przeglĄd techniczny - bcpw.bg.pw.edu.plbcpw.bg.pw.edu.pl/content/4310/05pt1917_nr_7_8.pdf ·...

18
PRZEGLĄD TECHNICZNY Tom LV. TYGODNIK POŚWI CONY SPRAWOM TECHNIKI I. PRZEMYSŁU. Warszawa, dnia 20 lutego 1917. 7 i 8. TRESO. JecUMski W". O żywicowaniu w Austryacko W gierskiej okupacyi Królestwa Polskiego. — Dobrzyński W. Istota i rozwój idei Ho warda [dok.].—Z towarzystw technicznych. Architektura. Ssyller S. Tradyoya budownictwa ludowego w architekturze polskiej [c, &..].—HalewMsM J. Tak powinny być zbudowane przyszłe dzielnice mieszkalne Warszawy?—Sprawy bież ce i rozmaitości. Komunlkacye. Sznuh Z. Składana szyna tramwajowa i sposób jej układania.—Loth J. Środki komunikacji na ziemiach polskich [dok.].— Rozmaitości. Z 25 ma rysunkami w tekście. D żywicowaniu w flustryacko W gierskiej okupacyi Królestwa Polskiego. Podał Władysław Jedliiiski, taż. Niemożliwość przywozu żywicy i jej produktów z za granicy spowodowała, iż państwa centralne Austro W gry i Niemcy znalazły si w konieczności wprowadzenia żywi cowania w lasach własnych, jako też i w lasach rz dowych Królestwa Polskiego, albowiem inaczej upadek fabrykacyi mydła, papieru, a przedewszystkiem amunicyi mógłby stać si kl ska. Pomijaj c nieliczne zreszt obserwacye, dotycz ce czarnej sosny (pinus laricio austriaca) w kotlinie Wiener Neustadt, brakowało dot d wszelkich doświadczeń bezwa runkowo potrzebnych do zapewnienia sobie dobrego wyni ku i znajomości momentów, wpływaj cych na wynik żywicowania. Musiano przeto przeprowadzić badania i ze brać doświadczenia, szczególnie na sośnie zwyczajnej (pinus silvestris), której dot d jako jednego z najcenniejszych i — w najściślejszem znaczeniu tego słowa najbardziej użyt Metoda francuska, a) pierwotna spała po pierwszern naci ciu; b) blaszka (krampon); o) garnuszek. Metoda francuska. a) spała wydłużona przez ponowno naci cia, powtarzaj ce siej co 2 4 dni; w końcu żywicowania (paź dziernik) spała dochodzi wpierw szymroku do \vysokości70—80 cm; b) blaszka (krampon); c) garnuszek. kowych gatunków drzew iglastych nie żywicowano, za wy j tkiem małych badań próbnych. Zorganizowanie tego nowego sposobu użytkowania lasów sosnowych w okupacyi austryackiej Królestwa zo stało mi z urz du powierzone; zebranemi przy tej pracy doświadczeniami i obserwacyami pragn podzielić si z oso bami fachowemi i interesuj cemi si tego rodzaju sprawami. Ze wzgl du na pilne zapotrzebowanie wprowadzono żywicowanie w wyżej nadmienionej cz ści Królestwa Pol skiego w r. z. w 16 powiatach, nacinaj c około 900000 sztuk sosen, po cz ści w drzewostanach, które prawdopodobnie w przeci gu bież cego dziesi ciolecia b d użytkowane, po cz ści zaś nacinaj c nasienniki. Musz przedewszystkiem zaznaczyć, że żywicowanie to odbywa si przeważnie według metody francuskiej 1 ). Miejscami tylko była stosowana tytułem próby wietoda sto nowania (po niemiecku: Grandelmethode), która polega na tem, iż zamiast używanego przy metodzie francuskiej gar ') Por. O przemyśle żywicznym i jego produktacb we Francyi. Przegl d Techniczny, r. ]91J, str. 246. nuszka (naczynia), wcina si możliwie najniżej w odziomku drzewa na 5—8 cm w biel si gaj cy karb w kształcie dziu pla, w którym zbiera si ściekaj ca żywica. Skutkiem ci g Metoda francuska. Nacinanie w pierwszym roku. łego (co 2—4 dni) ponawiania naci cia i peryodycznego otwierarria zatykaj cych si przewodów żywicznych (żywica sosny zwyczajnej na powietrzu bardzo pr dko g stnieje), Metoda francuska. Nacinanie W drugim roku. powstaje nad tym karbem dopiero z czasem „spata" (po nie miecku „Lach " albo „Lacht' 1 ), która tak samo wygl da jak przy stosowaniu metody francuskiej, z t tylko różnic , że jest o 2—3 cm szersza od niej. A zatem metoda stonowa

Upload: buitu

Post on 28-Aug-2019

212 views

Category:

Documents


0 download

TRANSCRIPT

PRZEGLĄD TECHNICZNYTom LV.

TYGODNIK POŚWIĘCONY SPRAWOM TECHNIKI I. PRZEMYSŁU.

Warszawa, dnia 20 lutego 1917. 7 i 8.

TRESO. JecUMski W". O żywicowaniu w Austryacko-Węgierskiej okupacyi Królestwa Polskiego. — Dobrzyński W. Istota i rozwój idei Ho-warda [dok.].—Z towarzystw technicznych.

Architektura. Ssyller S. Tradyoya budownictwa ludowego w architekturze polskiej [c, &..].—HalewMsM J. -Tak powinny być zbudowaneprzyszłe dzielnice mieszkalne Warszawy?—Sprawy bieżące i rozmaitości.

Komunlkacye. Sznuh Z. Składana szyna tramwajowa i sposób jej układania.—Loth J. Środki komunikacji na ziemiach polskich [dok.].—Rozmaitości.

Z 25-ma rysunkami w tekście.

D żywicowaniu w flustryacko-Węgierskiej okupacyi Królestwa Polskiego.Podał Władysław Jedliiiski, taż.

Niemożliwość przywozu żywicy i jej produktów z za-granicy spowodowała, iż państwa centralne Austro-Węgryi Niemcy znalazły się w konieczności wprowadzenia żywi-cowania w lasach własnych, jako też i w lasach rządowychKrólestwa Polskiego, albowiem inaczej upadek fabrykacyimydła, papieru, a przedewszystkiem amunicyi mógłby staćsię kląska.

Pomijając nieliczne zresztą obserwacye, dotycząceczarnej sosny (pinus laricio austriaca) w kotlinie Wiener-Neustadt, brakowało dotąd wszelkich doświadczeń bezwa-runkowo potrzebnych do zapewnienia sobie dobrego wyni-ku i znajomości momentów, wpływających na wynikżywicowania. Musiano przeto przeprowadzić badania i ze-brać doświadczenia, szczególnie na sośnie zwyczajnej (pinussilvestris), której dotąd jako jednego z najcenniejszychi — w najściślejszem znaczeniu tego słowa najbardziej użyt-

Metoda francuska,a) pierwotna spała po pierwszern

nacięciu; b) blaszka (krampon);o) garnuszek.

Metoda francuska.a) spała wydłużona przez ponownonacięcia, powtarzające siej co 2 - 4dni; w końcu żywicowania (paź-dziernik) spała dochodzi wpierw-szymroku do \vysokości70—80 cm;b) blaszka (krampon); c) garnuszek.

kowych gatunków drzew iglastych nie żywicowano, za wy-jątkiem małych badań próbnych.

Zorganizowanie tego nowego sposobu użytkowanialasów sosnowych w okupacyi austryackiej Królestwa zo-stało mi z urzędu powierzone; zebranemi przy tej pracydoświadczeniami i obserwacyami pragnę podzielić się z oso-bami fachowemi i interesującemi się tego rodzaju sprawami.

Ze względu na pilne zapotrzebowanie wprowadzonożywicowanie w wyżej nadmienionej części Królestwa Pol-skiego w r. z. w 16 powiatach, nacinając około 900000 sztuksosen, po części w drzewostanach, które prawdopodobniew przeciągu bieżącego dziesięciolecia będą użytkowane, poczęści zaś nacinając nasienniki.

Muszę przedewszystkiem zaznaczyć, że żywicowanieto odbywa się przeważnie według metody francuskiej-1).Miejscami tylko była stosowana tytułem próby wietoda sto-nowania (po niemiecku: Grandelmethode), która polega natem, iż zamiast używanego przy metodzie francuskiej gar-

') Por. O przemyśle żywicznym i jego produktacb we Francyi.Przegląd Techniczny, r. ]91J, str. 246.

nuszka (naczynia), wcina się możliwie najniżej w odziomkudrzewa na 5—8 cm w biel sięgający karb w kształcie dziu-pla, w którym zbiera się ściekająca żywica. Skutkiem ciąg-

Metoda francuska.Nacinanie w pierwszym roku.

łego (co 2—4 dni) ponawiania nacięcia i peryodycznegootwierarria zatykających się przewodów żywicznych (żywicasosny zwyczajnej na powietrzu bardzo prędko gęstnieje),

Metoda francuska.Nacinanie W drugim roku.

powstaje nad tym karbem dopiero z czasem „spata" (po nie-miecku „Lachę" albo „Lacht'1), która tak samo wyglądajak przy stosowaniu metody francuskiej, z tą tylko różnicą,że jest o 2—3 cm szersza od niej. A zatem metoda stonowa-

PRZEGLĄD TECHNICZNY. 1017

ma, stosowana tu i ówdzie w Królestwie, różni się temod'metody praktykowanej w Austryi Dolnej, że spały nienacina się od razu, lecz stopniowo, Praktycznie biorąc, ży-wicowanie zapomocą wcinania karbu w odziomku drzewa,t, j . stonowania („Grandelmethode"), uważać można zanieznacznie zmienioną metodę francuską, przy której jednaknie używa się ani iiaezynia-zbiornika, ani rynienek blasza-nych, i która wydaje znacznie mniej „żywicy płynnej" (poniemiecku: Rinnharz), cenniejszej w handlu, natomiastotrzymujemy więcej „żywicy skrzepłej" (po niemiecku:Scharrharz), uzyskanej przez zeakrobywanie z drzewa. Ży-

Narzędzia używane przy metodzie francuskiej:1) Ośnik do zeskrobywania kory; 2) Klin (placp-crampon) do wbija-nia blaszek; 3) Blaszka (cranapon,*; 4) Zarzyna.cz do wykonywaniaspały i odnawiania naciąć; 5) Garnuszek do zbieranin żywicy (gli-niany lub blaszany); 0) Łopatka do wygarnywania żywicy z garnu-szka; 7) Skrobaczka do. zeskrobywania żywicy skrzepłej zaspały.Przy „stonowaniu" używano, są ts samo narzędzia ''• wyjątkiem klina,

blaszki i iramnszka.

wica, zbierana w garnuszkach, zawiera w sobie więcej ter-pentyny i dlatego jest droższa; a oprócz tego jest ona ezy-śeiojsza, skutkiem czego w drodze fabrycznego jej przero-bienia zyskuje się najjaśniejsze, t. j . jednocześnie najcenniejszeodmiany kaiafonii. Podkreślić jeszcze należy, że przy stoso-waniu metody francuskiej mniej uszkadzają się drzewa.

Nieużywanie naczynia-zbiornika przy zwykłem stono-waniu wcale nie redukuje, jakby się zdawało, kosztów pro-dukcyi, bo wcinanie karbów wymaga więcej pracy, niżrobienie początkowo malej „spały" przy metodzie francu-skiej; robotnik mniej jest w stanie przysposobić drzew dzien-nie, wskutek czego praca staje się droższą i pochłaniającąkoszta garnuszków.

Polecana jest często w ostatnich czasach metoda ctme-ryltanina OUmera. której cechą dodatnią jest, naprzykłądu czarnej sosny, zapobieganie przeciw ulatnianiu się olejuterpentynowego i utrzymanie wyciekającej żywicy w staniepłynnym, wskutek czego zbiór żywicy może być znaczniepowiększony. Metoda ta jednak na białej sośnie nie daje sięz dobrym skutkiem zastosować: z powodu zasklepiania siężywicą pogniecionych tkanek w otworach świdrem wykona-nych, wynik jest więc słabszy, niż przy metodzie fran-cuskiej.

Wpływy oddziaływające na wynik żywicowania, któ-rych omówienie jest treścią niniejszego artykułu, wskazanembędzie podzielić na: a) wpływy techniczne zależne od sto-sowanej metody i b) wpływy fizyologiesne i klimatycznezależne od miejsca i klimatu, jako też od własności żywico-wanego drzewa.

Wpływy techniczne:1) Usunięcie kory, przed nacięciem „spały" zapomocą

ośnika, ma znaczenie takie, iż radykalniejsze jej zeskroba-nie (szczególnie na 8—10 cm wysokim pasku nad górnymbrzegiem spały), pobudza obfitszy wyciek żywicy, gdy tym-czasem pozostawienie grubej kory zmniejsza wyciek.

2) Przy usuwaniu kory nie można naruszać miazgi anibieiu, ponieważ część tych samych przewodów żywicznychbyłaby podwójnie przecięta: raz przez uszkodzenie bielulub miazgi, a drugi —przez nacinanie spały. Uszkodzenietakie powodowałoby zmarnowanie żywicy, rozlewającej się

po korze w miejscu uszkodzenia, aż do chwili, kiedy po-nowne nacinanie i przedłużanie spały dojdzie do wysokościuszkodzenia.

3) Bezwarunkowo najważniejsza, rzeczą jest ostrośćnoży, zwanych zarzynaczami, które są przeznaczone do wy-konywania spały i do jej dalszego nacinania. Zarzynacze(noże do spałowania) winny być ostrzone po 3 — 4 razydziennie na toczaku, krążącym przez wodę, do tego stopnia,aby robienie spały lub nacinanie górnego brzegu tejże byłomożliwe przez wykonanie tylko jednego cięcia. Należy teżbezwarunkowo unikać, tak chętnie stosowanego przez ro-botników, wygładzania nacięcia, które część przewodówżyciowych zgniata niemal w chwili ich obnażenia.

Miałem sposobność doświadczenia, iż nizki stopieńostrości zarzynacza może nawet udaremnić zbiór żywicy,gdyż zgnieeenie delikatnych przewodów żywicznych i zata-mowanie wycieku żywicy może być unikniono tylko przyużywaniu ostrych, jak brzytwa, zarzynaczy. Zresztą mani-pulacya ostrem narzędziem jest o wiele łatwiejsza.

Między wpływami technicznymi, ostrość zarzynaczazajmuje bezsprzecznie pierwsze miejsce.

Jeden robotnik jest w stanie zaopatrzyć w nacięciaśrednio 1200 —1500 drzew przy 3-dniowej kolei, to znaczy,że ponowne nacinanie spałowanych już drzew odbywa się cotrzeci dzień; natomiast pierwotne nacinanie (",.robienie spa-ły") jeden robotnik jest w stanie wykonać dziennie na 50 —80 drzewach.

4) Żywica z białej sosny, wskutek wykrystalizowaniana powietrzu kwasu abietynowego, co następuje przy ula-tnianiu się oleju terpentynowego, bardzo prędko gęstnieje,znacznie prędzej niż żywica z któregokolwiek naszego drze-wa iglastego. Dla tej przyczyny spała na górnym brzeguwinna być często odnawiana i nacinana (stosownie do po-gody: co 2—4 dni).

Żywica zebrana metodą francuską.1) Żywica płynna: warstwa wierzchnia-olej terpentynowy. 2) Żywi-ca skrzepła. (Stosunek ilościowy zbioru żywicy płynnej i skrzepłej =

około 7 : 3 (w warunkach dogodnych).

Wystarcza przy każdem takiem ponownem nacinaniupowiększyć rozmiar wysokości tylko o '/2 do 1 cm, bo jedy-nym celem tej manipulacyi jest usunięcie skrzepłej żywicyz miejsca ostatniego przekroju przewodów żywicznych.

Aby możliwie najwięcej obnażyć przewodów żywi-cznych, wskazanem jest wykonać ponowne nacinanie naszerszej powierzchni, którą jednak uzyskać można, obejmu-jąc tem cięciem także górny brzeg istniejącej już spały.

