zoto i brz kamila - nsik · 2018-02-27 · ~ 1 ~ dwutygodnik spoŁeczno−kulturalny issn...

24
~ 1 ~ D W U T Y G O D N I K S P O Ł E C Z N O K U L T U R A L N Y ISSN 1506−2643 Nr indeksu 346632 www.nsik.com.pl e-mail: [email protected] Wychodzi 1 i 15 każdego miesiąca − Rok XX − Nr 5 (468) − 1 III 2018 r. − Cena 2 zł (w tym 8% VAT) lat 1998-2018 Źrodło: internet

Upload: others

Post on 09-Aug-2020

4 views

Category:

Documents


0 download

TRANSCRIPT

Page 1: Zoto i brz Kamila - NSiK · 2018-02-27 · ~ 1 ~ DWUTYGODNIK SPOŁECZNO−KULTURALNY ISSN 1506−2643 Nr indeksu 346632 e-mail: drukarnia@tenit.com.pl Wychodzi 1 i 15 każdego miesiąca

~ 1 ~D W U T Y G O D N I K S P O Ł E C Z N O − K U L T U R A L N Y

ISSN 1506−2643 Nr indeksu 346632

www.nsik.com.ple-mail: [email protected]

Wychodzi 1 i 15 każdego miesiąca − Rok XX − Nr 5 (468) − 1 III 2018 r. − Cena 2 zł (w tym 8% VAT)

lat1998-2018

Złoto i brąz Kamila

Źrod

ło: i

nter

net

Page 2: Zoto i brz Kamila - NSiK · 2018-02-27 · ~ 1 ~ DWUTYGODNIK SPOŁECZNO−KULTURALNY ISSN 1506−2643 Nr indeksu 346632 e-mail: drukarnia@tenit.com.pl Wychodzi 1 i 15 każdego miesiąca

~ 2 ~ Nr 5 (468)

Redakcja: 34-300 Żywiec, ul. Świętokrzyska 50A, tel./fax 33 861-20-54, www.nsik.com.pl e-mail: [email protected] Hieronim Woźniak – redaktor naczelny, Barbara Fryś-dzikowska – sekretarz redakcji, Mariusz Hujdus, jan Łuczak, kazimierz Semik

– redaktor prowadzący,danuta kaczor, adam kupczak, krzysztof Staszkiewicz, kazimierz Moskal, jerzy Talik, ks. andrzej Targosz – członkowie kolegium redakcyjnego, Teresa Harmacka – kier. działu reklam, agnieszka Loranc – skład i opracowanie graficzne.

Redakcja cZYNNa: czwartek 10.00 - 12.00. Materiałów nie zamówionych redakcja nie zwraca i zastrzega sobie prawo w razie ich wykorzystywania do dokonywania skrótów oraz zmian tytułów. Redakcja nie odpowiada za treść reklam i ogłoszeń. „Nad Sołą i Koszarawą” zrzeszona jest w Polskim Stowarzyszeniu Prasy Lokalnej (PSPL) w Krakowie oraz w Stowarzyszeniu Polskich Mediów (SPM) w Warszawie. WYdaWca: Drukarnia Akcydensowa Karol Gąsior, 34-300 Żywiec, ul. Świętokrzyska 50A, tel./fax (33) 861-20-54.

Jubileuszowy rok 2018, obchodzone 750. lecie Miasta Żywca – wywołują w pamięci wielu żywczaków, już seniorów, wspomnienia z obchodów 700. lecia grodu. Jednym z organizatorów tegoż historycz-nego Jubileuszu był Pan Adam Kupczak, sprawujący wówczas funkcję wiceprze-wodniczącego Miejskiej Rady Narodowej w Żywcu. Wydarzenia sprzed 50 laty wpisu-ją się w historię miasta, stanowiąc podwa-liny do obecnych obchodów.

Adam Kupczak, były kierownik Biu-ra Obywatelskiego Komitetu Obchodów 700. lecia wraca myślami do organizacji, kilkuletnich przygotowań, wspominając ludzi i przebieg jubileuszowych uroczysto-ści w 1968 roku.

– Znaczek pocztowy i stempel o treści 700 lat Miasta Żywca, dostępny na Głów-nej Poczcie w Żywcu na ul. Kościuszki, był wpisany w historyczne obchody jubileuszo-we – pokazuje i wspomina Pan A. Kupczak. – Filateliści przyjeżdżali z całej Polski, aby na kartce mieć ten stempel. Każdy radny, czło-nek Komitetu Obchodów otrzymał kopertę z imieniem i nazwiskiem, z okrągłą pieczątką „siedemset lat Miasta Żywca” – pozostała mi taka pamiątka. Wszystkie wyroby, na których dało się pisać, zawierały napis 700 lat Miasta Żywca. Wina, które szły dla marynarzy, piwa, serwetki z Solali...

Mnie, wiceprzewodniczącego MRN (od 1965) – wcześniej byłem etatowym I sekreta-rzem komitetu zakładowego partii w Fabryce Śrub – Adam Kawalec powołał na koordyna-tora obchodów 700. lecia. Nie było w kraju takiej sytuacji, aby w małych miastach, jak Żywiec, był etatowy wiceprzewodniczący MRN. Był tylko przewodniczący, jako jedna władza – ustawodawcza, zarazem wykonaw-cza, i sekretarz. Przewodniczącym był wtedy Franciszek Szlagór, nie mylić ze Szlagorem,

z Kobiernic, stolarz, dobry gospodarz, a se-kretarzem Albin Krajcarz (już nie żyją).

Cały zakres odpowiedzialności za organi-zację obchodów spoczywał na mnie.

Muszę o to zapytać, pierwszy raz w hi-storii Żywca miały miejsce takie obchody, o tak wielkim wymiarze. Przecież Pan nie miał w tym zakresie doświadczenia. Jak Pan sobie poradził, należało chyba dobrać grono ludzi...

– Po pierwsze, urodziłem się w Żywcu, na Wyszymieściu. Wie pani gdzie to jest? (Przed Śródmieściem – odpowiadam). Dzielnica Komorowskich, tereny jak się idzie do starostwa. Dobrałem ludzi, m.in.: Banasia – szewca, Wincentego Miodoń-skiego – kwiaciarza, Studenckiego – ro-dowitego żywczanina – malarza z ul. Sien-kiewicza, Antoniego Matlakiewicza – szefa Cechu. Wspierali mnie, byłem wtedy młody, a trzeba dodać, że miałem przyklejoną łat-kę, że jestem czerwony, a byłem normal-nym, myślę... przyzwoitym człowiekiem. Wracając do kompetencji – korzystałem z wiedzy o tradycjach, z materiałów o histo-rii miasta Żywca. Referat pomógł mi napi-sać polonista Kazimierz Kamiński – dyrektor „Ekonoma”, Stanisław Dobosz – historyk i Tadeusz Trębacz. Komitet Obywatelski powołała MRN, w sumie 41 osób, na czele z A. Kawalcem. Żyłem wówczas wyłącz-nie zbliżającym się jubileuszem. Powołano sekcje robocze, tj.: do spraw organizacji imprez, promocji: telewizja, radio, media. Sekcja do spraw inwestycyjno-komunal-nych od sześciu lat przygotowywała miasto do obchodów, najwięcej miała pracy. Zro-biliśmy taką promocję, że wszystkie wła-dze interesowały się obchodami. Również władze wojewódzkie pomagały. Wsparły nas też organizacje z licznych wówczas za-kładów w Żywcu.

700. lecie Miasta Żywca we wspomnieniach

ADAMA KUPCZAKA

Page 3: Zoto i brz Kamila - NSiK · 2018-02-27 · ~ 1 ~ DWUTYGODNIK SPOŁECZNO−KULTURALNY ISSN 1506−2643 Nr indeksu 346632 e-mail: drukarnia@tenit.com.pl Wychodzi 1 i 15 każdego miesiąca

~ 3 ~ Nr 5 (468)

Przygotowania do obchodów

Na dzisiejszym Placu Grunwaldzkim, wcześniej były stare budynki, wyburzono je i słusznie, gdyż trudno było wjechać na ulicę Handlo-wą. Wykonano płytę na Rynku, wcześniej były „kocie łby”. Daliśmy płyty granitowe. Obecna nawierzchnia to już trzecia wersja. Narożny budynek po lewej stronie przy wejściu do parku (obecnie jest tam pizzeria) wyburzyliśmy, zrobiliśmy parking, z przodu były kasetony i kwiaty. Wszystkie ulice główne dostały nowe nawierzchnie, bo były wszędzie wybrukowane kostką. Sprzyjały nam media, Gazeta Kra-kowska była przepełniona obchodami, pisali o Żywcu.

Trzeba było udekorować dzwonnicę... artysta plastyk zaplanował z wszystkich stron spadające biało-czerwone, teraz powiedzieli-byśmy banery, a u góry napis 700 lat Żywca z herbem miasta na środku. Spotkałem się z proboszczem dr płk kapelanem WP Meu-sem. Lubił jak zwracano się do niego – księże pułkowniku. Zgodził się, z uwagi na powołanie się na A. Matlakiewicza, który miał wielkie w Żywcu poważanie. Główna uroczystość rozpoczęła się w niedzielę, a wtedy jest suma, tak że doszliśmy z proboszczem do porozumienia i pierwsza msza była o godz. 9.00, a ostatnia o 18.00. Wykazał dobrą wolę, byliśmy bardzo wdzięczni.

Z okazji jubileuszu zorganizowane były Powiatowe Dożynki w ży-wieckim Parku, również w ramach obchodów na szeroką skalę do-szło do zjazdu żywczaków z całego kraju, przyjechały dwa małżeń-stwa z Ameryki.

Były imienne zaproszenia na uroczystą sesję w Młodzieżowym Domu Kultury, 14.09.1968 r., którą otworzył przewodniczący MRN Franciszek Szlagór i tam też wręczano odznaczenia państwowe dla zasłużonych działaczy.

Wspomnienia z uroczystości – 15 września 1968 roku

Kilka lat przygotowań i dzień najważniejszy – niedziela 15 września, godz. 11.00, uroczystości na Rynku przepełnionym mieszkańcami, całymi rodzinami. Wielkie zgromadzenie mieszkańców miasta pod protektoratem byłego premiera Józefa Cyrankiewicza. Najpierw część oficjalna – przemówienie przewodniczącego Obywatelskiego Komi-tetu Obchodów I Sekretarza KP PZPR Adama Kawalca, nawiasem mówiąc, wielkiego entuzjasty, pomimo, że nie urodził się w Żywcu. Nie było Cyrankiewicza, ale w zastępstwie był wicepremier Zenon Nowak. W swoim przemówieniu na zakończenie powiedział: Aby w następnych latach wybudować nowy szpital. Tego nie zapomnę – zaznaczył A. Kupczak. Chociaż to było południe, można było podzi-wiać piękne, świetlne iluminacje, wystrzelone lalki, misie, które chwy-tali ludzie. Było wesoło, radośnie. Na scenie występy artystyczne, lu-dzie się nie rozchodzili, nie pamiętam czy gołębie były wypuszczane, bo uroczystość bardzo przeżywałem. Po wiecu był obiad w Sali Lu-strzanej, spotkania i przyjęcia. Po raz pierwszy w tym dniu Dziady Ży-wieckie przekroczyły solny most. Wieczorem było przejście pod most na Sole i tam na moście kolejowym były pochodnie w formie napisu 700 lat. Zaświecili je z chwilą zbliżania się pochodu, a ja zapowiedzia-łem: „Uważam obchody 700-lecia za zamknięte” i zgasł świetlny na-pis. Ludzie śpiewali, szli spontanicznie, atmosfera była niespotykana.

Statek „Żywiec”

Wybudowano statek m/s Żywiec i to dzięki dużemu zaangażo-waniu nieżyjącego już posła Władysława Adamca, długoletniego dyrektora Odlewni w Węgierskiej Górce. Namówił ministra Pol-skiej Żeglugi Morskiej, żeby wybudować statek, drobnicowiec i nazwać go imieniem „Żywiec”. W ramach RWPG Polska budowała te największe statki, a te drobnicowce budowali w Warnie w Buł-garii, i tam go zwodowano 25.07.1967 r. w stoczni G. Dymitrowa. Tu jest zdjęcie statku m/s Żywiec przed wodowaniem. Matką chrzestną została Irena Kawalec, żona A. Kawalca, w delegacji by-łem również ja. Zagrano hymn polski na obcej ziemi, było to wyda-rzenie dla nas niezwykle wzruszające. Po 700. leciu było uroczyste podniesienie bandery, ale już w stoczni Szczecin. W kilku rejsach płynął z nimi poseł śp. Władysław Bułka.

Świetnie Pan zachował w pamięci, te wydarzenia, ludzi... – Mówią, że im więcej się ma lat, tym więcej się pamięta. Pan wiele wniósł. Jako świadek tych wydarzeń, koordynator wszystkich sekcji, pogłębił wiedzę o historycznych obchodach 700. lecia, ale proszę powiedzieć z kim warto by jeszcze porozmawiać? – Z organizatorów, oprócz mnie, żyje jeszcze tylko Antoni Rączka, mieszka w Nowym Sączu, podobno jest po operacji. Ale warto by porozmawiać z Tadeuszem Trębaczem.

Jerzy Latasz robi wystawę pamiątkową w Muzeum dotyczącą 700. lecia Miasta Żywca. I muszę jeszcze dodać, że wszystkie do-kumenty, materiały przekazałem do archiwum w Żywcu, obecnie w Bielsku-Białej.

Obchody 700. lecia Miasta Żywca były z inspiracji i inicjatywy Towarzystwa Miłośników Ziemi Żywieckiej w Żywcu. Adam Kup-czak otrzymał dyplomy: Za zaangażowanie i przyczynienie się do uświetnienia Jubileuszu i od MRN na okolicznościowej Sesji – Za organizację i przygotowanie uroczystości.

Serdecznie dziękuję za rozmowę.

B. Fryś-Dzikowska

Page 4: Zoto i brz Kamila - NSiK · 2018-02-27 · ~ 1 ~ DWUTYGODNIK SPOŁECZNO−KULTURALNY ISSN 1506−2643 Nr indeksu 346632 e-mail: drukarnia@tenit.com.pl Wychodzi 1 i 15 każdego miesiąca

~ 4 ~ Nr 5 (468)

Przejeżdżając często przez Oświęcim, zwró-ciłem uwagę na pięknie ukwiecone ronda dro-gowe. Na ten temat rozmawiałem z Marszał-kiem Województwa Śląskiego Wojciechem Saługą. Marszałek także jest pod wrażeniem pięknych kwiatów rosnących na rondach w mieście Oświęcim. W trakcie wymiany zdań na ten temat, zgodziliśmy się, że jest to jedno z najpiękniej ukwieconych miast na południu Polski. Przy niewielkich nakładach roboczo--finansowych, można uzyskać doskonały efekt finalny. Dobrze by było, żeby Pan Burmistrz upiększył Żywiec cieszącymi wzrok człowieka kolorowymi kwiatami i ogłosił hasło:

MÓJ ŻYWIEC – MIASTEM KWIATÓW.

ŻYWIEC – MIASTO KWIATÓW

Kącik biblioteczny Promujemy wydawnictwa o Żywcu i Żywiecczyźnie

Jerzy KoniecznyZiemia Żywiecka

Wydawnictwo ARTIBUS ET LUDIS Rycerka Górna – 2006

Przewodnik Jerzego Koniecznego „Ziemia Żywiecka” jest o tyle ciekawym ujęciem, gdyż łamie dotychczasowe stereotypy na temat przewodników, bo jak inaczej traktować np. Nicnie-robienie jako jedną z propozycji spędzania wolnego czasu.

Warto przypomnieć, że Jerzy Konieczny – posiadacz dwóch fakultetów (chemia i prawo), pełnił szereg odpowiedzialnych funkcji państwowych i naukowych, m.in. na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach oraz Wyższej Szkole Prawa i Handlu w Warszawie.

