w numerze - sp5 piaseczno oddział...

28
- - 1 W numerze Był sobie kraj Patent na szczęście Medialna wyrocznia Kierunek Sopot NUMER III, ROK 2011 WWW.GIMNAZJUM1PIASECZNO.PL GAZETKA GIMNAZNUM NR 1 IM. POWSTAOCÓW WARSZAWY W PIASECZNIE

Upload: dinhnhi

Post on 28-Feb-2019

213 views

Category:

Documents


0 download

TRANSCRIPT

- - 1

W numerze

Był sobie kraj

Patent na szczęście

Medialna wyrocznia

Kierunek Sopot

NUMER III, ROK 2011 WWW.GIMNAZJUM1PIASECZNO.PL

GAZETKA GIMNAZNUM NR 1 IM. POWSTAOCÓW WARSZAWY W PIASECZNIE

- - 2

Spis treści:

Wstępniak….2

Szkolnym Okiem:

Był sobie kraj.. 3-4

Wywiad z panią G. Maryńczak 5-6

Pomoc innym, to nie strata życia..7 Patent na szczęście…8-9

Medialna wyrocznia..10

List do Wojowników Świata…11 Czego nie wiemy o Walentynkach.. 12

Radosny świat dużych i małych

spraw…13

Kierunek Sopot…14-15 Drogi trzecio-klasisto…16-18

Komiks

Gimazjalistą być…19…

Sport

Małyszomania…20

Opowieści nie z tego świata

Puk, puk- kto tam?- Duch ..21-22

Dodatek Językowy

Meant to be….23-24

Lucy’s diary…25 Wiosna po rosyjsku..26

News from our school..27

Wstępniak

Drodzy Czytelnicy!

Ostatni czas nie zaznaczył się

w naszym małym szkolnym świecie

jakimiś wielkimi spektakularnymi

wydarzeniami. Upłynął pod hasłem

ferii oraz początku nowego

semestru, a wraz z nim próbnych

egzaminów. O czym tu pisać?

Walentynki przemknęły prawie

niezauważalnie, ale dały impuls

naszym autorom, by poruszyć

temat miłości. Wspomnienia ferii

zapewne już mocno przyblakły,

dlatego chcemy je odświeżyć

reportażem z Sopotu. Nie zabrakło

też cyklu artykułów, poruszających

i rozum , i serce - czyli coś

o naszym woluntariacie. Temat nie

nowy, ale zawsze aktualny. Za

oknem wiosna, przyroda budzi się

do życia. Mamy nadzieję, iż ożywi

też nasze umysły, a co za tym idzie

narodzą się nowe pomysły. Czego

sobie i Wam życzymy. Redakcja

Redakcja: Redaktor Naczelny: Mateusz Hejna 2g Z-ca RN: Filip Jarosz 2g DTP i projekt okładki: Mateusz Hejna 2g Filip Jarosz 2g Dział „Szkolnym Okiem”: Elżbieta Dudek 2g Julia Zakrzewska 2i Maksymilian Barcik 3a Urszula Promna 3h Joanna Kocuo 3h Paulina Prażmowska 2g Martyna Szambela 3c

Komiks:

Elżbieta Dudek 2g Opowieści nie z tego

świata:

Katarzyna Budnitska 2g Ewelina Zdanowska 2g Dodatek Językowy: Katarzyna Sikora 3h Alicja Olaszewska 3h Joanna Kocuo 3h

- - 3

awno, dawno temu był świat, gdzie nie było

facebooka, telefonów komórkowych,

komputerów, Internetu i IPodów. Nie było

też tylu kanałów telewizyjnych, do których

dostęp łatwo można zapewnić sobie jednym

przyciśnięciem pilota. Podróżowało się , szczególnie

na Zachód, nieco trudniej niż dzisiaj. Potrzebny był

paszport, a tenże w owym czasie był towarem niekiedy

mocno limitowanym. Pieniędzy też było zbyt mało, by

zapewnić poczucie turystycznego komfortu. Ale w tym

skromnym świecie była jedna niezaprzeczalnie dobra

cecha- ludzie mieli czas dla siebie i poczucie

wspólnoty.

Tego świata już nie ma. Pospieszny rozwój, jaki

przeszedł nasz kraj, zmienił w stosunkowo krótkim

czasie jego oblicze. Polska stała się członkiem UE,

została przyjęta do sfery Schengen, otworzył się przed

nami ogromny europejski rynek pracy, przybyło nam

samochodów, mieszkań i innych udogodnień, które

niegdyś mogliśmy tylko oglądać na zachodnich

reklamach.

Wraz ze zmianami politycznymi i gospodarczymi,

miało się zmienić także społeczeństwo. Przyzwolenie

na samorealizację i wolną konkurencję zakładało

wychowanie ludzi świadomych swej autonomii,

biorących udział w życiu społecznym, politycznym,

gospodarczym środowisk lokalnych. Tworząc nową

konstytucję Rzeczypospolitej Polskiej polscy

prawodawcy odwołali się w niej do koncepcji społeczeństwa obywatelskiego. Pojęcie to

narodziło się w XVII-wiecznej Francji, dzięki filozofowi J.J. Rousseau, który postulował

ograniczenie władzy państwa na rzecz władzy ludu.

Celem zapisu było stworzenie pozapaństwowych organizacji samorządowych , które

pozwoliłaby na zbiorową aktywność obywateli, opartą na wspólnym działaniu osób o

podobnych interesach, na kształtowaniu się swoistego rynku interesów grupowych.

Tymczasem, żyjąc w zupełnie innej scenografii, poddani presji wolnego rynku, my, Polacy

zamiast otworzyć się, zamknęliśmy się na ludzi.

DD

- - 4

Potrzebę relacji zastąpiły reality i talk - showy, gdzie różni celebryci odsłaniają radośnie

swoją prywatność. Znacznie łatwiej nam dziś ekscytować się życiem telewizyjnych gwiazd

niż angażować w sprawy lokalnych społeczności. Stefan Bratkowski w 2007 r. w „Polityce”

pisał: „Naszym problemem numer jeden jest brak więzi społecznych, słabe poczucie

wspólnoty”.

To więc, co kiedyś było naszą siłą, tworząc wielki ogólnonarodowy ruch solidarnościowy,

który tak radykalnie zmienił oblicze kraju, dziś staje się naszą słabością. Apatia,

nieumiejętnośd zbiorowego działania, głębokie przekonanie, iż nie ma w Polsce siły, z którą

większośd obywateli mogłaby się utożsamiad, odebrały wielu chęd spojrzenia na życie poza

czubek własnego nosa. Istnieje jeszcze bardziej prozaiczna przyczyna- ta, którą reprezentuje

pokolenie młodych wykształconych Polaków, z ich niechęcią do zbiorowego działania,

silniejszym skupieniu się na własnej karierze i przyjemnościach niż na naprawianiu świata. Bo

przecież czy nie łatwiej zaakceptowad pogląd, że życiowe katastrofy ludzi czy całych grup

społecznych są zawinione głównie przez nich samych.

Staramy się nie dostrzegad przegranych, przechodzimy obojętnie obok potrzebujących

pomocy, jakby była to nie nasza sprawa, a wina ich nieudacznictwa. Ockniemy się, dopiero,

kiedy kryzys, czy inne nieszczęścia zagrożą naszym wygodnym domom czy ciepłym

posadkom.

Nasze zamknięcie, egoizm, a przede wszystkim brak dalekosiężnych, wspólnych celów i tego

samego języka komunikacji doświadczamy w życiu codziennym. Wielki rozdźwięk między

2Polska tradycyjną, narodową, katolicką a tą drugą –modernistyczną, odcinającą się od

narodowych symboli, chcącą żyd w liberalnym świecie bez całych tych obciążeo i tonu

cierpiętnictwa pokazała katastrofa smoleoska. Ale nie

chodzi tu tylko o różnice w stylu życia, ale

o głęboką przepaśd mentalną, która nie

pozwala nam znaleźd wspólnego języka,

a co za tym idzie podjąd wspólnych działao.

