dziennik krakowski numer pierwszy

16
J ak podaje agencja Itar-Tass, w Mo- skwie oraz w niektórych innych ośrodkach miejskich Federacji Rosyjskiej następuje mobilizacja sił lite- rackich i okołoliterackich. Odnotowano spontaniczne manifestacje członków sto- warzyszeń poetyckich (przede wszyst- kim Poet-Promu i Ros-Lir-Pis-u), walne zgromadzenia zarządów organizacji li- rycznych oraz indywidualne wystąpie- nia prominentnych poetów rosyjskich (Z. Szydłoworow, J. Aguafiestasow, M. Aleksandrowicz Puszkinow). Poruszenie wśród rosyjskich twórców tzw. mowy wiązanej wywołała informacja – począt- kowo funkcjonująca w formie pogłoski, ale w ostatnich dniach potwierdzona przez kręgi bliskie rodzinie hiszpańskich Burbonów – o przeprowadzce A. Murcii Soriano (alias – preferowany przez stro- nę rosyjską - Abjel Alfonsinowicz Mur- siejew-Sorianskij) do rosyjskiej stolicy. „Na taką okazję czekaliśmy od dawna” – mówi naszemu reporterowi poeta I. Graffo-Maninow. – „Wreszcie stoi przed nami szansa na prawdziwą obec- ność w języku hiszpańskim”. Wtóruje mu prezes sądu koleżeńskiego Ros-Lir- -Pis-u, S. Bajdurajewicz Limerow: „Współczesna rosyjska poezja nie znala- zła dotąd godnego głosu w mowie Ce- rvantesa, Garcíi Lorki, Garcíi Márqueza, Bolaña i innych takich. Teraz wreszcie możemy liczyć na godziwe przekłady”. W sprawie zabrał głos także sam prezy- dent Putin: „Mursiejew-Sorianskij jest nasz” – skomentował na konferencji pra- sowej na Kremlu. – „Teraz zajmie się właściwą poezją”. Słowa prezydenta wymierzone są jedno- znacznie w poezję z Priwislańskiego Kraju, której tłumaczeniem zajmował się dotąd – w, zdaniem moskiewskich li- teratów, niezasadnie znacznym stopniu – pan Murcia Soriano. W Polsce, a nade wszystko w Krakowie, na reakcję nie trzeba było długo czekać. MZS wystoso- wał ostrą notę do rosyjskiego rządu, w której przypomina, że „pan Mórcja So- riański związany jest z Polską nieroze- rwalnym węzłem kulturowo-ducho- wym”; w podobnym tonie wypowiedział się Episkopat Polski („Co Szymborska złączyła, niech Achmatowa nie rozłą- cza”), a SPP i ZLP po raz pierwszy pod- pisały wspólną deklarację, w której wzy- wają Rosjan do wycofania swoich roszczeń. Niezależnie od reakcji instytu- cjonalnych, polscy poeci – w tym Woj- ciech Wencel i Szczepan Kopyt, Ryszard Krynicki i Jarosław Marek Rymkiewicz, Krzysztof Karasek i Marta Podgórnik – wspólnie opublikowali protest-poemat pt. „Do przyjaciół Moskali”, w którym pi- szą m. in. „Obywatelstwa prawa w waszych marze- niach / Nasz tłumacz Abel Murcia nigdy nie miał i nie ma, / I dotknie was zaraz sroższa niebios kara, / Jeśli ruk po szwom nie położycie zara. / Nie będą na- szych tłumaczy wieźć do was kibitki, / Bo zwyczaj to jest brzydki, a my skorzy do bitki.” Dla „Dziennika Krakowskiego” – z Moskwy, T. Pindlejew PUTIN: NASZ CI ON A polscy lirycy na to: „Do przyjaciół moskali” № 1 nakład limitowany piątek • 4 lipca 2014 • wydanie okolicznościowe najprawdopodobniej jednorazowe Szymborska: „Gdybym jeszcze żyła, to bym go do Rosji raczej nie puściła”. Różewicz wkurzyłby się deko, i by go rąbnął w łeb kartoteką. Trzeźwo zauważa pani Lipska Ewa, że się przy rosyjskiej poezji wciąż ziewa. A cały ten wyjazd pan Ryszard Krynicki Uznał za „niezręczny i wręcz heretycki”. (T.P.) R E K L A M A

Upload: animisiewasz-startt

Post on 01-Apr-2016

248 views

Category:

Documents


8 download

DESCRIPTION

 

TRANSCRIPT

Page 1: Dziennik krakowski numer pierwszy

Jak podaje agencja Itar-Tass, w Mo-skwie oraz w niektórych innych ośrodkach miejskich Federacji

Rosyjskiej następuje mobilizacja sił lite-rackich i oko łoliterackich. Odnotowano spontaniczne manifestacje członków sto-warzyszeń poetyckich (przede wszyst-kim Poet-Promu i Ros-Lir-Pis-u), walne zgromadzenia zarządów organizacji li-rycznych oraz indywidualne wystąpie-nia prominentnych poetów rosyjskich (Z. Szydłoworow, J. Aguafiestasow, M. Aleksandrowicz Puszkinow). Poruszenie wśród rosyjskich twórców tzw. mowy wiązanej wywołała informacja – począt-kowo funkcjonująca w formie pogłoski, ale w ostatnich dniach potwierdzona przez kręgi bliskie rodzinie hiszpańskich Burbonów – o przeprowadzce A. Murcii Soriano (alias – preferowany przez stro-nę rosyjską - Abjel Alfonsinowicz Mur-siejew-Sorianskij) do rosyjskiej stolicy.„Na taką okazję czekaliśmy od dawna” – mówi naszemu reporterowi poeta I. Graffo-Maninow. – „Wreszcie stoi przed nami szansa na prawdziwą obec-ność w języku hiszpańskim”. Wtóruje mu prezes sądu koleżeńskiego Ros-Lir--Pis-u, S. Bajdurajewicz Limerow: „Współczesna rosyjska poezja nie znala-zła dotąd godnego głosu w mowie Ce-rvantesa, Garcíi Lorki, Garcíi Márqueza, Bolaña i innych takich. Teraz wreszcie możemy liczyć na godziwe przekłady”. W sprawie zabrał głos także sam prezy-dent Putin: „Mursiejew-Sorianskij jest nasz” – skomentował na konferencji pra-sowej na Kremlu. – „Teraz zajmie się właściwą poezją”.Słowa prezydenta wymierzone są jedno-znacznie w poezję z Priwislańskiego Kraju, której tłumaczeniem zajmował się dotąd – w, zdaniem moskiewskich li-teratów, niezasadnie znacznym stopniu – pan Murcia Soriano. W Polsce, a nade wszystko w Krakowie, na reakcję nie trzeba było długo czekać. MZS wystoso-wał ostrą notę do rosyjskiego rządu, w której przypomina, że „pan Mórcja So-riański związany jest z Polską nieroze-rwalnym węzłem kulturowo-ducho-wym”; w podobnym tonie wypowiedział się Episkopat Polski („Co Szymborska złączyła, niech Achmatowa nie rozłą-cza”), a SPP i ZLP po raz pierwszy pod-pisały wspólną deklarację, w której wzy-

wają Rosjan do wycofania swoich roszczeń. Niezależnie od reakcji instytu-cjonalnych, polscy poeci – w tym Woj-ciech Wencel i Szczepan Kopyt, Ryszard Krynicki i Jarosław Marek Rymkiewicz, Krzysztof Karasek i Marta Podgórnik – wspólnie opublikowali protest-poemat pt. „Do przyjaciół Moskali”, w którym pi-szą m. in.„Obywatelstwa prawa w waszych marze-niach / Nasz tłumacz Abel Murcia nigdy nie miał i nie ma, / I dotknie was zaraz sroższa niebios kara, / Jeśli ruk po szwom nie położycie zara. / Nie będą na-szych tłumaczy wieźć do was kibitki, / Bo zwyczaj to jest brzydki, a my skorzy do bitki.”

