andrzej nadolski broń i strój rycerstwa polskiego w...
TRANSCRIPT
Andrzej Nadolski
Broń i strój rycerstwa polskiego w średniowieczu
Ilustrował Andrzej Klein
W im law • Warszawa • Kraków • Gdańsk pokład Aarodowy- imienia Os.wtińskich Wydawnictwu • 1979
Spis treści
Wstęp 7
Na śladach rycerskiej przeszłości 27
Pancerni średniowiecza 37
Zakuci w stal 81
W podróży, na Iowach, w szrankach 109
Bibliografia
m Wykaz skrótów
123 Explanation of illustrations
124
List of abbreviations 127
Ilustracje 129
Wstęp
Naiwne sformułowania, zabawne skróty myślowe wychodzące spod uczniowskiego pióra od lat budzą swym nic zamierzonym komizmem wesołość dorosłego czytelnika. Zdarza się jednak, żr przedstawiciel świata „starszych" od śmiechu przechodzi do refleksji i dostrzega, że wcale nic tak to łatwo wyrazić trafnie myśl, która w dziecinnej czy młodzieżowej wersji ubawiła go serdecznie.
Choćby z tym rycerzem. Czego (poza samym rycerzem, oczywiście!) brak w groteskowej definicji zaprezentowanej w „Przekroją"? Odpowiedź na to pytanie nasuwa się natychmiast, jeśli przypomnimy, że nasz „rycerz" to spolonizowany niemiecki „Rittcr", co, jak wiadomo. oznacza po prostu j e ź d ź c a " . Jeźdźcem jest także francuski „chevalier" (skąd nasz „kawaler" i „kawaleria") i hiszpański „cabalłcro". Wynika z tego, że bez konia nic ma rycerza, że właśnie koń. bardziej niż ów hełm. miecz czy pancerz,
7
Rfcrrz skłmhił się i hełmu.
miecza ' pancerza.
Humoi / Msaylńw 4/JcuInyi'b. ..Pncc-fcrói" Ki 153a
decyduje o przynależności swego posiadacza do rycerskiego stanu.
Aby upewnić się, sięgnijmy do podręcznego źródła wszelkiej wiedzy, do encyklopedii. W 10 tomie wielkiego wydawnictwa PWN znajdziemy odpowiednie hasło opracowane przez profesora Geremka i dowiemy się, że rycerstwo 10 „warstwa wojowników stanowiąca elitę społeczeństwa feudalnego wieków średnich", a nadto że do powstania owego rycerstwa przyczyni] się ,. wzrost znaczenia konnicy w Europie od VIII w."
Na pozór wszystko już jest jasne. Jeśli jednak rozejrzymy się nieco szerzej, wnet powstają wątpliwości. Czyż pana Wołodyjowskiego z Sienkiewiczowskiej Trylogii nie nazywano „małym r y c e r z e m " ? Tymczasem i z treści książki. i z ekranowych obrazów Jerzego Hoffmana jasno wynika, że wprawdzie znakomity szermierz zagończyk wojował konno, a jako szlachcic należał do elity swego społeczeństwa, ale nic nie miał wspólnego ze średniowieczem, z którym profesor Geremek wiąże istnienie rycerstwa. W dodatku, jeśli porzucając beletrystykę, sięgniemy do oryginalnych, urzędowych dokumentów, powstałych w czasach jeszcze późniejszych niż lata siedemnastowiecznego Potopu, przekonamy się, że określenia „rycerz", „rycerstwo" nie należą tam bynajmniej do rzadkości. „Mam oddać w imieniu Towarzystwa naszego cześć winną r y c e r z o m , którzy w obronie ojczyzny polegli", oświadczał prezes Rady Stanu Księstwa Warszawskiego, Stanisław Potocki, na uroczystym posiedzeniu Towarzystwa Przyjaciół Nauk, zwołanym po zakończeniu zwycięskiej wojny z Austrią w r. 1809. W dwadzieścia lat później wtórował mu generał Chlopicki w swej odezwie
z dn. 5 grudnia 1830 r,: Ja dziś wam, Polacy, wam, mężne r y c e r s t w o polskie, oświadczam, iż . . . biorę na siebie urząd Dyktatora".
Tc przykłady, a można by ich przytoczyć
s
znacznie więcej, świadczy, że terminem „rycerz" określano u nas bynajmniej nie tylko średniowiecznych wojowników. Co.więcej, że określano lak nic tylko reprezentantów elity feudalnej i nie wyłącznie konnych. Obrońcy Olszynki Raszyn-skicj z r. 1009 i Olszynki Grochowskiej z r. 1831 w znakomitej przewadze feudalami na pewno nie byli, a piechurzy i kanonierzy grali wśród nich co najmniej równie ważną rolę jak kawalerzyści. Można zatem dojść do wniosku, że w czasach nowożytnych nazwanie kogoś, a zwłaszcza żołnierza, „rycerzem" miało przede wszystkim charakter zaszczytnego wyróżnienia. Nieprzypadkowe) przytoczone tu wypowiedzi obu wybitnych postaci naszej XIX-wieczncj historii zostały zaczerpnięte z aktów o odświętnym, uroczystym charakterze. Na co dzień nikt ułana, grenadiera czy też anylerzysty „rycerzem" nic tytułował.
W dalszym ciągu naszej opowieści wrócimy jeszcze nieraz do różnych przeżytków tradycji rycerskiej. Postaramy'się wykazać, że spotykamy je nawel w naszej XX-wieczncj współczesności. IMnczasem jednak spróbujemy wyjaśnić, jak
doszło do tego, iż nazwa konnego wojownika istotnie stała się w średniowieczu określeniem przedstawiciela uprzywilejowanej warstwy społecznej.
Wypadki, klórc do tego doprowadziły, początkami swymi tkwią w głębokiej przeszłości, przy czym zjawiska z zakresu organizacji wojska i sztuki wojennej wiążą się tu ściśle ze zjawiskami Z zakresu dziejów gospodarczo-społecznych. Aby je zrozumieć, musimy pamiętać, że o sile zbrojnej plemion w okresie przedpaństwowym, a także o sile zbrojnej pierwotnych tworów państwowych decydowało pospolite ruszenie wszystkich obywateli zdolnych do noszenia broni, ekwipujących się na własną rękę i na własny koszt, zależnie od swej zamożności. Im większe zróżnicowanie majątkowe, tym wyraźniejszy podział na
9
rozmaite kategorie wojowników, lżej i ciężej uzbrojonych* Najbogatsi stawali w szeregaefi konnicy, a działo się lak dlatego, że tylko najbogatsi mogli sobie pozwolić na posiadanie konia bojowego. Konia trzeba byfo nie tylko zakupić, jak kupowano miecz, tarczę czy zbroję. Należało go ponadto utrzymywać, nie szczędząc mu. również i w czasach pokoju, obfitej a wartościowej paszy oraz pracochłonnej opieki. Trzeba przy tym podkreślić, że koń przeznaczony pod wierzch, do użytku wojennego, nie mógł być ubocznie wykorzystywany do pracy pociągowej, zwłaszcza do szczególnie ciężkiej pracy na roli. Zresztą do takiej pracy koni przez długie wieki w ogóle nie używano. Wystarczały silniejsze, choć powolne woły.
Taki ścisły związek między konnicą a przedstawicielami najbogatszych warstw społeczeństwa obserwujemy także we wczesnej starożytności greckiej i rzymskiej. „Hippcus" w Grecji, „equcs" w Rzymie oznaczał nie tylko j e ź d ź ca", „konnego wojownika", ale zarazem także i bogacza.
Skądinąd wiadomo, że kawaleria rzymska nigdy nie imponowała sprawnością, wyraźnie usiępując jeździe różnych ludów barbarzyńskich, O wojennej' potędze Rzymu decydował ciężkozbrojny piechur - legionista, który przez długie wieki na licznych połach bitew nie znajdował równego sobie przeciwnika. W tej sytuacji, gdy pierwotną armię rzymską, formowaną na zasadzie powszechnego obowiązku wojskowego, zastąpiło zaciężne wojsko zawodowe, bez żalu zrezygnowano z rodzimej konnicy, tworząc na jej miejsce stosunkowo nieliczne oddziały jazdy złożone z Numidów. Gallów i innych ludów uzależnionych od Rzymu. Nazwa „ekwiei", czyli njeźdźcy", „rycerze", pozostała związana z uprzywilejowanym stanem wpływowych bogaczy, którzy w hierarchii społecznej ustępowali tylko rodom senatorskim, Ci „rycerze" zajmowali się
10
wielkimi transakcjami finansowymi i sprawowali ważne godności państwowe, nie już nie mając wspólnego /. rycerską służbą w kawalerii.
W ciągu III w. D-C. Imperium rzymskie przeżyło głęboki kryzys. U podstaw tego kryzysu leżały przyczyny natury gospodarczo-społecznej. ale nie bez znaczenia było też pojawienie się na granicach Cesarstwa nowych, groźnych wrogów w postaci Persji odrodzonej, pod rządami dynastii Sasanidów, a także w postaci niektórych ludów germańskich, zwłaszcza (Jolów. Ci ostatni. porzuciwszy uprzednio swą skandynawską ojczyznę, osiedli nad brzegami Morza Czarnego, Inzyswająjąc sobie tu liczne zdobycze bogatej ailtury grecko-sarmackiej, od dawna kwitnącej
na tym terenie. Najważniejszym rodzajem wojska w państwie
Sasanidów była ciężka kawaleria, okryta zbroją, walcząca z konia włócznią i długim, prostym mieczem. Ten sam typ zbrojnych, ukształtowany pod wpływem sarmackim, odgrywał czołową rolę w szeregach gockich. I oto okazało się, że rzymska piechota, która z biegiem czasu utraciła swą dawną bitność i obniżyła poziom świetnego niegdyś wyćwiczenia, nie jesl w stanie stawrić czoła irnpetyezncj szarży perskich czy też gocko-sarmackich jeźdźców. Władcy Rzymu zareagowali na tę groźną sytuację rozbudową własnej konnicy, formowanej przeważnie z masowo zaciąganych wojowników germańskich. W ten sposób w wojskowości europejskiej piechota na dłuższy czas utraciła dominującą pozycję. Rozpoczęła się epoka przewagi konnicy.
Do ostatecznego ugruntowania tej przewagi walnie przyczyniły się kolejne pustoszące Europę najazdy przybywających ze Wschodu stepowych nomadów, przede wszystkim Hunów i Awarów*. Przynieśli oni ze swej środkówoazjalyekicj ojczyzny mistrzowskie opanowanie jazdy wierzchem, ważne zdobycze z zakresu wyposażenia jeździeckiego (np. znajomość strzemion) oraz
11
szereg odmian broni zaczepnej i ochronnej szczególnie przydatnych w walce z konia. Wydaje się, że zwłaszcza Awarowie wywarli na swych zachodnich sąsiadów wpływ szczególnie silny. Dzięki niemu sylwetka wczesnośredniowiecznego rycerza z Europy zachodniej w bardzo znacznym stopniu upodobniła się do współczesnego mu konnego wojownika ze stepów Azji centralnej.
Młode organizmy państwowe wyrastające na gruzach zachodniej części Imperium rzymskiego cechował stosunkowo niski poziom rozwoju gospodarczo-społecznego, wykazujący wicie przeżytków niedawnej plemiennej przeszłości. Podstawową formą siły zbrojnej znów. jak we wczesnych epokach dziejów Grecji i Rzymu, stało się powszechne, pospolite ruszenie wszystkich ludzi wolnych, zdolnych do noszenia broni, z których każdy zbroił się zależnie od swej sytuacji majątkowej. O lej sytuacji decydowała przede wszystkim ilość posiadanej ziemi, podstawowego wówr/as środka produkcji. Ponieważ w działaniach wojennych coraz to większą rolę odgrywała pancerna konnica, królowie i książęta dokładali wszelkich starań, aby zwiększyć w szeregach swych wojsk liczbę ciężko uzbrojonych jeźdźców. Stąd szczególne zainteresowanie tą kategorią posiadaczy ziemskich, których stać było na zakupienie zbroi i utrzymanie konia bojowego. Władca mógł sam organizować i niekiedy organizował hodowlę koni. a także produkcję albo planowy import cennych rodzajów uzbrojenia, aby W ten sposób stworzyć bazę zaopatrzenia swej armii. Zastosowanie tego sposobu na szerszą skalę nastręczało jednak poważne trudności w warunkach gospodarki naturalnej, przy słabo rozwiniętym systemie skarbowym państwa. LauCięj było nadawać wybranym wojownikom odpowiednio rozległe działy ziemi, zobowiązując ich w zamian do pełnienia służby wojennej na koniu i w lepszym uzbrojeniu niż to, na jakie mógł się zdobyć
12
przeciętny uczestnik powszechnego, pospolitego ruszenia.
W ten sposób ponownie doszło w Europie do utożsamienia ciężkozbrojnego kawalerzysty z zamożnym posiadaczem dóbr ziemskich, do Utworzenia owej „warstwy wojowników stanowiącej elitę społeczeństwa feudalnego wieków średnich", o której mówi Wielka encyklopedia powszechna, Uzupełniając zawarte w niej określenia, możemy powiedzieć, że /.w rycerza, przynajmniej w średniowieczu, należałoby uważać zawodowego wojownika pełniącego z racji użytkowania dóbr ziemskich służbę konno i w pełnym uzbrojeniu i zaliczającego się z tejże samej racji do uprzywilejowanej klasy w ramach feudalnej społeczności europejskiej. Nie od rzeczy będzie dodać, ŻC w zasadzie rycerz nie uprawiał swej ziemi osobiście, własnymi rękami. Przeszkadzały mu w tym stosunkowo znaczne rozmiary włości, a lak/e częsta konieczność wyruszania na wyprawy wojenne. Musiał bezpośrednio lub pośrednio korzystać z pracy uzależnionych od siebie chłopów.
Nie brak wyjątków od tak zarysowanej reguły. Jeśli się przyjrzeć bliżej, można dostrzec w średniowiecznej Europie różne kategorie wojowników. którzy pod względem zaopatrzenia w środki walki, a także pod względem roli, jaką odgrywali w szeregach wojsk, nie różnili się od typowych rycerzy — feudałów, nie należąc bynamniej do owej klasy wielkich posiadaczy ziemskich lub należąc do niej w stopniu niepełnym.
Przegląd stosunków polskich, nawet uproszczony i pobieżny, dostarcza dobrej ilustracji tego stanu rzeczy. Wiemy, że nasi pierwsi historyczni władej z rodu zwanego później Piastami dysponowali silną i sprawną formacją wojskową, którą nazywamy ,.drużyną'\ Według Ebrahima ibn Jakuba, żydowskiego kupca z muzułmańskiej wówczas Hiszpanii, który podróżuje
jąc po Europie w początkach drugiej polowy X w. dobrze pozna! stosunki polskie, jedna setka owej drużyny warta była tyle, co dziesięć setek wojów z pospolitego ruszenia. Ten sam autor informuje nas, że polski książę zaopatrywał swoich drużynników w konie, broń i „wszystko, czego potrzebują", a zapłatę za służbę wylicza! im w kruszcu, czyli, jak powiedziano by dziś. w gotówce. Mamy tu więc do czynienia z zawodowymi wojownikami konnymi, dobrze uzbrojonymi, którzy jednak nie sami troszczą się o swoje wyposażenie i nie posiadają ziemi, a przynajmniej ziemi przyznanej im „na prawic rycerskim", to znaczy tytułem wynagrodzenia za oddawane władcy wojenne posługi.
Wobec innych problemów stajemy badając strukturę polskich sił zbrojnych w epoce Kazimierza Wielkiego, czy leż nieco później w epoce bitwy pod Grunwaldem. Pierwotne pospolite ruszenie, obejmujące wszystkich wolnych i zdolnych do broni członków społeczeństwa, należy już w tych czasach do dawno minionej przeszłości. Podstawową formację stanowi pospolite ruszenie szlacheckie, złożone z ziemian-rycerzy zobowiązanych do ruszenia na wojnę nie tylko konno i zbrój no, ale nadto ..ludno", to znaczy na czele równie konnego i zbrojnego pocztu zwanego „kopią". O liczebności kopii decyduje oczywiście zamożność rycerza. Ale obok rycerzy--nobilów, czyli reprezentantów stanu szlacheckiego. stają w szeregach, czasem w pojedynkę, czasem również na czele kopii, niektórzy mieszczanie, a zwłaszcza sołtysi licznych w ówczesnej Polsce wsi rządzących się prawem niemieckim. Ich konie bywają drobniejsze i tańsze, zbroje mniej kompletne, a poczty, jeśli w ogóle istnieją, mniej liczne od większości pocztów rycerskich. I oni jednak, chociaż przeważnie zaliczają się do plebejów, to znaczy do mieszczan lub chłopów, pełnią służbę w najważniejszym
14
rodzaju ówczesnego wojska, w ciężkozbrojnej. rycerskiej konnicy.
Spójrzmy wreszcie na oddziały zaciężne, które w drugiej polowie XV wieku, w ciągu 13-letniej wojny z zakonem krzyżackim siały się najwartościowszą częścią wojska polskiego. Oprócz piechoty, oprócz lżejszej jazdy służą w ich szeregach okryci zbroją jeźdźcy — kopijniey. Nawet wówczas gdy rekrutują się oni spośród szlachty, różnią się w zasadniczy sposób od typowych rycerzy-zicmian, tym znowu, że wynagrodzenie za swą służbę pobierają w postaci pieniężnego żołdu, a nie w postaci gruntów rolnych, nadanych im „na prawie rycerskim".
Zresztą nawet wśród tych rycerzy, którzy z prawnego punktu widzenia należeli do „no-bilów" i korzystali formalnie z przywilejów stanu szlacheckiego, można stwierdzić daleko idące zróżnicowanie. Rycerzem był więc możno-władca dysponujący rozległymi włościami, piastujący wysokie godności państwowe i prowadzący na wojnę kilkunastu, kilkudziesięciu albo nawet i kilkuset, wyekwipowanych przez siebie zbrojnych. Ten sam stan reprezentowali liczni przedstawiciele szlachty jedno- lub parowiosko-wej, ruszający na wyprawę na czele kilkukon-nego pocztu, często ramię w ramię z Sołtysem swej wsi. Do rycerstwa wreszcie zalicrano rzesze drobnej szlachty, często własnoręcznie uprawiającej swe niewielkie majętności i pełniącej wojenną powinność „konno i zbrojno", ale zazwyczaj już nie „ludno", bo wystawienie pocztu przekraczało jej materialne możliwości.
Chcąc uniknąć tych wszystkich komplikacji umówmy się. że w dalszych naszych rozważaniach za rycerzy będziemy uważać nie tylko przedstawicieli stanu rycerskiego, lecz wszystkich w ogóle średniowiecznych wojowników występujących na wojnę konno i w pełnym uzbrojeniu. Musimy przy tym pamiętać, że pojęcie „pełnego uzbrojenia" ulegało znacznym wahaniom,
15
zależnie od przemian techniki i sztuki wojennej, a nawet od chwilowej potrzeby. Taka definicja daleka jesl od doskonałości, ale wystarczy nam, zajmującym się, jak to wynika z tytułu tej książki, przede wszystkim bronią i strojem polskiego średniowiecznego rycerstwa, a nie jego gospodarczo-społeczną pozycją.
Mo/na by postawić pytanie, czy w ogóle ma sens zajmować się tymi starociami sprzed wieków, nie mającymi mi pierwszy rzut oka związku z naszą współczesnością, jakże odległą od feudalnego średniowiecza. Nie jesl to bynajmniej pytanie retoryczne. Od czasu do czasu pojawia się ono w wypowiedziach nie pracowników nauki wprawdzie, ale niektórych publicystów, czasem t e ż . . , niektórych przedstawicieli administracji naukowej. Choć wypowiedzi le nie mają na szezęścic wagi decydującej* na pewno nie sprzyjają tworzeniu atmosfery przychylnej badaniom nad problematyką średniowiecza, w tym także nad problematyką dotyczącą średniowiecznego rycerstwa. Udzielanie sceptykom (a może tylko nie dość zorientowanym?) wyczerpującej odprawy przekroczyłoby ramy naszej książki. Robią to zresztą inni autorzy bardziej od nas w tej mierze kompetentni*. Ograniczymy się zatem do stwierdzenia, że in teres ują-<\ nas in wycinek kulimy wieków średnich wywarł na dzisiejszą naszą rzeczywistość wpływ poważny, nierównie większy, niż się powszechnie przypuszcza.
Stało się tak dzięki wielkiej atrakcyjności obyczaju rycerskiego, który formując się stopniowo w ciągu kilku stuleci przerósł wreszcie w tradycję znacznie trwalszą niż samo istnienie rycerstwa. Powstanie i rozwój lego obyczaju wiążą się- z przekształceniem prymitywnych, na pól dzikich wojowników w ową elitę feudalnego społeczeństwa, przodującą nie tylko na polu bitwy, łecz również na królewskim lub książęcym dworze. Łagodniała więc pierwotna, baóarzyń-
* J« Topolski, Świat bez historii, Warszawa 1972; B. Zientara. Hrnryk Brodaty i ffgo timy. Warszawa 1975, Przedmowa.
te
ska srogość, Na równi / żądzą walki i brutalną siłą fizyczną poczęto cenić dworność postępo-wania, wielkoduszność, ścisłe wypełnianie zobowiązań, poszanowanie danego słowa. Bardzo to charakterystyczne, że najbardziej uznany w Pol-see wzór średniowiecznego rycerza w osobie Zawiszy Czarnego z Garbowa przeszedł do przysłowia nie w związku z Odwagą ani sprawnością wojenną, ale właśnie z wysokim poczuciem odpowiedzialności („polegaj na nim jak na Za-wiszy").
Do rozpowszechnienia wzorów postępowania właściwych dla rycerza poważnie przyczyniła się Utrwalona zwyczajem droga praktyki i ćwiczeń. j.ikct winien byl przebyć kandydat do rycerskiego stanu. Końcowy, a zarazem najważniejszy etap owej drogi stanowił znany obrzęd pasowania. W czasie tego obrzędu młody wojownik otrzymywał jako symbol zdobytej rycerskiej godności ozdobne ostrogi i pas z zawieszonym mieczem, a także uderzenie płazem miecza po ramieniu. Towarzyszyły temu słowa : „znieś w pokorze ten cios, ale już żadnego więcej". Ceremonia pasowania, zrazu czysto świecka, nabrała / c/asem zgodnie z duchem epoki wyraźnych cech religijnych.
Jak wszelkie wzory, także i wzór rycerskiego postępowania bywał w praktyce daleki od realizacji. Przykładom wielkoduszności aż nazbyt często towarzyszyły przykłady okrucieństwa wobec słabych i skwapliwego ulegania możnym tego świata. Niezłomna, wierność przeplatała się z najpospolitszą zdradą. Umiarkowanie i gotowość do poświęcenia z wybujałym indywidualizmem, butą i skłonnością do ostentacyjnego przepychu. Pogoń za godnie pojętą sławą — z pogonią za zyskiem, edobywanym bez względu na wiodące do niego środki.
Z czasem pamięć o cieniach zbladła. Pozostało przekonanie o wysokich wartościach tego,
nawiązywać także i w innych warunkach historycznych.
Spójrzmy zatem na nasz dzień dzisiejszy i poprzedzającą go niedawną przeszłość, powszechnie zaliczaną do historii najnowszej. Do-strzeżcim wówczas, że ceremonia pasowania na rycerza ma swą kontynuację w pięknym obrządku promocji obowiązującym w Szkołach Oficerskich. Zauważymy liczne emblematy i symbole wojskowe i niewojskowe choćby szkolne!) umieszczane na stylizowanych tarczach, tak właśnie. jak niegdyś na tarczach umieszczano rycerskie herb). Przypomnimy sobie, że w czasie okupacji jeden ze szczebli podziemnego harcerstwa określano kryptonimem ..Zawisza", że w rzędzie czynnych na Kiclccczyżnie oddziałów AL występowała jednostka nosząca imię tego samego legendarnego rycerza, że do dziś imię to powtarza się wśród nazw nadawanych naszym szkolnym statkom żaglowym. Przekonamy się wreszcie, może nie bez zdziwienia, iź wśród naszych znajomych spotkać możemy ludzi obdarzonych... iiajautcntycznicjszym w świecie tytułem rycerskim ! Są nimi po prostu wszyscy odznaczeni „kawalerskimi" krzyżami orderowymi.. „Kawaler" to tylko inne określenie „rycerza", wobec czego kawaler orderu „Virtuti Mililari" lub „Polonia Rcstituta" to nikt inny jak członek rycerskiego bractwa „Zasługi Wojskowej" czy też ..Odrodzenia Polski*'. Znamienne, że większość owych orderowych bractw skupia w swym gronie nie tylko szeregowych, czyli kawalerów-ryeer/\. lecz lakże wyższe szarże w osobach posiadaczy krzyżów ..oficerskich" i „komandorskich".
Jednocześnie / Żywym, choć nic zawsze świadomym kontynuowaniem niektórych form tradycji rycerskiej możenn stw ierdzić ogromne rozpowszechnienie zupełnie błędnych wyobrażeń na temat uzbrojenia i ubioru rycerskiego w ogóle, a polskiego w szczególności. Aż zdumiewa. jak szybko nastąpiło zatarcie rzeczywistego obra-
I«
zu i zastępowanie go tworami wyobraźni, często nawiązującymi do zupełnie innych epok i innych kręgów kulturowych. Proces len, rozwinięty w całej pełni, stwierdzamy u nas już w XVI wieku. Uzbrojenie średniowiecznej) wojska polskiego ukazywane na ilustracjach zdobiących dzieła ówczesnych historyków nabiera wyraźnych cech orientalnych. Widać to szczególnie lam, gdzie Polaków przeciwstawia się Krzyżakom, np. w scenie bitwy pod Grunwaldem. Oricntalizacja taka jak najbardziej odpowiada rzeczywistości XVI--wieeznej, odpowiada też utwierdzającej się wówczas legendzie o sarmackim, a więc wschodnim pochodzeniu Polaków, ale nie pasuje do epoki Grunwaldu, w której uzbrojenie polskie nie odbiegało jeszcze od ogólnych norm przyjętych u Europie łacińskiej. W kierunku nadanym przez erudytów i artystów Odrodzenia s/li ich nas tępe \ z lal późniejszych, opatrując ukazywane w swych dziełach średniowieczne rycerstwo atrybutami XVII- i 5vVIII-wiccznyeh husarzy i kirasierów, w postaci słynnych skrzydeł, lamparcich skór albo dla odmiany wysokich, wyświeconych butów i klasycyzujących, grzebicnias-lych kasków,
W" zależności od wizerunków i uczonych opisów, a więc równie fałszywie, kształtował się potoczny pogląd ogółu społeczeństwa i uksztal-lował tak trwale, że do dziś jeszcze próby jego sprostowania wywołują gorące sprzeciwy, a co najmniej niedowierzanie.
Jeden z nielicznych w Polsce znawców i wykonawców figurek historycznych (mamy na myśli figurki historyczne z prawdziwego zdarzenia, a nic s/karadzicńslwa oferowane klientom w kioskach „Ruchu" ! ) sporządził ostatnio dioramę bil wy grunwaldzkiej, przeznaczoną dla Muzeum w Malborku. Okazałe dzieło, przekraczające rozmiarami wszystko, co w tym zakresie w Polsce dotychczas zrobiono, wzbudziło żywe zainteresow anie publiczności, a także przed-
19
stawicieli środków masowego przekazu. Zainteresowanie i . . . zdumienie. Dlaczego nie wzorował się pan na Matejce? padały pytania. I zdumienie rosło, gdy pytając) m wyjaśniano, że przejrzenie się Matejków skiemu Grunwaldowi 10 najlepszy sposób dowiedzenia się, jak na pewno n i c w y g l ą d a l i niemieccy, polscy i litewsko--ruscy rycerze na początku XV w. Nic chcemy tu kwestionować niewątpliwych ideologicznych walorów zawartych w obrazie krakowskiego Mistrza. Nie mamy też zamiaru oceniać go pod względem artystycznym. Natomiast musimy stwierdzić, że wartość Grunwaldu j ako źródła wiedzy o średniowiecznym uzbrojeniu jest niestety żadna. Różne rodzaje broni, ozdób i ubiorów przedstawione przez Matejkę z typowym dlań drobiazgowym realizmem składają się w sumie na wielki magazyn DESY. i to magazyn urządzony źle, bo gromadzący bez Jadu i wyboru przedmioty najróżniejszego wieku, rodzaju i pochodzenia. „Duży to obraz i okazały -mówi o Grunwaldzie Bolesław Prus ustami Iłżeckiego tylko nic trzeba go pokazywać żołnierzom. którzy przyjmowali udział w bitwach". Lepiej nie pokazywać go też historykom kultury średniowiecza.
Tym ostatnim trudno pogodzić się z książęcą czapką Witolda, która byłaby zapewne na miejscu w czasie uroczystości dworskiej czy kościelnej. ale nie w samym centrum szalejącej bitwy. Będą ich razić paradne szaty nie okrytego zbroją Konrada, księcia Oleśnicy, wywija
jącego w dodatku nie mieczem, ty lko. . . uniwersyteckim berłem rektorskim. A cóż powiedzieć o Chrobrowej włóczni św. Maurycego w ręku pieszego Litwina? o anachronicznych w czasach Grunwaldu pełnych, łuskowych zbrojach Witolda i Skarbka z Cór albo o równic anachronicznej pełnej zbroi kolczcj, w której Występuje Zawisza Czarny.' Aby zamknąć tę przypadkowo dobraną i bardzo niekompletną
*<>
lisit; błędów wielkiego malarza, wymieńmy tu jeszcze takie oto rekwizyty przedstawione na Matcjkowskim płótnie, jak karaeenowy. „tui ba-nowy" szyszak (Polska, koniec X V I I lub początek XVIII w.), typowe skrzydła husarskie (Polska, X V I - X V I I I w.) albo'wreszcie hełm perski ze „słonecznymi" maskami (XVII w.), zaopatrzony w dodatku w nie pasującą do niego ozdobę w postaci blaszanych skrzydeł (Polska, XVIII w i. I wszystko to ukazane w scenie rozgrywającej się w r. 1410!
Pod urokiem Maiejkowskich płócien pozostawali niekiedy nawet krytyczni i kompetentni przedstawiciele świata nauki. Trudno sie zatem dziwić, że wpływ wielkiego wizjonera w przemożny. a nic zawsze szczęśliwy sposób zaciążył n.i historycznej w\ohra/ni szerokich rzesz naszego społeczeństwa. Twórczość innych malarzy uprawiających podobną tematykę, z większą od Matejki ścisłością, ale nie tak sugestywnie, nie była w stanic owego wpływu zrównoważyć.
