poludnie bemowo nr 8 z 16 maja 2013

8
l Świat z jednej zapałki - str. 4 l Kto tu z kogo robi łupka? - str. 7 l www.poludnie.com.pl l ISSN 2082-6516 Rok IV nr 8 (50) l 16 MAJA 2013 l Bezpłatnie www.poludnie.com.pl www.facebook.com/Poludnie.Gazeta www.polskieradio24.pl Wstydliwy problem Polaków Czy wiesz, że w polskim społe- czeństwie jest bardzo wiele osób, które przez lata żyją z niedosłu- chem, udają, że wszystko jest w porządku i mają nadzieję, że nikt się nie dowie o ich proble- mie? Takie zachowanie niestety obraca się przeciwko nim, bo utrudnione porozumiewanie się z otoczeniem ogranicza ich udział w życiu rodzinnym i towarzyskim. dokończenie na stronie 4 To była wspaniała lekcja tole- rancji, pełna radości i uśmiechu. Dzieci niepełnosprawne, przy wsparciu zdrowych rówieśni- ków, miały okazję zaprezento- wać swoje umiejętności poprzez grę aktorską. Wszyscy starali się wypaść jak najlepiej, ale nikt, nawet przez moment nie czuł się gorszy. Oklasków nie brakowało. Nie zabrakło też łez wzruszenia i radości. A to wszystko zdarzyło się w Przedszkolu Integracyjnym nr 137 im. Janusza Korczaka w Ursusie podczas kwietniowego V Przeglądu Dziecięcych Prezen- tacji Artystycznych „Kwiaty inte- gracji” pod patronatem gazety „Południe” W tegorocznej edycji swoje artystyczne talenty zaprezen- towały przedszkolaki z pięciu warszawskich placówek inte- gracyjnych. Dzieci z Przedszkola Integracyjnego nr 120 z Bródna przygotowały przedstawienie „Taniec kotów”, natomiast te z Przedszkola z Oddziałami In- tegracyjnymi nr 341 Kota File- mona z Bielan – spektakl „Na królewskim dworze”. Z kolei milusińscy z Przedszkola z Od- działami Integracyjnymi nr 418 w Ursusie postanowiły uczcić nadejście długo wyczekiwanej wiosny przedstawieniem „Po- witanie Wiosny”. Natomiast najmłodsi z Przedszkola Inte- gracyjnego nr 117 z Mokoto- wa zaprezentowali widowisko muzyczno-taneczne „Dbamy o planetę Ziemię”. Przedszkolaki z placówki organizatora Prze- glądu przeniosły zaś widzów na „Kołowatą Wyspę”. - Podczas poprzednich edycji to właśnie my kończyliśmy spo- tkania, w tym roku postanowili- śmy je rozpocząć. dokończenie na stronie 7 Teatralna przygoda przedszkolaków Wieczór pamięci Anny Ger- man, zorganizowany przez Wy- pożyczalnię dla Dorosłych i Mło- dzieży nr 106 przy ul. Twardej 64, mimo pogody minorowej zgro- madził liczne grono sympatyków talentu artystki niemalże z całej Warszawy. – Była moją ulubioną pieśniarką, taką, wie pani, jedyną i niepowtarzalną. Nie ma drugiej artystki o tak pięknym, anielskim głosie. Jej piosenki to moja mło- dość. Ten nieszczęśliwy wypadek pani Ani przerwał jej światową karierę i zapewne przyczynił się do jej przedwczesnej śmierci – mówi pani Leokadia z Żoliborza. Niewielka salka biblioteki za- pełnia się z każdą minutą coraz bardziej. Ludzie wciąż przychodzą i przychodzą, a organizatorzy do- stawiają kolejne krzesła. Wreszcie z niewielkim opóźnieniem rozpo- czyna się koncert. – Bardzo sta- raliśmy się, aby przy okazji emisji telewizyjnego filmu biograficzne- go o Annie German przygotować przez naszą bibliotekę koncert poświęcony wspomnieniom o tej wspaniałej artystce – powiedzia- ła na wstępie Bożena Pienczy- kowska, kierownik biblioteki. Młodzież z Fundacji „Dia- mentowy Głos”, która promuje wokalnie i artystycznie młode talenty, zaprezentowała piosen- ki z bogatego repertuaru Anny German, dokończenie na stronie 6 Pamięci Anny German Stołeczny magistrat ma przed- stawić radnym nowe propozycje stawek za odbiór śmieci w domach jednorodzinnych. Według Agniesz- ki Kłąb z biura prasowego ratusza jedna osoba mieszkająca w domu zapłaci 44,5 zł, dwie - 68 zł, a trzy i więcej 89 zł miesięcznie. Mieszkańców domków jedno- rodzinnych ta zapowiedź powinna ucieszyć, gdyż w porównaniu do uchwalonej stawki 89 zł od posesji widać korzystną dla nich zmianę. Uzasadnienie chęci tych zmian ze strony ratusza wyda- je mi się jednak nie do końca prawdziwe. Podtrzymuję swoje zdanie wypowiedziane na sesji Rady Warszawy, że to sondaże i niezadowolenie mieszkańców wpłynęły zarówno na radnych PO jak i ratusz, aby jeszcze przed rozstrzygnięciem postępowania przetargowego na wybór firm odbierających odpady komunal- ne zdecydować się na zmianę me- tody naliczania opłat w domach jednorodzinnym i ich zmniejsze- nie. Nie znamy jeszcze projektów uchwał wprowadzających zapo- wiedziane zmiany. Jeżeli metoda naliczania opłat w budownictwie jednorodzinnym byłaby podobna do tej w budownictwie wieloro- dzinnym, czyli zależna od liczby osób zamieszkałych w domku, oceniam to jako krok w dobrym kierunku. dokończenie na stronie 7 Taniej, ale i tak za drogo Dziecko na drodze W sobotę, 18 maja w godz. 9.00–15.00 na terenie Szkoły Podstawowej nr 14 przy ul. gen. K. Sosnkowskiego 10 odbędzie się dzień otwarty „Miasteczka ruchu drogowego”. Przewidziano: doskonalenie jazdy na rowerze, instruktaż i zasady poruszania się po drogach publicznych dla kie- rujących rowerami z wykorzysta- niem informatycznego programu edukacyjnego, złożenie egzaminu teoretycznego uprawniającego do otrzymania karty rowerowej. Targi W dniach od 7 do 9 czerwca w dolnej hali „Warszawianki” przy ul. Piaseczyńskiej 71 odbędą się Targi Medycyny Naturalnej i Ko- smetyki. Można będzie skorzystać z porad, diagnozy irydologów, krę- garzy, bioenergoterapeutów, zakupić kosmetyki i zdrową żywność. Dojazd do ul. Piaseczyńskiej najlepiej od ul. Dolnej. Pieszo zejść można też od górnej hali „Warszawianki” od strony ul. Merliniego i Puławskiej. Młody Ursus 25 maja w parku Czechowickim w godzinach 11.00 - 16.00 odbę- dą się prezentacje oraz konkursy i zabawy organizowane przez przedszkolaków, uczniów oraz nauczycieli placówek oświatowych z Ursusa. Rada i Zarząd Dzielnicy Ursus oraz dyrektorzy przedszkoli, szkół podstawowych, gimnazjów i szkół ponadgimnazjalnych wraz z uczniami serdecznie zapraszają dzieci, młodzież oraz dorosłych do wspólnej zabawy. Podwodne sprzątanie 19 maja o godz. 10.00 rusza podwodne sprzątanie Glinianek Cietrzewia. Zapraszamy mieszkań- ców Włoch i nie tylko, aby przyłą- czyli się do akcji i odbierali wy- łowione śmieci od nurów, wrzucali do podstawionych kontenerów. PCK Mazowiecki Oddział Okręgowy Polskiego Czerwonego Krzyża informuje, że prowadzi usługi opiekuńcze w domu chorego. Po- maga w realizacji codziennych obowiązków domowych, wykonuje usługi pielęgnacyjne oraz zabiegi pielęgniarskie i rehabilitacyjne na zlecenie lekarza. Realizowane są zlecenia stałe i doraźne przez wy- szkolony i doświadczony personel. Tel. 22 326 12 33; 500 288 008. Dla ludu, od ludu Dawno mnie tak nie zdener- wował mój premier. Chodzi mi o komentarz Donalda Tuska do projektu prezydenta Bronisła- wa Komorowskiego nowelizacji w prawie samorządowym. Wg pomysłu z Belwederu mieszkańcy mieliby prawo na szczeblu gminy i powiatu do obywatelskiej inicja- tywy uchwałodawczej. Dodatkowo legislacyjne zmiany wprowadzały- by na poziomie lokalnym formułę tzw. wysłuchania publicznego. Rewolucyjnym zaiste zmianom należy tylko przyklasnąć. Dotąd mieszkańcom pozostawało jeno wyżywanie się na galeriach dla publiczności. Teraz pojawia się szansa na bezpośrednie uczest- nictwo jednostek i organizacji w sprawach żywo ich dotyczą- cych, bo sąsiedzkich. Ale światła idea władzy „dla ludu od ludu i przez lud” najwyraźniej nie w smak prezesowi Rady Ministrów! Cytuję p. Tuska za „Gazetą Wybor- czą” (16-17 marca 2013 r.): „Do- strzegam w tych prezydenckich projektach marzenie, że demokra- cja może polegać na permanent- nych obradach i permanentnej partycypacji obywateli w podej- mowaniu decyzji. Tymczasem do- świadczenie podpowiada mi, że głównym narzędziem w zarządza- niu są kompetencje […].” Nóż się w kieszeni otwiera, gdy czyta się takie słowa urzędujące- go już drugą kadencję premiera! Wiadomo, iż od dłuższego czasu w społeczeństwie nadwiślańskim narasta już nie niechęć, a wręcz wrogość wobec władzy i jej re- prezentantów! (vide inicjatywa Kukiza). Sondaże krajowe zgod- nie wskazują: coraz więcej Pola- ków deklaruje brak wpływu na to, co się w kraju dzieje. Że kartka wyborcza co dwa-trzy lata w po- wszechnym odbiorze to za mało… I w tak dramatycznym momen- cie pojawia się projekt, który może uzdrowić sytuację, przywrócić Ko- walskiego polityce, a politykę Ko- walskiemu. Jak ongiś Konstytucja 3 maja uchylała drzwi do kariery pra- wym mieszczanom, tak teraz pan Prezydent daje szansę działać i być użytecznymi lokalnym społeczni- kom. A co wielki liberał z Trójmiasta na to? NIE. Cytowana wypowiedź Tuska brzmi komicznie, jeśli pamię- tamy, że premier - z wykształcenia historyk - przed zajęciem się z woli narodu kierowaniem potężna ma- chiną administracji państwowej III RP niczym wcześniej nie zarządzał. dokończenie na stronie 5 Łącznie wydań 993

Upload: poludnie-andrzej-roginski

Post on 12-Feb-2016

231 views

Category:

Documents


0 download

DESCRIPTION

Południe Bemowo Ochota Ursus Włochy Wola nr 8 z 16 maja 2013

TRANSCRIPT

Page 1: Poludnie Bemowo nr 8 z 16 maja 2013

l Świat z jednej zapałki - str. 4 l Kto tu z kogo robi łupka? - str. 7 l www.poludnie.com.pl l

ISSN 2082-6516

Rok IV nr 8 (50) l 16 MAJA 2013 l Bezpłatnie

www.poludnie.com.pl www.facebook.com/Poludnie.Gazeta

www.polskieradio24.pl

Wstydliwy problem Polaków

Czy wiesz, że w polskim społe-czeństwie jest bardzo wiele osób, które przez lata żyją z niedosłu-chem, udają, że wszystko jest w porządku i mają nadzieję, że nikt się nie dowie o ich proble-

mie? Takie zachowanie niestety obraca się przeciwko nim, bo utrudnione porozumiewanie się z otoczeniem ogranicza ich udział w życiu rodzinnym i towarzyskim.

dokończenie na stronie 4

To była wspaniała lekcja tole-rancji, pełna radości i uśmiechu. Dzieci niepełnosprawne, przy wsparciu zdrowych rówieśni-ków, miały okazję zaprezento-wać swoje umiejętności poprzez grę aktorską. Wszyscy starali się wypaść jak najlepiej, ale nikt, nawet przez moment nie czuł się gorszy. Oklasków nie brakowało. Nie zabrakło też łez wzruszenia i radości. A to wszystko zdarzyło się w Przedszkolu Integracyjnym nr 137 im. Janusza Korczaka w Ursusie podczas kwietniowego V Przeglądu Dziecięcych Prezen-tacji Artystycznych „Kwiaty inte-gracji” pod patronatem gazety „Południe”

W tegorocznej edycji swoje artystyczne talenty zaprezen-towały przedszkolaki z pięciu warszawskich placówek inte-gracyjnych. Dzieci z Przedszkola Integracyjnego nr 120 z Bródna przygotowały przedstawienie

„Taniec kotów”, natomiast te z Przedszkola z Oddziałami In-tegracyjnymi nr 341 Kota File-mona z Bielan – spektakl „Na królewskim dworze”. Z kolei milusińscy z Przedszkola z Od-działami Integracyjnymi nr 418 w Ursusie postanowiły uczcić

nadejście długo wyczekiwanej wiosny przedstawieniem „Po-witanie Wiosny”. Natomiast najmłodsi z Przedszkola Inte-gracyjnego nr 117 z Mokoto-wa zaprezentowali widowisko muzyczno-taneczne „Dbamy o planetę Ziemię”. Przedszkolaki

z placówki organizatora Prze-glądu przeniosły zaś widzów na „Kołowatą Wyspę”.

- Podczas poprzednich edycji to właśnie my kończyliśmy spo-tkania, w tym roku postanowili-śmy je rozpocząć.

dokończenie na stronie 7

Teatralna przygoda przedszkolaków

Wieczór pamięci Anny Ger-man, zorganizowany przez Wy-pożyczalnię dla Dorosłych i Mło-dzieży nr 106 przy ul. Twardej 64, mimo pogody minorowej zgro-madził liczne grono sympatyków talentu artystki niemalże z całej Warszawy. – Była moją ulubioną pieśniarką, taką, wie pani, jedyną i niepowtarzalną. Nie ma drugiej artystki o tak pięknym, anielskim głosie. Jej piosenki to moja mło-dość. Ten nieszczęśliwy wypadek pani Ani przerwał jej światową karierę i zapewne przyczynił się do jej przedwczesnej śmierci – mówi pani Leokadia z Żoliborza.

Niewielka salka biblioteki za-pełnia się z każdą minutą coraz bardziej. Ludzie wciąż przychodzą i przychodzą, a organizatorzy do-stawiają kolejne krzesła. Wreszcie z niewielkim opóźnieniem rozpo-czyna się koncert. – Bardzo sta-raliśmy się, aby przy okazji emisji

telewizyjnego filmu biograficzne-go o Annie German przygotować przez naszą bibliotekę koncert poświęcony wspomnieniom o tej wspaniałej artystce – powiedzia-ła na wstępie Bożena Pienczy-kowska, kierownik biblioteki.