Dla „Dziennika Krakowskiego”

– z Moskwy, T. Pindlejew

Putin: nasz ci OnA polscy lirycy na to: „Do przyjaciół moskali”

№ 1 nakład limitowanypiątek • 4 lipca 2014 • wydanie okolicznościowe najprawdopodobniej jednorazowe

Szymborska: „Gdybym jeszcze żyła, to bym go do Rosji raczej nie puściła”.

Różewicz wkurzyłby się deko, i by go rąbnął w łeb kartoteką.

Trzeźwo zauważa pani Lipska Ewa, że się przy rosyjskiej poezji wciąż ziewa.

A cały ten wyjazd pan Ryszard KrynickiUznał za „niezręczny i wręcz heretycki”.

(T.P.)

re

kl

am

a

Page 2: Dziennik krakowski numer pierwszy

Od jakiegoś czasu Krakowianie są świadkami niecodziennych zda-rzeń. I tak np. od wiosny niemoc

twórcza ogarnęła wybitnych krakow-skich poetów, którzy zaprzestali pisania wierszy. Od kilku tygodni biblioteki miejskie notują znikanie całych frag-mentów tekstów w najpoczytniejszych lekturach. Trzy tygodnie temu na Plan-tach na szlaku literackich ławek pojawi-ło się stado białych szczurów. Do tej pory nic nie wskazywało na powiązania mię-dzy tymi zajściami. Dopiero miniony weekend okazał się przełomowy dla pro-wadzonego śledztwa. Jak ogłosił rzecz-nik krakowskiej policji w pyszczku jed-nego ze złapanych szczurów znaleziono nienaruszony dokument, który okazał się manifestem Potomków Firmina. W manifeście czytamy, że Potomkowie Fir-mina zrzeszeni w Stowarzyszeniu Rozbi-surmanionych Intelektualnie Gryzoni żądają odstąpienia od przenosin do Mo-skwy Abla A. Murcia Soriano, wybitne-go poety i tłumacza, obecnego dyrektora krakowskiego Instytutu Cervantesa. Członkowie Stowarzyszenia grożą znisz-czeniem wszystkich literackich ławek z pomocą Grupy Kornikowych Aktywi-stów. Policja mimo ujęcia kilku białych szczurów jest bezradna. Prośby o pomoc mammologów i entomologów spotkały się z odmową środowiska naukowego, które popiera protest Stowarzyszenia Rozbisurmanionych Intelektualnie Gry-zoni, a co więcej postanowiło się do niego przyłączyć. W sobotę na posterunek kra-kowskiej policji przy Rynku Głównym zgłosiła się roztrzęsiona bibliotekarka Cecylia Z., twierdząc, że o czwartej nad ranem miała niespodziewane spotkanie z duchem noblistki, która z nieodłącz-nym papierosem wyszeptała, że przeno-siny Abla do Moskwy to Pomyłka. Rzecz-nik policji poinformował również, że

tajny agent Tomasz po rozpoznaniu śro-dowiska cierpiących na niemoc twórczą poetów zdobył niezbite dowody na to, że ów stan został wywołany wiadomością o przeniesieniu do Moskwy Abla A. Mur-cia Soriano. W tej sytuacji do ratowania wizerunku Miasta Literatury włączyły się władze Krakowa. Od dziś na stronach interneto-wych oraz w budynku Urzędu Miasta można składać podpisy pod dokumen-tem przygotowanym przez Prezydenta oraz Radę Miasta, adresowanym do Kró-la Hiszpanii w sprawie pozostawienia w naszym mieście Abla A. Murcia Soria-no. Pod listem słusznie zatrwożonych przyszłością Miasta Literatury obywate-li zebrano już ponad 200 000 podpisów. Do akcji protestacyjnej włączyły się rów-nież środowiska artystyczne. Już od godz. 6.00 rano na krakowskim Rynku trwa koncert przerażonych wizją zagła-dy Miasta Literatury twórców. Koncert otworzył hejnalista z utworem „It’s not good time to say goodbye”, po nim jeden z najsłynniejszych utworów wykonali krakowscy bardowie „Nie przenoście Abla Murcii nam do Moskwy, Nie prze-noście go daleko od Krakowa, Niech już raczej pozostanie tam gdzie jest, najgo-ręcej o to proszą, dobrze ważąc własne słowa Grzegorz T. i Andrzej S.”. Do akcji włączyły się również krakowskie kwia-ciarki, które barykadują wikliną wyjście z Instytutu Cervantesa. Redakcja naszego Dziennika objęła pa-tronatem akcję ratowania Miasta Lite-ratury i ogłosiła konkurs na skuteczne zatrzymanie Abla A. Murcia Soriano w Krakowie. Zwycięzca otrzyma doży-wotni abonament naszej gazety oraz tor-bę bardzo kulturalnych upominków. Po-mysły należy zgłaszać jak najszybciej do: [email protected]

Elżbieta Jeleń

Białe szczury, poeci i kwiaciarki jednym głosemTajemnica dziwnych zdarzeń w Krakowie rozwikłana. Tylko pozostanie Abla A. Murcia Soriano w mieście królów polskich może zapobiec dalszemu zaostrzeniu sytuacji.

ryanairem do moskwy

Według informacji, do których udało się dotrzeć reporterom Dziennika Krakow-skiego, już od września uruchomione zo-stanie bezpośrednie połączenie lotnicze pomiędzy Krakowem a Moskwą. To ogromny sukces społecznej inicjatywy mieszkańców stolicy Małopolski. W trakcie referendum, które odbyło się 25 maja, krakowianie, oprócz jedno-znacznego sprzeciwu wobec organizacji zimowych igrzysk w 2022 roku oraz gło-sowania za budową metra, ścieżek rowe-rowych i rozbudową monitoringu miej-skiego, opowiedzieli się zdecydowaną większością głosów (89%) za otwarciem bezpośredniego połączenia lotniczego ze stolicą Rosji. O opinię w tej sprawie zde-cydowano zapytać obywateli z inicjaty-wy Stowarzyszenia „Kraków Przeciwko Wyjazdowi Murcii Soriano” założonego przez tutejszych poetów, tłumaczy i przyjaciół dyrektora krakowskiego In-stytutu Cervantesa. Przypomnijmy: za-łożony przez stowarzyszenie profil na popularnym portalu społecznościowym w ciągu zaledwie kilku dni zdobył dzie-siątki tysięcy zwolenników, którzy w proteście przeciwko opuszczeniu przez Murcię Soriano miasta, przez tydzień okupowali Plac Marii Magdaleny doma-gając się od Prezydenta Jacka Maj-chrowskiego uruchomienia lotów z Kra-kowa do nowego miejsca zamieszkania Murcii Soriano. O wadze tej bezprece-densowej sytuacji świadczy też fakt, iż, według naszych informatorów, ostatecz-na umowa ma zostać podpisana już w najbliższy poniedziałek przez Ministrę Infrastruktury i Rozwoju, Elżbietę Bień-kowską oraz Michaela O’Leary’ego, sze-fa linii Ryanair.

