„quasi-stan wojenny”demokratyczna.com.pl/wp-content/uploads/2017/06/internet122.pdfmtbs. drugie...

12
POWIAT MYSZKOWSKI: MYSZKÓW KOZIEGŁOWY ŻARKI PORAJ NIEGOWA DEMOKRATYCZNA NR 6 (9) - CZERWIEC 2017 - MIESIĘCZNIK BEZPŁATNY - NAKŁAD 20.000 ISSN: 2543-4284 X X 3 Skarga na Hagara 4 Odwołanie starosty 5 Powrót do jaworznickiego sporu 6 Wycena działek w Niegowie 8 Stacherze udzielono absolutorium Wiem od lat, że dobrym i prostym sposobem dotarcia do mieszkańców jest akcja ulotkowa. Zainspirowany plakatem umieszczonym w Kurierze Porajskim (słynny jeż), przygotowa- łem podobną ulotkę dotyczącą bu- dżetu Gminy Poraj na 2016 r. Ponie- waż preferuje ulotki w formie satyry politycznej, przygotowałem drugą ulotkę w podobnej formie. Następne ulotki są bardziej konkretne i mają poważniejszy charakter. 13 czerwca, 2017r. powiesiłem satyryczną ulotkę na tablicy ogłoszeń przy blokach (ul. Górnicza). Ulotkę tę systematycznie zrywał pan Rafał Kaźmierczak (mąż pani wice Wójt Kaźmierczak). W su- mie do godziny 1700 dnia 14 czerwca uzupełniałem 7 razy zerwaną ulot- kę. Mieszkańcy czytający tę ulotkę reagowali najpierw rozbawieniem, a później refleksją. Staram się, aby ulotki, które projektuje rozbudzały zainteresowanie mieszkańców spra- wami Gminy, budowały poczucie wspólnoty i uaktywniały politycznie mieszkańców. Widocznie to nie są priorytety Władzy Gminy Poraj. Każ- da totalitarna władza, aby się utrzy- mać walczy z aktywnością obywateli i rozpowszechnianiem wolnego sło- wa. Zorganizowane społeczeństwo dla takiej władzy jest śmiertelnym zagrożeniem. Dnia 14 czerwca po godzinie 17 przy- stąpiłem do uzupełnienia kolejnej ze- rwanej ulotki. W czasie mocowania ulotki, podjechał z dużym pędem sa- mochód, z którego wyskoczyła wice Wójt, Pani Katarzyna Kaźmierczak, Pan Rafał Kaźmierczak, mąż Pani Kaczmarek oraz nieletni syn Pani Kaźmierczak, Jąderko. Pani wice Wójt z dużą agresją słowną i rozpy- chając się, przystąpiła do zrywania częściowo przypiętej ulotki. Odru- chowo chwyciłem Panią wice Wójt za tą rękę, która targnęła się na moją własność i uratowałem część ulot- ki. Próbowałem odzyskać resztę, ale Pani wice Wójt zgniotła ją i wrzuciła do kosza. Uważam, że taka interwen- cja Pani wice Wójt była niepoważna i niezgodna z prawem. Należało mnie poprosić o zdjęcie tej ulotki, następ- nie poinformować mnie, że gdy nie wykonam tej prośby to wezwie Po- licję. Miałbym wtedy do czynienia z cywilizowaną władzą. Ulotka, jako dowód przestępstwa powinna wisieć na tablicy. Działania Pani wice Wójt wyraźnie miały na celu sprowoko- wania mnie do działań emocjonal- nych. Całe zajście było nagrywane na telefon komórkowy przez męża Pani Kaźmierczak. Powszechnie jest wiadomo, że od 1980 r. wieszałem zakazane ulotki (również w Poraju) i dla mnie wolność słowa jest dużą wartością. Spodziewano się, że wy- konam jakiś błędny ruch, który posłu- ży do przedstawienia mi „poważnych zarzutów”. Filmowanie mojej osoby bez mojej zgody jest nielegalne. Pro- fesjonalizm męża Pani Kaźmierczak w filmowaniu akcji politycznych może świadczyć o przebytym szko- leniu specjalnym. Powoływanie się przeze mnie na Konstytucję RP nie robiło żadnego wrażenia na Pani wice Wójt i na jej mężu. Zachowanie Pani Kaźmierczak przypominało osobę, która sama sobie prawo stanowi. Cie- kawe czy jako władza wykonawcza ma upoważnienie w postaci uchwały Rady Gminy Poraj, do zrywania poli- tycznych ulotek? Podczas oczekiwania na Policję zja- wił się Wójt Gminy Poraj, Łukasz Stachera. Zdenerwowany nacierał na mnie swoją posturą i osobowoś- cią próbując wystraszyć mnie total- nie. Straszył mnie, że mnie wsadzi do więzienia za szkody wyrządzone ulotkami jemu osobiście, Gminie i mieszkańcom Gminy. Stwierdził, że ostatnie ulotki wyjątkowo mocno obrażają jego uczucia religijne. Czy zatrudnianie w Urzędzie Gminy by- łych komunistów nie rani uczucia re- ligijne Pana Wójta? Konstytucja Rzeczpospolitej Pol- skiej: Art. 30. Przyrodzona i niezby- walna godność człowieka stanowi źródło wolności i praw człowieka i obywatela. Jest ona nienaruszalna, a jej poszanowanie i ochrona jest obo- wiązkiem władz publicznych. Art. 54, pkt 1. Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechnia- nia informacji. Oczekiwanie na Policję trwało około 40 min. Po przyjeździe Policji Pani Kaźmierczak próbowała wydawać polecenia policjantom jak „szeryf w spódnicy”. Wręczyłem 4 projekty ulotek policjantom, aby mieli szerszy pogląd na sprawę długów gminy Po- raj (załącznik nr 2, 3, 4, 5). Policjan- ci oświadczyli Pani Kaźmierczak, że swoich praw może dochodzić tylko na drodze cywilnej. Wójt i wice Wójt straszyli mnie sądem i obiecywali uciszyć mnie na zawsze. Zatrzymanie na życzenie Wójta mojej akcji ulot- kowej przez Policję w Koziegłowach uważam za złamanie art. 54, pkt 1, art. 31, pkt 2, art. 32, art. 41 pkt 1, Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej. Konstytucja Rzeczpospolitej Pol- skiej: Art. 31, pkt 2. Każdy jest obo- wiązany szanować wolności i prawa innych. Nikogo nie wolno zmuszać do czynienia tego, czego prawo mu nie nakazuje. Art. 32, pkt 1. Wszyscy są wobec pra- wa równi. Wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne. Pkt 2. Nikt nie może być dyskrymino- wany w życiu politycznym, społecz- nym lub gospodarczym z jakiejkol- wiek przyczyny. Konieczny był przyjazd policjanta kryminalnego z Myszkowa do za- bezpieczenia dowodów popełnionego przestępstwa. Oczekiwania trwały około 30 minut. W czasie oczekiwań na „kryminalnego” Wójt ciągle przy- pominał mi historie o moich akcjach ulotkowych. Można było odnieść wrażenie, że wolność słowa to po- ważne zagrożenie dla Władz Gminy Poraj i osobiście dla Wójta. Przybyły policjant kryminalny sporządził spis i opis zatrzymanych ulotek. Około go- dziny 20 odzyskałem wolność. Konstytucja Rzeczpospoli- tej Polskiej: Art. 37, pkt 1. Kto znajduje się pod władzą Rzeczypospolitej Polskiej, korzysta z wolności i praw zapew- nionych w Konstytucji. Art. 8, pkt 1. Konstytucja jest najwyższym pra- wem Rzeczypospolitej Polskiej. Pkt 2. Przepisy Konstytucji stosuje się bezpośrednio, chyba, że Konstytucja stanowi inaczej. Art. 41. 1. Każdemu zapewnia się nietykalność osobistą i wolność osobistą. Pozbawienie lub ograniczenie wolności może nastąpić tylko na zasadach i w trybie określo- nych w ustawie. Każda zagrożona totalitarna władza się boi. Boi się nawet słowa pisane- go. Wprowadzenie cenzury w demo- kratycznym państwie na szczeblu lo- kalnym, to objaw bardzo poważnego zaniepokojenia władzy, nie o sprawy mieszkańców Gminy, ale o kolektyw. Władza zamiast szukać zrozumienia własnej sytuacji wśród mieszkańców Gminy, wciąga kolektyw do walki ze słowem pisanym. Władza mająca argumenty odpowiada na pojawiające się informacje. Tylko władza policyj- na szuka wsparcia w Policji i Sądach, a nie wśród mieszkańców Gminy. Gdy się ktoś decyduje na funkcje publiczne, to się godzi nie tylko na pochwały, ale i na krytykę również niezasłużoną. Wójt dysponuje wy- starczającymi środkami, aby nieza- służone ataki skutecznie odpierać. Tłumienie przepływu informacji nie- jedną władzę wymiotło z przestrzeni publicznej. Mamy tyle przykładów z historii. Niestety, jak się nie ma wy- kształcenia ani wiedzy, to powiela się błędy innych. Adam Krzewiński „QUASI-STAN WOJENNY” ŁUKASZA STACHERY facebook.com/demokratyczna pobierz gazetę na smartfona Po przeczytaniu uchwały nr 4200/VII/87/ 2017 VII Składu Orzekającego Regionalnej Izby Obrachunkowej w Katowi- cach postanowiłem poinformować mieszkańców o sytuacji finansowej Gminy Poraj w formie ulotkowej. Taką informa- cję uznałem za konieczną, ponieważ radni (Władza Uchwa- łodawcza) oraz Wójtowie (Władza Wykonawcza) ukrywają prawdę i unikają publicznych rozmów o sytuacji finanso- wej Gminy Poraj. Jedyna radna, która prowadzi publiczną dyskusję z mieszkańcami Gminy jest uciszana, straszona i totalnie krytykowana przez gminny kolektyw. Radni ze strachu nie organizują spotkań z mieszkańcami gminy. Od 17 lat nie składają cyklicznych sprawozdań mieszkańcom swoich okręgów wyborczych, ze swojej pracy. Ogłoszenie nadesłane ®

Upload: others

Post on 27-Jan-2020

0 views

Category:

Documents


0 download

TRANSCRIPT

Page 1: „QUASI-STAN WOJENNY”demokratyczna.com.pl/wp-content/uploads/2017/06/internet122.pdfMTBS. Drugie już oględziny miały miejsce w styczniu bieżącego roku. Wzięli w nim udział

POWIAT MYSZKOWSKI: MYSZKÓW KOZIEGŁOWY ŻARKI PORAJ NIEGOWA

DEMOKRATYCZNANR 6 (9) - CZERWIEC 2017 - MIESIĘCZNIK BEZPŁATNY - NAKŁAD 20.000 ISSN: 2543-4284xx

3Skarga na Hagara

4Odwołanie starosty

5 Powrót do jaworznickiego sporu

6Wycena działek w Niegowie

8Stacherze udzielono absolutorium

Wiem od lat, że dobrym i prostym sposobem dotarcia do mieszkańców jest akcja ulotkowa. Zainspirowany plakatem umieszczonym w Kurierze Porajskim (słynny jeż), przygotowa-łem podobną ulotkę dotyczącą bu-dżetu Gminy Poraj na 2016 r. Ponie-waż preferuje ulotki w formie satyry politycznej, przygotowałem drugą ulotkę w podobnej formie. Następne ulotki są bardziej konkretne i mają poważniejszy charakter. 13 czerwca, 2017r. powiesiłem satyryczną ulotkę na tablicy ogłoszeń przy blokach (ul. Górnicza). Ulotkę tę systematycznie zrywał pan Rafał Kaźmierczak (mąż pani wice Wójt Kaźmierczak). W su-mie do godziny 1700 dnia 14 czerwca uzupełniałem 7 razy zerwaną ulot-kę. Mieszkańcy czytający tę ulotkę reagowali najpierw rozbawieniem, a później refleksją. Staram się, aby ulotki, które projektuje rozbudzały

zainteresowanie mieszkańców spra-wami Gminy, budowały poczucie wspólnoty i uaktywniały politycznie mieszkańców. Widocznie to nie są priorytety Władzy Gminy Poraj. Każ-da totalitarna władza, aby się utrzy-mać walczy z aktywnością obywateli i rozpowszechnianiem wolnego sło-wa. Zorganizowane społeczeństwo dla takiej władzy jest śmiertelnym zagrożeniem.

Dnia 14 czerwca po godzinie 17 przy-stąpiłem do uzupełnienia kolejnej ze-rwanej ulotki. W czasie mocowania ulotki, podjechał z dużym pędem sa-mochód, z którego wyskoczyła wice Wójt, Pani Katarzyna Kaźmierczak, Pan Rafał Kaźmierczak, mąż Pani Kaczmarek oraz nieletni syn Pani Kaźmierczak, Jąderko. Pani wice Wójt z dużą agresją słowną i rozpy-chając się, przystąpiła do zrywania

częściowo przypiętej ulotki. Odru-chowo chwyciłem Panią wice Wójt za tą rękę, która targnęła się na moją własność i uratowałem część ulot-ki. Próbowałem odzyskać resztę, ale Pani wice Wójt zgniotła ją i wrzuciła do kosza. Uważam, że taka interwen-cja Pani wice Wójt była niepoważna i niezgodna z prawem. Należało mnie poprosić o zdjęcie tej ulotki, następ-nie poinformować mnie, że gdy nie wykonam tej prośby to wezwie Po-licję. Miałbym wtedy do czynienia z cywilizowaną władzą. Ulotka, jako dowód przestępstwa powinna wisieć na tablicy. Działania Pani wice Wójt wyraźnie miały na celu sprowoko-wania mnie do działań emocjonal-nych. Całe zajście było nagrywane na telefon komórkowy przez męża Pani Kaźmierczak. Powszechnie jest wiadomo, że od 1980 r. wieszałem zakazane ulotki (również w Poraju) i dla mnie wolność słowa jest dużą wartością. Spodziewano się, że wy-konam jakiś błędny ruch, który posłu-ży do przedstawienia mi „poważnych zarzutów”. Filmowanie mojej osoby bez mojej zgody jest nielegalne. Pro-fesjonalizm męża Pani Kaźmierczak w filmowaniu akcji politycznych może świadczyć o przebytym szko-leniu specjalnym. Powoływanie się przeze mnie na Konstytucję RP nie robiło żadnego wrażenia na Pani wice Wójt i na jej mężu. Zachowanie Pani Kaźmierczak przypominało osobę, która sama sobie prawo stanowi. Cie-kawe czy jako władza wykonawcza ma upoważnienie w postaci uchwały Rady Gminy Poraj, do zrywania poli-tycznych ulotek?

Podczas oczekiwania na Policję zja-wił się Wójt Gminy Poraj, Łukasz Stachera. Zdenerwowany nacierał na mnie swoją posturą i osobowoś-cią próbując wystraszyć mnie total-nie. Straszył mnie, że mnie wsadzi do więzienia za szkody wyrządzone ulotkami jemu osobiście, Gminie i mieszkańcom Gminy. Stwierdził, że ostatnie ulotki wyjątkowo mocno obrażają jego uczucia religijne. Czy zatrudnianie w Urzędzie Gminy by-łych komunistów nie rani uczucia re-ligijne Pana Wójta?

Konstytucja Rzeczpospolitej Pol-skiej: Art. 30. Przyrodzona i niezby-walna godność człowieka stanowi źródło wolności i praw człowieka i obywatela. Jest ona nienaruszalna, a jej poszanowanie i ochrona jest obo-wiązkiem władz publicznych.

Art. 54, pkt 1. Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechnia-nia informacji.

