wiersze rÓŻewicza nie tŁumaczone

40
WIERSZE RÓŻEWICZA NIE TŁUMACZONE KONKURS (10 WIERSZY + POEMAT) z tomu Wyjście słowa słowa zostały zużyte przeżute jak guma do żucia przez młode piękne usta zamienione w białą bańkę balonik osłabione przez polityków służą do wybielania zębów do płukania jamy ustnej za mojego dzieciństwa można było słowo przyłożyć do rany można było podarować osobie kochanej teraz osłabione owinięte w gazetę jeszcze trują cuchną jeszcze ranią ukryte w głowach ukryte w sercach ukryte pod sukniami młodych kobiet ukryte w świętych księgach wybuchają zabijają 2004

Upload: blakol

Post on 23-Dec-2015

250 views

Category:

Documents


4 download

DESCRIPTION

WIERSZE RÓŻEWICZA NIE TŁUMACZONE

TRANSCRIPT

Page 1: WIERSZE RÓŻEWICZA NIE TŁUMACZONE

WIERSZE RÓŻEWICZA NIE TŁUMACZONE KONKURS (10 WIERSZY + POEMAT)

z tomu Wyjście

słowa

słowa zostały zużyteprzeżute jak guma do żuciaprzez młode piękne ustazamienione w białąbańkę balonik

osłabione przez politykówsłużą do wybielaniazębówdo płukania jamyustnej

za mojego dzieciństwamożna było słowoprzyłożyć do ranymożna było podarowaćosobie kochanej

teraz osłabioneowinięte w gazetęjeszcze trują cuchnąjeszcze ranią

ukryte w głowachukryte w sercachukryte pod sukniamimłodych kobietukryte w świętych księgachwybuchajązabijają

2004

Page 2: WIERSZE RÓŻEWICZA NIE TŁUMACZONE

taki to mistrz

budzi sięrozgląda dokołaz rzeczy świata tegopowinno coś zostaćale co?

odfrunęły anioły

Trochę pijanysnem winemnapojony żółciąi octemstary poetausiłuje sobie przypomniećco miało pozostaćz rzeczy tego świata

poezja i miłośća może poezja i dobroćbezzębny przeżuwa słowadobroć chyba dobroći piękno?a może miłosierdzie?

oddala siężeby lepiej zobaczyć Warszawę

Tamta była piękna i złajej „siostra” dobra i brzydka

taki to mistrzco gra choć odpychazaciemnia aby wyjaśniać

zamyka oczy widzi stopy dwiegwoździem przebite

te odlatują z planety

Page 3: WIERSZE RÓŻEWICZA NIE TŁUMACZONE

serce podchodzi do gardła

w roku 1945w październikuwyszedłem z podziemia

zacząłem oddychać

słowo za słowemodzyskiwałem mowę

zdawało mi sięże „Wszystko” układa siędobrzenie tylko w mojej głowieale na świeciew domu w ojczyźnie

razem z Przybosiem szukałemmiejsca na ziemirazem ze Staffem zacząłemodbudowę od dymuz kominarazem z profesorem Kotarbińskimgłosowałem „3 x tak”

studiowałem na proseminariumprofesora Ingardenawstęp do teorii poznaniaHume pomagał miw uporządkowaniu myśli

referendum zostało sfałszowane

odbudowa świątynipostępowała zgodniez planem i marzeniamiBóg zostawił mnie w spokojurób co chcesz jesteś dorosłypowiedziałnie trzymaj mnie za rękęnie zwracaj się do mniez każdym drobiazgiemmam na głowie dwa miliardy ludziza chwilę będę miał dziesięć miliardówpomogłem Ci w roku 1935przy rozwiązywaniu równańz jedną niewiadomą powiedział Bóg

Page 4: WIERSZE RÓŻEWICZA NIE TŁUMACZONE

z płonącego krzakaktóry zamienił się w popiół

wiek XXI skradał się jak złodziej

moja głowarozleciała się na cztery strony światana ścianie zobaczyłemnapis Mane Tekel Faresw Babilonie nóż na gardle człowieka

wieczny powrót…

Nietzsche jest znów modnywraca do Niemiec (i do Polski)drogą okrężnąprzez Paryżw kostiumie francuskiego filozofarumuńskiego pochodzenia

Zaratustra z okolic Naumburgatrochę polski szlachcictrochę Übermensch

pyta siebiematkęsiostrę

dlaczego jestem taki mądryodważny jedyny ukrzyżowany

najlepiej nie myśl o tymradzi mamazajmuj się swoimi Grekamialbo coś skomponuj

Siostra „liebes Lama”właśnie wróciła z Ameryki Południowejjest trochę zaniepokojona ale dumnaże brat trzyma się prostoi ma wygląd żołnierza (fast)„auch Magen und Unterleib in Ordnung“

Frycek wyszedł na dworzec kolejowy

Page 5: WIERSZE RÓŻEWICZA NIE TŁUMACZONE

z kwiatami ale bez tej wielkiej szabliz którą wybrał się do fotografai na wojnę (w roli „łapiducha”)

potem jak przystoi orłowiszukał gniazda na szczytachw Genui i okolicach„sono contento”pisał do domu

poczciwi mieszkańcy Genuinazywają go „il piccolo santo”„il santo”pożegnał z żalemideę wiecznego powrotugotuje sobie risotto maccaroni(bez cebuli i czosnku)karczochy z jajkami i pomidorydieta jest istotą filozofiito co się zjada wydala sięw formie myśli„die ewige Wiederkunft”

pytał Mamę co jedzą„zwykli” „prości” ludzieco je nasza biedota

„samotny Nietsche”nie znał „prostych” ludzinie stykał się z biedotą

nasi ludziemój Fryckujedzą od rana do nocy kartofletłuste mięsoświninęzalewają sznapsempiją luręktórą nazywają kawą

ach! Mamoi tak w koło wieprzowinękartofle lurękapustę kiszoną?