W dzisiejszych czasach najsilniejszymi czynnikami kształtującymi świadomość publiczną są Oczywiście środki masowego przekazu: radio, film, telewizja. Niestety, na naszym odcinku także i te czynniki zawodzą i z nielicznymi wyjątkami przynoszą więcej szkody niż pożytku. Ta sceptyczna ocena dotyczy przede wszystkim fabularnych filmów o tematyce historycznej, prezentowanych czy lo na wielkim, czy to na małym ekranie. Nie tylko zresztą filmów polskich. Pamiętam) zapewne słynnego Henryka V w reżyserii Lawfcnce a Olniera z licznymi scenami batalistycznymi, ukazującymi francusko--angielskie zmagania w czasach bardzo bliskich Grunwaldowi, bo odpowiadających również początkom XV stulecia. Rekonstrukcję tych zdarzeń i czasów przeprowadzono z dużym znawstwem i pietyzmem, co wystawia wysoką ocenę nie tylko kulturze historycznej, ale i artystycznemu smakowi twórców filmu. Lecz i tu spot\-
1\
kamy scenę, która znakomicie przyczynia się do utrwalenia powszechnie panujących, a z gruntu fałszywych pojęć o średniowiecznym rycerstwie i średniowiecznym uzbrojeniu. Mamy na myśli groteskowy dźwig, służący do podno.sze-nia na koń francuskich rycerzy, zgodnie z potoczną wiarą „zakutych w zbroje", zatem niemal niezdolinch do samodzielnego poruszania się na polu walki. Widz zafrapowauv wspaniałym obrazem zwycięstwa, jakie nad tymi niezdarnymi ociężalcami odnoszą łekkozbrojni i piesi angielscy łucznicy, nie dostrzega, że sarn Henryk \ i jego rycerze, występujący w zbrojach nic różniących się od tego, co noszą na sobie ich francuscy przeciwnicy, radzą sobie doskonale bez żadnych dźwigów i wykazują ruchliwość zupełnie wystarczającą.
Ale i tak przytoczony tu OIi\icrowski film jako obraz odtwarzanej epoki przewyższa o całą klasę różne demonstrowane na naszych ekranach filmowe i telewizyjne rekonstrukcje średniowiecza, aż nadto często urągające nic lylko prawdzie historycznej, ale nawet elementarnym zasadom zdrowego rozsądku. W" ich liczbie nie brak niestety tworów rodzimego pochodzenia. Wśród tych ostatnich są takie, które godnie dotrzymują kroku najgorszym osiągnięciom zagranicy.
Nie mamy tu oczywiście na myśli filmów, podobnie zresztą jak inscenizacji teatralnych, świadomie i celowo ustawionych w konwencji fantastycznej, wyraźnie odżegnujących się od realizmu, traktujących określone wypadki dziejowe jedynie jako preteksi do ukazania spraw ogólnoludzkich i |>oriadczasowych. Tutaj nic nic może ograniczać inwencji reżysera czy scenarzysty. Sądzimy jednak, że sprawy przedstawiają się inaczej, gdy twórcy prezentują nam dzieło mocno osadzone w konkretnej rzeczywistości dziejowej, sd\ od trafnego zrekonstruowania owej rzeczywistości zależy właściwy klimat filmu,
Tl
a często po prostu jego właściwy sens. Można od biedy zrozumieć niefrasobliwe igraszki, na jakie pozwalają sobie w tej sytuacji niektórzy filmowcy zagraniczni. Względy komercjalne leżące u podstaw ich działalności często nakazują im zadziwić odbiorcę widowiskowymi efektami uzyskanymi za wszelką cenę. W odniesieniu do części filmowców amerykańskich dochodzi jeszcze i brak kultury historycznej, zrozumiały u przedstawicieli narodu, który stawiał swoje pierwsze kroki dopiero wtedy, gdy Polacy żegnali już I Rzeczpospolitą, podsumowując w tej tragicznej chwili osiemset-leliii ciąg dziejów obfitujących i w cienie, i w blaski. Ten ciąg, który wbrew katastrofie rozbiorów rozwijał się nieprzerwanie i na naszych oczach przekroczy! barierę Tysiąclecia, zobowiązuje. Zobowiązuje też sytuacja naszego filmu, grającego przecież powierzoną mu ważną rolę w procesie kształtowania świadomości społecznej. Tymczasem, jak to słusznie stwierdziła na lamach „Ekranu" Barbara Kazimierczak, „ . . . rzadko się zdarza, aby któryś z przygotowanych jako widowisko masowe tematów historycznych służył temu, co nazywamy wychowaniem historycznym, nabywaniem przez społeczeństwo prawdziwej kultury humanistycznej".
Wydaje się zatem, iż mamy prawo wymagać, aby reżyser czy też scenograf podejmujący się tworzenia obrazów wyraźnie umieszczonych w ramach określonej historycznej epoki odnosił się z większym szacunkiem do odtwarzanej przeszłości niż do swych fantazji i ambicji. Niestety, przeważnie jest akurat na odwrót. „Kiedy historyk prostuje szczegóły albo zastrzega się przed odchyleniem od «prawdy dziejo-wej», łatwo naraża się na zarzut pedantyzmu i niezrozumienia dla Sztuki przez wielkie S" pisał niedawno prof. Kieniewicz. I gdybyż choć to „S" było zawsze naprawdę takie wielkie!
Nawet wówczas gdy filmowcy odwołują się do opinii historyków, nazbyt często z opinii
23
tej w praktyce nic korzystają lub. jeśli korzystają, to w sposób nic rokujący dobrych wyników. Pracownicy placówek naukowych sąsiadujących z wytwórniami filmowymi aż nadio dobrze znają owe nerwowe telefony: Przyjeżdżamy za chwilę, ogromnie nam sic spieszy. pokażcie nam, z jakich armat strzelali Niemcy do obrońców Głogowa za Krzywoustego. Go? nie strzelali z armat? A z czego:1 Aha, z ba-list, no to wypożyczcie nam fotografię takiej balisty z X I I wieku. Nie macie? nic zachowały się? Dziwne! I nie macie naprawdę nic tego rodzaju? Tylko miniatury z XV wieku? To świetnie, skorzystamy. Cóż to w końcu za różnica! I tak nikł się na tym nie p o z n a . . .
Przykład jest oczywiście zmyślony i trochę (nie za wiele!) przejaskrawiony. Może jednak dobrze zilustrować sytuację istniejącą zupełnie realnie. Ludzie o wyrobionej kulturze historycznej, umiejący podejść do odtworzonej epoki ze znawstwem, a przynajmniej z zamiłowaniem, stanowią niestety w naszych środowiskach filmowych wyraźną mniejszość. Tym bardziej godną uznania.
Być może ulegamy sugestii własnych zainteresowań, wydaje się nam jednak, że szczególnie jaskrawe b\ wają właśnie grzechy popełniane w rekonstrukcji średniowiecznego i w ogóle historycznego uzbrojenia i ubioru wojskowego. Autorzy tych rekonstrukcji najczęściej zapominają, że broń miała (i ma nadal!) bardzo wyraźnie sprecyzowane, praktyczne przeznaczenie. Jest narzędziem walki. Powinna skutecznie razić przeciwnika, a także równic skutecznie unieszkodliwiać zadawane przez niego ciosy. Jeśli nie może spełniać przynajmniej jednego z tych zadań, nie ma w ogóle racji bytu. Nikt nie obwieszałby się ciężkim, a zarazem kosztownym żelastwem, gdyby niechęć pokonania, a przynajmniej zastraszenia wroga oraz równa jej chęć zagwarantowania całości własnej skórze. Tymczasem w na-
24
szych wyobrażeniach często traktujemy broń, zwłaszcza tę mało znana, broń z odległych epok, jako dość zabawne przybranie noszone nie wiadomo po co przez dawnych, dziwnych ludzi.
W świeżo wydanej książce poświęconej historii sztuki czytamy, że' „od połowy XVI wieku pełne zbroje, zamykające całkowicie człowieka W żelaznej skorupie, zaczynają wychodzić z użycia. Humanitaryzm Odrodzenia i w tym wypadku wyraził troskę o człowieka". Jak widać, autor tej sentencji zdaje się traktować zbroję jako coś w rodzaju pokutniczej wlosiennicy przywdziewanej w mrokach średniowiecza dla umartwienia grzesznego ciała. Nie dostrzega, że w rzeczywistości noszono owe zbroje w celu jak najbardziej praktycznym i arcyhumanitarnym, bo dla zapewnienia jakiego takiego bezpieczeństwa ludzkim kościom. Zarzucono le ochrony nic dla zadośćuczynienia renesansowej radości życia, tylko dlatego, że wobec stałego doskonalenia broni palnej przestały spełniać swoje podstawowe zadanie. Trudno o lepszy przykład zupełnego nieporozumienia, tym bardziej jaskrawy, że zaczerpnięty z poważnej pracy popularnonaukowej.
W lym, może przydługim, wywodzie staraliśmy się udowodnić, że o rycerskim uzbrojeniu wiemy u Polsce mało, a tym samym wiemy mało o ważnej dziedzinie kultury średniowiecza, tej epoki, w której mieści się akurat połowa polskiego Tysiąclecia.
Oddając do rąk czytelnika naszą książkę, chcielibyśmy choć w najskromniejszym zakresie poprawić istniejący niekorzystny stan rzeczy. To co wyszło spod naszego pióra, nie jest oczywiście podręcznikiem. Mogliśmy się zdobyć tylko na bezpretensjonalne opowiadanie, wykorzystując co prawda wyniki badań naukowych, także i najświeższych, wciąż jeszcze niestety bardzo niekompletnych. Dobre zasady popularyzatorskie nakazywałyby odłożyć nasze wystąpienie do
2b
chwili dostatecznego zaawansowania owych ba-dań, prowadzonych systematycznie od bardzo niedawna. Takie postępowanie, w teorii prawidłowe, oznaczałoby w praktyce odwleczenie sprawy na czas nieokreślony, na pewno bardzo odległy. Podjęliśmy zatem ryzyko zaprezentowania książki z pewnością nie dość dojrzalej, ale za to stosunkowo szybko odpowiadającej na konkreme zamówienie społeczne, którego istnienie daje się odczuwać. Pocieszamy się także i tym, że praca nasza będzie stanowić swoisty remanent aktualnego stanu badań. Ukaże istniejące w nim braki i słabości, a w ten sposób przyczyni się w jakimś stopniu do postępu także ściśle naukowych studiów nad dziejami uzbrojenia i ubioru rycerskiego w Polsce średniowiecznej.
Na śladach rycerskiej przeszłości W filmie i w literaturze, bardzo różnej miary
i różnej wartości, raz po raz powraca motyw cudownej podróży w czasie. Bohater utworu, człowiek X I X lub XX wieku, czasem dorosły, czasem dziecko, dzięki czarodziejskim zaklęciom, tajemniczym talizmanom, albo też sensacyjnym preparatom przygotowanym w naukowej pra-cowni porzuca swoją współczesność i przenosi się w sam środek starożytności lub średniowiecza. Przeżywa tysiączne przygody, z których wychodzi zwycięsko, przeważnie dzięki swej nowoczesnej wiedzy, zapewniającej mu zdecydowaną przewagę nad ludźmi sprzed wieków. Spotyka osoby o sławnych nazwiskach, miesza się w znane z historii konflikty, często zmieniając ich bieg, przeprowadza śmiałe reformy w duchu szlachetnego postępu i humanitaryzmu. I wreszcie,
Dziś /''v;<--f VII lyrfi pniach* najtlują riisnue staroświeckie, s~padv- przyłbic > m;><-j. iak.tr ostrogi zard&wiah...
Maciej Stryjkowski w 1583 r. o pobojowisku * l'W r
^7
w chwili ostatecznego triumfu, lub też odwrotnie, w obliczu nieuchronnej katastrofy, świadomie albo i niechcący znów uruchamia nadprzyrodzone siły i . . . budzi się w dzisiejszym świecie, zachowując na dnie serca odrobinkę tęsknoty- za poznaną i porzuconą przeszłością.
Ten fantastyczny motyw bywa wykorzystywany jako kanwa komedii albo melodramatu, ..przygodowej" opowieści dla młodzieży albo uiworu moralizatorskiego. Zawsze jednak w jakimś stopniu jest odbiciem drzemiącej w nie-kiórych ludziach pasji do osobistego uczestniczenia w wielkich wydarzeniach przeszłości, pasji dogłębnego poznania dawnych czasów i dawnych ludzi, owej pasji, bez której nikł nie zostanie historykiem z prawdziwego zdarzenia.
Stan naszej dzisiejszej wiedzy jest zbył wysoki, aby dopuszczać wiarę w zaklęcia i talizmany. Jest zarazem zbyt niski, aby umożliwić skonstruowanie machin lub spreparowanie eliksirów skutecznie pokonujących nieubłagany bieg czasu. Toteż historycy muszą na razie uciekać sic do środków mniej błyskotliwych. Choć dalekie od wszelkich czarów, pozwalają one jednak wcale nieźle rekonstruować obrazy minionych epok.
Nie są to nigdy obrazy kompletne. Mozaiką białych plam odbijają się na nich braki naszej wiedzy, spowodowane przede wszystkim niedostatkiem zachowanych świadectw. Jeśli łych świadectw zabraknie, historyk skazany jest na własną domyślność, opartą na wielorakim doświadczeniu, na umicjęlności logicznego wysnuwania bogatych treścią wniosków z pozornie szczupłych przesłanek, na biegłości w stosowaniu porównań. Kiedy badacz zbyt zaufa swojej wiedzy, zrekonstruowany obraz, na pozór całkowity, może się okazać bardzo odległy od prawdy. Odwrotnie, nadmierna ostrożność mnoży liczbę białych plam, pozostawiając także i takie, które przy odpowiednim wysiłku można by, zgodnie z rzeczywistością, wypełnić rysunkiem i barwą.
1>
Nic inaczej kształtują się sprawy na odcinku badań nad średniowiecznym uzbrojeniem polskim. Musimy od razu przyznać, że ta część obrazu naszej przeszłości jest jeszcze bardzo daleka od skompletowania. Dzieje się tak z dwóch powodów. Pierwszy z nich to po prostu niedostatek badań. Drugi to szczupłość, a zarazem różnorodność zasobu świadectw stanowiących podstawę rekonstrukcji. Każda kategoria tych świadectw, zwanych leż źródłami, posiada swoje zalety i swoje wady. Wymaga odrębnego sposobu podejścia. W rezultacie wszędzie straszą białe plamy i można sądzić, że będą jeszcze straszyły dość długo. Niektóre pozostaną na zawsze.
Wśród źródeł informujących nas o broni i stroju średniowiecznego rycerstwa polskiego na pierwszy plan wysuwają się te, które można nazwać źródłami archeologicznymi. Zazwyczaj tym terminem określamy zabytki zalegające pod powierzchnią ziemi łub na dnie zbiorników wodnych, wydobywane siamląd bądź to przypadkiem. bądź to dzięki systematycznym badaniom wykopaliskowym. Tutaj proponujemy zaliczyć do tej kategorii także wszelkie inne, byleby tylko zachowane w oryginale okazy broni, oporządzenia lub stroju rycerskiego.
Drugi dział źródeł do hislorii średniowiecznego uzbrojenia tworzy ikonografia, czyli w naszym wypadku takie dzieła sztuki, na których wyobrażono albo całe postacie zbrojnych, albo różne rodzaje oręża. Obok monet i pieczęci wchodzą lu w rachubę liczne przykłady innych rodzajów rzeźby, a także malarstwa ściennego, miniaturowego i sztalugowego. Nawet niektóre okazy średniowiecznego artystycznego tkactwa i hafciarstwa, z rzadka tylko zachowane w oryginale, nie są bez znaczenia dla naszych zainteresowań.
Za trzecią wielką kategorię uznajemy źródła pisane, w ich całym różnorodnym bogactwie.
:<>
Będą to zatem nie tylko roczniki, kroniki i żywoty świętych, ale także wszelkiego rodzaju akty prawne, listy, zapiski sądowe, rachunki i taryfy cen, również poematy i opowieści fantastyczne. Wszędzie lam możemy znaleźć pożyteczne dla nas wiadomości.
Zasadniczą, niepowtarzalną zaletą źródeł archeologicznych jest to, że one i jedynie one umożliwiają nam bezpośrednie zetkniecie się z badanym przedmiotem. Najpiękniejszy rysunek albo najdokładniejszy opis miecza nie może równać się z samym mieczem zachowanym w oryginale. Tylko oryginał pozwala nam na zbadanie „wyważenia" broni, mającego ogromne znaczenie w szermierce. Tylko oryginał poddany odpowiedniej analizie może ujawnić szczegóły technologii zasiosowanej przy jego produkcji. Dodajmy do tego dalsze liczne cechy badanego okazu. które rzeźba lub obraz zaciera lub zniekształca, a opis pomija, i przyznamy, że brak źródeł archeologicznych musiałby ratalnie zawęzić naszą wiedzę o średniowiecznym -uzbrojeniu, podobnie zresztą jak i o innych dziedzinach kultury materialnej z tej epoki.
Niestety, jak to zwykle bywa, istnieje leż drugą strona medalu. Oryginalne zabytki średniowiecznego uzbrojenia, z jakimi mamy do czynienia w naszym kraju, w ogromnej, przeważającej większości pochodzą z wykopalisk, i to przeważnie z wykopalisk przypadkowych. Przed dostaniem się w ręce badacza leżały przez setki lat w ziemi lub w wodzie, poddane niszczącemu działaniu korozji. Nieraz zresztą były zdefektowane już wówczas, gdy przed wiekami trafiał) na miejsce swego długiego, przymusowego spoczynku. Co więcej, jeśli odkrywcą jest niefachowiec, a tak właśnie zdarza się najczęściej, cały szereg ważnych dla odkrycia danych ulega zazwyczaj zatarciu i zapomnieniu. Dotyczy to zwłaszcza samego miejsca znalezienia, którego dokładna znajomość odgrywa w dalszych bada-
30
mach doniosłą rolę. Sale wystawowe, a także magazyny wielu naszych muzeów obfitują w oka-Z) średniowiecznej broni pochodzące „z miejscowości nieznanej". Dobrze jeszcze, jeśli chociaż wiemy, że miejscowości tej należ) szukać w obrębie ziem polskich.
Okoliczności, w jakich dawna broń trafiała do ziemi, a także warunki, w jakich tam zalegała, powodują, że to co do naszych czasów dotrwało, daje nam bardzo nierówne odbicie minionej rzeczywistości Mówiliśmy już o korozji. Ulegały jej przede wszystkim przedmioty lub części przedmiotów wykonywane z materiałów organicznych. Dysponujemy zatem sporą ilością średniowiecznych mieczów, ale ich pochwy sporządzane z drzewa, płótna i skóry należą do największych rzadkości. Raz po raz odnajdujemy płytki czy też łuski z pancerzy, ale nigdy jeszcze nic udało się nam znaleźć bodaj większego fragmentu skórzanej lub tkanej powłoki, do której płytki te były przynitowane. Nie posiadamy Z terenu Polski ani jednego okazu tarczy starszego niż z wieku XV. choć skądinąd wiemy, że w ciągu całego średniowiecza ta właśnie część uzbrojenia ochronnego występowała szczególnie powszechnie.
Oprócz wpływu przyrody działały czynniki zależne od człowieka. Dobrze ilustruje to przykład następujący: oto w ciągu XI i XII wieku panował u nas zwyczaj dość obfitego wyposażania zmarłych w różne „dary grobowe'', wśród których ważną rolę odgrywała broń. Była to jednak z zasady broń zaczepna: miecze, włócznie. topory. Broni ochronnej, to znaczy hełmów, pancerzy, tarcz, do grobów nie składano, inaczej niż to się działo w tym samym czasie na Rusi, skąd znamy cały szereg nie/miernie interesujących znalezisk pełnego rycerskiego uzbrojenia. Zresztą gdzieś pod koniec XII wieku, zapewne pod wpływem utrwalających się obyczajów chrześcijańskich, znika z polskich cmentarzysk
51
lak/c i broń zaczepna, co gwałtownie i radykalnie ogranicza nasze możliwości badawcze. Jeśli pominąć bardzo nieliczne, tym ciekawsze zresztą wyjątki, poczynając* od X I I I wieku, trafiają do rąk archeologa już tylko rozproszone okazy broni niegdyś wyrzucone (a więc zazwyczaj zepsute), albo też zgubione po grodach, zamkach, przeprawach i pobojowiskach.
W przeciwieństwie do zabytków wydobytych z ziemi lub wody egzemplarze przechowane w kolekcjach i skarbach monarszych, kościelnych i możnowladczych. w zbrojowniach zamkowych i miejskich arsenałach prezentują sic zazwyczaj w pełnej krasie. Niestety ta właśnie kategoria zabytków tylko wyjątkowo trafia się w naszym kraju, tylekroć niszczonym przez wojny i ograbianym przez kolejnych okupantów. Zresztą i za granicą sytuacja, choć na pewno lepsza, nie jest bynajmniej pomyślna. Także i tam dobrze zachowane okazy pewnych rodzajów średniowiecznej broni, nawet w postaci wykopaliskowej, należą do największych rzadkości, a są i takie, których autentyczni przedstawiciele w ogóle nie figurują w znanych nam zasobach źródłowych. Średniowieczne europejskie hełmy i zbroje, które w oryginale doszły do naszych rąk, liczy się raptem na kilka dziesiątków. Okazy zabytków tej kategorii wolne od śladów niszczącej korozji stanowią niezwykle rzadką, tvm znakomitszą ozdobę nielicznych kolekcji muzealnych.
Ten stan rzeczy zachęca do studiów nad ikonografią. Zalety źródła ikonograficznego leżą głównie w tym, że zazwyczaj ukazuje ono broń w związku z osobą jej posiadacza. Ukazuje, jak bronią się posługiwano i z jakim skutkiem. Ukazuje ją wreszcie w całej pierwotnej okazałości, a nic w tej, często zdefektowanej postaci, w jakiej dochowała się do naszych czasów większość oryginalnych okazów średniowiecznego uzbrojenia. Jednak że wykorzystując źródła ikonograficzne należy się liczyć z całym szeregiem komplikacji,
32
rodzących się głównie stąd, że między wizerunkiem broni a historykiem uzbrojenia wizerunek ten studiującym staje pośrednik w osobie artysty, frwórC) badanego przedstawienia. Artysta, jak dobrze wiadomo, często zmienia w jakimś stopniu odtwarzane przez siebie zjawiska, nawet wówczas, gd\ reprezentuje postawę realistyczną. Twórcy średniowieczni na ogół ukazywali w swych dziełach takie stosunki, jakie panowały w otaczającej ich rzeczywistości. Czynili tak nawet wówczas, kiedy przyszło im przedstawiać wypadki bardzo od owej rzeczywistości odległe w czasie i przestrzeni, na przykład różne sceny biblijne. Raz po raz jednak pojawiały się próby podkreślenia owego dystansu czasowego i geograficznego przez rozmyślne archaizowanie wyobrażeń albo przez zabarwianie ich egzotyką, niekiedy mocno fantastyczną. Dochodziły do tego inne jeszcze czynniki. Nie bez znaczenia była zatem chęć przysporzenia godności przedstawianym dostojnikom, których wobec lego ukazywano w trakcie działań wojennych w tak okazałym uzbrojeniu i ubiorze, jakich zapewne na polu bitwy nigdy by nie nosili. Z drugiej strony, jak trafnie stwierdzono w najnowszych badaniach. istniała tendencja do świadomego podkreślania ujemnej roli niektórych osób w prezentowanych zdarzeniach, zwłaszcza biblijnych. Jako przykład można wymienić Herodowych siepaczy, kapłańskich pachołków i rzymskich żołdaków w wicle-kroć powtarzanych scenach Rzezi Niewiniątek, Pojmania w Ogrójcu, Dźwigania krzyża. Negatywni bohaterowie tych scen noszą niekiedy zbroje i ubiory groteskowe, czasem orientalizo-wane. Chodziło o podkreślenie odrębności tak przybranych postaci od chrześcijańskiej wspólnoty, o ukazanie ich duchowego związku z wrogim światem judaizmu, pogaństwa i islamu.
Nie możemy również zapominać o trudnościach technicznych, powstających zwłaszcza dzięki właściwościom takiego tworzywa, jak ka-
ss
mień i met id. Ich twardość mogła ograniczyć swobodę rzeźbiarza i zmusić go do schematyzacji wyobrażeń. Do schemutyzacji, i to bard/o daleko posuniętej zmuszali też małe wymiary niektórych obiektów, zwłaszcza monet i pieczęci. Wysnuwanie na ich podstawie bardzo szczegółowych wniosków zdarza sic nierzadko, zwłaszcza mniej doświadczonym pracownikom nauki, i jest niCStct) znacznie bliższe fantazji niż wnikliwości badawczej.
Nic na ostatku trzeba się wreszcie liczyć / powtarzaniem poprze/ wieki pewnych niezmiennych, tradycja ustalonych przedsiaw ień •A mholicznych. z mechanicznym kopiowaniem wzorów obcych, a nadto z wędrówka, gotowych dziel sztuki, dzięki czemu różne znajdujące się dziś w Polsce zabytki średniowiecznego malarstwa i rzeźby informują nas o ubiorze rycerzy wcale nie polskich, tylko czeskich, niemieckich, włoskich lub też w ogóle nie wiadomo jakich.
Do tego wszystkiego warto jeszcze nadmienić, że różne kategorie ikonograficznych źródeł do historii uzbrojenia w- Polsce średniowiecznej układa ja się bardzo niejednolicie, w pewnym sensie nawet w \ mijają się jedne z drugimi. Z wieku XI i XII zachowały się przede wszystkim w\obrażenia na monetach (wymagające szczególnie krytycznego traktowania), a nadto nieliczne ptz\-klady z dziedziny rzeźby architektonicznej i rzemiosła artystycznego. W końcu wieku XII i w wieku XIII dominują pieczęcie, Wiek X I V przynosi znakomitą serię pomników nagrobnych. zwłaszcza Śląskich, dostarcza też kilka cennych zespołów z kategorii malowideł ściennych i miniaturowych. Dla wieku XV wreszcie najwięcej danych czerpiemy z rozwijającego się wówczas bujnie malarstwa tablicowego. Nie trzeba dodawać. że laka różnorodność podstaw źródłowych zmusza do dodatkowej ostrożności w porównywaniu ze sobą zjawisk zachodzących w poszczególna eh okresach.
31
Źródła pisane o tyle przypominają ikonografie, że także w lym wypadku poznajemy interesujące nas przedmioty i zdarzenia nie bezpośrednio, ale za pośrednictwem opisującego je autora. Jesteśmy zatem zależni od jego wiaro-godności i prawdomówności , a p o n a d t o także i od naszej własnej umiejętności w odczytywaniu cudzych myśli, nie zawsze przecież jasno wyrażanych. J a k widać, niebezpieczeństwo popełnienia błędu jesl lulaj znaczne. W dodatku autorzy średniowieczni rzadko wypowiadali się bezpośrednio na temat broni, uważając zapewne. że o sprawach powszechnie znanych pisać nie warto. Najczęściej zatem musimy korzystać z wypowiedzi ogólnikowych a lbo takich, które pośrednio tylko odnoszą się do przedmiotu naszych zainteresowań. Co gorsza, pisarze wieków średnich chętnie wzorowali się na tekstach biblijnych lub na l i teraturze starożytnej, głównie rzymskiej. Zapożyczali s tamtąd zwroty, nawet całe zdania. które oczywiście nie mogą być dziś t raktowane jako źródło wiedzy o kulturze materialnej średniowiecza. Dodajmy do tego różne formuły retoryczne i upiększanie stylu, a zrozumiemy, jak krytycznie należy korzystać z wiadomości o uzbrojeniu zawaftych w źródłach pisanych.
Są to j e d n a k m i m o wszystko źródła bezcenne. Bez ich pomocy nie wiedzielibyśmy nic tub prawie nic o problemach tak ważnych, jak organizacja produkcji i handlu bronią, jak ceny uzbrojenia, j a k przebieg działań wojennych i rola odegrana na polu walki przez niektóre rodzaje oręża. Niestety stan z b a d a n i a polskich średniowiecznych źródeł pisanych pod kątem potrzeb bronioznawstwa jest jeszcze b a r d z o niezadowalający. Na szybkie uregulowanie tej spra-W) n u d n o liczyć, skoro znaczną część mater iału czekającego na opracowanie stanowią z a c h o w a n e W rękopisie księgi sądowe z X I V — X V wieku. Ponieważ sporządzający je pisarczykowie nie celowali ani w kaligrafii, ani w ortografii i gra-
35
matyce, księgi te cieszą się wśród historyków zasłużenie nie najlepszą sławą, a studia podejmowane na ich podstawie zalicza się do szczególnie uciążliwych.
Wiele jednak pozostało do zrobienia także i w odniesieniu do źródeł od dawna opracowanych i wydanych drukiem. Bronioznawcy wertując nawet tak dobrze znane i tak często cytowane pomniki średniowiecznego dziejopisarstwa, jak kroniki Galla, Kadłubka czy Długosza, raz po raz natrafiają na fragmenty, które „odczytane na nowo" mogą dostarczyć cennych, a dawniej nie dostrzeganych informacji z zakresu dziejów uzbrojenia. To samo można powiedzieć o zachowanych i przeważnie zebranych w wielkie kodeksy dokumentach, takich jak akty nadania dóbr, przyznanie przywilejów, urzędowe listy i traktaty pokojowe. Wszystkie one są odbiciem różnych dziedzin życia średniowiecznego społeczeństwa i wcale często nadają się do wykorzystania w studiach bronioznawczych. Jeszcze ważniejsze pod tym względem są księgi rachunkowe (np. znane rachunki dworu Jadwigi i Jagiełły), inwentarze majątku, spisywane zwłaszcza po śmierci właściciela, wreszcie protokoły przeglądów pospolitego ruszenia i wojsk zaocznych, zawierające opis broni i koni bojowych, z jakimi stawiali się na przegląd poszczególni wojownicy.
Całość interesujących nas materiałów źródłowych, pisanych, ikonograficznych, czy też zachowanych w postaci oryginalnych zabytków, mimo wszystkich braków przedstawia się dość pokaźnie. Jednym z najważniejszych zadań stojących przed polskimi bronioznawcami jest rejestracja i uporządkowanie tych źródeł, ujęcie ich w odpowiednio pomyślane kartoteki, inwentarze i katalogi. Bez doprowadzenia do końca tego żmudnego. ale niezbędnego etapu pracy naukowej nie będziemy mogli kusić się o solidne zbadanie dziejów uzbrojenia i ubioru rycerstwa polskiego na przestrzeni wieków średnich.
36
Pancerni średniowiecza
ma c« naszych czasów
tai(równików...
Anonim n r . Gallem <i czwttcfa Boks&wa Chrobrego
Średniowieczni autorzy opowiadający o dzie- więcej ... miał król BoUstew jach Polski pierwszych Piastów wyróżniają w jej pancernik nit cala Polska silach zbrojnych dwie podstawowe kategorie zbrojnych: pancernych i larczowników. Tar-czownicy (w średniowiecznej łacinie: clipeati) to oczywiście woje osłaniający się tylko tarczą, pozbawieni innego uzbrojenia ochronnego. Przeciwnie pancerni (lorkali). Ci nazwę swą zawdzięczają okrywającej ich zbroi, czyli pancerzowi (po łacinie: lorica). Zgodnie z tym, co powiedzieliśmy we wstępie, ich właśnie będziemy uważać za rycerzy, ich broń i strój staną się przedmiotem naszej dalszej opowieści.
Słuszne wydaje się, aby opowieść tę zacząć od broni ochronnej, tak wyraźnie różniącej pancernych od larczowników. Spróbujmy zatem wyjaśnić, co mieli na myśli nasi przodkowie używając nazwy „pancerz".
