w numerze - sp5 piaseczno oddział...
TRANSCRIPT
- - 1
W numerze
Był sobie kraj
Patent na szczęście
Medialna wyrocznia
Kierunek Sopot
NUMER III, ROK 2011 WWW.GIMNAZJUM1PIASECZNO.PL
GAZETKA GIMNAZNUM NR 1 IM. POWSTAOCÓW WARSZAWY W PIASECZNIE
- - 2
Spis treści:
Wstępniak….2
Szkolnym Okiem:
Był sobie kraj.. 3-4
Wywiad z panią G. Maryńczak 5-6
Pomoc innym, to nie strata życia..7 Patent na szczęście…8-9
Medialna wyrocznia..10
List do Wojowników Świata…11 Czego nie wiemy o Walentynkach.. 12
Radosny świat dużych i małych
spraw…13
Kierunek Sopot…14-15 Drogi trzecio-klasisto…16-18
Komiks
Gimazjalistą być…19…
Sport
Małyszomania…20
Opowieści nie z tego świata
Puk, puk- kto tam?- Duch ..21-22
Dodatek Językowy
Meant to be….23-24
Lucy’s diary…25 Wiosna po rosyjsku..26
News from our school..27
Wstępniak
Drodzy Czytelnicy!
Ostatni czas nie zaznaczył się
w naszym małym szkolnym świecie
jakimiś wielkimi spektakularnymi
wydarzeniami. Upłynął pod hasłem
ferii oraz początku nowego
semestru, a wraz z nim próbnych
egzaminów. O czym tu pisać?
Walentynki przemknęły prawie
niezauważalnie, ale dały impuls
naszym autorom, by poruszyć
temat miłości. Wspomnienia ferii
zapewne już mocno przyblakły,
dlatego chcemy je odświeżyć
reportażem z Sopotu. Nie zabrakło
też cyklu artykułów, poruszających
i rozum , i serce - czyli coś
o naszym woluntariacie. Temat nie
nowy, ale zawsze aktualny. Za
oknem wiosna, przyroda budzi się
do życia. Mamy nadzieję, iż ożywi
też nasze umysły, a co za tym idzie
narodzą się nowe pomysły. Czego
sobie i Wam życzymy. Redakcja
Redakcja: Redaktor Naczelny: Mateusz Hejna 2g Z-ca RN: Filip Jarosz 2g DTP i projekt okładki: Mateusz Hejna 2g Filip Jarosz 2g Dział „Szkolnym Okiem”: Elżbieta Dudek 2g Julia Zakrzewska 2i Maksymilian Barcik 3a Urszula Promna 3h Joanna Kocuo 3h Paulina Prażmowska 2g Martyna Szambela 3c
Komiks:
Elżbieta Dudek 2g Opowieści nie z tego
świata:
Katarzyna Budnitska 2g Ewelina Zdanowska 2g Dodatek Językowy: Katarzyna Sikora 3h Alicja Olaszewska 3h Joanna Kocuo 3h
- - 3
awno, dawno temu był świat, gdzie nie było
facebooka, telefonów komórkowych,
komputerów, Internetu i IPodów. Nie było
też tylu kanałów telewizyjnych, do których
dostęp łatwo można zapewnić sobie jednym
przyciśnięciem pilota. Podróżowało się , szczególnie
na Zachód, nieco trudniej niż dzisiaj. Potrzebny był
paszport, a tenże w owym czasie był towarem niekiedy
mocno limitowanym. Pieniędzy też było zbyt mało, by
zapewnić poczucie turystycznego komfortu. Ale w tym
skromnym świecie była jedna niezaprzeczalnie dobra
cecha- ludzie mieli czas dla siebie i poczucie
wspólnoty.
Tego świata już nie ma. Pospieszny rozwój, jaki
przeszedł nasz kraj, zmienił w stosunkowo krótkim
czasie jego oblicze. Polska stała się członkiem UE,
została przyjęta do sfery Schengen, otworzył się przed
nami ogromny europejski rynek pracy, przybyło nam
samochodów, mieszkań i innych udogodnień, które
niegdyś mogliśmy tylko oglądać na zachodnich
reklamach.
Wraz ze zmianami politycznymi i gospodarczymi,
miało się zmienić także społeczeństwo. Przyzwolenie
na samorealizację i wolną konkurencję zakładało
wychowanie ludzi świadomych swej autonomii,
biorących udział w życiu społecznym, politycznym,
gospodarczym środowisk lokalnych. Tworząc nową
konstytucję Rzeczypospolitej Polskiej polscy
prawodawcy odwołali się w niej do koncepcji społeczeństwa obywatelskiego. Pojęcie to
narodziło się w XVII-wiecznej Francji, dzięki filozofowi J.J. Rousseau, który postulował
ograniczenie władzy państwa na rzecz władzy ludu.
Celem zapisu było stworzenie pozapaństwowych organizacji samorządowych , które
pozwoliłaby na zbiorową aktywność obywateli, opartą na wspólnym działaniu osób o
podobnych interesach, na kształtowaniu się swoistego rynku interesów grupowych.
Tymczasem, żyjąc w zupełnie innej scenografii, poddani presji wolnego rynku, my, Polacy
zamiast otworzyć się, zamknęliśmy się na ludzi.
DD
- - 4
Potrzebę relacji zastąpiły reality i talk - showy, gdzie różni celebryci odsłaniają radośnie
swoją prywatność. Znacznie łatwiej nam dziś ekscytować się życiem telewizyjnych gwiazd
niż angażować w sprawy lokalnych społeczności. Stefan Bratkowski w 2007 r. w „Polityce”
pisał: „Naszym problemem numer jeden jest brak więzi społecznych, słabe poczucie
wspólnoty”.
To więc, co kiedyś było naszą siłą, tworząc wielki ogólnonarodowy ruch solidarnościowy,
który tak radykalnie zmienił oblicze kraju, dziś staje się naszą słabością. Apatia,
nieumiejętnośd zbiorowego działania, głębokie przekonanie, iż nie ma w Polsce siły, z którą
większośd obywateli mogłaby się utożsamiad, odebrały wielu chęd spojrzenia na życie poza
czubek własnego nosa. Istnieje jeszcze bardziej prozaiczna przyczyna- ta, którą reprezentuje
pokolenie młodych wykształconych Polaków, z ich niechęcią do zbiorowego działania,
silniejszym skupieniu się na własnej karierze i przyjemnościach niż na naprawianiu świata. Bo
przecież czy nie łatwiej zaakceptowad pogląd, że życiowe katastrofy ludzi czy całych grup
społecznych są zawinione głównie przez nich samych.
Staramy się nie dostrzegad przegranych, przechodzimy obojętnie obok potrzebujących
pomocy, jakby była to nie nasza sprawa, a wina ich nieudacznictwa. Ockniemy się, dopiero,
kiedy kryzys, czy inne nieszczęścia zagrożą naszym wygodnym domom czy ciepłym
posadkom.
Nasze zamknięcie, egoizm, a przede wszystkim brak dalekosiężnych, wspólnych celów i tego
samego języka komunikacji doświadczamy w życiu codziennym. Wielki rozdźwięk między
2Polska tradycyjną, narodową, katolicką a tą drugą –modernistyczną, odcinającą się od
narodowych symboli, chcącą żyd w liberalnym świecie bez całych tych obciążeo i tonu
cierpiętnictwa pokazała katastrofa smoleoska. Ale nie
chodzi tu tylko o różnice w stylu życia, ale
o głęboką przepaśd mentalną, która nie
pozwala nam znaleźd wspólnego języka,
a co za tym idzie podjąd wspólnych działao.
Życie pokazuje, jak bardzo rozmijamy się
z założeniami, które przyjęliśmy. Warto
więc uświadomid, sobie, co oznacza ten
zapis w konstytucji, co powoduje, iż tak
trudno jest nam go zrealizowad.
Gazeta zwróciła się w tej sprawie do pani
Grażyny Maryoczak, nauczycielki WOS-u
w naszym gimnazjum, by pomogła nam
zrozumied, dlaczego tak się dzieje i co warto
byłoby zmienid.