tak mało znam nasz ludjadałem zawsze w samotności

ale wszystkiemu winni sąprzywódcy Socjaldemokracji

Page 6: WIERSZE RÓŻEWICZA NIE TŁUMACZONE

Mamo…mężczyzna powinienbyć hodowany na żołnierzakobieta na żonę żołnierza

ze łzami w oczachrozstał się z ideąwiecznego powrotuzrozumiałże wieczne powroty do Naumburgato nic ciekawego

i klimat „nie ten” i kuchniai sąsiedzii siostra Lama i mamachoć kochanano i ciotki!czy orzeł może mieć ciotki?nawet jeśli są dobre i czułe

„das Meer liegt bleichund glänzend daes kann nicht reden“

co zobaczył Akwinata

Notatka na marginesieartykułu ks. Tadeusza Bartosia„Przedziwny światTomasza z Akwenu”

6 grudnia 1273 rokupodczas mszy doznaje przeżyciaktóre sprawia, że nie chce już pisać„Nie mogę już więcej pisać,widziałem rzeczy, przy którychwszystkie moje pisma są jak słoma”

Co zobaczył Akwinata?„widziałem rzeczy” powiedziałi przestał rozmawiać

jakie rzeczy?

Page 7: WIERSZE RÓŻEWICZA NIE TŁUMACZONE

Akwinata nie rozumiałkobiet dzieci i sztuki− tak mówią − może się bałmoże nie chciał zrozumieć

„widziałem rzeczy”

może zobaczył kobietę aniołaktóra rodzi dzieckoboga i odkupiciela

może zobaczył BogaOjca i Matkę

a może zobaczył kapłanakobietęktóry uśmiechał siędo niego zalotnie

a może zobaczył swojepoczęcie i narodziny

i zrozumiał że kobietanie jest błędem naturyale jest samą naturą

przez Arystotelesa czujępewien związek niezbyt jasnyz Tym Ojcem Kościoła

imponuje mi wagajego ciała ducha i rozumu

przypomina mi fizyczniedoktora Marcina Lutra

ten gatunek hipopotamówprzywrócił Kościołowi ciężar

Widzę ich ogromne ciałaktóre zanurzają sięw żywej wodziewiary nadziei i miłości

31 stycznia 2003 r.

Page 8: WIERSZE RÓŻEWICZA NIE TŁUMACZONE

na oczy Nieznajomej

cóż to za oczyzasnute cieniemnieprzytomneobudzone czujnezasnute snemwszystko jest w tym spojrzeniuskryte półmrok i tajemnicapłci i pulsujące w białejszyi stłumione krzykii westchnienie

siedzimy obok siebierośnie oddalenie i uśmiechco ginie po drodze do mnietrochę niedbały (śmieszny staruszek)roztargniony (zgubił okulary)pisze wierszykiale ja jestem starymłowcą motylii puchów marnychjuż jako dziecko i młodzieniecmiałem na opuszkach palcówpyłek z błękitnych skrzydełekwiecznie kobiecego

złowiłem twój uśmiechtrochę rozbawionyi spojrzeniejak lodu odpryskjak żelazorozpalone do białości

wiem jesteś jak polne kwiatymojej anielskiej młodościbławatki chabryodpływa z namidalekie polezamknięte oczy

Page 9: WIERSZE RÓŻEWICZA NIE TŁUMACZONE

z tomu zawsze fragment

W świetle lamp filujących

w świetle lamp filującychświat wyglądał inaczej

twarze żywych umarłychi śpiącychtwarze odwrócone

młode głowy ku sobieskłonione

w świetle lamp kopcącychczłowiek był zadomowionymocniej w radościgłębiej w troscecienie rozchwianeodchodziły wracały rosłysłowa były cieplejszecichszedom kołysał sięodpływał z trumną i kołyską

w świetle lamp filującychnieskończoność była skończonaczas był uchwytnyprzestrzeń zamkniętaw czterech ścianachwystarczyło zamknąć oczyaby znaleźć się

w czwartym wymiarzewystarczyło otworzyć drzwiżeby znaleźć sięw drodze do Emausspotkać Jezusa żywegoktóry jeszcze nie rozpoznanyjadł rybę pieczonąchleb plaster miodu

życie przeżywa sięidąc spotykając

w świetle lamp naftowychkiedy nakręcano zegary

Page 10: WIERSZE RÓŻEWICZA NIE TŁUMACZONE

pojawiły się na ścianie znakipoezja rysowana Bruna„Mane − Tekel – Fares”

o tych lampachprawie wszystko wiedziałpoeta z Drohobycza„prawie”bo wszystkiegonikt nie wieani o swoich narodzinachani o śmierci

kiedy myślę o nimi jego księdzewidzę gow świetle lampy kopcącejz rosnącym cieniemprzestrzelonej głowyna ścianie

klocek

W Śmiełowie

Ciastosia parzy kawęktórej zapach boskisnuje się po domupaństwa Kostołowskich

z dębu Mickiewiczazostał klocek

klocek

z którego wyrastaza oknem dąbmchami brodatywłożywszy pięć wiekówna swój kark garbaty

zamykam oczysłyszę skrzyp drewnianej podłogi

Page 11: WIERSZE RÓŻEWICZA NIE TŁUMACZONE

to do pana Mühlaskrada się nocąPani Konstancya

uśmiecham siębroń Boże nie myślęnic złegopotem… chciał Adamwejść do stanu duchownego

z dębu został klocektrzymam go na dłoniza oknem szumi dąb zielony

to żyje wielki Baublisw którego ogromiewiekami wydrążonymjakby w dobrym domiedwunastu ludzimogło wieczerzać za stołem

oddaję klocekzamykam dłońwychodzę

drogę mi przebiegłkot uczonyspada liście z drzewai czasu zasłony

z tomu szara strefa

budzik

jak ciężko jest byćpasterzem umarłych

co ruszżywi prosząabym napisał „coś” „drobiazg”o kimś kto umarłodszedł zasnąłspoczywa

