archeologia

26
Powrót na stronę główną Zamieszczono za zgodą autora Otrzymywanie i obróbka żelaza i stali u Słowian Pierwsze wytopy żelazne na ziemiach zajmowanych przez Słowian spotyka się już kilka lat przed nasza erą. Użytkowanie rud miejscowych odbywało się już na pewno w Hallstat D a na większa skalę nastąpiło pod koniec okresu lateńskiego. Na początku naszej ery korzystano nie tylko z limonitu (w postaci rudy łąkowej czy darniowej), ale także z hematytu, syderytu wydobywanego systemem górniczym (Rudki pod Słupią). Także i we wczesnym średniowieczu punktem wyjścia pierwotnego procesu metalurgicznego, obok rudy błotnej itp. O zawartości do 60% żelaza były rudy bardziej wydajne, zawierające do 80% żelaza. Rudy darniowe obficie występujące na ziemiach słowiańskich, stanowiły jednak podstawę uzyskiwania tego metalu. Zawierają one najczęściej znaczne ilości związków fosforu. Fosfor obniża plastyczność i podwyższa kruchość materiału, zwłaszcza w niskich temperaturach. O powszechnym korzystaniu z nich, świadczą nie tylko nie tylko znaleziska archeologiczne, ale także liczne nazwy miejscowe oraz nazwy rzek pochodzące od słowa ruda. Węgiel drzewny uzyskiwano dzięki zwęglaniu kawałków drewna i gałęzi w ziemi, pozostawiając niewielkie otwory wentylacyjne w celu utrzymania ograniczonego spalania i odpowiedniej temperatury. Inny, bardziej nowatorski sposób polegał na kurzeniu węgli w mielerzach zbudowanych na powierzchni ziemi. Nie wiadomo czy we wczesnych średniowieczu znano już sposób kurzenia węgli w mielerzach, który z pewnością stosowano w późnych wiekach. Do wytopu rudy służyły piece dymarkowe. Proces dymarkowy polegał na załadowaniu dobrze nagrzanego pieca (lub garnka) rudy wraz z węglem drzewnym. W celu uzyskania odpowiednio wysokiej temperatury stosowano sztuczny podmuch dzięki miechom poruszanym rękami lub nogami. W takich warunkach, przy temperaturze 1200 – 1400 0C następowała redukcja tlenków żelaza zawartego w rudzie oraz stopienie pozostałych części rudy, które tworzyły żużel. Prawdopodobnie podczas wytopu, rude wraz z węglem drzewnym ładowano do pieca kilkakrotnie, natomiast tworzący się żużel spuszczano przez otwór spustowy w dolnej części kotliny. Dopiero, gdy w dymarce zebrała się odpowiednia ilość metalu, proces przerywano. Uzyskanie ciekłego żużla miało znaczenie da procesu dymarkowego – umożliwiało to, bowiem połączenie się ze sobą cząstek zredukowanego żelaza, które skupiały się, jako cięższe w dolnej

Upload: ann

Post on 29-Jun-2015

304 views

Category:

Documents


0 download

TRANSCRIPT

Page 1: archeologia

Powrót na stronę głównąZamieszczono za zgodą autora Otrzymywanie i obróbka żelaza i stali u SłowianPierwsze wytopy żelazne na ziemiach zajmowanych przez Słowian spotyka się już kilka lat przed nasza erą. Użytkowanie rud miejscowych odbywało się już na pewno w Hallstat D a na większa skalę nastąpiło pod koniec okresu lateńskiego. Na początku naszej ery korzystano nie tylko z limonitu (w postaci rudy łąkowej czy darniowej), ale także z hematytu, syderytu wydobywanego systemem górniczym (Rudki pod Słupią). Także i we wczesnym średniowieczu punktem wyjścia pierwotnego procesu metalurgicznego, obok rudy błotnej itp. O zawartości do 60% żelaza były rudy bardziej wydajne, zawierające do 80% żelaza. Rudy darniowe obficie występujące na ziemiach słowiańskich, stanowiły jednak podstawę uzyskiwania tego metalu. Zawierają one najczęściej znaczne ilości związków fosforu. Fosfor obniża plastyczność i podwyższa kruchość materiału, zwłaszcza w niskich temperaturach. O powszechnym korzystaniu z nich, świadczą nie tylko nie tylko znaleziska archeologiczne, ale także liczne nazwy miejscowe oraz nazwy rzek pochodzące od słowa ruda. Węgiel drzewny uzyskiwano dzięki zwęglaniu kawałków drewna i gałęzi w ziemi, pozostawiając niewielkie otwory wentylacyjne w celu utrzymania ograniczonego spalania i odpowiedniej temperatury. Inny, bardziej nowatorski sposób polegał na kurzeniu węgli w mielerzach zbudowanych na powierzchni ziemi. Nie wiadomo czy we wczesnych średniowieczu znano już sposób kurzenia węgli w mielerzach, który z pewnością stosowano w późnych wiekach. Do wytopu rudy służyły piece dymarkowe. Proces dymarkowy polegał na załadowaniu dobrze nagrzanego pieca (lub garnka) rudy wraz z węglem drzewnym. W celu uzyskania odpowiednio wysokiej temperatury stosowano sztuczny podmuch dzięki miechom poruszanym rękami lub nogami. W takich warunkach, przy temperaturze 1200 – 1400 0C następowała redukcja tlenków żelaza zawartego w rudzie oraz stopienie pozostałych części rudy, które tworzyły żużel. Prawdopodobnie podczas wytopu, rude wraz z węglem drzewnym ładowano do pieca kilkakrotnie, natomiast tworzący się żużel spuszczano przez otwór spustowy w dolnej części kotliny. Dopiero, gdy w dymarce zebrała się odpowiednia ilość metalu, proces przerywano. Uzyskanie ciekłego żużla miało znaczenie da procesu dymarkowego – umożliwiało to, bowiem połączenie się ze sobą cząstek zredukowanego żelaza, które skupiały się, jako cięższe w dolnej części kotliny pieca. Im bardziej rzadki i płyny był żużel i im wyższa była temperatura w kotlinie dymarki tym łatwiej następowało połączenie cząstek żelaza i tym mniej było wtrąceń żużlowych pozostałych metalu. Na brzegach tworzącej się w ten sposób łupki metal miał kształt bardziej nieregularny i był bardziej zmieszany z żużlem. Celu usunięcia tych zanieczyszczeń, metal podgrzewano ponownie w ognisku kowalskim i przecinano ją, dzieląc na mniejsze kawałki oraz przekuwano. Najwcześniejsze opisy wytapiania żelaza sposobem dymarkowym sięgają dopiero XVI w. Przypuszczalnie we wczesnym średniowieczu stosowano w hutnictwie żelaznym niskie dymarki kotlinowe (naziemne). Uzyskane w procesie dymarkowym żelazo jest dość miękkie, zawiera wytrącenia żużla o różnej wielkości, które rozmieszczone są głównie na granicach ziarn i maja ujemny wpływ na właściwości materiału, gdyż obniżają wytrzymałość i plastyczność. Innym sposobem było wytapianie rudy w ognisku, czyli bez ogniotrwałych ścian pieca hutniczego.. Sposób ten (zwany włoskim), opisany został w prawdzie dopiero w XIX w. jednak sięga on prawdopodobnie wczesnego średniowiecza a może nawet czasów wcześniejszych. W zagłębieniu półkolistym ziemi o głębokości ok. 7 cali wysypywano miał węgla drzewnego, umieszczano dysze miechów, układając na około jej zakończenia, w odległości 5 cali warstwę grubych węgli drzewnych a dalej warstwę uprzednio wyprażonej rudy, wokół której z kolei układano warstwy drobnych węgli drzewnych i prażonej rudy; zewnętrzna warstwę stanowiła ruda niezrażona. Do szybu ponad dysza ładowano rozpalony węgiel drzewny i przy pomocy miechów rozniecano silny ogień.

