regionu jest jego integracja z UE. W efekcie, w odróżnieniu od Europy Wschodniej oraz Turcji, kwestia ich akcesji cieszy się zdecydo-wanym poparciem wszystkich członków Unii34. Europejczycy zdali sobie sprawę, że trwałe istnie-nie ogromnego pasa niestabilności rozciągające-go się naszym kontynencie od półwyspu Kola po Albanię, stanowiłoby dla UE ogromne zagroże-nie. Pospieszne przyjęcie Rumunii i Bułgarii35, które było mniejszym złem, biorąc pod uwagę duże niedociągnięcia obu państw w kwestii prze-strzegania kryteriów kopenhaskich, stanowiło

odpowiedź na to zagrożenie. Pas niestabilności został przerwany. Rozpadł się na dwie części: ro-syjsko-ukraińsko-białoruską oraz drugą połu-dniową cześć związaną z przede wszystkim z sy-tuacją w Serbii, Kosowie, Macedonii i Bośni-Her-cegowinie.

Aktywność UE na Bałkanach Zachodnich jest zdecydowanie większa niż na Wschodzie i będzie wzrastała. Do momentu stabilizacji Bałkanów będą one stanowiły swoistą konkurencję dla za-angażowania unijnego w Europie Wschodniej. Załamanie się nadziei na szybkie przyjęcie Ukra-iny do UE oraz przesunięcie się tej perspektywy co najmniej na rok 2030 stawia całą polską stra-tegię polityki zagranicznej przed poważnymi kwestiami i już dzisiaj, jako możliwy scenariusz wydarzeń, wymaga poważnego namysłu. Kwe-stia rozszerzenia nie powinna się w polskiej myśli i praktyce politycznej sprowadzać do przyjęcia do UE Ukrainy. W latach 2010–2025 kwestie roz-szerzenia UE, a po części jego losy, będą rozstrzy-gać się na południowym wschodzie: w Albanii, Bośni, Czarnogórze, Kosowie, Macedonii i Serbii. Możliwości takiego rozwoju wypadków absolut-nie nie należy lekceważyć również z punktu wi-dzenia polskich interesów. Przede wszystkim taki scenariusz zakwestionowałby poważną część polskiej kompetencji dotyczącej spraw wschod-nich. Dopóki mówi się o członkostwie Ukrainy w UE, Polska jako adwokat takiego rozwoju, ma istotną rolę do spełnienia. Kiedy perspektywa ta oddala się, polskie kompetencje tracą na znacze-niu. Dlatego Polska nie powinna postrzegać wymiaru południowego wyłącznie instrumental-nie przez pryzmat polskiej polityki wschodniej. Warto przypomnieć, że integracja Zachodnich Bałkanów nie będzie łatwym procesem dla UE i w efekcie stanie się najpoważniejszym egzami-nem dla Wspólnej Polityki Zagranicznej i Bezpie-czeństwa36. Ewentualne problemy UE z integracją Zachodnich Bałkanów podważą jej wiarygod-ność i jej ambicje do odgrywania roli globalnej siły. Polska powinna także spojrzeć na Bałkany jako pomost między Europą Środkową a Turcją37, obszar działania rosyjskich „adwokatów” w Euro-pie38 oraz region tranzytowy dla gazu i ropy z Azji

34 Na szczycie UE w Feirze w 2000 r. wspólnota europejska uznała kraje Bałkanów Zachodnich (Albania, Bośnia, Chorwacja, Czarnogóry, Macedonia, Serbia) za potencjalnych członków Unii, którzy, jeśli tylko spełnią kryteria, na pewno zostaną do niej przyjęte. Pod tym względem pozycja Bałkanów Zachod-nich jest znacznie mocniejsza niż Turcji czy Ukrainy.

35 Znaczenie tych państw w polskiej geopolityce zostanie szerzej omówione w podrozdziale poświęconym Morzu Czar-nemu.

36 Z tego powodu błędem byłoby wycofanie polskiego kontyngentu z Bośni, co rozważa polski MON.

37 Więcej na temat znaczenia kwestii tureckiej w polskiej geopolityce w następnym podrozdziale.

38 Grecja ze względu na silną współpracę z Moskwą jest nazywana przez ekspertów koniem trojańskim Rosji na Bałka-nach. Serbia uważa politykę Grecji za wzór do naśladowania. Silne tendencje rusofi lskie występują w Bułgarii, Bośni (Repu-blika Serbska) i Czarnogórze.

Page 22: Pionek czy rozgrywający

20

do Europy39, sam posiadający znaczny potencjał energetyczny40. Powinniśmy także zdawać sobie sprawę, że członkostwo państw Bałkanów Za-chodnich będzie oznaczało poszerzenie się wspomnianej przez nas koalicji nowych, post-komunistycznych członków UE. Warto także, aby Polska potrafi ła wykorzystać powiązania między Bałkanami i Ukrainą oraz Mołdawią (Strategia dla krajów dunajskich, Synergia Czar-nomorska, Organizacja Współpracy Państw Morza Czarnego, członkostwo Mołdawii w licz-nych organizacjach bałkańskich, Inicjatywa Środkowoeuropejska) dla zacieśniania więzi tych dwóch państw z UE.

Bardziej priorytetowe potraktowanie kierunku południowego będzie dla polskiej polityki zagra-nicznej i polskiej świadomości po 1989 r. czymś zupełnie nowym. Szukając zakorzenia dla swojej aktywności na Bałkanach, warto, aby Polska przy-woływała zapomnianą historię związków polsko-bałkańskich.

Żartobliwie można by rzec, że od czasów odsie-czy wiedeńskiej pod koniec XVII wieku kierunek ten nigdy więcej nie zaznaczył się jako istotny dla polskiej polityki i w polskiej świadomości w nie-podległym państwie.

Po upadku komunizmu myśl o Południowej Eu-ropie przez moment stała w centrum polskich obaw i napędzała stracha naszym strategom. Bez-pośrednio po roku 89 pojawił się ów południowy wymiar jako zagrożenie Polski szczególną izolacją. Włoskie plany „pentagonale” związku państw Euro-py Południowo-środkowej, pozostawiały Polskę w strefi e niczyjej. Groziło, że włoskie zaangażowa-nie na południu i francuska chęć zrównoważenia rosnącej siły Niemiec poprzez plan europejskiej konfederacji, pozostawi Polskę w strefi e wpływów Moskwy. Rozpad Jugosławii i konfl ikt w Bośni cał-kowicie pokrzyżował plany włoskich polityków. Polską odpowiedzią na działania Włoch była inicja-tywa grupy Wyszechradzkiej z Czechosłowacją (w konsekwencji z Czechami i Słowacją) oraz Węgrami oraz późniejsze utworzenie w tym gronie Środko-woeuropejskiego Stowarzyszenia Wolnego Handlu (CEFTA), do której dołączyły w następnych latach Słowenia, Rumunia, Bułgaria i Chorwacja. Po przy-stąpieniu do UE w 2004 r. Polska opuściła tę orga-nizację. Jednak CEFTA pozostała ważnym wkładem Europy Środkowej w rozwój współpracy regional-nej na Zachodnich Bałkanach. W latach 2003–2007 jej członkami stały się wszystkie państwa tego re-gionu.

39 Więcej na ten temat w podrozdziale poświęconym Turcji.

40 W Kosowie znajdują się wielkie złoża węgla (14,7 mln ton). Jeśli Polska w przyszłości wyspecjalizowałaby się w pro-dukcji nowych energii z tego surowca, nie tylko na rynek we-wnętrzny, ale także na eksport, wówczas Warszawa powinna

zainteresować się zasobami w Kosowie. Szczególnie, że są one położnymi najbliżej Śląska (najbardziej prawdopodobnego centrum produkcyjnego) większymi złożami tego surowca. Południowa część Bałkanów może być także interesująca dla Polski pod względem energii słonecznej, gdyż ma najwyższy poziom naświetlenia w Europie.

Polska (nie)obecność gospodarcza na Bałkanach Zachodnich

Cała wymiana handlowa Polski z Bałkanami Zachodnimi wyniosła w 2008 r. miliard euro w 2007 r. (główni partnerzy: Chorwacja, Serbia, Macedonia). Dla porównania między Polską i maleńką Estonią osiągnęła poziom niemal 700 mln euro, z Łotwą zaś blisko jeden miliard. Do myślenia powinien dać fakt, że podróż samochodem z Warszawy do Tallinna i do Belgradu trwa niemal tyle samo. W latach 2007–2008 zdecydowanie wzrosła wymiana handlowa Polski z Macedonią i Serbią. W 2008 r. udział Polski był najwyższy w macedońskim bilansie handlowym (blisko 3%). Jednak kryzys spowodował, że w 2009 r. udział Polski radykalnie się zmniejszył.

Jedynie w przypadku Chorwacji relacje gospodarcze z Polską mają relatywnie nieco większy zakres i pewne znaczenie dla mniejszego partnera. Udział Polski w chorwackim bilansie handlowym wynosi niespełna 2%. Według danych chorwackich do 1 stycznia 2009 r. Polska zainwestowała w Chorwacji blisko 90 mln euro. (Jednak w 2009 r. wycofał się jeden z większych inwestorów polskich). Natomiast według danych chorwackich inwestycje Chorwacji w Polsce wynosiły 1 stycznia 2009 r. blisko 120 milionów euro, czyli blisko 6% inwestycji chorwackich za granicą. W latach 1997–2001 Polska była pierwszym rynkiem inwestycyjnym dla Chorwacji (ponad ¾ inwestycji). Polacy stanowią także około 4% turystów z zagranicy – ich liczba rośnie w największym tempie spośród obywateli krajów najczęściej spędzających wakacje nad Adriatykiem – natomiast turystyka jest źródłem blisko 20% PKB Chorwacji. Rozwój infrastruktury komunikacyjnej w Europie Środkowej może być ważnym czynnikiem sprzyjają-cym rozwojowi więzi gospodarczych między Polską a Bałkanami.

Page 23: Pionek czy rozgrywający

21

Lata 90. XX wieku to także okres największego zaangażowania Polski, dążącej do członkostwa w NATO i UE, w misje międzynarodowe na Bałka-nach oraz organizacje tworzone przez Brukselę w celu integracji regionalnej Europy Południowo-wschodniej. Choć, zaangażowanie Polski było mniejsze niż na przykład państw skandynawskich, to jednak nasze kontyngenty wojskowe i policyjne – z czego często nie zdajemy sobie sprawy – są jednymi z największych w Kosowie (policja) i Bośni (wojsko)41. Pozytywnym aspektem tego zaanga-żowania była współpraca, z polskiej inicjatywy, na Bałkanach państw Europy Wschodniej i bałtyckich, która służyła przybliżeniu tych państw do struktur europejskich i budowie wzajemnego dwustron-nego zaufania42.

Na początku XXI w. Polska powinna zdecydo-wanie zaktywizować swoją politykę wobec Bałka-nów Zachodnich. Warszawa powinna być żywot-nie zainteresowana zmianą negatywnych wyobra-żeń i stereotypów o Bałkanach. Warunkiem pod-stawowym skuteczności polityki polskiej na Za-chodnich Bałkanach musi być jednak zwiększenie obecnie uderzająco małej aktywności gospodar-czej Polski w tym regionie. Ta nieobecność Polski jest zaskakująca, gdy weźmiemy pod uwagę jego relatywną bliskość geografi czną.

Morze Czarne

Pod koniec XX w. upadek komunizmu i rozpad ZSRR spowodowały, że na globalnej szachownicy pojawił się w sąsiedztwie Unii Europejskiej nowe „pole” – region Morza Czarnego. Pierwszą i jak dotychczas najważniejszą – pomimo licznych słabości – próbą zinstytucjonalizowania i zdefi nio-wania regionu było utworzenie z inicjatywy Turcji w 1992 r. Organizacji Współpracy Państw Morza Czarnego (Black Sea Economicla Cooperation – BSEC)43. Nie mogła ona spełnić pokładanych w niej nadziei ze względu na konfl ikty między jej członkami oraz różnice stanowisk w podstawo-wych kwestiach polityki zagranicznej (np. człon-

kostwo w NATO). Jednak, zwiększenie obecności UE, NATO i USA w regionie Morza Czarnego na początku XXI w. sprawiło, że zaczął on być na Za-chodzie coraz bardziej postrzegany jako pewna całość44.

Członkostwo Bułgarii i Rumunii w UE uzyskane w 2007 r. spowodowało, że basen Morza Czarnego uzyskał kluczowe znaczenie dla Brukseli jako ob-szar pograniczny między Unią i jej trzema najważ-niejszymi sąsiadami Rosją, Turcją i Ukrainą45. Przejawem nowej percepcji regionu w Brukseli było przyjęcie przez Unię w kwietniu 2007 r. ini-cjatywy współpracy regionalnej Synergii Czarno-morskiej, pierwszej w przypadku UE traktującej region jako całość. Polska była państwem mają-cym najbardziej niechętny stosunek wobec nowej inicjatywy. Najważniejszą obawą Warszawy była perspektywa przesunięcia azymutu Unii od wy-miaru wschodniego na południowy.

Punktem odniesienia dla Synergii było bowiem Morza Czarne, nie zaś wschodnia granica UE, jak w przypadku Partnerstwa Wschodniego wspiera-nego przez Polskę. Warszawie nie odpowiadało nieobjęcie przez Synergię istotnych dla Polski obszarów (Białoruś, obwód kaliningradzki, granica polsko-ukraińska). Polska obawiała się także, że polityka Synergii oznacza zdominowanie polityki UE przez kwestie relacji z Rosją i Turcją, podczas gdy strategiczne znaczenie dla nas ma członko-stwo Ukrainy w UE. Kolejnymi zastrzeżeniami Polski były: nieposiadanie przez Synergię wymia-ru unijnego (m.in. liberalizacja reżymu wizowego, umowy o wolnym handlu, implementacja aquis communitaire) oraz perspektywa zinstytucjonali-zowania Synergii (specjalny koordynator, fi nanso-wanie). Polska była także sceptyczna wobec szans na odgrywanie – co zakładała Synergia – przez BSEC roli głównego partnera UE w regionie. W efekcie polsko-szwedzkie Partnerstwo Wschod-nie można określić jako kontratak Polski i odpo-wiedź na słabości Synergii46. Polsce i Szwecji udało się przekonać Komisję Europejską do uzna-nia Partnerstwa za projekt unijny. Z pewnością

41 W Bośni stacjonuje obecnie ponad 200 żołnierzy polskich (ponad 10% misji). W ramach misji administracyjno-policyjnej UELEX w Kosowie polscy policjanci, urzędnicy i prawnicy sta-nowią około 7–8%.

42 Najważniejszym przykładem tych działań Polski było utworzenie polsko-ukraińsko-litewskiego batalionu w Kosowie oraz współpraca polskich „błękitnych hełmów”ze skandynaw-skimi w Bośni.

43 Jej członkami zostały kraje posiadające dostęp do Morza Czarnego lub położone niemal u jego wybrzeży (Mołdawia), państwa południowego Kaukazu (Armenia, Azerbejdżan) oraz bałkańskie (Albania, Grecja, Serbia).

44 Głównymi przejawami tych nowych tendencji były: inter-

wencja USA w Afganistanie i Iraku (region tranzytowy), przy-stąpienie do NATO (2004 r.), a następnie do UE (2007 r.) Bułga-rii i Rumunii, rozpoczęcie negocjacji akcesyjnych z UE przez Turcję (2005 r.), członka NATO od kilku dekad, oraz pojawienie się kwestii integracji z NATO i UE Gruzji i Ukrainy, z samą zaś Unią Mołdawii.

45 Łączny PKB (PPP) Rosji, Turcji i Ukrainy wynosi 3,2 miliar-da USD, ponad 20% unijnego, populacja zaś około 260 milio-nów, ponad 50% ludności UE.

46 Warszawa wybrała odpowiedni moment do przedstawie-nia Partnerstwa. Po roku funkcjonowania okazało się bowiem, że Synergia Czarnomorska nie przyniosła wyraźnego impulsu dla intensyfi kacji relacji w regionie.

Page 24: Pionek czy rozgrywający

22

Partnerstwo jest lepszym projektem niż Synergia, jednak można wobec niego zgłosić zastrzeżenia, które ogólnie można określić jako niedocenienie wymiaru czarnomorskiego.

Polska powinna dostrzec, że – pomimo bezdy-skusyjnego znaczenia dla naszych interesów rela-cji z Białorusią i obwodem kaliningradzkim oraz kwestii polsko-ukraińskich – główni partnerzy Partnerstwa (Gruzja, Mołdawia, Ukraina) są kraja-mi czarnomorskimi. Poza Morzem Czarnym znaj-duje się jedynie Białoruś, której poziom współpra-cy z UE nie osiągnie poziomu wymienionych państw (i prawdopodobnie także Armenii) ze względu na uwarunkowania polityczne. W efekcie Polska winna zaakceptować, że punkt ciężkości Partnerstwa Wschodniego przesuwa się w kierun-ku Morza Czarnego i nie postrzegać tego regionu wyłącznie w świetle sporów o politykę Synergii. Warto także, aby Polska przygotowała się na moż-liwy scenariusz przenikania się w najbliższych la-tach Synergii, Partnerstwa oraz Strategii dla regio-nu naddunajskiego i tworzenia się „osi rozwojo-wej dunajsko-czarnomorskiej”.

Z perspektywy Warszawy szczególnie ważne jest, aby patrząc na Ukrainę z geopolitycznego punktu widzenia nie widzieć za nią wyłącznie Rosji, ale przede wszystkim Morze Czarne. „Środek ciężkości” Ukrainy znajduje się w południowo--wschodniej części kraju nad Morzem Czarnym lub w bezpośrednim jego sąsiedztwie (Donbas, Dniepropietrowsk-Zaporoże). Ten region wytwa-rza największą część PKB. Jest najgęściej zaludnio-ny i najbardziej zurbanizowany. Przyjęcie perspek-tywy czarnomorskiej wobec Ukrainy i Kaukazu Południowego powoduje także podważenie defi -niowania tych krajów w kategoriach geopolitycz-nych obszaru postsowieckiego. Ta ostatnia defi ni-cja jest na Zachodzie często postrzegana jako milczące uznanie specjalnej pozycji Rosji na tym obszarze jako spadkobiercy ZSRR.

Partnerstwo Wschodnie spotkało się początko-wo z sceptyczną reakcją czarnomorskich członków UE, Bułgarii i Rumunii, obawiających się przesunię-cia się środka ciężkości europejskiej polityki są-siedztwa z Morza Czarnego na wschód i północ47. Sukcesem Polski było przekonanie tych państw do

poparcia jesienią 2008 r. deklaracji Grupy Wyszeh-radzkiej, stwierdzającej, że Partnerstwo ma charak-ter komplementarny wobec Synergii i oba projekty powinny się wzajemnie wzmacniać. Jednak nadal w obu krajach występują obawy wobec Partner-stwa. Warto się zastanowić, czy ze względu na znaczenie Morza Czarnego w ramach Partnerstwa, nie było błędem przedstawienie tej inicjatywy tylko ze Szwecją z pominięciem Rumunii. Wówczas by-łaby ona projektem bałtycko-środkowoeuropej-sko-czarnomorskim. Polska powinna zneutralizo-wać obawy Rumunii, gdyż biorąc pod uwagę zna-czenie Morza Czarnego w Partnerstwie, Bukareszt powinien stać się ważnym partnerem Warszawy. Rumunia jest obecnie najważniejszym państwem regionu po Rosji i Turcji. Jej pozycja wynika z człon-kostwa w NATO i UE, relatywnie dużego potencjału gospodarczego (rozmiar gospodarki i tempo roz-woju) i bardzo dobrych relacji z USA. Z Polską łączy ją także zdecydowane poparcie dla rozszerzenia Unii, pozytywny stosunek do USA oraz realistyczne podejście do Rosji. W efekcie Polska powinna zacieś-nić relacje ekonomiczne z Bukaresztem48 i rozwijać polityczną współpracę49. Choć jednocześnie Polska powinna zdawać sobie sprawę, że Rumunia ma obecnie złe stosunki z Ukrainą, miała bardzo złe z rządzoną przez komunistów Mołdawią i może stwarzać problemy, nie zaś być producentem sta-bilności. Dlatego Polska powinna starać się o rap-prochement w relacjach rumuńsko-ukraińskich.

W Polsce „polityka synergii” jest często trakto-wana jako niemal martwy projekt i, gdy się to potwierdza, wywołuje satysfakcję wielu polskich decydentów. Silne jest przekonanie, że współpra-ca multilateralna obejmująca Rosję w regionie po konfl ikcie rosyjsko-gruzińskim jest skazana na porażkę. Takie podejście do Synergii wymaga przemyślenia z wielu względów.

Po pierwsze Zachód jest zainteresowany dialo-giem z Rosją, będącą nadal najważniejszym kra-jem w basenie Morza Czarnego i Europie Wschod-niej. Po drugie organizacja BSEC, główny fi lar Sy-nergii, przy wszystkich licznych wadach, jest jedy-ną organizacją akceptowaną przez wszystkie kraje regionu50. Jest także organizacją ważną dla kluczowych graczy w regionie (Rosja, Turcja, Gre-

47 Partnerstwo Wschodnie, ze względu na polsko-szwedzkie autorstwo zostało odebrane przez Bułgarię i Rumunię począt-kowo jako inicjatywa krajów bałtyckich.

48 Udział Polski w rumuńskim bilansie handlowym wyniósł w 2008 r. około 3%. Do 1 stycznia 2008 r. Polska zainwestowała w Rumunii blisko 190 mln euro. W przyszłości rozwojowi współ-pracy ekonomicznej z pewnością pomoże powstanie infra-struktury drogowej (Via Carpathia). W 2008 r. ponad 2% wymia-ny handlowej Bułgarii było zrealizowanych z Polską.

49 Rząd polski musi przezwyciężyć irracjonalne uprzedzenia Polaków wobec Rumunów, którzy są jednym z najbardziej nielubianych narodów w Polsce z powodu ich utożsamienia z Romami (podobna nazwa i liczna migracja cygańska do Polski z Rumunii).

50 BSEC odgrywa nierzadko rolę nieformalnego kanału kontaktów między państwami nieutrzymującymi stosunków dyplomatycznych (Turcja, Azerbejdżan v. Armenia, Gruzja v. Rosja).

Page 25: Pionek czy rozgrywający

23

cja), w której statusem obserwatora były i są zain-teresowane mocarstwa. Jej reforma, wspierana gorąco przez Turcję, umożliwiająca sprawniejsze działanie, byłaby zjawiskiem pozytywnym dla Partnerstwa Wschodniego. Warto wykorzystać BSEC jako platformę dla włączania Rosji w kon-kretne multilateralne projekty oraz narzędzie pomagające uniknąć pokrywania się projektów multilateralnych Partnerstwa z Synergią.

Polska powinna postrzegać wektor czarnomorski w szerokim kontekście, obejmującym także Połu-dniowy Kaukaz, czyli region szczególnej polskiej aktywności politycznej od kilku lat. Rzeczywiście, Kaukaz Południowy ma strategiczne znaczenie jako skrzyżowanie pomiędzy północną Eurazją a Bliskim Wschodem (północ–południe) oraz Europą i Azją Centralną (wschód–zachód). Ten ostatni region może w pewnym zakresie odgrywać dla Europy rolę źródła dywersyfi kacji dostaw ropy i gazu, jednak nie powinna ona być przeceniana (kilka procent złóż światowych). Jej znaczenie w kontekście energe-tycznym powinno być bardziej postrzegane przez pryzmat bardzo dużych złóż uranu (blisko 20% złóż światowych). Z geopolitycznego punktu widzenia dla Moskwy wpływy na Kaukazie Południowym są warunkiem sin pro quo mocnej pozycji Rosji w Azji Centralnej oraz oddziaływania na Bliski Wschód. Kaukaz Południowy ma także żywotne znaczenie dla Moskwy, gdyż jest bezpośrednim pograniczem jej miękkiego podbrzusza, czyli Kaukazu Północne-go. Jest to część Rosji zamieszkana przez liczną mniejszość muzułmańską, charakteryzującą się najwyższym – zdecydowanie wyższym od etnicz-nych Rosjan – przyrostem naturalnym. Jednocze-śnie wśród tej ludności najsilniejsze są tendencje odśrodkowe oraz radykalnie islamskie (Czeczenia, Inguszetia, Dagestan). Polska jest bardzo aktywna politycznie na Południowym Kaukazie, natomiast jej dotychczasowe zaangażowanie ekonomiczne jest bardzo niewielkie. Ta sytuacja powinna ulec zmianie, jeśli Polska chciałaby odgrywać długoter-minowo większą rolę w regionie.

Proponowana tu perspektywa dostrzegania orien-tacji Północ–Południe i Morza Czarnego każe pilniej przyjrzeć się politycznemu znaczeniu Turcji. Według najnowszych statystyk Międzynarodowego Fundu-

szu Walutowego PKB Turcji, obliczany według pary-tetu siły nabywczej (GDP PPP) wyniesie w 2010 r. ponad 930 miliardów USD. W efekcie Turcja jest obecnie 16 gospodarką świata i największym sąsia-dem Unii Europejskiej po Rosji. Według prognoz ekspertów ekonomicznych Price Waterhouse Cooper Turcja ma duży potencjał rozwojowy. Będzie rozwi-jała się znacznie szybciej niż kraje zachodnie i Rosja. W efekcie około 2050 r. będzie zajmowała na liście gospodarek światowych 10 – 12 miejsce, wyprzedza-jąc Hiszpanię i Włochy, a niewykluczone, że jej roz-miar będzie nieznacznie mniejszy od gospodarek Francji i Wielkiej Brytanii oraz Rosji51.

Znaczenie geopolityczne Turcji wzrośnie także ze względu na jej przyrost demografi czny i rady-kalne zmniejszenie się populacji Rosji oraz w mniejszym stopniu Niemiec. W 2050 r. popula-cja Turcji będzie wynosiła około 100 milionów, Rosji około 115 milionów, a Niemiec około 75 mi-lionów. W Rosji i Niemczach nastąpi także wyraźny wzrost udziału procentowego muzułmanów. W efekcie Ankara, dzięki związkom historyczno--kulturowych z rosyjskimi i niemieckimi muzułma-nami, uzyska dodatkowe wpływy.

Potencjał gospodarczy i polityczny Turcji nie jest należycie doceniany nad Wisłą (wymiana handlowa jest ograniczona, choć szybko ostatnio rośnie, małe są inwestycje, rzadkie wizyty dyplo-matyczne – po raz pierwszy premier Turcji odwie-dził Polskę w 2009 r.). W Polsce większość elit i społeczeństwa popiera ideę członkostwa Turcji w UE52. Polska nie jest jednak promotorem człon-kostwa Turcji w UE tak zdecydowanie, jak na przykład Szwecja lub Wielka Brytania. Jest to być może spowodowane sceptyczną postawą Francji i Niemiec. Przykładem zdystansowanego stosun-ku Polski do wymiaru czarnomorskiego jest nie-złożenie Turcji identycznej oferty współpracy przy regionalnych projektach multilateralnych, jaka została przedstawiona Rosji.

Warto też wziąć pod uwagę, że akcesja Turcji czyniłaby też aktualną kwestię dalszego rozszerza-nia UE na Wschód o Ukrainę i kraje Kaukazu. Rezy-gnując w trakcie negocjacji (w obecnej fazie wciąż jakże ogólnych) z jednego, rezygnuje się także w jakimś stopniu z drugiego.

51 Warto dodać, że szacunki Price Waterhouse Cooper opie-rały się na danych IMF, które nie doszacowały w dużym stopniu rozmiaru gospodarki Turcji. Wkrótce później zostały opubliko-wane „poprawione” dane.

52 Oprócz kwestii ukraińskiej i problemów z absorbcją, opisanych we fragmencie poświęconemu Ukrainie, główny-mi argumentami przeciwników akcesji Turcji, jako zagroże-nia dla polskich interesów są: zmniejszenie się funduszy unijnych dla Polski i osłabienie naszej pozycji w UE na skutek

pojawienia się nowego dużego gracza. W pierwszym przy-padku wystarczy przypomnieć o tempie rozwoju Turcji, perspektywie około 10 lat do jej członkostwa i możliwo-ściach wprowadzeniu przejściowych form wsparcia dla biedniejszych rejonów Polski po akcesji tureckiej (propozy-cja Komisji Europejskiej). Członkostwo Turcji w UE, także w wymiarze układu sił w UE, byłoby raczej korzystne dla Polski, gdyż równoważyłoby pozycję oraz wpływy wielkich i średnich państw.

Page 26: Pionek czy rozgrywający

24

Należałoby w tym kontekście rozważyć, czy Polska wspólnie ze Szwecją nie może budować ogólnej koalicji na rzecz akcesji Turcji? Podstawę mogłoby stanowić to, że w państwach postko-munistycznych oraz w Szwecji (w dużym stopniu w Finlandii) główne siły polityczne i ich społe-czeństwa (z wyjątkiem Słowacji) są zdecydowa-nie bardziej pozytywnie nastawione do akcesji Turcji niż wiele państw zachodnich. Samo podję-cie takiej próby zwracałoby uwagę na znaczenie tej europejskiej osi Północ–Południe na której położona jest Polska i wskazywałoby, że Polska ma szeroką wizję europejskiej geopolityki.

Kierunek południowy w przypadku polityki zagranicznej UE oznacza w praktyce relacje ze światem islamu. Polska powinna znaleźć swoją niszę w tym wymiarze. Korzystnym rozwiąza-niem dla Polski byłoby przyjęcie roli „eksperta ds. islamu na obszarze postsowieckim” (poza obsza-rem Partnerstwa Wschodniego także Azja Cen-tralna i Rosja), co wymagałoby oczywiście zdecy-dowanej intensyfi kacji relacji z Turcją, której wpływy będą rosły na całym obszarze Europej-skiego Sąsiedztwa i którą łączą z wspomnianymi wyznawcami islamu szczególnie silnie więzi kulturowe.

Znaczenie Turcji w wymiarze energetycznym

W perspektywie 10–25 lat duże znaczenie Turcji w europejskiej, ale także polskiej, polityce energetycz-nej będzie polegać na jej strategicznym położeniu pomiędzy Unią Europejską a Bliskim Wschodem oraz Azją Centralną, czyli obszarem gdzie znajduje się większość złóż ropy i gazu na świecie. Turcja jest jedynym lądowym pomostem, przez który można prowadzić tranzyt tych surowców poza kontrolą Rosji. W perspektywie 10–25 lat będzie rosło zapotrzebowanie Unii na gaz. Klasycznym przykładem dużego znaczenia Turcji w europejskiej polityce energetycznej jest jej kluczowe miejsce w ramach projektu Nabucco, najważniejszej inicjatywie Unii Europejskiej. Z perspektywy Polski ten projekt jest szczególnie ważny, gdyż jego celem jest zagwarantowanie dywersyfi kacji dostaw gazu do krajów bałkańskich i Europy Środkowej. Rosja stara się zablokować Nabucco, promując własny projekt South Stream przebiegający przez Morze Czarne i Bałkany.