Wracając do przewodnika; książka składa się z trzech części: Miejsce na ziemi, Krajoznawstwo, Turystyka.Pierwszy z rozdziałów traktuje o położeniu i ukształtowaniu terenu, o przyrodzie nieożywionej i żywej, zawiera historyczne przemyślenia

i analizy – pod nazwa Zrozumieć Żywiecczyznę. Część II – Krajoznawstwo zawiera zestawy osobliwości oraz ciekawostek dotyczących Żywca i wszystkich gmin z Powiatu Żywieckiego.Część górska przewodnika zawiera połączenie przeszłości z teraźniejszością, a następnie rozdziały: Szlaki kołowe, Szlaki piesze oraz rozdział

Po sąsiedzku z odniesieniem do kilku grup górskich otaczających Żywiecczyznę, a nawet krótkiej reklamy przygranicznych rejonów Słowacji.Bibliografia książki licząca ponad 150 pozycji świadczy o ogromnej pracowitości i dociekliwości autora, a dla badaczy oraz miłośników

tematu stanowić może bogate źródło informacji.W części końcowej przewodnika umieszczono mapy turystyczne proponowanych tras wycieczkowych.W środkowej części książki umieszczona została wkładka z 24 kolorowymi fotografiami pana Jerzego, obrazującymi umiłowaną przyrodę

żywiecką, ciekawe zabytki oraz osobliwości.Przewodnik odnosi się co prawda do realiów z roku 2006, ale zawiera wiele uniwersalnych informacji przydatnych zapewne turyście piesze-

mu, jak i zmotoryzowanemu. Informacje znajdzie tu narciarz, kolarz, wodniak i pewnie każdy, kogo wędrówka po górach pasjonuje.Danuta Kaczor

Page 5: Zoto i brz Kamila - NSiK · 2018-02-27 · ~ 1 ~ DWUTYGODNIK SPOŁECZNO−KULTURALNY ISSN 1506−2643 Nr indeksu 346632 e-mail: drukarnia@tenit.com.pl Wychodzi 1 i 15 każdego miesiąca

~ 5 ~ Nr 5 (468)

Świetlica w Juszczynie w nowej odsłonie!19 lutego br. odbyło się oficjalne otwarcie świetlicy Domu Ludowego w Juszczynie, która dzięki dofinansowaniu firmy Żywiec Zdrój oraz

środkom z funduszu sołeckiego przeszła gruntowny remont. Zaangażowanie firmy w odnowienie ważnego dla mieszkańców miejsca spo-tkań, związane jest ze strategią „Dobry sąsiad”, zgodnie z którą Żywiec Zdrój wspiera rozwój miejscowości, w których znajdują się fabryki producenta.

Świetlica jest istotnym punktem na mapie Juszczyny. Pełni ona rolę lokalnego centrum kulturalno-towarzyskiego, w którym mieszkańcy mogą rozwijać swoje pasje oraz spędzać czas w sposób twórczy. Korzystają z niej przede wszystkim najmłodsi. Dzięki odświeżeniu placówki wszyscy uczestnicy zajęć będą spędzać czas w komfortowych warunkach, sprzyjających rozwijaniu umiejętności oraz nabywaniu wiedzy w wielu dziedzinach.

To miejsce niesie ze sobą niezwykłą wartość dla społeczności Juszczyny, ponieważ sprzyja aktywizacji kulturalnej zarówno tych najmłod-szych, jak i dojrzałych mieszkańców wsi. Cieszę się, że dzięki zaangażowaniu firmy Żywiec Zdrój przestrzeń wspólnego spędzania czasu zyskała nowe, lepsze życie – mówi Maciej Mika, wójt Gminy Radziechowy-Wieprz.

Dom kultury systematycznie odwiedza ponad 30 dzieci, które uczęszczają na zajęcia muzyczne, plastyczne, taneczne, a także biorą udział w warsztatach teatralnych oraz kulinarnych. Świetlica stanowi również stałe miejsce spotkań dla członków miejscowego Klubu Seniora „Wrzos”. W placówce planowane jest wprowadzenie nowych zajęć.

Jako firma odpowiedzialna społecznie, staramy się wspierać gminy, w których znajdują się nasze zakłady rozlewnicze. W ubiegłym roku odwiedziliśmy wiele miejsc wymagających remontu, jednak tutaj potrzeby były najpilniejsze: po pierwsze ze względu na stan, w jakim znajdowała się świetlica, po drugie ze względu na to, jak potrzebna jest ona mieszkańcom – przyznaje Przemysław Turski, dyrektor fabryki Żywiec Zdrój w gminie Radziechowy-Wieprz.

Prace remontowe trwały od listopada do końca grudnia 2017 roku. W ramach inwestycji odnowiono ściany i posadzki w salach za-jęć, wyremontowano korytarz, łazienki, a w jednym z pomieszczeń urządzono i wyposażono aneks kuchenny. Koszt inwestycji wyniósł ok. 70 tys. zł, z czego prawie 50 tys. zł pochodzi ze środków firmy Żywiec Zdrój. Dofinansowanie było możliwe również dzięki wsparciu funduszu sołeckiego oraz środkom gminy. Poza zapewnieniem środków na realizację inwestycji, firma zagwarantowała również dostęp do wiedzy specjalistów – pracowników spółki, którzy pomagali przy zaplanowaniu prac oraz oszacowaniu kosztów robót remontowych.

Martyna WęgrzynŻywiec Zdrój

Szacunkowe koszty nasadzenia i pielęgnacji kwiatów jednorocz-nych (obsada po przymrozkach 15 maja) w Oświęcimiu przedsta-wiam na podstawie cen z umowy zawartej z Zakładem Usług Komu-nalnych. Tak naprawdę koszty materiału roślinnego mogą się różnić w zależności od rodzaju nasadzanych roślin, no i oczywiście jakości materiału.Podaję więc szacunkowe koszty za 1 m2:– 50 zł – sadzonki,– 16 zł – przygotowanie terenu i sadzenie, gęstość sadzenia i ilość roślin zależy od rozsady,– 10 zł – plewienie przez cały sezon,– 90 zł – podlewanie przez cały sezon.Łącznie koszt roczny utrzymania za 1 m2 – 166 zł.

Jeśli nasadzenia mają być robione również wiosną, to koszty prak-tycznie są podobne, dlatego najlepsze są nasadzenia stałe, tj. krzewy okrywowe, byliny, trawy ozdobne, no i oczywiście piękne kolorowe róże (nowe sprawdzone odmiany, odporne na mączniaka, czarną plamistość). Koszty wykonania takich nasadzeń są podobne, ale są ponoszone tylko raz, a pielęgnacja jest o wiele tańsza. Najważniejsze jest zrobić coś fajnego, a już sprawdzonego, za mniejsze nakłady finansowe.

Bez odpowiedniej pielęgnacji i dobrego nawożenia, efekt będzie mierny. Musi się tym zająć ktoś kto to czuje i ma pojęcie o zieleni, który to kocha, a takich ludzi w Żywcu ma Pan Burmistrz wielu. Ważną rzeczą jest obsada takich miejsc jak: pasy drogowe, bo ludzie dziś więcej czasu spędzają w samochodach i ta zieleń widoczna jest w mieście na pierwszym planie, tym samym tworzy pewną wizytówkę miasta. Przy wjeździe do Żywca od strony Bielska-Białej (ładnie usytuowane rondo) można byłoby nad nim zrobić półkolistą konstrukcję z drutu w kształcie Łuku Tryumfalnego, wypełnioną ziemią, wraz z pięknymi kwiatami. W środku dwustronny napis ŻYWIEC – MIASTO KWIATÓW (wita, żegna). Przez ten fragment drogi szybkiego ruchu przejeżdża co dzień bardzo dużo samochodów. Dla kierowców tych samochodów będzie to znak rozpoznawczy Żywca i będzie cieszył przybyszów podobnie jak strój żywiecki.

Reszta pięknych architektonicznie rond miejskich, a nie wyeksponowanych należycie, należy dopieścić kwiatami. Tak jak to zrobiło miasto Oświęcim. Autorka pięknych projektów kwiatów w mieście Oświęcim, podziwianych przez odwiedzających to miasto gości z całego świata – Ilona Śmiechowska-Myrdka gotowa jest na zastosowanie w Żywcu swoich sprawdzonych projektów wraz podzieleniem się swoją wiedzą w tym zakresie. Poniżej część zrobionych zdjęć rond i skrzyżowań, jakie zapadły nie tylko w mojej pamięci, a które są wizytówką miasta Oświęcimia.

Marzyciel Kazik Żmija

Page 6: Zoto i brz Kamila - NSiK · 2018-02-27 · ~ 1 ~ DWUTYGODNIK SPOŁECZNO−KULTURALNY ISSN 1506−2643 Nr indeksu 346632 e-mail: drukarnia@tenit.com.pl Wychodzi 1 i 15 każdego miesiąca

~ 6 ~ Nr 5 (468)

PROSTO Z MOSTU

felieton 428

50 LAT MINĘŁO...Dokładnie 5O lat temu przeżywaliśmy

podobny horror jak dziś w stosunkach pol-sko-żydowskich czy polsko-izraelskich, jak kto woli. Pamiętam jak dziś, gdy w pierw-szych dniach marca byłem delegatem z ramienia żywieckiej organizacji Związku Młodzieży Socjalistycznej wraz z nieży-jącym już Władkiem Bułką na IV Zjeździe ZMS w Warszawie. Obrady odbywały się w gmachu Filharmonii Warszawskiej. Po raz pierwszy (i chyba ostatni) widziałem na własne oczy ówczesnych przywódców państwa polskiego, czyli Władysława Go-mułkę, I sekretarza KC PZPR, Józefa Cy-rankiewicza, Premiera Rządu Polskiego i Henryka Jabłońskiego, Przewodniczące-go Rady Państwa. Dla mnie, wówczas mło-dego człowieka, było to naprawdę duże przeżycie. Życzenia dla delegatów Zjazdu składał w imieniu władz Polski ówczesny Przewodniczący Rady Państwa Henryk Ja-błoński. Po wysłuchaniu referatu progra-mowego wygłoszonego przez Przewodni-czącego Zarządu Głównego ZMS Andrzeja Żabińskiego wspomniane wcześniej towa-rzystwo opuściło salę Filharmonii.

Myśmy nie do końca byli zorientowani co się właściwie w tej Warszawie dzie-je, gdyż skrócono nam obrady Zjazdu z trzech do dwóch dni. Dopiero późną nocą dowiedzieliśmy się o manifestacjach warszawskich studentów, którzy protesto-wali przeciw zdjęciu w Teatrze „Dziadów” Adama Mickiewicza w reżyserii Kazimierza Dejmka, gdyż władza, a właściwie cenzorzy z ul. Mysiej dopatrzyli się w tekście tego utworu elementów antyradzieckich. To dało pretekst ówczesnej władzy do ataku na ludność żydowską. Władysław Gomuł-ka, który w 1956 roku był traktowany jako „wybawiciel” narodu polskiego spod pano-wania władzy radzieckiej, za niecałe dwa lata dał upust swojemu antysemityzmowi, wyrzucając z kraju, delikatnie mówiąc, set-ki Żydów pochodzenia polskiego, albo jak kto woli Polaków pochodzenia żydowskie-go, oferując im bilety na Zachód, ale tylko w jedną stronę.

I już wtedy zaczęła się nienawiść Po-laków (nie wszystkich) do Żydów i od-wrotnie. Sam byłem świadkiem w czasie wycieczki do Danii i Szwecji, jak w Kopen-hadze wraz ze swoim kolegą weszliśmy do sklepu z pamiątkami, gdzie ekspedient

słyszący naszą rozmowę w języku polskim, również w czystym języku polskim, prawie że wyrzucił nas ze sklepu. Dopiero dłuż-sza rozmowa z tym młodym człowiekiem uświadomiła nam, że deportując ludzi po-chodzenia żydowskiego zrobiono im wielką krzywdę, gdyż, jak oświadczył tenże eks-pedient, oni naprawdę czuli się Polakami i Polskę uważali za swoją ojczyznę.

Po latach ten exodus powoli zacierał się, szczególnie u młodszego pokolenia, i nagle po 50 latach również na „przednów-ku” marca mamy karczemną awanturę nie tylko w Polsce czy Izraelu, ale prawie na całym świecie, gdyż społeczność żydow-ska rozproszona jest na całym świecie. To prawda, że niechętne nam środowiska przypisują nam tworzenie „polskich obo-zów koncentracyjnych” co jest wierutnym kłamstwem, ale reakcja polskich władz, szczególnie tych, którzy mają przewagę w Parlamencie jest delikatnie i parlamen-tarnie mówiąc po prostu głupawa.

Zachowanie niektórych polityków na cze-le z najważniejszymi osobami w państwie (Prezydent, Marszałek Senatu czy Premier) jest godne ubolewania. Wprawdzie nie jest to wina jednostronna, gdyż strona izrael-ska też nie jest bez winy. Ale po co nam to było potrzebne? Zmiana ustawy o IPN to wymysł ludzi bez wyobraźni. Bo po co uchwalać zmiany, skoro w założeniu jest mowa, że niektóre przepisy będą martwe. To po co Prezydent RP podpisuje ustawę, a równocześnie przekazuje ją do Trybunału Konstytucyjnego, to po co Marszałek Se-natu zabiega, aby jak najszybciej uchwalić zmiany w statucie IPN i robi to późną nocą, by po paru dniach stwierdzić, że i tak nie zostanie wprowadzona w życie. Jeśli do tego dodamy arcygłupią wypowiedź szefa naszego rządu w Monachium i to jeszcze w języku angielskim, mamy obraz nędzy i rozpaczy co do poziomu i inteligencji na-szych rodzimych polityków.

Pisałem już wcześniej, że polityka naszych władz jest bardzo agresywna i dzięki Bogu mamy już na pieńku z prawie wszystkimi sąsiadami (Niemcy – roszcze-nia wojenne, Rosja – permanentne ataki na władze Kremla, Litwa – polska mniej-szość narodowa, Ukraina – UPA, Francja – jakieś tam caracale, Unia Europejska – praworządność, USA – spór o Żydów, Izrael – wiadomo o co chodzi. Jak tak dalej pójdzie, to powinniśmy wystawić rachunek Szwedom za potop szwedzki, Czesi też nie bardzo chcą zapomnieć o Zaolziu i najeź-dzie w 1969 r, Słowacy powinni nam rów-nież zrefundować szkody wojenne, gdyż to oni wraz z Niemcami w 1939 roku również

napadli na Polskę od granic południowych. I pozostają nam jeszcze tylko Węgry Orba-na, które nas popierają.

Zapyta ktoś, a co my z tym mamy wspól-nego? Oczywiście, że mamy. Żywiecczyzna przed wojną w swej społeczności miała również ludność pochodzenia żydowskie-go. Najwięcej było ich w Zabłociu, nieco mniej w Sporyszu oraz Rajczy i Milówce. Byli to bogaci, ale również i biedni Żydzi, o których pisałem w książce o „Papierni”. Ze wspomnień z tamtych lat nie słyszałem o jakichś zatargach między Polakami i Ży-dami. Żyli wspólnie, pracowali wspólnie, ale każda z nacji żyła swoim życiem.

Uważam, że dzisiejszy spór między państwami, czyli Polską i Izraelem powi-nien być jak najszybciej zażegnany, gdyż przynosi szkodę obu krajom, a najwięcej naszemu krajowi. Trochę jest to dziwne, że akurat 50 lat po awanturze o „Dziady” Mickiewicza odezwały się demony historii i zaczynamy sobie nadeptywać na odciski, co jest naprawdę nikomu niepotrzebne.

****

Chciałbym wrócić do mojego felietonu sprzed dwóch lat, gdzie na „mojej” stronie opublikowałem list naszego koresponden-ta Bronisława S. Był to dosyć ostry tekst atakujący działaczy Prawa i Sprawiedliwo-ści szczebla centralnego. Mój komentarz do tego listu tonował go, niemniej jednak odium tej treści został mi przypisany, co uniemożliwiło mi rozmowy z władzami po-wiatowymi w kwestiach społecznych czy kulturalnych. To prawda, że moje niektóre felietony są ostre, oceny zjawisk surowe, ale staram się nigdy nikogo nie obrazić czy wyszydzić. To nie jest w moim stylu. Co prawda za treść moich tekstów byłem „włóczony” po sądach, ale efekt moich oponentów był bardzo mierny, a właściwie to żaden.

Hasło moich felietonów brzmi „Prosto z mostu” co oznacza, że trzeba walić pro-sto z mostu. Być może moje opinie i prze-myślenia nie wszystkim pasują, to jednak w trakcie tej dwudziestoletniej pisaniny po-nad 400 felietonów, udało mi się załatwić parę spraw tak dla mieszkańców miasta, jak i regionu. To, że nie zawsze władza jest z mojej pisaniny zadowolona mnie nie mar-twi, liczy się bowiem interes społeczny. A to często wymaga krytyki naszych decy-dentów. Nie mam zamiaru nikogo przepra-szać za moje teksty, gdyż czytanie ich jest nieobowiązkowe i dobrowolne.

