aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

92
ASPEKTY ZDROWIA REPRODUKCYJNEGO KOBIET w różnych kontekstach kulturowych

Upload: fundacja-kultury-swiata

Post on 13-Jul-2015

1.271 views

Category:

Health & Medicine


4 download

TRANSCRIPT

Page 1: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

ASPEKTY ZDROWIA REPRODUKCYJNEGO KOBIET

w różnych kontekstach kulturowych

Page 2: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

Publikacja "Aspekty zdrowia reprodukcyjnego w różnych kontekstach kulturowych" dostępna jest na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska. Pewne prawa zastrzeżone na rzecz Fundacji „Kultury Świata”. Utwór powstał w ramach programu polskiej współpracy rozwojowej realizowanej za pośrednictwem MSZ RP w roku 2014. Zezwala sie na dowolne wykorzystanie utworu, pod warunkiem zachowania ww. informacji, w tym informacji o stosowanej licencji, o posiadaczach praw oraz o programie polskiej współpracy rozwojowej.

Projekt jest współfinansowany w ramach programu polskiej współpracy rozwojowej Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP w 2014r. Publikacja wyraża wyłącznie poglądy autora i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.

Fundacja „Kultury Świata”, Warszawa 2014.

Patronem projektu i sponsorem nagród jest Wydawnictwo Lekarskie PZWL

Page 3: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

ASPEKTY ZDROWIA REPRODUKCYJNEGO KOBIET

w różnych kontekstach kulturowych

Rodzącym i przyjmującym porody...

Page 4: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

Redakcja medyczna: Barbara Baranowska.

Redakcja kulturoznawcza: Marta Piegat-Kaczmarczyk.

Przeprowadzenie i opracowanie wywiadów: Barbara Baranowska,

Antonina Doroszewska.

Korekta:Magda Kołba,

Patrycja Zandberg.

Projekt graficzny i skład: Patrycja Zandberg.

Fotografia na okładce: Monika Nowicka - Pacjentka przychodni w Bugisi.

Page 5: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 5

WSTĘP

Każdego dnia około 600 tysięcy kobiet do-wiaduje się, że jest w ciąży. Dla jednych to dobra i wyczekiwana wiadomość, dla innych duże zaskocze-nie, a jeszcze inne przyjmują ją ze spokojem, jako coś oczywistego. Wiedząc o ciąży niektóre kobiety zaczy-nają o siebie bardziej dbać, przechodzą na specjalną dietę, rezygnują z produktów, które mogłyby zaszko-dzić dziecku, a inne funkcjonują i odżywiają się bez zmian przez cały okres ciąży. Część kobiet zwalnia tępo życia, więcej odpoczywa, rezygnuje z pracy zawodo-wej, inne ciężko pracują, zajmując się starszymi dziećmi i domem, z krótką przerwą na poród. Ciąża bywa postrzegana jako choroba i zagrożenie, lub jako bło-gosławieństwo. W jednych kulturach kobiety ciężar-ne wstydzą się swego stanu i ukrywają go, w innych rosnący brzuch jest eksponowany, jako powód do dumy. W trakcie porodu jedne kobiety są aktywne i ekspresyjne, inne natomiast zachowują się cicho i pokornie, nie chcąc przeszkadzać personelowi szpi-tala w pracy. Każda kobieta przeżywa swoją ciążę i poród inaczej, jednak na te różnice indywidualne

nakładają się także przekonania, wierzenia, normy i zwyczaje uwarunkowane kulturowo.

W niniejszej publikacji pochylamy się nad tema-tem ciąży i porodu w różnych kontekstach kulturo-wych. Przyglądamy się zwyczajom i praktykom oko-łoporodowym, tematom tabu, relacjom ciężarnej z mężem i kobietami z jej najbliższego otoczenia, nakreślamy kulturowe i społeczne uwarunkowania tego jakie decyzje podejmuje ciężarna i jej rodzina, na co się zgadzają, czego unikają, czego się obawiają. W publikacji znajdują się cztery wywiady z polski-mi położnymi mającymi wyjątkowe doświadczenia w pracy kobietami z różnych stron świata. Wszystkie wywiady opatrzone zostały komentarzami i wyja-śnieniami, przygotowanymi przez ekspertki pracują-ce w środowiskach miedzykulturowych.

Różnice kulturowe i społeczne dotyczące ciąży i porodu, a także opieki nad noworodkiem, to in-teresujący kawałek wiedzy na temat współcze-snego świata, ale także ważna i potrzebna wiedza dla dwóch grup odbiorców, do których kierujemy

Marta Piegat-KaczmarczykBarbara Baranowska

Page 6: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 6

zawarte tu treści. Pierwsza z nich to personel medyczny:

w szczególności położne i ginekolodzy pracują-cy w szpitalach w Polsce, oraz studenci kierun-ków medycznych, którzy niebawem podejmą pracę na oddziałach położniczych. Do polski przy-jeżdżają uchodźczynie i migrantki z różnych krajów, w których nie mają szans na bezpieczne życie, lub na zadowalający rozwój zawodowy i osobi-sty. Część z nich przyjeżdża już z dziećmi, część do-ciera do Polski w ciąży, a bardzo wiele zachodzi w ciążę już w Polsce i tu rodzą swoje pierwsze lub kolejne dzieci. Ciąża i poród, zwłaszcza te prze-żywane po raz pierwszy są dla kobiet ważnym, a nieraz trudnym przeżyciem, zwłaszcza jeśli od-bywają się w nieznanym środowisku kulturowym. Przeszkadza wówczas bariera językowa, różnice kulturowe, wzajemne stereotypy i uprzedzenia, odmienne zwyczaje związane z ciążą i porodem. Cudzoziemki nie znają polskich zwyczajów i procedur okołoporodowych, a lekarze dziwią się obserwując u migrantek nieznane im praktyki. Niezrozumienie może przerodzić się we wzajemną niechęć, która w żaden sposób nie pomoże zbudować przyjaznej atmosfery w czasie narodzin dziecka. Położne pracu-jące z cudzoziemkami w Polskich szpitalach dowiedzą się z publikacji: dlaczego nie należy gratulować cze-czeńskiemu mężczyźnie, gdy jego żona jest w ciąży, dlaczego Wietnamki po porodzie unikają chodzenia

pod prysznic, jakie konsekwencje dla rozwoju dziec-ka w ciele kobiety mogą mieć traumatyczne przeży-cia jego mamy, dlaczego Czeczenki obawiają się zbyt długiego przebywania w szpitalu, z jakiego powodu Wietnamską młodą mamę odwiedza w szpitalu licz-na rodzina, jakie znaczenie w kulturze Wietnamu ma hierarchiczność i dlaczego Wietnamki rodzą tak „grzecznie”. Wywiadów do tej części udzie-liły Katarzyna Grzybowska przyjmująca porody Czeczenek i Nikoleta Broda doświadczona w pracy z Wietnamkami.

Drugą grupą, do której kierujemy tę publika-cję to lekarze i studenci kierunków medycznych, którzy planują wyjazd na misję medyczną do kra-jów rozwijających się i wspieranie tam kobiet w okresie okołoporodowym. Mimo, że fizjologicz-na ciąża i naturalny poród przebiega u zdrowych kobiet z całego świata w taki sam sposób, to jed-nak w każdej kulturze praktykowane są inne zwy-czaje związane z tym wyjątkowym czasem, obo-wiązują inne zakazy i nakazy, inna jest rola męża i najbliższej rodziny. Pracując w innym kręgu kul-turowym każdego dnia można doświadczać różnic kulturowych, odbieranych czasem jako ciekawostki, a czasem jako szokujące i trudne do zaakcepto-wania normy i zachowania. Ważne, aby usza-nować przekonania i zwyczaje ludzi, z którymi się pracuje. Lekarze zainteresowani pracą na misji, dowiedzą się z tej części publikacji, dlaczego

Page 7: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 7

mężowie Tanzanek nie zgadzają się na cesarskie cięcie, z jakiego powodu Zambijki nie wiedzą, w którym miesiącu ciąży są, w jaki sposób poligamia poma-ga młodym mamom - Masajkom w powrocie do sił w połogu, jak lokalne znachorki wywołują porody, dlaczego mamy, które stracą swoje maleństwa przy porodzie nie mogą płakać. Wywiadów do tej części udzieliły Monika Nowicka - położna pracująca na mi-sjach w Tanzanii, oraz Magdalena Krawczyk przyjmu-jąca porody w Zambii.

Page 8: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 8

Page 9: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 9

Redaktor (kwestie medyczne): Barbara Baranowskapołożna, embriolog. Adiunkt w Zakładzie Dydaktyki Ginekologiczno-Położniczej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Współpracowniczka Fundacji Rodzić po Ludzku.

Redaktor (kwestie kulturowe): Marta Piegat-Kaczmarczyk członkini zarządu Fundacji Polskie Forum Migracyjne, psycholog międzykulturowy, specjalista w zakresie komunikacji interpersonalnej i międzykulturowej. Była inicjatorką wielu projektów skierowa-nych do imigrantów mieszkających w Polsce, w tym m.in. projektu „Jestem mamą w Polsce”.

Tanzania (wywiad): Monika Nowickaabsolwentka położnictwa w Warszawskim Uniwersytecie Medycznym. Od kilku lat jest wolontariuszką Stowarzyszenia Misji Afrykańskich – Centrum Charytatywno – Solidarni. Od lipca 2010 roku do czerwca 2013 roku pracowała w Tanzanii jako położna.

Czeczenia (wywiad): Katarzyna Grzybowskapołożna, od 25 lat związana z salą porodową i przemianami w położnictwie. W chwili obecnej zwią-zana ze Szpitalem Św. Zofii, pracująca na sali porodowej. Od 1996 roku związana z Fundacją Rodzić po Ludzku, gdzie pracuje jako instruktorka szkoły rodzenia.

Zambia (wywiad): Magda Krawczykabsolwentka położnictwa w Warszawskim Uniwersytecie Medycznym. Przez dwa lata pracowała w dwóch różnych szpitalach w Zambii, będąc wolontariuszką organizacji FIDESCO. Obecnie pracuje jako położna w szpitalu Św. Anny w Piasecznie.

O AUTORKACH

Page 10: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 1

0

Wietnam (wywiad): Nikoleta Brodapołożna z zamiłowania. Członkini zarządu Fundacji MaterCare Polska. Posiada doświadczenie pracy z Wiet-namkami (w zakresie opieki okołoporodowej). Obecnie pracuje jako położna w szpitalu im. Św. Rodziny w Warszawie.

Tanzania (komentarz kulturowy): Magda Kołba antropolożka i suahilistka, realizowała projekt naukowo-badawczy w Kenii, oraz odbyła kilkumiesięczny wolontariat w Tanzanii. Od 2014 roku współpracuje z Fundacją „Kultury Świata” koordynując projekty wolon-tariatu zagranicznego m.in. w Ugandzie.

Zambia (komentarz kulturowy): Paulina Skibawspółzałożycielka Fundacji Usłyszeć Afrykę, przez rok pracowała w Zambii. W ramach działań fundacji koordy-nuje projekty rozwojowe w Afryce oraz realizuje projekty z zakresu edukacji globalnej.

Page 11: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 1

1

TANZANIA

Kobiety i macierzyństwo w Tanzanii

Tanzania jest jednym z krajów Afryki Wschodniej - rozciąga się od wybrzeży Oceanu Indyjskiego po Jezioro Wiktorii w centrum kontynentu. Zjednoczona Republika Tanzanii składa się z dwóch byłych kolo-nii - Tanganiki (na kontynencie) i Zanzibaru (wyspy). Niemal 950 000 km21 powierzchni jest domem dla ponad 120 grup etnicznych, głównie z rodzin Bantu i nilockiej. Największe z nich, mające ponad milion członków, to Sukuma, Nyamwezi, Chagga i Haya. Każda z występujących w Tanzanii grup ma swoją kulturę, zwyczaje, świat wartości i język. Ciężko jed-nak byłoby się porozumieć przedstawicielom różnych grup bez języka narodowego, używanego powszech-nie w Tanzanii suahili (kiswahili). Mimo wspólnego ję-zyka i tożsamości narodowej, Tanzańczycy są bardzo zróżnicowani wewnętrznie. Widać to chociażby kie

1 Informacje statystyczne podaję za raportem o Tanzanii autorstwa CIA, dostępnym na stronie internetowej: https://www.cia.gov/library/publications/the-world-factbook/geos/tz.html

dy weźmiemy pod uwagę religię wyznawaną przez mieszkańców Tanzanii. Szacuje się, że na lądowej części kraju 35% to Muzułmanie, 30% Chrześcijanie, a 35% stanowią wyznawcy religii rodzimych. Na wy-brzeżu i na Zanzibarze - aż 99% to Muzułmanie. Wiele różnych religii, języków, kultur spotyka się na teryto-rium tego kraju i razem budują one niepowtarzalny krajobraz kulturowy Tanzanii.

W 2011 roku tylko 26,7% populacji Tanzanii sta-nowili mieszkańcy i mieszkanki miast - znaczna więk-szość zamieszkuje więc tereny wiejskie. W Afryce różnica między standardem życia w mieście i na wsi jest olbrzymia - domy na wsi rzadko mają dostęp do bieżącej wody, energii elektrycznej, często są budo-wane z mało trwałych materiałów i wymagają cią-głych poprawek. Wiele wiejskich rodzin żyje poniżej granicy ubóstwa - a więc za mniej niż dolara dziennie. Dostęp do edukacji, opieki medycznej, czy informa-cji również jest ograniczony - prym wiodą tu lokalne stacje radiowe, które przygotowują audycje eduka-cyjne skierowane do mieszkanek i mieszkańców wsi.

Opowiada: Monika NowickaKomentarz kulturowy: Magda Kołba

Page 12: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 1

2

To właściwie jedyne medium, które jest dostępne na terenach pozbawionych prądu - proste radiood-biorniki na baterie są na wyposażeniu większości do-mów, same baterie można zaś bez problemów kupić w ulicznych sklepikach, razem z naftą do lamp i mle-kiem w proszku.

Kobiety w Tanzanii

Tanzania to kraj słabo rozwinięty ekonomicznie, co jest nierozerwalnie związane ze złymi warunkami finansowymi tanzańskich rodzin i względnie niskim poziomem edukacji w kraju. Wiele społeczności wy-znaje tradycyjne, konserwatywne wartości, związane z podziałem ról w rodzinie. Odbicie znajduje tu trady-cyjna hierarchia społeczna występująca w tradycyj-nych kulturach wschodnioafrykańskich. Zawsze na jej szczycie stoi na mężczyzna - kobiety nie bywały wo-dzami, lekarzami, nauczycielami, doradcami. Kobiety zwykle są tu podrzędne mężczyźnie, rzadko kiedy mogą jawnie sprzeciwić się ojcu, bratu, czy mężowi. To z kolei powoduje, że kobiety nie decydują same o przyszłości swojej, lub swoich dzieci. Mężczyzna zezwala na edukację córki, ale może w każdej chwili z niej zrezygnować, stwierdziwszy na przykład, że lep-szym krokiem niż ukończenie szkoły będzie wydanie córki za mąż. Dziewczynki, nawet jeżeli chodzą już do szkoły, po powrocie z niej pomagają matce w prowa-dzeniu domu, opiece nad młodszym rodzeństwem,

noszą wodę i przygotowują posiłki dla rodziny. W tym czasie chłopcy mogą poświęcić czas na odro-bienie lekcji czy zabawę z kolegami, następnego dnia w szkole radzą więc sobie o wiele lepiej. Dużym pro-blemem jest też kwestia izolacji dziewcząt w czasie miesiączki - w wielu miejscach kraju dostęp do arty-kułów higienicznych, takich jak podpaski i tampony jest ograniczony. Dziewczynki na czas miesiączki zo-stają więc w domu, tracąc tym samym około tygodnia zajęć w każdym miesiącu - co w skali roku powoduje spore zaległości w nauce.

Przez ostatnie lata sytuacja kobiet i dziewczynek poprawiła się nieco: już ponad 83% dziewczynek jest posyłanych do szkół, prawie połowa domów2 jest własnością Tanzanek, około 1/3 parlamentarzystów to kobiety. Wciąż jednak napotykają one na wiele problemów: na przykład mimo, że 41% dziewczynek dostaje się do szkoły średniej, kończy ją tylko 3%, pensje kobiet są o średnio 63% niższe niż pensje męż-czyzn na tych samych stanowiskach, a w 2010 roku aż 33% Tanzanek było ofiarami przemocy domowej. Te problemy adresowane są przez tanzański rząd, ale i wiele organizacji pozarządowych. Ich wielość po-zwala wierzyć, że sytuacja kobiet w Tanzanii będzie dalej się poprawiać i dojdzie do takiego momentu, w którym nierówność kobiet i mężczyzn nie będzie tutaj aż tak widoczna i, co najważniejsze, przestanie

2 Poza terenami rolniczymi - tam kobietom rzadko przy-znaje się prawo do własności.

Page 13: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 1

3

być tolerowana przez społeczeństwo.

Macierzyństwo i seksualność

W wielu społeczeństwach afrykańskich centralną rolą kobiety jest rola matki i żony - istnieje przeświad-czenie, że tylko kobieta będąca matką może cieszyć się swoim życiem - i swoją kobiecością - w pełni. Istnieje silna presja społeczna w tym kierunku - może być ona związana ze światem tradycyjnych wartości wschodnioafrykańskich: kobieta nie znaczyła tu za wiele, nie będąc jeszcze matką. Dopiero urodzenie dziecka dawało kobiecie spełnienie i nadawało sens jej istnieniu. Kobieta bez dzieci działa na niekorzyść społeczeństwa, nie chce nieść tradycyjnych wartości dalej za pomocą wychowanego w ich duchu potom-stwa. Kobiety bezdzietne nie cieszą się szacunkiem społeczności, ślady pogardy widać nawet w używa-nym w stosunku do nich języku: zanim nie przyjdzie na świat jej pierwsze dziecko, kobieta nie może zo-stać nazwana nobilitującym słowem mwanamke (suahili: kobieta), zamiast tego używa się wobec niej wyrazu bibi (suahili: panna, pani), które od razu niesie informację, że nie ma ona dziecka - jest mniej ważną członkinią grupy. Tradycyjnie więc, kobiety wychowy-wane były i są w przekonaniu, że wydanie na świat jak największej liczby potomków to droga do szczęścia i powszechnego szacunku. W języku suahili słowem Mama określa się też wszystkie kobiety w wieku su-

gerującym, że mają już jakieś potomstwo. To wyraz szacunku i sympatii, ale jednocześnie duże brzemię dla kobiet. Często bowiem bycie matką traktuje się jako najważniejszy cel w ich życiu, przez co kobiety są nakłaniane, a czasem wręcz zmuszane do urodzenia jak najwięcej dzieci. Bo dzieci to najważniejszy kapitał - po ich liczbie ocenia się bogactwo domu i rodziny. Mężczyzna jest zadowolony z siebie i żony dopiero, kiedy ta da mu jak najwięcej synów.

Temat seksu i nagości jest jednak w Tanzanii tema-tem tabu - zarówno w komunikacji między mężem i żoną, jak i w relacjach matka - córka. Na te tema-ty nie rozmawia się w tanzańskich domach, nie uczy się dziewcząt o ich cielesności i tym, z czym wiąże się seks, ciąża. Młode kobiety wkraczają w dorosłość nie mając pojęcia o zagrożeniach związanych z choro-bami wenerycznymi, HIV/AIDS, nieplanowaną ciążą. Kobiety często nie kontrolują tego, ile będą mieć dzie-ci, kolejne ciąże są dziełem przypadku. Ryzykują tym samym zdrowiem swoim i dzieci - według szacunków organizacji pozarządowych monitorujących stan do-stępu do opieki medycznej, Tanzania jest jednym z najmniej bezpiecznych krajów dla ciężarnych kobiet. Padają one ofiarami AIDS, malarii, czy wypadków. Bardzo wysoka jest też umieralność okołoporodo-wa matek - aż 410 śmierci na 100,000 prawidłowych porodów3. Przy wysokiej dzietności - prawie 5 dzieci

3 Dla porównania: w Polsce to 3 śmierci na 100 000 porodów.

Page 14: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 1

4

na kobietę - powoduje to, że społeczeństwo Tanzanii jest bardzo młode - ponad 44% mieszkańców kraju ma mniej niż 14 lat, a średni wiek Tanzańczyka w 2010 roku wynosił 17 lat.

Odpowiedzią na ten problem wydaje się szersze stosowanie środków antykoncepcyjnych. Jednak, przy tak dużym znaczeniu dzieci i macierzyństwa, sto-sunkowo niewiele kobiet decyduje się na planowane macierzyństwo. Przeszkodą są przekonania mężczyzn, którzy niechętnie godzą się na przyjmowanie przez kobietę środków hormonalnych, a sami niekoniecz-nie chcą stosować zabezpieczenia mechanicznego, jakim jest prezerwatywa. Tanzania jest więc terenem działań wielu organizacji, które mają na celu zadbanie o lepszą sytuację ciężarnych kobiet, zmianę nastawie-nia do świadomego planowania rodziny i profilaktyki chorób przenoszonych drogą płciową.

Page 15: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 1

5

Opowiedz mi o kobietach, które tam spotkałaś.

Pracowałam z przedstawicielami grupy etnicznej Sukuma. W Tanzanii jest dużo grup etnicznych i każda ma inne podejście do kobiety. Sukuma są jedną z największych grup w Tanzanii i mają bardzo konserwatywne podejście do kobiety - moim zdaniem bardzo ubliżające kobietom, nie-stety. Miałam wrażenie, że dla nich kobiety w wielu przypadkach są mniej ważne niż krowy, bo dla nich świętością są krowy. Istnieje na przykład konflikt między Sukuma a Masajami, bo obydwa te plemiona uważają, że krowy są najważniejsze. Kłócą się między sobą i często wygląda to tak jakby te krowy były ważniejsze niż kobiety.

Kobieta w tradycyjnych małżeństwach nie ma prawa głosu w rodzinie. Szokowało mnie na przykład, że kobieta, witając się z mężczyzną, musi uklęknąć i powiedzieć "całuję twoje stopy". I nieważne, czy jest starsza od mężczyzny, chociażby od swojego brata, ale tylko dlatego że jest ko-bietą musi uklęknąć przed nim i powiedzieć „całuję twoje stopy”. On od-powiada jej w języku suahili „nie za wiele razy”. To jest tradycyjne zacho-

...Sukumato największa z ponad 120 grup et-nicznych Tanzanii należąca do rodziny Bantu. To ok. 5,5 mln osób zamiesz-kujących okolice Wielkich Jezior Afrykańskich - największe miasto na terytorium Sukuma to Mwanza nad Jeziorem Wiktorii. Posługują się oni językami sukuma i suahili i duża część z nich to wyznawcy animistycznych religii rodzimych. Sukuma to trady-cyjnie rolnicy i hodowcy bydła - z po-wodu półpustynnego klimatu muszą ciężko pracować na swoje utrzymanie. Zwykle większość pracy w domu i na polu wykonują kobiety. Co ciekawe, Sukuma to społeczność matrylinearna.

..."całuję twoje stopy" -

Jak zaczęło się twoje doświadczenie pracy na misji?

W 2006 roku poznałam misjonarzy, którzy prowadzili Centrum Charytatywno - Wolontariackie SOLIDARNI dla osób świeckich, niedaleko od mojego domu. Na początku zaczęłam im pomagać - to było klika akcji w Polsce, zbieranie pieniędzy dla Afryki, promocja misji, czy sprzedaż produktów afrykańskich. Wszystko miało na celu pomoc tamtejszej ludności. Początkowo nie myślałam o wyjeździe - to było tak jeszcze nie do końca na serio. Dopiero w 2008 pojawiła się realna szansa na miesięczny wyjazd - projekt, polegający na remoncie przedszkola. Pojechałam do Togo i się zakochałam - od razu wiedziałam, że chcę wrócić do Afryki i zostać na dłużej. Byłam wtedy po I roku studiów i byłam pewna, że chcę połączyć pasję do Afryki z pasją do położnictwa. Zaczęłam więc przygotowania do kolejnego wyjazdu - napisałam podanie do centrum wolontariackiego SOLIDARNI z prośbą o wyjazd. I akurat było wolne miejsce! W 2010 roku mogłam znów wyjechać - więc pojechałam.

Page 16: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 1

6

wanie, które ma wyrażać szacunek. Mnie też często nakłaniano, żebym ja kogoś w ten sposób witała - dlatego, że jestem kobietą. Nieważne, że mężczyzna był młodszy ode mnie, że był to na przykład jakiś kilkunasto-letni chłopak. Zdaniem niektórych musiałam go właśnie tak witać. Często się na to nie zgadzałam i wynikały z tego drobne konflikty. Tamtejsze ko-biety klękają aż do ziemi, witając się z mężczyznami.

Same kobiety też bardzo uniżają się przed mężczyznami. To niesamo-wicie wpływa na ich relacje, na proces planowania rodziny, na sam spo-sób myślenia o rodzinie - czasem kobieta po prostu nie ma prawa głosu. Dla mężczyzn największym skarbem są dzieci, więc często nieważne jest dla nich, że żona dopiero co urodziła - skoro mąż chce, to będzie miał kolejne dzieci. Słyszałam nawet takie zdanie, że kobieta musi być płodna jak ziemia - wydawać plon co roku, czyli rodzić co roku.

A czy kobiety też chcą mieć dużo dzieci?

Z jednej strony tak, bo liczba dzieci przekłada się potem na lepszą opiekę nad rodzicami w przyszłości, bo to dzieci zapewniają rodzicom opiekę na starość. Tam rodzice i dziadkowie nie są zostawiani sami so-bie, zawsze pozostają członkami grupy, w swoim klanie, w swoim domu i mają zapewnioną opiekę do końca życia. Na przykład, kiedy dziecko idzie do szkoły, cała rodzina składa się na związane z tym wydatki. Każdy dorzu-ci po trochu, ale jak dziecko będzie już wykształcone i pójdzie do dobrej pracy, to będzie rodzinie zwracać w jakiś sposób te zainwestowane pie-niądze, będzie pomagać im finansowo. Czyli jeśli dziadkowie pomogą mu na początku, on potem będzie pomagał dziadkom.

Przez to, że odsetek chorych na AIDS jest tam duży, duża jest też śmiertelność. Przyrost naturalny jest wysoki, ale liczba dzieci zmniejsza się bardzo szybko przez wypadki, przez choroby. Nie spotkałam tam sytu-

W języku suahili inaczej witamy się z osobami, którym chcemy okazać wyjątkowy szacunek. Zwykłe „Dzień dobry” nie wystarczy. Osoby star-sze, nauczycieli, ważne osobistości wita się więc słowem Shikamoo, któ-re dosłownie znaczy „ściskam Twoje stopy” - niegdyś taki gest był oznaką najwyższego szacunku. Odpowiedzią na Shikamoo winno być Marahaba, które tłumaczy się po prostu jako „dziękuję” albo zdanie „Bóg jest wielki”. W społeczności Sukuma najwyraźniej wita się tak mężczyzn - tradycyjnie stawiani są oni ponad kobietami w społecznej hierarchii.

...odsetek chorych na AIDS - W Tanzanii chorzy na HIV/AIDS sta-nowią nieco ponad 5% całej popula-cji, ale rocznie umiera z powodu tej choroby około 80 000 osób - co daje Tanzanii 4 miejsce na świecie. W ca-łym kraju funkcjonują programy edu-kacyjne, mające przestrzegać przed AIDS i dużo mówi się o sposobach pro-filaktyki - jednak wielu mieszkańców Tanzanii wciąż nie ma dostępu do tych informacji, lub po prostu nie traktuje ich poważnie. Dużym problemem jest duża rotacja partnerów seksualnych. Szczególnie w przypadku mężczyzn. Szacuje się, że większość kobiet cho-rych na AIDS zaraziła się wewnątrz

Page 17: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 1

7

acji, żeby któraś matka urodziła szóstkę dzieci i je wszystkie wychowała, często przytrafia się albo bardzo ciężka malaria albo AIDS.

A czy udało ci się porozmawiać z kobietami o tym, ile one napraw-dę chciałyby mieć dzieci?

Trudno jest poznać prawdziwe poglądy kobiet, bo kiedy przychodzi-ły do naszej kliniki przed, czy już po porodzie i zadawałyśmy im pytania, zazwyczaj odpowiadał za nie mężczyzna. Kiedyś miałyśmy bardzo chorą pacjentkę, miała malarię i była w ciąży bliźniaczej. Przyszła ze swo-im szwagrem i była w bardzo ciężkim stanie. Chciałyśmy położyć ją do szpitala, ale szwagier się nie zgodził, powiedział, że najpierw jej mąż musi wyrazić zgodę. Kobieta była naprawdę w bardzo ciężkim stanie i trzeba było szukać jej męża, on oczywiście nie miał telefonu i dopiero ileś kilo-metrów od kliniki znaleziono go i wyraził zgodę.

Dochodziło nawet do tego, że kiedy kobieta przychodziła z mężem i pytałam ją o coś intymnego, jak na przykład o to, kiedy miała ostatnią miesiączkę, odpowiadał za nią mąż! Czy ma pani bóle brzucha? Dalej od-powiada mąż. Po jakimś czasie doszłam do tego, że wypraszałam po pro-stu mężczyzn z sali. Bardzo się wtedy denerwowali, chociaż chyba fakt, że jestem biała i zawsze byłam w białym fartuchu, trochę powstrzymywał ich przed tym, żeby zwrócić mi uwagę, żeby coś mi zrobić. Gdybym była lokalną pielęgniarką, pewnie inaczej by to wyglądało...

Kiedy wypraszałam mężczyzn na korytarz, kobiety mówiły mi czasem na osobności: „Monika, ja już nie chcę mieć więcej dzieci”, albo „Monika, niech on da mi odpocząć 2-3 lata, a nie rok za rokiem, kolejne dziecko”. Szczęściem w tej sytuacji jest to, że one karmią piersią przez dwa bite lata. To bywa dla nich pewnym ratunkiem, bo gdyby nie karmiły, zachodziłyby od razu w kolejna ciążę.

własnego małżeństwa - od męża, któ-ry uprawiał seks poza nim. Nie sprzyja profilaktyce HIV/AIDS również wcze-sny wiek inicjacji seksualnej i niechęć do antykoncepcji- w kulturze, w której dzieci stanowią o bogactwie, stosowa-nie prezerwatyw nie jest popularne.

...malaria stanowi poważny problem w kra-jach Afryki Subsaharyjskiej. To cho-roba przenoszona przez komary żyjące na tym terenie, na którą nie-stety, nie ma szczepionki. Profilaktyka przeciwmalaryczna dla mieszkanek i mieszkańców Tanzanii polega więc na unikaniu ukąszeń komarów i lecze-nia farmakologicznego w wypadku zakażenia. Chociaż w wielu przypad-kach przebieg malarii przypomina zwykłą grypę, bez odpowiedniego le-czenia choroba ta jest śmiertelna. W szczególnym niebezpieczeństwie są dzieci i kobiety w ciąży - dla nich ma-laria może być niezwykle poważna.