Zofia Mili Pindel

Page 3: Dziennik krakowski numer pierwszy

Uroczysty odczyt Ministra Kultury na temat trudnej sytuacji w poezji polskiej. Na zdjęciu członkowie delegacji zagranicznych

Wyjazd pana Abla Murcii Soriano na placówkę do Moskwy spra-wił, że po raz pierwszy w życiu

zazdroszczę czegoś naszym wschodnim sąsiadom. Działalność Instytutu Ce-rvantesa w Krakowie pod jego kierow-nictwem na tyle zaznaczyła się na kultu-ralnej, edukacyjnej i towarzyskiej mapie naszego miasta, że powinniśmy przy-znać panu Ablowi co najmniej tytuł Kulturalnego Konkwistadora Krakowa. Ocenę jego zasług dla kultury polskiej i hiszpańskiej, poezji i twórczości trans-latorskiej zostawię osobom bardziej kompetentnym, z ich wypowiedzi z pew-nością można by ułożyć solidną księgę. Kiedy jeszcze pracowaliśmy po dwóch stronach tej samej ulicy często krzyżo-waliśmy miecze dowcipu – nigdy się nie raniąc, raczej ostrząc je solidnie. Wiele mu zawdzięczam, ale znając zamiłowa-nie pana Abla do szczegółu i istotnych

reakcje świata kulturyna wyjazd Abla Murcii

drobiazgów wspomnę dwie sprawy:- nawet po śmierci będę wiedział, że nazwisko głównego bohatera powieści Cervantesa wymawia się Don Kichot, a nie Don Kiszot – był on wszak Hiszpa-nem, nie Francuzem - ilekroć pan Abel widział mnie zakuwa-jącego słówka hiszpańskie zwracał mi uwagę, że uczę się słów mało istotnych. Może dlatego nauczył mnie słowa „nivel” – poziomica – jest to bardzo ważny przy-rząd, dzięki któremu trzyma się poziom, a to w życiu z pewnością się przydaje.Zawsze witaliśmy się z radością i żegna-li z uśmiechem. W tym uśmiechu zawie-rała się zawsze satysfakcja z odbytej rozmowy i nadzieja na następną. Na okoliczność dłuższego niewidzenia z pa-nem Ablem z pewnością będę musiał nad tym elementem popracować.

Piotr Majorczyk

Pewien Hiszpan z miasta Krakowanie waluty wymieniał lecz słowa.Nie zrobił na tym kasy,lecz grzmią poetów masy:„Abel na Wawel, a Kreml niech się schowa”.

Leszek Engelking

do abla

Kochany Przyjacielu i Drogi Poeto,w związku z Twoim wyjazdemzgłaszam głośne veto!

Co zrobi teraz Krakówi Twoi Autorzy,dzwon Zygmunta i Wawel,miejscowi aktorzy,talentu wielbicielki,krakowskie precelki,ulica Kanoniczapomnik Mickiewicza,Sukiennice i Planty,które też są anty...

¡Hasta la vista!Do zobaczenia!

Ale to nie sąprzypadkowe słowa,ponieważ, jestem pewna,Drogi Przyjacielu,że powrócisz niebawemznowu do Krakowa!

Ewa Lipska

(pekin) Do Chin dotarły wiadomości o przyznaniu Medalu Zasłużonemu Kulturze – Gloria Artis Ablowi Murcii Soriano, dyrektorowi Instytutu Cervan-tesa. Poniżej zamieszczamy przedruk z dziennika Beijing Times.

人民日报参 考消息光明日报 解放军报新华日报北京晚报 京华时报法 制晚报申江服务导报新闻晨 报新民晚报 广州日报 羊城晚报 南方都市报人民日报参考消息光明日报 解放军报新华日报北京晚报 京华时报法 制晚报申江服务导报新闻晨 报新民晚报 广州日报 羊城晚报 南方都市报 人民日报参考消息光明日报 解放军报新华日报北京晚报 京华时报法 制晚报申江服

ze świata

Page 4: Dziennik krakowski numer pierwszy

drogi aBlupamiętasz ten wiersz?Jeździć rowerem:sen dzieciństwa, który ledwo już [ pamiętamyspełniając prastary obrzęd dorastania [ z wiekiem.

Czujesz, żeś otrzymał dar,jakbyś dostał mocny cios w sam [ środek piersi,duma władcy mgłą zasnuwająca [ nam wzrok,jakiś kłębek w gardle, aż odejmuje [ nam mowę:teraz czuję się panem [ czasu i przestrzeni,a moja droga ze szkoły do domu [ będzie krótka.

Wolność biegła uwiązana na łańcuchu,który zgrzytając poruszył [ dwa swobodne koła;przedmieście było moim królestwem,a rower – koniem dosiadanym w snach.

Lecz tak bywa z królestwami; [ moje już nie istnieje.Mój koń spoczywa na jakimś cmentarzu,a tamta wolność ma kształt kołowrotka:dwa ciche kółka odwijają mój los.

Tak, to oczywiście Twój wiersz – ale i po trosze mój; nie tylko dlate-go, że to ja go przełożyłem zaled-

wie parę miesięcy temu wraz z garścią innych Twoich utworów... Wówczas ani przez myśl mi nie przeszło, że staną sie one czymś w rodzaju charisteriów (tak Starożytni nazywali uroczyste wyrazy wdzięczności, podziękowania) na Twoje odejście z Krakowa. Dałem je do publi-kacji w pewnym znakomitym piśmie li-terackim, którego Znamienity (napraw-dę!) Redaktor Roweru jednak, chyba z roztargnienia, nie wydrukował. Może i lepiej się stało – ten wiersz, jeden z mo-ich ulubionych w Twoim dorobku, jakby doczekał na tę właśnie, specjalną okazję.A jest mi on bliski z dwóch co najmniej

powodów. Po pierwsze, zawsze mi się po-dobały wiersze będące reinterpretacjami starych wielkich mitów. Twoje mądre poetyckie oko, które w zwykłym rowerze dostrzegło nie tylko rumaka dającego dzieciakowi poczucie królewskiej mocy i władzy, lecz także kołowrotek Klotho od-wijającej nić Twojego (naszego!) losu, dało tu dowód przenikliwości, która wprawiła mnie w zachwyt. W zachwyt przecież z domieszką zazdrości, którą odczuwam zawsze ilekroć czytam tekst, jaki sam chciałbym napisać, lecz nie po-trafię – już to wskutek lenistwa, już to z braku stosownej umiejętności (a najpew-niej z obu tych powodów). Twój Rower jest jednym z takich tesktów. Czytając

go z podziwiem i zazdrością, odczuwam jednocześnie wdzięczność i ulgę, że sam nie muszę się już trudzić, skoro dzieła dokonał za mnie ktoś inny – i nieporó-wanie lepiej, niż gdybym sam się do nie-go przymierzył.I jeszcze jedno. Ten wiersz już zawsze

będzie mi nasuwał wspomnienie naszej wspólnej – jedynej, niestety – rowerowej wyprawy do Tyńca. To był koniec kwiet-nia zeszłego roku; pędziliśmy wzdłuż Wisły, zaczynały kwitnąć drzewa owoco-we i głogi, w zaroślach pokrzykiwały ba-żanty.Tak, nić naszego dzieciństwa już się od-

winęła. Klotho przecież chowa dla nas, jak sądzę, więcej niż jeden kołoworotek, więcej niż jeden kłębek nici żywota. Dla Ciebie niebawem wysnuje się do końca kłębek krakowski, zacznie się odwijać następny, moskiewski... Ten list miał być utrzymany w tonie lżejszym, może nawet krotochwilnym, a oto zaczyna dźwięczeć jakąś nutą niemal elegijną. Cóż, sprawa jest poważna. Posyłają Cię... ubi leones. Ale my, którzy tu zosta-jemy – w Krakowie trochę pustym bez Ciebie – będziemy duchem tam, z Tobą. Gdy sobie o tym przypomnisz, może Ci będzie łatwiej. Bo w ogóle to łatwo nie będzie. Ale ktoś, kto ongiś miał taki ro-wer jak Ty, na pewno niczego się nie boi.

Con todas posibles, y necesarias, pomposidades, tu Ireneo.

Wielce Szanowny Ablu, AbeluTęsknić po Tobie będzie nas wieluKulturę szerzyłeś wprost niesłychaniez Llosą załatwić mogłeś spotkanieDrugim prócz Pabla, co jest wyczynem,jesteś kochanym Hiszpanii synemSwoją nauką i z powołaniemchroniłeś Krakowian też przed przegrzaniemApelujemy od Tatr aż do HeluNas nie opuszczaj Ablu, Abelu

Teresa i Leszek Żebrowscy

epitafia

Zwykle się pisuje takie epitafia, kiedy już człowieka szlag prawdziwy trafia.Ale jak kto za Bug daje stąd drapaka, To jest niemal jak zgon: kanał i padaka.

