Świat wincentego pola · naturze i naturalistach wyboru tekstów samego pola (na stronach...

144
ŚWIAT WINCENTEGO POLA JĘZYK I NATURA NATURA I NATURALIŚCI

Upload: others

Post on 27-Jan-2021

1 views

Category:

Documents


0 download

TRANSCRIPT

  • ŚWIATWINCENTEGO POLA

    JĘZYK I NATURANATURA I NATURALIŚCI

  • Dofi nansowano ze środków Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Lublinie

    Organizatorzy konferencji:

    Oddział Lubelski Towarzystwa Literackiego im. Adama Mickiewicza

    Pracownia Wincentego Pola

    Muzeum Lubelskie w Lublinie

  • ŚWIATWINCENTEGO POLA

    JĘZYK I NATURANATURA I NATURALIŚCI

    POD REDAKCJĄ

    Tadeusza Piersiaka

    MUZEUM LUBELSKIE W LUBLINIELUBLIN 2014

  • RedakcjaMagdalena Janik

    Ewa Kuszyk-Peciak

    Fotografi ePiotr Maciuk

    Projekt okładkiSebastian N. Górski

    Na okładce mapa „Galicya i Bukowina – przegląd polityczny”, opr. Br. Gustawicz, wyd. G. Freytag i Berndt, Wiedeń, przełom XIX i XX wieku,

    ze zbiorów Muzeum Lubelskiego w Lublinie

    Reprodukowane Dzieła Wincentego Pola wierszem i prozą pochodzą ze zbiorów Muzeum Lubelskiego w Lublinie

    © Muzeum Lubelskie w Lublinie, 2014

    ISBN 978-83-61073-57-4

    Muzeum Lubelskie w Lublinieul. Zamkowa 9, 20-117 Lublin

    www.muzeumlubelskie.pl

    Łamanie, druk, oprawa:Ofi cyna Drukarska Jacek Chmielewskiul. Sokołowska 12a, 01-142 Warszawa

    tel. (22) 632-83-52, (22) 631-30-50fax (22) 631-49-40

    info@ofi cyna-drukarska.pl, www.ofi cyna-drukarska.pl

  • Spis treści

    Wstęp . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 7

    Agnieszka MaciochaIdea natury w myśli oświecenia i preromantyzmu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 9

    Jacek LyszczynaWincenty Pol i romantyczne odkrywanie natury . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 25

    Małgorzata ŁobozObserwacje natury i romantyczna podróżomania, czyli naukowe ambicje Wincentego Pola . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 31

    Jacek LyszczynaPoetyka swojskości w twórczości Wincentego Pola . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 43

    Małgorzata NowakPrzedstawianie i wartościowanie natury w Geografi i Ziemi Świętej Wincen-tego Pola . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 49

    Anna CiodykKarpaty Wincentego Pola . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 61

    Dorota Seweryn-PuchalskaO malarstwie i żywiołach jego w kraju naszem Wincentego Pola – od natury do naturalizmu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 69

    Paweł JarczewskiŻuławy Wiślane w opisie Wincentego Pola . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 89

    Krystyna HarasimiukGeografi czna twórczość Wincentego Pola w oczach lwowskich geografów. . . . 93

    Tadeusz PiersiakJak Wincenty Pol opisał Rugię . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 99

    Dzieła Wincentego Pola wierszem i prozą – wybór tekstów . . . . . . . . . . . . . . 109

  • Wstęp

    Po górach odbywamy po największej części podróż pieszo i Jasio zostaje nieraz na dwa dni podróży oddalony od nas z rzeczami i końmi, więc nowa trudność powstaje stąd jak się połączyć. Łobarzewski zbiera rośliny, a szczególniej mchy, których monografi ą zda się wypracuje kiedyś, a kiedy ja w wieczór dziennik spisuję, ma on zabawkę z przekła-daniem i przesuszaniem roślin. Dwóch jest za mało do takiej podróży, zdał by się nam przynajmniej ktoś trzeci byle jaki próżniak, co by myślał o jedzeniu i piciu, ale na to trud-no znaleźć ochotnika, bo przy najlepszych chęciach żyjemy chlebem, wódką, mlekiem i „pięknymi widokami”1.

    Tak poeta-przyrodnik prowadził pionierskie badania w Karpatach Wschodnich, pieszo, o mizernym wikcie badał naturę – i cieszył się „pięknymi widokami”.

    Stosunek romantyków do natury był złożony. Kontestowali widzenie jej przez „mędrca szkiełko”, ale przecież byli uczniami szkół epoki oświecenia i rozumieli znaczenie naukowego poznawania przyrody. Dlatego wielu z nich umiało łączyć emocjonalny i estetyzujący stosunek do przyrody z pasją badawczą, co pozwalało widzieć świat szeroko, a niekiedy z sukcesami prowadzić badania naukowe (Ignacy Chodźko, Wincenty Pol...).

    Był Pol-naturalista dociekliwy – jak cała jego generacja – wobec wszystkich świata wymiarów: wobec jego fenomenów widzialnych i wobec jego natury duchowej. Nie chciał i nie potrafi ł skupiać się na jakimś jednym wycinku czy problemie, tym bardziej na jednym obiekcie zwiedzanego kraju. Był ciekaw jego różnorakich spraw teraźniejszych, ale i jego historii minionej – i perspektywy jego jutra. Rzeczy bliskich – i związków odległych. [Pol jak wielu romantyków miał potrzebę] wytłumaczenia mechanizmów cudownej złożoności świata [i miał nadzieję] dotarcia do jego tajników2

    – pisał Józef Bachórz.Te postawy i potrzeby pisarstwa Pola i jemu podobnych są przedmiotem zain-

    teresowań grona naukowców – humanistów i przyrodników, którzy corocznie spo-

    1 Listy z ziemi naszej. Korespondencja Wincentego Pola z lat 1826–1872, zebrał Z. Sudolski, War-szawa 2004, s. 82.

    2 J. Bachórz, Nadbałtycka geografi a Wincentego Pola, [w:] Wincenty Pol, Na lodach, Na wyspie. Na groblach..., Gdańsk 1989, s. 13.

  • 8 Tadeusz Piersiak

    tykają się w lubelskim Dworku Wincentego Pola, by podejmować próby naukowej refl eksji nad rozmaitymi przestrzeniami świata Wincentego Pola. Dwa ostatnie spo-tkania były poświęcone naturze: w roku 2013 temat konferencji to „Język i natura”, w roku 2014 – „Wincenty Pol, natura i naturaliści”. Ich efektem jest prezentowany tom – wybór referatów-artykułów przedstawiających najważniejsze problemy tytu-łowych tematów, od językowo-fi lozofi cznych (pojęcie natury w oświeceniu i roman-tyzmie), po analizy kulturowe, literaturoznawcze i językowe Polowskich opisów różnych krain (Karpaty, Żuławy, Rugia, Ziemia Święta). Istotnym uzupełnieniem rozpraw polonistycznych jest tekst historyka sztuki, referujący myśli Pola „[o] ma-larstwie i żywiołach jego” na tle prądów malarstwa XIX wieku, a swoistym podsu-mowaniem artykuł o recepcji Pola w środowisku lwowskich geografów.

    Uznaliśmy za rzecz uzasadnioną i pożyteczną dołączenie do artykułów o Polu, naturze i naturalistach wyboru tekstów samego Pola (na stronach 109–144). Są to fragmenty „obrazków” z tomu Obrazy z życia i natury3. Nie są one ilustracjami do artykułów, ale dobrze przedstawiają metody opisów przyrody poety-naturalisty: połączenie naukowego obiektywizmu z literackimi impresjami i ekspresjami.

    Tadeusz Piersiak

    3 W. Pol, Dzieła prozą, tom II, cz. III: Obrazy z życia i natury, Lwów 1876.

  • Agnieszka Maciocha

    Idea natury w myśli oświecenia i preromantyzmu*

    Jak zmieniał się termin „natura”? W XVI wieku natura oznaczała przyrodę i pra-wa nią rządzące: „siły kształtujące organizmy żywe [...] czysto biologiczny pierwia-stek organizmów żywych, organizm”1. Słownik staropolski defi niował to pojęcie jako „zespół cech wrodzonych, właściwości istotnych, usposobienie, charakter [...] przyro-dę, świat”2, poszerzając zakres terminu o nowe znaczenia, dotyczące indywidualnych cech przedmiotów, człowieka. Jedną z pełniejszych defi nicji podawał słownik Samu-ela Lindego: „siła twory wywodząca [...] ogół rzeczy stworzonych [...] człowieczeń-stwo”3. Przyroda nie od początku była synonimem natury. Słownik wileński przybliżał kształtowanie się tego pojęcia: „W języku polskim nie ma dotąd odpowiedniego natu-rze wyrazu. Tak np. przyroda, przyrodzenie są ułomnymi, bo nadają pojęciu tylko zna-czenie czynnika (zbioru sił), a nadto zawierają w sobie fałszywe wyobrażenie przyro-dy”4. Elementarne pojęcie „natura” zmieniało się, jak pisał Arthur Lovejoy, wchodziło do „fi lozofi i, nauki, literatury, sztuki, religii”5. Podjęcie badań nad ideą natury obecną na kartach polskich czasopism drugiej połowy XVIII wieku pozwoliło na odkrycie jej różnorodnych znaczeń, do tej pory nieidentyfi kowanych z epoką oświecenia.

    Natura podstawą wiedzy

    Redaktorzy oświeceniowych czasopism: Ignacy Krasicki, Wawrzyniec Mitzler de Kolof, Piotr Świtkowski, Piotr Twardy, Adam Naruszewicz, przekonywali o znaczeniu natury jako podstawy wszelkiej wiedzy i argumentowali swoją po-

    * Artykuł powstał na podstawie materiałów zebranych na potrzeby pracy doktorskiej. Praca pod tytu-łem „Idea natury w polskich czasopismach drugiej połowy XVIII wieku” została napisana dzięki naukowej opiece prof. dr hab. Aliny Aleksandrowicz z UMCS.

    1 M. R. Mayenowa, Natura, [w:] tejże, Słownik polszczyzny XVI wieku, t. XVI, Gdańsk 1985, s. 327.2 S. Urbańczyk, Natura, [w:] Słownik staropolski, Kraków 1965–1969, s. 115.3 S. B. Linde, Natura, [w:] Słownik języka polskiego, Warszawa 1994, s. 298.4 Hasło Natura, [w:] Słownik języka polskiego, Wilno 1861, s. 94.5 A. O. Lovejoy, Wielki łańcuch bytu, przeł. A. Przybysławski, Warszawa 1999, s. 20.

  • 10 Agnieszka Maciocha

    stawę podobnie jak nauczyciel Kolegium Konarskiego Antoni Wiśniewski6, który pisał o potrzebie poznawania natury: „A żadna z umiejętności nie jest doskonalsza, wznioślejsza ani piękniejsza od tej, która poświęca się zgłębieniu tajników przyro-dy. Żadna nie przynosi tyle przyjemności i pożytku, ile ta, która uczy badać prawa przyrody i posługiwać się nimi”7. Zgłębianie tajemnic natury po części było wyni-kiem religijnej myśli o ziemi jako darze Boga, którą człowiek mógł podporządko-wać i nią władać. Poznawanie natury wyrastało również z antropocentryzmu, sta-wiającego człowieka w uprzywilejowanej pozycji pana natury. Myśl o odkrywaniu natury wiązać należy również z fi zjokratyzmem, który źródła dobra społecznego upatrywał w rolnictwie. Idea ta była bliska niemieckiemu księgarzowi i redakto-rowi, zwolennikowi fi lozofi i Wolffa, Wawrzyńcowi Mitzlerowi de Kolof, którego artykuły ukazywały się na kartach „Monitora” w latach 1773 i 1774. Utylitarna motywacja nauki o naturze, podporządkowana potrzebom rolnictwa czy gospodar-ki, była obecna w rozprawach zamieszczonych również na kartach „Różnych Uwag Fizyczno-Chemicznych” w 1769 roku oraz w „Wiadomościach do Wydoskonalenia Rozumu i Wykształcenia Obyczajów Służących” w 1785 roku8. Były to periodyki, które publikowały wyniki obserwacji otaczającej przyrody, opisy doświadczeń, ale również sposoby praktycznego wykorzystania wiedzy o naturze. „Nowe Wiadomo-ści Ekonomiczne i Uczone”9, podobnie jak „Uwagi Tygodniowe Warszawskie”10 to czasopisma o charakterze poradnikowym, które realizowały wspólny cel: upo-wszechnianie i poszerzanie wiedzy na temat natury, a co za tym idzie – podniesie-nie wydajności rolnictwa.

