stowarzyszenia misji afryka ńskich  · stowarzyszenia misji afryka ńskich ... tak, by móc prze...

20
Numer 31, marzec 2009 Biuletyn Prowincji Polskiej Stowarzyszenia Misji Afrykańskich www.sma.pl W tym numerze: Listy misjonarzy Modlitwa wyjeŜdŜające- go na misje... Rekolekcje powolaniowe i misyjne Afrykańskie drogi misjonarek świeckich „Aby Slowo Pańskie rozszerzalo się i rozsla- wilo” (2 Tes 3,1) 1% dla Afryki PrzekaŜmy 1% swojego podatku na rzecz

Upload: lecong

Post on 28-Feb-2019

223 views

Category:

Documents


0 download

TRANSCRIPT

Numer 31, marzec 2009

Biuletyn Prowincji Polskiej Stowarzyszenia Misji Afrykańskich

www.sma.pl

W tym numerze:

Listy misjonarzy Modlitwa wyjeŜdŜające-go na misje...

Rekolekcje powołaniowe i misyjne Afrykańskie drogi misjonarek świeckich „Aby Słowo Pańskie rozszerzało się i rozsła-wiło” (2 Tes 3,1)

1% dla Afryki PrzekaŜmy 1% swojego podatku na rzecz

Wrota Afryki Nr 31 Marzec 2009

2

Stowarzyszenie Misji Afrykańskich Borzęcin DuŜy

ul. Warszawska 826 05-083 Zaborów, Polska

Tel. +48 022 75 20 888, Fax.+ 48 022 75 20 926 e-mail: [email protected] http://www.sma.pl

Nasze konto: PEKAO S.A. XIII o/Warszawa

94 1240 2034 1111 0000 0308 5215

Nr 31 ( I/2009) Zdjęcia uŜyte w biuletynie: archiwum SMA Nakład 5000 egzemplarzy, do uŜytku wewnętrznego. Druk: Wydawnictwo PRESSTON w Borzęcinie DuŜym Redakcja: Karolina Brona ks. Andrzej Grych, SMA, ks. Paweł L. Mąkosa, SMA Korekta: Dorota Franczak

W tym numerze: ♦ Wielki Post Czy Chrystus dźwiga krzyŜ mojej codzienności? ...................................................str.3 ♦ Listy misjonarzy i kleryków Modlitwa wyjeŜdŜającego na misje …………..……..str.4 Ślepiec w sklepie okulistycznym……………………str.6 „Pan kiedyś stanął nad brzegiem…” ………..……....str.7 Rok Duchowy w Beninie ………………………........str.9 SMA - pierwsze egzaminy, pierwsze ferie ………….str.10 ♦ Bp. Melchior de Marion Bresillac 150-a rocznica śmierci załoŜyciela SMA …………...str.12 Rekolekcje powołaniowe i misyjne …………………str.12 ♦ Francesco Borghero - misjonarz całym sercem …………….………str.13 ♦ Afryka ńskie drogi misjonarzy świeckich „Aby Słowo Pańskie rozszerzało się i rozsławiło”.…str.15 ♦ Echa animacji misyjnych ……….……….....str.16 ♦ Ogłoszenia SMA Msza Święta Wieczysta SMA …………….…….…..str.17 Międzynarodowa Pielgrzymka SMA na Jasną Górę w roku 2009 ……………….…….…..str.17 ♦ „CChW SOLIDARNI” Podsumowanie projektów edukacyjnych …….….….str.18 1 % dla Afryki …………………………...……….…..str.19

Od Redakcji Drodzy Przyjaciele Misji, Oddajemy w Wasze ręce kolejny, 31 numer Biule-tynu SMA - „Wrota Afryki”, jest to zarazem pierwszy numer w Nowym Roku 2009. Czas, w którym przychodzi-my do Waszych domów jest czasem szczególnym, wypeł-nionym oczekiwaniem wydarzeń związanych ze śmiercią i Zmartwychwstaniem naszego Zbawiciela. Zawsze w okresie Wielkiego Postu staramy się zbliŜyć do Boga i do ludzi, czynimy róŜnego rodzaju postanowienia, zmia-ny… Dla nas w Borzęcinie DuŜym ostatnie tygodnie naznaczone były takŜe wieloma zmianami i wyzwaniami. PoŜegnaliśmy wyjeŜdŜającego na misję do Republiki Środkowoafrykańskiej ks. Wojciecha Lulę - wieloletniego PrzełoŜonego Prowincji Polskiej SMA, który po latach oczekiwań, po raz kolejny, postawi swoje stopy na Afry-kańskiej Ziemi. W tym numerze znajdziecie list ks. Woj-ciecha stanowiący jego modlitwę, zawierający wspomnie-nia i przemyślenia z ostatnich lat. Ponadto na misje do Afryki wyjechały dwie misjonarki świeckie SMA: Kinga Latocha (była dyrektor „CChW SOLIDARNI”) oraz Ewa Łangowska - znana Wam doskonale, wcześniejsza Redak-tor „Wrót Afryki”. O tym, jak wyglądało posłanie misyjne misjonarek dowiecie się z artykułu „Aby Słowo Pańskie rozszerzało się i rozsławiło”. Zmiany personalne w Redakcji (związane z wyjaz-dem Ewy Łangowskiej) popchnęły nas zarazem do doko-nania pewnych przeobraŜeń w wyglądzie samego biulety-nu. Ewolucja szaty graficznej nie oznacza jednakŜe, Ŝe zmieniliśmy się „wewnętrznie”. Jak dotychczas tak i teraz znajdziecie tutaj informacje dotyczące działalności Pro-wincji Polskiej Stowarzyszenia Misji Afrykańskich oraz współpracującego z nami Centrum Charytatywno - Wo-lontariackiego „SOLIDARNI”. Usłyszycie głosy Afryki zawarte w listach misjonarzy i kleryków przebywających na Czarnym Lądzie oraz dowiecie się, jak w prosty sposób moŜna pomóc mieszkańcom wielu krajów afrykańskich. W tym numerze zamieściliśmy dla Was takŜe kilka ogło-szeń związanych z wakacyjnymi planami - pragniemy juŜ teraz poinformować Was o terminach pielgrzymek i reko-lekcji, aby kaŜdy z Was miał szansę zaplanowania urlopu tak, by móc przeŜyć go nie tylko z rodziną i przyjaciółmi, ale teŜ z nami, z Chrystusem i z Afryką. Mam nadzieję, Ŝe przejmując redagowanie biulety-nu uda mi się zdobyć Waszą przyjaźń, tak jak dokonała tego Ewa. śyczę wszystkim miłej lektury „Wrót Afryki”.

Karolina Brona

Na okładce: droga laterytowa, północ Togo

Wrota Afryki Nr 31 Marzec 2009

3

Niektórzy próbują go od siebie odsunąć, udając, Ŝe on nie istnieje – często mówimy, Ŝe jeŜeli o czymś się nie wie, to tak, jakby tego nie było. Takie podejście do krzyŜa – do cierpienia – sprawia, Ŝe staje się on dla nas tak cięŜki, Ŝe nie mamy wystarczająco duŜo siły, aby go nieść. Z pomocą przychodzi nam nasza wiara - podpora oraz odniesienie do KrzyŜa Chrystusa. JeŜeli zechcemy spojrzeć na nasze cierpienie oczami wiary i ujmiemy je w świetle męczeńskiej śmierci Chrystusa,

wówczas dojrzymy jego znaczenie. Bez Chrystu-sa i wiary w Niego zo-staniemy z naszym krzyŜem sami… Bóg zaprasza nas, abyśmy nieśli krzyŜ razem z Jego Sy-nem, a będzie on dla nas lŜejszy. Myśląc zu-pełnie po ludzku – co mamy do stracenia? Nic. A tak wiele moŜe-my zyskać!

Karolina Brona

Popiół - znak naszego przemijania i śmierci; znak, który przypomina nam o obietnicy Ŝycia wiecz-nego. Posypaniem naszych głów popiołem rozpoczął się niedawno okres Wielkiego Postu. Czy tego chcemy, czy teŜ nie - Wielki Post zmu-sza do refleksji. PrzeŜywanie męki i śmierci Pana Jezu-sa ma nam uświadomić miłość Boga, który wydał za nas swojego Syna. Jednak ta refleksja powinna teŜ zwrócić naszą uwagę na to, jak wielkim złem jest grzech, jeŜeli potrzeba aŜ tak wielkiej Ofiary aby to zło zgładzić. Chrystus przyszedł na ziemię jako człowiek, aby zbliŜyć się do nas i abyśmy mogli zbliŜyć się do Niego, poznać Go i przyjąć Jego naukę. Dla wielu z nas – Chrześcijan - Wielki Post jest czasem szcze-gólnym; czasem zatrzy-mania się i zastanowie-nia nad tajemnicą Ŝycia i śmierci, nad obietnicą zmartwychwstania i sen-sem cierpienia. To w sposób szczególny w czasie tych 40 dni częściej niŜ kiedykol-wiek myślimy o KrzyŜu Jezusa, ale teŜ o naszym krzyŜu dnia codzienne-go. Cierpienie jest trud-ną rzeczywistością, rze-czywistością, która doty-ka nas niemal kaŜdego dnia, która niejednokrotnie ro-dzi w nas bunt. Mówi się, Ŝe cierpienie uszlachetnia. Jest w tym jakaś prawda. Człowiek, który poznał gorz-ki smak cierpienia staje się bardziej wraŜliwy na świat i innych ludzi, uczy się spoglądać dalej i głębiej, zdaje się zauwaŜać więcej. Cierpienie, które przychodzi spo-za człowieka (nie to, które on sam – z premedytacją sobie zadaje) pomaga nam wzrastać, uczy pokory i te-go, jak stawać się lepszymi ludźmi. KaŜdy z nas dźwiga swój własny krzyŜ niezaleŜ-nie od tego kim jest, co robi, gdzie się znajduje… KrzyŜem jest cierpienie, starość, są nim choroby, poku-sy i upadki, a ostatecznie: nasze konanie i śmierć. To czeka kaŜdego z nas, pod tym względem jesteśmy tacy sami. RóŜnimy się jednak tym, jak krzyŜ przyjmujemy.

Czy Chrystus dźwiga krzyŜ mojej codzienności?

Wielki Post

Karolina Brona Wolontariuszka

„CChW SOLIDARNI” i pracownik CPM MOYO

„ Nie ukochałem mego krzyŜa, nie rozpoznałem perły

I wciąŜ szukałem drogi Ŝycia, lecz doświadczałem śmierci. AŜ pokonując groźne fale ujrzałem KrzyŜa drewno. Ty wytyczyłeś moją drogę,

miłości ścieŜkę pewną.

śadna pieśń nie wypowie, co czuje moje serce,

Liche drewno ratuje moje Ŝycie.

Błogosławiony KrzyŜ – moja Arka!”

Droga KrzyŜowa w górach Kabye, Saoudé - Togo

Fot

. J.

Pir

óg

Fot

. F

. Bro

na

Wrota Afryki Nr 31 Marzec 2009

4

Listy misjonarzy

Modlitwa wyjeŜdŜającego na misje...

Panie Jezu, oto jestem na kilka dni przed moim wyjazdem na Misję do Afryki. Przed kilko-ma dniami, na „swoje” misje do Togo oraz Tanza-nii, zostały posłane takŜe Kinga, Ewa i Jola, nasze świeckie misjonarki. Jest to piękny czas, bo Afry-ka otrzymuje w darze następne osoby gotowe do dzielenia się swoją wiarą z tymi, którzy jeszcze nie słyszeli o Chrystusie. Przy tej okazji, tak na spokoj-nie, wspominam sobie wszystkie lata przeŜyte przez mnie w Borzęcinie DuŜym. CóŜ Ci mogę powiedzieć w tej chwili, gdy za kilka dni ja sam będę miał zaszczyt „być misjonarzem” w Afryce?