Oczekiwanie na Policję trwało około 40 min. Po przyjeździe Policji Pani Kaźmierczak próbowała wydawać polecenia policjantom jak „szeryf w spódnicy”. Wręczyłem 4 projekty ulotek policjantom, aby mieli szerszy pogląd na sprawę długów gminy Po-raj (załącznik nr 2, 3, 4, 5). Policjan-ci oświadczyli Pani Kaźmierczak, że swoich praw może dochodzić tylko na drodze cywilnej. Wójt i wice Wójt straszyli mnie sądem i obiecywali uciszyć mnie na zawsze. Zatrzymanie na życzenie Wójta mojej akcji ulot-kowej przez Policję w Koziegłowach uważam za złamanie art. 54, pkt 1, art. 31, pkt 2, art. 32, art. 41 pkt 1, Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej.

Konstytucja Rzeczpospolitej Pol-skiej: Art. 31, pkt 2. Każdy jest obo-wiązany szanować wolności i prawa innych. Nikogo nie wolno zmuszać do czynienia tego, czego prawo mu nie nakazuje.

Art. 32, pkt 1. Wszyscy są wobec pra-wa równi. Wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne.

Pkt 2. Nikt nie może być dyskrymino-wany w życiu politycznym, społecz-nym lub gospodarczym z jakiejkol-wiek przyczyny.

Konieczny był przyjazd policjanta kryminalnego z Myszkowa do za-bezpieczenia dowodów popełnionego przestępstwa. Oczekiwania trwały około 30 minut. W czasie oczekiwań na „kryminalnego” Wójt ciągle przy-pominał mi historie o moich akcjach ulotkowych. Można było odnieść wrażenie, że wolność słowa to po-

ważne zagrożenie dla Władz Gminy Poraj i osobiście dla Wójta. Przybyły policjant kryminalny sporządził spis i opis zatrzymanych ulotek. Około go-dziny 20 odzyskałem wolność.

Konstytucja Rzeczpospoli-tej Polskiej:

Art. 37, pkt 1. Kto znajduje się pod władzą Rzeczypospolitej Polskiej, korzysta z wolności i praw zapew-nionych w Konstytucji. Art. 8, pkt 1. Konstytucja jest najwyższym pra-wem Rzeczypospolitej Polskiej. Pkt 2. Przepisy Konstytucji stosuje się bezpośrednio, chyba, że Konstytucja stanowi inaczej. Art. 41. 1. Każdemu zapewnia się nietykalność osobistą i wolność osobistą. Pozbawienie lub ograniczenie wolności może nastąpić tylko na zasadach i w trybie określo-nych w ustawie.

Każda zagrożona totalitarna władza się boi. Boi się nawet słowa pisane-go. Wprowadzenie cenzury w demo-kratycznym państwie na szczeblu lo-kalnym, to objaw bardzo poważnego zaniepokojenia władzy, nie o sprawy mieszkańców Gminy, ale o kolektyw. Władza zamiast szukać zrozumienia własnej sytuacji wśród mieszkańców Gminy, wciąga kolektyw do walki ze słowem pisanym. Władza mająca argumenty odpowiada na pojawiające się informacje. Tylko władza policyj-na szuka wsparcia w Policji i Sądach, a nie wśród mieszkańców Gminy. Gdy się ktoś decyduje na funkcje publiczne, to się godzi nie tylko na pochwały, ale i na krytykę również niezasłużoną. Wójt dysponuje wy-starczającymi środkami, aby nieza-służone ataki skutecznie odpierać. Tłumienie przepływu informacji nie-jedną władzę wymiotło z przestrzeni publicznej. Mamy tyle przykładów z historii. Niestety, jak się nie ma wy-kształcenia ani wiedzy, to powiela się błędy innych.

Adam Krzewiński

„QUASI-STAN WOJENNY” ŁUKASZA STACHERY

facebook.com/demokratycznapobierz gazetę na smartfona

Po przeczytaniu uchwały nr 4200/VII/87/ 2017 VII Składu Orzekającego Regionalnej Izby Obrachunkowej w Katowi-cach postanowiłem poinformować mieszkańców o sytuacji finansowej Gminy Poraj w formie ulotkowej. Taką informa-cję uznałem za konieczną, ponieważ radni (Władza Uchwa-łodawcza) oraz Wójtowie (Władza Wykonawcza) ukrywają prawdę i unikają publicznych rozmów o sytuacji finanso-wej Gminy Poraj. Jedyna radna, która prowadzi publiczną dyskusję z mieszkańcami Gminy jest uciszana, straszona i totalnie krytykowana przez gminny kolektyw. Radni ze strachu nie organizują spotkań z mieszkańcami gminy. Od 17 lat nie składają cyklicznych sprawozdań mieszkańcom swoich okręgów wyborczych, ze swojej pracy.

Ogłoszenie nadesłane

®

Page 2: „QUASI-STAN WOJENNY”demokratyczna.com.pl/wp-content/uploads/2017/06/internet122.pdfMTBS. Drugie już oględziny miały miejsce w styczniu bieżącego roku. Wzięli w nim udział

2 czerwiec 2017 DEMOKRATYCZNAxx ®

www.demokratyczna.com.plfacebook.com/demokratyczna

Redakcja: ul. Kościuszki 12, MyszkówGaleria Oczko, I piętro, lokal 125

[email protected]. 731 136 631

Godziny otwarcia: środa: 16.30-18.00

Redaktor naczelna: Katarzyna Kierastel. 660 47 63 [email protected]

Redaktor prowadząca: Angelika Psonkatel. 731 136 [email protected]

Wydawca: DEMOKRATYCZNA Katarzyna Kierasul. Kościuszki 12, MyszkówGaleria Oczko, I piętro, lokal 125

Druk: Polska Press Sp. z o.o., Oddział Poligrafia, Drukarnia w Sosnowcu

Wszystkie moduły reklamowe: kolorowe i czarno-białe w tej samej cenie. Przy kilku emisjach rabaty!

* Redakcja nie zwraca tekstów niezamówionych oraz zastrzega sobie prawo ich redagowania i skracania * Rozpowszechnianie redakcyjnych materiałów bez zgody wydawcy jest zabronione * Za treść reklam redakcja nie odpowiada * Wykorzystywanie nazwy oraz znaku graficznego bez zgody wydawcy jest zabronione *

Cena netto jednego modułu 49x56mm

numer strony cena

1, 11 i 12 100zł

2-3 60zł

4-5 50zł

6-9 40zł

DEMOKRATYCZNAxx ®

RAZ, dWA, TRZY – POSPRZąTACIE WY

Okazuje się, że Burmistrz Myszkowa – Włodzimierz Żak – już w zeszłym roku (dokładnie 13 czerwca – tak wynika z uzasadnienia decyzji Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Częstochowie) zwrócił się do Spółki DOMENE z Lublińca o uprzątnięcie gruzu i śmieci z działki położonej w Myszkowie przy ul. Kościuszki, która jest dzierżawiona przez tę spółkę. Jednak okazało się, że wymieniona DOMENE dzierżawcą wcale nie jest. Wówczas burmistrz zwrócił się do użytkownika wieczystego, czyli Myszkowskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego Sp. z o.o. o wskazanie, kto jest dzierżawcą. Wtedy wyjaśniło się, że Spółka DOMENE jest dzierżawcą tylko części terenu.

W sierpniu ubiegłego roku burmistrz wszczął postępowanie nakazujące usunięcie odpadów z miejsca nieprzeznaczonego do ich składowania. Zawiadomił o tym Spółkę DOMENE oraz MTBS. Miesiąc później zostały przeprowadzone oględziny działki oraz został sporządzony protokół, z którego wynika, że na miejscu był wtedy tylko przedstawiciel MTBS. Na części nieruchomości od strony Galerii „Oczko” oraz wzdłuż parkingu stwierdzono obecność gruzu budowlanego, czyli pozostałości po: pustakach, płytkach ceramicznych, elementach betonowych. Natomiast część działki od strony ul. Kościuszki była porośnięta dość wysoką trawą. Przedstawiciel MTBS stwierdził, że

nie wie skąd wzięły się śmieci. Wtedy burmistrz ponownie postanowił nakazać Spółce DOMENE usunięcie z terenu działki odpadów. Spółka DOMENE ponownie odwołała się od tej decyzji, podając za powód, iż nie jest dzierżawcą tego terenu. Włodzimierz Żak posiadał jednak inne informacje, ponieważ – jak wynika z dokumentu z SKO – przedstawiciele MTBS stwierdzili, że dzierżawcą działki jest Galeria Kupiecka Myszków Spółka z o.o. z siedzibą w Lublińcu. Wtedy Żak nie miał wyjścia i musiał swoją decyzję Spółce DOMENE uchylić. I wszczął kolejne postępowanie w sprawie usunięcia odpadów, tym razem informując Galerię Kupiecką Myszków z siedzibą w Lublińcu oraz MTBS. Drugie już oględziny miały miejsce w styczniu bieżącego roku. Wzięli w nim udział przedstawiciele obu spółek. Prezes Galerii Kupieckiej Myszków Benedict Kotzur oświadczył, że działka zgodnie z ustaleniami z prezesem MTBS w 2011 roku powinna być przekazana do miasta zgodnie z załatwieniem decyzji o podziale terenu z października 2010 roku. Wyjaśnił także, że działka nie może być zgodnie z umową zabudowana oraz zarządzana przez Galerię Kupiecką Myszków. Prezes Kotzur podkreślił również, że nie może ponosić odpowiedzialności za brak odpowiednich dokumentów, którego Spółka MTBS nie podpisała. Dodał jeszcze, że nie wie, kto pozostawił ów gruz.

Śledztwo po ponad 5 latach

31 stycznia tego roku, Włodzimierz Żak skierował do Galerii Kupieckiej Myszków prośbę o przekazanie informacji kto wykonywał prace przy budowie Galerii Kupieckiej „Oczko” i mógł wytworzyć odpady. Prezes Kotzur wyjaśnił, że nie posiada takich informacji. Zauważył także, że trudno jest stwierdzić czy to byli tylko wykonawcy prac budowlanych czy też inne podmioty, ponieważ działka jest terenem otwartym i w związku z tym każdy mógł pozostawić na niej odpady. Część gruzu może pochodzić z remontów lokali usługowo-handlowych, dokonywanych przez kupców.Burmistrz nie dał za wygraną i w marcu bieżącego roku nakazał Galerii Kupieckiej Myszków Spółka z o.o. z siedzibą w Lublińcu usunięcie odpadów budowlanych z działki, powołując się na miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego miasta Myszkowa. Wynika z niego, że działka to teren zabudowy usługowej użyteczności publicznej, co oznacza, że teren nie jest przeznaczony do składowania odpadów. I tym razem się nie udało, ponieważ Spółka złożyła odwołanie, uzasadniając, że zgodnie z umową dzierżawy działka nie może być przez nią zabudowana ani użytkowana.

Okazało się, że lubliniecka spółka tylko formalnie włada działką, a decyzje rzeczywiste o jej dysponowaniu leżą po stronie MTBS. Ponadto w toku postępowania burmistrzowi nie udało się ustalić kto śmieci wytworzył, ani nie był w stanie określić kodów odpadów. Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Częstochowie, po rozpatrzeniu sprawy 19 czerwca b.r. postanowiło uchylić zaskarżoną decyzję w całości i przekazać sprawę do ponownego rozpatrzenia organowi pierwszej instancji, zalecając ustalenie właściwego podmiotu, który odpady ma usunąć, bowiem że ma to zrobić lubliniecka spółka nie udało się burmistrzowi wykazać. SKO stwierdziło, że burmistrz bez jakiegokolwiek wyjaśnienia w toku postępowania, stwierdził, że to Galeria Kupiecka Myszków jako władający powierzchnią działki jest posiadaczem odpadów. SKO ustaliło też, że Galeria Kupiecka nie jest ani władającym powierzchnią, ani tym bardziej posiadaczem odpadów. Skoro burmistrz Żak w toku wszczętego z urzędu postępowania podjął czynności w celu ustalenia posiadacza odpadów i nie zdołał ustalić ich wytwórcy, to zgodnie z zapisami ustawy o odpadach, władający powierzchnią działki (czyli MTBS) jest posiadaczem śmieci znajdujących się na jej terenie.

Angelika Psonka

- Teren części placu, przylegający do Galerii Kupieckiej „Oczko”, od strony pałacu – to żenujący widok, panuje tam niesamowity bałagan wynikający z nieporadności miejscowej władzy administracyjnej. Zastanawiam się, dlaczego do tej pory nikt w tej sprawie nie interweniował? Co zrobiły w tym temacie organy władzy? Trwa to od początku działalności galerii, tj. 5,5 roku. Czy burmistrzowi nie jest wstyd za istniejący tam bałagan? – to fragment listu, który otrzymała redakcja dEMOKRATYCZNEJ od mieszkańca Myszkowa. Okazuje się, że burmistrz Żak w tej sprawie jednak coś zrobił. Wymyślił sobie, że śmieci posprzątać ma „Oczko”, bo – jego zdaniem – odpowiada za teren. Samorządowe Kolegium Odwoławcze obnaża niewiedzę burmistrza.

WEWNęTRZNY KONflIKT NA WEWNęTRZNYM

Naciski na doktora Miśkiewicza miały być mocne – sugerowano by odszedł z pracy. Za kierownikiem murem stanę-li lekarze i powiedzieli, że też odejdą. Wówczas praca szpitala będzie spa-raliżowana. Hagar rozpytuje kolegów czy nie chcieliby kierować oddziałem, nikt jednak do tej pory podjąć się tego nie chciał. Konflikt jest tak poważny, że po szpitalu chodziła wicestarosta Anna Socha-Korendo i prosiła lekarzy o obsadzanie brakujących dyżurów, by

powstrzymało to Hagara przed zwol-nieniem kierownika interny. Zapytany na sesji Rady Powiatu w Myszkowie starosta Dariusz Lasecki o to co dzieje się w szpitalu i czy jest konflikt we-wnętrzny na wewnętrznym wszystkie-mu zaprzeczył.

Wyremontowany oddział w remoncie

Oddany do użytku po remoncie oddział dziecięcy po roku ponownie poddawa-

ny jest remontowi. Odklejona wykła-dzina, z łazienek wypływa woda. Mali pacjenci i rodzice nie mogą toalet ko-rzystać, a za każdy dzień pobytu płacą 10 zł. Czy tak powinno to wyglądać? (kk)

dyrektor szpitala Khalid Hagar mocno skonflikowany jest od jakiegoś czasu z kierowni-kiem oddziału wewnętrznego doktorem n. med. Adamem Miśkiewiczem, swoim kolegą – tyle, że chyba byłym. Relacje koleżeńskie mocno się musiały zepsuć, bo Hagar kiedyś Miśkiewicza zrobił naczelnym lekarzem, a teraz chce go zwolić. Szpitalowi grozi paraliż.

RE

KL

AM

A

Page 3: „QUASI-STAN WOJENNY”demokratyczna.com.pl/wp-content/uploads/2017/06/internet122.pdfMTBS. Drugie już oględziny miały miejsce w styczniu bieżącego roku. Wzięli w nim udział

2017 czerwiec 3www. DEMOKRATYCZNA.com.pl facebook.com/demokratyczna

30 maja radni Rady Powiatu w Mysz-kowie głosowali uchwałę w sprawie mojej skargi na działanie Khalida Hagara – dyrektora myszkowskiego szpitala, polegające na rażącym naru-szeniu praworządności tj. nieudziele-niu informacji publicznej, nieprzeka-zaniu skargi do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. W tej sprawie Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gliwicach 6 kwietnia 2017 r. wydał postanowienie.

