w swietle prawdy

119
WPROWADZENIE! Opaska z oczu opada i wiara zamienia się w przekonanie Tylko w przekonaniu jest wyzwolenie i zbawienie! Przemawiam wyłącznie w stronę tych, którzy poszukują poważnie Muszą potrafić i pałać ochotą, by badać to, co konkretne, rzeczowo! Reli- gijni fanatycy i niezdecydowani marzyciele mogą raczej odejść od razu, albowiem szkodzą Prawdzie. Ludzie złej woli oraz ludzie argumentują- cy nierzeczowo niechaj wszak odnajdą na siebie wyrok w owych słowach . Przesłanie trafi tylko w tych, którzy noszą w sobie jeszcze iskierkę Prawdy i tęsknotę bycia rzeczywiście człowiekiem. Dla wszystkich takich będzie także światłem i oparciem. Wyprowadzi ich bez klucze- nia z chaosu dnia powszedniego. Nadchodzące Słowo nie przynosi nowej religii, lecz ma być po- chodnią dla wszystkich poważnych słuchaczy lub czytelników, by w ten sposób odnaleźli prawdziwą drogę, która poprowadzi ich ku utęsknionym wyżynom. Tylko ten, kto porusza się sam, może duchowo podążać naprzód. Człowiek lekkomyślny, który używa w tym celu obcej pomocy w for- mie gotowych poglądów, idzie swą drogą tylko jak o kulach nie bacząc na własne zdrowe nogi. Kiedy jednak podczas wzlotu śmiało skorzysta, niczym z oręża, ze wszystkich czekających na jego zawołanie zdolności, to wykorzysta dany mu zgodnie z wolą swego Stworzyciela talent i pokona z łatwością wszel- kie przeszkody, które chcą przeciąć mu drogę po to, by z niej zboczył. Dlatego obudźcie się! Tylko w przekonaniu tkwi prawdziwa wiara, a przekonanie powstaje jedynie w wyniku ścisłych i rygorystycznych badań! Bądźcie żywymi w godnym podziwu stworzeniu swego Boga. Abd-ru-shi n 7

Upload: heather-morgan

Post on 31-Oct-2014

84 views

Category:

Documents


7 download

TRANSCRIPT

Page 1: W Swietle Prawdy

W P R O W A D Z E N I E !

Opaska z oczu opada i wiara zamienia się w przekonanie Tylko w przekonaniu jest wyzwolenie i zbawienie!

Przemawiam wyłącznie w stronę tych, którzy poszukują poważnie Muszą potrafić i pałać ochotą, by badać to, co konkretne, rzeczowo! Reli­gijni fanatycy i niezdecydowani marzyciele mogą raczej odejść od razu, albowiem szkodzą Prawdzie. Ludzie złej woli oraz ludzie argumentują­cy nierzeczowo niechaj wszak odnajdą na siebie wyrok w owych słowach.

Przesłanie trafi tylko w tych, którzy noszą w sobie jeszcze iskierkę Prawdy i tęsknotę bycia rzeczywiście człowiekiem. Dla wszystkich takich będzie także światłem i oparciem. Wyprowadzi ich bez klucze­nia z chaosu dnia powszedniego.

Nadchodzące Słowo nie przynosi nowej religii, lecz ma być po­chodnią dla wszystkich poważnych słuchaczy lub czytelników, by w ten sposób odnaleźli prawdziwą drogę, która poprowadzi ich ku utęsknionym wyżynom.

Tylko ten, kto porusza się sam, może duchowo podążać naprzód. Człowiek lekkomyślny, który używa w tym celu obcej pomocy w for­mie gotowych poglądów, idzie swą drogą tylko jak o kulach nie bacząc na własne zdrowe nogi.

Kiedy jednak podczas wzlotu śmiało skorzysta, niczym z oręża, ze wszystkich czekających na jego zawołanie zdolności, to wykorzysta dany mu zgodnie z wolą swego Stworzyciela talent i pokona z łatwością wszel­kie przeszkody, które chcą przeciąć mu drogę po to, by z niej zboczył.

Dlatego obudźcie się! Tylko w przekonaniu tkwi prawdziwa wiara, a przekonanie powstaje jedynie w wyniku ścisłych i rygorystycznych badań!

Bądźcie żywymi w godnym podziwu stworzeniu swego Boga.

Abd-ru-shin

7

Page 2: W Swietle Prawdy

C Z E G O SZUKACIE?

Czego szukacie} Powiedzcie, na co ó w gwałtowny pośpiech? N a d światem przetacza się to jakby huk burzy, a fala ksiąg zalewa wszystkie narody. Uczeni szperają w starych aktach, badają i poszukują aż do duchowego omdlenia. Pojawiają się prorocy, by ostrzegać i zwiasto­wać... ze wszystkich stron chce nagle byle kto, jak w gorączce, szerzyć nowe światło!

Tak obecnie targa to szamocącą się duszą, lecz nie odświeża i nie orzeźwia, a wypala, trawi i wysysa resztki siły, która jeszcze pozostała zagonionym ludziom w c iemnościach dzisiejszych czasów.

Tu i ó w d z i e o d e z w i e się szept, napomykający o potęgującym się

oczekiwaniu na c o ś , co nadchodz i . K a ż d y nerw w podświadomej

tęsknocie ogarnia niepokój. W s z y s t k o faluje i przewala się, a nad t y m

mrocznie zawisło jakieś odurzenie brzemienne w n ieszczęśc ie . C ó ż

musi zrodzić? C h a o s , m a ł o d u s z n o ś ć oraz zn iszczen ie , jeżeli mocna

siła nie rozerwie c iemne j warstwy, która o b e c n i e d u c h o w o o t a c z a

ziemski g lob i która m i ę k k i m lgn ięc iem brudnego b ł o t a dusi każdą

powstającą w o l n ą i światłą myśl , zanim ta zdąży się w z m o c n i ć . Warst­

wa, która z o k r o p n y m m i l c z e n i e m bagien już w zarodku dławi, roz­

kłada i n i s z c z y k a ż d e dążenie do dobra, zan im z n i e g o m o ż e p o w s t a ć

czyn.

L e c z o k r z y k i w o ł a j ą c y c h d o Światła, k t ó r e posiadają s i łę z d o l n ą

przeb ić o w e bagna, są k i e r o w a n e g d z i e indzie j i zanikają p o d n i e ­

przen ikn ionym sk lep ien iem, a o n o pi lnie b u d o w a n e jest właśn ie p r z e z

tych, k t ó r z y mniemają o s o b i e , że pomagają. Dają jednak kamienie

zamiast chleba!

Spójrzc ie na n i e z l i c z o n e ks ięg i :

Tylko męczą ludzkiego ducha, lecz nie odświeżają. A to jest d o w o d e m n a n i e p ł o d n o ś ć w s z y s t k i e g o , c o podają. A l b o w i e m t o , c o d u c h a męczy,

n i g d y n i e jest p r a w d z i w e .

Page 3: W Swietle Prawdy

Duchowy chleb odświeża bezpośrednio, Prawda orzeźwia a Światło ożywia!

Prosa Judzie muszą przecież utracić nadzieję obserwując tzw. ducho-znawstwo, stawiające w o k ó ł pośmiertnego życia mury nie do pokona­nia. Który pros ty człowiek ma pojmować uczone zdania i obce wyrazy? C z y życie pozagrobowe istnieje tylko dla uczonych w sprawach ducha?

M ó w i się p r z y t y m o B o g u ! M o ż e p o w i n n o się założyć wyższą uczelnię, na której dopiero ot rzymywano by zdolność do poznawania pojęcia boskości? Dokąd zmierza owa zachłanność, która w więk­szości wypadków zapuściła korzenie w niezdrowej ambicji?

C z y t e l n i c y o r a z s ł u c h a c z e jak pi jani zataczają się z miejsca na miejsce, n iepewni, w swych w n ę t r z a c h zniewoleni , jednostronnie nastawieni, ponieważ s p r o w a d z o n o ich z pros te j drogi.

Słuchajcie zrozpaczeni ! Spójrzcie w górę, wy, którzy poszukujecie poważnie: Droga do Najwyższego jest otwarta dla każdego człowieka! Bramą do niej nie jest uczonosćf

C z y Jezus C h r y s t u s , ów wielki w z ó r na p r a w d z i w e ; drodze do światła, wybierał swych u c z n i ó w s p o ś r ó d u c z o n y c h faryzeuszy? Spośród zakonników? Wybierał ich z ludzi p r o s t y c h i skromnych, ponieważ tacy nie musieli zmagać się z niesamowicie błędnym poglą­dem mówiącym, że droga do Światła musi prowadzić przez męczące studia i że musi być t rudna.

Ta myśl jest największym nieprzyjacielem człowieka, jest kłamstwem! Przeto zaniechajcie wszelkiej uc z o n ości t a m , g d z i e c h o d z i o to

najświętsze w człowieku, k tóre żąda, by zos tało w pełni pojęte. Zanie-chajcie w tym wypadku uczoności, ponieważ nauka będąca p r o d u k t e m ludzkiego mózgu jest dziełem niezupełnym, niedoskonałym i taką musi pozostać.

Zastanówcie się, jak m o ż e uciążliwie zdobywana wiedza p r o w a d z i ć do boskości? Czym w ogóle jest wiedza? Wiedza jest tym, co może pojąć ludzki mózg. Ale pojmowanie ludzkiego m ó z g u jest przec ież ciasno ograniczone przestrzenią i czasem! M ó z g nie potraf i po jąć j u ż choćby wieczności i nieskończoności, czyli akurat tego, co n i e r o z ­łącznie związane jett z bos kością.

Mózg jednak stoi milcząco przed ową niepojętą siłą, która prze­pływa przez wszystko, co jest, i z której sam czerpie, by działać. Ib siła, którą wszyscy odczuwają codziennie, w każdej godzinie i w każ­dej chwili jako coś oczywistego, której istnienie uznawała zawsze także nauka, lecz którą na darmo staramy się pojąć i ogarnąć mózgiem, a więc uczonością rozumu.

Tak niedostateczne jest więc działanie mózgu, owego kamienia węgielnego i instrumentu wiedzy, a ograniczenie to przejawia się naturalnie również w produktach, które mózg wytworzył, a więc akurat we wszystkich naukach. Dlatego naukę można z powodzeniem stosować tylko tam, gdzie zaistniała potrzeba zastępstwa, lepszego zrozumienia, rozdzielania i uporządkowania wszystkiego tego, co otrzymała już gotowe od siły twórczej, z której pochodzi wszystko. Jeśli nauka będzie domagała się prawa prowadzenia i krytyki, to wiążąc się mocno z rozumem, czyli ze zdolnością pojmowania mózgu, po­niesie na pewno klęskę.

Z tego też powodu uczoność oraz ludzkość, która się uczonością kieruje, stale obstaje przy pojedynczych szczegółach, podczas gdy każdy człowiek chowa w sobie jako dar ową wielką i niepojętą całość i jest w pełni zdolny osiągnąć to, co najszlachetniejsze i najwyższe, bez męczącej nauki!

Dlatego precz ze zbędnymi mękami duchowego niewolnictwal Wielki Mistrz nie bez przyczyny woła do nas: Bądźcie jak dzieci1.

K t o posiada w sobie mocną wolę zmierzania do dobra i stara się nadać swym myślom czystość, ten już odnalazł drogę do Najwyższego!

Wszys tko pozostałe jemu przypadnie. Niepotrzebne są w tym celu książki, duchowy wysiłek, asceza czy samotność. Będzie zdrów na ciele i duszy, wyzwoli się spod wszelkiego jarzma chorobliwego dociekania, ponieważ każdy przesadny wysiłek szkodzi. Macie być ludźmi, a nie cieplarnianymi kwiatami, które z powodu jednostronne) pielęgnacji złamią się przy pierwszym podmuchu wiatru!

O b u d ź c i e się! Rozejrzyjcie się! Wsłuchajcie się w siebie! Jedynie to potrafi o tworzyć wam drogę!

N i e zważajcie na spory Kościołów. Wielki nosiciel Prawdy, Jewis

Page 4: W Swietle Prawdy

hrystiłS, ucieleśnienie Bożej miłości, nie pytał o w y 2 n a t l i e

w ogóle religie w dzisiejszych czasach? To wieży pętające J ' *

ludzkiego ducha, to zniewalanie tkwiące, w was iskry Bożej £

d o g m a t y usiłujące wtłoczyć dzieło Stworzyciela.oraz J e g o ^

miłość w formy, k t ó r e w y t w o r z y ł o ludzkie myślenie, C o oznacz!

systematyczne obniżanie b o s k o ś a , przemocą przeprowadzane J e g o

^ K a ż d e g o poważnie poszukującego takie postępowanie odpycha,

J O nfeważ nie m o ż e nigdy p r z y t y m w swym wnętrzu odczuć owej

W l k i e i rzeczywistości, p r z e z co ,ego tęsknota do Prawdy staje sie

cZrlz bardziej beznadziejna, a o n sam zaczyna w końcu rozpaczać nad

^ a ^ o W z c i e się! Zburzcie w sobie U -sobą i światem! " c z y n ; , w k o ń c u r o z p a c 2 J, «?

D l a t e g o obudźcie sie! Zburzc ie w sobie wszelk' ^ tyzmu, zerw,,™ z oczu opaskę, b y m o g i o d o " 7 " m u T d 0 g n u

czyste U Najwyższego. D u c h w , „ 1^°^* »«kT„ - / • v * ~ ^ 6 u - ^ u t n wasz wznipcia • d ianie

wyżyny trwając wmiłośc i Ojca, dla której g r a n i c S t ^ ^ na są obce. Nareszcie uświadomicie sobie, że ] e 7 e ś £ C g ° r°Zu«* mi,e,e j ą b e z wys iłku i w całości, p o ł ą c z c i e s ę z n i a ^ P ^ kazdego dnia, o każdej godzinie nową siłę jako dar k t o ^ ' wy;ście z chaosu oczywistym.' ' k t 0 r y U C 2 ^ i wasze

P O W O Ł Y W A N I E SIĘ POMOCNIKA.

Przyjrzyjmy się może bliżej wszystkim ludziom, którzy dzisiai A zwyczaj gorliwie poszukują pomocnika w sprawach duchowych™ kają na niego w podniosłym nastroju. Są przekonani o tym, że oni sam s, duchowo przygotowani, by poznać i usłyszeć jego słowo'

Tym, co widzimy w trakcie spokojnej obserwacji, jest wielkie rozdwojenie. Na przykład przesłanie Chrystusa działało na wielu ludzi w dziwny sposób. Wytworzyli sobie o Nim niewłaściwy obraz. Przy­czyną tego była, jak zwykle, niewłaściwa ocena siebie samych, zaro­zumialstwo.

Miejsce dawniejszej czci i zachowania oczywistego, mocnego roz­graniczenia między ludźmi a Bogiem, zajęło jednostronne narzeka­jące żebranie, które stale domaga się tylko przyjmowania, lecz za żadne skarby nie chce przy tym samo niczego zdziałać. »Módl się« zostało przez ludzi przyjęte, ale że zostało także powiedziane »i pra­cuj*, »pracuj nad samym sobą«, o tym nie chcieli już wiedzieć.

Z drugiej s t rony uważają samych siebie za tak samodzielnych i niezależnych, że sami wszystko potrafią i z małym wysiłkiem wręcz mogą stać się boskimi!

Jest także wielu ludzi, którzy tylko żądają i oczekują, że to Bóg będzie ubiegał się o ich względy. Jeżeli już raz posłał swego Syna, to udowodnił w ten sposób w mniemaniu owych ludzi, jak bardzo zależy Mu na tym, by ludzkość się do Niego zbliżyła! Może nawet jest Mu potrzebna!

Gdziekolwiek nie spojrzymy, wszędzie odnajdziemy zarozumial­stwo, nigdzie nie widać pokory. Brak odpowiedniej oceny samego

siebie. — Przede wszystkim stanie się konieczne, by człowiek opadł z uda­

wanych wysokości, by mógł być rzeczywiście człowiekiem i by jako taki

mógł rozpocząć swój wzlot .

13

Page 5: W Swietle Prawdy

Człowiek, zamiast stad mocno nogami na ziemi, siedzi dziś w swej duchowe; nadętośa na drzewie u podnóża góry. Dlatego też nigdy nie będzie mógł dotrzeć na jej szczyt, jeśli nie zejdzie z drzewa na ziemię lub z niego nie spadnie.

W tym czasie prawdopodobnie jednak wszyscy ci, którzy spokojnie i rozsądnie kroczyli swoją drogą wiodącą po ziemi pod jego drzewem i na których on wspaniałomyślnie spoglądał »z góry«, dawno dotarli aż na szczyt.

Lecz wydarzenia same mu pomogą, albowiem drzewo w najbliż­szym czasie runie. Może potem człowiek jeszcze raz zastanowi się nad czymś lepszym, kiedy twardo wyląduje na ziemi spadając z roz­kołysanych wysokości. Lecz wtedy nastanie dla niego najwyższy czas i nie będzie już miał nawet godziny do stracenia.

Wielu ludzi dzisiaj uważa, że porządki, k t ó r e panowały przez tysiąclecia, mogą panować nadal. Siedzą wygodnie rozparci w fotelu i oczekują na potężnego pomocnika.

Lecz jak sobie wyobrażają owego p o m o c n i k a ! To rzeczywiście żałosne...

Przede wszystkim oczekują od niego, a właściwie żądają, by on

przygotował każdemu z osobna drogę do Światła. On ma się wysilać i stawiać mosty na drodze ku Prawdzie dla wyznawców każdej wiary! On ma uczynić wszystko łatwym i zrozumiałym, by każdy bez wy­siłku to rozumiał. Jego słowa muszą być dobierane tak, by od razu trafiały do przekonania wszystkim bez wyjątku.

Skoro człowiek sam jest zmuszany do myślenia i wysiłku, to po­mocnik nie jest prawdziwy. Albowiem jeśli jest powołany, by swym słowem wyprowadzać na prawdziwą drogę, to naturalnie musi także troszczyć się o ludzi. To przecież jego in teres , by ludzi przekonał i obudził. Chrystus też dał swoje życie!

Jeszcze wielu myśli dzisiaj właśnie w taki sposób. Tacy ludzie jednak nie muszą wysilać się w ogóle. Są p o d o b n i do lekkomyślnych panien z ewangelii i idą naprzeciw swemu »za p ó ź n o « !

Pomocnik na pewno ich nie obudzi, lecz p o z o s t a w i ich śpiących spokoju, aż brama zamknie się, a o n i n i e podążą ku Światłu, pome-

4

waż nie potrafili w porę uwolnić się z materii, aczkolwiek pomocnik wskazywał im drogę swym Słowem!

Człowiek przecież nie posiada tak wielkiej wartości, jak uważa. Bóg nie potrzebuje człowieka, lecz człowiekowi potrzebny jest jego Bóg!

Ponieważ ludzkość w swym tak zwanym postępie już dzisiaj wcale nie wie, czego właściwie chce, musi się w końcu dowiedzieć, co czynić powinna!

Ludzie tego gatunku przejdą obok pomocnika szukając i zarozu­miale krytykując tak, jak dawniej, kiedy to chodzili w o k ó ł Tego, na którego przyjście było wszystko przygotowane poprzez objawienia.

Jak można w ten sposób wyobrażać sobie duchowego pomocnika ! On nie pójdzie wobec ludzkości na najmniejsze ustępstwa i będzie

żądał wszędzie tam, gdzie oczekuje się, że będzie dawał! Lecz poważnie myślący człowiek od razu pozna, że właśnie w su­

rowym i konsekwentnym żądaniu uważnego myślenia tkwi to naj­lepsze, czego owa mocno duchowym lenistwem skrępowana ludzkość potrzebuje, by się uratować! Pomocnik właśnie tym, że już z góry żąda dla pojmowania swych słów wysiłku ducha i poważnego dążenia , oddziela już na początku ziarno od plew. W tym zawarte jest samo­czynne działanie boskich praw. Ludziom dzieje się także tutaj dokład­nie według ich rzeczywistego dążenia —

Jest wszakże jeszcze jeden gatunek ludzi, k t ó r z y uważają, że są niesamowicie sprytni.

Wytworzyli sobie całkiem inny, jak można doczytać się w ich dz ie­łach, obraz pomocnika. N i e jest wcale mniej groteskowy. O n i b o w i e m oczekują, że będzie.. . akrobatą w sprawach d u c h o w y c h !

Tysiące ludzi uważa jasnowidzenie, jasnosłyszenie, ponadprzec ię tną jasność przeczuwania i t p., za wielki k r o k n a p r z ó d , k t ó r y j e d n a k w rzeczywistości uzdolnieniem nie jest. To wszystko jest b ą d ź w y u c z o ­ne, wypielęgnowane, bądź jest to jako ta lent p r z y n i e s i o n e i n i e m o ż e nigdy wyjść nad ziemskie okowy. Porusza się to więc t y l k o w n i ż s z y c h granicach, k t ó r e nigdy nie mogą rościć sob ie p r e t e n s j i do c z e g o ś wyższego i dlatego są całkowicie b e z wartości .

Czy chce k toś m o ż e d o p o m ó c ludzkości p r z y w z l o c i e p o k a z u j ą c

Page 6: W Swietle Prawdy

jej sprawy subtelnomaterialne tego samego stopnia lub nauczając ja widzieć je i słyszeć?

Te starania nie mają nic wspólnego z rzeczywistym duchowym wzlotem, toteż w ziemskim działaniu są zbyteczne. To tylko i wy­łącznie duchowe kuglarskie sztuczki, które są może interesujące dla jednostek, lecz dla ludzkości stanowiącej całość są bez jakiejkolwiek wartości.

Nie tak trudno oczywiście pojąć, że tacy ludzie tyczą sobie, by pomocnik był jednorodny z nimi oraz by w końcu umiał to lepiej od nich.—

Lecz istnieje wielu ludzi, którzy posuwają się p r z y tym jeszcze o wiele dalej, aż do granic śmieszności. To, co myślą, traktują przy tym Z głęboką powagą.

Głównym warunkiem i dowodem na to, że p o m o c n i k spełnia swe posłanie, jest na przykład to, że nie wolno mu się... przeziębić! Kto może się przeziębić, ten już się nie liczy. N i e odpowiada potem ich ideałowi pomocnika. Silna osobowość p o n o ć m u s i p rzec ież stać duchem ponad tak przyziemnymi sprawami.

Jest to może trochę śmieszne i przesadzone, ale takie podejście przejęto z rzeczywistości i oznacza o n o powtarzanie na małą skalę okrzyków typu: »Jeśli jesteś Synem B o ż y m , to p o m ó ż sobie sam i zejdź z krzyża!«—Tak woła się po dziś dzień, zanim w ogóle pojawi się jakikolwiek pomocnik!

Biedni, nieświadomi ludzie! K t o sprawia, że jego ciało dręczone w jednostronny sposób staje się p o d wpływem ciśnienia ducha chwilo­wo nieczułe, ten wcale nie jest wielkim. Ludzie, k t ó r z y go podziwiają,

podobni są do dzieci, k t ó r e w m i n i o n y c h s tu lec iach z o t w a r t y m i buziami i błyszczącymi oczyma obserwowały k a r k o ł o m n e sztuczki objazdowych artystów cyrkowych, a p r z y t y m b u d z i ł o się w nich gorące życzenie, by umieć także coś takiego.

wleJn z dzisiejszych tak zwanych poszukiwaczy d u c h a l u b p o ­szukiwaczy Boga nie znajduje się pod względem ducha w o w y c h całkiem ziemskich sprawach wcale dalej niż owe dzieci.

Posuńmy sie w rozważaniach jeszcze dalej: Wędru jący ludz ie daw­

nych czasów, o których właśnie mówiłem, rozwijali się coraz bardziej, aż stali się cyrkowymi łub estradowymi akrobatami. Ich umiejętności wzrosły niewiarygodnie i są codziennie podziwiani przez tysiące grymaszących ludzi, zawsze z nowym podziwem, a często towarzyszą temu ciarki.

Czy jest to jednak pożyteczne dla nich samych? Jak skorzystają z takich godzin? Chociaż wielu artystów naraża przy tym swoje życie, widzowie nic nie zyskają. Wszelkie tego rodzaju popisy muszą po­zostać za bramami cyrków i estrad. Będą służyć zawsze tylko zabawie, lecz nigdy nie przyniosą ludziom pożytku.

Takiej akrobacji w dziedzinach duchowych jednak się poszukuje i ma ona być wzorcem dla wielkiego pomocnika!

Zostawmy tym ludziom duchowych komediantów! Bardzo wcześ­nie przeżyją, do czego to prowadzi! Oni sami nawet nie wiedzą, do czego właściwie dążą! Mniemają, że wielkim może być tylko ten, którego duch tak panuje nad ciałem, że nie może ono już zachorować.

Każde takie ćwiczenie jest jednostronne, a jednostronne działanie powoduje słabość i chorobę ! Takimi praktykami nie wzmacnia się ducha, lecz tylko osłabia ciało] Narusza się w ten sposób niezbędną równowagę i zdrową harmonię we współdziałaniu ducha i ciała, co przejawi się tak, że duch o wiele prędzej uwolni się od umęczonego ciała, k t ó r e j u ż nie m o ż e mu dać mocnej i zdrowej podstawy dla ziemskiego przeżywania. Tego jednak duchowi brakuje i przychodzi w zaświaty niedojrzały. Będzie musiał swe ziemskie życie przeżyć jeszcze raz.

To w s z y s t k o nic innego, jak tylko duchowe sztuczki, które prze­

prowadza się na k o s z t ciała ziemskiego, które ma w rzeczywistości

duchowi pomagać. C iało jest pewnym etapem w rozwoju ludzkiego

ducha. Kiedy jest jednak osłabione i przytłumione, to duch nie bardzo

może z niego korzystać, ponieważ promieniowania ciała są zbyt słabe

i dlatego nie mogą w mater i i dać duchowi tak pełnej siły, jakiej mu

potrzeba.

Jeżeli c z ł o w i e k chce s t ł u m i ć c h o r o b ę , t o musi wprowadzić ciało

w gwałtowną duchową ekstazę. M o ż n a t o przyrównać do odpędzania

17

Page 7: W Swietle Prawdy

strachu przed dentystą przy pomocy bólu zębów. Takie ekstatyczne stany ciało bez ujmy wytrzymuje raz albo też kilka razy, lecz nie można tak czynić* na dłuższą merę bez poważnych uszkodzeń.

Jeżeli pomocnik tak postępuje lub jeżeli poleca takie postępowanie innym, to me jest godzien być pomocnikiem, ponieważ w ten sposób grzeszy przeciw naturalnym prawom stworzenia. Ziemski człowiek powinien chronić swe ciało, jak powierzony mu majątek i troszczyć się o zdrową harmonię pomiędzy duchem i ciałem. Jeżeli harmonia ta zostaje naruszona jednostronnym ograniczaniem, to nie jest to

postęp ani wzlot, lecz zawsze poważna przeszkoda przy spełnieniu zadania ducha na ziemi, ba, we wszelkiej materii. Gubi się pełną moc siły ducha dla jego działania w materii, albowiem potrzeba ku temu zawsze siły ciała ziemskiego, nie niewolniczo spętanego, lecz będącego z duchem w harmonii.'

len, którego nazywają mistrzem na podstawie jego wyżej opisanych praktyk, jest mniej niż uczniem, ponieważ absolutnie nie zna ani zadania ludzkiego ducha, ani tego, czego potrzeba dla jego rozwoju. Wręcz duchowi szkodzi!

Tacy ludzie już wkrótce osiągną bolesne poznanie swej głupoty Lecz każdy fałszywy pomocnik będzie musiał przeżyć swe cierpkie

doświadczenie! Jego wzlot może rozpocząć się w zaświatach do­piero wtedy, kiedy osiągnie poznanie także ostatni z wszystkich tych, których zatrzymał swymi duchowymi igraszkami lub których wręcz zwiódł. Będzie trzymany w świecie pozagrobowym tak długo, dopóki na ziemi będą czytane jego dzieła, jego książki, nawet jeżeli w tym czasie osiągnie lepsze poznanie.

Kto poleca nauki okultystyczne, ten daje ludziom kamienie zamiast chleba. Udowadnia w ten sposób, że nie ma nawet pojęcia o rzeczy­wistych procesach zachodzących w świecie subtelnomaterialnym, nie mówiąc już o prawach rządzących całym systemem świata!...

18

ANTYCHRYST

Ludzie! Gdy nadejdzie godzina, kiedy to według woli Bożej nastanie na ziemi konieczne oczyszczenie i podział, zwróćcie uwagę na wam obiecane, częściowo nieziemskie, znaki na niebie!

Nie dajcie się potem zwieść tym ludziom oraz Kościołom, które już dawno są na usługach Antychrysta. To smutne, że nawet Kościoły do­tychczas nie wiedziały, gdzie powinny szukać tego Antychrysta, który przecież już tak długo działa między wszystkimi ludźmi. Wystarczyło tylko trochę czujności, a musiały go poznać! Któż może postępować jeszcze bardziej przeciw Chrystusowi prócz tych, którzy samego Chrystusa wtedy zwalczali, a w końcu także zamordowali! Któż może się przejawiać jeszcze gorzej i jeszcze bardziej wyraźnie jako prze­ciwnik Chystusa?

To przedstawiciele ziemskich religii byli tymi, którym prawdziwe nauczanie o Bogu, ucieleśnione w Synu Bożym i przez Niego także głoszone, wchodziło w konflikt z ich naukami. Rzeczywiste Boże przesłanie przecież nie mogło się nadawać, ponieważ dążenia dostoj­ników zmierzały przede wszystkim w stronę ziemskich wpływów, w stronę ziemskiej mocy oraz jej rozszerzania.

Udowadniali w ten sposób całkiem jasno, że byli sługami ludzkiego rozumu, który ma za cel tylko i wyłącznie ziemską wiedzę oraz ziemską moc i zajmuje wrogie stanowisko będąc przeszkodą dla wszystkiego, co znajduje się poza ziemskim pojmowaniem. A ponie­waż Bóg jest zawsze całkowicie poza ziemskim rozumowym poj­mowaniem, tak samo, jak świat duchowy, jest właśnie dlatego dla rozumu jedyną rzeczywistą przeszkodą. Dlatego właśnie rozum w swym sposobie jest przeciwnikiem wszystkiego, co boskie i ducho­we! A razem z nim konsekwentnie także wszyscy ludzie, którzy uznają swój rozum za to, co najwyższe, najpotężniejsze i budują tylko w oparciu o niego!

19

Page 8: W Swietle Prawdy

Przedstawiciele ówczesnych religii obawiali sie, by w wyniku naucza­nia Syna Bożego nie utracili wpływu na lud.' Wszyscy dzisiaj dobrze wiedzą, że właśnie to było głównym powodem szkalowania Chrystusa, Syna Bożego, a w końcu także głównym powodem Jego stracenia. Jako bluz*niercę przeciwko Bogu przybili na krzyż Tego, k tóry był posłany, by ich oświecić, przez tego samego Boga, którego sługami się ogła­szali.'

W rzeczywistości znali tego Boga i Jego wolę mało lub wcale, chociaż stara/i się ludziom wmówić, że Mu służą. Ale ku czci Boga, niby w Jego ziemskiej obronie, tego Syna Bożego, posłańca Bożego... zamordowali!

Przejawiło się to jako nieszczęsny skutek tego, że byli niewolnikami ziemskiego rozumu, który w ten sposób tylko walczył o swe wpływy. Posłużyli Antychrystowi jako instrumenty oprawcy, Antychrystowi, którego w ukryciu posadzili w swym wnętrzu na t ronie. Albowiem odnajdywali w takim poczynaniu możliwość hołdowania swym ludz­kim słabostkom, zarozumialstwu, pysze oraz próżnośc i .

Kto czeka na jaśniejsze dowody, temu nie można dopomóc. Prze­cież nie ma niczego, co w bardziej jasny sposób przeczyłoby Chrystu­sowi, Synowi Bożemu i Jego słowom! A Antychryst oznacza przecież bojownika walczącego przeciw Chrystusowi, przeciw zbawieniu, k t ó r e dla człowieka zawarte jest w Bożym przesłaniu. Impuls ku t e m u dawał ńn ziemski rozum! Właśnie ten rozum, w nienaturalny sposób roz­winięty w wyniku działania Lucyfera, stał się jego najbardziej nie­bezpiecznym instrumentem przeciw ludzkości !

Dlatego nadmiernie rozwinięty ludzki rozum, od dawna z b y t n i o pielęgnowany, wyrósł dla człowieka w grzech dziedziczny! Lecz za nim stoi sam Lucyfer, jako Antychryst we własnej osobie. On jest tym, który mógł podnieść głowę za pośrednictwem ludzi, on, jedyny rzeczywisty wróg Boga! Imię Antychryst uzyskał walcząc przec iw posłaniu Syna Bożego. Nikt inny nie miałby tyle siły i mocy, by móc stać się Antychrystem.

W swej walce przeciw woli Bożej Lucyfer używa nie tylko człowieka jako jednostki, ale właśnie prawie całej ludzkości, którą w ten sposób

pod skutkami gniewu Bożego prowadzi do zguby! Kto nie może pojąć owej najbardziej oczywistej sprawy, że tylko sam Lucyfer może być Antychrystem, który ma odwagę przeciwstawiać się Bogu, ten także nigdy nie będzie mógł pojąć nic z tego, co dzieje się poza gęsto-materialnością, a więc poza czysto ziemskim.

A tak samo jak kiedyś, dzieje się jeszcze i dzisiaj! Nawet o wiele gorzej. Również dzisiaj wielu przedstawicieli religii będzie zacięcie walczyć o to, by utrzymać w kościołach i świątyniach prawa ustanowione przez ziemski rozum.

Właśnie ów ludzki rozum, który ogranicza wszelkie szlachetne uczucia, jest obecnie najgorszego gatunku ziarnem, które Lucyfer starał się zasiać w ludzkości. Wszyscy niewolnicy rozumu są w rzeczy­wistości sługami Lucyfera ponoszącymi winę za niesamowitą klęskę, która obecnie musi na ludzkość spaść!

Ponieważ nikt nie szukał Antychrysta w rozumie, jego niebywałe rozprzestrzenienie było tym łatwiejsze! Lucyfer triumfował; przecież zamknął w ten sposób ludzkości drogę do jakiejkolwiek możliwości pojmowania wszystkiego tego, co znajduje się poza gęstomaterial-nością. Oderwał ludzkość od rzeczywistego życia\ Od miejsca, w któ­rym dopiero r o z p o c z y n a się kontakt z duchowością prowadzącą w pobliże Boga!

W ten sposób wstąpił na tę ziemię jako jej pan i władca nad większą częścią ludzkości!

N i c więc dziwnego, że potem jego moc mogła sięgać aż do ołtarzy, że jego ofiarami stali się przedstawiciele religii, i to nie wyłączając religii chrześcijańskich. Także oni oczekują Antychrysta dopiero przed ogłoszonym sądem. Wielkie objawienie zawarte w Biblii pozostało w tym wypadku, jak zresztą w wielu innych, do tej pory nie pojęte.

Objawienie mówi, że ów Antychryst przed sądem podniesie głowę! N i e mówi , że d o p i e r o nadejdzie ! Jeżeli zos tało powiedziane, że podniesie głowę, to oznacza to przecież, te już tu musi być, a więc nie, że dopiero nadejdzie. Powinno to podkreślić, że szczyty władzy osiągnie na k r ó t k o przed sądem!

Wy, którzyście jeszcze d u c h o w o całkiem nie oślepli i nie ogłuchli,

21

Page 9: W Swietle Prawdy

wsłuchajcie się w moje ostrzegawcze słowa! Starajcie się raz sami n

tym zastanowić! Jeżeli zostaniecie pod tym względem nadal wy g o d *; sami będziecie winni swej zguby!

Jeżeli odkryjecie wieko naczynia z jadowitym wężem, a on zauważy że został nagle zdemaskowany, to oczywiście postara rzucić się n a ową bezwzględną rękę, by ją ukąsić.

Nie inaczej dzieje się także tutaj. Antychryst, który zauważy, że g 0

odkryto, podniesie za pośrednictwem swych pomocników wielkie larum i postara się wszelkimi środkami utrzymać na tronie, który m u

ludzkość chętnie zaproponowała. To wszystko jednak może czynić tylko za pośrednictwem tych, którzy go czczą w swym wnętrzu.

Dlatego obecnie bacznie obserwujcie swą okolicę, gdy tylko roz­pocznie się bój! Każdego jego poplecznika na pewno poznacie właśnie po krzyku! Albowiem znów, jak kiedyś, zaczną się obawiać czystej Prawdy i staną się jej wrogami!

Antychryst będzie starał się znowu kurczowo utrzymać swoje wpływy na ziemi. Zwróćcie uwagę na jego niedorzeczność w ataku i obronie. Znów będzie rozsiewał wokół tylko oszczerstwa i potwarze, ponieważ jego zwolennicy niczego innego nie potrafią. Stanąć zaś przed Prawdą i Prawdę tę obalić, nie jest możliwe.

Także tym razem słudzy Lucyfera będą starać się gromić posłańca Bożego w taki sam sposób, jak kiedyś gromili Syna Bożego!

Gdziekolwiek zauważycie podobne poczynania, tam miejcie się na baczności. Przecież ci ludzie chcą w ten sposób chronić Lucyfera, by utrzymać jego panowanie na ziemi. To w nich znajduje się zarzewie ciemności, chociaż noszą jasne ziemskie szaty i chociaż są sługami Kościoła.

Nie zapominajcie o wydarzeniach w czasach ziemskiego życia Syna Bożego i weźcie pod uwagę, że dzisiaj ten sam Antychryst, na dodatek z większą liczbą służących mu ludzi, stara się utrzymać swe panowanie na ziemi, stara się uniknąć zniszczenia i nadal zaciemniać prawdziwą wolę Bożą,

Baczcie więc na wszystkie znaki zwiastowane! Chodzi o ostatnią decyzję każdej jed nostki. O wybawienie lub zatracenie! Albowiem

tym razem jest wolą Bożą, by zostało wytępione wszystko, co znowu

odważy się woli tej sprzeciwić! Każde zaniedbanie tego będzie dla was obecnie sądem!... Nad

żadnym Kościołem nie będzie znaków Bożych, żaden dostojnik Kościoła nie będzie miał poświadczenia, że jest wysłannikiem Bożym. Będzie posiadał je Ten, który jest nierozerwalnie związany z tymi znakami i nosi je w sobie żywo promieniujące, jak niegdyś Syn Boży, gdy przebywał na tej ziemi. To żywo promieniujący w Nim Krzyż Prawdy i Gołębica nad Nim! Znaki te staną się widzialne dla wszyst­kich tych, którzy doznają łaski, by ujrzeć duchowość i wydać o niej świadectwo wszystkim ludziom na ziemi. Tacy ludzie, którzy potrafią »widzieć«, pojawią się tym razem wśród wszystkich narodów. To będzie ostatnia łaska Boża!...

Znaki Świętej Prawdy są niepowtarzalne, jedyne. Nawet Lucyfer nie potrafi ich odtworzyć i musi uciekać przed nimi, nie mówiąc już 0 człowieku. Dlatego ten, kto przeczy takiemu Bożemu świadectwu, jest nieprzyjacielem Boga. Udowadnia tym, że nie jest sługą Bożym 1 nigdy nim nie był, choćby tu na ziemi podawał się za kogokolwiek.

Strzeżcie się, byście także wy do nich nie należeli!

Page 10: W Swietle Prawdy

MORALNOŚĆ

Ciemności, niczym chmury zwiastujące burzę, leżą nad ludzkością. Powietrze jest duszne. Zdolność odczuwania, którą posiada jednostka, pracuje pod wielkim ciśnieniem ociężale. Tylko nerwy, m o c n o napięte, działają na wrażenia i popęd ciał. Te są sztucznie drażnione w wyniku złego wychowania, niewłaściwego stanowiska o r a z okłamywania samego siebie.

Dzisiejszy człowiek nie jest pod tym względem normalny, lecz nosi w sobie chorobliwy, bo aż dziesięciokrotnie wzmocniony, p o p ę d płciowy, który stara się w różnych, niezliczonych formach u c z y n i ć kultem, ten zaś musi doprowadzić całą ludzkość do zguby.

Wszystko to z czasem działa jak tchnienie zarazy także na tych, którzy kurczowo starają się jeszcze przylgnąć do tkwiącego w ich podświadomości ideału. Wprawdzie wyciągają z tęsknotą do niego ręce, lecz kiedy rozejrzą się dookoła, to z westchnieniem pozwalają im znowu opaść w zwątpieniu i rozpaczy.

Sparaliżowani przerażeniem widzą, jak niesamowicie s z y b k o mąci

się zdolność jasnego rozróżniania, co moralne, a co n iemora lne, jak

zatraca się rozsądek i możliwość pojmowania, przez co t o , co jeszcze

przed krótkim czasem budziłoby wstręt i pogardę, p r z y j m u j e się

bardzo szybko bez zdziwienia jako całkiem normalne.

Lecz puchar wkrótce napełni się aż po krawędź. N a d e j d z i e k o ­

nieczne straszliwe przebudzenie.

J u ż dziś ogarnięte podnieconymi zmysłami tłumy niekiedy nagle

z obawą kurczą się, całkiem mechanicznie, podświadomie. N i e p e w ­

ność przez m o m e n t zawładnie licznymi sercami, lecz t e n i e s t e t y n ie

budzą się, nie poczują niegodności swych poczynań. Ich gor l iwość

potem podwaja się i starają się strząsnąć z siebie tę d o m n i e m a n ą

»słabość« lub »ostatni balast* staroświeckich poglądów, chcą w s z y s t k o

w sobie zagłuszyć.

24

Do postępu musi dojść za wszelką cenę. Lecz postępować można w dwu kierunkach. W górę lub w dół. Według wyboru. To zaś, co dzieje się dziś, jest straszliwie szybkim upadkiem. Uderzenie musi zmiażdżyć wszystkich w ten sposób spadających, kiedy nadejdzie godzina, w któ­rej natrafią na mocny opór.

W tej dusznej atmosferze ciemne chmury stają się coraz bardziej gęste i złowrogie. W każdej chwili można teraz spodziewać się pierw­szej błyskawicy, która przeszyje ciemności, opromieni je, która jasno oświetli także to , co najbardziej ukryte, z nieugiętością i surowością, w której zawarte jest wyzwolenie dla dążących ku Światłu i czystości, surowością, k tóra niesie zgubę tym, k t ó r z y za Światłem nie tęsknią.

Im więcej chmura ma czasu, by gęstnieć i nabierać ciemności oraz ciężaru, tym bardziej przeraźliwa i bardziej jasna będzie błyskawica, która chmurę wyładuje. Zniknie miękkie, usypiające powietrze, k t ó r e w fałdach swego lenistwa niesie pełzającą lubieżność, albowiem po pierwszym b ł y s k u naturalnie powieje świeżym n u r t e m rześkiego powietrza, które przynosi nowe życie. Przerażona ludzkość zobaczy nagle w chłodnym blasku światła wszystkie p ł o d y p o n u r e j fantazji pozbawione obłudnych kłamstw.

Prawda zadziała na dusze niczym grzmot pioruna, a fala żywej wody z hukiem rozleje się ze źródła niezmąconej Prawdy przez glebę w t e n spo­sób spulchnioną. Świta dzień wolności. O k o w y złych obyczajów, panu­jących przez tysiąclecia i obecnie w pełni rozkwitających, zostaną rozbite.

Rozejrzyjcie się w o k ó ł siebie! Obserwujcie l iteraturę, taniec, sposób ubierania! Dzisiejsze czasy starają się intensywniej n iż k i e d y k o l w i e k przedtem rozbić wszystkie mury oddzielające obie płci, by w t e n s p o ­sób celowo kalać czystość uczucia, by o w y m skalaniem je z n i e k s z t a ł ­cić, n a ł o ż y ć mu fałszywą m a s k ę i w m i a r ę m o ż l i w o ś c i o s t a t e c z n i e całkiem je zdławić.

W z n i o s ł e m o w y mają z a g ł u s z y ć s k r u p u ł y i k o m p l e k s y t k w i ą c e

w człowieku. G d y j e d n a k przyjrzycie się b l iże j o w y m » m o w o m « , to

stwierdzicie, że w y w o d z ą się t y l k o z w e w n ę t r z n y c h wibrac j i p o p ę d u

płc iowego. C h c ą n i e z l i c z o n y m i s p o s o b a m i , skryc ie i j awnie , s p r y t n i e

i n iezgrabnie, p r z y n o s i ć zawsze n o w y p o k a r m ż ą d z o m .

2 5

Page 11: W Swietle Prawdy

Mówi się o powstawaniu wolnej, samodzielnej ludzkości, o rozwoju zmierzającemu ku wewnętrznemu wzmocnieniu, o k u l t u r z e ciała, o pięknie nagości, o szlachetnym sporcie, o wychowaniu w urzeczy­wistnianiu słów: »Dla czystego wszystko czyste«. C h o d z i po pros tu o uwznioślenie ludzkiego rodu przez wyparcie się wszelkiego wstydu, by powstał noszący znamiona przyszłości, wolny i sz lachetny czło­wiek.' Biada temu, k to odważy się coś powiedzieć p r z e c i w k o t e m u ! Zostaje od razu hałaśliwie kamienowany oskarżeniem p o d o b n y m do twierdzenia, że tylko i wyłącznie nieczyste myśli mogą s t a n o w i ć impuls powodujący to, że »coś się k o m u ś nie p o d o b a « !

I b dziki wir gnijącej wody z której unoszą się trujące o p a r y i wy­wołują zwodzące zmysły omamy, niczym objawy o d u r z e n i a morfiną. Tysiące łudzi pozwala się temu porwać, aż w k o ń c u u k o ł y s a n i giną w sennym upojeniu.

Brat stara się pouczać siostrę, dzieci pouczają s w y c h r o d z i c ó w .

Gwałtowny nurt zalewa wszystkich ludzi, a m o c n e fale pojawiają się

tam, gdzie niczym samotne skały w morzu stoją r o z s ą d n e j e d n o s t k i ,

które rym się brzydzą. Do nich dołączają liczni, k t ó r y m p o d c z a s b u r z y

grozi wyczerpanie własnych sił. Radosny jest w i d o k o w y c h m a ł y c h

grup, które wyglądają niczym oazy na pustyni. Tak samo, jak o w e oazy,

odświeżają i zapraszają wędrowca, by odpoczął, wędrowca, k t ó r y t y l k o

z wielkim wysiłkiem m ó g ł przebić się p r z e z n i o s ą c y z n i s z c z e n i e

samum.

To, co dzisiaj p r o p o n u j e się p o d wszys tk imi t y m i k o l o r o w y m i

płaszczykami i ogłasza się p o s t ę p e m , nie j e s t n i c z y m i n n y m n i ż

ukrytym wspieraniem wszelkiej bezwstydności, z a t r u w a n i e m w s z e l ­

k ich szlichetnych uczuć w człowieku. To na jgorsza z a r a z a , j a k a

kiedykolwiek spotkała ludzkość. I co dziwi: wydaje się, j akby wie lu

wręcz czekało na wiarygodny pretekst , by upaść, by się p o g r ą ż y ć .

Niez l iczonym rzeszom bardzo t o odpowiada!

K t o jednak zna działające we wszechświecie d u c h o w e prawa, t e n się

od dzisiejszych dążeń wnet z odrazą odwróci. N i e c h j a k o p r z y k ł a d

nam posłuży na p o z ó r »najbardziej niewinna* zabawa: w s p ó l n a kąpiel .

»Dla czystego wszystko czyste!« To hasło tak pięknie b r z m i , że p o d

26

jego przyjemną ochroną człowiek może sobie na wiele pozwolić. Lecz spójrzmy choć raz na owe najprostsze subtelnomaterialne procesy zachodzące podczas takiej kąpieli. Załóżmy, że kąpie się trzydzieści osób obojga płci, z czego dwadzieścia dziewięć osób jest pod każdym względem rzeczywiście czystych. To założenie jest już wprawdzie z góry wykluczone i bardziej odpowiedni byłby stosunek odwrotny, a i to bardzo rzadko, ale przypuśćmy, że tak jest.

J e d n a osoba, ta trzydziesta, podniecona tym, co ogląda, ma nie­czyste myśli, aczkolwiek na zewnątrz zachowuje się całkiem niena­gannie. O w e myśli od razu subtelnomaterialnie ucieleśniają się w żywe formy myśli i podążają za obserwowanym podmiotem lgnąc do niego. To jest skalanie b e z względu na to czy dojdzie do jakiegoś obmawiania lub c z y n u !

O s o b a p o s z k o d o w a n a niesie ze sobą ową nieczystość, ta zaś może przyciągać do siebie p o d o b n e formy myśli błądzące w pobliżu. Skut­k i e m t e g o s u b t e l n o m a t e r i a l n a atmosfera wokół danej osoby coraz b a r d z i e j gęstnie je, aż wreszc ie m o ż e zadziałać tak, że dojdzie do zatrucia. Tak s a m o pasożytnicza roślina zniszczy nawet to najzdrow­sze d r z e w o .

Takie są subte lnomater ia lne procesy zachodzące podczas tzw, snie-

w i n n y c h « w s p ó l n y c h kąpieli, p r z y wspólnych zabawach, grach to­

w a r z y s k i c h , t a ń c a c h i tp.

I t r z e b a tu jeszcze p r z y p o m n i e ć , że w owych kąpielach biorą udział

zazwycza j a k u r a t wszyscy ci, k t ó r z y naumyślnie szukają czegoś, co

p o d n i e c i ł o b y i c h myśl i i wrażenia tak imi widokami! Jaki brud można

w t e n s p o s ó b w y h o d o w a ć , nie przejawiając się na zewnątrz w świecie

g ę s t o m a t e r i a l n y m , nie t r u d n o już wytłumaczyć .

T a k s a m o o c z y w i s t e jest więc t a k ż e t o , że owe ciągle mnożące się

i gęs tn ie jące c h m u r y l u b i e ż n y c h f o r m myśli działają również coraz

b a r d z i e j na l iczne osoby, k t ó r e s a m e nie szukają p o d o b n y c h okazji.

W n i c h w y n u r z a j ą się n a j p i e r w s ł a b o , lecz późnie j coraz mocniej

i żywie j p o d o b n e myśl i , k t ó r e są n ieus tannie karmione właśnie »pos-

t ę p o w y m « d z i a ł a n i e m i c h o t o c z e n i a . W tak i s p o s ó b jeden po drugim

z a n u r z a j ą się c o r a z b a r d z i e j w ó w gęsty, c i e m n y n u r t , w k t ó r y ś

Page 12: W Swietle Prawdy

możliwość pojmowania rzeczywistej czystości i moralności coraz bardziej mętnieje, aż w końcu wszystko runie w głębiny całkowitej ciemności.

Przede wszystkim trzeba całkiem zlikwidować okazje i podniety zmierzające ku wszelkim tego rodzaju licznie pojawiającym się wybry­kom! Ib wylęgarnia zła, do której, niczym do kotła, niemoralnością zatruta ludzka gawiedź może wrzucać swe myśli, które potem bujnie rozrastają sie, pustosząc ogarniają całą ludzkość i tworzą przy tym nowe siedliska. W końcu powstaje z nich olbrzymi łan obrzydliwych chwastów, które zatruwają swymi wyziewami również to, co dobre.

wyrwijcie się z owego upojenia, które, jak narkotyk, wzmacnia tylko pozornie. W rzeczywistości powoduje osłabienie i ruinę.

Naturalnym jest to, chociaż fakt ten zasmuca, że właśnie płeć żeńska znów nie zna umiaru i w sposobie ubierania się upadła bez skrupułów aż do poziomu kobiet lekkich obyczajów

Jest to tylko potwierdzeniem tego, co poprzednio mówiłem o za­chodzących procesach subtelnomaterialnych. Właśnie kobieta, po­siadając z natury mocniejszą zdolność do odczuwania, pierwsza i o wiele głębiej przyjmuje nieświadomie ów subtelnomaterialny jad zatrutego świata form myślowych. Jest na owe niebezpieczeństwa o wiele częściej wystawiona i dlatego także porywana najpierw. Podle­ga pokusom przekraczając bardzo szybko i wyraźnie wszelkie gra­

nice.

Nie na darmo mówi się: »Zepsuta kobieta jest gorsza od męż­czyzny!*. Ib odnosi się do wszystkiego: do okrucieństwa, nienawiści Jub miłości. Poczynanie kobiety będzie zawsze wynikiem oddzia­ływania na nią otaczającego ją świata subtelnomaterialnego! Oczy­wiście istnieją także wyjątki To jednak nie pozbawia kobiety odpo­wiedzialności, albowiem potrafi postrzegać, co ją atakuje i umie pokierować według własnej woli swym ciążeniem i czynami, jeżeli... chce! To, że tak się niestety w większości wypadków nie dzieje, jest błędem pici żeńskiej, jest wynikiem absolutnej nieświadomości do­tyczące/ tych spraw.

To jednak nieszczęsne zjawisko naszych czasów, ponieważ kobieta

28

w rzeczywistości trzyma w swych rękach także przyszłość narodu. Ona jest jej nosicielką, ponieważ stan jej duszy decyduje o potomstwie bardziej niż stan duszy mężczyzny. Cóż za totalny upadek ludzkości przyniesie przyszłość! Nieodwracalnie! Tego nie da się powstrzymać bronią, pieniędzmi ani wynalazkami. Nawet dobra polityka nie po­może. Trzeba tutaj użyć środków o wiele skuteczniejszych.

Ogromna wina obciąża jednak nie tylko samą kobietę. Ona jest zawsze tylko wiernym lustrzanym obrazem owego świata form myślo­wych, który jej naród ma w sobie. O tym nie wolno zapominać. Czcijcie kobietę i miejcie ja jako kobietę w poważaniu, a ona sformuje się według tego, stanie się rym, co w niej widzicie. W ten sposób uwznioślicie cały swój naród.

Lecz najpierw same kobiety muszą urzeczywistnić wielką dotyczącą ich zmianę. Dzisiejsze kobiety można uzdrowić tyiko szybkim, dokładnym i gwałtownym cięciem, które usunie wszelkie guzy i zwy­rodnienia niczym skalpelem i wrzuci je do ognia! W przeciwnym wypadku narośle te są w stanie zniszczyć także wszystkie zdrowe części.

Czas, kiedy cała ludzkość zostanie poddana owej niezbędnej ope­racji, która przebiegnie w bólu i mękach, zbliża się niepowstrzymanie coraz prędzej. Ludzkość w końcu sama-do niej doprowadzi.'Wynikiem jednak będzie uzdrowienie. Dopiero wtedy nastanie czas, by mówić 0 moralności. Dziś to słowa rzucone na wiatr!

Lecz gdy minie godzina, w której musiał paść spróchniały do cna »grzeszny Babilon«, to zwróćcie uwagę na żeńską płeć! Jej zachowanie 1 postępowanie pokaże wam zawsze, jacy wy jesteście, ponieważ kobiety w swej subtelniejszej zdolności odczuwania przeżywają to, czego chcą formy myślowe w ich otoczeniu.

To daje nam również gwarancję, że jeżeli czyste myśli i uczucia zawładną naszym światem, to żeńskość pierwsza upodobni się do ideału człowieka szlachetnego. Dopiero wtedy powróci moralność w pełnym blasku swej czystości.

29

Page 13: W Swietle Prawdy

OBUDŹCIE SIĘ!

Obudźcie się, ludzie, z ołowianego snu! Zauważcie ów niegodny ciężar, który dźwigacie, i który niewymownie twardo zgniata miliony ludzi Odrzućcie gol Czyż wart jest tego, byście go nieśli? Ani se­kundy dłużej'!

Cóż ukrywa? Puste plewy] które szybko rozproszą się przy podmu­chu Prawdy. Zmarnowaliście czas i siły! Dlatego zerwijcie kajdany, które was krępują i wyzwólcie się wreszcie!

Człowiek, który jest wewnętrznie spętany, będzie zawsze nie­wolnikiem, nawet gdyby był królem.

wiążecie się wszystkim, czego staracie się nauczyć. Zastanówcie się: uczenie zmusza was ciągle do przyjmowania obcych form, k tóre wy­myślili inni, dołączacie dobrowolnie do cudzych przekonal i i przyswa­

jacie sobie tylko to, co inni przeżyli w sobie i dla siebie. Przemyślcie: jedno i to samo nie może służyć wszystkim. Co jest

dla jednego korzystne, drugiemu może szkodzić . Każdy z osobna powinien podążyć ku doskonałości swoją drogą. Jego wyposażeniem są zdolności, które ma w sobie. Nimi powinien kierować się i na nich

powinien budować! Jeżeli tak nie czyni, to staje się o b c y m dla samego siebie. Zawsze będzie stać obok nauczonego, k t ó r e w n i m nigdy nie ożyje. Wegetuje bez możliwości postępu.

Słuchajcie więc uważnie, wy, którzy dążycie poważnie do Światła iPrawcly:

Drogę do Światła musi każdy z osobna przeżyć s a m , m u s i ją sam

odkryć, jeżeli chce po niej bezpiecznie wędrować. Tylko t o , co czło­

wiek wewnętrznie przeżyje, co odczuje we w s z y s t k i c h o d m i a n a c h ,

tylko to doskonale pojął!

Cierpienie i radość nieustannie kołaczą, by zachęcać i p o b u d z i ć ku

duchowemu przebudzeniu. W ciągu jedne; s e k u n d y c z ę s t o c z ł o w i e k

zostaje wyzwolony od wszelkiej nicości życia p o w s z e d n i e g o i w szczę-

30

ściu oraz w boleści wyczuje połączenie z Duchem, który przepływa przez wszystko, co żyje.

A wszystko przecież jest życiem, nic nie jest martwe! Błogość ogarnia tego, kto przeżyje i uchowa takie chwile połączenia i podąży za nimi w górę. Nie wolno mu przy tym przytrzymywać się drętwych form, każdy powinien rozwijać się sam, z własnego wnętrza.

Nie zważajcie na prześmiewców, którym życie duchowe jest na razie obce. Stoją niczym pijani i chorzy przed wielkim dziełem stworzenia, które nam ryle daje. Wędrują chwiejnym krokiem przez ziemskie życie jak ślepcy i nie widzą otaczającego ich piękna i przepychu!

Są ©bałamuceni, oni śpią. Jak inaczej bowiem człowiek może twier­dzić, że istnieje tylko to, co widzi? Że tam, gdzie niczego nie może widzieć, nie ma życia? Ze po śmierci cielesnej przestanie istnieć także on sam tylko dlatego, że w swej ślepocie nie mógł dotychczas swym wzrokiem przekonać się, że jest akurat inaczej? Czyż nie widzi, choćby na podstawie wielu spraw, jak wąsko ograniczone są możli­wości oka? Czy nie wie jeszcze, że ma to związek z możliwościami jego mózgu sztywno połączonymi z przestrzenią i czasem? Że z tego właśnie powodu nie może własnym okiem zobaczyć niczego, co sięga nad przestrzeń i czas? Żaden z tych tak logicznych i rozumowych d o w o d ó w do owych prześmiewców nie dotarł? Życie duchowe lub inaczej mówiąc życie pozagrobowe jest przecież czymś, co znajduje się całkowicie nad ziemskim podziałem czasu i przestrzeni, co więc żąda jednorodnej drogi, by zostało poznane.

Ale nasze oko niekiedy nie widzi nawet tego, co można rozłożyć w czasie i przestrzeni. Przypomnijcie sobie choćby kroplę wody, której całkowitą czystość poświadczy każde oko, a która, kiedy spojrzymy na nią przez mikroskop, zawiera w sobie miliony żywych istot, które niemiłosiernie w niej zwalczają się i niszczą. Czyż powietrze i woda nie są pełne bakterii, które, aczkolwiek niewidzialne gołym okiem, potrafią zniszczyć ludzkie ciała? Stają się jednak widoczne przy użyciu aparatury powiększającej.

K t ó ż odważy się jeszcze p o t e m twierdzić, że wraz z rosnącymi

możl iwościami techniki nie zobaczy już niczego nowego, nieznanego?

31

Page 14: W Swietle Prawdy

Zdolność zaostrzania obrazu może wzrastać tysiące, miliony razy, a i tak wasz wzrok nie dotrze do końca, przed wami zaś będą otwierały się nowe światy, których przedtem nie mogliście ani widzieć, ani mieć o nich pojęcia, lecz które przecież tutaj zawsze były.

Przez logiczne myślenie można dojść do tych samych wniosków, które do te; pory mogły zgromadzić nauki. Istnieje perspektywa stałego rozwoju, lecz nigdy nie można osiągnąć końca.

Czym więc jest świat pozagrobowy? Wielu z was myli samo słowo. Świat pozagrobowy to po prostu wszystko, czego nie można zbadać przy pomocy ziemskich środków. Do środków tych należą wszakże tak samo oczy, mózg czy reszta organów cielesnych, jak również urządzenia, które przyśpieszają, poszerzają i czynią badania bardziej dokładnymi.

Można by więc powiedzieć: Świat pozagrobowy to wszystko, co znajduje się poza zdolnością poznawania naszym cielesnym wzrokiem Lecz swat doczesny i pozagrobowy nie są rozdzielone! Nawet przepaścią! Wszystko jest jedyną całością, jest całym stworzeniem. Jedna siła prze­pływa przez ten oraz tamten świat, a wszystko żyje i działa korzystając z tego jedynego nurtu życia i jest w ten s p o s ó b nawzajem niero­zerwalnie połączone.

Ib wyjaśnia, co następuje: Jeżeli zachoruje jedna część owej całości, to podobnie jak w organizmie, skutek ten przejawi się w części innej. Substancje szkodliwe owej inne] części płyną p o t e m w wyniku dzia­łania przyciągania jednorodnego do części chore j i potęgują tak chorobę jeszcze bardziej. Kiedy w końcu choroba staje się nieule­czalna, wynika z tego potrzeba usunięcia chorej części, żeby nie­ustannie nie cierpiała całość.

Dlatego zawróćcie i zajmijcie właściwe s tanowisko! N i e ma świata

tego i tamtego, lecz tylko jeden jedyny byt. Pojęcie oderwania w tym

wypadku wynalazł jedynie człowiek, ponieważ nie m o ż e wszystkiego

przejrzeć i uważa się za centrum oraz główny p u n k t p r z e z niego

widzianego otoczenia. A przecież zasięg jego działania jest o wiele

większy. Lecz w wyniku tej pomyłki, owego oddzielenia* t y c h dwu

światów, człowiek tylko przemocą ogranicza swój p o s t ę p i robi miej*

32

sce nieokiełznanej fantazji, która wywołuje zdeformowane obrazy. Czy może potem kogoś zaskoczyć fakt powątpiewającego ulrraesz-

ku dotyczącego życia pozagrobowego u jednych i chorobliwe, nie­wolnicze, wręcz fanatyczne uwielbianie tych spraw u drugich? Kogo może więc dziwić obawa, strach czy wręcz przerażenie, które są u niektórych ludzi w związku z tym pielęgnowane.

Odrzućcie co wszystko! Po co te męki? Przełamcie tę barierę; która w rzeczywistości nigdy nie istniała i którą starała się wytworzyć ludzka omylność. Na dotychczasowym niewłaściwym stanowisku budujecie chwiejne podwaliny waszej wiary, a więc wewnętrznego przekonania. Ten wysiłek nie ma końca. Spotykacie się przy tym z miejscami, z problemami, przed którymi w zwątpieniu musicie wahać się lub które zmuszają was, byście sami zburzyli całą konstrukcję, a później w gniewie lub zwątpieniu we własne siły ze wszystkiego zrezyg­nowali.

W ten sposób szkodzicie sami sobie, ponieważ nie możecie posuwać się do przodu i stoicie w miejscu lub idziecie wręcz z powrotem. Droga, którą kiedyś i tak będziecie musieli przebyć, w ten sposób tylko się wydłuża.

Jeśli w k o ń c u jednak pojmiecie stworzenie, jako całość, którą w rzeczywistości jest, nie stwarzając różnic między tym a tamtym światem, w t e d y otrzymacie prostą drogę, właściwy cel stanie się bliższy, a wzlot będzie sprawiał wam radość i zadowolenie. Potem będziecie także o wiele lepiej wyczuwać i pojmować działanie zwrotne pulsujące jako ciepło życia przez ową jednolitą całość. Wszelkie działanie napędzane i utrzymywane jest przecież jedyną siłą. Zabłyśnie wam w ten sposób Światło Prawdy!

W k r ó t c e zauważycie, że śmiech i kpiny w wypadku wielu ludzi

spowodowane są wygodnictwem i lenistwem, ponieważ nie stać ich

na wysiłek zburzenia starych nawyków i budowania wszystkiego od

nowa. 2 kolei dla innych jest to naruszaniem utartego sposobu życia

i dlatego jest to dla nich niewygodne.

Pozostawcie takich ludzi i nie sprzeczajcie się z nimi. Proponujcie

jednak, ogarn ięc i chęcią pomocy, swe poznanie tym, których nie

Page 15: W Swietle Prawdy

zadowalają przemijające korzyści i poszukują w ziemskim życiu czegoś więcej nit tylko zwierzęcego napełniania swych ciał. Jeżeli wszakże dajecie im poznanie, które otrzymujecie, to wtedy nie marnu­jecie talentu; przecież działania zwrotne dawania równocześnie wzbo­gaca i wzmocnią wasze poznanie.

We wszechświecie działa wieczne prawo: przyjmować można tylko wtedy, gdy sie daje i gdy chodzi o sprawy trwałej wartości! To prawo sięga tak głęboko, że przenika przez całe stworzenie jako święty nakaz Stworzyciela. Bezinteresownie dawać, pomagać gdzie trzeba i mieć zrozumienie dla cierpienia i słabostek bliźniego, znaczy tyle samo, co przyjmować! Tędy prowadzi prosta, prawdziwa droga do Najwyż­szego!

I to poważne dążenie przyniesie wam od razu pomoc oraz siłę. Jedyne szczere i głęboko przepojone uczuciem dążenie do dobra, a rozetnie się, niczym ognistym mieczem, równocześnie z drugiej, dla was teraz jeszcze niewidzialnej strony ta ściana, którą wasze myśli same sobie budowały jako przeszkodę.

