wesołych Świąt - magazynahaczytelnikom wesołych świąt i wszel-kiej pomyślności w...

1
2 nr 223 - GRUDZIEŃ 2015 Published in Canada by THE AHA! SOCIETY FOR CULTURAL DEVELOPMENT #316-3640 Victoria Drive Vancouver, BC, V5N 5P1 tel. 604-251-1485 e-mail: [email protected] Editor Andrzej Jar The Aha! accepts no responsibility for, and will not necessarily respond to, unsolicited manuscripts and art. Poœpiech pojawia siê, byæ mo¿e nie- uchronnie, w œwiecie zmiennym, to znaczy takim, któremu brakuje byto- woœci. Œwiat trwa³y, to rzeczywistość która „jest”. Tylko w teraŸniejszoœci nie ma poœpiechu – oto prosta wska- zówka dla kogoœ, kto chcia³by uwol- niæ siê od ciê¿aru gonitwy. Tak widzi rzecz Micha³ Heller: dlaczego trzeba siê œpieszyæ? Bo czas p³ynie. Jak jed- nak okreœliæ teraŸniejszoœæ; czy czas teraŸniejniejszy jest w ogóle możliwy? Badacze czasu mówi¹, ¿e w œwiecie fizykalnym nie ma zdarzeñ „teraŸniej- szych” – s¹ tylko zdarzenia wczeœ- niejsze i póŸniejsze w stosunku do siebie. Mówi¹ te¿, ¿e gdyby nawet mo¿na by³o okreœliæ tê teraŸniejszoœæ, gdyby mo¿na by³o znaleŸæ niepodziel- ny kwant czasu, chronom, to wyjaś- ni³aby siê mo¿e tajemnica tego, „kie- dy” świat „jest” – powstałby jednak inny problem: w jaki sposób czas „p³ynie”, jak możliwa jest zmiana. Czy mia³aby polegaæ na „przeskaki- waniu” od jednego kwantu do drugie- go, poza czasem? Chyba bezpieczniej bêdzie zaj¹æ siê czasem œwiadomie prze¿ywanym, czyli œwiadomoœci¹ przemijania. Te- raŸniejszoœæ mieœci³aby siê w³aœnie w ludzkiej œwiadomoœci, w której prze- cinaj¹ siê i spotykaj¹ ró¿ne zdarzenia z przesz³oœci. Mówiê: teraz œwieci ksiê- Wbrew temu co piszę na kolejnej stronie i przekonaniu, że Boże Naro- dzenie stało się generalnie świętem komercji i świecidełek, oraz ogólne- mu obrzydzeniu na widok ustawio- nych przed domami plastikowych re- niferów, podświetlanych bałwanów, krasnali i santaklausów – nie widzę przeciwwskazań przed złożeniem ży- czeń świątecznych. Ci, którzy pamiętają czasy w Polsce, kiedy kościoły były domami modlit- wy a nie miejscem politycznych wie- ców, kiedy nie profanowano krzyża, obnosząc go po ulicach jako przed- miot uderzeniowy w politycznego przeciwnika, kiedy w grudniu myśli skupiały się na ubogiej stajence a nie na Pałacu Prezydenckim – rozumieją skąd ta moja niechęć do dzisiejszości się bierze. Pamięć skrzypiącego śniegu w drodze na pasterkę... Kościół był w sposób naturalny anty- komunistyczny, z tego chociażby po- wodu, że komuna ustawiła go w tej roli. Jednak objawiało się to nie w po- litycznych hasłach, deklaracjach, pod- niecaniu tłumu – a w ignorowaniu ¿yc i graj¹ œwierszcze w trawie - a prze- cie¿ fala œwietlna potrzebowa³a jakie- goœ czasu, by od ksiê¿yca dotrzeæ do mego oka; fala dŸwiêkowa tak¿e po jakimœ czasie dostarczy³a moim uszom muzykê œwierszczy. Chcê zakoñczyæ optymistycznie po- wy¿sze uwagi i w tym celu odwo³am siê do tego, co pisa³ o czasie Mircea Eliade. Rozró¿nia³ on czas „œwiecki” – historyczny i codzienny – oraz czas „œwiêty”. Ten drugi nie p³ynie. U- obecniając