W dalszej perspektywie (kilkadziesiąt lat) Turcja może odgrywać sporą rolę w europejskiej polityce energetycznej ze względu na znaczny potencjał produkcji energii solarnej. Terytorium Turcji (783,5 tys. km2) jest minimalnie mniejsze od łącznej powierzchni Niemiec, Polski, Czech i Słowacji. Warto zauwa-żyć, że Turcja jest krajem najbliżej położonym Polski z tak dużym potencjałem produkcji tego rodzaju energii. Według najnowszych szacunków tureckiego Generalnego Dyrektoriatu Zarządzania Badania-mi nad Sprawami Elektrycznymi dzisiejszy potencjał produkcji energii słonecznej Turcji wynosi średnio 1600–1700 kWh/m2 rocznie. W południowej części kraju, a szczególnie południowo-wschodniej prze-kracza on poziom 1800 kWh/m2 rocznie. Jest to poziom niższy niż w Afryce Północnej (średnio około 2000 kWh/m2 rocznie), nie mówiąc o krajach położonych na Saharze. Jednak, według Światowej Rady Energii jest on wysoki w skali globalnej. Turcja dysponuje także dużym potencjałem produkcji energii wodnej (1/3 potencjału UE), geotermalnej (12,5% światowych zasobów) oraz wiatrowej. Turcja może okazać się kluczowym krajem w kontekście trwających obecnie badań nad produkcją paliwa wodoro-wego i nowych rodzajów energii nuklearnej. W obu przypadkach ważnym surowcem miałby być brom, którego największe złoża na świecie znajdują się w Turcji (ponad 70%).

Potencjał Turcji w przestrzeni postsowieckiej

Turcja jest z punktu widzenia geopolityki pomostem między Kaukazem Południowym i Azją Centralną a Europą. Ankara kontroluje Cieśniny, czyli jedyne „wejście” morskie na Morze Czarne. Mają one strate-giczne znaczenie dla całego regionu, gdyż większość lub bardzo duża część handlu państw położonych nad Morzem Czarnym jest realizowana tym szlakiem morskim. Stambuł, zamieszkany przez około 12 mi-lionów osób (wielka aglomeracja nawet 15 milionów), jest zdecydowanie największym i najbogatszym miastem w basenie Morza Czarnego. W 2008 r. gospodarki państw kaukaskich, Azji Centralnej oraz Ukra-iny i Mołdawii razem wzięte stanowiły jedynie około 80% gospodarki Turcji. Natomiast populacja Turcji (ponad 70 milionów) jest większa niż Ukrainy, Mołdawii i Kaukazu Południowego razem wziętych lub

Page 27: Pionek czy rozgrywający

25

Batłyk i Via Baltica

Jeśli weźmiemy pod uwagę orientację Północ–Po-łudnie polskiej polityki zagranicznej, to Morze Bałtyckie jest oczywistym i ważnym punktem odniesienia. To, że Polska leży nad Bałtykiem jest niby oczywiste, a jednak o geopolitycznym zna-czeniu tego faktu często się niemal zapomina. Polska nie jest z całą pewnością krajem morskim, jednak Bałtyk posiada dla niej duże znaczenie. Ponad 30% polskiego handlu jest realizowane drogą morską.

Zimna wojna podzieliła nie tylko kontynent, ale również Morze Bałtyckie. Po roku 1989 Polska odkrywa, jak ważni są jej północni, zamorscy są-siedzi. Wspólnota krajów Bałtyku stwarza nowe możliwości dla polskiej polityki zagranicznej.

Morze Bałtyckie z perspektywy gospodarczej jest regionem dla Polski nie mniej ważnym, a może nawet pod pewnymi względami ważniejszym niż

Europa Wschodnia. Na region Morza Bałtyckiego (bez Rosji) przypada 8,5% polskiej wymiany han-dlowej (na kraje Partnerstwa Wschodniego jedynie 3%, a na Rosję 7%). Podobnie jak w Europie Środ-kowej – choć w mniejszym stopniu – Polska posia-da bardzo duże lub duże znaczenie dla niektórych gospodarek (Litwa i Łotwa), choć związki gospo-darcze Polski z państwami skandynawskimi i repu-blikami bałtyckimi odstają od ich bardzo silnego wzajemnego powiązania. Warto, aby Polska zwięk-szyła swoja integrację ekonomiczną z regionem poprzez zwiększenie nieznacznych wciąż inwesty-cji polskich na Łotwie i w Estonii53 oraz dalsze przyciąganie do Polski kapitału skandynawskiego. Z pewnością możliwe jest także zwiększenie wy-miany handlowej Polski z tymi krajami.

Polska powinna wykorzystać duży potencjał województw pomorskich, będących jednymi z bardziej rozwiniętych w kraju54. Do ich dalszego

53 Brak tych inwestycji musi zastanawiać, biorąc pod uwagę, że w obu krajach były po 1991 r. bardzo korzystne warunki in-westycyjne (wolność gospodarcza, niskie podatki i koszty pracy).

54 Najsłabszym ogniwem północnej Polski jest wojewódz-two warmińsko-mazurskie, nieposiadające dostępu do Bałtyku. Jest ono bardzo podobne do województw ze ściany wschod-

niej i boryka się z tym samym problemem – biednym sąsiadem za miedzą, czyli obwodem kaliningradzkim. Z drugiej strony ma od nich większe szanse rozwojowe, ze względu wielkie walory turystyczne, liczną turystykę z Niemiec i położenie bli-sko Warszawy i Trójmiasta. Jego przyszłość będzie zależała od umiejętnej polityki turystycznej władz lokalnych i central-nych.

całej Azji Centralnej. Siły zbrojne Turcji są pod względem potencjału bojowego piątą armią NATO i ósmą na świecie. Są o wiele większe, lepiej uzbrojone i wyszkolone od państw postsowieckich, za wyjątkiem Rosji. Cała turecka marynarka wojenna przemieszczająca się między portami na Morzu Czarnym i Śród-ziemnym jest siłą znacznie większą niż rosyjska Flota Czarnomorska.

Turcja ma w odróżnieniu od Rosji dobre relacje ze wszystkimi krajami postsowieckimi oprócz Arme-nii, z którą próbuje obecnie znormalizować stosunki.

Turcja ma duże wpływy gospodarcze w regionie, szczególnie na Południowym Kaukazie i w Turk-menistanie. Jest najważniejszym partnerem handlowym Gruzji (około 15% wymiany handlowej) i Azerbejdżanu (około 8%) oraz bardzo ważnym inwestorem (10% inwestycji w Gruzji, 15% w Azerbej-dżanie) i ważnym partnerem handlowym (około 10%) oraz inwestorem w Turkmenistanie (bardzo duży wzrost wymiany handlowej od 2006 r., także w 2009 r., pomimo kryzysu). Udział Turcji w wymianie handlowej pozostałych krajów też jest wysoki (od 4% do 8%). Turcja ma duży udział w sektorze bu-dowlanym krajów postsowieckich. W okresie 2003–2008 kontrakty tureckich fi rm budowlanych w Turkmenistanie wyniosły 8,2 miliardów, w Kazachstanie 5,7 miliardów i Azerbejdżanie 2,5 miliarda dolarów.

Pozycja Turcji w obszarze postsowieckim wynika także z czynników kulturowych i religijnych (turec-ka wspólnota językowa, w niektórych przypadkach wspólna tradycja osmańska, wspólnota islamu). To poczucie wspólnoty znajduje najsilniejszy wyraz w haśle „dwa państwa jednego narodu” dotyczącym Turcji i Azerbejdżanu. W Turcji mieszka kilka milionów osób wywodzących się z Kaukazu, Krymu i Azji Centralnej. Ponadto Turcja ma mocną pozycję w regionach zamieszkanych przez mniejszości tureckie lub muzułmańskie, posiadające istotne znaczenie dla krajów regionu (np. Abchazja, Adżaria, Gagauzja, Krym). Turcja buduje swoją pozycję poprzez rozwój związków edukacyjnych, szczególnie z mniejszo-ściami tureckimi i muzułmańskimi oraz z Azerbejdżanem i Turkmenistanem. Na przykład w 2008 r. blisko 30% Turkmenów studiowało za granicą z czego najwięcej w Turcji (ponad 25% z nich). Turcja jest także ważnym donatorem dla tych mniejszości i krajów.

Page 28: Pionek czy rozgrywający

26

rozwoju i wzmocnienia w polskiej geopolityce osi Północ–Południe, a w jej ramach wektora bałtyc-kiego, z pewnością przyczynić się mogła rozbudo-

wa infrastruktury drogowej i szlaków, takich jak Via Baltica55.

55 Via Baltica jest fragmentem drogi międzynarodowej E67, częściowo zrealizowaną droga ekspresową z Warszawy do Helsinek, biegnącą przez republiki bałtyckie. Via Baltica

jest także projektowaną linią kolejową, która ma połączyć Warszawę z Helsinkami. Jej ukończenie jest planowane w 2013 r.

Polska w narracji historycznej regionu Bałtyckiego

Z pewnością historia Polski nie jest w tym samym stopniu związana z Bałtykiem, jak kraje skandynaw-skie, czy też republiki bałtyckie. Jednak nie ma wątpliwości, że patrząc na dzieje naszego kraju trzeba go uznać za silnie związany z Bałtykiem. Od momentu powstania państwowości Polska z przerwami przez blisko 650 lat posiada dostęp do Bałtyku. O strategicznym znaczeniu Bałtyku w historii Polski świadczą liczne wojny o uzyskanie dostępu do niego lub w jego obronie, które miały kluczowe zna-czenie dla jej losów (potop szwedzki, trzecia wojna północna, II wojna światowa) W XX wieku przywią-zywanie przez Polskę dużego znaczenia do Bałtyku pokazały budowa portu w Gdyni w okresie mię-dzywojennym oraz przerwana przez wojnę modernizacja marynarki wojennej.

Do XVII w. nierzadkim zjawiskiem były koligacje dynastyczne między Polską i Pomorzem a krajami skandynawskimi. Szwecją (w latach 1523–1654) i Polską (w latach 1587–1668) rządziła dynastia Wazów, zaś w latach 1592–1599 ten sam władca.

Tradycją jednoczącą kraje bałtyckie może być przynależność w średniowieczu wielu miast położo-nych nad Bałtykiem lub w jego sąsiedztwie do związku handlowego Hanza, założonego w Lubece. Członkostwo w Hanzie miało bardzo poważne implikacje dla ich rozwoju społecznego i gospodarcze-go. Przypomnijmy, że członkami Hanzy były też Kraków, Wrocław, Toruń.

Przez ponad kilka stuleci do Polski należał Gdańsk, przez wieki największy port na Bałtyku i najwięk-sze miasto w Rzeczypospolitej i odgrywał olbrzymią rolę w polskiej gospodarce (eksport zboża i drew-na) i bardzo dużą w bałtyckiej. Flota handlowa Gdańska była jedną z większych w Europie. W efekcie to tradycja Gdańska zinterpretowana w szerszym kontekście niż relacje polsko-niemieckie powinna posłużyć jako główny punkt odniesienia dla polskiej pamięci historycznej na temat Bałtyku.

Pomorze Zachodnie jest regionem naszego kraju szczególnie związanym ze Skandynawią (wikin-gowie na Wolinie, wieloletnie pośrednie lub bezpośrednie rządy duńskie i szwedzkie, Eryk XIV Pomor-ski, władca całej Skandynawii zjednoczonej unią kalmarską, panujący przez ponad 50 lat) i bałtyckim wymiarem Niemiec (Meklemburgia-Pomorze Przednie). Niestety ta część Pomorza jest prawdopodob-nie najsłabiej zadomowiona w polskiej pamięci historycznej spośród wszystkich regionów Polski. Jej zadomowienie powinno nastąpić poprzez uświadomienie sobie, że aż do początków XIX w. językiem większości mieszkańców Pomorza Szczecińskiego był kaszubski. Co więcej jego pozycja była mocniej-sza – ze względu na protestantyzm – niż w katolickiej, gdańskiej części Pomorza. Kultura kaszubska jest natomiast integralną częścią naszego dziedzictwa narodowego.

Dziedzictwem także niedocenionym w Polsce jest blisko 250-letnie panowanie Polski nad Infl anta-mi, Infl antami Polskimi (Dyneburg) i lenną Kurlandią (Łotwa). Te ziemie uległy wpływom polskiej tra-dycji ustrojowej i kultury. Procesy polonizacyjne niemieckiej szlachty sprawiły, że wywodzą się stamtąd wybitne rody polskie (Donhoff , Platter, Manteuff el, Romer, Tyzenhauz). Polacy do dzisiaj stanowią znaczną mniejszość w łotewskim regionie Łatgalia (Dyneburg). Jeszcze przed I wojną światową byli jedną z ważnych narodowości składających się na niezwykłą mozaikę etniczną Rygi (8% mieszkańców). Polacy z Łotwy są chyba najsłabiej znaną w Polsce społecznością polską z ziem wschodnich dawnej I Rzeczypospolitej. Mówiąc o roli Polaków u ujścia Dźwiny, warto pamiętać także o ważnej roli polskich jezuitów w rozwoju literatury łotewskiej i estońskiej.

W okresie zaborów liczni Polacy ukończyli uniwersytety w Tartu/Dorpacie (Estonia) i Rydze (m.in. Władysław Andres, Ignacy Mościcki, Władysław Raczkiewicz, Marian Zdziechowski). Polacy mieli także duży wkład w życie intelektualne i społeczne Petersburga. Uniwersytet w Petersburgu był w okresie rozbiorów zdecydowanie najpopularniejszą wśród Polaków wyższą uczelnią rosyjską. Wykładali na nim także wybitni polscy naukowcy (np. światowej sławy językoznawca Jan Baudouin de Courtenay).

Page 29: Pionek czy rozgrywający

27

Te działania powinny stanowić bazę dla dalsze-go zacieśniania relacji politycznych między Polską oraz blokiem republik bałtyckich i Skandynawii. Podstawą dla nich może być wspólnota interesów w kwestiach: uwrażliwienie na politykę Rosji oraz poparcie dla rozszerzenia Unii (przy mniejszym zainteresowaniu Danii). Podobny stosunek krajów bałtyckich do Rosji powoduje, że szansa na syn-chronizację polityki polskiej z wymienionymi państwami jest łatwiejszym zadaniem niż budowa takiej wspólnoty z wszystkimi krajami Grupy Wy-szehradzkiej. W ostatnich kilku latach doszło do intensyfi kacji politycznych relacji bilateralnych z Finlandią i Szwecją. Z inicjatywy Polski państwa bałtyckie (Litwa, Łotwa i Estonia) zaczęły regular-nie spotykać się z Grupą Wyszehradzką. Wciąż jest wiele do zrobienia. Nadal, za wyjątkiem Litwy, Polska utrzymuje bardziej intensywne kontakty z krajami środkowoeuropejskimi niż bałtyckimi56.

Szczególnie ważne dla Polski są relacje ze Szwe-cją. Jak wiele wspólnych interesów może łączyć Polskę ze Szwecją pokazała polsko-szwedzka ini-cjatywa Partnerstwo Wschodnie oraz sceptyczny stosunek Sztokholmu do budowy przez Rosję i Niemcy gazociągu Nord Stream na dnie Bałtyku. Jest też oczywiste, że – przy pewnych różnicach w spojrzeniu na Moskwę – Finlandii jest w tej kwestii bliżej do Polski niż Francji. Norwegia jest równie transatlantycka jak Polska. Nie przypadkiem w 2010 r. Polska właśnie razem z Norwegią przed-stawiła wspólnie plan rozbrojenia w Europie.

Polska powinna także zintensyfi kować swoją aktywność w organizacjach i inicjatywach regional-nych (Rada Państw Morza Bałtyckiego, Związek Miast Morza Bałtyckiego) oraz euroregionach, szczególnie największym z nich – Bałtyk. Dla państw bałtyckich testem zaangażowania Polski w regionie będzie aktywny udział Warszawy w Stra-tegii Morza Bałtyckiego, inicjatywie autorstwa Szwecji, która jest realizowana od końca 2009 r. w ramach wymiaru północnego Unii Europejskiej. Jest to pierwsza tego typu inicjatywa w UE. Polska powinna także zintensyfi kować relacje z krajami bałtyckimi na poziomie lokalnym i społecznym. Warto zwiększyć ruch turystyczny, który jest już dzisiaj duży między Polską i Litwą. Polska jest też często odwiedzana przez turystów z Łotwy57.

Warto pamiętać, że wektor bałtycki ma także duże znaczenie z perspektywy polskiej strategii energetycznej. Pierwsza próba dywersyfi kacji dostaw gazu do Polski podjęta w 2001 r. opierała się na idei budowy gazociągu z Norwegii, biegną-cego przez cieśniny duńskie. Zakończyła się na podpisaniu umów nieratyfi kowanych przez kolej-ny rząd. Obecnie dywersyfi kacja ta ma nastąpić poprzez budowę gazoportu w Świnoujściu. Rząd podjął decyzję w tej sprawie w 2009 r. Ma on zo-stać zbudowany do 2013 r. Źródłem największego zaniepokojenia Polski jest rozpoczęta budowa gazociągu Nord Stream na dnie Morza Bałtyckie-go, który połączy bezpośrednio Rosję z Niemcami, omijając Białoruś, Ukrainę i Polskę. Dla Rosji ten projekt jest gwarantem wzmocnienia swej pozycji w relacjach z Ukrainą. Dzięki niemu Rosja unieza-leżni się od pośrednictwa Ukrainy w eksporcie gazu do Europy. Wówczas Moskwa będzie mogła stosować wobec niej szantaż energetyczny, nie obawiając się o reakcję Europy. Gazociąg ma tak-że, z perspektywy Moskwy, doprowadzić do zacie-śnienia powiązań Rosji z Niemcami.

W efekcie nie przypadkiem to właśnie Nord Stream stał się jedną z najważniejszych przyczyn napięć w relacjach między Polską i Niemcami. Istnieje zagrożenie, że jego budowa na dnie morza w okolicach Świnoujścia może uniemożliwić po-wstanie portu gazowego, blokując ruch wielkich okrętów transportujących ciekły gaz. Polska nie może wiele zrobić, żeby zablokować ten projekt. Prawo morza zezwala na budowę na dnie morza jednego państwa przez państwa trzecie gazocią-gów. Według prawa morza jedynie czynniki eko-logiczne mogą zostać użyte jako argument prze-ciw nim, ale wyłącznie na rzecz zmiany ich tras. Dlatego Warszawa powinna skupić się na projek-cie budowy portu gazowego i zrobić wszystko, aby doszło do jego realizacji.

Wymiar bałtycki ma znaczenie dla Polski także, gdy chodzi o kwestie energii atomowej i innych alternatywnych rodzajów energii. Szwecja i Fin-landia są dwoma najbardziej innowacyjnymi krajami w UE, także w wymiarze produkcji „no-wych” energii58. Szwecja zdecydowała się także na początku 2009 r. do powrotu do rozwoju energii jądrowej. Warto rozważyć, czy Polska nie

56 Poprzez zaangażowanie na kierunku północnym może wzrosnąć w Polsce świadomość znaczenia kierunku południo-wego. Dyplomacja i siły zbrojne państw skandynawskie odgry-wają bowiem od kilkunastu lat bardzo ważną rolę w procesie stabilizacji Bałkanów Zachodnich.

57 W 2008 r. spośród blisko 13 milionów turystów, którzy od-wiedzili Polskę niemal 700 tys. było Litwinami (3,6 miliona miesz-kańców) zaś 350 tys. Łotyszami (2,6 miliona mieszkańców).

58 We wrześniu 2008 r. szwedzki koncern energetyczny Vattenfall otworzył w Schwarze Pumpe (Niemcy) pierwszą na świecie elektrownię pracującą w technologii wychwytywania i składowania dwutlenku węgla – CCS (carbon capture & stora-ge). Vattenfall jest zainteresowany realizacją podobnych przedsięwzięć na większą skalę w Polsce. Czeka jednak na szczegóły zapowiadanego unijnego wsparcia dla takich przed-sięwzięć w ramach 12 demonstracyjnych elektrowni tego typu,

Page 30: Pionek czy rozgrywający

28

powinna korzystać z pomocy szwedzkiej w swo-ich planach budowy elektrowni atomowych, które moga być w perspektywie długotermino-wej najważniejszym gwarantem polskiego bez-pieczeństwa energetycznego. Warszawa prowa-dzi rozmowy na temat budowy elektrowni ato-mowej z Litwą. Miałaby ona powstać na Litwie. Sporną kwestią jest moc nowej elektrowni oraz koszt jej budowy i energii w niej produkowanej. Rosja jako kontrpropozycję przedstawiła pomysł skorzystania na dogodnych warunkach (niska cena energii) przez Polskę i Litwę z nowej budo-wanej przez nią elektrowni w obwodzie króle-wieckim. Z perspektywy długoterminowego bezpieczeństwa Polski lepszym rozwiązaniem jest budowa własnej – nawet droższej – elektrow-ni we współpracy z krajami unijnymi.

Budowa polskiej polityki na osi Północ–Połu-dnie wymaga od Polski zdecydowanego zwięk-szenia jej aktywności politycznej, społecznej i gospodarczej w wielu krajach. Stawia to przed Polską także zadanie reinterpretacji pewnych motywów naszej zbiorowej pamięci historycznej lub dowartościowania innych niedocenionych czy też zapomnianych elementów59. Celami win-no być ukazywanie obecności Polski w regionach położonych na osi (zadomowienie, nadanie sen-su), zneutralizowanie historycznych kwestii

spornych istniejących pomiędzy partnerami a Polską oraz budowa poczucia wspólnoty. Taka polityka historyczna nie jest niczym nowym jako narzędzie polityki zagranicznej. Współpraca państw skandynawskich opiera się na wspólnych doświadczeniach historycznych (wikingowie, luteranizm, wielowiekowe więzi państwowe – unie, itp). Grupa Wyszehradzka odwołuje się do współpracy państw Środkowej Europy w XIV w. (zjazd królewski w Wyszehradzie w 1335 r.). Au-stria swoje zaangażowanie w Europie Środkowej i na Bałkanach objaśnia dziedzictwem Habsbur-gów. Turcja na bazie tradycji osmańskiej rozwija relacje z Bałkanami, Kaukazem i Bliskim Wscho-dem. Francja tłumaczy przez pryzmat historii swoje wyjątkowe polityczne związki z Maghre-bem. Także Polska – jak już wspominaliśmy – od-wołuje się w przypadku wektora wschodniego do tradycji jagiellońskiej, I Rzeczypospolitej, idei federalizmu itd.

Kapitałem „otwarcia” polskiej polityki Północ–Południe mogą być relatywnie rozwinięte relacje Polski z Europą Środkową i regionem bałtyckim (kraje skandynawskie, państwa bałtyckie). Choć nadal jest bardzo wiele do zrobienia, to właśnie w wymiarze środkowoeuropejskim i bałtyckim pozycja Polski jest bowiem ważna, jak w żadnym innym rejonie świata.

jakie mają powstać na terenie UE. Pierwsza z tych elektrowni w Polsce miałby być jedną z największych inwestycji zagranicz-nych w naszym kraju (2,5 miliarda euro). Koncern Vattenfall jest czwartym co do wielkości producentem energii elektrycznej w Europie i największym producentem ciepła. W Polsce posia-

da 5 ciepłowni. W listopadzie 2008 r. kupił blisko 20% akcji Enei, dzięki czemu stał się największym zagranicznym graczem na polskim rynku energetycznym.

59 Na temat polityki historycznej zob. K. Wóycicki, Europejski konfl ikt pamięci, Warszawa 2007.

Polskie relacje gospodarcze z krajami Partnerstwa Wschodniego

Wymiana handlowa Polski z krajami Partnerstwa Wschodniego (Armenia, Azerbejdżan, Gruzja, Mołda-wia, Ukraina oraz Białoruś jako potencjalna strona partnerstwa) wyniosła w 2008 r. ponad 8,3 mld euro (3% w polskim bilansie handlowym; ponad 70% tej kwoty przypada na Ukrainę, zaś 25% na Białoruś). Inwestycje polskie w tych krajach na dzień 1 stycznia 2008 r. wyniosły około 650 mln euro, czyli około 5% polskich inwestycji za granicą (olbrzymia większość na Ukrainie).

Zdecydowanie najmocniejszą pozycję gospodarczą ma Polska na Ukrainie. Według danych ukraiń-skiego urzędu statystycznego inwestycje polskie na Ukrainie wyniosły dopiero w 1 lipca 2009 r. blisko 600 milionów euro (ponad 2% inwestycji zagranicznych). W rzeczywistości ten udział jest większy, gdyż spora część inwestycji z Cypru oraz z Brytyjskich Wysp Dziewiczych – łącznie około ¼ inwestycji zagra-nicznych – w istocie pochodzi z Ukrainy). Udział Polski w wymianie handlowej Ukrainy wyniósł w 2008 r. około 5%. Według źródeł polskich inwestycje ukraińskie w Polsce są na poziomie pół miliarda euro. Można oszacować, że stanowią około 12% inwestycji zagranicznych Ukrainy.

W przypadku pozostałych państw tylko w bilansie handlowym Białorusi Polska ma nieco większy udział (blisko 4%) i Mołdawii (blisko 3%). Gospodarka Białorusi jest jednak zdominowana przez Rosję. Wymiana handlowa Polski z Gruzją i Armenią jest minimalna i nieco większa z Azerbejdżanem (w 2008 roku przekroczyła 180 mln euro).

Page 31: Pionek czy rozgrywający

29

Europejski Wschód i Partnerstwo Wschodnie

W Polsce, patrząc na polityczną mapę Europy, widzi się przede wszystkim oś Wschód–Zachód. Powody tego są oczywiste. Decyduje o tym do-świadczenie historyczne (dziedzictwo I Rzeczy-pospolitej) i długo doskwierające położenie między Niemcami i Rosją. Problem niemiecki w dawnym znaczeniu zniknął, skoro z Niemcami jesteśmy w jednym klubie. Inaczej jednak jest z Rosją, która w ostatnich latach zaczęła prowa-dzić asertywną, a czasami wręcz agresywną, politykę w sąsiedztwie Polski. W przypadku Eu-ropy Wschodniej (Białoruś, Ukraina) polskie zain-teresowanie tym obszarem jest związane z bez-pośrednim sąsiedztwem – granica Polski jest zaś jednocześnie granicą unijną – dość rozwiniętymi związkami gospodarczymi (szczególnie z Ukra-

iną), polską mniejszością oraz bardzo silnymi więzami historycznymi.

Partnerstwo Wschodnie

Obawy wobec tendencji neoimperialnych Rosji oraz niechęć do pozostania krajem frontowym są kluczowymi przyczynami poparcia przez Polskę idei członkostwa w NATO i UE państw Europy Wschodniej (Ukraina, Mołdawia i w bardzo odle-głej przyszłości Białoruś) i Kaukazu Południowego (Azerbejdżan, Armenia, Gruzja) oraz powiązania z Zachodem Azji Centralnej (szczególnie w wy-miarze energetycznym)60. W efekcie Polska jest w UE największym adwokatem wielkiego rozsze-rzenia Unii w długoterminowej perspektywie. Oczywiście z perspektywy Warszawy największe znaczenie ma członkostwo Ukrainy, największego z tych państw i najważniejszego partnera Polski spośród nich61.

60 Polskie zaangażowanie na Wschodzie oprócz aspektów geopolitycznych oraz gospodarczych ma także silny wymiar mitologiczno-emocjonalny (Kresy Wschodnie, Wielkie Księstwo Litewskie, federalizm Piłsudskiego, prometeizm, Wilno, Lwów, Kamieniec Podolski itp.) wynikający z bardzo dużej roli wschod-nich ziem I RP w historii Polski, wzmocniony przez pamięć o „małych ojczyznach” wśród znaczącej części mieszkańców

Polski, których przodkowie pochodzili z tych ziem oraz czynnik mniejszości narodowej (polska mniejszość na Białorusi i Ukra-inie oraz ukraińska i białoruska w Polsce).

61 K. Pełczyńska-Nałęcz, Poszerzona Unia Europejska wobec wschodniego sąsiedztwa: problemy i rozwiązania, Warszawa (2003). Autorka proponuje trójstopniową politykę sąsiedztwa: całościową strategię sąsiedztwa, strategie regionalne oraz polityki bilateralne.

Relacje gospodarcze Polski z krajami skandynawskimi, republikami bałtyckimii obwodem królewieckim

Wymiana Polski z krajami skandynawskimi (Dania, Finlandia, Szwecja, Norwegia) i republikami bałtyc-kimi (Estonia, Litwa, Łotwa) wyniosła w 2008 r. blisko 22 miliardów euro (około 8,5% polskiego bilansu handlowego). Największe znaczenie dla Polski mają relacje handlowe ze Szwecją (6,6 mld euro i 2,5% wymiany handlowej Polski). 1 stycznia 2008 r. skumulowane inwestycje z krajów skandynawskich stanowiły blisko 10% wszystkich inwestycji w Polsce. Najważniejszym inwestorem jest Szwecja (4,5% inwestycji zagranicznych w Polsce, 7 miejsce) i następnie Dania.

Polska zainwestowała w krajach skandynawskich, republikach bałtyckich i obwodzie kaliningradzkim ponad 1,6 miliarda euro (ponad 12% polskich inwestycji za granicą). Blisko połowa z nich trafi ła na Litwę, blisko 325 milionów do Norwegii i 385 milionów do Szwecji. Bardzo ograniczone są polskie in-westycje na Łotwie i w Estonii. W żadnym innym kraju na świecie pozycja ekonomiczna Polski nie jest tak mocna jak na Litwie i dla żadnego nie jesteśmy tak ważnym partnerem. Polska jest najważniejszym inwestorem (około 18% inwestycji zagranicznych). Do Polski trafi ło 10% inwestycji litewskich za grani-cą (rynek polski zajął trzecie miejsce). W bilansie handlowym Litwy wymiana z Polską stanowi ponad 8% (trzecie miejsce). Polska jest także ważnym partnerem handlowym dla Łotwy (5,5% wymiany ło-tewskiej) i dość ważnym dla Estonii (ponad 3%).

Polska ma także duże znaczenie w gospodarce obwodu kaliningradzkiego. W 2008 r. udział Polski w wymianie handlowej obwodu wyniósł blisko 8%. W ostatnich latach zdecydowanie wzrosły polskie inwestycje w Kaliningradzie. 1 stycznia 2009 r. inwestycje z Polski stanowiły 20% wszystkich inwestycji zagranicznych. Bardzo zbliżony był udział USA i Cypru (w rzeczywistości rosyjski kapitał). Z perspekty-wy gospodarek krajów skandynawskich Polska odgrywa nieznaczną rolę. Największy udział mamy w bilansie handlowym Szwecji (około 3%). Do Polski trafi ło ponad 2% inwestycji zagranicznych Danii. Podobny jest udział naszego kraju w duńskim bilansie handlowym.