Młodzież z Fundacji „Dia-mentowy Głos”, która promuje wokalnie i artystycznie młode talenty, zaprezentowała piosen-ki z bogatego repertuaru Anny German,

dokończenie na stronie 6

Pamięci Anny German

Stołeczny magistrat ma przed-stawić radnym nowe propozycje stawek za odbiór śmieci w domach jednorodzinnych. Według Agniesz-ki Kłąb z biura prasowego ratusza jedna osoba mieszkająca w domu zapłaci 44,5 zł, dwie - 68 zł, a trzy i więcej 89 zł miesięcznie.

Mieszkańców domków jedno-rodzinnych ta zapowiedź powinna ucieszyć, gdyż w porównaniu do uchwalonej stawki 89 zł od posesji widać korzystną dla nich zmianę.

Uzasadnienie chęci tych zmian ze strony ratusza wyda-je mi się jednak nie do końca prawdziwe. Podtrzymuję swoje zdanie wypowiedziane na sesji Rady Warszawy, że to sondaże i niezadowolenie mieszkańców wpłynęły zarówno na radnych PO jak i ratusz, aby jeszcze przed rozstrzygnięciem postępowania przetargowego na wybór firm odbierających odpady komunal-ne zdecydować się na zmianę me-

tody naliczania opłat w domach jednorodzinnym i ich zmniejsze-nie. Nie znamy jeszcze projektów uchwał wprowadzających zapo-wiedziane zmiany. Jeżeli metoda naliczania opłat w budownictwie jednorodzinnym byłaby podobna do tej w budownictwie wieloro-dzinnym, czyli zależna od liczby osób zamieszkałych w domku, oceniam to jako krok w dobrym kierunku.

dokończenie na stronie 7

Taniej, ale i tak za drogo

Dziecko na drodze

W sobotę, 18 maja w godz. 9.00–15.00 na terenie Szkoły Podstawowej nr 14 przy ul. gen. K. Sosnkowskiego 10 odbędzie się dzień otwarty „Miasteczka ruchu drogowego”. Przewidziano: doskonalenie jazdy na rowerze, instruktaż i zasady poruszania się po drogach publicznych dla kie-rujących rowerami z wykorzysta-niem informatycznego programu edukacyjnego, złożenie egzaminu teoretycznego uprawniającego do otrzymania karty rowerowej.

TargiW dniach od 7 do 9 czerwca

w dolnej hali „Warszawianki” przy ul. Piaseczyńskiej 71 odbędą się Targi Medycyny Naturalnej i Ko-smetyki. Można będzie skorzystać z porad, diagnozy irydologów, krę-garzy, bioenergoterapeutów, zakupić kosmetyki i zdrową żywność. Dojazd do ul. Piaseczyńskiej najlepiej od ul. Dolnej. Pieszo zejść można też od górnej hali „Warszawianki” od strony ul. Merliniego i Puławskiej.

Młody Ursus25 maja w parku Czechowickim

w godzinach 11.00 - 16.00 odbę-dą się prezentacje oraz konkursy i zabawy organizowane przez przedszkolaków, uczniów oraz nauczycieli placówek oświatowych z Ursusa. Rada i Zarząd Dzielnicy Ursus oraz dyrektorzy przedszkoli, szkół podstawowych, gimnazjów i szkół ponadgimnazjalnych wraz z uczniami serdecznie zapraszają dzieci, młodzież oraz dorosłych do wspólnej zabawy.

Podwodne sprzątanie

19 maja o godz. 10.00 rusza podwodne sprzątanie Glinianek Cietrzewia. Zapraszamy mieszkań-ców Włoch i nie tylko, aby przyłą-czyli się do akcji i odbierali wy-łowione śmieci od nurów, wrzucali do podstawionych kontenerów.

PCKMazowiecki Oddział Okręgowy

Polskiego Czerwonego Krzyża informuje, że prowadzi usługi opiekuńcze w domu chorego. Po-maga w realizacji codziennych obowiązków domowych, wykonuje usługi pielęgnacyjne oraz zabiegi pielęgniarskie i rehabilitacyjne na zlecenie lekarza. Realizowane są zlecenia stałe i doraźne przez wy-szkolony i doświadczony personel. Tel. 22 326 12 33; 500 288 008.

Dla ludu, od ludu

Dawno mnie tak nie zdener-wował mój premier. Chodzi mi o komentarz Donalda Tuska do projektu prezydenta Bronisła-wa Komorowskiego nowelizacji w prawie samorządowym. Wg pomysłu z Belwederu mieszkańcy mieliby prawo na szczeblu gminy i powiatu do obywatelskiej inicja-tywy uchwałodawczej. Dodatkowo legislacyjne zmiany wprowadzały-by na poziomie lokalnym formułę tzw. wysłuchania publicznego.

Rewolucyjnym zaiste zmianom należy tylko przyklasnąć. Dotąd mieszkańcom pozostawało jeno wyżywanie się na galeriach dla publiczności. Teraz pojawia się szansa na bezpośrednie uczest-nictwo jednostek i organizacji w sprawach żywo ich dotyczą-cych, bo sąsiedzkich. Ale światła idea władzy „dla ludu od ludu i przez lud” najwyraźniej nie w smak prezesowi Rady Ministrów! Cytuję p. Tuska za „Gazetą Wybor-czą” (16-17 marca 2013 r.): „Do-strzegam w tych prezydenckich projektach marzenie, że demokra-cja może polegać na permanent-nych obradach i permanentnej partycypacji obywateli w podej-mowaniu decyzji. Tymczasem do-świadczenie podpowiada mi, że głównym narzędziem w zarządza-niu są kompetencje […].”

Nóż się w kieszeni otwiera, gdy czyta się takie słowa urzędujące-go już drugą kadencję premiera! Wiadomo, iż od dłuższego czasu w społeczeństwie nadwiślańskim narasta już nie niechęć, a wręcz wrogość wobec władzy i jej re-prezentantów! (vide inicjatywa Kukiza). Sondaże krajowe zgod-nie wskazują: coraz więcej Pola-ków deklaruje brak wpływu na to, co się w kraju dzieje. Że kartka wyborcza co dwa-trzy lata w po-wszechnym odbiorze to za mało…

I w tak dramatycznym momen-cie pojawia się projekt, który może uzdrowić sytuację, przywrócić Ko-walskiego polityce, a politykę Ko-walskiemu. Jak ongiś Konstytucja 3 maja uchylała drzwi do kariery pra-wym mieszczanom, tak teraz pan Prezydent daje szansę działać i być użytecznymi lokalnym społeczni-kom. A co wielki liberał z Trójmiasta na to? NIE. Cytowana wypowiedź Tuska brzmi komicznie, jeśli pamię-tamy, że premier - z wykształcenia historyk - przed zajęciem się z woli narodu kierowaniem potężna ma-chiną administracji państwowej III RP niczym wcześniej nie zarządzał.

dokończenie na stronie 5

Łącznie wydań 993

Page 2: Poludnie Bemowo nr 8 z 16 maja 2013

POŁUDNIE - Bemowo, Ochota, Ursus, Włochy, Wola www.poludnie.com.pl2

Któż z nas nie zna opowieści bliskich i znajomych o różnych zdrowotnych dolegliwościach i związanych z nimi kontaktach z lekarzem! Niejednokrotnie wy-słuchiwałem takich zwierzeń, traktując je jako jałowe narze-kania; do czasu, kiedy sam zmu-szony byłem oddać się w ręce uczniów Eskulapa. Dlatego dziś chciałbym nieco pomarudzić na ten wyświechtany temat - nie-atrakcyjny dla tych, którzy szczę-śliwie nie mają powodu do korzy-stania z naszej „służby zdrowia”.

Słowo „służba” nie bez przy-czyny biorę w cudzysłów. Siedząc w zatłoczonej przychodni do-prawdy nie wiem, kto tam komu służy – czy lekarz chorym, czy pa-cjenci, stwarzający pracownikom medycznej machiny pretekst do zatrudnienia. Jeśli już przemkniesz przez wszystkie formalności zwią-zane z rejestracją i umówieniem na wizytę - oczywiście w możliwie odległym terminie - spotkasz się z Jego Wysokością Doktorem, który uświadomi cię od razu, że jesteś jedynie numerkiem, któ-ry należy jak najszybciej odfaj-kować. Stworzona specjalizacja tzw. medycyny rodzinnej polega na tym, że jest to kolejny próg w obronie kasty medycznej przed wizytami chorych ludzi, którzy w cięższych przypadkach na szyb-ką i skuteczną pomoc ze strony siedzących za biurkami zurzędni-czałych lekarzy nie powinni mieć nadziei. Im najlepiej wychodzi przedłużanie recept i wypisywa-nie skierowań do specjalistów, co ostatecznie mógłby wykonać dowolny pracownik, niekoniecz-nie lekarz. Tego, niestety, wy-magają osławione „procedury” Narodowego Funduszu Zdrowia. Ciekawe, o ile zmniejszyłyby się kolejki w poczekalniach, a lekarze

zajęliby się wreszcie przedmiotem swego zawodu!

Przychodzi jednak w życiu taki moment, że zdrowie się de-finitywnie psuje i wtedy człowiek popada w desperację chcąc sfor-sować te biurokratyczne bariery. Dobrym przykładem był ponie-działkowy program Tomasza Lisa. Rodzice bezskutecznie szukali pomocy u sześciu lekarzy, bo ich mały synek zapadł na sepsę. Za-miast podjąć błyskawiczną decy-zję o leczeniu, odsyłano ich od szpitala do szpitala, aż wreszcie dziecko zmarło. Żaden z tych le-karskich urzędników nie poczuwa się do odpowiedzialności, a re-prezentujący w dyskusji środowi-sko medyczne prezes Naczelnej Izby Lekarskiej zaprotestował przeciw upublicznianiu tego przy-padku, bo to „podważa zaufanie do służby zdrowia”. Taka kurio-zalna refleksja przeszła panu pre-zesowi przez gardło bez wysiłku. Zaufania do lekarza nie buduje się przecież na „procedurach”, lecz na jego wiedzy, umiejętności rozmowy z pacjentem i towarzy-szącej jej empatii. Tymczasem w tych przychodniach zaczyna rozpowszechniać się postawa tak pięknie przedstawiona w pierw-szej scenie filmu „Pora umierać” ze wspaniałą Danutą Szaflarską w roli głównej. Pozwólcie, że przypomnę: staruszka wcho-dzi do gabinetu; znudzona pani doktor, nie patrząc na nią, cedzi przez zęby: niech się rozbiera! Zaskoczona tym obcesowym rozkazem potencjalna pacjentka po chwili odpowiada: „niech się w dupę pocałuje” i wychodzi, po-zostawiając chamkę w lekarskim kitlu w osłupieniu. Ale to film, bo w rzeczywistości chory człowiek zniesie wszelkie upokorzenia, niegrzeczną obsługę, niewpraw-

ne pielęgniarki, błędne diagno-zy i kompletną nieczułość na jego dolegliwości, dając tej „służbie” przyzwolenie na uwłaczające godności ludz-kiej zachowania.

W ostatnim roku mój kontakt z lekarzami nie wyglądał tak źle. Spotkałem się z wieloma przy-kładami świadczącymi o tym, że opisane wyżej przypadki są sporadyczne, bo prawie wszyscy lekarze, z którymi się spotkałem, byli kompetentni, uważni i tro-skliwi, a niektórzy nawet z poczu-ciem humoru, ważnym przecież w ciężkich chwilach. Ale „czarne owce” też są! I dopóki nad nimi izba prezesa Hamankiewicza roz-ciągać będzie ochronny parasol - ten, kto trafi na takiego „lekarza”, nie tylko może stracić zaufanie do niego, ale nawet życie. Żadne procedury nie naprawią braku elementarnych umiejętności zaj-mowania się zdrowiem drugiego człowieka - a zatrudnienie kilku nieudolnych arogantów jako „lekarzy pierwszego kontaktu”, a niekiedy i wyżej, niszczy za-ufanie do służby zdrowia i - jak zauważył minister Arłukowicz - wpływa negatywnie na opinię o wszystkich, w ogromnej więk-szości dobrych, profesjonalnych medykach.

Proces, jaki rodzice zmarłego dziecka wytoczyli nieczułym na cierpienie malucha warszawskim lekarzom, może stać się wreszcie precedensem w przełamywaniu bezkarności za medyczne błędy i dać szansę samooczyszczenia środowiska z przypadkowych ko-nowałów. I lekarzom, i pacjentom może to wyjść na zdrowie. Tylko małego Jasia żal...

Antoni Kopff [email protected]

Szlachetne zdrowieDo przeczytania jeden Kopff

Kontynuujemy cykl prezenta-cji stowarzyszeń sąsiedzkich. Ich członkowie i sympatycy przeko-nują, że warto mieć wpływ na to, co dzieje się we własnej dzielnicy. Wystarczy tylko chcieć, a można zrobić coś dla innych, na przy-kład pokazać, im jak ważna jest historia, a także ratować zabytki, tak, aby kolejne pokolenie także mogło cieszyć się ich pięknem. Gazeta „Południe” prezentuje jed-ną z takich grup – Towarzystwo Przyjaciół Woli.

Jej głównym celem jest ochro-na zabytków i dziedzictwa kultu-rowego Woli. Ponadto zajmuje się edukacją młodzieży oraz organi-zuje wystawy, inscenizacje i kon-kursy. Działa na terenie dzielnicy Wola, ale w jej historycznych gra-nicach z lat 1951-1994. Oznacza to, że zasięgiem swojego dzia-łania obejmuje również obecną dzielnicę Bemowo.

Stowarzyszenie jest konty-nuatorem tradycji Towarzystwa Przyjaciół Woli działającego od 1916 roku oraz Oddziału Wol-skiego Towarzystwa Przyjaciół Warszawy.

W kwietniu br. został wybrany nowy prezes Towarzystwa Mi-chał Szczerba. Zastąpił na tym stanowisku Jana Boernera, który, zgodnie ze statutem, mógł peł-nić swoją funkcję jedynie przez dwie trzyletnie kadencje, które minęły w ubiegłym roku. Pod-czas kwietniowego zgromadzenia ustępujący prezes przypomniał dokonania minionego roku.

