ceno - urząd miasta Łodzibc.wbp.lodz.pl/content/57862/dzienniklodzki1963nr305.pdf · e ceno .so...

10
e Ceno .SO gr. I - Bok XVIII 24, 25 i 26 grudnia 1963 roku Nr :;05 (5306) d w1a a po- S'two nie da a.po che ina<:zej ni.i: pod choin. /cq. losy .symb.oli i rytualn11m lubimy - ka. z bie- gestem, lecz jedy- w grudnilu - od giem l<vt nie wynikiem zbiorowego svraw, które charailcte1ry, odruchy, pralctycznego dzialania prze- wielkie, me wia4.cnn.o Ja- poglqily. Ale loa.i:>dy, ciw wojnie i -przeciw wsze·/- ki wymiar przypiszemy itTn ktolvolwieik w dzie- lciemu uciskowi. dobrobyit jutro - i wraca. my do tych dcznal co- nie spa& jak mann.a z nieb.a„ igliwi.em i mia- f'OC;lmych GtoiaZde<k, ten 11.ieraz lecz przychodzi jako rezulta,t ka,rpiem wrllM wspomnienie.m do tam- sumiennej realbza.cjt trafnych szukamy pokrzepienia w na- tych pelnl/'Ch barw, i planów. szej wierze we tonów, za;pa;chów, do w wszy.s<t·ko, co w na- chifDi,li zdcbnych uroczo naiw- naszym nte dostrzegamy tej, tune najlepsze. nq powszeohm.ej dobro- powWdZ'my, filozoficznej stro- z tych sentyme11.talnych ci, przepojonych ciepl.eim ro- ny tradycyj.nych powrotów zosf\Q.je i na oo d:rl11'11e'j poczuciem gwiazd.Twwych. To, co zost.a- nie tyle, ile by3- 2'Q>Ci.sza i iw- je w naszeij dzie- my sobie w &erca 'Ulcjl oo i bwrZ ze- ro aPm<>sfera zosiaje w slo _ wzajemnej i UCZl/11 wach w czynach. Tradycje, WY'woil.z4ce nie tY'lko na w nadziejach w dziai<z- chyb.a. z I.o rodzinnego, ba, nie lul niu. epok pierwotnego ko w lu<i:zi - wszak w nie wierzymy w te wi- czlowiellca, WZ'bogaccne na- noc jakoby gi!ij:ne z roz:mo- po sobie ku.z.tura- mówili lu4zki.m A odu wy w ludzkim mi i kultanni, w i uczy nas, czy potrafimy zawsze i w '!'Ok:u n.ac prze- w jest tro- dzle z w de wszystkim niezn.iszczal- ta>k ludZkim w jaJeim -------------- aby z nami roz niJszc.::yc1elsk1ch ?WJtury, = r . ·•, 5 ro, aby na.sze dzieci a z I o i z domu M wspom , Iw 1!00 Hlami '„/ § ziu;;:::;;;; marynarzy Swiqteczne merdunki 'l'Qdy. = , - ··· . = rodziców domu wvnwsli, ta1k, i Prze mysi lekk-1 :: W E w prze.kxmani11, nti- 20 iuiqóg sta>tków P<lcl.- tendencji. zwiqza.- S 5 mo pozorów czl<nDie.k nie jest skiCh Linii Ocean!C'Zll\Ycib. BP<:- . ft)}Ch z hi.stvry;:znymi. kulta.m1 a! -.,,. Si u,'i./.ld.J·m, l.7<-Z 1".;>- dz! 'W po.Js!kich pOI'U>Ch, plan roczny relbgifnym> - od. chaldejs'kich i ze 1 powm1.m Ura.tem? Mitom!ast 48 jecllnostek i jeszcze dawniejszych do 1? n u merze E D wierzenia 'ID w tyeh d.n.lach ' dzisiej.szych. Nie zmienia to ;:: 5! Anielki na daae!k:i.eh mo.1'28Ch «.a.z w jed1naik istoty rzeczy, E i Olt'tach 5 k-""•erutów mi.styka, Z'ad.na m1tolo- : 9 39 z kreska-= z biel(}iem IJ.lt, P W. 23 bm. lekki gia nte mog/Ja.by b.ez i ml tak ja·k nasze oow-I o wykonaniu roc:mych NPG. Przewiduje :le do ·rutJZlLpelnie<J 5 = 1l>O wyw/.efh'Z'llly. Ale raz wmie '! w fail.e Ab,\.aiajyku. do br. resort ten d& doda.tkowe towa.ry ..,.Mn,„,.,,czn•""h czrowi.e- =. Przechadzki po Sans-=- eona . na samo blidZ!e n.a ci ok. 1,5 mld z1 i przekroczy o 2 proc. ter;o- b „„ . k . MQITTZU Ozerwoo.ym. P<Jizootaile ka - oo trwa,Zoooi E Souci e ; raz po irejsy n.a Mo roczny pl.a.n pr&dukcji. Dostawy na. ekspo1·t stwa. oo za.spo·lvojenia wiele- 5 9 Dr""'a przez § budzone cLo dobroci I rzu Sródrz.iemnym, M-Oll"ZIU Pól- w porównaniu z r. ub. o 12,5 proe. f'alcich pot:rze.b, do zasad 5 ....., = ci .serce 114 zawsze noonym, Ocean.ie Lndyjs.kian 1 1.l'sp6Ziycia we ws.pólW>Ci.e, E • Jedno pokolenie lasu § jud: zoclloWuje i w 1.nnyoh. wyt,worzonych § e „Gallogos" E '1'°'1"oslvm promie1:iuje Polscy ma.rynaime W roku w resorcie . · - - na ot-Oe.unie, z w rótnyclt portach lekkdego zwrócono mem tysiecy po · ·. Ee KaleJ'dosk"-n 5 ta M m w w c d · dal Nov.xx:zes-ne warurok.1 wdra- i5 : ten dhi:Y · · ... ..,a ... 0 uzo uwagi na sze wzbo- . ,_ - "" K ku ki ta - ,,,.. ...,..„_..,. , .... ,,,_ lOlmbo. w Dair es Salam; u wy ga,..a"'e W2 na.s coraz silnie) w w ="' on rs-an e = „- .,.,. .... WS>Cho<llnieJ A.Jlry1ki; w ... ' oa:- bytowa.nie we Na- § e z anfolkiem § N.owerm1.1 8fPOl,e- B-eJirucie,i w w No- niotwa i estetyki WY'robów. przy od : i wiele innych intere- E lnultwjq>Cemu do wym .roliru; w Vera cruz. Wprowadzono ok. 12 tys. n<>- dr=ioi.ach w E i fe-5 Za.toga 1 :pasazerO'Wie wycli wzorów tka.'lin i wyro- w1q1l1Jnej wieczerzy, E: lietonów- i: We.rolvch S11ri4t. rego" pierwszy bów dziewi.arskich, modeli <>- wciska w nas.: :: 5 na Bl.sk.ada.ch" a drrugi i obuiwla. tak- azvl. Przypomina ___ B_o_L_ES_L_A_w_ · _RAJ __ K_o_w_s_K_r __ w_h1smp __ a_rusk± __ m __ P_OTC:J_e_K.a_d_y!kis:l __ e_. __ u_dzi_· _·al __ __ ch_en_1_icz_- Tadwoobiornfakiem I pro- 1•·------------ ...... ...... ......... „„ .... ... ..................... ... ...... „„ ............ . „ ................................................ „,.. gram, sk.o}'arzeinia o tyJ.u w e.le1k;t-row- 1J.ia>ch; komunlka.cji, l.eic:lmi>Ot'Wie i„. kt.o by zreisz.tlf a:liczyl, slo1.De>m, i>ra- cu.je i czuwa., aby I mógl". S , Wiat w nasz zaciszny 1 ta.k od tysiqded upragni.o- ne przerz Czerwona plnma na Dwa o'bse!'Watoa:l.a skle dostJrzieitY nia skraju kratel'U Al'Y'Starreh. CZ&i"W<>ne któire by :o U.Pewne wybu- chem ga'llU z s.ret>rne- go globu, a trwalo 75 minut, 2.7 1191.0pad.a. Wiado- O Odiktryciu O'g!OSi!i U- czeni w tych dniach. oooerwacje a.meryka:riskie po size spo- astn"oo<>rna go K<n}"tiewa, który przed 5 laty dos!Jreeg.l jasne w Alfons. a w ro.ku 1961 ustaJ:il, "' krateru .AJr;-- rrt.a.rch wYdobywa sle wodór. ,.., ...... „,, ... ! numer I „DZIENNI HA'' si' 27 11'H1l1 Jedno pokolenie lasu P on.owa ...: tak w kh nazywa ów jedyny mo- ment bieli, po Przy poa:ioWlie - w lesi-e m<Y!na d:ze. I chwili. jak w otwartej zawsze w las w Byla ponowa., kiedy koW"&ki nas na po swoich siedliskach. Wiódl nas dostrzegalnym tyllro dla niego tropem drapicilnicy - kuny, zaprowa<lzil pod zi- mowe schrorusko a barwne te ptaki o wspanialych ogonach roz- spod naszych nóg. Mial nasz przewodnik inne rzeczy d.o p<>kaizania - miejsce po spa- lonej gajówce w Oj:rzeniu, gdrzie przed laty konspira- cyjna wojewódzka ra,da n<l['odowa, dy bunkrów parlyzanckiich, Bialy, cichy i majestatyczny stal las, ale jakby jeszcze tych lat, kiedy nie bylo tu spokoju. w zielonej kurt.ce, który razem z nami w wszystko to widzial i Roman ma 77 lat i jest najs!;arszym w Polsce W lis·topadzie mi- 45-lecie jego Spod futrzal!lej czapy, znad sumiastego sa, oczy i bystre, nogi w cholewach kroki. Przed laty ktOO do wni-OS!ru, te czas na Przy&lanro mu wymówie- nie. Schowal je do kieszeni kurtlil i pojeohal do Weirszawy. Zatr:zym.aa dopiero w ministra, który w osobistej l'O'Zlffiowie PTZY'rzeki wymówienie. Tak Zmmej- szQO.O mru tylko obsa;ar by nie zbyt wiele pracy. Ale i na tych 300 hektarach, które pozostaly, jest co Szczególnie bo zi- ma to czas drze- wo do trzeba dokradnie obej- i mu - to na to do kupalni, inne do tarlak-U, na czy na pa- pier. Z<ima ma - polowania. Nasz bohater te- raz z r.z11dka ale lic2ne rogi jego miesz- kania mis.trzem nie lada. * * * synem g.ospodarza spod Wielunia. Rod11-ice przeznaczyli go na ale natura do lasu. w Strza.J.kowie pod Radomskiem w 1921 roku. Od tamtej chwili ra.z tylko na a i tylko pod pr.zymusem. Przed - OJ'.>OWiada - cej lt>:•qotów z o.aród, na rewizje do -eb<>- zawsze z pi- stoletem, bo z potrafili na I to b)1a plaga. . Nie tak jak dzisiaj, raz do roku clloinki pr.zed -.le stale kradli drzewo na opal, giel byl drogi... w 1930 roku 20 ludzi, p.rzy- lapa.nycll na zwykle wym<ierzaly kary symboliczne, n.ikt nie Ale tym razem ulo- :inaczej. w a w Radom- sku. Kietly rano rowerem, na do tamci spotkali go na drodze i nie kim jest, mu i Roz- prawa krótka, dostali wszyscy po pól roku. nie bardzo sprawie- dliwie, z dla mnie. Bo strach na i kirad.zi-e- ustaly. We wspomnieniach z tamtych lat puiy sentymentu. las i byl czlowiek, który go kochal. i przed kuligi i wielodniowe · rolowania. Dal- sze lata rarz na zawsze tragicznym Pierwsi zbrojni w czówce na przedtem, zanim oko- lice Radomska staly w której hi- tlerowcy nic (Dalszy na str. 3) nych w produkcji tkanin oraz tworzyw sztucznych w pro- dukcj.i obuwia. * * * Równicl: Centrala Handlu za granicznego ,,Varimex" wyko- przed.terminowo Kloblllny r-OCzny plan eksportu oraz pne o 5 proc. 20 bm.) tegoroczny pl.a.n dewiz. * * • %1 bm. o wykonaniu tegorocz nych produkcyjnych za Zjednoczenie Ziemniaczanego w P.02:na.nlu. prze<Uermlno- wej reallza.cJi planu. zaklady temu zjedlloczenin do dodatkowo do l"OkU przetwory z!emniaezane ok. 30 ZL cieplejszy Jak podaje PIHM, temperatura styczn.ia powin- na w lub nieco normy stycznia. z ostat• nich lat wyn06i minus 3 stop- nie). Opadów spo- w normy W mm). Przewiduje w stycz- nLu na. przemJan kilkudniowe okresy 1 a niezbyt sil nych mrozów. W okresach przewiduje tem- w do ok. 5 stopni i opady deszczu ze lub mokrego gu. W okresach spodziewana jest temperatu- ra do ok. minus 10 stopni, a lokalnie nawet do minus 15. niewiel- kich opadów Wiatry slabe, zmienne. przewiduje na a pokrywa utrzyma <"hyba w kraju - stwarza to ne perspehtywy dla rolnictw'a.

Upload: others

Post on 20-Aug-2020

0 views

Category:

Documents


0 download

TRANSCRIPT

Page 1: Ceno - Urząd Miasta Łodzibc.wbp.lodz.pl/Content/57862/DziennikLodzki1963nr305.pdf · e Ceno .SO gr. Wy~anle I -Bok XVIII l.ódź, 24, • 25 i 26 grudnia 1963 roku Nr :;05 (5306)

e

Ceno .SO gr. Wy~anle I

-Bok XVIII l.ódź, 24, 25 i 26 grudnia 1963 roku Nr :;05 (5306)

• d w1a a R

6tnłe m.ogą s1ę po- S'two nie da się osiq.gnąć a.po che ina<:zej ni.i: pod choin./cq. toczyć losy człowie- ieozą .symb.oli i rytualn11m lubimy - najczęściej w/.aśnic ka. różnie się z bie- gestem, lecz może być jedy- w grudnilu - oderwać się od giem l<vt ksz!taltują nie wynikiem zbiorowego svraw, które dzi:ś wyd!aJą się charailcte1ry, odruchy, pralctycznego dzialania prze- wielkie, choć me wia4.cnn.o Ja-poglqily. Ale loa.i:>dy, ciw wojnie i -przeciw wsze·/- ki wymiar przypiszemy itTn ktolvolwieik w dzie- lciemu uciskowi. że dobrobyit jutro - i wraca.my do tych

ciłrtiuńe dcznal wzru.szeń co- nie spa& jak mann.a z nieb.a„ pachną-cych igliwi.em i mia-f'OC;lmych GtoiaZde<k, ten 11.ieraz lecz przychodzi jako rezulta,t żonym ka,rpiem wspomnień, wrllM wspomnienie.m do tam- sumiennej realbza.cjt trafnych szukamy pokrzepienia w na-tych przeżyć, pelnl/'Ch barw, przewidywań i planów. szej dziecięcej wierze we światel, tonów, za;pa;chów, do Oczywiście w dzieciństwie wszy.s<t·ko, co w loo~i.ej na-chifDi,li zdcbnych uroczo naiw- naszym nte dostrzegamy tej, tune najlepsze. nq poe>.rją powszeohm.ej dobro- powWdZ'my, filozoficznej stro- Coś z tych sentyme11.talnych ci, przepojonych ciepl.eim ro- ny tradycyj.nych o·brzęd6w powrotów zosf\Q.je i na oo d:rl11'11e'j miłości, poczuciem gwiazd.Twwych. To, co zost.a- dzień, choć nie tyle, ile by3-2'Q>Ci.sza i be.z:pieczeństwa, iw- je w naszeij wrażlVwe>j dzie- my sobie w skrytości &erca 'Ulcjl oo zgi.e~ku i bwrZ ze- cięcej pamięci, ro aPm<>sfera życzyli. Więcej zosiaje w slo <ttmęftr»ne<ge świata. _ wzajemnej życzli>wości i UCZl/11 wach 111.ź w czynach. Więcej