Page 12: WIERSZE RÓŻEWICZA NIE TŁUMACZONE

a ja jestem ten co pisze żyjeżyje i znów pisze

niech umarli grzebią swoich umarłych

słucham „tykania” zegarato jest stary budzikwyprodukowany w Chinach(Shanghai − China)jeszcze za życia Wielkiego Sternikaktóry pozwolił kwitnąć stu kwiatomi sto szkół artystycznych wezwałdo współzawodnictwapotem była rewolucja kulturalna

mój budzik jest jak traktortrzeba go „kłonicą nakręcać”(pamiętacie to powiedzonko polskich

kołtunów pseudointeligentów ekonomów„gówno chłopu nie zegarekbo go będzie kłonicą nakręcał”chłopi już zapomnieli… ale „poeta pamięta”)nakręcam go jak Gerwazybudzik budzi mnie o piątejjest niezawodnyto stary chińczyk który kiwał głowąna wystawie sklepu kolonialnegonad blaszanym pudełkiem herbatybudzik kilka razydo roku budzi mniei przypomina że mamgdzieś jechać lecieć gdzieśna północ na południena zachód na wschódalbo że mam wstać o świciei skończyć jakiś „wiersz”hundert Blumen blühen(czerwoną książeczkęPrzewodniczącego Maokupiłem w Monachiumz przedmową Lin Biao)

ja poeta - pasterz życiazostałem pasterzem umarłych

Zbyt długo pasłem się na łąkachWaszych cmentarzy Umarliodejdźcie zostawcie mnie

Page 13: WIERSZE RÓŻEWICZA NIE TŁUMACZONE

w spokoju

to jest sprawa między żywymi

Tajemnica filozofa

„ich werde von Zeit zu Zeitzum Tier − da kann ichan nichts denken als anEssen, Trinken, SchlafenFurchtbar!“

wyznał tow swoich tajnych dziennikachfilozof

teraz egzegeci wydawcyhandlarze żywym towarem krewnisprzedaliczłowieka

zemściło się jegosłynne twierdzenie(domniemanie?)„Wovon man nicht sprechen kanndarüber muß man schweigen“

powiedzenie równie popularne i rozmytejak uśmiech Giocondyjak język który pokazałAlbert Einstein dziennikarzom

„5 września 1914 rokuleżę na słomie − na ziemi −

czytam i piszęna małym drewnianym kuferku(preis 2,50 kronen)”pisał filozof„dziś znów się o…”

tak mi ciężko − pisał filozof

Page 14: WIERSZE RÓŻEWICZA NIE TŁUMACZONE

Boże zmiłuj się nade mnąjestem robakiemale z pomocą Bożą zostanęczłowiekiemi pisałże musi sobie odebrać życie

piekielne przeżywam męki

Boże niech ten kielichmnie ominiemyśl zasnęła w głowiepisałfilozofpotem pisał że się boi

a teraz źli ludziesprzedali filozofai jego wielką tajemnicęże się o…jak chłopiec albo rekrutjak milion sto milionów chłopcówto wszystko jest straszne i śmiesznejak tygrys w cyrkualbo małpka która onanizuje sięw ogrodzie zoo

na oczachswoich wielkich braciz ginącego gatunku„Homo sapiens”

ochotnik Wittgensteinsłużył na stateczku „Goplana”stateczek ten pływał jeszczemiędzy Krakowem i Sandomierzempo drugiej wojnie światowejkiedy byłem studentema może mi się to tylko śniło?„Goplana” z wielkim kołem łopatkowym

Der Wachtschiff „Goplana”

In KrakauTrakl vor wenigen Tagengestorben ist

Page 15: WIERSZE RÓŻEWICZA NIE TŁUMACZONE

poemat z tomu Wyjście

tempus fugit(opowieść)

Mroźną mieliśmy podróżToż to najgorsza w roku porana wędrowanie, na tak daleką wędrówkęOgniska nocne gasnące, bezdomnośćte miasta wrogie, grody nieprzyjazne,te wioski brudne a drożące się…„czyli nas wiodła tak daleka drogapo Narodziny, czy po Śmierć?”

pustelnia brata Ryszardapołożona na wysokościachczwartego piętrawykuta jest w stoku Góry Betonowejza oknem Stepy Akermańskietysiące domowych ogniskzapala się i gaśnie

pustelnia brata Ryszardajest niedostępna dla bałwanówpewnegogatunku literatów „artystek”

przed końcem światapielgrzymuję z bratem Piotremna Akermańską Góręmors certa hora incerta

w tym roku wędrowali z namiKacper Melchior i Baltazarale drogi nasze rozeszły sięna ulicy Bonifacego (papieża?)