Albowiem wy stanowicie przecież jedność z tamtym światem, którego obawialiście się, zaprzeczaliście jego istnieniu lub za nim tęskniliście. Jesteście z nim połączeni ciasno i nierozerwalnie.

Spróbujcie tak postąpić! Przecież wasze myśli to przez was wysłani

posłowie. Powracają obciążeni tym, coście pomyśleli, c z y jest to dobre,

czy złe. Tak się stanie. Pamiętajcie o tym, że wasze myśli to obiekty,

które formują się duchowo i często są wytworami dłużej niż wasze

ziemskie ciało. Potem wiele spraw stanie się dla was jasnych.

Dlatego także słusznie mówi się: »Ich czyny podążają za nimi!«

wytwory myśli, to czyny, które będą na was kiedyś czekać! Wytwarza-

ją wokół was jasne lub ciemne kręgi, przez które musicie przebrnąć,

by wejść w świat duchowy. Tutaj żadna ochrona i żadna obca ingerencja

nie pomoże, ponieważ to wy sami decydujecie o swym losie. Pierwszy

krok w stronę wszystkiego musicie więc zrobić wy. N i e jest trudny,

polega tylko na dążeniu, które przejawia się myślami. Sami więc

nosicie w sobie niebo tik samo, jak i piekło.

Możecie się decydować, lecz skutkom swego myś lenia i s w e g o

dążenia jesteście potem bez wyjątku podporządkowani'. Sami owe skutki tworzycie i dlatego wołam do was*.

Utrzymujcie ognisko swych myśli w czysto/ci, w ten sposób zasiejecie pokój i będziecie szczęśliwi!

Nie zapominajcie, że każda myśl utworzona i wysłana przez was przyciąga na swej drodze wszystko, co jest z nią jednorodne lub przylgnie do innych jednorodnych z nią myśli. W ten sposób staje się coraz silniejsza, aż wreszcie znajdzie swój cel — mózg, który kiedyś, może na jedną tylko sekundę, przestanie panować nad sobą i umożliwi takim wędrującym i wzmocnionym produktom myśli, aby przeniknęły w jego pobliże i zadziałały.

Pomyślcie tylko, jak wielka odpowiedzialność na was spada, jeżeli myśl zamieni się w czyn za pośrednictwem kogoś, na kogo zadziałać mogła! Ta odpowiedzialność przejawu się już tym, że każda wasza myśl jest z wami stale połączona jak gdyby nierozerwalnym włóknem i powraca z p o w r o t e m z siłą, którą po drodze uzyskała, was zaś obciąży lub uszczęśliwi zawsze zależnie od gatunku, jaki wytworzy­liście.

Tak więc stoicie w świecie myśli i czynicie swym obecnym spo­sobem myślenia miejsce dla form myśli, które do waszego myślenia są p o d o b n e . Dlatego nie marnujcie siły myśli, lecz koncentrujcie ją dla o b r o n y i ostrego myślenia, które jawi się niczym włócznia i działa na wszystko. Wytwórzcie więc z waszych myśli uświęconą włócznię, walczącą w imię dobra, gojącą rany i pobudzającą wszelkie stworzenie!

D l a t e g o skoncentrujcie swe myśli, by aktywnie parły naprzód! Trzeba w t y m celu wstrząsnąć niejednym filarem podpierającym odz iedz iczone poglądy. Przyjęcie niewłaściwego poglądu często nie pozwoli odnaleźć właściwej drogi. Trzeba powrócić do punktu, w któ­rym pogląd ó w powstał.

Błysk Światła zburzy całą, z wielkim wysiłkiem przez dziesięciolecia

b u d o w a n ą konstrukc ję , a ta po wyjściu z krótkiego lub dłuższego

o s z o ł o m i e n i a rozpocznie wytwarzać się od początku! Tak być musi,

p o n i e w a ż we wszechświecie nie istnieje bezruch. Zastanówmy się na

p r z y k ł a d nad pojęciem czasu.

Page 16: W Swietle Prawdy

Cm mija! Czasy się zmieniają! Tych określeń ludzie wszędzie Ożywają i odruchowo wytwarzają w duchu obraz: widzimy nieustannie uuemancr ste *okót ruu caasy!

Ten obraz staje się nawykiem i trwałą podstawą, na której wielu buduje dalej i która decyduje o kierunku wszelkich prowadzonych badan, Vkn5tce jednak zaczynają natrafiać na przeszkody, które sobie nawzajem przeczą. Nawet przy najlepszych chęciach nie można już wszystkiego pogodzić. Ludzie gubią drogę i pozostawiają luki, których radnym głębokim zastanawianiem się nie można wypełnić.

Niejeden człowiek jest potem tego zdania, że miejsca, gdzie lo­giczne myślenie nie znajduje oparcia, trzeba zastępować wiarą. Nie tedy jednak droga! Człowiek nie powinien wierzyć w sprawy, których nie może pojąć! Musi starać się, by je zrozumieć, w przeciwnym wypadku na oścież otwiera drzwi pomyłkom, a pomyłki zawsze zniekształcają Prawdę!

Wiara bez pojmowania to tylko lenistwo w myśleniu. To zaś" nie prowadzi ducha w górę, lecz spycha go w dół! Dlatego podnieśmy wzrok, powinniśmy badać i obserwować. Tęsknota do badania nie tkwi w nas na darmo.

Czas! Czy płynie rzeczywiście? Dlaczego natrafiamy na prze­szkoda kiedy chcemy to rozwiązać. Po prostu dlatego, że podstawowa mysi YSibiędna, albowiem CZUJ stoi! To my śpieszymy czasowi naprze­ciw! My wgłębiamy się w czas, który jest wieczny i poszukujemy wnim Prawdy!

Czas stoi. Pozostaje taki sam dzisiaj, wczoraj i za tysiąc lat! Zmie­nna się tylko formy Zanurzamy się w czasie, by czerpać z łona jego zapisów, by wzbogacić swe poznanie przeglądając zapisy w jego zbiorach.' Albowiem w czasie nic nie zginęło, wszystko zachował. Nie zmienił się, ponieważ jest wieczny.

Także tg o człowieku, jesteś zawsze ten sam bez względu na to czy jesteś młodym, czy starym! Pozostajesz tym, którym jesteś! Czy nie czułeś tego juz sam? Nie poznajesz oczywistej różnicy między swym sryglądem zewnętrznym a swoim »/a«? Miedzy ciałem, które poddane ten zmianom, a tobą, duchem, który jest wieczny?

36

Szukacie Prawdy! C6ż to jest Prawda? To, co dzii odczuwacie jeszcze jako Prawdę, jut jutro nazwiecie pomyłką, a jeszcze potniej w tej pomyłce znowu odkryjecie ziarnka Prawdy, albowiem objawienia także zmieniają formę. Tak więc ustawicznie poszukujecie, lecz właśnie w owych poszukiwaniach dojrzewacie!

Prawda pozostaje jednak ciągle taka sama; przecież jest wieczna'. A ponieważ jest wieczna, nie można jej nigdy w rzeczywistości czysto pojąć zmysłami ziemskimi, które znają tylko zmiany kształtów!

Dlatego stańcie się duchowo wolnymi! Wyzwólcie się od wszyst­kich ziemskich myśli, a będziecie mieć Prawdę, pozostaniecie w Praw­dzie, kiedy staniecie się duchowymi, będziecie się w niej kąpali stale opromieniam jej czystym Światłem, albowiem całkiem was otoczy.

Potem wszelkie męczące zdobywanie wiedzy nie będzie wam po­trzebne, nie będziecie musieli bać się pomyłek, ponieważ na każde pytanie znajdziecie odpowiedź w Prawdzie samej. Znikną wtedy nawet pytania, ponieważ będziecie wiedzieć i pojmować wszystko bez po­trzeby namysłu, ponieważ wasz duch będzie żył w czystym Świetle, w Prawdzie!

Dlatego wyzwólcie się duchowo! Zerwijcie wszystkie więzy trzy­mające was na dole. Cieszcie się, gdy natraficie na przeszkody, albo­wiem one oznaczają dla was drogę ku wolności i sile! Pokonanie ich stanie się dla was igraszką, gdy potraktujecie je jak dat, z którego możecie skorzystać.

Albo zostają przed was pokładane, byście na nich uczyli się i rośli, co pomnaża wasz służący wzlotowi oręż, albo są to zwrotne skutki winy, którą w ten sposób odczyniacie i od której możecie się wyzwolić. Oba wypadki prowadzą was naprzód! Dlatego śmiało zmierzcie się z nimi, to dla waszego zbawienia!

Mówienie O ciężkim losie i życiowych próbach jest przejawem lekkomyślności. Każda walka i każde cierpienie jest postępem. Ludziom daje się w ten sposób szansę, by odczynili cienie poprzednich uchy­bień. Przecież nikomu z nich nie można wybaczyć nawet grosza, albowiem także to kierowane jest we wszechświecie niezmiennym kołobiegiem wiecznych praw, w których przejawia się twórcza wola

37

Page 17: W Swietle Prawdy

Boga Oj ******

b wybacra i wszystko, co c ie rna

HńU zamieniłby sic w ruiny. Tak j a s t l o

^ f z ^ ^ r ^ ^ e l e spraw d o wyrównania i e s t w s z y t o m a z przesz s i c w n.m strach przed i** --r ren* * * -i rlV 0»c

c z y * , « c , K ; „ , zwątp"5, c z y „je musi * k o ń c J , m O Ż e nie obawiać się, jeżeli tylko o ^ ^ ^ ^ ^ f e n ' dobrej woli może zrównoważyć

W ^ S l r z e c i e i s* r U.1"-" podobnie zresztą ,ak inne formy cl imieri t c n s t a ,f =-Wóra zdolna jest usunąć każdy

sin. _«,4na b s ten staje się. P° zdolna jest usunąć każdy

m y 2 ^ . i f J J S w ł a s n e j » ~ _ aężar ciemności i dopw w i e | u niepOZnana dotychczas moc

Siła woli. siła o ? " n i a _ K , n i e zawodzący magnes te same siły przyciąga do siebie^'"J™ n i u z sHami duchowo podobnymi dziaU iroś^ejakUwutaJ p i wyjs'cia i uderzy w początek lub. zwrotnie, az osiąg" wynosząc go wysoko w górę, ku Światłu, dokładniej, •' swego . ^leżnie od sposobu, bądź też spychaiąc Sj*™^

s i * P r a W ° d z i a ł a n i 3 Z W r 0 t n e . 8 ° > J r t k w i w całym stworzeniu budząc i rozwijając: się z nieugiętą pewnością, zna, ten umie z niego skorzystać. Będzie ,e m, ował [ Ł z i e się go takie obawiał! Niewidzialny świat otaczający takiego człowieka powoli wokół niego ożyje, a o n wyczuje n a sobie jego dzia­łanie tak jasno i wyraźnie, że wszelkie wątpliwości szybko się roz­wiążą. BjjS

Musi odczuć, jeśli zwróci na to uwagę, niesłabnące oddziaływanie ' sdnych fal dochodzących do niego z wielkiego wszechświata . Na­

reszcie czuje, że skupia, niczym soczewka w jednym punkcie prze­to Mywające przez nią promienie słoneczne, i budzi w t y m punkcie siłę,

•óra albo spala i niszczy, albo leczy, ożywia i niesie błogosławieństwo. Potrafi także rozdmuchać płonący ogień!

A takimi soczewkami jesteście także wy, zdolni s w y m d ą ż e n i e m wysyłać w dobrej lub złej intencji owe trafiające w was niewidzialne

38

nurty sił skupione w siłę jedyną tak, by , błogosławieństwem lub spowodowała jej Z n U , "< d»» W zV 0, r i

winniScie wzniecać w ten sposób w duszach n £ M o * « i e i ~ dla dobra i szlachetności, dla doskonałości- ^ ^ h n ^

Do tego jest wam potrzebna tylko siła da w h J " w pewnym sensie panem w s t w o r z e n i u T p o ^ 6 " C 2 y n i P o ­wyznaczać swó, własny los. Jego własne dążenie U m°że sam nie lub zbawienie! wytworzy dla niego n 2 ^ m » z C z bezwzględną pewnością. 5 c l u b go ukarze, i t o

~*««k bez obaw. jwzglęaiiij j , „ Bądźcie jednak bez obaw Znajomość tego P 0 2 n

Stworzyciela i me osłabia waszej wiary. Wręcz od °dci*B» o d

owych wiecznych praw, z których możecie sko W r ° t m e ! znajomość całą okazałość Stworzenia i zmusza głęboko w l ^ ' ob,awia

wielkością padł w ubóstwieniu na kolana. S ą C e 8°' ^ P™d tą Człowiek potem już nigdy nie będzie chciał nicze

trzyma się z radością najlepszego możliwego o n a r r i l ^ u P r z y -istnieje: miłości! Miłości do całego o w e g c L I " . , T - < Ł n i e « 0

„enia i miłości do bliźniego, by także jego P o p Z S cudowne) i uszczęśliwiającej świadomości siły. 7 1 ™

Page 18: W Swietle Prawdy

MILCZENIE

Jeśli zabłyśnie w tobie myśl. to zatrzymaj ja, nie ogłaszaj jej od razu; lecz odżywaj ja, albowiem ona w milczeniu zagęszcza się i zyska na tie, niczym para poddana ciśnieniu.

W wyniku ciśnienia i zagęszczenia powstanie cecha, która można nazwać magnetycznym oddziaływaniem — zgodnie z prawem przy­ciągania wszystkiego słabego przez silne. Jednorodne formy myśli przyciągają sie wzajemnie ze wszystkich stron, łączą się i W coraz większym stopniu wzmacniają siłę myśli pierwotnej. To działanie przetworzy pierwotnie wytworzony kształt myśli w wyniku przy-tączania myśli obcych, zmieni go, oszlifuje, aż w owych zmianach myśl dojrzeje Wszystko to zapewne w sobie odczuwasz, lecz ciągle mnie­masz, że to tylko i wyłącznie twe własne dążenie. Nigdy jednak nie dajesz tylko swego własnego chcenia, swego dążenia, zawsze uczestniczy v tym także dążenie obce!

Ce mówi d ów proces? Tb, że tytko połączenie wielu szczegółów może wytworzyć coś

doskonałego.' Wytworzyć? Czy to prawidłowe określenie? Nie, tu chodzi tylko o sformowanie. Albowiem nie istnieje nic, co mogłoby rzeczywiście wytworzyć się od nowa, we wszystkich wypadkach chodzi tylko o nowe kształtowanie, ponieważ wszystkie szczegóły w wielkim stworzeniu już istnieją! Owe szczegóły powinny tylko

służyć drodze doskonalenia, a to przebiega poprzez łączenie.

Łączenie.' Me przechodź nad tym powierzchownie, lecz staraj się wgtęoić w to pojęcie, by stało się d/a ciebie jasne, że dojrzałość i doskonałość można osiągnąć tylko w wyniku łączenia. Ta zasada tkwi w całym stworzeniu, jak skarb, który powinien być znaleziony i wy­korzystany! Jest ona ścisłe połączona z prawem, które mówi, że

przyjmować można tylko wtedy, gdy się daje! A co jest konieczne do właściwego pojęcia tych zdarf, i więc do ich przeżycia.? Miłości I dla*

tego miłość jest najwyższą siłą, jest nieograniczoną mocą w tajemni­cach wielkiego bytu!

Tak, jak w wyniku łączenia kształtuje się i formuje poszczególna mysi, tak samo dzieje się z samym człowiekiem, a także z całym stworzeniem, które poddane jest zmianom kształtu w wyniku nie­kończącego się łączenia już istniejących form siłą dążenia, a to droga do doskonałości.

Jednostka nie może dać ci doskonałości. To może uczynić tylko cała ludzkość w bogactwie swych różnorodnych cech! Każda jednostka posia­da coś, CO jest nieodzowną częścią całości. Dlatego też zdarza się, że czło­wiek na bardzo wysokim duchowym poziomie, któremu jest już obce dążenie do ziemskich pożytków, kocha całą ludzkość, a nie jednostki Jedynie cała ludzkość może rozwibrować struny jego dojrzalej duszy, poz­bawionej nalotu w wyniku oczyszczenia, aż w akord niebiańskiej harmo­nii. On zawiera harmonię w sobie, ponieważ drgają wszystkie struny*.

Powróćmy do myśli, która przyciągała do siebie obce formy i sta­wała się w wyniku tego coraz silniejszą: wreszcie myśl wychodzi z ciebie w mocnym, spójnym falowaniu siły, przenika przez aurę twej osoby i będzie działać na dalsze otoczenie.

Ludzie nazywają to magnetycznym przyciąganiem osobowości. Niewtajemniczeni mówią: »Ty coś wypromieniowujeszU w zależności od cech charakteru danej osoby jest to przyjemne lub nieprzyjemne, pociągające lub odpychające. Tak się to odczuwa!

Ty jednak niczego nie wypromieniowujesz! Proces powstawania tego wrażenia w wypadku drugiej osoby ma swą przyczynę w tym, że to ty magnetycznie przyciągasz do siebie wszystko duchowo jednorodne. I to przyciąganie twe najbliższe otoczenie wyczuwa. Lecz także tutaj jest to działanie zwrotne. W tym połączeniu wyczuje ten drugi wyraźnie twoją siłę i w wyniku tego budzą się »sympatte«.

Nieustannie miej w pamięci, że wszystko, co duchowe, posiada właściwości, jeżeli wyrazimy to w naszych pojęciach, magnetyczne. Wiadomo ci także, że zawsze to, co silniejsze, pokonuje słabsze tak, że je przyciąga i wchłania. W ten sposób »biednemu, czyli słabemu, wiatr w oczy wieje«, traci jeszcze to, co ma. Staje się zależnym.

41

Page 19: W Swietle Prawdy

w* tym nie ma bezprawia, tak się dzieje zgodnie z prawami Bożymi. Wystarczy przecież tylko, by człowiek opamiętał się i we właściwy sposób chciał, a jest przed tym chroniony.

Teraz zapytasz oczywiście: Co stanie się potem, kiedy wszyscy zechcą być silnymi? Kiedy nikomu niczego nie będzie można zabrać? Wtedy, miły przyjacielu, nastanie dobrowolna wymiana, której podsta-wą kst prawo mówiące, te przyjmować można tylko wtedy, gdy się daje. Dlatego me nastanie stan bezruchu, lecz zniknie wszystko mniej wartościowe.

Tak więc to lenistwo jest przyczyną tego, że liczni uzależnią się duchowo i często w końcu prawie że nie potrafią tworzyć własnych myśli.

Trzeba podkreślić, że przyciąga się tylko to, co jednorodne. Stąd przysłowie; »Ciągnie wilka do lasu« lub też »Swój do swego«.

W ten sposób lgną do siebie pijacy, hazardziści, plotkarze itp., lecz także szlachetni ludzie, którzy spotykają się we wzniosłych celach.

Proces ten jednak postępuje dalej: Co lgnie do siebie duchowo, przejawi się w końcu także fizycznie, ponieważ wszelka duchowość przenika w gęstomateriaine. Przy tym musimy wziąć pod uwagę prawo zwrotnego działania, ponieważ myśl pozostaje zawsze połączona ze

_ swym autorem i poprzez owo połączenie wywołuje promieniowanie I wsteczne.

' Mówię stale tylko o myślach rzeczywistych, które posiadają w sobie żywą silę odczuwania ducha. Nie mówię o marnotrawieniu siły po­wierzonego ci instrumentu, substancji mózgowej, w celu wytwarzania powierzchownych, nietrwałych myśli, które pojawiają się w dzikim chaosie, niczym podobne do cieni obłoki pary i na szczęście bardzo szybko się rozpraszają. Takie myśli tylko marnują twój czas i siłę, a ty w ten sposób trwonisz powierzony ci majątek.

Załóżmy, że o czymś poważnie myślisz — myśl staje się w tobie w wyniku milczenia silnie magnetyczna, przyciąga do siebie wszystko podobne i tym się zapładnia. Dojrzewa i przekracza ramy zwykłego rozumowania, przenika także do innych sfer, gdzie wpływają na nią myśli wyższe... inspiracja! Dlatego w wypadku inspiracji musi podsta-

42

wowa myśl wychodzić zawsze z ciebie samego, różniąc się w ten sposób od działania medialnego. Musi wytworzyć most do tamtego świata, do świata duchowego, by mogła tam świadomie czerpać ze źródła.

Dlatego inspiracja nie ma nic wspólnego z medialnością. W wyniku inspiracji myśl w tobie dojrzała. Przystępujesz do urze­

czywistnienia i wiosną siłą zagęszczone doprowadzasz do realizacji to, co już przedtem unosiło się we wszechświecie pod postacią niezli­czonych elementów będących formami myśli.

W ten sposób wytwarzasz przez zagęszczanie i łączenie z dawno istniejącego duchowego nową formą. Tak więc w całym stworzeniu zmieniają się tylko formy, ponieważ wszystko inne jest wieczne i niezniszczalne.

Wystrzegaj się wszelkiego powierzchownego i chaotycznego myśle­nia. Ono cierpko zemści się na tobie, ponieważ szybko ściągnie cię na teren obcych wpływów, a ty w ten sposób bardzo łatwo stajesz się chimeryczny, zgorzkniały, niesprawiedliwy dla swego najbliższego otoczenia.

Jeżeli z determinacją przetrzymujesz w sobie prawdziwą myśl, to nagromadzona w niej siła w końcu zmusza także do jej realizacji. Albowiem powstawanie i rozwój wszystkiego dzieje się tylko i wy­łącznie duchowo, ponieważ każda siła jest tylko duchowa! To, co staje się później dla ciebie widzialnym, jest tylko końcowymi skutkami poprzedzającego wszystko duchowo magnetycznego procesu, prze­biegającego niezmiennie i jednakowo według jasno danego prawa.

Obserwuj, a jeżeli myślisz i odczuwasz, to wkrótce otrzymasz dowód na to, że całe właściwe, rzeczywiste życie może być tylko i wyłącznie tyciem duchowym i że jedynie w nim istnieje początek oraz rozwój. Musisz dojść do przekonania, że wszystko, co obser­wujesz w z r o k i e m cielesnym, to naprawdę tylko skutki działania wiecznie dążącego ducha.

Każdy czyn, nawet najmniejszy ruch człowieka, jest zawsze po­

przedzony dążeniem ducha. Przy tym ciała to tylko duchem ożywione

instrumenty, które zagęściły się dopiero poprzez działanie siły ducha.

Page 20: W Swietle Prawdy

Tak s a m o d r z e w a , k a m i e n i e i c a ł a z i e m i a . W s z y s t k o o ż y w i a , p r z e z

w s s y s t k o p ł y n i e i w s z y s t k o n a p ę d z a t w ó r c z y D u c h .

P o n i e w a ż w i ę c cała m a t e r i a , c z y l i t o , c o jest z i e m s k o w i d z i a l n e , jest

t y l k o w y n i k i e m ż y c i a d u c h o w e g o , t o n i e t a k t r u d n o p o j ą ć , ż e w z a ­

l e ż n o ś c i o d g a t u n k u o t a c z a j ą c e g o n a s na/bliższego ż y c i a d u c h o w e g o

są w y t w a r z a n e t a k ż e ziemskie s t o s u n k i . Z t e g o l o g i c z n i e w y n i k a , c o

następuje; M ą d r e p r a w a s t w o r z e n i a d a ł y c z ł o w i e k o w i s i ł ę , b y s a m

s o b i e w y t w a r z a ł z i e m s k i e s t o s u n k i , i t o s i ł a s a m e g o S t w o r z y c i e l a .

Jeże l i u ż y j e jej w d o b r y c h c e l a c h , t o b ł o g o ś ć z a p a n u j e w j e g o ż y c i u .

L e c z biada, j eże l i u l e g n i e pokusie i użyje j e j w z ł y m c e l u !

D u c h w ł o d z i a c h j e s t t y l k o o t o c z o n y i p r z y t ł u m i o n y z i e m s k i m i

żądzami, k t ó r e w i s z ą n a n i m , j a k s k o r u p a , o b c i ą ż a j ą g o i p o r y w a j ą

w d ó ł . T»k w i e c j e g o m y ś l i t o c z y n y w o l i , w k t ó r y c h z a w a r t a j e s t

d u c h o w a siła. Decyzja o tym ety myśli będą dobre, ety złe, należy do człowieka i dlatego może on kierować siłę Boią tak samo w stronę dobra,

jak i zła! W t y m z a w a r t a j e s t o d p o w i e d z i a l n o ś ć , k t ó r a c z ł o w i e k

posiada; p r z e c i e ż kara l u b n a g r o d a z a t o i t a k g o n i e m i n i e , p o n i e w a ż

w s z y s t k i e n a s t ę p s t w a j e g o m y ś l i p o w r a c a j ą d o w y j ś c i a w e d ł u g p r a w a

działania z w r o t n e g o , k t ó r e n i g d y n i e z a w o d z i , j e s t w i ę c a b s o l u t n i e

n i e u g i ę t e , c z y l i n i e u b ł a g a l n e , a t y m s a m y m s u r o w e i s p r a w i e d l i w e .

C z y ż n ie tak s a m o m ó w i s i ę o B o g u . . . ?

J e ż e l i l i c z n i p r z e c i w n i c y w i a r y n i e c h c ą d z i ś n i c z e g o w i e d z i e ć

o b o s k o ś c i , t o i t a k n i e z m i e n i t o f a k t ó w ; k t ó r e p r z y t o c z y ł e m . J e ż e l i

l u d z i e usuną z t e g o w s z y s t k i e g o s ł o w o * B ó g « , t o dojdą z p o m o c . ]

p o w a ż n i e t r a k t o w a n e j n a u k i d o tego samego, t y l k o ż e z a p o m o c ą

i n n y c h słów. C z y ż p o t e m j e s z c z e w a l c z e n i e z t y m n i c j e s t ś m i e s z n e ?

N i k t n ic m o ż e o m i j a ć p r a w n a t u r a n i k t n i e m o ż e popłynąć pod prąd

i c h dz iałan ia . B ó g j e s t s i ł a , k t ó r a p r a w a n a t u r y n a p ę d z a , s i ł a , k t ó r e j

d o t y c h c z a s n ik t nie pojął n i k t n i e w i d z i a ł , t l e k t ó r e j skutki m u s i k a ż d y

w i d z i e ć , o d c z u w a l i obserwować c o d z i e n n i e , o k a ż d e j g o d z i n i e , w k a ż ­

d y m u ł a m k u s e k u n d y , j e ś l i t y l k o w i d z i e ć che*. M u s i j e w i d z i e ć w s o ­

b i e , w k a ż d y m z w i e r z ę c i u , w k a ż d y m d r z e w i e , w k a ż d y m k w i e c i e ,

w k a ż d e j ż y ł c e l i śc ia, k t ó r y p r z e d z i e r a s i ę z p ą c z k a k u ś w i a t ł u .

Czyi n i e u s t a n n e s p r z e c i w i a n i e się t y m f a k t o m n i t j e s t ś l e p o t ą , j e ż e l i

p r z e c i e ż n a w e t n a j b a r d z i e j z a t w a r d z i a l i o p o n e n c i u m i e n i e t e j s i ł y

u d o w a d n i a j ą i u z n a j ą ? C z y m w i ę c j e s t t o , c o p r z e s z k a d z a i m , ż e b y t ę

u z n a w a n ą s i ł ę n a z y w a l i B o g i e m ? C z y t o d z i e c i n n y u p ó r ? C z y t e ż

p e w n e g o r o d z a j u w s t y d , p o n i e w a ż c a ł y c z a s z u p o r e m p r z e c z y l i

c z e m u ś , o c z y m o d d a w n a w i e d z i e l i , ż e i s t n i e j e ?

C h y b a n i e o t o c h o d z i . P r z y c z y n ą m o ż e b y ć t o , ż e l u d z k o ś c i z e

w s z y s t k i c h s t r o n p o k a z y w a n o z n i e k s z t a ł c o n e o b r a z y w i e l k i e j b o s -

k o ś c i , z k t ó r y m i p o p o w a ż n y m b a d a n i u n i e m o g ł a s i ę p o g o d z i ć .

O g a r n i a j ą c a w s z y s t k o i w s z y s t k o p r z e n i k a j ą c a s i ł a B o ż a m u s i b y ć

p o m n i e j s z a n a i p o z b a w i a n a c z c i p r z y j a k i e j k o l w i e k p r ó b i e w t ł o c z e n i a

jej w o b r a z i

P r z y g ł ę b s z y m z a s t a n o w i e n i u d o j d z i e m y d o w n i o s k u , ż e n i e m o ż n a

ż a d n e g o o b r a z u z n i ą p o r ó w n a ć ! W ł a ś n i e d l a t e g o , ż e k a ż d y c z ł o w i e k

c h o w a w s o b i e p r z e c z u c i e B o g a , p o d ś w i a d o m i e b r o n i s i ę p r z e d z a w ę ­

ż a n i e m t e j w i e l k i e j , n i e p o j ę t e j s i ł y , k t ó r a g o w y t w o r z y ł a i k t ó r a g o

p r o w a d z i .

Dogmaty m a j ą n a s u m i e n i u w i e l u t a k i c h , k t ó r z y s t a r a j ą s i ę w s w y m

o p o r z e z a j ś ć z b y t d a l e k o , b a r d z o c z ę s t o n a w e t w b r e w s w e m u w ł a s ­

n e m u p r z e k o n a n i u , ż y j ą c e m u w i c h w n ę t r z u .

L e c z g o d z i n a d u c h o w e g o p r z e b u d z e n i a , c z a s w ł a ś c i w e ) i n t e r p r e t a c j i

s ł ó w Z b a w i c i e l a , c z a s w ł a ś c i w e g o p o j m o w a n i a w i e l k i e g o d z i e ł a z b a ­

w i e n i a j u ż n i e d a l e k o ! A l b o w i e m C h r y s t u s p o k a z u j ą c d r o g ę d o P r a w d y ,

p o k a z u j ą c , j a k o c z ł o w i e k , d r o g ę k u ś w i a t ł y m w y ż y n o m , p r z y n i ó s ł

w y z w o l e n i e z c i e m n o ś c i ! A k r w i ą n a k r z y ż u p r z y p i e c z ę t o w a ł s w e

p r z e k o n a n i e !

P r a w d a n i e b y ł a n i g d y i n n a n i ż t a k a , j a k a b y ł a j u ż w t e d y , j a k a j e s t

d z i ś i j a k a b ę d z i e z a d z i e s i ą t k i t y s i ę c y l a t , a l b o w i e m j e s t w i e c z n a !

D l a t e g o u c z c i e s i ę p o z n a w a ć p r a w a z a w a r t e w w i e l k i e j k s i ę d z e

c a ł e g o s t w o r z e n i a . P o d p o r z ą d k o w a ć s i ę i m z n a c z y t y l e s a m o , c o

k o c h a ć B o g a ! P r z e c i e ż j e ż e l i t a k c z y n i s z , n i e w p r o w a d z a s z w h a r ­

m o n i ę ż a d n e g o z g r z y t u , l e c z p r z y c z y n i a s z s i ę d o t e g o , b y z a b r z m i a ł

p e ł n y , d ź w i ę c z n y a k o r d .

K i e d y w i ę c p o w i e s z : P o d p o r z ą d k o w u j ę s i ę d o b r o w o l n i e o b o w i ą ­

z u j ą c y m p r a w o m n a t u r y , p o n i e w a ż t o d l a m e g o d o b r a l u b m ó w i s z :

4 5

Page 21: W Swietle Prawdy

Podporządkowuję się woli Bożej, która przejawia się w prawach natury lub podporządkowuję się owej niepojętej sile, która utrzymuje dzia­łanie praw natury... czy ma to jakiś" wpływ na wynik? Ta siła jest tutaj i ty ją uznajesz, musisz ją przecież uznawać, bo nie masz innego wyjścia, jeśli choć trochę myślisz... a tym samym uznajesz swego Boga, swego Stworzyciela!

Ta siła działa w tobie także podczas myślenia! Nie nadużywaj jej więc w złym celu, lecz mysi tylko o dobrym! Nigdy nie zapomnij: Formując myśli używasz Bożej siły, z której pomocą możesz sięgnąć po najczystsze i najwyższe!

Zawsze przy rym pamiętaj, że wszystkie skutki twego myślenia spadają nieustannie z powrotem na ciebie zawsze w zależności od siły, wielkości i zakresu działania myśli, tak w dobrym, jak i w złym.

Ponieważ jednak myśl jest duchowa, to skutki powracają duchowo. Dlatego dosięgną ciebie bez względu na to, czy znajdujesz się tu na ziemi, czy później, już w duchowości, po twym odejściu z ziemskiego życia. Ponieważ są duchowe, nie są związane z materią. Z tego wynika, że rozpad ciała nie oznacza wyrównania długu l Odpłata w zwrotnym działaniu przyjdzie na pewno, prędzej czy później, tu czy tam.

Jesteś mocno duchowo połączony ze wszystkimi swoimi czynami Przecież także ziemskie, materialne czyny wywodzą się za pośred­nictwem ducha od twórczej myśli i istnieją też wtedy, kiedy wszystko ziemskie przestało istnieć. Przeto słusznie mówi się: -Skutki twych czynów czekają na ciebie, jeśli w działaniu zwrotnym nie dopadła cię jeszcze zapłata.*

Jeśli w czasie działania zwrotnego znajdujesz się jeszcze czy znów na ziemi, siła skutków zadziała z duchowości zawsze bez względu na ich gatunek, bez względu na to, czy są dobre, czy złe, w stosunkach, wjakicb żyjesz w twym otoczeniu lub wprost w tobie, w twym ciele.

Chciałbym tutaj raz jeszcze szczególnie podkreślić: Właściwym t rzeczywistym życiem jest życie duchowe! Takiemu życiu obca jest przestrzeń i czas, a w związku z tym nie istnieje dla niego także pojęcie oderwania. Sięga poza ziemskie pojęcia. Dlatego gdziekolwiek byś nie był, następstwa cię dosięgną, przyjdą wtedy, gdy zgodnie z odwiecz­

nym prawem skutek powraca do punktu wyjścia. Nic nie zaginie, wszystko na pewno powróci.

Tb także rozwiązuje tak często stawiane pytanie-. Jak to możliwe, że w oczywisty sposób dobrzy ludzie muszą często podczas ziemskie­go życia srogo cierpieć tak, że wygląda to na bezprawie. Tb są odpłaty, które ich muszą dopaść!

Znasz już teraz odpowiedź na to pytanie; przecież twoje teraź­niejsze ciało nie odgrywa przy tym żadnej roli. Twoje ciało przecież nie jest tobą, ono nie jest całym twoim »ja«, lecz instrumentem, który wybrałeś lub który musiałeś przyjąć zawsze zgodnie z prawami pa­nującymi w świecie duchowym. Prawa te możesz również nazywać prawami kosmicznymi, jeżeli to dla ciebie bardziej zrozumiałe. Każdo­razowe ziemskie życie jest tylko krótkim odcinkiem twego rzeczy­wistego bytu.

świadomość tego, że nie istnieje możliwość ucieczki tub że nie ma żadnej ochraniającej mocy, byłaby czymś druzgocącym. Niejednego z wielu przebudzonych do duchowego życia opanowałoby obecnie zwątpienie połączone z życzeniem powrotu do drzemania w po­przednim, wygodnym życiu. Albowiem nie wie, co wszystko jeszcze czeka na niego, co jeszcze go doścignie w zwrotnym działaniu z prze­szłości, albo, jak ludzie często mawiają, »co musi naprawić*.

Nie obawiaj się! Wraz z przebudzeniem zostaje ci w mądrym porząd­ku wielkiego stworzenia wskazana także droga, i to właśnie ową siłą dążenia do dobra, którą już szczególnie podkreślałem i która łagodzi lub całkiem usuwa niebezpieczeństwo wynikające z rozwiązującej się karmy.

Także to włożył w twe ręce Duch Ojca. Siła dobrego dążenia roz­tacza wokół ciebie krąg zdolny rozłożyć lub przynajmniej w znacz­nej mierze osłabić walące się na ciebie zło; tak samo ziemski glob chroniony jest warstwą powietrza.

Lecz siła dobrego dążenia, owa mocna ochrona, jest pielęgnowana i wspomagana mocą milczenia.

Dlatego do was, k tórzy poszukujecie, znów z naleganiem wołam: •Utrzymujcie ognisko swych myśli czyste i przede wszystkim

47

Page 22: W Swietle Prawdy

. tie w sieci, wy, którzy dążycie do poznania, lecz

p l Z £ ^« r , C 'wiecz n e S 0 P r a w a c*i*Jr M w a s niezmienna konieczność ^ wania, a tej nigdy nie możecie przenieść na innych- Cie-

c*dp°l;uto* n agadacie na swe barki za pośrednictwem swych myśli, * * * ibczynów, nie może nikt zdjąć prócz was samych! Zasta-

. . w iiaźdym innym wypadku sprawiedliwość Boża byłaby °^wCl^ dźwiękiem, a wraz ze sprawiedliwością runęłaby także cała

^DUtego wyzwólcie się! Nie wahajcie się nawet godziny i określcie - wy termin owej konieczności odpokutowania! Szczere dążenie

do lepszego, które nabiera siły przez prawdziwie przeżytą modlitwę, przynosi zbawienie!

Bez szczerego i zdecydowanego dążenia do dobra koniec pokuty nigdy nie może nastać. Tkwiące w was niskie skłonności będą same nieustannie dostarczały nowego pokarmu, a to będzie żądało zawsze nowego odczynienia. Proces ten będzie się powtarzać bez przerwy i w końcu zaczniecie to odczuwać jak jedno wielkie pasmo niespra­wiedliwości lub cierpienia. To wszakże łańcuch bez końca, którego ogniwa wciąż powstają bez możliwości rozwiązania poprzednich.

wyzwolenie więc nigdy nie nadejdzie, ponieważ potrzeba pokuty trwa. Jesteście jakby przykuci tym łańcuchem do ziemi, a istnieje poważne niebezpieczeństwo pogrążania się w coraz głębsze otchłanie. Zdecydujcie się wreszcie na dążenie do dobra, wy, którzy do tej pory jesteście na tym lub, według waszych pojęć, już na tamtym świecie! Nieustanne dążenie do dobra musi w końcu spowodować nadejście końca wszelkiej pokuty, ponieważ kto pragnie dobra i dąży do dobra, ku, w]° W e J P ° t r a W y d l a P o w t arza jące j się konieczności p o -

W a n , a ' W t e n s P ° s 6 b nastaje oswobodzenie, wyzwolenie, które

49

Page 23: W Swietle Prawdy

^ » pozew, _

0 0 i lin «o. c o m i m

z « P » o « l * wszelka, o o p ) ? wyniesie wm t o wysoka Z s S " W i n a s z e otoczenie!

W f r i r p w d o w i W , Z e l r T 7 d i rirwaŁ • droga n r o z z y o e ^ k i m f c i szkoła, ż e wraz z odłożeniem powiała cielesnej w u m i e dbwm immifc k o n i e c Bertrierie mm ir i n i r żyć inb mmnM—r weasrar* Statt przezywać bioępSćhśt tuk aapie£>

Kro m m m a , ze d b mego wszystko «ę kończy i wyicrnunfe razew z zjemłium pogrzebem, raecbaj odwróci się i idzje twoja drc-ti. T «m sposób chce okłamać pszeóeź tyfko siebie samego. Z przerażeniem wtedy t u m t przed obikzesn Prawdy i zobacz- ze swa drogę bzy-ZOHRŁ- będzie m u / przejść! Jego rzeczywiste -*•>, pozbawimy Trrhmrj ciała, którego ge&ośc otaczała go niczym — l u d 1 • i i i w i przyciągane p r z e z fedaorodae, a to otoczy gp i mocno obej=H»Ł

jporyw w kierunku prawdziwego dazema d o dc*ra, który a ó ^ b j t wyzwolić Ś w z r ó s c , będzie d b niego Bwkagszj ; ba, p r z e z -

. i o B o z k w ^ a&owiem będzie podlegał tyłmwprrwon - a to t^zawie faźadoe jwńat le i JBy^fe fc

Mast podwófoie cierpieć w wynuta

okres

mogłaey go óbtsdzići wzmocnić, tego, co wokół Mebie wyrworzyt

Dlatego p o t e m wzlot jest o wiele trudmepzy : w ciele na zjesa.

_ —. » ^ t ó - ^ o ł Cłąirwi ^ b r d z * do was drzwiw- . mmwmu ftmwe w~m z

^ ^ w e o i u M U w a r y l a f c w A a . U c r k a a z w t i szkodzi r f * o «•» sobie, j w r r o w - B t w a

: ojaczedzowjt w* ' = - -

A o m a o 10 brc <£a r^go ooctżcem. by jocrza^c Przeocz wraz z CTgBło^OgWWkpMILJiaJtTTl

zaczsą na owi pękać ledno po pmnwać się esscsóĄ "m.i ~ — oyuŁa^b przeszkód. Przeocz

Głzzr 11 m os sad O K przez K S O dotyoKza tanie 1 tkwiące przed nnnt. tak ioaoa. kióra przeszkadzać ma ~ w* ir, wic od razn ZESETSŁ a wręcz aa odwrót. Sedą s top sowo, fedew p o Jrepat, ostrozme pokładane przed aiego. by je pozwał 1 sswwaL pomewaz wjuj wyrównać wszystkie błędy. Lecz ze wzsasi «u* ym M^1 w i n e m i pottzmmi zauważ* nagie aakonc, ksoza prz? tym paoBje *okół mego. kiedy ndko przeawi dobrą wokj.

Będzie traktowany drbkatmr i z f rwkwi j , niczym Jrwrko paV nowane przez matkę, by me spadło crrmtac swe pa • eze krokś-Jezefi —"*V *" |ego dotychczasowym z y d n rzeczy, knmjth skrycie as

Page 24: W Swietle Prawdy

obawiał i które najchętniej pozostawiłby śpiące... to stanie całkiem nteoczekrwanie tui przed nimi! Musi zdecydować się i działać. Cos* wyraźnie go popycha, ponieważ jest do nich jakby przykuty. Jeżeli jednak odważy się uczynić pierwszy krok z wiarą w zwycięstwo dobrego dążenia, to węzeł łosu rozwiąże SC, on przejdzie przez niego i zostanie od niego wyzwolony

Lecz wkrótce po odczynieniu jednej winy, od razu pojawi się w ja­kiejś formie następna również Żądając rozwiązania.

W ten sposób jedna po drugiej pękają obręcze, które go krępowały i spychały na doi Czuje się tak lekko! A owo uczucie lekkości, które zapewne wielu z was już kiedyś przeżyło, nie jest żadnym złudzeniem, lecz skutkiem rzeczywistości. Duch wyzwolony w ten sposób od ciśnienia staje się lekki i w zgodzie z prawem duchowego ciążenia podąża w górę do tej sfery do której teraz w zgodzie ze swą lekkością należy.

len proces musi się stale powtarzać, trzeba dążyć w górę, wy-tęskniooemu Światłu naprzeciw. Złe dążenie czyni ducha ciężkim i spycha go w dół, dobre jednak wynosi wzwyż.

Jezus wskazał wam już drogę prowadząca nieomylnie do celu. Jakże głęboka prawda spoczywa w tych prostych słowach: -Miłuj bliźniego swego, jak oełne samego:'*

W ten sposób dał klucz do wolności, do wzlotu. Albowiem żelazną regułą jesz twierdzenie: Co czynicie bliźniemu, w rzeczywistości czynicie dh siebie! Dla was samych, ponieważ według wiecznych praw wszystko bezwarunkowo spada z powrotem na was, dobre czy złe, ta czy tam. To powróci Dlatego w ten sposób wskazano wam naj­prostszą drogę, jak powinniście pojmować krok w stronę dobrego dą żerna

Swą istotą macie wzbogacać swego bliźniego, swym charakterem! Niekoniecznie musicie dawać własne pieniądze i majątek. W ten sposób przecież ubodzy zostaliby wykluczeni z możliwości dawania. Na takim sposobie postępowania, na rozdawaniu samego siebie w kontaktach z bliźnim, na względach i szacunku, które mu dobro­wolnie proponujecie, polega owo »miłowanie«, o którym mówi Jezus.

52

Jest w nim także pomoc polegająca na tym, te bliźni zdobywa zdol­ność do przeprowadzenia zmiany siebie samego lub zyskuje na sile i podąża w górę.

Powracające promieniowania takich uczynków wynoszą was szybko w górę w swym działaniu zwrotnym. Za ich przyczynieniem przyj­mujecie stale nową siłę. Wspaniałym lotem możecie potem podążać ku światłu...

Biedni głupcy, którzy jeszcze mogą pytać: co zyskam przez odrzu­cenie tak wielu nawyków i przez zmianę samego siebie.

Tu nie chodzi przecież o żaden kontrakt. Nawet jeśli zyska tylko sam w sobie, jako człowiek, przez uwznioślenie swej osoby, to wysiłek ten popłaca. Lecz zyskać można nieskończenie więcej! Powtarzam: Początkiem dążenia do dobra każdy wyznacza też kamień graniczny dla końca swojego odczyniania. A odczynić bezwarunkowo musi, nie może przed rym uciec Nikt inny tego nie może za niego uczynić.

Bliski koniec pokutowania uwarunkowany jest więc jego decyzja. To wartość, której nie zrównoważą żadne skarby tego świata. Uwalnia się w ten sposób od niewolniczych okowów, które sam sobie wytrwa­le kuł. Dlatego w górę ze zniewalającego letargu! Niech nastanie wreszcie przebudzenie!

Wyrwijcie się z upojenia, które kołysząc do snu powoduje wrażenie, że wykupienie przez Zbawiciela stało się otwierającym wszystkie bramy żelaznym listem i ze wolno wam przez całe ziemskie życie beztrosko hołdować swemu »ja«. Ze wystarczy pozostać w końcu tylko wierzącym i odejść z tej ziemi z wiarą w Zbawiciela i Jego dzieło! Kro myśli, że boskość opiera się na tak niepełnych i płytkich zasadach, ten jest niespełna rozumu. To byłoby równoznaczne z pielęgno­waniem zła! Myślcie o tym i wyzwólcie się!

53

Page 25: W Swietle Prawdy

KULT

fair IM byś w lunnie wyrttnnym staraniem O praybliżeni* 'PIW ttfofliJtftfJ "ii ;"•/(.!>' si*m)kl# mu jn»«0/.i'p,«»iiti<

Powinim byś starsnia m ucsyninnym iarmą, Itet tak, niriiny, cily wiele spinw, wywodzących Słf

* Owych Marun, musiałoby mlać tn/ir/wn inną postsć. W/ironkicm '"iiw|pj?|dni(i tryiln ilrojji jr 11 właśni* i", *e owi zewnętrzne formy nweaa Uf</unitu' t niijjjlcli.n/p|;(i wrifiraa. Lecz Wszystko, co dziiisj Waslmji to konstruke/a mumii, którą ludzi* stsrsją sio dopiero ilmUtl(iiV.„ ii.ij.rlnir ursuclaml, A wlec rozpoczęli tuta) wfdrówkf "<lwfiir/i| drogi, którą mn/ne ul-, aamo dobrze nazwać chybiona lub pruwadtaeą w odwrotnym kierunku i która nigdy nic moi* być naprawdę tym,

Dlałepi tak wir Ir iprsw otrzymuj* ocif lała lub natrętną postaci iknciai to fajno wyraioM w formie innej byłoby o wiała bliższe iMiujncHieitiit dąleniu I w wyniku tego dopiero stałoby sif bsrdzisj

Wlplr dobrych intencji muil odstryczać zamiast przekonywać, 1'itnirWii/ iluivt Im /,!«. nic odnaleziono dla lego odpowiedniej iormy, a taj sprawom ziemsko nicpojętym rozum nigdy nic rnoź* niulnćl

'liili tlWejc sif teki* w wypadku Kościołów. Zbytnio podkreśla tie haMsiriikcj* ió/uiim>\vc, zmierzsjice do wywierania ziemskiego wpły­wu, a pi/y tym wit Ir dobrego traci na wartości z tego tylko powodu, i* dzieła nienaturalni*.

A nienaturalnie mat* oddziaływać z kolei tylko to, co nie odpo­wiada pis won liwon (mim, Łccz właśnie takich z/ewiik w dzisiejszych kukach jest bardzo wirlr, Wszystkoi co przeczy naturalnym prawom *rworSMłtij< uwija sif po prostu mrokiem tajemnicy.

Leci wincie wtedy, w takich wypadkach, ludzie podiwiadomit Al|0y nit mdwlij o tiijpiiiitk/yiii Świetle, ale zawsze tylko o mroku.

intuicyjnie wyczuli to, co właściwe. Albowiem Światło nie zna pojęcia •zas-łanianiao, a wiać nic zna ani mistyki. Dlatego dla mistyki nie ma miejsca w stworzeniu, które powstało z doskonałej woli Bożej i jest ismodzie Inie aktywne zgodnie z niezmiennym rytmem. Nie istnieje nic bardziej światłego w swym tkaniu od stworzenia, które jest dzie­łem Bożymi

Na tym polega tajemnica sukcesu i trwania lub upadku. Co zostało zbudowane w oparciu o te żywe prawa stworzenia, to trwa przez nie wspomagane i wzmacniane. Lecz gdzie nie dba się o ich istnienie nieświadomie czy w samowoli, tam prędzej czy później musi wszystko runąć, ponieważ zostało pozbawione stałych, niewzruszonych fun­damentów i nie mote się trwale utrzymać.

Dlatego ryle ludzkich dzieł popadło w zapomnienie, a przecież tak nie musiało być. Do nich należą przeróżne kulty, które muszą być nieustannie zmieniane, jeśli nie chcę się wewnętrznie całkiem rozpaść.

Syn Boty dał ludziom w swym Słomę w najprostszej i najbardziej jasnej form/e prawdziwa drogę, po której powinni kroczyć w swym ziemskim tyciu w zgodzie z tkaniem stworzenia, by pomagały im prawa Boże, które przejawiają się w owym tkaniu w stworzeniu i wyniosły ich w górę do światłych wyżyn, a pokój i radość pozostały na ziemi.

Kościoły zeszły, niestety, z drogi, którą wytyczył absolutnie do­kładnie Syn Boty w celu zbawienia i wspomożenia ludzi. Mało tego, dołączyły do Jego nauk swe własne myśli i w ten sposób oczywiście wprowadziły chaos, który musiał prowadzić do rozłamów. Działo się tak dlatego, te nic odpowiadało to prawom stworzenia i było to więc, choć wydaje się to nieprawdopodobne, niezgodne z czystą nauką Syna Bożego, od którego jako -chrześcijanie- wywodzą przecież swe imię.

Przykładem może być maryjny kuk chrześcijan papieskich. Jezus nauczał ludzi, w jaki sposób mają myśleć i czynić, ba, nawet jak mają mówić i modlić się, by czynili to, co jest sprawiedliwe przed wolą Bożą. Nauczał ich więc wstysthiegol Lecz czy kiedykolwiek wspomniał choćby jednym słowem o czymś takim? Nie, tego me uczynił! A to dowód na to, te tego nie chciał, te tak nit misio być!

55

Page 26: W Swietle Prawdy

S| znane Jego wypowiedzi, udowadniające wręcz dokładna j wrotność tego, na czym opiera się kult maryjny.

A chrześcijanie chcą przecież postępować naprawdę zgodnie z „a. ukami Chrystusa, albowiem w przeciwnym wypadku nie byliU ' chrześcijanami.

Jeśli jednak ludzie dołączyli do tego jeszcze inne rzeczy i jeśli Kościoły postępują inaczej niż nauczał Chrystus, to jest to dowodem na to, ze owe Kościoły zuchwale wywyższają się nad Syna Bożego, ponieważ starają się poprawiać Jego słowa ustanawiając obrzędy, które nie były przez Syna Bożego chciane. Przecież, gdyby było inaczej, to w swych naukach pozostawiłby choć wzmiankę na ten temat.

Oczywiście, istnieje Królowa Niebios, która według ziemskich pojęć może być także nazywana Pramatką, chociaż jest najczystszą dziewicą. Lecz ta od wieczności przebywa w najwyższych sferach i nigdy nie wcieliła się na ziemię!

To właśnie jej promienny obraz, lecz nigdy ją samą, w rzeczywistości mogą »ujrzeć« lub »wyczuć« głęboko wzruszeni ludzie. To za jej pośrednictwem dochodzi często do przypadków nagłej pomocy nazywanych cudami.

W rzeczywistości osobiście zobaczyć Prakrólowej nie może nawet najbardziej dojrzały ludzki duch, albowiem według niezmiennych praw stworzenia jeden gatunek jest zdolny widzieć znów tylko ten gatunek do którego sam należy. W ten sposób ziemskie oko może widzieć tylko to, co ziemskie, oko subtelnomaterialne tylko to, co subtelnomaterialne, oko duchowe to, co duchowe i tak dalej.

A ponieważ duch ludzki może widzieć tylko duchowość, z której sam pochodzi, to nie może zobaczyć Prakrólowej w jej rzeczywistej postaci. Gatunek, z którego pochodzi Prakrólowa, jest o wiele wyższy. Zdarza się, że człowiek zostanie obdarzony łaską, lecz ujrzy wtedy tylko jej duchowy promienny obraz, który wygląda jak żywy, a którego promieniowania mogą być tak łilne, że spowodują cud. Muszą one jednak paść na odpowiednią glebę, którą może być mocna wiara lub głębokie wzruszenie spowodowane smutkiem lub radością.

Ib zawarte jest w tkaniu stworzenia, które wywodzi się z doskonałej

56

woli Bożej i jest przez nią utrzymywane. W tym tkanin jest jut od pra początku > na zawsze zawarta tez. wszelka pomoc, z której ludzie mogą korzystać, jeżeli oczywiście w swej przemądrzałości jej nie odrzucają.

Bóg działa poprzez stworzenie; ono jest 3ego doskonałym dziełem. I właśnie u doskonałość spowodowała to, że narodziny Syna Bo­

żego musiały być poprzedzone ziemskim płodzeniem. Kto temu przeczy, ten wątpi w doskonałość dacia Bożego, a tym samym w dos­konałość samego Boga, z którego woli stworzenie powstało.

Niepokalane poczęcie to poczęcie w najczystszej miłości. Od­wrotnością tego jest poczęcie spowodowane grzeszną zmysłowością! Narodziny na ziemi bez płodzenia są jednak niemożliwe. <

Przecież gdyby ziemskie poczęcie, to znaczy ziemskie płodzenie, nie mogło być niepokalane, to musiano by przecież także spoglądać na każde macierzyństwo, jak na pokaranie!

Bóg także przemawia za pośrednictwem stworzenia, przejawia w nim wyraźnie swą wolę.

Poznać tę wolę to obowiązek człowieka. Syn Boży wskazał ku temu prawdziwą drogę w swym świętym Słowie, albowiem ludzie nie wy­silali się sami i dlatego coraz bardziej zaplątywali się w prawa, które w stworzeniu działają samoczynnie.

Jeżeli ludzie nie znają owych niezmiennych splotów włókien, w stworzeniu i jeżeli używają ich niewłaściwie, to z czasem prowadzi to do ich zguby. Lecz żyjąc według woli Bożej, ludzkość wznosi się wysoko.

Nagroda i kara dla człowieka zawarta jest w samoczynnym tkaniu w stworzeniu, które nieustannie i bez zmian prowadzone jest przez samą wolę Bożą. W nim jest także potępienie i zbawienie! Jest nie­ubłagane i sprawiedliwe, zawsze rzeczowe i nie zna samowoli.

Tkwi w nim niewymowna wzniosłość Boga, Jego miłość i spra­wiedliwość. To wszystko zawarte jest w Jego dziele, które dał czło­wiekowi i równocześnie wielu innym tworom, by w nim mieszkali, by było dla nich ojczyzną.

Obecnie nadszedł czas, kiedy ludzie muszą dowiedzieć się o tych

Page 27: W Swietle Prawdy

sprawach, by z całym przekonaniem działania przejawiającego się w j e g o . d°is" c ^

Wtedy każdy ziemski człowiek bęny Po*n tu, na ziemi, pełen radosnego rwórc2e * S t a* «n«w fi podnosząc wzrok do Boga, ponieważ łtcz ******1 ii wieki oświecenie wypływające * poznani^* 8 0 * ]y ^<J^Kv

Pośrednicząc w przekazywaniu ludziom ^ *» * \ \ i zrozumiały sposób przekonało o tym, jajc°j>

na,1';»,|t i%y^H

wiedliwości i miłości napisałem dzieło »w- £ v ó 8 dłj,jł<ir« hy

posiada żadnych luk, odpowiada na każde py,^* *V *V jak godne podziwu są drogi prowadzące p r 2 ' C 1 ^ ł a Z " ' utrzvmvwane jest przez wielu poddanych fe

S t ^ o r ** Świętym jest wszakże jedynie Bóg! B° *°Ł Ł > .

ODRĘTWIENIE

Wsiynko w stworzeniu jest ruchem. Ruch ten, według wszelkich praw spowodowany ciśnieniem Światła, wytwarza ciepło, które umożliwia powstawanie form. Gdyby nie było Światła, nie mogłoby być ru chu. Łatwo więc sobie człowiek wyobrazi t ak ie to, że blisko Światła ruch musi być o wiele szybszy i silniejszy niż w wielkiej odległości od niego.

W wyniku oddalania się od Światła ruch rzeczywiście staje się coraz wolniejszy,bardziej leniwy, co z czasem może doprowadzać nawet do odrętwienia wszystkich form, które powstały wtedy, kiedy wszystko jeszcze kiedyś poruszało się żywiej.

Wyraz »Światło« nie oznacza tu oczywiście światła jakiejś gwiazdy, lecz Prafuiiatło, którym jest samo Życie, a więc Bóg'.

Aby mógł zostać dopełniony ów obraz przebiegającego w stworze­niu procesu, danego w grubych zarysach, chcę dzisiaj zwrócić uwagę na ziemię, która obecnie krąży o wiele bardziej oddalona od T*i aś wtarła niż wiele milionów lat temu. Ziemia była coraz hardzie j wydawana na pastwę ciążenia ciemności w wyniku przewinień ludzi, którzy oddalili się od Boga w swym Śmiesznym zarozumialstwie jednostronnie pie­lęgnując tylko rozum, który zawsze jest i musi zostać zwrócony tylko w dńi, ku gęstej materii, albowiem w tym celu był ludziom dany. Był jednak dany pod warunkiem, że będzie przy tym zachowana zdolność czystego odbioru wszelkiego promieniowani* i sygnałów z góry, ze światłych wyżyn.

Zadaniem mózgu przedniego jest zajmowanie się wszelką pracą rozumu zmierzającą do zewnętrznego przejawienia się w najgęstszej materii, a wiec w materialnym. Mózg tylny ma za zadanie odbiór i przekazywanie do opracowania sygnałów z góry, które są lżejsze i jaś­niejsze tuż gęsta materia.

la harmonijna współpraca obu mózgów miała służyć dla dobra ludzkości. Jednostronne odwrócenie się ludzi tylko ku ziemskiemu,

IlllłllP*

59

Page 28: W Swietle Prawdy

a więc ku gęstomaterialnemu działaniu, tę harmonijną naruszyło, a później całkiem uniemożliwiło i dosłowruTot^ ponieważ przedni mózg w wyniku nadmiernego obciążeDu m ^ z czasem, w porównaniu z zaniedbywanym tylnym mózgiem ^ proporcjonalnie rozwinąć, przez co zdolność odbioru tylnego o^* była coraz słabsza.

I tak, podczas gęstomaterialnego rozmnażania łudzi, w ciąp ^ siąclcci powstało zło dziedziczne, albowiem już dzieci rodząc sjc przynosimy- ze sobą o wiele lepiej, w stosunku do tylnego mózgu, rozwinięty mózg przedni będąc w ten sposób zagrożone przebudzę, niem się grzechu dziedzicznego, który polega na tym, że wszelkie myślenie zwrócone jest w kierunku spraw ziemskich, a wiec jest odwrócone od Boga.

To wszystko łatwo pojmie każdy poważnie myślący człowiek W moim Przesianiu do tej sprawy jeszcze wielokrotnie powrócę w ce­lu jej dokładniejszego objaśnienia.

Wszelkie zło na ziemi powstało poprzez to, że człowiek w wyniku swego duchowego pochodzenia miał możliwość swym dążeniem wywierać ciśnienie na wszystko, co znajduje się na ziemi, podczas gdy właśnie dzięki owemu duchowemu pochodzeniu mógł i powinien wszystko podźwignąć w górę. Przecież to właśnie było i jest jego rze­czywistym zadaniem w późniejszym stworzeniu, gdzie wszystko du­chowe odgrywa w naturalny sposób przewodnią rolę. Może prowadzić w górę w zgodzie ze swoim naturalnym pochodzeniem, lecz może tak samo zmieszać w dół, jeśli dążenie ducha zmierza tylko w kierunku spraw ziemskich, jak stało się to w wypadku ziemskich ludzi

W Przesłaniu przyniosłem poznanie stworzenia łącznie z wy-jaśnieniem działania wszystkich samoczynnie w stworzeniu dzia­łających praw, które można nazwać także prawami natury. Wiedza ta tłumaczy bez luk całe tkanie w stworzeniu i umożliwia w jasny sposób poznanie wszystkich procesów. W ten sposób także z niebywałą konsekwencją rozwija celowość całego ludzkiego życia odpowiadając na wszelkie pytania typu »skąd* i »dokąd*. Odpowiada wiec na każde pytanie, jeśli człowiek naprawdę poważnie poszukuje

60

w* tym wypadku muszą zatrzymać się nawet najbardziej przebiegli oponenci, ponieważ ich spryt nie wystarcza, by móc naruszyć ów doskonale scalony monolit Słowa i zabrać ludzkości także tę pomoc.

Powiedziałem, że ruch w stworzeniu musi być tym wolniejszy, on cos' jest bardziej oddalone od Praświatła, źródła ciśnienia, które w swym skutku wytwarza ruch.

W takiej sytuacji znajduje się dzisiaj ziemia. Z powodu ludzkich przewinień jej orbita ulegała coraz większemu oddaleniu, ruchy stawały się coraz bardziej wolne, leniwe i dlatego wiele spraw znajduje się nieomal w stanie początkującego odrętwienia.

Także odrętwienie posiada wiele stopni i w stadium początkowym nie tak larwo je rozpoznać. Nawet podczas jego dalszego przebiegu rozpoznanie bywa niemożliwe, chyba że światły promień podnieci zwiększenie spostrzegawczości.

Trudno coś zauważyć choćby z tego powodu, że wszystko, co żyje w kręgu coraz bardziej zwalniających się ruchów, równocześnie zostaje w takim samym stopniu wciągane w narastającą gęstość, która pro­wadzi do odrętwienia. Dotyczy to wiec nie tylko ciała człowieka, lecz wszystkiego, także jego myślenia. Proces ten sięga aż po najmniejsze szczegóły Niezauważalnie zmieniają się i otrzymują inny sens także wszystkie pojęcia, i to nawet te, które dotyczą właściwego sensu mowy

Człowiek nie może tego zauważyć na przykładzie swego bliźniego, ponieważ sam zostaje wleczony takimi samymi leniwymi wibracjami, jeżeli nie stara się w maksymalny sposób chcieć i dążyć duchowo znowu do przebicia drogi wzwyż, by dostać się w ten sposób znów trochę bliżej ku Światłu. W ten sposób jego duch stanie się coraz bardziej ruchliwy, przez to lżejszy i jaśniejszy, a to wpływa na ziemskie poznawanie.

Lecz potem z przerażeniem zobaczy lub przynajmniej wyczuje, jak wielką drętwotę już osiągnęły na tej ziemi deformacje wszystkich pojęć. Brakuje szeroko pojętej orientacji w najważniejszych sprawach, ponieważ wszystko jest wtłoczone w wąskie chaotyczne granice, przez które już nie można przeniknąć i które muszą kiedyś całkiem zdławić to, co obejmują.

61

Page 29: W Swietle Prawdy

W mym Przesłaniu często mówię o zdeformowanych • Teraz jednak te pojęcia na swej drodze zmierzającej w d ^ , c c , a c h ; wpadają w odrętwienie i nieustannie oddalają się od Światła P°W°Vl

Nie trzeba zresztą podawać konkretnych przykładów. 0 uk tłumaczenie tego procesu albo wcale by nie dbano, albo zostałoby nazwane skomplikowaną zabawą w słówka, albowiem ludzie są zbyt drętwi łub leniwi, by starali się głębiej nad tym zastanowić.

Mówiłem już także o mocy słowa, o tajemniczym działaniu spta-wiającym, że, ludzkie słowo może w kręgu ziemi tymczasowo twórczo wspomagać czynność stworzenia lub działać niszcząco. Brzmieniem, barwą głosu oraz kolejnością słów zostają bowiem w stworzeniu wprowadzone w ruch siły, które nie działają według myślenia mówcy, lecz według znaczenia i sensu słowa.

Znaczenie słowa zostało kiedyś przecież dane przez te same siły, które to słowo wprowadzają w ruch i które dlatego działają według pierwotnego, właściwego znaczenia, i na odwrót, lecz bynajmniej nie zgodnie z dążeniem mówcy. Słowo i jego znaczenie powstały w wy­niku ruchu tych samych sił i dlatego stanowią niepodzielną całość.

Z kolei ludzkie myślenie wprowadza w ruch inne nurty sił, które odpowiadają sensowi myślenia. Dlatego człowiek powinien starać się właściwie dobierać słowa, by wyrazić swe myśli, a przez to rów­nocześnie właściwiej i jaśniej odczuwać.

Załóżmy, że pytano kogoś o coś, o czym słyszał lub co mógł także częściowo oglądać. Bez cienia żenady odpowiedziałby, że wie!

Z punktu widzenia wielu powierzchownych ludzi odpowiedź ta byłaby prawidłowa, a jednak z punktu widzenia Prawdy to odpowiedź zł* i godna potępienia. Powiedzieć »wiem«, to przecież oznacza, że jestem zdolny do dokładnego opisania całej sprawy od początku do końca, włączając w to wszystkie szczegóły, które są mi znane w całym ich ciągu i z własnego przeżywania. Dopiero potem ma człowiek prawo powiedzieć, ze wie!