Tradycje, WY'woil.z4ce s~ n.ości, nie tY'lko na użytek w nadziejach ·n.i>ż w dziai<z-chyb.a. aż z zamierzchłych I.o lcręgu rodzinnego, ba, nie lul niu. ~h. epok pierwotnego ko w kręgu lu<i:zi - wszak w Już nie wierzymy w te wi-czlowiellca, WZ'bogaccne na- tę noc jakoby ł ztv'feirzęta gi!ij:ne z bydlątka.mi roz:mo-stępującym.4 po sobie ku.z.tura- mówili lu4zki.m głosem. A odu wy w ludzkim języku, mi i kultanni, slawią w tę doroślejeimy i życie uczy nas, czy potrafimy zawsze i wszę-'IU!ljdluż-szą w '!'Ok:u n.ac prze- że w rzeczywistości jest tro- dzle rozma.wJać z bliźnimi w de wszystkim niezn.iszczal- ta>k ludZkim języku, w jaJeim in.ość życia. S!awią odporność -------------- chcielibyśmy, aby z nami roz

~~~.-~~~~~~oo~~~~~-~? A~~~ot····························~············· niJszc.::yc1elsk1ch potęg ?WJtury, = r . ·•, 5 ro, aby na.sze dzieci wzięlyf& '::;°:::!ćą ::;i:::~:~a u;;;;~~ ~ a z I ś ~ o ł i z domu M drogę życil/l wspom , Iw 1!00 ślepymi Hlami przy-~ '„/ § ~:'.fak0 ~~11~! ziu;;:::;;;; s'w1"ąta marynarzy Swiqteczne merdunki 'l'Qdy. = , -··· . = rodziców domu wvnwsli, ta1k,

oi:zę~~i:-0~:00uu;~~~ ~ i ~~;hje::i:1~~zeri4~:::.1 Prze mysi lekk-1 ,,00..~tarw Zl'e\Sztą, do<patrywać :: W E dz.a.ją w prze.kxmani11, że nti- ~o 20 iuiqóg sta>tków P<lcl.-określo·nych tendencji. zwiqza.- S ~· 5 mo pozorów czl<nDie.k nie jest skiCh Linii Ocean!C'Zll\Ycib. BP<:- . ft)}Ch z hi.stvry;:znymi. kulta.m1 a! -.,,. Si ~~ko~ u,'i./.ld.J·m, l.7<-Z 1".;>- dz! św:lętA 'W po.Js!kich pOI'U>Ch, wykonał plan roczny relbgifnym> - od. chaldejs'kich ~ i ze 1 powm1.m bl/Ć Ura.tem? Mitom!ast 48 jecllnostek zna~<:lo-i jeszcze dawniejszych do 1? n u merze E D ~ęce wierzenia 'ID wać Się ~lidZ!e w tyeh d.n.lach ' dzisiej.szych. Nie zmienia to ;:: 5! Anielki ł Mikołaja na daae!k:i.eh mo.1'28Ch «.a.z w jed1naik istoty rzeczy, bo~i,em E i Olt'tach 5 k-""•erutów żaiLna mi.styka, Z'ad.na m1tolo- : 9 Gorączka 39 z kreska-= 31Jelzną z biel(}iem IJ.lt, P ~··~ • W. poniedrziałek 23 bm. przemysł lekki zameldował gia nte mog/Ja.by ils>f'.n.ieć b.ez i ml ~ tak ja·k nasze już oow-I • sta.'fk~ prnemierzać będ:zle o wykonaniu roc:mych za.d&ń NPG. Przewiduje się, :le nawiąz.amila do ·rutJZlLpelnie<J 5 = 1l>O wyw/.efh'Z'llly. Ale raz wmie '! w święta fail.e Ab,\.aiajyku. T~e do ·końca br. resort ten d& doda.tkowe towa.ry wa.rt.oś-..,.Mn,„,.,,czn•""h dąże1'i czrowi.e- =. Przechadzki po Sans-=- eona . wrażliwo§ć na piękno, samo zn.arjd<YWać si~ blidZ!e n.a ci ok. 1,5 mld z1 i przekroczy o przeszło 2 proc. ter;o-y•u~u· ~- b „„ . k . MQITTZU Ozerwoo.ym. P<Jizootaile ka - oo trwa,Zoooi bezpi.ei<.zeń- E Souci e a.rwę, ...,unę ; poez;ę, raz po kontyinuować będ.ą irejsy n.a Mo roczny pl.a.n pr&dukcji. Dostawy na. ekspo1·t w.zrosły stwa. oo za.spo·lvojenia wiele- 5 9 Dr""'a przez wieś § budzone cLo dobroci I mi'l.oś- rzu Sródrz.iemnym, M-Oll"ZIU Pól- w porównaniu z r. ub. o 12,5 proe. f'alcich pot:rze.b, do zasad 5 ....., = ci dziecięce .serce 114 zawsze noonym, Ocean.ie Lndyjs.kian 1 1.l'sp6Ziycia we ws.pólW>Ci.e, E • Jedno pokolenie lasu § jud: zoclloWuje tę c.wlośc! i w 1.nnyoh. wyt,worzonych d-0śu;~aa.cze- § e „Gallogos" E '1'°'1"oslvm życiu promie1:iuje Polscy ma.rynaime śwtętować W roku bież. w resorcie

. · lwleń - - nią na ot-Oe.unie, OO<i.ając z będą w rótnyclt portach świa przemysłu lekkdego zwrócono mem tysiecy po · ·. Ee KaleJ'dosk"-n 5 ta M m w S""~ ~· w c d · dal Nov.xx:zes-ne warurok.1 wdra- i5 ~... : na'w!.ązką ten piękm11 dhi:Y · • · ... ..,a ... ~re. 0 uzo uwagi na sze wzbo-. ,_ - "" K ku ki ta - R-„-'-~ ,,,.. ...,..„_..,. , ....,,,_ lOlmbo. w Dair es Salam; u wy ga,..a"'e ~~_,.ym-tu W2 żad4 na.s coraz silnie) w w ="' on rs-an e = """"'""~"· „- .,.,. .... ,~ • ~.- b~y WS>Cho<llnieJ A.Jlry1ki; w ... =~ ~vn =· ' oa:-bytowa.nie we wspób~ie. Na- § e T':rzyżówka z anfolkiem § ie.czeń>stwu. N.owerm1.1 8fPOl,e- B-eJirucie,i w DżakaiI'cie, w No- niotwa i estetyki WY'robów. ~t przy zatrzaśnięt)J'Ch od : i wiele innych intere- E czeńst'wu, lnultwjq>Cemu iwą do wym .roliru; w Vera cruz. Wprowadzono ok. 12 tys. n<>-~l~s?.w dr=ioi.ach w c~as E sujących reportaży i fe-5 brą 'ptzyszlość. Za.toga 1 :pasazerO'Wie ,.,Ba~-1 wycli wzorów tka.'lin i wyro-w1q1l1Jnej wieczerzy, świ-a.t E: lietonów- i: Dla~... We.rolvch S11ri4t. rego" spędzą pierwszy dzień bów dziewi.arskich, modeli <>-z.eiW7!ętrzny wciska się w nas.: :: • 5 śWl!ąt na Bl.sk.ada.ch" a drrugi dzieży i obuiwla. Wzrósł tak-rodz~nny azvl. Przypomina m_11_11_11_11_11_11_11_11_11_11_n_m_1_11_11_11_m_1_m_m_1_1m_lłll_11_1 ___ B_o_L_ES_L_A_w_· _RAJ __ K_o_w_s_K_r __ w_h1smp __ a_rusk± __ m __ P_OTC:J_e_K.a_d_y!kis:l __ e_. _ż_e __ u_dzi_· _·al __ w_ło_'ki_·_en __ ch_en_1_icz_-• rię choćby Tadwoobiornfakiem I 1\>lldają.cym świąteczny pro- 1•·------------...... „ ...... „ ......... „„ .... „ ... „ ..................... „ ... „ ...... „„ ............. „ ................................................ „,.. gram, choćby łwiecącą ża'Tów­ką, 1W-S'ltwa;ącą sk.o}'arzeinia o tyJ.u zajętych w e.le1k;t-row-1J.ia>ch; łączności, komunlka.cji, l.eic:lmi>Ot'Wie i„. kt.o by zreisz.tlf a:liczyl, slo1.De>m, że „·ktoś i>ra­cu.je i czuwa., aby iwU:tować I ktoś mógl".

S, Wiat .ńę 't00i~k4 w

nasz zaciszny krąg

1 świa&omościq, że ta.k od tysiqded upragni.o-

ne przerz lu-dz>lcość bezpiecze~-1

Czerwona plnma na Księżycu

Dwa o'bse!'Watoa:l.a a.mer~ań­skle dostJrzieitY j>ednooześln:e pcxl.łużną. czerwoną pla;mę nia skraju k&iężycoweg<> kratel'U Al'Y'Starreh.

CZ&i"W<>ne świecenie, któire by :o U.Pewne potężnym wybu­chem ga'llU z wnętr.za s.ret>rne­go globu, a trwalo 75 minut, za,uwa~ono 2.7 1191.0pad.a. Wiado­rnooć O Odiktryciu O'g!OSi!i U­czeni amery>kań..«:y w tych dniach.

oooerwacje a.meryka:riskie po twiel'dlW:lą WIC7.eśruej size spo-1!11n"zeżema astn"oo<>rna radoziec~cie go K<n}"tiewa, który przed 5 laty dos!Jreeg.l jasne świecenie w k:r.a~-er.r.e Alfons. a w ro.ku 1961 ustaJ:il, iż "' krateru .AJr;-­rrt.a.rch wYdobywa sle wodór.

,.., ...... „,, ... -.;,,~

! Następn9 numer I „DZIENNI HA''

1każe si' 27 11'H1l1

Jedno pokolenie lasu P

on.owa ...: tak w kh języku nazywa się ów jedyny mo­ment nietkniętej bieli, tuż po spadnięciu świeżego śniegu. Przy poa:ioWlie mówią - w lesi-e m<Y!na

d:ze. I chwili.

czytać jak w otwartej kslę­zawsze ruszają w las w ~ej

Byla właśnie ponowa., kiedy ~­koW"&ki leśniczy zabrał nas na wędrów­kę po swoich siedliskach. Wiódl nas dostrzegalnym tyllro dla niego tropem drapicilnicy - kuny, zaprowa<lzil pod zi­mowe schrorusko bażantów, a barwne te ptaki o wspanialych ogonach roz­plerzchły się dosłownie spod naszych nóg. •

Mial też nasz przewodnik zgoła inne rzeczy d.o p<>kaizania - miejsce po spa­lonej gajówce w Oj:rzeniu, gdrzie przed clziewięt.nastu laty powstała konspira­cyjna wojewódzka ra,da n<l['odowa, śła­dy bunkrów parlyzanckiich, zbiorową mogiłę„. Bialy, cichy i majestatyczny stal las, ale jakby słyszało się jeszcze odgłosy tych lat, kiedy nie bylo tu spokoju. Człowiek w zielonej kurt.ce, który

razem z nami wsłuchuje się w ciszę, wszystko to widzial i przeżyl. Roman Plewiński ma 77 lat i jest najs!;arszym w Polsce leśniczym. W lis·topadzie mi­nęło 45-lecie jego służby leśnej. Spod futrzal!lej czapy, znad sumiastego wą­sa, patlr;zą oczy żywe i bystre, nogi w

cholewach etawilllj~ sz,'b'ld~i spręży* kroki.

Przed pięciu laty ktOO doszedł do wni-OS!ru, te Plew!ińskiemu czas · już na emeryturę, Przy&lanro mu wymówie­nie. Schowal je do kieszeni kurtlil i pojeohal do Weirszawy. Zatr:zym.aa ISdę dopiero w gał>ineci-e ministra, który w osobistej l'O'Zlffiowie PTZY'rzeki anulować wymówienie. Tak 9.ię też stało. Zmmej­szQO.O mru tylko obsa;ar leśniobwa, by nie miał zbyt wiele pracy. Ale i na tych 300 hektarach, które pozostaly, jest co robić. Szczególnie z:irną, bo zi­ma to czas leśnych żniw. Każde drze­wo do wyrębu trzeba dokradnie obej­rzeć i przeznaczyć mu odpowiednią rolę - to na Siklejkę, to do kupalni, inne do tarlak-U, na za;pałk:i czy na pa­pier.

Z<ima ma również swoją przyjenmą stronę - polowania. Nasz bohater te­raz z r.z11dka już wyeiąga strzelbę, ale lic2ne rogi zdobiące śoia111y jego miesz­kania świadczą, że kiedyś był mis.trzem nie lada.

* * * Był synem zamożnego g.ospodarza spod Wielunia. Rod11-ice przeznaczyli go na księdza, ale natura }X)Oiągnęla do lasu. Leśniczówltę w Strza.J.kowie pod Radomskiem objął w 1921 roku. Od tamtej chwili ra.z tylko ruszył stlę stąd na dłużej, a i tylko pod pr.zymusem.

Przed wojną - OJ'.>OWiada - naj'~ię-cej lt>:•qotów było z klUsowru~ami.

Zacięty o.aród, na rewizje do nicłi -eb<>­dził'o się zawsze z odbezp1~ym pi­stoletem, bo z siekierą potrafili na człowieka wyskoczyć. I kradzieże, to też b)1a plaga. . Nie tak jak dzisiaj, raz do roku clloinki pr.zed świętami. -.le stale kradli drzewo na opal, Wę­giel byl drogi... Parnięt.am, kiedyś w 1930 roku oska:rżyiliśmy 20 ludzi, p.rzy­lapa.nycll na kraci'Zieży. -Sądy zwykle wym<ierzaly kary symboliczne, więc n.ikt się nie bał. Ale tym razem ulo­żybo się :inaczej. Sąd mieścił się w Pławnie, a sęd2ia mieszkał w Radom­sku. Kietly rano jechał rowerem, na rozprawę do Pławna, tamci spotkali go na drodze i nie wiedząc, kim jest, zaczęli mu wymyślać i ubliżać. Roz­prawa była krótka, dostali wszyscy po pól roku. Może nie bardzo sprawie­dliwie, ałe z korzyścią dla mnie. Bo odtąd strach padł na okolicę i kirad.zi-e­że ustaly.

We wspomnieniach z tamtych lat slyszę puiy sentymentu. Był las i byl czlowiek, który go kochal. i bronił przed przestępcami. Były też kuligi i h'ucz~e, wielodniowe · rolowania. Dal­sze lata rarz na zawsze za.prawiły życie goo:yczą, tragicznym doświadczeniem.

Pierwsi zbrojni pojaw~li się w leśni­czówce na długo przedtem, zanim oko­lice Radomska staly się „rzecząpospoli­tą partyzancką", w grani~ której hi­tlerowcy nic śmieli •kraci.ać.

(Dalszy ciąg na str. 3)

nych w produkcji tkanin oraz tworzyw sztucznych w pro­dukcj.i obuwia.

* * * Równicl: Centrala Handlu za granicznego ,,Varimex" wyko­nała przed.terminowo Kloblllny r-OCzny plan eksportu oraz pne kroczyła o 5 proc. (już 20 bm.) tegoroczny pl.a.n wpływu dewiz.

* * • %1 bm. o wykonaniu tegorocz

nych zadań produkcyjnych za meld<m'ało też Zjednoczenie Przemysłu Ziemniaczanego w P.02:na.nlu. lnlękl prze<Uermlno­wej reallza.cJi planu. zaklady podległe temu zjedlloczenin do stal'CZą dodatkowo do końca l"OkU przetwory z!emniaezane Wanośc:l ok. 30 ~ ZL

Styczeń cieplejszy

Jak podaje PIHM, średnia temperatura styczn.ia powin­na się utrzymać w pobliżu lub nieco powyżej normy (przedętna stycznia. z ostat• nich lat wyn06i minus 3 stop­nie). Opadów należy się spo­dziewać również w pobliżu normy (ok~ W mm).

Przewiduje się, że w stycz­nLu będą występowały na. przemJan kilkudniowe okresy

1 ci"'.Pła, a nastęIJnie niezbyt sil nych mrozów. W okresach ciepł~h przewiduje się tem­peraturę w dzień do ok. 5 stopni i opady deszczu ze śniegiem lub mokrego śnie­gu.

W okresach chłodniejszych spodziewana jest temperatu­ra nocą do ok. minus 10 stopni, a lokalnie nawet do minus 15. Możliwość niewiel­kich opadów śniegu. Wiatry slabe, zmienne. Ponieważ przewiduje się

na ogół „ciepły" styczeń, a jc<lnoc-ześnie pokrywa śnieżna utrzyma się <"hyba w całym

kraju - stwarza to pomyśl­ne perspehtywy dla rolnictw'a.

Page 2: Ceno - Urząd Miasta Łodzibc.wbp.lodz.pl/Content/57862/DziennikLodzki1963nr305.pdf · e Ceno .SO gr. Wy~anle I -Bok XVIII l.ódź, 24, • 25 i 26 grudnia 1963 roku Nr :;05 (5306)

Rekord połowów \Nowy ": b~~~tra ust-100 przemysłu z „Korabiai" w Ust~, p1yw.a.- · k d

obiekt ciężliiee;o eksploatacji

Dzień Zwycięstwa w ZRA

(A) W ponied"Złatek w ocalej

Tragiczna katastrofa greckiego statku

S. O. S. ,,Lakonii'' jąca pOO kie.t'Ulllkiem. szypra nrze •'"'any o Kazimi€·rza Jerm.mtrnwicza za- IN a&.

ZRA qbclwdzono uroczyście Dzień Zwycięstwa siódmą NJoCZnicę opuswzenia przez o­statnicll. żolnierzy brytyjsl<tch strefy Kanału sueskiego. Swię· to grudniowe jest tradycyjnie obchoadzGne w całym Egipcie jak<> dzień zwycięstwa nad im­perializmem. cala · prasa przy­pomina dni walk-i, kiedy posta wa całego n.uiodu oraz presja całego świaita. zmusiła okupan­tów do kapituJMlilł 1 odwrotu.

W NOCY Z NIEDZIELI NA PONIEDZIALEK NA GREC­KIM SATKU „LAKONIA" ZNAJDUJĄCYM SIĘ W ODLEG­LOSCI OKOLO 180 MIL NA PóLNOC OD MADERY WY­BUCHL Z NIE USTALONYCH PRZYCZYN GWALTOWNY POŻAR. TUŻ PO POLNOCY ZALOGA PO RAZ OSTATNI NADALA SYGNAL S.O.S. NA POK.LADZIE ZNAJDOWALO SIĘ 1.081 PASAŻERÓW I CZŁONKÓW :ZA.LOGI. W NIE­Z.WYKLE TRUDNYCH WARUNKACH ZARZĄDWNO EWA-

meldowala o nie notowanym dotąd rekordzie, uzyskanym na ł<J<Wiskadi :Morza. Bałtve­kiego. W ciągu tego rok.u zy­bacy z Ust-100 -Odl:-OW1ili 752 tony ryb (pla:n połowów wy­nosil 650 ton). E)o.tycl:t.czaso­wy rekord polo<Wóiw na Bał­tyku - 7 40 ton należal od 4 lat do jednego z kutrów „Arki'! w Gdyinj_ ł

Swiąteczne przeMówienie Pawia Ili

Paipież Paweł VI wygłosił 23 g:rudnia wieczorem radio­we przemówienie świątecuie.

Wzywa! on do wa.liki z klęską gl:odu w różnych kra­jacll ś-wiata, jak rów111ie2; do udzielania. pomocy- państwom od nieda.wi11a ~olonym. Ludzkość pr.agni·e pokoju -

oświadc:zy.l dailej papież. Wszyscy ludzie dobrej woli powi!Oni więc przyczyniać &ię oo usunięcia pr.zyczyn kon-fliktów międzynairodowydi. Paweł VI powołał się przy tym na wskazani.a encykliki swego popraedrrlika Jana X XIII. Wspomina~ o swej zapo­

wiedzia.nej podTóey do Ziemi\ Swiętej papież podka:eś1il, że podróż ta będzie miała cha­rakter pie1grzymki o celadl ~ącmnie religijnych.

Świąteczny

BI

I li !!

W Zalldadach Precyzy jnych ·„wkra" w Kielcach prze­t;ua.ne w poniedziałek do eksploatacji podstajwowe obiekty produkcyjne powstającej tam faibryki łożysk

~nycb. W uroczyistości wzięli udzla.I: ezlonek Biura Potityezn.C\~O KC PZPR, przewodnimą,cy Komisji Plano­WlLDia przy Radzie Ministrów Stefan J ędcychow.ski ·oraz wicemin. J1112emysłu cięż kiego Józef Ta.Ima.

N-owy obiekt, •.Jl'Z"arł! z czyn­nymi od ilti<.llwnastu mlesd.ęcy oddziałami ZiP Iskra„' w końcu br. ooiąg,s.i~· moc Pro­dukcyjiną ok. 3l5 mln sztuk lożytik tocznych .roczn:ie, W rok.u przyszłJtlll .zakład zwiększy produkcję do 6 mln sztuk łożysk, a w latach 1966-67, po 7.lalkońaeniu l"O'.Z­

buduwy, do ponad 11 mln sztuk łożysk r-OC?..<Ilie. ZP ,,Iskra" będą wówczas jed­nym z najpow-a.:iln.itj.szydl pro dltroentów tych wyirobów w krniju. „IS!kira.'~ specjalizuje się w plXldll!kcji łożysk malo­wymiarowych dia przemysłu elektr-0techruc:mego, precy2yj­nego i massrzynowego.

Kompromisowe porozumienie w Brukseli

w godziJ!liach popohidnio­wych na spobkani.ru z woje­wódzkim aktywem pan:tyj;no­gospoda:rozym Stefan Jędry­

chowski omówi!ł · obec:n.ą sy­tuację ekonomi.ona kraju oraz za.cl.a!nlia wymka!j ące z uchwały XIV Plenum KO pairllli. (PAP)

exodus trwa

--------------------~ Podsluwowe sprzeczności nadal nie rozwiązane

W pondedrzialek po połud­niu Rada Ministrów wspól­

problemy spcmne pooolSltaly na •.ańe .o!twairte.

nego ryll!ku d:oszla do poro--------------­zumien.ia w spornej &prawie cen rui. wy artyiku:ly r-0lllle -woł<JIWi.l!l.ę, ryż i produkty mJeczrursdcie - Da zasadzie kompromisowej propozycji przoosta:wiOIIlej pn:ez komisję wspólnego cynku. UzgOOl!l.iono tea: sprawę reailiz.aoji europej­skiego fu.n.dw;rzru roltn.ego.

W zwią'.lllru z tym sześć krajów EWG obo<Wiią2ywać

będzie również - za.twier~ ne w.airwtkowo prned kilku dni.ami - wspólne stanowisko podczas pnz.ygoto<wań do ~,run dy Kennedy'ego".

Krwawe starcia grecko•tureckie na Cyprze

Na Cyprze od killw dlllł u­trzymuje &ię ostre napięcie· w atosuruka.ch ma~y ludnoś­cią grecką a turecką. W wielu dzielnicach stolicy kra­ju, Niilkooj:i, doozło do ostrej s1lrzelaniny. Od roboty 4 o­soby pooiosly śmierć w za­miesrz;kacll.

Ulicami N:ikoojd krążą u-zbrojOIIle pattrole polJi.qji. Pr'e­zydent Makarios ora:z: wice­prezydent Kutczu!k: wystoso­wali ape[ do ludnośc:i. o za.­chowanie spokoju.

KUACJĘ STATKU. NA POMOC POSPIESZYLY LICZNE STATKI ROŻNYCH BANDER I SAMOLOTY. W PONIE-DZIALEK WE WCZESNYCH GODZINACH POPOLUDNIO­WYCH .PODANO, ZE ZiDo.LANO URATOWAC 722 OSOBY. AKCJA RATUNKOWA TRWA.

17 g:rudini.a ,,Lakond.a" opuś­ciła poot Scmthampt.on w Wieiłki.ej Beyta:n.ii. uda.jąc się w 11-<lniowy świąteczny rejs wYc::iecrkawy do Madery, Wysip Kanaryjskich, Maroka i Portugalii. Załoga liczyła 225 osób. Wśród pasażerów bylo kiłka<lrziesiąt dzieci.

W późnych godziinacll wie­czornyc:h 22 grudnia wybuchł na sita.tiku pożall". Po północy 23 gruclln.ia przejęto ootatnią dramatyaLI1.ą depeszę: ,,O.Stat­nd. S.O.S. z ;,La!koinńJi.": ;,Nie mogę dllużej pooos.ta.wać p.m.y ra.dilostacji, opuszczamy sta­tek. P.rooimy o natychmiasto­wą pomoc. Pomóżcie''.

1,Lakanii". W mareu 1951 ro­kl\l podczas rejsu z Amster­damu do Au.s.tralid. zanotowa­no 6 poQ:arów, ktÓTe na szczęście zdolalilO ugasić.

P-O'Lar statku grecldego wy• wol.al: olbrzymie poruszenie w Aten.ach, gdzie wyszły nadzwy czajne wydania pism. zaJoga statku skłaGała sie wylącznie z Greków. . Pożar .,Lakonii" przywo?Uje

wspomnienie jednej z najwięk szych tragedii morskich pod­czas ll •wiojny śWiat.owej. Sta• tek o tej samej nazw:te został storpedowany prze'.!: niemiecki okręt pod.wodny „U·lS6" u września 1942 r. gdy nalała bitwa na Atlantyku.

„Lakonia" powracaJa wów­czas do . Anglii wioząc z Suezu pon.ad 3.090 pasa:ier~w: :Włn.le­rzy angielskich w tym wielu rannych, angielskich urz<:dni­ków z rodzinami 1 dziećmi o­raz l.800 wł.oskich jeńców wo­jenny-eh. Na pokladzie znajdo­wali się również Polacy. Ol· brzymia więkSlllOOć pasażerów zginęła.

z ostatniej chwili

Wszystkie :majdujące się w pobliżu jednostki morskti.e zmienily kurs zmiermjąc z maiksymalin.ą szybkością na ra tunek. Na pomoc ruszyły rów mE!2: es<kaay samolotów z Gibraltaru i baz na .Azorach, zrzucając pneumatyozne lodzie rMunkowe. Jeden z samolo­tów sygna.li!WWał :równocześ-nie, że W<Jtkół pl()!!lą.cej „La- S73 urawwanycb ro'Lbiqtów,