- - 5
„Nie myśl, co ludzie mogą zrobid dla Ciebie.
Pomyśl, co Ty możesz i powinieneś, zrobid dla innych”
JF. Kennedy
Czy Pani mogłaby nam wyjaśnid, czym jest społeczeostwo
obywatelskie?
Społeczeostwo obywatelskie, to liczne grono wolnych ludzi,
równych wobec prawa, obdarzonych obywatelskimi
wolnościami, zamieszkujących w paostwie demokratycznym;
ludzi zorganizowanych w partie, związki zawodowe,
stowarzyszenia, którzy reprezentują interesy różnych grup.
To zbiorowośd ukształtowana, dzięki funkcjonowaniu
różnych instytucji życia publicznego , takich jak: media,
wybory, różnego typu organizacje, umożliwiające
obywatelom świadome uczestnictwo w życiu publicznym.
To aktywni obywatele, samodzielnie podejmujący
różnego rodzaju inicjatywy, zarówno na poziomie
lokalnym, jak i ogólnopaostwowym.
W jaki sposób tworzy się społeczeostwo
obywatelskie?
Społeczeostwo obywatelskie występuje wyłącznie
w paostwie o ustroju demokratycznym, gdzie
najważniejsza moc prawną ma konstytucja,
a prawo jest jasne dla obywateli i uwzględnia
ich interesy. Społeczeostwo to rozwija się
w oparciu o gospodarkę wolnorynkową,
która stwarza dobre warunki do rozwoju
ekonomicznego paostwa, a obywatelom
umożliwia szeroko pojętą wolnośd
gospodarczą, co wyzwala ich aktywnośd.
Podstawą społeczeostwa obywatelskiego
jest dobrze działający samorząd lokalny,
liczne stowarzyszenia pozarządowe
oraz rywalizujące ze sobą partie
polityczne. Aby społeczeostwo
obywatelskie prawidłowo
funkcjonowało, przede wszystkim
muszą pojawid się ludzie otwarci
na racjonalne argumenty,
tolerancyjni, gotowi na radykalne
zmiany, chętni do działania,
obdarzeni szczególną
wrażliwością społeczną
i potrzebą niesienia pomocy
drugiemu człowiekowi.
- - 6
Na czym polega istota
społeczeostwa obywatelskiego?
Najważniejsze jest to, żeby
obywatele chceli i potrafili się
organizowad, szukad sojuszników
dla realizacji wyznaczonych celów.
Odnajdowad się, współpracując
w grupie, tworząc liczne
stowarzyszenie, fundacje, partie polityczne, związki zawodowe, organizacje charytatywne itp. , by samodzielnie
rozwiązywad ważne dla nich problemy. Związki te muszą opierad się na współpracy, zaufaniu, wierze w sens
działania. Zaangażowani ludzie swoją aktywnośd mogą przejawiad w wielu sferach życia publicznego między
innymi w: polityce, gospodarce, kulturze,… a przede wszystkim w otaczającej ich społeczności lokalnej.
Podstawową cechą społeczeostwa obywatelskiego jest świadomośd jego członków, dostrzeganie potrzeb
wspólnoty, poczucie odpowiedzialności za drugiego człowieka i społeczne dobro. Wspólne działanie sprzyja
znalezieniu najlepszych rozwiązao, zapewnia skuteczne osiąganie celów. Aktywnośd ludzi sięga tam, gdzie
często paostwo nie jest w stanie zaspokoid ich potrzeb i oczekiwao.
Czy polskie społeczeostwo możemy nazwad społeczeostwem obywatelskim?
Okazuje się, że bardzo trudno dad tu jednoznaczną odpowiedź. Jako paostwo i społeczeostwo dokonaliśmy ogromnych przemian w początkowej fazie transformacji ustrojowej, której celem było zbudowanie paostwa o ustroju demokratycznym. Od podstaw zmieniono prawo, uchwalono nową konstytucję, stopniowo budowano podstawę gospodarki rynkowej Nie sposób nie zauważyd pozytywnych przemian tego procesu: duża grupa osób dobrze sobie radzi, prowadząc własną działalnośd gospodarczą, inni realizują się na płaszczyźnie samorządowej, czy politycznej, działają charytatywnie, stopniowo wzrasta samoświadomośd obywateli…
Z drugiej strony, mimo dwudziestu lat, które upłynęły od zmiany ustroju, wielu obywateli tkwi mentalnie w społeczeostwie komunistycznym; świat nadal dzielą na tych, co decydują, i całą resztę,. Są przekonani, że z władzą nie warto zaczynad. Czekają, aż ta władza za nich to, czy owo załatwi, nie obchodzą ich inni, nie chodzą na wybory, w przekonaniu, że nie ma na kogo głosowad… Tak zakorzenione stereotypy myślenia trudno wykorzenid.
Jakie skutki, według Pani, ponosimy jako społeczeostwo na skutek naszej nieumiejętności działania w grupie?
Rzeczywiście Polacy mają z tym duże problemy. Zwykle czekamy, ze ktoś coś za nas wykona. Oczywiście, najlepsza w grupie jest zasada współpracy i współodpowiedzialności, ale nie wszyscy potrafimy jej przestrzegad. Mamy problemy z właściwą komunikacją, brak nam racjonalnych argumentów, nie potrafimy pójśd na kompromis. Często nasze małe ambicje biorą górę nad zdrowym rozsądkiem, brakuje zwykłej zgody i sensownego planu działania. Takie postawy szalenie utrudniają wspólne działanie, zniechęcają ludzi do realizacji wspólnych projektów. A przecież można, by zrobid tyle dobrego dla siebie i innych. Wystarczy tylko chcied! Niekiedy wystarczą minimalne nakłady finansowe. Ponieważ nie potrafimy się zorganizowad, tracimy wszyscy.
Czy istnieje jakiś sposób, aby idea społeczeostwa obywatelskiego zakorzeniła się w mentalności Polaków?
Społeczeostwo obywatelskie rodzi się z potrzeb ludzi. T ego procesu nie można przyspieszyd, ani narzucid go
siłą. Od paostwa można oczekiwad stworzenia odpowiednich warunków dla jego rozwoju, np. wzmocnienia
władzy lokalnej, ustanowienia stosownego prawa, wspierania wszelkiej aktywności obywateli … Resztę musimy
dokonad sami. Aby było to możliwe, trzeba zmiany sposobu myślenia o drugim człowieku, o społeczności.
Trzeba nauczyd się odpowiedzialności za podejmowane decyzje. Mamy z tym problemy, przejawiamy dużą
nieufnośd do zewnętrznego otoczenia, zamykamy się w kręgu rodzinnym, inni nas nie obchodzą. Myślimy, żeby
siebie chronid! Nic bardziej mylnego! Dopiero działanie dla dobra drugiego przynosi wymierne i obopólne
korzyści.
- - 7
Każdy z nas widział człowieka leżącego na ulicy. Rodziło się pytanie – chory czy pijany?
Każdy z nas widział osobę niepełnosprawną...
Każdy z nas widział staruszkę z trudem idącą po
schodach, niosącą ciężkie torby
z zakupami...
Każdy z nas widział dziecko, którego
rodziców nie stad na zapewnienie mu
dobrych warunków życia...
Każdy z nas widział w telewizji głodujące
dzieci z Afryki...
Każdy z nas zetknął się również ze słowem wolontariat i ludźmi, którzy wcielili go w życie.
Chodby tu i teraz, w naszym Gimnazjum. O tym, że istnieje, i to od lat, że działa, wie każdy z nas
chodby z gazetek na ścianach korytarzy, reportaży , zdjęd, licznych systematycznych akcji.
Wielu z nas przeszło obok sprawy tej obojętnie. Niektórzy nawet przystanęli, zawiesili oko,
zastanowili się chwilę, lecz po chwili stwierdzili, ze to nie jest zajęcie dla nich. Na szczęście znaleźli się
też i tacy, których serca są otwarte, na dodatek nie boją się ciężkiej pracy i zaangażowania, ale ponad
wszystko pokochali pomagad innym. Tak na prawdę tylko tyle potrzeba, aby zdziaład coś dobrego.