5) Zarówno robienie spały, jak też każde jej odnawia-nie i powiększanie należy wykonać pod kątem możliwienajostrzejszym do osi pnia, starając się stworzyć możliwiewydłużony przekrój eliptyczny pionowych przewodów ży-wicznych.

6) Najwięcej żywicy zawierają zewnętrzne słoje bielu;wystarczy przeto przy każdem ponownem nacinaniuobjąć tylko kilka (3 — 4) słojów.

W każdym razie nie chodzi przy tej manipulacyio przecięcie większej ilości słojów, lecz raczej o uzyskaniemożliwie szerokiej przestrzeni przekroju na górnym brzeguspały. Przekrój większej ilości przewodów żywicznych przytej samej szerokości powierzchni przekroju spowodować

PRZEGLĄD TECHNICZNY. 53-

może nawet słabszy wyciek żywicy, niż przekrój mniejszejich ilości, a tłomaczy się to tem, że żywica z małychi ciasnych otworów wolniej wycieka, prędzej gęstniejei otwory te w krótszym czasie zatyka; dlatego też częstszenacinanie jest niezbędne w takich razach.

Uwaga: a) O ile w garnuszku z żywicą zbierze się

woda deszczowa na wierzchu, nie należy jej wylewać, gdyżzapobiega ona ulatnianiu się oleju terpetynowego, przez cowynik żywicowania jest korzystniejszy, b) Dla uniknięciaulatniania się oleju terpentynowego wskazanem jest przy-krywanie garnuszków.

(D. n.)

ISTOTA I ROZWÓJ IDEI HOWARDA.(Miasto-ogród)

Podał dr. Władysław Dobrzyński.

(Dokończenie do str. 49 w Mi 5 i fi r. b.)

Niebywale szybkie postępy w Letchworthu i innych, żetak powiem, kompromisowych wcieleniach myśli Howardaw postaci przedmieść i osad-ogrodów, zdrowe podstawyekonomiczne tych tworów wpływały na prawodawstwo, nadziałalność państw i komun, stały się też dla angielskiegoTow. miast-ogrodów bodźcem do rozwijania tej pięknej idei,zapłodniły ideowo kontynent Europy i innych części świata.Tworzą się więc w wielu krajach towarzystwa miast-ogro-dów, a dla dobra sprawy nowe towarzystwa te dążą dowspólnego porozumienia, by korzystać z bogatszego już do-świadczenia Anglików. Powstaje Międzynarodowe Tow.miast-ogrodów i planowania miast z siedzibą w Lon-dynie J).

Celem rozpowszechnienia idei w koloniach utworzonooddział specyalny.

Mr. Gulpin w ciągu trzechmiesięcznej podróży swojejagitacyjnej w r, 1913, z ramienia Tow. wspomnianego, poStanach Zjedn. Ameryki Północnej i Kanadzie wyniósł wra-żenie, że idea miast-ogrodów ma w krajach tych wielkąprzyszłość, że ludność jest przygotowana do ruchu, którydąży do rozwiązania problemu, dręczącego również Amery-kan. I tam bowiem spekulacya terenami grozi, ruiną mie-szkańcom.

Messrs. Read i Davidge wysłani zostali w r. 1914 przezTow. do Australii dla szerzenia propagandy. Powodzenieich odczytów było wielkie: wszędzie tworzono komitetymiejscowe i przystąpiono do planowania nowej stolicyw duchu howardowskim. Wszędzie po miastach założonezostały towarzystwa propagandowe.

iluż podczas wojny udał się prof. Geddes z synem doIndyi Wschodnich celem propagowania tam idei Howarda.Zabrał on ze sobą w tym celu wystawę ruchomą miast-ogrodów, złożoną z bardzo ciekawej, wartościowej i niczemniezastąpionej kolekcyi map, planów, modeli, fotografii i t. p.Wystawa miała być pokazywana w głównych, miastachIndyi: jak Mudras, Bombay, Kalkutta, na życzenie władzowych miast. Prof. Geddes, któremu wystawa winna zapo-czątkowanie i zbiór eksponatów, na co poświęcił kilkaostatnich lat pracy i doprowadził do wspaniałych wyni-ków, poniósł wielką stratę. Wystawa, która wysłana zostałana statku Clan Grant, została zatopiona wraz z okrętemprzez krążownik nieprzyjacielski. Szczęściem prof Geddesznajdował się na innym okręcie i przybył do Indyi, gdziepropaguje obecnie ideę Howarda quand merae.

Wszystko to daje zaledwie słabe pojęcie o tem, cow Anglii już zdziałano. Nawet wojna nie przerwała pracyTowarzystwu i pod hasłem „business as usual" pracuje da-lej, przynajmniej prowadzi propagandę. Nie wiem, jak stoipodjęta przez Towarzystwo sprawa odbudowy Belgii, ko-munikacya nasza jest bowiem z nią przerwana, sądząc jednakz entuzyazmu i energii, z jaką się Anglicy do dzieła tego za-brali, sprawa planowania wspomnianego kraju postępujenaprzód.

Z państw kontynentalnych Niemcy wykazują najwięk-szy postęp, dzięki zapałowi i gorliwej pracy pp. Kampff-meyerów i Adolfa Otto. W Niemczech muszą propagato-rzy walczyć z trudnościami nieznanemi w Anglii i jeżeli touwzględnimy, przyznać będziemy zmuszeni, że rozwój spra-

') Szczegóły zadań, celów i organizacyi towarzystwa tegoznajdzie czytelnik w broszurze mojej p. t „Postępy idei miast-ogro-dów w Anglii i u nas". (Odbitka z MM 6—10 Zdrowia H)H r ) .

wy omawianej jest istotnie nadzwyczajny, Trudności po-chodzą mianowicie stąd, że banki i instytucye, które udzie-lają kredytu hypotecznego na budowę zwykłych domów,nie chcą go udzielać na budowę domków małych. Tylkokrajowe instytucye ubezpieczeniowe robotnicze (Landes-versichei'ungsanstalten) pożyczają znaczne sumy, dochodzą-ce do 75 albo nawet do 90 U wartości 'terenu i domu. Tedoskonałe warunki są jednak otrzymywane głównie w za-chodnich i południowych dzielnicach Niemiec. We wschod-nich zaś, np. w Berlinie, pieniędzy na cel |oowyższy otrzy-mywać nie można, ponieważ domek mały nie jest uważanyza dostateczną gwarancyę. (To samo jest u nas). W ostat-nich czasach rząd pruski zaczął dawać pożyczki na drugienumery hypoteki towarzystwom spółdzielczym, jeżeli, wśródczłonków ich jest znaczna liczba urzędników.

Widzimy więc, że postęp ruchu (spostrzeżono to i w An-glii) zależy przeważnie od kwestyi. pieniężnej. Nie mniejszątrudność stanowi tu i ta okoliczność, że wiele zarządówmiejskich, wśród których jest silna opozycya zo strony wła-ścicieli domów i terenów, odrzuca nowo projekty i plany.Tem niemniej jest już zrobiony wyłoni i w Prusach Wschod-nich i Zachodnich, np. Rathhof pod Królewcem. Najgłów-niejszą przeszkodą do szerszego stosowania myśli howardow-skiej w Niemczech stanowi trudność uzyskania terenówłącznie z problemem dróg.

Wiadomo, że wiele miast niemieckich jest teraz obję-tych pierścieniem głębokim terenu, trzymanego w rękachspekulantów; wielu z nich otrzymało na ten cel pożyczki odbanków. Pierścienie te nie dopuszczają do zdrowotnegowzrostu miast równie silnie, jak fortyfikaeye w wiekachśrednich. Wszystkie prawie niezabudowane połacie naokołoBerlina należą do 73 towarzystw terenowych, tak, że wspól-na akcya ich dla dobra towarzystw i unieszkodliwieniareszty (20—30 tow.) jest względnie łatwa.

Prawie wszędzie władze municypalne żądają szero-kich, kosztownych dróg komunikacyjnych nawet, dla dziel-nic czysto mieszkaniowych, pomimo wypowiedzenia sięczynników miarodajnych, które pozwalają na węższe,a szczególnie wązko brukowane ulice i pasy trawnikowe.Dlatego trzeba często zrzekać się planów idealnych. Żą-dania stawiane np. przedmieściu-ogrodów pod Berlinemzabraniają w zupełności wystawiania domków dla robotni-ków. Rząd sprzyja proponowanemu przez zwolennikówmiast-ogrodów planowi, ale nie może nic zrobić wobec za-rządu miejskiego, który obstaje stanowczo przy takich sa-mych szerokich ulicach, jakich wymaga komtinikacyaw Berlinie.

Jeżeli w Anglii idea miast-ogrodów znalazła wogóleprędsze zastosowanie, niż w Niemczech i innych krajachkontynentalnych, pochodzi to stąd, że Anglia prawie nie znadomu koszarowego; mieszka się tam, z wyjątkiem pai'umiast Szkocyi, w domkach małych i tylko w ośrodku Lon-dynu i niektórych innych wielkich miastach znajduje sięobok hoteli i dużych domów towarowych, niewiele domówkoszarowych. Mają one raczej charakter hotelowy lub teżpoczątkowo innym służyły celom. Nawet zbudowane przezhrabstwo londyńskie prawdziwe, acz hygieniczniejsze domykoszarowe dla ludzi małozamożnyeh nie znalazły oddźwię-ku wśród ludności i zaniechano dalszej ich budowy. Tra-dycyjny system mieszkaniowy, polegający na budowa-niu nizkich domków dła rodzin pojedynczych, ma za so-

P.IIZEGLĄD TECHNICZNY. 1917

bą w Anglii ryuok pierwszorzędny, gdy w Niemczech,jak już, zaznaczyłem, rynek len obsługuje wyłącznie wy-sokie domy, których, gwarauoya polega mniej na warto-ści domu, niż na rosnącej wciąż wartości placu. Jest jeszczejeden ważny wzgląd, dlaczego w Anglii sprawa iniast-ogrodów idzie w prędszem tempie. Anglik wielkomieszeza-nin przyzwyczajony jest, do przebywania dość znacznych,przestrzeni, oddzielających warsztat, pracy jego od mie-szkania.

Mimo to wszystko, dzięki energii, zdolności organizacyj-nej i wytrwałości Towarzystwa miast-ogrodów, sprawa oma-wiana posuwała się w ostatnich czasach znacznie naprzód.

Przedmieloie-ogrcJd Marienbrunn w Lipsku rozwinęłodziałalność pionierską i służyć może jako wzór wspólnejpracy z postępowym zarządem miejskim. Miasto Lipskoddało teren w dzierżawę wieczystą Towarzystwu miast-ogrodów oraz potrzebne kapitały do 75% wartości budowli,z tera zastrzeżeniem, że zarówno teren, jak i zabudowaniana nim po 99-u latach przechodzą, na rzecz miasta. W tensposób cala sprawa terenu i sfinansowania uprosy.czonazostała.

Analogicznie postąpiło miasto Mannlieim. Doświad-czenie nauczyło w Niemczech, że bez poparcia ze stronymiasta macierzystego, głównie przy zapewnieniu terenu,przedmieścia ogrody powstawać mogą tylko z wielkim tru-dem, ponieważ towarzystwa, zakładające je, przeważnieoperują nieznacznymi kapitałami. Co innego, jeżeli, jakw Heilerau pod Dreznem, istnieje zasobne w kapitały Towa-rzystwo spółdzielcze, które może nabyć cały potrzebny to-ren albo też zakontraktować powolne nabywanie terenu.

Powstaniu przedni.-ogrodu w Karłfsruhe i w Norym-bergii sprzyjał: taki właściciel terenu, jak rząd, który całypotrzebny obszar oddał do rozporządzenia towarzystwa,Był bowiem mocno zainteresowany w imwoju decentraliza-cyi w duchu miast-ogrodów. W innych przypadkach (Stras-burg) miasta przychodzą z pomocą pieniężną do kupna te-renu i budowy przedmieścia. Przedni.-ogród Margareten-hohe zawdzięcza swoje powstanie Małgorzacie Krupp, któ-ra pragnęła stworzyć wspaniałą, kolonię w rodzaju Bourn-vilte-Oadleury'ego. Udało się jej uniknąć braków innychkolonu, fabrycznych. Nie tylko robotnicy fabryki Kruppa,lecz i inni robotnicy mogą kolonię zamieszkiwać. Stworzyłją całą (50 hekt, dla 18 000 mieszkańców) arch. Metzendorf.Stanowi ona ostatni wyraz pod względem artystycznym..

W ciągu ostatnich lat powstało w Niemczech wielewiększych i mniejszych towarzystw budowlanych spółdziel-czych, które zapewniły tereny pod miastami: Gklańskiem,Toruniem, Akwizgranem, Bonn, Lignicą, Dortmtuidem,Frankfurtem n/O., Hallą, „Wielkim Berlinem" i wieluinnemi.'

Bardzo interesującą jest powstała przed kilku latygmina na podstawach czysto spółdzielczych — Wandsbeckpod Hamburgiem. Nabyto tam od zarządu miejskiegoobszar 4 | hektara i już w trzecim roku istnienia liczono200 domów. Przedmieście to świadczy, jak bardzo ciążąistniejące przepisy budowlane na tego rodzaju przedsiębior-stwach społecznych. Ulice są o wiele zaszorokie i koszto-wne, wolno budować tylko domy bliźniacze, a nie zespo-łowe, co wszystko podwyższa komorne. Wynosi ono za dom,złożony z czterech pokoi, kuchni i. wanny, z niewielkimogródkiem 200 w3, około 380 —420 m rocznie. To samo to-warzystwo ma nabyć od zarządu m. Altony teren dla 30 000mieszkańców. W celu zainteresowania całego Hamburgapołączyły się różne towarzystwa spółdzielcze w jedną dużąorganizącyę; na urzeczywistnienie projektu tego rząd pruskiprzeznaczył znaczną sumę pieniędzy.

Celem zapewnienia sobie kontroli nad cenami gruntui domów oddaje się w Niemczech teren pod budowę podtakimi warunkami prawnymi, które kontrolę tę zapewniają,mianowicie: dzierżawy wieczystej i prawa skupu (systemulmski). Dla celów przemysłowych oddaje się teren na wa-runkach uwzględniających potrzeby jego, oczywiście stosujesię restrykeye prawne, by spekulacyjne wykorzystanie tere-nu uczynić niemożliwem.

Specyalną formą prawną (Erbemiete) posługuje sięprzedmieście ogród Heilerau pod Dreznem, celem niedopusz-czenia do spekulacyi domami z roczną rentą od 1200—2000

marek. Nabywca może sobie wybrać plan domu opraco-wany przez towarzystwo, a odpowiadający jego wymaga-niom i może w nim mieszkać, jeżeli udziela towarzystwupożyczkę w wysokości jednej szóstej wartości domu i płaciodpowiednią rentę. Pożyczkę zapisuje się hypoteeznie najego dobro. Mieszkania wymawiać nie można, lokator zaśmoże się wyprowadzić, tylko w najgorszym razie (brakdzierżawcy) płaci za cały rok komorne. Pożyczka jego opro-centowana, ale nie wolno jej wymawiać, dopóki właścicielsumy sam dom zamieszkuje, wolno zaś dopiero w pięć lat.po wyprowadzeniu się. Wreszcie lokator domu może zapew-nić i spadkobiercom swoim pierwszeństwo do zajmowanegomieszkania, jeżeli przez nabycie udziału Tow. przyczyniasię do rozwoju przedmieścia. W ten sposób dochodzi się przyskromnych zasobach do domu, który posiadacz może uwa-żać jakby swój własny. Jeżeli zaś zmuszony jest do prze-prowadzenia się, nie ma kłopotu ani ze sprzedażą ani z wy-najęciem.