Pierwsze myśli, które przychodzą mi do głowy są jakby obrazami ostatnich lat mojej pracy w Polsce. Wi-dzę, jak wiele rzeczy działo się w moim Ŝyciu za Twoim przyzwoleniem. Najpierw przypominam sobie, jak to zaledwie dwa lata po moich święceniach kapłańskich i pracy na misjach w Belemboke i Mabondo (1996-1998), przełoŜeni skierowali mnie do pracy w Polsce. W tym czasie poświęcałem się głównie rozbudowie struktur SMA, szukaniu nowych powołań do kapłaństwa oraz posługi misjonarskiej osób świeckich. Jednym z głów-nych moich zadań było takŜe formowanie kandydatów do SMA w naszym domu formacyjnym w Borzęcinie Du-Ŝym. Sporo czasu poświęcałem teŜ na zdobywaniu nie-zbędnych środków materialnych potrzebnych do konty-nuowania i utrzymania naszych misyjnych placówek w pięciu krajach Czarnego Lądu. Cele te realizowałem razem ze współbraćmi mojego zgromadzenia, którzy tak jak ja, swoją posługę misjonarską realizowali właśnie w Polsce. Muszę przyznać, Ŝe było to dosyć dziwne do-świadczenie misyjnego Ŝycia, gdyŜ całym sercem czułem potrzebę pracy na misjach w Afryce, a przebywałem we

własnym kraju. Obowiązki te zakończyłem w 2007 r., po 9 latach pracy. Ostatni zaś rok 2008, odbyłem na bezpo-średnich przygotowaniach do pracy na placówce misyjnej w Monasao, w Republice Środkowoafrykańskiej. Z per-spektywy czasu widzę, Ŝe cały ten okres był dla mnie czymś wyjątkowym, chociaŜ okupiłem go na koniec do-świadczeniem własnej niemocy i kruchości BoŜego daru, jakim jest zdrowie. Dzisiaj staję jednak przed Tobą z ogromną nadzieją w sercu, Ŝe wszystkie te przeciwno-ści przeminą. Ufam i wierzę, Ŝe przywrócisz mi zdrowie.

Przed moim powrotem do Afryki widzę, jak z Twoją pomocą udało mi się przeŜyć wiele ciekawych rzeczy. Był to czas prawdziwej szkoły Ŝycia, w której nauczyłem się równieŜ zauwaŜać Twoją obecność w mo-im Ŝyciu duchowym. Przede wszystkim stale doświad-czałem, Ŝe zawsze jesteś ze mną, Ŝe to Ty mnie prowa-dzisz po moich drogach. Ty planowałeś i dawałeś mi ła-skę poznawania Twoich pragnień do tego stopnia, Ŝe nie-jednokrotnie moim jedynym zadaniem było tylko wstać i ruszyć do dzieła. Dziękuję Ci, Ŝe mi podpowiadałeś i szedłeś przede mną jak Pasterz, który prowadzi swoją owczarnię, a Twój głos pozwalał mi odnaleźć się na mo-ich ścieŜkach. Twój Duch przeprowadzał mnie przez wszystkie ciemne doliny i dawał pewność, Ŝe jesteś ze mną, abym się nie zląkł zła, które stale chciało oderwać mnie od Twojej Miłości. Muszę przy tej okazji wobec

Przez „modlitwę” chciałem pokazać czytelnikowi, Ŝe wy-jazd na misje nie jest tylko zmianą miejsca zamieszkania, sposobu Ŝycia, rodzaju pracy itp. To takŜe okazja na „rachunek sumienia” z całego Ŝycia. W procesie tym misjo-narz Ŝyje „napięciami” wywołanymi utratą tego, do czego się przyzwyczaił, z czym było mu dobrze, a tym, co przynie-sie mu jutro i co pozostaje tajemnicą do odkrycia. Z jednej strony to daje duŜą radość, gdyŜ otwiera na nie-znane – mogące być lepsze od przeŜytej historii, ale niesie teŜ powaŜne niepokoje, gdyŜ są rzeczy, na które nie mamy wpływu. Dlatego teŜ ten swoisty „rachunek sumienia” staje się zawierzeniem, aktem oddania się BoŜej Opatrzności, gdzie Miłość Boga oraz nadzieja człowieka spotykają się ze sobą pozwalając uwierzyć, Ŝe misja w której się uczestniczy jest BoŜym zamiarem: Jego mocą dla zbawienia kaŜdego człowieka. Krótko mówiąc wyjazd na misje jest powołaniem, a nie tyl-ko realizacją własnych planów, zamiarów i pragnień.

Ks. Wojciech Lula SMA, Misja Monasao, Republika Środkowoafrykańska

Wrota Afryki Nr 31 Marzec 2009

5

wszystkich powiedzieć, Ŝe wielokrotnie, niestety, ulega-łem złu i upadałem. A te ostatnie lata mojej pracy w Pol-sce były nie tylko naznaczone zewnętrznym i fizycznym zmęczeniem, ale teŜ i pustką duchową. Ujawniała się ona szczególnie wtedy, gdy nie zawsze potrafiłem znaleźć czas na spotkanie z Tobą, gdy brakowało mi wytrwałości w modlitwie, gdy nie zabiegałem o to, aby pogłębić nasze relacje. Konsekwencją takiego Ŝycia były moje upadki i zaniedbywania, a takŜe strata bardzo waŜnych chwil z Tobą. Za to wszystko chcę teraz przeprosić Cię Panie, prosząc jednocześnie o wybaczenie.

Pomimo wszystkich tych moich słabości dałeś mi Panie w ostatnim czasie ogromną łaskę przebywania przez trzy miesiące w Ziemi Świętej. Wyjazd ten był czymś wspaniałym i miał dla mnie ogromne znaczenie, szczególnie teraz, gdy znajduję się być moŜe w połowie mojego Ŝycia.

Jedną z głów-nych rzeczy, jaką mi p o d p o w i e d z i a ł eś w tym czasie, było natchnienie mówiące o mocy Twojego Sło-wa. Nie jest to Słowo zarezerwowane tylko dla specjalistów i eg-zegetów biblijnych, ale takŜe dla prostych ludzi. Sam nas o tym pouczyłeś przebywa-jąc wśród prostych i biednych rybaków gotowych pozostawić wszystko, by pójść za Tobą wszędzie, gdzie ich poślesz. To wła-śnie oni, ci słabi i prości uczniowie, zanieśli Twoje po-słannictwo całemu światu. Oni stali się, niezmordowany-mi heroldami Twoich zamiarów wobec człowieka. Oni takŜe, pomimo swojej biedy materialnej i braków w wy-kształceniu, przyczynili się do rozgłoszenia Dobrej No-winy po całym „ówczesnym świecie”. Nie przelękli się prześladowań, ani tych wszystkich miejsc, w których czuli się słabi, gdzie groziło im niebezpieczeństwo. Ry-zykowali swoje Ŝycie dla Boga i bliźniego, stając się Ŝy-wym zasiewem, które obumarło, by potem wydać plon obfity. „Bo nie ma większej miłości nad tę, gdy ktoś po-święca swoje Ŝycie za przyjaciół” (J 15, 13)

Dzisiaj, po tym szczególnym doświadczeniu przebywania w miejscach ewangelicznych, w duchu ra-dości pragnę Ci wyrazić moją gotowość do Twojej słuŜ-by. Chcę powiedzieć, Ŝe moje serce pała miłością do Cie-bie, Ŝe stale pragnę kontynuować Ŝycie i przygodę z Tobą. Pragnę, jak Ty spalać się w miłości do moich braci i sióstr, którzy niestety, w wielu miejscach jeszcze, doświadczają obecności Złego. Ich cierpienia, brak spra-wiedliwości, pokoju oraz miłości, a takŜe wyzysk i prze-śladowania, są dla mnie nowymi celami, które pragnę

zwalczać w swoim misyjnym zaangaŜowaniu. Chcę to robić bez broni, przemocy czy wyzysku, ale nade wszyst-ko z Mocą Twojego Słowa. To Ono właśnie, w ostatnim czasie było dla mnie wielokrotnym motywem do działa-nia. Daj mi BoŜe wystarczająco duŜo sił, abym mógł sprostać temu wyzwaniu, jako kapłan, misjonarz, Polak, syn, brat, wujek, przyjaciel i kolega. Nie wiem Panie, jaka przyszłość rysuje się przede mną w Republice Środkowoafrykańskiej, w kraju bied-nym i przesiąkniętym niesprawiedliwością. Czy stanie się on moja drugą ojczyzną? JuŜ za kilka dni, jak tylko wyja-dę, będę miał okazję przekonać się o tym. Ale bez wzglę-du na wszystko pragnę tam jechać, by głosić Twoją Do-brą Nowinę o Zbawieniu. Do pomocy będę miał „swoich”. Ale zapewne znajdą się teŜ tacy, którzy nie będą widzieć naszej działalności w dobrym dla nich

świetle. Mogąc być dla nich jakby rywalami - daj nam BoŜe odwagę, aby-śmy nie zdezerterowali. I tak, jak do tej pory bądź wszędzie przede mną, abym miał juŜ wszystko przez Ciebie przygoto-wane. Uczyń mnie Panie narzędziem Twojego pokoju, aby dzisiejsi Twoi nieprzyjaciele zo-stali przemienieni Twoją Miłością. Nich wszyscy oni próbują wykorzystać swoje siły, inteligencję, wiadomości oraz zdro-wie, raczej do oddawania Tobie chwały, Wieczne-mu i Wszechmogącemu

Bogu, niŜ do burzenia i Ŝycia wg swoich zachcianek i niewiedzy, które są przeszkodą w czynieniu dobra oraz narzędziem niszczącym Ŝycie. W Ewangelii św. Łukasza napisane jest: «Bóg nie jest [Bogiem] umarłych, lecz Ŝy-wych; wszyscy, bowiem dla Niego Ŝyją» (Łk 20, 38). Oby Duch Św. otworzył ich serca i oczy na Twoje Sło-wo. Oby wszyscy, którzy Ŝyją tak, jakby Bóg nie istniał zrozumieli, Ŝe takie Ŝycie nie ma sensu. Bóg istnieje, a my wszyscy jesteśmy Jego dziećmi, nawet wtedy, gdy tego nie widzimy lub gdy nam się wydaje, Ŝe to tylko utopia. Wszyscy Ŝyją dla Boga i obym mógł o tym po-wiedzieć swoim dobrym słowem oraz przykładem. Na koniec pozwól mi Panie prosić Cię jeszcze o potrzebne łaski dla tych, których pozostawiam tutaj w kraju. Weź w opiekę całą moja Rodzinę. NaleŜą do niej moi najbliŜsi, ale teŜ wszyscy, którzy kiedyś stanęli na mojej drodze misyjnego posługiwania w Polsce. Obyśmy mogli się jeszcze kiedyś zobaczyć!

Ks. Wojciech Lula, SMA

Ks. Wojciech Lula, SMA i misjonarki świeckie SMA (od lewej: Ewa Łangowska, Jola Kazak, Kinga Latocha).

Wrota Afryki Nr 31 Marzec 2009

6

Ślepiec w sklepie okulistycznym...