Ale czy potrzebne tu są jakiekolwiek wyjaśnienia? Czyż cała Polska nie pasjonowała się
37
przygodami „Czterech pancernych i psa".' Wystarczy przypomnieć, jak to Grigorij Saaka-szwili, sympatyczny Gruzin w polskim mundurze, stwierdza ze smutkiem po utracie czołgu „Rudego": „Zostaliśmy bez pancerza nad głową". Bez pancerza, to znaczy bez - blach okrywających czołg wraz z załogą. Od tych blach przecież pochodzą nazwy i okrętu — pancernika, i pancernego pociągu lub samochodu, i wreszcie samych „czterech pancernych" z filmu i powieści. Pancerz to plyiy stalowe dziś tworzące ochronę całego pojazdu, a niegdyś ochronę poszczególnych rycerzy. Pancerni z „Rudego" to pod każdym względem bezpośredni spadkobiercy pancernych średniowiecza.
Czy na pewno pod każdym względem? Sięgnijmy do tckstu znacznie młodszego niż epoka Mieszków i Bolesławów, choć liczącego już sobie bez mała dwa wieki. Oto ksiądz Jędrzej Kito-wicz, były żołnierz i konfederat barski, opowiada, jak prezentowało się wojsko polskie w czasach jego młodości, za niesławnego panowania króla — Sasa, Augusta I I I . „Pancerni — pisze Kitowicz zamiast zbroi zażywali pancerzów, byl to kaftan żelazny . . . robiony z kółek maleńkich, płaskich, okrągłych, albo też z podlugo-watycn ogniwków, jedne za drugie zakładanych". O blachach zatem ani słowa! I nic w tym dziwnego, bo istotnie przez długi czas terminem „pancerz", zapożyczonym zresztą z niemieckiego, określano u nas ochronę ciała gnącą się, elastyczną, w przeciwieństwie do zbroi płytowej, sporządzonej ze sztywnych blach żelaznych. Chyba dopiero gdzieś w X I X wieku pomieszano te oba pojęcia, co z kolei doprowadziło do dzisiejszych nieporozumień.
Był tedy pancerz ochroną elastyczną, choć nie zawsze taką, jaką opisuje Kitowicz, to znaczy sporządzoną z kolczej plecionki. Jednakże właśnie pancerz kolczy, czyli kolczuga, zasługuje na naszą uwagę w pierwszej kolejności. Warto przede
38
wszystkim zdać sobie sprawę z konstrukcyjnych i technicznych szczegółów tego rodzaju zbroi. Tworzono ja. prze/ łączenie ze sobą żelaznych kółeczek, czy jeśli kto woli, pierścieni, pr/y czym każde takie kółeczko musiało się wiązać z czteroma sąsiednimi. Same kółeczka formowano z naciętych uprzednio kawałków drutu,, które zawijano i zamykano przez zgrzanie lub znilo-wanie stykających się z sobą końców. Niezwykłą pracochłonność tej produkcji łatwo sobie wyobrazić, jeśli się weźmie pod uwagę, że na kaftan kolczy średniej wielkości trzeba było przyciąć, zwinąć, połączyć ze sobą i /nitować od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy kółeczek. Tm kółeczka drobniejsze, tym ich więcej, ale też i plecionka kolcza gęstsza, a więc bardziej odporna na przecięcie lub przebicie. Zresztą doświadczony wykonawca stosował w różnych miejscach pancerza różne rodzaje kółeczek uzyskując w elekcie produkt dobrze przylegający do postaci Wojownika, nie tworzący zbytnich fałdów, nie krępujący ruchów, podobny trochę do dzisiejszych wyrobów z dzianiny. Ta właśnie elastyczność, wraz z przewiewnością. stanowiła największą zaletę kolczugi.
Przez długi czas uważano kolczugę za zbroję iypu wschodniego, rywalizującą we wczesnośredniowiecznej Europie z innymi, rodzimymi odmianami pancerza. Dziś sądzimy, że było akurat odwrotnie. Nowsze, solidnie przeprowadzone badania wyraźnie wskazują na początkowe związki kolczugi z Celtami, luciem niegdyś potężnym, którego stosunkowo nieliczni potomkowie zachowali się do dziś w Irlandii, Walii, Szkocji i we francuskiej Bretanii. W okresie swej świetności, to znaczy w ciągu pierwszych paru wieków p.n.e., Celtowie wytworzyli bogatą i oryginalną kulturę, która wywarła znaczny wpływ nie tylko na sąsiadujące z nimi inne ludy „barbarzyńskie", ale również na starożytnych Greków i Rzymian. Znakomite sukcesy osiągnęli w dziedzinie
i9
obróbki żelaza, tworząc caiy szereg lechnik i narzędzi będących w powszechnym użyciu aż do chwili dzisiejszej. Otóż właśnie Celtowie pierwsi opanowali na szerszą skalę umiejętność produkowania kolczych pancerzy. Stali się w tym zakresie nauczycielami swych pogromców, to znaczy Rzymian i niektórych plemion germańskich. Zapoczątkowana przez Celtów tradycja przeirwala na Zachodzie okres wędrówek ludów i rozwinęła się w ciągu średniowiecza.
Jeszcze w ciągu starożytności z kolczugą zapoznały się poza Rzymianami i Germanami także i ludy Bliskiego Wschodu: Sarmaci. Panowie, Persowie. Zadomowiona w tym wtórnym centrum technika produkcji kolczug osiągnęła tu świetny poziom i utrzymała się w pospolitym użytku do czasów, w których na Zachodzie porzucono nic tylko zbroje kolcze, ale wszelkie zbroje w ogóle.
Wschód dysponował zresztą rodzimymi, oryginalnymi formami pancerza, które z kolei silnie oddziaływały na kształtowanie się arsenału rycerstwa europejskiego. Były to przede wszystkim pancerze formowane z łączonych pomiędzy sobą nie kółek drucianych, lecz płytek z kutego żelaza lub stali, czyli tak zwane (niezbyt szczęśliwie) pancerze „lamelkowe". Druga, równie ważna, a może nawet ważniejsza, odmiana to pancerze łuskowe z żelaznych łusek przytwierdzonych do wspólnego podkładu, to znaczy do kaftana ze skóry lub tkaniny. Poszczególne łuski albo stykały się krawędziami, albo też zachodziły na siebie dachówkowato. W obu wypadkach otrzymywano jednolitą powierzchnię chronioną metalem. Pancerz łuskowy, choć nie tak elastyczny jak kolczuga, a nawet jak pancerz „lamelkowy", był jednak również giętki i tym różnił się od płytowej zbroi ze sztywnych blach żelaznych. Inna rzecz, że taka ochrona ciała złożona z metalowych płytek czy też łusek, przynitowanych do skórzanego podkładu posiadała sporo wad.
40
Wprawdzie lepiej niż kolczuga zabezpieczała swego posiadacza od uderzeń maczugi, topora czy też wyrzucanego z procy kamienia, ale za to była stosunkowo ciężka; nieprzewiewna, a w dodatku wrażliwa na uszkodzenia. W warunkach bojowych poszczególne łuski zapewne dość często odrywały się od podkładu pozostawiając miejsca nie chronione, łatwe do przebicia. Niektóre średniowieczne opisy walk staczanych przez rycerzy ubranych w pancerze łuskowe mówią o „rozkuwaniu" czy też „rozńitówaniu" poszczególnych łusek zbroi.
Mimo tych wad pancerze łuskowe używane były dość często nic tylko na Wschodzie, ale też w wojskach starożytnego Imperium Rzymskiego. a następnie w różnych regionach średniowiecznej Europy. Prym wiodło m cesarstwo bizantyjskie. świadomie i konsekwentnie kon-lynuujące tradycję rzymską, ale zbroję pokrytą łuskami spotykamy także i w innych krajach europejskich.
Tutaj trzeba się przyznać do sporu, jaki od lat dzieli historyków uzbrojenia na dwa dyskutujące ze sobą obozy. Jeden grupuje tych, którzy uważają, że w europejskim uzbrojeniu od IX do XII w.n.e. całkowicie dominowała kolczuga, a inne rodzaje pancerza stanowiły tylko niewiele znaczącą domieszkę. Drugi obóz sądzi, iż obok kolczugi niemałą rolę odgrywały też zbroje o odmiennej konstrukcji, zwłaszcza łuskowe. Spór trwa i zapewne nieprędko dojdzie do ostatecznego ustalenia poglądów, przede wszystkim ze względu na niedostatek odpowiednich, j e d n o znacznych świadectw. Pozostałości wczesnośredniowiecznych pancerzy i kolczych, i łuskowych trafiają się w Europie niezwykle rzadko. Szczęśliwy wyjątek stanowią, jak to już poprzednio wspomniano, ziemie dawnej Rusi, ale Ruś ze względu na swe pograniczne położenie, na stały kontakt z ludami wschodnich stepów nie może być uważana za przykład typowy, W rezultacie
4)
badacze mus/ą opierać sie głównie na źródłach pisanych i na ikonografii, Źródła pisane przeważnie mówią o „pancerzach", nic wdając się u szczegóły ich konstrukcji. Jeśli nawel podają owe szczegóły, to często niestety używają przy tern terminów nic zawsze dla nas dość jasnych. T żeby lo chociaż chodziło tylko o lerminy łacińskie! Niedawno wydana obszerna rozprawa francuskiego badacza Francois Buttina w przekonywający sposób /wraca uwagę na poważne błędy, jakie do ostatnich czasów popełniali bro-nioznawcy studiujący średniowieczne teksty starofrancuskie / icj przyczyny, że sami Francuzi, i lo już od XVII wieku poczynając, nic rozumieli niektórych dawnych nazw i podkładali pod nie zupełnie inny sens niż ten, który chciał wyrazić autor z X I I czy też X I I I wieku.
Innych kłopotów przysparza ikonografia. Dawniejsi badacze, podchodząc z pełnym zaufaniem do tego, co odtworzył swym pędzlem luf) dłutem artysta sprzed lat, dopatrzyli się w materiale ikonograficznym przedstawień najróżniejszych sposobów umacniania powierzchni pancerzy noszonych we wcześniejszych łazach średniowiecza. Obok kolczugi, obok pancerza łuskowego cz\ też „lamelkowego" dostrzegli pancerze na-szywane w kratkę grubymi rzemieniami albo nabijane gęsto ćwieczkami z metalu, albo zabezpieczone drutem z nawleczonymi nań żelaznymi kółkami, a lbo. . . ach! naprawdę brak miejsca i czasu dla omówienia wszystkich odmian zdumiewających oryginalnością zastosowanych rozwiązań, budzących podziw dla twórczej inwencji swych konstruktorów. Cała bieda w tym. że owvmi konstruktorami byli nie średmow teczni rzemieślnicy, lecz nowożytni bronioznawcy, którzy przyjęli za dobrą monetę różne umowne sposoby, jakimi dawni rzeźbiarze, malarze i rysownicy usiłowali oddać skomplikowaną fakturę kolczej plecionki.
Ujawnienie tej pomyłki stało się źródłem
-12
innego błędu. Niektórzy zbyt krytycznie nastawieni badacze zaczęli dopatrywać się kolczugi i tylko kolczugi lakże i tam, gdzie ikonografia wskazywała, że chodzi jednak o coś innego.
Wydaje się, nie zbłądzimy zajmując stanowisko jednako oddalone od obu poglądów skrajnych. Sądzimy zatem, iż we wczesnośredniowiecznej Europie istotnie przeważa! pancerz kolczy, zadomowiony tam od czasów celtyckich, znany i Rzymianom, i plemionom germańskim. a wtórnie przyjęty też przez różne ludy Wschodu. Owa przewaga kolczugi nie wyłączała jednak bynajmniej równoczesnego stosowania innych form ochrony ciała, jakimi były pancerze „lamel-kowe", niewątpliwie wschodniego pochodzenia, a zwłaszcza różnego rodzaju pancerze łuskowe. Te ostatnie rozpowszechniały się także i dzięki naśladowaniu wzorów bizantyjskich, których wpływ na kulturę Europy, również zachodniej, byt we wczesnym średniowieczu chyba większy, niż się to powszechnie przyjmuje.
Ilekroć zatem czytamy o polskich „pancernych" z X X I I wieku, możemy wyobrazić sobie obok wojowników wyposażonych w kolczugi innych, noszących skórzane kaftany pokryte lśniącą powłoką żelaznych łusek.
Ani pancerzy łuskowych, ani kolczug nie wkładano oczywiście wprost na koszulę, a tym bardziej na gołe ciało, i to bynajmniej nie tylko ze względu na higienę lub wygodę. Przede wszystkim chodziło o zwiększenie odporności zbroi. Kolczuga zabezpieczała przed cięciem i sztychem, ale nie przed uderzeniem. A. I.ubie-niecki, autor polski z XVI wieku, pisząc o kolczudze wybrzydzał, że to „obrona laka. której nie tylko kijem, ale nahajką mógł rycerza dobić". Sąd to na pewno przejaskrawiony, lecz nie całkiem bezpodstawny. Wkładano zatem pod kolczugę. a także pod inne odmiany giętkich pancerzy solidną odzież w postaci kaftana wełnianego lub skórzanego, • aby w ten sposób
43
uzyskar dodatkową warstwę amortyzującą przyjmowane ciosy. Zapewne dość wcześnie zaczęto używać odzieży materacowanej, przypominającej dzisiejsze robocze kuriki watówki. Zamiast waty stosowano początkowo przede wszystkim wełnę, z czasem zastąpioną, przynajmniej po części, klakami bawełnianymi; „aketon". francuska i angielska nazwa takiej ochronnej odzieży zapożyczona została, prawdopodobnie za pośrednictwem hiszpańskim, z arabskiego „al kutun" (al guin), co właśnie oznacza bawełnę. W Polsce stosowano nazwę „przeszywanica", doskonale oddającą technikę sporządzania takich watówek.
Nie ulega wątpliwości, że ubożsi, gorzej wyekwipowani wojownicy, nawet w szeregach rycerstwa, zadowalali się przeszywanica jako jedyną formą zbroi. Stosunkowo tania, łatwa do wykonania, nieźle zabezpieczająca przed zranieniem, a nadto doskonale chroniąca przed chłodem, musiała się taka watówka cieszyć niemałym powodzeniem. Możemy się go domyślać tylko na podstawie ikonografii i źródeł pisanych^ Wczesnośredniowieczna przeszywanica nie miała szansy na dotarcie w oryginale do naszych czasów ze względu na nictrwałość materiałów, z których ją sporządzano.
Pancerz miał kształt kaftana okrywającego tułów i zazwyczaj zaopatrzonego w rękawy sięgające do dłoni lub do łokci. Tylko wybitniejsi wojownicy miewali nadto pancerne nogawire, uzyskując w ten sposób ochronę całego ciała. Kaftan pancerny bywał przy tym zaopatrywany w połączony z nim kaptur, który narzucano na głowę. Niekiedy taki kaptur tworzył całość z oddzielną pelerynką, okrywającą ramiona. \a kaptur wkładano hełm. Wschód, w tym także kraje wschodnioeuropejskie, zwłaszcza Ruś. rozwiązywał ochronę głowy nieco inaczej. Do dolnej krawędzi hełmu przytwierdzano tam pancerny, najczęściej kohzy czepiec, który odpowiednio zapięty okrywał kark. szyję, ramiona i część
44
twarzy wojownika. I na Wschodzie, i na Zachodzie wnętrze hełmu zaopatrywano w wyściół-kc ze skóry lub tkaniny. Noszono też pod hełmem różnego rodzaju miękkie czapki chroniące głowę od bezpośredniego kontaktu z żelazną blachą hełmowego dzwonu.
Wśród znanych w Polsce hełmów z X - X I I wieku wyróżnić możemy okazy i wschodniego, i zachodniego typu. Fakt ten dobrze uwidacznia charakterystyczną sytuację naszego kraju, położonego na granicy dwóch wielkich prowincji kulturowych. Ze Wschodem wypada wiązać niezwykle oryginalną grupę hełmów, reprezentowaną u nas przez 4 znaleziska pochodzące z terenu Wielkopolski. Dzięki owemu skupieniu znalezisk mówiło się dawniej o hełmach typu „wielkopolskiego". Dziś wiemy, że chodzi o formę ruską, wywodzącą się zresztą z tradycji odległej i w czasie, i w. przestrzeni, bo nawiązującej do wzorów persko-sasanidzkich z III w. n. e.
Zwraca uwagę niezwykle bogaty i efektowny wystrój owych hełmów, z którym bynajmniej nie korespondują ich walory techniczne, prezentujące się raczej miernie. Dzwon mający kształt wybrzuszonego stożka zbudowany jest z 4 blach żelaznych, /.nitowanych ze sobą i ujętych na dłtle ozdobną obręczą, przechodzącą nad czołem w rodzaj charakterystycznego diademu. Po bokach umieszczono dekoracyjne rozetki. Szczyt dzwonu wieńczy tulejka na pióropusz lub kitę. Dolna krawędź hełmu była zaopatrzona w czepiec z kolczej plecionki, w- egzemplarzach polskich nie zachowany, ale dobrze widoczny u identycznych okazów znalezionych na terenie Rusi Kijowskiej. Dodajmy do tego, że żelazo dzwonu pokryte jest blachą miedzianą, złoconą, a obręcz z diademem, rozetki i tulejka wykazują ślady srebrzenia. Całość dziś jeszcze przedstawia się bardzo okazale. Przed wiekami pozłociste hełmy, niesłusznie zwane „wielkopolskimi", musiały zna-
i->
komicic podnosić splendor swoich posiadaczy, którzy niewątpliwie zaliczali się do możnych ówczesnego społeczeństwa.
Jan Matejko kompletując swój znany Poczet królów polskich umieści! taki właśnie hełm na głowic Bolesława Krzywoustego. Popełnił przy tym cały szereg niedokładności, jak zwykle zamaskowanych rzekomą realistyczną ścisłością. Nie chodzi nawet o to, że „wielkopolskich" hełmów już nie noszono w czasach Krzywoustego. Gorzej, iż wielki małarz przedstawił wprawdzie wszystkie plastyczne ornamenty szyszaka, ale pominął tak charakterystyczną pozłotę. Zapomniał też o pióropuszu w tulejce oraz o kolczym czepcu, który zawieszony w dolnej krawędzi hełmu powinien okrywać szyję i część twarzy księcia.
Stworzoną przez Matejkę błędną tradycję odnajdujemy niestety w różnorodnej twórczości artystycznej aż po dzień dzisiejszy. Na obrazach, rzeźbach, a także na taśmie filmowej raz po raz straszą „wielkopolskie" szyszaki zdefektowane według wzoru ukazanego w Poczcie królów polskich. Niektórzy filmowcy ubierają aktorów i sta-tystów w hełmy nie tylko pozbawione pozłoty, pióropusza i czepca, ale w dodatku skorodowane na brązowo. Sądzą widać w naiwności ducha, że w ten pomysłów) sposób podkreślą historyczną głębię dzielącą publiczność od tego, co widać na ekranie. Wiadomo, jak coś zardzewiałe, to stare!
Warto jednak zastanowić się, w jaki sposób złociste hełmy ruskiego pochodzenia trafiły do dzisiejszej Wielkopolski, i to trafiły chyba dość licznie, skoro znaleziono je tam aż czterokrotnie. Wobec rzadkości tego typa odkryć w skali europejskiej jest to liczba zupełnie pokaźna. W rachubę uchodzą dwie możliwości. Przede wszystkim możemy przypuszczać, iż interesujące nas egzemplarze zawędrowały na ziemie polskie albo jako lup zagarnięty choćby w czasie kijowskiej
Ab
Wyprawy Chrobrego, albo po prostu jako przed-mioi handlu. Za tym ostatnim rozwiązaniem przemawiałby laki znalezienia podobnych lub nawet identycznych okazów także i na terenie innych krajów sąsiadujących z Rusią (Węgry, kraj Prusów;. Jednakże skupienie aż czterech znalezisk na stosunkowo niewielkim obszarze miedzy Gnieznem a Kaliszem, skupienie, jakiemu równego nic ma nawet w ruskiej ojczyźnie naszych szyszaków, nic pozwala na odrzucenie jeszcze innego wyjaśnienia. Możemy podejrzewać, że w pobliżu głównych ośrodków państwa piastowskiego działała przez krótki czas pracownia produkująca złocone hełm) ściśle według ruskich wzorów, li uchomicnic takiej pracowni było możliwe pod warunkiem sprowadzenia do Polski odpowiednich specjalistów, kiórzy mogli przybyć do nas albo dobrowolnie, albo pod przymusem, choćby wśród jeńców uprowadzonych tak licznie z Kijowa w r. 1018. W warunkach wczesnego średniowiecza wypadek taki nie byłby niezym nadzwyczajnym.
Obok złocistych hełmów o charakterze ruskim odkryto na ziemiach polskich inne wczesnośredniowieczne okazy, tym razem zachodniego typu. Bez porównania mniej efektowne, reprezentują za to wysokie walory techniczne. Mamy tu na myśli hełmy stożkowe wydobyte z jezior: Lednickiego i Orchowskicgo. Są to tak zwane hełmy „normandzkic". Nazwa wzięła się stąd, że dawniejsza literatura łączyła je, zresztą niesłusznie. przede wszystkim ze skandynawskimi Normanami. Dzwony obu polskich okazów wykuto z jednej sztuki żelaza (jez. Lednickie) lub najwyżej z dwóch części szczelnie ze sobą spojonych jez. Orchowo). Oba hełmy posiadają ochronę twarzy w postaci nosala. Nosal hełmu z jez. Lednickiego zaopatrzono na końcu w haczyk przeznaczony do zaczepienia na nim poły czepca kolczego. co zapewniało lepszą ochronę twarz) wojownika. Drobne otworki wokół dolnej
4/
krawędzi obu hełmów świadczą o pierwotnej obecności wewnętrznej wy ściółki. Niełatwo określić wiek naszych okazów, bo tego rodzaju hełmy używane były przez czas dość długi, pomiędzy X a X I I I wiekiem. Najprawdopodob-niejsze wydaje się datowanie ich na w. XI —XII .
Złociste hełmy ruskie i hełmy „normandzkie" zapewne nie wyczerpują listy różnych bojowych okryć głowy noszonych w Polsce pierwszych Piastów. Możemy się liczyć z używaniem na naszych ziemiach także innych odmian, zwłaszcza tzw. hełmów „obręczowych" lub żebrowych", których dzwon zbudowany był z kilku blach przytwierdzonych do rusztowania z grubszej żelaznej taśmy. Na rusztowanie takie składała się obręcz tworząca dolna, krawędź hełmu i połączone z nią łukowato „żebra'" zbiegające się u jego szczytu. Było to rozwiązanie ustępujące pod względem jakości hełmom wykutym z jednej sztuki metalu, za to znacznie łatwiejsze do wykonania, a co za tym idzie, tańsze i bardzo rozpowszechnione.
Chociaż we wczesnośredniowiecznych tekstach okrytych zbroją „pancernych" przeciwstawiano „tarezownikom", tarcza stanowiła ważny składnik uzbrojenia każdego, nawet najszczełniej opancerzonego rycerza.
Niestety nie znamy ani jednej, w oryginale zachowanej, wczesnośredniowiecznej tarczy z terenu Polski. Tę ważną część uzbrojenia sporządzano z materiałów organicznych (drewno, skóra), zatem łatwo niszczejących. W dodatku obyczaje pogrzebowe naszych przodków nie nakazywały wyposaża-nia zmarłych ani w tarcze. ani w ogóle w żadne części uzbrojenia ochronnego.
Musimy zatem poprzestać na niewiele mówiących wzmiankach źródeł pisanych oraz na ikonografii bardzo skąpej, jeśli idzie o czasy pierwszych Piastów. Najważniejsze, niewątpliwie z Polską związane wyobrażenie tarczy odnajtlu-
48
jemy na monetach bitych przez Bolesława Smia-tego. Widnieje tam postać konnego wojownika (chodzi zapewne o samego Bolesława, chociaż nie wiemy, o ile schematyczna podobizna odpowiadała oryginałowi !) zaopatrzonego we włócznie z proporcem i tarczę o kształcie wydłużonego trójkąta. Nie jest to 'na pewno forma ani najstarsza, ani jedynie używana. Analogie z krajów sąsiednich wskazują, że wcześniej niż tarczę trójkątną, a później na równi z nią, noszono u nas tarczę kolistą. Wewnętrzna strona obu rodzajów była wyposażona w rzemienne pasy, przez które wojownik przesuwał lewe przedramię. Dłoń pozostawała dzięki temu wolna, co miało doniosłe znaczenie dla powodującego koniem jeźdźca. Wykonywano tarcze z drewna. powlekając je zwykle skórą od strony zewnętrznej. Tę stronę zewnętrzną ozdabiały malowidła, które dopiero w przyszłości miały nabrać charakteru znaków herbowych.
Wprowadzenie dużej tarczy podlugowatcj, w przybliżeniu migdałowatej, a potem trójkątnej, dokonało się w Europie łacińskiej w ciągu XI wieku i niewątpliwie miało związek ze stałym wzrostem znaczenia kawalerii. Ochrona* o takim kształcie doskonale nadawała się do zabezpieczenia jeźdźca, siedzącego na koniu. Wzrost wymiarów, a co za tym idzie, i ciężaru tarczy był przyczyną, dla której zaczęto zaopatrywać ją w dodatkowy pas przechodzący przez prawe ramię wojownika. Mimo tego ulepszenia wielka tarcza była na tyle niewygodna, że rycerz starał się mieć z nią do czynienia tylko na polu bitwy, tuż przed samym starciem". W czasie marszu powierzał ją chętnie swemu pomocnikowi - giermkowi, któremu nic bez racji nadawano w średniowiecznej łacinie nazwę „scuti-ferus", co właśnie znaczy „nosiciel tarczy". Nie było to jednak regułą. Misjonarze niemieckiego pochodzenia chrystianizujący Pomorze Szczecińskie na polecenie Bolesława Krzywoustego dzi-
49
wili się. że w tym kraju „każdy z rycerzy wojuje bez giermka, sam nosząc na sobie swoją sakwę i swoją tarczę, wcale zwinnie i obrotnie wypełniając swą rycerską powinność".
Heim. pancerz i tarcza składały się na całość uzbrojenia ochronnego. W zaczepnym uzbrojeniu wczesnośredniowiecznego rycerza na pierwszy plan wysuwały się włócznia i miecz. Miecz przyciąga zainteresowanie bronioznaweów w pierwszym rzędzie, a wiemy, że i w średniowieczu poświęcano tej broni szczególnie wiele uwagi. Stosunkowo szybko siał się symbolem rycerza, a także symbolem dostojeństwa i sprawiedliwości władców. Nadawano mieczom imiona. Wiemy, że broń legendarnego króla Artura zwała się „Lskalibur", Zygfryd z Pieśni o M6e-lungach walczył „Balmungicm". sławny Roland „Durandalem", sam Karol Wielki według po-eiyekiej tradycji posiadał miecz ,Joycusc'\ Nie inaczej było w Polsce. Wprawdzie mało kto wie, że miecz Bolesława Krzywoustego miał podobno nosić nazwę „Żuraw", ale komóż obce jest imię „Szczerbiec", związane legendą z orężem Bolesława Chrobrego i przeniesione z czasem na późniejszy znacznie koronacyjny miecz królów polskich, przechowywany dziś w Skarbcu .na Wawelu.
Owych podań, legend i opowieści krążyło wokół sławnych mieczów niemało. Równie wiele wiązano z nimi wierzeń i zabiegów magicznych, zrazu czysto pogańskich, z czasem zabarwionych ideologią chrześcijańską. W obu wypadkach chodziło o przysporzenie mieczom niezwykłych walorów, graniczących z czarami lub po prostu czarodziejskich, zapewniających nadnaturalną moc i ostrość oręża, czasem wręcz gwarantujących posiadaczowi broni nietykalność i zwycięstwo w najtrudniejszych nawet okolicznościach. Odbiciem owych wierzeń są zachowane do dziś na średniowiecznych mieczach znaki i napisy, niekiedy o treści religijnej, niekiedy
50
nie dość dla nas zrozumiale, na pewno jednak niezmiernie ważne w oczach ludzi z owej odległej epoki.
Miecze / X —XII wieku zachowały się na ziemiach polskich w dość pokaźnej liczbie kilkudziesięciu egzemplarzy. Swym charaklerem odpowiadają one całkowicie broni z tegoż czasu znajdowanej w innych, zwłaszcza sąsiednich krajach Luropy. Posiadają głownie niezbyt długie, dość szerokie, przystosowane raczej do cięcia niż do kłucia. Ich krótkie, jednoręczne rękojeści są początkowo zaopatrywane w jelce masywne i stosunkowo niedługie oraz w duże głowice.
Miecz 1. głownia 2. rękojeść 3. zastawa 4. sztych 5. nasada 6. ostrze 7. zbroczę 8. płaz 9. «rań (ość)
10. trzon 11. głowica 12. jelce 13. taszka 14. trzpień 15. okładzina Hi. podstawa głowicy 17. nakładka głowicy 10. szyjka 19. trzewik
o kształcie w przybliżeniu wachlarzowatym. I głowice, i jelce bywają bogato ornamentowane. Najczęściej wykonywano je z żelaza, znamy jednak okazy mieczów oprawne w pięknie rzeźbiony róg. Poczynając od XI wieku dość szybko rozpowszechnia się inna, zazwyczaj pozbawiona zdobień forma rękojeści. Jelec jesi teraz wyraźnie dłuższy i cieńszy, a głowica ma kształt półkola podstawą zwróconego ku dołowi, lub leż bardzo charakterystyczny kształt soczewkowa-ty. W ciągu w. X I I ulega zmianie i głownia, zyskując wyraźniejszy sztych i przystosowując się w len sposób do zadawania pchnięć.
Noszono owe miecze w pochwach, których konstrukcja była dość skomplikowana. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności posiadamy w Polsce dobrze zachowaną i systematycznie zbadaną pochwę mieczową, znalezioną w Gdańsku, W warstwach datowanych na XI wiek. Wykonano ją z 2 cienkich deszczułek (w późniejszych wiekach zwano je u nas „trzaskami"), oklejonych płótnem lnianym i obciągniętych powloką z końskiej skóry. Doskonale widoczne nacięcia wskazują, że pochwę wraz ze schronionym w niej mieczem nawlekano na pas, tak iż broń przyjmowała położenie nieco skośne, z rękojeścią pochyloną ku przodowi. Pas z mieczem zapinano na pancerzu, albo też pod pancerzem. W tym ostatnim wypadku pancerz posiada! po lewej stronie specjalne rozcięcie, przez które wysuwano rękojeść miecza na zewnątrz.
A jednak na polu bitwy włócznia przeważała nad mieczem! Rycerz średniowieczny to przede wszystkim konny kópijnik i w miarę upływu lat ten stan rzeczy umacniał się coraz wyraźniej. Doszło wreszcie do tego, że rycerskie wojsko liczono po prostu na „kopie", bo laką właśnie nazwą, na zasadzie „pars pro toto", określano rycerza wraz z całym towarzyszącym mu zbrojnym orszakiem — pocztem.
We wczesnym średniowieczu system ten jesz-
32
cze nie obowiązywał powszechnie. Świadczy o tym choćby przytoczona wyżej relacja o stosunkach pomorskich z pierwszej połowy XIT wieku. Zresztą i sama kopia — broń długa, ciężka, nadająca się tylko do uderzenia na wprost spod pachy, wykształciła się na dobre dopiero w czasach późniejszych. W okresie pierwszych Piastów i w Polsce, i poza Polską walczono jeszcze włócznią o drzewcu nie dłuższym niż ok. 2 m i dość lekkim. Można było używać jej tak, jak ułani polscy z epoki Księstwa Warszawskiego i Królestwa Kongresowego używali swych również krótkich i lekkich lanc, to znaczy z „wolnej ręki", zadając szybkie ciosy w dowolnie obranym kierunku. Groty ówczesnych włóczni miały najczęściej liść kształtu lancetowego, trafiały się już jednak okazy o liściu węższym i grubszym, lepiej przystosowanym do przebijania tarczy i pancerzy.