Page 32: Pionek czy rozgrywający

30

Choć, zdecydowane odsunięcie się perspekty-wy członkostwa Ukrainy w UE i jej rezygnacja z akcesji do NATO spowodowały, że entuzjazm Polski dla wielkiego rozszerzenia znacznie osłabł.

W najbliższych dekadach nastąpi osłabnięcie znaczenia krajów Partnerstwa Wschodniego w agendzie UE, a także w nieco mniejszym stop-niu Rosji jako sąsiedztwa unijnego. Ta tendencja wynikać będzie z radykalnego spadku demogra-fi cznego populacji państw wschodnich i szybkie-go wzrostu południowych oraz znacznie wolniej-szego tempa rozwoju gospodarczego Wschodu w porównaniu z sąsiedztwem południowym. W samej UE także dojdzie do przesunięcia się środka ciężkości w stronę krajów zainteresowa-nych kierunkiem południowym ze względu na tendencje demografi czne. Jedynym czynnikiem, który może zrównoważyć w pewnym stopniu marginalizację krajów Partnerstwa Wschodniego w agendzie unijnej może być objęcie ich proce-sem rozszerzenia. Strategicznym celem i poważ-nym wyzwaniem dla Polski w najbliższych deka-dach będzie przeciwdziałanie marginalizacji kie-runku wschodniego na agendzie unijnej. W przy-padku długoterminowego zachowania status quo obszar Partnerstwa przekształci się na trwałe w de facto strefę buforową między UE i Rosją oraz Tur-cją. W odróżnieniu od regionu Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej MENA, w obszarze Partnerstwa Wschodniego oprócz UE jest aktywny inny silny gracz (Rosja), który traktuje wspomniany obszar jako własną strefę wpływów i w efekcie sceptycz-nie odnosi się do zaangażowania w nim Unii. Z przyczyn gospodarczych i politycznych (zdecy-dowana różnica potencjałów) obszar PW jest z perspektywy zdecydowanej większości państw UE mniej istotny niż relacje z Rosją.

Trzeba bardzo realnie ocenić, jakie są szanse realizacji tych celów oraz poważnie rozważyć, ja-kich narzędzi należy użyć do ich osiągnięcia, za-czynając od oszacowania możliwości Polski w tych regionach oraz uwarunkowań wewnętrznych w tych państwach.

Poparcie Polski dla członkostwa Ukrainy i pozo-stałych krajów ma charakter paradoksalny, gdyż

jest znacznie większe niż często na samej Ukrainie. Duża część elit ukraińskich ma charakter postso-wiecki ograniczone zdolności reformatorskie i jest pozbawiona przeważnie silnej determinacji w dą-żeniu do członkostwa w UE. Wspomniane kraje borykają się z najróżniejszymi wewnętrznymi problemami politycznymi, społecznymi i gospo-darczymi oraz charakteryzują się silnymi wpływa-mi Moskwy, niezainteresowanej utratą swojej pozycji na obszarze postsowieckim62. Dodatko-wym czynnikiem demobilizującym jest brak po-parcia najważniejszych państw unijnych dla akce-sji Ukrainy, nie mówiąc o pozostałych krajach. Te wszystkie ograniczenia krajów postsowieckich brutalnie unaoczniło niewykorzystanie przez ukraińską elitę polityczną pomarańczowej rewo-lucji po 2004 r. do dokonania przełomu w rela-cjach Ukrainy z UE (podpisanie umowy stowarzy-szeniowej, złożenie wniosku o przyznanie statusu kandydata i ewentualne jego otrzymanie). W miej-sce przyspieszonych reform prounijnych, które mogły zmienić stosunek UE do aspiracji Ukrainy, mieliśmy do czynienia z ukraińską „wojną na gó-rze” o dużej intesywności. W 2010 r. nowa ekipa rządząca Ukrainą pod hasłem wielowektorowej polityki zagranicznej wyraźnie zbliżyła się do Rosji, np. podpisując umowę o przedłużeniu do 2047 r. zezwolenia na stacjonowania na Krymie rosyjskiej fl oty czarnomorskiej. Można spodziewać dalszego zacieśnienia relacji rosyjsko-ukraińskich w najbliż-szych latach, choć Ukraina zachowa suwerenność i niezależność. Jednak ten proces przesunie jesz-cze bardziej prawdopodobną datę akcesji Ukrainy poza 2030 r.63 W efekcie realną datą ewentualne-go członkostwa Ukrainy w UE wydaje się być obecnie rok 2030 r.

Polska jest państwem średniej wagi, które może pomóc Ukrainie, Mołdawii i krajom Kaukazu w procesie zbliżenia z UE, jednak nie jest w stanie przeforsować ich członkostwa. Warunkiem powo-dzenia polskiej polityki jest mocna pozycja w ra-mach UE (zdolność budowy koalicji) oraz w kra-jach wschodnich. Musimy szczerze przyznać, że istnieje jaskrawa różnica między deklarowanym przez Polskę strategicznym znaczeniem Europy Wschodniej i Kaukazu Południowego, wzmożoną

62 Mołdawia jest najbiedniejszym, zaś Ukraina jest jednym z najbiedniejszych państw w Europie. PKB (PPP) per capita Mołdawii wynosi około 3 tys. USD i jest blisko sześciokrotnie mniejszy niż w Polsce. W przypadku Ukrainy jej PKB per capita (mniej niż 7 tys. USD) jest blisko dwukrotnie mniejszy niż Turcji. Według Transparency International Ukraina i Mołdawia są obok Rosji najbardziej skorumpowanymi krajami w Europie, znacznie bardziej niż kraje bałkańskie, nie mówiąc o Turcji (poziom Pol-ski). Natomiast w rankingu Doing Business pod względem

wolności gospodarczej Ukraina jest na ostatnim miejscu w Eu-ropie. Dystans cywilizacyjny między Ukrainą i UE powiększy się w najbliższych latach. Kryzys gospodarczy znacznie poważniej uderzył w Ukrainę niż w UE. W 2009 r. PKB Ukrainy zmniejszy się o ponad 10%.

63 Rok 2030 został podany jako realna data przyjęcia Ukra-iny do UE przez brytyjskiego profesora doradcę rządu ukraiń-skiego ds. europejskich, podczas konferencji, która odbyła się w maju 2009 r. w Warszawie.

Page 33: Pionek czy rozgrywający

31

aktywnością dyplomatyczną naszych władz, bar-dzo ograniczonym lub umiarkowanym polskim zaangażowaniem w kluczowym wymiarze gospo-darczym. Nawet w przypadku najważniejszego państwa – Ukrainy – nie można określić gospodar-czych relacji polsko-ukraińskich jako bardzo inten-sywnych. Również w wymiarze społecznym kon-takty Polaków są znacznie częstsze z zachodnimi i południowymi sąsiadami niż ze wschodnimi. Co najbardziej zaskakujące, to niewielka liczba stypen-diów i studentów z Europy Wschodniej studiują-cych w Polsce64. W naszym kraju studenci z zagra-nicy stanowią jedynie 0,6% społeczności studenc-kiej. (Większość z nich pochodzi z Europy Zachod-niej.) Jest to najniższy współczynnik w UE.

Naszemu poparciu dla członkostwa Ukrainy w UE powinna towarzyszyć niemal nieobecna w Polsce otwarta dyskusja nad ewentualnymi negatywnymi konsekwencjami tej akcesji. Należy zwrócić uwagę, że Ukraina sama w sobie stanowić może konkurencję dla Polski z uwagi na strukturę przemysłu i rolnictwo. Ukraina posiada też wiele atutów, których Polska nie posiada – przemysł lotniczy, elektrownie jądrowe itd.65 Ukraina, która wkroczy do UE wcale nie musi też okazywać Pol-sce wdzięczności i ku przerażeniu niektórych z nas może być jej bliżej do Berlina niż do Warszawy. A jednak wzgląd na całość UE oraz negatywne konsekwencje niestabilności Ukrainy czy też jej zdominowania przez Rosję winny skłaniać War-szawę do zdecydowanego popierania jej członko-stwa w Unii Europejskiej.

Trzeba także być przygotowanym na scenariusz niewejścia Ukrainy do UE w średnim terminie (30 lat). Polska winna więc być przygotowana również na sytuację, w której długo jeszcze będzie krajem granicznym UE. Nie jest to zgodne z polskimi na-dziejami, ale też konsekwencje takiego scenariusza należy na chłodno rozważyć. Nie byłoby to rozwią-zanie najszczęśliwsze, ale nie oznaczałoby też końca świata. Wszelka granica UE jest zobowiąza-niem dla całej wspólnoty. Polska, pozostając w sy-tuacji kraju granicznego, powinna i będzie mogła domagać tej współodpowiedzialności od innych (chociażby nakładów na służby graniczne etc.). Niemcy żyły kilka dekad nie tylko na granicy dwóch wrogich bloków, ale z granicą wewnątrzniemiecką i bońska Republika Federalna mogła z tym dobrze

dawać sobie radę, mimo dużych niedogodności. Nie przeszkadzało to w jej rozwoju i prospericie. Polska na szczęście nie jest w żaden sposób podzie-lona i jest w całości po unijnej stronie. Nawet jeśli wschodnia granica Polski pozostanie na dłużej granicą Unii, a nasi wschodni sąsiedzi nie będą do końca tacy jakich ich sobie wymarzyliśmy, to i tak dzięki członkostwu w UE i NATO będziemy w stanie sobie z tą sytuacją radzić.

Okrętem fl agowym polskiej polityki wschodniej stała się początkowo polsko-szwedzka, obecnie unijna, inicjatywa Partnerstwo Wschodnie, zapre-zentowana w maju 2008 r. i poparta przez UE. Największe wsparcie w ramach UE – choć w róż-nym stopniu – udzieliły Partnerstwu Wschodnie-mu państwa bałtyckie (Estonia, Finlandia Litwa, Łotwa), Europy Środkowej (Czechy, Słowacja, Węgry). Ofi cjalne zainicjowanie Partnerstwa na-stąpiło na szczycie UE w maju 2009 r. Partnerstwo Wschodnie jest projektem mającym na celu wzmocnienie wschodniego wymiaru polityki Unii Europejskiej w ramach Europejskiej Polityki Są-siedztwa. Zakłada zacieśnienie współpracy z Ukra-iną, Mołdawią, Azerbejdżanem, Gruzją i Armenią, Białorusią. Przejawem realizacji tego projektu mają być preferencje handlowe, ułatwienia wizo-we i programy pomocowe oraz dostosowanie prawodawstwa krajów objętych Partnerstwem do norm unijnych. W zamiarach Polski w dłuższej perspektywie Partnerstwo ma przygotować obję-te nim państwa do akcesji do UE. Ta inicjatywa może być niezwykle pożyteczna dla wzmocnienia relacji Europy Wschodniej i Południowego Kauka-zu z UE oraz ich stabilizacji wewnętrznej. Czasami można spotkać się z opinią, że Partnerstwo Wschodnie jest niewystarczającym półśrodkiem, mało ambitnym projektem niespełniającym ocze-kiwań sąsiadów UE. Jednak, warto pamiętać, że kraje PW są przeważnie znacznie słabiej ekono-micznie i społecznie powiązane z UE niż kraje Bałkanów Zachodnich. Bez intensyfi kacji tych powiązań szanse krajów PW na uzyskanie statusu potencjalnych kandydatów do UE będą bardzo ograniczone.

Największymi wyzwaniami dla Partnerstwa Wschodniego są: negatywny stosunek Rosji, która ma znaczny potencjał do destabilizacji krajów postsowieckich, oraz brak entuzjazmu wobec

64 W 2007 r. na polskich uniwersytetach studiowało około 2,7 tys. Ukraińców i 1,8 tys. Białorusinów. Stanowili oni około 35% wszystkich zagranicznych studentów. Tylko około 10% Białorusinów i Ukraińców studiujących zagranicą studiuje w Polsce. Bardzo mało Ukraińców i Białorusinów studiuje za-granicą (odpowiednio 0,9% i 2,7% wszystkich studentów). Dla

porównania za granicą studiuje ponad 7% mołdawskich studentów, z czego blisko połowa w Rumunii. UNESCO, Global Education Digest 2009,<http://www.uis.unesco.org/template/pdf/ged/2009/GED_2009_EN.pdf>.

65 A. Górska, Dokąd zmierzasz Ukraino?, Warszawa 2005.

Page 34: Pionek czy rozgrywający

32

niego ze strony niektórych państw unijnych zain-teresowanych dobrymi relacjami z Rosją i w efek-cie niegotowych do większego zaangażowania fi nansowego i politycznego.

Rosja

Po rozpadzie ZSRR, a następnie w epoce jelcynow-skiej, wielu, nie tylko w Polsce, miało nadzieję na demokratyzację Rosji i wyhamowanie jej imperial-nych ambicji – wobec widomych słabości. Po ob-jęciu władzy przez Putina Rosja, przezwyciężając ciężki kryzys, dzięki wzrostowi cen ropy i gazu, odzyskując cząstkę dawnej potęgi i imperialnych ambicji66, stawała się, jak dawniej, Polsce nieprzy-chylna67. To zdawało się czynić kierunek wschodni nadal czymś szalenie istotnym dla polskiej polity-ki zagranicznej. Nie mniej ważne jest, gdy poja-wiają się ze strony Moskwy sygnały otwarcia i nowej polityki wobec Warszawy, a co ważniejsze Europy.

Istotnie, odzyskała ona w latach 2000 – 2008 pod rządami Putina część swojej siły, dzięki dobrej koniunkturze gospodarczej i prowadzi agresywną politykę. Głównymi jej celami jest zachowanie we własnej strefi e wpływów obszaru postsowieckie-go68 oraz zdobycie uznania mocarstwej pozycji wśród innych, w tym szczególnie USA i Chin, jako równego im partnera, decydującego wraz z nimi o losach świata. Rosja pozostaje, dzięki rozmiarom gospodarki, arsenałowi atomowemu, istotnym wpływom na obszarze postsowieckim69 oraz du-żym złożom surowców, ważnym graczem na are-nie międzynarodowej. Dochód narodowy Rosji liczony według parytetu siły nabywczej (PPP) wynosi dziś blisko 2,1 biliony USD, co stawia ją w rzędzie takich krajów jak Wielka Brytania czy Francja. Według różnych źródeł Rosja dysponuje największym lub drugim po USA arsenałem jądro-wym (3,9 tys. – 4,8 tys. sprawnych rakiet) znacznie

większym niż pozostałe mocarstwa atomowe. W Rosji znajduje się na przykład ponad 25% złóż gazu na świecie. Te wszystkie elementy dają rzą-dzącej elicie na Kremlu możliwości politycznego oddziaływania, które z uwagi na silny centralizm mogą być spektakularnie wykorzystywane, cza-sem w sposób niedostępny dla rządów zachod-nich70.

Nie powinno się jednak przeceniać siły Rosji. Porównując gospodarkę Rosji z gospodarką Fran-cji czy Niemiec, mamy do czynienia z wyrówna-nym stosunkiem. Jeśli jednak porównywać wiel-kość gospodarki całej UE z gospodarką Rosji, to różnica jest uderzająca (patrz wykres). Gospodar-ka unijna jest ponad siedem razy większa od go-spodarki rosyjskiej. Gospodarka chińska mierzona według parytetu siły nabywczej jest trzy do czte-rech razy większa od rosyjskiej. Dochód per capita Rosji jest niższy od wszystkich państw członków UE (oprócz Rumunii i Bułgarii). Przy porównaniu gospodarki rosyjskiej z europejskimi należy brać także pod uwagę czynniki nowoczesności i zróż-nicowania. W tej kategorii Rosja też wypada słabo na tle UE. Ponad 50% eksportu rosyjskiego stano-wi ropa i gaz. Rosja korzystała z poważnego wzro-stu cen tych surowców, co w dużej części decydo-wało o jej sukcesach. Resztę eksportu stanowi w dużej części eksport innych surowców oraz broni. Nie można także wyolbrzymiać potencjału szantażowania energetycznego UE przez Rosję. Udział rosyjskiego gazu w ogólnym unijnym bilan-sie energetycznym od 1990 r. utrzymuje się na poziomie jedynie około 6,5% (w ramach gazowej części bilansu około ¼)71. W rzeczywistości Rosja w wymiarze energetycznym jest znacznie bardziej uzależniona od UE niż vice versa72.

Wielkim wyzwaniem dla Rosji jest realizacja zo-bowiązań kontraktowych wobec odbiorców zagra-nicznych. Eksploatacja nowych złóż wymaga nato-miast wielkich środków fi nansowych, którymi Rosja nie dysponuje, do jej rozpoczęcia zaś potrzebne

66 L. Edward, The New Cold War. How the Kremlin Menaces both Russia and the West, London 2008.

67 S. Meller, Dla Rosjan jesteśmy zdrajcami, „Gazeta Wybor-cza” 16–17.05.2008.

68 Podstawą mocnej pozycji Rosji na obszarze postsowiec-kim są: względna przewaga demografi czna i ekonomiczna, silne powiązania instytucjonalne i personalne z czasów komu-nistycznych (prosyjskie lobby), kontrola tranzytu dużej części eksportu surowców energetycznych z Azji Centralnej, prorosyj-skie mniejszości (Rosjanie i część ludności rosyjskojęzycznej), zamrożone konfl ikty i kontrolowane parapaństwa (Abchazja, Naddniestrze, Południowa Osetia, Górny Karabach), bazy woj-skowe (Białoruś, Armenia, Ukraina, Abchazja, Południowa Osetia, Kirgizja, Naddniestrze, Tadżykistan), liczni gastarbeite-rzy z krajów regionu pracujący w Rosji, których przekazy pie-niężne odgrywają bardzo dużą rolę w gospodarkach niektó-

rych państw, bardzo duże znaczenie Rosji dla większości go-spodarek postsowieckich (choć w tym ostatnim wymiarze pozycja Rosji uległa po 1991 r. największemu osłabieniu).

70 Nie tylko ropa i gaz decydują w rosnących obecnie wpły-wach Rosji, ale także owe środki fi nansowe, którymi Kreml może dysponować bez dostatecznej demokratycznej kontroli i z dowolnością znacznie większą niż rządy zachodnie. Patrz: E. Lucas, The New Cold War…, London 2008.

71 W ramach unijnego importu gazu udział Rosji zmniejszył się w ostatnich 30 latach z 80% do 40%.

72 Udział UE w rosyjskim eksporcie wynosi ponad 55%, w im-porcie zaś blisko 45%. Natomiast udział Rosji w eksporcie unij-nym wynosi niewiele ponad 5%, zaś w imporcie 10%. W niezwy-kle ważnym dla Rosji eksporcie gazu udział UE wynosi 70%. Brak infrastruktury umożliwiającej eksport na inne wielkie rynki np. Chin, powoduje, że Rosja nie ma alternatywy wobec UE.

Page 35: Pionek czy rozgrywający

33

jest co najmniej kilka do kilkunastu lat73. Wyzwanie dla rosyjskiego sektora energetycznego stanowi perspektywa rozwoju wydobycia gazu łupkowego (w tym w Polsce i na Ukrainie). Jeśli nawet tylko część prognoz związanych z nowym źródłem tego surowca potwierdziłyby się, wpłynęłoby to najpew-niej na poważne osłabienie pozycji rosyjskich.

Rosja stoi przed koniecznością głębokich strate-gicznych reform gospodarczych, które doprowa-dzić winny do dywersyfi kacji jej gospodarki, która

opiera się w zdecydowanie zbyt dużym stopniu na sektorze energetycznym. Biorąc pod uwagę bardzo wysoki poziom korupcji, która wzrosła w okresie rządów Putina i biurokratyzacji, należy uznać zdol-ności reformatorskie rosyjskiej elity politycznej za ograniczone. Najważniejszymi przyczynami tej sytuacji jest brak demokracji i ścisłe powiązania między światem polityki i gospodarki74. Z perspek-tywy strategicznej 10 lat rządów Putina należy uznać za straconą dekadę75.

73 Z tego powodu tak duże znaczenie ma dla Rosji kontrola przepływu surowców z Azji Centralnej do Europy.

74 Pięciu urzędników Kremla jest prezesami fi rm, które sta-nowią 1/3 PKB Rosji.

75 Szokującym przykładem słabości Rosji jest fakt, że dłu-gość dróg jest obecnie krótsza niż w 1990 r.

Wykres 1Gospodarki Francji, Niemiec, Polski i Rosji w porównaniu

Wykres 2Gospodarki UE i Rosji w porównaniu

Wg CIA World Factbook

bln

USD

Wg CIA World Factbook

Page 36: Pionek czy rozgrywający

34

Nader poważnym obciążeniem dla Rosji są kwestie demografi czne i paradoksalnie teryto-rium. Długofalowe perspektywy sytuacji ludno-ściowej są dla Rosji, i to również zdaniem samych rosyjskich ekspertów od demografi i, alarmujące. Dzisiejsza Rosja licząca 142 mln ludności, w roku 2025 będzie miała o 14 mln mniej mieszkańców, w roku 2050 skurczy się do około 115 mln. Zmieni się też zasadniczo skład ludności. Już obecnie ok. 15% to muzułmanie. Ich udział procentowy bę-dzie rósł ze względu na wyższy przyrost naturalny od reszty społeczeństwa. Koniecznością stanie się migracja z krajów muzułmańskich byłego ZSRR. Jednak w Rosji brak akceptacji dla cudzoziemców z muzułmańskich krajów postsowieckich. Dodat-kowym problemem w wymiarze demografi cznym jest to, że większość rosyjskiej ludności mieszka w europejskiej części tego państwa. Średnia za-ludnienia Rosji (50 osób na km2) i tak jest niezwy-kle niska w porównaniu z większością świata, ale tereny za Uralem to prawdziwe pustkowie. Gigan-tyczny obszar od Uralu do Kamczatki, większy od Chin czy Stanów Zjednoczonych, zamieszkuje dziś jedynie 38 mln mieszkańców, co daje znikomą gęstość zaludnienia – 5 osób na km2.76 Prognozy sugerują, że ludność tej części Rosji będzie zmniej-szała się – także ze względu na migrację we-wnętrzną – w znacznie szybszym tempie niż w europejskiej części kraju. Brak równowagi de-mografi cznej między północą a południem kon-tynentu azjatyckiego jest uderzający i musi pro-wokować spekulacje o możliwości potężnych migracji.

Rosja będzie musiała także zmierzyć się z dwo-ma zewnętrznymi wyzwaniami, jakimi są radykal-ny islam w Azji Centralnej, Afganistanie i Pakista-nie oraz Chiny na wschodzie. Jest mało prawdo-podobne, aby wyzwaniom tym umiała samodziel-nie sprostać. Radykalny islam jest nie tylko wyzwa-niem zewnętrznym, ale i wewnętrznym (Kaukaz). W Rosji pojawiają się czasami pomysły zawarcia ścisłego sojuszu z Chinami, wymierzonego w Za-chód. W rzeczywistości Chiny stanowią znacznie poważniejsze wyzwanie dla Rosji niż UE. Zbyt bliski sojusz z Chinami mógłby okazać się dla Rosji pułapką, bowiem trudno sobie wyobrazić, by stała się ona równorzędnym partnerem dla rosną-

cego chińskiego giganta. Już dzisiaj mamy do czynienia w Azji Centralnej z zdecydowanym wzrostem wpływów Chin kosztem Rosji.

Trudno sobie wyobrazić, żeby dzisiejsza Rosja mogła zdobyć długotrwałą przewagę nad UE – Eu-ropą, jeśli nie zdobyła jej w okresie zimnej wojny, gdy wraz z całą gospodarką sowiecką i bloku wschodniego była w znacznie lepszej pozycji. Nie oznacza to jednak, że korzystając z ewentualnego powrotu hossy na rynku surowców, niezdecydo-wania i sprzecznych strategii i interesów poszcze-gólnych krajów unijnych, nie może odniesić wielu spektakularnych sukcesów. Ponowny wzrost cen surowców może spowodować, że w średniej per-spektywie istotny czynnik, jakim są gaz i ropa, przyczyniać się będzie do podtrzymywania wpły-wów Moskwy. Jednak długoterminowo Rosja stoi przed bardzo poważnymi wyzwaniami demogra-fi cznymi i gospodarczymi oraz zagranicznymi.

Podsumowując: Federacja Rosyjska nie jest już potęgą, jaką był Związek Sowiecki. Rosja niezdol-na jest do ekspansji na wielką skalę. Trudno wy-obrazić sobie, aby powróciła do roli supermocar-stwa, choć nie raz jeszcze swoją polityką może, szczególnie na obszarze postsowieckim, niepoko-ić świat, a w szczególności Europę77. Warto pamię-tać, że wojna w Gruzji ukazała, że Rosja jest znacznie bardziej gotowa od Zachodu do stoso-wania przemocy dla realizacji swoich celów poli-tycznych. Długoterminowe osłabnięcie Rosji może wywołać dwie reakcje z jej strony: pragmatyzację jej polityki oraz zbliżenie do Zachodu albo agre-sywną i irracjonalną obronę błędnie postrzega-nych interesów narodowych. Należy być przygo-towany na każdy z tych scenariuszy. Tragedia w Smoleńsku otworzyła nowy etap w relacjach polsko-rosyjskich, stwarzając szansę na wyraźną ich poprawę.

Polska polityka wobec Rosji winna być polityką nacechowaną pragmatyzmem, jednak nie opor-tunizmem, i jak najsilniej zakotwiczoną w Brukse-li. Bezcelowe jest też staranie się za wszelką cenę o lepsze stosunki z Rosją. Każda polityka nacecho-wana być winna zasadą do ud des. Dopóki nie ma poważnych przesłanek, że Rosja zmienia swój stosunek do Polski, bezcelowe są próby „popra-wiania” stosunków z Moskwą na siłę. Warszawa nie

76 A. Vishnevsky, Multipolarity and Demography, „Russia in Global Aff aires” vol. 6, No. 1, January–March 2008, s. 103–118. W szczególności s. 111–116. M. Jaroszewicz, L. Szerepka, Wy-zwania migracyjne w państwach wschodniego sąsiedztwa Unii Europejskiej, Warszawa 2007.

77 W perspektywie okresu po roku 2030, jeśli światu uda rozwiązać się problem energetyczny, można analizować nie-

bezpieczny scenariusz dalszego rozpadu terytorialnego obec-nej Federacji Rosyjskiej, co byłoby geopolitycznym trzęsieniem ziemi. Rosja powróciłaby wtedy w przeciągu niewielu dziesię-cioleci do swoich granic z XVII wieku, usiłując budować pań-stwo narodowe. Zarazem taki obrót spraw przybliżałby Rosję do Europy, czyniąc z niej w dalekiej przyszłości ewentualnego członka struktur europejskich.

Page 37: Pionek czy rozgrywający

35

powinna się obawiać zarzutu rusofobii oraz tego, że nie najlepsze stosunki z Rosją pogorszą jej no-towania na Zachodzie. Nawet jeśli Polska zaliczana jest do „jastrzębi”78, to dopóki język polskiej poli-tyki wobec Rosji pozbawiony jest emocji, a podej-mowane kwestie mają charakter rzeczowy i do-brze uzasadniony (jak sprawa eksportu mięsa), to nie będzie szkodzić polskiej polityce. Chłodna i merytoryczna postawa Polski może wręcz wpły-nąć na ukształtowanie się bardziej realistycznego podejścia całej UE do Rosji. Moskwa zacznie też powoli rozumieć, że aby dogadywać się z UE trze-ba też dogadywać się z Warszawą. Trzeba też pa-miętać, że ani Rosja nie posiada dla Polski tak wielkiego znaczenia, jakie zwyczajowo przypisuje się jej nad Wisłą, ani Rosja nie może postrzegać Polski jako szczególnie ważnej ze względu na własne interesy.

Rosja zdaje się być groźna, ale nierzadko realne przyczyny tych zagrożeń, leżą w Warszawie, a nie w Moskwie. Gdyby Polska umiała rozwiązać swoje problemy energetyczne (np. budowa gazoportu, siłowni jądrowych, wreszcie pozyskiwanie w przy-szłości gazu z łupków), nie musiałaby się czuć polityką Moskwy specjalnie zagrożona.

Uzasadnieniem specjalnego znaczenia polityki wschodniej mógłby być argument, że jeśli Rosja odzyskałaby wpływy na południowym Kaukazie, a przede wszystkim na Ukrainie i Białorusi, de facto pozbawiając je suwerenności, włączając w skład quasi-federacji, Polska graniczyłaby wtedy praktycznie z Moskwą, pozbawiona odpowiednie-go bufora. Wydaje się jednak, że tego co stało się w Kijowie i Mińsku nie da się tak łatwo odwrócić, zarazem nie wydaje się, że Polska mogłaby się czuć poważniej zagrożona ze wschodu nawet wtedy, gdyby Moskwa zaczęła po części odzyski-

wać swoje wpływy. Byłby to powód do niepokoju, ale nie do odnowienia lęków, jakie podpowiada może przeszłość.

Znacznie poważniejsze dylematy i trudności z wyborem właściwej polityki mogłaby stworzyć paradoksalnie dla Warszawy sytuacja, w której Moskwa zaczęłaby się istotnie otwierać na Za-chód, rezygnując ze swoich imperialnych ambicji i szukając współpracy z Unią Europejską. Takie sygnały Moskwa daje w ostatnim czasie.

Po pierwsze, na początku obowiązywać musi zasada ostrożności. Nie ma powodów, aby zdawać się na najlepiej nawet brzmiące deklaracje, skoro przez tak długi czas prowadzona była inna polity-ka. Z rosyjskiego słownika politycznego musiałyby trwale zniknąć terminy takie jak „bliska zagranica”. Najprawdopodobniej do oceny autentyczności otwarcia potrzebna by nam była znacznie bardziej szczegółowa i pogłębiona wiedza o Rosji niż ta, jaką obecnie dysponujemy.

Drugą trudnością w ocenie sytuacji może być sprzeczność napływających sygnałów. Zamiar otwierania się na Zachód nie wyklucza chęci od-noszenia sukcesów takich, jak na przykład wzmoc-nienie własnych wpływów w Kijowie czy Mińsku. Gestom otwarcia mogą więc towarzyszyć kroki, które Warszawa, nie bez racji, rozumieć może jako dawną kremlowską politykę.