…mijamy Kaukaską pozdrawiamyPrometeuszabłądzimy w labiryncie ulicwreszcie jesteśmy na miejscumagicznym

Page 16: WIERSZE RÓŻEWICZA NIE TŁUMACZONE

(wszystkie miejsca w tym kraju są magiczne)

w koszu mechanicznymwciąga nas energia niewidzialnana siódme piętroopuszczamy się na czwartew między-czasie siła fatalnaprzerobiła nas − zjadaczy chlebaw anioły („lewe” − oczywiście!)

często w naszej wędrówcebłądzimyczęsto siła nieczysta strącanas na parterdo piwnicy a nawet do pralnipytamy tubylcówo pustelnię starcaZosimy „taki tu nie mieszka”odpowiadają nam mazurząca czy pan pani nie wiedząna którym piętrze mieszkaProfesor Ryszard Przybylskipatrzą na nas i mówiąże „o takim nie słyszeli”

po jakimś czasie stoimyprzed kratą

krata unosi się i już siedzimyw celi śmierci nr 20która jest (jak plaster miodu)ulepiona z tysięcy książekuśmiechamy się milczymynie-wymownie

Ryszard podnosi do uchatrąbkę dłoni mówcie głośniejod wczoraj nie-dosłyszę

wymieniamy kilka zdawkowychsłów na temat aniołówktóre jako „byty subtelne” wcieliłysię w obrazy mistrza Jerzego z Krakowakilka takich subtelnych bytówotacza głowę brata Ryszardakiedy śpi snem nie-spokojnym

przespałeś bracie narodzinynowego Anioła StróżaŚwiętego Anioła Polski

Page 17: WIERSZE RÓŻEWICZA NIE TŁUMACZONE

widzę zdziwienie nie-dowierzaniena twarzy Ryszardajest już projekt pomnikafundacja nominacja jurorzystała się cisza jak makiem zasiał

Aniołystrąconesą podobnedo płatków sadzydo liczydełdo gołąbków nadziewanychczarnym ryżemsą też podobne do gradupomalowanego na czerwonodo niebieskiego ogniaz żółtym językiem

anioły strąconesą podobnedo mrówekdo księżyców które wciskają sięza zielone paznokcie umarłych

anioły w rajusą podobne do wewnętrznej strony udaniedojrzałej dziewczynki

są jak gwiazdyświecą w miejscach wstydliwychsą czyste jak trójkąty i kołamają w środkuciszę

strącone aniołysą jak otwarte okna kostnicyjak krowie oczyjak ptasie szkieletyjak spadające samolotyjak muchy na płucach padłych żołnierzyjak struny jesiennego deszczuco łączą usta z odlotem ptaków

milion aniołówwędrujepo dłoniach kobiety

są pozbawione pępkapiszą na maszynach do szycia

Page 18: WIERSZE RÓŻEWICZA NIE TŁUMACZONE

długie poematy w formiebiałego żagla

ich ciała można szczepićna pniu oliwki

śpią na suficiespadają kropla po kropli

W celi nr 20jestem najstarszym skazańcemsiedzę już 83 lata (podobniejak wszyscy żywi skazany jestemna dożywocie) − bez widoków nażycie wieczne patrzę w sufit

Ryszard i Piotr milcząile masz lat Rysiu? zagajamPiotr też ma swoje latapewnie przekroczył sześć-dziesiątkę?mam 69 mówi Piotr69 to liczba magicznaa nawet erotycznafigura

Piotr używa komórki maila kompiutera i wirusaon jeden umie prowadzićsamo-chóda także teatr Poza(poza czym Piotrze?) Piotr mówi z troskąże Hoene-Wroński sprzedał jakiemuś FrancuzowiAbsolut

patrzę na grzbietyksiążek (Mandelsztam Levinas…)

powoli otwiera się książkaza książkąPiotr mówi do Ryszarda„wiesz, Tadeusz powiedział mi dzisiaj− w zaufaniu − że teoria Kopernikabyła szkodliwa nie tylko dlakościoła, ludzieżyli na płaskiej nieruchomej Ziemii byli szczęśliwiwystarczy jeśli o obrotach ciał niebieskichwie wybrana grupa… kapłanów i polityków”Tu wtrąciłemproszę nie mów o tym ani Marysiani Hani ani Joli ani Ani… dla mnie

Page 19: WIERSZE RÓŻEWICZA NIE TŁUMACZONE

Ziemia była i jest centrum Kosmosuczłowiek jest jedynym stworzeniemktóre stworzyło Boga który stworzyłczłowieka

Ryszard przyłożył trąbkę do uchai wyszeptał

„mnich który liczył ziarnka zjedzonejw ciągu dnia fasoli, chociaż marzył o tym,aby stać się już teraz aniołem,w głębi serca przejęty był swoim ciałem”poruszyłem się niespokojniewe Vrsackiej elegii pisanej dlazmarłego poety Vasco Popy powiedziałem„chodźmy na obiad lubię fasolową zupę”

ale Vasco umarła Jugosławia została rozebranaikonom prawo-sławnymjeszcze raz wyłupiono oczyna Kosowym Polubób i fasola to moje ulubioneziarna nie-jedną miskę bobuzjadłem z Mistrzem Jerzym…fasolka po bretońsku… przysmaknaszej młodości…młodości podaj mi skrzydłaa nad martwym wzlecę światemrazem młodzi przyjaciele!