W słowie »wiedzieć« i w pojęciu z nim związanym zawarta jest wielka odpowiedzialność!

Zwróciłem juz uwagę w Przesłaniu na wielką różnicę między poz-

62

naniem, a tym, co zostało nauczone. Uczoność wcale jeszcze nie oznacza rzeczywistego poznania, ponieważ poznanie może być tylko czysto osobiste, a nauczyć się czegoś, znaczy przyjąć do wiadomości coś, co nie pochodzi ode mnie.

Gdy coś usłyszę i częściowo może nawet zobaczę, to wcale jeszcze nie oznacza, że rzeczywiście coś poznałem'. Człowiekowi nie wolno twierdzić »Wiem«, lecz najwyżej może powiedzieć »Słyszałem o tym* lub »Widziałem to«. Jeżeli jednak chce postąpić właściwie, to powinien zgodnie z prawdą powiedzieć »Nie wieml«

To jest pod każdym względem bardziej właściwe niż opisywanie taktów, z którymi sam nie miał niczego wspólnego, których więc nie może doskonale znać. Posiadając niepełne informacje obciążałby tylko podejrzeniami innych lub też oskarżał, a nawet stawał się niepotrzeb­nie powodem ich nieszczęścia nie znając przy tym rzeczywistych powiązań. Dlatego oceniajcie skrupulatnie przez pryzmat swego uczucia każde słowo, którego chcecie użyć.

Kto głębiej myśli, kto nie chce nadal godzić się z drętwymi po­jęciami, aby w ten sposób usprawiedliwiać swoje gadulstwo, chęć chwalenia się i złą wolę, ten łatwo zrozumie owe wykłady i przyzwy­czai się do cichej kontroli wszystkiego, co ma zamiar wypowiedzieć, trochę przy tym także spoglądając naprzód.

Wiele takich zdeformowanych i niebezpiecznych w swych skutkach pojęć znalazło wśród ziemskich ludzi swe stale miejsce. Niewolnicy rozumu trzymają się ich kurczowo i wspierają je będąc chętnymi sługami lucyferskiego działania najcięższych ciemności.

"Uczcie się starannie obserwować nurty w stworzeniu i właściwie z nich korzystać. Niosą one w sobie Bożą wolę, a przez to Bożą spra­wiedliwość w najczystszej formie. Dopiero potem znów odnajdziecie rzeczywiste człowieczeństwo, które zostało wam wyrwane.

Il lei cierpienia można by przez to uniknąć i ilu ludziom złej woli

odebrałoby to możliwość działania. Owo zło trzeba także obciążyć tym, że opis ziemskiego życia

Jezusa, Syna Bożego, nie zgadza się w niektórych punktach z rze­czywistością, a to z upływem czasu, aż do dzisiejszego dnia, pod

Page 30: W Swietle Prawdy

wpływem ludzkiego myślenia spowodowało powstanie zupełnie my­lącego obrazu. Wypaczono również sens słów, które wypowiedział, jak zresztą działo się w wypadku wszystkich nauk, które awansowały na religie i które miały przynieść ludziom uwznioślenie i udoskonalenie ducha.

W wypaczeniu pojęć jest także ukryta przyczyna wielkiego chaosu panującego miedzy wszystkimi ludźmi, którzy coraz mniej mogą się nawzajem rzeczywiście zrozumieć. Stąd wyrasta i rozkwita niepokój, niedowierzanie, obmawianie, zawiść i nienawiść.

To wszystko są pewne objawy postępującego na ziemi procesu odrętwienia!

Poderwijcie swego ducha, zacznijcie myśleć i mówić o sprawach •wzniosłych i sięgających daleko! Podstawowym założeniem jest na­turalnie nie używanie w tym celu tylko rozumu, ponieważ rozum należy do najgęstszej materii, lecz to że wytworzycie swojemu ducho­wi warunki umożliwiające znowu prowadzenie waszego rozumu, aby na nowo, zgodnie ze wskazaniem Stworzyciela, służył duchowi. Od prapoczątku postawiono was na ziemi niezdeformowanych. —

Tak wiele znajduje się już w stanie początkującego odrętwienia Już niedługo może ono opanować wszelkie wasze myślenie, a to będzie zmuszone płynąć żelaznymi korytami, które wam samym przyniosą tylko niewygody oraz cierpienie za cierpieniem i w końcu zmuszą was do zejścia na dół ze stopnia człowieczeństwa na stopień wyzbytej wszelkiej treści, tylko ciemnościom służącej maszyny, daleko od­dalonej od Światła. —

64

DZIEC1ĘCOŚĆ

Słowo »dziecięcy« jest wyrazem, którego ludzie w swym lekko­myślnym i nierozważnym sposobie mówienia używają w większości wypadków niewłaściwie.

Hamowani swym duchowym wygodnictwem nie wyczuwają w od­powiedni sposób znaczenia tego wyrazu i przez to nie mogą właściwie go pojąć. Kto tego wyrazu jednak w pełni nie pojął, ten nigdy nie będzie mógł we właściwy sposób go używać.

A przecież to właśnie dziecięcość jest solidnym mostem pozwa­lającym na wzlot ludzi do światłych wyżyn i umożliwia dojrzewanie oraz doskonalenie każdego ludzkiego ducha, by wolno mu było wiecznie przebywać w tym stworzeniu, które jest domem należącym do Boga Ojca. Bóg umożliwił ludziom przebywanie w tym domu, jeżeli... pozostaną gośćmi przez Niego mile widzitnrymil Gośćmi, którzy nie mszczą pomieszczeń łaskawie im pozostawionych, by przebywali w nich przy stale bogato zastawionym stole.

Lecz jakże niezmiernie odległy jest dzisiaj człowiek od owej tak dla niego potrzebnej dzicciccości!

A przecież bez niej nie może dla swojego ducha niczego osiągnąć. Duch musi być dziecięcy, albowiem jest i zawsze będzie dziecięciem stworzenia, nawet gdy osiągnął pełną dojrzałość-

Dziecię stworzenia! W tym spoczywa głęboki sens; przecież żeby zostać dziecięciem Bożym, trzeba się najpierw rozwinąć. Osią gniecie tego celu zależy od stopnia poznania, które duch jest chętny sobie przyswoić na swej drodze przez wszystkie materie

Owa ochota musi jednak także przejawić się czynem. \? poziomach ducha wola jest równocześnie także czynem. Tam woła i czyn są ze sobą nierozeru\ilnie połączone. Tak jednak dzieje się tylko w po­ziomach duchowych, a nie w materiach- Im bardziej gęsty i ciężki jest dany poziom materii, tyra bardziej oddalony jest czyn od "woli.

65

Page 31: W Swietle Prawdy

0uT'-iL8CSt,° ,ieSt P r z e s z k o d ? . P o k o n a m y się choeu

przykładzie dźwięku, który musi ruchem pokonać materię hal ^ go w zależności od stopnia swej gęstości. Można to jasno *Jb* wować nawet w wypadku krótszych odległości.

Jeżeli ktoś rabie drzewo lub na budowie wbija gwoździe w oW to ruch jego narzędzia można wprawdzie zaobserwować od razu, 1^ dźwięk dotrze do nas dopiero za kilka sekund. To tak bardzo rzut, się w oczy; że na pewno każdy człowiek to zauważył.

Podobna, lecz o wiele trudniejsza, jest sytuacja z ludzką wolą i czynem na ziemi. Wola zapłonie w duchu i w duchu natychmiast jett czynem. Do tego, by wola mogła w widzialny sposób przejawić sif w gęstomaterialności, potrzebne jest jednak gęstomaterialne ciało. Po upłynięciu kilku sekund od przejawu woli ciało reaguje tylko w wy­padku impulsu. W tym wypadku z obiegu została wyłączona przednia część mózgu, która przedłuża ów proces i która ma za zadanie po­średniczyć w powstaniu drogi od woli aż po cielesny przejaw.

Zwykle droga trwa poniekąd dłużej. Często zdarza się, że czyn, który nastąpi, jest słabszy lub wcale nie nastąpi, ponieważ dążenie zostało na dłuższej drodze osłabione lub całkiem zatrzymane przez dociekliwy rozum.

Chociaż nie ma to bezpośrednio z tym związku, to i tak chciałbym wskazać na skutki działania prawa przyciągania jednorodnego, które uaikaj% uwadze, chociaż wyraźnie przejawiają się w ludzkim pos­tępowaniu.

Ziemskie prawa ludzi są opracowane przez ziemski rozum i są także przez rozum realizowane. To dlatego czyny zaplanowane przez rozum, a więc szyny przemyślane, aą oceniane i karane bardziej surowo od czynów wykonanych w afekcie, a więc bez namysłu. Nieprzemyślane czyny bywają z reguły oceniane bardziej pobłażliwie.

W rzeczywistości ma to związek, chociaż tego ludzie nie zauważają, z jednorodnością rozumowego działania, z ciśnieniem prawa stworze­nia na wszystkich tych, którzy się bezwarunkowo rozumowi pod­porządkowują. Dla nich to całkiem zrozumiałe.

W ten sposób przypisuje się, w ogóle o rym nie wiedząc, największą

66

część winy za czyny popełnione w afekcie poziomowi duchowemu. Prawodawcy ani sędziowie niczego nie podejrzewają, ponieważ opie­rają się na zupełnie innych, wyłącznie rozumowych zasadach. Lecz przy głębszym namyśle, znając prawa działające w stworzeniu, pojawi się wszystko w zupełnie innym świetle.

Żywe Boże prawa w stworzeniu działają jednak także podczas innych wypadków ziemskiego osądzania i skazywania całkiem nie­zależnie i samodzielnie. Ludzkie ziemskie prawa i pojęcia nie mają na nie wpływu. Chyba żadnemu poważnemu człowiekowi nie wpadnie na myśl, że rzeczywista wina, a nie to, co -winą ludzie nazywają, może być kiedykolwiek przed bożymi prawami odczyniona równocześnie z odsiedzeniem wyroku, który podyktował ludzki rozum!

Już od tysiącleci chodzi tu jakby o dwa całkiem różne światy, które zostały od siebie oderwane poprzez ludzkie czyny i myślenie, chociaż miał to być tylko jeden świat, w którym panowałyby tylko prawa Boże.

Taka ziemska kara może doprowadzić do odpokutowania tylko wtedy, jeżeli ziemskie prawa i wyroki są absolutnie zgodne z prawami Bożymi w stworzeniu.

Są wszakże dwa rodzaje afektu. Takie, które już opisałem i które właściwie powinny być nazywane impulsami oraz afekty, które nagle

I powstają w mózgu przednim, a więc nie w duchu i które dlatego należą do rozumu. Nie można przewidzieć, kiedy się przejawią, lecz nie powinny być traktowane tak samo ulgowo, jak czyny impulsywne.

Rozróżnić je i sprawiedliwie osądzić będą mogli jednak tylko tacy ludzie, którzy znają wszystkie Boże prawa w stworzeniu oraz ich. skutki. To pozostaje sprawą przyszłości, kiedy ludzie nie będą już popełniać samowolnych czynów, ponieważ będą duchowo tak dojrzali, że będą mogli współbrzmieć tylko w Bożych prawach, i to we wszel­kim swym myśleniu i postępowaniu.

Powyższa dygresja niech będzie tylko podnietą zmuszającą do myślenia. Nie należała do głównego tematu tego wykładu.

Trzeba sobie tutaj zapamiętać tylko jedno, a mianowicie to , t e wola i czyn w poziomach duchowych stanowią jedność, podczas gdy w po­ziomach materialnych są od siebie oddzielone gatunkiem materii

67

Page 32: W Swietle Prawdy

Dlatego Jezus już kiedyś mówił ludziom: Duch jest zapewne gotów, łea ciało jest słabe! Ciało gęstomaterialne wiec nie realizuje wszystkiego, co w duchu było już wolą i czynem.

Duch jednak mógłby również na ziemi, w szacie z materii gęstej, sprawić, by jego dążenie stawało się zawsze gęstomaterialnym czynem, gdyby nie był zbyt leniwy. Nie może odpowiedzialności za to zwalać na ciało; ciało dane było do dyspozycji każdemu duchowi tylko jako instrument, którego musi nauczyć się używać oraz musi korzystać z niego we właściwy sposób.

Duch jest wiec dziecięciem stworzenia. I musi w nim dziecięcym pozostać, jeśli chce spełnić zadanie, które w stworzeniu otrzymał. Panowanie rozumu oddaliło człowieka od dziecięcości, ponieważ nie mógł jej »pojąć« taką, jak? jest rzeczywiście. W ten sposób stracił jednak oparcie w stworzeniu, a ono musi obecnie wyizolować go niczym obcego, awanturnika i szkodnika, który narusza pokój i wpro­wadza zamęt, by samo mogło pozostać zdrowe.

W ten sposób dojdzie do tego, że ludzie sami wykopią sobie grób swym niewłaściwym sposobem myślenia i postępowania. —

Zastanawia fakt, że każdy człowiek, który chce choć raz naprawdę pozwolić zadziałać na siebie Świętom Bożego Narodzenia, musi spróbować przenieść się do swego dzieciństwa!

To przecież jest dosyć wyraźnym sygnałem mówiącym mu, że jako dorosły jut absolutnie nie potrafi przeżywać ich w uczuciach. To także oczywisty dowód na to, że utracił coś, co posiadał będąc dzieckiem! Dlaczego ludzie o tym nie pomyślą?

Znowu chodzi tu o duchowe lenistwo, które nie pozwala im, by poważniej traktowali te sprawy. »To dla dzieci*, myślą sobie, »Doros*li nie mają czasu!* Muszą myśleć o czymś bardziej poważnym.

Sprawy poważne! Za nimi kryje się pogoń za dobrami ziemskimi, a wiec praca rozumu! To rozum, by nie utracić przewagi, od razu odsuwa na dalszy plan wszelkie wspomnienia, jeżeli uczuciu pozwoli się kiedy zadziałać!

We wszystkich tych pozornie błahych faktach można by rozpoznać te największe sprawy, gdyby tylko rozum dał na to więcej czasu. Lecz

68

on panuje i walczy o to stosując wszelki podstęp i fałsz. To znaczy nie on, lecz w rzeczywistości walczy to, co używa go jako instrumentu i za nim się kryje: ciemności!

To ciemności nie chcą pozwolić, by człowiek we wspomnieniach odnalazł Światło. A. jak duch usiłuje odnaleźć Światło, by czerpać z niego nową siłę, poznacie według tego, ze wraz ze wspomnieniami o Bożym Narodzeniu przeżytym w dzieciństwie budzi się bliżej nieokreślona tęsknota, zdolna przejściowo wprowadzić wielu ludzi w sentymentalny nastrój.

Ów przesiąknięty uczuciem nastrój mógłby stać się najlepszą glebą dla przebudzenia, gdyby został wykorzystany, i to natychmiast, z maksymalną siłą. Niestety, dorośli są w stanie wykorzystać ów nastrój w najlepszym wypadku do rozbudzenia marzeń, przy czym zmarnują powstającą siłę i przegrają. "W marzeniach odejdzie także okazja, która mogłaby przynieść pożytek lub z której można by było skorzystać.

K jeśli wielu takich uroni przy okazji kilka łez, to wstydzi się, stara się je ukryć, opamięta się w nagłym drgnieniu ciała, w którym bardzo często widać podświadomą przekorę.

Jak bardzo mogli ludzie skorzystać z tego wszystkiego. Nie bez przyczyny przez wspomnienie dzieciństwa przebija cichy żal. To podświadome przeczucie utracenia czegoś, po czym pozostała pustka i niemożność odczuwania na sposób dziecka.

Przecież na pewno często zauważyliście, że cicha obecność czło­wieka, w którego oczach pojawi się niekiedy dziecięcy błysk, działa oświezająco i przyjemnie.

Dorosły niech nie zapomina, że dziecięcy nie znaczy to sauno, co dziecinny. Nie wiecie także, dlaczego dziecięcość może tak działać i czym właściwie jest! 1 dlaczego Jezus mawiał: "-Bądźcie jak dzieci!«

Byście zbadali, co jest dziecięce, musicie sobie najpierw wyjaśnić to, że dziecięcość nie ma ładnego związku z dzieckiem. Sami na pewno znacie dzieci, którym właściwie brak pięknej dziecięcości! Są więc dzieci, które dziecięcości nie znają! Złośliwe dziecko nigdy nie przejawi się w sposób dziecięcy, tak samo zresztą, jak dziecko

Page 33: W Swietle Prawdy

nieprzystosowane czy dokładniej powiedziawszy niewycW,, . Z tego jasno wynika, że dziecięcośc i dziecko to dwie różne", SI

niedzielne sprawy ' To, co nazywa się na ziemi dziecięcym, ma swe źródło w czystoia

jest częścią jej działania! W czystości pojmowanej w wyższym sensie nie tylko w ziemsko ludzkim. Człowiek, który żyje w promieniu Boskiej czystości, który w swym wnętrzu pozostawia miejsce na promyk czystości, uzyskał w ten sposób także dziecięcośc, i to bez względu na to, czy jest w wieku dziecka, czy już jest dorosły.

Dziecięcośc jest przejawem wewnętrznej czystości, to znak, źe taki człowiek oddał się czystości, że jej służy Tb wszystko są przecież tylko różne sposoby wyrażania, w rzeczywistości chodzi stale o to samo.

A więc tylko dziecko wewnętrznie czyste może oddziaływać dzie­cięco i tak samo dorosły, który chowa w sobie czystość. Dlatego odświeża, ożywia i wzbudza także zaufanie!

A gdzie jest prawdziwa czystość, tam może zaistnieć także prawdzi­wa miłość. Przecież miłość Boża działa w promieniu czystości Pro­mień czystości jest dla niej droga, po której kroczy Inną drogą nie mogłaby iść.

Kto nie przyjął do swego wnętrza promienia czystości, w tym nigdy nie będzie mógł zaświtać promień Bożej miłości!

Dziecięcośc jednak człowiek odrzucił sam, ponieważ odwrócił się od Światła poprzez swoje jednostronne rozumowe myślenie, któremu ofiarował wszystko, co mogło go wynieść wzwyż. W ten sposób przykuł się tysiąckrotnymi łańcuchami mocno do ziemi, a więc do gęstej materii, która będzie trzymać go w niewoli tak długo, dopóki sam się od niej nie wyzwoli. To jednak nie może nastać poprzez ziemską śmierć, lecz tylko i wyłącznie w wyniku duchowego prze­budzenia.

C N O T L I W O Ś Ć

Cnottiwość jest pojęciem tak niewiarygodnie przez ziemskich ludzi zawężonym, ie z jej rzeczywistego znaczenia nie pozostało jut nic. Nawet pojęciu cnotliwości został nadany niewłaściwy kierunek, co oczywiście musiało spowodować, że owa deformacja przyniosła wielu ludziom zbędne troski, a bardzo często wręcz niewymowne cierpienie.

Zapytajcie gdziekolwiek, co to jest cnotliwość, a wszędzie otrzy­macie odpowiedz, że cnotliwość to określenie nienaruszenia powłoki cielesnej. Chociaż na różne sposoby ujęty, zawsze będzie to naj­bardziej szczytny pogląd, na jaki stać ziemskich ludzi.

Świadczy to o małostkowym sposobie myślenia ludzi, którzy bez reszty podporządkowują się rozumowi, ten zaś sam wytyczył granice wszystkiego co ziemskie, ponieważ na więcej go nie stać, albowiem możliwości jego działania wywodzą się z ziemskiego.

Tak więc człowiek bardzo łatwo mógłby być uważany za cnotli­wego, zyskałby sobie w ten sposób poważanie, a przy tym chodziłoby o próżne hołdowanie sobie samemu. "W ten sposób nie dostanie się jednak ani o krok wyżej na drodze do świetlistych ogrodów, które, określane także rajem, są błogim celem ludzkiego ducha.

Ziemskiemu człowiekowi nie pomoże utrzymywanie swego ciała w nienaruszonym stanie, jeżeli przy tym skala swego ducha, który później nie może przekroczyć progu prowadzącego wzwyż z jednego stopnia do drugiego.

Cnotliwość jest inna niż ludzie mniemają, jest o wiele większa i nie wymaga naruszania praw natury. To byłoby przecież równoznaczne z naruszaniem praw współbrzmiących w Bożym dziele i musiałoby przejawić się niekorzystnie.

Cnotliwość jest ziemskim odpowiednikiem czystości, która jest boska. To dążenie ludzkich duchów do realizacji w gęstej materii przeczuwanego odblasku tego, co w boskim jest oczywiste. Czystość

71

Page 34: W Swietle Prawdy

jest boska, a człowiek zastępuje ją cnotliwością, a wi c c ducho obrazem, który może i powinien być widoczny w ziemskim po?* powaniu.

To powinno dla każdego dojrzałego ludzkiego ducha wyStarCZyc

jako podstawowe prawo, na którym opiera się urzeczywistnianie cnodiwości. Lecz na tej ziemi człowiek zdolny jest pod naciskiem wielu własnych życzeń udawać przed samym sobą coś, czego w rzeczy­wistości w nim nie ma, i to tylko po to, by osiągnąć spełnienie swych życzeń.

Samolubstwo przepycha się na wiodącą pozycję i paraliżuje napraw­

dę czyste dążenie! Człowiek nigdy do tego sam się nie przyzna, lecz pozwala beztrosko tym się popędzać. A kiedy już naprawdę nie wie, co innego mógłby sobie wmówić, to nazywa swoje często bardzo widoczne dążenie do spełnienia swych własnych chybionych życzeń koniecznym poddaniem się losowi.

Dlatego potrzebne mu są jako wytyczne oraz oparcie jeszcze inne wyjaśnienia, które by mu umożliwiły poznanie i przeżycie, czym cnotliwość naprawdę jest, jak wygląda według woli Bożej, która nie żąda na ziemi żadnego oderwania się od natury.

W boskości czystość ciasno połączona jest z miłością! Dlatego człowiekowi nawet na ziemi nie wolno próbować tych dwóch spraw od siebie oddzielać, jeżeli chce od nich doznać błogosławieństwa.

Lecz także miłość stała się na ziemi tylko szpetną karykaturą tego, czym rzeczywiście jest. Dlatego bez poprzedzającej zmiany nie może zjednoczyć się z pojęciem prawdziwej czystości.

Wszystkim usiłującym osiągnąć cnotliwość daję w tym miejscu radę, która będzie dla nich oparciem, jakiego człowiekowi na ziemi potrze­ba, by mógł żyć tak, jak chce tego prawo stworzenia, a więc tak, jak to również Bogu jest miłe:

•Kto nieustannie w swym postępowaniu myśli o tym, by nie spo­wodować szkody ufającemu mu współbliźniemu i nie uczyni niczego, co później by go gnębiło, będzie zawsze postępował w sposób nie obciążający go duchowo i dlatego może być naprawdę nazywany cnotliwym!*

72

. ^ kiedy tylko zostaną -właściwie pojęte, mogą być dla rep-TeS

Toskliwyra przewodnikiem na drodze przez całe stwo-

cZłowieka ^ ° w a d z ? g Q wjwyż do światłych ogrodów, do jego praw-rzenie^ p°P ^ ^ t Q ^\ucz do właściwego działania, na ziemi, d?oviZ w nich zawarta jest prawdziwa cnotliwość.

Syn Boży, Jezus, wyraził dokładnie to samo w słowach: „Miłuj bliźniego swego, jak siebie samego!* Musicie jednak być ostrożni, by nie popaść w schematy starych

jutjzjjicri błędów. Tak się stanie, jeżeli znów będziecie próbować poprawiać i częściowo wypaczać sens powyższych słów po to , by służyły waszym osobistym celom, by was uspokajały, gdy postępujecie niewłaściwie oraz by pomagały waszych współbliźnich ukołysać w stan obojętności czy nawet ślepoty.

Przyjmijcie te słowa tak, jak trzeba je przyjmować, a nie tak, jak wam to odpowiada i jak jest to wygodne dla was oraz dla waszych egoistycznych życzeń. Potem staną się w waszych rękach najostrzej­szym mieczem, którym będziecie mogli odeprzeć wszelkie ciemności, jeżeli tylko będziecie chcieli. Pozwólcie owym słowom w swym wnętrzu we właściwy sposób odżyć, a potem będziecie, niczym ogar­nięci euforią zwycięzcy, z podzięką przyjmować życie na ziemi.

73

Page 35: W Swietle Prawdy

PIERWSZY KROK

Niech moje Słowo w was ożyje, albowiem tylko to jedyne może wa przynieść taki pożytek jakiego potrzebujecie, by wasz duch mógł wzlecieć w górę do światłych wyżyn wiecznych ogrodów Bożych,

Nie wystarcza o mym Słowie wiedzieć! Nawet gdybyście umieli całe moje Przesłanie cytować z pamięci zdanie po zdaniu, by pouczać siebie i swych bliźnich... to nie będzie z tego użytku, jeżeli według niego nie postępujecie, jeżeli w sensie mego Słowa nie myślicie i według niego nie urządzacie całego swojego ziemskiego życia. To musi być czymś oczywistym, czymś, co przeszło wam do krwi i czego nie da się od was oddzielić. Jedynie w tym wypadku będziecie mogli czerpać z mego Przesłania wieczne wartości, które są dla was w nim zawarte.

Poznacie ich według ich czynów! Te słowa Chrystusa odnoszą się przede wszystkim do wszystkich czytelników mego Przesłania! "Według ich czynów, to znaczy w ich działaniu, a więc w myśleniu i w ich codziennym życiu na ziemi! Do czynów należy także wasza mowa, nie tylko wasze postępowanie; przecież mowa także/etf czynem, któ­rego skutki dotychczas lekceważyliście. Należą do tego nawet myśli!

Ludzie na ogół mawiają, że myśli »cłu nie podlegają*. W ten sposób chcą zaznaczyć, że za myśli nie mogą być ziemsko pociągani do odpowiedzialności, ponieważ te znajdują się na stopniu, na który ludzkie ręce nie sięgają.

Igrają wiec często w najbardziej lekkomyślny sposób z myślami lub, mówiąc dokładniej, igrają w swym myśleniu. To, niestety, często bardzo niebezpieczna zabawa, chociaż lekceważą sprawę i mniemają, że wyjdą z tego nietknięci.

W tym wypadku jednak mylą się, albowiem nawet myśli należą do gęstomaterialności i wyłącznie w niej muszą być bezwarunkowo odczy­nione. Dopiero potem duch staje się zdolny do nieskrępowanego wznoszenia się w górę, kiedy oddzieli się od ziemskiego ciała.

74

Dlatego starajcie się, żeby nawet wasze myśli nieustannie współ­brzmiały w sensie mego Przesłania tak, byście dążyli tylko do tego, co szlachetne, i nie schodzili w dół w mniemaniu, że nikt tego nie widzi lub nie słyszy.

Myśli, słowa i czyny widzialne należą wyłącznie, do królestwa gęstomaterialności tego stworzenia!

Myśli działają w lekkiej gęstomaterialności, słowa w średniej, a zew­nętrzne czyny formują się w najcięższej, a więc najgęstszej materii. Wszystkie trzy wymienione przejawy waszej aktywności są gęsto-materialne!

Pormy owych trzech gatunków są jednak ciasno ze sobą powiązane, ich uczynki wpływają na siebie wzajemnie. Co to dla was znaczy i jak często przenikliwie wpływa to na przebieg całego waszego bytu, nie jesteście na razie w stanie nawet sobie wyobrazić.

Znaczy to, że także myśl może jeszcze samodzielnie działać dalej w zależności od swego gatunku i wzmacniać wszystko jednorodne z nią w średniej gęstomaterialności. W ten sposób pomaga wytwarzać łormy mające więcej siły. Ten proces stopniowo wzmaga się, aż w koń­cu powstanie widzialna i skuteczna forma, która przejawi się w materii najgęstszej, a wy przy tym tylko pozornie nie uczestniczycie bez­pośrednio w tym wszystkim.

Świadomość działania tego mechanizmu jest druzgocąca, jeżeli znamy lekkomyślność i beztroskę żyjących na ziemi ludzi.

Bez względu na to, czy wiecie o tym, czy nie, jesteście współu­czestnikami wielu czynów, które popełnił któryś z waszych bliźnich tylko dlatego, że otrzymał wyżej wyjaśnionym sposobem porcję siły, która była zdolna doprowadzić go do materialnej realizacji czegoś, co do tej pory pozostawało w nim w spokoju i z czym dotychczas tylko igrał w myślach.

Wielu ziemskich ludzi bardzo często z niezadowoleniem stoi nad ja­kimś czynem swego bliźniego, z oburzeniem odsądza i odrzuca ów czyn, a przy tym przed wiecznymi prawami Bożymi są aa niego współodpo­wiedzialni. Przy tym może chodzić o człowieka całkiem dla nieb. obcego i o czyn, którego sami nigdy by w najgęstszej materii nie popełnili.

Page 36: W Swietle Prawdy

Tylko przemyślcie te procesy dogłębnie. Dopiero potem nareszcie we właściwy sposób pojmiecie, dlaczego wołam do was w swym Przesłaniu: •Utrzymujcie ognisko swych myśli czyste, w ten sposób zasiejecie pokój, a wy będziecie szczęśliwi!«

Jeżeli wszak,w owym procesie oczyszczania staniecie się dosta­tecznie mocnymi, to liczba przestępstw popełnianych na ziemi zma­leje, przestępstw, za które wielu z was współodpowiada, nawet o tym nie wiedząc.

Czas i miejsce takich czynów, za które możecie stać się współ­odpowiedzialni, nie gra przy tym roli. Nawet gdyby zostały po­pełnione w przeciwległej części globu w porównaniu z tą, gdzie przebywacie, w miejscach, gdzie wasza noga dotychczas nigdy nie stanęła i o których nawet nie wiecie. Wasze igranie z myślami potrafi wzmocnić jednorodność wszędzie tam, gdzie ją odnajdzie, bez wzglę­du na odległość, narodowość czy kraj.

W ten sposób z czasem mogą myśli nienawiści i zazdrości atakować poszczególnych ludzi, grupy lub całe narody, w których odnajdą jednorodność, i mogą je zmuszać do czynów, których formy końcowe będą całkiem odmienne od tych, które początkowo powstały w wy­niku waszego igrania z myślami.

Skutek przejawi się potem zależnie od tego, jakie uczucie kierowało człowiekiem wykonującym czyn podczas jego popełniania. W ten sposób możecie dopomóc w popełnianiu czynów okrutnych i prze­rażających, które w rzeczywistości nawet przez myśl by wam nie przeszły, a jednak jesteście z nimi połączeni i część działania zwrot­nego musi obciążyć waszego ducha, musi na nim zawisnąć, niczym balast, kiedy duch odłączy się od ciała.

Możecie jednak również, wręcz na odwrót, o wiele bardziej przy­czynić się do powstania pokoju i szczęścia ludzkości, możecie czystym i radosnym myśleniem brać udział w czynach dobrych, które wy­konują na przykład całkiem obcy ludzie za waszym przyczynieniem.

Stamtąd oczywiście równocześnie płynie do was także błogo­sławieństwo, a wy nie wiecie dlaczego do was przychodzi.

Gdybyście mogli tylko raz zobaczyć, jak nieugięta sprawiedliwość

76

najświętszej woli Bożej nieustannie wypełnia się w samoczynnych prawach tego stworzenia i wpływa na każdą poszczególną myśl, która w was tkwi, to wytężalibyście wszystkie siły, by zachować czystość swych myśli!

Dopiero w ten sposób staniecie się tymi ludźmi, których chce Stworzyciel z miłością doprowadzić do poznania swego dzieła, do poznania, które wynajmie im wieczność i uczyni z nich pomocników w stworzeniu. Tacy są godnymi przyjmowania wzniosłych łask prze­znaczonych dla ludzkiego ducha, by ten w radosnym i wdzięcznym dawaniu przetworzył je i podał dalej tym tworom, które mogą je przyjmować tylko w ten sposób przez człowieka przetworzone i które w wyniku upadku ludzkiego ducha są od łask tych dzisiaj grzesznie odcięte, chociaż, żyły już w czasach lepszej, czyściej żyjącej ludzkości.

W ten sposób jednak rozżarzyliście dla siebie w życiu na ziemi dopiero jedno jedyne zdanie z mego Przesłania!

To zdanie najtrudniejsze, które później jednak całą resztę ułatwi i którego spełnienie zapewne spowoduje od razu ziemsko dla was widzialne i namacalne cuda. —

Kiedy już tak się opanowaliście, czeka na waszej drodze jeszcze jedno niebezpieczeństwo powstałe z wypaczonego ludzkiego myśle­nia: w panowaniu nad myślami poznacie siłę, którą zbyt chętnie będziecie chcieli wtłoczyć w całkiem konkretne formy, by służyła temu lub owemu specyficznemu celowi waszych osobistych życzeń)

Przed tym właśnie chcę was już dziś ostrzec. Albowiem niebez­pieczeństwo może was skrępować, a wy zaginęlibyście w nim niż po wejściu na właściwą drogę.

Strzeżcie się wymuszania owej czystości myśli fearczotw/j walką. Albowiem w ten sposób zmuszalibyście ją do podążania konkretnymi torami i wysiłek wasz stałby się tylko tanią sztuczką, byłaby tylko sprawą sztucznie wymuszoną i nie mogłaby nigdy mieć tak wielkiego skutku, jaki mieć powinna. Wasz wysiłek przyniósłby szkodę zamiast pożytku, ponieważ brakowałoby temu szczerości prawdziwego uczu­cia. Znów chodziłoby tylko o działanie waszego rozwmowego dążenia, nigdy jednak o pracę waszego ducha. Ostrzegam was przed tym.

Page 37: W Swietle Prawdy

Myślcie o moim słowie w Przesłaniu, które mówi prawdziwa wielkość zawarta jest tylko w skromności, albowi *S*ellt» dziwa wielkość jest skromna. Może prędzej pojmiecie ową skro" która mam na myśli, jeżeli potraktujecie ja jak przejecie, a na jejnu* postawicie ludzko ziemskie pojęcie prostoty. To chyba leży bT* waszego zrozumienia i trafia w samo sedno. Ze>

Dążeniem myśli nie możecie narzucić swym myślom owej C2 s tości, którą mam na myśli. Czyste dążenie musi w was wynurzyć si z waszego uczucia, w naturalny sposób, bez wmuszania go w słowa które mogą wytworzyć tylko pojecie ograniczone. Tak jednak poste-pować nie wolno. Wszechogarniające dążenie do dobra jest właśnie tym, czego potrzebujecie. Dobro powinno ogarnąć i przeniknąć na wskroś każdą waszą powstającą myśl, zanim jeszcze może stać się formą.

To nie takie trudne, nawet o wiele łatwiejsze od wszelkich innych prób. Wystarczy tylko dać przejście prostocie, w której nie może powstać pycha rozumu wynikająca z własnych zdolności i własnej siły. Zaniechajcie rozumowego myślenia i pozwólcie swobodnie płynąć tkwiącej w was szlachetności i dobroci. Dopiero potem zyskacie te prawdziwe podstawy do myślenia, które wynika z dążenia waszego ducha. Efekt tego działania spokojnie pozostawcie pracy rozumu, by wykonał to w najgęstszej materii. W ten sposób nie może dojść do sformowania czegoś niewłaściwego.

Odrzućcie precz wszelkie dręczące myśli i w zamian zawierzcie własnemu duchowi. On sobie już znajdzie właściwą drogę, jeżeli mu jej sami nie zamurujecie. Być swobodnego ducha znaczy tyle samo, co pozwolić duchowi w sobie podążać własne drogą! Wtedy nie może nie zmierzać w strunę wyżyn. Przecież w górę z pewnością stale ciągnie go jego jednorodność. Dotychczas był przez was samych wstrzy­mywany, w wyniku czego nie mógł wzbić się w górę. W ten sposób ograniczyliście jego rozmach, spętaliście jego skrzydła.

Podstawa, której nie motecie i której nie wolno wam ominąć, podstawa do powstania nowej lepszej ludzkości zawarta jest w tym jednym zdaniu: • Utnymunit ognisko twych mym' czyste/*

H

• w zaczynał To jego f ^ V j S s V * S

^ w a d z i ć go wzwyż-nieustannie P'°

Page 38: W Swietle Prawdy

ŚWIAT

Świat! Kiedy człowiek używa tego słowa, to wymawia go często bezmyślnie, nie tworząc obrazu, który by odzwierciedlał, jaki właści­wie jest ten świat, o którym mówi.

"Wielu starając się wyobrazić sobie pod tym pojęciem coś kon­kretnego widzi wszakże w duchu niezliczone ciała niebieskie o róż­nych właściwościach i rozmiarach, uporządkowane w układy sło­neczne, jak wędrują przez wszechświat po swoich trajektoriach. Wiedzą, że można odkrywać nieustannie nowe obiekty w miarę dosko­nalenia przyrządów służących do ich obserwacji. Przeciętnego czło­wieka w końcu zadowala wyraz "nieskończoność", w wyniku czego powstaje w nim mylące i fałszywe wyobrażenie.

Świat nie jest nieskończony Jest materialnym stworzeniem, a więc dziełem Stworzyciela. Dzieło to stoi, jak zresztą każde dzieło, obok swego Twórcy i jako takie jest ograniczone.

Ci, którzy nazywają siebie postępowymi, są często dumni ze swego poznania, które mówi im, że Bóg zawarty jest w całym Stworzeniu, w każdym kwiatku i każdym kamieniu, że siły napędzające naturę są Bogiem, a więc, że Bogiem jest wszystko to niezbadane, co można wyczuć, lecz nie można tego w rzeczywistości pojąć. Nieustannie działająca Prasiła, wieczne, samo siebie regenerujące źródło siły, bezistotne Praświatło. Uważają siebie za bardzo postępowych myśląc, że wszędzie odnajdują Boga, ze spotykają się z Nim wszędzie w pos­taci siły napędowej, która ciągle działa w kierunku doskonałości będące) jedynym celem rozwoju, sny napędowej, która przez wszystko przenika.

lak) pogląd jest właściwy tylko w pewnym sensie. W całym stwo-rzeniu spotykamy się tylko z Jego wolą, a więc z Jego Duchem, z Jego siła. On sam stoi wysoko nad Stworzeniem.

IW U11 eme materialne jest już od swego początku związane r nie-

80

zmiennymi prawami tworzenia i rozkładu, albowiem to, co nazywamy prawami natury, jest twórczą wolą Boga, która swym działaniem nieustannie światy tworzy i rozkłada. Owa twórcza wola jest jednolita w całym stworzeniu, do którego należy świat subtelnomaierialny i gęstomaterialny, jako jedna, monolityczna całość.

Bezwarunkowa i niezachwiana jednolitość odwiecznych praw, a więc Odwiecznej Woli, niesie ze tobą to, że nawet najmniejszy proces na gęstomaterialnej ziemi przebiega w ten tam sposób, w jaki dzieje się to podczas każdego procesu, a więc nawet podczas naj­potężniejszych wydarzeń w całym stworzeniu, czyli także przy two­rzeniu samym.

Pierwotna forma Prawoli jest prosta i nieskomplikowana. Wystar­czy tylko raz zrozumieć, o co w niej chodzi, i od razu odnajdziemy ją we wszystkich zjawiskach. Złożoność i niepojętość wielu procesów tkwi tylko w tym, że dochodzi do wzajemnego wielokrotnego oddzia­ływania wielu bocznych pośrednich dróg, które utworzyli ludzie swymi różnorodnymi dążeniami.

Dzieło Boże, świat, jest więc jako stworzenie poddane działaniu zawsze jednakowych i doskonałych Bożych praw, z nich także powsta­ło i dlatego jest ograniczone.

Artysta, na przykład, jest również »zawarty« w swym dziele, spływa z nim, a przecież stoi, jako osoba, obok niego. Dzieło jest ograniczone i przemijające, co jednak nie oznacza, że zdolności artysty także. Artysta, a więc twórca dzieła, może zniszczyć twe dzieło, w którym jest zawarte jego dążenie, lecz nie dotyczy to jego samego. On bez względu na to zawsze pozostaje artystą nadal.

Artystę poznajemy i odnajdujemy w jego dziele, staje się dla na bliskim i nie ma potrzeby, abyśmy widzieli go osobiście. Posiadamy jego dzieła, jego dążenie jest w nich zawarte i oddzialywuje na nas, w nich spotykamy się z nim, chociaż on tam może żyć od nas bardzo oddalony.

Samodzielnie tworzący artysta i jego dzieło dają mętny odblask tego, jaki jest stosunek Stworzyciela do stworzenia.

Wieczny i bez końca, a więc nieskończony, jest tylko kolobieg

Page 39: W Swietle Prawdy

stworzenia w nieustannym powstawaniu, zanikaniu i znowuwy^ rzaniu. 1 w a -

W tym procesie spełniają się także wszystkie objawienia i obietnice W korku wypełni się w nim także obietnica »sądu ostatecznego* dl tej ziemi!

Ostateczny, konamy sąd raz nadejdzie dla każdego niebieskiego ciała materialnego, lecz nie dzieje się to w całym stworzeniu równo­cześnie.

To nieunikniony proces przebiegający w tej części stworzenia, która w swym kołobiegu dotarła do punktu, na którym musi rozpocząć się jej rozkład, by na dalszej drodze mogła się znowu formować.

Nie utożsamiajcie owego wiecznego kołobiegu z obiegiem ziemi oraz innych planet wokół ich słońc. Chodzi tu o wielki, olbrzymi krąg, po którym znowu zgodnie z prawem poruszają się wszystkie układy słoneczne wykonując przy tym swe własne ruchy wewnętrzne.

Punkt, na którym ma rozpocząć się rozkład każdego ciała nie­bieskiego, jest dokładnie ustanowiony, i to znów w oparciu o kon­sekwentne prawa natury. To całkiem konkretne miejsce, na którym proces rozkładu musi zacząć się rozwijać bez względu na to, w jakim stadium znajduje się owo ciało niebieskie i jego mieszkańcy.

Kołobieg bezlitośnie popędza ku temu każde ciało niebieskie, w wyniku czego godzina rozkładu napełni się bez opóźnienia. Rozkład wszakże w rzeczywistości oznacza dla całego stworzenia tylko przemia­nę, tylko okazję do dalszego rozwoju. Potem nadchodzi dla człowie­ka decydujące »albo-albo«. Albo zostanie podniesiony ku Światłu — tak będzie, gdy dążył do duchowości, albo pozostaje związany z ma­terią, do której lgnie, jeżeli z przekonaniem oświadcza, że tylko materialne posiada wartość.

W tym wypadku nie będzie mógł zgodnie z prawem z powodu swego własnego dążenia wzięcieć nad materię i zostanie razem z nią na ostatnim etapie drogi wciągnięty w rozkład. To jest potem duchową śmiercią! Oznacza to wykreślenie z księgi życia.

Ten, w zasadzie całkiem naturalny proces, jest oznaczany także jako wieczne potępienie, ponieważ człowiek w ten sposób porwany w roz­

kład definitywnie przestaje »być osobowością*. To najgorsze, co może człowieka spotkać. Zostanie potraktowany jak »niepotrzeb«y ka­mień*, którego nie można w duchowym budowaniu wykorzystać i dlatego musi zostać rozkruszony.

Owo oderwanie ducha od materii, urzeczywistniające się znów na podstawie całkiem naturalnych procesów i praw, jest tzw. sądem ostatecznym, z którym łączą się wielkie przewroty i zmiany.

To, że ów rozkład nie nastąpi w ciągu jedynego ziemskiego dnia, jest oczywiste i każdy może łatwo to zrozumieć; albowiem w dziejach świata tysiąc lat jest jak jeden dzień.

Jesteśmy akurat na początku tego okresu. Ziemia obecnie dochodzi do punktu, w którym zmienia swą dotychczasową drogę, a to z kolei będzie można bardzo mocno w gęstomaterialności odczuć. Następnie rozpocznie się także proces wyraźniejszego podziału wszystkich ludzi, który ostatnio już przygotowano, lecz przejawiał się dotychczas tylko w »poglądach i przekonaniach*.

Dlatego każda godzina ziemskiego bytu jest cenna, cenniejsza niż kiedykolwiek przedtem. Kto naprawdę szuka i chce się uczyć, niech wyrwie się z wszelką energią z niskich myśli, które w oczywisty sposób wiążą go z ziemskim, jeżeli tak nie uczyni, to istnieje nie­bezpieczeństwo, że przylgnie do materii i wraz z nią zostanie porwany w całkowity rozkład.

Lecz dążący do Światła stopniowo wyzwolą się z materii i zostaną w końcu wyniesieni ku ojczyźnie wszelkiej duchowości.

Potem zakończy się nareszcie proces rozszczepiania między Świat­łem i ciemnościami, i sąd ostateczny się wypełni.

Tak zwany »świat«, a więc całe stworzenie, przy tym nie zaniknie, lecz poszczególne ciała niebieskie będą do procesu rozkładu wciągane dopiero wtedy, kiedy ich droga osiągnie punkt, na k t ó r y m ma się rozpocząć rozpad po uprzednio ukończonym podziale.

Urzeczywistni się to w wyniku naturalnego działania praw Bożych, które są zawarte w stworzeniu od prapoczątku, które stworzenie same spowodowały, a które dziś tak samo jak w przyszłości konsekwentnie będą przeprowadzały wolę Stworzyciela. TB wiecznym kołobiegu

Page 40: W Swietle Prawdy

anwjwjt^nknHanui tworzenie, sanie, aomtewank^iai^is,^ ttk. aby w wyniku zmiany połączeń powstały znowu nowr tom* odświeżone i wzmocnione, idące naprzeciw następnemu z okrąześ.

z owym kotołnegtetn stworzenia można wrobrazk sake olbrzymi lej fam ofozymią wnękę, z której niepowstrzymanym w-tesn nieustannie wypływaia pranasjooa dążące w n d w ofcrotowrm d» oowr^o łączenia i rozwojo. Dzieje saę dokładnie tak, jak to rriAi pś poznała i odpowiednio opissb-

W wynika tarcia i zagęszczania powstają gęste mgiawke, z mtk znów ciała njrhirskie, które w wyniku działania nicziniesnych praw grapnjt się w absohnnej konsekwencji w układy słoneczne, krążą «\>fcół s»eb»e i współnie podążają w wielkim, wiecznym kołobieca

jak w wypadku procesu widzialnego ziemskim okiem w wypadki rosim, ciał zwierzęcycn i łódzkich. nastaie z nasiona rozwój, fcw~ nn k um. dojfrssłość i zbtór pionów łub zanik, przynoszący zmuae i rozpad sssośSwi^ącT dalszy rozwój, rak samo przebiegała wwftue

i ii mii świata. Gę$xomatexUłnie widziałne dała niebieskie, które i n u m są o wiełe. wiele większą snbodtKMMteriama- a więc db mtamkii g> oka inewidkKTną., ofconcą, są w swym wiecznym obaegn poddane tabema samemu procesowi, pociewazpanun wnkbnss

l r - m r — podstawówko nasaona nie może zaprzeczyć nawet naj-fmii wy tuf ni ikimwi i . a jednak nasiona tego nie może

insczKznsaie oko, ponieważ j e s z innego tworzy**- z e k Łćzauny je znowa spokojnie nazwać subteinomate-

I świat, który powstał z niego fhtęJnomaterałnT i ziemskim

Dopiero fUmet powsta*ący z niego r j y « f ze I m a snb*efaom«erulne*t>

ł d m g M a m p m a i A M l Ernnmmuiilay wraz z jego ś»ymiowtłww f l i g , , mm proces n a a n a HpMmvdi nammwnzysi początków anmnkńn * n n ,

i t i k — mpa ^prwomigenafanrwM puxiąąf§s^

•4

*<&t inaczej wygląda sprawa osłony ludtzkieęo ducha, a więc i b i d -«ego sedna człowieka. O nim będę itszcze mówił. Podczas jego ł^Aówłd przez różnorodne światy mcsibyć jego płaszcz, powłoka, ario łub instrument. *szvstko ledno. tak otoczkę tę oazwnem*. zswszs z aego samego materiału, co oknlca, w którąwcfeodzL by móe) używać tej otoczki jako ochrony i potrzebnego instrument* chcąc w danej okolicy iezposrtiiua i skutecznie działać

PuoMWai świat gęstnmaternlny test zależny od świata sabułno-taaterohie^wynikaz tego także zwrotne oddzubwame wszysikacn procesów zachodzących w świecie gestomatertahtym na świat snb-tefeotnatenahry

Owa olbrzymia snbtełnomaterałna okolica została również stwo­rzona z pranasiona, wykonuje wielki kołobkg razem z ęcsro«ła-tenalnoścąiwnońcnbedzie także razem zniąwgesizoBaiwiinunki i do tylnego korka wyżej wspomnianej wnęka w kształcie keja, gdzie nicgrac procesowi mrpadw, bv zostać nyimtaoca na zewnątrz z drw-gjei strony znowu w postaci pranasioca i weiść w nowy kołobaes.

Owa woekę można porównać z sercem rsatenaioego srworzejna, a całą reszię z obiegiem krwi w aełe. Procesowi rozkiadwnWgnie więc tale stworzenie, czyti także cześć subteinomatenalna- ponieważ wrijinW.oonntgralnc,TOzjadnksiępon^ m-byn^fmiiK'ttićsieodnowa.1fcnnmni^dzk wolę i wszystko rozwija się z kocs<kw«itaej oczy ntsuas^ odwkcz.-nyck praw, które nie dnywszrzm mużfcwofea obrawa — e j droęj.

Nadejdaie więc czas, kiedy w honkretrrym nśejun niefcaego kza-żema proces rozpada wszelkiej nytnanzonej gęsto- i snbndnonB-ttriamosg i iirii, lynin pszigosjaiesaęiwiesacieioayoczme.

Ów świst sabcemoejieramy jest rak^cem jazcjścaowAega pobwtn ncsnskoMDarłvck.mtak inmw»ta-3«a« śwaaŁ)estcasnopr.HŁiony «jwjateaig.łiininii ' ikwm.to6sysłaaeZyonM g nńn jedzą catufiLW ekwm rozłącz rnii n t m o n e razem z dałeś gęsao-nsnterułnym snbsełnomjtersakne dolo cakuwnka wdaedza do jennn-todnej z nim smWirmnmnniiini| nhancy świata gewnavmta«nisąpfe Minii gdv gę-Homiierialneonlo pneoasajetnmj.

Page 41: W Swietle Prawdy

A ów subtelnomaterialny świat, »tamten« świat, który należy do stworzenia, podlega tym samym prawom stałego rozwoju i rozkładu. Wraz z początkiem rozkładu rozpoczyna się absolutnie zgodnie z pr»-wem oddzielanie duchowości od materii. Zależnie od swej duchowości musi duchowy człowiek, jego właściwe »ja«, w świecie gęstoma-teriałnym, jak i subtelnomaterialnym, albo powędrować w górę, albo pozostać związane z materią.

Poważne dążenie do Prawdy i Światła oraz związane z tym zmiany uczynią każdego duchowo bardziej czystym, a przez to także jaś­niejszym, co naturalnie musi zawsze stopniowo coraz bardziej uwal­niać go od gęstej materii i w zależności od jego czystości i lekkości wynosić w górę.

Ten jednak, kto wierzy tylko w materię, wiąże się z nią sam przez swe przekonanie i pozostaje z nią związany, tak więc unoszenie się w górę staje się niemożliwe. Podział jednostek następuje więc w wy­niku ich dobrowolnej, niewymuszonej decyzji. Następuje rozdzielenie dążących do Światła od spętanych ciemnościami. Tak dzieje się według obowiązujących naturalnych praw duchowego ciążenia.

Na podstawie tego staje się oczywiste, że w procesie oczyszczania tzw. zaświatów nadejdzie raz rzeczywisty koniec nawet dla możliwości rozwoju ziemsko nieżyjących. Ostatnia decyzja! Ludzie w obydwu światach są albo tak dalece szlachetni, że mogą zostać wyniesieni w górę, ku sferom Światła, albo pozostają z własnej woli spętani swym niskim sposobem bycia i dlatego w końcu runą w tzw. wieczne potę­pienie. To oznacza, że będą razem z materią, od której nie mogą się oderwać, porwani w rozkład, boleśnie go sami przecierpią i przestaną w ten sposób być osobowościami.

Zostaną rozrzuceni, jak plewy na wietrze, rozproszą się i w ten sposób zostaną wykreśleni ze złotej księgi życia!

Ten tak zwany »Sąd Osuteczoy«, to znaczy sąd końcowy, jest więc również procesem przebiegającym całkiem naturalnie w wyniku działania praw, które niosą stworzenie, tak więc nic innego nie mogło­by się stać. Także w tym wypadku człowiek zawsze otrzymuje tylko owoce tego, co sam chciał, do czego doprowadził swym przekonaniem.

86

Poznanie tego, ze wszystkie procesy w stworzeniu przebiegają samoczynnie i z najbardziej surową konsekwencją, że drogi swego losu radzie wytwarzają sobie sami swymi życzeniami oraz swym dążeniem, te Stwórca sam nie ingeruje, by nagradzać lub karać, nie zmniejsza bynajmniej Jego wielkości, lecz może być tylko zachętą, by widzieć Go jeszcze bardziej wzniosłym.

Wielkość spoczywa w doskonałości Jego dzieła, ta zaś zmusza do pełnego szacunku spojrzenia zwróconego w górę. Przecież niezmierna miłość i absolutnie nieugięta sprawiedliwość jest zawsze zawarta bez różnicy w najmniejszym tak samo, jak w największym procesie.

Wielkim jest także człowiek postawiony, jako taki, w stworzeniu i będący panem swego losu! Może swym dążeniem wynieść się ponad owo dzieło i w ten sposób pomagać w jego najwyższym rozwoju lub odwrotnie, zaplątać się w nim, porwać go w dół i nie wyzwolić się z materii, iść z nią naprzeciw rozkładowi, czy to w gęstomaterialnym, czy w subtelnomaterialnym świecie.

Rozbijcie więc okowy łączące was ze wszystkimi niskimi instynkta­mi i wyzwólcie się od nich. Przecież już najwyższy czas! Zbliża się. godzina, w której minie wyznaczony na to termin'. Obudźcie w sobie tęsknotę do czystego, prawdziwego i szlachetnego! —

Wysoko nad wiecznym kołobiegiem stworzenia unosi się w środku, niczym korona, -niebieska wyspa*, niwy błogosławionych, oczysz­czonych duchów, którym wolno już przebywać w sferach Światła! Wyspa ta znajduje się poza światem. "Wielkie krążenie stworzenia jej nie dotyczy, lecz z racji swego wysokiego położenia nad krążeniem stworzenia jest oparciem i punktem wyjścia sił duchowych. To wyspa, która.na swych wyżynach niesie okryte sławą miasto złotych ulic. Tam już nic nie ulega przemianie. Tutaj nie trzeba już obawiać się sądu ostatecznego. To »ojczyzna« dla tych, którzy mogą tam prze­bywać.

A na ostatnim, najwyższym szczycie tej niebieskiej wyspy, nie­dostępny dla stóp niepowołanych, stoi tak często opisywany w wier­szach. .. zamek Graala!

Osnute legendą miejsce, do którego tęsknią niezliczone rzesze, stoi

87

Page 42: W Swietle Prawdy

t a n w najświetniejszym blasku i ukrywa uświęcone naczynie czjw mifosd Wszechmogącego, GraaJ.'

Straże zostały ustanowione spośród najczystszych duchów. Or* nosicielami Bożej miłości w jej najczystszej formie, miłości, która jednak zasadniczo różni się od wyobrażeń, jakie maja o niej ludzie o> ziemi, chociaż przeżywają ją codziennie, o każdej godzinie.

Przy pomocy objawień zstępowała wieść" o zamku po wielu stop niach, długą droga, od niebieskie; wyspy przez świat subtelnomj. reriaim; aż wreszcie dzięki pogłębionej inspiracji kilku poetów dotarh także między łudzi gestomaterialnej ziemi. Podawaniem w dół, od stopnia do stopnia, została rzeczywistość w znacznej mierze odrucho­wo różnie zniekształcona t w ten sposób podanie ostateczne mogło być" tylko wielokrotnie zmąconym odblaskiem, który srał się impul­sem powodującym liczne pomyłki.

Kiedy więc podążają w górę, do Stworzyciela, w wielkiej boleści i smutku zrodzone prośby i błagania z którejś części niezmiernego stworzenia, to zostaje wysiany służebnik owego naczynia po to, by będąc nosicielem Bożej miłości pomógł w duchowej potrzebie. W ten sposób to, co w postaci legendy i powieści unosiło się w stworzeniu, wstępuje w owo stworzenie żywe!

Lecz podobne wysłania nie dzieję się zbyt często. Towarzyszą im zawsze wielkie zmiany i gwałtowne przewroty Tacy wysłańcy przy­noszą Światło i Prawdę błądzącym, pokój zrozpaczonym, podają swym przesłaniem rękę wszystkim szukającym, by dodać im nowej odwagi i nowej siły oraz wyprowadzić ich z wszelkich ciemności w górę ku światłu.

, Przychodzą wyłącznie dla tych, którzy tęsknią do pomocy ze Światła, a nie dla prześmiewców oraz tych, którzy myślą, że tylko oni są sprawiedliwi.

GWIAZDA BETLEJEMSKA

gwjatło ma teraz sabłysnąć nitaj na ziemi tak, jak miało być już kiedyś, gdy gwiasda obiecana świeciła nad betlejemską stajenką.

Światło wtedy jednak przyjęli tylko nieliczni. Słuchający światłej wieści według ludzkiego zwyczaju bardzo szybko ją zniekształcili j zmienili, a co zapomnieli, to starali się zastąpić swymi własnymi myślami. Wytworzyli w ten sposób tylko chaos, który ma dzisiaj uchodzić aa nietykalną Prawdę.

Strach przed tym, że wszystko runie, gdyby choć jeden, najmniejszy filar okazał się nieprawdziwy, powoduje dławienie i szkalowanie katdego promyka Światła, który może przynieść poznanie, a tam gdzie nie można postępować inaczej, zostaje w najlepszym wypadku ośmieszony z t ak złośliwym zakłamaniem, ze każdy jasno myślący człowiek wyraźnie widzi, ż e przyczyną tego jest strach! Lecz na tej ziemi rzadko można odnaleźć kogoś jasno myślącego.

Światło prawdziwego poznania musi jednak wbrew temu Zajaśnieć dla wszystkich ludzi !

Nadszedł czas, gdy wszystko, co niezdrowe, wszystko to, co wy* myślił ludzki mózg, zostanie ze stworzenia zmiecione, by nie p r z e * szkadzalo to nadal oświeceniu. Zaświta poznanie, że Prawda jest inna n i t te n i e p e w n e mrzonki, które wytworzyła zarozumiała pycha, karierowiczostwo, chorobliwa wyobraźnia i fałsz unurzany w bagnie niskiej tępoty oraz w tęsknocie do ziemskiej mocy i świeckiego podziwu.

Biada teraz wszystkim* którzy okłamywali miliony ludzi t zniewolili ich tak, że ci nie mają jus odwagi podnieść wzroku do Światła i zamiast tego tępią w zaślepieniu wszystko, co usłyszą i co brzmi inaczej nit do tej pory słyszeli. Nie mają zamiaru wsłuchać się i w swym wnętrzu zbadać czy owo nowe nie jest przypadkiem dla nich bardziej z r o ­zumiałe od tego. czego do tej por)' ich uczono.

89

Page 43: W Swietle Prawdy

Uszy przysłomono i troskliwie zadbano o to, by do nich nie dotarł podmuch świeżego powietrza. Przyczyn, tego jest w rzeczywistość, tylko lenistwo i strach, że owo świeże powietrze przyniesie wyleczenie i jednocześnie konieczność aktywności ducha, która wymaga oraz wymusza, by każdy osobiście się wysilał. Jest to stan całkiem różniący się od obecnego, pozornie tylko wygodnego duchowego zmierzchu, który jest przyczyną niekończącego się letargu, a ten z kolei daje pole do popisu wypaczonemu i zepsutemu rozumowi!

Nic wam jednak nie pomoże zatykanie uszu przed nowym Słowem lub zamykanie oczu, by Światło was nie oślepiło i nie wystraszyło! Zostaniecie obecnie z tego pożałowania godnego stanu wyrwani

przemocą! Będziecie zmuszeni stać w obliczu chłodnego Światła drżąc z zimna, ponieważ O n o pozbawi was, niczym wierzchniego okrycia, zakłamania i fałszu. A marznąć będziecie dlatego, ponieważ iskry ducha w waszym wnętrzu już nie da się rozpalić, by was grzała i wy­chodząc z wnętrza mogła połączyć się ze Światłem.

Dla was jest przecież rzeczą tak łatwą wierzyć w niewiarygodne, ponieważ przy tym nie musicie męczyć się z samodzielnym myśleniem i badaniem. I właśnie dlatego, że owo niewiarygodne nie zniesie sprawdzania czy jest w zgodzie z prawami Bożymi w naturze, musicie po prostu tylko wierzyć, nie pytając »jak« i »dlaczego« — tylko ślepo wierzyć — to uważacie za coś wielkiego! Wy, k tórzy wierząc w tak wygodny sposób uważacie, że posiadacie mocną wiarę, jesteście po prostu ponad wszelkimi wątpliwościami i... czujecie się zadowoleni, bezpieczni, szlachetni i pobożni, ba, jesteście pewni, te stan błogości, który was ogarnia, będzie trwać wiecznie!

W ten sposób jednak nie wznieśliście się nad jakiekolwiek wątpli­wości, lecz tylko je tchórzliwie obeszliście! Byliście duchowo zbyt wygodni, by sami cokolwiek spróbować przy tym czynić i daliście pierwizeńsrwo ślepej wierze przed poznaniem naturalnego i praw­dziwego procesu przebiegającego według Bożej woli. Dopomogły wam w tym również wymysły ludzkiego mózgu, albowiem im jest to, w co macie wierzyć, bardziej niepojęte i niemożliwe, tym wygodniej w to 'możecie wierzyć dosłownie ślepo, ponieważ w takich wypadkach

90

nic innego absolutnie nie jest możliwe. Jakiekolwiek poznanie i prze­konanie musi w tym wypadku zostać wykluczone.

Tylko rzeczy niemożliwe żądają ślepej i niczym niepodpartej wiary, albowiem jeżeli coś jest możliwe, to od razu pobudza to, by problem samemu przemyśleć. Tam, gdzie znajduje się naturalna i konsekwentna Prawda, samo przez się dochodu do słowa także myślenie i uczucie. Owo myślenie i uczucie zanika tylko tam, gdzie nic ma już niczego naturalnego, a więc tam, gdzie nie ma Prawdy A tylko w odczuwaniu powstaje przekonanie, które jako jedyne przynosi wartości ludzkiemu duchowi!

W ten sposób zamyka się teraz razem z całą resztą także ów krąg, który ma swój początek w świętej nocy w Betlejem! A. owo zamknięcie kręgu nieodzownie odizoluje od tradycji i podarł wszystko to, co jest fałszywe i pozwoli w ten sposób zwyciężyć Prawdzie. Przenikające Światło rozproszy ciemności, które sobie ludzie wytworzyli!

Wszystkie legendy, które z biegiem czasu osnuły tycie Jezusa, muszą runąć, by życie to ukazało się nareszcie w swej czystości i zgodzie z Bożymi prawami. Innej możliwości w stworzeniu zresztą nie było. W kultach, które sami sobie wytworzyliście, lekkomyślnie bluzniąc przeczyliście do tej pory doskonałości Stworzyciela, swego Boga.

Celowo i z całą świadomością wyobrażacie Go sobie tak, jak gdyby Jego wola nie była doskonała! Mówiłem już o tym i możecie prze­kręcać to, jak chcecie, lecz nie znajdziecie żadnej wymówki na to, że byliście zbyt leniwi, by samodzielnie przy tym myśleć. Boga nie czcicie ślepo wierząc w sprawy, których nie można pogodzić z odwiecznymi prawami stworzenia! Wręcz na odwrót, jeżeli wierzycie w doskonałość Stworzyciela, to musicie wiedzieć, że tu w stworzeniu nie m o i e stać się nic, co też dokładnie nie odpowiadałoby skutkom trwale usta­nowionych praw Bożych. Tylko w ten sposób motecie czcić Boga naprawdę.

Kto myśli inaczej, wątpi w doskonałość Stworzyciela, swego Boga! Albowiem gdzie są możliwe zmiany lub nawet ulepszenia, tam nie ma i nie było doskonałości! Rozwój, to co innego. Z nim l iczono się

9 1

Page 44: W Swietle Prawdy

w stworzeniu, był zaplanowany. Musi jednak przejawiać się, j ak0

skutek działania ju t istniejących praw. Lecz to wszystko nie mole spowodować takich wydarzeri, które przez wielu wierzących przyjmo­wane są jako całkiem oczywiste, zwłaszcza jeżeli chodzi o życie Chrystusa.

Ocknijcie sie wreszcie ze swych snów, stańcie się wreszcie we­wnętrznie prawdziwymi! Znowu wam powiadam, że według praw stworzenia jest niemożliwe, by ziemskie ciało człowieka mogło być zrodzone bez poprzedzającego ten fakt gęstomaterialnego płodzenia i tak samo nie jest możliwe, by gęstomaterialne ciało po swej ziemskiej śmierci zostało wyniesione do królestwa subtelnomaterialnego, a tym bardziej do istotnego czy wręcz do duchowego! A ponieważ Jezus musiał urodzić się tu na ziemi, to ów akt podlegał także gęstoma-terialnemu prawu poprzedzającego ten fakt płodzenia.