***Przechodniu, miast bez sensu powtarzać [ w kółko „bla bla”, zatrzymaj się na chwilę i wspomnij [ Murcię Abla.

***Tu leży Abel, na rosyjskiej ziemi, bowiem zamiast „ruskich”, [ zapragnął pielmieni.***

Przechodniu, powiedz Polszcze: [ „Tu leży pan Mursja, Któremu niezbyt wyszła [ do Moskwy ekskursja”.

(T.P.)

toast

Czy to bez kabla, czy przez kabel,sam lub w asyście trzech Izabel,z pomocą rycin oraz tabel,włażąc na stół lub praktykabel,w huku armatnim, szczęku szabel,w rejwachu jak na wieży Babel,winem z czereśni lub mirabel wznieśmy dziś toast: vivat Abel!

Michał Rusinek

Page 5: Dziennik krakowski numer pierwszy

Abel Murciaw obiektywie Danuty Węgiel

Dyrektor Instytutu Cervantesa w Krakowie oficjalnie inauguruje wystawę Jordiego Socíasa.

Page 6: Dziennik krakowski numer pierwszy

W szalonych latach osiemdzie-siątych i na przełomie tychże z niemniej szalonymi dzie-

więćdziesiątymi, w szeregach studentek (i dużo mniej licznych studentów) ibery-styki (oraz wszelkich innych humani-stycznych wydziałów) swoisty popłoch siał pewien przedziwny mężczyzna - wy-soki na ponad dwa metry, z uroczymi baczkami, z rozwichrzoną fryzurą à la bigbitowiec i z nieco błędnym wzrokiem - pojawiał się znienacka na naszych wy-kładach, konwersatoriach, ćwiczeniach i seminariach, notował coś skrzętnie albo zadawał pytania, które z kolei w po-płoch i zdumienie wprawiały naszych wykładowców. Najbardziej charaktery-styczną cechą jego interesującego ima-ge’u było odzienie, albowiem mężczyzna ten nie zważając na upały, a zwłaszcza chłody i mrozy - tak zwyczajne przecież w naszym klimacie - zawsze pojawiał się ubrany tylko w koszulę, granatową bądź brązową - w tym szczególe zeznania świadków różnią się między sobą - oraz

w płócienne spodnie z bocznymi kiesze-niami w formacie A4, w których zazwy-czaj upychał zeszyty z notatkami. Męż-czyzna ten znany był w kręgach studenckich jako Jaś Koszula, choć na-prawdę nazywa się zupełnie inaczej i jak się okazuje jest znanym poetą (oraz tłu-maczem poezji) - znanym oczywiście i przede wszystkim miłośnikom poezji i innym poetom, których w Krakowie nie brakuje. W salach uniwersyteckich nie bywam od dawna, na ulicy przestałam go widywać... Nietuzinkowa postać w ciemnej koszuli zniknęła z mojego pola widzenia, choć sentymentem darzyć ją będę zawsze, bo przecież Kraków uszczu-plony o choćby o jednego poetę traci na swej wyjątkowości... A jednak, natura - tylko czyja? - nie zno-si próżni: na początku smutnych lat dziesiątych XXI wieku na ulicach Kra-kowa, ze szczególnym uwzględnieniem okolic Grodzkiej, Rynku Głównego oraz Małego Rynku pojawia się nowa i nie-zwykła postać: niewysoki mężczyzna, z kruczoczarnym, lekko rozwianym wło-sem, o przenikliwym choć żartobliwym spojrzeniu ciemnych oczu, który to męż-czyzna, nie zważając na upały, a zwłasz-cza chłody i mrozy - tak zwyczajne prze-cież w naszym klimacie - zawsze chodzi ubrany w czarną marynarkę, w pogar-dzie mając kurtki, płaszcze, trencze i prochowce, o kożuchach i futrach - jakże wskazanych w naszym klimacie - nie wspominając... Aparycja tego mężczyzny w niczym nie przypomina figury Jasia Koszuli, choć swoisty nawyk odzieżowy

zdaje się sugerować pewne podobień-stwo czy raczej ... pokrewieństwo dusz. Istotnie, ten mężczyzna też jest (między innymi, rozlicznymi działaniami) poetą! I tu przyznać muszę, że jego poezja jest mi dużo bliższa - (czyt. zrozumiała, to chyba dobrze świadczy o poecie, że, cie-sząc się uznaniem innych poetów i kry-tyki, znajduje zrozumienie i u laika) niż poezja Jasia Koszuli, co zadaje kłam sta-ropolskiemu porzekadłu o koszuli bliż-szej ciału... Bo nie o ciało tu chodzi, a o duszę, a duszy jak widać bliższa mary-narka... Tajemniczy mężczyzna w mary-narce odciska głęboki ślad w życiu kul-turalnym Krakowa, bo w przeciwieństwie do innych znanych mi poetów (znać ich cały tabun w Krakowie nie jest trudno), nie jest skupionym na sobie egotykiem (chyba, że aż tak zręcznie się maskuje), a wręcz przeciwnie, jest entuzjastą rado-snych zbiorowych inicjatyw twórczych, pojawia się w wielu miejscach i zadaje pytania, które choć czasem wprawiają w popłoch i zdumienie, to przecież inspiru-ją i wywołują arcyciekawe odpowiedzi... I emanuje niezwykłym ciepłem - może dlatego nawet mroźną polską zimą wy-starcza mu sama marynarka? I tylko mi żal, że - jak wieść gminna głosi - zamie-rza opuścić Kraków i wybiera Moskwę, choć po Moskwie nie suną już sanie... Jest też i odrobina nadziei, że wybiera-jąc się do Moskwy przywdzieje płaszcz, a nam na pocieszenie zostawi w Krakowie swoją czarną marynarkę...

W I-M

o wyższośći marynarki nad koszulą

Prozaik i poeta wskazują kierunek ekspansji literatury hiszpańskojęzycznej (wschód).

Prozaik zauważa, że ręka tamtejszej władzy sięga czasami za daleko.

fot.

Dan

uta

Węg

iel

Page 7: Dziennik krakowski numer pierwszy

agent zdemaskowanyNiebywała wpadka służb specjalnych!Ula Pili | Zdjęcia dzięki uprzejmości tajnego wywiadu

Agent służb specjalnych działający pod kryptonimem „Poeta”, został rozpozna-ny w Krakowie w lokalu przy ul. Grodzkiej przez Alego Al Bulalego, byłego

aktywistę Al Kaidy, zwolnionego z tajnego więzienia CIA za dobre gotowanie, obecnie właściciela restauracji Kebab Star. Oto fakty jakie świadek ujawnił naszej reporterce.1

2

Przez lata obracał się

w najwyższych kręgach,

rekrutując agentów

i informatorów wśród

ludzi kultury i polityki.

W latach 90-tych

działał i szkolił się

na Bliskim Wschodzie.

Już w dzieciństiwe

uwielbiał nosić dobre

garnitury.1

2

3

4

5

3

4

5

Znany również pod przydomkiem „Amant”, osiągał ogromne sukcesy łamiąc serca i wydobywając tajne informacje od agentek obcego wywiadu.

Page 8: Dziennik krakowski numer pierwszy

płaszcz na zimę?