Z angielskiego systemu mieszkaniowego przyswajająsobie Niemcy to wszystko, co jest koniecznością ekono-miczną i co jest praktyczne. Poza tem stosują się oni oczy- •wiście do potrzeb i zwyczajów własnych. Niemcy podwzględem prawodawstwa również zaczynają naśladować An-glików, podporządkująoych do pewnego stopnia prawoindywidualne społecznemu. Droższy teren i droższy kapitałw Niemczech powodują mniejsze ogródki i droższe komornemimo bardzo oszczędnej gospodarki. '

Pierwsze poza Anglią towarzystwo miast-ogrodów za-łożone zostało we Francyi w r. 1904 po zwiedzeniu Letch-worth i obecności na kilku mitingach przez Benoit-Levy'ego,który został bardzo czynnym sekretarzem i skarbnikiemTow. Pomiędzy założycielami Tow. byli: senator M.d'Estour-nelles de Constant i prof. Charles Gide, nazwiska w świecieznano Mimo, że Towarzystwu francuskiemu nie udało siędotąd powołać do życia kolonii na zasadach iniast-ogrodów,przyczyniło się ono jednak do powstania wzorowej osadydla robotników kopalni (mines de Dourges) i przyjmowałoczynny udział w projekcie zdobycia i zachowania dla Paryżaobszaru po fortyfikacjach. Projekt ten, naszkicowany przezDausseta, jenerałnego referenta budżetu Paryża, przyjętyzostał przez zarząd municypalny, obecnie zaś oczekuje sank-cyi parlamentu. Fortyfikacye, przy 1.23 m średniej szero-kości i 33 km długości, są własnością państwa, które zaofia-rowało je miastu Paryżowi za cenę stu milionów franków.Towarzystwo organizuje obecnie kampanię na rzecz kupnai odpowiedniego rozplanowania rzeczonego obszaru.

Dzięki zabiegliwości Benoit.-Levy'ego, założone zostałygrupy dla propagowania idei Iiowarda w wielu miastachEuropy: we Włoszech, Luksemburgu, Rumunii, Czechachi Turcyi. Tow. wydało dużo dzieł i broszur traktującychnie tylko sprawę omawianą, lecz i wiele innych zadań so-cyalnych.

W Austryi zajmuje się organizowaniem wiedeńskiegoTowarzystwa miast-ogrodów dr. Max Ermers, znany pisarzna polu sztuki i architektury. Zebrał on już naokoło siebiewielu gorących zwolenników idei i mimo znaczne prze-szkody i trudności, prowadzi dalej dzieło agitacyi.

We Włoszech były zrobione pewne wysiłki w sprawiereformy mieszkaniowej, ale głównie na starą modłę domówkoszarowych. Jedynie pod Medyolanem powstało przedkilku laty na zasadach spółdzielczych przedmieście Mila-nino, odpowiadające wymaganiom estetycznym i hygie-nicznym, mniej zaś—ekonomicznym.

Na Węgrzech zapoczątkował ruch miast-ogrodówdr. Elemer Kovats z Budapesztu; zorganizował on towarzy-stwo, które zamierza wydać pismo peryodyczne sprawie tejpoświęcone.

W Rosyi udało się D. Protopopowowi, b. posłowi dopierwszej Dumy, po zwiedzeniu naszej wystawy miast-ogro-dów w r. 1.910 i A. Blochowi zebrać sporą liczbę zwolenni-ków idei miast-ogrodów w Petersburgu i założyć towarzy-stwo. W r. 1914 urządzono wycieczkę do Anglii. Towarzy-stwo ma nadzieję niedługo przystąpić do pracy konkretnej.

W r. 1912 założone zostało towarzystwo miast-ogrodóww Hiszpanii przez 0. Montoliu (Barcelona), który obecniejest czynny, jako sekretarz. Towarzystwo nosi nazwę Socie-dad Oivica La Ouidad Jardin z celami analogicznymi, jak

,N° 7 i 8. PRZEGLĄD TECHNICZNY. 55

w innych, krajach. Oprócz wielu odczytów, To w. przedsię-wzięło kroki celem założenia przedmieścia-ogrodu pod Bar-celoną i wydało kilka broszur. Biuro Tow. mieści się w Bar-celonie, Calle de Urgel, 187.

U nas sprawa ta miała przebieg następujący:O ile państwa zachodnio-europejskie, jak to widzie-

liśmy, celem poprawy stosunków mieszkaniowych wprowa-dziły w czyn całe mnóstwo środków zaradczych, które sięokazały wielce pożytecznymi, o tyle u nas z łatwo zrozumia-łych powodów nic w tym kierunku nie zdziałano.

Wciąż jeszcze miasta nasze zabudowują się na modłędawniejszą. Brak bowiem przepisów odpowiednich, ogra-niczających wykorzystanie terenu, brak planu, miejskiego,w którym byłyby przewidziane potrzeby obecne i przyszłemieszkańców, brak bezpieczeństwa publicznego zwłaszczana krańcach miasta i przedmieściach, brak racyonalnej po-lityki komunalnej, jednem słowem, brak opieki i kontrolispołecznej. Wszystko to sprawia, że centrum stolicy naszej,które wszędzie na Zachodzie siłą rzeczy przeznaczone zostałodo celów przomysłowo-handlowych a nie mieszkaniowych,mieszkalne bowiem dzielnice zbudowane tam są estetyczniei przestronnie na obwodzie miejskim i przedmieściach,mieści w sobie i jedno i drugie, domy w niem stoją 6 i 7-miopiętrowe, a na istniejących 3-piętrowych dobudowywało sięprzed wybuchem wojny po 2 i więcej piątr, znaczne zaśprzestrzenie na obwodzie miejskim leżą odłogiem. Przed-mieścia nasze są brudne, zaniedbane i przez proletaryatzamieszkiwano. Gorzej jeszcze dzieje się na letniskach na-szych; z wyjątkiem jednego Konstancina, odległego o blizko20 km od miasta i mającego nieodpowiednią komunikacyękolejką wązkotorową, letniska nasze zabudowują się bezpla-nowo na terenie surowym, są ciasne, niechlujne, niezdrowea w dodatku mieszkania w nich są bardzo drogie.

Wogóle powiedzieć muszę, że wśród wielkich miastEuropy zachodniej stolica nasza odznacza się najdroższemieenami mieszkań. Gena pokoju dochodziła u nas przedwojną od 180 do 500 rubli rocznie. Mieszkaniec więc byłzmuszony albo kontentować się byle czem i narażać siebiei rodzinę swoją na różne wynikające stąd niebezpieczeństwa(choroby, rozluźnienie obyczajów, jeżeli kilka rodzin dzielijedno mieszkanie) albo też płacić drogo za mieszkanie lepsze,co znowu osiągnąć można jedynie kosztem innych niezbęd-nych potrzeb kulturalnych. Nic dziwnego, że około 5000ludzi umiera rocznie w Warszawie więcej, niż powinnow stosunku do największych miast Europy. Płacimy szcze-gólne podatki, które wyrażają się w latach życia mieszkań-ców. Wojna obecna przez swoje działanie destrukcyjne nie-wątpliwie wpłynie ujemnie na sprawność ekonomicznąludności. Obniżając skalę życiową, powiększy ona popyt namieszkania małe, których będzie wielki brak. Dodać należy,że po wojnie spodziewamy się powrotu uchodźców z Rosyii żołnierzy naszych, przypływu rentjerów i emerytów do na-szych miast większych i—większej liczby małżeństw.

Wobec takiego stanu rzeczy, wobec niemożności po-prawienia stosunków mieszkaniowych w mieście bez znacz-nego uszczerbku dla właścicieli nieruchomości, pozostajetylko dążyć do decentralizacyi drogą samopomocy.

Starań tych podjęła się delegacya do sprawy miast-ogroddw przy W. T. H. Idea miast-ogrodów przeszczepionazostała na nasz grunt w r. 1907. Poznawszy na międzynaro-dowym Kongresie hygieny i demografii (Berlin 1907) osno-wę myśli howardowskiej, zdałem sobie sprawę z doniosłościjej w naszych stosunkach mieszkaniowych, w których podwzględem warunków zdrowotnych i planowości, jak to już

. zaznaczyłem, panuje zupełna anarchia '). Piszący te słowawystąpił w wydziale hygieny miast i mieszkań w lutymr. 1908 z zapoczątkowaniem decentralizacyi miast większychnaszego kraju. Wydział postulat ten uchwalił.

Jakoż wkrótce potem grono zwolenników idei miast-ogrodów złączyło się celem jej propagowania. Na częstychzebraniach omawiana była ta sprawa i plan prowadzeniaagitacyi celem spopularyzowania idei.

Rozpowszechniano tedy broszury o miastach-ogro-dach, urządzono cały szereg odczytów z pokazami w różnychinstytucyaeh w Warszawie, we Lwowie (Zjazd) i na prowin-

') „O miastach, przyszłości" Zdrowie r. 1909.

cyi (Lublin, Częstochowa, Łódź, Sosnowice i Kalisz). Odczy-ty te budziły wszędzie żywe zainteresowanie. Broszury, spra-wie tej poświęcone, sprawozdania z nich i z odczytów w pi-smach codziennych i peryodycznych kreślone umiejętnąi życzliwą ręką sprawozdawców, przyczyniły się w wysokimstopniu do spopularyzowania u nas idei Ho war cl a.

Zdawaliśmy sobie jednak dokładnie sprawę, że abymódz myśl tę przyoblec w Formę, musimy przedewszysfr-kiem stanowić jednostkę zrzeszeniową. W tym celu zwróci-liśmy się do W. T. EL., którego Rada na posiedzeniu w dniu28 maja r. 1909 przychylnie przyjęła propozycyę naszą.Powstała' w ten sposób przy W. T. EL delegacya do sprawymiast-ogrodów.

Instytucya ta postawiła sobie za zadanie, niezależnieod rozpowszechniania wszelkimi możliwymi sposobamiidei miast-ogrodów: 1) powoływać do życia towarzystwai kooperatywy, któreby chciały i mogły ideę tę urzeczy-wistnić; 2) czuwać, by nowopowstałe towarzystwa nie od-chylały się od idei właściwej, chociażby życie w tym kie-runku parło; 3) jako dalsze zadanie postawiła sobie dele-gacya pozyskanie dla sprawy instytucyi społecznych samo-rządnych, stowarzyszeń i związków; 4) dążenie do urzeczy-wistnienia reform, ze sprawą mieszkaniową w miastachzwiązanych. Oczywiście, jednem z najkardynałniejszyeh byłobyło założenie przedmieścia-ogrodu pod Warszawą, jako wi-domego wcielenia w życie idei Howarda.

Program zaś działalności obejmował: 1) urządzeniespecyalnej wystawy miast-ogrodów w Warszawie; 2) utwo-rzenie biura informacyjnego dla działaczów zamiejscowych;3) ewentualne zorganizowanie wycieczki do Anglii i Niemiec,w celu zwiedzenia istniejących miast-przedmieść i osad-ogrodów. W wykonaniu naszlucowanego powyżej programudelegacya, niezależnie od wzmiankowanej już akcyi (odczy-ty, broszury i t. p.) zakrzątnęła się około punktu kulminacyj-nego swojej działalności agitacyjnej, którym było niewątpli-wie urządzenie i przeprowadzenie z dużem powodzeniemwystawy miast-ogrodów w r. 1910.

Dalszym etapem naszej działalności, dodajmy, najważ-niejszym, była i jest praca około wcielenia u nas idei Ho-warda w życie. Kiedy sądziliśmy, że idea po czterech latachagitacyi usilnej została dostatecznie spopularyzowana, przy-stąpiliśmy do pracy przedwstępnej około stworzenia przed-mieścia-ogrodu. Ustawa „Warsz. Tow. mieszkali stałychi przedmieść-ogrodów" wzorowana była na podobnem to-warzystwie istniejącem w Piotrogrodzie. Towarzystwo tojest udziałowem z ograniczoną poręką. Dzięki tej ustawiestało się moźliwem wykluczenie spekulacyi terenem i bu-dowlami, przyrost zaś wartości posesyi i gruntu będziemógł być obrócony na cele ogólne, jak komunikacya,szkoły, kościoły, bibliotekę, kąpiele i t. p.

Ustawa towarzystwa nie przewiduje kapitału zakładowego,lecz daje prawo emisyi udziałów, mających, charakter jak gdybylistów zastawnych, bo reprezentujących realne wartości przez towa- .rzystwo posiadane. Suma udziałów nie jest ograniczona, zwiększasię bowiem w miarą zwiększania sip, majątku towarzystwa. Nabyw-cami udziałów są członkowie towarzystwa, pragnący otrzymać . od-dzielny domek, ewentualnie stałe mieszkanie w domach towarzystwa.

Każdy członek otrzymuje udziałów na taką sumą, jaką repre-zentuje skapitalizowana wartość jego domu lub mieszkania i spłacaćje może częściowo sposobem amortyzacyjnym.

Posiadacz udziałów ma prawo wieczystego posiadania, danegodomu lub mieszkania, o ile, będzie płacił raty, do których się zobo-wiązał. Rata taka obejmuje procent od niezapłaconej sumy udzia-łów, procent na amortyzacye. niespłaconej sumy oraz dodatek nakoszta administracyjne. "Wszystko to razem nie powinno wynosićwięcej, aniżeli normalne komorne odpowiadające zamożności danegouczestnika.

Członkowie towarzystwa odpowiadają za jego zobowiązania tyl-ko sumą udziałów, nie odpowiadają zaś z innego swego majątku.

Członek towarzystwa, wywiązujący sią akuratnie ze swych,zobowiązań i wypełniający przepisy regulaminu, uchwalonego przezzebranie ogólne członków, jest wieczystym posiadaczom swego do-mu. Ma on prawo wynająć go komu innemu, oraz; przekazać goswoim sukcesorom prawnym lub testamentowym. Ma prawo rów-nież sprzedać swoje udziały, wraz z prawem do wieczystego posia-dania domu lub mieszkania, ale w tym przypadku prawo pierw-szeństwa do kupna ma przedewszystkiem towarzystwo, a następniejego członkowie po cenie normowanej rokrocznie na podstawie bi-lansu. Słowem, posiada.cz domu lub mieszkania, będący członkiemtowarzystwa, mieć będzie wszystkie atrybuty właściciela, próóz pra-wa oznaczania dowolnej sumy sprzedażnej. Hyputeeznie tytuł wła-sności wszystkich domów zapisany będzie na rzecz towarzystwa.

Niezwłocznie po zatwierdzeniu ustawy, Tow. mieszkaństałych, powstałe z inicyatywy i pod egidą delegacyi do-

• • : • ' . • • • ' ; . , ' : • : ' . ' : ' . . 2 - • " • " • ' ; • • • • • •

PRZEGLĄD TECHNICZNY. 1917

sprawy miast-ogrodów, postanowiło dążyć do zakładania•w okolicach Warszawy wzorowych przedmieść-ogrodów.

Dla pierwszej tego rodzaju osady spółdzielczej upa-trzono, jako teren właściwy, połać gruntu odciętego odfolwarku Młoeiny. Orzeczenie komisyi sanitarnej wypadłona korzyść togo terenu, posiada bowiem wiele stron dodat-nich: 1) blizkość, wysokie położenie, grunt piaszczysty;2) otoczenie lasami sosnowymi; 3) szeroki horyzont, falistość

"Wisły ułatwia latem koinunikacye, uprzyjemnia i urozmaicapobyt, umożliwia sporty i uprzystępnia kanalizację gruntu;7) od wschodu park, należący do .miasta Warszawy „LasekMlociński", od zachodu zaś olbrzymie lasy rządowe gwaran-tują, że z tych stron przynajmniej tereny sąsiednie nie zo-staną wyzyskane przez spekulacyę.

Osada, która na tem miejscu powstanie, nosić będzienazwę „Nowej Warszawy".

Właściciele terenu, odnosząc się przychylnie do sprawyo charakterze społecznym, zaofiarowali organizującemu siętow., nawiasem mówiąc, bez kapitału z góry złożonego, do-godne warunki nabycia, zobowiązali się. kontraktowo sprze-dać towarzystwu określony obszar gruntu po cenie z góryoznaczonej w ciągu jednego roku, z możnością dokupywa-nia dalszych, terenów {ogółem 8 włók) w ciągu lat czterech,po cenach również z góry ułożonych. Podobne warunkiuzyskało przed kilku laty Tow. miast-ogrodów Helleraupod Dreznem, gdzie na 140 ha zapewnionego terenu, zużyt-kowano już pod budowle, ulice, parki i t. p. 80 Jia.

By módz przystąpić do zabudowania, trzeba terenuczynić przedewazystkiem dojrzałym do budowy, innemisłowy, trzeba racyonalnie z myślą w przyszłość zwróconą,rozplanować teren, skanalizować go, zaprowadzić wodociągi,urządzić parki, place do gier, ulice, oświetlenie (elektry-czność, gaz) i t. p., a przedewszystkiem postarać się o do-godną i tanią komunikacyę.