Miarą otwarcia Moskwy na współpracę z Europą może być jej stosunek do Partnerstwa Wschodnie-go. Defi niowanie sześciu krajów partnerstwa jako własnej sfery wpływów, granie zamrożonymi konfl iktami, by od czasu do czasu je podgrzewać, przeczyłoby otwarciu. Zarazem polityka otwarcia nie musi wcale oznaczać rezygnacji z wszelkich politycznych ambicji w regionie, choć ich cele mogą być zmienione i wyrażać się one mogą

Relacje gospodarcze polsko-rosyjskie

Udział Rosji w polskim bilansie handlowym wyniósł w 2007 r. niespełna 7%, zaś Polski w rosyjskim 4%. Z państw UE tylko Niemcy, Włochy i Holandia (międzynarodowy rynek gazowy) miały większą wymia-nę z Rosją niż Polska. W pierwszej połowie 2009 r. doszło do wyraźnego zmniejszenia się wymiany handlowej polsko-rosyjskiej i spadku udziału Polski w bilansie handlowym Rosji do 3,5%. Olbrzymią większość (70%) wymiany handlowej stanowi import z Rosji, przede wszystkim surowców. Polska jest zainteresowana dywersyfi kacją bilansu energetycznego, co spowodowałoby zmniejszenie się handlu z Rosją. Polski eksport do Rosji jest mniejszy niż do Czech. Skumulowane inwestycje polskie w Rosji wyniosły pod koniec 2007 r. około 350 mln USD, mniej więcej tyle samo ile rosyjskie w Polsce. (Według danych polskich inwestycje polskie w Rosji wyniosły blisko 580 mln USD.)

Eksport do Polski rosyjskiego gazu i ropy to jednie 4% całego eksportu tych surowców z Rosji.

78 M. Leonard, N. Popescu, Rachunek sił w stosunkach Unia Europejska–Rosja, Warszawa 2008.

Page 38: Pionek czy rozgrywający

36

w całkiem nowy sposób, bardziej pragmatyczny wobec Zachodu.

Również jeśli zwolennicy „otwarcia” zdobędą w Moskwie przewagę, sytuacja wewnętrzna po-zostanie skomplikowana i tym większe mogą być napięcia w elitach władzy. Ocena siły i trwałości polityki otwarcia może być sprawą nader skompli-kowaną.

Jednakże poważniejsze „otwarcie” w polityce Kremla wobec Zachodu i potencjalną możliwość kontynuowania przez Moskwę takiej polityki na-leżałoby uznać za sprawę o wielkim dla Polski znaczeniu. Wymagałoby to przemyślenia od pod-staw wielu założeń polskiej polityki zagranicznej, w szczególności polityki związanej z Partner-stwem Wschodnim.

Polska powinna jednak wspierać prozachodni zwrot Rosji oraz unijną koncepcję Partnerstwa dla modernizacji, zakładającą wsparcie UE dla reform w Rosji. Polska powinna równocześnie zachować realizm i świadomość możliwości negatywnego rozwoju wydarzeń (antyzachodni dryf Rosji, trak-towanie przez Moskwę Zachodu jako rywala) i w efekcie trudnych relacji z Moskwą. Skuteczna modernizacja w Rosji nie może mieć wyłącznie „odgórnego” charakteru. Wsparcie Polski dla pro-zachodniego kursu Rosji powinno polegać na przedstawieniu przez Warszawę swojej wizji part-nerstwa dla modernizacji opartej na wspieraniu reform instytucjonalnych w Rosji, nie ograniczają-cej się do transferu technologii. Ta wizja powinna opierać się na de facto rezygnacji z kwestii demo-kratyzacji i uczynienia centralną kwestią budowy państwa prawa sprzyjającego inwestycjom zagra-nicznym i rozwojowi rosyjskiej klasy średniej, która długoterminowo może doprowadzić do demokratyzacji. Polska powinna także wspierać synchronizację Partnerstwa Wschodniego z part-nerstwem dla modernizacji skierowanym do Rosji. W agendach obu inicjatyw znajdują się bowiem wspólne elementy (np. liberalizacja wizowa, wol-ny handel, energetyka). Rosja jest także ważnym partnerem krajów PW oraz została ofi cjalnie za-proszona jako państwo trzecie do PW. Najlepszą formą synchronizacji obu inicjatyw byłoby stwo-rzenie Rady Trójstronnej UE, kraje PW i Rosja, która zajmowałaby się kwestiami wprowadzenia w życie wspólnych elementów agendy PW i Part-nerstwa dla modernizacji oraz udziałem Rosji

w multilateralnych projektach PW. Oczywiście powołanie Rady nie oznaczałoby akceptacji dla rosyjskich tez o bliskiej zagranicy i strefach wpły-wów. Rosja miałby bowiem w jej ramach identycz-ny status jak kraje PW i UE. W ramach Rady pewne rozwiązania z Partnerstwa Wschodniego (np. elementy aquis) mogłyby zostać przeniesione do partnerstwa dla modernizacji i zaakceptowane przez Moskwę, natomiast powiązanie obu proce-sów mogłoby przekonać Rosję do złagodzenia jej stosunku wobec PW.

Kaliningrad/Królewiec

Nader szczególny fragment stosunków polsko--rosyjskich związany jest z obwodem kalinin-gradzkim, inaczej mówiąc – z Królewcem. Wiąże się to ściśle ze stosunkami zarówno z Bałtami (w szczególności z Litwą), jak i Skandynawią.

Obwód stanowi w wymiarze bezpieczeństw twardego i miękkiego poważne wyzwanie dla Polski, ale także dla regionu i całej Unii. Polska ma ograniczone szanse na polityczne oddziaływanie na sytuację w obwodzie. Jednak wykorzystując własny spory potencjał gospodarczy, powinna we współpracy szczególnie z Litwinami, ale także in-nymi krajami, budować poprzez rozwój handlu i inwestycje podstawy dla stopniowego i powolne-go upodmiotowienia Królewca w relacjach z Unią.

Polska jest strategicznym partnerem gospodar-czym Kaliningradu (inwestycje i handel). Szansą dla Polski powinna być najsilniejsza w Rosji opozycja demokratyczna i społeczeństwo obywatelskie.

Szansę na intensyfi kację współpracy gospodar-czej między Polską i obwodem stwarza podpisanie na początku września 2009 r. umowy z Rosją w sprawie otwarcia Zalewu Wiślanego do żeglugi morskiej79. Polska powinna także wciągać władze obwodu do współpracy na poziomie regionalnym, wykorzystując członkostwo obwodu w euroregio-nach: Bałtyk, Niemen (wspólnie z Litwą) oraz Łyna – Ława. Bardzo pozytywną inicjatywą jest wspólny list szefów MSZ Polski i Rosji opublikowany wiosną 2010 r. do UE postulujący objęcie całego obwodu ułatwieniami umowy o małym ruchu granicznym.

W polskiej percepcji obwód traktowany jest często jako byłe ziemie niemieckie, jako dawne Prusy Wschodnie i dawny Koenigsberg. Jest to

79 W 2009 r. mamy do czynienia z odpływem polskiego kapitału z obwodu, którego skalę na razie trudno oszacować. Polska nie powinna rezygnować z rynku kaliningradzkiego ze względu na kryzys gospodarczy. W tym kontekście należy

ocenić negatywnie kwidację przez LOT we wrześniu 2008 r. połączenia Warszawa–Królewiec oraz decyzję o zamknięciu nieco później wydziału handlowego w konsulacie RP w Kró-lewcu.

Page 39: Pionek czy rozgrywający

37

z pewnością istotne historyczne dziedzictwo tych ziem. Warto jednak pamiętać, że nie jedyne. Znaczna część obwodu, a przede wszystkim sam Królewiec to przez blisko 200 lat polskie ziemie lenne, znajdujące się obszarze oddziaływania polskiej kultury. Powstały tam uniwersytet Alber-tyna w Królewcu (druga wyższa uczelnia w Polsce po Akademii Krakowskiej, powstała dzięki Zyg-muntowi Augustowi) odgrywał znaczącą rolę w historii polskiego protestantyzmu. Na tym tere-nie spragnionym tożsamości, jak niemal nigdzie indziej, strona Polska przyjść więc może z frag-mentem dziedzictwa, który może okazać się przydatny i interesujący.

Okreg królewiecki może być też istotnym miej-scem polsko-rosyjskiego dialogu, do pewnego stop-nia laboratorium, gdzie sprawdzana będzie goto-wość obu stron do konstruktywnej współpracy.

Krótka konkluzja

Europa żegluje od początku XXI wieku po coraz bardziej burzliwym i zmiennym oceanie dziejów. W tej sytuacji sterowanie polskim okrętem płyną-

cym w europejskiej fl otylli wymaga ogromnej uwagi. Jaki może być polski plan dla Europy? Nie trzeba go od nowa budować. Pewne wskazówki wynikają z polskiego doświadczenia historyczne-go. Inne są wynikiem doświadczeń po roku 1989, zakorzeniły się już w polskim myśleniu politycz-nym i są istotnymi wątkami polskiej polityki zagra-nicznej. Poddanie polskiej polityki zagranicznej przejściowym modom i nadmiarze taktycznych kombinacji byłoby z wielką szkodą dla jej skutecz-ności.

Polska winna być adwokatem poszerzania Unii oraz więzów atlantyckich. Polsce nie wolno też lekceważyć swego szeroko rozumianego środko-woeuropejskiego otoczenia, które również dla UE ma znaczenie strategiczne.

Wszelkie plany w polityce należy jednak trakto-wać elastycznie. Przyszłości nie da się w szczegó-łach ani przepowiedzieć, ani tym bardziej zapro-jektować. Wschodnie rozszerzenie Unii może okazać się procesem nierealnym. W Rosji mogą nastąpić zmiany, które zmienią poważnie sytuację geopolityczną całego obszaru Europy Wschodniej. Turcja może wyrosnąć na samodzielną potęgę. Poważne zmiany przynosić będą demografi a,

Obwód królewiecki (wyzwanie dla Polski i Unii)

Powierzchnia 15 tys. km2, zamieszkały przez około 940 tys. osób (z czego około 45% w Kaliningradzie/Królewcu), jest najbardziej zmilitaryzowanym regionem w Europie.

Siły zbrojne stacjonujące w obwodzie stanowią kilka procent populacji. W miejscowości Bałtyjsk/Pi-lawa znajduje się kwatera rosyjskiej Floty Bałtyckiej. Znaczenie tego portu wynika z faktu, że w odróż-nieniu od portu w Kronsztadzie nie zamarza on w okresie zimy. Flota Bałtycka jest relatywnie jedną z najlepszych formacji marynarki wojennej Rosji. Jednak jej potencjał bojowy jest znacznie słabszy od łącznego potencjału marynarek bałtyckich państw NATO i UE. W obwodzie kaliningradzkim znajdują się także rakiety, które są w stanie przenosić ładunki jądrowe. Moskwa zapowiedziała, że w przypadku budowy w Polsce i Czechach infrastruktury amerykańskiej tarczy antyrakietowej, zainstaluje w obwo-dzie stację radiolokacyjną oraz rozlokuje najnowocześniejszy system rakietowy Iskander.

Obwód stanowi poważne wyzwanie także w wymiarze bezpieczeństwa miękkiego, problemów społecznych i zagrożenia środowiska. Pomimo pewnej poprawy sytuacji poziom narkomanii i prosty-tucji oraz liczba nosicieli HIV są radykalnie większe niż w UE. Według szacunków Światowej Organizacji Zdrowia blisko 5% mieszkańców obwodu jest nosicielami wirusa HIV. W liczbach bezwzględnych jest to grupa bardzo zbliżona do populacji nosicieli tego wirusa w 40-krotnie większej Polsce. Według sza-cunków władz rosyjskich blisko 3% mieszkańców obwodu jest narkomanami. W obwodzie jako prosty-tutki pracuje co najmniej 3 tys. kobiet. Proporcjonalnie czterokrotnie więcej niż w Polsce. Szara strefa oparta na przemycie jest największa w Rosji i jest niemal równa 100% ofi cjalnemu PKB. Ta struktura gospodarki, wysoki poziom narkomanii i prostytucji oraz nieefektywne struktury państwowe (bardzo wysoki poziom korupcji) powodują, że silne są struktury zorganizowanej przestępczości. Kilka lat temu skończyła się migracja do obwodu z głębi Rosji i jego ludność zaczęła się zmniejszać. W efekcie obwód stoi podobnie jak Rosja przed perspektywą radykalnego zmniejszenia się populacji. Co więcej sytuacja jest gorsza, gdyż długość życia w obwodzie jest niższa o kilka lat od i tak niskiej średniej rosyjskiej. Po Petersburgu Kaliningrad przyczynia się w największym stopniu do zanieczyszczania Bałtyku.

Page 40: Pionek czy rozgrywający

38

kwestia energetyki i postęp technologiczny. Nie-wiadomych jest wiele. Wiemy tylko, że sytuacja współczesnego świata nie jest stabilna, a nurt hi-storii jest wartki. Najbliższe dwie dekady przynosić będą z całą pewnością zmiany w świecie o zasad-niczym znaczeniu. Może nie przeżyjemy takiego spektakularnego i nagłego przełomu, jakim był rok 1989, ale świat w roku 2030 może być zupełnie niepodobny do tego, jaki początkowo, jak wyda-wało się, wyłaniał się z epoki „zimnej wojny”. Dla-tego nie można zbyt dosłownie nawiązywać do tradycji polskiej myśli politycznej. Koniecznością jest ciągła analiza wszystkich możliwych scena-riuszy.

Notki o autorach:

dr Kazimierz Wóycicki – studia fi lozofi czne na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim; praca w mie-sięczniku „Więź” (1974–1980); więziony w stanie

wojennym; dziennikarz BBC (1986–1987); redaktor naczelny dziennika „Życie Warszawy” (1990–1993); dyrektor Instytutu Polskiego w Düsseldorfi e (1996–1999) i Lipsku (2000–2004); dyrektor od-działu szczecińskiego Instytutu Pamięci Narodo-wej (2004–2008); wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego; przewodniczący Grupy Doradców Społecznych przy Przewodniczącym Sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych.

Adam Balcer – szef projektu „Polityka rozszerzenia i sąsiedztwa UE” w Centrum Strategii Europejskiej demosEUROPA; w latach 2000–2009 analityk ds. bałkańskich Ośrodka Studiów Wschodnich; w la-tach 2005–2009 kierownik projektu „Turcja po rozpoczęciu negocjacji akcesyjnych – polityka zagraniczna i sytuacja wewnętrzna” w OSW; autor licznych artykułów na temat Bałkanów, Turcji i regionu Morza Czarnego; wykładowca i dokto-rant w Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego.

Page 41: Pionek czy rozgrywający

39

ZBIGNIEW CZACHÓR, MARIUSZ KRASUSKI

Ciągłość i zmiana w polskiej polityce zagranicznej. Perspektywy na przyszłość

Podstawy bilansu polskiej polityki zagranicznej 2007–20101

Analiza polskiej polityki zagranicznej okresu 2007–2010 opierać się musi na jej podsumowaniu, ocenie oraz zadaniu ważnych pytań dotyczących przyszłości. Wiąże się to z potrzebą dokonania jej przeglądu i bilansu, związanego z upływem czasu (co naturalne), ale także dynamicznie zmieniającą się sytuacją międzynarodową2 oraz stanem poli-tyki wewnętrznej w Polsce.

Polska polityka zagraniczna w analizowanym okresie formułowana była i jest w oparciu o: • dialog, deliberację oraz zamykanie, a nie

otwieranie nowych obszarów spornych w re-lacjach naszego kraju z zagranicą, jednak bez unikania podejmowania spraw trudnych (np. wycofanie wojsk z Iraku, gazociąg Nord-Stre-am, Centrum Przeciwko Wypędzeniom, kwoty emisji dwutlenku węgla w UE, wsparcie dla Gruzji, mniejszość Polska na Białorusi czy po-lityka historyczna w relacjach z Rosją);

• przekonanie, że polityka ta służyć ma ochronie narodowych wartości, strategicznych celów i żywotnych interesów, niepodległości i inte-gralności Polski, ale także modernizacji i niwe-lowaniu luki cywilizacyjnej w rozwoju naszego kraju. Jest to tym bardziej ważne w dobie rozlewającego się po świecie i Europie kryzysu, i to nie tylko fi nansowego;

• dystans wobec monopolu ideologicznych, historycznych i geografi cznych uwarunkowań stosunków międzynarodowych;

• wybijającą się na pierwszy plan funkcjonalną – reaktywną, adaptatywną3, a co najważniej-sze realną, ale nie minimalistyczną ocenę śro dowiska i otoczenia międzynarodowego

Polski, skutkującą przemyślanymi decyzjami politycznymi4;

• pragmatyczną sieć wielostronnych i dwu-stronnych relacji z państwami i organizacjami międzynarodowymi o charakterze globalnym i regionalnym, z naciskiem na równoważenie dwóch jej wymiarów: europejskiego i atlantyc-kiego;

• utrzymanie poprawnych i partnerskich stosun-ków z wszystkimi państwami – sąsiadami. Pol-skie granice nie tworzą dziś żadnych nowych linii podziału, nie zamykają i nie izolują;

• proces wzmacnia polskiej tożsamości i pod-miotowości na arenie międzynarodowej. Sta-jemy się partnerem dla tych większych i sil-niejszych od nas, ale także nie obnosimy się ze swą przewagą w stosunku do mniejszych i słabszych. Polska na arenie międzynarodowej wyróżnia się stanowczością i konsekwencją, ale też innowacyjnością i zaradnością. Widocz-ne jest to szczególnie w aktywności polskich deputowanych do Parlamentu Europejskiego. Odgrywanie roli poważnego aktora stosun-ków międzynarodowych nie sprawia Polsce już szczególnego kłopotu. Odnajdujemy się na salonach dyplomatycznych całego świata, korzystając z coraz bardziej sprawnego, silne-go i przygotowanego do trudnych negocjacji korpusu dyplomatycznego. Jeżeli chodzi o europejski zakres polskiej polity-

ki zagranicznej na szczególną uwagę zasługuje nasze miejsce w Europie i na nim nadal powinny koncentrować się wysiłki polskich władz i oddanej do ich dyspozycji administracji. Europę należy po-strzegać tu szerzej. Europa to głównie Unia Euro-pejska, ale też rozleglejsza od niej Rada Europy, a także szereg innych organizacji, struktur i poro-

1 Ta część niniejszego opracowania powstała w oparciu o wypowiedzi posłów i ministrów wygłoszone w trakcie debat parlamentarnych dotyczących polskiej polityki zagranicznej, a także wcześniejsze publikacje autorów.

2 Pamiętać trzeba, że kryzys przywędrował do Polski z zewnątrz.

3 Dopasowującą się do zmienności i dynamiki stosunków międzynarodowych.

4 Por. M.A. Cichocki, Polskie strategie w Europie, „Przegląd Zachodni” 2009 , nr 3, s. 3–15.

Page 42: Pionek czy rozgrywający

40

zumień międzynarodowych Starego Kontynentu, które mogłyby zostać wzmocnione polską w nich aktywnością (np. Inicjatywa Środkowoeuropejska, Rada Państw Morza Bałtyckiego, OBWE).

Koncentrując się na Unii Europejskiej wyraźnie dziś widać, że Polska zdała trudny i wymagający egzamin ze swej dojrzałości poakcesyjnej i inte-gracyjnej. W siódmym roku członkostwa można z całą pewnością powiedzieć, że Polacy w pełni akceptują integrację europejską. Przegrali Ci wszy-scy, którzy chcieli zbić kapitał polityczny na wywo-ływaniu strachu przed Unią Europejską.

Nikt dzisiaj nie ma wątpliwości, że maksymalne wykorzystanie rozszerzenia Unii pozostaje nadal strategicznym celem Polski. Na unijnym forum zapewniliśmy sobie pełne prawo przedstawiania i obrony swoich racji. Przełamujemy skutecznie podział na „my” i „oni”. Uczymy się Unii opartej na systemie ciągłych negocjacji i wypracowywania wspólnych stanowisk w oparciu o regułę kompro-misu. Uczymy się z powodzeniem budowania różnego rodzaju koalicji, głównie ad hoc, które przyczyniają się do urzeczywistnienia polskich in-teresów. Udowodniliśmy ponadto, że nie tylko Polska jest dla Unii, ale Unia Europejska dla Polski. W ramach Rady Europejskiej i Rady UE wpływamy bezpośrednio na porządek wewnętrzny w Unii. Więcej, państwa członkowskie, a szczególnie kraje tzw. „starej Unii” przekonały się, że Polska zasługu-je na szczególną w niej pozycję, kraju dużego i aktywnego, który w naturalny sposób stał się istotnym podmiotem polityki europejskiej z aspi-racjami do odgrywania kluczowej roli w całej UE. Gra w „pierwszej lidze” europejskiej to już nie marzenie, a rzeczywistość polskiej polityki zagra-nicznej. Teraz naszą ambicją musi być ekstraliga. Z tym jednak należy uważać, gdyż dzielenie Unii na różnego rodzaju kręgi i grupy funkcjonujące w oparciu o różne prędkości nie leży absolutnie w polskim interesie.

Miejsce silnego państwa w Europie będziemy mogli zamanifestować i udowodnić w drugiej po-łowie 2011 r., podczas czekającej nas prezydencji w Unii Europejskiej. To jest najważniejsze zadanie dla rządu, ale również dla parlamentu i dla całej administracji publicznej5. Polska w swej europej-skiej polityce zagranicznej wyraźnie udowadnia, że nie jest w Unii tylko po to, aby brać – szczególnie fundusze unijne, ale także po to, aby dawać. Dlate-

go też z pełną odpowiedzialnością wypełniamy zobowiązania integracyjne, które na siebie przy-jęliśmy. Idziemy też dalej, inicjując i pobudzając tę czasami skostniałą i zbiurokratyzowaną strukturę do dalszego rozwoju i działania.

Nikt dziś nie może kwestionować sensu taktycz-nego Partnerstwa Wschodniego, do którego po-wstania Polska przyczyniła się w największym stopniu. Warto podkreślić, że Partnerstwo nie jest projektem wybranej grupy państw, którą możemy umownie nazwać „Przyjaciółmi Wschodu”, a jest to przedsięwzięcie całej Unii Europejskiej. Odnosząc się tylko do wybranego aspektu Partnerstwa, na-leży podkreślić, że jego celem jest budowanie więzi nie tylko między Unią i krajami Europy Wschodniej, ale również między samymi „partne-rami wschodnimi”. Dlatego też tak ważne jest wypracowanie mechanizmów stymulowania współpracy między krajami tej części Europy po to, aby przygotować je do samodzielnego rozwią-zywania problemów wewnętrznych i zewnętrz-nych. To jest konieczny proces, gdyż kraje te, aby mogły zapewnić sobie europejską perspektywę, muszą się po pierwsze wzmocnić, a po drugie nauczyć się pomagać sobie nawzajem. Partner-stwo Wschodnie jest przysłowiowym daniem wędki na ryby wraz z kursem do jej obsługi. Samo łowienie ryb musi pozostać domeną uczestników Partnerstwa6. Tym m.in. ma różnić się Partnerstwo Wschodnie od Unii dla Śródziemnomorza (Union for the Mediterranean).

Polska polityka zagraniczna realizowana jest nie tylko w ramach bardzo bliskiej nam Unii Europej-skiej, ale także poprzez wzmocnioną współpracę z USA i NATO. Nadrzędnym i wciąż obowiązującym założeniem jest tu brak sprzeczności między współpracą transatlantycką a członkostwem w Unii. Tym bardziej, że dzięki silnej pozycji w Eu-ropie stajemy się poważnym partnerem dla Sta-nów Zjednoczonych.

Nie można tu też pominąć bilateralnych relacji Polski skoncentrowanych na trzech grupach po-wiązań z założenia celowych i funkcjonalnych. Pierwsza z nich to Grupa Wyszehradzka (w formu-le rozszerzonej jako tzw. Grupa Wyszehradzka Plus), która wciąż jest kluczem do powodzenia w polityce zagranicznej Polski prowadzonej w Eu-ropie Środkowo-Wschodniej. Druga grupa to Trójkąt Weimarski, którego próby rewitalizacji

5 M. Kałużyńska, Polska prezydencja w Unii Europejskiej – jak pomyślnie zdać europejski egzamin dojrzałości? Uwarunkowania i wyzwania prezydencji Polski w UE w 2011 r. – zapis debaty z udziałem ekspertów zagranicznych, Biuletyn Analiz Urzędu

Komitetu Integracji Europejskiej, nr 22, listopad 2009, s. 5. 6 M. Łapczynski, The European Union’s Eastern Partnership:

Chances and Perspectives, „Caucasian Review of International Aff airss” 2009, nr 3, s. 143–144.

Page 43: Pionek czy rozgrywający

41

wciąż są podejmowane. Trzecia grupa to państwa Partnerstwa Wschodniego z naciskiem na Ukrainę, Gruzję i Mołdowę.

Krajem bardzo ważnym dla dalszego rozwoju polskiej polityki zagranicznej i wzmocnienia na-szej pozycji w Europie i świecie jest Rosja, która znajduje się niejako w centrum pomiędzy tymi grupami państw. Nie ulega wątpliwości, że pozy-cja Polski w tych trzech grupach interakcji bilate-ralnych i polilateralnych wpływa bezpośrednio i pośrednio na nasze relacje z Rosją.

Na polską politykę zagraniczną należy też umieć spojrzeć krytycznie. Krytyka ta powinna być przeprowadzona w szerszym horyzoncie czaso-wym, wykraczający poza okres założony w niniej-sze analizie. Obejmuje ona okres od referendum akcesyjnego do Unii Europejskiej (czerwiec 2003 r.) do dziś. Wyraźnie tu widać osłabienie koncentracji na sprawach zagranicznych, a więk-szą koncentrację na problemach wewnętrznych i historycznych zaszłościach. Proces ten występo-wał praktycznie we wszystkich nowych państwach członkowskich UE, ale w naszym kraju był najbar-dziej widoczny i odczuwalny. Od roku 2002, gdy osiągnięte zostały najważniejsze międzynarodo-we cele polityczne Polski, zaczął się okres kon-sumpcji i dyskontowania akcesji zarówno do NATO (w 1999 r.), jak i do UE (2004 r.) Do tego doszedł jeszcze czas złamania konsensu elit poli-tycznych skupionych wokół wspólnych celów i zamierzeń w polityce zagranicznej. W okresie tym mieliśmy do czynienia kolejno z procesami adaptacji prostej, dekonstrukcji, upodmiotowie-nia, adaptacji antycypacyjnej i pragmatyzowania polskiej polityki zagranicznej7.

Z punktu widzenia upływającego czasu warto też zwrócić uwagę na dysfunkcjonalność w kre-owaniu i prowadzeniu polityki zagranicznej, która ukształtowała się pomiędzy ośrodkiem rządowym a prezydenckim w okresie 2005–2010. Kulminacją tego zjawiska było orzeczenie Trybunału Konstytu-cyjnego w sprawie kompetencji konstytucyjnych rządu i prezydenta w sferze polityki zagranicznej. Na krytyczne ujęcie zasługuje też budowanie bez-podstawnej alternatywy pomiędzy historycznymi jagiellońskim i piastowskim odniesieniami do po-lityki zagranicznej. Dziś to nie alternatywa, a prag-matyczna i realna koniunkcja obu tych koncepcji

(„fi lozofi i”) staje się wyznacznikiem dla przyszłej polskiej polityki zagranicznej.

Na koniec warto też odnieść się do bilansu zysków i strat w polskiej polityce zagranicznej. Symbolem tego rachunku niech będzie pytanie jednego z dziennikarzy zadane kandydatom na urząd Prezydenta RP w trakcie ich ostatniej przed-wyborczej debaty telewizyjnej8. Zapytano tam o to, co zostało „załatwione” w polskiej polityce zagranicznej. Jeżeli za właściwe przyjmiemy tak strywializowane rozumienie celów polityki zagra-nicznej, to co do Unii Europejskiej odpowiedź na to pytanie jest jednoznacznie pozytywna. W tym przypadku mamy do czynienia z maksymalizacją zysku9, przy założeniu, że w toku negocjacji akce-syjnych Polska uzyskała optimum tego co mogła uzyskać. Jeżeli jednak chodzi o pozytywny bilans relacji ze Stanami Zjednoczonymi i NATO, to wi-dziana z perspektywy obecności Polski w Afgani-stanie, że odpowiedź na to pytanie nie jest już tak jednoznaczna i pewna.

Ostatnie zdania w tej części analizy poświęcić należy bilateralnym relacjom Polski z Ukrainą, które po ostatnich wyborach prezydenckich wy-magają szczególnego podejścia, które powinny opierać się na syntezie podejścia idealistycznego (utrzymanie europejskich aspiracji i niezależności Ukrainy od Rosji) i realistycznego (uprzedzenie konsekwencji zacieśnienia współpracy politycznej i gospodarczej Ukrainy z Rosją).

Przyszłość polskiej polityki zagranicznej

Politykę zagraniczną państwa powinno analizo-wać się z punktu widzenia funkcjonalności jej całej konstrukcji. Polityka zagraniczna charakteryzuje się w związku z tym formalnie i nieformalnie zde-fi niowanymi funkcjami, a także zespołem instytu-cji i procedur oraz podziałem ról w zarządzaniu wszystkimi jej aspektami. Polityka ta, o czym war-to pamiętać, warunkowana jest także dystrybucją środków materialnych i niematerialnych (głównie wartości) oraz charakterem określonych zacho-wań politycznych krajowych i międzynarodowych ośrodków decyzyjnych.

Polska polityka zagraniczna powinna być anali-zowana metodą systemową, gdyż analiza ta po-

7 Por. artykuły i opracowania dr. M. Cichockiego, w tym: M. Cichocki, Szkice z polskiej podmiotowości, [w:] J. Kloczkowski, T. Żukowski (red.), Rzeczpospolita na arenie międzynarodowej. Idee i praktyczne dylematy polityki zagranicznej, Kancelaria Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej, Ośrodek Myśli Politycznej,

Warszawa–Kraków 2010, s. 67–96. 8 Do debaty telewizyjnej doszło 30.06.2010 r. z udziałem

J. Kaczyńskiego i B. Komorowskiego. 9 I nie tylko o miliardy euro z funduszy strukturalnych

i Wspólnej Polityki Rolnej tu chodzi.

Page 44: Pionek czy rozgrywający

42

zwala na wyróżnienie szeregu systemów (i w rela-cjach z nimi nadsystemów i podsystemów), które kreować można w nieograniczony sposób na po-ziomie generalnym i szczegółowym po to, aby zrozumieć wszystkie uwarunkowania polityki mię-dzynarodowej państwa. Analiza ta umożliwia nie tylko badaczom, ale też i decydentom politycznym koncentrację na wnętrzu systemu i interakcjach zachodzących pomiędzy jego elementami10 (głów-nie aktorami polityki zagranicznej). Dotyczy to też relacji wnętrza systemu z jego otoczeniem między-narodowym (sprzężenia zwrotne). Analiza syste-mowa daje też możliwość odchodzenia od geopo-litycznego ujmowania polityki zagranicznej i sku-pienia się nie na geopolitycznej orientacji, a na zmiennych wymiarach przestrzeni i otoczenia systemu polskiej polityki zagranicznej. Przestrzeń ta formowana jest m.in. w procesie łączenia pod-miotów polityki zagranicznej (kto?), treści (co?) miejsca (gdzie?) i czasu (kiedy?). Nikt przecież nie zaprzeczy, że skorelowanie takich elementów jak dobre/właściwe stanowisko/projekt międzynaro-dowy, zaproponowany we właściwym momencie i we właściwym miejscu, jest kluczem do sukcesu w polityce zagranicznej.

