tomasz pacyński - sherwood 01 - sherwood

541
8/3/2019 Tomasz Pacyński - Sherwood 01 - Sherwood http://slidepdf.com/reader/full/tomasz-pacynski-sherwood-01-sherwood 1/541 Tomasz Pacyński Sherwood Wydanie polskie: 2001

Upload: mleczanetakrydyny01g

Post on 07-Apr-2018

239 views

Category:

Documents


1 download

TRANSCRIPT

  • 8/3/2019 Tomasz Pacyski - Sherwood 01 - Sherwood

    1/541

    Tomasz Pacyski

    Sherwood

    Wydanie polskie: 2001

  • 8/3/2019 Tomasz Pacyski - Sherwood 01 - Sherwood

    2/541

    Cz pierwsza

    OSZUST I RZENIK

  • 8/3/2019 Tomasz Pacyski - Sherwood 01 - Sherwood

    3/541

    I

    Palcami bosej stopy uderzy bolenie w ostry, wystajcy korze. Pomimo odrtwienia

    dochodzcego ju do kolan bl by tak silny, e nagi mczyzna upad i zwin si z kbek.

    Lec na boku, odgarn z twarzy dugie, zlepione mokrym niegiem wosy. Spojrza na stop.

    Cho przed chwil wanie pomyla, e gorzej by ju nie moe, okazao si, i si myli, poraz kolejny w cigu ostatnich dwch dni. Dwa palce zranionej stopy sterczay pod dziwnym

    ktem, krew plamia nasiknite wod i pokryte topniejcym niegiem licie.

    Diabli, powinno przecie bardziej bole, bysno w zamroczonym umyle, prawie

    urwane...

    Zaczo go ogarnia obezwadniajce ciepo, nie czu ju zacinajcego, jesiennego niegu

    z deszczem. Dobrze jest tak lee, bez ruchu, chocia chwil, zasn...

    W zakamarkach umysu znw zamajaczya myl o wilkach, niedwiedziach, lisach,

    wampirach, wilkoakach i innym zwierzu zamieszkujcym ten przeklty las. Nie chciaumiera, rozdzierany ywcem przez jak godn besti. Przyzwyczai si do myli o mierci,

    przez cae ycie ociera si o ni czsto, lecz zawsze sdzi, e przyjdzie do niego w inny, nie

    tak straszny sposb. Ba si mierci z rki kata, gdy otoczony drwic, podekscytowan,

    gawiedzi, bdzie sta z ptl na szyi. Zawsze jednak sdzi, e to najgorsze, co moe go

    spotka. Okazao si, e jeszcze gorsza moe by cuchnca paszcza pena pokych, ostrych

    zbw... Ta wiadomo gnaa go przez mroczny, lodowaty las, pomimo i zdawa sobie

    spraw, e nie uda mu si nigdzie dobiec, i nieistotne byo to, e wcale nie wiedzia, w ktrym

    kierunku ucieka.

    Tymczasem, jak zwykle ostatnio, obawia si nie tego, czego powinien. W ten ponury,

    jesienny dzie, w zacinajc, mokr nieyc kady szanujcy swe zdrowie wilkoak siedzia

    w suchym, przytulnym barogu. Nie mwic ju o wilkach i niedwiedziach.

    Prawdziwy zabjca by przy nim od dawna. Nie mia najeonej kami paszczy i

    cuchncego oddechu. Nie mona byo go unikn, biegnc na olep przez las, to tylko

    odsuwao chwil nieuchronnego dopadnicia ofiary, ktra wycieczona ucieczk stawaa si

    atwiejszym upem. Tym zabjc byo zimno, atakujce nagie ciao mczyzny mokrym,

    zacinajcym niegiem i porywami zimnego, wilgotnego wiatru. Przed tym zabjc nie mona

    uciec, mona si najwyej przed nim ukry. Znale zaciszny wykrot, osonity sigajcymi

  • 8/3/2019 Tomasz Pacyski - Sherwood 01 - Sherwood

    4/541

    do ziemi apami wiekowego wierku, zagrzeba si w pokadach suchych igie, nie traci

    ciepa i si wysysanych bezlitonie przez wiatr i nieg. Zwin si jak najcianiej i, ogrzewajc

    wasnym oddechem, mie nadziej, e cierpliwy, niewidzialny wrg nie bdzie mia dostpu.

    Wielu dowiadczonych, puszczaskich myliwych, osaczonych przez mrz po

    niespodziewanej kpieli w oparzelisku, potrafio w ten sposb uj mierci.Nagi mczyzna nie by puszczaskim myliwym.

    Ostatnim zrywem energii usiowa dwign si z powrotem na nogi. Udao si, no,

    prawie si udao. Tak jak wszystko w cigu ostatnich dwch dni. Co mieszniejsze, zawioda

    druga noga. W tej zranionej uderzenie przywrcio czucie, lecz druga, zdrtwiaa z zimna i

    zmczenia, okazaa si gitka jak zasady moralne krlewskiego poborcy podatkw. Nie

    poczu, jak kolano ugina si pod ciarem zaywnego ciaa. Zobaczy tylko, jak ziemia nagle

    staje pionowo i wali go z rozmachem w twarz. Ujrza z bliska pojedyncze igieki sosnowe,

    czerwony bysk i zapad w ciemno.Zimno nie zabija szybko i bezbolenie, okrutnie bawi si z ofiar. Nagy poryw wiatru

    chlasn mokrym niegiem po nagim ciele. Czowiek drgn, palce wczepiy si w mokre

    igliwie. Lecz to byo wszystko, na co sta byo wychodzone, okradzione z energii ciao. W

    wypenionym szar mg umyle poczy kry ospae, urywane myli. Ju si nie ba, nie

    walczy. Patrzy na wszystko jakby z zewntrz, jakby dotyczyo to kogo innego.

    Powiadaj, e wielu wrd umierajcych, oczywicie jeeli dany im jest na to czas, widzi

    przed oczyma cae swoje ycie. Dziecistwo, umiech matki, pierwsze zwycistwa i pierwsze

    pocaunki... Wszystko, co w yciu byo wane, wszystko, co byo drogie. Co warto zobaczyw tej ostatniej godzinie. Jeeli to prawda, mczyzna do koca mia pecha. Przed jego oczyma

    przewijay si bez koca obrazki z ostatnich dwch dni. A nie byy to najlepsze dni. Prawd

    mwic, zwaywszy na fina, byy to najgorsze dni w jego yciu.

    Widzia siebie przed ow ruder nazywan przez miejscowych, z braku innego okrelenia,

    karczm. Zapewne susznie, gdy byo to jedyne tego typu miejsce w promieniu wielu mil.

    Widzia czterdziestoletniego, tgiego mczyzn z pen, rumian twarz, siedzcego na

    dobrze wypasionym koniu. Odzienie, aczkolwiek niezbyt ostentacyjnie bogate i kord z

    drewnian rkojeci przy pasie wiadczyy o przynalenoci waciciela do ktrego z

    szacownych cechw kupieckich. Daleko, zdawaoby si do tego zaboconego, zakrwawionego

    strzpu czowieka, lecego w coraz gciej padajcym niegu na mokrym poszyciu. Daleko...

    Cae dwa dni...

    * * *

    Jason pchn krzywe drzwi, zawieszone z braku zawiasw na przybitych do futryny

    starych skrkach od soniny. W poczerwienia od wiatru twarz uderzy go jak mikka

    poduszka niemal materialny zaduch kiszonej kapusty, skwaniaego piwa i brudnych onuc.Zaduch by wrcz gsty, zabarwiony na szaro dymem ze le cigncego komina. Nie, nie z

  • 8/3/2019 Tomasz Pacyski - Sherwood 01 - Sherwood

    5/541

    komina karczma nie znaa takich luksusw. Dym mia uchodzi przez dwa otwory w

    szczytach dachu, zatkane teraz prawie w caoci z powodu wichury. Wichurze to nie

    przeszkadzao, co chwil silniejsze podmuchy wpaday przez szczeliny, spychajc sin

    chmur dymu do samej polepy. Bywalcom karczmy najwidoczniej nie przeszkadzao rwnie.

    Przepychajc si przez gsty smrd jak aba przez zaronity rzs staw, Jason wszed narodek izby i stan w krgu wiata smolnego uczywa, dodajcego dzielnie swj gsty dym

    do oglnej puli. uczywo byo niezbdne, gdy malekie, zasmolone bony w jedynym oknie

    przepuszczay niewiele wiata jesiennego, i tak mrocznego dnia. Rozejrza si, gadzc si po

    wydatnym brzuchu opitym barwnym kubrakiem. Karczma nie wygldaa na tak, ktra

    posiada loszek z beczkami wina. W ogle nie wygldaa na karczm. Trudno, trzeba

    poprzesta na piwie.

    Karczmarz, may, przypominajcy zezowatego szczura czowieczek, wylaz niechtnie ze

    swego kta. Wprawnym rzutem oka oceni nowego klienta i jego twarz rozjania si wnieszczerym umiechu, okraszonym imponujcymi siekaczami. Prawy by nadamany.

    Powita, powita! zahucza, zgity w przymilnym ukonie. Dokd to droga

    prowadzi?

    Gos mia niespodziewanie niski i gboki. Jason zafascynowany wpatrywa si w

    poke zbiska. To nie szczur, przemkno mu przez gow, to co najmniej stary bbr-

    weteran...

    Zdziwiony przeduajc si cisz karczmarz zgi si jeszcze gbiej, zerkajc

    niespokojnie na boki. Przyszo mu to spodziewanie atwo, zwaywszy rozbienego zeza.Jason ockn si.

    A prowadzi, prowadzi! rzek jowialnie. A na razie, mj dobry czowieku, zagrzejcie

    no onych szczyn, ktre tu nazywacie piwem.

    Ale, panie oburzy si karczmarz sam warz one szczyny, to jest, chciaem rzec,

    piwo...

    Tu przerwa. Uraona ambicja toczya w nim walk z chci jak najlepszego oskubania

    najwyraniej zamonego klienta. Tacy nie zjawiali si zbyt czsto w jego karczmie. Walka

    bya zacita, lecz krtka. Ambicja przegraa.

    Co prawda, to prawda, panie. Szczyny to s w rzeczy samej... Ale dla takich goci jak

    wy, panie, znajdzie si antaek wina, albo i dwa...

    Jason oywi si. C, moe nie jest tak le. Nawet najgorszy sikacz bdzie lepszy od

    tego, jak ten czowiek mwi, piwa. Sam je warzy, no, no. Nie najlepsza rekomendacja.

    Karczmarz wyranie si rozkrca. Jego byszczce oczka biegay po caej, obszernej

    postaci Jasona, usiujc dostrzec, gdzie nosi sakiewk oraz chocia z grubsza oceni jej ciar.

    Jason by przyzwyczajony do takiej reakcji, wiedzia, e robi solidne i zamone wraenie.

    Sakiewka take z ksztatw przypominaa waciciela gruba i okrga, niedbale zawieszona

    przy pasie. Postronni nie wiedzieli jednak, e zawiera troch miedziakw oraz, dla nadania

  • 8/3/2019 Tomasz Pacyski - Sherwood 01 - Sherwood

    6/541

    odpowiedniego ciaru, spor gar hufnali. Prawdziwe pienidze Jason nosi w specjalnym

    pasie, skrytym pod kubrakiem.

    Jason skrzywi si bezwiednie. Wzrok karczmarza, bezwstydnie wlepiony w sakiewk,

    przypomnia mu, e pas pod kubrakiem jest ostatnio bardzo lekki. Z prostej przyczyny, sama

    skra way niewiele. A nie byo nic, co mogoby j obciy, ostatnie sztuki srebra przeoywanie do sakiewki na koszta biece.

    ...tej hoocie nie daj! bbr-weteran postanowi i na cao. Tylko dla szlachetnych

    goci! Panw kupcw!

    Dobry czowieku... Jason, spragniony ju obiecanego wina usiowa przerwa potok

    wymowy. Bezskutecznie.

    Dla stranikw pana hrabiego! Sam pan hrabia, jak jedzie na owy, to u mnie...

    Karczmarz zajkn si, lecz bezczelne kamstwo nie wywoao rumieca na zapadnitych

    policzkach. Prawdopodobnie po prostu zabrako mu oddechu. Jason wykorzysta chwilprzerwy.

    Tak, tak, dobry czowieku powiedzia dobrotliwie. Tymczasem idcie ju i

    zagrzejcie tego wina.

    Ju, ju, szlachetny panie. Tymczasem spocznijcie, spocznijcie. Ot tu, na awie.

    Cofajc si tyem, wci zgity w p, karczmarz okrgym gestem wskazywa miejsce

    przy palenisku, pod kopccym uczywem. Jason zawaha si. Zawsze stara si siada, majc

    za plecami solidn cian, zwaszcza w miejscach takich, jak to. Zna zbyt wielu ludzi, ktrzy

    siedzc plecami do izby, znceni ciepem paleniska i widokiem taczcych pomieni, nie mielinawet czasu, aby zdziwi si po raz ostatni. Za to miejsce wygldao na takie, w ktrym nie

    naley w ogle siada.

    Karczmarz opacznie zrozumia wahanie Jasona. Podbieg do awy i zacz j wyciera

    sztywnym od tuszczu fartuchem. Starania te nie odniosy skutku, ale w kadym razie awa nie

    wygldaa na bardziej brudn ni przed wycieraniem. Jason obserwowa sceptycznie

    krztanin karczmarza, zastanawiajc si, czy kiedy sidzie, to pniej zdoa odlepi si bez

    odcinania tyka noem.

    Rozejrza si. Pozostali gocie, porozwalani na awach poza krgiem wiata, nie

    wygldali na zabijakw. Na rzezimieszkw, owszem, ale nawet zawodowy zabjca w tym

    stanie miaby problem z dobyciem sztyletu. I dobrze, bo w przeciwnym wypadku mgby si

    fatalnie pokaleczy. Trzech jeszcze siedziao, pocigajc z kufli, ale sdzc po iloci piwa

    ciekajcej po brodach, nie posiedz ju dugo. Pozostali leeli w rozmaitych pozach na

    ogromnym kulawym stole, awach i polepie. Jeden, z czerwon i zalinion twarz,

    obmacywa dwie chichoczce dziewki. Biorc pod uwag zapa, z jakim to robi oraz urod

    dziewek, musia ju wypi bardzo duo.