Ryszard i Piotr spojrzelipo sobie i na mnieja to on to ty ty to ja (odbiło mi się Levinasem!)zacząłem rozmawiać z Rysiemo Mandelsztamie i pani Nadieżdieo Annie Achmatowej o obozieprzejściowym Wtoraja Rieczkadosiadłem mojego konikamówiłem o Dostojewskimo uniewinnieniu Wiery Zasuliczo Placu Siemionowskimi o tym że byłem w zeszłymroku w twierdzy „Orzeszek”w celi Waleriana Łukasińskiego

na stole zjawiło się czerwone winochleb ser poprosiłem o wodęin vino veritas in aqua sanitasw winie prawda w wodzie zdrowie

Page 20: WIERSZE RÓŻEWICZA NIE TŁUMACZONE

zacząłem atakować Levinasaktóry staje się „modny” byłemzły… że zabrał mi„twarze” (sprawa do wyjaśnienia)

Piotr wie o co chodzi a naweto co się roz-chodzi…

Zaczęliśmy milczeć po milczeniuPiotr opisał nam scenęktóra „rozegrała się”przed wielu latyw paryskiej kawiarnimiędzy Jarosławem Iwaszkiewiczemi nieznajomą kobietąktóra siedziała samaprzy stoliku i płakałanikt się tym „zjawiskiem”nie interesowałbyć może była to modnakawiarnia egzystencjalistówczłonków „ruchu oporu”(ho! ho!)kolaborantówkobieta płakałanie ukrywała twarzy

Jarosław wstałpodszedł do kobietypochylił się nad niąmówił coś szeptał do uchaobjął ramieniem mówił dalej

kobieta przestała płakaćotarła łzy wyszła

Jarosław wrócił na swoje miejscei powiedział (do Piotra)

„kiedy ktoś płaczetrzeba go czasem dotknąćobjąć”

Wypiliśmy po kieliszkuczerwonego wina

pamiętacie − odezwał się Ryszardjak Nietzsche objął za szyjędorożkarskiego koniai zapłakał… to było w Trieście?

Page 21: WIERSZE RÓŻEWICZA NIE TŁUMACZONE

To było w Turyniei było inaczejwoźnica bił konia po głowieNietzsche objął torturowane zwierzęi zapłakałwenige Augenblicke spätertaumelte er von einem Gehirnschlag gerührt,zu BodenNietzsche wiedział że końnie będzie mówił banałównie będzie pocieszał

nad-człowiek i filozofszukał pociechy u koniaa nie u PlatonaRyszard: z czego się śmiejecie?Nietzsche zwariował ale co sięstało z koniem?ja wiem… koniazjedli Włosi onizjadają polskie konie a nawetskowronki (pisałem o tym w sztuceSpaghetti i miecz) trzeba ichEwangelizować… wszystkich…Moskwę… Rzym… Paryż…

mieliśmy rozmawiać o Boguprzypomniałemwiecie co odpowiedział Mickiewiczfrancuskiemu pisarzowiktóry zapraszał do swojego „Salonu”na rozmowy o Bogu?

„o Bogu przy herbacie nie rozmawiam”

przecież to dużo mądrzejsze niżpowiedzenie Nietzschego „Bóg umarł”

albo Dostojewskiego „jeśli Boga nie mato wszystko wolno”

Hora est… powiedziała do nas Cisza

Levinasa oddam Ci jeszczeprzed odlotem z Warszawy

Bóg jest modny Modny jest też absolutBoga zapraszają do telewizjiBóg Levinasa Bóg Bubera

Page 22: WIERSZE RÓŻEWICZA NIE TŁUMACZONE

Bóg Hegla Pascala BlochaHeideggera Rosenzweigawystępuje między Telenowelą argentyńską kawą i herbatą

Levinas myśli że Boga możnaodmieniać przez przypadkizamienili teologię na gramatykę

Levinas!Levinas o tym że musi umrzećdowiaduje się od Jankelevitschajeśli Bóg jest filozofia jest niepotrzebnafilozofia Heideggera i Rosenzweiga

Hora est… rozległo się milczenie(dalszego ciągu nie będzie)

ale Piotr poruszył wodęi zacytował Hegla szeptempo niemiecku…„es ist der Schmerz, der sichals das harte Wort aussprichtdaß Gott gestorben ist“

Konstancin - Wrocławstyczeń - marzec 2004 roku

Wiersze do tłumaczenia, wystawione na konkurs 26 maja 2013 r.

poeta emeritus

Czesławowi Miłoszowi

siada na ławcezdejmuje okularyzamyka oczy

przeciera okularyotwiera gazetę rozgląda się po świecieskłada gazetę wstaje

traci równowagępodpiera się laskączyta napisyna oparciu ławki

idzie mówi do siebie

Page 23: WIERSZE RÓŻEWICZA NIE TŁUMACZONE

rozmawia z umarłymipoetami

podchodzą do niegodwie kobietypytają czy czyta biblięczy wierzy w piekłokoniec świata raj na ziemi

uśmiecha się kiwa głowąna stare lata wolirozmawiać z ludźmiktórzy milczą

odchodzisiada na ławcepatrzy na chmury

wtedy przylatujekrukprzeciąga czarnym piórempo jego ustachzamyka jei odlatuje

1996 r.