Page 2: archeologia

Tlenek węgla, który powstawał w środkowej części dymarki, redukował żelazo w warstwie rudy prażonej. Po 3-4 godzinach proces przerywano rozbijając i usuwając zewnętrzna warstwę rudy, która równocześnie uległa wyprażeniu. Uzyskane bryły zredukowanego żelaza, niezupełnie oddzielonego od żużla, ładowano razem z węglem drzewnym do odpowiednio przygotowanego kotliny, rozniecając silny ogień za pomocą miechów. Proces trwał 4-5 godzin. W kotlinie odtapiał się żużel, bryły żelaza natomiast łączyły się w łupkę, która następnie przekuwano i przerabiano. Proces taki można było przeprowadzać również w ognisku kowalskim, możliwe, że stosowali go nieraz wczesnośredniowieczni rzemieślnicy w mniejszych ośrodkach hutnictwa. We wczesnym średniowieczu uzyskiwano w dymarkach także i stal Piece należało odpowiednio wygrzać, aby płaszcz pieca podczas samego procesu nie pochłaniał zbyt wielkiej ilości ciepła. Zwiększano udział węgla drzewnego we wsadzie oraz częściej usuwano żużel spuszczając go przez otwór w kotlinie pieca. Możliwe, że niektóre gatunki rudy nadawały się do tego lepiej niż inne. Nie jest tez wykluczone, że posługiwano się piecami o specjalnej konstrukcji zbudowanymi z kamienia i wylepionymi grubą warstwą gliny. Iny sposób polegał na otrzymywaniu stali nie bezpośrednio z rudy, ale z łupy. Do glinianych tygli lub garnków wkładano kawałki łupy żelaza oraz węgiel z buku lub dębu a także piasek. Naczynia ustawiano na dnie pieca, przedzielając je warstwą węgli drzewnych. Rozpalano ogień. Żelazo znajdujące się w tyglach rozżarzało się i powoli uwęglało. Piece, w których odbywał się ten proces, miały najczęściej zapewne w rzucie poziomym przekrój okrągły a w pionowym – stożka ściętego. Przypuszcza się, iż do tego celu złożyły specjalnie piece o konstrukcji kamiennej, jakie znamy także z Polski, ale których przeznaczenia nie da się z całą pewnością określić z powodu braku pewniejszych znalezisk Sposób otrzymywania stali, stosowany jeszcze w początkach XIX w. w Karelii to krótkotrwałe nawęglanie bryły żelaza w ognisku kowalskim. Bryłę bardzo szybko studzono w wodzie lub w śniegu, na skutek czego, nawęglona warstwa stawała się twarda i krucha. Warstewkę tę usuwano i proces przeprowadzano ponownie, póki starczyło żelaza. W końcu nawęglone cząstki żelaza zbierano i zgrzewano razem. Uzyskana w ten sposób stal nazywano „układem”. Kolejny sposób otrzymywania stali polegał na przekuwaniu łupy żelaznej w celu usunięcia mechanicznych zanieczyszczeń. Jeżeli ogień, na którym j podgrzewano, był rozniecany z twardego drewna i mało było dopływu powietrza, dojść mogło do uwęglenia. Rudę przerabiano w pobliżu jej złóż lub przenoszono ją do większych osiedli, gdzie zajmowali się tym specjaliści, którzy z uwagi na sezonowy charakter tego zajęcia byli prawdopodobnie równocześnie kowalami. O powszechności i rozwoju hutnictwa żelaznego u Słowian w okresie wczesnośredniowiecznym, mówią liczne znaleziska żużli w rozmaitych osiedlach. Dużą liczbę dymarek stwierdzono na obszarze Rusi. Źródła pisane oraz archeologiczne mówią także o rozwoju hutnictwa na innych ziemiach słowiańskich, zarówno Słowiańszczyzny wschodniej, zachodniej jak i południowej. Inny sposób miał być stosowany w Norwegii. Proces przeprowadzano w kotlinie ogniska kowalskiego, którą wypełniano świerkowym węglem drzewnym. Na węglach tych tuż przed dysza umieszczano pręty żelazne. Pod wpływem silnego ognia następowało nawęglenie i stopienie żelaza. Krople metalu spływały na dno kotliny. Na dnie zbierała się bryła stali. Przy sposobie tym występowały duże straty żelaza (ok. 50%). We wczesnym średniowieczu nastąpił na zachodzie Europy poważny postęp w hutnictwie żelaznym. Łączy się on z zastosowaniem wodnego napędu miechów. W ciągu XIII w. wodny napęd miechów rozprzestrzenił się szybko po całej Europie, sięgając także ziem Polski, gdzie już w XII – XIV w. znajdował zastosowanie przy szeregu dymarek. Zastosowanie wodnego napędu zwiększyło siłę działania miechów, a także ilość powietrza doprowadzanego do kotliny pieca. Aby osłonić robotników zarówno przed gorącem promieniującym od rozżarzonego wsadu jak i przed rozżarzonymi kawałkami węgli, wydmuchiwanymi przez silny strumień powietrza, trzeba było wybudować nad kotliną szyb. W ten sposób miejsce niewielkiej dymarki kotlinowej zajmuje dymarka

Page 3: archeologia

szybowa. W dymarce szybowej temperatura procesu była wyższa i wynosiła prawdopodobnie 1400-1600 0C. Przy odpowiednio dużym dodatku węgla drzewnego(stosunku do ilości rudy) zachodziło w znacznie większym stopniu nawęglenie zredukowanego metalu i uzyskiwano surówkę, zawierająca ok. 35% węgla, która topi się już przy temperaturze ok. 1200 0C. Dla tego była ona w stanie ciekłym i spuszczano ją z pieca przez otwór w dolnej części szybu. Surówka była materiałem kruchym i nadawał się tylko do wykonywania niektórych odlewów. W XIV w. stosowano ja do wyrobu garnków, rur, odważników, płyt piecowych, kominkowych, płyt nagrobkowych. Nagrobkowych. Nagrobkowych tym czasie tez zaczęto odlewać z surówki kule do armat a następnie lufy armatnie. Dla uzyskania metalu odpowiedniego do wyrobu narzędzi, surówkę poddawano odwęglaniu przez wygrzewanie w silnym strumieniu powietrza w ognisku kowalskim (świeżenie). Był to tzw. proces fryszerski. Jeśli proces został doprowadzony do końca, wtedy jego produktem było żelazo, które w odróżnieniu od metalu uzyskanego w dymarce nosi nazwę żelaza fryszerskiego. W XIV – WXVI w. istniało kilka nowych metod otrzymywania stali. Można ją było otrzymać w dymarce szybowej, bezpośrednio przez redukcję rudy (stal dymarkowa) zwana „naturalną”. Poza tym przy świeżeniu surówki można było przerwać proces przed całkowitym (prawie) odwęgleniem metalu, co jednak wymagało znacznych umiejętności. Łatwiej było przeprowadzić nawęglenie miękkiego żelaza (fryszerskiego lub dymarkowego) w węglu drzewnym lub innych substancjach nawęglających. Średniowieczną stal, niezależnie od tego czy był to metal pochodzenia dymarkowego czy fryszerskiego, można dziś podzielić na trzy rodzaje : stal miękka 0,1-0,3 % C ; stal półtwarda 0,3-0,5 % C; stal twarda 0,5-0,8 % C . Bardo prawdopodobne, że Słowianie dosyć wcześnie zapoznali się bezpośrednio ze Wschodu, bądź prze warsztaty nadreńskie, z technika dziwerowania (Zgrzewania oraz skuwania stali o różnej zawartości węgla, w efekcie dającego wzór na powierzchni metalu)

