pismo parafii pw. ŚwiĘtej trÓjcy w czaplinku … · drogowskaz czy towarzysz? rodzina naturalna...

16
PISMO PARAFII pw. ŚWIĘTEJ TRÓJCY W CZAPLINKU NR 10 (95) PAŹDZIERNIK2008 Drodzy Parafianie! W ostatnim czasie miałem okazję uczestni- czyć, z naszą czaplinecką młodzieżą, w Spotkaniach Młodych w Skrzatuszu i Pile: gdzie obok głośnej mu- zyki, tańców był czas modlitwy, refleksji, zadumy, oraz okazja do osobistej relacji z Jezusem przy ołtarzu czy kratkach konfesjonału. Było to piękne doświad- czenie. Zobaczyłem wtedy w oczach wielu młodych uczestników radość i szczęście, chęć zmiany swojego życia, pragnienie bycia blisko Boga. Czy to uczucie dalej w nich jest? Nie wiem. A nie tak dawno spotkałem się z rodzicami dzieci przygotowujących się do I Komunii Świętej. Wiele dobrych rozmów – widać chęć współpracy z duszpa- sterzami, świadomość, że spotkanie w kancelarii pa- rafialnej jest deklaracją towarzyszenia dziecku w roku poznawania Jezusa Eucharystycznego, wiele życzli- wości i zainteresowania formacją duchową drugokla- sisty. Czy ten rok dzieci te przemieni, czy pokochają Jezusa w Eucharystii? Nie wiem. Kiedy myślę o tej młodzieży i o tych dzieciach z kla- sy II, czy generalnie o ludziach młodych, wypatruję obok nich: rodziców, nauczycieli, wychowawców i duszpasterzy. I w imieniu młodych dziś stawiam py- tanie do nas, do dorosłych: Czy dla młodych będziecie tylko drogowskazami, czy też zechcecie im towarzyszyć w dorastaniu, w poznawaniu świata i życia? Bo to jest klucz sukcesu wychowawczego i ewangelizacyjnego. Jak wiemy drogowskaz wskazuje kierunek, ale nie idzie z wędrowcem. Dziś wielu rodziców, wy- chowawców wyznacza kierunek, ale w tę stronę nie zdążają. W wymiarze formacji religijnej mówią do dziecka: idź do kościoła, idź do spowiedzi, pomódl się, weź do ręki jakąś pobożną książkę... Oni wskazują drogę, czę- sto słuszną, ale nią nie idą... A są i tacy, którzy wieczorem wspólnie z dziećmi klękają do modlitwy, nie wyobrażają sobie by całą rodziną nie pójść w niedzielę do kościoła. Czasem widzę piękny obrazek, gdy rodzice z dziec- kiem czekają w kolejce do konfesjonału i jako pierwsi przystępują do Sakramentu Pojednania, by po spo- wiedzi dziecka odnaleźć mu w książeczce do nabo- żeństwa modlitwę zadaną jako pokuta. Ten wymiar wskazywania a nie towarzysze- nia można przełożyć na inne dziedziny życia. Obo- wiązkowość – można rozliczyć, co do minuty, ale nie być samemu punktualnym. Można mówić o przeba- czeniu a od roku nie zadzwonić i nie powiedzieć ko- muś bliskiemu „przepraszam”. Karcimy dziecko za to, że się nie uczy a sami godziny spędzamy przed te- lewizorem, komputerem. Tych sytuacji możemy mnożyć. Podsumowując, w ten postępuje człowiek – drogowskaz. Taki człowiek nie wie (choć może mu się wydaje, że wie), co czuje jego dziecko, nie zna jego wątpliwości, obaw, nie przeżywa razem z nim jego zwycięstw i porażek. Droga wskazującego jest bardzo łatwa, ale nie jest owocna. Natomiast droga towarzyszenia dziecku w dorastaniu jest drogą o wiele trudniejszą, ale jedno- cześnie piękniejszą, bo do końca życia będziemy dla niego autorytetem, bo to do nas przyjdzie ze swoimi problemami i radościami, bo po prostu będzie nas ko- chać, a my będziemy z nich dumni. I jeszcze jedno. Dziś myśląc o tym jak wycho- wać otwieramy sobie polisę na spokojną jesień życia w otoczeniu troski swoich dzieci – jedyny warunek: z miłością towarzyszyć swoim pociechom i wychowan- kom, szczególnie na etapie dorastania. ks. Kazimierz Chudzicki SDB proboszcz Drogowskaz czy towarzysz?

Upload: vuxuyen

Post on 01-Mar-2019

222 views

Category:

Documents


0 download

TRANSCRIPT

Page 1: PISMO PARAFII pw. ŚWIĘTEJ TRÓJCY W CZAPLINKU … · Drogowskaz czy towarzysz? Rodzina naturalna 24 grudnia 1933 r. w Przemyślu, na Zasaniu urodził ... Jana Bosko; za nieoceniony

PISMO PARAFII pw. ŚWIĘTEJ TRÓJCY W CZAPLINKU ● NR 10 (95) ● PAŹDZIERNIK2008

Drodzy Parafianie!W ostatnim czasie miałem okazję uczestni-

czyć, z naszą czaplinecką młodzieżą, w Spotkaniach Młodych w Skrzatuszu i Pile: gdzie obok głośnej mu-zyki, tańców był czas modlitwy, refleksji, zadumy, oraz okazja do osobistej relacji z Jezusem przy ołtarzu czy kratkach konfesjonału. Było to piękne doświad-czenie. Zobaczyłem wtedy w oczach wielu młodych uczestników radość i szczęście, chęć zmiany swojego życia, pragnienie bycia blisko Boga. Czy to uczucie dalej w nich jest? Nie wiem. A nie tak dawno spotkałem się z rodzicami dzieci przygotowujących się do I Komunii Świętej. Wiele dobrych rozmów – widać chęć współpracy z duszpa-sterzami, świadomość, że spotkanie w kancelarii pa-rafialnej jest deklaracją towarzyszenia dziecku w roku poznawania Jezusa Eucharystycznego, wiele życzli-wości i zainteresowania formacją duchową drugokla-sisty. Czy ten rok dzieci te przemieni, czy pokochają Jezusa w Eucharystii? Nie wiem.

Kiedy myślę o tej młodzieży i o tych dzieciach z kla-sy II, czy generalnie o ludziach młodych, wypatruję obok nich: rodziców, nauczycieli, wychowawców i duszpasterzy. I w imieniu młodych dziś stawiam py-tanie do nas, do dorosłych: Czy dla młodych będziecie tylko drogowskazami, czy też zechcecie im towarzyszyć w dorastaniu, w poznawaniu świata i życia? Bo to jest klucz sukcesu wychowawczego i ewangelizacyjnego.

Jak wiemy drogowskaz wskazuje kierunek,

ale nie idzie z wędrowcem. Dziś wielu rodziców, wy-chowawców wyznacza kierunek, ale w tę stronę nie zdążają. W wymiarze formacji religijnej mówią do dziecka: idź do kościoła, idź do spowiedzi, pomódl się, weź do ręki jakąś pobożną książkę... Oni wskazują drogę, czę-sto słuszną, ale nią nie idą...

A są i tacy, którzy wieczorem wspólnie z dziećmi klękają do modlitwy, nie wyobrażają sobie by całą rodziną nie pójść w niedzielę do kościoła. Czasem widzę piękny obrazek, gdy rodzice z dziec-kiem czekają w kolejce do konfesjonału i jako pierwsi przystępują do Sakramentu Pojednania, by po spo-wiedzi dziecka odnaleźć mu w książeczce do nabo-żeństwa modlitwę zadaną jako pokuta.

Ten wymiar wskazywania a nie towarzysze-nia można przełożyć na inne dziedziny życia. Obo-wiązkowość – można rozliczyć, co do minuty, ale nie być samemu punktualnym. Można mówić o przeba-czeniu a od roku nie zadzwonić i nie powiedzieć ko-muś bliskiemu „przepraszam”. Karcimy dziecko za to, że się nie uczy a sami godziny spędzamy przed te-lewizorem, komputerem. Tych sytuacji możemy mnożyć.

Podsumowując, w ten postępuje człowiek – drogowskaz. Taki człowiek nie wie (choć może mu się wydaje, że wie), co czuje jego dziecko, nie zna jego wątpliwości, obaw, nie przeżywa razem z nim jego zwycięstw i porażek.

Droga wskazującego jest bardzo łatwa, ale nie jest owocna. Natomiast droga towarzyszenia dziecku w dorastaniu jest drogą o wiele trudniejszą, ale jedno-cześnie piękniejszą, bo do końca życia będziemy dla niego autorytetem, bo to do nas przyjdzie ze swoimi problemami i radościami, bo po prostu będzie nas ko-chać, a my będziemy z nich dumni.