Czy warto nosić płaszcz zimą? Patrząc na krakowskich prze-chodniów porządnie otulonych

w płaszcze, kurtki i korzuchy, można wnioskować, że pytanie to jest bezpod-stawne. Niekiedy jednak, pomimo tem-peratur grubo poniżej zera, spotkać można osobnika bez żadnego wierzch-niego okrycia, jedynie w marynarce! Nasi reporterzy najczęściej natrafiali na niego w okolicach Rynku, na ulicach Grodzkiej i Kanoniczej. Czy ten pan w obecnej modzie nie znalazł nic dla sie-bie? Może trudno zdecydować mu się na zakup w natłoku propozycji na rynku?W trosce o zdrowie czytelników, styliści

naszego pisma podjęli próbę przedsta-wienia tajemniczemu przechodniowi z Kanoniczej, ale też innym „rozebra-nym”, różnych możliwości wierzchnich okryć. W tym tygodniu rozpoczynamy od płaszczy. Płaszcz powinien zapewniać wygodę

i ochronę przed zimnem, a przy okazji gwarantować dobry wygląd. Przy wybo-rze, w pierwszej kolejności należy zwró-cić uwagę na materiał oraz krój, który koniecznie powinien być dopasowany do sylwetki i aktualnie obowiązujących trendów.

Page 9: Dziennik krakowski numer pierwszy

Propozycja 1

Klasyczne palto jednorzędowe

Pasuje na każdą okazję i do większości męskich figur. Polecamy płaszcz wyko-nany z naturalnych tkanin, takich jak wełna, kaszmir czy angora. Można też znaleźć wersje z materiałów syntetycz-nych, ale dają one mniejszą ochronę przed zimnem. Do takiego płaszcza świetnie pasuje ponadczasowy filcowy kapelusz.

Propozycja 2

Płaszcz z dwurzędowym zapięciem

Modele dwurzędowe optycznie powięk-szają sylwetkę, a pagony na ramionach sprawiają, że wydają się one szersze. Właściwości wysmuklające ma kołnierz ze stójką, natomiast szerokie klapy wyrównają proporcje sylwetki z wydat-ną klatką piersiową. Model na zdjęciu prezentuje prosty płaszcz bez dodatków, w klasycznej czerni, świetnie pasujący do jego sylwetki.

Propozycja 3

Klasyczna jesionka

Ocieplony płaszcz jesienno-zimowy, czę-sto z lekko podniesionym kołnierzem. Występuje zarówno w wersji jedno, jak i dwurzędowej. W przypadku tego kroju, kluczowa jest jego grubość oraz rodzaj podszewki. Jeśli jest pikowana, będzie lepiej chronić przed zimnem. Na zdjęciu model w szalu z szlachetnej tkaniny w stylizacji niezobowiązującej elegancji podkreślonej laseczką.

Propozycja 4

Krótki płaszcz czyli kurtka

Osobom ceniącym wygodę, a jednocze-śnie szukającym okrycia wodo- i wiatro-oodpornego polecamy kurtki. Są szyte w różnorodnych fasonach z lekkich ma-teriałów syntetycznych, ale mogą też być puchowe. Zwykle mają wiele kieszeni zarówno zewnętrznych i jak i wewnętrz-nych, w których można chronić odpo-wiednio zmarznięte ręce i mobilne ga-dżety. Na zdjęciu po lewej kurtka sportowa, w zawsze lubianym kolorze khaki, w stylizacji „ręce na chłodzie” i młodzieżową bluzą z kapturem. Dla kontrastu na zdjęciu po prawej prezen-tujemy konwencję „ręce w ciepełku”: pikowana kurtka puchowa z dopasowa-nym kolorystycznie, niezwykle modnym w tym sezonie kominem, oraz odważnie odkrtytą na mrozie głową modela. Propozycja 5

Nagi tors

Dla wszystkich, których nie przekonały nasze propozycje, ostatni krzyk mody zza wschodniej granicy: nagi tors! Świet-nie pasuje do różnych dodatków, czapek, kapeluszy. Jeśli chodzi o spodnie, mogą być w dowolnym kroju, ale pas należy nosić zawsze choćby odrobinę poniżej pępka. Jest to też dodatkowa okazja, aby zaprezentować biżuterię męską w posta-ci łańcuchów, bransolet czy zegarków.

Za i przeciw

Stylizacja i tekst: Ula Pili

Zdjęcia: fotografka mody Danuta Węgiel

Page 10: Dziennik krakowski numer pierwszy

Desde la casa palacio que el dise-ñador italiano Giorgio Armani tiene en Milán, nos llega el últi-

mo eau de parfum que ha revolucionado el mundo masculino y, por qué no, el femenino también. Un mundo de sensa-ciones que nos acerca a una Europa a veces fría, a veces cálida, y en la que la nieve se convierte en seña de identidad. Una fragancia hecha para el hombre de hoy que quiere distinguirse, que vive el aquí y el ahora, que lanza voces en actos de rebeldía dando un golpe en la mesa: hasta aquí.... Un hombre de rabiosa actualidad.Con la elegancia y exquisitez que le ca-racteriza, nos recibió en su tienda de la famosa Via Montenapoleone. Le pregun-tamos al siempre perfecto caballero de negro, de dónde surgió la idea, cuáles fueron sus fuentes de inspiración y qué elementos utilizó en esa mezcla evocado-ra. Con una copa de vino que movía len-tamente entre sus dedos y mirando el reflejo que los rojizos lanzaban sobre la mesa, levantó su mirada. Se encontraba de descanso en la ciudad polaca de Cracovia en pleno mes de fe-

brero, cuando las temperaturas, por el día, no subían más de -15 grados. Al abrigo de una copa de vino caliente en la cafetería Nowa Prowincja y con los olo-res que emanan las especias, se dedicó a mirar por la ventana y a observar a los transeúntes que pasaban aligerando el paso embutidos en abrigos, bufandas, gorros y guantes e intentando sortear la nieve que se había adueñado de calles y plazas. De repente, vio pasar a un hom-bre de caminar ligero. No llevaba ropa de abrigo, solo una simple chaqueta que se cubría con los copos blancos que caían sin cesar. El hombre se paró en mitad de la calle, hablaba por el teléfono móvil y así se llevó un buen rato, como si nada, como si el frío y la nieve no tuvieran que ver con él. “Ahí está, ese es el hombre...” y rápidamente se puso en contacto con sus perfumistas en Milán. Tras varios meses de investigación en su laboratorio, de mezclas de maderas y azmicles, de eneldo y clavito, de intentos fallidos por localizar a ese hombre de ca-minar ligero, dándose casi por derrota-do, entró en la librería milanesa Malva-si de libros raros...y allí, en una de las

estanterías figuraban varios libros espa-ñoles de poesía. Sin saber por qué, cogió uno al azar, miró la solapa y....Ecco¡¡, ahí estaba, su hombre. Recabó toda la información que pudo en bibliotecas, en instituciones culturales para saber más acerca de ese hombre de caminar ligero que no temía a los rigores del invierno polaco.Un año hemos tenido que esperar para que esta nueva fragancia llegara a las perfumerías de medio mundo y, a los pocos meses de su lanzamiento, las exis-tencias se vieran agotadas ante el asom-bro de propios y extraños. ¿Qué tiene el nuevo perfume de Armani que lo distin-gue de los demás?, ¿qué ha encontrado en él este hombre del siglo XXI?, ¿por qué las mujeres giran la cabeza ante el rastro que deja esa fragancia?, quizás... ¿les recuerdan a un abrazo?...Giorgio Armani no ha querido revelar-nos el secreto de Qui....con una sonrisa burlona que asomaba a su cara nos res-pondió: “Vayan a Moscú el próximo invierno”....