Podstawowe procesy technologiczne: Jednym z podstawowych procesów technologicznych stosowanych dość powszechnie przy wyrobie wczesnośredniowiecznych narzędzi było zgrzewanie ogniskowe żelaza i stali. Zabieg ten było konieczny przy wykonywaniu wyrobów wielowarstwowych polegającym na tym, że całość narzędzia odkuwano z żelaza, a tylko jego części pracująca ze stali. Jest to zabieg stosunkowo prosty, ale wymaga dużej zręczności i umiejętności. Zgrzewane kawałki metalu ściśnięte kleszczami kowalskimi wygrzewano w ognisku kowalskim przy wysokiej temperaturze następnie skuwano razem na kowadle. Aby nastąpiło zgrzanie metalu, stykające się powierzchnie muszą być dobrze oczyszczone od tlenków, dla tego na powierzchni zgrzewanej umieszcza się niewielkie ilości czystego piasku lub tłuczonego szkła. Substancje te, tworzą ciekły żużel wiążący tlenki żelaza, który spływa na bok pozostawiając czystą powierzchnię metalu. Podczas ogrzewania i skuwania, następuje dyfuzja węgla z części stalowej do części żelaznej. Im wyższa temperatura, im wyższy czas wygrzewania, tym głębiej sięgała nawęglona warstwa w części żelaznej. Zgrzeina pozostawał miejscem o obniżonej wytrzymałości i aby uniknąć tego niekorzystnego zjawiska stosowano w niektórych wypadkach ząbkowana powierzchnię zgrzewania. Czasem obserwuje się zgrzewanie stali ze staląPrzeróbka plastyczna. W podwyższonych temperaturach (900 – 1200 C) żelazo i stal stają się materiałem plastycznym, które można przerabiać i uderzeniami młotka nadawać pożądany kształt. Kowale wczesnośredniowieczni dość dobrze opanowali procesy tej przeróbki a do takich wyrobów zaliczyć można np. ostrogi. Przeróbka stali była trudniejsza niż żelaza. Metal ten jest, bowiem mniej plastyczny a także istnieje mniejsza możliwość jego przegrzania lub odwęglenia. W podwyższonych temperaturach tlen z powietrza reaguje z węglem stali, a nawet łączy się z atomami żelaza tworząc na powierzchni metalu tlenki (zgorzelina). Tego rodzaju procesy mogą powodować obniżenie własności stali lub nawet jej zniszczenie.

Page 4: archeologia

Nawęglanie żelaza. Nawęglanie stosowano we wczesnym średniowieczu w celu utwardzania narzędzi. Proces ten przeprowadzano po wykuciu narzędzia wygrzewając je przy temperaturze 950-1100 C w atmosferze nawęglającej, czyli np. węglu drzewnym lub produktach organicznych ulegających zwęgleniu w podwyższonych temperaturach jak odpadki skóry, części rogów i kopyt bydlęcych, itp. W tych warunkach następowała dyfuzja węgla do żelaza. Stąd najwyższą wartość węgla osiągano przy nawęglonej powierzchni narzędzia, koncentracja węgla w głębszych partiach metalu była coraz mniejsza.Obróbka cieplna nawęglonego żelaza i stali. Szczególną twardość narzędzi można było otrzymać przez odpowiednią obróbkę cieplną. Przeprowadzone badania metaloznawcze wczesnośredniowiecznych narzędzi wskazują, że obróbka cieplna była w tym okresie szeroko stosowana. O jej stosowaniu przez słowiańskich kowali może świadczyć posiadanie własnego słownictwa technicznego. Hartowanie – zwykle polegało na szybkim ostudzeniu zazwyczaj za zwyczaj cieczy, całego narzędzia, uprzednio nagrzanego do odpowiedniej temperatury, którą oceniano na podstawie koloru rozgrzanego metalu. Jako cieczy chłodzącej używano przypuszczalnie wody. Inny rodzaj obróbki cieplnej to hartowanie miejscowe, polegające na zanurzeniu w cieczy tylko części pracującej narzędzia i wytrzymanie aż do ostygnięcia całego narzędzia. W tych warunkach najwyższy stopień zahartowania uzyskiwano w zanurzonej wodzie, najszybciej stygnącej części narzędzia. Hartowanie miejscowe połączone z odpuszczaniem różniło się do poprzedniego tym, że zanim całe narzędzie ostygło, wyjmowano je z wody; wtedy ciepło przechodzące z nieostudzonej części narzędzia powodowało ponowne nagrzanie części pracującej.

http://www.mm.pl/~ursua/referat/zelazo.html

Pierwsza wzmianka kronikarska o Dąbrowie Górniczej (Dombrowie) pochodzi z roku 1755. Niemniej jednak ta informacja dotyczy rdzennej części dzisiejszego miasta.

Poprzez zmiany administracyjne, dołączano do Dąbrowy, a później Dąbrowy Górniczej, poszczególne okoliczne wsie i wioski. Właśnie poprzez te działania historia miasta została przesunięta w czasie i to o kilka wieków wstecz.

Konkretnie chodzi o dzisiejszą dzielnicę Łosień.Jako wioska książęca istniał już w X wieku. Został zniszczony przez Tatarów. Ponownie odbudowany dopiero w XIV wieku.

W latach 1998/1999 prowadzone były tu pierwsze prace archeologiczne. W ich efekcie wyodrębniono kilka jam, w których znaleziono liczne pozostałości po dawnych osadnikach, oraz ślady dawnych miejsc wytopu metali. Natrafiono również na liczne fragmenty ceramiki, datowane na przełom XI i XII wieku. Wskazuje to na istnienie w tym rejonie bogatego, prężnego ośrodka osadnictwa wczesno średniowiecznego, nieznanego z bezpośrednich źródeł.

Odkryto również pozostałości murów z kamienia wapiennego na zaprawie glinianej. Wiadomo że w okresie XV - XVIII w., istniał tutaj folwark i dwór biskupów krakowskich.

Pomimo trudności, prace archeologiczne prowadzone są nadal.Szczególną rolę odgrywa w tej układance posesja przy ulicy Ornej 15 i położone nieopodal pole na prywatnych posesjach państwa Krawców i Wójcików. Archeolodzy związani z Muzeum Miejskim "Sztygarka" odkryli na tym polu dziesięć pieców hutniczych oraz fragmenty urządzeń, dzięki którym możliwe było wytapianie ołowiu. Datowane są, dzięki

Page 5: archeologia

próbom węglem C-14, na lata 1039-1211. Świadczy to o tym, że była tu kiedyś huta. Potwierdza te daty fakt odkrycia jamy gospodarczej (prawdopodobnie jakiś schowek na naczynia lub inne przedmioty domowe), a w niej srebrny pieniądz. Obok znajdował się żelazny wczesnośredniowieczny klucz, co świadczy o tym, że pomieszczenie to było zamykane.

Moneta pochodzi z czasów Władysława II Wygnańca (panował w latach 1138-1146). Srebrny pieniądz przedstawia z jednej strony orła atakującego zająca. Na drugiej stronie widać księcia z podniesionym mieczem, trzymającego jeńca, któremu książę chce ściąć głowę. Moneta zachowała się w bardzo dobrym stanie.

Władysław II Wygnaniec był księciem dzielnicowym. Prowadził liczne wojny ze swoimi przyrodnimi braćmi. Za jego czasów wydano prawdopodobnie cztery typy monet. Źródła historyczne dowodzą, że książę wydawał co dwa lata nowe wzory monet. Znaleziona należy do najcenniejszych, ponieważ była w obiegu bardzo krótko.

Podczas kolejnych prac odkryto miejsce, w którym dawni hutnicy mieszkali. Odkopano bruk kamienny, ceramikę, ołowiane odważniki, przęśliki tkackie oraz żuchwę konia. Istnieje hipoteza, że szczątki konia mogą być pozostałością po praktykach magicznych tutejszych dawnych mieszkańców.

Praktyki magiczne mają potwierdzać inne odkrycia. Do najważniejszych należy szkielet krowy z ołowianą ozdobą zawieszoną na szyi, oraz doskonale zachowany szkielet młodej krowy z końca XIII wieku, ułożony w zagłębieniu. Embrionalna pozycja świadczy o tym, że zwierzę zostało złożone do grobu w ofierze. Ofiary ze zwierząt składano w średniowieczu by zapewnić urodzaj, dobrą pogodę, czy też zaklinanie złych mocy, a jeszcze wcześniej oddawanie czci ogniowi. Archeolodzy twierdzą, że dawni mieszkańcy obecnego Łosienia musieli być szczególnie podatni na przesądy i gusła. A to wszystko za sprawą obecnych tutaj rud ołowiu i srebra.