Życie pokazuje, jak bardzo rozmijamy się

z założeniami, które przyjęliśmy. Warto

więc uświadomid, sobie, co oznacza ten

zapis w konstytucji, co powoduje, iż tak

trudno jest nam go zrealizowad.

Gazeta zwróciła się w tej sprawie do pani

Grażyny Maryoczak, nauczycielki WOS-u

w naszym gimnazjum, by pomogła nam

zrozumied, dlaczego tak się dzieje i co warto

byłoby zmienid.

- - 5

„Nie myśl, co ludzie mogą zrobid dla Ciebie.

Pomyśl, co Ty możesz i powinieneś, zrobid dla innych”

JF. Kennedy

Czy Pani mogłaby nam wyjaśnid, czym jest społeczeostwo

obywatelskie?

Społeczeostwo obywatelskie, to liczne grono wolnych ludzi,

równych wobec prawa, obdarzonych obywatelskimi

wolnościami, zamieszkujących w paostwie demokratycznym;

ludzi zorganizowanych w partie, związki zawodowe,

stowarzyszenia, którzy reprezentują interesy różnych grup.

To zbiorowośd ukształtowana, dzięki funkcjonowaniu

różnych instytucji życia publicznego , takich jak: media,

wybory, różnego typu organizacje, umożliwiające

obywatelom świadome uczestnictwo w życiu publicznym.

To aktywni obywatele, samodzielnie podejmujący

różnego rodzaju inicjatywy, zarówno na poziomie

lokalnym, jak i ogólnopaostwowym.

W jaki sposób tworzy się społeczeostwo

obywatelskie?

Społeczeostwo obywatelskie występuje wyłącznie

w paostwie o ustroju demokratycznym, gdzie

najważniejsza moc prawną ma konstytucja,

a prawo jest jasne dla obywateli i uwzględnia

ich interesy. Społeczeostwo to rozwija się

w oparciu o gospodarkę wolnorynkową,

która stwarza dobre warunki do rozwoju

ekonomicznego paostwa, a obywatelom

umożliwia szeroko pojętą wolnośd

gospodarczą, co wyzwala ich aktywnośd.

Podstawą społeczeostwa obywatelskiego

jest dobrze działający samorząd lokalny,

liczne stowarzyszenia pozarządowe

oraz rywalizujące ze sobą partie

polityczne. Aby społeczeostwo

obywatelskie prawidłowo

funkcjonowało, przede wszystkim

muszą pojawid się ludzie otwarci

na racjonalne argumenty,

tolerancyjni, gotowi na radykalne

zmiany, chętni do działania,

obdarzeni szczególną

wrażliwością społeczną

i potrzebą niesienia pomocy

drugiemu człowiekowi.

- - 6

Na czym polega istota

społeczeostwa obywatelskiego?

Najważniejsze jest to, żeby

obywatele chceli i potrafili się

organizowad, szukad sojuszników

dla realizacji wyznaczonych celów.

Odnajdowad się, współpracując

w grupie, tworząc liczne

stowarzyszenie, fundacje, partie polityczne, związki zawodowe, organizacje charytatywne itp. , by samodzielnie

rozwiązywad ważne dla nich problemy. Związki te muszą opierad się na współpracy, zaufaniu, wierze w sens

działania. Zaangażowani ludzie swoją aktywnośd mogą przejawiad w wielu sferach życia publicznego między

innymi w: polityce, gospodarce, kulturze,… a przede wszystkim w otaczającej ich społeczności lokalnej.

Podstawową cechą społeczeostwa obywatelskiego jest świadomośd jego członków, dostrzeganie potrzeb

wspólnoty, poczucie odpowiedzialności za drugiego człowieka i społeczne dobro. Wspólne działanie sprzyja

znalezieniu najlepszych rozwiązao, zapewnia skuteczne osiąganie celów. Aktywnośd ludzi sięga tam, gdzie

często paostwo nie jest w stanie zaspokoid ich potrzeb i oczekiwao.

Czy polskie społeczeostwo możemy nazwad społeczeostwem obywatelskim?

Okazuje się, że bardzo trudno dad tu jednoznaczną odpowiedź. Jako paostwo i społeczeostwo dokonaliśmy ogromnych przemian w początkowej fazie transformacji ustrojowej, której celem było zbudowanie paostwa o ustroju demokratycznym. Od podstaw zmieniono prawo, uchwalono nową konstytucję, stopniowo budowano podstawę gospodarki rynkowej Nie sposób nie zauważyd pozytywnych przemian tego procesu: duża grupa osób dobrze sobie radzi, prowadząc własną działalnośd gospodarczą, inni realizują się na płaszczyźnie samorządowej, czy politycznej, działają charytatywnie, stopniowo wzrasta samoświadomośd obywateli…

Z drugiej strony, mimo dwudziestu lat, które upłynęły od zmiany ustroju, wielu obywateli tkwi mentalnie w społeczeostwie komunistycznym; świat nadal dzielą na tych, co decydują, i całą resztę,. Są przekonani, że z władzą nie warto zaczynad. Czekają, aż ta władza za nich to, czy owo załatwi, nie obchodzą ich inni, nie chodzą na wybory, w przekonaniu, że nie ma na kogo głosowad… Tak zakorzenione stereotypy myślenia trudno wykorzenid.

Jakie skutki, według Pani, ponosimy jako społeczeostwo na skutek naszej nieumiejętności działania w grupie?

Rzeczywiście Polacy mają z tym duże problemy. Zwykle czekamy, ze ktoś coś za nas wykona. Oczywiście, najlepsza w grupie jest zasada współpracy i współodpowiedzialności, ale nie wszyscy potrafimy jej przestrzegad. Mamy problemy z właściwą komunikacją, brak nam racjonalnych argumentów, nie potrafimy pójśd na kompromis. Często nasze małe ambicje biorą górę nad zdrowym rozsądkiem, brakuje zwykłej zgody i sensownego planu działania. Takie postawy szalenie utrudniają wspólne działanie, zniechęcają ludzi do realizacji wspólnych projektów. A przecież można, by zrobid tyle dobrego dla siebie i innych. Wystarczy tylko chcied! Niekiedy wystarczą minimalne nakłady finansowe. Ponieważ nie potrafimy się zorganizowad, tracimy wszyscy.

Czy istnieje jakiś sposób, aby idea społeczeostwa obywatelskiego zakorzeniła się w mentalności Polaków?

Społeczeostwo obywatelskie rodzi się z potrzeb ludzi. T ego procesu nie można przyspieszyd, ani narzucid go

siłą. Od paostwa można oczekiwad stworzenia odpowiednich warunków dla jego rozwoju, np. wzmocnienia

władzy lokalnej, ustanowienia stosownego prawa, wspierania wszelkiej aktywności obywateli … Resztę musimy

dokonad sami. Aby było to możliwe, trzeba zmiany sposobu myślenia o drugim człowieku, o społeczności.

Trzeba nauczyd się odpowiedzialności za podejmowane decyzje. Mamy z tym problemy, przejawiamy dużą

nieufnośd do zewnętrznego otoczenia, zamykamy się w kręgu rodzinnym, inni nas nie obchodzą. Myślimy, żeby

siebie chronid! Nic bardziej mylnego! Dopiero działanie dla dobra drugiego przynosi wymierne i obopólne

korzyści.

- - 7

Każdy z nas widział człowieka leżącego na ulicy. Rodziło się pytanie – chory czy pijany?

Każdy z nas widział osobę niepełnosprawną...

Każdy z nas widział staruszkę z trudem idącą po

schodach, niosącą ciężkie torby

z zakupami...

Każdy z nas widział dziecko, którego

rodziców nie stad na zapewnienie mu

dobrych warunków życia...

Każdy z nas widział w telewizji głodujące

dzieci z Afryki...

Każdy z nas zetknął się również ze słowem wolontariat i ludźmi, którzy wcielili go w życie.

Chodby tu i teraz, w naszym Gimnazjum. O tym, że istnieje, i to od lat, że działa, wie każdy z nas

chodby z gazetek na ścianach korytarzy, reportaży , zdjęd, licznych systematycznych akcji.