W dzisiejszym świecie, gdzie ludzie uganiają się za pieniędzmi, pomoc wolontariuszy jest szczególnie
potrzebna. Problem tkwi w tym, że w naszym społeczeostwie jakby zdewaluowała się wartośd
pomocy, jest wielu ludzi, którzy negują jej sens, albo takich, którzy chcą pomagad, ale nie
widzą jak lub u których tylko na dobrych chęciach się kooczy...
Osoby, które nie pojmują sensu pomocy lub uważają to za stratę swego
cennego czasu, nie rozumieją także, ze dając komuś coś z siebie, z własnej
woli , sami zyskujemy wiele. Gdy ktoś dzięki nam się uśmiecha, w naszym
sercu pojawia się nowe uczucie. Nie wiem, jak je trafnie określid. Chyba po
prostu nie ma słów, którymi można by je opisad. Aby się o tym przekonad,
spróbujcie sami ! Natomiast do tych, którzy mają szczere chęci – mówię: To
doprawdy nic trudnego!
Najtrudniejszy jest pierwszy krok. Decyzja, że chcemy to robid, bo nic na tym
nie tracimy. Gdy już mamy to za sobą- nie ma żadnych barier, których nie
dałoby się pokonad. Nie ma wątpliwości, że WARTO ! Więc działajcie!
- - 8
Każdy wie, co to jest wolontariat, ale
równocześnie dla każdego to słowo
oznacza, coś innego. Wcale nie jest tak
prosto znaleźd jedną, krótką, acz
pojemną definicję. W poszukiwaniu
informacji zaglądam do Internetu i jest:
„Wolontariat to dobrowolna,
bezpłatna, świadoma praca na rzecz
innych lub całego społeczeostwa,
wykraczająca poza związki rodzinno
– koleżeosko - przyjacielskie.”
Zastanawiam się, czy naprawdę tak
postrzegam „Akcję – Reakcję”? Nie,
zdecydowanie nie.
Takie wytłumaczenie jest dla ogółu,
ale nie dla osób, które zetknęły się z tego
typu działaniem. Jeżeli działasz w wolontariacie, stajesz się jego
częścią, fragmentem jego duszy, ale również on staje się częścią Ciebie.
Przede wszystkim nie traktuję tego jako pracy. Rzeczywiście, w niektóre projekty
wkładamy masę trudu, czasu i poświęcenia, ale robimy to z przyjemnością. My nie pracujemy
na rzecz naszych dzieci z Kozienic i Białowieży, my pracujemy z nimi, odnajdujemy się wśród
nich. Staramy się razem zintegrowad, zakolegowad, czasami nawet zaprzyjaźnid.
Czego brakuje naszym podopiecznym? Ubrao? Środków finansowych?
Nowoczesnych sprzętów? Tego też, ale oni najbardziej potrzebują miłości, radości, przyjaźni,
ciepła, poświęconego im czasu, zainteresowania. Poprzez wspólne rozmowy chcemy im
pokazad, że wcale nie są gorsi od innych, a tak często o sobie myślą, że też mogą spełnid
swoje marzenia, pomagamy im uwierzyd w siebie. Bywa ciężko, ale przecież nikt nam nie
obiecywał, że będzie łatwo i przyjemnie. Im trudniej jest coś wykonad, tym mamy większą
satysfakcję, jeżeli się to uda. Każdy wspólny sukces, staje się również prywatnym sukcesem
każdego z nas.
Nie może istnied żaden wolontariat, bez chętnych do pracy wolontariuszy. W naszej
szkole na szczęście ich nie brakuje. W mojej klasie zadałam pytanie: Po co jest wolontariat
- - 9
i dlaczego chcemy pomagad? Pierwszą częśd odpowiedzi dało się sformułowad bez
problemu: „Żeby pomagad innym, dzielid się tym, co mamy”. Pozostaje jeszcze ta druga
kwestia: Dlaczego? Najczęstszą odpowiedzią było „Chcemy zrobid coś dobrego, pragniemy,
aby ludziom żyło się łatwiej, pomagając czujemy się lepsi, bardziej potrzebni.” Czyli przy
okazji robimy też cos dla siebie? Poniekąd tak.
Nasza pomoc jest oczywiście całkowicie bezinteresowna, niczego nie oczekujemy
w zamian, ale mimo wszystko dostajemy bardzo dużo… Dzieci pokazują nam swój świat
przepełniony nadzieją na „lepsze jutro”. Za każdym razem, kiedy wracam z domu dziecka,
widzę, jaką jestem szczęściarą. Mam rodziców i dom pełen miłości oraz ciepła. Chyba nie ma
nic piękniejszego niż doceniad to, co się ma i byd zadowolonym z własnego życia. My
sprawiamy, że życie wychowanków placówek w Kozienicach i Białowieży staje się jaśniejsze,
a oni, może nawet o tym nie wiedząc, przyczyniają się do tego, że nasze życie nabiera sensu.
Mam nadzieję, że teraz łatwiej
jest wam zrozumied, czym naprawdę
jest wolontariat. Nie jest to jakaś
zwykła „organizacja”. Nie chodzi
o jakiejś ramy i przepisy, bo
woluntariat jest bardziej gotowością
serca, niż programem organizacyjnym.
Pomaganie komuś to wspaniała rzecz.
Życie tylko dla siebie jest jałowe, i jak
powiedział Albert Einstein „ Życie
pojedynczego człowieka znaczy coś
tylko wtedy, jeśli dzięki niemu życie
każdej żywej istoty staje
się bardziej godne
i piękne”.
- - 10
W dzisiejszych czasach środki masowego przekazu wywierają ogromny wpływ na nasze
społeczeostwo. Ich presji ulegają ludzie niemal ze wszystkich przedziałów wiekowych. Jednak
najbardziej kształtują psychikę młodych.
Na początku XXI wieku niemal każdy człowiek ma kontakt z mediami. Niektórzy są od nich nawet uzależnieni. Młodzi ludzie, nastolatkowie urodzeni w latach 90 nie znają innego świata, niż taki, w którym bombardują ich zewsząd środki masowego przekazu. Wielu z nich wręcz nie wyobraża sobie egzystencji bez telewizji lub Internetu, co może mied swoje dobre i złe strony. Jednak w większości przypadków jest zjawiskiem zgubnym, prowadzącym do silnego uzależnienia. Doszło już nawet do tego, że w mediach nagłaśniane są przypadki uzależnienia od… mediów.
Jednak pożyteczne…? Prawdę mówiąc, środki masowego przekazu same w sobie nie są przecież takie paskudne. Dzięki nim możemy błyskawicznie dowiedzied się, co w danej chwili dzieje się na drugim koocu świata. Możemy odpocząd po męczącym dniu w pracy lub w szkole. W koocu, możemy się czegoś nauczyd… gama możliwości ogromna.
Zabawka dla głupich Niewątpliwie, media oferują nam rozrywkę. Ale jaką ? Wielkie, telewizyjne koncerny prześcigają się w tworzeniu coraz to głupszych, wysokobudżetowych show, w których zatrudniają podupadłych celebrytów. A wszystko po to, by zapewnid nam rozrywkę, a sobie oglądalnośd. Niestety, niektórzy, zwłaszcza ludzie młodzi, zostają zaślepieni tą płytką formą zabicia czasu, zamiast wyjśd do kina czy do teatru, poczytad dobrą książkę. I potem – o ironio – dziwimy się, że polskie społeczeostwo nie czyta książek. A niby kiedy ma to robid, skoro w telewizji są na okrągło emitowane coraz „ciekawsze i bardziej atrakcyjne programy”?
Oblicza uzależnienia Czemu jednak media mają taki zgubny wpływ na młodych ludzi? Dziesiątki, a nawet setki nastolatków siedzą jak zahipnotyzowani przed szklanymi ekranami telewizorów lub komputerów zamiast wyjśd z domu, spędzid czas z rówieśnikami? Otóż… nie jest to kwestia wpływu. A raczej kwestia człowieka, jego psychiki. Jego wygodnictwa. Bo znacznie łatwiej przyjąd już przetrawioną papkę niż zmusid się do samodzielnego myślenia, analizowania i wyciągania wniosków. Media mogą byd bardzo pożyteczne, jeśli umiemy z nich korzystad. Ale nie należy ślepo wierzyd we wszystko, co zostaje nam zaserwowane na ekranie. Środki masowego przekazu maja brzydką tendencję do manipulowania odbiorcą.