Tajemnicze garnki z końca XVIII w. to kolejne odkrycie potwierdzające, że tereny te były silnie związane z różnymi kultami i wierzeniami. Może wiązać się to z obrzędami oczyszczającymi i wyganianiem złych duchów. Charakterystyczną cechą garnków jest to, że ich podstawy zostały obcięte, a dna powtórnie zaklejono. W środek każdego z nich włożony był kamień.

Archeolodzy coraz częściej mówią o Łosieniu jak o zaginionym imperium przemysłowo-handlowym z wieków średnich, czyli miejscu, gdzie nie tylko wytapiano ołów, ale także nim handlowano. Przy wytopie srebra przodkowie dąbrowian stosowali wyjątkowo wydajną technikę, która wyprzedzała epokę o kilkaset lat. To oznacza, że mieli dużo cennego kruszcu i byli bardzo bogaci. Miejsce wytopu ołowiu i srebra najprawdopodobniej nosiło zupełnie inną, nie związaną z dzisiejszą, nazwę. Pierwotna zaginęła razem z ówczesnymi mieszkańcami.

Koniec średniowiecznej epoki hutnictwa na tych terenach miał dramatyczny i nagły przebieg. Prawdopodobnie cały ośrodek został najechany przez wrogie wojska i podbity. Wskazuje na to odnaleziona ostroga, nasadzona na żółtą kość. Najprawdopodobniej jest to fragment ludzkiego szkieletu sprzed około tysiąca lat. Na znalezisko natrafiono wewnątrz spalonego domostwa. Napastnika mogły więc przygnieść bale palącego się domostwa. Oznacza to, że mieszkający tu hutnicy nie wyemigrowali, nie byli również ofiarami zwykłych bandytów, ale

Page 6: archeologia

zginęli z rąk szlachetnie urodzonych. Ostrogi w tamtych czasach były oznaką przynależności do stanu rycerskiego.

Archeolodzy w Łosieniu znaleźli już łącznie ponad 30 tysięcy różnych materiałów historycznych. Do największych należą piece hutnicze wraz z dyszami. W różnych miejscach przekopując ziemię natrafiali na sprzączki pasów, noże i ozdoby, a także ołowiane odważniki. Najczęściej trafiały się fragmenty, niekiedy bardzo dobrze zachowanych mis, dzbanów i innych naczyń. Ciekawe są kobiece ozdoby w postaci prząślika z łupku wołyńskiego oraz srebrne, brązowe i ołowiane kabłączki skroniowe.

Do najciekawszych znalezisk należy bez wątpienia krzesiwo ogniwkowe, czyli pierwowzór dzisiejszej zapalniczki, srebrna moneta bita za czasów śląskiego księcia Władysława II Wygnańca, a także klucz do bliżej nieokreślonego zamka.

Wśród rarytasów jest też topór bojowy. Większość najciekawszych zabytków zostało udostępnionych w galerii Muzeum Miejskiego "Sztygarka" w Dąbrowie Górniczej.

Za sprawą dr Eldegardy Fołtyn z Uniwersytetu Śląskiego wszedł w użycie termin "mikroregion łosieńsko-strzemieszycki". Takiej ilości szkliwionej ceramiki wczesnośredniowiecznej jak tutaj, nie ma w żadnym innym stanowisku na terenie Polski.

Prace na tym stanowisku archeologicznym mają być dalej kontynuowane.

http://www.dabrowa.pl/dg_historia_archeologia.htm

Dział archeologii w Muzeum Miejskim "Sztygarka" powstał w 2002 roku.

W zbiorach działu archeologii znajdują się zabytki pozyskane podczas badań archeologicznych w Dąbrowie Górniczej - Łośniu. Materiały archeologiczne związane są z wczesnośredniowieczną osadą produkcyjną zajmującą się wytopem ołowiu i srebra. Najciekawsze zabytki zostały wystawione na wystawie poświęconej dziejom przemysłu w Dąbrowie Górniczej.

Badania archeologiczne prowadzono w Dąbrowie Górniczej – Łośniu na dwóch stanowiskach archeologicznych. Dzięki nim udało się przesunąć wiek tej osady znanej dopiero od XV wieku o cztery stulecia wstecz (poniżej plany stanowiska nr 8 z zaznaczeniem najważniejszych obiektów - stan do końca 2005 roku).

Page 7: archeologia

Mapa

Mapa stanowiska Nr 8

Na pierwszym z badanych stanowisku w 1998 r. oznaczonym jako nr 2 obok ułamków naczyń odkryto ponad 150 fragmentów dysz związanych z wytopem ołowiu, potwierdzonym przez znaleziska kilkudziesięciu kilogramów grudek żużla ołowianego oraz kilku fragmentów wytopionego ołowiu oraz gotowych wyrobów ołowianych. Stwierdzono występowanie na tym stanowisku silnie zniszczonego pieca do wytopu srebra i ołowiu.

Dysza

Redukcja - mniejsza dysza tkwiąca w większej

Najciekawsze wyniki dały jednak badania rozpoczęte w sezonie 2002 skoncentrowane na stanowisku nr 8. W tym to miejscu odkryto całą hutę pochodzącą z XI i XII w. Daty radiowęglowe wskazują na przedział czasowy istnienia stanowiska pomiędzy rokiem 1039 a 1211. Jednakże w tej chwili możemy stwierdzić z dużym prawdopodobieństwem, że łosieńska huta została zniszczona w latach 60 – tych XII w. Zabytki pozyskane podczas badań można podzielić na kilka kategorii. Są to:

Zabytki związane z procesem wytopu srebra i ołowiu. Chodzi tutaj o żużle tlenki i surowe wytopki ołowiu a także srebra. Wsad jednego z pieców hutniczych w którym niedokończono procesu wytopu zawierał około 200 kg związków ołowiu.

Surowy wytopek ołowiu

Uformowany intencjonalnie placek tlenków ołowiu

Page 8: archeologia

Żużle związków ołowiu

Wyroby ołowiane w tym przede wszystkim ciężarki. Odnaleziono również trzy odważniki żelazne w koszulkach z brązu. Występowanie tej kategorii zabytków wskazuje na handlowy aspekt istnienia osady hutniczej. Przedmiotem handlu najpewniej było srebro i ołów.

Ozdoby w tym wypadku chodzi o kabłączki skroniowe wykonane z brązu, brązu powlekanego srebrem oraz ołowiu.

Kabłączek mosiężny

Kabłączek

Zabytki związane z codziennym życiem położonej obok huty osady m in. przęśliki tkackie.

Przęślik tkacki

Przęślik z łupku wołyńskiego

Po latach badań uzyskano ogromną ilość materiału ceramicznego. Wśród ceramiki wyróżniają się fragmenty naczyń pokrytych oliwkową glazurą.

Page 9: archeologia

Wśród ceramiki na uwagę zasługuje fakt występowania w jednym zwartym zespole bardzo dużej różnorodności typologicznej. Zarówno wylewy naczyń i ich ornamentyka – linie, linie faliste, jodełka, skośne nacięcia, radełko, ślady paznokci - wykazują wielką zmienność. Występują m. in. typy naczyń nawiązujące do ceramiki z wieku XI i XII. Ceramika, w swojej masie, składa się z naczyń obtaczanych. Kilka fragmentów wylewów posiada ornament falisty albo po obu stronach, albo tylko po wewnętrznej stronie. Zdarzyły się fragmenty ceramiki z ornamentem na samym wylewie. Ponadto na wielu fragmentach przydennych występują ślady ugniatania, łączenia wałeczków gliny, obmazywania i dołączania den.