Wielu z nas przeszło obok sprawy tej obojętnie. Niektórzy nawet przystanęli, zawiesili oko,

zastanowili się chwilę, lecz po chwili stwierdzili, ze to nie jest zajęcie dla nich. Na szczęście znaleźli się

też i tacy, których serca są otwarte, na dodatek nie boją się ciężkiej pracy i zaangażowania, ale ponad

wszystko pokochali pomagad innym. Tak na prawdę tylko tyle potrzeba, aby zdziaład coś dobrego.

W dzisiejszym świecie, gdzie ludzie uganiają się za pieniędzmi, pomoc wolontariuszy jest szczególnie

potrzebna. Problem tkwi w tym, że w naszym społeczeostwie jakby zdewaluowała się wartośd

pomocy, jest wielu ludzi, którzy negują jej sens, albo takich, którzy chcą pomagad, ale nie

widzą jak lub u których tylko na dobrych chęciach się kooczy...

Osoby, które nie pojmują sensu pomocy lub uważają to za stratę swego

cennego czasu, nie rozumieją także, ze dając komuś coś z siebie, z własnej

woli , sami zyskujemy wiele. Gdy ktoś dzięki nam się uśmiecha, w naszym

sercu pojawia się nowe uczucie. Nie wiem, jak je trafnie określid. Chyba po

prostu nie ma słów, którymi można by je opisad. Aby się o tym przekonad,

spróbujcie sami ! Natomiast do tych, którzy mają szczere chęci – mówię: To

doprawdy nic trudnego!

Najtrudniejszy jest pierwszy krok. Decyzja, że chcemy to robid, bo nic na tym

nie tracimy. Gdy już mamy to za sobą- nie ma żadnych barier, których nie

dałoby się pokonad. Nie ma wątpliwości, że WARTO ! Więc działajcie!

- - 8

Każdy wie, co to jest wolontariat, ale

równocześnie dla każdego to słowo

oznacza, coś innego. Wcale nie jest tak

prosto znaleźd jedną, krótką, acz

pojemną definicję. W poszukiwaniu

informacji zaglądam do Internetu i jest:

„Wolontariat to dobrowolna,

bezpłatna, świadoma praca na rzecz

innych lub całego społeczeostwa,

wykraczająca poza związki rodzinno

– koleżeosko - przyjacielskie.”

Zastanawiam się, czy naprawdę tak

postrzegam „Akcję – Reakcję”? Nie,

zdecydowanie nie.

Takie wytłumaczenie jest dla ogółu,

ale nie dla osób, które zetknęły się z tego

typu działaniem. Jeżeli działasz w wolontariacie, stajesz się jego

częścią, fragmentem jego duszy, ale również on staje się częścią Ciebie.

Przede wszystkim nie traktuję tego jako pracy. Rzeczywiście, w niektóre projekty

wkładamy masę trudu, czasu i poświęcenia, ale robimy to z przyjemnością. My nie pracujemy

na rzecz naszych dzieci z Kozienic i Białowieży, my pracujemy z nimi, odnajdujemy się wśród

nich. Staramy się razem zintegrowad, zakolegowad, czasami nawet zaprzyjaźnid.

Czego brakuje naszym podopiecznym? Ubrao? Środków finansowych?

Nowoczesnych sprzętów? Tego też, ale oni najbardziej potrzebują miłości, radości, przyjaźni,

ciepła, poświęconego im czasu, zainteresowania. Poprzez wspólne rozmowy chcemy im

pokazad, że wcale nie są gorsi od innych, a tak często o sobie myślą, że też mogą spełnid

swoje marzenia, pomagamy im uwierzyd w siebie. Bywa ciężko, ale przecież nikt nam nie

obiecywał, że będzie łatwo i przyjemnie. Im trudniej jest coś wykonad, tym mamy większą

satysfakcję, jeżeli się to uda. Każdy wspólny sukces, staje się również prywatnym sukcesem

każdego z nas.

Nie może istnied żaden wolontariat, bez chętnych do pracy wolontariuszy. W naszej

szkole na szczęście ich nie brakuje. W mojej klasie zadałam pytanie: Po co jest wolontariat

- - 9

i dlaczego chcemy pomagad? Pierwszą częśd odpowiedzi dało się sformułowad bez

problemu: „Żeby pomagad innym, dzielid się tym, co mamy”. Pozostaje jeszcze ta druga

kwestia: Dlaczego? Najczęstszą odpowiedzią było „Chcemy zrobid coś dobrego, pragniemy,

aby ludziom żyło się łatwiej, pomagając czujemy się lepsi, bardziej potrzebni.” Czyli przy

okazji robimy też cos dla siebie? Poniekąd tak.

Nasza pomoc jest oczywiście całkowicie bezinteresowna, niczego nie oczekujemy

w zamian, ale mimo wszystko dostajemy bardzo dużo… Dzieci pokazują nam swój świat

przepełniony nadzieją na „lepsze jutro”. Za każdym razem, kiedy wracam z domu dziecka,

widzę, jaką jestem szczęściarą. Mam rodziców i dom pełen miłości oraz ciepła. Chyba nie ma

nic piękniejszego niż doceniad to, co się ma i byd zadowolonym z własnego życia. My

sprawiamy, że życie wychowanków placówek w Kozienicach i Białowieży staje się jaśniejsze,

a oni, może nawet o tym nie wiedząc, przyczyniają się do tego, że nasze życie nabiera sensu.

Mam nadzieję, że teraz łatwiej

jest wam zrozumied, czym naprawdę

jest wolontariat. Nie jest to jakaś

zwykła „organizacja”. Nie chodzi

o jakiejś ramy i przepisy, bo

woluntariat jest bardziej gotowością

serca, niż programem organizacyjnym.

Pomaganie komuś to wspaniała rzecz.

Życie tylko dla siebie jest jałowe, i jak

powiedział Albert Einstein „ Życie

pojedynczego człowieka znaczy coś

tylko wtedy, jeśli dzięki niemu życie

każdej żywej istoty staje

się bardziej godne

i piękne”.

- - 10

W dzisiejszych czasach środki masowego przekazu wywierają ogromny wpływ na nasze

społeczeostwo. Ich presji ulegają ludzie niemal ze wszystkich przedziałów wiekowych. Jednak

najbardziej kształtują psychikę młodych.

Na początku XXI wieku niemal każdy człowiek ma kontakt z mediami. Niektórzy są od nich nawet uzależnieni. Młodzi ludzie, nastolatkowie urodzeni w latach 90 nie znają innego świata, niż taki, w którym bombardują ich zewsząd środki masowego przekazu. Wielu z nich wręcz nie wyobraża sobie egzystencji bez telewizji lub Internetu, co może mied swoje dobre i złe strony. Jednak w większości przypadków jest zjawiskiem zgubnym, prowadzącym do silnego uzależnienia. Doszło już nawet do tego, że w mediach nagłaśniane są przypadki uzależnienia od… mediów.

Jednak pożyteczne…? Prawdę mówiąc, środki masowego przekazu same w sobie nie są przecież takie paskudne. Dzięki nim możemy błyskawicznie dowiedzied się, co w danej chwili dzieje się na drugim koocu świata. Możemy odpocząd po męczącym dniu w pracy lub w szkole. W koocu, możemy się czegoś nauczyd… gama możliwości ogromna.

Zabawka dla głupich Niewątpliwie, media oferują nam rozrywkę. Ale jaką ? Wielkie, telewizyjne koncerny prześcigają się w tworzeniu coraz to głupszych, wysokobudżetowych show, w których zatrudniają podupadłych celebrytów. A wszystko po to, by zapewnid nam rozrywkę, a sobie oglądalnośd. Niestety, niektórzy, zwłaszcza ludzie młodzi, zostają zaślepieni tą płytką formą zabicia czasu, zamiast wyjśd do kina czy do teatru, poczytad dobrą książkę. I potem – o ironio – dziwimy się, że polskie społeczeostwo nie czyta książek. A niby kiedy ma to robid, skoro w telewizji są na okrągło emitowane coraz „ciekawsze i bardziej atrakcyjne programy”?