Cóż, jakie są media, każdy widzi. A ich wpływ na nasze życie cały czas się zwiększa. I nic nie wskazuje na to, że w najbliższym czasie zjawisko to zostanie przystopowane. Głównie dlatego, że wielu ludzi zbija na tym naprawdę ogromne pieniądze. Tylko do nas zależy, czy pozwolimy się im zmanipulowad i damy podporządkowad ich wizjom nasze życie.
- - 11
List do Wojowników tego Świata.
Drogi Wojowniku !
ak to się dzieję, że rośniecie jak grzyby po deszczu? Tak z pokolenia na pokolenie przenosi się
ta cecha; wojowniczość, zajadłość, brak tolerancji. . Wiecie, co czuję, jak codziennie gazety
krzyczą o nowych przewrotach, konfliktach zbrojnych na świecie. Jeszcze niedawno był Egipt,
teraz znacznie poważniejsza Libia. Wiecie, co czuję? Taki dziwny żal i ból.
Bo czym jest wojna? Chyba tylko największą głupotą człowieka. Bogu dzięki, że nigdy nie
przeżywałam jej koszmaru. Nie musiałam uciekać, chować się w piwnicy i czekać z niepokojem,
co przyniesie jutro.
To strasznie być takim bezwzględnie zdeterminowanym, wiedząc, że ktoś w wyniku waszych
akcji umiera. .A Wy tak zapalczywie kroczycie ciemnym korowodem, krzycząc wzniosłe hasła.
Czy rzeczywiście wierzycie w skuteczność ideologii przemocy? .Przecież to SIEBIE próbujecie
przekonać o słuszności swoich działań. Czy nie widzicie, że wokół WAS taka strasznie martwa
cisza.
Czy zastanawiacie się czasem, czym jest śmierć? Jak tu o niej myśleć , gdy nikt z żyjących nie
zna tego uczucia. Otarcie się o śmierć, oglądanie czyjeś śmierci nie jest tym samym, co osobiste jej
doświadczenie.
Właśnie doświadczenie!. Czy kiedy śmierć dosięga któregoś z Was, czy jest już tak odważny,
leżąc w kałuży krwi, własnych ekstrementach. .Giniecie tak samo nędznie jak psy, których
epitetem obdarzyliście niewinnych ludzi.
Czy to duma nie pozwoli Wam się wycofać, ślepa wierność ideologii przemocy. Ale
gdy sami stajecie się ofiarami tej waszej ideologii, czujecie tylko gniew.
Pragnienie zemsty!. To jest wszystko, na co Was stać. I tak się toczy
przerażający korowód Waszej głupoty, pochłaniając kolejne jej ofiary.
Panie, Stworzycielu, do którego uciekały się całe pokolenia, czy rozumiesz ten
świat, który stworzyłeś, czy patrząc na to, jesteś tak samo bezradny , tak bardzo
zdumiony, jak twoje stworzenie?
A ty Wojowniku, czy pomyślałeś kiedyś, żeby zacząć spostrzegać świat
sercem.
Przecież serca mamy takie same. To tylko do głowy wbito nam inne
przekonania.
Nie tracę nadziei ,bo nie tracę wiary .A moją wiarą jest miłość.
Proszę Cię tylko o jedno "patrz na innych miarą serca-SERCEM".
J
- - 12
.
Ewentualnie wiemy, ale nie chcemy o tym mówić.
Walentynki – według cioci Wikipedii jest to coroczne święto zakochanych, przypadające 14
lutego. Cóż, nie da się zaprzeczyć – wyjątkowe święto... pełne czułości, miłości, dziecinnych,
anonimowych kartek, wszędobylskich różowo-czerwonych ozdóbek w sieciach
ogromnych galerii handlowych, które tego jednego dnia na
sprzedawaniu lizaków w kształcie serduszek i temu
podobnego badziewia zarobią więcej niż przeciętny
obywatel harując ciężko przez cały rok. Naprawdę, nie radzę
w tym pięknym dniu wybierać się do jakiegokolwiek większego
sklepu. Grozi natychmiastowym atakiem epilepsji. A propos, dlaczego nikt
nigdy nie pamięta, że 14 lutego jest także światowym dniem osób chorych na
padaczkę? Człowieku! Zamiast wysyłać beznadziejne, anonimowe wyznania miłości
na różowych kartkach do swojej wypatrzonej na szkolnym korytarzu sympatii, która i tak
pewnie wyrzuci owe wyznanie do kosza, nawet go nie czytając, mógłbyś poświęcić chociaż parę minut
wyszukując w googlach informację, na temat tego, jak należy się zachować, gdy ktoś w twoim otoczeniu
dostanie ataku padaczki. Możesz kiedyś uratować czyjeś życie...
Skończmy jednak temat nieuleczalnych, ciężkich i przewlekłych chorób (chociaż muszę
przyznać, lepiej pisze mi się o epilepsji, niż o walentynkach). Zamiast tego zgłębmy ideę święta
zakochanych. Czyli tradycyjna rozkmina z serii: „co autor miał na myśli?”
Otóż, jest to, jak sama nazwa wskazuje, dzień świętego Walentego, który słynął z tego, że udzielał ślubów
zakochanym bez zgody ich rodzicieli; inaczej mówiąc, dziesiątki, a może nawet i setki zatroskanych
rodziców odurzonych nastoletnią miłością pociech musiało wyklinać go w niebogłosy. Dlatego właśnie
został patronem zakochanych. Oraz ciężkich chorób. Zwłaszcza umysłowych.
Dobrze, dobrze, święto zakochanych i te sprawy. To jeszcze zrozumiem. Ale jak się do tego wszystkiego
ma cały ten kicz wypływający na nas zewsząd 14 lutego? Cóż, ludzie od dość dawna już tak mają, że na
wszystkim muszą zarobić. I tak siłą podprogowej perswazji (patrz: reklama) zmuszają szarych
obywateli do kupowania tych cudownych kartek, pięknych ozdobionych serduszkami artykułów
wszelkiego rodzaju, i obdarowywania nimi ich drugich połówek. Normalnemu człowiekowi widząc
całą tą komercyjną szopkę robi się niedobrze. No, może oprócz zakochanych. Ale przecież
wiadomo, że gdy się zakochujemy, przestańmy zachowywać się normalnie. Jestem przekonana,
że co roku, 14 lutego, liczące sobie ponad 1700 lat relikwie świętego Walentego przewracają
się w grobie.
Wszystkiego najlepszego z okazji światowego dnia chorych na epilepsję życzy
Redakcja
- - 13
RRAADDOOSSNNYY ŚŚWWIIAATT DDUUŻŻYYCCHH II MMAAŁŁYYCCHH SSPPRRAAWW
ch! Jak Ją kocham! Moje życie bez Niej jest ledwie marną, pustą
egzystencją. Lecz cóż, ja biedny mogę uczynid!? Ona w ogóle nie zwraca na
mnie uwagi! Zupełnie, jakbym nie istniał! Swoją drogą, czy to takie dziwne?
Nie jestem nikim nadzwyczajnym, niezwykłym. Nie! Właśnie jestem NIKIM!
Jestem NIKIM w Jej oczach! Za to Ona jest wyjątkowa! Jedyna w swoim rodzaju!
Ach! Te piękne, długie włosy, spadające ponętnymi kaskadami z jej głowy, zmysłowo
otaczające uszy. Ten przecudny głos! Te wdzięczne ruchy! Cóż jednak z tego, jeśli Ona
mnie nie zauważa?! Ba! Nawet może nie zdawad sobie sprawy z mojego istnienia!