Kazimierz Semik

Page 7: Zoto i brz Kamila - NSiK · 2018-02-27 · ~ 1 ~ DWUTYGODNIK SPOŁECZNO−KULTURALNY ISSN 1506−2643 Nr indeksu 346632 e-mail: drukarnia@tenit.com.pl Wychodzi 1 i 15 każdego miesiąca

~ 7 ~ Nr 5 (468)

Jak powstawała fortuna żywieckich Habsburgów

Albrecht Kazimierz Wettin (1738-1822)

Jak już wcześniej wspominałem, żywieckie dobra Wielopolskich najpierw uległy rozproszeniu na skutek po-działów rodzinnych, a następnie jako zadłużone przeszły w ręce wierzycieli. Widocznie nie byli oni zaintere-sowani ich dalszym utrzymywaniem, albowiem skoro zjawił się dobry kupiec z gotówką, chętnie pozbywali się nabytych w licytacji obszarów leśnych, kluczy folwarcznych, pojedynczych wsi lub ich części. Głównym nabywcą okazał się Albrecht Kazimierz Wettin, książę cieszyński, królewicz polski, syn Augusta III Sasa, feld-marszałek austriacki, ożeniony z księżną Marią Krystyną, córką cesarzowej Marii Teresy, która wniosła mu w posagu księstwo cieszyńskie. Jego powiązania z Polską i znajomość języka polskiego, a także nadarzająca się w czasie wojen napoleońskich okazja wejścia na tron polski, skłoniły go do rozszerzenia swoich dóbr, wejścia na graniczące z księstwem tereny Galicji Zachodniej i zakupu zlicytowanych po Wielopolskich dóbr żywieckich, a także makowskich i zatorskich. W 1808 r. Albrecht Kazimierz Wettin nabył od Jerzego Dobrzańskiego majątki: Bestwina, Janowice, Komorowice, Kaniów Górny, Czaniec i Porąbkę. W 1810 r. zakupił od Adama Przerębskiego wsie: Jeleśnia, Pewel Wielka, Hucisko, część Koszarawy, Krzyżowa, Sopotnia Wielka, część Korbielowa oraz

część zamku i parku w Żywcu. W latach 1814-1815 nabył Dankowice, Kaniów Dankowski, Jawiszowice i Przyborów. W czerwcu 1816 r. od Andrzeja Wielopolskiego: Trzebinię, Świnną, Przyłęków, Sopotnię Małą i Sporysz z folwarkiem Obszar. Do roku 1822 jego dobra galicyjskie powiększyły się jeszcze o część Korbielowa, Bestwinkę, Kaniów, Brzeszcze, Bór, Siedliska, Nową Wieś, Skidzin, Przecieszyn, Wilczkowice i Hecznarowice. Zmarł bezpotomnie w 1822 r. Księciem cieszyńskim został jego przybrany syn, arcyksiążę Karol Ludwik Habsburg. W 1826 r. arcyksiążę przekształcił dobra cieszyńskie w niepodzielny fideikomis, który dziedziczyć mieli jego potomkowie w linii męskiej.

Karol Ludwik Habsburg (1771-1847)

Syn cesarza Leopolda II, brat cesarza Franciszka I, gubernator Czech i Moraw, minister wojny, naczelny wódz. Odsunięty od sprawowania władzy, zajął się administrowaniem i pomnażaniem odziedziczonego majątku. Kon-tynuował dalsze zakupy dóbr na terenie Galicji, w tym na Żywiecczyźnie. Główna transakcja dokonana została w 1838 r. z Adamem Wielopolskim i polegała na zakupie będącej w budowie huty w Węgierskiej Górce i resztek państwa żywieckiego. W wyniku tej transakcji Karol Ludwik stał się właścicielem otaczających Żywiec wsi: Stary Żywiec, Zabłocie, Zarzecze, Czernichów, Zadziele, Międzybrodzie Żywieckie, Tresna, Lipowa, Ostre, Wieprz, Jusz-czyna, Radziechowy, Bystra, Ujsoły, Żabnica, Węgierska Górka, Cięcina, Cisiec i Milówka.W latach 1839-1846 głównym terenem ekspansji terytorialnej Habsburgów stało się górne dorzecze Soły z wielkimi kompleksami leśnymi. Karol Ludwik Habsburg nabył kolejno Sól, Szare i Nieledwię od hrabiego Szembeka, Rycerkę Górną od Ludwika Kołaczkowskiego, Rycerkę Dolną od Ludwika hrabiego de Laveaux oraz Kamesznicę w 1846 r. od Teresy hrabiny Potockiej. Dobra galicyjskie Karola Ludwika oraz jego poprzedników podporządkowane były centralnej

administracji dóbr w Cieszynie. Na terenie Galicji istniały jedynie niższego stopnia zarządy w Żywcu i Bestwinie. Zmarł w kwietniu 1847 r., a dobra swe przekazał synowi Albrechtowi Fryderykowi Habsburgowi.

Albrecht Fryderyk (1817-1895)

Feldmarszałek austriacki, w 1848 dowódca Wiednia, w latach 1851-1860 gubernator cywilny i wojskowy Węgier, naczelny dowódca w wojnie z Prusami. Nabył Koszarawę w 1852 r. Lipnik, Leszczyny, Straconkę i Międzybrodzie Bialskie w 1858 r. oraz ogromny kompleks

leśny od Filipa hrabiego Saint Genois. Ta ostatnia transakcja zawarta w 1878 r. przyniosła Habsburgom tereny i lasy położone w obrębie gmin: Makowa, Skawicy, Juszczyna, Sidziny, Osielca, Kojszówki, Grzechyni i Zawoi. Dobra Makowskie były cennym nabytkiem, gdyż obejmowały swym zasięgiem cały północny stok Babiej Góry pokryty gęstymi lasami.

Albrecht Fryderyk Habsburg zmarł 18 lutego 1895 r. nie pozostawiając po sobie męskiego potomstwa. W roku 1847 utworzył w Żywcu Dyrekcję Dóbr Żywieckich, przeprowadził remont starego zamku oraz zlecił budowę nowego zamku na bazie osiemnastowiecznych oficyn Wielopolskich. W Sporyszu zbudował hutę żelaza. Zakład powstał w 1836 r. początkowo jako kuźnia, a następnie przekształcony został na hutę łącznie z walcownią i cynkownią blach i nosił nazwę „Friedrichshatte" – Huta Fryderyka.W latach 1852-1857 w Wie-przu na polach zwanych Pawlusie zbudował nowoczesny browar typu fabrycznego.

Zgromadzone dobra przekazał synom swego brata Karola Ferdynanda. Posiadłości położone na Śląsku, Morawach i Węgrzech otrzymał Fryderyk, natomiast dobra położone w Galicji odziedziczył Karol Stefan Habsburg. (cdn)

Hieronim Woźniak

Page 8: Zoto i brz Kamila - NSiK · 2018-02-27 · ~ 1 ~ DWUTYGODNIK SPOŁECZNO−KULTURALNY ISSN 1506−2643 Nr indeksu 346632 e-mail: drukarnia@tenit.com.pl Wychodzi 1 i 15 każdego miesiąca

~ 8 ~ Nr 5 (468)

W Rajczy, podobnie jak w innych większych miejscowościach, mieszkało sporo rodzin żydowskich. Dziś nikt już z młodego pokole-nia nie wie, że w okresie międzywojennym Żydzi stanowili tu znaczną kolonię, że opanowali prawie cały handel, że liczne karczmy żydow-skie usytuowane były w najdogodniejszych punktach Rajczy. Rajcza stanowiła dogodny ośrodek handlowy. Przede wszystkim dlatego, że była miejscowością na tamte czasy dużą, gdyż w roku 1930 liczyła 3000 mieszkańców. Położona była w małej kotlinie erozyjnej, u wy-lotu gęsto zamieszkałych dolin potoków: Ujsolskiego, Rycerskiego oraz Słanicy. Drogi prowadzące dnami tych dolin zbiegały się w cen-trum Rajczy na maleńkim Rynku. W okresie zaborów, kiedy granice były otwarte w ramach monarchii Austro-Węgierskiej, drogami tymi można było docierać do Słowacji, Czech, Austrii i Węgier. [...] Z tego powodu od zarania rozwijał się tu handel i usługi dla potrzeb całego południowo-zachodniego zakątka Beskidu Żywieckiego i pogranicza Słowacji.

Żydzi dostrzegli to dogodne położenie i zaczęli się tu osiedlać jesz-cze w okresie przed rozbiorami, a że mieli talent do interesu, stop-niowo opanowywali działalność handlową oraz usługi. W roku 1939 tylko 2 sklepy były w rękach Polaków, natomiast właścicielami pozo-stałych byli Żydzi. [...] Współżyli z Polakami na zasadach sąsiedztwa, w zasadzie nie powodowali większych zadrażnień, które utrudniałyby im działalność. Dzieci polskie i żydowskie nawiązywały przyjaźnie, organizowały wspólne zabawy. Podobnie rzecz miała się z młodzieżą. Te bliskie kontakty wynikały chociażby z tego, że dzieci uczęszczały do wspólnej szkoły, miały więc wspólne zainteresowania, które je łą-czyły. W jednym byli hermetycznie zamknięci, było to wyznanie oraz wynikający z tego obrządek obowiązujący w ich diasporze. Posiadali synagogę, do której dojeżdżał rabin z Żywca. Tuż przed wojną posia-dali już własnego rabina. Za synagogą miała pomieszczenie szkółka, w której dzieci żydowskie uczyły się tajników swojej wiary, prastarej tradycji przekazywanej w sposób bardzo konsekwentny z pokole-nia na pokolenie. [...] Wśród świąt pilnie przestrzeganych było tzw. święto Kuczki (święto namiotów) nawiązujące do wyjścia z Egiptu z biblinej wędrówki Żydów po pustyni. Odbywało się ono w jesieni w imitacji namiotów pod gołym niebem. Ze względu na chłodny kli-mat w Polsce, niektórzy Żydzi budowali domy z prześwietloną wie-życzką w dachu. Po jej otwarciu uroczystość odbywała się w domu, gdzie przez specjalny otwór widać było gołe niebo. W Rajczy zacho-wał się taki dom stanowiący własność żydowskiej rodziny Konhauze-rów, wybudowany 130 lat temu.

W 1939 r. w Rajczy mieszkali następujący Żydzi: 1. Kempler – re-stauracja, Neserot – restauracja, Maldebaum – restauracja, Marko-wicz – handel skór, Guterman – restauracja, kawiarnia, Winter - ?, Konhauzer – sklep żelazny, Zolbersztain – piekarz, Wulkan Józef – sklepik, Wulkan Heinel – sklep, Knaul – zegarmistrz, Zilbernsztain – zegarmistrz, Kalia – restauracja, Pelcman – sklep, Kalfus – ?, Wulkan

Motek – ?, Klein – lekarz, Wurcel – aptekarz, Dawid – restauracja w Rycerce Dolnej, Gruber Juliusz – sklep, Kalfus – ?, Szechter – re-stauracja i rozlewnia piwa, Klapotz – sklep żelazny, Robinson – tartak, Gestner – sklep, Wasertain – sklep tekstylny, Geler Józef – garbarz skór, Waigensberg – wytwórnia wód gazowanych, Krygier – sklep, Rybner – rzeźnik, Ribenfeld – pracownik piekarni, Friszer – lekarz, Heberman – rzeźnik, Tajchner – piekarnia i sklep. Rejestr Żydów, który udało się odgrzebać w ludzkiej pamięci, podałem w brzmieniu fonetycznym, gdyż nikt z rozmówców nie był w stanie podać prawi-dłowej pisowni.

Panowało przekonanie, że Żydzi to ludzie wyłącznie bogaci zdzier-cy, bogacący się na biednym chłopie. Owszem, takie przypadki miały miejsce, jak w każdej społeczności. Wielu jednak Żydów to ludzie również biedni, wegetujący w swoich sklepach i kramach. Jak widać z powyższego rejestru, przy takim nasyceniu sklepami i restauracja-mi obrót i zysk musiały być niewielkie.

Kiedy w 1939 r. Niemcy wkroczyli do Rajczy natychmiast przy-stąpili do rejestracji Żydów i nakazali im nosić opaski z gwiazdą Dawida. Potem skoszarowali ich w sanatorium w Rajczy, skąd wychodzili pod nadzorem do rozbiórki starych domów w Rycer-ce Dolnej. Wreszcie wywieźli ich do punktu zbornego w Suchej. Potem transportowano ich do obozów zagłady i wymordowano. Nie wiemy, w jakich obozach zagłady zakończyli tragicznie swój exodus. Znikoma część przeżyła gehennę okupacji i jakimś cu-dem ocalała. Żyje Konhauzer, który obecnie mieszka w Izraelu. Żyją też 2 córki Rybnera. Żona Gutermana mieszkała we Francji i tam zmarła. Udało się jej przeżyć wojnę wraz z mężem. Zaraz po wyzwoleniu powrócili do swojego domu w Rajczy. W pierwszą noc napadli ich osobnicy mieniący się partyzantami. Gutermana zastrzelili, a jego żonę postrzelili. Udało się jej przeżyć, dlate-go, że po postrzeleniu upadła i udawała martwą. Jest to hanieb-ny epizod losu Żydów. Ileż musieli przeżyć Gutermanowie, aby uniknąć zagłady z rąk hitlerowców. I oto wracają szczęśliwi do domu rodzinnego, aby tu zginąć z rąk nocnego mordercy. Spraw-cy zbrodni nie wykryto. Takie były wtedy czasy, że nikt winnego tego morderstwa nie szukał. W wykazie Żydów zamieszkałych w Rajczy podałem tylko ojców rodzin żydowskich. Należy więc szacować, że łącznie z żonami i dziećmi mieszkało ich tu około 150–200 osób. [...] Żydzi uznawali Rajczę za miejscowość letni-skową. [...] Dlatego przyjeżdżali tu Żydzi z Sosnowca, Będzina, Oświęcimia i innych miast południowej Polski. Szacuje się, że w ciągu lata przebywało tu na letnisku około 2000 osób w przeważającej części pochodzenia żydowskiego. [...] Dziś, po 56 latach, nie znajdziecie żadnego śladu po żyjących tu Żydach. Ani tablicy pamiątkowej, ani epitafium.

Stanisław Porwisz

Historia Żydów w RajczyTen artykuł autorstwa Stanisława Porwisza był już publikowany w naszej gazecie jakieś 15 lat temu.

Jednak ze względu na wrzawę jaka ma miejsce w związku z nowelizacją ustawy o IPN, uznaliśmy za stosowne go przedrukować. Ocenę, wnioski i komentarze pozostawiamy czytelnikom.

Page 9: Zoto i brz Kamila - NSiK · 2018-02-27 · ~ 1 ~ DWUTYGODNIK SPOŁECZNO−KULTURALNY ISSN 1506−2643 Nr indeksu 346632 e-mail: drukarnia@tenit.com.pl Wychodzi 1 i 15 każdego miesiąca

~ 9 ~ Nr 5 (468)

meble biurowe i gabinetowe krzesła i fotele pracownicze meble konferencyjne lady recepcyjne meble wypoczynkowe wykładziny Desso i Burmatex oświetlenie

Projektowanie i wyposażanieprzestrzeni biurowych:

33 812 47 83 33 812 59 30

www.biuroperfekt.pl

[email protected]

ul.Partyzantów 31a43-300 Bielsko Biała

@biuroperfekt1

Gdybym nie był Polakiem, nie byłbym artystą... czyli wokół ob-razu Jacka Malczewskiego „Chłopiec w ogrodzie”. 16 lutego br. można było z bliska nasycić oko tym niecodziennym pięknem.

Ciekawego wprowadzenia o artyście, o jego malarskiej drodze i o oglą-danym obrazie dokonała kustosz żywieckiego muzeum Dorota Firlej

Jacek Malczewski – reprezentant krakowskiego środowiska arty-stycznego epoki Młodej Polski, jeden z najciekawszych i najbardziej kontrowersyjnych polskich symbolistów. Wychowanek Jana Matejki; rozpoczął swą długą drogę twórczą od realistycznych obrazów o te-matyce historycznej oraz od kompozycji odwołujących się do polskiej poezji romantycznej. Malował portrety znanych osobistości krakow-skich i lwowskich, a także członków najbliższej rodziny. Portretowa-ne osoby zazwyczaj przebierał w najrozmaitsze kostiumy i obdarzał różnymi atrybutami W połowie lat 80. zmarł ojciec Malczewskiego, co odbija się na jego twórczości, w której pojawia się często motyw śmierci. Był już wtedy artystą bardzo cenionym nie tylko w kraju, ale przede wszystkim w europejskich kręgach artystycznych. Początek XX wieku to rozbrat Malczewskiego z krakowską ASP, do której po-wrócił w 1910, początkowo jako profesor, a dwa lata później jako rek-tor. W 1929 roku został wyróżniony Wielkim Złotym Medalem na Wystawie Krajowej w Poznaniu. Zmarł w 1929 roku w Krakowie.