Mnie nagrywać nie wolno

Zanim skarga trafiła pod obrady, mu-siała zostać zaopiniowana przez Ko-misję Rewizyjną RP. A ta rozpoczęła się od… nietypowej lekcji prawa. Na posiedzenie komisji dyrektor Hagar przybył ze swoim pełnomocnikiem, zatrudnionym w SP ZOZ mec. Pawłem Zachariaszem, który zabronił mi na-grywania posiedzenia komisji. Jak za-tem powstaje protokół z komisji - za-pytałam, a pan odfuknął, że nie będzie udzielał mi porad prawnych. Czy tak odpowiada mieszkańcowi, opłacany z publicznych pieniędzy prawnik? To po pierwsze. A po drugie - osoba po stu-diach prawniczych powinna wiedzieć, że konsytucja gwarantuje obywatelom możliwość udziału w posiedzeniach takich, jak komisja działająca przy ra-dzie powiatu i pozwala na utrwalanie ich przy użyciu dźwięku. Pan mecenas

był jednak nieugięty i zabronił mi na-grywania swoich wypowiedzi… Na co zgodzić się oczywiście nie mogłam, bo mecenas wynagrodzenie uzyskuje tak-

że z moich podatków.

Praworządny co łamie prawo

Podczas dyskusji nad skargą dyrektor Khalid Hagar, jeśli jego mecenas już pozwolił mu zabrać głos, potwierdził, że zgadza się z postanowieniem WSA. Przyznał, że nie przekazał skargi i że złamał prawo. Postanowienie WSA jednak zaskarżył, bo uznał, że kwo-ta jest za wysoka. Przypomnę – było to 1.000zł, a mogło być nawet ok. 30.000zł. Po chwili dodał, że jest oso-bą, która prawa całe życie przestrze-gała i przestrzega. Błąd logiczny w wypowiedzi wychwycił Piotr Bańka – przewodniczący komisji rewizyjnej, który powiedział, że skoro sąd posta-nowił o wymierzeniu kary, a Khalid Hagar w tym zakresie postanowie-nia nie zaskarżył, to znaczy, że pra-wo zostało przez dyrektora złamane. Khalid Hagar oburzył się i oznajmił, że przecież odpowiadał mi na wszyst-kie pytania, poza tymi we wniosku. To kłamstwo. Po tym, jak Khalid Hagar nie odpowiedział mi dwukrotnie na te same pytania (o asystenta-radnego Trojakowskiego z kwietnia 2016) ni-gdy więcej go o nic nie zapytałam. Py-tałam o szpital, ale starostę. Ostatnie pytania, na które uzyskałam od Hagara odpowiedzi to te, które zadawałam, gdy jeszcze pracowałam w Gazecie Myszkowskiej.

Ostatecznie komisja zadecydowała, że skargę w połowie należy uznać za za-sadną. Od głosu wstrzymała się żona Khalida Hagara.

Trojakowski pod lupą

Druga część skargi dotyczyła niezgod-nego z prawem zatrudnienia radnego powiatowego Michała Trojakowskie-go na stanowisku asystenta dyrektora. Tu radni uznali, że nie mogą się wy-powiedzieć, bo powołana komisja (do spraw ocenienia samej siebie) jeszcze nie podjęła żadnej decyzji. 3-osobowy skład przez kilka tygodni przegląda, a może próbuje odnaleźć te umowy, które świadczyć miały o zatrudnieniu Trojakowskiego zgodnie z prawem. Komisji przewodniczy Anna Socha--Korendo.

Hagar zakpił z prawa

Skarga wprowadzona została do po-rządku obrad sesji RP. Przed procedo-waniem skargi, pozwolono mi zabrać głos. Zwróciłam się do zebranych: - Skarga, nad którą będziecie się pań-stwo pochylać, to skarga na nieprze-strzeganie prawa. To w zasadzie nawet z prawa kpienie. Dyrektor Hagar po-wiedział dziś na komisji rewizyjnej, że jest osobą, która prawa przestrzega. To nieprawda panie dyrektorze. Pan złamał prawo, a Wojewódzki Sąd Ad-ministracyjny uznał pana działanie za rażąco naganne. Bo jak inaczej nazwać wielomiesięczne pozostawanie w bez-czynności tylko po to, by nie odpowia-dać na pytania obnażające kolesiostwo i nepotyzm? Głosowanie nad tą skargą pokaże czy w tej kadencji rady powia-tu jest przyzwolenie na łamanie prawa, nepotyzm i kolesiostwo. Dariusz Lase-cki realizuje swój program wyborczy i oddaje instytucje ludziom. Swoim ludziom. Nie wiem co obiecał wam, mogę się tylko domyślać. Pamiętam rozmowy z 2014 roku, a w zasadzie był to może początek 2015 roku. Je-den z członków tej rady powiedział do mnie – wszyscy mają tu coś obiecane, dosłownie wszyscy. Pytanie co wy obiecaliście swoim wyborcom? Czy obiecaliście wyborcom, że będziecie akceptować nepotyzm, kolesiostwo i łamanie prawa?

Uderz w stół…

I na sali sesyjnej rozpętała się burza. Padło pytanie, kto powiedział o tym, że radni mają coś obiecane i co obie-cane. Odparłam, że na te pytania od-powiem we właściwym czasie. Radny Sebastian Ruciński poczuł się dotknię-ty artykułem w DEMOKRATYCZ-NEJ, gdzie napisałam, że po wyborach został zatrudniony w dwóch szkołach. Oznajmił, że to wcale nie dlatego, że startował z listy starosty, i że mnie py-tał (bo pracowaliśmy razem w Gazecie Myszkowskiej) czy ma tę pracę pod-jąć. Jakoś nie przypominam sobie, by

przed rokiem 2014 Sebastian Ruciński otrzymał pracę w szkole zarządzanej przecież też przez PO. Ale może fak-tycznie to zbieg okoliczności.

Ostatecznie skarga została uznana w połowie za zasadną, a w połowie nie (17 głosami za, przy 2 wstrzymują-cych - Trojakowskiego i Hagarowej). To niebywały sukces, a w zasadzie pewien szach-mat. Niezwykle rzadko zdarza się, że rada uznaje jakąkolwiek skargę za zasadną! A tu radni (wyłą-czając prezentujących objawy nepoty-zmu i kolesiostwa) jednogłośnie uzna-li, że dyrektor Khalid Hagar rażąco naruszył praworządność.

Zła dEMOKRATYCZNA

Gazeta, jak zostało powiedziane na sesji - radnym koalicji się nie podoba. Całe szczęście. Gdyby się podobała, zaczęłabym się zastanawiać nad sen-sem pracy. Słusznie jednak stwierdził Piotr Bańka, że dla niego treści w DEMOKRATYCZNEJ są ważne, bo z nich dowiaduje się o wielu niepra-widłowościach, a jak ktoś nie chce, to może nie kupować. Po czym chórem radni koalicji wykrzyknęli: - tego się nie kupuje. Gazeta im się nie podoba, na pewno nie czytają, ale wiedzą co w niej jest i mówią że jest za darmo!

Ważniejsze jednak było ogłoszenie przez radnego Sebastiana Rucińskie-go, po tym jak Piotr Bańka wniósł do starosty o kontrolę Stowarzyszenia Marina Poraj, że to on pragnie być skontrolowany i skontrolowane po-winno być jego zatrudnienie i zapropo-nował bym ja też poddała się kontroli. Kto miałby niby radnego kontrolować skoro nikt nie ma uprawnień? Jak skontrolowała jego zatrudnienie gaze-ta, to się oburzył, bo wynik kontroli się nie podobał.

starosta weryfikuje Starostę

O posiadaniu stosownych uprawnień do kontroli – tyle, że nie kolegi z pla-katu wyborczego (Sebastiana Ruciń-

skiego), a mnie jako redaktora nielu-bianej gazety, przekonany jest starosta myszkowski Dariusz Lasecki. W kilka dni po sesji do mojego pracodawcy – Starosty Będzińskiego wpłynęło za-pytania Dariusza Laseckiego o moje zatrudnienie. Lasecki chciał wiedzieć jakie mam wykształcenie (można sprawdzić na fb, którego Lasecki śle-dzi), czy mam kwalifikacje stosowne do zajmowanej funkcji, czy mam wy-starczający staż pracy, doświadczenie zawodowe na kierowniczych stano-wiskach urzędniczych. Ponadto chciał aby udostępniono mu kopie dokumen-tów rekrutacyjnych oraz kopię zawar-tej ze mną umowy. Czy to ma mnie wystraszyć bym przestała pisać praw-dę? A może Laseckiemu wydaje się, że skoro on przymyka oko na zatrudnia-nie w powiecie osób niezgodnie z pra-wem w celu realizacji swoich obietnic wyborczych, to w innych miejscach też tak jest? Na szczęście nie. Przy-pomnę, że przecież dyrektor Hagar zatrudnił w szpitalu radnego Michała Trojakowskiego bez stosownego stażu pracy wymaganego rozporządzeniem ministra zdrowia. Przypadek asystenta to paradoks na skalę całego kraju!

Przed kilkoma miesiącami Lasecki – jak można się domyślać - poprosił nawet kolegę z będzińskiej platformy, radnego Roberta Szpindę, by ten zapy-tał o moje zatrudnienie i sprawdził czy w czasie sesji Rady Powiatu Mysz-kowskiego (na których niemal regular-nie jestem obecna) nie świadczę pracy dla starostwa w Będzinie. Do dziś nie ma wniosków z tej weryfikacji. Bo jak pochwalić się tym, że uczciwie brałam urlop? Takimi metodami nie pozbędzie się mnie pan, panie starosto Lasecki z sesji, nie przestanę też opisywać rze-czywistości. Mieszkańcy mają prawo znać prawdę.

Katarzyna Kieras

HAGAR ZŁAMAŁ PRAWO I dOSTAŁ NAGROdę17 radnych Rady Powiatu w Myszkowie w głosowaniu uznało, że dyrektor myszkowskiego szpitala Khalid Hagar rażąco naruszył praworządność. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gliwicach wydał w sprawie Hagara postanowienie. Ani to, ani uznanie przez radnych skargi na dyrektora za zasadnej nie przeszkodziło w przyznaniu mu nagrody rocznej w kwocie ponad 30 tys. zł. W głosowaniu nad skargą na działanie Hagara wstrzymali się: jego żona i asystent, którego dyrektor przez ponad rok chronił, dając się nawet ukarać przez WSA.

Page 4: „QUASI-STAN WOJENNY”demokratyczna.com.pl/wp-content/uploads/2017/06/internet122.pdfMTBS. Drugie już oględziny miały miejsce w styczniu bieżącego roku. Wzięli w nim udział

4 czerwiec 2017 DEMOKRATYCZNAxx ®

Podczas sesji Rady Powiatu w Myszko-wie nowy radny złożył przysięgę i tym samym zaliczony został do grona rad-nych powiatowych. Tomasz Ośmiałow-ski uzupełnił jeden mandat opozycji, po rezygnacji z funkcji Wojciecha Pichety, który przypomnijmy w dosadny sposób uargumentował swoje odejście z rady: - Nie akceptuję tego, co robi pan starosta, co robi zarząd, co robi Klub Radnych Koalicja. Chcę oświadczyć, że nie będę się podpisywał pod tym świadomym i jawnym łamaniem prawa i pod tymi wa-szymi porażkami.

Tomasz Ośmiałowski odważnie zaczął „pracę” w Radzie Powiatu w Mysz-kowie. Jako jeden z radnych opozycji poparł podpisem wniosek o odwołanie z funkcji starosty Dariusza Laseckiego. (kk)

NOWA SIŁA W RAdZIE POWIATU

Radni Prawa i Sprawiedliwości oraz Nowej przyszłości zdecydowali, że przelała się czara goryczy i Dariusza Laseckiego należy odwołać z zajmo-wanej funkcji. Powodów było wiele. Jako pierwszy powód, radny Bańka wymienił brak należytego nadzoru nad działaniami dyrektora SP ZOZ Khalida Hagara, który łamie prawo, ignoruje postanowienia Sądu, zatrud-nia asystenta z rażącym naruszeniem prawa, nie odpowiada na pytania rad-nym i awansuje własną żonę bez mery-torycznego uzasadnienia. We wniosku radni podkreślili też, że starosta nie dba o rozwój Szpitala Powiatowego, w szczególności przez: likwidację oddziału kardiologii inwazyjnej w Szpitalu Powiatowym i „OKO-testu”, zdjęcie z budżetu bez merytorycznego uzasadnienia pierwszego i jedynego programu profilaktycznego dot. szcze-pień ochronnych dla dziewcząt prze-ciw wirusowi HPV z terenu powiatu myszkowskiego. To program bezpłat-nych szczepień dla dziewczynek, który poprzedni zarząd powiatu z Pichetą i Trepką na czele chcieli zrealizować. Zmieniła się władza, z programu La-secki z koalicją zrezygnowali. Ponadto zdaniem radnych starosta odpowiada za wykonywanie inwestycji w zniko-mym procencie, a inwestycje realizo-wane są wykonywane w sposób nie-zgodny z przepisami prawa (chodnik w miejscowości Poraj–Jastrząb wyko-nanie z rażącym naruszeniem ustawy Prawo zamówień publicznych). Da-riusz Lasecki odpowiada też za nie-uzasadnione zatrudnianie w jednost-

kach powiatowych (w tym radnych). To pierwsza kadencja, w której pracę w jednostkach podległych powiatowi pracę znajdują radni rady powiatu. Laseckiemu radni zarzucają też finan-sowanie wyjazdów Przewodniczącego Rady Powiatu Andrzeja Jastrzębskie-go bez podstaw prawnych, co stanowi naruszanie prawa (wyjazd na Forum Gospodarcze Krynicy).

Wniosek podpisało 6 radnych: Piotr Bańka, Jarosław Kumor, Tomasz Ośmiałowski, Jolanta Koral, Danuta Służałek-Jaworska i Wiesława Machu-ra.

Na podsumowanie sesji starosta Lase-cki, ogłosił wszem wobec, że lepszego specjalisty od ekonomii jak Michał Trojakowski to nie widział. I że po-przedni dyrektor ds. ekonomicznych w szpitalu „to się może schować”, bo dopiero teraz szpital uzyskał spektaku-larne wyniki finansowe. Wcale mnie nie dziwi, że Lasecki tak Michała Tro-jakowskiego chwali, w końcu to dzięki jego staraniom został asystentem, choć w sumie miał być dyrektorem. A że starosta z zawodu ekonomistą nie jest – Leon Okraska stwierdził że jest kel-nerem - to o zachwyt nietrudno.

Odwołać Laseckiego będzie trudno, ale to dobry sprawdzian na jego popar-cie w radzie. Zwłaszcza, że Dariusz Lasecki miał zrezygnować w połowie kadencji z funkcji i oddać ją Mariu-szowi Morawcowi. Ten w manifeście zrezygnował z zarządu i wystąpił z

Platformy Obywatelskiej, ale dalej siedzi przy stole ze starostą. Można było spodziewać się, że Dariusz Lase-cki z funkcji nie ustąpi, bo wtedy były zwykłym radnym, w najlepszej opcji członkiem zarządu, a to przecież nie to

samo. Prestiż mniejszy, comiesięczny wpływ na konto też. Głosowanie jest tajne, więc może być ciekawie. (kk)

lASECKI dO OdWOŁANIAWisienką na torcie majowej sesji Rady Powiatu w Mysz-kowie był odczytany przez Piotra Bańkę wniosek o od-wołanie starosty myszkowskiego dariusza laseckiego z zajmowanej funkcji, który podpisali wszyscy radni opo-zycji. We wtorek 4 lipca głosowanie.

SREBRNY KRZYŻ ZASŁUGI dlA PIOTRA BAńKI

Piotr Bańka to radny Rady Powiatu w Myszkowie i znany chirurg, wielolet-ni pracownik myszkowskiego szpitala powiatowego. W poprzedniej kadencji zasiadał w Zarządzie Powiatu. W tej kadencji aktywny opozycjonista, pyta-

jący o wiele aspektów ważnych dla na-szego powiatu. Działanie Piotra Bańki doceniane jest nie tylko przez wybor-ców, podkreślił je odznaczeniem także Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej – Andrzej Duda. Uroczystość, podczas

której samorządowcy zostali odzna-czeni odbyła się w Pałacu Prezyden-ckim w Warszawie.