Spis publikacji dotyczących badań w Dąbrowie Górniczej - Łośniu:

D. Rozmus, J. Roś - Wczesnośredniowieczny piec do wytopu srebra i ołowiu w Dąbrowie Górniczej – Łośniu, stan. 2 „Sprawozdania Archeologiczne” t. 52 / 2000

Dariusz Rozmus, Jerzy Roś, Sprawozdanie z badań ratowniczych w Dąbrowie Górniczej - Łośniu w 1998 roku, „Badania Archeologiczne na Górnym Śląsku i ziemiach pogranicznych w roku 1998” Katowice 2001

J. Roś, D. Rozmus, Badania archeologiczne w Dąbrowie Górniczej – Łośniu st. 2 w roku 1999 i 2000 - przyczynek do badań nad początkami hutnictwa ołowiu i srebra na zachodnich rubieżach Małopolski we wczesnym średniowieczu. „Badania Archeologiczne na Górnym Śląsku i okolicach rok. 1999-2000” Katowice 2002.

J. Roś, D. Rozmus, Sprawozdanie z badań ratowniczych w Dąbrowie Górniczej – Łośniu, st. 2 w roku 2001. „Badania Archeologiczne na Górnym Śląsku i okolicach rok. 2001-2002” Katowice 2004

D. Rozmus, R. Bodnar, Badania archeologiczne na osadzie wielokulturowej na stanowisku nr 8 w Dąbrowie Górniczej – Łośniu. „Badania Archeologiczne na Górnym Śląsku i okolicach rok. 2001-2002” Katowice 2004

D. Rozmus, Wczesnośredniowieczne Zagłębie Metalurgii Srebra i Ołowiu, Konferencja - Początki i rozwój miast Górnego Śląska w świetle badań interdyscyplinarnych, Gliwice 2004

Robert Bodnar, Dariusz Rozmus, Wczesnośredniowieczne ślady hutnictwa w Dąbrowie Górniczej – Łośniu oraz na obszarach pogranicznych [w:] Archeologiczne i historyczne ślady Górnictwa i hutnictwa na terenie Dąbrowy Górniczej i okolic, pod red. D. Rozmus, Kraków 2004, s. 9-60

Robert Bodnar, Dariusz Rozmus, Odważniki żelazne i „ciężarki ołowiane z Łośnia i Okradzionowa [w:] Archeologiczne i historyczne ślady Górnictwa i hutnictwa na terenie Dąbrowy Górniczej i okolic, pod red. D. Rozmus, Kraków 2004, s. 61-68

Page 10: archeologia

R. Bodnar, D. Rozmus, B. Szmoniewski, Hutnicwo srebra i ołowiu we wczesnym średniowieczu w świetle odkryć w Dąbrowie Górniczej – Łośniu (wybrane zagadnienia) [w:] Osadnictwo średniowieczne nad Przemsza i Brynicą – mat z sesji naukowej pod red S. Witkowskiego J. Sperki, Sosnowiec – Cieszyn 2005

D. Rozmus, R. Bodnar, Badania archeologiczne na osadzie wielokulturowej na stanowisku nr 8 w Dąbrowie Górniczej – Łośniu. „Badania Archeologiczne na Górnym Śląsku i okolicach w roku 2003-2004” Katowice 2006

M. Karbowniczek, I. Suliga, R. Bodnar, D. Rozmus, S. Szmoniewski. AN ATTEMPT OF REPRODUCTION OF THE MEDIEVAL TECHNOLOGY OF LEAD METALLURGY AT ŁOSIEN – referat i artykuł na konferencji w Warnie, sierpień 2005 r.

T. Kalicki, D. Rozmus, B. Szmoniewski, Człowiek i środowisko na przykładzie rejonu strzemieszycko – łosieńskiego. II sympozjum Archeologii Środowiskowej – Środowiskowe uwarunkowania lokalizacji osadnictwa Łódź 27 – 29, wrzesień 2006 – mat przygotowany do publikacji pokonferencyjnej

Dariusz Rozmus i Bartłomiej Sz. Szmoniewski – Przypuszczalna wzmianka o handlu ołowiem w kronice Ibrahima ibn Jakuba w kontekście znaczenia tego metalu na obszarze wczesnośredniowiecznej Słowiańszczyzny – komunikat zamieszczony w materiałach z sesji [w:] Relacja Ibrahima ibn Jakuba o Polsce, Krakowie i Słowiańszczyźnie w 60. rocznicę ukazania się wydania krytycznego autorstwa Prof. Tadeusza Kowalskiego, Sesja Komisji Orientalistycznej PAN Kraków 10 maja 2006 r.

D. Rozmus, Srebrny skarb hutnika (pamięci kol. Roberta Bodnara), „Archeologia Żywa” – w druku

L. Krudysz, Dariusz Rozmus, St. Suchodolski, B. Sz. Szmoniewski, Komunikat o odkryciu skarbu srebrnych denarów, Wiadomości Numizmatyczne – złożone do druku

L. Krudysz, D. Rozmus, B. Sz. Szmoniewski, Badania archeologiczne wczesnośredniowiecznej osady hutniczej w Dąbrowie Górniczej – Łośniu, st. 8, woj. Śląskie, w roku 2005 i 2006, „Badania Archeologiczne na Górnym Śląsku i okolicach w roku 2005-2006” Katowice – złożone do druku

D. Rozmus, Beczułkowaty odważnik z żelaza w „koszulce” z brązu. [w:] Kraków w chrześcijańskiej Europie X – XIII w. , Kraków 2006, s. 424

D. Rozmus, Uwagi o produkcji ołowiu w Polsce w XI i XII w. [w:] M. i M. Andrałojć, Bulla Bolesława Księcia Polski, Poznań 2006, s. 105 – 111

D. Rozmus, tekst - Dąbrowa Górnicza – Łosien [w:] Skarby ziemi wydarte – Górny Śląsk i pogranicze, Katowice 2005

R. Bodnar, L. Krudysz, D. Rozmus, B. Szmoniewski, Hutnicwo srebra i ołowiu we wczesnym średniowieczu w świetle odkryć w Dąbrowie Górniczej – Łośniu 1998 – 2006 (wybrane zagadnienia) [ w:] Strzemieszyce – moja mała Ojczyzna IV L. O. im. K. K. Baczyńskiego – 60 lat Liceum Ogólnokształcącego w Strzemieszycach, zeszyt nr 9, s. 68 - 114

Page 11: archeologia

R. Bodnar, D. Rozmus, B. Szmoniewski, Wczesnośredniowieczne odważniki i ciężarki ołowiane z Dąbrowy Górniczej - Łośnia, Kraków 2007

Raptularz:

D. Rozmus, „Skarb Hutnika” z Dąbrowy Górniczej – Łośnia, Kwartalnik Miejskiej Biblioteki Publicznej im. Hugona Kołłątaja w Dąbrowie Górniczej, nr 4 (36) rok IX październik – grudzień 2006

D. Rozmus, Wspomnienie o Robercie Bodnarze [w:] Raptularz Kulturalny – Kwartalnik Miejskiej Biblioteki Publicznej im. Hugona Kołłątaja w Dąbrowie Górniczej, nr 4 (32) rok VIII październik – grudzień 2005 r., s. 51 – 52

D. Rozmus, Łosień zadziwia archeologów [w:] Raptularz Kulturalny – Kwartalnik Miejskiej Biblioteki Publicznej im. Hugona Kołłątaja w Dąbrowie Górniczej, nr 3 (31) rok VIII lipiec – wrzesień 2005 r., s. 23 – 24

D. Rozmus, Dziedzictwo ukryte w ziemi [w:] Raptularz Kulturalny – Kwartalnik Miejskiej Biblioteki Publicznej im. Hugona Kołłątaja w Dąbrowie Górniczej, nr 3 (27) rok VII lipiec – wrzesień 2004 r., s. 12 – 14 Wyślij pocztę do [email protected] z pytaniami i uwagami dotyczącymi tej witryny sieci web.Ostatnia modyfikacja: 27 października 2009

http://www.muzeum-dabrowa.pl/informacje_o_dziale_archeologii.htm

Cenne znalezisko (Prażmów)

Tomasz Wojciuk

W niewielkiej miejscowości Dobrzenica pod Prażmowem grupa archeologów kierowana przez Stanisława Petrykowskiego z Instytutu Archeologii UJ odkryła pozostałości po kilkunastu piecach do wytopu żelaza oraz fragmenty chałupy i warsztatu. Znalezisko datuje się na przełom II i III wieku naszej ery

- Nietypowe są tu dwie rzeczy. Po pierwsze lokalizacja: to bodaj najlepiej zachowane znalezisko na południowym krańcu okręgu piaseczyńskiego, będącego wówczas jednym z liczących się ośrodków hutniczych - mówi archeolog, Stanisław Petrykowski - Druga rzecz to bliskie sąsiedztwo części mieszkalnej, pracowni hutniczej oraz pieców. Cały kompleks w jednym miejscu to ewenement - przekonuje naukowiec.