    Wielka chęć poznawania natury wiązała się z wpływami angielskiej myśli pełnej już preromantycznego kultu natury dzikiej i wolnej, uznającej istotne znaczenie jej sił twórczych. W „Monitorze” z 1772 roku Ignacy Krasicki zamieścił przekłady ar-tykułów z angielskiego „Spectatora”. Wśród tematów dotyczących zadań człowieka znajdowały się słowa znamienne dla epoki: „Zapatrywać się na wspaniałą świata

    6 A. Wiśniewski (1718–1774) – nauczyciel w Kolegium Konarskiego, propagował wprowadzenie fi zyki do nauczania, organizator pierwszego w Polsce Gabinetu Fizycznego. Za: B. Suchodolski, Nauka polska w okresie Oświecenia, Warszawa 1953, s. 29.

    7 A. Wiśniewski, Acta Litteraria Regni Poloniae et Magni Ducatus Lithuaniae. MDCCLV, [w:] Zarys dziejów nauk przyrodniczych w Polsce, red. J. Kuryłowicz, F. W. Sawicka, E. Szczepańska, E. Tu-ryn, H. Wojdowska, Warszawa 1983, s. 198.

    8 Świat fi zyczny, „Wiadomości do Wydoskonalenia Rozumu i Wykształcenia Obyczajów Służące” 1785, cz. V i VI, s. 3–96. O Rolnictwie, tamże, cz. VI, s. 8–11.

    9 Zob. O pszenicy ozimej i jarej, „Nowe Wiadomości Ekonomiczne i Uczone albo Magazyn Wszystkich Nauk do Szczęśliwego Życia Ludzkiego Potrzebnych” 1760, t. I, cz. VII, s. 433–439; O ży-cie ozimym i jarym, tamże, cz. VII, s. 440–443; O gryce, kalafi orach, kalarepkach, tamże, s. 561; O gry-ce, wyce, konopiach, pszenicy, jęczmieniu, tamże, s. 501.

    10 Zob. O powinnościach wszystkich dobrami zarządzających, „Uwagi Tygodniowe Warszaw-skie”, 4 stycznia 1769; O zabawach gospodarskich w poszczególnych miesiącach, 15 lutego, 22 lutego, 1 marca, 5 kwietnia, 12 kwietnia 1769; Zabawy gospodarskie, tamże, 2 grudnia, 26 kwietnia, 24 maja, 21 czerwca 1769.

  • 11Idea natury w myśli oświecenia i preromantyzmu

    tego postać, roztrząsać pilnie, cokolwiek tylko w ogromnej strukturze zamyka się, a bardzo jeszcze na to mieć baczność, jakie są w nich zamknięte żyjące istoty, to najpoważniejsza i godna człowieka zabawa”11. Myśl ta nieprzypadkowo znalazła się na kartach „Monitora”, miała pobudzać do odkrywania natury nie tylko dla celów utylitarnych.

    Nauka o naturze jako zajęcie prestiżowe, przynoszące pożytek, chwałę, ale też radość z wiedzy, weszła na salony. Wielcy i możni: Kazimierz Radziwiłł, Michał Ogiński, Stanisław Poniatowski, księżna Jabłonowska, tworzyli gabinety natury, sprowadzając do nich różne okazy i osobliwości, dając wyraz modzie, potrzebie i rozmiłowaniu w wiedzy o naturze12.

    Obok utylitarnego znaczenia nauki o naturze istniało również przekonanie o przyjemności płynącej z obcowania z nią. Przełomowe znaczenie miały artykuły drukowane w „Magazynie Warszawskim”13 oraz „Pamiętniku Politycznym i Histo-rycznym”14, które zamieszczały cykliczne rozprawy poświęcone historii naturalnej, poznawaniu zjawisk przyrodniczych, jak również podróżnicze relacje ukazujące niecodzienne oblicze natury. Na kartach XVIII-wiecznych czasopism regularnie pojawiały się przedruki dzienników podróży15, w których widoczna była nowa, peł-na emocji postawa wobec natury.

    Myśl o poznawaniu natury, krzewiona na kartach czasopism XVIII wieku, była kontynuowana na początku wieku XIX. Stanisław Staszic zalecał: „Aby z najwięk-szą pilnością były uważane, z największą dokładnością były oznaczane wszystkie te wielkie fenomena natury, o których niestałości, zmienianiu się, porozumienia słuszne”16. Wzrastało przeświadczenie, że „Wszystko się rozplata i splata w natu-rze”17, więc możliwa była tylko nauka z niej płynąca – „owoc drzewa wiadomości, drzewa życia”18.

    11 I. Krasicki, „Monitor” 1772, nr LXIX, 26 sierpnia, s. 548. Artykuł jest tłumaczeniem ze „Spectatora” O wielości stworzeń na świecie i miejscu człowieka, „Spectator” V, 44 (Red. V, 19, Sp. VII, 519), za: Z. Sinko, „Monitor” wobec angielskiego „Spectatora”, Wrocław 1956, s. 63.

    12 Zob. W. Smoleński, Przewrót umysłowy w Polsce wieku XVIII. Studia historyczne, Kraków 1891, s. 128–129.

    13 Np. F. J. Chastellux, Wypisy z podróży Kawalera de Chastellux w Ameryce Północnej. Opisanie wielkiej katarakty rzecznej Totohaw-Fall, „Magazyn Warszawski” 1785, t. I, cz. II, s. 293.

    14 Zob. O różnych własnościach zasiewania i zbierania paszy, „Pamiętnik Polityczny i Historycz-ny” 1784, s. 897; Uwagi nad sposobem wydoskonalenia rolnictwa w Polsce, tamże, 1784, s. 1140; Zapytania względem zasiewania koniczyny, tamże, 1785, s. 901; Dwa pisma względem pewniejszego zasiewania koniczyny na ugorach, tamże, 1785, s. 990.

    15 M. Paccard, Alpy, „Magazyn Warszawski” 1785, t. II, cz. II, s. 404; M. T. Bourrit, Relacja z po-dróży jednego Anglika do Lodowni Sabaudzkich, tamże, t. III, cz. I, s. 579; P. Brydon, Krótkie opisanie podróży na Górę Etnę, „Zabawy Przyjemne i Pożyteczne” 1776, t. XIII, s. 109.

    16 S. Staszic, O ziemiorództwie gór dawnej Sarmacji, a później Polski. Pierwsza rozprawa o rów-ninach tej krainy, o paśmie Łysogór, o części Beskidów i Bielaw, Warszawa 1805, s. 126.

    17 M. Mochnacki, O literaturze polskiej w wieku XIX, opr. H. Życzyński, Kraków 1923, s. 55.18 Tamże.

  • 12 Agnieszka Maciocha

    „Roślinopisanie”

    Uczony XVIII wieku stwierdzał: „Nauki pochodzą od studiowania natury. System naszych wiadomości obejmuje wiele różnych gałęzi, z których pewne wy-rastają z tego samego punktu”19. Doszukano się związków natury z takimi dzie-dzinami, jak: fi zyka, mechanika, matematyka, ze szczególnym uwzględnieniem geometrii, medycyna, astronomia oraz nauki agrarne. Wśród nauk za najbardziej uprzywilejowaną uznano historię naturalną i wchodzącą w jej skład botanikę. Waw-rzyniec Mitzler de Kolof, jako redaktor „Nowych Wiadomości”, podkreślał znacze-nie tej nauki: „[...] narodziła się botanika, matka umiejętności”20. Tytuł „oświecone-go naturalisty” czy też „roślinopisarza” był nobilitujący, a człowiek zajmujący się tą dziedziną wiedzy mógł się stać autorytetem jak szwedzki botanik Karol Linne-usz. Botanik Krzysztof Kluk, podobnie jak autorzy czasopiśmienniczych artykułów, podkreślał: „Roślinopismo we wszystkich czasach miało powszechny szacunek”21. Botanika urastała do rangi zajęć pochwalanych i najważniejszego przedmiotu wy-kładanego w szkołach elementarnych. Systema botanicum pełnił rolę klucza do zna-ków i praw zapisanych w księdze natury, które „bez pomocy jakiegokolwiek układu niewywikłanym byłyby zamieszaniem, niepodobna bowiem nie obłąkać się w tak niezmiernym zbiorze istot”22.

    Przekonanie o wielkości natury, różnorodności prowadziło do chęci jej okieł-znania i podporządkowania ludzkiemu umysłowi. Racjonalista podążał za chę-cią wprowadzenia ładu w otaczający go chaos różnorodnych istnień i poszuki-wał sposobu nadania naturze zrozumiałych dla niego ram. Stopniowo jednak postawa wobec natury ewoluowała. Zaczęto naśladować Jana Jakuba Rousseau, który, przebywając na wyspie Jeziora Bienne w kantonie Berne, oddawał się pa-sji sporządzania zielnika. Jego celem było zbieranie i klasyfi kowanie wszystkich roślin na wyspie. Był jednak daleki od utylitaryzmu, a studiowanie botaniki i spo-rządzanie zielnika uznawał za czas poświęcony naturze, z którą czuł emocjonal-ną więź23. Na przełomie XVIII i XIX wieku botanik nie chciał już układać natu-ry według swojej myśli, ale pragnął odkrycia zasady harmonii tkwiącej w samej naturze.

    Stanisław Bonifacy Jundziłł i Krzysztof Kluk w swoich pracach pisali o wielkiej tęsknocie do odsłonięcia zapisu samej natury. Rodziło się pragnienie wyśledzenia naturalnego układu, który miałby być prawdziwym systema naturae, „w którym ro-

    19 Encyklopedia, albo słownik rozumowany nauk, sztuk i rzemiosł, zebrany z najlepszych autorów a szczególnie ze słowników angielskich, przeł. J. Kott, Wrocław 1952, s. 9.

    20 O nauce, „Nowe Wiadomości Ekonomiczne i Uczone” 1758, t. III, cz. III, s. 159.21 K. Kluk, Botanika dla szkół narodowych, Warszawa 1785, s. 2.22 Tamże, s. 53.23 W latach 1771–1773 fi lozof genewski publikował Lettres elementaires sulla botanique,

    tamże, s. 51.

  • 13Idea natury w myśli oświecenia i preromantyzmu

    śliny powinny być tak zgromadzone i ułożone, jakim jest porządkiem ułożona natu-ra”24. Niechęć do narzucania naturze wymyślonych przez człowieka ram, pragnienie przeniknięcia jej wewnętrznych zasad to już nowa preromantyczna postawa wobec natury, wyrastająca jednak z myśli XVIII wieku.

    Rozum a natura, rozumna natura

    Rozum, władza sądzenia, rozsądek, umysł czy geniusz były synonimicznymi określeniami zdolności człowieka do poznawania świata. „Użyteczny rozsądek” był gotów przeniknąć wszystkie tajemnice natury: „Geniusz również z wysokości swej cuda przyrodzenia od razu przenika, osnowę wszystkich wiadomości chwyci i niemi włada”25. Największa liczba dyskursów na temat roli rozumu w procesie odkrywania natury publikowana była w „Monitorze” w 1765 oraz 1775 roku, co należy wią-zać z redaktorami pisma: Ignacym Krasickim i Wawrzyńcem Mitzlerem de Kolof. W pozostałych rocznikach liczba dyskursów o sile rozumu odkrywającego naturę była mała (jeden albo dwa artykuły w ciągu roku).

    Myśl o sile rozumu panującej nad naturą oddziaływała na sztukę, w której zamiast natury prawdziwej i czystej zalecano przedstawianie jej wysublimowa-nego piękna. Głównym kodyfi katorem prawideł sztuki był Nicolas Boileau, który w dziele L’art poetique z 1674 roku zawarł istotę zasad poetyckich, wśród których istniała reguła naśladowania natury uładzonej przez myśl artysty i nawiązanie do wizji antycznej jako wyrażającej najwyższą ideę. Klasycy uznali, iż w rzeczywi-stości pięknej natury nie ma, dlatego przenosząc jej fragmenty do dzieł sztuki, artysta powinien uważać, aby były zachwycające, spełniające wymogi symetrii, ładu, klasycznego porządku. Taka idea natury przeniknęła do polskich sztuk po-etyckich. Franciszek Ksawery Dmochowski pisał: „Natura jest jedynym ozdób wizerunkiem”26, ale podkreślał: „Byleś tylko miał dowcip i umiał jej użyć”27. W ten sposób dzięki gustowi, smakowi i rozumowi człowieka powstawała belle nature, postać natury, z której odrzucono wszystkie elementy nieprzystające do oświeceniowej wizji. Belle nature to wizerunek natury, który nie był kopią, ale ob-razem zawierającym pierwiastek geniuszu człowieka. Pejzaże obecne na kartach czasopism z XVIII wieku realizowały wzorzec bons modeles czyli „modelu arty-stycznej doskonałości oraz wzniosłości ideowo-moralnej”28. „Monitor” w latach

    24 Tamże, s. 147.25 M. J. Mniszech, Myśl o geniuszu, „Zabawy Przyjemne i Pożyteczne” 1775, t. XI, cz. 2, s. 274,

    za: J. Platt, „Zabawy Przyjemne i Pożyteczne” (1770–1777), Wrocław 1968, s. LXXII, s. 278.26 F. K. Dmochowski, Pieśń I, [w:] Sztuka rymotwórcza. Poema we 4-ech pieśniach, Wilno 1820,

    s. 14.27 Tamże.28 P. Żbikowski, Klasycyzm postanisławowski. Doktryna estetyczno-literacka, Warszawa 1984, s. 98.