- Dziękuję za tę służbę dla swoich, dla tych najbliższych, dla sąsiadów, współmieszkańców, dla swojej gmi-ny, powiatu, województwa, regionu, ale dziękuję także, że poprzez tę służ-bę czynnie uczestniczycie państwo w budowaniu potencjału dowodzenia Rzeczypospolitej, czyli nas wszystkich – mówił Andrzej Duda.

Prezydent podkreślił, że samorząd stanowi jeden z najważniejszych ele-mentów ustrojowych naszego kraju, oznacza decentralizację władzy pań-stwowej realizowaną poprzez zasadę pomocniczości, czyli, że władza po-winna być w jak największym stopniu w rękach zwykłych ludzi. - Przyjmij-my z góry założenie, że państwo chce-cie działać jak najlepiej dla swoich społeczności lokalnych, a rządzący chcą działać jak najlepiej dla Rzeczy-pospolitej, czyli także dla waszych społeczności lokalnych - podkreślił prezydent.

Gratulujemy samorządowcowi i ży-czymy owocnej pracy na rzecz nasze-go powiatu. (kk)

działanie Piotra Bańki w samorządzie powiatowym od początku jego istnienia docenił sam Prezydent Rzeczy-pospolitej Polskiej Andrzej duda, który za działalność na rzecz samorządu terytorialnego w Polsce odznaczył go Srebrnym Krzyżem Zasługi.

PIlNA POMOC dlA PAWEŁKA!

W Polsce jedyną formą leczenia jest radioterapia, która nie jest obojętna dla regionu mózgu, w którym mieści się guz. Nadzieją jest specjalistyczne leczenie operacyjne, którego podjął się profesor Martin Schuhmann z Kliniki Uniwersyteckiej w Tübingen w Niemczech. Niestety operacja jest zbyt kosztowna jak na domowy budżet rodziny z Żarek. Klinika w Niemczech przygotowała kosztorys, który wskazuje na kwotę blisko 39 000 EURO.Profesor poinformował rodziców chłopca, że jest szansa na usunięcie guza w całości za pomocą endoskopowego zabiegu międzykomorowego, a także

szansa na uniknięcie naświetlań, co daje nadzieję na całkowity powrót Pawełka do zdrowia. Guz ciągle rośnie, dlatego operacja musi odbyć się jak najszybciej, najlepiej w ciągu najbliższych kilku tygodni. Lokalna społeczność zorganizowała zbiórkę na operację dla 10-latka z Żarek. (ap)

Pieniądze, które pomogą Pawełkowi można wpłacać na konto:

Ochotnicza Straż Pożarna w ŻarkachUl. Ofiar Katynia 3, 42 – 310 Żarki10 8279 1036 0400 0358 2004 0101 CEL: Podaruj życie Pawełkowi

10 latek z Żarek - Paweł fiutek - wymaga operacji mózgu. W głowie chłopca, w okolicy szyszynki rośnie brodawkowaty guz. To bardzo rzadkie przypadki, których na świecie do tej pory jest tylko kilkadziesiąt. Wiąże się z tym brak procedury onkologicznej, przez co dziecko nie podlega chemioterapii.

30 maja szeregi radnych po-wiatowych zasilił Tomasz Ośmiałowski z Nowej Przy-szłości.

Page 5: „QUASI-STAN WOJENNY”demokratyczna.com.pl/wp-content/uploads/2017/06/internet122.pdfMTBS. Drugie już oględziny miały miejsce w styczniu bieżącego roku. Wzięli w nim udział

2017 czerwiec 5www. DEMOKRATYCZNA.com.pl facebook.com/demokratyczna

ZNANE NAZWISKO NIE OTWIERA dRZWI?

Klemens Podlejski w przesłanym sprostowaniu zarzuca nam pisanie nieprawdy w zdaniu: „Pani Malinowska twierdzi, że ojciec właściciela firmy – Marcina Podlejskiego, a jej brat pracuje od około 20 lat dla Urzędu Gminy i zarabia niemałe pieniądze”. Burmistrz Podlejski chce wprowadzić w błąd opinię publiczną zarzucając autorce jakoby miała napisać, że ojciec Marcina Podlejskiego zatrudniony jest w Urzędzie Miasta i Gminy Żarki. W artykule napisane jest, że ojciec Marcina Podlejskiego od lat pracuje dla Urzędu Gminy co nie jest tożsame przecież z zatrud-nieniem. Można przecież pracować na zlecenie.

W innym punkcie sprostowania, burmistrz zarzuca-jąc autorce pisanie nieprawdy, przyznaje jej racje. Nieprawdziwe jest dla burmistrza stwierdzenie, że to nie pracownicy gminy, a wykonawca mógł uszko-dzić płot. Dokładnie tak jak autorka artykułu napisa-ła: „Podkopany został płot należący do państwa Ma-linowskich, w którym znajduje się furtka i wyjście na drogę. Wszystko stało się pod nieobecność właś-cicieli, którzy w tym czasie przebywali za granicą. Od drugiej strony domu również jest wejście, dlatego ktoś zadecydował za Malinowskich i stwierdzono, że furtka od strony drogi jest niepotrzebna. Schody znajdujące się przed furtką mieli zniszczyć, działają-cy na zlecenie gminy pracownicy – to wszystko, aby poszerzyć drogę”. Płot uległ uszkodzeniu, schody zostały zniszczone podczas remontu drogi przez pra-cowników działających na zlecenie gminy. Słusznie w sprostowaniu burmistrz potwierdza słowa autorki artykułu, że remont drogi wykonywali pracownicy działający na zlecenie gminy Żarki, podczas które-go doszło do uszkodzenia płotu W artykule nie ma mowy o tym, że są to pracownicy Urzędu Miasta i Gminy w Żarkach. Gdzie tu nieprawda?

Burmistrz zarzuca nam też napisanie nieprawdy, że „państwo Malinowscy przypuszczają, że woda jest zatruta przez szlakę. Podczas wizyty na miejscu można zobaczyć, że w zbiorniku źródła wody na dnie znajduje się biały muł, którego - jak twierdzą – wcześniej nie było. Sąsiad państwa Malinowskich,

na którego placu znajduje się źródło, hoduje ryby. Ma zbiorniki do których wpływa woda właśnie z tego źródła. Nie wiadomo czy ryby nie są podtruwa-ne tą wodą”. Klemens Podlejski zarzuca, że opiera-my się jedynie na twierdzeniach państwa Malinow-skich, którzy nie posiadają kwalifikacji niezbędnych dla określenia stanu wód. Zadziwiające, że burmistrz gminy zamiast zareagować na możliwość zakażenia wód gruntowych próbuje piętnować tych, którzy wyrażają swoje obawy. Czyje interesy reprezentuje Klemens Podlejski? Jaworznickimi źródłami żareccy urzędnicy chwalą się w „Planie odnowy miejscowo-ści wsi Jaworznik” i podkreślają jak ważne dla gminy są tamtejsze cieki i zbiorniki wodne. Czy burmistrz w trosce o to, co dla gminy jest ważne, czyli środowi-sko naturalne, nie powinien wystąpić z wnioskiem o zbadanie wód? Jako dobry gospodarz wstydziłby się, że robią to za niego mieszkańcy, których działania on jeszcze krytykuje.

Podlejski – dodam imię, bo to ważne – Klemens, nie zgadza się z opinią, że nikogo nie powinno zaskoczyć rozprzestrzeniające się kolesiostwo czy kumoterstwo w powiecie myszkowskim i że Żarki to nie jest je-dyna gmina, w której znane nazwisko otwiera drzwi. Czy zatem burmistrz zgadza się, że kolesiostwo i ku-moterstwo już tak się rozprzestrzeniły, że nikogo nie zaskakują? A czy faktycznie znane nazwisko nie ot-wiera drzwi? Pan burmistrz stanowczo temu zaprze-cza. Ja uważam, że znane nazwisko wiele ułatwia. Bo jak wytłumaczyć to, podam tu przykład innej gminy, że w Niegowie radni większością głosów zamienili gminne działki o powierzchni 1,93ha na działki Ja-rosława Laseckiego o powierzchni 0,19ha? A jak pan Kowalski chciałby tak zrobić, to radni też by się zgo-dzili? Na pewno. Zapraszam naszych Czytelników do przedstawiania swoich opini poprzez e-mail, te-lefonicznie na temat tego czy nazwisko w przypadku załatwiania spraw ma znaczenie czy nie.

Argumenty używane przez Podlejskich w sprostowa-niach dały nam do myślenia, warte sprawdzenia były

też inne sprawy gminne. Wystąpiłam do burmistrza Żarek z wnioskiem o dostęp do informacji publicznej i poprosiłam o udostępnienie:

1) wszystkich wniosków mieszkańców Jaworz-nika, które wpłynęły do Burmistrza MiG Żarki przed zmianą Miejscowego Planu Zagospodaro-wania Przestrzennego dla miejscowości Jaworz-nik w latach 2013 i 2014 wraz z odpowiedziami. 2) wszystkich uwag dot. miejscowości Jaworznik do projektów planu miejscowego zagospodarowania, które zostały przedłożone mieszkańcom w 2014 roku. 3)Czy w 2014 roku dyskusje publiczne nad pro-jektami planów zagospodarowania odbywały się w miejscowościach, które były objęte zmia-nami? Np. w sołectwach? Jeśli tak to proszę o protokoły ze spotkań.A jeśli nie to dlaczego? 4) Czy ustalona została wysokość renty planistycznej w związku ze zmianą planu przestrzennego zagospo-darowania?

4a) W jakiej wysokości? 4b) Kiedy?

5) Czy Wiesław i Jadwiga Podlejscy lub Marcin Podlejski dokonali zapłaty renty planistycznej na rzecz gminy Żarki w związku z podwyższeniem wartości gruntu na działce ewidencyjnej opisywanej w artykule, obręb ewidencyjny Jaworznik, gmina Żarki?

5a) Jeśli tak to w jakiej wysokości? 5b) Jeśli nie, to czy zostali zwolnieni i dlaczego?

6) W jakiej wysokości podatek od nieruchomości płaci Marcin Podlejski za działkę opisaną w arty-kule, obręb ewidencyjny Jaworznik, gmina Żarki? 7) Jakie wpływy w 2014, 2015, 2016 roku uzy-skała gmina Żarki w związku z dokonywaniem opłat przez mieszkańcow renty planistycznej? 8) wszystkich wniosków mieszkańcow Ja-worznika, którzy – jak twierdzi burmistrz Podlejski – sugerowali poprawę przejaz-

du w ciągu ulicy Dworskiej w Jaworzniku. 9) Ilu mieszkańców zameldowanych jest pod adresem ul. Dworska w Jaworzniku? 10) wszystkich wniosków mieszkańców do bu-dżetu na rok 2016 i 2017, którzy sugerowali wy-konanie inwestycji polegającej na przebudowie drogi w ciągu ulicy Dworskiej w Jaworzniku. 11) kopii wszystkich faktur od roku 2010 do dnia dzisiejszego wystawionych dla Urzędu Miasta i Gminy Żarki lub gminy Żarki lub jednostek pod-ległych gminie Żarki przez osoby o nazwisku Podlejski lub właścicieli firm o tym nazwisku. 12) Dlaczego gmina Żarki płaci Grzegorzo-wi Zielińskiemu za drogi, które chciał prze-kazać przed kilkoma laty nieodpłatnie? 13) Ile od 2010 do dnia dzisiejszego gmina Żarki wy-dała na postepowania sądowe i administracyjne (pro-szę o podanie kwot z podziałem rocznym)? Proszę o wyodrębnienie spraw dot. Grzegorza Zielińskiego.

14) Jakie jest aktualne zadłużenie gminy Żarki? Pro-szę o podanie najbardziej aktualnej kwoty zadłużenia. 15) Wnoszę o podanie z podziałem na lata wszystkich kredytów i pożyczek (długo i krótkoterminowych) zaciągniętych przez gminę Żarki reprezentowaną przez burmistrza od 2010 roku do dnia dzisiejszego, z wyszczególnieniem nazw podmiotów, które udzieliły pożyczki/kredytu oraz kosztów (rocznego i całościo-wego) pożyczki/kredytu, okresu spłaty oraz kwoty, która pozostała do spłaty.

Burmistrz, zgodnie z przepisami ma 14 dni na odpo-wiedź.

Na koniec dodam, że w artykule doszło do pomyłki – napisaliśmy, że syn burmistrza Podlejskiego (Kle-mensa) jest kierownikiem budowy u przedsiębiorcy Podlejskiego (Marcina) – nie jest. Proszę wybaczyć to zamieszanie z tym kto jest kim, ale to samo nazwi-sko - czasem jednak czegoś nie ułatwia.

Katarzyna Kieras

Wracamy do tematu jaworznickiego sporu i magii nazwiska, która otwiera wiele drzwi. Redakcja dEMOKRATYCZNEJ, do tekstu opublikowanego w poprzed-nim wydaniu dostała 3 sprostowania od Podlejskich. dwa od Podlejskiego – przedsiębiorcy i jedno od Podlejskiego – burmistrza. Żadnego nie publikujemy, bo argumenty w nich zamieszczone odbierają prasie i samym mieszkańcom gminy Żarki prawo do własnej opinii i krytyki lokalnej władzy, ponadto są nierzeczowe i nie odnoszą się do faktów. Sprostowanie burmistrza udostępniane było przez urzędników na facebooku, a ustawa Prawo prasowe traktuje wyraźnie co trzeba z nim zrobić. Przez tyle lat, to można się było już zapisów nauczyć na pamięć. Ale może burmistrz i urzędnicy nie przywykli do wytykania im błędów?

dEMOKRACJA PO PORAJSKUGmina pozywa radną Polak

O Łukaszu Stacherze można pisać i mówić tylko do-brze albo wcale. Krytyka działań wójta, obnażanie nieprawidłowości i nieumiejętnego zarządzania gmi-ną traktowane są jako atak na… gminę, mieszkańców, czy społeczników. Wolność słowa i wyznania? Wolno słownie wójta chwalić i wyznawać uwielbienie. Kry-tycy pozywani są za pieniądze gminne przez gminę, na czele której przecież stoi jego wysokość wójt.

Jak za cara zaczyna być w gminie Poraj. Stachera nie przebiera w środkach, by zdusić jakąkolwiek krytykę na temat swojego zarządzania gminą. Nie ma obrad Rady Gminy Poraj, by wójt nie powiedział nic o DE-MOKRATYCZNEJ, czy radnej Zdzisławie Polak. - Ta pseudo gazeta pluje na mnie jadem, są w niej same kłamstwa, insynuacje i nieprawda – powiedział na ostatniej sesji wójt Stachera, i zaczął wymieniać, że oprócz niego nasza gazeta obraziła: cały urząd gminy, społeczników i wolontariuszy, Poractive, OSP Gminy Poraj, Marinę Poraj, lokalnych przedsiębiorców, za-stępcę wójta, sponsorów, mieszkańców, GOK Poraj, radnych oprócz radnej Zdzisławy Polak. Te dosadne słowa Stachera kazał nawet ująć na słynnej już nawet poza powiatem myszkowskim inforgrafice – jeżu, którego centralny punkt stanowię ja, a od mojego na-zwiska odchodzą strzałki, kolce lub groby – jak kto woli – wielkością proporcjonalne chyba do ważności w gminie. Największy kolec to oczywiście wójt, naj-mniejszy mieszkańcy. Stachera uzurpuje sobie prawo do wypowiadania się w imieniu radnych, wszystkich mieszkańców gminy czy działaczy, a opisywanie rze-czywistości nazywa obrażaniem. Przecież nikt wój-towi nigdy nie powiedział, że jest brzydki, czy głupi

– za co mógłby się obrazić. Pisaliśmy, że przez jego niewłaściwy sposób zarządzania doprowadził gminę do dwudziestoczteromilionowego zadłużenia, a z tym faktem dyskutować nie sposób. Zadziwiające jest to, że mimo wielu tekstów, które ukazały się we wszyst-kich wydaniach DEMOKRATYCZNEJ, wójt ani razu nie zażądał sprostowania, co – jak można inter-pretować – oznacza, że nie neguje treści. Publicznie rozpowiada za to, że nas pozwie. I wypisuje o tym w wydawanym przez gminę biuletynie. Ostatnie wyda-nie to dla nas świetna reklama, bo wiele stron traktuje o mnie czy o DEMOKRATYCZNEJ. Na zapowiada-ny przez Stacherę proces czekamy. Czekać już za to nie musi radna Zdzisława Polak. Gmina Poraj pozy-wa ją z oskarżenia prywatnego o podanie nieprawdzi-wych informacji naszej gazecie. Gmina czyli kto? Na jej czele stoi przecież wójt, więc to zwykły wybieg Stachery wymierzony w Zdzisławę Polak, która swą merytoryką rozkłada go za każdym razem na łopatki. A wiadomo wójta można tylko wielbić… 19 lipca ma odbyć się posiedzenie pojednawcze, lecz radna zapo-wiada, że na żadną ugodę z gminą nie pójdzie. Z naj-większą przyjemnością pomożemy radnej w obaleniu tych śmiesznych zarzutów. Choć budżet gminy jest w katastrofalnej sytuacji, to wcale nie przeszkadza to Stacherze wydawać kolejne pieniądze na bezsensow-ne procesy i gazetę, w której publikuje coś będącego formą obrony.