10 zabitych 1 152 zagl.nionycll -konii" - w odllegl:OOci około oto ostatni nie!k:ompletny bi• 500 km na zaichód od wy- lans ka.tastrofy „La.lmnil", o­brzeży matr"okańskich widać głoszony w poniedziałek wie­okolo 100 ~bi-flków w pa- czorem pr2ez necznlka Towa•

I Poilliedzlale:k b3>I łZ"lleClm z kolei ~„ do1em w I · ruclnl pasaUa:&kim na kolei 1 PKS. W=nnki podróżowa­

nia są na ogól lepsze llli w roku ubiegłym. _,

W kolach polityC1Jilych Bruk 5le<li toczy s.ię dysk!Usja nad oceną osią~ętegp por<YZll.lffi.ie nia. Niektórzy wwa.ża.ją., iż poro'ZUmienie objęło m:itl1Jimum spornych zagadnó.eń i że sfw­mrulowa.nia są ogólnikowe, gdy?: większoś°ć UC'Lestników wspólnego cynku ntie chciała dopuścić do jego rozbicia. Niiemniej jedi!1ak poważne;

Jak wynika z dailszyci>. do­niesień do s1lrzel.arrlny doszło również w i1tmych mia.s-tach. Krl.ka osób odin.i.oslo rany. Przypuszczalnie są również zabici. (PAP)

sadl ratul!lw-n~~", którzy rzystwa „Greek Line'' w Lon· V'WJ~ dynie,

spraiw.iają wrażenie nieży- ---------------wycli.

Ok<>lo godz. 13.00 na mMiJ­scu katastrofy znajdowalo się 18 statków P.iea:wszy przybył angielSlki. statek „Mon.tcalrn", biocąc na pok!lad pierwszych razbitków. staibkli. z rozbitka­mi klierują się bądź na Ma­derę, bądź do Casablanki. Akcja ratiwniloowa jest nd.esły-

Katastrofa koleioll1a na stacji Kostrzyń

23 bm. w ~odzłna.oh rannych na S'Zlak'll Poznań - Warszawa zdążający do Poznania poclą,g tow&Nllwy ~ za.mk.nięty se m.af-oc i wjechał na stae,>i X.0-1111;rzyn na stojąey ta.m inny po ciąg tow=owy. Wskutek zde­rzenia klika wagonów wyko­leił.o si.IQ. i zntara&aWalo eąsie(I ni tor. W tym mrunencie na wa.gony "WtPadl łirzecl z kolei poci'l& towarowy zdążający ci.o Wa.mzawy.

W kaitastiro11e pontósł dmfe<rj! kicN>Wllik jednego z poo!Jwów - Wladysla.w Nowak.

,,Kukułeczka" płaci !Il& !k:ońicówGc~ balll>deroili ll'lll'.9 -

Zl 4.3"12, !Ila 5 tra:tień - !Zł 2.0l.li., za 4 ilredlen;ta. - ru 95. :za a 11r.a.­fienta - 'LI 7.

Na wyig>rane l s!XJfP!llt& ;r;mcypa.­d.a. Oik'cl!!o ZW tys. ri:l.

Komunikat „Totka" ~ S\t>Olite>wY a.Wlaida.

mia, :ż.e w zakltadacil pl.l:k.arelk:!ch rz dnil.a 2:Z. 12. 1963 ir. s111!rietid!zono:

2 'Nl'ZW. rz: m tratf. - "WYGl!"a. IP'<> 59. 'm4 zl,· 47 TO!INl. Z 14. trat. -~· po 2.544 2ll. 002i raz:w. s lO tr.aif. - wyl§r. po 11911 zł.

• * • W ~dh Toto-iLałlek 11: dllta

:112.12.1963 ir. stwiendZOO.O: s ir<Y.l!W. z s prem. tr&!. - wmr.

po 3'l!l..093 llll. a.._, tro:llW. 11: I traf. - 'WY'~. :po 112.975 rz:'ł. 7 .894 ll'OZW. z 4 11r6Jf. - w;>gr. pa 3'lilll rz:l, 155.76:2 raz:w. a: 3 tr-af. - wY®f. po l17 !Zł.

Sąd Dallas odrzucił wniosek obrony Ruby'ego

MIS ))Szczawnica« zderzył się

z tankowcem brytyjskim repońer a: <lmle«>rolJra ~ Tl:mes HeraJd"• Jae'kson, k1tóry doikon.a.l lrlil.an.egO zdjęcia Ru­by'eg-o w imollneillCie oddawal!lia st=.alów do OSWailda;o tainoer:ka z 2ca.balret>u Ruiby'~ wy!k:Ol!lu­j ąc.a strl~ or.aa; ka.piota.n ;poJJcd1 FtrlJttz. obecny przy za­stirzeleniu Oswailida. Agencje no tu(Ją.,· .że przy rewiJclowaaliu ta.n 9Ell°lk'i ma1lErl;lO<D.O . w jej to1r$oe pistolet,. lctóiry skonfiskowano. Sześol.u obroń.ców wY\S!t®"UJe

o :z.w<>ln!.enie Ruby'ego z Wię­zlemia za kaiwciją., atteby mógł on ~ć .,.badarua psy­c!hlartiryczine''. Badiaililia ta.kle w lstod.e llV.eCZY ~ !Pl'Z~ dl2:ano; wyGi;aq.al!y one,. że rza­bójca Oswallidia. dt.!:!aJ!.a.t w sur nJe zu;pe!ine-J pocrzytaiLn<>ścl. Sąd odrzu.cfł wnl-OSek oM'ony.

Sędzia Brown zamikDą.ł pooie­dZenMI ośWiadczaJąc, że ~ 9P0tkają stę 10 styCZIDia 196' r.

. cWltnie utrudniona ze wzglę­du na wzbll!rZQl!le mOlr'Ze i g:i:icybbę eksplorzji zbiomików z mazutem „Lakonii".

Przyczyny katastroty są

chwilowo nie znane. Należy jednak podk:reślić, że w ctą­g;u ubiegłych lał kilkalkrot­nie już wybuchał po-żar na

Z sądu

w ru.ed"Z.ielę po poludn.liU pięć mM od latall.'niowca. ,.,Fehrnern­belit", w 1PObiltżU l{.a.nalu Kiloń­skiego, p.lyl!lący do A.f!ryld. &-ty sięczn.1Jk: m/s ,.sz,czawnica", zde rzY'l się rz: angielsiklm tamnrow­cem_

Mlmo dud;ych u=K:Odzetl. m7s ,.,S'ZICZalwnica" tzdota.t o w1a­S111ych silacih W!PłYllląć do Kama lu K:iJ.ońsJclego w towarzystwie staJtjku „Modlin", który go a:se­kurO'Wla!ł. N.!lkit z załogi nie do­mi&l obrażeń. Rmyc-zyny kaf..a­SlflI'Ofy bad.ad ą w potreie ek5pex­cl..

Wyrok na zduńskowolskich lą&p6wkarzy Tancerka, 11 której znalezio­

no pbliolet, 19..Jetnia Karen Lyna. Benn.ełlt podobno zostala aresztowana. sta.nte ona przed :l'lrlZed Sądem W91Jewódzk:lm w utrM~ p<raw nia <>!:Aes lat 4; b. sądem pod zanutem Ukrywania Lodzi oo'kończył się pre.ces ~1,l- .kierowul:llkowi S°k.a.II'bowego Urzędu

Zjednoczenie „ZEMAK" broni. ustawy 11tana Tekwas oso.l:><J!wed g.tu.py b. pracowników Komorn:imego L. Piotrowskiemu zwoffiilo Leo!na Zydilewicrza ze pozwall!Ją na posiadan.łe 1 n-o- P.rez. M!bN w ZdJuń:Skiej w-.oli, - l.:a;rę· 4 lat więzien.ia, 25 t}"!1. zł

szenie bl"onl, ale me powłmJ.a iktxi<my Wyltocr.zyatywati fUntk.cje gr.zywny i utratę p!l.'aW na oilcres stan<JIWieka dyirek;tora naczel- I ona by~ ukryta. umędio- dl.a prywartinych komy- lat 5: b. kiero<wrukcrvo"i działu do-nego Faibry'k:i Uirri:ądzeń Pa-! śct maiterliaJJnych. P<>woluaąc się chcdów państw. B. Nowak.owi -pierniczych w Koilu, uwzgę-, l k fi 1 2 ł na wplywy. o·b1ecutjąc pomoc w ltarę 8 1aJt wlę:z,ien.Ja, 100 tys. zł dinia.jąe wniosek KP PZPR. a o 'Zen e o Ob" Obn:Lże·llW l'\llb umomen.iu pod.aot- grzywny i Uitraitę priaw na okres

t ~ ków, żą<laili on.i i pobiera.li oo lait 10; b. kierownJJwwi d:z.ialu Dak:on.aina bowiem a.nailliza. u.:. ;podatntlców ~~ s:Jęga~ące Ul, e.gizekuc:j1 WyidJz;Lalu Finans. -jaWtnua duże zamedba.ni.a w po J. Kennedym 30 a nawet 5s tys. z1. si. Mlele.zarkow1 - i rok wię-gospod;airce zaikładu. Plan pro- WY!l"oiki-em są.dru wszystkioh 9 7.Jenia. 5 tys. rz:l g;rzywny i utra-

T j i Ś i Ć dukcji towarowej na I pół- W llUedrl:leilę o zaichOdzl.e Sl:oń oo.kalrżom.Y10h urzrumo. rDS. wil1lllYC:h tę praiw na. oklres 2 l:ait. Radca 8 emn CZ8 ID er rocze wy\konano zaledtwie W ca rz:a.k>oń>czyta się W USA 30- i wymier:r..oino im n.astęp.u(jące .k'a- <pT.a\Wly T. Pietnak - sk.arz.any

N~ __ _._ z..ódi! _ Wiroclaw 36,4 proc. F,~:i-...ka lllie wy.ko- ón:Lo'W& :llaloba po prezY'den.cle cy: b. kler. Wydzl.aJ-u F~we- z0$'ta~ na. l<lairę 2 last i 6 miesięcy ~ ~ ...,.,.J. .lO<lm.le Kennedym.- a:amO<rd.O'W'łl.- go Plrel:. MRN w ZCIJUńsklej Wo- więzienia, 20 tyS. z? 8rZY'W'D.Y 1

w m1edeco<W'09c1 Obech.ło ~ nala ważnych zamówień eks- nym 2l!l J!lsloipa.da w Da.u.as. l!I. J, M-osinlakowskl _ a 1ait wię- u1'raltę praw na Oilm"es lat 4; b. Lllsk) am.aleLion.o ~ad w1.e- porl1awych. Mimo przekrocze- Od dalia da;lsJ.ejszego wsrzyst- zienia; 100 tys. 2lł g;rzywny i inspektotr IKR K. Dębowski -~ ~-mro~~~o (P~~ ma funduszu plac o 1,4 proc. kle OIPUl97JCIZ<>Ille ootaitnio do po- wtra~ę praw puJblic:mlyeh Oll"atz: o- n.a karę 2 lait więzienia, 10 tys. nice). Fmzypt.ltsrllc:a sle,. :ltt pr:z,e- wydajność pracy osiągnęła za lowy ffia9'Zlbu flagi. n.a &me.chach bywa<telsklch pr.aiw h<llnorowych 7Jl gri:ywny i UJtratę praw na jech.al go salllW!Chód; rza którym Iedtwie 79,8 proc. zaplanowa- pubLiazinycb. zosta.!:y · podcląg- na okJres 10 J.art; ~-ego !ZalStępcy okre3 Jart: 4. Oska.rżO!lly Jerzy ~,_,,~•a -""· ~~. ,,,. rDAP) ~~~ rzmów do Pe?ne.I wyso- M. KrólikOW&kiemu - kad-ę 2 lat Llllllge ot=ytmal k.a.rę 2 la-t

-_.............., ___ ~_~_.,... __ .,...,....,... _______ n_~_•·--'-"'--=-· _________ .... _.:..""'=-_.:.. __________ _:.wi:.::::i:rzi:e:ni=a.,::....:l:::O:...._:tys:::·_:rzJl:_:girz'.:.:'.::YW!l1..:.:::Y~ 1 wlęzieni!a. 10 tys. ml ~r.z;ywny <>-P!ll•••m•-••••••lllfłł ;rarz wtraitę praiw na ola"es l®t 4;

a J. Nowak - 8 mlesięcy więzie­ma. Dnh 23. Xll. 1963 roku

zmarł nąjuk(JoOhańszy mą.i,

ojciec, dziadek

s. t p,

Stanisław Kołodziejczyk

~łk

~b OObędrllie 1114' din.ia 26. xn. br. • ~ 1!i z lra.'P1icy cmen.tania 116 Knr­ez:aika.c:h. o ezym zawiada­miają, 'P')gTV,żeni w smutku

ZONA; DZIEOJ, I WNUK·I

Dtnia 23 grudnia 1963 r., po dluglcll i eitr.l;J.doch cterpae­niaieh, opatrwna św. sa:kra­monta:ml. zm.a.rla. pr.re!ywszy la.i 70. najukochańsza ma.tka i ba.bd& s. t p4

Bronisława Palczewska z dDD:N1 lLĄDZlELA

WY'.(>r(lfWadzeDie zwtok nastą· pi 26 grudn:ia br., o godz. 15, z kaplicy na StarYm Ctnentll· rzu ke.toUolńm., o czym za. wi.a.damia-Jl\ ~ w gl~­ookim żału

COR!KI, SYN, SYNOWA, ZIĘCIOWIE, WNUKI

1 RODZINA

Gustaw Morcinek pisarz o gorącym sercu

„e rówlllfe1 ~ 119 jakże pięk­nych i boga.tyeh łndycjl hist'OlrycŻDych ~ dzłełniey.

Morn:inek był nie łyJ:ko pisao:zem, a.le I spoleermllkiem, w sympa.tm.eh swoich stojącym jut w młodości me po stro­nie baronów węglowych, ale tych, któ­l'!llY w wyrąbanych chodnikooh m-nożyli ieh bogacflwo, Był równooześnie gorą­

W~ - w oasf.ro.łu niezwykłe aro wiza młeldewifl7JOlw.!llca: ,.mieJ ~e ł cym pa.trlotą polskim. ukia.zuj-.\cym pla­crzystym I ł.a.lobnym - odbył się w patrz w seree". Insp!l'aeJĄ dla Jego stycznie ciężką walkę I os~teczne zwy Cieszynie pogrzeb Gusli&W& Morcinka. twórczości jest przede wazysflldm. oo- cię.siwo polskiego ludu na. Sląsku,

Pł'ZJ" tmmnie jego był.a obecna - dzienne życie śląskiich gól"'llllków, któ- który opierał się przEfl: cale pokole­popITl'Jf2 swoje repręu1Dtaoje - cala rych t'lUJld, kłllllJOty, radości i zwy- nia. bezlitosnej• fall germa.nizaeji. Nie Pal.ska. Ale miijl.lczndeJ 8lawi:1 się gór- oięsllwa ogląda pisa.rrz pmm pryzmat jest też Pl"llYP&.dkiem, że w emsie woj­niczy Sląsk - dallelnica Da8Zfl&'O k.raju. gorlłcej emoojona.Iności. ny Gusta.w Morcinek był więiniem z którą prri:ede wazy.słk!m związa.ue by- A któt lepiej nli on zna P!'Mlę t psy- ob<Yzów koncentracyjnych w IJaehau i Io :tycie i twórarotić te.go zna.komi-te- chlikę góJ'Dilra.? Sam przooież pocbo- Sachsenhausen, (oo późnieJ zoa.Iazlo go, niefllWY,klJe poc.zytueg;o ł populanle- <bil z rodlZi.nY 1rómlmej i przez ja.ki~ swoje echo w." w.Ll!Jtaeh spod morwy"), ll'O p.fMal7a. czas pra.cował w ł1m za.wochie. Wte- MO'lna śmiało powlec12'lie6, że autor

Ja.Im ~est fajenmłoa teJ eielW)'kłeJ dy teci, w podziemnych ~t>oln:ia.ch ko- ,,WY'l'lłbanego chodnika", poprzez twól'-popUilllil"OOŚC:ł Jef!llO d:lll.eł· ' sympa.til, paJń węglowych, mwad soj11S1Z z bra- czość swoją, wyrąbał dr~ę jeszcze Ja.lu' o.ttmył się wń'ód szeroki.ich nias clą górniczą, której ~ wierny serdeczniejszego poro:mmlenla między czytelnlezychT w.i: do śmi~ł, której teci Poświęcił po- górniczym Sląskiem I innymi regiona-

tem tyle swoich na.jleJ)5Zych dmel, Jak: mi D11SZego kraJu. Morcinek nie mJał !lllDb.icjl, deby „Serce m ta.mą,", „Narodziny serca",

ja.ko pisan elita.my gubić się w wy- „Wy;rą.bainy chodmk", „Pokład J011m- Cała łect Polska zjednoczyła. się wezo­szukainycb abstrakcja.eh i parabolaełi, ny". Są &ne owocem jego daiwnych raj, w dniu jego pogrzebu, w równie rozszyf.rowywamych połem i komeńto- doświadczeń, W'llbog18.conych l)Otem rze- gorącej ma.nifesta.eji żałobnej, czcząc

I wa.nych tylko przez: wąskł krąg wta.- telnyml stu(lia.mi, poo:wala,j~ymi mu z111Sługli i gorące serce pisM""La.. Serce, jemniczonych. P.isaorstwu autOll"a „Wy- nie tylko odtwor>Zyć Wll.ernie współ- kitóre było mu za~e busolą, jego

I' rąbauego chodnika" przyświecała de- czesną problcma;tY'kę góm.rozego Sląska. n:atcb.nieó ł pr&Aly twóroze,J.

1irm1111m1mmmmll!llllrlamm!Dl~:Dn~-~~~~~---------------·----~~~-------------------------------2DZIENNIK lióDZKI nr 30! <5306)

Kronika§§§ _wypadków

Nla ull. Katt"O!eWSkiej przy mo śc:ie ko.lejowym, ;przebieg.a.i~ jeOOmię 13..J.etm.l A. Bańskowski (Fomnad\SlkieJ 16)1 \Vil)aldl pod sa mochód--:tungon. Chl-opiec do­znaJ b. cięż'!Qch obrażeń dada. :E'r:rebywa w ~u Pirogowa. . . "' .

Tlizeba tym. irarrem pochwadić ło<lz!.atn.. Tyll:lm l:? naj.baird/ziej nie.[>O!p.rawnych trn:fi1o WlCZOiI".a;I do lilJby Wyttrrreżwień, {!ltl)

©f'OGODA Wozorad w Loodlz1 o god!z. :n

temperatu'l'la wynostta minus 8 Slt-O!l>ni C. Dzlś i:i:ac:hJmuirzenie d,uże rz: oklt"esowyrrni p;rzeja&nie­ni.a.md. Mool.Lwe niewieiltie qpa dy śndeg.u., mg,l:lsbo. Tempeiratura od minus J.l st. do minus 6. W :pnzyp.a1dlklu !"02u;>CJgO<llzeń mo ż!iwy S(f>S•dek tem.p-arr.tu'l"Y' c!o minus 14. Wiatry umial!ik:owane. z :lderuinJ<·ÓW zachodnich. Juitro mooHiwe n.ieWiellkie opaicl;v, cie­plejJ.

Page 3: Ceno - Urząd Miasta Łodzibc.wbp.lodz.pl/Content/57862/DziennikLodzki1963nr305.pdf · e Ceno .SO gr. Wy~anle I -Bok XVIII l.ódź, 24, • 25 i 26 grudnia 1963 roku Nr :;05 (5306)

Droga przez VV"ieś

ok 1949. Sieradz. Miastec7ko niewielkie. A wokół ruego gęst.o rozłożone wsie tak jednak dalekie od powiatu jak i od całego świata.

* * * Pande doktorze! Pacjentka ma rzu-cawkę.

Rzucawka. Drgawki towarzyszące zwykłemu biologicznemu aktowi wy­dawania na śWiat dziecka. Takie drgawki, to objaw bardzo ciężkiego zatrucia organizmu kobiecego, efekt m. in. nieprawidłowego odżywjanla się w okresie „błogosławionego stanu".

- Panie doktorze! Przywiezli matkę od „babki".

- Kleszcze! Pomoc, która może oka­zać się fatalna w skutkach dla rozwo­ju dziecka.

* * * Ten doktor zwariował! Zaraz trzeba

było się domyślić, że nie jest z nim dobrze. Ledwo wszedł do izby, zatoczył się. A potem kazał szeroko otworzyć drzwL Siedząca przy położnicy babka przeżegnała się krzyżem śWiętym jak­by chciała odżegnać zło. Kto go tu sorowadzi!? Kazał odziać spoconą jak mysz położnicę i zabrał ze sobą. Do­kąd? Wiadomo - na śmierć z daleka od swoich ...

Nie umarła. Uratowano ją i dziec-ko. Babka straciła autorytet, a młoda mat­ka opowiadała rzeczy dziwne i niezr<>­zumiałe. Przeinaczyli ją tam, gdzie idzie się lub jedzie wówczas, kiedy wbrew tradycji powierza się duszę nie duchom opiekuńczym domostwa, lecz szarlatanom, którzy używają obcych słów: higiena. zabieg, transfuzja. .•

* * ·li-Nie wszystkie stamtąd wraealy. Babki

szły z tragiczną wieścią I P<> wsiach niósł się Jamcnt I pr<>test. za nic do szpitala. za nic! Pamiętacie jak to było z Józe­fową. Miała umrzeć. Niechby umarła przy swoleh ••• Dziś nie ma babe~. Od czterech Jat

zniknęły ze wsi. 1 me mają komu prze­kazać swych umiejętności wycyganiania jaj 1 gę:si za asystę przy aktach nar<Mj.zin, za wlewanie do ust noworodl<a kropel alkoholu, za szeptaną w minutę zgonu modlitwę za tych, którym nie dane było ujrzeć światła dziennego, tylko dlatego, że ręka chirurga nie mogla pomóc w decydującym momencie. Niełatwa byla walka z mafią tra.dy<eyjnycl1 spekulantek. Nie raz I nie dwa dr Milewicz -il o pomoc prokuratora. Nie raz i nie dwa wyszkolona polmna odpędzana była od drzwi. za którymi wal'Qwala niechlujna starucha, pojona alkoholem dla odzyska­nia pewności siebie, której nigdy nie miała .•. ił'lynęly lata.

Po Iska geografia

- Do bani z tą encyklopedią! - IX>· wiedzlala moja córka, odkurzając przy okazji przedświąteezllYch P<Orządków pól kę z książkami. „

na. 14- i 15-letnie dziewczęta spoglą­dały odruchowo na paznokcie. kiedy była mowa o higienie rąk.

trafił w najlepszą porę. Trzeba było zbierać słuchaczy przy pomocy sołty­sa, namawiać. przekonywać, odwoływać od „oprządku" (wiadomo. świnia nie człowiek - potrzebuje swego). Ale te kobiety, które przyszły do izby szkol­nej. wróciły do domów jakieś inne. Tarły marchew, pily soki owocowe. zaczynały się myć w porach nie prze­widzianych rytuałem od~więtnych ablu­cji, gadały o tym z sąsiadkami. od­wiedzały się t plotkowały po opłot­kach. Coraz częściej wymieniały na­zwisko doktora, który mówił im o .. wi­taminach", zepsutych zębach, dbałości o siebie dlatego. żeby i dziecko było

Higiena to hobby dr Milewicza. Mó­wi o tym wręcz. I poświęca jej każdą wolną chwilę, żeby w warunkach P<>­wszechnej na wsi negacji higieny oso­bistej uzyskać prawo bytu dla misk1 z ciepłą wodą w każdym domu. w kt6-rym znajduje się kobieta. Nie będę tu pisać o szczegółach. Warte są ~pe­cjalnego artykułu.

* "' Zapadał jut zmrok, kiedy dr Milewiez

zdrowe... • Na wsiach zaczęło się dziać cos

dziwnego. A kiedy Walent.owa Jadwiga zaczęła chodzić do poradni tylko dla kobi-et, wszystkie baby miały o c-zym gadać. A gadały jeszcze wieeei. kiedy Walentego Jadwiga nie poprosiła .,bab­ki" tyllw położną, a potem kazała się zaw!ezć do szpitala, a wróciła z du­żym chłopakiem i oboje wyglądali jak pączki z masła. I kiedy to dziecko wystawiała na dwór i kiedy zaczęło chodzić w dziewiątym miesiącu życia ...

ulegl indagaejom intruza. l dopiero te­raz wymieniam tytuł mu należny. Do-cent doktor Milewicz ma w swym dorobku wiejskiego lekarza (niech ml Sieradz I jego wła<lze darują degradaeje centrum powiatowego) 15 prae naukowych. Wlęk· szość to rzeczy oryginalne, warte rozpow• sze-chnienia w calym kraju. Nieprawdą jest, że prowlncJonalne plaeówki sluźby zdrowia nie mQgą być źródłem lnspira· ej! do prac naukowych. Przeciwnie. Udo­w-O<lnić tezę, że walka o higienę, to tak• że zwalczanie przyczyn chorób nowotwo­rowyeJ1 u kobiet (praca llabilitacyjna do­

centa) może .Jednak ten tylko, kto po· znal smak wody ze studni obok gno­jowiska, któremu na st-ole operacy.J~ym umierała kol>leta, tylko dlatego, że ciem· nota była jej drogm„skazem, który w 40-stopniowy upal odwijał dziecko za· wiązane w puchową poduszkę .••

Doeent Milewicz jest niezwykle skrom· nym czl-0wiel<iem z 40-letniro stażem pra· cy i d·orobkiem nie znanym wieltl nau­kowcom.

ZOFIA TARNOWSKA

* • „ Na długo przed ustawą o ochronie

kobiety ciężarnej dr Milewlez za.czął oi:­ganlzować poradnię „C" dla l<oblet wieJ­skieh I wszelkimi sp.osobami propagował je,j dzialaln·ość . Jeżeli nie przyc!H>dzily kobiety - szli do ni·c.h lekarze i p-0lożne. W rezultacie tej żmudne.! i trudnej roboty osiągnięto taki sukces, że niemal 80 proc. kobiet objętyeh jest opieką lekarsl<ą, a 74 proc. wydaje n.a świat dzieci w szpitalu. Gdyby ośrottki zdrowia na wsi miały środki lokomocji - procenty te jeszeze by wzrosły. M-0ż· na bowiem iść pieszo 2 czy 3 kilometry, ale nie więcej. A praca lekarza wiejskie­go t<> niettStające wędrówki. l eb0<ciaż ścieżki są już· prz•etarte, t<> trzeba jesz-cze zbud-0wać szerokie trakty dla pr-ofilak· tyki.