Oblicza uzależnienia Czemu jednak media mają taki zgubny wpływ na młodych ludzi? Dziesiątki, a nawet setki nastolatków siedzą jak zahipnotyzowani przed szklanymi ekranami telewizorów lub komputerów zamiast wyjśd z domu, spędzid czas z rówieśnikami? Otóż… nie jest to kwestia wpływu. A raczej kwestia człowieka, jego psychiki. Jego wygodnictwa. Bo znacznie łatwiej przyjąd już przetrawioną papkę niż zmusid się do samodzielnego myślenia, analizowania i wyciągania wniosków. Media mogą byd bardzo pożyteczne, jeśli umiemy z nich korzystad. Ale nie należy ślepo wierzyd we wszystko, co zostaje nam zaserwowane na ekranie. Środki masowego przekazu maja brzydką tendencję do manipulowania odbiorcą.

Cóż, jakie są media, każdy widzi. A ich wpływ na nasze życie cały czas się zwiększa. I nic nie wskazuje na to, że w najbliższym czasie zjawisko to zostanie przystopowane. Głównie dlatego, że wielu ludzi zbija na tym naprawdę ogromne pieniądze. Tylko do nas zależy, czy pozwolimy się im zmanipulowad i damy podporządkowad ich wizjom nasze życie.

- - 11

List do Wojowników tego Świata.

Drogi Wojowniku !

ak to się dzieję, że rośniecie jak grzyby po deszczu? Tak z pokolenia na pokolenie przenosi się

ta cecha; wojowniczość, zajadłość, brak tolerancji. . Wiecie, co czuję, jak codziennie gazety

krzyczą o nowych przewrotach, konfliktach zbrojnych na świecie. Jeszcze niedawno był Egipt,

teraz znacznie poważniejsza Libia. Wiecie, co czuję? Taki dziwny żal i ból.

Bo czym jest wojna? Chyba tylko największą głupotą człowieka. Bogu dzięki, że nigdy nie

przeżywałam jej koszmaru. Nie musiałam uciekać, chować się w piwnicy i czekać z niepokojem,

co przyniesie jutro.

To strasznie być takim bezwzględnie zdeterminowanym, wiedząc, że ktoś w wyniku waszych

akcji umiera. .A Wy tak zapalczywie kroczycie ciemnym korowodem, krzycząc wzniosłe hasła.

Czy rzeczywiście wierzycie w skuteczność ideologii przemocy? .Przecież to SIEBIE próbujecie

przekonać o słuszności swoich działań. Czy nie widzicie, że wokół WAS taka strasznie martwa

cisza.

Czy zastanawiacie się czasem, czym jest śmierć? Jak tu o niej myśleć , gdy nikt z żyjących nie

zna tego uczucia. Otarcie się o śmierć, oglądanie czyjeś śmierci nie jest tym samym, co osobiste jej

doświadczenie.

Właśnie doświadczenie!. Czy kiedy śmierć dosięga któregoś z Was, czy jest już tak odważny,

leżąc w kałuży krwi, własnych ekstrementach. .Giniecie tak samo nędznie jak psy, których

epitetem obdarzyliście niewinnych ludzi.

Czy to duma nie pozwoli Wam się wycofać, ślepa wierność ideologii przemocy. Ale

gdy sami stajecie się ofiarami tej waszej ideologii, czujecie tylko gniew.

Pragnienie zemsty!. To jest wszystko, na co Was stać. I tak się toczy

przerażający korowód Waszej głupoty, pochłaniając kolejne jej ofiary.

Panie, Stworzycielu, do którego uciekały się całe pokolenia, czy rozumiesz ten

świat, który stworzyłeś, czy patrząc na to, jesteś tak samo bezradny , tak bardzo

zdumiony, jak twoje stworzenie?

A ty Wojowniku, czy pomyślałeś kiedyś, żeby zacząć spostrzegać świat

sercem.

Przecież serca mamy takie same. To tylko do głowy wbito nam inne

przekonania.

Nie tracę nadziei ,bo nie tracę wiary .A moją wiarą jest miłość.

Proszę Cię tylko o jedno "patrz na innych miarą serca-SERCEM".

J

- - 12

.

Ewentualnie wiemy, ale nie chcemy o tym mówić.

Walentynki – według cioci Wikipedii jest to coroczne święto zakochanych, przypadające 14

lutego. Cóż, nie da się zaprzeczyć – wyjątkowe święto... pełne czułości, miłości, dziecinnych,

anonimowych kartek, wszędobylskich różowo-czerwonych ozdóbek w sieciach

ogromnych galerii handlowych, które tego jednego dnia na

sprzedawaniu lizaków w kształcie serduszek i temu

podobnego badziewia zarobią więcej niż przeciętny

obywatel harując ciężko przez cały rok. Naprawdę, nie radzę

w tym pięknym dniu wybierać się do jakiegokolwiek większego

sklepu. Grozi natychmiastowym atakiem epilepsji. A propos, dlaczego nikt

nigdy nie pamięta, że 14 lutego jest także światowym dniem osób chorych na

padaczkę? Człowieku! Zamiast wysyłać beznadziejne, anonimowe wyznania miłości

na różowych kartkach do swojej wypatrzonej na szkolnym korytarzu sympatii, która i tak

pewnie wyrzuci owe wyznanie do kosza, nawet go nie czytając, mógłbyś poświęcić chociaż parę minut

wyszukując w googlach informację, na temat tego, jak należy się zachować, gdy ktoś w twoim otoczeniu

dostanie ataku padaczki. Możesz kiedyś uratować czyjeś życie...

Skończmy jednak temat nieuleczalnych, ciężkich i przewlekłych chorób (chociaż muszę

przyznać, lepiej pisze mi się o epilepsji, niż o walentynkach). Zamiast tego zgłębmy ideę święta

zakochanych. Czyli tradycyjna rozkmina z serii: „co autor miał na myśli?”

Otóż, jest to, jak sama nazwa wskazuje, dzień świętego Walentego, który słynął z tego, że udzielał ślubów

zakochanym bez zgody ich rodzicieli; inaczej mówiąc, dziesiątki, a może nawet i setki zatroskanych

rodziców odurzonych nastoletnią miłością pociech musiało wyklinać go w niebogłosy. Dlatego właśnie

został patronem zakochanych. Oraz ciężkich chorób. Zwłaszcza umysłowych.

Dobrze, dobrze, święto zakochanych i te sprawy. To jeszcze zrozumiem. Ale jak się do tego wszystkiego

ma cały ten kicz wypływający na nas zewsząd 14 lutego? Cóż, ludzie od dość dawna już tak mają, że na

wszystkim muszą zarobić. I tak siłą podprogowej perswazji (patrz: reklama) zmuszają szarych

obywateli do kupowania tych cudownych kartek, pięknych ozdobionych serduszkami artykułów

wszelkiego rodzaju, i obdarowywania nimi ich drugich połówek. Normalnemu człowiekowi widząc

całą tą komercyjną szopkę robi się niedobrze. No, może oprócz zakochanych. Ale przecież

wiadomo, że gdy się zakochujemy, przestańmy zachowywać się normalnie. Jestem przekonana,

że co roku, 14 lutego, liczące sobie ponad 1700 lat relikwie świętego Walentego przewracają

się w grobie.

Wszystkiego najlepszego z okazji światowego dnia chorych na epilepsję życzy

Redakcja

- - 13

RRAADDOOSSNNYY ŚŚWWIIAATT DDUUŻŻYYCCHH II MMAAŁŁYYCCHH SSPPRRAAWW

ch! Jak Ją kocham! Moje życie bez Niej jest ledwie marną, pustą

egzystencją. Lecz cóż, ja biedny mogę uczynid!? Ona w ogóle nie zwraca na

mnie uwagi! Zupełnie, jakbym nie istniał! Swoją drogą, czy to takie dziwne?

Nie jestem nikim nadzwyczajnym, niezwykłym. Nie! Właśnie jestem NIKIM!

Jestem NIKIM w Jej oczach! Za to Ona jest wyjątkowa! Jedyna w swoim rodzaju!

Ach! Te piękne, długie włosy, spadające ponętnymi kaskadami z jej głowy, zmysłowo

otaczające uszy. Ten przecudny głos! Te wdzięczne ruchy! Cóż jednak z tego, jeśli Ona

mnie nie zauważa?! Ba! Nawet może nie zdawad sobie sprawy z mojego istnienia!