- Wystąpiliśmy do Rady War-szawy w obronie terenu klubu sportowego „Sarmata” przy uli-cy Wolskiej 77. Dzięki nam rad-ni utrzymali zapis o zachowaniu tego miejsca dla celów rekreacyj-nych. W czerwcu 2012 r., dzięki inicjatywie Ewy Andrzejewskiej wspólnie z Muzeum Woli i pod patronatem burmistrza dzielnicy, zorganizowaliśmy konkurs hi-storyczny dla mieszkańców pod hasłem „Wola moje hobby” – wyliczał. –Towarzystwo pla-nuje też umieścić tablicę na domu Ireny Sendlerowej, który znajduje się przy ul. Ludwiki 6. Ponadto mieszka-niec Woli, Janusz Wałkuski, zwrócił się do nas z prośbą o pomoc w umiesz-czeniu tablicy Ireny Tomalakowej w domu jej rodziny przy ul. Działdow-skiej 6. Była ona pierwszą kobietą, która ukończyła Oficerską Szkołę Łączności w Zegrzu, kurierem NSZ oraz kawalerem orderu Od-rodzenia Polski. Zgłosił się także drugi mieszkaniec, Jerzy Janow-ski, który proponuje zamieścić tablicę w miejscu domu przy ul. Bema 54, gdzie w 1944 roku Niemcy spalili około 70 wyse-lekcjonowanych warszawiaków.

W obydwu przypadkach będzie-my wspierać realizację.

To nie jedyne inicjatywy Towa-rzystwa. Na przestrzeni lat udało się zorganizować również trzy duże inscenizacje historyczne – o obronie Reduty Wolskiej (w lip-cu 2001 roku), elekcji królewskiej na Woli (w czerwcu 2002 roku) oraz powstaniu warszawskim na Woli (w sierpniu 2004 roku). Celem Towarzystwa jest także za-

interesowanie historią młodzieży z dzielnicy. Wspierają m.in. klub „Nasza Wola”, działający od 1999 roku w Gimnazjum 47 im. Mar-szałka Józefa Piłsudskiego przy ulicy Grenady 16 i zajmujący się realizacją projektów edukacyj-nych tematycznie związanych z Wolą. Spotykają się z uczniami

Gimnazjum nr 51 im. Bolesła-wa Prusa przy ulicy Olbrachta 48/56. Organizują dla nich pre-zentacje, prelekcje i wystawy. Towarzystwo Przyjaciół Woli wy-daje też publikacje, m.in. „Elekcje królów Polski” czy „Historia Woli”.

Choć mają wiele pomysłów, to większość z nich pozostaje w stre-fie planów, gdyż brakuje im pie-niędzy, a także wsparcia ze strony władz dzielnicy.

Jednym z takich niezreali-zowanych projektów jest plan odrestaurowania Reduty 56 u zbiegu ulic Wolskiej i Reduto-wej. To miejsce znane jest wielu Polakom z wiersza „Sowiński w okopach Woli” Juliusza Sło-wackiego. Obroną tego właśnie fortu przed wojskami rosyjskimi we wrześniu 1831 r. dowodził bohater wspomnianego wiersza - gen. Józef Sowiński, który pod-czas ataku armii rosyjskiej zginął. Niestety, ten teren został zapo-mniany i popadł w ruinę. W ciągu kilkudziesięciu ostatnich lat zde-wastowano wał północy Reduty, a także zaniechano konserwacji wałów i porządkowania zieleni. - Mimo naszych starań ani Rada ani Zarząd Dzielnicy ani nasi rad-ni nie podjęli żadnych działań w sprawie umieszczenia rewitali-zacji Reduty w warszawskim wie-loletnim planie inwestycyjnym. W ramach Dzielnicowej Komisji Dialogu Społecznego zwrócili-śmy się do Komisji Stołecznej o pomoc w umieszczeniu reduty we wspomnianym wyżej planie, ale efektów na razie nie widać. Pismo do burmistrza o zarezer-

wowanie środków na obchody ”nocy listopadowej” jak zwykle pozostało bez echa. Zwyczajo-wym wytłumaczeniem, jest brak środków – wyjaśnia Jan Boerner. - Natomiast na Redutę potrzeb-ne są znacznie większe środki i bez umieszczenia takiej pozycji w planie inwestycyjnym Warsza-wy Towarzystwo ich nie znajdzie. Jednocześnie przy całkowitej obojętności władz Dzielnicy jak i Rady oraz naszych radnych spra-wa Reduty Wolskiej nie może się przebić do władz miasta.

Obecnie członkami Towarzy-stwa są 53 osoby. Wszyscy oni zachęcają kolejnych mieszkańców do przyłączenia się do stowarzy-szenia. Szukają też sponsorów.

Tekst i fot. Anna Krzesińska

Na łamach gazety „Południe” kontynuujemy cykl prezenta-cji stowarzyszeń sąsiedzkich z dzielnic Bemowo, Ochota, Ur-sus, Włochy i Wola. Grupy, które chciałyby opowiedzieć o swojej działalności na łamach nasze-go dwutygodnika proszone są o kontakt emailowy pod adresem [email protected]

Towarzystwo Przyjaciół Woli

Page 3: Poludnie Bemowo nr 8 z 16 maja 2013

POŁUDNIE - Bemowo, Ochota, Ursus, Włochy, Wola 3

Gazeta „POŁUDNIE Bemowo, Ochota, Ursus, Włochy, Wola”Kryta pływalnia OSiR Ochota – MAŁY AQUA PARK, ul. Rokosowska 10

KUPON RABATOWY – DZIEŃ DZIECKA 2013Uprawnia dzieci w wieku od 4 do 16 lat

Do zakupu biletu wstępu na krytą pływalnię przy ul. Rokosowskiej 10W promocyjnej cenie 2 zł/45 min w następujących dniach:

31 maja (piątek) i 3 czerwca 2013 r.(poniedziałek) w godz. od 6.00. do 19.00.oraz 1 (sobota) i 2 (niedziela) czerwca 2013 r. w godz. od 8.00 do 19.00

Dysponujemy m.in.: - pływalnia rekreacyjna z hydromasażem, gejzerami i sztuczną rzeką; - zjeżdżalnia rurowa o długości 70 m.; - basen do nauki pływania o wym.; 8 x 4 m. i gł. od 0,7 do 0,9 m., temperatura wody 32oC; - wanna z hydromasażem; - pływalnia sportowa o wym. 25 x 12,5 m. (6 torów) i gł. od 1,35 do 1,80 m.

UWAGA: Dzieci do 7 lat korzystają z pływalni pod opieką dorosłych. Osoba dorosła kupuje bilet zgodnie z cennikiem OSiR Ochota. !

Przypuszczenia „Południa” dotyczące przesunięcia terminu zakończenia budowy odcinka cen-tralnego II linii metra sprawdziły się. Budowa zakończy się 30 wrze-

śnia 2014 r. Po sprawdzeniu przez inwestora wykonania umowy zo-stanie złożony wniosek o wydanie decyzji o zgodę na użytkowanie. Potem nastąpią odbiory i ewentu-

alne poprawki. A jeszcze odbędą się próbne przejazdy dla spraw-dzenia funkcjonowania metra. To może zająć ok. dwóch miesięcy. Wykonanie tych wszystkich czyn-

Metro później

Integracja sąsiedzka, spotkania przy cieście własnego wypieku i herbacie, rozmowy o dniu co-dziennym, o wychowaniu dzieci i zajęciach kulturalnych oraz sportowych. Życzliwość, uśmiech i sąsiedzka pomoc; tak niewiele, a jednak tak wiele znaczy. Sami dla siebie, poznajmy się, wystar-czy zaprosić sąsiadów na po-dwórko, do ogrodu, na skwerek, do osiedlowego klubu. Jak mówi Grażyna Gnatowska, koordyna-tor Europejskiego Dnia Sąsiada na Ochocie: - Wprawdzie głów-nym miejscem spotkania jest stół, na którym pojawi się to, co każdy przyniesie, od ciast i sałatek, po galaretki i owoce, ale nie o samą biesiadę w tym wszystkim chodzi. Pomysł zrodził się w Paryżu z chę-ci przełamania muru, jaki dzieli ludzi mieszkających tuż obok sie-bie. Dzieląca ich ściana nie jest zbudowana z cegły, lecz z ludz-kiej obojętności. Chcemy nadać ludzkiego wymiaru warszawskiej/ochockiej anonimowości. Właśnie temu służą zwykłe odruchy, drob-ne gesty i cień życzliwości, który rodzi się tam, gdzie ludzie się na siebie otwierają dzięki temu, że

poznali się przy wspólnym stole, wspólnej zabawie, rozmowie.

Na Ochocie wydarzenie zaini-cjował Klub Osiedlowy Surma już w 2007 r., a od 2009 r. obcho-dzony jest pod patronatem Rady i Zarządu Dzielnicy Ochota. Tego-roczne obchody będą realizowa-ne w 11 sąsiedztwach, przy udzia-le 44 podmiotów. To biblioteki, Ośrodek Sportu, Straż Miejska, służba zdrowia, organizacje poza-rządowe. Coraz więcej przedsta-wicieli biznesu, lokalne sklepy, ka-wiarnie, punkty usługowe, apteki włączają się do obchodów. Będą tańce, wymiany książek i innych bibelotów, karaoke, występy ze-społów muzycznych i teatralnych, konkursy i inne atrakcje. Każde sąsiedztwo przygotowuje własny program, gdzie jest miejsce na entuzjazm i zwykłe „pogaduchy”.

Serdecznie zapraszam wszyst-kich mieszkańców Ochoty do wspólnej zabawy w sąsiedztwa:

24 maja (piątek) w godz. popołudniowych: Biblioteka „Przy Zawiszy”, Al. Jerozolimskie 121/123; Biblioteka „Przystanek Książka”, ul. Grójecka 42; Wypo-życzalnia książek dla dorosłych

i młodzieży nr 48 „Baśniowa”, ul. Grójecka 68 (wejście od ul. Baśniowej); Centrum Spo-łeczne „Lelechowska”, ul. Lele-chowska 5; zadaszone boisko przy krytej pływalni OSiR Ocho-ta, ul. Rokosowska 10; Ośrodek dziennego pobytu i rehabili-tacji Stowarzyszenia „Otwarte Drzwi”, ul. Białobrzeska 11; pasaż „Pod Skrzydłami”, ul. Grójecka 109; Biblioteka „Przy Baleya”, ul. Baleya 9; Biblioteka dla Dzieci i Młodzieży nr 68 „Skarżyńskiego”, ul. Skarżyskiego 5;

25 maja (sobota): Tarczyńska od nr 3 do 11; Klub Osiedlowy „Surma”, ul. Białobrzeska 17.

Wszystkie sąsiedztwa ozdo-bione będą czerwono-żółtymi balonami, dużym napisem Dzień Sąsiada oraz w każdym będą ko-lorowe, papierowe tulipany.

W piątek o godz. 15.15 oso-biście będę częstować miesz-kańców ciastem na boisku przy pływalni OSiR Ochota. W innych punktach też będę obecny i bę-dzie możliwość wspólnej zabawy. Do zobaczenia.

Krzysztof Kruk, zastępca burmi-strza Dzielnicy Ochota

Europejski Dzień Sąsiada na OchocieZnalezione

– niekradzione

ności do końca września byłoby po myśli władz z uwagi na termin wyborów samorządowych.

Jak poinformował nas Bartosz Milczarczyk, rzecznik prasowy Urzędu m.st. Warszawy, 7 maja 2013 r. została zawarta ugoda pomiędzy konsorcjum budującym centralny odcinek II linii metra a Miastem st. Warszawą o zmia-nie terminu zakończenia umowy na projekt i budowę odcinka cen-tralnego II linii metra. Ugoda za-kłada, że nowy termin zakończe-nia budowy przypada na dzień 30 września 2014 r.

W trakcie powstawania cen-tralnego odcinka II linii metra bu-downiczowie odkryli nieoznaczone instalacje, których bieg trzeba było zmieniać, niewybuchy i inne przed-mioty wstrzymujące prace. Te i inne obiektywne przyczyny spowodowa-ły przesunięcie daty zakończenia budowy tego odcinka o 337 dni

wraz z odbiorami inwestorskimi. Wśród przyczyn powodujących

przestoje w trakcie budowy II linii metra były na przykład niewybu-chy znajdowane m.in. podczas budowy stacji Świętokrzyska oraz Centrum Nauki Kopernik. Łącznie było ich około 450 sztuk, m.in. 130 szt. pocisków artyleryjskich, 300 szt. amunicji oraz pociski moździerzowe. Także obiekty historyczne znajdujące się pod ziemią miały wpływ na trwają-cą budowę metra - największym nieoznaczonym obiektem były fundamenty fabryki z 1913 r. w rejonie ronda Daszyńskiego, które zatrzymały prace ziemne na 22 dni. Warunki pogodowe, szczególnie zimą 2011/2012, spowodowały zatrzymanie prac konstrukcyjnych - np. prac be-toniarskich na stacji: Rondo Da-szyńskiego, Stadion i Dworzec Wileński.

Główną przyczyną przesunię-cia terminu były niezinwentary-zowane instalacje podziemne. Nieumieszczenie ich na mapach spowodowało konieczność prze-prowadzenia dodatkowych, nieplanowanych prac projekto-wo-inwentaryzacyjnych oraz do-konanie uzgodnień z zarządcami sieci. Największe przestoje miały miejsce przy przebudowie infra-struktury w rejonie stacji Świę-tokrzyska (ponad 60 dni) oraz przebudowy sieci gazowej w re-jonie stacji Rondo Daszyńskiego (70 dni).

Koszty prowadzonej inwestycji nie uległy zmianie.

Fot. Leonard Karpiłowski

Na zdjęciu: Pierwsza linia metra będzie połączona z drugą przy po-mocy tunelu, aby pociągi ze sta-cji techniczno-postojowej Kabaty mogły dojechać do drugiej linii.

Wyobraź sobie taką sytuację… Idziesz ulicą, wokół nie ma żywe-go ducha. Nagle pod pobliskim drzewem zauważasz leżący na trawie telefon komórkowy. Nie wiesz, do kogo należy, gdyż ba-teria w nim jest rozładowana, więc nie masz dostępu do książ-ki telefonicznej znajdującej się w aparacie. Co zrobić z telefo-nem, którego posiadaczem mi-mowolnie się stałeś?

Warto wiedzieć, że sposób postępowania ze znaleziony-mi cudzymi rzeczami reguluje Kodeks Cywilny, a także Roz-porządzenie Rady Ministrów z dnia 14 czerwca 1966 r. w sprawie rzeczy znalezionych (Dz. U. nr 21, poz. 141 z późn. zm.). Przepisy zawarte w kodeksie cywilnym stosuje się odpowied-nio do rzeczy porzuconych bez zamiaru wyzbycia się własności (czyli zagubionych), jak również do zwierząt, które zabłąkały się lub uciekły.

Po pierwsze należy pamiętać o tym, że jesteśmy zobligowa-ni niezwłocznie powiadomić właściciela rzeczy. Jeśli tak, jak w powyższej sytuacji, nie znamy tej osoby ani miejsca jej zamiesz-kania, to ciąży na nas obowią-zek powiadomienia właściwego organu państwowego (np. Biu-ro Rzeczy Znalezionych Urzędu m. st. Warszawy czy Policję) w terminie dwóch tygodni od dnia znalezienia przedmiotu. Za-niedbanie tego obowiązku stano-wi wykroczenie z art. 125 Kodek-su Wykroczeń..