I jeszcze jedno. Dziś myśląc o tym jak wycho-wać otwieramy sobie polisę na spokojną jesień życia w otoczeniu troski swoich dzieci – jedyny warunek: z miłością towarzyszyć swoim pociechom i wychowan-kom, szczególnie na etapie dorastania.

ks. Kazimierz Chudzicki SDBproboszcz

Drogowskaz czy towarzysz?

Page 2: PISMO PARAFII pw. ŚWIĘTEJ TRÓJCY W CZAPLINKU … · Drogowskaz czy towarzysz? Rodzina naturalna 24 grudnia 1933 r. w Przemyślu, na Zasaniu urodził ... Jana Bosko; za nieoceniony

Rodzina naturalna 24 grudnia 1933 r. w Przemyślu, na Zasaniu urodził się Adam Śmigielski, pierwszy biskup sosnowiecki. Był ósmym dzieckiem Józefy i Stanisława Śmigielskich Przed nim w rodzinie państwa Śmi-gielskich na świat przyszli: Antoni, Jerzy, Elżbieta, Teresa, Janina, Ludwik i Kazimierz. Ojciec Stanisław był zawodowym oficerem, później urzędnikiem w Kurii Przemyskiej. To on dbał o ma-terialne utrzymanie rodziny. Matka Józefa, mimo bardzo solidnego jak na tamte czasy wykształcenia – jako jedna z dwóch kobiet galicyjskich była absolwentką renomowanej Szkoły Gospodarczej - całkowicie poświęciła się rodzinie i wychowaniu dzieci. Dzieciństwo i młodość spędził przyszły biskup sosnowiecki w Przemyślu. Tam uczęszczał do szkoły i w 1951 roku złożył egzamin maturalny. Tam również wzrastał w wierze będąc przez kilkanaście lat ministrantem w pozostającym pod opieką Księży Salezjanów kościele św. Józefa. Już od pierwszych szkolnych lat zdradzał zdolności humanistyczne. Znajomi i przyjaciele z tamtego okresu podkreślają jego odpowiedzialność i pobożność. Do kościoła chodził codziennie. Przez wiele lat był ministrantem. Rodzina salezjańska Drugą rodziną bp. Adama Śmigielskiego byli Księża Salezjanie. Znakiem rozpoznawczym ich ośrodków jest oratorium - miejsce spotkań z młodzieżą. Nie inaczej było w parafii św. Józefa w Przemyślu. Oratorium przemyskie było drugim domem Adama Śmigielskiego. To tam odkrył Boże powołanie, aby pójść śladami św. Jana Bosko. Decyzja o wstąpieniu do Towarzystwa Salezjańskiego była dla wielu za-skoczeniem. Świeżo upieczony maturzysta, latem 1951 r. wyjechał do odgruzowywania Warszawy. Stamtąd przysłał do rodziców list, w którym poin-formował o swych dalszych planach życiowych i prosił mamę, aby spakowała jego rzeczy, informując, że po zakończeniu obozu wyjeżdża do salezjańskiego nowicjatu w Kopcu. Tam przebywał rok. W latach 1952 – 53 studiował filozofię w Wyższym Se-

minarium Duchownym Towarzystwa Salezjańskiego w Krakowie, a później - 1953 - 1957 - teologię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. W trakcie studiów teologicznych - w 1955 r. - złożył zakonne śluby wieczyste. Dwa lata później – 30 czerwca 1957 r., w Lublinie - przyjął święcenia kapłańskie.Trzydzieści siedem lat ks. Adam Śmigielski służył Kościołowi i człowiekowi w Towarzystwie Salezjań-skim. Szybko odkryto jego zdolności intelektualne i organizacyjne oraz zainteresowanie Pismem

Świętym. Zaraz po święceniach rozpoczął studia specjalistyczne na Wydziale teologicznym KUL – Pismo Święte, zakończone magisterium i licencjatem z teologii(1959). Po powrocie z Lublina rozpoczął wykłady z Pisma Świętego i języków biblijnych w seminarium duchownym zgromadzenia w Krakowie. Prowadził je z przerwami na kolejne studia do 1992 r. W latach 1963 – 1966 był prefektem studiów w tymże seminarium. Doktorat z teologii obronił w Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie w 1972 roku. Dysertacja była zwieńczeniem dwuletnich studiów doktoranckich rozpoczętych w 1969 r. W tym czasie pracował również jako kapelan Zgromadzenia Sióstr od Aniołów w Chylicach koło Warszawy. Po obronie rozprawy doktorskiej wjechał na dalsze studia, najpierw do Rzymu, do

Instytutu Biblijnego (1972 – 1974). Równocześnie był wychowawcą kleryków w Międzynarodowym Instytucie Salezjańskim. Wiedzę uzupełnił w L’Ecole Biblique w Jerozolimie. (1974 – 1975) Ówczesne władze jak mogły utrudniały ks. Adamowi Śmigielskiemu studia. Kilkanaście razy odmawiano mu paszportu. Wzywano na rozmowy. Studenci wspominają go jako dynamicznego profesora z poczuciem humoru. Po powrocie ze studiów zagranicznych służył między innymi jako: rektor Wyższego Seminarium Duchownego Towarzystwa Salezjańskiego w Krakowie: (1975 – 1981), dyrektor Domu Macierzystego w Oświęcimiu (1982 – 1986) i wreszcie jako inspektor Inspektorii Salezjańskiej św. Jana Bosko we Wrocławiu (1986 – 1992).Współbracia zakonni podkreślają, że jako przełożony nigdy i nigdzie nie odgradzał się od ludzi, którymi kierował i w tym zapewne tkwił klucz do osobowości ks. inspektora Adama Śmigielskiego. Księża i świeccy mieli do niego zaufanie. Na jednym z pierwszych, o ile w ogóle nie na

Śp. bp Adam Śmigielski SDB

2

Page 3: PISMO PARAFII pw. ŚWIĘTEJ TRÓJCY W CZAPLINKU … · Drogowskaz czy towarzysz? Rodzina naturalna 24 grudnia 1933 r. w Przemyślu, na Zasaniu urodził ... Jana Bosko; za nieoceniony

pierwszym miejscu w hierarchii zadań duszpasterskich pierwszego biskupa sosnowieckiego była młodzież. Pierwsze polskie duszpasterstwo młodzieży hippisowskiej to w sporej mierze jego zasługa. Zezwolił na taką działalność ks. Andrzejowi Szpakowi. Wspierał go i chronił. Młodzieży nigdy nie skąpił czasu i funduszy. Kochał Matkę Bożą, która upodobała sobie polskie góry z rozsianymi po nich sanktuariami maryjnymi. Na wakacje jeździł w Beskidy albo w Tatry. Do sanktuariów maryjnych w Szczyrku, Witowie, Skawie czy Oświęcimiu. Zdecydowanie jednak najczęściej do Przyłękowa, tam gdzie jest - jak to lubił mawiać - „jego” Matka Boska. Służył także Kościołowi poza zgromadzeniem. Przed długie lata (1966 – 1991) pełnił funkcje sekretarza i członka Komisji Episkopatu Polski ds. Seminariów DuchownychRodzina diecezjalna 25 marca 1992 r. dokładnie w południe, podczas modlitwy Anioł Pański Watykan ogłosił papieską bullę Totus Tuus Poloniae Populus. Ta decyzja Ojca Świętego Jana Pawła II oznaczała dla przełożonego wrocławskiej inspektorii salezjańskiej ks. Adama Śmigielskiego nowy etap życia. Został pierwszy biskupem diecezji sosnowieckiej. Biskupem pomocniczym nowej diecezji Ojciec Święty mianował bp Piotra Skuchę i bp. Tadeusza Pieronka. 30 maja 1992 r. ks. Adam Śmigielski przyjął sakrę biskupią w katedrze sosnowieckiej pw. Wniebowzięcia NMP z rąk kard. Józefa Glempa, Prymasa Polski. W tym samy dniu objął kanonicznie diecezję. Za zawołanie biskupie przyjął maksymę: „Da mihi animas” (Daj mi duszę), tradycyjną dewizę salezjańską, która w sposób syntetyczny wyraża misty-kę i ascezę salezjanina. Ojciec Święty Jan Paweł II ustanowił nowe diecezje w tym celu, by Kościół był bli-żej ludzi. Diecezja, której stolicą był Sosnowiec obej-mowała ziemie Zagłębia Dąbrowskiego, które w za-mierzeniu komunistycznej dyktatury miały być miej-scem bez Boga. Ludzie do-świadczeni tym ekspery-mentem potrzebowali szczególnej bliskości Chrystusa i jego Kościoła. W diecezji sosnowieckiej bp Adam Śmigielski powtarzając za Papieżem, że drogą Kościoła jest człowiek szybko powołał podstawowe