    Karczmarz znikn w mrocznych zakamarkach. Jason z westchnieniem pokrci gow,

    odpi pas z kordem i usiad na awie. Mimo widocznego braku zagroenia siad bokiem,

  • 8/3/2019 Tomasz Pacyski - Sherwood 01 - Sherwood

    7/541

    niewygodnie, by nie traci z oczu pozostaych. Kord pooy w poprzek kolan. Za

    towarzystwo mia trzy i p pary suszcych si przy palenisku dugich butw. Std onuce,

    pomyla z rezygnacj.

    Diabli nadali. Wyciera si po takich miejscach. W dodatku bez adnej szansy na

    zarobek.Solidny kupiec sam w takim miejscu. Dobroduszny, brzuchaty, na pierwszy rzut oka

    zasobny. Sam prosi si o nieszczcie. To tak, jakby owieczka przysza do stada wilkw i

    poprosia o gar trawy i nocleg.

    Te myli sprawiy, e Jason powesela. Tak, prawdziwego kupca szlag by tu trafi, prdzej

    czy pniej. Raczej prdzej.

    Lecz Jason by tak prawdziwym kupcem, jak jego sakiewka. By graczem.

    Rumiana gba, starannie wyhodowane brzuszysko, dostatnie odzienie, kord przy pasie. To

    wszystko byo inwestycj. Budzio zaufanie, tumio podejrzenia. Z takim czowiekiem ludzienie obawiaj si gra w koci. Dla bardziej dociekliwych Jason wyjawia, e naley do cechu

    kupcw wenianych. Byo to wygodne, jarmarki weniane odbyway si raz w roku, po strzyy

    owiec. Nie musia wic dla zwikszenia wiarygodnoci cign ze sob wozw z towarem. A

    na jarmarkach wenianych nigdy nie pracowa.

    Take imi. Sam je sobie wybra. Tak jako pasowao gracz powinien nazywa si

    Jason. Bo przecie nikt nie zagra w koci z kim o imieniu Clever. C, mamusia nie moga

    przewidzie...

    Kord przy pasie nie by tylko dekoracj. Jason potrafi si nim posugiwa, jak do tej porywystarczajco. Co mieszniejsze, wikszo problemw stanowimy problemy dotykajce

    zazwyczaj wanie kupcw, a nie wynikajce z jego rzeczywistego zajcia. O wiele czciej

    zdarzali si chtni do rabunku, ni gracze starajcy si odwrci z pass przy uyciu

    niekonwencjonalnych metod. Ci drudzy byli zreszt bardziej przewidywalni. Dobry gracz

    stara si nie doprowadza do takich sytuacji, zawsze lepiej si wycofa i ponie niewielk

    strat, przegrywajc, ni niepotrzebnie zwraca na siebie uwag.

    Z rzezimieszkami nie byo wyboru. Atakowali zawsze, gdy mieli okazj. Poniewa za

    sprawianie pozorw bogactwa byo niezbdne w grze, prbowali czsto.

    Karczmarz wychyn z mroku z dymicym dzbanem i glinianym kubkiem. Postawi wino

    na stole.

    Znakomite wino, z miodem i korzeniami powiedzia radonie, nalewajc wina do

    kubka. Wyszczerzy siekacze w umiechu.

    Jasne, z korzeniami, chyba chrzanu, pomyla Jason sceptycznie. Schyli si i wyj z

    sakwy chleb i ma gomk sera. Na szczcie nie musia prosi o misk polewki. Sdzc z

    tego, jak starannie wasajce si po izbie psy omijay stojcy na polepie kocioek, nie bya

    zbyt smaczna. Wyj zza cholewy n i odkroi plaster sera. Spojrza na karczmarza.

    Co jeszcze, mj dobry czowieku? zapyta, nadajc gosowi ton lekkiego

  • 8/3/2019 Tomasz Pacyski - Sherwood 01 - Sherwood

    8/541

    zniecierpliwienia.

    Nie, szlachetny panie... zajkn si karczmarz, miotajc oczkami na lewo i prawo.

    Waciwie tak, szlachetny panie. Czy szlachetny pan stanie u nas na noc? Na stryszku w

    stajni...

    Chciaby, pomyla Jason. Ale ja nie lubi budzi si z podernitym gardem. Nie, odpoczn troch i jad dalej. Do Nottingham daleka droga, a dni krtkie

    odpowiedzia.

    Na twarzy szczurowatego odbio si wyrane rozczarowanie. Rozbiegane oczka

    wiadczyy o wielkim wysiku umysowym. Zapewne owocnym, bo po chwili mae oczka

    zwziy si zoliwie.

    A szlachetny pan tak bez czeladzi, sam? spyta powoli. Okolica tu paskudna, panie...

    Tu ci mam, pomyla Jason bez zdziwienia. Kombinujesz, czy tych trzech, ktrzy jeszcze

    nie padli, wystarczy.Odgryz kawaek sera, odoy reszt wraz z noem na st. Powoli wsta, trzymajc wp

    pochw korda okrcon pasem. Stan przed chuderlawym czowieczkiem, grujc na nim

    potnym brzuszyskiem.

    Karczmarz zadar gow i popatrzy Jasonowi w oczy. Nie spodobao mu si wida to, co

    zobaczy, bowiem spuci wzrok i sta si jakby jeszcze mniejszy. Zerkn na swych pijanych

    kompanw, porwnujc ich ze zwalist postaci Jasona, po czym zgarbi si jeszcze bardziej.

    Najwidoczniej kalkulacja nie wypada po jego myli.

    Jason rozemia si gono i woln rk klepn mocno karczmarza w rami.Czowieczkiem zatrzso, zatoczy si.

    A sam! powiedzia gono, wci si miejc. Klepn karczmarza jeszcze raz i usiad.

    May czowieczek by ju najwyraniej przekonany. C, zawsze pozostaje nadzieja na

    normalny zarobek. Jason jeszcze nie skoczy.

    Czelad zostaa ze dwie mile, z wozami krzykn w kierunku plecw karczmarza.

    Przyjad tu albo spotkam si z nimi na rozstajach.

    Mam nadziej, e s w okolicy jakie rozstaje, pomyla. Powinno wystarczy. Zwykle

    wystarcza, a zreszt, do Nottingham naprawd daleko, a dzie krtki. Trzeba wypi to wino i

    rusza.

    Sign po kubek i zbliy do ust. W nozdrza uderzy intensywny zapach imbiru i

    godzikw. Jason z niedowierzaniem wytrzeszczy oczy i pocign yk. Znakomite wino. Ani

    chybi przejeda tu kiedy kupiec winny. I pewnie nie odjecha daleko.

    Wino byo naprawd doskonae. Nalewajc drugi kubek, Jason powoli odpry si i

    powesela. Nie jest tak le, pomyla. W Nottingham jest duy targ, kilka karczm, duych, nie

    takich jak ta. Karczm penych kupcw, rzemielnikw i onierzy. Nie byem tam jeszcze,

    wic mnie nie znaj. Mona bdzie wiele gra. I wiele wygrywa.

    Jason by nie tylko graczem by take oszustem. Nikt, kto siada z nim do gry w koci,

  • 8/3/2019 Tomasz Pacyski - Sherwood 01 - Sherwood

    9/541

    nie mia rwnych szans. Nie zawsze wygrywa, przegrana take bywaa elementem gry, lecz

    przegrywa tylko wtedy, gdy chcia. Przynajmniej do tej pory.

    adnych obcianych czy szlifowanych koci, nic tak pospolitego. Obstawiajc rzut,

    Jason zawsze wiedzia, czy wyrzuci wicej ni przeciwnik. No, prawie zawsze. Wiedzia,

    kiedy passa si zaczyna i kiedy koczy. Przy dugiej grze to wystarczao. Te wrodzonezdolnoci rozwijay si w nim w miar dowiadcze. Po latach mg na nich polega. Po tych

    wszystkich latach...

    Usiad wygodniej i pocign z kubka. Zapatrzy si w pomyki pegajce nad wp

    zwglonymi gowniami w palenisku.

    * * *

    Gdy mia dziesi lat, ojciec zabra go na jarmark. Rzadko si to zdarzao. Ojciec by

    patnerzem, najlepszym w okolicy, jak zwyk z upodobaniem mawia. Nie kama, poniewa

    by jedynym w mocno podupadej okolicy. Ziemie naleay do zuboaego rycerza, sir Briana,

    mieszkajcego w zamku o popkanych murach, zamulonej fosie i na stae opuszczonym

    zwodzonym mocie. Nikt nie widzia sensu w podejmowaniu napraw, gdy aden z ssiadw

    nie paa chci oblegania zamku w celu zdobycia paru wk bagien i wyjaowionych pl.

    Rycerz dobiega pidziesitki, by wci kawalerem i szuka szczcia na turniejach, z

    ktrych nieodmiennie wraca w pogitej uderzeniami zbroi. Zdarzao si, e przywoono go

    na wozie. Lecz gdy tylko doszed do siebie, rozglda si za nastpn okazj, cae dochody ze

    swych mizernych dbr przeznaczajc na odtwarzanie zdolnoci bojowej. Co bardzo cieszyonajlepszego patnerza w okolicy.

    Dochody z dbr rycerza byy marne, wic i usugi, ktre za nie nabywa, byy podobne.

    Ojciec Jasona kocha szczerze swe rzemioso, lecz namitno t dzieli z rwnie szczerym

    umiowaniem piwa. Problem polega na tym, e rzemiosu mia okazj oddawa si rzadko.

    Zamkowi zbrojni w liczbie piciu rycerz zawsze twierdzi, e to i tak za duo, ale nie mg

    na turniejach pokazywa si samopas sami ostrzyli swoje miecze i topory. Prawd mwic

    kiepsko, ale i tak nigdy nie mieli okazji sprawdzi jakoci swej roboty. Pozostawao tylko

    nieskoczone wyklepywanie i dopasowywanie zbroi, przecieranie octem do poysku starego,tandetnego miecza i dorabianie drzewc kopii, amanych przez sir Briana w olbrzymich

    ilociach. Rycerz starza si wyranie i coraz wicej czasu zajmowao mu dojcie do siebie po

    kolejnych starciach. Bywao, e i p roku. A zima bya martwym sezonem. Dopiero na

    wiosn mona byo rusza w poszukiwaniu wyzwa i sawy. Dla zamkowego patnerza

    pozostawao osadzanie na styliskach wieniaczych siekier, przekuwanie motyk, rydli i

    prostowanie wide. Pozostawao wiele czasu na drug namitno, a piwo byo tanie.

    Tym razem wygldao znw tak samo. Gdy sir Brian wyliza si z obrae odniesionych

    na ostatnim turnieju (Przebg, ko si potkn w ostatniej chwili, ale trzeba byo widzietego drugiego! Jeszcze jedno zoenie i byoby po nim!), zajecha przed kuni na swym

  • 8/3/2019 Tomasz Pacyski - Sherwood 01 - Sherwood

    10/541

    wychudym koniu bojowym. Ko wyglda na ozdrowieca po dugiej i cikiej chorobie, co

    zreszt byo zgodne z prawd. Turnieje byy dla koni tak samo niebezpieczne, jak dla ludzi.

    Dobry bojowy wierzchowiec by najcenniejsz rzecz dla rycerza. Tego sir Brian kupi

    przed laty, wydajc na niego wikszo schedy po zmarym ojcu. By to dobry zakup. Ko

    przewysza znacznie umiejtnociami bojowymi swego pana, wiele razy wynosi go cao zopresji. Zestarza si jednak i coraz czciej sir Brian w przebyskach trzewiejszego osdu

    widzia, e dugo ju nie pocignie. Za cay obecny majtek rycerza starczyby moe na

    zakup jednej koskiej nogi, oczywicie bez podkowy.

    Patnerz wyszed przed kuni, osaniajc doni oczy przed ostrym blaskiem soca.

    Soce w rzeczywistoci nie stao wcale tak nisko, lecz skutkiem wczorajszego piwa

    niechtnie wychodzi na wiato dzienne i porusza si raczej ostronie, unikajc gwatownych

    ruchw.

    Patrzy ospale, jak pachokowie zrzucaj z chrzstem stert pogitych blach. Coraz gorzej,pomyla. Niedugo nie bdzie jak tego wyprostowa.

    Ze swego miejsca pod niskim okapem kuni dziesicioletni chopiec widzia, jak rycerz

    podjeda do ojca i, nie zsiadajc, rozpoczyna sw zwyk przemow.

    Ot ojciec po raz ostatni ju bdzie musia doprowadzi do porzdku niemiosiernie

    potrzaskan zbroj. Bowiem ju na nastpnym turnieju rycerz wyzwie i oczywicie pokona

    samego sir Osberta, ktry wanie sprawi sobie pikn, lnic jak samo soce zbroj

    turniejow. Po szczliwym i nieuniknionym zwycistwie ojciec bdzie mia pene rce roboty

    trzeba bdzie dopasowa zdobyczn zbroj do postury sir Briana. Otrzyma za to krlewskiewynagrodzenie z okupu, ktre rodzina jczcego w lochu sir Osberta wpaci za jego

    uwolnienie, potem za bdzie si mg zaj przygotowaniem uzbrojenia dla caego zastpu

    zbrojnych, ktrych trzeba bdzie, nie mieszkajc, zacign. Dobrych zbrojnych, najlepiej

    weteranw, nie takich, jak ci, zapijaczone ciury w wieku, delikatnie mwic, rednim...

    Patnerz sucha przemowy, uprzejmie kiwajc gow. Mia niejak wpraw, poniewa od

    lat przemowa bya taka sama, zmieniay si jedynie imiona rycerzy prawie pokonanych przez

    sir Briana. Nieodmiennie za to rosa wysoko spodziewanego okupu. Dawniej sir Brian

    wtrca te wzmianki o piknych dziewicach na wydaniu, rzucajcych pomienne spojrzenia z

    trybun, powiewajcych chusteczkami. Od kilku lat przesta czego o tym wspomina...