W Warszawie Biuro Rzeczy Znalezionych mieści się przy ul. Dzielnej 15, tel. kontaktowy 22 443-29-60 (do 63). Czynne jest w następujących godzinach: w poniedziałek w godzinach 08.00-18.00, od wtorku do piąt-ku w godzinach 08.00-16.00,

soboty i niedziele jest nieczynne. Należy również wiedzieć, że

po wypełnieniu powyższego obowiązku znalazca ma także prawa określone w Kodeksie Cy-wilnym. Pierwsze uprawnia go do rekompensaty finansowej. Tak zwane znaleźne stanowi 1/10 wartości rzeczy (pod uwagę bra-na jest wartość rynkowa rzeczy z uwzględnieniem stopnia jej zuży-cia), ale przysługuje jedynie wte-dy, gdy osoba, która jest w posia-daniu zagubionego przedmiotu, zgłosi swoje roszczenie najpóźniej w chwili wydania rzeczy osobie uprawnionej do jej odbioru (art. 186 Kodeksu Cywilnego). Znalaz-ca może kierować swoje roszcze-nie o zapłatę znaleźnego bezpo-średnio do osoby uprawnionej do odbioru rzeczy lub zgłosić je do organu przechowującego.

Drugie prawo zaś mówi o tym, że w przypadku, gdy właściciel nie odbierze przedmiotu w cią-gu roku od dnia wezwania lub nie ma możliwości wezwania go w ciągu dwóch lat od znalezienia, rzecz staje się własnością znalaz-cy (art. 187 Kodeksu Cywilnego). Gdy oddał je na przechowanie do właściwego organu, ma prawo odebrać je za zwrotem kosztów przechowania oraz poszukiwania właściciela.

Nadmienić trzeba, że prawo to nie odnosi się do pieniędzy, papierów wartościowych, kosz-towności oraz rzeczy mających wartość naukową lub arty-styczną, gdyż w ich przypadku, właścicielem staje się Skarb Państwa. Własnością Skarbu Państwa staje się również przed-miot oddany właściwemu orga-nowi państwowemu – mający znaczną wartość materialną, na-ukową lub artystyczną – znale-ziony w takich okolicznościach, że poszukiwanie właściciela

byłoby bezcelowe. W takiej sy-tuacji znalazcy należy się od-powiednie wynagrodzenie (art. 189 Kodeksu Cywilnego).

Trzeba dodać, iż art. 188 Ko-deksu Cywilnego mówi o tym, że, gdy przedmiot zostanie zna-leziony w budynku publicznym lub w innym budynku albo w pomieszczeniu publicznym czy w wagonie kolejowym, na stat-ku lub innym środku transpor-tu publicznego, np. w metrze, rzecz należy niezwłocznie oddać zarządcy budynku lub pomiesz-czenia albo też właściwemu za-rządcy środków transportu pu-blicznego.

W przypadku Metra Warszaw-skiego zagubiony przedmiot na-leży oddać osobie obsługującej kolejkę, dyżurnemu stacji metra bądź do Biura Rzeczy Znalezio-nych na Stacji Techniczno-Postojo-wej STP Kabaty ul. Wilczy Dół 5, tel. kontaktowy 22 655-42-42.

Jeśli natomiast pomimo zna-lezienia jakiegoś przedmiotu zaniechamy powiadomienia o tej sytuacji właściwego organu państwowego, czyli pozostawimy rzecz jako swoją własność, czyn ten stanowi przestępstwo okre-ślane mianem przywłaszczenia (art. 284 § 3 Kodeksu Karnego). Karą przewidzianą za przywłasz-czenie jest grzywna, ograniczenie wolności albo pozbawianie wol-ności do roku.

ns

Komisariat Policji Metra Warszawskiego

Page 4: Poludnie Bemowo nr 8 z 16 maja 2013

POŁUDNIE - Bemowo, Ochota, Ursus, Włochy, Wola www.poludnie.com.pl4

dokończenie ze strony 1Otoczenie i rodzina…

Czy zdajesz sobie sprawę z tego, że osoby, które źle słyszą, wstydzą się do tego przyznać? Tymczasem pogarszanie słuchu u jednego członka rodziny jest uciążliwe dla pozostałych do-mowników, gdyż naraża ich na przebywanie w nadmiernym ha-łasie (np. bardzo głośne słuchanie TV lub radia), czyli na warunki, które i u nich mogą spowodować powstanie problemu pogarszanie słuchu.

W takiej sytuacji bardzo waż-na jest pomoc rodziny. Uszko-dzenie słuchu może pogłębiać się na przestrzeni czasu, a osoba niedosłysząca może nie zdawać sobie z tego sprawy. Zwykle to właśnie rodzina, przyjaciele i współpracownicy wcześniej za-uważają problem. Utrata słuchu jest procesem długotrwałym, dla-tego sami zainteresowani często tego nie zauważają i obwiniają otoczenie za nadmierny hałas lub niewyraźną i złą wymowę.

Technologia odpowiada na potrzeby…

Osobom źle słyszącym przy-chodzi z pomocą technologia, która rozwija się bardzo szybko i dziś jest w stanie zaspokoić wszelkie wymagania dotyczące aparatów słuchowych – zarówno te estetyczne, dotyczące rozmia-rów urządzenia, jak i te wynika-jące z nowoczesnego, aktywnego stylu życia. Dlatego im szybciej

osoby mające problemy ze słu-chem przestaną unikać rozmowy na ten temat , tym szybciej znów będą mogły w pełni słyszeć ota-czające dźwięki i unikną postępu-jącej deprywacji słuchu.

Zanim będzie za późno…Często zdarza się, że problemy

ze słuchem są zauważane zbyt późno, gdy pomoc jest już nie-możliwa, bo wystąpiło już długo-trwałe uszkodzenie słuchu.

PAMIĘTAJ – im szybciej niedo-słuch zostanie wykryty, tym le-piej. Dlatego KAŻDY powinien regularnie badać swój słuch.

Co powinno nas zaniepokoić…– narzekanie, że osoby, z któ-

rymi rozmawia się przez telefon, mówią niewyraźnie,

– trudności z rozpoznaniem, z której strony dochodzi dźwięk,

– uskarżanie się na dzwonienie lub brzęczenie w uszach,

– częste powtarzanie fraz: „Słucham?”, „Przepraszam, czy mógłbyś powtórzyć?”,

– bardzo głośne słuchanie ra-dia lub telewizji.

Jeśli zauważyliśmy któryś z objawów u siebie lub u naszych bliskich, to jest to odpowiedni czas, by zacząć dbać o swój słuch i sprawdzić jego stan. Trzeba udać się na badania.

NA NASZYM SŁUCHU POLE-GAMY W WIELU RÓŻNYCH SYTUACJACH ŻYCIOWYCH, DLATEGO POWINNIŚMY GO

CENIĆ I CHRONIĆ!

Ludzie regularnie sprawdzają stan swoich zębów czy wzrok, ale zapominają, że słuch jest również bardzo ważny, bo bez niego nie jesteśmy w stanie się sprawnie porozumiewać się z otoczeniem.

Pomóż tym których kochasz…Wczesne wykrycie wady słuchu

pomaga ponownie przejąć kon-trolę nad własnym życiem.

Możesz pomóc i zmienić życie osoby cierpiącej na problem ze słuchem na lepsze.

Jeśli zauważyłeś, że ktoś z bliskich ma problem ze słu-chem, NAMÓW GO NA WIZYTĘ U SPECJALISTY.

W DNIACH6 – 30 MAJA 2013 ROKU

ZAPRASZAMY NABEZPŁATNE BADANIE SŁUCHU

Wstydliwy problem Polaków

Zapraszamy do naszych gabinetów:

Wola, ul. Księcia Janusza 23 tel. 22 392 75 38

Ursus, ul. Kolorowa 19 (róg Sosnkowskiego)

tel. 668 148 053Bemowo

ul. Kartezjusza 2, gab. 235 (przychodnia specjalistyczna),

tel. 22 392 75 09Ochota

Przychodnia Specjalistyczna ul. Szczęśliwicka 36, gab. 141

tel. 392 75 39Posiadamy sieć 15 gabinetów

na terenie całej Warszawy. Zapytaj o najbliższy gabinet:

22 392 76 19.

ZDROWIE i URODA

„Od wielu lat borykałam się z bólem biodra. Po zabiegach w Fizjo Med Poland moje proble-my ustąpiły”. - Franciszka l. 77

„Po urazie kręgosłupa groziła mi operacja jednak lekarz skie-rował mnie na rehabilitację. Tak trafiłem do pana Krzyszto-fa Narosza. Dzięki niemu i jego zespołowi nie byłem operowany i żyję bez bólu”. - Leszek l. 43

„Jestem chirurgiem i wiele godzin spędzam każdego dnia pochylo-ny nad stołem operacyjnym. Kie-dy moje problemy z kręgosłupem praktycznie uniemożliwiły mi pracę polecono mi specjalistów z Fizjo Medu. Po rehabilitacji znów mogę normalnie funkcjo-nować - Dziękuję”. Jan l. 59

Rozmawiamy z Panem Krzysz-tofem Naroszem, fizjoterapeu-tą, szefem zespołu terapeutycz-nego firmy Fizjo Med Poland.

- Panie Krzysztofie, to tylko kilka z wielu pozytywnych opinii, na Państwa temat. - Jest nam bardzo miło. Firma istnieje od 15 lat w, tym okresie pomogliśmy kilku tysiącom osób.

Wielu pacjentów do dziś poleca nas swoim bliskim i znajomym.

- Proszę powiedzieć na czym po-lega taka skuteczność leczenia?

- Bardzo ważna jest pierwsza wizyta, w trakcie której przeprowadzamy szczegółowy wywiad z pacjentem, następnie dokładnie badamy narząd ruchu, oceniając stopień zaawanso-wania dolegliwości, i na tej podstawie określamy, jakie efekty jesteśmy w sta-nie osiągnąć w trakcie terapii. Leczenie opiera się na wykorzystaniu uznanych w świecie medycznym metod manual-nej rehabilitacji ortopedycznej, od lat stosowanych w Europie, a u nas wciąż mało dostępnych. W przypadkach, w których podejmujemy się leczenia, skuteczność jest bardzo duża.

- Z jakimi problemami nasi czy-telnicy mogą zwrócić się do Państwa?

- z bólem kręgosłupa, dyskopatią, przepuklinami- z bólami stawów, kolan, bioder, barku

- z nerwobólami- rwą kulszową i ramienną- zespołem cieśni nadgarstka- zawrotami i bólami głowy

W dniach od 16 maja do 13 czerwca prowadzimy konsultacje pacjentów. Liczba miejsc ograni-czona. Obowiązuje telefoniczna rejestracja wizyt!

Jak pokonać ból kręgosłupa i stawów

www.terapia-manualna.com

Bemowo, ul. Tkaczy 13

ul. Tkaczy 13 (Bemowo Jelonki), tel. 22 666 05 77ul. Różana 51 (Mokotów) tel. 22 498 18 55

Krzysztof NaroszGabinet terapii narządu ruchuul. Tkaczy 13

(Bemowo - Jelonki)22 666-05-77

7 - 8 - 8 czerwcaWarszawianka dolna hala

ul. Piaseczyńska 71

- porady, diagnozy irydologów, kręgarzy,wróżek, bioenergoterapeutów

- kosmetyki naturalne, zioła- materace gorczycowe, poduszki zdrowotne- zdrowa żywność

Piątek 11.00 - 19.00, sob., niedz. 10.00 - 19.00

Targi Medycyny Naturalnej i Kosmetyki

Anatol Karoń jest artystą pla-stykiem. Studiował historię sztuki na Uniwersytecie Warszawskim. Zajmuje się rysunkiem, malar-stwem, rzeźbą, instalacją i hap-peningiem. W swoim dorobku ar-tystycznym ma ponad trzydzieści wystaw indywidualnych w Polsce i Europie. Jak większość artystów inspiracji do tworzenia swoich prac poszukuje w sobie, w otocze-niu, w ludziach, których spotyka na swojej drodze, w literaturze.

W 1984 r. rozpoczął tworzyć rzeźby, które wykonuje z jed-nej zapałki. W Galerii Młynek w Domu Kultury przy ulicy Dział-dowskiej 6 można było te rzeźby zobaczyć. Na wystawie zatytu-łowanej „Zasady życia” Anatol Karoń pokazał dziewięćdziesiąt sześć prac umieszczonych w spe-

cjalnie do tego przystosowanych gablotach. Część rzeźb została pokazana również w postaci fo-tografii.

Inspiracją do wykonania prac był obraz szesnastowiecznego niderlandzkiego malarza Pietera Bruegla Starszego „Przysłowia ni-derlandzkie”. W katalogu wysta-wy Karoń napisał: „Bardzo trud-no jest grać w grę jeśli nie znamy jej zasad. Czasem w życiu zda-rzają się takie chwile, kiedy nie wiedzieć dlaczego, nic nam się nie udaje, czujemy się zagubieni i mamy wrażenie, że to życie rzą-dzi się jakimiś nieznanymi zasada-mi. I wydaje nam się, że gdybyśmy poznali te zasady, życie otwarłoby przed nami wszystkie swoje moż-liwości i wszystko zaczęłoby nam wychodzić; stalibyśmy się „mi-

strzami gry”. Tylko gdzie znaleźć te zasady? Otóż istnieje zbiór zasad tak sprytnie ukryty, że nie przy-chodzi nam do głowy tam szukać. To przysłowia”.

Na wystawie można zobaczyć prace nawiązujące do przysłów i powiedzeń takich jak chociażby: ” Choć oko wykol”, „Każdy jest kowalem swego losu”, „Koniec języka za przewodnika” czy „Za pięć dwunasta”. Na wykonanie jednej rzeźby artysta potrzebuje od około pięciu minut do ponad piętnastu lat - tyle zajęło mu wy-konanie pracy zatytułowanej „Jak kura z pierwszym jajkiem”.