...zazwyczaj odpowiadał za nie mężczyzna - W wielu krajach Afryki kobiety uzna-wane są za podległe mężczyźnie. Nie mogą decydować o samych sobie i po-dejmować życiowych kroków bez zgo-dy, czy konsultacji z mężczyzną. Można czasem odnieść wrażenie, że męż-

Page 18: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 1

8

czyźni traktują swoje żony jak swoją własność - mają one rodzić dzieci, zaj-mować się domem, być cichymi i ule-głymi. Kobiety od lat przyjmują taką właśnie pozycję - uzależniają się od mężczyzn i spędzają cały swój czas na pracę na rzecz rodziny, męża i dzieci.

...rozdawane są środki antykoncepcyjne - Wiele organizacji pozarządowych, zarówno zachodnich, jak i lokalnych, tanzańskich, prowadzi programy pro-mujące świadome macierzyństwo. Tanzańskie Ministerstwo Zdrowia popiera tego typu inicjatywy, widząc w nich szansę na zmniejszenie wy-sokiego w Tanzanii poziomu śmier-telności okołoporodowej matek i niemowląt oraz rozwiązania dla wszechogarniającego problemu bie-dy. W Tanzanii kobiety rodzą średnio po pięcioro dzieci - to o wiele za dużo, zarówno za względu na możliwości finansowe rodziny, jak i zdrowotne kobiety. Często więc sprawdzone, bezpieczne i zaakceptowane przez Ministerstwo Zdrowia środki antykon-cepcyjne sprzedawane są po bardzo niskich cenach - reszta ceny jest refun-dowana przez organizacje pomocowe lub samo Ministerstwo. Tylko w ten sposób kobiety ze słabiej rozwiniętych regionów w Tanzanii mogą pozwolić

Mężczyźni często biją kobiety w tamtej kulturze. Jestem zdania, że im mężczyzna bardziej wykształcony, tym lepiej traktuje swoją partnerkę. Widziałam też takie pary, gdzie mężczyzna był na przykład nauczycielem albo felczerem - oni już lepiej traktowali swoje żony.

Są też różne programy, mające temu zaradzić, ale mam mieszane od-czucia na ten temat. Są na przykład programy, w ramach których roz-dawane są środki antykoncepcyjne, między innymi zastrzyki. Te zastrzyki w przeliczeniu na nasze kosztują jakieś 2 złote, więc czasem zastanawiam się, jakie to musi być świństwo. Zawierają środki, które za-bezpieczają kobietę na około pół roku i moim zdaniem to nie może być obojętne dla jej zdrowia. Zdarzają się też sytuacje, że kobiety stosują te zastrzyki i są przez to porzucane przez swoich mężów. Wyobraźmy so-bie, ona chciała dobrze, bo chciała chociażby odpocząć po piątce dzieci, a mąż ją porzuca tylko dlatego, że zrobiła ten zastrzyk bez jego zgody.

Często, jeśli dziewczyna nie może zajść w pierwszą ciążę dyskwalifikuje ją to jako kobietę w oczach mężczyzny i tej społeczności. Miałam pacjent-ki, które usłyszały od mężczyzn, że kobieta niepłodna jest bezużyteczna. Dla tych dziewczyn presja na ciążę jest bardzo silna. Poznałam kiedyś taką parę: jedna z pielęgniarek miała dziecko z poprzednim mężem i potem wyszła za mąż drugi raz. Z drugim mężem nie mogła mieć dzieci, a byli ze są sobą 7 czy 8 lat. Ona zrobiła wszystkie możliwe badania i testy, a on żadnego. I mimo wszystko, w jego oczach, to była jej wina, że nie jest w ciąży. Mąż ją przez to zostawił. I chociaż wiadomo, że nie jest bezpłod-na, bo przecież ma już dziecko, nikt nie zwrócił mu uwagi. Mężczyznom się tam po prostu nie zwraca uwagi.

A jakie są tam zwyczaje związane z ciążą i jej postrzeganie?

W Tanzanii w ogóle nie chodzi się do lekarza, żeby rozpocząć kartę

Page 19: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 1

9

sobie na świadome zaplanowanie dal-szej reprodukcji, bądź jej zaprzestanie.

...rozmowy o seksie i sek-sualności między kobietą a mężczyzną to temat tabu Strefa kobiecej seksualności jest te-matem tabu dla wielu społeczności Afryki Subsaharyjskiej. O ile bywa ona tematem rozmów między kobietami, to poruszenie tego tematu w obecno-ści mężczyzn jest dużym nietaktem. Seksualność to raczej coś, czego nale-ży się wstydzić - duży wpływ ma tutaj znaczenie skromności, jako cechy po-żądanej u kobiet. Ważne są też tutaj podziały ze względu na płeć widoczne w codziennym życiu. Tradycyjnie, po-siłki spożywane są w dwóch różnych pomieszczeniach - jednym dla kobiet, drugim dla mężczyzn, nawet w ob-rębie jednej rodziny. Prace również podzielone są ze względu na płeć - ko-biety pracują na roli, prowadzą dom i angażują się w drobny handel, pod-czas, gdy mężczyźni zajmują się usłu-gami, czy poważniejszym biznesem.

Kobiety przez cała ciążę ciężko pracują - Kobiety w krajach afrykańskich bardzo ciężko pracują - do ich obowiązków należą wszystkie czynności, które trze-ba wykonać w i wokół domu. Wlicza

ciąży od pierwszych miesięcy. Tam karty zaczynały się w 4-6 miesiącu. Być może przez to, że jest tam dużo poronień, więc kobiety czekają, aż brzuch zacznie już rosnąć. Nie mówią mężczyznom, że są w ciąży - mężowie do-myślali się, że żona spodziewa się dziecka, kiedy było już widać brzuch. To było dla mnie niesamowite. Wszelkie rozmowy o seksie i seksu-alności między kobietą a mężczyzną to temat tabu. Mimo, że sypiają ze sobą i potem przychodzą razem na USG, kobieta często wstydzi się przy nim odsłonić kawałek brzucha czy uda. Mężczyzna musiał więc wychodzić na zewnątrz. Nie było też szans, żeby mężczyzna był przy po-rodzie. Miałyśmy kiedyś felczera, wszedł przypadkiem na salę porodową, kiedy akurat rodziła moja znajoma - to był już II okres porodu i badałam ją wewnętrznie. Kiedy go zobaczyła, tak mi zacisnęła palce w pochwie, że nie było szans, żeby je wyjąć. Powiedziała mi „powiedz mu, żeby się wyniósł”! On był starszym felczerem, więc potem była wielka awantura, o to, jak ja, młoda kobieta, mogłam tak postąpić ze starszym ode mnie mężczyzną. Mężczyźni do porodu nie mają wstępu. Piersi kobiet, za to mogą być odkryte zawsze i kobiety często karmią publicznie. Ale nogi, zwłaszcza uda, to teren, którego mężczyźni widzieć nie mogą.

A czy ciąża jest traktowana jako naturalny stan?

Kobiety przez cała ciążę ciężko pracują. Miałyśmy taką pra-cownicę, masażystkę. Była w 6 czy 7 miesiącu ciąży i przełożona kliniki powiedziała jej, żeby poszła na dwa tygodnie urlopu i odpoczęła. Ta ko-bieta miała już dwie bliźniaczki. Poszła w pole i przez bite dwa tygodnie pracowała z motyką schylając się... i poroniła, a miała ciążę całkowicie fizjologiczną.

Page 20: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 2

0

się w to również uprawa pola czy ogrody, zbieranie opału, noszenie wody z odległego czasem o wiele ki-lometrów źródła. Codziennie sprzą-tają, gotują, piorą ubrania dla całej rodziny. Również chodzenie na targ, by sprzedać ewentualne nadwyżki żywności i zrobić zakupy. Od ich pra-cy zależy byt dzieci i całej rodziny. Kiedy są w ciąży, nikt ich nie zastę-puje - czują więc obowiązek pracy na takich samych zasadach, co zwykle.

Jedzą tak samo, jak zwy-kle - Tanzańska kuchnia bogata jest szcze-gólnie w potrawy produkty pocho-dzenia roślinnego. Podstawę posiłku zwykle stanowi porcja ugali, czyli gę-stej papki z wody i białej mąki kukury-dzianej. Do tego podaje się warzywa - popularna jest sukuma wiki, czyli wschodnioafrykańska odmiana jar-mużu. Można spotkać też inne zielo-ne warzywa, jak mchicha,czy znany nam szpinak. Często na talerzach gości też duszona kapusta. W bied-niejszych domach to zwykle koniec posiłku - w tych bardziej majętnych poza warzywami i ugali podaje się też sos, w którym maczać można kulki z kukurydzianej papki. Od święta to sos mięsny - pływają w nim kawałki ryby, koziny lub rzadziej, wołowiny.

Jak kobiety Sukuma znoszą ciążę?

Nie spotkałam się z tym, żeby przychodziły i skarżyły się na dolegli-wości ciążowe i problemy w pierwszych miesiącach ciąży. Nie pamię-tam nawet, czy był taki przypadek, żeby kobieta miała mdłości. Często w I trymestrze pojawiała się malaria - w ciąży organizm jest osłabiony i malaria się aktywuje. Najczęściej przychodziły właśnie z tego powodu, a nie dlatego, że mają nadmierne wymioty, nie mogą jeść albo są senne.

A czy są jakieś przesądy związane z ciążą?

Przedstawiciele plemienia Sukuma wierzą w moc czarów i uważają, że kobiety pod koniec ciąży mogą być opętane... przez lokalne duchy. Raz miałam taką pacjentkę, z którą w ogóle nie było kontaktu przy porodzie i urodziła wcześniaka. Potem się okazało, że jej mama jest jedną z takich lokalnych szamanek.

Tam jest dużo poronień, więc są też przesądy wokół tego. Jedna kobie-ta przyszła kiedyś do mnie i powiedziała, że jest w 15 miesiącu ciąży, ale że dziecko przeszło teraz na plecy i tam właśnie rośnie jej garb. Ta kobieta była w ciąży i rósł jej brzuch, ale poroniła i brzucha teraz nie ma - stwier-dziła więc, że dziecko przeszło na plecy.

Jaka jest wśród tych kobiet świadomość zdrowotna w czasie ciąży?

Jedzą tak samo, jak zwykle. Popularnych jest tam kilka roślin, które zawierają dużo żelaza - kobiety wiedzą, żeby je jeść. Chociaż świa-domość zdrowotna wciąż jest mała, te kobiety nie kończyły żad-nych szkół i nie wiedzą, że miesiąc ma 30-31 dni. Więc kiedy pytam o termin ostatniej miesiączki, często nie są w stanie mi odpowiedzieć. Nie

Page 21: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 2

1

Na co dzień Tanzańczycy zadowalają się pożywną fasolą czy drobym cho-roko (w Polsce występuje jako fasolka mung). Dla urozmaicenia posiłków czasem zamiast ugali podaje się ryż lub chapati - rodzaj grubych naleśników.

...te kobiety nie kończyły żadnych szkół - Na przykładzie piśmienności wyraź-nie widać kulturową przepaść mię-dzy mieszkańcami tanzańskich miast a tymi, którzy zasiedlają biedniejsze, odlegle od centrum regiony. W mia-stach niełatwo spotkać kogoś, kto nie potrafi odcyfrować napisu na murze, czy zapisać swoich danych. Widoczna jest też różnica w dostępie do edukacji chłopców i dziewcząt - 75% mężczyzn w Tanzanii jest piśmiennych, podczas gdy tylko 60% kobiet potrafi czytać i pisać. To problem szczególnie kobiet dorosłych i starszych, które nie miały okazji chodzić do szkoły. Dopiero od niedawna bowiem dziewczynki posyła się do szkoły tak często, jak chłopców - tradycyjnie, to mężczyźni kończyli szko-ły, podczas gdy kobiety uczone były w domu tego, jak dobrze zajmować się rodziną, domem, przydomowym poletkiem. Na szczęście ta postawa się zmienia i obecnie kładzie się duży nacisk na równouprawnienie chłop-

ców i dziewcząt w procesie edukacji.

mają kalendarza w domu, nie mają zegarka, więc nie umieją policzyć, kie-dy była ta ostatnia miesiączka. Są też kobiety, które nie potrafią policzyć, w którym są miesiącu ciąży i mówiły że są w 3, a były w 7... Albo odwrot-nie, kiedyś jedna pacjentka powiedziała, że jest w 12 miesiącu ciąży.

Organizowałyśmy w klinice takie spotkania edukacyjne, coś podob-nego do szkoły rodzenia. Chciałyśmy przekazać tym kobietom chociaż trochę wiedzy, bo często nie miały one innej możliwości, żeby się czegoś nauczyć. Kiedy przychodziły na USG, nie potrafiły się podpisać, nawet długopisu trzymać w ręce. Z prowadzonych przeze mnie statystyk wyni-kało, że w tym rejonie, tylko 45% kobiet potrafiło się podpisać. Albo np. ultrasonograf jest nazywany był przez kobiety lustrem. Nie ma po pro-stu takiego słowa i w suahili nazywają go lustro. I przez to myślą, że jak spojrzą na ekran, to zobaczą swoje dziecko tak jak w lusterku dostępnym w sklepie, zupełnie tak jakby wyglądało po porodzie. Nie potrafią sobie wyobrazić, jak im pokazuję, że tu jest główka, tu jest nosek, oczka, usta... To jest dla nich taka abstrakcja, bo nie nauczyły się nigdy pracy wyobraź-nią, nie miały matematyki, geometrii, nie omawiały figur przestrzen-nych... Nie potrafią więc przenieść obrazu z USG na jakieś wyobrażenie o dziecku.

A skąd czerpią wiedzę na temat opieki nad dzieckiem?

Generalnie tam kobiety bardzo się nawzajem wspierają. Jest tak: ja nie mam jednej mamy, tylko po porodzie wszystkie siostry mo-jej mamy są moimi mamami. Po porodzie wszystkie kobiety bardzo się wspierają, starają się trzymać razem. Pomagają sobie z pokolenia na po-kolenie. Babki, ciotki i matki bardzo pomagają córkom.

Na edukacyjne spotkania, które organizujemy co wtorek, też chętnie przychodzą. To spotkania dla kobiet już po porodzie, mogą uczestni-

Page 22: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 2

2

Generalnie tam kobiety bardzo się nawzajem wspie-rają. -Społeczeństwa Afryki Subsaharyjskiej są silnie kolektywistyczne. Znaczy to tyle, że ludzie wychowywani są w duchu wspólnotowości, bycia razem i wzajem-nego wsparcia. Nie pisaną zasadą jest zapewnienie innym członkom grupy opieki np. w chorobie, czy podczas problemów finansowych. Szczególnie rodziny - zwykle bardzo przecież liczne - wzajemnie się wspierają. Dzieci uczo-ne są tego, jak być dobrym członkiem grupy i szanować innych jej człon-ków, zwłaszcza starszych. Postawa egoistyczna czy indywidualistyczna spotyka się z ostrą krytyką - należy dzielić się tym, co mamy i uczestniczyć w budowaniu dobrobytu społeczności.

...wielożeństwo - W Tanzanii wyznawcy islamu i nie-których religii rodzimych mogą prak-tykować wielożeństwo. Tanzańskie prawo reguluje tę kwestię: na uczest-nictwo w małżeństwie poligamicz-nym muszą zgodzić się wszystkie strony. Podczas rejestracji nowego małżeństwa zarówno żona, jak i mąż deklarują jednogłośnie, czy godzą się na małżeństwo monogamicz-ne (deklaracja jest prawnie wiążą-ca), czy może dopuszczają późniejsze

czyć, kiedy przychodzą z dziećmi na kontrolę i szczepienia. Chętnie brały w tym udział, były w stanie przejść wiele kilometrów, żeby móc czegoś nowego posłuchać.

Czy w połogu kobiety odpoczywają?

Po porodzie bardzo szybko muszą wracać do pracy, czasem było tak, że już 5 godzin po porodzie mówiły „Monika puść mnie już, bo ja muszę iść do domu gotować obiad, tam czeka 5 czy 6 dzieci”. To jest niesamowite, bo to bardzo zależy od grupy etnicznej - tak jest u Sukuma. A na przykład u Masajów, paręset km dalej, kobieta po porodzie przez 6 bitych miesięcy jest w domu i zajmuje się tylko dzieckiem. Tam jest wielożeństwo, więc jeżeli mąż ma 7 żon, to ta w połogu zajmuje się tylko dzieckiem, a resz-ta robi wszystko za nią - przynoszą opał, myją, sprzątają... Młoda matka może spokojnie zajmować się tylko dzieckiem.

Jak rodzą kobiety w Tanzanii?

Na pewno poród to dla nich coś całkowicie naturalnego. Wiedzą, że przyjdą, urodzą i za parę godzin pójdą z powrotem do domu. Będą ro-bić to samo, co robiły przed porodem. Przychodzą zazwyczaj z kobietami. Z matkami, z siostrami, albo z teściowymi, z przyjaciółkami, sąsiadkami. Obojętnie z kim, ważne, żeby to była kobieta, a nie mężczyzna.

Czyli nie są same?

Rzadko kiedy przychodzą same. Zawsze jest ktoś, bo nasza przychod-nia jest mała i nie mamy chociażby kuchni. Więc każdy pacjent przycho-dzi zawsze z drugą osobą towarzyszącą. Nawet jeśli to jest chory np. na

Page 23: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 2

3

rozszerzenie rodziny o kolejną żonę dla męża. Kobieta więc musi wyra-zić zgodę na wzięcie kolejnej żony.

...kangi - Kanga to bardzo popularny w Afryce Wschodniej rodzaj materiału. To ba-wełniane, prostokątne kawałki tka-niny sprzedawane w identycznych parach - doti. Kangi to materiał uni-wersalny: stosowane są jako odzież, nakrycie głowy, chusty do noszenia dzieci i ciężkich przedmiotów, prze-ścieradła, obrusy, ręczniki... Kolorowe i pięknie zdobione, na każdej kandze widnieje wybrane przysłowie suahi-lijskie - methali. Czasem, kobiety ob-darowują się wzajemnie kangami z określonymi napisami, aby przeka-zać obdarowywanej subtelną wia-domość, zaszyfrowaną pod starym przysłowiem. Mogą dać w ten sposób znać, że wiedzą o złośliwych plotkach rozpuszczanych na ich temat, skry-tykować sposób prowadzenia się obdarowanej, czy zniechęcić ją do przyjaźni z mężem obdarowującej…

...przyjmują takie pozycje jakie chcą - Kobieta w czasie porodu naturalne-go wyczuwa instynktownie co jest dla niej najlepsze, jaka pozycja przy-nosi jej ulgę w bólu i w jakiej będzie

malarię, zawsze przychodzi z osobą towarzyszącą, która ma obowiązek się zaopiekować chorym, musi np. codziennie uprać mu rzeczy i zmieniać je, bo u nas nie ma za dużo tych rzeczy. Musi też ugotować choremu je-dzenie. Więc rodzące przychodzą z kobietami, które im potem pomogą po porodzie, przygotują jedzenie, przyniosą wodę na pierwszą kąpiel czy wymienią wkładki. Nie ma takich wkładek, jak używa się w Polsce, jed-norazowych, tylko zwykłe materiały, które trzeba wyprać po porodzie. I wszystko to, czego używałyśmy przy porodzie, to były rzeczy, które one nam przyniosły. Nie miałyśmy prześcieradeł na łóżka, więc przyno-siły swoje kangi, takie afrykańskie materiały. My im to kładłyśmy jako materac, jako podkład pod łożysko, czy potem do owinięcia dziecka czy włożenia jako wkładki po porodzie. To wszystko potem zabierały i prały. Przed porodem natomiast, przynosiły herbatę z imbirem. To pomaga ro-dzącej i wzmacnia skurcze. Tak jak u nas używa się malin, tam korzysta się z właściwości imbiru. Kobiety towarzyszące rodzącym zawsze im przyno-siły tę herbatę, przynosiły jedzenie. Masowały im też krzyże albo chodziły z nimi...

A więc rodzące były aktywne?

Tak, były aktywne. Często było tak, że gdy przychodziły na początku porodu, nie kładły się - a my nie kazałyśmy im leżeć. Leżały tak naprawdę tylko do badania. Nie miałyśmy zapisu KTG, więc nie miały pod czym le-żeć, nie było żadnego powodu. Cały czas tylko chodziły i chodziły. Kiedyś była taka sytuacja, że czwarty raz rodząca poszła sobie gdzieś, nie było jej chyba 5 godzin. Aż się przestraszyłyśmy, że ona urodziła gdzieś niedaleko i zaczęłyśmy jej szukać. Dookoła były tylko krzaki, więc szukamy między tymi krzakami, czy ona gdzieś nie urodziła. Ale wróciła i po niedługim czasie urodziła. Dużo chodziły, a i kobiety towarzyszące też z nimi sobie

Page 24: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 2

4

jej najwygodniej urodzić dziecko. Te spontanicznie wybierane pozycje, są zazwyczaj wertykalne i pozwalają kobiecie na poruszenie się i dostoso-wywanie pozycji ciała do przebiegu porodu. W krajach globalnej północy, gdzie rozwinięta jest służba zdrowia i rozpowszechniona medykalizacja po-rodu, kobiety nakłaniane były od wie-lu lat do rodzenia na leząco, w pozycji która pozwala lekarzowi i położnej na wygodny wgląd w sytuację. Obecnie odchodzi się w położnictwie od tych pozycji, na rzecz pozycji wertykalnych, takich jakie Tanzanki wybierają spon-tanicznie rodząc w swoich domach.

Bały się powiedzieć np.

"nie nacinaj mnie" albo "nie

krzycz na mnie" - Społeczeństwo Tanzanii jest bardzo hierarchiczne. U podstaw jego orga-nizacji leży przekonanie, ze im starszy jest człowiek i im więcej doświadczył - tym większy szacunek mu się należy. Jednocześnie mężczyźni zawsze mają wyższą pozycję niż kobiety. Znajduje to wyraz właśnie w tego typu, jak opisywana, sytuacjach: młode ko-biety boją się zaoponować, wyrazić swoje zdanie - nauczone są bowiem tego, że osobom starszym i wykształ-conym, jak lekarz, czy położna, na-leży się szacunek. Jest to też bardzo

maszerowały i pomagały. Taka była ich aktywna rola.Jeśli chodzi o pozycje porodowe to... Ta przychodnia była założona

przez siostry zakonne z Irlandii, takie starsze położne. One mają dosyć tradycyjne podejście - żeby leżeć do porodu na płasko. Łóżka też były ta-kie zwykłe, najzwyklejsze, w których nie można było unieść górnej części i zrobić oparcia, więc zaczęłyśmy układać jakieś materiały, czy torby żeby rodząca była pod jakimkolwiek skosem. Tylko raz spróbowałam tak cał-kowicie na stojąco urodzić. Te kobiety, które rodzą w domach, przyjmują takie pozycje jakie chcą. Ale niestety miały taką świadomość, że jeśli przyjdą do nas do przychodni to będą się musiały położyć do porodu.

Bo takie jest oczekiwanie personelu?

Tak, a jako, że one nie mają prawa głosu w rodzinie, to i tu boją się zaprotestować. Często nam o tym nie mówiły. My musiałyśmy same za-proponować, bo nie potrafiły powiedzieć, że np. „ja chcę teraz stanąć i chcę rodzić w takiej pozycji”. Chociaż nieraz je o coś pytałam, ale one po prostu bały się odpowiedzieć. Przez całe życie były uczone, że nie mają prawa głosu, a teraz jakaś biała przyjechała, stoi nade mną i każe mi wy-razić swoje zdanie. Niestety, były zwykle bardzo bierne. W porodzie też. Bały się powiedzieć np. "nie nacinaj mnie" albo "nie krzycz na mnie", albo cokolwiek takiego. A były różne położne...

Kiedyś, kiedy byłam sama, wprowadzałam pozycje wertykalne. Ale raz była przy tym moja siostra przełożona, Irlandka i zobaczyła te wygi-basy, to: „Monika, w ogóle co ty robisz?”. Kiedyś urodziłam na podłodze - to akurat była pięcioródka i już nawet nie było czasu, żeby ją położyć na łóżko. Po prostu usiadła na ziemi i urodziła, a przełożona wpadła i mówi: „Co ty robisz? Połóż ją na łóżku!”. Te położne były w szoku, że można uro-dzić inaczej. Nie wiem jak jest teraz w Irlandii, ale tak chyba kiedyś były

Page 25: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 2

5

widoczne w zachowaniu dzieci - te również nie mają prawa głosu i po-słusznie wykonują polecenia rodziców, nauczycieli i starszego rodzeństwa.

...wcześniaki to były kan-gurowane cały czas przy mamie -Tu warto zrobić ukłon w stronę kul-tury i zwyczajów afrykańskich, które docierają także do krajów wysoko-rozwiniętych. Kangurowanie, czyli no-szenie noworodków, w tym również wcześniaków przytulonych nago do nagiej skóry mamy, to dla afrykań-skich kobiet często jedyne rozwiąza-nie pozwalajcie wzmocnić zbyt słabe po porodzie dzieci. Jest ono całko-wicie bez kosztowe, proste i zawsze dostępne dla mam i ich dzieci, a jed-nocześnie jest po prostu zbawienne dla maluchów. W naszym kręgu kul-turowym wcześniaki są pielęgnowane w inkubatorach i dopiero po jakimś czasie mogą trafić w ramiona mamy. W ostatnich latach idea kangurowa-nia wcześniaków pochodząca właśnie z krajów afrykańskich, promowana jest w Polsce i innych krajach europejskich.

...straciły dziecko to rzad-ko kiedy płakały - Choroby i śmierć dzieci są wpisane w funkcjonowanie bardzo wielu ro-dzin afrykańskich. Większość kobiet

nauczone - to były starsze siostry.

Czy dziecko po porodzie kładłyście w ramiona mamy?

Tak, od razu. Odpępnione dzieci kładłyśmy w ramiona mamy albo na brzuch. Chyba, że coś się działo, wtedy miałyśmy tylko mały worek ambu i gruszkę do ssania. Więc nieraz, jak była potrzeba to tylko odsysałyśmy dziecko szybko z wód, żeby zaczęło płakać i od razu na brzuch do mamy. I cały czas przy mamie, dostawione do piersi. Jak coś było nie tak, że trze-ba było go reanimować to było takie obok stanowisko... Ale poza tym - cały czas przy mamie. Nie mieliśmy inkubatora, więc nawet, jak rodziły się 7-8 miesięczne wcześniaki, to były kangurowane cały czas przy mamie. Nie było ich gdzie indziej ogrzewać, niż na piersi mamy.

A radość kobiet Afryki z dziecka jest taka jak u kobiet zachod-nich?

Dzieci są ogromnym skarbem nie tylko dla mężczyzn, ale też dla ko-biet. Kobieta jak urodzi, jest jak lwica, przyjmie to dziecko i już nie odda nikomu. Dla mnie niesamowite było, że one są tak przyzwyczajone do cierpienia, do straty swoich dzieci i straty wokół. Ktoś im bliski zawsze umierał, więc kiedy siedziały przy porodzie albo straciły dziecko to rzadko kiedy płakały. Naprawdę, nie płaczą. Z resztą był też taki prze-sąd, że jeśli kobieta zapłacze po porodzie, po stracie dziecka, to zwariuje. Wpadnie w depresję i pomieszają się jej zmysły. Kiedyś kobieta, która po porodzie płakała, została przy mnie skarcona przez swoją matkę: „Nie płacz bo zwariujesz. Masz nie płakać! Możesz się nie uśmiechać, ale masz nie płakać”. To było dla mnie szokiem.

Page 26: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 2

6

traci przynajmniej jedną z ciąż, lub jedno z gromadki dzieci. Wyparcie negatywnych emocji w sytuacji śmierci dziecka jest mechanizmem pozwalającym dostosować się mat-kom do brutalnej rzeczywistości, w której ich dzieci przegrywają walkę o życie. Kobieta nie może pozwolić so-bie na przeżywanie bólu i rozpacz po stracie dziecka, ponieważ musi zająć się starszymi dziećmi. Ta niepewna sytuacja zdrowotna i duże zagroże-nie życia zwłaszcza u najmłodszych dzieci, sprawiają, że kobiety zachodzą w kolejne ciąże i rodzą kolejne dzie-ci mając nadzieję, że przynajmniej część z nich przeżyje i będzie zdrowa.

A z punktu widzenia położnej, jaki masz asortyment? Pakiet poro-dowy?

Słuchawka Pinarda...

Przydaje się?

Tak, nauczyłam się w końcu słuchać. W Polsce nie nauczyłam się tego, a tam musiałam. I kupiłam specjalny stetoskop położniczy, jest świetny. Miałyśmy ultrasonograf, więc jak coś się działo to mogłyśmy to w trakcie sprawdzić. Zwykła waga dla noworodków, małe ambu, podręczne. Potem miałyśmy udetkę, bo jak przyjechałam do Polski na wakacje to zabra-łam udetkę, malutkiego dopplera w ramach dofinansowania projektu. Dziewczyny wolały słuchać tradycyjnie słuchawką Pinarda, nie używały tego, chyba, że nie mogły znaleźć tętna. Co jeszcze? Mieliśmy trzy zesta-wy dla kobiet niezarażonych wirusem HIV i jeden zestaw dla zarażonych wirusem HIV. Sterylizacja była jaka była, mycie i dezynfekowanie w jakimś starym autoklawie, bez żadnej kontroli czy to się właściwie sterylizuje, czy nie. Tych narzędzi było mało... zwykłe dwa kochery, nożyczki do przecię-cia pępowiny. Pamiętam, że nie było nożyczek do nacięcia krocza. Były takie zwykłe, plastikowe do papieru. Dopiero potem przywiozłam kilka par nożyczek do krocza. Chociaż one i tak tam nie były często używane, bo dziewczyny, lokalne położne, nie chciały nacinać. Dla nich to było coś abstrakcyjnego, żeby naciąć krocze. Ja byłam pełna podziwu, pojechałam tam jako młoda położna po uniwersytecie, gdzie mówi się o nacinaniu i szyciu. A one mi mówią - po co ty chcesz naciąć? Pęknie, zszyjemy. Bały się nacinać, bo nacięcie było zawsze większe niż pęknięcie.

Page 27: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 2

7

A nici do zszywania miałyście?

Tak, kupowałyśmy. Tylko jeden rodzaj, jeden rozmiar i nic więcej. Ważne było, żeby one były rozpuszczalne. Pęknięcia nie były duże, ale nie zdarzały się też duże dzieci. To znaczy zawsze były w normie od 2,5 do 4kg. Raz się może zdarzyło 5,3 czy 5,4 , ale to naprawdę raz na te 3 lata. A tak to wszystkie były w normie.