    * * *

    Odgosy szamotania poczone z piskiem wyrway Jasona ze wspomnie. Obrzuci

    szybkim spojrzeniem izb, mylc, e to pijanemu zalotnikowi udao si wreszcie dobra do

    jednej z dziewek. Nie dostrzeg ich jednak na awie, gdzie przedtem siedzieli. Gdy wzrok

    przyzwyczai mu si do ciemnoci, ujrza ca trjk zgodnie chrapic w zmierzwionej

    somie pod cian. Piski wydawa dorodny szczur, szarpic si w uchwycie szczk jednego zmaych, wyliniaych kundli, wasajcych si po izbie. Jason przez chwil przyglda si

  • 8/3/2019 Tomasz Pacyski - Sherwood 01 - Sherwood

    11/541

    walce bez wikszego zainteresowania. Na pierwszy rzut oka szans byy rwne.

    Jason westchn i zaj si swym kubkiem nie cakiem jeszcze wystygego wina. Co mnie

    dzi naszo, pomyla. Wspomnienia. Ech, starzej si chyba... No, Jason, dopij to wino i

    ruszaj, nic tu po tobie. Sam na takim zadupiu, to przecie proszenie si o kopoty. Diabli

    wiedz, kto tu jeszcze moe zawita. Te nieszczsne pijaki maj pewnie jakich przyjaci.Trzeba odlepi dupsko od awy i si ruszy...

    Zamiast tego sign po dzban i dola do kubka reszt wina, z ustaym na dnie

    cynamonem, imbirem i paroma godzikami. Pocign yk.

    Hej, karczmarzu zawoa. Daj no... Tfu! splun z niesmakiem rozmikym

    godzikiem.

    Karczmarz zmaterializowa si w jednej chwili, stawiajc na stole parujcy dzban. Mae

    oczka wieciy radonie. Jason chcia co powiedzie, ale zrezygnowa. Ostatecznie nie jest

    jeszcze tak pno, zdy dojecha przed zmrokiem. A jeli nawet, gociniec szeroki. Signpo dzban i dola do kubka. Cholera, jakie dobre... Cholera i czarna mier...

    * * *

    Dziesicioletni chopiec patrzy z cienia pod nisko zwieszajcym si okapem kuni.

    Widzia chudego, nikczemnej postury rycerza na rwnie wychudym koniu. W kolczudze tak

    sztywnej od rdzy, e mona by j bez trudu postawi w kcie. Poczernia od paleniska,

    pobrudon twarz ojca. Stert pogitej blachy lec w kurzu podwrka. Widzia i

    obserwowa bez zainteresowania, odkd pamita, podobne sceny powtarzay si nieustannie.Wiedzia, e rycerz bdzie mwi coraz goniej i szybciej, pod koniec przemowy zapluwajc

    si i poykajc kocwki wyrazw. Potem zamilknie, a po chwili zawrci i odjedzie bez

    sowa, sztywno wyprostowany na swym wierzchowcu rwnie sztywno i ostronie

    stawiajcym nogi. Za ojciec zaklnie pod nosem i ciko czapic do kuni, krzyknie w

    przelocie do syna, by zebra blachy z podwrka.

    Oczy chopca rozszerzyy si ze zdziwienia. Rycerz w poowie przemowy unis co w

    doni, prezentujc dumnie wszystkim obecnym. W pierwszej chwili chopiec wzi dziwny

    przedmiot za wieo zdart wiewircz skrk, tak samo bowiem powiewa w doni sirBriana. Myli si, bya to sakiewka, rwnie chuda i zabiedzona, jak jej dumny waciciel.

    Zaciekawiony chopiec wsucha si uwaniej w monolog rycerza.

    ...jarmark w Kynigestun! wykrzykiwa sir Brian z podnieceniem. Z Ziemi witej!

    Wrcili! Gownie... tego... damasceskie!

    Jak zwykle pod koniec przemowa rycerza nie grzeszya nadmiern spjnoci.

    ...Artur... miecz z tego tam, kamienia... Takim mieczem ja... zastaw i przeciwnika...

    Sawa! Sawa!

    Sir Brian ciska chud sakiewk niczym rkoje Excalibura. Zapadnite oczy paaydziwnym pomieniem.

  • 8/3/2019 Tomasz Pacyski - Sherwood 01 - Sherwood

    12/541

    ...jarmark, patnerze... Przywieli! rycerz czerwienia coraz bardziej. Wszystko, co

    mam! Wszystko!

    Zamilk nagle. Sapa, wodzc oczyma dookoa. Chopiec pomyla, e to ju koniec, e za

    chwil szarpnie wodze, zawrci konia i odjedzie, jak zwykle. Nagle stao si co niezwykego.

    Rycerz przerzuci nog przez k sioda i ciko zeskoczy na ziemi. Stan przed ojcemJasona i, rzecz niebywaa, pooy rk na jego ramieniu. Zacz co mwi...

    Chopiec przysun si bliej.

    ...wszystko, co mam sir Brian mwi teraz cichym, rwnym i spokojnym kosem.

    Wszystko, co pozostao.

    Wytrzsn na do monety z sakiewki. Nie byo tego wiele.

    Nastpny turniej bdzie ostatni. Wiem kontynuowa cicho i spokojnie rycerz.

    Gonitwy konne... To ju nie dla mnie... Nie dla nas... poprawi, klepic konia po chudej

    szyi. Pojedziesz ze mn do Kynigestun, na jarmark. Stanli tam kupcy, maj damasceskie

    gownie. Ty wybierzesz, i oprawisz dla mnie. Nie przerywaj, wiem, kim jeste... kim bye.

    Zawsze wiedziaem. Potrafisz.

    Patnerz prbowa co powiedzie. Sir Brian mocniej zacisn rk na jego ramieniu.

    Zawsze chciaem... podj rycerz. Zawsze wierzyem... Niewane. Wiem, e teraz

    si uda. Ten ostatni raz. W walce pieszej, na ostre...

    Zamilk. Chwil sta w milczeniu, po czym wsypa monety do sakiewki. Odwrci si i

    wskoczy na konia. Bez strzemion, prosto z ziemi. Zdar wodze, zawrci konia i odjecha,sztywno wyprostowany na sztywno stawiajcym nogi koniu. Wtem odwrci si i z

    umiechem rzuci przez rami:

    Jutro wyruszamy!

    Zostali sami nad kup pogitego elastwa. Chopiec ze zdziwieniem spojrza na ojca.

    Znikno gdzie pijackie otpienie. Oczy patnerza lniy tym samym dziwnym blaskiem, co

    wczeniej oczy sir Briana.

    Damasceska gownia! wymamrota gniewnie. Starczy mu tego najwyej na roen!

    Przesadza. Za resztk majtku rycerza mona byo kupi dobry miecz, nie tylko

    pwyrb, jakim bya gownia. Dobry, nowy miecz. Normaski miecz. Na damascesk

    gowni byo troch za mao. Wedug cen, ktre pamita, mniej wicej o dwie trzecie.

    Beznadziejne.

    Ale wiedzia te, e pojedzie do Kynigestun. e wemie do rk chodne ostrza, oceniajc

    ich warto po delikatnym rysunku ciemniejszych i janiejszych fal na powierzchni metalu. e

    znw mimowolnie zdziwi si ich lekkoci i pozorn kruchoci. Bdzie uderza jedn o

    drug, suchajc niepowtarzalnego dwiku. Tak jak kiedy, dawno temu...

    * * *

  • 8/3/2019 Tomasz Pacyski - Sherwood 01 - Sherwood

    13/541

    Na podwrzu karczmy ko zara i szarpn si u koniowizu. Jason przez chwil patrzy

    nieprzytomnie w przestrze. Ko uspokoi si.

    Niech to szlag, dawne czasy, pomyla Jason. Wtedy jeszcze nic nie rozumiaem...

    Dopiero pniej... Szkoda...

    Waciwie, dlaczego szkoda? Potrzsn gniewnie gow. Co mi si dzisiaj pieprzy w tymgupim bie?

    Jason nigdy nie chcia zosta patnerzem, jak ojciec. Nie chcia spdzi ycia w mrocznej,

    owietlonej tylko kowalskim paleniskiem kuni. Wali motem w pogite blachy. Od

    najmodszych lat chcia czego innego. Czego konkretnie, tego dugo nie wiedzia. A do

    jarmarku w Kynigestun...

    ...Ojciec z sir Brianem zniknli w namiocie handlarzy. Chopiec zosta, rozgldajc si

    niepewnie, bardziej wystraszony, ni zaciekawiony. Po raz pierwszy w yciu by w miecie.

    Ju sama jazda skrzypicym wozem zaprzonym w woy dostarczya nadspodziewanychwrae. Chopiec z otwartymi ustami chon niecodzienne widoki. Czterej zbrojni sir Briana

    (jeden by chory), jadcy na myszowatych koniach, wydawali mu si wspaniaym pocztem

    rycerskim. Sam rycerz jecha jak zwykle sztywno, tym razem nie na swym bojowym koniu,

    ale na zwykej szkapie, takiej samej, jak jego zbrojni. Widocznie podekscytowany, co chwila

    podjeda do wozu i zamienia kilka sw z siedzcym na somie patnerzem.

    Samo miasto przynioso chopcu jeszcze wicej oszoomienia. Wysokie mury miejskie,

    stranicy o marsowych minach, wrzeszczcy przekupnie. Brukowane uliczki, na ktrych

    miesznie dzwoniy podkowy i turkotay koa wozu. Kupieckie stragany i namioty oferujcerozmaite towary, ktrych chopiec nie potrafi nawet rozpozna. Widzia kramy rymarzy,

    rozsiewajce ostr wo wieo wyprawionych skr, obwieszone girlandami pasw i uprzy.

    Jatk, przed ktr na wielkim, zatuszczonym pniu rozebrany do pasa, spocony czeladnik

    dzieli wanie wiartk tuszy, nie zwracajc uwagi na kbice si dokoa, brzczce gono

    muchy. Kramy obwieszone tkaninami, gdzie kupcy okciem odmierzali sztuki sukna. Duy

    namiot, przed ktrym rozchestane dziewki zaczepiay przechodniw, miejc si piskliwie.

    Nie wiedzia, co oferoway, tym niemniej powodzenie miay due.

    Nadmiar emocji przytoczy chopca, ktry w kocu skuli si na somie, przytulony do

    boku ojca.

    Gdy zosta sam przed namiotem patnerzy, marzy tylko, by jak najszybciej znale si

    przy ojcu. Jego nieobecno przeduaa si. W kocu nuda zacza bra gr nad lkiem.

    Chopiec ostronie ruszy przed siebie.

    Za rogiem namiotu siedziao na ziemi nad rozoonym paszczem dwch ludzi. Ich bro

    leaa rzucona niedbale obok. Chopiec zatrzyma si zaciekawiony. Mczyni nie zwrcili

    na niego uwagi. Starszy, wygldajcy na onierza, a w oczach chopca bdcy wspaniaym

    wojownikiem, potrzsn z grzechotem trzymanym w rkach kubkiem. Patrzy wyczekujco

    na drugiego mczyzn. Modszy pocz ciga z palca gruby, zoty piercie. Szo mu

  • 8/3/2019 Tomasz Pacyski - Sherwood 01 - Sherwood

    14/541

    niesporo. W poowie zawaha si, zacisn palce. Starszy wci czeka, grzechoczc kubkiem.

    Twarz modszego drgna, szybkim ruchem zerwa piercie i rzuci na paszcz. Starszy

    skin gow z aprobat.

    Szybki ruch nadgarstka i koci potoczyy si po lezcym na ziemi paszczu. Gdy

    znieruchomiay, starszy umiechn si.Chopiec dostrzeg, e twarz modszego z mczyzn cigna si ze zoci. Wsta

    gwatownie, zaciskajc pici.

    Starszy nie wsta. Patrzc drugiemu w oczy spokojnym, nieruchomym wzrokiem, zgarn

    z koca gar srebrnych monet. Modszy przez chwil sta, wci zaciskajc pici i

    czerwieniejc gwatownie. W chwili, gdy wystraszony chopiec oczekiwa, e rzuci si na

    siedzcego, mczyzna odwrci si, podnis pas z kordem i bez sowa odszed.

    Na lecym na ziemi paszcza pozosta zoty piercie.

    Nie wzi... wyjka chopiec po duszej chwili.Siedzcy jakby dopiero teraz zauway jego obecno. Wolno obrci gow i spojrza

    chopcu w twarz. Bez umiechu.

    Piercienia? spyta spokojnie. To jest teraz mj piercie. Na tym polega gra...

    * * *

    To byo jak olnienie, przypomnia sobie Jason, pocigajc kolejny yk wina. Od tego si

    wszystko zaczo.

    Gdy ojciec uczy go rzemiosa, wkada w nauk wszystko, co pozostao jeszcze z jegowasnej pasji i umiejtnoci. Opowiada jedynemu synowi o synnych mieczach, noszcych

    synne imiona. Opowiada o cudownych przemianach rdzawego ksa elaza w lnic kling.

    Opowiada o dostatku, piknym domu na podgrodziu, murowanym, z drewnian podog, o

    warsztacie wypenionym tumem posusznych czeladnikw, o srebrnych monetach, ktre

    rycerze wytrzsaj z sakiewek w zapacie za sztuk patnerza.

    Tak, za sztuk, nie za rzemioso. Chopiec sucha i widzia mroczn kuni z

    zapadnitym dachem, brudn chat w cieniu rozsypujcych si murw zamkowych, pogit

    zbroj sir Briana, jedyn, jak widywa. Ojca otpiaego od mierdzcego piwska, jedynegoproduktu, na ktry starczao zapaty za dorywcze prace. Czu bl sabych, chopicych mini

    przy krceniu koa szlifierskiego czy poruszaniu miechw. Sucha ojca i rozmyla o skarbie

    zakopanym na kracu tczy. O garnku zotych monet, ktry niechybnie odkopie. Jeeli nie

    dzi, to na pewno jutro.

    Tego dnia na jarmarku w Kynigestun po raz pierwszy naprawd zobaczy to, w co zawsze

    podwiadomie wierzy, e mona co dosta od szczcia. Oczywicie, jeli si je ma.