MARINA też wojuje

Po publikacji artykułu „Stachera i spółka” Stowa-rzyszenie Marina zalało internet listem otwartym do mnie, pod którym podpisała się prezes Urszula Grzy-wacz. W liście oczywiście jest o mojej nierzetelności,

kłamstwach, a na końcu widzimisię, że mam wpłacić 10 tys. zł na dowolne stowarzyszenie zajmujące się żeglarstwem. Żart roku. Marina oczywiście sprosto-wania do redakcji nie wysłała. Prezeska w liście, po tym jak - użyję tu eufemizmu – określiła mój sposób pracy negatywnie, obraziła też informatorów gaze-ty, pisząc „jaka gazeta, tacy informatorzy”, po czym dodała, że ona dziennikarzem nie jest, tylko emery-towaną nauczycielką. Może, gdybym była złośliwa, napisałabym „jaki nauczyciel, taka wiedza”, ale nie obrażam ludzi. Szanowna Pani Urszulo, jeśli dla Pani projekt uchwały z pieczęcią i podpisem radcy praw-nego jest kiepskim informatorem, to nie wiem czym w pani mniemaniu powinnam się posługiwać? A może taki z pani prezes, który nie wie, że z zapisów przedłożonego przez wójta radnym projektu uchwały wynika, że Marina wnioskowała o zawarcie KOLEJ-NEJ umowy dzierżawy TEJ SAMEJ nieruchomości, wśród których wymienione są działki powierzchni przekraczającej 10.000 metrów kwadratowych. Nie śmiałabym podważać kompetencji radcy prawnego

podpisanego pod dokumentem. Zarzuca mi pani, że napisałam o Adamie Zaczkowskim nieprawdę, bo nie wydaje decyzji administracyjnych w imieniu wójta. Pomyliłam się o… miesiąc, bo Adamowi Zaczkow-skiemu to prawo Stachera odebrał zarządzeniem chwilę wcześniej. Tego już pani nie wyjaśnia, ale proszę się nie martwić, tą sprawą zajmują się odpo-wiednie organy, bo nie wolno urzędnikowi państwo-wemu być członkiem stowarzyszenia, prowadzącego działalność na gminnym gruncie. Wymienia pani, że z 7 członków zarządu Mariny, 4 nie pracuje w UG lub jednostkach podległych – pomyliłam się o jedną osobę. Żeby było się naprawdę czym chwalić, powin-na pani napisać, że żaden z członków stowarzyszenia nie pracuje dla gminy. Ale cóż… Andrzej Pawłowski, jego też wpisałam do członków stowarzyszenia, nie jest nim, a czy nigdy nie był?

W artykule przypisuje pani Marinie sukcesy pasjo-natów żeglarstwa, a czy tych sukcesów przed Mariną nie było i wszystko jest zasługą stowarzyszenia re-prezentowanego przez panią? Zarzuca mi pani też, że nie chwalę pozytywnych aspektów działania Mariny. Ale przecież – co wydawało mi się takie oczywiste - tekst traktował o patologicznym układzie pomiędzy stowarzyszeniem, spółdzielnią i gminą. Proszę tylko o jedno – czytanie ze zrozumieniem.

Na koniec dodam, że faktycznie pomyliłam się w tek-ście, Michał Szewczyk od 5 lat nie jest pracownikiem Urzędu Gminy Poraj.

Katarzyna Kieras

Page 6: „QUASI-STAN WOJENNY”demokratyczna.com.pl/wp-content/uploads/2017/06/internet122.pdfMTBS. Drugie już oględziny miały miejsce w styczniu bieżącego roku. Wzięli w nim udział

6 czerwiec 2017 DEMOKRATYCZNAxx ®

Radni gminy Niegowa uchwałą nr 141/XVIII/2016, 20 czerwca 2016 zgodzili się zamienić trzy gminne działki o łącznej powierzchni 1,93 hektara położone w Bobolicach, na dwie o łącznej powierzchni 0,19 hek-tara położone w Mirowie. Wartości działek ustalono na niemal jednako-we. Działki gminne miały kosztować 62.150 zł, a działki wystawione do zamiany przez Jarosława Laseckiego 61.100 zł. Miało to wynikać z ich róż-nego przeznaczenia, zgodnie z przepi-sami regulującymi zagospodarowanie przestrzenne na terenie gminy. Działki w Mirowie, choć dużo mniejsze, mia-ły być cenniejsze z handlowego punk-tu widzenia, co miało równoważyć dysproporcje obszarowe z działkami w Bobolicach.

Mówcie mi: Panie Jarku!

W pierwszej połowie roku 2016 do gminy Niegowa wpłynęła propozycja wyrażenia zgody na zamianę działek z osobą prywatną. Zabiegającym o zamianę był niegdysiejszy senator, ostatnio przegrany polityk Platformy Obywatelskiej - Jarosław Lasecki. W roku 2007 został uznany przez „Gaze-tę Wyborczą” za najbogatszego wśród senatorów, w roku 2015 jako kandy-dat PO przegrał wybory do senatu w okręgu częstochowskim. Były senator w piśmie do gminy wskazał trzy dział-ki gminne w Bobolicach, o numerach ewidencyjnych 202, 298 i 345, które życzył sobie objąć w rodzinne posia-danie. Ich łączna powierzchnia to 1,93 hektara. Dwie z nich znajdują się przy szlaku rowerowym, przy dojeździe od strony Niegowy, poniżej zamku, a trzecia przy drodze asfaltowej w Bobolicach. W zamian zaproponował gminie Niegowa dwie mniejsze dział-ki w Mirowie, mające numery ewi-dencyjne 263 i 266. Ich powierzchnia wynosi 0,19 hektara. Znajdują się na od lat nieużywanym, zaniedbanym

i trochę już zaśmieconym parkingu. Nikt nie parkuje tam aut. A na jednej z nich stoi okazały, zdewastowany czterokomorowy wychodek, będący jak na razie trwałą i prześmiewczą wizytówką tej zamiany. Oczywiście nie to jest jednak najważniejsze. Były senator w wystąpieniu na sesji niejako zareklamował swoją działalność pro-wadzoną na terenie Bobolic i Mirowa (odbudowa zamków) i korzyści, jakie z niej uzyskuje gmina (międzynarodo-wa reklama zamków przyciąga tury-stów nie tylko do Mirowa i Bobolic, ale i innych miejscowości w gminie, poza tym mieszkańcy gminy mają bezpłatny wstęp na zamek, a wspina-cze - możliwość bezpłatnego korzy-stania z grzędy skalnej).

Działki w Bobolicach w pokaźny spo-sób poszerzają stan posiadania właś-ciciela zamków w tej wsi. Naturalnie nie jest to zabronione i nie ma w tym nic dziwnego. Każdy ma przecież pra-wo do działań rozwijających swój stan posiadania. Najsprytniejsze plany w stosunku do gmin nie wejdą jednak w życie, jeśli organy gminne wykażą się zapobiegliwością i powściągliwością wobec osób prywatnych oferujących interesy. Od gminy mieszkańcy mogą chcieć przecież wszystko, ale dostaną tylko to, na co gmina pozwoli.

Dlaczego większość radnych zdecydo-wała się na zamianę, a nie na sprzedaż działek gminnych osobie prywatnej? Jakie plany mają radni i wójt gminy wobec ubikacji (i reszty terenu), którą przejęła w wyniku zamiany? Jeśli już jednak dochodzi do zamiany, to istot-ną sprawą jest, aby wartość rynkowa przedmiotów zamiany, wynikająca często z mało uchwytnej dla laików specyfiki terenu, była równoważna. Czy tak było w tym przypadku? Tego obecnie nie wiadomo, ale wiadomo już, że samorząd rzeczoznawców ma-jątkowych działający na podstawie

ustawy o gospodarce nieruchomościa-mi uznał dokument wyceny gminnych działek za sporządzony od strony technicznej niezgodnie z prawem.

22 kwietnia 2016 na sesji rady gminy Jarosław Lasecki przedstawił zamiar zamiany działek. Sprawa musiała zo-stać uzgodniona już wcześniej, ponie-waż w porządku obrad na tejże sesji znalazł się punkt traktujący - już teraz, dziś i natychmiast - o głosowaniu nad uchwałą o zamianie. Staraniem kilku radnych porządek obrad w ostatniej chwili jednak zmieniono i zamiast nad zamianą, radni mieli zadecydo-wać nad sprzedażą działek nr 202, 298 i 345 leżących w Bobolicach. Na 15 radnych obecnych na sesji, 13 zagłosowało przeciw sprzedaży (czy-li w praktyce za zamianą), a dwóch wstrzymało się od głosu. Tym samym wykluczono niejako już z góry, aby gmina sprzedała działki zainteresowa-nemu nimi Jarosławowi Laseckiemu, czy też członkom jego rodziny. Ale nadal mogła się nimi zamienić - o co akurat były senator wnosił. Kończąc swoją wypowiedź na sesji Jarosław Lasecki podkreślił, że po przegranych wyborach do senatu można do niego mówić po prostu „Panie Jarku” i bę-

dzie to oznaką przyjaźni z nim. Praw-da, że to brzmi pięknie?

Temat zamiany powrócił dwa mie-siące później. Z ciekawym zdaniem wystąpiła wówczas wójt gminy Do-rota Hajto-Mazur. Otóż powiedziała, że podejmie czynności zmierzające do uzyskania wyceny działek dopiero wtedy, gdy radni zadecydują już o ich zamianie. Motywowała to tym, że nie chce narażać budżetu gminy na nie-potrzebne koszty wyceny. Motywację wójta czytelnicy muszą ocenić sami w kontekście tego, co później stało się z tą wyceną.

Radni gminy Niegowa 20 czerw-ca 2016 podjęli większością głosów uchwałę numer 141/XVIII/2016, o wyrażeniu zgody na zamianę, na wa-runkach im zaproponowanych, bez negocjacji i bez wyceny gminnych działek. Mieli jednak zapewnienie, że w przypadku różnicy wartości, osoba otrzymująca działki gminne wyrów-na brakującą kwotę. I tak się zresztą stało.

Wy mi działki - ja wam park kulturowy

Jarosław Lasecki dziękując radnym za zgodę na zamianę, ogłosił wtedy kolejny raz (poprzednio zrobił to już w kwietniu 2016), że będzie się starał o stworzenie parku kulturowego na terenie Mirowa i Bobolic. To ważna deklaracja w kontekście innej spra-wy, dotyczącej gminnych prac nad studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego. We wstępnym, niezatwierdzonym projekcie studium objęto parkiem kulturowym nie tylko nieruchomości rodzinne byłego senatora, który tego sam chciał, ale także inne, należące do nic o tym niewiedzących mieszkań-ców. Dodatkowo we wstępnej wersji studium na działce należącej do rodzi-ny Laseckich, położonej blisko ruin zamku, zaproponowano możliwość powstania budynku o wysokości do 16 metrów. Pozostali mieszkańcy Mi-rowa na własnych działkach takich wyjątkowych przywilejów nie mają. W chwili obecnej tzw. „sprawa stu-dium” jest otwarta. A wójt kilka mie-

sięcy później, bo w marcu 2017, w krótkiej rozmowie z naszym przedsta-wicielem, po obradach rajców twier-dziła, że park kulturowy to pomysł konserwatora zabytków wynikający z pism kierowanych do gminy. Nie wspomniała jednak o takim samym zamiarze Jarosława Laseckiego, wy-rażonym dwukrotnie (kwiecień 2016 i czerwiec 2016) na sesjach rady. Czy teraz, po zamianie działek na warunkach zaprezentowanych przez Jarosława Laseckiego, wójt gminy bę-dzie dbała o innych, zwykłych miesz-kańców podczas tworzenia projektu studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego? Sprawie studium również będziemy się przyglądać.

Głosowali bez wyceny

Wróćmy jednak do zamiany działek. Z analizy dokumentów wynika, że głosowanie zostało przeprowadzone, mimo że gmina (zgodnie z planem wyrażonym przez wójta) nie dyspono-wała wyceną własnych działek. Ope-rat szacunkowy dotyczący wyceny działek, zlecony przez gminę, powstał jako kompletny dokument ponad mie-siąc po głosowaniu zezwalającym na zamianę, bo dopiero 28 lipca 2016. Ale - co wydaje się bardzo zaskaku-jące - czynności opisane w operacie z 28 lipca 2016 wykonano na tych dział-kach już w roku… 2015, kiedy oficjal-nie Jarosław Lasecki o te działki nie zabiegał. Czy to tylko błąd pisarski, którego przez blisko rok nikt się nie dopatrzył i nie zweryfikował? Pomylić się podczas pisania jest rzeczą ludzką, ale… dokument ten przechodził przez wiele rąk, zarówno wójta, koalicji, jak i opozycji oraz urzędników gminnych. I zupełnie nikt nie zająknął się na te-mat oczywistej sprzeczności dat. I to dotyczącej nie jednej, a kilku czynno-ści.

Z operatu wynikało, że trzy działki o łącznej powierzchni 1,93 hektara warte są niemal tyle samo, co wyce-nione w innym operacie dwie działki o łącznej powierzchni 0,19 hektara. Wg operatów szacunkowych wartość działek gminnych, które zażyczył so-bie były senator Lasecki, to 62.150 zł. A wartość działek, które chciał gminie oddać w zamian to 61.100 zł. Sposób wyceny i brak niektórych informacji (szczegóły pod koniec artykułu) o działkach w operacie zleconym przez wójta gminy Niegowa już wówczas budził duże wątpliwości części rad-nych.

Po zapoznaniu się ze szczegółami wy-ceny, radni, m.in. Ryszard Halabowski (okręg Bobolice/Ogorzelnik), Henryk Golik (okręg Sokolniki), na czele z Andrzejem Pilisem (okręg Niegowa), podjęli działania przeciwne inten-cjom wójta, przewodniczącego rady i radnych tak ochoczo głosujących za zamianą. Z ich inicjatywy na sesji

NIEGOWA: WYCENA NIEZGOdNA Z PRAWEM

las i skała pod park kulturowy w Mirowie i Bobolicach dla właściciela zamków - Jarosława laseckiego, stara ubikacja i nieużytkowany parking dla gminy Niegowa. dla radnych gminy Niegowa możliwość zostania przyjaciółmi byłego senatora Platformy Obywatelskiej, a na koniec tych wy-darzeń niezgodna z prawem wycena gminnych nieruchomości. Wracamy do sprawy zamiany działek, opisywanej na naszych łamach w paździer-niku 2016. Pojawiły się nowe fakty.