A z chorób klasyki patologii ciąży? Nadciśnienia, cukrzyce?

Cukrzycę spotkałam, ale nie u ciężarnych kobiet. Raczej u ludzi w wie-ku 50-60 lat z wyższych warstw społecznych - u mężczyzn też. To przez inną dietę, tłustą i częste picie gazowanych i bardzo słodkich napojów. U zwykłych kobiet z wioski nie. Nadciśnienie - tak, czasami było induko-wane ciążą. Raz mieliśmy stan przedrzucawkowy, raz mieliśmy rzucawkę, raz pacjentka zmarła po tym... Ale to się rzadko zdarzało.

Pamiętasz przy jakim ciśnieniu miała tę rzucawkę?

Chyba około 210/100. Ale mieliśmy kiedyś pacjentkę, przyszła po po-rodzie. Niesamowite, że przyszła akurat tego dnia... Z bardzo daleka, szła kilka kilometrów. Doszła do nas po porodzie, już do poradni dla noworod-ków. Usiadła i mówi, że się trochę kiepsko czuje, głowa ją boli. Trzymała to dziecko i dostała nagle takich przykurczy palców, rąk... Nie była w stanie utrzymać dziecka. Okazało się że miała bardzo wysokie ciśnienie, dostała więc Dopegyt, poleżała parę dni i poszła do domu. Ale to było już 5 czy 6 dni po porodzie. Niesamowite, że właśnie tego dnia przyszła do nas i to się nie stało po drodze.

Czasem nadciśnienie zdarzało się przy porodzie. Kiedyś mieliśmy

Page 28: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 2

8

Nie możemy jeżdzić w nocy - jest zbyt niebezpiecznie - Niebezpieczeństwo na tanzańskich drogach to problem, z którym bo-rykają się tamtejsze społeczności. O ile w dzień jest względnie bez-piecznie, podróżowanie w nocy wiąże się z dużym ryzykiem. Od nie-dawna zakazane jest podróżowa-nie autobusami i busami - daladala na trasach międzymiastowych po zmroku. Zakaz ten jest spowodo-wany złym stanem dróg, kiepskim oświetleniem uczęszczanych tras, ale również ryzykiem napadów rabun-kowych - które to zdarzały się najczę-ściej właśnie w godzinach nocnych.

...pierwiastki, 15, 16-letnie Wiek prokreacyjny w Tanzanii, jak w wielu krajach Afryki Subsaharyjskiej, jest w porównaniu z zachodnim stan-dardem bardzo niski. Wynika to z tego, że na wsiach i terenach poza-miejskich dziewczęta bardzo wcze-śnie wychodzą za mąż i zakładają rodziny. To spory problem dla tan-zańskiego rządu i działających tam organizacji pozarządowych - dziew-czynki, które wcześnie rozpoczynają życie małżeńskie przestają chodzić do szkoły, nie mają więc dostępu do potrzebnych informacji, chociażby na temat zdrowia reprodukcyjne-

pacjentkę z odklejającym się łożyskiem przy nadciśnieniu, dziecko już umarło. Ona przyjechała do nas, miała tylko jeszcze skurcze. To był dzień strajku lekarzy i szpitali. A tam, jak jest strajk, to nikt nie pracuje. Dwa największe szpitale, do każdego godzina drogi, są zamknięte. Ona ma wy-sokie ciśnienie, które w ogóle nie schodzi po Dopegycie, a my nie mamy innych leków. Odklejające się łożysko, dziecko już nie żyje, teraz trzeba chociaż ją uratować. Leżała u nas od rana, wieczorem odtworzyli szpital, jeden. Zawieźliśmy ją więc do szpitala.

Po jakim czasie standardowo po porodzie kobiety wychodzą?

Standardowo po 24 godzinach.

A co w sytuacjach kiedy trzeba zrobić cięcie?

Wtedy jedziemy do szpitala, godzinę drogi samochodem. Mocne przeżycie.

Ile razy zdarzyła Ci się taka jazda do szpitala?

Wiele razy. Bo często jest tak, że kobiety przychodzą, po tym, jak pró-bują rodzić w domu i coś nie wychodzi. Czasem przez parę godzin, czy nawet dni. Kiedy przychodzą do nas, czasami jest już za późno. Dużo było takich przypadków. Nie możemy jeździć w nocy - jest zbyt nie-bezpiecznie, więc my tylko jeździliśmy z nimi w dzień. A w nocy to one musiały sobie, niestety, same organizować transport. Była rządowa ka-retka, ale co z tego jak bak był pusty i zawsze ktoś musiał zapłacić za pali-wo. Mieliśmy raz pacjentkę, szósty raz rodzącą, z wypadniętą pępowiną, już miała 5 czy 6 centymetrów rozwarcia, była jeszcze zarażona wirusem

Page 29: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 2

9

go. Nie tylko młode żony zachodzą w ciążę - przez brak zajęć z edukacji seksualnej i dostępu do rzetelnej wie-dzy dziewczynki nie wiedzą z jakimi konsekwencjami wiąże się rozpoczę-ciem aktywności seksualnej i padają ofiarami swojej niewiedzy. Dlatego tak ważny jest dostęp dziewczynek i młodych kobiet do edukacji i wiedzy.

...nie była u lekarza, fel-czera, czy położnej w trakcie ciąży Tanzanki i szerzej - afrykanki, traktu-ją ciążę, jako naturalny stan w swoim życiu, niewymagający większego za-interesowania. Wiedzą, że są w ciąży, bo nie miesiączkują, oraz rośnie im brzuch z maluchem w środku, i wiedzą, że w odpowiednim momencie urodzą tego malucha. W wielu społeczno-ściach w Afryce dominuje myślenie fatalistyczne - które można sprowa-dzić do przekonania, że „będzie to co ma być, a ja nie będę się mieszać w to co dla mnie zaplanowane”. Tanzanki noszą, więc ciąże z przekonaniem, że jeśli dziecko ma się urodzić zdrowe i o czasie to tak się zdarzy, a jeśli jest mu pisane coś innego, to one i tak nie mają na to wpływu. Oczywiście drugim ważnym czynnikiem jest brak powszechnego dostępu do lekarzy.

HIV. Jechaliśmy, ona w pozycji Trendelenburga, koleżanka z ręką w kroczu i jakoś dojechaliśmy. Gdy dotarliśmy na miejsce, miała już pełne rozwar-cie i pamiętam, że była awantura w tym szpitalu. Dowoziliśmy tam dużo pacjentek, ale oni nas tam nie lubili. Trochę tu się objawiał konflikt in-teresów, my ukazywaliśmy czasem ich braki. Na przykład tam pacjentka, żeby iść do porodu, musiała przynieść ze sobą rękawiczki. Dwie pary, jed-ne do badania pierwszego, a drugie do porodu dla położnej. A my mieli-śmy wszystko to u nas, więc często pacjentki wolały u nas urodzić, mimo że byliśmy przychodnią zdrowia, niż jechać do szpitala. Bo tam nie było nic w tych szpitalach. I jak pojechaliśmy wtedy z tą pacjentką z wypad-niętą pępowiną to panował taki spokój, te położne ze szpitala, chodziły i mówiły „spokojnie nic się nie stało, zobaczymy może zrobimy cięcie, może nie zrobimy”. Nieraz woziliśmy pacjentki z ułożeniem poprzecznym albo miednicowym np. pierwiastki, 15, 16-letnie. Czasami przychodzi-ły w ostatniej chwili, bo nie chciały po prostu jechać do szpitala. Kiedyś mieliśmy taką pacjentkę, chyba szesnastoletnią dziewczynę. Miała ułoże-nie miednicowe i już w czasie ciąży jej to zapisałam, jak sprawdzałam to ultrasonograficznie. Chyba ze dwa tygodnie wcześniej była u mnie i mó-wię jej „masz ułożenie miednicowe, masz się przygotowywać do porodu w szpitalu, jak tylko się zaczną skurcze jedziesz do szpitala”. Samochodem to godzina drogi, ale zanim się wybiorą z tej wioski, to czasem trwa dwie czy trzy godziny. Ona zaczęła rodzić w domu, nie chciała jechać do szpi-tala. Przyszła do nas dopiero jak pośladki były już na wierzchu. Urodziło się to dziecko i było reanimowane. Dostało mało punktów, ale w sumie przeżyło. A rodzina potem się śmiała z tego, że „chcieliśmy urodzić u was a nie jechać do szpitala, dlatego czekaliśmy do samego końca”.

Niesamowite...

Page 30: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 3

0

Jeśli chodzi o cięcia cesarskie, to kobiety jeździły do szpitali. Mieliśmy kiedyś taką sytuację, kiedy przywieźli nam pacjentkę, nie pamiętam drugi czy trzeci raz rodzącą, bardzo młodą. Była w trakcie porodu, przywieźli ją na wozie, a ona była nieprzytomna. Było widać że ma anemię, miała takie perłowe oczy - więc wiadomo było, że ma anemię głęboką. Nie miała w ogóle założonej karty ciąży, nigdy nie była u lekarza, felczera, czy położnej w trakcie ciąży. Szybko sprawdziliśmy poziom hemoglobiny, był 2,8 czy 2,9 minimum, po prostu minimum i żyła... Przenieśliśmy ją do nas na oddział, na łóżko, żeby zrobić USG, zobaczyć jak dziecko się ma. W trakcie tego przenoszenia ona zmarła. Położyli ją i zauważyłam, że ona już nie oddycha. Patrzę na ultrasonograf, dziecko żyje. Byłam wtedy z taką felczerką, młodą dziewczyną. Zastanawiałyśmy się czy nie zrobić cięcia, skoro matka i tak już nie żyła. Ale nie zrobiłyśmy i w sumie do tej pory mam wyrzut sumienia, że powinnyśmy jednak to zrobić. Nawet rodzina nas prosiła, żebyśmy jednak zrobiły to cięcie. Nie zdecydowałyśmy się na to i dziecko zmarło parę minut później. Właśnie przez to, że były jakieś sprzeczności między nami - misyjną przychodnią a rządowym szpita-lem. Wiedziałam że jeżeli zrobimy to cięcie, to mogą nam za to zamknąć przychodnię. Wiele razy nam się udawało: mieliśmy mnóstwo kontroli z Ministerstwa Zdrowia i zawsze przyjeżdżali z takim nastawieniem, że znajdą coś co pozwoli im zamknąć tę przychodnie. To była jedna z na-prawdę najlepszych przychodni w okolicy. Taka mała, ale ludzie naprawdę przychodzili, czasem paręset kilometrów przejeżdżali autobusami żeby być u nas. Pracowników szpitala rządowego to bardzo bolało i często sta-rali się nam dopiec. Nie mamy prawa robić cięć, jesteśmy tylko przychod-nią zdrowia, nie mamy stołu operacyjnego, żadnych narzędzi, nic. Po pro-stu wiedziałam że nas zamkną. Mały poświęcił się dla dobra społeczności.

...są bardzo ciche. „Modelowa” kobieta w Afryce Subsaharyjskiej jest posłuszna i cicha. Nie powinna skarżyć się na wszel-kie niedogodności, a „zacisnąć zęby” i ciężką pracą dotrzeć do celu. Krzyk z bólu to bardzo silne narzędzie eks-presji, wyrażania emocji - których to nie powinno wyrażać się w tak jednoznaczny i intensywny sposób. W Tanzanii publiczne wyrażanie emo-cji nie jest mile widziane - takie za-chowanie interpretowane jest jako przejaw tchórzostwa i nietoleran-cji. Emocje przeżywa się po cichu, z zachowaniem uprzejmości a czę-sto nawet z uśmiechem na twarzy. Akceptowalny jest płacz, zwłaszcza dla kobiet - jednak i to w szczególnych wypadkach - podczas pogrzebów.

...problem z wodą w Afryce jest ogromny -Woda jest jednym z najcenniejszych surowców w Afryce - dlatego, że dostęp do niej wciąż jest dość mocno ograniczony. Na terenach wiejskich pozy-skuje się często z rzek i innych naturalnych zbiorników wodnych, czasem chodząc w tym celu wiele kilometrów. W niektórych wsiach budowane są prywatne studnie - wtedy często korzystają z nich mieszkańcy okolicznych miejscowości. Noszenie wody to tradycyjnie kobiece zajęcie

Page 31: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 3

1

- używane są w tym celu kilkulitrowe baniaki, które mieszkanki wsi umiesz-czają na głowach i tak przetransporto-wują je do domów. Nawet w miastach, gdzie domy mają dostęp do bieżącej wody, bardzo się ją szanuje i oszczę-dza. Problemem są też susze i stare instalacje – przez to w kranach często nie ma wody, więc przed niemal każ-dym miejskim domem w Tanzanii stoją baniaki z wodą „na wszelki wypadek”.

...skoro jestem biała, to jestem cudotwórczynią -Tak samo, jak w Polsce mamy wiele ste-reotypów dotyczących Afrykańczyków, w Afryce panują pewne stereotypy do-tyczące Europejczyków. Związane jest to głównie z tym, że przez lata jedynymi białymi osobami, z którymi stykali się mieszkający na wsiach Tanzańczycy, byli misjonarze i wolontariusze lub pra-cownicy organizacji pomocowych, zwy-kle wykwalifikowani lekarze. Pojawiają się też turyści - zwykle nie skąpiący grosza na wakacyjne atrakcje i pa-miątki. Stereotyp Europejczyka (czyli w suahili Mzungu) jest więc taki: to bogaty człowiek, który bardzo chęt-nie dzieli się tym, co ma; jest spe-cjalistą w jakiejś dziedzinie, bo odebrał europejskie wykształce-nie - potrafi więc poradzić sobie z sytuacjami wręcz niemożliwymi.

Został z mamą. Powiedz mi jeszcze, bo już rozumiem, że rodzące nie płaczą kiedy odczuwają stratę, ale czy płaczą lub krzyczą z bólu w porodzie?

Bardzo rzadko, są bardzo ciche. Tak samo jak w domu, one nie krzyczą... Więc przychodzą do szpitala i nie krzyczą.

A myślisz że cierpią bardzo w porodzie?

Tak, widać po nich, po twarzach i po tym jak mówią coś, że naprawę je to boli. Ale one nie wyrażą tego na zewnątrz. Wiadomo że nie proszą o znieczulenie, bo nie ma czegoś takiego.

A cokolwiek uśmierzające ból w porodzie? Nic? Masaż?

Tak, masaż. Woda, prysznic. Ale generalnie problem z wodą w Afryce jest ogromny. Szczególnie w tym rejonie, bo to jest rejon pół-pustynny, więc wody było zawsze mało. U nas w przychodni mieliśmy wodę, ale ledwo co nam starczało wody, żeby obsłużyć całą przychod-nię, czyli umyć narzędzia, umyć łóżka itd. Nie mogłyśmy więc zapewnić rodzącym np. prysznica. Jeśli one sobie przyniosły skądś same wodę dla siebie, to mogły się wykąpać.

I rozumiem, karmienie piersią jest oczywistością bez względu na stan zdrowia? Zarażone HIV też karmią?

Nie, jeśli chodzi o wirus HIV, to miałyśmy taki standard z Ministerstwa Zdrowia, że do 6 miesiąca życia można karmić, jeśli jest dziecko i mama są na lekach antyretrowirusowych. Po sześciu miesiącach był całkowity zakaz karmienia.

Page 32: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 3

2

A jak one reagowały na polską położną?

Bardzo pozytywnie. Oni też są bardzo prości i czasem myślą że skoro jestem biała to jestem cudo-twórczynią. I zrobię im wszystko najlepiej, bo Zachód, Europa jest przecież tak wspaniała, wszystko jest tam tak piękne. Więc najpewniej tutaj też cuda będą się działy. I one też często miały ode mnie jakieś takie większe wy-magania: że będzie ładniej, że urodzą szybciej, że powiem im coś innego niż ta lokalna położna… Dziewczyny, które tam przyjmowały porody, dla mnie są położnymi. Może nigdy nie skończyły żadnej szkoły medycznej, tylko pięć czy sześć klas szkoły podstawowej. Ledwo się nauczyły pisać, ale są świetnymi położnymi, naprawdę. Więc, ja często starałam się je odsyłać do tych lokalnych dziewczyn, bo one też znają bardziej tę kulturę. Ale było dla mnie bardzo wzruszające jak kobiety przynosiły np. kurę czy miskę kukurydzy w podziękowaniu, albo nada-wały dziecku imię moje - Monika. Albo jak był chłopiec, prosiły żebym wybrała dla chłopca, wybrałam Tadeo, jak Tadeusz - mój tata. Więc to było takie bardzo wdzięczne. Były bardzo ubogie, ale potrafiły zawsze coś wyskubać i dać w podziękowaniu. To było niesamowite.

A najtrudniejsze doświadczenie?

Takie najtrudniejsze i najpiękniejsze jednocześnie… To był ostatni mój poród w Tanzanii. Kończyłam pracę chyba w sobotę a poród był w nocy z piątku na sobotę, nie miałam wtedy dyżuru nocnego. Było to tak zogra-nizowane, że my: ja czy siostra zakonna, która była pielęgniarką, czy felczer, pełniliśmy taki dyżur lekarski 24 godziny na dobę. Tego dnia akurat nie byłam na dyżurze ale była położna lokalna. Zawołała mnie że rodzą się pośladki, żebym przyszła. To była pacjentka, dziesiąty raz rodząca, czterdziestoletnia. Poszłam tam i zaraz odpły-nęły wody, były zielone, była też widoczna pępowina między nóżkami. Urodził się ten maluch chyba na pięć czy sześć punktów. Trochę go musiałyśmy dobudzić, ale generalnie zaczął płakać i było OK. Wkładam rękę po pę-powinie, a tam druga ręka mnie łapie. Okazało się, że to są bliźniaki, mama nie wiedziała, nie miała nawet USG w czasie ciąży. Najgorsze było to, że to była wpadnięta rączka, dziecko ułożone poprzecznie. Była godzina druga w nocy. Próbowałam go obrócić wkładając rękę, ale zaczęło się oddzielać łożysko. Akurat w tym czasie była u mnie z wizytą Ewa Zwolińska - lekarz ginekolog-położnik. Była wtedy u mnie w domu, zadzwoniłam po nią więc, żeby pomogła mi obrócić. Sama nie byłam w stanie poradzić sobie w tej sytuacji, a ta lokalna położna, która była ze mną, nie wiedziała w ogóle co się dzieje. Było bardzo ciężko, ale się nam udało. Nie można było

Page 33: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 3

3

w ogóle dojść do stópek, tak jak w ułożeniu poprzecznym, zawsze się schodzi do stópek. Tam nie było szans, tak dziwnie był ten maluch uło-żony. Ewa ściągnęła go w dół za głowę i urodził się na trzy-cztery punkty, potem zaczął płakać.

Następnego dnia odwiedziłam ich, dzieciaki były super, w świetnym stanie. To był najpiękniejszy poród, bo tak trudny, a tak się wszystko uda-ło. Byłam bardzo szczęśliwa. Ale ten poród też najbardziej mnie wzruszył, chyba pierwszy raz widziałam tak wzruszonego mężczyznę. Bo mężczyźni generalnie nie są przy porodzie. On był wtedy, przyjechał, nie wchodził na salę porodową, ale był pod kliniką. To byli bardzo prości ludzie, ale on miał tyle wdzięczności w sobie, że aż się popłakał. Powiedział takie głębokie dziękuję, takie szczere. Był najpiękniejszy, ale też najtrudniejszy poród.

Czy zdarzały Ci się jakieś nieporozumienia kulturowe?

Z kobietami raczej nie, ale z mężczyznami się zdarzały. Na przykład to, że ich czasem wypędzałam z sali porodowej, czy z gabinetu lekarskie-go. Mężczyźni, nie mogli zrozumieć, jak ja mogę podważać ich autorytet. Ich ego było urażone. Na początku wszystko mnie szokowało, po-cząwszy od tego, że używane są jakieś leki tradycyjne, takie które mogą zaszkodzić dziecku, że powszechne jest niedbanie o siebie, czy wierzenia ich tradycyjne. To wszystko szokowało mnie na początku, a potem stało się dla mnie normalne, nie zwracałam już na to uwagi.

A czy doświadczyłaś podczas pobytu w Tanzanii, takiej przemiany samej siebie, np. z poczucia że ja tu mam wiedzę bo przyjechałam, jestem po studiach i zaraz wam pokażę, jak to się robi prawidłowo do akceptacji tego że może nie wszystko da się tam zrobić prawi-dłowo i może niekoniecznie nasz system jest najlepszy.

Ich ego było urażone -Męskie ego - to figura często poja-wiająca się w wypowiedziach afry-kańskich kobiet. Między sobą zdarza im się narzekać na despotycznych mężów, którzy nie pomagają w do-mowych obowiązkach - zwalają to jednak na kard mitycznego męskiego ego. To coś, czego nie da się zmienić, było zawsze i zawsze - przynajmniej zdaniem moich wschodnioafrykań-skich rozmówczyń - takie będzie. Nie ma ich zdaniem mężczyzn pozbawio-nych ego, które decyduje o tym, ze to oni mają być najważniejsi i najbar-dziej poważani w rodzinie. Ta wia-ra w nieuniknioność męskiego ego przyczynia się też do bierności kobiet - po co kłócić się i denerwować, sko-ro i tak to nie może być zmienione?

...powrotu do natury i nastawienia że wszystko ma swój czas - W Tanzanii, czy w Afryce w ogóle, po-jęcie czasu jest nieco inne od nasze-go. Czas nie jest władcą człowieka, żyje się bardziej powoli. Na wszystko przyjdzie pora, więc po co się spie-szyć? Mówi się o afrykańskiej emocjo-nalnej percepcje czasu, w kontraście do Zachodniej - mechanicznej. Nie przykłada się wagi do punktualności, terminowości. Wynika to też z fak-tu, że Afrykanie często zajmują się

Page 34: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 3

4

Przechodziłam, na pewno nauczyłam się pokory. Myślałam, że pojadę i będę mogła zbawić cały świat. Ma się takie poczucie, a potem jedzie się, trafia się do buszu i okazuje się, że nie ma nic i trzeba robić wszystko, żeby się udało. Ale nie zawsze się udaje. Pamiętam na studiach jedną panią doktor - ona na każdych zajęciach powtarzała: „pamiętajcie, nie każde-go da się uratować”. Irytowało mnie to. Ale potem pojechałam na misję i gdy sobie to przypomniałam, to bardzo mi pomogła świadomość , że nie każdego uda się uratować. Pojechałam tam i myślałam, że wszyst-ko się uda, bo przecież przyjeżdżam, mam fach w ręku… Potem się zo-rientowałam że to nie o to chodzi. Bardzo dużo rzeczy się nauczyłam od lokalnych dziewczyn, od położnych. Przede wszystkim pokory, że nie wszystkich dam radę uratować. Ja mam dobre chęci, robię to co mogę, ale nie jestem idealna i nie wiem wszystkiego.

Ostatnie pytanie. Czego mogłyby się dowiedzieć polskie kobiety i położne z doświadczenia porodu w Tanzanii?

Jeśli chodzi o kobiety, o rodzące, to brakuje mi w Polsce takiego po-wrotu do natury i nastawienia, że wszystko ma swój czas. Niekoniecznie im szybciej tym lepiej, tylko wszystko dzieje się w swoim czasie. I czy to będzie pięć, czy dwanaście godzin, to jest wciąż poród. Tam w Tanzanii porody były całkiem naturalne, nie było nawet oksytocy-ny. A jeśli chodzi o położne, to na pewno mogłyby nauczyć się wzmocnienia, samodzielności. Samodzielność równa się odpowiedzialność, albo raczej wy-musza odpowiedzialność, a odpowiedzialność też prowadzi do samodzielno-ści. Faktem jest, że ja tam byłam rzucona na głęboką wodę, więc musiałam się szybko ogarnąć z tej wody i być samodzielna i odpowiedzialna. A w Polsce jest inaczej, bo odpowiedzialność dzieli się na wiele osób w szpitalu, rozmy-wa się. A samodzielność daje przecież tak dużo radości i dumy.

kilkoma rzeczami naraz, obca jest więc im liniowa, przyczynowo-skut-kowa koncepcja czasu, jaką wy-znaje Zachód. Czasem „afrykańskie poczucie czasu” jest powodem do żartów, rzadziej - do samokrytyki. Niektórzy badacze twierdzą, że takie odczuwanie czasu i brak pośpiechu stoją na drodze kontynentu do roz-woju gospodarczego i społecznego..

Page 35: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 3

5

ZAMBIA

752 tysiące kilometrów pokryte buszem (ponad dwa razy więcej niż Polska), 14 milionów mieszkań-ców (trzy razy mniej niż w Polsce), z których prawie połowa zamieszkuje duże miasta. Kilka majestatycz-nych Parków Narodowych, setki nieutwardzonych dróg, wielka piątka (czyli lew, słoń, bawół, nosorożec i lampart - pięć gatunków ssaków, które powszechnie uważane są za jedne z najniebezpieczniejszych zwie-rząt na kontynencie, a którą nie w każdym afrykań-skim kraju spotkać można) i jeden z siedmiu cudów świata - wodospady królowej Wiktorii. Najchętniej odwiedzane przez turystów miejsce tego kraju. Tak z grubsza można by opisać Zambię. Zaglądając jed-nak głębiej, odkryjemy kraj, w którym ponad 70 grup etnicznych żyje w całkowitej harmonii, religie przeni-kają się wzajemnie, a rytm życia w znacznej mierze wyznaczają wciąż pory roku i zbiory plonów. Religią dominującą w Zambii jest chrześcijaństwo, wyznawa-ne przez znakomitą większość Zambijczyków.

Kolejne dwie ważne religie to Islam i Hinduizm,

które co prawda nie gromadzą aż takiej rzeczy wier-nych ale mają ogromy wpływ na życie ich wyznaw-ców.

Co ważne, wszystkie te religie, a także wiele innych lokalnych wierzeń egzystują ze sobą bez najmniej-szych przeszkód. W historii Zambii nigdy nie doszło do wojny ani przewrotu wojskowego.

Mimo dużej migracji zarobkowej do rozwijających się dynamicznie miast, głównym źródłem utrzyma-nia w Zambii jest wciąż drobne rolnictwo. Większość mieszkańców terenów wiejskich uprawia mały kawa-łek ziemi, z którego plony (kasawa, słodkie ziemniaki, kukurydza, orzeszki ziemne) żywią rodzinę i napę-dzają drobny handel. Sprzedażą trudnią się głównie kobiety i dzieci. Rynki, na których codziennie odbywa się wymiana dóbr i towarów, to również niezwykle ważne w Zambii miejsca socjalizacji. Życie społecz-ne toczy się poza domem, zaś zatłoczone i gwarne sklepy i stragany nadają się do tego znakomicie. Tutaj roztrząsa się rodzinne problemy i dzieli opiniami o są-

Opowiada: Magdalena Krawczyk Komentarz kulturowy: Paulina Skiba,

Marta Piegat - Kaczmarczyk

Page 36: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 3

6

siedzkich sporach. Tu rozmawia się o polityce, życiu i śmierci. Ważna wiadomość przekazana w jednym miejscu placu, lotem błyskawicy rozprzestrzenia się po całej okolicy.

Zambia od wielu lat zmaga się z pandemią AIDS. Szacuje się, że właśnie tutaj wskaźnik zakażonych HIV jest jednym z wyższych w Afryce. W Zambii leki anty-retrowirusowe są dostępne bezpłatnie dla wszystkich pacjentów kwalifikujących się do terapii. Nie oznacza to jednak, że Zambijczycy powszechnie z nich korzy-stają.

Brak wiedzy na temat chorób i metod ich le-czenia, brak zaufania do medycyny, a także obawy przed stygmatyzacją związaną z chorobą, sprawia-ją, że leczeniu poddaje się niewielka część chorych. Korzystają oni natomiast z bardzo powszechnego ziołolecznictwa i pomocy lokalnych znachorów. Duża śmiertelność wśród dorosłych doprowadziła do roz-szerzenia się problemu sieroctwa, a co za tym idzie, do powstania niezwykle licznej dziś grupy społecznej dzieci, które żyją na ulicy. Bez tożsamości, rodziny i szansy na edukację. Obciążeniem dla i tak niewydol-nego systemu państwowego są uchodźcy wojenni z Angoli i Demokratycznej Republiki Konga, z któ-rych ponad 200 tysięcy znalazło niegdyś schronienie w ufundowanych przez Rząd obozach dla uchodźców. Te i wiele innych czynników uwarunkowały dzisiejsze funkcjonowanie m.in. systemu opieki zdrowotnej, który wciąż podejmuje nieudolne próby reanima-

cji własnej struktury. Brak wyszkolonego personelu medycznego w połączeniu z brakiem dobrej jakości dróg i wielokilometrowymi odległościami do najbliż-szego punktu medycznego przynosi opłakane skutki. Z drugiej zaś strony silne, widoczne szczególnie na te-renach wiejskich, przywiązanie do tradycyjnych wie-rzeń i wartości, każe w poszukiwaniu ratunku udać się najpierw do lokalnego szamana, który odczyni złe uroki, a dopiero w krytycznym momencie (kiedy często na interwencję medyczną jest już za późno) pozwala szukać pomocy u prawdziwego specjalisty.

Statystyczny Zambijczyk zawierza przesądom, jest mocno przywiązany do swojej ojczyzny, ale jeszcze mocniej związany jest z klanem, który stanowi dla niego element osobistej identyfikacji. To w ramach klanu może liczyć na pomoc i wsparcie, oferując w zamian na przykład opiekę dla osieroconych przez innego jego członka dzieci.

Dzieląc kraj na wieś i miasto można go również podzielić według ról społecznych przypisanych po-szczególnym płciom. Na zambijskiej kobiecie spoczy-wa ciężar opieki nad domowym ogniskiem, utrzyma-nie rodziny (choć w tym swój udział mają również mężczyźni) i zaspokojenie jej podstawowych potrzeb. Każdy dzień rozpoczyna ten sam rytuał - sprzątanie domowego obejścia, długi spacer po wodę, pranie, przygotowywanie posiłków. W wielu domowych czynnościach uczestniczą również dzieci. Starsze ro-dzeństwo sprawuje pieczę nad młodszym, przejmu-

Page 37: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 3

7

jąc od matek rolę wychowawczą. W miastach zaś co-raz częściej spotkamy kobiety, które przyjęły zachodni wzorzec życia. Pracują w urzędach i sklepach, służą w jednostkach wojskowych, prowadzą swoje firmy, a ich pojmowanie świata różni się diametralnie od tego spotykanego wśród mieszkanek wsi i małych miasteczek. Z powodzeniem godzą dwa odrębne do-tąd światy - macierzyństwo i pracę zawodową.

