riviera listopad 2013

16
bezplatna gazeta opinii Rok VIII Nr 11 (86) Sopot Listopad 2013 ISSN 1895-7080 Nak³ad 10 000 egz. Sopocki radny, Piotr Kurdziel znowu da³ o sobie znaæ. Tym razem, jako bezwzglêdny prezes spó³dzielni mieszkaniowej zwany te¿ „carem Przylesia”. Radny wykrzykiwa³ pod adresem jednego z mieszkañców osiedla: „Spieprzaj pan na ulicê!” Odci¹³ te¿, pogr¹¿onemu w ¿a³obie po œmierci rodziców sopocianinowi, pr¹d i usi³owa³ w³amaæ siê do mieszkania. Szczegó³y na stronie 4 Str. 5 Prawdziwa Prawdziwa twarz twarz CARA CARA Przylesia Przylesia 1 listopada br. na sopockich cmentarzach tradycyjnie ju¿ zorganizowano kwestê na rzecz Hospicjum domowego im. Œw. Faustyny. Brali w niej udzia³ sopoccy wolontariusze, w tym równie¿ radni „Kocham Sopot” (Gra¿yna Czajkow- ska, Wojciech Fu³ek i Jaros³aw Kempa). Zebrano ³¹cznie kwotê 6.595,91 z³, która zostanie w ca³oœci przeznaczona na finansowanie domowej opieki paliatywnej nad terminalnie chorymi na nowotwory mieszkañcami Sopotu. Przy okazji informujemy, ¿e zg³oszenia chorych, wyma- gaj¹cych domowej opieki hospicyjnej, mo¿na dokonaæ telefonicznie lub osobiœcie w sopockim biurze Hospicjum (ul. Mieszka I 1/1, tel. 0-58 – 555-11-86) od poniedzia³ku do pi¹tku w godzinach 8.00 - 15.00. W razie nieobecnoœci pracownika, w skrzynce przy drzwiach biura mo¿na zostawiæ kartkê z nazwis- kiem, numerem telefonu kontaktowego oraz dat¹ i godzin¹. Sekretarka po powrocie do biura niezw³ocznie porozumie siê ze zg³aszaj¹cym. Po godzinach pracy biura „sekretarka auto- matyczna” zarejestruje zg³oszenie i poda numer telefonu dy¿uruj¹cego lekarza (w przypadku wymagaj¹cym pilnej interwencji). Kapelanem Hospicjum Œw. Faustyny jest ks. Kazimierz Czerlonek, proboszcz sopockiej parafii Gwiazd Morza. Ruch Obywatelski informuje Sopoccy wolontariusze zbierali datki na opiekê nad ciê¿ko chorymi mieszkañcami kurortu. Ponad 6,5 tysi¹ca z³otych dla chorych na raka Wojciech Fu³ek wraz z radnymi z „KS” zaprasza wszystkich sopocian na œwi¹teczne spotkanie. Impreza odbêdzie siê 15 grudnia (niedziela), o godz. 17.00 w hotelu „Europa”. - Tego dnia nie bêdziemy rozmawiali o wielkiej polityce, lecz o tym, co nam, sopocianom najbardziej le¿y na sercach, czyli o Naszym Mieœcie – zapowiada lider ruchu „Kocham Sopot”, Wojciech Fu³ek. - Do udzia³u w spotkaniu zapraszamy wszyst- kich mieszkañców kurortu, bez wzglêdu na przekonania polit- yczne i przynale¿noœæ partyjn¹. Jednoczeœnie deklarujemy - jako bezpartyjny ruch obywatelski - chêæ œcis³ej wspó³pracy ze wszystkimi osobami, instytucjami, stowarzyszeniami i partiami politycznymi, pragn¹cymi dzia³aæ na rzecz Naszego Miasta, w celu ochrony jego to¿samoœci kulturowej, harmonijnego rozwoju oraz dba³oœci o interesy jego mieszkañców. Przed sopockimi sklepami odbêdzie siê zbiórka produktów spo¿ywczych i innych prezentów do œwi¹tecznych paczek dla rodzin wielodzietnych i zastêpczych. I Ty mo¿esz wesprzeæ akcjê „Rodzinna Paczka” W dniach od 1 do 5 grudnia br. m³odzie¿ z Sopockiego Stowarzyszenia Kulturystyki i Rekreacji wraz z trenerami i opiekunami bêdzie zbieraæ ¿ywnoœæ i chemiê gospodarcz¹ dla rodzin zastêpczych, podopiecznych sopockiego MOPS-u. Akcja prowadzona bêdzie w godzinach 14.00 - 17.00 oraz 17.00 - 20.00 przed sklepami „Lidl” na Sopockim Skwerze oraz w „Biedronce” przy Al. Niepodleg³oœci 691. - Dziêki takim dzia³aniom nasza m³odzie¿ uczy siê, ¿e nale¿y nie tylko braæ coœ od ¿ycia, lecz równie¿ coœ od siebie dawaæ innym, bardziej potrzebuj¹cym – podkreœla organizator akcji „Rodzinna Paczka”, prezes SSKiR, a zarazem radny Kocham Sopot, Henryk Hryszkiewicz. Wolontariusze z SSKiR bêd¹ posiadali identyfikatory z imie- niem, nazwiskiem, emblematem klubu i piecz¹tk¹ prezesa. Wszyscy bêd¹ ubrani w klubowe stroje i miko³ajkowe czapki. Organizatorzy maj¹ nadziejê, ¿e wœród sopocian, na tak szczytny cel, darczyñców nie zabraknie. Liderzy ruchu obywatelskiego „Kocham Sopot” zapraszaj¹ wszystkich chêtnych do wspó³pracy. Œwi¹teczne spotkanie sopocian w hotelu „Europa” Hanna Domañska 1932-2009 Str. 7-10 Przed miesi¹cem pisaliœmy o Piotrze Kurdzielu w zwi¹zku z ujawnieniem kompromituj¹cych go dokumentów. Wynika³o z nich, ¿e w latach 80. zosta³ zarejestrowany przez S³u¿bê Bezpieczeñstwa, jako Tajny Wspó³pracownik o pseudonimie „Andrzej”. Sprawa, któr¹ dziœ przedstawiamy jest o wiele powa¿niejsza – radny pokaza³ bowiem, kim s¹ tak naprawdê dla niego mieszkañcy osiedla „Przylesie”. O jednym z nich powiedzia³ m.in., ¿e jest: „intruzem, który próbuje zagarn¹æ mienie spó³dzielni du¿ej wartoœci, próbuj¹c przy tym sk³adaæ nam niemoralne propozycje. W innych realiach, krajach odstrzelono by takiej osobie pewn¹ czêœæ cia³a. W tym konkretnym przypadku na chamstwo mo¿na odpowiedzieæ tylko tym samym. Tylko z³odziej i intrygant korzysta w takiej sytuacji z dyktafonu”. W paŸdzierniku zmar³ ojciec poszkodowanego, a na pocz¹tku tego roku odesz³a jego matka. Oboje 30 lat przepracowali w spó³dzielni „Przylesie”, jako dozorcy. Czy tak nagradza siê rodzinê za lata pracy? AFERA KARNOWSKIEGO znowu wraca na wokandê AFERA KARNOWSKIEGO znowu wraca na wokandê Akta Jacka Karnowskiego i czterech pozosta³ych oskar¿onych w tzw. „aferze sopockiej” wracaj¹ do S¹du Rejonowego w Sopocie. Termin pierwszej rozprawy wyznaczony zostanie prawdopodobnie na luty 2014 r. Wczeœniej, bo ju¿ 2 grudnia, odbyæ siê ma posiedzenie S¹du Okrêgowego w Gdañsku. Akta Jacka Karnowskiego i czterech pozosta³ych oskar¿onych w tzw. „aferze sopockiej” wracaj¹ do S¹du Rejonowego w Sopocie. Termin pierwszej rozprawy wyznaczony zostanie prawdopodobnie na luty 2014 r. Wczeœniej, bo ju¿ 2 grudnia, odbyæ siê ma posiedzenie S¹du Okrêgowego w Gdañsku.

Upload: krzysztof-maria-zaluski

Post on 21-Mar-2016

231 views

Category:

Documents


3 download

DESCRIPTION

Szanowni Państwo, Właśnie ukazało się najnowsze, listopadowe wydanie sopockiej gazety opinii "Riviera" Znajdziecie w nim Państwo m.in.: - „Prawdziwa twarz CARA PRZYLESIA" - wstrząsający reportaż na temat relacji pomiędzy prezesem jednej z sopockich spółdzielni mieszkaniowych a jej lokatorami. „…Sopocki radny, Piotr Kurdziel znowu dał o sobie znać. Tym razem, jako bezwzględny prezes spółdzielni mieszkaniowej zwany też „carem Przylesia”. Radny wykrzykiwał pod adresem jednego z mieszkańców osiedla: „Spieprzaj pan na ulicę!” Odciął też, pogrążonemu w żałobie po śmierci rodziców sopocianinowi, prąd i usiłował włamać się do mieszkania." - „Przyszła kryska na Matyska?” – autorzy tekstu zastanawiają się, jak potoczy się los prezydenta Sopotu, Jacka Karnowskiego, głównego oskarżonego w tzw. „aferze sopockiej”. "…Wygląda na to, że po pięciu latach przepychanek w sprawie „afery Karnowskiego” wreszcie coś drgnęło. Czy można jednak liczyć na to, że nastąpi długo oczekiwany przełom i dojdzie

TRANSCRIPT

Page 1: Riviera listopad 2013

bezplatna gazeta opinii

Rok VIII Nr 11 (86)Sopot Listopad 2013 ISSN 1895-7080 Nak³ad 10 000 egz.

Sopocki radny, Piotr Kurdziel znowu da³ o sobie znaæ. Tym razem, jako bezwzglêdny prezes spó³dzielni mieszkaniowej zwany te¿ „carem Przylesia”. Radny wykrzykiwa³ pod adresem jednego z mieszkañców osiedla: „Spieprzaj pan na ulicê!” Odci¹³ te¿, pogr¹¿onemu w ¿a³obie po œmierci rodziców sopocianinowi, pr¹d i usi³owa³ w³amaæ siê do mieszkania.

Szczegó³y na stronie 4Str. 5

Prawdziwa Prawdziwa twarztwarz

CARACARAPrzylesiaPrzylesia

1 listopada br. na sopockich cmentarzach tradycyjnie ju¿ zorganizowano kwestê na rzecz Hospicjum domowego im. Œw. Faustyny. Brali w niej udzia³ sopoccy wolontariusze, w tym równie¿ radni „Kocham Sopot” (Gra¿yna Czajkow-ska, Wojciech Fu³ek i Jaros³aw Kempa). Zebrano ³¹cznie kwotê 6.595,91 z³, która zostanie w ca³oœci przeznaczona na finansowanie domowej opieki paliatywnej nad terminalnie chorymi na nowotwory mieszkañcami Sopotu.

Przy okazji informujemy, ¿e zg³oszenia chorych, wyma-gaj¹cych domowej opieki hospicyjnej, mo¿na dokonaæ telefonicznie lub osobiœcie w sopockim biurze Hospicjum (ul. Mieszka I 1/1, tel. 0-58 – 555-11-86) od poniedzia³ku do pi¹tku w godzinach 8.00 - 15.00. W razie nieobecnoœci pracownika, w skrzynce przy drzwiach biura mo¿na zostawiæ kartkê z nazwis-kiem, numerem telefonu kontaktowego oraz dat¹ i godzin¹. Sekretarka po powrocie do biura niezw³ocznie porozumie siê ze zg³aszaj¹cym. Po godzinach pracy biura „sekretarka auto-matyczna” zarejestruje zg³oszenie i poda numer telefonu dy¿uruj¹cego lekarza (w przypadku wymagaj¹cym pilnej interwencji).

Kapelanem Hospicjum Œw. Faustyny jest ks. Kazimierz Czerlonek, proboszcz sopockiej parafii Gwiazd Morza.

Ruch Obywatelski

informuje

Sopoccy wolontariusze zbierali datki na opiekê nad ciê¿ko chorymi mieszkañcami kurortu.

Ponad 6,5 tysi¹ca z³otych dla chorych na raka

Wojciech Fu³ek wraz z radnymi z „KS” zaprasza wszystkich sopocian na œwi¹teczne spotkanie. Impreza odbêdzie siê 15 grudnia (niedziela), o godz. 17.00 w hotelu „Europa”.

- Tego dnia nie bêdziemy rozmawiali o wielkiej polityce, lecz o tym, co nam, sopocianom najbardziej le¿y na sercach, czyli o Naszym Mieœcie – zapowiada lider ruchu „Kocham Sopot”, Wojciech Fu³ek. - Do udzia³u w spotkaniu zapraszamy wszyst-kich mieszkañców kurortu, bez wzglêdu na przekonania polit-yczne i przynale¿noœæ partyjn¹. Jednoczeœnie deklarujemy - jako bezpartyjny ruch obywatelski - chêæ œcis³ej wspó³pracy ze wszystkimi osobami, instytucjami, stowarzyszeniami i partiami politycznymi, pragn¹cymi dzia³aæ na rzecz Naszego Miasta, w celu ochrony jego to¿samoœci kulturowej, harmonijnego rozwoju oraz dba³oœci o interesy jego mieszkañców.

Przed sopockimi sklepami odbêdzie siê zbiórka produktów spo¿ywczych i innych prezentów do œwi¹tecznych paczek dla rodzin wielodzietnych i zastêpczych.

I Ty mo¿esz wesprzeæ akcjê „Rodzinna Paczka” W dniach od 1 do 5 grudnia br. m³odzie¿ z Sopockiego Stowarzyszenia Kulturystyki i Rekreacji wraz z trenerami i opiekunami bêdzie zbieraæ ¿ywnoœæ i chemiê gospodarcz¹ dla rodzin zastêpczych, podopiecznych sopockiego MOPS-u. Akcja prowadzona bêdzie w godzinach 14.00 - 17.00 oraz 17.00 - 20.00 przed sklepami „Lidl” na Sopockim Skwerze oraz w „Biedronce” przy Al. Niepodleg³oœci 691.

- Dziêki takim dzia³aniom nasza m³odzie¿ uczy siê, ¿e nale¿y nie tylko braæ coœ od ¿ycia, lecz równie¿ coœ od siebie dawaæ innym, bardziej potrzebuj¹cym – podkreœla organizator akcji „Rodzinna Paczka”, prezes SSKiR, a zarazem radny Kocham Sopot, Henryk Hryszkiewicz.

Wolontariusze z SSKiR bêd¹ posiadali identyfikatory z imie-niem, nazwiskiem, emblematem klubu i piecz¹tk¹ prezesa. Wszyscy bêd¹ ubrani w klubowe stroje i miko³ajkowe czapki. Organizatorzy maj¹ nadziejê, ¿e wœród sopocian, na tak szczytny cel, darczyñców nie zabraknie.

Liderzy ruchu obywatelskiego „Kocham Sopot” zapraszaj¹ wszystkich chêtnych do wspó³pracy.

Œwi¹teczne spotkanie sopocian w hotelu „Europa”

Hanna Domañska 1932-2009 Str. 7-10

Przed miesi¹cem pisaliœmy o Piotrze Kurdzielu

w zwi¹zku z ujawnieniem kompromituj¹cych go

dokumentów. Wynika³o z nich, ¿e w latach 80. zosta³

zarejestrowany przez S³u¿bê Bezpieczeñstwa, jako

Tajny Wspó³pracownik o pseudonimie „Andrzej”.

Sprawa, któr¹ dziœ przedstawiamy jest o wiele

powa¿niejsza – radny pokaza³ bowiem, kim s¹ tak

naprawdê dla niego mieszkañcy osiedla „Przylesie”.

O jednym z nich powiedzia³ m.in., ¿e jest: „intruzem,

który próbuje zagarn¹æ mienie spó³dzielni du¿ej

wartoœci, próbuj¹c przy tym sk³adaæ nam niemoralne

propozycje. W innych realiach, krajach odstrzelono

by takiej osobie pewn¹ czêœæ cia³a. W tym

konkretnym przypadku na chamstwo mo¿na

odpowiedzieæ tylko tym samym. Tylko z³odziej

i intrygant korzysta w takiej sytuacji z dyktafonu”.

W paŸdzierniku zmar³ ojciec poszkodowanego, a na

pocz¹tku tego roku odesz³a jego matka.

Oboje 30 lat przepracowali w spó³dzielni

„Przylesie”, jako dozorcy.

Czy tak nagradza siê rodzinê za lata pracy?

AFERAKARNOWSKIEGOznowu wraca na wokandê

AFERAKARNOWSKIEGOznowu wraca na wokandê

Akta Jacka Karnowskiego i czterech pozosta³ych oskar¿onych w tzw. „aferze sopockiej”

wracaj¹ do S¹du Rejonowego w Sopocie. Termin pierwszej rozprawy wyznaczony zostanie

prawdopodobnie na luty 2014 r.

Wczeœniej, bo ju¿ 2 grudnia, odbyæ siê ma posiedzenie S¹du

Okrêgowego w Gdañsku.

Akta Jacka Karnowskiego i czterech pozosta³ych oskar¿onych w tzw. „aferze sopockiej”

wracaj¹ do S¹du Rejonowego w Sopocie. Termin pierwszej rozprawy wyznaczony zostanie

prawdopodobnie na luty 2014 r.

Wczeœniej, bo ju¿ 2 grudnia, odbyæ siê ma posiedzenie S¹du

Okrêgowego w Gdañsku.

Page 2: Riviera listopad 2013

2 AKTUALNOŒCI Nr 11 (86) Listopad 2013

Ministerstwie Zdrowia uznano, ¿e owszem, Sopot jest zbyt g³oœny, ale Wtylko w pasie ulic Powstañców

Warszawy – Grunwaldzkiej – Bitwy pod P³owcami. Przekroczenie ha³asu wynosi tam oko³o 20% i jak zapewni³ wiceminister, S³a-womir Neumann nie stanowi to podstawy do usuniêcia kurortu z grona miejscowoœci uzdro-wiskowych. Niebezpieczeñstwo zosta³o wiêc jak na razie za¿egnane, jednak w³adze miasta musz¹ baczyæ, aby sytuacja nie uleg³a pogorszeniu.

Trzeba przyznaæ, ¿e minister Neumann podszed³ do sprawy ulgowo, pomijaj¹c wiecznie zat³oczon¹ samochodami i zasmrodzon¹ spalinami alejê Niepodleg³oœci, oraz nocne wrzaski na Monte Cassino i Placu Przyjació³

G£OŒNY, G£OŒNY, ale nie za bardzo…ale nie za bardzo…

W tym roku przed Sopotem stanê³a groŸba utraty statusu uzdrowiska. A to za spraw¹ nadmiernego ha³asu. Gdyby kurort zosta³ wykluczony z grona polskich uzdrowisk, bud¿et miasta utraci³by oko³o trzech milionów z³otych – tyle wynosz¹ rocznie op³aty uiszczane przez kuracjuszy. Równie¿ kilkuset pracowników sanatoriów i domów wczasowych utraci³oby pracê. Nad-szarpniêty by³by tak¿e presti¿ Sopotu. Na szczêœcie tak siê nie sta³o.

Sopotu. A przecie¿ ju¿ nied³ugo w samym sercu miasta, przy dworcu kolejowym, powstanie ogromny kompleks handlowo-us³ugowy, sprowadzaj¹c w to miejsce kolejn¹ lawinê samochodów dostawczych i prywatnych.

Warunki, w jakich dzia³aj¹ uzdrowiska monitoruje specjalne gremium, w sk³ad którego wchodz¹ przedstawiciele gmin uzdrowisko-wych, oraz pos³owie z komisji do spraw uzdro-wisk i przy nastêpnej lustracji mo¿e ona okazaæ siê bardziej surowa.