Ubikacja

Na zdjęciu od lewej: Henryk Golik i Andrzej Pilis

Page 7: „QUASI-STAN WOJENNY”demokratyczna.com.pl/wp-content/uploads/2017/06/internet122.pdfMTBS. Drugie już oględziny miały miejsce w styczniu bieżącego roku. Wzięli w nim udział

2017 czerwiec 7www. DEMOKRATYCZNA.com.pl facebook.com/demokratyczna

rady gminy 29 września 2016 prze-prowadzono głosowanie nad uchwałą unieważniającą poprzednią (tę z 20 czerwca 2016). Wówczas istniał już wspomniany wyżej operat szacunko-wy.

Teraz okazuje się, że operat szacun-kowy sporządzony w sprawie dzia-łek gminnych, został zweryfikowany przez Stowarzyszenie Rzeczoznaw-ców Majątkowych Polonia z Warsza-wy (znak sprawy: ZO/2/03/2017). To organ samorządu rzeczoznawców ma-jątkowych, działający na podstawie ustawy o gospodarce nieruchomościa-mi, niezależny i niezwiązany żadnymi interesami w gminie Niegowa.

Ostatnia szansa opozycji

Opozycjoniści (jeszcze zanim uzyska-li ocenę negatywną operatu) doprowa-dzili do ponownego głosowania, ale je przegrali. A właściwie zakończyło się ono wynikiem remisowym, nieroz-strzygniętym, wobec czego w mocy pozostała poprzednia uchwała, ta z 20 czerwca 2016 o zgodzie na zamianę.

Wówczas, w głosowaniu 29 września 2016 radni, mając już wycenę gmin-nych działek, stanęli przed wyborem: czy gmina Niegowa będzie użyta w sprawie zamiany zgodnie z propozy-cją wyrażoną przez byłego senatora Jarosława Laseckiego (mówcie mi pa-nie Jarku), czy też nie. Przecież dział-ki gminne można było mu sprzedać, jak każdemu innemu kupującemu, po rzetelnej wycenie, a niekoniecznie dostawać wskazany w zamian teren, którym gmina nigdy wcześniej się nie interesowała.

Przeciw zamianie zagłosowali wów-czas radni: Andrzej Pilis - okręg Nie-gowa, Ryszard Halabowski - okręg Ogorzelnik/Bobolice, Henryk Golik - okręg Sokolniki, Artur Sokół - okręg Mzurów, Andrzej Resiak - okręg Dą-browno, Michał Jędruszek - okręg To-miszowice. Pozostali obecni na sesji radni zagłosowali za utrzymaniem w mocy uchwały o zamianie. W decydu-jącej chwili wstrzymał się od głosu, to bardzo interesujące dlaczego, radny Stanisław Mizgała (okręg Sokolniki), co ostatecznie przeważyło na korzyść zamiany. Co ciekawe, w pierwszej wersji głos radnego Mizgały został policzony także za uniemożliwieniem zamiany, a więc przeciw inicjatywie Jarosława Laseckiego. Głosowanie powtórzono, bo liczba głosów naj-pierw nie zgadzała się z liczbą radnych obecnych na sali - to niebywała sytu-acja w tak kontrowersyjnej sprawie! W drugiej wersji głosowanie wypadło już po myśli byłego senatora i radnych skupionych w koalicji z wójtem. Nie-obecny był wówczas przewodniczący Mariusz Dzieża i radny z Gorzkowa Andrzej Golibroda, ale obaj nieobecni wcześniej byli zwolennikami zamia-ny na warunkach zaproponowanych przez Jarosława Laseckiego.

Radni weryfikują wyceną zleconą przez wójta

Kilku radnych zweryfikowało „gmin-ny” operat szacunkowy, poddając go ocenie przez zespół rzeczoznawców pochodzących spoza naszego terenu i niezwiązanych w żaden sposób z lo-kalnym światem polityczno-bizneso-wym. Organizacja zawodowa rzeczo-znawców ma uprawnienia do oceny operatów szacunkowych. Niegowski operat badało Stowarzyszenie Rze-czoznawców Majątkowych Polonia z Warszawy i wydało ocenę negatywną w stosunku do jego treści. To nie jest

ocena „jedna z wielu możliwych” w tej sprawie. Tym samym, zgodnie z artykułem 157 ust. 1a ustawy o gospo-darce nieruchomościami, „gminny” operat szacunkowy, jaki wójt przed-stawiła przy zamianie działek, stał się od dnia wydania oceny negatywnej nieważny z mocy prawa. Uchylony ostatecznie i nieodwołalnie. Samorząd rzeczoznawców ma w tym względzie uprawnienia analogiczne, jak ostatnia możliwa instancja sądu. Jego „wy-rok”, czyli ocena operatu jest nega-tywna i w sensie prawnym operat nie istnieje. Zespół oceniający stwierdza, że wycena gminnych działek zawiera trzy poważne naruszenia prawa oraz szereg innych uchybień i niedomo-wień. Ocenę tę radni opozycji w for-mie ustnej i pisemnej przedstawili na sesji rady gminy 29 maja 2017.

NIE dla operatu

Zespół niezależnych rzeczoznawców ze Stowarzyszenia Rzeczoznawców Majątkowych Polonia z Warszawy, zarzucił operatowi wykonanemu na zlecenie wójta gminy Niegowa, że w trzech kwestiach został sporządzony niezgodnie z przepisami prawa oraz zawiera kilka innych uchybień. Wy-szczególniamy i opisujemy je poni-żej. Tym samym wycena, którą wójt gminy przedstawiła przy zamianie działek, jest nieważna z mocy art. 157 ust. 1a ustawy o gospodarce nieru-chomościami i od dnia wydania oce-ny negatywnej, nie istnieje w obiegu prawnym.

Zarzuty ekspertów ze Stowarzyszenia Rzeczoznawców Majątkowych Polo-nia w stosunku do operatu szacunko-wego powstałego na zlecenie wójta gminy dają się streścić w kilku punk-tach opatrzonych naszym komenta-rzem:

1. W operacie szacunkowym wyko-nanym na zlecenie wójta gminy nie ma opisu stanu faktycznego i stanu techniczno-użytkowego działek prze-znaczonych na cele leśne. Stanowi to naruszenie rozporządzenia Rady Ministrów w sprawie wyceny nieru-chomości i sporządzania operatu sza-cunkowego. Wycena zupełnie pomija, że dotyczy działek leśnych. W takim przypadku powinna obowiązkowo zawierać dane takie jak: drzewostan, rodzaj plantacji, gatunki drzew, wiek drzew, stopień zadrzewienia działek, typ siedliskowy lasu. Podano jedynie że działki są „porośnięte lasem”, a obowiązkiem było ustalić to szczegó-

łowo i podać także jego wartość.

2. W operacie szacunkowym zastoso-wano nieprawidłową metodę ustalania ceny średniej działek poddawanych zamianie. Jest kilka metod wyceny działek i są one określone przepisami prawa. Aby zastosować metodę od-powiednią do wyceny lasów, należy znaleźć odpowiednią liczbę transakcji działek z takim lasem. O podobnych cechach drzew, ich wieku, składzie gatunkowym, typie siedliska.

Zasadą jest, że na działkach leśnych drzewa wycenia się wg ich cen na pniu. A młodniki według ich kosztów powstania i utrzymania. Tego w ogóle w wycenie brakuje.

3. W operacie szacunkowym nie wzięto pod uwagę nieruchomości po-dobnych do faktycznie zamienianych działek. Obowiązkiem, a nie dobrą wolą osoby wyceniającej było poszu-kiwanie transakcji podobnych na na-szym terenie. Jeśli takich by nie było, powinna szukać w terenach przyle-głych. Lasów w Polsce jest dosyć. Gdyby jednak mimo tego nie znale-ziono żadnych miarodajnych transak-cji leśnych, do wyceny należało obo-wiązkowo zastosować inną metodę. Takie możliwości są i przewiduje je prawo, w ramach którego działają rze-czoznawcy majątkowi.

4. Operat szacunkowy, zawiera daty czynności wykonanych już w roku 2015. Oględziny działek wykonano w dniu 16 lipca 2015. Stan przedmio-towy działek podano na dzień 16 lip-ca 2015. Wartość działek podano na dzień 16 lipca 2015. Data sporządze-nia kompletnego dokumentu wyceny działek to 28 lipca 2016. Eksperci stwierdzają, że 16 lipca 2015 dla dzia-łek gminnych nie było jeszcze księgi

wieczystej. Została ona ujawniona w ostatnim dniu roku 2015. W operacie szacunkowym wykorzystano trans-akcje zawarte w 2016 roku, a więc po dacie na którą określono wartość działek.

5. Operat szacunkowy nie zawiera wypisu z rejestru gruntów i mapek z kształtem i położeniem działek w te-renie. Opis stanu prawnego działek też jest niepełny. Dane z księgi wieczystej i ewidencji gruntów są niepełne i po-wierzchowne. Utrudniało to radnym i mieszkańcom gminy, którzy chcieli poznać wszystkie szczegóły sprawy, zorientowanie się czego właściwie wycena dotyczy i jak rzeczywiście działki wyglądają w terenie.

Bardzo poważne błędy

Operat szacunkowy zlecony przez wójta gminy dla działek w Boboli-cach, od dnia wydania oceny negatyw-nej, nie istnieje z mocy prawa. Taka jest decyzja samorządu rzeczoznaw-ców majątkowych podjęta na podsta-wie przepisów ustawy o gospodarce nieruchomościami. W potocznym rozumieniu, ustawowa ocena nega-tywna odpowiada ostatecznej decyzji sądu, od której nie ma już procedury odwoławczej. Na tej podstawie mo-żemy przypuszczać, że błędy zawarte w operacie były wg specjalistów bar-dzo poważne. Operat szacunkowy w wersji, jaką otrzymała wójt gminy w sprawie zamiany działek, okazał się niezgodny z prawem i nie mógł wia-rygodnie określić wartości gminnych nieruchomości, o które zabiegał Jaro-sław Lasecki.

Nic się nie stało?

Radni niegowskiej koalicji skupio-nej wokół wójta przyjęli nowe fakty

na początku z zaskoczeniem, ale gdy szok minął - z humorem. Niektórzy zamierzali nie dopuścić nawet do wprowadzenia do porządku obrad od-rębnego punktu mówiącego o przed-stawieniu negatywnej oceny samorzą-du rzeczoznawców majątkowych.

Radny Ryszard Halabowski usiłował rozpocząć dyskusję i wywołał do od-powiedzi tych, którzy zawsze głoso-wali za zamianą działek. Odpowiedzi o motywach wspierania idei zamiany jednak nie uzyskał. W ten sposób tak-że opinia publiczna nie poznała na tej sesji motywacji radnych, którzy zde-cydowali o transakcji. Słychać było głosy, że nic się nie stało, a wycena działek jest nadal prawidłowa, a jeśli nawet nie, to nie problem gminy, a rzeczoznawcy, który ją wykonał. Jed-nak czy się tego chce czy nie, „gmin-na” wycena zamienionych działek, z mocy art. 157 ust. 1a ustawy o gospo-darce nieruchomościami w praktyce prawnej już nie istnieje. Przy czym sa-morząd rzeczoznawców nie wypowia-da się tu o wartości gminnych działek, ale o technicznej stronie sposobu ich wyceny. Czy wykazanie nieprawid-łowości przez opozycję wywróci sy-tuację polityczną w gminie? Okaże się być może dopiero po najbliższych wyborach.

Miało być apolitycznie

Skandal zwany w skrócie „aferą ośrodka zdrowia” przyczynił się do wyborczej porażki poprzedniego wój-ta (Krzysztofa Motyla) i części jego zaplecza politycznego, a wyniósł na szczyt władzy cenioną wówczas w gminie lekarkę, pracującą w tymże ośrodku - Dorotę Hajto-Mazur. Obok zwykłych i niebudzących kontrower-sji rozstrzygnięć (remonty dróg, budo-wy chodników, czy oświetlenia ulic) niektóre jej działania zostały mocno oprotestowane przez część radnych i to bynajmniej nie tęskniących za po-wrotem poprzednika. W roli wójta Hajto-Mazur okazała w zaskakujący sposób przychylność życzeniom wy-rażonym przez byłego senatora - Jaro-sława Laseckiego. Było tak w temacie wstępnych propozycji do trwającej ciągle „sprawy studium” oraz w spra-wie zamiany działek, zakończonej już jednak kompromitującą nieprawid-łowością. Wprawdzie to nie wójt, a radni koalicji zdecydowali o zamia-nie, i to nie wójt, a rzeczoznawca ma-jątkowy jest autorem nieprawidłowej wyceny działek, ale to wójt pozostała głucha na zwracane jej uwagi i za-strzeżenia części radnych, to ona też przedłożyła radnym projekty uchwał i zdecydowała zapłacić za bubel rze-czoznawcy. Poniosła niewątpliwą po-rażkę wizerunkową. Wójt gminy bez-warunkowo zaufała bowiem wycenie, którą następnie na wniosek radnych (od razu zgłaszających wątpliwości odnośnie do jej rzetelności), samorząd rzeczoznawców majątkowych uznał za niezgodną z prawem i wycofał z obiegu. W efekcie skupieni wokół niej radni oddali gminne działki w drodze zamiany osobie prywatnej, na podsta-wie wyceny ich wartości, której spo-sób określenia okazał się niezgodny z prawem. Testowanie cierpliwości wy-borców przez ciągle jeszcze „nową” władzę trwa.

Katarzyna Kieras

Ubikacja

Page 8: „QUASI-STAN WOJENNY”demokratyczna.com.pl/wp-content/uploads/2017/06/internet122.pdfMTBS. Drugie już oględziny miały miejsce w styczniu bieżącego roku. Wzięli w nim udział

8 czerwiec 2017 DEMOKRATYCZNAxx ®

WóJT IMPREZUJE, CHOć GMINA TONIE W dŁUGACH

Udzielenie absolutorium oznacza stwierdzenie prawidłowości działania finansowego organu wykonawczego (w tym przypadku wójta) w określonym przedziale czasowym (w tym przypadku za rok 2016). Zarządzanie finansami gminy przez wójta Poraja Łukasza Stachery pozostawia wiele do życzenia. W 7 lat zadłużył porajski budżet na 25 mln, przekraczając w tym roku dopuszczalny próg zadłużenia. Gmina tonie w długach. Mimo to, komisja rewizyjna zaopiniowała sprawozdanie z wykonania budżetu przez wójta w 2016 roku i wnioskowała o udzielenie mu absolutorium. Radni w większości zagłosowali „za” – przeciw były tylko trzy osoby: Zdzisława Polak, Tomasz Klimek, Małgorzata Rodek. Absolutorium zostało udzielone, choć Regionalna Izba Obrachunkowa w Katowicach wydała negatywną opinię o przedłożonym przez Wójta Gminy Poraj

sprawozdaniu z wykonania budżetu za 2016 rok. Radni są najwyraźniej głusi na argumenty RIO, albo wójt jest wybitnie przekonujący. W ocenie RIO gmina zaciągnęła zobowiązanie zaliczane do tytułów dłużnych, które ma cechy pożyczki, określonej w art. 720 kodeksu cywilnego, a nie subrogacji. Gmina zawarła umowę pożyczki bez uzyskania stosownej opinii Regionalnej Izby Obrachunkowej w Katowicach, co jest wymagane zapisami ustawy o finansach publicznych. Zobowiązanie zostało zaciągnięte bez uchwały Rady Gminy Poraj w sprawie zaciągnięcia pożyczki w wysokości 4 mln zł oraz z przekroczeniem limitu zobowiązań wynikającego z uchwały budżetowej na 2016 rok i kwoty planowanych na ten rok przychodów z tytułu kredytów i pożyczek.Gmina nie spełnia wymogów ustawy o finansach publicznych. Wskaźnik spłaty zadłużenia kształtuje się bowiem na poziomie 16,36%, przy

dopuszczalnym wskaźniku spłaty wynoszącym 6,86%.Ponadto skład orzekający stwierdził, że deficyt w 2016 roku sfinansowany został kredytami i pożyczkami w kwocie 49 200 zł oraz kwotą wolnych środków w wysokości 645 147,65 zł. Nie wskazano zatem wszystkich źródeł finansowania deficytu, który wyniósł – 2 909 908,03 zł, co jest niezgodne z ustawą o finansach publicznych.