Poza tym należy do wyższych sfer! A ja? Jestem NIKIM. Dosłownie jestem NIKIM w jej oczach ! Nie

jestem bogaczem. Nie ma mnie na okładkach kolorowych magazynów w każdym kiosku i nie jestem

zabójczo przystojny. Co ja mogę zrobid w obliczu takich

przeciwności losu?!

Obserwowałem ją dzisiaj, jak bawiła się z siostrami

w ogrodzie. Niezaprzeczalnie widad było, że to właśnie

Ona jest spośród nich najpiękniejsza. Przydmiewa je swoją

urodą. Wyrasta jak czerwona róża pośród niczym nie

wyróżniających się chwastów.

Nie, nie miałem odwagi się do Niej odezwad. A co

dopiero ujawnid się. Z ukrycia obserwowałem, jak

beztrosko hula po zielonej, soczystej trawie. Nie miałem

śmiałości! Znów zawiodła mnie moja odwaga! Dlaczego!?

Dlaczego znów akurat w takiej sytuacji musiałem

stchórzyd! Ja, który innych rzeczy wcale się nie boję!?

Och! Tak chciałbym się kiedyś do Niej zbliżyd, przytulid

i opowiedzied o sobie, o mojej wielkiej, bezgranicznej

miłości! Jak byłoby cudownie poczud ciepło Jej ciała na swojej skórze. Poczud, jak pachnie i po prostu

radowad się przepiękną chwilą. Ach!

* *

– Romeo! – dobiegło nagle wołanie gdzieś z głębi domu – Chodź do paoci! Pyszna karma z mielonego

mięska na Ciebie czeka!

Romeo szybko zeskoczył z fotela i merdając żwawo ogonkiem pobiegł do kuchni, zapominając po

drodze o swojej wielkiej miłości zza płotu. No cóż, czekał na niego wspaniały obiadek. A poza tym

pudelka z sąsiedztwa i tak by się nie zainteresowała zwykłym kundlem. I czemu się tak dziwisz

czytelniku!? A ty byś nie porzucił tego, co nieuchwytne i piękne, dla tego, co realne i smaczne!?

AAA

- - 14

Jeśli co roku, tak jak ja, zastanawiacie się,

gdzie wyjechad na ferie, aby skooczyd

z wszechogarniającą nudą, mam dla was

świetny pomysł. Co powiecie na podróż

nad morze, a konkretnie do Sopotu?

Ja tak zrobiłam. Pojechałam do Trójmiasta. Mieszkałam w

Sopocie w wynajętym mieszkaniu, dokładnie 100 m od morza. Zaraz po zaklimatyzowaniu

poszłam na spacer. Na początek główną ulicą Monte Casino, znaną bardziej jako „Monciak”,

z jej uroczymi kamieniczkami, eleganckimi restauracjami, hotelami i słynnym „krzywym

domem, pięknie oświetloną. Następnego dnia

zdecydowałam się na inny kierunek - plażę. W koocu

kiedyś wypada poczud morską bryzę. Liczyłam na szum

morza i kaskadę spienionych fal. W koocu to Bałtyk.

A tu niespodzianka- morze zamarzło, a plaża wyglądała

jak jedna wielka pustynia śnieżna. Przede mną rozciągał

się nieco księżycowy krajobraz spowity wielka ciszą. Nie

spodziewałam się tego, lecz szok nie trwał długo, bo po

chwili wyłoniły się w oddali płynące statki i kilka osób

spacerujących po miejscu, w którym powinien byd

piasek. Pomyślałam: "To zima. Czego się spodziewałaś?"

Zdecydowałam się na spacer wzdłuż morza. Nadal

jednak niewidoczna pozostawała granica miedzy lądem

a wodą. Można było niezamierzenie przekroczyd tę

tajemnicza „linie demarkacyjną”. I co wtedy? Na szczęście było mroźno, i

nic zapowiadało odwilży.

- - 15

Doszłam aż do słynnego sopockiego mola; krótki spacerek wzdłuż działał orzeźwiająco. Przy

okazji dowiedziałam się, że mają go rozbudowad. Wiatr i zimno przenikały boleśnie,

wciskając się w każdy skrawek mego ciała. Strasznie zmarzłam. Skierowałam się więc

w stronę tamtejszych lokali. Od kolorowego wystroju okolicznych knajpek i restauracji

rozbolała mnie głowa, a od czytania menu zrobiłam się jeszcze bardziej głodna. Wśród

bogatego zestawu wygrała ostatecznie gorąca czekolada belgijska z marcepanem i bitą

śmietaną.

Na ten dzieo miałam już dosyd, marzyłam o wypoczynku. Znalazłam go dokładnie w ciepłym

łóżku z poduszką pod głową. W tym miejscu nasuwa mi się pewna mądrośd, którą często

słyszę: "Na bezsennośd najlepsze jest dotlenienie". W tym przypadku chyba trochę

przesadziłam, ale było warto. Oczywiście, następnego dnia zaspałam. Przecież musiałam

sobie jakoś zrekompensowad te zarwane z powodu nauki noce. Kiedy wreszcie wstałam,

postanowiłam nie marnowad czasu i realizowad kolejne punkty z mojej listy.

Przyszedł czas na aktywny wypoczynek. Niektórzy pewnie powiedzieliby: Jeszcze? Nie

wystarczy ci spacer? Odpowiadam: Szczerze sama się sobie dziwiłam, ale

co tam, raz się żyje, dlatego postanowiłam odwiedzid pobliskie

lodowisko, aby tam wypróbowad swoich sił. Nie było łatwo, ale z dumną

mogę przyznad, że udało się. Uwaga, ci, którzy nie przepadają za tym

sportem, też znajdą tu coś dla siebie, np. narty lub nordic walking,

wędkarstwo albo jazdę konną, quady, a nawet wizytę w muzeum

Sopotu czy seans filmowy w kinie. Po takim wysiłku nie ma

nic lepszego, jak rosół królewski z kołdunami. Pyszności!

Niestety mój wypoczynek w Sopocie dobiegł kooca.

W drodze powrotnej zahaczyłam o Gdaosk.

Tam standardowe zwiedzanie miasta i jego zabytków;

z Katedrą Mariacką, Dworem Artusa, Fontanną

Neptuna oraz pięknie zdobionymi kamienicami na

Starówce. Oczywiście też kolejna sesja zdjęciowa, wizyta

w pobliskim sklepie z pamiątkami... i do domu.

Z wyjazdu pozostały już tylko wspomnienia, no i bursztyn na

szczęście. Przyda się, bo trzeba jakoś przetrwad powrót do

szkoły. Mnie ten wyjazd bardzo się podobał, w koocu nie wszyscy mieli okazje z poznad

morze zimą, dlatego mogę się nazwad szczęściarą i z czystym sumieniem przyznad, że ferie

się udały, i zupełnie nie było nudno. Może w następnym roku wy też się tam wybierzecie?

- - 16

DDDrrrooogggiii tttrrrzzzeeeccciiiooo --- kkklllaaasssiiissstttooo!!!

Ostatni rok pobytu w gimnazjum jest dla ciebie

bardzo ważny. Myślisz z niepokojem, co przed tobą;

nieustanne klasówki, widmo zbliżającego się

egzaminu, zabierające siły zaliczenia W poniższym

artykule znajdziesz kilka wskazówek, jak

najskuteczniej się uczyć i najlepiej przygotować

do egzaminu.

Jak uczyć się szybko, dobrze i bez wydatkowania nadmiernej energii?

Pamiętaj! Efektywnemu uczeniu się sprzyja

właściwy stan psychofizyczny. Przystępując

do nauki powinieneś być zdrowy,

wyspany, wypoczęty, najedzony,

ale nie przejedzony.