* • *

W ręku trzymała niebieski tom „Ma- !Qgiem, komun:lkacja „w proszku", IX>· lej En<eyklopedii Powszechnej" i pero- Iowa mostów zerwana., drogi zaminowa rowala zawzięcie: Pod hasłem Tarno- ne. To odnosi się do rzeczy. Wlelomi­brzeg informacja, że miasto powiatowe, lionowe straty ludzkie, wyniszczona in-4.200 mieszkańców, kośeiól i klasztor z tellgencja. Ogólne t!Q: głodno, ehlodno, XVII w., a o siarce tyle, że w okolley elloroby .•• jakie.< zasoby. Ani słowa, że to niemal w trzy lata później - poziom pro­największe zloża na świeeie. O kombi- duł<cji przemysłowej z 1938 r. W 1955 r.

n".'.'.'.1e A~~·· 0 miedzi! Słuchaj mamo! Polska przekra.cza blisko dwukrotnie P'O „Ub<>gie - za.cytowala _ rudy znajdu- ziQm średniej produkeji światowej. W ją się w Kieleckiem i na Dolnym Slą- 1962 r . pr:reszlo ośmiokrotnie nasz po­sku". Tu przecież humor I satyra! A ta ziom przedwojenny. eneykl-0pedia ukazała się w roku 1959. Piękny, stary Kraków, ml-odnleje No­no bani z encyklopediami. Zawsze prze- wą Hutą. Usy<ehający na uboczu PMek starzale. Nal~al~by oo .r-<>ku wydawać staje się naftową metropolią. Zapadły nowe, albo Ja.kos in.a.czeJ urządzić. Konin, dobrawszy się do brunatnego Każda mama jest przyzwyezajon.a, :te skarbu, z drugiej strony Warty fund.uje

Jej progenitura chce świat „inaczeJ· u- sobie wlaśeiwie nowe miasto. Pojawiają l się nowe terminy ge-ograflczno-goopo­

rządzać". W wynurzen a<'..h, które tym darcze: Rybnicki Okręg Węglowy, albo razem us-Jyszałam, tkwiło jednak coś zastanawiającego. Córka zwracala uwa- zwyc?..ajnie, krótko ROW, worek żytaw-

. · d ski, alb-O ofi<!jalnie zaglębie Turoszow-gę na dezaktuahzaeJę rukowanego sto- skie, Trójmiasto... Mówi się jakby szy­wa, za oczywistą rzecz natomiast przyj frem: tezy wareckie, eksperyment no­mowała szybkość przemian w ciągu pię- wosądecki ••. doleeia. A przecież nie zaws7Ai takle ca.le miasta opromienia chwała Ich było tempo poi.isk.Jego życia. Przedwo- fabryk. Powie ktoś Pafawag, a Od ra­jenne pokolenie tkwiło w innych wy- zu kojarzy się: Wroctaw,· powie za-miarach czasu. Np. dopiero w 1938 r. 1 Polska osiągnęła poziom produkcji prze- meeh - nasuwa s ę Elbląg; p.owle kotły mysloweJ· z 1913 r. A mówiąc wcale nfe - myślimy Racibórz; powie Toruń -

· pamiętamy o elanie. nawiasem, w przehczeniu na jednego Te nowe terminy, nowe skojarzenia, mieszkańca pI'odukcja ta wynosiła na- są zewnętrznym wyrazem zjawiska, któ wet mniej niż w 1913 r. re w skróeie nazywamy prze-obrażeniem

R>ozwój milowymi krokami - to wla- Polski z kraju rolniczo-przemysłowego śeiwość naszej epoki, Polski Ludowej. w przemysiowo-rolnlezy. Można uarzekać n.a „ciężkie czasy". w głośnym przed wojną COP, co:yll Bardzo to ludzkie zajęcie, któremu od- centralnym Okręgu Przemysłowym, mJa dawała się jeszeze prababl<a Ewa, w2ldy lo znaleźć pracę... 8 tys. Judzi. Dziś chająe do zakazanpj jabłoni. Ale kiedy jedna FSO zatrudnia więeej. sam tyl-sięgnie się pa.mięeu1, wstecz... ko przyrost zdolnośei pr<>dukeyjnyc.h

• • * Kędzierzyna między 1963 a 1964 rokiem Od czego właściwie zaczynaliśmy w przyniesie dwa razy tyle amoniaku, ile

latach 1943-;451 Trwały majątek naro- produkowala pnedwojenn.a fabryka na­dowy był zfilszezony w 38 proe„ mia· I wozów azotowyeh w Mościca.ch. Jedna sta w ruinie, 80 · proc. ziemi leżało od- Nowa Huta produkuje dziś więocej sta.ll,

Jedno pokolenie lasu (Dokończenie ze str. l>

nli przed ~jną całe polskie hutnictwo. To w przemyśle. A na wsi? Strzeeha

i skowronek śpiewający rolnikowi -luby obrazek z lat da.wnyeb, wywołuje dz.lś Ironiczny uśmiech na twarzy na• stolatków. Oni wiedzą, że elektryfl.ka­eja, :te • mechan~zalcja, :te nawozy to sprawy podstawowe dla . WSI. Jak bar­dzo - znowu mówią fakty. Nawet po zimie stulecia. średnia ezterech zbó:t z hektara się!l"a li q, pod~ gdy jeszcze w latach 1947-49 Olleylowala wokół nie­pelnyeh 12 q.

Powtórzmy: na~.elcanla. rzecz ludzka, ale wysta.roczy mleć otwarte oczy, by widzieć jak szybko rozwija się nasza gO<lpoda.rka. . Poms.~ją nowe warsztaty pracy, młodzież ma przed f;(lbl\ ·szero­kie perspektywy, dl"Oga n.aUkl I awan­su srol przed nią otworem. Nawet na­rodowe zmartwienie - stól, choć nie w pelni odpowiada naszym wynµga­niom, pusty nigdy nie jest. • • „

Czy wszystkie te wspominki wiodą do wniosku, że makl'iymalnie wyzysklwa­li~my nasze możliwości?

przed paru tygodniami ad.było s.ię Plenu·m KC PZPn., które s"ZUkalo odpo­wiedzi · właśnie na to pytanie I bez osło nek uja.wnllo słabe strony naszej go­spodarki: proodukeję nie. zawsze cJosfloso­wa.ną oo p•otrzeb, niedoinwestowanie N>lnietwa, brak rezerw, zb;i•t powolny wzrost wydajności pracy, wady w za­rządzaniu i pla.nowa.niu. Je<lnocześnie wytyczyło dro!l"i naprawy.

W dniu świątecznym, obok mnóstwa .tyczeń osobistej szezęśliwoścl fikladamy i te, by postulowa.ne zmiany J~ naj­sprawniej zrealll!'J(>wano, by gospOda-...ka nasza Jeszcze bardziej Sławiła p<>lsldego robotnika, rolnika, inżyniera I ekono­mistę, by nadal młodzież narzekała, :te encyklopediom szyb.k.o rośnie... broda.

F. BOROWICZ

Page 4: Ceno - Urząd Miasta Łodzibc.wbp.lodz.pl/Content/57862/DziennikLodzki1963nr305.pdf · e Ceno .SO gr. Wy~anle I -Bok XVIII l.ódź, 24, • 25 i 26 grudnia 1963 roku Nr :;05 (5306)

AUTOR REPORTAŻU, MA-I GISTER INZYNIER LECH

„HAP py N EW YEAR, P,ĄRTf\JERS" czyli: f"m11mm11111nnmm1111m11111111m11mnn

- - 'F ali.ałon -UTRACKI, PRACOWNIK NAUKOWY POLITECHNI-KI ł.ODZKIEJ, A ROWNO­CZESNIE ZNANY POLSKI ALPINISTA, PRZEBYW Al. PRZEZ ROK W KALIFOR­NII N A ~TYPENDIUM.

LECH UTRACKI OPISUJE I gorączka 39° z kreskami! • p.ttt.U/Lfl.

!Jwi4łt1.czn11 KALIFORNIJSKI CHRIST-MAS. W

Stanach Zj€dlnoczo­nych Bo. że N arodze­n i@ - po ang1el.s:k>.J Christmas - rozpo­czy.na się jUiŻ w paź dziemiiku na.rastają­cą gorącZiką prze<l­

świą1ec2'nyich zakupów. Wiel-

kie magazyny po pooezotllOwiej wyprzedaży odzieży letniej, zmieniadą wystawy, reorga.ni­zują działy; zarnieniają się w dużej części w krai.nę San.ta Claus - krainę św. Milk-ola­ja. Podobnie jak w Disney­land.zie tat~ 1 tu.taj głóWl!lie bawią &ię do.r--0śli.

Z każdym dmem narMta ruch prz.edświąteczny. Builwa<r Hollywood w kompleksie o.sie­dli 2)Wanym Lo.s An.gele.s, Wie czorami migoce światl:am1, dud.ni gwa.rem. Sam-0chooy Sltlocmną masą 5\llną 1edno­stajme, po~·h. Ull<!a ubrana jest wieńcami z plastuwwej choiny, a latrurnde zanuen.io­no w świecące d..:wony.

Jest ro ok.res największych w ~ią,gu r-0ku obrotów handlo wych, Vl•ielkich wyrprzedaży, cCues, kiedy zajęcia na umi­wersytetach odbywają się przy po'1owie liczby situden.tów. Re­szta ,,..obi" pieniąidze jako eks pecUenci, po&la·ńcy, a.genci, roz nooiclele czy „św. Mikołaje". Często situdend :zmajdu.ją w tym okresie pracę jako naid­liczbowi pra.cownicy poczit.

Ulioo Las Vegas jarzą się tysiącami lamp I neonów wa­biących do sklepów i magazynów, dla których na.dszedJ ezas

wielkiej gorączki.

Tak, Swięta BIJ-Żego Nar-0-dzenia to postrach poczcia~ rzy. Pracują on.i w tym ok.re sie prze·z całą dobę, a.ngażu­ją nowych praoowniików, jed­na<kże kolejki przy okienkach r-0.siną zamiast maleć. Przec.ięt nie 1-odz1111a amezyka.fas.ka wy syl:a od 50 do 100 listów z ży cz.endami. Doo.ta.je Zin.a•cznie więcej - po!Ła rewa111.żem t.o­warzyskim doota.Je życzenia od firm hrundloW!Y'Ch, balilków

mlllłlllllUlllllllllllllUUlllllllllllllllllllllllllllllllJllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllUlllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllll

li iedy po :raiz pierwszy byłem w Berli­nie, miałem może 6 lart. Ojciec za­wiózł llllllle wtedy do P-O·blisk.iego Pocz­damu, gdzie odbywa1a s.;ą właśnie ja­kaś wielka urocey81xJść - ma.że rocz­

nico-wa, może dworska - UIŚlw1etru()\!la w.ie1k.ą, rewią woj~tmwą.

Na placu ćwiczeń stały zmasowane gęste ko­lumny piechoty. Nagle zagrała orkiestra. W oto· creniu orsza.kU śwt<ltnych adiutantów przygalo­pował konno cesarz Wilhelm U. Wśród łoskotu werbli i łopotania sztandarów bataliony rozła­mały się I defilowały PoOtem. maszerując w sze­rokim szyku: zu,pelnie jak znane mi z ilustraeji pulki gwardii napoleońskiej„,

Dopi•ero po lata.eh <lowiedizi~em się, że w pocz;diamiie stacj0111ował za czasów Hohenzollm:~ nów pułk grenadierów, który, w odróżnieniu od innych fonnacji wojsk pruskich, zachował re­gulamin musztry, obo­wiązującej jeszcze za czasów Fryderyka Wiel­kiego. Utrzymując tę tra dycję cesarze niemieccy nawiązać chcieli do cza­sów, które stały się ko­lebką pruskiego milita­ryzmu i ich pCl'tęgi.„

Kiedy teraz, po latach, znów znalazlem s.ię w Poczdamie (zniszczonym nieco przez działania wojenne), odszukałem i moje dziecinne wspom­nienia i ów plac mu­sztry. Niewielu jednak poczdamczyków pamięta­ło jeszcze, jakim celom służył on ongiś.„

W kawiarni, do któ· rej wstąpiłem, było pra­wie pusto. Opodal siedzia?o dwóch samotn~ch, &tairszyc:h pa.nów. Jed.en z ni<;h przyJllom11na.ł nieco majora ze sztuki Broszkiew1-cza ,,skan­dal w Hellbergu" ..•

Wypllem kawę I nie-zwykle grzecznej kelner• ce wsunąłem do ręki na.piwek.

- Spasibo! - podziękowała po rosyjsku, do­rozumlewając się, że jestem cudzoziemcem. Opuściłem lokal I skierowałem się w stronę

pobliskiego Sans Souci. W aleja.eh olbrzymiego parkU, gdzie ongiś, w

podobnie Jesłennym srońeu, połyskiwały pance­rze kirasjerów I wysokie czaka cesarskich gwar· dzl.stów, było pusto i szaro. Tylko w górze, 11a gałęzlach stuletnich dębów 1 buków, gorzały, ni· by wspomnienia dawnej świetności, 06tatJtie liś­cie.

Drewiniane ooza•lowamJa, zalkeywające paclooo­we posągi, pomnilki. i l'zeźby (d.ziela taik zna­komitych mistrzów jaik J. B. Pigalle, czy l'.:.. S. Adama) przyipom'ilnały wielkie trumny. Mil­cz;dy wodotryv;iki, na schodach praeślicznycll tairaisów Itilkle &ZEl!ll:ra~y liście. Minąłem maJ.oWl!l.iczą, grotę N eptUJM, ga[erię

ol:lrazów i znała.z.J:em .się przed .sita.rym zam­kiem w Sai!l.S Souci.

Pnede mili\ leklti; rokokowy gmach ctwu• skrzydłowY, przecięty w środku wybrzuszeniem; uwieńczonym włella\ kopulą. W7.d1Uż krawędzi dachów waa:y I kamienne dzieci. Blysz,czą w llłońcu ogromne okna, pomiędzy którymi bieleją kariatydy, Te ba>Cbantki i ba.cha.net dłuta zna· komitego rzeźbiarza. F. Ch. Glumego, podtrzy­mujący gzyms da.chu, Ili\ rozbawieni 1 roześmia· J1L Czy jednak równte>ż UŚmiecbnięci byli ehł~· pl, podda.Ili Fryderyka n Wielkiego, kt6Tzy ug1· nali się Pod brzemieniem podatków, ażeby ich władca mógł sobie :Pozwolić na wznoszenie tak k<ISZt.ownych budowU, a przede wszystkim utrzy• man.le potężnej armii? Był to oowiem okres rozkwitu milital"yZ.mU

pruskc>-junkiersklego. O Prus.a.eh mówili wów­czas wspóloeześnl, te ole Jest to kraj posiadają· cy armię, lecz armia, która p-OJSiada kraj.

Absolutny icb władca Fryderyk Wielki, zajęty polityką i wojnami, chciał stworzyć dla siebie kącik, gdzie mógłby Odpocząć. Sans Souci zna­czy po francusku „bez troski''. I taki też cha­rakter ma wzniesiony opodal Poczdamu przez budowni~o G. w. von Knobebsdorffa (w la· tacil 1745-7) zamek, a raczej pa~.

Mijam pokój muzyezny, w którym Fryderyk n rad grywał na flecie. A oto jego biblioteka, da­lej pra.cownla., sala przyjęć. Lustrzane posadzki, bogate sztukaterie. Styl01>we meble i wdzięczne, rokokowo lekkie :malowidła ścienne. Jeszcze da· . Jej mata galeria uświetniona dekoracjami Hop· penhaupta.

Z okien widać rozległy park bAit'Okowy, po­dobny do tego, ja.ki otacza pal!lAl wersalskJ.. l OJ>. również zaprasza óo odpoczynku.

Całkiem inny charak ter ma wzniesiony opo­dal już po wojnie 7-let­niej, a więc 20 lat póź­niej nowy pałac. Byto ży ezeniem króla, ażeby poprzez swoją monumen­talność świadczył on wielkości Prus i ich po­tędze (nieco wówczas nadwąitJonej, a wzmoc­n.ionej znakomicie niedłu go potem po pierwszym rozbiorze Polski). Nie żałowano też pieniędzy na jego ozdopę. Samych kolumn zmasowano tu 230, a posągów 428. Kosz towal on olbrzymią wów czas sumę 2.850.443 tala­rów. W efekcie powstał gmach olbrzymi, wspa­niały, ale zimny, ale ... p~wew-Ofim

barbarzyńskim troch El przepychu.

O ileż bardziej estetycz ny i przyjemny jes

pa.la•c Chairlmte111ihof, wzniesiOIIly z pol.eoenia klróla Fryderyka Wiłhelma III prrez ma.ko­mi.tego architeklta K. F. Schinkela - któreg-0 gmachy reprezentu.ją najlepiej niemieck:J. kla­sycyMn.

Nie mam j<ednaik cza5u na zwiedZ'€illJe wnę­trza. Mi.jam „Rzymskie łaźnie", u.roczy hipo­drom, bażaineiall'U1ię, romantyczną ocarnże.rię -W1Siadam do &amoch-Odu i ltiil:ka minUJt pó:Mtiej jesitem juiż w „Cecdlienhof".

Inny plener, in.ny styil pa.riku., a tuż na.cl brz,egiem je.zioa:a jedno.piętrowiy pałacyk utl'zy­mainy w stylu a;n,giel.skim. Kiedyś byl -0n letnią rezydencją żollly na­

stępcy tro1n.u. Obecnie jedl!lo jego duzyidlo przeraibia111e jest na hoitel i 1'ootaU1I"ację dlla berlińczyków, pmy'.JeMżającycli tu chętnie na niedlzielITTy wypoczynek.

przewodin lik prowadzi mme do cichego, ra.. czej duomnie urząd.ronego gabinetu.

_,_ To tu! - ilnfarmuje. - Tu w lecie w iro­ku 1945 Stalilll, Truma1I1 t Chureh1ll pod:piisali Układ Poclldamsik!„. ..

Taik więc zakończyła się m.oija wędr6<wika po Poczdamie i Sam& Souci. Tu w „eecmen­hof'' zamknęlo się l.'ÓW!lWeż koło hisboil"ili. pru­slkiego milliitairyranu, kitóry Pl1Zel!: dwa wieki stainowiił w Etlll"-OIPie n.Lepdkqjącą, silę. Zaipo­czą tik.owal.a. ją zaborczość twórcy Sans Souci - Fcydecyika Wieliki~. kitórego grenadierzy U!ClZY'li &ę n.a pobliskim placu ewie.zeń żoł­niemkiego rzemiosl:a. Jej koniec - to koofe­rencja trzech m~ów stan.u, u$tałająicych w tym właśnie pał:acyiku watl"Ulllllti. pokoju.

Poilroju, o iktórym kiedyś p<JIWiedziaił .Airy\s.to­fain.es, że jem najwięllmzym !pO'dall'1JJilkiem bo­gów <llla. świaita. Co, przeloocme na W151Pólc:resny języik °br'?lmi: jest najw.ię'klszym dalrem, jalki ludzie ofiarować mogą lUJd.7li.om.„

MIBCZYSLAJW JAGOSZEWSKI

llllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllRHIDllllllWlllllllllllllllllllllllilllllWllllllllUUIJfflJIDlllllUlllllUlllWIUlllDIUI \ DZIENNIK ŁODZKLnr . ..305...(53069 ,

/

1 :innych tego tyipu instytucji. Doo.ta.je stosy reklamówek i PI"Q&PEf.dów tn:formu.jących gdzie najlepiej, naj·ta;n,1ej m-0-żna zrobić zakupy. Podobnie jak u na.s istnieje tam zwy­czaj wyisylania paczek świą­tecznych, zwłas2lcza tym, któ rzy śwdę.ta spędzają daleko od domu. Tych wśród Amę­rykanów j·est dużo!

chmur. Nagle na prawymE s~aju szosy zobaczyliśmy§ idących rzędem Indian. Ko-: .lorowe, obfite suknie kobiet,§ duże kapelusze mężczyzn;E! ktoś na końcu prowadzil ko-:;: nia. Była to zjawa, zasko-l:§ czenie. Obojętni na przelatu-E jące obok nich stada samo-~ chodów. szli spokojnie w kie-=: runku mj.ejsca świątecznegos spotkania. 5

Z upału pustyni w ciągu.§ dwu godzin przeskoczyliśmy§: w glęb()ką zimę płask&wyżu.~ M

yliJby się kt-0 by są­dzil, że po takich przy gotowarua.ch święta są jakieś szczególnie UJro czyste. Był to dla mnie wielki zawód. Boże Narodzenie to dwa d:rn

wolnego. NaJeży Więc dobrze odpocząć po na·wale ililtere­sów przedświątecznych, """'Yle Ż€Ć się 1... to Wl.'>zystko. Tra­d,ycj a protes-ta.ncka, przeważa­jąca W Stanach, nie wprOIWa­dz.ila do życia Wiemy-eh ele­mentu tak powszechneg-0 świę towain.ia, tak ogarniającego W1Szystkich uczucia odświęt­ności. Ma się wralten1e, że dłu gie miesią.ce gorączki haindlo wej -Od•bywa.jącej Silę pod ha­słem ,,Merry Chri.sitma.s" wry­czerpaly ludzi, został-o jedy­nie pragrneme odpoczynku. J14.1asto poza zewnętr:zmą WaJI"­stwą odświętności: reklam, witryn i neOlllów, jE\!lt jruk P-Od czas karż<lego weekendu wy­marłe.

Motel, ge>r!\Ca kąpiel, i oku-S ---­ta.ni w co tylko kt-0 miał ze~

Zresztą jakież to może być Bo:OO Na.rodzenie! Smog gry­zie w oczy, tempera.tUJra po­wyżej trzydziestu Slbop.ni C€l­sjuisza ! Miasto rozgrza,ne u­paJa.mi ca.lego ·la.ta, szare t za dymione czeka na .swój dl1Ji.eń - dwa deszczu na w1o&nę.

Nam trudinQ wyo1brazić so­bie święta bez ~ędzenia ich w towarzystwie. Goście! U­ciecziki przed nimi, wysyła.n.je życzeń z dirugiego k-0ńca Pol­ski, by się przed nimi uchro­nić, a jednak bez nich świę­ta nde są, pełne. A.rnecy.kanJe stają się nairodem k.ooezowni­czym. Dwa l.arta w jedin.ym końcu llJraiju, póź,niej dalej. Dopiero w przecz,ucill najdal swj pod1'óży ooiedlają się dla n.abrania oddechu. Los Ąnge­les, o którym pilSlZę, joest mia stem wyr<llSllym w ciągu kil­kud2ie.sd.ęciu oota~nich lat. To miasto wiec7lnych tułaczy, e.trup ioh wędrówki. Dlatego też tu mo:t.e znac:zirue .silniej niż gd;zie indziej w St.aina~h da.je się -odczuć brak więzi między ludtm1, obo.ję.tmość w sto5Ull1Jkach między kolegami. b.r-aik żyda to warzy Er<l ego. Dla tego też może tym .si!Lniej od­CZiUJWa się tu brak nastroju świiąteaznego w cza5ie samyich ~wiąt.

sobą, pobiegliśmy do resta.ura~ cJ,i, !§

Wigilia. W restauracji pust-§ ki. W drugiej sali grupa§ „teenages" - szczawików -; tańczyła. przy grającej sza-: fie. Przy ich twistach i rock; and rOillach w milczeniu je-E dliśmy naszą wigilijną po-§ tra.wę - rizę, speeialite de§ la ma.ison, myślami będą.o da;: Jeko wśród swoich. $

W milczeniu też wracaliś-~ i:ąy do motelu, gdy wtem"!i otwarły się drzwi domku,§ ob()k którego przechodziliśmy!!! i w smudze światła uka.za.ła5 się sylwetka w pidżamce z§ fantazyj.nie opadłą klapą. Sta§ nęliśmy. Ma.lee przez chwilę3 majstrował coś pr-.11y zewnętrz§ nej klamce i dygoeącym z.5 zimna głosem podśpiewywai: „Dżingo, dżin„.". "!"o chwil~s znikł. U . drzwi powiewało cos;: długiego. Była to para dam-.: skich pończoch. Na zabawki ?E Santa Claus właśnie tej no-a cy, tej ostatniej n1>CY przed~ świętami, jeżdżąc saniami za: przęgniętymi w renifery roz-a wozi dzieci-Om podarki I zo-.:; stawia je u klamki w poń-"§ czosze. Malec widf)CznieiE chciał zaoszczędzić Mikołajo-s wi kłopotu dostawania się;: pr:zez komin do wnętrza do-5 mu. OdchodzUiśmy już, gdy;: Dave wYciągnął z kieszeni§ swą ulubfoną maskotkę z Me-5 ksyku i wsunął w powiewa.-;E jącą pończoehę. iii Swięta spędziliśmy w Las~