Zagro¿enie utrat¹ statusu uzdrowiska istnie-je nie tylko w Sopocie. Przekroczone s¹ te¿ normy stê¿enia py³owego w powietrzu w Ciepli-cach-Zdroju, D¹bkach i Muszynie.

(kmz)

Fot.

kmz

Sopot pozostanie uzdrowiskiem

o niedawna w mieœcie by³o kilkanaœcie takich Dparkingów. Dziœ nie-

mal wszystkie s¹ puste. Byæ mo¿e – o czym prezydent nie wspomnia³ – wynika to z inten-sywniejszej pracy policji, a co za tym idzie zwiêkszonego bez-pieczeñstwa. Kradzie¿e aut, na-gminne w latach dziewiêædzie-si¹tych ubieg³ego wieku, obec-nie sta³y siê rzadkoœci¹, w³a-œciciele nie musz¹ dr¿eæ o swoje „bryki” i zostawiaj¹ je w miej-scach niestrze¿onych, a wiêc najczêœciej niep³atnych.

Jeden z najwiêkszych so-pockich parkingów znajduje siê przy ulicy Œwiemirowskiej. Mo-¿e on pomieœciæ oko³o dwustu aut. Rada Miasta zdecydowa³a zmieniæ plan zagospodarowa-nia tego rejonu. Na razie jednak nie sprecyzowano, jakie inwes-tycje powstan¹ w tym miejscu.

Parking

nad urokliwym stawem Zmiany czekaj¹ tak¿e rejon

ulicy Reja, obok istniej¹cego w tym miejscu wie¿owca. Tam – jak siê wyrazi³ prezydent So-potu: „teren jest zawsze zawa-lony samochodami”. Przecz¹c sam sobie, Karnowski stwier-dzi³ tak¿e, ¿e nale¿a³oby „wpuœciæ tam us³ugi, byæ mo¿e stacjê paliw, mo¿e i nawet zo-stawiæ parking, ale otwarty. W koñcu nieco powy¿ej znajduje siê przyci¹gaj¹cy swoj¹ urod¹ staw przy ulicy Reja”.

Byæ mo¿e w³odarz Sopotu s¹dzi, ¿e sopocianie bêd¹ przy-

Bêd¹ zmiany komunikacyjne w kurorcie?

Trolejbusy do Ergo ArenyTrolejbusy do Ergo Areny

Krzysztof M. Za³uski

Radni Sopotu zajêli siê problemami komunikacyjnymi miasta. Jak za-uwa¿y³ prezydent Karnowski - zainteresowaniem sopocian przesta³y siê cieszyæ p³atne parkingi.

je¿d¿ali samochodami w to miejsce, aby podumaæ nad sta-wem o przysz³oœci swojego miasta…

Zmiany tak!

Ale nie w tym kierunkuRównie niezrozumia³a jest

inna propozycja Jacka Karnow-skiego, dotycz¹ca tej samej okolicy. Skrzy¿owanie Alei Nie-podleg³oœci i Reja, to koñcowy przystanek, dla trolejbusów i autobusów doje¿d¿aj¹cych do Sopotu z Gdyni. Przed wojn¹ w tym miejscu znajdowa³a siê pêtla tramwajowa. A¿ do lat piêædziesi¹tych ubieg³ego wie-ku Sopot mia³ bezpoœrednie po³¹czenie tramwajowe z Gdañskiem. Jednak tory pomiê-dzy pêtl¹ Reja, a pêtl¹ w Oliwie zosta³y wtedy rozebrane w zwi¹zku z przebudow¹ i posze-rzeniem g³ównej arterii komu-nikacyjnej Trójmiasta.

Obecnie Karnowski chcia³-by przed³u¿enia dwóch linii trolejbusowych: nr 21 i nr. 23 do granicy z Gdañskiem. Co wa¿-ne, nie wi¹za³oby siê to z konie-cznoœci¹ budowy na nowym od-cinku sieci trakcyjnej. Nowo-czesne trolejbusy posiadaj¹ bowiem baterie elektryczne i s¹ w stanie pokonywaæ tej d³ugo-œci trasê bez pobierania energii z zewn¹trz.

Wprawdzie Gdynia nie po-siada wielu tego typu pojazdów - i albo musia³aby je zabraæ z innych tras, albo zakupiæ nowe, co wi¹¿ê siê z powa¿nymi kosz-tami, bo trolejbusy najnowszej generacji s¹ zdecydowanie dro¿sze od tradycyjnych - ale sam projekt wart jest rozpa-

trzenia i prezydentowi mo¿na by tylko przyklasn¹æ, gdyby nie pewien szczegó³. Otó¿ Karnow-ski chce, aby trolejbusy ³¹czy³y Sopot z Gdañskiem nie, jak dawniej tramwaje, przy pêtli w Oliwie, lecz na placu Dwóch Miast, obok hali Ergo Arena.

W tym miejscu nasuwa siê pytanie - jaki jest sens takiego rozwi¹zania?

Trolejbusy z powietrzemPrzed³u¿enie linii trolejbu-

sowych do Oliwy umo¿liwi³oby sopocianom, oraz mieszkañcom Gdyni (i vice versa gdañszcza-nom) przesiadkê na gdañskie tramwaje. U³atwi³oby to dojazd do Uniwersytetu, Katedry Oliw-skiej, Parku Oliwskiego, czy Ogrodu Zoologicznego. Utwo-rzony zosta³by wielki ci¹g ko-munikacji miejskiej, alterna-tywny wobec SKM. Ergo Arena natomiast znajduje siê w miej-scu raczej odludnym i poza go-dzinami poprzedzaj¹cymi nie-liczne imprezy sportowe i jesz-cze rzadsze artystyczne, prakty-cznie nikt tam wysiada. Zaœ do tramwaju trzeba stamt¹d iœæ pieszo przez ca³¹ ̄ abiankê.

Tak wiêc nale¿y wniosko-waæ, ¿e na odcinku od Reja do placu Dwóch Miast trolejbusy wozi³yby jedynie przys³owiowe powietrze. Na szczêœcie projekt jest jeszcze doœæ odleg³y (prak-tycznie uzale¿niony od zakupu przez Gdyniê nowych trolejbu-sów) i zarówno prezydent So-potu jak i Rada Miasta maj¹ wiêc czas do zastanowienia.

ariera m³odej pio-senkarki rozwija³a siê Kszybko, od kon-

kursów dla amatorów, po-przez Zespó³ Estradowy Ma-rynarki Wojennej „Flotylla”, po festiwale w Opolu, Zie-lonej Górze, a przede wszyst-kim Miêdzynarodowy Festi-wal Piosenki w Sopocie, na którym Jarocka wystêpowa³a kilkakrotnie. W roku 1969 otrzyma³a stypendium zagra-niczne, doskonal¹c swój g³os w konserwatorium paryskiej „Olimpii”. Przebywaj¹c we Francji uczestniczy³a w wiel-kich koncertach, w których wystêpowa³y takie gwiazdy jak Mireille Mathieu, czy Charles Aznavour. Po po-

Fani chc¹ w Sopocie muszli koncertowej imienia Ireny Jarockiej

Uczciæ gwiazdê Irena Jarocka urodzi³a siê na Pomorzu, w Srebrnej Górze, zaœ szko³y koñczy³a w Gdañsku. Najpierw uczêszcza³a do V Liceum Ogólnokszta³c¹cego przy ulicy Polanki w Oliwie, na-stêpnie studiowa³a w Pañstwowej Wy¿szej Szkole Muzycznej na Gnilnej, a na koniec ukoñczy³a Studium Nauczycielskie przy ul. Krzywoustego, równie¿ w Oliwie. Jej debiut piosen-karski mia³ miejsce w s³ynnym w latach 60. ubieg³ego wieku klubie „Rudy Kot”.

wrocie do Polski Jarocka œpie-wa³a z zespo³ami „Czerwone Gitary”, „Polanie”, „Budka Suflera”. Objecha³a wiele krajów zarówno wschodniej jak i zachodniej Europy, by³a w Au-stralii, dawa³a koncerty dla Po-lonii w Kanadzie i w USA.

W roku 1990, maj¹c 44 lata, postanowi³a osiedliæ siê na sta³e w Ameryce. Spêdzi³a w USA 17 lat, nagra³a tam trzy p³yty, w roku 2003 wyst¹pi³a na festi-walu w Syracuse, bêd¹c g³ówn¹ gwiazd¹ tej imprezy. Do Polski wróci³a w roku 2007 i jeszcze w tym samym roku, w formie wywiadu-rzeki, ukaza³a siê jej biografia „Motylem jestem, czyli piosenka o mnie samej”. W roku 2010 nagra³a swe

ostatnie utwory. Zgas³a przed-wczeœnie, w styczniu 2012, maj¹c zaledwie 66 lat. Zabójc¹ gwiazdy okaza³ siê rak mózgu.

Liczni wielbiciele wybit-nej piosenkarki postanowili uczciæ jej pamiêæ. Za³o¿yli fan-klub, którego przewodni-cz¹c¹ zosta³a przyjació³ka gwiazdy, Danuta Ignatowska. Rzucono pomys³, aby muszlê koncertow¹ przy sopockim molo nazwaæ imieniem Ireny Jarockiej. Zaczêto zbieraæ pod-pisy dla poparcia inicjatywy, argumentuj¹c, ¿e Jarocka na wielkie wody wyp³ynê³a w³aœ-nie st¹d, ¿e wielokrotnie wy-stêpowa³a w Sopocie (tak¿e w muszli przy Molo) i by³a za-kochana w nadba³tyckim ku-rorcie.

Petycjê do prezydenta Jac-ka Karnowskiego podpisa³o ponad dwa tysi¹ce osób. Teraz ruch jest po stronie w³adzy - to od niej zale¿y, czy Irena Ja-rocka zostanie patronk¹ muszli.

Inicjatywê popiera wiê-kszoœæ gwiazd minionych lat, miêdzy innymi Irena Santor i Wojciech M³ynarski. Jak rów-nie¿ m¹¿ zmar³ej, Micha³ So-bolewski. (kmz)

Od pocz¹tku uwa¿a³em prasowe doniesie-nia w tej sprawie (oparte na kilku niefortunnych wypowiedziach przedstawicieli Ministerstwa Zdrowia) za – mówi¹c delikatnie – niezbyt wia-rygodne i przesadzone. Owszem, w 10 polskich uzdrowiskach (na 45 dzia³aj¹cych) odnotowano pewne drobne uchybienia (w przypadku Sopotu – zbyt wysoki poziom ha³asu w strefie A ochrony uzdrowiskowej w dolnym tarasie mia-sta, zw³aszcza ul. Bitwy Pod P³owcami i ul. Grunwaldzkiej), ale w ¿adnej mierze nie mo-g³oby to byæ wystarczaj¹cym powodem do ode-brania Sopotowi przez Ministerstwo Zdrowia statusu uzdrowiska. Stowarzyszenie Gmin Uzdrowiskowych RP natychmiast wystosowa³o ostry protest i zorganizowa³o spotkanie z parla-mentarzystami oraz przedstawicielami mini-sterstwa. By³ na nie zaproszony równie¿ pre-

Sopot zachowa³ status uzdrowiska. Prezydent Jacek Karnowski zamiast siê cieszyæ, atakuje Stowarzyszenie Gmin Uzdrowiskowych RP. O komentarz w tej sprawie po-prosiliœmy Wojciecha Fu³ka, wiceprezesa Stowarzyszenia Gmin Uzdrowiskowych RP oraz Europejskiego Stowarzyszenia SPA (European Spas Asssociation - ESPA).

To kolejna akcja

Wojciech Fu³ek:

polityczna prezydentazydent Sopotu. Zadeklarowa³em równie¿ panu Jackowi Karnowskiemu swoj¹ osobist¹ dyspo-zycyjnoœæ w tej sprawie i pomoc we wszelkich dzia³aniach, gdy¿ kwestia statusu sopockiego uzdrowiska to niew¹tpliwie sprawa ponad wszelkimi podzia³ami. W tej sytuacji dziwi¹ mnie trochê prasowe wypowiedzi prezydenta Karnowskiego, atakuj¹ce Stowarzyszenie Gmin Uzdrowiskowych RP, które od wielu lat stanowi niew¹tpliwie najwa¿niejsze i najbardziej aktywne forum integracji i wspólnej polityki polskich uzdrowisk. Czy¿by z uwagi na moj¹ funkcjê w jego strukturach oraz pozycjê w Europejskim Zwi¹zku Uzdrowisk? Nie bardzo chce mi siê jednak wierzyæ, ¿eby demokra-tycznie wybrany urzêdnik móg³ przedk³adaæ osobist¹ niechêæ do swojego wyborczego ry-wala nad interes miasta. (…)

Page 3: Riviera listopad 2013

3ZA I PRZECIWNr 11 (86) Listopad 2013

piniê cz³onków ko-misji doraŸnej, po-Owo³anej w sprawie

wniosku o referendum, radni Sopotu przyjêli podczas listo-padowej sesji Rady Miasta. Wed³ug przedstawionych dokumentów, nie ma podstaw do przeprowadzenia g³osowa-nia nad odwo³aniem Stra¿y Miejskiej.

Do przeprowadzenia lo-kalnego referendum koniecz-ny jest wniosek minimum dziesiêciu procent mieszkañ-ców miasta uprawnionych do g³osowania. W przypadku Sopotu liczba ta wynosi 3133 osoby. Organizatorzy akcji re-ferendalnej uzbierali wpraw-dzie 3475 podpisów, ale radni uznali, ¿e tylko 2902 z nich mo¿na uznaæ za za wa¿ne. Pozosta³e 573 sygnatury z³o-¿one zosta³y „niew³aœciwie”.

Dlaczego? Bo - zdaniem cz³onków komisji doraŸnej -

Stra¿ Miejska zostaje, podpisy sopocian znowu id¹ do kosza.

Referendum Referendum jednak jednak nie bêdzienie bêdzie

Krzysztof M. Za³uski

Komisja doraŸna przy Radzie Miasta Sopotu zakoñczy³a weryfikacjê wniosku mieszkañ-ców o rozpisanie referendum w sprawie likwi-dacji Stra¿y Miejskiej. Zdaniem radnych, dzia-³acze Kongresu Nowej Prawicy, którzy byli inicjatorami akcji referendalnej, zebrali zbyt ma³o wa¿nych podpisów. Oznacza to, ¿e re-ferendum siê nie odbêdzie.

sk³adaj¹ce je osoby nie po-siada³y prawa wyborczego (274 podpisy), poda³y wad-liwie adres zamieszkania (101 podpisów), PESEL (56) i imiê lub nazwisko (52). Czêœæ so-pocian udzielaæ mia³a ponoæ poparcia wielokrotnie (24) lub zapomnia³a siê podpisaæ (1).

W komisji doraŸnej za-siada³o piêciu radnych: To-masz Lipiñski i Les³aw Orski z Platformy Obywatelskiej, Bartosz £apiñski i Piotr Meler z Prawa i Sprawiedliwoœci oraz „niezale¿ny” Piotr Kur-dziel. Urz¹d Miasta zapowie-dzia³ konsultacje spo³eczne na temat nowych zadañ sopoc-kiej Stra¿y Miejskiej.

Zgodnie z poprzednim pla-nem zagospodarowania prze-strzennego teren ten mia³ byæ przeznaczony na budownictwo jednorodzinne. Jednak nieko-rzystne zapisy dotycz¹ce przy-sz³ych dzia³ek zniechêci³y po-tencjalnych nabywców. Mimo trzykrotnie ponawianych prób sprzeda¿y, nie by³o na nie amatorów. Radni postanowili wiêc wyraziæ zgodê na posta-wienie w tym miejscu budyn-

Radni wyrazili zgodê na zabudowê wielorodzinn¹

Osiedle £okietkaOsiedle £okietka

ków wielorodzinnych, nie wy¿-szych jednak ni¿ 12,5 metra, czyli maksimum czterokondy-gnacyjnych. Ratusz ponowi zatem próbê sprzeda¿y owego terenu, co dla zad³u¿onego po uszy miasta nie jest bez zna-czenia. Niestety to ju¿ jedna z ostatnich mo¿liwoœci zasilenia bud¿etu Sopotu poprzez zbycie w³asnoœci komunalnej.

A co potem? Potop? (kmz)

Sopot nie posiada ju¿ wiele terenów niezabudowanych, na których mog³yby powstaæ nowe osiedla mieszka-niowe. Jednym z ostatnich miejsc jest teren przy ulicy £okietka o powierzchni przekraczaj¹cej 4 tysiêcy me-trów kwadratowych (obok istniej¹cego ju¿ osiedla, naprzeciw Wyœcigów Konnych).

O komentarz poprosiliœmy komen-danta Stra¿y Miejskiej w Sopocie, p. Miros³awa Mudlaffa oraz orga-nizatora akcji referendalnej, wice-prezesa Kongresu Nowej Prawicy, p. Artura Dziambora, który jednak nie odpowiedzia³ na przes³ane py-tania.

Z komendantem Stra¿y Miejskiej w Sopocie Miros³awem Mudlaffem rozmawiamy na temat niedosz³ego referendum i zmian, jakie akcja Kongresu Nowej Prawicy wymusi³a.

Krzysztof M. Za³uski

Referendum? Totalne nieporozumienie

Riviera: Stra¿ Miejska zo-staje. Referendum nie bê-dzie… Odetchn¹³ Pan, Panie Komendancie?

Miros³aw Mudlaff: Oczy-wiœcie, ¿e odetchn¹³em. Niepo-kój, w takiej sytuacji, nie jest chyba niczym nadzwyczaj-nym? Cieszê siê tym bardziej, ¿e mieszkañcy Sopotu nie dali siê zwieœæ politycznej hucpie garstki dzia³aczy zupe³nie nie-licz¹cej siê ani w Sopocie, ani w Polsce partii. To œwiadczy o dojrza³oœci obywatelskiej mie-szkañców naszego miasta.

A mo¿e jednak z sopock¹ Stra¿¹ jest coœ nie tak, skoro aktywistom Kongresu Nowej Prawicy uda³o siê zebraæ pra-wie 3,5 tysi¹ca podpisów so-pocian, a prezydent zarz¹dzi³ przeprowadzenie konsultacji spo³ecznych?

Oczywiœcie, ¿e dostrzega-my potrzebê zmian w funkcjo-nowaniu Stra¿y Miejskiej, ale nie tylko na poziomie Sopotu, lecz równie¿ w ca³ej Polsce. Kilka lat temu opracowywane by³y projekty, zak³adaj¹ce stworzenie policji municy-palnej. Niestety nie spotka³y siê one z pozytywnym odzewem. W zwi¹zku z tym zaprzestano nad nimi pracowaæ. Obecnie w województwie pomorskim wdra¿any jest program stan-daryzacji stra¿y miejskich. Jest to program pilota¿owy, pro-wadzony przez wojewodê wspólnie z trzema komen-dantami stra¿y miejskich: gdañskim, rumskim i kwi-dzyñskim, którzy opracowali projekt standaryzacji. My, jako Stra¿ Miejska w Sopocie zg³o-siliœmy akces przyst¹pienia do tego projektu i jeœli spe³nimy kryteria okreœlone w tym pro-jekcie zostaniemy poddani pro-cesowi certyfikacji.

Co taki certyfikat daje nie konkretnie mieszkañcom?

Przede wszystkim podnosi standardy naszej pracy, czyli mówi¹c w skrócie bêdziemy skuteczniejsi w zapewnianiu po-rz¹dku i bezpieczeñstwa na terenie Sopotu. Spe³nienie kry-teriów potrzebnych do otrzy-

mania i utrzymania certyfikatu wymusza na funkcjonariuszach Stra¿y Miejskiej równie¿ wiêk-sz¹ transparentnoœæ i skutecz-noœæ. Tego w³aœnie oczekuj¹ od nas zarówno mieszkañcy na-szego miasta, jak i turyœci.