Poza tym należy do wyższych sfer! A ja? Jestem NIKIM. Dosłownie jestem NIKIM w jej oczach ! Nie
jestem bogaczem. Nie ma mnie na okładkach kolorowych magazynów w każdym kiosku i nie jestem
zabójczo przystojny. Co ja mogę zrobid w obliczu takich
przeciwności losu?!
Obserwowałem ją dzisiaj, jak bawiła się z siostrami
w ogrodzie. Niezaprzeczalnie widad było, że to właśnie
Ona jest spośród nich najpiękniejsza. Przydmiewa je swoją
urodą. Wyrasta jak czerwona róża pośród niczym nie
wyróżniających się chwastów.
Nie, nie miałem odwagi się do Niej odezwad. A co
dopiero ujawnid się. Z ukrycia obserwowałem, jak
beztrosko hula po zielonej, soczystej trawie. Nie miałem
śmiałości! Znów zawiodła mnie moja odwaga! Dlaczego!?
Dlaczego znów akurat w takiej sytuacji musiałem
stchórzyd! Ja, który innych rzeczy wcale się nie boję!?
Och! Tak chciałbym się kiedyś do Niej zbliżyd, przytulid
i opowiedzied o sobie, o mojej wielkiej, bezgranicznej
miłości! Jak byłoby cudownie poczud ciepło Jej ciała na swojej skórze. Poczud, jak pachnie i po prostu
radowad się przepiękną chwilą. Ach!
* *
– Romeo! – dobiegło nagle wołanie gdzieś z głębi domu – Chodź do paoci! Pyszna karma z mielonego
mięska na Ciebie czeka!
Romeo szybko zeskoczył z fotela i merdając żwawo ogonkiem pobiegł do kuchni, zapominając po
drodze o swojej wielkiej miłości zza płotu. No cóż, czekał na niego wspaniały obiadek. A poza tym
pudelka z sąsiedztwa i tak by się nie zainteresowała zwykłym kundlem. I czemu się tak dziwisz
czytelniku!? A ty byś nie porzucił tego, co nieuchwytne i piękne, dla tego, co realne i smaczne!?
AAA
- - 14
Jeśli co roku, tak jak ja, zastanawiacie się,
gdzie wyjechad na ferie, aby skooczyd
z wszechogarniającą nudą, mam dla was
świetny pomysł. Co powiecie na podróż
nad morze, a konkretnie do Sopotu?
Ja tak zrobiłam. Pojechałam do Trójmiasta. Mieszkałam w
Sopocie w wynajętym mieszkaniu, dokładnie 100 m od morza. Zaraz po zaklimatyzowaniu
poszłam na spacer. Na początek główną ulicą Monte Casino, znaną bardziej jako „Monciak”,
z jej uroczymi kamieniczkami, eleganckimi restauracjami, hotelami i słynnym „krzywym
domem, pięknie oświetloną. Następnego dnia
zdecydowałam się na inny kierunek - plażę. W koocu
kiedyś wypada poczud morską bryzę. Liczyłam na szum
morza i kaskadę spienionych fal. W koocu to Bałtyk.
A tu niespodzianka- morze zamarzło, a plaża wyglądała
jak jedna wielka pustynia śnieżna. Przede mną rozciągał
się nieco księżycowy krajobraz spowity wielka ciszą. Nie
spodziewałam się tego, lecz szok nie trwał długo, bo po
chwili wyłoniły się w oddali płynące statki i kilka osób
spacerujących po miejscu, w którym powinien byd
piasek. Pomyślałam: "To zima. Czego się spodziewałaś?"
Zdecydowałam się na spacer wzdłuż morza. Nadal
jednak niewidoczna pozostawała granica miedzy lądem
a wodą. Można było niezamierzenie przekroczyd tę
tajemnicza „linie demarkacyjną”. I co wtedy? Na szczęście było mroźno, i
nic zapowiadało odwilży.
- - 15
Doszłam aż do słynnego sopockiego mola; krótki spacerek wzdłuż działał orzeźwiająco. Przy
okazji dowiedziałam się, że mają go rozbudowad. Wiatr i zimno przenikały boleśnie,
wciskając się w każdy skrawek mego ciała. Strasznie zmarzłam. Skierowałam się więc
w stronę tamtejszych lokali. Od kolorowego wystroju okolicznych knajpek i restauracji
rozbolała mnie głowa, a od czytania menu zrobiłam się jeszcze bardziej głodna. Wśród
bogatego zestawu wygrała ostatecznie gorąca czekolada belgijska z marcepanem i bitą
śmietaną.
Na ten dzieo miałam już dosyd, marzyłam o wypoczynku. Znalazłam go dokładnie w ciepłym
łóżku z poduszką pod głową. W tym miejscu nasuwa mi się pewna mądrośd, którą często
słyszę: "Na bezsennośd najlepsze jest dotlenienie". W tym przypadku chyba trochę
przesadziłam, ale było warto. Oczywiście, następnego dnia zaspałam. Przecież musiałam
sobie jakoś zrekompensowad te zarwane z powodu nauki noce. Kiedy wreszcie wstałam,
postanowiłam nie marnowad czasu i realizowad kolejne punkty z mojej listy.
Przyszedł czas na aktywny wypoczynek. Niektórzy pewnie powiedzieliby: Jeszcze? Nie
wystarczy ci spacer? Odpowiadam: Szczerze sama się sobie dziwiłam, ale
co tam, raz się żyje, dlatego postanowiłam odwiedzid pobliskie
lodowisko, aby tam wypróbowad swoich sił. Nie było łatwo, ale z dumną
mogę przyznad, że udało się. Uwaga, ci, którzy nie przepadają za tym
sportem, też znajdą tu coś dla siebie, np. narty lub nordic walking,
wędkarstwo albo jazdę konną, quady, a nawet wizytę w muzeum
Sopotu czy seans filmowy w kinie. Po takim wysiłku nie ma
nic lepszego, jak rosół królewski z kołdunami. Pyszności!
Niestety mój wypoczynek w Sopocie dobiegł kooca.
W drodze powrotnej zahaczyłam o Gdaosk.
Tam standardowe zwiedzanie miasta i jego zabytków;
z Katedrą Mariacką, Dworem Artusa, Fontanną
Neptuna oraz pięknie zdobionymi kamienicami na
Starówce. Oczywiście też kolejna sesja zdjęciowa, wizyta
w pobliskim sklepie z pamiątkami... i do domu.
Z wyjazdu pozostały już tylko wspomnienia, no i bursztyn na
szczęście. Przyda się, bo trzeba jakoś przetrwad powrót do
szkoły. Mnie ten wyjazd bardzo się podobał, w koocu nie wszyscy mieli okazje z poznad
morze zimą, dlatego mogę się nazwad szczęściarą i z czystym sumieniem przyznad, że ferie
się udały, i zupełnie nie było nudno. Może w następnym roku wy też się tam wybierzecie?
- - 16
DDDrrrooogggiii tttrrrzzzeeeccciiiooo --- kkklllaaasssiiissstttooo!!!
Ostatni rok pobytu w gimnazjum jest dla ciebie
bardzo ważny. Myślisz z niepokojem, co przed tobą;
nieustanne klasówki, widmo zbliżającego się
egzaminu, zabierające siły zaliczenia W poniższym
artykule znajdziesz kilka wskazówek, jak
najskuteczniej się uczyć i najlepiej przygotować
do egzaminu.
Jak uczyć się szybko, dobrze i bez wydatkowania nadmiernej energii?
Pamiętaj! Efektywnemu uczeniu się sprzyja
właściwy stan psychofizyczny. Przystępując
do nauki powinieneś być zdrowy,
wyspany, wypoczęty, najedzony,
ale nie przejedzony.
Nie wkładaj na siebie zbyt ciasnego ubrania, ze względu na złe krążenie
krwi. Dobry nastrój, zainteresowanie przedmiotem są pomocne, a gdy ich
brak, warto spróbować techniki afirmacyjnej mówiąc sobie, że jestem
mądry, zdolny, ciekawy świata, wierzę w swoje możliwości, lubię się uczyć
i lubię siebie, jestem optymistą. Jeśli dopadają cię: ospałość, ociężałość
czy zniechęcenie, można łatwo je zlikwidować, biorąc szybki chłodny
prysznic. Błędne natomiast jest myślenie o czekających przyjemnościach,
które ci się należą po zrobieniu swego. Zamiast koncentrować się na
nauce, twoje myśli „zawirusowane są” złością, iż na ową przyjemność
trzeba zbyt długo czekać.