Bóg przecież postępowałby przeciw swym własnym prawom, gdyby życie Chrystusa było takie, jak mówią podania. Tego jednak Bóg uczynić nie może, albowiem jest od początku doskonały, a razem z Nim Jego wola, która jest zawarta w prawach stworzenia. Kto ma jeszcze odwagę myśleć inaczej, ten wątpi w ową doskonałość, a tym samym w końcu także w Boga! Albowiem Bóg bez doskonałości nie byłby Bogiem. Tu nie ma żadnych wymówek! Ten prosty pewnik nie może być przez ludzkiego ducha przekręcony nawet wtedy, gdyby z powodu tego miałyby zachwiać się w posadach tak liczne dotychczasowe poglądy. W tym wypadku możliwe jest tylko albo — albo. Dosko­nałość absolutna lub żadna. Nie można tutaj budować pomostów, ponieważ w boskim nie może istnieć nic, co byłoby połowiczne i niedokończone! Tego nie może być w tym, co Boga dotyczy.

Jezus został spłodzony gęstornaterialnie, w przeciwnym wypadku nie byłyby możliwe ziemskie narodziny.

Tylko kilku ludzi skojarzyło wtedy gwiazdę ze spełnieniem obiet­nicy! Do nich należała Maria oraz Józef, który ze wzruszenia zasłonił swą twarz.

Trzej królowie odnaleźli drogę do stajenki i oddali ziemskie dary. Lecz później pozostawili dziecię znowu bez opieki, chociaż powinni

92

byli ułatwić Mu ziemską drogę swym bogactwem, swą mocą, by 1 podczas wypełniania Jego posłania nie powodowano Jego cierpienia. Nie poznali w pełni swej wzniosłej roli, chociaż zostali oświeceni, by móc dziecię odnaleźć.

Niepokój gnał Marię precz z Nazaretu, a Józef, widząc jej ciche cierpienie i tęsknotę, spełnił jej życzenie tylko po to, by zrobić jej ra­dość. Przekazał prowadzenie swego stolarskiego warsztatu swojemu najstarszemu uczniowi i powędrował z Marią i dzieckiem do dalekie­go kraju. W nawale pracy oraz trosk dnia codziennego powoli wy­blakło w obu rodzicach wspomnienie błyszczącej gwiazdy tym bar­dziej, że Jezus w swym wieku dziecięcym nie przejawiał się w żaden rzucający się w oczy sposób. Zachowywał się naturalnie, jak wszyst­kie dzieci.

Po powrocie do domu Józef był nadal dla Jezusa najlepszym przy­jacielem w roli ojca. Dopiero kiedy umierał, a więc w chwili odłączania swego ducha, w swych ostatnich ziemskich chwilach, ujrzał Józef nad Jezusem, który jako jedyny stał przy jego łożu śmierci, Krzyż i Gołę­bicę. Wzruszony wypowiedział swe ostatnie słowa: »Więc jednak Ty Nim jesteś!*

Jezus sam o tym niczego nie wiedział, dopóki nie zaczęło pociągać Go spotkanie z Janem Chrzcicielem, o którym słyszał, że ogłasza mądre nauki i chrzci na brzegu Jordanu.

W owym gęstomaterialnie przeprowadzonym chrzcie był mocno zakotwiczony początek Jego posłania w gęstomaterialności. Opaska z oczu opadła. Od tego momentu był Jezus w pełni świadom tego, że ma przynieść ziemskiej ludzkości Słowo Ojca.

Całe Jego życie rozwinie się przed wami takie, jakie w rzeczy­wistości było — oczyszczone od wszystkich wymysłów wytwo­rzonych przez ludzki mózg! Dowiedzą się o tym wszyscy w momen­cie zwycięstwa Prawdy i zamknięcia kręgu dziejów podczas Sądu Ostatecznego. Prawdy tej nie wolno dłużej ukrywać1.

Maria toczyła wewnętrzny bój z ogarniającymi ją wątpliwościami. Były one wzmacniane dodatkowo troską matki o syna i trwały aż do drogi na Golgotę. Chodziło o uczucie ludzkie, a nie pozaziemskie.

Page 45: W Swietle Prawdy

Golgocie zrozumiała nareszcie posłanie Jezusa i w ^ Dopiero na V J U « &

sposób uwierzy a• p o n o w n e g o powrotu gwiazdy majaDyć

Lecz podczas w - l o n e wszystkie uchybienia i odczynione dzięki Bożej łasce n P utrudniali Jezusowi drogę, ,ei en wszystkie błędy tycn, ^ . w z W ] w o u i jeżeli obecnie podczas nie czynili tego z za ę n a n i e i zapragnęli naprawić to, co zamykania kręgu o s l ! ^ n ^ u

zaniedbali lub w czym uc y • ^ t o w r a z z promienną gwiazdą Jeśli będą starać się to / mogli, wówczas już wolni,

Jłejdzie dla nich w mądrości i dobroct stworzył prawa, na R l u l ;

hczas nic m o g ł o być mowy o tym, by ostro stanęły przeciw D ° w e dwa światopoglądy. Walka jest więc źle dobranym wyrazem Skreślającym to, co właściwie dzieje się pomiędzy ludźmi rozumu oraz poważnymi poszukiwaczami Prawdy

Wszystko, do czego na razie dochodziło, to tylko jednostronne ataki zwolenników rozumu, które muszą jawić się z punktu widzenia każdego spokojnego obserwatora jako wyraźnie bezpodstawne i częs­to śmieszne. Przeciwko wszystkim tym, którzy wyłącznie duchowo starają się o rozwój w kierunku wyższego i szlachetniejszego, zawsze są w pogotowiu szyderstwa, wrogość i prześladowania najcięższego gatunku, nawet jeżeli oni sami zachowują cichą powściągliwość. Zawsze znajdzie się kilku takich, którzy starają się, by dążących wzwyż zatrzymać szyderstwem lub gwałtem i ściągnąć ich w tępe wegetowanie lub obłudę tłumów.

Wielu z prześladowanych stało się w ten sposób rzeczywistymi męczennikami, ponieważ zwolennicy rozumu mieli przewagę nie tylko liczebną, lecz wspierała ich równocześnie także ziemska moc. Co mogą ofiarować ludzie rozumu, to najlepiej wyraża już słowo »rozum«. To wąskie ograniczenie zdolności pojmowania do spraw wyłącznie ziemskich, a więc do najmniejszej części właściwego bytu.

Łatwo więc pojąć, że nie może to przynieść niczego doskonałego, ba, niczego dobrego dla ludzkości, której byt przebiega w głównej mierze w tych częściach stworzenia, do których zwolennicy rozumu sami zatrzasnęli sobie drzwi A co dopiero, gdy weźmiemy pod uwagę, że właśnie owo niepozorne ziemskie życie ma stać się ważnym punk* tern zwrotnym dla całego bytu i że w swych skutkach przenikliwie wpływa na te części stworzenia, których zwolennicy rozumu abso­lutnie nie mogą pojąć.

Odpowiedzialność i tak już głęboko upadłych zwolenników rozu-

9 5

Page 46: W Swietle Prawdy

mu wzrasta w ten sposób niesamowicie. Wielkie ciśnienie uj odpo­wiedzialności dopomoże temu, że coraz szybciej podąża do wybra-nego przez siebie celu, gdzie nareszcie będą mogli zebrać owoce tego, co uparcie i zarozumiałe starali się przeforsować.

Ludzie rozumu lub zwolennicy rozumu to ci, którzy całkiem podporządkowali się własnemu rozumowi. Jest rzeczą ciekawą, że przez całe tysiąclecia mniemali, że posiadają pełne prawo do narzu­cania swych ograniczonych poglądów za pośrednictwem świeckiego prawa i przemocy także tym, którzy chcieli żyć według innego prze­konania. Ta absolutnie nielogiczna pretensjonalność ma w wypadku ludzi rozumu swe źródła znów tylko w ich ograniczonej zdolności pojmowania, która nie potrafi wznieść się wyżej. Właśnie to ogra­niczenie powoduje pojawienie się tzw. szczytu możliwości pojmo­wania, który jest przyczyną objawów zarozumialstwa, ponieważ ludzie w ten sposób myślący są przekonani, że w rzeczywistości dotarli już na najwyższy punkt. Dla nich samych tak jest, albowiem potem pojawia się granica, której nie mogą przekroczyć.

Ich często wprost niezrozumiale nienawistne ataki zwrócone prze­ciw szukającym Prawdy przy dokładniejszej obserwacji uwidoczniają wyraźnie, że trzaska nad nimi bicz ciemności. Podczas owych pretensji ludzi rozumu bardzo rzadko spotykamy się z przejawem dobrej woli, który mógłby poniekąd usprawiedliwić niesłychane metody ich po­stępowania W większości wypadków chodzi o ślepe panoszenie sie bez najmniejszych przejawów jakiejkolwiek prawdziwej logiki. Spójrz­my na owe ataki w spokoju. Jakże rzadko pojawi się artykuł próbu­jący rzeczywiście rzeczowo polemizować z wykładami lub odczytami któregoś' z poszukiwaczy Prawdy.

Bezpodstawność i pośledniość owych ataków przejawia się w bar­dzo uderzający sposób właśnie W tym, że ataku te nie są nigdy czysto rzeczowe! Za każdym razem chodzi tylko o skryte lub jawne skalanie osoby tego, który szuka Prawdy. Tak postępuje tylko ktoś, kto nie potrafi zarzucić niczego konkretnego. Kto Prawdy szuka lub Ją już przynosi, ten nie podaje przecież swej osoby, lecz przynosi to, co mówi.

Słowo powinno się badać, a nie osobę! To, że najpierw przystępuje

96

się do badania osoby, a dopiero później rozważa się czy można słuchać jej słów, jest zwyczajem ludzi rozumu. W swojej wąsko ograniczonej zdolności pojmowania jest im potrzebne takie zewnętrzne oparcie, ponieważ muszą się przytrzymywać tego, co na zewnątrz, by nie wpaść w chaos. To właśnie jest owa pusta konstrukcja, którą wznoszą, ciągle ludzkości niewystarczająca i będąca wielką przeszkodą dla postępu.

Gdyby posiadali w swych wnętrzach mocne oparcie, pozwoliliby po prostu mówić faktom przeciwko faktom pozostawiając osoby na drugim planie. Tego jednak nie potrafią. Nie dość tego, oni takich sytuacji umyślnie unikają, ponieważ czują lub częściowo wiedzą, że zostaliby wtedy szybko wysadzeni z siodła. Często używane ironiczne podkreślanie laicyzmu wykładów jawi się tak śmiesznie pretensjo­nalne, że każdy poważny człowiek od razu wyczuje: »Tutaj używa się tarczy, by kurczowo zakryć pustkę. Własną pustkę zakrywa się tanim szyldemU

To niezręczna strategia, która nie może długo się utrzymać. Jej celem jest postawienie poszukiwaczy Prawdy, którzy mogliby stać się niewygodnymi, na z góry »podporządkowanym« stopniu w oczach innych, luh wręcz ich ośmieszenie. W najlepszym wypadku chodzi o umieszczenie ich w grupie tzw. >partaczy«, by nikt nie traktował ich poważnie.

Takim postępowaniem chcą zapobiec temu, by ktokolwiek w ogóle poważnie zajmował się ich słowami. Podnietą do takiego postępowania nie jest jednak troska o to, by ludzie błądząc nie wstrzymywali się w swym wewnętrznym rozwoju. To niepewność i strach przed utratą wpływów i przed koniecznością głębszego zbadania licznych spraw, a co za tym idzie, obawa przed nieuniknioną potrzebą zmiany wszyst­kiego tego, co przedstawiali jako nietykalne i co było o wiele wy­godniejsze.

Właśnie owo częste argumentowanie laicyzmem, owo specyficzne pogardzanie takimi ludźmi, którzy w swym wzmocnionym i bez­stronnym odczuwaniu znajdują się o wiele bliżej Prawdy, którzy drętwymi formami rozumowego pojmowania nie zamknęli sobie drogi

97

Page 47: W Swietle Prawdy

do poznania, odkrywa słabość, której niebezpieczeń zostać niezauważone przez żadnego myślącego człowieka ° m°*« takim poglądom, ten z góry wyklucza możliwość bycia hKt°holdllk nauczycielem i mistrzem; albowiem jest o wiele bardziej oddd *'**'* Boga i Jego działania niż ktokolwiek inny °ny od

Wiedza o rozwoju religii z ich wszystkimi błędami i pomyłka zbliży ludzkości bardziej do Boga i tak samo nie zrobi tego rozu ' ^ interpretacja Biblii lub różnych wartościowych pism innych rel"^

Rozum jest i zawsze będzie związany z przestrzenią i czasem, a wW jest przykuty do ziemi, podczas gdy boskość, i w wyniku tego także poznawanie Boga oraz Jego woli, unosi się ponad czasem, przestrzenią i wszystkim tym, co przemijające. Dlatego nie można tego nigdy poj^ wąsko ograniczonym rozumem.

Z tego też prostego powodu powołaniem rozumu nie jest wyjaś­nianie, na czym polega wartość wieczności. Przecież jedno przeczy, toby drugiemu. Dlatego ten, kto w tych sprawach polega na dyplomie uniwersyteckim i chce na wolnych ludzi spoglądać z góry, przejawia sam swą nieudolność i ograniczoność. Ludzie myślący od razu wyczują jednostronność i zachowają ostrożność względem tego, kto sam w taki sposób do ostrożności nawołuje!

Tylko powołani mogą być prawdziwymi nauczycielami. Powo­łanymi są ci, którzy posiadają wewnętrzne zdolności. Owe zdolności nie mają jednak nic wspólnego z uniwersyteckim wykształceniem, lecz z wibracjami subtelnej zdolności odczuwania, która umie wznieść się ponad przestrzeń i czas, a więc ponad granicę pojmowania ziemskiego rozumu.

Oprócz tego każdy w swym wnętrzu wolny człowiek oceni przecież naukę łub rzecz zawsze według tego, co przynosi, a nie według tego, kto ją przynosi. Kto pyta najpierw o osobę, wystawia sobie rzeczywiste świadectwo takiego ubóstwa ducha, że trudno o większe. Złoto jest

jejhy bez względu na to, czy trzymane jest przez króla, czy przez żebraka.

Liczni ludzie starają się ową nieodwracalną rzeczywistość w uparty sposób ignorować i zmieniać, i to właśnie w wypadku tych spraw, które

.„ne Wynik takich działań n człowieka najbardziej c e n n e j ^ i e m t e n , k t o

* t a k S a S X , nie zwraca uwagi " a P ( ° ^ w i , nie s, jeszcze U * jednak, którzy uległ ^ d l a nich-

Page 48: W Swietle Prawdy

N O W O C Z E S N E D U C H O Z N A W S T W O

Nowoczesne duchoznawstwo! Jakże wiele różnych spraw i zja*- jednoczy się pod tym proporcem! Jakże wiele spraw i zjawisk spotyka się tu i równocześnie zwalcza się nawzajem! To poligon doświadczała* ważnych poszukiwali, ignorancji, wielkich planów, próżności i głupota często także jałowej chluby, a jeszcze częściej bezwzględnego interesu. Z tego chaosu nierzadko rozkwita zawiść i bezgraniczna nienawiść, która w końcu wyładuje się w skrytej chęci zemsty najniższego gatunku.

Nie można ssę więc dziwić, że w takich okolicznościach wielu łudzi woli obejść owe szalone poczynania z obawy przed możliwością zatrucia się po wejściu z nimi w kontakt. I wcale nie są tak dalecy od prawdy, ponieważ niezliczeni zwolennicy duchoznawstwa przejawiają się w swym zachowaniu naprawdę w niezbyt wabiący, a tym bardziej pociągający sposób, wręcz na odwrót, ich postępowanie raczej zmusza każdego do zachowania najwyższej ostrożności.

Jest rzeczą ciekawą, że całą dziedzinę tzw. duchoznawstwa, którą ludzie złośliwi łub nie znający się na rzeczy zamieniają z wiedzą 0 duchach, uważa się jeszcze po dziś dzień za pewien rodzaj ziem niczyjej, na której każdy może bez przeszkód, ba, wręcz bez ogra­niczeń i bezkarnie robić, co mu się żywnie podoba.

Za taką właśnie się ją wwożę. Lecz doświadczenia już bardzo często dowodziły, że tak me jest!

Liczni pionierzy w tej dziedzinie, którzy byli zbyt lekkomyślni, 1 w mniemaniu, że wszystko wiedzą, posunęli się o kilka kroków naprzód w badaniach, stali się bezsilnymi ofiarami swej niefrasobli­wości. Smutne w tym jest jednak to, że wszystkie te ofiary zostały ponsesłoo* bez najmniejszego pożytku dla ludzkości!

Każdy taki wypadek powinien właściwie być dowodem na to, że obrana droga nie jest prawdziwa, ponieważ przynosi tylko szkodę, 1 aawes zniszczenie, nigdy jednak błogosławieństwo. Wbrew temu

ludzkość a godnym podziwu uporem pozostaje na owych błędnie obranych dtogacb i ponosi ciągle nowe ofiary. Nad każdym pyłkiem nowo odkrytej w wielkim stworzeniu oczywistości podnosi się nie­bywale larum, a napisane na ten temat niezliczone traktaty muszą poważnie poszukujących ludzi odstraszyć, ponieważ w jasny sposób odzwierciedlają niepewność i zakłopotanie.

Całe dotychczasowe badanie nie jest w rzeczywistości niczym innym, jak tylko na tle dobrych intencji przebiegającą niebezpieczną zabawą.

Nigdy nie będzie można bezkarnie wkroczyć na teren ducho­znawstwa, który traktowany jest na razie jak ziemia bezpańska, dopóki ludzie nie nauczą się najpierw brać pod uwagę praw duchowych w ca­łym ich zakresie. Każde świadome łub nieświadome sprzeciwienie sie tym prawom, czyli ich niedotrzymanie, a to równoznaczne jest z ich przekroczeniem, musi nieuchronnie w swym działaniu zwrotnym uderzyć w lekkomyślnego lub bezczelnego śmiałka, który nie potrafi czy nie chce prawom tym sprostać.

Kto chce wędrować i badać rzeczy pozaziemskie w ramach ziem­skich możliwości i środków, postępuje tak samo naiwnie, jak nieświa­dome grożącego mu niebezpieczeństwa małe dziecko, które znalazło się w dżungli. Tylko człowiek silny, dobrze uzbrojony i zachowujący wszelkie środki ostrożności może mieć nadzieję, że przewędruje przez dżunglę bez szwanku.

Nowoczesnym duchoznawcotn nie powodzi się inaczej, chociaż twierdzą, że ich starania są prowadzone z całą powagą, a oni rze­czywiście narażają się na liczne niebezpieczeństwa, by pomóc przejść przez ową granicę ludziom, którzy tu właściwie już długo czekają i kołaczą.

Badacze ci jeszcze dzisiaj jak dzieci stoją przed ową granicą, bez­silnie błądzą i nie są świadomi niebezpieczeństw, które w każdej chwili walą się na nich lub które za ich pośrednictwem mogą trafić w innych ludzi, jeżeli ich błędne doświadczenia przełamią naturalny ochronny wał lub otworzą bramy, które byłoby lepiej pozostawić ze względu na wielu ludzi zamknięte.

101

Page 49: W Swietle Prawdy

r To wszystko można nazwać tytko lekkomyślnością i n , e f, . .

miało nic wspólnego z odwagą dopóki ci, którzy starają się w l j ?10

sposób przeniknąć naprzód, nie posiądą absolutnej pewności, te om zawsze zdolni natychmiast opanować' niebezpieczeństwo grożące ' tylko im samym, lecz takie innym.

Najmniej odpowiedzialnie postępują tzw badacze, którzy p r M , prowadzają eksperymenty: O hipnozie, która jest oczywistym pr«. stępstwem, mówiono już wielokrotnie. *

Badacze, którzy przeprowadzają eksperymenty takie innego ga­tunku, popełniają w większości wypadków karygodny błąd polegający na rym, że w niewiedzy — albowiem w innym wypadku na pewno by tego nie robili — doprowadzają innych, bardzo subtelnie odczu­wających Jub medialnych Judzi w magnetyczny czy nawet w hipno­tyczny sen. Chcą w ten sposób zbliżyć ich do cieleśnie niepostrze-gahtyth wpływów tzw. świata pozagrobowego w nadziei, te w ten sposób bedą mogli usłyszeć lub ujrzeć wszystko to, czego w czasie trwania pełne; świadomości dzienne/ owa doświadczalna osoba usły-tceC ani ujrzeć nie może.

Na sto takich przypadków co najmniej dziewięćdziesiąt pięć po­woduje skrajne zagrożenie, do którego do tej pory ludzie ci nie dorośli. Albowiem każde nienaturalne i sztucznie wspomagane pogłę­bianie jest pętaniem duszy, która zostaje w ten sposób gwałtem zmuszana do odczuwania sięgającego o wiele dalej niż to, co wy-znaczył jaj naturalny rozwój.

W wyniku tego dusza takiej ofiary eksperymentów nagle znajduje się w takim obszarze, w którym pod wpływem sztucznego wspo­magania zostaje pozbawiona twej naturalnej ochrony albo też swej

•turalnej ochrony nie posiada. Ochrona ta może powstać tylko w wyniku własnego zdrowego, wewnętrznego rozwoju.

Takiego godnego politowania człowieka trzeba sobie wyobrazić mniej wiece/ tak, nr stoi obnażony; przywiązany do pala jako nasta­wiona przynęta w odległej i niebezpiecznej okolicy, by przywabić

| Wykład: "Zbrodnii hipnozy'

tamtejsze dotychczas niezbadane formy życia i wręcz poddać się ich działaniu w celu przestania niezbędnych związanych z tym informacji. Albo dlatego, by także inni mogli owe działania widzieć, on zaś pomaga tak, że użycza ze swego ziemskiego ciała pewnych substancji.

Tak wykorzystywana osoba może krótkotrwale, niczym za pomocą telefonu, pośredniczyć w przekazywaniu informacji o wszystkim, co się dzieje, ponieważ jej do przodu wysunięta dusza zmuszona jest utrzymywać łączność z ziemskim ciałem.

Jeśli jednak przy tym ów sztucznie do przodu wystawiony poste­runek zostanie w jakiś sposób zaatakowany, to nie może się bronić będąc pozbawionym naturalnej ochrony. Zostaje bez pomocy wydany na pastwę wszystkiego, albowiem został z pomocą innych osób w nie­naturalny sposób wysłany do obszaru, na którym zgodnie z natu­ralnym rozwojem nie ma do tej pory czego szukać lob gdzie nie powinien wcale się pojawić. A tzw. badacz, który przez swą żądzę wiedzy zmusił ową osobę, by tam weszła, nie potrafi jej udzielić prawie żadnej pomocy, ponieważ sam jest osobą niedoświadczoną, jest obcym tam, skąd niebezpieczeństwo nadchodzi, a więc nie może zrobić niczego dla jej ochrony.

W ten sposób z badaczy stają się złoczyńcy nawet tego nie chcąc i nie mogą być oczywiście za to karani przez ziemskie sądy. To jednak nie przeszkadza, by duchowe prawa z pełną siłą nie zadziałaby zwrotnie i nie przykuły badacza do jego ofiary.

W ten sposób niejedna z osób, na których przeprowadzano ekspe­rymenty, została subtelnomateriainie zaatakowana. Taki atak przejawi się dopiero z upływem czasu, a czasem zdarza się, że przejawi się od razu gęstomacerialnie w postaci choroby ciała lub nawet cielesnej śmierci. To wszak nie oznacza jeszcze, że uszkodzenia duszy zostały usunięte.

Obserwatorzy, którzy nazywają siebie badaczami i zmuszają swe ofiary do wypadów w nieznane obszary, są jednak podczas tych niebezpiecznych eksperymentów zazwyczaj pod ochroną swego ziemskiego ciała i swej dziennej świadomości.

Rzadko kiedy zdarza się, by groziło im równocześnie niebez-

103

Page 50: W Swietle Prawdy

pieczeństwo takie same jak osobom, na których eksperyme przechodziło ono od razu także na nieb. Lecz po swejzT\^ śmierci, po przejściu do świata subtelnomateńdoego, muszą *Zl' swego spętania z ofiarami od razu bezwarunkowo powędrować^ gdzie te zostały porwane, by dopiero potem móc razem z Jiimiww się wznosić.

Sztuczne wygnanie duszy do innego obszaru nie zawsze oznacza, te ta opuszcza ciało i wędruje do innej sfery. W większości wypadków pozostaje nadal spokojnie w ciele. Pod wpływem magnetycznego kb hipnotycznego snu staje się tytko nienaturalnie wrażliwa i reaguje na bardziej subtelne nurty i wpływy niż mogłaby to czynić w stanie naturalnym.

To oczywiste, ze w owym nienaturalnym stanie dusza nie posiada pełnej siły, którą posiadałaby, gdyby tak daleko dotarła sama w swym wewnętrznym rozwoju i stałaby bezpiecznie na owej nowej subtelniej-fzej glebie kładąc wszelkim wpływom opór z odpowiednią siłą.

W wyniku braku pełni zdrowej siły i w wyniku sztucznego zmusza­nia dochodzi do naradzenia równowagi, które musi doprowadzić do usterek. Te z kolei muszą stać się przyczyną zmącenia wszelkich uczuć, a to doprowadza do niewłaściwego opisu rzeczywistości.

Twórcami mylnych informacji i niezliczonych pomyłek są zawsze tylko badacze ze swymi szkodliwymi staraniami o to, by dopomóc Dlatego zdarza się, że wielka liczba dotychczasowych »odkryć* w dziedzinie okultyzmu nie zgadza się z surową logiką. Zawierają niezliczone błędy, których rozpoznanie było dotychczas niemożliwe.

Idąc takimi wyraźnie niewłaściwymi drogami nie można oczywiście dotrzeć do niczego, co choćby w najmniejszym stopniu przyniosłoby przynajmniej trochę pożytku lub błogosławieństwa ludziom.

Prawdziwą korzyść może w rzeczywistości przynieść ludziom tylko § co im pomaga iść wzwyż lub co przynajmniej wskaże im właściwy

jpuiek. Ale to wszystko jen przy tych doświadczeniach z góry i na zamsze absolutnie wykluczontl Sś&t

badacz potrafi niekiedy sztucznymi metodami w końcu jednak wrażliwego człowieka lub człowieka medium z ziemskiego

gęstomaceriaJnego ciała, by ten wszedł w najbliższy subtemomaterial-ny /wiat, lecz nigdy nawet o włos wyżej tuż. tam, gdzie ów człowiek należy zgodnie z jego wewnętrzna dojrzałością. Wręcz na odwrót, sztucznymi metodami nie potrafi go doprowadzić ani tam, lecz zazwy­czaj tylko w okolicę najbardziej zbliżoną do wszelkiego ziemskiego.

Ta najbardziej bliska ziemi okolica może jednak zawierać tylko to wszystko, co w zaświatach jest z ziemią ciasno związane przez swą niższość, nałóg i namiętność-.

Przejściowo może niekiedy przebywać w tych okolicach także coś bardzie; postępowego, lecz nie można zakładać, że tak jest zawsze. W wyniku działania praw natury nie może tam być nic wyższego. Prędzej już świat wypadłby ze swych podstaw albo... musiałaby zaistnieć W człowieku gleba umożliwiająca zakotwiczenie Światła!

Trudno jednak zakładać, że można by coś takiego odnaleźć w błądzą­cym badaczu lub medium. Stale więc pozostaje niebezpieczeństwo grożące w wyniku przeprowadzania podobnych eksperymentów i wynikający z tego bezsens.

Jest również rzeczą pewną, że nic rzeczywiście szlachetnego nie może zbliżyć się do medium, jeżeli nie jest obecny w pobliżu człowiek posiadający ducha na wysokim poziomie, który działa oczyszczając© na wszystko, co gęstsze. A już w ogóle nie jest możliwe, by owo szlachetne za pośrednictwem owego medium przemawiało. Mate­rializacja z wyższych poziomów nie wchodzi w ogóle w rachubę, zwłaszcza jeżeli chodzi o ulubione zabawy polegające na stukaniu czy poruszaniu się różnych przedmiotów. W tym wypadku chodzi o zbyt wielką przepaść, by można ją w tak łatwy sposób pokonać.

Wszelkie tego typu przejawy mogą zostać spowodowane, bez względu na medium, tylko przez takich mieszkańców zaświatów, którzy są jeszcze bardzo ciasno połączeni z gęstomaterialnością. Gdyby istniała inna możliwość, to znaczy możliwość łatwych kon­taktów najwyższych sił z ludzkością, to wtedy Chrystus nie musiałby stać się człowiekiem i mógłby swe posłanie spełnić bez tej ofiary.*

') Wykład:»Zbawici«l«

105

Page 51: W Swietle Prawdy

Dzitiejti ludzie na pewno nie tą na w y ż s z a

rozwo.u rut byli ludzie z* cza,dwJ«JL a Zl °?Pm d u cK«

pragną przede waayatktm potwierdzić istnienie 2 y c i a p o z a g n W a mianowicie, te Zych trwa nadal nawet po ziemskiejLercjt' zdania, ze warunki panujące dzisiaj na ziemi, a chodzi o wszccW garniaifce zwątpienie w istnienie czegokolwiek poza materia, tadają dostarczenia ziemsko namacalnych dowodów, by przełamać obronne szeregi oponentów.

Lecz pogląd ten nie usprawiedliwia ich nieustannego i lekkomyślne­go zagrażania ludzkim duszom.'

A poza rym przekonywanie kierowanych złą wolą przeciwników jest całkiem zbyteczne/ Wiadomo przecież, że tacy nie uwierzyliby nawet wtedy, gdyby tam anioł z niebios przyszedł zwiastować im Prawdę. Zaraz po jego odejściu zaczęliby twierdzić, że chodziło o zbiorową halucynacje, że to nie anioł, by jakoś się z tego wykręcić. A gdyby pojawiło się coś lub ktoś, kto pozostałby na ziemi, a wiec nie zniknąłby i pozostał widzialnym, to ich argumentem stałaby się jego zbytnia ziemskość, która przecież nie może przekonać niedo­wiarków nie chcących wierzyć w istnienie zaświatów

Taki dowód bez wahania nazwaliby oazusewem, a człowieka tak argumentującego napiętnowaliby podejrzeniami o fanatyzm, zbytnią romantycznofć lub tak samo nazwaliby go wprost oszustem. Bez wzglądu więc na to, czy dowód byłby zbyt ziemski, czy zbyt nad­przyrodzony, czy wręcz równocześnie taki i taki, zawsze znaleźliby coś, do czego można by się było przyczepić, w co można by było zwątpić. A gdyby jut nie wiedzieli jak postępować', przeszliby do środków hardziej radykalnych — rzucaliby »btotem« i nie wahaliby się użyć sny.

Nie potrzeba ofiar, by przekonać takich łudził tym bardziej, jeżeli chodzą o Om zwolenników duchoznawstwa. Ci w swej niezmiernej pyza asySlą, że ich wiara w życie pozagrobowe, która i tak bywa zawsze poniekąd niejasna i fantazyjna, daje im prawo do konkretuch

106

roszczeń, te muszą coś, jak mawiają, -zobaczyć* lub »przeżyć«. Oczekują na specjalne sygnały przekazywane im przez ich przy­wódców ze świata pozagrobowego w zamian za swe posłuszeństwo.

Ich tak oczywista i pewna siebie postawa prezentowana wszystkim dookoła w połączeniu z pobłażającym i wszystko wybaczającym uśmiechem jest wprost śmieszna i świadczy o ich ignorancji. Orga­nizowanie spektakli dla takich ludzi jest wprost trucizną, ponieważ myślą sobie, że jeżeli tak wiele wiedzą, to wszelkie takie doświadczenia nie są dla nich niczym innym, jak tylko godzinami dobrze zasłużonej zabawy, podczas której mieszkańcy zaświatów mają odgrywać rolę komediantów

Odłóżmy obecnie na bok wielkie eksperymenty zwracając uwagę na małe, jakimi są na przykład ruchy stolików. Te nie są tak niewinne, jak na ogół się mniema, lecz ze względu na olbrzymią łatwość ich rozpropagowania są bardzo poważnym zagrożeniem!

Powinno się każdego przed tym ostrzec! Kto posiadł poznanie, ten oczywiście odwraca się z przerażeniem widząc taką lekkomyślność. Liczni zwolennicy podobnych poczynań starają się, by swą tzw. wiedzę zastosować w licznych kręgach namawiając wprost do eksperymentów ze stolikami lub z tajemniczym uśmiechem instruują szeptem człon­ków rodzin, by próbowali zabawiać się za pomocą wyciętych literek i szkła lub innych środków pomocniczych. Jeżeli nad nie lekko położy się rękę, to ta zostaje przesuwana nad poszczególne litery, tworząc w ten sposób słowa.

Podobne praktyki rozprzestrzeniły się niesamowicie szybko i trak­towane są, jak zabawy towarzyskie. Towarzyszą temu wybuchy śmie­chu, dowcipy, a zdarza się, że nawet ciarki przechodzą po plecach.

W ten sposób w gronach rodzinnych codziennie zabawiają się starsze oraz młodsze kobiety siedząc razem lub także samotnie wokół stolika nad literami wyciętymi z kartonu w specyficzny sposób, by nie zabrakło udziwnień podniecających fantazję, a przy tym całkiem zbędnych. Przecież to samo można osiągnąć bez tego wszystkiego, jeżeli dana osoba choćby tylko lekko ku temu się skłania. A takich osób jest bardzo dużo!

107

Page 52: W Swietle Prawdy

Poczynania takie cieszą zwolenników nowoc stwa i przywódców ugrupowań o k u t t y s r y c z n y c r p o n ^ 0 ^ w ten sposób rzeczywiste słowa i zdania nie mające nic J E J * z świadomym lub nieświadomym myśleniem przeprowadzaj* doświadczenie. W ten sposób łatwo można przekonać uczestnE takich seansów, przez co liczba zwolenników »okulryztmi« rośnie.

Księgi kierunków okultystycznych te sprawy opisują, ich rzecaucy je polecają, produkuje się przedmioty pomocnicze, które ułatwiają praktykowanie owego szkodliwego procederu. W ten sposób prawię cały okultyzm skutecznie przysługuje się aktywnie działającym sprawom ciemności będąc przy tym uczciwie przekonany, że jest księdzem Światła!

Już tylko powyżej opisane procesy wskazują na absolutną igno­rancję, która dominuje nad tego gatunku eksperymentami okul­tystycznymi! Udowadnia to, że nikt z biorących w tym udział nie posiada rzeczywistego wglądu! To, że od czasu do czasu podczas takich praktyk rozwinęło się jakieś dobre medium i osiąga początkowo jakie takie sukcesy, jeszcze o niczym nie świadczy. Trzeba by było raczej powiedzieć, że owo medium wciągnięto do tych praktyk na okres przejściowy.

Ci rzadko występujący ludzie, których już z góry wyznaczono, by zostali medium, mają w swym naturalnym rozwoju całkiem inną ochronę, która pieczołowicie troszczy się o każdy Stopień rozwoju. Inni czegoś takiego nie posiadają. Lecz ochrona ta działa tylko wtedy, jeżeli oni sami rozwijają się w naturalny sposób i bez jakiegokolwiek sztucznego wspomagania! Albowiem tylko we wszelkiej naturalności zawarta jest właśnie ochrona jako coś oczywistego.

Kiedy tylko dojdzie, choćby w najmniejszym stopniu, do wspo­magania przez ćwiczenie czy do snu magnetycznego lub hipno­tycznego osoby samej, łub spowodowanego przez inną osobę, nie m o t t u już mówić o procesie naturalnym. To powoduje niezgodę * prawami w stworzeniu, które jako jedyne potrafią zagwarantować ochronę, jeżeli dodamy do tego wyżej wspomnianą ignorancję, która jest teras wszechobecna, to działanie takie staje się fatalne w skutkach

101

Samo tylko dałenie n\%dy nie zastąpi umiejętności, kiedy nastąpi potrzeba działania. Nikt jednak nie powinien wychodzić poza swe zdolności.

Niewykluczone jednak, że pośród setek tysięcy zabawiających się w tak niebezpieczny sposób od czasu do czasu jakiś człowiek wyjdzie z tego rzeczywiście bezkarnie, ponieważ posiada dobrą ochronę. Tak samo wielu może być uszkodzonych tylko w takim stopniu, że w śro­dowisku ziemskim niczego nie można zauważyć. Dopięto po odejściu z tego świata nagle zobaczą, jakimi głupstwami w rzeczywistości się zabawiali. Lecz istnieje wielu takich, którzy już za życia doczesnego ucierpieli w ziemsko widoczny sposób, chociaż nigdy w trakcie ziemskiego życia nie poznali rzeczywistych tego przyczyn.

Z tego powodu trzeba ludziom nareszcie wytłumaczyć mechanizm owego subtelnomaterialnego i duchowego działania, który towarzyszy wyżej wspomnianym zabawom. Mechanizm ten jest również prosty, jak zresztą wszystko w stworzeniu, i wcale nie tak skomplikowany, lecz trudniejszy niż wielu mogłoby się spodziewać.

Z tego, co można dzisiaj zauważyć na ziemi, ciemności uzyskały w wyniku dążenia ludzkości panowanie nad wszystkim, co materialne. Ciemności stoją więc we wszelkiej materii bezpiecznie, będąc na własnej, dobrze im znanej glebie, i mogą w pełni rozwijać swą dzia­łalność. Znajdują się tu w swym żywiole, walczą na znanym sobie terenie. Z tego też powodu w obecnych czasach posiadają w całej

igęstomaterialności przewagę nad Światłem.

W wyniku tego we wszystkim, co materialne, ciemności są silniejsze od Światła. Podczas zabaw z poruszającym się stolikiem i tp. , nie można mówić bynajmniej o kontakcie z czymś światłym, a wiec wzniosłym. Co najwyżej można mówić o złym, czyli ciemnym, i t> lep­szym, a więc bardziej światłym.

klak więc, jeżeli człowiek używa stolika, szklanki lub innego gęsto-

materialnego przedmiotu, to wchodzi, rym samym na teren walki znany ciemnościom. To teren, który ciemności uważają za swoją własność. ^ ten sposób od razu pozostawia im się przewagę siły* przeciw której nie posiadacie odpowiedniej obrony.

Page 53: W Swietle Prawdy

I Spójrzmy obecnie na taki seans spirytystyczny lub tylko zabaw,

towarzyska ze stolikiem i obserwujmy przy tym duchowe lub, lepiej to określając, subtelnomaterialne procesy.

Jeżeli człowiek lub więcej ludzi podejmie taką zabawę z zamiarem nawiązania kontaktu z mieszkańcami zaświatów i podejdą w tym celu do stolika, by za jego pośrednictwem otrzymywać odpowiedzi w po­staci stukania lub, co częściej spotykane, jego ruchów, by można było na podstawie owych sygnałów tworzyć słowa, to w wyniku połączenia z przedmiotem gęstomateria/nym zostają przyciągane przede wszyst­kim ciemności, które przyjmują sygnały

Mieszkańcy zaświatów bardzo zręcznie używają górnolotnych słów i starają się w wyczerpujący sposób odpowiadać ludziom na ich myśli, które są dla nich łatwo czytelne. Gdy jednak przychodzi kolej na tematy poważne, co zawsze zwodzą. Podczas powtarzania seansów starają się na owych ludzi coraz bardziej wpływać i w ten sposób powoli, ale za to na pewno, ściągać ich w dół. Przy tym bardzo sprytnie pozostawiają błądzącym wiarę w to, że idą w górę.

Jeżeli jednak zaraz na początku lub też przy innej okazji otrzyma możliwość nawiązania kontaktu przez stolik ktoś ze zmarłych krew­nych lub przyjaciół, a to staje się bardzo często, to manewr zwodzący można przeprowadzić jeszcze łatwiej. Ludzie poznają odpowiada­jącego przyjaciela i później nadal wierzą w jego obecność podczas seansu. Wierzą, że sygnały przychodzące za pośrednictwem stolika są wysyłane właśnie od niego zwłaszcza, jeżeli pojawi się jego imię.

Tok jednak ssie jest! Nie dość, że będące nieustannie w pogotowiu ciemności zręcznie posłużą się owym imieniem, by nadać swym kłamstwom rys możliwie największej wiarygodności i pozyskać zaufa­nie pytających, to w dodatku często dzieje się tak, że zdanie rzeczy­wiście rozpoczęte przez właściwego przyjaciela zostaje przejęte przez ciemnego i naumyślnie źle dokończone. W ten sposób dochodzi do nieznanej sta ogół rzeczywistości, w której jedno płynnie wypowie­dziane zdanie jest wytworzone przez dwóch. Najpierw przejawi się rzeczywisty i mott na wet całkiem jasny, a więc bardziej czysty przyja­ciel, a potem ciemny, pełen zlej woli Pytający na pewno się nie połapie.

Skutki tego można łatwo przewidzieć. Ufny zawiedzie się, a jego „jara zostanie podkopana. Przeciwnik wykorzysta okazję, by umocnić swe kpiny i lekceważenie, a nieraz nawet gwałtownie zaatakować sprawą jako taką. W rzeczywistości jednak obie strony postępują niewłaściwie. Winę za ten stan ponosi znów nieświadomość, która do tej pory panuje w tych kręgach.

Proces przebiega wszakże w całkiem naturalny sposób. Jeżeli do stolika podejdzie jaśniejszy, rzeczywisty przyjaciel chcąc przejawić się i odpowiedzieć na pytanie, to musi od razu odejść, gdy do stolika pcha się ciemny. Ciemniejszy może bowiem rozwinąć za pośrednictwem materii stolika większą siłę, ponieważ wszystko materialne jest dzisiaj obszarem, który należy do ciemności

Błąd popełnia człowiek wybierając przedmiot materialny i stwa­rzając przez to od razu nierówny teren. Gęste, ciężkie, a więc ciemne wydaje się dla gęstomaterialnej substancji ze względu na gęstość bliższe niż to, co jest jasne, czyste i lżejsze. W wyniku ciaśniejszego połączenia mogą więc ciemności lepiej rozwinąć swe siły.

Z drugiej jednak strony jaśniejsze, które jeszcze potrafi przejawić się za pośrednictwem materii, musi mieć również gęstość w pewnym sensie zbliżoną do gęstej materii, w przeciwnym wypadku jakie­kolwiek kontaktowanie i przejawianie się za pomocą niej nie byłoby możliwe. To zakłada zbliżenie się do materii, co z kolei niesie z sobą ewentualne skalanie, jeżeli równocześnie przy pomocy materii utwo­rzono kontakt z ciemnościami.

By uniknąć tego niebezpieczeństwa, nie pozostaje jaśniejszemu nic innego niż szybko oddalić się od materii, a więc od stolika lub innego środka pomocy, kiedy sięga do niego ciemny, by w ten sposób jaś­niejszy usunął łączące ogniwo, które by tworzyło most przez natu­ralną dzielącą, a tym samym ochraniającą przepaść.

Z zaświatów nie można później zapobiec niskim wpływom cie­mności na człowieka eksperymentującego ze stolikiem. Przecież taki człowiek swym postępowaniem niczego innego nie chciał! Tok więc nieznajomość praw nie może chronić go ani tutaj.

Powyżej opisane procesy pomogą licznym odnaleźć wytłumaczenie

U l

Page 54: W Swietle Prawdy

tego, co do tej pory było niejasne, rozwiąż, . i . sprzeczności i m o ż n a m i e ć nadzieje, że w i ę k ^ ^ ^ zabawiać się w tak niebezpieczny sposób' d z '

W tak samo szczegółowy sposób można by O D : t A

czeństwa wynikające z innych praktyk. To niebezpiecze' większe . mają o wiele szerszy zasięg. Lecz narazie wyst".?** ° V , c l c

rnaczenie tych najprostszych i najbardziej rozpowszechniono 1 1 1 1 " Chciałbym tylko wspomnieć o jeszcze jednym niebezpiecze

Przez, w ten sposób stawiane pytania i uzyskiwanie na nie oda $^ie'. człowiek staje się bardzo niesamodzielny i uzależniony. O s i * ' akurat odwrotność tego, co jest sensem ziemskiego życia. ^ n i e

Droga ta jest więc niewłaściwa pod każdym względem! Przynosi tylko szkodę i nie ma z niej użytku. To pełzanie po ziemi, a tam stale grozi niebezpieczeństwo, że człowiek spotka się ze wstrętnym ro­bactwem, wyczerpie swe siły i w końcu będzie wyczerpany leżeć na drodze.. . do nikąd!

O w e tzw. »dążenia badaczy* bardzo jednak szkodzą także miesz­kańcom zaświatów!

Wielu ciemnych otrzymuje w ten sposób okazję, ba, są wprost kuszeni, by postępować źle i obarczać się znowu winą, a bez ingerencji z »zewnątrz« nie mieliby ku temu tak łatwej okazji. Inni są znowu wstrzymywani na swej drodze wzwyż poprzez nieustanne wiązanie się pętlami myśli i życzeń.

Jeżeli bezstronnie spojrzymy na owe badawcze inicjatywy, to wydają się one często tak dziecinnie uparte, tak przesiąknięte najbezwzględ-.nięjszym egoizmem, a przy tym tak bardzo niezręczne, że musimy zdziwieni sami sobie postawić pytanie, jak to w ogóle możliwe, że ktoś chce ogółowi udostępnić nową ziemię nie znając w rzeczywistości nawet jej najmniejszego kawałka.

Niewłaściwe jest także to, że badania takie są przeprowadzane na oczach szerokiego ogółu. W ten sposób otwiera się drzwi fantastom i szarlatanom, a ludzkości utrudnia się zyskanie zaufania.

W żadnej innej dziedzinie przecież tak nie było. W każdej dzisiaj w pełni uznawanej dyscyplinie dochodziło podczas badań do licznych

vłek. Pomyłki te nie były jednak publikowane na szeroką skale ° ółprze*y w a n e przez szeroki ogół społeczeństwa. W ten sposób

leczeństwo zniechęca się i traci jakiekolwiek zainteresowanie. wyniku tego główny strumień siły, mający swe źródła w nieby­

wały01 ' zdecydowanym entuzjazmie, rozpłynie się jeszcze przed odnalezieniem końcowej Prawdy. Ludzkość nie potrafi już poderwać jje w euforycznej radości, która porywa ze sobą wszystko swym prze­konaniem.

Zmiany następujące w momencie uświadomienia sobie dążenia w niewłaściwym kierunku są niebezpieczną bronią w rękach łącznych wrogów. Ci w efekcie mogą w setkach tysięcy ludzi obudzić taką niewiarę, że owi najbiedniejsi nie będą nawet chcieli poważnie badać Prawdy, gdy Ta przyjdzie, ze strachu i obayyy przed następnym złudze­niem! Zatykają uszy i choć na ogół chętnie t o czynią, nie skorzystają z ostatniego terminu, który móf^by im jeszcze dać okazję odnalezienia drogi do Światła.

W ten sposób ciemności odniosą następny sukces! Mogą podzię­kować badaczom, którzy podali im ręce i którzy chętnie i dumnie nazywają siebie przywódcami nowoczesnego duchoznawstwa!

Page 55: W Swietle Prawdy

FAŁSZYWE D R O G I

Ludzie, poza nielicznymi wyjątkami, żyją w bezgranicznym i dlanid fatalnym w skutkach błędzie!

Bóg wcale nie musi ubiegać" o nich i prosić, by uwierzyli w Jego istnienie. Ani swych sług nie wysyłał po to, by nieustannie ostrzegli; ludzi przed oddalaniem się od Niego. To byłoby przecież śmieszne. Ten sposób myślenia i takie oczekiwania są równoznaczne z poni. żaniem i znieważaniem Bożej wzniosłości.

Owo mylne pojmowanie sprawy jest bardzo szkodliwe. Podsyca je wielu naprawdę poważnych duchowych pasterzy, którzy w swej rze­czywistej miłości do Boga i ludzi starają się nieustannie nawracać ludzi lgnących tylko do ziemskiego, przekonywać ich i zyskiwać dla sprawy Kościoła. To wszystko tylko pomaga temu, że bezgranicznie potęguje się i tak już dosyć wielkie zarozumialstwo człowieka i utwierdza jego przekonanie o tym, że jest bardzo ważny. Zarozumialstwo to w końcu rzeczywiście doprowadza wielu do takiego stanu, że trzeba ich prosić, by chcieli dobra.

Z tego wynika także owo szczególne stanowisko wielu tzw. •wie­rzących*, którzy są raczej odstraszającym przykładem niż wzorem. Tysiące, tysiące ludzi odczuwa w sobie pewną satysfakcję, może wręcz euforię, gdy pomyślą, że wierzą w Boga, że modlą się poważnie oraz że nie krzywdzą naumyślnie bliźnich.

W owej domniemanej wewnętrznej »wzniosłości« odczuwają jakąś odpłatę i podziękowanie Boga za dobro i posłuszeństwo. Pojmują to jako łączność z Bogiem, o którym niekiedy także myślą ze świą­tobliwym drżeniem budzącym i pozostawiającym w nich uczucie bło­gości, którym szczęśliwie się upajają.

Lecz te zastępy wiernych podążają w złym kierunku. Żyją spokojnie • błędnym przekonaniu, które sami sobie wytworzyli. Nieświadomie upodabniają się do faryzeuszy, którzy ponosząc swe małe ofiary

114

z prawdziwym, lecz niewłaściwym wrażeniem podzięki mówią; .Panie, dziękuję Ci, te nie jestem taki, jak inni.* N i e wypowiedzą tego wprawdzie i w rzeczywistości wcale tak nie myślą, ale owo -wzniosłe uczucie* w ich wnętrzach nie "jest niczym innym niż podświadomą dziękczynną modlitwą, którą jut Chrystus oznaczył jako niewłaściwą.

"Wewnętrzne poczucie -wzniosłości* nie jest w takich wypadkach niczym innym, jak tylko przejawem samouspokojenia, które zostało wzbudzone modlitwą lub dobrym myśleniem, do którego człowiek sam siebie zmusił. Ci, którzy nazywają siebie pokornymi, są w więk­szości wypadków bardzo dalecy od prawdziwej pokory*. Rozmowa z takimi wiernymi wymaga często silnej woli i samozaparcia. W ten sposób rozumując nigdy nie osiągną stanu błogości, chociaż są prze­konani, że mają go zapewniony! Powinni raczej uważać, by całkiem nie ugrzęźli w duchowej pysze, którą mylnie nazywają pokorą.

W porównaniu z tymi tłumami zarozumiale pokornych wielu dzisiejszych niewierzących o wiele łatwiej wejdzie do Królestwa Bożego. Zarozumiale pokorni występują przed Bogiem nie ze szczerą prośbą, lecz z pośrednim żądaniem, by nagrodził ich za modlitwy i pobożne słowa. Ich prośby są żądaniami, ich zachowanie obłudą. Będą zdmuchnięci sprzed oblicza Boga niczym puste plewy. Pozostaną nagrodzeni na pewno, lecz inaczej niż sobie myślą. Wystarczająco nasycili się już na ziemi świadomością swej własnej wartości.

Poczucie błogości zniknie zaraz po przejściu do świata subtelno-materialnego, gdzie wystąpi ich rzeczywiste wewnętrzne uczucie.

I Istnienia tego uczucia będąc na ziemi nawet nie podejrzewali. W nicość rozpłyną się wrażenia do tej pory tutaj wzbudzane tylko myślami.

Wewnętrzne, ciche i tak zwane pokorne oczekiwanie na lepsze, w rzeczywistości nie jest niczym innym, jak tylko żądaniem, choćby wyrażone było za pomocą najpiękniejszych słów.

IKażde żądanie jest jednak pretensją. Jedynie Róg ma prawo żądać!

Nawet Chrystus w swym przesianiu nie przychodził do ludzi z prośbą, lecz z ostrzeżeniem i żądaniem. Tłumaczył wprawdzie wszystko, co dotyczy Prawdy, lecz nie mamił ludzkich oczu żadnym widokiem nagrody, by podniecić ich chęć stania się dobrymi. Spokojnie i surowo

Page 56: W Swietle Prawdy

D Z I Ś O D D Z I E L A T A K W I E L U L U D Z I

OD ŚWIATŁA?

b t e lnomater ia lne ciemności spoczywają nad tą ziemią, niczym fTboka noc. I to już bardzo długo! Zwierają ziemię w duszącym

W ciu tak ciasno i mocno, że każcie światłe uczucie podobne jest do płomienia, który traci siłę z powodu braku tlenu, szybko blednie

i gaśnie. . . . Straszny jest ów subtelnomaterialny stan, który dziś przejawia się

poprzez swe najgorsze uczynki. Ten, komu pozwolono by choć przez

pięć sekund widzieć ów proces, straciłby z przerażenia wszelką na­

dzieję na ratunek! —

A wszystko to spowodowały tylko przewinienia ludzi, ich skłon­ności ku niskiemu. Największym nieprzyjacielem ludzkości była ludzkość sama. Istnieje niebezpieczeństwo, że nawet tych ostatnich kilku poważnie starających się znowu dotrzeć na wyżyny zostanie porwanych w głębiny, do których cała reszta dojrzewa z przerażającą szybkością.

Cały ten proces jest jak objęcie, po którym nieuchronnie następuje śmiertelne wysysanie. Wsiąkanie w ciężkie i gęste bagno, w którym wszystko bezgłośnie zginie. To już nie jest walka, lecz tylko ciche, nieme, okropne duszenie.

A człowiek tego nie widzi. Duchowe lenistwo czyni go ślepym wobec tego zgubnego procesu.

Grzęzawisko wszakże nieustannie wypuszcza trujące opary powol i męczące na razie czujnych i silnych, by w końcu także oni usypiając zostali pozbawieni siły i razem z resztą wciągnięci w bagno.

Tak to dziś wygląda na tej ziemi. To, co tutaj rozwijam, nie jest obrazem, lecz życiem! Procesy takie rzeczywiście istnieją i zachodzą, ponieważ wszystko, co subtelnomaterialne, posiada formy, które są kształtowane i żywione przez odczuwanie ludzi. Tak wygląda śro­dowisko, które na ludzi czeka, gdy będą musieli odejść z tej z iemi i nie

Page 57: W Swietle Prawdy

będą mogli być prowadzeni w górę na ś w i a t ł e j i p i ę k n i e , A ciemności gęstnieją coraz bardziej. ' ^ n ^ Dlatego nadchodzi czas, gdy ziemia ta będzie zmuszona żyć o r ł

pewien okres pod panowaniem ciemności bez jakiejkolwiek W pośredniej pomocy Światła, ponieważ ludzkość wymusiła to sc4t swym dążeniem. Skutki dążenia większej części ludzkości musiab doprowadzić do takiego końca. — To czas, który mógł kiedyś ujrzef Jan, czas, kiedy Bóg zasłania swą twarz. —

Wszędzie dookoła jest noc. Lecz podczas największych cierpień, kiedy grozi utonięcie wszystkiemu, nawet temu, co lepsze, poczyna równocześnie świtać! Ten brzask przyniesie jednak bóle wielkiego oczyszczania, które jest nieodwracalne. Dopiero potem będzie można rozpocząć ratowanie wszystkich poważnie poszukujących. Lecz nikomu z dążących do zła nie można podać pomocnej dłoni! Tacy muszą spaść aż do owych strasznych głębin, w których mogą mieć jedynie nadzieję na przebudzenie. Przebudzić się mogą zaś tylko poprzez cierpienie, z którego dla nich zrodzi się wstręt do siebie samych.

Ci, którzy mogli dotychczas z bezczelnym uśmieszkiem i na pozór bezkarnie przeszkadzać tym, którzy dążą w górę, umilkną i zamyślą się, aż w końcu będą jeszcze jęcząc i płacząc żebrać o Prawdę.

Droga ich jednak nie będzie łatwa, lecz będą zmuszeni bezwa-ninkowo przejść miedzy młyńskimi kamieniami żelaznych praw Bożej sprawiedliwości i dopiero wprzeżyciu osiągną poznanie swych błędów.

Na mych drogach mogłem się przekonać, że pomiędzy leniwe ludzkie duchy me Słowo wniosło płonącą pochodnię. Słowo to mówi, że w człowieku nie ma niczego boskiego, chociaż wszelkie wysiłki zmierzają obecnie do odnalezienia Boga w sobie i w ten sposób wręcz do stania się Nim!

Dlatego moje Słowo w wielu wypadkach wzbudziło niepokój, | ludzkość stara mu się oprzeć wszelkimi możliwymi sposobami, ponieważ chce słyszeć tylko słowa, których słucha się dobrze!

Wszyscy reagujący w ten sposób są tchórzami, którzy najchętniej ukryliby się przed samymi sobą, byłe tylko pozostać w cieniu — tam

prreoeż moina tak przyjemnie sobli pomarzyć zgodni* z -wlasrryrm W Życzeniami. •

Nie każdy potrafi znieść wystawienie na Światło Prawdy, które jasno • i niemiłosiernie odsłania braki i plamy na jego szacie. \

Starają się drwinami, ironią łub wrogością zabronić, by nadszedł \ dzień, który wyraźnie pokaże, na jakich gliniany ch nogach stoi botek ich własnego »ja«. Owi lekkomyślni odgrywają farsę, sami przed sobą, lecz po owej farsie nieubłaganie nadejdzie szara środa popielcowa! W swych mylnych poglądach chcą przecież ubóstwiać tylko sami ^fl siebie, to dla nich przyjemne i czyni ich ziemsko szczęśliwymi. Każdy, \ kto narusza ten leniwy spokój, jest od razu traktowany jak nieprzy- L jacieU \

Lecz cały ich opór idzie rym razem na marne! 1 Czczenie siebie samego, które przejawia się w twierdzeniu, że \

boskaść zawarta jest w człowieku, równa jest w swej wymowie się­ganiu brudnymi rękoma po wzniosłość i czystość Bożą. W ten sposób kala się to, co dla was jest najświętsze i do czego podnosicie wzrok V w błogiej ufności! — •

W waszym wnętrzu stoi ołtarz, który ma służyć czczeniu waszego 1 Boga.Tym ołtarzem jest wasza zdolność odczuwania. Jeżeli jest czysta, to jest ściśle połączona z duchowością, a przez to także z rajem! W ten sposób nadchodzą chwile, w których także wy możecie w pełni odczuć bliskość swego Boga, co często zdarza się w wypadkach głębokiego bólu Vub wielkiej radości!

Wtedy odczuwacie Jego obecność tak samo, jak stale w raju odczu­wają ją wieczni praduchowi, z którymi w takich wypadkach jesteście

B ściśle połączeni. Mocne wzruszenie spowodowane wielką radością lub głębokim bólem odsunie na kilka sekund na dalszy plan wszelką niską ziemskość i w ten sposób wyzwoli się czystość uczucia, która od razu wytworzy most ku jednorodnej czystości ożywiającej raj!

To jest największym szczęściem ludzkiego ducha. Wieczni w raju żyją w nim nieustannie. Niesie to ze sobą wspaniałą pewność abso­lutnego bezpieczeństwa. Wieczni przy tym w pełni uświadamiają sobie bliskość swego wielkiego Boga, w którego sile stoją, lecz równocześnie

U 9

Page 58: W Swietle Prawdy

uwzżaj, za sprawę oczywistą, że znajdują się na swym iu i w v ł

pułapie i że nigdy nie mogą stać się zdolni Boga ujrzeć. ^ To ich jednak wcale nie zasmuca, a wręcz na odwrót — p 0 ł

Jego niedostępnej wielkości wzbudza euforyczne dzięki za U niewymowną laskę, którą nieustannie okazuje zarozumiałemu t* rowi.

A to szczęście może przeżywać także ziemski człowiek. Całkiem słusznie mówi się, że człowiek w chwilach dla niego uświęconych czuje obecność swego Boga. Lecz wyprowadzenie w oparciu o tę podstawę twierdzenia o iskrze boskości w człowieku staje się blużnierstwem.

Takie twierdzenie jest równoznaczne z poniżaniem miłości Bożej, • Jak można porównywać miłość Bożą z miłością ludzką lub nawet stawiać ja, co do wartości,pod nią? Spójrzcie na ludzi, którzy wyobra­żają sobie miłość Bożą niczym najwyższy ideał w ten sposób, że ta w spokoju i ciszy wszystko toleruje i w dodatku wszystko wybacza! Chcą widzieć boskość w tym, że toleruje ona ruskim tworom wszelki brak wychowania tak, jak czynią to tylko najwięksi tchórze zasłu­gujący na pogardę. Uświadomcie sobie, jakie w tym tkwi niesamowite poniżenie!

Ludzie chcą bezkarnie grzeszyć i są przy tym przekonam, że swego Boga ucieszą, jeżeli pozwolą sobie odpuścić grzechy bez ich uprzed­niego odczynienia! Taki pogląd może wynikać tylko z niesamowitej ograniczoności, karygodnego lenistwa lub z uświadomienia sobie beznadziejnej słabości własnego dążenia do dobra i do wzlotu. Jedno i drugie jest tak samo godne potępienia.

Wyobraźcie sobie Bożą miłość! Kryształowo jasną, olśniewającą, czystą i wielką! Czy można przypuszczać, że mogłaby być tak mdlące bezwolną i niedostojnie bierną, jaką ludzie chcą, żeby była? Chcą zbudować fałszywą wielkość urn, gdzie życzą sobie słabości. Wytwa­rzają sobie ów nieprawdziwy obraz tylko po to, by móc przy nim udawać przed sobą, że nie widzą własnych błędów, które chętnie tolerują, by w ten sposób służyć ciemnościom.

Gdzie świeżość i siła, które nierozłącznie należą do kryształowej czystości Bożej miłości? Boża miłość jest nierozłącznie związana

120

i najwyższym stopniem surowej Bolej sprawiedliwości. Ona sama jem wręcz ową sprawiedliwością. Sprawiedliwość jest miłością a miłość jest znowu tylko w sprawiedliwości. W niej także jedynie zawarte jest Boże odpuszczenie.

Kościół ma rację, kiedy naucza, że Bóg wszystko wybaczał On rzeczywiście wybacza'. W przeciwieństwie do człowieka, który uważa, że stale niegodnym jest także ten, kto już odczynił jakąś małą winą. Myśląc w ten sposób wina jego podwaja się, ponieważ nie postępuje zgodnie z Bożą wolą. Tu właśnie przejawia się brak sprawiedliwości w wypadku ludzkiej miłości.

Działanie twórczej woli Bożej oczyszcza każdego ludzkiego ducha od winy tym, że człowiek sam wszystko przeżyje lub że się z własnej woli poprawi, kiedy tylko stara się podążyć wzwyż.

Jeśli powróci z owych młynów w materii z powrotem do ducho­wości, to wtedy stoi w królestwie swego Stworzyciela czysty i nie obciąża go to, w czym kiedyś uchybił. Jest tak samo czysty jak ten, który jeszcze nigdy nie zgrzeszyli Przedtem jednak droga grzesznego prowadziła przez skutki Bożych praw. W tej rzeczywistości tkwi gwarancja Bożego odpuszczenia, Jego łaski.

Czy nie słyszymy dzisiaj po wielokroć z przerażeniem powta­rzanego pytania*. W jaki sposób z Bożej wolt mogły nadejść tak straszne czasy? Gdzie Boża miłość, gdzie sprawiedliwość) Tak pyta ludzkość, pytają narody, rozmawiają o tym rodziny i pojedynczy ludzie'. Czyż nie miałoby to być dla każdego jasnym dowodem na to, że Boża miłość jest jednak trochę inna niż sobie to wielu wyobrazi? Spróbujcie chociaż raz pomyśleć aż do końca o Bożej miłości, którą ludzie kurczowo starają się wyobrazić sobie jako miłość, która wszyst-

Iko odpuszcza. Nie żąda odczynienia, wszystko toleruje i w końcu jeszcze wszystko wspaniałomyślnie wybaczy. Skutki tego musiałyby być żałosne! Czy człowiek uwata się może za tak bardzo cennego, ze z jego powodu ma cierpieć jego Bóg? Z tego wynika, że byłby więc może nawet cenniejszy od Boga? Co wszystko kryje się za owym ludzkim zarozumialstwem'.

Przy spokojnym rozważaniu musicie natrafić na tysiące przeszkód,

Ui

Page 59: W Swietle Prawdy

'lit,

a do końcowego wniosku motecie dojść tylko wtedy, jeżeli R poniżycie, jeżeli oczytacie Go niedoskonałym. ' 0&

Lecz On byt jett i zawsze będzie doskonałym bez względu, czy ludziom to się podoba, czy nie.

}ego odpuszczenie zawarte jest w sprawiedliwości. W niczym hny^ l także jedynie w tej niezmiennej sprawiedliwości zawarta jeńjaJ wielka i do tej pory tak niewłaściwie pojmowana miłości

Odzwyczajcie się od stosowania w tym wypadku ziemskiej tkj^ porównawczej. Sprawiedliwość Boża i Bota miłość dotyczy tylk0

Judzkiego ducha! Materia w tym wypadku o niczym nie decyduje. Om jest przecież tylko formowana przez ludzkiego ducha jako takiego i bez ducha jest martwa.

Dlaczego tak często zadręczacie się z powodu typowo ziemskich drobnostek, które odczuwacie jako swa winę, chociaż nijak nie zawj-oiliścieł

Tylko to, co czynione jest z woli ducha, jest miarodajne db Bożych praw w stworzeniu. Do woli ducha jednak nie należy aktywność myśli, Jecz najbardziej wewnętrzne uczucie, rzeczywiste dążenie w czło­wieku, które jako jedyne może wprowadzić w ruch prawa zaświatów i także samoczynnie je w ruch wprowadza.

Bota miłość nie pozwoli, by ludzie ją poniżali, albowiem w niej również zawarte są w stworzeniu żelazne prawa Jego woli, która jest niesiona przez miłość. A prawa te przejawiają się zależnie od tego, jak człowiek się do nich ustosunkuje. Mogą go doprowadzić aż w pobliże Boga lub wytworzą tamę, której nie można zburzyć, chyba, że czło­wiek w końcu dostosuje się do praw Bożych, co w swej wymowie równe jest posłuszeństwu, a jedynie w nim może odnaleźć swe zba-wionie, swe szczęście.