Listy misjonarzy

Jest 5:00 nad ranem. Przenikliwe zimno i ciemna noc. Niebo przyozdobione tysiącem gwiazd. Nad hory-zontem pochylony lekko KrzyŜ Południa... Ja, jednak udam się w przeciwnym kierunku. Axum to pierwsza stolica kraju, Lalibela to "Nowa Jerozolima" zwana tak-Ŝe "Czarną Jerozolimą". To wciąŜ nic mi nie mówiące miejsca na mapie, które znalazły się na trasie mojego wędrowania. Na dworcu autobusowym jest juŜ tłoczno. BagaŜ jest umieszczany na dachu samochodu. O 6-tej zajmujemy miejsca w autobusie. Ludzie lekko zaspani. W strojach, języku i fryzurach podróŜujących razem ze mną "czuć" północ kraju! Autobus rusza, a ja rozglą-dam się po moich sąsiadach. Przyjdzie mi dzielić z nimi 2 dni podroŜy do Makale. Wschodzące słońce i pozosta-wiona za plecami stolica Addis Abeba (Nowy Kwiat). Choć Addis jest na ok. 2400 m n.p.m. to jednak mam wraŜenie, Ŝe wciąŜ się wspinamy. Przed oczyma odsła-nia się widok na otaczające miasto góry. Mijane domy przypominają mi zabudowania masajskie. Okrągłe cha-ty pokryte strzechą. Nie ma okien, a jedynym źródłem światła są drzwi. Ściany gliniane wymieszane z trawą na "szkielecie" z gałęzi. Domy "porozrzucane" wzdłuŜ drogi. Serpentyny wpisane są w ten krajobraz. Z per-spektywy przebytych tysięcy kilometrów, nie wiem czy najdłuŜszy odcinek prostej drogi przekraczał 1km. Nie-ustannie wijąca się nitka drogi bądź to wspina się, bądź to opada. "Schodów" tu nie brakuje. Tutejsze góry to płaskowyŜ. Góry sprawiają wraŜenie "zapadniętych". Są płaskie, a opadające tarasy to "wydarte" górom po-letka, na których ludzie próbują coś uprawiać. Panująca wokół mgła (a moŜe to chmury?), dodaje wszystkiemu tajemniczości. W autobusie tymczasem poznaje pierw-szych ludzi. Trudności w komunikowaniu pokonuję uśmiechem i językiem migowym. Jesteśmy skazani na siebie i na lokalną muzykę, która była atrakcyjna przez pierwsze minuty, po których sprawiała raczej wraŜenie niekończącej się lokalnej piosenki "disco-polo". Zatrzy-mujemy się jedynie na śniadanie i obiad. Od czasu do czasu autobus zwalnia by "porwać" jakąś kobietę, która oferuje owoce, warzywa, ziarna zbóŜ. I tak pierwszy raz w Ŝyciu zostałem poczęstowany przez siedzących za mną współtowarzyszy podroŜy, najpierw marchewką, a następnie ziarnkami lokalnych zbóŜ. Przyglądałem się z zaciekawieniem ludziom Ŝującym jakieś liście, ale słusznie podejrzewałem, Ŝe jest to jakiś lokalny "miękki

narkotyk"! Docieramy do Hayk. To tu na noc zatrzymuje się au-tobus. WjeŜdŜamy na jakiś plac hotelowy i ludzie wybiegają z autobusu. Nie wiedziałem o co chodzi, ale moi sąsiedzi zadbali o mnie. To "wyścig" w zarezerwowaniu sobie pokoi w tym hotelu, w którym miejsca moŜe nie starczyć dla wszystkich. Noc była krótka bo o 3.30 nastąpiła pobudka. Nieudaną próbę odsypiania w autobusie rekompensował budzący się dzień i kolory, na które nie mogło zdecydować się nie-bo.

JuŜ przy świetle dziennym dostrzegam, Ŝe do-my w tej okolicy są budowane z kamieni. Tych ostat-nich (kamieni) tu nie brakuje. Ma się wraŜenie, Ŝe rodzi je ziemia. Zniknęła gdzieś zieleń południa, a pojawiają-ce się tu i ówdzie wielbłądy przypominają, Ŝe to tereny półpustynne. Te jednak mało gościnne klimatycznie miejsca, stały się świadkami rozkwitających ogrodów wiary wraz z ich niemymi świadkami, skalnymi kościo-łami. DojeŜdŜamy do Makale. Jestem zmęczony, ale i szczęśliwy. Ostatnie poŜegnania z nowymi przyjaciół-mi i moje zapewnienia, Ŝe sobie poradzę i nie potrzebu-je ich pomocy. Moim następnym etapem stało się Wu-kro, miejscowość oddalona od miasta o ok. 60km. Tam to pracują Ojcowie Biali, u których będę gościł przez 2 dni. Moim przewodnikiem po tej "nowej ziemi" stała się Agnes. Etiopska Przyjaciółka, która zatrzymywała mnie tam, gdzie powinienem się zatrzymać, by ujrzeć, usłyszeć, dotknąć, skosztować, być! Lokalne kobiety mają długie włosy, które zetną tylko w chwili, gdy ktoś bliski z rodziny umrze. Na czołach wielu spotkanych ludzi dostrzegam wytatuowane krzyŜe. Naznaczeni Bo-giem... To znak ich wiary i przynaleŜności do jednej rodziny, jaką jest kościół ortodoksyjny. Uśmiecha się do mnie szczęście. Gdy rozglądałem się za transportem do Wukro, pojawił się kleryk, który przyjechał do mia-sta na zakupy. Po godzinie jazdy trafiamy na misję. Go-rące przyjęcie sprawia, Ŝe od pierwszych chwil czuję się jak u siebie w domu. MoŜe to ten "magnetyzm" misyj-ny, który opiera się w duŜej mierze na spotkaniu z czło-wiekiem. Tutejsza praca Ojców Białych polega na pro-wadzeniu w pobliŜu sierocińca, szkoły rolniczej i para-fii. Jak wszędzie, liturgia odbywa się w języku kościoła "ge'ez", zrozumiałym chyba jedynie dla księŜy, a Msza

Ks. Arkadiusz Nowak, SMA Misja Moita Bwawani,

Tanzania

Wrota Afryki Nr 31 Marzec 2009

7

św. zaczyna się przed wschodem słońca. Ojcowie stają się niewyczerpanym źródłem informacji o Kościele lo-kalnym, o początkach misji, o dialogu ekumenicznym. Jest niedziela, dochodzi 9. Jesteśmy juŜ po Mszy Św. i śniadaniu. Jeden z ojców proponuje przejaŜdŜkę do pobliskiego kościoła Abraha Atsbeha. Ten kościół oka-zał się moim pierwszym, niezwykłym poznaniem. Urzekło mnie piękno wykute w surowej skale. Pozba-wiony wiedzy o tym miejscu stałem się jak ślepiec, usi-łujący wszystkiego dotknąć, by poznać, poczuć.

Czerwonawe ściany miały ten sam kolor co pobliskie skały. Kościół, jak głosi lokalna tradycja, po-chodzi z IV wieku, choć archeolodzy upierają się przy wieku X. To precyzyjna robota, trwająca ok. 20 - 40lat, polegająca na wykuciu ze skały potęŜnej budowli. Wy-soki i szeroki na kilkanaście metrów blok skalny "ozyl" przez pracę ludzi wiary, którzy bezkształtnej masie skalnej nadali kształty świątyni. Mury, podłoga, sufit, okna to skała, jednak przez wieki, dzięki przebywają-cym tu ludziom, przesiąkły modlitwą, kadzidłem i ludzkim ciepłem. Pośrodku, ja „ślepiec” próbujący

"łapać" światło aparatem, choć właściwszym na-rzędziem w tym miejscu byłoby moje serce. Ten kościół jak i kolejne, wciąŜ Ŝyje. Są one zapisem wiary ludzi, która zadziwia po dziś dzień. Kolejne miejsca odsłaniają przede mną nowe tajemnice. Zostałem "podwieziony" do są-siedniej miejscowości. Tam znajdowały się kolej-ne skalne kościoły. KaŜdy inny i urzekająco pięk-ny! Dwadzieścia minut wspinania się pod górę zostało wynagrodzone widokiem kościoła Med-hane Alem Adi Kasho. Opadająca skała wraz z wejściem do "przedsionka". Skalna cisza i wciąŜ uchwytny zapach kadzideł. Skalne ławy i seledynowe drzwi prowadzące do kościoła. Urzekły mnie "kruŜganki" i gra światła. Po ok. 40 min marszu docieram do kolejnej skały. Ta rów-nieŜ jest zamieszkana. Świadczą o tym drzwi, prowadzące w głąb niewielkiej świątyni zanurzo-nej całkowicie w skale. To kościół Mikael Mele-

hayzenghi z VIII w. Jeszcze inny jest kościół Petros - Paulos. Wspinam się do niego po bambusowej drabinie. Ok. 15m nad ziemią jest nisza skalna, która posłuŜyła na wybudowanie kościoła. Miejsce święte jednak znaj-duje się głęboko w skale. Poznawanie tych niezwykłych świątyń stało się dla mnie swoistym wędrowaniem w czasie. Wzbudziły we mnie zachwyt nad ludzką wia-rą. Były niemymi świadkami czasu i tęsknoty ludzkiej. Droga powrotna do Wukro to złapana okazja, która (przy braku busów) okazała się potęŜną cięŜarówką. Po drodze raz jeszcze gest, z którym spotkałem się podczas mojej dwudniowej podroŜy autobusem. Mijając jakiś klasztor, kierowca zatrzymuje się, by złoŜyć do przy-droŜnej puszki ofiarę na kościół lokalnego świętego czy patrona. Wypełniony tym skalnym zapisem następnego dnia ruszam do Adigrat, które było kolejnym przystan-kiem na drodze do Debre Damo.

Ks. Arkadiusz Nowak, SMA

Ks. Arkadiusz na tle kościoła Św. Jerzego; Lalibela, Etiopia

„Pan kiedyś stanął nad brzegiem” Kl. Adam Fijołek

Studia teologiczne Nairobi, Kenia

Źródła tych słów nie trzeba nikomu przypomi-nać. Barka, ulubiona pieśń naszego umiłowanego Jana Pawła II, jest pełna przepięknej i poruszającej treści. Nie jest ona chyba obojętna nikomu, kto na ścieŜce swojego Ŝycia spotkał Jezusa. Pieśń ta nieustannie to-

warzyszyła Janowi Pawłowi II, umacniając jego powołanie kaŜde-go dnia na nowo. Potrafi ona cza-sami poruszyć serce człowieka z mocą większą niŜ samo Słowo BoŜe. MoŜe jest to spowodowane