Przewaga koncentracji na przestrzeni i wymia-rach polityki zagranicznej, a nie na jej orientacji lub reorientacji o charakterze geopolitycznym nie ma li tylko akademickiego charakteru. Wymiar w polityce zagranicznej związany jest ze zmien-nym pozycjonowaniem Polski w zdefi niowanym już przestrzennym systemie międzynarodowym i jego otoczeniu, który nazywany jest po prostu systemem euro-atlantyckim. Warto też podkreślić, że takie pojęcia jak orientacja, wektor, oś niosą za sobą li tylko linearne, a nie przestrzenne konota-cje. Utrudniają, a nie ułatwiają kreowanie i prowa-dzenie polityki zagranicznej.

Wielowymiarowa analiza systemowa stosun-ków międzynarodowych pozwala z całą pewno-ścią na odchodzenie od płaskiego wertykalnego i horyzontalnego ujmowania polskiej polityki za-granicznej. Dziś w polityce międzynarodowej geografi a przestaje być już tak istotna. Zastępuje ją przestrzeń aktywności państwa sprowadzająca się w ujęciu fi zykalistycznym nie tylko do jej dłu-gości (zasięgu, kierunku), ale także szerokości i głębokości merytorycznej. Takie ujęcie polityki zagranicznej pozwala na jej właściwe rozumienie

i prowadzenie z punktu widzenia treści polityki zagranicznej, szczególnie w dzisiejszym turbulent-nym, zaburzonym i poddanym fragmentacji sys-temie stosunków międzynarodowych.

Przestrzenne podejście do polityki zagranicznej prowadzi też do poglądu o konieczności ciągłej translokacji (transpozycji) państwa w stosunkach międzynarodowych, o czym poniżej w części do-tyczącej funkcji i modeli zarządzania polską poli-tyką zagraniczną.

Funkcje polskiej polityki zagranicznej in spe

Zastanawiając się nad przyszłością polskiej polity-ki zagranicznej, warto skoncentrować się na jej przyszłych funkcjach11. Pierwszą z nich byłaby funkcja programowania oraz operacjonalizacji. Wypełniając tę funkcję treścią, należałoby zadbać o precyzyjne priorytety polskiej polityki zagranicz-nej, zarówno te generalne, jak i sektorowe (szcze-gółowe). Aktywność w tym zakresie polegałaby głównie na: – wprowadzeniu pod dyskusję kwestii i spraw, które wynikają z kontynuacji/ciągłości programowej polskiej polityki zagranicznej (np. głębsza europeizacja polskiej polityki zagranicz-nej); – kreowaniu i wprowadzaniu nowych tema-tów niepodnoszonych dotąd w ujęciu wewnętrz-nym przez dotychczasowe ekipy rządzące w Pol-sce (np. międzynarodowe implikacje wprowadza-nia energetyki atomowej w Polsce) i w ujęciu ze-wnętrznym niewprowadzanych przez rządy in-nych krajów czy organizacje międzynarodowe (np. zmiany dotyczące małego ruchu granicznego w UE); – przypominaniu o problemach i sprawach, które mimo prób, nadal nie zostały rozwiązane/rozstrzygnięte w stosunkach międzynarodowych (np. rozbrojenie, problem podziału Cypru, pro-blem Nadniestrza). W kontekście funkcji operacjo-nalizacji przyszłą agendę polskiej polityki zagra-nicznej można podzielić na: agendę in spe (spo-dziewaną lub oczekiwaną); agendę ex ante (zapro-gramowaną, ale jeszcze niezrealizowaną); agendę ex post (podsumowaną, poddaną ewaluacji i oce-nianą z punktu widzenia przydatności i skutecz-ności podejmowanych działań)12. Agenda in spe i agenda ex ante konstruowane są jako od-powiedź/reakcja na bieżące problemy i potrzeby Polski jak i jej otoczenia międzynarodowego. Agendę ex post badać można z punktu widzenia

10 Konwersja wewnątrzsystemowa. 11 Inspiracją był tu artykuł: Z. Czachór, Miejsce prezydencji

państwa członkowskiego w systemie politycznym Unii Europej-skiej. Wybrane uwarunkowania. Tekst oddany do publikacji.

12 J. Tallberg, The Agenda-Shaping Powers of the EU Council Presidency, „Journal of European Public Policy” 2003, vol. 10, nr 1, s. 6–15.

Page 45: Pionek czy rozgrywający

43

wyników podejmowanej aktywności międzynaro-dowej, a także z punktu widzenia werbalizacji i operacjonalizacji określonych priorytetów pol-skiej polityki zagranicznej. Nikt dzisiaj nie ma wątpliwości, że dobrze przygotowana agenda polityki zagranicznej odgrywa istotną rolę w sys-temie zarządzania polityką zagraniczną.

Druga funkcja polskiej polityki zagranicznej to funkcja pobudzania systemu międzynarodowego, zarówno globalnego (system – świat13), jak i regio-nalnego oraz subregionalnego. Polska powinna w związku z tym włączać się w proces permanent-nej reformy stosunków międzynarodowych, ze szczególnym uwzględnieniem przebudowy Unii Gospodarczej i Walutowej w ramach UE, reformy funkcjonowania NATO, nie zapominając też o ONZ. Tym bardziej, że kryzys globalny i europej-ski doprowadził do pogłębiania heterogeniczno-ści stosunków międzynarodowych, a tym samym powstania ryzyka ich jeszcze większego zróżnico-wania, a tym samym dominacji dywergencji i dysfunkcjonalności międzynarodowych. Polska nie ma innego wyjścia – musi sprostać zmianom międzynarodowym. Zdolność w tym zakresie jest zdolnością do wpływu na sytuację międzynarodo-wą i co najważniejsze zdolnością do zmiany wy-wołanej sytuacją wewnętrzną kraju.

Trzecią funkcją polityki zagranicznej jest jej funkcja innowacyjna i misyjna (aksjologiczna). Polega na wprowadzaniu do otoczenia systemu integracyjnego nowych reguł i mechanizmów działania14. Innowacyjność wiąże się też z wprowa-dzeniem „nowego stylu/sposobu myślenia”, a tym samym nowatorstwem, reformą i ulepszaniem polityki zagranicznej15. Misyjność natomiast spro-wadza się do promowania i propagowania wartości wynikających z polityki międzynarodowej, głównie z Karty Narodów Zjednoczonych i traktatów Unii Europejskiej (o czym poniżej). Misja polityki zagra-nicznej wiąże się też z kreowaniem odideologizo-wanej wizji polityki zagranicznej, zamierzeń i aspi-racji Polski na arenie międzynarodowej. Tak zdefi -niowana misja ukierunkowuje, uwiarygodnia i in-spiruje każdą narodową politykę zagraniczną.

Kolejna funkcja to funkcja regulacyjna i zarzą-dzająca. Opiera się ona sterowaniu przez państwo procesami międzynarodowymi głównie według reguł prawa międzynarodowego publicznego i prawa UE. Wymaga to perfekcyjnego przygoto-wania wykształconego zespołu ludzi zajmujących

się polityką zagraniczną. Wymaga też bardzo wysokich umiejętności organizacyjnych i wysokie-go stopnia znajomości sposobu funkcjonowania systemu międzynarodowego w ujęciu globalnym i europejskim. Wszystko to sprowadza się do ko-nieczności wypracowania specyfi cznego modus operandi polityki zagranicznej, na który poza re-gułami i procedurami składa się jej zaplecze insty-tucjonalno-administracyjne oraz zaplecze logi-styczno-techniczne.

Następna funkcja to funkcja mediacyjna i nego-cjacyjna. Opiera się ona na rozwiązywaniu konfl ik-tów, neutralnym pośrednictwie i mediacji pomię-dzy sprzecznymi interesami państw, instytucji oraz innych podmiotów stosunków międzynaro-dowych (brokering between diff erent interests). Współczesne stosunki międzynarodowe, a głów-nie integracja europejska, wytwarzają system permanentnych negocjacji. Negocjacje te prowa-dzone są albo na poziomie instytucjonalnym, albo na poziomie międzyrządowym (negocjacje w za-kresie wypracowywania kompromisu pomiędzy państwami). Warto zatem zadbać jak najszybciej o polską szkołę negocjacji międzynarodowych wzorowaną na duńskich doświadczeniach.

Funkcja reprezentacyjna polskiej polityki zagra-nicznej odnosi się do odpowiedzialności za repre-zentowanie Polski w stosunkach zewnętrznych, wprowadzanie w życie przyjętych środków, przed-stawianie stanowisk w organizacjach międzyna-rodowych oraz na forach i konferencjach między-narodowych.

Funkcja adaptacyjna przejawia się między inny-mi w usprawnianiu działania polskiej polityki za-granicznej oraz poszerzaniu bazy funkcjonowania systemu międzynarodowego. Funkcja adaptacyj-na wiąże się też bezpośrednio z przygotowaniem (antycypacyjnym przewidzeniem konsekwencji) i dostosowywaniem do permanentnej zmiany zachodzącej w polityce międzynarodowej zarów-no w zakresie zarządzania nią, jak i poszerzania jej zakresu kompetencyjnego. Najlepszym przykła-dem niech tu będzie umiędzynarodowienie pro-blem zagrożenia klimatycznego, w którym Polska ma swój szczególny udział jako współorganizator 14. Konferencji Narodów Zjednoczonych w spra-wie Zmian Klimatu w grudniu 2008 r. Pogłębiona adaptacja jest również istotna z punktu widzenia stabilności polityki zagranicznej. Pozwala neutra-

13 Inspiracją były tu prace I. Wallersteina. 14 K.A. Wojtaszczyk, Współczesne systemy polityczne, Warsza-

wa 1996, s. 7.

15 Por. K. Szczerski, Ludzka Europa, [w:] M. Brachowicz (red.), Wyzwania polskiej prezydencji 2011, „Raport Klubu Jagielloń-skiego” nr 2, Kraków 2010, s. 19.

Page 46: Pionek czy rozgrywający

44

lizować wszelkie próby zakłóceń funkcjonalnych jej struktury, pozycji i zbioru kompetencji.

Na końcu warto zaprezentować funkcję imple-mentacji, tj. harmonizacji i unifi kacji polskiej poli-tyki zagranicznej. Harmonizacja to proces niwelowania/usuwania różnic pomiędzy polityka-mi zagranicznymi państw. Harmonizacja to rów-nież proces polegający na dostosowywaniu się państw do wymogów współczesnego świata, wymogów wynikających z rozproszonego charak-teru współczesnego systemu stosunków między-narodowych poddanego procesom globalizacji i pozostającemu w stanie permanentnej, kryzyso-wej nierównowagi. Unifi kacja to proces ujednoli-cania, ale także łączenia poszczególnych elemen-tów polskiej polityki zagranicznej z tożsamymi elementami polityk zagranicznych innych państw w jedną całość.

Modele zarządzania polską polityką zagraniczną

Wyżej wymienione funkcje polityki zagranicznej prowadzą do próby wyartykułowania kilku doce-lowych modeli przyszłej polskiej polityki zagra-nicznej, które to mogłyby właściwie wykonywać zapisane powyżej funkcje.

Przechodząc do modeli opartych głównie na kryterium formalno-logistycznym, wyróżnić moż-na po pierwsze model skoncentrowany na wielo-poziomowej sieci aktorów prowadzenia polskiej polityki zagranicznej, z naciskiem na wzrost zna-czenia placówek dyplomatycznych i innych pod-miotów uczestniczących w realizacji polskiej poli-tyki zagranicznej. Ten model miałby charakter centryfugalny – odśrodkowy, w którym centrum/koordynator (rząd /MSZ) delegowałoby wiele za-dań do samodzielnej realizacji podmiotom poza granicami kraju. Drugi model (który jest konse-kwencją pierwszego) to polityka zagraniczna zdecentralizowana, która nie oznacza li tylko de-koncentracji przedmiotowej (decyzyjnej), ale także podmiotowej. W ramach tego modelu po-szczególne resorty i urzędy, ale także komisje spraw zagranicznych obu izb parlamentu, uzysku-ją większą swobodę w kształtowaniu kierunków i programu polityki zagranicznej. Poza tym w mo-delu tym do programowania i sprawowania poli-tyki zagranicznej włączane są także podmioty nierządowe, chociażby samorządy terytorialne szczebla regionalnego. I ostatni trzeci model to

model polityki zagranicznej silnie skoncentrowa-nej na krajowym (narodowym) ośrodku wykony-wania władzy zagranicznej. W tym scentralizowa-nym modelu rola placówek dyplomatycznych i innych podmiotów sprowadzona zostaje do wykonywania decyzji podjętych na poziomie rządu i ministra spraw zagranicznych. Istotą tego modelu byłoby dostarczanie im informacji ko-niecznych do podjęcia decyzji dotyczących poli-tyki zagranicznej. Taki model pozwala zachować dużą/pełną kontrolę rządzących nad polityką za-graniczną.

Proponując różnorodne konceptualne modele przyszłej polskiej polityki zagranicznej, nie można wyeliminować z rozważań procesu fragmentacji (fragmentaryzacji) polityki międzynarodowej, tak istotnej dla programowania i kreowania przyszłej polskiej polityki zagranicznej. Akceleratorem tegoż procesu staje się rozbudowany system negocjacji wielu podmiotów polityki zagranicznej, które wchodzą ze sobą w intensywne interakcje. Do fragmentaryzacji dochodzi też w wyniku utrzymy-wania pluralizmu, wielości różnorodnie zarządza-nych polityk i form współpracy zagranicznej. Biorąc pod uwagę wszystkie powyższe przesłanki, można przyjąć, iż w wyniku rozwoju globalizacji, integracji, ale także atomizacji w stosunkach międzynarodo-wych (konwergencja versus dywergencja) mamy dziś do czynienia z transpozycją państwa i jego polityki zagranicznej w oparciu o koncepcję „wie-lości pól”, którą nazwać też można koncepcją transpozycji państwa lub pozycjonowania państwa w systemie międzynarodowym. Oparta jest ona na założeniu, iż państwo operuje jednocześnie w róż-norodnych przestrzeniach (umownie nazywanych polami lub lepiej: przestrzeniami)16. Należy skon-centrować się na kilku z nich.

Pierwsza dotyczy interakcji zachodzących mię-dzy państwem a światem zewnętrznym. Druga odwołuje się do relacji z organizacjami i struktu-rami międzynarodowymi w ich wzajemnych rela-cjach. Trzecia przestrzeń dotyczy interakcji „we-wnętrznych” zachodzących między państwem a pozostałymi państwami. Czwarta odnosi się do relacji pomiędzy państwem członkowskim a po-zostałymi państwami reprezentowanymi w insty-tucjach i organach międzynarodowych. Piąta obejmuje interakcje między państwem a podmio-tami transnarodowymi (np. Komisja Europejska, korporacje międzynarodowe, ruchy międzynaro-

16 Koncepcję wielości pól oraz transpozycji państw w sys-temie stosunków międzynarodowych na przykładzie Unii Eu-ropejskiej zaprezentowano w wielu analizach i opracowaniach

Z. Czachóra, m.in. Zmiany i rozwój w systemie Unii Europejskiej po Traktacie z Maastricht, Wrocław 2004.

Page 47: Pionek czy rozgrywający

45

dowe – (np. ekologiczne), kościoły i grupy religij-ne, partie polityczne (o charakterze regionalnym np. Europejska Partia Ludowa lub partie zrzeszone w międzynarodówkach), międzynarodowe cen-trale związków zawodowych. I szósta nie mniej ważna, to przestrzeń, w którym państwo człon-kowskie wchodzi w interakcje ze swym wnętrzem: organami państwa (rząd, parlament i sądy) oraz narodem (społeczeństwem – ludem – zbiorem obywateli). W każdej z tych przestrzeni pozycja (rola, funkcja) państwa zmienia się. Pod ich wpły-wem zmienia się też jego polityka zagraniczna.

We wszystkich tych przestrzeniach cały czas mamy do czynienia z różną siłą i częstotliwością wzajemnych oddziaływań. Bez wątpienia inten-sywność i jakość interakcji, w jakich pozostaje państwo, wiąże się ze stopniem (wielkością) kom-petencji, które są mu pozostawione do dyspozycji. Na dodatek jakość i intensywność aktywności państwa w każdej z przestrzeni przesądza ostatecz-nie o efektywności polityki zagranicznej, a tym sa-mym o miejscu (sile) państwa w systemie między-narodowym. Poza tym w każdej z nich państwo postępuje zupełnie pragmatycznie w stosunku do zaistniałej sytuacji międzynarodowej, w oparciu o podobny schemat: temat – cel – rezultat plus stosowne dla ich osiągnięcia metody.

Nie ma polityki zagranicznej bez aksjologii

Przyszła polska polityka zagraniczna powinna wpisywać się w proces kreowania politycznej wspólnoty międzynarodowej opartej nie na ide-ologii, ale na wartościach. Aksjologia polityki za-granicznej może stanowić dziś jej element prze-trwania i kontynuacji.

Analizując praktykę współczesnych stosunków międzynarodowych, wyróżnić należy trzy zasad-nicze typy funkcji wartości międzynarodowych: pozytywne, negatywne i pomocnicze17.

W ujęciu pozytywnym wartości takie jak np. so-lidarność i bezpieczeństwo stanowią podstawę do integrowania uczestników stosunków międzyna-rodowych. Wartości pozytywne polegają na two-rzeniu, konstruowaniu takich układów i systemów korzyści, których osiągnięcie byłoby pożądane i stanowiłoby przedmiot zainteresowania Polski. Wspólnota celów i wartości nie tylko bieżących, lecz także perspektywicznych stanowi okoliczność sprzyjającą podejmowaniu kolektywnych wysiłków dla ich osiągnięcia. Wartości pozytywne pełnią też

funkcję mobilizującą, która sprowadza się do peł-nienia roli czynnika motywacyjnego przy podej-mowaniu określonych działań międzynarodowych. Do głównych wartości potwierdzających realizację funkcji mobilizacyjnej należą: dobro wspólne, siła oddziaływania, dobrobyt i bogactwo oraz postęp i rozwój. Funkcja facylitacyjna wartości pozytyw-nych polega na sprzyjaniu porozumieniom, stwa-rzaniu możliwości dla pojawiania się warunków umożliwiających wypracowanie kompromisu mię-dzy uczestnikami polityki międzynarodowej. Dla realizacji funkcji facylitacyjnej istotne są takie war-tości jak: wolność, równość, sprawiedliwość i zaufa-nie. Istotne znaczenie posiada także wypełnianie funkcji stabilizacyjnej. Jej specyfi ka polega na tworzeniu względnie stałej równowagi i kształto-waniu się status quo pomiędzy państwami. Wiąże się to przede wszystkim z kreowaniem ładu mię-dzynarodowego, stabilnego systemu instytucjo-nalnego, służącego utrzymaniu równowagi, osią-gnięciu odpowiedniego standardu rozwoju oraz korzystnej pozycji międzynarodowej państwa. Do wartości przyczyniających się do realizacji funkcji stabilizacyjnej zalicza się współzależność, bezpie-czeństwo, pokój, wolność i demokrację. Uzupełnie-niem dla funkcji stabilizacyjnej jest urzeczywistnie-nie funkcji ogniskującej, która oznacza poszukiwa-nie takich wartości, które byłyby podstawą do wypracowania konsensusu możliwego do przyję-cia przez wszystkich uczestników stosunków mię-dzynarodowych lub przynajmniej ich zdecydowa-ną większość.

Wartości międzynarodowe spełniają również funkcję standaryzacji i ekspresji. Ta pierwsza wska-zuje na najistotniejsze w danym momencie histo-rycznym wartości polityczne i ogólnocywilizacyj-ne. Do najczęściej wskazywanych wartości należą tu: wolność, równość, pokój, bezpieczeństwo, demokracja i zaufanie18. Funkcja ekspresyjna na-tomiast wypełniana jest przez popularyzację i upowszechnianie przez prezydencję wartości wśród społeczeństw i narodów. Oznacza to z jed-nej strony przybliżanie ludziom tych wartości, ich interpretacji i znaczenia, z drugiej natomiast jest to utrwalanie przekonania o istotności konkret-nych wartości oraz inicjowanie zainteresowania i działań na rzecz ich utrzymania.

Jeżeli chodzi o funkcje negatywne wartości międzynarodowych, to praktyka międzynarodowa w pełni udowadnia, że mogą one być również za-rzewiem sporów i konfl iktów międzynarodowych.

17 C. Maj, Wartości polityczne w stosunkach międzynarodowych, Lublin 1992, s. 122–130. To jedna z najważniejszych prac na ten

temat w polskich badaniach stosunków międzynarodowych. 18 Ibidem, s. 122–129.

Page 48: Pionek czy rozgrywający

46

Wynikać to może ze zderzeń wartości, jak też z od-mienności ich interpretacji. Do negatywnych zali-czamy tu funkcje: dezintegracyjną, atomizacyjną, antagonizacyjną, polaryzacyjną, autokratyzacyjną, destabilizacyjną i izolacjonistyczną. W przypadku funkcji dezintegracyjnej przywiązanie do wartości i brak porozumienia co do ich wspólnej interpreta-cji mogą być przyczyną rozpadu związków i struk-tur. W tej sytuacji realizacja takich wartości jak niezależność czy też interes narodowy prowadzić może do dezintegracji systemu międzynarodowe-go. Z funkcją dezintegracyjną wiąże się wypełnia-nie funkcji atomizacyjnej. Jej występowanie kojarzy się głównie z realizacją i próbami bezkompromiso-wego egzekwowania wartości. Ze zjawiskiem tym wiąże się arbitralne i absolutyzujące, a także wąskie i egoistyczne pojmowanie racji stanu. Działania te prowadzą do atomizacji społeczności międzynaro-dowej. Funkcja antagonizacyjna oznacza stwarza-nie warunków sprzyjających powstawaniu rozbież-ności i napięć między uczestnikami stosunków międzynarodowych. Zjawiska takie są efektem zderzeń odmiennych interpretacji konkretnych wartości lub przyjmowania odmiennych systemów wartości. Przyczyną sporu czy też konfl iktu staje się często rywalizacja i walka o wartości. Funkcja pola-ryzacyjna opiera się na wykształcaniu się podziałów międzynarodowych stanowiących rezultat przyj-mowania odmiennych systemów wartości. Wystę-powanie funkcji autokratyzacyjnej kojarzy się ze zjawiskami narzucania przez prezydencję określo-nego ładu politycznego, który miałby być dla uczestników korzystny. Wartości w tym wypadku stają się instrumentem ideologicznego ustanowie-nia i utrzymania porządku międzynarodowego. Są one także środkiem zabezpieczającym przed jaki-mikolwiek dążeniami do osiągnięcia zmian. Konse-kwencją jest wymuszanie na państwach słabszych określonych zachowań, przyjmujących niekiedy charakter presji. Występowanie funkcji destabiliza-cyjnej łączy się ze zjawiskami zachwiania równo-wagi i ładu integracyjnego. Natomiast specyfi ka funkcji izolacjonistycznej polega na odcinaniu się uczestników stosunków międzynarodowych od świata zewnętrznego.

Zamiast wniosków

1. Dyskusja nad przyszłą polską polityką zagra-niczną powinna koncentrować się na trzech jej

przestrzennych wymiarach. Chodzi tu o zdolność do formułowania polityki, zdolność do egzekwo-wania polityki i zdolność do zabezpieczenia poli-tyki. Zdolność do formułowania polityki zależy od instrumentów pozyskiwania wiedzy, informacji i analizy sytuacji. Chodzi tu o pozyskiwanie i prze-twarzanie danych. Kluczem do sukcesu jest tu perfekcyjna znajomość swoich własnych zasobów (od powierzchni lasów zaczynając, przez rodzaje upraw i hodowli po zakres aktywności gospodar-czej przedsiębiorców w obszarach nadgranicz-nych), a tym samym zdolność do szybkiej oceny skutków nowej sytuacji międzynarodowej (w ujęciu politycznym, ekonomicznym, ale też i praw-nym) dla tych zasobów. Zdolność do egzekwowa-nia polityki związana jest ze zdolnością aparatu administracyjnego do przetwarzania impulsu pochodzącego zarówno z własnego środowiska, jak i z otoczenia międzynarodowego. Zdolność do zabezpieczenia polityki to zdolność do zachowa-nia bezpiecznej wewnętrznej komunikacji decy-zyjnej w państwie, koordynacja i harmonizacja polityki, lojalność polityków i urzędników oraz ochrona tajemnic i poufność19.

W takim ujęciu do zobrazowania przyszłego kształtu polskiej polityki zagranicznej zastosować można metaforę drzewa (np. dębu), które wyrosło w Europie Środkowej, o głębokich korzeniach (historia polityki zagranicznej) przywiązanych do ziemi i czerpiących z tej ziemi potrzebne do życia składniki (zasoby polityki zagranicznej), z konara-mi rozrastającymi się w różnych kierunkach i wy-miarach (treść/przestrzeń polityki zagranicznej), które zdolne są czerpać dwutlenek węgla i pro-mienie słońca z powietrza (środowisko międzyna-rodowe) z jednej strony, a z drugiej strony produ-kować wartość dodaną w postaci tlenu oddanego do powietrza (innowacyjność i nowe projekty w polityce zagranicznej). Jest to drzewo zdrowe, wpisane w otaczającą przyrodę (otoczenie mię-dzynarodowe), nieprzeszkadzające rozwijać się innym drzewom z nim sąsiadującym. Drzewo wytrzymujące i znoszące ryzyka i liczne zagroże-nia, potrafi ące się utrzymać w czasie wichury i ostrej zimy (odporność na kryzys).

2. Przyszłość polityki zagranicznej Polski uza-leżniona jest od właściwego zrozumienia i ujęcia zaprezentowanych w tej analizie jej funkcji i mo-deli. Jest to dowód na konieczność spokojnej i pragmatycznej refl eksji nad zmianą w strukturze podmiotowej i przedmiotowej polskiej polityki

19 Cyt. za K. Szczerski, Jakość struktur państwa a jego zdol-ność do realizacji polityki zagranicznej, [w:] J. Kloczkowski,

T. Żukowski (red.), Rzeczpospolita…, s. 158–160.

Page 49: Pionek czy rozgrywający

47

zagranicznej. Do tego dochodzi też konieczność uruchomienia wyobraźni politycznej, która po-zwoli na właściwe wykorzystanie analizy systemo-wej w wytyczaniu celów i zamierzeń polskiej po-lityki zagranicznej. Odwołując się do nieco bar-dziej plastycznego ujęcia, warto spojrzeć na poli-tykę zagraniczną tak jak widz w kinie na szeroki panoramiczny obraz i to w trójwymiarze, a nie, tak jak w domu, w ekran telewizora, który ze swej natury jest płaski i zniekształcający prawdziwe kształty i kolor rzeczywistości.

3. Kluczem do przyszłości polskiej polityki za-granicznej jest równowaga funkcjonalna pomię-dzy potrzebą zmiany a koniecznością kontynuacji na poziomie strategii i taktyki międzynarodowej.

4. Proponowanie zmian w polityce zagranicz-nej opierać się musi na przygotowaniu do takiej decyzji klasy politycznej i rządzących, najlepiej poprzez debatę nad polską myślą zagraniczną także z udziałem opozycji i środowisk naukowo-eksperckich. Każda zmiana w polityce zagranicz-nej musi zostać właściwie przygotowana. Wymaga to przeglądu dostępnych w tym zakresie zasobów i zgody państw, struktur i organizacji międzynaro-dowych – adresatów tej zmiany. Przebudowa polityki zagranicznej na poziomie meta brzmieć może atrakcyjnie, ale na poziomie mikro wymaga wyjątkowej operacjonalizacji w postaci nowych i atrakcyjnych międzynarodowo projektów oraz wypracowania nowych reguł modus operandi.

5. Zmianie w polityce zagranicznej nie sprzyja niejasność, niepewność i niestabilność w systemie międzynarodowym20. Na kryzysie można dużo zyskać, ale też i dużo stracić. Ostrożność w kre-owaniu i prowadzeniu polityki zagranicznej w cza-sach turbulencji i intensywnej fragmentacji jest jak najbardziej wskazana. Tym bardziej, gdy pro-ponuje się zmiany oparte na procesie nowego

grupowania państw i instytucjonalizacji relacji międzynarodowych w ujęciu geopolitycznym.

6. Perspektywa przyszłości polskiej polityki zagranicznej tworzona może być w oparciu o cele krótko i długoterminowe oraz projekty ciągłe i ad hoc, bez rozstrzygnięć co do starych czy nowych wektorów/osi/orientacji geopolitycznych. Nowy sposób myślenia o polskiej polityce zagranicznej może koncentrować się na zmianie jakościowej wnętrza tej polityki opartej na nowym, pragma-tycznym podejściu do zaprezentowanych powyżej funkcji, modeli oraz aksjologii międzynarodowej.

Notki o autorach:

prof. dr hab. Zbigniew Czachór – prawnik, poli-tolog i dziennikarz, specjalista w prawie Unii Eu-ropejskiej i prawie wspólnotowym, prawie mię-dzynarodowym publicznym oraz w międzynaro-dowych stosunkach politycznych; profesor UAM w Poznaniu; prezes Zarządu Ośrodka Badań i Edu-kacji Europejskiej; kierownik Pracowni Badań nad Integracją Europejską UAM; kierownik Podyplo-mowego Studium Administracji Europejskiej oraz Podyplomowego Studium Wiedzy o Europie i In-tegracji Europejskiej UAM; profesor nadzwyczajny w Instytucie Administracji i Bezpieczeństwa Naro-dowego PWSZ w Gorzowie Wielkopolskim; stały doradca Komisji Spraw Zagranicznych Sejmu RP.

Mariusz Krasuski – politolog, specjalista obsza-rów b. Związku Sowieckiego; współpracownik trzeciego programu podziemnego „Radia Solidar-ność”; współzałożyciel i pierwszy prezes Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie; współpracownik Studium Europy Środkowo-Wschodniej Uniwersy-tetu Warszawskiego.

20 Inspiracją był tu fragment artykułu: A.D. Rotfeld, Polska– –Rosja. Czas na zmianę, „Gazeta Wyborcza” 3–4 lipca 2010, s. 13.

Page 50: Pionek czy rozgrywający

48

Studium Europy Wschodniej UW – Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego wraz z jego już bardzo licznymi inicjatywami or-ganizacyjnymi i wydawniczymi oraz ze „Studiami Wschodnimi”, kształcącymi znowu „jak przed woj-ną”, kadry młodych specjalistów „od spraw wschodnich” – należy właśnie do grupy polskich instytucji naukowych, akademickich i analitycz-nych, których powstanie, rozwój i działanie stały się możliwe po upadku komunizmu i odzyskaniu niepodległości. Studium wszakże w odróżnieniu od innych powstało jako bezpo średnia kontynu-acja prac rozpoczętych jeszcze w okresie „Solidar-ności” i kontynuowanych w podziemiu, głównie w pracy wydawniczej, ale także w pracach kon-cepcyjnych.