  • 14 Agnieszka Maciocha

    1767–1770, za sprawą tłumaczeń pieśni Horacego29 pióra Ignacego Krasickiego, Józefa Epifaniego Minasowicza, propagował przestrzeń sielską, wyidealizowane wiejskie ustronie. W kreacjach natury obecnych na łamach „Zabaw Przyjemnych i Pożytecznych” dostrzec można wpływ sielanek Salomona Gessnera30 oraz Jeana Baptiste Gresseta31. Pejzaż idylli, obecny w periodyku w latach 1771–1772 oraz 1774 i 1776, to obraz natury zbudowany ze stałych elementów: gaiku, lasu, łąki z wijącym się strumyczkiem, ocienionej drzewami32.

    Odzwierciedleniem belle nature były ogrody francuskie, zwane geometryczny-mi, których pierwowzorem był Wersal. Starano się za wszelką cenę ujarzmić naturę, ukazując triumf własnego pomysłu nad jej wytworami. Jednak wkrótce przywódcza siła rozumu musiała ustąpić miejsca samej naturze rozumnej. Władza rozumu, po-zwalająca poznawać naturę, została w preromantyzmie utożsamiona z samą natu-rą. Maurycy Mochnacki pisał: „Jeśli naturze odbierzemy tę myśl – cóż pozostanie? Martwy, niepojęty przez nikogo porządek. Co być nie może. Bez tej myśli natura nie miałaby ani gruntu pod sobą, ani wewnątrz ujęcia i byłaby, jako obwód bez środka, albo jako grób ciemny, gdzie znikąd światło nie wpada”33. Natura rozumna posiadała świadomość istnienia tak samo jak człowiek. Nie była więc zależną od jego woli materią, ale siłą samodzielnie działającą.

    Natura – nierozcięta karta

    Obok przesłanek uznających rozum za ważne narzędzie poznania rzeczywisto-ści w czasopismach drugiej połowy XVIII wieku istniał nurt niewiary w możliwość zgłębienia tajemnic natury. „Nowe Wiadomości Ekonomiczne i Uczone” w 1759 roku wyrażały niemożność odkrycia natury: „Przestańmy, więc próżną karmić się nadzie-ją”34. Myśl o niemożliwości poznania całej natury zaistniała, obok kultu rozumu, w „Monitorze” z 1765 roku, w którym Ignacy Krasicki pisał: „Najbystrzejszy rozum ogarnąć sam nigdy nie potrafi wielości rzeczy, mnogości materii”35. Deklarację nie-

    29 O. Korytyński, Z Horacego, „Monitor” 1767, nr LXIV, 12 sierpnia, s. 509; tenże, Z Horacego, tamże, 1768, nr XVII, 27 lutego, s. 129; Z Horacjusza, tamże, 1769, nr LXXI, 6 września, s. 568; J. E. Minasowicz, Z Horacjusza, tamże, 1770, nr XX, 10 marca, s. 152–153; Z Horacego, tamże, 1775, nr LXXVIII, 30 września, s. 603.

    30 A. Naruszewicz, Dafnis, „Zabawy Przyjemne i Pożyteczne” 1774, t. IX, cz. 2, s. 253; tenże, Pacierz Staruszka (z Gessnera), tamże, 1770, t. I, cz. 2, s. 396; A. Naruszewicz, Oczekiwanie pasterza, tamże, 1771, t. III, cz. 1, s. 117.

    31 J. E. Minasowicz, Wiek pasterski, idylla z Gresseta, tamże, 1772, t. V, cz. 2, s. 242.32 Np. F. Gawdzicki, Pocałowanie, tamże, 1776, t. XIII, cz. 1, s. 24; tenże, Pasterka Filis i Tysys,

    tamże, 1775, t. XII, cz. 1, s. 33.33 M. Mochnacki, dz. cyt., s. 23.34 „Nowe Wiadomości Ekonomiczne” 1759, t. 1, cz. 4, s. 205.35 I. Krasicki, Najbystrzejszy rozum ogarnąć nie może..., „Monitor” 1765, nr II, 23 marca, s. 8.

    Przedruk ze „Spectatora”, za: Z. Sinko, dz. cyt., s. 48.

  • 15Idea natury w myśli oświecenia i preromantyzmu

    wiary w rozum i możliwość odkrycia zasad kierujących naturą należy wiązać z kon-cepcją natury – doskonałego dzieła Boga36. Człowiek napotykał na drodze pozna-nia przeszkody w postaci zwodniczych zmysłów, błędnych teorii, nieprecyzyjnych wniosków, co doprowadziło do zwątpienia w jego możliwości poznawcze. W „Mo-nitorze” z 1770 roku czytamy: „Natura ma skarby nieprzebrane, a życie ludzkie jest bardzo krótkie, aby je wszystkie nabyć i ogarnąć mogło”37.

    W „Zabawach Przyjemnych i Pożytecznych”, uznających postęp w naukach o naturze za ważne osiągnięcie epoki, pojawiały się też głosy zwątpienia w możli-wość całkowitego jej poznania. Jan Albertrandi pisał: „Przestań na tym, że najwyższa istność koniec tylko jeden zasłony naturę pokrywającej podnosi”38. Kilka lat później na kartach „Monitora” głos w dyskusji o niepoznawalnej naturze zabrał Wawrzyniec Mitzler de Kolof: „Jesteśmy jak w labiryncie, w którym pokazują się nam wszystkie zakręty39. Jan Jakub Rousseau pisał: „[...] ma się niemal wrażenie, jakoby natura po-wzięła środki, ażeby ukryć przed nami zgubny ten sekret”40. W romantyzmie myśl o niepoznawalności natury wzrastała: „Natura stawała się w ten sposób wielką księgą Ducha wypełnioną niepojętym dla człowieka hieroglifi cznym pismem”41.

    Niezmienne prawa natury

    Prawo natury, rozumiane jako sposób działania uniwersum, implikowało ide-alne zasady istnienia, które można było przenieść na reguły społeczne. Myśl ta narodziła się we Francji i szybko spopularyzowała w Anglii i Polsce. Ze sposobów działania natury wyciągano wnioski o powinnościach i „należytościach” człowie-ka, które jako pierwszy, w postaci „Tablic ekonomicznych”, przedstawił Francois Quesnay (1758 rok), lekarz badający obieg krwi człowieka. Naturę uznano za pod-stawę funkcjonowania społeczeństwa, a pracę wśród niej za esencję zasad gospo-darowania. Jako pierwszy w dyskusji o prawie natury zabrał głos Ignacy Krasicki na kartach „Monitora” w 1765 i ponownie w 1769 roku. „Monitor” jako pierwsze czasopismo polskie ukazywał innowacyjną teorię prawa natury, która zakładała oparcie działań człowieka na zasadach tkwiących w naturze, uznając: „Jak wiel-

    36 I. Krasicki, Przeciw scholastyce w fi lozofi i i nauczaniu, „Monitor” 1766, nr XVIII, 1 marca, s. 140. Artykuł został przedrukowany w „Monitorze” z 1780 r. Por. E. Aleksandrowska, Monitorowe autopowtórzenia, „Pamiętnik Literacki” 1963, z. 2, s. 493.

    37 J. E. Minasowicz, Uważając bowiem jak są nauki..., „Monitor” 1770, nr LXXVII, 26 września, s. 608. Tłumaczenie Myśli wybranych J. T. Oxenstierny, za: E. Aleksandrowska, Johan Turresson Oxen-stierna w Polsce, „Pamiętnik Literacki” 1959, z. 4, s. 471–498.

    38 J. Albertrandi, Obrona nauki, „Zabawy Przyjemne i Pożyteczne” 1772, t. VII, cz. 1–2, s. 90.39 W. Mitzler de Kolof, O błędzie niewiadomości..., „Monitor” 1775, nr XI, 8 lutego, s. 87, za:

    Z. Matuszewska, Z problematyki „Monitora”, „Pamiętnik Literacki”, 1959, z. 3/4, s. 268.40 J. J. Rousseau, Trzy rozprawy z fi lozofi i społecznej, przeł. H. Elzenberg, Warszawa 1956, s. 198.41 A. Witkowska, Słowianie my lubim sielanki, Warszawa 1972, s. 137.

  • 16 Agnieszka Maciocha

    ka jest dla ludzi praw potrzeba, żadna rzeczpospolita, nigdy bez niej nie była”42. Prawa natury, określane jako „głos natury”43, często były utożsamiane z „głosem serca”44, a nawet z instynktem. „Monitor” podkreślał istotę praw mających zna-czenie dla prawidłowego funkcjonowania społeczeństwa, ukazując prawa natury jako „pierwszą ustawę”45. Największą liczbę dyskursów na temat prawa natury za-wdzięczamy Wawrzyńcowi Mitzlerowi de Kolof, który w latach 1773, 1775 i 1776 przekonywał czytelników o istnieniu „statecznych”46, „prawdziwych”47 i trwałych zasad działania natury.

    Rozprawy drukowane w „Zabawach Przyjemnych i Pożytecznych” w latach 1770–1771, kiedy pismo redagował Jan Albertrandi, również podkreślały znaczenie „głosu natury” i praw natury48. U schyłku XVIII wieku Piotr Świtkowski, drukując w „Magazynie Warszawskim” rozprawy na temat praw działania natury, eksponował ich niezmienność: „[...] prawa fi zyczne nieprzełamaną moc mają w swoim biegu”49. Podobnie „Monitor Różnych Ciekawości” utwierdzał w przekonaniu, iż prawa na-tury cechuje odwieczność i niezmienne trwanie50. Człowiek, jako część natury, miał odkrywać jej prawa i podążać „drogą wskazaną przez naturę”51.

    Na początku XIX wieku przekonanie o stałości natury i jej praw było nadal żywe. Myśl o niewzruszonych prawach natury znajdziemy również u Hugona Koł-łątaja. Natura, mimo nieustannego ruchu, przemian, przekształcania bytów, trwała niezmiennie: „[...] sposób podług których zostają i utrzymują się wszystkie rzeczy nazywać będziemy prawem przyrodzonym”52. Prawo natury stanowiło wzór dla prawodawstwa, ponieważ było „nieodmienne, wieczne, powszechne, najdoskonal-sze”53. W działaniu natury dostrzeżono prawa stanowiące również podstawę relacji międzyludzkich. Prawo natury zamykało w sobie sposób doskonałego funkcjonowa-nia wspólnoty, opartej na szacunku i braterstwie, wzorowanej na zgodnym współist-nieniu różnorodnych elementów natury.

    42 Autor anonimowy, Każdy zna..., „Monitor” 1766, nr LXXXVI, 25 października, s. 667. 43 A. J. Jabłonowski, O potrzebie praw, „Monitor” 1766, nr LXXXVI, 25 października, s. 672;

    por. J. Szczepaniec, Metryka wydawnicza „Monitora” z 1763 roku, „Pamiętnik Literacki” 1966, z. 1, s. 188.

    44 Tamże.45 Pierwsza praw naturalnych ustawa, „Monitor” 1766, nr XV, 21 lutego, s. 114. Artykuł był prze-

    drukowany w „Monitorze” 1780, nr 76, s. 690–697; E. Aleksandrowska, Monitorowe autopowtórze-nia..., s. 494.

    46 W. Mitzler de Kolof, O rozmaitych stanach ludzi, „Monitor” 1775, nr XX, 11 marca, s. 155.47 Tamże, s. 155.48 J. Albertrandi, Mowa. Czy sama pełnienia powinność swojej miłość może być powodem do tak

    wielkich dzieł, jak żądza chwały, „Zabawy Przyjemne i Pożyteczne” 1771, t. III, cz. 2, s. 380.49 Autor anonimowy, Uwaga fi zyczna nad oceanem, „Magazyn Warszawski” 1785, t. II, cz. 1, s. 607.50 Autor anonimowy, Rolnictwo, „Monitor Różnych Ciekawości” 1795, t. IV, cz. XIX, s. 58.51 Tamże.52 H. Kołłątaj, Porządek fi zyczno-moralny, opr. K. Opałek, Kraków 1955, s. 22.53 J. K. Szaniewski, Wiadomości początkowe w nauce prawa, Warszawa 1817, s. 20.