Vegas. Mia.sto trzeszczało ·jak: co dzień dźwiękami automa-s tów do gry, a neonowY kow-5 b&j nad wejściem do klubu'§ o nazwie „Bryłka złota." -E „Golden nugget" kiwaJąc n:-E! ką wyk,rzykiwał w paro-E: sekundowych odstępach: „Hap§ py New Yea.r, partners" -~

i5 5 = = ~ ~

i i = = s ~ =

I i = § = I I § = = §

Wmłuż wybrzeoiY Kallfornlt clą.gnie się „zloty łańcuch'' sta· ~ rycll hiszpański"ch misji. :

s ~

P ootanowi.liśmy z ko- ,szczęśliwego Nowego Roku~ legami wybrać się w partnerzy. Swięta mijały,:: okresie świątecz- zbliżał się Nowy Rok. 5§ nym w pockóż po LECH UTRACKI "' Kalifornii i Ariz<>-11111111111111111111111111111111111111111m11111111111111 nie. Przed San Die-li go sk:ręcHiśmy na§

wschód. Po q.wu dJru!ach jazdy9 przez pustynne· tea.-eny połud-§ niOW<>-wschodniej Kalifo.rnili i§ Arizonę, po dwu uroczych bi-5 wa.kach pirzy ognisku z wy-5 schłych kaktusów, przy jaz-5 gocie kojotów, na wigiilill do-: tarliśmy do plasikowyżu, nas którym znajduje się rezerv.rat§ Indian Apache. Był wieczór.: Powoli jechaliśmy przez gru-! bo oszroniony, wysokopienny~ sosnowy las, przez prześ,~ie-i

General Wieniawa 1'wier· dril zawsze, że szewc z Po­znania, na wieść, 1.ż wika"Ty w Białymstoku zosrtal p-.a.la­tem, k.ladl się na tydzień .:O lóżka. Z zawiści. Nte wiem dok.ładnie, ilu sze'UJCÓW f'oz­clw"Towalo się na wiadomosć, że Konstanty Mackiewicz o­trzymal nagrodę księcia Rai­niera, miejmy jednak na­drleję, że ci, lotórzy się z te­go powodu "TOzchorowali, na święta zapewne ozd.rowlejq. Bądź co bądź żyjemy prze­cież w epoce a111tybi-O'tyk6w.

Poza tym zll/Wi,ścl jest -rze­czą codzienną, więc myśle. że na olere>S świąt chyba znik­nie. Jej miejsce zajmq urzu­ci4 odświętne, tlLkie jaik mi· lość bliźniego, przyjaźń, sza­ctmeik, życzliwość i toleran­cja. U czucia te zawsze z oka­zji przeróżnych świq.t i UTO­

CZ1f'Staśct., bardzo się r0t1.'mna­żają. Wi<locznie tytuiem „e­kompensa.ty. Już ten sam fakt je>St wysta-rczającym po­wodem, by sobie święta chwa li.ć. Wiadomo, że w tym o­kresie czwwieJc może czuć się bezpieczmy, ni.lot mru śwbn.i nie podłoży. T"Tadycja 11.alkazuje, żeby w tym czaisie wszyscy wszyst:kim życzyli wszystkie­go najleipszego. I ż~ą.

Prezes Rady Minis:f!rów mu­siał wydać naiwe>t za"Tzqdizenie, aU.by ten lawJ.?WWV potok życz!i"W<>ścl (chcdZI o życzenta

opłacane z państwowej kasy czy Tciesy) lek;ko zaliamo·wać. ponieważ zamiasot LudZie lu­dziom, iMtytucje instytucjom zaczęły wysy"lać życzenia. Ale życzliwość ludlzka, a. szczegól­nie pomyslo·wość w tym wzgle dzie nie zna granic. Te·raz zamiast życzeń przeisy"la się kal<?onda'Tze. J.eid.e<n z łódz1'ich d11relctorów otrzymał z a·k.azfi świą·t f Nowego Roku aż 15 sztuk ka~1ndarzy. Pewno dl.a­te•go, że papj,eir - Jak wiadlO­mo - trzeba oszczędzać.

Ha; gdyby to nie llyl feUe­t<m świąteczny ł w s.wym za­łożeniu obowią21kowo życzli­wy, &patrzyłbym się w tym fa.focie niejakiej prze>Sady. By­łoby to iednaik z mej s.tr<my zwśliwe, a. ponieważ zwśli­wość nie pTZyistoi świq.teczne­mu charaktiemwi gazety, zaj­mę się tq sprawą pa twię­

ta.ch. Prywatmv przy~ się, że barozLej cenię sobie co­dziewną wzajemnq żye21liwaść niż świąteczne życzenia uicry­te pad wyrafinowaną pasta-ciq ka"tendarza. Na szczęście moje prywatne upod,obaJl-Ui nie mają sankcji obowiązują­cych.

Nie zdziwilbym się też wca­l.e, gdyby na fall og6ZnośF;ią­teczn.eoj życzliwości niektó"Te instytucje przemienily swe ksląźki ~karg i zażaleń na książki życzeń i iycrlitoości. Slyszale·m b-0wlem, że na Po­morzu kierowntctwa f)eWTJego „Baru pod LoS'o·slem", którego gaście s ka.rżylt się. że nie tyl­ko rososia w nim nie ma., lecz naweit głupiej szpr,.,.t"lei, aby zlikwidować iródla s<ka.-rg, przemteni/.o zwyczl!jnte na­zwę lokalu na „Ba.r nad Wi­słą". W ten SlJ'l)SÓb utrącono pa·wóa do S·karg, choć łososia w bar.re nadal nie ma.

KAROL BADZIAK

tlone zachodzącym solońcem5 . oN:adiklle· kiłęby- mgły„ CU.Yn11111m11111111111mł1HlllllllllUUllllllllllUllllllUllllllllllllllllllllllllllllllllłlllllllllllllllllllllli'

Page 5: Ceno - Urząd Miasta Łodzibc.wbp.lodz.pl/Content/57862/DziennikLodzki1963nr305.pdf · e Ceno .SO gr. Wy~anle I -Bok XVIII l.ódź, 24, • 25 i 26 grudnia 1963 roku Nr :;05 (5306)

Jesz<YIJe kilkana.ŚOłe mtnut przedtem Jechałem 1:a.tłocz0ną. ;;15"; '!IOl>iero oo pJ.'2eeina-

łem ~ się noonami MDM, a oto siedzę w królewskim tronie misternie wydlub.­

nym w pniu afrykańskiego drzewa,, ma,jąc ~ boku powięksZOltlą. wielekroć mllJlla.nyam­

hiti, przed oczyma ZllŚ ta.rcze, dzidy i martwe oblicza. masek. Prawdziwa.; maleńka

mana.nya.nbiti, to kobieca figurka 2ldobląca. łebek drewnianej S7ll>ilkl, któr" murzyńskie

piękności WJllDajl\ we włosy. Szpilę tę wręcza dziiewczyn.ie czarownik - mw.a.wi w dniu

jej ślubu. Bes tej msamfulo, zakońcronej podwójną mana.nyanhiti nie moźna urod'Ziić

dziecka. A któraż z dziewC'Z&t plemienia Masajów nie chciała.by rodzić d?Jieci? Są.

one przeclei: największym siczęśclem Murzyna.. Zwła&'zcza dWewll'l.ęta., Za nie można

dostać kilka krów a nawet sporo pieniędzy. W mil<l'Zenlu oglądam wiszą.cy nad biurkiem królewski naszyjnik o wadoze kilim ki­

logramów - groby drut z nanizanymi jak paciorki metalowymi maskami. Każda. inna:

spoglądaJI\ na mnie zaśniedzia.lymi białkami oozu, zdając r.ię pytać:

- Bwa.na m'Kubwa, ni.ta.pata ba.kcz.iw:l? (ezy aby otrzymam bakczysz).

Tu jednak, w małym blokowym mieszkanku, ja jestem od,blorcą. bakczyszu. W pokoju

r.,iawia się gosJ)OdM'z niMll,C najcza.rniejszą, z czarnych kaw oraz zapas.„ opowieści z Czar­

neso Ll\(lu. w *3·m miejscu DAleży się czytelnikom wyjaśnienie. Otóż gO<S"TAl.'Zę u dJr Wa.eta.wa Ko­

ra.błewicza w Wa.rt1Z111Wie, z 2lB.wodu lek&rza, z zamiłowań etnogr&fa, To „hobby" 'od k,il­

ltunutu lat woda:i dokł.ora s?l4kiem niijfanta.styczniejszych przygód.

rerunkiem dawno zmarłej ooo by. Przyzw!lllly prze.z czaro­cl:zięja tanoerz-duch praojca przy jękliwym wtórze tam­tamów pląsa po pqlanie. Bia da jednaik tym, którzy by oglądali maskę bez tancerza. Spojrzenie na martwe obli­cze p,rzeszłooci sprowadza śmierć, zwl:ais:?JCza JlJa kobie­ty.

- Ozy to możli'we, dziś w XX wieku?

- W Afryce wszystko je.st możliwe. Do tęj p.ory nie re­jestruje się tam zgonów. Moo CZa1"<YWn.iików jest za.ś nie­zbadana... A propos ma.5ek,

stu mef.:raQb wydostałem się

n.a małą polankę, ktl".rej śro­dek zajmował potężny ba.o· ba,b, otoc:rony głazami. Obra zu dopelniala maJ:a chatyn­ka oraz resztki ogniska. Nie wie.Ie myśląc wlazłem do chałupki. Jakieś szmaty, na• czynia z tykwy i wreszcie w kąaie oo,ś okrąg!E\,go jatk dy­nia. To była głowa - dosko­nale wobi-Oilla maska. pusta w środku. Było w jej ry­s~ch coś przykuwającego, nie wiem czy w ocziach, czy w bolesn.:ym wykrzywieniu warg. Wyoukle blizny na jej pi>­

liczikacl:i wzmagały jej real-

w pustyni • I

I Obiecuję poprawę!

I

I

Większość osobistych bilansów na k<ll!liec odchodzącego roku nie wygląda zadowalająco. A tyle sobie obiecywa­liśmy. Przyrzekaliśmy: lepiej pracować, weselej si~ ba­wić, zdrowiej odpoczywać, więcej c:zyt.ać, chodzić . d? kiina, do teatru. Dziś widać. :!:e z pięknych postanowi~

niewiele udało się zrealizować.

Co zrobić, by znów nie powtórzyły sję stare błędy? Nie te zasadnicze - można je popełnić cylko ra:z - ale drobne, codzierune i prze2 to bardzo nużące?

NASZA RADA: po~iąć postanowieni.a KONKRETNEi tj. takie, które odnoszą S'ię do znainych syt~acji ooo?i­stych - postanowienia LATWE do wykonarua. Podzie­lić się nimj z domownikami, poprosić, by równie:!: oni pomogli w ich realizacji. A zatem w 1964 roku:

L Nie będę zaipominaci, oo mam do zalatwienła.

W tym celu kupię notes, w którym d2ień naprzód za­piszę, oo jest do zrobienia w dniu następnym. Tyl·~o sprawy załatwione będą wykreślane, inne będą mru.e „straszyć" dopóki Ich nie zrealizuję.

2. -Zacznę się Interesować sprawami zawodowYIDł swe­

go męża (swojej żony),

Poproszę go (ją) by mi je dokładnie wyjaśnił (a), a po­tem na ~ieżąoo informował (a) o wsl!'.ystkim, oo się na­daje do wspólnego rozważania. W ten spooób stworzę dodatkową więź i dodatkowe wspólne zainteresowanie; które wzbogaci moje pożyc:!e małżeńskie.

3. Nie będę się uczyć wszystkiego po trochu: angiel­skiego dla zaawansowanych, francuskiego dla początku­jących. rosyjskiej konwersacji., robienia sztucznych kwia­tów. Zamiast tego pośWlięcę więcej czasu na doskonale­nie jednej umiejętiności, a dopiero potem zacznę zdo­

bywać inną .

przypaidiek =.d4il, że udiało rr.i się zdobyć kiedyś jedną z niah. Jechałem wtedy p;r:ziez busz S7'e:l'Mim wyrąbanym

traktem i w pewnej chwili uwagę mą zwrócił rozciąg­

nięty między dTzewam:i szmur, na którym wisiały zlli5/US2l0ne, kolorowe ptaszki. Zaintrygo­wany wysiadłem z wmru i za czą!em pf)łzać tunelem „prze­bitym" w gąszczu drzew. Po

ność. Z nie określonym

bDi:he.i lękiem wycoołgałem

Sifl z chaty, ściskając pod paichą mas.kę. I w tym m<>­menciie zorientowałem ·się,

ż,e nie jestem sam. Polanę otaczało kilkudzlesię<::iu Mu­rzynów. Z dali dobiegał

siu-zekliwy. pOl!lllLry głos taim­tamu„.

- Pro=iJc:znie. maskę kupiłem„.

Po

I . ł. Nie dopuszczę do uczucia: "wiecznego zmęezenla"

I „byle do urlo·pu!".

W zależności od obowiązków, wyznaczę sobie godziny odpoczynku i będę kh ściśle przes-trzegać. Codrzlenni_e zrobię jedną dłuższą przechadzkę (np. z dornu do mle_J­sca pracy, lub odwrotnie). Codziennie zjem dużą porcię

surówki. Codzienn.le wygospodaruję czas na jakąś przy­jemność: pójście do kina, obejrzenie programu w tele­wizji. rozmowę przy czarnej kaiwie, poczytanie cie~awej

książki.

- I ja;l!; się ta historia Slkoń myta?

- Pomieważ Afryka. to te­mat nieprzebrany, odeślijmy

więc zainterresowanych dalszy mi p&na przygodami do je­go ostatniej książki pt. „Mi­dimo". A dla na.s jes:reze tytko infommcja oo do pla­JlÓW na najbliższ~ przymłość.

- Po napisamiu relaoj~ re swej ostatnLej podlróży za­mi€'l'zam wyruszyć do Nowej Gwiillieii I OC>eanii...

5. Nie dam się opętać radiu ł tetewłzjł.

- Czy mógłby pan do-ktOT zdradrdć na.m ja.kąś kulina.r n" iajemnicc: np. plemienia l\lasajów? Może się przydać prz..vgotowująeym śwlĄteezne

specjały,

- Owszem. Pysma jest zu­pa z IOil"Z~ów z!emnyoh. Oto p['zepis: mlęso baranie, pomidJOry. papryka, liście po­dobne do naiszei lebiody, wresiz.cie bwia;ny O!l;'a.z orziesz­lcl ziemne ususzone, z.rumie­nione i uta'rt.e na miazgę.

Wszystlro to ra:rem gotuje się pieprząc sowicie. Podaje się wraz z gotowanym „yam" - czyli olbrzymią 4,5 kilograma waiącą bulwą. za­stępującą chleb.. Naiprawdę

IITTlaic:'Zll).e.

- Dziękujemy. Szkodl\o te nie możemy spróbować.

Rior&: JERZY STEFKO

I Będę słuchać i oglądać tylko te pozycje programu;

które mnie naprawdę interesują. Jeżeli zapowiedziana ciekawa audycja okaże się w realizacji słaba, wyłączę

odbiornik i zajme się czymś _innym. Będę wląC'ZaĆ ra­dio i telew'izję tylko wtedy, gdy choć jedna osoba w do­mu chce odbierać program.

6. Nie będę ogranlczaó sweiro kręgu towa.rzyskiego

do „starych przy,jacłół".

Zabawy, „wyjścia", weekendy w gro.nie wcią! tych samych ludzi stają sii> C'Qil'az nudniejsze. Dlatego wpro­

wadzę do swojego kółka kilka osób o śwlieżycb zainte­resowaniach i odmiennych uspooobleniach. „Starzy przy­jaciele" na pewno będą mi wdzięezni.

7. Nie będę mam01Wać dni świą.tecznych.

Z góry zaplanuję ciekawe spędzenie każdego dinia wol­nego od pracy. W zależności od POTY roku, może to być wycieczka za mias.to (wypoczynkowa, lub Msto.ryczno­krajoznawcza), zwiedzanie wlasnego miasta, jego zabyt­ków, nowych dzielnic, muzeów, całodzienna nauka mod­nego tanca (dla W\Szystkich domowruków), odwl00ziny lub przyjęcia gości itp. Grunt. że program każdej nie­dzieli będzie z góry przemyśla;iy i możliwie bogaty.

8. Nie powtól'l!lę bilansu 0&oblstell'O z 1963 r.

W tym celu spelnię wszystkie poE'tanowienia., wyiraOO-ne pod numerami 1-7. ·

---------------------~--------------------~----------------------------------' ,

.„(ja.llo'iot>" LUDZIE z DALEKICH MORZ

N i11ot z Moo·gi tpecJainte się nie wysilal, by Z'l'O­

ziwmii!Ć Hiszpanów. Ci zaś nie potrafi'i poWie­dzieć kH~ S'lów do rzeczy w imm.yrni języ-­

kiu 'P'l'ÓCZ OjCZY$1lego. Sk4ndynaiWOwie tra.le.tow-a.li tch t>ro­chę jak wyrobni11Ww widlszej k!ate­gorit. Ludzie, lobórzy nie tyl.ko nie zna.ją jedmego z popttl.(IJJ'nych na „międzynarrodowym" swt•klu języków, lecz równie!Ź nie mają pojęcia o pa­nujqcych tu Z'UJY'CZajach, a twkźe o samej pr.q,cy, narad:eini są zawsze oo wyilwrzystywamie i leikceważe.nie.

Duńskiemu bosmam.owi wyraźnie dziaWi na nerwy, wyrażal się o nreh brzy41co i jeśli m-Ogl, P'l'Zydzielal ?laj­gor·sze za.jęcia.. Niemiec n.iena.Widzil i-eh „p<rzeklętego sposobu żarcia". Bo teź jedzenia sobie nie żawwali, wsu­uxi-Jqc ogrom?1e poreje wszystkiego,

co tyUoc poda>n;o i „,,,.eipe<tu;q,c" kili:lca­krotm ie. Do tego jeszcze potężne i.ZO ·ś­

d chle.ba„. I jedlł j(J!koś ni.eeis,t,e.tycz­nie, łapczywie i lailoomie, Inni mieli oo Hiupa:n.ów prerteinsje o dziesiątki

roomaVtych rzeczy. A w, że nigdy nie pirzylqczali się do P'l'O~-rtów za.W{/i przeciw krzyw&zą<:ym decyzjom do­wództwa i bez s.zemirania ~sili

pl"Zyklre sitrony morskiego życia, a to, że skąopi'i dla steibie i innych l«n­deigo centa i we wszys-Dktch 1>0'7"tach kami e:niem sie>dzteili na s t.a,vlw, nie ru>Bzajqc s-lę klrokiem n.a ląd, przyj­mujqc z chęcią wszys<IJkie por~ służby i wa.eh.ty w godzinach nad­liczb<YUJY<Ch. Nie, rzeczyWi§cie nie by­li podobni do bemoll'lcich. roześmia­

nwh Katailończylk.6w czy po sk>wiań­S1k:u 8erd.ecznyoh, Zad.zl0<r1tyeh, lecz również pogodnych BMMw. Oni byli „Ga:llogos". Taik nazywa.j4 mieszkań­ców ska.Hs.tej ziemi. i:>ólnocnej Hisz­pawt.i, z okol-fe przyl,ądka Fin·bte-rre. Zrozumiał.em ich ooipiero po kiLku

miesiąc4Ch wsp6ineij pracy, po wie.lu długich rOZłmPWa:ch w c.msie smut­nych, m.orS>kich wiec.wr6w. Wię.lcszość z 11iich byla roLnUcami. Niektórzy io­wm na przyibrzetnyioh. łodziach, gdzie n.i•lat nie marzył o molf!orze. Tam si­ła mięśni wk>filarzy kw2!/nije taniej nł.t mMzyn,a.. A eh rop i? .„ Nie pra­cmva.U „na 9WOinn". D.rietrżawi!i je­dynie s,larawki nieit1.rodzajnej ziemi od ob!za.rni1oów. Przecież 213 hiszpań­s<kioh g1'Untów 'Ul'P'fan»n1JCh należy wla­śnMi do wieDTolch wł.akicie.li i koścww katoliic'kiego. ZairobiaH tyle; by nie umrzeć z glo&u. Brzmi 1!o stras,zmie ba1U11lnie. Tyle się sllf>S'Z11 o pod I.ej lu.4zleiej dloli, mairynan-ze jeszcze częś­

ciej wl~q ją 11a t»la.sne oczy.„ Hi-sz-

Nasz były kolega reda.1royjny Wiesław Andrzej-ki. ukończył studia w szko­le morskiej, pływa jako nawigator na statkach marynarki handlowej. Każdy

rejs to szereg lnt.eresUjących prze?:yć, t.o okazja do poczynienia eiekawyeh obserwacji. Poniżej zamteszezamy opowleśtl, którą usłyszeliśmy oo koL Andrze.. jewskiego po jego rejsie na pokład zie duńskiego statku.

painia.; India; G1'ecja; Japonia, Ame­ryka Poiud.niowa, Afryka... 11..u& lud'zi gkxtuje?.„ Obraz zaitraca swą rra­giczm,ą ostrość, fXH.wzed·ni.eije.

Ale ci Hi-sz.pam,j,e nie clwłeiH głodo­wać. Uzyill'kali paszpo<T'ty - za la>pów­ki1 na które dJW.go oszczędzala cala rodzina. Wyjechali w bwia.t, 9.W.kać pracy na najniż.szuch .itanoiv; , kach zag-ranicZ!nych ~kó:w. U siebie w kM.jlt zar~biali '7!ie.<il!f'.'."nie do 10110 peiseitów. Suma trzech tysięcy wyd.a­wala .się ni~sląga;lnirm i;zczytem marzeń. Obecnie otrzymywali co miesiąc oo ośmw do dzie<sięciU tv­siecvl

Nie wierzyli Jednaik $1Wi€171!.U szczęś­ciu. Byli osbrożni i niellLfni. Co le pensje prz~a.U. rodztinte; lctóra slcrzętnłe odlc.laida.M. je tD eawści do l>a:n•klu, a sama daJ,ej żyla z pracy na obceij zieimi.

KWctvlerolfmie „przydybal.erm." dwóch sta,,..sz11ch HiszP11nów jak w p1uteJ śwleitlicy ulcradkiem ~chali audycji z Mosfowy w jęz111w MsZPańsleim. Za ka.Mym razem ~o się peiszylł i czym p<ręi/,zej 21mi4!'niali st.ację, choć 'J)7'zecież W'i61dzieli, że jes-tern obywa­telem kraju reiprezen.tujqcego Z<J,3ad­

niczo oomieniny od reżimu Fra.n.co u·strój irpo<l.eczmy. Dlugo }e>szcize Jed­nak nile moglem wyciągnąć oo nich a-ni słowa na teirrw;ty polityc2!Tle. Unł­

kaH tych spraw z zasady, 11ib11 za.ra­zy. DoJwfadcz.!3'nie życlowe robi swo­je.„ Ale - po następnych kilimt mie­si<!ca'Ch ręjsu - za,u,wa.Zyleml, w gr<!1W konspiracyjnych . sl.uclu:IJai:y Mds1owy powię1csz111.o się o caly k.ompl.eit htsz­pańsk!ej zalogi.

Na co jedln.aJk taik S>krz~t:nie Z''hfe­ra;Li swoJe piemądze? Kied-yiś mi wy-

ja§nm. Na przyszlość, na ca'/Je źycte„.

Chcie>li kupić wl,a.sną ziemię i własM rodzie; kt6re będt; ich żywiły ero k-01\­ca życia.

Plyrwali na tym .staiMc.u f1l.ź przeszlo rok. Taik dbugo nie w!dzi.eli rod.zin.; che<! nieraz przeiplywali koto swego Fmiste<rre. Taik dlugo teź nie za.kosz­towa.li żadneij z tych skrcmmych '1"' '

clech; jaJkle daijq marrynlJll'Zom f)O"l"t!J. Nie jes!Jem naive>t pe.wny, czy odbyli che<! 1or6tkl spacetl' ulicami któregoś

z oMDieidronych miaist. Oszczęd~ali.

Byii najmarnieij.szymi kli.elnWmii lich­tviarakiego S'klepi:Jcu S'tei!Da'l'ila. Ich Jedynvm szczę§ciem i r<l'Z'l'ywką byto podliczainłe ctqźko udutam.ych pe.se­tów na ba111kowym kcnde.

- Jak drogo chcesz tu jeszcze pl!f" wać? - za;pytalem kiedy~ jednego z nich,

- Chyba ze trzy lata.„ - Ile?„. - myślakim, te się prze-

sly.sza!em. - Trzy lata. Może cztery. Ziemia

je>St droga. Musze k.upić ziemię„, Po chwi'!i muczenia mruJoiuU, od­

k'ladając pędzeil:

- A ty naprawdę zamU:vs·t zietmi ku­pi.s<z sobie samochód.?„. T(l)k?... Bo wiesz - zaiwah.al się - jeHi będzie.Iz mial samochód, to ja.ik ki.edyt przy­plyne do Szczecina, m-Oglbyś mnie VO<WOZić po mieście. Zaoszczędzę tro­chę na tr>amwajach„. Dasz mi rrwó; ooreis?

Valem. Już się zlośliwie nie u§m~ cha:tem, ani nie dziwi&mn. Sprawa b11la prosta. Oszczędzali na swoją własną, hiszpańs-ką ziemię.