A wszystko to jest jednolite. Owo wielkie dzieło nie ma niedo­ciągnięć, nie posiada rysy. Każdy lekkomyślny i nieodpowiedzialny człowiek, który się sprzeciwia i działa wbrew owym prawom, rozbije sooie przy tym głowę. **

Miłość Boża czyni tylko to, co każdemu ludzkiemu duchowi pomaga. Nie spełnia wszakże zawsze zachcianek powodujących -

i ziem­

ska radość. Sięga o wiele dolej, ponieważ panuje nad całym bytem. — Ludzie dzisiaj bardzo często myślą tak: Jeżeli można spodziewać się

wielkiego smutku łub nawet zniszczeń związanych z wielkim oczysz­czeniem, to przecież Bóg w swej sprawiedliwości przyśle najpierw posła ogłaszającego pokutę. Człowiek przecież musi najpierw otrzy­mać ostrzeżenie! Gdzie Jan, który poinformuje nas o tym, co nastąpi;

To jednak nieszczęsne i powierzchowne myślenie, które pragnie uchodzić za wielkie. Takie głosy ukrywają w sobie tylko pustą aro­gancję. Przecież owego posła publicznie by potępiono i zamknięto w lochach!

Otwórzcie wreszcie oczy, nastawcie uszu! Lecz wy w szybkim biegu i w tańcu mijacie obojętnie wszelkie cierpienie swych bliźnich M e chcecie widzieć i nie chcecie słyszeć! —

Poseł nawołujący do pokuty przyszedł już przed dwoma tysiącami lat, a bezpośrednio za nim Słowo ciałem uczynione. Ludzie jednak gorliwie starali się czystą jasność Słowa zaciemnić i stłumić, by siła przyciągania Jego blasku powoli zgasła. —

A wszyscy, którzy chcą wydobyć Słowo z objęć gęstych chwastów, wkrótce poznają, jak kurczowo i mocno posłowie ciemności starają się, by nie doszło do jakiegokolwiek radosnego przebudzenia!

Lecz w dzisiejszych czasach już nie powtórzy się to, co stało się za czasów Chrystusa! Wtedy przyszło Słowo! Ludzkość mając wolną wolę w zasadzie zadecydowała, że Słowa tego absolutnie nie przyjmie! Od tamtych czasów została więc poddana skutkom praw, które samo­czynnie dołączyły jako wynik wtedy przeprowadzonego wolnego wyboru. Ludzie odnaleźli później na drodze, którą obrali, wszelkie owoce swego własnego dążenia.

Już wkrótce krąg się zamknie. Zło gromadzi się coraz bardziej i nawarstwia niczym wał, który wkrótce runie na nic nie podejrzewa­jącą i żyjącą w duchowej tępocie ludzkość. Pod koniec, kiedy nadejdzie czas spełnienia, ta naturalnie nie będzie już miała wolnego wyboru!

Musi teraz wreszcie zebrać wszystko to, co zasiała wtedy i także na wszystkich późniejszych błędnych drogach.

Wszyscy ci, którzy w czasach Chrystusa odrzucali Słowo, są dziś

Page 60: W Swietle Prawdy

mJcarnowani z powrotem na te/ ziemi, by rozliczyć się z tego. Nie • już prawa na uprzednie ostrzeżenia i ponowne decydowanie. Wet*" owych dwóch tysięcy łat mieli dosyć czasu, by się zastanowić! Rof? nież ten, kogo zadowala niewłaściwy wykład o Bogu i Jego stworzeniu i kto nie stara się stworzenia bardzie; czysto pojąć, nie przyjął Słowa' u> ogóle. Jest to wręcz o wiele gorsze, ponieważ mylna wiara wstrzy. muje od poznania Prawdy.

Biada jednak temu, kto Prawdę fałszuje lub zmienia, by ściągać do siebie ludzi i korzystać z tego, że zmieniona forma jest dla nich w wygodniejszej postaci przyjemniejsza. Taki człowiek obciąża się winą nie tylko za fałszerstwo i wprowadzanie w błąd, lecz ponosi także wszelką odpowiedzialność za tych, których udało mu się złapać na wygodniejszą i bardziej przyjemną dla nich »Prawdę«. Gdy nadejdzie godzina zapłaty, nie otrzyma pomocy. Runie w głębiny, które już nigdy go nie wydadzą, i słusznie. — Także to pozwolono zobaczyć Janowi i w swym objawieniu przed tym ostrzec.

Kiedy rozpocznie się owo wielkie oczyszczanie, to człowiek me będzie miał już czasu, by móc bronić się czy wręcz kontratakować Boże prawa, które człowiek tak chętnie tłumaczy sobie w tak nie­właściwy sposób, zadziałają potem bezwzględnie.

Właśnie w czasach największych okropieństw, jakie kiedykolwiek ziemia oglądała, ludzkość nareszcie pozna, jak bardzo oddalona jest miłość Boża od miękkiego niedołęstwa, o którą co cechę została bezczelnie posądzona.

Więcej niż połowa wszystkich ludzi nie powinna w ogóle znajdować się w dzisiejszych czasach na tej ziemi ?

W ciągu kilku tysiącleci ludzkość tak upadła, tak mocno żyje w ciemnościach, że swym nieczystym dążeniem zbudowała liczne mosty ku ciemnym sferom, które leżą bardzo głęboko pod ziemskim poziomem. Tam żyją ci, którzy głęboko upadli, a ich subtełnoma-rerolny ciężar całkowicie uniemożliwiał i m do tej pory przedostanie się na górę, aa naszą ziemię.

Na tym polegała ochrona wszystkich ludzi żyjących na ziemi i 6 noczeinie także ochrona owych ciemnych duchów. Te są odizolo ™~

124

dzięki naturalnemu prawu subtetnomaterialnego ciążenia. Na dole, na swych poziomach, mogą folgować swym niskim namiętnościom bez szkody dla kogokolwiek. Mało tego — ich niepohamowane wyży­wanie się rani tylko tych, którzy są tego samego gatunku, ranią się jakby wzajemnie, a to prowadzi do dojrzewania, lecz bez dalszego obciążania się winą. Albowiem cierpienie może kiedyś obudzić w nich wstręt do siebie samych i równocześnie pragnienie ucieczki z tego poziomu. Pragnienie to prowadzi z czasem do męczącej rozpaczy, która może w końcu zmienić się w najżarliwsze modlitwy, a tym samym w poważne dążenie do zmiany na lepsze.

Tok miało być. Lecz chybiona ludzka wola spowodowała, że stało się coś innego.1

Ludzie swym ciemnym dążeniem wytworzyli łączący most pro­wadzący ku sferom ciemności. W ten sposób podali tam żyjącym rękę i umożliwili im przyciągającą siłą jednorodności wyjście na górę, na ziemię. Tu ciemne duchy otrzymały oczywiście możliwość ponownej inkarnacji, a z tym nie liczono się w do tej pory normalnie prze­biegających światowych procesach.

Albowiem na ziemi, gdzie za pośrednictwem gęstomaterialności mogą żyć wspólnie z bardziej jasnymi i lepszymi, powodują tylko szkody i w ten sposób obciążają się nową winą. To nie jest możliwe na niskich poziomach, do których należą, albowiem tym, którzy są jednakowego gatunku przynosi nikczemne postępowanie tylko po­żytek. Nauczą się w ten sposób nareszcie poznawać sami siebie, nikczemne czyny staną się dla nich przykre, a to przyśpiesza poprawę.

Ową normalną drogę rozwoju ziemski człowiek jednak naruszył, ponieważ korzystał ze swej wolnej woli w celu wykonywania nik­czemnych czynów i zbudował w ten sposób subtelnomaterialne mosty do sfer ciemności. Dlatego mogli ci, którzy upadli aż tam, wtargnąć jak dzika sfora na ziemski poziom i obecnie ciesząc się zamieszkują jej większą część.

Ponieważ światłe dusze muszą ustąpić ciemnościom tam, gdzie te zdobyły mocny grunt, mogły ciemne dusze, które w ten sposób bezprawnie dotarły na poziom ziemi, z łatwością wcielić się także tam,

_ . m _ _ " i

Page 61: W Swietle Prawdy

S^*""" ocieinaJoyicfc warunkach dostałaby szansę dusza świata, V t=. tilfc «ijii|.«mA u U oennsa dtuza zaczepiła się za pcmednctwem koa* z otoczenia przyszłej matki. Taki ktoś umożliwił ciemnej <W auzy manie się i wygnanie jasnej, i to nawet Kredy, jeżefi ojciec mi matka są bardziej światli.

Tb również rbanaczy probfem tzwr. czarnych owiec w dobrej rodz­aje. Jeżeli •Jednak przyszła matka lepiej troszczy sie o siebie i o swe najbliższe otoczenie, to me może do tego dojść.

Dlatego można widzieć tylko miłość w końcowym działam* od­wiecznych praw; które z absolutną sprawiedliwością zmiotą z zien-skiego poziomu wszystkich tych, którzy ram me wlezę. Warną do króiestwa efearoosci, gdzie zgodnie z ich gatunkiem fest im miejsce. Potem wir będą jaz mogfi przeszkadzać jaśniejszym dachom we wziocie ani obarczać saabie nową winą. Może jeszcze dojrzeją, gdy pocznią wstręt do własnego przeżywania- —

Nadejdzie oczywiście czas, który s t a ł o - r ę Ś 5 śńśrie serca sszjsr-• kadzą kiedy z każdego łódzkiego twora zostanie ze saaszową

wykorzeniona duchowa pycha- Potem rozpłyną ssę wsze&se wątpirwosci zabraniające czrłowiekowi poznać, ze boskie me fes* w mm, lecz wysoko mad nim. Że boskie może dla niego istnieć fcńymte tako najczystszy obraz na ołtarza jego wewnętrznego żyda,

> obraz- aa który spogląda w pokornej modlitwie. — To, że makaka dach wyznaje, ze chciałby być także boski, nie jest

łis\d» sn. lecz wwa. Takie wywyższanie ssę umai być zakończone upadkiem; jem bowiem równe próbie wyrwania Bogu z ręki władzy i ściągnięcia Go na reja sam ttopłcń, który zajmuje człowiek, a którego dotąd me spdagł, p uaw • 11 dacorł być czymś" anęcej i zapatrzył się na poziomy, których mgdy me może nie tyłko osiągnąć, lecz nawet pojąć. W cen sposób człowiek ignorował każdą rzeczywistość i nie tylko snajnał *am siebie atepoerzebnym w stworzeniu. Łącz co gorsza, stał

jr%srayaa stworzenia wprost ammmikaem! Swomt whsarm chybionym stanowiskłem i/> m ortow-ał, ze zostmte

mm w końca mdomodmome z przeraźliwą onroioą, ze tak, tak tawi s,c

abeerne w swym tA*"*— nie jest nawet ciemem boskiego.

Zofe*czy w końcu, ze cały skarb ziemskiej wiedzy gromadzony przez rrsśackcM nie znaczy dosłownie mc. Saro na własnej skórze bezsasae odczuje, jak owoce jego jednostronnego zfemslrjegodzżałaaiasEsja sie cue tylko balastem, lecz często wręcz, klątwą. Miech solne anttdj przypomni swą *boskość«, jeżeli będzie w sunie' —

Usłyszy grzmiące słowa: »Na kolana, tworze, przed swym Bossem i Panem! Nie waż się blażnierczo stawiać siebie aa równi z Bo-pem!« —

Próżność i dziwactwo leniwego mdzkkgo dncbaosiągnęh/aranJkie możliwe granice.

Dopiero potem ludzkość bodzie moęti pomrśłeć o wzlocie- Wtedy nastaną czasy, kiedy padnie wszystko, nk stoi na mocnym grancie. Oszuści, (abzywi prorocy i wszyscy skupieni wokół nada latarnią się sani w sobie! W ten sposób każdy będzie mógł zobaczyć wszystkie dotychczasowe błędne drogL

hbejeden próżny człowiek potem na pewno z przerażaniem stwier­dzi, że sani nad przepaścią i że będąc źle prowadzonym zaczyna szybko spadać w dół, chociaż w swej pysze comemał, że jaz podąża wzwyż, w pobliże Swada! Zobaczy, żeotmjtzył bramę, która cfaroozb. go przed niebezpieczeństwem i że przekroczy ją nie posiadając wy­starczająco mocnej obrony. Ze przywołał niebezpieczeństwa, które w naturalnym procesie by go ominęły. Błogość ogarnie tego. który wtedy odnajdzie prawdziwą drogę ku odwrotowi!

Page 62: W Swietle Prawdy

DAWNO TEMU... !

To tytt© dwa słowa, a działają, jak czarodziejska formułka; albowiem zawierają w sobie specyficzną moc wzbudzania w każdym człowieku jakiegoś niezwykłego uczucia. Rzadko kiedy chodzi o uczucie tego samego gatunku. W podobny sposób działa muzyka. Tak, jak w wy­padku muzyki, również te dwa słowa odnajdą drogę prowadzącą prosto do ducha człowieka, do jego własnego »ja*. Ale tylko u tych, którzy swego ducha w sobie jeszcze całkiem nie zamknęli i dlatego do rej p°*y nie utracili na ziemi prawdziwej ludzkości.

Tak więc każdy prawdziwy cztWiek, który usłyszy te dwa słowa, od razu mimowolnie przypomni sobie jakieś dawno minione prze­życie. Stanie ono przed nim, niczym żywy obraz, a wraz z obrazem pojawi się także odpowiadające obrazowi uczucie.

Może pojawić sie pełna tęsknoty zaduma, bolesna słc>dycz łub ckhe życzenie, którego nie można spełnić. W wypadku innych ludzi słowa te jednak wywołają dumę, gniew, strach łub nienawiść. Człowiek zawsze pomyśli o tym, co kiedyś przeżył, co niezwykłe na niego zadziałało, lecz o czym mniemał, że już dawno w nim dobrzmiało.

Ale nie zgasło w nim nic i nic się nie zgubiło z tego, co kiedyś rzeczywiście w swym wnętrzu przeżyć. Wszystko to może uważać za swoja własność, za coś, co rzeczywiście zyskał i co jest dlatego nie-przemnające Lecz tylko to, co naprawdę przeżył? Niczego innego te słowa me są w stanie wywołać-

Eiedy człowiek zacznie bacznie zwracać na to uwagę, to nagle pozna, co jest w mm rzeczywiście żywe, a co mozru nazwać martwą, ducha pozbawioną skorupą bezwartościowych wspomnień.

Sens i pożytek dh człowieka — przy rym nie wolno nam sobie wyobrażać tytko jego ctała—posada tylko to, co dotarło podczas jego ztemsktetjp żyesa dosaaseczmc głęboko, by odcisnąć stad na jego duszy.

Siad. który me zamka, którego me można zmyć- Tylko ukie siady ma i

- e r a

Mlyw na formowanie ludzkiej duszy i tylko one idą z nim dalej wspierając ducha w jego trwałym rozwoju.

"w* rzeczywistości jest więc przeżyte, a tym samym przywłaszczone tylko co, co pozostawiło taki głęboki Ślad. Cała reszta przejdzie kolo was bez skutku lub najwyżej odegra rolę środka stwarzającego warunki sprzyjające wywołaniu takich głębokich przeżyć.

Dobrze temu, kto ma za sobą wiele owych silnych przeżyć, i to bez względu na to czy spowodowała je radość, czy smutek. Albowiem ich oddziaływanie będzie kiedyś tym najcenniejszym, co ludzka dusza zabierze ze sobą na tamten świat. —

Czysto ziemska czynność rozumu, jak dzisiaj stało się zwyczajem, jest pożyteczna, jeżeli dobrze się z niej korzysta, tylko i wyłącznie dla ułatwienia cielesnego pobytu na tej ziemi. Właściwie to każde użycie rozumu, jako takiego, ma właśnie taki celi Końcowy efekt tego nigdy nie jest inny. Tak dzieje się w wypadku całej wiedzy nabytej w szkołach lub podczas pracy bez względu na to, czy chodzi o państwo, rodzinę, jednostkę, naród, czy nawet całą ludzkość.

Lecz, niestety, seszystfeo podporządkowało się bez wyjątku tylko

rozumowi i dlatego wszystko zwarte jest ciężkimi okowami ziem­skiego ograniczonego pojmowania, co oczywiście niesie ze sobą

ifatalne skutki, które przejawiają się i jeszcze będą się przejawiać w każdym działaniu i podczas wykonywania każdej czynności,

Na całej ziemi istnieje tylko jeden wyjątek Tym wyjątkiem jednak nie jest Kościół, jak na pewno widu z was mniemało, i jak zresztą powinno być, lecz sztuka! W sztuce odgrywa rozum bezwarunkowo dopiero drugorzędną rolę. Sztuka, w której rozum uzyskał przewagę, opada od razu głęboko na poziom rzemiosł*. To prosty i naturalny skutek, który nigdy nie może być inny. Nie istnieje w tym wypadku

Sżaden wyjątek, który można byłoby udowodnić.

Ale takt sem skutek można oczywiście ohsenrotcać w jedaeikolizriek snńęj dztecizinseł Dlaczego człowiek nie zastanowi się nad rym? Powinny mu przecież opaść z oczu łuski. Kto obserwuje i porównuje, t]o tego przemawia wyraźnie, że wszędzie tam, gdzie panuje rozum, można otrzymać tylko nic niewartą namiastkę! "N» podstawie takiej

Page 63: W Swietle Prawdy

rzeczywistości miałby człowiek od razu rozeznać, jakie miej,ce w** naturalnych praw należne jest rozumowi, jeżeli ma powsućc właściwego i wartościowego! co*

Do tej pory jedynie sztuka zrodziła się z działania żywego dudu, z ludzkiego uczucia. Jedynie ona posiadała naturalne, a więc normalne i zdrowe pochodzenie i rozwój. Duch przecież nie przejawia tk rozumem, lecz uczuciami i tym, co ogólnie nazywa się •serdeanoioĄ. A to jest właśnie to, co dzisiejszy tak dumny z siebie człowiek rozumu chętnie tępi i ośmiesza. Pogardza w ten sposób tym, co w człowieka jest najcenniejsze, tak, rym, co człowieka czyni dopiero człowiekiem!

Duch nie ma z rozumem nic wspólnego. Jeżeli człowiek rzeczy­wiście chce poprawić w znacznym stopniu swa sytuację, to powinien mieć stale na pamięci słowa Chrystusa: »Ich czyny beda (wuuiczyt 0 nich!* Nadchodzi czas, kiedy staje sie to oczywiste.

Jedynie dzieła ducha są żywe zaraz od momentu swego powstania 1 w ten sposób także stałe i nieprzemijające. Cała reszta musi załamać się sama w sobie od razu, kiedy minie czas jej rozkwitu. Zamiast owoców pojawi się jałowość i pustka!

Spójrzcie choćby tylko na historię! Jedynie dzieło ducha, a wiec sztuka, przetrwała narody, które upadły, ponieważ ich działanie opie­rało się na działaniu chłodnego, martwego rozumu. Ich wielka i sławna wiedza nie mogła ich w żaden sposób uratować. Tą drogą szli Egipcja­nie, Grecy, Rzymianie, w późniejszych czasach także Hiszpanie i Francuzi, dzisiaj Niemcy—lecz dzieła prawdziwej sztuki ich wszyst­kich przetrwały! Nigdy nie będą mogły zaginąć! Lecz nikt nie widział w tym stale powtarzającym się procesie konsekwentnego prawa. Nikt nie pomyślał o tym, by poszukać rzeczywistych korzeni tego cięż­kiego zła.

Zamiast ich szukania i podjęcia się organizowania obrony przed stale powtarzającym się procesem rozpadu ludzie ślepo podporząd­kowali się temu i z narzekaniem lub też gniewem przyjmowali wszyst­ko, czego według nich nie można było zmienić.

Taki loa w końcu czeka teraz całą ludzkość! Wiele cierpień już za nami, lecz o wiele większe na nas czekają. Ciężkie udręki uderzą

w gęste szeregi tych, którzy jut dzisiaj tą tym częściowo dotknięci. Wspomnijcie wszystkie te narody, które musiały upaść w momencie

osiągnięcia swego rozkwitu, szczytu swego rozumowego działania. Owoce powstające z takiego rozkwitu były wszędzie te same! Nie-moralność, bezwsrydność oraz brak umiarkowania w najróżniejszych formach. Do tego później dołączył nieunikniony upadek i zanik.

Zawsze dokładnie taki sam przebieg tego procesu jest dla każdego bardzo wyraźnym sygnałem i każdy myślący człowiek musi w nim zauważyć jednoznaczne i nieugięte działanie, bardzo surowych praw.

Jeden naród po drugim musiał w końcu poznać, że jego wielkość, jego moc i sława, były tylko pozorne oraz że istniały dzięki gwałtowi i przemocy, a nie dzięki zdrowej wewnętrznej sile i trwałości.

Otwórzcie wreszcie oczy, zamiast wątpić w możliwość wyjścia z tego impasu'. Rozejrzyjcie się wokół siebie, uczcie się w oparciu o przeszłość, porównujcie wszystko z przesłaniami, które już przed tysiącami lat przychodziły do was z boskości, a będziecie musieli odnaleźć* przyczynę nieustannego wzmagania się zła, które samo w sobie jest przeszkodą stojącą na drodze wzlotu całej ludzkości.

Dopiero kiedy to zło zostanie dokładnie wytępione, stanie droga ku ogólnemu wzlotowi otworem, nie wcześniej. Wtedy wzlot będzie trwał nieustannie, ponieważ będzie zawierał w sobie żywotność ducha, a to do tej pory było wykluczone. —

Zanim zaczniemy zajmować się szczegółami, chciałbym wyjaśnić, czym właściwie jest duch, czyli to jedyne, co w człowieku naprawdę jest żywe. Duch nie jest bystrością myśli ani rozumem! Duch nie ma również nic wspólnego z nauczoną wiedzą. Popełniamy więc błąd nazywając człowieka oczytanego, po studiach czy wręcz erudytę, człowiekiem »uduchowionym«. Tak samo nim nie jest człowiek posia­dający zdolność prowadzenia rozmowy czy człowiek bystry lub mający dobre pomysły.

Duch jest czymś zupełnie innym. Jest to samodzielne sedno, które przybyło z jednorodnego świata, całkiem innego niż część, do której należy ziemia, a więc także ciało. Świat ducha znajduje się wyżej, tworzy on górną, najbardziej lekką część stworzenia. Z owego sedna

I M 130

Page 64: W Swietle Prawdy

* ^ c ! f ? C u ° T O CZCfĆ W C 2 W i e k u ™ » udanie p o n o * -powrócić do duchowości, kiedy odrzuci wszystkie mareriaWotoSi Sodz iec ku remu nadejdzie po osiągnięciu całkiem konkretnego stopnia dojrzałości i wtedy duchu poprowadzi wzwyż do jedno­rodnego otoczenia, k t ó r e g o sił? przyciągania zostaje wyciągany w górę.*

Duch nie ma nic wspólnego z ziemskim rozumem, lecz z cechą, która zwie się »serdeczność«. U d u c h o w i o n y ro więc to samo, co •dobroserdeczny*, jednak nie rozumowo bystry

By łatwiej poznać tę różnicę, wystarczy tylko użyć zdania:» Dawno ternu.'* Tfóefti poszukujących już w tym odnajdzie wytłumaczenie. Jeżeli będą starannie obserwowali samych siebie, to stwierdza, co wszystko w ich dotychczasowym ziemskim życiu dodatnio wpłynęło na ich duszę, a co służyło tylko temu, by ułatwić im pracę i rycie w środowisku ziemskim. Co więc posiada nie ty lko ziemskie, lecz także wieczne wartości; a co służy wyłącznie ziemskim celom, lecz jest zupełnie bezwartościowe na tamtym świecie. To pierwsze można ze sobą zabrać w zaświaty, lecz drugie po odejściu trzeba na ziemi pozostawić, albowiem miejsce tego gatunku jest tylko tu i me może być nadal pożytecznym. To, co pozostaje tutaj, jest tylko instru­mentem służącym ziemskim procesom, to p o m o c dla ziemskiego życia, lecz nic więcej.

Jeżeli jednak nie używa się instrumentu zgodnie z jego przezna­czeniem, lecz mierzy się o wiele wyżej, to ten nie może oczywiście na takiej wysokości działać. Nie zajmuje wtedy swego miejsca i łatwo pojąć, że z własnej winy powoduje wszelkiego rodzaju niedociągnięcia, które z czasem powodują bardzo niekorzystne skutki.

Do takich instrumentów należy, jako najwyższa ziemski rozum, który, będąc płodem ludzkiego mózgu, musi zawierać w sobie oczy­wiście ograniczenia wynikające z gęstomaterialnego sedna ludzkiego ciała. Płód nie może być nigdy inny niż źródło, z którego pochodzi. Pozostaje na zawsze związany z gatunkiem swego pochodzenia

') wykład: »Ja jestem wskrzeszemem i tyciem*

132

W takim samym stopniu są z gatunkiem rozumu związane dzieła, które rozum wytworzył.

Dlatego rozum posiada z natury bardzo wąskie horyzonty zdol­ności ziemskiego poznawania, będące mocno związane z czasem i przestrzenią. Ponieważ rozum wywodzi się z gęstomaterialności, która sama w sobie jest martwa i nie ma w niej własnego życia, t o także on nie posiada żywej siły. Ta rzeczywistość przejawia się oczywiście we wszelkim działaniu rozumu, który dlatego do swych dzieł nie może włożyć niczego żywego.

Ten nieugięta naturalny proces jest kluczem do wszystkich smut­nych wydarzeń, do których doszło w ciągu ludzkiego bytu na te) maleńkiej ziemi.

Musimy się nareszcie nauczyć odróżniać ducha od rozumu, żywe sedno człowieka od jego instrumentu! Stawiając instrument nad żywe sedno, jak działo się to dotychczas, wkładacie od razu w wasze dzieła coś niezdrowego, coś, co zawiera w sobie już od momentu swego powstania zalążki śmierci. W ten sposób t o , co żywe, najwyższe i najcenniejsze w człowieku, jest odcięte od możliwości niezbędnego działania tak długo, dopóki martwa budowa nie runie. Dopiero potem wyzwolony, lecz niegotowy duch wyjdzie z ruin.

Obecnie jednak zamiast mówić »Dawno temu. . .* zapytajmy: »Jak wyglądała sytuacja w minionych czasach?* Jakżeż inaczej to pytanie działa. Od razu widzimy olbrzymia różnicę. Pierwsze pytanie prze­mawia do uczucia, które ma związek z duchem. Drugie zaś zwraca się w stronę rozumu. Powstają przy tym całkiem inne obrazy, Są już od momentu swego powstania ograniczone, chłodne i b e z ciepła życia, albowiem rozum nie może ofiarować niczego innego.

Największą winą ludzkości od prapoczątku jest właśnie t o , że postawiła na najwyższy piedestał rozum, który może wytwarzać ty lko dzieła niezupełne, bez tycia i że tańczyła wokół n iego n ieomal go czcząc Rozumowi zaproponowano miejsce, k tóre powinien zajmo­wać wyłącznie duch.

Takie poczynanie ostro przeciwstawia się woli Stworzyciela, a t y m samym także naturze, albowiem wola u przecież m o c n o tkwi w dzia-

1 3 3

Page 65: W Swietle Prawdy

łaniu natury. Dlatego też nic nie może dotrwać d 0

sukcesem końca, lecz wszystko musi zawalić <i+ „,° U W M ń c z o i K go - . • . i . , . . . " v w momencie roz­

poczęcia zniw. Nie może dziać sie inaczej, ponieważ chodzi o proc naturalny, którego przebieg można przewidzieć.

Tylko w wypadku techniki, a więc we wszystkich gałęziach prze-mysłu, sprawa wygląda inaczej. Wielki rozmach w tej dziedzinie jest dziełem rozumu, a w przyszłości granice jego możliwości przesuną się jeszcze dalej! Ten fakt jest jednak dowodem na to, że wszystko, co zostało powyżej powiedziane, jest prawdą. Technika jest, i we wszystkim zawsze będzie, martwa i czysto ziemska. Ponieważ rozum wywodzi się również z ziemskiego, może więc w dziedzinie tech­niki sięgać po najwyższe huty i tworzyć rzeczywiście wielkie sprawy. Tam znajduje się na właściwym miejscu i spełnia swe prawdziwe zadanie!

Lecz wszędzie tam, gdzie trzeba brać pod uwagę także to, co jest »żywe«, a wiec czysto ludzkie, nie wystarcza już rozum, który z racji swej natury musi zawieść, jeżeli nie prowadzi go duch.' Bo tylko i wyłącznie duch jest życiem. Sukces w jakiejkolwiek dziedzinie można osiągnąć zawsze tylko przez działalność odpowiednio jednorodna. Ziemski rozum nigdy nie będzie mógł działać w duchowości.' Dlatego ciężką winą ludzkości było to, że wywyższyła rozum nad życie.

Sens działania w ten sposób uległ całkowitemu wypaczeniu i czło­wiek zaczai sprzeciwiać się temu, co Stworzyciel wyznaczył jako naturalne. Stawiając rozum, który powinien znaleźć się na drugim, wyłącznie ziemskim miejscu, na najwyższe miejsce, nad żywego ducha, postawił wszystko do góry nogami. Dlatego obecnie jest całkiem naturalne, że człowiek w swych badaniach musi mozolnie przedzierać się z dołu do góry, przy czym rozum, postawiony nad dachem, nie pozwala jednak w wyniku swej ograniczonej zdolności pojmowania, by człowiek spojrzał dalej. Właściwa droga wygląda tak, że ludzki duch, używając rozumu, powinien mieć możliwość spogląda­nia w dół, w ziemskie.

Jeżdi ma dojść do obudzenia, to człowiek musi najpierw ^przesunąć oświetlenie*. To, co obecnie posiada przewagę, czyli rozum, musi

134

umiejscowić tam, gdzie jest jego naturalne miejsce, a duchowi ofia­rować miejsce najwyższe. Ta zmiana nie jest już jednak dla dzisiejszego człowieka taka łatwa. —

Kiedyś ludzie postawili rozum nad ducha i w ten sposób wyraźnie sprzeciwili się woli Stworzyciela, czyli prawom natury. To właśnie byto tgrzechem pierworodnym*, którego strasznych skutków nie może nic przewyższyć. Owo zanurzenie się w grzechu przerosło później w tzw. •grzech dziedziczny*, ponieważ wywyższenie mózgu na pozycję wszechmocnego władcy w naturalny sposób spowodowało jego jednostronne używanie i wzmacnianie tej jego części, która zabez­piecza pracę rozumu, natomiast druga część mózgu skarlała. Dlatego owa w wyniku zaniedbania skarlała część może dzisiaj funkcjonować tylko w roli mózgu snów, na którym w dodatku nie można polegać, ponieważ znajduje się pod silnym wpływem tzw. mózgu dziennego, przez który przejawia się rozum.

Ta część mózgu, która powinna otworzyć most ku duchowi lub, dokładniej powiedziawszy, most od ducha ku wszystkiemu, co ziem­skie, została więc sparaliżowana, łączność została zerwana lub w znacz­nej mierze ograniczona, a to uniemożliwiło jakikolwiek przejaw aktywności duchowej człowieka. Dlatego człowiek nie potrafi swojego rozumu uduchowić, ożywić.

W przeciwnym wypadku obie części mózgu rozwinęłyby się jedna­kowo w harmonijnej współpracy — jak wszystko w organizmie. Rolę przewodnią miał pełnić duch, zaś wykonawcą jego woli tu na ziemi miał być rozum. Dlatego jest więc sprawą oczywistą, że jakikolwiek przejaw cielesnej czynności, a nawet ciało samo, nie może być już takie, jakie być miało. To później wpływa na wszystko! Przecież wszystkiemu, co ziemskie, brak tego głównego.

Można łatwo pojąć, że ograniczenie czynności ducha było ciasno związane z oddaleniem się od boskości. Nie istniała już żadna droga do niej.

Następnym fatalnym skutkiem takiego działania okazało się dzie­dziczenie przedniego mózgu. Już przez całe tysiąclecia każde ciałko noworodka przynosi w wyniku dziedziczności na tę ziemię tak wielki

135

Page 66: W Swietle Prawdy

przedni rozumowy mózg, że już z góry k -, podporządkowane rozumowi, kiedy t e n dziecko zottajt felnośd Przepaść miedzy obiema częściami**!? wielka, a stosunek moźUwości ich przejawi ^ ""H* m

że w wypadku większości ludzi nie m o ^ T m ^ sytuacji bez katastrofy. °zna ,uz osiągnąć p o p ^

Dzisiejszy człowiek rozumu nie jest człowiekiem nomudn^ pomeważ trwające tysiąclecia zaniedbywanie głównej części |W mózgu spowodowało jej częściowy zanik, a tym samym degenerację ' tego, co z człowieka czyni człowieka. Każdy bez wyjątku człowiek rozumu posiada tylko mózg okaleczony, a nie taki, jaki ma być! Iq właśnie mózgowi kalecy panują przez całe tysiąclecia na ziemi, a na normalnego człowieka patrzą jak na nieprzyjaciela i starają się go ograniczać. W swym skarleniu mniemają, że tworzą wielkie dzida i nie wiedzą, że normalny człowiek potrafi pracować dziesieciokrotnit wydajniej oraz że może tworzyć dzieła, które są trwale i doskonalsze niż to, do czego dąży się dziś! Droga do osiągnięcia takich możliwości jest otwarta dla każdego poważnie poszukującego!

Człowiek rozumu nie jest już jednak zdolny tak łatwo pojąć cokol­wiek z tego, co należy do zakresu czynności owej skarlałej części mózgu! On tego po prostu nie potrafi, nawet gdyby chciał i tylko w wyniku dobrowolnego własnego ograniczenia śmieje się ze wszyst­kiego, co jest dla niego nieosiągalne i czego nigdy nie pojmie swoim w rzeczywistości zacofanym i nienormalnym mózgiem.

W tym właśnie zawarta jest najstraszniejsza część klątwy tej ano­malii. Harmonijna współpraca obu części ludzkiego mózgu, która jest dla normalnego człowieka nieodzowna, jest dla dzisiejszych ludzi rozumu, nazywanych również materialistami, absolutnie niemoż­liwa.

Bycie materialistą nie jest bynajmniej honorem, lecz świadectwem posiadania skarlałego mózgu.

lak więc w ten sposób panuje do tej pory na ziemi nienaturalny mózg, którego czynność w końcu musi spowodować także nieunik­niony upadek wszystkiego, ponieważ wszystko, co taki mózg stara się

136

proponować, zawiera w sobie naturalnie od początku, w wyniku skarlenia, dysharmonię i chorobę.

Dziś jut niczego pod tym względem nie można zmienić. Trzeba tylko w spokoju poczekać, aż nastanie upadek, a do tego według naturalnych praw wszystko zmierza. Potem nadejdzie dzień wskrze­szenia ducha, a tym samym nadejdzie także nowe życie} "Niewolnik rozumu, który przez tysiąclecia posiadał decydujący głos, zostanie odrzucony raz na zawsze*. Nigdy nie będzie już zdolny podnieść głowy, ponieważ dowody i jego własne przeżycia zmuszą go, by jako chory i ubogi skłonił się przed tym, czego nie potrafił pojąć. Nigdy już nie otrzyma okazji, by występować przeciw duchowi. Nie będzie tak mógł czynić ani szyderstwem, ani przemocą wspieraną udawaniem prawa, a tego sposobu używano przecież przeciw Synowi Bożemu, który musiał z tym walczyć.

Wtedy jeszcze był czas, by liczne z nieszczęść odwrócić. Teraz, niestety, już go nie ma, albowiem nie można odnowić połączeń między obiema częściami mózgu.

Wielu tzw. rozumowców będzie znowu starało się ośmieszyć treść tego wykładu, lecz, jak zawsze, nie będą zdolni przeciwstawić niczego oprócz pustych haseł. Nie przytoczą ani jednego konkretnego dowodu

na to, że tak nie jest. Każdemu szczerze poszukującemu i myślącemu człowiekowi dostarczą jednak takie ślepe ataki dodatkowego dowodu na prawdziwość mych słów. Ludzie rozumu po prostu me mogą, nawet gdyby się wysilali. Traktujmy ich więc od dzisiaj jak chorych, którzy w krótkim czasie będą potrzebowali pomocy i... w spokoju po­czekajmy.

Nie potrzeba wałki, nie potrzeba przemocy,by wymusić potrzebny krok naprzód, albowiem koniec nadejdzie sam. Także w tym wypadku zadziałają naturalne i nieugięte prawa działania zwrotnego, całkiem bezwzględnie, a także precyzyjnie. —

Według wielu proroctw ma potem powstać »nowe pokolenie*. Ono nie będzie się jednak składało tylko z nowo narodzonych, którzy, według obserwacji przeprowadzonych w Kalifornii i Australii, zostali obdarzeni jakimś »nowym zmysłem*, lecz będą to w głównej mierze

Page 67: W Swietle Prawdy

i ludne już tyjący, którzy pod wpływem nastających nowych proce,* w bliskim czasie otrzymają dar »widzenia«. Tym samym posia^ * same zdolności, co nowo narodzeni; a/bowiem ten » zmysł* nie j e '

C

niczym innym niż zdolnością stania w świecie z wolnym, meskn, powanym duchem, który jut nie pozwoli, by ograniczał go rozun. Grzech dziedziczny zostanie w ten sposób nareszcie wymazany!

To nie ma jednak nic wspólnego z tzw. zdolnościami oknhys. tycznymi Będzie to tylko wyłącznie cecha normalnego człowieka będzie on taki, jaki ma być! Sam fakt, że może »widzieć«, nie ma nic wspólnego z jasnowidztwem — oznacza to po prostu *wględ*, czyli poznanie.

Ladzie będą potem zdolni widzieć wszystko bezstronnie, atonie oznacza niczego innego poza tym, że będą zdolni właściwie oceniać. Bedą widzieli człowieka rozumu takiego, jakim w rzeczywistości jest, z wszelką jego ograniczonością, która zagraża tak jemu, jak jego otoczeniu, i z której powstaje arogancka żądza władzy oraz tępy upór; jedno towarzyszy zawsze drugiemu.

Wtedy dla ludzi stanie się jasne to, że cała ludzkość już przez długie tysiąclecia cierpiała pod owym jarzmem, które dokładnie i kon­sekwentnie przejawiało się w najróżniejszych formach. Zobaczą, ;ak ów zżerający rak zawsze działał przeciw głównemu celowi ludzkiego bytu — przeciw rozwojowi ludzkiego duda i był jego głównym wrogiem Wszystko nagle stanie się dla nich jasne. Uświadomią sobie cierpką rzeczywistość, a mianowicie, że to zło było przyczyną wszyst­kich problemów i cierpień, jak również każdego upadku i porażki. Pojmą także, dlaczego nigdy nie mogła nastać żadna poprawa panu­jących stosunków — ograniczone horyzonty i przytłumiona możli­wo*? pojmowania każde poznanie i' wgląd z góry wyklucza/y:

Ludzie rozumu utracą jednak swe wpływy od razu, kiedy cała reszta w ten sposób się obudzi. Stanie się tak na zawsze, albowiem rozpocznie się nowa, lepsza epoka ludzkości, w której start nie będzie mogło się utrzymać.

Razem z tą epoką nadejdzie potrzebne zwycięstwo ducha, do którego tęsknią obecnie już setki tysięcy ludzi, zwycięstwo ducha nad

i 56

zawodzącym rozumem. Do okłamywanych tłumów dodatkowo przy rym dotrze, że słowo »rozum« tłumaczyli sobie do tej pory całkiem niewłaściwie. W większości wypadków traktowali go bez zastano­wienia, jak bożka, tylko dlatego, że tak czyniła cała reszta. Tak działo się również dlatego, że wszyscy zwolennicy rozumu potrafili udawać nieomylnych, wszechmocnych panów używając przy tym siły i prawa. Dlatego tak wielu nawet nie starało się zdemaskować ich rzeczywistej wewnętrznej pustki i niedostatków, które za tym się ukrywały.

Są jednak również tacy, którzy już całe dziesięciolecia prowadzą walkę przeciw temu wrogowi z wielkim zapałem i przekonaniem. Czynią tak w ukryciu oraz częściowo jawnie i nieraz w bardzo ciężkich warunkach. Lecz oni walczą nie znając samego wroga! A to oczywiście czyniło trudnym odniesienie sukcesu. Wręcz z góry go uniemożli­wiało. Miecz walczących nie był wystarczająco ostry ponieważ nie­ustannie tępili go na mniej ważnych celach. Często przy rym uderzali w pustkę marnując w ten sposób własną siłę i krusząc własne szeregi.

W rzeczywistości istnieje tylko jeden nieprzyjaciel ludzkości, i to na wszystkich frontach: dotychczas nieograniczone panowanie rozumu! To był ów grzech pierworodny, najcięższa wina człowieka, która spo­wodowała wszelkie zło. Z tego powstał grzecA dziedziczny i to jest także ów Antychryst, o którym zwiastowano, że podniesie swą głowę. Wyra­żając to bardziej konkretnie: chodzi o rządy rozumu, który stał się jego instrumentem obezwładniającym ludzi. Obezwładnił ich, on, nieprzyjaciel Boga, sam Antychryst... Lucyfer!*

Stoimy w samym środku tej epoki! Lucyfer przebywa dziś w każ­dym człowieku i jest gotów go zepsuć, albowiem jego działanie powo­duje natychmiastowe odwrócenie się od Boga. Jest to tego zupełnie naturalnym następstwem. Lucyfer odetnie ducha, skoro tylko może panować.

Dlatego niechaj człowiek nieustannie czuwa! — Nie oznacza to bynajmniej, że ma swój rozum ograniczać, lecz

powinien z niego uczynić instrument, którym rozum w rzeczywistości

') Wykład:»Antychryst*

139

Page 68: W Swietle Prawdy

fegt-^ieP0wmJe" >edttak f*V>* * niego decyduj**! woli,s *. w ogóle me może dopuścić do tego, by stał się włada!

Człowiek przyszłości będzie mógł spoglądać na dzisiejsze czaty tylko z obrzydzeniem, zgrozą i ze wstydem. Będzie czuł się przy tym tak, jak my, kiedy wejdziemy dzisiaj do starej sak tortur. Takt* tam widzimy złe owoce działania zimnego rozumu. Nie podlega przecież dyskusji, że człowiek posiadający choć odrobinę uczucia i serdeczności, a więc przejawiający czynność swego ducha, nigdy nie wymyśliłby takich okropienstwf Dziś sytuacja nie wygląda lepiej. W trochę bar­dziej upiększony sposób dochodzi do zniewalania szerokich mas, co jest przecież takim samym zgniłym owocem panowania rozumu, jak torturowanie jednostek.

Spoglądając wstecz człowiek nie przestanie się dziwić. Zapyta tam siebie, jak można było całe tysiąclecia w milczeniu tolerować owe pomyłki. Odpowiedżljest oczywiście prosta: przy użyciu przemocy. Wkłać to bardzo wyraźnie, gdziekolwiek by nie spojrzeć. Nie patrząc na zamierzchłe dawne czasy wystarczy tylko wejść do wyżej wymie­nionych izb tortur, których przestano używać całkiem nie tak dawno.

Obserwując owe stare narzędzia ogarnia człowieka zgroza. Ile w nich zimnego okrucieństwa, ile bestialstwa! Chyba nikt z dzi­siejszych lodzi nie wątpi w to, że ówczesne postępowanie było na)-cięższą zbrodnią. Karząc w ten sposób zbrodniarzy popełniano jeszcze większą zbrodnię. Lecz i tak wielu niewinnych ludzi zostało oder­wanych od rodziny, pozbawionych wolności i bezlitośnie uwięzionych w owych kazamatach. Jakież jęki i okrzyki boleści wyrywały się z pierw tym, którzy całkiem bezbronni zostali oddani na łaskę zbirom, Musiełi cierpieć męki, o których można myśleć tylko ze zgroza i obrzydzeniem.

W katdym od razu powstanie pytanie, jak mógł człowiek traktować w ten sposób drugiego człowieka, czemu wszystkiemu poddawano niewinnych ludzi kryjąc wszystko pod płaszczykiem postępowania absolutnie zgodnego z prawem. Prawem, które kiedyś mogło zostać narzucone tylko siłą. I tak podejrzani znów zostawali poddawani torturom, by pod wpływem bólu przyznali się do winy. Potem mogli

l o n * s p o k o - z*nordowanL Naw« ieteh przyzb do w,ny było l"„Snc. by ofiara mogła uniknąć owych nieznuemych ce lnych 3 , to i[tak sędziom to wystarczało. Przyznanie do winy było un potrzebne tylko po to, by została dotrzymana tzw. litera prawa. Czy ciograniczeni ludzie naprawdę mniemali, że w ten sposób mogą oczyścić Sie także przed wolą Bożą? Że przez to umkną bezlitośnie działającemu podstawowemu prawu działania zwrotnego.

Albo ci ludzie byli największymi wyrzutkami spośród najbardziej zatwardziałych zbrodniarzy, którzy bezczelnie przyswoili sobie prawo sądzeni* innych, albo w ten sposób wyraźnie przejawiała się chorob­liwa ograniczoność ziemskiego rozumu. Trzeciej możliwości nie ma.

Żaden dostojnik czy sędzia nie powinien według praw Bożych W stworzeniu pozostawać w swy m postępowaniu pod ochroną urzędu bez względu na to, jaki urząd zajmuje. Wręcz odwrotnie — powinien tylko on, faktycznie osobiście, bez ochrony, jak każdy inny człowiek, ponosić sam pełną odpowiedzialność za wszystkie decyzje, które z racji zajmowanego stanowiska podejmie. Nie tylko duchowo, lecz także ziemsko. W ten sposób do wszystkiego podchodzono by z o wie­le większą uwagą i troską. Wtedy tak zwane »pomyłki*, których nie można już nigdy naprawić, nie będą się na pewno tak często pow­tarzały. W dodatku nie było jeszcze wcale mowy o fizycznych i psy­chicznych cierpieniach poszkodowanych i ich rodzin.

Do tego lematu należy także rozdział mówiący o procesach tzw. »czarownic«. Poświęćmy mu obecnie chwilę uwagi!

Kto kiedykolwiek miał możliwość przeglądania akt sądowych takich procesów, tego ogarnął wielki wstyd i zapewne zapragnął, by nigdy nie należał do tego gatunku ludzkiego. W tych czasach wystar­czało, by człowiek znał właściwości lecznicze roślin z własnego doświadczenia lub z tradycji i pomagał przy tym cierpiącym ludziom, którzy go o to prosili. Został bez wahania poddany torturom. Tylko śmierć na płonącym stosie mogła ukończyć jego cierpienia, jeżeli jego ciało już wcześniej nie podległo owym okrucieństwom.

Nawet piękno ciała mogło wtedy stać się impulsem do zadawania mak A zwłaszcza cnotliwość, która nie chciała poddać sie obcej woli.

140 141

Page 69: W Swietle Prawdy

Wystarczy jeszcze przypomnieć grozę inkwizycji! S ę k o w o mało lat dzieli nas od owego »wtedy.! "'•'"IŁOWO

Ludzie w tamtych czasach odczuwali to wszystko w ten sam sposób w jaki my widzimy w rym dzisiaj niesprawiedliwość. Albowiem m byli wtedy jeszcze tak całkiem pod wpływem rozumu, a więc tu i tam przenikało w nich jeszcze uczucie, czyli duch.

Czyż nie widać za tak olbrzymia niesprawiedliwością absolutnej ograniczoności? Nieodpowiedzialnej głupoty?

Dziś patrzycie na re sprawy z góry, lekko tylko wzruszając ramio­nami, lecz w gruncie rzeczy nic się nie zmieniło. Arogancja ludzi ograniczonych, dotycząca wszystkiego, czego nie pojmują, jest do tej pory taka sama. Z tą tylko różnica, że zamiast tortur stosowane jest publiczne szkalowanie, i to zawsze wtedy, kiedy z powodu własnej ograniczoności czegoś się nie rozumie.

Niech no tylko każdy zastanowi się nad samym sobą, niech uderzy się w pierś i nie oszczędza samego siebie. ^Bohaterowie, opanowani rozumem, czyli nienormalni ludzie, z góry posądzają o oszustwo każdego człowieka, który posiada zdolność poznawania tego, co dla innych jest ukryte. A tacy swym subtelnomaterialnym wzrokiem odbierają przecież subtelnomaterialne wydarzenia jako coś całkiem naturalnego, cos', w co nikt nie będzie już niebawem wątpił, nie wspominając o brutalnej walce przeciw temu.

Lecz biada temu, kto sam nie poradzi sobie z tym darem i w czysto­ści ducha będzie rozpowiadał wokół o tym, co widział oraz co słyszał. Czyhać będą na niego niebezpieczeństwa podobne do tych, które czyhały na pierwszych chrześcijan za czasów Nerona i jego siepaczy, ciągle gotowych, by popełnić morderstwo.

jeżeli w dodatku posiada jeszcze inne zdolności, których typowi ludzie rozumu nie będą zdolni nigdy pojąć i jeśli nie będzie z każdym tię zgadzał, to na pewno zostanie rozpętana przeciw niemu nagonka, mająca na ecłu jego dyskredytację i wyeliminowanie ze społeczeństwa. Jeżeli będzie to możliwe, to zostanie -unieszkodliwiony- jak to

W U U U ^ W w o A u wyrzutów sumienia. Taki człowiek leszcze dziś traktowany jaw jak dzikie zwie

142

ną, które może być bezkarnie szczute przez wszystkich, batdzo caąsto wewnętrznie nieczystych ludzi, im bardziej jest człowiek ograniczony, tym wyższe mniemanie o sobie posiada i tym większą skłonność do pychy przejawia.

Ludzkość w ogóle nie skorzystała z możliwości pouczenia się na wydarzeniach minionych epok—na izbach tortur, płonących stosach i zapisach procesów sądowych! Przecież nawet dziś może każdy bezkarnie karać i obrażać to, co jest niezwykłe i czego nie pojmuje. Pod tym względem wszystko pozostało takie samo, jak kiedyś.

Jeszcze o wiele gorzej niż podczas sądów świeckich sytuacja wyglą­dała w wypadku sądów inkwizycyjnych, które przeprowadzał Kościół. Tam krzyki męczonych były zagłuszane pobożnymi modlitwami. To było wyszydzanie woli Bożej zawarte) w stworzeniu', ówcześni przedstawiciele Kościoła udowadniali w ten sposób, że w rzeczy­wistości nauka Chrystusa do nich absolutnie nigdy nie dotarła, że ssie mają pojęcia o Bogu i Jego twórczej woli, o Jego prawach zawartych niezmiennie w stworzeniu i działających w tum trwale od prapoczątku aż do końca wszystkich dni.

Bóg obdarzył ludzkiego ducha wolną wolą podejmowania decyzji. Jest ona podstawową cechą człowieka. Tylko z jej pomocą może dojrzewać tak, jak powinien, może oszlifować się iw pełni rozwinąć. Tylko w tym zawarta jest dla niego możliwość rozwoju. Jeżeli wszakże wolna wola człowieka jest ograniczana, to jest to przeszkodą lub wręcz gwałtownym odrzuceniem wstecz.

Lecz Kościoły chrześcijańskie, tak jak inne religie, wałczyły wtedy przeciw owemu Bożemu ustanowieniu i występowały przeciw niemu z największym okrucieństwem- Torturami, a w końcu nawet śmiercią, starały się zmuszać ludzi, by szli takimi drogami lub wyznawali takie rzeczy, które były przeciwne ich własnemu przekonaniu, a więc były przeciwne ich woli. W ten sposób Kościoły występowały przeciw Bożemu nakazowi. Lecz na tym nie koniec, one uniemożliwiały ludziom także, by ich duch podążał w górę i rzucały ich o całe stulecia, wstecz.

Nic takiego nie mogłoby mieć i nie miałoby miejsca, gdyby pojawiła

143

Page 70: W Swietle Prawdy

się tu choć iskierka rzeczywistego uczucia, czyli ducha! Sąd wniosek że tylko chłód rozumu powodowa/ tak nieludzkie postępowanie.

Historia pokazała, że przecież nawet kilku papieży używało tru­cizny i sztyletu w cełu urzeczywistnienia swych wyłącznie ziem-

skićh dążeń i celów. Tb mogło dziać sie tylko pod dyktando rozumu, który na swej zwycięskiej drodze podporządkowywał sobie wszystko, przed niczym się nie zatrzymywał. —

A nad rym wszystkim spoczywała i spoczywa żelazna wola naszego Stworzyciela, której niezmiennie podlegają wszelkie procesy. Kiedy ktokolwiek przyjdzie na tamten świat, zostaje pozbawiony ziemskiej mocy i jej ochrony. Jego imię, jego pozycja, wszystko pozostaje gdzieś w oddali. Tylko biedna ludzka dusza przychodzi, by tam zebrać to, co zasiała. Jakikolwiek wyjątek jest niemożliwy! Dusza musi przejść

przez cały ów mechanizm koniecznego zwrotnego działania Bożej sprawiedliwości Tam nie ma Kościoła ani państwa, lecz tylko poszcze­

gólne ludzkie dusze, które muszą osobiście składać rachunek za wszystkie swe popełnione błędy!

Kto postępuje przeciw woli Bożej, kto więc w stworzeniu grzeszy, ten podporządkowany jest skutkom owego postępowania. Nie zależy od tego, kim był i dlaczego rak kiedyś czynił. Nawet jeżeli czyniła to jednostka pod płaszczykiem Kościoła lub świeckiej sprawiedliwości... przestępstwo na ciele lub duszy jest i zawsze będzie przestępstweml Tego nie da się zmienić nawet przez zachowywanie pozorów prawa,

które na ogół ma do prawa bardzo daleko. Albowiem oczywiście także prawo zostało ustalone tylko przez łudzi rozumu — jest więc nie­doskonałe, jak wszystko, co ziemskie.

Wystarczy spojrzeć na prawo licznych państw, a zwłaszcza na prawo państw Ameryki Środkowej i Południowej. Człowiek, który dziś kseruje rządem i który cieszy się z tego powodu wszelkimi honorami, może jut jutro ocknąć tię, niczym złoczyńca, w więzieniu lub może zostać zlikwidowany, jeżeli jego przeciwnik sięgnie po władzę przy użyciu broni Jeżeli zamach statui tię nie uda, to z kolei jego organi­zator będzie traktowany nie jak przedstawiciel rządu, lecz jak zło* czyńca i będzie prześladowany. Wszystkie zaś urzędy, w zależności od

sytuacji, służyć będą tak jednemu, jak drugiemu. Przecież nawet turysta przejeżdżający tam z jednego kraju do drugiego, musi swe myślenie zmieniać, jak ubrania, by móc wszędzie pozostać zacnym człowiekiem. Co w jednym kraju uważa się za przestępstwo, to w drugim traktowane jest bardzo często z przymrużeniem oka lub nawet jest niekiedy wręcz mile widziane.

Coś takiego mógł sobie wymóc oczywiście tylko ziemski rozum, który nie zajmuje stanowiska należnego mu z natury — stanowiska, na którym powinien działać jako instrument podporządkowany żywe­mu duchowi; przecież ten, kto kieruje się wskazówkami ducha, nie będzie nigdy ignorował praw Bożych. Tam, gdzie prawa te stanowią podstawę wszelkiego działania, nie może nigdy dochodzić do sporów i niedociągnięć, lecz wszędzie panuje tylko jedność, która przynosi szczęście i pokój. Przejawy ducha mogą być w swych podstawowych rysach wszędzie zawsze tylko jednakowe. Nigdy nie będą jedne drugim przeczyć.

Także prawo, medycyna czy rządzenie państwem jest tylko po­wierzchownym rzemiosłem tam, gdzie opierają się na rozumie bez udziału ducha. Inaczej być po prostu nie może. Trzeba jednak przy rym zawsze brać pod uwagę rzeczywiste znaczenie pojęcia »duch«. —

Wiedza jest produktem, duch wszakże jest życiem, którego wartość i siłę można mierzyć tylko oceniając jakość łączności, którą utrzymuje z miejscem swego pochodzenia, a więc z duchowością. Im bardziej płomienny jest ów stosunek, tym większą moc i wartość posiada część wywodząca się z miejsca pochodzenia. Lecz wraz z osłabianiem łączności owa oddzielona część, a więc człowiek, staje się coraz bardziej osamotniony, odizolowany i słabszy.

Te wszystkie sprawy są tak proste i oczywiste, że trudno pojąć, jak mogą błądzący ludzie rozumu, chodząc jak ślepi nieustannie wokół, spraw tych nie zauważać. Przecież to, co znajduje się w korzeniach* przechodzi także do pnia, kwiatów i owoców! Wbrew temu także w tym wypadku przejawia się owo beznadziejne ograniczenie zdolno­ści pojmowania. Ludzie rozumu zbudowali sobie z wysiłkiem potężny mur, a obecnie nie mogą widzieć ani ponad nim, ani przez niego.

145

Page 71: W Swietle Prawdy

Wszyscy duchowo żywi ludzie musza podchodzić do owych zhu kanych, wyróżniających sie swym głupkowato ironicznym „*mi chem, pycha i pogardliwym traktowaniem ludzi w mniejszym stopuj zniewolonych, niczym do ubogich, chorych wariatów. Można im

wprawdzie współczuć, lecz trzeba ich pozostawić w ich błędnych przekonaniach, ponieważ ograniczona możliwość ich pojmowania podchodzi do wszelkich rzeczywistych faktów, udowadniających co innego, bez jakiegokolwiek śladu wrażenia. Jakiekolwiek staranie się o poprawę istniejącego stanu rzeczy tak samo byłoby zbędne i bez­sensowne, jak próba uzdrowienia chorego ciała przez ubieranie go w nową, błyszczącą szatę.

Obecnie materializm przekroczył już swój punkt kulminacyjny, nie sprawdził się nigdzie i wkrótce musi się sam w sobie załamać. Po­ciągnie za sobą także dużo dobrego. Jego zwolennikom już dzisiaj zaczyna brakować argumentów i już wkrótce staną bezradni przed swym dziełem Przestaną rozumieć nawet sami siebie, lecz nie poznają przepaści, która przed nimi powstała. Wkrótce będą błądzić, jak stado bez pasterza, nie dowierzając sobie nawzajem i wędrując każdy swą drogą, lecz nadal nieustannie wywyższając się jeden nad drugiego. Będzie to nieprzemyślane, bezmyślne, przebiegające tylko według starych przyzwyczajeń.

W końcu na oślep runą w przepaść wraz ze wszystkimi swoimi przejawami zewnętrznego blasku i jałowości. Traktują nadal swego ducha, jakby był produktem ich własnych mózgów. Lecz jak może martwa materia wytworzyć żywego ducha? W wielu wypadkach są dumni ze swego dokładnego i ścisłego rozumowania, lecz w naj­bardziej istotnych sprawach pozostawiają bez cienia żenady absolutnie niemożliwe do usprawiedliwienia luki.

Każdy nowy krok, który uczynią, każda próba poprawy będzie zawsze musiała zawierać w sobie oschłość działania rozumu, a tym samym zarodek nieodwracalnego upadku.

Wszystko, co tutaj mówię, to nie proroctwa ani puste przepowied­nie, lecz niezmienny skutek wszystko ożywiającej woli Stworzyciela, której prawa tłumaczę w swych licznych wykładach. Kto razem ze

146

mną obserwuje w duchu drogi jasno w nich przeze mnie opisane, ten musi widzieć i poznać nieodwracalny koniec. Przecież wszystkie jego oznaki jut można zauważyć.

Narzekający ludzie z odrazą dzisiaj spoglądają na liczne i nie­wiarygodne formy, w których przejawiają się wybryki materializmu. Gorąco modlą się o poprawę obecnego stanu, o wyzwolenie z cierpień i wyjście z tak głębokiego upadku. Owi nieliczni, którzy aż do tej pory byli zdolni zachować jakieś wibracje duchowego życia, nawet wbrew niesamowitemu nawałowi niewiarygodnych wydarzeń i którzy jeszcze nie udusili się duchowo we wszechogarniającym upadku, fałszywie noszącym na czole dumną nazwę »postępu«> czują się, jak wydzie­dziczeni i pozostający w ryle, a bezduszni zwolennicy nowych czasów traktują ich, jak gdyby tak rzeczywiście było i kpią z nich.

Wieniec laurowy wszystkim tym, którzy mieli odwagę i nie dołączyli do tłumów! Tym, którzy nie zgodzili się iść dalej po owej równi pochyłej'.

Kogo dziś powyższe fakty jeszcze smucą, ten zachowuje się, jak lunatyk! Otwórzcie oczy! Czyż nie widzicie, że wszystko to, co was gnębi, jest już początkiem niespodziewanego końca dzisiaj już tylko pozornie panującego materializmu? Cała konstrukcja już wkrótce runie, i to bez przyczynienia się tych, którzy z powodu niej cierpieli i jeszcze cierpieć muszą. Ludzkość opętana rozumem musi zbierać plony tego, co przez całe tysiąclecia wytwarzała, hołubiła, piastowała i wychwalała.

Według ludzkiego pojęcia czasu to bardzo długi okres, dla samo­czynnie działających Bożych młynów w stworzeniu to krótki odcinek czasu. Gdziekolwiek nie spojrzycie, wszędzie pojawia się zawód. Wszystko powraca i rośnie wzwyż niczym ciężki wał, który wkrótce runie i pogrzebie głęboko pod sobą swych czcicieli. Tb nieugięte prawo działania zwrotnego, które w tym rozwiązywaniu musi przejawić się w straszny sposób, ponieważ przez całe tysiąclecia i wbrew swym doświadczeniom nigdy nie nastała zmiana kierunku ku wyższemu, lecz wręcz odwrotnie, ciągle rozrastały się owe fałszywe drogi.

Wy, którzy zaczynacie wątpić! Wasz czas nadszedł! Podnieście czoła,

Page 72: W Swietle Prawdy

które często musieliście pochylać, gdy napotykająca was niespra-wiedliwość i głupota powodowała wam tak ciężkie cierpienia. Spójrzcie dzisiaj spokojnie na przeciwnika, który starał się was tak gnębić.

Jego szata, do tej pory wspaniale błyszcząca, jest już mocno sfaty­gowana. Stopniowo odkrywa prawdziwa postać i podobiznę jej właści­ciela. Niepewnie, lecz ciągle tak samo dumnie, wygląda spoza niej ta świat omdlały produkt ludzkiego mózgu — rozum, który sobie pozwolił awansować sam siebie na ducha... i spogląda na zewnątrz niczego nie rozumiejąc!

Zerwijcie śmiało opaskę z oczu i badawczo spójrzcie wokół siebie! Juz tylko przegląd wcale nie takiej złej codziennej prasy powie bardzo wiele temu, kto badawczo się rozgląda. Widzimy sztywne dążenie do utrzymania starych pozorów Coraz bardziej widoczne nieporozumie­nia próbuje się w zarozumialstwie zamaskować głupimi dowcipami. Człowiek często chce jałowymi słowami oceniać coś, o czym przecież w rzeczywistości wyraźnie nie ma nawet pojęcia i czego nie rozumie.

Nawet ludzie posiadający całkiem dobre podstawy używają w swej bezsilności nieczystych chwytów po to tylko, by nie musieli przyznać, że tak liczne sprawy przekraczają zdolność pojmowania ich własnego rozumu, wyłącznie na którym starali się do tej pory polegać. Nie odczuwają śmieszności takiego swego postępowania, nie widza nie­dociągnięć, które w ten sposób tylko pomagają powiększać. Wkrótce staną zakłopotani i ślepi przed Prawdą i będą ze smutkiem oglądać swe nieudane życie. Przy tym wreszcie ze wstydem poznają, że byli głupi właśnie wtedy, kiedy myśleli, że są mądrzy.

Do czego to już dziś doszło? Szczytem podziwu jest człowiek dobrze umięśniony.' Czy poważny badacz, który po wielu latach poszukiwań i dążeń odkryje szczepionkę pomagającą każdego roku zwalczać setkom tysięcy dzieci i dorosłych śmiertelną chorobę, może liczyć na takie przywileje, których doświadcza bokser zwyciężający swego bliźniego czysto ziemską, surową siłą ? Gzy z poczynań boksera ma choć jedna ludzka dusza pożytek? Wszystko ziemskie, tylko ziemskie a wiec najniższe w całym stworzeniu! Dokładnie tak, jak każe złoty

o p i u m o w e g o działania. To jakby triumf owego tak przykutego

do ziemi i zakłamanego władcy na glinianych nogach nad poskro­mioną ludzkością! —

1 nikt nie widzi tego gwałtownego upadku do przerażających ot-chłanil

A ten, kto jednak jeszcze odczuwa, cofa się na razie w milczeniu zawstydzony świadomością tego, że zostałby przecież wyszydzony, gdyby mówił. To już tylko bezsensowne zataczanie się, w którym jednak powoli kiełkuje poznanie niemocy. A. ponieważ to poznanie zaczyna docierać już do świadomości, dlatego wszystko jeszcze bardziej broni się z przekory i próżności, lecz także ze strachu i prze­rażenia przed tym, co ma nastąpić. Nikt nie chce za żadne skarby myśleć o tym, czym zakończy się ta wielka pomyłka! Staje się to kurczowym obstawaniem przy dumnym dziele minionych, tysiącleci, które jest całkiem podobne do wieży babilońskiej i skończy w taki sam sposób!

Do tej pory nieposkromiony materializm nosi w sobie przeczucie Śmierci, które z każdym miesiącem przejawia się coraz bardziej wy­raźnie. —

Lecz wiele ludzkich dusz budzi się., i to wszędzie, na całej ziemi! Blask Prawdy jest już zasnuty tylko cienką warstwą starych, mylnych poglądów, którą zmiecie pierwszy podmuch procesu oczyszczenia. Podmuch ten odsłoni sedno rzeczy, którego płomienie połączą się z wielu innymi. Wy ten sposób powstanie promienisty stożek. Wtóry będzie unosić się coraz wyżej, niczym dym z dziękczynnej ofiary całopalnej, do królestwa światłej radości, do tronu Stworzyciela.

To będzie czas wytęsknionego Tysiącletniego Królestwa, które stoi przed nami w blasku obietnic* jak wielka gwiazda nadziei!