Żelazo wytapiali GermanieOdkryty przez archeologów kompleks hutniczy jest charakterystyczny dla kultury przeworskiej, zwanej inaczej kulturą wenedzką. Jest to kultura epoki żelaza rozwijająca się między III w. p.n.e., a V w. n.e. na terenach obecnej Polski (Śląsk, Wielkopolska, Mazowsze, Podlasie i część Małopolski) oraz Zakarpacia. Jej nazwa pochodzi od miasta Przeworsk, w pobliżu którego (dokładnie w miejscowości Gać) w 1909 roku Karol Hadaczek znalazł cmentarzysko, po przebadaniu którego archeolodzy zidentyfikowali nową, nieznaną jeszcze

Page 12: archeologia

wtedy kulturę pradziejową. Plemiona tworzące kulturę przeworską (ich nazw niestety nie znamy) zaliczały się do grupy ludów germańskich. Słowianie pojawili się na tych terenach dopiero w V-VI wieku. Badacze nie są zgodni co do tego, skąd przybyli. Jedni twierdzą, że z terenów dzisiejszej Białorusi i Ukrainy, a konkretnie z dorzecza Dniepru i Dniestru (koncepcja allochtoniczna), inni, że wyodrębnili się oni z plemion germańskich, które pod wpływem kontaktów z Bizancjum zmieniły swoją kulturę materialną (koncepcja autochtoniczna). Nie zmienia to jednak faktu, że wówczas, tj. na przełomie II i III w. n.e. tereny wokół Piaseczna zamieszkiwali Germanie.

Nóż na wagę złotaNa terenie dzisiejszej Polski istniały w tamtych czasach trzy wiodące centra hutnicze, w których wytapiano żelazo. Były to - największy bodaj - ośrodek świętokrzyski (okolice Nowej Słupi) oraz okolice dzisiejszych miast Milanówka i Piaseczna. Żelazo było wówczas niezwykle cenne, gdyż trudno się je pozyskiwało, a popyt znacznie przewyższał podaż. Robiono z niego narzędzia codziennego użytku, ozdoby, przybory toaletowe oraz broń. Kwitła wymiana handlowa z prowincjami cesarstwa rzymskiego. W zamian za żelazo i wyroby żelazne pozyskiwano tkaniny, naczynia z brązowej blachy, szklane paciorki, ozdoby. Starożytne hutnictwo nie szło w parze z zaawansowanym osadnictwem. Nie było grodów, a chaty w których żyli ludzie były rozproszone. Dlatego też, jako, że do tej pory przebadano w pełni niewielką liczbę siedzib ludzkich, kulturę przeworską nadal otacza mgiełka tajemnicy. Jedno jest pewne: ludy trudniące się hutnictwem były wojownicze. Dowodem na to mogą być długoletnie wojny markomańskie (166 - 180 r. n.e.), w których udział najprawdopodobniej brali również najemnicy pochodzący z terenu dzisiejszej Polski.

Prowincje rzymskie płacą haracz W drugiej połowie II w. n.e. coraz częściej dochodziło do konfliktów zbrojnych i potyczek między plemionami germańskimi, a najbardziej wysuniętymi na wschód prowincjami rzymskimi. Germanie i ich sojusznicy (m. in. plemiona Sarmatów) zaczęli regularnie najeżdżać tereny dzisiejszej Austrii i Czech. Doszło do tego, że obawiające się najazdów prowincje rzymskie zaczęły płacić barbarzyńcom daniny, będące odpowiednikiem dzisiejszego haraczu. Najazdy te w znacznym stopniu przyczyniły się do osłabienia cesarstwa rzymskiego, były zwiastunem kryzysu i jedną z przyczyn jego późniejszego upadku. Znaczną rolę w konflikcie tym najprawdopodobniej odegrał zlokalizowany na terenach dzisiejszej Polski przemysł hutniczy, a konkretnie produkowana z wytapianego żelaza broń.

Proces wytapiania żelazaDziałka, na której zlokalizowane jest stanowisko archeologiczne ma powierzchnię 1,24 ha i należy do pana Rafała Karwowskiego. Pan Rafał wiedział, że na działce znajdują się wykopaliska. Nie zniechęciło go to jednak do jej kupna i teraz finansuje badania z własnej kieszeni. W odkopanym pod Prażmowem kompleksie mieszkało prawdopodobnie nie więcej niż 10 osób. Na obszarze 2000 m kw. zlokalizowano kilkanaście stojących w rzędach pieców hutniczych. Żelazo wytapiano z wydobywanych z okolicznych bagien i torfowisk rud darniowych.

- Najpierw kopano w ziemi jamę o głębokości do około 1 metra - objaśnia fachowo Stanisław Petrykowski. - Następnie wyklejano ją gliną przemieszaną ze słomą. Dzięki słomie lub ciętej trawie glina była bardziej zagęszczona i lepiej się formowała. Na końcu, od strony północno - zachodniej, z której w ciągu roku najczęściej wieją wiatry, budowano osłonięty otwór wlotowy doprowadzający powietrze.

Page 13: archeologia

W tak przygotowaną nieckę wsypywano warstwę węgla drzewnego o wysokiej kaloryczności (najczęściej dębowego), a następnie wsypywano rudę darniową, wapienie (topnik, przyspieszający wytapianie się żelaza), a potem naprzemiennie warstwy węgla i rudy, aż do powierzchni ziemi. Następnie z gliny zmieszanej ze słomą budowano wysoki na 1 m komin, do którego wsypywano przez górę kolejne warstwy węgla i rud darniowych. Później za pomocą żelaznego krzesiwa i suchego mchu lub trawy rozniecano ogień. - W piecu palono przez co najmniej 20 godzin, dosypując od czasu do czasu węgla - wyjaśnia pan Stanisław. - Temperatura jaką uzyskiwano sięgała 1600 stopni C. Surówka w grudkach zbierała się przy ziemi. Na końcu rozbijano gliniany płaszcz i wyjmowano urobek - dodaje.

OczyszczanieJednak na tym proces wytapiania się nie kończył. Półprodukt w postaci żelaznej łupki wrzucano do ogniska, a następnie rozgrzaną łupkę skuwano, dzięki czemu pozbywano się zanieczyszczeń. Jeden żelazny rdzeń ważył od kilkunastu do kilkudziesięciu gram. Z pieca uzyskiwano do 1 kg względnie czystego żelaza. Aby więc wykuć jeden średniej wielkości topór potrzeba było żelaza z co najmniej kilku pieców. Jako, że żelazo było w cenie, hutnicy byli ludźmi na tamte czasy zamożnymi. Struktura społeczna Tak naprawdę trudno ją zdefiniować. W kompleksie odkrytym pod Prażmowem zamieszkiwali prawdopodobnie ludzie stanu wolnego. Z pewnością jednak mieli oni nad sobą „pana”, któremu musieli płacić trybut. Naukowcy podejrzewają, że do wytopu żelaza często zatrudniano niewolników (zostawali nimi m. in. dłużnicy oraz przestępcy) lub najemników na tzw. przychodne. Przykłady takich zachowań i zwyczajów społecznych podaje Tacyt (jeden z najsłynniejszych historyków rzymskich) w dziele „De origine et situ Germanorum”.