Specjalistyczne Studia Wschodnie UW – istnie-jące od 1998 roku „Studia Wschodnie” oferują swoim studentom naukę w zakresie aż sześciu specjalizacji (I. Europa Wschodnia, II. Rosja, III. Azja Środkowa, IV. Kaukaz, V. Europa Środkowa, VI. Bał-kany) oraz naukę języków wschodnich w Szkole Języków Wschodnich, gdzie mają do wyboru prawie 30 języków wschodnich i orientalnych. Szkoła działa w ramach Uniwersyteckiego Syste-mu Nauczania Języków Obcych (UNSJO). Corocz-nie w lipcu odbywają się również Wakacyjne In-tensywne Kursy Językowe ze wzbogaconą ofertą językową. Specjalistyczne Studia Wschodnie to dzienne, dwuletnie, magisterskie studia II stopnia (dla absolwentów studiów li cencjackich i magi-sterskich), kształcące specjalistów, zamierzających zajmować się problematyką Europy Wschodniej, Rosji, Azji Środkowej i Kaukazu oraz Europy Środ-kowej i Bałkanów. Studia łączą w sobie elementy wiedzy o historii i współczesności, gospodarce, kulturze, problematyce spo łecznej, narodowo-ściowej, religijnej, etnolo gicznej i politycznej. Co roku niemalże 50% słuchaczy Studiów Wschod-nich stanowią obcokrajowcy – stypendyści z Eu-

ropy Środkowej, Wschodniej, Rosji oraz Azji Środkowej i Kaukazu. W ramach studiów wykłada-ją uznani specjaliści zajmu jący się problematyką wschodnią w Polsce, a także wybitni uczeni z za-granicy, którzy wykładają jako goście i visiting professors (kilku w ciągu roku), a także zmieniający się co roku wykładowcy w ramach Fulbright Distin-guished Chair. Częścią programu studiów są kur-sowe obo wiązkowe objazdy naukowe do corocz-nie zmieniającego się regionu spośród obsza ru zainteresowań Studiów Wschodnich. Absolwenci Studiów Wschodnich pracują w instytucjach pol-skich i międzynaro dowych, zajmujących się problematyką wschodnią, w polskich mediach, admini stracji i dyplomacji. Studium prowadzi również Podyplomowe Studia Wschodnie – są to dwuletnie studia odpłatne, przezna czone szcze-gólnie dla osób już profesjo nalnie zajmujących się Europą Wschodnią i Środkową w urzędach pań-stwowych, instytucjach gospodarczych, politycz-nych i społecznych, mediach lub myślących o ta-kiej specjalizacji w przyszłości oraz dla wszystkich zainteresowanych, pragnących pogłębić swą wiedzę z tej dziedziny.

Wschodnia Szkoła Letnia – (zał. 1991 r.) groma-dzi corocznie ok. 20 słuchaczy – młodych badaczy z różnych dziedzin humanistyki, zajmujących się historią i współczesnością regionu. Uczestnicy Szkoły nie mogą pochodzić z Polski. Wykłady prowadzi zmieniająca się grupa wybitnych specja-listów, pochodzących głównie z Polski, Europy Zachodniej i Ameryki. Na program Szkoły składa-ją się: seria wykładów, seminaria, objazdy nauko-we oraz prezentacje instytutów, bibliotek i archi-wów. Językami wykładowymi Szkoły, których znajomości wymaga się od kandydatów, są polski i angielski. Odbyło się dotychczas, w latach 1992 – 2009, dziewiętnaście sesji Szkoły. Wykładało łącznie prawie 100 profesorów, dotąd ukończyło Szkołę z dyplomem absolwenta „Wschodniej

JAN MALICKI

Stypendia a polityka wschodnia

Page 51: Pionek czy rozgrywający

49

Szkoły Letniej UW” prawie 450 słuchaczy z 17 krajów Europy Środkowej i Wschodniej, z 3 krajów Azji i Kaukazu oraz 6 krajów Zachodu. Absolwen-tów i wykładowców gromadzi powołany w 2000 r., podczas Pierwszego Zjazdu absolwentów i wykła-dowców Szkoły w Warszawie – międzynarodowy Klub Wschodniej Szkoły Letniej.

Wschodnia Szkoła Zimowa – Wspólnie z Kole-gium Europy Wschod niej im. Jana Nowaka-Jezio-rańskiego we Wrocławiu, Studium Europy Wschodniej, od 2004 r. organizuje Wschodnią Szkołę Zimową. Jest ona skierowana do studen-tów ostatniego roku studiów humanistycznych z krajów b. ZSSR i b. obozu komunistycz nego. Na program Szkoły składają się wykłady i seminaria prowadzone zarówno przez profesorów z polskich ośrodków akade mickich i naukowych jak i zagra-nicznych – wśród nich absolwentów Wschodniej Szkoły Letniej, dziś już znanych badaczy, którzy teraz wykładają dla swoich młod szych kolegów. Tematyka Wschodnich Szkół Zimowych jest opar-ta na szeroko rozumianej proble matyce historii i współczesności Europy Środkowej i Wschodniej. Szkoła proponuje także bogaty program kultural-ny. Do tej pory odbyło się pięć dorocznych sesji Wschodniej Szkoły Zimowej. Mamy już ponad 150 absolwentów z 15 krajów, głównie Europy Środ-kowej i Wschodniej.

Wschodnie Szkoły Narodowe – Projekt Wschodnich Szkół Narodowych (Polsko-Rosyjska, Polsko-Ukraińska, Pol sko-Kaukaska, Polsko-Moł-dawska, Polsko-Białoruska) jest odpowiedzią na narastające potrzeby kształcenia dobrze przygotowa nych młodych specjalistów zajmują-cych się relacjami między Polską a Rosją, Ukrainą, Białorusią, Mołdawią i krajami Kaukazu. Uczestni-kami Szkoły mogą być doktoranci, młodzi bada-cze, twórcy, dziennikarze, publi cyści i działacze społeczni. Podczas Szkół uczestnicy mają możli-wość poznać aktualny stan nauki, nowe środo-wiska akademickie, wybitnych naukowców oraz mają możliwość wymiany doświadczeń. Zdobyta na Szkole wiedza zostanie wykorzy stana przez uczestników w ich dalszej pracy naukowo-badaw-czej i publicystycznej. Do dnia dzisiejszego udział w Szkołach Naro dowych udział wzięło 153 mło-dych ludzi z kra jów Europy Wschodniej i Polski

Stypendia Wschodnie – W roku akademickim 2001/2002 rozpoczęła się realizacja specjalnego programu stypendialnego „Stypendia Wschodnie

dla 25 kandydatów z Europy Środkowej i Wschod-niej” oraz krajów świata postsowieckiego, mające-go na celu kształcenie na Studiach Wschodnich młodej kadry specjalistów z innych krajów. Od cudzoziemców ubiegających się o stypendium na studia oczekuje się ukończenia wyższych studiów huma nistycznych w swoim kraju. Do dotychcza-sowych dziewięciu konkursów zgłosiło się łącznie prawie 900 kandydatów z 19 krajów. Przyznano ponad 170 stypendiów kandydatom z: Białorusi, Rosji, Armenii, Azerbejdżanu, Bułgarii, Chorwacji, Czech, Gruzji, Kazachstanu, Kirgistanu, Litwy, Ło-twy, Mongolii, Słowacji, Ukrainy, Uzbekistanu i Węgier.

Program Stypendialny Rządu RP dla Młodych Naukowców – dla kandydatów z Rosji, Ukrainy, Bia łorusi, Mołdawii oraz państw Zakaukazia i Azji Środkowej. W programie uczestniczy corocznie ok. 70 stypendystów, młodych naukowców, hu-manistów, którzy w czasie dziewięcio miesięcznego stażu w najlepszych polskich szkołach wyższych podnoszą swoje kwalifi kacje. Pobyt ma charakter rocznych studiów uzupełniających, w czasie któ-rych młodzi badacze, kierowani indywidualnie przez polskich profesorów, zgłębiają tajniki nowo-czesnego warsztatu badawczego i zapoznają się ze światowymi osiągnięciami w dziedzinie swoich zainteresowań. Ogółem od początku trwania programu wzięło w nim udział ponad 300 osób.

Program Stypendialny im. Lane’a Kirklanda – Od roku akademickiego 2000/2001 Studium bierze udział w realizacji programu – najpierw jako organizator i pierw szy koordynator Progra-mu, a następnie jako instytucja koordynująca przebieg sty pendiów w Warszawie. Stypendia są prze znaczone dla kandydatów z krajów Europy Wschodniej, zajmujących się praktycznie bądź teoretycznie kwestiami przekształceń, zwłaszcza ekonomicznych, państw i społe czeństw po komu-nizmie. Dotychczas wzięło w nim udział ponad 350 stypendystów.

Program Stypendialny Rządu RP im. Konstan-tego Kalinowskiego – koordynowany przez Stu-dium program jest największym w Euro pie pro-gramem pomocowym dla młodych Białorusinów niemogących studiować na Białorusi ze względu na swoje polityczne poglądy. Program powstał, dzięki szybkiej reakcji polskich władz państwo-wych oraz władz polskich uczelni wyższych, 30 marca 2006 r. Studenci studiują na kilkudzie-

Page 52: Pionek czy rozgrywający

50

sięciu kierunkach w kilkunastu miastach w Polsce. Powstała przez to niespotykana w dotychczaso-wych dziejach Białorusinów możność wykształce-nia w duchu demokra tycznym, zachodnim i euro-pejskim nowych elit białoruskich.

Warsaw East European Conference – dorocz-na, międzynarodowa konferencja anglojęzyczna, której pierwowzorem stała się Warszawska Spe-cjalna Konwencja ASN (Association for the Study of Nationalities), jednej z największych międzyna-rodowych organizacji naukowych, zajmujących się naszym regionem. Uczestnicy WEEC (łącznie zwykle ok. 300 osób) w przeważającej większości pochodzą z Polski oraz krajów b. ZSSR (najwięcej z Ukrainy, Białorusi, Rosji, Litwy ponadto Kazach-stanu, Gruzji itp.), także krajów Europy Zachodniej (Niemiec, Włoch, Wielkiej Brytanii, Turcji, Grecji), państw b. bloku komunistycznego (Węgier, Sło-wenii, Czech, Rumunii), a ponadto Stanów Zjed-noczonych i Kanady, a także innych państw świata. Konferencja oparta jest o system panelowy z te-matycznymi referatami. Zasadniczymi punktami programu są Okrągłe Stoły, a po części naukowej uczestnicy mają możliwość wzięcia udziału w pro-gramie kulturalnym.

Stacja Kaukaska Studium Europy Wschodniej UW w Tbilisi – powstała w wyniku ustaleń między władzami Uniwersytetu Państwowego im. Ivane Dżawachiszwili w Tbilisi a władzami Uniwersytetu Warszawskiego, zawartych podczas ofi cjalnej wi-zyty delegacji Uniwer sytetu Warszawskiego w Ti-bilisi, jesienią 2005 r. Celem działania Stacji jest organizacja współ pracy pomiędzy jednostkami Uniwersytetu Warszawskiego a jednostkami na-ukowymi w krajach Południowego Kaukazu (or-ganizacja współpracy, pomocy naukowej, bazy informa cyjnej, kontaktów naukowych). Od czte-rech lat w Tbilisi przebywają, zmie niający się co roku, sekretarze stacji. Od 2009/2010 inny sekre-tarz stacji przebywa także w Erewaniu.

Nagroda im. Lwa Sapiehy pod patronatem Prezydenta RP – została ustanowiona w roku 2006 przez Studium Europy Wschodniej Uniwer-sytetu Warszawskiego i Kolegium Europy Wschod-niej we Wrocławiu (jako inicjatorów Nagrody) oraz podjęta i wspar ta przez grupę uniwersytetów: Warszawski, Jagielloński, Poznański, Wrocławski

oraz Uniwersytet w Białymstoku. Główne za-łożenie Nagrody polega na tym, że w ciągu roku akademickiego laureat będzie jeździł od uniwer-sytetu do uniwersytetu, gdzie otrzymawszy dobre warunki życia i pracy, będzie wykładał n.t. Białoru-si – realizu jąc się jako wykładowca i umożliwiając studentom polskim zapoznanie się z za gad-nieniami białoruskimi. Jeśli wynikiem pobytu laureata będzie książka – zostanie ona wydana. W roku 2010 została ona przyznana po raz piąty.

SENSE – Studium Europy Wschodniej jest koor-dynatorem programu SENSE (Strategic Economic Needs and Se curity Exercise), tj. szkoleń dla śro-dowisk rządowych sąsiednich kra jów. Szkolenia są przygotowywane we współpracy z Ministerstwem Spraw Zagranicznych, Centrum Symulacji i Kom-puterowych Gier Wojennych Aka demii Obrony Narodowej oraz United States Institute for Peace (USIP). Program składa się z dwóch części: aka-demickiej oraz symulacji komputerowej. W pierw-szej części uczestnicy biorą udział w cyklu semi-nariów poświęconych szeroko rozumianym za-gadnieniom transformacji systemowej, ekono-micznej i społecznej. Seminaria są prowadzone przez byłych wy sokich urzędników państwowych, doświad czonych w procesie transformacji Polski. Na drugą część składa się szkolenie z zakresu technik negocjacji i metod rozwiązywania konfl ik-tów oraz symulacja komputerowa. Do tej pory przeprowadzono 8 szkoleń dla uczestników z Ukrainy (2 szkolenia), Białorusi, Mołdawii, Gruzji, Azerbejdżanu, Serbii i Afganistanu. Jak do tej pory w szkoleniach wzięło udział 330 osób.

Notka o autorze:

Jan Malicki – historyk, specjalista historii i współ-czesności obszarów b. Związku Sowieckiego; w podziemiu członek redakcji „Obozu”; założyciel podziemnego Instytutu Europy Wschodniej (1983); po 1989 r. m.in. założyciel „Przeglądu Wschodniego”; prowadzi m.in. programy stypen-dialne dla Wschodu i uniwersyteckie „Studia Wschodnie”, kształcące młodych specjalistów „od spraw wschodnich” z Polski i krajów regionu; kie-ruje Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego.

Page 53: Pionek czy rozgrywający

51

Przegląd sytuacji politycznej i gospodarczej Mołdowy

W latach 90. XX w. Mołdowę niejednokrotnie okre-ślano jako państwo o najbardziej rozwiniętych na przestrzeni postsowieckiej (z wyjątkiem państw bałtyckich) procedurach demokratycznych oraz wysokim stopniu pluralizmu politycznego. W Moł-dowie ukształtował się system wielopartyjny, w 2000 r. zaś wprowadzono ustrój parlamentarny, co stało się wyjątkiem na skalę Wspólnoty Niepod-ległych Państw (WNP). Wszystkie wybory odbywa-jące się w Mołdowie w latach 2000–2009 (wybory parlamentarne w 2001 r. i 2005 r., wybory samorzą-dowe w 2003 r. i 2007 r.) zostały uznane przez społeczność międzynarodową za zasadniczo wol-ne i rzetelnie przeprowadzone.

Niemniej jednak Mołdowa po odzyskaniu nie-podległości pozostawała państwem niestabilnym. W ciągu pierwszych 12 lat niepodległości w Moł-dowie 8 razy zmienił się skład rządu. Państwo to zajmowało jedno z czołowych miejsc na świecie pod względem częstotliwości zmian rządów, w wyniku czego permanentnym problemem jest defi cyt „wykwalifi kowanego kierownictwa”1. W 2001 r. w wyniku wyborów parlamentarnych do władzy doszła Partia Komunistyczna Republiki Mołdowy (PKRM) pod hasłami rewizji procesu transformacji systemowej. W rzeczywistości obiet-nice te nie zostały spełnione, jednak proces kon-tynuacji reform demokratycznych został zahamo-wany, a nawet doznał regresu. Krajobraz politycz-ny Mołdowy został zdominowany przez PKRM. Partia ta ponownie wygrała wybory w 2005 r. Wprowadziło to stosunkową stabilność w funkcjo-nowanie systemu politycznego, jednak ukształto-

wał się także swoisty „pion władzy”. W wyniku tego, mimo formalnego podziału władzy, najważ-niejsze decyzje w państwie były podejmowane przez prezydenta Vladimira Voronina i jego naj-bliższe otoczenie.

Za przejaw niekonsekwentnego wprowadzania reform politycznych w Mołdowie można było uznać w szczególności następujące zjawiska:a) znaczny stopień centralizacji państwa, w szcze-

gólności defi cyt procedur demokratycznych na poziomie lokalnym;

b) wysoki stopień korupcji przy równie wysokim stopniu tolerancji społecznej dla tego zjawi-ska;

c) brak dogłębnej reformy lokalnych struktur administracji publicznej, która pozostaje nie-efektywna i w wielu sytuacjach cierpi na brak zgodności między ramami funkcjonalnymi i instytucjonalnymi;

d) skomplikowana sytuacja w zakresie prze-strzegania praw człowieka i podstawowych wolności, w szczególności problemy w sferze zabezpieczenia praw dziecka, równoupraw-nienia płci, przypadki stosowania tortur i nie-godziwego traktowania więźniów2.Pod względem sytuacji gospodarczej Mołdowa

nie wyróżnia się jakościowo wśród innych państw posowieckich. Gospodarka Mołdowy ma charak-ter przejściowy – elementy systemu wolnorynko-wego wprowadzane są bez pozbywania się w pełni dziedzictwa gospodarki planowej. Mołdo-wa jest jednym z najbiedniejszych państw Euro-py3. Jedną z charakterystycznych sił napędowych wzrostu gospodarczego Mołdowy stała się kon-sumpcja zasilana pieniędzmi przesyłanymi przez obywateli pracujących za granicą. W związku

IGOR LYUBASHENKO

Niepewna europeizacja. Mołdowa między Wschodem a Zachodem

1 I. Munteanu, Put’ Moldowy k niezawisimosti i territorialnoj celostnosti, [w:] Quo vadis Moldova?, Lwów 2007, s. 10.

2 Przedstawione problemy w zakresie praw człowieka są pod-kreślone w raporcie Komisji Europejskiej. Zob. Commission of the European Communities, European Neighbourhood Policy. Country

Report. Moldova, SEC(2004) 567, Brussels, 12.05.2004, s. 8–10.3 Według danych Banku Światowego, wskaźnik PKB per ca-

pita Mołdowy w 2008 r. kształtował się na poziomie 1694 USD (dane dostępne na <http://data.worldbank.org/indicator/NY. GDP.PCAP.CD>).

Page 54: Pionek czy rozgrywający

52

z tym wzrost gospodarczy faktycznie nie jest sprężony z rozwojem gospodarki, bowiem napły-wające w ten sposób do kraju pieniądze zazwyczaj nie są inwestowane4.

Emigracja, w szczególności siły roboczej, stano-wi jeden z kluczowych problemów społecznych państwa. Ogólna sytuacja społeczna jest skompli-kowana i pozostaje w ścisłej zależności od sytuacji gospodarczej. Według zróżnicowanych ocen, problem ubóstwa dotyczy znacznej części ludno-ści Mołdowy (do 40%). Ze względu na trudną i niesprzyjającą sytuację gospodarczą, wysoki stopień bezrobocia, dyskryminację, a także dąże-nie do uniknięcia łamania praw człowieka emigra-cja nabrała charakteru masowego. Jednym z głów-nych jej kierunków jest Unia Europejska (UE). Problem pogłębił się wraz z przystąpieniem do UE Rumunii w 2007 r. Obywatele mołdawscy pocho-dzenia rumuńskiego mają możliwość (i często z niej korzystają) otrzymania obywatelstwa ru-muńskiego, co daje ułatwienia w dostępie do wewnątrzunijnego rynku pracy. Problem ma istotną „wagę polityczną”, gdyż wyraźnie dzieli społeczeństwo Mołdowy na dwie – w różnym stopniu uprzywilejowane – grupy.

Wybory parlamentarne przeprowadzone w kwietniu 2009 r. należy uznać za moment prze-łomowy w najnowszej historii Mołdowy. Mimo pozytywnych raportów Organizacji Bezpieczeń-stwa i Współpracy w Europie (OBWE), opozycja oskarżyła PKRM o sfałszowanie wyborów, w wyni-ku czego rozwinął się ostry kryzys polityczny. Protesty uliczne w Kiszyniowie zakończyły się masowymi aresztowaniami, były także ofi ary śmiertelne. Ze względu na to, iż nowy skład parla-mentu nie zdołał wybrać prezydenta5, rozpisano przedterminowe wybory parlamentarne, które odbyły się w lipcu 2009 r. Wynikiem wyborów stało się odsunięcie PKRM od władzy i utworzenie nowej koalicji rządzącej – „Aliansu na rzecz Inte-gracji Europejskiej” (AIE)6. Niemniej jednak koalicja nie zdołała zebrać większości głosów niezbędnej dla wyboru prezydenta, nie udało się także uzgod-

nić z pozostającą w mniejszości PKRM kandydatu-ry kompromisowej. Obowiązki prezydenta pełni obecnie przewodniczący parlamentu Mihai Ghim-pu, zaś nowym premierem stał się młody biznes-men Vlad Filat. Kolejne przedterminowe wybory parlamentarne odbędą się w listopadzie 2010 r. Wewnętrzna sytuacja polityczna pozostaje więc niestabilna.

Problem Naddniestrza w polityce Mołdowy

Specyfi ką Mołdowy w znacznym stopniu wpływa-jącą na słabość instytucji państwowych są podzia-ły etniczne leżące u podstaw niestabilności zwłaszcza w początkowych stadiach rozwoju niepodległego państwa. Rumuńsko- i rosyjskoję-zyczne wspólnoty były (i wciąż pozostają) głęboko podzielone odnośnie do fundamentalnych kwestii suwerenności i państwowości7. Najbardziej istot-nym skutkiem takiego stanu rzeczy są wyraźne tendencje odśrodkowe, zagrażające integralności terytorialnej państwa, zaś najbardziej znaczącym przejawem – kwestia separatyzmu Naddniestrzań-skiej Republiki Mołdawskiej po rozpadzie ZSRR. W 1991 r. doszło do krótkiej wojny między Nad-dniestrzem a Mołdową. Do zawieszenia broni doszło po ingerencji stacjonujących w Naddnie-strzu rosyjskich sił zbrojnych, od tego czasu Nad-dniestrze pozostaje de facto niepodległym pań-stwem, jednak nieuznanym przez społeczność międzynarodową8. Wojska rosyjskie do tej pory stacjonują w Naddniestrzu, konfl ikt pozostaje nierozwiązany. Innym – choć mniej istotnym – przejawem tendencji odśrodkowych w Mołdowie jest kwestia separatyzmu w Gagauzji.

Konfl ikt w Naddniestrzu stał się przyczyną zmniejszenia intensywności reform w Mołdowie, znacznie zmniejszył potencjał państwa (w Nad-dniestrzu skupiony jest przemysł Mołdowy), brak rozwiązania tego konfl iktu ponadto negatywnie wpływa na wewnętrzne procesy polityczne, potę-

4 W. Ionice, Sostojanije i perspektiwy ekonomiki Moldowy, [w:] Quo vadis Moldova?, s. 48.

5 Wyboru prezydenta dokonuje 101-osobowy parlament większością 61 głosów.

6 Koalicję AIE tworzą 4 partie: Partia Liberalna pod przywódz-twem Mihaia Ghimpu, Partia Liberalno-Demikratyczna pod przywództwem Vlada Filata, Demokratyczna Partia Mołdowy pod przywództwem Mariana Lupu oraz Sojusz „Nasza Mołdowa” pod przywództwem Serafi ma Urecheanu. Partie te są zróżnicowane pod względem ideologicznym, łączy ich przede wszystkim dąże-nie do marginalizacji PKRM na scenie politycznej Mołdowy.

7 W. Crowther, Moldova’s Post-Communist Transition: Ambigu-

ous Democracy, Reluctant Reform, [w:] The UE and Moldova. On a Fault-Line of Europe, A. Lewis (red.), London 2004, s. 29.

8 Warto podkreślić, iż terytorium Naddniestrza stanowi jedy-ną część współczesnej Mołdowy, która w latach 1922–1940 była częścią ZSRR w składzie Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. Pozostała część kraju w latach 1920–1940 pozosta-wała częścią Rumunii. Kontekst historyczny należy uznać za jedną z podstawowych przyczyn konfl iktu, gdyż dążenia sepa-ratystyczne były m.in. skutkiem niechęci przeważnie rosyjskoję-zycznej ludności Naddniestrza do projektu „reintegracji” Mołdo-wy z Rumunią, który znajdował się w głównym nurcie debaty politycznej na początku lat 90. XX w.

Page 55: Pionek czy rozgrywający

53

gując swoiste kompleksy wśród elit politycznych9. Kwestia Naddniestrza nie tylko determinuje ogól-ną stabilność państwa mołdawskiego, lecz dodat-kowo sama w sobie stanowi zagrożenie z punktu widzenia społeczności międzynarodowej jako źródło przestępczości zorganizowanej, handlu ludźmi oraz przemytu10.

Podobnie jak w przypadku sytuacji wewnętrz-nej, „zamrożony konfl ikt” w Naddniestrzu pozosta-je fundamentalnym problemem, wokół którego zbudowana jest aktywność międzynarodowa Mołdowy. Dążenie do rozwiązania tego problemu jest wymienione wśród priorytetów współpracy zarówno z UE, jak i z Rosją. Z kolei sposób rozwią-zania problemu Naddniestrza może stać się wy-znacznikiem dla określenia kierunku polityki za-granicznej państwa. Obecnie dialog zmierzający do rozwiązania konfl iktu ma charakter wielostron-ny, włączając Mołdowę i Naddniestrze jako strony konfl iktu, Rosję i Ukrainę jako mediatorów i gwa-rantów osiągniętych porozumień, OBWE jako pośrednika, UE oraz USA jako obserwatorów w ra-mach tzw. formatu „5+2”.

Mołdowa w kontekście interesów międzynarodowych

Ze względu na ograniczony potencjał Mołdowa znajduje się na peryferiach międzynarodowych procesów politycznych. Najważniejszymi podmio-tami wywierającymi wpływ na procesy zachodzą-ce w Mołdowie pozostają UE i Rosja.

Polityka UE wobec Mołdowy zasadniczo nie różni się od polityki tego podmiotu stosunków międzynarodowych prowadzonej wobec całego obszaru postsowieckiego i ma na celu rozszerze-nie „strefy dobrobytu, stabilności i bezpieczeń-stwa” w oparciu o normy i wartości charaktery-styczne dla samej UE. Poczynając od 2005 r. fi lo-zofi a ta została wcielona w życie w postaci Euro-pejskiej Polityki Sąsiedztwa (EPS). W 2009 r. z kolei odbyła się inauguracja polsko-szwedzkiej inicja-

tywy Partnerstwa Wschodniego, będącej swo-istym wzmocnieniem wschodniego wymiaru EPS11. W ramach tej inicjatywy zakłada się m.in. stopniową integrację gospodarczą państw są-siedzkich z UE, pogłębienie współpracy w sferze przemieszczania się osób i bezpieczeństwa, współpracę w sferze bezpieczeństwa energetycz-nego oraz wsparcie rozwoju gospodarczego i społecznego państw sąsiedzkich.

Warto w szczególności zwrócić uwagę na kwe-stie integracji gospodarczej, ułatwień w prze-mieszczaniu się osób fi zycznych oraz na działania na rzecz rozwiązania konfl iktu w Naddniestrzu jako najbardziej wymierne i mające przełożenie na codzienne życie obywateli aspekty współpracy z UE. W 1991 r. Mołdowa została objęta Ogólnym Systemem Preferencji Taryfowych UE (GSP)12. Po rozszerzeniu UE w latach 2004 i 2007 znaczenie Mołdowy jako partnera handlowego UE dodatko-wo wzrosło. W styczniu 2006 r. Mołdowa została objęta pogłębionym Ogólnym Systemem Prefe-rencji Taryfowych Unii Europejskiej (tzw. GSP+)13, w wyniku czego preferencje dotyczyły 88% moł-dawskich towarów eksportowanych do UE14. Po spełnieniu szeregu kryteriów (z których najważ-niejszym było wprowadzenie efektywnego syste-mu kontroli i certyfi kacji pochodzenia towarów) w marcu 2008 r. Rada UE wprowadziła dodatkowo autonomiczne preferencje handlowe dla Mołdo-wy, które zastąpiły istniejący system GSP+. Z kolei w grudniu 2008 r. Komisja Europejska rozpoczęła przygotowania do negocjacji odnośnie do utwo-rzenia głębokiej i wszechstronnej strefy wolnego handlu między UE a Mołdową, zaś w czerwcu 2009 r. Rada UE nadała mandat na rozpoczęcie stosownych negocjacji (w ramach negocjacji od-nośnie do nowej umowy bazowej). W 2007 r. między Mołdową a UE zostały podpisane umowy o readmisji oraz o ułatwieniach wizowych. W 2008 r. została podpisana deklaracja, która za-początkowała tzw. partnerstwo na rzecz mobilno-ści między UE a Mołdową, zaś w czerwcu 2010 r. Mołdowa rozpoczęła tzw. dialog wizowy – wpro-

9 I. Munteanu, Put’ Moldowy k niezawisimosti…, s. 8.10 Zob. więcej na temat konfl iktu w Naddniestrzu: M. Cele-

wicz, J. Kłoczowski, M. Pietraś (red.), Konfl ikt niskiej intensywności w Naddniestrzu, Lublin 2006.

11 Inicjatywa obejmuje Armenię, Azerbejdżan, Białoruś, Gruzję, Mołdowę i Ukrainę.

12 GSP jest asymetrycznym układem handlowym, w ramach którego UE wprowadza dostęp do swojego rynku wewnętrzne-go dla szeregu rozwijających się państw i terytoriów na prefe-rencyjnych zasadach, obniżając stawki celne na produkty po-chodzące z tych państw lub terytoriów.

13 Preferencyjny reżim handlowy, jakim jest GSP+, skierowa-

ny jest wobec państw, które są postrzegane jako „wrażliwe” pod względem rozmiaru lub niewystarczającego stopnia dywersyfi -kacji eksportu. Ponadto, wprowadzenie danego reżimu jest ściśle związane ze stosowaniem przez UE warunkowości poli-tycznej, ponieważ państwo-benefi cjent powinno ratyfi kować i wykonywać szereg konwencji międzynarodowych w zakresie praw człowieka, standardów pracy, zrównoważonego rozwoju i dobrych praktyk rządzenia.