instytucje, które gwarantowały prawidłowe funkcjonowanie nowej struktury kościelnej: Kurie Diecezjalną, Seminarium Duchowne, Sąd Biskupi i Caritas. Jako jeden z pierwszych biskupów w Polsce powołał wydział młodzieżowy przy Kurii Diecezjalnej, a w każdym dekanacie księdza odpowiedzialnego za opiekę duchową nad młodzieżą. Przez ponad 16 lat pasterzowania w Kościele sosnowieckim wyświęcił 134 kapłanów, konsekrował 47 świątyń, erygował 9 parafii. Biskup Adam Śmigielski potrafił modelowo współ-pracować z lokalnymi samorządami dla dobra mieszkańców tych ziem. Swoją postawą zademon-strował na czym polega apolityczność Kościoła – mówił, że w Kościele nie ma prawicy ani lewicy - zyskując tym zaufanie samorządowców różnych opcji, co było podstawą dla owocnej współpracy dla dobra ludzi. Polskiej opinii publicznej dał się poznać jako obrońca życia, od poczęcia do naturalnej śmierci. Szerokim echem w latach 90. odbiły się jego wypowiedzi przeciwko karze śmierci. Dziennikarzom znane było jego otwarcie na świat mediów. Biskup Adam Śmigielski podkreślał, że w 16.letniej historii diecezji sosnowieckiej najważniejszym wydarzeniem była wizyta Ojca Świętego Jana Pawła II. 14 czerwca 1999 r. papież wylądował w Sosnowcu i spotkał się z wiernymi młodej diecezji. Przed Sługą Bożym dał świadectwo umiłowania ziemi, która od 1992 r. stała się Jego małą ojczyzną oraz wiary wiernych, których był pierwszym Arcypasterzem.

Tak wtedy jak wcześniej i później lubił się odnosić do pejoratywnego skądinąd określenia jakie przylgnęło do Zagłębia Dąbrowskiego o którym mawiano „Czerwone Zagłębie. Zagłębie jest owszem czerwone – mówił Biskup Adam Śmigielski - ale z miłości do Boga. 7 października, w liturgiczne

wspomnienie Matki Bożej Różańcowej, o godzinie 15.05 w Godzinie Miłosierdzia Pierwszy Biskup Sosnowiecki Adam Śmigielski zaopatrzony sakramentami świętymi odszedł do Domu Ojca.

3

Page 4: PISMO PARAFII pw. ŚWIĘTEJ TRÓJCY W CZAPLINKU … · Drogowskaz czy towarzysz? Rodzina naturalna 24 grudnia 1933 r. w Przemyślu, na Zasaniu urodził ... Jana Bosko; za nieoceniony

Fragment testamentu biskupa sosnowieckiego Adama ŚmigielskiegoW momencie kiedy zbliżam się do zakończenia mojego złotego jubileuszu kapłaństwa, 30.06.2008, przeszło 16 lat służby Biskupa Sosnowieckiego, 75 lat życia, 57 lat życia salezjańskiego, raz jeszcze wyznaję moją głęboką wiarę w Boga w Trójcy Świętej Jedynego, głęboką i synowską wierność do Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych, nierozerwalną wierność Kościołowi Chrystusowemu oraz pełne przywiązanie do Zgromadzenia Salezjańskiego.

Bogu, bogatemu w miłosierdzie dziękuje za: dar życia, powołanie do służby w Kościele, we Wspólnocie św. Jana Bosko; za nieoceniony dar kapłaństwa i biskupstwa.

Dobremu Bogu dziękuję za dar Rodziców i Rodziny naturalnej, za dar rodziny salezjańskiej; za dar rodziny diecezjalnej.

Bogu, którego miłosierdzie jest nieogarnione proszę, z pełną świadomością moich grzechów, o ich przebaczenie i danie mi miejsca w Jego Domu!

Wszystkich, którym wyrządziłem świadomie lub nieświadomie jakąś krzywdę, przykrość, w pełnej pokorze, proszę o wybaczenie.

Wyrażam wdzięczności wszystkim, z którym przyszło mi współpracować za ich dobroć, wyrozumienie i dobrą wolę w pracy salezjańskiej i diecezjalnej.

Mam pełną świadomość mojej słabości, błędów w podejmowaniu decyzji, jak również mojej apodyktycznej natury! Mam nadzieję, że to mi zostanie wybaczone!

Z pełnym optymizmem patrzę w przyszłość! Całkowicie zdaje się na wolę dobrego Boga! Zawsze patrzę na Niego jako na najlepszego Ojca, który wybaczy wszystkie moje przewinienia!

Całkowicie powierzam się tak bardzo drogiej mi Matce Bożej Wspomożyciele Wiernych, Pani Jasnej Góry, Przyłękowa, którą moi przyjaciele zwykli nazywać „Śmigielską”!

Nie proszę o zdrowie, ani o lata życia! Pragnę tylko jednego: być gotowym na wejście do Domu Ojca!!!

Zapewniam o mojej stałej modlitwie teraz i w wieczności w intencji tak drogiej mi młodzieży, dzieci, ludzi chorych, biednych, samotnych, bezdomnych, więźniów – dla wszystkich bowiem byłem i jestem biskupem, pasterzem!

Ogarniam moimi modlitwami władze wszystkich szczebli i godności.

Z uczuciami braterskiej miłości zwracam się do Kościołów Siostrzanych, z którymi tyle razy modliłem się o jedność Kościoła Chrystusowego!

Seminarium Duchowne: Przełożeni, klerycy stanowili „źrenicę” moich oczu!

Bogu dziękuje, że przez 16 lat mogłem przekazywać skarby Biblii i budzić miłość do Słowa Bożego! Zapewniam, że w wieczności będę Wam towarzyszył moimi licznymi modlitwami.

Dobry Boże, Tobie powierzam moją przyszłość; wierzę gorąco, że Ty mnie przyjmiesz do swojego Domu, stąd też nie lękam się niczego i nikogo, bo jestem przekonany, że Ty, Dobry Ojcze, jesteś ze mną.

4

Page 5: PISMO PARAFII pw. ŚWIĘTEJ TRÓJCY W CZAPLINKU … · Drogowskaz czy towarzysz? Rodzina naturalna 24 grudnia 1933 r. w Przemyślu, na Zasaniu urodził ... Jana Bosko; za nieoceniony

Rodzina w czasach dzisiejszych znajduje się pod wpływem rozległych, głębokich i szybkich przemian społecznych i kulturowych. Wiele rodzin przeżywa ten stan rzeczy, dochowując wierności tym wartościo9m, które stanowią fundament instytucji rodzinnej, Inne stanęły niepewne i zagubione wobec swych zadań, a nawet niekiedy zwątpiły i niemal zatraciły świadomość ostatecznego znaczenia i prawdy życia małżeńskiego i rodzinnego. Inne jeszcze, na skutek doznawanych niesprawiedliwości, napotykają na przeszkody w korzystaniu ze swoich podstawowych praw. Kościół oświecony wiarą, która pozwala mu poznać całą prawdę o wielkiej wartości małżeństwa i rodziny oraz o ich głębokim znaczeniu, czuje się przynaglony do głoszenia Ewangelii – „dobrej nowiny” – wszystkim bez wyjątku, a zwłaszcza ludziom powołanym do małżeństwa i przygotowującym się do niego, wszystkim małżonkom i rodzinom całego świata.Jest on głęboko przekonany, że jedynie przyjęcie Ewangelii pozwala na spełnienie wszystkich nadziei, które człowiek słusznie pokłada w

małżeństwie i rodzinie.Zamierzone przez Boga w akcie stwórczym małżeństwo i rodzina są wewnętrznie skierowane do urzeczywistnienia się w Chrystusie i potrzebują Jego łaski dla uzdrowienia z ran grzechu i nawiązania do „początku”, czyli do pełnego poznania i całkowitego wypełnienia zamysłu Bożego. W obecnym momencie historycznym, gdy rodzina jest przedmiotem ataków ze strony licznych sił, które chciałyby ją zniszczyć lub przynajmniej zniekształcić, Kościół jest świadom tego, że dobro społeczeństwa, i jego własne, związane jest z dobrem rodziny, czuje silniej i w sposób bardziej wiążący swoje posłannictwo głoszenia wszystkim zamysłu Bożego dotyczącego małżeństwa i rodziny, zapewniając im pełną żywotność, rozwój ludzki i chrześcijański oraz przyczyniając się w ten sposób do odnowy społeczeństwa i Ludu Bożego.

Adhortacja apostolska Jana Pawła II Familiaris consortio z 22 listopada 1981 r.