Chociaż nie zawsze o tym pamiętamy, włócznia początkowo zajmowała w obyczajowości wczesnego średniowiecza miejsce nie mniej ważne niż miecz. Do dawnych tradycji z doby plemiennej, kiedy to właśnie włócznia była widomym atrybutem pełnoprawnego wojownika -- współplcmicńca, dołączały się motywy chrześci
jańskie związane ze świętą włócznią, którą według Ewangelii przebito bok umierającego na krzyżu Chrystusa. Stąd ważna rola, jaką grają różne święte lub czarodziejskie włócznie w średniowiecznych baśniach i legendach, zwłaszcza w legendzie o św. Graalu. Stąd obyczaj głosowania na wiecach i zebraniach przez podnoszenie w górę włóczni, o czym w odniesieniu do Polski informuje nas Anonim zwany Gallem, pisząc, że po przemówieniu króla Bolesława „wszyscy jego rycerze jednomyślnie wznieśli włócznie'' na znak swej aprobaty dla słów władcy. Stąd wreszcie używanie włóczni jako symbolu władzy monarszej, o czym u nas świadcz) przede wszystkim słynna włócznia św. Mauryce-
53
go przechowywana zapewne najpierw w Gnieźnie, a następnie do chwili obecnej w Krakowie. Jak' wiadomo, w r. 1000 na zjeździe gnieźnieńskim cesarz Otton III wręczył ją Bolesławowi Chrobremu. Warto przy tym przypomnieć, że nasz okaz jesi trochę uproszczoną kopią włóczni przechowywanej obecnie w skarbcu wiedeńskim, która pod nazwą „świętej włóczni Cesarstwa" uchodziła przez wieki za jeden z najdostojniejszych atrybutów władzy cesarskiej.
Znaczenie włóczni w ręku dostojnego rycerza, a zwłaszcza rycerza-whulcy, zwiększał przytwierdzony do niej proporzec. W polskiej ikonografii proporzec taki po raz pierwszy pojawia się na wspomnianej już monecie Bolesława Śmiałego. Niestety nie jest to całkiem jednoznaczne świadectwo. Wizerunek księcia jest prawdę mówiąc dość pokraczny, a w każdym razie mocno zeschematyzowany. W dodatku, przy jego sporządzaniu korzystano zapewne z obcych wzo-
5Ą
rów. Jednakże nawet kopiując zagraniczne przykłady, nie można było przedstawić księcia w sposób nic mający nic wspólnego z polską rzeczywistością. Mamy zatem mimo wszystko do czynienia z wizerunkiem w pewnym sensie realistycznym, wiernym.
Inne rodzaje broni zaczepnej odgrywały w polskim uzbrojeniu rycerskim rolę bez porównania mniejszą od włóczni i miecza. Łuk, jak się zdaje, służył przede wszystkim piechocie, Która dzięki niemu i dzięki świetnej umiejętności budowania umocnień polowych, a także wykorzystywania przeszkód naturalnych niejeden raz potrafiła zwycięsko stawić czoła pancernej jeździe przeciwnika. Topór, choć bardzo rzadko wymieniany przez źródła pisane, pojawiał się jednak na pewno w ręku rycerza. Świadczy o tym jego występowanie w grobach kryjących^ szczątki wojowników konnych, bo wyposażonych w ostrogi. Buław zaopatrzonych w metalową głowicę używano u nas bardzo niewiele, w prze-ciwieńslwie do sąsiedniej Rusi, gdzie la broń cieszyła się wielkim wzięciem.
Pamiętamy, że bez konia nic było rycerza. Warto zatem pokusić się o przedstawienie wierzchowców, jakimi dysponowali rycerze polscy w czasach wczesnofeudalncj monarchii pierwszych Piastów. Najpospolitszą rodzimą rasą końską występującą wówczas w naszym kraju były niewielkie koniki, zbliżone do lak zwanych „tarpanów", które dzisiejsi zoolodzy hodują w specjalnych, doświadczalnych rezerwatach. Te koniki, bardzo wytrzymałe, mało wymagające, świetnie poruszające się w lesistym terenie, były jednak zbyt małe, aby przez dłuższy czas dźwigać jeźdźca okrytego zbroją, zbyt lekkie, aby zapewnić pancernej kawalerii należytą siłę uderzenia. Hodowano więc, głównie dla potrzeb wojennych, konie nieco silniejsze i większe. Ich kości znajdowane podczas wykopalisk pozwalają stwierdzić, że były to okazy miary dzisiejszego konia
n
rasy arabskiej, który też zresztą ani wzrostem, ani waga. nie imponuje. Dopiero późniejsze wieki miały przynieść modę na prawdziwie wielkie i cif/kie konie bojowe.
Rząd koński we wczesnym średniowieczu składał się z siodła ze strzemionami zawieszonymi na puśliskach, oraz z uzdy zaopatrzonej w wędzidło tręzlowc. Najobfitszy i najbardziej efektowny zespól pozostałości po rzędzie końskim z tego czasu zachował się w Lutomierska pod Łodzią, na cmentarzysku z XI wieku. Znaleziska tutejsze mają tym większe znaczenie, że we wczesnośredniowiecznej Polsce nie było na ogół zwyczaju składania do grobu ani uzdy, ani siodła, i to nawet wówczas, gdy zmarłego wyposażono w ostrogi wyraźnie świadczące o jego przynależności do kategorii ludzi dysponujących koniem wierzchowym. W Lutomiersku znalazła jednak ostateczny spoczynek grupka wojowników przybyłych do naszego kraju ze Wschodu, zapewne z Rusi Kijowskiej. Pochowano ich w sposób nieco odmienny od praktykowanego w tych stronach Polski. Stąd właśnie odkryto w ich grobach wędzidła, strzemiona, a w dwóch wypadkach nawet stosunkowo nieźle zachowane szczątki siodeł. Dało się ustalić, że siodła te miały szkielet drewniany, powleczony skórą i były wysłane poduszkami wypchanymi pierzem. Ich wysokie, symetryczne łęki ozdobiono misternymi okuciami z brązu. Grzbiet koński pod siodłem okrywał kilimkowy, zapewne różnobarwny czaprak. Bogato ornamentowane, metalowe okucia widniały również na rzemiennych częściach rzędu poza siodłami, zwłaszcza na ogłowiach uzd. Oprócz zwykłych wędzideł dwuczłonowych używano też formy hardziej rozwiniętej, zaopatrzonej w obustronne poprzeczne „wąsy". Także i te ostatnie bywały ozdobne. Wczesnośredniowieczne strzemiona znalezione w Lutomiersku, a także w innych miejscach w Polsce można zaliczyć do dwóch odmian.
56
Pierwsza obejmuje okazy typu zachodnioeuropejskiego, o wydatnej, wyodrębnionej zawieszce, podługowatym kabiąku i prostej stopce. Druga. bardziej zbliżona do wschodniego pierwowzoru (strzemiona to wschodni wynalazek, przyswojony przez ludy europejskie dość późno, bo dopiero w V I I - V I I I wieku!), ma zawieszkę mniej wyodrębnioną, kabląk krótszy i stopkę wygiętą.
Ważną częścią wyposażenia jeździeckiego były ostrogi. Zadomowione w Europie od głębokiej starożytności, używane były bardzo szeroko i w bardzo różnych odmianach. Ciekawe, że Wschód, który w zakresie jazdy konnej był wielkim nauczycielem Zachodu, ostróg nic używał. Rolę bodźca popędzającego opornego wierzchowca odgrywała tam nahajka tak charakterystyczna dla sylwetki kozackiego czy też mongolskiego kawalerzysty.
Ostrogi używane w Polsce w X —XII w. były podobnie jak w innych krajach Europy zaopatrzone w rozmaicie wykształcony kolce, czasem tępy, czasem zaostrzony. Przytwierdzano j<- do stopy za pomocą rzemyków, najpierw wiązanych, potem zapinanych na sprzączkę. W przyszłości ozdobne ostrogi miały stać się wraz z równie ozdobnym pasem ważnym symbolem przynaleźnoSci do sianu rycerskiego. Jednakże już we wczesnym średniowieczu, gdy zwyczaj ten nie zdążył się jeszcze w pełni wykształcić, obok prostych ostróg o czysto użytkowym charakterze noszono też okazy pięknie ornamentowane, inkrustowane brązem, miedzią, srebrem i zlotem. Najbardziej efektownym przykładem znanym dotychczas z ziem polskich jest wspaniała, pokryta zlotem ostroga znaleziona we Wrocławiu, w warstwach zawierających ślady osadnictwa z połowy XI w.
Zapoznawszy się z tymi wszystkimi szczegółami, moglibyśmy sądzić, że wiemy już, jak wyobrazić sobie rycerzy — pancernych stanowiących rdzeń sil zbrojnych we wczesnofeudal-
57
nej monarchii pierwszych Piastów, przed epoką podziałów dzielnicowych utrwalonych „testamentem" Krzywoustego z r. 1138. Sprawa jednak komplikuje się, jeśli znów powrócimy do kart kroniki napisanej w początku XII wieku przez Anonima zwanego Gallem, cudzoziemca osiadłego w Polsce i doskonale obeznanego ze stosunkami panującymi w naszym kraju. Obok entuzjastycznej relacji o potędze pancernych hufców Chrobrego znajdujemy tam dramatyczny opis wypadków, kióre miały się przydarzyć w początkach panowania Bolesława Śmiałego, to znaczy gdzieś około r. 1060.
„Dodać tu jeszcze należy opowiada Gall dlaczego zaginął w Polsce prawie zupełnie zwyczaj używania pancerzy, które dawniej wojsko króla Bolesława Wielkiego — Chrobrego] z ogromnym zamiłowaniem nosiło powszechnie. Zdarzyło się mianowicie, że nagle wpadli do Polski Pomorzanie, a król Bolesław = Śmiały] usłyszał o lym, znajdując się daleko stamtąd. Pragnąc wszakże gorąco oswobodzić kraj z rąk pogan, zanim jeszcze wojsko się zebrało, musiał wyprzedzając je maszerować nazbyt nieostrożnie. Gdy przybyto nad rzekę, poza którą obozowały gromady pogan, rycerstwo obarczone orężem i pancerzami, nie szukając mostu ani brodu, rzucało się w jej głębokie nurty. I wiele pancernych poginęło tam przez własne zuchwalstwo, a pozostali zrzucili z siebie pancerze i przepłynąwszy rzekę odnieśli zwycięstwo, aczkolwiek okupione stratami. Od tego czasu odzwyczaiła się Polska od pancerzy i dzięki temu każdy swobodniej naciera! na wroga i bezpieczniej przepływa! stojącą na przeszkodzie rzekę bez ciężaru żelaza na sobie".
Badacze dziejów polskiej wojskowości nie mogli oczywiście przejść do porządku dziennego nad tym opowiadaniem. Niepokoiło ich ono i niepokoi nadal, ponieważ stoi w wyraźnej sprzeczności z utartym poglądem na ewolucję
„Pancerni" drużynnicy z drugiej połowy X i poc/.^iku XI w. (czasy Mieszka 1 i Bolesława Chrobrego;
•-,»
uzbrojenia ochronnego w ciągu średniowiecza. Powszechnie i wcale nic bezzasadnie przyjmuje się, że w miarę postępu czasu europejskie rycerstwo przykładało coraz to większą wagę do ochrony ciała, starało się okrywać zbrojami coraz szczelnicjszymi, coraz pewniej zabezpieczającymi przed ciosem. Jakże pogodzić z tym relację Gall ową? Najdalej szli ci. którzy po prostu negowali sens słów kronikarza, uważając je za wynik czystej faniazji. Inni dopatrywali się (u chęci upiększenia skromnej rzeczywistości, jaką Gall, przybysz z zagranicy, miał zastać w swej nowej ojczyźnie. Dostrzegając, iż polskie rycerstwo uzbrojone jest gorzej od Niemców czy też Czechów, aulor kroniki stworzył legendę mającą wykazać, iż rzekoma niższość była wynikiem świadomej rezygnacji, rozsądnego dostosowania się do szczególnych okoliczności. Na poparcie tego stanowiska można by przytoczyć inny fragment Gallowej kroniki, w którym jest mowa o tym, jak to walczącym z Polakami opancerzonym Czechom „kolczugi były cię/arem, nie pomocą";
Kto wie, czy najprościej i zarazem aai-słuszniej nic byłoby uznać, że Anonim powiedział po prostu prawdę. W samym centrum jego zainteresowań znajdują się wypadki związane z podbojem pogańskiego Pomorza prowadzonym systematycznie przez Bolesława Krzywoustego. Krwawe i uporczywe zmagania polsko-po-morskie toczą się nad wielkim pasem bagien nadnoteckich lub w krajobrazie pojezierza peł-nym lasów, wód, moczarów. W* krajobrazie tym cię/kie uzbrojenie mogło istotnie stanowić większą zawadę niż pomoc, a przecież zbroja, bez względu na jej rodzaj, nie była przyrośnięta na stałe do pleców rycerza! Historycy badający dzieje staropolskiej wojskowości w dobie jej największego rozkwitu doskonale wiedzą, jak często sławna husaria, będąca w zasadzie jazdą ciężkozbrojną, występowała do bitwy bez zbroi albo
60
bez swych słynnych kopii, albo nawet . . . na piechotę. Rn>ń, którą dowództwo uznało za przejściowo zbyteczną, pozostawiano po prostu w taborze. „Usarz drzewko [czyli kopię — A. JV.J porzuciwszy był rajtarem z strzelbą i pałaszem; był kozakiem zbroję z siebie zdjąwszy; był i picchotny we zbroi, gdy król albo hetman prosił", zanotował w X V I I w. Szymon Staro* wolski. Działo się tak nie tylko w Polsce. W ciągu wojny stuletniej rycerstwo francuskie nic mogące sobie poradzić z angielskimi pieszymi łucznikami parokrotnie usiłowało naśladować taktykę groźnego przeciwnika i atakowało Anglików w szyku pieszym. W podobny sposób występowało rycerstwo austriackie przeciw piechurom szwajcarskim. Można więc ze znacznym prawdopodobieństwem przyjąć, że także owa przez Galla wspomniana rezygnacja z pancerzy była w wojsku ze schyłku XI i początku X I I w. zjawiskiem przejściowym, podyktowanym przez specyficzne warunki terenowe panujące na pomorskim teatrze działań wojennych.
Niezależnie jednak od tego, jak będziemy tłumaczyć relację Gallową, na jedno trzeba się zgodzić. Jeśli pancerz z jakichkolwiek względów z rzadka tylko pojawiał się w szeregach wojsk polskich na początku X I I w., to dalsze lata tego stulecia przyniosły zasadniczą zmianę. Zgodnie z tendencją panującą w całej Europie łacińskiej pancerz utrwalił się, także i u nas, jako nieodzowny atrybut ciężkozbrojnego jeź-dżca-rycerza.
Siedzenie tych ważnych przemian poprzez studium zachowanych w oryginale części uzbrojenia nie jest niestety możliwe. Ilość archeologicznych znalezisk broni z omawianej epoki ulega wydatnemu ograniczeniu wobec stopniowego zarzucania przez ówczesnych mieszkańców Polski dawnego obyczaju nakazującego wyposażenie zmarłych w przedmioty świadczące o pozycji społecznej, jaką zajmowali za życia. Z po-
61
mocą przychodzi ikonografia. Podział Polski na liczne dzielnice rządzone przez przedstawicieli rozrodzonej dynastii piastowskiej stworzył okoliczności sprzyjające bogatemu rozwojowi numizmatyki i sfragistyki. Niemal każdy książę bil oczywiście własną monetę . K a ż d y musiał mieć własną pieczęć. Jeśli dodać, że monety ukazywały się w coraz lo nowych, różniących się między sobą emisjach, że pieczęcie często zmien i a n o , łatwo pojąć, jak znaczne jesl bogactwo. narosłego w ten sposób źródłowego mater iału ważnego dla nas. bo zgodnie z obowiązującą modą panujący przeważnie umieszczali na swych monetach i pieczęciach własną podobiznę. Postać księcia wyposażano przy tym we wszystkie charakterystyczne a t rybuty sygnalizujące jego władzę i pozycję społeczną. K a ż d y średniowieczny władca był zarazem pierwszym rycerzem swego kraju, stąd też i nasi Piastowie prezentują się n a m j a k o przedstawiciele polskiego rycerstwa epoki rozbici;i dzielnicowego.
Na znaczną część lej epoki, pomiędzy połową X I I ii polową X I I I w., przypada szczytowy okres rozwoju europejskiego rycerstwa. Ważną, może nawet decydującą rolę odegrały tu wyprawy krzyżowe. Ta potężna konfrontacja między światem muzułmańskim a chrześcijańskim Zachodem zjednoczyła pod wspólnymi chorągwiami przedstawicieli niemal wszystkich krajów Europy łacińskiej, przeciwstawiając ich wojskom Is lamu. J a k zwykle w podobnych wypadkach, uczestnikami krucjat kierowały różne pobudki . Obok ludzi szczerze zaangażowanych i przekonanych, że działają zgodnie z nakazami wiary, ciągnęli na Wschód drapieżni awanturnicy,
łowcy złota dbający tylko o własne korzyści. R y c r ł V ( % drogiej połowa XII » poszukiwacze przygód, zbiegowie spod szubicni- ,«,Czątek okresu rozbicia cy lub katowskiego topora, wytrawni polityczni dzielnicowego) gracze. W szysey jednak spotykali się na polach bitew toczonych przeciw wspólnemu wrogowi reprezentującemu nie tylko inną, obcą religię,
62
lecz także inne uzbrojenie i ubiór, inny sposób bycia i sposób walki.
W tych warunkach krzepło poczucie więzi wśród rycerzy krzyżowców, niezależnie od tego, czy pochodzili oni z Francji. Wioch, Niemiec, Anglii czy też z jeszcze innego kraju. Utwierdzało się poczucie solidarności, kształtowały wspólne dla wszystkich zasady postępowania, zbliżone formy stroju i broni, ułatwiające odróżnienie swoich od nieprzyjaciół. Wzory ustalone na Wschodzie skwapliwie naśladowali ci, którzy pozostawszy w ojczyźnie, nie chcieli być gorsi od okrytych chwałą.. . a często i złotem zdobywców i obrońców Jerozolimy.
Szczególnie lic/nic uczestniczyli w wyprawach krzyżowych Francuzi i nie jest przypadkiem, że właśnie Francja, zwłaszcza północna, stała się krajem, w którym bujniej niż gdziekolwiek rozwinęły się formy uzbrojenia, ubioru i obyczaju typowe dla rycerstwpa Europy łacińskiej.
Udział Polaków w krucjatach był bardzo skromny, zwłaszcza jeśli się myśli o właściwych krucjatach zmierzających do Palestyny i krajów z nią sąsiadujących. Nasi przodkowie nie musieli szukać „pogan" za morzami, bo mieli ich tuż pod bokiem, w postaci nadbałtyckich Prusów, chrystianizowanych bez większego skutku od czasów świętego Wojciecha. W r. 1221 Leszek Biały, książę krakowski, występując jako władca roszczący sobie pretensje do zwierzchności nad innymi książętami piastowskimi, w korespondencji z papieżem Honoriuszem I I I stwierdzał po prostu, że podjęcie wyprawy na lewantyński Wschód jest dla niego niemożliwe, bo w tamtych krajach nic pije się miodu i piwa, bez których on. Leszek, w żaden sposób żyć nie może. W zamian proponował zorganizowanie krucjaty przeciw Prusom, przy czym obok działalności militarnej przewidywano utworzenie na pograniczu pruskim polskiej faktorii dla handlu żelazem
64
i solą. Liczono, iż marność nabycia atrakcyjnych towarów znakomicie zwiększy przychylność Prusów dla nowej wiary. Niestety ten projekt, lak daleki od towarzyszącego krucjatom uporczywego fanatyzmu, nic zosta] zrealizowany. Skłóceni książęta polscy nie potrafili się zdobyć na solidarna, i konsekwentnie pntwadzoną akcje. Jak wiadomo, skończyło się na osadzeniu w Ziemi Chełmińskiej Krzyżaków. Z dobrze znanym skutkiem,
Dla nas ważne jest h>, że obok Stałych kontaktów utrzymywanych przez książąt piastowskich z zagranicznymi dworami, także i owe docieraja.ee nad Wisie i Odrę echa krucjat przyczyniały się do przenoszenia na nasz grunt w j kształconych na Zachodzie wzorów broni i stroju rycerskiego.
ZnakomiiN angielski bron i o/na w ca Claude Blair nadal charakterystyczną nazwę czasom od r. 1066 do r. 1250:' „The Age of Mail" „epoka kolczugi". Istotnie, wydaje się, że zwłaszcza w drugiej polowie tego okresu, między polową X I I a polową X I I I w., europejska zbroja kolcza osiągnęła szczyt swojej świetności. Okryła całe ciało rycerza, ponieważ kolczc spodnie. a raczej nogawice, na które dawniej mogli sobie pozwolić tylko mijmożniejsi. weszły teraz w powszechne użycie. Kaftan kolcz\ zaopatrzony był obecnie z reguły w długie rękawy, przeważnie pivechodza.ee wprost w kolcze rękawice. Samc rękawice były jednopalczaste. podszyte od spodu skóni i zaopatrzone w otwór odsłaniający wnętrze dłoni rycerza, co umożliwiało pewniejsze dzierżenie rękojeści miecza i drzewca kopii. Z kaftanem leczył się kolczy kaptur, który zależnie od potrzeby naciągano na głowę lub też z niej zsuwano. Zsunięty, układał się wokół szyi na kształt wysokiego kołnierza, zwanego dzisiaj „golfem". Dla zapewnienia wygodv i dodatkowej ochrony zakładano na głowę pod kaptur czepek filcowy albo pikowany, płócienny.
i i i
W drugiej połowic XII w. noszono pod pancerzem długą szatę, dochodzącą nieraz aż
kostek, tak iż jej dolna część widoczna była poniżej kaftana kolczego, sięgającego mniej więcej do kolan. I szata, i kaftan kolczy posiadał; rozcięcia umożliwiające dosiadanie konia. Pas / zawieszonym przy nim mieczem zapinana w tym czasie na szacie, ale pod pancerzem. Rękojeść miecza wysuwano na zewnątrz przez specjalny otwór przecięta w pancerzu, w okolic) lewego biodra r\ccr/;i.
L żywanie owej długiej, zapewne ozdobnej al) i lir w ylączało OCZY w iście przyw dziewania
pod kolczugę ochronnych, izolujących kun skórzanych cz) też pikowanych.
Heim otwarty, przeważnie zaopatrzony w nosal, o dzwonie jednorodnym lub spojonym y. kilku części, jKł/osial w powszechnym użyciu aż do schyłku XII w. Jednak obok dawnych jego odmian, stożkowych lub w przybliżeniu półkulistych, pojawiały sic teraz nowe, z dzwonem lekko nachylonym ku przodowi jak czapka „frygijska" albo podługowatynij a zarazem jajowato wydętym- Pod koniec XII w. w Europie zachodniej zaznaczyła się tendencja do przypłaszczania SZCZ) lu hełmowego. Jednocześnie wydłużano ścianki dzwonu, zapewniając przez to lepszą ochronę policzków i szyi wojownika. Wreszcie na miejsce tradycyjnego nosala pojawiła się pełna ot brona twarz) w postaci półkolistej płyty. Tak ulepszon) hełm przybrał kształt trochę zbliżony do charakterystycznego kasku ochronnego używanego dzisiaj przez spawacz.)
jak trafnie zauważy! jeden z polskich bronio-znaweow albo przez niektórych motocyklistów .
TarCZC pozostały wielkie, w kształcie wwllu-żonego trójkąta, i tym jednak że na miejsce rozpowszechnionego dawniej zaokrąglenia górnej krawędzi tarczowej stosowano teraz krawędź ściętą poziomo.
W pierwszej połowię XIII w. ustaliła się
66
nowa moda, nakazująca noszenie ozdobnej szaty--t uniki nic pod kafla nem kolcz.ym, lecz na nim. S/aia ta została przy tym po/bawiona rękawów i znacznie skrócona, tak że ostatecznie nic sięgała niżej niż tuż za kulana. Oczywiście odpowiednio skrócono i pancerz. Sądzi sic powszei linie, że na przyjęcie takiej mody wpłyneł) doświadczenia poczynione podczas wypraw krzyżowych w upalnym klimacie Palestyny. Odzież narzucona na zbroję zabezpieczała przed kurzeni pustynnym i łagodziła żar promieni lewantyń-skiego słońca. Pas z mieczem zapinano teraz z reguły na tunice.
Najbardziej charakterystyczną co wcale nie znaczy, że najpowszechmej używaną!) formą hełmu sial sic obecnie hełm zwany garnczko u\m. powstały przez konsekwentne doprowadzanie do końca ewolucji zapoczątkowanej w poprzednim stuleciu. Sprawiedliwość nakazuje przyznać, że była (o konstrukcja wątpliwej doskonałości. Zapewniała wprawdzie całkowitą ochronę twarzy, ale jakim kosztem! Przede wszystkim rycerz uhrau\ w hełm garnc/kow\ miał, mimo specjalnych szpar wzrokowych, bardzo ograniczone pole widzenia. Wobec ataku z boku lub 7. tyłu był właściwie bezradny. Poważna, wadę stanowiło też utrudnienie oddychania. Drobne otworki wenlylac) jne, umieszczone z przodu w dolnej partii hełmu, nie zapewniały wystarczającego dopływ u powietrza. Wreszcie gai hełm, choć masywny i ciężki, nie wyróżniał się szczególną odpornością -wobec skomplikowanej budowy, licznych złącz) i spłaszczonego szczytu. po którym ciosy nie osuwały się lak jak po tradycyjnym hełmie o sylwetce stożkowej.
Dzięki doprowadzeniu do perfekcji zbroi kol-rzej i zastosowaniu hełmu garnczkowego, stało się możliwe zmniejszenie rozmiarów tarczy. Przyjęła ona teraz kszialt mało wydłużonego trójkąta, o krawędzi górnej prostej, a krawędziach bocznych lekko łukowatych.
67
Miecz w omawianym okresie nie ulegał początkowo większym /.mianom. Nadal posiadał rękojeść jednoręczna, czyli przystosowaną do ujmowania jedną dłonią, nadal przeznaczony był przede wszystkim do cięcia, choć coraz wyraźniej zaznaczała" się tendencja do takiego ukształtowania głowni mieczowej, które zwiększyłoby skuteczność sztychów. Najczęstsze pod koniec poprzedniego okresu głowice półkoliste lub soc/rw kow a le ustępowały slopniowo miejsca głowicom o kształcie kolistym. Całość nabierała proporcji zapewniających coraz to lepsze ..wyważenie" broni, ułatwiających bardziej precyzyjne zadawanie i odbijanie ciosów.
Znakomitą większość mieczów stanowiły okazy wybitnie bojowe, niezdobione lub zdobione bardzo skromnie, przeważnie umieszczonymi na głowni znakami i napisami, zwykle o religijnej treści. Okazy bogato o r n a m e n t o w a n e , o p r a w n e w szlachetny metal, trafiały się rzadko, przy czym zazwyczaj miał) charakter broni ceremonialnej, towarzysząca symbolicznie dostojnym osobistościom przy różnych uroczystych okazjach. wśród których na pierwszy pian wysuwały się obrzędy koronacyjne.
Ważnej ewolucji uległa broń drzewcowa. Dawniejsza lekka włócznia przekształciła się w kopię o masywnym grocie, a długim i ciężkim drzewcu. Aby ut rzymać kopię w położeniu poziomym, wałczący rycerz musiał zaciskać drzewce pod pachą, zadawanie ciosów „z wolnej ręki" nie było już możliwe. Koszlem tego ograniczenia swobody ruchów zyskano na sile przebicia, o której decydował teraz przede wszystkim rozpęd bojowego r u m a k a , a nie tylko z a m a c h jeźdźca, jak bywało dawniej . Składający się do starcia kopijnik trzymając drzewce swej broni w prawej dłoni i zaciskając je pod prawą pachą. przekłada! zazwyczaj kopię przez szyję konia. lak aby grot znajdował się w lewo od głów \ wierzchowca.
68
Podobnie jak w czasach dawniejszych, do kopii wybitniejszych rycerzy przytwierdzano proporce. Proporzec dowódcy stanowi! chorągiew oddziału, proporzec księcia czy króla by 1 główną chorągwią całego wojska. Chorągwiami dawano sygnały, były też tnie ważnymi znakami zbiórki, widocznymi nawet w zamęcie i kurzu bitwy. Były wreszcie widomym świadectwem obecności na polu wałki wodza, którego osobę symbolizowały. Chcąc zatem uczynić je bardziej widocznymi. zwiększano ich rozmiary, tak że z czasem trzeba je było umieszczać już nie na kopii bojowej, lecz na specjalnym drzewcu, które powierzano jednemu z towarzyszących wodzowi rycei/\.
Wszelka inna broń wyjątkowo tylko pojawiała sic w ręce rycerza. Stosunkowo najczęściej używano toporów bojowych. Wiadomo, że chętnie i z niezwykłą Wprawą posługiwał się w bitw u-(oporem słynny angielski król Ryszard Lwie Serce, niewątpliwie lepszy szermierz niż monarcha. Nic do pomyślenia natomiast byll>\ w omawianej epoce rycerz walczący bronią miotającą. a więc łukiem lub kuszą. Broń tę traktowano jako mniej honorową, bo umożliwiającą rażenie przeciwnika z odległości, co zdaniem ówczesnych łączyło się z mniejszym ryzykiem niż starcie wręcz. Pozostawiano ją zatem wojownikom ple-bejskiego pochodzenia.
Rozwój uzbrojenia rycerskiego pociągał za sobą wzrost wymagań stawianych koniom. Wzrosła ich miara i waga. rozpowszechniał się zwyczaj używania innego wierzchowca w marszu, a innego w bitwie, przy czym ten ostatni winien był, rzecz jasna, szczególnie wyróżniać się siłą, temperamentem i wytrzymałością. Pomnożenie liczby koni przypadających na jednego rycerza pociągało za sobą konieczność pomnożenia towarzyszącej mu służby.
Uo nowych okoliczności, spowodowanych zwłaszcza przez zmianę sposobu poslugiw anią
W.)
s?c bronią drzewców^. dostosowano siodło. Jego wysoki lęk przedni tworzy! dodatkową ochronę dla brzucha i podbrzusza rycerza. Równic wysoki i łukowato wygięty łęk tylny zapewniał pewne i wygodne oparcie. Byki ono niezbędne dla utrzymania jeźdźca na grzbiecie końskim w chwili gwałtownego wstrząsu w \ wołanego uderzeniem ciężkiej kopii o tarczę lub pani era przeciwnika. Aby w pełni wykorzystać właściwości tak skonstruowanego siodła, jeżdżono n.\ długich puśliskach wyciągając nogi na całą długość. skośnie ku przodowi. Wpłynęło to z kolei na kształl ostróg. Ich prosie dawniej ramiona /.oslał) esowato wygięte, przez co bodziec zwróci]
ku górze, co ułatwiało ugodzenie nim w bok wierzchowca. W początku XIII w. obok dawnych bodźców o kształcie kolca pojawił) się nowe, zaopatrzone w charakterystyczną gwiaz
dkę. Wreszcie konieczność powodowania coraz In większym i cięższym rumakiem doprowadziła do zastąpienia dawniejszego wędzidła tręzlowe-go znacznie bardziej skomplikowanym munszm-kiem.