Rolą mężczyzn, poza pracą na roli, jest rybołów-stwo, polowanie i dbanie o domowy inwentarz (o ile takowy istnieje). Popołudniami, podczas, gdy kobiety zajmują się domem, szynki i bary w okolicach marketów wypełniają się głośną muzyką i męskimi rozmowami, którym najczęściej towarzyszy lejące się strumieniami kukurydziane piwo. W historii Zambii głęboko zakorzeniona jest tradycyjna hierarchia społeczna, w której to mężczyzna dzierży władzę, a kobieta postrzegana jest jako istota o mniejszej sile i wpływie, mająca poddać się decyzjom swojego ojca czy małżonka. W przywiązanych do tej tradycji spo-łecznościach, w przypadku sporu między mężczyzną a kobietą, przywódca wioski zazwyczaj rozsądza spra-wę na korzyść mężczyzny.

Poziom życia mieszkańców Zambii odbiega zna-cząco od tego, który prezentują mieszkańcy bardziej rozwiniętych krajów Południa. Zapewnienie eduka-cji licznie posiadanemu potomstwu nie jest łatwym zadaniem, szczególnie, jeśli brak ku temu warunków w placówkach edukacyjnych. Często w jednej kilku-

dziesięcioosobowej klasie uczą się siedmio- i dwu-nastolatki, a w większości wiejskich szkół zamiast w szkolnych salach, zajęcia odbywają się pod przy-słowiowym drzewem. Dzieci chodzą do szkoły, bez książek, zeszytów i wyładowanych po brzegi koloro-wych piórników, za to w obowiązkowych mundur-kach szkolnych. Często kraciaste spodnie i bluzka są jednym z niewielu, jeśli nie jedynym ubraniem posia-danym przez dziecko. Plastikowe japonki, które jak na chińskie wyroby przystało, szerokim strumieniem zalały zambijski rynek wypierając rodzime produkty, to najczęściej spotykane obuwie szkolne. Po zaję-ciach na dzieci czeka jeszcze praca w polu i opieka nad młodszym bratem lub siostrą, uwiązanym na ple-cach w kawałku chitenge. Nie ma mowy o odrabia-niu lekcji czy pisaniu wypracowań. Brak wyszkolonej kadry pedagogicznej obniża poziom nauki i zmniejsza szanse na ukończenie któregokolwiek etapu eduka-cyjnego. Analfabetyzm wiąże się zaś z bezrobociem, które rośnie prawie tak szybko, jak przyrost naturalny na kontynencie. Już na tym etapie płeć jest elemen-tem niezwykłej wagi. Dziewczynki szybko wydawane są za mąż, często zaraz po obrzędzie wprowadzenia w dorosłość (około 12 roku życia), jakim jest przyjęcie pierwszego kawałka chitenge - wzorzystego mate-riału służącego m.in. jako spódnica, którym kobiety obowiązują sobie biodra. Po urodzeniu pierwszego dziecka, prawie żadna z nich nie wraca do szkolnej ławy.

Page 38: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 3

8

Zambijskie społeczeństwo otacza niezwykłym szacunkiem osoby starsze. Ponad wszelkimi hierar-chiami (również tymi wartościującymi płeć) stoi ta związana z wiekiem. Szacunek bowiem należy się nie tylko starszyźnie, ale i kobietom, które zostały już matkami, babciami, teściowymi. W codziennych in-terakcjach najprościej można go zaobserwować przy okazji powitań, gdzie prócz jednej z dziesiątek uprzej-mie wypowiadanych fraz należy wykonać ekwilibry-styczny ukłon - potrójnie przyklaskując i dygając jed-nocześnie.

W społecznościach zamieszkujących Zambię szczególną wagę przypisuje się małżeństwu i posia-daniu potomstwa. Na terenach wiejskich kobiety zazwyczaj wstępują w związek małżeński bardzo wcześnie, bo około 15 roku życia (zdarza się, iż są to nawet 12, 13-latki). W miastach, ze względu na lepszy dostęp do edukacji granica ta przesunęła się o kilka lat wyżej. Popularna dawniej poligamia dziś ustępuje miejsca związkom monogamicznym. Niestety mimo oficjalnego odstąpienia od modelu poligamicznego zakorzenione od dziesięcioleci praktyki posiadania przez mężczyzn kilku żon przetrwały, skutkując posia-daniem jednej oficjalnej małżonki i kilku nieformal-nych partnerek seksulanych. Im więcej jest kobiet, z którymi jeden mężczyzna utrzymuje kontakty sek-sulane, tym większe jest ryzyko zakażenia wirusem HIV.

Każda z zambijskich grup etnicznych ma swoje ry-

tuały i tradycje związane z zamążpójściem. Popularny poza korzyścią finansową „okup” za przyszłą pannę młodą, która odchodząc z domu wstępuje w nową rodzinę, to podobnie jak wiele lat temu - cenione wciąż bydło (zazwyczaj krowy). Ma on o tyle duże znaczenie, iż oddając córkę, rodzina oddaje również dwie zdolne do pracy ręce. Zapłata ma więc być re-kompensatą za poniesioną stratę.

Samo wesele pełne jest symboli i ukrytych zna-czeń. Ceremonie weselne trwają nawet trzy dni. Zaczynając od rytuałów odprawianych w buszu, po-przez domostwa przyszłych małżonków do oficjal-nych uroczystości sprawowanych w obecności spo-łeczności lokalnej. Podczas inicjacji przedślubnych przyszli małżonkowie pobierają stosowne nauki do-tyczące pożycia małżeńskiego i wychowywania po-tomstwa.

Dziecko w zambijskiej rodzinie postrzegane jest jako błogosławieństwo. Mimo, iż wiele rodzin nie posiada warunków materialnych dla licznego po-tomstwa, szczególnie w przekonaniu mieszkańców terenów wiejskich, od setek lat funkcjonuje model rodziny wielodzietnej. W tych regionach kraju, gdzie dostęp do opieki medycznej jest utrudniony, a umie-ralność dzieci do piątego roku życia wysoka, posiada-nie licznego potomstwa jest inwestycją i zabezpiecze-niem. Dziecko utożsamiane jest z lepszym statusem społecznym, a co z tym związane również material-nym. Zatem im więcej w rodzinie rąk do pracy, tym

Page 39: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 3

9

większa szansa na godziwe życie. Kobiety, które z róż-nych przyczyn nie są w stanie urodzić dziecka spadają na sam dół drabiny społecznej.

Śmierć zaś, ma swój niezwykły wymiar, który na wskroś przeniknięty jest tradycją i wierzeniami, czę-sto balansującymi na pograniczu praktyk magicznych. Ilekroć w wiosce odbywa się pogrzeb wie o tym cała okolica. I bynajmniej nie z rozwieszonych na drze-wach klepsydr, a z rozchodzącego się doniośle płaczu i zawodzenia, które wydobywa się z kobiecych gardeł. Pogrzeby w Zambii mogą trwać nawet wiele dni (trze-ba dać szansę na dotarcie tym, którzy mieszkają w od-ległych zakątkach kraju). Podczas gdy kobiety płaczą i lamentują nad ciałem nieboszczyka, mężczyźni piją i rozmawiają na zewnątrz budynku. Poszczególni członkowie rodziny przywożą ze sobą dary, które wy-pełniają pogrążony w żałobie dom. Udział w pogrze-bie jest obowiązkiem, z którego nie zwalnia odległość do pokonania ani poważna choroba. Mimo, iż więk-szość Zambijczyków deklaruje się jako chrześcijanie (pogrzeby zazwyczaj odbywają się również w tym obrządku), nie przeszkadza im to traktować poważnie krążących po kraju przesądów i przekazywanych od pokoleń wierzeń. W efekcie - członek rodziny nieobec-ny na pogrzebie może przysporzyć sobie sporych kło-potów, gdyż zgromadzony wokół trumny klan może jego absencję powiązać ze śmiercią denata, a stąd już o krok od zarzutu o morderstwo.

Page 40: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 4

0

Jak dużo porodów przyjęłaś w Zambii?

Nie jestem w stanie policzyć, ale nie było ich tak bardzo dużo. Po pierwsze wiele z nich miało miejsce w nocy, a ja w nocy byłam wzywana tylko do komplikacji, po drugie większość kobiet rodzi w wiosce. Do szpi-tala przychodzą wtedy, kiedy nie udaje im się urodzić w domu. Oczywiście nie wiedziałam tego na początku, ponieważ nikt mnie nie wtajemniczył, a rodzące przychodząc do szpitala nie mówiły, że poród trwa już dłuższy czas. Zorientowałam się mniej więcej po pół roku. Duża część porodów w szpitalu to porody powikłane i czasami kobiety przychodzą tak późno, że jedynym rozwiązaniem jest transfer do szpitala, w którym jest sala ope-racyjna. W pierwszej placówce, w której pracowałam nie było sali opera-cyjnej, w drugiej była, ale nie zawsze był felczer, który mógł przeprowadzić cięcie cesarskie.

Jak to się stało że pojechałaś do Zambii?

Jeśli zapytasz mnie dlaczego, to rozwinę długą opowieść, której począ-tek sięga czasów, gdy miałam dwanaście lat. Jeżeli chodzi o samą Zambię, to była to decyzja organizacji, z którą wyjeżdżałam - FIDESCO.

No to dlaczego?

Moim marzeniem i długo wypracowywanym celem był wyjazd do Afryki i praca humanitarna. Zawsze miałam altruistyczne zapędy i fascy-nację odmiennymi kulturami. W wieku dwunastu lat po raz pierwszy spotkałam misjonarzy, którzy opowiadali o swojej pracy w Afryce i to oni mnie zainspirowali. Z biegiem czasu pragnienie wyjazdu we mnie rosło, a ja dojrzewałam do konkretnych decyzji, których skutkiem był m.in. wy-bór studiów medycznych. Kiedy rozpoczynałam studia położnicze, to już z nastawieniem, że będę wyjeżdżać na misje. Zaraz po ukończeniu stu-

...w wiosce - Dostęp do opieki medycznej dla mieszkańców terenów wiejskich i małych miast jest dość utrudniony ze względu na zły stan dróg i ograni-czony transport publiczny (szczegól-nie w godzinach nocnych). Dotarcie do najbliższego szpitala, nie rzadko oddalonego o kilkadziesiąt kilome-trów jest dla rodzącej kobiety nie lada wyzwaniem i dużym zabiegiem logistycznym. Często, kiedy akcja po-rodowa ruszy na dobre, mimo wi-docznej potrzeby specjalistycznej opieki, jest już za późno na kilkugo-dzinną podróż do ośrodka zdrowia. Pozostaje opieka zgromadzonych wo-kół rodzącej kobiet. Jest jeszcze druga strona medalu. Zambijki od wieków rodziły w domach. Poród w szpitalu, choć dający szansę na profesjonal-ną opiekę w razie zagrożenia życia matki czy dziecka, wciąż postrzegany jest jako wymysł Zachodniego świa-ta. Zaufanie do instytucji szpitala jest w pewien sposób ograniczone, tradycją i wpływem, jaki na rodzą-cą wywiera jej lokalne środowisko.

Page 41: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 4

1

diów poszłam do pracy w jednym z warszawskich szpitali, ale z założeniem, że tylko na dwa lata, żeby zdobyć pierwsze doświadczenie w zawodzie. Miesiąc przed wyjazdem do Zambii powiedziałam w szpitalu, w którym pracowałam, że wyjeżdżam na wolontariat do Afryki. Okazało się to wielkim zaskoczeniem, bo wszyscy myśleli, że skoro znam języki i jeździłam już trochę po świecie, to wyjadę za pieniędzmi. A ja przeciwnie, wyjechałam z francuską organizacją pozarządową, prowadzącą projekty rozwojowe na zasadzie wolontariatu. Wyjechałam do Zambii, ponieważ była taka potrzeba i zaistniała możliwość stworzenia nowego projektu. Zambia należy do krajów o największej umieralności okołoporodowej, gdyż opieka medyczna jest tam na bardzo niskim poziomie.

I byłaś tam dwa lata?

Dwa lata, z sześciotygodniową przerwą, ponieważ miałam wypadek, po którym przez 6 tygodni byłam w Polsce na rekonwalescencji. Jednak z założenia miałam nie wracać do Polski przez dwa lata.

A jaki wypadek?

Komunikacyjny.

Czyli nie przy pracy?

Nie, przy pracy nie było wypadków. Jakieś zakłucia się zdarzyły, ale poza tym to nie. Mieliśmy dosyć poważny wypadek samochodowy, w którym moja koleżanka, wolontariuszka, bardzo poważnie ucierpiała, ledwo przeży-ła. Ja miałam dużo szczęścia, trochę się tylko poobijałam, czego skutkiem były dziury w kolanach, poobcierane łokcie i rozcięta głowa. Mimo wszystko lekarka, pod której opieką byłam, porozumiała się z organizacją i stwier-dziła, że powinnam na sześć tygodni wrócić do Polski, przebadać się dokładnie i odpocząć. Miałam więc sześć tygodni przerwy.

Powiedz mi, jak wygląda rola kobiety w rodzinie, w ogóle w Zambii?

W Zambii kobieta jest w sumie głową rodziny, bo ma na głowie cały dom, jest w związku z tym bardzo sza-nowana w społeczeństwie. W ogóle Zambijczycy mają dużo szacunku dla drugiego człowieka. I za tym bardzo tęsknię po powrocie do Polski. Kobieta jest szanowana także po prostu za to, że jest kobietą, że jest matką,

Page 42: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 4

2

że przynosi życie, że dba o rodzinę. Rolą mężczyzny jest wspie-ranie kobiety, które polega głównie na zdobywaniu pieniędzy, czasem z lepszym, czasem z gorszym skutkiem. Zależy też o jakich grupach spo-łecznych mówimy. Bo tam są ludzie bardzo biedni żyjący głównie z rolnic-twa, są ludzie wykształceni, pracujący np. w szkołach czy szpitalach oraz stosunkowo bogaci, żyjący przede wszystkim w większych miastach. W zależności od zamożności rodziny rola kobiety się zmienia.

To jaka jest tendencja, że im wyższe wykształcenie tym…?

Tym bardziej te role są podobne do naszych.

Czy wraz ze statusem społeczno-ekonomicznym zmienia się szacu-nek do kobiety?

Cała historia się zmienia. Inaczej funkcjonuje rodzina ludzi wykształco-nych, a inaczej rodzina ludzi niewykształconych. W przypadku gdy oboje małżonkowie są wykształceni, jest więcej równości i partnerstwa, wtedy relacja jest trochę inna. Chociaż np. pracowałam z felczerem, którego żona była nauczycielką. Zambijczycy mają różne tradycyjne zachowa-nia i sposoby okazywania szacunku. Kiedy odwiedziłam to mał-żeństwo w domu, to zaobserwowałam, że ona zwraca się do niego „Ba”. „Ba” jest formą grzecznościową, której się używa albo do starszych albo do wyżej postawionych osób. No i jak widać do męża też. Nie mówiła do niego po imieniu, tylko mówiła „Ba” i nazwisko. Po nazwisku to akurat dużo osób do niego mówiło, ponieważ tam stosuje się wymiennie imię i nazwisko. Jednak sam fakt, że mówiła do niego „Ba”, to tak jakbym ja mó-wiła do swojego męża „panie Krzysztofie”. Pamiętam, że to mnie zasko-czyło. Druga sytuacja miała miejsce gdy podawała mu jedzenie; tam jest taki gest okazania szacunku, w którym się kuca, żeby nie patrzeć na osobę

...że przynosi życie, że dba o rodzinę -Rola kobiety w Zambii, a także w wie-lu innych krajach afrykańskich jest niezwykle ważna, wręcz kluczowa dla funkcjonowania społeczności. Kobieta rodzi dzieci i dba o rodzinę, czyli two-rzy i wzmacnia coś, co jest w kulturze afrykańskiej ogromna wartością. Z tą szczególną rolą kobiety-matki wiąże się jednak więcej obowiązków i powin-ności niż przywilejów. Rodząc pierw-sze i kolejne dzieci, kobieta umacnia swoją pozycję w hierarchii społecz-nej. Jako żona i matka jest bardziej szanowana niż kobieta niezamężna, lub bezdzietna mężatka. Będąc mat-ką, kobieta może oczekiwać szacun-ku i posłuszeństwa od swoich dzieci, ale jednocześnie jest winna szacunek i posłuszeństwo mężowi. To mąż de-cyduje o wszelkich sprawach doty-czących rodziny i swojej żony, także o kolejnych ciążach. Jako, że matka, a zwłaszcza babka ma wysoką pozy-cję w hierarchii społecznej może ona wpływać na decyzje życiowe swojego syna, także dorosłego, będącego już mężem i ojcem. Zatem o losie młodej kobiety decyduje jej najpierw jej oj-ciec, a potem mąż, ale o jego poczy-naniach decyduje jego matka. W tej złożonej hierarchii społecznej trudne jest funkcjonowanie kobiet w wieku rozrodczym, ale nie mających dzieci,

Page 43: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 4

3

z góry np. coś komuś podając. I właśnie ona mu w ten sposób wszystko podawała. Natomiast wydaje mi się, że gdyby on jej podawał, to by ta-kiego gestu nie wykonał. Tak może być zarówno w ubogiej rodzinie jak i w rodzinie ludzi wykształconych. Nie wiem jak by to wyglądało w relacji ludzi bardzo zamożnych, a więc najbardziej zbliżonej do standardów eu-ropejskich, bo ja mieszkałam w małej wiosce. Zwykle odwiedzałam domy ludzi, z którymi pracowałam, a więc ludzi wykształconych, lecz średnioza-możnych oraz sporadycznie ludzi bardzo ubogich. Interesująca wydaje mi się różnica w relacjach między ludźmi z miast i z wiosek. Ludzie mieszka-jący w wioskach w ogóle nie okazują publicznie uczuć. Nie ma trzymania za rękę, nie ma żadnych uścisków, nie mówiąc o pocałunkach. Natomiast w miastach, zwłaszcza młodzi ludzie, już trzymają się z rękę, zdarzają się uściski, a pocałunki sporadycznie i tylko delikatne, jednak nie takie jak u nas.

A jakie jest w Zambii podejście kobiet do prokreacji?

W Zambii naturalne jest to, że w rodzinie jest dużo dzieci, choć z re-guły to mężowie chcą, żeby było ich tak dużo. Miałam np. taką sytuację kiedy kobieta rodziła ósme dziecko i lokalna położna rozmawiała z nią o ryzyku z jakim mogą wiązać się kolejne ciąże. Kobieta słuchała ze strapio-ną miną, po czym powiedziała: „dobrze, a teraz wytłumacz to mojemu mężowi, bo on jeszcze chce mieć kolejnego syna”. Położna tłumaczyła więc temu mężowi używając według mnie bardzo obrazowego porów-nania. Mówiła, że macica kobiety, funkcjonuje podobnie jak afrykański materiał chitenge (który m.in. służy za nosidło dla dzieci). Im więcej ten materiał używasz, im częściej go pierzesz, tym on jest słabszy i łatwiej się drze. Podobnie macica, po wielu ciążach jest słabsza i łatwo może pęknąć, a to wiąże się z ryzykiem dla zdrowia i życia kobiety. Mężczyzna wysłuchał, powiedział, że zrozumiał, ale mimo to nie jest przekonany, bo ma wiele córek, ale tylko jednego syna. Druga sytuacja, która przychodzi mi na myśl

bo dopiero urodzenie dziecka daje im szanse na zaistnienie w społeczności.

...tradycyjne zachowania i sposoby okazywania sza-cunkuW zambijskiej kulturze istnieje sze-roki wachlarz uprzejmości i powitań. Każde na inną porę dnia, uzależ-nione od płci i wieku rozmówców. Inaczej witają się bliscy znajomi, ina-czej rodzina, czy pozdrawiający się w drodze przechodnie. Ponieważ w hierarchii płciowej kobieta jest ni-żej niż mężczyzna jej obowiązkiem jest okazanie odpowiedniego sza-cunku swojemu mężowi. Widoczne jest to np. podczas posiłków, kiedy rzeczywiście podając do stołu należy przyklęknąć. Zasada ta nie odnosi się jednak wyłącznie do relacji mężczy-zna - kobieta. Podające posiłki kuchar-ki zatrudnione w bogatszych domach również przyklękają podczas obsługi jedzących okazując szacunek zgro-madzonym przy stole domownikom.

...chce mieć kolejnego syna Potrzeba posiadania licznego po-tomstwa nie wynika jak często przedstawiają to głosy z Północy wy-łącznie z nieokiełznanej rządzy, któ-rej Afrykańczycy nie są w stanie się oprzeć. Ma to przede wszystkim wy-

Page 44: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 4

4

dotyczyła kobiety sprzątającej w naszej placówce, ona też miała ośmioro dzieci i zdecydowała się na podwiązanie jajowodów. Pewnego razu roz-mawiałyśmy o tym w odniesieniu do religii, jako że kościół katolicki na ta-kie metody się nie godzi, a ona była religijna. Powiedziała mi - „no tak, ale ja mam ośmioro dzieci, pracuję i zarabiam na utrzymanie całej rodziny, mój mąż jest alkoholikiem i nie pracuje, nie wyobrażam sobie mieć więcej dzieci, a kiedy on chce seksu, to nie ma dyskusji”.

Czyli w sprawach współżycia, posiadania dzieci decyduje mężczy-zna?

Tak, nawet imiona dzieciom nadaje ojciec, a nie matka. Poznałam też taką kobietę, która pomagała nam w szpitalu. Pierwszy mąż zostawił ją właśnie dlatego, że nie mogła mieć dzieci. On miał już dziecko z inną ko-bietą, więc wiedział że jest płodny. Ta kobieta przyszła do mnie, gdy była z kolejnym mężczyzną. Zapytała, co ma zrobić, bo nie może zajść w ciążę i boi się, że ten mąż też ją zostawi. Niestety tam nic nie można zrobić, nie ma diagnostyki. Nie byłam jej w stanie pomóc. Oni tam są bardzo prze-sądni. Gdy kobieta nie może mieć dzieci wyklucza to ją w pewien sposób ze społeczeństwa, to bardzo przykre.

Czy religia pozwala im się rozwodzić?

Oni tak trochę po swojemu podchodzą do religii. Są bardzo mocno przywiązani do małżeństwa i rodziny, pozostawanie samemu jest dla nich bardzo nienaturalne. Tamtejszy arcybiskup mówił mi, że był kiedyś po-mysł, aby afrykańskim księżom pozwolić mieć żony właśnie z tego wzglę-du. Rodzina mojego znajomego księdza uważa, że został księdzem dlate-go, że jest niepłodny lub niesprawny seksualnie.

miar praktyczny. Warunki higieniczne w jakich żyje większość mieszkańców Zambii pozostawiają wiele do życze-nia. Wielu ludzi żyje za mniej niż 1 do-lara dziennie. Malaria i AIDS zbierają olbrzymie żniwo. Śmiertelność dzieci do 5 roku życia jest bardzo wysoka. Jeśli potencjalna zambijska rodzina miałaby tylko troje pociech, istnieje duże prawdopodobieństwo, że dwoje zmarłoby jeszcze przed osiągnięciem wieku szkolnego. W efekcie nie było-by komu pracować na roli, nie byłoby kim pochwalić się przed rodziną, bo-wiem dzieci są w Zambii kapitałem na przyszłość. Duża rodzina postrze-gana jest jako błogosławieństwo, symbol dobrobytu. Dlatego kobie-ty, które z różnych względów dzieci mieć nie mogą spadają na sam dół drabiny społecznej. Paradoksalnie, czym liczniejsze potomstwo, tym le-piej, bo ręce do pracy są w tej części świata to dobro niezwykle cenne.

...chitenge - prostokątny kawałek materiału po-kryty wzorzystym motywem mający wśród Zambijek szerokie zastosowa-nie. Dwunastoletnia dziewczynka otrzy-muje chitenge w momencie inicjacji w dorosłość. Odtąd może oficjalnie no-sić materiał, który owija wokół bioder (sięga do kostek i tworzy coś na wzór spódnicy, pod którą zawsze znajdu-

Page 45: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 4

5

Jaka tam religia dominuje?

Chrześcijaństwo.

Ale jakie odłamy? Wielożeństwa nie mają?

Nie, chociaż…

Nieoficjalnie?

Wydaje mi się, że może ono funkcjonować wśród tych najmniej wy-kształconych i najmniej religijnych, bo jednak religia chrześcijańska bar-dzo mocno ich kształtuje. Myślę, że ze względu na religię oni są bardzo pokojowi i naprawdę żyją wiarą w Boga. To się czuje, oni rozmawiają o Bogu tak samo jak o pogodzie. Widzą to, jak Bóg wpływa na ich życie nawet w najmniejszych szczegółach.

Przykładem tego jest historia pacjentki, która urodziła niepełnospraw-ne dziecko i jakie w tej sytuacji podejście miał jej mąż, który współpraco-wał ze szpitalem. Za każdym razem gdy się widzieliśmy w szpitalu chwilę rozmawialiśmy. W tradycyjnym Zambijskim powitaniu zawsze pada py-tanie o to jak się mają pozostali członkowie rodziny i on za każdym ra-zem mówił, że dobrze, choć jego najmłodszy syn jest mało aktywny. W pewnym momencie uświadomiłam sobie, że najprawdopodobniej nikt mu nie wytłumaczył tego, że jego syn na skutek ciężkiego porodu urodził się niepełnosprawny i nigdy nie będzie tak aktywny jak zdrowe dzieci. Poprosiłam więc, aby przyszedł do mnie do gabinetu któregoś dnia, żeby-śmy mogli porozmawiać na ten temat. Naszą rozmowę zaczęłam od tego że, to co mu zaraz powiem może być dla niego trudne, a następnie wyja-śniłam dlaczego jego syn jest mało aktywnym dzieckiem, oraz że zmiany jakie zaszły w jego mózgu na skutek niedotlenienia okołoporodowego są nieodwracalne, w związku z czym nie będzie się rozwijał tak jak inne dzie-

je się jeszcze jakaś część garderoby - spódnica lub spodnie). Chitenge słu-ży powszechnie również jako chusta do noszenia na plecach małych dzie-ci, pled do przykrycia się podczas chłodów, bądź ochrona od słońca.Powszechne wśród Zambijek należą-cych do różnorakich grup modlitew-nych są chitenge z nadrukami świętych, bądź Jezusa czy Maryi, które stanowią element identyfikacyjny podczas du-żych kościelnych uroczystości. W okre-sie kampanii wyborczych nie rzadko można spotkać kobiety noszące chi-tenge pokryte politycznymi hasłami.Dziś chitenge wykorzystywane są również w nowoczesnych aranża-cjach. Szyje się z nich obcisłe garson-ki, czy sukienki, niezwykle popularne przy okazji różnorakich uroczystości.

Page 46: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 4

6

ci. Jego odpowiedź mocno mnie zaskoczyła, powiedział, że to nie jest dla niego trudne, bo Bóg dał mu takiego syna i to jest dar dla jego rodziny, dar za który on jest Bogu wdzięczny.

To rzeczywiście świadczy o głębokiej wierze.

I oni naprawdę są, głęboko wierzący. Mają Zjednoczony Kościół Zambijski, który się wywodzi z angielskiego protestantyzmu, bo Zambia była angielską kolonią. Dużo jest też nowych kościołów. Kościół Jezusa, Kościół Krzyża i inne, ale generalnie Zambijczycy są Chrześcijanami. Tam nie ma ateistów.

Jak przebiega ciąża w Zambii?

Tak jak na całym świecie! Opieka przedporodowa jest niestety na niskim poziomie. Na pierwszą wizytę do położnej kobiety przycho-dzą najwcześniej w czwartym miesiącu ciąży, nierzadko dopiero w siódmym czy ósmym. Monitoring ciąży wygląda zupełnie inaczej niż w Polsce czy w Europie. Diagnostyka w ciąży to przede wszystkim bada-nia w kierunku HIV i kiły, wykonuje się badanie ogólne moczu, bada się też poziom hemoglobiny (nie wykonuje się pełnej morfologii krwi), su-plementuje się kwas foliowy i żelazo, ponieważ bardzo często występuje anemia. Standardowa wizyta ciężarnej zaczyna się od pytania o samopo-czucie i nierzadko występujące dolegliwości, pomiaru ciśnienia tętnicze-go krwi oraz osłuchiwania tętna płodu przy pomocy słuchawki Pinarda. Następnie wykonuje się badanie palpacyjne brzucha w celu określenia tygodni ciąży oraz wzrostu płodu, a także badanie chwytami Leopolda. Badanie ginekologiczne wykonywane jest tylko w przypadku podejrzenia infekcji lub innych problemów, które zgłasza kobieta. Badanie USG jest dostępne tylko w niektórych większych szpitalach, a wykonuje się je jedy-

...kobiety przychodzą naj-wcześniej w czwartym miesiącu ciąży - Nie ma zwyczaju prowadzenia tak zwanego kalendarzyka małżeńskie-go. Zambijki zatem rzadko pamiętają kiedy wystąpiła ostatnia miesiączka, i czy kolejna się opóźnia. Nie stosuje się także testów ciążowych dla po-twierdzenia ciąży. Kobieta zazwy-czaj wnioskuje o rozwijającej się ciąży, po charakterystycznych ob-jawach i czeka na kolejne - na przy-kład rosnący brzuch, aby się upewnić w swoich przypuszczeniach. Jeśli ciężarnej nic nie dolega i nic jej nie niepokoi to często nie czuje potrze-by, aby przebieg ciąży skontrolować u lekarza, czy położnej. Dominuje tu myślenie w kategoriach natural-nej cykliczności: kobieta zachodzi w ciążę, brzuch rośnie, potem rodzi się dziecko. Rzadko zdarza się, aby afrykańskie ciężarne, pochodzące z uboższych, niewyedukowanych rodzin wyrażały potrzebę dowiedzenia się, czy z ciążą wszystko jest w porządku, czy dziecko rozwija się prawidłowo.

Page 47: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 4

7

nie w razie podejrzenia nieprawidłowości.

Jak wygląda kwestia zakażeń wirusem HIV wśród ciężarnych?

Są niestety dość częste. Wśród kobiet, które zgłaszają się na badania odsetek zarażonych wynosi ponad 16%, a jest przecież wiele kobiet, które nie wykonują badania. Miałam np. taką pacjentkę ciężarną, którą pozna-łam przypadkiem podczas spaceru po wiosce i długo przekonywałam, żeby w ogóle przyszła na wizytę kontrolną do szpitala, kiedy wreszcie się zgłosiła, w siódmym miesiącu ciąży, okazało się, że jest zarażona wirusem HIV.

Nie wiedziała o tym?

Myślę, że nie wiedziała, choć zważywszy na fakt, że było to jej 3 dziec-ko, a każde miała z innym partnerem mogła się tego spodziewać. Niestety nie bardzo ją cała sprawa interesowała, nawet po otrzymaniu pozytyw-nego testu, potwierdzającego zakażenie nie przychodziła na wizyty i nie mogliśmy wdrożyć leczenia w czasie ciąży. Nie chciała rozmawiać z pra-cownikami szpitala, najprawdopodobniej się wstydziła i nie docierało do niej, że zakażenie to jest groźne dla dziecka.