Wrota Afryki Nr 31 Marzec 2009

8

właśnie tym, Ŝe jej słowa są oparte na Ewangelii... Ale to nie o Barce chciałbym pisać, a o tym, co jest wiodą-cym tematem Barki - o powołaniu. Historia mojego powołania sięga lat dziecięcych, a powołanie misyjne chyba wywodzi się z mojej szcze-rej miłości do geografii, z którą, w przeciwieństwie do wielu przedmiotów w szkole, nie miałem najmniejszych pro-blemów. 7 lat temu nadszedł czas rozsta-nia się z beztroskimi latami szkoły śred-niej, naleŜało doko-nać jakiegoś wybo-ru. DuŜo osób twier-dziło, Ŝe wybieram misje tylko dlatego, Ŝeby wszystkich za-skoczyć i być na ustach wielu. Ocze-kiwano mojego ry-chłego powrotu do domu. Myślę, Ŝe mylili się ci, którzy tak uwaŜali. Nie ro-zumieli oni zapewne ani tajemnicy powołania, ani mocy słów Barki, które poruszały me serce do działania i poświęcenia. I tak to juŜ od siedmiu lat buduję swoją wiarę w rodzinie SMA. Nie Ŝartuję kiedy mówię o SMA jako o rodzinie. Prawdziwie SMA stało się moją rodziną, od której otrzymałem bardzo wiele. Wielu księŜy, z np. czterdziestoletnim staŜem kapłańskim twierdzi, Ŝe gdyby mieli wybrać jeszcze raz pomiędzy SMA a czymś innym - bez wahania wybraliby SMA. Mam nadzieje, Ŝe w przyszłości, tak jak dziś, będę mógł powiedzieć to samo. KaŜdego poranka wybieram SMA, wybieram SMA w kaŜdej mej trudności i w kaŜdej ra-dości. A wybieram je w Nairobi, stolicy Kenii, gdzie jestem na ostatnim cyklu naszej formacji do kapłań-stwa, czyli na teologii. Studia teologiczne trwają 4 lata. Ja wraz z moim współbratem Przemkiem kończę drugi rok. Nasze co-dzienne Ŝycie toczy się we wspólnocie złoŜonej głównie z Afrykańczyków. Jest to niesamowicie ubogacające, ale teŜ wesołe Ŝycie, ze względu na wielkie bogactwo kulturowe. To bogactwo urozmaica naszą codzienność, ale często takŜe rodzi niezrozumienia. Na samej uczelni jest jeszcze bardziej „kolorowo i wesoło”, gdyŜ spoty-kamy tam studentów z całego globu (nawet z Birmy i Pakistanu). Jako Polacy jesteśmy bardzo dobrze postrzegani, a wszystko dzięki świadectwu Ŝycia Jana Pawła II, któ-ry jest tu bardzo szanowany. Niektórzy nawet Ŝartobli-wie nazywają nas Janami Pawłami… Prawdą jest jed-nak, Ŝe jest on tu kochany, szczególnie za jego nieustan-

ne pielgrzymki na ten piękny kontynent. Jego praca nie poszła na marne. Ziarno wiary, które tutaj zasiał, juŜ wydaje bardzo obfite owoce. Kościół Afrykański jest bardzo Ŝywy, co widać po ilości osób, które z nami stu-diują. Podczas gdy liczba powołań w Europie stale spa-da - tutaj obserwujemy zupełnie inne zjawisko; semina-

ria są zapełnione. A jak się w tym wszystkim odna-leźć? Jest nas tylko kilku przedstawi-cieli z Europy. Na całej uczelni po-śród kilkuset Afry-kańczyków jest nas tylko pięciu! Dla nas jest to niepo-wtarzalna szansa, by dawać świadec-two, Ŝe jeszcze wiara w Europie nie umarła. Jest to wielkie wyzwanie. KaŜdy z nas musi

w jakiś szczególny sposób dać świadec-

two radosnego, codziennego zaangaŜowania się w Ŝycie wspólnotowe, np., w czasie sportu, pracy, róŜnorakich dyskusji, które Afrykańczycy uwielbiają. Jesteśmy po-wołani do dawania świadectwa wiary Ŝywej, pełnej na-dziei, miłości i obecności Jezusa. Musimy sobie zawsze zdawać sprawę, Ŝe ciąŜy na nas jakaś nieustanna odpo-wiedzialność. Jesteśmy tutaj jak w centrum uwagi. Wie-lu jest takich, którzy chcą zobaczyć jak Europejczyk, a zwłaszcza Polak, reaguje na pewne sprawy. Nie moŜ-na sobie w Ŝadnym razie pozwolić na kompromisy. W Polsce mówimy: „jak cię widzą, tak cię piszą”. Tutaj widząc nasze świadectwo Ŝycia ludzie malują obraz nie tylko nas, ale całego „białego świata”. Wydaje się, Ŝe poziom wiary, szczególnie w Eu-ropie Zachodniej, która jeszcze kilkanaście lat temu wysyłała setki misjonarzy i poziom wiary w krajach tzw. „trzeciego świata” są pewnego rodzaju znakiem czasu, który trzeba bardzo szybko odczytać, zrozumieć i przełoŜyć na konkretne działanie, bo pewnego dnia moŜe być juŜ za późno. Kiedy jeszcze kilka lat temu niektórzy z nas Ŝartowali, Ŝe Afrykańczycy będą ewan-gelizować Europę nie przypuszczaliśmy chyba, Ŝe sta-nie się to faktem w tak krótkim czasie. Jest to nowa rze-czywistość, z którą musi się zmierzyć Kościół Zachod-ni. W Polsce wciąŜ jeszcze cieszymy się sporą ilo-ścią powołań, ale moŜe pewnego dnia nadejść pora, kie-dy będziemy liczyć je na palcach jednej reki. Uczmy się zatem z błędów Zachodu, aby nie stało się to nigdy fak-

Na zdjęciu kleryk Przemysław Niedzwiedzki i kleryk Adam Fijołek w bibliotece Domu Formacyjnego SMA w Nairobi

Wrota Afryki Nr 31 Marzec 2009

9

Rok Duchowy w Beninie

Drodzy Przyjaciele Misji Piszę do Was z Beninu, aby podzielić się z Wami tym, co obec-nie słychać u mnie i kleryka Jarka. Okres przygotowawczy do kapłaństwa misyjnego w zgroma-dzeniu SMA jest podzielony na pięć etapów. Wszystkie one są bardzo waŜne, aby dobrze przygotować się do pracy na Czarnym Lądzie. Pierwszym etapem są studia filozo-ficzne w Polsce, które klerycy SMA odbywają wraz z braćmi Pallotyna-mi w Ołtarzewie. Drugi etap to rok językowy (francuski lub angielski), po nim następuje staŜ w Afryce, Rok Duchowy, a studia teologii kończą cały okres przygotowania do

kapłaństwa. Wraz z kl. Jarkiem jesteśmy

w trakcie realizowania 4 etapu, czy-li Roku Duchowego. Czas ten spę-dzamy w Beninie. Jest to małe pań-stwo o powierzchni 112 622 km², znajdujące się pomiędzy Nigerią a Togo. Według danych z 2001 roku kraj zamieszkuje 6,5 miliona osób, które wchodzą w skład kilku grup etnicznych, zróŜnicowanych pod względem kulturowym, językowym i obyczajowym. W południowej części dominują dwie grupy: Fons i Adjas, w północnej części dominu-jącymi grupami są Baribas i Beta-maribes. Oprócz nich są jeszcze Yorubas, Mina i Pla.

Nasze centrum formacyjne

znajduje się około 15 km od ekonomicznej stolicy kraju, czyli Cotonou, która leŜy nad sa-mym Oceanem Atlantyckim. Klimat na południu jest bardzo wilgotny i gorący, natomiast w północnej części kraju - gorący i suchy.

Rok Duchowy w naszej for-macji jest bardzo waŜny, po nim bowiem przyjmujemy nasze pierw-sze przyrzeczenia. Są one ponawia-ne rokrocznie aŜ do chwili święceń kapłańskich, kiedy to złoŜymy przy-rzeczenia wieczyste. Czas ten ma na celu pewnego rodzaju zweryfikowa-nie dotychczasowej drogi, którą juŜ się przebyło, aby w wolności ducha

tem w Polsce, która przecieŜ jest szczególnie umiłowa-na i wybrana przez Jezusa. Módlmy się, aby nigdy nie zabrakło chętnych, których „skarbem będą ręce gotowe do pracy i czyste serce”, jak mówi jedna ze strof Barki. W dzisiejszym świecie pełnym niepokoju i bez-

nadziei szczególnie potrzeba odwaŜnych świadków nadziei, świadków wiary w Chrystusa, który jako jedyny moŜe nas wybawić z wszelkiego niepokoju. KaŜdy z nas jest powołany do dawania świadec-twa Ŝywej wiary, czy to kapłan, czy świecki. Nam, Polakom, powierzona jest ta specjalna misja świadczenia o potrzebie wierności wartościom ewangelicznym. Pan Jezus pragnie nas uczynić swoimi wybranymi rybakami ludzi. Zarzućmy więc juŜ dziś swoje sieci, aby Jezusowy połów na całym świecie był obfity. Pozo-staje chyba tylko powtórzyć za klerykiem Robertem, który w poprzednim numerze napisał następujące słowa: „Nie bój się i wypłyń na głębię, bo jest przy tobie

Chrystus!” Kościół święty istnieje przez misje tak, jak ogień przez spalanie. Dlatego wciąŜ potrzeba nam mi-sjonarzy, którzy nieustannie będą podsycać ten misyjny ogień.

Kl. Adam Fijołek

Klerycy w towarzystwie ks. Wacława Dominika, SMA - Prefekta studiów w Domu SMA w Nairobi

Kl. Adam Bartkowicz Rok Duchowy Calavi, Benin

Wrota Afryki Nr 31 Marzec 2009

10

podjąć ostateczną decyzję. W tradycyjnych polskich semina-riach zakonnych, Rok Duchowy odbywa się na początku okresu for-macyjnego i nazywa się go Nowi-cjatem.

W Beninie wraz z nami przebywa 27 studentów, z czego czterech braci SMA pochodzi z Indii, a pozostali to Afrykańczycy. Nasz normalny dzień składa się z czterech zasadni-czych części: mo-dlitwy, wykładów, pracy i odpoczyn-ku. KaŜdy dzień zaczynamy o godz. 6:45 Mszą św. po-łączoną z modli-twą brewiarzową. Następnie wspól-nie jemy śniadanie i o godz. 9:00 za-czynamy wykłady z historii SMA lub historii Kościoła, Konstytucji SMA (najwaŜniejszego dokumentu SMA), liturgiki, psycholo-gii, muzyki i języka francuskiego. Od godz. 11:50 do 12:30 mamy czas na naszą indywidualną modli-twę, po której gromadzimy się na obiedzie, a potem mamy czas wol-ny. Po południu, kiedy słońce staje się nieco słabsze, około godz. 15:00 rozpoczynają się wykłady z języka francuskiego lub śpiewu. Trwają one godzinę, po nich zaś mamy czas na pracę lub sport. O godz. 18:40 jest medytacja i modlitwa brewia-rzowa, a bezpośrednio po nich kola-cja i chwila relaksu. Jak w większo-ści seminariów, takŜe i tutaj obo-wiązuje cisza (od 21:00), a o 22:30 gaszenie świateł.

Wykłady w zasadzie ni-czym nie róŜnią się od podobnych zajęć na innych wyŜszych uczel-niach, ale nie kończą się Ŝadnymi egzaminami. Mają one na celu za-poznanie nas (lub czasami tylko przypomnienie nam) pewnych

aspektów Ŝycia misyjnego i charak-terystyki pracy we wspólnotach międzynarodowych w Afryce.

Oprócz wspomnianego przeze mnie ramowego harmono-gramu dnia mamy jeszcze (raz w miesiącu) dzień skupienia. Pod-czas takiego dnia obowiązuje zupeł-na cisza. Jest to czas, kiedy kaŜdy

z nas ma szansę na otworzenie swo-jego serca, aby jeszcze bardziej wsłuchać się w głos BoŜy. Ten dzień kończy się wieczorną Mszą Św.

W kaŜdy czwartek jest Ado-racja Najświętszego Sakramentu, a niedziela jest dla nas dniem odpo-czynku. Wówczas mamy okazję uczestniczyć we Mszy Św. w para-fii, na terenie której znajduje się nasze Centrum Formacyjne. W kaŜ-dą trzecią niedzielę w naszym Cen-trum mamy Mszę św. z przyjaciół-mi SMA, czyli z zaprzyjaźnionymi afrykańskimi rodzinami. To w ich domach podczas Wielkiego Tygo-dnia będziemy spędzać czas.

Tradycją juŜ jest, Ŝe w Ro-ku Duchowym wyjeŜdŜamy na Bo-Ŝonarodzeniowy, dwutygodniowy staŜ do północnej część Beninu. Tych kilkanaście dni to czas bardzo bogaty w doświadczenia i w nieza-

pomniane wydarzenia. Ja spędziłem go na misji Bembereke, wśród ple-mienia Baribas. Misja centralna znajduje się w małym miasteczku, natomiast wioski połoŜone są w buszu. Pierwszego dnia Świąt, wraz z jednym z misjonarzy, uda-łem się do wioski oddalonej o około 2 godz. drogi od misji centralnej.