Nie lekceważ warunków zewnętrznych, takich jak: przewietrzony pokój,
odpowiednia temperatura oraz kształt i wysokość krzesła, na którym
siedzisz. Muzyka? Często element wspomagający! Uważaj na nią! Nie
każda muzyka sprzyja koncentracji uwagi Unikaj też wszystkich innych
bodźców, które cię rozpraszają.
Efektywnej nauce sprzyja odpowiedni sposób uczenia się:
Zaplanuj naukę własną, uwzględniając porę dnia, w której pracuje ci się
najlepiej, jednakże nie mogą to być zbyt późne godziny nocne. Zaczynaj
zawsze od najtrudniejszych lekcji, robiąc krótkie przerwy wypełnione
aktywnym wypoczynkiem po każdej przyswojonej części materiału.
Przeplataj przedmioty ścisłe humanistycznymi.
Dla prawidłowej pracy umysłu bardzo ważne są dwa czynniki: Sprawność
umysłu
i ogólna sprawność fizyczna. Sport w tym bardzo skutecznie pomaga.
- - 17
Inteligencja nie jest czymś, co ci zostało dane raz na zawsze; ćwicz i
rozwijaj ją. Stawiaj sobie właściwe cele zgodnie z realnymi
możliwościami. Wiara w siebie i zdrowe poczucie wartości, któremu
sprzyja znajomość swoich mocnych stron, są jedną
z najistotniejszych gwarancji twego sukcesu. Nie koncentruj się na tym, w
czym jesteś słaby, ale na tym, w czym jesteś mocny.
Jak powtarzać, żeby zapamiętać?
Aby zapamiętać materiał, nie należy bezmyślnie uczyć się go na pamięć,
ale najpierw zrozumieć. Należy powtarzać go głośno i często, bo w korze
mózgowej dana informacja zostaje zapisana dwa razy; poprzez kanał
wzrokowy i słuchowy. Nie powtarzaj materiału nerwowo przed lekcją, ale
poprzedniego dnia, wieczorem. Mózg potrzebuje czasu na przetworzenie i
uporządkowanie informacji .
Uczenie powinno polegać na logicznym, sensownym, rozumowym
wyszukiwaniu zależności Mechaniczne „kucie” jest mało efektywne.
Zapamiętywanie musi przebiegać aktywnie. Pomagaj sobie notowaniem,
rysowaniem, szkicowaniem, malowaniem. Jeśli chcesz się nauczyć
czegoś na pamięć, np. wiersza, zacznij prace trzy dni
wcześniej, bo powtarzając przez
dwa-trzy dni zapamięta
się najlepiej. Wiersz, czy
inny fragment tekstu,
który musisz zapamiętać,
przeczytaj dwa razy po
cichu, aby lepiej uchwycić
sens, po czym po krótkiej
przerwie przeczytaj dwa razy
głośno. Jeśli tekst jest długi
należy go podzielić na kilka
- - 18
części i z każdą postępować tak samo. Po godzinie przerwy powtarzaj
głośno z zaglądaniem do tekstu.
Bardzo ważna podczas nauki jest koncentracja. Nasza uwaga może być
odwracana przez radio, telewizor, hałas uliczny. Nie przeszkadza on przy
mechanicznie wykonywanych czynnościach, ale przy nauce nie powinien
przekraczać pewnego poziomu.
Najczęściej uczymy się poprzez czytanie . Jeśli chcesz z przeczytanego
tekstu jak najwięcej nauczyć się i zapamiętać, najpierw przejrzyj tekst i
staraj się go ogarnąć całościowo; czytaj uważnie i w skupieniu, szukaj w
słowniku i wyjaśniaj nieznane ci wyrazy. Staraj się streścić najważniejsze
części tekstu, by uświadomić sobie najważniejsze jego treści. Gdy już
zrozumiesz i przeanalizujesz, powtórz wszystko od początku.
Jak pisać wypracowania?
Dla wielu z nas wypracowania to istna zmora. Staje się nie do ogarnięcia,
jeśli robimy to na ostatnią chwilę. Pamiętajcie - każdy temat trzeba
przemyśleć, wypisując sobie najpierw istotne myśli, przesłania, wnioski.
Dlatego do pisania wypracowania powinno się siadać dwa- trzy dni
wcześniej. Zapisane na gorąco skojarzenia będą istotna pomocą, tworząc
szkielet naszej pracy.
Kolejny krok -to napisanie właściwego planu z uwzględnieniem zasad
konstrukcji; czyli: początku, rozwinięcia i zakończenia. Napisz najpierw
wersję roboczą- na brudno, korzystając ze słownika ortograficznego,
encyklopedii, leksykonów, dodatkowych materiałów mogących wzbogacić
twój tekst. Pamiętaj, nie przepisuj, ale używaj własnych sformułowań. W
żadnym wypadku nie stosuj słów, których nie rozumiesz. Nie ściągaj
cytatów bez podania źródła.
Pisz tak, aby konstrukcja twego wypracowania była jasna i logiczna.
Każde następne zdania musi wynikać z poprzedniego. Każda nowa myśl
powinna zaczynać się akapitem. Nie powtarzaj obiegowych opinii, myśl
samodzielnie i bądź gotów do obrony swego stanowiska przy pomocy
rzeczowych argumentów. Pisanie wypracowania nie musi być uciążliwe i
nudne. Postaraj się, by wciągnął cię temat. Na koniec sprawdź błędy i
dokonaj ostatecznej korekty.
Jak uczyć się języków obcych?
Od trzech lat stałym elementem egzaminu gimnazjalnego jest egzamin z
języka obcego. Żyjemy w zjednoczonej Europie i dzięki temu mamy szansę
- - 19
na studia czy szukanie pracy w jednym z jej krajów. Warunkiem sukcesu
jest znajomość języków obcych. To oczywiste. Ale dla wielu z nas nauka
ta nie przychodzi łatwo.
Nie wiem, czy to idealne panaceum na sukces, ale prawdą jest, iż nauka
języka obcego wymaga systematyczności. Ucz się codziennie,
przynajmniej przez 15 minut - jest to znacznie efektywniejsze, niż co drugi
dzień po pół godzinny, czy raz w tygodniu po trzy. Oprócz korzystania ze
słowników, w tym obrazkowych, ułóż własny słowniczek i pisz w nim
słowo w danym języku, wymowę, znaczenie polskie. W słowniczku możesz
zamieszczać dodatkowo dany wyraz w kontekście, czyli w zdaniu lub
zdaniach, gdzie najczęściej występuje.
Mów w obcym języku głośno i często, nie pomijać żadnej okazji, Nie przejmuj się
błędami.
Pomocne jest rozwiązywanie i układanie krzyżówek, zapisywanie i śpiewanie
piosenek.
Spróbuj sięgać po lektury, najlepiej książki dostosowane do twoich możliwości
gramatycznych
i leksykalnych. To świetny sposób poznawania kontekstu wyrazowego czy
powtarzania czasów.
Korzystaj z pomocy audiowizualnych: kaset, płyt, audycji telewizyjnych,
edukacyjnych gier komputerowych,
Ucząc się języka staraj się bawić, dbaj o swój dobry humor, to sprzyja
zapamiętywaniu.
- - 21
–– cczzyy ttoo jjuużż hhiissttoorriiaa??
Każdy, komu sport jest bliski, minione dni
zapewne spędził przy telewizorze.
Powodów było kilka. Początek ligi,
Halowe Mistrzostwa Europy w Paryżu
i oczywiście Mistrzostwa Świata
w narciarstwie klasycznym w Norwegii.
Wszędzie nasi, wszędzie sukcesy.
Jednak najważniejszym wydarzeniem była
oficjalna decyzja Adama Małysza. Powiedział
– „Z końcem sezonu kończę karierę”.