A jakie są zwyczaje, tradycje związane z ciążą?

Po pierwsze tam kobiety nie mówią o tym, że są w ciąży . Jedna z pielęgniarek, z którą pracowałam na co dzień w szpitalu, była w ciąży, a ja zorientowałam się dopiero w ósmym miesiącu, bo nic o tym nie mówiła, a ogólnie była dosyć pulchna. Kobiety zwykle noszą luźne ubrania, więc tym bardziej nieraz trudno dostrzec ciążę.

...długo przekonywałam -Przekonywanie, o którym mówi tu położna, to nic innego jak dostoso-wywanie oferty opieki medycznej do lokalnych potrzeb. Opieka nad dzieckiem już narodzonym jest dla afrykańskich mam dużo ważniej-sza niż nad „brzuchem” który rośnie. Wpływa na to także powszechne prze-konanie, że wydarzy się to co ma się wydarzyć, to co jest pisane i że należy po prostu przyjąć to co niesie los. Dużo większym zainteresowaniem cieszą się wśród Afrykanek wszelkie inicja-tywy związane z opieką i zdrowiem dzieci, niż na przykład świadomym pla-nowaniem rodziny i opieką prenatalną.

...nie docierało do niej, że zaka-żenie to jest groźne dla dziecka Niestety wielu kobietom brakuje tu pod-stawowej wiedzy na temat przebie-gu ciąży i porodu, a także powiązania organizmu i funkcjonowania dziecka z organizmem mamy. Dla Zambijek naturalne jest, że ludzie się rodzą i umierają, że jedne dzieci rodzą się zdrowe, a inne chore, że te chore dzie-ci często dożywają tylko kilku lat. Kobiety wydają się z tym pogodzone, dlatego też zachodzą w kolejne cią-że i rodzą kolejne dzieci, wierząc, że część z nich może być zdrowa i dobrze się rozwijać, a część może nie mieć tyle szczęścia i odejść zbyt wcześnie.

Page 48: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 4

8

Czy to jest związane z jakimś przesądem?

Nie wiem nic o żadnym przesądzie. Kobiety w ciąży wykonują dokład-nie te same czynności co kobiety nieciężarne, a więc zazwyczaj ciężko pracują. Była taka sytuacja, kiedy pojechaliśmy w odwiedziny do odległej wioski. Na farmie, w dwóch domostwach mieszkało sześć kobiet, jedna starsza kobieta i pięć w różnym wieku, z czego cztery w ciąży. Wszystkie ciężko pracowały, a mężczyźni siedzieli pod drzewem i pili piwo ryżowe. Ciąża nie jest tam stanem wyjątkowym.

A jak przebiega poród? Co różni poród tamtejszy od porodu w Pol-sce?

W szpitalu właściwie nic. Z tą różnicą, że w Zambii nie wolno kobie-tom krzyczeć, jest to wstyd dla rodziny, gdy rodząca krzyczy. Powinna być w czasie porodu cicho, więc zwykle tylko sobie pojękuje lub modli się na głos. Do porodu często przywozi kobietę mąż – na rowerze. Teoretycznie kobiety powinny przychodzić do szpitala wcześniej, ponieważ zwykle nie wiadomo, na kiedy przypada termin porodu, bo nie wiadomo kiedy była ostatnia miesiączka, więc wiadomo tylko mniej więcej, w którym miesiącu można się spodziewać porodu.

Jak to nie wiadomo, kiedy była ostatnia miesiączka?

A kto by na to w ten sposób zwracał uwagę, tam kobieta nie żyje z kalendarzem w ręku… W Zambii zachęca się kobiety, by przychodziły do placówki medycznej wcześniej i tam oczekiwały na poród, powstało dla nich nawet określenie „matki oczekujące”. Jeśli rzeczywiście przychodzą wcześniej, to zwykle przyprowadzają je ich matki lub inne starsze kobiety z rodziny. Jeśli jednak trzeba kobietę szybciej przywieźć, to nierzadko przy-wozi ją mąż. Zwykle na dyżurze jest jedna pielęgniarka lub położna, która

...kobiety nie mówią o tym, że są w ciąży - Ciąża postrzegana jest jako stan przejściowy, jako droga dziecka do narodzin, i droga kobiety do bycia matką. Dopiero po narodzinach moż-na odetchnąć z ulgą, że wszystko do-brze się skończyło, i że dziecko jest już na świecie. Nie mówienie o ciąży, czy ukrywanie tego stanu, ma także funkcje ochronne. Ciężarna i jej dziec-ko mogłaby paść ofiarą przekleń-stwa rzuconego przez nieprzychylną osobę, albo z zemsty za przewinie-nia kogoś z rodziny, także przodków. Ciężarne funkcjonują zatem zupełnie normalnie, nie zwracając na siebie uwagi otoczenia; pracują, zajmują się domem i dziećmi, aż do chwili gdy zaczyna się poród i nie da się tego dalej ukrywać. Wtedy jednak mogą liczyć na wsparcie innych kobiet z wioski, innych matek, które mają już za sobą doświadczenie porodu.

...nie wiadomo kiedy była ostatnia miesiączka - Taki brak kontroli nad czasem wiąże się z pojmowaniem czasu, regularno-ści i cykliczności w naturalny sposób. Zambijczycy, a szerzej Afrykańczycy po-strzegają czas inaczej niż Europejczycy.Dla nich - funkcjonujących w kulturze polichronicznej - rzeczy dzieję się we

Page 49: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 4

9

właściwym czasie, którego nie ma po-trzeby mierzyć, zaznaczać, kontrolować. Jeśli coś ma się wydarzyć, to wydarzy się w swoim czasie, niezależnie od tego, czy będziemy wiedzieć, kiedy to będzie. A zatem jeśli kobieta miesiączkuje w miarę regularnie, a także współ-żyje z mężem to jest naturalne, że po pewnym czasie zajdzie w ciążę, że ta ciąża będzie trwała tyle ile trzeba i wtedy dziecko się urodzi. Wszystko wydarzy się we właściwym czasie i nasza kontrola nad tym, jest w ro-zumieniu Afrykańczyków zbyteczna.

...innymi towarzyszącymi im kobietami - Ciąża i poród, a potem pielęgnacja i wychowywanie dzieci to sprawa ko-bieca. Mężczyźni nie włączają się w te obszary. Wsparcie kobiet jest jednak po-trzebne i całkowicie naturalne. Wspólne zajęcia są dla kobiet okazją do wzmac-niania więzi i odreagowania napięć i lęków towarzyszących porodowi. Po na-rodzinach dziecka, kobieta też może li-czyć na wsparcie innych matek. Dzieci są wychowywane razem, każda ciot-ka ma prawo upomnieć, czy skarcić malucha jeśli niewłaściwie się zacho-wa, ale też nakarmić i wesprzeć jeśli tego potrzebuje. Zdarza się, że siostry, które mają dzieci w podobnym wieku przystawiają je do piersi, niezależnie, czy to ich potomstwo, czy siostrzeńcy.

ma cały szpital pod opieką, dlatego nie ma możliwości bycia z rodzącą przez cały poród. W trakcie pierwszego okresu porodu kobiety zazwyczaj pozostają w tych samych salach, w których śpią albo siedzą na zewnątrz z rodziną i innymi towarzyszącymi im kobietami. Nierzadko śpiewają czy robią na szydełku ubranka dla noworodka. Drugi okres porodu jest już wnikliwiej monitorowany na sali porodowej przez dyżurującą pielę-gniarkę lub położną. W czasie rodzenia się dziecka, na sali porodowej jest obecna tylko jedna osoba z personelu medycznego.

Na czym polega rola położnej w porodzie w Zambii?

Inaczej pracują położne zambijskie, inaczej pracowałam ja. Tak jak wspominałam wcześniej, z powodu natłoku pracy położna zambijska za-gląda do rodzącej w zależności od sytuacji jaka akurat panuje w szpitalu. Jeżeli oprócz rodzącej, położna ma pod swoją opieką ciężko chore dzie-ci wymagające transfuzji krwi, umierających dorosłych i nagłe przypadki w Izbie przyjęć, to tylko od czasu do czasu zagląda na salę porodową, żeby posłuchać tętna płodu lub wykonać badanie wewnętrznie. I to wła-ściwie wszystko, praktycznie nie ma badań wykonywanych regularnie np. KTG czy mierzenia parametrów stanu ogólnego. Położna z pomocą osób towarzyszących rodzącej w miarę możliwości czuwa nad przebie-giem porodu. Zdarzają się też sytuacje kiedy opieka nad rodzącą staje się priorytetem, a pozostali pacjenci szpitala pozostają bez opieki. Mam na myśli porody powikłane. Ja byłam tam dodatkową parą rąk, więc mo-głam odciążyć dyżurującą pielęgniarkę i całkowicie skupić się na rodzącej, prowadząc poród tak jak nauczyłam się tego w Polsce, oczywiście z do-stosowaniem się do lokalnych warunków.

Page 50: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 5

0

...poród to ból i cierpienie, zło konieczne przez które trzeba przejść - Takie postrzeganie porodu wiąże się ściśle z warunkami życia rodzin za-mbijskich a w szczególności kobiet i małych dzieci. Wciąż duża jest śmier-telność okołoporodowa, a także czę-ste powikłania i zagrożenia zdrowia zarówno matki jak i dziecka. Rodząc dziecko Zambijki, ale także więk-szość kobiet z krajów rozwijających się, nie mają pewności, czy maluch przyjdzie na świat zdrowy, a także, czy one same wyjdą z porodu bez uszczerbku. Zadaniem kobiety pod-czas porodu, jest zatem przetrwać ten trudny czas, przeżyć, a nie „tra-cić” energię na ruch i ćwiczenia fi-zyczne. Niezwykle potrzebna jest w tym zakresie edukacja okołoporo-dowa kobiet, przygotowanie ich do tego wydarzenia, aby mogły przejść przez poród z mniejszymi obawami.

...mają się bujać na piłce - Dla większości kręgów kulturo-wych poród to sytuacja wstydliwa. Najlepiej więc, aby przejść przez niego cicho, szybko i bez zbędnych ceregie-li. Kołysanie się na piłce z pewnością pomogłoby maleństwu wstawić się w kanał rodny, główka napierałby równomiernie na szyjkę macicy, ale skąd młode Zambijki mają to wie-

A w jakich pozycjach rodzą?

W szpitalu są nauczone, by rodzić na plecach, chyba przez tamtejsze położne. Kiedy sugerowałam rodzącym inne pozycje, chociażby na boku, to zaraz odwracały się na plecy i nie było mowy, żeby spróbować czegoś innego. Kobiety w Zambii traktują poród jako chorobę. To znajduje od-zwierciedlenie w języku. Ja to zrozumiałam dopiero z czasem. Kobieta, która przychodzi do porodu, mówi - „jestem chora”. W lokalnym języku nie ma innego określenia. Początkowo powodowało to trochę zamiesza-nia. Przychodziła do mnie kobieta w ciąży i mówiła, że jest chora, więc ja pytałam na co. Kiedy mówiła, że boli ją brzuch dopytywałam - jak ją ten brzuch boli? Bo przecież ból brzucha może być objawem w niejednej choroby, chociażby najczęściej tam występującej malarii.

Kobiety w Zambii w czasie porodu czują się chore i zachowują się tak, jakby były chore. Zwłaszcza młode dziewczyny, które rodzą po raz pierw-szy. Zazwyczaj w pierwszym okresie porodu zwijają się w kłębek pod kocem i pokornie znoszą ból, natomiast w drugim okresie porodu nie-spokojnie przewracają się z boku na bok, leżąc na łóżku lub na podłodze, którą nieraz wolą, bo jest chłodna. W ich wyobrażeniu poród to ból i cierpienie, zło konieczne przez które trzeba przejść. Ciężko więc zachęcić je do aktywności fizycznej. Jednak ja, przekonana o jej zaletach robiłam co mogłam, żeby zaszczepić tę ideę. Poprosiłam nawet moją sio-strę, żeby przysłała mi z Polski piłkę do porodu. Tamtejsza położna była bardzo zdziwiona gdy ją zobaczyła, wzięła do rąk i zapytała: „taka duża piłka, tutaj, a po co?!". Dziwiły się też pacjentki, bo przecież piłkami bawią się dzieci. Starałam się więc wytłumaczyć im i pokazać, do czego może się taka piłka przydać, ale dla nich to było strasznie śmieszne, że mają się bujać na piłce.

Page 51: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 5

1

dzieć. Jeśli widzą piłkę pierwszy raz podczas porodu, to naturalne, że wywołuje ona w nich niechęć i opór.

...zaczynają karmić dopiero wtedy kiedy dziecko płacze To kolejny przykład na afrykański sposób funkcjonowania w czasie. Sprawdza się tu myślenie, że wszyst-ko dzieje się w odpowiednim czasie, i że nie jest konieczna nasza ingerencja w to jak się sprawy toczą. Faktycznie, noworodek w pierwszej dobie po uro-dzeniu nie potrzebuje pokarmu, jest zmęczony wysiłkiem narodzin i po-trzebuje przede wszystkim odpoczyn-ku. Kilka kropel siary w zupełności mu wystarczy. Kiedy zgłodnieje i zapra-gnie ssać pierś, mama również nie-co odetchnie i będzie na to gotowa.

W jaki sposób uśmierzają ból?

Nie ma żadnego sposobu. O tym, że znieczulenie do porodu nie jest dostępne chyba nie muszę wspominać. Z naturalnych metod łagodzenia bólu nie zauważyłam, żeby cokolwiek stosowały, ja im czasem masowa-łam plecy, niestety w szpitalu nie było nawet ciepłej wody…

A jak wygląda pierwszy kontakt z dzieckiem?

To było dla mnie zaskoczenie, ponieważ tam kobiety po urodzeniu dziecka nie okazują radości, co najwyżej ulgę, że mają to już za sobą. Zainteresowanie dzieckiem w pierwszym momencie jest niewielkie, co najwyżej pada pytanie: „chłopiec czy dziewczynka?” Nie ma zwyczaju kładzenia dziecka na brzuchu matki. Odpępnia się je, wyciera, szybko za-wija w szmatki, ciuszki i kocyk, a następnie odkłada na bok. Kobieta po porodzie odpoczywa, a dziecko leży obok bez bliższego kontaktu. Piersią zaczynają karmić dopiero wtedy kiedy dziecko płacze.

A potem karmią długo?

Długo, ile się da, bo po pierwsze nie ma dostępu do mleka zastępcze-go, a po drugie nie ma wiele innego jedzenia. I tu jest problem z HIV, bo kobiety zarażone nie powinny karmić piersią, ale w związku z brakiem substytutów większość z nich karmi piersią przynajmniej do 6 miesiąca życia dziecka. Poza tym jest jeszcze kwestia odpowiedniego przygoto-wywania i przechowywania mleka sztucznego. Jeżeli nawet kogoś stać na zakup sztucznych mieszanek, to nierzadko dzieci te cierpią z powodu nawracających biegunek, na skutek nieprawidłowego przechowywa-nia mleka. To może prowadzić nawet do zgonu dziecka, więc często jest wybór, czy dziecko ma się zarazić HIV czy umrzeć z odwodnienia. To jest duży problem. Chociaż mimo karmienia piersią, znam kobiety, które dzię-

Page 52: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 5

2

ki stosowaniu leków antyretrowirusowych, mają zdrowie dzieci. Pierwszy poród, który przyjmowałam w Zambii, to był właśnie poród kobiety za-rażonej wirusem HIV, do czasu mojego wyjazdu urodziła jeszcze jedno dziecko, w sumie miała trzy córeczki i wszystkie zdrowe!

Jak się z nimi porozumiewałaś?

Nauczyłam języka lokalnego - Bemba.

Szybko nauczyłaś się tego języka?

Nie, mimo że podobno mam zdolności językowe. Dopiero po 6 mie-siącach pobytu w Zambii udało mi się znaleźć nauczyciela, który przez miesiąc udzielał mi lekcji. Jednak zanim zaczęłam mówić pełnymi zdania-mi, minęło kolejne pół roku. A tak naprawde dobrze poznałam ten język dopiero pod koniec pobytu w Zambii, wtedy kiedy był już czas wyjeżdżać, to było trochę frustrujące.

Czy mężczyźni w Zambii mogą być przy porodzie?

Nie wiem, czy mogą, ale nie są i nie chcą. Nie ma w ogóle takiego po-mysłu, to dla nich absurd. Kobiety mocno się trzymają w swoich kręgach i nie myślę, by dopuściły mężczyzn do tak intymnych wydarzeń.

Czy są jakieś tabu czy zwyczaje związane z porodem?

Z tego co słyszałam, Zambijczycy wierzą, że jeśli kobieta ma powikłania przy porodzie, to znaczy, że mąż ją zdradzał. Felczer, z którym pracowałam opowiadał mi historię powikłanego porodu, gdzie mąż nie chciał wyrazić zgody na cięcie cesarskie, właśnie dlatego, że cięcie cesarskie oznacza zakoń-czenie porodu powikłanego, więc to tak, jakby podpisywał, że zdradzał żonę.

Page 53: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 5

3

A mają jakieś zwyczaje związane z wywoływaniem porodu, przy-spieszeniem?

Na wywołanie porodu lub wzmocnienie czynności skurczowej macicy mają takie ziółko, nazywa się Kaselelele. Dość często z niego korzysta-ją w wioskach. O tym też nie wiedziałam na początku pobytu w Zambii. Dowiedziałam się od tamtejszych położnych, które nazywały to ziołową oksytocyną. Położne złościły się, że starsze kobiety w wioskach podają je rodzącym bez umiaru i w niewłaściwym czasie co niejednokrotnie powoduje komplikacje. Te zioła rzeczywiście działały silnie naskurczowo i zdarzały się tragedie.

A jak reagowały na położną z Europy?

Myślę, że się bały. Dlatego, że jestem biała, inna, młoda. Jedna ko-bieta wprost mi powiedziała, że nie będzie ze mną rodzić, bo mogłabym być jej córką - chyba jednak trochę przesadziła oceniając mój wiek.

W drugiej części mojej misji wprowadziłam coś na kształt obchodu wśród „matek oczekujących” - codziennie rano chodziłam do nich, aby posłuchać tętna płodu, sprawdzałam parametry stanu ogólnego, pyta-łam czy coś im dolega. W ten sposób one się ze mną oswajały. Później na-wet mi mówiły, że jeśli zacznie się poród, a mnie nie będzie w szpitalu, to przyjdą po mnie do domu. Jednak wiele kobiet, które przychodziło do po-rodu, widziało mnie po raz pierwszy, czy po raz pierwszy miało ze mną bliż-szy kontakt i wydaje mi się, że to je blokowało. Miałam dwie takie sytuacje, kiedy przyjęłam rodzącą, wieloródkę z 5 cm rozwarcia i żywą czynnością skurczową, spodziewałam się szybkiego porodu, więc nie opuszczałam sali porodowej na krok. Minęły dwie godziny, a poród ani drgnął, zeszłam więc z dyżuru, a następnego dnia słyszę, że ona urodziła zaraz po moim wyjściu. To mógłby być chyba dowód na to, że niektóre kobiety się mnie obawiały.

...mają takie ziółko - Ziołolecznictwo jest w Zambii bardzo powszechne. Na ziołach znają się bab-ki i szamanki. Bardzo często wszelkie choroby leczone są właśnie zioła-mi. Oczywiście z różnym skutkiem. Często samo przekonanie o skutecz-ności działania ziół powoduje, że jego skutki stają się zauważalne. Jednak w bardzo wielu przypadkach, próby zio-łolecznictwa opóźniają tylko wizytę u lekarza i powodują liczne komplikacje.

...biała, inna, młoda - Faktycznie zestawienie tych cech nie buduje dobrej pozycji położnej. W kulturze Zambijskiej na szacunek i zaufanie zasługują starsze, doświad-czone położne, które na dodatek same są matkami gromadki dzieci. Dodatkowo, inny, egzotyczny kolor skóry, potęguje wrażenie odmienno-ści i częściej powoduje niepokój i dy-stans rodzącej. Zdarza się jednak odwrotnie. Z białym kolorem skóry często utożsamiany jest postęp, profe-sjonalizm, jakość i te cech przypisywa-ne są ludziom z Europy, niezależnie od och osobistych kompetencji. Zambia to ponadto kraj o kulturze niezwykle relacyjnej, w której ludzie budują silne i szerokie sieci wzajemnego wsparcia społecznego. Aby móc funkcjonować w takiej społeczności, będąc przy-byszem z zewnątrz należy poświęcić czas na budowanie tych relacji z oso-bami, z którymi mamy do czynienia.

Page 54: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 5

4

O czym powinny pamiętać położne pracując z pacjentką z innej kultury? Co się przydaje w pracy z osobami z innych kultur? Co trzeba mieć, czym się trzeba wykazać?

Wydaje mi się, że w porodzie nie ma znaczenia to z jakiej kultury jest kobieta. Poród to uniwersalne wydarze-nie dla wszystkich kobiet. Zawsze jest potrzebne to samo - szacunek, empatia i uśmiech. Z doświadczenia wiem, że to przełamuje wszystkie lody i pomaga w porodzie. Poza tym skupienie uwagi na rodzącej, w taki sposób, by czuła się najważniejsza, ona i jej dziecko.

Czego się nauczyłaś dzięki dwuletniej pracy w Zambii?

Nauczyłam się wielu rzeczy, które wykraczają poza kompetencje położnej w Polsce, w związku z czym nie wykorzystuję tych umiejętności tutaj.

Na przykład?

Na przykład zupełna samodzielność. W Zambii sama prowadziłam ciąże i sama prowadziłam porody, także powikłane. To ja decydowałam o tym, jakie leczenie wdrożyć i kiedy, zlecałam leki nie tylko sobie, ale i innym pracującym ze mną położnym czy pielęgniarkom, w miarę możliwości służyłam im radą. Nauczyłam się szybko, samodzielnie i odpowiedzialnie, podejmować trudne decyzje. Nauczyłam się też resuscytować nowo-rodka. Ta całkowita samodzielność, do której przywykłam w Zambii była pewnym problemem po powrocie do Polski, gdzie jednak trzeba się znowu skruszyć i mówić „tak panie doktorze, oczywiście panie doktorze”, nawet jeśli się z nie zgadzam z decyzją lekarza.

A jaka jest w Zambii śmiertelność okołoporodow?

W statystykach jest duża. Ja w ciągu dwóch lat pobytu w Zambii miałam trzy przypadki zgonów okołoporo-dowych, wszystkie bardzo przeżywałam. Pierwszy miał miejsce, gdy do porodu przyjechała młoda dziewczyna, rodząca po raz pierwszy. To była już końcówka porodu, jak zwykle po długim czasie rodzenia w wiosce i stoso-waniu lokalnych ziół. Poród nastąpił bardzo szybko, ale dziecko urodziło się bez oddechu i bez czynności serca. Mimo resuscytacji nie udało mi się go odratować. Rodzina tej dziewczyny już po wszystkim powiedziała mi, że ona od rana nie czuła ruchów dziecka.

Page 55: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 5

5

Drugi zgon to był wcześniak, który urodził się w ósmym miesiącu ciąży. To była pacjentka, której prowadziłam ciążę. Według lekarza, który w po-bliskim mieście wykonał USG, ciąża była powikłana łożyskiem przodują-cym, w związku z tym kobieta miała rodzić w szpitalu w mieście. Niestety parę dni później, gdy przyszłam do pracy dowiedziałam się, że przywie-ziono dziecko w bardzo złym stanie, urodzone w wiosce. I to było dziecko tej kobiety. Było wychłodzone, termometrem nie dało się zmierzyć tem-peratury ciała, miało ciężkie zaburzenia oddychania. Nikt nie pomyślał o tym, by zaraz po porodzie zastosować kangurowanie. Po przywiezieniu do naszej placówki zostało umieszczone w „inkubatorze”, to była skrzyn-ka z sześcioma żarówkami i miską wody, które miały zapewniać ciepło i nawilżenie powietrza. Przeniosłam to dziecko pod lampę grzewczą, jedyny działający element na stanowisku do resuscytacji i tam przez 4 godziny walczyłam o jego oddech przy pomocy maski ambu, próbując jednocześnie założyć wkłucie dożylne i podać leki… niestety w pewnym momencie musiałam odpuścić. Bardzo przeżyłam tę śmierć, bo byłam emocjonalnie związana i z matką i z ojcem, znałam też babcię. Nie udało mi się wtedy powstrzymać łez. Płakaliśmy wszyscy razem, w milczeniu.

W Zambii panują inne zwyczaje przy zgonie dorosłego i inne przy śmierci noworodka. Kiedy rodzi się martwe dziecko wszystko odbywa się po cichu, kiedy umiera starsze dziecko lub dorosły, zbiegają się ludzie, czasem zupełnie obcy, głośno lamentując, zawodząc i płacząc.

Skąd taka różnica?

Myślę, że w przypadku noworodka, reakcja jest mniej emocjonalna, ponieważ oni tego małego człowieka nie znali i nie byli do niego aż tak przywiązani.

...śmierci noworodka -Śmierć w kulturze Zambijczyków nie jest tak silnie jak w świecie zachodnim powiązana ze stratą. Zmarłego należy opłakać, należycie pożegnać, często wyprawiając przy tym sporych roz-miarów przyjęcie, ale po jego śmierci nie należy rozpaczać. Takie podejście związane jest z dużą religijnością Zambijczyków, którzy mocno wierzą, że po odejściu bliskiego czeka go nowe, lepsze życie. Pogrzeb to jednak duże, rodzinne wydarzenie, na którym nie może zabraknąć najdalszego kuzyno-stwa. Obcowanie ze śmiercią jest nie-stety dla Zambijczyków coraz bardziej na porządku dziennym. Duża umieral-ność na AIDS sprawia, iż nie ma dnia, w którym po wiosce lub miasteczku nie rozchodziłby się przejmujący jęk zawodzących nad trumną płaczek.

Page 56: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 5

6

A trzeci zgon?

To był również poród przedwczesny. Kobieta mimo 6 ciąż nie miała żadnego dziecka. Pierwsze donoszo-ne straciła w trakcie porodu, który trwał trzy dni, oczywiście w wiosce. Konsekwencją tego było powstanie u niej ciężkiego powikłania jakim jest przetoka pęcherzowo-pochwowa, a co za tym szło niewydolność szyjkowa. W rezultacie wszystkie kolejne ciąże kończyły się porodami przedwczesnymi, około 6 miesiąca ciąży i zgonami bardzo niedojrzałych dzieci. Ten szósty poród, do którego zostałam wezwana wczesnym rankiem, był szczegól-nie bolesny ponieważ dzień wcześniej felczer założył u niej szew szyjkowy mający zapobiec utracie tej ciąży, dało jej to więc nadzieję, że tym razem się uda. Niestety nie udało się, dziecko żyło 6 godzin, umarło w jej objęciach.

Przeszłyśmy, jak to w życiu bywa, od porodów do śmierci. Dziękuję bardzo.

Page 57: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 5

7

WIETNAMOpowiada: Nikoleta Broda

Komentarz kulturowy: Marta Piegat-Kaczmarczyk

Wietnamki i Wietnamczycy w Polsce

Wietnamczycy to jedna z największych społecz-ności migrantów w Polsce. Dane szacunkowe mó-wią o około 30 tysiącach Wietnamczyków w Polsce, z których większość mieszka w Warszawie i okolicach. Dokładną ich liczbę trudno jest oszacować, gdyż ogromną część przybyszów z Wietnamu stanowią nielegalni migranci. W latach sześćdziesiątych i sie-demdziesiątych do Polski przyjechało wielu studen-tów na wymianę pomiędzy uniwersytetami w krajach komunistycznych. Część z nich po studiach pozostała już w Polsce i otrzymała obywatelstwo, założyła ro-dziny, w których dzieci rodziły się już jako Polacy o wietnamskich korzeniach. Potem, od lat dziewięć-dziesiątych, zaczęli przyjeżdżać do nas Wietnamczycy prześladowani przez reżim komunistyczny i starający się tu o status uchodźcy. Obecnie także pojawią się z ich strony wnioski o przyznanie tego statusu, jed-nak największą w dzisiejszych czasach grupę stano-wią migranci ekonomiczni. Porzucają oni swoje życie

w Wietnamie i budują je na nowo w Polsce. Wietnamczycy są w Polsce bardzo aktywną gru-

pą cudzoziemców. Mają swoje stowarzyszenia, ga-zety, festiwale, są obecni na wszystkich szczeblach edukacji, od przedszkoli po uczenie wyższe. Są ak-tywni zawodowo. Powszechnie, stereotypowy obraz Wietnamczyka to handlarz na bazarze, albo właści-ciel, czy pracownik knajpy. I faktycznie wielu z nich zajmuje się handlem lub gastronomią. To jednak nie wszyscy. Są w Polsce wietnamscy dziennikarze, pro-gramiści, lekarze, tłumacze, prawnicy, czy nauczycie-le. Dzięki wytrwałości i pracowitości, a także przykła-daniu dużej wagi do edukacji, Wietnamczycy w Polsce osiągają wysoką pozycję społeczną i zawodową.

Przenosząc się z jednego kręgu kulturowego do drugiego, ludzie zabierają ze sobą to, czym nasiąkli, w czym zostali wychowani. Jednocześnie, w nowym kraju zderzają się oni z innymi zasadami, innym po-rządkiem i potrzebują się w tych nowych realiach odnaleźć. Ta zmiana otoczenia wywołuje tak zwa-ny stres akulturacyjny, czyli tymczasowe trudności

Page 58: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 5

8

w funkcjonowaniu w nowym środowisku przebiega-jące na różnych poziomach: psychologicznym, spo-łecznym, rodzinnym, poznawczym, zawodowym.

Kultura wietnamska charakteryzuje się wysoką hierarchicznością, silnym kolektywizmem i dużą re-lacyjnością, powściągliwością, oraz wysokim kon-tekstem w komunikacji. Na tych obszarach wystę-pują jednocześnie największe różnice kulturowe pomiędzy Polakami a Wietnamczykami, czy szerzej, Azjatami. Przyjrzyjmy się bliżej tym wymiarom.