Wróæmy do konsultacji urzêdników z mieszkañcami… Czy nie jest to, aby kolejny me-dialny show Jacka Karnow-skiego?

Moim zdaniem, nie. Ponie-wa¿ te rozmowy z sopocianami ju¿ nam da³y wiedzê na temat tego, co w konkretnych dzie-lnicach jest najbardziej dla mie-szkañców uci¹¿liwe, do jakich najczêœciej wykroczeñ docho-dzi i w jaki sposób moglibyœmy te wykroczenia wyeliminowaæ.

Czyli ma Pan ju¿ gotow¹ now¹ koncepcjê funkcjono-wania Stra¿y? Na czym pole-gaæ bêd¹ ró¿nice?

Ta koncepcja nie jest ca³-kiem nowa. Zmiany w istnie-j¹cej formule maj¹ doprowadziæ do tego, aby poziom zadowo-lenia z naszej s³u¿by by³ wœród mieszkañców jak najwy¿szy. Pracujemy przede wszystkim nad skróceniem czasu reakcji, tj. czasu od momentu zg³osze-nia przez mieszkañca problemu do momentu naszej interwencji. Aby to osi¹gn¹æ ograniczamy iloœæ rewirowych, a w ich miej-sce tworzymy tzw. ogniwo pa-trolowo-interwencyjne. Pole-gaæ ma ono na tym, ¿e na jednej zmianie przynajmniej dwóch stra¿ników patrolowaæ bêdzie miasto w radiowozie, aby móc b³yskawicznie podj¹æ interwen-cjê. Czas reakcji skrócony zo-stanie w ten sposób do zaledwie kilku minut. Jednoczeœnie na-st¹pi wzrost naszej skuteczno-œci, a co za tym idzie i pozytyw-nego postrzegania Stra¿y Miej-skiej przez obywateli.

Jakie s¹ wed³ug Pana naj-wiêksze mankamenty sopoc-kiej Stra¿y Miejskiej?

Generalnie Stra¿ Miejska w Sopocie funkcjonuje prawid-³owo. Proszê zwróciæ uwagê, ¿e nawet podczas spotkañ z mie-szkañcami nie padaj¹ pod na-szym adresem ¿adne uwagi. Oczywiœcie mo¿na przyczepiæ siê do tego, ¿e nie jesteœmy

obecni wszêdzie, ¿e czasem interwencja przebiega zbyt d³ugo, ale to siê przecie¿ mo¿e zdarzyæ w ka¿dej jednostce. Nam siê zdarza, choæ nie czêsto, poniewa¿ nie mamy wystar-czaj¹cej iloœci funkcjonariuszy. Powstanie ogniwa patrolowo-interwencyjnego, o którym wspomnia³em wymusi - w pew-nym sensie - zwiêkszenie iloœci etatów. Obecnie brakuje nam minimum trzech funkcjonariu-szy. Prezydent obieca³ nam ju¿ dodatkowe fundusze, wiêc ten problem powinniœmy mieæ w najbli¿szym czasie za³atwiony.

Jeœli jest tak dobrze, to jak to siê sta³o, ¿e prawie 10 proc. mieszkañców Sopotu, chcia³o rozwi¹zania Pañskiej jednost-ki?

Ka¿dy, kto choæ trochê siê orientuje w sopockich realiach, ten wie, ¿e pomys³ ze zorga-nizowaniem referendum nie wy-nika³ z niezadowolenia sopo-cian z naszej pracy, lecz z chêci zbicia kapita³u politycznego przez dzia³aczy Kongresu No-wej Prawicy. Oni takie refe-renda przygotowywali w wielu miastach, notabene z podob-nym, czyli ¿adnym rezultatem. Ale to im nie przeszkadza, bo w

tej akcji nie chodzi o odwo³anie Stra¿y, tylko o zaistnienie w mediach. I to im siê uda³o - dziê-ki akcji referendalnej zrobili so-bie bezp³atn¹ reklamê. A przy okazji skrzywdzili swoimi wy-powiedziami masê pracuj¹cych z poœwiêceniem funkcjonariu-szy. Dodam jeszcze, ¿e ich has³a z góry pozbawione by³y mo¿li-woœci realizacji, poniewa¿, aby je wprowadziæ w ¿ycie, to zna-czy, aby przekazaæ innym pod-miotom mo¿liwoœci i upraw-nienia, jakie my obecnie posia-damy, trzeba by najpierw doko-naæ zmian ustawowych, o czym aktywiœci KNP doskonale wie-dzieli. Jeszcze raz powtórzê - dzia³aczom tej partii, nie cho-dzi³o tak naprawdê o istnienie lub likwidacjê Stra¿y Miejskiej w Sopocie, tylko o reklamê.

No dobrze, a te 10 pro-cent…

Panie redaktorze, czym jest 10 procent niezadowolonych, nie-doinformowanych, albo sfrustro-wanych, wobec 90 procent zadowolonych, którzy nie pod-pisali list Kongresu? Dla nas to znakomity wynik. Natomiast dla nich to jest totalna kompromi-tacja.

Fot.

kmz

Komendant Stra¿y Miejskiej Miros³aw Mudlaff.

Page 4: Riviera listopad 2013

4 TEMAT MIESI¥CA Nr 11 (86) Listopad 2013

o redakcji „Riviery” coraz czêœciej zg³a-szaj¹ siê mieszañcy D

Sopotu zaniepokojeni patolo-gi¹ szerz¹c¹ siê, ich zdaniem, w spó³dzielniach mieszkanio-wych „Przylesie” i „Brodwi-

no”. Narzekaj¹ zw³aszcza na nêkanie, nie liczenie siê z po-trzebami mieszkañców i zu-pe³nie przedmiotowe trakto-wanie ich przez zarz¹dców spó³dzielni. Jedn¹ z takich osób jest p. Rafa³ Ch. (nazwi-sko znane redakcji), którego prezes „Przylesia” próbuje pozbawiæ mieszkania po nie-dawno zmar³ych rodzicach.

„Oczywista” oczywistoœæRodzice pana Rafa³a pra-

cowali i mieszkali w spó³-dzielni „Przylesie” 30 lat. Obo-je zatrudnieni byli w dziale technicznym, gdzie wykony-wali prace gospodarcze. Na podstawie umowy najmu, zajmowali wraz ze swoim synem mieszkanie s³u¿bowe w jednym z dziesiêciopiêtro-wych bloków przy ul. 23. mar-ca. Na pocz¹tku 2013 roku zmar³a matka p. Rafa³a. Kil-kanaœcie dni temu odszed³

Krzysztof M. Za³uskiWojciech Falgowski

CAR CAR nie nie z z tej tej epokiepokiO sopockim radnym, Piotrze Kurdzielu zrobi³o siê g³oœno w zwi¹zku z ujawnieniem przez „Rivierê” dokumentów, z których wynika, ¿e w latach 80. zosta³ on zarejestrowany przez komunistyczn¹ S³u¿bê Bezpieczeñstwa, jako Tajny Wspó³pracownik o pseudonimie „Andrzej”. Prezes „Przylesia” zaprzecza wprawdzie wspó³pracy z SB, ale sposoby traktowania mieszkañców „swojego” osiedla, przypominaj¹ jako ¿ywo realia dawno minionych czasów. Byæ mo¿e radnemu Kurdzielowi pomyli³y siê epoki?

jego ojciec. W zwi¹zku tym p. Rafa³ za poœrednictwem praw-nika wyst¹pi³ do spó³dzielni z wnioskiem o podpisanie z nim umowy najmu. Mia³ do tego pe³ne prawo, poniewa¿ w lokalu s³u¿bowym - bo taki statut mia³o mieszkanie – mieszka³ nieprzerwanie zarów-no za ¿ycia pañstwa Ch. jak i obecnie, o czym przekonaliœmy

siê osobiœcie. Podpisanie takiej umowy nastêpuje za zgod¹ zarz¹du spó³dzielni (przy dobrej woli jej prezesa), albo (w wypadku jej braku) na mocy orzeczenia s¹du cywilnego.

Piotr Wielki „Przylesia” Nie czekaj¹c na prawomoc-

ny wyrok, prezes Kurdziel przyst¹pi³ do dzia³ania. Na jego zlecenie pracownicy techniczni spó³dzielni (co zosta³o utrwa-lone na zdjêciach) zniszczyli zamki do mieszkania p. Rafa³a, uszkodzili przy³¹cze energety-czne i od³¹czyli pr¹d oraz zde-montowali drzwi na klatkê schodow¹. Kolejnym krokiem by³o wywieszenie na osiedlo-wych tablicach og³oszeñ infor-macji o chêci zbycia przez spó³-dzielniê lokalu (wraz z loka-torem) na drodze przetargu. Co istotne, nast¹pi³o to w sytuacji, kiedy stan prawny lokalu nie by³ i nadal nie jest uregulowany.

Brak odpowiedzi na kore-spondencjê kierowan¹ do pre-zesa i brak mo¿liwoœci osobis-tego wyjaœnienia sprawy w sie-dzibie spó³dzielni, nasuwa podejrzenie, ¿e Piotr Kurdziel przekonany jest, i¿ to on, ni-czym Piotr I Wielki, stanowi prawo na „Przylesiu” (i pewnie dlatego, niektórzy osiedlowi dowcipnisie nazywaj¹ go „Ca-rem Przylesia”). Pojêcie o jego megalomani daje tak¿e nagra-nie, którego w siedzibie spó³-dzielni dokona³ p. Rafa³. W kilkunastosekundowej wypo-wiedzi prezesa Kurdziela naj-bardziej uderza zdanie: „IdŸ pan spieprzaj na ulicê!”

W dalszej czêœci zapisu s³y-chaæ równie¿ g³os wiceprezes „Przylesia”, która przyznaje, ¿e wy³¹czenia pr¹du dokonano „na polecenie pana prezesa”. Kobie-

ta odmawia jednak pisemnego potwierdzenia tego faktu, t³u-macz¹c siê, ¿e prezes osobiœcie zabroni³ jej wydawania p. Ra-fa³owi jakichkolwiek zaœwiad-czeñ. Wiceprezes dodaje rów-nie¿, ¿e musi wykonywaæ wszy-stkie polecenia swojego zwierz-chnika, bo w przeciwnym razie straci pracê.

Odstrzeliæ pewn¹ czêœæ cia³a Pikanterii sprawie dodaje

niew¹tpliwie fakt, ¿e po zamie-szczeniu przez nas informacji o ca³ej sprawie na face booku, prezes Kurdziel nazwa³ na tym¿e forum p. Rafa³a Ch.: „in-truzem, który próbuje zagarn¹æ mienie spó³dzielni du¿ej war-toœci, próbuj¹c przy tym sk³adaæ nam niemoralne propozycje.” W tym samym poœcie napisa³ równie¿: „W innych realiach,

krajach odstrzelono by takiej osobie pewn¹ czêœæ cia³a. W tym konkretnym przypadku na chamstwo mo¿na odpowiedzieæ tylko tym samym. Tylko z³o-dziej i intrygant korzysta w ta-kiej sytuacji z dyktafonu”.

Niestety nie uda³o nam siê dowiedzieæ, jakie realia i jaki kraj pan prezes ma na myœli, nabra³ bowiem wody w usta, a po kilku dniach w ogóle usun¹³ swoje posty z internetu. Byæ mo¿e uzna³, ¿e odpowiedŸ na nasze pytanie jest tak oczywista, ¿e nie warto zaprz¹taæ ni¹ sobie g³owy – co, bior¹c pod uwagê jego nie do koñca jasne powi¹-zania z komunistyczn¹ bezpiek¹, wydaje siê ca³kiem zrozumia³e.

Czy Temida

zajmie siê Kurdzielem?W korespondencji ze spó³-

dzielni¹ pe³nomocnik p. Rafa³a Ch. doœæ ostro¿nie podchodzi do sprawy. Ze strony jego klienta jest te¿ wyraŸna wola porozumienia siê z zarz¹dem „Przylesia”. Sprawa wydaje siê bezsporna - nast¹pi³o narusze-nie posiadania mieszkania ze strony pracowników spó³dziel-ni, za co odpowiedzialnoœæ po-nosi osobiœcie prezes Piotr Kur-dziel.

Spór o to, kto stanowi prawo na „Przylesiu” wyjaœni zapewne s¹d - chocia¿ kwestia ta po-winna byæ tak¿e rozstrzygana w kategoriach ludzkich i moral-nych. Takie przypadki, nag³aœ-niane w mediach ogólnopol-skich, a dotycz¹ce historii lo-

katorów szykanowanych przez w³adze spó³dzielni, wzbudza³y zdecydowany sprzeciw spo³e-czny. Podobnie reaguj¹ bli¿si i dalsi s¹siedzi p. Rafa³a, z których czêœæ równie¿ obawia siê szykan ze strony „Cara Przylesia”. Nie wiele lepiej przedstawia siê sytuacja na najwiêkszym sopockim osied-lu – Brodwinie, o czym na-piszemy w najbli¿szych nu-merach „Riviery”.

Nadu¿ycia spó³dzielczej administracji nie s¹ jednak spraw¹ wy³¹cznie dla me-diów. Przypadkiem prezesa Kurdziela, który jest tak¿e rad-nym Sopotu oraz przewod-nicz¹cym komisji rewizyjnej w Radzie Miasta, powinien zaj¹æ siê przede wszystkim szef sopockich radnych, Wie-czes³aw Augustyniak – bo to chyba w jego gestii le¿y wy-jaœnienie, czy radny Kurdziel nie przekroczy³ przypadkiem norm spo³ecznych, i czy god-nie sprawuje mandat, powie-rzony mu przez sopockich wy-borców.

Z ostatniej chwiliJu¿ po zamkniêciu tego

numeru otrzymaliœmy infor-macjê, ¿e licytacja lokalu p. Rafa³a Ch. zosta³a czasowo wstrzymana. Piotr Kurdziel próbowa³ równie¿ nak³oniæ p. Rafa³a do zaniechania upu-blicznienia zapisu nagranej w siedzibie spó³dzielni mieszka-niowej rozmowy.

„Riviera” dotar³a do zapisu niecodziennego dialogu, do jakiego dosz³o pomiêdzy Piotrem Kurdzielem – radnym Sopotu i jednoczeœnie prezesem Spó³dzielni Mieszkaniowej „Przylesie”, a jednym z mieszkañców tego¿ osiedla. Rozmowa telefoniczna odby³a siê w obec-noœci zastêpczyni prezesa. Jej treœæ jest rzeczywiœcie szokuj¹ca – Kurdziel wykrzykuje w s³uchawkê m.in.: „Spieprzaj pan na ulicê!” Poza obelgami radny Kurdziel posun¹³ siê do odciêcia panu Rafa³owie Ch. pr¹du i próby sforsowania zamków w jego mieszkaniu.

Pracownik SM „Przylesie” odcina pr¹d w mieszkaniu p. Rafa³a Ch. na polecenie prezesa Kurdziela.

Pracownicy Piotra Kurdziela zaplombowali drzwi do lokalu p. Rafa³a. Zrobili to w czasie jego nieobecnoœci.

Prezes Kurdziel nakaza³ zdemontowanie drzwi prowadz¹cych na klatkê schodow¹.

Page 5: Riviera listopad 2013

5TEMAT MIESI¥CANr 11 (86) Listopad 2013

kta Jacka Karnowskie-go i czterech pozosta-A³ych oskar¿onych w

tzw. „aferze sopockiej” wracaj¹ do S¹du Rejonowego w Sopo-cie. Termin pierwszej rozprawy wyznaczony zostanie prawdo-podobnie na luty 2014 r. Wczeœ-niej, bo ju¿ 2 grudnia, odbyæ siê ma posiedzenie S¹du Okrêgo-wego w Gdañsku.

Nawet dobre

duchy zawodz¹„Afera Karnowskiego” ci¹-

gnie siê ju¿ pó³ dekady. Jej g³ównymi „bohaterami” s¹ - prócz urzêduj¹cego od 15 lat prezydenta Sopotu - jego kie-rowca, Jaros³aw S., sekretarz Urzêdu Miasta, Wojciech Z. oraz dwóch trójmiejskich przedsiê-biorców: diler samochodowy, W³odzimierz G. i przedsiêbiorca budowlany, Marian D.

Uwa¿ny obserwator spekta-klu, rozgrywanego zarówno w mediach jak i na salach s¹do-wych, mo¿e odnieœæ wra¿enie, ¿e jakieœ dobre duchy robi¹ wszystko, aby oczyœciæ oskar-¿onych ze stawianych im zarzu-tów, a przynajmniej tak prze-ci¹gn¹æ sprawê, aby owe za-rzuty siê przedawni³y. Na kolej-nych posiedzeniach w przybyt-kach Temidy piêtrzone s¹ w¹t-pliwoœci, wskazywane niejasne kwestie, mno¿one ekspertyzy, redukowane kolejne zarzuty, piêtnowane dzia³ania bezlito-snych dla g³ównego oskar¿o-nego prokuratorów… Lecz kie-dy zdawaæ siê ju¿ mog³o, ¿e prezydent Sopotu zostanie ca³-kowicie zrehabilitowany, a pod-noszone przez prokuraturê za-rzuty oka¿¹ siê fa³szywkami spreparowanymi na u¿ytek pro-wadzonej przeciwko Karnow-skiemu politycznej nagonki, nagle w dobrze naoliwionej ma-szynce propagandowej coœ siê zaciê³o.

Co dalej z „afer¹ Karnowskiego”? Czy prezydent Sopotu jest winny wielow¹tkowej korupcji, czy mo¿e – jak usi³uje to przedstawiaæ w mediach - pad³ ofiar¹ spisku s³u¿b specjalnych? Kwestia ta rozstrzygniêta zostanie w najbli¿szym czasie przez niezawis³y s¹d.

na Matyska?na Matyska?

Krzysztof M. Za³uskiWojciech Falgowski

Wygl¹da na to, ¿e po piêciu latach przepychanek w sprawie „afery Karnow-skiego” wreszcie coœ drgnê³o. Czy mo¿na jednak liczyæ na to, ¿e nast¹pi d³ugo oczekiwany prze³om i dojdzie do skazania lub uniewinnienia osób w nim oskar-¿onych? A mo¿e raczej sprawa siê przedawni? W koñcu nawet sam Jacek K. ca³kiem otwarcie mówi, ¿e jego proces potrwa zapewne kolejne 5 lat…

Dok³adnie rok temu proku-rator generalny, Andrzej Sere-met wniós³ wniosek o kasacjê umorzenia czêœci w¹tków w sprawie Karnowskiego, a S¹d Najwy¿szy siê do niej przychy-li³. W efekcie tego rozstrzygniê-cia piêciu oskar¿onym przy-wrócono wszystkie zarzuty uchylone uprzednio przez prze-wodnicz¹c¹ II Wydzia³u Karne-go sêdziê S¹du Resonowego Mariê Bradtke.

Przeci¹ganie linyJak informuje rzecznik Pro-

kuratury Apelacyjnej w Szcze-cinie, Anna Gaw³owska-Ryn-kiewicz, „prokurator wykonuje czynnoœci koñcowe i w grudniu podejmie decyzjê w sprawie przeciwko Jackowi Karnow-skiemu. Dotyczy³a ona bêdzie ¿¹dania od S³awomira Julke obietnicy udzielenia korzyœci maj¹tkowej w postaci przeka-zania Karnowskiemu dwóch mieszkañ (w tym legendarnego ju¿ „mieszkania na mamê”).