Wieczorem odbyła się tam Msza Św. Misjonarz wrócił do misji centralnej, ja natomiast zosta-łem sam w wiosce i uczestniczyłem w tradycyjnych, okazjonalnych tań-cach i śpiewach plemienia Baribas. Pierwszy raz mia-łem okazję spędze-nia nocy w wiosce, wśród afrykańskiej rodziny. Pomimo tego, Ŝe nikt tu nie znał języka angiel-skiego, a francuski znają tylko nielicz-ni, nie było trudno-ści w porozumieniu się. Mogę nawet

powiedzieć, Ŝe przeciwnie, dodawa-ło to uroku całemu świętowaniu. Następnego dnia wróciłem do misji centralnej, by tego samego wieczoru udać się do kolejnej wioski. Niesa-mowitym wydarzeniem było teŜ to, Ŝe podczas mojego pobytu na staŜu poznałem księdza, który jako pierw-szy przetłumaczył Pismo Święte na język Baribas. Tak oto wyglądają dni, kiedy przygotowujemy się do pracy misyjnej.

Pozdrawiam serdecznie wszystkich czytelników

„Wrót Afryki”,

Kl. Adam Bartkowicz

Kl. Adam Bartkowicz w otoczeniu parafian z kościoła Św. Bakhity w Calavi

Wrota Afryki Nr 31 Marzec 2009

11

Kolejny raz witam serdecznie wszystkich czytelników „Wrót Afryki” i przyjaciół SMA. Piszę do Was tych kilka słów prosto ze

Świętej Katarzyny (okolice Kielc), gdzie przebywam razem ze współbraćmi Pallotynami na, ośmielę się to powiedzieć, zasłuŜonym, kilkudniowym odpoczynku po zimowej sesji egzaminacyjnej. Dzięki wsparciu z nie-bios udało mi się szczęśliwie zdać moją pierwszą w Ŝyciu sesję egzami-nacyjną. Jestem teraz bogatszy o nowe do-świadczenia i zapew-niam potencjalnych kandydatów, Ŝe nie ma się zupełnie czego bać.

Jak juŜ wspo-mniałem, jest teraz kilka dni wolnego, więc naleŜy je jak najlepiej wykorzystać. Wyłączyć szare ko-mórki i dać im odpo-cząć, a rozruszać tro-chę mięśnie i kości, które ostatnio miały mniej okazji do ruchu. Z tego choćby powo-du, wybraliśmy się wczoraj całą grupą na pobliski stok narciarski, aby zaŜyć trochę zimowego szaleństwa w czasie tegorocznej wiosny, bo jak mówi krąŜące po-wiedzenie: „Mamy piękną wiosnę tej zimy”. Zabawa na stoku była naprawdę przednia. Niektórzy dopiero uczyli się jeździć, inni przypominali sobie, jak się jeździ na nartach. Nie obyło się bez efektownych wywrotek i ekwilibrystycznych zjazdów… Na całe szczęście uda-ło się uniknąć kontuzji i urazów.

Po powrocie ze stoku postanowiłem odwiedzić znajomą siostrę zakonną, gdyŜ bardzo blisko domu, w którym przebywaliśmy, znajduje się klasztor sióstr Bernardynek. W tym właśnie klasztorze przebywa sio-stra Teresa, która jest mocno związana ze wspólnotą SMA. Jak pomyślałem - tak zrobiłem. Spotkanie było

czymś niesamowitym i ciągle jestem pod wielkim wra-Ŝeniem tego, co zobaczyłem i czego doświadczyłem. Święci są naprawdę wśród nas! śywym tego przykła-dem jest właśnie wspomniana s. Teresa. Z niej aŜ ema-nuje wiara, nadzieja i miłość, pełne zaufanie i oddanie się Bogu. Połączone jest to wszystko z wielką pogodą ducha. Radość od niej płynąca, udziela się innym, a uśmiech nie schodzi z jej twarzy. Kto był w zakonie klauzurowym, wie, Ŝe rozmowa odbywa się przez kratę. Przyszła mi wtedy do głowy myśl: Kto tu

jest tak właściwie za tą kratą? I kto tu jest bar-dziej wolny? Po wyj-ściu z klasztoru, po takim spotkaniu czło-wiek nie jest juŜ taki sam. Nie moŜe po pro-stu zostać takim sa-mym jak przed wej-ściem. Zawsze coś zostaje w środku – w duszy, coś się zro-dzi. Dzięki tej wizycie utwierdziłem się w przekonaniu, Ŝe prawdziwie szczęśliwi będziemy tylko wtedy, gdy będziemy kroczyć drogą wskazaną nam przez Boga i gdy po-

mimo wszelkich przeciwności i trudności, będziemy mu wierni i w pełni Jemu zaufamy. Natomiast jeśli będzie-my chcieli iść swoją drogą, na przekór temu, co mówi nam Chrystus, będziemy nieszczęśliwi.

CóŜ, niestety wszystko co dobre kiedyś się koń-czy. Jutro czas wracać do seminarium, do Borzęcina DuŜego. JuŜ w środę zaczyna się nowy semestr, czyli czas nowych wyzwań, nowych doświadczeń, czas po-znawania siebie i pokonywania swoich słabości. A to wszystko po to, by: „Być misjonarzem z głębi mego serca”.

Kl. Robert Dudek

Krótkie ferie zimowe klerycy spędzali na Świętej Katarzynie. Na zdj. kl. Robert Dudek (z prawej) z kolegą z roku

kl. Michałem Zbrojkiewiczem (SAC)

SMA - pierwsze egzaminy, pierwsze ferie

Kl. Robert Dudek Studia filozofii Borzęcin DuŜy

Listy misjonarzy

Fot

. K

. Pięt

ak

Wrota Afryki Nr 31 Marzec 2009

12

♦ Rekolekcje powołaniowe Borzęcin DuŜy 19 – 21 czerwiec 2009 Piwniczna - Zdrój 13 – 15 listopad 2009 ♦ Rekolekcje Misyjne Piwniczna - Zdrój 27 – 30 sierpień 2009 ♦ Rekolekcyjny spływ kajakowy Wroceń – Goniądz 26 – 28 czerwiec 2009

Bp. Melchior de Marion Bresillac

Niedawno świętowaliśmy Jubile-usz 150-lecia powstania SMA. Od tego wydarzenia minęły trzy lata, a dziś przy-gotowujemy się do kolejnego Jubile-uszu: 150-lecia narodzin dla Nieba na-szego ZałoŜyciela, Sługi BoŜego bp. Melchiora de Marion Bresillac’a (+25.06.1859r.). Z tego teŜ względu pragniemy, na łamach Wrót Afryki, przybliŜać postać

tego niestrudzonego głosiciela Ewange-lii, który do końca wypełnił misję po-wierzoną mu przez Pana. Słowa, jakie pozostawił rozpalają nasze serca ku zaangaŜowaniu misyjne-mu. Pozwalają nam równieŜ poznawać tego, który zakładając SMA stworzył piękną rodzinę misyjną.

Ks. Cezary Wieczorek, SMA

Jubileusz 150-tej rocznicy śmierci Sługi BoŜego bp. Melchiora de Marion Bresillac’a.

Rekolekcje powołaniowe i misyjne Chrystusowi Afryk ę!

Afryce Chrystusa!

JeŜeli pragniesz słuŜyć Panu i „by ć Misjonarzem z głębi serca”

to SMA czeka na Ciebie!

Zgłoszenia i pytania prosimy kierować na adres: [email protected]

Zaproszeni by kroczyć po wodzie z Jezusem Nie lękaj się, wypłyń na głębię.

Jest przy tobie Chrystus!

„Moje powołanie zostało określone, co mam robić?(...) Niestety! Ja nic tutaj zrobić nie mogę, ty ojcze moŜesz zro-bić wszystko. Akceptując twoją wolę, musiałbym zrezygnować z posłuszeństwa Bogu. Muszę przejść ponad tym, co ty czujesz, bo to głos Boga mnie wzywa. [...] Zaakceptuj i powiedz moim młodszym braciom, Ŝe ich opuszczam, by iść za Panem, tym nauczę ich lepiej, niŜ uŜywając słów, jak bardzo powinni kochać Boga, dla którego ich brat nie lękał się poświęcić bez zastrzeŜeń. Mówisz ojcze, Ŝe oni potrzebują moich rad i mego przykładu. Czy mógłbym im dać coś lepszego? Ten przykład, który im dam, będzie trwały i pewny; jeśli oni tego nie zrozumieją, moŜesz mi ojcze wierzyć, Ŝe będą obojętni na wszystko inne. [...] Jestem przekonany, Ŝe misje są moim powołaniem; myśla-łem o tym powaŜnie. Sądzę, Ŝe popełnię zbrodnię, jeśli nie będę posłuszny. Jeszcze jeden dylemat; twoje ojcze szczęście i moje jest teraz w twoich rękach. To, co podoba się Panu pragnę wypełniać, akceptuję to, co mi da, naj-cięŜsze trudności i doświadczenia. Modlę się tylko o łaskę pełnienia jego świętej woli i aby ci, których kocham równieŜ ją pełnili” .

Bp. Melchior de Marion Bresillac w liście do swojego ojca

Wrota Afryki Nr 31 Marzec 2009

13

Dziennik F. Borghero Grudzień 1861

Francesco Borghero - misjonarz całym sercem

2 Grudnia KaŜdego ranka król oraz wyŜsi urzędnicy państwowi przesyłają mi ich insygnia władzy, aby w ten sposób oddać mi honory i wyrazić swoją sym-patię. W tym samym czasie przekazano mi równieŜ, Ŝe panuje tu taki zwyczaj, który zabrania Białemu przebywające-mu w stolicy opuszczania pomieszczeń przed załatwieniem wszystkich spraw z królem. Wieczorem, kiedy chciałem wyjść zaczerpnąć świeŜego powietrza

zadeklarowano mi, Ŝe jest to niemoŜli-we. Zaprotestowałem stanowczo i po-stawiłem pytanie pilnującym mnie straŜnikom, którzy przysłani byli przez króla jako słudzy, czy król sprowadził mnie do Abomej, aby trzymać mnie w więzieniu? Natychmiast moje pyta-nie dotarło do króla, który przysłał jednego ze swych ludzi, aby przekazać mi wiadomość, Ŝe mogę do woli poru-szać się po stolicy, ale jest to przywilej udzielony wyłącznie dla mnie. W cza-sie moich spacerów po mieście towa-rzyszyli mi jednak wysłannicy królew-scy, którzy nie pozwalali mi chodzić tam gdzie chciałem ani robić notatek topograficznych w miejscach, w któ-rych się znajdowałem. Udało mi się jednak po kryjomu zrobić parę rysun-ków róŜnych miejsc na terenie stolicy. 4 Grudnia Król zaprosił mnie na we-wnętrzny plac w swoim pałacu, abym razem z nim obejrzał wielkie przedsta-wienie. Na placu zebrała się juŜ ogromna liczba wojowników, kacyków i ludzi z królewskiego dworu. Przed wejściem na plac, król poinformował mnie, Ŝe to, co będzie tam się działo moŜe mi się nie spodobać, dlatego dał mi wolny wybór, mogłem zostać z ka-cykami na zewnątrz. Wysłał mi kilku ze swoich dostojników, którzy mieli mi

1 Grudnia Niedziela. Wraz z moimi chrze-ścijanami przygotowaliśmy mały ołtarz w portyku pokrytym strzechą, który jest przed naszymi pokojami. Tu od-prawiliśmy Mszę św., pierwszą w hi-storii stolicy Dahomeju. Uczestniczyło w niej około 20 chrześcijan z Whydah, wielu z nich słuŜy w armii królewskiej. Moi chrześcijanie zawiadomili ich, Ŝe w naszym domu celebrowana będzie Msza Św.. Grupa pogan zebrała się wokół naszego domu i obserwowała sprawowaną przez nas liturgię, wszy-scy byli zdumieni skupieniem i zamo-dleniem naszych chrześcijan. Po połu-dniu, ksiąŜę Tchiudato z wieloma inny-mi osobistościami z pałacu królewskie-go przybył do mnie, aby dowiedzieć się coś na temat prezentów, które za-mierzałem ofiarować królowi. Ich ce-lem było wyciągnięcie ode mnie jak największej ilości prezentów, gdyŜ pewna część z ofiarowanych przeze mnie darów przypadnie równieŜ im. Pokazałem im piękne jedwabne mate-riały z Lyonu, czerwony tkany dywan przeplatany złotymi nićmi, który rów-nieŜ otrzymałem w Lyonie, lunetę oraz wiele innych mniej wartościowych przedmiotów. Po ich twarzach zauwa-Ŝyłem, Ŝe będę miał wiele problemów z nimi, bo nic nie było w stanie zaspo-koić ich chciwości.