Warto się pospieszyć, by obejrzeć ten ciekawy, bo nietypowy i unikalny, bo znajdujący się w prywat-nych zbiorach obraz Malczewskiego, goszczący obecnie, do końca marca, w Muzeum Miejskim w Żywcu.

„Chłopiec w ogrodzie” – olej na płótnie o wymiarach 53 x 71 cm został namalowany ok. 1900 r. Przedstawia specyficzną wizję dzieciństwa – chłopca zamyślonego, otoczonego wybujałą, ujętą w impresjonistyczną formę przyrodą, zza której wyłaniają się realistyczne zabudowania.

Obraz łączy w sobie różne elementy artystyczne Młodej Polski, takie jak symbolizm, impresjonizm i splata je z realizmem.

Można znaleźć kilka argumentów zachęcających do obejrzenia tego obrazu, bo jest to specyficzna uczta dla zmysłów i zapewne niecodzienna intelektualna przygoda.

Danuta Kaczor

Gdybym nie był Polakiem...

Page 10: Zoto i brz Kamila - NSiK · 2018-02-27 · ~ 1 ~ DWUTYGODNIK SPOŁECZNO−KULTURALNY ISSN 1506−2643 Nr indeksu 346632 e-mail: drukarnia@tenit.com.pl Wychodzi 1 i 15 każdego miesiąca

~ 10 ~ Nr 5 (468)

Redaguje Mariusz Hujdus

Piękny jubileusz ZPiT "Żywczanie"9 lutego w Miejskim Centrum Kultury w Żywcu swój jubileusz 20. lecia istnie-

nia świętował Zespół Pieśni i Tańca "Żywczanie".20 lat to ogrom czasu, w trakcie którego przez zespół przewinęło się mnó-

stwo osób, muzyków, tancerzy. Oni tworzyli tę niezwykłą, piękną historię, którą dzisiaj udaje się podsumować przy pomocy filmów, wspomnień i muzyki. Wy-pełniona po brzegi sala Miejskiego Centrum Kultury świadczyła o tym, że zespół ma wielu wspaniałych przyjaciół, którzy są z nimi zawsze.

– Na ręce kierownika zespołu Andrzeja Kurpiela złożyłem stosowne gratulacje i życzenia sukcesów w kolejnych latach. Niech zespół się rozwija i sławi nasze miasto w całej Polsce i poza jej granicami. Wszystkiego najlepszego! – mówił burmistrz Antoni Szlagor.

Ostatki na lodowisku9 lutego na naszym żywieckim lodowisku odbyła się

zabawa z okazji zakończenia ferii zimowych. Zjawiło się mnóstwo dzieci i młodzieży. Była muzyka, zabawa, kon-kurs na najciekawsze przebranie, zabawy z animatorem, ciekawe upominki, mnóstwo słodyczy i bardzo miła atmosfera.

Kalendarz wydarzeń miasta ŻywcaZ okazji jubileuszu 750. lecia Miasta Żywca został

wydany kalendarz zawierający informacje na temat najważniejszych imprez, które będą się odbywały na terenie miasta w roku jubileuszowym.

Spotkanie z Ministrem Inwestycji i Rozwoju„Są sprawy, które dla Żywca i całego regionu

są priorytetowe. Z całą pewnością należą do nich: dokończenie realizacji projektu "Oczyszczanie ście-ków na Żywiecczyźnie", zagospodarowanie Jeziora Żywieckiego i jego brzegów oraz walka ze smogiem. Wszystkie te tematy są ważne dla mnie, jako bur-mistrza miasta Żywca, w związku z czym podejmu-ję wiele działań w celu ich realizacji. Trzeba sobie powiedzieć jasno i wyraźnie, sami jako samorząd, czy to miejski czy powiatowy, nie jesteśmy w stanie zrealizować wszystkich tych planów bez pomocy władz centralnych. Właśnie dlatego dzisiaj spotka-łem się w Warszawie z panem ministrem inwestycji i rozwoju dr. Jerzym Kwiecińskim, z którymi omówiliśmy wszystkie wspomniane wyżej kwestie. Jestem głęboko przekona-ny o tym, że wspólnie uda się zrealizować najważniejsze dla Żywiecczyzny cele. Pan mi-nister Kwieciński zna bardzo dobrze nasze miasto i cały powiat żywiecki oraz jego potrzeby. Tym samym dialog w sprawie potrzeb i możliwości jest niezwykle konstruktywny” – mówi Burmistrz Antoni Szlagor.

Radio CCM i Fest w Żywcu22 lutego na antenach rozgłośni radiowych CCM oraz Fest można było posłuchać na temat

tego, co ciekawego dzieje się w Żywcu, w naszych jednostkach kultury oraz jakie wydarzenia zaplanowano na jubileusz 750. lecia miasta Żywca.

Page 11: Zoto i brz Kamila - NSiK · 2018-02-27 · ~ 1 ~ DWUTYGODNIK SPOŁECZNO−KULTURALNY ISSN 1506−2643 Nr indeksu 346632 e-mail: drukarnia@tenit.com.pl Wychodzi 1 i 15 każdego miesiąca

~ 11 ~ Nr 5 (468)

Page 12: Zoto i brz Kamila - NSiK · 2018-02-27 · ~ 1 ~ DWUTYGODNIK SPOŁECZNO−KULTURALNY ISSN 1506−2643 Nr indeksu 346632 e-mail: drukarnia@tenit.com.pl Wychodzi 1 i 15 każdego miesiąca

~ 12 ~ Nr 5 (468)

Sala wystawowa Towarzystwa Miłośników Ziemi Żywieckiej 14 lutego 2018 r. rozbrzmiewała śpiewem i tańcem. Gościła dzieci z Przedszkola nr 8 im. Marii Krystyny Habsburg i uczniów „Śpiewające Piąteczki” ze Szkoły Podstawowej nr 5”. Okazji do spotkania i występów nie brakowało, priorytetem była wystawa – zabytki Żywca i bliskie dzieciom Walentynki, coraz śmielej wchodzące w naszą kulturę.

Gobeliny – kolekcja obrazów, rękodzieło organizowanych warsztatów przez Władysławę Klinowską zdobią salę wystawową i wpisują się w obchody 750. lecia Miasta Żywca oraz 100. lecie Odzyskania przez Polskę Niepodległości – podkreślił prezes TMZŻ Grzegorz Szafrański witając dzieci i sympatyków Towarzystwa.

Władysława Klinowska-Deka, prezes Stowarzyszenia Na Rzecz Osób Niepełnosprawnych Ziemi Żywieckiej wprowadziła młodych uczest-ników do działalności TMZŻ na rzecz miasta, do tematyki obrazów gobelinowych, podkreślając piękną historię Żywca, stroje mieszczańskie, nie mające równych w swoim zdobnictwie, bogactwie haftu. Zorganizowany mini konkurs na wiedzę o zabytkach Żywca prezentowanych w gobelinach tj. Urząd Miejski, Stary Zamek, Domek Chiński, kościół św. Krzyża, park żywiecki, MCK... dostarczyły dzieciom wiele emocji, a znajomość architektury zaowocowała nagrodami.

Występ artystyczny w wykonaniu dzieci był piękną oprawą wystawy gobelinowej, autorstwa członkiń Stowarzyszenia, uczestniczek warsz-tatów gobelinowych. Przedszkolaki dały popis zwiewnego tańca, natomiast mocna grupa „Piąteczek” pod kierunkiem Małgorzaty Obtułowicz, swoim energetycznym śpiewem ożywiła to spotkanie.

Największą wartością obecności dzieci na wernisażu jest uczestniczenie najmłodszego pokolenia w życiu kulturalnym miasta, a najlepiej w klimacie śpiewu, tańca i wspólnej zabawy, tworzących niezapomniane chwile.

Tekst i foto: B. Fryś-Dzikowska

Żywiec w gobelinie

Page 13: Zoto i brz Kamila - NSiK · 2018-02-27 · ~ 1 ~ DWUTYGODNIK SPOŁECZNO−KULTURALNY ISSN 1506−2643 Nr indeksu 346632 e-mail: drukarnia@tenit.com.pl Wychodzi 1 i 15 każdego miesiąca

~ 13 ~ Nr 5 (468)

Nowa sala prób orkiestry OSP w Milówce

Młodzieżowa Orkiestra Dęta Ochotniczej Straży Pożarnej w Milówce doczekała się w końcu nowej akustycznej sali na próby. Tradycja tej bardzo zasłużonej dla powiatu żywieckiego orkiestry sięga 1909 roku. W 19010 roku była jedyną orkiestrą towarzyszącą uroczystości odsłonięcia Pomnika Grunwaldzkiego w Żywcu, gdyż orkiestra „Sokoła” z Krakowa nie dojechała. Prowadziła wówczas kilkutysięczny tłum mieszkańców Żywiecczyzny ulicami miasta. Od lat 60. XX wieku skupia młodych ludzi – przeważnie uczniów – dla których granie stało się formą spędzania wolnego czasu i pasją życia. Grają wszędzie tam, gdzie ich potrzebują i zapraszają tak na uroczystościach państwowych, jak i kościelnych. Reprezentują nasz powiat na rozmaitych festiwalach orkiestr dętych, zawsze plasując się w grupie najlepszych uczestników. W zeszłym roku zajęli 5. miejsce w bardzo prestiżowym – co dwa lata organizowanym – Ogólnopolskim Przeglądzie Orkiestr Dętych OSP w Częstochowie, konkurując z orkiestrami, które mają milionowe budżety i zawodowych muzyków. Dotychczas próby ich odbywały się w ciasnej sali miejscowego Domu Strażaka. Przeszło 20 lat oczekiwali na obiecane im pomieszczenia w dobudowanym segmencie tego obiektu, który z powodów mizerii finansowej – strażackiej organizacji społecznej – nie mógł być wykończony. Dopiero zeszłoroczna dotacja – 170 tysięcy złotych z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego na adaptację pomieszczenia, pozwoliła przebudować część wewnętrznej substancji obiektu, dostosowując ją akustycznie do potrzeb dużej, czterdziestopięcioosobowej orkiestry. Całkowity koszt przedsięwzięcia wy-niósł przeszło 232 tysiące złotych, co oznacza, że 62 tysiące złotych orkiestra musiała pozyskać i pozyskała. 13 tysięcy otrzymali z funduszy gminy, 20 tysięcy uzbierali w zbiórkach pod kościołem, następne 16 tysięcy młodzieżowi członkowie orkiestry zebrali wśród swoich rodzin, a resztę uzbierali grając co miesiąc w kościele w Rajczy, czy na imprezach merkantylnych w kraju, jak na Krakowskim Festiwalu Młodego Wina, gdzie na zaproszenie Winnicy Srebrna Góra, przed 2 tysięczną publicznością, dali gorąco przyjęty koncert muzyki rozrywkowej.

Jerzy Talik

Szkolenie zagraniczne mobilności kadry w PortugaliiOd 3 do 10 lutego 2018 roku grupa sześciu nauczycieli przedmiotów zawodowych Zespołu Szkół Drzewnych i Leśnych w Żywcu przeby-

wała na szkoleniu w Portugalii, w mieście Esposende, w ramach projektu ERASMUS +, we współpracy z fundacją PROIDEA. Przed wyjazdem odbył się kurs przygotowawczy, obejmujący zajęcia pedagogiczne, kulturowe oraz językowe: z języka angielskiego i por-

tugalskiego.Pobyt w Portugalii rozpoczął się niedzielną wycieczką do stolicy Portugalii – Lizbony oraz do miejsca kultu Maryjnego – Fatimy. Od poniedziałku ruszyło szkolenie kadry pedagogicznej – mobilność

kadry „Przedsiębiorczość”. Zajęcia trwały przez pięć dni, prowadzone były w języku angielskim. Dotyczyły zagadnień związanych z tworzeniem biznes planów i start up-ów.

Po zajęciach odbyły się wycieczki: do Porto – krainy winnic, Bragi – najstarszego miasta chrześcijańskiego na świecie, zwanego miastem „otwartych drzwi” oraz do Guimaraes – pierwszej stolicy Portugalii.

W kraju tym życie płynie spokojnie, wolniej, kuchnia regionalna jest zróżnicowana i smaczna z nastawieniem na ryby i owoce morza. Bliskość oceanu i czystość regionu sprawia, że chce się oddychać tutejszym po-wietrzem.

Szkolenie zakończyło się rozdaniem certyfikatów. Poziom szkolenia, organizacja i opieka były na najwyższym poziomie. Szkolenie to wzboga-ciło warsztat pracy nauczycieli oraz zachęciło do podejmowania dalszych wyzwań.

Lucyna Grońska Dobosz

Aktywne ferie nauczycieli z żywieckiego Kornika

Page 14: Zoto i brz Kamila - NSiK · 2018-02-27 · ~ 1 ~ DWUTYGODNIK SPOŁECZNO−KULTURALNY ISSN 1506−2643 Nr indeksu 346632 e-mail: drukarnia@tenit.com.pl Wychodzi 1 i 15 każdego miesiąca

~ 14 ~ Nr 5 (468)

Relacja z X Drogi Światła na Hali Lipowskiej

W sobotę 10 lutego br. odbyła się wycieczka górska organizowa-na przez Oddział Babiogórski PTTK w Żywcu pod przewodnictwem księdza kapelana Jana Goryla, w której uczestniczyło ponad 150 turystów z naszego Oddziału PTTK z różnych kół i klubów.

Wycieczka Drogą Światła ma charakter religijny i organizowana jest w rocznicę pobytu ks. Karola Wojtyły na obozie narciarskim na Hali Lipowskiej w dniach od 9 do 12 lutego 1958 roku. W tym roku przypada więc 60. rocznica tych wydarzeń. Na tym obozie narciar-skim ks. Karol Wojtyła swojej koleżance p. Marii Kiwierskiej wpisał do pamiętnika sławne już słowa: "W górach chodź zawsze tak, aby nie gubić znaków – Wujek".

Tegoroczną Drogę Światłą prowadził ks. Jan Goryl – Kapelan Od-działu Babiogórskiego PTTK w Żywcu oraz kol. Krysia Czech z Koła Przewodników Beskidzkich w naszym Oddziale. Jubileuszową Mszę św. koncelebrowali ks. Jan Goryl i ks. Władysław Nowobilski. W trak-cie uroczystości została rozdana pamiątkowa broszurka przygotowa-na przez Prezesa Koła PTTK w Węgierskiej Górce im. Św. Jana Pawła II – kol. Tadeusza Gołucha.

Dziękuję wszystkim organizatorom i uczestnikom X Drogi Światła za udział w imprezie.

Wiceprezes Oddziału Babiogórskiego PTTK w Żywcu

Pokochał żywczankę, Beskidy i góralskie pieśniStan Maurits (wł. Constant Wouters) – belgijski artysta, przez

ponad sześćdziesiąt lat mieszkał w Antwerpii. Los sprawił, że pokochał żywczankę Kazimierę Pochopień, dlatego od kilkunastu lat osiadł na stałe w Beskidach. Oczarowany beskidzką przyrodą maluje obrazy i tworzy poezje.

Nie tak dawno, bo w lipcu 2016 r. z okazji Dni Żywca, w żywiec-kim Nowym Zamku prezentowane zostały prace malarskie Stana Maurits'a (o wyda-rzeniu informowałam czytelników NSiK). To nie jedyna taka wystawa, bowiem arty-sta doczekał się w Polsce kilku ciekawych wernisaży.

Miłość i bezpośredni kontakt z górską przyrodą wyzwoliły w nim nowe siły twór-cze. Tu znalazł cisze, natchnienie i ukoje-nie dla swego twórczego talentu. Mimo, iż zawodowo nie był wcześniej związany ze sztuką to jednak malarstwo stało się jego miłością. Poprzez sztukę wyraża swoje uczucia, które powodują u odbiorcy re-fleksję i skłaniają do przemyśleń. Podob-ne emocje wyzwalają jego wiersze, pełne miłości, spokoju i wewnętrznego piękna. To przede wszystkim poezja miłosna, którą tworzył dla swojej żony.