O swojej sztuce Anatol Karoń powiedział: - Moja sztuka nie jest

sztuką elitarną. Powiedziałbym nawet, że jest sztuką dość popu-larną. To jest gra z wyobraźnią. Każdy człowiek może ją odbierać, dlatego że to są formy bardzo często zupełnie abstrakcyjne. Ty-tuł jest tylko popchnięciem widza w jakąś stronę. Jest tylko pewną

propozycją. Często zdarza mi się, że ktoś podchodzi i mówi – pro-szę pana to nie jest to co pan na-pisał. To jest zupełnie co innego. I zaczyna mi opowiadać co to jest. On sam to zobaczył. Jestem zwolennikiem teorii która mówi o tym, że sztuka to jest coś na złą-czeniu pomiędzy. Coś co zachodzi między twórcą a widzem. Twórca nie jest jedynym twórcą sztuki. Odbiorca jest równoprawnym podmiotem. Twórca przedstawia dzieło ale bez odbiorcy sztuka nie zaistnieje. Dopiero odbior-ca wkraczając w obszar sztuki i angażując swoją wyobraźnię stwarza tak naprawdę dzieło. Idea mojej sztuki jest taka, że każda rzeźba powstaje tylko z jednej zapałki. Materiałem wyj-ściowym jest tylko i wyłącznie ta jedna konkretna zapałka. Czasem mniej. Bywają rzeźby z których zostaje mi materiał. Te zapałki nazywam rzeźbami, w gruncie rzeczy powinno się na nie mówić „obiekty”. Kiedyś w młodości bar-dzo fascynowałem się sztuką kon-

ceptualną i w gruncie rzeczy te rzeźby to jest taka sztuka koncep-tualna. Fascynowała mnie próba stworzenia czegoś z niczego. Ta-kie demiurgiczne stworzenie. Nic nie ma i nagle coś powstaje. Coś co jest wstanie zainteresować, zafascynować. Zapałka z punktu rzeźbiarskiego to jest takie „nic”. Jest takim atomem niemożliwym do rozbicia. Ja zajmuję się rozbi-janiem atomów. Zapałka w tych rzeźbach jest bardzo ważna, po to żeby pokazać jak bardzo ma-teriał nie jest ważny. W gruncie rzeczy to są idee. To jest próba zrealizowania idei bez pośrednic-twa materii. Zapałka to może nie „nic”, ale prawie „nic”. Zapałka to jest coś co przyciąga na pierwszy rzut oka. Gdy ktoś przychodzi i zaczyna oglądać, zapomina, że to jest jedna zapałka bo wciąga się w opowieść, która tam jest. I w gruncie rzeczy ta zapałka przestaje być ważna. Ważny jest przekaz, ważne jest to o czym te rzeźby mówią.

Andrzej Sitko

Świat z jednej zapałki

Page 5: Poludnie Bemowo nr 8 z 16 maja 2013

POŁUDNIE - Bemowo, Ochota, Ursus, Włochy, Wola 5

Alkohol, a właściwie jego spo-życie w miejscach publicznych oraz nieobyczajne zachowanie pod jego wpływem i zbyt duża liczba punktów jego sprzedaży, to główny problem mieszkańców Ochoty. Zaproszeni goście, któ-rymi były osoby odpowiedzialne za bezpieczeństwo w stolicy, tak jak podczas poprzednich debat w innych dzielnicach obiecali za-jąć się wszystkimi zgłoszonymi sprawami.

W sali Akademii Pedagogiki Specjalnej przy ul. Szczęśliwickiej 40 zebrało się około sto osób, w tym także grupa munduro-wych. Debata o bezpieczeństwie w dzielnicy Ochota tradycyjnie zaczęła się od wystąpień za-proszonych gości. Wśród nich znaleźli się: Hanna Gronkiewicz--Waltz - prezydent Warszawy, Dariusz Piątek - zastępca woje-wody mazowieckiego, nadinsp. Mirosław Schossler - zastępca komendanta głównego policji, insp. Michał Domaradzki - I za-stępca komendanta stołecznego policji, nadkom. Tomasz Sza-chowski - komendant rejonowy policji Warszawa III, Wojciech Komorowski - burmistrz Dzielnicy Ochota, Zbigniew Leszczyński - komendant Straży Miejskiej m.st. Warszawy, Henryk Kulka – na-czelnik III oddziału terenowego Straży Miejskiej oraz Ewa Gawor – dyrektor Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego m. st. Warszawy.

- Ważne jest dla nas to, aby Państwo aktywnie brali brali udział w debacie. Aby nic z tego, co nam dziś powiecie, nie zostało zapomniane będziemy to doku-mentować (debata była nagry-wana - red.). Za rok spotkamy się z Państwem i rozliczymy się z tego, co udało się załatwić czy zmienić, a jeśli będą takie rzeczy, których nie udało się zmienić, to uczciwie o tym powiemy - dekla-rował nadinspektor Schossler.

Mieszkańców nie trzeba było zachęcać do zabrania głosu. A mówili głównie o piciu alko-holu w miejscach publicznych i skutkach wywołanych jego spo-żywaniem. Zwracali też uwagę, że w dzielnicy jest zbyt wiele 24-go-dzinnych sklepów, w którym sprzedaje się głównie alkohol.

Nieprzyjemne chwile przeżyła jedna z mieszkanek Ochoty.

- Wyszliśmy z mężem z nasze-go bloku. Mąż poszedł do altanki wyrzucić śmieci. Okazało się, że był tam jakiś pijany mężczyzna, który załatwiał potrzebę fizjolo-giczną. Zachowywał się agresyw-nie i prawie pobił mojego męża. W okolicy jest wiele punktów z al-koholem i kręci się wielu pijanych ludzi - opowiadała zdenerwowa-na kobieta.

Problem z osobami spożywa-jący alkohol w miejscach publicz-nych mają również mieszkańcy bloków przy ulicy Geodetów i Urbanistów. W tym przypad-ku chodzi o sklepy usytuowane w centrum osiedla. Niektórzy ludzie kupują tam alkohol i spo-żywają go, przebywając na oko-licznych klatkach schodowych lub w śmietniku. Choć tamtejsi mieszkańcy wzywają policję czy straż miejską to czas oczekiwania na interwencję jest zbyt długi. Mieszkaniec, który zgłosił pro-blem zasugerował, że tego ro-dzaju sklepy powinny znajdować się wzdłuż głównych punktów ko-munikacyjnych, tam, gdzie często przejeżdżają patrole policji czy straży miejskiej.

W parku im. Malickiego (daw-niej Nowickiego) też pojawiają się grupki hałaśliwej młodzieży spo-żywającej alkohol, który kupują w sklepie obok tego miejsca.

- Okna w moim mieszka-niu wychodzą właśnie na park i stąd mam okazję obserwować tych młodych ludzi. Zakłócają oni spokój, a policja nic nie robi. Piszę e-maile na adres interwen-cyjny, a zdarza się, że odpowiedź otrzymuję po dwóch tygodniach – denerwował się jeden z miesz-kańców

Ludzie spożywający alkohol pojawiają się także w parku Szczęśliwickim i na Polach Moko-towskich.

- Powinno się zlikwidować tam-tejsze punkty sprzedaży alkoholu. Ludzie chcą tam spacerować i odpoczywać, a nie bać się hord pijanej młodzieży – irytował się mieszkaniec Ochoty.

Policja czy straż miejska może podjąć interwencję tylko wtedy, gdy alkohol jest spożywany poza wydzielonym miejscem (typu bar czy ogródek piwny).

Mieszkanka Ochoty ma za to problem z jednym z sąsiadów. Otóż sprowadza on swoich zna-

jomych do bloku, a z uwagi na małe mieszkanie piją alkohol na klatce lub w piwnicy.

- Dowiedziałam się, że klatka to nie przestrzeń publiczna i nic nie można w tej sprawie zrobić. Jesteśmy bezsilni – irytuje się.

Jak wyjaśnił inspektor Doma-radzki - to nieprawda, że w ta-kich miejscach można bezkarnie spożywać alkohol. Takie sprawy także należy zgłaszać policji lub straży miejskiej, która będzie in-terweniować.

Zaproszeni przedstawiciele po-licji i straży miejskiej każdorazo-wo podkreślali, że widząc osoby spożywające alkohol w miejscach publicznych należy dzwonić na

numery alarmowe. Zapewniali też, że zareagują na każde zgłoszenie.

Na skargi mieszkańców Ochoty związane ze zbyt wieloma 24-go-dzinnymi punktami sprzedający-mi alkohol prezydent Warszawy reagowała jednakowo.

-To kolejny problem podno-szony w kolejnej dzielnicy. Nie zwiększamy ilości zezwoleń na al-kohol, raczej wydajemy ich mniej niż dana dzielnica oczekuje. Nie możemy jednak w ogóle przestać, gdyż kiedyś były tzw. meliny i nie chcemy, żeby one wróciły. Mam jednak apel do radnych. Proszę ich o wnioskowanie za zmniejsze-niem liczby punktów z alkoholem. Jeżeli zainicjuje to dzielnica, to

my chętnie zmniejszymy ilość wy-dawanych zezwoleń – podkreśliła prezydent.

To nie jedyne problemy miesz-kańców Ochoty. Ciekawe, kilku-minutowe wystąpienie, zaprezen-tował mieszkaniec, który zwrócił uwagę na problem zbyt wysokiej opłaty za śmieci, która ma obo-wiązywać od lipca. Na uwagę prowadzącego, że jest to debata o bezpieczeństwie odparł, że jest to dla niego sprawa bezpieczeń-stwa... psychicznego.

Jedna z pań opowiedziała jak została napadnięta wieczorem w parku Szczęśliwickim, zaś in-spektor Schossler podkreślał, że policja czy straż stara się działać

Piją i hałasująprewencyjnie. Chcą, żeby na te-renie dzielnicy było jak najwięcej patroli, tak, aby każdy czuł się bezpiecznie.

Pojawił się też temat kamer na terenie jednej ze spółdzielni, a dyrektor Gawor zaproponowała pomoc, wprawdzie nie finansową, ale dotycząca informacji, jakie i gdzie kamery warto założyć. Nie zabrakło też tematu parkowania, zwłaszcza na starych osiedlach, gdzie brakuje miejsc parkingo-wych. Zgłoszonych spraw i proble-mów było więcej. Kto nie zdążył wypowiedzieć się publicznie mógł zgłosić swoje uwagi dyżurującym po debacie policjantom.

Anna Krzesińska

dokończenie ze strony 1Gdzież więc to doświadczenie

i kompetencje na starcie, panie premierze?

Szefowi rządu w niechęci do pre-zydenckiej inicjatywy wtóruje wło-darz Gdańska, Paweł Adamowicz, dla którego nowe przepisy to (znów powtarzam za „GW”) „zaproszenie dla pieniaczy i osób z zaburzoną psychiką”. Rzecze polityk również wybrany w bezpośrednich wybo-rach, przewodniczący Unii Metropo-lii Polskich! Członek partii mającej w nazwie „obywatelska”! Brzmi to jak groteskowy żart. Naprawdę.

A media ogólnopolskie milczą (dla dobra ciepłej wody z kranu?). Nikomu nie przychodzi do gło-wy spytać, jak to możliwe, że na

szczeblu gminy Platforma Ursy-nowska w mailach wzywa, prosi, zaklina wręcz do uczestnictwa w posiedzeniach rady dzielnicy, a jednocześnie wierchuszka tejże partii pragnie gorąco, by oby-watele - mówiąc kolokwialnie - odp…. się od polityki, bo tylko przeszkadzają?

Polityków poznaje się po czy-nach, nie słowach. Najpierw słyn-na „wrzutka Rockiego” w senacie. Teraz szczera opinia urzędującego premiera odnośnie prawa jed-nostek do partycypacji w życiu politycznym. Owszem, każdy ma prawo do wyrażania swoich opi-nii. Jednak ktoś tu chyba nie jest demokratą…

dr Grzegorz Roch Bajorek

Dla ludu, od ludu

Page 6: Poludnie Bemowo nr 8 z 16 maja 2013

POŁUDNIE - Bemowo, Ochota, Ursus, Włochy, Wola www.poludnie.com.pl6

INFORMATOR POŁUDNIAPOLICJA - 997 I 112

STRAŻ MIEJSKA - 986

STRAŻ POŻARNA - 998 I 112

POGOTOWIE - 999 I 112l Całodobowa informacja pogotowia ratunkowego 197 90

REKLAMA W POŁUDNIUul. Puławska 136, pon. pt. 9.00 - 17.00, tel./fax 22 844-39-45, tel. 22 844-19-15

BIURA OGŁOSZEŃ: l al. Komisji Edukacji Narodowej 15 lokal 4, Art-Press,

22 648-24-07, 537-427-186 l ul. Na Uboczu 3 (NOK) „Continental”, tf. 22 648-29-41 l ul. Grzybowska 39 „atco”, 22 652-26-30, 22 620-17-83 l ul. Dobra 19 „Editionmedia”, 22 828-46-64, 22 828-25-87 l Piaseczno, ul. Kniaziewicza 45 lok. 18, tel. 22 213-85-85,

601-213-555

www.polskieradio24.pl16.05. Nie do końca wyjaśnione – Audycja Piotra Lignara – 19:00;

Świat w powiększeniu – Audycja Redakcji Międzynarodowej Polskiego Radia – 20:00

17.05. Nie do końca wyjaśnione – Audycja Piotra Lignara – 19:00; Świat w powiększeniu – Audycja Redakcji Międzynarodowej Polskiego Radia – 20:00

20.05. Reportaż w PR24: „Chwalcie łąki umajone” Irena Piłatowska – 19.00; Świat w powiększeniu – Audycja Redakcji Międzynarodowej Polskiego Radia – 20:00

Aktualne plany programowe dostępne na bieżąco na stronie inter-netowej www.polskieradio24.pl

Artystyczny Dom Animacji, ul. ks. J. Chrościckiego 1417.05. godz. 19.00 i 19.05. godz. 18.00 - „Polowanie”; 24.05. godz. 19.00 i 25.05. godz. 18.00 - „Cristiada”; 26.05. godz. 12.30 - Kino Malucha; 26.05. godz. 15.00 i godz. 18.00 - „Cristiada”; 28.05. godz. 16.30 - Kino Dojrzałe

Ośrodek Kultury Arsus, ul. Traktorzystów 1416.05. godz. 18.00 i 20.30 - kabaret „Ani mru mru” w programie pt. „Nuda, rutyna i odcinanie kuponów”; 17.05. godz. 17.00 - Wieczór poezji; 24.05. godz. 18.00 - Koncert Galowy Laureatów XI Konkursu Piosenki Polskiej „Tulipanada”; 25.05. godz. 19.30 - Show tańca orientalnego; 28.05. godz. 18.00 - Premie-rowy występ grupy musicalowej „Grease w Arsusie” „Footloose” 31.05. godz. 19.00 - Koncert „Piosenki Anny German” w wykonaniu Oleksandry Zuravel

Dom Kultury „Kolorowa”, ul. gen. K. Sosnkowskiego 16 18.05. godz. 12.00 - Wernisaż wystawy malarstwa uczestników Pracowni Pla-stycznej Ośrodka Kultury Wola; 19.05. godz. 12.30 - Przedstawienie teatral-ne dla dzieci „Tajemnice morskich głębin”; 19.05. godz. 16.30 - Koncert „W romantycznym nastroju”, muzyka F. Schumana, A. Borodina i S. Taniejewa w wykonaniu Trio „Archetto”; 21.05. godz. 18.00 „Majowe impresje” - wie-czór poetycko – muzyczny połączony z wystawą malarstwa artystów TUTW