    By ju zupenie pewny, e nie spdzi caego ycia w mrocznej, zadymionej kuni. e

    czeka go co lepszego od ciasnej, lepicej si od brudu chaty i cienkie] jczmiennej polewkina obiad.

  • 8/3/2019 Tomasz Pacyski - Sherwood 01 - Sherwood

    15/541

    Tego dnia Jason ostatecznie uwierzy, e sam bdzie mia szczcie. e mona co mie

    niekoniecznie tylko wtedy, gdy urodzio si szlachcicem. e niekoniecznie trzeba pracowa

    od witu do nocy za misk polewki i kufel piwa od wita. e przyszo patnerza,

    nieskoczenie lepsza przecie od losu zwykego chopa, nie jest niczym nadzwyczajnym.

    Moesz mie wszystko. Jeeli tylko sprbujesz. Jeeli bdziesz mia szczcie. Oto jasna iprosta droga na reszt ycia. Trzeba tylko uta szczcia na pocztek. Potem te, ale przecie

    szczcie towarzyszy tym, ktrzy w nie wierz. I troch pomagaj.

    Nie, nie uwierzy. Ju wiedzia.

    Jason mia szczcie. Ju wtedy.

    Gdy sir Brian wyszed przed namiot, jego twarz janiaa z radoci. Wyglda, jakby ubyo

    mu z dziesi lat. Idcy za nim ojciec chopca nis dugi pakunek zawinity w czyste,

    natuszczone ptno. Okazao si, e wyjazd po damascesk gowni nie by zupen

    mrzonk zdziwaczay rycerz mia nieze informacje. Wyprawy krzyowe spowodowayznaczny wzrost poday wschodniej broni, a co za tym idzie spadek cen. Wszystko, co sir

    Brian posiada, wystarczyo. Nawet troch zostao.

    Rozjaniony radoci wzrok rycerza, bdzcy z rozczuleniem po otoczeniu, zatrzyma si

    na chopcu. Sir Brian patrzy przez chwil ciepym, wilgotnym spojrzeniem, jakby nie

    poznajc, kim jest stojcy przed nim zalkniony smarkacz. Schyli si, chwyci do chopca

    swym kocistym, stwardniaym od wodzy i kopii apskiem. Chopczyk szarpn si. Rycerz

    woy co w jego do, zacisn palce na tym czym, po czym puci gwatownie.

    Wyprostowa si. Na, masz... powiedzia. Odwrci si i odszed sztywnym, podrygujcym krokiem.

    Chopiec sta i patrzy na sw zacinit pistk. Po chwili odway si rozprostowa

    palce. Na doni matowo bysna srebrna moneta...

    To byo to szczcie, na ktre tak czekaem, myla sennie Jason w obskurnej karczmie,

    nad prawie ju pustym kubkiem wina. Od tego si wszystko zaczo. To ju trzydzieci lat,

    psiakrew... Ta moneta staa si kluczem do innego wiata. Trzeba byo zrobi pierwszy krok,

    dopomc szczciu...

    Starszy mczyzna wci siedzia za namiotem przed rozoonym na ziemi paszczem.

    Bawi si komi, wyrzucajc je raz po raz. Spojrza na chopca ciskajcego w rczce srebrn

    monet. Zmarszczy brzmi.

    Czego tu szukasz, smarkaczu? spyta bez specjalnego gniewu w gosie. Chopiec

    zebra ca sw odwag.

    Chc, eee... wyschnite gardo odmwio posuszestwa.

    Mczyzna zmarszczy si jeszcze bardziej. Chopiec sprbowa jeszcze raz.

    Chc... chc... znowu nic. Mczyzna zniecierpliwi si.

    Jeeli chcesz kopa w dup, to przyszede we waciwe miejsce powiedzia znudzony.

    No, zbieraj si std, szczylu!

  • 8/3/2019 Tomasz Pacyski - Sherwood 01 - Sherwood

    16/541

    Chc zagra! wypali chopiec.

    Starszy czowiek rozemia si serdecznie. Przypatrujc si purpurowiejcemu na twarzy

    chopcu, mia si, a zy pocieky mu po twarzy.

    Zagrasz ze mn czy nie?! wrzasn chopiec, tupic nogami. Zagraj ze mn, ty... ty...

    Umiech znik z twarzy mczyzny. Przeraonemu wasn bezczelnoci chopcu gosuwiz w gardle. O mao si nie posika.

    Zagra chce szlachetny pan... powiedzia wolno mczyzna. A czy szlachetny pan

    ma o co zagra?

    Chopiec bez sowa podsun mu przed oczy rozwart do ze srebrn monet. Mczyzna

    spojrza.

    O tak, to powana stawka powiedzia z drwicym umiechem, cho oczy pozostay

    powane. A wiesz, synku, jak w to si gra?

    Chopczyk pokrci gow. Siadaj wic, zanim zaczniemy gra, naucz ci. Bdziemy mieli rwne szans. Starszy

    czowiek rozemia si serdecznie. Gdy wyjania chopcu zasady gry, uczy trzyma i rzuca

    koci, umiecha si nadal. Przesta si mia, gdy po jedynej grze na serio, grze o jedyn

    monet chopca, ten zabra z paszcza obie monety swoj i jego.

    Dugo milcza, patrzc na chopca spod oka. Wreszcie powiedzia:

    Synu, to bya twoja jedyna moneta. Wiele warta. Czy naprawd nie bae si jej

    postawi?

    Nie. Dlaczego?

    Wiedziaem, e wygram odpar spokojnie chopiec.

    Jak to wiedziae? Nie moge wiedzie! rzuci ze zoci mczyzna. Chopcu zy

    stany w oczach.

    Wiedziaem... powtrzy z uporem. Mczyzna potrzsn ze zniecierpliwieniem

    gow.

    Nie moge! powtrzy. To jest, cholera, zupenie niemoliwe... Chopczyk spuci

    gow. Milczenie przeduao si. Po chwili mczyzna sign do swej sakiewki, wyj z niej

    gar miedziakw i wysypa na paszcz Przed chopcem. Chopiec spojrza pytajco.

    Mczyzna spuci wzrok.

    Kurwa, co ja robi... wymamrota do siebie. Przecie to niemoliwe, taki szczyl...

    Dobrze podj po chwili, zwracajc si ju bezporednio do chopca, Zagramy jeszcze, o

    mniejsze stawki. Zobaczymy...

    Chopiec pokrci gow.

    Co, nie chcesz? Trudno, to spadaj std...

    Przerwa i patrzy ze zdziwieniem, jak chopiec wysupa jedn ze swych srebrnych monet

    i pooy obok kupki miedziakw.

  • 8/3/2019 Tomasz Pacyski - Sherwood 01 - Sherwood

    17/541

    Chcesz gra za swoje? W porzdku, tak bdzie ciekawiej...

    Wzi monet chopca, sign do sakiewki i dooy chopcu miedziakw.

    To mniej wicej tyle samo powiedzia. A zreszt, nie wygldasz na takiego, co umie

    liczy. Musisz mi uwierzy na sowo.

    Skrzywi si w nieprzyjemnym umiechu.; Zaczynamy! Szlachetny pan pierwszy!

    Przez p godziny kupka pienidzy przed chopcem to rosa, to malaa. Powoli chwyta

    reguy, wyczuwa kiedy przychodzi nieuchwytna passa, kiedy odchodzi. Odczuwa to

    podniecajce mrowienie, gdy grzechota komi przed rzutem. Odczuwa pewno. I z wolna

    kupka pienidzy przed nim zacza rosn.

    Po godzinie jego przeciwnik, miertelnie ju powany, zdj z palca gruby zoty piercie.

    No dobrze, may. atwo przyszo, atwo poszo. Ostatni rzut! Rzeczywicie, atwo

    poszo. Mczyzna przesta ju krci z niedowierzaniem gow, teraz mia w oczach czysteosupienie.

    Co ty zrobi, szczeniaku! powtarza gniewnie. Co ty, kurwa, zrobi! Chopiec

    skuli si zalkniony. Mczyzna chwyci go za rce. Chopczyk zaszlocha w panice.

    Oddam, panie, oddam wszystko... wyjka. Oddam, tylko nie bijcie, panie...

    Mczyzna zesztywnia. Chwyci chopca za zmierzwione powe wosy, drug rk

    trzasn go w zalan zami buzi. Mocno, na zimno i z wyrachowaniem. Chopiec przesta

    szlocha. Wbi oczy w przeciwnika i w tych oczach, poprzez zy, bysno co zupenie

    innego. Mczyzna puci go. Tak ju lepiej sapn. A teraz posuchaj, szczylu. Gdy siadasz do gry, to ponosisz

    wszelkie tego konsekwencje. Moesz przegra. Moesz wygra. Moesz wygra, a pomimo to

    przegrasz, bo stracisz zdrowie, a nawet ycie. Ale gdy ju zaczniesz gra, to nie moesz tego

    cofn, nie moesz odda wygranej i powiedzie, e nic si nie stao. Musisz wiedzie, z kim

    siadasz do gry. I pamitaj, czasem trzeba przegra. Czasem trzeba wygra mniej, ni mgby

    i chciaby. Takie jest ycie i taka jest gra!

    Przez chwil sapa zdenerwowany. Wysmarka si w palce z widoczn irytacj.

    Musisz patrze, z kim siadasz do gry, powtarzam ci, bo to chyba najwaniejsze podj

    po chwili, wycierajc zasmarkane palce po kubraka. Do licha, zdenerwowae mnie, gdzie

    si podziay moje dworne maniery. Ale do rzeczy, nigdy nie graj kim, przed kim si nie

    obronisz lub, w ostatecznoci, nie zdoasz uciec. I pamitaj, nigdy, ale to nigdy nie ogrywaj

    nikogo do koca. Bo ostateczna przegrana rodzi desperacj. A desperaci zabijaj...

    Chopczyk sucha bez ruchu. Mczyzna wreszcie umiechn si.

    Jak ty to zrobie, smarkaczu? znw pokrci gow. Popatrz... Szarpn lewy rkaw.

    Na paszcz wypad drugi komplet koci, z pozoru identyczny z tymi, ktre ju tam leay.

    Chopiec podnis je i zbliy do oczu.

    Przyjrzyj si dobrze usysza. To s szlify. To znaczy, te koci s specjalnie

  • 8/3/2019 Tomasz Pacyski - Sherwood 01 - Sherwood

    18/541

    przygotowane, szlifowane. No, sfaszowane, eby ju nazwa rzecz po imieniu. Gdy nimi

    rzucam, na og padaj tak, jak chc. Mwi, na og, ale to wystarcza. Ja z tego yj,

    smarkaczu. Wystarcza, ebym wygra z kadym. Tylko nie z tob...

    Wiem, kiedy wygram powiedzia cicho chopczyk.

    Dobrze ju, dobrze... Powiedzmy, e ci wierz. Dobrze, synku, zbieraj wygran iznikaj...

    Chopiec zacz niezgrabnie zgarnia miedziaki w po koszuli. Szo mu to niezdarnie.

    Mczyzna obserwowa go z rozbawieniem.

    Zaczekaj powiedzia. Przesypa monety ze swego mieszka do skrzanej sakwy, lecej

    przy pasie z kordem. Rzuci sakiewk maemu

    Bierz! umiechn si. Taki bogacz bez sakiewki...

    Gdy chopiec zbiera si do odejcia, mczyzna wsta i uj go pod brod.

    To nie tak, jak mylisz, synku, nie tak... rzek agodnie. To nie jest ycie usanerami, to, ktre sobie w tej chwili wybrae. Lepiej wracaj do tatusia i mamusi. A jeli ju

    koniecznie chcesz, to pamitaj, nie graj na razie z dorosymi. Graj z chopakami o miedziaki,

    masz jeszcze czas. Wiesz, ja jestem zawodowcem, jestem... byem najlepszy. Do dzi. Ale

    jestem zawodowcem i nie poami dzieciakowi rk, za to, e ze mn wygra. Nie ja... I

    wybacz, e ci uderzyem. Gupio to zabrzmi, ale to dla twojego dobra...

    Chopczyk spojrza mu prosto w oczy.

    Dzikuj, panie powiedzia po prostu...

    * * *

    Wino ju wystygo. Tak, pomyla Jason leniwie, tego dnia w p godziny zarobiem

    wicej ni mj ojciec przez pi lat klepania zbroi sir Briana. Ale nie pienidze byy

    najwaniejsze. Jason posucha swego nieznajomego przeciwnika. Czeka na swoje dni.

    Owszem, grywa z rwienikami, gwnie dla wprawy, o stronie aktyww mia wkrtce gar

    miedziakw, zamany, ale cakiem jeszcze dobry n, kilka kocich skrek, a przede

    wszystkim dowiadczenie. Po stronie pasyww wybity zb i wielokrotnie podbijane oczy. W

    miar upywu czasu i zdobywania dowiadczenia coraz rzadziej.Ojciec wykona zlecenie sir Briana. Oprawi damascesk gowni na sposb wschodni,

    ktrego nauczy si w modoci. Rycerz pojecha na swj ostatni turniej i wrci, o dziwo,

    siedzc o wasnych siach na olbrzymim, modym bojowym rumaku. Stary, niedowidzcy ju

    Smok stpa dumnie na sztywnych nogach, prowadzony za uzd. Na pierwszym wozie co

    te byo ewenementem, bo zazwyczaj w taborze rycerza by tylko pierwszy i jedyny wz

    leaa na somie pikna, lnica zbroja. Nieco tylko pogita i zakrwawiona. Zawiody tylko

    nadzieje sir Briana na okup. Puste lochy zamku nie doczekay si innych lokatorw ni

    szczury. Gdy ojciec Jasona oglda rozchlastany jak pergaminowa karta naramiennik nowejzbroi, uzna, e sir Briana po dugim okresie niepowodze ponis entuzjazm. Ale i tak rycerz

  • 8/3/2019 Tomasz Pacyski - Sherwood 01 - Sherwood

    19/541

    nie mia na co narzeka. W turnieju by klasycznym fuksem, wszyscy nauczeni wieloletnim

    dowiadczeniem stawiali przeciw niemu. I teraz, na kilku wozach wiz ma fortun.