Moda ozdobny* li szal tunik, zrazu widocznych spod pancerza, a następnie noszonych powierzch zbroi, znalazła odpowiednik w zakładaniu mi konie okazałych kap. czyli kropierzy. Kropierz sporządzona był zazwyczaj / tkaniny, .ile często podszywano go Innem. Okrywał całego konia wraz z głową, wobec czego zaopatrywano go w specjalne otwór) wzrokowe.
Omawiają* uzbrojenie i ubiór rycerski z drugiej polowy XII i pierwszej X I I I w. musimy pamiętać, że jest to nie lylko epoka największego rozkwitu rycerstwa, lecz również epoka najściślejszej identyfika< |i ciężkozbrojnego jeźdźca z przedstawicielem klas) feudałów. Nigdy ani przedtem, ani potem identyfikacja ta nie była tak pełna. W jej wyniku liczne obyczaje właściwe dla uprzywilejowanej klasy rządzącej przenikały na pola bitewne i poważnie oddziaływały na przebieg
7G
-i.n < zbrojnych. Odwrotnie, niektóre doświad-ezenia i postawy wykształcone w surowej rzeczywistości wojennej nic pozostawały bez wpływu na tworzenie norm postępowania właściwych dla arystokracji feudalnej.
Mówiliśmy, że rycerz w okrywającym całą głowę hełmie garnczkowym, zaopatrzeń) m w wąskie szpary wzrokowe, miał silnie ograniczone pnie widzenia. Nie wiedział, co dzieje się za nim i obok niego. Mówiliśmy też, że przemiana lekkiej włóczni w ciężką kopię sprowadziła walkę dwóch jeźdźców tlu potężnego zderzenia dwóch sil pędzących jedna wprost naprzeciw drugiej, niezdolnych do sz) bkiego zwrotu czy uniku. W* interesie każdego rycerza leżało zatem uregulowanie warunków gry wojennej \\ laki sposób] ab) jedyną jej lorrną uznaną było starcie frontalne, twarzą w twarz. Napadanie na pojedynczego przeciwnika, a nawe! nu całe wojsko / boku, a tym bardziej / tyłu uznano za „nierycerskie", niehonorowe. „Gdybym . . . w bitwie z tyłu na niego natarł, a nie zawołał, by się obrócił, jużci bym hańbę na się
nąl". mówi o Lichtcnsteinie Maćko z Bogdance w Sienkiewiczowskich Krzyżakach. Scena ta rozgrywa się wprawdzie, jak wiadomo, w początku XV w., nie stanowi odbicie zasad ustalonych w czasach znacznie dawniejszych.
Przywdzianie zbroi, coraz bardziej skomplikowane wobc< jej stałego rozwoju, zamiana podróżnego konia n;i bojowego rumaka, przejęcie z rąk giermka tarczy i kopii zabierało sporo czasu, a przecież bez dokonania tych wszystkich czynności rycerz nie był w pełni /dolny do walki. Za „nierycerskie", nieetyczne uznano zatem wszystkie niespodziewane napady. Rozpoczęcie bez wypowiedzenia nie tylko wojny. ale nawet bitwy okrywało sprawcę niesława.. Niesławę ściągała też napaść na bezbronnego lub nie w pełni uzbrojonego przeciwnika, napaść w kilku na jednego, walka z konia przeciw
71
takiemu, co konia utracił, dobijanie rannych, nieoszczędzanic proszących o litość. Laska okazana składającemu broń doskonale się zresztą opłacała, bo za jeńca można było zgarnąć słony okup, tym wyższy, im wyższą godność reprezentował wzięty do niewoli wróg.
Ryecrz ciężkozbrojny był straszny w natarciu, ale dość bezradny w ucieczce, a ze względu na rodzaj konia i uzbrojenia niezbyt zdolny do pościgu. Rozpowszechniło się zatem przekonanie, że zmuszonego do odwrotu ścigać nie wypada, że trzeba dać mu czas, aby uznał się za pokonanego a lbo. . . zacząć jeszcze raz od początku.
Wszystko (o niewiele miało wspólnego z odwiecznymi zasadami sztuki wojennej, nakazującymi zniszczenie, a przynajmniej obezwładnienie wroga jak najszybciej i jak najmniejszym kosztem. A jednak niektóre reguły ustalone w epoce rycerstwa przetrwały do naszych czasów, choć niekoniecznie na polach bitewnych. Jak wiadomo, rozpoczęcie walki bez uprzedzenia, uderzenie przeciwnika z tyłu, bicie powalonego dyskwalifikuje stającego w ringu boksera.
Oczywiście rycerskie obyczaje mogły być wprowadzone w życie tylko na podstawie ściśle przestrzeganej wzajemności. I to jednak było możliwe w epoce, w której warstwa rządząca utożsamiała się z warstwą zawodowych, a zarazem wyborowych wojowników. Nawel ci, którzy zajmowali trony, raz po raz przesiadali się na siodło bojowego ogiera, i to nic tylko po to, aby dowodzić bitwą, lecz także by w niej uczestniczyć w najbardziej fizycznym sensie. Każd\ rycerz dziś zwycięski, mógł jutro ponieść porażkę. Okazując względy słabszemu lub pokonanemu kontrpartnerowi zyskiwał prawo do takich samych względów w chwili własnej słabości lub niepowodzenia, pod tym jednak warunkiem, że kontrpartner ów będzie również rycerzem przestrzegającym tych samych, umownych
vi
reguł gry. Wypływaj stąd prosty wniosek: tylko rycerz godzien jest skrzyżować broń /, rycerzem. / plcbcjskim pospólstwem rycerz nie walczy, a jeśli już walczyć musi, to zwolniony jest od respektowania praw normujących zbrojne starcie międz\ pi zcd.-aaw icielami rycerskiego stanu.
W rzeczywistości żadna armia rycerska nie mogła poradzić sobie bez plebejów. Z nich rekrutowały si<j rzesze służby doglądającej koni. troszczącej się o żywność. o namioty. o wozy obozowe. Plebejc zapełniali szeregi pocztów towarzyszących rycerzom w walce. Z plebejów formowano piechotę niezbędną w czasie oblężenia albo obrony twierdz i lekką jazdę niezbędną dla zwiadów, bez których w praktyce nie sposób było się obejść. Przecięta) rycerz czul się jednak kimś odmiennym, kimś znacznie lepszym od łych skromnych pomocników. Dzieliło ich od niego nie tylko silne poczucie odrębności klasowej. Spoglądał na nich z góry. i to w sensie najzupełniej dosłownym, bo z wyż\n swego potężnego. bojowego wierzchowca. Miał dumną świadomość przewagi, jaką zapewniała mu jego kompletna zbroja, jego groźna sprawność w robieniu bronią, sprawność starannie podtrzymywana przez nieustanne ćwiczenia i ciągły udział jeśli nie w wojnie, lo przynajmniej w pogotowiu wojennym. Jakże mogli równać się z nim chłopi oderwani od radia i mieszczanie oderwani od kramu lub warsztatu:'
Dodatkowym czynnikiem utrwalającym poczucie odrębności rycerstwa stały się herby, czyli barwne znaki przysługujące zrazu poszczególnym rycerzom, potem całym spokrewnionym ze sobą czasem fikcyjnie!) rodzinom i rodom rycerskim.
Miały one poza tym, a może nawet przede wszystkim inne jeszcze znaczenie, czysto praktyczne: ułatwiały rozróżnienie swoich od nieprzyjaciół.
Średniowieczne godła herbowe komponowano w ramach bardzo szczególnej, ściśle prze-
79
strzeganej konwencji i z perfekcją zdumiewającą dzisiejszych fcrafików. Były to stylizowane wizerunki zwierzał albo przedmiotów, ale zdarzały się też kombinacje figur geometrycznych i barwnych pól. Umieszczano je na zbroi i szatach rycerza, na kropierzu końskim, na proporcu. Do wyraźnego wyeksponowania godła herbowego szczególnie nadawała sir tarcza. Doprowadziło 10 do przedstawiania herbów na stylizowanym polu tarczowym nawet \\ czasach znacznie, znacznie późniejszych, gdy w bitwie nikt się już tarczą nie posługiwał. Inną częścią uzbrojenia ułatwiającą umieszczenie znaku herbowego, a przynajmniej barw wyróżniają/ y. li rycerza okazał się hełm garnczkowy. Na miniaturach / XIII w. widnieją takie hełmy złocone i malowane. Ich plaski szczyt by! doskonałą podstawą dla montowania lak /u -mych klejnotów, czyli plastycznych godeł zbliżonych do znaku herbowego albo nawet z nim identycznych, często uzupełnionych różnymi efektownymi dodatkami w postaci kit. pióropuszów, nawet rogów. Dalszym elementem dekoracyjm m noszonym na hełmie stały się labry. Wywodzą się one z chust, którymi europejscy krzyżowej ochraniali glov\ \ przed paląt ymi promieniami słońca w Azji .Niniejszej, Syrii lub Egipcie. Z czasem owe labr) zmienił) się u płat) tkanin) często ozdobnie wycinane, a z reguły utrzymane w barwach herbowych, czyli heraldycznych.
Dobre orientowanie się w ogromnym bogactwie znaków i barw herbowych wymagało gruntownej wiedzy. Posiadali ją specjalni urzędnicy wojskowo-dworscy zwani heroldami. Wybitniejsi władcy, a nawet wybitniejsi rycerze utrzymywali takich heroldów i korzystali z ich wiedzy niezbędnej nic tylko na polu walki, ale także w czasie licznych uroczystości dworskich. Dość szybko pojawiły się ilustrowane spisy herbów rycerstwa różnych krajów, czyli tak zwane
„role herbowe". Ani „rola", ani najlepsza nawel pamięć nie pomogłyby jednak heroldom, gdyby znaki i barwy herbowe dowolnie zmieniano lub stosoM.ino niekonsekwentnie. W rzeczywistości pi> wstępnym, dość długim zresztą okresu- prób, /mian i narastania tradycji Ściśle przestrzegano raz ustalonych zasad. Nie trzeba chyba przypominać, że herb , i barwy władcy lub rodzin} panującej przekształcał) się z czasem w herb i barwy całego kraju. W ten sposób znak Ot la. którym zaczęli się posługiwać ntektórz) ksiąźę-ta piastowsc) może już w końcu X I I wieku. przetrwał do dziś jako godło Państwa Polskiego.
Przechodząc do rozpatrzenia sytuacji istniejącej w umawianym okresie na ziemiach polskich powinniśmy zdawać sobie sprawę, że kraj nasz był wówczas odległą prowincją położoną na najdalszych krańcach Europy łacińskiej, z dala od przodujących ośrodków kulturowych skupionych n.i terenie Nadrenii. Francji, [talii. W tych warunkach nic d/iw ilol>\. gdyb) Polska wykazywała w porównaniu z tymi ośrodkami opóźnienia. nawet znaczne. Nie dziwiłoby też. gdyb) na naszym terenie wykształciły się różne formy lokalne uwzględniające obok dorobku Zachodu lakże i w zoi \ /ac/crpnięlc od wschodnich sąsiadów. Od Rusi, od ludów bałtyckich, od groźnych koczów ników stepu cura/jatyekiego.
Dotychczasowe badania, co prawda dalekie jeszcze od zakończenia, wskazują, że wbrew ivm spod/iew aniom militaria Polski dzielnicowej mocno tkwią w ramach łacińskiego kręgu kulturowego. Nowości w zakresie broni i stroju rycerskiego trafiają do nas ze zwloką stosunkowe umiarkowaną. Obyczaje wojenne, taktyka kształtują się zgodnie / zasadami ideologii rycerskiej. choć niewątpliwie w skali znacznie skromniejszej niż w przodujących wówczas krajach Zachodu. Nu- stwierdzamy wreszcie większych odrębności lokalnych, z jednym co prawda ciekawym wyjątkiem, o którym za chwilę. Ikonografia, będąca
75
głównym źródłem naszej wiedzy, ukazuje nam dzielnicowych książąt piastowskich ze schyłku XII i początku XIII w. w pancerzach i noga-wicach pancernych, w długich szalach widne/- Rv*Tn«wo / polowy XIII nych spod zbroi, w otwartych hełmach o dzwo- l z as\ i>ii«\ pod U*goicn nic stożkowatym, przypłaszczonym od gór\ lub półkolistym. Na lewym ramieniu wielka tarcza trójkątna albo migdałowata. W prawej dłoni kopia lub włócznia z proporcem. Tak prezentują się między innymi na swych pieczęciach Mieszko Stary i Henryk Brodaty.
Dopiero w latach 1230-1240 pojawiają się na pieczęciach polskich hełmy o płaskim szczycie i rozbudowanych ściankach dzwonu, a tuż po nich pierwsze w pełni wykształcone hełmy garnczkowe. Opóźnienie wobec przodujących ośrodków mody rycerskiej na Zachodzie dochodzi w tym wypadku do niespełna półwiecza.
Jednocześnie przyjmuje się stopniowo na naszych ziemiach zwyczaj noszeni;! ozdobnej szaty na pancerzu, a nie pod nim. z tym że szala la. początkowo jeszcze długa, prawie do ziemi, około r. 1250 ulega skróceniu do kolan. Na biodrach rycerzy-książąt pojawia się ozdobny [AIS / mieczem dawniej ukryty pod pancernym kaftanem . a wielką, wydłużona tarczę zastępuje mała, trójkątnego ks/iałtu. Zaczątki godeł herbowych na tarczach spotykamy od początków XIII w., ale ostateczne ukształtowanie heraldyki polskiej przypada na okres o sto lat późniejszy. W połowie
XIII w. pojawiają się ozdobne końskie kropierze i klejnoty na hełmach, natomiast lalu\ wchodzą u nas w użycie dopiero w początku X I V w.
Ciekawym uzupełnieniem zbroi, spotykanym dość często w naszej ikonografii poczynając od pierwszej polowy XIII w., jest dodatkowa IK brona w postaci krótkiej kamizelki bez rękawów. pikowanej lub pokrytej żelaznymi łuskami. Kamizelę taką noszono na tunice przykrywającej właściwy pancerz kolczy.
Nie można jednak zapominać, że materiał
76
ikonograficzny, jakim dysponujemy, dotycz} przede wszystkim książąt dzielnicowych ora/ nielicznych najwybitniejszych przedstawicieli możnowładztwa. Byłoby poważna m błędem sądzić, że ogól polskiego rycerstwa zbroił się i ubierał lak samo jak ci uprzywilejowani i najbogatsi jego reprezentanci. YVobc< wysokiego kosztu broni i ozdobnych szat nie każdy mógł nadąż\ć /a nakazami mody, nic każdy byl v\ sianie niezwłocznie korzystać / nowych zdobyczy techniki. Ubożsi nadal używali zbroi dawniejszego typu, gorszych i mniej wygodnych niż nowoczesne, ale mimo wszystko nieźle wypełniających swe zadania. W licznych szeregach rycerstwa nic brakło wreszcie i takich, którzy nie mogli sit; zdobyć na kompletne ciężkie uzbrojenie, nawet przestarzałego fasonu, którzy rezygnowali Z pancernych nogawic, zamiast hełmu okrywali głowę samym tylko kolczym kapturem, albo nawet zastępowali kolczy, czy też łuskowy pancerz przeszywanie^. Tym łatwiej obywano się bez efektownych, ale zarazem kosztownych przystro-jów, takich jak klejnoty i labry na hełmach lub końskie kropierze. Nie inaczej zresztą działo się i w innych krajach poza Polską.
Obok tej rozmaitości spowodowanej przez nierówności społeczne i majątkowe obserwujemy w szeregach wojsk polskich X I I I w. zróżnicowanie wywołane przez pogłębiające się odrębności regionalne. Uwidacznia się to w stosunku do jednej tylko dzielnicy, ale uwidacznia w sposób bardzo wyraźny.
Aż do drugiej ćwierci X I I I w. książęta mazowieccy ukazani na swoich pieczęciach nie różnią się bronią i strojem od swych krewnych z innych dzielnic Polski. Poczynając jednak od tego czasu pojawiają się poważne zmiany. Jeśli pominąć nieliczne wyjątki, na podobiznach władców Płocka, Czerska i Warszawy aż po schyłek XIV w. próżno szukać tak typowych składników zachodnioeuropejskiego rycerskiego
7S
uzbrojenia, jak hełm garnezkow) / klejnotem i la bratni, wielka kopia z proporcem, trójkątna tarcza opatrzona godłem heraldycznym. Zamiast nich widzimy tradycyjny hcim otwarty, lekka, włócznię i pawęż, c/yli tarczę w prz) Iili/eniii prostokątną, zaopatrzoną przy i\ m w charakterystyczną wypukłość biegnącą wzdłuż pionowej osi symetrii. Na pieczęciach pochodzących / XI\ ' w. dołącza się do tych szczegółów jeszcze i pancerz „Jamełkowy" /.budowany z płytek żelaznych, połączonych jedna / drugą bez żadnego skórzanego lub tkanego podkładu.
Bronioznawcy /wrócili uwagę, że tak wyekwipowani książęta, a zapewne i mniej dostojni rycerze z Mazowsza upodabniają się do swych sąsiadów z północy i wschodu, to /u." zy do Rusi. a także do Litwy, Jaćwierzy i Prusów. z którymi pozostawali w stałych i ścisłych stosunkach lo wojennych, to przyjacielskich. Nowsze badania potwierdzają te obserwacje. Osobliwości mazowieckie należy traktować jako wymowny wynik usytuowania naszego kraju na pograniczu dwóch wielkich kręgów kulturowych: zachodnio- i wschodnioeuropejskiego.
Mówiliśmy już. ze na terenie Polski zachowały się nieliczne tylko oryginalne okazy rycerskiego uzbrojenia z omawianego okresu. Nie przetrwał ani jeden hełm, ani jeden pancerz. ani jedna tarcza. Wszystko, czym dysponują archeolodzy, lo kilkadziesiąt sztuk broni zaczepnej. głównie mieczów, spora seria ostróg, wśród których trafiają się srebrzone, << wyjątkowo nawet złocone, oraz trochę metalowych fragmentów rzędu końskiego. Pomijam) stosunkowo często znajdowane groty strzał wypuszczonych z luku i bełtów wyrzuconych z kuszy, ponieważ, jak już wiemy, bronią Lą posługiwali sie w bitwie nie rycerze, tylko lekkozbrojni jeździ y lub piechurzy. Wśród tych szczupłych zasobów znajduje się jednak jeden okaz. którego nie można po-
?.9
zostawić bez bodaj pobieżnego omówienia: „Szczerbiec".
Koronacyjny mice/ Władysława I .nkietka i jego następców na tronie polskim przechowywany jest dziś ze szczególnym pietyzmem w Skarbcu Wawelskim. Legenda wiąże go z Bolesławem Chrobrym, ale w rzcczywistoM i początkami swymi sięga on zapewne pierwszej polowy X I I I w. Wśród kilku hipotez dotyczących jego pochodzenia najbardziej prawdopodobną wydaje się ta, która traktuje go jako własność Bolesława Konradowica, księcia mazowieckiego i sandomierskiego, zmarłego w r. 1248. ()w Bolesław był synem Konrada Mazowieckiego (niefortunnego protektora Krzyżaków), a rodzonym stryjem Łokietka, co tłumaczyłoby, dlaczego odnowiciel Królestw a Polskiego posłuży] się tym właśnie mieczem w trakcie swej koronacji w r. 1320.
W obecnej postaci „Szczerbiec" nosi liczne ślady reperacji i przeróbek, którym podlega! w ciągu swych zmiennych, często dramatycznych. a do dzisiaj jeszcze nie dość wyjaśnionych dziejów. Pomimo tych śladów wawelski miecz może być słusznie uważan) nie tylko za jedną z najcenniejszych pamiątek narodowych. ale również za wyjątkowo piękny i ciekawy okaz ceremonialnej broni średniowiecznej, związanej z pełnym rozkwitem epoki rycerstwa.
Jakuci w stal Mówiliśmy już, że dla rozwoju rycerskiego
obyczaju wojennego podstawowe znaczenie miało przyjęcie tych samych, po części umownych zasad gry przez obie walczące ze sobą strony. Zetknięcie się z przeciwnikiem nic uznającym pstalonej konwencji prowadziło do zaskoczenia i kataslrofy.
Pierwszym takim przeciwnikiem dla zachodnioeuropejskiego rycerstwa stali się muzułmanie walczący z inwazją krzyżowców. Jeżeli przy tej okazji nie doszło do ostateczności, to dlatego, że rycerska laklyka właśnie dopiero podczas wypraw krzyżowych przybierała swój ks/.iałi definitywny. Co więcej, niepohamowane męstwo „I ranków*", ich sprawność bojowa, ich skłonność do wielkodusznych uniesień (co prawda równie częstych jak akly barbarzyńskiego okrucieństwa i grubego egoizmu) zaimponowały wyznawcom Islamu. W rezultacie pierwotne różnice dzielące dwa światy uległy częściowemu zatarciu. Przybysze z Europy niejednego nauczyli się w kra-
Mn h\< zbroja Imitowana Z gmbej u plecach blachy. abym ciftki byi na koniu jak krakowskie gmachy.
Zbrnj.i Z.iwiszv
M
jach Lewantu. Odwrotnie, wojownicy arabscy i tureccy sporo przejęli od swych przeciwników noszących znak krzyża. Już w ciągu III krucjaty, a więc w lalach 1189 — 92, w czasie walk pod murami Akry, wystąpiły wyraźne objawy „łra-ternizaeji" pomiędzy obiema stronami, zmagającymi się zresztą z całą zaciekłością. W bitwie pod Jaffą Saladyn dostrzegł, ze pod szalejącym na czele swych wojsk Ryszardem Lwie Serce padł koń. Sułtan natychmiast przesłał angielskiemu królowi dwa nowe wierzchowce, twierdząc. iż nie godzi się. aby tak wspaniały władca walczył pieszo. Nikt nie zaprzeczy, że był to gesi jak najbardziej zgodny z obyczajowością rycerską.
Bez porównania gorzej wypadła konfrontacja z Mongołami. Odmienność kultur i sposobu walki była tu bardzo głęboka. Przybysze z Azji przeciwstawiali indywidualnemu męstwu i wyćwiczeniu zbiorową sprawność świetnie zgranych i zdyscyplinowanych mas kawalerii. Silę uderzenia równoważyli zwinnością. Zaskoczenie, oskrzydlenie, pościg, skupienie przeważających sił w miejscu rozstrzygającym traktowali jako podstawę sztuki wojennej. Konsekwencje tego stanu rzeczy, tragiczne dla europejskiego rycerstwa, poznali aż naci 10 dobrze Polacy pod Tur-skicm Wielkim, Chmielnikiem i Legnicą, a Węgrzy nad rzeką Sajo.
Jednakże najgroźniejszym bodaj przeciwnikiem rycerzy europejskiego Zachodu okazali się ich właśni rodacy, reprezentujący masę pogardzanych i lekceważonych plcbejów.
Bardzo wcześnie królowie i książęta dostrzegli, że dla zgodnego z racją stanu prowadzenia wojny nie wystarczą hufce złożone z rycerskich lenników, bitne, ale niekarne, niezdolne do dłuższego systematycznego wysiłku, mało sprawne i w zdobywaniu, i w obronie zamków, odgrywających tak ważną rolę w średniowiecznej sztuce wojennej. Trzeba było uciekać się cło
82
zaciągania najemników, traktujących wojnę nic jak przywilej stanu, popis męstwa i najświetniejszą rozrywkę, lecz jak rzemiosło, które sumiennie i umiejętnie uprawiane mogło dostarczyć jakich takich środków utrzymania. Najemni żołnierze rekrutowali się czasem spomiędzy rycerzy, przeważnie jednak ich szeregi zapełniali zubożali mieszczanie, zrujnowani lub zbiegli chłopi i w ogóle wszelkiego rodzaju ludzie „luźni" żyjący na marginesie społeczeństwa średniowiecznego. Swą „pracę" chcieli wykonywać jak najszybciej i jak najmniejszym kosztem własnym. Nic mieli zamiaru tracić czasu na wielkoduszne, rycerskie maniery. Chętnie stosowali broń sku-tecznic rażącą z dystansu: kuszę, wielki łuk, halabardę czy pikę osadzoną na długim drzewcu. Znakomitemu wyrobieniu bojowemu i kompletnej zbroi rycerzy przeciwstawiali zwartość szyku, koleżeńską solidarność i zaciętość, której źródeł można się niewątpliwie dopatrywać w silnych antagonizmach klasowych. Niechętnie brali jeńców, bo nie liczyli na tradycyjny okup.
Zasadniczą różnicę między stylem walki rycerzy i najemników doskonale ilustruje epizod z bitwy pod Bouvines stoczonej w r. 1214 między wojskami króla Francji Filipa Augusta a koaiicją złożoną z Niemców, Anglików oraz niektórych zbuntowanych przeciw swemu władcy francuskich feudałów. Oto jeden z tych ostatnich. Rcnald hrabia Boulogne. pada przytłoczony zabitym koniem. Naci powalonym rozpoczynają spór rycerze z wojska królewskiego, każdy z nich rad by zgarnąć suty okup za cennego jeńca. Ale oto do obezwładnionego Renalda dopada pieszy najemnik „chłopiec . . . imieniem Kommotus zrywa hrabiemu hclm, który byl mocny i wypróbowanej wartości, i zadaje mu nożem wielką ranę w głowę. Unosi następnie skraj pancerza, sądząc, że uda rnu się wbić nóż w brzuch leżącego. Ale nóż nie mógł znaleźć drogi do ciała z powodu kolczych noga-
83
wic, które były mocno połączone z pancerzem". Zaiste, bardzo to odlegle od kurtuazji obowiązującej między rycerzami!
W ślad za oddziałami najemników pojawiają się wojska piesze tworzone na innej zasadzie, takie jak angielscy łucznicy rekrutowani wśród ..\eomanow", czyli wolnych chłopów-dzierżawców, jak również z chlopów-górali złożona groźna piechota szwajcarska, jak milicje miast flan-dryjskich i włoskich. Wszystkie te Formacje władające bronią skuteczną przeciw opancerzonej konnicy, wyróżniające się silnie wyrobionym poczuciem świadomości narodowej, a zwłaszcza klasowej, stają się potężną konkurencją dla armii rycerskich. Na polach bitew Europy palma pierwszeństwa zaczyna stopniowo przechodzić znów w ręce piechoty. Przez kilka wieków przewaga „królowej broni" będzie się nieustannie pogłębiać. Kawalerzystom uda się trwale powstrzymać ten proces dopiero wówczas, gdy technika obdarzy ich nowym udoskonalona ni rodzajem zbroi, w której będą się mogli schronić wraz z koniem, a raczej z całym stadem koni. Mechanicznych.
To paradoksalne na pozór twierdzenie staje się dość oczywistym, jeśli zważyć, że /. punktu widzenia historii sztuki wojennej czołg to po prostu rycerz (czyli dowódca) z pocztem (czyli załogą), który zastąpił żywe wierzchowce silnikiem, a indywidualne zbroje wspólną dla wszystkich ochroną ze stalowych blach.
Wróćmy jednak do odległej o 700 łat epoki, w której zaskoczeni i zgorszeni rycerze Europy łacińskiej podejmowali pierwsze próby sprostania sytuacji powstałej w związku z pojawieniem się na połach bitew sprawnej, dobrze uzbrojonej i pozbawionej skrupułów plebejskiej piechoty. Godne uwagi, że próby te zmierzały do tego samego rozwiązania, które zastosowano w XX w.: do zapewnienia ryecrzowpi ulepszonej zbroi zbudowanej ze sztywnych, żelaznych płyt.
84
Dla ścisłości trzeba dodać, że żelazo nie było jedynym stosowanym tu materiałem. Niemałą rolę odgrywała skóra utwardzona (ttp. prze/ gotowanie w wosku), którą posługiwano się chętnie, bo była stosunkowo lekka i łatwiejsza do kształtowania niż metalowa blacha. Nie bez przyczyny część sztywnej zbroi chroniącą tułów nazywamy „kirysem", co wywodzi się od francuskiego „cuir", czyli „skóra". Jednak w miarę postępu techniki kuźniczej metal wygrywał konkurencję. Europejska zbroja płytowa ukształtowała się ostatecznie jako zbroja z płyt, czyli blach stalowych.
Była rozwiązaniem na wskroś oryginalnym i budzącym głęboki podziw dla inwencji swoich konstruktorów i biegłości wykonawców. Zamykała wojownika w kombinacji łusek sztywnych. ale połączonych między sobą tak, iż nie lamowały niezbędnej swobody ruchów, podobnie jak nie lamuje ich skorupa raka. Tradycja zbroi tego typu, sztywnej, a zarazem przylegającej do ciała, nie była zresztą na gruncie europejskim zupełną nowością. Poświadczają ją odkrycia z terenu Grecji, gdzie znano i stosowano takie rozwiązanie już w okresie mykeńskim i gdzie w okresie klasycznym używano kirysu „torso-wego", naśladującego muskulaturę ludzkiego ciała. Średniowiecze odeszło początkowo od tych wzorów pod wpływem Wschodu, który traktowa! zbroję raczej jak odzież ochronną, mniej lub więcej luźną i elastyczną.
Proces zastąpienia kolezcj plecionki lub pancerza łuskowego ochroną z blachy przeciągnął się na dobre półtora stulecia. Na drugą połowę, a może nawet na ostatnią ćwierć X I I I w., przypadają pierwsze, nieśmiałe jeszcze próby zastosowania nowych rozwiązań. Wiek X I V to okres wielkich eksperymentów, intensywnego poszukiwania konstrukcji o najwyższych walorach użytkowych. Wreszcie w początku w. XV ukazuje się w pełni ukształtowana zbroja płytowa, aby
85
po dalszych paru dziesiątkach lat osiągnąć szczyt swej doskonałości.
Polska wkracza w len okres przemian jeszcze z pewnym opóźnieniem. Ale niebawem opóźnienie zostaje nadrobione. Mamy podstawy, aby sądzić, że w zakresie ewolucji uzbrojenia i ubioru rycerskiego kraj nasz doląe/.a do czołówki europejskiej już w rńągu drugiej polowy X I V w. Wiąże się to niewątpliwie z dobrze skądinąd znanym przyspieszeniem tempa rozwoju, jakie wystąpiło na ziemiach polskich poczynając od drugiej ćwierci tegoż stulecia i jakie niebawem doprowadziło do znacznego zredukowania różnic miedzy monarchią ostatnich Piastów i pierwszych Jagiellonów a przodującymi w tym czasie ośrodkami świata łacińskiego.
Niełatwo byłoby śledzić rozwój średniowiecznej zbroi płytowej na podstawie zabytków znanych nam w oryginale. Okazy z X I V w.. nawet zachowane fragmentarycznie, należą do największych rzadkości. Dla w. XV sylnacja wyraźnie się poprawia, nic znaczy to jednak, abyśmy w badaniach także i nad tą epoką mogli zrezygnować z pomocy, jakiej dostarczają źródła ikonograficzne i pisane.