Powściągliwość Wietnamczyków oznacza przy-wiązanie i zamiłowanie do spokoju i harmonii w relacjach z innymi, a także w sytuacji komunikacji. Wypowiedzi są spokojnie, przemyślane, oszczędne, rozmówcy nie przerywają sobie, nie wchodzą w sło-wo. Osoba, która jest niżej w hierarchii nie zadaje py-tań, nie komentuje wypowiedzi, czeka na swoją kolej. W trakcie rozmowy brak wyraźnej gestykulacji, gesty ograniczone są do minimum, a jeśli pojawiają się, to są wykonywane bardzo delikatnie, ze spokojem i z jak najmniejszą ingerencją w przestrzeń rozmówcy. Podczas rozmowy zdecydowanie unika się kontaktu fizycznego a nawet kontaktu wzrokowego. Uciekanie wzrokiem od rozmówcy nie jest wyrazem nieśmia-łości, czy niechęci, albo znużenia, wręcz przeciwnie - jest to wyraz szacunku wobec osoby o wyższym statusie. W naszym kręgu kulturowym takie unikanie kontaktu wzrokowego postrzegane jest jako wyraz nieszczerości i spotyka się raczej z niechęcią, podczas

gdy intencją osób z azjatyckiego kręgu kulturowego jest okazanie rozmówcy szacunku zgodnie z przyswo-jonymi normami i wartościami kulturowymi. Polacy będący w kontakcie z Azjatami często mówią o nich, że są cisi, grzeczni, spokojni. I faktycznie, są to zacho-wania cenione w tej kulturze.

Hierarchiczność w kulturze wietnamskiej łączy się ściśle z powściągliwością. Kultury hierarchiczne to ta-kie, w których istnieją jasne i powszechnie respekto-wane podziały ludzi na tych, którzy są wyżej i na tych niżej w hierarchii społecznej. Ów status społeczny jest przypisywany na podstawie pochodzenia społeczne-go, płci i wieku, a więc na podstawie czynników całko-wicie nie zależnych od każdego człowieka. Z wysokim statusem możemy się urodzić i się nim cieszyć, lub ewentualnie czekać na niego cierpliwie, aż zasłużymy na niego z biegiem czasu. Wyższy status mają w tej społeczności mężczyźni od kobiet i oczywiście osoby starsze. Na upragniony szacunek można także zasłu-żyć stając się matką, a na jeszcze większy - stając się teściową i babcią. W kulturach hierarchicznych od dzieci wymaga się posłuszeństwa, którego rodzice i dziadkowie uczą i oczekują w życiu codziennym. Dużą wartością jest szacunek dla osób starszych i tych wyżej postawionych w porządku społecznym. Wysokim statusem cieszą się w tej społeczności na-uczyciele, urzędnicy i lekarze. A zatem dla kobiety ro-dzącej i jej rodziny spotkanie z personelem medycz-nym będzie spotkaniem z osobą postawioną wyżej

Page 59: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 5

9

w hierarchii i będzie wymagało okazywania jej na-leżnego szacunku. Odbywa się to poprzez grzeczne odpowiadanie na pytania, ale także poprzez unikanie zadawania pytań, unikanie kontaktu wzrokowego, nie podważanie decyzji i nie dyskutowanie z położną, czy lekarzem. Oczywiście nakłada się na to często ba-riera językowa, która dodatkowo wzmacnia ten dy-stans. Błędem z naszej strony byłoby interpretowanie tego rodzaju zachowań, jako przejawu niechęci, czy braku zaufania wobec nas.

Innym ciekawym wymiarem, w którym często dochodzi do nieporozumień, jest przyjęty wśród Polaków i wśród Wietnamczyków różny sposób ko-munikacji. W naszym kręgu kulturowym przyjęte jest mówienie wprost o swoich celach, potrzebach, ocze-kiwaniach- oczywiście w formie akceptowanej w da-nej sytuacji społecznej. Azjaci zaś, preferują tak zwa-ny wysokokontekstowy sposób komunikacji. Oznacza to w praktyce, że zapytany o coś Wietnamczyk, czy Wietnamka skłonna będzie udzielić odpowiedzi ta-kiej jakiej jej zdaniem możemy oczekiwać, niż takiej która oddaje w stu procentach obraz rzeczywistości. Przykładem może być sytuacja przywoływana wie-lokrotnie przez położne z którymi rodzą wietnamki; rodząca zapytana przez położną „jak się pani czuje, czy coś panią boli” zazwyczaj odpowiada „wszystko w porządku, dziękuje bardzo” mimo, że widać po niej że cierpi z bólu. Kobieta rodząca nie chce kłopotać, martwić położnej swoimi zmartwieniami. Oczywiście

położna z azjatyckiego kręgu kulturowego wyczyta z kontekstu, że rodząca jednak nie czuje się dobrze i może potrzebować dodatkowego wsparcia. Dla polskiego personelu medycznego może to jednak stanowić trudność i tworzyć barierę komunikacyj-ną. W komunikacji wysokokontekstowej ważny jest cały kontekst sytuacyjny: kto do kogo mówi, jaka jest relacja między tymi osobami, kto komu winien jest szacunek i powściągliwość. Sprawia to, że komuni-katy są zawoalowane, formułowane nie wprost, lecz dookoła i ważna okazuje się umiejętność czytania między wierszami. Te wszystkie zabiegi komunika-cyjne mają na celu podtrzymanie dobrej, uprzejmej relacji. Szczerość i otwarte mówienie o wielu róż-nych sprawach, zwłaszcza tych niezręcznych jest dla Wietnamczyków wyrazem niedojrzałości, braku kul-tury i dobrego wychowania, a także poszanowania dla rozbudowanej etykiety.

Kulturę wietnamską, charakteryzuje także bardzo duży kolektywizm. Człowiek jest elementem większej całości: rodziny, grupy, społeczeństwa. Ta przynależ-ność grupowa jest dla Azjatów bardzo ważna, bardzo dbają o więzi rodzinne i grupowe, a grupa niejako konstytuuje ich jako ludzi. Człowiek nie może istnieć poza grupą, sam, bez rodziny i przyjaciół oraz szero-kiego kręgu znajomych - jest niewiele wart, skazany na porażkę życiową. W związku z tym, każdy człowiek ma szereg zobowiązań i powinności wobec grupy, do której należy. Często też, dobro grupy jest przedkła-

Page 60: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 6

0

dane ponad swoje własne sprawy i interesy. Grupa wspiera jednostkę na każdym etapie życia. Małe dzie-ci wychowywane są przez swoje mamy, ale taż przez wszystkie inne obecne w pobliżu kobiety: ciocie, babcie, starsze siostry i kuzynki. Ojcowie nie włączają się aktywnie w proces wychowawczy, ale stanowią dla dzieci przykład. Dla młodej mamy to wsparcie kobiet po porodzie jest zbawienne. Zazwyczaj do Wietnamek rodzących w Polsce, po porodzie, na kil-ka tygodni, lub miesięcy przylatuje mama, lub teścio-wa. Razem zajmują się dzieckiem i domem. Kobieta w tym wyjątkowym czasie nie jest sama i może liczyć na wsparcie bliskich osób. Ale jest też druga stro-na medalu, ta, o której mówią położne ze szpitali, w których rodzą Wietnamki i która często prowadzi do nieporozumień, konfliktów, a wręcz awantur na oddziałach położniczych. Nowo narodzone dziec-ko jest wielką radością dla rodziców, i nie tylko dla nich, cieszą się dziadkowie, ciocie, wujkowie, siostry i bracia świeżo upieczonych rodziców, a także ich bliżsi i dalsi przyjaciele i znajomi. I wszystkie te osoby chcą przywitać maleństwo już w szpitalu. Przy łóżku mamy i maleństwa robi się tłum, co zaczyna przeszkadzać innym przebywającym tam kobietom z dziećmi. Z punktu widzenia Polek przebywających z nimi w jednej sali, jest to uciążliwe i męczące. W takich sytuacjach mogą utrwalać się wzajemne stereotypy i uprzedzenia międzykulturowe.

Często jednak te same kobiety, które skarżą się

na zbyt intensywne odwiedziny u młodej mamy z Wietnamu, otrzymują od jej rodziny drobne poda-runki z okazji narodzin dziecka. Działa tu kolejna wiet-namska zasada, jaką jest duża relacyjność i dbanie o dobrą atmosferę między otaczającymi ludźmi. Młode mamy - Polki z tej samej sali poporodowej otrzymują owoce, słodycze, czasami jakiś amulet na szczęście. Również pracownicy szpitala mogą być w podobny sposób wynagrodzeni za swoje zaan-gażowanie i pomoc rodzącej. Nie należy mylić tych podarunków z łapówką, szczególnie, że ich wartość materialna jest niewielka. Ważne jest natomiast to, że prezent jest wyrazem wdzięczności, sympatii i ak-ceptacji ze strony obdarowującego. I to staje się czę-sto elementem przełamującym negatywne wrażenia i pozwala młodym mamom nieco zbliżyć się do sie-bie, chociażby na czas pobytu w szpitalu z nowonaro-dzonymi dziećmi.

Najlepszym sposobem na osłabianie stereotypów i uprzedzeń są pozytywne wrażenia po doświadcze-niu kontaktu międzykulturowego. Macierzyństwo często okazuje się naturalnym łącznikiem pomiędzy kobietami pochodzącymi co prawda z bardzo różnych kręgów kulturowych, ale będących w danej chwili na podobnym etapie życiowym, skupionym wokół po-dobnych radości i dylematów.

Page 61: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 6

1

Jak stałaś się specjalistką od rodzących w Polsce Wietnamek?

Nie wiem, naprawdę… Może dlatego, że jestem też socjologiem? Gdy widzę powtarzające się sytuacje, ludzi w różnych ciekawych kontekstach, to chciałabym to zbadać, więcej się dowiedzieć. Obserwując w różnych szpitalach Wietnamki, doszłam do wniosku, że Azjatki są grupą kobiet trochę inaczej traktowaną przez personel. Rodzące Polki otrzymują moim zdaniem inną opiekę, bo potrafią się dogadać z położną czy leka-rzem, mówiąc trywialnie „kitu się im nie wciśnie”. Drugą niemniej waż-ną przyczyną jest chęć wsparcia położnych w ich pracy z Wietnamkami, chciałabym, aby była ona dla nich bardziej przyjazna i nie frustrująca.

Myślisz, że wiąże się to jedynie z barierą językową?

Myślę, że bariera językowa jest bardzo istotnym czynnikiem, któ-ry wpływa na to, że zachowujemy się tak, a nie inaczej w stosunku do Wietnamek. Na przykład, jeżeli rodzi Polka, to wtedy na sali porodowej jest jedna, czasem dwie położne i lekarz. Jeżeli rodzi Wietnamka, to czę-ściej się pozwala studentkom przyjmować porody, częściej ktoś tam się kręci. Bardzo mi się nie podoba, że jest takie podejście. Nie mogę genera-lizować, bo niesprawiedliwie osądziłabym niektóre koleżanki, ale widzę, że jeżeli pacjentką jest Azjatką, to jest czasem inaczej traktowana. Myślę, że generalnie troszkę za mało mamy szacunku do Azjatów. Myślimy, że jak pacjentka nie rozumie i się tylko uśmiecha to nie trzeba wszystkiego tłumaczyć.

Stereotyp Wietnamek, handlarek ze Stadionu 10-lecia, funkcjono-wał przez lata…..

Kiedyś był Stadion Dziesięciolecia, a teraz jest Wólka Kossowska. Kultura wietnamska dla wielu z nas nie jest w ogóle znana, dla nas to

...są grupą kobiet trochę inaczej traktowaną przez personel W kontakcie z osobami z odmien-nych kręgów kulturowych, często występuje bariera językowa w komu-nikacji. To naturalne. Rozmawiając z osobą o niskich kompetencjach ję-zykowych popełniamy nierzadko błąd poznawczy polegający na tym, że te niedostatki językowe łączymy z niską inteligencją, a w rezultacie traktuje-my te osoby pobłażliwie, z mniejszym szacunkiem, trochę jak małe dzie-ci. To jest natychmiast wyczuwalne przez rozmówcę i nie tworzy gruntu pod konstruktywną rozmowę dwoj-ga dorosłych. Wytwarza się sytuacja nierówności i zwiększa ryzyko za-niedbań, czy nadużyć wobec osoby gorzej mówiącej w danym języku. Jest to zjawisko, na które powinien zwrócić uwagę personel medyczny, aby nie stawiać rodzącej cudzoziem-

ki w jeszcze trudniejszym położeniu.

...okazują grzeczność, uśmiech Funkcja uśmiechu w wielu krajach azjatyckich jest o wiele bardziej roz-budowana niż w naszym kręgu kultu-rowym. Uśmiech azjatycki ma wiele znaczeń, z których nie wszystkie jeste-śmy wstanie zrozumieć i poprawnie

Page 62: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 6

2

zinterpretować. Uśmiech pojawia się oczywiście jako przejaw zadowolenia czy radości, ale także jako reakcja na nieprzyjemne emocje. Uśmiechem w Wietnamie maskuje się złość, rozczarowanie, zawstydzenie, za-kłopotanie. Polacy często mylą ten maskujący uśmiech ze złośliwością i wyrazem drwiny ze strony rozmówcy.

...tak tłumnie przychodzą, są odbierani jako tacy nachalniWietnamczycy przywiązują ogrom-ną wagę do podtrzymywania silnych i rozległych więzi społecznych. Jest to kultura bardzo kolektywistyczna, co oznacza, że jednostka zawsze funk-cjonuje w gęstej sieci powiązań i rela-cji z bliższą i dalszą rodziną, a także znajomymi i ich znajomymi. Rodzące w Polsce Wietnamki są zazwyczaj od-wiedzane przez absolutnie najbliższą rodzinę, przez osoby, które bardzo czekały na narodziny dziecka. Tyle tyl-ko, że „najbliższa rodzina” oznacza dla nich co innego niż dla nas. W polskich warunkach będzie to mąż/ partner, mama rodzącej i może jej najlepsza przyjaciółka, albo tata. I nigdy wszyscy na raz. A dla Wietnamki to będą jej ro-dzice i rodzeństwo, mąż i jego rodzeń-stwo i rodzice, przyjaciółki i dalsza rodzina - oczywiście jeśli są w Polsce.

są ludzie, którzy czymś się tam zajmują i nie są agresywni w stosunku do Polaków. Nigdy nie widziałam, żeby Wietnamczyk się agresywnie zacho-wał. Oni okazują grzeczność, uśmiech. Być może tylko w stosunku do obcych, nie wiem jak zachowują się w swoich domach.

Zapytałaś, skąd to moje zainteresowanie się wzięło i teraz dopiero do-szło mi do głowy, że ja jestem dzieckiem komunizmu, chodziłam do szkoły podstawowej imienia Ho Chi Minha - polityka wietnamskiego. Kiedy by-łam w pierwszej klasie to pierwszy mój kontakt, z kimś z zagranicy, to był właśnie z Wietnamczykami, którzy przyjeżdżali na rozpoczęcie roku szkol-nego i przywozili owoce czy coś takiego. Zawsze to była dla nas wielka atrakcja, bo oni mieli czarne wpadające w granat włosy i gdzieś pewnie ten obraz utkwił mi w głowie. Teraz, kiedy pracuję jako położna, kiedy obserwuję tych ludzi, to widzę, że oni są spokojni, niekonfliktowi, ale też zagubieni. Wielu mężczyzn zna, chociaż trochę, język polski natomiast większość Wietnamek zupełnie nie potrafi się porozumieć po polsku. Zazwyczaj do porodu przyjeżdżają z osobą, która tłumaczy. Nie ukrywam, że czasem wywołują lekkie podenerwowanie wśród personelu szpita-la, ponieważ przychodzą nieraz całymi rodzinami. Faktem jest, że oni są bardzo rodzinni i rzeczywiście nawet na sali porodowej gdzie jest już mąż i tłumacz, czasem pojawia się jeszcze matka, czy teściowa. Trudno jest im wytłumaczyć, żeby ograniczyli odwiedziny rodzącej. Może, dlatego, że tak tłumnie przychodzą, są odbierani, jako tacy nachalni, gdzieś może znowu włącza się ta czerwona lampka, która kojarzy ich z na-chalnymi sprzedawcami, których pełno wszędzie, albo, że się mnożą bez końca w tych naszych wspaniałych polskich warunkach.

W związku z zainteresowaniem kulturą wietnamską, podczas studiów na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym napisałam pracę licencjac-ką, na temat wpływu trudności komunikacyjnych na przebieg porodu i połogu. Miałam bardzo dużo ciekawych pomysłów, doszłam do wnio-sku, że istotnie jest to taka grupa kulturowa, nad którą warto się pochylić. Wietnamczyków jest dosyć dużo w Polsce i na podstawie tego, co mó-

Page 63: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 6

3

...bariery językowe i posta-wy lekarzy i położnychRóżnice kulturowe i wynikające z nich nieporozumienia wymagają oswa-jania i wyjaśniania w obie strony. Kontakt z odmiennością i bariera ję-zykowa sprawiają, że uruchamiają się wzajemne stereotypy i uprzedze-nia - personelu medycznego wobec rodzącej Wietnamki i jej wobec le-karzy i położnych. Personel reaguje schematycznie i automatycznie, co jest naturalne w kontakcie z czymś odmiennym, nieznanym. Jednak te schematyczne zachowania często ce-chują się zwiększoną niechęcią i dy-stansem wobec rodzącej i jej rodziny.

...rezygnują z ogólnego ży-wienia. Mama czy teściowa przynosi własne.Kobieta ciężarna, a także mama świeżo po narodzinach dziecka po-trzebuje wyjątkowo odżywczego i zdrowego jedzenia. Zazwyczaj mama lub teściowa gotuje i przynosi do szpitala na przykład specjalną zupę podobną do rosołu. Dania te mają za zadanie ogrzać wyziębione i wymę-czone porodem ciało młodej mamy. Zwyczaje te wywodzą się z wiary w lecznicze właściwości jedzenia po-przez zawarte w nim pierwiastki go-rąca i zimna. Z tego samego powodu

wią, można wysnuć wniosek że dobrze im się żyje w Polsce, są zadowo-leni i mają dzieci, a te dzieci w przyszłości też przecież będą miały dzieci. Aktualnie w naszym szpitalu rodzi co miesiąc kilka Wietnamek, więc za-interesowałam się tym tematem uwzględniając także bariery językowe i postawy lekarzy i położnych.

Czy obecnie rodzące Wietnamki, to kobiety, które od lat przeby-wają w Polsce, czy też przyjechały niedawno, czy posiadacie taką wiedzę?

Wiele z nich to potomkinie Wietnamczyków, którzy w latach 70-tych przyjechali do Polski. Jest też duża liczba obywateli wietnamskich, dla których Polska jest atrakcyjną alternatywą emigracyjną i przyjeżdżają do nas w celu polepszenia warunków życia. Tutaj się osiedlają i budu-ją rodziny, w czym pomaga im mieszkająca od lat w Polsce społeczność wietnamska. Skąd to wiem? Obecność tłumacza przy porodzie zawsze jest okazją do porozmawiania i poznania ciekawych informacji na temat życia Wietnamczyków. Spotykam się, więc z potomkami starych imigran-tów, ale także z młodymi, którzy przyjeżdżają do Polski. Uciekają stamtąd, od komunizmu, od ucisku. Mężczyźni są bardziej aktywni ponieważ pra-cują, handlują, muszą załatwiać różne sprawy, więc mają motywację do tego, aby nauczyć się języka polskiego. Kobiety mają mniejszą motywację z uwagi na to, że nie muszą załatwiać spraw w urzędach czy gdziekolwiek, bo jest mąż, który takie rzeczy załatwia.

A warunki psychologiczno-społeczne tej grupy, w jakich warun-kach mieszkają, czy mają wyprawkę jak przychodzą do szpitala?

Myślę, że warunki mieszkaniowe mają dobre. Duża społeczność wiet-namska mieszka w okolicach Nadarzyna w okolicach Wólki Kossowskiej, mieszkają w swoich mieszkaniach, domach, czyli w zasadzie nie jest źle.

Page 64: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 6

4

Wietnamki wolą pić gorącą, a nie zimną wodę podczas porodu i poło-gu. Również bardzo powszechne jest ziołolecznictwo, stosowane zarów-no w czasie ciąży, jak i po porodzie.

...dostałam prezent -Obdarowywanie się wzajemnie pre-zentami jest dla Wietnamczyków bardzo powszechnym sposobem na podtrzymywanie i pogłębianie wię-zi społecznych. Podarunek jest wy-razem wdzięczności za przysługę oddaną bliskiej osobie, okazane jej zainteresowanie, czy zaangażowa-nie w jej sprawę. Ma to zupełnie inny charakter niż nasza łapówka. W kul-turze Wietnamskiej i szerzej, w ca-łej Azji prezenty płyną nieustającym strumieniem z rąk do rąk. Każdy jest komuś co chwilę za coś wdzięczny, ponieważ żyją oni w sieci bardzo in-tensywnych wzajemnych powiązań i powinności. Nie należy odmawiać przyjmowania tych upominków, gdyż stawia się wówczas osobę ob-darowującą w patowej sytuacji.

...jeżeli chodzi o karmienie piersią -Karmienie piersią, mimo, że najbar-dziej naturalne i najzdrowsze dla dzie-ci często jest pochopnie porzucane przez młode mamy z powodów obaw,

Wszystko zależy od statusu społecznego. Do szpitala przyjeżdżają z wy-prawką dla dziecka, nie pamiętam, żeby były z tym problemy. Pracują ciężko, w zasadzie od świtu do nocy. Jest to bardzo pracowity naród, myślę że można ich porównać do Chińczyków, także z uwagi na to, że to społeczeństwa wychowane w komunizmie, bez jakichś tam specjalnych świąt - zaczyna się nowy dzień i jest po prostu praca, trzeba pracować.

Czy Wietnamki są dobrze odżywione i dbają o siebie w okresie ciąży?

Wietnamczycy są specyficzni pod względem odżywiania się. W szpita-lu bardzo często rezygnują z ogólnego żywienia. Mama, czy teściowa przynosi własne, typowo azjatyckie jedzenie. Z tego powodu też czasem bywają nielubiani, bo wokół nich krążą dziwne dla nas Polaków zapachy. Te zapachy, pochodzące głównie ze specyficznych dla nich przypraw mnie osobiście nie przeszkadzają, ale niektórym niestety tak. Jedzą dania ty-powe dla ich społeczności. Nie jedzą tłusto, raczej warzywa specjalnie sprowadzane z Wietnamu, u nas nieznane. Kilka lat temu dostałam prezent, przyszła do mnie wraz z tłumaczką matka jednej z Wietnamek, niemówiąca po polsku, a mieszkająca kilkanaście lat w Polsce. Przyniosła mi w plastikowym worku owoce, które widziałam pierwszy raz w życiu, zupełnie nie wiedziałam, co to jest. Nie chciałam przyjmować czegokol-wiek, ale tłumaczka powiedziała mi, że muszę je przyjąć, ponieważ jest to wyraz wdzięczności za opiekę nad jej córką i to jest w tym kontekście społeczno-kulturowym bardzo ważne. Wzięłam, ukłoniłam się, podzięko-wałam, a potem zaczęłam zastanawiać się, co to jest. Okazało się, że były to owoce longana, coś podobnego do liczi. To było takie gładkie, niesamo-wicie słodkie. Zaczęłam czytać o tym i okazało się, że owoce te zawierają bardzo dużo aminokwasów, dużo witamin i wzmacniają kobiety po poro-dzie. Więc ona, jako Wietnamka, podzieliła się swoją racją longana.

Jeśli chodzi o opiekę okołoporodową, część lekarzy czy położnych jest w stanie przeprowadzić tę kobietę przez ciążę i poród, zaopiekować się

Page 65: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 6

5

nią, zainteresować. A część jest taka, że macha ręką, uważając, że to inna kultura, inne zwyczaje, to nie ma sensu zachęcać np. do karmienia pier-sią. Zauważyłam właśnie, że jeżeli chodzi o karmienie piersią, to chyba takiej tradycji nie ma. Młodzi rodzice przynoszą wyprawkę i oprócz ubra-nek często mają akcesoria do sztucznego karmienia i niejednokrotnie spotykaliśmy się z tym, że mieli ze sobą mleko w proszku. Niektóre panie nawet rozrabiały mleko w proszku bez wiedzy położnych, bez wiedzy le-karzy i zdarzały się w związku z tym nieprzyjemne sytuacje, jakieś niepo-trzebne awantury. Mam wrażenie, że te kobiety są mało wyedukowane, jeżeli chodzi o karmienie piersią.

Czy myślisz, że te kobiety odczuwają, że my, Polacy mamy do nich nie do końca otwarty i przyjazny stosunek?

Myślę, że tak.

Czy Wietnamki prowadzą ciąże u was i chodzą regularnie na wizyty przedporodowe?

Wietnamki rzadko prowadzą ciąże w naszej przychodni. Ciężarne wi-duję częściej na izbie przyjęć, z historii położniczej wynika, że ciąże pro-wadzą gdzieś blisko swojego miejsca zamieszkania, u polskich lekarzy.

Powiedziałaś wcześniej, że Wietnamczycy są rodzinni, a w jakim wieku te kobiety zachodzą w pierwsze ciąże?

Tak są rodzinni, bo jeżeli chodzi o wychowanie dzieci, to decydują się na to, żeby mieć dzieci i rodzą dzieci i to nie jedno, ale kilkoro. Te kobiety wracają niejednokrotnie do nas, przyjeżdżają do kolejnych poro-dów. Z moich obserwacji wynika, że w pierwsze ciąże zachodzą wcześniej, przed trzydziestym rokiem życia, bywają pierworódki po trzydziestym

stereotypów i różnych względów spo-łecznych. Wśród Wietnamek często pojawia się obawa, że mleko kobiece jest niewystarczające do wykarmienia dziecka i należy mu szybko podawać mieszankę. Jest to także wzmacniane przez przekonanie, że zdrowe dziec-ko to tłuściutkie dziecko. Niektóre Wietnamki obawiają się zbyt wcze-snego przystawiania dziecka do piersi, kiedy jest w nich jeszcze siara, aby no-worodek nie pozbawił mamy „ciepła” i płynów. To ogromna strata dla nie-mowlęcia, ponieważ nie jest wówczas w stanie skorzystać z dobroczynnych właściwości siary. Wietnamki poin-formowane o wyjątkowych właści-wościach odżywczych, a także o tym, jak ważne dla dalszego skutecznego karmienia są właśnie te pierwsze pró-by zaraz po narodzinach - chętniej przystawiają dziecko do piersi i dłużej i skuteczniej karmią. Nadal niestety spotkać się można z przekonaniem, że karmienie mieszanką jest dla boga-tych, a karmienie piersią dla biednych. W związku z tym niektórzy rodzice wybierają karmienie butelką, jako po-twierdzenie ich pozycji materialnej.

...rodzą dzieci i to nie jedno, ale kilkoro -Dzieci są wyznacznikiem statusu ko-biet w kulturze wietnamskiej. Im więcej dzieci kobieta urodziła, tym

Page 66: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 6

6

większy należy jej się szacunek. Ponadto dzieci stanowią dla rodzi-ców niejako polisę na przyszłość.

Nie widziałam w tym filmie, żeby Wietnamki karmiły piersiąWe wszystkich krajach komunistycz-nych praktyka była podobna i nie zachęcało się kobiet do karmienia pier-sią, ani nie pozwalało na bliski pierw-szy kontakt skóra do skóry. Obecnie wiemy już, że te rozwiązania nie są dobre dla mamy i dziecka, ale lata tych praktyk pozostawiły złe nawy-ki i przekonania odnośnie karmienia.

Wietnamki są bardzo cichymi, nienarzucającymi się kobietami.Wietnamczycy są od dziecka uczeni powściągliwości i skromności, wiedzą dobrze, że nie wypada im okazywać emocji, zwłaszcza tych negatywnych. W wielu krajach azjatyckich okazywa-nie emocji skutkuje tak zwaną „utra-tą twarzy”, a także naraża na utratę twarzy osobę, która ten brak kontro-li obserwuje. Wietnamczycy cenią wzajemną ugodowość w komunikacji i unikają sytuacji konfrontacji, czy konfliktu. Powściągliwość przejawia się także unikaniem kontaktu wzroko-wego, zwłaszcza z osobą o wyższym

roku życia, ale większość rodzi pierwsze dziecko raczej przed trzydziestym rokiem życia.

A ile mają zazwyczaj dzieci?

Dwoje, czasem troje. Wśród tych porodów dużą liczbę stanowią cięcia cesarskie i porody operacyjne, co wpływa na dzietność. Nie ukrywam, że czasem jest to związane z problemami komunikacyjnymi i być może cza-sem decyzje, co do drogi porodu podejmowane są zbyt pochopnie. To jest moje odczucie i moja obserwacja. Oczywiście czasem istnieje potrze-ba wykonania cesarskiego cięcia, czasem drobna budowa jest przyczyną niemożności urodzenia dziecka drogami natury. Swoją drogą, dziwi mnie, że w Wietnamie te drobne kobiety są w stanie urodzić drogami natury, a w Polsce nie zawsze.

Często rodzą duże dzieci?

Nie przypominam sobie dużych dzieci, uważam, że budowa Wietnamki, tak jak każdej kobiety jest dostosowana do rodzenia dzieci. Oglądałam kiedyś film, który przedstawiał pracę w wietnamskim szpitalu, gdzie sala porodowa była jak wielki kombinat, było mnóstwo położnych i pielęgnia-rek i tam kobiety jak na taśmie rodziły i rodziły, nawet na korytarzu i na podłodze czekały na miejsce. Kobiety rodziły, a położne zawijały dzieci w pieluchy stemplując je. Oznaczały je sprytnie tuszem, aby ich nie pomylić, a później, tak jak u nas było kilkadziesiąt lat temu układały „kukiełki” na wózeczek. Nie widziałam w tym filmie, żeby Wietnamki karmiły piersią.

Czy porody Wietnamek różnią się od porodów Polek?

Wietnamki są bardzo cichymi, nienarzucającymi się kobietami.

Page 67: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 6

7

Tłumaczę koleżankom, żeby komunikując się Wietnamkami, nie pyta-ły „czy panią boli”, tylko żeby się zapytać „jak panią boli”, bo jak się je zapyta, „czy panią boli” to one powiedzą, że wszystko w porządku, a ja widzę, że kobieta się zwija po prostu z bólu. Nie są to roszczeniowe pacjentki, one zazwyczaj poddają się naszym działaniom, personel me-dyczny uważają za autorytet. Kiedyś, jeden raz, miałam taki przypadek, że ojciec, który mówił po polsku, nie życzył sobie, żeby dziecko szczepić. To jedyny taki przypadek. Z jakiegoś powodu on był w stanie to wyrazić, ale to nietypowe zachowanie.

Czy Wietnamki rodzą z partnerem, mężem?

Tak. W naszym szpitalu istnieje zasada, że tylko jedna osoba może to-warzyszyć przy porodzie kobiecie. Natomiast ja powtarzam - ponieważ mam pewien wpływ na to, co się dzieje na sali porodowej - że jeżeli cho-dzi o Wietnamkę, czy jakąkolwiek cudzoziemkę nieznającą języka polskie-go, że przy porodzie dopuszczalna jest obecność osoby towarzyszącej i drugiej osoby w postaci tłumacza. To jest również dla nas ważne, po-nieważ zapewnia to minimum bezpieczeństwa i dobrej komunikacji mie-dzy położną, a tą kobietą. Kwestia obecności tłumacza w trakcie badania wewnętrznego również jest trudna, bo sam fakt obnażania choćby nóg, w obecności innego mężczyzny jest czymś trudnym. A to przecież żywa, odczuwająca kobieta.

