zygmunt kubiak pisze posłowie -...
TRANSCRIPT
3
15
Zygmunt Kubiak pisze posłowie do Wierszy i prozy Kawafisa
Widzę jego rękę, jak rzuca długi cień na wskroś kartekw żółtym świetle sześćdziesiątki.
Ale może być i mleczny dzień. I biurko z sanacyjnej dębiny. Albo,czemu nie, tanie, z paździerza.
Takie były – pisze – studia i prace w mieście Ptolemeuszówu schyłku naszego stulecia w latach fin de siècle’u.Poeta łączył pracę biurową i podniecającą działalność maklerskąz bardziej podniecającym trudem nad sztuką.
Czy aby bardziej? Ten w szaliku, kaszlący, sowiooki w kółkach grubych okularów
Kawafis,wnuk szlifierza diamentów,
przysłania mu tamtego, który, być może, klaszcze w ręce po jakiejś udanej transakcji:wielkiej sprzedaży bawełny,nagłej zwyżce akcji Kanału:
Kawafisa,wnuka handlarza diamentów.
Nawet jeśli to kłamstwo – każdego widzieć jak najpełniej,każdemu dać
choćby w wyobrażeniachszansę na odmianę.
Pociąg Kraków – Warszawa, 25 iv 2011
16
Odkopanie posągu Antinousa w Delfach, 1894
Stąd wychodzi do licznych świątyń całej ziemi,spełnia prośby tych, którzy go proszą, i leczy choroby tych w potrzebie, zsyłając na nich sny.
(z obelisku Antinousa w Rzymie)
Chrzęszczący w zębach piasek. Odcisk od oskardu. Rozmyte chmury chmurnych, poruszonych twarzy.Leta płynie przez mięso, nie płynie przez marmur,ja jestem nadal młody, wy – od dawna starzy.Imię zachował przypis, a kształt ramion – ziemia.Nie współczuję wam ani nie zazdroszczę. Spałem.Zanurzyłem się w wodzie tym śmiertelnym ciałem,wynurzyłem się z ziemi ciałem nieśmiertelnym.Czy nie o tym marzycie, kopacze w kaszkietach,niosąc krzyczące bety do chrzcielnicy w cerkwi?
Warszawa, 7 iv 2013
27
Tyger, tyger, dimm’d and mattIn the forests of the flat
I twoja podstawowa jednostka społeczna, jak każda, wyposażona jest w tygrysa. Tygrys przez większość czasu nie robi nic. Śpi. Przewraca się z boku na bok. Leży przy kominku, jeśli w lokalu jest kominek, albo w kwadratach żółtego światła pod oknem balkonowym. Czasami coś mruknie przez sen, na tyle jednak rzadko, że wydaje się ledwie tygrysią skórą – niezgrabną, niemodną częścią wystroju wnętrza, którą trzy-ma się w domu tylko przez sentyment; obiektem żartów i drobnych złośliwości.
A potem, w bezsensownym momencie, zrywa się i pożera to, co ko-chasz najbardziej, zostawiając wszędzie bryzgi krwi i połamane meble. Ci, którzy rozpaczają cicho, strofują nieumiarkowanych w płakaniu i wyciu: „Sza – mówią – obudzicie tygrysa”.
Ale tygrys już śpi. Trawi. Przewraca się z boku na bok w ciepłym świetle.
Omi, ny, 20 ix 2009
28
Niewdzięczność
Skąd wrócił do mnie nagle ten obraz: rozwidleniegałęzi czereśni, rosnącej na końcu ogrodu?
I to, jak uległą była – z najniższym konarem blisko ziemi,zapraszającym do wejścia, z kolejnym po drugiej stronie,wreszcie z tym wysokim rozwidleniem, gdzie można było
oprzeć stopę, by, trzymając się jednej z gałęzi, sięgać po ciemnowiśniowe,
niemal czarneczereśnie!