jakieœ prazdarzenie, dra- mat, który rozegra³ siê „na pocz¹tku”, stoi wci¹¿ w miejscu niczym byt Par- menidesa. Stawia przed człowiekiem Pośpiech (dokończenie ze str. 1) rzeczy, by tak rzec, prymarne, czyli wci¹¿ takie same. Teraźniejszość za- wiera siê w œwiêcie prze¿ytym do- g³êbnie. Buddyści, którzy zresztą nie mają najmniejszych kłopotów z teraź- niejszoœci¹, dodaliby, ¿e dog³êbnemu prze¿yciu święta winny towarzyszyć ataraksja, czyli zobojêtnienie na zmie- niaj¹cy się świat pozorów, oraz syge- tyka, czyli milczenie, cisza. Ma to byæ taka cisza, która zatrzymuje ruch i w której mo¿na nareszcie us³yszeæ s³owo pierwsze, czyli po prostu S³owo. Andrzej C. Leszczyński BOŻENA PTAK spędzałam swoje dziecięce marzenia kiedy ulica zmieniała swe nazwy generała hallera świerczewskiego i znowu hallera zmiana okna widoku miejsca nieuchronna zmiana czasu miałam lat mam lat będę kiedyś jeszcze starsza wszystko jedno gdzie skóra na udach albo tuż pod oczyma kamuflowana barwa włosów pajęczyna zamyka mnie coraz szlachetniej i szczelniej coraz częściej mogę liczyć na przyjaciół którzy wezwą mnie pod roziskrzony księżyc zebrane uratowane przechowane cudze serce w piersi się telepie wspomnienia jak kreseczki błękitne na mapie płyną cmentarze śmietniki nawet w hotelu w bremie który był tylko domem z pokojem do opuszczenia w bremie na dworcu z wyjazdem ważniejszym od przyjazdu przy stoliku w chińskiej restauracji przy którym nikt po mnie o mnie nie pomyśli podobnie jak ja o skośnookiej kelnerce w ukłonach bo cóż mnie obchodzi skąd się tutaj tam wzięła za czym kim tęskni i dlaczego kark tak melodyjnie zgina w autobusie odjeżdżającym z bremeńskiego dworca wyrwana z zimnego żagla hotelowej pościeli którą może jeszcze dzisiejszej nocy ktoś dokądś odpłynie dopadają mnie widma i wołają wołają wołają zapraszają pod jaśniejszy księżyc strach pozostać strach uciec autobus rusza w senności krajobrazu zamykam oczy aż do białego ekranu na śnieżnym tle czarno biały zgiełk tego zewnętrznego, zmaterializowa- nego, obcego świata. Zmiana zaczęła następować w latach 80., chociaż wciąż jeszcze – zwłaszcza właśnie w czasie Bożego Narodzenia – domi- nowała religijność. Dziś Polska roz- wija katolicki heretyzm, oddając się ćwiczeniom formalnym, pozbawio- nym duchowości, religijnej refleksji. Żyjąc pamięcią, boleję nad tym. Rozumieją dlaczego mi żal tamtych świąt Bożego Narodzenia ci, którzy pamiętają ich zapach – świeżych choi- nek, pieczonych ciast... I te choinki przywiązane na balkonach blokowisk. I odwiedzanie szopek w kościołach. Być może komuś udaje się zachować coś z tamtych czasów. Może nie idą na pasterkę „dla odhaczenia”, jak na imprezę w polonijnej organizacji. Być może. Życzę wszystkim refleksji. Życzę Czytelnikom wesołych świąt i wszel- kiej pomyślności w nadchodzacym roku, jak najmniej smutków. Życzę wszystkiego najlepszego ogłoszenio- dawcom, dla których – spotykając wśród nich wielu ludzi wielkiego serca – mam szczery szacunek. Radosnych świąt Narodzenia Pańskiego. Andrzej Jar Wesołych Świąt