Wczeœniej gdañska proku-ratura dwukrotnie - w 2010 i 2011 r. - kierowa³a do S¹du Re-jonowego w Sopocie akt oskar-¿enia i za ka¿dym razem s¹d ten - przychylaj¹c siê do wniosku obrony - zwraca³ akta prokura-turze do uzupe³nienia o dodat-kowe ekspertyzy fonoskopijne. Czas potrzebny na sporz¹dzenie takiej ekspertyzy to oko³o pó³ roku. Kiedy jednak zbli¿a³ siê termin jej wykonania, pe³no-mocnicy oskar¿onego sk³adali dodatkowe pytania, co ponow-nie odsuwa³o w czasie moment zakoñczenia œledztwa. Rozpa-trzenie wniosków przez proku-raturê szczeciñsk¹ zabra³o ko-lejny rok, gdy¿ oprócz pytañ do-tycz¹cych ekspertyz, adwokatki Karnowskiego z³o¿y³y wniosek o przeprowadzenie „dowodu ze spaceru” S³awomira Julke i Jac-ka Karnowskiego, w trakcie, którego dosz³o do nagrania roz-mowy obu mê¿czyzn.

Wed³ug prokuratury, poza spraw¹ mieszkañ Karnowski

ma na swoim koncie jeszcze cztery inne przestêpstwa. Œled-czy zarzucaj¹ mu uzyskanie ko-rzyœci maj¹tkowej od W³o-dzimierza G. w postaci 12 nie-odp³atnych napraw samochodu, nieodp³atnej us³ugi budowlanej polegaj¹cej na wykonaniu wy-kopu na prywatnej posesji Kar-nowskiego, transportu wydoby-tego gruntu oraz z³o¿enie fa³-szywego oœwiadczenia w toku postêpowania przetargowego.

Temida nie zawsze œlepa Jak ju¿ wielokrotnie pisa-

liœmy na ³amach „Riviery”, „afera Karnowskiego” to nie tyl-ko jedna z najpowa¿niejszych afer ³apowniczych III RP i chy-ba najbardziej ¿enuj¹cy przejaw upadku standardów ¿ycia pub-licznego w Polsce. To tak¿e je-den z najlepiej przygotowanych spektakli medialnych ostatnich lat. Jego celem by³o wyrobienie w obserwatorach pogl¹du, ¿e ¿adnej afery nie by³o, a uczciwy urzêdnik pad³ ofiar¹ politycznej nagonki i „jakiegoœ uk³adu zamkniêtego”.

Z takim przedstawianiem sprawy zgadzali siê równie¿ sê-dziowie - przynajmniej do chwili ujawnienia „taœm Mi-lewskiego”. Po ich upublicznie-niu prezes gdañskiego s¹du sam sta³ siê na moment bohaterem „afery Karnowskiego”. Wczeœ-niej prokuratura bada³a m.in. jego kontakty z oskar¿onym o korupcjê handlarzem samocho-dów, W³odzimierzem G. W trakcie postêpowania œledczy ustalili, ¿e w przededniu wyda-nia orzeczenia o wypuszczeniu z aresztu Jacka Karnowskiego, G. by³ w domu sêdziego Milew-skiego. Sêdzia zosta³ przes³u-chany, mia³ nawet zeznawaæ przed s¹dem, ale jego podw³ad-ni sprawê umorzyli.

Wraz z zawieszeniem w czynnoœciach Milewskiego, zmiany nast¹pi³y tak¿e na sta-nowisku Przewodnicz¹cej II Wydzia³u Karnego SSR w So-pocie. Anna Lewandowska za-

st¹pi³a sêdziê Mariê Bradtke (by³¹ asystentkê w Wydziale Wizytacyjnym kierowanym przez Milewskiego), która hur-towo wrêcz umarza³a sprawy zwi¹zane z sopockim Urzêdem Miasta.

A mo¿e jednak dymisja? Niepokoiæ mo¿e rów-

nie¿ znajomoœæ J. Kar-nowskiego z dwoma ostatnimi ministrami sprawiedliwoœci – Ja-ros³awem Gowinem i Markiem Biernackim.

Ten pierwszy ju¿ 22 lipca 2008 r., czyli w za-

ledwie 11 dni po wybuchu afery udzieli³ „Gazecie Wy-

borczej” wywiadu, w którym jednoznacznie stwierdzi³: „Je-stem przekonany, ¿e Karnowski jest niewinny”.

W ci¹gu 23 lat kariery urzêdniczej, Karnowski zbudo-wa³ gêst¹ sieæ nieformalnych zale¿noœci i biznesowo-poli-tycznych wiêzi. Wtajemniczeni nazywaj¹ ten uk³ad sopockim „Golden Teamem”. Ocenia siê, ¿e liczba ludzi uzale¿nionych bezpoœrednio lub poœrednio od prezydenta Sopotu - wraz z rad-nymi, urzêdnikami i osobami, których interesy wymagaj¹ kon-cesji i innych zezwoleñ wyda-wanych przez ratusz - to armia

ponad 3.200 osób, z rodzinami daje to oko³o 10 tysiêcy poten-cjalnych wyborców.

Mimo, ¿e „uk³ad” nadal ist-nieje, wyczuwalna jest powol-na, ale znacz¹ca erozja pozycji Jacka K. I wydaje siê, ¿e po upadku sêdziego Milewskiego, równie¿ w „aferze Karnow-skiego” coœ wreszcie drgnê³o.

W najbli¿szych miesi¹cach rusza a¿ piêæ procesów karnych w tej sprawie. Czy Jacek Kar-nowski zdo³a pogodziæ obronê swoich prywatnych interesów z obowi¹zkami urzêdniczymi? Czy zaanga¿owanie w sprawy karne nie odbije siê na - i tak ju¿ zaszarganym - wizerunku na-szego miasta?

A mo¿e jednak - tak jak inni „ludzie honoru”, wywodz¹cy siê z Platformy Obywatelskiej – Jacek Karnowski powinien podaæ siê w koñcu do dymisji? Taka decyzja by³aby nie tylko aktem odwagi z jego strony, lecz przede wszystkim da³aby Sopotowi impuls do nowego otwarcia.

R E K L A M A

Przysz³a kryska Przysz³a kryska

Page 6: Riviera listopad 2013

6 AKTUALNOŒCI Nr 11 (86) Listopad 2013

Sopocie, podobnie jak w latach ubie-Wg³ych, oficjalne uro-

czystoœci rozpoczê³y siê w koœciele œw. Jerzego msz¹ za Ojczyznê. Po jej zakoñczeniu uczestnicy nabo¿eñstwa prze-maszerowali pod Pomnik Mar-tyrologii Mieszkañców Sopotu,

Wiata o d³ugoœci 70 m - sk³adaj¹ca siê z 7 przêse³ - sta³a na sopockim peronie od 1910

Ponad stuletnia zabytkowa wiata niszczeje, a urzêdnicy nie reaguj¹.

Prezydenckie obiecanki-cacanki Prezydenckie obiecanki-cacanki Czytaj¹c niektóre wypowiedzi w³odarzy Sopotu, rzeczywiœcie mo¿na uwierzyæ w ich dobre intencje. Starannie dobrane s³owa i obietnice za³atwienia kolejnych spraw, stwarzaj¹ wra¿enie, ¿e sprawy te s¹ tak proste w realizacji, i¿ w zasadzie ju¿ s¹ za³atwione. Rzeczywistoœæ, ró¿ni siê jednak od urzêdniczych deklaracji dosyæ znacznie.

Wojciech Falgowski

Wojciech Falgowski

roku. Jej obecna wartoœæ w cenie z³omu wynosi ok. 26 tys. z³otych. Dwa lata temu na stacji PKP Sopot rozpocz¹³ siê remont peronu dla poci¹gów daleko-bie¿nych. W zwi¹zku z moder-

nizacj¹ linii kolejowej E65 Warszawa – Gdynia, peron ten zosta³ wyd³u¿ony i poszerzony, a wiata zdemontowana.

Oburzy³o to mi³oœników sopockich zabytków, którzy domagali siê ponownego usta-wienia na peronie zabytkowej wiaty. W mediach natychmiast posypa³y siê pomys³y i obiet-nice urzêdników. W³adze mia-sta deklarowa³y, ¿e czêœæ przê-se³ wykorzystaj¹ na Hipodro-mie, a resztê przy budowie mini-targowiska, które mia³o po-wstaæ w pobli¿u al. Niepodleg-³oœci, na placyku bêd¹cym przed³u¿eniem ul. 1 Maja i Boh. Monte Cassino.

- Ta czêœæ al. Niepodleg³oœci bêdzie w przysz³ym roku rewi-talizowana – obiecywa³ wów-

czas wiceprezydent Sopotu Bartosz Piotrusiewicz. - Czêœci wiaty zostan¹ wykorzystane przy budowie zadaszenia dla straganów.

Póki co, pomimo licznych interwencji Towarzystwa Przy-jació³ Sopotu wiata le¿y... tak jak wspania³e pomys³y urzêd-ników.

Czy wiata podzieli los ka-miennych wanien fontanny Jasia Rybaka, po których po-zosta³y tylko po³amane szc¹tki? A mo¿e warto ws³uchaæ siê w g³oœ mi³oœników starej sopoc-kiej architektury i po przepro-wadzeniu prac renowacyjno-konserwatorskich postawiæ wiatê przy nowym wyjœciu z peronów PKP pomiêdzy ul. Ko-lejow¹ a Niepodleg³oœci.

fot.

Woj

ciec

h Fa

lgow

ski

fot.

Woj

ciec

h Fa

lgow

ski

Pierwsza Sopocka Próba Œpiewów Patriotycznych na £ysej Górze

Œwiêto 11 listopada w SopocieŒwiêto 11 listopada w SopocieŒwiêto Niepodleg³oœci mo¿na obchodziæ na wiele sposobów. Jedni id¹ w Marszu Niepodleg³oœci, inni wybieraj¹ spacer do miejsca szczególnej pamiêci narodowej, jeszcze inni uczestnicz¹ w miejskim festynie.

gdzie z mieszkañcami miasta spotkali siê samorz¹dowcy, kombatanci, ¿o³nierze, poli-cjanci oraz delegacja Zwi¹zku Polaków na Bia³orusi.

I to w³aœnie nasi Rodacy ze Wschodu, s¹ ¿ywym dowodem, ¿e Œwiêto Niepodleg³oœci jest najwa¿niejszym z polskich œwi¹t, bo upamiêtnia odrodzenie siê Pañstwa Polskiego po 125 latach niewoli. To oni pokazuj¹

nam, ¿e warto zajrzeæ w ten temat du¿o g³êbiej, i przypom-nieæ sobie, co w okresie wojny podnosi³o Polaków na duchu, motywowa³o do godnej postawy w obronie Ojczyzny, co przy-pomina³o, ¿e nasz kraj istnia³, mimo ¿e nie by³o go na mapach. Tym czymœ by³a muzyka patrio-tyczna i pieœni narodowe .

11 listopada br. na £ysej Gó-rze po raz pierwszy zorgani-

zowana zosta³a impreza towa-rzysz¹ca oficjalnym, sopockim obchodom Œwiêta Niepodle-g³oœci. Nadano jej nazwê „Pierwsza Sopocka Próba Œpie-wów Patriotycznych”. Gospo-darzem tego spotkania by³ Ma-riusz Hajduk z Sopockiego Od-dzia³u „Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego oraz druh Andrzej Œliwski z 36 Sopockiej Dru¿yny Harcerskiej. Organizatorzy zadbali o takie atrakcje jak wystêp akrobaty-czny, wizyta grupy rekonstrukcji historycznych oraz bigos.

Dopisali równie¿ goœcie, dla których przygotowano oko-licznoœciowe œpiewniki. Impre-za, chocia¿ odbywa³a siê pod go³ym niebem, zgromadzi³a tak du¿¹ iloœæ chêtnych do œpiewa-nia, ¿e harcerze musieli dosta-wiaæ nowe ³awy. Tak du¿a frek-wencja œwiadczy niezbicie o po-trzebie takich spotkañ. „Pierw-sza Sopocka Próba Œpiewów Patriotycznych” by³a te¿ kolejn¹ prób¹ o¿ywienia tej czêœci Sopotu poza sezonem narciar-skim, do czego od lat d¹¿¹ w³a-œciciele restauracji „Sabat” i „Ko-liba”. W tym roku gastronomicy z £ysej Góry zorganizowali ju¿ Misterium Mêki Pañskiej, piknik militarny oraz wiele innych im-prez rekreacyjnych.

Na kanwie tego pomys³u powsta³ film pod tytu³em: „So-pocianie. Czas nadziei”. W pierwszym tygodniu listopada odby³a siê zamkniêta prapre-miera obrazu, pierwszy pokaz dla publicznoœci jest zapla-nowany na 4 grudnia br. o go-dzinie 18:00. Film bêdzie wy-œwietlany w Teatrze na Pla¿y we wszystkie grudniowe œro-dy, oraz 8 stycznia 2014 roku. Zawsze o tej samej porze. Przewiduje siê tak¿e projekcje w sopockich szko³ach i biblio-tekach.

Powsta³ film dokumentalny „Sopocianie. Czas nadziei”.

Cenna inicjatywy Muzeum SopotuCenna inicjatywy Muzeum SopotuMuzeum Sopotu postanowi³o przeœledziæ losy mieszkañców kurortu, którzy przybyli tu w pierwszych latach powojennych, oraz uka-zaæ odbudowê i rozwój zniszczonego podczas dzia³añ wojennych miasta. Ogólna nazwa tej inicjatywy brzmi: „Sopocianie 1945-1948”.

Ju¿ wczeœniej Muzeum Sopotu zaaran¿owa³o wysta-wê pod tym samym tytu³em. Aktualnie organizowane s¹ konkursy dla m³odzie¿y szkolnej, prelekcje i wyk³ady, obejmuj¹ce temat pierwszych powojennych lat kurortu. Przeprowadzane s¹ te¿ kwe-rendy w archiwach. Ca³oœæ tych prac Muzeum Sopotu zamierza wydaæ w formie ksi¹¿kowej pod tytu³em: „Sopot 1945-1948”.

(kmz)

Zwracamy siê z gor¹cym apelem do sopocian o udostêpnianie wspo-mnieñ i materia³ów ikonograficznych obrazuj¹cych wojenne zniszczenia naszego miasta. Pliki tekstowe lub skany zdjêæ proszê przesy³aæ na adres autora: [email protected] lub redakcji [email protected]. W przypadku niemo¿noœci wykonania kopii w formie elektronicznej, równie¿ proszê o kon-takt. Prace te wykonamy we w³asnym zakresie.

OdwiedŸ nas równie¿ na:

facebook.com/riviera.gazeta

bezplatna gazeta opinii

Piórkiem Kaktusa

Page 7: Riviera listopad 2013

„Cz³owiek odchodzi, miejsce po nim – pozostaje…”

ie chce siê wierzyæ, ¿e

od œmierci Hanny NDomañskiej minê³y

ju¿ 4 lata. Jej nowych, kolej-

nych ksi¹¿ek bêdzie mi oso-

biœcie niezwykle brakowaæ.

By³em bowiem najczêœciej ich

pierwszym czytelnikiem, re-

cenzentem i ¿yczliwym opie-

kunem. I nigdy siê na nich nie

zawiod³em, bo wszystkie by³y

owocami jej benedyktyñskiej

wrêcz pracowitoœci oraz gigan-

tycznej wiedzy historyka, kon-

serwatora zabytków i pasjonata.

A poœmiertne opracowanie pt.

„Hanna Domañska i jej œwiat” z

roku 2011, poœwiêcone jej licz-

nym osi¹gniêciom naukowym,

zawodowym i literackim tylko

Wojciech Fu³ek

„Cz³owiek odchodzi, miejsce po nim – pozostaje…”

po czêœci i fragmentarycznie od-

daje bogactwo jej dorobku na

tych polach i pozostawionej

nam twórczej spuœcizny. Ale –

dziêki zebraniu w jednym

wydawnictwie rozproszonych

do tej pory po gazetach i ante-

nach radiowych wypowiedzi,

wspomnieñ i wywiadów –

przynosi te¿ obraz nie tylko

popularnej pisarki, ale i osoby

prywatnej, której los przezna-

czy³ na wiêkszoœæ doros³ego

¿ycia tak magiczne miejsce, jak

Sopot.

Ostatnie lata Hanna Do-

mañska, zwi¹zana z sopockim

kurortem na sta³e ju¿ od roku

1946, czyli ponad pó³ wieku,

poœwiêci³a bowiem na opraco-

wanie niecodziennych wydaw-

nictw - przewodników, doku-

mentuj¹cych codzienne ¿ycie

Naszego Miasta. Opisywa³a w

nich pasjonuj¹ce, czêsto zu-

pe³nie nieznane lub zapomniane

historie sopockich kamienic i

budynków oraz ludzi z nimi

zwi¹zanych. Dla mnie te wy-

prawy w przesz³oœæ, podobnie

jak dla wielu innych miesz-

kañców oraz czytelników, bez

pamiêci zakochanych w Sopo-

cie, s¹ bezcennymi wrêcz œwia-

dectwami œwiata, który kiedyœ

odszed³, wydawa³oby siê

bezpowrotnie, a który Pani Ha-

nia dla nas ocali³a i wskrzesi³a,

misternie rekonstruuj¹c go z

potrzaskanych fragmentów

przesz³oœci. To dziêki niej

o¿ywa³y – choæ na chwilê –

dawne mieszczañskie salony

œwiatowego k¹pieliska Zoppot,

wype³nia³y siê gwarem nieist-

niej¹ce od dawna kawiarnie i

restauracje, szmerem modlitwy

– zniszczone synagogi czy nie-

zrozumia³ymi dziœ rytua³ami –

wolnomularskie lo¿e. Dawny

Sopot – wskrzeszany w ksi¹¿-

kach Hanny Domañskiej –

znów przemawia³ do nas wie-

loma jêzykami i przeniesionym

nad urokliwy brzeg Ba³tyku wie-

lonarodowym dziedzictwem

kultury i obyczajów. To w du-

¿ej mierze przecie¿ jej w³aœnie

zawdziêczamy przywrócenie

Sopotowi dziedzictwa przesz-

³oœci, które nas wszystkich – nie

tylko mieszkañców tego miasta

- wci¹¿ wzbogaca.

Ale bez niej Sopot bêdzie

te¿, niestety, trochê ubo¿szy,

mniej magiczny, mniej tajem-

niczy. I pozostaje ¿al, i¿ ju¿

nigdy nie powstanie kolejna

czêœæ sopockich wêdrówek z

Hann¹ Domañsk¹. Na szczêœcie

dla nas – pozosta³ych – pozo-

stawi³a ona wystarczaj¹co du¿o

trwa³ych œladów, dziêki którym

mo¿emy razem z ni¹ powê-

drowaæ poza czas teraŸniejszy.

To takie w³aœnie œlady z³o¿y³y

siê na wspomnian¹ ju¿ publi-

kacjê, poœwiêcon¹ Jej pamiêci.

Mo¿na je te¿ odnaleŸæ na

stronach niniejszego dodatku do

sopockiej „Riviery” pt „Wielcy

Sopocianie”, który rozpoczyna

ca³y cykl prezentacji osób nie-

zwykle zas³u¿onych dla Na-

szego Miasta, wobec których

wszyscy mamy d³ug wdziêcz-

noœci i pamiêci. To œwietny po-

mys³ na przypomnienie sopoc-

kich pasjonatów i postaci, któ-

rzy pozostawili tu swoj¹ duszê i

swoje serce.

Œciskam serdecznie wszyst-

kich kochaj¹cych Sopot” - tak¹

dedykacjê napisa³a Hanna

Domañska na tytu³owej karcie

swojej ostatniej ksi¹¿ki „Sopoc-

kie rozmaitoœci”.

WIELCY SOPOCIANIEHanna Domañska 1932-2009

Pani Haniu,

nie tylko

wszystkim

kochaj¹cym

Sopot bêdzie

Pani boleœnie

i dotkliwie

brakowaæ!