  • 17Idea natury w myśli oświecenia i preromantyzmu

    Natura – łańcuch istnień

    Natura w wieku oświecenia zdobyła synonimiczne określenie „łańcuch ist-nień” albo też „łańcuch bytów”, co miało obrazować skłonność natury do łącze-nia i trwania w jedności wszystkich elementów. Myśl o uporządkowaniu wszyst-kich części natury na kształt łańcucha była bliska tomistycznej teorii „drabiny bytów”, w której każde istnienie miało swoje miejsce. Jednak, o ile fi lozofi a św. Tomasza zakładała wznoszenie się istnień od najmniej do najbardziej doskonałych, łańcuch istnień zakładał raczej układ horyzontalny, podkreślający ważność wszyst-kich części. Myśl o łańcuchu istnień można wywodzić z Arystotelesowskiej kon-cepcji równowagi w naturze, „dla wszystkich bowiem jest ustanowiony ład”54. W oświeceniowych czasopismach współistniała zarówno teoria drabiny, jak i łań-cucha istnień, a oba poglądy wpływały na defi nicję natury jako równowagi i po-rządku różnych istnień. Biskup warmiński Ignacy Krasicki stwierdzał: „Od naj-lichszego robaczka, aż do samego człowieka, ciągnie się łańcuch, którego ogniwa dziwnym opatrzności Boskiej zrządzeniem tak są spojone, iż zadziwiony nasz umy-sł”55. W tym samym roku w „Monitorze” pisał podobnie: „[...] a przez niedościgłe ogniwa, których my postrzec i złożyć nie umiemy, jednostajny łańcuch ogólnego działania”56.

    Ignacemu Krasickiemu bliska była koncepcja łańcucha istnień, który odzwier-ciedlał ideę gradacji. Nieco inaczej naturę pojmował Wawrzyniec Mitzler de Kolof, który pragnął widzieć w niej równość wszystkich jej części. Obie koncepcje natury--łańcucha istnień dzieliły tylko trzy lata od druku w „Monitorze”, ale ideowo były to dwie odrębne postawy.

    Koncepcja łańcucha istnień pokazywała miejsce człowieka w naturze, który raz zajmował miejsce uprzywilejowane, dzięki wywyższającej go władzy rozumu, raz stawał się częścią natury równą jej pozostałym elementom. „Widzimy nieskończoną mnogość rzeczy, które dziś są i które wzięte wszystkie razem składają wielki ten zbiór rzeczy, który my nazywamy światem”57 – pisał Wawrzyniec Mitzler de Kolof, umieszczając człowieka wśród harmonijnie działającej natury.

    Stanisław Staszic, tłumacz Epok naturalnych Georgesa Louisa Leclerca Buf-fona, znał dokładnie teorię łańcucha istnień. W Rodzie ludzkim pisał: „Wszystko połączone, wszystko nosi jedności piętno”58. Natura złączyła wszystkie swoje czę-ści: „Od człowieka, aż do proszku słonecznego nie tylko ciągnie się całe pasmo

    54 Arystoteles, O powstawaniu i ginięciu, O niebie, przeł. P. Siwek, Warszawa 1980, s. 77.55 I. Krasicki, O wielości..., s. 553. Przedruk ze „Spectatora”, za: Z. Sinko, dz. cyt., s. 63.56 Tenże, Rozważania o mądrości Stwórcy i niedoskonałości ludzkiego umysłu, „Monitor” 1772,

    nr LIII, 1 lipca, s. 416. Przedruk ze „Spectatora”, za: Z. Sinko: dz. cyt., s. 62.57 W. Mitzler de Kolof, Widzimy nieskończoną..., „Monitor” 1775, nr XLVI, 10 czerwca, s. 361,

    za: Z. Matuszewska, dz. cyt., s. 268.58 S. Staszic, Ród ludzki..., s. 10.

  • 18 Agnieszka Maciocha

    istot na kształt łańcucha spojonych, w którym jedno ogniwo zachodzi dokładnie na drugie”59. Łańcuch istnień utwierdzał w przekonaniu o istnieniu ponadracjonalnej więzi człowieka i natury. Maurycy Mochnacki dowodził: „Długi szereg jestestw rozdziela nieme głazy od rozumnego człowieka. Ale tę całą przestrzeń jedna linia przebiega [...]. Żadnego ogniwa w tym łańcuchu nie braknie”60. O związku wszyst-kich części natury zapewniał choćby kształt niezwykłego kwiatu, który wyłaniał się po rozłupaniu kamienia61. Człowiek, „ostatnie ogniwo łańcucha stworzeń”62, przynależał do natury. W myśli Maurycego Mochnackiego, podobnie jak wcze-śniej u Jana Jakuba Rousseau, więź między człowiekiem cywilizacji i naturą zosta-ła zerwana: „Coraz bardziej odstępując natury, wyszliśmy z powinowactwa, jakie niegdyś łączyło ściślejszym związkiem człowieka z innymi jestestwami organicz-nymi i nieorganicznymi”63. Natura w koncepcji preromantycznej to nadal łańcuch istnień, ale często człowiek czuł się wykluczony, pozbawiony praw uczestniczenia w odwiecznym porządku. Czując niepokój i „chorobę wieku”, widział siebie poza przewidywalnym i stałym działaniem natury. Jednocześnie natura stawała się bli-ska biegowi zdarzeń, a jej wzburzona forma przypominała o niepokojach historii, bo przecież „Tryb postępowania jednaki, toż w przyrodzeniu, toż w człowieku, toż w historii”64.

    Natura naturans – natura działająca

    Twórcy monitorowych dyskursów stawiali pytanie, czy natura tworzy i niszczy pojedyncze byty, czy też przekształca cząstki materii w coraz to nowe formy. Ignacy Krasicki w 1772 roku przekonywał czytelników o celowości procesów zaistniałych w naturze, podporządkowanych zasadzie tworzenia, trwania i niszczenia, gwaran-tujących harmonię natury. Paul d’Holbach w swoim dziele System przyrody pisał: „[...] przyroda pełna jest wędrujących zarodków, z których jedne rozwijają się, pod-czas gdy inne czekają, aż ruch umieści je w kręgach”65. Byty istnieją, funkcjonują, giną „dzięki układowi, tkance i pierwotnej energii”66. O trwałości mimo przemian upewniał Paul d’Holbach, jak również Wawrzyniec Mitzler de Kolof, który w jed-nym ze swoich artykułów dowodził: „Każda rzecz dąży do swego końca, i że to koń-ce szczególnie, chociaż nieskończenie między sobą różne, tak są mądrze rozporzą-

    59 H. Kołłątaj, dz. cyt., s. 393.60 M. Mochnacki, dz. cyt., s. 12.61 Zob. tamże, s. 15.62 Tamże, s. 25.63 Tamże, s. 21.64 Tamże, s. 28.65 P. H. Holbach, System przyrody czyli prawa świata fi zycznego i moralnego, Warszawa 1957, s. 55.66 Tamże, s. 55.

  • 19Idea natury w myśli oświecenia i preromantyzmu

    dzone i zjednoczone, iż wszystkie razem do powszechnego zbiegają celu”67. Natura, jako siła utożsamiana z przyciąganiem i łączeniem pojedynczych elementów, two-rzeniem wyższych, złożonych istnień, zawierała w sobie potrzebę przekształcania i jednostajnego działania. Transformacja bytów nie zawsze odbywała się spokojnie. Natura działała przez wznoszenie i gwałtowne burzenie form.

    Myśl o działającej naturze wpływała na sposób jej przedstawiania w sztuce. Ogród jako dzieło myśli człowieka miał utożsamić się z naturą, której siła kreacyjna nie mogła być tłumiona przez gust i projekty ogrodnika. Tak powstawały ogrody angielskie i preromantyczne. Jacques Delille pochwalał ruch, zmienność natury, jej siłę twórczą, a dał temu wyraz w swym słynnym dziele o ogrodach. Najpiękniejsze zakątki, zdaniem Jacquesa Delille’a, to te uwolnione spod władzy człowieka, peł-ne żywotności, a nawet chaosu. Do estetyki weszło pojęcie natury w ruchu, który stawał się synonimem działania natury rządzącej się własnymi prawami. Człowiek chciał widzieć prawdziwe życie, dlatego też Jacques Delille zalecał: „Najbardziej zaś, ile możności, niech będzie wszystko w poruszeniu”68. Przestano się bać au-tonomicznego życia natury, ciesząc się wszystkimi jej przejawami pozostającymi w nieustannym ruchu.

    O sile działającej natury przekonany był również Stanisław Staszic, który pi-sał o przemianach odbywających się według „przyrodzonej reguły” – zgodnie z ustalonym porządkiem. Natura „urządziła” „całą stworzenia ogólność”, wyzna-czając każdej cząstce określony kształt, istnienie i ginięcie69. Według Stanisława Staszica podstawowym prawem stało się odradzanie kolejnych elementów. Podob-nego zdania był Maurycy Mochnacki: „Natura działa bezprzestannie, wszystko co zewnątrz nas postrzegamy dzieje się, staje się, albo stało się, czyli przeszło do skutku przez działanie”70. Mochnacki obdarował naturę określeniem „w ruchu, czy-li naturans”71, „albowiem natura nie cierpi nic statecznego, nic nieruchomego”72. Czas odmierzany w przyrodzie cechował się nieskończonym ciągiem tworzenia i burzenia.

    Burza natury

    Uznanie dla dzikości natury, jej praw działania rodzi się w drugiej połowie XVIII wieku. Poemat o zagładzie Lizbony Woltera (z 1755 roku) wniósł do es-

    67 W. Mitzler de Kolof, Każde jestestwo..., „Monitor” 1775, 14 czerwca, s. 373.68 F. Karpiński, Ogrody poema przez Delille’a napisane roku 1783, [w:] tegoż, Dzieła wierszem

    i prozą, t. III, Warszawa MDCCCVI, s. 17.69 Tamże, s. 22; por. S. Staszic, O ziemiorództwie gór dawnej Sarmacji..., s. 10.70 M. Mochnacki, dz. cyt., s. 53.71 Tamże.72 Tamże, s. 68.

  • 20 Agnieszka Maciocha

    tetyki nowy obraz natury, w której „wszystko wojnę toczy”73, dając podstawy do dostrzeżenia w naturze dysharmonii i wpływając na kryzys myśli o doskonałym i dobrym świecie74. Eksponowanie żywiołów natury rozpoczęło się na kartach czasopism polskich za sprawą przekładów Ignacego Krasickiego z angielskiego „Spectatora”. Artykuły drukowane w 1772 roku w „Monitorze” pokazywały zmia-nę koncepcji natury. Obok rozległości widoku do pochwalanych kształtów natury wchodziła również nieregularna linia pejzażu. Ignacy Krasicki pisał w zachwy-cie: „Gdy wielkość widoku, piękność lub obfi tość towarzyszy, jako to na ten czas kiedy się morze gwałtownie wzburzy”75. Wzburzenie natury urastało do rangi po-żądanych form, poruszających wyobraźnię, intrygujących, zaskakujących. „Kla-sycystyczne opisy przyrody cechował umiar, spokój, łagodność. Nikomu nie przy-padała do gustu natura dzika albo opuszczona. Bano się burzy, huraganu, deszczu, unikano dróg zarośniętych i okolic skalistych”76. Czasopisma końca XVIII wieku, za sprawą przedruków dzienników podróży, ukazywały dynamiczne oblicze na-tury, zrywając z klasycystyczną ideą natury uładzonej. Fascynację wzburzonymi obrazami natury eksponował Piotr Świtkowski w „Pamiętniku Politycznym i Hi-storycznym”. W 1783 roku na łamach pisma znalazły się opisy szczególnych zja-wisk przyrodniczych, silnych trzęsień ziemi77, groźnych piorunów78, wybuchów wulkanów79. Było to tak interesujące, iż „Magazyn Warszawski” z 1784 roku zamieszczał rozprawy, których tematem były tajemnicze i gwałtowne zjawiska natury. Jedna z rozpraw poruszała problematykę siły tkwiącej w wyładowaniach atmosferycznych. Obok wyjaśnień, czym są wyładowania atmosferyczne, jak powstają, w rozprawie naukowej niespodziewanie znajdziemy opis eksponujący ich piękno80. Lata osiemdziesiąte XVIII wieku łączą się z niezwykle dużą liczbą opisów natury gwałtownej. Skąd taka zmiana w pojęciu piękna natury groźnej,

    73 Wolter, Poemat o zagładzie Lizbony, s. 15–16, cyt. za: B. Baczko, Filozofi a trzęsienia ziemi, [w:] Hiob, mój przyjaciel. Obietnice szczęścia i nieuchronność zła, Warszawa 2002.

    74 Tamże, s. 15–17.75 I. Krasicki, Ukontentowanie imaginacji, „Monitor” 1772, nr LVII, 15 lipca, s. 443. Tekst

    jest, zdaniem Z. Sinko, przedrukiem ze „Spectatora” Le Sp. V, 3. Z. Sinko, dz. cyt., Wrocław 1956, s. 63.

    76 E. Rzadkowska, Stosunek do przyrody, [w:] J. J. Rousseau, Nowa Heloiza, Wrocław 1962, s. XLI.

    77 Los okropny Messyny straszliwym trzęsieniem ziemi 5 lutego 1783 obalonej, „Pamiętnik Poli-tyczny i Historyczny” 1783, s. 315.