Titulina Sanmartín

Qui

La nueva fragancia para hombres de Giorgio Armani

foto

eSto

ry

Page 11: Dziennik krakowski numer pierwszy

Abel Antolín se da cuenta de que Julio Óscar en realidad, y a pesar de la rela-ción difícil, ha sido el amor de su vida. Pero sabe que ya es demasiado tarde para pedirle perdón y arreglar las co-sas entre ellos. Sabe que ya no hay marcha atrás: tiene que irse, abando-nar a Julio Óscar y probablemente nunca podrá explicarle aquellas pala-bras amargas que le dirigía tantas y tantas veces, decirle que no piensa que es un monstruo, que en realidad no le importa que sea calvo y negro. El amor es así, no distingue entre géne-ros, sexo o color de la piel. Pero se ha dado cuenta tarde. Ni siquiera ha te-nido tiempo para despedirse de él. Le quedarán solo recuerdos y una foto que se sacaron hace meses. Espera que Julio Oscar no le guarde rencor y que algún día puedan volverse a ver…

Renata „ Qué cruz!” Pawlak

desde cracovia, con amorLa película luce factura exquisita y un tono que equilibra su sentido de la comedia con una hábil dosificación de la crueldad

Esta larga película, no solo por el metraje real sino porque se han invertido casi 6 años en su roda-

je, resume una época ya pasada. Envuel-ta en aires nostálgicos –el recuerdo de la infancia en precisos flashbacks, se mez-cla con narraciones en el presente-, la historia está construida a modo de moc-kumentary: se presenta como un docu-mental de la vida de Abel A. Murcia, di-rector del Instituto Cervantes de Cracovia y narra su deambular por la ciudad polaca relacionando sus viven-cias con recuerdos de su Catalunya na-tal. El film, levantado de manera colecti-va y narrado desde innumerables voces, va construyendo, con la ayuda del espec-tador, la historia ficticia del imaginado director del Cervantes de Cracovia. Así, esta ficción reconstruye la hipotética vida de un director de uno de los más co-nocidos activos de la Marca España: el Instituto Cervantes.Las lecturas que este modesto crítico hace de la obra no son en clave económi-ca ni política, sobre todo lo que se vis-lumbra en el un tanto ampuloso ejercicio de estilo de Desde Cracovia es la visión humana de un personaje (¿o una perso-na?) convertido por obra de las circuns-tancias en responsable de un equipo y de una imagen, la de la maltrecha España de la crisis económica. Uno de los momentos más cómicos -pues Abel A. siempre sabe mantener el difícil equilibrio entre el drama y la comedia, que recuerda a Lubitsch y, sobre todo, a Wilder, aunque también deudor del mo-derno Searching for Sugarman del re-cientemente fallecido Bendjelloul- es la escena de la inauguración del centro, con los falsos príncipes y las grotescas autoridades –magistral el embajador de España en su papel valleinclanesco.Uno de los logros de esta primera pelícu-la del director catalano-polaco, valga la redundancia, es insertar en el falso do-cumental situaciones de marcada vio-lencia, como las constantes trifulcas con

el simpático personaje del jefe de estu-dios, lo que contribuye a crear un perso-naje lleno de claroscuros y, por ello, pro-fundamente humano.Dentro del reparto –todos los actores se interpretan de alguna manera a sí mis-mos- destacan numerosos personajes, todos importantes para comprender la historia y con cuya ayuda reconstrui-mos, como si de un puzzle tridimensio-nal se tratara, la figura de Abel Murcia, director del Instituto Cervantes de Cra-covia. Impresionante la actuación de Kasia, quizás el personaje que más ayu-da a comprender al protagonista de la historia.Esperamos con ansias la prometida se-gunda entrega de lo que parece ser una serie que se adivina larga, La batalla de Moscú.

Fernando Voyero

en telecinco:

Último capítulo de “Mi corazón partido”

Desde Cracovia, con amor

Z Krakowa z miłością

Catalunya/Polonia, 2008/2014 / comedia

DireCCióN: Abel Antolín Murcia Soriano

iNTérPreTeS: Abel A., Kasia, Ula, Zofia, Marcin, Virtudes, Andrés, Candi, Ángela, María S., Paula, Juan, irene, María, Salomé, Fernando, Diego, María M, rafa, Antonio, Lucas, Monika, iker, Silvia L., Silvia M., Carmen, Marga, renata, María V., Nacho, eva, Xavi, Gerardo…

re

kl

am

a

!

Page 12: Dziennik krakowski numer pierwszy

niegościnny & udeżo

Dónde… dónde…

A ver…

aBel in FiguresHaving taught English to Abel for a few years now I can quite confidently say i got to know his certain characteristics.

Contribution of Abel’s skills to his overall communicativeness in english

Abel’s attitude over timeMake-up of spoken discourse in class over time

mo

tiv

at

ion

us

e o

f n

ot

eb

oo

kw

illi

ng

nes

s t

o p

lea

se

th

e t

ea

ch

er

All in all, it has been a genuine pleasure to work with Abel and I will miss his delightful company. I wish him every success in all his endeavours.Have an enjoyable stay in Moscow, Abel!Best wishes

Dorota

la… ehem… la… pájara

carpintera…?!

?!

… con el rubor pueril…?Je, je…

Virginal?

?

?

cachi... cachiporra...?

?

Page 13: Dziennik krakowski numer pierwszy

Gerardo Beltrán

teoría del caos

Desde luego no es lo mismoempezar un poema con una palabra cualquieraque con cualquier otra.

El poema es un sistema dinámicomuy sensible a cualquier variaciónen sus condiciones iniciales.

Un pequeño cambio al principiopuede ser el causantede que el efecto finalresulte totalmente inesperado

–aunque sea como seahabrá que esperara que llegue.

Pero no hay por qué preocuparse,pues en todo casosi no llega el final inesperadoque esperábamos,

llegará cualquier otro.

para Abel Murcia,inesperadamente,pero con toda la mala intención.

tumbrados, vimos aparecer a Zofia Jakubowska-Pindel, que se acercó hasta el hotel con su marido e hijos. La fiesta nos permitió ver cómo crecen los hijos de los más famosos. Acompaña-dos de sus hijos llegaron Fernando Ló-pez Murcia, gran amigo de Murcia So-riano, y su mujer, María, Eva González, Nacho Barrajón y su mujer, y Andrés Cerrillo. Todos elegantísimos y felices de poder compartir esta velada. No quisie-ron perderse la fiesta Cándida García, Marga Chao, Rafael González y Diego Remondo, que aprovechó la ocasión para presentar a su nueva novia. Asis-tieron también Paula Cancelas, luciendo tripita y Renata Pawlak , que llegó a la fiesta con su inseparable Julio Óscar, además de Silvia Rajda, que estrena ma-ternidad y que acudió acompañada de su marido.La noche estuvo plagada de grandes y emotivos momentos entre los que pode-mos destacar las varias actuaciones que ofrecieron amigos del poeta: los poetas Gerardo Beltrán y Xavier Farré, amigos inseparables de Abel Murcia, leyeron al-gunos de los poemas más conocidos del homenajeado; la bailora de flamenco se-villana afincada en Cracovia, Virtudes de la Riva, le dedicó una zambra y la aclamadísima step-dancer Urszula Wiła ofreció un divertidísimo espectáculo de claqué que sacó a todos a la pista de bai-le.Como veis, una gran fiesta para una gran persona. Seguro que consiguieron demostrarle todo lo que lo quieren.

Candi de la Puebla

La flor y nata de la sociedad de Cra-covia se reunió ayer en una cena homenaje al prestigioso poeta,

traductor y también director del Institu-to Cervantes de Cracovia, Abel Murcia Soriano, ante su inminente marcha del país y en agradecimiento a todo el afec-to y abrazos recibidos a lo largo de estos años compartidos.El homenajeado volvió a demostrar una vez más su enorme poder de convocato-ria congregando a todos los que lo cono-cen y lo quieren y no quisieron perderse la oportunidad de desearle mucha suer-te en su nuevo destino, compartiendo con él lo que se convirtió en una noche espectacular.Hemos podido saber que, teniendo en cuenta las inclemencias del tiempo en los últimos días, se descartó la posibili-dad de celebrar el encuentro en el patio del castillo Wawel y se optó por el res-taurante del hotel Sheraton situado frente al río Vístula y reservado para la ocasión y donde, además de la cena, se celebraron varias actuaciones y una “party night” que duró hasta bien entra-da la madrugada. El dress code era traje largo, así que ellas acudieron más elegantes y sofisti-cadas que nunca. Una de las mejores vestidas fue sin duda Katarzyna Molo-niewicz , que destacó por su elegancia con un espectacular vestido azul de la firma Solar. Elegantísimas también Sa-lomé Monasterio, Soraya y Carmen Ló-pez que optaron esta vez por la gran di-señadora Vicente Vicente, que también se encontraba entre los invitados. Sor-prendente con su nuevo corte de pelo y luciendo tan bella como nos tiene acos-

los Famosos, más elegantes que nunca, en una Fiesta homenaje a aBel murcia soriano.