Francesco Borghero (z pochodzenia Włoch), jako jeden z pierwszych misjonarzy SMA dotarł do Za-chodniego WybrzeŜa Afryki głosząc Dobrą Nowinę. Dobrze władał kilkoma językami: francuskim, an-gielskim, niemieckim, hiszpańskim i portugalskim. Marzenie o byciu misjonarzem spełniło się w 1861 r., kiedy miał 30 lat. Borghero był profesorem retoryki, ale myśląc o misjach zaczął poznawać takie dziedziny wiedzy, jak astronomia, geografia, architektura, medycyna, chirurgia i rolnictwo. Wkrótce po przybyciu do Dahomeju (obecny Benin) rozpoczął naukę języków lokalnych. Oprócz wiedzy typo-wo naukowej, doskonale radził sobie jako kowal, cieśla i krawiec. Był człowiekiem bardzo odpornym na choroby i zmęczenie. śywił się tym, co mu podano, jeśli trzeba było sypiał pod gołym niebem. Dahomej mu nie wystarczał. Przemierzał wzdłuŜ i wszerz całą Zatokę Gwinejską, od Sierra Leone po Nigerię. Dotarł nawet do Kamerunu. Obserwował, notował, rysował. Weryfikował i poprawiał mapy Zatoki Gwi-nejskiej uŜywane przez marynarzy. Jego wiedza, zdolność obserwacji i oceny pozwalały mu opisać nie tylko wspaniałą naturę regionu, który przemierzał, ale równieŜ ludzi, których spotykał oraz ich zwycza-je. Stąd ogromna wartość napisanego przez niego dziennika. Jego pobyt na misjach trwał cztery lata, powrócił do Europy w 1865r. i był jedynym z pierwszej generacji misjonarzy SMA na „WybrzeŜu Nie-wolników”, który przeŜył.

Palmy są charakterystycznym elementem wybrzeŜa Zachodniej Afryki

Wrota Afryki Nr 31 Marzec 2009

14

dotrzymać towarzystwa oraz ogromny parasol. Bardzo prawdopodobne jest, Ŝe w tym czasie na placu odbywało się składanie ofiar z ludzi lub jakieś inne zabobonne ceremonie. Pół godziny później wprowadzono mnie na plac. Zobaczyłem tam ludzi ubranych w przedziwne stroje. Król siedział pod pięknym parasolem otoczony oddziałem uzbrojonych amazo-nek. Obok stało równieŜ sześć kobiet, które mu usługiwały. Dwie z nich zajmowały się przygotowywaniem fajki, dwie inne czekały z tyłu, aby słuŜyć mu w razie potrzeby, a dwie pozostałe z białymi chusteczka-mi ocierały królowi pot z twa-rzy. Następnie zbliŜyły się inne kobiety, których zadaniem było przekazywanie królewskich poleceń i komunikacja między królem a zaproszonymi gośćmi, poniewaŜ według tutejszej tra-dycji, nikt nie mógł zbliŜyć się do króla na odległość mniejszą niŜ 6-7 metrów. Po ukończo-nych pozdrowieniach i wyra-zach grzeczności, król oznajmił mi, Ŝe chciałby mi zaprezento-wać jeszcze część ze swoich amazonek, które nie mogły wziąć udziału w spektaklu sprzed kilku dni. Chciały po-wtórzyć dla mnie ten spektakl. Rozpoczęła się defilada amazo-nek, które miały na sobie koro-ny z cierni i takie same pasy, wiele z nich było zakrwa-wionych. Król w tym cza-sie przesłał mi kilka naczyń z poŜywieniem, które kaza-łem rozdać moim ludziom. Amazonki pozbywszy się cierni powróciły na plac. Rozpoczęło się wspaniałe przedstawienie, które trudno mi opisać w całości. Jeden z poetów nadwornych skomponował długi poemat wychwala-jący zasługi obecnego króla i jego ojca Ghezo. Wyśpiewany był na pamięć, bez czytania, gdyŜ w Dahomeju pismo nie jest znane. W miarę jak poeta ukła-dał ten poemat dziesięciu pieśniarzy uczyło się go na pamięć i wraz z poetą i wspólnie razem, bez najmniejszej pomyłki przez trzy godziny wyśpiewy-wali hymn na cześć króla cały czas pozostając w pozycji klęczącej. Śpie-wacy ubrani byli w owinięte wokół

ciał płótna i skóry dzikich zwierząt. W rękach trzymali amulety zrobione z końskich ogonów, które bardzo czę-sto noszą równieŜ fetyszyści; potrząsa-jąc nimi tańczyli rytmicznie. Wszyst-kiemu temu towarzyszyła dzika muzy-ka. Przedstawienie było bardzo dyna-miczne. W poemacie tym przedstawia-

no róŜnego rodzaju wyczyny wojowni-ków, co niejednokrotnie wzbudzało sprzeciwy gdyŜ niektóre osiągnięcia amazonek przypisywano męŜczyznom lub na odwrót. Wtedy zraniona w swo-jej miłości własnej grupa podnosiła się i stanowczo protestowała przed kró-lem, na co odpowiadała grupa przeciw-na broniąc swoich zasług. Wszystko to stwarzało okropny hałas i zamieszanie, pojedynek na słowa i gesty. Król w tym czasie spokojnie pozostawał na swoim miejscu i przyglądał się bez zainteresowania tym słownym utarcz-kom.

Kiedy król nacieszył się juŜ tym spektaklem, dał znak i odezwały się tam-tamy. Natychmiast nastała cisza wśród sprzeczających się ze sobą stron. Wszyscy usiedli na swoich miej-scach. Pieśniarze rozpoczęli swój po-emat, który przerwały kłócące się ze sobą męskie oddziały armii królew-

skiej i amazonki. Później jeszcze kilka razy powtórzyły się sceny kłótni między armiami królew-skimi. Kiedy wreszcie skończo-no śpiewać poemat, jego autor oraz pieśniarze otrzymali od kró-la liczne prezenty. Takie przed-stawienia kończą się zazwyczaj tańcami do późnych godzin noc-nych. Tym razem było jednak inaczej. Król zakończył przedsta-wienie i wszyscy się rozeszli. Według wyobraŜeń i zwyczajów panujących w Dahomeju, jeśli Europejczyk jest obecny wśród nich wydaje się tym ludziom, Ŝe zapraszając go do tańca w ten sposób oddadzą mu honory. Na-wet król wyobraŜa sobie, Ŝe do-łączając do tańczącego ludu zy-skuje sobie w ten sposób popu-larność. W tym samym czasie, Europejczyk, który zgodził się na udział w tych tańcach, traci w ich oczach swoją powagę, gdyŜ nie pasują do niego zwy-czaje i styl bycia tych ludzi. Wszyscy Europejczycy, którzy przebywali w stolicy byli nakła-niani do tego rodzaju tańców,

zwłaszcza po ceremoniach składania ofiar z ludzi, co w pewnym sensie degrado-wało ich w oczach miejsco-wej ludności. Jeśli chodzi o mnie, nigdy nie zaprasza-

no mnie do tego rodzaju tańców, a nawet król zabronił wykonywania tańców rytualnych w mojej obecności. A w Whydah zapewniono mnie, Ŝe król miał ogromną ochotę zmusić mnie do tańców; sprawiłoby mu wiel-ką przyjemność zobaczenie misjonarza poniŜającego się w ten sposób. Król jednak był w tej kwestii bardzo ostroŜ-ny i delikatny.

Tłum. ks. Krzysztof Paryła, SMA

Obecnie na Zachodnim WybrzeŜu Afryki przebywa wielu misjona-rzy SMA (m.in. na WybrzeŜu Kości Słoniowej, w Ghanie, Togo)

Na zdj. ks. Jan Kupis, SMA w czasie odprawiani Mszy Św. w parafii Agodeké w Lomé, Togo

Wrota Afryki Nr 31 Marzec 2009

15

Posłanie nie jest poŜegnaniem, ale zaproszeniem do współpracy z misyjnym Kościołem całego ludu BoŜego. Owocem uroczystego posłania jest wzrost świadomości misyjnej w parafiach. Powołanie misyjne niewymiernie ubogaca wszystkich parafian. Uczestnicy takiej uroczysto-ści nie są tylko świadkami, czy biernymi widzami, ale sa-mi, poprzez swoją obecność, włączają się w dzieło misyjne całego Kościoła, nawiązując łączność z misjonarzem, który wyjeŜdŜa za granicę, do obcego kraju i odmiennej kultury, aby nieść Dobrą Nowinę. Rodzina i znajomi mogą więc

wesprzeć swoją modlitwą oraz pomocą materialną osobę wyjeŜdŜającą na misję. Dlatego teŜ Ko-ściół uwaŜa za szczegól-nie waŜny czas przygoto-wań do wyjazdu na mi-sję, poniewaŜ osoba wy-jeŜdŜająca, reprezentuje nasz cały święty, po-wszechny i apostolski Kośció ł. Głoszenie Ewangelii poza granica-mi naszego kraju, a zwłaszcza w Afryce staje się o tyle trudniej-sze, iŜ spotyka się tam odmienną kulturę, trady-cję i mentalność. Cieszmy się więc z powołań do winnicy Pańskiej, poniewaŜ jak

mówią słowa pieśni, która była śpiewana na kaŜdej Mszy Św. z posłaniem „Wiele jest serc, które czekają na Ewange-lię”.