W ciąg-u r. 1913, działając w porozumieniu z odpo-wiednie mi instytucyami zagranicznemi, przygotowano szcze-gółowe plany i wytknięto je na gruncie. Z rozpoczęciemwszakże robót budowlanych wstrzymano się do chwili roz-strzygnięcia sprawy tramwaju elektrycznego, bez któregocałe przedsięwzięcie byłoby niemożliwe.

Koncesya na taki tramwaj, o torze szerokim, zostałaogłoszona w „Zbiorze praw" we wrześniu r. 1913. Koncesyiudzielono na lat 85, z warunkiem rozpoczęcia ruchu nie pó-źniej, niż w d. 26 lipca r. 19.15. Kilka miesięcy jeszcze zajęłystarania o sfinansowanie i techniczne opracowanie szcze-gółów budowy tramwajów, aż wreszcie i te trudności prze-zwyciężone zostały drogą umowy z Towarzystwem koleielektrycznych łódzkich. Budowa tramwaju była tedy za-pewniona i miała się rozpocząć w lipcu r. 1914.

Rury wodociągowe zarząd miasta w interesie własnymniewątpliwie przedłuży od Bielan do Nowej Warszawy.

W maju r, 1914 sporządzony zosta'! akt rejentalnykupna jednej włóki ziemi i możnaby już przystąpić do bu-

dowy pierwszej seryi domów w „Nowej Warszawie" '), gdy-by nie wybuchła była wojna.

Mamy nieplonną nadzieję, że po zawarciu pokojuotworzą się szerokie horyzonty dla naszej działalności spo-łecznej. Rada miejska niewątpliwie poprze nasze długoletnieusiłowania i pozyska sobie tem zaszczytne miejsce w historyinowoczesnej budowy miasta urządzeń zdrowotnych.

Wobec tego, że idea Howarda znalazła wielkie uznaniui zachętę nie tylko w kraju macierzystym, ale w całym kul-turalnym świecie, wyrażone zostało, jak to już wspomnia-łem, życzenie wielu towarzystw do połączenia się w jednotowarzystwo pod nazwą „Tow. międzynarodowego miast-ogrodów i planowania miast z siedzibą w Londynie.

Na pierwszym kongresie tego Towarzystwa, odbytymw Anglii (Londyn, Liverpool, Birmingham, Letchwortłi,Hampstead) w lipcu r. 1914, w którym wzięło udziałblizko 200 reprezentantów 15 narodów, przyjęte zostały na-stępujące rezolueye tymczasowe, gdyż dopiero następnykongres, który miał się odbyć 15 września r. 1915 w Dussel-dorfie, miał je zatwierdzić:

1) Kongres wyraża życzenie, aby wszędzie, gdzie jest to moż-liwe, były założone miasta, względnie przedmleścia-ogrody w dnr.humyśli Howarda.

2) Kongres uważa za niezbędne opracowywanie dla rozwija-jących się miast i ich okolic — planów rozszerzania, określającychkierunek szerokości i budowę ulic, wyznaczających przestrzeniewolno i gmachy publiczne. Plany to powinny przewidywać podziałmiasta na dzielnice: przemysłową, handlową i mieszkaniową, dalej —podział ulic na komunikacyjne i mieszkaniowe, Plany te powinnyrównież określać gęstość i wysokość zabudowań, zmieniających sit)stosownie do właściwości poszczególnych dzielnic miasta. Cel ta-kich planów jest tworzenie lepszych warunków ekonomicznych, hy-gienicznych, estetycznych i moralny cli całej komuny.

3) Kongres mniema, że prawodawstwa wszystkich krajów po-winny ustanowić zasadą wywłaszczania terenu przez instytucyo pań-stwowe i społeczne (publio authorities), celem zakładania miasfc-ogrodów i budowania oddzielnych lub wspólnych domów dla klasyroboczej. Takie samo prawo winno być wydane celem przeprowa-dzania i rozszerzania ulic, rezerwy i urządzenia przestrzeni wolnych,placów gier i zabaw, które w przyszłości wywłaszczeniu podlegać niepowinny.

4) Kongres uważa, że wszystkie państwa powinny dostarczaćtowarzystwom budowy tanich mieszkań dogodnych warunków drogąpożyczek nizko oprocentowanych. Potrzebne do tego celu środkiwinny być dostarczane przez państwa, komuny i urzędy ziemskie(provinces).

.r>) Kongres uważa, że w związku ze środkami skierowanymiku wystawieniu mieszkań dla klas pracujących, szczególnie pożąda-nem byłoby popieranie kooperatyw pod wszelkiomi postaciami,a szczególnie pod postacią spółdzielczego nabywania ziemi i jej za-budowywania. Jest to zarazem najpewniejszy środek zabezpieczeniaogółowi ludności przyrostu wartości terenu i wszystkich korzyścistąd wynikających.

(i) Kongres uważa wielopiętrowy dom koszarowy (tenemonthouse) za niewłaściwy sposób walki z głodem, mieszkaniowym(a wholly wrong method of dealing with the housing question);ten system mieszkaniowy prowadzi do zwyrodnienia ludności i wzra-stania cen gruntu. Kongres irważa, jako raeyonalny typ mieszka-nia—dom niewielki (oddzielny lub zespołowy) z ogródkiem przy nimsię znajdującym. Prawodawczo powinny być przeprowadzone pod-stawy, ułatwiające budowę domków małych.

') Szczegóły w broszurze mojej p. t. „Rozwój idei miast-ogro-dów w Królestwie Polskiem". Odbitka z ósmego zeszytu NowinLekarskich, r. 1914.

Z TOWARZYSTW TECHNICZNYCH,Wydział Techniki wojennej. W dniu 14 stycznia r. b.

powstał nowy Wydział, który postawił sobie za zadanie zbliże-nie pomiędzy sobą członków Stów. Techn., interesującychnią sprawami techniki wojennej, w celu popierania tej gałęziwiedzy w kierunkach teoretycznym i praktycznym.

Po zarządu Wydziału zostali powołani: na przewodniczą-cego p. S- Śliwiński, na zastępcę p. K. Stawecki, na sekretarzap. S- Twardo, na kierowników Sekcyi pp. F. Kwaskowski,T. Trzciński i Q. Kamieński.

Staraniem Wydziału były urządzone odczyty: 14 styczniainż. p. pułk. L. Berbeckiego na temat „Armja polska, a polskiprzemysł wojenny", 21 stycznia p.por. Rotarskiego: „Telegrafyi telefony w armii współczesnej", 28 stycznia por. inż. Platow-

skiego „Zadania technika na wojnie" i 4 lutego nadintendentaLegionów Polskich pułkownika J. Zawrzela „Zaopatrywaniewojska w czasie pokoju i wojny".

Wydział wytworzył narazie dwie sekeye: szerzenia wie-dzy wojskowo-tecłmicznej (prezydyum pp. F. Kwaskowski,J. Erlich, i K. Stelmachowski), której zadaniem będzie urzą-dzanie odczytów, pogadanek, pokazów, wystaw z zakresutechniki wojennej; informacyjno - statystyczną (prezydyumG. Trzciński, A. Styfi i M. Dziewulski), która będzie zbieraładane dotyczące potrzeb wojska i wytwórczości przemysłu wo-jennego.

W przyszłości będzie powołana do życia pod przewod-nictwem p. G-. Kamieńskiego sekeya przemysłowa.

H 7 i 8. PKZEGLĄD TECHNICZNY. 57

ARCHITEKTURA.Tradycya budownictwa ludowego w architekturze polskiej.

Napisał Stefan Szyller, arch.

(Ciąg dalszy do str. 26 w M B I 4 i. t>.)

Rys, 43. Przekroje ściany licowej budowli polskich.

Zadajmy jednak sobie pytonie, co stałoby się, gdybynasz pra-cieśla, omijając miejsce płatwy, wrębem węgłowymosłabione, utwierdził swą krokiew czołową poza licem ścia-ny szczytowej, t. j . na końcu płatwy górnej, na zewnątrz cha-ty wystającej, czyli na t. zw. „rysiach" (rys. 8). Czy to wpły-

(iięłoby na typ naszej architektury?...— Cała architektura polska poszłaby wtedy innymi

tory!Ciekawym jest fakt, że u narodów na zachód od pola-

ków zamieszkałych, zaczynając już od Czechów, właśnie tensposób utwierdzania krokwi Licowej jest zastosowany, a stądi trójkątna ściana szczytowa, zasłaniająca poddasze, jest wy-sunięta przed lico ściany chaty i że znów ten drobny na po-zór szczegół konstrukcyjny budownictwa ludowego odezwałsię wyraźnie i decydująco na rozwoju typu architekturyEuropy zachodniej.

U Czechów (rys. 44), a nawet już na Śląsku, to wysunię-cie się szczytu jest jeszcze nieznaczne, im dalej jednak na Za-

. cłio'd posuwać się będziemy, tem te rysie silniej ze ściany chatybędą wyrastały, tem silniej trójkątna ściana szczytu wysuniesię przed lico ściany domu, co w alpejskich budowlach Ty-rolu i Szwajcaryi tak pięknie zostało rozwiązane., stwarzająctyle malowniczych efektów architektonicznych, powszechnienam znanych.

Dla przykładu przedstawiam bardzo charakterystycz-ny okaz tego budownictwa ludowego, chatę pasterską w gó-rach tyrolskich (rys. 45).

Przecież zasadnicze elementy jej konstrukcyi są te same,co w naszem budownictwie ludowem: są tu, jak i u nas, bier-wiona poziome w ścianach i jak u nas na zrąb wiązane, nawet„śparogi" na dachu, do naszych podobne, tutaj odnajdujemy,co w tych daleko na zachód wysuniętych krajach jest niezwy-kłą już rzadkością; a jednak, jakże olbrzymia jest różnica cha-rakteru między tą a naszą chatą!—a stwarza tę różnicę głównieta okoliczność, że u nas krokwie licowe są założone za zrębemściany licowej, a tutaj przed nim,na silnie wysuniętych rysiach.

58 PRZEGLĄD TECHNICZNY. 1917

U nas zatem trójkątna ściana szczytowa cofa się od lica puszozalnie z XVII w. (rys. 50). Są to budowle drewniauo-chaty ku jej wnętrzu, tutaj zaś wysuwa się naprzód. murowane (t. z. fachwerk), teraz już tylko w mało ożywio-

Pordwnajmy tę chatę tyrolską z naszą chatą, np. w Ino- nych, starych miastach Zachodu zachowane. W miastachwłodziu nad Pilicą (rys. 46), a zrozumimy łatwo, na czem handlowych, przez nowoczesny ruch budowlany zniwelowa-

Rys. 44. Chata we Wsiach koto Turnowa w Czechach.Trójkąt szczytowy lekko przed lico ściany wysunięty.

głównie zależy różnica charakteru ich bryły architekto-nicznej.

Z tradycyi tej konstrukcyi chaty wiejskiej na Zacho-dzie wynikło, że w dawnych miejskich budowlach Zachoduściany szczytowe piętra są zazwyczaj nawieszone na wysta-jących przed lico budynku belkach powały piętra niższego,

Rys. 45. Chata pasterska w Wattenthal w Tyrolu(wedł. Bauernhaus, 1901 r.).

Trójkąt szczytowy silnie przed lico ściany wysunięty.

Rys. 46. Chata w lnowłodziu nad Pilicą, pow. Rawski.Trójkąt szczytowy silnie od lica ściany cofnięty.

a to według typu, jaki nam przedstawia rys. 47 przekrojubudowli szwajcarskiej, gdzie ciesiołka na tej zasadzie kon-strukcyi ludowej oparta, doprowadzona została do najwyż-szej doskonałości (rys. 48).

W budynkach wielopiętrowych powtarza się ta kon-strukeya na każdem piętrze.

Jest to więc zasada wręcz przeciwna tej, jaką u nas sto-sowano: u nas ściany domu wielopiętrowego cofają się kuśrodkowi budynku (rys. 22, 23, 24, 43), na Zachodzie —wychylają się na zewnątrz i to tak silnie, że np. na starychulicach Frankfurtu, które dopiero niedawno zburzono, do-my przeciwległe schodziły się prawie ze sobą na wysokościostatniego piętra.

Dla przykładu przedstawiam domy z końca XVIII w.w Hildesheim (rys. 49) i domy w Lisienne we Prancyi przy-

1 i!T

i

T

1y\\

1

-

1ST

---

— — =

iw-^

T—i

—\Rys. 47. Przekrój spichrza z pocz. XVIII w. w Dielsdorf w Szwajcaryi

(Gladbach, liolzarchitektur der Schweiz).

Rys. 48. Domy szwajcarskie budowane na zrąb („Blockbau")ze ścianami nawieszonemi na belkach stropowych

(Gladbach. Molzarchitektur der Schweiz).

Rys. 49. Domy w Mildesheim (w. XVIII).Ściany pięter nawieszone na końcach belek stropowych.

nych do jednego ogólnego, wszecheuropejskiego szablonu,rzadko gdzie takie domy ocalały od zagłady; ale jeszcze

7 i 8. PRZEGLĄD TECHNICZNY. 59

w połowie zeszłego wieku, jak świadczą ówczesne sztychy, lito-grafie i obrazy, całe dzielnice miast zachodnich były nimi za-budowane. Widzimy z tych starych rysunków, że są różne cha-rakterystyczne odcienia lokalne tej architektury, których,omówienie, wymagające oddzielnego studyum, przekraczazałożenia pracy niniejszej. Zaznaczę tu tylko, że, zdaniem mo-jem, w tych budynkach widzimy budownictwo ludowe naro-dów Zachodu rozwinięte do doskonałości dzieł architektury.

Rys. 50. Domy w Lisienne we Francyi (w. XVII).Ściany nawieszone na sterczących belkach stropowych.

Rys. 52. Wieża katedry w Bruges z XII w. ze ścianą nawieszonądwukrotnie na arkaturze. (Wierzchołek jest nadbudówką z końca XIX w.)

1. 2. 8,Rys. 51. Nawieszanie ściany piętra w starodawnych budowlach Zachodu.

Nr. 1, W budowlach drewnianych na wystających belkach stropu. Nr. 2 i 3. W budowlachmurowanych na wspornikach kamiennych z poziomą kamienną beleczką lub arenkami.

Rys. 53. Murdycya na murach zamkówśredniowiecznych na Zachodzie, jako dalszerozwinięcie zasady konstrukcyi nawieszania

ścian (por. rys. 51).

Prawie, że nie pozostało już dokumentów pierwotnychtego budownictwa ludowego (rys. 45), ale podobnie jakz kamiennej architektury Greków domyślać się możemy ichbudownictwa drewnianego, którego ślady od wieków zagi-nęły, tak samo, sądzę, w budowlach średniowiecznych Za-chodu, w ich piętrach nawieszonych na sterczących ze ścia-ny wspornikach kamiennych z poziomą kamienną beleczkąlub areczkami ceglanemi, widzimy dawniejszą konstrukcyędrzewną ludów Zachodu, przetłumaczoną, jeżeli tak wyra-zić się można, na mowę konstrukcyi kamiennej, która takcharakterystycznie zaznaczyła się w architekturze romań-skiej i gotyckiej (rys. 51).

Sądzę więc, że pierwociny tej architektury, której typ na•domach w Hildesheim i w Lisienne (rys. 49 i 50) przedsta-

wiam, sięgają w czasy poprzedzające początek epoki romań-skiej, t. j . wiek X.

Jako przykład budowli średniowiecznej, murowanejwedług tej tradycyi ludowego budownictwa Zachodu, poda-ję wieżę romańską katedry w Bruges (rys. 52), pochodzą-cą z XII w., której piętra są. dwukrotnie nawieszone naarkaturze, opartej na wspornikach sterczących ze ścianniższych.

Jest to zatem zasada wręcz odwrotna od tej, jaką stalestosowano u nas przy budowie wież kościelnych (rys. 25, 26i 27), obronnych lub w t. ZW. stoJpach, kiedyś po środku, ryn-ków naszych stawianych, które z czasem wieżami ratuszo-wemi się stały. Dla zrozumienia i wytłumaczenia sobie za-sadniczego rysu i charakteru bryły architektonicznej na-

PEZEGLĄ I) TECHNIGZN Y. 1917

szych budowli w stosunku do zachodnich to fakt bardzoznamienny.