Czy obecność tłumacza jest konieczna przy tym badaniu?

Czasem jest przydatna, ponieważ umożliwia prawidłową komunikację między położną/lekarzem a rodzącą. Badanie ginekologiczne przy obcej osobie trzeciej jest odarciem z intymności i myślę, że jest to bardzo trud-ne dla kobiety, dlatego tak bardzo zależy mi na tym, aby edukować per-sonel. W trakcie badania w zasadzie nie ma konieczności zadawania ko-

statusie społecznym - czyli na przykład z personelem medycznym. Jest to kul-tura wysokokontekstowa, co oznacza, że o swoich potrzebach nie mówią wprost, a także nie wyrażają szczerze i otwarcie swoich oczekiwań, a tym bardziej swojej niezgody, czy nieza-dowolenia. Odpowiedź „tak”, która pada z ust Wietnamki nie koniecznie jest wyrazem jej zgody, a jedynie po-twierdzeniem bycia w kontakcie z roz-mówcą. Kiedy na pytanie, czy rodząca zgadza się na użycie kleszczy, czy próż-nociągu, kobieta odpowiada, że zależy jej na naturalnym porodzie - oznacza to, że nie zgadza się i że mówi o tym w kulturowo akceptowany sposób.

...sam fakt obnażania, choćby nóg w obecności in-nego mężczyzny jest czymś trudnymWietnamki, jeśli tylko maja wybór wolą być badane przez kobiety, niż przez mężczyzn. Wolą także, aby w porodzie nie uczestniczyły inne osoby, a zwłaszcza inni mężczyźni. Jeśli jest taka możliwość warto usza-nować te potrzeby i nie narażać ro-dzącej na dodatkowy stres. Warto także mieć świadomość, że ze wzglę-dów kulturowych omówionych na poprzednich stronach, Wietnamce z pewnością trudno będzie w takiej sytuacji zaprotestować i nie zgo-

Page 68: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 6

8

dzić się na propozycję, czy suge-stię odnośnie obecności mężczyzny w trakcie badania, lub wykonywa-nia tego badania przez mężczyznę.

...żeby wszystko było na-turalnie -Wietnamczycy ogromnie cenią ży-cie w zgodzie z natura i harmonią. Oczekiwanie wobec porodu także jest w większości takie, aby było to wydarzenie naturalne, nie zakłóco-ne zbytecznymi interwencjami me-dycznymi. Cięcie cesarskie nie cieszy się u Wietnamczyków dobrą sławą, ze względu na obawy dotyczące du-żej utraty krwi oraz wychłodzenia i „przewiania” kobiety w trakcie za-biegu - kiedy jej ciało jest otwarte. Po porodzie Wietnamki najchętniej unikają przez kilka dni brania prysz-nica, również z obawy przez wy-chłodzeniem i przewianiem ciała, które po porodzie potrzebuje ciepła. Po drugim dniu kobiety decydują się

na ciepłą kąpiel ale nie na prysznic.

...zwyczaje i rytuały z okresu ciąży następnie porodu i połogu u Wietna-mek - Ciekawe, w porównaniu z polskimi wytycznymi wydają się zalecenia co do diety ciężarnej kobiety. Dieta ta

biecie pytań, to jak się zachowam zależy ode mnie - położnej i od lekarza, od tego jak ja jestem wychowana czy mam w sobie tyle kultury i rozumu, aby powiedzieć: „przepraszam, ale teraz proszę wyjść, bo będzie bada-nie”. Jeśli coś się dzieje nagle, to przecież też można nakryć kobietę prze-ścieradłem, można ją zbadać w ten sposób i nie obnażyć. My zbyt często o tym zapominamy. Myślę, że bardzo istotna jest edukacja personelu me-dycznego w tym, aby uszanować intymność każdej kobiety. Każda z nas ma prawo do intymności i powinna być ona zachowana, tym bardziej, gdy pytamy o takie sprawy, jak współżycie czy metody planowania rodziny, czy też ogólnie o przeszłość położniczą. Niedopuszczalne jest, żeby takie rozmowy odbywały się na korytarzu, gdzieś w przejściu, pokątne osoby nie powinny tego słyszeć.

Jak Wietnamki radzą sobie z bólem w porodzie?

Wietnamki w porodzie nie proszą o znieczulenie czy leki uśmierzające ból. Często mężowie proszą, żeby wszystko było naturalnie, żeby nie ingerować.

Z czego to może wynikać?

Myślę, że z jednej strony to ludzie, którzy szanują prawa natury, a z drugiej strony może boją się komplikacji? Oglądając polską telewizję, wia-domości, słyszą z pewnością o różnych historiach położniczych i boją się powi-kłań. Czasem bywa tak, że kobieta nie chce żadnego znieczulenia, ale położne widząc jak ona doświadcza jakiegoś ekstremalnego bólu zachęcają mężów, któ-rzy znają polski lub przez tłumacza, że dobrze byłoby panią znieczulić, że taka jest ich zdaniem potrzeba. W naszym szpitalu jest to refundowane przez NFZ, więc oni żadnych kosztów tutaj nie ponoszą. Wietnamki w zasadzie rodzą w ciszy, jakoś tam sobie pojękują, czasem popłakują, ale nie są ani niemiłe, ani nie chcą skupiać na sobie uwagi przez wrzaski czy dziwne zachowania.

Page 69: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 6

9

W jakich pozycjach rodzą i czy same ją wybierają?

Wietnamki, które ja widziałam, rodziły w pozycjach półsiedzących, półleżących. Nie widziałam takiej prawdziwej pozycji wertykalnej. Pozycję zazwyczaj proponuje położna przyjmująca poród, one same nie wycho-dzą z inicjatywą.

W trakcie porodu jest preferowana opieka lekarza czy położnej ?

Wiem, że Azjatki, kobiety Wschodu wolą, aby opiekowała się nimi kobieta. Naszym ukłonem w stronę Wietnamek mogłoby być to, żeby zapewniać kobietom opiekę kobiet, w trakcie świadczenia usług medycz-nych w tym także porodu. Lekarz jest oczywiście dla nich autorytetem i nie mam, co do tego wątpliwości. Jest mężczyzną, ale przede wszystkim jest lekarzem i raczej będzie tolerowany przy porodzie, tylko lepiej jest, aby wszedł w razie najwyższej konieczności.

Czy znasz jakieś zwyczaje i rytuały z okresu ciąży następnie porodu i połogu u Wietnamek?

Ja osobiście nie zaobserwowałam u Wietnamek rodzących w Polsce jakichś konkretnych rytuałów. Widywałam je u muzułmanów, u Żydów, ale u nich nie. Nie wiem, może coś wypowiadają specyficznego albo wy-konują jakieś czynności, ale ponieważ mówią po wietnamsku, ja tego nie rozumiem.

Skąd czerpią wiedzę na temat porodu, połogu? Czy chodzą do szkoły rodzenia?

Z uwagi na, to, iż Wietnamczycy są bardzo rodzinni, myślę, że wie-dzę dotyczącą porodu czy połogu czerpią z przekazów rodzinnych. Niejednokrotnie się tak zdarzało, że kiedy rodziła Wietnamka, to pod blo-kiem porodowym stała jej matka i babka. Nie sądzę, aby chodzili do Szkoły

rożni się w kolejnych trymestrach, a oparta jest na teorii „gorąca i zim-na”. Pierwszy trymestr postrzegany jest jako „zimny” i kobietom zaleca się wówczas jedzenie „gorących” po-traw czyli zawierających na przykład imbir, czy czarny pieprz, a unikaniu „zimnych” produktów: cytryn, me-lonów, ananasów, szpinaku, czy papai. W drugim trymestrze postrze-ganym jako „neutralny” kobieta może jeść zakazane wcześniej produkty. W trzecim, „gorącym” trymestrze za-leca się zwiększenie ilości pożywienia i unikanie suplementacji. Podobne zalecenia towarzyszą kobiecie zaraz po porodzie: ma ona unikać „zim-nych” produktów. Tradycyjnie, ko-bieta i jej nowonarodzone dziecko nie przyjmują gości w domu przez pierwsze 30 dni. Zadaniem kobiety jest wówczas odpoczywanie, najlepiej w łóżku, wygrzewanie się i unikanie wychłodzenia. W opiece nad mamą i maleństwem najczęściej pomaga wtedy babcia. Dzieciom wietnam-skim często nadawane są imiona tymczasowe, które mają mylić złe duchy i chronić przed nimi maleń-stwo. Prawdziwe imię nadawane jest w okolicach trzeciego miesiąca życia, kiedy maluszek już nabierze sił i oswoi się ze światem po narodzinach.

Page 70: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 7

0

...byłoby bardzo dobrze, wyjść im naprzeciw i coś zorganizować dla nich -Odpowiedzią na tę potrzebę jest pro-jekt „Jestem mamą w Polsce” realizo-wany przez Polskie Forum Migracyjne i Fundację Rodzić po Ludzku. Projekt skierowany jest do migrantek z róż-nych krajów: Ukrainek, Białorusinek, Rosjanek, Wietnamek, kobiet z kra-jów arabskich i afrykańskich. Ciężarne mogą korzystać ze szkoły rodzenia prowadzanej przez położną i psy-cholożkę międzykulturową, w razie potrzeby zajęcia odbywają się z tłu-maczką. Zajęcia pomagają cudzo-ziemskim ciężarnym przygotować się do dobrego i bezpiecznego poro-du i macierzyństwa w Polsce, a tak-że oswoić różnice kulturowe. Świeżo upieczone cudzoziemskie mamy mogą uczestniczyć w grupie wspar-cia, w której w międzykulturowym gronie mam, a także specjalistów z zakresu opieki nad małym dzieckiem mogą na bieżąco rozwijać swoje kom-petencje rodzicielskie. W ramach pro-jektu realizowane są także szkolenia dla personelu medycznego z zakresu pracy z ciężarnymi i rodzącymi cudzoziemkami.

Rodzenia, może te Wietnamki, które znają język polski. Mówię o tych, które się pięknie wysławiają po polsku, bądź mają ojca Wietnamczyka, matkę Polkę, albo matkę Wietnamkę, ojca Polaka. Bywały też kobiety, które pięknie mówiły po polsku, młodziutkie 20- kilkuletnie rodzące swo-je pierwsze czy też drugie dziecko. One były bardziej wyedukowane, pew-nie dlatego, że znając język, czytały książki, korzystały z Internetu. Kobieta, która nie zna języka polskiego nie ma szans na przybliżenie sobie chociaż-by zwyczajów panujących w polskich szpitalach.

U nas w szpitalu odbywają się spotkania edukacyjne, które prowadzą położne i pielęgniarki i one są codziennie na różne tematy, dzisiaj tema-tem np. był połóg, i ja nie widzę cudzoziemek na tych spotkaniach. Tak sobie myślę, że byłoby bardzo dobrze, wyjść im naprzeciw i coś zorganizować dla nich, skoro panie przychodzą do nas i u nas rodzą.

A jak sobie radzą z opieką nad dzieckiem, karmieniem?

Jeśli chodzi o opiekę nad dzieckiem są dość sprawne. Same przewijają, kąpią, ale mają czasem dziwne pomysły, np. podawanie rozpuszczonego mleka w proszku noworodkowi czy też ubierania dziecka zbyt ciepło. Nie zawsze karmią piersią, ale chętnie przytulają, cenią sobie pierwszy kon-takt. U nas, zaraz po porodzie, dziecko jest kładzione na brzuchu „skóra do skóry” i one przytulają te dzieci bardzo chętnie, cieszą się. Jeżeli cho-dzi o cięcie cesarskie, to też w zasadzie dziecko jest przytulane jeszcze na sali operacyjnej, potem na sali pooperacyjnej leży na matce, oczywiście pod kontrolą, przy wsparciu położnej i tam odbywają się pierwsze próby karmienia dziecka. Wydaje mi się jednak, że Wietnamki nie kontynuują karmienia piersią później, po wypisie. W szpitalu próbują, ale dla nich to jest takie niepełne, jakby myślały, że trochę pokarmią, ale w zasadzie to trzeba mleko sztuczne w butelce podać, żeby się dziecko najadło

Co jest największą trudnością w pracy z kobietą Wietnamką

Page 71: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 7

1

w okresie okołoporodowym, gdzie identyfikujesz największe ba-riery kulturowe?

Największa barierą kulturową jest moim zdaniem bariera językowa. Dużo łatwiej byłoby, gdyby mówiły choćby po angielsku. Mnie jest łatwiej porozumieć się z Chinką, bo wiem, że Chinka z dużym prawdopodobień-stwem mówi po angielsku, a jeżeli Chinka nie mówi po angielsku, to z pewnością jej mąż używa tego języka. Jeżeli chodzi o Wietnamczyków, to tutaj jest całkowita bezradność. Jeżeli jestem w stanie porozumieć się z pacjentką, jestem w stanie dużo zrobić i zapewnić najlepszą opiekę. Brak możliwości porozumienia powoduje czasem unikanie bliższego kon-taktu z pacjentką, „ a niech sobie rodzi, urodzi to urodzi, jak nie dołem to górą”. „Ja jej zaproponuje znieczulenie, ale jak nie chce, to nie będę się przejmować”. Czasem widzę też rzeczywistą troskę o te kobiety i jeśli chodzi o znieczulenie, gdy położne widzą, że ta kobieta cicha, nie upomni się, nie wypowie, mąż jeszcze do tego uparcie odmawia, bo może nie ro-zumie, albo boi się jakiejkolwiek ingerencji, żeby czegoś nie zepsuć. Słyszę takie głosy, że „szkoda, że ten jej mąż tak się uparł. Mówię mu: "panie, niech się kobieta znieczuli po prostu lżej jej będzie rodzić”, czasem mężo-wie dają się przekonać, ale czasem bywa też tak, że poród kończy się na sali operacyjnej. Wietnamki często z uśmiechem odpowiadają na każde nasze pytanie „tak, tak, tak”, ale to jest niebezpieczne, bo słyszymy po-twierdzenie jakiegoś naszego pytania, a w rezultacie okazuje się, że jest zupełnie inaczej, i że trzeba zupełnie inaczej zadawać pytania, żeby się czegoś konkretnego dowiedzieć.

Słyszałam, ze uczysz się wietnamskiego?

Tak, uczę się gdy tylko mam trochę wolnego czasu, materiały do nauki wietnamskiego są świetne, są programy do nauki, i rzeczywiście można się samemu uczyć. Ja natomiast potrzebuję też czegoś takiego, żeby ktoś

...bariera językowa -Komunikowanie się mimo wyraź-niej bariery językowej jest bar-dzo trudne dla obu stron. Potrzeba ogromnego zaangażowania, ela-styczności, uważności, uruchomienia języka pozawerbalnego, gestów, ryso-wania obrazków, pokazywania ciałem, a i tak może się okazać, że nie uda się porozumieć. Nakłady są duże, a szansa powodzenia niepewna. Jednak płynie z tego inna, ważna korzyść - próby komunikacji niewer-balnej bardzo angażują obie stro-ny i sprawiają, że czują się dla siebie ważne w komunikacji, a to już bardzo otwiera na dalszą współpracę, na-wet obarczoną nieporozumieniami.

Page 72: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 7

2

zweryfikował tą moją naukę. Próbowałam już swoich sił na sali porodo-wej, kobiety mnie rozumiały, ale też korzystałam z krótkich „konsultacji” na dyżurach nocnych, kiedy przyjeżdżał tłumacz, wypytywałam a jak jest to, a jak jest krwawienie, a jak jest skurcz, i ćwiczyłam wymowę tych wy-razów przy tłumaczu. Jest to trudny język, ale możliwy do nauczenia. Nie uważam, że każda położna musi wietnamski znać, ale jak pamiętam swo-je praktyki w latach 90’ w szpitalu na Karowej to stosowano tam pewne mądre rozwiązania. Kiedy miałyśmy bardzo dużo porodów kobiet z Turcji stworzono taką ściągawkę na bloku porodowym. Była to zafoliowana kartka, gdzie umieszczone były podstawowe zwroty w języku tu-reckim związane z rodzeniem i samopoczuciem kobiety. Moim ma-rzeniem jest opracowanie właśnie takiej ściągawki podręcznej, którą przy przyjęciu Wietnamki, można było jej pokazać, żeby ona wskazała, żeby przynajmniej w ten sposób się skomunikować, bo przy przyjęciu pacjent-ki istnieją pewne standardowe pytania, które zadajemy. Myślę, że wtedy Wietnamki miałaby poczucie, że ktoś się nimi interesuje.

...podstawowe zwroty zwią-zane z rodzeniem i samopo-czuciem kobiety -Dla kobiety poród w innym kra-ju w innej kulturze, jest niezwykle trudnym doświadczeniem. Przez barierę językową jest niejako ubez-własnowolniona i nie może wyrażać swoich potrzeb, obaw, czy oczekiwań, a zatem nie ma wpływu na swoją sy-tuację. Dla położnych i lekarzy jest to także trudna sytuacja, gdyż nie zna-ją dokładnie historii ciąży, nie mają jak zebrać potrzebnych informacji, ale muszą działać i wspierać rodzą-cą, działając trochę na wyczucie. Rozwiązanie jakim jest słowniczek, a jeszcze lepiej słowniczek obrazko-wy - byłby niezwykle cenny zarów-no dla rodzącej jak i dla personelu. Zazwyczaj jesteśmy niechętni i peł-ni obaw wobec tego, czego nie zna-my. A zatem oswajanie i wyjaśnianie po kolei różnych niewiadomych daje nam poczucie wpływu na sytuację, a także poczucie bezpieczeństwa i kompetencji i skuteczności działania.

Page 73: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 7

3

CZECZENIA

Czeczenki rodzące w Polsce

Uchodźcy z różnych krajów przyjeżdżają do polski od 1991 roku, kiedy to Polska przyjęła Konwencję Genewską dotyczącą międzynarodowej ochrony uchodźców. Zgodnie z jej zapisami „uchodźca to oso-ba, która na skutek uzasadnionej obawy przed prze-śladowaniem z powodu swej rasy, religii, narodowo-ści, przynależności do określonej grupy społecznej, lub z powodu przekonań politycznych, przebywa poza granicami państwa, którego jest obywatelem i nie może lub nie chce z powodu tych obaw korzy-stać z ochrony tego państwa”. Podpisanie Konwencji Genewskiej przez Polskę oznacza, że zobowiązaliśmy się nie odsyłać uchodźców do państw, w których mogą im grozić prześladowania.

Cudzoziemcy, którzy opuszczają swój kraj właśnie z takich powodów i docierają do granicy Polski, tu właśnie po raz pierwszy zgłaszają naszym władzom, że chcą starać się o status uchodźcy. Rozpoczyna się dla nich długa i niepewna procedura. Z granicy kiero-

wani są do ośrodka recepcyjnego (jeden taki ośrodek znajduje się w Białymstoku, a drugi w Dębaku pod Warszawą), a następnie do kolejnego ośrodka dla cudzoziemców, w którym oczekują na rozpatrzenie ich wniosku o status uchodźcy. Procedura zgodnie z prawem powinna trwać do pół roku, ale często trwa nawet kilka lat.

Pierwsze grupy uchodźców przyjechały do Polski z Bośni i Hercegowiny. Czeczeni zaczęli przyjeżdżać wraz z początkiem wojny rosyjsko-czeczeńskiej w 1994 roku, a potem w roku 2000, podczas tak zwa-nej drugiej wojny.

Kultura czeczeńska jest niezwykle ciekawą mie-szanką wpływów muzułmańskich, kaukaskich, i ra-dzieckich. W ostatnich latach również wojna wywarła ogromny wpływ na kształtowanie się współczesnych czeczeńskich norm i wartości kulturowych.

Czeczeni sami o sobie mówią Nauchczi (potom-kowie Noego). Określenie to niesie za sobą wysoki status, na który trzeba zapracować i przez całe ży-cie chronić, postępując zgodnie z kodeksem hono-

Opowiada: Katarzyna GrzybowskaKomentarz kulturowy: Marta Piegat-Kaczmarczyk

Page 74: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 7

4

rowym. Kodeks ten zawiera proste zasady będące trzonem kultury czeczeńskiej: szacunek dla matki i dla ojczyzny, znajomość przodków i historii, oddanie ojczyźnie i kulturze. Co ciekawe, również przedstawi-ciel innego narodu postępujący zgodnie z tymi wy-tycznymi może zostać Nauchczi - jak każdy Czeczen, który nie staje się nim od urodzenia, ale pracuje na to swoim sposobem życia.

Czeczeni, niezależnie od tego, czy mieszkają w ojczyźnie, czy budują swoje życie na nowo w innych krajach, są bardzo przywiązani do swojej kultury, rozbudowanej etykiety i wychowania zgodnie z tra-dycyjnymi wartościami. Etykieta rozumiana jest jako szacunek dla każdego człowieka, poszanowanie wła-snej godności, ale także samokontrola, wytrwałość w wypełnianiu obowiązków wobec swojej rodziny i społeczności. Czeczeni to naród niezwykle wspólno-towy - łączą ich silne więzi i sieć wzajemnych powin-ności i odpowiedzialności. Dzieci uczą się oddania dla rodziny i społeczności, a także posłuszeństwa wo-bec starszych. W najbliższej rodzinie też obowiązuje ten porządek. Wszystkie dzieci doskonale znają swo-je miejsce w hierarchii i wynikające z tego przywileje i obowiązki. Na przykład, starsza siostra ma obowiązek dbać o młodsze dzieci: o ich czystość, odpowiednie ubranie i zachowanie, ma też prawo wymagać od nich posłuszeństwa i podporządkowania swoim po-leceniom. Młodsza siostra nie może już niczego naka-zać, ale może o coś poprosić - jej prośba nie powinna

spotkać się z odmową. Bracia natomiast mają obo-wiązek czuwać nad bezpieczeństwem sióstr, co jest praktykowane wszędzie na świecie. Jednak chłopcy w czeczeńskich rodzinach czuwają także nad godno-ścią i honorem nie tylko sióstr, ale też innych kobiet z rodziny, nawet dużo od nich starszych. I to jest już taki element kultury czeczeńskiej, który trudno może nam być zrozumieć i zaakceptować. Owo czuwanie nad godnością siostry sprawia bowiem, że mały chło-piec - młodszy brat może skarcić starszą dziewczynę za to, że rozmawia z chłopcem, z którym nie powin-na. Ta ochronna rola mężczyzny wobec kobiety łatwo przeistacza się w rolę kontrolującą i ograniczającą. Dziewczynki od małego uczą się słuchać chłopców, a kobiety słuchają mężczyzn.

Dla Czeczenów ważna jest dla skromność i po-wściągliwość we wzajemnych kontaktach. Oznacza to unikanie kontaktu wzrokowego, niezabieranie głosu bez pytania, kontrolowanie emocji i nieokazy-wanie wzburzenia. Powściągliwość ta dotyczy także relacji między małżonkami. Małżonkowie w towarzy-stwie nie okazują sobie uczuć ani zainteresowania, często nawet nie zwracają się do siebie po imieniu. W Polsce praktyka ta budzi mieszane uczucia. Pary czeczeńskie wydają nam się nieuprzejme, czy nie-chętne wobec siebie i niewrażliwe na wzajemne po-trzeby. Często można spotkać się z widokiem pary czeczeńskiej, z której mężczyzna idzie kilka kroków przed swoją żoną, a nie z nią za rękę, czy pod rękę.

Page 75: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 7

5

Podczas spotkań towarzyskich to mąż biesiaduje z gośćmi przy stole, a żona usługuje jemu i gościom. Nie jest to tak odległe od naszych rodzimych realiów podczas większych uroczystości rodzinnych. W Polsce zwykle jednak nadchodzi moment, kiedy pani domu siada z gośćmi przy stole, a w tradycyjnych rodzinach czeczeńskich, gospodyni nie ma przy stole własnego krzesła.

Wzajemne relacje między płciami są obwarowane wieloma zakazami i nakazami. Młodym dziewczynom i chłopakom nie wolno się dotknąć, mimo, że mogą oni rozmawiać ze sobą i przebywać w mieszanym to-warzystwie podczas spotkań lokalnej społeczności. Para zakochanych trzyma się od siebie z daleka, aby uniknąć przypadkowego kontaktu fizycznego. Piękną ilustrację tych zasad stanowią tradycyjne tańce cze-czeńskie, niezwykle popularne nie tylko podczas du-żych uroczystości, ale także tańczone wszędzie tam, gdzie zbierze się grupka Czeczenów i magnetofon lub bęben. Chętni od tańca ustawiają się w kole, z jed-nej strony dziewczyny, z drugiej chłopcy. Do tańca zawsze zaprasza chłopak, to do niego należy inicja-tywa i pierwszy krok, podchodzi tanecznym krokiem do wybranki i ruchem dłoni zaprasza ją do tańca, ona - jeśli zgadza się na zaproszenie - po prostu wchodzi z nim do koła. Mężczyzna prowadzi kobietę, wskazu-jąc kierunek poruszania się ruchem rąk, podczas, gdy ona delikatnymi ruchami ozdabia jego kroki. Reszta społeczności obserwuje parę i klaszcze. Co ciekawe,

para tańczy bez dotykania się i bez kontaktu wzroko-wego. Dziewczyna kątem oka dostrzega ruchy part-nera i dostosowuje się do nich. Nauka tańca to dla czeczeńskich dzieci i młodzieży nauka życia w parze i rodzinie zgodnie z obowiązującymi zasadami. Karą za złamanie zasad w tańcu jest reprymenda ze strony kogoś starszego, ale jeśli te zasady złamie się w życiu, karą jest wykluczenie ze społeczności, a to dla rodzin-nych i kolektywnych Czeczenów jest niewyobrażalne.

Wielokrotnie zetknęłam się w swojej pracy z ko-bietami, którym rodziny groziły wykluczeniem, gdyby kobieta ta zdecydowała się odejść od męża. Sprawa wykluczenia dotyczy nie tylko Czeczenek mieszkają-cych z rodziną w kraju pochodzenia. Nawet miesz-kające w Polsce, dorosłe uchodźczynie, które w jakiś sposób złamały obowiązujące zasady, są wykluczane lub straszone widmem wykluczenia ze swych rodzin. Najczęściej to bracia chcą w ten sposób przywrócić rodzinie honor nadszarpnięty przez siostrę. Kobieta wykluczona z rodziny nie ma szans na znalezienie nowego partnera, nikt nie pomoże jej w znalezieniu pracy, a nawet traci ona prawa rodzicielskie wobec swoich dzieci. To sprawia, że w różnych kryzysowych sytuacjach, nawet takich jak alkoholizm czy przemoc męża kobieta godzą się na pozostawanie w toksycz-nym związku.

To podejście ulega jednak zmianom. Są matki, któ-re wspierają swoje córki w decyzji o rozwodzie, chcąc dla nich lepszego życia i odżegnując się od norm spo-

Page 76: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 7

6

łecznych, które są po prostu krzywdzące. To jednak pojedyncze przypadki - nadal większość Czeczenów, także tych żyjących w Polsce, stawia sobie za cel życie zgodne z tradycyjnymi normami.

To wspomniane wcześniej życie we wspólnocie jest dla Czeczenów niezwykle ważne. Mimo począt-kowej nieufności i dystansu wobec obcych, bardzo chętnie wchodzą oni w serdeczne relacje z Polakami.

Wiele elementów kultury czeczeńskiej zostało niestety zachwianych poprzez doświadczenia długich lat wojny. Rodziny uchodźców przyjeżdżających do Polski przeżywają powracające konflikty małżeńskie i międzygeneracyjne. Ojciec, który w Czeczenii pra-cował i zarabiał na całą rodzinę, tu nie ma prawa do pracy, a kiedy je zyskuje, to spotyka się z niechęcią pracodawców i w rezultacie nie udaje mu się znaleźć zatrudnienia. Przestaje być, w swoich oczach, a także w odbiorze dzieci i żony, głową rodziny, co często koń-czy się depresją, problemami z alkoholem i przemocą domową. Kobiety i dzieci też często nie radzą sobie z emocjami i stresem związanym z niepewną sytu-acja w nowym kraju. Wielu uchodźców, dorosłych i dzieci, doświadczyło w przeszłości traumatycznych wydarzeń, które powracają do nich i nie pozwala-ją spokojnie funkcjonować. To wszystko sprawia, że system rodzinny osłabia się, a dzieci szukają wsparcia w przynależności do grup rówieśniczych. Wiele kobiet cierpi na depresję i nie jest w stanie wypełniać swo-ich obowiązków wobec rodziny, a w szczególności -

wobec dzieci. Wielu uchodźców korzysta ze wsparcia psychologicznego i po zakrętach życiowych wychodzi na prostą. Jest to szczególnie ważne dla ciężarnych kobiet i matek opiekujących się dziećmi, dlatego bardzo ważne są wszelkie działania nakierowane na wsparcie tych grup w radzeniu sobie z wyzwaniami, jakie niosą migracja i macierzyństwo, zwłaszcza jeśli wyzwania te pojawiają się w tym samym czasie.

Page 77: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 7

7

Jak się rozpoczęła Twoja praca z Czeczenkami?

Zostałam zaproszona do Fundacji, w której pani Anna Maciejko z Polskiego Forum Migracyjnego prowadziła projekt dla kobiet, które uciekły do Polski z Czeczenii i mieszkały w ośrodku dla uchodźców. Zostałam poproszona, aby przeszkolić je i poroz-mawiać z nimi na temat ciąży i porodu, ponieważ prawdopodob-nie większość z nich miałaby rodzić w Polsce. I tak się to zaczęło. W projekcie udział brały bardzo różne kobiety. Niektóre były w cią-ży piątej, czy szóstej, ale spotkałam też bardzo młode dziewczyny, które miały po 16, 17 lat i były tym wszystkim przerażone. Terminy ciąży też były bardzo zróżnicowane: od początkowych, po ostat-nie tygodnie ciąży. Część z nich starsze dzieci rodziła w Czeczenii, w czasie wojny - opowiadały, jak wyglądały tam porody. Pamiętam, że jedna kobieta opowiadała mi, nie było czasu na rodzenie i nie było żadnych warunków, bo wszędzie stały barykady. Kiedy się zbliżał termin porodu, to raz na jakiś czas do miasta przy-jeżdżał lekarz i dawał tym kobietom zastrzyk, po którym miały uro-dzić w ciągu jednej doby. Kobiety rodziły w piwnicach, na matera-cach, część z nich urodziła, część z nich nie urodziła, część z nich się wykrwawiła - sytuacja była więc bardzo ciężka. Daleko to odbiega-ło od naszego wyobrażenia porodu.