Dom. Rodzina. Mieć dom. Mieć rodzinę. Każdy z nas tego pragnie i do tego dąży. Każdy z nas wchodzi w życie z tym, co wyniósł z domu; jesteśmy tacy, jacy zostaliśmy ukształtowani przez rodzinę. W niej uczymy się miłości, poświęcenia, wierności. Jezus wychowywał się w swojej rodzinie, pokazał nam, że miłość jest możliwa, że poświęcenie jest możliwe, że wierność jest możliwa. Dla rodziców i dzieci każdy dzień jest sposobnością do dobrowolnego daru z siebie nawzajem, a w konsekwencji do ofiarowania siebie innym. Rodzina powinna być tą pierwszą naturalną szkołą miłości bezinteresownej. A co dzisiaj dzieje się z rodziną? Na pewno nie jest dobrze; często staje się ona polem walki, na którym ścierają się dobro i zło; to w niej często zwycięża egoizm, nienawiść, złość, lenistwo,

obojętność... A my sami stajemy się niewolnikami terminów w kalendarzu, pieniędzy w portfelu, samochodu... Dla wielu stają się one najważniejsze. W naszych umysłach, sercach i ciałach walczą nieustannie dobro i zło. A przecież jednocześnie każdy z nas w swoim życiu dostaje szansę „dotknięcia nieba”; dla jednego może to być wielka miłość, dla innego jakieś wydarzenie, odkrycie, spotkanie, a dla kogoś jeszcze innego możliwości dania siebie drugiemu. Trzeba być czujnym, żeby ten „kawałek nieba” nie umknął nam niezauważony, trzeba go dostrzec i zatrzymać; on jest tu, w zasięgu każdego z nas, w rodzinie. Jak jest z naszą gotowością schwytania go i zatrzymania?

Alicja Nałęcz

ROZWAŻAJMY SŁOWA OJCA ŚWIĘTEGO JANA PAWŁA II

FELIETONIK O ... KAWAŁKU NIEBA

5

Page 6: PISMO PARAFII pw. ŚWIĘTEJ TRÓJCY W CZAPLINKU … · Drogowskaz czy towarzysz? Rodzina naturalna 24 grudnia 1933 r. w Przemyślu, na Zasaniu urodził ... Jana Bosko; za nieoceniony

Różaniec Różaniec-cóż to znaczy?Nie.... nie potrafisz wytłumaczyć!O nim przecież zapomniałeśTy go dawno gdzieś schowałeś.

Wciąż prosisz Boga o tyle łask,A czy znalazłeś dla niego czas?

Różaniec – to telefon komórkowy.Biorę go na spacer, w podróż i do szkoły.Miej różaniec w każdej chwiliZadzwoń proszę do Maryi.

Chwila życia wciąż ucieka, A Maryja...? Ona czeka.Zdrowaś Mario łaski pełna Pozostanę Tobie wierna...

Czy wiesz drogi człowiecze,.....że...różaniec to......najpiękniejsza modlitwa na świecie.

Paulina Urkiel

Czym w życiu jest śmierć? Czym w życiu jest śmierć ?- bólem - cierpieniem- rozłąką ?-A może radością spotkania Bogai z jego wielką miłością .

Czemu płaczesz i czemu szlochasz ?Odchodzą Ci których kochasz , Dla nich życia już nie szkoda , Oni odchodzą do raju ,Oni odeszli do Boga...

Twe serce krwawi z bólu i cierpienia - bo ..... , nie ma ich wśród żyjących , - lecz są u bram zbawienia.

Czym w życiu jest śmierć ?- bólem – cierpieniem i trwogąjest kolejną życia przeszkodą...

Listopadowe cmentarzeNiczym odświętne ołtarzeW pokorze ducha – w milczeniuDają znak żywym o swoim istnieniu..

Czym w życiu jest śmierć....?.......1.XI.2008r..........

Paulina Urkiel

Wielu z nas zna choćby legendę o majorze Henryku Dobrzańskim, pseudonim „Hubal”. Przez całe lata postać ta była i nadal jest symbolem męstwa i niezłomności polskiego żołnierza. I niech tak pozostanie. Warto jednak nieco przybliżyć sylwetkę osławionego kawalerzysty. Henryk Feliks Józef Dobrzański urodził się 22 czerwca 1897 roku w Jaśle z rodziców Henryka i

Marii z Lubienieckich. Wzrastał w bardzo patriotycznej atmosferze domu rodzinnego (za sprawą obojga rodziców). W latach 1905 – 1914 uczęszczał do Szkoły Realnej w Krakowie, którą zakończył pomyślnie i dobrze zdanym egzaminem maturalnym. W roku 1914 – 1915 został studentem Uniwersytetu Jagiellońskiego (Agronomia), jednak wojna nie pozwoliła na kontynuowanie nauki. Dnia 1

Niepokorny żołdak…bohaterski sportowiec…

6

Page 7: PISMO PARAFII pw. ŚWIĘTEJ TRÓJCY W CZAPLINKU … · Drogowskaz czy towarzysz? Rodzina naturalna 24 grudnia 1933 r. w Przemyślu, na Zasaniu urodził ... Jana Bosko; za nieoceniony

grudnia 1914 roku zgłosił się do Stacji Zbiorczej Legionów w Krakowie i nie podając właściwej daty urodzenie (jako osiemnastolatek) został przyjęty do służby liniowej (2 puł.). W czasie walk frontowych wykazywał się ogromną odwagą i w ciągu dwóch lat trzykrotnie odznaczony został Krzyżem Walecznych. Po odmowie złożenia przysięgi na wierność cesarzowi wraz z innymi legionistami został internowany. W tym czasie ukończył konspiracyjną Szkołę Podchorążych II Brygady Legionów. Po ucieczce z miejsca internowania podjął w kraju dalszą służbę wojskową. W listopadzie 1918 roku ostał mianowany podporucznikiem. W 1920 roku otrzymał po raz czwarty Krzyż Walecznych oraz Krzyż Virtuti Militari V klasy za postawę na polu bitwy w walkach z bolszewikami. W 1921 roku mianowany został rotmistrzem i otrzymał przydział służbowy do 2. Pułku Szwoleżerów Rokitiańskich. W 1927 roku został majorem. Niestety jego inteligencja, nieustępliwość, duża wiedza w zakresie wojskowości, a przy tym poczucie własnej wartości nie przysparzały mu przyjaciół wśród przełożonych. Odstawiano go systematycznie na „boczny tor”. Najpierw karnie przeniesiono go do Grudziądza, później do Rzeszowa, następnie do Hrubieszowa, a na końcu osiadł w Wilnie… Wszędzie jednak (pomimo nieprzychylności przełożonych) jego wizytówką była uczciwość, bystrość umysłu, energiczne realizowanie podjętych decyzji. Podczas służby w Grudziądzu (1922) zainteresował się sportem jeździeckim w sensie zawodniczym (bowiem konie kochał od dzieciństwa i doskonale jeździł konno). Na IO w Paryżu jednak nie pojechał, gdyż przegrał rywalizację z bardziej doświadczonymi zawodnikami. Jednak w kraju zaczął powoli wygrywać zawody hippiczne i z czasem został powołany do reprezentacji Polski (1925). Startował na różnych koniach i odnosił liczne sukcesy. Łącznie reprezentował barwy Polski 9 – krotnie, ale zdobywając aż 26 nagród, w tym trzy pierwsze.

Jednym z największych sukcesów był udział w zawodach międzynarodowych w Nicei, gdzie na 8 konkurencji nasi reprezentanci wygrali 6. Najcenniejszym trofeum naszej ówczesnej jeździeckiej reprezentacji było zajęcie II miejsca w Pucharze Narodów (1925). W Londynie to właśnie bezbłędne przejazdy Dobrzańskiego zadecydowały o ostatecznej klasyfikacji i sensacyjnym zwycięstwie nad

Anglikami. Styl „Żelaznego majora” był nienaganny, a sam książę Walii ofiarował mu złotą papierośnicę z dedy-kacją: „The best individual score of all oficers of all nations” ( Naj-lepszy jeździec spośród oficerów wszystkich startują-cych narodów). Pojechał jako zawodnik rezerwowy na IO do Amsterdamu (1928) i może szkoda, że nie wystartował, bo podczas II Międzynarodo-wych Konkursów Hippicz-nych w Warszawie zajął II miejsce w Konkursie Między-narodowym „Rzeki Wisły” wygrywając z mistrzem olim-pijskim z 1924 roku i wicemi-strzem olimpijskim z 1928 roku Tommaso Lequio do As-saba (pokonując także całą plejadę czołowych zawodni-

ków polskich, wśród których byli brązowi medaliści IO w Amsterdamie). Po tym konkursie Dobrzański na plan dalszy odsunął karierę sportową. Kolega Do-brzańskiego i wybitny sportowiec mjr Adam Królikiewicz napisał o nim: „Charakter niepohamowany, trudny do ujęcia w karby dyscypliny wojskowej, urodziwy watażka o jasnych włosach i złotym sercu”. Resztę historii o Dobrzańskim już znamy… nikomu niewygodny, przede wszystkim Niemcom, ale Take i Związkowi walki Zbrojnej (Dobrzański dwukrotnie odmówił wykonania rozkazu rozwiązania oddziału gen. Leopoldowi Okulickiemu, a później gen. Stefanowi Roweckiemu „Grabicy”). Został wydany (do dziś nie wiadomo czy nie przez Polaków) i podczas nocnego odpoczynku napadnięty przez hitlerowców i podczas walki 30 kwietnia 1940 roku zginął. W 1990 roku uhonorowany został Krzyżem Złotym Orderu Virtuti Militari IV klasy.