    Ojciec dopasowa now zbroj, lecz sir Brian nie pojecha ju wicej na turniej. Dokupi

    ziemi i osiad na swym zamku. Nie naprawi jednak murw i nie kaza zaoy nowych

    acuchw do zwodzonego mostu.Gdy pitnastoletni Jason klcza na podwrzu przed dymicymi zgliszczami kuni,

    trzymajc na kolanach zakrwawion gow zabitego ojca, pomyla, e losy rycerza i jego ojca

    byy w dziwny sposb zwizane. Im obu damasceski miecz przynis wielkie chwile radoci,

    i obu te przywid w kocu do zguby.

    Jeden z ssiadw sir Briana, normaski szlachcic o posturze przeronitego niedwiedzia,

    nomen omen Hugo de Malvoisin, take zapragn mie now zbroj. A i reszta by si te

    przydaa. Po spaleniu okolicznych zabudowa i wyciciu wszystkich, ktrych udao si

    dogoni, poczet Hugona stan pod zamkiem sir Briana. Z braku acuchw przy zwodzonymmocie prowadzenie oblenia byo bezprzedmiotowe i rycerze starli si od razu pieszo na

    dziedzicu zamkowym. Jak wiadomo, sir Brian nigdy nie by orem w walce, nawet pieszej, a

    wobec zwierzcej wciekoci Hugona, przewagi wzrostu, siy i szybkoci, nie pomg wiele

    pikny, damasceski miecz. Ostatni obroca zamku mg si tylko cofa. Niebawem w sieni

    zamkowej pod potnym ciosem morgensterna Hugona pk jak garnek lnicy, pieczoowicie

    polerowany przez najlepszego patnerza w okolicy hem. Mzg sir Briana ozdobi malowniczo

    ciany i powa sieni.

    Drugiej swej myli Jason wstydzi si dugo. Brzmiaa ona wreszcie jestem wolny.Tego dnia ostatecznie znikn gdzie Clever, syn patnerza. Narodzi si Jason.

    Do tego! Jason otrzsn si i wrci do rzeczywistoci. To byo trzydzieci lat temu, a

    teraz trzeba podnie dupsko z awy i rusza w drog. Dopi reszt wina, odstawi kubek.

    Trzeba zawoa karczmarza i zapaci. Wprawdzie wredny sukinsyn, ale trudno.

    Wsta, przecign si a zatrzeszczao w stawach i sign do sakiewki. Szlag by to trafi,

    wychodzi na dwr w tak pogod, ale trudno. W Nottingham znajdzie lepsz karczm, a

    choby i stryszek w jakiej stajni. To tylko dwanacie mil.

    Przez wycie wiatru na zewntrz przebi si ttent koni. Co najmniej kilku. Zachrype

    nawoywania.

    Jason zesztywnia. Kurwa, doczekaem si, pomyla w nagym przeczuciu kopotw i

    ciko opad z powrotem na aw.

  • 8/3/2019 Tomasz Pacyski - Sherwood 01 - Sherwood

    20/541

    II

    Pchnite drzwi z rozmachem uderzyy o wewntrzn stron ciany, wpuszczajc do izby

    wirujcy kb niegu. Skrki od soniny wytrzymay. Za kbem niegu do izby wtoczya si

    zwalista posta, ocierajc czoo i oczy z przyklejonych, topniejcych patkw. Przybysz

    rozejrza si po izbie i wrzasn: Hej, karczmarzu! No rusz si, suczy pomiocie!

    aden z zamroczonych pijakw nie poruszy si. W otwartych drzwiach stan drugi

    mczyzna, modszy i szczuplejszy. Szczurowaty karczmarz ju bieg w ich stron, z

    mieszanin zachwytu i lku na twarzy.

    Prdzej! warkn ten zwalisty. Wydawao si to niemoliwe, ale karczmarz ruszy

    jeszcze szybciej. Szczuplejszy zatrzasn drzwi i ruszy w stron wiata, otrzsajc nieg z

    odzienia. Jason przyjrza mu si spod oka. Nie by zachwycony tym, co zobaczy. Chopak

    bo by to chopak najwyej osiemnastoletni mia na bladej twarzy wypisan but i arogancj.I by wyranie wcieky. Zwalisty zacz co mwi. Jason nadstawi ucha.

    Suchaj, chamie, jakie niecodzienne szczcie ci spotkao mwi zwalisty goniej ni

    potrzeba. Zawita do ciebie najstarszy syn twojego miociwego hrabiego, Gilbert. Ze swoim

    giermkiem, znaczy si, ze mn...

    Niech to szlag, niewesoo pomyla Jason, rzeczywicie niespotykane szczcie. Obowi

    si chopina, oczywicie jeeli zdoa przetrzyma paskie humory. Ten smarkacz wyglda na

    nieobliczalnego...

    ...wina, piwa, sera i polewki, jeeli masz takow cign giermek I to szybko, bo

    inaczej...

    Twarz karczmarza wyraaa mocno mieszane uczucia. Trzsy mu si w widoczny sposb

    nogi.

    ...inaczej, wiszc na gazi zobaczysz jeszcze, jak si pali ta twoja buda!

    Reakcja karczmarza powanie zaniepokoia Jasona. Szczurowaty nie poszy si tak

    atwo, trzeba byo nad nim popracowa. Wida miody Gilbert, najstarszy syn miociwego

    hrabiego musia mie w okolicy ustalon reputacj.

    Karczmarz pomkn do komory, po drodze budzc celnymi kopniakami pice dziewki.

    Klnc z cicha, zaczy wygrzebywa si ze zmierzwionej somy. Pierwsza usiada z

  • 8/3/2019 Tomasz Pacyski - Sherwood 01 - Sherwood

    21/541

    rozdziawionymi ustami, pocza wyczesywa palcami dba somy z rozczochranych

    wosw. Mruc oczy przed wiatem, nieprzytomnym wzrokiem wodzia po izbie. Gdy jej

    wzrok zatrzyma si na modym Gilbercie, zesztywniaa. Trzsc si rk zacza szturcha

    drug, wolniej wracajc do przytomnoci. Gdy tamta usiada, z opuszczon gow i twarz

    zasonit szop potarganych wosw, szepna jej co do ucha. Obie popiesznie wstay ichwiejnie wycofay si w mrok.

    Niedobrze. A raczej zupenie le.

    Mody Gilbert spojrza zimno w twarz Jasona. Ten po krtkiej chwili opuci wzrok. Nie

    mia najmniejszej ochoty na pojedynek na spojrzenia. Nie teraz. Nie z tym przeciwnikiem.

    Z komory wybieg karczmarz i stan przed Gilbertem.

    Prosimy, panie, prosimy! Wino ju si grzeje, siadajcie, panie, przy ogniu... Panicz

    Gilbert obdarzy karczmarza spojrzeniem zarezerwowanym zazwyczaj dla psiego gwna,

    lecego w somie na posadzce zamkowej komnaty. Odwrci si bez sowa.Giermek podskoczy do karczmarza i z rozmachu trzasn go otwart doni w ty gowy.

    Hukno gono, ale szczurowaty usta na nogach. Na szczcie giermek zdy uprzednio

    zdj kolcze rkawice.

    Uwaaj, do kogo si odzywasz, mieciu! rykn giermek. Szlachetny panicz nie ma

    ochoty ci sucha! I dawaj szybciej to wino, bo jak nie...

    Karczmarz nie przejawia zainteresowania tym, co si stanie, jeeli szlachetni panowie nie

    dostan na czas swojego wina. By moe dobrze wiedzia. W kadym razie znikn w

    mgnieniu oka.Korzystajc z zamieszania, Jason sprbowa nieznacznie usun si w cie. Z opuszczon

    gow przesun owinity pasem kord po awie i zamierza wanie przemieci jego ladem

    swj ciki tyek. Zamar w bezruchu na dwik cichego, kulturalnego gosu. Podnis gow

    i spojrza na Gilberta.

    Nie trudcie si, wam starszym przy ogniu wygodniej powiedzia uprzejmie Gilbert.

    Sidcie, powiadam. Zaraz wina dadz, napijecie si. Zib taki, a eby stare koci rozgrza, to

    grzane wino najlepsze. My spoczniemy przy stole. Kiciak, zrb no troch miejsca, posprztaj.

    Jason z udawanym stkniciem usiowa powsta z awy.

    Siadajcie powtrzy z naciskiem Gilbert. Napijcie si. Kiedy ja prosz, to trzeba

    usi. Wypi i podzikowa.

    C byo robi. Jason z ponownym stkniciem posadzi tyek na awie.

    Dzikuj, panie powiedzia cicho, nie podnoszc wzroku. Gilbert nieoczekiwanie

    uprzejmie skin gow.

    le, psiakrew. Nie da si spokojnie wyj. Trzeba bdzie zosta i skorzysta z wtpliwej

    przyjemnoci gociny panicza Gilberta. Doczekaem si, psiakrew. No c, trzeba przeczeka,

    moe pniej bdzie lepsza okazja.

    Jason odpdzi niewesoe myli i spojrza, jak te giermek zwany Kiciakiem poradzi sobie

  • 8/3/2019 Tomasz Pacyski - Sherwood 01 - Sherwood

    22/541

    ze sprztaniem. Okazao si to cakiem proste. Kiciak chwyci koniec awy obcionej ciaami

    picych i bez specjalnego wysiku podnis j do pionu. picy opoje zwalili si z omotem

    na polep i niezupenie rozbudzeni zaczli si gramoli przy akompaniamencie przeklestw.

    Kiciak z hukiem opuci trzyman aw i pocz im pomaga, smagajc gdzie popadnie

    cik, kolcz rkawic. Po krtkiej chwili sprztanie byo prawie zakoczone. Giermekkopniakiem popdzi spnionego, rozleg si donony kwik i spniony wyldowa gow w

    stercie somy pod cian. Zaszamota si chwil i znieruchomia.

    Gotowe, panie oznajmi Kiciak skwapliwie.

    Przed karczm, na zewntrz, przez szum wiatru i zacinajcego mokrego niegu znw day

    si sysze kroki. Kilku ludzi. Jason drgn, spodziewajc si nastpnego kopa w drzwi.

    Drzwi otwarto, tym razem, o dziwo, nie kopniakiem, lecz cakiem normalnie. Zaczynao

    zmierzcha. Wraz z kolejnym kbem mokrego niegu weszo trzech zbrojnych. Dwch

    goowsw i jeden starszy ju czowiek. Zatrzymali si u progu i rozpoczli zwyky rytuaotrzsania si. Najstarszy przetar wierzchem doni dugie, zwisajce wsy i zbliy si do

    giermka.

    Konie w stajni zameldowa. Znalelimy obrok, to i zadalimy.

    Wytarte? spyta Kiciak.

    Jakeby nie? oburzy si stary. To przecie zawsze...

    Dobrze ju, dobrze... niechtnie przyzna giermek. Wiem. Ale sprawdzi zawsze

    warto.

    Sprawdzajcie fukn gniewnie stary. Kiciak wtrci agodnie panicz Gilbert. Troch zaufania. Przynajmniej do

    pierwszego razu. Bo przecie drugiego razu by nie byo, prawda, Kiciak?

    Giermek zarechota oblenie. Stary zbrojny sta sztywno, wpatrzony w punkt gdzie za

    plecami giermka.

    Mody panicz ze swym wiernym i niewtpliwie pasujcym do siebie giermkiem zasiedli

    przy kolawym stole. Pojawi si karczmarz z dzbanami wina i kubkami. Rozbudzone ju

    cakiem dziewki uwijay si, przynoszc skd bochenki chleba, gomki sera i dymice miski

    gorcej polewki. Jason z ulg zauway, e polewka nie pochodzia ze stojcego na polepie

    usmolonego kocioka. By moe reakcja Gilberta po skosztowaniu nie bdzie zbyt gwatowna.

    Gilbert szepn co giermkowi do ucha. Kiciak szarpn karczmarza za po kubraka i

    wskaza na Jasona. Szczurowaty kiwn gow i znikn. Pojawi si po chwili z nowym

    dzbanem wina, zmierzajc w kierunku Jasona. Stawiajc dzban na awie, karczmarz usilnie

    stara si pochwyci jego spojrzenie. Nie byo to atwe, straszliwy zez powodowa, e Jason

    musia si domyla, ktrym okiem waciwie patrzy mu w twarz. Ale gdy wreszcie udao im

    si spojrze sobie w oczy, Jason ujrza w maych oczkach szczurowatego miertelnie powane

    ostrzeenie. I co na ksztat wspczucia.

    Ostronoci nigdy za wiele. Jason napeni kubek, wsta, skoni si i z umiechem przepi

  • 8/3/2019 Tomasz Pacyski - Sherwood 01 - Sherwood

    23/541

    w stron Gilberta. Ten kiwn askawie gow. Bez umiechu. Gdy Jason siadajc, spojrza na

    karczmarza, zobaczy na jego twarzy lad rozczarowania i dezaprobaty. Szczurowaty ledwo

    dostrzegalnie wzruszy ramionami, po czym odwrci si i odszed, nie powicajc Jasonowi

    wicej uwagi. Niech to diabli, bd, pomyla Jason. Tylko jaki? Przymkn oczy. Trzeba si

    powanie zastanowi, jak wykaraska si z tej sytuacji. Wyj teraz nie mona, nie pozwol.Nie teraz, nie po tym ujmujcym zaproszeniu. Trzeba przeczeka, zobaczy, jak si sytuacja

    rozwinie. Moe si upij i przestan zwraca uwag. Poczekamy.