Aleksandra Czapnik

Afryka ńskie drogi misjonarzy świeckich SMA

„Aby słowo Pańskie rozszerzało się i rozsławiło...” (2 Tes 3,1)

Aleksandra Czapnik Wolontariuszka

„CChW SOLIDARNI” i misjonarka świecka SMA

Powołanie misyjne, które realizuje się w Kościele jest szczególnym wezwaniem Boga do słuŜby wśród ludzi biednych, uciśnionych i cierpiących. Jest katechezą, która ubogaca naszą wiarę, a jednocześnie przypomina o naszych obowiązkach misyjnych, wynikających z sakramentów chrztu św. i bierzmowania. Wielu młodych ludzi pragnie świadczyć o miłości Boga, poprzez wstąpienie do zgroma-dzeń misyjnych, czy teŜ angaŜując się w wolontariat misyj-ny lub grupy misjonarzy świeckich, działających przy zgro-madzeniach. W ten dostępny dla kaŜdego sposób odpowia-dają na Jego wezwanie. W tym roku nasza grupa świeckich misjonarzy dołą-czy do grona pracujących w Afryce. JuŜ dwie osoby świec-kie wyjechały do Afryki, a wkrótce dołączy do nich kolej-na. W dniach 04.01.2009 r., 11.01.2009r. i 08.02.2009r. odbyły się posłania misyjne naszych misjonarek świeckich: Kingi Latochy, Jolanty Kazak i Ewy Łangowskiej. Podczas uroczystej Mszy Św., która sprawowana była w poszcze-gólnych parafiach rodzinnych (kolejno: Maszkienice, Cho-rzów, Malbork) kaŜdej misjonarce zostało wrę-czone Pismo Święte oraz KrzyŜ Misyjny, który (jak powiedziano) „jest wspaniałym Przewodni-kiem w trudnych chwi-lach misyjnego Ŝycia”. Obok świadectwa wiary misjonarki będą wykonywać konkretne zadania w ramach po-szczególnych projektów. Kinga juŜ w styczniu dołączyła do Beaty Ob-rzud, która od dwóch i pół roku przebywa w Saoudé (Togo). Mi-sjonarki poprowadzą wspólnie punkt apteczny St. Fridolin. 17 lutego Ewa wyjechała do Bugisi w Tanzanii, gdzie swoją pracą będzie wspierać osoby chore na AIDS oraz ich rodziny. Jola obecnie przebywa na kursie języka angielskiego w Manchesterze, a wkrótce dołączy do Ewy. W Bugisi będzie uczyć dzieci matematyki i dawać im korepetycje. Będzie teŜ współpracować z nauczycielami, by przekazać im swo-je doświadczenie pedagogiczne i wiedzę matematyczną.

Misjonarka świecka Jolanta Kazak otrzymuje KrzyŜ Misyjny i Pismo Święte.

Fot

. K

. Pięt

ak

Wrota Afryki Nr 31 Marzec 2009

16

Codzienny kontakt z młodzieŜą w szkole, daje nie-bywałą szansę poznania pragnień, poglądów i oczekiwań młodych ludzi. W dobie szalonego przekazu medialnego i Internetu, młodzi czują się coraz bardziej zagubieni i sa-motni. Poszukują kontaktu z drugim człowiekiem, dróg prawdziwej wolności, pragną takŜe poczucia więzi emocjo-nalnej z bliską osobą. Często jednak hołdując pozornej wol-ności, młodzieŜ niszczy swoją przyszłość. Ta źle rozumiana, delikatnie ujmując „swoboda” stanowi źródło pogłębiające-go się zła. Patrząc powierzchownie na współczesną rzeczy-wistość szkolną, moŜna by stwierdzić, Ŝe uczucia szlachetne stopniowo zanikają. Pozostaje cynizm, kłamstwo, materia-lizm, obojętność i minimalizm tam, gdzie go być nie powin-no.

Czy tak jest istotnie? Na szczęście nie zawsze. Bli-ski kontakt z młodzieŜą od-krywa inne jej oblicze. Mło-dzi szukają dobra, autoryte-tów, szczęścia, Boga. Jedną z dróg, którą chcą kroczyć poszukując własnej warto-ści, jest wolontariat. Poza ośrodkami kulturalnymi i Kościołem, to właśnie szkoła jest miejscem jedno-czącym wspólnoty wolonta-riackie. To tu zauwaŜyłam wielką wraŜliwość uczniów naleŜących do organizacji charytatywnych, ale nie tyl-ko. W marcu 2008 roku gościliśmy w naszej szkole księdza Cezarego Wieczorka SMA. Misjonarz przyjechał z wystawa zatytułowaną: „Dzieci i młodzieŜ Afryki. Togo. Tchébébé”. Wizyta du-chownego, który przybliŜył uczniom codzienne Ŝycie, trudy i wiarę mieszkańców tej części Afryki, zaowocowała na-tychmiast, między innymi zwiększeniem ilości wolontariu-szy w naszej szkole. MłodzieŜ chciała słuchać. Poczuła się potrzebna i z wielką wyrozumiałością spojrzała na Afrykę.

W bieŜącym roku szkolnym wolontariusze dali po-mysł ponownego zaproszenia księdza misjonarza do szkoły.

Tym razem w grudniu przyjechał do nas z prze-piękną wystawą: „ Maski afrykańskie. Zaproszenie do świata niewidzialnego”. W prezentacji uczestni-

czyli wszyscy uczniowie, a takŜe nauczyciele, harcerze i Siostry Zakonne ze Zgromadzenia Sióstr Św. Teresy w Mońkach.

Patrząc na zaangaŜowanie młodzieŜy w całą akcję, czułam zaskoczenie i jednocześnie dumę. To były piękne rekolekcje duchowe dla naszych uczniów. Przy prezentacji młodzieŜ miała teŜ moŜliwość rozmowy z księdzem na róŜ-ne trudne tematy. Dzieliła się z Nim własnymi odczuciami i poglądami, słuchała, zadawała pytania. Uwierzyła w Jego świadectwo. Na zakończenie spotkania wszyscy otrzymy-wali róŜańce misyjne i adorowali krzyŜ, który kapłan zdjął z szyi. Był to piękny obraz: uczeń trzymający w dłoniach krzyŜ misyjny i inni, którzy do niego podchodzili i z czcią składali pocałunek. Szczególnie budująca była postawa chłopców podchodzących kolejno do krzyŜa z wielką poko-

rą. Jestem przekonana, Ŝe to właśnie bezcenna moc błogosła-wieństwa sprawiła, Ŝe młodzieŜ w dalszym ciągu czynnie uczestniczy w słuŜbie wolonta-riatu. Obecnie wolontariusze biorą udział w konkursie UNI-CEF na najbardziej zaangaŜo-waną szkołę roku. Praca uczniów przynosi obfite owoce. Kwestują w sklepach, w szko-łach, wśród rówieśników… Radością napawa widok wiel-kiego zaangaŜowania w akcję wszystkich wolontariuszy, któ-rzy juŜ dziś wystąpili z kolej-nym pomysłem pomocy bliźnie-

mu. Korzystając z moŜliwości wypowiedzenia się na ła-mach „Wrót Afryki”, dziękuję wszystkim misjonarzom za ich poświęcenie ofiarowane drugiemu człowiekowi na ca-łym świecie oraz za to, Ŝe nie zapominają o młodzieŜy pol-skiej, która takŜe potrzebuje troski i prawdziwej miłości. śyczę Wszystkim obfitych łask BoŜych i opieki Nie-pokalanej Matki Kościoła.

Marta Wiercioch

„ śycie jest bardzo piękne, trzeba jednak coś zrobić, aby kaŜdy człowiek na ziemi mógł to powiedzieć”

Fiodor Dostojewski

Echa animacji misyjnych...

Ks. Cezary Wieczorek, SMA błogosławi młodzieŜ szkolną podczas grudniowego spotkania

Pani Marta Wiercioch, nauczyciel języka polskiego w Technikum Zespołu Szkół Ogólnokształcących i Zawodowych w Mońkach jest opiekunem Koła Te-atralnego i Wolontariatu. Prowadzi własną twórczość poetycką i jest autorką scenariuszy przedstawień okolicznościowych. Współpracuje ze Stowarzyszeniem Misji Afrykańskich.

Dziękujemy Dyrekcji, Pani Marcie oraz młodzieŜy z Wolontariatu za ich zaangaŜowanie misyjne!

Wrota Afryki Nr 31 Marzec 2009

17

Drodzy Przyjaciele Misji, z wielką radością chcemy Was poinformować, iŜ nasz duchowy projekt Mszy Świętej Wieczystej (SMA) spotkał się z tak Ŝyczliwym Waszym przyjęciem. Do tej pory otrzymali-śmy kilkaset zgłoszeń, z których wynika jasno, Ŝe polecacie modlitwie Waszych bliskich i znajomych (ale nie tylko) w róŜnych sytuacjach Ŝyciowych i przy okazji licznych oko-liczności. Jest to dla nas ogromny zaszczyt i przywilej, Ŝe jako misjonarze SMA moŜemy mieć udział w tej wielkiej modlitwie „jednych za drugich”, dzięki której wszyscy korzy-stamy z niezliczonych łask BoŜych. Pragniemy jednocześnie zwrócić Waszą uwagę na kilka szczegółów, które wyłoniły się podczas przyjmowania Waszych intencji, a które musimy uwzględnić, w celu unik-nięcia pomyłek w realizacji tego duchowego projektu: ♦ Prosimy o dokonywanie wpisów na formularzu DRU-

KOWANYMI literami; ♦ Prosimy o zaznaczanie czy intencja jest za rodzinę czy

za poszczególne osoby (Ŝywe lub zmarłe); ♦ W przypadku wpisywania kilku intencji na jednym

formularzu, prosimy o numerowanie tychŜe intencji (1, 2, 3…);

♦ DuŜą pomocą byłoby zamieszczanie na formularzu informacji o wysokości ofiary i czy została juŜ przeka-zana, lub dołączenie pokwitowania wpłaty;

♦ W przypadku przelewów bankowych, prosimy o zwró-cenie uwagi, w tytule wpłaty, Ŝe wpłata dotyczy „WIECZYSTEJ Mszy Św. (SMA)”. Jeśli brakuje sło-wa „WIECZYSTA” trudno nam określić, czy nie cho-dzi przypadkiem o jednorazową intencję Mszy Św.

Ogłoszenia SMA Msza Święta Wieczysta (SMA)

W roku 2009 międzynarodowej pielgrzymce SMA będzie patronował załoŜyciel zgro-madzenia, bp Melchior de Marion Bresillac. Wspólnie z przyjaciółmi SMA z innych krajów (m.in. Hiszpanii, Francji, Kanady, Włoch) spotykamy się w Polsce, aby piel-grzymować do Jasnogórskiego Sanktuarium. Nasze międzynarodowe spotkanie składać się będzie z dwóch etapów: Etap pierwszy (1-5 sierpnia) - spotkanie w Domu Rekolekcyjnym w Piwnicznej - Zdroju. Zorganizowane zostaną m.in. warsztaty oraz wycieczki po górach. Udamy się w podróŜ pociągiem papieskim by zobaczyć i poznać miejsca związane ze Sługą Bo-Ŝym Janem Pawłem II. Zwiedzimy Kraków oraz Wieliczkę. Dotrzemy takŜe do Kro-ścienka - miejscowości związanej z ruchem Światło - śycie. Etap drugi (6-13 sierpnia) - uczestnictwo w XXIX Pieszej Pielgrzymce Krakowskiej do Częstochowy, które będzie teŜ stanowiło podsumowanie naszego międzynarodowe-go spotkania. Będziemy włączeni w krakowską grupę nr 10 (tzw. grupa misyjna). Koszt uczestnictwa zaleŜy od tego, w których etapach chcemy uczestniczyć. Zgłoszenia i zapytania prosimy kierować na adres [email protected] lub telefonicznie na numer (018) 44 000 77. Tych, którzy z roŜnych względów nie będą mogli być z nami prosimy o wsparcie modlitewne…

Ks. Marcin Reczko, SMA

Międzynarodowa Pielgrzymka SMA na Jasną Górę

Fot

. kl

. P

aw

eł G

abr

Chcemy równieŜ poinformować Was, Ŝe z początkiem lutego b.r. rozpoczęliśmy wysyłanie zaświadczeń (w formie Dyplomu - na zdj.) o dokonaniu wpisu do Księgi Intencji Mszy Św. Wieczystej (SMA). Prosimy o telefoniczne (bądź listowne) zgłaszanie zapotrzebowania na formularze, jeśli chcielibyście dokonać kolejnych wpisów lub podarować tę szansę innym. Od ponie-działku do piątku (w godz. 8-16) czekamy na Wasze zgłosze-nia pod numerem (022) 752 08 88. MoŜna takŜe wysłać do nas e-mail: [email protected] Pamiętajmy, iŜ ofiara Mszy Św. w intencji drugiego człowieka jest najcenniejszym duchowym darem, jaki moŜe-my komuś złoŜyć. Składajmy sobie wzajemnie ten dar.