Nie wkładaj na siebie zbyt ciasnego ubrania, ze względu na złe krążenie

krwi. Dobry nastrój, zainteresowanie przedmiotem są pomocne, a gdy ich

brak, warto spróbować techniki afirmacyjnej mówiąc sobie, że jestem

mądry, zdolny, ciekawy świata, wierzę w swoje możliwości, lubię się uczyć

i lubię siebie, jestem optymistą. Jeśli dopadają cię: ospałość, ociężałość

czy zniechęcenie, można łatwo je zlikwidować, biorąc szybki chłodny

prysznic. Błędne natomiast jest myślenie o czekających przyjemnościach,

które ci się należą po zrobieniu swego. Zamiast koncentrować się na

nauce, twoje myśli „zawirusowane są” złością, iż na ową przyjemność

trzeba zbyt długo czekać.

Nie lekceważ warunków zewnętrznych, takich jak: przewietrzony pokój,

odpowiednia temperatura oraz kształt i wysokość krzesła, na którym

siedzisz. Muzyka? Często element wspomagający! Uważaj na nią! Nie

każda muzyka sprzyja koncentracji uwagi Unikaj też wszystkich innych

bodźców, które cię rozpraszają.

Efektywnej nauce sprzyja odpowiedni sposób uczenia się:

Zaplanuj naukę własną, uwzględniając porę dnia, w której pracuje ci się

najlepiej, jednakże nie mogą to być zbyt późne godziny nocne. Zaczynaj

zawsze od najtrudniejszych lekcji, robiąc krótkie przerwy wypełnione

aktywnym wypoczynkiem po każdej przyswojonej części materiału.

Przeplataj przedmioty ścisłe humanistycznymi.

Dla prawidłowej pracy umysłu bardzo ważne są dwa czynniki: Sprawność

umysłu

i ogólna sprawność fizyczna. Sport w tym bardzo skutecznie pomaga.

- - 17

Inteligencja nie jest czymś, co ci zostało dane raz na zawsze; ćwicz i

rozwijaj ją. Stawiaj sobie właściwe cele zgodnie z realnymi

możliwościami. Wiara w siebie i zdrowe poczucie wartości, któremu

sprzyja znajomość swoich mocnych stron, są jedną

z najistotniejszych gwarancji twego sukcesu. Nie koncentruj się na tym, w

czym jesteś słaby, ale na tym, w czym jesteś mocny.

Jak powtarzać, żeby zapamiętać?

Aby zapamiętać materiał, nie należy bezmyślnie uczyć się go na pamięć,

ale najpierw zrozumieć. Należy powtarzać go głośno i często, bo w korze

mózgowej dana informacja zostaje zapisana dwa razy; poprzez kanał

wzrokowy i słuchowy. Nie powtarzaj materiału nerwowo przed lekcją, ale

poprzedniego dnia, wieczorem. Mózg potrzebuje czasu na przetworzenie i

uporządkowanie informacji .

Uczenie powinno polegać na logicznym, sensownym, rozumowym

wyszukiwaniu zależności Mechaniczne „kucie” jest mało efektywne.

Zapamiętywanie musi przebiegać aktywnie. Pomagaj sobie notowaniem,

rysowaniem, szkicowaniem, malowaniem. Jeśli chcesz się nauczyć

czegoś na pamięć, np. wiersza, zacznij prace trzy dni

wcześniej, bo powtarzając przez

dwa-trzy dni zapamięta

się najlepiej. Wiersz, czy

inny fragment tekstu,

który musisz zapamiętać,

przeczytaj dwa razy po

cichu, aby lepiej uchwycić

sens, po czym po krótkiej

przerwie przeczytaj dwa razy

głośno. Jeśli tekst jest długi

należy go podzielić na kilka

- - 18

części i z każdą postępować tak samo. Po godzinie przerwy powtarzaj

głośno z zaglądaniem do tekstu.

Bardzo ważna podczas nauki jest koncentracja. Nasza uwaga może być

odwracana przez radio, telewizor, hałas uliczny. Nie przeszkadza on przy

mechanicznie wykonywanych czynnościach, ale przy nauce nie powinien

przekraczać pewnego poziomu.

Najczęściej uczymy się poprzez czytanie . Jeśli chcesz z przeczytanego

tekstu jak najwięcej nauczyć się i zapamiętać, najpierw przejrzyj tekst i

staraj się go ogarnąć całościowo; czytaj uważnie i w skupieniu, szukaj w

słowniku i wyjaśniaj nieznane ci wyrazy. Staraj się streścić najważniejsze

części tekstu, by uświadomić sobie najważniejsze jego treści. Gdy już

zrozumiesz i przeanalizujesz, powtórz wszystko od początku.

Jak pisać wypracowania?

Dla wielu z nas wypracowania to istna zmora. Staje się nie do ogarnięcia,

jeśli robimy to na ostatnią chwilę. Pamiętajcie - każdy temat trzeba

przemyśleć, wypisując sobie najpierw istotne myśli, przesłania, wnioski.

Dlatego do pisania wypracowania powinno się siadać dwa- trzy dni

wcześniej. Zapisane na gorąco skojarzenia będą istotna pomocą, tworząc

szkielet naszej pracy.

Kolejny krok -to napisanie właściwego planu z uwzględnieniem zasad

konstrukcji; czyli: początku, rozwinięcia i zakończenia. Napisz najpierw

wersję roboczą- na brudno, korzystając ze słownika ortograficznego,

encyklopedii, leksykonów, dodatkowych materiałów mogących wzbogacić

twój tekst. Pamiętaj, nie przepisuj, ale używaj własnych sformułowań. W

żadnym wypadku nie stosuj słów, których nie rozumiesz. Nie ściągaj

cytatów bez podania źródła.

Pisz tak, aby konstrukcja twego wypracowania była jasna i logiczna.

Każde następne zdania musi wynikać z poprzedniego. Każda nowa myśl

powinna zaczynać się akapitem. Nie powtarzaj obiegowych opinii, myśl

samodzielnie i bądź gotów do obrony swego stanowiska przy pomocy

rzeczowych argumentów. Pisanie wypracowania nie musi być uciążliwe i

nudne. Postaraj się, by wciągnął cię temat. Na koniec sprawdź błędy i

dokonaj ostatecznej korekty.

Jak uczyć się języków obcych?

Od trzech lat stałym elementem egzaminu gimnazjalnego jest egzamin z

języka obcego. Żyjemy w zjednoczonej Europie i dzięki temu mamy szansę

- - 19

na studia czy szukanie pracy w jednym z jej krajów. Warunkiem sukcesu

jest znajomość języków obcych. To oczywiste. Ale dla wielu z nas nauka

ta nie przychodzi łatwo.

Nie wiem, czy to idealne panaceum na sukces, ale prawdą jest, iż nauka

języka obcego wymaga systematyczności. Ucz się codziennie,

przynajmniej przez 15 minut - jest to znacznie efektywniejsze, niż co drugi

dzień po pół godzinny, czy raz w tygodniu po trzy. Oprócz korzystania ze

słowników, w tym obrazkowych, ułóż własny słowniczek i pisz w nim

słowo w danym języku, wymowę, znaczenie polskie. W słowniczku możesz

zamieszczać dodatkowo dany wyraz w kontekście, czyli w zdaniu lub

zdaniach, gdzie najczęściej występuje.

Mów w obcym języku głośno i często, nie pomijać żadnej okazji, Nie przejmuj się

błędami.

Pomocne jest rozwiązywanie i układanie krzyżówek, zapisywanie i śpiewanie

piosenek.

Spróbuj sięgać po lektury, najlepiej książki dostosowane do twoich możliwości

gramatycznych

i leksykalnych. To świetny sposób poznawania kontekstu wyrazowego czy

powtarzania czasów.

Korzystaj z pomocy audiowizualnych: kaset, płyt, audycji telewizyjnych,

edukacyjnych gier komputerowych,

Ucząc się języka staraj się bawić, dbaj o swój dobry humor, to sprzyja

zapamiętywaniu.

- - 20

- - 21

–– cczzyy ttoo jjuużż hhiissttoorriiaa??

Każdy, komu sport jest bliski, minione dni

zapewne spędził przy telewizorze.

Powodów było kilka. Początek ligi,

Halowe Mistrzostwa Europy w Paryżu

i oczywiście Mistrzostwa Świata

w narciarstwie klasycznym w Norwegii.

Wszędzie nasi, wszędzie sukcesy.