W ten sposób zostanie nareszcie odczyniony wielki grzech całej ludzkości przecMu ditcfcowi, którego ludzkość trzymała w niewoli przy pomocy rozumu! Dopiero to jest ową właściwą, prawdziwą drogą powrotu do tego, co naturalne, drogą zgodną z wolą Stworzyciela, który chce, by dzieła ludzkie były wielkie i przesiąknięte żywymi uczuciami! "W ten sposób zwycięstwo ducha, stanie się jednak równo­cześnie zwycięstwem najczystszej miłości!

Page 73: W Swietle Prawdy

I BŁĄDZENIE

Wielu ludzi poszukując podnosi wzrok ku światki i Prawdzie. Ich życzenia są wielkie, lecz bardzo często brak im dostatecznie mocnego dążenia! Więcej niż połowa wszystkich poszukujących nie jest wystar­czająco prawdziwa. Posiadają swoje własne, mocne poglądy. Kiedy tylko trzeba coś ze swych starych przekonań zmienić, wolą od razu wszystko to, co nowe, odrzucić, chociaż Prawda spoczywa w owym odrzuconym.

W ten sposób tysiące muszą się pogrążyć, ponieważ pętami myl­nych przekonań ograniczyli sobie wolność poruszania się tak potrzeb­ną do osiągnięcia wyżyn, a tym samym do wyzwolenia.

Zawsze znajdzie się dość takich, którzy myślą, te już pojęli całą Prawdę. Po usłyszeniu lub przeczytaniu czegokolwiek nie mają za­miaru surowo badać także samych siebie.

Nie do nich jednak przemawiam! Również nie zwracam się w stronę Kościołów, partii, urzędów, sekt

i organizacji, lecz zwracam się w całej prostocie tylko do człowieka, jako takiego. Jestem daleki od burzenia tego, co było dotychczas aktualne; albowiem ja buduję, odpowiadam na pytania, na które do tej pory nie było odpowiedzi, a takie pytania na pewno ma każdy w sobie, jeżeli choć trochę myśli.

Niezbędnym i podstawowym dla każdego słuchacza jest tylko jeden warunek: poważne poszukiwanie Prawdy. Powinien słowa badać i pozwolić im w sobie żyć, a nie troszczyć się o to, kto mówi W prze­ciwnym wypadku niczego nie zyska. Wszyscy ci, którzy tak nie postępują, poświęcony temu czas z góry tracą.

To niewiarygodne, jak naiwnie i kurczowo stara się większość ludzi pozostać nieświadoma w tym, skąd pochodzą, czym aą i dokąd idą!

Nie wolno jednak dopuścić do tego, by narodziny i śmierć, owe

ISO

przeciwstawne bieguny wszelkiego ziemskiego życia, których nie motru od siebie oddzielić, pozostały dla człowieka tajemnicą.

"w poglądach starających się wytłumaczyć właściwe sedno człowieka zawarte są sprzeczności. To wynik niezdrowej megalomanii ziemskich rodzi, którzy bezczelnie chwalą się tym, że ich sedno jest boskie'

Spójrzcie na ludzi*. Czyż możecie w nich odnaleźć coś boskiego? Owo niedorzeczne twierdzenie trzeba traktować jak bluinierstwo, ponieważ jest równoznaczne z poniżaniem boskiego.

Człowiek nie ma w sobie ani krzty boskości! Pogląd ten jest tylko wynikiem chorobliwej arogancji i zarozu­

mialstwa, których przyczyną jest świadomość człowieka, że nie może czegoś pojąć. Gdzie człowiek, który uczciwie może o sobie powie­dzieć, że taka wiara stała się dla niego przekonaniem! Kto poważnie spojrzy w głąb swego wnętrza, ten przyzna mi racje. Bardzo jasno odczuje, te to tylko tęsknota, życzenie, aby mieć w sobie boskie, lecz że nie ma w tym pewności! Mają rację ci, którzy mówią o Bożej "iskrze w człowieku. Tą Bożą iskrą jest jednak duch. A ten nie jest częścią boskiego.

Wyraz iskra jest całkiem odpowiednim określeniem. Iskra powstaje i leci nie zabierając ze sobą niczego z sedna swego źródła. Tak dzieje się również w tym wypadku. Boża iskra sama nie jest boską.

Gdzie pojawiają się już takie błędy, dotyczące pochodzenia bytu, tam Cały rozwój musi zawieść! Jeżeli budowałem na złych fundamentach, to cała budowla musi kiedyś zachwiać się i runąć.

Pochodzenie daje przecież oparcie dla całego bytu i rozwoju każdej jednostki! Kto jednak stara się, jak zwykle, sięgać nad miejsce swego powstania, ten sięga po coś, co jest dla niego nieosiągalne i traci swe naturalne oparcie.

Jeżeli, dla przykładu, sięgam po gałąź drzewa, które jest w swym ziemskim gatunku jednorodne z mym ziemskim ciałem, to uzyskuję w gałęzi oparcie i mogę dlatego wejść na górę.

Jeżeli jednak sięgam nad ową gałąź, to nie mogę w obcym mi gatunkowo powietrzu znaleźć oparcia... i dlatego nie mogę się wspi­nać! To przecież oczywiste.

Page 74: W Swietle Prawdy

Tak samo wygląda sprawa z wnętrzem człowieka, które n» duszą, a jej sedno duchem. *y*»«y

Jeżeli ów duch chce mieć konieczne i potrzebne oparcie w twoim pochodzenia, to wtedy z oczywistych powodów nie wolno mu liegic rekami aż do boskiej sfery To byłoby nienaturalne; przecież botkie znajduje się o wiele wyżej od duchowego i jego sedno jest całkiem inne!

A jednak człowiek w swej arogancji szuka w tym miejscu łączności i nie mogąc jej nigdy nawiązać narusza naturalny bieg spraw. Jego niewłaściwe dążenie wytwarza barierę uniemożliwiającą przypływ siły Im niemu z miejsca jego pochodzenia. Sam w ten sposób przerywa sobie łączność.

Dlatego precz z takimi mylnymi poglądami! Dopiero potem ludzki duch będzie zdolny w pełni rozwinąć swą siłę, którą dzisiaj bez zainteresowania marnuje, i stanie się tym, czym być może i czym być powinien — p a n e m w stworzeniu! Lecz uwaga — tylko w stworzeniu, a nie nad stworzeniem.

jedynie boskie stoi nad wszelkim stworzeniem. —* Bóg sam, źródło wszelkiego istnienia i życia, jest Boski, jak już samo

słowo mówi! Człowieka stworzył Jego Duch! Duch to wola Boża. Z owej woli powstało pierwotne stworzenie.

Trzymajmy się wreszcie tej prostej rzeczywistości. Ona umożliwia lepiej to pojąć.

Porównajcie to ze swą własną wolą. Ona jest czynem, lecz nie jest częścią człowieka. W przeciwnym wypadku człowiek musiałby się z czasem rozpłynąć w swych licznych czynach woli- Nie pozostałoby z niego absolutnie nic.

Nie inaczej sytuacja wygląda także w wypadku Boga! Jego wola stworzyła raj! Lecz Jego wolą jest Duch, którego nazywamy -Duchem Świętym.. A wiec raj jest znów tylko dziełem owego Ducha, a nie częścią Jego samego. To dalszy stopień w dół. Twórczy Duch Święty

LW ,^T r a W° I a * T ' t r m * a * * " -tworzeniu ani nie'

włożył do mego część, stehe samego, lecz ,am pozostał całkiem p0Z4 stworzeniem. Jeż Biblia opisuje tę sprawę jasno i wyraźnie: »Duri

1 5 2

joty wznosił się nad wodami*. A więc nie Bóg we własnej osobie! •jł> przecież różnica. Dlatego człowiek nie ma w sobie także niczego

£ Ducha świętego. Posiada tylko ducha, który jest dziełem, wynikiem działania Ducha świętego.

Zamiast zainteresować się tym taktem, ludzie ze wszystkich sił starają się wytworzyć lukę. Przypomnijcie sobie tylko ogólnie znany pogląd na stworzenie pierwotne, na raj! Istniał ponoć na pewno na tej lietni. Małostkowy ludzki rozum wciągnął w ten sposób wydarzenia, które musiały trwać miliony lat, do swego kręgu ściśle ograniczonego czasem i przestrzenią; mówi o tobie, jako o punkcie centralnym, o osi wszelkich procesów zachodzących w świecie. W wyniku tego od razu zagubił drogę do rzeczywistego źródła życia.

Jeżeli jednak nie chciał oznaczyć siebie za stwórcę wszelkiego bytu i życia, a więc za Boga, to musiał w swych poglądach religijnych znaleźć namiastkę owej światłej drogi, której nie mógł już widzieć. Ową namiastką było do tej pory słowo... »wiara«! Słowo to stało się przyczyną zachorowania całej ludzkości! Ba, co więcej, to tajemnicze słowo, które miało zastąpić wszystko, co zostało gdzieś zagubione, stało się przeszkodą, która spowodowała całkowitą klęskę!

Wiara może zadowolić tylko i wyłącznie lenia. Wiara jest także słabym punktem, który z ochotą atakują szydercy. A niewłascistne pojmowane słowo »wiara« stało się szlabanem, który dziś zamyka ludzkości drogę ku dalszemu rozwojowi.

Wiara nie powinna być płaszczem, który wspaniałomyślnie zakrywa wszelkie lenistwo w myśleniu i który opada na ludzkiego ducha, niczym przyjemnie paraliżująca śpiączka. "Wiara ma w rzeczywistości stać się przekonaniem. Przekonanie żąda życia i najbardziej wnikliwego badania!

Gdzie istnieje choćby tylko jedna, jedyna luka, jedyne pytanie, na które nie ma odpowiedzi, tam przekonanie nie jest możliwe. Dlatego człowiek nie może być naprawdę wierzącym, dopóki istnieje w nim choćby jedno pytanie bez odpowiedzi.

Już w samym określeniu "ślepa wiara« przejawia się coś chorego! Wiara musi być żywa, tak jak kiedyś żądał tego Chrystus, w prze-

Page 75: W Swietle Prawdy

awnym wypadku nie ma sensu. A bycie żywym oznacza rud, mym sobie, badanie, a także próbowanie. Nie chodzi tu jedrJfc? * przyjmowanie cudzych poglądów. Określenie .wierze ślepo, ^ przecież równoznaczne z określeniem »nie rozumiem.. Lecz to,caT człowiek nie rozumie, nie może przynieść mu duchowego pożytki ponieważ jeżeli czegoś nie pojmuje, to nie może to w nim ożyć.

Czego jednak człowiek w zupełności wewnętrznie nie przeżył, tego również nigdy nie może przyjąć na własność! Tylko to, co zyskał ra własność, pomaga mu podejść w górę.

Nikt wreszcie nie może iść drogą, w której znajdują się wielkie szczeliny. Człowiek musi duchowo zatrzymać się tam, gdzie nie wit już, jak iść dalej. Ta rzeczywistość jest niezmienna i łatwo ją pojąć. KTO więc chce duchowo podążyć naprzód, niech się obudzi!

Nie można nigdy iść ku Światłu Prawdy i równocześnie spać lub iść z opaską, z zasłoniętymi oczami.

Stworzyciel chce, by Jego ludzie w stworzeniu widzieli W tym wypadku jednak widzieć znaczy tyle samo, co posiąść poznanie. A poznanie nie znosi ślepej wiary. Ślepa wiara to tylko lenistwo i wygodnictwo w myśleniu, a nie wielkość!

Przywilej myślenia niesie ze sobą dla człowieka również obowiązek badania!

Ludzie w swym wygodnictwie i chęci uproszczenia sobie wszyst­kiego pomniejszają znaczenie Stworzyciela tak, że na dowód Jego wszechmocy przypisują mu akty samowoli.

Kto choć trochę chce myśleć, ten w takim postępowaniu musi widzieć wielki błąd. Akt samowoli byłby możliwy tylko i wyłącznie jako odchylenie od dotychczas działających praw natury. A tam, gdzie może dziać się coś takiego, brak doskonałości. Przecież tam, gdzie istnieje doskonałość, nie może być jakiejkolwiek zmiany. W ten sposób wielu ludzi w wyniku swej pomyłki stawia wszechmoc Boga w takim świetle, że człowiek dokładniej myślący mógłby traktować t o jako dowód na niedoskonałość. W tym właśnie tkwią podstawy wszelkiego zła.

Czcijcie i chwalcie Boga za Jego doskonałość! W niej potem od-

154

najdziecie klucz do wszystkich nierozwiązanych zagadnień, wszelkiego istnienia. —

Staram się do tego doprowadzić poważnie poszukujących. "Niech kręgi szukających Prawdy z ulgą odetchną. W końcu z radością poz­nają, że dzieje świata nie posiadają tajemnic i są spójne. K potem... jasno zobaczą drogę prowadzącą do wzlotu.'wystarczy po niej tylko iść.—

Mistyka nie posiada żadnego prawa bytu w całym stworzeniu! Nie ma w nim dla niej miejsca; przecież przed ludzkim duchem wszystko powinno stać jasno i logicznie —- aż do jego źródeł. Jedynie to, co znajduje się nad miejscem jego pochodzenia, czyli sama boska sieia, pozostanie na pewno dla każdego ducha, ludzkiego na zawsze naj­świętszą tajemnicą. Dlatego też człowiek nigdy nie pojmie boskości, i to nawet przejawiając najlepszą wolę oraz posiadając najwyższe poznanie. To, że człowiek nie może pojmować niczego boskiego, jest rym łwjfcardziej naturalnym procesem, jaki sobie można tylko wy­obrazić. Wiadomo przecież, że nic nie może przekraczać tego, co składa się na jego pochodzenie. Ani duch człowieka! Niejednorodny skład zawsze tworzy granicę. A sedno boskiego jest całkowicie różne od sedna ducha, z którego wywodzi się człowiek."

Zwierzę, na przykład, nigdy nie może stać się człowiekiem, nawet w wypadku, gdy w pełni rozwinie swą duszę. Z jego istotności nie może w żadnych okolicznościach zakwitnąć duchowość, z której rodzi się ludzki duch. Temu, co składa się na wszelkie istotne, brak podstawowego gatunku duchowości. Tak samo jednak nigdy nie może stać się boskim człowiek, który pochodzi z duchowej części stworze­nia, ponieważ duchowość nie zawiera gatunku boskości. Ludzki duch może oczywiście rozwinąć się aż po najwyższy stopień doskonałości, lecz i tak zawsze musi pozostać duchowym. Nie może przekroczyć swego gatunku i osiągnąć boskości. Granicę nie do przebycia wzwyż także tutaj w naturalny sposób tworzy inne sedno. Materia ptzy tym nijak nie decyduje, ponieważ nie posiada własnego życia, lecz służy

') Bardziej szczegółowe wyjaśnienia zostaną podane w dalszych •wykładach.

Page 76: W Swietle Prawdy

bawosnczks, krów jest napędzana i formowana duchowymi orw B i M i i r i t t .

FittusaJMnisśera ducha przeraki przez całe stwórzmy Człowiek •Thr. powiałeś i musi stworzenie w zupełności pojąć i poznaćś A dzięki r-remu poznaniu betlzje » rum panować. Lecz panować,, w

także i inwn panować, jeżeli dobrze pojmiemy, o co chodzi znaczy rykssse,cosfeżyć' —

Nigdzie w całym srworzenin, aż po najwyższa duchowość, natu-raine p e c o ^ saę tne odchylają. Juz u okoliczność czyni dla kazdeco grszjsajp niypryg bardziej swojskim. Niezdrowy strach przed ta-•ftrurmr*^ dapć •kiycia sie i nie zajmowanie sie licznymi jeszcze nie-

in liiiyani ipi i • sami—to wszystko potem samo przez sie odpadnie. Razeaa z •••ilnniiif pojawi sie świeże powietrze w dusznej attuo-sierze mroczne? mózcowei tkaniny takich ludzi, którzy są szczęśliwie pry o ack mowa. Ich chc-rabhwie fantazyjne wizje, które przerażają l i f r f r t k i T k n f i T T r h i i r j i l f f'Łń.ibrTr^n śmiesznie i dziecinnie na coraz mr j z j c | kżarow ny wzrok rfgo, kto nareszcie radośnie i żwawo zaczyna p o n w a ć cudowną samralność wszelkich procesów. Przecież wszyst-k» daJejesjęryŁo w i . i i r h jasnych, prostych linii, które są doskonale pozztawame.

Wszystko przebiega jednolicie, według najsurowszych prawideł i zasad. A to obrana każdemu szukającemu poszerzenie horyzontów ag do snirjaca, afcad wŁsfcioie pcehodzi!

Do recjo rut są mu potrzebne męczące badania ani fantazja. Wys­tarczy, jeżeli szukający snuka wszystkich, którzy starają się w tajem-aaceyea znm»anmarfc podawać swoje śmieszne półprawdy za coś wsesisego.

A wauyesfcn fest d b łssdzi w zasadzie uk proste, że często właśnie z po* uda owej prostoty nie mogą osiągnąć poznania, ponieważ już z J*ry •usaemaja, te wsełkie dzieło stworzenia musi być o wiele kewbaej afcempttnwnir. tmajejsze.

Wgrojza^scnpisEfkajj # e tysiące mających najlepsze chęcL którzy ewezufaajac famą wysoko w górę i nie podejrzewają, że mogą bez wyaełlm patrzeć po prostii prze*' i*bic i wokół siebie. Przy , y r n

zauwazvnb*. że joż samo ich ziemskie życie jest częścią właściwej droo i że trzeba tylko iść nią spokojnie naprzód! Bez pośpiechu i bez «vs«łku, Wer trzeba raieC szeroko onr.rte oczy i niczym me skrę­powaną wolną myśl! Człowiek musi w końcu nauczyć się pojmować. łe rzeczywista wielkość zawarta jest tylko w najprostszych i naj­bardziej naturalnych procesach, że prostota jest warunkiem wieflooścL

Tak sprawy wyglądają w stworzeniu, jak również w samym czło­wieku, który należy do stworzenia jako jego cześć!

wyłącznie prosty sposób myślenia i odczuwania może człowiekowi cokolwiek wyjaśnić- Tak bardzo prosty, że posiadają p> juz tylko dzie­ci! Jeżeli człowiek w spokoju się zastanowi, to dojdzie do wniosku, że prostota, jako pojęcie, równa jest jasności, a także naturalność u Jedno jest nie do pomyślenia bez drugiego. To trójdźwięk określający wtno pojęcie! Kto uczyni to podstawą swych poszukiwań, ten wkrótce przebije się przez ów mglisty chaos. Wszystko sztucznie wyolbrzy­mione całkowicie się przy tym rozpłynie.

Człowiek pozna, te naturalności nie można nigdy, podczas żadnego procesu ominąć i że rzeczywiście w niczym w całym stworzeniu nie jest naruszona! W tym także przejawia się wielkość Boża' Niezmienna żywotność, nieustanna aktywność samoczynnie działającej twórczej woli! Przecież prawa natury to żelazne prawa Boże, które ludzie maja nieustannie przed oczyma, a one do nich z kolei przemawiają i świad­czą swym nieugiętym działaniem, któremu obcy jest jakikolwiek wyjątek, o wielkości Stworzyciela. Tak, jakikolwiek wy jatek! Przecież z ziarna owsa może wyrosnąć znów tylko owies, z ziarna pszenicy pszenica i tak dalej.

W ten sam sposób wygląda to także w stworzeniu pierwotnym, które jako bezpośrednie dzieło Stworzyciela najbliższe jest Jego doskonałości. Tam podstawowe prawa są tak mocno zakorzenione, że będąc napędzane żywą Wolą pozwoliły prawidłowo i całkiem natu­ralnie powstać następnemu stworzeniu, a w końcu także naszym gwiazdom i planetom tu, na dole. Z tą różnicą, te stworzenie jest rym bardziej gęste, im bardziej oddala się w twym rozwoju od doskonałości twego pochodzenia.

I

Page 77: W Swietle Prawdy

Rozważmy wreszcie ras sprawę stworzenia. Wyobra&te sobie, ie wszelkie życie w nim ma tylko dwa gatunki

i » bez względu aa to, o która część stworzenia chodzi Jeden gatunek! t o świadome siebie, a drugi siebie nieświadome. Ten podział na dwa gatunki posiada olbrzymie znaczenie! Ma to związek z •pocho­dzeniem człowieka*. Owa różnica jest równocześnie impulsem do dalszego rozwoju, który pozornie wygląda jak walka. Nieświadome jest podstawą dła wszelkiego świadomego, lecz jeżeli chodzi o podsta­wowy skład, są one całkowicie tego samego gatunku. Stać się świa­domym, to postęp i krok naprzód dla nieświadomego, które będąc razem ze świadomym jest nieustanie pobudzane, by stać się także świa­d o m y m

Pierwotne stworzenie podczas dalszego rozwoju skierowanego w dół samo wytworzyło stopniowo trzy wielkie, podstawowe odszcze-pienu. najwyżej położone duchowe, pras rwo rżenie, do którego do­łącza bardziej gęste i cięższe istotne. W końcu pojawia się jeszcze najniższe i z powodu swej największej gęstości najcięższe, wielkie królestwo materii, które, wyzwalając się z pras rwo rżenia, stopniowo opadało w dół. V ten sposób pozostało wreszcie, jako najwyższe, tylko praduchowe, albowiem ono czystością swego gatunku ucieleśnia to, co najlżejsze i najbardziej światłe. Tb raj, o którym często się mówi, to korona wszelkiego stworzenia.

Mówiąc o opadaniu tego, co staje się gęstsze, dochodzimy już do prawa ciążenia, które zakotwiczone jest nie tylko w materii, lecz działa w całym stworzeniu, od tak zwanego raju aż do nas tu na dole.

Prawo ciążenia ma tak decydujące znaczenie, że powinno zostać wbite do głowy każdego człowieka; jest ono bowiem główną dźwignią wszelkich zachodzących procesów, w tym również rozwoju ludzkiego ducha.

Powiedział ero pat, ie owo ciążenie działa nie tylko w ziemskich warunkach, tęcz tak samo działa również w tych częściach stworzenia, których ziemscy ludzie nie mogą widzieć i które nazywają po prostu •tamtym jwtatem-.

Dła brwiojawfjn zrozumienia muszę jeszcze m materii rozróżniać

15*

dwa działy A mianowicie juhtełnomateriułność i ąęstomaterialnaSć. Subtelnomateralność jest tym z materii, czego nie może zobaczyć ziemskie oko, ponieważ jest innego gatunku, lecz jest to jednak jeszcze materia.

Nie można zamieniać zaświatów z wytęsknionym rajem, który jest tylko czysto duchowy. Pojęcia >duchowy« nie wolno nam jednak zamieniać z »myśłowym«, poniewat duchowe jest gatunkiem tak samo, jak gatunkiem jest istotne oraz materialne. T ę subtelnomatcrialność określa się zaświatami, ponieważ znajduje się poza możliwościami naszego zwykłego ziemskiego postrzegania.

Nasz świat wraz ze wszystkim, co ziemskie, jest w porównaniu z tym gęstomateriałny i możemy obserwować go swoimi gęstomate-rialnynu oczyma, ponieważ są jednorodne.

Człowiek powinien przestać traktować rzeczy, których nie widzi, jak coś niepojętego i nienaturalnego. Wszystko jest naturalne, ssawet tak zwane zaświaty i niezmiernie jeszcze od nich oddalony raj.

I w ten sam sposób, w jaki tu na ziemi nasze gęstomaterialne ciało jest czułe na jednorodne z nim otoczenie, które właśnie w wyniku owej jednorodności może widzieć, słyszeć lub którego może dotknąć, przebiega to w tych częściach stworzenia, których gatunek jest inny niż gatunek naszego ziemskiego świata- Subtelnomaterialny człowiek w zaświatach czuje, słyszy i widzi tylko swoje jednorodne stthtelno-matenalne otoczenie, wyżej zaś stojący człowiek duchowy może znów odczuwać tylko swoje duchowe otoczenie.

Zdarza się jednak, że poniektóry mieszkaniec ziemi gdzieniegdzie usłyszy lub zobaczy już także subtelnomaterialność swym subtelno-matehalnym ciałem, które ma w sobie, jeszcze przed odłączeniem się od gęstomatetialnego ziemskiego ciała w wyniku śmierci. N i e ma w tym absolutnie niczego nienaturalnego.

Obok prawa ciążenia współdziała tu jeszcze me mniej ważne prawo

I jednorodności.

Wspomniałem o nim w momencie, kiedy zwracałem waszą uwagę

na to, że dany gatunek może poznać znów ten sam gatunek. Przysło­

wia -Ciągnie wilka do lasu- lub »Swój do swego* wydają się wywodzić

IW

Page 78: W Swietle Prawdy

z owego odwiecznego praw*. Prawo to współbrzmi razem z «*» ciążenia w całym stworzeniu.

Trzecim podstawowym prawem zawartym w stworzeniu, 0 U owych już wymienionych jest prawo działania zwrotnego. Ono p o ^ duje, że człowiek musi zebrać to, co kiedyś zasiał, i to bez wyjada Nie może zbierać pszenicy, jeżeli sieje żyto, nie zbierze koniczyny jeżeli rozrzucał nasiona ostu. Tak samo dzieje się także w świecie subtelnomaterialnym. Nie będzie mógł zbierać dobroci, jeżeli odczu­wał nienawiść, ani radości, jeżeli żywił w sobie zazdrość!

Te trzy podstawowe prawa są kamieniami wytyczającymi Bożą wo­lę! I b one samoczynnie przynoszą człowiekowi nagrodę lub karę, i to z nieubłaganą sprawiedliwością. Działają w tak nieprzejednany i godny podziwu sposób aż do najdelikatniejszych odcieni, że we wszystkich owych ogromnych zachodzących w świecie procesach nie można na­wet pomyśleć o jakiejkolwiek, choćby najmniejszej, niesprawiedliwości

Te proste prawa działają tak, że każdy ludzki duch ląduje dokładnie tam. gdzie należy zgodnie z zajmowanym przez niego wewnętrznym stanowiskiem. Pomyłka w tym wypadku jest niemożliwa, ponieważ prawa te działają dopiero na impuls, który wywodzi się z najbardziej wewnętrznego stanu człowieka. I tak dzieje się rzeczywiście w każdym wypadku! Dźwignią, powodującą uaktywnienie tych praw, jest czysto duchowa siła uczni wewnątrz każdego człowieka. Nic innego na to nie wpływa. Dlatego więc tylko rzeczywiste dążenie, a więc uczucie człowieka, jest miarą tego, co dla niego wyrasta w świecie dla niego niewidzialnym, do którego będzie musiał wejść po ukończeniu swego ziemskiego życia.

Tam nie pomoże udawanie, nie pomoże okłamywanie samego siebie. Człowiek będzie potem musiał bezwarunkowo zbierać to, co zasiał swym dążeniem! Na przebieg tego procesu dokładnie wpływa nawet siła jego dążenia, która w większym lub mniejszym stopniu uruchamia jednorodne nony innych światów, i to bez względu na to, czy chodzi 0 nienawiść, zawiść, czy o miłość. To całkiem naturalne procesy, w naj­wyższym stopniu proste, a jednak działające z absolutną surowością 1 z bezwzględną sprawiedliwością!

foo stara się poważnie zastanawiać nad wyżej opisanymi procesami subtelnomateńsinymi, ten pozna, jak nieprzekupna sprawiedliwość zawarta jest w ich samoczynnym działaniu i już w tym zobaczy niezmierną wielkość Boga. Bóg wcale nie musi ingerować, ponieważ w tak doskonały sposób wkomponował w stworzenie swą wolę w po­staci praw.

Kto w swym wzlocie powróci do królestwa ducha, ten jest oczysz­czony, albowiem najpierw musiał przejść przez samoczynnie dzia­łające młyny Bożej woli. Inna droga w pobliże Boga nie prowadzi. A to, jak owe młyny działają na ludzkiego ducha, kieruje się według jego dotychczasowego życia wewnętrznego, według jego własnego dążenia. Mogą go zbawiennie wynieść ku światłym wyżynom, lecz tak samo mogą go boleśnie ranić t porwać w dół, w koszmar ciemności lub nawet w całkowite zniszczenie —

Pomyślmy, że już podczas ziemskich narodzin ludzki duch, który dojrzał do wcielenia, przynosi ze sobą suhtelnomaterialną powłokę, ciało, którego potrzebował na swej drodze przez subtelnomatetialność. Owo ciało pozostaje mu także w ziemskim bycie i służy do utrzy­mywania łączności z ciałem ziemskim. Prawo ciążenia działa zawsze w głównej mierze na najgęstszą część. A. więc podczas życia na ziemi oa ciało ziemskie. W momencie śmierci, kiedy owo ziemskie ciało odpadnie, jest z kolei znów wolnym ciało subtelnomateriałne i od tego momentu mechronione podlega prawu ciążenia, ponieważ jest obecnie częścią najbardziej gęstą.

Jeżeli mówi się, że duch wytwarza swe ciało, to jest to prawdą, jeśli chodzi o ciało subtelnomateriałne. Wewnętrzny stan człowieka, jego życzenia i jego rzeczywiste dążenie tworzą ku temu podstawy.

Owo dążenie zawiera w sobie siłę zdolną formować subtelno-materialność. Przez dążenie do niskiego lub tylko do ziemskich przyjemności staje się subtelnomateriałne ciało gęstym, a tym samym ciężkim oraz ciemnym, ponieważ spełnienie takich życzeń związane jest z gęstomaterialnością. "W ten sposób człowiek sam przykuwa się ku gęstomatetialnemu, ku ziemskiemu. Jego tyczenie ma wpływ na ciało subtelnomateriałne, czyni je tak gęstym, że upodabnia ye w jak

Page 79: W Swietle Prawdy

największym stopniu do ciab ziemskiego. Tylko w ten sposób «. możliwość korzystania z ziemskich przyjemności lub rozkoszy kic& jego ciało gest oma terialne odpadnie. Kto dąży do takich spraw, te, według prawa dążenia musi opadać.

Inna sytuacja nastaje w wypadku ludzi, których mysi skiero*aca jest przeważnie w stronę rzeczy wzniosiejszych i bardziej szacha, nycfa- Ich dążenie samo w sobie czyni ciało subtelnomateriałne lżej­szym, a przez to także bardziej jasnym, żeby w ten sposób mogło się dostać w pobliże wszystkiego tego, co jest celem poważnych życzeń takiego człowieka.' A wiec w pobliże czystości światłych wyżyn.

Można ująć to również w innych słowach: Cel, do którego ludzki dach właśnie zmierza, stwarza równocześnie jego subtelnomate-namemu ciału takie warunki, by po obumarciu ziemskiego ciała duch mógł do tego cełn zmierzać nadał, i to bez względu na to, jaki ów cel jest. tata} dach rzeczywiście wytwarza swe ciało; przecież jego dą­żenie, ponieważ jest duchowe, zawiera w sobie także siłę umoż­liwiającą mu wykorzystanie subtelnornateriainości dla siebie Czło­wiek nigdy nie może uchylić się przed owym naturalnym procesem, który następuje po każdym dążeniu, bez względu na to czy jest dla człowieka przyjemny, czy też nie. A formy w ten sposób powstające lgną do człowieka, dopóki ten kanni je swym dążeniem i uczuciem. One pomagają sm iść naprzód lub go wstrzymują; zawsze w za­leżności od ich gatunku, a ten podporządkowany jest prawu ciążenia.

Jeżeli jednak człowiek zmieni swe dążenie i odczuwanie, to od razu powstają nowe formy, podczas gdy dotychczasowe, które w wyniku zmiany dążenia nie otrzymują już pożywienia, muszą obumrzeć i się rozpaść. W ten sposób zmienia człowiek także swój los.

W momencie obumarcia ciała ziemskiego odpadnie ziemskie za­kotwiczenie, a uwolnione w ten sposób ciało subtelnomateriałne opada w dół albo wznosi się jak korek do góry w subtelnomateriałność wzywaną zaświatami lub światem pozagrobowym. Zostanie zatrzy­mane według prawa ciążenia dokładnie w miejscu, które posiada taki ciężar, jak ciało samo, albowiem potem nie może jaz iść ani w górę, ani w dół. Odnajdzie tutaj naturalnie także wszystko jednorodne, czyli

162

wszystkich, tak samo myślących, ponieważ jednakowy gatunek po­woduje jednakowy ciężar, a jednakowy ciężar jednakowy gatunek. Dostanie się więc między takich samych, jaki sam był, v będzie się wraz z nimi mógł cieszyć lub będzie musiał cierpieć tak długo, dopóki poprzez wewnętrzną odnowę się nie zmieni, a razem z nim także jego ciało subtelnomateriałne, które z kolei pod wpływem zmiany ciężaru musi poprowadzić go dalej w górę lub w dół.

Człowiek nie ma więc powodu do narzekań asa nie musi dziękować; jeżeli bowiem dotrze na górę ku Światłu, to jest to tylko i wyłącznie jego stan, który spowodował, że musiał zostać wy dźwignięty. Jeżełi pogrąży się w ciemnościach, to również jest to jego własny stan, który zmusza go do tego.

lecz każdy człowiek ma powód, by wielbić Stworzyciela za jego doskonałość, która zawarta jest w działaniu owych trzech wyżej wymienionych praw. Tb one bezwarunkowo sprawiają, ze ludzki duch jest nieograniczonym panem swego własnego losu! Albowiem rzeczy­wiste dążenie, a więc nieudawany stan jego wnętrza, musi go wynieść w górę lub pozwala mu opadać.

Jeżeli postaracie się odpowiednio wyobrazić sobie to działanie czy na pojedynczym przykładzie, czy we wzajemnym współdziałaniu z innymi, to dojdziecie do wniosku, że jest w nim zawarta dla każdego identyczna, dokładnie dawkowana nagroda i kara, łaska łub też po­tępienie, zawsze według tego, jaki człowiek sam jest. Jest to w naj­wyższym stopniu prosty proces i wskazuje na zabezpieczającą linę, której może przytrzymać się poważne dążenie każdego człowieka, linę, która nigdy się nie zerwie i nigdy nie zawiedzie. To wielkość owej prostoty powoduje, że każdy, kto ją poznał, nieodparcie padnie na kolana przed niezmierną wzniosłością Stworzyciela!

Podczas mych wykładów na każdym kroku napotykamy stałe jasne i wyraźne działanie owych prostych praw. W innym miejscu jeszcze osobno opiszę, w jak godny podziwu sposób nawzajem się dopeł­niaj*

Jeżeli człowiek pozna owo wzajemnie przenikające się działanie, to zobaczy w ten sposób drabinę prowadzącą do światłego królestwa

Page 80: W Swietle Prawdy

ducha, do raju. Lecz potem zobaczy takie drogę wiodącą w dół a ciemności! ' 0

Nie musi nawet nigdzie sam podążać, ponieważ samoczynnie dzj, łający mechanizm stworzenia wyniesie go w górę lub porwie w ^ dokładnie według tego, w jaki sposób ów mechanizm dla siebie najt,. wił swym wewnętrznym żydem.

To, w którą stronę pozwoli się ponieść, jest zawsze sprawą jera decyzji.

Podczas podejmowania decyzji nie wolno człowiekowi dać tie zwieść szydercom.

Jeżeli patrzymy we właściwy sposób, to wątpliwości i szyderstwa nie są niczym innym niż przejawionym życzeniem. Każdy, kto podaje cokolwiek w wątpliwość, wyraża nieświadomie to, czego sobie życzy i w ten sposób odkrywa swe wnętrze przed wzrokiem badającego. Albowiem także w odmownym stanowisku zawarte są głęboko ukryte życzenia, co można łatwo zauważyć. Niestety, często w ten sposób ujawnia się smutny, a nawet budzący rozgoryczenie głęboki upadek i pośledniość. Przecież właśnie w ten sposób człowiek często pogrąża się głębiej niż jakiekolwiek nieświadome zwierzę. Powinniście współ­czuć takim ludziom, lecz nigdy nie za cenę pobłażania; albowiem pobłażanie w tym wypadku oznaczałoby popieranie lenistwa w po* ważnym badaniu. Szukającego poważnie nie może cechować zbytnia pobłażliwość, w przeciwnym wypadku bardziej będzie szkodzić sobie niż innym pomagać.

Będzie wszakże radośnie stał w coraz większym poznaniu przed cudem tego stworzenia, by pozwolił świadomie nieść się ku światłym wyżynom, które wolno mu nazywać swą ojczyzną!

164

LUDZKIE SŁOWO

Wam, ludziom, Stworzyciel w swej wielkiej łasce ofiarował zdolność tworzenia słów, by te wspomagały wasze dojrzewanie w gęstoma-tenalnoścU Nigdy nie poznaliście rzeczywistej wartości tej wzniosłej laski, ponieważ nie dążyliście do tego i traktowaliście ja. z lekce­ważeniem. Skutkiem waszego niewłaściwego postępowania jest te­raźniejsze gorzkie cierpienie.

Przeżywacie owo cierpienie, a nie znacie jeszcze jego przyczyn. Nikomu nie wolno nigdy lekceważyć darów 'Wszechmogącego, jeśli

nie chce sobie zaszkodzić. Tego żąda działające w stworzeniu prawo, które nigdy nie pozwoli się okłamać.

A kiedy uświadomicie sobie, że ów dar mowy, a więc wasza zdolność tworzenia słów, które wymawiane forsują wasze dążenie w gęstej materii, jest niezwykle cennym darem waszego Twórcy, to przyjmijcie również do wiadomości, że wynikają z tego dla was obowiązki i nie­zmierna odpowiedzialność; albowiem powinniście za pośrednictwem mowy działać w stworzeniu!

Słowa i zdania, które formujecie, wytwarzają wasz zewnętrzny los na tej ziemi. Można je przyrównać do ogrodowych sadzonek, które wo­kół siebie sadzicie; przecież każde ludzkie słowo jest czymś najbardziej żywym, czymś, czymwy możecie w tym stworzeniu dla siebie działać.

Proponuję wam, byście dziś zastanowili się nad następującym ostrzeżeniem: w każdym słowie jest zakotwiczona wyzwalająca się siła, ponieważ wszystkie słowa są mocno zakotwiczone w odwiecznych prawach stworzenia!

Każde słowo, które człowiek wytworzył, powstało pod wpływem ciśnienia wyższych praw, a więc musi twórczo działać według tego, jak było użyte, w całkiem konkretny sposób!

W jaki sposób człowiek słowa użyje, zależy od jego wolnej woli na dalszy ciąg tego procesu nie ma już jednak wpływu, albowiem prze-

Page 81: W Swietle Prawdy

biega on według uświęconych praw, w których surowo i sprawiedliwi działa nieznana mu dotychczas moc.

Dlatego na każdego człowieka, który niewłaściwie korzysta z jemniczego działania słowa, czekają w końcowym rozliczeniu tyły,, troski i cierpienia.'

Lecz gdzie jest taki, który w ten sposób jeszcze nie grzeszył! Cafe ludzkie pokolenie jest w tej winie mocno zaplątane już przez długie tysiąclecia Ileż cierpienia zostało na ziemi rozsiane w wyniku nie­właściwego używania daru mowy!

Ludzie używając destrukcyjnej i pustej gadaniny rozsiewali trujące ziele. Ów siew dobrze zapuścił korzenie, w pełni rozkwitł, a obecnie owocuje. Owoce te musicie zebrać czy chcecie, czy też nie; albowiem to, co obecnie sypie się na was, to skutki waszego postępowania!

A że ów jad musiał owocować w plugawy i wstrętny sposób, nie może zaskoczyć nikogo, kto zna prawa w stworzeniu, które działają nie według ludzkiego mniemania, lecz poruszają się wolno po swych wielkich drogach bez przestanku, niezmiennie i nieomylnie, od pra-początku aż do wieczności.

Rozejrzyjcie się, ludzie, wokół siebie jasnym wzrokiem i bez uprze­dzeń. Musicie z pewnością poznać owe samodzielnie działające Boże prawa Najświętszej woli, albowiem macie przed sobą owoce swego siewu! Gdziekolwiek nie spojrzycie, wszędzie słychać hałaśliwą gada­ninę, która o wszystkim decyduje i wszystko prowadzi . Siew ten musiał szybko rozwinąć się w takie kwiaty, by obecnie, podczas dojrzewania, móc pokazać swe rzeczywiste sedno, a potem runąć, jako niepotrzebny.

Siew musiał dojrzeć pod wyższym ciśnieniem ze Światła, musi rosnąć w górę, jak w szklarni, by potem w swej pustce utracił wszelkie oparcie i sam runął grzebiąc pod sobą wszystko, co uwierzyło mu w swej lekkomyślności, lub co egoistycznie mniemało, że skryje się pod jego osłoną.

Czas żniw już nastał! Wszystkie skutki niewłaściwego używania mowy spadają obecnie na głowy jednostek i całych mas, które takie gadanie wspierały

166

Dojrzałość podczas żniw niesie z sobą naturalnie także to, że obecnie największe wpływy i największą moc mają ci, co najwięcej mówią, wynika to z absolutnej konsekwencji działania praw ftożych. To żniwa, to szczyt nieustannego niewłaściwego używania słowa, któ­rego tajemniczej mocy opóźniona w swym rozwoju ludzkość nie mogła poznać, ponieważ już długo przed takim poznaniem się zamyka.

Nie zwróciła uwagi na ostrzegawcze słowa Jezusa, Syna Bożego, który już kiedyś mówił*.

»Wasza mowa niech będzie: Tak lub nie! Wszystko, co nad t o , pochodzi od złego.*

Te słowa zawierają o wiele więcej niż sobie myśleliście; albowiem ukrywają wzlot lub upadek dla ludzkości!

Wy, swą skłonnością do nieustannej i bezwartościowej gadaniny, wybraliście upadek, który już nadchodzi. I to właśnie on, poprzedzając ogólne mniecie wszystkiego podczas sądu, całkiem wyraźnie pokaże wam, by ułatwić niosące ratunek poznanie, wszystkie owoce, które sami sobie wymusiliście niewłaściwym używaniem słowa.

Siła działania zwrotnego wydżwignie obecnie mistrzów waszych własnych grzechów tak bardzo, że będzie wam groziło zaduszenie, byście wreszcie poznali, o co w tym wszystkim chodzi i wyzwolili się albo pod tym zginęli.

To jest sprawiedliwość i zarazem pomoc, którą może zesłać wam tylko doskonała wola Boża!

Rozejrzyjcie się wokół siebie! Przecież musicie to widzieć, jeśli tylko chcecie. A wszystkim wahającym się, którzy jeszcze sami przytrzymują opaskę na swych oczach, zostanie ona gwałtem zerwana, by mog l i doświadczyć na własnej skórze, że ich niewłaściwe dążenie wyda jako owoce jeszcze gorsze cierpienia niż dotychczas, by ziemia została oczyszczona od ciężaru waszej wielkiej winy!

Cala ludzkość ponosi winę, nie tylko jednostki. To wykwit wsze l­kiego niewłaściwego postępowania minionych stuleci, k tóre obecnie, podczas sądu, wydaje ostatnie dojrzewające owoce, by te po osiąg­nięciu dojrzałości zanikły.

Lekkomyślne, bezsensowne i bezmyślne paplanie, które z a w s z e

Page 82: W Swietle Prawdy

mija sic z celem i nie współbrzmi w odwiecznych prawach stworzenia, musiało wzmóc się stopniowo aż we wszechogarniającą chorobę tak' jak to dziś się przejawia, i musi też obecnie w gorączce, jak podczas gwałtownej wichury, strząść owoce... te zaś spadają prosto na ludzi.

Dlatego nad żadnym narodem, który musi z tej przyczyny narzekać i cierpieć, nie trzeba się litować; przecież to owoce jego własnego dążenia, a on musi je spożyć, chociaż są zgniłe, gorzkie, jadowite i wielu zniszczą, albowiem jadowity siew może przynieść tylko jado­wite owoce. Już raz powiedziałem: jeżeli siejecie oset, nie wyrośnie z tego pszenica.'

W ten sposób z mowy podżegającej, z szydzenia i krzywdzenia waszych współbliźnich nigdy nie może powstać nic budującego; albowiem postępowanie jakiegokolwiek gatunku rodzi przecież za­wsze to samo i także tylko to samo może przyciągać! Tego prawa stworzenia nigdy wam nie wolno zapomnieć! Działa samoczynnie i wszelki ludzki wysiłek zwrócony przeciwko niemu nigdy niczego nie wskóra! Nigdy, słyszycie wyraźnie? Wryjcie to sobie w serca, byście zawsze brali to pod uwagę podczas swego myślenia, mowy i postę­powania; albowiem z tego nie tylko wykiełkuje wszystko, lecz także wyrośnie wasz los! Nie oczekujcie więc niczego poza owocami takiego samego gatunku, jaki był gatunek siewu!

To przecież nie takie trudne, a jednak w tym miejscu zawsze po­pełniacie błąd! Obelgi mogą przynieść znów tylko obelgi, nienawiść tylko nienawiść, a morderstwo znów tylko morderstwo. Natomiast szlachetność, pokój, światło i radość mogą wytrysnąć tylko ze szla­chetnego sposobu myślenia, nigdy z czegoś innego.

wyzwolenia i zbawienia nie zawiera krzyk jednostek lub tłumów. Naród, który pozwolił poprowadzić się gadającemu brednie, musi bezwarunkowo i zgodnie z prawem utracić dobrą reputację i popaść w biedę, zatracenie, smutek, żal; pozostanie gwałtem wtrącony w błoto.

Jeżeli dotychczas nie dochodziło tak często do zbioru owoców w jednym ziemskim życiu, lecz dopiero w życiach późniejszych, to teraz dzieje się inaczej; albowiem spełnienie świętej woli Bożej wy-

168

musza bezpośrednie rozwiązanie wszelkich procesów przebiegających na ziemi, a tym samym także rozwiązanie wszystkich pet losu ludzi i narodów! Korkowe rozliczenie!

Baczcie więc na swe słowa! Pieczołowicie dbajcie o swą mowę; albowiem także ludzkie słowo jest czynem, który może wytwarzać formy tylko w poziomie subtelnej gęstomaterialności. Owe formy przenikają do ziemskiego i tam działają.

Nie myślcie jednak, te obietnice dojrzewają przy tym w czyn i wypełniają się według ich słownego brzmienia, jeżeli mówiący rów­nocześnie nie ma w swej duszy najczystszych zamiarów. Bynajmniej, słowa formują to, co współbrzmi z nimi w najgłębszym wnętrzu mówiącego. VI ten sposób jedno i to samo słowo może spowodować dwojaki skutek i biada tam, gdzie naprawdę nie współbrzmiało w pełni czystości!

Zdejmuję zasłonę z waszej dotychczasowej nieświadomości, byście obecnie mogli świadomie przeżyć owe złe skutki i korzystać z tego w przyszłości.

Przeto, by wam pomóc, jeszcze raz podkreślam: Baczcie na swe stówa! Wasza mowa niech będzie prosto i prawdziwai

Jest w niej według świętej Bożej woli zawarta zdolność formowania, i to albo twórczego, albo zgubnego, zawsze w zależności od gatunku słów i wnętrza mówiącego.

Nie marnujcie owych wzniosły ch darów, które Bóg wam tak łaska­wie ofiarował, lecz starajcie się w odpowiedni sposób poznać ich pełną wartość. Do tej pory siła mowy była dla was klątwą poprzez takich ludzi, którzy będąc sługami Lucyfera nadużywali jej, co właściwie było tylko skutkiem wypaczenia i jednostronnego pielęgnowania rozumu!

Wystrzegajcie się więc ludzi, którzy dużo mówią; towarzyszy im bowiem rozkład. Wy jednak powinniście stać się budowniczymi w tym stworzeniu, a nie gadułami!

Zważajcie więc na swe słowa! Nie mówcie tylko dlatego,by mówić -l mówcie tylko wtedy, tylko w taki sposób oraz tylko tam, gdzie jest to konieczne! W ludzkim słowie powinien odbijać się blask Słowa Bo­żego, które jest życiem i życiem wiecznie zostanie.

169

Page 83: W Swietle Prawdy

Wy wiecie, że całe stworzenie współbrzmi w Słowie Pana! C» fakt nie jest wart zastanowienia? Stworzenie brzmi w Nim tak?'l również wy sami, którzy przecież do stworzenia należycie-bowiem ze Słowa powstało i jest tym Słowem utrzymywane.

Ludziom zwiastowano jasno: »Na początku było Słowo! A Słowo było u Boga! A Bóg był str>

wem!« W tym jest dla was zawarte wszelkie poznanie, trzeba tylko jeszcze

z niego czerpać. Lecz to, co czytacie, nie dociera do was. A przemawia to wyraźnie:

Słowo przyszło z Boga! Było i jest Jego częścią. Mały odblask mocy żywego Słowa Bożego, które obejmuje wszyst­

ko, co jest poza Bogiem, ten mały odblask zawarty jest także w ludzkim iłowie!

Ludzkie słowo może wprawdzie wysyłać swe działanie tylko do poziomu subtelnej gęstomateriainości, lecz to wystarcza, by mogło w swym zwrotnym działaniu formować losy ludzi i narodów tutaj na ziemi!

Pamiętajcie.' Kto dużo mówi, ten stoi tylko na glebie zdeformo­wanego i jednostronnie przepiełęgnowanego rozumu! Jedno nie odbiega od drugiego. Możecie tym się kierować! To właśnie słowa ziemskich nizin nie będą nigdy potrafiły budować. Słowo jednak, według prawa Bożego, powinno budować. Jeżeli nie jest posłuszne temu nakazowi, to może płodzić tylko przeciwieństwo.

Dlatego nieustannie baczcie na swe słowo! Dotrzymujcie słowal Jak utrzymywać w tym wypadku właściwą drogę, nauczycie się dopiero podczas budowania królestwa Bożego na tej ziemi.

Najpierw musicie nauczyć się poznawać siłę słowa, którego, jak na razie, lekkomyślnie i lekceważąco pozbawialiście wartości.

Tylko sobie przypomnijcie najświętsze słowo, które wam było da­ne — BÓG!

Bardzo często mówicie o Bogu, o wiele za czetto. by w słowie mógł jaaacM brzmieć udu szacunek, a którego można by było wywniosko­wać, ze przy tym także odpowiednio odczuwacie; szacunek; który

I n

lWala wam wymawiać to wzniosłe słowo w pobożnym zapale tylko ^cp'""' °y-c,e pieczołowicie chronili je przed jakimkolwiek święto-

Cóż jednak wy, ludzie, uczyniliście z tego słowa, które wyraża najświętsze ze wszystkich pojęć! Zamiast w pokorze i radości przy­gotowywać swego ducha do wypowiedzenia tego najświętszego wy­razu, by duch ten mógł się z wdzięcznością otworzyć dla niebywałej $\ty promieniowania z bezistotnej wzniosłości Światła, rzeczywistego tycia, które dopiero daje możliwość oddychania wam oraz wszelkim innym tworom, macie czelność porywać go w swój niski sposób myślenia. Używacie go bez krzty szacunku, niczym słowa powszed­niego, które w ten sposób musiało stać się dla waszego ucha tylko pustym dźwiękiem i dlatego nie może znaleźć wejścia do waszego (India,

Jest więc potem oczywiste, te to najwyższe z wszystkich słów przejawi się inaczej niż w wypadku tych, którzy je z prawdziwym szacunkiem i w prawdziwym poznaniu wymawiają szeptem.

Dlatego baczcie na wszystkie słowa; albowiem kryją w sobie dla was radość łub żal, budują lub burzą, przynoszą światłość lub mogą także mącić, a wszystko w zależności od sposobu, w jaJn są wysławiane i stosowane.

Później chcę wam dać tafcie poznanie, byście mogli dziękować każdym słowem, które Stworzyciel pozwoli wam jeszcze teraz wy­mówić! Potem będziecie także ziemsko szczęśliwi, a tutaj, na tej obecnie tak niespokojnej ziemi, zapanuje pokój.

Page 84: W Swietle Prawdy

KOBIETA PÓŹNIEJSZEGO STWORZENIA

Słowa te dotyczą na/bardziej bolesnego miejsca w późniejszym stwo­rzeniu. Chodzi mianowicie o to miejsce, które potrzebuje największej zmiany i trwałej czystości.

Podczas gdy mężczyzna późniejszego stworzenia zdegradował sam siebie na niewolnika swego własnego rozumu, kobieta grzeszyła o wiele więcej.

Wyposażona w największą subtelność" uczuć powinna była z łat­wością wznieść się ku czystości światłych wyżyn i wytworzyć most do raju dla całej ludzkości. Kobieta! To przez nią miały płynąć liczne fale światło. Całe jej cielesne, gęstomaterialne usposobienie jest do tego przystosowane. Kobiecie wystarczy naprawdę tylko chcieć, a wszelkie potomstwo z jej łona będzie na pewno chronione i otoczone siłą Światła już przed urodzeniem! Nic innego wcale nie byłoby możli­we, ponieważ każda kobieta swym bogactwem uczuć może prawie że całkiem sama decydować o tym, jaki duch wcieli się za jej pośred­nictwem. Dlatego to właśnie ona w pierwszym rzędzie odpowiedzialna jest za wszelkie potomstwo.

Oprócz tego jest jeszcze bogato obdarzona nieograniczonymi możliwościami wpływania na cały naród, a nawet na całe późniejsze stworzenie. Źródłem, z którego czerpie największą moc, jest dla niej dom i rodzina! Jedynie stad wywodzi się jej siła, jej nieograniczona moc, a nie z życia publicznego! Używając swych zdolności staje się w domu i rodzinie królowa. Z cichego, kochanego domostwa jej decydujące oddziaływanie przenika cały naród teraźniejszy i przyszły, i wywiera wpływ na wszystko.

Nie ma niczego, w czym nie mógłby bez wyjątku przejawić się jej wpływ, jeżeli atoi tam, gdzie w pełni rozkwitał żeńskie zdolności jej wnętrza. Ale jedynie wtedy, kiedy kobieta jest rzeczywiście prawdzi­we kobietą, wypełni przeznaczenie nakazane jej przez Stworzyciela.

Dopiero potem jest w całości taką, jaka być może i jaką być powinna. Tylko i wyłącznie prawdziwa żeńskość wychowuje bez słów męż­czyznę, a ten będąc pod jej cichym wpływem skrywającym niebywałą moc mógłby sięgnąć niebios. Taki mężczyzna będzie bronił praw­dziwej żeńskości z całą naturalnością swego wnętrza, z radością i ochotą, jeżeli tylko żeńskość okaże się prawdziwa.

Dzisiejsze kobiety depczą jednak swą rzeczywistą moc i wzniosłe zadanie. Ślepo mijają i bluźnierczo niszczą to, co w nich uświęcone. Działają destrukcyjnie zamiast budująco, niczym najgorsza trucizna w późniejszym stworzeniu. Porywają ze sobą w głębiny mężczyzn i dzieci.

Spójrzcie tylko na kobiety dnia dzisiejszego! Pozwólcie na nich spocząć promieniowi Światła z wszelką jego surowością i trzeźwością, które to cechy zawsze towarzyszą czystości,

Z trudnością można jeszcze poznać wzniosłe wartości prawdziwej żeńskości, w których może rozwinąć się owa czysta moc wywodząca się wyłącznie ze subtelniejszego żeńskiego uczucia, by można z niej było korzystać tylko z błogosławieństwem.

Mężczyzna nigdy nie może rozwinąć tego przenikliwego oddzia­ływania. Ciche tkanie owej niewidzialnej siły, której Stworzyciel pozwala przenikać wszechświat, z całą mocą i jako pierwsza odbiera swym subtelniejszym odczuwaniem tylko kobieta. Mężczyzna odbiera ją tylko częściowo i przemienia w czyny.

I w ten sam sposób, w jaki żywa siła Stworzyciela pozostaje dla wszystkich łudzi niewidzialna, chociaż »odżywia« i utrzymuje w ruchu cały wszechświat, powinna zawsze tkać prawdziwa żeńskość; po to kobieta została stworzona, to jest jej wzniosłym, czystym i godnym podziwu celem!

To śmieszne mówić »słaba kobieta*; przecież kobieta posiada moc­niejszą duszę od mężczyzny. Nie wynika to z niej samej, lecz z ciaś-niejszego połączenia z siłą płynącą przez stworzenie, a to połączenie możliwe jest w wyniku jej zdolności do delikatniejszego odczuwania.

Lecz właśnie tę cechę kobieta stara się dziś ukryć najbardziej; czyni wysiłki, by zupełnie ją ograniczyć, by ową delikatność utracić. W bez-

172 173

Page 85: W Swietle Prawdy

I graniczne/ próżności i głupocie odrzuca to najpiękniejsze i najbardzi cenne, co zostało jej dane. W ten sposób sama wyklucza się ze światli' a droga powrotna pozostanie dlatego dla niej zamknięta.

Czym dzisiaj stały się owe obrazy królewskiej żeńskości! 2 prze. rażeniem trzeba się od nich odwrócić. Gdzież dzisiaj można jeszcze znaleźć prawdziwy kobiecy wstyd, który jest najdelikatniejszym uczuciem szlachetnej żeńskości? Jest tak karykaturalnie zniekształcony, że musi być dla wszystkich śmieszny.

Dzisiejsza kobieta wprawdzie wstydzi się nosić długie suknie, jeżeli moda akurat poleca krótkie, lecz nie wstyd jej przy uroczystych okazjach obnażać i pokazywać wszystkim prawie trzy czwarte swego ciała. Przy okazji oczywiście nie tylko pokazywać — podczas tańca wchodzi w rachubę także dotyk rąk! Bez wahania obnażyłaby się jeszcze bardziej, gdyby tego żądała moda, a według tego, co można było do tej pory zauważyć, może nawet całkiem!

Wcale nie przesadzam. Hańby było już więcej niż dosyć. A ten, kto powiedział: »Pani zaczyna się ubierać, by mogła pójść spać«, miał niestety aż zbyt wiele racji.

Oprócz tego subtelne uczucia są podstawą zmysłu piękna! Bez wątpienia. Gdyby jednak trzeba było dzisiaj oceniać delikatność kobiecych uczuć według tego, to wynik byłby dla niej bardzo nie­korzystny. Sposób ubierania świadczy przecież często dosyć wyraźnie o czymś całkiem odwrotnym. Nogi kobiety lub nawet matki, ubrane w cienkie pończochy bardzo trudno skojarzyć z kobiecą godnością Chłopięce fryzury, sport nowoczesnych kobiet — to wszystko szpeci prawdziwą żeńskość! Dążenie do podobania się jest nieuniknionym skutkiem próżnego szaleństwa mody, które rzeczywiście zagraża ciału i duszy oraz w nie mniejszy sposób także prostemu rodzinnemu szczęściu. Ileż kobiet daje dosyć często pierwszeństwo wulgarnym i w rzeczywistości obrażającym zalotom jakiegoś nieroba przed prze­jawami wierności swego męża.

W ten sposób można by przytoczyć wiele, bardzo wiele dowodów na to, że dzitiejtza kobieta najwyraźniej nie spełnia warunków, by móc odgrywać twąrzeczywista rolę i że dla późniejszego stworzenia straciła

174

jakiekolwiek znaczenie! W ten sposób zniknęły również wszelkie szlachetne wartości, które zostały jej powierzone i z których musi obecnie się rozliczać. Klątwa na lodzi tak powierzchownych! One nie są bynajmniej ofiarą panujących stosunków, one same te stosunki wymusiły.

Wielkie gadanie o postępie w niczym nie zmieni faktu, że owe entuzjastki postępu wraz ze swymi naśladowczyniami opadają głębiej, coraz głębiej. Wszystkie już pogrzebały swą rzeczywistą wartość. Przeważająca większość dzisiejszych kobiet nawet nie zasłuży sobie na prawo noszenia honorowego imienia »kobieta«! A wyglądać jak mężczyzna lub nim się stać i tak nigdy nie będą mogły, więc w tym późniejszym stworzeniu pozostanie im już w końcu tylko odgrywanie roli trutni, które, według nieugiętych praw natury, muszą zostać wytępione.

Spośród wszystkich tworów w całym późniejszym stworzeniu kobieta w najmniejszym stopniu zajmuje miejsce, które zajmować powinna! Przez swoje postępowanie stała się najsmutniejszą postacią między wszystkimi tworami! Przecież jej dusza musiaia zacząć gnić, kiedy w tak lekkomyślny sposób ofiarowała śmiesznej i na zewnątrz przejawianej próżności swe najszlachetniejsze uczucia, swą najczystszą siłę i przez to zadanie powierzone jej przez Stworzyciela szyderczo znieważyła. W wypadku takiej lekkomyślności próby ratowania mijają się z celem; albowiem słowa zostałyby przez kobiety odrzucone lub absolutnie nie mogłyby zostać zrozumiane i pojęte.

W ten sposób dopiero po strasznych cierpieniach musi powstać prawdziwa, nowa kobieta, która będzie pośredniczką i wytworzy pod­stawy nowego. Bogu miłego życia. Podstawy działania ludzkości w pozbawionym trucizn i zgnilizny późniejszym stworzeniu.

Page 86: W Swietle Prawdy

O D D A N I E

•Bądź wola Twoja.'- Ludzie wierzący w Boga wymawiają te słowa w od-daniu! Można jednak w ich głosie zawsze odczuć przy tym pewien żal albo jest on ukryty w ich myślach i uczuciach. Prawie zawsze używa się tych słów tam, gdzie pojawiło się nieuchronne cierpienie. Tam, gdzie człowiek widzi, że niczego nie można już uratować.

Jeżeli jest wierzącym, to wtedy mówi w bezczynnym oddaniu: •Bądź wola Twoja!*

To nie pokora jednak przez niego przemawia. Te słowa mają po­godzić go z czymś, co czyni go bezradnym.

Stąd bierze się oddanie, które człowiek w takich wypadkach prze­jawia. Gdyby jednak otrzymał jakąkolwiek, choćby najmniejszą możli­wość, by moc coś zmienić, to wtedy nie pytałby o Bożą wolę, a jego oddanie szybko otrzymałoby formę: »Niech stanie się -według mojej woli!*

Takim jest człowiek! — •Panie, jak Ty chcesz, tak uczyń ze mną!* W ten lub podobny

sposób ludzie często śpiewają na pogrzebach. W swym wnętrzu każdy cierpiący człowiek chowa jednak niezłomne życzenie: »Gdybym mógł to zmienić, to uczyniłbym tak od razu!.*

Ludzkie oddanie nigdy nie jest prawdziwe. W najbardziej ukrytych zakamarkach ludzkiej duszy tkwi coś wręcz przeciwnego. Znajduje się tam bunt przeciw losowi dręczącemu duszę i właśnie ów bunt staje się dla duszy tej cierpieniem, które ją .przytłacza* i kruszy.

Niewłaściwość takiego postępowania polega na używaniu w złym sensie słów >Bądź wola Twoja!* Słów tych nie można używać tam, gdzie czynią to ludzie i Kościoły.

Wola Boża zawarta jest w prawach tego stworzenia! Kiedy więc człowiek wypowie słowa »Bądź wola Twoja!«, to jest to równoznaczne z zapewnieniem: »TJznaję Twe prawa w stworzeniu i chcę tych praw

176

dotrzymywać!* Dotrzymywać znaczy to samo, co postępować według nich, a z kolei postępować, to to samo, co według nich tyć\ Tylko tak może człowiek dbać o wolę Bożą1.

Jeżeli jednak chce jej dotrzymywać i według niej żyć, to w pier­wszym rzędzie musi ją także znać!

Lecz to jest właśnie to miejsce, w którym ziemska ludzkość naj­gorzej grzeszyła! Człowiek do tej pory nigdy nie troszczył się o Boże prawa w stworzeniu! Nie obchodziła go więc nawet święta wola Boża! A jednak ciągle, nieustannie powtarza: »Bądź wola Twoja!«

widzicie, jak bezmyślnie człowiek przed Bogiem występuje! Jak bezmyślnie powtarza wzniosłe słowa Chrystusa. Czyni tak narzekając, będąc często złamanym przez cierpienie, czując się pokonanym, lecz nigdy nie brzmią one niczym radosne ślubowanie .

»Bądż wola Twoja* w rzeczywistości znaczy. .Chcę według niej postępować* lub »Chcę tego, co jest w Twej woli*. Równie dobrze można powiedzieć: »Cbcę być Twej woli posłuszny!*

Kto jednak jest posłuszny, ten także przejawia się. czynem. Posłuszny nie znaczy bezczynny — to jest zawarte już w samym słowie. Po­słuszny coś urzeczywistnia.

Kiedy jednak dzisiejszy człowiek wypowie słowa »Bądź wólaTwoja*, to nie ma zamiaru sam czegokolwiek czynić i nadaje swemu odczu­waniu taki sens: »Czekam, uczyń to Ty.'«

Uważa potem, że jest wielkim, i wierzy, że pokonał sam siebie .oddając* się woli Bożej. W swym zarozumialstwie myśli, że wręcz wzniósł się nad całą resztę, że uczynił niezmierny postęp.

W rzeczywistości wszyscy tacy ludzie to niezdolni słabeusze, lenie, i rozmarzeni fantaści. Nigdy nie są pożytecznymi w stworzenia! Należą do tych, którzy podczas sądu muszą być odrzuceni; nie chcą bowiem .pracować na winnicy Pana*.! Pokora, którą się pysznią, jest tylko lenistwem. Są leniwymi sługami!

Lecz Pan żąda życia, które jest w ruchu! —

Oddanie! Słowo to nie jest wcale przeznaczone dla wierzącycb w Boga! Zamiast tego mówcie o .radosnym dążeniu«l Bóg nie żąda od łudzi tępego oddania, lecz radosnego czynu.

177

Page 87: W Swietle Prawdy

Przypatrzcie sie najpierw dokładnie tym, którzy nazywaj,,;. •oddanymi Bogu.. To obłudnicy, którzy w swych wnętrzach non! ukryte olbrzymie zakłamanie!

Czemu służy wzrok skierowany z największym oddaniem w g$r?t

jeżeh ten sam wzrok spogląda na swe otoczenie z chytroścją, cho-wością, pychą, zarozumialstwem i złośliwością! Takie postępowanie winę tylko podwaja.