ks. Jacek Brakowski SDB

7

Page 8: PISMO PARAFII pw. ŚWIĘTEJ TRÓJCY W CZAPLINKU … · Drogowskaz czy towarzysz? Rodzina naturalna 24 grudnia 1933 r. w Przemyślu, na Zasaniu urodził ... Jana Bosko; za nieoceniony

Listopad: miesiąc pamięci o tychCo już mieszkają w wieczności PanaLecz kiedy żyli i gdy walczyliCzęsto zginali przed nim kolana

Bo Polak wierzył: - z ciężkiej niedoliBóg Ojciec święty naród wyzwoli

Kiedy w krzyżackim jarzmie lud cierpiałGdy w imię Boga krzyżak „gród” paliłLud gniewny stanął w polach GrunwalduZ pieśnią do Boga - wroga powalił

Z ciężkiego jarzma strasznej niedoliBóg święty naród polski wyzwolił

Tatarzy jadą. Naród uciekaMiasta swe bramy już zamykająLudzie w kościołach modląc się szczerzeTaką pień z wiarą Bogu śpiewają

Od złego jego ciężkiej niewoliNiech moc Twa Boże ludzi wyzwoli

Szwed się na polskie zapuścił ziemieSwoją potęgą ludzi zniewoliłNaród do świętej biegnie PanienkiU Boga szuka wyjścia z niedoli

Wierzy, że Boża moc święta wszędzieW jego narodzie królować będzie

Brat – Moskal stał się dla wielu katemNa Sybir pędził Polaka – brataTen przyciskając do piersi krzyżykPewnie się modlił za swego kata

Wierzył, że przecież z ciężkiej niewoliBóg litościwy kiedyś wyzwoli

Kiedy noc straszna, zło okupacjiOjczyznę naszą kirem przykryłaMatka do piersi tuląc swe dzieckoTakie mu słowa z wiarą mówiła

Z największej biedy, głodu niedoliBóg święty wkrótce i nas wyzwoli

A na Podolu gdzie śpiewny „lwowiak”Tam bandy UPA się panoszyłyZło rozszalałe niszczyło wszystkoLecz polskie serca przy Bogu były

Wiedziały, że w tej ciężkiej niedoliBóg Ojciec święty naród wyzwoli

Przypatrz się bracie i siostro w wierzeNaszej historii co z Bogiem byłaZ ilu zagrożeń ciężkich opresjiMoc Boża naród nasz ocaliła

Po latach ciężkich bojów niedoliBóg wierny naród Polski wyzwolił.

Halina Kramarczyk

To chyba najmłodszy z dotychczasowych zastępców. Kreowany na młodego menedżera samorządowej gospodarki. Miałem przyjemność znać go jeszcze za dawnych czasów. Zawsze było w nim to „coś” – spokojny, chłodny i, .. wrócił, aby tu budować przyszłość. Jeszcze niedawno nieznany a już dziś, aby go spotkać, zaglądamy do gabinetu zastępcy burmistrza. Człowiek całkowicie stąd – to Mirosław Połać. Janusz Kowalczyk – Pochodzenie i wykształcenie – to są zazwyczaj te sprawy, które męczą ciekawskich. Aby spokojnie porozmawiać wydaje się, że najpierw

musimy zaspokoić ich potrzeby. A więc ... ?Mirosław Połać – Jestem rodowitym czaplinianinem z „krwi i kości”. Tu się urodziłem 32 lata temu, tu mieszkam i pracuję. Ukończyłem studia inżynierskie oraz magisterskie o kierunku Elektronika i Telekomunikacja na Politechnice Szczecińskiej. W Czaplinku, wcześniej, ukończyłem szkołę podstawową i liceum ogólnokształcące. To tutaj właśnie podjąłem swą pierwszą pracę i założyłem rodzinę. Czaplinek jest szczególnie bliski mojemu sercu. Pomimo tego, że razem z żoną mamy duże możliwości zaistnieć w innych regionach tego kraju, a

Wspomnienia

W ZAKAMARKACH WŁADZY- rozmowy na tematy lokalne

Życie tu – wybrałem świadomie

8

Page 9: PISMO PARAFII pw. ŚWIĘTEJ TRÓJCY W CZAPLINKU … · Drogowskaz czy towarzysz? Rodzina naturalna 24 grudnia 1933 r. w Przemyślu, na Zasaniu urodził ... Jana Bosko; za nieoceniony

nawet poza jego granicami, to jednak świadomie wybraliśmy życie w Czaplinku. Całe moje życie jest związane z tym miastem. Tu dorastałem i poznałem swą obecną żonę i to właśnie Czaplinek wybrałem na dom i miejsce wychowania mojego syna Jakuba. Niektórzy mogą myśleć, że przesadzam. W opinii wielu mieszkańców Czaplinek jest miejscowością bez żadnych możliwości większego rozwoju kulturowego, czy rozrywkowego. Być może jakaś cząstka prawdy w tym tkwi, ale to przecież od nas wszystkich, zarówno władz miasta jak i czaplinian, zależy dalszy los i rozwój tego miasta. To tu właśnie mieszka moja najbliższa rodzina, ludzie których kocham oraz przyjaciele i cieszę się, że dziś mogę czynnie uczestniczyć w ich życiu.Janusz Kowalczyk – To już ponad pół roku jak jest pan jedną z głównych osób ratusza. Wieść gminna niesie, że jest pan bardzo zapracowany. A czy rodzina to wytrzymuje? Mirosław Połać – Muszę przyznać, że sprawowanie tak poważnej funkcji nie jest dla mnie łatwe biorąc pod uwagę fakt, że dotychczas nie miałem do czynienia z pracą o podobnym profilu. Staram się sumiennie i dobrze wykonywać powierzone obowiązki, aby nie zawieść Pani Burmistrz, ludzi z którymi pracuję i przede wszystkim mieszkańców Czaplinka i gminy. Zgadzam się z tym, że funkcja ta wiąże się z dużymi obowiązkami, które pochłaniają większą część życia rów-nież prywatnego. Staram się pracować intensywnie, aby większość powierzo-nych mi obowiązków speł-niać w czasie godzin pracy w Urzędzie. Nie da się jed-nak uniknąć pracy poza ustalonymi godzinami. Obowiązek uczestnictwa podczas komisji i sesji – niejednokrotnie do póź-nych godzin wieczornych – czy też reprezentowanie władz miasta na licznych spotkaniach i imprezach okolicznościowych, również w dni wolne od pracy jest przecież oczywisty. Świa-domie podjąłem się tego i liczę się z tymi obowiązka-mi. Oczywiście, mniej czasu spędzam z rodziną, ale nie wpływa to na pogorszenie naszych kontaktów. Moja żona jest bardzo wyrozumiała i wspiera mnie na każdym kroku. Syn, mimo iż ma zaledwie dziewięć lat, jest nadzwyczaj „dorosły” emocjonalnie. Świetnie rozumie fakt, że praca wiąże się z obowiązkami. Moja długa nieobecność w domu nie wpływa na niego negatywnie. Oczywiście każdy wolny czas spędzam wspólnie z moją rodziną i pomimo tego, że jest go niewiele to zawsze staramy się wykorzystać go jak

najlepiej.Janusz Kowalczyk – Druga osoba – po szefowej niekoniecznie powinna mieć własną wizję rozwoju gminy, ale koniecznie musi znać i realizować wizje swojego szefa. Mirosław Połać – Zostałem powołany na stanowisko zastępcy przez Panią Burmistrz i to logiczne, że moim obowiązkiem jest znać, ale przede wszystkim realizować istniejącą wizję rozwoju gminy. Chciałbym dodać, że obecna wizja rozwoju gminy, o której Pan wspomina, jest bardzo ambitna. Jestem pełen podziwu dla Pani Burmistrz, że nie tylko zaplanowała, ale też z pełną determinacją i zaangażowaniem dąży do jej realizacji. Oczywiście, aby skutecznie realizować zaplanowane tak ambitne cele, wymagana jest współpraca wszystkich pracowników Urzędu oraz radnych. Według mnie współpraca ta przebiega bardzo dobrze i nie mam żadnych obaw, że nie uda się osiągnąć tego co zostało zaplanowane. Realizowanych jest już kilka zadań zaplanowanych w wieloletnim programie inwestycyjnym 2008-2011. Dokonujemy m.in. modernizacji ulicy Tartacznej, budujemy ulicę Lipową na osiedlu Wiejska, przebudowujemy drogę do Wrześnicy oraz drogi do jeziora w Kluczewie. Od-bywają się również przetargi na projekty budowlane zaplanowane w najbliższym czasie.Janusz Kowalczyk – Podobno ludzi poznajemy nie

tylko po tym jak pracuję, ale i po tym jak wypoczy-wają. Właśnie minął okres urlopów. A jak to wygląda w pana przypadku ?Mirosław Połać – W tym roku niestety nie mam się czym pochwalić jeśli chodzi o urlop czy inną formę wy-poczynku. Jak powszechnie wiadomo zostałem powoła-ny na funkcję zastępcy bur-mistrza w kwietniu tego roku, tak więc na krótko przed okresem urlopowym.