Jednak najważniejszym wydarzeniem była

oficjalna decyzja Adama Małysza. Powiedział

– „Z końcem sezonu kończę karierę”.

Wydarzenie zapewne na miarę

„numeru 1” sezonu zimowego, jeśli nie roku.

To decyzja Adama Małysza o zakończeniu

kariery. I to jest powód, by temu wydarzeniu

poświecić kilka zdań w naszej gazetce. Bo

choć Pan Adam jest z Wisły, nie z

Piaseczna, to przez ostatnie lata, dzięki

swoim sukcesom stał się każdemu

Polakowi bliski, bez względu na to, gdzie się mieszka.

Osobiście mistrza z Wisły nie znamy. Widzieliśmy go jedynie

w telewizji, podczas transmisji z konkursów pucharowych w Zakopanem, czy Turnieju

Czterech Skoczni w Oberstdorfie, bądź też zawodów indywidualnych na Igrzyskach

Olimpijskich, z których Małysz wrócił trzykrotnie ze srebrnym medalem i raz – z brązowym.

Wtedy był u szczytu sławy. Wtedy szalała „Małyszomania”. Zdjęcia, plakaty, gry

komputerowe. A co teraz? Teraz, kiedy Mistrz odkłada narty na przysłowiowy kołek, czy

„Małyszomania” odejdzie wraz ze skokami Adama? Oby nie. Przecież te kilkanaście lat

wielkiej pracy i osiągnięć na arenach sportów zimowych naszego Orła z Wisły, nie może iść

na marne.

Z tego wielkiego talentu i jego wzorca powinniśmy

wykrzesać kolejne perełki sportowe. I to nie koniecznie tylko

w skokach. Przecież Adam Małysz to marka. Marka rangi

najlepszych eksportowych marek świata. Nie można tego

zaprzepaścić. Trzeba, by młodym sportowcom, przypominać i

dawać przykład Adama Małysza, jako skromnego, normalnego

człowieka. Człowieka, który swoją ciężką

i rzetelną pracą doszedł do wielkiej sławy. Oby nie stało się

tak, jak często w Polsce bywa. Mistrz odchodzi i o nim się

zapomina.

Mamy nadzieję, że tak się nie stanie, i że „Małyszomiania”

będzie trwała. Być może pod marką Kamil Stoch czy Klimek

Murańka. Byle tylko trwała nadal. Byle dzięki Adamowi i jego

sławie narodziły się kolejne wielkie talenty w naszym kraju.

- - 22

Był Adam z Wisły, dlaczego nie może być „ktoś”

z Piaseczna. Oj, chyba to jednak tylko marzenia…

Czy zdarzyło ci się kiedyś usłyszeć w nocy kroki,

krzyki, skrzypienie drzwi lub podłogi. A może

widziałeś coś, czego nie można wyjaśnić?

Jak myślisz, co to może być? Czy wierzysz w duchy?

Wielu ludzi zajmuje się zjawiskami

paranormalnymi. Skąd się one się biorą? Czy to

tylko chory wytwór naszego umysłu? A może jednak

coś jest na rzeczy? Może świat ponadmaterialny

istnieje naprawdę?

Na temat duchów powstało wiele teorii. Duchy

istnieją w różnych kulturach i zazwyczaj są

kojarzone z duszami ludzi zmarłych. Można

wyróżnić dwa ich rodzaje : zjawy i poltergeisty

Zjawy są bierne, niezwykle rzadko udaje się nawiązać z nimi kontakt. Pojawiają się i najczęściej

sprawiają wrażenie, jakby były nieświadome otoczenia. Poltergeisty natomiast objawiają się

głównie poprzez swój wpływ na otoczenie i pewną celowość działania. Ten typ nawiedzenia wywołuje

u ludzi największy strach, ponieważ daje największą możliwość oddziaływania na nasz fizyczny

świat. Duchy, czymkolwiek one są, pokazują nam, że tak naprawdę bardzo mało wiemy o świecie,

który nas otacza.

Duchy od dawna wywoływały strach i przerażenie. Jest wiele dowodów, czy też spekulacji na temat

ich istnienia. Tysiące historii, które mrożą nam krew w żyłach, do dziś funkcjonuje w środowiskach

lokalnych jako element folkloru. W tło historyczne niemal każdego starego zamku wpisana jest

historia jakiejś białej damy czy tajemniczego rycerza. Na ogół związana z tragicznymi

wydarzeniami jego mieszkańców. A domy, gdzie popełniono straszliwe zbrodnie, czy inne miejsca,

okryte jaką straszliwą tajemnicą? Nie byłyby tak atrakcyjne, gdyby nie wkradł się w nie świat

pozazmysłowy.

Czy w to wierzymy, czy też nie, nie ma nic wspólnego z faktem, iż lubimy dreszczyk emocji

i niewątpliwie ciągnie nas do takich miejsc, bądź niewyjaśnionych historii, które wskazują, iż nasze

życie nie ogranicza się tylko do biologicznej powłoki.

Jednym z najbardziej znanych nawiedzonych przez różnej maści upiory jest więzienie Alcatraz

(Wyspa niedaleko San Francisco). Pierwszymi mieszkańcami więzienia Alcatraz w latach 50-tych

byli więźniowie wojskowi. Jedną z kar przewidzianych dla więźniów było umieszczenie ich w tak

zwanej „Nagiej Celi”. Była to ciemna stalowa komora, w której skazani przebywali nago i każdego

dnia dostawali jeden posiłek składający się z chleba i wody. Potrzeby fizjologiczne załatwiali do

dziury w podłodze.

- - 23

Właśnie w jednej z takich komór przez

wiele lat był przetrzymywany pewien

skazaniec. Pewnej nocy strażnicy

usłyszeli jego krzyk i wołanie o pomoc.

Krzyczał on, że stworzenie z płonącymi

oczyma próbuje go zabić. Nazajutrz

w celi znaleziono martwe ciało. Nie

stwierdzono, kto ponosi

odpowiedzialność za tę śmierć. Jednakże

następnego dnia wielu więźniów

przyznawało się do niezwykłego

zjawiska. Byli pewni, że widzieli ducha

martwego więźnia, na kilka sekund

przed jego śmiercią.

Oprócz duchów, często spotykanymi

istotami świata niewidzialnego są

demony. Najsłynniejszego demona

widziano w Dover w stanie

Massachusetts. Ci, którzy go

zaobserwowal, twierdzili, że ma

nieproporcjonalną głowę bez włosów,

przypominającą arbuza, dwoje czarnych

oczu, pozbawiony jest ust, uszu i nosa.

Ma długie chude ręce i nogi. Pierwszy raz

kreaturę ujrzał w nocy 21 kwietnia 1977 roku siedemnastoletni Bill Arlett, który jechał

z przyjaciółmi przez miasto. W tym samym dniu, jakieś dwie godziny później, piętnastoletni John

Baxter wracał do domu. W odległości 1,5km od miejsca, w którym Bill ujrzał tę istotę,. nagle zobaczył

dziwny kształt, który niezwykle niezdarnie i szybko poruszał się w jego kierunku. Krzyknął, lecz nikt

mu nie odpowiedział. Przystanął, a stworzenie zniknęło w rowie. Chłopak popędził za dziwaczną

postacią. Z odległości 9 metrów zobaczył ją wyraźnie. To coś wyprostowane, stojące na dwóch

nogach, z rękami obejmującymi pień drzewa, wpatrywało się w niego płonącymi oczyma,

osadzonymi na twarzy pozbawionej rysów. John cofnął się i jak najszybciej uciekł na szosę. Po

dotarciu do domu niezwłocznie narysował to, co zobaczył. Sporządzony wizerunek odpowiadał

dokładnie portretowi namalowanemu wcześniej przez Billa.

Gdy dziś spytać przeciętnego nastolatka, czy wierzy w duchu, odpowiedziałby z pewnością, iż

naturalnie „nie”. Trudno jednak nie oprzeć się wrażeniu, iż w tej właśnie grupie wiekowej najchętniej

sięga się do sensacji, a najbardziej pożądanym tematem są horrory. Duchy, zjawy, zaskakujące

wydarzenia działają jak magnes, trzymają w napięciu. Świat paranormalny wydaje się znacznie

bardziej atrakcyjny niż realny. Paradoks, czy głęboka potrzeba, ukryta w każdym człowieku, by

wyjść poza ograniczenia własnej natury?