Dom Kultury „Miś”, ul. Zagłoby 1716.05. godz. 18.00 - Wernisaż wystawy prac malarskich Katarzyny Rudziń-skiej; 19.05. godz. 15.00, pasaż przy ul. Zagłoby - Festyn rekreacyjny „Mama, Tata i Ja”; 25.05. godz. 16.00 - „Śpiewam Ci mamo”, koncert okolicznościowy z okazji Dnia Matki i zabawa taneczna w Klubie Seniora

Muzeum Powstania Warszawskiego, ul. Grzybowska 79 do 31.08. wystawa militariów; 18.05. Noc Muzeów: m.in. godz. 15.00-17.30 - „Ułan w Pomarańczarni” - gra terenowa dla rodzin z dziećmi w wieku 7-12 lat; godz. 18.00 - Wyjątkowy pokaz dokumentalnych filmów „Głód broni” i „Steny pod Jodłami” ukazujących kulisy wytwarzania uzbrojenia przez Polskie Państwo Podziemne (wstęp po rejestracji); godz. 20.30 i 22.30, dziedziniec - pokaz filmu fabularnego „Wszyscy do walca” z 1939 r.; 21.05. godz. 18.00 - „Córka Prezydenta”, opowieść o Ewie Pohoskiej; 22.05. godz. 18.00 - Wykład Mirosława Czado „Walki II Korpusu na Półwyspie Apenińskim”; 24.05. godz. 20.00, muszla koncertowa w parku Skaryszewskim - 16. Festiwal „Pamiętaj-my o Osieckiej”; 25.05 godz. 11.00 - Granna-my turniej gier planszowych dla dzieci w wieku 7-10 lat; 28.05. godz. 18.00 - „Elżbieta Korompay ps. Grażyna. Opowieść o węgierskiej rodzinie żyjącej i walczącej w Polsce”; 29.05. godz. 18.00 - Wykład dr. Zbigniewa Osińskiego pt. „Krwawe boje o przełamanie Wału Pomorskiego i zdobycie Kołobrzegu”

Fotoplastikon Warszawski, Al. Jerozolimskie 51, oficynaOd 18.05. godz. 19.00 - „Miasto (z) ruin. Stereoskopowa historia odbudowy Warszawy od lat 40. do 60.”; godz. 22.00 - otwarcie wystawy „Bez gorsetu, turniury i pantalonów… (Noc Muzeów, do godz. 01.00)

Okęcka Sala Widowiskowa DK „Włochy”, ul. 1 Sierpnia 36a17.05. godz. 19.00 – Spektakl „Iluzje” w wykonaniu Teatru Hybrydy UW; 18.05. godz. 10.00 – Włoska Gra Miejska „ Oczami Dona”; godz. 18.00 – Wieczór Muzyki i Tańca Indyjskiego; 19.05. godz. 18.00 – Projekt musicalowy w wykonaniu uczniów Autorskiej Szkoły Muzyki Rozrywkowej i Jazzu; 24.05. godz. 18.00 – Koncert w wykonaniu Clubu Zioma Janka; 25.05. godz. 15.00 – Wieczorek taneczny w Klubie Seniora; godz. 18.00 – Koncert „Wspomnienia”; 26.05. godz. 18.00 – Koncert „Wiosenne Impresje Operowe”

dokończenie ze strony 1w tym przysłowiowe „perełki”, które mogliśmy usłyszeć po raz pierwszy. Natalia Bajór przypo-mniała „Feralną dziewczyną”, a utwór „Kupiłabym ci, kochanie” tak spodobał się publiczności, że

już wspólnie razem z nią śpiewała refren: „Wszystko, co piękne na ziemi i niebie chciałabym, miły mój, zdobyć dla ciebie […]”. To-talnym zaskoczeniem okazała się piosenka z żartobliwym tekstem „Mój stryjek jest hodowcą moli” w wykonaniu Weroniki Janickiej.

– Przeżyłam 70 lat, ale tę pio-senkę słyszę po raz pierwszy! Nie wiedziałam, że Anna German i takie piosenki śpiewała. Aż trudno uwierzyć, bo śpiewała ra-czej piosenki o miłości i nadziei, a tu taka niespodzianka. To była artystka wielkiej klasy, miała wy-jątkowy talent i głos, ona mogła zaśpiewać wszystko – mówi pod-ekscytowana pani Wanda, która na koncert poświęcony Annie German przyjechała z Mokoto-wa. Z kolei Cezary Uljasz z wielką ekspresją zaśpiewał „Mój generał ołowiany”. Największymi bra-wami jednak nagrodzony został duet „Przyjaciele” czyli Weronika Janicka i Cezary Uljasz, którzy zaśpiewali jeden z największych przebojów Anny German „Byle tylko ze mną” (artystka nagrała go w duecie z Krzysztofem Cwy-narem). Niejednemu ze wzrusze-nia zakręciła się w oku łza…

Warto przy okazji dodać, że Joannę Moro, odtwórczynię tytu-łowej roli w serialu telewizyjnym

„Anna German. Tajemnica bia-łego anioła” o karierze i mean-drach życia tej piosenkarki, przy-gotowywała wokalnie Ludmiła Piechowska, śpiewaczka urodzo-na w 1956 r. w Krasnodarze (Ro-sja) w rodzinie polsko-rosyjskiej,

prezes wspomnianej Fundacji „Diamentowy Głos” i założycielka Studia Wokalno-Estradowego im. Anny German.

Na koniec wystąpiła Oleksan-dra Żurawel, ukraińska piosen-karka polskiego pochodzenia, finalistka Międzynarodowego Festiwalu im. Anny German „Tań-czące Eurydyki” oraz laureatka I Międzynarodowych Spotkań Muzycznych „Pieśni bez paszpor-

tu”. W jej wykonaniu usłyszeliśmy „Człowieczy los” oraz „Echo” (w języku rosyjskim). – Jestem za-kochana w piosenkach Anny German. Towarzyszą mi one od wczesnych lat dzieciństwa, gdyż moja mama bardzo lubiła Anię

German i często podśpiewywa-ła sobie jej piosenki. Jej anielski głos to prawdziwy dar od Boga. W Rosji Anna German otoczona jest kultem i do tej pory jest nie-zwykle popularna. Ma też swoją gwiazdę na moskiewskim Placu Gwiazd – wyznała artystka.

Anna German była niewąt-pliwie jedną z najpopularniej-szych piosenkarek w historii powojennej Polski. Urodziła się

14 lutego 1936 r. w Uzbekistanie. W 1946 r. razem z mamą i babcią przyjechała do Polski. Zamiesz-kały najpierw w Nowej Rudzie, potem we Wrocławiu. Studiowała na tamtejszym uniwersytecie, ale tytuł magistra geologii schowała do szuflady. I postanowiła śpie-wać. Debiutowała w 1959 r. we wrocławskim teatrze studenckim „Kalambur” i audycji radiowej „Podwieczorek przy mikrofonie”. Trzy lata później na Międzyna-rodowym Festiwalu Piosenki w Sopocie – ku własnemu zasko-czeniu - wyśpiewała II nagrodę za utwór „Tak mi z tym źle”. Pasmo sukcesów rozpoczął rok 1964. Zaśpiewała wtedy „Tańczące Eu-rydyki”, piosenkę-symbol, na za-wsze związaną z jej nazwiskiem. Na FPP w Opolu zdobyła dla niej II nagrodę, zaś na MFP w Sopo-cie nagrodę I (w Dniu Polskim) i III (w Dniu Międzynarodowym). Dwa lata później Anna German podpisała trzyletni kontrakt z włoską firmą fonograficzną CDI, dla której nagrała płytę z piosenkami neapolitańskimi. W 1967 roku jako pierwsza Polka wystąpiła na I Międzynarodo-wych Targach Płytowych MIDEM w Cannes. Jako pierwsza i jedy-na w historii artystka z kraju nad Wisłą wystąpiła na XVII Festiwalu San Remo oraz jako pierwsza cu-dzoziemka na XV Festiwalu Pio-senki Neapolitańskiej. Wspaniale rozwijającą się karierę przerwał

w 1967 r. wypadek samochodo-wy na Autostradzie Słońca, któ-remu uległa wracając wieczorem z koncertu… Przez kilkanaście dni była w śpiączce. Lekarze nie da-wali jej szans na przeżycie. Kiedy po ośmiu miesiącach zdjęto jej gipsowy pancerz okazało się, że nie będzie chodzić. Podczas re-konwalescencji napisała książkę biograficzną „Wróć do Sorrento”, zaczęła też komponować i pisać piosenki.

Na estradę powróciła w 1970 r. z piosenką autorską „Człowieczy los”. Znowu nagrywała, wystę-powała na festiwalach, kon-certowała w kraju i za granicą, zdobywała laury. Uhonorowana Nagrodą Miasta Warszawy za wybitne osiągnięcia w dziedzinie upowszechniania kultury (1971)

i Odznaczona Krzyżem Kawaler-skim Orderu Odrodzenia Polski za osiągnięcia artystyczne (1980).

W 1972 roku wyszła za mąż za inżyniera Zbigniewa Tucholskie-go, a trzy lata później oboje zo-stali rodzicami ich jedynego syna, Zbigniewa juniora. Kiedy wyda-wało się, że los wreszcie uśmiech-nął się do Anny, jak grom z jasne-go nieba spadła wiadomość o jej nowotworowej chorobie. Ale na-wet ciężko chora, nie mogąc już chodzić, komponowała psalmy i pieśni religijne, zapisując je na domowym magnetofonie.

Zmarła 25 sierpnia 1982 r. Spoczywa na Cmentarzu Ewan-gelicko-Reformowanym w War-szawie przy ul. Żytniej 42.

Tekst i foto: Anna Tomasik

Pamięci Anny German

Anna German kochała WarszawęZ Mariolą Pryzwan, biografką, autorką książek między innymi o Annie German rozmawia Rafał Podraza.

- Skąd u Ciebie fascynacja Anną German?

- Czasem tak bywa, że ktoś lub coś nas zafascynuje i nie wiemy dlaczego. Po prostu. Tak było w przypadku mojej fascynacji Anną German. A wszystko zaczę-ło się od programu telewizyjnego „Piosenki Bogusława Klimczuka”, w którym Anna zaśpiewała pięk-

ną liryczną piosenkę „Księżyc i róże”. Był rok 1974. Od tamtej pory Anna German jest dla mnie kimś wyjątkowym. Jest moim ideałem, niedościgłym wzorem.

- Nie poznałaś jej osobiście.- Nie zdążyłam. Przyjechałam do

Warszawy na studia polonistyczne pod koniec września 1982 roku, miesiąc po jej śmierci. Poznałam wówczas najbliższych piosenkarki: jej matkę Irmę Berner, męża Zbi-gniewa Tucholskiego i syna Zbysz-ka. Zaprzyjaźniliśmy się. Przyjaźń z mężem Anny German trwa do dziś. To wspaniały człowiek, bardzo ciepły, łagodny, prawy.

- Gdzie w Warszawie miesz-kała Anna German?

- Najpierw na Powiślu, na Sol-cu, w kawalerce Zbigniewa Tu-cholskiego, potem razem z nim na Piaskach, w alei Reymonta. Tam urodził się syn państwa Tu-cholskich. Pod koniec lat siedem-dziesiątych cała rodzina przepro-wadziła się na stary Żoliborz do piętrowego domu w segmencie – „pałacu szczęścia i słońca”, jak go nazwała Anna. Wybacz, że nie podam nazwy ulicy, ale do dziś mieszkają tam najbliżsi pio-senkarki. Często też Anna bywała u swej matki na Mokotowie – w bloku przy ulicy Maklakiewicza.

- Ale podobno do 1970 roku mieszkała tutaj nielegalnie.

- Zgadza się. Mieszkała we Wrocławiu, tam była zameldo-wana. Kiedy przyjeżdżała do na-

szego miasta, zatrzymywała się w hotelach, najczęściej w hotelu Warszawa na placu Powstańców Warszawy. Później był wypadek we Włoszech i adresem stały się kolejne szpitale. Dopiero kiedy Anna German została wybrana Najpopularniejszą Warszawianką roku 1970, otrzymała meldunek w stolicy. Rok później została lau-reatką Nagrody m.st. Warszawy.

- Czy miała jakieś ulubione miejsca w Warszawie?

- Jak wielu warszawiaków lubiła Stare Miasto i Łazienki. W ogóle lubiła parki warszawskie. Kochała drzewa i kwiaty, lubiła spokój i ciszę. Chętnie też jeździła do lasu w okolicach Radości i Wi-śniowej Góry.

- A czy jej mąż - Zbyszek Tu-cholski był warszawiakiem?

- Tak, ale przyjezdnym. Uro-dził się w Gnieźnie, a dzieciństwo i młodość spędził na Śląsku.

Kiedy w 1960 roku poznał swą przyszłą żonę, był już mieszkań-cem Warszawy.

- Czy zachowały się jakieś wspomnienia piosenkarki doty-czące mieszkania na Reymonta albo na starym Żoliborzu?

- Możliwe, że tak, ale ja nie znam takich wspomnień. Kiedy Anna German za ciężko zarobione pieniądze kupiła wreszcie upra-gnione trzypokojowe mieszkanie na Piaskach, cieszyła się, bo było to jej pierwsze własne mieszkanie.

dokończenie na stronie 8

Page 7: Poludnie Bemowo nr 8 z 16 maja 2013

POŁUDNIE - Bemowo, Ochota, Ursus, Włochy, Wola 7

l Anteny, 601-867-980, 22 665-04-89.

l Naprawa pralek, lodówek, tanio, 502-253-670, 22 670-39-34.

AUTO-MOTOl Auta całe, uszkodzone, kasa-

cja, zaświadczenia, 508-472-720.l Auto każde kupię, gotówka,

530-979-018.l Każde auto całe

lub rozbite, uczciwie - gotówka, 604-874-874.

l Skup aut w każdym stanie i roczniku, najwyższe ceny, płatność od ręki, 500-540-100.

USŁUGIl A - komputery, serwis,

501-594-190.l A - Przeprowadzki,

512-139-430.l A - Sprzątanie piwnic,

wywóz mebli, 694-977-485.

AGD - RTVNAPRAWA MASZYN DO SZYCIADOJAZD GRATISTEL. 508-08-18-08 l Cyklinowanie, 663-163-070.

l DEZYNSEKCJA skutecznie, 22 642-96-16.

l Docieplanie budynków, poddaszy, malowanie elewacji, kilkunastoletnie doświadczenie, 501-62-45-62.

l Elektryk tanio, 507-153-734.l Glazura, hydraulika, malowa-

nie, 606-334-433.l Hydraulika, gaz, Zenek,

691-718-300.l Kancelaria Adwokacka

w Ursusie - wszystkie sprawy (karne, cywilne, podatkowe), www.kancelaria-lewczyk.pl tel. 22 745-55-00.

l Malowanie A-Z, remonty, referencje, wiosna 25% taniej, 501-255-961.

l Przeprowadzki szybko, solid-nie, 728-889-568.