WIESŁAW ANDRZEJEWSKI

Page 6: Ceno - Urząd Miasta Łodzibc.wbp.lodz.pl/Content/57862/DziennikLodzki1963nr305.pdf · e Ceno .SO gr. Wy~anle I -Bok XVIII l.ódź, 24, • 25 i 26 grudnia 1963 roku Nr :;05 (5306)

. Wart.o pr.zeezytać sobie dziś komentarze i artykuły bilansujące, przemówienia polityków i mężów. stanu sprzed roku: lepiej i jaśntlej pozwala t.o widzieć, czym był dla nas, dla świata rok 1963.

Wydarzenia roku 1962 przysłonił jeden dramatyczny incydent - kzyzys kubański. Po raz pierwszy groźba wojny ńuklearnej, t.ow9izysząca nam od dnia wybuchu bomby nad Hiroszimą, tak bezpośrednio, tak wyczuwalnie unosiła się nad gwwarlld całego rodzaju ludzkiego. Na roku, który właśnie minął, równtleż jedno wydarzenie wycisnęło swo-je piętno: układ mookiewski. •

dawać by się mogło, że na przestrzeni roku nastąpił ja­kiś zasadniczy zwrot w sytua­cji międzynarodowej. Czy istnieje bezpośredni logiczny związek przyczynowy pomię-dzy kryzysem kubańskim a

owym pierwszym poroo:umieniem, któ­re prz:v.najmniej uchyliło zamknięte dotychczas na głucho drzwi do dal­szych, konstruktywnych rozmów mię­dzy Wschodem i Zachodem?

Wycofanie rakiet radzieckich z Ku­by, przy należytym zapewnieniu bez­pieczeństwa pierwszemu socjalistyczne­mu państwu na pólkuli zachodniej, nie odniosłoby znanego skutku psycholo­gicznego, ani nie zdołałoby skłonić rzą­du amerykańskiego do oficjalnej re­zygnacji z planów inwazji na wyspę rewolucji, gdyby nie poprzedziła tego aktu dobrej woli pomoc militarna ZSRR dla Fidela Castro. I gdyby :ta tą pomocą, za okazanym w ten sposób stanowczym (IOStanowieniem rządu ra­dzieckiego, aby w żadnym wypadku nie opuścić w potrzebie rewolucyjnej Kuby, nie stal cały potencjał państwa, które jest dziś pierwsze na świecie w szturmie na kosmos, pierwsze w tech­nice rakietowej, z techniką rakiet mię­dzykontynentalnych włącznie.

Z jakiej pozycji? Niektórzy politycy amerykańscy chęt­

riie poda.Jl\ likwidację kcyzysu kubań­skiego za. sukces polit:1< ki „z pozycji siły".. Stanowisko, . jakie rząd Kenne­dy'~ zajął w roku ubiegłym wobec rokowań ze ZWil\zklem Radzieckim, do­wodzi czegoś wręcz przeciwnego: krY­zys lrubańsk,i wydatnie przyśpieszył dojrzewający na Zachodzie od dawna proces przyswajania sobie nie dla wszystkich przyjemnej prawdy. Tej mianowicie, że porozumienie z obo­zem socjalistycznym jest jedną z pod­stawowych kemeezności wieku atomo­wego.

Ci, co nie rezygnują Pozytywnych konsekwencji zasad po­

kojowego współistnienia nikt lepiej nie zrozumiał, niż zacietrzewi<>ne, ogarnię­te antyk<>munistycznym szałem żywioły reakcyjne w Stanach Zjednoczonych i innych krajach wspólnoty atlantyc­kiej. Trzeba przeczytać jadowite paszkwile, jakimi w Dallas przywitano Kennedy'ego w czasie jego ostatniej wizyty: układ mMklewski jest tam ęy­non:imem zdrady; zdrady, wobec tak długo oficjalnie głoszonych przez po-­wojenne rządy USA haseł krucjaty antykomunistycznej. W twardych i tę­pych głowach konserwy amerykańskiej. w glowuh rasistów z Poludnia i faszy­stów wszelkiej maści nie mogło i nie może się pomieścić, że każdy rzl\d USA, nawet jeśliby to był rząd... Gold­watera, musi uzńawać, a przynajmniej brać pod uwagę rzeczywistość - rze­czywistość wieku a.tomowego.

Nikt na ogół z poważniejszych ame­rykańskich i zachodnioeuropejskich ko­mentatorów nie wątpi, il:e mord popeł­niony na Kennedym, wymierzony był

cy pomiędzy Waszyngtonem I Paryżem, spory pomiędzy europejskimi członka­mi NATO wybuchają z wclą.ż innych powodów.

I tuta.j Jednak w centrum roo:błeż­noścł z~ajduje się układ moskiewski, a raczej duch tego układu. Wprawdzie spory w obozie atlantyckim ujawniły się na długo przedtem zanim w Mo-. skwie podpisano dokument o za.kazie doświadczeń z bronią ją.dr;ową na zie­mi, w wodzie, w powietrzu i w prze­strzeni kosmicznej. Ale też kwestia: rokować czy nie rokować, ograniczyć zbrojenia atomowe, czy nie ograniczyć - nurtuje Zachód od lat; co najmniej od czasu, gdy nawet sam John Foster Dulles doszedł do przekonania, że fun­damentalne przesunięcia w układzie sil międzynarodowych wymagają odejścia od sztywnych reguł zimnej wojny z jej pierwszego, najmroźnie~­szego okresu.

Styl i treść Stan<>wisko Niemiec zoohodnich w

tej kwestii było zawsze jednoo:naczne. Nie zmieniło się również, gdy w roku, który mija, Adenauer ustąpił swego fotela kanclerskiego Ludwikowi Erhar-dowi. '

Zmiana ta wymuS'Zona -tata. na starym kanclerzu, ponieważ nawet je­go bliscy współpracownicy uważali, że nowe warunki wymagają nowego sty­lu w polityce zagranicznej NRF. Już jednak pierwsze wystąpienia Erliarda i jego ;,teamu" dowiodły, że chodzi tyl­ko o styl, a nie o treść polityki.

KONKURS~ ANKIETA Wiele czasu i nerwów kosztowały nas przygotowania

do świąt. Na szczęście wszystko to już pooa namiy a teraz pora na odpoczynek i przyjemność.

Redakcja nasza wraz z Oddzialem Wojewódzkim PKO w Lodzi przygotowała dla Was, Drog.i:e Czytelniczki przyjemną zabawę - w formie mikroankiety i sądzi­my, że wyniki jej pozwolą udowodnić, że jesteście go­spodarne. A Więc zaczynamy:

1. Czy potrafisz policzyć fle pe>-trzeba ci materiału na su-kienkę?

2. Czy wiesz, ile kosztuje prze-ctętne dzienne utrzymanie jed-nej oo.oby w twoim gospOdar-stwle? I

3. Czy wiesz, gdzie mieśc.I się oddział PKO w ZA>dzi?

4. Czy zapisujesz wydatki?

s. Czy wł es z, ile masz pieniędzy przy sobie?

6. Czy pOOarunki od rodziny, przyjaciół oceniasz według ich ceny?

7. Czy wiesz co to ji!St syste-matyezne nie?

za.ktadowe 067.CZędza-

IMIĘ I NAZWISKO • ; . • A.DRES

. " . .

tak Die

; . •

Za każde „tak" policz sobie 10 punktów. Za każde nie" - zeno punktów. Jeśli uzyskałaś oo najmrueJ

4o punktów zna.czy to, że jesteś gospodaxna i oszczędna. To duża zaleta. W nagrodę możesz wziąć udział w loso­waniu cennych premii, ofiarowanych przez PKO.

OTO ONE: ROBOT KUCHENNY, KASETA KOSME­TYCZNA, SZYBKO W AR., PRODIŻ, ŻELAZKO ELEK­TRYCZNE Z TERMOSTATEM, KOMPLET BIELIZNY, ZEGAREK DAMSKI I INNE CENNE PRZEDMIOTY.

ZroźUmJenie tej konieczności znala­zło IliOO:e najpi!'tnie:lszy wyraz w ostat­nim noworocznym orędziu papieża Ja­na. XXIU. Mówiąc o pokoju, zmarły papież podkreślił: „Musimy pracować nad Jego budową, żeby rozszerza.I się po całym świecie, bronić go przed ka.ł:dym niebezpiecznym ryzykiem i przenieść ponad wszelkie inne wzglę­dy, il:eby go nie za.kłócić i nie naru­szyć".

w jego ustawodawstwo antyrasistow­skie i w układ moskiewski - w dwa pociągnięcia rządu ameryk>ańskiego, po­dyktowane najprostszymi nakazami zdrowego rozsądku.

Niemcy zachodnie uznały koniecz­ność kontynuowania r<>zmów amerykań­sko-radzieckich; ewentualne 1><>rozwnie nie uzależniły Jednak od tylu warun­ków, że praktycznie za.mknęły drogę do uregulowania podstawowych spraw bezpieczeństwa w Europie środkowej. Bonn nie szczędzi również wysiłków, aby boczną drogą - poprzez siły multi­lateralne N ATO - dorwać się do bro­ni atomowej pod własną kontrolą i to wbrew istocie układu moskiewskiego, którego celem było m. in. poł<>żenle kresu dalszemu rozprzestrzenianiu się zbrojeń nuklearnych.

W atmosferze starć, sprzecznych In­teresów gMpodarczych i politycznych na terenie sojuszu atlantyckiego, Niem­com zachodnim nierzadko przypada rola arbitra. Jedno jest przy tym pew­ne: Bonn, o jle pozwala.ją na. to jego własne interesy gospodarcze, sprzeda swoje - p~parcie temu SJ>{lśr6cf partne­rów, który zagwa.rantuje, że skutecz­nie bronić będzie polityki zachodnio­niemieckiej w rozmowa.eh z krajamJ socjalistycznymi.

Wypełnioną ankietę, zaopatrzO'l'lą w podpis i adres pro­simy nadesłać do dnia 28 grudnia 1963 r. na adres: Redakcja „Dziennika Lódzkiego", Lódź, . Pi:;>trkowska 96 z dopiskiem na kopercie „ Tylko dla kobiet .

LOSOWANIE NAGROD JUŻ 30 GRUDNIA, A OGLO­SZENIE WYNIKOW W NUMERZE NOWOROCZNYM.

Zam<>rdowanle prezydenta Kenne-dy' ego jest ostrzeżeniem nie tylko dla Stanów ZjednO<:Z<>nych. Wiel<>letnia pro paga.nda zimnej wojny nie powstała

ŻYCZYMY PRZYJEMNEJ ZABAWY! m11111111111111u111111111111111111111m11111111111111111111111111111111111nn111111111111111111111 „ . ,,­. ,

Pod koniec roku 1963 echa tej myśli znajdujemf: w przemówieiłiu prezyden­ta USA. :Tobnson.a., na Zgromadzeniu Ogólnym ONZ • . Następca Kennedy'ego, stojąc bliil:ej niż tragicznie zmarły, konserw.a.iywńj'ćh kół amerykańskich, nie mógł, z J>rzyćzyn obiektywnych po­wiedzieć czego innego, niż powiedział: ,,Na.jwiękSzym z ludzkich problemów i największym z naszych wspólnych zadali Jest utrzymanie pokoju i urato­w.a.nie przy.szłOśei".

Nie;, st~ci'tO nie jest przypadkiem, że rok układu moskiewskiego nastąpił bezpośrednio po roku kryzysu kubań­skiego. Radziecka strategia I taktyka pokojowego współistnienia, w której nie ma miejsca na sla.bość, ale jest wiele miejsca na rozsądny, korzystny dla obu stron kompromis wydala swoje ·pierwsze owoce,

· bez śladu. Za.trute nią mózgi, a bar­dziej Jeszeze ci, których lnteresf ·· ro2-kwltały w atmosferze napięcia między­narodowego, poo:ostaną jeszcze na dłu­go walną przeszkoda, dla roo:winłęcia dyskusji J)O'między Wschodem i Zael'lo­dem. Prawica amerykańska,, mili­taryzm zachodnioniemiecki roo:porzą­dzają Wpływami, które w polityce obo­zu atlantyckiego neutralizują i zapew­ne długo jeszcze neutralizować będa, w niejednym wypadku naj,oczywistsze na­kazy real·izmu.

Skłócony Zachód Począwszy od chwili, gdy w końcu

stycznia roku 1963 załamały się osta­tecznie brukselskie pertraktacje o przy jęcie Wielkiej Brytanii do EWG - spo-

Jest to jedna z ważniejszych prze­szkód ml\cących jasność perspektyw poroo:umienia mię!lzy Wschodem .a. Za­chodem, chociaż nie ulega wątpliwości, że te perspektywy są ba.rdziej wyraine w 1964 roku, niż w którymkolwiek z la.t poprzednich. Swiadczy to, że świad<>mości konieczności pokojowego współistnienia zdobywa sobie w dzie­jowym procesie coraz pewniejsze miej­sce w świecie.

Ty nawet nie mniesz oce­nić swego szcze­śeia.. Nieczi:sw się zdarza teśdo wa, która poma­ga złęelowi przy robieniu porząd· k6w domowych.

WI

.Edgar Wallace (49)

- Zamknęła. panią? ...... wiadomość zdaw.aJa. l!iię go bawić. - No, no... to śmiechu war­tie! ZamkneJa pani~! Ale niech się pani nie ?l.iepoko1, me się paru nie stanie. Bę.dę się pani.ą opieloowa~. Czy pani sly&Zala jakieś głosy? Niikit pani nile śledził? Za dwia. czy trzy dn; będzie pani ZllJPcl·nie ~a. ~ sl<YWa .naprawdę zaniepok<l!i.ly LoJs.

Już ra,z PrZedtem, przy śni.adanńu, na kt.órym g~ poznaita 11 la.dy Moron, rnówil o tajemni­czych glcsacll.. Czy uważal ją za umy.slowo chorą? Na tę my-śl, po.c:zuita zimny dreszcz. 'f\<xieszta do <lnlwi, czek.a.ją~. 2le dOlktór wejdzie ru.. gó.loę. ałe daremnie.

Wyjrzaiw.s?:y ir;n,oiwu przez okno, zobaczyła na podwórzu psy. Dwie dUIŻe, czam.e bestie, więkls7Je od owczarków aJ.zackńcll, wlóc:z~y się, wę.sząc w odpadllrn.ch sta.jenillJllCh. Jeden z nkh S])OISLn..egł ją, zawairczail i u.ka.zal bia­le lcly, najeżywszy sierść na grzbiecie. Lois .szybko cc.tnęla się w ~ po.kodu. Zaczęła ~e i'>~ać do drz'Wi, a. nawet tU1Pać no­tami w pctilb.g~. N'ikt jednak nie zwracal na nią uwagi. a ch'bićiaż słyszaJa głos dio1k:to!l'a i w&ala go, :rupeh1.ie ją igno.ro<wal. Teraz do­piero Lo!s zaczęła si.ę domyślać powodu dra"' e;tycZl!l.~O po.su.nięcia Doirna.

Po obiEdzie kobieta przynJOOla. jej trochę herbaty --. obrzydliwej lucy, pirzy której na,. pairy I..ifZy Smtth wymi'Wlaily si~ boskim iniekta­rem

·G. DZIENNIK liODZKl-nr 305 (5306)

'7T

_. Proo.zę, źeby pa.nil ZIOISltawila d'1'7JWi otwa.rte - P<JWie<iziała dziewcZYl!La.I

- Jeżelibym to zrobiła, psy rozerwalyby pan'ą :na kawałki - odpowiedziala kobieta. - Są na korytairzu.

Za ckzw,ailnii słychać byro węszenie i l§roi­ne WaJl'crenie.

- Wynoś się sta,,d, ty! J'lllldil - krzyknęła k.c>bi e.ta przenikli'Wńe.

Dziewczyna patrzyła jej śmiał.o w oczy. - Ja się nie boję psów. - I skierowała się w

stronę d.rzw1. Kobieta schV117Ycila ją mocno za ramię i :ziaotrzymaila.

- Ma paru .sied.'2'.iieć ~ gdzie paJ!lli jest i robić to, co paru kazą, bo inaczej będzie z !Pamą źle - zagroa:ila.

- Gdzie jest d<llktór? Chcę z nim mówić! - To niemotżRwe.. ~tór l>OO'OOcY: oo mia-

stec2lka., żeby s:ię czegoś napić.

Zamknęła dirzwi za oobą i Prz.ekiręeiła kilu.cz w zamku, a Loiis siedziala najmniej pól g<>­clrziny, starrając się zebrać myśl.i. Zaczynalo się jUIŻ =iierzchać, kiedy nastą.piło ~e dl!"arrnatycme wydarrenie tego dnia..

Lods s~a przy okn:Le, wPatrUJją,c .się w po-. nury dziedziniec i myśląc o Micha.łi: Dornie. Dete~tyw jej nie zawiedzie: gdziekolwiek: Je.o>t, przy>będzie na ratunek. Dlaiczego ~iil­c~ tyle czasu i trook jej OO()b1e, ~~o Joe.si­cze tajemnicą, którą należało ro;związać. Ale pracował dla niej, czu2a, że pracuje i teraz.

Nagle z d&u, z podwórza mslysza1a przeni­kliiwy gl~ dozo.rczyni.

- Ka.zal.am ci przecie2:, żebyś po~ywała naczynia., taik, czy nie?... ty stary ptais7Jku więzienny!

- Diaczego jestem tu trzymana? - od~­zwaJ s··ę tnn.y gtos, cichy i slodk.i - Lo1s za<lrża!a na jego dźwńęk. - P-01W4eclwal mi przecie-..i:, żie„.

- GVl<i:T..drżę na to, co on ~ powied'Ział -wrzesz=la kobieta. - Myj naczynia, a potem podłogę! Jeżeli za pól god.ziny nie będzie mi to zrobione, zamknę cię w piwnicy ze szczu­ra mi, a~bo poozczuiję PISY· Hej, Bat.il Maa.i!

UsłY5zala. g~e w~ ;i brzęk 1.ańcu• cha,

WOJCIECH BARCZ

= Odmawiam ._. odezwal się mów łagodny gloo - odmawiam!

Chlast! - Odmawiasz? Jeszcze raz pow:i,esz coś po­

dobnego, a dostaniesz ba.t.em tak. że się załe­jesz kirwiąl No-? Jalk? 24-Qbisz? Zir0tbi.sz, co ci każę?

Słychać było o.Qglos waJJki 1 ~a dziewczyil'la, wykręcając szyję, ujrzała wąitlą i szczupłą kobietę, która się :za.toczyła i UJpa­dla na ziemię. Ujirzala ta1kże WZll'J.OISzący się i opadający bfoz.

- Do.ść! - krzyknęła Lo:ls zacha:-yplym glose·m - ale w chwiili, gdy Sltarra wiedźma schyl iła Slię i odciągnęła le'LąCĄ kobietę poza z;;.s·ęg widzenia, uczuła, że kolana uginają

·się pod nią i oisunęla się bez zmyisiłów na podł'lgę.

ROZDZIAL XXV

G<ly po pół godzinie odzY\Slkala przytom­no..ść, chora niemał i cala drżąca, dowlokła się z trudem do łó:i:ka. Leżąc 111Silowała wydobyć z zamętu, panu­

jącego w jej mózgu jakieś logicme i normal­ne wytłumaczenie tego, co ją 19P<>tkalo. Myśli bezustaJ!'llilie powra-caly do Michała Do.rna i 'IJywoJywaly na ekranie pamięci jego sU1ro­wą nieco twairz i przenikliwe spojrzenie. Kim byila ta druga więźniarka? Co może mieć w.spólnego z jej obecnym poŁołen.iem h:ra­bina Moron? Czy prawdziwe jeBlt podeji!"ze­nii? Michała Dorna, że UiS'Zkodzony balkon ~ Wlypadek .samochodowy nie były ·niczym l1!1nym, tY'lko umyślmyun, plan.owianym zama­chem na jej ż:yocie?

Kiiedy kobieta przyniooiła kolację, Lois by­ła P-Oorornie s.pokojl!l.a. Goistpodyni posta.wila na stole małą olilWlną lampdcę. Zaipuścila sta­!"ar.n..ie dwie w:ystrzęipiome żalua.je i rzekła:

- G<ly>by pani czegoś P-Otrzebowala. niech pani zastudta w podłogę. Na painl miejscu nie chciałabym cozrnawiać z do.ktocem - je&t w sztok pijany. I niech pan.i nie zwraca uwagi na tę kobietę na dole - to w.airi&tka.

G<ly wyiszla, Loi.s znaftaizl:a w pod1ręcmej to­rebt:e, mały .~ do-~il. .DelSiec.zl!.:4 ha-

mujące szers.ze otwa·rcie oikien, były wkrę­CXl111e śrubkami w pairapet i Lois pomyślała, że jeśl.t odl:amie konie~ pilnika., będue mogła użyć go j•ako śrubodt~tu. Okazało &ię jed­nak, że prowiz{)l!yczne nanęd:zie nie nadaje się do zamierzonego celu. Zdesperowana, da­łll spokój. Mogla 'IMJ)raiwdzie s.tluc szyby, ale niewicie by to pomogło, szerokość ich bo­wiem wyno.sdla najwyżej stopę! Zaczęła spa.cerować tam 1 z poWil"otem po

pokO'ju, walcząc usilnie z ogarrma.jącym ją uczuciem paniki. Co robi teraz Lizzy? A Mi­chał Dorn? Przylaipala się na tym, że myśli jej bezUIStaamie wracały do oooby detektywa.

- ChY'ba · sie w nim nie zakochałam? zaista.T110wila się.

ZgaisiŁa światlo i oiparła .się łokciami o parapet okna, wpatrując się w ciemność. Upiorne światło księżyca, który u1kazal się SP<na chmur, zaczynalo Mebrzyć do.Jine. Na­gle usłyszała w holu kroki, wróciła więc do stolika i za·paliła św1atlo. Klucz zgrzytnął w zamku. Wszedł doktór - zupemue trzeźwy. straszliwie, przerażająco trzeźwy,

- Pro.szę !tf;ą.tl wyjść - powiedzial gwaJ­townie i wyciągną,ł ją za rękę z pokoju, a potem ~rowaodzil szybko na dól. - Zgaś ś•viatlo w pokoju pa'11i!ly Redd1e - ZW!rócil s;e do kogoś w ciemności, i olbrzymka, zja­wi-.vszy się nie wiaidomo skąd, przemknęła szybko obok niej na górę.

~ Czego pan chce, doktor-re? - spytała przerażona. - Czy się coo„.

- Cicho! - wycedził _prrzez zęby. - Zga­siłaś tam światło?

- Zga&ilam - odpoiwiedzial z góry nadąsa­ny głos. - I ezego tu się bać? Upił się pan i coś się pa.nu przyśniło!

- ROtZWai!ę cl łeb, jeżeli będziesz się do mnie w ten siposób odzywać. Powiadam ci jeszcze raz, że widziałem zjeżdżający z góry samod;ód, Zatrzym<1Jl 5ię przied doanem. Ja­kiś m~czyroa wysiadJ z wozu i poszedl wzdłuż nankanu - po·tem straciłem go z

(Dalszy cląg nastąpi)

., I

!. I i

1'· , o i

I "

Page 7: Ceno - Urząd Miasta Łodzibc.wbp.lodz.pl/Content/57862/DziennikLodzki1963nr305.pdf · e Ceno .SO gr. Wy~anle I -Bok XVIII l.ódź, 24, • 25 i 26 grudnia 1963 roku Nr :;05 (5306)

O tytuł wzorowego dozorcy

Nie kurc~ się technologio ! ~ madą to do Biebie,

że ~ drt;iarrtiny to, że się lrurczą. Tak mówli2l 00-świiadic:zeni. ludzie· Do dy­mi,acego piec.a. ?lllOli:.na. wez­wać :zd'll;lla. CóZ jedJ:l.a.k zrobić z w,yrobetn z clmia­JJ.iny, który' po uprani.u nie chae wejść oa najmJ.ods:zle­go brata? smucą przylclaid,y z wms­

:nego, l.ód:zik:iiego pOO!wórlca. M<llima je obejrzeć w laibora. torium PIH. Bluzeazk.a. ~ (.cEll'lla 35 211:, pro-diucant - ZPD li.Im, M. Ko­~ej) zmalała !PO pra­niu o 4,5 om, u.by.tek tep. w,yrównała za6 ~ niiem o 4 tCllll. Szx:zyt.owy zaś lęk iJ)lt7led. ;prain.iJem wy­k:a.zalł pr.odutkt b. zPDz. tlm. WojSka Polskiego (obeonie „Lido") - blurzilm. d2:iecięca. kt.ór.a. iPO pierwszym zet­ikioięaiu . się z wodą zmaila­ła rw dłu~ z 35 dJo 30 cm, zaś w S'1.leOOlk!oścd z 32 <lio 26,5 cm.