Badania wykazują ze jakieś 15% osób wierzy w duchy, a 7% twierdzi, że

ducha widziało.

- - 24

Language Adventure

MMMEEEAAANNNTTT TTTOOO BBBEEE

Five minutes later, and Wendy would never have met

Dennis on the tube.

On 18 October, Dennis and Wendy celebrated their

second wedding anniversary- three years to the day

after they first met on a crowded underground

train in London. However, it was only a chance in

a million that they got to know each other at all.

Wendy had intended to get a taxi home that

night. Seeing the long queue, though, she

changed her mind and got the tube instead. It

was decision that was to change her life.

She remembers: The train was packed. There

was only one seat free- next to

a businessman in a smart suit who had

dropped off to sleep. As I pulled out my book, I caught

the eye of the man sitting opposite, who gave me a little nod. It was

Dennis, who had noticed Wendy as soon as she got on, but was trying not to make it

too obvious that he found her attractive. ,,Late night trains are horrible enough without

strange men staring at you” he says. Wendy smiled briefly and got on with her reading, but

she could feel herself blushing.

Meanwhile, the businessman’s head was slowly moving towards Wendy’s shoulder as he fell

into a deeper sleep. Suddenly, to her horror, it was resting on her arm. Wendy was very

embarrassed, but didn’t know what to do. Seeing this, Dennis suddenly felt irritated and

gave the man’s briefcase a kick. It woke him up, and Wendy smiled her appreciation.

As Wendy reached her stop and got her feet, Dennis pushed a note into her hand with his

phone number on it. To this day, he doesn’t know what made him do something so totally

out of character, but he felt he couldn’t just let her disappear into the night. Wendy’s heart

was pounding as she stepped onto the platform, clutching the scrap of paper. She hadn’t

gone far before she felt a tap on her shoulder.

,,I’m sorry”, said Dennis, who had run after her. ,, I honestly don’t make a habit of chatting

up women on trains but would you come for a coffee with me?” As Wendy explains:

- - 25

,,I know it seems ridiculous, but it never occurred to me refuse. There was, however,

nowhere open at that time of night, so they ended up going back to Wendy’s flat for a

drink.” As she recalls: ,,he was so nonthreatening that I felt instantly comfortable with him”

They sat and talked for hours, both realising they had met someone special. When Dennis

left, he asked Wendy to phone him.”

Five minutes later, on his way home in a taxi, he rang her: ,,I was worried that I might never

see you again” he said, and started to explain. When he’d scribbled down his mobile number

on that scrap of paper in the train, he’d been feeling very flustered. Suddenly the horrible

truth had just hit him. He hadn’t given her the right number! He could never remember his

own number, and without thinking he’d written down the number of his ex-girlfriend!

Fortunately, Wendy saw the funny side of it and they started going out together. They got on

so well that two weeks later, realising they were made for each other, Dennis proposed.

,,To me, it seemed too soon to be thinking of anything like that” said Wendy. ,,But later that

night Dennis had a bad fall- he slipped on some wet stairs at home and knocked himself out.

At the hospital they found my number on a slip of paper in his wallet, and called me.

I dashed straight round. It was when I saw him lying there on that hospital trolley that it

really hit me. – I had fallen in love with him. So I really met my Mr. Right on an underground

train. Fate must have been on my side when I decided against getting the taxi, because

there’s no way

we’d have met at

any other time.

They got married

the following year.

Wendy is still

surprised by her

good fortune.

- - 26

13th February,

Thursday 21:50

I’m sitting in my armchair

with a cup of tea. Behind

my windows it is snowing,

everything is white and

frozen. I don’t know what I

should do. My friends are

talking about Valentine’s all

the time. They’ve got

boyfriends and tomorrow

they’re going together to

the cinema or for a

romantic walk. The girls will

get bunches of red roses...

If I had boyfriend,

I wouldn’t be so sad. Tom is

very nice, friendly and

intelligent boy in my

school, but he doesn’t look

at me at all! Tomorrow I’m

going to stay at home and

read books or be online

on Facebook. Tomorrow

there will be one of the

most pathetic day in this

year. I’m going to sleep

now.

14th February,

Friday 14:31

Wow! It has been an

amazing and a very

surprising school - day!

When I was leaving

school, Tom asked me

what I was going to do

after school, because he

wanted to invite me to

the cinema!!! I didn’t

believe in it, but I agreed

, of course We’re

meeting at 5 p.m. , so I

must look for something

extra to dress up!

Lucy

Friday 21:40

I spent a wonderful time

with Tom (he gave me

chocolates of the

Valentine’s Day). This

film, which we watched,

at the cinema, was great!

We were talking. we have

a similar approach.

During our conversation

about summer we decide

d to go to a summer

camp together with

friends! (By the way, we

have many joint friends)

In the end Tom asked me

about my next weekend.

He wanted to meet in

our group of friends:

with Paul, Jenny, Kate

and Joe. Next Saturday

will be a fantastic day!

Lucy

Lucy’s diary

Lucy

You haven’t a girlfriend/

boyfriend? Don’t worry! You

can spend great time with your

friends or school mates!

Valentine’s Day isn’t only for

pairs! you meet with your

friend on 14th February, you

won’t feel alone. You can go to

the cinema or just meeting in

your houses, playing games,

talking and laughing!

Try to do something which

make you happy.

Good luck!

- - 27

Александр Пушкин

Еще дуют холодные ветры

И наносят утренни морозы,

Только что на проталинах весенних

Показались ранние цветочки,

Как из чудного царства воскового,

Из душистой келейки медовой

Вылетала первая пчелка,

Полетела по ранним цветочкам

О красной весне поразведать,

Скоро ль будет гостья дорогая,

Скоро ль луга позеленеют,

Скоро ль у кудрявой у березы

Распустятся клейкие листочки,

Зацветет черемуха душиста

Федор Тютчев

Зима недаром злится,

Прошла ее пора –

Весна в окно стучится

И гонит со двора.

И все засуетилось,

Все нудит Зиму вон –

И жаворонки в небе

Уж подняли трезвон.

Зима еще хлопочет

И на Весну ворчит.

Та ей в глаза хохочет

И пуще лишь шумит.

Взбесилась ведьма злая

И, снегу захватя,

Пустила, убегая,

В прекрасное дитя.

Весне и горя мало:

Умылася в снегу,

И лишь румяней стала,

Наперекор враг

Борис Заходер

ЛАСТОЧКА

Улетела Ласточка За тридевять земель... Возвращайся, Ласточка! На дворе апрель. Возвращайся, Ласточка! Только не одна:

Пусть с тобою, Ласточка, Прилетит Весна!

Самуил Маршак

Апрель! Апрель! На дворе звенит капель. По полям бегут ручьи, На дорогах лужи. Скоро выйдут муравьи После зимней стужи.

Пробирается медведь Сквозь густой валежник. Стали птицы песни петь И расцвел подснежник.

- - 28

OOOn 14th February was Valentine’s Day.

This celebration is not only for couples.

You can give small gift to your best friend

or someone from family. The good idea

seems to be sending flowers, chocolates

or other small gifts . Of course, you can

send a Valentine’s card to your girlfriend

or boyfriend. Each year students take

care of a Valentine’s post.

In our school there is organized a bazaar

of cakes. It gives us opportunity to collect

money for children from orphanages in

Białowieża and in Kozienice

The second term was started

with a mock exam. It was

taken by the third classes as

well as the second ones! It is

the first year when the

second classes have taken it.

We all expect good results!

Now, what is the most

important for us? We wish

themselves enough energy,

motivation and be

determined to be successful.

IIIn January the first term of the

school year 2010/2011 was

finished. The winner was the

“1j” class achieving the best

marks. Congratulations! In the

second term we wish all

students good luck, more

achievements and better

marks.

IIIn January the first term of the

school year 2010/2011 was

finished. The winner was the

“1j” class achieving the best

marks. Congratulations! In the

second term we wish all

students good luck, more

achievements and better

marks.