Stan opanował język polski w stopniu więcej niż komunikatywnym.

***Podczas gdy ręce twoje skrzydłami, mój aniele, Ja odkrywam twoją czułość rzutem oka, obezwładnia mnie ona światłem wiecznym. Ciepłe łzy w moich oczach, wiedzą o naszej bliskości. Nie można machać ręką pocałunek na do widzenia. Bez tego, poranna mgła i zimno, w cieniu drzewa ukryte, drżeć w mroku zatroskania!

Jak sam przyznaje, nie mówi jeszcze per-fekcyjnie, jednak jego zniekształcenia są uroczo ciepłe. Pięknie śpiewa nasze góral-skie piosenki, czasem lepiej tekst pamięta niż my. Początkowo tworzył po angielsku i niderlandzku, a potem tłumaczył na polski i korygował. Teraz coraz częściej pisze od razu w naszym języku.

11 lutego, w GOK-u w Stryszawie, gdzie artysta mieszka, odbył się uroczysty wie-czór poezji Stana Maurits'a. Przy ciekawie zaaranżowanym podkładzie muzycznym, młodzież z Grupy Artystycznej zaprezento-wała 14 wierszy zebranych w tomiku poezji „Wiersze wybrane”.

Stan zazwyczaj maluje, ale niekiedy czuje potrzebę pisania i efekty tego są zadziwia-jąco ciekawe.

Danuta Kaczor

Page 15: Zoto i brz Kamila - NSiK · 2018-02-27 · ~ 1 ~ DWUTYGODNIK SPOŁECZNO−KULTURALNY ISSN 1506−2643 Nr indeksu 346632 e-mail: drukarnia@tenit.com.pl Wychodzi 1 i 15 każdego miesiąca

~ 15 ~ Nr 5 (468)

A może by tak na kulig...

Jest sobota, 17 lutego br. Mamy w końcu idealną po-godę. Po kilkudniowych roztopach kapryśna zima wróciła, pokazując swe prawdziwe oblicze. Przestało chlupotać pod nogami. Obficie sypnęło śniegiem i w trasy ruszyły pierw-sze kuligi.

Ta zimowa atrakcja, ceniona nie tylko przez dzieci, nie ogranicza się dzisiaj do krótkiej przejażdżki. Jest wyprawą z wieloma dodatkowymi atrakcjami, będącą świetnym pomy-słem na weekendowy czas. Nie ma co się obawiać mrozu, bo można po przejażdżce rozgrzać się przy ognisku grzanym winem, dobrą grochówką czy góralską herbatką. A że pogoda dopisuje, więc nie warto siedzieć w domu. Lepiej skorzystać z ciekawych możliwości spędzenia czasu na świeżym powie-trzu i śniegu.

Bez wahania pod takim pomysłem podpisała się grupa przyjaciół i znajomych z Żywca. Wynajęli pojazd i ruszyli podziwiać malownicze zakątki niedalekiej Stryszawy, gdzie „zaprzęgi” zorganizowała szkolna przyjaciółka, pochodząca z Żywca – Kazia Pochopień wraz z mężem Stanem – arty-stą malarzem, którego obrazy mieliśmy okazję podziwiać na wystawie w żywieckim Nowym Zamku. Ku zadowoleniu wszystkich, profesjonalnie zorganizowane „zaprzegi” powożone były mechanicznie i prowa-dziły wyznaczoną do tego celu piękną, widokowa trasą. Cóż dodać? Było ognisko, kiełbaski, grzane wino, grochówka, muzyka góralska, śpiewy, przepiękne widoki i inne przyjemności. Dobrej atmosferze sprzyjała ładna, słoneczna pogoda.

Dla wielu osób czas wolny staje się obecnie dobrem luksusowym, dlatego pieczołowicie trzeba o niego zadbać. Wśród codziennych obowiązków czasem trudno znaleźć chwilę dla siebie. Jednak korzystanie z uroków natury, odpoczynek w lesie, zażywanie górskiego powie-trza, czas spędzony z przyjaciółmi pozytywnie wpływa na nasze zdrowie, potęguje poczucie szczęścia i ułatwia zachowanie równowagi. Nasze, pełne uroku i możliwości, Beskidy nam to zapewniają.

Danuta Kaczor

Page 16: Zoto i brz Kamila - NSiK · 2018-02-27 · ~ 1 ~ DWUTYGODNIK SPOŁECZNO−KULTURALNY ISSN 1506−2643 Nr indeksu 346632 e-mail: drukarnia@tenit.com.pl Wychodzi 1 i 15 każdego miesiąca

~ 16 ~ Nr 5 (468)

Do kroniki Grupy Rekonstrukcji Historycznej „Karpaty” wpły-nęły listy od uczestników prelekcji, jaka miała miejsce w Gmin-nym Ośrodku Kultury w Gilowicach. Jako ubogacenie pobytu w miejscowości skąd pochodzili kombatanci Władysław Duda i Józef Górny z 5. Kresowej Dywizji Piechoty oraz Stanisław Kastelik i Józef Rozumek, przekazuję Czytelnikom krótkie refleksje za-czerpnięte z otrzymanej ostatnio korespondencji. Wybrane frag-menty publikuję bez komentarza prezentując pasjonatów historii drugiej wojny światowej.

1. Milan Sternik z Gliwic (list z 22 X 2017) napisał: Staraliśmy się przekazać z jednej strony fakty historyczne,

a z drugiej ubarwić prezentacją umundurowania, sprzętu i uzbro-jenia, którym posługiwali się żołnierze 2. Korpusu Polskiego. Znalazło się także miejsce dla anegdot frontowych. Dla mnie tego typu spotkania są niezwykle ważne i wzruszające. Ujęło mnie bar-dzo ciepłe przyjęcie mojej córki pokazującej widowni drobniejsze elementy prezentowanego wyposażenia wojskowego. W mojej działalności rekonstrukcyjnej zawsze przyświecała dewiza, która utkwiła mi w sercu w czasie pierwszej wizyty na Monte Cassino w roku 1996: „Przechodniu powiedz Polsce, żeśmy tu polegli wierni w jej służbie”. Staram się być jej zawsze wierny… „Semper Fidelis” jak głosi dewiza miasta Lwowa, z którego pochodzą moi przodkowie po kądzieli.

2. Wojciech Tąta z Mikołowa (list z 22 X 2017):Od kiedy pamiętam, interesuję się historią. W związku z tym,

zawsze, kiedy słyszałem, że gdzieś w mojej okolicy odbędzie się jakiś pokaz, prelekcja, albo rekonstrukcja historyczna, robiłem wszystko, aby na nią pojechać. Podobało mi się to, że mogę zoba-czyć umundurowanie, broń czy posiłek zwykłego frontowego żoł-nierza, o którym dotychczas mogłem tylko czytać w książkach czy internecie. Zawsze chciałem zostać takim rekonstruktorem. Jakiś czas temu dowiedziałem się, że jeden z moich szkolnych kolegów [Kuba Długajczyk] jest członkiem Grupy Rekonstrukcji Historycz-nej "Karpaty", odtwarzającej żołnierzy PSZ [Polskie Siły Zbrojne (na Zachodzie)]. Za jego pośrednictwem udało mi się nawiązać kontakt z członkami grupy i do niej dołączyć. Z czasem skomple-towałem niezbędne umundurowanie i wyposażenie. Dwa tygodnie temu, w Gilowicach wziąłem udział w prelekcji na temat 2. Kor-pusu, po raz pierwszy nie jako słuchacz, ale jako rekonstruktor. Prelekcja miała się odbyć w Gminnym Ośrodku Kultury. Jeszcze w przeddzień wyjazdu doszywałem ostatnie oznaczenia do mun-duru. Na początku nie byłem pewny czego się spodziewać, cho-ciaż wiedziałem mniej więcej, jak takie prelekcje wyglądają. Do Gi-lowic pojechałem razem ze wspomnianym już kolegą. Po dotarciu na miejsce zapoznałem się bliżej z członkami grupy, których nie poznałem na pierwszym spotkaniu w Mikołowie. Przyjęto mnie bardzo miło i otwarcie. W końcu łączy nas jedna pasja – zami-łowanie do historii i chęć jej upamiętnienia. Sama prelekcja była bardzo ciekawa też dla mnie. Dowiedziałem się sporo nowych rze-czy i poznałem kilka ciekawostek. Dużym wsparciem był dla mnie kolega z klasy, Kuba. Jesteśmy jednymi z najmłodszych człon-ków grupy. Prelekcja trwała około trzech godzin. Byłem bardzo zadowolony z udziału w żywej lekcji historii, chociaż moja wiedza w tym zakresie wymaga jeszcze uzupełnienia. Myślę, że rekon-strukcja historyczna zostanie moim nowym, pięknym hobby.

3. Robert Garcarzyk z Mikołowa (26 X 2017):Przyjechaliśmy po raz pierwszy do Gilowic z Górnego Śląska,

by przeprowadzić prelekcję w formie pogadanki z mieszkańcami na temat żołnierzy 2. Korpusu gen. Władysława Andersa. Spo-tkanie rozpoczęło wspólne odśpiewanie słynnej pieśni „Czerwone maki na Monte Cassino”. Atmosfera była sympatyczna, publicz-ność wykazała duże zainteresowanie przedstawioną tematyką.

Osobiście jako członek Ochotniczej Straży Pożarnej w Miko-łowie zauważyłem bardzo duże zaangażowanie miejscowych strażaków. Podczas prelekcji zawyła strażacka syrena i po paru

W środku Józef Górny – autor artykułu

PRELEKCJA W GILOWICACH (cz. 2)Historia 2. Korpusu Polskiego gen. Władysława Andersa

pierwszy raz zagościła w Gilowicach na Żywiecczyźnie w celu upamiętnienia tamtejszych zmarłych kombatantów.

minutach kilka wozów pojechało do jakiegoś zdarzenia. Gratuluję tym chłopa-kom werwy i zaangażowania, serdecznie też ich pozdrawiam.

Po spotkaniu odwiedziliśmy pobliski cmentarz, na którym spoczywa czterech żołnierzy armii gen. Władysława Andersa. Modlitwa i zaduma wprowadziła nas w czas, kiedy polscy żołnierze rozsiani po całym świecie walczyli o niepodle-głość Polski. Jesteśmy im winni, by przekazywać pokoleniom historię o praw-dziwych patriotach i bohaterach.

Serdecznie pozdrawiam wszystkich mieszkańców i obecnych na naszym spotkaniu. Dziękuję Gabrieli Kolonko – dyrektorowi Gminnego Ośrodka Kultury i Alicji Dyduch – prezesowi Towarzystwa Miłośników Gilowic oraz wszystkim zainteresowanym za inicjatywę i trud zorganizowania tego spotkania. Miło go wspominam również dzięki ciepłemu i przyjaznemu klimatowi. Czuliśmy go, chociaż był to już 7 październik.

4. Marcel Pochopień z Koconia, lat 8 (refleksje spisane przez mamę 27 X 2017):

Dziękuję ks. Andrzejowi Targoszowi i całej grupie rekonstrukcyjnej za żywą lekcję historii, na którą przyjechałem z babcią i ciocią. Było bardzo fajnie, do-wiedziałem się wielu interesujących mnie faktów. Miałem możliwość trzymać w rękach prawdziwą broń, którą walczyli żołnierze pod Diabelską Górą (Monte Cassino). Usłyszałem wiele informacji z życia niedźwiedzia Wojtka, o których wcześniej czytałem razem z rodzicami. Poznałem tam swoją rówieśniczkę, któ-ra również interesuje się historią.

5. Elżbieta Micor ze Ślemienia (29 X 2017):Jestem nauczycielką i logopedą. Trzy tygodnie temu uczestniczyłam wraz

z mężem w spotkaniu z GRH „Karpaty”. Było to zetknięcie z „żywą” lekcją histo-rii, którą w dzieciństwie poznałam z opowieści mojego dziadka. Dobrze pamię-tał czas wojny i przez całe życie nie mógł się pogodzić z „nową” historią, której uczono mnie w szkole. Podczas spotkania w gilowickim GOK-u przeniosłam się na Monte Cassino do 1944 roku, gdzie zobaczyłam umundurowanych, wypo-sażonych i uzbrojonych żołnierzy 3. Baonu Strzelców Karpackich z 3. DSK. Po-znaliśmy, jak wyglądało pole bitwy, co pod „Domkiem Doktora” robił kapelan, prosty żołnierz oraz umundurowanie uczennicy Szkoły Junaczek w Palestynie.

Po zakończeniu spotkania trzeba było wrócić do rzeczywistości z nieodpartą potrzebą przekazania tych cennych wrażeń młodemu pokoleniu. W poniedział-kowy poranek z atencją opowiedziałam swojej pani dyrektor Iwonie Łatanik ze Szkoły Podstawowej Stowarzyszenia Szkół Katolickich w Rychwałdku o prze-żytej niedawno poglądowej lekcji historii. Bez chwili wahania zaprosiła grupę rekonstrukcyjną z Mikołowa do szkoły w Rychwałdku.

Cieszy nas fakt, że w dzisiejszych czasach są ludzie zafascynowani historią, poświęcający swój wolny czas na odszukiwaniu faktów historycznych, rekon-struowanie umundurowania, wyposażenia i dzielenie się zgromadzoną wiedzą z innymi.

***Z opublikowanych fragmentów osobistych refleksji korespondentów wynika,

że jest w społeczeństwie zapotrzebowanie na poglądowe lekcje historii, zwłasz-cza tej lokalnej. Tego rodzaju spotkanie, jakie miało miejsce w GOK-u, zachęca do pogłębienia wiadomości o naszych ojczyźnianych dziejach. O żołnierzach z Gilowic Józefie Górnym i Władysławie Dudzie wiemy nieco więcej od przed-stawicieli ich rodzin. Natomiast o Józefie Rozumku i Janie Kasteliku poszuku-jemy informacji…

Oprac. Ks. Andrzej Targoszfot. Andrzej Micor

Page 17: Zoto i brz Kamila - NSiK · 2018-02-27 · ~ 1 ~ DWUTYGODNIK SPOŁECZNO−KULTURALNY ISSN 1506−2643 Nr indeksu 346632 e-mail: drukarnia@tenit.com.pl Wychodzi 1 i 15 każdego miesiąca

~ 17 ~ Nr 5 (468)

W trakcie pisania wspomnień o Fabryce natknąłem się na fragment wspomnień napisany w Kanadzie przez ANTONIEGO CAPUTĘ, rodem z Pietrzykowic, urodzonego w 1907 roku, pod tytułem „Z Pietrzykowic w szeroki świat” opublikowany w Internecie. Przytaczam go w całości, gdyż dotyczy on Jego pracy w żywieckiej „LECHII”.

Tadeusz Rodzoń

ŻYWIECKA FABRYKA MASZYN „LECHIA” – PONAR – ZARYS HISTORII

„28 kwietnia 1921 roku poszedłem z matką do Żywca, do fabryki ma-szyn i odlewni „Lechia”, ażeby prosić o miejsce w warsztacie ślusarskim w celu wyuczenia się fachu. Dyrek-tor fabryki, pan Łączkowski, przy-jął nas niezbyt uprzejmie twierdząc, że nie ma dla mnie miejsca ani w ślusarni, ani też w odlewni. Kiedy jednak pokazałem moje świadectwa, gdzie były same bardzo dobre oceny, pan Łączkowski zmienił zdanie i po-wiedział, że znajdzie dla mnie miejsce w odlewni. Nie zdawałem sobie spra-wy, jaka to jest praca. Dyrektor za-prowadził mnie i matkę do magazynu, gdzie lśniły na półkach gotowe odlewy. To mi się podobało, zgodziłem się na pójście do terminu na odlewacza. Zo-stałem przyjęty i terminowałem od 28 kwietnia 1921 roku do 12 maja 1924, a potem jako czeladnik pra-cowałem do wiosny 1928 r., to jest do czasu, gdy „Lechia" zbankru-towała. Główną produkcją tej firmy było wykonywanie kompletnych urządzeń młyńskich oraz dodatkowo odlewy dla okolicznych fabryk, jak Ruebnera w Zabłociu, Bydlińskiego, Rybarskiego i Mojżeszka w Żywcu czy też Sauera w Bielsku. Na początek płacono mi 3 marki na godzinę, a za małą białą bułkę płaciło się 2 marki. Później wpro-wadzono złote polskie. W trzecim roku mojego terminu otrzyma-łem pracę akordową, że z ogólnej zarobionej sumy potrącano mi 25 procent. Wysokość płacy za wykonane odlewy była ustalona przez majstra odlewni przy pomocy tabeli ustalonej przez zarząd fabryczny i Związek Metalowców – oddział Bielsko-Biała. Najpierw był moim majstrem Czech Herliczka, a potem Niemiec Karol Bohm.