Odkopany kompleks jest tu wyjątkiem, dlatego badacze dużo sobie po nim obiecują (chodzi zwłaszcza o dom i warsztat). - Wierzymy, że uda nam się odkryć coś, co powie nam więcej o mieszkańcach tego unikalnego obejścia - mówi Stanisław Petrykowski. Czy rzeczywiście tak będzie, okaże się wkrótce.

http://www.kurierpoludniowy.pl/?page=artykul&id=3675

W bydgoskim Fordonie, przy ul. Wyzwolenia, wykopano ponad 40 szkieletów. Niektóre kompletne; są też jednak wyłącznie same czaszki. Zmarłych układano w narożniku byłego przykościelnego cmentarza, pod płotem. Tylko 3 szkielety znajdowały się w trumnach. Pozostałe ciała pochowano prawdopodobnie owijając je tylko materiałem. Ponieważ miały sprzyjające warunki, mogły przeleżeć w ziemi sto, ale i nawet kilkaset lat. Z tego względu trudno określić ich wiek – przyjmuje się dosyć szeroki zakres czasowy między XVI a XIX w. Tych ludzi nie pochowano w trumnach, co może wskazywać, że byli raczej ubogimi, prawdopodobnie mieszczanami. Dwa szkielety (jeden miał otwartą szczękę – stąd podejrzenie, że ginął w męczarniach) miały ułożoną dużą dachówkę na piersi i kilka wokół głowy. Wokół innej czaszki ułożono kamienie. Były to zapewne osoby wykluczone ze społeczeństwa za czary i zabezpieczone przed powrotem z zaświatów. Szkielet dziecka został tam złożony zapewne dlatego, że było nieochrzczone, bądź było potomkiem czarownicy. W Fordonie w XVII w. odbyło się przynajmniej kilka procesów o czary. Wyniki prac archeologicznych oceniał Wojciech Siwiak z Pracowni Archeologiczno-Konserwatorskiej w Bydgoszczy. [ 8 ]

Page 14: archeologia

W Dąbrówce Barcińskiej odkryto cmentarz funkcjonujący w XV-XVIII w. Na razie ciekawostką jest szkielet kobiety z półsierpem na szyi. Była zapewne czarownicą, a sierp miał uciąć jej głowę gdyby chciała wstać z grobu. Znaleziono też szkielet pochowany twarzą do ziemi. Kościół w Dąbrówce pełnił długi czas rolę parafii dla okolicznych wsi, stamtąd też zapewne trafiali pochowani tu ludzie. Dokładniejszych informacji na temat cmentarza należałoby poszukać w archiwum parafialnym. Odkrycia dokonał Krzysztof Leśniewski z Dąbrówki, z zamiłowania historyk. Zgłoszoną sprawą zajęła się Tamara Zajączkowska z Biura Konserwatora Zabytków. [ 9 ] Prace prowadziła dr Alicja Drozd z Zakładu Antropologii UMK w Toruniu. [ 10 ]

Archeolodzy z toruńskiego Uniwersytetu Mikołaja Kopernika od wielu lat prowadzą w Kałdusie, niedaleko Chełmna, badania archeologiczne, które zaowocowały rozległym dorobkiem wiedzy o rzeczywistości wczesnego średniowiecza, w tym o miejscach pogańskiego kultu Słowian. [ 11 ] W roku 2007 znaleźli na wczesnośredniowiecznym cmentarzysku ślady praktyk, które miały chronić ludzi przed zmarłymi powracającymi z tamtej strony. Jednym z najciekawszych znalezisk był podwójny grób z XI w. z ciałami mężczyzny i kobiety, którym przed pogrzebem ścięto głowy. Archeolodzy znaleźli również szkielety ułożone na boku lub brzuchu bez wyposażenia, a także takie, które zostały przygniecione głazami. [ 12 ]

To nie koniec wieści z Kałdusa. Odkryto tam również pochówki zwierzęce, którym warto poświęcić osobny temat. Na terenie gródka wewnętrznego fortyfikacji z XI i XII w. przy Górze Świętego Wawrzyńca odkryto czaszkę końską z fragmentem naczynia ceramicznego ułożoną na kamiennym bruku. Znalezisko datowane zostało na pierwszą połowę XI w. Taka forma wskazuje niewątpliwie na ślad pogańskiego obrzędu. [ 13 ]

Na terenie bogatej osady hutniczej w Łośniu przy ul. Ornej 15 odkryto pochówek ciężarnej krowy bez rogów (czaszka prawdopodobnie zdeformowana), ułożonej w pozycji embrionalnej, datowany na połowę XII w. Zwierzę zabito zapewne uderzeniem dzidy (ślad na żebrach) i złożono na osi wschód-zachód. [ 14 ] Podobne pochówki znajdywano już w pobliżu innych stanowisk hutniczych. Wskazuje to na wyobrażane wtedy związki procesów hutniczych z procesami rozrodczymi. [ 15 ] Odkryto ponadto też całą jamę z kośćmi, głównie krów (żuchwy i szczęki oraz cała głowa z rogami). Badania prowadzili archeolodzy z Muzeum Miejskiego „Sztygarka" w Dąbrowie Górniczej a także Dariusz Rozmus, kustosz działu archeologii muzeum i kierownik wykopalisk. [ 16 ]

Wcześniej w Łośniu dokonywano już bardzo podobnych odkryć. W 1998 r. znaleziono pochówek młodej krowy ułożonej pod brukiem kamiennym na osi wschód-zachód. Posiadała przy głowie ołowianą ozdobę. [ 17 ] Wcześniej na taki sam pochówek (bez ozdoby) natrafiono tam już w 1993 r. Krowa ta jednak nie była normalna – miała dorosłe zęby i nie zrośniętą czaszkę w wyniku jakiejś choroby, brakowało jej rogów (co przypomina również szkielet z 2007). Wydatowano ją na XII w. Deformacje czaszki spowodowały, że początkowo wzięto ją za szkielet konia i te błędne informacje opublikowano w pracy naukowej. [ 18 ] Pomyłkę stwierdzono niedawno, po badaniach archeozoologicznych. W 2005 r. znaleziono jeszcze jeden pochówek krowy, ale już ułożony ukośnie, bez ozdób, bez przykrycia brukiem.

Bogato i intrygująco prezentują się znajdywane w 2007 r. tzw. ofiary zakładzinowe. Warto zacząć od Klenicy koło Bojadeł. Tam odkryto w grodzie wstępnie datowanym na IX w., należącym zapewne do plemienia Obrzan (pierwotnie obstawiano Dziadoszan), dwie ofiary

Page 15: archeologia

zakładzinowe. Pod starszym umocnieniem wału odkryto dwie czaszki dziecięce, zaś pod wałem młodszym fragment poroża jelenia. Ponadto znajdowała się tam ceramika typu Tornow-Klenica. Ofiara zakładzinowa z dzieci to jedyny taki znany przypadek w Polsce z tego okresu. Gród podobnego typu jak Klenica kilka lat wcześniej przebadano w oddalonej o niespełna 30 km Sławie. Wydatowano jego budowę na wiek IX. Prace prowadzili naukowcy z Instytutu Archeologii i Etnologii PAN z Wrocławia we współpracy z niemieckimi badaczami z Instytutu Ernsta Moritza Arndta Uniwersytetu w Greifswald w Meklemburgii. Ze strony polskiej kierował badaniami dr Dominik Nowakowski. [ 19 ]