To wysuwanie się szczytu, a następnie i piętra górne-go przed lico ściany piętra niższego jest zarodkiem obronnejkonstrukcyi średniowiecznego zamku na Zachodzie, jegozdradzieckich, „hurdycyi"-, z których przez otwory w podło-dze lano gorącą smołę i wrzątek, lub zrzucano kamienie nagłowy oblegających zamek napastników (rys. 53, 54, 55).

drewniane i słomiane od pożaru, jaki mogły wzniecać poci-ski nieprzyjacielskie, ale z poza których można było strze-lać do nieprzyjaciela tylko stojącego z daleka, prowadzićz nim walkę tylko twarz w twarz, bez zdradzieckiego dopu-szczania go pod samą ścianę warowni (rys. 43, 56, 57).Niezaprzeczenie, są one mniej malownicze od zachodnich,ale jaka potęga i stateczna powaga od nich wieje!....

Ich cofające się mury wyrażają jakby pozycyę obron-uą, bo rzeczywiście ku obronie nie ku napaści, lub zdradli-wej zasadzce służyły 1). Swą bryłą architektoniczną są onew rażącem przeciwieństwie z rozwichrzoną, zawadyacką,jakby szukającą zaczepki, postacią zamków zachodnich.

W tych dwóch sposobach ustawiania na sobie pięterbudowli i budowania warowni tkwi niejako symboliczneuplastycznienie charakterów narodowych: tu skupienie się,spokój, powaga stateczna, gotowość do obrony, ale nie na-

Rys. 54. riurdycya nad bramą zamku w LucensKant. Vaud w Szwajcaryi.

Rys. 56. Brama Nowa cechu piekarzy w Krakowie, budowla z r. 1328,zburzona 1822 r. (wedt. rys. z pocz. XIX w.).

Rys. 55. Zamek Chillon na jez. Lemańskiem w Szwajcaryi (w. XIII).(Na murach hurdycye).

Brama w Lucens w Kantonie Vaud w Szwajcaryi (rys. 54),którą tu przedstawiam, ma swoją hurdycye jeszcze nawpółkonstrukcyi drewnianej, wskazując nam na czasy pierwocintej konstrukcyi, z której powstaną późniejsze groźne zamkiobronne, ich wykusze kamienne ze strzelnicami nawieszo-ne na silnie wysuniętych wspornikach, niemieckie „fallschir-•ineii", francuskie „m&chicouh'cs", różnego systemu basztyi wieżyczki z blankami i strzelnicami. Najeżone niemi śred-niowieczne zamki Zachodu nabrały dziwnie niespokojnego,groźnego a zdradzieckiego charakteru, który tak znakomi-cie obrazuje ducha ich dawnych mieszkańców (rys. 55).

Jakże inaczej przedstawiają się nasze budowle obron-ne, owe zamki kresowe z ich potężnymi z lekka pochylony-mi murami, uwieńczone długiemi liniami swych attyk(rys. 57), które ochraniały przedewszystkiem ich dachy

Rys, 57. Zamek Lubarta w Łucku, założony r. 1325.(Na murach attyka).

paści... tam ekspansya na zewnątrz, zaborczość, zadzierży-stość, zasadzka zdradliwa, w piękne formy ubrana...

Doprawdy, głęboka myśl kryje się w aforyzmie, gło-szącym, że „jeżeli człowiek robi architekturę, to architektu-ra urabia także człowieka"!

(C. d. n.)

') Nie mamy należycie zebranego materyału, dotyczącego na-szych budowli obronnych, ale z tego, jaki posiadamy, widzę, żsnajdawniejsze, do których należały też nieistniejące już fortyfikacyeKrakowa z XIII w. (rys. 56) miały na murach typowo polskie osłon-ne nadbudówki attykowe ze strzelnicami. Murowane nawioszonehurdycye, jakie zachowały sie. na powszechnie znanych, dotąd zdo-biących Kraków, basztach, pochodzące z końca XV w., a także kilkaprzykładów resztek hurdycyi na ruinach zamków małopolskichz XVI w. albo i późniejszych, należą do wyjątków przeszczepionychdo nas z Zachodu.

7 i 8 PRZEGLĄD TECHNICZNI7. 61

Jak powinny być zabudowane przyszłe dzielnice mieszkalne Warszawy?Przez J, Holewińskiego, arch.

W ścisłym związku z ogólnym planem regulacyjnymWielkiej Warszawy, opracowanym przez Kolo Architektów,znajduje się sposób zabudowania i podział na poszczególneposesye mających powstać w przyszłości nowych dzielnicmiasta. Nie ulega wątpliwości, że nie tylko sposób zabudo-wania miasta wielkimi domami mieszkalnymi, z ciasnemipodwórzami otoczonemi oficynami jest dziś poniekąd prze-żytkiem, dopuszczalnym jedynie w śródmieściu, lecz i sametypy naszych mieszkań, będące w znacznym stopniu wyni-kiem zbytniego wyzyskania placów pod budowę, nie odpo-wiadają ani współczesnym wymaganiom zdrowotności, aniekonomicznym i społecznym warunkom życia w wielkiemmieście. Jakkolwiek w ostatnich czasach daje się zauważyćpewien postęp w ukształtowaniu i opracowaniu mieszkań—zwrócono np. więcej uwagi na pomieszczenia gospodarskie,powiększono pokoje sypialne kosztem mało użytecznych po-koi bawialnych, dano nieco światła dziennego, choćby ześwietlików, wannom i klozetom, zasadniczo jednak typymieszkań ze swemi niedogodnościami pozostały te same;i w rzeczy samej przy projektowaniu domu mieszkalnegona placach najczęściej spotykanych wymiarów, niepodobnaniemal ukształtować mieszkań w sposób zasadniczo odmien-ny od dotychczasowego. Jedynie plan odmiennych wymia-rów oraz place narożne dają architektowi możność skompo-nowania odmiennego nieco mieszkania, choć i to, jak zwy-kle, krępuje chęć właściciela budowy nadmiernego wyzyska-nia drogiego placu.

Pomijając z jednej strony wielkie lokale ludzi boga-tych i z drugiej strony pojedyncze izby .ludności najuboż-szej, w mieszkaniach warszawskich powtarzają się najczę-ściej trzy zasadnicze typy: 1) mieszkanie we frontowej czę-ści domu, zachodzące zwykle w boczne skrzydła oficynowe,0 dwóch wejściach, z bramy i z podwórza, liczące od trzechdo sześciu lub 7 pokojów, ze względnemi wygodami; 2) mie-szkanie w oficynie częścią bocznej, częścią poprzecznej, zwy-kle trzypokojowe, z dwoma wejściami; 3) mieszkanie oficy-nowe o jednem wejściu, składające się z jednego lub dwóchpokojów z kuchnią. Nie mówiąc o wadach ogólnych, jak:nieustawność pokojów, ciasne przedpokoje, ciemne łazienki,klozety bez należytej wentylacyi, brak pokojów dla służbyM p., każdy z tych charakterystycznych typów posiadaswe właściwe, dobrze znane mieszkańcom Warszawy, niedo-godności; mieszkania duże frontowe, przy kosztownem czę-sto wykończeniu, mają zwykłe pokoje stołowe źle oświetlo-ne, i niedogodnie umieszczone za pokojem stołowym wanny1 klozety; mieszkania oficynowe przy małych podwórkachpozbawione są na niższych piętrach całkowicie słońca a czę-sto i światła; niedogodne umieszczenie pokojów rzędem jedenza drugim uniemożliwia nadto należyte ich przewietrzanie,wobec braku okien w ścianach przeciwległych.

Ponieważ, jak wspomniano, większość tych wad i nie-dogodności mieszkań warszawskich pochodzi ż samego spo-sobu zabudowania miasta domami o małych podwórkach,otoczonych wysokiemi oficynami, konieczńem jest zastoso-wać inny system zabudowania, mających w przyszłości po-wstać dzielnic. Najkorzystniejszy pod względem zdrowot-nym i estetycznym sposób zabudowania oddzielnymi, wolnostojącymi, niewielkimi domami (cottage), lub łączonymiw grupy po 2 lub więcej, jest, wobec małego wyzyskaniagruntu, tak kosztownym, że właściwie nie może być zasto-sowany w dzielnicach dla ludności mniej i średnio zamoż-nej. Natomiast zabudowanie t. zw. blokami domów, t. j . sa-mymi domami frontowymi bez oficyn, ze wspólnemi podwó-rzami, najlepiej stosunkowo łącząc wymagania hygienicznez warunkami wyzyskania placu — jest przedewszystldemwskazany dla. przyszłych dzielnic naszego miasta. Przy tymsposobie zabudowania wszystkie mieszkania, przy dostatecz-nej, względnie do wysokości domów, szerokości ulic i po-

dwórzy, otrzymają obfitość światła i słońca, następnie przyugrupowaniu dwurzędowem pokojów, mieszkania mieć bę-dą dogodny rozkład i możność należytego przewietrzania.Z drugiej strony prosty rachunek przekonywa, że sposóbten zabudowania, przy mniejszem nieco wyzyskaniu placu,niż w domach z ciasnem podwórzem, bardzo nieznaczniewpływa na podniesienie kosztów najmu mieszkania, przy-jąwszy w obu razach takie samo oprocentowanie włożonegow nieruchomość kapitału. Dla porównania weźmy typowąponiekąd posesyę warszawską o wymiarach 23 m długościfrontu i 34 m głębokości, t. j . o powierzchni 782 m2; przyzwykłych głębokościach domu frontowego i oficyn (14 i 6do 7 OT), wymiary podwórza będą 11 X 13= 143 OT2; zatemzabudowana powierzchnia posesyi wyniesie 82% jej całości.Z drugiej strony, przy zabudowaniu posesyi tylko, domemfrontowym, przyjmijmy jego głębokość równą tak samo14 mi głębokość podwórza 5 m, które łącznie z takiemi sa-memi podwórzami domów przylegających do sąsiedniejrównoległej ulicy utworzą między blokami domów niezabu-

i % i 1 t1 I 1 I I

dowany pas szerokości 10 m, którą uznać można za dosta1

teczną przy znacznej długości pasa i zważywszy, iż wysokośćdomów należy ograniczyć trzema piętrami, (t. j . najwyżej16 m), oraz zważywszy, że na podwórza te wychodzić będąprzeważnie pomieszczenia drugorzędne, jak klatki schodo-we, kuchnie i t. p. Przy powyższem ustosunkowaniu głębo-kości placu do głębokości domu, zabudowana będzie 74$całkowitej powierzchni placu, t. j . tylko 8% mniej, niż w po-przednim wypadku. Należy jednak zwrócić uwagę, iż przytak płytkich placach pod budowę, cena ich musi być wyż-sza niż placów głębszych, ponieważ większą powierzchnięcałego terenu zajmą ulice; przyjąwszy ich szerokość równą18 m, t. j . nieco większą niż średnia wysokość domówtrzypiętrowych, odległości między osiami sąsiednich równo-ległych ulic będą przy obu sposobach ich zabudowania56 i 86 m.

Wynika stąd, że chcąc otrzymać taką samą sumę zesprzedaży terenu, podzielonego na place płytkie jaki na pla-ce głębokie, należy w pierwszym wypadku liczyć za jedno-stkę powierzchni placu około 1Q% więcej niż w drugim wy-padku; jeżeli więc 1 m2 placu głębokiego, przeznaczonegopod dom z oficynami, kosztuje np. 50 rub., to cena 1 m2 pla-cu płytkiego w tej samej dzielnicy pod budowę tylko domufrontowego wyniosłaby 58 rub.; koszta zaś 1 m2 zabudowa-nego placu wyniosły 61 i 79 rub. Przyjąwszy dalej koszt

2*

62 PRZEGLĄD TECHNICZNY. 1917

budowy w stosunku 11 rab. za 1 TO3 i trzypiętrową wysokośćdomu, przy piętrach 3,7 m wysokich, koszt 1 m~ powierzch-ni piętra (licząc z murami) wraz z odpowiednim kosztemplacu wyniesie 56 i 60,5 rab., czyli w domu bez oficyn 8%więcej niż w domu ze szczelnie obudowanem podwórzem.Oczywiście w tym samym stosunku musi być większe ko-morne, aby tak samo był oprocentowany kapitał włożonyw nieruchomość. Ta różnica w wysokości kosztu najmu,mieszkań skutkiem słabego wyzyskania placu sowicie oku-puje się bez porównania lepszymi jego warunkami zdrowot-nymi i niewątpliwie każdy lokator pozbawionej słońca i świa-tła oficyn}^ chętnie ją poniesie wzamian za obfitość światłai za lepszy rozkład mieszkania.

Oprócz swych zalet zdrowotnych, sposób zabudowaniadomami bez skrzydeł oficynowych posiada jeszcze tę donio-słą "w naszych stosunkach zaletę, że umożliwia budowęwzględnie małych domów, dostępnych dla drobniejszychkapitalistów, którzy dziś z konieczności lokują swoje sumyna bypotekach wielkich i kosztownych domów, przechodzą-cych coraz częściej w obce nam ręce; tymczasem od utrzy-mania w naszych własnych rękach nieruchomości miejskichw znacznym stopniu zależny jest polski charakter Warsza-

wy. Przy dzisiejszych, a raczej przedwojennych cenachwartość średniej posesyi, składającej się z 4-piętrowego do-mu frontowego z takiemiż oficynami otaczającemi podwó-rze, wynosiła co najmniej około 200 000 rub., zatem stanowinabytek dostępny jedynie dla poważniejszych kapitalistów,nawet przy znaczniejszem odłużeniu. Tymczasem koszt bu-dowy.clomu trzypiętrowego bez oficyn, składającego się nakażdem piętrze z jednego cztero i drugiego trzypokojowegomieszkania, przy objętości 279 X 15,5 =4324,5 m2 i przy ce-nie 1 TO3 11 rub., wyniesie 47 569,5 rub.; koszt zaś 380 m'1placu, licząc 1 m2 po 58 rub. - 22 040 rub.1). Zatem całko-wita wartość nieruchomości tej będzie około 70 000 rub.Jeżeli przypuścić, że nieruchomość obciążona jest, jak tozwykle ma miejsce, pożyczką Towarzystwa Kredytowegow wysokości około l/t części jej wartości, i taką samą pry-watną pożyczkę hypoteczną, to do nabycia jej potrzebnabyłaby suma zaledwie około 24000 rub.

(D. n.)

') Cena, placu przyjęto w obliczeniu tem stosunkowo niewy-soką, gdyż, wobec koniecznego ograniczenia wysokości domów trze-ma piętrami, spekulacya nie może nadmiernie jej podnieść.

SPRAWY BIEŻĄCE I ROZMAITOŚCI.

Koło Architektów. Sprawozdanie z posiedzenia w d. 15grudnia r. 1916, Jako kandydatów do udziału w opracowaniuszkiców szkoły w Kaliszu podało Koło kolegów Gutta i Kali-nowskiego, obecnych w kraju członków Koła, laureatów ostat-niego konkursu na szkoły. Koledzy Jankowski i Lii pop odmó-•wiłi podania swych nazwisk. Sprawę wygłoszenia odczytuw Łodzi o wielkiej Warszawie przekazano koi. Tadeuszowi Toł-wmskiemu. Macierz Szkolna zawiadomiła Koło, ze sprawa za-pomogi na wydawnictwa szkół ludowych będzie rozpatrzonaprzez komisye, pedagogiczną. Tow. Opieki nad ZabytkamiPrzeszłości przesłało Kołu sprawozdanie z podziału, jaki przy-padł z wystawy „Wieś i Miasteczko". Przyjęto do wiadomościKomunikat Stowarzyszenia Kobiet pracujących w handlui rzemiosłach o konkursie na znaczek korporacyjny. Koi. T. Toł-wiński złożył sprawozdanie z wydatków na ostateczne opraco-wanie szkicowego projektu Wielkiej Warszawy. Arch. TadeuszŁapiński przyjęty został w poczet członków Koła, na podstawieodbytego balotowania. W sali posiedzeń Koła Architektówumieszczono podobiznę prezesa honorowego Koła koi. K. Loe-wego, wykonaną w płaskorzeźbie z bronzu przez artystę rzeźbia-rza Cz. Makowskiego. Obecni na posiedzeniu wystosowali przytej okazyi gorącą owacyę swemu prezesowi honorowemu. Koi.Stefan Szyller odczytał studyum o „znaczeniu śparogóww chacie polskiej". Autor upatruje filologiczne podobieństwopomiędzy nazwą śparogów i swarożyca i związek symbolicznypomiędzy temi ozdobiiemi zakończeniami skrzyżowanych desekna szczytach chat, gdzie mieściły się dymniki, a słowiańskiembóstwem ognia, któremu oddawano w opiekę chatę. Potwier-dzenie swego przypuszczenia autor widzi również w terytoryal-nem rozmieszczeniu śparogów, które spotykamy najczęściej naMazurach i Kurpiach, to jest bliżej ku Pomorzu, siedliska bogaSwaroga. Za piękną pracę serdecznie podziękowano koi. Szylle-rowi. W. J.