    78 Autor anonimowy, O groźnym piorunie zabijającym ludzi, „Pamiętnik Polityczny i Historyczny” 1783, s. 683.

    79 Autor anonimowy, Nowe a nadzwyczajne w naturze przypadki, „Pamiętnik Polityczny i Histo-ryczny” 1783, s. 435; Różne szczególności, tamże 1783, s. 443.

    80 Autor anonimowy, Piorun, „Magazyn Warszawski” 1784, cz. IX, s. 355. To zjawisko fascyno-wało tak bardzo, iż w 1785 roku temat był kontynuowany. Wnioski z wiadomości poprzedzających o pio-runach i przestrogi względem zachowania się podczas grzmotów, „Nowe Wiadomości Ekonomiczne” 1785, t. III, cz. I, s. 104.

  • 21Idea natury w myśli oświecenia i preromantyzmu

    dzikiej, nieujarzmionej? Zdaniem Ernsta Roberta Curtiusa elementy pojawiają-ce się w sztuce „są znakami zmiennej sytuacji duchowej, znakami tego, czego nie można uchwycić inaczej”81. Podobnie pisała Teresa Kostkiewiczowa: „Natura pełniła funkcję symboliczną, wzmacniając niejako i ugruntowując diagnozę od-niesioną do świata ludzkiego”82. Pejzaż gwałtownych żywiołów odzwierciedlał niepewność przyszłości i potrzebę zmian, które prowadziły do nowej romantycz-nej estetyki.

    Ucieczka od cywilizacji

    Natura, w przeciwieństwie do kultury, stała się przestrzenią przyjazną czło-wiekowi. Początkowo ucieczka do natury była przeniesieniem człowieka w krainę gesslerowskiej sielanki – ukwieconej, opasanej strumykiem, z przyjemnym cieniem drzew. Tylko na łonie natury „jestem tym, czego chciała natura”83 – pisał Jan Jakub Rousseau. Natura urastała do roli bliskiego człowiekowi bytu, który czuje, rozumie, potrafi ukoić ból, smutek, dzielić radość, jak przekonywał preromantyczny piewca jej uroków. W jego słowach znajdziemy wiele egzaltowanych metafor człowieka szukającego alternatywy dla cywilizacji, w której, jako szczególnie wrażliwy, nie odnajdował się.

    W połowie XVIII wieku żywa była myśl o naturze przynoszącej człowiekowi szczęście i spokojne życie. Uznaniem cieszyło się rolnictwo, jako praca zgodna z od-wiecznymi zasadami natury. Praca rolnika nabierała znaczenia niemal sakralnego. Józef Minasowicz na kartach „Monitora” pisał o rolnictwie. W jednym z dyskursów w usta bogini Cerery włożył pouczenie: „Szlachectwo prawdziwe na tym zależy, aby nic nie brać od nikogo, a czynić każdemu dobrze”84, pracując i czerpiąc „z płodne-go ziemi łona”85. Postaci natury-matki, natury-Cerery pełniły w czasopiśmienniczych dyskursach istotne funkcje, przekonując do podjęcia zachwalanych zajęć.

    Po rozbiorach Polski w rolnictwie upatrywano siłę umożliwiającą wzbogacenie kraju. „Rolnictwo w tak powszechnym przedtem zdawało szacunku, że nie tylko tych, którzy się nim bawili, ale nawet i tych którzy się tylko skłonnościami lub chę-cią ku niemu przychylali za szczęśliwych i dobrze myślących mniemano”86. Rolnik przy pracy, jako współdziałający z naturą, stawał się symbolem człowieka zespolo-

    81 E. R. Curtius, Topika, „Pamiętnik Literacki” 1972, z. 1, LXIII, s. 236.82 T. Kostkiewiczowa, Klasycyzm, sentymentalizm, rokoko. Szkice o prądach literackich polskiego

    Oświecenia, Warszawa 1979, s. 260.83 J. J. Rousseau, Przechadzka 2, [w:] tegoż, Marzenia samotnego..., s. 13.84 J. E. Minasowicz, Przypadki Melesichtona..., „Monitor” 1778, nr LII, s. 406.85 Tamże, s. 406.86 I. Krasicki, Pochwała profesji rolnika, „Monitor” 1766, nr XLI, 20 maja, s. 396. Przedruk

    w „Monitorze” 1779, nr 38, s. 286–293. E. Aleksandrowska, Monitorowe autopowtórzenia..., s. 492.

  • 22 Agnieszka Maciocha

    nego z prawem natury. Jan Starzyński z zachwytem pisał: „Gdybyśmy raz pierwszy widzieli wprzód i wstecz pracowicie krającego ziemię rolnika”87. Rolnik urastał do rangi rycerza, który w czasie niemożności walki zajmował się równie godnym zaję-ciem – uprawą roli. Klasyczna opozycja pług–miecz uległa zmianie. W mowie Myśl pewnego patrioty... czytamy: „Gdy to już ten duch powszechny rycerstwa, sam z sie-bie ustać musiał i w tym tylko został, którzy cali wojskowej subordynacji poddali się. Duch ten musiał i musi w inny się obrócić w tych wszystkich, którzy wojskowej nie odprawują służby. Został wtedy skoncentrowany w szukaniu korzyści z admi-nistracji, ekonomiki ziemiańskiej”88. Praca wśród natury była na tyle nobilitująca, iż wśród możnych narodziła się moda na poświęcanie się jej. Zalecanie pracy przy sadzeniu drzew i ich pielęgnacji – jako źródle bogactwa kraju, ale też przyjemności płynącej z obserwowania wzrostu natury – było podstawowym zadaniem obywatel-skim. Zajęcia ogrodowe wypełniały czas Izabeli Czartoryskiej, która pielęgnowała swój park, własny ogród założył także Ignacy Krasicki89.

    Kontemplacja natury

    Kontemplacja prowadziła do odkrycia zasad kierujących rzeczywistością. Człowiek, zachwycony jej przejawami, różnorodnością90, chłonął wrażenia i po-grążał się w zadumie, zwrócony ku naturze, zatopiony w niej jak mężczyzna na obrazach Friedricha. Rozmyślanie nad naturą, jej prawami, wymagało specjalnej oprawy. Wawrzyniec Mitzler de Kolof za konieczny warunek kontemplacji uznawał samotność. W „Monitorze” z 1776 roku pisał: „Wystaw sobie człowieka oddalone-go od wszelkiego zgiełku, uwolnionego od wszelkich przesądów i rozbierającego w samym sobie tą materię”91. Zwrócenie uwagi człowieka na naturę, obserwowanie jej stawało się możliwe tylko z dala od cywilizacji. Dla Jana Jakuba Rousseau ob-serwacja natury była „rodzajem namiętności wypełniającej próżnię po wszystkich innych już wygasłych”92. Spędzał całe dnie, aby „z bliska śledzić ruch i gry tych żyjących machin, by doszukać się czasem z powodzeniem ich ogólnych praw, ra-cji i celu ich różnorodnych struktur”93. Dochodząc do poznania zasad kierujących przejawami natury, człowiek poznawał siebie, odczuwał metafi zyczną jedność z jej

    87 J. Starzyński, Gdybyśmy raz pierwszy..., „Monitor” 1767, nr XIV, 18 lutego, s. 108.88 A. K. Czartoryski, Myśl pewnego patrioty względem potrzeby zaostrzenia ducha handlowego

    w Polsce, „Pamiętnik Polityczny i Historyczny” 1783, cz. III, s. 92.89 A. Aleksandrowicz, Ignacy Krasicki w sybillińskim panteonie, „Wiek Oświecenia” 2002, nr 18,

    s. 35–57.90 Zob. M. Paccard, dz. cyt., s. 404; M. T. Bourrit, Relacja z podróży..., t. III, cz. I, s. 579; P. Brydon,

    dz. cyt., s. 109.91 W. Mitzler de Kolof, Wiadomość..., „Monitor”, 1776, nr XXXII, 20 kwietnia, s. 256.92 J. J. Rousseau, Przechadzka 7, [w:] Marzenia samotnego wędrowca..., s. 105.93 Tamże, s. 103.

  • 23Idea natury w myśli oświecenia i preromantyzmu

    elementami. Był to nowy odbiór natury, nie tylko zmysłami, ale uczuciem i myślą, w którym natura była niemal świętością, mistyczną tajemnicą niepojętą dla rozumu. Widok natury działał na zmysły i jednocześnie poruszał duszę wrażliwego człowie-ka. Jan Jakub Rousseau w pełni rozumiał i docenił urok „tych rozkoszy, jakie daje czysta i bezinteresowna kontemplacja”94. Rodził się postulat obcowania z naturą dla samej przyjemności. Poznanie symbolizował już nie uczony z teleskopem, ale „sa-motny marzyciel” – była to postawa kreowana przez Jana Jakuba Rousseau. Punkt ciężkości przesuwał się od tego co „w samej naturze od Stwórcy Boga zamknięte, ku wielorakiej potrzebie ludzkiej służące”95 do piękna i wzniosłości natury. Woja-żer epoki przełomu w subiektywnych doznaniach, chłonąc piękno roztaczające się z Etny, Lodowni Sabaudzkich96, Wezuwiusza97, obserwując wzburzone nurty rzeki98, mówił o cichej kontemplacji. „Pośród ogromu natury materialność znika, myśl tylko występuje i działa, cała istność ludzka przybiera na siebie postać powagi, bo przed obliczem wielkości przyrodzenia nie przystoi czcza próżność i lekkomyślność”99, notował preromantyczny podróżnik Krystyn Lach Szyrma. Słusznie pisała o tym dą-żeniu do poznania natury Margaret Fitzgerald: „Kontemplacja dzieł natury przewyż-szała swoją wartością naukę wyniesioną ze szkół, kaprysy dumnych, bezsensowne odosobnienie próżnych”100.

    W ogrodach chętnie budowano świątynie dumania, organizowano zaciszne za-kątki, zakryte przed ciekawskimi. Ustronne miejsca, schowane altany, zakryte per-gole czy tajemne jaskinie były obowiązkowym elementem ogrodu przełomu XVIII i XIX wieku. Nowa romantyczna myśl odkryła, że dzika, wolna natura wzbudza w człowieku szczególny stan zadumy, kontemplacji, zamyślenia. Dostrzegając urok tęczy, grozę głębokiej przepaści, doznając zdziwienia zorzą polarną, człowiek epo-ki romantyzmu powie: „Tymczasem zostaje człowiekowi w pokorze patrzeć na to i dumać”101.

    94 Tenże, Przechadzka 2..., s. 13. 95 J. Łojko, Trzy pospolicie liczemy prawe sposoby zbogacenia..., „Monitor” 1767, nr XV, 21 lu-

    tego, s. 114. 96 Zob. Relacja z podróży..., cz. II, s. 579. 97 Zob. Uwagi względem Wezuwiusza, „Magazyn Warszawski” 1784, cz. II, s. 634. 98 F. J. Chastellux, dz. cyt., s. 293. 99 K. L. Szyrma, Anglia i Szkocja. Przypomnienie podróży roku 1820–1824 odbytej, t. 1, Warsza-

    wa 1828, s. 199.100 M. Fitzgerald, First Follow Nature. Primitivism in English Poetry. 1725–1750, Nowy Jork

    1947, s. 111.101 J. U. Niemcewicz, Podróże historyczne, Paryż 1858, s. 242.

  • Jacek Lyszczyna

    Wincenty Pol i romantyczne odkrywanie natury*

    Natura już od czasów starożytnych była jednym z najczęstszych motywów lite-rackich – opisy krajobrazu bywały nie tylko tłem akcji, ale i przekazem dla czytelni-ka, na przykład komunikatem o nastroju, uczuciach bohaterów czy narratora. Istotny przełom w podejściu do opisów natury nastąpił dopiero w XIX wieku, w epoce ro-mantyzmu. Zmienił się wówczas nie tylko typ pejzażu, budzącego zainteresowanie artysty, ale także sam sposób jego ukazywania czy opisu. Inny niż w epokach po-przednich jest charakter natury obecnej w romantycznych opisach pejzażu. Dawniej, poczynając od wieku XVI aż po osiemnastowieczny klasycyzm, sentymentalizm czy rokoko, pojawiająca się w opisach literackich natura była przede wszystkim bliska i przyjazna człowiekowi; najczęściej były przedstawiane ogrody, uprawne pola i łąki, niewinnie szemrzące strumyki. W romantycznej poezji pojawiają się na-tomiast nowe jakościowo elementy natury – groźne w swej postaci pejzaże górskie, wzburzone morze. Człowiek staje wobec niebezpieczeństwa, jak w sonecie Adama Mickiewicza Droga nad przepaścią w Czufut-kale:

    Zmów pacierz, opuść wodze, odwróć na bok lica,Tu jeździec końskim nogom swój rozum powierza1.