Nie skorzystałem z urlopu, gdyż chciałem maksymal-nie wykorzystać czas na zapoznanie się z nowymi obowiązkami, poznać cały system pracy w Urzędzie by móc sprawniej i coraz lepiej wykonywać swe obowiązki. Wspólnie z żoną mamy plany na wypoczynek, ale to dopiero w przyszłym roku. Janusz Kowalczyk – Przed Panem dość mocny okres planowania budżetu gminy na przyszły rok. Jak pan przypuszcza – czego możemy się spodziewać po tym planowaniu ? Mirosław Połać – Przyszły rok nie będzie należał do łatwych. Ze względu na planowane podwyżki gazu, energii i paliwa z pewnością wzrosną koszty, które silnie mogą się odbić na utrzymaniu gminy. Pomimo

9

Page 10: PISMO PARAFII pw. ŚWIĘTEJ TRÓJCY W CZAPLINKU … · Drogowskaz czy towarzysz? Rodzina naturalna 24 grudnia 1933 r. w Przemyślu, na Zasaniu urodził ... Jana Bosko; za nieoceniony

przewidywanych trudności zamierzamy, w dalszym ciągu, kontynuować realizację zadań zaplanowanych w wieloletnim planie inwestycyjnym. Zadań tych jest wiele, jednak, jako priorytet, stawiamy na budownictwo socjalno-komunalne. Obecna ciężka sytuacja związana z brakiem mieszkań jest uciążliwa dla wielu mieszkańców i tym samym jest dla władz miasta głównym problemem, który należy rozwiązać. Nie będziemy w stanie zaspokoić wszystkich potrzeb mieszkańców naszego miasta i gminy. Mamy nadzieję, że uda nam się osiągnąć wiele. Z pewnością wszyscy odczujemy to pozytywnie.Janusz Kowalczyk – I już nas sam koniec. Jak się Panu pracuje z ludźmi w tej gminie? To przecież nie jest łatwa gmina. Mirosław Połać – Z perspektywy mieszkańca wszystko wydawało mi się dużo łatwiejsze. Po objęciu funkcji w Urzędzie moje dotychczasowe wyobrażenia na temat pracy z ludźmi w gminie nieco się jednak zmieniły. Przyznaję, że początki były bardzo trudne. Rozpoczynając pracę na nowym

stanowisku i w nowym miejscu nie znałem niemal nikogo zarówno wśród pracowników Urzędu jak i osób pełniących różne funkcje w gminie i mieście. Sporo czasu musiało upłynąć, aby poznał bliżej wszystkie funkcje i rozeznał się w obowiązkach przypisanych pracownikom. Teraz, gdy poznałem już ludzi i ich obowiązki, jest mi dużo prościej współpracować z nimi. Współpraca ta czasem bywa trudna i czasem ciężko trzeba się napracować by przyniosła wymierne efekty. Najważniejsze jednak, że ludzie z którymi współpracuję i z którymi mam bezpośredni kontakt, są życzliwi i bardzo pomocni w ich osiągnięciu.W jego gabinecie – twórczy nieład. Na twarzy skupienie i lekki uśmiech. Wydaje się, że lubi to co robi. No właśnie; w końcu – zobaczyłem go takiego jakiego kiedyś znałem. Spokojny i pewny. Przede wszystkim chce, a teraz – już profesjonalnie przygotowany – potrafi !

rozmawiał – Janusz Kowalczyk

Właśnie dochodziła godzina 14.30. Na dworcu PKS stała kilkuosobowa grupa podróżnych a wśród nich starsza pani. Na jej twarzy widać było zdenerwowanie. Co chwila spoglądała na zegarek. To nic dziwnego pomyślałam. Był kolejny upalny dzień. Południe ! Temperatura przekraczała 30 stopni. - No, wreszcie ! Jedzie autobus ! – powiedziałam głośno. Podniosłam swój bagaż i jako pierwsza zajęłam miejsce w autobusie. Inni też a tylko jakaś starsza pani szła wolno, co chwilę zatrzymując się. Kiedy weszła do autobusu, jako ostatnia, zaczęła rozglądać się za wolnym miejscem. Tego dnia, mimo upału, było dużo podróżnych. Zrobiło się mi jej żal więc powiedziałam głośno:- Halo ! Proszę pani ! Koło mnie jest wolne miejsce. Starsza pani podziękowała i usiadła koło mnie. Naprzeciwko spał młody mężczyzna – chyba znużony podróżą. Relaksował się drzemką. Starsza pani, o imieniu Zofia, powiedziała mi, że ma kłopoty z sercem a upały ją wykańczają. Zaproponowałam wodę mineralną. Nie odmówiła. Kiedy już byliśmy na półmetku naszej podróży pani Zosia poczuła się źle. Chwilę potem bezsilnie osunęła się na oparcie. Straciła przytomność. Zaczęłam krzyczeć, aby kierowca się zatrzymał i aby ktoś pomógł starszej pani. Kierowca jechał jednak dalej odpowiadając, że przecież i tak już jest spóźniony. Ktoś nawet powiedział „jak chora to niech siedzi w domu a nie podróżuje”. Inni patrzyli obojętnie. Choć nie wszyscy.

Młody mężczyzna, obudzony moim krzykiem, podsunął się do staruszki i zaczął ją reanimować. Gdy ta, po jakimś czasie, odzyskała przytomność – stanowczym głosem zatrzymał autobus. Pani Zosia, cała drżąc, mocno trzymała mnie za rękę. Modliłam się po cichu, aby nic złego się jej nie stało. Po kwadransie przyjechała karetka. Pani Zosia ciągle jeszcze nie była w pełni świadoma. Potrzebna była reanimacja. Trwało to około godziny. Pozostali pasażerowie byli zaciekawieni ale i zdenerwowani. Do karetki wsiadł również, na chwilę, ten mężczyzna. - A wiec jest lekarzem – pomyślałam uspokojona. Gdy karetka z panią Zosią odjechała młody mężczyzna usiadł koło mnie i powiedział: Pani Zosia czuje się już lepiej. Prosiła, abym ci podziękował. Miała zawał, już jest dobrze. Po chwili milczenia dodał: Hm.. – Bóg wystawia człowieka na próbę. Ty jedna pomogłaś Jezusowi dźwignąć krzyż. Wszyscy tylko patrzyli. Gdy dojechaliśmy na miejsce mężczyzna pożegnał się ze mną. Mocno ścisnął moją dłoń i uśmiechając się rzekł: Szczęść Boże młoda damo. Życzę ci udanych wakacji. - Jakiś dziwny ten lekarz – pomyślałam wtedy. Na dworcu przywitała mnie ciocia – a kiedy wsiadam do jej samochodu odwróciłam się w stronę autobusu. Młody mężczyzna stał obok dwóch księży. Teraz wiedziałam już na pewno. On nie jest lekarzem. Jest księdzem. Boże – jak dobrze, że tego dnia jechał z nami !

Paulina Urkiel

Świadectwo wiary

10

Page 11: PISMO PARAFII pw. ŚWIĘTEJ TRÓJCY W CZAPLINKU … · Drogowskaz czy towarzysz? Rodzina naturalna 24 grudnia 1933 r. w Przemyślu, na Zasaniu urodził ... Jana Bosko; za nieoceniony

Już jesień. Coraz więcej mokrych i zimnych dni, a także brak słonecznego światła nie wpływają korzystnie na nasz organizm. Stajemy się bardziej podatni na wszelkiego rodzaju przeziębienia. Jak temu zaradzić? Jak podnieść odporność organizmu, aby przeziębienie ani grypa nas nie dopadły? Od grypy możemy się zaszczepić, a przeziębienie? – tu też nie jesteśmy bezradni. Farmaceuci zalecają profilaktycznie Rutinoscorbin. Ja pamiętam z dawnych lat, że już od jesieni w wielu domach piło się herbatę lipową z sokiem malinowym lub bez. Jedzono sporo jabłek: surowe, pieczone. W każdym domu był sok z czarnego bzu. A gdy ktoś był „niewyraźny” to sporządzano syrop z cebuli. W ogóle dieta w dawnych czasach zawierała produkty mało przetworzone, a więc znacznie zdrowsze, bo podnoszące odporność organizmu np. śledź w śmietanie a raczej w sosie śmietanowym sporządzonym z przetartego na sitku mleczu, śmietany, cebuli, pieprzu z dodatkiem odrobiny tranu - bardzo smaczny i zdrowy. Do tego podawano ziemniaki w mundurkach. Pycha!!! Jedzono też sporo ryb, które ze względu na zawartość selenu oraz kwasów Omega3 /śledź, makrela/ wpływają stymulująco na tworzenie przeciwciał. Cynk i selen zawarty w mięsie np. szczupaka, również podnosi odporność organizmu. Mięso z kury /hodowanej na wsi, nie z hodowli przemysłowej/ gotowane razem z