Oddam noszą w swych wnętrzach kłamstwo, bowiem oddania nie można nigdy łączyć z »duchem«! A więc nawet z ludzkim duchem! Nic, co jest »duchem«, nie potrafi w sobie nigdy wzbudzić zdolności do prawdziwego oddania! Każda taka próba będzie tylko czynu* sztucznym, a więc samookłamywaniem czy wręcz świadomą obłudą. Nigdy jednak nie może się w to wczuć, albowiem ludzki duch w swym duchowym sednie tego nie potrafi. Ciśnienie, pod którym ludzki duch żyje, nie pozwoli, by zdolność oddania przejawiła się świadomie — ciśnienie to jest po prostu za wielkie. I dlatego oddanie nie może w wypadku człowieka nawet się przejawić.

Oddanie to zdolność zawarta tylko w istotnym! W swej prawdziwej postaci przejawia się tylko u zwierząt. Zwierzę jest oddane swemu panu! Duch jednak nie zna tego pojęcia! Dlatego oddanie pozostanie dla człowieka zawsze czymś nienaturalnym.

Oddanie w wypadku niewolników było wszczepione siłą, ponieważ podczas sprzedaży i kupna byli traktowani na równi ze zwierzętami jako majątek osobisty Oddanie w wypadku owych niewolników nigdy nie mogło stać się oddaniem w prawdziwym siowa tego znaczeniu. Mogło to być otępienie, wierność lub miłość, która ukrywała się za domniemanym oddaniem i w ten sposób się przejawiała, lecz nigdy nie było to prawdziwe Oddanie. Niewolnictwo jest dla ludzi czymś nienaturalnym

Oddanie istotnego awansuje w duchowości do stopnia świadomej i chcianej wierności! Czym jest więc w istotnym oddanie, tym jest w duchowości wierność!

Oddanie jest dla człowieka czymś obcym, ponieważ człowiek pochodzi z ducha! wystarczył byście baczniej zwracali uwagę na samą

m

mowę, która już w swych słowach wyraża, o co rzeczywiście chodzi-Zawiera w sobie właściwe znaczenia wszystkiego. Podaje wam odpo­wiedni obraz.

>Poddaj sie!« mówi na przykład zwycięzca do pokonanego. Sens tych słów jest taki: »Oddaj mi się na łaskę i niełaskę, a więc bezwa­runkowo, bym mógł według własnej woii decydować o tobie, o twoim życro łub śmierci!«

*W ten sposób jednak zwycięzca dopuszcza się bezprawia. Człowiek powinien przecież także jako zwycięzca kierować się dokładnie we­dług Bożych praw. Każde uchybienie pod tym względem czyni go winnym w oczach Pana. Działanie zwrotne na pewno go potem dosięgnie! Tak dzieje siew wypadku jednostek, jahiw wypadku całych narodów!

Obecnie nadszedł czas rozwiązania wszystkiego, wszystkich do­tychczas nie załatwionych na całym świecie spraw! Każde bezprawie popełnione w przeszłości, jak również czyny dziejące się obecnie na ziemi, muszą być bez reszty odpokutowane!

Pokuta ta nie jest jednak zarezerwowana dla późniejszej przyszło­ści — ona przebiegnie w teraźniejszości/

Szybkie rozwiązanie wszystkich działań zwrotnych nie jest by­najmniej sprzeczne z prawem stworzenia, lecz całkiem konsekwentnie tkwi w samym prawie jako takim.

Działanie tego mechanizmu jest obecnie przyśpieszane wzmoc­nionym promieniowaniem Światła, które wymusi końcowe skutki i wyrównania. Najpierw jednak oczywiście wszystko wyda swe owoce, które w swej przejrzałości rozpadną się same w sobie, ponieważ same w sobie były fałszywe i w ten sposób same skazały siebie na śmierć i zagładę. Podczas tego procesu wszystko, co dobre, zostanie wyzwo­lone spod ucisku fałszu oraz tego, co niewłaściwe i będzie mogło się

I wzmocnić! "W bliskiej przyszłości promieniowanie wzmocni się do tego stop­

nia, że w bardzo wielu wypadkach działanie zwrotne przejawi się od razu, bezpośrednio!

Tb właśnie ta moc, która wkrótce przerazi ziemskich ludzi i której

Page 88: W Swietle Prawdy

w przyszłości będą musieli się obawiać! Lecz naprawdę obawiać ' muszą tylko ci, którzy czynili bezprawie. I nie będzie odgrywało rai ich przekonanie o własnej winie czy to, że niewinność udawali J. uderzy w nich działanie zwrotne, które zawarte jest -wprawach Bożych!

To, że ludzie na ziemi wymyślili inne prawo, pod którego ochrona działali niewłaściwie i niesprawiedliwie w domniemaniu, że działają zgodnie z nim, nie pozbawia ich ani odrobiny własnej winy.

Boże prawa, a więc Boża wola, nie troszczy się wcale o poglądy, które owi ziemscy ludzie zawarli w prawie ziemskim, i to nawet wtedy, jeżeli dzisiaj cały świat ocenia je, jako dobre. Co nie działa według praw Bożych, to zostanie obecnie trafione ciosem miecza! Cios ten przy­niesie wyrównanie, czyli sąd!

Potem radować się będą mogli wszyscy ci, którzy według praw Bożych niewinnie cierpieli z powodu ludzi; albowiem prawo stanie w ich obronie, a ich przeciwnicy i sędziowie zostaną wydani na łaskę Bożej sprawiedliwości.

Cieszcie się; przecież Boża sprawiedliwość jest już blisko! Działa już we wszystkich państwach tej ziemi! Spójrzcie na ten chaos! To skutki zbliżającej się woli Bożej! To początek oczyszczenia!

Dlatego już teraz przeżywa się aż do swego rozpadu wszystko to, co miedzy ludźmi jest niedobre bez względu na to, czy chodzi o go­spodarkę, politykę, państwowość, Kościół, sekty, narody, rodźmy, czy w końcu o jednostki! Wszystko, wszystko zostanie obecnie wy­ciągnięte przed Światło ze swego ukrycia, by mogło przejawić się i zarazem itćpod sad! także to, co do tej pory pozostawało spokojnie w ukryciu, musi pokazać swą rzeczywista twarz, musi zacząć się przejawiać, by w końcu rozpaczać nad sobą oraz resztą i samo w swym sednie rozpaść się i rozproszyć.

W ten sposób już dzisiaj pod wpływem ciśnienia Światła wrze we wszystkich państwach, w każdym miejscu. Cierpienia wszelkiego rodzaju rosną i potęgują się aż do granic rozpaczy, aż w końcu po­zostanie tylko beznadziejność i poznanie, że ci, którzy chcieli poma­gać, mieli oprócz swych egoistycznych życzeń tylko puste słowa i że nie mogli nijak dopomóc. Bojownicy ducha pędzą niczym burza nad

ludzkością i twardo uderzają tam, gdzie czyjaś głowa nie chce się pochylić. _ lWm

Dopiero potem zrodzą się prawdziwe podstawy, z których wytryś-nie gorąca prośba o B0Ż4 pomoc! Po mordowaniu i niszczeniu, po jodzie, epidemiach i śmierci, po poznaniu własnej bezradności!

Potem rozpocznie się wielkie budowanie. Potem mają być wolni wszyscy rozbitkowie, uwolnieni z więzów

ciemności! Mają jednak stać się także wolnymi w swych wnętrzach1. Uzyskać wewnętrzną wolność może jednak tylko każdy sam. Lecz by ją osiągnąć, musi najpierw wiedzieć, co wolność znaczy i czym jest!

Wolny jest tylko ten człowiek, który żyje według Bożych preesl Tylko wtedy zajmuje swe miejsce w tym stworzeniu nie będąc niczym krępowany i ograniczany, Wtedy wszystko go wspomaga i nic mu nie przeszkadza na jego drodze. "Wszystko mu *sbiży«, ponieważ używa tego we właściwy sposób.

Prawa Boże w stworzeniu są w rzeczywistości tylko wszystkim rym, co człowiekowi jest potrzebne do zdrowego i radosnego życia w stwo­rzeniu. Są dla niego tym, czym pokarm konieczny do zdrowego życia! Tylko ten, kto wolę Bożą zna i według niej żyje, jest naprawdę wolny! Każdy, kto według niej nie postępuje, musi być spętany licznymi włóknami praw tego stworzenia, ponieważ sam się w nie wplątuje.

Stworzeme powstało dopiero z Bożej wob, powstało z Bożych praw. Współdziałając ze sobą owe włókna praw wrastają coraz głębiej zmu­szając wszystko do ruchu i rozwoju. W trakcie rozwoju owe włókna coraz bardziej rozgałęziają się wytwarzając przy tym w trwałym rucha wciąż nowe stworzenia. W ten sposób prawa te są równocześnie oparciem, dają możliwość trwania i dalszego poszerzania stworzenia.

Nie ma niczego bez owej Bożej woli, która jako jedyna powoduje ruch. Wszystko w stworzeniu kieruje się według niej.

Tylko ludzki duch nie zaszeregował się między owe włókna praw! Pogmatwał je, a tym samym zaplątał w nie także siebie, ponieważ chciał pójść nowymi drogami według własnej woli i nie interesowały go drogi już istniejące i gotowe.

Wzmocnione promieniowanie Światła obecnie zmienia ten stan.

\%\

Page 89: W Swietle Prawdy

Włókna wszystkich Bożych praw w stworzeniu zostaną większa siła i mocno się napręża. Pod wpływem tak niez^''1'** napięcia powrócą szybko z powrotem do swych pierwotnych JS**1

W trakcie tego procesu wszystko, co zaplątane, nagle się to**?*-

i działanie t o po prostu pozrywa wszystko, co w stworzeniu już zająć odpowiedniego miejsca!

I bez względu na to, czy chodzi o rośliny czy zwierzęta, gótyrzet kontynenty, państwa, czy o człowieka — runie wszystko, co w o-Ul. niej chwili nie będzie zdolne przejawić się jako prawdziwe i przez Bo* chciane!

l e N i s t w o d u c h a

ko można wyraźnie odczuć rozlegające się obecnie w całym Z ' C i n hświecie uderzenia wybijające godzinę dwunastą na zegarze w s z e c , stworzenie w bo jaźni tłumi swój oddech, a każdy twór drży niepewności; albowiem głos Boży płynie w dół i żądał Żąda wyrów-W - rachunków z wami, którym pozwolono żyć w tym stworzeniu!

Źle troszczyliście się o talent, który Bóg wam w swej miłości powierzył- Wszyscy służebnicy, którzy myśleli tylko o sobie, a nigdy 0 swym Panu, zostaną obecnie odrzuceni. Także wszyscy ci, którzy starali się siebie uczynić panami. —

Wy, ludzie, słuchacie teraz mych słów zmieszani, ponieważ nigdy nie uważaliście, że surowość jest cechą boską! Jest to jednak tylko 1 wyłącznie wasza wina, albowiem wyobrażaliście sobie do tej pory wszystko, co od Boga przyszło, wszystko boskie, jako cos, co jest miękko miłujące i wszystko wybaczające, ponieważ tak was uczyły Kościoły!

Owe mylące nauki były jednak tylko rozumowym wyrachowaniem, którego celem były masowe łowy na ziemskie ludzkie dusze. Wynik każdych łowów zależny jest od przynęty, która wabi wszystko to, na co ją nastawiono. Właściwy wybór przynęty jest tym najważniejszym podczas każdych łowów.

Ponieważ chodziło o łowy ta ludzkie dusze, to plan oparto sprytnie na ich słabych stronach. Przynęta musiała zadziałać na najsłabsze miejsce! A tym najsłabszym miejscem dusz było wygodnictwo, le­nistwo ich ducha!

Kościół wiedział bardzo dobrze, że odniesie wielki sukces, jeżeli wyjdzie daleko naprzeciw owe; słabostce i nie będzie żądał, by została usunięta!

Będąc tego świadom wytyczył ziemskim ludziom szeroką i wy­godną drogę, która według jego zapewnień powinna prowadzić ku

Page 90: W Swietle Prawdy

Światłu, wabił w ten sposób owych z m n , ^ . płacić dziesięciny, klęczeć na kolanach i powtanT** modlicwy, zamiast się choćby przez chwile duch^ **•

Dlatego Kościół odebrał ludziom duchowy w y ^ ^ * ' ^ * * * nawet wszystkie grzechy, byle tylko byli wemłlco^T^H-zewnatrz wykonywali to, czego Kościół od nich 2łemt^

łu*z«»i%

Obojętne czy chodziło o uczęszczanie na nabożeństw liczne modhtwy, daniny lub dary i spadki. Kościoła t o f"*** Pozostawiał wierzących w domniemaniu, te za wszystko, c^fc^' łom dali, otrzymają miejsce w Królestwie Niebieskim.

lak jakby Kościół mógł owe miejsca rozdawać! Służba i posłuszeństwo łączy jednak wszystkich wierzących rylu,

z ich Kościołem, a nigdy z Bogiem! Kościół łub jego służebnicy wit mogą z duszy zdjąć żadnego, najmniejszego nawet przewinienia tit

mówiąc już o odpuszczeniu! Tak samo Kościołowi nie wolno ogłaszać jakiejkolwiek duszy za święta, ponieważ jest to równoznaczne z wtrą­caniem się w doskonałe i odwieczne prawa Boże w stworzeniu, a te są niezmienne!

Skąd ludzie biorą czelność, by zabierać głos, by decydować o spa­wach, które tkwią w sprawiedliwości, wszechmocy i wszechmądroici lotejl Skąd ziemscy ludzie biorą odwagę, by swym bUźnim wmawiać, źe jest to wiarygodne! A przyjmowanie przez ziemskich łudzi z wiarą owej pretensjonalności jest również bluźnierstwem. Tkwi w tym wyraźne poniżanie wielkości Bożej!

Tak niewiarygodne postępowanie jest możliwe tylko w wypadku ludzi bezmyślnych i tyjących w wadach, ludzi, którzy w ten sposób wytłaczają na sobie piętno największego duchowego lenistwa; przecież już całkiem proste myślenie musi każdemu od razu przynieść po­znanie, że takiej pretensjonalności nie można wytłumaczyć ludzkim zarozumialstwem ani megalomanią, lecz że jest to ciężkim błuźnier-srwem przeciwko Bogu'.

Działanie zwrotne masi przejawić się w straszny sposób! Czas pobłażliwości Boskiej obecnie dobiegł juz końca. Święty gniew

uderza w szeregi owych błuźniercow, którzy chcieli w ten sposób

_. t_i ./ by móc zachować i • i r ' i f t l | j f f i b » d z k ^ * ~ ^ c h ' - ^ odczuwaią, że chodzi tu o spraw*

**** -Jś£ *y*ołW"^dccvdowaĆ o wiecznym Bożym królestwie? Prosien

C Z ? i «S?u w ciągu nocy przebudzi ich z niespotykanego dneho-^ „ f . b ę d z a e ich.~*«fe*?-"?Az przynosi człowiek swemu Bogu będąc posłuszny Kośdolows! _ - ^ J u J a przy rym w swym wnętrzu ani odrobiny notawmhaema

p^zoca tęs*"*** która jako fedyna jest zdohaa dopo«óc ms na drpt™łdam »am, rodzie naprawdę mogą służyć Bogu akmm tyłka

tym co -•- działania Kościołów me ożyto własnym ayŚAcamem

-.samodzielnym badaniem! Eaóaysam musi przejść pomiędzy młyński­

mi kamieniami praw Bożych w stworzeniu. I dbtego właśnie jest konieczne, by każdy sam o właściwym czasie poznał sedno owych młynów oraz ich dziaiame.

lecz właśnie do tego liczne Kościoły w swym zapatmęramu me dopuseńy, umemożlrwiły wierzącym, by używali własnego rozsądku i wyczucia. W ten sposób obrabowały łudzi o jedyne oparcie, które mogło w bezpieczny sposób prowadzić ich i wskazywać drogę ku Światłu. Starały się natomiast narzucać każdemu takie poglądy, które, jeżeli ludzie kierowali się nimi, niosły korzyści tylko Kościołowi. Poglądy te przynosiły mu zyski, upływy i moc

Ludzkie dusze mogą służyć swemu Stworzycielowi tylko wtedy, jeżeli utrzymują nieustannie swego ułosnego ducha w ruchu! W ten sposób wszakże pomagają przede wszystkim równocześnie sobie samym Tylko i wyłącznie loki ludzki duch, który stoi w stworzeniu jasny i czujny oraz zna >ego prawa i podporządkowuj rm swe myślane i działanie, jest Bogu miły, ponieważ w ten sposób spełmaseas swego bytu, zadanie, które ma każdy ludzki duch w tym stworzeniu.

Zadanie to t t t y H r p jednak na don i ymyw miu obrządków; któ-rych od swych wierzących żądają Kościoły! Obrządkom tym brak naturalności i wolności przekonania, brak im poznania, a ono jest 185

Page 91: W Swietle Prawdy

mi przecież tym najważniejszym w wypadku rzeczywistej shiżby IW Brak im rudsu i radości, która pobudzałaby wszelkie twory do odcj wania w swych duszach szczęścia świadomego bytu i świadomości wolno im współdziałać i współpracować umacniając piękno t e ? 0

stworzenia, będąc jego częścią i w ten sposób chwalić swego Stworzy, cielą i dziękować Mu!

Zamiast łudzi czczących swego Boga z radością i swobodą Koś. ciół wychował sobie własnych niewolników! Sam siebie wystawił przed wzrokiem ludzkości na widoczne miejsce! W ten sposób za­słonił prawdziwe Światło. Zamiast budzić i wyzwalać ludzkiego ducha, pętał go i zniewalał. Gwałtem i samowolą utrzymywał go w letargu, ograniczał tęsknotę do poznania, oraz poznanie jako takie, przez wprowadzanie reguł, które przeczą woli Bożej i które wręcz jej się sprzeciwiają! A wszystko to tylko dlatego, by utrzymać swą wiosną moc.

W taki sam sposób, jak kiedyś Kościół nie lękał się korzystać z mordowania i tortur, tak i dziś nie wstyd mu bliźnich obmawiać, podkopywać ich reputacje, podżegać przeciw nim i kłaść na ich drodze wszelkie możliwe przeszkody, jeżeli nie chcą dobrowolnie zająć miejsca w szeregach jego niewolników! Używając najpodiejszych środków stara się utrzymać swój wpływ, swą ziemską moc

I właśnie teraz ta moc pierwsza zakołysze się i runie pod wpływem działania zwrotnego; albowiem jest ona dokładną odwrotnością tego, co chce Bóg! Ona Także udowadnia, jak bardzo Kościoły dalekie są od tego, by z pokorą służyć Bogu!

Niezmierne masy pozwoliły zwabić się na kołyszące do snu łono Kościoła dlatego, że pozwolono im tam być duchowo leniwymi! Bezczelna i myląca wiara w tanie odpuszczenie grzechów została przy­jęta, a wraz z narastającymi duchowo ołx>jeinymi masami Kościoła rosły także jego ziemskie wpływy, których końcowym celem była ziemska moc! Ludzie nie zauważyli, że rozważania i nauki zaciemniały i znie­ważały świętą spiawiedWoić wszechmogącego Boga. Zamiast tego wi­dzieli tylko szeroką, wygodną, lecz pozorną drogę ku Światłu, która w tej postaci w rzeczywistości wcale nie istnieje! Mylna droga nauk

mówiących o dowolnym odpuszczaniu grzechów prowadzi w ciem­ności i w zniszczenie'. " r ' \ .

Nastawione wrogo wobec Boga, opiewające same siebie postę­powanie wszystkich Kościołów oddziela wierzących od Boga, zamiast do Boga doprowadzać. Nauki były łalszywe! To musieliby jednak ludzie sami z łatwością poznać, ponieważ nauki te w wyraźny sposób przeczą najbardziej podstawowemu poczuciu sprawiedliwości! Dla­tego wierzący Kościołów są tak samo winni, jak Kościoły same!

Kościół ogłasza słowa Chrystusa z ewangelii według Jana: »Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej Prawdy. On zaś, gdy przyjdzie, przekona świat o grzechu, o sprawiedliwości i przynie­sie sąd. Ja jednak idę do Ojca i już Mnie nie ujrzycie. Od Ojca wyszed­łem i przyszedłem na świat! Znów świat opuszczam i idę do Ojca!«

Słowa te czytane są w kościołach bez zrozumienia; przecież Syn Boży całkiem jasno powiedział, że zamiast "Niego przyjdzie ktoś izmy, by zwiastować Prawdę i przynieść sąd — Duch Prawdy, który jest Żywym Krzyżem! A. jednak Kościół także tutaj naucza niewłaściwie i sprzecznie z tymi jasnymi słowami.

Naucza tak wbrew temu, że także Paweł pisał kiedyś do Koryntian: •Nasza wiedza jest niezupełna. Lecz gdy przyjdzie doskonałość, minie wszystko, co niedoskonałe.*

W ten sposób apostoł udowadnia, że trzeba najpierw oczekiwać przyjścia Tego, który będzie głosił Prawdę doskonałą i że obietnica Jego przyjścia dana przez Syna Bożego nie ma nic wspólnego ze znanym wylaniem siły Ducha Świętego. Przecież kiedy Paweł pisał te słowa, było ono już przeszłością.

Paweł tym potwierdza, że apostołowie nie uważali, by owo wylanie siły Ducha Świętego było wysłaniem Pocieszyciela, Ducha Prawdy,

Iktóre by się w ten sposób ewentualnie wypełniło, co starają się brane Kościoły oraz ich wierzący w dziwny sposób twierdzić podczas święta Zesłania Ducha Świętego, ponieważ nic innego nie paso­wałoby do systemu ich nauk. Wręcz na odwrót, utworzyłoby to wiel­ką wyrwę w i tak juz niepewnych fundamentach owej chwiejnej kon­strukcji.

Page 92: W Swietle Prawdy

Obecnie jednak nic już im nie pomoże; albowiem poznania tego wszystkiego. A gdzie jest coś fałszywej Sle*«*a, fałszywe runie! , U m o * o

Dotychczas nie mogła ludzkość ani obchodzić rzeczywisty L a zesłania Ducha Świętego, ani osiągnąć poznania poprzez p j * dzenie ducha, ponieważ wierzyła w wiele mylących poglądów^tó narzucają przede wszystkim Kościoły! 1 "

Nic z tej olbrzymiej winy nie zostanie im wybaczone!

Obecnie stoicie, wy, ludzie, ze zdziwieniem w obliczu noweg0

Słowa i wielu z was zupełnie nie potrafi poznać, że przychodzi O n o

ze światłych wyżyn, ponieważ tak różne jest od wyobrażeń, które o Nim mieliście! Także w was jeszcze jest częściowo zakorzeniona drzemka, którą otuliły was Kościoły oraz szkoły, byście pozostali ich posłusznymi zwolennikami i nie mieli w sobie tęsknoty do prze­budzenia własnego ducha!

Ziemskiemu człowiekowi było dotychczas zupełnie obojętne, czego Bóg od niego żąda! Powiadam wam jednak jeszcze raz: »Szeroka i wygodna droga, którą Kościoły do tej pory próbowały przedstawiać waszym oczom, by mieć z tego korzyść, jest fałszywa! Głoszona przez nie herezja o dowolnym odpuszczaniu grzechów nie doprowadzi do Światła nikogo*!

188

- C Z Ł 0 W I E K PRZED SWYM BOGIEM 2lE^^

• k przejawialiście się wobec swego Boga aż do tej pory! L"dZTście Go obłudnymi kłamstwami w ten sam sposób, w jaki ^ vwaliście także samych siebie pustą pobożnością, którą zawsze °Mi2iTtylko na ustach, lecz w której nigdy nie uczestniczył wasz A eh To wy tworzyliście zwyczaje i nawyki w swych świątyniach, Jswych kościołach, nie pytając wcale Boga o to czy Mu się podobają, ważne było tylko to, że podobały się wam. W ten sposób swą służbę Bogu uważaliście za spełnioną!

Czyż nie widzicie jak zuchwałe to wszystko było? To wy zawsze chcieliście wyznaczać kierunek. Bożej woli nie pytaliście o zdanie. Co według was było wielkie, to miało być wielkie także dla Boga. Chcie­liście we wszystkim narzucać Bogu swe poglądy bez względu na to, czego dotyczyły.

To, co wy uważaliście za słuszne, powinno przez Boga zostać nagrodzone, co wy jako niesłuszne mieć chcieliście, powinien Bóg ukarać.

Nigdy tak naprawdę nie chcieliście szukać tego, co według Boga jest dobre, a co przed Jego okiem jest niesprawiedliwe. Nie interesowały was Boże prawa, nie interesowała was niezmienna i święta wola Boża, która istniała od wieczności i do tej pory nigdy się nie zmieniła oraz nigdy się nie zmieni!

O nią teraz rozbijecie się wy i wszystkie fałszywe ludzkie dzieła, które sobie wytworzyły prawa mające służyć waszym ziemskim za­chciankom. Wy sami, ludzie, jawicie się jednak w oczach Boga niczym intryganci i opieszali słudzy, którzy nigdy nie troszczą się o Jego wolę, a kieruj, się wyłącznie swym egoizmem, pychą i śmiesznym domnie­maniem, że wszystko rozumieją lepiej.

Sługamibyliście i jeszcze jesteście,chociaż mniemaliście, że jesteście Ptnanu. W pysze, lenistwie swego ducha staraliście sie tępić i poniżać

Page 93: W Swietle Prawdy

wszystko, czego nie mogliście zrozumieć i co nie wspom

szych niskich ziemskich dążeń, które zawsze staraliście się L, *** za szczyt wszystkiego. ""oje

Nieszczęśni, jak mogliście w ten sposób bluźnić! Chcieliici k wszystko tylko wam służyło, nawet Boże prawa! tytko to, co dn'

augało wam, i to obojętne w jakim celu, tylko to, co służyło w sp\j niańki waszych ziemskich dążeń, to jedyne uznawaliście za whści*,e

i tylko takimi sprawami chcieliście się jeszcze interesować Kiedy jednak obecnie żąda się od was, byście sami gorliwie i wiernie

służyli swemu Panu, któremu zawdzięczacie swój byt, to jesteście

bardzo zdziwieni, ponieważ myślicie sobie, że to tylko On powinien służyć wam swą siłą, swą wzniosłością i swą wielką miłością!

Zresztą nie może być przecież inaczej, ponieważ uważacie siebie samych za niewiadomo jaki cud! Przecież myśleliście sobie, że wy­starczy służyć Bogu tylko Co uznając i prosząc w myślach o pomoc w spełniania waszych marzeń. By jeszcze jaśniej to określić: On

powinien służyć wam swą wszechmocą, by uczynić wasze życie sie­lanką! O niczym innym nie myślicie.

Waszym nabożeństwem były w najlepszym wypadku prośby! Zamyślcie taę nad tym dogłębnie choć raz; nigdy nie było inaczej. Czy w was nie zapłonie wstyd i równocześnie gniew nad samymi

sobą, gdy zaczniecie się dokładniej zastanawiać? Większość ludzi mniema, że ich byt twa/ na ziemi nie ma innego

sensu poza gonitwą za ziemskim majątkiem! W najlepszym wypadku mogą leszcze założyć rodzinę i wychować dzieci! A kto w ten sposób

niemy/U, ten tak na pewno postępuje! Do czego więc w tym wypadku ty, jak wy to określacie, utrzymywanie rodu, które w rzeczywistości W§ac jest utrzymywaniem rodu, lecz tylko dawaniem innym

ludzkim duchom okazji do wcielania, by w ten sposób mogli się dalej doskonalić i usuwać swe dotychczasowe uchybienia. To jednak, co czynicie, zwiększa ciężar waszych win; przecież przeszkadzacie we wzlocie wszystkim duchom, które jako swe dzieci wychowujecie w talu sposób, by podążały w stronę tak samo bezwartościowych celowi

Na co budowanie ziemskiego królestwa, kiedy nie dzieje się to ku

190

f «i Bożej, jesn wszelkie d z i a ł a m e w . ^ Z S ^ z e wcale ani nie znacie, am me staraliście ,„: poznać, 'ibowiern w swych poglądach stawiacie Hebe ponad wszystko. Dzta-hcie tylko dla swych korzyści i w dodatku oczekujecie, że wasze niedorzeczne postępowanie dostąpi Bożego błogosławieństwa! Służyć Bogu i pełnić swe obowiązki wobec Niego, tego wam sie nie chce.

Tak dziwaczne postępowanie ziemskich łudzi, którzy lekkomyślnie i bezczelnie wciągają imię Boże w gmatwaninę swych ułomnych starań bezczeszcząc w ten sposób to, co najświętsze, zostanie obecnie rozbite!

Zostaniecie zrzuceni z tronu swej rozumowej przemądrzałości, by choć niektórzy z was jeszcze mogli osiągnąć zdolność naprawdę pokornego przyjmowania prawdziwej mądrości z boskich wyżyn. Mądrości, która jedyna może was uczynić ludźmi; albowiem dobro­wolnie nigdy byście do tego nie dojrzeli.

Co dla was niewygodne, to bezcześcicie i od razu podnosicie kamie­nie, by zmieść z powierzchni ziemi to, co próbuje wam przeszkadzać w czczeniu samych siebie.

Wolicie z radością witać sługi Lucyfera, którzy pochlebiają tkwiącej w was próżności i podniecają wasze zarozumialstwo, by w ten sposób łatwiej mogli odciąć was od Światła i utrzymał was w duchowym lenistwie, które musi doprowadzić wasz rzeczywisty byt do stadium śmiertelnego snu!

Powiadam wam jednak, że zostaniecie teraz wyrwani z upojenia, z ciążących na was marzeń, które już mocno was krępują. Musicie obudzić się wbrew swej woli i choćby tylko dlatego, byście w straszli­wej rozpaczy i w ostatniej chwili ujrzeli to, co sami dobrowolnie odrzuciliście w swej blużnierczej bylejakości. Potem dopiero zosta­niecie zmieceni w bagno, które wydaje wam się tak pociągające!

Oczyszczona zostanie obecnie ziemia oraz cały świat! Nie może już pozostać żadne zanieczyszczenie, by wszystkie twory mogły w pokoju i radości służyć swemu Panu, wszechmogącemu Bogu, który im kiedyś w swej miłości pozwolił świadomie korzystać ze wszystkich błogosławieństw w stworzeniu.

Kto potem będzie chciał znowu mącić nie dbając o Boże prawa w

191

Page 94: W Swietle Prawdy

stworzeniu lub nawet postępując przeciwko nim, ten zost, -litości wyeliminowany; ponieważ takim postępowaniem dzałby miedzy was znów tylko zawiść, nienawiść, cierpienie a i śmierć! h %

Całą te biedę możecie ominąć jedynie wtedy, jeżeli postaraj poznać Słowo Najwyższego i kierować się nim. Lecz dlatego rnu«£ Je najpierw właściwie zrozumieć! Do tej pory jednak cały czaa^ znaczyliście go sobie tak, jak tylko wam samym to się podobało! ]sr przyjmowałiście go tak, jak dał wam go Bóg ku pomocy, byście mQgjj ominąć czekające na was niezmierne cierpienia!

Wy jednak nie baliście się uczynić nawet ze świętego Słowa nie. wobika swej pychy, by ono, będąc wypaczone w swym prawdziwy^ sensie, służyło tylko wam. A powinniście przecież w interesie własne, go zbawienia służyć wy jemu, i to w sposób wam wskazany!

Cóż uczyniliście ze Słowa Bożego w swych wykładach czy nawet w jego pierwotnym zapisie! To, że łodzie żyjący na ziemi mają odwagę na swych zgromadzeniach dyskutować o jego formie i znaczeniu już samo świadczy o tym, jak chwiejne i niejasne było to, co ważyliście się nazwać czystym i wzniosłym Bożym Słowem! Słowo Pana jest nietykalne, proste, jasne i niezmiennie wryte w stworzenie.

Tam gdzie nie zostało zmącone i wypaczone, nie trzeba żadnych wykładów i rad! Rozumie Je każdy twór!

Wam, z powodu waszego śmiesznego zarozumialstwa, wydawała się jednak owa wielka prostota zbyt mało znacząca! W mrocznym war­sztacie waszego mózgu pracowaliście wysilając się tak długo, aż udało wam się Słowo przekręcić i sformować lak, by odpowiadało waszym marnym ziemskim życzeniom, waszym słabostkom i waszym mnie­maniom o własnej wielkości.

W ten sposób wyprodukowaliście wytwór, który musiał wam słu­żyć i który schlebiał waszej próżności.

Przecież także owa pokora, którą okazujecie mówiąc o swych wielkich grzechach, dla których Bóg poniósł ofiarę pojednania, nie jest nkzym innym, jak tylko właśnie najpodlejszą próżnością. Ofiara Boża za was! Za jakże cennych musicie się uważać! Myślicie, że z waszej

• potrzeba już niczego innego niż tego, że po długich bła-itrony n« ? s^kawie zgodzicie się poprosić o wybaczenie! 8*W ten sposób rozumując nawet najbardziej zarozumiały człowiek w swej obłudnej pokorze poczuje ciężar przy sercu.

To wszakże tylko jedno z wielu waszych przewinień. W ten sposób została przez was zdeformowane wszystko. Wszystko, co powinno wnosić jasność do stosunków między wami, czyli tworami świa­domymi samych siebie, a między wzniosłym Stwórcą!

W wyniku zarozumialstwa ziemskich ludzi na ziemi nie pozostało nic czystego i szlachetnego. Z tego też powodu również stosunek do Boga sam w sobie zajął niewłaściwą pozycje i stał się fałszywy.

Ceniąc siebie za wysoko oczekiwaliście na sowitą nagrodę łub żebraliście w najbardziej godny potępienia sposób stojąc tak przed swym Panem, jeżeli w ogóle kiedy wysilaliście się, by znaleźć czas i rzeczywiście o "Nim pomyśleć zmuszeni do tego wszelakim cier­pieniem, które musiało uderzać w was jako skutki zwrotnego działania waszego postępowania!

Teraz jednak nareszcie musicie obudzić się i przyjąć Prawdę taką, jaka rzeczywiście jest; nie taką, jak wy ją sobie wyobrażacie! Runie wtedy to , co niewłaściwe, a rysa zarozumiałego domniemania. Ze wszystko wiecie lepiej, stanie się wyraźnie widoczna. N i c nie będzie mogło w dalszym ciągu ukrywać się w ciemnościach, albowiem obec­nie według woli Bożej rożbłyśnie Światło,by wszystko ciemne runęło i zanikło!

Światło będzie teraz obecne także na ziemi i w całej wielkiej materiał Będzie płonąć i świecić we wszystkich jej częściach, będzie rozkładać i spalać wszelkie zło i wszelką złą wolę. Co jest złe, to ssę przejawi, gdziekolwiek chciałoby się ukryć. Samo musi runąć w promieniach Światła Bożego, ktfcre teraz opromienia całe stworzenie! Zginie

I wszystko, co nie będzie zgodne z cudownymi Bożymi prawami i co nie chce według nich żyć. Opadnie to w dół do sfery zniszczenia, gdzie nie będzie mogło już nigdy powstać do nowego życia! —

Page 95: W Swietle Prawdy

"WSZYSTKO, CO MARTWE W STWORZENIU i Z O S T A Ć W S K R Z E S Z O N E , BY SĄDZIĆ S A ^ SIEBIE! ^

Sad Ostateczny! Każda obietnica z nim związana mówi o wtłW szeniu wszystkich martwych podczas Sądu Ostatecznego. W iro. zumienie tego pojęcia znów jednak wkradła się ludziom pomyłka. Kit powinno się bowiem mówić: wskrzeszenie wszystkich martwych, Weź wskrzeszenie wszystkiego, co martwe! To znaczy: ożywienie wszyst­kiego tego, co w stworzeniu się nie porusza, by podczas Sądu Os­tatecznego otyło i w swej czynności zostało podtrzymane oraz wydi-wignięte lub wytępione!

Nic nie zostanie teraz w bezruchu, ponieważ żywa siła, która wzmocniona przepływa obecnie przez całe stworzenie, która naciska i stłacza, zmusza wszystko, by się poruszało. Wzmocni również to, co do tej pory drzemało lub odpoczywało. Zostanie to obudzone, wzmocnione i mmi się przejawić, zostanie w swej czynności jakby wyciągnięte na pełne światło, nawet gdyby chciało pozostać w ukryciu. Można także powiedzieć, że samo musi pokazać się w świetle i nie będzie mogło nadal drzemać, jak do tej pory. Krótko mówiąc: wyjdzie na jaw!

Wszystko ożyje i przejawi się, wszystko w całym tym stworzeniu, a stanie się tak w wyniku nowego przenikania Światła! Światło przy tym mocno przyciąga wszystko, co jest w tym stworzeniu zawarte... bez względu na to, czy owo przyciągane zgadza się z tym, czy nie. Może tśę to nawet ukrywać, lecz w końcu i tak wejdzie w kontakt z owym Światłem, nie może przed nim uciec nawet mając skrzydła porannej torsy—nie ma takiego miejsca w stworzeniu, gdzie można by się przed światłem ukryć. Nic nie pozostanie nieoświetlone.

Ruch spowodowany przyciąganiem będzie przyczyną tego, że wszystko, co sie znosi promieni światła, a więc samo do niego nie dąży, rozbije się i spłonie. To zaś, co podażą ku Światłu, rozkwitnie i wzmocni się w czystości swego dążenia!

Ten proces dotyczy także wszystkich cech duszy ziemskich łudzi. Co w nich dotychczas tkwiło pozornie martwe, to drzemało w bez­ruchu często przez nich niezauważane, to zostanie przez ową siłę obudzone i wzmocnione, stanie się myślą i czynem, by zgodnie ze swym gatunkiem w swej czynności samo siebie w Świetle sądziło, pamiętajcie*, ożyje wszystko, co także w was jest zawarte1. Na tym polega wskrzeszenie wszystkiego, co martwe*. Sąd wszystkiego żywe­go! Sąd Ostateczny!

Musicie przy tym rozliczyć się ze wszystkiego, co w was tkwi, musicie się oczyścić, w przeciwnym wypadku, jeśli zło uzyska nad wami przewagę, zginiecie razem z nim. Zatrzyma was zamykając się nad waszymi głowami sycząc i pieniąc się, i porwie wraz z sobą w otchłań rozkładu. Albowiem zło nie może nadal przebywać w pro­mieniach. Bożej siły! —

Bałem wam teraz Słowo wskazujące drogę, która w przebudzeniu tego stworzenia poprowadzi was bez błądzenia prosto do światłych wyżyn i która nie pozwoli wam upaść bez względu na to, co się będzie działo t co będzie starało się w was zapłonąć! ]eśli patrzycie ku Światłu z wiernym przekonaniem i jeśli me Słowo odpowiednio pojęliście, przyjęliście do swych dusz, to będziecie spokojnie stąpać z chaosu wzwyż, oczyszczeni, jaśni i wolni od wszystkiego, co przedtem mogło przeszkadzać wam w dojściu do raju.

Czuwajcie więc i módlcie się, by wasza jasność postrzegania nie została zmącona próżnością i zarozumialstwem, które są najbardziej

K niebezpiecznymi pułapkami dla ziemskich ludzi! Chrońcie się! To, jak obecnie przygotowaliście glebę w swych wnętrzach, będzie dla was decydujące podczas oczyszczania stworzenia!

1 %

Page 96: W Swietle Prawdy

KSIĘGA ŻYCIA

1kk jak ciemności otoczyły Golgotę, gdy Jezus, żywe Światło, 0pu

czai tę ziemię, tak teraz coraz bardziej otaczają ludzkość odphcą*' jej za wietką boleść, którą spowodowała Bożej miłości swym nff samowicie podstępnym i niezdolnym do przejawów uczucia r0

zumem. Rozumem, który będąc najmocniejszym instrumentem lucy. rera stał się dla was świętością! —

Spróbujcie, bidzie, jeśli tyiko możecie, obronić się teraz swoim rozumem przed świętym Bożym gniewem! Brońcie się przed wszechmocą Tego, który w swej miłości ofiarował wam tę część stworzenia, byście z niej korzystali, wy zaś spustoszyliście i zanie-ćzysciJiście ją tak, że wygląda niczym chlew najbardziej zaniedbanych bydląt, w wyniku czego może tam przebywać tylko boleść i bieda, ponieważ przed waszym fałszywym postępowaniem i ciemnym dążeniem ucieka wszelki pokój i radość, a wszystko czyste z przera-

żemem się ukrywa.

Spróbujcie ukryć się przed niezłomną Bożą sprawiedliwością! Dosięgnie was wszędzie bezlitośnie spełniając Bożą wolę i niczego wam nie odpuści z olbrzymiej winy, którą narzuciliście na siebie kierując się uporem i przekorą.

I Zostaniecie skazani prędzej nim zdążycie pisnąć jedyne słówko na roje uspnwiedhwienic, a wszystkie prośby i narzekania, wszelkie ażnierstwa i przekleństwa nic wam nie pomogą. Zmarnowaliście

resztki czasu danego wam po to, byście po namyśle zdążyli się po~ prawić. Niewybaczalnie wykorzystaliście go tylko do pielęgnowania swych niegodziwości! —

Nie mówię wam tego po to, by was ostrzec, ponieważ na to już za późno. Nie mam zamiaru nadal was upominać, tak jak czyniłem to łatami. Do właściwych wniosków dojdziecie teraz przez przeżycie tego, co nadejdzie! Dlatego jeszcze raz wam mówię, co nadchodzące czasy

wam przyniosą. Może Świadomość tego, co nadejdzie, uśmierzy trochę wasz ból, bo odwrócić go nie może już nic

wy wiecie, że chodzi o spłacenie długu, który sami dobrowolnie wzięliście na swe barki — nikt was do tego nie zmuszał. Jeżeli potra­ficie przy pomocy mych słów osiągnąć w cierpieniu poznanie i jeżeli powstanie w was przy tym tęsknota do Światła i czystości sformowana w pokorną prośbę, to możecie zostać jeszcze uratowani w samym środku głębin. Albowiem Boża miłość czuwa nieustannie. —

Potem będzie wam wolno także ujrzeć nowe życie, którym Pan obdaruje tylko tych, którzy z ochotą współbrzmią w uświęconych prawach Jego stworzenia i którzy, będąc gośćmi w jego domu, nie zechcą wspierać wszelkich wrogich dla Światła poczynań. Obce im również będzie bezczelne pustoszenie pięknych ogrodów, z których bogactwa i czystości powinni zawsze się radować, by moc nabrać w nich sił.

Och, wy zaślepieni, dlaczego nie chcieliście się przebudzić! Tak wiele kłopotów mogliście sobie oszczędzić. Teraz jednak wasz byt musi owinąć się w szary płaszcz głębokiego smutku, z którego jeszcze raz wyzwolić was mogą tylko oślepiające błyskawice świętego Bożego gniewu.'

A gniew ów rozpęta się nad wami z niebywałą mocą podczas świę­tego sądu! —

Lecz sąd ten przebiega inaczej niż myślicie. Wiecie o jakiejś księdze życia, którą sędzia Boży każdemu otworzy o wyznaczonej godzinie!

Księga życia zawiera imiona wszystkich tworów, które otrzymały dar życia, nic innego poza tym.

Lecz zapisanymi kartkami, należącymi do owej wielkiej księgi życia oraz świadczącymi na korzyść i niekorzyść każdej jednostki w za­leżności od jej czynów i myśli, są same dusze, w których wyryte jest wszystko, co w przemianach swego bytu przeżyły lub spowodowały.

W nich może sędzia jasno wyczytać wszystko, co dobre, oraz wszystko, CO złe. Lecz także czytanie wyobrażacie sobie nie tak, jak trzeba. Przebiega ono w o wiele prostszy sposób niż staracie się to pojmować

197

Page 97: W Swietle Prawdy

Sędzia me stawia każdej duszy z osobna przed siebie P r 2 A

tron, lecz słuchając Bożego rozkazu wysyła swe uderzenia mi w wszechświat! Owe ciosy mieczem ro promienie, które i uderza/ą we wszystko w stworzeniu/

Pojmijcie tę wielka prostotę i zaskakująca naturalność! Sedzu ni* wysyła promieni świadomie lub umyślnie do tego czy owego, nie. OŁ słuchając świętego Bożego rozkazu, po prostu je wysyła; albowiem to Boża siła, nic innego nie może w ten sposób działać, tylko Jego najświętsza wola!

Uderzenia prornieni, promieniowania, przenikają więc na wskroś przez całe stworzenie, lecz z taką siłą, jakiej do tej pory nigdy tu me było!

Nic nie może się ukryć przed ich działaniem! lak więc według praw działania stworzenia dotrze promień siły Bożej w danej godzinie da każdej duszy.

Wszystko, co w danej chwili, kiedy trafi w nią Boży promień, który jest dla niej całkiem niewidzialna ludzka dusza niesie jeszcze na sobie, musi ożyć i przejawić się, stanie się to czynem, by w ten sposób krąg mógł się zamknąć, to zaś duszę albo zdławi, albo ją podniesie.

Sprawy niewłaściwe lub złe, które dusza w przemianach swego bytu potrafiła odrzucić dzięki przeżyciom, które pojawiły się jako od­czynianie zgodne z prawem, zostały skasowane tak, jakby nigdy ich nie było. Dlatego do duszy już nic nie lgnie, nic nie jest na niej wyryte Jest od tego wyzwolona i oczyszczona i dlatego nie może jej to zaszkodzić.

Tylko to, co do tej pory nie zamknęło swego kręgu i dlatego lgnie do duszy oraz jest z nią związane, będzie obecnie bezpośrednio zmuszone ciśnieniem Światła do zamknięcia kręgu. Stanie się to tak, że to ożyje, spróbuje przejawić się i w ten sposób otrzyma uderzenie, na jakie zasługuje.

Uderzenia te dokładnie odpowiadają sile własnego dążenia, które w rozwiązującym się zwrotnym działaniu odwraca się przeciw swemu punktowi wyjścia, a więc przeciw duszyl Obecnie wszystko pod nieodpartym ciśnieniem Światła wzmocni się i wróci z powrotem do

punktu wyjścia, do duszy, bez względu na to, czy jest to dobre, czy •

Wszystko, co w obecnie panujących warunkach ociężałego ruchu • otoczenia, które gęste i skamieniałe krępuje wszystkie ludzkie dusze M na ziemi, zamknęłoby swój krągw ciągu może nawet wielu tysięcy lat, • zmieści się teraz stłoczone w kilku miesiącach. Będzie to spowo­dowane siłą uderzeń prowadzonych ze Światła, które dają wszyst­kiemu tak mocny powodujący ruch impuls, jakiego ludzie się nie spodziewają. 1

Tok działa światowy sąd w swej prostej naturalności! Tym razem jest 1 to jednak ów tak często wam zwiastowany »Sąd Ostateczny*! Lecz jego i skutki są całkiem inne niż myśleliście. To, czego dowiadywaliście się kiedyś o jego przebiegu, było przedstawione w obrazach, ponieważ inaczej po prostu nie moglibyście tego pojąć.

Przesłanie Graala poszerzyło wszakże wasze poznanie procesów przebiegających w stworzeniu i można przekazywać wam coraz więcej, albowiem za pośrednictwem mojego Przesłania możecie to już pojmować.

Uderzenia miecza Sądu Ostatecznego przenikają stworzenie ni­czym silne promienie światła i płyną przez wszystkie kanały, które zostały wytworzone przez samoczynne działanie Bożych praw w stworzeniu, a których punktami wyjściowymi są wszelkie uczucia, myśli i czyny ludzi.

Dlatego za pośrednictwem istniejących już kanałów promienie sądu mogą trafiać z absolutną pewnością do wszystkich dusz i oddziaływać na nie w zależności od tego, jakie one są. Dzieje się to jednak z tak olbrzymim przyśpieszeniem, że cały byt duszy osiągnie punkt zamk­nięcia ostatniego kręgu wszelkich dotychczasowych działań w ciągu kilku miesięcy. Wszystko będzie zależało od rzeczywistego stanu, w jakim proces ten duszę zastał — nastąpi wzlot lub upadek, ożywienie i wzmocnienie lub zniszczenie!

Taki jest sąd! Dzisiaj możecie już z pomocą Przesłania zrozumieć powyżej opisany proces.

Dawniej nie potrafilibyście tego pojąć, więc wszystko musiało

199

Page 98: W Swietle Prawdy

# lub ego

'er*,.

>wj.

'*? t eCZo«

eSSŚB^ftaw

c«>k Cd.

* ud e r t ,IT a u * z . e ^ o u r f Po.

"ted.

fc'ęd

• u„osi się w myślach wielu ludzi niczym baśń. Wiedza Ta o b i e t n , C a

o t I X jednak nadać jej konkretnej formy, ponieważ nikt ° n , trwytworzyćkonkretnego obrazu! " S e l i m i e Królestwo! Tęskniący za poznaniem ciągle| próbują

sobie, jak urzeczywistni się owa wielka epoka pokoro i «-7 2 D o tychczas jednak nikomu nawet nie udało zbliżyć się do rawdy. Wszyscy pojmowali to w niewłaściwy sposób, ponieważ

próbowali ziemskim ludziom przydzielić zbyt wielką rolę do odegra­nia Jak zawsze zresztą, kiedy ludzie cokolwiek pomyślą. A poza tym nie zmieniali nigdy dotychczasowych poglądów próbując na nich nadal budować i dlatego na wszystko, co z tego powstało, trzeba było od początku spoglądać jak na coś, co jest niewłaściwe.

A w dodatku człowiek przy tym zapomniał o głównym. Nie brał pod uwagę równocześnie postawionego warunku, który mówi, że />rze<J Tysiącletnim Królestwem stanie się podczas sądu wszystko nowe! To właśnie jest ów niezbędny fundament, w oparciu o który powstanie nowa era. Na dotychczasowym gruncie nie może powstać! Wszystko stare musi najpierw stać się nowym!

To jednak nie oznacza, że stare powinno być odrestaurowane i wzmocnione w swej teraźniejszej formie. Wyraz »nowy« mówi o zmianie, o przemianie wszystkiego, co stare!

To dlatego człowiek w swych wyobrażeniach nigdy nie posunął się dalej, po prostu zapomniał wziąć to pod uwagę.

Tym, co podczas sądu musi doznać największych przemian, jest sam człowiek; albowiem on jedyny wprowadził chaos w późniejsze stwo-

w ś w t - ^ 2 j e 8 ° f a ł S 2 y W e 8 ° 2 ł o P - n i k n ę ł o

201

Page 99: W Swietle Prawdy

fałszywego dążenia człowieka powoli zniekształcone i „ W trakcie rozwoju, którego nie można zatrzymać, mogły?!" sposób powstać tylko karykatury zamiast zdrowego dojrzewania? doskonałości.

Wyobraźcie sobie garncarza siedzącego przy garncarskim kok i mającego przed sobą miękką glinę, której może nadać dowolny kształt . Kołem nie porusza jednak garncarz, lecz pasek klinowy, któremu z kolei siła maszyny nie pozwoli się zatrzymać.

Glina, ciągle obracając sie na kole, pod naciskiem palca uzyskuje nowy kształt. W zależności od tego jak palce naciskają, taka powstaje forma: piękna, mierna, brzydka.

Tak samo działa duch człowieka w tym świecie, w późniejszym stworzeniu. Zajmuje czołową pozycją}, którą zawdzięcza swemu dążeniu, albowiem będąc duchowym działa ciśnieniem na wielu istot­nych, którzy formują subtelnomaterialność oraz gęstomaterialność Istotne jest dla ducha »palcem«, który według dążenia tego ducha podwyższa lub obniża ciśnienie. Glina, to subtebomaterialność oraz gęstomaterialność, lecz ruch, który jest niezależny od ducha czło­wieka, to samoczynne i odwieczne prawa stworzenia, które — po­dobne do nurtów—napędzają niepowstrzymanie w kierunku rozwoju wszystko, co człowiek swym dążeniem formuje.

Tak więc dążenie Judzkiego ducha odpowiedzialne jest za wiele spraw, które rozwijają się w późniejszym stworzeniu; albowiem człowiek jako duch powoduje ciśnienie, które decyduje o końcowym kształcie produktu. Nie jest możliwe, by człowiek do czegoś dążąc równo­cześnie nie wytwarzał formy i wszystko jedno, czego będzie chciał! Dlatego też nigdy nie ucieknie przed odpowiedzialnością za wszystko, co wytworzył. Co wytworzył swym dążeniem, myślą i uczynkiem! To wszystko formuje sie w warsztacie tego świata. A że człowiek o tym nie wiedział łub też nie chciał wiedzieć, jest jego sprawą i jego winą. Jego niewiedza nie zmieni w tej rzeczywistości niczego.

W ten sposób swym fałszywym dążeniem, swoim uporem i za-rozumialstwem człowiek nie tylko przeszkadzał na drodze jakie­

kolwiek prawdziwego rozkwitu, lecz swym wręcz szkodliwym

dwalaniem popsuł późniejsze stworzenie, zamiast budować szkodził'. Ostrzeżenia proroków, a później nawet samego Syna Bożego nie

wystarczyły, by zmienił się, by zaczął iść właściwą drogą'. Człowiek nit chciał, coraz bardziej wzmacniając w sobie zarozumialstwo władcy {wiata, w którym tkwi zarodek jego nieuniknionego upadku. Zarodek 6w rósł równocześnie z zarozumialstwem i przygotowywał katastrofy muszące obecnie nastąpić według odwiecznych praw w stworzeniu, których człowiek nie zdążył poznać, ponieważ przeszkadzało mu w rym jego zarozumiałe mniemanie, że to on jest panem.

Przyczyną nadchodzącej grozy jest tylko i wyłącznie wypaczenie odwiecznych praw Bożych spowodowane niewłaściwym dążeniem tych ludzkich duchów w późniejszym stworzeniu. Albowiem to niewłaściwe dążenie wprowadziło chaos we wszystkie samoczynnie działające nurty sił. Nie można jednak bezkarnie zmieniać ich biegu, ponieważ włókna fałszywych dążeń będąc chaotycznie związane ze sobą w danym czasie gwałtownie się rozpłaczą. To rozwiązywanie i rozplatanie przejawi się w skutkach, które nazywa się katastrotami. 1 nie ma w tym wypadku znaczenia, czy chodzi o państwowość, rodzinę, człowieka jako jednostkę, cały naród, czy o siły natury.

w ten sposób runie samo przez się wszystko to, co niewłaściwe, będąc sądzone przez siłę zawartą w owych nurtach skierowanych przez ludzkie zarozumialstwo w kierunku fałszywym, innym niż chce Bóg. Jeżeli bowiem owe nurty płyną tymi drogami, które wyznaczyły im odwieczne prawa stworzenia, a więc Stworzyciel, to wytwarzają zawsze tylko błogosławieństwo. Nigdy nie dzieje się inaczej.

Dlatego można było już przed tysiącami lat przewidywać również koniec. On po prostu nie mógł być inny, jeżeli ludzie w swym dążeniu zajęli stanowisko z gruntu złe i fałszywe. Końcowy przejaw każdego działania jest zawsze rygorystycznie powiązany z odwiecznymi pra­wami stworzenia.

A ponieważ duchy ludzkie przejawiły całkowitą niezdolność do poznania swej roli w tym stworzeniu, tak samo jak przejawiły również niechęć do jej spełniania, którą okazali przez odrzucenie i niewłaściwą interpretację wszystkich ostrzeżeń niesionych przez powołanych

201

Page 100: W Swietle Prawdy

i proroków, ba, nawet przez samego Syna IW zerwaniem przypieczętowali swą a r n a •, ° t ^ ° >

wszystkiego korzysta z przemocy. Po to Tysiącletnie Królestwo! lyiko przemoc może jeszcze pomóc późniejszemu

samo Indzie, którzy ndowadniali, że mając do dy8p0^^ tn*i«Ą, nigdy nie pozwolą zmusić się do tego, by pójsc włałc,^*0*0**^ po której w stworzenia iść musza, jętek chcą postepowS"0""11

Bożej woli i działać jak takie twory, którymi rzeczywiście, *'**'• duchowym sednie.

Dlatego obecnie ludzkości zostaną w trakcie sadu odebrane pr zostanie tymczasowo wydziedziczona z dotychczasowej pozyt z której wynikały korzyści płynące z możliwości używania Wzfcq moń, która prowadzi, formuje i panuje nad tym późniejszym stworze, niem! Ludzkości na okres tysiąca lat prawa te zostaną odebrane, by nareszcie nastał pokój i wszystko podążało ku Światłu według od­wiecznych praw stworzenia, wobec których człowiek dotychczas zajmował wrogie stanowisko.

Istnieje tylko jeden sposób na to, by mogło powstać wytesbńone królestwo pokoju — ludzie zostaną wydziedziczeni, pozbawieni swych ludzkich praw w późniejszym stworzeniu! Taki jest obecnie człowiek przed swym Bogiem! Za to musi obecnie odpowiadać! I to jest powodem i niezbędnym celem, dla którego powstanie Tysiącletnie Królestwo Boże tutaj na ziemi. Nie można sobie wyobrazić smut­niejszej i bar dziej dla ludzkości hańbiącej prawdy! Lecz jest to... jedyna pomoc.

W ten sposób Tysiącletnie Królestwo stanie się ludzkości szkolą, w które) powinna uczyć sie,/** musi w późniejszym stworzeniu żyć, /•** myśleć i działać, by spełnić należące do niej zadanie i przez to stać się szczęśliwą!

. W tym celu na tysiąc lat ludzka wola zostanie mocno ograniczona w swym panowaniu w późniejszym stworzeniu i równocześnie pod­czas sądu TiJhfflfr wszystko, co ludzka woła niewłaściwie zasiała

pielęgnowała.

sobłe zo-

uszO*» poz°*

< ^ \ t & *^t2*** ) e f czyste!

CySU, któ­

ry? .daź**

Page 101: W Swietle Prawdy

K O N I E C Z N E SŁOWO

Miej sie na baczności ludzki duchu, albowiem twoja godzina , „ ^ „ m i l Ł W O ) a goazmaoad, Czas, który wyznaczono dla twego rozwoju, czas, o który tt Skl prosiłeś, wykorzystałeś bluźniąc! '

Strzeż się swego zuchwałego zarozumialstwa, które rzuciło • w objęcia ciemności triumfalnie wbijającej dzisiaj w ciebie swe szpon!

Spójrz w górę! Stoisz w działaniu Bożego sądu! Obudźcie się i drzyjcie, wy, którzy w ograniczeniu i krótkowzrocz.

nosci czcicie, niczym ćmy wabione blaskiem latarni, złotego cieką ziemskiej nietrwałości i przemijania. To z powodu was zawiedziony w swych nadziejach Mojżesz w dawnych czasach rozbił kierowany gniewem kamienne tablice praw waszego Boga, które miały wam pomagać unosić się wzwyż ku Światłu.

Rozbicie owych tablic było żywym symbolem tego, że cala ludzkość nie zasłużyła sobie na poznanie owej Bożej wolt, tej woli, którą w swym lekkomyślnym postępowaniu i ziemskim wywyższaniu się odrzuciła wybierając taniec wokół swego bożka, "wytworzyła go sama i postępowała tak zgodnie z własnymi życzeniami!

Obecnie wszak nadejdzie koniec w postaci ostatniego działania zwrotnego, nadejdą skutki, nadejdzie zapłata! Albowiem o ową wole, kiedyś tak lekkomyślnie odrzuconą, teraz roztrzaskacie się wy\

Teraz nie pomogą wam już żadne narzekania i prośby; przecież mieliście do dyspozycji całe tysiąclecia i mogliście się opamiętać! Nigdy jednak nie znaleźliście na to czasu! Nie chcieliście i jeszcze dziś uważacie siebie w swym niepoprawnym wywyższaniu się za nie­zmiernie mądrych. Lecz, że ida/nie w tym przejawia się kolosalna głupota, tego nie chcecie pojąć. Tym samym sialiście się w końcu uciążliwym robactwem tego świata nie umiejącym nic innego poza upartym szkalowaniem wszystkiego, co światłe, ponieważ swym nieustannym dążeniem do grzebania w ciemnościach utraciliście

btók ek możliwość podniesienia swego wzroku swobodnie w gó­rę, możliwość poszukiwań, szansę poznania Światła otaz wytrzymania

w nim Obecnie sami siebie w ten sposób napiętnowaliście. Oślepieni blaskiem światła, które znowu się pojawi, uczynicie

chwiejny krok w tył i nie posiadając żadnej ochrony runiecie w prze­paść, która jut się za wami otworzyła, by pochłonąć w ten sposób ooruiconychł

Tunbezpowrotnie utkniecie spętani,by tymczasem wszyscy dążący i wysiłkiem do Światła odnaleźli w błogim poznaniu drogę wyzwoloną od waszej pychy i od waszej chęci przyjmowania bezwartościowych świecidełek zamiast szczerego złota'. "Ruńcie w objęcia siejących śmierć zdarzeń,które sami przygotowaliście swym upartym postępowaniem*, w przyszłości nie wolno wam już mącić Bożej T?rawdy\

Z jaką gorliwością starają się owe nic nie znaczące ludzkie robaczki, wystawiać na pierwszy plan swe śmieszne, domniemane poznanie -.prowadzając w ten sposób na manowce liczne dusze, które można by było jeszcze uratować, gdyby nie wpadły w sidła owych podstep-ayoi rycerzy, czyhających niczym rozbójnicy na początku właściwej drogi i udających, że także nią podążają. Czym jest jednak t o , co w rzeczywistości proponują? Z postawą światowcai wyświechtanymi słowami rozgłaszają hardo i z pewnością siebie prawdy tradycyjnej nauki, której rzeczywistego sensu nigdy nie rozumień.

Bardzo dobrze określa to ludowe powiedzenie: Młócą pustą slamęA Pustą, ponieważ nie zebrali ziarna nie wiedząc, jak ono właściwie wygląda. Wszędzie musimy spotykać się z takim ograniczeniem*, i tępym uporem chwalą się poglądami innych, ponieważ sami nie potrafią dodać niczego od siebie.

Tysiące takich można spotkać, a tysiące dalszych to tacy, którzy mylnie wyobrażają sobie, że tylko oni posiadają prawdziwą wiaręl Z pokorą,lecz także z wewnętrzną saty slakcją, ostrzegają przed pychą tam, gdzie coś przekracza ich możliwości pojmowania! Tb ci nająftrsil

"Właśnie oni są już teraz odrzuceni, ponieważ w ich ślepej wierze nie można im dopomóc. Kiedy pojmą, te zbłądzili, to nic im już nie

207

Page 102: W Swietle Prawdy

pomoże przerażenie, narzekania i prośby. Zmarnowali swói chcieli inaczej. Nie trzeba ich żałować. Każda chwila jest 'zU?'1"

gocenna, by mogła być zmarnowana dla łudzi, którzy twierd^ rem, że oni sami wszystko wiedzą lepiej. Tacy nigdy już nie ocia, ze swego zapamiętania, lecz Ślepo w nim tkwiąc zginą! Zgina nJl

na ustach śliskie, ws trętne słówka i zarozumiale zapewniając, te wien, w Boga i ze poznali Chrystusa. To jednak tytko ich mniemanie.

Wcale nie lepsza jest sytuacja tłumów tych, którzy uczęszczaj m swe •nabożeństwa*' regularnie i traktują je, jak swój obowiązek lub

jak coś potrzebnego i pożytecznego. Częściowo nawet z przyiwj. czajenia lub »obyczaju«, a także z naiwnej ostrożności, ponieważ, mi mówią, "człowiek nigdy nie może wiedzieć czy to się kiedy nit

przyda*. Zginę, niczym oddech na wietrze! Prędzej już można żałować niektórych badaczy, którzy naprawię

poważnie wysilając sie zapomnieli także wyjsc" z gęstwiny nieustannie przeszukując ją w nadziei, ze tom odnajdą drogę do początku stwo­rzenia. Nie ma z tego pożytku i niczym nie można tego usprawiedli­wić! Jest ich zresztą mato, bardzo mało. Przeważna większość tych,

którzy sami nazywają siebie badaczami, gubi siewnie nieznaczących zabawach.

A pozostała, większa część ludzkości, me ma czasu ^wsłuchiwać się w siebie*. To pozornie bardzo udręczeni ziemscy ludzie, znacznie

przeciążeni pracay by mogli spełnić swe ziemskie życzenia i codzienne obowiązki. W większości wypadków jednak dążący do zyskami rzeczy, których nawet przy najlepszej woli nie można uznać za ko­nieczne. Nie zauważają, że w wypadku spełnienia ich tyczenia nastę­

puje niekończąca się eskalacja następnych życzeń i żądań, że ten, który tak postępuje, nigdy nie zazna spokoju i nigdy nie będzie miał czasu, by wewnętrznie sie obudzić! Przedziera się przez ziemskie życie,

niczym niewolnik ziemskich żądz nie posiadając jakiegokolwiek wyższego celu, który miałby znaczenie w porównaniu z wiecznością

Zmęczony tysni czynnościami musi w końcu zatroszczyć się także o swoje ciało zapewniając mu wypoczynek, odmianę, zabawę. Potem oczywiście nie pozostaje mu czasu na to, co nie ma związku z ziemią,

afam

os sprawy dachowe! Jeżeli od czasu do czasu odezwie sie lekkie, niepokojące uczucie związane z pytaniem, co też będzie »po śmierci., io w najlepszym wypadku na chwile się zamyśli, lecz nigdy nie pozwo-li, by go to uchwyciło i obu dziło. Szybko stłumi to w sobie odczuwa jąc przy tym żal, że nie ma możliwości zająć się tym poważnie, nawet gdyby chciał. Po prostu nie ma na to oni chwilki czasu!

Widu takich nawet chętnie widziałoby taką możliwość, ale utwo­rzoną przez innych. Doprowadza to dosyć często do narzekań na los i do skarg zwróconych przeciwko Bogu! Tacy ludzie jednak nie są warci wręcz żadnego słowa, ponieważ nigdy nie zechcą uznać, że tylko od nich samych zależało ułożenie ich obecnego żyda!

Dla nich mają znaczenie tylko środki potrzebne do życia ziemskiego, a ich żądania rosną razem ze spełnianiem tych życzeń, lak naprawdę to nigdy nie życzyli sobie czegoś innego. Sprawom wyższego rzędu zawsze kładli na drogę wszelkiego gatunku przeszkody. Lekkomyślnie odsuwali to na piąte, szóste miejsce, którego czas nadejdzie dopiero w chwili zagrożenia lub zbliżającej się śmierci. Dla wszystkich takich są to do dzisiejszego dnia sprawy drugorzędne, chociaż mieli na nie czas!