WYPOCZYNEKl Wczasy dla Seniora.

Krynica Morska OW Jantar. Turnus 7 dni od 599 zł. Turnus 14 dni od 1199 zł. 22 896-92-50, 533-011-911.

FINANSEl 24h Lombard, 22 297-03-53.l Trudne kredyty i prywatne,

668-308-435.

KUPIĘl Antyki za gotówkę, obrazy,

platery, militaria, srebro, zegarki, bibeloty i inne. Antykwariat ul. Dąbrowskiego 1, 22 848-03-70, 601-352-129.

l Antyki, monety, znaczki, meble, obrazy, pocztówki, książki oraz inne przedmioty, 22 253-38-79, 601-235-118, 669-154-951.

l Aktualnie antyki wszelkie gotówka, 504-017-418.

l Płyty gramofonowe, 797-528-557.

l Skup książek, 22 826-03-83, 509-548-582.

NAUKAl Komputer od podstaw,

698-166-368.

NIERUCHOMOŚCIl Działki budowlane,

602-770-361.

ZDROWIEl Lekarz seksuolog,

22 825-19-51.

P R A W N I KTel. 517-249-447

22 666-92-52 PORADY 49 złO D

KANCELARIARADCÓW PRAWNYCH

ul. Mickiewicza 9 U4 przy ul. gen. J. Zajączka

tel. 22 [email protected]łny zakres spraw

przedsiębiorcówi osób fizycznych, w tym:

odszkodowania, umowy, sprawynieruchomości, spadki, rozwody, reprezentacja

w sądzie i przed urzędami, profesjonalni pełnomocnicy.

Uprzejmie zapraszamy

Wczasy w CiechocinkuKlub „Złotego Wieku” PCK zaprasza w dniach 16-30

czerwca br. do Ciechocinka. Dzieci mają zniżki.. Dla zmo-toryzowanych parking bezpłatny. Ilość miejsc ograniczona. Rezerwacje i bliższe informacje telefoniczne codziennie w godz. 9.00 do 21.00 tel. kom. 600 972 410 oraz we wtorki w godz. 15.00 do 17.00 osobiście w Klubie „Złotego Wieku” PCK przy ul. Belgijskiej 5, (środkowa klatka schodowa, domofon 32).

Dowiedzieliśmy się ostatnio, że gazu łupkowego mamy nie bardzo dużo, ale bardzo mało. Być może nawet tak mało, że nie opłaci się go wydobywać. I to dlatego, twierdzą niektórzy ko-mentatorzy, wycofują się z Polski zagraniczne firmy eksploracyjne i wydobywcze. Jednym słowem: po euforii czarna rozpacz. Jed-nakże ani euforia, ani rozpacz nie są na miejscu, a komentarze czę-sto budzą poważne wątpliwości merytoryczne.

Tak więc, po pierwsze, euforia była nie na miejscu, bo bada-nia satelitarne mówią jedynie, że jakieś formacje skalne należą do kategorii takich, w których istnieje spore prawdopodobień-stwo znalezienia gazu (lub ropy). O tym, czy tak jest naprawdę – i w jakich ilościach – w odniesie-niu do konkretnego obszaru geo-logicznego w konkretnym kraju decydują bardzo liczne (i kosz-towne odwierty!). Tych odwier-tów zrobiono u nas w stosunku do potrzeb tyle, co kot napłakał.

I tu pojawiają się dwa konkret-ne pytania. Po pierwsze, skoro odwiertów zrobiono niewiele, to na jakiej podstawie cytowani przez media eksperci twierdzą, że gazu łupkowego jest bardzo mało? Takie opinie, podobnie jak wcześniejsze opinie o bogactwie łupkowym, wydają się zdecydo-wanie przedwczesne.

Drugie pytanie, wiążące się zresztą z pierwszym, należy sfor-

mułować następująco: skoro polskie „łupkonośne” skały są tak słabo zbadane, to dlaczego firmy wynoszą się z Polski? Nie lubią ryzykować? Biznes naftowy czy gazowy, zwłaszcza w fazie eksploracyjnej, przyciąga niemal wyłącznie ryzykantów!

Tak więc przyczyny są najpraw-dopodobniej inne. Ustawę re-gulującą problematykę badania i eksploatacji złóż surowców mi-neralnych „pichcimy” już trzeci rok. W dodatku z opinii docho-dzących do mnie wynika, iż two-rzymy kłopoty tak państwu, jak i firmom angażującym się w biz-nes wydobywczy. A biznes - na-wet ten, który lubi ryzyko typu: „znajdziemy czy nie znajdziemy?” - nie lubi ryzyka regulacyjnego. I to może być pierwszy powód emigracji zagranicznych ryzykan-tów z Polski. Zaufania do regulacji i ich stosowania przez państwową biurokrację nie dodał też „ostat-ni zajazd”, nie tyle na Litwie, ile z podatkiem ad hoc na KGHM.

Dalej, możliwość stania się Ku-wejtem spowodowała, zdaje się, uderzenie wody sodowej do gło-wy polityków. My tu wobec tego weźmiemy sobie jak najwięcej, a przy takiej bonanzie eksplo-ratorzy i późniejsi wydobywcy będą musieli zadowolić się (i tak tłustymi...) kęskami z pańskiego, polskiego stołu. Zaczęto licyto-wać się, jakie to udziały państwo powinno mieć w każdym przed-sięwzięciu, aby nasz łączny udział

w zyskach był jak największy.

Pamiętam, jak za przykład p o d a w a n o nam Brazylię, która ustali-ła te udziały w przedsię-wzięciach wydobywania ropy w szelfie kontynentalnym na po-ziomie bodaj 40%. Otóż warto przyjrzeć się różnym restrykcjom brazylijskich regulacji – i ich efek-tom. W połowie ubiegłej dekady zakładano, że ropa z bogatych złóż podmorskich powinna po-płynąć pełnym strumieniem w 2012 r. Tymczasem, jak na ra-zie, wydobycie jest raczej na eta-pie eksploracyjnym niż produkcji w pełnej skali i na tę ostatnią przyjdzie jeszcze poczekać parę (kilka?) lat. No i być może Brazy-lia doczeka się wydobycia ropy na dużą skalę, tylko będzie to bardzo kosztowne dla tego kraju. Bo jak się chce mieć wszędzie udziały, to trzeba wyłożyć dużo pieniędzy w górniczym biznesie.

Czyli Brazylia będzie zapewne mieć dużą ropę – tyle, że wyż-szym kosztem i dużo później. Nie jestem pewien, czy taka strategia prężenia muskułów zamiast strate-gii maksymalizacji zysków (mniej-szym kosztem i wcześniej) opłaci-ła się Brazylijczykom, a nie tylko znów „rosnącej w siłę i żyjącej do-statniej” brazylijskiej biurokracji.

Jan Winiecki

Kto tu z kogo robi łupka?

dokończenie ze strony 1Zaproponowane stawki opłat

uważam jednak za bardzo zawy-żone, nieznajdujące uzasadnienia w prostych obliczeniach opartych na danych przedstawionych w specyfikacji istotnych warunków zamówienia [siwz] z postępowania o udzielenie zamówienia publicz-nego na ”Odbiór i zagospoda-rowanie odpadów komunalnych z terenu m. st. Warszawy”.

Aby zorientować się, ile po-winna wynosić miesięczna opłata z domków przypadająca na jed-nego mieszkańca, zastosowałem do jej obliczenia zaproponowa-ny przez ratusz kalkulator opła-ty śmieciowej, wykorzystany do obliczenia opłat w budownictwie wielorodzinnym.

Do obliczeń dla przypadku, gdy odpady komunalne są zbie-rane i odbierane selektywnie, przyjąłem następujące dane z przywołanej specyfikacji: Ak-tualny rynkowy koszt odbioru i zagospodarowania = 454 zł/Mg; Aktualna szacunkowa ilość od-padów z domków jednorodzin-nych = 121 923 Mg/rok; Liczba mieszkańców w domkach jedno-rodzinnych = 244 652. Podsta-wiając powyższe dane do wzoru kalkulatora otrzymamy wyso-kość miesięcznej opłaty przypa-dającej na jednego mieszkańca domku = 28,00 zł. Dla budow-nictwa wielorodzinnego wartość ta wynosiła 15,79 zł.

Tak duża różnica (28,00 zł

i 15,79 zł) wynika moim zdaniem z błędnego oszacowania strumie-nia odpadów. Z obliczeń wynika, że w domach wielorodzinnych jeden mieszkaniec wytwarza w ciągu roku 279 kg odpadów, a w budownictwie jednorodzin-nym aż 498 kg. W rzeczywistości ilość odpadów wytwarzana przez mieszkańca w okresie roku w za-budowaniach wielorodzinnym i jednorodzinnym nie powinna aż tak się różnić.

Zaproponowana stawka dla domku zamieszkanego przez jed-ną osobę - 44,50 zł stanowi aż 228 proc. stawki od gospodar-stwa jednoosobowego w budow-nictwie wielorodzinnym (19,50 zł).

To, że stawki dla domków jednorodzinnych powinny być wyższe niż w budownictwie wie-lorodzinnym, jest uzasadnione większymi kosztami logistyki, ale nie do przyjęcia jest aż tak duża różnica. A przecież stawki obowiązujące w budynkach wie-lorodzinnych zostały zawyżone o kilka złotych, o czym pisałem w numerze „Południa” z 14 mar-ca br. Wszystkie stawki wymaga-ją korekty, nie tylko te dotyczące domków jednorodzinnych, po-nieważ ich wielkość nie została rzetelnie uzasadniona. Dopiero rozstrzygnięcie przetargu

zweryfikuje poprawność przy-jętych stawek. Wtedy okaże się, czy ratuszowi bardziej zależało na bezpieczeństwie budżetu śmiecio-wego, czy na mieszkańcach.

Czy to pomoże zwiększyć po-parcie w sondażach – odpowiedź pozostawiam czytelnikom „Połu-dnia”.

Bogdan Żuber, radny Warszawy (SLD)

Autor jest mgr inż. inżynierii śro-dowiska. W latach 1996–2004 był dyrektorem Zarządu Oczyszczania Miasta, w latach 2006-2010 był zastępcą burmistrza Ursynowa. Przez wiele lat wykładał na wyższej uczelni przedmiot „Oczyszczanie miast i terenów wiejskich”.

Mg (czytaj: megagram) = 1 tona.

Od redakcji: Radni Platformy Obywatel-

skiej wnieśli 10 maja pod obrady Rady Warszawy projekt stanowi-ska w sprawie wysokości opłat za odpady. W stanowisku tym przyznali, że „zaczęli otrzymywać od mieszkańców Warszawy i rad dzielnic liczne sygnały, że me-toda zastosowana dla domów jednorodzinnych budzi szereg wątpliwości” i „należy ponownie zająć się tą kwestia i rozważyć zmianę przyjętego rozwiązania”. Rada, w której większość ma PO, zwróciła się do pani Prezydent „o powtórne przeanalizowanie metod ustalenia opłaty dla do-mów jednorodzinnych. Rozwią-zaniem, które w największym stopniu jest akceptowane spo-łecznie, wydaje się być metoda w pewnym stopniu uwzględniają-ca liczbę mieszkańców domu”.

Taniej, ale i tak za drogo

dokończenie ze strony 1Oczywiście nie bylibyśmy sobą,

gdybyśmy w prezentowanym spektaklu nie odnieśli się do in-tegracji. Tworząc scenariusz zain-spirowaliśmy się wierszem „Koło-wata wyspa” Wandy Chotomskiej – wyjaśniła Maria Pawlaczyk, nauczycielka z Przedszkola Inte-gracyjnego nr 137, organizatora Przeglądu.– Współpraca między dziećmi podczas przygotowań do przedstawienia układała się bar-dzo dobrze, bo są one przyzwy-czajone do tego, żeby sobie po-magać i wzajemnie się wspierać.

Próby do tego spektaklu przedszkolaki z placówki nr 137 rozpoczęły już w lutym. W sumie uczestniczyły w nich dwadzieścia cztery osoby z różnych grup wie-

kowych, od trzech do siedmiu lat. - Mieliśmy wiele prób, ćwi-czyliśmy prawie codziennie, ale była to dobra zabawa, a samo przedstawienie to była piękna przygoda. Chętnie byśmy to po-wtórzyli – zgodnie podkreśliły przedszkolaki.

Nauczyciele nie kryli dumy i radości z efektów pracy swo-ich podopiecznych. - Dzieci dały z siebie wszystko i poradziły sobie mimo tremy – cieszyła się Ewa Pokojska-Trocyk.

Licznie zgromadzeni rodzice oklaskiwali wszystkie przedsta-wienia. Podczas całego Przeglą-du panowała przyjazna i rodzinna atmosfera, a widzowie wynieśli ze spektakli naukę o wzajemnej akceptacji i tolerancji. Każda

z przedszkolnych grup otrzymała pamiątkową statuetkę, dyplom oraz upominki z logo dzielnicy Ursus. Na koniec został odśpie-wany przez uczestników i gości hymn „Kwiatów integracji”, któ-rego autorką słów jest dyrektorka przedszkola nr 137, Małgorzata Polkowska.

- Każdego roku organizacja Przeglądu stanowi dla nas wy-zwanie i trudne logistyczne przed-sięwzięcie. Ale warto podjąć ten wysiłek, żeby zobaczyć uśmiech na twarzach dzieci i rodziców – stwierdziła Maria Pawlaczyk.

Pozostało więc tylko pożegnać się i życzyć sobie kolejnego tak niezwykłego spotkania za rok.

Tekst i fot. Anna Krzesińska

Przygoda przedszkolaków

20 kwietnia w Szkole Pod-stawowej nr 61 przy ul. Biało-brzeskiej odbyły się Mistrzostwa Ochoty 2013 w warcabach kla-sycznych. Zawody rozegrano systemem szwajcarskim kontro-lowanym na dystansie 7 rund w tempie 15 minut dla zawodnika na całkowite zakończenie partii. W mistrzostwach uczestniczyły 22 osoby. Po 3 i pół godzinach gry poznaliśmy tegorocznych zwycięzców. Pierwsze miejsce zdobył Marcin Wocial przed Bar-toszem Socha i Tomaszem Mar-czukiem. W kategorii do 16 lat zwyciężył Bogdan Bańkowski

Warcabyprzed Martinem Banaszkiem i Natalią Paleta. Patronat nad mi-strzostwami objął Krzysztof Kruk, zastępca burmistrza dzielnicy

Ochota, który osobiście wręczał puchary, dyplomy i nagrody dla zawodników.