Page 8: Riviera listopad 2013

Most nad rozpo³owionym czasem

Wojs³aw Brydak

Most nad rozpo³owionym czasem

WIELCY SOPOCIANIEHanna Domañska 1932-2009

iedy w 1960 roku wyl¹dowa³em w So-pocie na studiach, K

miasto mia³o dwa oblicza. Owszem, pere³ka krajobrazu, mekka cyganerii, oczko w g³owie filmowców, matecznik malarzy i jazzmanów, owszem, magia sopockich werand, wszystko splecione z legend¹ modnego k¹pieliska morskiego, siêgaj¹c¹ pocz¹tku wieku, i tak dalej.

Z drugiej strony Sopot by³ jed-nak zagadk¹. Zw³aszcza dla ta-kich jak ja przybyszów z g³êbi

Polski, œciœlej z Galicji, przy-zwyczajonych do naturalnego kontaktu z przesz³oœci¹, nawi¹-zanego nie na szkolnych lek-cjach, lecz w codziennoœci, wrêcz na ulicy i w domu.

W Sopocie mowa murów, budowli, rysunek leœnych œcie¿-ek by³y nieoczywiste, pojmo-walne tylko w trybie domys³u. Byle zakamarek, byle postrze-lana fasada, mog³y kryæ nie-przeczuwalne tajemnice. Wy-siedleni mieszkañcy zwinêli czarodziejski dywan i zabrali ze sob¹ tkaninê nazw, przenoœni, skojarzeñ. Ma³o kto mia³ po-jêcie, czego tu chce od prze-

chodnia ten lub ów ka-mieñ. Mówi¹c wprost: miasto by³o piêkne, pe³ne klimatów; wrêcz wymusza³o zachwyt i

mi³oœæ, a mimo to pozostawa³o obce.

Nic dziwnego, ¿e byli w cenie wtajemniczeni przewodnicy, wnikaj¹cy w sekrety, strona po stronie ods³aniaj¹cy historiê, któr¹ nale¿a³o przyj¹æ do wia-domoœci i oswoiæ, je¿eli po-wojenny polski mieszkaniec So-potu chcia³ w koñcu powiedzieæ „jestem u siebie”.

Dlatego natychmiast zapada-³y w pamiêæ nazwiska czy to Franciszka Fenikowskiego, An-drzeja Januszajtisa czy Edgara Milewskiego. To oni rozœwiet-lali zakamarki, przybli¿ali, t³u-maczyli, oswajali.

Do grona budowniczych te-go mostu nad rozpo³owionym czasem nale¿a³a te¿ Hanna Domañska.

Po raz pierwszy zetkn¹³em siê z ni¹, jako autork¹ w roku 1988, w pierwszym gdañskim „Autografie”, gdzie by³em se-kretarzem redakcji. Wypad³o to trochê pechowo. W jednym z pierwszych numerów zamieœ-ciliœmy obszern¹ notê Hanny Domañskiej, dotycz¹c¹ przej-muj¹cego wówczas zaniedby-wania w Trójmieœcie miejsc znacz¹cych historycznie. Tekst by³ wa¿ny, natomiast wydany zosta³ niepozornie, bo w tam-tych czasach ogólnego niedo-boru sk³adaliœmy dzia³ not tak ma³¹ czcionk¹, ¿e ledwie czyteln¹ bez lupy. Gorzej, bo póŸniejszy obszerny materia³ historyczny – o siedzibach gdañskich wolnomularzy – któ-ry Hanna Domañska z³o¿y³a nied³ugo przed upadkiem mie-siêcznika, w roku 1990, ju¿ nie doczeka³ siê druku.

Na szczêœcie czas pokaza³, ¿e pierwsze koty za ploty.

Kiedy w roku 1994 obj¹³em redakcjê „Rocznika Sopockie-go” Hanna Domañska szybko znalaz³a siê w tym gronie auto-rów, od których zale¿y profil pisma. Jedni pisali czêœciej, inni rzadziej, lecz zawsze podsuwali w¹tki oryginalne, istotne, oma-wiali je zaœ gruntownie; obok Hanny Domañskiej przede wszystkim Roman Wapiñski, Marek Sperski, Jerzy M. Mi-chalak, wreszcie nie tylko pi-sz¹cy, lecz i wyszukuj¹cy cie-kawe teksty, Wojciech Fu³ek. Miêdzy innymi dziêki nim oswajanie przesz³oœci miasta stawa³o siê przygod¹.

Hanna Domañska uœwiada-mia³a wielobarwnoœæ sopockiej przesz³oœci.

Poœwiêca³a uwagê kilku w¹tkom: losom dawnych mie-szkañców miasta, niekiedy splecionym, z teraŸniejszoœci¹, a losy te pokazywa³a niejedno-krotnie poprzez dzieje domów, budowli i ulic, dzieje zazwyczaj d³u¿sze ni¿ ludzka biografia. Kto przewija³ siê przez te domy, wrêcz trudno wyliczyæ. Natu-ralnie i Niemcy, i Polacy, ale tak¿e przygodni imigranci z najrozmaitszych zak¹tków Eu-ropy. I oczywiœcie ¯ydzi. Bowiem w pisarstwie Hanny Domañskiej – jako autorki „Rocznika Sopockiego” – do-minowa³y dwa w¹tki: spo³ecz-noœci ¿ydowskiej i masonerii.

Szczególnie wa¿ny by³ ten pierwszy. Jak dalece, przeko-na³em siê przypadkiem, w po-³owie lat dziewiêædziesi¹tych, kiedy zakonserwowany w Polsce antysemityzm nabra³ ¿y-cia, próbowa³ domagaæ siê miejsca w publicznym dyskur-sie i kiedy zaczê³a siê toczyæ walka o utemperowanie tego w¹tpliwego – na szczêœcie

cherlawego – renesansu. Przez d³u¿szy czas odbiera³em tele-fony pani Hanny, to zaniepoko-jonej czyimiœ wypowiedziami, to pytaj¹cej o zdanie, jak to czy owo prostowaæ czy kontrowaæ.

Czu³o siê w tym autenty-czny lêk – i to nie o siebie. Nie by³a polemistk¹, nie mia³a bo-jowego temperamentu dzienni-karskiego, ale w tej sferze nie uznawa³a kompromisów i mam wra¿enie, ¿e taka stanowcza po-staw¹ autorki spokojnych prac historycznych zapewne wiêcej znaczy w sferze publicznej ni¿ zapominane po tygodniu wo-jenki gazetowe.

Pisa³a bardzo du¿o, opubli-kowa³a ponad 230 pozycji wliczaj¹c w to ksi¹¿ki i artyku-³y, publikowane w wielu pis-mach, od roczników, po dzien-niki, od „G³osu Wybrze¿a” po „Fo³ks Sztyme”.

Niezale¿nie od wk³adu w opisanie Sopotu, ma ogromny udzia³ w opisaniu zabytków Gdañska i Pomorza, a jej doku-mentacje naukowo-historyczna sk³adaj¹ siê na listê ponad szeœ-ædziesiêciu prac.

Przez d³u¿szy czas niewiele wiedzia³em o jej ¿yciu pry-watnym, doœæ póŸno zda³em sobie sprawê jak ciep³e i wzru-szaj¹ce by³o jej ma³¿eñstwo z Leonem Lifschesem, ¯ydem, któremu uda³o siê ca³o przejœæ przez burze drugiej wojny œwiatowej, w tym z broni¹ w rê-ce. Do dziœ zadziwia jego dba³oœæ o pamiêæ o ¿onie. I do dziœ zadziwia, ile serca jego ¿ona w³o¿y³a w sprawy ¿ydow-skie – ta wychowanka sióstr sercanek oraz urszulanek, która kaza³a pochowaæ siê po œwiec-ku.

Pozna³em swoj¹ ¿onê w Sopocie i to miejsce po³¹czy³o nas do koñca jej ¿ycia – wspóln¹ pasj¹

odkrywania przesz³oœci i ocalania dla potomnych jej œladów. Sopocki cmentarz ¿ydowski w

najwiêkszej mierze w³aœnie jej aktywnoœci, konserwatorskiej wiedzy i uporowi zawdziêcza swoje ocalenie.

Przez lata zaniedbany i zapomniany, zosta³ jej staraniem przywrócony do obiegu spo³ecznej pamiêci.

Trochê siê nawet dziwiê, kiedy dziœ ktoœ usi³uje – korzystaj¹c z jej wiedzy, ksi¹¿ek i pracy – budowaæ now¹

historiê tego miejsca, ca³kowicie zapominaj¹c o zas³ugach Hani w tej materii. To boli, zw³aszcza, ¿e nikt

nie poœwiêci³ siê tak Sopotowi, jak ona, opisuj¹c kolejne fragmenty jego przesz³oœci. Jestem natomiast

niezmiernie wdziêczny tym, którzy – jak prof. Józef Borzyszkowski, Alina Kietrys czy Wojciech Fu³ek –

ci¹gle kultywuj¹ pamiêæ o Hani i staraj¹ siê przybli¿yæ jej sylwetkê oraz pisarskie i zawodowe osi¹gniêcia

kolejnych pokoleniom sopocian.

Obserwowa³am narastaj¹c¹ fascynacjê Pani Hani zabytkami i kultur¹ ¿y-

dowsk¹. Wiem, ¿e robi³a dokumentacjê cmentarza ¿ydowskiego w Sopocie na

pocz¹tku lat osiemdziesi¹tych, a miasto Sopot po prostu umi³owa³a. Odkrywa³a

tajemnice Sopotu metodycznie. (…)

Pani Hania zwykle mówi³a ma³o, by³a nad wyraz powœci¹gliwa, ale wystarczy³o wzi¹æ

Jej ksi¹¿kê do rêki, by zrozumieæ, ¿e ma³o mówiæ to wcale nie znaczy ma³o robiæ. Trud

badawczy w publikacjach dr Domañskiej jest ogromny (… ) Do dzisiaj uwa¿am, ¿e to jej

idei ratowania zabytków ¿ydowskich na Pomorzu zawdziêczamy wiêksz¹

wra¿liwoœæ spo³eczn¹, po prostu wiêcej wiemy. Alina Kietrys

(dziennikarka)

Wk³adka „Wielcy Sopocianie” powsta³a z inicjatywy Leona Lifschesa - mê¿a

zmar³ej w roku 2009 sopockiej pisarki, Hanny Domañskiej, laureatki

m.in. presti¿owej nagrody Sopockiej Muzy. Wœród prezentowanych

materia³ów znalaz³y siê m.in. fragmenty wspomnieñ, zamieszczone

w poœmiertnym wydawnictwie poœwiêconym jego ¿onie

„Hanna Domañska i jej œwiat”, opublikowanym w roku 2011.

Hanna Domañska mia³a w³asny i niepowtarzalny styl narracji

historycznej. Opisywa³a dzieje miasta poprzez losy poszczególnych

domów i ulic, poprzez zawi³e losy jego mieszkañców. Ukazywa³a historiê jako

¿ywy proces, uœwiadamia³a nam, ¿e ka¿dy dom, budynek, w jakim ¿yjemy dziœ

czy pracujemy, kryje przed nami tajemnice warte poznania, a nasza obecna

bytnoœæ, bez wzglêdu na to, czy krótsza, czy d³u¿sza, jest naprawdê jedynie

oczkiem w ³añcuchu historii, która nigdy siê nie koñczy”.

Ma³gorzata Buchholz-Todoroska

(dyrektor Muzeum Sopotu)

Leon Lifsches

bezplatna gazeta opinii

Page 9: Riviera listopad 2013

Sopockie œwiaty Hanny Domañskiej

WIELCY SOPOCIANIEHanna Domañska 1932-2009

opot od lat kszta³tuj¹c swoje wspó³czesne obli-Scze, odzyskuje te¿ da-

wne dzieje, a jego mieszkañcy maj¹ mo¿liwoœæ pog³êbiania swojej wiedzy i œwiadomoœci historycznej dziêki ludziom, któ-rzy za pan brat s¹ z histori¹ i krajobrazem kulturowym mia-sta i regionu.

W dziedzinie odkrywania przesz³oœci i popularyzacji wiedzy, miêdzy innymi o daw-nym, a zarazem wspó³czesnym Sopocie, obok niezapomniane-go œp. Franciszka Mamuszki z Oliwy, najpiêkniejsze ksi¹¿ki napisa³a Hanna Domañska – zmar³a w 2009 roku obywatelka tego¿ miasta, zakorzeniona w dziejach Pomorza i Polski oraz kulturze nie tylko europejskiej.

Hanna Domañska urodzi³a siê w Poznaniu 23 listopada 1932 r., jako córka Leona Do-mañskiego i Bo¿eny z Tuchol-skich. Okupacjê hitlerowsk¹ prze¿y³a w Warszawie, a po woj-nie w 1946 roku zamieszka³a w Sopocie, gdzie zmar³a 10 wrze-œnia 2009 roku i pochowana zosta³a na tamtejszym cmen-tarzy komunalnym.

W jej bogatej twórczoœci, zw³aszcza tej dotycz¹cej Sopo-tu, niejednokrotnie trafiamy na rodzinne w¹tki, fragmenty wspomnieñ i dokumentacji fo-

Józef Borzyszkowski

Sopockie œwiaty Hanny Domañskiej

tograficznej jej bliskich, Ukoñ-czywszy szko³ê podstawow¹ ur-szulanek w Gdyni i Liceum Hotelarskie w Sopocie (1951), jako wychowanka sopockiego Ogniska Sztuk Plastycznych studiowa³a najpierw w Wy¿szej Szkole Sztuk Plastycznych w Sopocie. W roku 1953 przenio-s³a siê na Uniwersytet Miko³aja Kopernika w Toruniu, gdzie studiowa³a zabytkoznawstwo i konserwatorstwo na Wydziale Sztuk Piêknych, zdobywaj¹c tytu³ magistra w 1959 roku. W 1977 na Politechnice Wroc³aw-skiej uzyska³a stopieñ doktora nauk technicznych. Przez lata do emerytury w 1989 roku pracowa³a w s³u¿bach konser-watorskich w Gdañsku, ostatnio w Gdañskim Oœrodku Doku-mentacji Zabytków. Dziêki temu dotar³a do wielu Ÿróde³, miejsc i ludzi oraz zebra³a tak¿e w domowym archiwum bogaty materia³ historyczny, umo¿li-wiaj¹cy jej, po skoñczeniu pra-cy zawodowej, owocn¹ dzia³al-noœæ pisarsk¹ (…).

Ostatnie lata ¿ycia i twór-czoœci Hanny Domañskiej to niemal wy³¹cznie Sopot. To opisywanie dziejów sopockich kamienic, ich budowniczych, gospodarzy, mieszkañców i goœci – ludzi ró¿nych religii i narodowoœci. To wiêcej ni¿ trylogia, bo cztery ksi¹¿ki ukazuj¹ce siê rok po roku pod patronatem Urzêdu Miasta i

ówczesnego wiceprezydenta, sprawuj¹cego pieczê tak¿e nad sprawami kultury, zaprzyjaŸ-nionego z domem Hanny Domañskiej, Wojciecha Fu³ka (…) Sprawuj¹cy przyjacielsk¹ opiekê na d pisark¹ w swojej przedmowie do ostatniego jej dzie³a, zatytu³owanej „Poko-chaæ Sopot”, promuj¹c to dzie-³o, zamieœci³ on na koñcu wiersz w³asnego autorstwa pt. „Ko-cham to miasto” – swoista lita-niê uwielbienia wszystkiego, co na œwi¹teczny i codzienny

Sopot siê sk³ada. Na pierwszym miejscu kocha to miasto za dalek¹ liniê horyzontu, poza któr¹ zaczyna siê inne ¿ycie, za oddech nieskoñczonoœci, który pozwala uwierzyæ we w³asn¹ nieœmiertelnoœæ, za postrzêpio-ne nitki wspomnieñ, z których utkana jest materia tego wier-sza…

Wiersz ów oddaje niemal w pe³ni to, co w swoich sopockich ksi¹¿kach ukaza³a i zawar³a Hanna Domañska, za co ko-cha³a Sopot, a jej wyra¿ano

wdziêcznoœæ – takim za ¿ycia, jak i po œmierci, szczególnie podczas pogrzebu i we wspo-mnieniach poœmiertnych…

Z wielu odznaczeñ pañ-stwowych i resortowych, meda-li, nagród i wyró¿nieñ, jakimi uhonorowano j¹ w mieœcie i w kraju, szczególnie mi³e by³y jej „Sopocka Muza” i nie mniej symboliczny Medal 100-lecia Miasta Sopotu.

O pamiêæ o niej i jej twór-czoœæ dba miêdzy innymi jej m¹¿, Leon Lifsches, z którym

stworzyli ma³¿eñstwo – twór-cz¹ parê autorsk¹. On bowiem, jako by³y ¿o³nierz i uczestnik Bitwy Pod Lenino, pracownik administracji pañstwowej i dzia³acz spo³eczny, przedstawi-ciel niewielkiej dziœ spo³ecz-noœci ¿ydowskiej w Polsce, by³ jej najbli¿szym wspó³pracowni-kiem i partnerem w utrzymywa-niu kontaktów i zbieraniu ma-teria³ów do wielu ksi¹¿ek”.

Pierwodruk: „Hanna Domañska i jej

œwiat”, Wydawnictwo Oskar, Gdañsk-

Sopot, 2011

W obecnym stanie swoim Soboty nale¿¹ niezaprzeczalnie do najprzyjemniejszych miejsc

wytchnienia letniego dla zdrowych, a uzdrowienia dla cierpi¹cych. Tak Ludwik Jenike zachwala³

walory kurortu w 1883 roku, w artykule Soboty (Zoppot) pod Gdañskiem zamieszczonym w numerze 31

Tygodnika Ilustrowanego. Natomiast w 1911 roku Ilustrowany przewodnik po Gdañsku, Oliwie,

Sopotach i Malborku reklamowa³, ¿e z bliska i z daleka przybywaj¹ tu gromadnie, tak i¿ Sopoty pod

wzglêdem ruchu obcych do najprzedniejszych miejsc k¹pielowych nad morzem zaliczaj¹.

Tak by³o równie¿ w latach póŸniejszych, by zacytowaæ chocia¿ Ilustrowany przewodnik po Gdañsku

i okolicy z 1921 roku: Jedna z najwiêcej znanych i ulubionych miejscowoœci k¹pielowych nad Ba³tykiem

– to Sopot, odwiedzany g³ównie przez Polaków”. (…)

Wiele lata temu (1971) znany publicysta „Tygodnika Powszechnego”: Stefan Kisielewski napisa³,

¿e Sopot to miasto pe³ne wszelkiej sprzecznoœci w czasie i przestrzeni, w historii i demografii, gdzie

nie by³o dwóch podobnych domów, ani piêciu ludzi z pochodz¹cych z jednego miejsca (…) A aktor Marek

Kondrat stwierdzi³ krótko: Lubiê Sopot jak wino, bo Sopot trwa, a wino wiadomo, im starsze, tym lepsze.

Tylko, ¿e wino jak ludzie jest ró¿ne, kwaœne, s³odkie, a nawet z b¹belkami. Taki te¿ czasem bywa³ Sopot,

cichy i pusty w zimie, zaludniaj¹cy siê latem dziêki swym k¹pielom morskim, wspania³ej pla¿y i ró¿nym

urz¹dzeniom rozrywkowym, które œci¹gaj¹ nieprzeliczone rzesze goœci. Do tych urz¹dzeñ zaliczano: molo,

Seestrasse, czyli dzisiejszy deptak, Kasyno, wystawy dzie³ sztuki oraz ulubione wycieczki piesze do lasu,

albo stateczkiem po morzu. Tak by³o przed drug¹ wojn¹ œwiatow¹ i tak jest do dzisiaj. St¹d po

Opowieœciach sopockich ulic, Magicznym Sopocie i Tajemniczym Sopocie, przysz³a kolej na Sopockie

Hanna Domañska „Sopockie rozmaitoœci”, Wydawnictwo Polnord Oskar, Gdañsk 2009

Hanna Domañska, „Tajemniczy Sopot”,

Wydawnictwo Polnord Oskar, Gdañsk 2008

Cisza, zieleñ, dobre powietrze przyci¹ga³y do Sopotu ludzi ró¿nych nacji i profesji.