Znaczna część oryginalnych okazów broni z X I V - X V w. pochodzi z wykopalisk, wobec czego dotarła do nas w stanie zdefektowanym, typowym dla znalezisk archeologicznych. Tym cenniejsze s;\ egzemplarze, które przetrwały w dogodniejszych warunkach. Jednakże, jak to już stwierdziliśmy poprzednio, w naszym zb> t często
Pustoszonym kraju ta właśnie kategoria zabyi-ów niemal że nie istnieje. Dysponujemy na
tomiast stosunkowo pokaźną ilością zasobów wykopaliskowych. Na pierwsze miejsce wśród nich wysuwa się znane znalezisko z Siedlątkowa nad Wartą, gdzie między innymi natrafiono na fragment) zbroi opatrzonej jedną z najstarszych. znanych w Europie marek płatnerskich. Ogromną wartość, także emocjonalną, posiada odkry-
Kyrcrz Wielmoża z rodu Leliwów / polowy XIV w. (czasy Kazimił-r/a Wielkiego /a nim giermek i konny sirzelei -kusznik
86
ty przypadkowo w Sandomierzu hełm ze zdo-biącą go koroną, łączony z dużym prawdopodobieństwem z osobą Kazimierza Wielkiego.
Ikonografię reprezentuje na naszym gruncie przede wszystkim znakomita rzeźba nagrobna, skupiająca się początkowo głównie na Śląsku i ukazująca zrazu (do pocz. w. XIV) postacie książąt-rycerzy okrytych zbroją kołczą tradycyjnego typu. Niebawem jednak na sarkofagach Piastów śląskich zaczynają się stopniowo pojawiać elementy coraz to bardziej udoskonalonej zbroi płytowej, pozwalając nam na szczegółowe śledzenie ewolucji uzbrojenia ochronnego \\ tym przełomowym okresie. W ciągu X I V w. do serii śląskiej dołączają się rzeźby nagrobne z innych dzielnie Polski. Na pierwszy plan wysuwa się tutaj Kraków, zwłaszcza ze swymi wspaniałymi sarkofagami królewskimi, ustawionymi w wawelskiej katedrze.
Oczywiście gromadząc źródła ikonograficzne, informujące o uzbrojeniu X I V - X V w., nie możemy ograniczać się do nagrobków. Ważnych danych dostarczają także wszelkie inne zabytki rzeźby architektonicznej i sakralnej, nie wyłączając oczywiście arcydzieł Wita Stwosza. Nie mniej istotne są też zabytki malarstwa miniaturowego, ściennego, a w XV w. głównie tablicowego. Na to właśnie stulecie przypada przecież w Polsce okres wspaniałego rozkwitu późnogotyckiej sztuki malarskiej. Twórczość artystów sprzed póitysiąca lat przekazała nam nie [\lko portretowe podobizny konkretnych, historycznych osobistości, lecz również wyobrażenia rycerskich patronów, świętych Jerzych, Michałów , Florianów w niezliczonych wcieleniach ukazujących z reguły najdoskonalsze i najbardziej modne aktualnie osiągnięcia w zakresie uzbrojenia i ubioru wojennego.
Dochodzą źródła pisane, coraz bogatsze w miarę postępu czasu. Dla przykładu przypominamy tylko te szczególnie dla nas cenne.
SS
jak dworskie rachunki z czasów Jadwigi i Jagiełły oraz rejestry popisowe wojsk zaciężnych i pospolitego ruszenia* odnoszące się zresztą dopiero do schyłku XV stulecia. Te zapisy oraz wiele innych podobnych są ważne także i ze względu na zawarte w nich po raz pierwszy tak licznie polskie nazwy różnych rodzajów i części uzbrojenia. Ku przestrodze dzisiejszych badaczy warto jednak nadmienić, że autorzy z X I V i XV w. bynajmniej nie byli konsekwentni i dość często tę samą rzecz określali dworna różnymi terminami, albo też odwrotnie, len sam termin stosowali dla dwóch zupełnie różnych rzeczy. Próby ustalenia obowiązującej na dzień dzisiejszy terminologii historycznego uzbrojenia polskiego poprzez rekonstrukcję nomenklatury używanej przed wiekami nie rokują powodzenia.
Budowę zbroi płytowej zaczęto od części zabezpieczających nogi i ramiona rycerza, szczególnie wrażliwe na kontuzje i złamania. Ukazują się zatem miseczkowate nakolanki i nałokcice, a u krotce po nich pręty i szyny chroniące golenie. Te części przywiązywane odpowiednio po wierzchu kolczych nogawic lub rękawów znane są z ikonografii zachodnioeuropejskiej z czasów po 1250. W Polsce spotykamy je po raz pierwszy na Śląsku w samym końcu X I I I w. Ich stopniowe udoskonalanie doprowadziło do stworzenia w ciągu pierwszej połowy XIV w. pełnej płytowej ochrony dolnych i górnych kończyn, zmontowanej z systemu przemyślnie ukształtowanych blach, połączonych między sobą za pomocą zawiasów, nitów i rzemieni ze sprzączkami.
Stopy ukryto w trzewikach zbudowanych z pasków żelaznych spojonych ze sobą tak, iż tworzył)' całość jednolitą, a zarazem giętką. Na dłoniach pojawiły się rękawice z żelazmch płytek nitowanych na skórzanym podkładzie.
Szczególne problemy nastręczało skonstru-
89
owanic płytowej ochrony tułowia, niewątpliwie ze względu na trudności związane z wykuciem odpowiednio dużych blach. Radzono więc sobie zrazu montując napierśnik i naplecznik z poziomo zestawionych pasów żelaznych przynito-wanych od spodu do pokrycia sporządzonego ze skóry lub mocnej tkaniny. Punkiem wyjścia takiej konstrukcji były niewątpliwie owe kamizele pancerne noszone na kolczudze i na tunice w ciągu X I I I w., a dobrze znane także i z ikonografii polskiej.
Jednakże już w ciągu drugiej ćwierci XIV w. wystąpiła stale pogłębiając;) się tendencja do scalania pasów napierśnika w coraz to większe płyty. Doprowadziło to do skonstruowania około polowy stulecia kirysów zaopatrzonych w solidną płytę napierśną, jednolitą lub zbudowaną z kilku płyt mniejszych, sztywno ze sobą spojonych. Od dołu kirys przedłużony był tzw. fartuchem, kryjącym brzuch i biodra rycerza, a złożonym z obręczowatych folg zachodzących na siebie dachówkowato i połączonych ruchomo, co zapewniało mu stosunkowo znaczną elastyczność. Całość nadal nitowano od spodu do mocnego pokrycia z barwnej skóry lub tkaniny, stąd kirys lego rodzaju nazywamy kirysem krytym. Jego sylwetka zmieniała się nic bez związku ze zmiennymi nakazami mody cywilnej. W drugiej polowie XIV w. ustalił się kii\s obcisły, z wyraźnym wcięciem w pasie i charakterystycznym, „bombiasto" wydętym napierśnikiem.
Przez długi czas pod krytym kirysem i pod płytowymi ochronami kończyn noszono po staremu tradycyjną kolczugę, a także pikowaną szatę spodnią. W ogóle różnorodność kombinacji płyl stalowych, utwardzonych skórzanych CZY nawet fiszbinowych z kolczą plecionką, watów-ką, pancerzem łuskowym i lamelkowym była u tej epoce eksperymentu ogromna.
Równie istotnym przemianom podlegał
90
hełm. Już w X I I I w. dostrzeżono słabe strony hełmu garnczkowego: wielki ciężar, ograniczenie pola obserwacji, utrudnienie oddychania, nieświetną w gruncie rzeczy odporność na ciosy miecza i topora, Coraz częściej zastopowano fto w warunkach wojennych bądź to kapali-nem, czyli otwartym hełmem o kształcie kapelusza z dość dużym rondem, bądź to samym kapturem kolczym. Ten osiami uzupełniano małym. pólkulistym hełmem, który niekiedy pozostawiano także i pod wielkim hełmem garnczko-wym. Z początkiem X I V w. ów mały hełm, zwany po polsku łebka, powiększono, nadając rnu kształt bardziej stożkowaty, a zarazem przedłużając boki i tyl dzwonu. Do dolnej krawędzi łebki dołączono, niewątpliwie pod wpływem Wschodu, czepiec kolczy, stosując prz\ lym nowy, bardzo pomysłowy sposób jego zawieszania. W efekcie powstała konstrukcja o wielkich zaletach praktycznych, dobrze chroniąca nie tylko głowę, lecz również kark i szyję rycerza, a zarazem lekka i stosunkowo przewiewna. Jednocześnie starano się ulepszyć hełm garnczkowy zaopatrując go w kopulasto wysklcpiony szczyt oraz przedłużając jego ścianki lak, by opierając się na ramionach rycerza odciążały głowę. Wszystko to nie mogło jednak zrównoważyć zalet łebki. Ona też stała się ochroną głowy przeważającą w warunkach bojowych. Hełm garnczkowy coraz wyraźniej spadał do roli atrybutu używanego głównie w trakcie różnych uroczystych ceremonii. Prezentował się zresztą coraz bardziej efektownie dzięki zdobiącym go i stale wzbogacanym upiększeniom w postaci klejnotów i labrów. Zwłaszcza klejnoty z X I V -XV w. swą oryginalnością (czasem graniczy ona z groteską!) budzą podziw dla niezwykłej inwencji średniowiecznych artystów, ale też i dla mentalności rycerzy, którzy decydowali się na noszenie tych przedziwnych konstrukcji w imię dogodzenia rodowej lub osobistej ambicji.
'.U
Łebka pozostawiała twarz bez ochrony. Za-pobieżono temu stosując ruchomy nosal, najczęściej w kształcie wydłużonego trójkąta. Początkowo zaczepiano go jednym końcem na haczyku umieszczonym z przodu dzwonu hełmowego. podczas gdy drugi koniec łączył się z kolczą plecionką czepca. Następnie zamiast haczyka zamontowano na dzwonie zawias, umożliwiający podnoszenie i opuszczenie nosala. Nieba wem sam nosal poszerzono i wysklepiono, przekształcając go w zasłonę kryjącą całą twarz i oczywiście zaopatrzoną w szparę wzrokową oraz otwory wentylacyjne.
\V ten sposób łebka zmieniła się w prymitywną jeszcze przyłbicę. Właśnie „przyłbicę", bo trzeba tu z naciskiem podkreślić, że wbrew potocznemu a błędnemu zwyczajowi lą nazwą określamy hełm z ruchomą zasłoną, a nie samą tylko zasłonę.
Pod koniec X I V w. rozpowszechniły się przyłbice z zasłoną wyciągniętą ku przodowi w lesz tał I ostrego dziobu lub ryja. Zwano je z niemiecka „Hundsgugel", co zwykle tłumaczymy po polsku jako ..psi pysk". Jednocześnie pojedynczy zawias czołowy zastąpiono para. symetrycznie umieszczonych zawiasów skroniowych.
Na wiek X I V przypada również okres szczególnie bujnego rozwoju ozdobnych szat noszonych na zbroi. Znamy eah szereg odmian od luźnej, faldzistej sukni zwanej z francuska „houp-pclandc" poprzez watowany „pourpoint". czyli niemiecki „wams", a/, do obcisłego „leninera". Niektóre z tych szat okrywały zbroję tak dokładnie, że trzeba się jej pod nimi domyślać. Stwarza to poważne trudności przy studiowaniu źródeł ikonograficznych.
Nieodzownym uzupełnieniem szat był pas rycerski, często wykonany z ciężkich metalowych ogniw, a zawsze bogato zdobiony. Zgodnie z ówczesnymi nakazami mody przyjął się zwy-
<)L'
czaj noszenia tego pasa bardzo nisko, na biodrach,
Dobierając kolor szat starano się, przynajmniej w zasadzie, zachować reguły heraldyki. tO znaczy uwzględniać takie barwy, jakie widniały na herbowej tarczy rycerza. Często stosowano tkaniny haftowane lub malowane w odpowiednie motywy herbowe. Ponieważ z czasem wykształciły się zestawy barw heraldycznych szczególnie typowe dla poszczególnych krajów :\v Polsce: czerwień z bielą i błękit z bielą), konsekwentne stosowanie w stroju rycerzy kolorów herbowych mogło doprowadzić do pewnego ujednolicenia wyglądu całej armii. Nie ulega jednak wątpliwości, że stały temu na przeszkodzie warunki praktyczne, sprzyjające utrzymaniu wielkiej różnorodności broni i ubioru wszystkich kombatantów.
Częścią uzbrojenia rycerskiego odgrywającą szczególną rolę w eksponowaniu godeł heraldycznych pozostawała tarcza. W w. X I V była ona przeważnie nadal trójkątna, ale coraz częściej pojawiały się okazy u dołu zaokrąglone, a także okazy o kształcie screowaiym, elipsoidalnym lub nieregularnie czworobocznym. Zaopatrywano je w charakterystyczne wycięcie dla oparcia kopii oraz w skomplikowany system pętlic rzemiennych, zapewniający utrzymanie tarczy w położeniu najdogodniejszym dla wojownika. Praktyczna rola tarczy zmniejszała się zresztą w miarę rozwoju zbroi płytowej. W w. XV tarcza rycerska znika z pól bitewnych, zachowując jednak znaczenie podczas turniejów i uroczys-lości. Utrwala się też ostatecznie jej pozycja jako podstawowego elemeniu heraldycznego.
\ lepszonej zbroi starano się przeciwstawić ulepszony miecz, przy czym starania te poszły w dwóch odmiennych kierunkach. W Europie południowo-zachodniej, w krajach romańskich przeważyła tendencja przekształcenia miecza w broń zdalną przede wszystkim do kłucia,
93
o krótkiej, jednoręcznej rękojeści i sztywnej. kończystej. wici obocznej w przekroju głowni. W Niemczech i Skandynawii, a lak/e w Polsce. Czechach i na Węgrzech obrano inną drogę. Traktując po staremu miecz jako broń sieczną, wydatnie zwiększono jego rozmiary i wagę. zwiększając tym samym silę zadawanych nim ciosów. Te „wielkie miecze" (bo tak je nazywano) zaopatrywano w dwuręczną rękojeść o ciężkiej. przeważnie dyskoidalnej głowicy, niezbędnej dla należytego „wyważenia" broni. Pod koniec X I V v\. zdecydowano się na rozwiązanie kompromisowe w postaci wielkiego miecza o głowni masywnej, sześciobocznej w przekroju, zdatnej do Kłucia, ale i do cięcia, oprawionej w dwuręczną rękojeść zaopatrzoną w głowicę o wydłużonym, kielichowatym kształcie,
Warto nadmienić, że w pierwszej połowie X I \ w. obok tradycyjnego miecza w dość znac/nvm stopniu rozpowszechnił się jednosiecz-ny. zakrzywiona Lasak, znany zresztą już w stuleciu poprzednim. Wbrew sądom niektórych Inonioznawców nie była to wyłącznie broń ple-bejska. skoro walczy! nią sam cesarz Otto IV we wspomnianej już bitwie pod Bouvicnes w r. 1241. Dla nas rzecz jest o tyle interesująca, że taką właśnie jednosieczną broń ma u boku Władysław Łokietek na swym wawelskim nagrobku. Niestety nagrobek ten ulegał gruntownym przeróbkom i nie bardzo wiemy, jaki był jego pierwotny wygląd.
Nieodzownym uzupełnieniem miecza, noszonego przy lewym boku. stal się puginał, noszony przy boku prawym. Znany już w poprzednim okresie, doszedł on do wielkiego znaczenia właśnie w związku z rozwojem zbroi płytowej. W bezpośrednim zwarciu był bronią groźną i skuteczną. Służył też do skracania cierpień konającym, skąd zapewne wzięła się jego popularna łacińska nazwa „miscrieordia", czyli „miłosierdzie".
U4
Około połowy X l v w. rozpowszechnił się zwyczaj przyczepiania do głowic miecza i puginału łańcuszków zamocowanych na napierś-nej płycie krytego kirysu. Czasem dodawano jeszcze i trzeci łańcuszek dla zabezpieczenia hełmu garnczkowego. Było to rozwiązanie praktyczne tylko z pozoru, bo łańcuszki plącząc się między sobą musiały przyczyniać niemało klopom swemu użytkownikowi. Zrezygnowano z nich dosyć szybko.
Kopia uległa niewielkim zmianom, sprowadzającym się głównie do wzmocnienia, a tym samym pogrubienia jej drzewca. Aby zrównoważyć jego ciężar, wykorzystywano nie tylko wyciętą krawędź tarczy, lecz również specjalny hak sztywny lub składany, przytwierdzona z prawej strony napierśnika.
Uzupełnieniem tradycyjnej broni zaczepnej rycerza, ważnym wobec konieczności przełamywania ochron płytowych, stały się teraz toporki, czekany, puginały i buzdygany bojowe.
Konie wybitniejszych wojowników okrywano jak poprzednio okazałymi kropierzami, często zaopatrzonymi w godła heraldyczne. Obok funkcji dekoracyjnych kropierz spełnia! też rolę ochrony, jeśli go podwalowano lub podszyto kolezą plecionką. Siodło nadal zapewnić musiało rycerzowi pewny i mocny dosiad, a potężny rńunsztuk i wielkie ostrogi o gwiaździstym, wielo-promiennym bodźcu były niezbędne dla powodowania coraz silniejszych i bardziej rosłych bojowych ogierów.
Rycerz z X I V stulecia w pełnym wojen-n\m rynsztunku stanowił zjawisko zdumiewa-jące, nie mające sobie równego na przestrzeni wiciu wieków. Siedząc na ogromnym wierzchowcu i w wysokim siodle przybierał rozmiary nadludzkie, zwiększone jeszcze przez klejnot wznoszący się na kopulastym szczycie garnczkowego hełmu. Powierzchnia tarczy, labry, szaty jeźdźca i kropierz konia mieniły się tę-
05
czą heraldycznych kolorów. Połyskiwała pozłota na pasie i ostrogach, a często też na nalok-cicach. naramiennikach i nakołankach, podczas gdy pozostałe, odsłonięte części płytowej zbroi lśniły blaskiem stali. Nad tym wszystkim stercza! w górę błyszczący grol kopii osadzony na długim, barwiście malowanym drzewcu.
Odtwarzając w naszej wyobraźni tę wspaniała. wizję, nic możemy jednak zapominać, ze tak efektowne sylwetki pojawiały się przede wszystkim w turniejowych szrankach lub podczas uroczystych ceremonii. Rzeczywistość bojowa bywała znacznie skromniejsza, a zarazem bardziej praktyczna, zgodnie z niezmiennie obowiązującymi surowymi nakazami wojny. Zresztą raz jeszcze warto przypomnieć, że podziały społeczne i mająlkowe z jednej, a wysoka cena broni z drugiej strony prowadziły do głębokiego zróżnicowania w obrębie armii rycerskiej i ograniczały liczbę pełnozbrojnych jeźdźców w jej szeregach. Na gruncie polskim doskonałą ilustracją lego stanu rzeczy są miniatury /. Legendy śliskiej wyobrażające bitwę pod Legnicą. Bitwę, jak wiadomo, stoczono w r. 1241, ale miniatury powstały w r. 1353 i zgodnie z panującą w średniowieczu konwencją przedstawiają rzeczywistość XIV-wieczną. W szeregach wojsk polskich możemy tu wyróżnić trzy odmienne kategorie wojowników. Do pierwszej należą książę Henryk wraz z grupą najwybitniejszych wielmożów; walczą w hełmach garnczkowych z klejnotami, w barwnych szatach na zbroi, z herbami na trójkątnych tarczach, z długią kopią w dłoni. Siedzą na koniach okrytych fałdzistymi kropierzami. Obok nich występują ugrupowani przeważnie na drugim planie jeźdźcy, których można uznać za giermków lub za przedstawicieli drobnego, służebnego rycerstwa. 1 oni dosiadają koni w kropierzach, mają herby na tarczach i zbroje okryte tunikami, ale nie używają kopii, a zamiast hełmów garnczkowych noszą otwarte łebki. Jeden
96
z nich, towarzyszący Henrykowi Pobożnemu. piastuje chorągiew, drugi drewnianą buławę, będącą w tym wypadku zapewne symbolem władzy książęcej. Trzecia grupa to plebcjska piechota, pozbawiona helrnów i pancerzy, a uzbrojona w owalne tarcze oraz w różnorodną broń drzewcową i obuchową. Błędem byłoby w ten właśnie sposób wyobrażać sobie śląskich i małopolskich wojowników w trakcie tragicznych zmagań na Legnickim Polu. ale / dużą dozą prawdopodobieństwa można przyjąć, że tak mniej więcej przedstawiało się wojsko Łokietka w bitwie pod Plowcami w r. 1331.
Początek w. XV przyniósł zakończenie procesu formowania pełnej zbroi płytowej, w czym główną rolę odegrały pracownic miast północno-wloskich z Mediolanem na czele. Jednocześnie, jakby dla podkreśleni;! znakomitego poziomu obróbki metalu, jaki osiągnęło europejskie rzemiosło płaineiskie, rozpowszechniał się nowy styl w kształtowaniu sylwetki rycerza, polegający na rezygnacji z okrywających zbroję szal i ukazaniu lśniącej powierzchni polerowanej stali.
Zbroja północnow łoskie^ó typu, nos/ona i kopiowana w całej ówczesnej Fairopie. wyróżniała się swoistą płynnością linii i eksponowaniem szerokich, gładkich płaszczyzn, zgodnie z gustem rozkwitającego na południe od Alp wczesnego renesansu. Jej szczególną właściwością była ponadto charakterystyczna asyjnetryczność, z biegiem czasu' coraz konsekwentniej uwidaczniana. Lcw\ naręc/ak (<zyli ochrona ramienia, łokcia i przedramienia) hyl silniej rozbudowany i wykuty z grubszej blachy niż prawy. Zapewniało to lepszą ochronę lewej polowy ciała, która bardziej od prawej wystawiona była na ciosy przeciwnika. zwłaszcza gdy /rezygnowano z chroniącej ją poprzednio tarczy. Do zbroi włoskiej stosowano zazwyczaj trzewiki z kolczej plecionki, a krótki, tr/yfolgowy fartuch przedłużano, zawieszając przy nim taszki, czyli płyty chroniące górną par-
97
lic uda. Pod spód wkładano starym zwyczajem kolczugę.
Przyłbicę z zasłoną w kształcie „psiego pyska" zastąpiono niebawem nową odmianą zwana „armet" o zaokrąglonej sylwetce oraz doskonale Ry< rozwiązanym systemie ochrony twarzy i boków fezs głowy. Jednocześnie wielką popularnością cieszył się hełm otwarty, zwany „saladą" a powstały zapewne przez ulepszenie dawnej łebki. Ulepszenie to polegało na rozbudowaniu bocznych partii dzwonu, tak aby częściowo chroni!) I warz, W niektórych wypadkach wykorzystywano przy lym dawne wzory grecko-rzymskie skwapliwie studiowane przez przedstawicieli włoskiego renesansu. Z czasem salada przekształciła się w hełm półzamknięty, zaopatrzony w krótką zasłonę, kryjącą górną połowę twarzy.
Mimo przewagi wzorów włoskich, w niektórych regionach Europy wykształcały się lokalne formy zbroi lub przynajmniej jej części, takie jak np. Fartuch znacznie dłuższy od włoskiego i obywający się w związku z tym bez taszek. W Niemczech regionalizm przejawiał się także dłużej niż w innych krajach utrzymującą się skłonnością do okrywania zbroi płytowej ozdobną szatą zwierzchnią, W drugiej ćwierci XV* w. niemieccy płatnerze lansowali tak zwany napierśnik skrzyń-i owy, zaopatrzony w wyraźny, poprzecznie usytuowany załom. Ponadto rozpowszechniał się tam zwyczaj zdobienia górnej części napierśnika żłobkami pionowymi lub rozchodzącymi się wachla-rzowalo.
Jednakże dopiero w drugiej polowie stulecia poludniowoniemicckic ośrodki płatnerskie w Norymberdze, Insbrueku, a zwłaszcza w Augsburgu, wypracowały lyp zbroi, który popularnością dorównał wzorom włoskim i przeszedł do historii uzbrojenia pod nazwą zbroi „gotyckiej". Nazwa la jest o tyle trafna, że istotnie mamy tu do czynienia niejako z syntezą cech charakterystycznych dla późnego stylu gotyckiego. W swych
98
najpiękniejszych egzemplarzach zbroje „gotyckie /wracają uwagę wytworną smukłością linii, trochę udziwnionych przez bardzo krótki stan, silne wcięcia w pasie, manierystycznie rozbudowane kanciaste naramienniki i nalokcicc, a także przez niezwykle długie nosy płytowych trzewików. Gładkim płaszczyznom zbroi włoskiej przeciwstawia zbroja „gotycka'" powierzchnię bo-galo zdobioną wąskimi, promieniście rozchodzącymi się żłobkami. Dekoracyjny efekt całości podkreślony jesl kontrastem między jasną barwą stali a mosiężnymi oblamowaniami niektórych blach.
Hełmem stanowiącym komplet ze zbroją „gotycką" jesl z reguły salada zachodząca głęboko na twarz i zaopatrzona wobec tego w szparę wzrokową. Posiada ona ponadto długi, z kilku folg złożony nakarczek. Dolną część twarzy rycerza zabezpieczono podbródkiem, przytwierdzonym do napierśnika zbroi. Ta piękna i celowa odmiana hełmu doczekała się ciekawego zastosowania w XX w. Uznana za formę „czysto niemiecką" „eeht deutsch", posłużyła jako wzór dla opracowania przepisowego „Stahl-hclmu". hełmu polowego armii niemieckiej, którego kanciasta sylwetka stała się na całym świecie złowrogim symbolem pruskiego i hitlerowskiego militaryzmu,
Dotychczasowe, niekompletne jeszcze badania pozwalają przyjąć, że — zgodnie zresztą z geograficznym położeniem naszego kraju zbroje typu niemieckiego, w tym także „gotyckie", cieszyły się w Polsce dużym powodzeniem. Żadna nie zachowała się u nas w oryginale*. Pozostawił) za to liczne ślady w ikonografii, w tym także w znakomitej twórczości Wita Stwosza.
Miecze w w. XV po/oslaly najczęściej bronią uniwersalną, przystosowaną przede wszyst-
zdatną leż do zadawania kin 1 ( l o ki l it ia ale rięć. Zachowując znaczne rozmiary i przeważnie
* W lalach 1976-1177 na Kamto M S|>vikmvii uch pod /.;tiorcm odkryło niezwykle buen-sującc, choć bardzo zlr zachowane., pozostałości zbroi płytowych, w tym niewątpliwie fragmenty jednej, .1 iiin/.r nawet dwóch zbroi „gotyckich".
100
długie, dwuręczne rękojeści, nabrały wytwornej „gotyckiej" smukłośei. W Polsce znamy je głównie z ikonografii, ilość egzemplarzy z tej epoki zachowanych w oryginale jest niezwykle mała. Za tym cenniejsze znalezisko wypada uznać miecz odkryty w niedawno otwartym sarkofagu Kazimierza Jagiellończyka. Głownia królewskiej broni uległa niestety niemal całkowitemu zniszczeniu. Lekko esowatc wygięcie jelca zapowiada już nadejście nowej epoki w dziejach europejskiej broni siecznej.
W końcu, a może już w drugiej polowie W wieku coraz większym wzięciem cieszyła się w Polsce szabla, lżejsza od miecza i bardziej poręczna, a nie mniej skuteczna w działaniu. Ta broń przenikająca do Europy za pośrednictwem krajów kontaktujących się stale z Turkami, w naszym wypadku głównie za pośrednictwem Węgier, służyła wprawdzie przede wszystkim lekkozbrojnym jeźdźcom, piechocie i w ogóle raczej wojów nikom plebejskiego pochodzenia. Jednakże nawet rycerze posługujący się na wojnie mieczem, chętnie zadowalali się szablą w podróży, na polowaniu, w czasie zjazdów i świąt, wszędzie tam gdzie występowano bez zbroi, a chciano mieć jakąś poręczną broń u boku. W r. 1503 w Krakowie stwierdzano, że nikt nie chce kupować mieczów, wszyscy wolą szablę. Ten sian rzeczy musiał być rezultatem tendencji narastających od kilkunastu, jeśli nie kilkudziesięciu lal.
Kopie, a także puginały, czekany i buzdygany bojowe zachowały swoje znaczenie.
Wprowadzenie płytowej „białej" (tzn. odsłoniętej) zbroi rycerskiej nie pozostało bez wpływu na wyposażenie konia bojowego. Zaniechano używania na wojnie kropierzy pozostawiając je dla turniejów i parad. Skonstruowano natomiast płytową zbroję końską, zwaną u nas ladrami lub ladrowanicm. której styl odpowiadał ściśle stylowi zbroi rycerskich. W Polsce używano
101
lachów bardzo rzadko. W pochodzącym z r. 1471 rejestrze popisowym ciężkiej roty zaciężncj, do-Wddzonej przez Andrzeja Rokossowskiego, na 95 koni jeden tylko, i to w poczcie samego rotmistrza, wymieniony jest jako ..ladrowany". A przecież zawodowy żołnierz zaciężns stawał na wojnę na pewno lepiej wyposażony niż szlachta z pospolitego mszenia, która w tym < /asie szybko przekształcała się ze stanu rycerskiego w ziemiański i bardziej już dbała o swe folwarki niż o zbroje i konie bojowe.
Używane w Polsce siodła rycerskie z XV w, znamy tylko z ikonografii. Przetrwały natomiast w oryginale niektóre metalowe części rzędu końskiego, a także ostrogi. Na szczególną uwagę wśród tych ostatnich zasługuje wspaniale zachowana para znajdująca się dziś w zbiorach wiedeńskich i łączona z Kazimierzem Jagiellończykiem. Wykonane z, cyzelowanej stali, noszą te ostrogi monogram ,,K" pod koroną oraz ażurowy napis: POMNY NA MF.Y MA MYLĄ WYKRNA PANY". Uchodzą za prezent ofiarowany Kazimierzowi przez żonę Elżbietę Raku-szankę, a wykonany w Czechach, gdzie spotyka się okazy bardzo podobne. Napis zdaniem filologów niczego tu nie wyjaśni, ponieważ wobec nie ustalonej w średniowieczu ortografii może byc równie dobrze próbką czeskiego, jak i polskiego języka. Jego treść bywa łączona z kultem Maryjnym. ale słuszność mają chyba raczej ci, któiv\ widzą tu całkiem świeckie wezwanie miłosne. jakże zgodne z zasadami rycerskiej kurtuazji.