    Ale nawet w granicach swojskiego, dobrze znanego świata ta, wydawałoby się oswojona i przyjazna, natura staje się w pewnych momentach groźna, jak na przy-kład w balladzie Mickiewicza Świteź, gdzie utrzymany w poetyce uroku opis jeziora przechodzi w ostrzeżenie przed dziejącymi się tam nocą zjawiskami tajemniczymi i groźnymi:

    * [Artykuł prof. Jacka Lyszczyny wprowadza do naszego tomu drugie (historycznie później-sze) znaczenie terminu „naturalista”. To już nie „przyrodnik”, „badacz natury” – jak w I połowie XIX stulecia – a pisarz z ideowo-artystycznego kręgu Hipolita Taine’a. Sądzimy, że takie wyjście poza znaczeniowe granice, które wyznaczyli organizatorzy sesji „Wincenty Pol, natura i naturali-ści”, jest w pełni usprawiedliwione, co więcej – w swoisty sposób dopełnia tematykę konferencji i tomu.]

    1 A. Mickiewicz, Dzieła, t. 1: Wiersze, opr. Cz. Zgorzelski, Warszawa 1993, s. 249.

  • 26 Jacek Lyszczyna

    Świteź tam jasne rozprzestrzenia łona, W wielkiego kształcie obwodu,Gęstą po bokach puszczą oczerniona A gładka jak szyba lodu.[...]Tak w noc, pogodna jeśli służy pora, Wzrok się przyjemnie ułudzi;Lecz żeby w nocy jechać do jeziora, Trzeba być najśmielszym z ludzi2.

    Oświeceniowy ład natury, symbolizowany uporządkowanym układem ogrodów i parków, które w XVIII i jeszcze w początkach XIX wieku były ulubionym przedmio-tem opisów, zostaje w romantyzmie odrzucony na rzecz obrazów naturalnej dzikości i żywiołowej swobody w przyrodzie. W ten oto sposób romantycy zaprzeczali oświe-ceniowej wizji świata jako harmonijnie zbudowanej całości, której porządek i ład kryje w sobie jakiś nadrzędny zamysł. Romantyczna wizja natury odzwierciedla cha-rakterystyczne dla tej epoki pojęcia dialektycznej zmienności jako zasady świata i hi-storii – zgodnie z koncepcjami Hegla to właśnie ciągły ruch, dokonujący się w walce sprzeczności i przeciwieństw, miał być podstawową siłą kształtującą oblicze postępu.

    Charakterystyczne jest także ukształtowanie pejzażu romantycznego pod wzglę-dem zakresu widzenia – o ile w epoce oświecenia i wcześniej, w całej tradycji tak zwanej poezji ziemiańskiej, która w Polsce ukształtowała się w wieku XVI, mieli-śmy do czynienia z zamkniętym kręgiem otaczającego człowieka pejzażu, ograni-czającego się do pól, łąk, strumyka i co najwyżej skraju lasu, to cechą pejzażu ro-mantycznego staje się jego bezkres. Nie przypadkiem ulubionymi motywami natury były wówczas, obecne na przykład w cyklu Sonetów krymskich Mickiewicza, stepy, góry, morze, gdzie wzrok nie napotyka żadnych przeszkód.

    Wymowna jest także różnica dotycząca stosunku człowieka do natury. W oświe-ceniu literackie obrazy przedstawiały ją zawsze w postaci podporządkowanej czło-wiekowi, uładzonej jego ręką – była to zawsze natura mu bliska, swojska i bez-pieczna, przynosząca do tego wymierne korzyści w postaci darów zbieranych z pól, łąk i lasów. Modelem wzajemnych stosunków staje się tu bezwzględne panowanie człowieka nad naturą, będące dowodem triumfu jego rozumu nad siłami ślepych żywiołów, które mogą – i powinny – zostać podporządkowane celom i pragnieniom ludzkości. Tak jest na przykład w wierszu Adama Naruszewicza Balon, gdzie lot za pomocą tego nowego wówczas wynalazku traktowany jest jako przykład kolejnego zwycięstwa człowieka, który „zwalczywszy natury prawa”3, mógł spełnić – unosząc się nad ziemię – odwieczne marzenia ludzkości, dochodzące już do głosu w staro-żytnym micie Ikara. Nic dziwnego, że w dalszej części utworu sformułowana zosta-

    2 Tamże, s. 58.3 Z. Libera, Poezja polska XVIII wieku, Warszawa 1983, s. 162.

  • 27Wincenty Pol i romantyczne odkrywanie natury

    je, utrzymana w patetycznym tonie, pochwała ludzkiego rozumu i jego potęgi, po-zwalającej przeniknąć wszystkie tajemnice natury i podporządkować sobie jej moc, aby wykorzystać ją dla wspólnego dobra i postępu:

    Choć się natura troistym grodzi Ze stali murów opasem,Rozum człowieczy wszędy przechodzi, Niezłomny, pracą i czasem4.

    Natura w oczach romantyków odzyskała autonomię i niezależność – staje przed człowiekiem w całym swym majestacie, potężna i groźna, a jednocześnie piękna, nie-dająca się ujarzmić i podporządkować. Bo też to nie o ogrody czy pola już chodziło, lecz owe żywioły gór, morza czy stepów, wobec potęgi których człowiek czuł się bez-radny i mały, często doświadczając jednocześnie przeżyć z pogranicza mistyki.

    W wieku XVIII, zwłaszcza w utworach należących do nurtu poezji sentymental-nej, natura spełniała rolę tła rozgrywających się wydarzeń i uczuć głównych bohate-rów. Stąd też tak częsty schemat tzw. sielankowego pejzażu, w którym bohaterowie tkwili wśród wiosennego ogrodu pełnego kwiatów i śpiewu ptaków czy też w scenerii księżycowej nocy, gdy spotykali się pod jaworem, jak na przykład w sielance Fran-ciszka Karpińskiego Laura i Filon. Ten typ pejzażu współgrać miał z uczuciami boha-terów, a że tematyka sentymentalnych utworów dotyczyła zwykle miłości szczęśliwej, obywającej się bez burz, toteż i owa sceneria musiała być właśnie pogodna.

    W literaturze wieku XVIII i początków wieku XIX regułą jest albo prostota stylistyczna utworów sentymentalnych, albo wyszukane peryfrazy utworów z kręgu klasycyzmu i rokoka. Istotą peryfraz jest jednak ich jednoznaczność – każda taka „zagadka” miała zawsze jedno rozwiązanie, rzecz sprowadzała się więc raczej do swoistej gry słownej, którą czytelnik powinien był rozszyfrować. Inaczej w opisach romantycznych – najistotniejszą ich cechą stylistyczną jest metaforyczność, będąca zjawiskiem zupełnie innego rodzaju niż klasycystyczna skłonność do peryfraz. Me-tafora z natury swej jest wieloznaczna, nie da się jej zamienić na konkretną nazwę rzeczy czy zjawisk. I ta właśnie różnica – pomiędzy zagadką i tajemnicą5 – odzwier-ciedla najbardziej fundamentalną różnicę światopoglądową obydwu epok. Oświe-ceniowa wizja świata zakładała poznawalność wszystkich zjawisk, która miała być tylko kwestią czasu, toteż cała rzeczywistość pojmowana była w kategoriach stoją-cej przed ludzkością zagadki, mającej jednoznaczne rozwiązanie. Inaczej w epoce romantyzmu – tajemnica była strukturalną kategorią otaczającej człowieka rzeczy-wistości, poznawalnej tylko w pewnym niewielkim zakresie i nigdy do końca nie-dającej się poznać.

    4 Tamże, s. 163.5 M. Maciejewski, Narodziny powieści poetyckiej w Polsce, Wrocław 1970, s. 128–130.

  • 28 Jacek Lyszczyna

    Romantycy opisywali realistycznie swe doznania zmysłowe, koncentrując się na ulotnych nieraz wrażeniach w całej ich niepowtarzalności i odczuciu przemijania. Realizm ten widoczny jest także w tym, że romantyczny opis wiernie przekazuje te doznania wraz z ich zmiennością, jak np. w sonecie Mickiewicza Stepy akermańskie, gdzie podróż w momencie zapadającego zmierzchu ukazana jest w serii kolejnych obrazów, od widoku stepu w pełnym jeszcze świetle wydobywającym przed ludzkim wzrokiem wszelkie barwy i szczegóły krajobrazu, poprzez mrok, w którym błyszczą jeszcze tylko jaśniejsze punkty dalekiej przestrzeni, aż po całkowitą ciemność, w któ-rej człowiek zdany jest już wyłącznie na wrażenia słuchowe. Szczególnym przykła-dem tego subiektywnego odbioru – bo będącego przecież zapisem nie obiektywnej rzeczywistości, lecz właśnie odbieranych przez człowieka wrażeń – są także częste już w romantycznych balladach opisy złudzeń, jakim ulegają czasem zmysły.

    Opis oświeceniowy był z reguły schematyczny, nastawiony na pokazanie przed-miotu w jego najbardziej typowych zarysach, podczas gdy romantyków pociągało właśnie to co oryginalne, niepowtarzalne i indywidualne. I za tym kryły się od-mienności światopoglądowe – ludzi oświecenia interesowała przede wszystkim nie-zmienna natura rzeczy i zjawisk widzianych właśnie w kategoriach typowości i po-wtarzalności, podczas gdy romantycy, zakładając ich indywidualność, dostrzegali w nich za każdym razem przejaw jednostkowej egzystencji.

    Wskazując na różnice w spojrzeniu na naturę pomiędzy epoką romantyzmu a epokami wcześniejszymi, nie można pominąć jednego jeszcze istotnego kontrastu. Otóż w całej tradycji polskiej poezji opisowej czy, szerzej – ziemiańskiej, od czasów renesansu poczynając, w naturze dostrzegano przede wszystkim pożytki, jakie daje ona człowiekowi. Jakże inaczej wygląda opis rodzimego krajobrazu, pól i łąk we wspomnieniu narratora Pana Tadeusza, tęskniącego:

    Do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych,Szeroko nad błękitnym Niemnem rozciągnionych;Do tych pól malowanych zbożem rozmaitem,Wyzłacanych pszenicą, posrebrzanych żytem;Gdzie bursztynowy świerzop, gryka jak śnieg biała,Gdzie panieńskim rumieńcem dzięcielina pała, A wszystko przepasane jakby wstęgą, miedząZieloną, na niej z rzadka ciche grusze siedzą6.

    Bo też nie w kategoriach pożytku dostrzegany jest tu obraz natury, lecz w ka-tegoriach estetycznych – to jego pięknem zachwycają się romantycy, a nie korzy-ściami, jakie może czerpać człowiek z eksploatacji bogactwa natury. Zresztą jakie pożytki dostrzegać mogli oni we wspaniałości majestatycznych gór, ogromie mo-

    6 A. Mickiewicz, Dzieła, t. 4: Pan Tadeusz, czyli ostatni zajazd na Litwie, opr. Z. J. Nowak, War-szawa 1995, s. 11.

  • 29Wincenty Pol i romantyczne odkrywanie natury

    rza i nieogarnionej przestrzeni stepów? Mógł więc Juliusz Słowacki w taki właśnie sposób opisywać piękno zachodu słońca obserwowanego podczas morskiej podróży – jako wspaniałego spektaklu barw, który Bóg roztacza przed człowiekiem:

    Dla mnie na zachodzieRozlałeś tęczę blasków promienistą;Przede mną gasisz w lazurowej wodzie Gwiazdę ognistą...Choć mi tak niebo ty złocisz i morze, Smutno mi, Boże!7

    Także przestrzegana przez romantyków zasada kolorytu lokalnego zakładała ścisły związek pomiędzy krajobrazem a zamieszkującymi opisywaną krainę ludźmi oraz ich językiem i kulturą. Tak jak natura wpływać miała na charakter żyjących wśród niej mieszkańców, tak i ona sama świadczyła w jakiś sposób o nich. Przykła-dem mogą być Sonety krymskie Mickiewicza, w których orientalizm przenika każdą warstwę, poczynając od opisywanego w nich jedynego w swoim rodzaju krajobrazu, pojawiających się w jego otoczeniu ludzi, poprzez język nasycony charakterystycz-nym słownictwem, aż po określone cechy stylistyczne.

    Patrząc z tej perspektywy na dorobek pisarski Wincentego Pola, widzimy, że jego opisy natury są bardzo różne. Jako poeta często posługiwał się stereotypowy-mi, skrótowymi wyobrażeniami, jak chociażby w popularnym Mazurze czy Pieśni o ziemi naszej. Zupełnie inaczej wygląda to w jego prozie, relacjonującej wędrówki między innymi po górach, i w listach8, gdzie konkretność, a nawet zmysłowość opi-sywanych rzeczy i zjawisk, idzie w parze z daleko posuniętym estetyzmem, poczu-ciem piękna widzianej natury. Można też powiedzieć, że pisarstwem Pola rządziły dwie tendencje – był zarazem poetą i naukowcem, starającym się poznać, zrozumieć i opisać obserwowaną naturę. Tendencje te są widoczne także w jego prywatnych i przeznaczonych do publikacji zapisach prozą.