Pracowałem w odlewni po 6 dni w tygodniu: od poniedziałku do piątku po 8 godzin, oraz w sobotę 5 godzin. Nie było nocnych zmian. Odlewy były robione dwa razy w tygodniu, w środy i piątki. Wybijanie odlewów odbywało się następnego dnia, w czym brali udział wszy-scy robotnicy, z wyjątkiem samych odlewaczy. Ci ostatni mieszkali w Bielsku-Białej i Węgierskiej Górce, skąd dojeżdżali pociągiem do pracy. Do wykańczania odlewów zatrudniano ludzi z Żywca i okolic. Razem ze mną uczyli się fachu Franciszek Bydliński z Żywca, Jan Mrowiec z Pietrzykowic, Szczepan Adamczyk i Stefan Kostka z Zarze-cza, Franciszek Stasica z Moszczanicy, Leon Chałupnik ze Sporysza, oraz Alfred Bysko z Lipowej. Robotnicy „Lechia" należeli do Związku Robotników Metalowców, oddział Bielsko-Biała, w ramach Polskiej Partii Socjalistycznej. Zebrania odbywały się w wynajętym lokalu w rynku w Żywcu. W ciągu 8 lat mojej pracy było kilka strajków. Jak i dzisiaj w Kanadzie, pilnowaliśmy, aby nikt nie pracował. Zdarzały się jednak wyłamywania. Pamiętam, jak stolarz ze Starego Żywca po wyjściu z fabryki został opluty przez pikiety strajkujących.

Nie było wtedy łatwych warunków, aby odlewnia mogła dobrze prosperować. Same odlewy zasadniczo nie były ciężkie. Do woże-nia koksu, złomu żeliwnego, surowca czy gotowych odlewów brano chłopskie furmanki. Często byłem wysyłany do Sporysza w sąsiedz-twie Żywca, ażeby gospodarz Suchoń z dwoma innymi gospodarza-mi jechał jednokonnym wozem do odległego o 20 km Bielska, aby zawieźć tam odlewy, a przywieźć koks. Wiem stąd, że nie kupowano do pieca kopułowego w odlewni wysokiej jakości twardego koksu górnośląskiego, który był drogi. Używano koks miększy i tańszy,

jakim opalano piece do centralnego ogrzewania i jaki też brali ko-wale do kuźni. Około 1925 roku dopiero fabryka kupiła używaną 2-tonową ciężarówkę Chevrolet. Pomocnicze urządzenia w „Lechii" też były dość prymitywne, na przykład mieliśmy tylko dwa dźwigi, które operowało się ręką: przy jednym trzeba było kręcić korbą, aby obracał się, a przy drugim ciągnęło się na łańcuch, aby posuwał się po szynie. Mając 17 lat uzyskałem świadectwo czeladnika odlewacza i pracowałem w „Lechii" w Żywcu. Pamiętam, jak z każdą wypłatą spieszyłem do domu, do Pietrzykowic, aby w ręce Matki złożyć swój zarobek tygodniowy i w ten sposób dopomóc w utrzymaniu domu i młodszego rodzeństwa, oraz nieco ulepszyć warunki mieszkaniowe. Wraz z Ojcem przeprowadziliśmy remont domu, a więc daliśmy nowy dach nie słomą kryty, ale papą asfaltową; następnie śpiżarnię przero-biliśmy na kuchnię, zainstalowaliśmy ręczną pompę wodną, daliśmy nowy płot ze słupkami betonowymi, obetonowaliśmy też miejsce na nawóz. Snuło się plany o uruchomieniu małej turbiny wodnej do napędu dynama celem oświetlenia domu, ale to już zostało tylko w marzeniach.

W czasie strajku majstrowie i uczniowie pracowali na swoich oddziałach. Ponieważ było to w zimie, więc ogrzewało się halę fa-bryczną koksem palonym w starych żelaznych beczkach, w których powybijaliśmy dziury dla lepszego ciągu powietrza. Do jednej z ta-kich beczek wrzuciłem raz łuskę z pocisku artyleryjskiego 75 mm, oczywiście bez prochu i zapalnika, ale ze złomem brązu. Byłbym o tym zapomniał, ale uczeń ślusarski Szafrański zaczął wyciągać łu-skę prętem żelaznym. Kiedy zobaczyłem, że zaczyna się wylewać roz-topiony brąz, krzyknąłem, aby to zostawił. Szybko zrobiłem formę na narzędzia odlewnicze i z tego roztopionego brązu wykonałem swoje własne narzędzia. Zobaczył to majster Karol Bonn i kazał zrobić dla siebie zestaw narzędzi do pieca: łopatkę, pogrzebacz, popielniczki, itp. Jednym słowem zaczęła się w odlewni nowa praca. Ja i moi ko-ledzy korzystaliśmy z każdej okazji, aby coś wylać dla siebie. Oczywi-ście każdy z nas musiał starać się o własny kawałek złomu”.

Tyle cytatu z pamiętnika pracownika „Lechii” w latach 1921-1928.

Żmudne poszukiwania w internecie dalszych informacji dały efekt, bo znalazłem na stronie o adresie: httpzbiory.mhf.kraków zbiorowe zdjęcie załogi żywieckiej Lechii. Podana data wykonania tego zdjęcia (1920-1939) daje podstawy, aby przypuszczać, że może na nim wy-stępować autor przytoczonego powyżej pamiętnika.

Page 18: Zoto i brz Kamila - NSiK · 2018-02-27 · ~ 1 ~ DWUTYGODNIK SPOŁECZNO−KULTURALNY ISSN 1506−2643 Nr indeksu 346632 e-mail: drukarnia@tenit.com.pl Wychodzi 1 i 15 każdego miesiąca

~ 18 ~ Nr 5 (468)

W Żywcu przy ul. Zamkowej w pomieszczeniach Domu Katolickiego otworzono kawiarenkę „Przystań” wraz z księgarnią. Kawiarnia wy-posażona jest nowocześnie, tworząc przyjemną atmosferę. Przy okazji pobytu w kawiarni można nabyć ciekawe wydawnictwa książkowe, głównie o tematyce religijnej. Główne wejście do kawiarni jest od ulicy Zamkowej, zaś dla osób niepełnosprawnych na wózkach od strony parku. Warto wspomnieć, że w ubiegłych latach w tym samym miejscu dobrze prosperowała cukiernia znana z wysokiej jakości wyrobów cukierniczych, przede wszystkim z ciastek i lodów. Prawie po każdej mszy w niedzielę ustawiały się kolejki do wspomnianej cukierni.

*Na osiedlu 700-lecia w Żywcu za obiektem „Galeria Kolorowa” naprzeciw Ogródka Jordanowskiego rosną krzewy, które zostały zamienione

na śmietnisko. Można tam zobaczyć butelki, puszki po piwie, pety i inne odpady. Ponadto między obiektami zorganizowano parking samo-chodowy. Kiedyś ten teren był sprzątany na bieżąco – był nawet kosz na śmieci, a wjazd samochodów zabroniony. Dzisiaj nikt nie dba tam o ład i porządek. Co na to właściciel tego terenu czyli Spółdzielnia Mieszkaniowa „Gronie”?

*W Twardorzeczce, w gminie Lipowa, powstaje Centrum Aktywności Społecznej. Nowy budynek jest w trakcie realizacji, podobnie trwa

budowa nowoczesnego przedszkola w Lipowej. Realizacja tych inwestycji jest możliwa przez pozyskanie środków finansowych z zewnątrz, dzięki staraniom władz gminnych.

*Opady śniegu jaki zwykle nas zaskoczyły. Właściciele obiektów publicznych i prywatnych zapomnieli o obowiązku odśnieżania chodników

przed swoimi obiektami. Kuriozalnym jest fakt zaniedbania odśnieżenia chodnika przy ulicy Ks. Pr. St. Słonki w Zabłociu przed budynkiem Starostwa, którego gospodarzem jest Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie. Przychodzą tu ludzie chorzy i inwalidzi, a najśmieszniejsze jest to, że w tymże budynku mieszczą się biura Wydziału Zarządzania Kryzysowego. Sic!

Adaś Wędrowniczek

Na wesoło Miłość i małżeństwo

– Kochana – mówi mąż do żony – dzisiaj przyniosę ci gwiazdkę z nieba! – Bez gwiazd! – odpowiedziała małżonka. – Dzisiaj nigdzie nie wy-chodzisz. Siedzisz w domu.

***– Szukam takiej żony – zwierza się Janek – która będzie umiała ład-nie mówić, śpiewać, tańczyć, grać na różnych instrumentach, która będzie zawsze w domu...– Wiesz co – przerywa mu przyjaciel – ty zamiast żony kup sobie telewizor.

***Młodzi małżonkowie zasiadają do pierwszego obiadu, które jest de-biutem kulinarnym żony.– A czym kochanie nadziewałaś tego pieczonego kurczaka?– Jak to nadziewałam? Przecież on nie był w środku pusty.

***Kowalski pyta Nowaka:– Czy wiesz, co to znaczy kiedy mąż wysiada, żeby otworzyć drzwiczki samochodu swojej żonie?– Nie wiem.– Są dwie możliwości: albo to jest nowy samochód, albo nowa żona.

***Mąż niespodziewanie wraca do domu. Żona otwiera okno i mówi do kochanka:– Skacz !– Coś ty, przecież to trzynaste piętro!– Skacz, nie czas na przesądy...

***Młody człowiek do ojca:– Co myślisz o moich zaręczynach? Trwają już dość długo...– Postępujesz właściwie – przerwał ojciec. – Im dłużej będziesz zarę-czony, tym krócej będziesz żonaty.

wybrała: B. Fryś-Dzikowska

Kącik LiterackiBARBARA STASICA KOBIETA SUKCESU

Twarz ściągnięta chirurgicznieuśmiecha się dziś prześlicznieBurza loków, piękne oczy,kogo dzisiaj to zaskoczy?

Makijaż pewnie permanentny przyćmił urody obraz mętny. Piękna, smukła sylwetka, ostra, niczym żyletka.

Nienaganne wręcz maniery,wyćwiczone dla kariery.Piękne, białe zębyW sam raz do takiej gęby!

Mądra, super głowachłonąć wszystko jest gotowa!Czy to lalka, marionetka?Nie, to sukcesu jest kobietka!

Bo najlepszym na życie kompresemjest pogoń za sukcesem.Lecz smutne sławy uwieńczenie,gdy zostaje ból i prawdziwe zmęczenie.

/Z tomiku wierszy „Koń na obcasach”/

wybrała: B. Fryś-Dzikowska

Bądź sobą... Z najlepszymi życzeniami z okazji Dnia Kobiet!

SPACERKIEM PO ŻYWCU i regionie

Page 19: Zoto i brz Kamila - NSiK · 2018-02-27 · ~ 1 ~ DWUTYGODNIK SPOŁECZNO−KULTURALNY ISSN 1506−2643 Nr indeksu 346632 e-mail: drukarnia@tenit.com.pl Wychodzi 1 i 15 każdego miesiąca

~ 19 ~ Nr 5 (468)

7 października br. w godzinach południowych w sali Gminnego Ośrod-ka Kultury w Gilowicach miało miejsce niezwykłe wydarzenie. Oto zajęła tam stanowisko znakomicie uzbrojona grupa polskich żołnierzy w mun-durach 2. Korpusu Polskiego gen. Władysława Andersa wraz z księdzem kapelanem i całym niezbędnym w warunkach bojowych wyposażeniem. To członkowie Grupy Rekonstrukcji Historycznej „Karpaty” z Mikoło-wa przybyli do Gilowic, by jej mieszkańcom zaprezentować jak żyli, byli umundurowani, uzbrojeni i wyposażeni oraz jak walczyli żołnierze 2. Korpusu Polskiego, spośród których czterech pochodziło z Gilowic i po szczęśliwym powrocie z wojennej tułaczki oczekuje na Boży rozkaz zmartwychwstania swych ciał na miejscowym cmentarzu.

Atmosfera spotkania z rekonstruktorami żołnierzy gen. Andersa była niezwykła. Rozpoczęło je wspólne odśpiewanie słynnej pieśni Czerwo-ne maki na Monte Cassino, po której popłynęły opowieści o historii i okolicznościach powstania 2. Korpusu oraz pełnej tragizmu drodze więźniów sowieckich łagrów do polskiego wojska, a także warunkach życia i szkolenia, o umundurowaniu, uzbrojeniu i wyposażeniu. Wszystko ubogacano niezwykle profesjonalną prezentacją tych elementów. Porwa-ni tą atmosferą słyszeliśmy w naszej wyobraźni szum pustynnego wiatru, czuliśmy wdzierający się do uszu i nosa polskiego żołnierza pustynny piasek pod Tobrukiem. Słyszeliśmy wybuch pocisków artyleryjskich i kanonadę pistoletów oraz ręcznych i ciężkich karabinów maszynowych, jęki rannych opatrywanych przez sanitariuszy. W roli uczennicy Szko-ły Junaczek znakomicie spisała się pięknie umundurowana mała Alicja, która wspaniale reprezentowała ochotniczki z Pomocniczej Służby Ko-biet – formacji wojskowej utworzonej pod koniec 1941 roku z inicjaty-wy gen. Władysława Andersa podczas tworzenia Polskich Sił Zbrojnych na terenie Związku Sowieckiego. W momencie najwyższej liczebności w szeregach PSK służyło ok. 7 tysięcy ochotniczek. Widok Ali przypomi-nał też polskie sieroty, których wiele udało się gen. Andersowi wyprowa-dzić z sowieckiej niewoli.

Mogliśmy zapoznać się z pełnym umundurowaniem członka żandar-merii wojskowej (prywatnie taty Alicji) i posłuchać, jakie były zadania tej formacji, a nawet potrzymać w ręku pałkę, podstawowe ich wypo-sażenie. Szczęśliwie nie było potrzeby jej użycia podczas spotkania. Zo-baczyliśmy, czym golili się żołnierze, na czym przygotowywali posiłki, jakie mieli środki opatrunkowe. Prezentację przerywały pytania, na które z wielkim znawstwem i cierpliwością odpowiadali ,,żołnierze”, pokazując m.in. sposób noszenia i obsługi posiadanego przez nich uzbrojenia.

Popłynęła wreszcie opowieść o pełnym dramatyzmu przebiegu bitwy o Monte Cassino, a ksiądz kapelan ukazał duszpasterską posługę na polu bitwy. Wreszcie każdy z nas usłyszał hejnał mariacki ogłaszający całemu światu wielki triumf polskiego żołnierza, w którym wzięli udział nasi ro-dacy z Gilowic.

Wielkie zainteresowanie wzbudziła opowieść o niedźwiedziu Wojtku. To niezwykła, lecz absolutnie prawdziwa historia. Ten urodzony w 1941 roku niedźwiedź został zakupiony w kwietniu 1942 roku przez przebywa-jących w Persji polskich żołnierzy od przygodnie spotkanego wygłodnia-łego perskiego chłopca. Został on oficjalnie wciągnięty na stan ewiden-cyjny 22. Kompanii Zaopatrywania Artylerii, w której później nadano mu stopień kaprala. Z jednostką przeszedł cały szlak bojowy: z Iranu przez Irak, Syrię, Palestynę, Egipt do Włoch, a po demobilizacji do Wielkiej Bry-tanii. Zmarł 2 grudnia 1963 roku w zoo w Edynburgu. Nie doczekał się przyjazdu do Polski, zgodnie bowiem z wolą polskich żołnierzy mogło to nastąpić dopiero po odzyskania przez Polskę całkowitej niepodległości. Niestety nie doczekał tej chwili.