Ścięto ją parę lat temu, tuż pod najniższym konarem, nie wiem kto, nie wiem po co – bo jak wytłumaczyćniewdzięczność wobec drzewa, które z takim oddaniem rodziło
owoce,które z takim oddaniem słało się pod trampki i chwytne ręce
chłopców?
I gdzie indziej mieni się tamta pionowa ławica liści,i kto inny opiera stopę na tamtym rozwidleniu:
wychyla się daleko,i zda się, że nie sięgnie, a sięga,zrywa trzy naraz
i podnosi je do
ust.
Warszawa, 14 v 2011
32
Maj w departamencie Somme
Na długim łuku wzgórza ponad Beauval, tuż za rozłożystą hurtownią fosfatów, niską budą z metalu i siwego betonu, odgrodzone od szosy słupami elektryczności – te strome dachy i ceglane wieżyczki, najeżone chorągiewkami, gzymsami i kominami. Architektoniczna bomboniera. Ponad gałęziami bzów i cisów, przegiętymi przez ogrodzenie, łuszczy się farba z zatrzaśniętych na amen okiennic, opuszczonych żaluzji. Brzózka w samej bramie jak wyrzut, że nikt tędy od lat nie przecho- dził – choć jest może jakaś boczna furtka i jakiś dozorca, wietrzący pokoje, doglądający dachu?
Gipsowe kartusze, tralki, zworniki, wzorki z różnobarwnych płytek i cegieł, rozkruszane przez dzielny bluszcz. Jeśli podejść od drugiej strony, widać przez kuty parkan stare stajnie z malowanymi na zielo-no drzwiami, a wyżej emaliowane tabliczki. Imiona dawno zmarłych koni: Esperance, Ruffian, Mandoline, niemających pojęcia, że dziś święto w miasteczku, siedmioletnie dziewczynki w różowych bodies idą za samochodem z głośnikami do taktu umcyk umcyk, machając srebrnymi bâtons, a ich duże matki i ciotki drepcą po bokach, mówiąc: c’est adorable!; przechodzą pod domem z kolekcją gipsowych figurek w oknach, na dachu plastikowy flaming.
Beauval, 24 v 2010
39
Fale
Pognieciona butelka z plastiku w ciemności:romby, dzikie trójkąty – ostry tłuczeń bieli,żadnych przejść i niuansów, rysunek jest prostszy.
Nic nie boli jak szczęście, w którym się nie gości:folder „Rzymskie wakacje”: bryzg wody w kąpieli,opróżnione butelki pod ścianą. W ciemności
ciała jak srebrne wota. I usta – jak gwoździk – okrągłe, w środku kadru. Śmiali się? Krzyczeli?Nic, żadnych podpowiedzi. Rysunek zbyt prosty.
Kto z kim? Obracają się żarna zazdrości,sypie się czarna mąka. Każdy z nich obdzieliłinnych. Dla nas – zgniecione butelki w ciemności,
chociaż też tu stoimy, na piasku: od Ostiidzieli nas tylko ekran, więc nic nas nie dzieli,żadne przejście czy niuans. Rysunek jest prosty,
rozróżnia nieproszonych od proszonych gości,tych, którzy mają wszystko, od tych, którzy mieli.Pognieciona butelka z plastiku w ciemności:żadnych przejść i niuansów, rysunek jest prostszy.
Pociąg Warszawa – Gdańsk, 26 iv 2010
42
Piosenka pracownika średniego szczebla
dla A. S.