Mo¿liwoœæ ziemskiej wêdrówki miêdzy niebem a bezkresem wód fascynowa³y w

równym stopniu ludzi g³êboko wierz¹cych, jak i wolnomyœlicieli. Wszyscy znaleŸli sta³e lub

okresowe schronienie w kamienicach oraz willach równie niezwyk³ych jak oni sami. Jeszcze

dziœ, chodz¹c po mieœcie, zobaczyæ mo¿na zaklête w cegle i drewnie ilustracje do bajek braci

Grimm, do dzie³ Wagnera czy te¿ miniatury francuskich rezydencji albo typowo pomorskich

dworków i pa³aców. S¹ one bardzo malownicze zarówno w otoczeniu zieleni, jak i

przysypane œniegiem, warte pamiêci, a tak¿e gospodarskiej rêki. Pamiêæ nale¿y siê równie¿

mieszkañcom owych domostw” (…)

Hanna Domañska, „Opowieœci sopockich kamienic”,

Wydawnictwo Polnord Oskar, Gdañsk 2005

Gdy po raz pierwszy zetknê³am siê z kultur¹ ¿ydowsk¹ w ogóle, a w szczególnoœci z

zasypanym liœæmi, ziemi¹ i ludzk¹ niepamiêci¹ cmentarzem przy ulicy Malczew-

skiego, postanowi³am przywróciæ do ¿ycia tych, którzy kiedyœ stanowili integraln¹ czêœæ

miejscowego spo³eczeñstwa. Wyniki tej – w przenoœni - archeologicznej pracy publikujê od

1985 roku. Nie jest ona zakoñczona…”

Hanna Domañska, „Zapomniani byli w mieœcie – Dzieje ¯ydów sopockich

w XIX i XX wieku”, Agencja Wydawnicza Tu, Warszawa 2001

Page 10: Riviera listopad 2013

Nekropolia ¿ydowskaw Sopocie

WIELCY SOPOCIANIEHanna Domañska 1932-2009

Nekropolia ¿ydowskaw Sopocie

Z. Lidia Pszczó³kowska

ani Hanna w swojej pra-cy zawodowej zajmo-Pwa³a siê m.in. dokumen-

tacj¹ zabytków Trójmiasta i Po-morza, wœród których by³y te¿ cmentarze ¿ydowskie w Gdañ-

Œwiêto Zmar³ych to okazja do wspominania tych, którzy odeszli. Z pewnoœci¹ wielu ludzi z krêgu historyków sztuki,

znajomych i przyjació³, nie mówi¹c o Rodzinie, wspomina³o tego dnia Hannê Domañsk¹-Lifsches, wieloletni¹ mieszkankê

Sopotu, wielce dla tego miasta zas³u¿on¹ badaczkê i pisarkê. Wspomina³o J¹ te¿ dlatego, ¿e w tym Dniu Pamiêci, mog³o

pójœæ czy tylko popatrzeæ na uporz¹dkowan¹, zadban¹ nekropoli¹ ¿ydowsk¹ w tym mieœcie, usytuowan¹ w pobli¿u innych

cmentarzy sopockich.

sku, a przede wszystkim w So-pocie. Zamkniêty zaraz po woj-nie decyzj¹ ówczesnych w³adz administracyjnych cmentarz ¿ydowski ulega³ dewastacji i powolnemu niszczeniu. Po reorganizacji Oœrodka Ochrony Dóbr Kultury w Gdañsku, w którym pracowa³a od 1976

roku, praca dr Hanny Domañ-skiej zosta³a ograniczona do dokumentacji zabytkowych koœ-cio³ów i cmentarzy. Dlatego te¿ systematycznie zaczê³a – jak to Ona – dok³adnie studiowaæ historiê, kulturê i religiê ¿ydow-sk¹, gromadz¹c przy tym ty-si¹ce notatek, wypisów, fiszek z biografiami mieszkañców So-potu pochodzenia ¿ydowskiego. W pracach tych towarzyszy³ jej, pomaga³ i wspiera³ m¹¿, Leon LIfsches.

Pani Hanna nawi¹za³a te¿ kontakty z w³adzami miasta. W zadaniu renowacji cmentarza czynnie i finansowo uczest-niczy³a te¿ Fundacja NIssen-baumów. Dziêki dzia³alnoœci, aktywnoœci, czujnoœci i wiedzy Hanny Domañskiej, ocala³e, le¿¹ce w nie³adzie na ziemi zamkniêtego cmentarza, nie-kiedy bardzo zniszczone ma-cewy zosta³y podniesione i sta-rannie odrestaurowane. Wyma-ga³o to pracowitej dokumen-tacji, badania Ÿróde³ w archi-wach oraz bibliotekach, prowa-dzenia licznych kwerend kra-jowych i zagranicznych.

Prace konserwatorskie za-koñczono w roku 1989, ale ju¿ w roku 1983 nekropolia ta – ze wzglêdu na swoje przeznacze-nie, uk³ad przestrzenny i zacho-wane oryginalne ogrodzenie, wpisana zosta³a do rejestru zabytków nieruchomych woje-wództwa gdañskiego. Nadzoru-

j¹c te dzia³ania, autorka ksi¹¿ki „Kadisz gdañskich kamieni” coraz lepiej poznawa³a wspó³-czesne œrodowisko ¿ydowskiej w Sopocie, Gdañsku, ale te¿ w Polsce i zagranic¹. Zaznajamia-³a siê coraz bardziej z kultur¹ i religi¹ ¿ydowsk¹, staj¹c siê w ten sposób jedn¹ z nielicznych osób spoza tego œrodowiska tak zorientowan¹, zaanga¿owan¹ i œwiadom¹ zas³ug dla miasta i kraju spo³ecznoœci ¿ydowskiej.

Jeszcze jeden wa¿ny aspekt jej zaanga¿owania w prace badawcze, konserwatorskie, dokumentacyjne oraz pisarskie, dotycz¹ce kwestii ¿ydowskich. Czytelnicy jej licznych arty-ku³ów i ksi¹¿ek dowiedzieli siê znacznie wiêcej o mieszkañcach Sopotu i o pozytywnej roli, jak¹ w tym mieœcie odegrali ̄ ydzi. A sam cmentarz – dziœ uporz¹d-kowany, oczyszczony z pora-staj¹cych go wczeœniej chaszczy i chwastów daje dziœ œwia-

dectwo jej pracowitoœci i ak-tywnoœci w ocaleniu œladów wielokulturowej przesz³oœci So-potu, staj¹c siê prawdziw¹ „Bra-m¹ do Boga”, jak g³osi odtwo-rzony hebrajski napis z orygi-nalnej bramy nekropolii.

Na marginesie warto zazna-czyæ, i¿ wszystkie, przez lata gromadzone, bezcenne materia-³y archiwalno-dokumentacyjne dr Hanny Domañskiej-Lifsches, jej m¹¿ przekaza³ do zbiorów rêkopiœmiennych Polskiej Aka-demii Nauk Biblioteki Gdañ-skiej, dziêki czemu mog¹ z nich teraz korzystaæ inni badacze i pasjonaci.

Page 11: Riviera listopad 2013

11CZYTELNIANr 11 (86) Listopad 2013

iektórzy czytelnicy zapewne doskonale pa-Nmiêtaj¹ jeszcze lodzia-

rzy w bia³ych uniformach i fura-¿erkach, którzy na wypalonych letnim, wakacyjnym s³oñcem sopockich pla¿ach sprzedawali wprost ze swoich skrzynek lo-dy „Mewa”, „Bambino” i „Cali-pso”. Ich zachêcaj¹ce okrzyki nios³y siê z morsk¹ bryz¹ wzd³u¿ pla¿y, wabi¹c wszyst-kich spragnionych lodowych smako³yków. Czasami pokrzy-kiwania te bywa³y weso³e, na-wet frywolne i nie do koñca cenzuralne, czasami tylko in-formuj¹ce, kiedy indziej przy-biera³y zaœ formê rymowanych wierszy. Dziœ, z perspektywy czasu, wydaje mi siê, ¿e to w³aœ-nie ci pla¿owi lodziarze byli pre-kursorami dzisiejszych copy-writerów, w agencjach rekla-mowych wymyœlaj¹cych nowe slogany i promocyjne has³a. Pamiêtacie? Mo¿e ktoœ uzupe³-ni moj¹ listê?

Sam Gomu³ka wyszed³ z wody, ¿eby kupiæ u mnie lody!

Fragment najnowszej ksi¹¿ki Wojciecha Fu³ka i Tomasza Dobrowolskiego „Mo¿e pla¿a”

Wojciech Fu³ekLody Calipso, Calipso lody – kto je kupi, bêdzie m³ody!Lody „Mewa” na œniadanie, kto poli¿e, zaraz wstanie! (powsta³a równie¿ wersja tego has³a tylko dla doros³ych)Mê¿u, mê¿u, nie b¹dŸ g³upi, niech ci ¿ona loda kupiMoja babcia chorowa³a – zjad³a loda, wyzdrowia³a!Czy kto stary, czy kto m³ody – ka¿dy kupi u mnie lody!Lody, lody, dla och³ody!

Takie i wiele innych wy-krzykiwanych na pla¿ach hase³ wymyœlali niegdysiejsi lodzia-rze. W kultowym filmie An-drzeja Kondratiuka „Kobiela na pla¿y”, Bobek Kobiela po¿ycza od sopockiego lodziarza bia³y strój, nieod³¹czn¹ fura¿erkê (kto dziœ jeszcze wie, jakie do-k³adnie nakrycie g³owy ozna-

cza to s³owo?) i jego bia³¹ skrzynkê na parcianym pasie, wymyœlaj¹c w³asne has³o: „Tu siê sprzedaje, tu siê kupuje, odejdŸ malutki, bo ciê oplujê”. Lody, które sprzedawa³ (a w³aœciwie rozdawa³) wtedy Kobiela to s³ynne „Mewa” – lody na okr¹g³ym patyku, oblane czekolad¹. Ich recepturê wymyœlili bracia Fuglewiczo-wie (Franciszek i Józef), którzy po wojnie osiedli w Gdyni.

Pierwsza wersja tego smako-³yku to jeszcze lody „Pingwin”, ale ju¿ wkrótce – pod now¹, skrzydlat¹ nazw¹ „Mewa” za-wojowa³y one trójmiejskie pla-¿e, place i deptaki. Prywatna lo-dziarnia braci Fuglewiczów, dzia³a³a nieprzerwanie niemal æwieræ wieku, jakoœ odnajduj¹c siê w socjalistycznej rzeczywis-toœci, choæ gnêbiona licznymi domiarami i kontrolami. Roz-poczê³a dzia³alnoœæ jeszcze za czasów Bieruta (1954), prze-trwa³a równie ciê¿ki dla pry-watnej inicjatywy czas Gomu³-ki, aby w koñcu polec na lodo-wym polu chwa³y w okresie póŸnego Gierka (1978), kiedy wprowadzono kartkowe przy-dzia³y na cukier. Franciszek Fu-glewicz spali³ wtedy wszystkie dokumenty, pozwolenia, zdjêcia i receptury, tak, aby nikt nie móg³ ju¿ nigdy poznaæ smaku

lodów „Mewa”. Mo¿e to i dobrze, bo wspomnienia na pewno zawsze maj¹ lepszy smak, ni¿ rzeczywistoœæ... „Na-wet ma³pa zesz³a z drzewa, ¿eby kupiæ lody mewa!”, „Lody, co siê nazywaj¹ „Mewa” – kto poli¿e, ka¿dy œpiewa!”

Na pla¿ach sprzedawano te¿ wtedy nieco mniej popularne lody „Bambino” („Zjedz Bam-bino, troski min¹”, „Jeœliœ z piêkn¹ jest dziewczyn¹, kup jej dziœ loda Bambino”), a tak¿e najpopularniejszy wytwór soc-jalistycznego przemys³u mle-czarskiego w naszym kraju – lo-dy „Calypso”. Poniewa¿ jednak technologia produkcji loda na patyku okaza³a siê zbyt wyra-finowana dla pañstwowego wytwórcy, ktoœ wpad³ wówczas na genialny w swej prostocie pomys³: lody w opakowaniu sprzedawano osobno, patyczki – osobno, pozostawiaj¹c po³¹-czenie tych dwóch elementów w ca³oœæ tzw. konsumentowi, co nie zawsze zreszt¹ koñczy³o siê powodzeniem. Nikt jednak do dziœ nie wie, dlaczego i kto nazwa³ te lody (których smak nie by³ zreszt¹ na owe czasy wcale najgorszy) imieniem mitycznej nimfy, któr¹ Homer obci¹¿a za opóŸniony powrót Odysa do Itaki. „Lody Calipso, Calipso lody – najlepszy sposób na wszystkie wrzody!”

Lody Calypso, landrynkowa oran¿ada w butelkach z porce-lanowym kapslem, wata cu-krowa, zawsze ohydnie ciep³a cytroneta (albo tzw. napój fir-mowy) w foliowym woreczku, ogórki ma³osolne z wiaderka (ogóreczki z mojej beczki” , „ogórki ma³osolne – kto nie kupi, to ... nie spróbuje”), ja-godzianki i wêdzone wêgorze (zawsze z tekturowej walizki) - oto najwiêksze „spo¿ywcze” pla-¿owe przeboje PRL-u. Sprze-dawano tam równie¿ np. nie-zwykle popularn¹ niegdyœ po-po³udniówkê (w której kolejne odcinki komiksów drukowa³ so-pocianin, ojciec Kajka i Ko-kosza, Janusz Christa) - „Wie-czór Wybrze¿a”, zdarzali siê te¿ wêdrowni sprzedawcy pocztó-

Handel na sopockiej pla¿y zakwita³ ka¿-dego lata w s³oneczne dni jak egzotyczny, oryginalny kwiat. Mija³y lata, a lodziarze zawsze powracali – w swoich bia³ych ma-rynarkach i fura¿erkach – ze swoimi ry-mowankami na piaszczyst¹ trasê.

wek, okularów s³onecznych, pa-mi¹tkowych breloczków i in-nych gad¿etów.

Handel na sopockiej pla¿y zakwita³ ka¿dego lata w s³o-

neczne dni jak egzotyczny, oryginalny kwiat. Mija³y lata, a lodziarze zawsze powracali – w swoich bia³ych marynarkach i fura¿erkach – ze swoimi rymo-wankami na piaszczyst¹ trasê. Nie starzeli siê, trwaj¹c na swoim pla¿owym posterunku, co najwy¿ej zmieniaj¹c czasami jedno prominentne nazwisko na inne. Kiedy Gomu³ka przesta³ byæ aktualny, pojawia³ siê w jego miejsce np. Gierek lub Ja-roszewicz. Lody te¿ siê nie zmienia³y. Smakowa³y i wygl¹-da³y ci¹gle tak samo.

Kiedy w koñcu pewnego lata zabrak³o nagle sezono-wych lodziarzy, nikt tego po-cz¹tkowo nawet nie zauwa¿y³. Mimo zakazów k¹pieli, pla¿o-wiczów przecie¿ nie brakowa³o. Ale ich œwiat bez bia³ych

Kiedy w koñcu pewnego lata zabrak³o nagle sezonowych lodziarzy, nikt tego pocz¹tkowo nawet nie zauwa¿y³. Mimo zakazów k¹pieli, pla¿owiczów przecie¿ nie brakowa³o. Ale ich œwiat bez bia³ych postaci ze skrzynkami, przewieszonymi przez ramiê, sta³ siê jakiœ inny, ubo¿szy i mniej barwny.

Lody Calypso, landrynkowa oran¿ada w butelkach z porcelanowym kapslem, wata cukrowa, zawsze ohydnie ciep³a cytroneta (albo tzw. napój firmowy) w foliowym wo-reczku, ogórki ma³osolne z wiaderka (ogó-reczki z mojej beczki” , „ogórki ma³osolne – kto nie kupi, to ... nie spróbuje”), jago-dzianki i wêdzone wêgorze (zawsze z tek-turowej walizki) - oto najwiêksze „spo-¿ywcze” pla¿owe przeboje PRL-u.

postaci ze skrzynkami, prze-wieszonymi przez ramiê, sta³ siê jakiœ inny, ubo¿szy i mniej barwny. Kolory lata wyblak³y nagle na sopockim s³oñcu, a

lodziarze, którzy bezpowrotnie gdzieœ zniknêli – pozostali tylko na czarno-bia³ych, pami¹tko-wych wakacyjnych fotogra-fiach jako przypadkowe t³o. Do dziœ jednak wci¹¿ wspominam – i nie jestem zapewne w tych nostalgicznych wspomnieniach odosobniony - jako niemal do-skona³e tamte, proste przecie¿ lodowe smaki. Rymowane nawo³ywania sopockich lodzia-rzy te¿ powracaj¹ do mnie czasami dalekim echem z nad-morsk¹, orzeŸwiaj¹c¹ bryz¹. Mo¿e sopocki lodziarz zas³u¿y³ zatem na poœwiêcon¹ mu ³a-weczkê gdzieœ na nadmorskim szlaku spacerowym i jakiœ trwalszy œlad pamiêci, ni¿ te kilka poœwiêconych mu w tej ksi¹¿ce zdañ?

Lody, lody dla och³ody!Lody, lody dla och³ody!Kiedy d³ugo oczekiwany upa³ zawiœnie w koñcu nad morskim brzegiem, a s³oñce nie daje wytchnienia, przychodzi czas na poszukiwanie cienia i odrobiny ch³odu. A có¿ lepiej mo¿e wtedy sch³odziæ nasze rozgrzane cia³a i rozpalone g³owy ni¿ lód?

P.S. Jeœli ktoœ z naszych czytelników mo¿e poszerzyæ listê cy-

towanych hase³ reklamowych sopockich lodziarzy o inne, au-

tentyczne rymowanki i slogany, jest jeszcze szansa, i¿ trafi¹

one na karty przygotowywanej publikacji. Jeœli macie

Pañstwo równie¿ jakieœ w³asne, pla¿owe wspomnienia –

prosimy o podzielanie siê nimi. Jedne i drugie mo¿na przes³aæ

na adres mailowy redakcji: [email protected], lub bezpoœrednio

do autorów ksi¹¿ki: [email protected]

Powy¿szy fragment pochodzi z najnowszej, niepubliko-wanej ksi¹¿ki Wojciecha Fu³ka (teksty) i Tomasza Do-browolskiego (fotografie, opracowanie graficzne) pt. „Mo¿e pla¿a”. Ksi¹¿ka uka¿e siê w czerwcu 2014 roku).

Page 12: Riviera listopad 2013

12 ROZMAITOŒCI Nr 11 (86) Listopad 2013

R E K L A M A

oty nie lubi¹ ch³odu ani s³oty. Nie przepa-Kdaj¹ tak¿e za œniegiem,

a zw³aszcza marzn¹cym desz-

Z notatnika Kociej Mamy

Pomó¿my im prze¿yæPomó¿my im prze¿yæ

El¿bieta Paszkowska

Zima to najgorszy okres dla kotów ¿yj¹cych na ulicy. Przenikliwy zi¹b, utrudniony dostêp do po¿ywienia oraz obfite opady œniegu pogarszaj¹ i tak z³e warunki bytowe tych zwierz¹t. Czy… i jak prze¿yj¹ zimê, zale¿y równie¿ od nas.

czem. Kiedy nadchodz¹ d³ugie zimowe noce potrzebuj¹ ciep-³ego schronienia. Czêsto jedy-nym takim miejscem s¹ piwni-ce. Dlatego zim¹ nie powinni-œmy utrudniaæ kotom do nich dostêpu.