14 S. Buscaneanu (red.), Moldova and UE in the European Neighbourhood Policy Context. Implementation of the UE–Mol-dova Action Plan (February 2005–January 2008), Chisinau 2008, s. 70.

Page 56: Pionek czy rozgrywający

54

wadzenie przez tę ostatnią szeregu reform mają-cych na celu zniesienie reżimu wizowego w przy-szłości. Z kolei kwestia konfl iktu w Naddniestrzu regularnie pojawia się w dokumentach unijnych poświęconych Mołdowie, jednak praktyczne dzia-łania UE w tym zakresie sprowadzają się w głów-nej mierze do funkcjonowania Misji Granicznej UE dla Mołdowy i Ukrainy (ang. UE Border Assistance Mission – UEBAM)15, o której będzie mowa niżej.

Polityka Rosji wobec Mołdowy jest mniej wyra-fi nowana i właściwie nie łączy się z wymogiem wprowadzenia jakichkolwiek reform wewnętrz-nych. Podstawowym celem Rosji jest bowiem utrzymanie, a nawet odbudowa strefy wpływów na obszarze byłego ZSRS. W ostatnim czasie można odnotować odejście Rosji od niezmiennego dotąd wsparcia określonych sił politycznych, często tra-dycyjnie i niemal automatycznie postrzeganych jako prorosyjskie. Po odsunięciu od władzy PKRM – postrzeganej właśnie jako prorosyjska siła poli-tyczna – latem 2009 r. Rosja rozpoczęła stopniowe wycofywanie się z tradycyjnego wsparcia tej ostat-niej na rzecz budowy pragmatycznego partner-stwa z nowo powstałą koalicją AIE. Nie oznacza to jednak bezwarunkowego odejścia od ingerencji w wewnętrzne procesy polityczne Mołdowy ani akceptacji pluralizmu politycznego. Podejście takie skierowane jest raczej na utrzymanie ciągłości uwzględnienia kluczowych interesów Rosji w wa-runkach nieprzewidywalności wyników wyborów i związanych z tym zmian elit rządzących.

W odróżnieniu od Ukrainy i Białorusi, Mołdowa nie odgrywa roli znaczącego kraju tranzytowego surowców energetycznych. Także stosunkowo niewielkie zapotrzebowanie mało uprzemysłowio-nej gospodarki mołdawskiej na surowce takie jak gaz ziemny powoduje, iż najważniejszym instru-mentem wpływu ze strony Rosji jest wspomniany wyżej „zamrożony konfl ikt” w Naddniestrzu. Rosja niejednokrotnie podejmowała próby wyłączenia pozostałych stron uczestniczących w procesie uregulowania konfl iktu w celu narzucenia korzyst-nego dla siebie rozwiązania (np. tzw. Plan Kozaka z 2003 r.). W ocenie ekspertów realizacja takich propozycji może oznaczać faktyczną dominację Rosji nad Mołdową, a więc także podważyć euro-integracyjny kierunek jej polityki zagranicznej.

Należy przy tym podkreślić, że odrzucenie przez Mołdowę takich propozycji jak wspomniany Plan Kozaka, może świadczyć nie tyle o gotowości roz-wiązania problemu zgodnie z propozycjami UE, ile o zainteresowaniu części mołdawskich elit politycz-nych w zachowaniu istniejącego status quo16, bo-wiem kwestia Naddniestrza może stanowić wygod-ną „kartę przetargową” w negocjacjach z Rosją (np. w kwestii prawidłowego przeprowadzenia wybo-rów parlamentarnych).

Należy podkreślić, iż jednym z potencjalnie naj-ważniejszych aktorów międzynarodowych mogą-cych znacząco wpływać na sytuację wewnętrzną Mołdowy jest Ukraina, której interes jest zdefi nio-wany w głównej mierze przez wspomniany konfl ikt w Naddniestrzu. Niemniej jednak zaangażowanie Ukrainy we współpracę z Mołdową pozostaje ogra-niczone. W tym kontekście należy wspomnieć o niezrealizowanym „planie Juszczenki” ws. uregu-lowania konfl iktu w Naddniestrzu oraz o de facto niedziałających inicjatywach regionalnych, takich jak GUAM czy Wspólnota Demokratycznego Wybo-ru17. Najważniejszym przykładem owocnej współ-pracy ukraińsko-mołdawskiej pozostaje współpra-ca na podstawie Memorandum Porozumienia między Komisją Europejską, rządem Republiki Mołdowy i rządem Ukrainy z dnia 7 października 2005 r., zgodnie z którym została uruchomiona wspomniana wyżej UEBAM. Działania UEBAM mają wyłącznie techniczny charakter.

Warto także wspomnieć, iż stopień zaintereso-wania poszczególnych państw członkowskich UE Mołdową jest zróżnicowany. Najbardziej zaanga-żowanym państwem członkowskim UE w tym kontekście jest Rumunia, która ze względu na wspólną przeszłość historyczną postrzega Mołdo-wę w kategoriach niejako tradycyjnego przedmio-tu swoich interesów międzynarodowych.

Polityka Aliansuna rzecz Integracji Europejskiej

Jak wskazuje sama nazwa rządzącej obecnie koali-cji, zadeklarowanym podstawowym celem polityki wewnętrznej i zewnętrznej Mołdowy jest integracja z UE. Istotnie, działania podejmowane przez obec-

15 Pewna aktywizacja w tym kontekście nastąpiła w czerwcu 2010 r., kiedy kanclerz Niemiec Angela Merkel wspólnie z prezyden-tem Rosji Dmitrijem Miedwiediewem zaproponowała utworzenie wspólnego Komitetu UE–Rosja ds. polityki zagranicznej i bezpie-czeństwa, jednym z celów którego byłoby rozwiązanie konfl iktu w Naddniestrzu. Rozwiązanie takie stanowiłoby jedynie intensyfi -kację wysiłków w ramach dotychczasowego formatu „5+2”.

16 I. Chifu, Moldova: mieżdu Wostokom i Zapadom, [w:]

Quo vadis Moldova?, s. 44.17 W tym kontekście interesująca jest możliwa polityka wo-

bec Mołdowy nowego prezydenta i rządu na Ukrainie. W maju 2010 r. w środkach masowego przekazu pojawiła się informacja o porozumieniu rosyjsko-ukraińskim na rzecz rozwiązania kon-fl iktu w Naddniestrzu. Praktyka polityczna nie pozwala jednak potwierdzić tego faktu. Niejasne pozostają także ogólne priory-tety nowej elity politycznej Ukrainy wobec Mołdowy.

Page 57: Pionek czy rozgrywający

55

ny rząd pozwalają mówić o odejściu od dotychcza-sowej polityki „balansowania między Wschodem i Zachodem”, realizowanej przez PKRM. Koalicja AIE zapowiedziała intensyfi kację wysiłków skierowa-nych na integrację Mołdowy z UE, w tym rozpoczę-cie negocjacji odnośnie do nowej umowy bazowej, zastępującej obowiązującą Umowę o partnerstwie i współpracy. Jak podkreślił premier Vlad Filat po swojej pierwszej wizycie roboczej w Brukseli, Moł-dowa „powinna najpierw skreślić „długi” pozostają-ce w sferze realizacji Planu Działań [UE–Mołdo-wa]”18. Wydaje się więc, iż nowa elita polityczna ma zasadniczo pozytywne nastawienie do logiki współpracy proponowanej przez UE (niezbędność przeprowadzenia reform wewnętrznych jako wa-runek pogłębienia współpracy) oraz nastawiona jest na praktyczne wykorzystanie instrumentów dostępnych w ramach EPS i Partnerstwa Wschod-niego. Należy przy tym podkreślić, iż społeczeń-stwo Mołdowy jest jednym z najbardziej „euroen-tuzjastycznych” na obszarze byłego ZSRS – ponad 70% obywateli popiera ideę ewentualnego przy-stąpienia Mołdowy do UE19.

W odniesieniu do Rosji obecny rząd wydaje się prowadzić niejednoznaczną politykę. Z jednej strony, w lutym 2010 r. podjęto decyzję skutkującą kontynuacją zależności energetycznej Mołdowy od Rosji. Mianowicie, mołdawskie fi rmy energe-tyczne (państwowa Energocom i prywatna Red Unia Fenosa) przedłużyły do marca 2011 r. umo-wę o dostawach prądu z położonej na terytorium Naddniestrza i należącej do rosyjskiego koncernu Inter RAO JES elektrowni w Cuciurgan20. Z innej strony, w czerwcu 2010 r. nasiliły się wymagania ze strony mołdawskiej odnośnie do ostateczne-go wyprowadzenia wojsk rosyjskich z terytorium Naddniestrza. Symboliczne znaczenie ma także decyzja p.o. prezydenta Mihaia Ghimpu odno-śnie do obchodów dnia 28 czerwca jako Dnia Okupacji Sowieckiej21

.

Przedstawione fakty świadczą o pewnym stop-niu „niezdecydowania się” obecnego rządu odno-

śnie do dalszego kierunku rozwoju Mołdowy. Praktyka funkcjonowania EPS w ostatnim czasie wskazuje, że podejście decydentów do tej proble-matyki jest bardziej pragmatyczne niż, przykłado-wo, odpowiednie podejście elit politycznych Ukrainy czy Białorusi22. EPS traktowana jest jako dodatkowy instrument zbliżania z UE, który w przyszłości może wesprzeć europejskie aspira-cje tego państwa. Świadczy o tym także doświad-czenie Fundacji PAUCI w zakresie realizacji projek-tów pomocowych w Mołdowie. Praktyka ta poka-zuje znaczny stopień zainteresowania elit poli-tycznych i przedstawicieli administracji publicznej – zwłaszcza na szczeblu lokalnym – „unijnymi” rozwiązaniami w takich sferach jak wprowadzenie praktyki audytów wewnętrznych w jednostkach administracji lokalnej czy też praktyki budżetowa-nia zadaniowego. Niemniej jednak, trudno mówić o znacznym jakościowym skoku Mołdowy w kie-runku demokracji i praworządności w ostatnim czasie, wspomniane reformy pozbawione są bo-wiem istotnej „wagi politycznej”. Z jednej strony, przyczyną tego jest wciąż niska świadomości wagi reform wewnętrznych w procesie integracji euro-pejskiej. Z innej strony, AIE działa w cieniu silnej opozycji ze strony PKRM. Obecnie rządząca koali-cja podjęła wysiłki na rzecz zmiany konstytucji tak, aby wybór prezydenta stał się ponownie przed-miotem głosowania ogólnonarodowego. Referen-dum w tej sprawie odbędzie się na jesieni 2010 r. przed wyborami parlamentarnymi. Może to sprzy-jać stabilizacji sytuacji wewnętrznej, tym niemniej należy pamiętać o wspomnianym wyżej we-wnętrznym zróżnicowaniu koalicji. Warto także podkreślić, że w przypadku, gdy następować bę-dzie coraz głębsza integracja Mołdowy z UE, zmiany z nią związane mogą uderzyć w niektóre grupy społeczne. Oznacza to, że nawet w przypad-ku skutecznego wprowadzenia reform wewnętrz-nych mogą zwiększyć się koszty społeczne podej-mowania decyzji politycznych związanych z pro-cesem integracji. Dodatkowym czynnikiem nie-

18 RM-UE agreement talks to kick off soon – Filat, 01.10.2009, <http://www.azi.md/en/story/6182>.

19 Według danych Instytutu Polityki Publicznej, <www. ipp.md>.

20 Nowy rząd kontynuuje politykę energetycznego uzależnienia Mołdawii od Rosji, „Tydzień na Wschodzie”, nr 9 (127), z dn. 03.03.2010 r.

21 28 czerwca 1940 r. terytorium współczesnej Mołdowy położone między Dniestrem a Prutem zostało przyłączone do ZSRR na mocy paktu Ribbentrop–Mołotow.

22 Zob. raporty Komisji Europejskiej odnośnie realizacji EPS: Commission of the European Communities, Commission Staff Working Document Accompanying the Communication on Streng-thening the European Neighbourhood Policy. ENP Progress Report.

Moldova, SEC(2006) 1506/2, Brussels, 04.12.2006; Commission of the European Communities, Commission Staff Working Document Accompanying the Communication Implementation of the Euro-pean Neighbourhood Policy in 2007’. Progress Report. Moldova, SEC(2008) 399, Brussels, 03.04.2008; Commission of the European Communities, Commission Staff Working Document Accompany-ing the Communication Implementation of the European Neighbo-urhood Policy in 2008. Progress Report. Republic of Moldova, SEC(2009) 514/2, Brussels, 23.04.2009; Commission of the Euro-pean Communities, Commission Staff Working Document Accom-panying the Communication ‘Taking Stock of the European Neigh-bourhood Policy. Implementation of the European Neighbourhood Policy in 2009’. Progress Report. Republic of Moldova, SEC(2010) 523, Brussels, 12.05.2010.

Page 58: Pionek czy rozgrywający

56

sprzyjającym wprowadzeniu dogłębnych reform wewnętrznych jest obecny kryzys gospodarczy. W związku z tym osiągnięcie celów zadeklarowa-nych przez AIE w żadnym przypadku nie nastąpi w krótkiej perspektywie, a spełnienie warunków członkostwa nie będzie zadaniem łatwym.

Podsumowanie

Aktywne zaangażowanie we współpracę z Mołdo-wą jest korzystne z punktu widzenia polskiej dy-plomacji. Polska jest zainteresowana kształtowa-niem szeroko pojmowanego „wschodniego wy-miaru” UE. Efektywne osiągnięcie celów Partner-stwa Wschodniego wymaga wyjścia poza logikę działań dwustronnych i osiągnięcia wyraźnych efektów w skali regionalnej. Wobec tego skutecz-ne wprowadzenie proponowanych reform we-wnętrznych w Mołdowie jako państwie niedużym może być dobrym przykładem dla pozostałych państw objętych Partnerstwem Wschodnim. Ewentualny sukces Mołdowy może sprzyjać po-wstaniu swoistego „efektu wyścigu”, który można było zaobserwować w procesie rozszerzenia UE na Wschód w 2004 i 2007 roku i który powszechnie jest uznawany za sprzyjający implementacji re-form towarzyszących procesowi integracji euro-pejskiej.

Mołdowa przejawia szereg pozytywnych ten-dencji w sferze polityki wewnętrznej i zagranicz-nej. Niemniej jednak przemiany te nie są nieod-wracalne. Mołdowa pozostaje państwem niesta-bilnym, wobec czego wskazane jest bardziej ak-tywne zaangażowanie Polski we współpracę z tym

państwem. Pozytywnym krokiem w tym kierunku była wizyta ministra spraw zagranicznych RP Ra-dosława Sikorskiego w Kiszyniowie przed przy-śpieszonymi wyborami parlamentarnymi w lipcu 2009 r. Nie mniej istotna jest pomoc rozwojowa udzielana Mołdowie przez Polskę, w tym pożyczka (na początku 2010 r.) w rozmiarze 15 mln USD na wsparcie budżetu Mołdowy. Warto kontynuować takiego rodzaju działania, gdyż dzięki nim udaje się budować pozytywny wizerunek Polski jako państwa wspierającego aspiracje europejskie Mołdowy. Ważne są także wysiłki na rzecz uzyska-nia efektu synergii we współpracy z innymi pań-stwami członkowskimi UE w ramach konsekwent-nego wspierania inicjatyw unijnych skierowanych wobec Mołdowy, w szczególności w zakresie rozwiązania konfl iktu w Naddniestrzu oraz stop-niowej integracji tego państwa z UE.

Notka o autorze:

dr Igor Lyubashenko – ukończył studia politolo-giczne w zakresie współczesnych stosunków międzynarodowych w Wyższej Szkole Pedago-gicznej TWP w Warszawie (2006 r.); w 2010 r. obronił doktorat na Wydziale Politologii Uniwer-sytetu Marii Curie-Skłodowskiej; przedmiotem jego zainteresowań naukowych jest polityka ze-wnętrzna UE, stosunki międzynarodowe na obsza-rze Europy Środkowej i Wschodniej, procesy za-chodzące w postsowieckich państwach Europy Wschodniej; pracuje jako koordynator projektów badawczych w Fundacji Współpracy Polsko--Ukraiń skiej (PAUCI).

Page 59: Pionek czy rozgrywający

57

Rok 2009 powinien zapisać się w sposób szczegól-ny na mapie pamięci historycznej Polski i Europy. Mieliśmy bowiem okazję do uczczenia dwóch ważnych dat, które – każda w inny sposób – zawa-żyły na dziejach naszego kraju i całego kontynen-tu. Były to daty-cezury historyczne, między którymi mieści się pewna epoka dziejów. Pierwsza data to dzień wybuchu II wojny światowej, 1 września 1939 r. Strzały na Westerplatte zapoczątkowały sześcioletnią wojnę, której efektem były nieznanej dotąd skali mordy na bezbronnej ludności cywil-nej i jeńcach, spustoszenia materialne, głębokie zachwianie systemem wartości. Polska została szczególnie dotknięta tym konfl iktem. Mimo dra-matycznej obrony stała się terenem okupowanym przez dwie dyktatury, hitlerowskie Niemcy i stali-nowski ZSRR. Została poddana głębokim i brutal-nym przekształceniom, których instrumentem były przede wszystkim represje. Ludobójczą politykę na ogromną skalę rozwinęli zwłaszcza naziści, li-kwidując miliony polskich obywateli żydowskiej, ale także polskiej i innych narodowości. Wysiedle-nia, deportacje, obozy koncentracyjne, miejsca zagłady i egzekucji, rabunkowa polityka gospodar-cza, pozbawienie Polaków podstaw normalnego rozwoju społecznego i narodowego oraz obróce-nie w kategorię podludzi stanowiły istotę okupacji niemieckiej. Na Kresach Wschodnich zsyłki, areszty, wywłaszczenia, indoktrynacja komunistyczna dotykały w większości Polaków, ale i Białorusinów, Ukraińców czy Żydów. Blizny po ranach wtedy zadanych widoczne są do dziś. Nieraz jeszcze bolą. Ostatnia wojna pozostaje wciąż dla Polaków wy-darzeniem żywym i ważnym, którego traumy do końca nie przezwyciężyliśmy.

Podział Europy i świata po 1945 r. na dwa prze-ciwstawne bloki polityczne dodatkowo skompli-kował położenie poranionego, zubożałego naro-du, wepchniętego w dodatku w nowe granice i polityczną podległość. Polska wraz innymi pań-stwami Europy Środkowo-Wschodniej znalazła się w strefi e wpływów ZSRR i – mimo podejmowa-

nych prób zrzucenia tej zależności – pozostawała członkiem tego „związku“ przez następne długie dziesięciolecia. Poważniejsze rysy w radzieckim monolicie zaczęły pojawiać się wraz z narodzinami „Solidarności“. Wprawdzie ruch ten po kilkunastu miesiącach próbowano zdławić, nie udało się jednak zatrzymać procesu destrukcji systemu w Polsce, a także innych krajach socjalistycznych. Rządy Michaiła Gorbaczowa w ZSRR zamiast kry-zys systemu komunistycznego przezwyciężyć, dodatkowo go jeszcze pogłębiły, ośmielając spo-łeczeństwa do zdecydowanych wystąpień. Jeszcze raz potwierdziła się stara prawda, że najniebez-pieczniejszym momentem dla reżymów autory-tarnych czy totalitarnych jest próba ich reformo-wania. ZSRR pogrążający się w załamaniu, ciągle był jednak groźną potęgą militarną, której wojska stacjonowały w sercu Europy.

Rok 1989 możemy więc widzieć jako niemalże czas cudów, wspaniałych uniesień narodowych, których tym razem nie ważono się na ogół tłumić siłą. Po raz pierwszy od 1945 r. w krajach Europy Środkowo-Wschodniej doszło powszechnie do wrzenia, które śmiało można nazwać rewolucyj-nym w tym dawnym dziewiętnastowiecznym znaczeniu. Mówimy potocznie o Jesieni Narodów. Wypadków tych jednak nie można sprowadzać do kilku jesiennych miesięcy. Nie tylko obrady „okrą-głego stołu“ w Polsce, demonstracje na ulicach Berlina i innych miast NRD, lecz także protesty w Pradze i innych stolicach krajów socjalistycznych pokazały, że na naszych oczach kończy się epoka dominacji radzieckiej, próchnieje martwy od daw-na kościec komunistycznej ideologii, wreszcie rozpadają się narzucone sojusz i „przyjaźń“, a wy-zwalające się narody żądają demokracji, praw człowieka, wolności w życiu osobistym i publicz-nym. Nadszedł czas odrzucenia Jałty, czyli symbo-lizowanego przez konferencję Wielkiej Trójki po-rządku politycznego narzuconego wielu narodom wbrew ich woli. W tym sensie 1989 r. był prawdzi-wym zakończeniem politycznych skutków II wojny

Recenzje i noty

KRZYSZTOF RUCHNIEWICZ

Czy rocznice 2009 r. stały się przełomem?

Page 60: Pionek czy rozgrywający

58

światowej. Wyzwolenie, o którym marzono i o któ-re walczono, dla narodów wtłoczonych w „rodzinę krajów socjalistycznych“, wreszcie nadeszło. Rocz-nicowe wydarzenia publiczne roku 2009 łączyć zatem mogły te wątki historii XX w. – z jednej stro-ny czas klęski, upokorzenia, strachu, masowej śmierci, a z drugiej zwycięstwa, wolności narodów i jednostek, międzynarodowej solidarności.

Czy polskie władze uczyniły wszystko, by nie tylko w Polsce, ale i w Europie ten sposób widze-nia wydarzeń rocznicowych był czytelny, zrozu-miały? Jakie kroki podjęto? Czy wykorzystano obchody 2009 roku, by przedstawić Europie polski punkt widzenia na te wydarzenia? Publicystyczne dyskusje, wypowiedzi polityków co rusz przecież nawiązywały do tej europejskiej ignorancji na te-mat naszych dziejów. I oto nadszedł czas jak naj-bardziej przydatny do prowadzenia polityki histo-rycznej. Czas działań, a nie tylko werbalnej aktyw-ności. Rocznice mogą jednak sprawiać kłopot. Warto przypomnieć obchody rocznicowe Poznań-skiego Czerwca oraz Października 1956 r., które miały miejsce w 2006 r. Forsowano wtedy – zgod-nie zresztą z obowiązującą polityką historyczną – Czerwiec, wydarzenia październikowe zepchnię-to w cień. Stłumiony siłą bunt robotników Pozna-nia świetnie wpisywał się w ciąg powstań polskich, szlachetnych zrywów bez szans na sukces. Nie bez powodów ówczesne władze tak wielką rolę przy-pisywały Powstaniu Warszawskiemu, nie zajmując się wcale bolesną i trudną dyskusją nad zasadno-ścią jego wybuchu, ceną tamtych decyzji, wreszcie ich dalekosiężnymi skutkami. Każda ofi ara złożona na ołtarzu Ojczyzny jest uzasadniona i potrzebna, właściwie nie ma więc wyboru. Klęska jest wszak zwycięstwem moralnym, ożywczym znakiem dla następnych pokoleń, które, jak się zakłada, bez owych punktów na mapie marszu narodu byłyby zagubione, bardziej podatne na „kradzież duszy“. Podobnie było z obchodami Czerwca. Wprawdzie powstańcy musieli ulec władzy komunistycznej, jednak zwyciężyli moralnie. Postawy Polaków w Październiku – przecież o wiele bardziej maso-wą – już nie dawało się tak pięknie wyjaśnić. Nie pasowała ona w żaden sposób do schematu mar-tyrologicznego i nie dawała się wykorzystać na potrzeby bieżącej polityki. Wydarzenia te bowiem były przykładem dialogu (przy całym jego ograni-czeniu) władzy ze społeczeństwem, zawarcia pewnego paktu ponad podziałami. Przy takim podejściu do najnowszej historii Polski także ob-rady „okrągłego stołu“ oraz niedemokratyczne w pełni wybory czerwcowe 1989 r., fundament

odrzucanej i obwinianej o wszystko co złe III RP, jawić się musiały jako coś podejrzanego, niewar-tego ogólnonarodowego upamiętniania. Urazy o charakterze prywatno-politycznym wzmacniały dodatkowo takie podejście, szkodząc wizerunko-wi Polski na zewnątrz. Kulminacją owego podej-ścia były skomasowane ataki na przywódcę „Soli-darności“, Lecha Wałęsę, głównego architekta nie tylko wydarzeń przełomu lat 70. i 80., lecz także przełomu następnego dziesięciolecia. Na relacje z Niemcami, którzy w naszych bojach o historię zajmują poczesne miejsce, ten zorientowany na konfl ikt charakter nowej polityki historycznej mu-siał wpłynąć. Zasadne było więc pytanie, czy upa-miętnienie wydarzeń 1989 r., tak silnie uwarunko-wane bieżącą polityką, będzie odpowiadać randze tego wyjątkowego przełomu historycznego.

Po wyborach do Sejmu w 2007 r. nadszedł czas zmian, także w sposobach uprawiania polityki historycznej. Zmienił się ton i atmosfera, zwłasz-cza w relacjach zewnętrznych. Niektóre projekty zarzucono, inne uległy znaczącym zmianom. Wysunięto nowe pomysły. Do nich bez wątpienia można zaliczyć projekt podręcznika polsko-nie-mieckiego oraz budowę Muzeum II wojny świato-wej. Pierwszy z nich nie był wprawdzie pomysłem całkiem nowym, gdyż już w latach 90. XX w. do-magano się opracowania wspólnego podręcznika do historii. Jednak dopiero w 2008 r. koncepcji okazano wystarczające wsparcie polityczne. Wsparcie, a nie kontrolę i ingerencję. Dla uczest-ników projektu było ważne, by od samego począt-ku udział polityki był znikomy, by pozwolono au-torom polskim i niemieckim spokojnie pracować i dyskutować. Projekt utworzenia Muzeum II woj-ny światowej uznać należy w naszych warunkach (poloncentryczny obraz wojny) za wyjątkowy. W intencjach autorów koncepcji ma to być bo-wiem muzeum uniwersalne, pokazujące wielowy-miarowo to wydarzenie. „Idea stworzenia Muzeum II wojny światowej […] jest próbą pokazania całej złożoności pamięci tego najważniejszego i najtra-giczniejszego doświadczenia Europejczyków XX wieku – czytamy w artykule Pawła Machcewicza i Piotra Majewskiego, autorów koncepcji. – Próba ukazania pełnego obrazu wojny, bez zamazywa-nia odmienności w doświadczeniach poszczegól-nych narodów. Tylko w ten sposób możemy posu-nąć się naprzód w kierunku wzajemnego rozumie-nia się, co nigdy nie będzie oznaczało pełnej uni-fi kacji pamięci. Lepiej jednak różnić się, wiedząc o swoich, często bardzo odmiennych doświadcze-

Page 61: Pionek czy rozgrywający

59

niach historycznych, niż pozostawać na gruncie stereotypów i ignorancji“.

Reakcja ugrupowań prawicowo-konserwatyw-nych na taki program placówki była do przewidze-nia. Zarówno projekt podręcznika, jak i koncepcja Muzeum II wojny światowej spotkały się z ostrą krytyką. Pierwszemu z wymienionych zarzucano, że Niemcy będą w nim dominować i narzucać swój punkt widzenia, w drugim zaś dopatrywano się całkowitego deprecjonowania wkładu Polski w pokonanie Niemiec hitlerowskich, a wręcz jego relatywizowanie w wyniku zestawiania go z inny-mi państwami. Nie ucichły też głosy krytyczne, choć to za słabe słowo, by oddać ich ducha, pod adresem Lecha Wałęsy i jego roli. Nagle ważne nade wszystko stały się wyrwane epizody z życia Wałęsy, skrupulatnie badane i komentowane. Prosta prawda o tym, że nikt z wielkich w historii, nie ostałby się na cokole, gdyby brano pod uwagę wszystkie ich myśli i czyny, okazała się po raz ko-lejny nudna.

W tym czasie za tzw. miedzą, u naszego zachod-niego sąsiada do druku oddawano kolejne publi-kacje poświęcone przełomowi 1989 roku, dopina-no plany świętowania tej rocznicy, a wyłom w murze berlińskim odnosił kolejne zwycięstwo w bitwie na ikonę wyzwolenia połowy Europy spod komunizmu. O potrzebie szukania symbolu polskich przemian pisał trafnie minister kultury i dziedzictwa narodowego Bogdan Zdrojewski: „W przyszłym roku będziemy obchodzili 20. rocz-nicę wydarzeń czerwcowych i z wielkim smutkiem możemy stwierdzić, że w wyniku konsekwentnej antypolityki historycznej doprowadziliśmy do sytuacji, w której w powszechnej świadomości komunizm runął w chwili zburzenia muru berliń-skiego. Świat mówi i pamięta również o aksamit-nej rewolucji w Czechosłowacji, a przecież te wy-darzenia nigdy nie miałyby miejsca, gdyby nie Polska, gdyby nie „Solidarność“, gdyby nie tamten Sierpień i Czerwiec, gdyby nie Jan Paweł II. Na-szym zadaniem jest chronić i pielęgnować pamięć narodową i symbole z nią związane, a także na-uczyć się opowiadać polską historię językiem nowoczesnym i atrakcyjnym. Dajmy się wreszcie zrozumieć Europie i Światu!“. Święta racja. Godne pochwały chęci. Jak jednak miały wyglądać ob-chody rocznicowe w Polsce, skoro nie stworzono jakiejś ogólnopolskiej platformy porozumienia w tych sprawach? Czy była to tylko polska przypa-dłość? Jak w innych krajach europejskich szły przygotowania do obchodów rocznicowych? Kwestia ta związana jest z pamięcią europejską.