I właśnie dlatego hiszpański przekład „Pana Tadeusza” nigdy nie wyszedł poza wers„... Gdzie panieńskim rumieńcem dzięcielina pała...”.

maza...? mhm... palo?hmmm... pa...

cachiporra... no...

?

?

sus... ?suspenso…?

hmm…no… no…

??

Page 14: Dziennik krakowski numer pierwszy

camí de la llum negra Llambordes que indiquen un camí, un [ destíabsent, que es perd en la proximitat, [ com un colzetocat sense voler, com el tacte de la roba, [ la col•lisiódels colors, de les teles, a la recerca [ de temperatura. Un fil d’aigua, la pluja no ha arribat [ a tots els racons,o és la galleda que ha ruixat tot el camí, [ per indicaruna direcció. Una fletxa escapçada, [ com un ganivetsense esmolar. El dolor no s’endinsa [ en la pedra. Un negre mat i un negre brillant, [ l’aigua que banyael negre. La divisió de l’immens tauler, [ impossiblemarcar les caselles de la xarranca. [ Una exactituden què l’ordre es multiplica en les passes [ absents. Recorrem el camí, tu i jo, [ en la bifurcació del raig,en el trencament de l’ordre pensat que [ s’esquerdaen l’aigua. S’escola i es perd on [ la imaginació intentaresseguir el camí de la llum negra, [ el reflex brillant.

Vaig escriure aquest poema i ja sa-bia que ell ens unia, com ens unien i ens uneixen moltes altres

coses. Hi ha tot un món de fascinacions que han trobat en les nostres paraules, imatges, converses, uns fonaments en què hem pogut bastir lentament, amb absències i presències, un petit edifici on ens trobem com a casa. I jo he trobat el confort en les teves paraules, en les te-ves imatges, en les teves dèries (les prò-pies i les compartides). Vaig escriure aquest poema i no sabia encara que real-ment l’escrivia per a tu, que havia de re-tornar a tu. A les imatges i als poemes els agrada metamorfosar-se. Alguns po-den arribar al seu destí, com si digues-sin, ja he arribat, aquest és el meu lloc. Des de l’inici el poema volia anar amb la fotografia, volia formar part del teu viat-ge. D’aquesta xarranca en què tirem la pedra, en marquem la casella, i hi sal-tem pel damunt. Ens fa l’efecte que fem un mateix camí, però no, aquest camí difereix un i altre cop, en una casella i en una altra. Cada moment és irrepetible, cada casella és irrepetible, cada instant compartit és irrepetible. I amb tot, que-da el reflex brillant. No són records, són els instants que fulgeixen amb un esclat especial. Els que han il•luminat el meu camí, el meu viatge. Entre els dos viat-ges, el teu i el meu, una trobada. Un doll d’aigua a les llambordes, una pedra co-muna en la xarranca. Que no cap en cap capsa, tampoc en aquelles teves. La pe-dra farà cap a la ment on la desaré a consciència. Com l’aigua en aquestes llambordes de la fotografia, farà ressal-tar tots els instants. Com una espècie d’aleph borgià. Hi veuré l’ample mar, l’alba i la tarda, hi veuré les multituds de Cracòvia, hi veuré un laberint propi (no sé en quina ciutat), hi veure intermi-nables ulls que m’escruten com en un mirall, hi veuré les teves mirades, hi veuré un pati amb una font com fa uns anys en un sopar, hi veuré tots els teus

llibres, hi veuré una nit a Cracòvia, la primera nit, hi veuré un local que des-prés vaig tardar molt a reconèixer, hi veuré unes pàgines que corregim i hi veuré una abraçada en acabar la feina, hi veuré aquella antologia, els 62 poetes, tots plegats, cada una de les seves pa-raules, hi veuré una Żuk, hi veuré un tren i un recorregut per les planures d’aquest país, hi veuré molts passejos, amb molts arbres, hi veuré una fotogra-fia d’uns arbres, hi veuré un temps que es desplaça, unes manetes que arriben tard, hi veuré unes nits septentrionals, en un país de llengua indesxifrable, hi veuré una ploma en un aeroport, hi veu-ré llibreries amb més opinions que lli-bres, hi veuré una ampolla de vi Teran, hi veuré una trobada en una exposició, l’inici del nou camí, hi veuré una carre-tera com un coll, hi veuré el cotxe i les fotografies, hi veuré totes les converses, hi veuré la terra, hi veuré les terres, les passades, les actuals, les futures. I no, no sentiré vertigen, i no ploraré, perquè no serà cap objecte secret, serà el temps compartit i que encara hem de compar-tir, serà el bat de llum que conduirà de nou el camí, com en el teu poema:

Quan sigui a trenc d’albaestarem més sols encaraperò hi haurà llum

Sí, hi haurà la llum. Tots i cada un dels instants. Hi seràs tu. Gràcies. Pel pas-sat, pel present, pel futur.

Xavier Farré

ogłoszenie nadzwyczajne

UroCZySTe oDSłoNięCie TAbLiCy PAMiąTKoWeJ

W dniu 1 września 2014 prezydent Krakowa Jacek Majchrowski dokona uroczystego odsłonięcia tablicy upamiętniającej pobyt w naszym mieście, a w szczególności w Kawiarni Bona, wybitnego poety, tłumacza, leksykografa, enologa, proktologa, etc., Abla Murcii Soriano. Tablicę, która zawiśnie przy ul. Kanoniczej 11, poświęci Jego Ekscelencja kardynał Dziwisz.

Pusty jest Rynek, puste krużganki.. Gdzie jest nasz Abel? - płaczą Baranki.Twój uśmiech zawsze z nami zostanie, przyjmij za wszystko podziękowanie!

Marynia Gierat & Kino Pod Baranami

Page 15: Dziennik krakowski numer pierwszy

Droga redakcjo,

Moja sekretarka nie jest w stanie zapa-miętać nazwisk ludzi, którzy do mnie dzwonią. Co robić?Łączę wyrazy szacunku,AA

Drodzy Państwo,

Piszę do Państwa ponieważ od dłuższego czasu borykam się z pewnym problemem w miejscu pracy.Otóż mój szef stale zdrabnia moje imię w sposób, który bardzo mi przeszkadza. Nie pomagają prośby ani błagania, na-wet groźba odejścia z pracy. Czy dyrektor chce zrobić mi na złość? Proszę o pomoc.

Załamana sekretarka

Szanowny Panie,

Proponujemy zmienić sekretarkę.Z pozdrowieniami,

Redakcja

Droga Załamana sekretarko,

Jeśli faktycznie dyrektor robi Pani na złość, powinna Pani zastanowić się dla-czego tak się dzieje. Czy zawsze jest Pani wystarczająco miła dla dyrektora? Nie pozwala Pani sobie względem niego na żadne uszczypliwości? Jeśli nie ma sobie jednak Pani nic do zarzucenia, pro-ponujemy, żeby zaczęła Pani przesadnie zdrabniać imię szefa np. przy ważnych gościach w biurze. Powinno pomóc. Redakcja

Droga Redakcjo,

Pracuję w pewnej renomowanej zagra-nicznej instytucji. Ze względu na kontakt z interesantami, oraz z powodu wrodzo-nej dbałości o schludność i dobrą prezen-cję, zawsze przed wejściem do biura przyczesuję włosy. Niestety.... Kiedy tyl-ko natknę się na szefa, mierzwi on moją przygładzoną fryzurę niemiłosiernie. Droga redakcjo, o czym może świadczyć takie zachowanie?