Struktura wykonania wydatków budżetowych za 2016 rok wygląda następująco:Wydatki ogółem to kwota 38.962.556zł w tym:-wydatki bieżące (m.in. wynagrodzenia) to kwota około 35 mln zł, tj. aż 89% ogółu wydatków,-wydatki majątkowe (inwestycje-remonty) to kwota około 4mln zł, tj. tylko 11% ogółu wydatków.

Mimo to na sesji odbyło się przedstawienie. Pracownicy jednostek podległych - dyrektorki gminnych szkół, przedszkoli, biblioteki, GOPS-u przybyły na sesję, by składać wójtowi kwiaty i gratulacje z okazji otrzymania absolutorium. Zaś po głosowaniu nad przyjęciem sprawozdania finansowego, kolejnym rozpatrywanym punktem obrad były „Zmiany uchwały o dostosowaniu sieci szkół podstawowych i gimnazjów do nowego ustroju szkolnego”. Niestety osób, których dotyczył ten temat już nie było na sali. Zaraz po wręczeniu kwiatów wyszły.

Kiedy podczas sesji nadszedł czas na pytania radnych – radna Polak pytała: - Dlaczego mimo negatywnej opinii RIO o wykonaniu budżetu za 2016 rok i wykazaniu przez RIO naruszenia prawa w zakresie art. 243, 226, 217 i innych Ustawy o finansach publicznych,

Komisja Rewizyjna wystąpiła z wnioskiem do RIO i do Rady Gminy Poraj o udzielenie absolutorium wójtowi za 2016 r.? Co wpłynęło na taką decyzję Komisji Rewizyjnej? Przewodniczący – Andrzej Ludwikowski - odpowiedział, że to nie wykonanie budżetu i nie negatywna opinia RIO zadecydowały o tym, lecz całokształt.Radna pytała dalej: co to jest ten całokształt? Czy na ten całokształt składa się to, że przewodniczący jest wujkiem wójta? Czy może to, że był zapraszany na wszelkie wyjazdy i imprezy organizowane przez wójta? Czy może coś jeszcze o czym nikomu nie wiadomo? Lecz Ludwikowski nie odpowiedział. Wtedy to wójt postanowił odpowiedzieć, na wstępie zaznaczając, że ta odpowiedź zaskoczy radną Polak czy inne osoby z pseudo gazety (na myśli miał DEMOKRATYCZNĄ) .Łukasz Stachera stwierdził, że opinia RIO jest tylko

„opinią”, a wykonanie budżetu za 2016 rok wynosi 86,12 % - chwaląc sam siebie, że to: „mistrzostwo świata”. Wójt pysznił się, że nie popełnił żadnego błędu, a radna Polak rozsiewa propagandę, że Stachera rujnuje budżet, że nie ma pieniędzy, że jest ogromne zadłużenie. Możliwe, że dla wójta 24 milionowe zadłużenie to mała kwota. Gmina przy budżecie 36 mln zł zadłużona została przez Stacherę na 24 mln. Faktycznie nic… Dodatkowo Stachera powiedział, że gmina Poraj jest za bogata na dofinasowanie, bo przecież na pewno na wkład własny ma, można go pokryć np. z… No właśnie nie ma z czego, bo kolejnego kredytu nikt gminie już udzielić nie chce. Wójt zamiast merytorycznie rozmawiać o finansach gminy, rozmawia o DEMOKRATYCZNEJ. Stachera stwierdził, że nic złego nie robi, a DEMOKRATYCZNA pluje na niego jadem, niszczy mu karierę i życie. Dodatkowo wójt

sam sobie wystawił laurkę mówiąc, że w gminie Poraj wszystko jest w porządku, a on zawsze chętnie udziela odpowiedzi na wszystkie pytania. Faktycznie, dopuszczenie do zadłużenia w ciągu 7 lat do kwoty 24 mln zł to nic złego.Wtedy radna Polak ponownie zwróciła się do wójta, zarzucając mu lekceważenie komisji budżetowej, która odbyła się dwa dni przed sesją tj. 20 czerwca. Przewodniczący komisji powiadomił w tym dniu zgromadzonych, że wójt i skarbnik nie pojawią się, ponieważ są w RIO w Katowicach. Radna Polak zarzuciła Stacherze kłamstwo, ponieważ podobno w czasie komisji przebywał w Urzędzie Gminy. Wójt przyznał, że w tym dniu przebywał od godziny 11:00 do 13:00 w RIO, a kiedy wrócił do Urzędu musiał przyjąć czterech interesantów, którzy byli z nim umówieni, po czym ponownie wrócił do Katowic. Ponadto Stachera zarzucił radnej Polak, że nie stosuje się do przyrzeczenia radnych, które brzmi następująco: „Wierny Konstytucji i prawu Rzeczypospolitej Polskiej, ślubuję uroczyście obowiązki radnego sprawować godnie, rzetelnie i uczciwie, mając na względzie dobro mojej gminy i jej mieszkańców.” Dodał również, że radna Polak robi krzywdę gminie Poraj razem z niektórymi, którzy jeszcze nie dawno siedzieli ze nim po jednej stronie. Ciekawe kogo wójt miał na myśli? Według niego takie nieuczciwie postępowanie powinno być ocenione przez odpowiednie organy.

Radna Polak przy zatwierdzaniu protokołu nr XXXIV/17 z Sesji Rady Gminy Poraj z dnia 27 kwietnia 2017 r. głosowała przeciw. Dlatego, że zdaniem radnej protokół był nieobiektywny i pominięto w nim słowa wójta, którymi ją obrażał i poniżał. Dlatego też, po kwietniowej sesji radna Polak złożyła pismo do wójta i do przewodniczącego Rady Gminy - Andrzeja Pawłowskiego - o udostępnienie kopii nagrania z sesji. Po miesiącu czekania radna otrzymała odpowiedź od przewodniczącego, że sprawę przekazał wójtowi. Kilka dni potem otrzymała znów pismo od wójta, w którym uwzględniono, że sprzęt nagrywający się zepsuł i sesji nie nagrano. Radna Polak twierdzi, że wyraźny materiał dowodowy, który chciała wykorzystać został zniszczony. Dlatego też podczas komisji budżetowej radna skierowała wniosek odnośnie tego, aby sesje były nagrywane nie tylko głosowo, ale także wizualnie. Uzasadnieniem było to, że podczas swojej 15-letniej pracy tylko raz zdarzyło jej się poprosić o nagranie z sesji i okazało się, że urządzenie się zepsuło i nagrania nie ma. Wójt podczas sesji zapytał, kto będzie za to odpowiedzialny? Kto ma to nagrywać? Dodał także, że chce, aby sesje były nagrywane, ponieważ wtedy okaże się, kto się wypowiada, a kto się „pieni”. Stachera dodał, że wiąże się to jednak z kosztami. Zaproponował także, że może radna Polak zrezygnuje z diety na pół roku i wtedy znajdą się fundusze na nowy sprzęt nagrywający. I tak właśnie wygląda znajomość finansów u Łukasza Stachery. Wniosek nie został przegłosowany przez radnych.

Wójt Gminy Poraj nie baczy na to, że gmina tonie w długach, wraz z radnymi „baluje” na Dniach Poraja, które mogły kosztować sporo ponad 100 tys. zł. Ale skoro uważa się, że dług wynoszący 24 mln zł to mała kwota i że w gminie wszystko jest w porządku to można spokojnie „balować”, nie mając przy tym przecież żadnych wyrzutów sumienia.

Angelika Psonka

22 czerwca odbyła się XXXV sesja Rady Gminy Poraj. Najważniejszym punktem posiedzenia była decyzja o udzieleniu wójtowi – Łukaszowi Stacherze – absolutorium. Wójt zatapia gminę w długach przy przyzwoleniu większości radnych. A po udzielonym absolutorium, w weekend wspólnie imprezują na dniach Poraja, które mogły kosztować ponad 100 tys. zł.

Ogłoszenie nadesłane

Page 9: „QUASI-STAN WOJENNY”demokratyczna.com.pl/wp-content/uploads/2017/06/internet122.pdfMTBS. Drugie już oględziny miały miejsce w styczniu bieżącego roku. Wzięli w nim udział

2017 czerwiec 9www. DEMOKRATYCZNA.com.pl facebook.com/demokratyczna

Koziegłowscy urzędnicy w listopadzie 2015 roku złożyli do Urzędu Marszał-kowskiego w Katowicach wniosek o dofinansowanie projektu mającego w założeniu podniesienie jakości bazy dydaktycznej w Przedszkolu w Kozie-głowach i oddziałach zamiejscowych w Starej Hucie. Po pozytywnej oce-nie merytorycznej, 27 lipca 2016 roku podpisana została umowa o udzielenie gminie dofinansowania. Całkowita wartość projektu wynosi 1,8 mln zł., z czego ok. 71% jest współfinansowane z Unii Europejskiej, w kwocie nie-przekraczającej 1,2 mln zł, natomiast wkład własny gminy wynosi 510 tys. zł. - Projekt polega na adaptacji czę-ści istniejących obiektów, tj. budynku Przedszkola z Oddziałami Integracyj-nymi w Koziegłowach i budynku od-działów zamiejscowych niniejszego przedszkola w Starej Hucie na utwo-rzenie nowych grup przedszkolnych dla dzieci w wieku 3 i 4 lat dotychczas nieobjętych edukacją przedszkolną. W ramach projektu do oddziału w Starej Hucie zakupione zostanie niezbędne wyposażenie na potrzeby funkcjono-wania placówki oraz utworzenie pla-cu zabaw – informuje wiceburmistrz Koziegłów, Piotr Kołodziejczyk. Ter-min zakończenia realizacji projektu zaplanowany jest na 30 listopada 2017 r. Przetarg na wykonanie inwestycji wygrała bytomska firma A1 Projekt, która pochwalić się może naprawdę wyjątkowymi realizacjami, wśród nich są m.in:

- renowacja elewacji wielu kamienic na Śląsku, - budowa galerii handlowych i skle-pów wielkopowierzchniowych, w tym: Galerii Karuzela, - siedziba PKS w Wodzisławiu Ślą-skim, marketów: Aldi, Biedronka, Polo-market, Netto, - renowacja elewacji kamienicy w siewierskim rynku, - przebudowa i rozbudowa budynku Lotto we Wrocławiu,

- rekonstrukcja byłej piecowni w Ru-dzie Śląskiej,

- oraz ta, o której już wspomniałam na początku: rewitalizacja Pałacu Bisku-pów w Koziegłowach.

- Po dwóch latach wracamy do gminy Koziegłowy, co nas niezwykle cie-szy. Współpraca z władzami gminy układała się wzorcowo. Dzięki połą-czeniu świetnego projektu i profesjo-nalnego wykonania z naszej strony Pałac Biskupów jest dziś wizytówką Koziegłów. Podobnie będzie z budyn-kiem przedszkola w Starej Hucie. Po skończonej przebudowie dzieci będą z dumą mówić, że najpiękniejsze przed-szkole to to, do którego uczęszczają. Liczymy także na dalszą dobrą współ-pracę z gminnymi władzami - mówi Marcin Patoń, Dyrektor ds. zarzadza-nia w A1 Projekt. (kk)

W turnieju wzięło udział 11 drużyn: 5 w kategorii dziewcząt i 6 w kategorii chłopców. Zawody rozgrywały się w przyjaznej atmosferze i duchu sportowej rywalizacji fair-play. Celem klubu, organizującego rozgrywki jest propagowanie i upowszechnianie różnych dyscyplin sportowych wśród dzieci i młodzieży Gminy i Miasta Koziegłowy, a także promowanie zdrowego stylu życia oraz aktywnego spędzania czasu wolnego.

WYNIKI:

Kategoria Chłopcy:I miejsce: SP KOZIEGŁOWYII miejsce: SP PIŃCZYCEIII miejsce: SP LGOTA GÓRNAIV miejsce: SP CYNKÓWV miejsce: SP. GNIAZDÓW

VI miejsce: SP WINOWNONajlepszy strzelec w kategorii chłopców: Igor PiekarskiNajlepszy zawodnik: Samuel NoszczykNajlepszy bramkarz: Kamil ŚmietanaKategoria Dziewcząt:I miejsce: SP KOZIEGŁOWYII miejsce: SP CYNKÓWIII miejsce: SP LGOTA GÓRNAIV miejsce: SP GNIAZDÓWNajlepsza strzelec w kategorii dziewcząt: Alicja PlucińskaNajlepsza zawodniczka: Nicola StypaNajlepsza bramkarka: Angelika Lisowska. (ap)

O tym, że gmina Koziegłowy nie skąpi środków na najmłod-szych mieszkańców wiadomo powszechnie. W 2015 roku zakończyła się rewitalizacja Pałacu Biskupów, w którym siedzibę ma koziegłowskie przedszkole. Teraz remontowi poddany zostanie budynek oddziału zamiejscowego w Sta-rej Hucie. Koszt całego projektu to prawie 2 mln zł. Przebu-dowywać przedszkole będzie bytomska firma A1 Projekt, ta sama która odbudowywała koziegłowski pałac.

Z końcem maja na koziegłowskim Orliku odbył się orgaznizowany przez UKS „Orliki” w Gniazdowie – VII Turniej Szkół Podstawowych. O Puchar Europoseł Jadwigi Wiśniewskiej i Burmistrza Gminy i Miasta Koziegłowy Jacka Ślęczki - dzieci rywalizowały w dwóch kategoriach: chłopców i dziewcząt.

TURNIEJ UKS GNIAZdóW

NOWE-STARE PRZEdSZKOlE

Page 10: „QUASI-STAN WOJENNY”demokratyczna.com.pl/wp-content/uploads/2017/06/internet122.pdfMTBS. Drugie już oględziny miały miejsce w styczniu bieżącego roku. Wzięli w nim udział

10 czerwiec 2017 DEMOKRATYCZNAxx ®

STRAŻACY OdBYlI ćWICZENIA POWOdZIOWE

Strażacy przećwiczyli podejmowanie osób z budynków zagrożonych wysokim stanem wód przy użyciu łodzi ratunkowych, jak również układanie obwałowania zabezpieczającego z worków z piaskiem i przepompowywanie wody

przy użyciu pomp różnego rodzaju.W ćwiczeniach udział wzięło:- 12 zastępów Ochotniczych Straży Pożarnych - 8 zastępów Państwowej Straży PożarnejPrawidłowość wykonania ćwiczeń

oceniała grupa operacyjna z Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej z Katowic. (ap)

NOWE BIURO VOTUM S.A. W MYSZKOWIE

Kto będzie mógł szukać pomocy w biurze VOTUM S.A. w Myszkowie?

W zakresie działalności biura w Mysz-kowie znajduje się pomoc osobom poszkodowanym w różnego rodzaju wypadkach – komunikacyjnych, przy pracy i w gospodarstwie rolnym. W tego typu sprawach szkody to za-zwyczaj uszkodzenia ciała lub roz-strój zdrowia. W takich przypadkach specjaliści VOTUM S.A. pomagają uzyskać stosowne odszkodowanie, za-dośćuczynienie lub rentę od podmiotu odpowiedzialnego.

Podobnie jest w przypadku szkody rzeczowych, czyli uszkodzonych po-jazdów, maszyn rolniczych lub budyn-ków – w wielu przypadkach ich właś-ciciele mogą domagać się należnych świadczeń.