w hotelu

skowronka słyszępod sufitem

na strunieczłowiek się kołyszeczarny

to taka byłajesień zimawiosnajesienina

wszystko dalekiejak mgławica

jak staroświeckamiłość do kobiety

której usta

Page 24: WIERSZE RÓŻEWICZA NIE TŁUMACZONE

przysiadły na dłoni poety

usta ulotnejak skrzydło motyla

nic nie trwa wieczniemija każda chwilapięknai straszna

Widziałem Go

spał na ławcez głową złożonąna plastykowej torbie

płaszcz na nim był purpurowypodobny do starej wycieraczki

na głowie miał czapkę uszatkęna dłoniach fioletowe rękawiczkiz których wychodził palecwskazujący i ten drugi(zapomniałem jak się nazywa)

zobaczyłem go w parku

między nagim drzewkiemprzywiązanym do palikablaszaną puszką po piwiei podpaską zawieszonąna krzaku dzikiej róży

ubrany w trzy swetryczarny biały i zielony(a wszystkie straciły kolor)spał spokojnie jak dziecko

poczułem w sercu swoim(nie pomyślałem lecz poczułem)że to jest NamiestnikJezusa na ziemi

a może sam Syn Człowieczy

chciałem go dotknąći zapytać

Page 25: WIERSZE RÓŻEWICZA NIE TŁUMACZONE

czy ty jesteś Piotr?

ale ogarnęło mniewielkie onieśmieleniei oniemiałem

twarz miał zanurzonąw kłakach rudej brody

chciałem go obudzići spytać raz jeszczeco to jest prawda

pochyliłem się nad nimi poczułem zepsuty oddechz jamy ustnej

a jednak coś mi mówiłoże to jest Syn Człowieczy

otworzył oczyi spojrzał na mnie

zrozumiałem że wie wszystko

odchodziłem pomieszanyoddalałem sięuciekałem

w domu umyłem ręce

* * *

mój krótki wierszczasem się wydłużadłużywymyka spod ręki

więc go przycinamprzeważnie u dołurzadziej od górybo w górze jest światłojest niebosą chmury

są kłopoty z końcemwiersz nie chce

Page 26: WIERSZE RÓŻEWICZA NIE TŁUMACZONE

się kończyćciągnie się dalej

nudzi marudzimnoży słowaswój koniec odwleka

co zrobić z tym końcem

utopić go w ciemnościna modłę Celanaalbo w kokardkę zawiązaćpiękną jak motylek

albo w puentęi tak zostawićna przynętę

Zwierciadło

po latach zgiełkuniepotrzebnych pytańi odpowiedziotoczyła mnie cisza

cisza jest zwierciadłemmoich wierszyich odbicia milczą

Rembrandtw powijakach starościbezzębnyprzeżuwa mnieśmieje sięodsłoniętyw Wallraf Museum

czemu nie zostałeśniemową malarzemNikiforem Krynickim

wyniszczone przez czas rysyrysują naszą wspólnątwarz

Page 27: WIERSZE RÓŻEWICZA NIE TŁUMACZONE

twarz którą widzę terazwidziałem na początkuale jej nie przewidziałemlustro ukryło ją w sobieżywe młode

teraz poczerniałemartweumierabez odbiciaświatłaoddechu

Od jutra się zmienię

To się zaczęło 28 września 1992 roku

Od jutra się zmienięTak! od jutra

a więc od jutrajest to postanowieniedo którego się przygotowaprzygotowywa… no! nie! tak nie możnadalej żyća także bliżej

a więc jest to postanowieniedo którego wprawdzie przygotowya raczej się przygotujęnie przygotuję tylko przygotowujęod wielu lat a nawet przygotowywuję się

i wreszcie dziś nieodwołalniepostanowiłemże od jutra się zmieniętak sobie postanowiłem dziśw nocypo przebudzeniu

przed zaśnięciem czytałemw książce tytułu nie pamiętama może to była księgaże można iść w dwóch kierunkachdobry: strona prawa przód i górazły: strona lewa tył i dół

Page 28: WIERSZE RÓŻEWICZA NIE TŁUMACZONE

ale dziś już za późnoaby stronę lewą zamienić na prawątył na przód też nie będzie łatwood biedy dół mogę zmienić na góręnawet leżąc w łóżkuprzyjdzie mi to łatwiejniż przy stole lub stolikulub na wieczorze poetyckim„przy świecach”pęknę ze śmiechu

i jeszcze czytałem w tej księdzeinne słowadobro złojasność ciemnośćmądrość głupotapiękno brzydotawysokość niskośćciepło chłódsiła słabość

autor może filozof a nawet proroknie pamiętam bo zasnąłemnapuszczał te słowa na siebieszczuł na siebie

z jego wysokiej gadaninywynikało żemuszę zło wymienić na dobrociemność na jasnośćgłupotę na mądrośćbrzydotę na pięknoniskość na wysokośćchłód na ciepłosłabość na siłę

jeśli tego nie dokonamto nigdy się nie zmienięna lepsze

ale przecież nie mogętego dokonać w łóżkuprzed zaśnięciem

ta zmianamusi się dokonać nie tylko we mniebo tego nikt nie zauważya jeśli nie zauważyto nie będzie wiedział że się zmieniłem

Page 29: WIERSZE RÓŻEWICZA NIE TŁUMACZONE

nawet ja sam mogęnie zauważyćże się zmieniłemz gorszego na lepsze

jakże daleko odbiegamod tematuwróćmy do naszych baranówwracam więcdo moich baranówdo czarnych baranówi do białych baranówi do pierwotnego tekstuz 28 września 1992 roku

zasypiam ze stanowczymnie-odwołalnym(proszę mi darować to dzieleniesłowa na dwie części ale to takie modnei głębokie heideg-gerowskielub hei-deggerowskie −Heide poganin Heide wrzosowiskoHeide postaćdürHeide − moor −Heide − angst heikel heilmoja składnia po przebudzeniuist nicht heideggerianisch)

a więc zasnąłemz postanowieniem że zmienię sięod jutra

ach! to słynne „się”u kogo gdzie kiedy do diabłanaczytałem siętyle mądrości na temat „się”już mi to bokiem wychodzia więc stało sięod jutra się zmienię

dziś jest już za późnoleżąc w łóżku nie mogę „się”zmienića przy tym to „się” zaczynamnie śmieszyć i moje postanowieniemoże się ośmieszyćnie można tego uczynićprzewracając się z lewego bokuna bok prawy