    Jason nigdy nie mia zaufania do synw wielmow. Zawsze starali si co udowodni,

    wykaza wasn warto. Bo te sytuacja ich bya trudna, trudniejsza ni w przypadku zwykej

    szlachty. Szykowani przez swych ojcw na nastpcw, nie majc na og trudnoci

    materialnych do pokonania, nie mieli tej powszechnej motywacji do pomnaania majtku czy

    doskonalenia rycerskiego rzemiosa. Oni to ju mieli zagwarantowane majtek, tytu. Pki

    jednak y ojciec, nie mieli jednego poczucia swej siy i wartoci. Zawsze byli na drugimmiejscu. Starali si wic wykaza, czsto za milczcym przyzwoleniem ojca. Najczciej

    przez wszczynanie burd i bezmylne okruciestwo. Z tego, co Jason zdy zauway, panicz

    Gilbert by jak najbardziej typowym okazem. Bezpieczny w towarzystwie swych zbrojnych i

    giermka, traktowanego bardziej jak towarzysza najdzikszych zabaw, ni podwadnego,

    postrzega wiat jako co stworzonego wycznie dla wasnej rozrywki. Co najmniej wiat w

    obrbie hrabstwa swego ojca, gdzie mg odgrywa pana ycia i mierci. Gdzie tylko od jego

    kaprysu zaleao, czy zabije, okaleczy, a moe dla odmiany poczstuje, na przykad, dzbanem

    grzanego wina.Zbrojni odpinali wanie swe pasy z krtkimi mieczami. Stary ze zwisajcymi wsami

    podszed do Jasona.

    Pozwolicie, panie? zapyta. Czas paskudny, warto si ogrza przy ogniu. Nie

    wiadomo, kiedy ka znowu rusza...

    Oczywicie Jason umiechn si. Rzuci okiem w kierunku Gilberta i giermka.

    Wydawali si cakowicie pochonici jedzeniem i piciem. Kiciak zaczyna wanie

    podszczypywa jedn z dziewek, t mniej paskudn.

    Oczywicie, siadajcie powtrzy zaproszenie Jason. Nie wydaje si jednak, abycie

    wkrtce ruszali. Wasz pan dopiero co zaczaj posiek.

    Stary onierz usiad na awie. Pokrci gow.

    Z naszym paniczem nigdy nie wiadomo. Ot, dobrze byoby chocia piwo wypi. Nigdy

    nie wiadomo... Wci krci gow.

    Zwaszcza dzisiaj... dokoczy i zwracajc si do pozostaych zbrojnych,

    przestpujcych z nogi na nog pod cian, zawoa:

    A chodcie, nie stjcie, jak... ten... askawy pan pozwolili!

    Dziewka przyniosa dzban z grzanym piwem i gliniane kubki. Zbrojni skwapliwie zabrali

    si do picia. Jason przyglda si z umiechem. Tak, dobry onierz zawsze si spieszy, by

  • 8/3/2019 Tomasz Pacyski - Sherwood 01 - Sherwood

    24/541

    zdy z przyjemnociami, zanim znowu gdzie pogoni. Stary dostojnie umoczy obwise

    wsiska w kubku, trzymanym dla rozgrzewki w splecionych doniach. Modsi cignli, jakby

    ich kto pogania. Jason nie odwracajc si, krzykn:

    Hej, dziewko... tego... jeszcze piwa!

    Modziakom zabysy oczy, stary kiwn gow z aprobat. Jason umoczy usta w kubku.Do ju wina na dzi.

    Zanim w pierwszym dzbanie pokazao si dno, zjawi si osobicie sam szczurowaty,

    niosc w obu rkach parujce dzbany.

    To eby dwa razy nie chodzi wyjani nie pytany, stawiajc ostronie piwo.

    No dobrze, pomyla Jason, zacznij wreszcie myle, jak si z tego wszystkiego wykrci.

    Dobrze byoby si dowiedzie, jak panicz Gilbert zwyk spdza czas. Czy bdzie pi, a

    zwali si pod st, czy te zacznie wczeniej rozrabia. Czy dla dobrej zabawy wystarczy mu

    podszczypywanie dziewek, czy te musi kogo pochlasta gwoli rozrywki. Zbrojni wiedz.Trzeba ich troch rozrusza, moe co powiedz.

    Prawd mwic, nie liczy specjalnie na to. Zwykle pytani o zwyczaje pana sudzy

    nabierali wody w usta. No, ale trzeba sprbowa. Stukn swym kubkiem o kubek starego.

    No, ale sub macie niczego zacz niezobowizujco. Stary nie zareagowa. Unis

    wprawdzie swj kubek, wypi, ale nie podchwytywa tematu.

    ...ludzki ten wasz pan, inny to by kaza w stajni, przy koniach, a ten do izby... cign

    Jason niezraony.

    Jeden z goowsw ju otwiera usta, aby odpowiedzie, ale stary spojrza na niego.Modzik zamar ze miesznie otwartymi ustami. Stary pocign piwa.

    My, panie, z pocztu samego pana hrabiego odezwa si wreszcie niechtnie. Tylko

    dzisiaj pojechali my z modym paniczem...

    ...i na wino grzane zaprosi, chocia on szlachcic, a ja c, zwyky kupiec. Wida wos

    siwy uszanowa potrafi...

    Obwise wsiska zanurzyy si w kubku. Modziaki siedziay ze wzrokiem wbitym w swe

    naczynia.

    ...nieczsto si to zdarza, oj, nieczsto papla Jason radonie. Dzieciskom ja

    opowiem, jak z drogi wrc, jak to z janie panem...

    Stary odstawi kubek i skrzywi si, jakby znalaz w nim co najmniej zdech mysz.

    Spojrza na Jasona, ale nic nie powiedzia. Jason przerwa.

    Gwno, pomyla niewesoo, to tyle, jeeli chodzi o zdobywanie informacji. Stary zaj

    si swoim piwem, modsi poszli za jego przykadem.

    W pewnej chwili Jason spostrzeg, e bezwiednie obraca w doni koci do gry. Nieraz

    przyapywa si na tym, idiotycznym jak uwaa, nawyku. W momentach napicia bezwiednie

    wyjmowa koci i obraca je w doni z cichym, ledwie syszalnym grzechotem. Prbowa

    usilnie zwalczy to przyzwyczajenie, ale jak dotd bez skutku. Prawdopodobnie dlatego, e

  • 8/3/2019 Tomasz Pacyski - Sherwood 01 - Sherwood

    25/541

    naprawd go to uspokajao. Tak jak teraz. Koci grzechotay cicho, a Jason myla

    intensywnie. Nie podobay mu si szybkie spojrzenia, rzucane co jaki czas w jego stron

    przez Gilberta. Coraz czstsze. Jakby na co czeka i nie mg si ju doczeka. Blad twarz

    co pewien czas wykrzywia nerwowy grymas. Jason doszed do smutnego wniosku, e dany

    mu czas zaczyna si kurczy. Ten miy i cichy gos by tylko pozorem, pod mask spokojuGilbert gotowa si z wciekoci.

    Koci w doni grzechotay coraz szybciej. Moe tak wyj za potrzeb, do stajni, na konia

    i w las? Ju ciemno, moe nie dogoni. Cienki pomys, ale z braku lepszych...

    Powoli wsta, przecign si. Wtedy spostrzeg istotn wad swego pomysu. Nie zostawi

    przecie korda ani sakwy, a trudno bdzie w razie czego wyjani, po co je ze sob zabiera.

    No, jeszcze kord ewentualnie do oganiania si od wilkw, ale sakwa? Trudno, sprbujemy,

    moe nie zauwa. Wolno skierowa si w stron drzwi. Gilbert patrzy w inn stron...

    Krok. Drugi, trzeci, sakw trzyma przed sob, jeszcze kawaek...Spokojny gos osadzi go na miejscu.

    A dokd to, panie kupiec? spyta panicz Gilbert. Jego twarz nie bya ju beznamitn

    mask, wykrzywia j zoliwy umiech. Dokd to? powtrzy.

    Jason sta, przeklinajc w myli w bardzo plugawy sposb.

    No, odla si odpar wreszcie. Wino pdzi...

    A lejcie w kt, panie kupiec, nie czycie subiekcji zezwoli panicz askawie. Zib

    taki na dworze, jeszcze sobie co przezibicie, nie daj Boe. Lejcie w kt, my zwyczajni.

    Kiciak i obie dziewki zarechotali radonie. ...albo i co sobie utniecie, nie daj Bg kontynuowa Gilbert. Ot, na przykad tym

    kordem, co go tak przed sob chowacie...

    Stojc w kcie tyem do izby i obserwujc pryskajce mu spod ng mokre, oburzone

    myszy, Jason stwierdzi, e ju teraz wszystko jasne. Teraz to naprawd ma przechlapane.

    Skoczy, schowa, po czym wrci na aw przy palenisku. Stary zbrojny podsun mu

    peny kubek. Jason pokrci gow. Stary spojrza mu w twarz i przysun kubek ponownie.

    Napijcie si powiedzia.

    Dziki, mam ju dosy odpar Jason do opryskliwie. Mia ju dosy.

    Napijcie si powtrzy z naciskiem zbrojny. Napijcie. Mniej bdzie bole...

    Nie rozumiem powiedzia Jason ostro. W istocie rozumia ju doskonale. Zbrojny nie

    odpowiedzia. Przysun kubek jeszcze bliej Jasona. Widzc, e ten nie siga po niego,

    pokrci z irytacj gow.

    ywiej tam, ywiej z tym piwem rzuci w kierunku modych. Zara do stajni trza,

    zobaczy, paszy zada...

    Ale po co, przecie... zaprotestowa jeden niemiao.

    ywiej, mwi, ma wasza smutna... warkn stary.

    Wystarczyo. Zbrojni ruszyli do wyjcia, dopinajc po drodze pasy i poganiajc

  • 8/3/2019 Tomasz Pacyski - Sherwood 01 - Sherwood

    26/541

    wzajemnie. Dyscyplina, zauway Jason mimochodem.

    Gdy za modymi zamkny si drzwi i ustay chwilowo straszliwe przecigi, stary milcza

    jeszcze dusz chwil.

    Widzicie nasz panicz nie mia dzi dobrego dnia... zacz wreszcie a przecie i w

    zwyke dni...Przerwa. Pokrci gow.

    Oj, nie mia ci on dobrego dnia podj po chwili. Do panny pojecha, co to si eni

    z ni ma. Chocia teraz, to ju po prawdzie nie wiadomo... Ca drog mwi, e do lubu nie

    strzyma. Jeszczemy koni rozpopry nie zdyli, jak panicz z sieni wypad, a na gbie pi

    palcw rwno mia odcinite. I taki cichy by, spokojny... A to u niego najgorzej. I jeszcze

    ojciec panienki, rycerz prawy, na cay kasztel rycza, cobymy wyp... wynosili si z jego domu

    natychmiast, bo wanie kusze napinaj. Tak co byo robi tak i my wyjechali. A panicz

    przez ca drog si umiecha i gosu nie podnis. Tak najgorzej...Staremu zascho w gardle. Spuka je piwem i kontynuowa:

    Nasz panicz dzieciuch to jeszcze prawy... Wszystko sobie do serca bierze, kade

    gupstwo. Jak nikt mu nie krzyw, to do rany przyoy. Bywa, e i przez tydzie nikogo nie

    pobije, adnego chopa w eb nie zdzieli czy dziewki nie wyonacy, ba, nawet kota adnego nie

    rozedrze. Ale jak mu co za skr zalezie, to robi si taki grzeczny i spokojny. I nie przejdzie

    mu, dopki kogo nie skatuje. Bywa, e i na mier...

    Jason spojrza mimo woli na panicza Gilberta. Panicz przesta rzuca szybkie spojrzenia.

    Teraz wpatrywa si w Jasona cikim, nieruchomym wzrokiem. Jason poczu zimny dreszczwzdu krgosupa.

    Jaki to ma zwizek ze mn? spyta spokojnie. Zbrojny unis ze zdziwieniem

    krzaczaste brwi.

    Nie wiecie? spyta. Nie udawajcie, na bystrego wygldacie. W tej karczmie jestecie

    do wyboru wy albo ten kurdupel karczmarz. Jak mylicie, z kim panicz bdzie mia wicej

    zabawy? Przecie wiecie.

    Jason z niechci kiwn gow. Zaprzeczanie oczywistym faktom nie miao sensu.

    I ja myl, e na was popado zgodzi si stary z przekonaniem. Dlatego mwi,

    napijcie si. Ten kubek i nastpny. A potem jeszcze jeden. A padniecie pod st. Bo wtedy

    mniej boli. A i panicz szybciej si znudzi, zgrzeje... Wykpicie si moe poamanymi ebrami.

    Dobrze wam radz... A jeli wam si wydaje, cocie duy, silny, a panicz chuchro, e

    strzymacie... Co wicej mwi, popatrzcie na Kiciaka. Panicz nie wozi go ze sob dla

    ozdoby...

    Rady byy zapewne dobre, ale Jason zacz wanie odczuwa zalewajc go zimn zo.

    Zgoda, sam si w to wpakowa, przez wasne lenistwo i nieostrono, ale nie bdzie

    dostarcza rozrywki zdegenerowanemu gwniarzowi i jego kompanii. Do wasnych eber by

    bardzo przywizany i nie chcia wydobywa si z opresji ich kosztem. Poza tym, bywao

  • 8/3/2019 Tomasz Pacyski - Sherwood 01 - Sherwood

    27/541

    gorzej. Spotyka si ju z ludmi typu Gilberta. W porzdku, rozegra to po swojemu. Plan

    powinien si uda, a jeeli nie, to jest jeszcze drugi. Poczu przypyw optymizmu.

    miao zacz brn w swj najwikszy bd.

    By pewien, e Gilbert stale go obserwuje. To bya cz zabawy, smakowa strach ofiary,

    kiedy ta ju wie, co j czeka. Przedua przyjemno. Widzie narastajcy lk, gdy ofiaramiota si i usiuje znale wyjcie. Poczeka na nieuniknion rezygnacj. No dobrze,

    przyjacielu, patrz, patrz zachannym wzrokiem, tak, eby niczego nie uroni. Patrz, bo za

    chwil si zdziwisz. Czas na przedstawienie.

    Unis kubek i przepi w stron Gilberta. Nie mia najmniejszych trudnoci z

    uchwyceniem jego wzroku. Gilbert ju nie jad, nie pi, nie zwraca uwagi na Kiciaka

    kotujcego si z dziewkami na somie tu obok. Wpatrywa si nieruchomo w Jasona. Jason

    wychyli kubek i umiechn si serdecznie. Sign po dzban i dola piwa. Zbrojny patrzy na

    niego jak na kogo, kto wanie przewiesi ptl przez ga i poczyna zakada j sobie naszyj. Splun pod st.