    Stosunek naturalistów do otaczającej nas przyrody nie byłby więc możliwy bez dziewiętnastowiecznych, romantycznych przemian w jej opisie, z realizmem i świadomością obserwowanych sprzeczności, pomiędzy którymi toczy się ukryta walka. Jeśli patrzymy na tę literaturę na tle pisarstwa Pola, zauważyć możemy, że stanowi jak gdyby syntezę tego, co jeszcze u romantycznego poety było wyraź-nie rozdzielone – postawy estety i postawy naukowca. Naturalizm miał ambicje połączenia walorów artystycznych opisu z rygorem naukowym. Myślę, że prze-miany te doskonale obrazują też istniejącą w literaturze ciągłość, z jaką mamy do czynienia wbrew tak częstym przecież deklaracjom nowatorstwa i zerwania z poprzednikami.

    7 J. Słowacki, Dzieła, t. 1: Wiersze, opr. J. Krzyżanowski, Wrocław 1959, s. 77.8 W. Pol, Listy z ziemi naszej, opr. Z. Sudolski, Warszawa 2004.

  • Małgorzata Łoboz

    Obserwacje natury i romantyczna podróżomania, czyli naukowe ambicje Wincentego Pola

    Poetyckie zapisy wrażeń romantycznych podróżników i krajoznawców, umie-jętnie łączących wiedzę o tradycji kulturowej z obserwacją krajobrazu ojczystego, wyrastały z głębokiego przekonania, że:

    Nasza ziemia nie w Litwie się kończy,Nasza rodzina przy Dniestrze, przy Wiśle,Gdzie płynie Warta, gdzie Karpaty dymią.

    Słów tych – wbrew pozorom – nie napisał Wincenty Pol, lecz Władysław Sy-rokomla w Podróży swojaka po swojszczyźnie (1858), kronikarskiej relacji wyzna-czającej niebanalną kategorię swojskości, oznaczającą nie tylko identyfi kację z pol-skością, ale z tradycją kultury szlacheckiej, napisanej niewątpliwie pod wpływem Pieśni o ziemi naszej. Przez literaturę romantyzmu krajowego ukształtowany został, analogiczny, ale zarazem polemiczny wobec tradycji wojażu kulturalno-obycza-jowego (którego strukturę wymodelowała konwencjonalna europejska grand tour Sterne’a, Goethego, Chateaubrianda, Byrona), model podróży wokół ziemi ojczy-stej. Ta indywidualna podróż do ziemi własnej, w sferze uzasadnień ideowych, łą-czyła się z romantyczną teorią narodowości, z przekonaniem o niepowtarzalności każdego kraju, o potrzebie kultywowania narodowości jako wartości nadrzędnej, a zarazem oddziaływania odrębnego charakteru narodowego zakorzenionego w zie-mi, klimacie, pejzażu, w tradycji i historii kultury materialnej. Taką podróż do ziemi ojczystej praktykowali zarówno Wincenty Pol, jak i Teofi l Lenartowicz, Józef Igna-cy Kraszewski, Roman Zmorski, Włodzimierz Wolski, Ryszard Berwiński, Włady-sław Syrokomla. Główne elementy i etapy tej podróży wyznaczone były przez piel-grzymkę do źródeł, do gniazda, do kolebki państwowości polskiej (Gniezno, grody Mazowsza nad Wisłą, Kraków), wyprawy do miejsc świętych historii, hołd składany na grobach bohaterów (Kraków i Wawel, Warszawa, zamki polskie, ruiny i budowle historyczne), wędrówki lub żeglugę „z biegiem Wisły”, odwiedziny Tatr i Bałtyku oraz opis regionów kresowych, wreszcie – odkrywanie miejsc osobliwych o niepo-wtarzalnym kolorycie (Wieliczka, dolina Prądnika, przełom Dunajca).

  • 32 Małgorzata Łoboz

    Niewątpliwą cechą podróżopisarstwa romantycznego był paradygmatyczny zwrot ku uprzywilejowanym podróżom w głąb własnej historii i tradycji, do centrum narodo-wości, do wnętrza indywidualnej i zbiorowej tożsamości. Prawdziwym fi lozofi cznym celem tych wypraw stały się zatem podróże do źródeł kultury, obyczaju, charakteru na-rodowego. Impulsem istotnym do podjęcia tematu stała się Pieśń o ziemi naszej Pola, będąca wyrazem romantycznej postawy wobec ziemi, przyrody i ludu, stanowiąca dla kilku pokoleń młodzieży swoisty katechizm polskości, kanon emocjonalnego i este-tycznego romantycznego obcowania z ziemią polską, jej bogactwem i urodą.

    Naukowe natomiast intencje, towarzyszące Wincentemu Polowi jako autorowi Obrazów z natury, zostały jasno przez autora wyrażone we wstępie. Motywując za-miar niekonwencjonalnego przedsięwzięcia, łączącego dokumentaryzm z opisem literackim, zarzekał się, że „jeżeli ten Pamiętnik nie da im [czytelnikom] malowni-czego obrazu, to [...] względniejsi będą dla badaczów natury i nie zechcą ich mie-rzyć okiem turysty”1. Na pełne dwie serie Obrazów z życia i natury (opublikowane w czwartym tomie lwowskiej edycji Dzieł wierszem i prozą w 1876 roku) składa się dziewiętnaście obrazów (nierzadko poprzedzonych krótkimi epigramatami): stano-wiących opis podróży nad Bałtyk (Na lodach), w Tatry i na Podhale (Na wodach), na Litwę (Z puszczy), na Rugię (Na wyspie), w Karpaty (Na Beskidzie, Z Niskiego i Szerokiego Beskidu), na Podole, Wołyń i Ukrainę (Ze stepu), wspomnienie zimy spędzonej w zakopiańskich Kuźnicach (Z burzy górskiej), odwiedziny Żuław Wiśla-nych (Na groblach), opis żeglugi na Dniestrze (Pamiętnik o Dniestrze), wycieczki w okolice Krakowa (Z dobrych kątów), na Pokucie (Z Czarnego Lasu i Czarnej-Gó-ry), na Mazowsze (Puszczaki Mazowsza), w Gołogóry (Z czarnych lasów i zielonych borów). Konsekwentnie rozwijane zainteresowania geografi czne i przyrodoznaw-cze, ciekawość poznawcza, rzetelne studia eksternistyczne pod kierunkiem wybit-nych autorytetów (przede wszystkim Aleksandra Humboldta i Karla Rittera; studio-wał też podręczniki Görana Wahlenberga i Georga G. Puscha) stały się w przypadku poety – dotkniętego przez niesprawiedliwe pomówienia o konformizm wobec wła-dzy – antidotum na wszelkie rozczarowania życiowe. Choć dysponował skromnym warsztatem badawczym – podjął niemal „pracę organiczną”, wierząc w doniosłą rolę posłannictwa naukowego.

    W jednym z listów do Antoniego Helcla swoje zainteresowania geografi czne motywował słowami:

    O sobie cóż Ci powiem? Straciwszy Cię przed sześciu laty z oczu, biłem się długo i z ludźmi, i z sobą, bo mi tej drogi nie stało, którą całe życie iść zamierzałem, pracowałem dla chleba, to budując, to gospodarząc drugim. Praca ta jednak nie zabiła czczości we mnie, podwajałem tedy usilność, pracowałem i więcej, i szczerzej, bom rozumiał, że spokój znajdę gdy się zeznaję – nic nie pomagało i dopiero choroba fi zyczna przyszła mi w pomoc; przebo-

    1 W. Pol, Na łodzi, [w:] Obrazy z życia i natury, seria II, t. 4: Dzieła Wincentego Pola wierszem i prozą, Lwów 1876, s. 247.

  • 33Obserwacje natury i romantyczna podróżomania, czyli naukowe ambicje...

    lałem parę lat w tym odrętwieniu. Poezja odstąpiła mnie, nie widziałem książki, nie wziąłem pióra do ręki, wszystkie i nowsze, i dawniejsze stosunki z ludźmi zerwały się, żyłem w od-ludnych górach, samotnie, spokojny. Widok tej natury i wyrozumiałość mej żony dla mnie uleczyła mnie, zatęskniłem wówczas do umysłowej pracy, lecz do czegóż miałem się wziąć? Wszystko, cokolwiek tylko styczność mieć mogło z przeszłością, obrzydło mi. Szukałem cze-goś innego, a czytając Humboldta i patrząc na góry, począłem pisać Geografi ę Polski. Z wol-na zgromadziłem karty i księgi do tego przedmiotu potrzebne i już wierzę w to, że rozpoczętą robotę ukończyć potrzeba i mam nadzieję, że ją skończę2.

    Jako prekursor badań geografi cznych i krajoznawczych, w latach 1849–1852 profesor katedry „geografi i powszechnej, fi zycznej i porównawczej” na Uniwer-sytecie Jagiellońskim, mianowany w 1865 roku na stanowisko „geografa krajowe-go”, a także członek (od 1872 roku) Akademii Umiejętności był autorem rozpraw geografi cznych: Kilka słów o wycieczkach naukowych, Rzut oka na umiejętność geografi i ze stanowiska uniwersyteckiego wykładu, Północny wschód Europy pod względem natury oraz Rzut oka na północne stoki Karpat, Obrazy z życia i natury. Wiedzę przyrodniczą czerpał od zaprzyjaźnionych botaników: Aleksandra Zawadz-kiego i Hiacynta Jana Kantego Łobarzewskiego. Korzystał ze zbiorów kartografi cz-nych Gwalberta Pawlikowskiego w Medyce, otrzymał wykaz źródeł mineralnych od chemika Teodora Torosiewicza, wykorzystywał notatki Żegoty Paulego i prowadził korespondencję z Józefem Van-Royem, przekazującym mu wyniki badań meteoro-logicznych, co poświadczają listy do żony, Kornelii Polowej:

    I tak powiem Ci, uważają mnie niektórzy literaci i nieliteraci za renegata, że pracuję w zawodzie nauk przyrodzonych i nasyłają na mnie nudne obywatelstwo, protestując przeciw pisaniu Geografi i, a żądają, żebym pisał wiersze, a jak dawniej poczciwemu Kamińskiemu3 zarzucali że jest apostołem ciemnoty, kiedy się wziął pierwszy do fi lozofi i, tak powiadają dziś, iż nauki przyrodzone mają jedynie na celu korzyść materialną, są wręcz przeciwne i nieprzyjazne narodowym dążnościom. Wysłuchawszy nabożnie tej nowej dla mnie nauki, udałem się na konsultacje do pana marszałka przed parą dniami, a z nim razem do konsyliarza Van-Roy4.

    Z czcią prawdziwą przychodzi mi wymówić imię tego człowieka, który całe swoje życie poświęcił umiejętności. Będąc młodym chłopcem znałem go i bywałem w domu jego, przyjął mnie też z serdecznością starego przyjaciela, czyli raczej z uczuciem ojcowskim, dziękując, żem nie zapomniał o nim, winszując że chcę pracować w naukowym zawodzie dla kraju. Pokój jego wygląda tak samo jak przed laty, wszystkie ściany zajmują półki z książkami, glo-busy, karty, chronometry i zegary, za oknem są umieszczone wszystkie instrumenta potrzebne do meteorologicznych obserwacji, a na dużym, długim stole są pisma czasowe, dzienniki me-

    2 Wincenty Pol do Antoniego Helcla [Mariampol, 1840]. Cyt. za: Z. Sudolski, Listy z ziemi naszej. Korespondencja Wincentego Pola z lat 1826–1872, Warszawa 2004, s. 47.

    3 Chodzi o Jana Nepomucena Kamińskiego.4 Józef Van-Roy – radca guberni lwowskiej, swoje obserwacje meteorologiczne publikował przez

    30 lat na łamach „Gazety Lwowskiej”.

  • 34 Małgorzata Łoboz

    teorologiczne i gazety ułożone porządnie i on sam mało się odmienił i zaledwo by uwierzyć można, iż przez 40 lat piastował urząd publiczny czynnie i gorliwie5.

    Pol utrzymywał korespondencyjny kontakt z Aleksandrem Humboldtem, któ-remu przekazywał wyniki obserwacji przyrodniczych. Zetknął się z nim osobiście (także z Janem Ewangelistą Purkinim), gdy w 1845 roku Galicyjskie Towarzystwo Gospodarskie we Lwowie powierzyło mu misję nawiązania kontaktów z podobnymi stowarzyszeniami w Prusach. Wielce pomocne okazały się również kontakty nauko-we z Józefem Van-Royem, przyrodnikiem, który przez 30 lat na łamach „Gazety Lwowskiej” publikował wyniki obserwacji meteorologicznych oraz barometrycz-nych, i on to właśnie wyłożył mu podstawy meteorologii.