Tyle razy cię odwracałem z brzucha na plecy i z pleców na brzuch ale miłość zaczęła się odkąd w komórceodwróciłem twoje imię i nazwiskożeby mieć cię na samym początku listy zaczęła się odkąd w kontaktachzasyczały elektryczne węgorzeodkąd w małej ciemnej komórceodwróciłem cię i zobaczyłem że maszzgoła inną stronę któranie odpowiada na smsy i nie odbieraa zatem odbiera wszystko
Warszawa, 8 x 2012
50
* * *
Jakbybył dzień do opisania i nie było pointy,i jakby ten dzień wisiał w próżni, niedomknięty:
dzień powietrza, poruszeń, pająków w oprzędachna czarnych kulkach jeżyn. Jakby noc, niezżęta,
szumiała nad nim, gorzka, czarniawa sporyszem,i jakby miał wyjść wiersz z niej, lecz jakby nie wyszedł
i został w środku, mały, zwinięty w zawiązkach:trawa – mech na pniu – drzewo – noc – wers – wiersz – gałązka.
Warszawa, 24 viii 2009
52
Spis wierszy
Przed zdaniem . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 7
Języki obceTłumacz . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 8Korzenie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 9Liczebniki . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 10Roman à clef . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 11In Translation . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 12Pamięć . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 13Literatura . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 14
Zygmunt Kubiak pisze posłowie do Wierszy i prozy Kawafisa . . 15Odkopanie posągu Antinousa w Delfach, 1894 . . . . . . . . 16Żółty dom . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 17Mysteriensonate – Zwiastowanie . . . . . . . . . . . . . . 18Sebastiano del Piombo – Wskrzeszenie Łazarza . . . . . . . 19Alba sierpniowa . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 20
Plankty sławiącego boleśćPlankt o liściu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 21Plankt o kosmosie . . . . . . . . . . . . . . . . . . 23Plankt o mówieniu . . . . . . . . . . . . . . . . . . 24Plankt o pannach młodych . . . . . . . . . . . . . . 25Plankt o tych, co giną . . . . . . . . . . . . . . . . 26
Tyger, tyger, dimm’d and matt/ In the forests of the flat . . . . . 27Niewdzięczność . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 28* * * [W tym brzydkim dniu…] . . . . . . . . . . . . . . . 29Piosenka o lampie i wozie . . . . . . . . . . . . . . . . . 30Miłe złego porządki . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 31
i. ii.
iii. iv. v.
vi.
i. ii.
iii. iv. v.
53
Maj w departamencie Somme . . . . . . . . . . . . . . . 32Bydgoszcz Główna . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 33Tkwi w szczególe . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 35
Mały śpiewnik piosenek miłosnych dla średnio zaawansowanychDni 2002 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 36* * * [Błyszczały place pod marznącym deszczem] . . . . . 37Sól i granat . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 38Fale . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 39Pałac Rozwidlających się Ścieżek . . . . . . . . . . . . . 40Villanella czterdziestosześciolatki
wpuszczającej licealistę do pokoju hotelowego . . . . . . 41Piosenka pracownika średniego szczebla . . . . . . . . . 42Bajka o hurtowniku pietruszki . . . . . . . . . . . . . . 43Pożytki z romantyzmu . . . . . . . . . . . . . . . . . 44Słomiany wdowiec . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 45Nurt . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 46Kazanie na górze . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 47* * * [Jeśli nieszczęśliwa miłość kończy się] . . . . . . . . . 48
* * * [Jakby/ był dzień do opisania i nie było pointy] . . . . . . 50
55
P o e z j e 9 7
Jacek Dehnel: Języki obceRedakcja i korekta • Joanna Mueller
Fotografia na okładce • „The Great Excavation of Delphi: The Discovery of Antinous”, 1894
Projekt okładki • Wojtek ŚwierdzewskiProjekt typograficzny • Artur Burszta
Skład • Mateusz MartynDruk i oprawa • Wrocławska Drukarnia Naukowa pan
Wydane przy wsparciu • Miasta Wrocław i Miejskiej Biblioteki Publicznej we Wrocławiu
Copyright © by Jacek DehnelCopyright © for the photograph (efa № c304) by École française d’Athènes
Copyright © by Biuro Literackie, 2013
Biuro LiterackiePrzejście Garncarskie 2, 50-107 Wrocław
tel. 71 346 01 42, [email protected]
isbn 978-83-63129-50-7