warzywami można szczególnie polecić ludziom osłabionym i zestresowanym ze względu na tryptofen poprawiający nastrój, cynk wzmacniający odporność oraz kwasy tłuszczowe Omega3 zatrzymujące zapalne substancje sygnałowe i obniżające poziom złego cholesterolu. Środkiem, który ja stosuję od wielu lat, aby ustrzec się przed przeziębieniem są drożdże piekarnicze: ½ kostki drożdży /5 dag/ zalać wrzącą wodą ok. 1 szklanka w kubeczku fajansowym, przykryć to i odstawić na ok. ½ godz. Wypić na czczo. Śniadanie jeść nie wcześniej jak za ½ godziny. Kurację taką przeprowadzamy dwa razy w roku - wiosną i jesienią przez trzy tygodnie. Drożdże muszą być dobrze zaparzone, aby nie fermentowały. Nie mogą być słodzone ani zaparzane mlekiem, ponieważ substancje lecznicze nie są wówczas pobierane przez organizm np. selen w połączeniu z cukrem tworzy formę nieprzyswajalną. Kurację można zaczynać od mniejszej ilości, aby organizm się przyzwyczaił.Godna polecenia jest też herbata z dodatkiem imbiru lub malin /świeże lub mrożone maliny mają większe działanie zdrowotne/. NIE DAJMY SIĘ PRZEZIĘBIENIU!!! Gdy chandra, nawał pracy a na dworze ziąb – rosołek z kurczaka. Na wieczór herbatka z malinami lub z imbirem, albo lipowa. Na deser pachnące rumiane jabłuszko, a katar i chrypka na pewno nas nie dopadną.

Halina Kramarczyk

Tak trudno mi się daje mówić o rzeczach bardzo pięknych i ważnych, chyba z obawy, że nie potrafię wyrazić słowami tego, co czuję i opisać całą istotę rzeczy. Tak właśnie jest, gdy próbuję opisać wrażenia z ubiegłego tygodnia, kiedy to wraz z innymi młodymi ludźmi, z Rumi (Polska) i z Litwy uczestniczyłam w wymianie młodzieży polsko –litewskiej organizowanej przez Salezjańskie Stowarzyszenie Wychowania Młodzieży.

22 września nasza 19-osobowa grupa z Litwy, a dokładniej z różnych zakątków Wileńszczyzny przybyła do Czaplinka.

Celem naszego spotkania było przygotowanie oprawy muzycznej na Zlot Młodzieży Salezjańskiej w Pile. A więc podstawowym zajęciem dla nas były próby śpiewu, ćwiczenia...Warsztaty muzyczne prowadziła Natalia Konicz. Wszyscy podziwialiśmy jej piękny głos i to, że

ZDROWIE NA TALERZUPrzeziębienia

WYMIANA POLSKO – LITEWSKA W CZAPLINKU

11

Page 12: PISMO PARAFII pw. ŚWIĘTEJ TRÓJCY W CZAPLINKU … · Drogowskaz czy towarzysz? Rodzina naturalna 24 grudnia 1933 r. w Przemyślu, na Zasaniu urodził ... Jana Bosko; za nieoceniony

pomimo wielkiego zmęczenia zawsze potrafiła się uśmiechać.

Ten czas spędzony w Polsce, był też dla nas czasem zbliżenia się z Bogiem. Codzienna Msza Święta, piękne homilie i to przemawiające słówko na dobranoc na pewno poruszyło do głębi serce każdego z uczestników.

I chociaż wolnego czasu mieliśmy nie za wiele, jednak był on naprawdę dobrze wykorzystany. Nie da się zapomnieć zabaw integracyjnych i jakże udanego wieczoru narodowego.

Cały nasz pobyt był uwieńczony udziałem w Spotkaniu Młodzieży Salezjańskiej. Tu właśnie mogliśmy pokazać owoce swojej kilkudniowej pracy, a najważniejsze modlić się, wznosić radosne okrzyki na chwałę Boga i wspólnie się bawić z innymi młodymi ludźmi.

Tydzień nam minął niezwykle szybko. Tyle pięknych przeżyć, przygód, wrażeń...Dla nas, młodzieży z Litwy, czas spędzony na tej wymianie, był jedną wielką i wspaniałą lekcją: muzyki, bo przecież tyle śpiewaliśmy..., religii, bo jeszcze bardziej pojednaliśmy się z Bogiem..., lekcją jezyka ojczystego, bo mogliśmy słyszeć wokół poprawną polszczyznę i wreszcie lekcją wychowawczą-wspaniały przykład tego jak

pięknie można się bawić i wykorzystać każdą chwilę naszego życia na czynienie dobra.

Droga powrotna, pomimo wielkiej odległości, minęła niezwykle szybko. Śpiewaliśmy podczas całej podróży. Byłam zachwycona patrząc jak wszyscy pięknie się bawią i z jakim wzruszeniem i zapałem wznoszą okrzyki na cześć Jana Bosko, Salezjanów...Dla niektórych z nas była to już trzecia taka wymiana, dla większości jednak były to zupełnie nowe przeżycia.

Pochodzimy z różnych miejscowości Wileńszczyzny: Solecznik, Podborza, Wilna, Butrymańć, chodzimy do różnych szkół, należymy do innych parafii a jednak tak wiele nas łączy: narodowość, bo jesteśmy Polakami, choć mieszkamy na Litwie, nasz ojczysty jezyk polski, wiara. I na pewno w każdym z nas jest cząstka Salezjańskiego ducha. Jesteśmy niezmiernie wdzięczni dla wszystkich, którzy przyczynili się do zrealizowania tej wymiany, dla Ks. Mariusza Wencławka i dla Marcina Gluszyka. Serdecznie dziękujemy Ks. Kazimierzowi Chudzickiemu za gościnność i wspólną modlitwę i Msze św., oraz Natalii Konicz za wspaniałe lekcje śpiewu.

Barbara Suckiel

W dniu 13 października 2008 roku, z inicjatywy ks. Proboszcza, przy parafii pw. Świętej Trójcy w Czaplinku powstało środowisko Związku Harcerstwa Rzeczpospolitej, w którego skład będą wchodzić: 1 Czaplinecka Drużyna Harcerzy i 2 Czaplinecka Drużyna Harcerek.

Zbiórki:– dla chłopców prowadzi ks. Proboszcz, który jest czynnym instruktorem ZHR w środy

o godz. 17.00– dla dziewcząt prowadzą druhny Asia i Kasia w każdy poniedziałek o godz. 17.00.

Zapraszamy: dzieci od kl. V szkoły podstawowej, gimnazjalistów, uczniów szkół ponadgimnazjalnych,

po prostu tych wszystkich, którzy chcą przeżyć wspaniałą przygodę i nauczyć się nowych umiejętności.

11

Związek Harcerstwa Rzeczpospolitej w Czaplinku

12

Page 13: PISMO PARAFII pw. ŚWIĘTEJ TRÓJCY W CZAPLINKU … · Drogowskaz czy towarzysz? Rodzina naturalna 24 grudnia 1933 r. w Przemyślu, na Zasaniu urodził ... Jana Bosko; za nieoceniony

Związek Harcerstwa Rzeczypospolitej (ZHR) - jest to organizacja ideowo-wychowawcza skupiająca dzieci, młodzież i dorosłych. Związek pracuje metodą harcerską. Ideały wychowawcze Związku określa Przyrzeczenie, Prawo Harcerskie oraz Obietnica i Prawo Zucha. Związek wychowuje w oparciu o wartości chrześcijańskie. Jest organizacją otwartą dla wszystkich osób poszukujących wiary, których postawa osobista jest inspirowana Prawem i Przyrzeczeniem Harcerskim.

WYSTAWA POŚWIĘCONA JANOWI PAWŁOWI II W CZAPLINKU

16 października 2008 roku, w 30 rocznicę wyboru kard. Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową, w kościele pw. Podwyższenia Krzyża została otwarta wystawa poświęcona Papieżowi. Autorem wystawy jest artysta Krzysztof Włodkowski z Rumi, dla którego inspiracją do wykonania wystawy była śmierć Jana Pawła II i udział w uroczystościach pogrzebowych w Rzymie. Wystawa wzrusza, a jednocześnie przypomina o tym, co najważniejsze w życiu człowieka. Wystawę potrwa do 4 listopada, można oglądać po każdej Mszy św. i nabożeństwie. W przypadku grup zorganizowanych, szkolnych po ustaleniu z duszpasterzami parafii pw. Świętej Trójcy w Czaplinku.