Ks. Paweł L. Mąkosa, SMA

Wrota Afryki Nr 31 Marzec 2009

18

„CChW SOLIDARNI”

Biblioteka i świetlica to dla mieszkańców wioski jedyne miejsce w promieniu kilkuset kilometrów, gdzie mają tak ogromny zbiór ksiąŜek i mate-riałów edukacyjnych. Trzeba teraz tylko o to miejsce odpo-wiednio zadbać.

Podsumowanie projektów edukacyjnych

„Dziecięce Centrum Edukacyjno - Biblioteczne im. Jana Pawła II w Tchébébé - Togo”

„Matematyka dla Ŝycia - edukacja uczniów i nauczycieli w Bugisi Mission w Tanzanii”

We wrześniu 2008 roku ja, Fabian i Kinga wyjechali-śmy do Togo. Tam na terenie Misji SMA w małej miejscowo-ści Tchébébé organizowaliśmy Centrum Edukacyjne im. Jana Pawła II/ W wiosce jest około 6 szkół (podstawowych i ponadpodstawowych), jednak do tej pory brakowało tam biblioteki i czytelni, a uczniowie w większości nie mieli Ŝadnych pomocy naukowych. Przez trzy miesiące, wspólnie z młodzieŜą p r a c o w a l iś m y n a d uporządkowaniem budynku i stworzeniem katalogu, który ostatecznie zawiera blisko 5000 ksiąŜek. Codzienną pracę dzieliliśmy pomiędzy bibliotekę a naukę i zabawę z dziećmi i młodzieŜą, dzięki czemu wszyscy mogli poznawać nowe sposoby na zdobywanie wiedzy. Zorganizowaliśmy im czas na rysowanie, gry w piłkę, gry planszowe, zajęcia rytminki, a takŜe „lekcje” matematyki. Ponadto w kaŜdą sobotę wyświetlaliśmy róŜnego rodzaju filmy w ramach „Wieczorów Filmowych”, a w niedziele odwiedzaliśmy okoliczne wioski, gdzie mogliśmy zapoznać się z pracą misjonarza, ks. Jana Kupisa, SMA. Doświadczeni i zadowoleni ze swojej pracy przeprowadziliśmy po powrocie Inicjatywę Edukacyjną w Akademii Pedagogiki Specjalnej w Warszawie. Inicjatywa była działaniem kończącym kilkumiesięczny projekt współfinansowany przez MSZ. Dziękujemy wszystkim, którzy wspierali nas zarówno duchowo, jak i finansowo.

TakŜe we wrześniu na misję do Bugisi wyjechała wo-lontariuszka Jola Kazak. W Tanzanii wykorzystała ona swoją wiedzę i dotychczasowe doświadczenie przy prowadzeniu

zajęć z matematyki dla uczniów i nauczycieli z kilku szkół połoŜonych na terenie Misji Bugisi, gdzie pracuje ks. Janusz Machota, SMA. Jola udała się tam prosto z Uniwersytetu Śląskiego, gdzie była pracownikiem na-ukowym. Ogromna wie-dza i niespoŜyta energia wo-lontariuszki spotkały się duŜą aprobatą i zaowocowały wspa-niałą współpracą z nauczycie-lami i dyrekcją lokalnych szkół. Po ponad trzech miesią-

cach pobytu w Tanzanii Jola wróciła do Polski, aby przepro-wadzić swoją Inicjatywę Edukacyjną na Uniwersytecie Ślą-skim. Obecnie wolontariuszka przebywa na wyjeździe języ-

kowym. W maju tego roku wyje-dzie na dwa lata do Bugisi, jako misjonarka świecka.

Karolina Brona

Dziękujemy: ♦ Polskiemu MSZ za przyznanie dotacji! ♦ Placówkom SMA w Afryce za przyjęcie wolontariuszy! ♦ Parafii św. Jadwigi w Chorzowie za wsparcie finansowe

i duchowe udzielone wolontariuszce Jolancie Kazak! ♦ Parafii NMP Królowej Polski w Józefowie (k. Legiono-

wa) oraz darczyńcom indywidualnym za wsparcie finan-sowe i duchowe udzielone wolontariuszowi Fabianowi Brona!

♦ Firmom: „Grodno”, „Fiskars”, „Pertrans”, „Opus” Rafał Kowalski, „Kaszyński”, „Dona Fine Chemicals”, „Awima”, za wsparcie finansowe udzielone wolontariu-szowi Fabianowi Brona!

Jola Kazak pomagała dzie-ciom i młodzieŜy w nauce matematyki prowadząc lekcje, udzielając korepety-cji, a dla nauczycieli zor-ganizowała kurs weeken-dowy.

Fot

. F

. Bro

na

Fot

. J.

Ka

zak

Wrota Afryki Nr 31 Marzec 2009

19

„CChW SOLIDARNI”

Dziś rano „wpadła mi w ręce” afrykańska opo-wieść o księŜycu... Babcia opowiadała swojemu wnuczkowi, dlaczego

„naleŜy być jak księŜyc”. Tłumaczyła, Ŝe przysłowie powinno przypominać, Ŝeby zawsze postępować najle-piej, jak potrafimy, aby być dobrym dla innych. OtóŜ, na słonce ludzie lubią narzekać, gdy za mocno świeci, gdy jest za gorąco, gdy jest zimno lub gdy pada deszcz. Nikt jednak nie skarŜy się na księŜyc, a wręcz przeciw-nie - ludzie cieszą się nim. Doceniają go, choć kaŜdy w inny sposób. Dzieci bawią się w jego świetle, a doro-śli gromadzą się aby opowiadać sobie róŜne historie czy teŜ tańczyć przez całą noc w jego blasku. Kiedy księŜyc świeci wówczas panuje radość. Ma on wiele kształtów i form. KaŜdy widzi go na swój własny sposób, a więk-szość z nas zachwyca się nim … Kochani Dobroczyńcy, podobnie jest z dobrocią! KaŜdy na swój własny sposób to dobro przekazuje i dzieli się nim z innymi. Dziś chciałabym podziękować za Wasze dobre serca i chęć niesienia pomocy. Dzięki Waszemu 1% podatku my moŜemy pomagać innym, przekazywać dalej Waszą dobroć. A oto co udało nam się zrealizować w 2008 ro-ku dzięki Państwa wsparciu z 1% podatku:

JuŜ od 2006 roku w ramach projektu „Wolontariat misyjny w Afryce” – dwie nasze

wolontariuszki pręŜnie działają w Saoudé koordynując działalność punktu aptecznego „St. Fridolin”. Dzięki wpływom z 1% Beata Obrzud i Kinga Latocha (zastąpiła Justynę Piróg) mogą pracować i angaŜować się takŜe w inne dzieła prowadzone na Misji w Saoudé.

Punk apteczny „St. Fridolin” otrzymywał daro-wizny w postaci leków z Warszawskich Zakładów

Farmaceutycznych „Polfa”. Ich transport z Polski i cała wysyłka moŜliwa była równieŜ dzięki Państwa wspar-ciu z 1%.

Projekt „Duchowa Adopcja Dziecka w Afryce” w zasadzie oparty jest na indywidualnym wspiera-

niu konkretnych dzieci i ich rodzin. Jednak Ŝycie poka-zuje, Ŝe to nie zawsze wystarcza i wówczas trzeba szu-kać dodatkowych środków finansowych, aby projekt był w pełni realizowany, a dzięki temu dzieciaki w Afryce mogły się kształcić i zdobywać tajniki wie-dzy.

Aby to wszystko mogło działać tam, na Czarnym Lądzie, najpierw potrzeba starań, przygotowań,

formacji i pracy tutaj w Polsce. Stowarzyszenie Misji Afrykańskich, Centrum Charytatywno – Wolontariackie „SOLIDARNI” organizuje więc warsztaty misyjne, praktyki wolontariackie i inne spotkania dla młodzie-Ŝy. Przykładem jest chociaŜby projekt „Misja Afryka” .

W takiej pracy potrzeba równieŜ minimalnego zaplecza biurowo – administracyjnego, dlatego

część pieniędzy z 1% przeznaczana jest takŜe na pokry-cie kosztów biurowych. Jak przekazać 1% z podatku? Tak, jak w ubiegłym roku, tak i teraz przekazy-wanie 1% podatku jest uproszczone. Wystarczy tylko obliczyć swój podatek za rok 2008, a na końcu rozlicze-nia podatkowego PIT podać nazwę wybranej organiza-cji OPP i jej nr KRS.

Zachęcam do przekazania „1% dla Afryki”:

Stowarzyszenie Misji Afrykańskich, Centrum Charytatywno – Wolontariacki

„SOLIDARNI” KRS: 0000229579

Drodzy Dobroczyńcy, w imieniu własnym oraz tych, którym pomagamy w Afryce, dziękuję Wam za wsparcie i za wszelką Waszą pomoc. śyczę Wam i so-bie, abyśmy umieli być jak księŜyc!!!

BoŜena Latocha

1% dla Afryki

BoŜena Latocha Dyrektor „CChW SOLIDARNI” i misjonarka świecka SMA

Niektóre z projektów „CChW SOLIDARNI” realizowane przy wsparciu z Państwa 1%

Szukaj nas w Internecie: www.solidarni.sma.pl

Jesteśmy kościelną organizacją poŜytku publicznego, której celem jest wspieranie działalności misyjnej w Afryce i szerzenie w Polsce idei wolontariatu.

Projekt „Misja Afryka 2008”

„Wolontariat Misyjny” w Afryce

Projekt „Leki dla Afryki”

Stowarzyszenie Misji Afrykańskich,

Centrum Charytatywno-Wolontariackie „SOLIDARNI”

KRS: 0000229579

1% dla Afryki

Uczestniczkami projektu były wolonta-riuszki „CChW SOLIDARNI”, które przez trzy tygodnie przebywały na pół-nocy Togo, gdzie zajmowały się remon-tem przedszkola, sadzeniem drzewek oraz poznawaniem kultury Kabye.

„CChW SOLIDARNI” daje młodym ludziom moŜliwość wyjazdu do Afryki, aby tam mogli nieść pomoc potrzebują-cym. Wolontariusze zajmują się m.in. prowadzeniem punktu aptecznego, a teraz takŜe pracą z chorymi na AIDS.

Dzięki Warszawskim Zakładom Farmaceu-tycznym „Polfa” oraz środkom z 1% podat-ku moŜemy wysyłać do Afryki leki i środki opatrunkowe, które niejednokrotnie poma-gają w ratowaniu Ŝycia najuboŜszych.

Z Państwa pomocą wspieramy edukację dzieci w krajach afrykańskich. Dzięki środkom z „Duchowej Adopcji Dziecka w Afryce” oraz przekazanym z 1% po-datku moŜemy wspólnie troszczyć się o przyszłość afrykańskich dzieci.

Warsztaty misyjne w kraju

„Duchowa Adopcja Dziecka w Afryce”

Ze środków uzyskanych z Państwa 1% podatku organizujemy takŜe warsztaty misyjne w naszym kraju. Podczas takich spotkań młodzieŜ dowiaduje się, jakie problemy dotykają mieszkańców nasze-go Globu oraz jak moŜna im zaradzić.

Borzęcin DuŜy, ul. Warszawska 826

05-083 Zaborów

tel./fax. (022) 752-03-13 E - mail: [email protected]

„CChW SOLIDARNI” -