A jeżeli w końcu kiedyś znalazła się wyraźnie widoczna okazja do poważnego zainteresowania się tymi sprawami, to od razu powstawały specjalne życzenia, które nie są niczym innym, jak tylko wymówką typu." »Chcę jeszcze najpierw załatwić to lub tamto, a potem zaraz z chęcią poświęcę się ternu.* To to samo, o czym kiedyś mówił Chrys­tus!

Nigdzie nie można znaleźć szczerego, prawdziwego i mocnego postanowienia, które bezwarunkowo idzie w parze z tą najpotrzeb­niejszą z wszystkich spraw! Duchowe poszukiwania wydawały im się być czymś bardzo odległym. Dlatego wszyscy tacy są dzisiaj potępieni, wszyscy! Ani jeden z nich nie odnajdzie wejścia do Bożego Królestwa!

Są zepsutymi owocami, nie mogą wzlecicć i rozsiewają wokół siebie zgniliznę. Sami teraz pomyślcie, kto jeszcze potem może wchodzić w rachubę. Smutny to obrazi tęcz, niestety, aż nader prawdziwy. —

Dopiero kiedy obecnie wyroki sądu ludzi załamią, będą bardzo

209

Page 103: W Swietle Prawdy

szybko Hęczeć w prochu! Lec Z wyobraźcie soh" • będą potem klęczeć: w całej swej niedoli, a równo** * H l daniami ukrytymi w ich narzekaniach, w ich „ T**' pomocne należy! Prosbacb, iej^p

To ciężkie brzemię, które na siebie nałożyli i któr im zmiażdżeniem, powinno bycz nich zdjęte] Taka bed* • Czy dobrze słyszycie? Będą prosić o złagodzenie ciem' l?Pro<k»! pomyślą ani chwili o tym, by zmienić się wewnętrznie! Ni i** "* ani jednego życzenia dotyczącego rzeczywistej, dobrowoh • ^ miany w swym niewłaściwym myśleniu i czysto ziemskich sta'' ^ Nie zechcą d«j razu poznać swych dotychczasowych błędów i z * ^ ' gą przyznać się do nich.

Kiedy zaś Syn Człowieczy wejdzie pomiędzy nich w ich największe' niedoli, podniosą się do Niego na pewno wszystkie ręce. Wszyscy będą jęczeć i usilnie prosić, lecz znowu tylko w oczekiwaniu na pomoc, która ma wyglądać tak, jak sobie oni tego życzą, to znaczy, te to On powinien skończyć ich męki i poprowadzić ich do nowego życia!

Lecz On owych żądających w większości wypadków odrzuci od siebie, jak jadowite robactwo! Albowiem wszyscy w ten sposób proszący i narzekający od razu wpadliby w stare nawyki, kiedy tylko otrzy­maliby pomoc — znów zatruwaliby swe otoczenie. Syn Człowieczy przyjmie tylko tych, którzy będą prosić Go o siłę, by móc spróbować nareszcie samodzielnie poprawić się na stałe. Tych, którzy z pokorą postarają się odrzucić swój dotychczasowy upór i z radością przywitają Słowo Prawdy ze Światła, niczym zbawienie! —

Pojąć Przesłanie Graala, tak samo zresztą wyglądała kiedyś sprawa przesłania Syna Bożego, będzie można jednak dopiero wtedy, kiedy duch ludzki odłoży na bok wszystko, co sobie do tej pory wybudował podczas pyszałkowatego używania rozumu i rozpocznie zupełnie od początku! Ludzie muszą najpierw stać się pod tym względem dziećmi! Jakiekolwiek wygodne przetworzenie dzisiejszego błędnego postę­powania jest niemożliwe. Musi powstać coś całkiem nowego na podsta­wach, które będą wyrastać w oparciu o prostotę i pokorę.

210

i .Azie otrzymali pomoc taką, o jaką będą prosić w go*. Gdyby ' u , -i „dv przemienić minie, od razu o wszystkim

,->enia, to z cnwii«, 6 / r wgroz«i"> 7 , m M t zastanowienia, pojawiłaby się znów bez-by z»P°'aMeu- *™ J.tydna krytyka.

W rzyszioid takie marnotrawienie czata będzie absolutnie nie-tliwc, ponieważ trwanie tej części świata zbliżyło się ku końcowi

Dla każdego ducha ludzkiego nadeszła obecnie chwila decyzji: albo —

albo! Albo ratunek ze splotów, które sam sobie wytworzył, albo

unicestwienie1.

Można wybierać. Skutki wyboru są jednak nieodwracalne i nie­

zmienne'.

wyzwoleni spod olbrzymiego ciśnienia odetchną wtedy uratowani i serce ich się uraduje, potem, kiedy nieczyste i budzące wstręt ciemno­ści razem z chętnie służącymi im maszkarami nareszcie runą pod aędami miecza Światła tam, gdzie ich mieiscel

Potem nareszcie ziemia, oczyszczona od wszelkich myśli moeącyci irazę, podniesie się dziewicza, a wszystkim ludziom zakwitnie pokój

Page 104: W Swietle Prawdy

I WIELKA KOMETA

Ludzie posiadający poznanie, mówią już całymi latarni nowej, mającej szczególne znaczenie, gwiazdy Liczba ' ° u"?***1

na nią stale rośnie, a przepowiednie o jej rychłym nadejściu* się coraz bardziej, tak więc rzeczywiście można oczekrwac^afc*^ rychłego nadejścia. Co ona jednak oznacza, co przyniesie i przyjdzie, tego nikt dotychczas odpowiednio nie wytłumaczył.

Mówi się, że przyniesie gwałtowne zmiany Lecz gwiazdata posad, o wiele większe znaczenie.

Można ją nazwać gwiazdą betlejemska, ponieważ jest zupełnie tego samego gatunku. Jej siła będzie wysysać wodę wysoko w górę, spo­woduje klimatyczne kataklizmy i wiele innych wydarzeń. Ziemia będzie się trząść, kiedy obejmą ją jej promienie.

Od wydarzeń w Betlejem nic podobnego jeszcze się nie działo. Gwiazda ta, podobnie jak gwiazda betlejemska, odeszła z wiecznego praduchowego królestwa o takim czasie, by mogła zadziałać na ziemię, kiedy dla ludzkości nadejdą lata duchowego oświecenia

Droga gwiazdy prowadzi prosto z wiecznego królestwa do tej części światów Jej jądro wypełnione jest mocną duchową siłą; otacza się materią i dlatego stanie się Widzialne także dla ziemskich ludzi. Pewnie, bez żadnych zmian, sunie kometa po swej drodze i będzie o właściwej godzinie na swym miejscu tak, jak było to postanowione przed ty­siącami lat.

Pierwsze bezpośrednie skutki jej działania zaczęły przejawiać się w ostatnich latach. Kto tego nie chce widzieć i słyszeć, kto nie odczu­wa śmieszności twierdzenia, że wszystko, co stało się niezwykłego, można jeszcze uważać za powszednie, temu niestety nie można pomóc. Albo jak struś chowa ze strachu głowę w piasek, albo jest bardzo mocno ograniczony. Ludzi obu tych gatunków trzeba po prostu zostawić w spokoju, niech idą swą własną drogą. Słuchając ich

ieC b a ć , * * o* eważ

dz° łat**

i Lis** »w*

zie jjiię P ° fosbło-

jow można się r>

bóre trotysca zostaną trahone pierwszym. . 1 ^ ponieważ promienie te ogarną stopniowo całą

senSU zajmować się szczegMamL Cafe łata będzie a gwiizd* osiągnie ów punkt i dalsze łata •».-twoha ze swego wpływu.

Potem ziemia będzie czysta i świeża pod każdym bzjj ptdnrkństwa i radości stneszkańców. Ziemia nigdy nie była mąsrn wet będzie po tym oczyszczającym procesie. Dknegp każdr wmzącyp^wimens 4* w przyszłość ze spokojem, zaufaniem

i nie musi w nadchodzący • -c , - -

cokolwiek. Jeśli potraRpodnieść ^ ^ bytem

nie stanie mu się mc złego. —

doB°C»- to

Page 105: W Swietle Prawdy

N A U C Z Y C I E L ŚWIATA

Nie dlatego nazwano Go nauczycielem świata, te powinien poUC21< Świat, soi dlatego, by zakładał religie, która jednoczyłaby świat w w . kim słowa tego znaczeniu, a wiec ziemie lub, dokładniej to okresu, jsc, ziemska ludzkość, religię, która panowałaby na ziemi, lecz nauczy, ciełem świata nazwano Go dlatego, te »świat« objaśni*, te przynosi naukę o rwiecie. Przynosi to, co człowiek rzeczywiście musi wiedzitt. Uczy poznawani* » świata* w jego samoczynnym oddziaływaniu, by ziemski człowiek mógł się tym kierować, i w poznaniu rzeczywistych praw rządzących światem mógł świadomie stąpać wzwyż!

Chodzi więc o naukę o świecie, o nauczanie o świecie, o stworzeniu. W tle takiego prawdziwego nauczyciela świata promienieje, jak

niegdyś w wypadku Chrystusa, widzialny przez czystych jasnowidzą­cych wielki Krzyi Zbawienia! Można także powiedzieć, że »niesie Krzyż«! Nie ma to jednak nic wspólnego ani z cierpieniem, ani z męczeństwem.

Będzie to jeden z »żywo promieniujących* znaków, które me mogą być efektem działania żadnego, choćby nawet najbardziej zręcznego maga. Według tego znaku można poznać niechybną prawdziwość Jego posłania!

To nieziemskie zjawisko nie może jednak zaistnieć samo w sobie, bez związku z resztą, nie jest dowolne, a więc nie jest też nienaturalne Związek ten poznamy od razu, kiedy zrozumiemy prawdziwy sens rzeczywistego Krzyża Zbawienia. Krzyż Zbawienia nie jest tym samym krzyżem, na którym cierpiał Chrystus. Krzyż cierpienia Chrystusa nie mógł przecież odkupić ludzkości Temat ten jest zresztą obszernie opisany w rozdziale »śmierć Syna Bożego na krzyżu i ostat­nia wieczerza Pana« oraz w wielu innych miejscach. To coś zupełnie innego, pozornie znów prostego, a jednak niezmiernie wielkiego!

Krzyż ten znany był już przed ziemskim życiem Chrystusa. Jest

,o znak Boskiej Prawdy! Lecz on jest nie ty\ko znakiem, jest takie TY*, WąPrawdy. A ponieważ Chrystus był nosicielem nieskaWą ftotej Prawdy oraz przychodził z owej Prawdy, był bezpośrednio zKu. połączony, niósł w sobie Jej część, dlatego tkwiła Prawda żywo w Nim i na Nimi Prawda jest widzialna, w formie żywego, a więc świecącego i samoczynnie promieniejącego krzyża! Można powiedzieć, ze sama jest tym krzyżem. Tam, gdzie znajduje się ów promieniujący krzyż, tam jest także Prawda. Krzyża tego od Prawdy nie można oddzielić, ponieważ jedno wraz z drugim tworzy jedność. Przecież krzyż ten przedstawia widzialną formę Prawdy.

Krzyż z promieni lub promieniujący krzyż jest więc Prawdą w po­sad tobie najwłaściwszej, h. ponieważ człowiek może stąpać wzwyż tylko przy pomocy Prawdy i nigdy inaczej, przeto tylko w poznaniu Boskiej Prawdy odnajdzie ludzki duch rzeczywiste zbawienie!1

Tak więc jeżeli zbawienie zawarte jest wyłącznie w Prawdzie, to wynika z tego, ze Krzyż, a więc Prawda, jest Krzyżem Zbawienia, Krzyżem Zbawiciela!

Taki jest Krzyż Zbawiciela. Lecz Zbawicielem dla ludzkości jest Prawda! Tylko znajomość Prawdy i równoczesne podążanie drogą, która w Prawdzie spoczywa, którą Prawda wskazuje, może człowieka wyprowadzić z obecnego labiryntu ciemności w górą, ku Światłu, wyzwolić go i uratować w teraźniejszej sytuacji. A. ponieważ wysłany Syn Boży i obecnie nadchodzący Syn Człowieczy są jedynymi nosi­cielami nieskalanej Prawdy i noszą Ją w sobie, muszą więc naturalnie obaj nieść w sobie niepodzielnie także Krzyż. Są na pewno nosicielami promieniującego Krzyża, nosicielami Prawdy i zbawienia; albowiem zbawienie ludzie odnajdą w Prawdzie. Przynoszą wykupienie Prawdą tym, którzy ją przyjmą, a więc którzy podażą wskazaną przez Nich drogą. — jakie znaczenie ma w porównaniu z tym całe przebiegłe ludzkie gadanie) Ucichnie w godzinie trwogL

To dlatego mówił Syn Boży do łudzi,by wzięli na siebie Krzyż i poszli za nim, czyli by przyjęli Prawdę i żyli według Niej! By zżyli się z prawa­mi stworzenia, nauczyli się je we właściwy sposób rozumieć i używali ich samoczynnego działania tylko w dążeniu do najlepszych celów.

l\5

Page 106: W Swietle Prawdy

Cóż jednak znów uczyniło ograniczone lud,,,-prostej i naturalnej rzeczywistości! Wymyślono i? myślenie 1 pieniu, która przeczy woli Bożej i temu, co chciais **** •*! ' sposób ludzie zaczęli kroczyć fałszywą drogą, która" , ! 1 z drogą wskazaną, lecz prowadzi daleko od woli BożT T^t i i chce prowadzić tylko do radości, nigdy do cierpienia. U Z kol«i

To, że ludzie przybili i na śmierć zamęczyli Syna Boże skiej podobiźnie Prawdy, jest dla nich straszliwym symbolem T ^ nalazł ziemską śmierć na symbolu Prawdy, którą przyniósł! Krzy** pienia, którym operuje Kościół, nie jest jednak Krzyżem ZbawrTi

•Ten, który stoi w Sile i Prawdzie*, tak mówi sie o Synu Boż Siłą jest wola Boża, Duch Święty Jego widzialną postacią jest Gołębica Widzialną formą Prawdy jest samoczynnie promieniujący krzyż. Jedno i drugie było widziane, jak żywe, na Synu Bożym, ponieważ sym­bolami tymi żył. W Jego wypadku było to więc naturalne i oczywiste zjawisko.

To samo będzie można zobaczyć w wypadku Syna Człowieczego! Gołębica nad Nim i Krzyż Zbawienia za Nim, albowiem także On, nosiciel Prawdy, który »stoi w Sile i Prawdzie*, jest nierozerwalnie związany z owymi symbolami. To jedyne bezsporne znaki Jego praw­dziwego posłania ku wypełnieniu dawnych proroctw. Są to znaki, których nigdy nie można sfałszować, nigdy zniszczyć, one ostrzegają i wbrew swej groźnej powadze równocześnie budzą nadzieję! Wystarczą je­dynie te znaki, a wszelkie ciemności się cofną!

Podnieście wzrok! Kiedy tylko pojawią się bezsprzeczne zwiastuny nadejścia Syna Człowieczego, które usuną mu z drogi przeszkody nagromadzone przez ludzką pychę, to od razu opadnie opaska z oczu tych licznych, którzy będą posiadali dar w ten sposób Go poznać! Będą potem musieli podawać świadectwo zmuszani do tego siłą Światła.

Ani jeden z dziś jeszcze tak licznych fałszywych proroków i przy­wódców nie może wobec tego się utrzymać, ponieważ w obu wznios­łych znakach, których nie może nosić nikt prócz Syna Bożego i Syna Człowieczego, przemawia do swego sługi sam Bóg. Wszelkie ludzkie zarozumialstwo musi przed tym umilknąć. —

216

idzie owa 8 od**0* .jest

pac*1

i i i

Page 107: W Swietle Prawdy

O B C Y

21

Ciemności znów rozpostarły sie nad ziemią. Zwycięsko położyły n a

łudzi swój cień i odcięły im drogę do praduchowego królestwa. Boże Światło od nich odeszło. Ciało, które będąc ziemskim naczyniem słu­żyło światłu Bożemu, wisiało krwawiące i rozbite na krzyżu, niczym ofiara buntu tych, którym chciało przynieść szczęście i święty pokój.

Na wierzchołku całego stworzenia, w promiennej bliskości Bożej stoi zamek Graala jako świątynia Światła. Zapanował w nim wielki smutek z powodu ludzkich duchów błądzących na dole w głębinach, którzy ślepo mniemając, te wszystko wiedzą lepiej, wrogo nastawieni zamknęli Prawdzie dostęp do siebie i pozwolili doprowadzić się przez pełne nienawiści ciemności aż do zbrodni na Synu Bożym. W ten sposób ludzie wytworzyli klątwę, która niesamowicie obciążyła wszel­ki świat, a ich samych zepchnęła w jeszcze większą ograniczoność pojmowania. —

Z powagą i zdziwieniem obserwował młodzieniec z zamku Graa­la — przyszły Syn Człowieczy — ten straszny obraz... w" tym czasie zdobywał doświadczenia już przez całe tysiąclecia, by spełnić swe zadanie; albowiem udać się w dół, na niziny zdominowane w wyniku działania ludzkiej woli przez ciemności, mógł tylko ten, kto posiadał mocny oręż.

Nagle na ramieniu marzącego młodziana spoczęła delikatna kobieca dłoń. To królowa żeńskości stała obok niego i mówiła głosem pełnym miłości i smutku:

•Pozwól obrazowi, który oglądasz, miły synu, by na ciebie działał. Takie jest pole walki, przez które przechodzić będziesz w godzinie spełnienia: Oto na prośbę zamordowanego Zbawiciela pozwolił Bóg Ojciec, żebyś pierwej, nim nastanie sąd, zwiastował odszczepiericom jeszcze raz Jego Słowo, by uratować aię mogli ci, którzy je jeszcze będą chcieli usłyszeć!*

211

Młodzieniec milcząc pochylił $owę i gorąco zaczął się modlić, by oKiynwć siłę, ponieważ mocno wstrząsnął nim przejaw tak wielkiej ąjotej miłościl

Przez wszystkie poziomy wnet rozniosła się wieść o ponownej, gimnue] jut łasce i wiele dusz żałośnie błagało ooga o zgodę na to, by wolno było także im pomagać w wielkim ratowaniu wszystkich tych, którzy pragną jeszcze odnaleźć Atogę do Boga. Miłość Boga Ojca zezwoliła na to wielu duszom, które w ten sposób mogły łatwiej poszyć wzwyż. Z pełnym radości podziękowaniem złożył tłum w ten sposób obdarzonych łaską uroczyste ślubowanie. Przyrzekali być wiemi i spełnić zadanie, na które łaskawie im zezwolono.

^ ten sposób powstali ci powołani, których zadaniem było żyć później w gotowości, by służyć Wysłańcowi "Bożemu, kiedy nadejdzie godzina Jego ziemskiego spełnienia. Zostali do tego zadania pieczo­łowicie przygotowani. "We właściwym czasie weszli w ludzkie ciała, na uemi, by móc być w pogotowiu, kiedy tylko usłyszą wołanie. Czekać na zawołanie i usłyszeć je, było ich pierwszym spełnieniem danego przyrzeczenia oraz ich obowiązkiem. —

Tymczasem na ziemi nadużywano dziedzictwa zamordowanego Syn* Bożego, Jego żywego Słowa, tylko w egoistycznych celach. Ludziom przy tym brakowało jakiegokolwiek pojęcia o rzeczywistych zasadach nauki Chrystusa. Hołdowali z ziemskiego punktu widzenia mylnie pojmowanej służalczej miłości do tego stopnia, że w końcu jakikolwiek inny pogląd odrzucali, jako sprzeczny z nauką Boga. "W ten sposób jeszcze do dzisiejszego dnia odrzucają i atakują wszyst­ko to, co nie przejawia owej wstrętnej, żądanej przez nich mdłej miękkości, a wiec to, co nie zgadza się z ich chorobliwie niewolniczym kultem człowieka.

Wszystko, co nie wywodzi się z twierdzenia o dominacji człowieka, oznacza się po prostu za niewłaściwe i niezgodne ze Słowem Bożym. 2a takim postępowaniem kryje się jednak w rzeczywistości troskliwie

kukrywana obawa, by nie wyszła na jaw juz dawno odczuwana pustka i jalowość błędnego systemu.

'Jo uczynili, ze świętym dziedzictwem Syna Bożego! Jego jasne słowa

Page 108: W Swietle Prawdy

interpretowano opierając się na tak przyziemnych i zbyt . . zasadach. W zamian za hołdowanie ludzkim słabostkom pozyskiw zwolenników, aż w końcu można było nieznacznie poszerzyć aeroTC moc, która zawsze była końcowym celem. Wkrótce jednak wfroi bestialskich okrucieństw okazało się, jak bardzo dalecy byli domnie­mani zwolennicy zasad Chrystusa od ich rzeczywistego pojmowania i jak rzadko kierowali się nimi w swym życiu.

Cały czas coraz wytrwałej udowadniali, że właśnie oni, którzy chcieli być krzewicielami nauki Chrystusa, byli w rzeczywistości Jego największymi wrogami i najbardziej Go obrażali. Udowadniali to bezwstydnie i w niewybaczalny sposób! Cała historia datująca się od ukrzyżowania Chrystusa wskazuje na to wyraźnie. Kościół został napiętnowany od momentu swego powstania w tak jasny sposób, że nigdy nie będzie możliwe czemukolwiek z tego zaprzeczyć lub cokol­wiek usprawiedliwić. Hańbą świadomej obłudy został wyraźnie okryty długi okres, w trakcie którego mordowano jednostki i całe grupy ludzi, a towarzyszyło temu karygodne dowoływanie się Boga. Jeszcze nawet dzisiaj często się na tym buduje, lecz w zmienionych, do dzisiejszych czasów przystosowanych formach.

Tak więc ciemności gęstniały coraz bardziej z winy wszystkich słu­żących im z ochotą ludzkich duchów Gęstniały tym bardziej, czym bliższa była godzina, w której miał wcielić się na ziemię Syn Człowieczy.

Radosny ruch żywiołów ogłaszał Jego ziemskie narodziny Anioły prowadziły Go z wielką miłością w dół, na tę ziemię. W okresie Jego ziemskiego dzieciństwa prastworzeni tworzyli wokół Niego mocny wał ochronny. Zezwolono, by Jego młodość była słoneczna. Wieczo­rami promieniała nad Nim kometa, niczym pozdrowienie Boga Ojca. Jej widok odbierał jako coś oczywistego, coś, co jest częścią wie­czornego nieba, zanim Jego oczy przekryła opaska, którą musiał nosić w ciężkich czasach swego ziemskiego wychowania.

W tych czasach wszystko, co było wokół Niego, wydawało Mu się obce. Jego duszę wypełniała tylko szlachetna i nie gasnąca, tęsknota, narastająca aż w niespokojne napięcie, w ciągłe nerwowe poszu­kiwanie. Nie pozwoliła osłabić się niczym, co dawała ziemia.

220

W , , t m Ł na terytorium wroga z subtelnomaterialną opaską na

c h v m r t Ą w twarz z ciemnościami. Stał na polu walki, gdzie Csrrstko ciemne mogło mocniej zakotwiczyć niż O n sam. Dlatego u-ło całkiem naturalne, że wszędzie, gdzie próbował cokolwiek „obić, gdziekolwiek się ruszyć, nigdy nie znajdował poparcia i sukces Go omijał. Zawsze towarzyszył Mu tylko syk nieprzyjacielskich ciemności.

Dopóki nie nadszedł czas Jego spełnienia, mogły być ciemności ciągle od Niego mocniejsze i mogły ziemsko działać Mu na szkodę wszędzie, gdzie próbował być w ziemski sposób aktywny. To przecież całkiem naturalne, że wszystko, co ziemskie, musiało reagować wrogo na Bożego wysłańca, ponieważ wszelkie ludzkie dążenie skierowane jest dzisiaj przeciw rzeczywistej woli Bożej. Nie pomoże nawet uda­wane poszukiwanie Prawdy, za którym zawsze kryje się tylko zaro­zumialstwo w najróżniejszych postaciach. Ciemności wszędzie z łat­wością pozyskiwały dla siebie chętne kreatury, by Wysłańca Światła wstrzymywały i bardzo boleśnie Go raniły.

W ten sposób okres Jego ziemskiego nauczania stał się dla Niego okresem cierpień.

w taki sam sposób, w jaki wszelka duchowość swą wielką siłą, niczym magnes, przyciąga i przytrzymuje przy sobie istotne, subtelno­materiałne oraz gęstomaterialne, jeszcze mocniej musi oddziaływać na wszystko niższe to, co wywodzi się z miejsc położonych wyżej niż duchowość późniejszego stworzenia. Jest to naturalny proces i nic innego nie jest możliwe. Skutki te są jednak tyłko pozornie podobne do siły przyciągania. Siłę przyciągania w znanym sensie posiada tylko jednorodność.

Tutaj wszakże chodzi o przewagę mocniejszego w sensie konkretnym, rzeczowym, najbardziej szlachetnymi Ocena tego faktu z punktu widzenia ziemskich ludzi jest niewłaściwa, ponieważ w gęstomate-

Ińalności prze jawy tego prawa zostały zdeformowane, jak zresztą cała reszta, w wyniku działania ludzi. Naturalny skutek działania owej panującej mocy przejawia się na zewnątrz jako magnetyczne przycią­ganie, zdolność do gromadzenia, tworzenie skupisk, panowanie.

221

Page 109: W Swietle Prawdy

Pod wpływem działania tego pra wa czuM się wiec także butik «b> magnetycznie przyciągani ku owemu zasłoniętemu, mocniejszej^ obcemu z wyżyn, chociaż często nieprzyjaźnie przeciwstawiali ń, temu. Mocne zasłony, które miał wokół siebie, nie mogły taftowe* stłumić przenikania owej na ziemi obcej siły, chociaż siła ta nie moek

jeszcze promieniować do tego stopnia swobodnie, by móc działaczu nieodpartą mocą, która wyzwoU się dopiero w godzinie spełnienia, kiedy ograniczające ją zasłony całkowicie opadną.

Tb wprowadziło w ludzkie uczucia sprzeczność. Już tylko obecnoit obcego budziła w ludziach mytu' związane z nadziejami najróżniej­szego gatunku. Te jednak, niestety, zgodnie z ludzkim myśleniem zagęściły się zawsze tylko w ziemskie życzenia, które w sobie żytni

i stopniowo wzmacniali. Obcy nie mógł wszakże zwracać na razie swej uwagi na owe ty­

czenia, albowiem Jego godzina jeszcze nie nadeszła. Dlatego wiek poczuło się zawiedzionych, czuli się wręcz, o dziwo, mocno w swych wyobrażeniach oszukani Nigdy nie brak pod uwagę, że w rzeczy­wistości chodziło im tylko o niespełnienie ich własnych egoistycznym żądań. Odpowiedzialnością za ten zawód i rozgoryczenie obarczali jednak obcego. Lecz, to nie On ich wołał. To oni narzucali ma się w wyniku działania owego nieznanego im prawa i bjdi dla Niego często wielkim ciężarem, który musiał dźwigać przez te ziemskie łata, które

mo Mu na okres przygotowań. Ziemscy ludzie wyczuwali w Nim coś tajemniczego, nieznanego,

czego nie potraf di sobie wytłumaczyć. Wyczuwali ukrytą moc, której nie rozumieli i w końcu naturalnie zaczęli to sobie w swej naiwności tłumaczyć, jako celową sugestie, hipnozę oraz magię, i to zawsze w zależności od stopnia ich niemożności pojmowania. A przecież nic

z tego nie wchodziło w rachubę. Pierwotna przychylność i świa-domość dziwnego uczucia przyciągania przemieniała sie potem bardzo często w nienawiść, która odnajdywała upust w moralnym kamie-

ywaniu i w próbach szkalowania Tego, od którego zbyt wcześnie vutle oczekiwali

Nikt me starał tię sprawiedliwie badać samego siebie, w przeciwnym

dku doszedłby do wniosku, że to obcy, sam wewnętrznie żyjący Poparci" o inne ideały i poglądy był wykorzystywany przez narzu­cających się mu ludzi. Nie miał z tego absolutnie żadnego pożytku, ok starali się przekonać siebie i innych ci natrętni, którym nie spełniły H> jch oczekiwania na wygodne życie. Za poświeconą im przychylność odpłacali w swej ślepej i bezsensownej nienawiści i wrogości tak, jak kiedyś czynił to Judasz.

Lecz obcy musiał się temu wszystkiemu na ziemi poddać, ponieważ był to tylko naturalny skutek Jego istnienia. Tak miało być, dopóki ludzkość żyła w zaślepieniu. On, dla którego każdy zły uczynek i każda zła myśl były czymś absolutnie obcym, mógł już choćby na podstawie tego poznać, do czego są ziemscy ludzie w swym postę­powania zdolni Tego typu doświadczenia równocześnie Go jednak hartowały, a to z kolei było mu bardzo potrzebne. W ten sposób powstawała wokół Niego, jak gdyby zbroja zabraniająca Mu nieść z ochotą pomoc każdemu, w każdej potrzebie i o każdej porze. Tak tworzyła się przepaść pomiędzy Nim a ludzkością, a tworzyły ją— rany zadane Jego duszy. Rany te mogą zagoić się tylko poprzez całkowitą przemianę ludzkości. Obecnie wytworzyły przepaść, którą może pokonać tylko Luci człowiek, który całym swym postępowaniem podąża po drogach praw Bożych. Jedynie to może posłużyć obecnie jako most. Wszyscy inni muszą roztrzaskać się w owej przepaści; albowiem innym sposobem przekroczyć jej się nie da. A zatrzymanie się przed przepaścią jest równe unicestwieniu.

O dokładnie wyznaczonej godzinie, jeszcze przed zakończeniem owego ciężkiego okresu nabierania doświadczenia, wypełniło się także spotkanie z ową pomocniczką i równocześnie partnerką Jego życia, która będąc częścią Jego samego miała wędrować z Nim przez ziem­skie życie, by według Bożego przeznaczenia współdziałać w wielkim zadaniu. Sama będąc obcą na ziemi podporządkowała się we własnym poznania radośnie Bożej woli i z wdzięcznością spłynęła z nią w jedno.

Dopiero potem nadszedł czas dla powołanych, którzy kiedyś uro­czyście obiecali wierną służbę Bogu! Ich prośby zostały pieczołowicie spełnione. Na ziemię wcielili się w odpowiednim czasie. Cały czas

Page 110: W Swietle Prawdy

wiernie prowadzeni otrzymali ziemski oręż, który umożliwiał SB,i nianie ich nowego zadania. Zostali tym obdarowani w tak uderza sposób, te musieli traktować to jak dar, jak przysięgę lenną na cl* spełniania ich dawnej obietnicy

we właściwym momencie weszli w kontakt z Wysłańcem za pośred­nictwem Jego Słowa, a potem także osobiście... i wielu z nich »sły-sżało« wprawdzie wołanie oraz odczuwało coś niezwykłego w głębi duszy lecz w trakcie swego ziemskiego życia tak zabrneli w sprawy czysto ziemskie, a częściowo nawet ciemne, że nie potrafili już wy­tężyć siły by prawdziwie służyć. A w tym celu zezwolono im w owym wielkim czasie przybyć na ziemię.

Niektórzy wprawdzie nieznacznie starali się spełnić swe powołanie, lecz na drodze ku temu stanęły ich ziemskie słabości. Byli niestety rów­nież tacy którzy drogę swego przeznaczenia rozpoczęli we właściwy sposób, lecz potem czekali już tylko/>rze<zV wszystkim na płynące z te­go dla nich ziemskie korzyści. Wielu z podejmujących się swego zada­nia z prawdziwym zapałem wręcz oczekiwało, że len, któremu oni mieli służyć*, będzie im prostował drogę do spełnienia, zamiast na odwrót.

I tylko nieliczni, tylko jednostki przejawiły się rzeczywiście w spo­sób udowadniający; że potrafili dorosnąć do swego zadania. Ci w go­dzinie spełnienia zostali obdarowani dziesięciokrotną siłą, przez co przestano odczuwać wszelkie luki i niedociągnięcia, a oni w swej wierności mogfi dokonać nawet rzeczy większych niż można było oczekiwać od liczniejsze; grupy.

Ze smutkiem obserwował obcy na ziemi spustoszenie w zastępach po wołanych. Tb było dla niego jedno z najbardziej gorzkich doświad­czeń! Chociaż wiele poznał i sam wiele od łudzi wycierpiał.., to tej ostatniej rzeczywistości nie potrafił zrozumieć; albowiem nie znalazł żadnego usprawiedliwienia tego faktu. Ludzie powołani, w specjalny sposób prowadzeni oraz inkarnowani w celu spełnienia swej prośby, nie mogli przecież w Jego mniemaniu robić niczego innego poza radosnym wypełnianiem misji! Po cóż przybyli na ziemię! Po co troszczono się o nich aż do czasu, kiedy stali się potrzebni Wysłań­cowi! Wszystkim zostali obdarowani po to, by móc służyć.

t e 4 obcy po spotkaniu z pierwszymi z powołanych bez-•cznie im ufał. Widział w nich tylko przyjaciół, którzy są zdolni

"^eć, czuć i działać jedynie w oparciu o niezachwianą wierność. Ib orzecież było tym najbardziej cennym i najwyższym uznaniem dla ziemskiego człowieka. Nawet na chwilę nie dopuścił do siebie myśli, ż e powołani takie mogli się zbrukać podczas oczekiwania na swój czas. Nie mógł pojąć, Ze ktoś tak obdarowany mógł blużnierczo zaprzepaścić i zmarnować rzeczywisty cel swego ziemskiego życia. Patrzył na nich wraz z ich błędami, jak na kogoś, kto bardzo potrze­buje pomocy... Coraz głębiej docierało do Niego straszliwe poznanie. Musiał być świadkiem tego, że na ludzkim duchu nawet w tak wyjąt­kowym wypadku nie można polegać i że okazuje się niegodnym najwyższej łaski nawet wtedy, jeżeli obdarzono go najtroskliwszym duchowym prowadzeniem!

Głęboko raniony zobaczył nagle przed sobą ludzkość w jej nie­zmiernej pośledniości, w jej stanie godnym najwyższej pogardy. Poczuł do niej wstręt. —

Ziemia cierpiała coraz bardziej. Coraz wyraźniej wychodził na jaw fakt, że wszelkie dotychczasowe działanie ludzkości jest działaniem chybionym. Dowody na jej niezdolność zaczynały być coraz bardzie) widoczne. W rosnącym chaosie zaczęło się wszystko powoli chwiać Wszystko oprócz jednego: oprócz mniemania o nieograniczonych ludzkich możliwościach.

Właśnie to mniemanie wzrastało szybciej niż kiedykolwiek przed­tem, co było nawet naturalne, ponieważ zarozumiałość czuje się wspaniale na gruncie ograniczoności. Między tymi cechami istnieje prosta zależność*, im więcej ograniczoności, tym większe zarozu­mialstwo.

Chęć bycia za wszelką cenę na wiodącej pozycji zamieniła się w gorączkowy skurcz. Im mniej człowiek mógł z siebie dawać i im głośniej jego dusza dowoływała się wolności całkiem jasno wyczuwając swój upadek, tym bardziej uparcie człowiek dążył, opierając się na mylnym wrażeniu koniecznego wyrównania, do zdobywania niczego niewartych ziemskich błyskotek i ludzkich honorów. Od czasu do czasu

225

Page 111: W Swietle Prawdy

w ciszy powątpiewał wprawdzie w siebie samego, lecz później do to bardziej gorliwym dążeniem do tego, by przynajmniej uchoS^

posiadającego poznanie. Za wszelką cenę! ** Iw ten oto sposób wszystko staczało się coraz bardziej. A poniew

ludzie wyczuwali zbliżającą się katastrofę, to w strachu każdy na s\»<y sposób szukał zapomnienia i pozwalał wszystkiemu przebiegać tal

jak przebiegało to dotychczas. Nikt nie chciał widzieć grożącej odp0. wiedzialnoscL

Tzw. 'mądrzy* wśród ludzi mówili wszak o nadejściu silnej oso­bowości, która pomoże w biedzie. Lecz w większości wypadków chcieli widzie*!siebie samych w roli owego pomocnika, ci skromniejsi zaś przynajmniej w swym otoczeniu.

Tzw. "wierzący* modlili się do Boga o pomoc i wskazanie drogi wyjścia z chaosu. Lecz okazało się, że wszyscy ci mali i przyziemi ziemscy ludzie już w swych prośbach, w zależności od tego, jakiego | spełnienia oczekiwali, starali się w swych wnętrzach stawiać Bogu warunki życząc sobie, by pomocnik był taki, jakiego go sobie wyobra­

żali. Tak dalekosiężne są skutki ziemskiej ograniczoności. Ludne spokojnie uwierzą, że wysłaniec Boży musi najpierw ozdobić się w nic nie znaczące ziemskie błahostki Oczekują, że będzie na pewno

kierował się ich tak ograniczonym ludzkim mniemaniem, by go w wyniku tego mogh uznać, uwierzyć mu, by pozyskał sobie ich zaufanie! Cóż za niesłychane zarozumialstwo, jakaż pretensjonalność zawarta jest już choćby tylko w takim rozumowaniu! Zarozumialstwo to zostanie w godzinie spełnienia rozbite w drobny pył razem z tymi, którzy w duchu hołdowali tak błędnemu mniemaniu! —

A potem Pan zawołał swego Sługę, który wędrował jako obcy po ziemi, by przemówił i przyniósł przesłanie wszystkim tym, którzy

przesłania tego pragnęli! I cóż się stało — wiedza *mądrych* okazała się wymysłem, modlit­

wy wierzących były nieprawdziwe, ponieważ nie otwierali swego wnętrza na głos przychodzący z Prawdy. Głos ten mógł być poznany , Uto tam, gdzie iskra Prawdy nie została jeszcze w człowieku zdła­

wiona jego ziemskimi błędami, dominacją rozumu i wszystkimi tymi

226

spnmmi, które potrafi, zwieść ducha z prawdziwej drogi i dopro-

"óZwglosdprawdy mógł wzbudzić echo tylko tam, gdzie prośby wychodziły z duszy rzeczywiście pokornej i nie pozbawionej honoru.

Wołanie zabrzmiało. Gdziekolwiek dotarło, powodowało niepokój i burzyło. Lecz tam, gdzie było oczekiwane z utęsknieniem i powagą, przyniosło błogi pokój.

Ciemności zaczęły poruszać się niespokojnie i gromadzić się wokół ziemi coraz gęściej, ciaśniej i czarniej. Ib i tam można było zaobser­wować nagłe zawirowania i usłyszeć nienawistny syk skierowany w rzędy chcących pójść za głosem Prawdy. Ciągle jednak ciaśniej i ciaśniej krążyły wokół tych powołanych, którzy zawiedli i musieli pogrążyć się w ciemnościach, ponieważ dobrowolnie podali im rękę. Ich dawne ślubowanie mocno wiązało ich ducha z Wysłańcem, ciąg­nęło ich do Niego, ponieważ godzina spełnienia była coraz bliżej. Równocześnie jednak ich błędy działały, niczym przeszkoda, i odda­lały ich od Niego, albowiem powodowały niemożność połączenia się ze Światłem!

To z kolei nie mogło stać się przyczyną powstania niczego innego, jak znów tylko mostu dla nienawiści wszelkiej ciemności wobec Światła. W ten sposób powołani uczynili drogę wysłańca światła tak ciężką, że zamienili ją w Golgotę. Liczni pomagali im w tym z wielką ochotą, a zwłaszcza ci, którzy byli przekonani o tym, że sami poznali już jasną drogę i że po niej kroczą. W ten sam sposób kiedyś postępo­wali faryzeusze i zakonnicy

To wszystko wytworzyło sytuację, w której ludzkość mogłaby udowodnić jeszcze raz, że także dziś uczyniłaby dokładnie to samo, co kiedyś uczyniła z Synem Bożym. Teraz zostałoby to jednak prze­prowadzone w bardziej nowoczesny sposób. Byłaby to próba sym­bolicznego ukrzyżowania w postaci moralnego morderstwa, a to, w świetle Bożych praw, wcale nie jest sprawą mniej karygodną niż mor­derstwo cielesne.

Doszło do tego, kiedy ludzie w swej lekkomyślności zaprzepaścili ostatni? szansę otrzymania łaski, W szeregach powołanych pojawili

227

Page 112: W Swietle Prawdy

się zdrajcy, kra^oprzysięzcy i oszczercy. Coraz więcej demn-; miało odwagę podchodzić coraz bliżej mniemając, te niejc^*1

ponieważ Ten, który był na ziemi obcym otrzymał polecaj"**' podczas pełnienia swego zadania milczał nawet wtedy, gdy szkaW,^

Jego osobę. W ten sam sposób zachowywał się kiedyś Syn B o ż y , ^ krzyczący tłum chciał Go zobaczyć przybitego na krzyżu, jak ^ czyńcę.

Lecz gdy wiarołomni odszczepieńcy w swej ślepej nienawiści stali się pewni swego zwycięstwa, gdy ciemności uważały, że dzieło Światł, znów udało się zniszczyć i miały nadzieję, że nosiciela owego dzieła udało im się ziemsko całkowicie ośmieszyć, wtedy jawnie przejawił Bóg tym razem stras waecbmogicą wole!... A potem... drżąc, padli także prześmiewcy na kolana, lecz... dła nich było już za późno.

^ T U H E K ! ZBAWIENIE-

2bawienie! Jakże często ludzie wytwarzali sobie niewłaściwe ^ i t u . o tyCjJ sJowach. W zbawieniu chcieli widzieć bezwarunkową

strony Światła, i to bez względu na najświętszą sprawie-dfiwość! w" tym zawarty jest największy błąd, który pojawia się we .-jzystkio, co powstaje z ludzkich poglądów Ludzie najchętniej uczyniliby z Boga niewolnika, który powinien troszczyć się o dobro­byt ziemskiego człowieczka.

Spróbujcie choć raz zapytać o to samych siebie, oceńcie bez upięk­szeń własne myśli, spójrzcie na ich podstawy rzeczowo i bez krętactw, a potem będziecie musieli przyznać, że całe wasze myślenie nigdy nie było inne i że zawsze opierało się na założeniach, iż Bóg ma wam na wasze prośby nieustannie pomagać, ma pełnić rolę waszego sługi.

Oczywiście, że wy tego tak nie nazywacie, chociaż to właśnie taki sposób ujęcia tego problemu byłby najbardziej odpowiedni. Używacie, jak zawsze zresztą, po prostu innych słów by nazwać swe niewłaściwe dążenie Otaczacie je płaszczykiem udawanej pokory Mówicie tylko, że Bóg wam »daje«, a nie, że służy I b jednak w niczym nie zmienia faktu, że całe wasze postępowanie, nie wyłączając z tego modlitwy, jest niedobre i nie jest Bogu miłe!

Bądźcie nareszcie względem siebie szczerzy i zadrżyjcie, gdy poz­nacie, jakimi byliście dotychczas, jak traktowaliście swego Boga'. Forsowaliście będąc pełni pretensji swoją wolę. Byliście wiecznie niezadowoleni i pełni obłudy O Bogu myśleliście tylko wtedy, gdy los wam dokuczył, ponieważ chcieliście, by wam pomógł wyjść cało ze skutków waszego postępowania, przy czym nikt z was nigdy uprzed­nio nie zapytał, czy wasze decyzje znajdują się w ramach Jego woli.

Czymże jesteście, wy ludzie, w porównaniu z wszechmocą i wznio­słością Pana, że chcecie, by panował wam taft, jak wam się podoba? Z jakąż to nadętością staracie się realizować tutaj na ziemi te prawa.

Page 113: W Swietle Prawdy

mi które wywodź? sicz waszego przyziem™^ 5 p o j o b y

naruszą?prawa Boże wfożone przezMego w stworzenie Zim c

używacie waszych szczwanych i bezwzględnej, s p o 5 o b ó W ) ^ J * me można przed Bogiem usprawiedliwić i które szkodź*'**.! bliźnim, by w ten sposób osiągnąć wygody, czy to już finansowe,«

r szkodzą waszy^ ' o - — i już finansowe, cz»

inne lub pozyskać zaufanie ludzi, dla których to czynicie. Obecnie to wszystko przygniecie was niczym ciężar walących s |c

gór- Przecież według prawa działania zwrotnego żaden z waszych złych postępków nie może uchodzić za odczyniony, dopóki sami n[e

wyzwolicie się od niego przez dążenie do dobra. Przeszkody, które do tej pory jeszcze powstrzymują upadek nigro.

madzonej odpłaty, zostaną usunięte przemocą/ Nie ma możliwości ucieczki przed lawiną, która runie na ziemską ludzkość. Ta zaś chce wytrwać w swym duchowym lenistwie i zarozumialstwie, i w ten sposób forsować swą wolę, która już bardzo oddaliła się od woli Bożej.

Tb jednak oznacza koniec panowania wszelkich ciemności na ziemi! One runą porywając ze sobą wszystkich ludzi, którzy do nieb óo-łączyli.

Lecz pośród krzyków i wrzawy zniszczenia brzmi Słowo! Zwy­cięsko przemierza różne ziemie, by mógł jeszcze uratować się ten, kto uczciwie do tego dąży.

Tb właśnie jest podstawowym warunkiem — każdy człowiek musi sam osobiście wysilać się, by poznać w Słowie Pana swój ratunek. Jeżeli zacznie wątpić w celowość takiego postępowania i pozwoli, by Słowo

przeszło ostami raz obok niego niewykorzystane, to ów czas minie i na wieki straci moment, w którym mógł odnaleźć zbawienie.

Ratunek i zbawienie może otrzymać tylko w Słowie, które musi do swego wnętrza przyjąć w całości i tyć według niego, by wyzwolić się z okowom które trzymają go w dole, w wyniku czego nie poznaje

i wypacza rzeczywiście prawdziwe pojęcia. Najbardziej zatruta wat, i stała się dla was niebezpieczna, fałszywa

interpretacja Bożej miłości. Interpretacja, która nie tylko pozbawiła ją wszelkiej jasność, czystości, siły i świeżości, lecz w dodatku na­piętnowała ją niezdrową miękkością i szkodliwą uległością. Tb wszyst-

230

^ porwało was w duchowe lenistwo, a tym samym w zniszczenie, "suwicie się przed takim niosącym zgubę wypaczaniem pojęcia

fińett) Bożej miłości! W przeciwnym wypadku ogarnie was sen, na początku przyjemny, lecz potem powoli przeradzający się w śmier­telny letarg.

Prawdziwa miłość nie polega na pobłażaniu i na wszystko wybacza­jącej dobroci. W taki sposób chybione pojmowanie przejawia się niczym jad, który osłabia i usypia ludzkie duchy. Przyniesie w końcu całkowity paraliż, ponieważ nie można się przy rym obudzić w porę i wyrwać z objęć wiecznej śmierci.

Tylko zimna surowość Bożej czystości może przeniknąć w ową senność i utorować do waszego ducha drogę prawdziwej miłości. Czystość jest surowa, nie zna ozdobników ani wymówek Ludziom próbującym jakkolwiek udawać wydaje się, że jest bezwzględna. Lecz ona w rzeczywistości rani tylko tam, gdzie coś nie jest w porządku.

Zbytnie pobłażanie szkodzi zarówno wam, jak i tym, którym chcecie w ten sposób się przypodobać. Kiedyś będziecie sadzem przez kogoś wyższego ze sprawiedliwością, która stała się dla was obca, ponieważ sami oddaliliście się od niej.

To Boża sprawiedliwość, niezmienna od wieczności do wieczności, niezależna od poglądów ludzi i nie biorąca pod uwagę ani ich pochwał, ani złości lub nienawiści, ani ich mocy. Jest wszechmogąca; albowiem jest z Boga!

Jeżeli nie użyjecie całej swej siły, by wyzwolić się od starych nawy­ków, to nigdy nie nauczycie się jej rozumieć. Nie będziecie także zdolni stać się potem wewnętrznie nowymi! A tylko człowiek nowy, zakotwiczony w Słowie życia i dążący do Światła, otrzyma pomoc potrzebną mu, by przebrnął przez Sąd Boży.

Pomoc tę człowiek musi uzyskać w Słowie, które wskazuje mu drogi, po których powinien podążać! Tylko tak może odnaleźć zba­wienie, w żaden inny sposób! Musi albo zahartować się w walce, którą prowadzi sam dla siebie, albo musi w niej zginąć!

Obudźcie się i stawcie twardy opór wszelkim ciemnościom, a potem takie otrzymacie wspomagającą siłę. Słabi utracą jednak jeszcze jej

231

Page 114: W Swietle Prawdy

PANA

^jc^nym obowiązkiem każdego ludzkiego ducha jest zbadanie, dbczcgo żyje na tej ziemi i w ogóle w tym stworzeniu, z którym

wiążmy j e s t tysiącami włókien. Przecież żaden człowiek nie uważa |ic za tak małego, by mniemać, że jego życie nie posiada sensu, jeżeli oczywiście on sam go bezsensownym nie uczyni. W tym wypadku zawsze będzie zbytnio podkreślał swą ważną pozycję. A przecież w rzeczywistości bardzo mało ludzi potrafi do tego stopnia wyzwolić się od swego duchowego lenistwa, by poważnie zajmować się poszu­kiwaniem sensu swego bytu na ziemi.

Przyczyną tego, że ludzie z wielką chęcią przyjmują od drugich gotowe i ustalone nauki, jest znów tylko ich lenistwo ducha. To samo lenistwo zawarte jest w uspokajającym twierdzeniu, że lgnięcie do wiary przodków jest czymś wielkim, oczywiście bez uprzedniego dokładnego zbadania, jakie myśli owa wiara zawiera.

Ludzie są wspierani w tym wszystkim przez różne organizacje dążące w swym wyrachowaniu i egoizmie tylko do powiększania liczby swych zwolenników jako drogi do zapewnienia i poszerzenia swych wpływów, a tym samym także swej mocy.

Odległe i obce jest dla nich prawdziwe poznanie Boga. W prze­ciwnym wypadku nie krępowaliby przecież ludzkiego ducha więzami skostniałej nauki, lecz poprowadziliby go drogą chcianą przez Boga, prowadzącą do własnej odpowiedzialności, która uwarunkowana jest absolutną swoboda duchowego podejmowania decyzji! Tylko tak może wolny duch osiągnąć prawdziwe poznanie Boga, które w nim dojrzeje w pełne przekonanie potrzebne każdemu, kto pragnie zostać wynie­siony ku światłym wyżynom. A przecież dopomóc mu w tym może tylko wolne, szczere przekonanie. —

Cóż jednak wy, ludzie, uczyniliście! Jak ośmieszaliście ów wzniosły dar Bożej łaski i bluźnierczo przeszkadzaliście, by nie mógł wpływać

233

Page 115: W Swietle Prawdy

Mwwikuh akmukteh huki i poniagąt otwląru hn drogą W uh Impkemk prowadzi do pokoju, do radości oraz tt„ mjwyL,^

ttttMÓwelą alęt kiedy decydujecie tie lub kiedy przytnajątk kmin rację, chociat mota tylko wtedy, gdy dochód*/ do tego / nawyku 4 duokowego l*ni»\ mi lub dlatego, ta inni tak postępują, to takte w tym wyimtku MOWOM /MI te tym UHUBM muhiihi iletyzja, a którą, wmllu^rtw di wm/wite, moi no związana jon wat za oaob/ata odpowiediuinofa

Nioodwracaina, osoliisia odpowiedzialność tpada niauehnaait namra/rWc reksa* IM tych, którzy ludr.klago ducha do tego ózfn, wądjąitł, Nawet tuj ni>il/r')i/e) próby myśUwla lub czynu nic nointu stworaania usunąć* be* jtdnorodnych ikutków. Do tkaniny itworunlt niputlu i4i alnie wrattzją włókna hau tak poitczagólnych ludzkicfi jednostek, jak całych nm*. Włóka* te czekają na to, by cl, co ja uttaJi, apowwhmli taki* ich unik, a §uć alę tak mota tylko w wyniku pramiyda cierpienia lub radoścJ, w talatnośei od tego, co kiaóył utworayft. Laez włókna ta uroiły i aa o WIC/P mocniejsze.

Jratedoł* uplatani w prs*d*f twych własnych dątań oraz czynów i nią wyawoiida eie> dopóki włókna ta nia odpadną od was w wyniku odcay niania.

fomieday wsaystkimi istotami w stworzeniu tylko i wytycznie łodaki duoh jinsjadj wolną wolę, która/ snąc*ąnia jednak do dziaiej-seego dnia nie potrafił tobie wyjaśnić, Nia rozumiał, po co mu ©ns,

pMkrwei w swych ciasnych granicach roMumowago dociekania nic zoałeał punktów oparcia mogących być dowodami na jaj istnienie.

Jago wolna wok aawajta /tst iadynia w podjfciu przez niego decyzji, których moae podjąć w eiagu godziny choćby kilka. Lec* skutkom knidaj ze twych wiainych decyzji /atc w aamocaynnym tkaniu praw *r wintem* baepowrotnie poafporaadkowanyIW tym zawarta jan jago odpowiedzialność, która /ett niaroaarwainia połącaon* a moż/iwością iwoboditego podejmowania decyzji w załatnośeł od awych deteń to sea* jest właściwa i nieodłączna, c«ehą (udzkfogo ducha.

Gdule w prieołwnyui wypadku znajdowałaby ałę Boin iprawiedli-p krfiii jeit w itworaaniu mocno zakotwiczona jako onai '

i*4

wyrównania i utrzymywania wszystkiego, co w stworzeniu działa) Sprawiedliwość Bota nu działa jednak na rudzkiego ducha zawaze

tylko przez krotki okrtt jednego ziemskiego tycia. Sprawa wygląda, 0 cnym zretztą czytelnicy maco Przesłania wiedza, zupełnie inaczej.

Licznymi nieprzemyślanymi decyzjami często powodowaliście tobie cierpienia, a bardzo czetto tprowadzacie nieszczęście także na włatna dziaci. Jazcii okazało tie, ta wy tamt )cttetcie zbyt leniwi, by podarwsc' tie i decydować sic w zgodzie •/. wewnętrznym uczuciem, 1 to bez wzgiedu na to, czego tie nauczyfiaeie, leżeli nie oceniacie kazdago słowa, którego chcecie »ic przytrzymać, pod względem tego czy mołe być prawdziwe, to nie powinniście starać tię wmuszać ikutków twego wygodnictwa w dodatku jeszcze swym dzieciom. W ten iposdb pogrążacie jc w niaizczf tciu.

To, co w jednym wypadku jest wynikiem duchowego lenistwa, to w innym powoduje wyrachowanie rozumu.

Ci dwaj wrogowie twobody ducha krępują obecnie prawie całą iudckotfć. tylko niaiiezne wyjątki starają się rozerwać w tobie owe więzy, by ttać itę rzeczywiftymi ludimi, co dzieje się zawsze, jeżeli dojdzie do podporządkowania się prawom Bożym.

Prawa Boże tą we wtzyitkim prawdziwymi przyjaciółmi, to poma­gające łatki z woli Bolej, która w ten sposób otwiera drogę ku zba­wianiu każdemu, kto stara się o to.

Nia ittnieje żadna inna droga do zbawienia prócz te}, którą wyraźnie wikazują prawa Bota w itworzeniu! Cała stworzenie jest mową Boga! Powinniście poważnie dążyć do tego, by nauczyć się ją odczytywać, a to wcale nia jest takie trudne, jak tobie myślicie.

Należycie do tego stworzenia będąc jago częścif i dlatego musicie współbrzmieć" razem z nim, w nim ucząc się dziejkó. Powinniście dojrzewać, poznając zaś powinniście stale stąpać z jednego stopnia na drugi, by wizyitko, co zostanie przyciągnięte przez wasze pro­mieniowanie, uszlachetnić.

Potem wokół wat zacznie samoczynnie rozwijać się jeden cud za drugim i w twym zwrotnym ditałaniu poniosą was coraz wy tej.

Uczcie się poznawać swą drogę w stworzeniu, byście w ten sposób

235

Page 116: W Swietle Prawdy

uświadomili sobie sens swego bytu. P o t e m 1? i dziękczynny entuzjazm i najwyższe mo*r ***** wa

przez ludzkiego ducha, szczęście, które s c ^ * * * < C N Boga! ^ ^ y w a j e d y ^ ^ ^

Błogość prawdziwego poznania Boga nie mo • ^ rastać, a tym bardziej rozkwitać, z wyuczonej s W * * ^ przekonujące poznanie, przekonanie pełne poznani, d a T " J e d ^ e czego mu potrzeba. , e c ko*i^

Wy, ziemscy ludzie, jesteście w tym stworzeniu po to b błogość! Powinniście odnaleźć ją w mowie, którą do was i **** mawia Bóg! A celem waszej wędrówki przez stworzenie i-T"0 p r u " poznać, nauczyć się jej i wyczuwać w niej wolę Bożą. "WWbama • sensu waszego życia i równocześnie także poznanie waszego cel spoczywa w stworzeniu samym, w stworzeniu, do którego należycie! W inny sposób nie możecie nigdy tego odnaleźć!

Żąda to od was, byście stworeenieprzeżyteWi. Żyć lub przeżywać je jesteście zdolni jednak dopiero wtedy kiedy je naprawdę znacie.

Moim Przesłaniem otwieram wam teraz księgę stworzenia! Prze­słanie w jasny sposób pokazuje wam mowę Boga w stworzeniu. Mowy tej macie nauczyć się i macie ją rozumieć do tego stopnia, by móc ją sobie całkowicie przyswoić.

Wyobraźcie sobie ludzkie dziecko na ziemi, które nie rozumie swego ojca ani matki, ponieważ nigdy nie nauczyło się języka, którym oni mówią. Co z takiego dziecka może wyrosnąć?

Przecież nie wiedząc, czego się od niego żąda, popadałoby z jednego nieszczęścia w drugie. Cierpiałoby niewymownie i w końcu praw­dopodobnie stałoby się bezużyteczne i nie miałoby żadnych radości.

Czyż każde dziecko nie musi, choćby tylko ze względu na siebie, samo nauczyć się języka swych rodziców, jeżeli ma z niego coś być? Nikt nie może pod tym względem wysilać się za nie!

W przeciwnym wypadku nigdy nie poznałoby świata i nigdy cał­kiem by nie wydoroślało. Nie mogłoby na ziemi działać, stałoby się przeszkodą, ciężarem dla innych i w końcu musiałoby żyć w izolacji, by nie powodować szkód.

C z J , wy oczekujecie czegoś innego,} Nie moim pominąć spehnenia obowiązków dziecka, które u

Kzywiście także wy wobec waszego Boga. Sami musie* nauczyć sie rozumieć Jego mowę, jeżeli chcecie, by wam pomógł. Bóg wszakże przemawia do was swym stworzeniem. Jeśli chcecie w stworzeniu posunąć się naprzód, to musiac najpierw poznać jego mowę. leżeli nie zdążycie tego uczynić, to zostaniecie oddzieleni od tych k tó«v T t ? 7 ^ r W ^^J™"*™** wypadku bedziecŁ tylko przeszkadzać . ruszczyć, choćby nawet naprawdę mechaci

wy somtmusKte wiec poznać mowę Boga! Pamiętajcie o tvnTT«n-rajae ssę, by tak s.e teraz stało, bo inaczej zdani jesteście na pasrwe wszystkiego, co wam grozi. ^ p««w c

Moje Przesianie będzie dla was wiernym pomocnikiem!

Page 117: W Swietle Prawdy

-

SPIS T R E Ś C I

Wprowadzenie! 1. Czego szukacie? ••••7 2. Dowoływanie sie pomocnika 9 3. Antychryst • • • 13 4. Moralność

24 5. Obudźcie się! j Q

6. Milczenie 4 0

7. Wzlot \ 4 9

8. Kult 54 9. Odrętwienie 59 lO.Dzieciecość 65 . ll.Cnotliwość 71 12.Pierwszy krok 74 13-Świat 80 14.Gwiazda Betlejemska 89 15. Walka 95 16.Nowoczesne duchoznawstwo 100 17.Fałszywe drogi 114 18.Co dziś oddziela tak wielu ludzi od Światła? 117 19.Dawno temu...! 128 20. Błądzenie 150 21. Ludzkie słowo 165 22.Kobieta późniejszego stworzenia 172 23.Oddanie 176 24.Lenistwo ducha 183 25.Ziemski człowiek przed swym Bogiem 189 26. Wszystko, co martwe w stworzeniu, ma zostać wskrzeszone,

by sądzić samo siebie! 194 27.Księga życia 196

19-£ p P , e ..„meta •

,tW°

i * * ! ^ * ^ * ' "

. 201 .206 .212 ..214

.218 . 229

' . - 233

wien*1

Page 118: W Swietle Prawdy

SPIS T R E Ś C I U O R A Z III T O M U

TOM II

1. Odpowiedzialność 2. Los 3. Stworzenie człowieka 4. Człowiek w stworzeniu 5. Grzech dziedziczny 6. Bóg 7. Głos wewnętrzny 8. Religia miłości 9. Zbawiciel 10. Tajemnica narodzin i 1. Czy można polecać praktyki

okultystyczne? 12. Spirytyzm 13. Związany z ziemią 14. Czy wstrzemięźliwość seksualna

sprzyja sprawom ducha? 15. Formy myśli 16. Czuwaj i módl się? 17. Małżeństwo 18. Prawo dziecku względem

rodziców 19. Modlitwa 20. Ojcze nasz 21. Czczenie Boga 22. Człowiek i jego wolna wola 23. Idealni ludzie 24. Cała wina niech na Nim spocznie

25. Zbrodnia hipnozy 26. Astrologia 27. R o b symboliki w ludzkim | 0 , j e

28. Wiara 29. Ziemski majątek 30. Śmierć 31. Umarły 32. Cud 33. Chrzest 34. Święty Graal 35. Tajemnica Lucyfera 36. Sfery ciemności i zatracenie 37. Sfery światła i raj 38. Porządek świata 39. Różnica w pochodzeniu czło­

wieka i zwierzęcia 40. Odłączenie ludzkości od nauki 41. Duch 42. Rozwój stworzenia 43. Ja jestem Panem, Bogiem

twoimi 44. Niepokalane poczęcie i narodze­

nie Syna Bożego 45. śmierć Syna Bożego na krzyżu

i Ostatnia Wieczerza 46. Zejdź z krzyża1. 47. Oto me ciało! Oto moń krew!

48. Wskrzeszenie ziemskiego ciała Chrystusa

49. Ludzkie myślenie a Bota wola w prawie działania zwrotnego

50. Syn Człowieczy SI.Siła płci i jej znaczenie dla

wzlotu ducha 52. Ja jestem wskrzeszeniem

i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca, tylko przeze Mnie!

53. Ges tomaierialność, subtclno-materialnolć, promieniowanie, przestrzeń i czas

54. Błąd jasnowidzenia 55. Gatunki jasnowidzenia 56. W królestwie demonów

i fantomów 57. Nauki okultystyczne, potrawy

mięsne czy wegetarianizm. 58. Magnetoterapia

59. Żyjcie teraźniejszością! 60. Co człowiek powinien czynić,

by mógł wejść do Królestwa Bożego

61. Widzisz drzazgę w oku bliźnie­go twego, a nic widzisz kłody w oku swoim

62. Walka w naturze 63. Wylanie Ducha Świętego 64. Płeć 65. Czy starość może być przeszko­

dą na drodze do wzlotu ducha? 66. Ojcze wybacz im, bo nie wiedzą,

co czynią! 67. Bogowie — Olimp — Walhalla 68. Ludzki twór 69. A tysiąc lat jest jak jeden dzień 70. Uczucie 71. Zycie

T O M I I I

1. W ziemi zmierzchu 2. Człowiek dociekliwy 3. Dobrowolni męczennicy,

religijni fanatycy 4. Służebnicy Boty 5. Instynkt zwierząt 6. Przyjacielski pocałunek 7. Zdeformowany instrument 8. Dziecko 9. Rola ludzkiej żeńskofci lO.Wszcchobecność

11. Chrystus powiedział...! 12. >Ruch« prawem stworzenia 13. Ciało ziemskie 14. Tajemnica krwi 15. Temperament 16. Patrz, człowieku, jak powinieneś

wędrować przez stworzenie, by włókna losu nic przeszkadzały twojemu wzlotowi, lecz by go wspomagały!

17. Nowe prawo

i

Page 119: W Swietle Prawdy

18- Obowiązek awiemotc' 19. Piękno narodów 20. Wykonało się! 21. Na granicy gęstomalcrialności 22. Poznawanie Boga 23. brnę 24. Istotne 25. Mali istotni 26. W gęsiomatCTialnym warsztacie

łstomjrcłł 27. Dacza wędruje _ 28. Kobieta i mężczyzna 29. Zdeformowane dusze 30. Dudrowy przewodni człowieka 31. Jasne włókna nad wami! 32.Prakrółowa 33. Kołobieg promieniowania 34-Umkajrir faryzeuszy! 35. Opętany 36- Proście, a będzie wam dane! 37. Podzięka 38. Niechaj stanie się Światłość! 39.Bezistotoe 40. święta Bożego Narodzenia

^ I - p a d n * . «- Więzi rodzi-4 3 - C ^ f c domostwo « w « Ł K y z p r £ n ^ 45. Bacz, co db ócUe 46.Wszechmadroie ^ " ' " ^ 47Sbbapłec 48. Zburzony most 49. Strażniczka płoiarao 50- Przegląd stworzona 51.Diuza 52. Natura 53. Duchowe zarodki 54. Istotne zarodki 55. Krag istotnego 56. Praduchowe poziomy I 57. Praduchowe poziomy IJ 58. Pradnrhowc poziomy HI 59. Praduchowe poziomy IV 60. Praduchowe pozłotny V 61. Praduchowe poziomy VI 62. Praduchowe poziomy VII 63. Epilog; Jak powinno się

Przesłanie przyjmować