    Był przekonany o pożytkach naukowego zdobywania wiedzy o poznawanym świecie, przedkładanych nad przyjemność doświadczenia przeżyć zwykłej wyciecz-ki. Zamierzał zatem ukazywać prawdę o zwiedzanym kraju ojczystym, nie nudzić nią czytelnika i – jak wymagała tego konwencja naukowego zapisu podróży – nie absorbować sobą jego uwagi.

    W 1840 roku, krótko przed rozpoczęciem swej najdłuższej i najważniejszej po-dróży naukowej po Karpatach, Pol znalazł niezwykle cennego współtowarzysza, poznanego kilka lat wcześniej Hiacynta Jana Kantego Łobarzewskiego – z wy-kształcenia prawnika o przyrodniczych zamiłowaniach, autora nielicznych rozpraw naukowych, publikowanych w języku niemieckim6. Wyruszając wzorem roman-tycznych badaczy-podróżników, kierując się przekonaniem, że odkrywanie tajemnic natury jest rolą nie tylko uczonego, ale również artysty, wybrali się w podróż wozem konnym (z koleją żelazną po raz pierwszy Pol zetknął się podczas podróży na Śląsk w 1847 roku), a taki sposób odbywania podróży umożliwiał obserwacje regionu z szerszej perspektywy.

    Atmosferę tych podróży najlepiej wyraża refl eksja kierowana w jednym z listów do żony:

    Łobarzewski zbiera rośliny, a szczególnie mchy, których monografi ę zda się wypracuje kiedyś, a ja w wieczór dziennik spisuję, ma on zabawkę z przekładaniem i przesuszaniem roślin. Dwóch jest za mało w takiej podróży, zdałby nam się przynajmniej ktoś trzeci, byle jaki próżniak, co by myślał o jedzeniu i o piciu, ale na to trudno znaleźć ochotnika, bo przy najlepszych chęciach żyjemy chlebem, wódką, mlekiem i pięknymi widokami7.

    Stylistyka tych listów przypomina nieraz tekst profesjonalnego przewodnika tu-rystycznego lub studium krajoznawczego, w którym osobiste refl eksje przeplatają się z informacjami o topografi i terenu, osobliwościach etnografi cznych i przyrodniczych.

    5 Wincenty Pol do Kornelii Polowej [czerwiec 1840]. Cyt. za: Z. Sudolski, dz. cyt., s. 69.6 Zob. M. Mann, Wincenty Pol. Studium biografi czno-krytyczne, t. 1, Kraków 1904, s. 369.7 Wincenty Pol do Kornelii Polowej [siepień 1841]. Cyt. za: Z. Sudolski, dz. cyt., s. 82.

  • 35Obserwacje natury i romantyczna podróżomania, czyli naukowe ambicje...

    Jeden z listów ujawnia próbę sporządzenia nowej mapy Karpat.

    Pan Matkowski8 udzielił mi także dokładnej karty całej okolicy, którą sam zrobić kazał. A z tej karty i z wielu podobnych, które się znajdują w prefekturach, składamy z Łobarzewskim nową kartę gór, bo z każdą chwilą przekonywam się więcej, iż kartą Lisganika, którą za najlepszą mają, jest bardzo niedokładną, a nawet błędną. Tylko kontur rzek główniejszych jest dobrze podany, lecz kierunek gór i ich kształt jest bardzo fałszywie oznaczony9.

    W ciągu kilku lat wspólnie z Łobarzewskim przemierzyli Karpaty od Stryja i Oporu po źródła Wisły i Odry10, Tatry i Beskidy, górne dorzecza Dunajca, Raby, Sanu, Dniestru, Prutu, Białego i Czarnego Czeremoszu, Beskid Niski, Bieszczady, Gorgany, Czarnohorę, Karpaty Marmaroskie, wędrowali ku granicy galicyjskiej, węgierskiej i besarabskiej.

    Prekursorskie (w dziedzinie geografi i, hydrografi i, folkloru góralskiego oraz rozmieszczenia rozmaitych grup etnicznych11, fl ory i fauny) teksty Pola opierały się na obserwacjach regionów dotychczas nieprzebadanych. Ze szczytu Popadii w Gor-ganach zachwycał się rozległym widokiem nieograniczonej przestrzeni:

    [...] odkryła się naszym oczom niezmierzona przestrzeń kraju [...], a przerażającym był widok tej górskiej pustyni, którą zaledwie okiem objąć można było12.

    Odkrywca widoków wschodnich Karpat miał świadomość, że staje się „zdo-bywcą” terenów dzikich i niezagospodarowanych pod względem cywilizacyjnym, a to one właśnie najbardziej badacza-romantyka w tej przestrzeni fascynowały.

    Jako wnikliwy zbieracz „pieśni gminnych” zwracał uwagę na najdrobniejsze szczegóły regionalnej tradycji kulturowej, co niewątpliwie stawiało go w rzędzie prekursorów etnologii i etnografi i. Tak więc w swoich Obrazach z życia i natury, zwłaszcza w szkicu Z Czarnego Lasu i Czarnej-Góry, zredagowanym na podstawie rękopisu Kilka rysów do opisania Hucułów na Bukowinie – studium górali hucul-skich13, zaspokajał ciekawość poznawczą czytelnika, wspominając tereny nad Po-

    8 Chodzi o Józefa Matkowskiego, zasłużonego dla rozwoju przemysłu hutniczego w Galicji. 9 Wincenty Pol do Kornelii Polowej [Wełdzirz, wrzesień 1841]. Cyt. za: Listy z ziemi naszej..., s. 87.10 Zob. J. Babicz, Dziewięć wieków geografi i polskiej. Wybitni geografowie polscy, Warszawa

    1967, s. 234.11 Badania etnografi czne Pola, niejednokrotnie krytykowane przez L. Zejsznera, zawierają licz-

    ne nieścisłości merytoryczne, wynikające z niejednoznacznych kryteriów podziału na rody etniczne. Por. Z. Górka, Badania Wincentego Pola w Karpatach Polskich w zakresie geografi i społeczno-eko-nomicznej, [w:] Wincenty Pol jako geograf i krajoznawca, red. A. Jackowski, I. Sołjan, Kraków 2006, s. 134.

    12 W. Pol, Pamiętniki, oprac. K. Lewicki, Kraków 1960, s. 266.13 Na zainteresowania Wincentego Pola Huculszczyzną wskazuje Jan Andrzej Choroszy w stu-

    dium Huculszczyzna w literaturze polskiej, Wrocław 1991, s. 91–99.

  • 36 Małgorzata Łoboz

    prutem, uroczyska stepowej Bukowiny, pasmo Dżumaleu, karpacki trakt między Śniatynem a Czerniowcami, rozpoczynający się we wsi Berchomet i prowadzący w doliny Seretu i Suczawy, oraz tak zwany stepowy gościniec rozciągający się wschodnim pogórzem bukowińskim. Wypełniając misję przekazywania wartości poznawczych, a zarazem czerpiąc z wiedzy ludowej, Pol wzbogacił również termi-nologię geografi czną, na co wskazała Stanisława Niemcówna, podkreślając, iż autor Obrazów był pierwszym geografem, który zebrał nazwy ludowe poszczególnych regionów i używał ich w swoich wykładach geografi i ziem polskich.

    Jednocześnie był przecież romantycznym poetą, wrażliwym na mistyczny kult przyrody zainspirowany religijnymi interpretacjami natury (obecnymi w malarstwie niemieckiego romantyzmu), czerpiącymi z refl eksji Friedricha Wilhelma Schellin-ga, wskazującego, że „pięknem jest nieskończoność przedstawiona w formie skoń-czonej”14. W ten właśnie sposób nieprecyzyjny termin „malarskość” realizował się w gatunkach „obrazkowych”. Z jednej strony starano się odtwarzać realistyczną przestrzeń przedstawioną, z drugiej – nadawano jej cechy zmysłowe, zgodne z em-piryzmem potocznym15.

    Autor Obrazów (w późniejszych latach członek PAU) lubił otaczać się auto-rytetami naukowymi. Warto odnotować krótkotrwały epizod z Purkinim, z którym spotkał się we Wrocławiu w 1845 roku i w Cieplicach w 1847, gdzie pojechał dla poratowania zdrowia. W towarzystwie Purkiniego i jego synów odbywał wy-cieczki w Karkonosze, był niezmiernie zadowolony z możliwości wędrowania z uczonym, który podobnie jak on przejawiał naukowe podejście do uprawiania turystyki:

    Zwykle jedziemy do jakiegoś pewnego punktu, a dalej idziemy pieszo i to jest pierwsza lekcja praktyczna nauk przyrodzonych, którą pan Purkinie daje synom swoim pod niebem Gór Olbrzymich w tym pięknym gabinecie natury. Jest to niezawodnie najlepsza metoda naukowa i kto wśród żyjącej natury weźmie poświęcenie umiejętności, ten przylgnie z miło-ścią do niej, a zostawszy badaczem natury podsłucha jej tajemne głosy, nie wniesie trupich głosów do galerii żywych obrazów, nie oziębi ducha na długiej drodze analizy, lecz prze-zwycięży w sobie boleść anatoma i odda to z życiem, co z życia poszło i co żywe światu przekazać wypada16.

    Karkonosze (które utożsamiał z Sudetami) kojarzyły mu się z miniaturowymi Alpami17, jednak opisywał je ogólnikowo i bez emocji, ze zracjonalizowanym obiek-

    14 Cyt. za: J. Malinowski, Imitacje świata. O polskim malarstwie i krytyce artystycznej drugiej połowy XIX w., Kraków 1987, s. 163.

    15 Por. J. Bachórz, Poszukiwanie realizmu. Studium o polskich obrazkach prozą w okresie między-powstaniowym 1831–1863, Gdańsk 1972, s. 136–137.

    16 Cyt. za: Z. Sudolski, dz. cyt., s. 303.17 Por. M. Staffa, Wincenty Pol w Sudetach, [w:] Wincenty Pol. Prekursor krajoznawstwa i turysty-

    ki, Kraków 1997, s. 42.

  • 37Obserwacje natury i romantyczna podróżomania, czyli naukowe ambicje...

    tywizmem. Jacek Kolbuszewski, pisząc o pobycie Pola w Karkonoszach, wskazuje na przypisywanie doniosłego znaczenia Śnieżce jako ważnemu punktowi w środ-kowo-wschodniej Europie18. Pol, dostrzegając z najwyższego szczytu Karkonoszy zarówno Wrocław, jak i Pragę czeską, wizjonersko widział w nim punkt zetknięcia się granic obu narodów.

    Warto też wspomnieć o znajomości z Józefem Warszewiczem (założycielem ogrodu botanicznego w Krakowie), która rozbudziła w Polu wrażliwość na osobli-wości botaniczne. Nie ulega jednak wątpliwości, że uczonym, który w najwyższym stopniu ukształtował intelektualnie Pola – był Józef Kremer. Najbardziej spektaku-larnym świadectwem osobistych uzależnień autora Pieśni o ziemi naszej od poglą-dów pierwszego polskiego estetyka romantycznego jest krótka Autobiografi a, spi-sana w liście do Ksawerego Preka w 1840 roku, w której Pol zaakcentował epizody związane z fascynacją modnym ówcześnie heglizmem:

    1834 Poznałem Kraków i Józefa Kremera1835 Uczył mnie Kremer fi lozofi i Hegla w Zagórzanach [...]1832 Od poznania starego Krasickiego nabrałem trochę doświadczenia.Od poznania Kremera trochę ładu w głowie19.

    Pokłosiem pobieranych w Zagórzanach nauk Kremera stała się próba ustano-wienia własnej, realizowanej przez Pola konsekwentnie, metody opisu przestrzeni i krajobrazu.

    Perswazję „malowania z natury”, czyli szczegółowego odtwarzania „krajowi-doków”, Pol wyrażał wielokrotnie w tekstach paraliterackich i publicystycznych, uważając te postulaty za fundamentalny, inspirujący uczucia patriotyczne, warunek poznawania kraju:

    Trudno, żeby naród pokochał to, czego nigdy nie widział, żeby sądził o tym, czego nie ma. Idąc więc z dołu w malarstwie, potrzeba począć od tej natury, z którą naród wzrósł pospo-łu i pośrodku której żyje. Ta różność barw miejscowych, różnych okolic kraju naszego i tego całego planu, na którym naród swe dzieje rozwinął, jest istotną galerią widoków przypędze-nia na olbrzymią skalę. Potrzeba je tylko ująć w ramy, zbliżyć oku i umieć podchwycić tajem-ną ich mowę, głoski te pełne miłości, którymi rodzinna strona do swej dziatwy przemawia20.

    Stwierdzenia te, wypowiedziane w eseju O malarstwie i żywiołach jego w kraju naszym (1839), stanowią jedną z najważniejszych deklaracji programowych Pola. W dalszym wywodzie ujawnia się wrażliwość romantycznego poety, dostrzegają-

    18 Por. J. Kolbuszewski, Krajobraz i kultura, Katowice 1985, s. 134.19 Autobiografi a. List W. Pola do K. Preka [Zagórzany, 7 stycznia