Upload: others

Post on 02-Oct-2020

2 views

Category:

Documents


0 download

TRANSCRIPT

Page 1: Wesołych Świąt - magazynahaCzytelnikom wesołych świąt i wszel-kiej pomyślności w nadchodzacym roku, jak najmniej smutków. Życzę wszystkiego najlepszego ogłoszenio-dawcom,

2 nr 223 - GRUDZIEŃ 2015

Published in Canada by

THE AHA! SOCIETYFOR CULTURAL DEVELOPMENT

#316-3640 Victoria DriveVancouver, BC, V5N 5P1

tel. 604-251-1485e-mail: [email protected]

Editor Andrzej Jar

The Aha! accepts

no responsibility for, and will not necessarily respond to,

unsolicited manuscripts and art.

Poœpiech pojawia siê, byæ mo¿e nie-uchronnie, w œwiecie zmiennym, toznaczy takim, któremu brakuje byto-woœci. Œwiat trwa³y, to rzeczywistośćktóra „jest”. Tylko w teraŸniejszoœci nie ma poœpiechu – oto prosta wska-zówka dla kogoœ, kto chcia³by uwol-niæ siê od ciê¿aru gonitwy. Tak widzi rzecz Micha³ Heller: dlaczego trzebasiê œpieszyæ? Bo czas p³ynie. Jak jed-nak okreœliæ teraŸniejszoœæ; czy czasteraŸniejniejszy jest w ogóle możliwy?Badacze czasu mówi¹, ¿e w œwiecie fizykalnym nie ma zdarzeñ „teraŸniej-szych” – s¹ tylko zdarzenia wczeœ-niejsze i póŸniejsze w stosunku do siebie. Mówi¹ te¿, ¿e gdyby nawet mo¿na by³o okreœliæ tê teraŸniejszoœæ, gdyby mo¿na by³o znaleŸæ niepodziel-ny kwant czasu, chronom, to wyjaś-ni³aby siê mo¿e tajemnica tego, „kie-dy” świat „jest” – powstałby jednakinny problem: w jaki sposób czas „p³ynie”, jak możliwa jest zmiana.Czy mia³aby polegaæ na „przeskaki-waniu” od jednego kwantu do drugie-go, poza czasem? Chyba bezpieczniej bêdzie zaj¹æ siêczasem œwiadomie prze¿ywanym, czyli œwiadomoœci¹ przemijania. Te-raŸniejszoœæ mieœci³aby siê w³aœnie wludzkiej œwiadomoœci, w której prze-cinaj¹ siê i spotykaj¹ ró¿ne zdarzenia z przesz³oœci. Mówiê: teraz œwieci ksiê-

Wbrew temu co piszę na kolejnej stronie i przekonaniu, że Boże Naro-dzenie stało się generalnie świętem komercji i świecidełek, oraz ogólne-mu obrzydzeniu na widok ustawio-nych przed domami plastikowych re-niferów, podświetlanych bałwanów, krasnali i santaklausów – nie widzę przeciwwskazań przed złożeniem ży-czeń świątecznych.

Ci, którzy pamiętają czasy w Polsce, kiedy kościoły były domami modlit-wy a nie miejscem politycznych wie-ców, kiedy nie profanowano krzyża, obnosząc go po ulicach jako przed-miot uderzeniowy w politycznego przeciwnika, kiedy w grudniu myśli skupiały się na ubogiej stajence a nie na Pałacu Prezydenckim – rozumieją skąd ta moja niechęć do dzisiejszości się bierze. Pamięć skrzypiącego śniegu w drodze na pasterkę... Kościół był w sposób naturalny anty-komunistyczny, z tego chociażby po-wodu, że komuna ustawiła go w tejroli. Jednak objawiało się to nie w po-litycznych hasłach, deklaracjach, pod-niecaniu tłumu – a w ignorowaniu

¿yc i graj¹ œwierszcze w trawie - a prze-cie¿ fala œwietlna potrzebowa³a jakie-goœ czasu, by od ksiê¿yca dotrzeæ do mego oka; fala dŸwiêkowa tak¿e po jakimœ czasie dostarczy³a moim uszom muzykê œwierszczy. Chcê zakoñczyæ optymistycznie po-wy¿sze uwagi i w tym celu odwo³am siê do tego, co pisa³ o czasie Mircea Eliade. Rozró¿nia³ on czas „œwiecki” – historyczny i codzienny – oraz czas „œwiêty”. Ten drugi nie p³ynie. U-obecniając jakieœ prazdarzenie, dra-mat, który rozegra³ siê „na pocz¹tku”, stoi wci¹¿ w miejscu niczym byt Par-menidesa. Stawia przed człowiekiem