Fot. Bogusław Szczęśniak

Page 8: Poludnie Bemowo nr 8 z 16 maja 2013

Warszawa 02-624 ul. Puławska 136

tel./fax 22 844-39-45, tel. 22 844-19-15

[email protected]

[email protected][email protected]: Andrzej Rogiński

"Południe"redaktor naczelny: Andrzej Rogiński

Redakcja czynna w pon. - czw. w godz. 9.00 - 17.00

pt. w godz. 9.00 - 16.00W tych godzinach

przyjmujemy także ogłoszenia.Łamanie, układ i oprawa graficzna:

Galder Grasfjord©Druk: PolskapresseISSN 2082-6516

Wydawca jest członkiem Warszawskiego Towarzystwa

Prasy Lokalnej

Redakcja nie odpowiada za treść ogło-szeń. Materiałów nie zamówionych nie zwracamy. Zastrzegamy sobie prawo skracania i adiustowania nadsyłanych

tekstów oraz zmian tytułów.Teksty sponsorowane oznaczamy

skrótem TS

Następny numer ukaże się 13 czerwca

się Judenrat – mówi Strachota. – To była gmina żydowska utwo-rzona przez Niemców. Niemcy na jej czele postawili Adama Czerniakowa. Judenrat zajmował się wdrażaniem zaleceń władz okupacyjnych. Na barkach Czer-niakowa spoczął bardzo przykry obowiązek. W roku 1942 rozpo-

częły się wywózki mieszkających na terenie Getta Warszawskiego Żydów do Auschwitz. I Adam Czerniakow miał selekcjonować mieszkańców getta i niejako swoimi rękami wybierać, kto ma umrzeć. Nie wytrzymał tego psychicznie, drugiego dnia po wprowadzeniu tego zarządzenia popełnił samobójstwo na terenie Judenratu. Po tym budynku nie ma najmniejszego śladu.

Zatrzymujemy się też w parku przy Pałacu Kultury i Nauki od strony rozkopanej ulicy Święto-krzyskiej. Stoimy przed pomni-kiem Janusza Korczaka, a właści-wie Henryka Goldszmita. Korczak

przedstawiony jest na pomniku ze swoimi podopiecznymi. Był z dziećmi do końca. Zginął razem z nimi w Treblince.

Wychodzimy z parku. Obok mnie idzie starszy mężczyzna. – Jak podoba się panu spacer? - pytam. – Znam te miejsca. Mia-łem wtedy dziesięć lat – mówi

Kazimierz Bortnowski. – Miesz-kałem między Żydami. Więcej kolegów miałem pochodzenia żydowskiego niż katolików. Te-raz mieszka w Warszawie, na Śródmieściu. Na spacer po ży-dowskiej Warszawie przyszedł z ciekawości. Chciał usłyszeć, co na ten temat ma do powie-dzenia przewodnik, który z racji wieku nie mógł widzieć tego, o czym opowiada. Pytam, czy takie wycieczki są potrzebne i interesujące? – Jak najbar-dziej – przytakuje. Tego same-go zdania będzie Anna Spisz, która na wycieczkę przyjechała z Bielan. Jest warszawianką, inte-resuje się historią Warszawy.

Opuszczamy Śródmieście. Przewodnik prowadzi nas na uli-cę Złotą. Wchodzimy w podwór-ko. Skręcamy w prawo. Przed nami zachowany fragment mu-rów getta. Tablice pamiątkowe w języku polskim i hebrajskim. Pod murem wieńce z biało-nie-bieskich kwiatów. Są też żonkile. Symbol powstania w getcie war-szawskim. Zarówno tutaj, jak i w podwórku ulicy Siennej 55, moż-na dotknąć historii, przenieść się w czasie. Wystarczy odrobina wyobraźni. Dzisiaj nie słychać odgłosów z drugiej strony. Poza tymi murami nic nie ma z tamte-go świata. Tylko jeszcze pamięć pozostała, o której świadczą kwiaty i znicze. Kolejny mur i nie-odbudowana kamienica, straszą-ca pustymi otworami okiennymi znajdują się na ulicy Waliców. Tam też zatrzymujemy się na chwilę. Spotkanie kończymy na ulicy Chłodnej. Marcin Strachota pokazuje nam budynek, w któ-rym mieszkał Adam Czerniaków. To kamienica pod numerem 20 przy ulicy Chłodnej. Strachota prosi, by na jutrzejszą wycieczkę mężczyźni zabrali jakieś nakrycie głowy, bo będą zwiedzali cmen-tarz żydowski.

Na Chłodnej zostaję z panem Bortnowskim. Proszę, żeby opo-wiedział mi o tamtych czasach, o powstaniu w getcie.

- Gdy wybuchało powstanie w getcie byłem cały czas na ulicy – wspomina Kazimierz Bortnowski. – W czasie wojny mieszkałem na Rynku Nowego Miasta. Obudziła nas strzelanina i głośne eksplozje. Była godzina policyjna i czekałem do rana, żeby pójść do brata, który miesz-

kał na ulicy Franciszkańskiej 13. Tam też była moja mama. Stamtąd poszedłem na róg ulic Franciszkańskiej i Bonifraterskiej. Ulica Bonifraterska była podzie-lona murem wzdłuż ulicy i na ulicy Franciszkańskiej była duża brama wejściowa, żeby mogły wjeżdżać samochody i czołgi. Ta brama była otwarta, bo po-wstanie już trwało. Strzelanina, podpalone domy. Podszedłem dość blisko, bo na róg Francisz-kańskiej i Bonifraterskiej.

Widział oficerów niemieckich, którzy się naradzali. Z balkonów palących się budynków wyskaki-wali ludzie. Podszedł jeszcze bli-żej. Na Franciszkańskiej zapalił się dom. Było tak dużo dymu i ognia, że nie było widać końca ulicy. W pewnym momencie zobaczył wychodzących z dymu ludzi. Mężczyznę, kobietę i dwie dziew-czynki. Szli z podniesionymi ręka-mi w stronę Niemców.

- Podchodzą, parę słów wy-mienili, oficer niemiecki dał rozkaz żołnierzowi. Pod ścianę. Na moich oczach rozstrzelali, na oczach tego ojca, ja się dziś wzruszam – głos Kazimierzowi Bortnowskiemu się łamie i z oczu płyną łzy – na oczach tego ojca rozstrzelali te dwie dziewczynki. Na mnie zrobiło to tak ogromne wrażenie, że uciekłem. Uciekłem wzdłuż Bonifraterskiej, wzdłuż muru w stronę Dworca Gdań-skiego. W pewnym momencie usłyszałem huk i zobaczyłem jak mur getta się przewraca. Widziałem też moment, jak po-wstańcy w getcie wywiesili dwie flagi, polską biało-czerwoną i żydowską, niebieską z gwiazdą Dawida.

Podajemy sobie ręce na po-żegnanie. Dziękuję za rozmowę. Obiecuję, że prześlę mu zdjęcia, które zrobiłem podczas tego spa-ceru. Wracamy, każdy do swojej teraźniejszości. Ale przeszłość, tragedia czasu wojny jest pół kroku za mną. Nie można zapo-mnieć. Trzeba pamiętać.

Tekst i fot. Andrzej Sitko

w stolicy zamieszkiwało ponad 350 tysięcy ludności pochodze-nia żydowskiego, czyli około trzydziestu procent mieszkańców Warszawy.

Idziemy dalej, w kierunku alei Solidarności. Przechodzimy przez przejście dla pieszych tuż przy pałacu Przebendowskich–Radziwiłłów, w którym mieści się Muzeum Niepodległości. Idzie-my na ulicę Tłomackie. To tutaj mieści się Żydowski Instytut Hi-storyczny. Ulica Tłomackie to też zaplecze Błękitnego Wieżowca. Miejsce wybrane przez przewod-nika nie przypadkowo. W miej-scu, gdzie obecnie stoi Błękitny Wieżowiec, stała Wielka Synago-ga. Świątynię zburzył osobiście niemiecki zbrodniarz wojenny Jürgen Stroop 16 maja 1943 r. Na pytanie, czy Żydzi czuli się obco w Warszawie, mógłby od-powiedzieć Isaak Cylkow, który we wrześniu 1878 r. przywitał w języku polskim rosyjskiego na-miestnika przybyłego na uroczy-stość odsłonięcia Wielkiej Syna-gogi. Idziemy dalej, w kierunku ulicy Elektoralnej. Zatrzymujemy się na chwilę. Przewodnik wska-zuje na położony po lewej stro-nie plac Teatralny z budynkiem Teatru Wielkiego. Tam kiedyś był Pociejów, kolejne miejsce na mapie żydowskiej Warszawy. Przechodzimy przez Marszałkow-ską na plac Za Żelazną Bramą. W sobotnie popołudnie jest tu-taj sennie. Kiedyś słychać było mowę polską, rosyjską i oczywi-ście jidysz. Kolejny przystanek na trasie naszej wycieczki to ulica Próżna. Przez plac Grzybowski przechodzimy do synagogi, je-dynej, która pozostała. Niemcy jej nie zburzyli, dlatego że zrobili tam stajnię.

– Proszę się odwrócić, za bu-dynkiem przedszkola znajdował

Przewodnik cofa nas w czasie.– W wieku XI na terenie Polski,

Mazowsza pojawiają się pierwsi osadnicy wyznania mojżeszowe-go – mówi. Pierwszy namacalny dowód osadnictwa żydowskiego w Warszawie pochodzi z 1414 roku. Wtedy Żydzi zamieszkiwali małą uliczkę pomiędzy Wąskim Dunajem a ulicą Piekarską. Przy samym Podwalu, przy murach miejskich. Tam mieli swoją mu-rowaną synagogę. Na ulicy Bednarskiej był również cmen-tarz żydowski - dowiadujemy się z przywileju wydanego w 1527 r. przez króla Zygmunta Starego De non tolerandis Judaeis, który zabraniał Żydom zamieszkiwać na terenie miasta. Zamieszki-wali w podmiejskich jurydykach – małych osadach położonych na terenach prywatnych. W mie-ście mogli pojawiać się w trakcie trwania jarmarków czy sejmów. W wieku XVIII znika z mapy Eu-ropy Rzeczypospolita Obojga Narodów. Wybucha Insurekcja Kościuszkowska, w której wzięli udział obywatele Polski wyzna-nia mojżeszowego. Dowiadujemy się, że oprócz niezliczonej rzeszy biedoty żydowskiej, jednymi z najbogatszych mieszkańców mia-sta byli również Żydzi. Bankierzy, fi-nansiści, kupcy żydowscy stanowili elitę ówczesnej Warszawy.

- W 1809 roku powstała dzielnica północna – ciągnie opowieść Strachota – na terenie Muranowa, od północy granicą był Żoliborz, od zachodu ulica Okopowa od wschodu – opierała się o Stare Miasto. Granicą po-łudniową była ulica Leszno czyli obecna aleja Solidarności. Żydzi mieszkali też na starej Pradze, na Próżnej, Grzybowskiej. W XIX w. następuje napływ ludności żydowskiej do Warszawy. Przed wybuchem II wojny światowej

Za piętnaście minut trzynasta. Sobota, 20 kwietnia. Czekam na ulicy Długiej 52 przed budynkiem Arsenału. Tu umówiłem się z Mar-cinem Strachotą, przewodnikiem z Biura Przewodników Skarby Warszawy. Niebo zachmurzone, chłodno. Po chwili podchodzi do mnie młody człowiek. Podajemy sobie ręce. Pytam dlaczego aku-rat wycieczka po żydowskiej War-szawie?

- Wczoraj mieliśmy rocznicę wybuchu powstania w getcie – mówi Marcin Strachota. - Poza tym te ślady, pozostałości po narodzie żydowskim, po żydow-skich mieszkańcach Warszawy interesują ludzi. Przejdziemy po dawnej dzielnicy żydowskiej, po miejscach, gdzie były największe skupiska Żydów przed II wojną światową w Warszawie. Przej-dziemy przez tereny getta, przez cmentarz żydowski.

Czekamy, podchodzą do nas ludzie. Kobiety i mężczyźni. W różnym wieku. Na począt-ku małe zamieszanie. Oka-zuje się, że to samo miejsce i czas wybrali inni przewodnicy. W końcu ruszamy. Niedaleko, kilkadziesiąt kroków. Tuż za budynkiem Arsenału zatrzymu-jemy się. Powód jest jeden. Ale ważny. Przewodnik opowiada o miejscu, o ulicy Bohaterów Getta. Brukowana z torami tramwajowymi, które zaczyna-ją się nie wiadomo dlaczego i kończą niespodziewanie. Ża-den tramwaj tędy nie przeje-dzie. Ale przed wojną było to centrum życia żydowskiego. Po ulicy jeździły tramwaje, a w miejscach, gdzie teraz rosną drzewa, stały kilku piętrowe ka-mienice. I w przeciwieństwie do dnia dzisiejszego, gdzie na uli-cy stała tylko nasza grupa, po ulicy chodziły tysiące ludzi.

Śladami żydowskiej Warszawy

dokończenie ze strony 6Potem marzyła o domu

z ogródkiem, żeby mogła w nim śpiewać i grać na pianinie o każ-dej porze. W bloku przy Reymon-ta jej gra czasem prze-szkadzała sąsiadom.

- Skąd Twoim zda-niem ta miłość Anny German do stoli-cy? Przecież mogła mieszkać wszędzie.

- Anna German często powtarzała, że kocha Warszawę, bo tutaj znalazła swoje szczęście osobiste, tutaj doszła do zdro-wia po wypadku, tu urodził się jej syn. W Warszawie miesz-kała i najzwyczajniej w świecie była szczę-śliwa.

- Agnieszka Osiec-ka ma swoją ławecz-kę, kilku innych wy-bitnych artystów, literatów - tablice upamiętniające. Czy

Warszawa, którą Anna tak ukochała, nie powinna się jej zrewanżować choćby ulicą jej imienia?

- Powinna. W Urgenczu w Uz-

bekistanie, rodzinnym mieście Anny German, od 1987 roku jedna z głównych ulic nosi jej imię. O to, żeby w Warszawie, którą kochała i w której chciała

zostać na zawsze (Zosta-ła. Jest pochowana na Cmentarzu Ewangelic-ko-Reformowanym przy ulicy Żytniej) była ulica Anny German, staram się od roku… 2006. Mój wniosek został pozytyw-nie zaopiniowany przez Zespół Nazewnictwa Miejskiego i Podkomi-sję ds. Nazewnictwa Ulic Komisji Kultury i Promocji w Radzie m.st. Warszawy. W 2012 roku, w związku z 30 rocznicą śmierci piosen-karki, przypomniałam o tej sprawie. Dzięki zaangażowaniu kilku osób niedługo dojdzie Warszawie nowa ulica – Anny German.

A ja będę po prostu szczęśliwa.

Anna German kochała Warszawę