Ludzielistypisz¹

Droga czytelniczko,

Niestety redaktorka z działu Zdrowie i choroby, zastępująca koleżankę z działu Psychologia i ezoteryka zacho-rowała, dlatego to mnie przypadł w udziale zaszczyt odpowiedzenia na Pani niezwykle frapujący list. Otóż cza-sownik „mierzwić”, który jest przed-miotem Pani problemu, i który tak pięknie użyła Pani w swoim liście, zna-czy tyle co ‘targać, splątywać’. Jakże ciekawe jest prasłowiańskie pochodze-nie tego słowa! Wywodzi się od rze-czownika mierzwa, dawniej mirzwa, który odnoszono do „starej słomy” czy „nawozu”. Powiadano dawniej: „mierz-wić pole”. Po czesku można usłyszeć po-dobne wyraz: mrwa. Zgłębiając się zaś dalej w jego znaczenie, odnieśmy się też do czasownika „targać” z korzeniami w prasłowiańskich trągti i trzati, które-mu odpowiadającą ruskie ‘tierzat’ zna-czące „dręczyć” oraz „wostrog” - „za-chwycenie”. Plątać natomiast znaczy to samo co pleść i wywodzi się od łaciń-skiego plecto, a współcześnie znane jest ze zwrotu »co pleciesz?«, określającego po prostu „gadaninę”. Od niego pocho-dzą też „plecionka”; przeplataniec; ple-ciuga i inne urobienia jak: pletliw oraz plotkarz. Biorąc zatem pod uwagę bo-gactwo znaczenia tego słowa, nasuwa się jeden wniosek: zachowanie Pani szefa świadczy, iż jest on wielkim znaw-cą i miłośnikiem polszczyzny w jej praktycznym zastosowaniu.

Z poważaniem,Profesor Jan Miodek

ogłoszenia droBne

SPrZeDAMZ serii nietrafione prezenty gwiazdkowe: sprzedam piękny ciepły wełniany komplet: czapka, rękawiczki i szalik. Stan idealny, cena konkurencyjna.

Właściciel Forda Focus WXA 48237 proszony o pilne zgłoszenie się do Straży Miejskiej w celu uregulowania kosztów złomowania pojazdu.

Opuszczony rower na patio szuka właściciela.

Kolekcjoner poszukuje zużytych biletów (MPK, PKP, lotnicze, bilety wstępu), przeter-minowanych zaproszeń, życzeń świątecz-nych, niepotrzebnych pocztówek, a nawet zapisanych post-itów. Zbiory chętnie przyjmę przy ul. Kanoniczej 12 (parter).

Lubisz rozmawiać przez telefon? Masz ocho-tę ze mn¹ porozmawiać na wszystkie tematy? Zadzwoń! 608...... Odbieram telefon o każdej porze i w każdej sytuacji. oferuję rozmowy w językach: polski, hiszpański, kataloński, włoski, francuski, rosyjski, angielski, bułgarski i suahili.

TerAPiA UZALeŻNieŃDoświadczony terapeuta leczy skutecznie z zakupoholizmu. Cena wizyty już od 1000 euro. Oferta specjalna: 100.000 euro za 105 wizyt. Możliwość spłaty w dogodnych ratach www.caixacatalunya.es

W zwi¹zku z wyjazdem za granicę oDDAM KSięGoZbiór:Poezja polska wszyscy autorzy

40.000 woluminówPoezja hiszpańskojęzyczna wszyscy autorzy

25.000 woluminówKomiksy

15.000 woluminówAlbumy okolicznościowe

10.000 woluminówPrasa różnojęzyczna z pokładów samolotów

20.000 egzemplarzyinstrukcje obsługi komputerów

150 kg

Red. Marikasia

Zagin¹ł Jeż Miller. Dla znalazcy przewidziana wysoka nagroda.

Page 16: Dziennik krakowski numer pierwszy

pasatiemposMarión de Ocón

En esta ocasión os proponemos un crucigra-ma temático sobre la figura de nuestro amigo Abel Murcia. Puede que algunas de las defi-niciones solo él las pueda resolver, o ni él.

HORIZONTALES

1. Su cuna es la capital de esa comarca.

8. Estudios cursados en Cracovia

9. Su wordreference.

10. Profesión de día.

11. De tal palo, tal astilla

14. Metal precioso que luce en su pecho, o no.

15. Para leerlo se requiere una cierta iluminación

(dos palabras).

17. Medida de tiempo.

18. Oscura pasión juvenil.

19. Tesoro encajado (tres palabras).

VERTICALES

2. Su nombre en el olvido.

3. Nombre del poema de Xavier Farré traducido

ilícitamente.

4. Escenario de su hazańa en aguas adriáticas

(dos palabras).

5. No me siento solo, te tengo a ti, en el lenguaje del amor.

6. Lo que no hacen los poetas polacos (dos palabras).

7. Ciudad relegada al cajón de sastre.

12. Profesión de noche.

13. Se puede repetir.

16. Sentir que es un soplo la vida, que .... . Adaptación.

Ahhhhhhhhhhhhhhhh,Pero qué lejos está Moscú

(C.G.P.)

Mar

ia V

icen

te

horóscopo

Amor y familia:

Se terminó esa etapa de estancamiento para dar co-mienzo a una de florecimiento, todo lo relacionado con tu pareja podrá ser perfecto y tomarás decisiones que serán del agrado de los dos. Si tienes pareja tu expresión de ahora en adelante será: “Distance makes the heart grow fonder” y si no tienes pareja no nece-sitarás la expresión: “ojos que no ven corazón que no siente”.

trabajo:

Se abre un nuevo horizonte en el ámbito laboral. Qui-zás es hora de pensar que hay que hacer la maleta y llenarla de ropa de abrigo y estampitas de alguna Vir-gen ortodoxa. Si no tienes trabajo seguro que te lo trabajarás y sabrás en qué ocupar el tiempo y si tienes trabajo sigue nuestro primer consejo.

Salud:

intenta realizar más ejercicios de meditación. Te con-vendría ir a la sauna y fustigarte con unas ramitas de abedul porque te quedarás como nuevo, y si no es así como sabes no tenemos servicio con hojas de recla-maciones.

Número astrológico afortunado: 5

Perspectiva económica: Mala

Signo compatible:

Todos los signos menos aquellos que no lo sean debido al “destino”.

Los nacidos bajo el signo de escorpio según la Pitonisa Salomé

Semana del 1 de septiembre hasta los comienzos de 2018

Prowadzący numer: Zofia Jakubowska‑Pindel, Urszula Wiła, renata Pawlak

Autorzy tekstów: María Ahmad, Gerardo beltrán, bona i Przyjaciele, Marga Chao Sanmartín, Leszek engelking, Xavier Farré, Candi García Prieto, Marynia Gierat, Dorota Guzik, Weronika Ignas‑Madej, Zofia Jakubowska-Pindel, elżbieta Jeleń, ireneusz Kania, ewa Lipska, Carmen López, Fernando López, Piotr Majorczyk, Kasia Mołoniewicz, Salomé Monasterio, renata Pawlak, Tomasz Pindel, Virtudes de la riva, Michał rusinek, Artur Tajber, María Vicente, Urszula Wiła, Teresa i Leszek Żebrowscy

Projekt graficzny i skład: Animisiewasz

Zdjęcia: Danuta Węgiel i inni

Adres redakcji: Instytut Cervantesa, ul. Kanonicza 12, 31‑002 Kraków, tel. 12 421 34 24, [email protected]

redakcja nie zwraca tekstów niezamówionych oraz zastrzega sobie prawo ich skracania i redagowania. Za treść ogłoszeń redakcja nie odpowiada. W ogóle za nic nie odpowiada.

Artur Tajber i Wydział intermediów ASP