W Polsce rodziło ze mną z kilka Czeczenek. Jedna z nich była członkinią właśnie z tej grupy, którą przygotowywałam. To był bar-dzo specyficzny poród. Ponieważ mnie znała, nie wstydziła się, ale prosiła, żeby nikt więcej do niej nie wchodził. Nie chciała żadnego mężczyzny. Prosiła, żeby żaden tam nie wchodził, co mnie bardzo zdziwiło, bo nie przypuszczałam, że Czeczenki nie chcą męż-czyzn przy porodzie . Ona po prostu przyszła i urodziła. Nie wi-działam u niej żadnych emocji w porodzie, żadnej relacji z położną,

...uciekły do Polski z Czeczenii Ucieczka z kraju ogarniętego wojną, to dla wielu czeczeńskich rodzin jedyna deska ratunku. Niektóre uchodźczynie zdecydo-wały się na ten odważnych ruch, będąc w ciąży, a także będąc już mamami starszych dzieci. Taka „podróż” bywa bardzo nie-bezpieczna, a ciężarne są szczególnie na-rażone na niebezpieczeństwa. Ogromny stres wpływa na funkcjonowanie zarów-no kobiety jak i jej dziecka. Wsparcie tych kobiet w przygotowaniach do porodu i ma-cierzyństwa w nowym kraju zamieszka-nia jest szczególnie ważne dla ich poczuci bezpieczeństwa i kompetencji jako mam.

...nie było czasu na rodzenie i nie było żadnych warunkówWiększość czeczeńskich dzieci, które obecnie uczą się w polskich szkołach to dzieci urodzo-ne właśnie w takich polowych warunkach, często w trakcie bombardowań. Organizm kobiety, która doświadcza tak silnego i chronicznego stresu związanego z zagro-żeniem życia, produkuje ogromne ilości hor-monów stresu: kortyzolu i adrenaliny, które są bardzo szkodliwe dla rozwoju dziecka.

...nie przypuszczałam, że Cze-czenki nie chcą mężczyzn przy porodzie - to całkowicie naturalne dla Czeczenek, a tak-że dla innych kobiet pochodzących z kultury Islamu. Ciąża, poród i opieka nad dzieckiem

Page 78: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 7

8

natomiast bardzo silne emocje w stosunku do dziecka. Widać było, że to matka z prawdziwego zdarzenia, że na pewno się tym dziec-kiem cudownie zajmie i wszystko będzie OK. Nie trzeba było jej nic tłumaczyć, o nic nie pytała, wszystko wiedziała sama, słuchała cia-ła. To był czwarty poród tej kobiety.

Jakie są Czeczenki i jak rodzą?

O wielu rzeczach nie mówią, miałam wrażenie, że to są ko-biety bardzo zastraszone, które żyją w trudnej dla mnie do zrozumienia sytuacji. Wydaje mi się, że nie mają nic do powiedze-nia w związku, osobą, która rządzi jest mężczyzna, a one są im cał-kowicie podporządkowane. Większość z nich to muzułmanki, więc w porodzie zachowują się trochę jak: „nie dotykać, nie ruszać, nie odzywać się”. Bardzo ciekawe jest to, że one cierpią w samotności i ciszy, i ja to cierpienie widziałam w oczach. One nie wydają żad-nych dźwięków, to jest po prostu absolutna cisza. Dla mnie, jako położnej, która rodzi w Polsce z kobietami, które krzyczą, zacho-wują się ekspresyjnie, robią różne rzeczy, to było niesamowite do-świadczenie. Poród widać w oczach Czeczenki.

Żadna z tych kobiet nie prosiła o znieczulenie. Kiedy im opowiadałam na szkoleniu o znieczuleniu, to były zniesmaczone, było to dla nich zjawisko bardzo medyczne, które w ogóle się nie przekłada na poród. Większość z nich rodziła bardzo naturalnie: poród to jest poród, to jest sprawa po prostu kobieca i nie ma co wymyślać. Jak my opowiadałyśmy o porodach w towarzystwie mężczyzn, były zaskoczone i zdziwione.

Czeczenki są to kobiety, które, tak jak inne muzułmanki bada się przykryte, nie rozbierają się w porodzie, rodzą w długich suk-niach, na głowie mają chustki. Wszystko, co jest związane z poro-

należą do świata kobiet i ich powinności. Mężczyźni nie tylko nie interesują się tym, ale także mogą czuć się zawstydzeni, zaże-nowani, gdy ktoś gratuluje im ciąży żony, a także, gdy pyta o jej samopoczucie. Dopiero po urodzeni dziecka przyjmuje się gratulacje.

...że to są kobiety bardzo za-straszone -Z perspektywy naszej kultury, faktycznie rzu-ca się w oczy fakt wysokiej pozycji mężczyzny w kulturze i rodzinie czeczeńskiej, a także pod-porządkowanie żony i dzieci jego decyzjom. Czeczeni to kultura męska, silnie hierarchicz-na, w której istnieją sztywne podziały zadań i odpowiedzialności. Obowiązkiem mężczy-zny jest utrzymać rodzinę, a obowiązkiem kobiety zająć się domem i dziećmi. Czeczenki są mistrzyniami dyplomacji, wiedzą dosko-nale, w jaki sposób wpływać na decyzje męża nie ujmując mu należnego szacunku.

...nie prosiła o znieczulenie -poród jest dla Czeczenek zjawiskiem natu-ralnym wręcz zwyczajnym, a towarzyszący mu ból po prostu jednym z nieodłącznych elementów. Historia niezwykle zaharto-wała te kobiety i utrwaliła przekonanie, że poradzą sobie z różnego rodzaju trud-nościami, bo nie mają innego wyjścia.

...bada się je przykryte - Muzułmanki z różnych krajów mają róż-ne obyczaje i normy w zakresie zakrywania

Page 79: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 7

9

twarzy, głowy i ciała. Jedne kultury – jak na przykład czeczeńska- dopuszczają osłonię-cie głowy i włosów jedynie małą chustką, a nawet opaską ze zwiniętej chusty. Tradycja libańska, nakazuje kobietom zakryć głowę, szyję i włosy, pozostawiając widoczną twarz. A tam, gdzie do głosu dochodzą najbardziej radykalne ugrupowania islamskie kobieta, także rodząca ma obowiązek mieć zakrytą także twarz specjalną burką. Do badania, także w czasie porodu muzułmanki uchylają nieco długa suknię, nie odsłaniając ud, bioder i brzucha, są także badane pod prześcieradłem.

...nie należy o tym mówić -Fizjologia kobiecego ciała, także w po-rodzie faktycznie nie jest tematem roz-mów wśród Czeczenek. Cała sfera cielesna jest tematem tabu. Rodzące muzułmanki wiedzą, co się z nimi dzieje, ale nie uzna-ją tego za stosowny temat do rozmowy.

...oczekują czegoś takiego, że będziesz im mówić, co mają robić -Takie zachowanie jest wyrazem norm zwią-zanych w kulturze czeczeńskiej z wymiarem hierarchiczności i dystansu władzy. Położna pracująca w szpitalu jest przedstawicielką władzy, a także specjalistką w swojej dzie-dzinie, wie jak ma wyglądać poród, a zatem należy słuchać tego co mówi i podporząd-kowywać się jej decyzjom. Nie na miejscu jest kwestionowanie poleceń położnej, czy też dopytywanie jej o szczegóły procedur.

dem, z krwawieniem, z kroczem to dla nich wstydliwa fizjologia. Kiedy pokazywałam na szkole rodzenia wkładkę połogową, były tak zawstydzone, że nikt się na mnie nie patrzył, ja sama ogląda-łam tę wkładkę.

A jakie są oczekiwania Czeczenek związane z porodem?

„Zero mężczyzn, nie rozbierać się, jak najmniej osób”. Nie pro-szą o nienacinanie krocza, gdyż w ogóle nie zakładają, że krocze może być nacięte. Jeżeli ja bym nacięła krocze, to trudno, ale nie należy im o tym mówić, one i tak tego nie chcą wiedzieć, tak naprawdę to ich nie interesuje, jak trzeba zszyć, to trzeba. Nie roz-mawiamy o tym, nie jest tak, że trzeba wytłumaczyć „proszę pani, niestety krocze nie nadaje się do ochrony, należy je naciąć, czy bę-dziemy rodzić łożysko”, absolutnie nie chcą patrzeć, wszystko im jedno, tak jak im każesz, tak zrobią. W porodzie są bardziej zależne niż autonomiczne, nawet wręcz oczekują czegoś takiego, że będziesz im mówić co mają robić.

To jest taka kobieta, która po prostu przychodzi, rodzi i wycho-dzi. Ona się nad tym wszystkim nie zastanawia, nie będzie analizo-wać tak jak Polka: „czy ja mam kryzys 7 centymetrów, czy mi ode-szły wody czy nie, czy ja mam Streptococcus agalactiae i trzeba mi podać antybiotyk…”. Zachowują się tak, że po nich nie widać na jakim są etapie porodu. Jak zaczyna przeć, to ma oczy już wielkie, że wiadomo, że popiera, bo nie wydaje dźwięków. To nie jest tak, że ona krzyczy, prze. Badam ją tylko jak muszę no i gdy widzę, że należałoby zbadać tą kobietę, bo mam wrażenie, że ona za chwilę urodzi.

Co ciekawe, prawie zawsze rodzą w pozycji leżącej. Nie ma opcji, żeby rodziły w innej pozycji. W ogóle nie ma takiego założe-

Page 80: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 8

0

...po nich nie widać, na jakim są etapie porodu - Ekspresja emocji, a w szczególności tych ne-gatywnych emocji: strachu, bólu, zmęczenia, zniecierpliwienia nie jest dobrze widziana u kobiet, nawet w tak wyjątkowej sytuacji, jaką jest poród. Czeczenki starają się zgodnie z przekazem kulturowym kontrolować emo-cje i zachowywać się godnie, jak na kobietę i matkę przystało. Okazywać emocje, także te negatywne można w sytuacji, kiedy jest się wyżej w hierarchii społecznej, czyli zgod-nie z normami kulturowymi mąż może oka-zać zniecierpliwienie, czy złość wobec dzieci, czy żony, ale nie odwrotnie. Kobieta może okazać negatywne emocje wobec młodszej siostry, czy wobec dzieci, ale nie wobec brata.

...są wręcz zaskoczone kiedy my mówimy o tym, że karmienia trzeba się nauczyć - Karmienie piersią noworodka jest natu-ralną czynnością dla wielu Czeczenek, zwłaszcza tych, które mają już starsze dzieci. Jednak w warunkach życia ośrod-ku okazje się trudne i jest szybko porzuca-ne na rzecz butelki. Trudność polega na braku intymności koniecznej do tego, aby móc w każdej chwili podać dziecku pierś nie narażając się na niechciane spojrzenia postronnych osób, także starszych dzieci.

Połóg to temat bardzo specy-ficzny -

nia. Kiedyś pamiętam, raz próbowałam panią postawić przy dra-binkach, ale było to dla niej nie do zaakceptowania. Taki musi być przekaz, kładę się i rodzę.

Pierwszy kontakt mamy z dzieckiem przebiega zwyczajnie, Czeczenki bardzo są do dziecka nastawione przyjaźnie, chętnie karmią w ciszy. Oczywiście, niekoniecznie należy im pomagać, one nie wymagają pomocy. O tak bym to nazwała „ja sobie sama pora-dzę, wykarmiłam jedno, drugie trzecie to wykarmię i to, nie potrze-ba mi pomocy”, one są wręcz zaskoczone kiedy my mówimy że, karmienia trzeba się nauczyć.

Pamiętam, jak my im opowiadałyśmy o pierwszym kontakcie, że u nas jest tak, że jak dziecko się rodzi, to jest kładzione na brzuch i pozostaje z matką, u nich czegoś takiego nie ma. Dziecko po poro-dzie jest zabierane, myte, ubierane, zajmują się nim inne kobiety, dopiero potem przynoszą je matce. Na pewno ten pierwszy kon-takt, „skóra do skóry”, to dla nich nowość, u nich czegoś takiego po prostu nie ma. U nich to wygląda zupełnie inaczej: dziecko się odpępnia, myje, ubiera i dopiero daje matce i na tej zasadzie się to odbywa.

Połóg to temat bardzo specyficzny, wszystko jest trzyma-ne w tajemnicy. Kiedy mówiłam uczestniczkom zajęć o odklejeniu łożyska, o tym, że będzie krwawienie, widziałam u nich ogromny niesmak. Oczywistą rzeczą jest, że każda kobieta krwawi, ale one nie chcą o tym mówić, nie chcą rozmawiać, nie chcą żeby im tłu-maczyć. Jak my im tłumaczyłyśmy, widziałam duży niesmak. U nich nie ma tej celebracji położnictwa, celebracji karmienia dziecka. Kobieta krwawiąca to jest kobieta nieczysta, która musi to z siebie jak najszybciej wyrzucić, żeby jak najszybciej wrócić do życia, i żeby o tym wszystkim nie rozmawiać... Poza tym, tam czeka już też mąż

Page 81: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 8

1

Prawie wszystkie kultury świata zakła-dają dla świeżo upieczonych mam okres ochronny po porodzie. Zazwyczaj podobnej długości. Różne są jego zasady, ale wszyst-kie maja na celu pomoc mamie w powro-cie do sił. W praktyce jednak Czeczenki bardzo szybko wracają do codziennych do-mowych obowiązków zwłaszcza, kiedy są w Polsce bez wsparcia sióstr, czy mamy.

...obawiają się, że za moment będzie na pewno miał drugą kobietę -Kobieta w małżeństwie muzułmańskim ma być posłuszna swojemu mężowi, dbać o dom i dzieci. Jeśli nie spełnia oczekiwań męża musi liczyć się, z tym, że poślubi on inną ko-bietę, a ją samą odeśle. Czeczenki nie chcą w związku z tym przedłużać pobytu w szpi-talu po porodzie, żeby nie usłyszeć od męża zarzutu lenistwa, czy zaniedbywania rodzi-ny. Kobieta może co prawda rozwieść się ze swoim mężem, ale zgodnie z prawem wówczas dzieci zawsze zostają z ojcem.

...stosowała antykoncepcję w tajemnicy... Duża liczba dzieci w kulturze czeczeńskiej sprawia, że status społeczny zarówno męż-czyzny jak i kobiety jest postrzegany jako wyższy. Zazwyczaj w rodzinie jest 4-6 dzieci. Dla kobiety każde dziecko to dar od Boga, ale jednocześnie mnóstwo dodatkowej pracy, która przynależy jedynie jej jako gospodyni.

który jest zdenerwowany, bo nie ma seksu przez ileś tam dni, to jest dla niego bardzo trudne, więc obawiają się, że za moment będzie na pewno miał drugą kobietę. One się z tym godzą.

Dla Czeczenek ważną kwestią była możliwość planowania ro-dziny, o to nas głównie pytały. Co zrobić by odsunąć w czasie ko-lejne poczęcie. Nie pytają, tak jak polskie kobiety, „kiedy będę mo-gła współżyć?”, bo one i tak wiedzą, że będą posłuszne woli męża, a on nie zawsze uszanuje, nawet przewidziany przez Koran okres wstrzymywania się od stosunków z kobietą w połogu. One pytają kiedy mogą zajść w kolejną ciążę, i co zrobić, by móc to kontro-lować. Myślę, że większość z nich stosowała antykoncepcję w tajemnicy przed mężami, zazwyczaj spiralę domaciczne.

Bardzo ciekawym doświadczeniem na tym szkoleniu była ich reakcja, jak myśmy mówiły o rozwoju dziecka. One były tak zasko-czone i zaciekawione, tak jakby to był film, który oglądają w kinie. Były zdziwione, że dziecko odżywia się przez pępowinę, że jest wymiana krwioobiegów. Myślę, że się wcześniej nad tym nie zastanawiały. Jak mówiłyśmy o łożysku, to owszem, te młodsze to zainteresowało, a tym starszym to jakby to nie było do niczego potrzebne. A z drugiej strony miałam wrażenie, że pytają nas „po co wy nam to mówicie, do czego to jest nam potrzebne”?

Natomiast jak rozmawialiśmy np. o poronieniach, że zdarzają się poronienia, to widać było, że kobiety były zdziwione, nie zdając sobie sprawy jak często do tego dochodzi, że takie większe krwa-wienie na początku ciąży, to może być poronienie. Jakby nie miały tego świadomości. Czy temat wyłyżeczkowania po poronieniu, też o tym nie wiedziały. Tam w ogóle część kobiet po porodzie umiera-ła i właśnie dlatego, że bardzo wiele nie orientowało się w powikła-niach poporodowych. Często kobiety po porodzie miały różnego

Page 82: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 8

2

Mężczyźni - ojcowie rodzin wielodzietnych są powszechnie szanowani, ale to na ich żonach spoczywa całkowity ciężar wychowywania dzieci. Dlatego kobiety starają się nie powięk-szać dalej rodziny, i często czynią to bez wie-dzy męża, z obawy, że nie zgodziłby się na to.

...wcześniej się nad tym nie zastanawiały -Ciąża według Koranu jest darem od Allacha i przebiega tak jak Bóg to zaplanował. Dziecko rozwija się w łonie matki również zgodnie z boskim planem, i zgodnie z reli-gią nie ma potrzeby, aby ludzie w ten plan wnikali. Z drugiej strony lata konfliktów zbrojnych w Czeczenii sprawiły, że opieka i edukacja zdrowotna, także reprodukcyjna niemal zanikła. Kobiety nie miały powszech-nego dostępu do USG czy jakichkolwiek materiałów informacyjnych na ten temat. Od chwili kiedy kobieta orientuje się, że jest w ciąży wiedzie zwyczajne życie i nie sku-pia się na dziecku, aż do rozwiązania, kie-dy to otacza maluszka należną mu opieką.

...bardzo duża rodzina - Czeczeni to naród niezwykle rodzinny, sil-ne są u nich także struktury klanowe.Każdy członek rodziny i klanu ma powinności wobec innych, liczy się wzajemne wsparcie i lojalność. Dzieci są wychowywane głów-nie przez mamy, ale przy bardzo aktywnym zaangażowaniu całej rodziny i najbliższej społeczności. Starsze dzieci zajmują się młod-

rodzaju powikłania. Jak je pytałam, to mówiły głównie o gorącz-ce, czyli była to pewnie jakaś sepsa połogowa, która kończyła się śmiercią.

Kto wtedy zajmował się dzieckiem?

Rodzina. W kulturze Czeczeńskiej jest bardzo duża rodzina, która po prostu się dziećmi zajmuje. Dzieci jest tam bardzo dużo, wszystkie się chowają razem. Z jednej strony jest to prorodzinne, a z drugiej strony jest to ubezwłasnowolnienie tych kobiet. Różnice w zakresie autonomii widać było między dziewczynami mieszka-jącymi w ośrodku, a tymi które już mieszkały samodzielnie i miały już status uchodźcy.

A jakie są zwyczaje, tradycje związane z ciążą?

Nic o tym nie mówiły. Trudno się jest dowiedzieć o zwyczajach. Czeczenki nie są osobami, które chętnie opowiadają. Bardzo dużo czasu zajęło nam nawiązanie kontaktu z grupą. To było spo-tkanie jednodniowe, nie było przestrzeni, żeby z nimi porozma-wiać. Jak któraś podeszła i zaczęło się z nią rozmawiać, to ona coś powiedziała, ale w grupie była cisza. Jak zadawałyśmy pytania, nikt nie odpowiadał. Na pewno tam są jakieś zwyczaje, ale one nam tego nie mówiły. Ciąża jest dla nich normalnym zjawiskiem, po prostu jest, rośnie brzuch, tak jak mówiłam, że w ogóle nie mają przełożenia na to, co się w tym brzuchu dzieje. Nie wiem, czy one biorą jakieś witaminy. Nie przypuszczam. Zjawiają się kilka razy u lekarza tak naprawdę, żeby dowiedzieć się kiedy, będą rodzić, żeby się zorientować.

Były jednak tematy, na których się ożywiały i to było przy kar-

Page 83: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 8

3

szymi, zwłaszcza najstarsza córka pełni w rodzinie rolę pomocy domowej i opiekun-ki całego młodszego rodzeństwa. Często ze względu na obowiązki domowe i konieczność zajęcia się młodszym rodzeństwem czeczeń-skie dziewczynki opuszczają zajęcia w szkole. Dzieci od najmłodszych lat uczone są po-słuszeństwa i szacunku dla starszych.

...Czeczenki nie są osobami, które opowiadają... Czeczenki potrzebują czasu na zbudowa-nie relacji i wzajemnego zaufania. Lubią i cenią bliski kontakt z innymi kobietami, także cudzoziemkami, lekarkami, psycho-lożkami, położnymi. Kiedy już uda się prze-łamać pierwsze lody i wejść w głębszy kontakt, bardzo chętnie rozmawiają o życiu codziennym, o sobie, o dzieciach, o mężu.

...Zjawiają się kilka razy u lekarza Większość Czeczenek odbywa tylko naj-bardziej podstawowe badania lekarskie w czasie ciąży, a niektóre celowo ich uni-kają nawet, jeśli gorzej się czują. Nawał obowiązków domowych i chęć sprostania oczekiwaniom męża i jego rodziny spra-wia, że ciężarne nie chcą chodzić do lekarza.

...bardzo szybko dzieci dokar-miały Karmienie niemowląt butelką stało się w ostatnich kilkunastu, kilkudziesięciu la-

mieniu, były bardzo zdziwione, że nie powinno się dokarmiać i dopajać dziecka przez pierwsze pół roku życia. One bardzo szyb-ko wprowadzały pokarmy uzupełniające, dziwiły się, że dziecku nie trzeba podawać innego mleka niż matki. Czeczenki karmią dzieci piersią i karmią długo, w zasadzie do urodzenia kolejnego dziecka.

Mają różne swoje przyzwyczajenia nie zgodne z naszą wiedzą na przykład długo główki dziecka nie myły, nie pryskały kikuta, tylko wodą przegotowaną przemywały i bardzo szybko dzie-ci dokarmiały, podając im mleko zwykłe, a nie mieszanki. Nie trzymają żadnej diety matek karmiących. I w ogóle ta część zajęć, wykład o diecie, mijał się z celem, bo one w ogóle tego nie słu-chały. Niektóre dają dzieciom cukier do ssania w takich saszetkach, szmatkach zawinięty, zamiast smoczka.

Jakie są trudności w pracy położnej wynikające z różnic kul-turowych w porodzie?

W przypadku Czeczenek nie ma wyraźnej bariery językowej, one są w stanie się z nami dość dobrze dogadać, porozumieć. Rozumieją polski w stopniu wystarczającym. Ja pracuję w takim miejscu, że szanuje się pewne to, że kobieta nie życzy sobie cze-goś ze względów kulturowych, po prostu to się respektuje. Jeżeli mówi, że nie życzy sobie mężczyzny, to nie ma z tym problemu. Nasi lekarze nie wchodzą do porodu, chyba że muszą, że coś złe-go się dzieje, ale tam się nigdy nic złego nie działo. One też często przychodziły do porodu z inną kobietą z ośrodka dla cudzoziem-ców. Była zawsze jakaś kobieta, która im towarzyszyła i ona nimi kierowała. Kulturowo różnica jest taka, że one nie rodzą tak, jak Polki. Natomiast ja jakoś nie widzę pod tym względem trudności, nie dostarczyło mi to jakichś trudnych emocji położniczych.

Page 84: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 8

4

tach oznaką wysokiego statusu material-nego. Czeczenki przebywające z dziećmi w ośrodkach dla cudzoziemców, karmiąc dziecko sztucznie, podkreślają w ten spo-sób zaradność swoich mężów, którzy za-rabiają na tyle dużo, że stać ich rodziny na sztuczne mleko. Polityka walczącej Czeczenii również zachęca kobiety do sztucznego karmienia. Wiadomo, że pomiędzy matką karmiącą piersią a jej dzieckiem tworzy się silniejsza więź niż przy karmieniu butelką. A dzieci słabiej związane z mamą łatwiej jest szkolić na żołnierzy i szykować do walki.

...nie życzy sobie mężczyzny - Dla większości kobiet z kultur muzułmań-skich ogromnym zaskoczeniem jest obec-ność mężczyzn-lekarzy na oddziałach położniczych i ginekologicznych. W swoich krajach korzystają z usług kobiet-ginekolo-gów i położnych. Badanie wewnętrzne prze-prowadzone przez mężczyznę u muzułmanki może być dla niej ogromnym upokorzeniem. Mąż muzułmanki z pewnością nie zgodzi się na takie badanie, gdyż tylko on może pa-trzeć i dotykać żony w miejscach intymnych. W bardzo przywiązanych do tradycji spo-łecznościach, kobieta, która pozwoliła sobie na takie badanie przez lekarza - mężczyznę może być uznana przez rodzinę i społeczność za rozwiązłą i mogą ją za to spotkać bardzo dotkliwe konsekwencje takie jak wykluczenie z rodzin lub zażądanie przez męża rozwodu.

A szykowanie się do porodu?

Na szkoleniu mówiłyśmy im, że mają spakować torbę. To była abstrakcja. Nie wiedziały, co to znaczy spakowana torba do poro-du, więc powiedziałyśmy proste rzeczy: kosmetyki dla dziecka i dla ciebie. Nie przypuszczam, żeby one się szykowały, tak jak u nas - prasowały ubranka. Tam nie ma takiej roli. Ja mam wrażenie, że tam bardziej się taka osoba zastanawia co zjeść na śniadanie i na kolację, niż to, że dziś w nocy może będę rodzić. Jak będę rodzi-ła, to będę rodziła, trudno pójdę i urodzę. Nie ma takiej celebracji porodu, tak bym to nazwala. Przychodzę, rodzę w ciszy, spokoju, wychodzę, dziękuję.

Żadna z Czeczenek nie zapytała nas przez cały okres szkolenia, w którym szpitalu ona mogłaby rodzić, gdzie jest bardziej „po ludz-ku”. Były szczęśliwe, że one w ogóle będą mogły rodzić w szpitalu. Natomiast, czy to jest lepszy szpital, czy gorszy, nie ma w ogóle ta-kiego myślenia. Jadę tam, gdzie mam jechać, gdzie mnie zawiozą, gdzie jest najbliżej, rodzę i wychodzę. Nie ma czegoś takiego, że ja się zastanawiam, czy to będzie bardziej przyjaźnie, czy w Izbie przyjęć będą panie uśmiechnięte, czy pani położna będzie doświadczona. Żadne pytanie nie padło o położną. Choć jak się je zapyta, to wiedzą, że położna jest w porodzie potrzebna. Rola po-łożnej polega na tym, że po prostu musi przyjąć dziecko, zawiązać pępowinę i przyjąć łożysko. Natomiast jeśli chodzi o wchodzenie w relacje z położną, to nie mają takiej potrzeby, to jest po prostu inna kultura. Czasami mam wrażenie, ze one nawet nie potrzebują tego kontaktu, nie było czegoś takiego, że one patrzą w oczy głębo-ko, czy się uśmiechają. Zdarzało im się uśmiechnąć, ale to jest pew-nego rodzaju zaufanie, że jest osoba kompetentna, która przyjmie dziecko na świat. Wchodzenie w relacje tak jak u polskich kobiet?

Page 85: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

stro

na 8

5

...czy panie w izbie przyjęć będą uśmiechnięte - Bardzo wiele porodów w Czeczenii ogar-niętej wojną, kończyło się w ostatnich la-tach poważnymi powikłaniami, często śmiercią mamy lub dziecka. Kobieta rodzą-ca, a także jej świeżo narodzone dziecko są szczególnie wrażliwe i narażone na niebez-pieczeństwa działań zbrojnych. Stąd też w Czeczenkach nastawienie na poród szybki i skuteczny-, czyli bezpieczny. Na pirami-dzie potrzeb Maslowa są to podstawowe potrzeby człowieka. Zaspokojenie tych po-trzeb podczas porodu jest dla Czeczenek wystarczająco satysfakcjonujące. Być może potrzeba przeżycia porodu, jako pięknego wydarzenia w życiu kobiety, pojawi się u ko-lejnego pokolenia, urodzonego i wychowa-nego w Polsce, w bezpiecznych warunkach.

...jeśli zapytasz to odpowie, ale sama cię nie zapyta o nic - To nie brak szacunku, czy niechęć do po-łożnej, z którą rodzi Czeczenka, wręcz przeciwnie. Takie zachowanie jest cha-rakterystyczne dla kultur, które zachowu-ją się powściągliwie obecności autorytetu, czy osoby o wyższym statusie. Dodatkowo sytuacja porodu, jako zjawiska fizjolo-gicznego jest dla kobiety czeczeńskiej krę-pująca i nie czuje się ona na miejscu, aby prowadzić z położoną zbyteczne rozmowy.

Nie, jeśli zapytasz, to odpowie, ale sama cię nie zapyta o nic.

Co jest pomocne w pracy z odmiennością kulturową?

Bardzo duży poziom szacunku dla odmienności. Różnice kultu-rowe warto po prostu zaakceptować. Jeżeli wiem, że muszę się zachować tak, a nie inaczej, bo rodzi ze mną kobieta z danej kultu-ry, to nie mogę narzucać swojego położnictwa. Trzeba pamiętać, że rola położnej to towarzyszyć kobiecie w porodzie, bez znacze-nia z jakiej ona pochodzi kultury. I to położna musi się przestawić z pewnymi swoimi przyzwyczajeniami. Nie mogę Czeczence nagle mówić w czasie parcia „proszę nabrać powietrza i dmuchać jak urodzinową świeczkę na torcie, bo będę pani chronić krocze”. Po prostu sama tempem porodu sobie te krocze wychroni. A naszą rolą jest jej towarzyszyć. Kluczową rzeczą jest akceptacja i szacunek do odmienności kulturowej.

Page 86: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych
Page 87: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

SPIS TREŚCIWSTĘP 5O AUTORKACH 9TANZANIA 11ZAMBIA 35WIETNAM 57CZECZENIA 73

Page 88: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych
Page 89: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych
Page 90: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych
Page 91: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych
Page 92: Aspekty zdrowia reprodukcyjnego kobiet w różnych kontekstach kulturowych

"W niniejszej publikacji pochylamy się nad tematem ciąży i porodu w róż-

nych kontekstach kulturowych. Przyglądamy się zwyczajom i praktykom oko-

łoporodowym, tematom tabu, relacjom ciężarnej z mężem i kobietami z jej

najbliższego otoczenia, nakreślamy kulturowe i społeczne uwarunkowania

tego jakie decyzje podejmuje ciężarna i jej rodzina, na co się zgadzają, cze-

go unikają, czego się obawiają. W publikacji znajdują się cztery wywiady z

polskimi położnymi mającymi wyjątkowe doświadczenia w pracy kobietami

z różnych stron świata. Wszystkie wywiady opatrzone zostały komentarzami

i wyjaśnieniami, przygotowanymi przez ekspertki pracujące w środowiskach

miedzykulturowych.”

Marta Piegat - Kaczmarczyk