Prawdopodobną ofiarę zakładzinową z dziecka odnaleziono też niedługo później w pobliżu kościoła Wniebowziętej Panny Marii w Usti na Łabą, w podwalinach średniowiecznego domu. Pod ziemią znajdował się czterdziestocentymetrowy szkielet dziecka, ułożony na brzuchu. Wstępnie stwierdzono, że chodzi o pozostałości najwyżej półrocznego dziecka z XIII lub XIV wieku. Prócz teorii ofiary zakładzinowej wysunięto też inną — mogło także chodzić o niechciane dziecko, które zmarło wskutek przemocy bądź choroby i zostało pochowane potajemnie. Prace prowadzili archeolodzy czescy Lukáš Gál i Marta Cvrková. Analiza kości została zakończona w tym roku, ale jej wyniki nie są jeszcze znane. [ 20 ]

Mniej niezwykła była zakładzina z ul. Jasnej w Jeleniej Górze. Pochodziła z późnego średniowiecza. Były to zamurowane w ścianie fragmenty ceramiki z kośćmi, co wskazuje, że do garnka włożono jakieś mięso. Badania nadzorował archeolog Adam Łaciuk. [ 21 ]

Ponadto w czasie przebudowy Małego Rynku w Krakowie znaleziona została pisanka. Znajdowała się pod podłogą drewnianego budynku handlowego z XI w. Jedną z funkcji pisanek było odstraszanie złych mocy. Badania prowadził m.in. Emil Zaitz, archeolog z Muzeum Archeologicznego w Krakowie. [ 22 ]

Warto na koniec pokusić się o pewne ogólne stwierdzenia. Niektóre wyniki badań archeologicznych z 2007 r. wydają się, jeśli nie przełomowe, to na pewno bardzo istotne. Takimi jest zestawienie grodów w Batorzu, Chodliku i Guciowie jako przeznaczonych do szczególnych funkcji, prawdopodobnie kultowych. Takie znaczenie też ma stwierdzenie ofiar zakładzinowych z dzieci w Klenicy i Usti. Wiemy więc, że wśród plemienia Słowian zamieszkującego część dzisiejszego województwa lubelskiego (Lędzianie lub „Sandomierzanie”) rozwinął się specyficzny, rozbudowany, oficjalny kult a na ofiary mające przynieść pomyślność budowanym konstrukcjom (grodom, chatom) Słowianie mogli przeznaczać nie tylko zwierzęta, pożywienie, jajka ale także dzieci.

Druga partia materiałów utwierdza nas w przekonaniach, które w świecie naukowym pojawiły się już wcześniej. Ciałopalne praktyki pogrzebowe zostały poznane już dosyć dobrze, a Wilanowo czy Kleczanów powiększają zasób wiedzy o rozmieszczeniu ciałopalnych cmentarzysk, o ich szczegółowych formach i znaczeniu dla społeczności. Po narzuceniu chrześcijaństwa i zastąpieniu praktyk ciałopalnych grzebalnymi nie znikają wszelkie ślady pogaństwa. Oto teraz pojawia się gwałtowna potrzeba uchronienia się przed niespalonymi zmarłymi, którzy wciąż posiadając ciało mogli powracać do świata żywych, by im szkodzić. Stąd wyraźne pozostałości antywampirycznych zabiegów magicznych z Kałdusa, Stryczowic, trwających w świadomości ludowej bardzo długo, co potwierdzają wykopaliska z Bydgoszczy i Dąbrówki. Niezwykle ciekawie prezentuje się na tym tle rzadki przypadek pochówku szkieletowego z epoki słowiańskiego pogaństwa stwierdzony w Krakowie.

Page 16: archeologia

Epoka żelaza

Epoka żelaza to w prehistorii okres dziejów ludzkości następujący po epoce brązu, w której żelazo stało się głównym surowcem w wytwarzaniu narzędzi. Ramy czasowe epoki żelaza są różne i uzależnione od stref geograficznych, zróżnicowania kulturowego i rozwoju społeczno-gospodarczego.

Żelazo jest materiałem o wiele twardszym, wytrzymalszym oraz odporniejszym na proces wtórnej obróbki niż brąz. Jest też materiałem znacznie dostępniejszym. Najpopularniejszą odmianą żelaza w starożytności były tzw. rudy darniowe oraz błotne, w których zawartość żelaza wahała się od 30% do 50%. Występowały one przy powierzchni, więc były bardzo łatwe w eksploatacji. Rzadko sięgano do głębszych pokładów żelaza, gdyż wiązało się to z czasochłonnymi metodami górniczymi. Żelazo otrzymywano poprzez termiczne oddzielenie czystego surowca od zanieczyszczeń, w tym celu po wydobyciu rudy segregowano oraz oczyszczano konkrecje następnie poddając je procesowi prażenia. W najwcześniejszym okresie wytopu dokonywano w ogniskach otwartych, a dopiero z biegiem czasu stosowano do wytopu dymarki. Żelazo umieszczano w piecu warstwowo na przemian z węglem drzewnym. Następnie podgrzewano piec do temperatury 1300 stopni, ponieważ wtedy dochodziło do redukcji tlenków i zmiany konsystencji metalu. W wyniku tego procesu otrzymywano metal w postaci łupki, zanieczyszczonej węglem drzewnym. Następnie w celu pozbycia się zanieczyszczeń przekuwano i podgrzewano łupki. Żelazo poddawano dalszej obróbce.

Bardzo ważne w późniejszym procesie obróbki żelaza było nawęglanie oraz hartowanie.

Najstarsze wyroby z kutego żelaza (głównie pochodzenia meteorytowego), pochodzą z XV i XIV wieku p.n.e. z terenów gdzie ludność zamieszkiwała państwo Hetytów, gdzie po roku 1180 p.n.e. żelazo przez Palestynę dotarło do Egiptu, i dalej do Mezopotamii i Iranu. Następnie na Kaukaz, w XII w p.n.e. do Grecji oraz w XI-X w. p.n.e. do Italii. Do Europy żelazo dotarło już w epoce brązu przez tereny półwyspu Bałkańskiego oraz Kaukaz.Kultury epoki żelaza [edytuj]

Do najważniejszych europejskich kultur epoki żelaza należą:kultura pomorskakultura halsztackakultura przeworskakultura jastorfskakultura golaseccakultura Melaunkultura Estekultura łużyckakultura wschodniopomorskakultura lateńskakultura wielbarskakultura oksywskakultura miłogradzkakultura tracko-scytyjskakultura zachodniobałtyjskakultura zarubinieckakultura puchowskakultura grobów kloszowych

Page 17: archeologia

Kultura VillanovaChronologia epoki żelaza [edytuj]

Na terenach dzisiejszej Polski, wyróżnia się podział epoki żelaza na następujące okresy:

1. okres halsztacki: zwany wczesną epoką żelaza dzieli się na podokres C (700-600 p.n.e.) oraz D (600-550/400 r. p.n.e.)

2. okres lateński: zwany też przedrzymskim dzieli się na podokres A (450-350) B z fazami B1 i B2 (400/350-250/200 p.n.e.), C z fazami C1 i C2 (250/200-150-100 p.n.e.) oraz D z fazami D1 i D2 (150/100-przełomu er)A,B - wczesny okres lateńskiC - środkowy okres lateńskiD - późny okres lateński

3. okres wpływów rzymskich: zwany też rzymskim dzieli się na podokres A - który pokrywa się w połowie z środkowym i późnym okres lateńskim (C i D) z fazami A1, A2, A3 (200r p.n.e.-przełomu er) B z fazami B1 (dzieli się na stadia A,B,C) i B2 (dzieli się na stadia A,B) (od przełomu er do 100 roku n.e.). C z fazami C1(stadium A), C1b Stadium B), C2,C3 (od 100 roku n.e. do 375 roku tj. najazdu huńskiego)B - wczesny okres rzymskiC - młodszy i późny okres rzymski

4. okres wędrówek ludów: Od 375 roku. do ok. 568 roku n.e. (opanowanie Kotliny Karpackiej przez Awarów). Okres uznawany za kontynuację okresu rzymskiego dlatego wyróżniamy podokres: D z fazami D1, D2, D3 (375-450r n.e.) oraz E (450-600 r. n.e.)Zobacz też [edytuj]

Wikimedia Commons ma galerię ilustracji związaną z tematem:Epoka żelazaepoka brązuarcheologiahistoria