W przypadku wybuchu II wojny światowej jest ona również zróżnicowana. Pomimo licznych prób podejmowanych w ostatnich latach przez histo-ryków, pisarzy, publicystów, nauczycieli narody europejskie są nadal podzielone w tej kwestii. Li-nia podziału biegnie starym szlakiem, pamięć Zachodu jest różna od pamięci Wschodu. Pewnym sprawdzianem jedności europejskiej w tej kwestii była 60. rocznica zakończenia II wojny światowej. Centralne uroczystości zapowiedziano w Mo-skwie. Sprzeciwy państw ofi ar paktu Hitler – Stalin nie na wiele się zdały. Dla społeczeństw zachod-nich II wojna światowa była okresem walki z nazi-zmem, w którym ZSRR odgrywał wielką rolę. Z kolei dla Rosji – zgodnie zresztą ze starą zasadą ideologiczną – rozpoczynała się wraz z napaścią Niemiec hitlerowskich 22 czerwca 1941 r. i począt-kiem tzw. wielkiej wojny ojczyźnianej. Ten sposób patrzenia, choć trudno uznać go za zgodny z fak-tami historycznymi, był ogólnie akceptowany przez państwa zachodnie. Holokaust zdominował obraz ofi ar nie tylko nazizmu, ale w ogóle wojny. Skutki eksterminacji dokonywanych przez Zwią-zek Radziecki ważne były tylko dla narodów, które ich doświadczyły, bo … tylko one o nich pamięta-ją. Duże oburzenie wywołało wystąpienie łotew-skiej minister spraw zagranicznych Sandry Kalnie-te na otwarciu Lipskich Targów Ksiązki w 2004 r. Mówiła ona wtedy: „Po II wojnie światowej Europę przecięła żelazna kurtyna, która nie tylko zniewo-liła narody Europy Wschodniej, ale też wymazała ich historię z dziejów całego kontynentu. Europa zaś właśnie uwolniła się od zarazy nazizmu i było całkiem zrozumiale, że po ten krwawej wojennej łaźni niewielu ludzi miało dość sił, aby przejrzeć na oczy. Nie mieli sił, aby stanąć wobec faktu, że połową Europy nadal rządzi terror i że za żelazną kurtyną radziecki reżym wciąż dopuszcza się lu-dobójstwa przeciw ludom Europy i przeciw wła-snemu narodowi. Historia Europy była – dodawa-ła – pisana bez naszego udziału. Historia zwycięz-ców II wojny światowej bardzo wyraźnie podzieli-ła wszystkich na dobrych i na złych, na popraw-nych i niepoprawnych. Dopiero po upadku żela-znej kurtyny badacze zyskali dostęp do archiwów i życiorysów ofi ar. A te dane potwierdzają prawdę, że oba totalitaryzmy – nazizm i komunizm – były równie zbrodnicze“. Słowa te dla nas przecież nieszokujące wywołały w Niemczech ogromną burzę. Zarzucono łotewskiej minister relatywizm historyczny, postawienie znaku równości między nazizmem a komunizmem. Jak można się było przekonać z późniejszych wystąpień minister, nie

Page 62: Pionek czy rozgrywający

60

było to w żadnym wypadku jej intencją, chciała jedynie zwrócić uwagę na ofi ary komunizmu, uwrażliwić zachodnią opinię publiczną na ten aspekt historii Europy.

Przy obchodzeniu rocznicy wybuchu II wojny światowej trzeba więc uwzględnić różną pamięć, jaka istnieje pośród narodów Europy. Dodatkowy kłopot stanowi tu pamięć dzisiejszej Rosji o swej przeszłości. Dotąd podjęcie tych kwestii wiązało się z przekreśleniem dotychczasowej polityki hi-storycznej uprawianej przez Kreml, która polega na świadomym pomijaniu okresu 1939–1941, a więc ścisłej współpracy Stalina z Hitlerem. Pery-petie ze sprawą mordu katyńskiego w rosyjskich organach sprawiedliwości dobrze pokazują natu-rę tego problemu. Trudno być tu zagorzałym optymistą, ale pewne sygnały zmiany można do-strzec. Nadzieja opiera się jednak nie tyle na sło-wach i postawach zaprezentowanych przez przywódców Rosji podczas obchodów rocznicy wybuchu wojny w 2009 r., ale przede wszystkim związana jest z rosyjską reakcją na tragiczny wy-padek samolotu polskiego prezydenta pod Smo-leńskiem 10 kwietnia 2010 roku.

Należy przyznać, że w miesiącach poprzedzają-cych obchody dat historycznych w 2009 r. wielu obserwatorów wyrażało głębokie zaniepokojenie aktywnością władz i instytucji odpowiedzialnych za organizację uroczystości. Obawy wzbudził także konfl ikt na linii premier–prezydent, który był rywalizacją między dwoma ośrodkami władzy na polu polityki historycznej. W kontekście obcho-dów rocznic w 2009 r. pojawiło się również pyta-nie, czy 2009 r. nie będzie obchodzony jako swego rodzaju rok rocznic niemieckich, czy też zwróci się uwagę na inne wydarzenia, które będąc także „niemieckimi“ miały negatywny wpływ na histo-rię. Ponadto siła oddziaływania obrazów upadają-cego muru berlińskiego wydawała się być zagro-żeniem dla wszystkim innych ikon wyzwolenia Europy Środkowo-Wschodniej, w tym polskiej „Rewolucji Solidarności“ i jej przywódcy, Lecha Wałęsy. Z perspektywy minionych miesięcy należy z naciskiem podkreślić, że te obawy nie sprawdzi-ły się. W 2009 r., od dawna już nie dyskutowano i mówiono tyle o II wojnie światowej. Po raz pierw-szy też dyskusja – co warto podkreślić – stała się ogólnoeuropejska i przyczyniła się – takie można mieć wrażenie – do zaakceptowania polifonii pa-mięci istniejącej w dzisiejszej Europie. Organiza-torzy berlińskich obchodów zburzenia muru za-dbali o uwzględnienie wydarzeń w innych krajach Bloku Wschodniego, na czele z Polską. Widok

Wałęsy, który jako pierwszy obala kostkę ogrom-nego domina symbolizującego mur dzielący nie tylko miasto, naród, ale i kontynent, zrobił wielkie wrażenie również w jego ojczyźnie.

Także przypomnienie faktu podpisania paktu Ribbentrop–Mołotow, który poprzedził wybuch II wojny światowej, unaoczniło krajom Europy Za-chodniej jak ważne to było wydarzenie i jakie miało brzemienne skutki dla krajów Europy Środ-kowo-Wschodniej. Po 1939 r. znalazły się one pod okupacją dwóch reżymów totalitarnych, nazistow-skich Niemiec i stalinowskiego ZSRR. Rok 1945 r. dla tej części Europy także nie oznaczał pełnego wyzwolenia, budowy demokratycznego porząd-ku, lecz przyniósł ponad 40 lat życia w strefi e wpływów ZSRR lub bezpośrednio w granicach Kraju Rad. Zwłaszcza w RFN data podpisania ukła-du Ribbentrop–Mołotow i wybuch II wojny świa-towej były szczególnie upamiętniane. Zorganizo-wano konferencje naukowe, ukazały się nowe opracowania, wyprodukowano fi lmy. W rocznicę podpisania paktu ponad 140 intelektualistów niemieckich wystąpiło publicznie z oświadcze-niem, w którym jednoznacznie i zdecydowanie mówili o skutkach przejściowego sojuszu nie-miecko-radzieckiego. „W całej Europie wspomina-my zmierzch komunistycznych dyktatur w Europie Środkowo-Wschodniej – pisali sygnatariusze – który nastąpił 20 lat temu. Uroczystości i konferen-cje, wystawy i fi lmy przypominają odwagę obywa-telską wielu ludzi, którzy poprzez swój pokojowy protest nie tylko pokonali dyktaturę, lecz również zbudowali podstawę do stworzenia demokracji oraz obalenia podziału Europy i Niemiec. Początek tego podziału oraz władzy komunistycznej w Eu-ropie Środkowo-Wschodniej, trwającej ponad cztery dekady, stanowiła II wojna światowa. Dla-tego też ze wstydem i smutkiem pamiętamy o 1 września 1939 roku, kiedy to narodowosocja-listyczne Niemcy napadły na Polskę. Osiem dni wcześniej Niemcy i Związek Radziecki podpisały bezduszny niemiecko-sowiecki pakt, na mocy którego oba państwa totalitarne podzieliły mię-dzy sobą kraje nadbałtyckie oraz Polskę, Finlandię i Rumunię. Niemiecki i sowiecki napad na Polskę we wrześniu 1939 roku był preludium do niema-jącej precedensu zaborczej i niszczącej wojny, którą Niemcy wyrządzili swoim sąsiadom w Euro-pie, zwłaszcza w Polsce, a także w Związku Ra-dzieckim, niepojętą krzywdę.“ Był to ważny głos na forum publicznym, wskazujący na genezę tra-gedii Polski i innych krajów regionu. Ponadto w sposób niebudzący żadnych wątpliwości pod-

Page 63: Pionek czy rozgrywający

61

kreślono rolę i znaczenie Polski i innych krajów wschodnioeuropejskich w obaleniu komunizmu. „Nie zapomnimy, że to przede wszystkim Polacy walczący za własną i naszą wolność zadali pierw-sze ciosy systemowi komunistycznemu. Dziękuje-my również członkom Karty 77, którzy dodali nam odwagi do życia w prawdzie. Pamiętamy o wszyst-kich, którzy utorowali na Węgrzech drogę do de-mokracji i latem 1989 roku otworzyli żelazną kurtynę. Sowieccy dysydenci zaangażowani byli w obronę praw człowieka długo przed latami głasnosti i pieriestrojki“. Gazety w Polsce – nieza-leżnie od reprezentowanych profi li politycznych – uznały oświadczenie intelektualistów za przeło-mowe i godne najwyższego uznania.

Żywo interesowano się obchodami rocznicowy-mi na Westerplatte oraz wypowiedziami polity-ków z państw sąsiednich. Decyzja kanclerz Ange-li Merkel o przyjeździe do Gdańska, i potwierdze-nie tym samym uczestniczenia w obchodach na Westerplatte długo przed oczekiwanym termi-nem, była bardzo dobrym znakiem. Pokazywał on, że Niemcy – pomimo podnoszonych czasami nad Wisłą zarzutów o pisaniu historii na nowo, a II wojny światowej i pierwszych lat powojennych w szczególności – nie zmienili swego stosunku do września 1939 r., z dużą pokorą podchodzą do tej tragedii i własnej odpowiedzialności. Z pewnym niepokojem czekano na wystąpienie premiera Rosji, Władimira Putina. Wiele osób miało w pa-mięci wielkie uroczystości w Moskwie sprzed 4 lat, kiedy to hucznie obchodzono dzień zakończenia II wojny światowej. Dla wielu krajów, w tym Polski, obchody te miały przebieg bolesny i rozczarowu-jący. Rosja odwoływała się wtedy jedynie do „wielkiej wojny ojczyźnianej“, skrzętnie pomijano okres dwuletniej współpracy z nazistowskimi Niemcami w latach 1939 – 1941. Ponadto przyjazd premiera Putina do Polski poprzedziła niejasna antypolska kampania w Rosji, która miała umniej-szyć rolę i znaczenie paktu Ribbentrop – Mołotow i oskarżała Polskę o współpracę z Niemcami hitle-rowskimi. Wprawdzie wystąpienie Putina na We-sterplatte było uznane przez część obserwatorów za mało konkretne, za zbyt ogólnikowe. Zadowa-lające dla nich byłoby tylko otwarte potępienie paktu Ribbentrop – Mołotow i Stalina. Warto jed-nak przypomnieć, iż premier Putin wypowiedział ważne słowa, m.in. o wznowieniu polsko-rosyj-skiego dialogu historycznego i potrzebie budowy wspólnego domu historii. Jeszcze raz kłopoty z porozumieniem polsko-rosyjskim pokazały, jak kruchy jest to dialog i że nie można go oceniać

przez porównanie z dialogiem polsko-niemiec-kim. Ma on swą specyfi kę, własną temperaturę emocji, ale i dobrą wolę w ostatnim czasie, którą strona rosyjska, niewątpliwie pod wrażeniem tragedii w Smoleńsku, ale być może także w efek-cie mocnego podkreślania przez Polskę wagi kwestii historycznych, wyraźnie okazała. Ostatnie wypowiedzi prezydenta Miedwiediewa mogą zapowiadać zmianę w kwestii postrzegania zbrod-ni stalinowskich. „Jeśli mówić o Stalinie i osobach, które pracowały pod jego kierunkiem, liderach ówczesnego Związku Radzieckiego – mówił on w połowie kwietnia 2010 r. – to dokonali oni zbrodni. Jest to dla wszystkich zrozumiałe i oczy-wiste. Dokonali zbrodni i wobec własnego narodu i w pewnym sensie wobec historii“. Dzisiaj jeszcze trudno powiedzieć, czy ten trend się utrzyma. Mamy jednak więcej argumentów na tak niż w końcu zeszłego „rocznicowego“ roku.

Zeszłoroczne obchody wybuchu II wojny świa-towej zwracają uwagę na jeszcze inny aspekt – kwestię pamięci europejskiej. Jest wielu history-ków, którzy podważają próby jej tworzenia. Trudno nie odmówić im racji. Często tworzenie pamięci europejskiej kojarzy się z polityką histo-ryczną Unii Europejskiej. Ale i w tym przypadku nie ma tam zgodności, co ma się znaleźć w skarb-nicy tej europejskiej pamięci. Najlepszym tego dowodem są nie tylko trudności w stworzeniu wspólnego muzeum, ale także i podręcznika eu-ropejskiego do historii. Wydaje mi się, że odpowie-dzią na te problemy winna być akceptacja naro-dów tworzących Europę dla polifonii pamięci. Podobnie jak to było w przeszłości Starego Konty-nentu, także i dzisiaj, jego dużą zaletą jest różno-rodność, choć hołdowanie tym samym warto-ściom. Wprawdzie w zglobalizowanym świecie dyskusje na temat wartości nie odbywają się zbyt często, umykają one gdzieś pod wrażeniem cią-głego ruchu, przyspieszenia. Polifonia pamięci nie oznacza jednak dowolności czy przypadkowości, lecz tolerancję i szacunek dla pamięci innych. Tą polifonię można osiągnąć jedynie w drodze dialo-gu, który jest kolejną cechą zjednoczonej Europy. Jest to wyzwanie, przed którym stoi nie tylko Polska, Niemcy i Rosja, lecz także inne narody Europy. „Tak jak rok 1939 – pisali w swym oświad-czeniu intelektualiści niemieccy – również 1989 stał się, choć w inny sposób, rokiem europejskiego przeznaczenia. Wolna i demokratyczna Europa musi być świadoma swojej historii. Potrzebuje więc pamięci o czasach komunizmu i jego upad-ku. Opowiedział się za tym w kwietniu Parlament

Page 64: Pionek czy rozgrywający

62

Europejski. Pierwszy krok został zrobiony, lecz ten proces musi być kontynuowany, Europa potrze-buje aktywnej oraz świadomej ciężaru odpowie-dzialności kultury pamięci. Wyczuli ona przyszłe pokolenia na niebezpieczeństwo powstania no-wych autorytarnych reżimów“.

Powrót do dialogu i współpracy w sferze upa-miętniania i edukacji historycznej jest konieczny. Nie jest niczyją dobrą wolą ani w Polsce, ani w in-nym kraju, tylko poważnym obowiązkiem. Nie jest to sprawa dwustronnych relacji, ale stanu ducha całej europejskiej rodziny, także tych jej członków, którzy pozostają poza granicami UE. To właśnie dzisiaj kontynent nasz potrzebuje spokoju, rozwa-gi i solidarności. Potrzebuje dobrych znaków. Umiejętne pokazanie wydarzeń historycznych nie przeciw sobie, ale raczej w kontekście doświad-czenia ludzkiego i wysiłków przezwyciężenia dramatycznej historycznej schedy jest tym, czego Europa od nas oczekuje. Jest tym, czego powinni-

śmy sami od siebie oczekiwać. Rok 1939 był trage-dią Polski, Europy i świata. Rok 1989 był wielkim pozytywnym przełomem, szansą, którą narody dostają niezwykle rzadko.

Notka o autorze:

prof. dr hab. Krzysztof Ruchniewicz – historyk, dyrektor Centrum Studiów Niemieckich i Europej-skich im. Willy’ego Brandta Uniwersytetu Wrocław-skiego; kierownik katedry historii najnowszej w tym Centrum, pracownik naukowy Instytutu Historycz-nego UWr.; członek prezydium Polsko-Niemieckiej Komisji Podręcznikowej; koordynator naukowy projektu polsko-niemieckiego podręcznika do hi-storii; m.in. członek rady naukowej Niemieckiego Instytutu Historycznego w Warszawie, Hannah Arend Institut w Dreźnie oraz Fundacji im. W. Brand-ta w Berlinie; członek Grupy Kopernika.

Page 65: Pionek czy rozgrywający

63

KATARZYNA PISARSKA

Formowanie liderów w dyplomacji – działalność Europejskiej Akademii Dyplomacji

Wbrew obiegowej opinii, we współczesnym, glo-balizującym się świecie rola dyplomatów nie zmiejsza się, a raczej nabiera nowego znaczenia. Dyplomaci przestają być pośrednikami jedynie w relacjach państwo–państwo, a funkcjonują w coraz bardziej skomplikowanej strukturze świa-towych powiązań, w których znaczącą rolę odgry-wają aktorzy niepaństwowi, jak korporacje mię-dzynarodowe czy przedstawiciele społeczeństwa obywatelskiego. Dynamika zachodzących zmian i wyzwań, przed którymi stoją dzisiaj ministerstwa spraw zagranicznych na całym świecie, nie jest jednak odzwierciedlana w jakości szkoleń, które ministerstwa oferują swoim dyplomatom. Po pierwsze, zadania przygotowywania do pracy oraz doszkalania dyplomatów przekazywane są albo ośrodkom akademickim, albo realizowane są przez jednostki państwowe takie jak akademie dyplomatyczne czy szkoły administracji publicz-nej. Instytucje te oferują jednak zazwyczaj teore-tyczne przeszkolenie do zadań, które wymagają w znaczącej mierze znajomości zagadnień prak-tycznych. Jest to szczególnie widoczne w progra-mach przygotowujących do pracy nowych dyplo-matów. Zamiast szkoleń kompetencyjnych – ta-kich jak wystąpienia publiczne, negocjacje mię-dzynarodowe czy kształtowanie postaw przywód-czych – młodzi adepci otrzymują powtórkę z zajęć uniwersyteckich i wiedzy, która była od nich wy-magana już na poziomie aplikowania do pracy w dyplomacji. Po drugie, szkolenia kompetencyj-ne, jeżeli się pojawiają, mają charakter doraźny i ograniczony do często przypadkowej grupy dy-plomatów. Odpowiednia jednostka proponuje szkolenia à la carte, z której każdy wybiera to co w danej chwili go interesuje. Oferta szkoleń nie stanowi tym samym części gruntownie przemy-ślanej i przygotowanej strategii rozwoju ścieżki kariery zawodowych dyplomatów. Po trzecie w końcu, brak takowej jasnej ścieżki kariery oraz zapewniania ustawicznego rozwoju, w połączeniu z niewystarczającym często wynagrodzeniem w stosunku do powierzanych obowiązków, znie-chęca najlepiej wykształconych i ambitnych mło-dych ludzi do służby na rzecz państwa.

W odpowiedzi na te wyzwania na całym świecie powstają ośrodki pozarządowe, których oferują nie tylko profesjonalne szkolenia dla urzędników administracji publicznej i dyplomatów, ale rów-nież myślą szerzej o wyzwaniach związanych z profesjonalizacją służby zagranicznej. W Polsce Europejska Akademia Dyplomacji (EAD) realizuje programy skierowane do czterech grup odbior-ców:a) studentów i młodych absolwentów zaintere-

sowanych w pracą w polskiej i europejskiej służbie zagranicznej i cywilnej;

b) pracowników instytycji państwowych, w tym służby zagranicznej, zainteresowanych podno-szeniem swoich kompetencji zawodowych;

c) przedstawicieli świata dyplomacji i admini-stracji publicznej państw trzecich; chcących wymienić się doświadczeniami oraz nabyć profesjonalne umiejętności;

d) fi rm funkcjonujących w środowisku międzyna-rodowym.

Wzbudzanie zainteresowania pracą w służbie dla państwa

Poważnym problemem dla polskiej administracji publicznej, w tym służby zagranicznej jest rotacja pracowników, w tym ich odpływ do instytucji europejskich czy sektora prywatnego. Ponadto, napływające aplikacje często nie spełniają podsta-wowych kryteriów koniecznych do zatrudnienia nowych adeptów. Boleśnie odczuwalny jest po-wszechny brak myślenia w kategoriach przywódz-twa pracowników administracji publicznej, gdzie bierność zbyt często ogranicza skuteczność dzia-łania. Sytuacja ta jest konsekwencją nie tylko niewystarczającej konkurencyjności płacowej sektora publicznego w stosunku do sektora pry-watnego, ale również braku jasnej strategii pań-stwowej oferowania rozwojowych miejsc pracy dla najlepszych absolwentów, którzy oprócz wie-dzy posiadają praktyczne doświadczenie w przy-wództwie i zarządzaniu. W rezultacie młodzi ludzie wybierają pracę w organizacjach międzynarodo-

Page 66: Pionek czy rozgrywający

64

wych, które oferują im nie tylko dobrą płacę, ale również jasną ścieżkę rozwoju i kariery zawodo-wej. Aby zminimalizować te negatywne trendy, Europejska Akademia Dyplomacji od ponad sze-ściu lat prowadzi swój fl agowy program, jakim jest „Akademia Młodych Dyplomatów”. Skierowany jest on do studentów ostatnich lat i absolwentów, planujących podjąć w niedalekiej przyszłości pracę w polskiej służbie zagranicznej oraz polskiej służbie cywilnej. W każdym roku akademickim program kończy ponad 240 studentów, reprezen-tujących około 90 uczelni z Polski i zagranicy. Re-ceptą na sukces, oprócz wyjątkowości oferowane-go programu, jest niezwykła konkurencyjność procesu rekrutacji. Na jedno miejsce przypada w niektórych rocznikach nawet 4 kandydatów. Akademia nie szkoli jednak przyszłych dyploma-tów, lecz liderów w dyplomacji. Program podzie-lony jest na cztery części. Pierwsza z nich to dys-kusje panelowe z wybitnymi politykami i urzędni-kami najwyższego szczebla służby zagranicznej i cywilnej na tematy najważniejsze dla przyszłości służby dla państwa. Druga obejmuje grupy spe-cjalizacyjne (służba zagraniczna, służba cywilna, instytucje międzynarodowe) i warsztaty z komu-nikacji (w tym negocjacje międzynarodowe, praca z mediami czy budowanie silnej marki Polski). Trzecia to laboratorium dyplomacji, prowadzone przez najlepszych praktyków, która obejmuje za-jęcia z zakresu niezbędnej w pracy dyplomatycz-nej wiedzy: savoir-vivre, protokół i korespondencja dyplomatyczna, wystąpienia publiczne. Ostatnia część to dni narodowe, w ramach których uczest-nicy mają okazję spotkać się z szefami placówek krajów akredytowanych w Polsce. Zadaniem pro-gramu „Akademia Młodych Dyplomatów”, który dziś ma około 1500 absolwentów, jest nie tylko zachęcenie młodych ludzi do pracy na rzecz pań-stwa, ale też zaopatrzenie ich w niezbędne narzę-dzia do pracy w służbie zagranicznej czy cywilnej. Tym zadaniem jest zmiana myślenia o służbie dla państwa jako obszarze potrzebującym kompe-tentnych urzędników, będących równocześnie li-derami zmian.

Szkolenia dla urzędników „szyte na miarę”

Szkolenia „w pigułce”, oferowane przez akademie dyplomatyczne czy inne jednostki państwowe, mogą być wystarczające dla nowych dyplomatów, dopiero uczących się funkcjonowania w środowi-

sku międzynarodowym. Są one jednak nieade-kwatne dla potrzeb kadry kierowniczej, która pełni funkcje łączące umiejętności menadżerskie, przywódcze i nadzorcze w centrali oraz na pla-cówkach dyplomatycznych. Osoby te pracują w zróżnicowanym środowisku międzynarodowym wymagającym zaawansowanych umiejętości ko-munikacji i negocjacji. Dlatego drugą grupą doce-lową szkoleń Europejskiej Akademii Dyplomacji są urzędnicy, którzy już posiadają bogate do-świadczenie w pracy na rzecz państwa, w obsza-rach wymagających ścisłej współpracy międzyna-rodowej. Uczestnikami szkoleń EAD są pracownicy wielu ministerstw na szczeblu kierowniczym, którzy reprezentują Polskę u grupach roboczych Unii Europejskiej i na licznych forach międzynaro-dowych. Unikalność zajęć oferowanych przez Akademię wiąże się z łączeniem najlepszych ele-mentów programów szkoleniowych, z których korzystają wielkie korporacje międzynarodowe, z podejściem „szycia na miarę” uczestników (tailor-made approach) każdego organizowanego szko-lenia. Uwzględniają one również kontekst pracy i zróżnicowanie obowiązków poszczególnych osób i obejmują taką tematykę, jak umiejętności negocjacji wewnątrz Rady Unii Europejskiej czy wystąpienia publiczne w grupach roboczych UE. Co najważniejsze prowadzone są w językach pra-cy urzędników i dyplomatów zajmujących się współpracą międzynarodową, a więc po angielsku lub francusku.

Dzielenie się doświadczeniem z innymi państwami

Polska, jako państwo wielkiego sukcesu transfor-macji ustrojowej, ma moralny obowiązek dzielenia się swoimi doświadczeniami z tymi państwami, które nadal pozostają na drodze rozwoju ku de-mokracji i pełnej wolności rynkowej. Szczególnie cenne dla dyplomatów państw trzecich są do-świadczenia wynikające z naszego członkostwa w Unii Europejskiej. Odpowiadając na to zapotrze-bowanie, EAD organizuje Europejskie Warsztaty Dyplomatyczne, które pomagają członkom korpu-su służby cywilnej i zagranicznej państw trzecich lepiej zrozumieć kluczowe aspekty polityki zagra-nicznej UE, w tym takie programy, jak Partnerstwo Wschodnie. Ponadto, warsztaty oferują zagranicz-nym dyplomatom nabycie szeregu umiejętności praktycznych: od wystąpień publicznych po lob-bing w instytucjach europejskich. Innym progra-

Page 67: Pionek czy rozgrywający

65

mem realizowanym przez EAD jest Polsko-Amery-kańska Parlamentarna Wymiana Młodych Liderów pod egidą Kongresu Stanów Zjednoczonych oraz Parlamentu Rzeczypospolitej Polskiej. Głównym celem programu jest ukazanie młodzieży ze Sta-nów Zjednoczonych i Polski korzyści płynących z przyjacielskich relacji między oboma krajami. Poprzez intensywny program pobytu w obu pań-stwach program pozwala na stworzenie grupy świadomych młodych liderów, którzy dzięki swo-im działaniom dzielą się ze swoimi rówieśnikami wiedzą, zdolnościami i poczuciem globalnej od-powiedzialność. W końcu, w ramach współpracy międzynarodowej EAD, wraz z Protokołem Dyplo-matycznym Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP, prowadzi kursy języka polskiego dla dyplomatów, wychodząc naprzeciw potrzebom przedstawicie-li akredytowanego w Polsce korpusu dyploma-tycznego.

Profesjonalizacja służby na rzecz państwa w kontekście międzynarodowym wymaga nie-ustannych inwestycji w kształcenie i szkolenie urzędników i dyplomatów. Doświadczenia ostat-niej dekady, związane z przeobrażeniami społecz-nymi na całym świecie, wiążą się natomiast z ko-niecznością całościowego, ale i praktycznego podejścia do programu szkoleń i doboru ich uczestników. Należy odejść od ilościowych wy-znaczników, takich jak liczba przeszkolonych dy-plomatów czy wielkość przeznaczonych na szko-

lenie funduszy. Dziś najważniejsze są konkretne rezultaty, które możliwe są tylko przy zastosowa-niu spójnego programu szkoleń nakierowanego na wieloletni i wieloetapowy rozwój urzędników i dyplomatów. W tym obszarze coraz bardziej ewidentna staje się potrzeba współpracy instytu-cji administracji publicznej z sektorem pozarządo-wym oraz biznesem. Tylko bowiem połączenie sił z jednostkami, które mają bogate doświadczenie w profesjonalnym szkoleniu i doszkalaniu pracow-ników administracji publicznej, zwiększa szansę na umięjętne stawienie czoła najważniejszym wyzwaniom związanym z profesjonalizacją służby na rzecz państwa.

Notka o autorce:

dr Katarzyna Pisarska – doktor nauk ekonomicz-nych; założyciel i dyrektor Europejskiej Akademii Dyplomacji; obecnie również adiunkt w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie oraz agent bry-tyjskiego historyka, profesora Normana Daviesa; od 2006 r. ekspert Rady Europy ds. społeczeństwa obywatelskiego na obszarze postsowieckim oraz pomysłodawca regionalnych kongresów NGO; stypendystka programu Fulbrighta na Harvard University (2007) oraz Visiting Scholar na Johns Hopkins University w Waszyngtonie (2010); absol-wentka SGH i College of Europe w Brugii.

Page 68: Pionek czy rozgrywający

66

W ostatnim czasie ukazała się książka: Agnieszka Łada (red.), Elżbieta Kaca, Kai-Olaf Lang, Jan Pe-ters, Rosja dziś i jutro. Opinie polskich i niemieckich ekspertów, Instytut Spraw Publicznych, Warszawa 2010.

Warunkiem i szansą prowadzenia trudnego polsko-niemieckiego dialogu na temat Rosji oraz – w miarę możliwości – rozwijania wspólnych dwustronnych lub europejskich inicjatyw w tej dziedzinie jest dokładne poznanie opinii sąsiada dotyczących Rosji. Czy w polskim i niemieckim podejściu do tego kraju obowiązują stałe zasady, czy może ulegają one zmianie? Jak bardzo nega-tywnie „gorące tematy“ w obszarze stosunków z Rosją wpływają na relacje polsko-niemieckie? Jak można zapobiegać polsko-niemieckim nieporozu-mieniom w tej dziedzinie i przezwyciężać różnice interesów? Gdzie występują szanse na wspólne polsko-niemieckie działanie wobec Rosji?

Niniejsza publikacja dąży do znalezienia odpo-wiedzi na powyższe pytania. Na podstawie roz-mów przeprowadzonych w Polsce i w Niemczech na przełomie 2009 i 2010 roku z czołowymi pol-skimi i niemieckimi ekspertami, którzy zajmują się problematyką rosyjską, przedstawiono ich opinie dotyczące postrzegania przez nich Rosji oraz po-lityki wobec tego kraju. Zestawienie poglądów specjalistów z obu państw wskazuje na różnice, ale także podobieństwa w polskim i niemieckim postrzeganiu Rosji.

Książka dostępna na: www.isp.org.pl

Notka o autorce:

dr Agnieszka Łada – doktor nauk politycznych, kierownik Programu Europejskiego/Analityk In-stytutu Spraw Publicznych; specjalizuje się w te-matyce polsko-niemieckiej oraz europejskiej, zwłaszcza w tematach dotyczących instytucji eu-ropejskich, prasoznawstwa i edukacji obywatel-skiej; członek Zespołu Doradców Społecznych przy Przewodniczącym Sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych.

AGNIESZKA ŁADA

Książka:Rosja dziś i jutro. Opinie polskich i niemieckich ekspertów

Page 69: Pionek czy rozgrywający

67

Przyszłe tematy:

Problematyka bezpieczeństwa międzynarodowego

W poprzednim numerze m.in.:

Kazimierz Wóycicki, Rosyjska agenda

Andrzej Ananicz, Rosja po dwóch małych wojnach

Aleksander Smolar, O co chodzi Rosji?

Agnieszka Łada, Jak Polacy widzą Rosjan?

Zbigniew Czachór, Wyzwania dla UE

Page 70: Pionek czy rozgrywający

68