Z Towarzystwa Opieki nad Zabytkami Przeszłości.Na posiedzeniu Wydziału Konserwatorskiego T. O. n. Z. P.

z d. 16 . stycznia r. b. Prof. Skórewicz złożył referaty napiśmie wraz z fotografiami, odnoszące się do zabytków Szcza-wina, Radzie j owa i Brześcia Kujawskiego. Sprawę cen-nej, a zaniedbanej biblioteki klasztornej w Szczawinie po-wierzono Zarządowi T-wa. Postanowienie Rady Artystycznej,ni. stół. Warszawy w sprawie herbu państwowego zyskało cał-kowite uznanie Wydziału.

Na posiedzeniu Wydziału z d. 23 stycznia r. b. p. Ma-ryan Straszak złożył komunikat o kaplicy Loretańskiej na Pra-dze w sprawie zabezpieczenia starych fundamentów. P. Stra-szak w dalszym ciągu złożył sprawozdanie z oględzin kościołapo-pijarskiego przy ul. Długiej wraz z pomiarami tejże świąty-ni. P. Zdzisław Kalinowski złożył referat, dotyczący projekto-wanej przez Komisyę Robót Publicznych regulacyi i przedłu-żenia Alei Belwederskiej. Projekt Komisyi stoi w zasadniczejsprzeczności z planem regulacyjnym Wielkiej Warszawy.W sprawie powyższej Zarząd T-wa zwrócił się do Rady Arty-stycznej m. stół. Warszawy, uznając zmianę poziomu ulicyoraz osi wjazdu na dziedziniec za niedopuszczalną. >

Na posiedzeniu Wydziału z d. 30 stycznia r. b., p. Jaro-sław Wojciechowski przedstawił plany dawnego pałacu Dzia-łyńskich, wykonane przez członków pracowni inwentaryzacyj-nej T-wa, zaznaczając, iż gmach ten znajduje się w bardzo złymstanie. Uchwalono zwrócić się do gminy ewangelicko-reformo-wanej, w której posiadaniu pałac rzeczony obecnie się znajdu-je, z przedstawieniem konieczności podjęcia pewnych robót kon- •serwatorskich, celem zachowania od zagłady tego szacownego,zabytku przeszłości naszej. Prof. dr, Tatarkiewicz składa dwakomunikaty: jeden dotyczący kościoła drewnianego w Chodo-wie z r. 1799, drugi zaś kościoła w Izdebnie (pow. Błoński).Uchwalono wysłać dełegacyę, któraby na miejscu poczyniłapewne zarządzenia konserwatorskie. Znajdująca się w kościelew Chodowie piękna rzeźbiona płyta grobowcowa, nie wiążącasią z historyą kościoła miejscowego, -winna być, zdaniem T-wa,przewieziona do zbiorów Muzeum Narodowego m. stół. War-szawy.

PRZEGLĄD TECHNICZNY. fi3

KOMUNIKACYE.Składana szyna tramwajowa i sposób jej układania.

Podał Zdzisław Sznuk, inż.

Stałe mszczenie bruków wogóle, w szczególności zaśbruków z kostek drewnianych, powodowane ruchem szyntramwajowych, skłoniło mnie do zajęcia się sprawą możli-wego ograniczenia złego. Zaradzić temu należy przez zmia-nę, przyjętego w Warszawie, sposobu układania szyn, a na-wet przez częściową zmianę typu szyn tramwajowych.

Zły stan bruków naszych bywa przypisywany prze-ważnie złemu ich wykonaniu. Widząc rzecz złą, nie każdyzdaje sobie sprawę z przyczyn ją powodujących.

Patrząc, po pierwszym większym deszczu, na świeżoułożony bruk drewniany na Nowym Świecie, zobaczymycałe przestrzenie poruszonych, wysadzonych w górę, kostek.Naturalnie nie jeden pomyśli: niedbale ułożony bruk. W in-nem miejscu przy skrzyżowaniu ulic, gdzie najczęściejzmieniają się spadki podłużne ulic, po każdym deszczu two-rzy się na szynach tramwajowych jezioro, utrudniające lu-dziom wsiadanie do wagonów. Dlaczego tworzą się takiezastoje, mimo duże spadki podłużne i poprzeczne ulic?

Tak w pierwszym jak i w drugim wypadku przyczynązłego są szyny tramwajowe.

Wynikające z systemu układania szyn niewygody, sądla mieszkańców bardzo przykre, ale spowodowane tą przy-czyną szkody dla kasy miejskiej, są bardzo poważne.

Dziesiątki tysięcy rubli rocznie wydaje Zarząd Mia-sta na naprawę bruków, nie polepszając bynajmniej ich sta-nu. Przeciwnie, stan bruków co rok staje się gorszy.

Bez wątpienia, główną przyczyną ruiny bruków ulep-szonych są szyny tramwajowe. W tym też kierunku winni-śmy zwrócić usiłowania, aby zło usunąć, a jeśli się w zupeł-ności nie da, zredukować je do minimum.

Czynnikami rujnującymi bruk w szynach są: ruchszyn i niedostateczne ich odwodnienie.

Szyny, układane w Warszawie, należą do cięższego ty-pu. Szerokość korony 11 cm, podstawy 18 cm. Wysokość16 cm. Długość szyny 12 m.

Szyny te układano pierwotnie na poprzecznych pod-kładach drewnianych i przymocowywano je do nich haka-mi żelaznymi.

Z biegiem czasu, przy zaprowadzeniu bruków ulepszo-nych na fundamentach betonowych, usunięto podkłady dre-wniane i ułożono szyny bezpośrednio na betonie, przytwier-dzając je do betonu hakami stalowymi. Dla wyrównania be-tonowej powierzchni łożyska, podlewano szyny zaprawą ce-mentową.

Po zamianie trakcji konnej na elektryczną, wprowa-dzeniu cięższych wagonów i powiększeniu prędkości ruchu,momentalnie ujawniła się różnica w niszczeniu bruków.Smutny ten objaw wywołał reklamacyę Zarządu Miasta.Wynikiem jej było, iż Dyrekcya Tramwajów, chcąc zadość-uczynić słusznym żądaniom miasta, w celu zmniejszenia de-strukcyjnej pracy szyn, ujawnionej w postaci kruszenia ce-mentowej powierzchni fundamentu, postanowiła podlewaćszyny zamiast kruchym cementem, asfaltem elastycznym.

" Bez kwestyi jest to postęp, jednakże, jak się okazało, jest topółśrodek dający, krótkotrwałe wyniki. Asfalt, jako ciałosprężyste, szczególnie przy letniej temperaturze wysokiej,ulega też ugięciom stałym w dość znacznym stopniu, cosprzyja znów ruchowi szyn. Skutek zatem stosowaniaasfaltu jest bardzo krótki i nie równoważy nawet podnie-sienia kosztu podlewania nim szyn, w stosunku do podle-wania zaprawą cementową.

Należy więc, ze względów ekonomicznych dla miastai ze względów wygody dla 'mieszkańców, obniyśleć inny,pewniejszy sposób zapobieżenia ruinie bruków.

Należy radykalnie zmienić system układania szyn.Jak wiadomo z literatury technicznej, nad sposobem

umocowania szyn na ulicach miasta, myślano już wiele. Sy-stemy znane i stosowane polegają głównie na sposobie umo-cowania szyny do fundamentu i pozbawienia jej ruchu, bądźto przez bezpośrednie przymocowanie jej do fundamentubruku, bądź też do oddzielnego, własnego fundamentu z że-lazo-betonu.

Wszystkie te systemy, w miastach zagranicznych pró-bowane i stosowane, są zawsze bardzo kosztowne, zaś wyni-ki ich zawsze czasowe, nie równające się kosztom nakładu.

Rozważywszy ten przedmiot, doszedłem do wniosku,że systemy dotąd znane i stosowane nie mogą dać dobrychwyników, gdyż wszystkie oparte są na założeniu fałszywem----unieruchomienia belki sprężystej, która z istoty rzeczy mu-si być ruchomą.

Szyna tramwajowa, to 12 m długa, stalowa, belka sprę-żysta, po której porusza się znaczny ciężar z prędkością czę-sto do GO km na godzinę. Belka ta już pod działaniem zmiantemperatury ulega ruchowi, który rujnuje spokój podstawy.Poruszający się po niej wagon daje wstrząśnienia i nacisk,powodujący ugięcia i wywołujący tak zwany ruch wężowyszyn}'. Wskutek tych ruchów szyna posuwa się w kierunkuswej osi podłużnej. Poza tem, przez uderzenia kół wagonu,spowodowane nierównością powierzchni, szyna ulega też ru-chowi w kierunku osi pionowej. Żadne umocowania szynruchów tych nie powstrzymają i szyna z czasem musi sięłuzować.

Skutkiem wężowego ruchu szyn, końce ich, podlegają-ce najsilniejszym wychyleniom, kruszą powierzchnię funda-mentu. W miejscach tych tworzą się wgłębienia, w którenapływa woda. Szyna, wykonywując swój ruch wężowy,wtłacza tę wodę pod bruk i wysadza kostki na dość znacz-nych przestrzeniach. Ten ruch szyn jest głównym destruk-torem bruków.

Zastanowiwszy się nad tem, powziąłem myśl zbudo-wania szyny opartej na nowej zasadzie, mianowicie: pozo-stawienia swobody ruchu koronie szyny, a unieruchomieniajej podstawy. Stąd szyna mego pomysłu składa się z dwóchczęści: z ruchomej stalowej głowy szyny i stałej podstawyz żelaza lanego.

Utrzymawszy zasadniczo swobodę ruchu szyny, nale-żało ruch ten uczynić jak najmniej szkodliwym dla przyle-gających do szyn bruków, a zatem, zredukować powierzch-nię styczności szyny z brukiem do niezbędnego minimum.

Drugą słabą stroną wszystkich systemów układaniaszyn jest brak ich odwodnienia. Wody deszczowe, a nawetwoda od polewania ulic, dostają się we wgłębienia szyn,zbierają się w nich w dość znacznej ilości, a natrafiwszy- nadogodny, o gładkim, żelaznym spodzie kanalik, płyną szy-nami w kierunku podłużnych spadków, z dość znaczną pręd-kością. Woda, napotykając nieszczelne styki szyn i nieszczel-ną spoinę wzdłuż szyny, dostaje się pod nią i wypełnia wszy-stkie puate miejsca. Aby temu zapobiedz, należy wodę pły-nącą po szynach pochwycić i nieszkodliwie odprowadzić.

Te trzy warunki: swoboda ruchów korony, stałość pod-stawy i odprowadzenie przez podstawę wody, określiły for-mę projektowanego przeze rnnie objektu. Mając przytoczonewyżej motywy na względzie, rozdzieliłem obecną szynę nadwie części: na ruchomą głowę szyny i nieruchomą, stalą,żelazną podstawę.

Głowę szyny projektuję ze stali, tego samego kształtui wymiarów co i obecnie używana, aby przy zmianie systemu,można użyć szyny dawnego typu, obciąwszy im tylko pod-stawę. Długość głowy szyny utrzymuję 12 m. Głowa szyny,

64 PRZEGLĄD TECHNICZNY. 1917

jak to widać z przecięć poprzecznych dołączonego rysunku, tylko, spoina przy szynie będzie luźna, na pozostałej głębo-włożona jest między dwa, sięgające aż do spodu korony kości, od wierzchu podstawy żelaznej aż do betonu funda-głowy, żelazne boki podstawy i złączona z nimi luźno śruba- mentu bruku, na głębokości przy drzewie 9 cm, a przy kost-mi, z pozostawieniem swobody ruchów głowie, tak w kie- ce granitowej 10,5 cm spoina będzie nieruchoma, wypełnio-runku poprzecznym, jak i podłużnym. na asfaltem lanym, a więc nieprzepuszczalna,

r•o

23

oa.

cN

l/l

N

oa.ni

o

%id

Ponieważ podstawa jest nieruchoma i sięga aż do spo- Tym sposobem zapobiegnie się wyrywaniu kostek,du korony wierzchniej części szyny, powierzchnia styczno- sąsiadujących z ruchomą częścią szyny, i uszczelni brukści ruchomej części szyny z brukiem jest zredukowana do obok szyn*wysokości korony szyny, t. ]'. do 3,5 cm. Jesfto minimum, Przy systemie przeze mnie projektowanym najpierwjakie w tym kierunku osiągnąć można. Na tej głębokości układać się będzie podstawa żelazna; ta więc musi być sta-

JM1 7 i 8. PRZEGLĄD TECHNICZNY. 65

nowczo, według spadków, na własnym fundamencie beto-nywym, ustawiona.

Ponieważ w robocie zawsze nieuniknione są niedokład-ności, bądź w odlewie podstawy, bądź też w jej ustawieniu,dla wyrównania tych błędów, jako też w celu uchronieniapodstawy przed twarde mi uderzeniami kół, kładę głowęszyny nie_ bezpośrednio na podstawie, lecz na małe, cienkiepodkładki z blachy stalowej. To daje możność wyrównaniaspadku podłużnego szyn, czyni głowę sprężystą, chroni za-tem i głowę i podstawę przed prędkiem zużywaniem.

Kształt podstawy żelaznej wynikł też z celów, do ja-kich ma służyć.

Ponieważ podstawa musi przyjąć sporo wody płynącejszynami, musi więc być wewnątrz pusta. Boki muszą stano-wić dostateczną powierzchnię oporu dla betonu i braku,a więc powinny być pełne, wreszcie, jako podstawa, musita część szyny przyjąć cały ruchomy ciężar wagonu i. prze-nieść go na fundament. Stąd wynikł kształt trójkątnegogarnka o powierzchni przekroju, w świetle, równającej sięmniej więcej przekrojowi rury 15 cm średnicy. (Przekrójpo E F).

Ponieważ cały podkład tego profilu byłby bardzo cięż-ki, a więc za drogi, musiałem zredukować ciężar przez czę-ściową zmianę przecięć podkładu, jak to wskazują poprzecz-ne profile dołączonego rysunku.

Z powodu znacznego ciężaru, dla łatwiejszego odlewui łatwiejszego ustawiania podstawy, podzieliłem ją na krót-sze kawałki o długości 6-ciu m.

Środek każdej części podstawy i jego końce otrzymałyprofil normalny garnka. Te trzy garnki przyjmują wodęz szyn, która następnie przechodzi przez filtr z kamienii odprowadzana jest sączkami glinianemi do studzienekulicznych.

Na środku podstawy, a więc nad garnkiem środkowjan,umieszczone jest zetknięcie głów szyny. Ponieważ tymi sty-kami najwięcej napływa wody, w tych miejscach umieści-łem studzienki wpustowe, opatrzone kratką na powierzchnibruku, służące do przyjęcia wody z powierzchni bruku.(Przekrój po EF).

Garnek środkowy zrobiłom większy i nieco odmiennegokształtu niż końcowe, które przyjmują wodę tylko przesączo-ną przez podłużne szczeliny, przy ruchu głowy szyny. (Prze-krój po CD).

Środek i końce podstawy, opatrzone garnkami, stojąna własnych, betonowych fundamentach, poniżej fundamen-tu dla bruku. Część podstawy, łącząca garnki, jako plytsza,jest 9 ero głęboko wpuszczona w fundament bruku. (Prze-krój po AB).