VOTUM S.A. pomaga też w sprawach finansowych, zwłaszcza w przypadku dziedziczenia środków zgromadzo-nych na koncie OFE. Ciekawym ele-mentem oferty spółki jest też pomoc

frankowiczom. Specjaliści szacują, jaka jest wysokość nadpłaconych przez kredytobiorcę rat, i pomagają w ich odzyskaniu.

Jakiego wsparcia udziela VOTUM S.A.?

W biurze VOTUM S.A. w Myszko-wie dowiemy się przede wszystkim, o jakiego typu świadczenia możemy się starać z tytułu poniesionej szkody. Eksperci przedstawią nam prawa, jakie nam przysługują, i pomogą sformuło-wać roszczenia. Uzyskamy też poradę co do kompletowania niezbędnych do-kumentów.

Jeśli zdecydujemy się na współpracę z VOTUM S.A. w kwestii uzyskiwania odszkodowania, nasza sprawa zosta-nie przekazana prawnikom, którzy od tej pory będą występować w naszym imieniu przed ubezpieczycielem lub – jeśli zajdzie taka potrzeba – przed sądem. Biuro VOTUM w Myszkowie będzie informować nas na bieżąco o przebiegu sprawy i czynnościach, któ-re będą podejmowane. (red)

STRAŻACY W SŁUŻBIE dZIECIOM

Na zaproszenie dyrektor Teresy Pakuła – Sosnowskiej w tym dniu szkołę odwiedzili strażacy z OSP w Siedlcu Dużym. Celem spotkania było zapoznanie zarówno uczniów, jak i nauczycieli z tematyką bezpieczeństwa pożarowego oraz zapobiegania pożarom. Uczniom został w profesjonalny sposób przybliżony zawód strażaka i ryzyko z nim związane, ale też radość z możliwości niesienia pomocy. Dużą atrakcją dla dzieci był pokaz gaszenia pożaru przez strażaków z Siedlca Dużego oraz możliwość zapoznania się ze sprzętem wykorzystywanym podczas prowadzenia akcji ratowniczo – gaśniczej. Uczniowie i nauczyciele z bliska mogli obejrzeć wóz bojowy oraz jego wyposażenie. Wielkim zainteresowaniem cieszył się także pokaz sprzętu hydrauliki siłowej, a nawet odcinków pożarniczych.

Dyrektor szkoły przekazała podziękowania dla strażaków z OSP w Siedlcu Dużym za przeprowadzenie zajęć edukacyjnych dla uczniów, przybliżenie zawodu strażaka, udzielenie wskazówek na temat bezpieczeństwa przeciwpożarowego oraz demonstrację sprzętu strażackiego. Życzyła im także bezpiecznej służby, zawsze szczęśliwych powrotów z akcji oraz tego, aby pomoc drugiemu człowiekowi była zawsze źródłem osobistej satysfakcji i społecznego uznania. Organizatorem spotkania była Magdalena Gross. Wśród przedstawicieli OSP Siedlec Duży znaleźli się: prezes OSP SD Piotr Golis, dh Mateusz Ociepka, dh Piotr Kozak, dh Konrad Supierz oraz dh Przemysław Będkowski. (ap)

13 czerwca na zbiorniku wodnym w Poraju przeprowadzono szkolenia jednostek Straży Pożarnej z terenu powiatu myszkowskiego oraz zawierciańskiego. Głównym założeniem było praktyczne przetrenowanie współdziałania w trakcie zagrożenia powodziowego.

Nazwa VOTUM S.A. znana jest z pewnością wielu osobom, zwłaszcza tym, które uległy wypadkom i uzyskały z ich ty-tułu odszkodowanie. Od maja przy ulicy Kościuszki 27N w Myszkowie działa nowe biuro regionalne spółki. Prowadzi je pani Grażyna dyluś, dyrektor regionalny VOTUM S.A., która od lat zaangażuje się w pomoc poszkodowanym.

6 czerwca w Szkole Podstawowej w Gniazdowie odbył się próbny alarm przeciwpożarowy.

Page 11: „QUASI-STAN WOJENNY”demokratyczna.com.pl/wp-content/uploads/2017/06/internet122.pdfMTBS. Drugie już oględziny miały miejsce w styczniu bieżącego roku. Wzięli w nim udział

2017 czerwiec 11www. DEMOKRATYCZNA.com.pl facebook.com/demokratyczna

ŻYdZI W NASZYCH ŻARKACH„Żarki żydowskie” - i wszyscy wiedzą, o które miejsce chodzi. Wiemy czym był zorga-nizowany przez państwo niemieckie Holokaust (Shoah) i jaki był koniec społeczności Żydów w tym mieście. A jaki był początek? Skąd właściwie wzięli się Żydzi w naszych Żarkach? Jak funkcjonowała ich struktura społeczna? Odpowiedzi na te pytania po-szukiwaliśmy m. in. w treści prac autorstwa Marty Bączkowskiej - nauczyciela w szko-le prowadzonej przez fundację Elementarz w Łutowcu.

Być może Żydzi przybyli do Żarek z Lelowa. W roku 1547 wg spisu podat-kowego z czasów króla Zygmunta II Augusta, w odległym o 25 km Lelo-wie zamieszkiwało 12 rodzin żydow-skich. Prawie 130 lat później (1676, król Jan III Sobieski), w podobnym spisie pojawia się wzmianka o pięciu podatnikach narodowości żydowskiej, którzy mieszkali w Żarkach.

Żydzi w Żarkach tworzyli gminę okre-ślaną w języku hebrajskim słowem „kahał”. W roku 1741 gmina żydow-

ska liczyła 113 osób, a powstała kilka-dziesiąt lat wcześniej. Skąd to wiemy? Z dokumentu ugody zawartej między kahałem a proboszczem żareckim. Na mocy ugody Żydzi zobowiązali się płacić 150 zł rocznie na rzecz miejsco-wego kościoła rzymskokatolickiego. Ale najważniejszym z historycznego punktu widzenia jest zapis, mówią-

cy że: „(…) synagoga żydowska od kilkudziesięciu lat nie doznająca od poprzednich proboszczów żadnych przykrości(…)”. A zatem między ro-kiem 1676 a 1741, społeczność ży-dowska w Żarkach rozrosła się na tyle, że posiadała własną strukturę gminną i synagogę. W wieku XVII musiał też powstać pierwszy cmentarz żydowski w Żarkach. Gdzie? To jak dotąd nie zostało odtworzone. Drugi cmentarz powstał przy ulicy Górki i jego loka-lizacja jest powszechnie znana, choć znalezienie śladu po nim w lokalnym terenie nie jest wcale łatwe.

W roku 1765 król Stanisław August Poniatowski przeprowadził spis lud-ności żydowskiej dla potrzeb ściąga-nia od niej podatku tzw. pogłównego, czyli płaconego od głowy żywego człowieka, nie od jego dochodów. Spis wykazał, że w Żarkach mieszkało wtedy 418 Żydów. Dwadzieścia lat później, w kolejnym pokoleniu było ich już 575. W tym okresie ludność ży-dowska stanowiła czwartą część po-pulacji Żarek. Pod koniec wieku XVI-II w mieście działało 17 żydowskich rzemieślników (m.in. trzech krawców, trzech wytwórców czapek i dwóch rzeźników). Wówczas istniały już dwie bożnice, inaczej synagogi, które zwyczajowo były miejscem modlitw i zebrań w sprawach społecznych. Jedna przeznaczona dla zamożnych Żydów i władz gminnych, a druga dla reszty społeczeństwa. Gmina żydowska spra-wowała nadzór i władzę nad ludnoś-cią, także w zakresie religii i kultury. Na czele gminy stał zarząd. Organami gminy były komisje i bractwa. Utwo-rzono też kasy pożyczkowe.

W roku 1821 nastąpiła reorganizacja władzy w społeczeństwie żydowskim. W Żarkach powstał Dozór Bożniczy.

Na czele dozoru stał rabin wraz z trze-ma dozorcami. Ich zadaniem było pro-wadzenie życia społecznego i religij-nego. W 1870 roku powstał budynek synagogi, który jest zachowany do dziś przy ul. Moniuszki jako żarecki dom kultury. Nowy system organiza-cyjny przetrwał do czasów I wojny światowej. Wówczas to (rok 1916) do-

zorcami bożniczymi w Żarkach byli: Szymon Szpon, Mordka Fromer i Lu-zer Chrzanowski.

Po odzyskaniu niepodległości gminy żydowskie w Polsce działały na pod-stawie dekretu Naczelnika Państwa z 7 lutego 1919, a od 1928 roku na podstawie rozporządzenia Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Zadaniem gminy i wy-branego w jej ramach zarządu - obok nauczania Tory (pięciu pierwszych ksiąg biblijnych) - było utrzymywa-nie rabina, synagogi wraz z kantorem (czyli śpiewakiem i kierownikiem modlitw), łaźni, rzeźni, cmentarza, szkolnictwa religijnego. Gmina ży-dowska wcale nie działała idealnie. Z dokumentów wiadomo, że np. łaźnia zarastała brudem i był to problem w zasadzie nierozwiązywalny. Władzę

duchową sprawował w gminie rabin, a władzę świecką - powoływany w wyborach zarząd z przewodniczącym na czele. Rabinem w Żarkach od roku 1906 do wybuchu II wś był Szymcha Hersz Szwarcberg. Wybory do zarzą-du odbyły się natomiast czterokrotnie. Ostatni zarząd przed wybuchem woj-ny stanowili: przewodniczący Józef Zielonka, zastępca Mendel Rytterband i członkowie Luzer Chrzanowski, Be-rek Berensztajn, Jakób Praszkier, Ab-raham I. Malus, Eliasz Rapaport, Lej-buś Szwiner i Jakub Praszkier.

Po I wojnie światowej nowe państwo polskie w wyniku spisu ludności, określiło liczbę Żydów w Żarkach na ponad 2500 osób. Stanowiło to 57 pro-cent ogółu mieszkańców. Dane te stale się zwiększały, aż do końca lat 30-tych. Liczba Żydów w całej ówczesnej Polsce oscylowała wokół 3 mln.

W okresie międzywojennym ludność żydowska zajmowała znaczną część miasta. W archiwach zachowały się numery posesji żydowskich, zlokali-zowanych bardzo licznie w przedziale od 1 do 416. W rejestrach z początku lat 30-tych XX wieku wymieniono 323 Żydów zajmujących się han-dlem i 95 - kupiectwem. Handlowali wszystkim, od artykułów spożyw-czych poprzez zwierzęta pociągowe, po wyroby przemysłowe. Ponadto 71 Żydów prowadziło własną działalność usługowo-handlową, a rzemieślników żydowskich było tylko siedmiu. Stąd też do społeczności tej przylgnęło przysłowie: „Lepsze deko handlu niż kilo roboty”. Dwaj znani żareccy le-karze: Pajchel i Torbeczko (ten ostatni

określany niekiedy jako farmaceuta), również byli Żydami. Przy okazji po-wojenna ciekawostka: doktor Torbecz-ko przeżył II wojnę światową i został obywatelem Izraela. Odwiedził póź-niej Polskę podczas uroczystości rocz-nicowej w jednym z częstochowskich szpitali.

W Żarkach odbywał się również rytu-alny ubój zwierząt, zgodny z przepisa-mi Talmudu (czyli księgi stanowiącej spis komentarzy do Tory). Polegał na tym, że rzezak jednym cięciem prze-cinał tętnicę i czekał aż zwierzę się wykrwawi. To pewnie z tego sposobu zabijania zwierząt powstawały legen-dy, że Żydzi tak samo zabijają ludzi „wytaczając z nich krew”. Krew uwa-żana była tradycyjnie przez Żydów za siedzibę ducha i życia każdej isto-

ty. Dokumenty wymieniają nazwiska trzech rzezaków z okresu międzywo-jennego, którymi byli Icek Gutbraut, Rubin Wajsman i Berek Wajsman. Pod koniec lat 20-tych rzezakowie zarabia-li ponad 5 tys. zł, a pod koniec lat 30-tych około 2 tys. zł.

W okresie II RP w Żarkach funkcjo-nowały przedstawicielstwa kilku partii politycznych. Były to Organizacja Syjonistyczna „Ezro”, Organizacja Syjonistyczna Religijno-Ortodoksyjna „Mizrachi”, Organizacja Robotnicza „Poale Agudath Izrael”, Żydowska Organizacja „Aguda”. Podstawowymi różnicami programów były w nich: kwestia posiadania własnych żydow-skich grup paramilitarnych i odpo-wiedników narodowych sił zbrojnych, stosunek do utworzenia wspólnego państwa w Palestynie oraz ewentual-nego zjednoczenia się żydowskiej kla-sy robotniczej z rosyjską. W Żarkach działał też klub sportowy Maccabi, mający drużynę piłkarską, sekcję lek-kiej atletyki, ale także organizujący życie kulturalno-oświatowe.

Kres społeczeństwu żydowskiemu przynieśli Niemcy podczas II wojny światowej. Głównymi materialnymi śladami istnienia Żydów w Żarkach są: do dziś zachowany budynek syna-gogi (obecnie dom kultury) oraz duży cmentarz przy ul. Polnej. To trzeci, najmłodszy z tych, które istniały w mieście. Wg spisu z połowy lat 80-tych XX wieku, zachowało się na nim ponad 900 żydowskich nagrobków.

Można spekulować jak dziś wygląda-łyby Żarki, gdyby nie niemiecka poli-tyka likwidacji narodu żydowskiego. W naszym przekonaniu społeczność ta mogłaby jedynie doprowadzić do jesz-cze lepszego rozwoju miasta i regionu. Istniałaby zapewne konkurencja han-dlowa, gospodarcza i polityczna, ale wszystko to umiejętnie prowadzone, może tylko społeczeństwa rozwijać. Być może państwo Izrael i tak by po-wstało, ale mogłoby utrzymywać od początku ścisły związek z Polską, choćby z racji dużej liczby Żydów osiadłych w naszym kraju. No i jeszcze sprawy kulturowe. Bliskość kultury żydowskiej z naszą, ich wspólne trwa-nie, stałyby się okazją do wzajemnego łatwego poznania narodów i przełamy-wania mitów, jak np. ten o „wytacza-niu ludzkiej krwi”. A piłkarskie derby Maccabi Żarki - Zieloni Żarki, nieza-leżnie od klasy rozgrywkowej i pozio-mu sportowego drużyn, byłyby wy-jątkowym wydarzeniem futbolowym, ale także społecznym i kulturowym, nie mającym precedensu w powiecie myszkowskim…

Tomasz Baryła [email protected]

W tekście wykorzystano prace Marty Bączkowskiej: „Społeczność żydowska w małym polskim miasteczku w latach 1918 - 1944 na przykładzie Żarek” oraz „Społeczność żydowska w Żar-kach w XIX wieku”, a także informacje przekazane przez pasjonata żareckiej historii - Henryka Rakowskiego.

Sladami historii,

Tak mogłyby wyglądać dziś ulice Żarek, gdyby nie masowa eksterminacja narodu żydowskiego dokonana przez Niemców podczas II wojny światowej. Zdjęcie zostało wykonane w Lelowie, w dniu obchodów rocznicy śmierci Cadyka Dawida Bidermana. (fot. Sylwia Tylkowska)

Żydowskie nagrobki na cmentarzu w Żarkach przy ul. Polnej

Żydowskie nagrobki na cmentarzu w Żarkach przy ul. Polnej

Metalowa płyta z żydowskiego na-grobka zachowana w Żarkach

Page 12: „QUASI-STAN WOJENNY”demokratyczna.com.pl/wp-content/uploads/2017/06/internet122.pdfMTBS. Drugie już oględziny miały miejsce w styczniu bieżącego roku. Wzięli w nim udział

12 czerwiec 2017 DEMOKRATYCZNAxx ®