Page 30: WIERSZE RÓŻEWICZA NIE TŁUMACZONE

opanowały mnie poważne wątpliwościczy mogę się zmienić w łóżku

wstałem i usiadłem na krześleprzy biurku„tu się nowe życie rozpoczyna”

Vita Nuova

To się zaczęło 28 września 1992 roku(a dziś mamy już sobotę 7 listopada)a zaczęło się tak:powiedziałem (sobie)„od jutra się zmienię”wprawdzie „jakiś Głos”powiedział„czemu od jutrazmień się dziśteraz”

zawsze są dwie możliwościmożna się zmienić na lepszealbo na gorsze

oczywiście ja chciałem sięzmienić na lepsze

ale się nie zmieniłem

zamiast czytać Króla-Duchaoglądałem Dynastię

zamiast myśleć o zbawieniu duszyczytałem gazety

zdaje mi sięże już się nie zmieniędo końca życia

bo mamy już pierwsze dnilata 1993 rokua ja… (ale to już moja tajemnica)

Page 31: WIERSZE RÓŻEWICZA NIE TŁUMACZONE

na obrzeżach poezji

po stworzeniu wierszajestem wymiatanyusuwanyna obrzeża poezji

w sam środek życia

na starość zrozumiałemże świat jest „dziwny”ale życie nie jest snemwariata

ktoś − to było na początku −chciał mnie wyprowadzićz tego labiryntudaj tu rękę swojąi włóż w bok mója nie bądź bez wiarypowiedział do mnieale ja już zapomniałemkto to byłkiedy to było

po skończeniu wierszajestem wydalanyusuwanyna obrzeża poezji

na obrzeżach panujegorączkowe ożywieniezgiełk i zamieszaniekipi życie

tylko wnętrze poezjijest nieruchome puste

wejście do wnętrzajest otwartedla wszystkich

wyjścia nie ma

dlatego poeci szukającwpadają w pułapkę

na przynętę„piękno” „dobro ludzkości”

Page 32: WIERSZE RÓŻEWICZA NIE TŁUMACZONE

sława wieczory przy świcachoczy kobietlaury wstęgi wieńce

poeci gubią sięwpadają w obłęd w szałw politykęstają się tajnymi radcamimłodszymi szambelanami dworukamerlokajamiministramirzecznikami „prawdy”a nawet nie-rządusłyszą głosy syrenwyskakują z okienroztrzaskują się na brukujak muzyczne instrumentymłodzi nie wiedzągdzie się znaleźligdzie Krym gdzie Rzym(o! k…a! gdzie szmal?)poezja śpiewana i śpiewająca

pośredniczącmiędzy górą i dołemwykonuję od wielu latten zawóddo którego zostałem wybrany ipowołany„a który nazywa się poezją”

oddałem się z ociąganiem„tej najosobliwszejze wszystkich czynności ludzkich,jedynej, co służyuświadamianiu śmierci”

rzecz to trochę wstydliwabyć może nie nadawałem siędo niczego − byłem do niczego −miałem dwie lewe ręcedo dziś piszę tylko rękąręką stawiam literyoszczędzam na kropkach

moja ręka lewato mój anioł lewyten co nie wiedziałten co odlatuje

Page 33: WIERSZE RÓŻEWICZA NIE TŁUMACZONE

moja ręka prawato tylko narzędzie pracysłuży do ocierania potu z czołapisania wierszy

na obrzeżach poezjipod pokrywką śmiercisenty-mentalnejkipi życie i poezjapełna smakudobrego i złego

wietrzeje sól ziemisłowastają się bezdomne

1997

Statek widmo

dzień jest krótszyzegar słoneczny stoiw deszczu bez godziny

sanatorium wynurza sięz chmurjak olbrzymi pasażerski statek

kolumny czarnych drzewociekają wodą i światłem księżyca

sanatorium odpływaz listopadowymi mgłami

kołysze sięgaśnie okno za oknempogrąża w ciemnościwe śnie

tylko na dolepod ziemiąw starym piecu djabeł paliw „Piekiełku”

proszę się nie baćto tylko nocny lokalkawiarenka

Page 34: WIERSZE RÓŻEWICZA NIE TŁUMACZONE

zbawieni i potępieniz wypiekami na twarzachwylizują resztki życia

gorączka się podnosii wszystko wirujew tańcu śmierci„um die dunklen Stellen der Frau“

statek widmoosiada na mieliźnie

nic o tobie nie wiem

nie wiem kogo kochałaśnie wiem jakim byłaś dzieckiem

jesteś młodą kobietąmasz piękną twarzobiecujące oczyi usta które temu przeczą

nie wiem co śniłaś w nocygdzie byłaś dziś rano

spóźnionaz rumieńcem na twarzyzdyszanausiadłaś przy stoliku

pojawił się ktoś trzeci

młody mężczyznaw krzyczącym swetrze

jadłaś ze smakiem żureka może czerwony barszczykja byłem po obiedziepiłem herbatępalcem rysowałem sercana białej serwetce