Kratka wpustowa, ulegająca wskutek jazdy częstymzniszczeniom, jest uformowana w kształcie skrzyneczki,sięgającej do fundamentu betonowego. Skrzyneczkę tę, w ra-zie uszkodzenia, łatwo wymienić.

Porządek układania szyn mojego systemu będzie na-stępujący:

Pierwszą robotą będzie ułożenie, według wskazanychspadków, sączków odprowadzających wodę. Następnie,w odległości 3 m między środkami, betonuje się fundamen-ty pod 3 garnki podstawy. Środki tych fundamentów wy-pełnia się kamieniami, służącymi za filtr do wody i ustawiasię na już stwardniałych fundamentach podstawy żelazne.Teraz dopiero należy przystąpić do betonowania fundamen-

tu pod bruk, zabetonowując podstawy do właściwej wyso-kości. Przed ostatecnem brukowaniem zakłada się głowęszyny, zakręca śruby i zakłada łączniki do elektryczności.

Podstawy żelazne tak zabetonowane zostają raz nazawsze, będą nieruchome, nie wymagają zatem złączeń po-przecznych, co powiększało koszt dzisiejszego systemu i byłowielką niewygodą przy brukowania, szczególnie kostkągranitową, którą przy każdem poprzecznem żelazie należałoprzycinać.

Głowa szyny ma stale łożysko w podstawie i jest z niązłączona 8 śrubami, wskutek tego nie wymaga również łą-czenia szyn laszarni, co jest konieczne przy innych sy-stemach.

Styk głównych szyn umieściłem rozmyślnie nie na sty-ku podstaw, lecz w połowie podkładu. Ponieważ długośćgłowy szyny jest 12 m, a podstawy 6 OT, na długości jednejgłowy szyny wypadnie jeden pełny 6 m podkład i dwie po-łowy. Aby nie robić dwóch modeli i zmniejszyć przez tokoszt odlnwów, wszystkie podstawy zrobiłem jednej dłu-gości i kształtu. Wszystkie mają środkowy garnek .ze stu-dzienką do przyjmowania wody. Kratki wpustowe umieści-łem na każdym styku głów szyny, to jest co 12 in, więc napodkładzie wypadającym po środka szyny nie zakładamskrzynki z kratką, lecz przykrywam studzienkę pokrywą że-lazną. (Przekrój po GH).

Studzienka ta może w razie konieczności służyć do re-wizyi, przemywania filtra i t. p.

System mój powinien okazać się praktycznym i dogod-nym w eksploatacyi, bowiem zabetonowane podstawy nieulegają zniszczeniu i pozostają na zawsze, a uszkodzone lubzjeżdżone głowy szyn zmienić bardzo łatwo.

Do zmiany głowy należy tylko rozlamać małe kawałkibruku w miejscach, gdzie wypadają śruby, odkręcić je i wy-mienić zużytą wierzchnią część szyny.

Zdaje się, że system mój usuwa wszystkie kardynalnewady systemów obecnych i że w zastosowaniu powinien daćoczekiwane wyniki, usunąć walkę z nieustannem psuciemsię bruków, a tera samem dać duże korzyści ekonomicznemiastu i wygodę mieszkańcom.

Przechodząc do praktycznej strony mego projektu, na-leży podać koszt urządzenia szyn tego systemu. Niestety,tu z konieczności muszę projekt mój porównać z przyjętym,w Warszawie systemem, który jest najprostszy, najtańszy,ale zarazem nie daje dostatecznego oporu dla bruków ulep-szonych i przy wprowadzeniu bruku z tłoczonego asfaltubędzie musiał być zmieniony.

Dla porównania kosztu obu s}rstemów, podani ciężarmetra bieżącego obu szyn.

Metr bieżący szyny stalowej, używanej obecnie w War-szawie, bez łączników poprzecznych i łasz, waży 42,75 kg.

Metr szyny mego systemu waży:1 m głowy szyny (stal) 38,1 kg1 m podkładu (żelazo lane) 38,9 „Wziąwszy pod uwagę ogólny ciężar obu części mego sy-

stemu, otrzymamy powiększenie wagi o 80$.Zważywszy, że podstawa zrobiona będzie z żelaza lane-

go i wciągnąwszy w rachunek różnicę cen stali i żelaza lane-go, otrzymamy powiększenie kosztu o 50%.

Na obronę projektu mojego muszę dodać, że kosztulepszonych systemów układania szyn, stosowanych obecnic zagranicą, jest dużo wyższy od kosztu mojego systemu.

Środki komunikacji na ziemiach polskich.(Ciąg dalszy do sfcr. 33 w Na 3 i 4 r. b.)

Poza wskazanemi drogami wodnemi dorzecze Wisłyposiada jeszcze jedną, która choć krótka, zasługuje na spe-cyalną uwagę. Jest to skanalizowana w obrębie austryac-kim rzeka Przemsza, której znaczenie oparte jest na tem, żepłynie z Zagłębia Dąbrowskiego, którego wywóz jest bardzoznaczny. Wyłącznie z tej części zagłębia, która leży w gra- 'nicach Królestwa Polskiego, wywieziono w r. 1913—479 000wagonów węgla, pomimo to jeszcze przywieziono do nasz zagranicy przeszło 41 000 wagonów. Ponieważ zaś kon-

sumcya węgla dzieli się jak następuje: koleje zużywają tyl-ko 15%, przemysł zużywa 63°|j, na opał domowy idzie 22%,widzimy więc, że bardzo znaczna część wywożonej ilościmogłaby korzystać z drogi wodnej, tem bardziej że od gra-nicy Austryacko-Pruskiej Przemsza już jest uregulowanana długości 15 km. Od zagłębia do jej ujścia do Wisły po-zostaje zatera tylko do uregulowania kilka kilometrów postronie Królestwa Polskiego. Sam tylko rejon przemysłowywarszawski mógłby, korzystając z tej drogi, zaoszczędzić na

PRZEGLĄD TEOHNICZNV. 1917

przewozie węgla około 1160 000 rab. rocznie, a wszakże re-jon warszawski przedstawia tylko małą cząstkę tego obsza-ru, jaki mógłby korzystać z przywozu węgla drogą wodną.

Na ziemiach polskich kilka nowych połączeń wodnychbyło projektowanych i niewątpliwie przynajmniej częśćtych projektów byłaby doszła do skutku w ciągu najbliż-szych lat, gdyby nie obecna wojna, która wykonalnośćwszelkich projektów tego rodzaju odkłada „ad calendasgrecas".

W Prusach projektowano skanalizowanie Drwęcy i po-łączenie Wisły z jeziorami Mazurskie mi przez Olsztyn. Dziśjuż spławiają drzewo z jeziora Śniardwy, rzeczką Pisą doNarwi. Otóż kanał projektowany po części miał na celu po-minięcie Królestwa. Projekt ten już przeszedł przez Land-.tag pruski w jesieni r. 1913 i miał być wkrótce wykonany.

Ważniejszym jednak dla ziem polskich projektem byłplan budowy kanału Galicyjskiego. Doniosłość tego projek-tu była nadzwyczajna i należy tylko ubolewać, że niezostał jeszcze wykonany. Kanał Galicyjski miał się roz-poczynać u rzeki Morawy i przez Bramę Morawską łączyćmiał Morawę najpierw z Odrą, a potem z Wisłą. W dal-szym ciągu projektowano połączenie Morawy z Łabą po-przez Czechy, oraz połączenie skanalizowanego Sanu z Dnie-strem. Wobec tego Morawy i Gfalicya stałyby się kluczem,łączącym szereg potężnych dorzeczy, a więc: przez Morawę,Dunaj z Łabą, Odrą, Wisłą i tę ostatnią przez San z Dnie-strem, i wytworzonoby przez Galicyę jednolitą drogę wodnąpomiędzy morzem Bałtyckiem a Czarnem, która byłaby za-razem najkrótszą komunikacyą wodną pomiędzy Gdańskiema Odesą. Myśl takiego połączenia rzek Sanu z Dnicstrembyła już podniesiona za czasów Polski, następnie rozpatry-wana za czasów Austryi w latach 1779 i 1812, a pouowionaznowu w latach 1883,1897 i 1913. Dopiero w ostatnim okre-sie myśl ta nabrała konkretniejszej podstawy i zanosiło sięjuż na jej wykonanie. Poza tymi projektami w Królestwiebyłoby bardzo pożądane skanalizowanie Bzury, połączeniejej z Wartą, przez dolinę Łęczycką, oraz połączenie tego ka-nału z miastem Łodzią, którego znaczny ruch towarowy da-je bogatą rękojmię ruchu na takim kanale.

Uregulowanie Pilicy od Tomaszowa również byłobypożądane, ale przedewszystkiem należy pomyśleć o grun-townem uregulowaniu Wisły i ubezpieczeniu jej brzegów naprzebiegu Królestwa Polskiego.

Drogi żelazne.

Wystarczy spojrzeć na mapę dróg żelaznych Europyśrodkowej, by przekonać się jak biedni jesteśmy w Kró-lestwie w linie dróg żelaznych. Rzadka sieć dróg żelaznychw Królestwie tak •wyraźnie odcina się od sieci kolei w zabo-rach sąsiedzkich, że nie mając nawet wytkniętej granicy po-litycznej, można ją rozpoznać na pierwszy rzut oka po usta-jącej nagle gęstości dróg zaborów sąsiednich. Różnica rzucasię w oczy w szczególności na pograniczu pruskiem, gdyżGalicya w porównaniu z Królestwem Pruskiem też ma siećdróg żelaznych znacznie rzadszą.

Najwłaściwszym wskaźnikiem stopnia rozwoju drógżelaznych jest stosunek długości kolei do powierzchni kraju.Stosunek ten wyraża się w liczbach następujących: W ca-łem Królestwie Pruskiem jeden kilometr drogi żelaznej wy-pada na 9,8 km2 obszaru, zaś w czterech prowincyach częścio-wo wchodzących w skład ziem. polskich 1 km drogi wypadana 10,8 km? przestrzeni. Galicya natomiast posiada 1 kmdrogi żelaznej tylko na 19 kin2 obszaru, a więc nieco więcejniż połowę ilości dróg żelaznych posiadanych przez prowin-cye zaboru pruskiego. Poza tera należy jeszcze zaznaczyć,że w Galicyi przyrost dróg żelaznych w pierwszem dziesię-cioleciu wieku bieżącego wyniósł około 15'si, natomiast wpro-wincyacliPruskich ten sam procent przyrostu osiągnięty zo-stał w samych tylko trzech ostatnich latach tegoż dziesięcio-lecia, ogólny zaś przyrost kolei całego dziesięciolecia w pol-skich prowincyach pruskich jest przeszło dwa razy większy.

Jak Galicya pod względem kolejowym upośledzonajest w porównaniu z innymi krajami państwa Austryac-kiego wskaże nam to, że gdy w Galicyi 1 km drogi żelaz-

nej obsługuje 19 km2 obszaru, w Austryi dolnej liczba ta spa-da do 8 leni, w Czechach zaś do 7,6 km1. Tylko Tyrol i Dal-macya posiadają stosunkowo mniej dróg żelaznych aniżeliGalicya, jednakże tam powodem słabej sieci kolejowejsą wysokie góry i odpowiednia rzadkość zaludnienia. Jakświetnie Galicya jest jednak obsłużona pod względem drógżelaznych w porównaniu do Królestwa Polskiego wska-że nam fakt, że gdy w Galicyi 1 km drogi żelaznej przy-pada, jak to już stwierdziłem, na 19 km2 obszaru, w Króle-stwie Polskiem 1 km drogi żelaznej przypada na 33 km2

obszaru.Królestwo Polskie posiada tylko 3825 km dróg żela-

znych, Galicya posiada nawet absolutnie więcej dróg żela-znych od Królestwa, pomimo znacznie mniejszego obszaru(2/3 obszaru Królestwa), gdyż suma galicyjskich dróg żela-znych wynosi 4120 km. Natomiast 4 prowincye pruskie,w których skład wchodzą ziemie polskie, posiadają razom12237 km dróg żelaznych, pomimo to, że obszar ich jest tyl-ko nieznacznie większy od obszaru Królestwa Polskiego.W stosunku do ogólno-paiistwowycb. sieci dróg żelaznychKrólestwo Polskie posiada 1% sieci dróg żelaznych RosyiEuropejskiej bez Einlandyi, Galicya 18'ti sieci austryackiej(bez Węgier), zaś 4 pruskie prowincye polskie 29$ sieci ca-łego Królestwa Pruskiego1).

Nader ciekawe materyały liczbowe dają również po-równania taborów kolejowych w właściwych zaborach, je-dnakże dane statystyczne w tej dziedzienie nie są miaro-dajne dla ziem polskich, ponieważ w Prusach okręgi kole-

Objaśnienie •znaków.O rogi Pr*ogi bit-e

1 km dróg żelaznych i bitych na Urn'1 powierzchni.

jowe niezależne są nawet od granic prowincyi, tem mniejod ziem polskich, Królestwo Polskie zaś częściowo też ob-sługiwane było przez linie kolejowe należące w głównej czę-ści do Cesarstwa (401,5 km).

Wystarczy jednak porównać liczby ogólne dotyczącetaborów całej Rosyi Europejskiej i dróg żelaznych prusko-heskich, ażeby się przekonać, że mając na widoku wprostogromną różnicę obszarów, u nas dobrze być nie mogło. Otóżinwentarz taboru Rosyi Europejskiej wykazuje 15 177 paro-wozów, 18 505 wagonów osobowych, zaś 348 437 wagonówtowarowych; natomiast drogi żelazne prusko-heskie, obsłu-gujące teren bez porównania mniejszy, posiadają 19 600 pa-rowozów, 38 714 wagonów osobowych i 415 997 wagonówtowarowych (r. 1910).

W r. 1909 w Królestwie Polskiem. przewieziono droga-mi żelaznemi 18 109 000 pasażerów, w Rosyi Europejskiej154 928 000, w Prusach zaś 1083 882 000 pasażerów! Podwzględem ruchu towarowego rzecz się ma podobnie: w Króle-stwie przewieziono około 20 milionów toun towarów, w Ro-syi Europejskiej 202 miliony tonn, a w Prusach 390 milio-nów tonn.

Najwięcej dróg żelaznych w Królestwie Polskiem po-siada gub. Warszawska, bo 24,6% ogólnej sieci. Najmniejgub. Płocka, bo tylko 1,4%, Jak niezmiernie biedną jest siećkolejowa Królestwa, wskaże nam dobitnie porównanie nastę-

0 Królestwo Polskie 126 955&m2, Galicya 88 934 km\ Pruskie-cztery prowincyo 13] 590 km'1.

•Nś 7 i 8. PRZEGLĄD TECHNICZNY. 67'

pujące: Jeżeli wyłączymy z pośród 50 gubernii Eosyi Euro-pejskiej gubernie północne i wschodnie, wogóle mało zalud-nione, to wtedy trzy gubernie Królestwa: Kaliska, Lubelskai Płocka zajmą w stosunku długości dróg żelaznych doobszaru wśród wszystkich gubernii Rosyi Europejskiej środ-kowej i południowej miejsce ostatnie. Nawet najbogatszew drogi żelazne gubernie Królestwa: Siedlecka, Piotrkow-ska i Warszawska, ustępują pierwszeństwa guberniom: Gro-dzieńskiej, Jekaterynosławskiej, Tulskiej, C harko wskiej, Mo-skiewskiej i Witebskiej.

Porównanie Królestwa Polskiego z państwami europej-skiemi pod względem długości dróg żelaznych w stosunkudo powierzchni wykazuje, że Królestwo, posiadając 2,9 kmdróg na 100 km2 powierzchni, stoi wyżej tylko od Rumunii,Grccyi, Bułgaryi, Serbii, Tureyi i Norwegii. Pod względem,zaś długości dróg żelaznych, przypadających na 10000 mie-szkańców, Królestwo Polskie stoi wyżej tylko od Serbii,wzamian posiadało jednak tory dwojakiej szerokości, couniemożliwiało przesyłanie całych ładunków wagonowychpo wszystkich liniach i przedstawiało znaczną niedogodnośćdla handlu i przemysłu.