Odbierz domek dla kotaDobrym rozwi¹zaniem jest

stawianie na podwórkach drew-nianych domków dla kotów. Budki te powinny byæ wyœcie-lone styropianem, starym ko-cem lub s³om¹. Nie jest to kosztowne, a koty na pewno od-wdziêcz¹ siê, pilnuj¹c by do naszych domów nie wprowa-dzi³y siê gryzonie.

Towarzystwo Opieki nad Zwierzêtami, dzia³aj¹ce przy Sopockim Schronisku dla Bez-domnych Zwierz¹t posiada je-szcze domki dla „kotów wolno-bytuj¹cych”. Dzia³acze TOZ informuj¹, ¿e koci opiekunowie oraz osoby dokarmiaj¹ce sopoc-kie futrzaki, mog¹ siê do nich zg³osiæ i odebraæ takie drew-niane budki.

Nie zapominajmy

o jakoœci karmyRównie istotne jak miejsce,

w którym zwierzêta zimuj¹, jest ich prawid³owe dokarmianie. Jedzenie musi byæ œwie¿e i nie-

zamarzniête. A poniewa¿ kot to miêso¿erca, powinno tak¿e za-wieraæ du¿¹ iloœæ zwierzêcego bia³ka, np. ryby, albo kurczaka. Koty chêtnie jedz¹ równie¿ dro-biowe serca, w¹tróbki i odpady wo³owe (gotowane). Wygodn¹ form¹ po¿ywienia s¹ gotowe karmy zarówno suche jak i w puszkach.

Pamiêtajmy, aby nie karmiæ kotów miêsem wieprzowym! Nie powinno siê równie¿ po-dawaæ im rybich szkieletów ani koœci z miêsem.

Ludzki lek mo¿e kota zabiæ!Pora zimowa to czas, w

którym nie tylko my czêœciej chorujemy. Problem ten dotyczy równie¿ kociej populacji. Nie-stety ludzie, chc¹c ze szczerego serca pomóc zwierzêtom w cho-robie, czêsto nieœwiadomie po-garszaj¹ ich stan.

Poprosi³am lekarza wetery-narii, Sebastiana Domañskiego, udzielaj¹cego konsultacji kar-diologicznych w Przychodni We-

Chcesz pomóc naszym sopockim kotom? One czekaj¹. Mo¿e w³aœnie na Ciebie. Skontaktuj siê osobiœcie z pracownikami So-pockiego Schroniska dla Bezdomnych Zwierz¹t lub telefonicznie z opiekunem kotów: 513 064 979

Gacek, to roczny kocurek o wyj¹tkowo weso³ym usposobieniu - pomimo, ¿e urodzi³ siê w schronisku. Gacek nie mo¿e ju¿ doczekaæ siê opiekuna, który poka¿e mu inny œwiat. Kotek uwielbia zabawê, jest ³agodny i ciekawy œwiata.

Seniorka – starsza, przemi³a kocica trafi³a do schroniska po œmierci swojego pana. Bardzo prze¿y³a zmiany, jakie zasz³y w jej ¿yciu. Wpad³a w depresje i z trudem uda³o siê j¹ uratowaæ. Dziœ jest pogodn¹ koci¹ staruszk¹, która jeszcze wierzy, ¿e ktoœ przyjmie j¹ pod swój dach i zapewni godziw¹ „emeryturê”.

terynaryjnej Janusz Borcowski i Tadeusz Pop³awski w Gdañsku, o poradê, w jaki sposób pomóc bezdomnym kotom, gdy zauwa-¿ymy u nich oznaki choroby?

- Przede wszystkim nie po-dawaæ im œrodków przeciw-bólowych przeznaczonych dla ludzi np. aspiryny – t³umaczy Sebastian Domañski. – Substan-cje te s¹ bowiem dla kotów tok-syczne i truj¹ce. Pomocne mog¹

okazaæ siê natomiast preparaty witaminowe dostêpne w apte-kach, w sklepach zoologicz-nych lub w lecznicach wetery-naryjnych. Nie nale¿y jednak zapominaæ, ¿e w przypadku zau-wa¿enia chorego kota zawsze warto skonsultowaæ siê z przy-chodni¹ weterynaryjn¹. Pamiê-tajmy, ¿eby nie leczyæ zwierz¹t w³asnymi sposobami.

Page 13: Riviera listopad 2013

13PROMOCJANr 11 (86) Listopad 2013

tel: 537 169 882tel: 537 169 [email protected]@stanlight.pl

Page 14: Riviera listopad 2013

14 ROZMAITOŒCI Nr 11 (86) Listopad 2013

iedy dawni towarzysze z PZPR przejêli ma-Kj¹tek narodowy Pola-

ków, z dnia na dzieñ stali siê szanowanymi w œwiecie bizne-su kapitalistami. Do pe³ni gos-podarczego sukcesu pozosta³o im jedynie wyprzedanie za bez-cen tego¿ maj¹tku i podzielenie siê zyskiem z zachodnimi do-radcami...

Ten krótki rys historyczny, przeznaczony by³ dla naszych najm³odszych czytelników, któ-rych nie wiedzieæ czemu naj-nowszej historii Polski w szko-³ach publicznych niestety nie ucz¹. Po tym wstêpie mo¿emy ju¿ przejœæ do g³ównego tematu.

Media jednego kierunku¯eby rz¹dziæ osierocon¹ po

PRL-u ciemn¹ mas¹ Polaków, trzeba posiadaæ odpowiednie

Widziane z Placu Rybaków

Maciej Szemelowski

Kto ma media Kto ma media ten ma w³adzêten ma w³adzêPrzed dwudziestu laty, po tzw. prze³omie, kiedy to zawali³ siê z hukiem najlepszy z mo¿liwych systemów na œwiecie, jego apologeci ochoczo zabrali siê do budowy nowego ustroju. Uprzednio cichaczem wyczyœcili swoje „teczki”, aby móc z czyst¹ kart¹ i ze zdwojon¹ energi¹, usuwaj¹c po drodze „ekstremistów”, stan¹æ na czele dziesiêciomiliono-wego zwi¹zku zawodowego.

narzêdzia. Dziêki nim Najjaœ-niejsza W³adza III RP mo¿e ko-munikowaæ siê ze spo³eczeñ-stwem… I nie wa¿ne, ¿e komu-nikacja ta jest jednokierunkowa. Najjaœniejsza W³adza nie musi przecie¿ s³uchaæ g³osu spo³e-czeñstwa, poniewa¿ doskonale wie, co dla niej jest dobre. Spo-³eczeñstwo natomiast - durne przecie¿ i nieoœwiecone - nie wie, ani co dla niego dobre, ani tym bardziej, co wskazane dla Najjaœniejszej W³adzy.

Jak przysta³o na kraj postko-lonialny, w którym czyta siê ma-³o, albo w ogóle nie czyta, Umi³owani Kacykowie komu-nikuj¹ siê ze swymi poddanymi za pomoc¹ obrazków, czyli ekranu telewizyjnego. Co praw-da nie ma ju¿ ponoæ cenzury, ale… wiadomo, lepiej w „sre-dstvach massovoy informatsii” mieæ swoich zaufanych ludzi, znaczy siê z odpowiednim do-robkiem. Dbaj¹c o klimat pracy w massmediach Najjaœniejsza W³adza usunê³a wiêc nawie-dzonych, faszystów i ca³¹ resztê narodowców, bredz¹cych coœ o Bogu, Honorze i OjczyŸnie, i zast¹pi³a ich sprawdzonymi fachowcami albo ich dzieæmi.

Przekaz obrazkowy musi byæ atrakcyjny, czyli ma byæ kolorowo, krótko, g³oœno, szyb-

ko i bezrefleksyjnie. I co naj-wa¿niejsze - widzowi trzeba zawsze wyt³umaczyæ, co widzi na ekranie – zw³aszcza w pro-gramach informacyjnych.

Malkontenci od lat mamro-cz¹ coœ o misji publicznej TVP i o jakimœ pluralizmie. Proszê bar-dzo, mamy zaprzyjaŸnione kon-kurencyjne stacje telewizyjne, a ¿e maj¹ podobny program do naszego, to najlepszy dowód, ¿e jesteœmy nieomylni i wszech-wiedz¹cy. I w tej radosnej, fajnej atmosferze, wspomagani unijn¹ kas¹ z optymizmem, wbrew d¹salskim i grymaœnikom kro-czymy ku œwietlanej przysz³oœci Naszej Demokratycznej Ojczy-zny.

Narodziny nowej telewizjiI nagle cud, w tym uporz¹d-

kowanym medialnym œwiecie pojawia siê nienormalna tele-wizja. Do tego oœmiela siê na-zwaæ „Republik¹”!

„Republikê” tworz¹ dzien-nikarze powyrzucani z prawo-myœlnych mediów. Maj¹ ró¿ne temperamenty i ró¿ne przeko-nania, ale ³¹czy ich wspólny cel - s³u¿yæ polskim obywatelom, dobru Rzeczpospolitej i wolne-mu s³owu – co ciekawe, w tele-wizji „Republika” nikt nikogo nie obra¿a, a wywiady nie przy-

pominaj¹ przes³uchania, i co naj-wa¿niejsze – tu naprawdê nie ma cenzury.

„Republika” wystartowa³a 6 maja br. Tego dnia mia³em za-szczyt (wraz z Lechem Mako-wieckim) wyst¹piæ w jej studio na ¿ywo. Niestety powód na-szego wyst¹pienia by³ bardzo smutny: wspominaliœmy nasze-go przyjaciela „Seawolfa”, wy-bitnego felietonistê i wielkiego patriotê - Tomka Mierzwiñskie-go, którego po¿egnaliœmy za-ledwie dwa dni wczeœniej. W dniu narodzin „Republiki” za-prezentowaliœmy widzom jego pierwsz¹ ksi¹¿kê z pe³nymi pasji tekstami. Tomek niestety tej promocji nie doczeka³.

Najszczêœliwszy

profesor œwiataOd uruchomienia TV „Re-

publika” nie œledzê ju¿ w za-sadzie innych kana³ów. Czasem tylko prze³¹czam na moment stacjê, ¿eby zobaczyæ, co nadaje konkurencja. Niedawno poka-zali profesora X (jednego z tych, na których Najjaœniejsza W³a-dza zawsze mo¿e liczyæ), który oznajmi³, ¿e z prowadzonych przez jego instytut badañ „wy-sz³o mu”, i¿ Polacy s¹ najszczê-œliwszym spo³eczeñstwem w Europie! Niestety nie wyjaœni³, sk¹d w narodzie ten stan nie-dorzecznego szczêœcia.

Realizacje (m.in.):Scenografie telewizyjne do programów muzycznychScenografia w Operze Leœnej (Miêdzynarodowy Festiwal Piosenki, Trzy Dekady Polskiego Rocka, Piknik Country)Scenografia do kabaretu Jana PietrzakaScenografia koncertu Czes³awa NiemenaAutor teledyskówFilm "Sopot”Filmów telewizyjnych "Artyœci Sopotu”Reklam telewizyjnych miêdzy innymi: Pepsi Cola, Browar GdañskiKampania Wyborcza Kampania reklamowa „Alpen Gold”Kalendarz "Artyœci Sopotu”Kilkanaœcie wydawnictw na 100-lecie SopotuWspó³autor albumów: „Gdañsk", "Warszawa jak ze snu", "Sopot-Moje podró¿e do...", "Sopot, sezon, miejsca, chwile"Autor logo "Gdañska Akademia Medyczna", "Piwo Heweliusz", "Rodzina Nadziei", "Hotel Gdynia"Plakat z okazji 20-lecia Polskiej Filharmonii Kame-ralnej Sopot

?

?

?

?

?

?

?

?

?

?

?

?

?

?

?

?

?

Byæ mo¿e powodem naszej infantylnej dumy s¹ niedokoñ-czone wprawdzie, ale za to naj-dro¿sze autostrady w Europie? A mo¿e szczêœcie nasze wynika z posiadania najdro¿szych (co, z tego, ¿e deficytowych?) stadio-nów futbolowych? Albo jest pochodn¹ wysokoœci przeciêt-nej pensji tudzie¿ emerytury? A mo¿e cieszy nas tak d³ug pub-liczny, który przekroczy³ ju¿ 4 biliony z³otych, lub dwumilio-nowe bezrobocie i wielomilio-nowa emigracja ekonomiczna? Wiem! Powodem naszego szczêœcia jest… najdro¿sza pu-bliczna toaleta na œwiecie - War-szawa wyda³a na ni¹… piêæ mi-lionów z³otych!

Ale skoro jest tak fajnie, to dlaczego w pierwszym pó³roczu br. a¿ trzy tysi¹ce Polaków odebra³o sobie ¿ycie?

Zastanawiaj¹c siê nad wia-rygodnoœci¹ badañ naukowych profesora X (tak, tego, na którego Najjaœniejsza W³adza zawsze mo¿e liczyæ), przypo-mnia³em sobie historiê sprzed paru lat…

Autorytety autorytetówProfesor X stan¹³ na czele

grupy autorytetów, która z ca-³ym oddaniem, k³ad¹c na szali swój dorobek naukowy, stanê³a w obronie pewnego psychologa nies³usznie ponoæ oskar¿onego

o pedofiliê - oskar¿ony mia³ swoje cykliczne audycje w publicznej TVP, gdzie z emfaz¹ naucza³ nieokrzesane spo³e-czeñstwo, jak nale¿y postêpo-waæ z trudn¹ m³odzie¿¹…

A jednak s¹d, nie zwa¿aj¹c na dorobek naukowy „autory-teta” skaza³ go na bezwzglêdne wiêzienie… Tam te¿ powsta³ program telewizyjny, który pokaza³ drug¹, przera¿aj¹c¹ twarz psychologa - cz³owieka œmiertelnie chorego, pozba-wionego skrupu³ów, ordy-narnego i szczerego a¿ do bólu…

Psycholog bez emocji, za to ze szczegó³ami opowiada³ o tym, co wyprawia³ z dzieæmi. Na koniec oznajmi³, ¿e zna ca³¹ szajkê utytu³owanych „autory-tetów” z ró¿nych œrodowisk, którzy bior¹ udzia³ w pedo-filskim procederze. Kolejny skandal zawis³ na w³osku. Spra-wê wiêc dyskretnie wyciszono.

Maj¹c doœæ tego rodzaju „autorytetów” staram siê czer-paæ wiedzê o otaczaj¹cym mnie œwiecie wy³¹cznie z niezale¿nej prasy i telewizji „Republika”. I wierzê im bez zastrze¿eñ - byæ mo¿e dlatego, ¿e oni równie¿ wiedz¹, i¿ naprawdê warto byæ przyzwoitym, a nie tylko po-uczaæ o tym wszystkich na oko³o.

Nagrody (m.in.):Nagroda Wojewody Gdañskiego za popularyzacjê Wybrze¿a Gdañskiego

Plakat "Sopot" w Lahti

Za zdjêcie w Gazecie Wyborczej "Molo”

Autor wystaw fotograficznych miêdzy innymi:

Sopockie molo

Sopocka jesieñ

W przygotowaniu wystawy fotograficzne

w Londynie i Pary¿u pt. "Sopot”

Wspó³autor artyku³u w paryskim miesiêczniku „L'Expansion” pt. „Sopot” który ukaza³ siê w 12 krajach Europy Zachodniej

A tak¿e:

Album "Historia Sopockiego Mola"- wspó³autor

P³yta CD "400 najpiêkniejszych widoków Sopotu”

?

????????

???

Maciej Szemelowski - artysta plastyk

Dobosz na listopad

Page 15: Riviera listopad 2013

15CZYTELNIANr 11 (86) Listopad 2013

„Wa³êsa. Cz³owiek z tecz-ki” to przera¿aj¹cy obraz cz³o-wieka, którego uczyniono ikon¹ III RP, a który przez ca³y okres swej dzia³alnoœci politycznej by³ marionetk¹ w rêkach s³u¿b specjalnych PRL. Ksi¹¿ka jest doœæ trudna w odbiorze dla przeciêtnego czytelnika, zw³a-szcza takiego, który ¿yje mitem „wodza Solidarnoœci”, nie mo-g¹c zrozumieæ prostej prawdy, ¿e mit nie trudno stworzyæ na czyjœ u¿ytek i podtrzymywaæ konsekwentnie przez d³ugie lata.

Ksi¹¿ka Cenckiewicza opar-ta jest wy³¹cznie na dokumen-tach z czasów PRL, zachowa-nych do dziœ w archiwach. Choæ w latach swojej prezydentury Wa³êsa „wypo¿yczy³” i nigdy nie zwróci³ setek dokumentów

na swój temat (w tym dziewiêæ-dziesiêciu odnosz¹cych siê do jego dzia³alnoœci agenturalnej), wytrawny historyk wyszpera³ jeszcze wiele dowodów œwiad-cz¹cych, ¿e TW „Bolek” i Lech Wa³êsa, to ta sama osoba. Miê-dzy innymi odnalaz³ pisane

„Wa³êsa. Cz³owiek z teczki” to najnowsze dzie³o S³awomira Cenckiewicza o Lechu Wa³êsie. Krytycy zgod-nie podkreœlaj¹, ¿e tak demaskatorskiej ksi¹¿ki o legendzie „Solidarnoœci” jeszcze nie by³o.

Historyk m³odego pokolenia, dr S³awomir Cenckiewicz, wyrzucony w swoim czasie z pracy w Instytucie Pamiêci Narodowej w Gdañsku za publikacje ods³aniaj¹ce ponur¹ przesz³oœæ by³ego prezydenta Lecha Wa³êsy, wyda³ kolejn¹ ksi¹¿kê na jego temat.

Ca³a prawda o „Bolku”Ca³a prawda o „Bolku”

Andrzej Stanis³awski

Wydawca:PPHU Riviera Sopot

Redaktor naczelny:Krzysztof M. Za³uski

tel. 796-54-94-50

Redakcja:e-mail: [email protected]

OdwiedŸ nas na stronie:www.facebook.com/riviera.gazeta

Druk:Polskapresse sp. z o.o.

80-720 Gdañsk, ul. Po³ê¿e 3

Niezamówionych materia³ów redakcja nie zwraca, zastrzega sobie tak¿e prawo do ich redagowania.

Za treœæ reklam redakcja nie ponosi odpowiedzialnoœci.

Reklama: e-mail: [email protected]

bezplatna gazeta opinii

rêcznie donosy do SB i nazwiska osób, które „Bolek” œledzi³. Wœród nich znaleŸli siê: nie¿y-j¹cy ju¿ przywódca, czy te¿ jeden z przywódców strajku w Stoczni Gdañskiej w grudniu 1970 roku – Kazimierz Szo³och, Henryk Lenarciak, Jan Jasiñski, Józef Szyler, Henryk Jagielski i inni stoczniowcy z tamtych lat, którzy na skutek owych donosów byli represjonowani przez w³adze ko-munistyczne. Odnalaz³y siê rów-nie¿ pokwitowania „honora-riów” wrêczanych Lechowi Wa-³êsie przez prowadz¹cego „Bol-ka” oficera SB kapitana Edwarda Graczyka.