:Producettlcl tłumaJC:'lJą się : być morie :niewłaściwa te­cblooilogta, być modle :imię­dl2Ja.- Sol.en.nie też obiecują, że wymieni<\ na.by-wcom pciirurcrone wyroby :ca in-

ipr!DE!d wyprtodiuiloowtam.iem boolltów l)Ol!l1G'\Śleć o wliaśoi.­wej beclmoilogi.i?

(kat)

Rekontry

Złote modne

Opoje za kratkami Henryk C2Jecho~ :mm. Ze­

:I'OmlSlki~ GB., upił stę j.atk: bela l leżall: w bramie IPr1%Y 'll1I. 23 Lip­ca il. S!edl:lll. ~urż :oa. to w .asresrz­cie. Koolegium Katm.o-A<!ll:nindS1lra­cyj;ne DBIN~esie.i sk.arz.ało go na. 3 mies.I~ &reS7ltll. KiJlk.ailm"ot­nie k:arr.a;ny iza <>iPd-"JstwQ Wlady­siaw WaJasik. mam. Pletrosiń­s.1Pe:go 48 po '.trl;Ja-nismu zachio'wy­w.a.l: ete a,grasywmie w st<>St.lillJcu do pnziec:bo<l!J1&ów_. rz.aczepiaj ąc ich i uslrując bić. Skaza.no go n.a % mi<"!GU\Ce are821t11. (k)

W Nowym Roku - z „Polskich Nagrań"

e· Karnawałowe n·iespodżiianki 41 Spiewa „Mazowsze"

Zblii:a. IS'i.ę Nawy Roik, a z rum ka.r­ruvwaJ:owe szaleństwo. W tym czasiie, tradycyjnym zwyczajem a.do.pter li. gra­mQfOlll staną się 1PTZ-edmiotami. praJWie codziennego użytku. Ja.kie nowości przy gotowują na. ten gOI'lłCY olm'es ,,Pol­skie Na.grania."? Z pyianliem tym zwró­ciliśmy się do dyrektora. tego prz;ed­siębiomwa, Pa.wł.a Kruka.

- Przygotowujemy nowy naldad ply.t z ~a.niami piosenek w wyik:mlaniu uczestrilltów tegorocrżm.ego Międzynaro­dowego Festiwalu Piosenki w Sopocie. Sąd-z:ę, że swego rodzaju miłą niespo­d.z.i&llką dla miłośników jazzu będą na­grane jruż dwie plyty z najciekaJWszy­mi utworami, prezentowanymi przez za.gir-arucznych uc-zestników Jazz „ Ja.m­b0<ree 1963 r.

Inne ,,wy<tł'0C2one'! ostatnio płyty spod zna.ku krunawalu - to przede WS1Zystkim nagrania melodii ta01.ecznych w wykona.n.i.u zespołu Namysłowskiego oraa: piosenki śpiewane m. in. przez Ha.Dnę Rek, („AugustOlwskie noce",

twllst :... -;;Ja maJ(!l IS7!C'Zęście do wszy.s-t­kich"), Sła.wę Przybylską, (p.iiosenka pt. „Sz(.~ęście" z fiJ:mu ;,Dzieci Pi:reusu'! i „Rumba z pomaraI'lQZą"), Helenę Ma.jda.niec („Ali-Baba", „Wesoły twist", „Rudy rydz"), Bogdaaa La.zukę (,,Cha!l'­lestou"),

Tym, którey nie Ml!eżą do entu:zja­stów 11W:ista, milośnilrom tańców kia­syC'lillycli szczególnie ~ee.am nowo naigram.ą płytę z nia.jpopula.rniejszymi walcami z operetek Ja.na. Straussa, Sp.tewa: Zofia. Rudnicka. i Ka.zimien Pusłela.k.

,,.Polskie Nagrania" - poJ.nmrmowal nas dyirel'"tor Kruk prz~towaly ostadl!lio dużą, wolnoobrotową płytę z piętm.astó'nY.I. pieśniami zespołu ,,Ma­zowsze", w więkJSzOOci. skomponowany­mi. przez Tadeusza Sygietyńskiego. Z 50-tysięcznego nakładu, 10 tys. egzem­plMzy tycll plyt zabierze ze sobą „Ma­zowsze" na :z:bl..i:ża.jąoe się toornee po St.a.nach Zjednoczonych.

'i~ ~ ~ ~ byłoby i ) -~.:--~~~~-""~~~~'

Krótkie ferie kolarzy

W pierwszych tygodniach nowego l!'Oku ukażą się również w sprzedaży nowe płyty z na.graniami muzyk.i po­wa.żnej. Będą to utwory skrzypcowe Hen:ryik:a WieniaWSJl.mego w wykona.niu Broillisła.wa Gimp.la. i orkiestry FilhM­m-o«lil N.all'odowej, 2-ah.""ixYwa opera ko­miczna ,,CYJI'l.l!lik sewilski" R-ossin.i.ego w wy.!ronaniu chóru i orkiestry Opery w Buka:reszcie ocaz najpopularniejsze arie operowe w wyik:Ol!lall1iu Bogda.na. Pa.proc-kiego, m. illl. z „Aidy" i ;,Bailu maskow-ego'~ Verdiego, „Tu.l'alndota" Pucciniego il. „Eugeniusza Oniegiala'! Ozajkowskliego.

W pnyszlym roku 1.Palskie Nagra­nia"; z Qkarz;ji XX-lecia Polski Ludo­wej wydadzą komplet 17 płyt w dwóch kru;etach, z n.a.giraniem.„ „Pana Ta­deusza", w rd:yseri.i Aleksa.ndra. Bar­diniego. Pootzczególne :księgi poematu Miaktew.icza, !PQpI'Zedz<One esejem Ka­zimierza Wyki, ozytać będą Il,alWY'bit­nlejsi polscy aJdorzy. Godnym pochwa ly pnzedsfęwzięciem „Polskich Nagrań" oraz Ministerstwa Oświaty są przygo­towywane aiktuaWnie płytoteki dla szkól. Już na początlru nowego roku szkollnego, we wrześniu 1964 r., sz.ko­ly otrzymają trzy komplety po 28 płyt z nagraniami na.jbairdziej reprezenta­tywnych utworów muzyki światowej.

(le)

siatkówki

Riepowodzenia koszykarzy Zani:<>l1c7enie I IMlltldy ~

dl.a kosz~ LKS n.i~;vśl­nie. Doznalli Ol!li dwóch poratrek w Wairsza'Wie i w zwiąizku rz; tym sipa<ili na lt> miejsce w tabell. Z Legią .lOldzia.ni!e P.rz®"ail 85 :l.03 (4<i:56).

Mi.istmem I JnJ'llidy !2losta.l $i,ąsk,, który oopiero w dog·rywce po­konał SU>ruMę (N-owa Huta) roż­nicą dwóch p.umD.m&w 80:78. Dal­sze miejsca w ta,beli zajmują W:)'brzeże, Wisła., Legia. 1 AZS A"WF. Koorzykairrze LKS wy!j'.>r.ze­d.z!tli lec!Y'!lie Lecha (POq;nań) 1 Zavlimę (Byid.gO"SWZ).

Wytnliki s,pc•1lk<>ń niedziela:!yclt: AZS AWF - AZS Toruń 90:65. Polonda - ZaJWi.slza 85:53, Lech - Wislla 5J ;70 •.

Page 8: Ceno - Urząd Miasta Łodzibc.wbp.lodz.pl/Content/57862/DziennikLodzki1963nr305.pdf · e Ceno .SO gr. Wy~anle I -Bok XVIII l.ódź, 24, • 25 i 26 grudnia 1963 roku Nr :;05 (5306)

WTOREK. M GR'Ol)NIA,

PROGRAM I

a.oo Wiaidomoścl. 8.05 MJurzyk{t l .aiktua·lno<\ci. 8.30 MU2Y'ka po­ranna. 8.45 Radiowy p.."Zebód ty­g00n.1a. 8.5-0 ,,z mojej tec:z.ki". 8.00 Mll:Z)ika kJasyic:z:na, 9.40 Dl.a ~o1!i ~ik.a i»t. „Jak k,łę­busz~ wędrow.U". 10.00 Koncert poranny. 11.0a ttW:i:gilia r. HJ.l4". lll..30 lUlidOOwe rzes,poJy r<liZl'yw.ko~ we. 11.i>~ Aud. z cy.k.liu NRO<l!zi>ce a <lrziealro". J.J..56 Komun1k.am o stanie wód. lLS.7 SygnaJ: czasu i hej.n.a.I. lZ.05 WJ.adcdlloscl. ~.15 i=>;RoL"lllCZy kwaidraais". 12.311 Ra­Ciiowy przegląd mleczars.lct. 1Z.4{) Raidio.rell:lama. 12.45 .,.Na &WOJs.ką :n.u1tę". 13 .oo Muzyik.a. d'1a wszyst-kich. 13.30 Słucha.my piosenek łran.ouskloo. 14..00 ,..Radlo!P-l··oł>le-:my". 14..15 • ..Rad.l,ostaicja haire:er­~". l•l.3() Mwzyik.a. IQ.OO Wiado­mości. 15.05 P:ro,g:i·a•m dnia. ló.lb &ra Zes&ół ~A:1l>a<bros", lS.30 z ż:v<>l.a . Zw1ą:!llru Radizleoki.ego. 16.{)0 ~"ru .k<l<l!l,poeyftotrow ;po.LskiJclh. lii.26 Ra~ 16.35 Program niilodizieżowy. L7.00 Wiadoanooci. 1.7.05 ,.List z Podski'!. 17.25 .,Po­gromca J:;umz• \ :pow. 17 .45 .,Pięć mlnwt .o wychowaill.lu". 17.50 Piu b!icysty1ka międizytn.a.rodowa. 1.8. OO :Koncert <linia. 18.S-O l:l.adiorek>Lruma. 19.00 Kodędy !P<)<lsk:le. lll.30 Kon­cert C~.i:nOW<'l>ki. 21),()() Dziennik WiEIC:'llOlrlly. 20.26 Wiadomości S!P<>l' towe. :W.30 Fr.aigm. poerna.tu K. l. Galiclzyńskiego. 211..05 .,&tudilo lci:a1syiczne". 22.-00 hw zimowy wie czót". Zl.()() Os<taitnie wiadomości. ll3.J.O MutzYilta ·ta.neczma.

PBOG.RAM II

1.30 ~ 8.35 P.rrzeg'lą<! praisy J.iJtera.okie!i. 8.45 .Muzyika. po :r;an.r.a, 9.-00 Ko.nice11t din.ia. D.5() Pu blicystyka międa:yinau:odowa. 10.0-0 .,Na.cl, kslą!ilkami M. Konopn.ic­klej ". ll.00 Muzykia qperowa. ll.<M} Ek.OilloanJiiczmy !P'l'O blezn tygOOtnJ.a. U.i;:; Chwila !ln'IJ!Zylk:i. lil.57 SygThall czasu i hejnal.. 12.05 WiadomC>Gc:i 112.!15 Murz. 1ud. l.2.S.O .~y i nasze Clizi.ec.i ". 13.00 n U pro,gu rz;lmowe­IO S.wlęta". 13.40 P1·og,ra.rn dnia. l\'1.45 (L) Infortrna>Cje am.a. 13.5-0 (L) .... ~u.atlin-ooct lOO:zlkie". H.o;; (L) Me!icxiia, a:yitm i piooon!kla. l<!.30 (L) Leh.aJr: Wi.ą2anka melo­d:U. 14.45 Aud. dll.a ctrzieal. S1tair­SZYQh ,,Blę.lti<lmia sztafeta". :L;i.00 K01!11Cer.t-:za,gooka. 15.30 Dl.a d:zieci opow. a;i<t. „ WaJ<.atje iz duchaJini". :L5.5S ,,.Przy;porrtiinamy prog1ram". :w.oo Wiad.om00cl. 15.-05 Fr.agmelllt pow. Marii ~l:>rowS!tiąJ „Noce i rln.ie". l.G.25 21> muuut rz Otrk. PR w Lodzi, 16.4;) Radi-0•reklam.a. 17.00 (Z,) Radi-O!I'ek.Laana. l 7 .15 (I.) Omó Wllertie ~ograrmów. 1'7..J 7 Utwory K.alro1a M:rocS:ZO"Ly.lm.. 17 .25 (L) Aik­tu.all!n.QŚCi. ~ód2:lcie. 17 .45 (L) .,P.a.­SC>żyit 111a mllłooieOO!zbu". rei1>. ta.OO (Z,) Pieśni ko.mpoizyttorów paol­sltidh. l8.l5 (L) .,Slfllld.encka plo­MUika" Jllllld. U.30 (L) P-01.skie me loctie W<l.owe. l.8.00 Felieton rz gwiaz<l!k,ą. 19.00 Wiiadomości. 19.05 Murz.;yik.a. i alkltu.ailinOOcl.. 19.30 Ka-leyd.os.k-OIP kn.li!Jtlwra:Jny. 20.11-0 (L) o.Radość 'W\S!Zel!kiegQ stw<>rzerua"

• - au.d. :W.iii (L) MUZy>.ka polska. 20.30 Ko!ę;ty IPO'lalcle. 2:1.00 z lklra :lu: i ze śwJ,aita. 21.m Wia.d<llIDOŚCi ll1PO<t'ltowe. 21.30 M"-leyik.!l pol:slka. :l:ZJ>O meooze Ad.aa:na MiolQewl­c:m.. ZL30 P-oplll1alr.ne melod1e. 23..00

RaJ.io • I. ie.le.wizja.

.14.36 Br~am dnia (l.) 14..40 MI ty zostalnieso; In.dlaml.-

nem" - tiilim falb. prod. pol. (Kato"WWe)

16.2.0 „Baiśn o szLachetnym Got.­:trydlzie" - wld-OIW'lSko Ha!li­ny Gćcrskiej dJla d!zieci. Re­żylser!!a - Andir2lej Kocic. ScenogTtaf:la Xytmena. i Ry=d ZllJil:iewscy (W)

J. '1.50 F .iJlan klró11kOlllletr.ażowy (z.)

18.115 Wiad·oanośd cll2llen.raka TV (W)

18.JQ „Gwi.atOOllrowe żyiczen.La'!\ -:illm rz seri:i Dy>&n.ey1a1Dd. (W)

:119.00 ~Gwi.a:zd!k.a"· pre.gram :flJmowy rz eyl!Jl.u .,.Podlróże po świecie" (W)

L9.2D K-Olllcert dllqptnowsk:I. W WY kona;niu Teresy Rutkows!lc:ie<j fOlrtEi!>i.a!n. o;raiz tria :i:nstlru­men.tail!nego w 6'k.ladzie: A.Je ksaw.ler Ciechański - wtl.o­lonicu:ela., Jerzy Ma.rchwińslti - :tante~ Edmtllnd Sleóa - Bkrrimoe (1W)

19.50 D<>b.ral!l.OC {W) 2()..00 Dz:ieninilk: TV GW) 20.30 Teaitr TV ,.Syn mau:m.otram­

ny" - klomec!.ia Sta.n,\slawa Treml:>ookJi-ego wg Woiliteir.a.. :aeżyseri.a - Bolld.ain T.ru!k.a.n. Scen.o€r&tia - K:rizyszto.f PankiewUc:z, Wyikonawcy: :B<wbaira ~ Xryisty­n.a Sty:P<UJ:kOIW\ilka., Joo.nin.a W aibt>erówtn.a,. A.ndrZej Bogu­cki, Ka<Ziimlem Janus, Zd:zli.­slarw MlroQ;eWS\k:I, Miecrzysla,W Pawl:filj:O'W'Sk:l., Czesil.a.w WQfl.lej :h.-o,. All1<lir2ej ~ (W)

32.00 ...,Dz1eclizi~" - filllln fa•b. prod. USA. d<lr/IW. oc1 lat Ul (W)

SBODA, 25 GRUDNlA

PBOGRAM I

9.00 Wlł.aidiom<i·ścL 9.00 ~ robieniia pl.enięctrzy•t a,uiel.. 9.2.S OhwlJa mn.uzyJ.ti. 9.3-0 X,Olęd.y pod­Sk:ie. 10.0-0 Dl.a dlzlecl. w wieku !l)lrZedszko-lnym ba;jik.a wa:rm.ińiSll<:a ipt. .,o rz:k-n~j radości". 10.2{) N-O<We n19igran.ia Luoow.ego Zesu:>o­.tu PR. 10.40 KO!IloCerit źyc:zeń. lJ..40 „DySk:uim rz eywj!Jt!rza.cjt\··~ au:d. lll.1>7 S;rgna.l C2lSSU i he;in.ail. tc!.05 w;.aoomości. 1.2,10 Pa.n011'auna mu­zytkd kOl!lJCle?'tów <IJilia. 13.20 Teait.r Mil-Odyich - ,.,ezy pain.i wienzy w mil-OŚĆ". 14.00 ~ cyik.lu: ,.,Picirli i tańce św:i.ata". 14.30 AUJd.yqja ;poetycim. l5.GO MEilOO.ie n.a oo.ga­n.aidh HattnmO<ll.<l.a. 1.5.10 ,,.WOO. S<mydków'' w prog.r, rozrywko­wym. .tli .20 .,2l piosenką po Eu­rO(plie". w.oo Wiadoonorel.. 16.05 Jllliuizyflca. .Ltl.20 ;,,Noo w:lg;ffiJ!.ja1a" wo<LeWlll.. 17 .30 :ll nowe;go :reiper­tuairu Ollik. BR. 16.3'0 PJosenJ.ti Ra diawtigo TeaillrrzyikJu Mllmdartmir „ZWiereia<lll<>". 10.15 ,,K=icert dnla"'. 20.0o DzierunJk ' wleoz:OII1lly. 20.25 Chw:i!la Jll1JUZyJd.. 20.30 ;;,Ma­t.ysiaJlrowie" odic. IPQ!W. fil.OO Kon cert dh'(Jfplal.O<WSk!I.. 21.30 $.plewa PaiilstwQW7 ~ :Plemi 1 T.ań-

ca „~. 21.~ No- :nagra n~e. orli:. taJn.ectmej P.R. ~ Kwa dJra.ns <Im poiw.ażny>c:'h. 23.()() Ostaot rnie Wlia>doancśic:l. Z3.l.O Koncert z rutgirań Wiel:k:lej Ckrlk. Symfon.k:z­nej FR.

PROGRAM Jl

8.~ W'i.ad<Xllloścl. 8.35 MU!eyłka poiraama. 8.50 (L) D:mówienie pro­giramów. 8.55 (L) K~ ży­czeń. to.oo (ł..) "Wieczory w Pe­garzie" - <JiPO'W. 10.30 (L) ._Mel-0-dia., cytm i piosenka" - aud. 11.00 Koncert dnia. lll,57 Sygin.a:t czasu i :!1.ejnall. 12.05 Wi.ad<l'moścl. 12.10 P<l'rainek murzy'ki rozrJl'Wlko­wej. 13.lO KXOIIl.ilka POtl.alków. 3:3.31) .,.Mosk\via rz melodJ.ą !I. pioSC!Iliką sJiulCthaic:wm (POlls1tim", :!A. OO (L) „Spo.tk.alnie p<> laitaich" - s.broh. 14.30 (L) „D.zladek do <l!r<Zechćiw" a.ud. ll>. OO Dl.a d!Zie.c:i sluch. pt. .,K~·U'Sllek". 15.40 Z &llCy>:l:z;Le'l L. va.n Bee<thoven:a. 16.40 (L) Atld. dla. dr.llleol.. l/l'.® Wi.ad-O!m-0śc:i. 111.0S Ko:restpon.denc.l a rz: Rio de Jam.ei­ro Edmu:rul.a. Osttnańczy!ka. 1'1.M Ulutbione mEll.Odie. 17.35 MOlllt.alt O'.!>eretki K. Hodlmalnna „Dz!&twa SYTenY". lfl.30 K<>IlfC<'IDt rzes,potu óO n.aig:raa'i po.lSk:iej m1l:zy\ld. romryw­kowej. 19.00 Xodędy [pOls:kie. lS.30 Radiowy Teaibr Ml-Odyidh •Dl<s.ney­Lallld • - slruidh. 20.ro no ta.ńfCa. zatp.ra'51Zaiją -0~estry. Zl.00 Dzien­nlik: wieczroin.y. 21.26 Zespó.ł Dzle­w:i.a,ltka. l!:Z.25 Kan.ce.rt Wi<!CZO!my. Z3.:L2 Wiellka irewia metod.U. 23..50 OGtaitnie wi.adom<iśc:I. 24.00 l). c. Wielki.ej :rewl;l mEilocW..

'l"ELEWIZlA

13.!18 Pr~ dnia (t..) 14.00 ~. Weso~e historie"! - :mu:n.

:t.wb. prod. rad2, dla d<Z!eoi (rlUJbbtng) (Ka1CllWWe)

15.30 Teaitr VJJO'li'nek: - progiraan dl.a drzieci wg ooenarlUJS<Za i w :reżyserii Zbtgn.iewa R'!!· maa:rza. RW:. TV - Jo.arrma Koenig. Sceruoig:i"a& - Ed­waird. Ko<1.1,gain (W)

18.00 ,.,ID<ieyżyc naJC!. M:i.ulbo~ ~ :flllim. !alb. prod. :tr~. (W)

17.215 ,,Ol!imip1IjlS'ka s:'Zltad'.eta'\ - ma gaizyin. publ. z cykl.u ..Xu<ź­nia Ol.lJmiPijS\lm '! (W)

17.4i5 Film ;,Duis:zek 7JllÓW W ba­śńiOwY!ffi lesie'! prod. . NJlD (W)

18.10 ..,Poczm.a1!m;v się"! - ~ :rozrywtkowy wg ooenartusa i w reżyse:ril Jerzego Głru2y. Sooniog:rańia - Lech Zahor­ski. Flrerzentatoo:zy: BogJum:lł Kobieta i J.aicelk Fed()fIIO'WJJCIZ. Reż. TV - E1żb1eta Kilekow. Wyf'4l0<11.aiwcy: zas;pót ~ :lei"• rresipól mUtLyozny Senta.,· GlJ8talW' Ho.1o<Ulbelk,· trio me­:ksylk.aińSkje o. T.l:tlo de Sel1lta Ol'Ulz'\ GW}

Hl.50 Dobra!MC IW) 20.<JO D7Jl.enn;!;k TV i ~

~owe (W) 20.30 LódJZki ~ TV: ~6,j­

lll4fk:". - · k!ómedlla Kaa.'o!la Caa>lm. ~ - Wan da :K:ao:'C'LeWl!ika.. Adalpt. 1 ret. - ireneusz KalQ,lJcld.. Bect. 'J'9.-, ~w Ma-o

łyl!rz. ~ - ZtrzY Maslowski. Opr. ~ - Sta n1sliaw ~. Wyko­na:w1cy: Jadwiga An.cl!tv.ejew­Elk.a., Da<n.uita Cwynair, BC<h­<Lana. M.atJda, Ewa Mirowska. Jad!wiiga Sienn.l.olall; Ludwllk Benmt, Ry:;rlamd Dembdrusk;, .AJiel<:sanicler F@ei. s~w KaJmjń~ J.am.usrz; K!osińslki, Sta.nfisllla,w Ol~ W()ljciech Pl!l.amk:J,, Jemy Prz~yihslld, B"O®UIS'laW Soc'lmllek.I., Ryszaird Słloigowsld., Jerzy W"'1czalk:;, J.am. Z<lll'odewski (Lódź)

21..SO ;,Alllbi d06kon.a.łe'! - fBln :tab. pro0. am;g. dozw. od lalt 16 {Katowdioe)

21ltJlll -.Roaś!)iewany Buda!Pe92lt" - rew1kll\VY ~ flilJ:oo<wY (W)

CZWA.llT.l!lKo !8 GBUDNL\

JllBOGIBAK I

lt.GO 'maidiolmloil!'cł tJNS ~-prast". 9.25 MllrL:yb pOIJska.. 10.-00 D1a dz!ecd SbUJClh. :pt, ·,.Llst Kozi-Ol k.a Rududlu'~. 10.20 Wlrtu<Xd Oll'­ganów elek!tlr-O<!lO<WYch. 10.40 Kon cetli: ~. 111.40 ,,Wilno; Jrobieta i mied,ź'! - reJ:leton.. 111.57 Sy­gina.ł czasa 1 he:jnail. 12.05 Wia­d<>rii.ości. 1!2.tte 1·,.Ryw.al mOll"Skiego Węża'' - hru!lnOll'esika.. 12.SQ SWe­wY staa:opotlSk:le - aud. .13.00 Ta­llliec, eytm i IPdosenilta.. 13.GO Pra premiera 01Pere1Jk:!. ...iMal?Y OObosz". 14.30 ,,. W Jeziora'118Ch". 15.00 Slytn IW oll'ik. i sły?l!ni dytrytgenci. 16.00 Wtadamośct. 16.05 K<llreSl:porul.encja z za.s:rarucy. 16.20 ... T~emntoa &klradl7:10!Il~O &buich-O'Wislk.a'~ s.twch. 11.00 Koncert dnia. 18.00 K<>lędy po«skle. 16.30 „zes,p.61 Dziewń.ą:tka". l9J>O P.airada poll­ski.cll <nikl.estr. 20.00 Dlzienn:lk wie C:zom.y. 20.2.6 Wiadomości IStPO'f· towe. 20.30 ;i,iPoctwieezorek JliITZY mtlm"<>fon.ie". 22.00 Gradą arkie­$1ll'Y t1meczne. 23.00 Ostatthle Wia­domości. 23..00 Xąclik me1omaal.a..

l"BOGiRAM Tli

Ul> Wla~. B.:l'i (l,) omo­wienie ;pa:-O@r. 8.40 (L) Koncert ŻY'C!Zeń. 9.35 (L) 1o.Baśn~e z tysią­ca i rlrugie.J nooy" - aud. 1{).00 Kolędy pO<lskie. 1-0.30 H. Berltoz: Uwertura ,.Kaa:ma.wait ?Zy11'Il.Siki". 10.40 ,,Iren.a" - hUJIIloxeska. 11.00 Konoert dJn.l.a. lll.57 Sygn.gt czasu i hejnait.. 12.05 Wlad>0moścl. 12.10 PO!l'alllek symf~. 13.l.O .;r<:ro ni.Jr.a. Poilaków". 13.30 .,Moskwa 1Z me1odlą i piooenk.ą &1.uc~m :;>o1sklrn „. lJ4.00 (L) • ,.Dzień św.lą­tecrzey u państwa lllzerTm.1ohów" - aud. 14.80 (L) Rew.la solistów. 15.00 DllB. dzieci. stuieh. pt. „~.acla Ga"Jman 1 ipand HelQo". 16.110 (L) .,Co drzień czek.am na ciebie'! -mOIDJtatl:. l6.3() RecJita[ skrzypco-. wy. l 7 .OO W'.lad<>mcOOI.. 1.7 .0'5 Ko­lt"esii>omi-erurja z 1Z11igman;!cy. 17 .l!IO ,,M.agarz.yin. littera~". 18.20 ,.Ryit­my ta111ec:zm.e". 111.00 Rewla pio­senek. 19.30 ,,Alr>t}'1ku1 453"· -słuch.. 2JO,LO Z~asza.m.y odo tań­ca. 211.00 Dmermllk: wleczorny. 21.26 Wiadomości ~e. 211.30 Pięk­ne glosy. 22.00 QgćilJllopolskie Wia dcAlnośal SiPO'I'tO!We. 22.:IO sm.aho-

~ ~e. !:!.~ Mu"L~a taC111E>C1Jna. 23.5-0 Ostatnie wiadamo­ścl. „Pogodynka" ·

d I a całego świata

Meteorologia na kolorowo

Redaguje kolegium. Red.aikc.Ja l A<1:mintm:racja - Ł6<11, Piotrkowska 98. Centraa& ?.93-00 łąc:zy s wsz'!!Stkiml d.zialami. Tele:too.y ~: Red.a.kto:r naczelny 325-64. z,ca red.aktora naczelne­go ll°'-26. Sekretarz od.pow. 204-75. DzlaJ ekonoan. 223--05. Dział miej9kl 228·32, 337-4'1. Dz1.aił woj. 1 ,.Panorama" 341-10. Dział sportiowy 20&-llS. DmaJ kult. 1 DzlaJ listów 343-80. NTU 303--04 (g. 10-U). Redakcja nocna 279·76. Biuro Ogłoszeń 311-50, 293--00, wewn. 30. czynne do !5.30, sobota dQ 13.30. Wmelk!.ch lnfonnac:11 w sprawie warunków prenumeraty udzielaj~ pla.cOWkl .,.auchu!.1 t poc::7Jty. WY..

daie: Wydawnictwo Prasowe ,•,Prasa Lódzka". RSW .·,Prasa"• Lódź, Piotrkowska 98. R.ękopisów nie zamówionych redaktja nie zwraca.

a DZIENNIK LODZKI nr 305 (5306) ,łib:uk. Za.kl. Graf. R.s.w. -Pra.sa•• - Lódź. ul. Zwi.t"Jd. n. - Pa.Dlier2 druk. mat.. 50 a.

Page 9: Ceno - Urząd Miasta Łodzibc.wbp.lodz.pl/Content/57862/DziennikLodzki1963nr305.pdf · e Ceno .SO gr. Wy~anle I -Bok XVIII l.ódź, 24, • 25 i 26 grudnia 1963 roku Nr :;05 (5306)

..... , '

UA.RIKIAM. RIKIAMA

Sylwester i karnawał tuż, tuż!

BODN& PRAKTYCZNE OB U WI B NA SEZON ZIMO"

KOZACZKI i TATRZANKI

waz boca*7 asoriyment OBUWIA DAMSKIEG0-1\'IĘSKIEGO-DZIECIĘCEGO

• OFERUJĄ DO SPRZEDAŻY

LODZKIE ZAKŁADY PRZEMYSl.U SKÓRZANEGO w ŁODZI

w sklepie branżowym i.8 KO G AB• Łódź, aL Zachodnia 1Da.

Jednoc'Leśnie P,T. KLIENTOM. oraz

Sklepy posiadają bogaty wybór t1tanln krajowych 1 importowanych jak:

BROKATY, LAMY; TAFTY oraz tkaniny ŻAKARDOWE -

w r6tllorodnym wybol'2le wmrów ł kolorów, Sklepy ,,EXTRA" polecają sr.czególnie tkaniny

ż.AKARDOWE - nadające się na suknie przemaczone na każdą okazję.

Równocześnie MHD „ Włókno" wszystkim swoim