D r o g i b i t e .(Według inż. M. Nestorowie/.a),

Drogi kołowe w Królestwie Polskiem dzieliły się nadwie kategorye:

I drogi państwowe, pozostające w zawiadywaniu Mi-nisteryum Komumkacyi—i

II. drogi ziemskie, pozostające w zawiadywaniu władzadministracyjnych.

Drogi państwowe, wszystkie bez wyjątku, bite lub bru-kowane, utrzymywane były na koszt państwa z sum, jakiebyły asygnowane przez ciała prawodawcze poszczególnymOkręgom Ministeryurn Komunikacyi. Szosy państwowe,znajdujące się w obrębie Królestwa Polskiego, należały doWarszawskiego Okręgu Komunikacyi. Zaliczają się do nichi szosy tak zwane strategiczne, zbudowane w ostatnich latdziesiątkach, częściowo przez Ministeryum Komunikacyi,a częściowo przez Ministeryum Wojny w ziemiach położo-nych na prawym brzegu Wisły i oddane pod zarząd. War-szawskiego Okręgu Komunikacyi. Jednakże w' ostatnichlatach liczba szos państwowych nie powiększała się już pra-wie wcale, ponieważ ministerya nowych dróg nie budowały,ograniczając się do konserwacyi istniejących. Na konserwa-cyę tych dróg i częściowe przebudowywanie asygnowanebyły corocznie znaczne sumy. W okresie od r. 1902 do 1908koszt konserwacyi 1 km szosy państwowej w obrębie War-szawskiego Okręgu Komunikacyi wynosił średnio 580 rb.rocznie, nie licząc kosztów utrzymania służby drogowej.Dzięki tak znacznym funduszom trakty państwowe, z nie-licznymi wyjątkami, znajdowały się w dość dobrym stanie.

Drogi ziemskie, będące w zawiadywaniu władz admi-nistracyjnych, dzielą, się na 3 kategorye, na zasadzie obo-.wiązujących jeszcze obecnie w Królestwie Połskiem przepi-sów z r. 1870, a mianowicie:

1) Drogi ziemskie 2-ej kategoryi, albo gubernialne,w przeważnej części szosowane, które przechodzą przez kil-ka gubernii, łącząc się z drogami żelaznemi i wielkimi trak-tami państwowymi, dzięki czemu posiadają poważne zna-czenie ekonomiczne.

2) Trakty drugiej kategoryi albo gminne, przecinającecałe powiaty i łączące się z traktami państwowymi łub.gu-

.bernialnymi. •3) Trakty 3-ej kategoryi, t. j . drogi wiejskie i polowe.Trakty 2-ej i 3 ej kategoryi są przeważnie nieszoso-

wane. Jeżeli są one gdzieniegdzie szosowane, to utrzymywa-ne były w sposób bardzo pierwotny.

Drogi państwowe przeważnie skoncentrowane są w gu-.berniacb położonych na prawym brzegu Wisły, z wyjąt-kiem gub. Płockiej, w której niema ani jednej wiorsty szospaństwowych. W pozostałej części kraju rząd ograniczał sięna utrzymywaniu istniejących traktów, które zostały zbu-dowane jeszcze na początku i w środku XIX w. i stanowiądo dziś dnia ważne arterye komunikacyjne. Stąd wypływa

taka np. anomalia, że w gub. Piotrkowskiej, najwięcej uprze-mysłowionej, dróg państwowych jest przeszło cztery razymniej, niż w gub. Siedleckiej lub Łomżyńskiej, z bardzosłabo rozwiniętym przemysłem.

Również bardzo charakterystyczne są dane o długo-ściach szos gubernialnyeh w poszczególnych guberniach.Długość tych szos jest zależna w stosunku prostym od uprze-mysłowienia danej gubernii, eo jest objawem zupełnie nor-malnym, bo rozwój przemysłu wymaga rozwoju dróg bi-tych, jako dróg dojazdowych, dając na mocy istniejącychpraw pewne środki materyalne na budowę i konserwacyędróg gubernialnyoL Jeżeli jednak zsumować długość drógbitych państwowych i gubernialnyeh i wyprowadzić długośćna 1 km2 i na jednego mieszkańca, otrzymamy wynik nie-normalny: na 1 km w guberniach więcej uprzemysłowionychlub bogatszych w bogactwa naturalne, wypada albo abso-lutnie, albo stosunkowo mniej drdg bitych, niż w guberniachuboższych w przemysł lub bogactwa naturalne. To samowypadnie, jeżeli weźmiemy długość szos, przypadającą na1 mieszkańca w poszczególnych guberniach: w guberniachprzemysłowych liczba ta jest absolutnie mniejsza, niż w gu-berniach nieuprzemysłowionych.

Liczba dróg bitych jednak sama nie rozwiązuje zupeł-nie kwestyi dojazdowej. Jakość tych dróg jest nie mniejważna. Jak już wspomniałem, drogi państwowe pochłaniałyznaczne środki na ich konserwacyę, przeto mogły być utrzy-mywane we względnym porządku. Z nielicznymi wyjątka-

O&jcjSflie •?/£___ znak on:Pragi gtłffZłl* Pi-ogi' I-i te

1 km dróg żelaznych i bitych na mieszkańców.

mi, szczególnie w okolicach z rozwiniętym przemysłem a bie-dnych w drogi żelazne, jako to: w okolicach Łodzi lub w Ka-lisldem, były to drogi dobre, chociaż wskutek zbyt konserwa-tywnego gospodarowania, ulepszenia wprowadzane były po-woli i przez to drogi te pod względem jakości ustępują za-granicznym.

Zupełnie inaczej przedstawia się stan dróg bitych, gu-bernialnyeh, który ogólnie jest znacznie gorszy, a w niektó-rych miejscach wprost rozpaczliwy. Na większej części tychdróg grubość powłoki szabrowej jest niedostateczna, a w nie-których miejscach grubość jej jest tak nikła, że powłokaistnieć długo nie może. Dość korzystnie przedstawiają sięszosy gubernii Suwalski ej, Łomżyńskiej, Siedleckiej, Płockieji częściowo Piotrkowskiej, ale o innych tego powiedzieć niemożna. Przeważnie grubość powJoki jest niedostatecznai powinna być w jak najprędszym czasie doprowadzona donormalnej, w razie przeciwnym stanie się to, co już się stałow gub. Kaliskiej, w której część szos jest zrujnowana do te-go stopnia, że musi być odbudowana na nowo. Tłomaczysię ten stan rzeczy głównie tem, że średni wydatek rocznyna 1 km szos gubernialnyeh, bez kosztu utrzymania służbydrogowej wynosił średnio około 270 rab.; tylko w Piotrkow-skiej i Lubelskiej suma ta była znacznie wyższa, w Płockiejzaś nie sięgała nawet 180 rub. Widzimy tedy, że średni wy-datek roczny na utrzymanie szos gubernialnjrch wynosiłmniej niż połowę takiegoż wydatku na szosy państwowe, mi-mo, że wiele szos gubernialnyeh pracuje również ciężko, jaknajwięcej ożywione trakty państwowe.

Ażeby wykazać, w jakim stopniu Królestwo Polskie3

68 PRZEGLĄD TECHNICZNY. 1917

jest upośledzone pod •względem liczby dróg bitych, abstra-chująe zupełnie od ich jakości, przytoczę kilka liczb porów-nawczych. Z państw europejskich Francya posiada najwię-cej dróg bitych, zarówno absolutnie, jaki stosunkowo. Ogól-na długość ich wynosi 563 000 km, gdy cale Niemcy po-siadają ich 265 000 hm, Anglia zaś 250 000 hm, Austryaokoło 100 000 km, zaś cała Rosya Europejska tylko około30 000/cm, wtem Królestwo Polskie 8400 km, gdy Bel-gia na obszarze znacznie mniejszym od Królestwa posia-da dróg bitych przeszło 23 000 km. Galicya posiada drógbitych 15 070 km, Grdy obliczymy stosunek ogólnej ilości drógbitych do obszaru kraju, przekonamy się, że we Francyi wy-pada na 1 km2 przeszło dwa razy więcej drdg bitych aniżeliw Niemczech, zaś dla Prus stosunek ten przedstawia się je-szcze bardzo niekorzystnie1). Niemniej jednak w Prusachwypada na 1 km1 przeszło 4 razy więcej dróg bitych, ani-żeli w Królestwie Polakiem. W Gralicyi zaś na 1 km2 wy-pada prawie 3 razy więcej dróg bitych aniżeli w Kró-lestwie.

Obliczając stosunek dróg bitych poszczególnych kra-jów do ogólnej liczby mieszkańców, przekonamy się, że licz-by prawie się nie zmieniają. W Galicyi na 1 mieszkańcaprzypada też prawie 3 razy więcej dróg bitych aniżeli wKró-lestwie, natomiast w Prusach stosunek ten jeszcze jest nie-co korzystniejszy, aniżeli w porównaniu do. obszaru i wyno-si też olcoło czterech razy więcej aniżeli w Królestwie. WeFrancyi zaś stosunek dróg bitych do liczby mieszkańcówprzedstawia się jeszcze korzystniej aniżeli ich stosunek doobszaru, gdyż tam przypada na 1 mieszkańca 5,3 razy wię-cej dróg bitych aniżeli w Prusach, zaś przeszło 20 razy wię-cej aniżeli w Królestwie. Stan ten jednak będzie zrozumia-ły gdy stwierdzimy, że tylko cztery wchodzące w obszarziem polskich prowincye Królestwa Pruskiego, a^mianowi-cie: Prusy Wschodnie i Zachodnie, Poznańskie i Śląsk, ma-jące obszaru ogólnego 131590 km2, wydatkowały razem śred-nio w latach od 1905 do 1910 — 62250 000 marek roczniewyłącznie na utrzymanie i budowę dróg bitych, podczas gdyw Królestwie Polskiem w r. 1912 opodatkowanie ogólne nautrzymanie dróg gubernialnych i traktów ziemskich (t. j .poza drogami państwowemi) wynosiło w sumie ogólnej tyl-ko 1664 000 rub., przy obszarze Królestwa 126 955 km''. Toteż rzeczone cztery prowincye pruskie posiadają ogółem

') Obszary: Niemcy: 545 000 7«?22; Francya: 537 000 km?; An-glia: 315 000 km2; Królestwo Polskie: 126 955 lcm\ Galicya: 88 034 Mm2.

36 678 km dróg bitych, gdy całe Królestwo Polskie posiadaich tylko 9576 km.

Porównania te w dosadny sposób przekonywują, jaksłabo jest rozwinięta sieć dróg bitych w Królestwie Pol-skiem i jak pilna i gwałtowna zachodzi potrzeba nie tylkoprzyprowadzenia do porządku istniejącej sieci, ale i rozsze-rzenia jej do normy uwarunkowanej potrzebami kraju.

Opłakany stan dróg w Królestwie Polskiem wywołanyjest nie tylko nieodpowiedniem urządzeniem technicznem,lecz brakiem odpowiedniej administracyi drogowej, a prze-dewszystkiem przypisać go należy przestarzałemu prawo-dawstwu, przepisom oraz sposobom opodatkowania. Całysystem jest przestarzały, w wielu wypadkach zupełnie nieodpowiada warunkom miejscowym, a wogóle krępuje ini-cyatywę prywatną. To też przyszły samorząd czeka pracabardzo poważna, aby postawić sprawę drogową w Króle-stwie Połskiein na wysokości zadania.

Reasumując przegląd środków komunika,cyi na zie-miach polskich, dochodzimy do następujących wniosków:

Pod względem dróg bitych w stosunku do obszaru naj-lepiej obsłużone są ziemie polskie pod panowaniem pru-skiem. Drugie miejsce zajmuje Galicya, ostatnie zaś Króle-stwo Polskie. W stosunku do ludności położenie zmienia sięnieco, przyczem Galicya zbliża się do średniej ziem pru-skich. Królestwo jednak w obydwóch, wypadkach nie tylkopozostaje na końcu, ale odbija się gwałtownie od ziem in-nych zaborów. '

Jeszcze gorzej rzecz się ma przy porównaniu sieci drógżelaznych. W tym względzie prowineye pruskie wysuwająsię wybitnie na pierwszy plan, Królestwo zaś nie tylko zaj-muje miejsce ostatnie w porównaniu do innych zaborówpolskich, lecz wogóle stoi na szarym końcu państw euro-pejskich.

Co zaś dotyczy dróg wodnych, natura obdarzyła ziemieKrólestwa lepszą siecią wód dostępnych dla statków i gala-rów aniżeli Gałicyę, ta ostatnia natomiast obfituje w rzekidostępne dla spławu drzewa. Ze sztucznych dróg wodnychna ziemiach polskich jeden tylko kanał Bydgoski jest do-stępny dla racyonalnego ruchu statków i galarów. W tejdziedzinie najwięcej jest do zrobienia.

Kończąc, pozwalam sobie wyrazić przekonanie, że na-stępny lat dziesiątek będzie dla naszej Ojczyzny przewroto-wym, nie tylko pod względem politycznym, lecz także i podwzględem ekonomicznym.

Jerzy Loth.

I ^ O Z M A I T O Ś C I

Tunel między Francya, i Anglią. Odkąd inżynier Matłneuprzedstawił Napoleonowi I-mu projekt tunelu, łączącego Fiancyęz Anglią, sprawa ta nie przestała zajmować najtęższych, umy-słów wśród techników i mężów stanu europejskich. Ze względówjednak politycznych stale sprzeciwiano się urzeczywistnieniu tegoprojektu. Lord Walscley utrzymywał, że tunel pod La Manche skom-promituje obroną Wielkiej Brytanii, a lord Lansdowne jeszcze w r. 1883wypowiedział się przeciwko temu. Obawa Anglii o najście nieprzy-jaciela dochodziła do takich śmieszności, że w r. 1851 były bardzopoważne glosy przeciwko otwarciu wystawy Londyńskiej, w obawie,żo wśród zwiedzających mogą być przebrani żołnierze nieprzyjaciel-scy, którzy w danym momencie niespodziewanie mogliby zawładnąćstolicą Anglii.

W r. 1855 belgijski inżynier Thome de Gomond przedstawiłpierwszy projekt przeprowadzenia tunelu. Projekt przychylnego przy-jęcia nie doznał, jednakże stał się bodźcem do zawiązania francusko-angielskiego komitetu i zwrócił uwagę na konieczność zbadania cha-rakteru gruntu pod kanałem La Manche.

Prace wiertnicze przeprowadzone gruntownie i na szeroką

skalę ustaliły, że tunel może być przeprowadzony w szarych po-kładach kredowych. Grubość pokładu kredowego wynosi 60 m,z których 43 m tworzą pokład nieprzemakalny. Zaprojektowa-no 2 tunele formy cylindrycznej, średnicy 5,5 - 6 m, w odległości15 m jeden od drugiego i złączone co pewien dystans poprzecznemigaleryami. Budową tunelu obliczono na 5 lat. Długość wynosić bę-dzie 48 km; koszt budowy- 400 mil. franków. Drogę. Paryż—Lon-dyn będzie można odbyć w przeciągu 5— b'/2 godzin. Koszt eksploa-tacyi tej drogi podwodnej wyniesie 20 milionów franków rocznie,procent od kapitału—16 milionów. Przypuszczalny dochód 20 milio-nów franków za przewożenie pasażerów i tyleż za przewiezienie to-warów. Ruch osobowy między kontynentem europejskim a Angliąw r. 1912 doszedł do liczby 1 700 000 osób. Wskutek uniknięciaprzeładowania Iowarów, .jakie obecnie ma miejsce z pociągu na pa-rowce i odwrotnie, zaoszczędzi się (i do 6,25 franka na tonnie towaru.

Należy się spodziewać, że po skończonej wojnie wielkie dzieło,na podstawie przeprowadzonych wyżej wymieniony cli atudyów i opra-cowanego projektu, uda się urzeczywistnić. A. P.

"Wydawca Feliks Kucltarzewslcl. Eedaktor odp. Stanisław Manduk.Druk Rubieszewskiego i Wrotnowskiego, Włodzimierska N» 3 (Gmach Stowarzyszenia Techników).

Za pozwoleniem cenzury niemieckiej 1917 r.