Wydarzenie zapewne na miarę
„numeru 1” sezonu zimowego, jeśli nie roku.
To decyzja Adama Małysza o zakończeniu
kariery. I to jest powód, by temu wydarzeniu
poświecić kilka zdań w naszej gazetce. Bo
choć Pan Adam jest z Wisły, nie z
Piaseczna, to przez ostatnie lata, dzięki
swoim sukcesom stał się każdemu
Polakowi bliski, bez względu na to, gdzie się mieszka.
Osobiście mistrza z Wisły nie znamy. Widzieliśmy go jedynie
w telewizji, podczas transmisji z konkursów pucharowych w Zakopanem, czy Turnieju
Czterech Skoczni w Oberstdorfie, bądź też zawodów indywidualnych na Igrzyskach
Olimpijskich, z których Małysz wrócił trzykrotnie ze srebrnym medalem i raz – z brązowym.
Wtedy był u szczytu sławy. Wtedy szalała „Małyszomania”. Zdjęcia, plakaty, gry
komputerowe. A co teraz? Teraz, kiedy Mistrz odkłada narty na przysłowiowy kołek, czy
„Małyszomania” odejdzie wraz ze skokami Adama? Oby nie. Przecież te kilkanaście lat
wielkiej pracy i osiągnięć na arenach sportów zimowych naszego Orła z Wisły, nie może iść
na marne.
Z tego wielkiego talentu i jego wzorca powinniśmy
wykrzesać kolejne perełki sportowe. I to nie koniecznie tylko
w skokach. Przecież Adam Małysz to marka. Marka rangi
najlepszych eksportowych marek świata. Nie można tego
zaprzepaścić. Trzeba, by młodym sportowcom, przypominać i
dawać przykład Adama Małysza, jako skromnego, normalnego
człowieka. Człowieka, który swoją ciężką
i rzetelną pracą doszedł do wielkiej sławy. Oby nie stało się
tak, jak często w Polsce bywa. Mistrz odchodzi i o nim się
zapomina.
Mamy nadzieję, że tak się nie stanie, i że „Małyszomiania”
będzie trwała. Być może pod marką Kamil Stoch czy Klimek
Murańka. Byle tylko trwała nadal. Byle dzięki Adamowi i jego
sławie narodziły się kolejne wielkie talenty w naszym kraju.
- - 22
Był Adam z Wisły, dlaczego nie może być „ktoś”
z Piaseczna. Oj, chyba to jednak tylko marzenia…
Czy zdarzyło ci się kiedyś usłyszeć w nocy kroki,
krzyki, skrzypienie drzwi lub podłogi. A może
widziałeś coś, czego nie można wyjaśnić?
Jak myślisz, co to może być? Czy wierzysz w duchy?
Wielu ludzi zajmuje się zjawiskami
paranormalnymi. Skąd się one się biorą? Czy to
tylko chory wytwór naszego umysłu? A może jednak
coś jest na rzeczy? Może świat ponadmaterialny
istnieje naprawdę?
Na temat duchów powstało wiele teorii. Duchy
istnieją w różnych kulturach i zazwyczaj są
kojarzone z duszami ludzi zmarłych. Można
wyróżnić dwa ich rodzaje : zjawy i poltergeisty
Zjawy są bierne, niezwykle rzadko udaje się nawiązać z nimi kontakt. Pojawiają się i najczęściej
sprawiają wrażenie, jakby były nieświadome otoczenia. Poltergeisty natomiast objawiają się
głównie poprzez swój wpływ na otoczenie i pewną celowość działania. Ten typ nawiedzenia wywołuje
u ludzi największy strach, ponieważ daje największą możliwość oddziaływania na nasz fizyczny
świat. Duchy, czymkolwiek one są, pokazują nam, że tak naprawdę bardzo mało wiemy o świecie,
który nas otacza.
Duchy od dawna wywoływały strach i przerażenie. Jest wiele dowodów, czy też spekulacji na temat
ich istnienia. Tysiące historii, które mrożą nam krew w żyłach, do dziś funkcjonuje w środowiskach
lokalnych jako element folkloru. W tło historyczne niemal każdego starego zamku wpisana jest
historia jakiejś białej damy czy tajemniczego rycerza. Na ogół związana z tragicznymi
wydarzeniami jego mieszkańców. A domy, gdzie popełniono straszliwe zbrodnie, czy inne miejsca,
okryte jaką straszliwą tajemnicą? Nie byłyby tak atrakcyjne, gdyby nie wkradł się w nie świat
pozazmysłowy.
Czy w to wierzymy, czy też nie, nie ma nic wspólnego z faktem, iż lubimy dreszczyk emocji
i niewątpliwie ciągnie nas do takich miejsc, bądź niewyjaśnionych historii, które wskazują, iż nasze
życie nie ogranicza się tylko do biologicznej powłoki.
Jednym z najbardziej znanych nawiedzonych przez różnej maści upiory jest więzienie Alcatraz
(Wyspa niedaleko San Francisco). Pierwszymi mieszkańcami więzienia Alcatraz w latach 50-tych
byli więźniowie wojskowi. Jedną z kar przewidzianych dla więźniów było umieszczenie ich w tak
zwanej „Nagiej Celi”. Była to ciemna stalowa komora, w której skazani przebywali nago i każdego
dnia dostawali jeden posiłek składający się z chleba i wody. Potrzeby fizjologiczne załatwiali do
dziury w podłodze.
- - 23
Właśnie w jednej z takich komór przez
wiele lat był przetrzymywany pewien
skazaniec. Pewnej nocy strażnicy
usłyszeli jego krzyk i wołanie o pomoc.
Krzyczał on, że stworzenie z płonącymi
oczyma próbuje go zabić. Nazajutrz
w celi znaleziono martwe ciało. Nie
stwierdzono, kto ponosi
odpowiedzialność za tę śmierć. Jednakże
następnego dnia wielu więźniów
przyznawało się do niezwykłego
zjawiska. Byli pewni, że widzieli ducha
martwego więźnia, na kilka sekund
przed jego śmiercią.
Oprócz duchów, często spotykanymi
istotami świata niewidzialnego są
demony. Najsłynniejszego demona
widziano w Dover w stanie
Massachusetts. Ci, którzy go
zaobserwowal, twierdzili, że ma
nieproporcjonalną głowę bez włosów,
przypominającą arbuza, dwoje czarnych
oczu, pozbawiony jest ust, uszu i nosa.
Ma długie chude ręce i nogi. Pierwszy raz
kreaturę ujrzał w nocy 21 kwietnia 1977 roku siedemnastoletni Bill Arlett, który jechał
z przyjaciółmi przez miasto. W tym samym dniu, jakieś dwie godziny później, piętnastoletni John
Baxter wracał do domu. W odległości 1,5km od miejsca, w którym Bill ujrzał tę istotę,. nagle zobaczył
dziwny kształt, który niezwykle niezdarnie i szybko poruszał się w jego kierunku. Krzyknął, lecz nikt
mu nie odpowiedział. Przystanął, a stworzenie zniknęło w rowie. Chłopak popędził za dziwaczną
postacią. Z odległości 9 metrów zobaczył ją wyraźnie. To coś wyprostowane, stojące na dwóch
nogach, z rękami obejmującymi pień drzewa, wpatrywało się w niego płonącymi oczyma,
osadzonymi na twarzy pozbawionej rysów. John cofnął się i jak najszybciej uciekł na szosę. Po
dotarciu do domu niezwłocznie narysował to, co zobaczył. Sporządzony wizerunek odpowiadał
dokładnie portretowi namalowanemu wcześniej przez Billa.
Gdy dziś spytać przeciętnego nastolatka, czy wierzy w duchu, odpowiedziałby z pewnością, iż
naturalnie „nie”. Trudno jednak nie oprzeć się wrażeniu, iż w tej właśnie grupie wiekowej najchętniej
sięga się do sensacji, a najbardziej pożądanym tematem są horrory. Duchy, zjawy, zaskakujące
wydarzenia działają jak magnes, trzymają w napięciu. Świat paranormalny wydaje się znacznie
bardziej atrakcyjny niż realny. Paradoks, czy głęboka potrzeba, ukryta w każdym człowieku, by
wyjść poza ograniczenia własnej natury?