FOTO - KRONIKA

13

Page 14: PISMO PARAFII pw. ŚWIĘTEJ TRÓJCY W CZAPLINKU … · Drogowskaz czy towarzysz? Rodzina naturalna 24 grudnia 1933 r. w Przemyślu, na Zasaniu urodził ... Jana Bosko; za nieoceniony

DNI MŁODYCH W SKRZATUSZU

W sobotę 13 września br. do Skrzatusza udała się pielgrzymka młodzieży z naszej parafii na czuwanie przed obliczem Matki Bożej Bolesnej i spotkanie z Jego Ekscelencją ks. bp Edwardem Dajczakiem. Tegorocznym tematem spotkania Diecezjalnych Dni Młodych był werset świętego Pawła „Bo ja nie wstydzę się Ewangelii". Udział wzięło 130 osób pod duchową opieką ks. proboszcza Kazimierza Chudzickiego i katechety ks. Jarosława Kobiałki.

Spotkanie rozpoczęło się koncertem zespołu „Testimonium" połączony razem ze świadectwami wiary. Nasza młodzież żywo odpowiedziała na to wezwanie swoim głosem i tańcem wspomagała muzyczny zespół. W piosenkach, świadectwach i komentarzach każdy obecny mógł coś dla siebie odnaleźć i wrócić ubogacony duchowymi myślami, skłaniając się do refleksji nad swoim życiem. Po koncercie odbyły się uroczyste śpiewane nieszpory, które opowiadały o nawróceniu świętego Pawła pt. „Szawle, Szawle dlaczego mnie prześladujesz?". Każdy trochę zziębnięty mógł skorzystać z posiłku, ogrzać się gorącą herbatą przygotowaną przez mieszkańców Skrzatusza.

O godzinie 20.30. zostało odprawione nabożeństwo pokutne ze spowiedzią i Adoracją Najświętszego Sakramentu „W imię Chrystusa prosimy: pojednajcie się z Bogiem". Był to czas refleksji i odpowiedzi na wołanie Boga i wgląd w swoje sumienie. Po tym nabożeństwie pokutnym odbyła się uroczysta Masz Święta pod przewodnictwem pasterza naszej diecezji J.E.ks.bp. E. Dajczaka i wszystkich księży, którzy przybyli na to spotkanie. Główną treścią przesłania i homilii do młodzieży były słowa św. Pawła „Dla mnie żyć to Chrystus". Liturgię uświetnił chór w wykonaniu różnych pieśni i kanonów.

Wszyscy wrócili trochę zmęczeni, ale zadowoleni ze spotkania skrzatuskiego sanktuarium, nucąc śpiew pieśni "Dla mnie bowiem żyć to Chrystus a śmierć jest mi zyskiem".

Warto korzystać z różnych form modlitwy, unosić swojego ducha do Stwórcy Wszechświata, dzielić się miłością i ubogacać dobrem swojego bliźniego.

ks. Jarosław Kobiałka

PARAFIALNY ODPUST W PODWYŻSZENIA KRZYŻA

W niedziele 14 września w naszej czaplineckiej parafii odbył się odpust - imieniny parafii. Przez całą niedzielę czcigodny ks. Jacek Brakowski sdb głosił okolicznościową homilię, w której podkreślił znaczenie krzyża w życiu każdego chrześcijanina. Przytoczył słowa ks. Bosko, aby z odwagą nieść codzienny krzyż i na nim budować swoją wiarę i miłość oraz nie narzekać na trudności jakie napotykamy. Realizacja dobrze spełnionego obowiązku z miłością, dobrocią i spalania się dla dobra rodziny, parafii i społeczeństwa jest realizacją niesienia krzyża za

14

Page 15: PISMO PARAFII pw. ŚWIĘTEJ TRÓJCY W CZAPLINKU … · Drogowskaz czy towarzysz? Rodzina naturalna 24 grudnia 1933 r. w Przemyślu, na Zasaniu urodził ... Jana Bosko; za nieoceniony

Chrystusem. Główna Msza Święta z procesją Eucharystyczną wokół naszego rynku odbyła się o godzinie 12.00. Parafianie licznie przybyli na manifestację wiary, ze śpiewem na ustach głosili Zmartwychwstałego Pana. Wszystko co dobre, wzniosłe, święte w dziedzinie życia nadprzyrodzonego spłynęło na świat z krzyża. Chrystus na krzyżu i swoją śmiercią nam to wszystko wysłużył i za to niech Mu będą dzięki.

ks. Jarosław Kobiałka

JUBILEUSZ ZŁOTYCH GODÓW

W niedziele 21 września br. w naszym czaplineckim wieczerniku na uroczystej Sumie odbył się jubileusz 50-lecia Sakramentu Małżeństwa. Na zaproszenie ks. proboszcza Kazimierza odpowiedziały cztery pary małżeńskie. W specjalnie udekorowanych ławkach zasiedli dostojni Jubilaci: Halina i Józef Kuzio, Irena i Aleksander Lewandowscy, Monika i Marian Romanowscy oraz Maria i Czesław Wilczyńscy. W swoim okolicznościowym kazaniu ks. Pro-boszcz podkreślił ważność świętowania w rodzi-nie różnych jubileuszy, podkreślił znaczenie sa-kramentu małżeństwa w obecnych czasach. Mał-żeństwo to odpowiedzialność jeden za drugiego i ciągłe wspieranie się i ożywianie tej pierwszej

miłości sprzed 50 lat. Po kazaniu wszyscy odśpiewali hymn do Ducha Świętego i nastąpił obrzęd odnowienia ślubowania i wręczenia krzyży. Następnie po modlitwie i Komunii św. młodzież złożyła dostojnym Jubilatom życzenia i wręczyła kwiaty.Na zakończenie Eucharystii zostało zrobione pa-miątkowe zdjęcie a czcigodni Jubilaci udali się z ks. Proboszczem do domu zakonnego na spotka-nie przy herbacie, gdzie zostały wręczone oko-licznościowe gratulacje i upominki. Dostojnym Jubilatom życzymy zdrowia, wzajem-nej życzliwości, dalszej głębszej miłości i trwania przed sobą wzajemnie jak i przed Panem Bogiem a Matka Wspomożycielka wyprasza wszelkie po-trzebne łaski i dary u Swojego Syna.

ks. Jarosław Kobiałka

15

Page 16: PISMO PARAFII pw. ŚWIĘTEJ TRÓJCY W CZAPLINKU … · Drogowskaz czy towarzysz? Rodzina naturalna 24 grudnia 1933 r. w Przemyślu, na Zasaniu urodził ... Jana Bosko; za nieoceniony

UWAGA !!!

Zachęcamy wszystkich

do włączania się w tworzenie

naszego pisma parafialnego,

podzielmy się ze sobą dobrem

serc i umysłów, refleksją o Kościele,

o parafii i życiu społecznym.

Oczekujemy na wasze pomysły i sugestie oraz świadectwa!

Najbliższe spotkanie redakcji – 30 października 2008 r.,

godz. 19.00 - plebania.

PISMO PARAFII pw. ŚWIĘTEJ TRÓJCY – AVE

Nasz adres: Redakcja „AVE”, ul. Moniuszki 20, 78-550 Czaplinek tel. 94/ 375 52 35; fax 94/ 375 50 98

Zespół redakcyjny „AVE“: ks. Kazimierz Chudzicki SDB, Alicja Nałęcz, Halina Kramarczyk,

Janusz Kowalczyk, Małgorzata Okulewicze-mail: [email protected] lub [email protected]

Adres strony internetowej parafii: www.czaplinek.salezjanie.pl

OGŁOSZENIA W naszej wspólnocie parafialnej

Do wieczności odeszli: Józef Dąbrowiecki, Stefan Guza, Anastazja Koremba, Mikołaj Chowaniec,

Mateusz Podgórny, Zenobia Stęplowska – Borowa, Helena HandelJózefa Talecka, Teresa Łacna

- Wieczny odpoczynek racz im dać Panie...

Sakrament chrztu przyjęli:Cyprian Tomasz Żukowski, Jan Adamczak, Jan Ryszard Włodarczyk

Mikołaj Grzegorz Bołdysz, Łukasz Rutkowski, Paulina TomasNikola Weronika Rucka, Bartosz Mitłosz, Ewelina Danuta Juszczak

Matthew Paweł Radomski, Maciej Czajkowski, Magdalena Maria KowalczykNikodem Jakub Stefanik

Sakrament małżeństwa przyjęli:Filip Nocny i Joanna Kowalczyk, Przemysław Bartosiak i Joanna GajewskaMichał Zielnica i Ewelina Szumna, Dariusz Woźniak i Katarzyna Kuryło

Sławomir Misiak i Agata Wierzbicka, Marcin Tomczak i Katarzyna BaranowskaMariusz Żabiński i Agnieszka Olszewska, Emil Kozak i Paulina Kulik

Paweł Hodowaniec i Gabriela Slachcińska – LempekGrzegorz Białach i Anna Lisowiec, Tomasz Wons i Ewelina Szarek

Jarosław Rumak i Katarzyna Barska, Adrian Piecyk i Dorota Rogozińska