    Niezraony niczym Jason znw przepi do Gilberta, cigle z tym samym serdecznym

    umiechem. W twarzy panicza co drgno. Na]wyraniej nie wiedzia, co pocz w obliczy

    takiej bezczelnoci czy bogiej niewiadomoci. Spojrza bezradnie w stron, gdzie powinien

    znajdowa si giermek, lecz w ciemnoci na somie byska tylko podskakujcy goy tyek.

    Znikd wsparcia.

    Jason umiecha si dalej, z naprawd szczerym zadowoleniem. Punkt dla niego. Udao

    si zakci pozorny spokj Gilberta, wybi go z transu. Teraz zacznie si zastanawia,dlaczego nie jest tak, jak zwykle. Tylko tak dalej.

    Wyrzuci trzymane w rce koci na st. Potoczyy si z grzechotem. Raz, drugi, trzeci...

    Stary zbrojny i dwch goowsw, ktrzy wrcili tymczasem ze stajni, odstawio kubki.

    Patrzyli zaintrygowani jak na mysz, ktra zamiast ucieka, delektuje si serem tu przed

    kocim nosem. Jason cigle umiecha si beztrosko.

    Zagramy? zaproponowa wesoo. Modziakom opady szczki. Starego zatkao.

    Gdzie nam, chudopachokom... wyjka po chwili to i postawi co nie mamy,

    chyba od za nastpny miesic, bo z tego tomy ju przepili. Ale te wam si chce gra,

    teraz... Albocie durni, albo...

    Pokrci gow.

    Tak, jednak durnicie... zdecydowa.

    Moe jednak? uprzejmie ponowi propozycj Jason.

    A moe ze mn? gos zza plecw. Ju nie tak spokojny. Ostry i gniewny. Jason schyli

    gow, aby ukry umiech. Chwycio.

    Wsta z awy. Starajc si nie patrze na Gilberta z gry, co nie byo atwe, zacz

    przymilnie:

    Zaszczyt to wielki, panie, naprawd. Ale jake mi, niskiego stanu czekowi, gra z

  • 8/3/2019 Tomasz Pacyski - Sherwood 01 - Sherwood

    28/541

    samym paniczem? Nie omie...

    Omielisz si, omielisz przerwa Gilbert, nie starajc si ju ukrywa zoci. A jak

    nie, to my ci omielimy...

    Jake to, jam niegodny ze szlachetnym panem...

    Gilbert poczerwienia i sapa coraz goniej. Nie przecigaj struny, upomnia si Jason wmyli. Panicz przetar twarz doni i powiedzia spokojniej:

    O tym, czy godny gra ze mn, to ja decyduj! Zrobisz, co ja chc! A nie, to ka

    Kiciakowi rozedrze jak...jak... Gilbert nagle umiechn si. Jak kota. On to lubi.

    Rykn na cae gardo:

    Kiciak, kocz to pieprzenie i chod tu!

    Jason spi si cay. Teraz wz albo przewz. Giermek wypad z kta, dopinajc w biegu

    spodnie.

    Rozedrze? spyta zdyszany. Gupi. Panu kupcowi spieszno do gry, mnie tako. Moe pniej... A ty siadaj z nami.

    Popatrzysz, moe si czego nauczysz.

    Zaprosi Jasona do stou okrgym gestem.

    Plan by prosty, za prosty. Opiera si na dowiadczeniach, jednak Jason nigdy nie mia

    okazji sprawdzi go w praktyce z takim przeciwnikiem. Zwykle unika gry ze szlacht.

    Szlachetnie urodzeni byli zbyt ambitni, zbyt nieobliczalni. Jason niele zna si na ludziach,

    lecz ta znajomo obejmowaa gwnie jego zwyk zwierzyn own kupcw,

    rzemielnikw, onierzy. Tam pierwszy rzut oka wystarcza mu zwykle, aby oceni, czysiada do gry. A w razie czego, jak gr pokierowa. Ocena szlachcica bya trudniejsza.

    Pamita chrobrego rycerza, ktry po naprawd niewielkiej przegranej, ot, par sztuk srebra,

    rozpaka si jak dziecko. Inny znw, po pierwszym przegranym rzucie obiecywa Jasonowi

    rozsiekanie na plasterki i wtrcenie do lochu, bez sensu zreszt, przynajmniej w tej kolejnoci.

    Szlachta miaa jeszcze jedn paskudn przywar nawet beznadziejnie spukani, nie potrafili

    odej od stou, bo honor nie pozwala. Tak, zwykle gra ze szlachcicem bya strat czasu, w

    dodatku niebezpieczn.

    Jason liczy na modo i niedowiadczenie Gilberta. Z jego zachowania i sw starego

    zbrojnego wnioskowa, e modzieniec wraliwy jest na niepowodzenia i atwo wpada w

    zo. Zamierza wic na koniec niepomylnego dnia poprawi mu nastrj, pozwalajc

    wygra, nie za atwo, aby doceni wygran. Martwio go jedynie to, e niewiele pozostao mu

    do przegrania. Czy to, co ma bdzie wystarczajc rekompensat? Na szczcie mia do

    postawienia jeszcze konia. Szlachetnie urodzeni byli osobliwie przywizani do swych

    zwierzakw. Strata konia, oprcz materialnego, miaa dla nich wymiar moralny, niemal

    haby. Bo jak to, szlachcic na piechot? To gorzej ni bez gaci. Wygranie konia mogo

    sprawi Gilbertowi du satysfakcj, pognbiajc ostatecznie przeciwnika. Co do Jasona, to

    nie przejawia on adnego przywizania do swego konia, wrednego i narowistego bydlaka,

  • 8/3/2019 Tomasz Pacyski - Sherwood 01 - Sherwood

    29/541

    wygranego zreszt przed niespena dwoma tygodniami. Im szybciej si go pozbdzie, tym

    lepiej. Do Nottingham dojdzie spokojnie piechot, trudno. Plan, aczkolwiek niesprawdzony,

    trzyma si kupy. Moe si uda.

    Alternatywny plan opiera si na ryzykownym nieco zaoeniu. Zakada ogranie Gilberta,

    nie za bardzo, ale zawsze. C bowiem znaczy skatowa nieznanego czowieka bez powodu?Taki kaprys po prostu. Co innego zasiec czowieka, z ktrym przegrao si wanie w koci, w

    dodatku czowieka niskiego stanu. Wstyd, zwaszcza, jeeli si rozniesie. Plan rwnie by

    niezy, ale zawsze istniaa moliwo, e w decydujcej chwili zo wemie gr nad

    wstydem. Jason postanowi najpierw realizowa plan numer jeden.

    Gilbert zasiad za stoem, wskaza miejsce po przeciwnej stronie. Ponaglany przez

    giermka karczmarz mocowa wanie nowe uczywo w elaznej kunie przybitej do belki nad

    samym stoem. Jason siad na wskazanym miejscu, rozejrza si. wiato nowego uczywa

    wydobyo z mroku wib dachu i solidne, okopcone belki biegnce w poprzek caej izby.Szczury z owietlonych teraz ktw choway si w dalsze, nadal mroczne. Na belce, niemal

    nad gow panicza Gilberta, nieco w lewo, siedzia wielki, nastroszony, szarobiay kocur.

    Wydawao si, e pi, czemu przeczyy jednak ledwie widoczne drgnicia nastawionych,

    ponadrywanych w niezliczonych bojach uszu. Wielki, mordziasty bydlak, pomyla Jason z

    sympati. Lubi koty, wbrew rozpowszechnionym pogldom nie uwaa ich za sugi diaba.

    Podobaa mu si ich niezaleno i nonszalancja, oglnie niedbae podejcie do ycia, ktre

    nieraz porwnywa ze swym wasnym. Koty, jak on, z reguy odmawiay udziau w codziennej

    bezsensownej gonitwie. Szy przez ycie na skrty, wydatkujc minimum energii. Niewdziczyy si do nikogo bez sensu, nie uznaway panw ani autorytetw, chodziy wasnymi

    ciekami. By to idea Jasona. Z jednym zastrzeeniem ich sposb bycia czsto wyzwala

    bezmyln agresj. Dobrze ci tu, draniu, umiechn si do kota. Ciepo, peno arcia, moesz

    spa, ile chcesz... Pewnie nawet myszy nie apiesz, przyznaj si...

    Myli si. Wielki mordziasty bydlak polowa na myszy. Gwnie dla rozrywki.

    Jason spowania. Jak zwykle, gdy siada do gry, ciar koci w doni uspokoi go. Zacz

    koncentrowa si na najwaniejszym, na samej grze. Rozejrza si. Niepokoi go nieco

    zwalisty giermek, ktry ulokowa si obok niego na awie. Nie mg powstrzyma si od

    zerkania przez rami. Trudno, trzeba bdzie uwaa.

    Gilbert zaczyna si niecierpliwi. Dobrze, oby tak dalej. Jason z namysem grzeba w

    sakiewce. Nie mg przecie rzuci na st garci hufnali, nie bya to stawka, jakiej po nim

    oczekiwano. Starannie wyawia nieliczne monety.

    Przewag Jasona w kadej grze byo co, czego nawet on sam nie potrafi do koca

    okreli i nazwa. Gdy bra do rki koci, co gboko w umyle, co nieuchwytnego, mwio

    mu, czy rzut bdzie dla niego korzystny, czy nie. Nie byo to wyrane przeczucie najbliszej

    przyszoci, nie wiedzia, jak potocz si koci, ani ile oczek wyrzuci. Przeczuwa tylko, czy

    wygra, czy nie. Przeczucie byo ledwo, ledwo uchwytne i wymagao wielkiej koncentracji,

  • 8/3/2019 Tomasz Pacyski - Sherwood 01 - Sherwood

    30/541

    atwo byo je przegapi, nie odebra waciwie. Nie sprawdzao si te zawsze Jason nie

    wiedzia, czy to przeczucie byo faszywe, czy te sam nie wsucha si wystarczajco. Byo

    tak, jakby to kto za plecami, a raczej gboko w gowie, mwi najcichszym z szeptw

    teraz obstawiaj wysoko!

    Ju dawno Jason zauway, e ten nieuchwytny kto odzywa si tylko wtedy, kiedy zaleymu na wyniku gry, kiedy gra o co wanego, gdy jest maksymalnie skoncentrowany. Gdy

    odpuszcza sobie gr, tajemniczy gos milk lub stawa si tak cichy, e nie mg go dosysze.

    Przy pomocy swego niewidzialnego wsplnika Jason budowa strategi gry. Z biegiem

    czasu doszed do dalszych odkry. Wygrane rzuty ukaday si w serie, na granicy ktrych

    nawet owe ciche przeczucie tracio sw pewno. Nastpowao kilka rzutw, przy ktrych

    przeczucie mogo si myli. Potem przychodzio nieuchronne odwrcenie losu. Jason

    prbowa kiedy przeama wyroki przeczucia. Gra wysoko wtedy, gdy mia przegra, i

    odwrotnie. Przekona si, e jest to moliwe tylko na pocztku i na kocu passy, kiedy indziejwewntrzny gos by w zasadzie nieomylny. Owszem, zdarzay si wyjtki, lecz jak to bywa

    przy duszej grze, byy nieistotne. wiadczyo to jednak o tym, e pierwsza w yciu gra o

    jedyn posiadan sztuk srebra bya wielkim ryzykiem.

    Jason przystpi do realizacji swego pierwszego planu. Ju po kilkunastu rzutach

    przekona si jednak, e jego realizacja bdzie niemoliwa panicz Gilbert gra jak idiota.

    Przekonany nie wiedzie czemu o swej przewadze stawia wysoko, za kadym razem, nie

    baczc na rezultaty. Stos monet przed Jasonem rs nieustannie, za jego przeciwnik dawno

    utraci swj wystudiowany, zimny spokj. Koci ze stou chwyta tak zachannym,drapienym ruchem, a dziw, e nie zostawia na deskach gbokich bruzd od paznokci.

    Kady przegrany rzut a jak dotd wszystkie takie byy kwitowa wciekym waleniem

    pici w st. Gdy passa zacza si odwraca, wpad w drug skrajno zacz obstawia

    ostronie, rzucajc miedziaka czy dwa. Niskie wygrane zdaway si denerwowa go jeszcze

    bardziej od przegranych.

    Jason westchn. Wrd licznych wad Gilberta dostrzeg wanie jeszcze jedn

    zamiowanie do hazardu. Hazardzici, jak wiedzia z dugoletnich obserwacji, bywaj rni.

    S tacy, co zachceni przypadkow wygran, gdy po raz pierwszy zasiedli do gry, graj ju

    cae ycie. Ze zmiennym skutkiem, raz wygrywajc, raz przegrywajc. Jedno jest jednak

    pewne, prdzej czy pniej przegraj wszystko, co maj. Zawsze szukaj okazji, gdy nie

    mona gra w koci zakadaj si o najbardziej nieprawdopodobne rzeczy. Poniewa jednak

    musz gra, przymus jest silniejszy od rozsdku, to w kocu wyzbd si caego posiadanego

    majtku, zaczynaj poycza, a w kocu kra. A wreszcie nikt nie chce z nimi zagra, po

    prostu nie ma o co.

    Inni s jeszcze mniej rozsdni. To tacy, ktrzy przegrywaj zawsze. Po prostu nie potrafi

    gra, nawet z uczciwym przeciwnikiem, ktry traktuje gr tylko jak rozrywk. Po prostu nie

    potrafi, przekonani o wasnej wyszoci i nieomylnoci stawiaj wci coraz wicej i wicej,

  • 8/3/2019 Tomasz Pacyski - Sherwood 01 - Sherwood

    31/541

    wpadajc w niepohamowan zo, gdy przegrywaj. A przegrywaj prawie zawsze, bowiem

    nigdy nieopanowany desperat nie wygra z czowiekiem, ktry potrafi trzyma nerwy na

    wodzy. S gorsi, bo nieobliczalni. Jednak niewielu z nich ma szans na spokojn karier

    ebraka, ktra zwykle czeka pierwszy rodzaj hazardzistw. Zbyt czsto maj tendencj do

    prb zmiany wyniku gry za pomoc przekraczania jej regu, przy uyciu miecza lub sztyletu.Z powodu tej skonnoci wczenie gin.