Zdaniem Cenckiewicza, agenturalna przesz³oœæ Wa³êsy w tragiczny sposób zaci¹¿y³a na jego prezydenturze. Wa³êsa by³ i pozosta³ pod przemo¿nym wp³ywem s³u¿b specjalnych PRL. Mimo prób, czêœciowo uda-nych, „wyczyszczenia” polskich

archiwów, wie on doskonale, ¿e wszystkie informacje na jego te-mat znajduj¹ siê w posiadaniu Kremla i Rosjanie w ka¿dej chwili mog¹ go szanta¿owaæ ich ujawnieniem. St¹d jego nerwo-we ruchy, przyznawanie siê do podpisania „jakichœ papierów”, opowieœci o obrotowych drzwiach (takich tam nigdy nie by³o), ma-j¹cych go wci¹gn¹æ na komendê MO przy ówczesnej ulicy Œwierczewskiego w Gdañsku, a potem zaprzeczanie i wytacza-nie procesów ludziom uto¿sa-miaj¹cych go z TW „Bolkiem”.

Lech Wa³êsa wyrós³ w œro-dowisku Wolnych Zwi¹zków Zawodowych stworzonych na Wybrze¿u w koñcu lat siedem-dziesi¹tych ubieg³ego wieku i stanowi¹cych zal¹¿ek póŸniej-szej „Solidarnoœci”. Jego agen-turalna przesz³oœæ by³a dosko-nale znana takim ludziom jak Anna Walentynowicz, Andrzej

Gwiazda, Kazimierz Szo³och, Krzysztof Wyszkowski. Nigdy nie dopuœciliby oni, aby sta³ siê on tym, kim siê sta³. Paradok-salnie na przywódcê „Solidar-

noœci”, ju¿ po zakoñczeniu sierpniowego strajku w Stoczni Gdañskiej, namaœcili go ludzie o nieposzlakowanym charakte-rze: Krzysztof Wyszkowski, przy poparciu Lecha Kaczyñ-skiego. Narada na ten temat odby³a siê w nocy z 3 na 4 wrze-œnia 1980 roku w mieszkaniu ad-wokata Jacka Taylora. Uczest-niczyli w niej miêdzy innymi

Anna Walentynowicz, Bogdan Borusewicz, Jacek Kuroñ, Bog-dan Lis, Helena £uczywo, An-drzej Ko³odziej, ma³¿eñstwo Gwiazdowie i inni.

Dominuj¹c¹ rolê gra³ wów-czas Jacek Kuroñ. Wystawiaj¹c przeciwko niemu Wa³êsê, Ka-czyñski i Wyszkowski s¹dzili, ¿e z dwojga z³ego lepszy bêdzie robotnik – agent bezpieki, ni¿ przefarbowany ideowy komu-nista. Potem, gdy umiejêtna pro-paganda stworzy³a mit „przy-wódcy narodu” nie by³o ju¿ mo¿-liwoœci wyeliminowania Wa-

³êsy, podobnie jak niepodobna by³oby usun¹æ Adolfa Hitlera, gdy zosta³ wybrany kanclerzem III Rzeszy.

W pos³owiu do swej ksi¹¿ki S³awomir Cenckiewicz mówi, ¿e napisa³ j¹ w proteœcie prze-ciwko filmowi „Wa³êsa cz³o-wiek z nadziei” wed³ug sce-nariusza Janusza G³owackiego i w re¿yserii Andrzeja Wajdy. Film ten jest aktualnie wyœwiet-lany na ekranach ca³ej Polski. Cenckiewicz obejrza³ go na festiwalu w Wenecji, stwierdzi³, ¿e zawartych w nim k³amstw i z premedytacj¹ stosowanej ob³u-dy jest wiêcej ni¿ kamieni w pi-ramidzie Cheopsa i chwyci³ za pióro.

Film nakrêcony za pieni¹-dze podatników, czyli nas wszystkich, jako ¿ywo przypo-mina propagandowe gnioty krêcone w czasach stalinow-skich. Wajda i G³owacki upra-wiaj¹ w nim kult jednostki, eliminuj¹c wszystko, co mog³o-by zagroziæ pozycji Wa³êsy, jako „ojca narodu” i wyzwoli-ciela œwiata spod komunizmu. Wystarczy przypomnieæ jedn¹ scenê ukazuj¹c¹ miejsce gdzie

w stanie wojennym interno-wany by³ przywódca „Soli-darnoœci”. Jest to rz¹dowy oœro-dek wypocznynkowy w Ar³a-mowie. Realizatorzy pokazali obskurn¹ sto³ówkê, jakby ¿yw-cem przeniesion¹ z podrzêd-nego domu wczasowego FWP (w miejscu gdzie wypoczywa³ Edward Gierek, Wojciech Jaru-zelski, gdzie przyjmowano in-nych przywódców pañstw ko-munistycznych!!!), Wa³êsa otrzy-muje talerz zupy, bez sztuæców poza blaszan¹ ³y¿k¹. Ma to zapewne sugerowaæ, ¿e by³ to jego jedyny posi³ek. W rzeczy-wistoœci, jak wylicza skrupu-latnie Cenckiewicz w ci¹gu 11 miesiêcy swego internowania Wa³êsa „skonsumowa³ samot-nie lub w towarzystwie” 2 butel-ki spirytusu, 289 butelek wódki, 158 butelek wina, 59 butelek winiaku i koniaku, 238 butelek szampana, oraz 1115 butelek piwa. Du¿o, ale te¿ i goœcie

Komentuj na:

facebook.com/riviera.gazeta

…wytrawny historyk wyszpera³ wiele do-wodów œwiadcz¹cych, ¿e TW „Bolek” i Lech Wa³êsa, to ta sama osoba. Miêdzy innymi odnalaz³ pisane rêcznie donosy do SB i nazwiska osób, które „Bolek” œledzi³.

…Wa³êsa by³ i pozosta³ pod przemo¿nym wp³ywem s³u¿b specjalnych PRL. Mimo prób „wyczyszczenia” polskich archiwów, wie on doskonale, ¿e wszystkie informacje na jego temat znajduj¹ siê w posiadaniu Kremla i Rosjanie w ka¿dej chwili mog¹ go szanta¿owaæ ich ujawnieniem.

…w ci¹gu 11 miesiêcy internowania Wa-³êsa „skonsumowa³ samotnie lub w towa-rzystwie” 2 butelki spirytusu, 289 butelek wódki, 158 butelek wina, 59 butelek wi-niaku i koniaku, 238 butelek szampana, oraz 1115 butelek piwa.

S³awomir Cenckiewicz, „Wa³êsa. Cz³owiek z teczki”, Wydawnictwo Zysk i S-ka Poznañ 2013 rok, ISBN: 9788377853566 str. 447, cena 39,90 z³.

bywali u niego czêsto. Tylko do lipca 1982 roku 18 razy odwie-dza³a go rodzina, ¿ona z dzieæ-mi, brat i siostra. 42 razy goœcili przedstawiciele Koœcio³a, miê-dzy innymi biskup Bronis³aw D¹browski i ks. Alojzy Orszu-lik. 4 razy w Ar³amowie byli przedstawiciele Czerwonego Krzy¿a. Na rozmowy przyby-wali wysocy oficerowie MSW z genera³em Czes³awem Kisz-czakiem na czele. W tym kon-tekœcie ukazywanie Wa³êsy, jako cz³owieka pilnowanego przez funkcjonariusza z pisto-letem maszynowym gotowym do strza³u, wydaje siê kpin¹ Wajdy i G³owackiego z polskie-go widza.

Mankamentem znakomitej zreszt¹ ksi¹¿ki Cenckiewicza jest zbytnie rozbudowanie m³o-dych lat Wa³êsy. Na po³y chu-ligañski tryb ¿ycia ch³opaka ze wsi Popowo, przezywanego „sztacheciarzem” (od sztachet wyrywanych z p³otów, którymi ok³ada³ przeciwników na za-bawach w remizie Ochotniczej Stra¿y Po¿arnej) nie musi prze-³o¿yæ siê na dokonania dzia-³acza politycznego, ani nawet

agenta s³u¿b specjalnych - choæ… „czym skorupka za m³odu nasi¹knie, tym na staroœæ tr¹ci” – jak mówi przys³owie. Jednak drobiazgowy opis uwie-dzenia przez Wa³êsê, a na-stêpnie porzucenia z dzieckiem biednej dziewczyny, wraz z podaniem imienia i nazwiska owej dziewczyny, nie wydaje siê potrzebny. Mo¿na by ten fragment, bez szkody dla ca-³oœci ksi¹¿ki skróciæ z kilku-dziesiêciu do kilku stron. Na-le¿y tak¿e ¿a³owaæ, ¿e autor nie rozbudowa³ dzia³añ Wa³êsy w okresie sprawowania przez niego w³adzy prezydenta. Ale to ju¿ nie wina autora, któremu zapewne uniemo¿liwiono do-tarcie do odpowiednich doku-mentów, jakimi móg³by uwia-rygodniæ swój tekst.

A Cenckiewicz opiera siê przede wszystkim na dokumen-tach. I w tym si³a jego ksi¹¿ki.

Page 16: Riviera listopad 2013

16 SPORT Nr 11 (86) Listopad 2013

iejskie korty, dzier-¿awione do tej po-Mry przez Sopockie

Towarzystwo Tenisowe ju¿ od paŸdziernika stoj¹ zamkniête.

ocz¹tkowo istnia³a jedna grupa, lecz z czasem zo-Psta³a ona podzielona na

dwie kategorie wiekowe. W pierwszej najm³odszy

uczestnik ma 6 lat, najstarsi - po dwanaœcie. Zajêcia prowadzone dla nich maj¹ charakter przede wszystkim ogólnorozwojowy, z elementami techniki boksers-kiej. Godzinny trening obejmu-

Konrad Franke

Wojciech Falgowski

Ruszy³a sekcja boksu SSKiR SAKO Sopot. Prowadz¹ j¹ licencjonowani instruktorzy boksu, czynni zawodnicy oraz spo³eczni trenerzy: Kinga Siwa - aktualna mistrzyni Polski i œwiata w kock-boxingu oraz Adil Aslanov - mistrz Gruzji w boksie.

Zajêcia sportowe dla sopockich dzieci i m³odzie¿y

Zajêcia sportowe dla sopockich dzieci i m³odzie¿y 1 paŸdziernika br. rozpoczê³a dzia³alnoœæ nowa sekcja bokserska. Jej organizatorami s¹ Henryk Hryszkiewicz z Sopockiego Stowarzyszenia Kulturystyki i Rekreacji oraz Marek Chrobak i ZKS SAKO. Sekcja stworzo-na zosta³a g³ównie z myœl¹ o sopockich dzieciach i m³odzie¿y. Jej twórcy maj¹ nadziejê, ¿e ich podopieczni w przysz³oœci stan¹ siê znanymi zawodnikami.

je szereg gier i zabaw (gry zes-po³owe, wyœcigi, tory przesz-kód), jak równie¿ æwiczeñ roz-ci¹gaj¹cych, kszta³tuj¹cych ko-ordynacje ruchow¹, wp³ywaj¹-cych na rozwój wszystkich cech motorycznych. Elementy boksu to przede wszystkim technika - nauka postawy bokserskiej, po-ruszanie siê, wyprowadzanie ciosów. Jest to zarówno praca w kolumnie æwiczebnej, jak i w parach, bez elementów sparin-gowych. Zadania maj¹ na celu

wy³¹cznie opanowanie podstaw techniki.

- Równolegle dzieci rozwi-jaj¹ tak¿e umiejêtnoœci spo³ecz-ne, takie jak respektowanie za-sad, norm i regu³ obowi¹zuj¹-cych w grupie rówieœniczej – t³umaczy aktualna mistrzyni Polski w boksie, Kinga Siwa. - Ucz¹ siê pozytywnej, sportowej rywalizacji, a tak¿e kole¿eñstwa i odpowiedzialnoœci.

Starsza grupa wiekowa obejmuje m³odzie¿ w wieku od

13 do 17 lat. Treningi dla niej przeznaczone maj¹ na celu przede wszystkim wyszkolenie przysz³ych zawodników, a na póŸniejszym etapie, równie¿ przygotowanie ich do zawodów.

- M³odzie¿ obecnie uczy siê podstaw boksu, „zaprzyjaŸnia siê” ze specyfik¹ tej dyscypliny sportowej, by w przysz³oœci, jako w pe³ni ukszta³towani zawodnicy móc stan¹æ w ringu – mówi Kinga Siwa. - Warto wiêc ju¿ teraz przyjœæ na zajêcia i

uczyæ siê wspólnie z innymi. Co istotne, w treningach mog¹ braæ udzia³ zarówno ch³opcy, jak i dziewczêta.

- Serdecznie zapraszamy na zajêcia sopock¹ m³odzie¿ i dzieci wraz z rodzicami – mówi prezes Sopockiego Stowarzy-szenia Kulturystyki i Rekreacji, wspó³organizator sekcji, Hen-ryk Hryszkiewicz. - Treningi s¹ oczywiœcie bezp³atne. Odby-waj¹ siê 3 razy w tygodniu. Prowadz¹ je licencjonowani in-

struktorzy boksu i czynni za-wodnicy: Kinga Siwa i Adil As-lanov.

- Mamy nadziejê, ¿e nasza sopocka sekcja boksu rozwinie siê, a najm³odszym nie zabrak-nie kolegów i kole¿anek do wspólnej zabawy – dodaje Kin-ga Siwa. - Wierzymy równie¿, ¿e w grupie m³odzie¿owej w nied³ugim czasie wy³oni¹ siê utalentowani zawodnicy.

Fot. SSKiR

O tym, ¿e polityka niektórych urzêdników mo¿e niszczyæ sopocki sport pisaliœmy w poprzednim numerze „R”. Dzisiaj dalszy ci¹g tej kompromituj¹cej kampanii – tym razem na przyk³adzie tenisa.

Gem, set, mecz i… PRECZ!Tenis ziemny w Sopocie ma ju¿ ponad stuletni¹ tradycjê. Miasto goœci³o w tym czasie najbardziej presti¿owe turnieje m.in. s³ynny Prokom Open. Niestety dyscyplina ta od paru lat prze¿ywa w mieœcie ewidentny kryzys, mimo miêdzynarodowych sukcesów Agnieszki Radwañskiej i Jerzego Janowicza. W³aœnie pad³o jedno z istotnych dla miejskiego tenisa stowarzyszeñ: Sopockie Towarzystwo Tenisowe.

Likwidator stowarzyszenia zo-bowi¹zany zosta³ przekazaæ mia-stu ca³y obiekt do koñca roku. 31 grudnia STT przestanie oficjalnie istnieæ. Korty te wielu tenisistów uwa¿a³o za najlepiej utrzymany i zadbany obiekt tego typu w Trójmieœcie.

Urzêdnicze NIET!Sopockie Towarzystwo Te-

nisowe powsta³o osiem lat temu. Mia³o byæ alternatyw¹, ale i jed-noczeœnie pewnym uzupe³nie-niem dla istniej¹cego od 1957 r. Sopockiego Klubu Tenisowego (SKT). Jego oferta skierowana

by³a g³ównie do osób graj¹cych w tenisa amatorsko i rekrea-cyjnie. Na siedmiu kortach, w tym na dwóch dzia³aj¹cych przez ca³y rok, mo¿na by³o „pomachaæ rakiet¹” za przy-stêpn¹ cenê. Funkcjonowa³y tam szkó³ki dla dzieci oraz re-alizowano (bez udzia³u finanso-wego miasta) program wymiany i wspó³pracy z tenisistami z an-gielskiego miasta partnerskiego Sopotu – Southend on Sea.

Towarzystwo od samego po-cz¹tku utrzymywa³o siê samo-dzielnie, bez wyci¹gania rêki do miasta, z bie¿¹cej dzia³alnoœci sportowej i rekreacyjnej, choæ bez pozyskania dodatków œrod-ków od licznych partnerów, sponsorów i osób ¿yczliwie wspieraj¹cych tenis, by³oby to oczywiœcie niemo¿liwe. STT p³aci³o bowiem miastu za dzier-¿awê kortu, wnosi³o te¿ do kasy miejskiej podatek od nierucho-moœci. W odró¿nieniu od po-przedniego u¿ytkownika kortu, Miejskiego Oœrodka Sportu i Re-kreacji, który rocznie „koszto-wa³” sopockiego podatnika 25 tys. z³. STT nie by³o wiêc dla sopocian i miejskiego bud¿etu ¿adnym obci¹¿eniem. Ma³o tego - klub prowadzi³ ponadto dzia³alnoœæ edukacyjno-szkole-niow¹ oraz by³ organizatorem m.in. turniejów dla lekarzy, osób poruszaj¹cych siê na wózkach, turniejów rodzinnych, dzieciê-cych i m³odzie¿owych.

Co wiêc takiego siê sta³o, ¿e STT musia³ zostaæ zlikwidowany?

OdpowiedŸ mo¿na uj¹æ w jednym zdaniu: brak zgody na przed³u¿enie dzier¿awy na d³u¿-szy okres na dotychczasowych warunkach. W uzasadnieniu zarz¹d klubu us³ysza³ s³ynn¹ ju¿ w Sopocie sentencjê, przypisywan¹ Jackowi Karnowskiemu: „NIE, BO NIE”.

STT ubiega³o siê o dzier¿a-wê kilkuletni¹, aby realnie za-planowaæ i pozyskaæ œrodki we w³asnym zakresie na podwy¿-szenie standardu ca³ego obiek-tu. Widocznie nikomu jednak na tym nie zale¿a³o.

Sport (nie)mile widzianyTenis nie jest po¿¹dany w

Sopocie; do takiego najprawdo-podobniej wniosku doszli radni – cz³onkowie komisji, zajmuj¹cej siê w mieœcie sportem. Choæ de-klarowali pomoc, trudno im jed-nak wierzyæ – zw³aszcza, ¿e w wiêkszoœci to ci sami radni, którzy wczeœniej zachowali biernoœæ w konflikcie Karnowskiego z teni-sistami z SKT.

Ostatecznie SKT wygra³ walkê z ratuszem, ale sta³o siê tak dopiero po trwaj¹cym sie-dem lat procesie s¹dowym. Po uprawomocnieniu siê wyroku klub, móg³ ju¿ bez przeszkód z³o¿yæ w ratuszu wniosek o przekazanie dzier¿awionego od 1945 roku gruntu w u¿yt-kowanie wieczyste. Trwaj¹cy pe³n¹ dekadê konflikt sprawi³ jednak, ¿e g³ówny sponsor SKT zaprzesta³ ten sport finansowaæ. W ten sposób sopocianie stracili

turniej tenisowy Prokom Open, a przy okazji tak¿e sponsorowan¹ przez Prokom dru¿ynê koszykówki mêskiej, wielokrotnego mistrza Polski.

Przypadek Sopockiego Klubu Tenisowego, to naj-lepszy chyba przyk³ad bezrad-noœci radnych. Gdy w roku 1997 Rada Miasta przekaza³a klubowi teren przy ulicy Haf-fnera pod budowê kortów, a klub na zrealizowanie inwestycji przeznaczy³ oko³o 3 mln z³ - rok przed zakoñczeniem inwestycji, bez podania przyczyny, prezy-dent Karnowski wypowiedzia³ najemcom umowê.

Na podstawie tych dwóch przyk³adów, w stosunkowo prosty sposób mo¿na obli-czyæ, ile kosztowa³a sopocian, niefortunna decyzja urzêdni-ka. Jak podsumowaæ jednak straty wizerunkowe, które po-nosi Sopot, kiedy do w³adz sa-morz¹dowych trac¹ zaufanie sportowcy, dzia³acze i spon-sorzy?

Miêdzynarodowego tur-nieju rangi ATP do dziœ nie uda³o siê w Sopocie odtworzyæ, a centralny oœrodek szkolenia tenisowego, zlokalizowany w naszym mieœcie, w³aœnie za-koñczy³ swoj¹ dzia³alnoœæ.

Nie wiem dlaczego, ale w tym momencie przypomina mi siê cytat z piosenki Wojcie-cha M³ynarskiego: „co by jesz-cze spieprzyæ, Panowie?!”

Fot. Wojciech Falgowski

Adil Aslanov prowadzi zajêcia z najm³odszymi mi³oœnikami boksu.