Badania wykazują ze jakieś 15% osób wierzy w duchy, a 7% twierdzi, że
ducha widziało.
- - 24
Language Adventure
MMMEEEAAANNNTTT TTTOOO BBBEEE
Five minutes later, and Wendy would never have met
Dennis on the tube.
On 18 October, Dennis and Wendy celebrated their
second wedding anniversary- three years to the day
after they first met on a crowded underground
train in London. However, it was only a chance in
a million that they got to know each other at all.
Wendy had intended to get a taxi home that
night. Seeing the long queue, though, she
changed her mind and got the tube instead. It
was decision that was to change her life.
She remembers: The train was packed. There
was only one seat free- next to
a businessman in a smart suit who had
dropped off to sleep. As I pulled out my book, I caught
the eye of the man sitting opposite, who gave me a little nod. It was
Dennis, who had noticed Wendy as soon as she got on, but was trying not to make it
too obvious that he found her attractive. ,,Late night trains are horrible enough without
strange men staring at you” he says. Wendy smiled briefly and got on with her reading, but
she could feel herself blushing.
Meanwhile, the businessman’s head was slowly moving towards Wendy’s shoulder as he fell
into a deeper sleep. Suddenly, to her horror, it was resting on her arm. Wendy was very
embarrassed, but didn’t know what to do. Seeing this, Dennis suddenly felt irritated and
gave the man’s briefcase a kick. It woke him up, and Wendy smiled her appreciation.
As Wendy reached her stop and got her feet, Dennis pushed a note into her hand with his
phone number on it. To this day, he doesn’t know what made him do something so totally
out of character, but he felt he couldn’t just let her disappear into the night. Wendy’s heart
was pounding as she stepped onto the platform, clutching the scrap of paper. She hadn’t
gone far before she felt a tap on her shoulder.
,,I’m sorry”, said Dennis, who had run after her. ,, I honestly don’t make a habit of chatting
up women on trains but would you come for a coffee with me?” As Wendy explains:
- - 25
,,I know it seems ridiculous, but it never occurred to me refuse. There was, however,
nowhere open at that time of night, so they ended up going back to Wendy’s flat for a
drink.” As she recalls: ,,he was so nonthreatening that I felt instantly comfortable with him”
They sat and talked for hours, both realising they had met someone special. When Dennis
left, he asked Wendy to phone him.”
Five minutes later, on his way home in a taxi, he rang her: ,,I was worried that I might never
see you again” he said, and started to explain. When he’d scribbled down his mobile number
on that scrap of paper in the train, he’d been feeling very flustered. Suddenly the horrible
truth had just hit him. He hadn’t given her the right number! He could never remember his
own number, and without thinking he’d written down the number of his ex-girlfriend!
Fortunately, Wendy saw the funny side of it and they started going out together. They got on
so well that two weeks later, realising they were made for each other, Dennis proposed.
,,To me, it seemed too soon to be thinking of anything like that” said Wendy. ,,But later that
night Dennis had a bad fall- he slipped on some wet stairs at home and knocked himself out.
At the hospital they found my number on a slip of paper in his wallet, and called me.
I dashed straight round. It was when I saw him lying there on that hospital trolley that it
really hit me. – I had fallen in love with him. So I really met my Mr. Right on an underground
train. Fate must have been on my side when I decided against getting the taxi, because
there’s no way
we’d have met at
any other time.
They got married
the following year.
Wendy is still
surprised by her
good fortune.
- - 26
13th February,
Thursday 21:50
I’m sitting in my armchair
with a cup of tea. Behind
my windows it is snowing,
everything is white and
frozen. I don’t know what I
should do. My friends are
talking about Valentine’s all
the time. They’ve got
boyfriends and tomorrow
they’re going together to
the cinema or for a
romantic walk. The girls will
get bunches of red roses...
If I had boyfriend,
I wouldn’t be so sad. Tom is
very nice, friendly and
intelligent boy in my
school, but he doesn’t look
at me at all! Tomorrow I’m
going to stay at home and
read books or be online
on Facebook. Tomorrow
there will be one of the
most pathetic day in this
year. I’m going to sleep
now.
14th February,
Friday 14:31
Wow! It has been an
amazing and a very
surprising school - day!
When I was leaving
school, Tom asked me
what I was going to do
after school, because he
wanted to invite me to
the cinema!!! I didn’t
believe in it, but I agreed
, of course We’re
meeting at 5 p.m. , so I
must look for something
extra to dress up!
Lucy
Friday 21:40
I spent a wonderful time
with Tom (he gave me
chocolates of the
Valentine’s Day). This
film, which we watched,
at the cinema, was great!
We were talking. we have
a similar approach.
During our conversation
about summer we decide
d to go to a summer
camp together with
friends! (By the way, we
have many joint friends)
In the end Tom asked me
about my next weekend.
He wanted to meet in
our group of friends:
with Paul, Jenny, Kate
and Joe. Next Saturday
will be a fantastic day!
Lucy
Lucy’s diary
Lucy
You haven’t a girlfriend/
boyfriend? Don’t worry! You
can spend great time with your
friends or school mates!
Valentine’s Day isn’t only for
pairs! you meet with your
friend on 14th February, you
won’t feel alone. You can go to
the cinema or just meeting in
your houses, playing games,
talking and laughing!
Try to do something which
make you happy.
Good luck!
- - 27
Александр Пушкин
Еще дуют холодные ветры
И наносят утренни морозы,
Только что на проталинах весенних
Показались ранние цветочки,
Как из чудного царства воскового,
Из душистой келейки медовой
Вылетала первая пчелка,
Полетела по ранним цветочкам
О красной весне поразведать,
Скоро ль будет гостья дорогая,
Скоро ль луга позеленеют,
Скоро ль у кудрявой у березы
Распустятся клейкие листочки,
Зацветет черемуха душиста
Федор Тютчев
Зима недаром злится,
Прошла ее пора –
Весна в окно стучится
И гонит со двора.
И все засуетилось,
Все нудит Зиму вон –
И жаворонки в небе
Уж подняли трезвон.
Зима еще хлопочет
И на Весну ворчит.
Та ей в глаза хохочет
И пуще лишь шумит.
Взбесилась ведьма злая
И, снегу захватя,
Пустила, убегая,
В прекрасное дитя.
Весне и горя мало:
Умылася в снегу,
И лишь румяней стала,
Наперекор враг
Борис Заходер
ЛАСТОЧКА
Улетела Ласточка За тридевять земель... Возвращайся, Ласточка! На дворе апрель. Возвращайся, Ласточка! Только не одна:
Пусть с тобою, Ласточка, Прилетит Весна!
Самуил Маршак
Апрель! Апрель! На дворе звенит капель. По полям бегут ручьи, На дорогах лужи. Скоро выйдут муравьи После зимней стужи.
Пробирается медведь Сквозь густой валежник. Стали птицы песни петь И расцвел подснежник.
- - 28
OOOn 14th February was Valentine’s Day.
This celebration is not only for couples.
You can give small gift to your best friend
or someone from family. The good idea
seems to be sending flowers, chocolates
or other small gifts . Of course, you can
send a Valentine’s card to your girlfriend
or boyfriend. Each year students take
care of a Valentine’s post.
In our school there is organized a bazaar
of cakes. It gives us opportunity to collect
money for children from orphanages in
Białowieża and in Kozienice
The second term was started
with a mock exam. It was
taken by the third classes as
well as the second ones! It is
the first year when the
second classes have taken it.
We all expect good results!
Now, what is the most
important for us? We wish
themselves enough energy,
motivation and be
determined to be successful.
IIIn January the first term of the
school year 2010/2011 was
finished. The winner was the
“1j” class achieving the best
marks. Congratulations! In the
second term we wish all
students good luck, more
achievements and better
marks.
IIIn January the first term of the
school year 2010/2011 was
finished. The winner was the
“1j” class achieving the best
marks. Congratulations! In the
second term we wish all
students good luck, more
achievements and better
marks.