Wyspecjalizowana produkcja rycerskiego uzbrojenia to niezwykle ciekawy, ale i złożony problem, którego nie możemy lu szerzej omawiać. Ograniczymy się tylko do przypomnienia, że w w. \ 1 Y i XV produkcja ta skupia się w ramach miejskich organizacji cechowych. Broń sieczną produkują miecznicy, wykończający półfabrykaty kute masowo przez kowali i czasem obrabiane z grubsza przez szlifierzy. Kolczug
102
Pełna zbroja płytowa I, hclm (tu pr/\llma ; 2. dzwon hclinn; 3. zasłona: 4. szpara wzrokowa; 5. nakarczek; ti. obojczyk; 7. naramiennik: fi. tarr/ka opachowa; 9. napierśnik: 10. fartuch: II . naplci/nik; 12. narcczak; 13. opailia; 11. naloknni: 15, zarckawic; 16. i*<,'kauit .i; 17 ochrona nogi; IK. i.is/.ka: 19. nabiodrck; 20. nakołamk; 21. naRolcnu-a; 22. trzewik
103
i pancerzy łuskowych łub łamelkowych dostarczają* pancernicy. Wreszcie wyrób zbroi płytowych to domena płatnerzy. Wszyscy ci specjaliści często opatrują swoje wyroby markami warsztatowymi, gwarantującymi należytą jakość. Marki mieczników mimo licznych badań nic są jeszcze poznane dostatecznie. Więcej wiemy 0 markach płatnerzy, dzięki którym możemy zidentyfikować wyroby najsłynniejszych mistrzów, jakimi byli przedstawiciele rodziny Missaglia w Mediolanie i Ilclmschmicdowie z Augsburga. Na ogól marki włoskie składają. się z inicjałów, podczas gdy mistrzowie niemieccy opatrywali swe dzieła symbolami heraldycznymi. W ivch warunkach zupełnym unikatem, i to w skali światowej, jest marka wybita trzykrotnie na wspomnianych już szczątkach zbroi z Siedlątkowa, znalezionych w kuźni drobnego rycerskiego gródka, spalonego zapewne w latach 1382—1385 w czasie toczonej wówczas w Wielkopolsce wojny domowej. Marka siedlątkowska daje się odcyfrować jako wyraz „Nieehols". będący jedną ze średniowiecznych wersji imienia Mikołaj. Trudno się powstrzymać od przypomnienia, że najstarszy imiennie znany płatnerz krakowski zapisany jest pod r. 1375 jako Niczko ( = Mikołaj) Koppernik. . .
Wyprodukowanie pełnej zbroi płytowej wymagało wielkiej umicjętnośt i. ałe przywdzianie jej też nie należało do rzeczy łatwych! Rycerz nie mógł się przy tym obyć bez pomocy giermka dobrze obeznanego ze swymi obowiązkami. Angielski tekst z XV w. tak oto opisuje czynności, jakie musia! wykonać giermek ubierający swego Rycerz kopijnik rycerza w zbroję do bitwy lub turnieju: po- na tudrowanym koniu winieneś najpierw nałożyć mu żelazne trzewiki i przymocować je do jego obuwia. Następnie nagolcnicc i nabiodrki: następnie fartuch; następnie kirys, zarękawla i opachy; potem rękawice; potem powinieneś zawiesić puginał przy jego prawym boku, narzucić na niego jego luni-
/. (truffici polowy XV i/asy Kazimierza
Jagiellończyka At nim konni strzelcy — kusznicy
w ,
104
kę herbową, włożyć hclm na jego głowę. który to hełm winien być przymocowany do zbroi / pomocą klamerek i sprzączek, ;i następnie dać mu do ręki jego długi miecz, a do drugiej jego proporzec z wymalowanym świętym Jerzym lub Najświętszą Panną, którzy będą go wspierali. gdy wstąpi u szranki".
Na temat ciężaru płytowej zbroi i licznych kłopotów związanych z poruszaniem się w tej żelaznej skorupie krąży mnóstwo legend i anegdot. Rycerz uwalniany z blaszanego futerału za pomocą klucza do otwierania puszek z konserwami to ulubiony przedmiot rysunkowych i słownych dowcipów. Nie są om- talkiem bezzasadne! Świadczy o tym choćby przygoda, która spotkała słynnego wodza i rycerza angielskiego Wilhelma hrabiego Pembroke, zwanego Marszalkiem 11146 - 1219). Wyprawieni doń przy jakiejś okazji posłańcy zastali go w kuźni z głową umieszczoną n a . . . kowadle. Kowal uzbrojony w młot i kleszcze trudził się, aby uwolnić hrabiego od hełmu, który wgnieciony w czasie turnieju nie dawał się zdjąć zwykłym sposobem.
Jeśli natomiast chodzi o wagę pełnej zbroi. to można ustalić, że w polowie XV w. dochodziła ona przeciętnie do ok. 25 kg, do czego trzeba doliczyć wagę broni zaczepnej i odzieży rycerza. Politowanie, z jakim myślimy o męezą-K yeh się pod tym ciężarem wojownikach średniowiecza zmniejszy się,' jeśli przypomnieć, że regulaminowe obciążenie żołnierza polskiej ii nie tylko polskiej) piechoty z r. 1939 wahało się ok. 30 kg. Dodajmy przy tym, że rycerz średniowieczny ubierał się w zbroję tuż przed bitwą. a maszerował i walczył konno. Nasz piechur w kampanii wrześniowej taszczył swoje kilogramy i w marszu, i w bitwie na własnym grzbiecie i na własnych, uchodzonych nogach.
Dopiero próby przeciwstawienia się pociskom z broni palnej doprowadziły do gwałtownego
H i t .
przyrostu wagi zbroi płytowej. Proces len przypadł jednak na sam koniec średniowiecza i przeciągną! się daleko w głąb epoki Odrodzenia. W ostatecznym rachunku doprowadzi! do upadku znaczenia zbroi płytowej, a w ślad /a tym do upadku znaczenia rycerskiej jazdy w Europie.
Świetne efekty osiągnięte przez płatnerzy XIV i XV w. przedłużyły na dobre dwa wieki istnienie tej jazdy, zagrożonej przez sukcesy zreorganizowanej i przezbrojonej piechoty już u końcu XIII i początkach XIV w. Jednakże równocześnie z postępem sztuki pkitncrskiej dokonywał sic postęp w stosowaniu broni palnej. która miała się okazać nierównie groźniejsza od halabardy, kusz\ i wielkiego łuku. W ciągu w. XV wprowadzono masowo broń palną na pola bitewne, w czym poważną rolę odegrali czescy husyci. Aby zabezpieczyć swych rycerskich klientów przed pociskami wyrzucanymi z jeszcze prymitywnych, ale już skutecznych rusznic i dział, płatnerze zaczęli pogrubiać blachy zbroi, zwiększając ich odporność, ale też i wagę. Natrafili in jednak na nieprzekraczalny próg, wyznaczony przez wytrzymałość człowieka i konia. Przytłoczony ciężarem pogrubionej zbroi rycerz-kopijnik stal się ale dopiero \VA progu czasów nowożytnych!) ociężałym manekinem zdolnym tylko do ograniczonych i powolnych ruchów. Zatracił impet i sil̂ - natarcia, dee\dujące o sukcesach kawalerzysiy. I pozostało t;tk nawet wówczas, gd\ około polowy XVI w. przystąpiono do stopniowego redukowania zbroi, Uznawszy ją za balast zbędny, bo i tak nic chroniący przed skutkiem postrzału. W armiach Zachodu konnica zeszła na drugi plan. ustępując miejsca zwycięskiej piechocie.
Kraje Europy wschodniej i środkowo--wscłiodniej zmuszone do dalszego rozwijania kawalerii. niezbędnej w działaniach na wielkich. słabo zurbanizowanych i rzadko zaludnionych obszarach, znalazły odrębne rozwiązanie, polega
ło?
jące na daleko posuniętej orientalizacji swoich sil zbrojnych. W Polsce wyraziło się to zastąpieniem ociężałej konnic\ typu zachodniego przez bez porównania szybszą i zwinniejszą husarię, nie mówiąc już o innych jeszcze lżejszych i bardziej ruchliwych formacjach, Te orientalne wzory przeniesione z czasem na Zachód, głównie za polskim i węgierskim pośredniciwem, doprowadziły tam do przejściowego odrodzenia europejskiej jazdy, która zwłaszcza w epoce napoleońskiej nie raz jeszcze potrafiła sięgnąć po sławę i sukcesy. Nic jednak nie było w stanic zrównoważyć nieustannie narastającej potęgi ognia bron! palnej. W ciągu pierwszej połowy XX wieku usunęła ona ostatecznie kawale-rzystów z pól bitewnych. Wskazywaliśmy już, że ich miejsce zajęły wojska pancerne, będące. e/y się 10 komu podoba, czy nie, prostą kontynuacją rycerskiej konnicy średniowiecza.
W podróży, na łowach, w szrankach
W tuiniijiuii wjetdZal szranki.
Alduanda Fredro, Zemsta
Właściwym żywiołem rycerza była wojna, W dawnych czasach rycerz praug, ale nawet w średniowieczu wojny nie trwały Lubo zdobion wieńcem sławy-.. bez przerwy. Warto zatem zastanowić się, jak kształtowały się uzbrojenie i ubiór rycerski w czasie pomiędzy jedną a drugą wyprawą wojenną.
Było sporo okazji, w których rycerz, nawet W okresie pokoju, występował zbrojnie. Pierwszą i bodaj najczęstszą z nich stanowiła podróż. Niektóre kategorie ludności średniowiecza, w lej liczbie rycerstwo, odznaczały się zdumiewającą ruchliwością. Uważny czytelnik Kr ty laków Sienkiewicza przekona się, że bohaterowie tej książki, z genialną intuicją oddającej atmosferę odległej epoki, nieustannie wędrują. Z Wilna do Krakowa, z Krakowa pod Sieradz, stamtąd na Mazowsze, do Malborka, czy też znowu na Litwę. Nic jest to bynajmniej literacka fantazja.
iuy
Rycerz, zwłaszcza możniejszy, żywiej wciągnięty w ogół spraw swej ziemi, prowincji i kraju, nawet podczas pokoju niewiele przebywał w domu. Jeździł na wiece, sądy, targi i jarmarki, odwiedza! dwory książęce i królewskie, wizytowa! własne majętności położone w innych, nieraz odległych dzielnicach, odbywa! pobożne pielgrzymki.
W warunkach średniowiecza podróż nie była przedsięwzięciem ani łatwym, ani bezpiecznym i wędrowiec podejmując ją musiał się liczyć, że „wylały rzeki, pełne zwierza bory i pełno zbójców na drodze". Przed powodzią broń nie chroniła, ale wobec zwierza, a zwłaszcza wobec zbójców na drodze była nader pożądanym argumentem. Jeżdżono zatem „konno, ludno i zbrojno", niemal jak na wojnę.
Były jednak zasadnicze różnice między bojowym ;i podróżnym ekwipunkiem rycerza. Pierwszy miał przede wszystkim chronić swego posiadacza przed ranami i śmiercią, ułatwiać mu uprawianie wojennego rzemiosła; drugi kompletowano uwzględniając wygodę łagodzącą I rudy wędrówki. Rezygnowano zatem z pełnej zbroi, którą i na wojnie przywdziewano dopiero przed samą bitwą. Poprzestano na przyszywanie)' lub lekkim kaftanie kolczym, wkładanym pod zwierzchnią szatę i czasem uzupełnianym częściowymi ochronami płytowymi. Hełm zastępowano wygodną czapką, długi miecz lżejszym od niego tasakiem, kordem lub szablą. Ostrogi i rząd koński pozostawały bez zmian, ale zamiast wielkich. bojowych ogierów dosiadano v\ podróży koni mniejszych, powolniejszych, za to lżej niosących. Na Zachodzie koń taki nazywał się „palafred", czemu zdaje się odpowiadać w przybliżeniu polska nazwa „podjezdek".
Możnemu rycerzowi w podróży towarzyszył tak jak na wojnie liczny orszak. Obecność zbrojnej służby pozwalała swemu panu zmniejszyć do minimum obronną gotowość. Studiując iko
no
nografic warto pamiętać, że w scenach przedstawiających podróżującego rycerza najważniejszą osobą bywa właśnie la n aj lżej, najskromniej uzbrojona.
Ale nie tylko w podróżach zapuszczało się rycerstwo w „pełne zwierza bory". Polowanie, i to polowanie na grubego zwierza było przecież w średniowieczu jedną z najważniejszych rozrywek, jednym z bardziej cenionych przywilejów' arystokracji feudalnej , wszystkich szczebli, od najwyższego poczynając. Sławę zdobytą na łowach ceniono niemal na równi ze sławą wojenną. O Bolesławie Krzywoustym pisał Gall, że jako miody chłopak jadąc przez las zauważył, „jak olbrzymi niedźwiedź zabawiał się z niedźwiedzicą. Ujrzawszy to, natychmiast. . . zbliżył się na koniu do krwiożerczych bestii; kiedy zaś niedźwiedź zwrócił się przeciw niemu z podniesionymi łapami, przebił go oszczepem. Czyn len w wielki podziw wprawił obecnych. . . " Współczesny Krzywoustemu książę kijowski Włodzimierz Monomach tak opisywał swoje łowieckie przygody: „Dwa tury nosiły mnie na rogach wraz z koniem. Jeleń mnie bódł, a z dwóch łosi jeden mnie nogami tratował, a drugi
rogami bódł. Dzik oderwał mi miecz od biodra, niedźwiedź poszarpał zębami czaprak tuż przy moim kolanie. . . " Kazimierza Wielkiego jeleń kosztowrał życie. Król zmarł w wyniku komplikacji, jakie wywiązały się po złamaniu przezeń nogi na konnych łowach kolo Przedborza. Jak wynika z tych trzech przykładów, wielkie polowania w średniowieczu nie bardzo różniły się od wojennej wyprawy.
Używano na łowach stroju podobnego jak w podróży, także i tu zwracając uwagę przede wszystkim na względy praktyczne. Preferowano kolor zielony, który do dnia dzisiejszego pozostał barwą służby leśnej. Tak jak w podróży, posługiwano się na polowaniu niektórymi rodzajami broni wojennej, ale dość szybko wykształcono
l i i
odrębny, w Polsce mało dotychczas zbadany zestaw broni myśliwskiej. W skład jego wchodziły oszczepy o grubym, krępym drzewcu i grocie zaopatrzonym w poprzeczkę, następnie topory, kordy i noże myśliwskie, a przede wszystkim łuki i kusze, tak pogardzane przez rycerza na polu bitwy.
Odrębną dziedziną łowów, uprawianą przez ludzi średniowiecza ze szczególną pasją, było polowanie z sokołem, czy też innym „unoszonym" ptakiem drapieżnym. O jego atrakcyjności decydowała nie tyle sama zdobycz myśliwska, którą stanowiło zazwyczaj ptactwo, ile niezwykle barwna sceneria. Polowanie przekształcało się w wielki popis mody, dworności obyczajów i sprawności jeździeckiej, bo myśliwi musieli nadążać cwałem i na przełaj za sokołem walczącym wysoko w powietrzu z czaplą czy też żurawiem. Urok tej zabawy potęgowało częste uczestnictwo dam, nawet najdostojniejszych.
O zainteresowaniu sokolnictwem w dworskich kręgach średniowiecznego społeczeństwa świadczy choćby świetny traktat na ten temat napisany w X I I I w. przez cesarza Fryderyka II 1 lohcnstauia. Niestety dzieje tej niezwykle ciekawej formy polowania w Polsce nie doczekały się dotychczas solidnego opracowania.
Nie doczekała się go również jeszcze jedna dziedzina aktywności rycerza, dziedzina tak ważna i efektowna, że niekiedy nieomal rywalizująca z samą wojną. Mamy na myśli turnieje.
Wywodziły się one niewątpliwie z pradawnych ćwiczeń mających na celu podniesienie i podtrzymanie bojowej sprawności wojowników. Miały więc rodowód taki sam, jak ten, z którego wywiódł się sport w starożytnej Grecji, nic wyłączając igrzysk olimpijskich. Z czasem, znów jak w starożytności klasycznej, do czysto praktycznej, wojskowej zaprawy dołączył się moment gry i współzawodnictwa, a także moment
112
widowiska. One też ostatecznie zadecydowały o charakterze średniowiecznego turnieju.
Najstarsze, bardzo jeszcze niepełne informacje o turniejach pochodzą z Luropy zachodniej z IX w. W końcu X I I w. powstawały już pierwsze spisane reguły turniejowe, które z czasem przekształciły się w obszerne, wspaniale ilustrowane traktaty. Autorem bodajże najsłynniejszego z nich, powstałego ok. r. 1460, był Renę cTAnjou, postać dosyć niezwykła. Przegrawszy rywalizację o koronę neapolilańską i odstąpiwszy synowi rządy w księstwie lota-ryńskim, król Renę osiadł w swych posiadłościach poludniowofrancuskich. Stał się zasłużonym mecenasem różnych dziedzin średniowiecznej kultury i sztuki. Jeden z odpisów jego dzieła poświęconego turniejom i talii do Polski i jest dziś ozdobą Biblioteki Czartoryskich w Krakowie.
Zanim doszło do ustalenia reguł, turnieje wkroczyły już w okres burzliwego rozwoju. W ciągu X I I w. w północnej Francji, która jak w wielu innych dziedzinach także i w zakresie turniejów tworzyła wzory dla całego europejskiego rycerstwa, wykształcił się model wojennych igrzysk, polegający na zbiorowej walce dwóch grup zawodników. Każda z tych grup występowała skupiona wokół wybranego przywódcy, wyróżniającego się oczywiście sławą, męstwem i sprawnością bojową. Walczono konno, z użyciem kopii, starając się jej uderzeniem wysadzić przeciwnika z siodła.
Przewodzenie grupie (chciałoby się powiedzieć „drużynie") turniejowej stało się ważnym elementem prestiżu feudalnych wielmożów, cenionym nie mniej niż sukcesy odniesione na wojnie. Ówczesne relacje stwierdzają, że turnieje urządzano dla „swej i swego rycerstwa wielkiej chwały i dla honoru swego kraju". Dodatkowym względem była troska „o wyćwiczenie rycerstwa"
Przywódca grupy turniejowej, otoczony
113
przez swych towarzyszy i liczne rzesze służby, wędrował przeważnie wzdłuż granic swego kraju. Po natrafieniu na dogodne miejsce, zwykle polanę wśród pogranicznych lasów, rozbijano obóz, wytyczano plac turniejowy i ogłaszano wyzwanie kierując je do wszystkich potencjalnych przeciwników. W ślad za drużyną turniejową i rycerzami pragnącymi stawić jej czoła ściągali ku obozowi przekupnie, muzykanci, sztukmistrze oraz gromady widzów', rekrutujących się ze wszystkich klas społeczeństwa. Znaczenie tak organizowanych turniejów było ogromne. W dziedzinie taktyki utwierdzały one przewagę kopij-niczej kawalerii, sprzyjały indywidualizacji walk. W dziedzinie obyczajowej kształtowały decydująco postawy obowiązujące rycerza. W dziedzinie ekonomicznej wreszcie nie pozostawały bez wpływu na ożywienie życia gospodarczego, zwiększały obrót pieniądza, ułatwiały kontakty między sąsiadującymi ze sobą regionami.
Godne uwagi, że Kościół, który odegra! niemałą rolę w ostatecznym skrystalizowaniu ideologii rycerskiej, traktował turnieje z wyraźną niechęcią. Uważał, że stwarzają one łatwą okazję do ulegania pokusom, a w szczególności prowadzą do narażenia życia i zdrowia w celu zaspokojenia światowej pychy. Nie był to zarzut bezzasadny. W czasie masowych turniejowych starć padali zabici i ranni, i to padali gęsto. Wojna udawana aż nazbyt często przeradzała się w starcie na serio.
Uczestnikom turniejów chodziło na pewno o sławę, ale nic znaczy to, że nie pociągały ich także korzyści bardziej wymiernej natury. Według obowiązujących reguł pokonany tracił na rzecz zwycięzcy konia i zbroję. Co więcej, obowiązany był do złożenia okupu, tak jak jeniec wzięty do niewoli w prawdziwej bitwie. W tych warunkach szybko doszło do wykształcenia „zawodowców", którzy potrafili doskonale zdyskontować swą biegłość szermierczą i jeżdżąc z lur-
114
nicju na turniej zarabiali na całkiem dostatnie życie. Wspomniany poprzednio angielski wielmoża Wilhelm M< irszałek, dobrawszy sobie towarzysza w osobie bitnego, flandryjskiego rycerza, w ciągu 10-miesięcznego turniejowego sezonu zgarnął wraz ze swym wspólnikiem konie, zbroje i okup od 300 wysadzonych z siodła przeciwników!- Ta liczba daje pojęcie o masowym zasięgu turniejowej pasji, ale też i o zyskach, jakie mogło przynieść umiejętne jej wykorzystanie.
Z czasem turniejowe igrzyska przeniosły się z pogranicznych lasów na królewskie i książęce dwory. Jednocześnie obok zbiorowej walki dwóch ekip, aż nadto przypominającej prawdziwą wojnę, wprowadzono inne odmiany turniejów. Staczano więc walki konne i piesze, grupowo i pojedynczo, przy użyciu najróżniejszych rodzajów broni od kopii poczynając, a na maczugach i toporach kończąc. Bodaj największą wziętość zyskała z czasem odmiana zwana po francusku „la joute", czemu dość wiernie zdaje się odpowiadać polski termin „gonitwa". Był to pojedynek między dwoma rycerzami, w którym główną rolę odgrywała kopia. Goniono „na tępe" lub „na ostre", zależnie od tego, czy posługiwano się zwykłym orężem bojowym, czy też specjalną bronią turniejową, chciałoby się powiedzieć: sportową. Turniejowe „tępe" kopie pojawiły się już w początku X I I I w. Zaopatrywano je w grot podobny do małej korony o kilku obróconych ku przodowi masywnych, krótkich kolcach. Dalszą próbą złagodzenia pierwotnej surowości gonitwy było zastosowanie (w XV w.) bariery rozdzielającej obu przeciwników.
Mimo tych środków ostrożności pojedynek turniejowy pozostał rozrywką jak najbardziej „męską". Przewyższał brutalnością wszystkie najostrzej krytykowane konkurencje dzisiejszego sportu. Sam szok spowodowany zderzeniem roz-
• pędzonych koni, z których każdy dźwigał pokrytego żelazem jeźdźca, był straszliwy. Do tego
115
dochodziło niebezpieczeństwo, jakim groziły ostre odłamki druzgotanycfa w drzazgi grubych kopii oraz upadek na twarde klepisko turniejowego pola, pod kopyta rozszalałych bojowych ogierów.
Nie dziwnego, że już w XIV w. przystąpiono do zaopatrywania używanych na turnieju zbroi w specjalne wzmocnienia i zabezpieczenia, a wkrótce potem do konstruowania odrębnego, turniejowego uzbrojenia, z reguły cięższego i ma-sywniejszego niż uzbrojenie bojowe. Wielki hełm garnezkowy w swej XI V-wicczncj odmianie o ściankach dzwonu opierających się na ramionach jeźdźca przekształcony został z początkiem XV w. w l/u. „żabi pysk", przeznaczony już wyłącznie do celów turniejowych. Heim ten, przytwierdzony mocno do napierśnika i zapleez-nika zbroi, posiadał szczelinę wzrokową pomiędzy swym silnie przypłaszczonym szczytem a wysokimi płytami bocznymi, chroniącymi twarz. Rycerz jadący z okrytą hełmem głową, pochyloną do przodu, miał zapewnione dobre pole widzenia. W chwili zderzenia unosił głowę w górę, dzięki czemu tracił widok, ale chronił Lwarz, a zwłaszcza oczy, przed odpryskami kopii przeciwnika. Obok „żabich pysków" zastosowano inne jeszcze hełmy turniejowe, wśród nich odmianę zaopatrzoną w charakterystyczną kratową zasłonę, przeznaczoną do walki na tępe miecze i maczugi.
Poczynając od drugiej połowy XV wieku na czoło płatnerzy produkujących zbroje turniejowe wysuwają się mistrzowie z południowych Niemiec. Wypracowali oni dwa odmienne ivj>y: zbroję do gonitwy „na tępe" (nicm. „Gcstcch") oraz do gonitwy „na ostre" (niem. „Rennen" lub „Scharfrennen"). Są to wysoce wyspecjalizowane, świetnie przemyślane i znakomicie wykonane konstrukcje, budzące szczery podziw dla umiejętności swych twórców. Na równy podziw zasługuje kondycja użytkowników omawianych
1)6
zbroi. Musiała ona być iście żelazna, aby umożliwić dźwiganie niezwykle masywnych pogrubionych blach, przewyższających zdecydowanie ciężarem jakąkolwiek odmianę zbroi bojowej. Równolegle z turniejowym wyposażeniem rycerza wprowadzono odpowiednie wyposażenie konia. Szczególną osobliwością były używane w „gonitwach" kropierze zasłaniające całą głowę wierzchowca wraz /. oczami. Miało to zapobiegać końskiej płochliwości, mogącej wywołać niepożądane a bardzo groźne skutki.
Widowiskowe walory turnieju, od początku silne, z czasem nabrały pierwszorzędnego znaczenia. Nie możemy zapominać, że w życiu ludzi średniowiecza wszelkie widowiska: od koronacyjnego pochodu monarchy i wielkiej kościelnej procesji aż po krwawą egzekucję skazanego przestępcy, odgrywały rolę ogromną. Nic znano środków masowego przekazu. Nie czytano książek. jeśli nie brać pod uwagę nielicznych, wykształconych wybrańców. Gazetę zastępowały wiadomości zakomunikowane z kościelnej ambony lub ogłoszone przez dworskiego czy miejskiego obwoływacza. W tych warunkach zaspokojenie estetycznych i emocjonalnych potrzeb społeczeństwa było ważnym obowiązkiem władzy państwowej, dobrze przez nią rozumianym. Król lub książę organizował turniej nie tylko dla zadośćuczynienia własnej ambicji i przysporzenia świetności swemu dworowi, lecz także dla usatysfakcjonowania swoich poddanych wszelkiego stanu i wszelkiej kondycji. Sława monarchy spływała przecież na cały kraj. Mieszczanin, chłop, drobny kleryk, nawet włóczęga, nawet pospolity rzezimieszek, uczestnicząc jako widz w rycerskich gonitwach, czul się dopuszczony do udziału w roztaczanym przed jego oczami barwnym przepychu.
A przepych ten rósł z roku na rok. Wszystko, co powiedzieliśmy o zastosowaniu na polu bitwy cennych szat rycerskich, okazałych kropie-
1 1 7
rzy, herbów, klejnotów, barw heraldycznych, srebrzeń i złoceń, odnosi sre_ w zwielokrotnionej skali do pola turniejowego. Nie istniały tu żadne granice dla pomysłowości i chęci błyszczenia. Równie bujnie rozkwitał ceremoniał igrzysk obejmujący ich kolejne etapy od uroczystego otwarcia, poprzez prezentację zawodników, wymianę wyzwań i wszystkie skomplikowane fazy samych walk, aż po obrzęd wręczenia zwycięzcom nagród i wyróżnień. Kierowanie turniejem- urastało do rangi bardzo poważnego zadania, powierzanego wysokim dostojnikom dworskim, dysponującym odpowiednimi kwalifikacjami. Ci z nich, którzy umieli czytać, mogli znaleźć cenną pomoc w traktatach takich, jak wspomniana Księga turniejowa króla Renę d'Anjou.
Szczególną służbę w czasie igrzysk pełnili heroldowie. Ich obowiązkiem było rozpoznawanie i wyjaśnianie herbu, a następnie nazwiska i pozycji każdego rycerza wjeżdżającego w turniejowe szranki, bez względu na kraj, z którego Cochodził. Oczywiście korzystano przy tym z „ról
erbowych" nieustannie wzbogacanych i uzupełnianych. Pojawienie się w „rolach" herbów z jakiegoś kraju nie uwzględnianego poprzednio dowodzi zwykle, że rycerstwo tegoż kraju dało się poznać nic tylko w- wojnach, lecz również na turniejach i uroczystościach wyprawianych przez przodujące dwory europejskie.
Najstarszą znaną „rolą" zawierającą wcale liczną serię herbów polskich jest wykaz sporządzony z inicjatywy herolda Geldrii, tej samej Gcldrii, z której miał przybyć do Polski pan de Lorche, sympatyczny bohater Sienkiewiczowskich Krzyżaków. Pochodzi z końca X I V w., co wcale nie jest wynikiem przypadkowego zbiegu okoliczności. Obyczaj rycerski zagnieździł się w naszym kraju na dobre właśnie dopiero u schyłku wieków średnich, podczas „Złotej jesieni polskiego średniowiecza", jak pięknie i trafnie nazwał owe czasy Henryk Samsonowicz.
118
Z początków XV w., z r. 1403 posiadamy pierwsze świadectwo potwierdzające istnienie na polskim królewskim dworze urzędu herolda. Rzecz ciekawa, że herold ton występował pod nazwiskiem „Polanlant", czyli „Polski Kraj", „Polska". Jest to zupełnie zgodne z ówczesnym zwyczajem nadawania heroldom nazwisk, a raczej pseudonimów utworzonych od nazwy kraju lub od symbolu władcy, którego reprezentowali. I tak królewski herold Francji używał pseudonimu „Montjoic", wzorowanego na bojowym okrzyku wojsk francuskich. Herold Burgundii zwał się „Złote Runo", tak jak słynny order utworzony i nadawany przez burgundzkich książąt. Herold Geldrii nazywał się po prosi u „Gclrc", a herold zakonu krzyżackiego „Preus-seland", czyli „Kraj Pruski". W tym ostatnim wypadku podobieństwo z pseudonimem herolda polskiego jest oczywiste. Jego obcojęzyczna wersja nic dziwi, jeśli zważyć, że herold królewski reprezentował swego pana także, a nawet przede wszystkim za granicą. Tymczasem, jak dobrze wiadomo, mowa nasza nigdy nie cieszyła się wśród cudzoziemców opinią łatwej i zrozumiałej.
Za odosobnioną, wczesną zapowiedź zjawisk, które rozwinąć się miały w latach „Złotej jesieni", można by uznać pierwsze zachowane przedstawienie sceny turniejowej, związane z polskim rycerstwem. Historycy kultury średniowiecza dobrze znają wspaniale ilustrowaną księgę, powstałą zapewne w początku X I V w. i zwaną Kodeksem Manesse. Poświęcono ją minezengerom (z niem. „Minnesiinger"), czyli niemieckim poe-tom-rycerzom, czynnym głównie Wciągu X I I I w. Książę wrocławski Henryk IV Prawy, znany ze swych ambitnych starań o zjednoczenie państwa polskiego, wychowywał się w Salzburgu na dworze stryja, tamtejszego arcybiskupa, a następnie w Pradze na zniemczonym dworze czeskich królów. Układał za miodu miłosne poematy
1J9
w języku niemieckim i stąd znalazł się w rzędzie minczcngcrów. Na poświęconej mu miniaturze Kodeksu Manesse ukazany jest j a k o tr iumfator w turnieju, otoczony całym splendorem występującego w szrankach możnego rycerza. Litery rozsiane na książęcej tunice i na kropierzu konia na przemian z charakterystycznymi orłami Piastów śląskich składają się na łaciński wyraz A M O R | - miłość dobrze ilustrujący kult kobiet i miłości iypou\ dla obyczajów rycerskich lego czasu. .
W a r t o podkreślić, że ze Śląskiem wiąże się również najstarszy przekaz pisany informujący o odbywanych w Polsce turniejach. Odnosi się ono do wypadków z i. 1243. a odnajdujemy go w kronice klasztoru cysterskiego w śląskim Henrykowie, zwanej potocznie Księgą Henryko wską.
J e d n a k ż e dopiero wieki X I V i XV decydująco zbliżyły nasz kraj do głównego n u r t u dziejów Europy średniowiecznej. Wówczas to rycerstwo polskie, j akby chciało nadrobić poprzednie opóźnienie, włącza się żywo w bieg międzynarodowych w \ darzeń. Poszukuje powodzenia i sławy w obcej, często dalekiej służbie. Niesie pomoc zagrożonym sąsiadom ochotniczo biorąc udział \\ ciężkich walkach z groźnym naporem tureckim. Lamie na polach G r u n w a l d u potęgę najświetniejszej militarnej organizacji, jaką znała średniowieczna Europa. Błwszczy na uroczystościach dworskich i turniejach szeroko poza granicami ojczystej ziemi. Nic dziwnego, że wkrótce po „rol i " Geldryjskiej pojawiać się będą następne, coraz kompletniej uwzględniające polską heraldykę.