Opowiadaniom o Wojtku towarzyszyła prezentacja przez Alę wielkie-go pluszowego misia troskliwie przez nią pieszczonego i przytulanego. Cierpliwie on to zniósł przyglądając się bacznie wszystkim z wysoko-ści swego stołu, na którym go umieszczono. Był maskotką żołnierzy 2. Korpusu Polskiego. Wojtek jadał razem z żołnierzami i spał w namio-cie. Kiedy urósł, dostał własną sypialnię w dużej drewnianej skrzyni. Nie lubił jednak samotności i często w nocy chodził przytulać się do śpiących w namiocie żołnierzy. Był łagodnym zwierzęciem, miał pełne zaufanie do ludzi. Uwielbiał jazdę wojskowymi ciężarówkami – w szoferce, a czasami na skrzyni, czym wzbudzał sporą sensację na drodze. Lubił też zapasy, które na ogół kończyły się jego zwycięstwem: pokonany leżał „na łopat-kach”, a niedźwiedź lizał go po twarzy. Pośród opowieści o Wojtku jest również taka, jak to podczas działań pod Monte Cassino pomagał pozo-stałym żołnierzom w noszeniu ciężkich skrzyń z amunicją artyleryjską

i nigdy nie zdarzyło mu się żadnej upu-ścić. Z całą pewnością to tylko legen-da, jednakże faktem jest, że od czasu tej bitwy symbolem 22. Kompanii stał się niedźwiedź z pociskiem w łapach. Odznaka taka pojawiła się na samo-chodach wojskowych, proporczykach i mundurach żołnierzy.

Szczęśliwie pamięć o Wojtku jest ciągle żywa. Nie tylko w Polsce, lecz także w wielu miejscach Europy. Trud-no w to uwierzyć, ale ma on swoje po-mniki, rzeźby m.in. w krakowskim Par-ku im. Henryka Jordana, angielskim mieście Grimsby, Instytucie Polskim i Muzeum im. gen. Sikorskiego w Lon-dynie, w Żaganiu, Szymbarku, w Imoli pod Bolonią, w szkockim Duns i Edynburgu. Tam zakończył swe życie. W mieście Cassino postanowiono w najbliższym czasie odsłonić pomnik misia Wojtka. Zainspirowany historią niedźwiedzia angielski browar z Conglenton w 2012 r. wprowadził na rynek piwo pod nazwą „Wojtek”. Wreszcie informacja z tego roku. 30 maja 2017 r. odsłonięto pomnik i nadano imię „Misia Wojtka” Przedszkolu nr 99 w Warszawie przy ul. Siewierskiej 3.

Spotkanie zakończyła sesja fotograficzna z „żołnierzami” gen. Ander-sa trzymającymi w rękach różne elementy uzbrojenia, z czego piszący te słowa skwapliwie skorzystał. Po spotkaniu udaliśmy się na cmentarz na groby śp. Józefa Górnego i Władysława Dudy żołnierzy 2. Korpusu Polskiego, którzy pochodzili z Gilowic. Ks. kapelan Andrzej Targosz prze-wodniczył modlitwie za spokój ich dusz, po której członkowie Grupy Re-konstrukcji Historycznej „Karpaty” złożyli na ich grobach kwiaty.

Jestem synem śp. Józefa Górnego, w latach 1932-1933 żołnierza 9. Batalionu elitarnego Korpusu Ochrony Pogranicza w Klecku. We wrze-śniu 1939 r. walczył z Niemcami na odcinku Bielsko-Biała – Tarnopol. Stamtąd wzięła go do niewoli Armia Czerwona. Był więźniem łagrów so-wieckich w rejonie Archangielska i Krzywego Rogu. We wrześniu 1941 r. został żołnierzem Armii Polskiej na Wschodzie (Irak, Palestyna) i 2. Kor-pusu Polskiego. W latach 1944-1945 walczył na froncie włoskim w sze-regach 5. Kresowej Dywizji Piechoty. Był dwukrotnie ranny (pod Monte Cassino i w rejonie Bolonii) oraz nagrodzony Krzyżem Walecznych, Me-dalem za Rany, The Italy Star, The War Medal 1939-1945 i innymi od-znaczeniami polskimi i brytyjskimi. Do Polski wrócił w kwietniu 1947 r. Zmarł 30 lipca 1989 r. w Gilowicach.

Pragnę wyrazić ogromne płynące z serca podziękowania ks. drowi Andrzejowi Targoszowi za zainspirowanie członków Grupy Rekonstruk-cji Historycznej „Karpaty” z Mikołowa do poświęcenia swego czasu, by krajanom bohaterów bitwy o Monte Cassino przybliżyć warunki, w jakich przyszło im walczyć. Bóg zapłać za wzruszenia, jakie stały się udziałem uczestników tego niezwykłego spotkania. Jestem pełen uznania dla pro-fesjonalizmu i umiejętności przedstawiania trudnych i złożonych spraw w sposób niezwykle atrakcyjny i zrozumiały dla wszystkich. Serdeczne podziękowania składam też Paniom Gabrieli Kolonko – Dyrektorowi Gminnego Ośrodka Kultury oraz Alicji Dyduch – Prezes Towarzystwa Mi-łośników Gilowic za inicjatywę i trud zorganizowania tego niezwykłego spotkania.

Na koniec muszę jednak podzielić się także mniej radosnymi, a ściślej mówiąc bardzo smutnymi refleksjami. Jadąc z Warszawy na to spotka-nie sądziłem, że trudno będzie znaleźć wolne miejsce w niewielkiej sal-ce GOK-u. Niestety, w spotkaniu uczestniczyło zaledwie około 30 osób, w tym kilkoro dzieci. Było mi wstyd wobec naszych gości, którzy poświę-cili swój czas i przyjechali z odległości ponad 100 km, by swą wiedzą, pasją i patriotyzmem podzielić się z zaledwie garstką widzów. Chciałem Szkole Podstawowej, której uczniem był mój śp. Tata, bohater spod Monte Cassino, podarować jego portret w mundurze żołnierza 5. Kre-sowej Dywizji Piechoty, ale nie miałem komu go przekazać. Nieodparcie nasuwają się pytania: Dlaczego na spotkaniu tym nie było nikogo z dy-rekcji szkoły, dlaczego nie było nauczycieli historii, dlaczego nie zachęcili swych uczniów do udziału w tej wspaniałej żywej i niepowtarzalnej lekcji historii, której bohaterami byli nasi rodacy? Dlaczego, dlaczego, dlacze-go???

Józef Górny

O BITWIE O MONTE CASSINO W GMINNYM OŚRODKU KULTURY W GILOWICACH

Page 20: Zoto i brz Kamila - NSiK · 2018-02-27 · ~ 1 ~ DWUTYGODNIK SPOŁECZNO−KULTURALNY ISSN 1506−2643 Nr indeksu 346632 e-mail: drukarnia@tenit.com.pl Wychodzi 1 i 15 każdego miesiąca

~ 20 ~ Nr 5 (468)

Kontynuując rozpoczęty w poprzednim numerze cykl spostrzeżeń na temat codziennego podchodzenia do problematyki utrzymania na-szego zdrowia w dobrej kondycji, chciałbym przedstawić parę uwag związanych z powszechnym „obrzędem” picia kawy.

Zaznaczam, że nie jestem lekarzem ani biologiem, a tym bardziej znachorem, choć od dziesięcioleci interesuję się tematyką medyczną i zwracam dużo uwagi na sposób odżywiania oraz utrzymywa-nia dobrej kondycji fizycznej i psychicznej. Zainteresowania te rozbudziły dość obszerne, cztery lata trwające zajęcia me-dyczne w studium wojskowym, podczas edukacji akademickiej, a także moje dość intensywne pobyty w placówkach medycz-nych. Otarłem się też o medycynę naturalną syberyjską i chiń-ską; w tym ostatnim przypadku diagnostyka dotycząca moje-go zdrowia okazała się bardzo trafna, choć nie bardzo potrafię zrozumieć metody postępowania lekarzy, którzy ją wykonali. To, co chcę przedstawiać czerpię z programów: Katarzyny Bo-sackiej – „Wiem, co jem” – TVN Style i świetnego rosyjskiego „Zit zdorovo” 1tv, prowadzonego przez profesor Elenę Małyszową oraz różnych i licznych publikacji specjalistycznych – dostępnych w Internecie, a także posiadanych w obszernej bibliotece domo-wej.

Zacznę od mitów związanych z piciem kawy – napoju chyba najbar-dziej popularnego w naszym kraju i świecie. Od dziesięcioleci wpa-jano nam informacje o szkodliwych działaniach kawy na nasz orga-nizm. Głównym negatywnym jej czynnikiem była zawartość kofeiny, która miała podnosić ciśnienie krwi. W dalszej kolejności negatywnie miała wpływać na naszą wątrobę oraz wzmagać kwasowość w żo-łądku. Obecnie – wyczytałem to już przed 12 laty – nastąpiło total-ne przewartościowanie podejścia do tego zagadnienia. Amerykanie, w gradacji najlepszych dla zdrowia 10. produktów żywnościowych, kawę umieścili na pierwszym miejscu. Upadły dotychczasowe mity o negatywnym jej działaniu. Ostał się tylko czynnik wzmacniający kwasowość w żołądku. Według obecnych wskazań medycznych kawa obniża ciśnienie krwi, przez to, że rozszerza naczynia krwio-nośne. W początkowych kilku minutach jej działania, ciśnienie ulega

niewielkiemu podniesieniu o 4 – 5 kreseczek (mm Hg), by następnie ulec obniżeniu i ustabilizowaniu – łatwo to sprawdzić na domowym ciśnieniomierzu, który osoby po 50-tce powinny w domu mieć i uży-wać. Z tego też względu zaleca się wypić filiżankę kawy na 20 minut przed zaśnięciem – jest to sprawa bardzo indywidualna i wskazana dla osób nie mających problemów z zasypianiem. Zalecenie to wyni-ka z faktu czyszczenia mózgu przez krew w pierwszych 30 minutach snu. Im bardziej rozszerzone naczynia krwionośne tym więcej krwi w nich przepływa, oczyszczając z toksyn nasz najważniejszy organ. Istotny składnik kawy kofeina pobudza komórki nerwowe w mózgu, zmuszając je do produkcji dopaminy i serotoniny (hormon szczę-ścia) stymulujących nasze samopoczucie, energię, a w konsekwencji działanie, przyczyniając się tym do zapobiegania parkinsonizmo-wi i Alzheimerowi. Podobnie też prozdrowotnie działa na wątrobę, oczyszcza ją i pomaga zapobiegać jej otłuszczeniu. Przez swoją mo-czopędność pozwala uwolnić nerki i pęcherz ze złogów. Dużo pisze się też o wpływie jej na obniżenie zapadalności na raka jelita grubego i prostaty, gdyż zawiera antocyjany, czyli flawonoidy.

Zaleca się pić do 4 filiżanek czarnej kawy dziennie. Bez cukru i bez mleka, czy zabielaczy. Filiżanka samej kawy zawiera tylko 4 kilokalo-rie, ale dołożenie śmietanki i cukru znacznie wzmacnia jej kalorycz-ność – nawet do 240 kcal. Zaleca się też popijać kawę szklaneczką czystej – najlepiej magnezowej – wody, by uzupełniać ją w organi-zmie, która zostaje pod wpływem tego napoju wydalona. W porząd-nych kawiarniach Wiednia, Budapesztu, Belgradu, Petersburga do dobrej kawy, obligatoryjnie jest podawana szklaneczka z zimną wodą; popijanie jej wzmacnia odczucie smaku. Jednak większa ilość kawy może być szkodliwa: może podnieść ciśnienie krwi, wywołać arytmię serca, czy nadmiernie pobudzić aż do wzmożonej nerwowości. Jeżeli komuś kawa nie smakuje, niech nie pije – widać organizm ją odrzuca. Przed 30 laty znani żywieccy lekarze Adam Bodzek i Dariusz Piwowar-czyk – gdym się zastanawiał nad swym odżywianiem – stwierdzili: „Jedz wszystko, ale z umiarem” oraz „Jedz to, co ci smakuje”. Jesz-cze jedna uwaga: Nie należy pić kawy zaraz po przebudzeniu – powin-no się pozwolić, by organizm sam do siebie doszedł – dać sobie ze dwie godziny czasu, by się nie uzależnić.

Ja piję głównie kawę arabikę etiopską lub jemeńską z dodatkiem kardamonu (do 10%), parzoną w tygielku, której ziarna sam sobie zmielę. Unikam gotowych kaw sypkich, czy ekstraktów rozpuszczal-nych, które może i smakują, ale skład mają bardzo dyskusyjny.

Jerzy Talik

Zapraszamy czytelników do współredagowania powyższego działu i do podzielenia się swoimi doświadczeniami w tym zakresie.

Bądź zdrowym!

Ciekawostki świata i nie tylkoLubisz mało znane fakty i ciekawostki z nauki, kultury, przyrody i niezwykłych wydarzeń, które składają się na wspólne, ludzkie doświadczenie? Oto zestawienie mniej oczywistych zjawisk, które w pewien sposób zmieniają nasz sposób patrzenia na świat.

∙ Ludzkie oczy nie zmieniają swojego rozmiaru od urodzenia.∙ Kichnięcie podróżuje z prędkością około 44 m/s.∙ Rakiety wykonywane były kiedyś z krowich i owczych jelit.∙ W Singapurze zabronione jest żucie gumy.∙ Ziemia jest jedyną planetą w naszym układzie słonecznym, której

nazwa nie pochodzi od imienia boga.∙ Liczba rozmaitych form życia, które zasiedlają się na ludzkiej skórze,

przekracza liczbę ludzi żyjących na Ziemi.∙ Leonardo da Vinci potrafił malować jedną ręką i równocześnie pisać

drugą.∙ Trzy najbogatsze rodziny na świecie mają w sumie więcej zasobów

finansowych, niż 48 najbiedniejszych krajów łącznie.

∙ W trakcie oddychania żebra poruszają się rocznie 5 milionów razy.∙ Przeciętny 40. latek zadaje dziennie ponad 400 pytań.∙ W Zjednoczonych Emiratach Arabskich około 219 mężczyzn przy-

pada na 100 kobiet.∙ Od 1945 r. wszystkie brytyjskie czołgi są wyposażone w zestawy do

zaparzania herbaty.∙ Najwięcej rozmów rejestrowanych jest w Dzień Matki.∙ Dzieci rodzą się w przewidywanym terminie tylko w 4% przypad-

ków.∙ Żeby wejść na Wieżę Eiffla trzeba pokonać 1710 stopni.∙ Wieża Eiffla została w 1967 r. czasowo przeniesiona do Kanady.∙ Tylko 15% Sahary pokryte jest piaskiem.∙ W naszej galaktyce jest 100 miliardów gwiazd, w całej galaktyce

około 300 sekstylionów.∙ Kobiety mają więcej kubków smakowych niż mężczyźni.∙ Aż 5 planet jesteśmy w stanie zobaczyć gołym okiem: Wenus, Mars,

Merkury, Jowisz, Saturn. Zebrała: Danuta Kaczor

Page 21: Zoto i brz Kamila - NSiK · 2018-02-27 · ~ 1 ~ DWUTYGODNIK SPOŁECZNO−KULTURALNY ISSN 1506−2643 Nr indeksu 346632 e-mail: drukarnia@tenit.com.pl Wychodzi 1 i 15 każdego miesiąca

~ 21 ~ Nr 5 (468)

Zakończyły się Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Pjongczang w Korei i przyszedł czas na refleksję i ocenę udziału naszych zawodników i stwierdzić, że poza skoczkami raczej pozostali nie dostarczyli nam tyle radości jak w poprzednich igrzyskach, które odbyły się cztery lata temu w Soczi. Tam skoczkowie, Justyna Kowalczyk z Sylwią Jaśkowiec oraz łyżwiarzami szybkimi zdobywali medale, a i pozostali zajmowali przyzwoite lokaty. Tym razem, mimo stosunkowo licznej ekipy /65 osób/, honor uratowali skoczkowie, biathlonistka Monika Hojnisz, która zajęła 6. miejsce w biegu ze startu wspólnego, 7. miej-sce sztafety biatlonistek (była szansa na medal). Pozostali wypadli przeciętnie lub słabo, co spotkało się z liczną krytyką dziennikarzy i wywołało często bardzo chamskie wpisy hejterów w internecie. Osobiście będę bronił zawodników, bowiem ich wina wydaje mi się tylko częściowa. Głównym czynnikiem jest bowiem słaba baza spor-towa w naszym kraju, gdyż państwo przeznacza niewystarczające środki na na poprawę. Likwidowane są sekcje narciarstwa klasyczne-go w wielu klubach sportowych. Wystarczy posłużyć się przykładem z naszego regionu beskidzkiego, i tutaj brak zainteresowania roz-wojem sportów zimowych, a o bazie nie ma co mówić, z wyjątkiem skoków narciarskich.