    Gilbert by hazardzist. wiadczyo o tym wiele oznak, obgryzanie paznokci, rozbiegane

    spojrzenie. Co i rusz panicz nerwowo przelicza lece przed nim monety. Pytanie tylko, do

    ktrego typu si zalicza. Jason obawia si, e do drugiego.

    Pierwszy plan zawid na caej linii. Nie moe da wygra Gilbertowi tak, by ten si nie

    zorientowa. Poza tym s pewni ludzie, ktrzy po prostu nie mog wygra, zawsze znajd

    sposb, aby obstawi nie tak. Zawsze uczciwie zapracuj na swoj cakowit klsk.

    Co gorsza, zaoenia lece u podstaw drugiego planu zaczynay powanie si chwia.Pozostawaa jedna, jedyna, jake nika szansa ogra przeciwnika tak, aby go upokorzy i

    zama psychicznie. Gilbert przekroczy ju dzi cienk czerwon lini midzy rozwag i

    szalestwem. Jego wiat w tym dniu rzuci si na niego i ugryz bolenie w zadek. Najpierw ta

    wredna dziwka, co to nie chciaa da i narobia wrzasku, teraz ten tusty sukinsyn, co do

    ktrego mia przecie zupenie inne plany. To wszystko miao by zupenie inaczej!

    Jason spod oka obserwowa chopaka. Spostrzeg paznokie obgryziony do krwi. Teraz

    trzeba wygrywa, powiedzia sobie. Przeciga gr, wbijajc od czasu do czasu szpil,

    wygrywa konsekwentnie i bezlitonie, nie dajc Gilbertowi czasu na otrznicie si.Skoncentrowa si i nie odpuszcza ani jednego rzutu.

    Skoncentrowa si. Skoczyy si arty, aby pewnie wygrywa, potrzebowa skupienia.

    Odetchn powoli, gboko. Po chwili przesta czu na plecach oddech zaciekawionego

    karczmarza, wycigajcego szyj nad jego ramieniem, przesta sysze tubalny gos

    podchmielonego giermka, ktry, cho nikt go nie sucha, opowiada kolejn histori o swych

    pijackich, wojennych czy dziwkarskich przewagach. Pozosta tylko Jason i jego przeciwnik.

    Koci toczce si po stole. I szarobiay kot na belce. Kot, ktry zwyczajem kotw nie wadzi

    nikomu, cho, sdzc z wieku i aparycji, mia rwnie bogaty yciorys, jak przechwalajcy si

    gono giermek. Kot, gdy musi, staje do walki, ale w przeciwiestwie do ludzi nie uwaa za

    stosowne zanudzania kogokolwiek opowiadaniem o niej. C, kwestia smaku.

    Zblia si najbardziej niebezpieczny moment gry. Cae srebro z sakiewki Gilberta leao

    ju przed Jasonem. Panicz, ktremu rce trzsy si coraz bardziej, stawia teraz monety

    wyjmowane po jednej z mieszka, ktry niechtnie, dopiero po dwukrotnym powtrzeniu

    rozkazu, wycign z zanadrza Kiciak. Giermek po tej operacji straci humor, przesta mle

    ozorem i tylko postukiwa w st trzymanym w brudnej garci obgryzionym gnatem.

    Spoglda z uraz na swego pana. Wida mody panicz nie jest zbyt skrupulatny w oddawaniu

    dugw, skonstatowa Jason.

  • 8/3/2019 Tomasz Pacyski - Sherwood 01 - Sherwood

    32/541

    Pora przykrci rub. Po kadym wygranym rzucie Jason zacz rzuca Gilbertowi

    zoliwe umieszki. Gilbert skoczy obgryza paznokcie, zabra si za palce. Jason pozwoli

    sobie na chwile przerwy. Rozejrza si. Zobaczy, e giermek bezwiednie si umiecha,

    paskudnym, zoliwym umiechem. Wida al po stracie pienidzy stumi nieco wpojon

    lojalno.Spostrzeg to take Gilbert. Zatkao go na chwil.

    Kiciak, kurwa... wrzasn. Gos zaama si. Przesta wali w ten st, ja tu prbuj

    gra!

    Giermek zastyg z przylepionym do twarzy umieszkiem, z uniesion nad stoem koci.

    Chwil trwa w bezruchu, po czym cisn gnatem w siedzcego na belce kota, chybiajc o

    dwa, trzy cale. Wielki mordziasty bydlak nie raczy nawet drgn. Zdenerwowao to giermka,

    ktry schyli si i zacz gwatownie maca w brudnej somie pod stoem. Wida z

    powodzeniem, bo za chwil wychyli si spod stou, wciekle potrzsajc koci, ktra, sdzcz rozmiarw, pochodzia z udca niele wyronitego smoka. Zamachn si. Potworny gnat

    zawirowa w gstym powietrzu, z haasem poszybowa w kierunku kocura. Wielki,

    mordziasty bydlak oceni spod przymknitych powiek tor pocisku, byskawicznie zamieni si

    w dug futrzast spryn, ktra nie wiedzie kiedy znikna z belki. Gnat przelecia nad

    wygrzanym miejscem i waln w przeciwleg cian z hukiem, od ktrego zatrzsa si caa

    karczma. Na siedzcych przy stole posypay si mieci.

    Kurwa... powiedzia z alem giermek i usiad. Ju bez zoliwego umiechu.

    Gilbert uparcie grzeba w sakiewce. Nie dogrzeba si ju niczego, i na jego twarzy po razpierwszy pojawi si paczliwy grymas. Sprbowa jeszcze wywrci sakiewk na drug

    stron, co nie dao adnych pozytywnych rezultatw. To znaczy, tylko czciowo sakiewka

    daa si wywrci do atwo, lecz nadal pozostaa pusta, z obu stron. Chopak zacisn

    bezradnie pici.

    Chwila prawdy, pomyla Jason. Teraz albo wycignie miecz, albo postawi konie...

    Najpierw konia giermka. Jason praw rk masowa sobie powoli kark.

    Nie by to wbrew pozorom nerwowy gest ani prba przywrcenia krenia w zdrtwiaej

    szyi. To byo ostatnie ubezpieczenie, ostatnia linia obrony. Na karku Jasona, pod konierzem,

    przymocowana bya skrzana pochwa kryjca pi niewielkich noy. Waciwie nawet nie

    noy, a samych ostrzy w ksztacie wyduonego licia lub grotu wczni, zakoczonych

    krtkim, elaznym trzonkiem dla uchwytu. Krawdzie byy tpe, by nie pokaleczy

    trzymajcej noyk doni, ale czubki ostre jak igy. Szczelina w poowie ostrza zalana oowiem

    suya lepszemu wywaeniu. Chwycone za trzonek i rzucone wprawn rk ostrze z trzech,

    czterech okci przebijao pcalow desk. To wystarczao stoy do gry w koci rzadko

    bywaj szersze ni trzy, cztery okcie. Pozornie uniesione w bezradnym gecie rce mogy w

    jednej chwili porazi przeciwnika.

    Ju na pocztku swej kariery szulera Jason odczu potrzeb posiadania dodatkowego

  • 8/3/2019 Tomasz Pacyski - Sherwood 01 - Sherwood

    33/541

    argumentu. A raczej ostatecznego. Gdy jego koleka Bili, chuderlawy chopczyna, zwany

    Wypierdkiem, wykona ostatni w grze rzut, uywajc nie koci, lecz kamienia, ktry akurat

    nawin mu si pod rk, Jason nie zdy si nawet uchyli. Za jednym zamachem straci

    wygran powan, zdechy kot, cakiem wiey, to nie w kij dmucha, sama skrka warta

    pensa! kawaek zba i przyjaciela. Z tej lekcji wypywa jeden nieodparty wniosek, nawetnajbardziej niepozorny i godny lekcewaenia przeciwnik moe w przypywie desperacji

    zmieni reguy gry. Przez pewien czas Jason nie siada do gry bez skatej pay na podordziu.

    Nie byo to jednak optymalne rozwizanie, widok pay sprawia, e mia coraz wiksze

    trudnoci w doborze partnerw. Potrzebowa czego mniej rzucajcego si w oczy, a o

    porwnywalnej lub wikszej sile raenia. Jason by przewidujcy, w sporach z rwienikami

    wystarczyo oguszy przeciwnika, ale przecie jego ambicje nie koczyy si na rozgrywkach

    o zdeche koty, nawet cakiem wiee.

    Rozwizanie problemu przyszo z cakiem niespodziewanej strony. Ojciec, gdy by trochniedopity, lubi snu opowieci o dalekich krajach, w ktrych jakoby w modoci bywa i

    dziwach, ktre tam zobaczy. Jason nie daby zamanego pensa za ich prawdziwo,

    zwaszcza, e ojciec nie mia dobrej pamici i rzadko opowiada t sam histori dwa razy tak

    samo. Za w miar pochanianego piwa szybko traci wtek i nigdy nie koczy swego

    bajania. A opowieci pozbawione puenty nie miay adnego wzicia...

    Gdy pewnego razu stary, kiwajc si na zydlu, zacz wyjtkowo niewiarygodn i

    kretysk opowie o wojownikach nocy, ukrywajcych swe dugie miecze w podrnych

    kosturach i zabijajcych przeciwnikw niechybnie ciskanymi ostrymi, metalowymigwiazdami, Jason nawet nie udawa, e sucha. Porbao si staremu do koca, pomyla z

    rozbawieniem, zaraz powie, e w nocy byli niewidzialni i goymi rkoma rozbijali mury.

    Opowiedzia by raz co wiarygodnego, na przykad o bdnych rycerzach zabijajcych smoki,

    po co zaraz tak zmyla. I tak ju wszyscy si miej z tych bzdur. Gdy stary wda si jednak

    w szczegy, zacz sucha uwaniej. Tak, mae noyki do rzucania, ukryte pod odzieniem!

    To byo to, czego Jason szuka. Zamieni si w such w nadziei na dokadniejszy opis, ale

    ojciec wanie koczy ten jeden kufel za duo. Ostatni bekotliw kwesti, jak wygosi,

    byo zdanie o Maggie, co ma cyce jak donice... Dalszy monolog przerwaa do gwatownie

    matka, przy uyciu mokrej cierki. Maggie, ona wjta z ssiedniej wsi miaa ustalon

    reputacj. I rzeczywicie imponujce cycki.

    Nazajutrz Jason usiowa podpyta ojca o tajemniczych wojownikw. Stary jednak, jak

    zawsze po przepiciu zgaszony i przemykajcy si ukradkiem, bkn niechtnie, e sysza co

    od kupcw jedwabnych, powracajcych z kraju za wielkim murem, gdzie ci ludzie maj

    skone oczy, a psy dupami szczekaj... I to byo wszystko. Jason by zniechcony. Wszystko

    byo ewidentnym wymysem starego pijaczyny. W te psy mona jeszcze od biedy uwierzy,

    ale mur otaczajcy cay kraj? ci ludzie? Czarni, zgoda, widzia kiedy takiego cudaka z

    trup wdrownych kuglarzy w miecie, ale ci?

  • 8/3/2019 Tomasz Pacyski - Sherwood 01 - Sherwood

    34/541

    ci czy nie, opowie moe bzdurna, ale sam pomys cakiem niezy, uzna jednak

    Jason po zastanowieniu. Obeznany nieco z patnerskim rzemiosem, powici nastpne

    miesice na prby. Rezultatem bya pochwa z picioma ostrzami o ksztacie i rozmiarach

    bdcych wynikiem dugich dowiadcze. Przez nastpne lata sztuka szybkiego,

    niepostrzeonego dobywania i rzucania noykw staa si jedyn sztuk, ktrej doskonalenianigdy nie zaniedbywa, pomimo wrodzonego lenistwa.

    Po latach musia odda sprawiedliwo zapijaczonemu blagierowi, swemu ojcu. Po raz

    pierwszy, gdy spukany do samych gaci najemny odak osuwa si powoli z awy, miesznie

    zezujc na tkwicy pomidzy oczami trzonek ostrza, a z martwiejcych palcw wysuwa mu

    si zdradliwy sztylet. Po raz drugi, gdy w porcie Smyrna zobaczy maego, niepozornego

    czowieczka o skonych oczach, ktry zabawia gawied amaniem calowych desek i

    rozbijaniem cegie go rk. I tylko wszystkie psy, jakie w yciu napotka, szczekay

    waciwym kocem......Jeszcze nie tym razem. Gilbert nie zerwa si jeszcze z awy, zacinite pici rozluniy

    si. Jason odetchn ze szczer ulg. Ciko byoby. Najgorszy ten giermek, siedzcy z boku

    niewygodnie. Trzej zbrojni. Piciu ludzi, pi ostrzy. Szans niewielkie. A nawet, jeeli

    jakim cudem udaoby si powali wszystkich, to przecie syn hrabiego to nie jaki wczga,

    o ktrego si nikt nie upomni. Pozostaj wiadkowie. O ile zechcieliby pozosta tylko

    wiadkami, a nie na przykad ubi na miejscu. Za jeliby przey, oznaczaoby to tylko

    bezlitosny pocig i bardzo prawdopodobn zemst.

    Jednak mimo wszystko wiedzia, e w razie potrzeby podejmie nawet najbardziejbezsensown walk, nie da si zaszlachtowa jak bezbronne bydl.

    Cisza przeduaa si. Gilbert patrzy tpym wzrokiem na przenicowan sakiewk. Cisza.

    Jeszcze nie jest gotw, pomyla Jason, jeszcze si waha, jeszcze rozbicie mojego ba wydaje

    mu si rwnie dobrym rozwizaniem, jak prba postawienia wszystko na ostatni rzut i

    nadzieja odegrania si. Trzeba mu pomc...

    Czyby znudzia ci nasza niewinna rozrywka, panie? zapyta z wystudiowan,

    nieszczer trosk.

    Panicz podnis gow i wpatrywa si szklistym wzrokiem w Jasona, jakby nie docierao

    do niego to, co sysza. Jason przycisn mocniej:

    Fortuna ci nie sprzyja, panie zarechota z udanym wspcz