Do najważniejszych w ich rzędzie wypada zaliczyć słynną „ro lę" znaną j a k o Herbarz \ł°~ tego Runa, a zredagowaną na świetnym dworze książąt burgundzkich. Zawiera ona bogaty fragment poświęcony Polsce, zestawiony w latach 1 4 3 4 - 1 4 3 5 . O p r ó c z 65 herbów ziem. rycerzy
1L'()
i biskupów polskich zawiera też bezcenny dla nas wizerunek przedstawiający uroczysty strój turniejowy króla polskiego. Nie jesl to portret konkretnej osoby. Miłościwie nam wówczas panujący król Władysław Jagiellończyk, później nazwany Warneńczykiem, liczył sobie raptem 10 lat i w turniejach oczywiście nie uczestniczył. Malarz ilustrujący Herbarz \iotego Runa chciał przedstawić, jak wobec znanych i obowiązujących reguł heraldycznych winien był wyglądać król polski w turniejowym ekwipunku. Nie brak jednak danych świadczących, że polscy monarchowie, co najmniej od Kazimierza Wielkiego, istotnie używali w uroczystych wystąpieniach takiego efektownego, a zarazem pełnego umiaru zestawienia godeł i barw heraldycznych, jakie utrwalono na karlach burgundzkiego rękopisu.
Wśród owych godeł na szczególną uwagę zasługuje wspaniały klejnot w kształcie srebrzystego orła siedzącego na hełmie królewskim i zrywającego się do lotu. Istnieją pewne poszlaki wskazujące, że ta właśnie postać orla odrodziła się po wielu latach jako godło Wojska Polskiego.
Mogło do tego dojść w dramatycznych warunkach XVIII w., gdy zrazu szczupłe, z czasem coraz liczniejsze grono ludzi jasnej myśli i dobrej woli podjęło próby ratowania ginącej Rzeczypospolitej. Sięgnięto wówczas, może odruchowo, a może świadomie, do rycerskiej spuścizny dawnych wieków, przeciwstawiając ją upadkowi doby saskiej. Zakład naukowy, który miał wychować pokolenie obywateli dobrze przygotowanych do rzetelnej służby na rzecz kraju, chyba nieprzypadkowo przyjął nazwę „Szkoły Rycerskiej". Budzeniu wojennego ducha służyć miał słynny „Karuzel" zorganizowany w r. 1788 z okazji 105 rocznicy wiktorii wiedeńskiej, ale pośrednio nawiązujący do turniejowych wzorów średniowiecza. Swoistą, wymowę posiada też
121
utrzymujący się do końca X V I I I w., zresztą nie tylko w Polsce, zwyczaj portretowania wybitnych osobistości w polnych zbrojach, od dawna już przecież zarzuconych. Nawet Kościuszko, zwiastun nowych czasów i nowych idei, nie uniknął takiej rycerskiej maskarady.
Niektórzy badacze podejrzewają, że wśród symboli przeszłości wykorzystywanych w epoce Oświecenia dla patriotycznej edukacji społeczeństwa znalazł się leż orzeł z dawnych hełmów królewskich, odmienny przecież w sylwetce od swego odpowiednika widniejącego w herbie państwowym. Taki właśnie rozwijający skrzydła, srebrzysty ptak pojawił się na wojskowych czapkach polsluch po raz pierwszy w czasach reformy mundurowej, spowodowanej uchwałami Sejmu Czteroletniego. W armii Księstwa Warszawskiego, a ostatecznie w armii Królestwa Kongresowego posadzono tego rwącego się do lotu orła na półkolistej „tarczy amazonek". W tej postaci przetrwał do chwili obecnej, będąc, jeśli powyższe domysły są słuszne, najczęściej spotykanym i do dziś żywym śladem po średniowiecznym stroju polskiego rycerstwa.
Bibliografia
Blair Claudc, European Aimour, London 1958 Broń średniowieczna Z ziern polskich. Katalog, Łódź 1978 Funckcn Lilinne i Fred, Le Costume, Parmure et les armes nu temp* de la chwałerw, Tournai 1977 Gcmbarzcwski Bronisław, Żołnierz polski. Cbiói, uzbrojenie i oporządzenie, t. I.
Warszawa 1960 Kaj/er Loszek, L zbrojenie i ubiór rycerski w średniowiecznej Małopolsce w świetle
źródeł ikonograficznych, Wrocław.— Warszawa — Kraków Gdańsk 197G Nadolski Andrzej, Studia nad uzbrojeniem polskim w X. Xi i XII w., Łódź 1954 Nadolski Andrzej, Uroczysty strój rycerski królów polskich w XIV—XV wieku, [w:|
Elementy wschodnie i zachodnie w uzbrojeniu słowiańskim w Średniowieczu, „Kwartalnik Historii Kulimy Materialnej*!, R. XXI, nr 2. 1973, s. 305 313
Nowakowski Andrzej, ^hroja ma-owiecka^ [w:] Elementy wschodnie i zachodnie w uzbrojeniu słowiańskim iv średniowieczu, jw., s. 2 8 9 - 2 9 8
Norman Vcsey, ArmeA et armures, .Paris 1968 Uden Grani, A Dictionary oj Chwaliy, London 1968 Wawrzonouska Zdzisława, Uzbrojenie i ubiór rycerski Piastów śląskich od XII do
XIV w.. Łódź 1976 Żygulski Zdzisław, jr, Kostiumologia, Kraków 1972 £yguUki Zdzisław, jr, Broń w dawnej Polsce, Warszawa 1975
Wykaz skrótów
IHKM Instytut Historii Kultury Materialnej Polskiej Akademii Nauk MAEŁ - Muzeum Archeologiczne i Etnograficzne w Łodzi MAP — Muzeum Archeologiczne w Poznaniu MNK — Muzeum Narodowe w Krakowie MWP — Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie PMA - Państwowe Muzeum Archeologiczne w Warszawie W - Państwowe Zbiory Sztuki na Wawelu w Krakowie
Explanation of illustrations
Photographs
1. The balllc of Grunwald (15th July 1410); woodcut from the Polith Chronicie by Marcin Bielski, published in 1597. The Teutonic knights are clad in West-European armour; Polish knights are clad and armed in Oriental style in keeping wiih ihe lbth century realily bul inconsistent wiih whal was woni at the linie of the Grunwald banie
2. Piotr Michałowski f 18UU-1855'. The entry of Bolesław the Grcat inio conquered Kiev in 1018. The painter*s phantasy changed the l l ih century warriors into ihe winged hussars ot" the !7th centur)
3. Helmet of the so called Greal Polish type; lOth - I I th century; lound at Gorzuchy, province of Kalisz; MNK
4. Helmet with nasal; I l t h - I 2 t h century; found in Lakf OrchOwskie, pro-\ime of Bydgoszcz; PMA ;a copy)
5. Denarius of Bolesław the Rold freigned (058 — 1079); after S. Suchodolski 6. Sword; 9 l h - lOth centuries; found at Machów, province of Tarnobrzeg: PMA 7. Sword; l l l h century; found at Brześć Kujawski. proyince of Włocławek:
PMA 8. Sword; l l l h century; ióund at Psary, province of Piotrków; MAEL 9. Sword wiih an inerusted guard, the blade is inscribed; lOih century;
found in Greal Poland; MAP 1U. Sword with an inerusted guard; lOth century: found al Morzewo. pro-
vince of Pila; MAP 11. Spearhead; I Uh ccnlury; found at Buczek; provinre. of Sieradz; MAEŁ 12. Spearhead with an inerusted socket; l l ih century; found al Lubówko,
province of Poznań; MAP 13. Baltle-axe; lOth century; found at Czcrchów, province of Lodź; MAEL 14. Hammer-axe; l l th century; found al Lutomiersk, province of Sieradz; IHKM 15. Battle-axe; l l l h century; found al Psary, province of Piotrków; MAEL 16. Battlc-axe inlaid with siher; 12th century; found at Żagań, province of
Zielona Góra; MAP 17. Maee-head (bronze); 12th 13th centuries; found al Gorzyce, province of
Tarnów; MAP 18. Mount from horsc harness (bronze); l l th century; found al Lutomiersk.
province of Sieradz; IHKM 19. Stirrup; l l th century; found at Lutomiersk. province of Sieradz; IHKM 20. Spur; l l th . century; found al Tum near Łęczyca, province of Płock;
IHKM 21. Spur inlaid with gold; l O t h - ł l t h centuries; lound in Wrocław; De
partment of Archaeology of the Wrocław University 22. David and Golialh; scenę on the chalice from ihe Abbey at Trzemeszno,
province of Bydgoszcz; 4th quarter of the 12th century 23. Seal of Duke Mieszko the Old (reigned 1173-1202) 21. Seal of Duke Henry the Bearded; altached to the document of 1234
25. Efngy of Duke Przemko of Ścinawa; early 14th century; National Museum, Wrocław
26. Effigy of Duke Henn Probus; around 1300; National Museum, Wrocław 27. Scal of Duke Bernard of Świdnica: 1307-1325 28. Scal of Wcnceslas II as king of Bohem i a and prince of Cracow; 1291 — 1300 29. Seal of Dukt' Troydcn of Masovia; attached io thc documcm of 1341;
attention is rlaimed by elemcnts of armour of F.asr-European origin (conical helmet, lamelar hauherk, quadrate pavise-shield, light spear) adoptcd from Russian and l.iihuanian ncighbours of Masowa
30. Scal of Duke Nicholas of Ziębice; 1313 1356 31. Sword; 13th century; found al Chrustowicc, provincc of Kielce; Museum,
Kielce 32. Sword; 13th century; found. at Osieczna, pnnincc of Leszno; Museum.
Leszno 33. Dccoration on the sword blade shown in photo 32 34. "Szczerbiec" (the "Jagged Sword"), the coronation sword of the Polish kings;
2nd cpiarter of the 13th century; 35. Spur with a spike; 13th century; found at Tum near l.cczvca, province
of Płock; I H K M 36. Rowcl spur; 13th—llth ceniuries: Ibund at Tum near Łęczyca; IHKM 37. F.ITigy of Pakosław Lis of Mstyczów, castcllan of Cracow; around 1325;
Jędrzejów, province of Kielce 38. Efligy of Duke Bolko of Świdnica; around 1380; Krzeszów, province of
Wałbrzych 30. Reconstruction of the bascinct and part of armour found in the motte at
Siedlątków, province of Sieradz; the wodden tower was probabk* burni down about 1382 1383; MAEŁ (cl. photo 42 and 59)
40. Clasps from the mantlc of Louis I d*Anjou, king of Hungary (reigned 1342 1382; and Poland (reigned 1370 1382), in the shapc of the heraldic emhlems of the iwo kingdoms: on the left. Hungarian, on thc right, Polish; treasury of the cathedra] in Aachen
41. bascinct; around 1360-1370; Ibund at Sandomierz, province of Tarnobrzeg, logether with a travclling lolded crown pul over the bascinei; ihe whole linkcd with King Casimir the Greai; Wawel, treasury of the cathedra I
42. Bascinct with "Klappvisier"; found at Siedlątków, province of Sieradz; MAEŁ (cf. photo 39)
43. Fragment of the epitaph of Wierzbicta of Branice; about 1425; MNK 41. Epitaph of John of Ujazd; about 1450; W 45. St. George; scenc from the polyptych of Holy Trinity; about 1467; Wawel,
cathedral 46. Brass of John Koniecpolski, great chanccllor ol the Crown, and of his
Sons; about 1475; Wielgomłyny, pros ince of Sieradz 47. Brass of Lucas of Górka, voivode of Poznań; after 1475; Poznań, ca
thedral (lost during World War 11) 48. Brass of Peter Kmita, voivodc of Cracow, madę by Peter Vischer of
Niirnberg after 1505; Wawel, cathedral lf). Sword; 14th century; found al Michrów, province of Warsaw; MNK
125
50. Hili of thc sword shown in phoio 49 51. Sword; 14th —15th ccniuries; lóund ai Wolbórz, provincc of Piotrków;
Museum. Pionków 52. Hilt of thc sword shown in phoio 51 53. Hilt of the sword Ibimd in the coffin of King Gasimir IV son ot Jagiełło
(d. 1492); pommel and guard of bronze, the blade destroyed by rust: Wawel, cathedra!
54. Dagger; 2nd half of ihe 14th century; found al Orzeszyn, province of Warsa w; owned by A. Nadolski
r>5. Lamc-hcad: 15 th century (?); Ibund in Gdańsk; Archaeologkal Museum, Gdańsk
56. Battlc-axe; I4th-15th ccniuries; MNK 57. Spurs fbund in the tomb of King (łasi mir the Great (d. 1370); MNK (copy) 58. Slirrup; 14th century; Ibund at Tum near Łęczyca, provincc of Płock;
IHKM 59. Armourer'5 mark " N 1 C C H O L S " ; about 1370-1380; madę on the fragment
of armour \'o\\\u\ at Siedlątków, province of Sieradz; MAEL (cf. plioto 39) 60. Gomersion ol Saul; scenę from the polyptych of Holy Trinity; about 1467;
Wawel, cathedra! 61. St. Eustachius; scenę from the polyptych of Holy Trinity; about 1467;
Wawel, cathedra] 62. General Thaddeus Kościuszko shown in an anachronic armour; 1792 — 93;
National Museum, Poznań 63. Heim with a mantling and a crest (an caglc start i ng to rly), worn b\ Pofish
kings; key-stone in the H e t m a n i Hall in Cracow: 1370 1390 64. Eagle from the cap of Polish infantryman of 1791 - 1 7 9 5 ; MWF 65. Eagle from thc cap of Polish soldier of 1815-1831; M W P
Goloured photographs
1. Duke Henry Probus as a \iclor in a tournameni; miniaturę from the Manesse Codtx; about 1320
2. Battlc oi' Legnica in 1241; on thc righl, the Polish army, on the left the Tartars; miniaturę from the Lubin Codcx of the Legend of St. Jadwiga\ about 1353
3. Polish king in a ceremonia! garment worn during tournament; miniaturę from Armorial (...) dc la Toison d 'Or; about 1434-1435
4. St. Georgc; secne from the triptych representing thc Goronation of the Madonna; about 1450-1460; Włocławek, Theological Scminary
Designs
1. Sword and its polish tcrminology 51 2. "Loricati" warriors of the 2nd half of the lOth to early l l ih century
(reign ol Duke Mieszko 1 and of King Bolesław thc Great) 59
126
3. Knight of the 2nd hall' of the I2th century fbcginning of the period of ihe feudal divbion of the Polish Kingdom) 63
4. Knights of the mid-13th century (period of the Batllo of Legnica fought with the Tartars in 1241) 77
5. Noble-knight of the Leliwa family, mid-!4th eenlury (reign of King Casimir the Great). Behind him his squirc and a mounted archer with a crossbow 87
6. Knights of the carly I5lh century (period of the Battle of Grunwald lought with Teutonic Knights in 1410) 99
7. Fuli plate armour and its polish terminology 103 fi. Knight-lancer mounted on a horsc in the bard, 2nd half of the 15th
century (reign of King Casimir IV). Behind him iwo mounted archers with crossbows 105
List of abbreviations
IHKM Institute of the History of Materiał Cul turę, Polish Academy of Sciences MAEL Archaeological and Ethnographical Museum, Łódź MAP — Archaeological Museum. Poznań M.NK — National Museum, Craeow MWP — Polish Anny Museum, Warsaw PM A - State Archaeological Museum, Warsaw W — State Collections of Art in the Wawel, Craeow
AutOT^ fotografii
1. Rinirw.ski: 4, 6, 7, 16 M. Ciunowicz: 64. 65 K. Karpińska: 18-20, 35, 36, 58 I. Karpiński: 8, 11, 13-15, 39, 42, 51, 52, 54, 59, 2 barwna,
4 barwna V Kolccki: 55 \1 Kopydlowski: 37, J. Kriajfcek: 49 K. Kucharska: 17 J. Langda: 22 L. Perz: 62 li. Pieczul: 31 R. Sierka: 21 S. Suchodolski: 5 L. Szuster: 4:i, b0. bl \ Wierzba: 3, 34, 41, 43, 44. 48, 50, 53, 56, 57, 63 R. Wilecki: 26. 1 barwna T. Żółtowska: 3 barwna Archiwum Muzeum Archeologicznego w Poznaniu: 9, 10, 12 Insiyiui Sziuki PAN: 47 Zbiory Mu/cum Narodowego w Warszawie: 2 Archiwum Wydawnictwa: 1, 23-25, 27-30, 32, 33, 38, 40
t . I t l l H . I I II II I ( li I I I IH . l l l l l - l l l
drzeworyt / A ronił/ palikuj Marcina BitbkieRO, wvd. t r 1597. ftycerslwo krzyżackie « zbrojach
idniocuropcpkich, Polacy IIIII.HIP i uzbrojeni nu sposób wschodni, zgodnie / rzcczywintoricia W l-\%iii/ri.|. .ile iiir/gmliiit- / lviii m '.I. (l/iiiłu
ach (iru.iiwa.ldu
INolr Michałowski 1; OD-II I I . . .' .'.' ; • • /. ijH . ,1
l'i>d p^ri/lcni znakomitego malarza • ii n/i unii \ i li ilrsl.iH iiwi /.mirmli się
w XVIl-wiccznych husarzj
V Kyccn / wydłużoną tartan i wlActnią z proporcem: denar Bolesława Śmiałego (panującego I03b-I079); wg S. Suchndnlskirgtt
Miecz; 1 X - X w.
/n.iIrzioiiY
\\ miejscowu&u
Machów, WOJ I.ItllliliT/r-.kil
P M A
7. M i i i . / : XI ił :
rt TIMI-I'.. iIWOŚci
Brześć K u i . r
woj. włm lawski t :
K M A
8. M i r , / : X l »
znaleziona
w miffjW.ownśri l ' . t \
i n i j piotrkowskie;
M A I I .
w
Miecz 7. jelcem / i l u l i i ó ń M i i i i i L i i i s l . M j ; i
na clowni napis; \ w.;1 znaleziona » Wielkopolsce; MAP
Miecz z jolrrm zdobionym inkrusiucj>i: X w.\ znaleziony n itiirjsctiwuicj Morfctwo, woj. pilskie; M A I '
II Groi włóczni: X I U / . i . i l i / i n n ,
w micjscowoSci Buczek WOJ. sirr.iH/kir; MAfiŁ
12-Uroi włóczni z nilcjk.ł zdobioną inkrusiacj.i. XI ».: znaleziona w micjs">"<iM_i Lubówko, wuj poznańskiej MAP
13 Topór; X .« ; /i].i l(viony
>i i i i i i jsrutMf.i i
U z m Huw,
woj. łódzkie;
MAI.ł
i zckan; Xl \% : / l l . l l l V l l l l l t
» miejscowości I .u h IIUII'1 vk
w o j . sieradzkiej I H K M
ropór; NI » znaleziona u itiirJMiKMTMi lVar>', wo)i piotrkowskie; MAKŁ
H> Topói platerowany ircbrem; XII \>.; znaleziony »• miejscowi -.. i / ; u woj. zirionogó ii
I/. Głowica buław) \».,/ . N i l - X I I I «. : znaleziona « miejscowości Gorzyce. wo). tarnowskie; MAP
18. Okucie i/ędu końskiego
brąz : XI w.; żnalrz ionr u rniejscouości
l i i imnk-rsk,
woj. sjeradzkir;
rincM
Slfytrmic; \l " .:
fnalcZIOlir « n i i rJMmwKti
l.ulnmSi>r«k, »i>i -i'T;ul/kir: IHKM
!0
/ I I . I I C / I I I I H n miejscowości
T u m pi>d Łęczycą,
woj )>IIII Kie
I H K M
: » l
' biroga tlącemu \ - \ I \, /n.ilr/niii.i we Wrocławiu;
Katedra ,\rchrolngii
Ł n iwcniy l r lu
W rudawskiego
Rycerz w kolczcj zbroi /. włfcznia., mir rwm i migdałowata. tarcza,; scena biblijna [Dawid i (ioli-ii) n.i kielichu / Ouucłwa w Trzemesznie^ 1 ćwierć- X l i w.
23 Rycerz konny u zbroi kolczej i » dłucie) szacie p<«l pancerzem; » prawej "cer kopia z proporcem, ID lewym ramieniu wydłużona tarcza, picc«c< k»- Mieszka Starego [panującego 117:1-1202;.
24. RyCCrz w lirlinie ' i l i ioiwni z ii(].,ili'm. w pancerzu łuskowym .' i w dłufiiej Kacie pod pancerzem; włócznia z proporcem i migdałowata l a r r a t godłem; piiT/cr ks. Henryka Brodatego przj dokumencie * i 1234
83 Rycerz w pełnej /linii knlivi| ;
nu zbroi tunika i |).iv rycerski / imyimiłcm zawieszonym pr/\ prawym hoktl. n prawej ręce nuccz w pochwie owinlflej pawiu, w lewej n*i i 11 upL.! in.i tarcza / godłem herbowym; nagrobek k- Przemka Scinliwskiego; pocz. \ I \ w.; Mi:/i iitn N l i u l i n " -we W rucławju
26. R\i 11/ Vi |H'lm;| zbroi kolczę); L i | kitli 7.\
I >.(.t)(lin\.H!\ wokół szyij II.i /ini.j H/iiulin.ł tunika i |>;»> ryi • i H prawej n.i i- mirt / W pochwie iiwinitii] |i,i..in
n.i lewym ramieniu trójkątna tarcza ' lirrbriii na nogach osirop; iiiigrubek
k- Henryka Prawego; .ik 1300; Muzeum Narodowe
we Wrocławiu
21
Kyccn » zbroi knlt/rj / kapturem nasuniętym n,i głowę; na zbroi ninika, a na niej dodatkowy p.mn-t/. « posiaci krótkimi k u m hm rękawów; w prawej ręce mierz. H lewej irójka.lna larcza 7. h r i l i n n . obok h d m i;anirzk<iw\ / klejnotem; widoczne troczki -\iił..\i •• dii umocowania hełmu na głowi* pieczęć ks. Bernarda Świdnickiego z lat 1307-13M
28. Rycerz konny \» pełnej zbroi kolczcj i u hełmie Rarnezkowym z klejnotem ta prałaci skrzydła gudlu królów czeskich / dynastii Pracmyilidów, poicm Lukifmhurgóta . kopia ' proporcem i larcza trójkątna; na proporcu Lcu czeki. na tarczy Orzrl polaki r.ilit-/ mb i |w> n.i henddycznych tarczach rozsianych na kropierzu okrywającym konia; pieczęć Wacława II Przernyiłidy jako króla rzrAkirgo i księcia krakowskiego z lai 1291-13110
29. Rycerz k o n i n u pancerzu ImiitHkowym;
na głowie l iełm stożkowy / czepcem kolczym;
w prawej ręce włócznia, II.i lewvm ramieniu czworokątna pawęź:
; jcJcna Mazowieckiego \>V/A dokumencie ' < 1341
30.
Kyccr? koi tn j H pełnej zbroi ko lczr j ;
uu zbroi [unika, na głowie hełm garni / klejnotem i l.ilii:inii: w prawej ręce mir./
pr/Ą mocowany łańcuszkiem do napierśnika okrytego pixl tunika. na lewym ramieniu f i i i j L t i i i . i turcza >; h e r b e m ;
koń okryij kropierzem zdobionym rozetami i her. iMyc/i iy ini tarczami herbowi m i :
na tfli»\M ( konia ozdoba « J M ^ L K I siedzącego ptaka
pieczci k« Mikołaja Ziębickicgo z lai 134.1l.s.u.
t l
Miecz; M I I w.; znalezieni)
u miejscowości
Chnutowice. wuj k l f ł f t kir
Muzeum w K i r i i ai h
M, M i r r a ; X I I I w . ;
znulcciuny
w m i q s c o w o i c i
O n t f c z u u w o j . leszczy nskitr,
MtlZCHTTl W lA 52
33. Dckor na głowni RIKCZH t ( k i n / . i i c j
W. Sxr j icrhin :,
miecz koronacyjny królów polskich: *T iw i r t i \ 111 w j
w
35. Ostroga z bodźcem kolcowym, XIII w zwieziona w miejscowości Tum pod Łęczycą, woj. płockie; IHKM
ib. Ostroga x bodżtem gwiaździstym; XIII XIV w.; znaleziona w miejscowości Tum pod Łęczyca. woj. płockie; IHKM
37. Rycerz w zbroi kolczcj; na nugacli Eacząlki osłon płytowych w- postaci •akolanków i wąskich lb.iew chroniących podudzia; długi mieiv i asymetryczna tarcza z herbem, zaopatrzona w wryricciesłużącecV>oparcia kopii; nagrobek Pakosława Lisa / Msłyczowa, kasztelana krakowskiego; ok. 1325; Jędrzejów, wuj kieleckie
38 Rycerz H' zbroi płytowej z kirysem krytym; napierśnik i zaczepem Hn łańcuszka zabezpieczającego miecz; pjodgłowąhełm garnczkowy r klejnotem w postaci podwójnego półkolistego grzebienia; na biodrach pas rycerski; nagrobek ks. Bolka Świdnickiego; ok. 13B0; Krzeszów, woj. wałbrzyskie
39. Riki.iismiki j.i hełmu i i/cści /.limi kirys płyiowj ki\«> i płytowe
uchruii) Hi'irnyrh kniirzyn, rzyli narcczaki znalezionych w miejscowości Niriłl.tiLów. woj. MiT;td/kii. w szczątkach grudka ryceifkifgu spalonego zapewne w latach 1382-1383
u.ir tvi - r.na zasłona hełmu / zawiasem czołowym
/ przytwierdzone do itapicrincj piy i\ krytego kirysa koliste icicitepy. •AnJĄce Ho umocowania łańcuszków liibr/pieiv.i_|.n w li
i i puginał; MAM.
/.iiiinki ilu |il.is/( /.i I .nu vii kii I króla Węgier panującego I342-1382 i Pnłski l i m I.Jii:1 u U/i.,l,i, tarcz herbowych i hełmów / klejnotami i labraim: / lewej tfoHLi węgiernkic. / prawej polskie; skarbiec katedry « Akwizgranie
I I
H t ł m - ł c b k a / zaczepami
pr/ykntwedi iymi <lo Miwirszfnia
CZCpca fcoiozcgo oraz /.<• -ludem
/ . I I ' c j i i i czołowego, do przytwierdzania
ruchomego nosalu; ok. 1360-1370;
znalczion) w Sandomierzu, « n j l.ii n u l u / r - l j r
wraz 7A- składaną, podróżną koroną,
nakładaną na dzwon h e ł m u :
• it'i-.. wiązana / utuba króla
Kazimierza Wielkiego; W.H\cl. ' .k . l l imi k. i ld l l .ilrp\
42. Heim-przyłbica wraa / należąca do nirgn Katłoita,; uk. 1370-1380; znaleziony » miętscownfr.i Sifdląikitw, woj sieradzkie por. ryt. 39 ; MAEŁ
ii.
K u n / «« pchicj zbroi plyluwcj i \\ hrłmir ' uniesioną zasłonit; epitafium Wiii/lmn / Uranii » kobicie w miejscowości Ruizcza, woj. krakowskie; "k I !-':>; MNK
14. Ryierz » pełnej zbroi płytowej; epitafium Jana t Ujazdu w koiciHc v> iiiir-JM'>wi>-.'i Czchów
woj. tarnowskie; uk. 1450: W
l i . \V,ik/.i«) i>inv. w pełnym uzbrojeniu, konno, DM hełmu; -.«. Jrrzy z poliplyku 4*Ł Trójcy; ok. l467; łWawd, katedra
Ib Rycerze w pełnych abrojaeh pl\ lowych; nagrobek Jana Koniecpolskiego, k. i i i r lnz. i wielkiego koronnego i \*'\i" svnów ok. 14• .•)i Wielgomłyny, w o j . sieradzkie
Rycerz w zbroi „goiyckicj" i <v '.iladzic; nagrobek Łukasza t Górki, wojewody poznańskiego, w katedrze w Poznaniu; l»i t 1475; zaginął podczas II wojny (wiatowej
Ift. Rycerz ?. przełomu średniowiecza
i czasów nowożyinych; płyta nagrobna Piotra Kumy. wojrwud) krakowskiego, » katedrze na Wawelu, vn k. 1^ ni acuw ni Piotra Vuchcra » Norymberdze l»i i 1505
SI. Mim XI \ -XV w /n,il(vi<ni> n mii j v c o " " " '1
Wolimi' woj. pinirkou-l.i l-
M u / i t i m
S 1 l'i..irk<i«ii-
M Rękojetf mifi l
, \\'oll>lllV-l
53. Rękojeść miecza znalezionego « Irumnii" króla K.i/'mici'/a Jagiellończyka 201. 14111" ', cłowica i jelce z urazu, gluwniii zniszczona przez rdzę; Wawel, katedra
54. Puginał; 2 pol. \ 1 \ ».; znaleziony w miejscowości Orwsayn, woj. warszawskie; w posiadaniu A. Nadolskicgo, Wdź
53. <irni kopii; XV* ». znaleziony u Gdańsku; Muzeum Archeologii zni
H CtlilUsku
.id Topór: \ l \ - W w.j MNK
Ostrogi znaldionf w grobowcu króla Kazimierzu Wielkiego zm. 1370 : MNK kopia
5B. Strzemię; XIV «. : ? ; ; znalezione w micfscowofci 'I urn pod Łęczycą, woj. płockie; IHKM
2. Bitwa pud I.<*aiiK"a; z prawej wojsko pot-kic. / Irwrj Tauiray; miniatura z kodeksu lubińskiego Isgtndy » Oi* Jn/fi<ittzt: ok. 1353
3. Król polski w uroczystym stroju turniejowym; miniatur.! ? mli herbowej „Złotego Runa"; ok. 1434-1435
Sw Ji-rz-j « i r \ ] H \ k i l /. i.' .vi / Wit Inni.i t>k. I !.)•>• I Ił»• *: U kulawek. k.i|>liu Si-miii.ii i i i i|i Dirrlumnrłpi
"•
Marka (łlainrrska: . M d IliH.s wybiiii iw |il>irm'vm Irajpiumir 't""i fit.iiv7.ume\ » micjw imim Sicdlaikuw, woj. sieriidzkie por. ryc, KI : "•
MAEI.
1 .. U IHI\l(pll\lh -60, R y ł U / « |HHłrÓK\ / ui-.- -i I : ••jli> III . S/.lUrt VI d l . - ) / . (III D . I I I I . : I .' / pnlipiyku -» I rby •; ok. I IG7: Wawel. kiiicJru
61. K u n > ii.i łowach! iw. KiiNUuliy. / polipiyku •« I '"i« v:
| . i ' . " : U , H M ! , kiiii-tli-i
KE. Tradycja ryctrska " »Jr•!>••- O ś w i r r r n i a ; Tacfcus* Kościuszko »porirciowiii i>
,,. .. |. Ciuwiegn w >n.i.hr.>nii.vi..| zbroi :
Muzeum Ni i i i i i l i łwc »- Poznaniu
l l i l m królewski < labrami i kh-jnotem
w tKisi.ii i m l , i /.rtw.i jącrgu sit <!•• |<>ui:
zwornik t k k r p i r n m ' „Sali HiMi i ia inki f j
» K u L i m i r ; nk. 170- 90
64.
Orzd z „kłobuka" piecboiy z hi 1791-1794; MWP
65. i kaKzIciriu wojskowego z lat 1815-Ifl.tl; MWP