A przecież Żywiecczyzna może być dumna, że tutaj rozpoczynali swo-ją sportową karierę przyszli uczestnicy mistrzostw świata, Europy czy olimpiad: Stefania Biegun, Anna Duraj-Gębala, Jerzy Koryciak, Janusz Krężelok, Maciej Kreczmer, Magdalena Gwizdoń – uczestniczka czterech olimpiad. Wielu innych zdobywało tytuły w mistrzostwach kraju, czy wy-stępując na arenach międzynarodowych, jak Edward Dudek, Franciszek Zwardoń, Alicja Ciurla, Kazimierz Firlej, Urszula Śleziak i wielu innych. Dzisiaj zostały już tylko wspomnienia po takich klubach jak: Unia-Czarni Żywiec, Śrubiarnia Sporysz Żywiec, RKS Metal Węgierska Górka, LZS Rajcza, LZS Zwardoń. Sam w wieku juniora startując w klubie z Suchej Beskidzkiej miałem w swoich kategoriach wiekowych około 100 rywali, a dziś w mistrzostwach Polski startuje od kilkunastu do 30 zawodników. Wrócę jeszcze do przeszłości. Kiedy rozpoczynałem pracę nauczyciela wychowania fizycznego w Żywcu, organizowane były Powiatowe Zimo-we Igrzyska Młodzieży Szkolnej w Zwardoniu. Organizatorami tych za-wodów był Szkolny Związek Sportowy przy mocnym wsparciu organiza-cji młodzieżowych ZMS, ZMW, ZHP. W zawodach brało udział ponad 80 szkół podstawowych i wszystkie szkoły ponadpodstawowe. Przez trzy dni na trasach biegowych i stokach startowało blisko 1000 uczestników, prawdziwe święto sportu. Oprócz nauczycieli WF, czynnie brali udział w organizacji dyrektorzy szkół, nauczyciele innych przedmiotów. Przez wiele lat na stokach Wielkiej Raczy organizowane były zawody biath-lonowe o Puchar Wielkiej Raczy. Jedną z uczestniczek była dzisiejsza olimpijka Magda Gwizdoń. Dziś w takich miejscowościach jak Zwardoń,

REFLEKSJE PO OLIMPIADZIE

ZŁOTO I BRĄZ POLSKICH SKOCZKÓW

ZAWODY w NARCIARSTWIE ALPEJSKIM o PUCHAR WÓJTA GMINY WĘGIERSKA GÓRKA i PROBOSZCZA PARAFII CISIEC

Page 22: Zoto i brz Kamila - NSiK · 2018-02-27 · ~ 1 ~ DWUTYGODNIK SPOŁECZNO−KULTURALNY ISSN 1506−2643 Nr indeksu 346632 e-mail: drukarnia@tenit.com.pl Wychodzi 1 i 15 każdego miesiąca

~ 22 ~ Nr 5 (468)

Redaguje Jan Łuczak

ZAWODY w NARCIARSTWIE ALPEJSKIM o PUCHAR WÓJTA GMINY WĘGIERSKA GÓRKA i PROBOSZCZA PARAFII CISIEC

17 lutego 2018 roku na wyciągu „Za Groniem” w Ciścu odbyły się wymienione powyżej zawody. Celem była popularyzacja nar-ciarstwa zjazdowego oraz upowszechnianie aktywnego wypoczynku. Wzięło w nich udział ponad 100 amatorów białego szaleń-stwa. Wśród zawodników byli mieszkańcy gminy Węgierska Górka oraz gmin sąsiednich, a także turyści i goście przebywający w Beskidzie Żywieckim.

W konkurencjach alpejskich rywalizowali narciarze w poszczególnych kategoriach wiekowych, w większości młodzież. Zwycięzcy otrzymali puchar i nagrody rzeczowe od Wójta Gminy i Proboszcza Parafii Cisiec. Wszyscy zaś uczestnicy pamiątkowe medale.

Rajcza, Ujsoły, Korbielów czy Laliki nie ma tras biegowych, chociaż dzisiaj mamy ratraki czy skutery śnieżne, więc problem przygotowa-nia tras żaden. Kilka razy poruszałem ten temat w gazecie NSiK. Jest tylko pytanie – kto to ma zrobić? W Niemczech, Austrii czy Włoszech w każdej miejscowości turystycznej jest wyznaczonych kilka tras, a na nich można spotkać wiele osób, od najmłodszych po seniorów w sędziwym wieku. Przygotowanie spoczywa na gminie, jak mi po-wiedziano. Dlatego kraje alpejskie, Skandynawowie i Rosja wiodą prym w narciarstwie biegowym i biathlonie, nawet Czesi i Słowacy są przed nami.

Beskidy zawsze były kuźnią sportowych talentów i tak jest też dzisiaj, potrzeba tylko zainteresować dzieci i młodzież i stworzyć im odpowiednie warunki do uprawiania tych dyscyplin sportowych.

Przykładem, że można, jest PKS „Olimpijczyk” Gilowice z Prezesem Henrykiem Pasko. Zbudowano małe igelitowe skocznie i w krótkim czasie przyszły sukcesy. Krzysztof Biegun, Przemysław Kantyka, Dominik Kastelik, rodzeństwo Anna i Paweł Twardosz to reprezen-tanci Polski z sukcesami. Drugi przykład to Edward Dudek, organi-zator biegów i biegów narciarskich, które organizował przez wiele lat z pomocą rodziny i często dokładał własne środki finansowe w organizację imprez, w których startowała liczna rzesza zawodni-ków z różnych miejscowości oraz wielu z zagranicy. Niestety, nie wy-korzystano Jego potencjału i doświadczenia.

Stawiam więc pytanie – kto powinien się zainteresować się tym tematem i do kogo należą decyzje?

Wyniki konkursów skoków narciarskichSkocznia normalna Skocznia duża1. Andreas Wellinger Niemcy 259,3 pkt 1. Kamil Stoch Polska 285,7 pkt2. Johan Andre Forfang Norwegia 250,9 pkt 2. Andreas Wellinger Niemcy 282,3 pkt3. Robert Jahansson Norwegia 249,7 pkt 3. Robert Johansson Norwegia 275,3 pkt4. Kamil Stoch Polska 249,3 pkt 4. Daniel Andre Tande Norwegia 273,1 pkt5. Stefan Hula Polska 248,8 pkt 5. Johan Andre Forfang Norwegia 271,6 pkt6. Daniel Andre Tande Norwegia 2542,3 pkt 6. Michael Hayboeck Austria 267,7 pkt7. Ryoyu Kobayashi Japonia 240,8 pkt 7. Karl Geiger Niemcy 267,6 pkt8. Markus Eisenbichler Niemcy 240,2 pkt 8. Andreas Stjernen Norwegia 267,3 pkt9. Richard Freitag Niemcy 240,0 pkt 9. Richard Freitag Niemcy 260,0 pkt10. Karl Geiger Niemcy 236,7 pkt 10. Dawid Kubacki Polska 258, 0 pkt19. Maciej Kot Polska 217,o pkt 15. Stefan Hula Polska 253,4 pkt34. Dawid Kubacki Polska 92 pkt 19. Maciej Kot Polska 244,6 pkt

Wyniki drużynowe1. Norwegia 1098,5 pkt2. Niemcy 1075,7 pkt3. Polska 1072,4 pkt4. Austria 978,4 pkt5. Słowenia 967,8 pkt6. Japonia 940,5 pkt7. Rosja 809,8 pkt8. Finlandia 790,4 pkt

Zakończyły się Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Pjongczang w Ko-rei. Rozpoczęły się wspaniałym otwarciem i sceneria mogła zasko-czyć wiele osób.

Wielu kibiców białego sportu w Polsce z niecierpliwością czekało na pierwsze starty naszych reprezentantów. Już pierwszy konkurs skoków na skoczni normalnej dostarczył nam sporo emocji.

Po pierwszej serii nieoczekiwanie prowadził Stefan Hula przed Ka-milem Stochem, jednak decydujący wpływ na końcowe wyniki miały wietrzne warunki, co w dużym stopniu wypaczyło końcowe wyniki. Tutaj najlepiej poradził sobie Niemiec Andreas Wellinger przed dwo-ma Norwegami – Johanem Andre Forfangiem i Robertem Johans-sonem. Kamilowi Stochowi do brązowego medalu zabrakło 0,1 pkt, a Stefan Hula zajął piąte miejsce. Kolejny konkurs na dużej skoczni dostarczył znów kibicom sporo emocji. Tym razem przy normalnych warunkach najlepszy okazał się dwukrotny mistrz olimpijski z Soczi Kamil Stoch, drugie miejsce zajął Andreas Willinger, a trzecie Robert Johansson. Wyniki skoczków potwierdzają fakt, że czołowi zawod-nicy Pucharu Świata tu też należeli do najlepszych i raczej nie było niespodzianek.

Po konkursach indywidualnych przyszła kolej na występ druży-nowy. Trzeba sobie powiedzieć, że takiego konkursu drużynowego doczekali się kibice skoków. Było bowiem mnóstwo sportowych emocji. Po pierwszej rundzie drużyny Norwegii, Niemiec i Polski dzie-liły nieznaczne różnice punktowe. Najlepsi okazali się Norwegowie, a Polacy minimalnie prowadzili przed ostatnim skokiem Kamila i ostatecznie zajęli trzecie miejsce. Te trzy zespoły zdecydowanie wy-przedziły pozostałe zespoły i był to najlepszy i niezwykle emocjonu-jący konkurs w ostatnich latach.

Nasi zawodnicy: Kamil Stoch, Dawid Kubacki, Stefan Hula i Maciej Kot spisali się świetnie, brązowy medal drużynowy został wywal-czony po raz pierwszy w historii przez polskich zawodników. Polska ekipa wraca z tych igrzysk ze skromniejszą zdobyczą niż podczas ostatniej Olimpiady w Soczi. Było wiele rozczarowań, dobre szóste miejsce Moniki Hojnisz w biathlonie, siódme miejsca drużyny łyż-wiarek szybkich oraz sztafety sprinterek Justyny Kowalczyk i Sylwii Jaśkowiec to najlepsze osiągnięcia, ale niestety tak wygląda obraz osiągnięć naszych sportowców.

ZŁOTO I BRĄZ POLSKICH SKOCZKÓW

Page 23: Zoto i brz Kamila - NSiK · 2018-02-27 · ~ 1 ~ DWUTYGODNIK SPOŁECZNO−KULTURALNY ISSN 1506−2643 Nr indeksu 346632 e-mail: drukarnia@tenit.com.pl Wychodzi 1 i 15 każdego miesiąca

~ 23 ~ Nr 5 (468)

34-324 Lipowa 6/2 tel. 505 626 605

Pracownia UsługGeodezyjno-Kartograficznych

Geodeta Uprawniony Nr 21114

NIP 553-208-35-55REGON 241984478

ROZWIĄZaNIe kRZYŻÓWkI Z NUMeRU 4 (467)Hasło: URÓWka

Znaczenie wyrazówPoziomo: antonim wojny, 2.najniższy głos w organach (anagr. wyr. „sus

bab”), 7.przeszkoda w poruszaniu się pojazdów, 9.pani psa Asa, 10.numer, 12.Stanisław, XVIII-wieczny malarz żywiecki, praprzodek właściciela gruntu, na którym powstaje nowy szpital, 14. ...Galilei, włoski fizyk i astronom, Galileusz, 15.choroba zawodowa m.in. zecerów, 17.zamknięty oddział szpitala, 18.symbol chem. cynku, 19.w parze z igrekiem, 21.spadek po dziadku, 22.druh Atosa i Portosa, 23.olej skalny.

Pionowo: 1.gatunek banana (anagr. wyr. „Zin, gap”), 2.naturalna lub zbożowa, 3.jacht mieczowy lub mała Jolanta, 4.dawna nazwa zespołu „Ziemia Żywiecka” (skojarz z gontami), 5.Władysław, poeta polski („Bagnet na broń”), 6.dawny oficer turecki, 8.ogród skalny (skojarz z górami), 11.pra-wy dopływ Wisły, 12.bohaterski król Sparty, 13.typ żaglowca (anagr. wyr. „czek”), 16.metalowy uchwyt w drzwiach, 19.rosyjski Jan, 20.zwierzchnik, boss, 21.choroba zakaźna, tytus.

Litery z pól oznaczonych w prawym dolnym rogu liczbami od 1 do 9 utworzą hasło krzyżówki, którym jest nazwa szczytu w po-wiecie żywieckim.

Krzyżówka

PORADY PAŃSTWOWEJ INSPEKCJI PRACY

PRZEDWSTĘPNA UMOWA O PRACĘPrzedwstępna umowa jest instytucją prawa cywilnego o dość sze-

rokim zastosowaniu w obrocie prawnym. O dopuszczalności zawar-cia umowy przedwstępnej przez przyszłego pracownika i pracodawcę przesądził Sąd Najwyższy (postanowienie z 13 maja 1977 r., sygn. I PZ 23/77). Podstawę prawną do zawarcia umowy przedwstępnej sta-nowi art. 389 Kodeksu cywilnego, który – na mocy art. 300 Kodeksu pracy – ma odpowiednie zastosowanie do stosunków pracy.

W Kodeksie cywilnym umowy przedwstępnej dotyczą bezpośred-nio dwa przepisy. Zgodnie z art. 389 Kodeksu cywilnego, umowa, przez którą jedna ze stron lub obie zobowiązują się do zawarcia oznaczonej umowy (umowa przedwstępna), powinna określać istot-ne postanowienia umowy przyrzeczonej. W przedwstępnej umowie o pracę należy więc zamieścić dane dotyczące stron umowy, rodza-ju umowy, rodzaju pracy i miejsca jej wykonywania, wymiaru czasu pracy, warunków płacowych oraz terminu zawarcia umowy przy-rzeczonej. Umowa niespełniająca tych wymagań jest nieważna. Nie ma również prawnych przeszkód, by w umowie znalazły się także dodatkowe elementy, jeśli strony uznają je za konieczne dla skutecz-niejszego zabezpieczenia swoich interesów. Z kolei art. 390 Kodeksu cywilnego stanowi, że jeżeli strona zobowiązana do zawarcia umowy przyrzeczonej uchyla się od jej zawarcia, druga strona może żądać naprawienia szkody, którą poniosła przez to, że liczyła na zawarcie umowy przyrzeczonej. Strony mogą odmiennie uregulować zakres

odszkodowania na wypadek odstąpienia przez którąś z nich od po-czynionych ustaleń. W umowie można przykładowo zawrzeć zapisy dotyczące kary umownej w przypadku niedotrzymania przyrzeczenia.

Umowa o pracę, zgodnie z art. 29 § 2 Kodeksu pracy, powinna być zawarta w formie pisemnej, jednak umowa przedwstępna zobowią-zująca do jej zawarcia może być zawarta w formie ustnej lub innej dowolnej formie, żaden bowiem przepis prawa nie określa wymogów co do jej formy. Decyzja stron w tym zakresie ma jedynie znaczenie przy określaniu jej skutków oraz w postępowaniu dowodowym.

Jak wynika z wyroku Sądu Najwyższego z dnia 10 września 1997 r., (sygn. I PKN 243/97), jeżeli umowa przedwstępna czyni zadość wymaganiom, od których zależy ważność umowy przyrzeczonej, w szczególności wymaganiom co do formy, strona uprawniona, czyli wyłącznie kandydat na pracownika, może dochodzić zawarcia umowy przyrzeczonej. Gdyby natomiast pracodawca uchylał się od zawarcia umowy o pracę, wówczas kandydat na pracownika może dochodzić nawiązania stosunku pracy na drodze postępowania sądowego. Pra-womocne oświadczenie sądu stwierdzające, zgodnie z żądaniem po-zwu, obowiązek danej osoby do złożenia oświadczenia woli zastępuje bowiem to oświadczenie i powoduje w przypadku umowy o pracę nawiązanie pomiędzy stronami stosunku pracy.

Podstawy prawne:at. 389, art. 390 kodeksu cywilnego

w zw. z art. 300 Kodeksu pracy, art. 29 § 2 Kodeksu pracyJanusz Grygierczyk

Page 24: Zoto i brz Kamila - NSiK · 2018-02-27 · ~ 1 ~ DWUTYGODNIK SPOŁECZNO−KULTURALNY ISSN 1506−2643 Nr indeksu 346632 e-mail: drukarnia@tenit.com.pl Wychodzi 1 i 15 każdego miesiąca

~ 24 ~

Żywiec w gobelinie

Park żywiecki

Domek Chiński

Para żywiecka Kościółek św. Marka

Nowy Zamek Habsburgów

Miejskie Centrum Kultury w Żywcu

Urząd Miejski

Foto

: Bar

bara

Fry

ś-D

ziko

wsk

a