Pani Mariadziś kończyła 92 lataopowiedziała mi wczoraj żespotkała w pociągu

Page 35: WIERSZE RÓŻEWICZA NIE TŁUMACZONE

Zofię Andriejewnę Tołstojwidziała cara Mikołaja i Rasputinanie wie do tej poryczy rewolucja październikowamiała sensprzecież inteligencja rosyjska byłanajbardziej postępowa w Europie− panie Tadeuszu, mówię to tylko Panu −i właśnie została pożartaprzez rewolucję− niech Pan nie zapomnio gazecie i mlecznych krówkach− napisałam artykuł o Białym małżeństwie„Kto się boi Różewicza”

pada śniegmyślałemże mi powiesz „do widzenia”ale Ty rozmawiasz na schodachz tym facetem

miałem ciężką noczły czarny dzieńmój syn usłyszał głosyzostał porwanybóg przyszedł do niego pod postacią światładobry spokojny chłopiecznalazł się w środkuKrzaka ognistego

Krwawiącszedłem przez ścianę śniegusłyszałem głos:„mein Vater, mein Vater, und hörest du nicht,was Erlenkönig mir leise verspricht?Sei ruhig, bleibe ruhig, mein Kind!In dürren Blättern säuselt der Wind…”

w tym mieściepo którym chodzi biały niedźwiedźw którym słyszę śpiew Kiepury„la donna é mobile”gdzie żyją białe niedźwiedziektóre piją wódkę i mówią „o kurwa!”a kiedy podnoszą paszczęwidzimy fioletowąjak denaturat twarzrodaka

Pozbawiony poczucia rzeczywistości

Page 36: WIERSZE RÓŻEWICZA NIE TŁUMACZONE

oblepiony mokrym śniegiemszedłem przed siebieszedłem na cztery stronyświata

i to już wszystkomoja daleka bliskai obcaaż do końca

ostatnia rozmowa

zamiast odpowiedziećna moje pytaniepołożyłeś palec na ustach

powiedział Jerzy

czy to jest znakże nie chceszże nie możesz odpowiedzieć

to jest moja odpowiedźna twoje pytanie„jaki sens ma życiejeśli muszę umrzeć?”

kładąc palec na ustachodpowiedziałem Ci w myślach„życie ma sens tylko dlategoże musimy umierać”

życie wieczneżycie bez końcajest byciem bez sensuświatłem bez cieniaechem bez głosu

Page 37: WIERSZE RÓŻEWICZA NIE TŁUMACZONE

luksus

wtorek 23 kwietnia113 dzień roku 2002

dzisiajmam dzień wolny

słucham jak pada deszczczytam wierszeStaffa i Tuwima

„Będę ja pierwszym w Polsce futurystą.A to nie znaczy, bym się stał głuptasem,Co sport z poezji czyni, i z hałasemUdaje maga…”

czytam kartkę z kalendarzaArcydzięgiel litworto znana już w starożytnościbardzo aromatyczna roślinaczy można sobie przypomniećsmak życiasmak dzięgielówki

słucham jak pada deszcz

na taki luksus nie mogąsobie pozwolićmożni tego światamuszą ściskać niezliczonespocone dłonie całować sztandarymuszą głaskać dziecipo główkach i staruszeczkiwycierać garnitury i twarzewycieraćfarbę z twarzyżal mi„wielkich” (tego świata)że nie mogą nikogougodzić pomidoremże nie mogągówniarzazłapać za ucho

dziękuję Boguże nie muszę ubiegać się o „głosy”idiotów

słucham deszczu

Page 38: WIERSZE RÓŻEWICZA NIE TŁUMACZONE

tak mało potrzebaczłowiekowido szczęścia

Kwiecień 2002 - lipiec 2003 r.

Elegia

Pamięci Cz.M.

za pięć dwunasta!

pytam siebiekiedy napiszesz Elegięo winie i chlebie

chciałem wykręcić się rymemi odpowiedzieć „w niebie”ale ze wstydu zapadłem sięw ziemię

od tego czasu żywot pędzę kretai nie pamiętamco to śpiewwino i kobieta

te czarne kopczykina zielonej łąceto jedyne pamiątkipo pracy bez końcato moje pomnikitęskniące do słońca

a co z nami?co z naszymi sporamiprzyjacielskimiTy zmarłeś więc nie pytaszco ze mną? pewnie odrzucę starąformę szatęi z Orfeusza zmienię sięw łopatę

Page 39: WIERSZE RÓŻEWICZA NIE TŁUMACZONE

Szkoda

nie przeczytałem do końca„Raju” mea culpa!nudziłem się w „Purgatorium”mea culpaTylko „Piekło” czytałemz wypiekami na twarzymea maxima culpa

Ezra Poundprzeczytał nie tylko całegoDantego i Konfucjuszaale i poetę z Predappio(la Clara a Milano!)którego uwielbiał

ten Pound to był wariat geniuszi męczennikJego umiłowany uczeńPossumpisał piękne wiersze o kotachnosił gustowne krawatyi był bardziej powściągliwy w słowachod swojego mistrzaotrzymał za to Nagrodę Nobla

Poundmiał racjęże nie darzył sympatiąkapitalistów i lichwiarzy

chciał wypędzić kupcówze świątynizałożono mu kaftanbezpieczeństwachodzi w tym strojupo Parnasiegdzie rozmawia z wielbicielemDanta Ariosta SchilleraKlopstocka Platenai Weiblingera…z poetą kompozytorem wodzemtłumaczem i autorem wierszaDie Wörte vom Brotz samym Benito Mussolinim!(dobrze ci tak! Ty głupcze poeto)

Page 40: WIERSZE RÓŻEWICZA NIE TŁUMACZONE

PSszkoda że Pound nie przeczytałMein Kampfzanim zaczął chwalićFührera