Pośpiech(dokończenie ze str. 1)

rzeczy, by tak rzec, prymarne, czyli wci¹¿ takie same. Teraźniejszość za-wiera siê w œwiêcie prze¿ytym do-g³êbnie. Buddyści, którzy zresztą nie mają najmniejszych kłopotów z teraź-niejszoœci¹, dodaliby, ¿e dog³êbnemu prze¿yciu święta winny towarzyszyćataraksja, czyli zobojêtnienie na zmie-niaj¹cy się świat pozorów, oraz syge-tyka, czyli milczenie, cisza. Ma to byæ taka cisza, która zatrzymuje ruch i w której mo¿na nareszcie us³yszeæ s³owo pierwsze, czyli po prostu S³owo.

Andrzej C. Leszczyński

BOŻENA PTAK

spędzałam swoje dziecięce marzeniakiedy ulica zmieniała swe nazwygenerała hallera świerczewskiego i znowu hallerazmiana okna widoku miejscanieuchronna zmiana czasumiałam lat mam lat będę kiedyś jeszcze starszawszystko jedno gdzieskóra na udach albo tuż pod oczymakamuflowana barwa włosówpajęczyna zamyka mnie coraz szlachetniej i szczelniejcoraz częściej mogę liczyć na przyjaciółktórzy wezwą mnie pod roziskrzony księżyczebrane uratowane przechowanecudze serce w piersi się telepiewspomnienia jak kreseczki błękitnena mapie płynącmentarześmietnikinawet w hotelu w bremiektóry był tylko domemz pokojem do opuszczeniaw bremie na dworcuz wyjazdem ważniejszym od przyjazduprzy stoliku w chińskiej restauracjiprzy którym nikt po mnie o mnie nie pomyślipodobnie jak ja o skośnookiej kelnerce w ukłonachbo cóż mnie obchodziskąd się tutaj tam wzięła za czym kim tęskni i dlaczego kark tak melodyjnie zginaw autobusie odjeżdżającym z bremeńskiego dworcawyrwana z zimnego żagla hotelowej pościeliktórą może jeszcze dzisiejszej nocy ktoś dokądś odpłyniedopadają mnie widmai wołają wołają wołajązapraszają pod jaśniejszy księżycstrach pozostaćstrach uciecautobus ruszaw senności krajobrazu zamykam oczyaż do białego ekranuna śnieżnym tleczarno biały zgiełk

tego zewnętrznego, zmaterializowa-nego, obcego świata. Zmiana zaczęła następować w latach 80., chociaż wciąż jeszcze – zwłaszcza właśnie w czasie Bożego Narodzenia – domi-nowała religijność. Dziś Polska roz-wija katolicki heretyzm, oddając sięćwiczeniom formalnym, pozbawio-nym duchowości, religijnej refleksji. Żyjąc pamięcią, boleję nad tym. Rozumieją dlaczego mi żal tamtych świąt Bożego Narodzenia ci, którzy pamiętają ich zapach – świeżych choi-nek, pieczonych ciast... I te choinki przywiązane na balkonach blokowisk. I odwiedzanie szopek w kościołach. Być może komuś udaje się zachować coś z tamtych czasów. Może nie idą na pasterkę „dla odhaczenia”, jak na imprezę w polonijnej organizacji. Byćmoże. Życzę wszystkim refleksji. Życzę Czytelnikom wesołych świąt i wszel-kiej pomyślności w nadchodzacym roku, jak najmniej smutków. Życzę wszystkiego najlepszego ogłoszenio-dawcom, dla których – spotykając wśród nich wielu ludzi wielkiego serca – mam szczery szacunek. Radosnych świąt Narodzenia Pańskiego.

Andrzej Jar

Wesołych Świąt