~~~.1USlUGI „ ł s za.kreswr

~ ~~ ślusarstwa i „®~'9 elektrotechniki

poleea

Rzemleślnlcza Spdłdzlelnla Zaopatrzenia i Zbytu

<<Eleklrometal>> · w Łodzi

Page 10: Ceno - Urząd Miasta Łodzibc.wbp.lodz.pl/Content/57862/DziennikLodzki1963nr305.pdf · e Ceno .SO gr. Wy~anle I -Bok XVIII l.ódź, 24, • 25 i 26 grudnia 1963 roku Nr :;05 (5306)

Ta - prawie 2-metN}w4!j dłu­gości. - „buloozka" przelo-lo-na. została różnego rodzaju wędlina:mi. screm, papryką itp. Zlllllówil ją mieszkaniec Nowego Jorku, który chciał podać na przyjęciu świątecz-

nym „ooś specjalnego". Nr 5

1raktt:i.c.ik o ka.wia Po ra7.: pierw·

szy w Polsoo P<> jawia się kawa na stołach mag­naddeb w XVII w. Pierwszą ka· w.la.rnlę w War­szawie zal<r!yl w roku 1724 imć Du val na rogu Krzy wego Kola I Go­łębi-ej. Pierwszy traktat o kawie ukazał się w Pol sce w 1796 roku pt. „Progrru.to­grapb.ia de Jegi­timo usu ambro zyi tureckiej, to jest opi.o;anie spo sobu nateżytego zażywania kawy tureckiej" imć pa na Kru:sińskiego.

Modnie i z wdziękiem

Czytelniczki ;,Dzięimil{a Lódz kiego•! - STOP Sylwestrowa sulmia króbka STOP Modne kolory: czeirwOl!lego wina, bia­ły, czarny, zloaisty STOP Li­nia futerał STOP Tkaniny: koronki, miękkJ.e brokaty i lamy STOP Dekolty duże z przodu, szpic i karo STOP Dodatki stonowaine z koloit"em sukni STOP Pantofelki na cienkiej, ńaewysokiej szpilce STOP Biżutsria: w uszach wiszące klipsy, na szyi du'i.o drobnych korali albo łal'lcu­chy STOP Rękawiczki bar­dzo cieniutkie i bardzo dłu­gie STOP Fryzt1Ta nie za wy­soka, w mia.tę tapirowana STOP Może być kok nad czołem albe> wiązanie z wlo­s&w STOP Wesołej ZSJbawy STOP „Kalejdoskop".

czyli wszystko dla wszystkich

Po zal<ońci:e­niu drugiej woj ny światowej l'l}O życie kawy 7..&· częło w l'oliSCe gwa:ttown!e wzra stać. W tej chwi li kształtuje się ono na poziomie ok. 35 dkg kawy na glowę lu>dno!i ci roozn.ie, co plasu.ie nas7.: kraj na dziesll\tej J>O zycji w skali światowej. Naj­większym k<JUSU . lll<!ntem kawy jest szweeja -gdzie spo:tycie wyn.osllo w 1960 r. 9,65 kg na glo wę ludno~cl.

W Paryżu dz!ala O«"ganl'l.<lcja pod n.a:zwą „Mi ęd:zy n.aJr<>d o '-'l'Y Klub PoszuJd.waCLy S~bów". Liczy ona 30 C?..lonków - k.ar,­dydatów na :milionerów. Każdy z nich jest na :razie posiada­czem tajemnicy skarbu czek.aj ą oego na O<!szuk.anie. Skarbów tych i~-eje podiobno sporo, A oto n.iektór-e z nich;

SKAJl.B REPUBLtKI HJSzpAJQ SKIEJ. W roiku 193S republika­nie ukryli swój b.anJ<: n.a :fran­cus-ltiej plaży w Argeles. Przy­plywy i O<llplywy morza do te­go stopnia zmi,;mily uks:zta.lto­wa•nle plaży, ze nawet na-OCZnl świa<ikowie nie mogą znaleźć miejsca ukrycia skarbu.

SKARBY KORSARZA TERRU

~~~~~~~-

IM.a wa lq

Ma.ly Kazio do cl!>tkt: - Dziękuję cioci za prezent ~kowy. ·

- Glup!Sti"<>, nie masz ml za <» dziękować. - ;Ja też tak twierdzllem. ale mama. mi kazala.

* * * W reatrzyl..-u rewlo'Vfym Ja-kiś Widz spostrzega. sie.dm.i<1-letoiego malca. Zdziwiony po wl.ada:

- To n1e dl& deble ta.kie przedstawienie. A może ma:sz kog-oś r; :rodziny. klo wystę­puje n.a ooen!c? - -A.ha... - potw.lerdza ber· beć. - Jedna z girls Jest mo­Ją bllbką!

* * * Obunony plęclole&nl Staś do matki: - Jui nigdy niie będę d

wierzyć na słowol Byłem Je­dynym chJ.opcem na zabawie choinkowej, który nio w» dział, że 1>0 bocian przyn<l61 clzic-cil - Ach, jaka jestem znu:fi~na łymi kia.rna.wa.ło:wyml przygotowanliami.

Krzyżówka • !(' •• •• • • " •. „

ZNACZENIJJ! WYRAZOW . . ~ 1. Przę:l:j!tJ<i Ule_ odpo­Wl.adające współczesnym warun~om ty c!a. 6. Skutki huraganu. 13. Pies z ra-sy Wilków. 14. Krótki utwór scenicz· :ny o lekk!e;j i żartobliwej treści, 15. Konkurencja lekkoatletyczna wielce przydatna dla pieszych turystów. 17. ~ podgtęp. 18. Rownina wysoko pOłożona. 19. Dawne prymitywne narzę dz:le rolnicze. 20. Są potrzebne; aby obracały się koła. 21. Rzeka, która pr.z:epl:ywa przez Stargard. 27. Pyszny napój ·chtodzący z wina 1 owoców, po­dawany Z kawal.kami lodu. za. Czeka na tych; którzy lekkomyślnie igrają z wodą. 24. Miasto rodzinne Staszica. 29. SuroWiec dla plażowej patelni. 1JO. Pisma 1 obrazy treści nleprzyzwoit<ii; nieobyczajnej. 32. Góralskie ognjsko, 17. Ręczno-no±na • gra w ll!flkę. 3e. Ośmieszenie Się. u. Wróg lasu. 44. Zoł Il.len: dĄwnej wyborowej piechoty tu­reckiej. 45. Bar mleczny na lonle na­tury. 46. Drobne monety polsk:ie z XIV wieku; 47. Praenośny zbiornik elektryczności. 49. Statek żaglowy. 51. Cz.towiek z inicjatyw~ <Jrgani.zator wy cieczek i zabaw. 53. Lubelski poeta i bajkopisarz z XVI ·wieku, autor pierw szej polsk1e:I książki drukowanej. 54. Są .zabronione przez diet.;: cud. ~5. Niezbędny przyrząd turystyczny. 58. Dawne 'll.Zdrowiska. 60. Miejscowość 21admorska koło G<lyni. 62. Mieszkanie na poddaszu. 64. Służebne niewolnice w haremie sułtana. 65. Amerykańsko­)tanadyjski wodospad. 69. Najpewniej­sza slcarbonka na wczasach (tonetycz :nie). 72. Skrzydlata jazda polska. 74. Krótkie utwory z pogranicza publi• cystyki 1 literatury pięknej. 75. To­wa~zenie instrumentu lub szumu :rai1. 76. Król Cyganów. 77. Razem z r..a. pustą (YLilaCZ8 niełap. 79. Coś z dzie­dziny antyalkoholowej. 82. To, co two ny dolna WiSla. 88. Uraza; niechęć. 89. Rzeka; nad którą leży Pmemyśl. H. Gryzoń podobny do kreta lub czlo wiek niewidomy. 92. Przysmak ma­kolągwy. 93. Daje urzelcające lconcerty nad stawami. 98. Pogranicze. 99. Przy­stosowanie stę do nowych warunków klimatycznych. 100. W upały poząda-

,....,;DZIENNIK, LóDZK.J; nr ?05 (530$

z

a n • 1

o ł k • I

e m

ny pełen piwa. 101. Miasto w północ­nych · Włoszech. 102, Shlżą do kiero­wania koniem. 103. Zna.ny hltlerowsld obóz zagłady w pow. włodawskim; nad Bugiem. 104. Specjall.sta od wy­św:leUanla :filmów. 105. Lud.zie, którzy nie pracą i za.sl:ugaml, lecz protek­cją i spr,ytem dobijają się stanowisk. PIONOWO: 1. Bezpłatna 1 atrakcyj­na pOdróż po kraju. 1. Nie dobrego, ladaco, włóczęga. 3. Ludowy obrzą­dek weselny. 4. Dojrzała samica ry­by. 5. Fantasty=a głowa c-.tłowieka lub zwierzęcrl.a, jako motyw ornamen taln7. 7. Przep.terzenle, b.ar:lera. 8. Oznaki cichego niezadowolenia. •· Błona wyścielająca jamę br.iuszną 1 okrywająca jelita. 10, Tworzą je lodY; spływające wiosną, 11. Opracowanie piśmienne lub długi; nudny reierat. 12. K0<mplet naczyń stołowych. 13. „Marynarz" słodkich wód. 16. Zbyt wielka :ll<Jść. 25. Je7.:ioro w grupie Wlell<:ich Jezior Mazurskich. 26. Twier dzenie przyjmowane za pewnik tył· ko na zasa<iz.le autorytetu. 27. Stan rzeC7Jy .zmyślony; poj~cie urojone. 28. Miękka loolorowa lk:redka.- 33. Pejzaż; widok okolicy. 34. To, <» nie może być powodem ,do dUlllly dla 7..alcla>dów uslugowych. 35. Bóg wina i wesela. 36. Gwałtowne zmiany. aa. Bieganie w zawo<ly. (0, PrzysloW!owa pieczeń za­wstydzonej dziewczyny, 41. Są w głę­bi obrazów. 43. Duży ośrodek tury• styczny na Podhalu. 48. Czynności związane z wystawieniem sztuki tea• tralnej. 50. ;,Zegar" piaskowy lub pła kat żałobny. 52. Zagony, dalelctie wY­prawy. 53. Roślina sixąkowa. 5g. Tury­styczna wiatrówka z kapturem. 57. Piesń S.piewana nad kołyską. 59. Osie­dle ~etni.>kowo-turystyczne w Puszczy P.iS!diej. 61. Odp:;.ditl l.."UIChenne. 63. Mo że być fotograficzny, 64. Chęć rześka, dobra wola. 66, Praktykanci, począt­kujący turyści. 67. Wywołuje uczucie przerażenia, strac11u. 68. Inicjały jed· nego ze żródeł informacji prasowej. 69. Miasto nad Wartą, jedna z inwestY cJl nowej 5-latk:I. 70. Wzniosła pieśń pochwalna. 71. Nacisk, przymus. 73. Nie dla plotkarzy. 78. Szacunek, po­ważanie. 80. Ką'Piellsko nadmorskie nad Zalewem W.tślanyrn. 81. Skromna miniatuTka urlopu. 83. Do autostopu raczej się nie nadaje. 84. Krakowska zabawa ludowa. 85. Służyły nie do boju, aecz do stroju ctavm.ej szlachty polskiej. 86. Dowcipna gra wyrazów. 37. Obszar zasobny w :zloża węglowe lub n2.ftowe. 91. Sila nj.-.-zmi·erna. 94. Przedsięwzięcie niepewne. 95. z igły robi wid!y. 96. Ciżba, natłol<, (w licz­ble ·mnogiej). 97. Miejscowość rOdzin­~ Zawiszy c:za:rnego.

ACA, który u.k!rywal swe lupy na wyspie Sanmape w okolicy l Cieśniny Mag-elLana. W la<t:ach lll02-1912 przygcdni pos.zu.kiwa­cre odk<Jpali kil.kA mi!i.onów z.lotych talairów. Ale to pod0<b­no nie wszystk-0.

SKARB MORZA SARGASSOW SKIEGO. ZE\pehru.ęt.e prąd.ami mo.rskiani w tym k-OirYtarzU mo.r sldm os-l.a.cl'.ły szczątki wraków z tzw. „z!Cl'tej :fi-Otylii" hiszp.ań­skiei. która w XVI w. ]N!Zewo zila z Nowego Swl.ata t;l"Siąee ton zie.ta i srebra.

SKAltB ZATOKI VIGO. W r. 1702 piętnaście hlszpańsklch st.at ków sam.o•bój=o za.topilo się w obl1czu ścigających je okTętów angiel">kich. Ladunek spoczywa­jący na dnie zatOtkd szacuje s:ię n.a kilka millaroów dolarów.

SKARB NAPOLEONA. Cesarz Fmnouzów umy.kając spod Mo­slcwy po1ecil zatopić złupione sk.airby w jezi<l!l"2e kolo Wiaź­my, _gdrzie do clzJ.ś spc.czywają. SKARB INKÓW. Legendarny sikairb zlożony ze śwjątyń i o­grodów s:zc.zerOlll?otych kryją mroki puez.czy.

Dzięki nowym kontraktom otrżY mujemy kawę ko lu.ml>ijską, indyj sl<ą, kubaliską, gwinejską itd, smak ka\vy za­l-ety Jednalc nie tylk<> oo jej ga­tunku, ale też oo su:szenia, J>ale­nla, mielenia i wres'lcie przyrzą dzania naparu, dla którcg<> k<J­neserzy znaj<luj:i ooraz to n·owe re ~ptur;v. W l;'<.ll SO!l jak d-t>tych­cz.as głównym 7.martwien1em jesrt by ka.v..·iarl;:a \V~-e działa jak ml"­sz'l.ć l<awę z wo­dą ..•

SKARB TEMPLARIUszy, któ :rzy, .clbaj<i<e ta,k:ż.e o d.obra <loo-1 czesne, zgtromadzili d. ukryli w ~~~~~~~~~~ zamku Gi.sora (w Normandiil) oll:>rzy:m!e ilości złotych mo1wt i kootz:townoSct.

Rada sprzed 100 latg

Podaj-emy srposób Jat­wy m<::.i:iU'bego uczesa.n.::a we dwa ,pu.kl-e. żeby się włosy dobt7;e u.loży ly, należy ;poo kawy pukiel włożyć maly i;>ocl k.la•d i ak to da wniei czyniono nad twaTZą. Koń-oe wło~ów :zakręco ne lu,b splec!-0ne pro­waooą się na wierzch i zapiniaj.ą g.rzebleruem. Nal.eży uważać żeby pu k;e1 górny stanowil li­nię :poz;.o-:n~ i \vi.e.r:z-

1 chołkiem głowy.

PC>Ilieważ w amerykańskiej wersji kręC'O!Ilego obeoilie fil· mu „Mep11is", Brigitte Bar­dot w jednej ze scen wystą­pić ma nago, jej honorarium podwyższone zos.t.alo z 20 tys. do przeszło 500 tys. dolar6w •

* * * W ~ychu przebiegli wła-mywacze rozbili kasę pancer­ną, zabierając z niej 20 tys. dolairów. Kasa znajd-Owała się w k()(Ilendz.ie glównej szwajcarskiej policji.,

* * * De> szp~tala jednego 'Z miast powia.tCl\VY'Ch R.z.esww~ sz.czyzny przywieziona zosła­la kobieta • z roo.ciętym łu­kiem brwJowym. Jak oświad­czyl.a poezkooowana, autorem t.k.o. byl jej własny mąż. kótry w przyslqpie złego hu­moru cisnął w nią kotletem schabowym.

* * • Siadając do stoiłu pamiętaj,

że:::tymJanek lagochi sk:t=e żolądka

.„imbir roz.pu57..cza tluszcze „.piet'l"USzka działa moczo­

pędnie ... kminek wpływa na sy-

stem trawie!'llnv · „.wanilńa chroni przed skut­

kami przejedzenia ... cynamon pobudza system

nerwowy.

* * • Okulilita chicagQ/WSki Irving Paser skonstruował okulary dla k:rótkow.zirocznych„. kooa. Szczególnie poleca je kon·iorn wyścigawym, dla których wa­d.a wzroku stanowi dużą przeszkodę w osiągnięciu ka-.,..; ....... ,r - .J--""

C?.~•ta,iąe ,.Kal<'JdO!k<>p" pa.­m!<')taj. że dzl"1i<'jszy śwląt.eez-1 ny nuni~r •• D'fł~nnik;t." ma

1'csZC7<' 9 ~l<> ka 'W'"<'h •tNMl.